OD REDAKTORA

Wolność i Solidarność STUDIA Z DZIEJÓW OPOZYCJI WOBEC KOMUNIZMU I DYKTATURY

1 JAN SKÓRZYŃSKI

Wolność i Solidarność Studia z dziejów opozycji wobec komunizmu i dyktatury

ISSN: 2082-6826

Rada Naukowo-Programowa: Jerzy Eisler, Andrzej Friszke, Paweł Golak, Aleksander Hall, Jerzy Holzer, Violetta Kmiecik, Ireneusz Krzemiński, Andrzej Paczkowski, Wojciech Polak (przewodniczący), Aleksander Smolar, Edmund Wnuk-Lipiński

Redakcja: Andrzej Kaczyński, Jakub Kufel (sekretarz), Jan Skórzyński (redaktor naczelny), Małgorzata Strasz

Wydawca:

Adres Wydawcy: Europejskie Centrum Solidarności ul. Doki 1, 80–958 Gdańsk tel. (058) 767 79 71, fax (058) 767 79 78 e-mail: [email protected]

Projekt graficzny i skład: Piotr Białas / www.tatastudio.pl Korekta: Małgorzata Strasz Druk i oprawa: Zakład Poligraficzny NORMEX Nakład: 1000 egzemplarzy

2 Wolność i Solidarność | nr 3 OD REDAKTORA

WOLNOŚĆ I SOLIDARNOŚĆ NR 3 SPIS TREŚCI

4 OD REDAKTORA OPOZYCJA NA ŻYWO 155 ADAM MICHNIK Polskie myszki i radziecki kot ŚWIADECTWA 6 AUNG SAN SUU KYI Wykłady o wolności i oporze STAN WOJENNY 16 SYLWETKI: AUNG SAN SUU KYI 178 BRONISŁAW GEREMEK: LIST DO GENERAŁA JARUZELSKIEGO STUDIA 18 JACK A. GOLDSTONE Zrozumieć arabskie rewolucje SOLIDARNOŚĆ W PODZIEMIU 25 JAN SKÓRZYŃSKI Życie na podsłuchu 180 WIKTOR KULERSKI Bardzo długi spacer z psem 39 ANDRZEJ FRISZKE Korowcy, eksperci i reszta. Spory o kształt Solidarności jesienią 1980 XX LAT TEMU – KONIEC ZSRR 65 JAN OLASZEK „Tygodnik Mazowsze” – głos 196 SŁAWOMIR POPOWSKI Jak upadało imperium podziemnej Solidarności 1982–1989 86 PAWEŁ SOWIŃSKI Ballada o podziemnych EX LIBRIS kolporterach 223 EDMUND WNUK-LIPIŃSKI Solidarność 101 ARTUR KUBAJ Szczecin 1988 – między rzeczywistością a utopią 227 PAWEŁ SOWIŃSKI Kronika Solidarności EUROPA DYSYDENTÓW 232 ANDRZEJ KACZYŃSKI Zapisani w historii 118 ANDRÁS BOZÓKI Opozycja demokratyczna 241 TOMASZ WIŚCICKI Prawdziwy opór i pozorna na Węgrzech: dyskusje programowe konformizacja 136 MAREK PERNAL Panorama opozycji 245 JAN OLASZEK Drugi obieg pod lupą czechosłowackiej 1968–1989 248 ANNA MARIA MYDLARSKA Polska transformacja: 148 KARTA 77 sukces czy katastrofa?

3 JAN SKÓRZYŃSKI

OD REDAKTORA

„Odpowiedzialność za respektowanie praw człowieka i swobód demokratycznych spoczywa, rzecz jasna, przede wszystkim na władzy politycznej i państwowej. Ale również każdy z nas dźwiga swoją cząstkę odpowiedzialności za sytuację w kraju...” – pisali twórcy Karty 77. Kierując się tym przekonaniem, 35 lat temu grupa oby- wateli ogłosiła najważniejszy dokument czechosłowackiej opozycji demokratycznej. Jednym z autorów Karty i jej pierwszych rzeczników był Václav Havel, dramaturg i eseista, obsadzony przez historię najpierw w roli dysydenta i więźnia polityczne- go, a później polityka i prezydenta, który w głębi duszy pozostał przede wszystkim moralistą. Dzieje czechosłowackiej opozycji, w której Havel był postacią kluczową, przedstawia w tym numerze „Wolności i Solidarności” Marek Pernal. W tym samym dziale – Europa dysydentów – András Bozóki opisuje debaty ideowe węgierskich śro- dowisk niezależnych w latach osiemdziesiątych. Do Václava Havla i jego wezwania do życia w prawdzie odwołuje się dziś Aung San Suu Kyi. Ona i jej współtowarzysze z birmańskiej Narodowej Ligi na rzecz Demokracji próbują żyć w swoim zniewolonym kraju jak ludzie wolni. W 2010 r. laureatka po- kojowej Nagrody Nobla została uwolniona z aresztu domowego, w którym spędziła piętnaście lat. Wojskowa dyktatura wypuściła też z więzień grupę działaczy NLD. Czy władający Birmą od pół wieku generałowie zdecydują się na kompromis z ru- chem demokratycznym i stopniową liberalizację? Czy członkowie opozycji zamienią cele więzienne na miejsca w parlamencie? W słowach Aung San Suu Kyi, której dwa wykłady zamieszczamy, nie ma łatwego optymizmu. Jest jednak przekonanie, że niezależnie od okoliczności zadaniem dysydentów pozostaje obrona prawa człowieka do życia w wolności i prawdzie. Źródłem nadziei na to, że ta postawa może doprowadzić do zmian demokratycz- nych, jest historia środkowoeuropejskich ruchów wolnościowych. Na nowo nadzieje te obudziła arabska wiosna 2011 r. Aung San Suu Kyi odwołuje się do rewolucji w Tunezji i Egipcie. Jack Goldstone w artykule Zrozumieć arabskie rewolucje analizuje przyczyny upadku dyktatorów�������������������������������������������������������������� ����������������������������������������������������w tych i innych krajach. Natomiast schyłek najwięk- szego totalitarnego imperium, które rozpadło się dwadzieścia lat temu, przypomina Sławomir Popowski. Jako wieloletni korespondent polskiej prasy w Moskwie na wła- sne oczy obserwował rozpoczęty przez Michaiła Gorbaczowa proces naprawy realnego komunizmu,����������������������������������������������������������������������� który zakończył się likwidacją tego systemu zarówno w ZSRR, jak w in-

4 Wolność i Solidarność | nr 3 OD REDAKTORA nych krajach bloku sowieckiego. Dzisiejsza Rosja kiego w świecie najbardziej lubię piękne kobiety, jest wciąż odległa od norm liberalnej demokracji, wolność i drogie alkohole. Jest to jedyna praw- ale zakres wolności jest w niej znacznie większy dziwa informacja w tym utworze” – kpił Michnik niż w Związku Radzieckim. Według Władimira Pu- z organu rządzącej partii, który starał się uczynić tina upadek ZSRR był największą katastrofą geo- zeń wroga publicznego. Tej swobodnej postawie polityczną XX wieku. Punkt widzenia zależy od towarzyszyła jednak świadomość obecności za punktu siedzenia. Dla Polaków i innych narodów polską granicą radzieckich tanków, które mogą oddzielonych przez blisko pięćdziesiąt lat od resz- przerwać nadwiślański karnawał. Zakończyły go ty Europy żelazną kurtyną koniec sowieckiego jednak polskie czołgi skierowane przeciwko zbun�����- imperium oznaczał początek powrotu na Zachód towanemu narodowi przez szefa armii, premiera – do świata wolnego rynku, swobód obywatelskich i I sekretarza Komitetu Centralnego PZPR w jed- i rządów prawa. nej osobie – Wojciecha Jaruzelskiego. 13 grudnia Dla wyzwolenia środkowo-wschodniej części 1981 r. do obozów internowania trafili pospołu kontynentu spod władzy Moskwy i jej satelitów robotnicy i inżynierowie, studenci i profesorowie. równie ważne – jeśli nie ważniejsze – jak Gorba- Gdy sam zostałem przywieziony tej nocy do więzie- czowowska pierestrojka były demokratyczne ru- nia w Białołęce, ������������������������������spotkałem ���������������������tam m.in. swego pro- chy opozycyjne, które podważyły legitymizację motora z Instytutu Historycznego Uniwersytetu władzy komunistów, organizując społeczeństwa Warszawskiego Jerzego Holzera. Naszym więzien- do walki o wolność i budując alternatywny pro- nym starostą obraliśmy innego historyka – Bro-Bro- gram. Tę rolę w największym stopniu wypełni- nisława Geremka. Jego list do gen. Jaruzelskiego, ła polska Solidarność. O pierwszych tygodniach który publikujemy w niniejszym numerze „Wol„Wol-- tworzenia niezależnego związku i sporach o jego ności i Sprawiedliwości”, został napisany z ty- oblicze pisze w swoim studium Andrzej Friszke. tułu pełnienia tej funkcji. Wiktor Kulerski, jeden z przywódców mazowiec- W dziale Ex libris Edmund Wnuk-Lipiński przed- kiej Solidarności, opowiada o początkach stanu stawia dwie fundamentalne prace socjologiczne wojennego i budowaniu podziemia w 1982 r. Jan o Solidarności – Jadwigi Staniszkis Samoogra- Olaszek przedstawia monografię najważniejsze- niczającą się rewolucję i Alaina Touraine’a Soli- go pisma podziemnego – „Tygodnika Mazowsze”, darność. Analiza ruchu społecznego 1980–1981 a Artur Kubaj daje obraz Solidarności szczecińskiej – ���������������������������������������������wznowione ������������������������������������w ubiegłym roku (książka prof. Sta- w okresie strajków 1988 r., które otworzyły drogę niszkis wydana po raz pierwszy po polsku!) przez do rozmów Okrągłego Stołu. Europejskie Centrum Solidarności. Wydarzeniem W cyklu Opozycja na żywo publikujemy steno- wydawniczym lat 2010 i 2011 była również wie- gram spotkania Adama Michnika w klubie Hutnik lotomowa historia NSZZ Solidarność przygotowana w Częstochowie w lutym 1981 r. Relacja z tego przez Instytut Pamięci Narodowej. Próbę oceny wieczoru, w której polityczne analizy przeplaprzepla-- tego historiograficznego przedsięwzięcia podejpodej-- tają się z dowcipami i wspomnieniem o lekturze mują Andrzej Kaczyński, Paweł Sowiński i Tomasz dzieł zebranych Lenina w więzieniu w Sztumie, Wiścicki. dobrze oddaje atmosferę polskiej pokojowej re-re- wolucji. „»Trybuna Ludu« napisała, że ze wszyst- Jan Skórzyński

5 AUNG SAN SUU KYI

ŚWIADECTWA WYKŁADY O WOLNOŚCI I OPORZE

I. O wolności

1 AUNG To, że mogę teraz mówić do was za pośrednictwem BBC, wiele dla mnie znaczy . Zna- SAN SUU KYI czy to, że znów jestem oficjalnie wolna. Kiedy wolność mi odebrano, oficjalnie zamy- kając w areszcie domowym, radio BBC mówiło do mnie, a ja słuchałam. To była swego rodzaju wolność – dostęp do umysłów innych. To oczywiście nie to samo, co kontakt osobisty, ale była to jakaś forma styczności z innymi. Możność nawiązania kontaktu z ludźmi, z którymi chcielibyśmy dzielić się myślami, nadziejami, śmiechem – czasem nawet gniew i oburzenie są naszym prawem, którego innym nie wolno pogwałcić. Choć nie mogę być dziś z wami fizycznie, jestem ogromnie wdzięczna za tę możność skorzystania z prawa do kontaktu z innymi, podzielenia się moimi przemyśleniami o tym, czym jest wolność dla mnie i dla innych ludzi na całym świecie będących w stanie, który nazywam niewolnością. Zrządzeniem losu, zapowiedzią, a może jednym i drugim, pierwszą autobiografią, którą przeczytałam, była Siedmioletnia samotność autorstwa Węgierki, która podczas czystek z początku lat pięćdziesiątych znalazła się w niewłaściwej frakcji partyjnej. Jako trzynastolatkę zafascynowała mnie determinacja i pomysłowość, z jaką ta ko- bieta umiała zachować bystrość umysłu i hart ducha przez lata, kiedy widywała tylko tych, którzy dzień po dniu próbowali ją złamać. Jest jednym z podstawowych wa- runków, aby ci, którzy chcą być dysydentami i chcą wytrwać w tym postanowieniu, umieli radzić sobie sami. Takie jest naprawdę w ogromnej mierze życie dysydenta. Kto wybiera świadomie tak trudne życie? Max Weber wskazał trzy główne cechy polityka, jakimi są pasja, poczucie odpowiedzialności i świadomość proporcji. Pasję opisał jako żarliwe zaangażowanie w sprawę, najważniejsze dla tych, którzy uprawia- ją najniebezpieczniejszą politykę – politykę protestu. Pasję tę musi mieć każdy, kto głośno bądź po cichu postanawia żyć inaczej niż reszta współobywateli, kto wkracza w inny, rządzący się własnymi niepisanymi prawami, niebezpieczny świat. Świat dysydentów.

1 Aung San Suu Kyi nagrała oba wykłady dla BBC Radio 4 w swoim domu w Rangunie. Zostały one wyemi- towane 28 VI i 5 VII 2011. Opublikowano je w języku angielskim na stronie www.bbc.co.uk/reithlectures (red.).

6 Wolność i Solidarność | nr 3 WYKŁADY O WOLNOŚCI I OPORZE Aung San Suu Kyi, Birma, 16 stycznia 2012. Fot. Nyein Chan Naing / PAP/EPA 2012. Fot. Nyein Chan Naing 16 stycznia Birma, San Suu Kyi, Aung

7 AUNG SAN SUU KYI

Jego dziwni mieszkańcy nie wyróżniają się ni- rozjaśnia im nadzieja, ale nadzieja trzeźwa, bez czym szczególnym. Odwiedźcie w robocze dni lo- rumienia złudzeń. Wiedzą, w co się wdali. Z całą kal Narodowej Ligi na rzecz Demokracji – nasze świadomością rzucili wyzwanie przyszłości. Ich nędzne, byle jakie, rozpadające się schronienie bronią jest wiara, ich zbroją żarliwa pasja – nasza dla twardzieli. Nazywano je oborą i stajnią NLD pasja. Czym jest ta pasja? Jakiej sprawie służymy – nie obrażamy się, bo mówiono to zwykle z przy- z zaangażowaniem, które każe nam porzucić wy- jaznym uśmiechem, często z podziwem. I czy nie gody zwyczajnego życia? Zgodnie z tym, co Vác- w stajence zaczął się jeden z najbardziej wpływo- lav Havel nazwał głównym zadaniem dysydentów, wych ruchów na świecie? poświęciliśmy się obronie prawa osoby ludzkiej do W naszej nędznej siedzibie spotkacie zwyczaj- wolności i życia w prawdzie. Innymi słowy, naszą nych ludzi. Starszy, artystycznie rozczochrany pan pasją jest wolność. to stary dziennikarz. Także wybitny opozycjonista Pasja to też męka, chciałabym więc stwierdzić, – po dwudziestu latach więzienia napisał książkę że zarówno w kontekście politycznym, jak i reli- o swoich strasznych doświadczeniach: Czy to jest gijnym oznacza ona cierpienie z wyboru – to świa- piekło człowieka?. Nosi zawsze niebieską więzien- doma decyzja, by przyjąć kielich, który chcemy ną koszulę, żeby przypominać, że w birmańskich oddalić. Niełatwo nam ją podjąć – nie lubimy cier- więzieniach nadal przetrzymywane są tysiące pieć, nie jesteśmy masochistami. Wybieramy cier- więźniów sumienia. Schludna kobieta w okula- pienie tylko dlatego, że wysoko cenimy, czasem rach, bez cienia cierpienia i troski na twarzy jest wbrew sobie, przedmiot naszej pasji. lekarką, siedziała dziewięć lat. Odkąd wyszła trzy 5 maja 2003 r. auta członków i sympatyków lata temu, uczestniczy w programach socjalnych NLD towarzyszących mi w kampanijnej podróży i humanitarnych naszej partii. Jest też u nas parę do Dabadżin w północnej Birmie zostały otoczone uroczych osiemdziesięcioletnich pań, przychodzą i zaatakowane przez nieznanych sprawców, dzia- stale od 1997 r., kiedy przewaliła się fala represji, łających, jak przypuszczamy, na zlecenie junty. tsunami, które posłało do więzień tylu naszych Nadal nic nie wiadomo o napastnikach, jednak demokratycznych towarzyszy. Na jednym z par- my, ofiary, trafiliśmy do aresztu. Ja trafiłam do tyjnych zebrań wezwałam żony, dzieci i rodziców owianego złą sławą więzienia w Insein, gdzie trzy- aresztowanych, by wsparli sprawę i pokazali jun- mano mnie w odosobnieniu w dość dobrych – co cie, że nas nie pokona i że ci, którzy są jeszcze muszę przyznać – warunkach, w domku oddalo- na wolności, poniosą sztandar tych, którym wol- nym od kwater reszty więźniów. ność odebrano. Sztandar poniosły m.in. urocze Podczas porannej gimnastyki – dobra kondy- starsze panie. I nadal niosą go nieustępliwie. cja to jeden z pierwszych obowiązków więźnia W lokalu NLD spotkacie kobiety i mężczyzn, politycznego – przyłapałam się na myśli, że to o których Birmańczycy powiedzieliby, że są w sile nie ja, bo ja nie umiałabym być taka spokojna. wieku, tzn. po czterdziestce. Przystępując do Naro- Zwinęłabym się bezsilnie w łóżku przerażona dowej Ligi na rzecz Demokracji, mieli po dwadzie- losem aresztowanych towarzyszy. Ilu pobito, ilu ścia parę lat, a nawet mniej, mieli młode twarze zabrano cholera wie gdzie, ilu nie żyje? Co z resz- i gorejące, wierne sprawie oczy. Teraz są spokoj- tą NLD? Umierałabym z niepokoju i niepewnoś- niejsi, dojrzalsi, bardziej zdeterminowani, a ich ci. To nie ja gimnastykuję się tu teraz sumien- żarliwość wysubtelniała po przejściach. Nie pyta- nie jak jakaś fanatyczka siłowni. Nie pamięta- my, czy siedzieli w więzieniu, pytamy, ile razy. łam wtedy strof Anny Achmatowej: „Nie, to nie Są też ludzie młodzi, ale nie nazbyt młodzi, ja – to ktoś inny cierpi. / Ja nie mogłabym tak, by doświadczyć przesłuchania i aresztu. Twarze a to, co się zdarzyło / Niech czarne sukna zakry-

8 Wolność i Solidarność | nr 3 WYKŁADY O WOLNOŚCI I OPORZE ją”2. Requiem wróciło do mnie dużo później, rii i usprawiedliwiania ciemiężenia w praktyce – w areszcie domowym. W chwili przypomnienia po- w imię wolności”3. czułam z niemal fizyczną siłą więź łączącą nas, Grozi nam niewątpliwie to, że zadowoliwszy którzy wtedy, gdy najbardziej trzeba nam było siły się wolnością duchową jako substytutem innych i odporności, liczyć mogliśmy na siebie samych. rodzajów wolności, popadniemy w bierność i re- Poezja łączy – nie zna granic przestrzeni ani zygnację. Ale poczucie wolności wewnętrznej czasu. U Win Tin – to ten w niebieskiej więziennej wzmacniać może dążenie do bardziej fundamen- koszuli – podczas długiej sesji przesłuchań, któ- talnej wolności zewnętrznej, do zaprowadzenia rym go poddano, wspierał się wierszem Invictus praw człowieka i rządów prawa. Buddyzm naucza, Williama Ernesta Henleya. Wiersz ten inspirował że ostatecznym wyzwoleniem jest wyzwolenie mojego ojca i ówczesnych Birmańczyków do wal- z wszelkich pragnień. Można stąd wnioskować, ki o niepodległość, jak inspirował tych, którzy że nauki Buddy wrogie są ruchom wolnościowym, walczyli o wolność w innych czasach i miejscach. dla których wolność to prawa człowieka i reformy Walka i cierpienie, uniesione dumnie skrwawione polityczne. Zważmy jednak, że birmańscy mnisi czoło, a nawet śmierć – wszystko w imię wolności. buddyjscy uczestniczący w 2007 r. w metta, mar- Czym jest wolność, której tak żarliwie pragnie- szu miłującej dobroci, protestowali przeciwko my? Nasi najżarliwsi dysydenci nie interesują się drastycznym podwyżkom cen paliw prowadzącym zbytnio akademicką teorią. Gdyby mieli wytłuma- do kolosalnego skoku cen żywności. Wykorzystali czyć, co znaczy dla nich to słowo, wyrecytowaliby swój autorytet duchowy, by upomnieć się o pod- pewnie listę spraw najbardziej leżących im na ser- stawowe prawo człowieka do ogólnodostępnej cu: żeby nie było już więźniów politycznych, żeby żywności. Wiara w wolność duchową nie oznacza była wolność słowa i stowarzyszeń, żebyśmy mogli obojętności na praktyczny wymiar podstawowych wybierać ustrój, jakiego sobie życzymy – najogól- praw i swobód uznawanych powszechnie za nie- niej, żebyśmy mogli robić to, na co mamy ochotę. zbędne do tego, by ludzie mogli żyć po ludzku. Może to brzmieć naiwnie, nawet niebezpiecznie Podstawowym prawem człowieka, które wysoko naiwnie, ale odnosi się do wolności konkretnej, cenię, jest wolność od strachu. Od samych począt- czegoś, co zdobywa się praktycznym działaniem, ków ruchu demokratycznego w Birmie musieli- a nie pojęcia dającego się uchwycić wskutek rozu- śmy walczyć z obezwładniającym uczuciem lęku mowania filozoficznego. przenikającym nasze społeczeństwo. Obcokrajow- Zwolnioną z aresztu domowego pytano mnie, cy szybko zauważają, że Birmańczycy są ciepli jak to jest być wolną. Odpowiadałam, że nie czuję i gościnni. Dodają ze smutkiem, że boją się po- różnicy, bo w duchu zawsze byłam wolna. Mówi- ruszać tematy polityczne. Strach jest pierwszym łam o wewnętrznej wolności, która wypływa z po- wrogiem, któremu musimy stawić czoła, gdy przy- dążania drogą harmonii z własnym sumieniem. stępujemy do walki o wolność, i często towarzy- Isaiah Berlin ostrzegał przed zagrożeniami uwew- szy nam do końca. Strachu nie musimy zupełnie nętrznienia wolności. Pisał: „Duchową wolność, się wyzbywać. Wystarczy tylko tyle, byśmy mogli podobnie jak moralne zwycięstwo, trzeba odróż- dalej działać, bo działanie mimo strachu wymaga niać od bardziej fundamentalnego sensu wolności ogromnej odwagi. i utartego znaczenia zwycięstwa, inaczej istnie- „Nie, nie boję się. Po roku wdychania nocami je niebezpieczeństwo pomieszania pojęć w teo- więziennego powietrza uciekam w smutek, by tak

2 Przekład Seweryna Pollaka i Eugenii Siemaszkiewicz (red.). 3 I. Berlin, Wstęp [w:] Cztery eseje o wolności, tłum. D. Lachowska, Warszawa 1994, s. 35 (red.).

9 AUNG SAN SUU KYI

nazwać tę ucieczkę. Nieprawda. Boję się, kocha- w nim nieznośny ciężar niesprawiedliwości i uci- ny, ale udawaj, że tego nie widzisz”. Dzielność sku. To naturalne, że młodzi tęsknią za wolno- Iriny Ratuszyńskiej to codzienny los dysyden- ścią. Pragnienie, by rozpostrzeć młode skrzydła, tów. Udają, że się nie boją, wypełniając codzienne jest tyleż silne, co instynktowne. Nie jest dla nas obowiązki, udają, że nie widzą, że inni też udają. w Birmie zaskoczeniem, że awangardą rewolucji To nie jest hipokryzja. To odwaga, którą trzeba była tunezyjska młodzież. Nie jest też zaskocze- świadomie podtrzymywać z dnia na dzień, z chwili niem, że wśród żądających prawa do decydowania na chwilę. Na tym polega walka o wolność, którą o własnym losie wyróżnił się młody raper. musimy toczyć, aż nadejdzie czas, gdy zyskamy W Birmie raperzy są trzonem Fali Pokolenia, prawo do wolności od strachu, jaki budzi okru- nieformalnej organizacji walczącej o demokrację cieństwo i niesprawiedliwość. Achmatowa i Ratu- i prawa człowieka. Wielu trafiło do więzień po szyńska były Rosjankami. Henley był Anglikiem. „szafranowej rewolucji” mnichów, około piętnastu Ale walka przeciw opresji i żarliwe pragnienie, by nadal w nich siedzi. Birmańskie władze, podobnie być panem swego losu, kapitanem swej duszy, jest jak obalony właśnie tunezyjski rząd, nie lubią ży- wspólna wszystkim rasom. wej, niekonwencjonalnej młodzieży. Widzą w niej O ogólnoludzkim pragnieniu wolności przypo- zagrożenie dla porządku, który narzuciły naszemu mniały nam poruszające wydarzenia na Bliskim krajowi. W oczach tych, którzy wierzą w wolność, Wschodzie. Birmańczycy jak wszyscy śledzili je młodzi raperzy są przyszłością nieskrępowaną podekscytowani. Jesteśmy nimi szczególnie za- więzami przesądów, arbitralnej władzy, przepi- interesowani z uwagi na wyraźne podobieństwa sów, ucisku i niesprawiedliwości. między tunezyjską rewolucją w grudniu 2010 r. Podobieństwa między Tunezją i Birmą łączą na a naszą rewoltą w 1988 r. Obie zaczęły się od drob- całym świecie ludzi żądających wolności. Są też nych, na pozór nieistotnych incydentów. Nieznany różnice, które spowodowały tak odmienne skutki tunezyjski sprzedawca owoców pokazał, jak waż- obu rewolucji. Pierwsza była taka, że tunezyjscy ne są podstawowe prawa człowieka. Jeden skrom- żołnierze nie strzelali do współplemieńców, a bir- ny człowiek uprzytomnił światu, że jego ludzkie mańscy tak. Druga, na dłuższą metę ważniejsza, prawo do godności jest dla niego cenniejsze niż była taka, że rewolucja tunezyjska skorzystała życie. Iskra roznieciła rewolucję. W ranguńskiej w ogromnym stopniu z dobrodziejstw rewolucji herbaciarni wybuchła kłótnia między studentami komunikacyjnej. Dzięki niej mogła lepiej orga- i miejscowymi, według studentów rozstrzygnięta nizować się i koordynować posunięcia, a także przez policję niesprawiedliwie. Wybuchły demon- zwrócić na siebie uwagę światowej opinii publicz- stracje, w których zginął student Phone Maw. To nej. O każdej śmierci – nawet o każdej odniesio- była iskra, która wznieciła w całym kraju protesty nej ranie – świat dowiadywał się w parę minut. przeciwko dyktaturze Partii Socjalistycznego Pro- Rewolucjoniści libijscy, syryjscy, a teraz jemeń- gramu Birmy. scy informowali na bieżąco światową publiczność Przyjaciółka powiedziała mi pewnego razu, że o zbrodniach reżimów. Zdjęcie trzynastoletniego, przysłowiowe źdźbło, które przebrało miarę na zamęczonego na śmierć syryjskiego chłopca wzbu- grzbiecie wielbłąda, stało się nie do zniesienia dziło powszechne oburzenie, zmuszając polityków wtedy, gdy zobaczył się on w lustrze. Pomyślał, do publicznego potępienia reżimu w Syrii. Komu- że ciężar, który niesie, jest nie do przyjęcia, za- nikacja to kontakt, a w przypadku bliskowschod- łamał się, odmówił niesienia uciążliwego ładun- nich rewolucji to kontakt bez ograniczeń. ku. W Tunezji i Birmie lustrem tym była śmierć Czy zazdrościmy Tunezyjczykom i Egipcjanom? dwóch młodych mężczyzn – ludzie zobaczyli Tak, zazdrościmy im szybkiej, pokojowej transfor-

10 Wolność i Solidarność | nr 3 WYKŁADY O WOLNOŚCI I OPORZE macji. Ale nad zazdrością przeważa solidarność II. O sprzeciwie i świeży entuzjazm wobec tego, co jest wspólną sprawą wszystkich kobiet i mężczyzn ceniących Kiedy z wielkim wahaniem zdecydowałam się na ludzką godność i wolność. Dążąc do wolności, wykłady BBC im. Johna Reitha5, powodem była uczymy się być wolni. Wiara w wolność kiero- prosta chęć odkrycia, kim jesteśmy. Przez „my” wać ma naszym działaniem. Na tym polega życie rozumiem Narodową Ligę na rzecz Demokracji, w prawdzie, o którym mówił Václav Havel. Speł- NLD, jak też inne ugrupowania i osoby zaangażo- niamy nasze obowiązki z wolnej, nieprzymuszonej wane w birmańską kampanię na rzecz demokracji. woli mimo niebezpieczeństw, na jakie się naraża- O demokrację walczymy od ponad dwudziestu lat, my, próbując żyć w zniewolonym kraju jak wolni więc uznacie, że powinniśmy dobrze wiedzieć, kim ludzie. Korzystamy z wolności wyboru, wybierając jesteśmy. Tak, wiemy to, ale tylko do pewnego słuszną wedle nas drogę, nawet jeśli prowadzi to stopnia. Łatwo powiedzieć, że się należy do jakiejś do ograniczenia innych naszych wolności, bo wie- partii, np. do NLD lub innej, ale potem sprawy się rzymy, że wolność rodzi jeszcze więcej wolności. komplikują. Stare kobiety i młodzi mężczyźni, którzy pracują Uświadomiłam to sobie jasno w listopadzie ze- za darmo w lokalu NLD, korzystają z prawa wyboru szłego roku (2010), kiedy zwolniono mnie z trze- trudnej drogi do wolności. Mówiąc teraz do was, ciego aresztu domowego. Należy się państwu wy- ja też korzystam z mojego prawa do swobodnego jaśnienie. Wiele się zdarzyło, kiedy przebywałam porozumiewania się i już samo to sprawia, że czuję w odosobnieniu, odcięta od świata zewnętrznego. się znacznie bardziej wolna. Dwa godne szczególnej uwagi i – rzekłabym – Zgodnie z wizją Maxa Webera polityki jako niefortunne wydarzenia w Birmie to referendum powołania – nasz sprzeciw to powołanie. Podej- w 2008 r. i wybory powszechne minionego listo- mujemy dysydencką działalność w imię wolności, pada. Referendum miało udowodnić – taką przy- gotowi próbować raz po raz z zaangażowaniem, najmniej miała nadzieję rządząca junta wojskowa poczuciem odpowiedzialności i zachowaniem – że ponad 90 proc. głosujących popiera nową proporcji osiągnąć coś, co niektórym wydaje się konstytucję, konstytucję, która dawała wojsku niemożliwe. Walczymy z otwartymi oczami o urze- prawo do przejęcia wszystkich uprawnień rządu, czywistnienie naszego marzenia o wolności. gdyby tylko uznało, że wymaga tego dobro na- Zakończę ten wykład moją ulubiona strofą Ki- rodu. Pierwsze od blisko dwudziestu lat wybory plinga, dziękując wielce Timothy’emu Gartonowi powszechne miały odbyć się zgodnie z tym, co ge- Ashowi, który zwrócił mi na nią uwagę. „Cesa- nerałowie dość śmiesznie nazwali „mapą drogową rzowi samemu nie ustąpiłbym miejsca, / Królom zdyscyplinowanej demokracji”. z drogi nie zeszedłbym precz, / Przed Zwierzch- I tu zaczynają się problemy. Aby uczestniczyć nikiem Kościoła nie uchyliłbym czoła! / Ale teraz w wyborach, nowe partie musiały zarejestrować się – to inna wszak rzecz! / Nie chcę walczyć przeciw- w komisji wyborczej wraz ze starymi, które reje- ko napowietrznym Potęgom / – Przejść mu daj- strowały się jeszcze w 1988 r. Musiały zobowiązać cie, odźwierni gwardziści! / Most zwodzony niech się do przestrzegania konstytucji sprzed dwóch spadnie: boć tu nami On władnie, / Ów marzyciel, lat, a także usunąć ze swych szeregów wszystkie co w prawdę sen ziści!”4. osoby odbywające karę więzienia, w tym odwołu-

4 R. Kipling, Kim, tłum. J. Birkenmajer, Poznań 1926 (red.). 5 Cykl corocznych wykładów radiowych emitowanych od 1948 r., prowadzonych przez ważne osobistości (red.).

11 AUNG SAN SUU KYI

jące się od wyroków. Dotyczyło to i mnie – gdy- rzy mogli to uznać za początek końca. Minął za- by NLD chciała się zarejestrować, musiałaby mnie ledwie rok, nim przewodniczący U Tin Oo i inni wyrzucić. Prawa do bycia partią polityczną posta- czołowi przywódcy partii zostali uwięzieni, a ja nowiła dochodzić w sądzie, choć dobrze wiedzie- trafiłam do aresztu domowego. Kiedy po sześciu liśmy, że birmańskie sądy nie są niezawisłe. Kie- latach zwolniono U Tin Oo i mnie, stwierdziliśmy, dy w zeszłym roku, ledwie dwa dni po wyborach, że wielu naszych najlepszych działaczy nadal jest opuściłam areszt domowy, zasypano mnie gradem za kratami, wyemigrowało lub zmarło, niektó- pytań. Czy Narodowa Liga na rzecz Demokracji jest rzy w więzieniu. Inni podupadli na zdrowiu po organizacją nielegalną? Jak widzę rolę naszej par- latach spędzonych w trudnych więziennych wa- tii, kiedy pojawiła się oficjalna, nieobejmująca nas runkach, bez minimum opieki zdrowotnej. Partia opozycja? (skądinąd to parę partii dysponujących była zmuszona zamknąć większość lokali. Naszą niespełna 15 proc. deputowanych do Zgromadze- działalność drastycznie ograniczały liczne przepi- nia Narodowego). sy i regulacje, a każdy nasz ruch śledził bacznie Na pierwsze pytanie odpowiedź była prosta – wszechobecny wywiad wojskowy. WW – „wuwu”, nie jesteśmy organizacją nielegalną, nie naruszy- jak mówili z ponurą poufałością niektórzy – mógł liśmy żadnych przepisów skutkujących delegaliza- zabrać każdego z nas o dowolnej porze (oni woleli cją. Drugie pytanie – o rolę naszej partii – było środek nocy) pod dowolnym zmyślonym zarzu- trudniejsze, bo jej położenie stało się mniej jasne tem. Jednak mimo ciągłych prześladowań nadal, po wyborach 1990 r., w których zdobyła ona ponad inaczej niż dziś, pozostawaliśmy legalną partią cztery piąte głosów, czym zaszokowała rządzącą polityczną, którą zaczęto nawet nazywać „opozy- Państwową Radę Odbudowy Prawa i Porządku, bo cją”. Byliśmy więc opozycją, ale nieoficjalnie. Czy taka była wtedy oficjalna nazwa birmańskiej jun- powinniśmy uznać, że nią jesteśmy, skoro prze- ty wojskowej. Dodam, że przez lata militarnego ciwstawiamy się rządowi, wszystko jedno – legal- reżimu powstał bogaty słownik orwellowskich ter- nemu czy nie? minów. W 1997 r. Państwowa Rada Odbudowy Prawa Są kraje, w których fałszuje się lub zawłaszcza i Porządku zmieniła nazwę na Państwową Radę Po- wybory albo wybucha wojna o ich wyniki, ale Bir- koju i Rozwoju. Junta poszła za radą astrologów, ma jest z pewnością jedynym, w którym wynik którzy powiedzieli, że to konieczne, by zażegnać głosowania został oficjalnie uznany w rządowej groźbę przewrotu, choć może znudziły się jej dow- gazecie, po czym nie stało się nic. Mimo obietnic cipy z angielskiego skrótu SLORC (State Law and junty, że po wyborach odpowiedzialność za rządy Order Restoration Council), który pachniał nie- zostanie przekazana zwycięzcom, a wojsko wróci przyjemnie sztucznymi organizacjami jak SMASH. do koszar, nie zrobiono nic, by umożliwić zwy- Tego nie dowiemy się nigdy. Zgodnie z oficjalnym cięskiej partii i wybranym posłom sprawowanie wyjaśnieniem nowa nazwa odpowiadać miała no- normalnych funkcji. Najwidoczniejszym skutkiem wym, szerszym i ambitniejszym zadaniom junty, wyborów 1990 r. były systematyczne represje, która ponoć zrealizowała już deklarowany cel, spadające na wszystkie partie i organizacje, for- czyli zaprowadzenie prawa i porządku. Nie odbie- malne i nieformalne, a także na osoby uporczywie ga to nawet daleko od prawdy, bo prawo i porzą- domagające się spełnienia żądań birmańskiego na- dek to po birmańsku tyle co spokój, zastraszenie, rodu, który chce demokracji. zdławienie, przygniecenie. Wygraliśmy, ale te wybory były początkiem Prawo i porządek w reżimowym wydaniu bu- chudych lat NLD. Partia podejmowała usilne próby dziły nasz zdecydowany sprzeciw – społeczeństwo przetrwania – tylko tyle. Zewnętrzni obserwato- spokojne, zastraszone, zdławione i przygniecione

12 Wolność i Solidarność | nr 3 WYKŁADY O WOLNOŚCI I OPORZE było całkowitym przeciwieństwem tego, do cze- ich wiele różnic – najbardziej oczywista jest ta, że go dążyliśmy. NLD nabierała twardszych kontu- o ile nasi rodzice walczyli z władzą obcą, o tyle rów, kiedy stanęliśmy wobec wyzwań niesionych my starliśmy się z przeciwnikiem z tego samego przez walkę o przetrwanie w formie organizacji narodu, tej samej rasy, religii i koloru skóry. Inna politycznej pod rządami wojskowej dyktatury. różnica, której wagę rzadko się dostrzega, polega Poszukiwaliśmy idei i inspiracji w naszej kulturze na tym, że kolonialiści sprawowali rządy auto- i historii, w rewolucyjnych zmaganiach innych rytarne, ale znacznie mniej totalitarne niż junta krajów, w myśli filozofów, w opiniach obserwato- utrzymująca władzę od 1988 r. rów, uczonych i naszych przeciwników, w radach Znana pisarka, która związała się z ruchem naszych zwolenników i przyjaciół. Musieliśmy wy- niepodległościowym jako studentka, a podczas ja- pracować możliwie skuteczne metody i formy pońskiej okupacji działała w podziemnym ruchu działania w warunkach narzuconych nam przez oporu, powiedziała mi w 1989 r., że w jej ocenie juntę, starając się zarazem rozszerzać granice na- wyzwania, przed jakimi my stoimy, są znacznie szych możliwości. Ale nie mogliśmy, rzecz jasna, większe od tych, z jakimi musieli zmierzyć się pełnić funkcji normalnej partii opozycyjnej. ona i jej towarzysze. Przed drugą wojną światową W miarę nasilania się represji ci z nas, którzy i w późniejszym okresie rządy prawa chroniły ruch działali w NLD, czuli, że w istocie rzeczy oddala- niepodległościowy przed surowością brytyjskiej my się coraz bardziej od formuły konwencjonalnej administracji. Kiedy kraj ogarnęła wojna i weszły opozycji. Byliśmy uznaną partią polityczną, cie- wojska japońskie, nowo utworzona, dowodzona szącą się największym poparciem w kraju i za gra- przez mojego ojca birmańska armia odgrywała nicą, z czym wiązał się ciężar odpowiedzialności. rolę bufora między ruchem oporu a najgorszym Jednak nie mieliśmy żadnych przywilejów przy- elementem sił okupacyjnych. Poszukując idei sługujących takiej partii w normalnych demokra- i pomysłów taktycznych, które pomogłyby nam cjach i niemal żadnych elementarnych uprawnień w walce, czerpaliśmy inspirację z sukcesu naszych legalnej organizacji politycznej. Byliśmy naraz ojców, ale nie mogliśmy ograniczyć się do własnej czymś więcej i czymś mniej niż zwykła opozycja. historii. Musieliśmy wyjść poza doświadczenia ko- W jednym z pierwszych przemówień wygłoszo- lonialne. nych w 1988 r. powiedziałam, że rozpoczynamy Reżim tymczasem wolał trzymać się kurczo- drugą batalię o niepodległość. Pierwsza, w poło- wo przeszłości, zrzucał na kolonializm wszystkie wie ubiegłego stulecia, dała nam wolność od rzą- bolączki narodu i oskarżał NLD o wspieranie neo- dów kolonialnych. Mieliśmy nadzieję, że druga kolonializmu. Szukając w świecie idei i inspiracji, uwolni nas od dyktatury wojskowej. zwróciliśmy się w naturalny sposób ku naszemu Doniosła rola, jaką w demonstracjach 1988 r. bliskiemu sąsiadowi, Indiom. Przyjrzeliśmy się odegrali studenci, przypomina o tamtych stu- taktyce i strategiom tamtejszego ruchu niepod- dentach, którzy w latach trzydziestych wyszli na ległościowego, a także przemyśleniom i filozofii ulice, domagając się niepodległości i porwali za jego przywódców, szukając ważnych i użytecz- sobą kraj. Niektórzy stali się znanymi osobisto- nych dla nas elementów. ściami, weszli do niepodległościowego rządu i byli Nauki Gandhiego o obywatelskim oporze non przywódcami partyjnymi, aż zmiótł ich ze sceny violence i sposoby, jakimi wcielał on w życie swoje politycznej zamach wojskowy 1962 r. Wielu tych teorie, weszły do praktycznego podręcznika tych weteranów walk o niepodległość szybko przystą- wszystkich, którzy chcieli pokojowymi metodami piło do ruchu na rzecz demokracji, stało się łącz- obalać rządy autorytarne. Pociągała mnie metoda nikami między dawną a nową walką. Jednak dzieli non violence, ale nie ze względów moralnych, jak

13 AUNG SAN SUU KYI

sądzą niektórzy. Chodziło mi o praktyczne wzglę- danie NLD nie sprowadza się do udziału w poli- dy polityczne. Rzecz nie sprowadza się do różnych tyce – musimy odbudować struktury społeczne, pragmatycznych lub mieszanych interpretacji non w których cywile mieliby zapewnione należne im violence, ruchu satjagrahy Mahatmy Gandhiego miejsce. czy ruchu obywatelskiego Martina Luthera Kinga. Nie chodziło nam jak opozycyjnym partiom Moje podejście opiera się na prostym przekonaniu, o to, żeby jeden rząd zastąpić drugim. Nie cho- że musimy położyć kres tradycji siłowej zmiany dziło nam też, jak można by oczekiwać po dzia- rządów – tradycji, która stała się ciągłym utrapie- łaczach, o konkretne zmiany w ramach systemu. niem birmańskiej polityki. Żyliśmy i pracowaliśmy dla sprawy, która ogarnia- Kiedy w 1988 r. wojsko zdławiło powstanie, ła ogół aspiracji naszego narodu, nie tak znowu strzelając bez pohamowania i na oślep do nie- różnych od aspiracji innych. Mimo usilnych prób uzbrojonych demonstrantów, setki studentów reżimu odizolowania nas od reszty świata nigdy i innych działaczy uciekły przez granicę do Tajlan- nie czuliśmy się w naszej walce osamotnieni. Nie dii. Wielu przekonanych, że – parafrazując – tych, czuliśmy się osamotnieni, bo z autorytaryzmem co karabinem wojują, tylko karabin pokona, po- i uciskiem walczy ponad politycznymi i kulturo- stanowiło sformować studenckie oddziały do walki wymi podziałami cała ludzkość. o demokrację. Nigdy nie potępiałam i nie potępię Przez lata domowego aresztu radio – ten mój drogi, którą obrali, bo mieli aż nadto argumentów łącznik z wielkim, wspaniałym światem – pozwala- dowodzących, że tylko zbrojne powstanie może ło mi podróżować po nim tak łatwo jak po własnej obalić represyjne rządy. Ja drogę tę odrzuciłam, ulicy. Z radia dowiedziałam się o akcjach NLD pod gdyż nie sądzę, by wiodła tam, dokąd chciałabym, moim domem, o upadku muru berlińskiego, o roz- żeby zmierzał mój naród. padzie bloku wschodniego, o konstytucyjnych O tych, którzy chwytają za broń, by uwolnić przemianach w Chile, o postępach demokratyzacji się od niesprawiedliwej dominacji, mówi się, że w Korei Południowej, o klęsce apartheidu w RPA. walczą o wolność. Mogą w imię patriotyzmu czy Od rodziny dostawałam co pewien czas książki – ideologii walczyć za kraj lub naród albo w imię pisma Václava Havla, wspomnienia Andrieja Sa- równości i praw człowieka za tych, których łączy charowa, biografie Nelsona i Winnie Mandelów, rasa lub wyznanie. Wszyscy oni walczą o wolność. eseistykę Timothy’ego Gartona Asha. Południowa Kto nie strzela, tego nazywają działaczem. To Afryka, Południowa Ameryka, Azja – gdziekolwiek ogólne określenie tych, którzy walczą o sprawy żądano sprawiedliwości i wolności, tam byli nasi polityczne – działacze praw obywatelskich, dzia- przyjaciele i sojusznicy. łacze antyapartheidowi, działacze praw człowieka, Po uwolnieniu z aresztu domowego korzysta- działacze demokratyczni. Czy my, którzy ciągle łam z każdej okazji, by mówić Birmańczykom mówimy o prawach człowieka i demokracji, nale- o odwadze i cierpieniach czarnych obywateli RPA, żymy do tych dwóch ostatnich kategorii? Nazwać o życiu w prawdzie, o sile bezsilnych, o tym, cze- tych z nas, którzyśmy zaangażowali się w ruch go możemy nauczyć się od tych wszystkich, dla na rzecz demokracji, działaczami demokratycz- których walka była ich życiem, tak jak naszym nymi byłoby trafnym, ale za wąskim określeniem życiem jest nasza walka. istoty naszej działalności. Politolog, który porów- Nazwano mnie dysydentką – może dlatego, że nywał Indonezję Suharto z Birmą pod rządami tyle mówiłam o wschodnioeuropejskiej opozycji dyktatury wojskowej, zauważył, że u nas wojsko demokratycznej. Václav Havel zdawał się nie lubić „dokonało zamachu na całą cywilną politykę”. tego określenia, nadanego jemu i innym obroń- Wniosek z tej trafnej obserwacji jest taki, że za- com praw człowieka w Czechosłowacji przez za-

14 Wolność i Solidarność | nr 3 WYKŁADY O WOLNOŚCI I OPORZE chodnich dziennikarzy. Wyjaśnił szczegółowo, co sens tego, co robiliśmy przez lata jako NLD, więc znaczy być dysydentem i czym jest ruch dysydenc- z przyjemnością zgadzam się na nazwanie nas dy- ki w kontekście tego, co dzieje się w jego kraju. sydentami. Oficjalny status naszej partii w oczach Za główne zadanie ruchu uznał służenie prawdzie władz mało nas interesuje, bo nasze główne dy- – służenie temu, co jest prawdziwym celem życia – sydenckie zadanie jest niezmienne od lat, tak jak i to, że powinien on bronić prawa osoby ludzkiej, od lat niezmienne pozostają powody, dla których kobiety i mężczyzny, do życia w wolności i praw- jesteśmy dysydentami. dzie. Na tym polega obrona praw człowieka i na- sza walka o poszanowanie prawa. Dobrze oddaje to Tłum. Sergiusz Kowalski

15 AUNG SAN SUU KYI SYLWETKI AUNG SAN SUU KYI

Ojciec pani Suu Kyi, genenerał Aung San był jednym z przywódców walki o uwolnie- nie Birmy spod zależności kolonialnej. W 1947 r., na progu niepodległości, został za- mordowany. Kraj pogrążył się w wojnie domowej, co utorowało drogę do władzy woj- skowym. W 1962 r. w wyniku zamachu stanu rządy przejął gen. Ne Win, ogłaszając „birmańską drogę do socjalizmu”. Swobody obywatelskie stały się fikcją, cały biznes, handel i przemysł znalazły się pod kontrolą państwa, zagraniczne przedsiębiorstwa znacjonalizowano. Jedną trzecią budżetu pochłaniała armia walcząca z mniejszościa- mi etnicznymi oraz komunistyczną partyzantką popieraną przez Chiny. Birma stała się jednym z najbiedniejszych krajów świata. Gdy Ne Win ustąpił w 1988 r., wybuchła rewolta przeciwko dyktaturze. Podczas masowych demonstracji 8 sierpnia zginęło około 3 tys. ludzi, ale generałowie zgo- dzili się na przeprowadzenie pluralistycznych wyborów parlamentarnych. Na czele założonej kilka tygodni później Narodowej Ligi na rzecz Demokracji stanęła Aung San Suu Kyi. Niewiele wskazywało, że córka narodowego bohatera Aung Sana pójdzie w ślady ojca. Urodzona w 1945 r. opuściła kraj ojczysty jako czternastoletnia dziewczynka – wyjechała z matką, która została ambasadorem w Indiach. Następne kilkadziesiąt lat spędziła za granicą, głównie w Wielkiej Brytanii. Studiowała w Oksfordzie, doktorat z orientalistyki uzyskała na Uniwersytecie Londyńskim. Jej angielski mąż Michael Aris był znawcą kultury tybetańskiej. Zostawiła go wraz z dwoma synami w Anglii, gdy pojechała w 1988 r. do Birmy, by opiekować się chorą matką. Na scenie publicz- nej pojawiła się w końcu sierpnia tr., gdy stojąc pod portretem swego ojca podczas półmilionowej manifestacji w Rangunie, wezwała do drugiej kampanii na rzecz nie- podległości i wprowadzenia rządów demokratycznych. Nie wróciła już do Londynu. W następnym roku została uwięziona w areszcie do- mowym. Władze oferowały jej wolność w zamian za opuszczenie kraju, ale odmówi- ła. Choć przywódczyni ruchu nie mogła brać udziału w kampanii, NLD jako główna siła opozycyjna wygrała w 1990 r. wybory, zdobywając 59 proc. głosów i 80 proc. miejsc w parlamencie. Armia nie uznała jednak wyników i unieważniła głosowanie. Ruch demokratyczny zduszono za pomocą brutalnych represji, tysiące ludzi znala- zło się w więzieniach i obozach pracy. Przebywająca w areszcie pani Suu Kyi stała

16 Wolność i Solidarność | nr 3 SYLWETKI się symbolem walki o prawa obywatelskie – bez mawiać rządzących (teraz w cywilu) generałów przemocy. W 1990 r. Parlament Europejski przy- do dalszych ustępstw. Odwilż objęła złagodzenie znał jej Nagrodę Sacharowa, w roku następnym cenzury, wypuszczenie części spośród kilku tysię- otrzymała pokojową Nagrodę Nobla, którą odebrali cy więźniów politycznych, zgodę na tworzenie w jej imieniu synowie. Pieniądze – ponad milion związków zawodowych. W ubiegłym roku „the dolarów – przeznaczyła, tak jak Lech Wałęsa, na Lady”, jak panią Aung San nazywają rodacy, spo- fundację na rzecz zdrowia i edukacji Birmańczy- tkała się z prezydentem Theinem Seinem, który ków. czyni gesty otwarcia w stronę opozycji. Dyplo- Nie chciała wyjechać z kraju w obawie, że nie macja amerykańska i inni zachodni obserwatorzy zostanie wpuszczona z powrotem. Jej mężowi, widzą szanse na podjęcie ograniczonych reform, który zachorował na raka, władze nie pozwoliły co jest warunkiem koniecznym zniesienia sankcji przyjechać do Rangunu. Zmarł w Anglii w 1999 r. międzynarodowych. Jednak najważniejsza kwe- W krótkich okresach wolności Aung San Suu Kyi stia – antydemokratyczna konstytucja oddająca próbowała wznowić działalność opozycyjną, po- armii i jej reprezentacji w parlamencie ostatnie dróżując po kraju, ale była atakowana przez wy- słowo w sprawach państwa – pozostaje zamknięta. najętych zbirów. Gdy we wrześniu 2007 r. Birmę Narodowa Liga na rzecz Demokracji nie uznała objęła fala protestów z udziałem studentów i mni- nowej konstytucji i zbojkotowała wybory w 2010 r. chów buddyjskich, mogła tylko bezsilnie obserwo- „Czasami parodia demokracji jest bardziej niebez- wać, jak reżim tłumi kolejną społeczną rewoltę. pieczna niż niczym nieskrywana dyktatura, bo daje W sumie w areszcie domowym spędziła 15 z 21 ludziom pretekst do bierności” – mówiła dzienni- ostatnich lat. Zwolniono ją w listopadzie 2010 r., kowi „The Financial Times” przywódczyni NLD rok po zmianie konstytucji i przedstawianych jako temu. Teraz jednak uznała, że należy wykorzystać krok w stronę demokratyzacji wyborach do par- nawet minimalną szansę na dialog i zdecydowała lamentu. NLD nie wzięła w nich udziału. Rządowa się stanąć do wyborów uzupełniających. Decyzja gazeta „Nowe Światło Myanmaru” (nazwa nadana ta spotkała się z krytyką radykalnych opozycjo- Birmie przez reżim wojskowy) ogłosiła, że pani nistów jako przedwczesna i otwierająca reżimowi Aung San została ułaskawiona „za dobre sprawo- drogę do legitymizacji. Przed birmańskim ruchem wanie” w czasie odbywania kary. demokratycznym – tak jak przed Solidarnością Dom, w którym Suu Kyi spędziła lata aresztu, w latach 1988–1989 – stoi wybór pomiędzy inte- państwo ofiarowało kiedyś jej rodzinie w uznaniu gralnym oporem wobec dyktatury a próbami zna- zasług jej ojca. W grudniu 2011 r. przyjęła w nim lezienia kompromisu. Hillary Clinton, sekretarz stanu Stanów Zjedno- czonych, która przyjechała do Rangunu, aby na- Jan Skórzyński

17 JACK A. GOLDSTONE

STUDIA ZROZUMIEĆ ARABSKIE REWOLUCJE

JACK A. GOLDSTONE Rewolucyjna fala, która przetoczyła się przez Bliski Wschód, jest uderzająco podob- na do minionych wstrząsów politycznych1. Tak jak w 1848 r. w Europie, wzrost cen socjolog i politolog amerykański, żywności i wysokie bezrobocie wywołały protesty społeczne od Maroka po Oman. wykłada na George Mason University. Tak jak w 1989 r. w Europie Wschodniej i Związku Radzieckim, frustracja, jaką ro- Autor i współautor wielu książek, dził zamknięty, skorumpowany i obojętny na ludzkie potrzeby system polityczny, m.in. Revolution and Rebellion in the doprowadziła do dezercji wysokich urzędników i upadku silnych reżimów w Tunezji Early Modern World (1991), i Egipcie, a wkrótce2 może też w Libii. A jednak lata 1848 i 1989 nie są dla wydarzeń Revolutions of the Late Twentieth Century (1991), Why Europe? minionej zimy dobrą analogią. Rewolucje 1848 r. dążyły do obalenia tradycyjnych The Rise of the West in monarchii, a 1989 r. – rządów komunistycznych. Rewolucje 2011 r. walczyły z czymś World History, 1500–1850 (2009). zupełnie innym – z dyktaturami „sułtańskimi”. Reżimy te sprawiają często wrażenie niewzruszonych, a w rzeczywistości są bardzo słabe, gdyż osłabiają je ich własne strategie utrzymania władzy. Choć masowe protesty wstrząsnęły niemal całym Bli- skim Wschodem, nie przypadkiem rewolucje, które dotychczas zwyciężyły – w Tune- zji i Egipcie – uderzały we współczesnych sułtanów. Zwycięstwo rewolucji wymaga zbiegu wielu czynników. Panować musi powszechne poczucie, że rządy, nieuleczalnie niesprawiedliwe i nieudolne, stanowią zagrożenie dla przyszłości kraju. Nieutożsamiające się już z państwem elity, zwłaszcza wojsko- we, muszą stracić chęć do jego obrony. Musi dojść do mobilizacji szerokich rzesz społeczeństwa, w tym grup etnicznych, religijnych i klas społeczno-ekonomicznych. Wreszcie, obce mocarstwa muszą powstrzymać się od interwencji w obronie reżimu lub powstrzymać reżim przed dalszą eskalacją siły w obronie własnej. Rewolucje rzadko zwyciężają, bo rzadko dochodzi do połączenia się wszystkich tych czynników. Jest tak zwłaszcza w tradycyjnych monarchiach i państwach mono- partyjnych, których przywódcy często zyskują społeczne poparcie, żądając uszano- wania korony lub odwołując się do uczuć nacjonalistycznych. Aby zdradziły je elity czerpiące z tych rządów korzyść, muszą radykalnie zmienić się okoliczności lub ide- ologia rządzących. W niemal wszystkich przypadkach trudno o szeroką mobilizację społeczną, która wymaga pogodzenia rozbieżnych interesów biedoty miejskiej i wiej-

1 Artykuł publikujemy za „Foreign Affairs”, maj–czerwiec 2011, s. 8–16 (red.). 2 Tekst pisany był przed obaleniem reżimu Muammara Kaddafiego (red.).

18 Wolność i Solidarność | nr 3 ZROZUMIEĆ ARABSKIE REWOLUCJE skiej, klas średnich, studentów, pracowników wy- Sułtan dba o utrzymanie mas w stanie apoli- kwalifikowanych, różnych grup etnicznych i re- tyczności i niezorganizowania, kontrolując wybo- ligijnych. W historii pełno jest szybko stłumio- ry i partie polityczne; kupuje też elektorat, dotu- nych ruchów studenckich, strajków robotniczych jąc kluczowe dobra, takie jak energia elektryczna, i powstań chłopskich – z powodu niezdolności benzyna i żywność. W połączeniu z inwigilacją, do sformowania koalicji ich zasięg ograniczał się cenzurą i zastraszaniem przeciwników zapewnia do jednej grupy społecznej. Interweniowały też to zwykle bierność zatomizowanego społeczeń- często inne kraje, pragnące wesprzeć rządzących stwa. z troski o utrzymanie ładu międzynarodowego. Realizując ten schemat, doświadczeni politycz- Jednak są też inne dyktatury, zwykle bardziej nie sułtani całego świata trzymają w ręku ogromne kruche i rzadko żyjące dłużej niż jedno pokole- bogactwa i skoncentrowaną władzę. Do najsław- nie – to reżimy sułtańskie. Rodzą się one, gdy niejszych w najnowszych dziejach należeli Porfirio przywódca kraju poszerza swą władzę kosztem in- Díaz w Meksyku, szach Mohammad Reza Pahlawi stytucji ustrojowych. Dyktatorzy ci nie odwołują w Iranie, dynastia Somozów w Nikaragui, dynastia się do żadnej ideologii i nie mają innych celów Duvalier na Haiti, Ferdynand Marcos na Filipinach poza utrzymaniem władzy. Mogą zachować nie- i Suharto w Indonezji. które formalne elementy demokracji – wybory, Ale jak przekonali się wszyscy dawni i jak prze- partie, parlament czy konstytucję, ale rządzą po- konuje się nowe pokolenie sułtanów na Bliskim nad nimi, umieszczając w kluczowych miejscach Wschodzie – Baszar al-Assad w Syrii, Omar al-Ba- swoich ludzi i wprowadzając co pewien czas stan szir w Sudanie, Zine el-Abidine ben Ali w Tunezji, wyjątkowy, usprawiedliwiany zewnętrznym bądź Hosni Mubarak w Egipcie, Muammar Kaddafi w Li- wewnętrznym zagrożeniem. bii i Ali Abdullah Salah w Jemenie – zbyt skoncen- Gromadzą oni zwykle po cichu wielkie fortuny, trowaną władzę czasem trudno utrzymać. za które kupują lojalność stronników i karzą opor- nych. Ponieważ potrzebują środków do napędza- Papierowe tygrysy nia machiny klientelizmu, najczęściej wspierają rozwój gospodarczy, uprzemysłowienie, eksport Mimo tych służących przetrwaniu zabiegów w suł- i edukację. Nawiązują też stosunki z zagranicą, tańskie dyktatury wpisana jest naturalna, z cza- obiecując stabilizację w zamian za pomoc i inwe- sem coraz wyraźniejsza słabość. Sułtani muszą stycje. Do kraju napływają bogactwa, ale więk- dbać o równowagę między własnym zyskiem a na- szość z nich trafia do sułtana i jego stronników. grodą dla elit; jeśli zajmą się sobą i przestaną dbać Sułtan nowego typu kontroluje wojsko na za- o elity, zniknie główna motywacja zapewniająca sadzie „dziel i rządź”. Siły bezpieczeństwa dzieli ich współpracę. Kiedy czują się mocniejsi i nieza- zwykle na wiele formacji (wojska lądowe, powietrz- stąpieni, korupcja jest coraz bezczelniejsza, za- ne, policja, wywiad), z których każda podlega mu węża się do wewnętrznego kręgu dyktatora. Mo- bezpośrednio. Trzyma w ręku nici kontaktów mię- nopolizując zagraniczną pomoc i inwestycje lub dzy dowództwami, między wojskiem i instytucja- dopuszczając do zbytniego zbliżenia z niepopular- mi cywilnymi, a także z zagranicą, co czyni go nymi mocarstwami, sułtan może zrazić do siebie niezastąpionym w koordynacji sił bezpieczeństwa elity i inne grupy społeczne. i zawiadywania strumieniem zagranicznej pomo- Wraz z rozwojem gospodarczym i postępami cy i inwestycji. Zwykle nie mianuje następcy, by edukacji pod sułtańską dyktaturą rośnie odse- podsycać lęk przed odcięciem pomocy i dezorgani- tek ludzi z wyższymi aspiracjami, którym bar- zacją polityczną, kiedy go zabraknie. dziej przeszkadzają ingerencje policji, inwigilacja

19 JACK A. GOLDSTONE

i nadużycia władzy. Gdy liczba ludności szybko Są wreszcie siły bezpieczeństwa. Rozdzielając wzrasta, ale większość zdobyczy ekonomicznych struktury dowodzenia, sułtan może zmniejszyć zagarniana jest przez elitę, rosną też nierówno- zagrożenie z ich strony. Jednak kiedy już dojdzie ści i bezrobocie. Wzrost kosztów dotacji i innych do buntu, wskutek tej strategii łatwiej im przejść programów, dzięki którym reżim kupuje sobie na stronę buntowników. Rozdział dowództw pro- obywateli, sprawia, że coraz trudniej trzymać ich wadzi do rozłamów, a jako że za reżimem nie stoi z dala od polityki. Kiedy wybuchają protesty, suł- żadna atrakcyjna ideologia ani niezależne insty- tan może obiecać reformy lub rozszerzyć świad- tucje, wojsko ma słabsze motywacje do tłumienia czenia – tak jak Marcos na Filipinach w 1984 r., by protestu. Dowódcy mogą uznać, że zmiana reżimu udaremnić eskalację niezadowolenia społecznego. lepiej posłuży interesom kraju. Kiedy część armii Jak jednak przekonał się dwa lata później, gdy lu- wymówi posłuszeństwo – jak za Díaza, szacha dzie zaczynają się głośno domagać ukrócenia suł- irańskiego, Marcosa i Suharto – rząd upada z osza- tańskich rządów, przestają im wystarczać ochłapy łamiającą szybkością. W końcu otumaniony wład- rzucane przez reżim. ca, ciągle przekonany, że jest niezastąpiony, bu- Sułtańskie reżimy słabną, gdy władca się sta- dzi się nagle izolowany i samotny. rzeje i powstaje problem sukcesji. Sułtani potrafią Słabość sułtana widać często z perspektywy czasem przekazać rządy młodszym członkom ro- czasu. Łatwo wskazać kraje autorytarne nękane dziny. Możliwe jest to tylko wówczas, gdy rząd jest korupcją i bezrobociem, to natomiast, w jakiej skuteczny i zachowuje poparcie elity (jak w 2000 r. mierze elity były przeciwne reżimowi, a armia w Syrii, gdzie prezydent Hafez al-Assad przekazał skłonna do wymówienia posłuszeństwa, widać do- władzę synowi, Baszarowi) albo zyska wsparcie in- piero wtedy, gdy wybuchną masowe protesty. Elity nego kraju (jak w 1941 r. w Iranie, gdy Zachód i wojskowi mają przecież wszelkie powody, by do pomógł szachowi Rezie przekazać rządy synowi, ostatniej chwili skrywać swoje prawdziwe uczucia, Mohammadowi Rezie Pahlawiemu). Jeżeli sko- a nie sposób przewidzieć, co sprowokuje naprawdę rumpowany reżim zdąży zrazić do siebie elity, masową mobilizację. Gwałtowny upadek reżimów mogą one zwrócić się przeciwko niemu i starać sułtańskich jest więc często zaskoczeniem. się nie dopuścić do sukcesji, próbując odzyskać Czasem wojsko nie od razu przechodzi na stro- kontrolę nad państwem (jak pod koniec lat dzie- nę rebelii. Na przykład w latach siedemdziesiątych więćdziesiątych w Indonezji, gdy azjatycki kryzys w Nikaragui Anastasio Somoza Debayle wysyłał do finansowy podkopał klientelistyczny system Su- walki z buntownikami lojalne oddziały Gwardii harto). Narodowej. Ale rzadko trwa dłużej także ten re- W bezkonfliktowym przekazaniu władzy prze- żim, który może liczyć na lojalne wojska. Po pro- szkadza też niezastępowalność sułtana. Więk- stu upada później, co łączy się z większym rozle- szość ministrów i wysokich urzędników zbyt jest wem krwi, a nawet wojną domową. Sukces Somozy identyfikowana z przywódcą, by przetrwać jego w 1975 r. był krótkotrwały – eskalacja okrucień- upadek. Zawiodła np. próba uniknięcia rewolucji, stwa i korupcji spowodowała w następnych latach którą szach podjął w 1978 r., gdy zamiast siebie narastający bunt. Po kilku zaciętych bitwach do- postawił na czele rządu premiera Szapura Bach- tąd lojalne oddziały zaczęły dezerterować, a sam tiara; rok później upadł jego reżim. Takie posu- dyktator w 1979 r. uciekł z kraju. nięcia nie zaspokajają ani rozbudzonych mas dą- Zmienić sytuację może też presja międzynaro- żących do głębokich przemian ekonomiczno-poli- dowa. Ostateczny cios rządom Marcosa zadały Sta- tycznych, ani elit zawodowych, które wyszły na ny Zjednoczone, cofając wszelkie poparcie po jego ulice miast, by domagać się udziału w rządach. „zwycięstwie” w wyborach prezydenckich w 1986 r.

20 Wolność i Solidarność | nr 3 ZROZUMIEĆ ARABSKIE REWOLUCJE

Kiedy odwrócili się od niego Amerykanie, wycofali zwłaszcza w ostatnich latach, zapisało się na uni- się też pozostali zwolennicy, a wtedy pokojowa wersytety. W ostatnich dziesięcioleciach nabór „rewolucja różańcowa” zmusiła go do emigracji. na uczelnie gwałtownie wzrósł w całym regionie – trzykrotnie w Tunezji, czterokrotnie w Egipcie, Socjalna katastrofa pięciokrotnie w Libii. Zadaniu tworzenia w rów- nym tempie miejsc pracy nie podołałby jednak Rewolucje na Bliskim Wschodzie wieszczą upa- żaden kraj. Dla rządów sułtańskich był to szcze- dek coraz bardziej skorumpowanych reżimów suł- gólnie trudny problem. W ramach strategii kupo- tańskich. W minionych latach region odnotował wania poparcia ben Ali i Mubarak od dawna sub- wzrost gospodarczy, ale zyski ominęły większość sydiowali robotników i rodziny za pomocą takich społeczeństwa i spłynęły do kieszeni nielicznych programów jak tunezyjski Narodowy Fundusz bogatych. Mubarak z rodziną zgromadził ponoć Zatrudnienia, który organizował szkolenia dla fortunę wartą 40–70 mld dolarów, a 39 wysokich robotników, tworzył miejsca pracy i udzielał po- urzędników i przedsiębiorców z otoczenia jego życzek, czy egipska polityka gwarantowanego za- syna Gamala dorobiło się po miliardzie. Jak do- trudnienia absolwentów uczelni. Jednak w minio- niósł portal Wikileaks, w 2008 r. amerykański dy- nej dekadzie, redukując wydatki, wycofywano się plomata depeszował z Tunezji z ostrzeżeniem, że stopniowo z programów bezpieczeństwa socjalne- korupcja sięga szczytu, rodzina ben Alego stała go. Kształcenie zawodowe pozostawało na niskim się tak pazerna, że ustały inwestycje, nie powstają poziomie, a dostęp do państwowych czy nawet nowe miejsca pracy, a ostentacja rodziny rządzą- prywatnych miejsc pracy podlegał ścisłej kontroli cej budzi powszechne oburzenie. reżimu. Doprowadziło to do ogromnego bezrobo- Szybko rosnące i urbanizujące się populacje Bli- cia wśród młodzieży na całym Bliskim Wschodzie – skiego Wschodu ucierpiały wskutek niskich płac w 2009 r. wynosiło ono średnio 23 proc., czyli dwa i wzrostu cen żywności, tylko w 2010 r. oceniane- razy więcej niż średnia światowa. Jeszcze gorzej go przez FAO na 32 proc. Jednak nie drożyzna ani kształtowały się wskaźniki bezrobocia wśród osób gospodarcza stagnacja wywołują rewolucje, tylko wykształconych – w Egipcie absolwent uczelni ma utrzymująca się powszechna i beznadziejna nędza dziesięć razy mniejszą szansę na pracę niż osoba pośród coraz bardziej ostentacyjnego bogactwa. z wykształceniem podstawowym. Przyczyną niezadowolenia było też wysokie bezro- W wielu krajach rozwijających się część bez- bocie, wynikające po części z szybkiego przyrostu robotnych wchłania szara strefa. Jednak blisko- w świecie arabskim populacji młodzieży. Odsetek wschodni sułtani utrudnili i to. Przypomnijmy, młodych w wieku 15–29 lat wśród ogółu ludno- że rozruchy w Tunezji wybuchły po samospaleniu ści powyżej piętnastego roku życia waha się od 26-letniego Mohameda Bouaziziego, któremu po- 38 proc. w Bahrajnie i Tunezji do ponad 50 proc. licja skonfiskowała stragan z owocami. Wykształ- w Jemenie (w porównaniu do 26 proc. w Stanach cona młodzież tunezyjska i egipska oraz robotnicy Zjednoczonych). Odsetek młodzieży w krajach od lat protestowali lub strajkowali na mniejszą Bliskiego Wschodu jest szczególnie wysoki, a jej skalę, by zwrócić uwagę na wysokie bezrobocie, liczebność rosła gwałtownie w krótkim czasie. Od niskie płace, policyjne represje i korupcję urzędni- 1990 r. populacja młodzieży w wieku 15–29 lat ków. Tym razem ich protesty złączyły się w jeden wzrosła o 50 proc. w Libii i Tunezji, o 65 proc. nurt, ogarniający też inne warstwy społeczne. w Egipcie i o 125 proc. w Jemenie. Wojskowych coraz bardziej raziła pazerność Dzięki modernizacyjnej polityce sułtańskich i bezwstydna korupcja rządzących. Ben Ali i Mu- rządów w tych krajach wielu młodych ludzi, barak wyszli z szeregów oficerów zawodowych,

21 JACK A. GOLDSTONE

a Egiptem byli wojskowi rządzili od 1952 r. Jednak na szerszą skalę. Jednak korupcja reżimu Baszira w obu krajach status sił zbrojnych wyraźnie się i koncentracja bogactwa w Chartumie osiągnęły pogarszał. Egipscy oficerowie kontrolowali część zupełnie bezwstydne rozmiary. Jedno z histo- lokalnego biznesu, ale czuli żywiołową niechęć rycznych uzasadnień jego rządów – jedność Su- do Gamala Mubaraka, namaszczonego następcę danu pod kontrolą północy – znikło w styczniu Hosniego. Jako bankier wolał on budować wpły- 2011 r., po przegłosowaniu przez południowy wy przy pomocy biznesu i politycznych zauszni- Sudan niepodległości. W Syrii Assad utrzymał na ków niż wojska, a związani z nim ludzie czerpali razie poparcie nacjonalistów dzięki twardej po- ogromne zyski z państwowych monopoli i umów lityce wobec Izraela i Libanu. Realizuje szerokie z kontrahentami zagranicznymi. W Tunezji ben Ali państwowe programy zatrudnienia, przez dzie- trzymał wojsko na dystans, dbając, by nie nabrało sięciolecia tłumiące aktywność Syryjczyków, ale ambicji politycznych. Jednak pozwolił żonie i jej brak mu dostatecznej bazy społecznej; jest za- krewnym wydusić pieniądze z przedsiębiorców tu- leżny od wąskiej elity, której korupcja ma coraz nezyjskich i pobudować nadmorskie rezydencje. gorszą sławę. Trudno powiedzieć, do jakiego stopnia W obu krajach urazy żywione przez wojskowych elity i wojsko są wierne Baszirowi i Assadowi, ale zniechęcały ich do rozprawy z demonstrantami oba reżimy są najpewniej słabsze niż się wydaje – oficerowie i żołnierze nie chcieli zabijać roda- i gdy dojdzie do masowych protestów, mogą ków, by ocalić rządy rodzin i faworytów ben Alego szybko upaść5. i Mubaraka. Łatwiej utrzymać władzę monarchom. Nie dla- W Libii podobnie – dezercja części armii do- tego, że nikt nie żąda tam zmian. Maroko, Jor- prowadziła do szybkiej utraty przez Kaddafiego dania, Oman i królestwa Zatoki Perskiej stoją znacznych terytoriów. Kiedy to piszę, chronią przed takimi samymi wyzwaniami demograficz- go jeszcze najemnicy i sprzyjają zobowiązania nymi, edukacyjnymi i gospodarczymi jak reżimy plemienne3. W Jemenie prezydent Salah ledwie sułtańskie i by im sprostać, muszą dokonać re- utrzymuje się na powierzchni dzięki pomocy form. Jednak współczesne monarchie mają jedną Stanów Zjednoczonych udzielanej w zamian za wielką przewagę – jest nią elastyczność struktur zwalczanie islamistycznych terrorystów i dzięki politycznych. Królowie mogą sprawować w szero- plemiennym waśniom wśród jego przeciwników. kim zakresie władzę wykonawczą, cedując władzę Ale jeśli opozycja się zjednoczy, do czego, jak się ustawodawczą na obieralne parlamenty. Gdy do- wydaje, właśnie dochodzi, a Stany Zjednoczone chodzi do niepokojów, tłumy skłonne są żądać stracą ochotę na wspieranie jego coraz surowszego nie zniesienia monarchii, tylko lepszych ustaw. reżimu, Salah może okazać się kolejnym obalonym Daje to władcy większe możliwości manewru przy sułtanem4. zaprowadzaniu porządku. Na przykład w obliczu protestów w 1848 r. monarchie niemieckie i wło- Granice rewolucji skie rozszerzyły swobody konstytucyjne, okroiły absolutną władzę królewską i zaakceptowały obie- Kiedy to piszę, w innych sułtanatach regionu, ralne legislatury jako cenę za oddalenie groźby Sudanie i Syrii, nie doszło jeszcze do protestów eskalowania rewolucji.

3 Reżim Kaddafiego upadł ostatecznie w sierpniu 2011 r., a jego przywódca został zabity 20 października (red.). 4 W listopadzie 2011 r. prezydent Salah zawarł porozumienie z opozycją, na mocy którego ma stopniowo oddać władzę w zamian za immunitet dla siebie i swojej ekipy (red.). 5 W Syrii antyreżimowe protesty na coraz większą skalę zaczęły się w marcu 2011 r. (red.).

22 Wolność i Solidarność | nr 3 ZROZUMIEĆ ARABSKIE REWOLUCJE

W monarchiach objęcie tronu przez dziedzica bilnych rządów. Jeśli dojdzie do wojny domowej może przynieść zmiany i reformy, a nie upadek lub kontrrewolucji (co chyba dzieje się w Libii), całego systemu. Prawowita zmiana władcy bywa rekonstrukcja potrwa jeszcze dłużej. pożądana; nie budzi lęku jak w typowych repu- Kiedy kończy się rewolucyjny miesiąc miodo- blikach sułtańskich. W 1999 r. marokańska opinia wy, wychodzą na jaw podziały w opozycji. Pierw- publiczna powitała wstąpienie na tron króla Mo- szym, oczywistym krokiem jest rozpisanie wybo- hammeda VI z wielką nadzieją na zmiany. I rze- rów, ale już kampania wyborcza i pierwsze decyzje czywiście – Mohammed wdrożył śledztwo w spra- nowej legislatury stają się okazją do dyskusji wie niektórych bezprawnych działań administracji o podatkach i budżecie państwa, o korupcji, poli- w minionym okresie i wzmocnił nieco prawa ko- tyce zagranicznej, roli armii, uprawnieniach pre- biet. Uciszył protesty obietnicą szerokiej reformy zydenta, o polityce państwa w dziedzinie prawa konstytucjonalnej. Władcy Bahrajnu, Jordanii, i praktyk religijnych, o prawach mniejszości itp. Kuwejtu, Maroka, Omanu i Arabii Saudyjskiej Zażarta walka o władzę między konserwatystami, mogą utrzymać tron, jeśli będą gotowi podzielić populistami, islamistami oraz zwolennikami mo- się władzą z obranymi urzędnikami albo przekażą dernizacji i reform w Tunezji, Egipcie i może Libii ją młodszym członkom rodziny, którzy zapowie- zapowiada długi okres kolejnych zmian u sterów dzą głębokie reformy. i politycznych zwrotów – jak po rewolucjach na Krajem, który w najbliższej przyszłości uniknie Filipinach i w wielu krajach Europy Wschodniej. chyba poważniejszych zmian, jest Iran. Panuje Część rządów zachodnich, które od dawna po- tam reżim sułtański, jednak pod wieloma wzglę- pierały ben Alego i Mubaraka jako zaporę przeciw dami odmienny – w odróżnieniu od reszty krajów napierającej fali radykalnego islamu, boi się teraz regionu ajatollahowie głoszą antyzachodnią ideo- islamistów szykujących się do przejęcia władzy. logię szyizmu i perski nacjonalizm, cieszący się Bracia Muzułmańscy, którzy są w Egipcie najlepiej znacznym poparciem ogółu. Czyni to z Iranu ra- zorganizowanym ugrupowaniem opozycyjnym, czej dysponujące szeroką bazą społeczną państwo mają duże szanse w wolnych wyborach, zwłasz- partyjne. Państwem kieruje nie jeden człowiek, cza rozpisanych szybko, zanim zorganizują się ale zespół silnych przywódców – najwyższy du- inne partie. Jednak historia rewolucji w krajach chowy przywódca Ali Chamenei, prezydent Mah- rządzonych przez reżimy sułtańskie łagodzi nieco mud Ahmadineżad i przewodniczący parlamentu te obawy. Żadnego sułtana obalonego w ostatnich Ali Laridżani. Nie ma więc jednego, skorumpo- trzydziestu latach – m.in. na Haiti i Filipinach, wanego i nieudolnego sułtana, na którym można w Rumunii, Zairze, Indonezji, Gruzji i Kirgistanie – skupić złość. Wreszcie, irański reżim ma poparcie nie zastąpił rząd ideologów czy radykałów. Produk- silnie powiązanej z rządem, ideologicznej milicji tem końcowym była zawsze demokracja – ułomna, Basidż i Strażników Rewolucji. Nikłe są nadzieje często skorumpowana i podatna na autorytarne na ich dezercję w przypadku masowych protestów. pokusy, ale nie agresywna ani ekstremistyczna. Oznacza to istotny zwrot w historii świata. Po rewolucjach W latach 1949–1979 każda rewolucja wymierzona w sułtański reżim – w Chinach, na Kubie, w Wiet- Ci, którzy liczą na szybkie zaprowadzenie w Tu- namie, Kambodży, Iranie i Nikaragui – kończyła nezji i Egipcie stabilnych demokracji, pewnie się się przejęciem władzy przez komunistów lub is- rozczarują. Rewolucje są początkiem długiego pro- lamistów. Podówczas większość intelektualistów cesu. Nawet po pokojowej rewolucji trzeba zwy- w krajach rozwijających się wolała komunistyczną kle pięciu lat na konsolidację jakichkolwiek sta- rewolucję od państwa kapitalistycznego. W Iranie

23 JACK A. GOLDSTONE

zaś chęć uniknięcia tak kapitalizmu, jak i komuni- z ruchem wyzwolenia okupowanego przez ich kraj zmu oraz rosnąca popularność modelu tradycyjnej od 1975 r. Timoru Wschodniego. dominacji kleru szyickiego zaowocowały żądania- Próby kontrrewolucji w ostatnich dekadach mi wprowadzenia rządów islamistycznych. Jednak (m.in. na Filipinach w latach 1987–1988 i na Haiti od lat osiemdziesiątych modele komunistyczny w 2004 r.) ponosiły z reguły fiasko. Nie dopro- i islamistyczny straciły bardzo na atrakcyjności. wadziły do zaprzepaszczenia demokratycznych Uważa się powszechnie, że nie zrealizowały one zdobyczy ani nie rzuciły postsułtańskich krajów obu podstawowych celów wszystkich niedawnych w ramiona ekstremistów – religijnych czy innych. antysułtańskich rewolucji, jakimi są wzrost go- Jednak osłabiają one młode demokracje, odciąga- spodarczy i odpowiedzialność rządzących przed jąc je od wprowadzania w życie tak potrzebnych rządzonymi. reform. Mogą też prowokować reakcje radykalne. Ponieważ wysokie bezrobocie przyspiesza zmia- Jeżeli w Tunezji i Egipcie wojskowi spróbują nę rządów, w Stanach Zjednoczonych odezwały przejąć władzę lub uniemożliwić islamistom do- się głosy sugerujące nowy plan Marshalla, który stęp do sceny politycznej, jeżeli bliskowschodnie ustabilizowałby region bliskowschodni. Jednak monarchie spróbują zamykać system za pomocą re- w 1945 r. Europa miała za sobą demokratyczne presji, a nie otwierać go za pomocą reform, umoc- tradycje i zniszczoną, wymagającą odbudowy in- nią tylko siły radykalne. Przykładem jest dążąca frastrukturę, natomiast dziś Tunezja i Egipt mają do konstytucyjnych reform opozycja w Bahrajnie, nienaruszone gospodarki, mogą poszczycić się która na wymierzone w nią działania saudyjskie znakomitą stopą wzrostu, lecz muszą budować od odpowiedziała wezwaniem do obalenia monarchii podstaw demokratyczne instytucje. Pompowanie zamiast żądaniem jej zreformowania. Hasłem dnia pieniędzy w te kraje w sytuacji, gdy nie powstały powinna być otwartość dla wszystkich. jeszcze demokratyczne rządy, napędzi tylko ko- Innym poważnym zagrożeniem dla blisko- rupcję i utrudni postępy demokracji. wschodnich demokracji jest wojna. Rządy rewo- Co więcej, Stany Zjednoczone i inne kraje Za- lucyjne utwardzały się i radykalizowały w reakcji chodu nie cieszą się na Bliskim Wschodzie zaufa- na konflikt międzynarodowy. Nie upadek Bastylii, niem, bo od dawna popierały dyktatury sułtańskie. ale wojna z Austrią była tym, co podczas rewolucji Podejrzenia wzbudzi każda próba wykorzystania francuskiej dało władzę jakobinom. Wojna z Ira- pomocy do wsparcia konkretnych ugrupowań czy kiem stała się dla ajatollaha Chomeiniego oka- wpływania na wynik wyborów. Od świata rewolu- zją do wypędzenia umiarkowanych zwolenników cjoniści oczekują wyraźnego wsparcia procesu de- świeckiego państwa. W scenariuszu pozwalającym mokratyzacji, gotowości zaakceptowania wszyst- radykałom przejąć kontrolę nad bliskowschodnimi kich, którzy przestrzegają demokratycznych reguł rewolucjami obawy Izraela i prowokacje Palestyń- gry, i przychylnych reakcji na każdą prośbę o po- czyków prowadzą do eskalacji napięcia na linii moc w budowaniu instytucji ustrojowych. Egipt – Izrael i wybuchu nowej wojny. Największym ryzykiem, przed jakim stoją dziś A jednak są powody do optymizmu. Przed 2011 r. Tunezja i Egipt, jest kontrrewolucja w wykonaniu Bliski Wschód wyróżniał się na mapach świata jako zachowawczego odłamu armii – grupy, która czę- jedyny region de facto pozbawiony demokracji. Wy- sto sięgała po władzę po odsunięciu sułtana. Tak daje się, że rewolucje w Tunezji i Egipcie zmieniły było w Meksyku po obaleniu Díaza, na Haiti po ten obraz. Bez względu na końcowy efekt można odejściu Jean-Claude’a Duvaliera i na Filipinach po powiedzieć jedno: rządy sułtanów dobiegły kresu. upadku Marcosa. A kiedy Indonezyjczycy pozba- wili władzy Suharto, wojskowi siłą rozprawili się Tłum. Sergiusz Kowalski

24 Wolność i Solidarność | nr 3 ŻYCIE NA PODSŁUCHU

STUDIA ŻYCIE NA PODSŁUCHU

Każdy, kto przystępował do opozycji demokratycznej, musiał się liczyć z tym, że JAN SKÓRZYŃSKI będzie stale śledzony, jego telefon i mieszkanie zostaną nafaszerowane urządzeniami podsłuchowymi, a pierwszym czytelnikiem jego listów będzie policjant. Niepokorni dr, historyk i dziennikarz, w latach lat siedemdziesiątych nie dali się jednak zepchnąć w izolację ani sprowadzić do 1989–1990 kierownik działu historycznego „Tygodnika Solidarność”, roli wiecznie tropionych „figurantów”. Większość czasu pochłaniała im opozycyjna 2000–2006 zastępca redaktora harówka – bez komputerów, faksów i telefonów komórkowych zorganizowanie każ- naczelnego „Rzeczpospolitej” i szef dego spotkania, uzgodnienie każdego oświadczenia wymagało wielkiego zachodu. dodatku „Plus-Minus”. Wydał m.in. Prywatnych samochodów w środowisku Komitetu Obrony Robotników było bardzo Kalendarium Solidarności 1980–89 mało, więc zwykła podróż z jednego miasta do drugiego, nie mówiąc już o transpor- (wraz z Markiem Pernalem, 1990), Ugoda i rewolucja. Władza i opozycja cie bibuły, była sporym przedsięwzięciem. Trudno wręcz zrozumieć, jak owe kilkaset 1985–1989 (1995), Od Solidarności osób zaangażowanych na stałe w działalność opozycyjną dawało sobie radę z ogro- do wolności (2005), Rewolucja Okrą- mem pracy, jakiej wymagała pomoc dla represjonowanych, wydawanie niezależnych głego Stołu (2009, nominowana do publikacji i organizowanie całego ruchu. Często z trudem wiążąc koniec z końcem, nagrody im. Kazimierza Moczarskiego), pomiędzy jednym aresztem a drugim potrafili jeszcze wieść bujne życie towarzy- Zadra. Biografia Lecha Wałęsy (2010); skie, spotykać się na wieczorach literackich, prowadzić intelektualne debaty i spory redaktor naczelny wydawnictwa Opozycja w PRL. Słownik biograficzny ideowe. 1956–89, t. 1–3 (2000, 2002, 2006). Obecnie przygotowuje monografię W salonie i w kuchni Komitetu Obrony Robotników.

Na początku września 1977 r. na opozycyjnej mapie Warszawy pojawiło się miejsce, w którym polityczny nonkonformizm można było połączyć ze snobizmem towarzy- skim. Wnuczce Melchiora Wańkowicza Annie Erdman i jej mężowi Tadeuszowi Wa- lendowskiemu udało się stworzyć prawdziwy salon kultury niezależnej, w którym wypadało się pokazać zarówno dysydentom, jak i osobom z kulturalnego establish- mentu. Przez dwa lata, do czasu wyjazdu gospodarzy do Stanów Zjednoczonych we wrześniu 1979 r., w dawnym mieszkaniu Wańkowicza u zbiegu ulic Puławskiej i Ra- kowieckiej w co drugą środę odbywały się wieczory literackie i dyskusje. Pierwszym gościem salonu Walendowskich był pisarz Marek Nowakowski, członek redakcji nie- zależnego kwartalnika liteackiego „Zapis”1. Następnym – Tadeusz Konwicki, którego

1 Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej (AIPN), 01224/1948, Meldunek operacyjny, 8 IX 1977, k. 43.

25 JAN SKÓRZYŃSKI

powieść Kompleks polski wypełniła trzeci numer na amerykańskie obywatelstwo Anny Erdman. Mo- „Zapisu”. Doszło wówczas do ostrej dyskusji mię- gła jednak wysyłać swoich ludzi. dzy pisarzem a Jackiem Kuroniem, zarzucającym 8 lutego 1978 r. na Puławskiej odbył się wieczór mu zbytnią ostrożność i „brak radykalizmu patrio- „Zapisu” z okazji pierwszej rocznicy pisma. Duże tycznego” – wspomina Konwicki2. Efektem tego mieszkanie na piątym piętrze bez windy wypełnił sporu była kolejna, napisana już z myślą o obiegu tłum gości. Jeden z nich, Kazimierz Koźniewski, niezależnym i politycznie ostrzejsza powieść Mała pisarz i dziennikarz „Polityki”, był wieloletnim apokalipsa. współpracownikiem SB, której między innymi Wieczory u Walendowskich szybko zdobyły re- dostarczał kolejne numery „Zapisu”, kupowane nomę. Salon stał się miejscem prezentacji twór- u Woroszylskiego. Dla bezpieki sporządził intere- czości artystycznej wysokiej próby i nieskrępowa- sującą relację z tego spotkania. „Przybyło 120–150 nej wymiany myśli. Halina Mikołajska recytowała osób – donosił Koźniewski, używający pseudonimu tu wiersze Stanisława Barańczaka, Janusz Szpo- „33”. – W zasadzie wszyscy zgromadzili się w jed- tański czytał własny poemat Caryca o Leonidzie nym pokoju, siedząc, głowa obok głowy, w ogrom- Breżniewie, wieczory autorskie mieli młodzi poeci nej ciasnocie na podłodze i na kilku rozłożonych Ryszard Krynicki, Lech Dymarski i Zdzisław Jasku- materacach. Kilka krzeseł, jakieś dwa, trzy foteli- ła, śpiewali Jacek Kaczmarski, Jan Kelus i Jacek ki. Z małymi wyjątkami wszyscy się znali i pano- Kleyff. Tutaj Piotr Wierzbicki czytał swój Traktat wała atmosfera spotkania towarzyskiego najbliż- o gnidach – „bardzo kontrowersyjnie przyjęty szych znajomych. W znakomitej większości byli przez zgromadzonych”, jak odnotowano w „Zapi- to ludzie młodzi, dwudziesto-, trzydziestoletni, sie”. Poglądy grupy „Bratniaka” prezentował Alek- starszych bardzo niewielu, najstarsi – siwi – zu- sander Hall, o kręgu młodych katolików z lubel- pełnie wyjątkowo: kilka takich osób. Ci młodzi to skiego pisma „Spotkania” mówił Janusz Krupski, przeważnie studenci, i to z różnych miast, młodzi Mirosław Chojecki przedstawiał dorobek NOW-ej. naukowcy. Bardzo dużo kobiet i dziewcząt. Ilość Na innych spotkaniach gościli: Andrzej Kijowski, osób w trochę starszym wieku – chyba nie prze- Stefan Kisielewski, Kazimierz Orłoś, Stanisław kraczała 20. Wśród nich byli: Wiktor Woroszylski Stomma, Jan Józef Szczepański, Witold Sułkowski z żoną, Andrzej Kijowski z żoną, Jacek Bocheń- z „Pulsu”, Wiktor Woroszylski3. ski, Marian Brandys, Irena i Tadeusz Byrscy, Jacek U Walendowskich gromadził się kwiat opozycji, Kuroń, Anka Kowalska, Jerzy Markuszewski (re- zwłaszcza ze środowiska KOR, ale nie tylko – przy- żyser), Agnieszka Andrzejewska, Jan Walc, Sta- chodzili tu niezależni wydawcy i ich autorzy, wy- nisław Barańczak, Barbara Toruńczyk, Jerzy Nar- kładowcy latającego uniwersytetu i ich studenci, butt. [...] Sprzedawano egzemplarze książkowego koneserzy literatury i salonowi bywalcy. A także wydania powieści Tadeusza Konwickiego Kompleks wiele urodziwych kobiet. Można tu było poznać polski – niektórzy kupowali i po 5–6 egzempla- Adama Michnika, porozmawiać z Marianem Bran- rzy. Sprzedawano również, po 40 zł, nowo wydany dysem, posłuchać opozycyjnych plotek i zaopa- w »N« [NOW-ej] tom wierszy Stanisława Barańcza- trzyć się w najnowsze publikacje niezależne. Służ- ka Ja wiem, że to niesłuszne. Wszystkie egzempla- ba Bezpieczeństwa była bezradna. Czaiła się wokół rze obu książek zostały sprzedane”. domu, próbowała czasem zniechęcić gości, ale do Po ósmej wieczór gospodarz otworzył debatę na mieszkania nigdy nie wkroczyła, zapewne z uwagi temat „Zapisu”, którą rozpoczęli Barańczak i Le-

2 A. Bikont, J. Szczęsna, Ania i Tadeusz w miejscu historycznym, „Gazeta Wyborcza”, 25–26 VI 2005. 3 AIPN, 0204/1405, t. 6, Meldunek operacyjny, [luty 1978], k. 115–116.

26 Wolność i Solidarność | nr 3 ŻYCIE NA PODSŁUCHU sław Maleszka (ten drugi wygłosił długie i „bardzo zebranych to ludzie zupełnie młodzi, wśród nich zawiłe przemówienie”). Koźniewski rozczarowany dużo ładnych dziewcząt. był dyskusją, która „zaczynała się z oporem, to- Cudowna atmosfera – rozkoszuje się siedzący czyła leniwie i była bardzo nudna, a co najciekaw- obok mnie Kazio Koźniewski – połączenie zebra- sze, poza akcentami skierowanymi przeciw cen- nia konspiracyjnego z 1942 roku z zebraniem har- zurze – pozbawiona jakichkolwiek politycznych, cerskim w wysokogórskim schronisku. Koźniewski aktualnych momentów”. O wpół do jedenastej Wa- zna się na tych rzeczach. Najpiękniejszy okres lendowski zamknął zebranie, zapraszając „na jakiś swego życia zbiegł mu na konspiracji i na pracy mały poczęstunek, przygotowany – jakieś zimne w harcerstwie. sery, bułki, coś tam innego – w kuchni. Zebrani W zatłoczonych, dusznych pokojach powań- zaczęli wychodzić. W kuchni krzątało się już tylko kowiczowskiego mieszkania oddycha się teraz małe grono młodych, związanych ze sobą towa- lekko i ożywczo jak w wysokich górach. Zebrani rzysko”4. tutaj młodzi brodacze ze swymi ładnymi żonami Agent „33” nie był ani intelektualnie, ani ku- i przyjaciółkami – którzy wyrzekli się wszelkich linarnie usatysfakcjonowany (choć mocodawcy ułatwień życiowych, aby walczyć z kłamstwem z SB, z którymi uzgodnił swoją wizytę w salonie, i nikczemnością – to najpiękniejsza i najbardziej wysoko oceniali jego usługi). Jego wrażenia mo- wartościowa część narodu polskiego”6. żemy skonfrontować z relacją Mariana Brandysa Nieco egzaltowany zachwyt Brandysa i zawist- z tego samego wieczoru. „Wymuskany porzą- na niechęć Koźniewskiego – oto dwa bieguny sto- dek salonów Wańkowiczowskich ustąpił miejsca sunku polskiej inteligencji do opozycji korowskiej. studencko-artystycznemu bałaganowi – pisze Dysponujemy relacją z jeszcze innego wieczoru w Dzienniku Brandys, który niegdyś często by- u Walendowskich – 4 kwietnia 1979 r., z Jackiem wał u Wańkowicza. – Trudno by było inaczej. Na Kuroniem w roli głównej. Złożyła ją agentka SB wieczorach u Walendowskich zbiera się do dwu- „Elżbieta”. W dokładność tego donosu można wąt- stu osób. Goście witani są w przedpokoju przez pić – jest to obraz opozycji w oczach warszawskiej gospodarzy (Melo5 raczył tu gości swoją litewską plotkarki, słabo zorientowanej w sprawach KOR nalewką). Tylko dla najstarszych, najbardziej sza- (nie wie, kto to jest ksiądz Zieja). Warto go jednak nowanych ustawia się pod ścianami kilka krzeseł. przytoczyć, gdyż żywo oddaje atmosferę spotka- Reszta lokuje się na podłodze. Pośrodku magneto- nia i styl bycia niepokornych. fon z mikrofonem. Obsługuje go Janek Kelus, ulu- „Po wyjściu od Krysi pojechałam na salon do biony pieśniarz opozycji. Zebranie otwiera Tade- Walendowskiego – mówiła swojemu esbekowi usz Walendowski z młodszym dzieckiem na ręku. „Elżbieta”. – Od razu, jak weszłam, przywitał mnie Drugie dziecko wydziera się w sąsiednim pokoju. Adam Michnik. Był bardzo zły, potem rozmawia- Ania Walendowska biegnie je uspokajać. Wśród łam z Wojtkiem Arkuszewskim. Adam podszedł do siedzących na podłodze przeciska się z trudem niego i powiedział, że chce z nim zamienić dwa płowy kundel. Gładzi go w roztargnieniu poważ- słowa. Wyszli na balkon. Za chwilę wrócili. Adam ny, brodaty Staś Barańczak, który przygotowuje był podniecony. Powiedział, że niech Wojtek mu się właśnie do wygłoszenia sprawozdania z rocz- zejdzie z oczu, bo nie odpowiada za siebie. Woj- nej działalności »Zapisu«. Absolutna większość tek powiedział, że zakomunikował, że odchodzi

4 AIPN, 002082/387, t. 2, Informacja operacyjna, 9 II 1978, k. 223–228. 5 Czyli Melchior Wańkowicz. 6 M. Brandys, Dziennik 1978, Warszawa 1997, s. 43–44.

27 JAN SKÓRZYŃSKI

z KOR-u. Powody są trzy: po pierwsze – Mirek nie zaczęło się o 20.15, skończyło się o 22.50. [Chojecki] odchodzi z NOW-ej, jako powód poda- W przerwie sprzedawano wydawnictwa – Folwark je chęć opieki nad synem, ale widać, że korowcy zwierzęcy w cenie 80 zł, w ilości 25 egz., Czap- coś mu zrobili. Mirek jest bardzo ambitny, więc skiego – Wspomnienia starobielskie – za 45 zł, rzeczywiście coś musiało być. II – skreślili z listy szt[uk] ok. 30, »Bratniaka« – 10 egz. Sprzedawały sygnatariuszy KOR-u jakiegoś Zieję, a wpisali ko- dwie dziewczyny – jedna ta co zwykle i jeszcze goś innego bez porozumienia. III – piszą jakieś jedna – z włosami koloru ciemnoblond, zaplecio- listy do działaczy partyjnych, co jest poniżeniem nymi w dużo warkoczyków, ubrana w takie jakieś się, jakieś dyskusje z byle kim, jak dyskutować, »łaszki«. Ze znajomych byli: Halina Mikołajska, to z władzą. Dlatego Adam był taki wściekły. Ania Dodziuk, Marek Kęsy, Tereska Bochwic, Ma- [...] Ktoś mnie odwołał. Wychodziłam do kuchni rek Drabikowski, Gienek Lipszyc, Piotr Wierzbicki, i wszedł Jacek Kuroń. Przywitał mnie bardzo ser- Wiktor Nagórski i dużo młodzieży”7. decznie, stwierdziliśmy, że bardzo dawno nie wi- dzieliśmy się, Jacek powiedział, że szedł z sercem „Puls” Łodzi w gardle, że znowu będą bili. Ma już lęki na ten temat [dwa tygodnie wcześniej pobito jego żonę Artystyczno-literacki salon opozycji funkcjono- i syna na wykładzie TKN – J.S.]. Potem rozpoczął wał również w Łodzi, miał tutaj nazwę Niezależne- wykład. Na sali było ok. 120 osób, zaduch, gorąco. go Klubu Dyskusyjnego. Został powołany 29 paź- Z dwóch stron rozlegały się tłumaczenia: Węgrowi dziernika 1977 r. przez grono niepokornej łódzkiej tłumaczono na rosyjski, Ania Dodziuk przyprowa- inteligencji. W deklaracji zapowiadano seminaria, dziła jakąś dziewczynę, tłumaczyła jej na angiel- dyskusje i lektury z zakresu historii, prawa, histo- ski [...]. Gros przedstawicieli opozycji przebywało rii myśli politycznej, socjologii, literatury i eko- jednak bądź w korytarzu, bądź w kuchni: Adam, nomii, pochodzące z wszelkich dostępnych źrodeł, [Jan] Lityński, [Wiesław] Kęcik, [...] [Jacek] Bie- „bez względu na to, czy mają pieczęć cenzury”8. rezin, [Anka] Kowalska. Naśmiewali się z Jacka Władze miasta, do których się zgłoszono, zaka- [...], nazywali go Kurą Mądralą, śmieli się z jego zały działalności klubu, ale spotkania odbywały koncepcji. Potem, kiedy po przerwie zaczęła się się u Piotra Amsterdamskiego, Zdzisława Jaskuły dyskusja, na początku byli – po czym znowu prze- i Witolda Sułkowskiego. Już w pierwszych mie- nieśli się do kuchni. Był to ewidentny dowód lek- siącach klub zorganizował dyskusje ze Stanisła- ceważenia. W kuchni Kęcik pisał coś na kartce, wem Barańczakiem, Wojciechem Onyszkiewiczem zwrócił uwagę Bierezinowi, żeby przestał już kląć, z „Robotnika” oraz Antonim Macierewiczem i Pio- bo zapomni się i »przybluzga« przy chłopakach trem Naimskim z „Głosu”. Na spotkania autorskie [raczej: chłopach – J.S.]. Bierezin śmiał się, że by- przyjeżdżali do Łodzi Szpotański i Kelus, w lutym łoby to takie »swojskie«”. 1978 r. podczas wieczoru poświęconego Czesławo- Gorzej „Elżbiecie” poszło streszczenie wykładu wi Miłoszowi jego poezje recytował Maciej Ray- Kuronia. Na koniec podała didaskalia. „Spotka- zacher. Kuroń i Michnik prowadzili seminaria9.

7 AIPN, 0204/1417, t. 9, Wyciąg z informacji operacyjnej TW „Elżbiety” z 5 IV 1979, k. 27–28. 8 Deklarację Niezależnego Klubu Dyskusyjnego podpisało siedemnaście osób, m.in. Piotr Amsterdamski, Jacek Bierezin, Tomasz Filipczak, Paweł Spodenkiewicz, Ewa Sułkowska-Bierezin, Witold Sułkowski, Józef Śreniowski (Dokumenty Komitetu Obrony Robot- ników i Komitetu Samoobrony Społecznej „KOR”, oprac. A. Jastrzębski, Warszawa – Londyn 1994, s. 222). 9 Kryptonim „Pegaz”. Służba Bezpieczeństwa wobec Towarzystwa Kursów Naukowych 1978–1980, oprac. Ł. Kamiński, G. Waligóra, Warszawa 2008, s. 108; L. Próchniak, Niezależny Klub Dyskusyjny, www.encyklopedia-solidarnosci.pl; R. Terlecki, Uniwersytet Lata- jący i Towarzystwo Kursów Naukowych 1977–1981, Kraków – Rzeszów 2000, s. 33.

28 Wolność i Solidarność | nr 3 ŻYCIE NA PODSŁUCHU

Życie intelektualne mieszało się z towarzyskim, po stronie władzy, ale również całkiem spore jego koncentrując się w kilku domach prywatnych. pokłady po stronie opozycji. Poza tym uwielbia- „Łódzki KOR spotykał się nie tylko u doc. [Broni- liśmy prowokacje i potrafiliśmy się śmiać, także sławy] Lipskiej, ale także u Zosi i Włodka Grom- z siebie. To nie przypadek, że pierwszą pozycją ców oraz u Wojtka Jeśmana i Bożeny Słowińskiej. w Bibliotece »Pulsu« była Moskwa-Pietuszki Je- Bierezinowie, podobnie jak Sułkowscy, urządzali rofiejewa – wybitne dzieło literackie, które łapie głównie imprezy o charakterze towarzyskim. Kla- czytelnika za jaja, ale nie pogrąża go w rozpaczy sę dla siebie stanowił, zresztą nie tylko pod tym jak Archipelag GUŁag”11. Relacje z warszawskim względem, salon Sławy i Zdzisia Jaskułów” – wspo- parnasem literackim zgrupowanym wokół „Zapi- mina współpracownik KOR Paweł Spodenkiewicz10. su” nie były łatwe. Występował w nich motyw po- Najciekawszym dokonaniem łódzkiej kultu- koleniowego buntu – opowiada Jaskuła – „sprze- ry alternatywnej stało się pismo „Puls”, którego ciwu wobec dyktatu literackich mandarynów. [...] pierwszy numer wyszedł w październiku 1977 r. Pomimo iż bardzo tych ludzi szanowaliśmy”12. Twórcami pisma byli młodzi poeci i pisarze: Ja- Stosunków nie poprawiła wizyta Ludwika Dorna, cek Bierezin, Tomasz Filipczak, Witold Sułkowski, który pojawił się w Łodzi z żądaniem zaprzestania Ewa Sułkowska-Bierezin i Bartosz Pietrzak, blisko wydawania „Pulsu” jako szkodliwej konkurencji współpracowali Zdzisław Jaskuła, Tadeusz Walen- dla „Zapisu”13. dowski, Leszek Szaruga, Janusz Anderman i Anto- Łódzkie pismo nie dało się nagiąć do warszaw- ni Pawlak. Cały ten krąg był mocno zaangażowany skiej, nieco koturnowej normy – zachowało własny w akcje korowskie; Bierezin, Sułkowski, Pietrzak styl i wewnątrzopozycyjną niepokorność. Chętniej i Sułkowska-Bierezin podpisali Deklarację Ruchu niż inne tytuły korowskie, a zwłaszcza nader po- Demokratycznego. Nieregularny, jak podkreślano ważny „Zapis”, posługiwało się drwiną i żartem dla w podtytule, łódzki kwartalnik literacki drukowa- pokazania groteskowej rzeczywistości „realnego ła w Warszawie NOW-a w nakładzie 1–2 tys. eg- socjalizmu”. Nie unikało też jednak tematów se- zemplarzy. rio. Na jego łamach odbyła się jedna z ciekawszych „Puls” szybko zajął osobne miejsce na mapie dyskusji na temat odpowiedzialności za budowę kultury niezależnej. Od „Zapisu” różnił się swo- dyktatury. W tekście Intelektualiści i komunizm bodnym podejściem do świętości polskiego życia w Polsce po roku 1945 Adam Michnik prezentował literackiego. Nie wahano się krytykować autory- racje twórców, którzy poparli nowy reżim, widząc tetów ani podważać ustalonej w stolicy hierarchii, w nim alternatywę dla przedwojennego modelu chętnie publikowano artystyczną awangardę, społeczno-gospodarczego i antidotum na endecką przełamując polityczne i obyczajowe tabu. „Puls” chorobę nacjonalizmu14. Polemizowali z nim Wi- chciał być „normalnym pismem w nienormalnym told Sułkowski i Leszek Szaruga surowiej oceniają- kraju” – wspomina Filipczak. „Programowo igno- cy zangażowanie w stalinizm czołówki polskich rowaliśmy istnienie cenzury, każdej – nie tylko literatów15. Redaktorzy „Pulsu” chcieli nawet wy- politycznej. [...] Dostrzegaliśmy bezmiar absurdu dać antologię poezji socrealistycznej z udziałem

10 P. Spodenkiewicz, Byliśmy jednak w zdecydowanej mniejszości [w:] Niezależność najwięcej kosztuje. Relacje uczestników opozycji demokratycznej w Łodzi 1976–1980, oprac. L. Próchniak, S.N. Nowinowski, M. Filip, Łódź 2008, s. 169. 11 T. Filipczak, A my w Tango milonga [w:] ibidem, s. 54. 12 Z. Jaskuła, To był najciekawszy okres naszej opozycji [w:] ibidem, s. 100. 13 P. Spodenkiewicz, Byliśmy jednak w zdecydowanej mniejszości..., s. 167. 14 „Puls” 1978/1979, nr 4/5, s. 22–29. 15 „Puls” 1979, nr 6.

29 JAN SKÓRZYŃSKI

autorów ze środowiska opozycyjnego, takich jak Polecenia dla syna i męża zapisane przez Gra- Wiktor Woroszylski, co wzbudziło oburzenie w War- żynę (zwaną Gajką) Kuroniową w styczniu 1978 r. szawie. Jednak swoją nagrodę przyznali Mariano- pokazują, że w wirze spraw publicznych w korow- wi Brandysowi za wydaną oficjalnie epopeję histo- skich rodzinach dopominało się o swoje prawa ryczną Koniec świata szwoleżerów. także normalne życie, w którym wyprowadzenie Partyjne i opozycyjne świętości na równi wy- psa czy podlanie kwiatów było równie ważne jak śmiewał Jacek Bierezin w stałym felietonie Żyła. numer niezależnego czasopisma. W ogarniętych Z okazji Nowego Roku 1979 poeta życzył: „Janowi opozycyjną gorączką domach działaczy Komitetu Dobraczyńskiemu – Nagrody Nobla dla nonkonfor- Samoobrony Społecznej KOR próbowano zachować mistów, Sejmowi PRL – posłów, Redakcji »Polity- rytm choćby częściowo normalnej codzienności. ki« – mniej polityki, a bardziej po prostu, Wojcie- Koniec końców sprawy publiczne zawsze jednak chowi Ziembińskiemu – Virtuti Militari”; „Jackowi wygrywały z prywatnymi – zwłaszcza w domu Kuroniowi, Ojcu Chrzestnemu – mniej kryminału, Kuroniów, który pełnił rolę korowskiej kwatery więcej kryminałów, samorządów, komitetów straj- głównej. Toteż gdy Gajka i Jacek wyjeżdżali na kowych, rad robotniczych, wolnych związków za- krótki urlop w góry, zostawiając swego nastolet- wodowych, czasu na poprawę stylu”; „Bogusławie niego syna na gospodarstwie, ich rodzicielskie za- Blajfer – wielu zatrzymań i głodówek”; „Antonie- lecenia pozostawione w „dzienniku pokładowym” mu Macierewiczowi, iberyście – partyzantki miej- dotyczyły wyłącznie spraw opozycji: skiej na miejscu”; „Adamowi Michnikowi – bru- „Sprawy dla Maciusia: derszaftów z laureatami Nagrody Nobla, z którymi Wszystkie informacje przekazywać pani Ance nie jest jeszcze »na ty«”; „redakcji »Głosu« – re- Kowalskiej, tel. [...], interwencje do pp. Roma- wizjonistów, redakcji »Robotnika« – Piłsudskiego, szewskich, tel. [...]. redakcji »Zapisu« – Akademii Literatury lub Umie- [...] jętności”; „Zofii i Zbigniewowi Romaszewskim Zanieść materiały Puchatkowi [Wacławowi Za- oraz współpracownikom Biura Interwencyjnego wadzkiemu]. KSS KOR – skutecznej obrony funkcjonariuszy MO Daj kopertę [Andrzejowi] Celińskiemu. i SB przed nadużyciami władz (gdy nadejdzie czas Pożycz ks. Henrykowi Szarejce Zasady ideowe zapłaty i sędziami będziem my)”16. (odbierz od dziadków i pilnuj). Wracamy w czwartek 26 bm. »Tatrami«”18. Opozycji dzień powszedni Korowskie mieszkania miały drzwi stale otwar- te – dla przyjaciół i dla wrogów. Służyły jako „Maciej i Jacuś: miejsca politycznych narad i niezależnych wykła- Wyprowadzać Fisię (2–3 razy dziennie). dów, magazyny bibuły, niekiedy tajne drukarnie, Karmić. punkty kontaktowe. Obserwowane przez policję, Podlać u mnie kwiatki co 2. dzień (również ta- oplecione kablami podsłuchów, stale były narażo- kie, które stoją na szafkach kuchennych). ne na rewizje i najścia stróżów porządku. Niewiele [...] mniej uciążliwe mogły być nagłe odwiedziny ko- Odnaleźć »Puls« nr 1 i schować – jest to egzem- legów czy współpracowników. Opozycyjne zaan- plarz dla prof. Lipińskiego”17. gażowanie wiązało się z prowadzeniem domu cał-

16 „Puls” 1978/1979, nr 4/5, s. 155. 17 Archiwum Ośrodka Karta (AOK), Kolekcja Jacka Kuronia, „Dziennik pokładowy”, styczeń 1978. 18 Ibidem.

30 Wolność i Solidarność | nr 3 ŻYCIE NA PODSŁUCHU kowicie otwartego, z ludźmi, którzy „przychodzą praktycznie o wszystkim, a on nie musi jeździć po o zupełnie dzikich porach, i z tym, że nie jesteś znajomych, gdy chce zadzwonić21. Więcej pożytku w stanie zaplanować niczego na tydzień naprzód” odnosiła z tego jednak opozycja. Wiedza o dzia- – opowiadał Andrzej Rosner19. Archetypem dysy- łaniach niezależnych nie na wiele się przydawała denckiego domu, czynnego przez 24 godziny na wobec strategii jawności i polityki ograniczonych dobę, odwiedzanego bez przerwy zarówno przez represji. Kuroniowi nie odebrano telefonu ani nie opozycję, jak przez policję, było mieszkanie Kuro- blokowano rozmów zagranicznych, więc korzystał niów przy ulicy Mickiewicza na Żoliborzu. „Jacek z tego bez ograniczeń, nie zważając na słuchaczy miał w sobie jakąś ogromną pozytywną energię, z SB. Podobny stosunek do policyjnych uszu mieli masę pomysłów – wspomina Bogdan Borusewicz. inni działacze opozycji. Czy nie przypuszcza pan, – Przyciągał ludzi. Nocowałem na ogół u Antka że ma w mieszkaniu podsłuch? – zapytał holen- Macierewicza, który mieszkał niedaleko, ale ran- derski dziennikarz Jana Józefa Lipskiego w marcu kiem jechałem do Kuroniów, nie tylko w sprawach 1977 r. Lipski spokojnie odparł, że „ma poważne »służbowych«, ale i na obiad, bo Grażyna Kuro- powody, by sądzić, że jest podsłuchiwany”22. Ich niowa świetnie gotowała i zawsze karmiła tych, rozmowa też jest prawdopodobnie podsłuchiwana którzy przyjeżdżali spoza Warszawy”20. (w rzeczy samej była), jednak go to nie przeraża, Życie na Mickiewicza podporządkowane było bo KOR działa jawnie. „Jeśli wszyscy w Polsce za- całkowicie potrzebom opozycji. Tutaj wpadali lu- czną otwarcie mówić to, co myślą, to w tym kraju dzie z ruchu korowskiego z całego kraju, dzienni- zacznie się dziać lepiej”23. karze zagraniczni przychodzili po informacje, stąd Pozostali korowcy też zdawali sobie sprawę, że Kuroń przekazywał codziennie wiadomości do Pa- są podsłuchiwani, jednak nauczyli się z tym żyć. ryża i Londynu, tutaj też odbywały się jego wy- U Romaszewskich urządzenia podsłuchowe zain- kłady w ramach Towarzystwa Kursów Naukowych. stalowano w lutym 1978 r.24 „Podsłuchy były wy- Dzwoniący bez przerwy telefon, którego numer – godne, bo można było dzięki nim porozumiewać 39 39 64 – znał każdy opozycjonista, przynosił się z bezpieką, i to nie wychodząc z domu – wspo- wieści o prześladowaniach i nowych inicjatywach mina Zofia. – Interweniowaliśmy w ten sposób niezależnych. Pełno było bibuły, rozmaitych do- w sprawie pewnego pastora. Aresztowali go za to, kumentów KOR i maszynopisów artykułów gospo- że przewoził do ZSRR Biblię w języku rosyjskim. darza; co jakiś czas padały one łupem bezpieki Opowiedzieliśmy szczegółowo przez telefon, do podczas kolejnej rewizji. jakich międzynarodowych instytucji zwrócimy się Wszystkie rozmowy Jacka Kuronia i jego go- w tej sprawie. Poskutkowało. Na trzeci dzień pa- ści były nagrywane przez policję. Kuroń się tym stor był już wolny”. „Mieliśmy też z SB inne wygo- nie przejmował. Pół żartem, pół serio mówił, że dy – mówi Zbigniew. – Wtedy wcale niełatwo było korzyść jest obopólna – władze mają informacje o taksówkę. A my mogliśmy być pewni, że ilekroć

19 Relacja Andrzeja Rosnera, 1981 [w:] Niepokorni. Rozmowy o Komitecie Obrony Robotników. Relacje członków i współpracowników Komitetu Obrony Robotników zebrane w 1981 roku przez Andrzeja Friszke i Andrzeja Paczkowskiego, Kraków 2008, s. 553–554. 20 „Dziennik Bałtycki”, 15 IX 2006. 21 AIPN, mkf. 01224/1948, t. 30, Meldunek operacyjny, 26 X 1978, k. 81. 22 Już w 1974 r. SB zainstalowała podsłuch w mieszkaniu Lipskiego i zaczęła kontrolować jego korespondencję (AIPN, 0204/1421, t. 4, Kierunkowy plan przedsięwzięć operacyjnych do sprawy operacyjnego rozpracowania dotyczącej Jana Józefa Lipskiego, 9 X 1974, k. 23–30). 23 AIPN, 0204/1421, t. 6, Meldunek operacyjny, 2 III 1977, k. 104. 24 Kryptonim „Gracze”. Służba Bezpieczeństwa wobec Komitetu Obrony Robotników i Komitetu Samoobrony Społecznej „KOR” 1976– –1981, oprac. Ł. Kamiński, G. Waligóra, Warszawa 2010, s. 639.

31 JAN SKÓRZYŃSKI

wyjdziemy z domu, na rogu będzie stała wolna fonicznie kilku przyjaciół, a około godziny 13.30 taksówka. I owszem, korzystaliśmy z tego, że bez- ucięliśmy kabel z mikrofonami. W godzinę póź- pieka zaopatrywała nas w środki transportu”. niej pod moim domem pojawiły się dwa samocho- Urządzenia policyjne były jednak, jak to w so- dy z milicjantami i cywilami w waciakach, którzy cjalizmie, dość zawodne. Wiadomo, że najciekaw- wchodzili do sąsiedniej klatki, a o godzinie 14.45 sze rozmowy odbywają się w przedpokoju, więc wkroczyło do mojego małego mieszkania aż sied- jeden mikrofon wsadzili we framugę przy naszych miu funkcjonariuszy SB i MO z nakazem rewizji drzwiach wyjściowych – opowiada Romaszewska. podpisanym przez naczelnika Wydziału Dochodze- Wszelako podsłuch się popsuł. „Nieznośnie pisz- niowego Komendy Dzielnicowej Łódź-Polesie. Na- czał. Staraliśmy się wypróbowaną metodą dać im kaz rewizji mówił o poszukiwaniu »przedmiotów znać, żeby to naprawili albo zabrali. Ale tym ra- pochodzących z przestępstwa«, a jeden z funkcjo- zem nie zostaliśmy wysłuchani...”25. Na początku nariuszy oświadczył mi, że będą oni szukać my- grudnia 1977 r. podsłuch w swoim mieszkaniu deł i długopisów, co można by potraktować jak odkrył Sergiusz Kowalski. Był dość nieudolnie za- niezły milicyjny dowcip, gdyby nie fakt, że nie łożony – ze ściany wystawała plastykowa rurka, zabrano mi żadnego mydła ani długopisu, mimo w której tkwił mikrofon. Kowalski zaprezentował że w domu było około pięciu mydeł i dziesięciu to dziennikarzom i zgłosił w prokuraturze, załą- długopisów”28. Rewizja trwała do ósmej wieczór. czając rysunki26. „Wczoraj w mieszkaniu współpra- Zniknęły mikrofony, a także 48 innych przedmio- cownika KOR-u i warszawskiego SKS-u Sergiusza tów, w tym książki, czasopisma niezależne, pry- Kowalskiego – w obecności zaproszonych w tym watne notatki i rękopisy poety, maszyna do pisa- czasie korespondentów zagranicznych agencji nia, papier maszynowy i taśmy magnetofonowe. prasowych – ujawniono zainstalowane w ścianach Przeszukanie, a później przesłuchanie Bierezina urządzenie podsłuchowe. Może wszyscy powinni- przeprowadzono pod pretekstem, że jest podej- śmy ujawnić zawartość naszych ścian?” – odnoto- rzany o udział we włamaniu do kiosku Ruchu przy wał nieco filozoficznie Marian Brandys27. ulicy Obrońców Stalingradu. Podsłuch u siebie znalazł również Jacek Biere- Bierezinowie niedługo przedtem nagle dostali zin. Opisał to w skardze do prokuratury. „Dnia 11 mieszkanie. Po kwietniowej rewizji stało się ja- kwietnia [1978 r.] około godz. 12.00, zakładając sne, skąd się wzięła niespodziewana łaskawość wentylator kanałowy w jednym z pokojów w swo- administracji – w specjalnie przygotowanym dla im mieszkaniu na ulicy Atronautów w Łodzi, od- „elementów antysocjalistycznych” lokalu zainsta- kryłem dwa mikrofony podsłuchowe ze wzmacnia- lowano urządzenie podsłuchowe. „Świadomość, że czami wiszące za kratką kanału wentylacyjnego. bez przerwy nas podsłuchiwano, była bardzo cięż- Świadkami tego odkrycia byli moja żona Ewa oraz kim przeżyciem – wspomina Ewa Sułkowska-Biere- mój kolega Krzysztof Woźniak. Ponieważ oboje są zin. – Zdaliśmy sobie sprawę, że SB świetnie orien- inżynierami elektrykami, nie było żadnych wąt- tuje się w najbardziej osobistych sprawach ludzi, pliwości co do rodzaju i jakości zainstalowanego którzy na Astronautów bywali, nocowali, zwierzali tam sprzętu. [...] O fakcie tym zawiadomiłem tele- się, a niekiedy nawet paliliśmy trawkę...”29. Cenę,

25 Kilka chwil, kilka dni, kilka lat. Z Zofią i Zbigniewem Romaszewskimi rozmawia Andrzej Kaczyński, „Rzeczpospolita” – „Plus Minus”, 23–24 IX 2006. 26 AIPN, 0204/1405, t. 10, Protokół przesłuchania świadka, 28 IV 1978, k. 246–253. 27 M. Brandys, Dziennik 1978..., s. 23. 28 AOK, Dokumenty KSS KOR, 1978, AOIV/4.3, Skarga Jacka Bierezina do Prokuratury Wojewódzkiej m. Łodzi, 1 V 1978. 29 E. Sułkowska-Bierezin, Po prostu lubiliśmy to robić [w:] Niezależność najwięcej kosztuje..., s. 182.

32 Wolność i Solidarność | nr 3 ŻYCIE NA PODSŁUCHU jaką korowcy płacili za jawność swoich działań pu- rodzinne i odbijało się negatywnie na życiu na- blicznych, stanowił całkowity brak prywatności, szych dzieci”31. poczucie, że wszystko, co się mówi i robi, może Dzwonek o szóstej najczęściej oznaczał rewizję. być wykorzystane przez policję. Do domu wkraczało wówczas od kilku do kilkuna- Uczestnik ruchu opozycyjnego stawał się stu milicjantów i tajniaków z prokuratorskim na- obiektem wielorakiej obserwacji. Chodziła za nim kazem lub (najczęściej) bez. Gospodarz miał pra- policja, śledziła jego kontakty i przyjaźnie, wypy- wo przywołać świadka przeszukania; często stawał tywała sąsiadów. Efekty tych indagacji były róż- się nim zamieszkały nieopodal kolega z opozycji. ne. Niektórzy nie chcieli rozmawiać z bezpieką, Funkcjonariusze najpierw grzecznie prosili o do- inni chętnie udzielali informacji, choć nie zawsze browolne wydanie bibuły, a w przypadku odmo- takich, jakich się spodziewano. Jeden z funkcjo- wy przystępowali do gruntownego przetrząsania nariuszy SB zapisał opinie o Dariuszu Kupieckim mieszkania, co mogło trwać wiele godzin. W War- zebrane u jego sąsiadów. To bardzo dobry chłopak, szawie odbywało się to zazwyczaj z zachowaniem „spokojny, inteligentny i uczynny, uczył się b[ar- pewnych form. Bardziej obcesowo, a nawet brutal- dzo] dobrze, zarówno w szkole podstawowej, śred- nie SB zachowywała się poza stolicą. Konfiskowa- niej, jak i na UW” – mówiła pani Danuta L. „Ni- no wszystkie znalezione wydawnictwa niezależne, gdy nie widziano go pijanego, zawsze jest bardzo książki wydane na emigracji lub obcojęzyczne, grzeczny. Właścicielka domu i jej mąż wiedzą, że najrozmaitsze rękopisy, dokumenty, prywatne D[ariusz] Kupiecki należy do KOR-u i bardzo nad notatki, listy, a nawet prace naukowe. Zawsze za- tym oboje ubolewają, bo bardzo go lubią, p[ani] L. bierano maszyny do pisania – „przedmioty mogące to nawet płakała podczas rozmowy ze mną – za- służyć do celów przestępczych”. Chodziło oczywi- pisał policjant. – Prosiła mnie nawet, żeby poroz- ście o utrudnienie prac redakcyjnych, przepisy- mawiać z nim i wpłynąć na niego, żeby przerwał wania opozycyjnych tekstów itp. Po zakończeniu tę dzialalność i »szkoda go, aby się zadawał z tą rewizji przystępowano do spisywania protokołu, bandą KOR-u, bo oni go wykorzystują« (to były jej co było niewiele mniej czasochłonne. Zazwyczaj słowa). Jej mąż stwierdził, że do KOR-u wciągnął czynił to ręcznie, z widocznym wysiłkiem i bra- go kolega ze szkoły (Żyd z Francji) imieniem Luis, kiem entuzjazmu dla tej papierkowej roboty, to- który rozrabiał w Radomiu, nazwiska nie pamięta- warzyszący esbekom milicjant. Protokół podpisa- ją”. Równie dobrego zdania o Kupieckim była dru- ny przez gospodarza i świadka lądował w teczce ga sąsiadka. Ta wszakże nie dodała antysemickich „figuranta”, a książki w magazynie MSW. uwag30. Do stałych doświadczeń należał także pobyt w milicyjnym areszcie. Wyciągnięty z domu albo Na dołku złapany na ulicy, zatrzymany podczas opozycyjne- go zebrania lub pochwycony na dworcu w trakcie „To były upiorne czasy – wspomina Henryk Wu- podróży „figurant” trafiał do celi jednego z komi- jec. – Człowiek był ciągle narażony i drżał, że ktoś sariatów Milicji Obywatelskiej. Wszystkich trakto- idzie po schodach o szóstej rano i to nie jest na wano tak samo – bez względu na wiek i płeć czło- pewno mleczarz, bo tych stukotów na schodach wiek stawał się na dwie doby więźniem. W istocie było za wiele. To powodowało straszliwe napięcia było to rodzajem kary; miało niepokornemu oby-

30 AIPN, 0258/131, t. 2, Notatka służbowa, 29 VII 1978, k. 38–39. 31 Co nam zostało z tych lat... Opozycja polityczna 1976–1980 z dzisiejszej perspektywy, red. J. Eisler, Warszawa 2003, s. 78.

33 JAN SKÓRZYŃSKI

watelowi wybić z głowy stawianie się władzy lub talnie. Rewizji osobistej poddano mnie około 80 przynajmniej mu dokuczyć i maksymalnie go wy- razy, czyli średnio co 2 tygodnie” – pisał w liście cieńczyć, no i pokazać wszechmoc Służby Bezpie- do Sejmu PRL w marcu 1980 r. „W wyniku prze- czeństwa. Aresztant nie miał kontaktu z rodziną, szukań zabrano m.in. 3 puszki konserw mięsnych, o adwokacie mógł tylko pomarzyć. Zabierano mu tusz kreślarski, maszynę do pisania, słoik z przy- wszystkie opozycyjne materiały, inne teksty, no- prawą curry, taśmę samoprzylepną, wycinki z bie- tatki czy książki, a także dowód osobisty, portfel żącej prasy krajowej (»Życie Warszawy«, »Trybuna i zegarek. Musiał też oddać „sznurowadełka”, „pa- Ludu«), nienagrane taśmy magnetofonowe, taśmy seczek” i „krawacik”, jak mówił dyżurny sierżant magnetofonowe z muzyką jazzową (Oskar Peter- bądź plutonowy. Potem wędrował na tzw. dołek, son, Keith Jarret, Miles Davis), pieniądze (około jak w więziennym slangu określano mieszczący 6000 zł), podręcznik programowania maszyn cy- się w piwnicy areszt. Były to zazwyczaj kilkuoso- frowych w języku Fortran, torbę podróżną, no- bowe, prymitywne, pozbawione elementarnych życzki, kartki czystego papieru, zawartość kosza wygód cele, wyposażone jedynie w zbitą z desek na śmieci itd., razem około 500 pozycji, wśród platformę, na której można było próbować zasnąć. których znalazły się wydawnictwa bezdebitowe, Utrudniali to hałaśliwi współtowarzysze niedoli – notatki prac naukowych itd.”32. Dziesięć dni po pijacy, chuligani i handlarze walutą. Ich stosunek wysłaniu tego listu znów znalazł się w areszcie. do politycznych był jednak najczęściej neutralny, Do opozycyjnego curriculum vitae mógł doliczyć a nierzadko nawet życzliwy. kolejne półtora miesiąca w celi. Trwający przepisowe czterdzieści osiem godzin Każdy, kto się decydował na działalność nieza- lub nieco krócej areszt oznaczał dwa dni wyjęte leżną, musiał być przygotowany na to, że stanie z życia, bez snu i możliwości umycia się, spędzo- się obywatelem drugiej kategorii. Do najczęst- ne w towarzystwie typów spod ciemnej gwiazdy. szych sankcji należały zakaz wyjazdów za granicę Na śniadanie serwowano kawałek chleba i napój, i wyrzucenie z pracy. Odstraszało to wiele osób od który miał przypominać kawę zbożową. Obiad da- aktów obywatelskiego nieposłuszeństwa. W przy- wał się przełknąć z najwyższym trudem. Pobyt padku korowców miało często efekt odwrotny. To, „na dołku” był szczególnie dotkliwy dla kobiet, że znaleźliśmy się bardzo szybko na marginesie, którym bardziej doskwierały nędzne warunki by- było w pewnym sensie naszą siłą – wspomina Se- towe, brak podstawowej higieny i kompania pro- weryn Blumsztajn. – Nie mieli nam co odebrać, stytutek. Zatrzymaniu towarzyszyło często prze- nikt z nas nie marzył już o karierze, paszportu słuchanie, choć niewiele mogło z niego wyniknąć, i tak by nam nie dali, więc właściwie byli wobec gdyż opozycjoniści stosowali zasadę odmowy od- nas bezsilni33. powiedzi. Dla dotkniętych utratą pracy było to bardzo Do rekordzistów pod względem zaliczonych trudne doświadczenie, ale władzom per saldo się aresztów należał Mirosław Chojecki. W ciągu nie- nie opłaciło. Wypychanie kolejnych niepokornych mal czterech korowskich lat zatrzymywano go na przymusowe bezrobocie sprzyjało rozwojo- 44 razy, w aresztach przesiedział – jak obliczył – wi życia nieoficjalnego. Powstało bowiem dzięki około pięciu miesięcy (wliczając to dwa miesiące temu grono ludzi, którzy mogli całkowicie po- w 1977 r.). „Przeprowadzono w moim mieszkaniu święcić się działalności opozycyjnej. Utrzymywa- 15 przeszukań, co daje średnio 1 rewizję kwar- li się oni z rozmaitych prac dorywczych, potem

32 Dokumenty Komitetu..., s. 499–500. 33 Co nam zostało z tych lat..., s. 48.

34 Wolność i Solidarność | nr 3 ŻYCIE NA PODSŁUCHU znaleźli zatrudnienie w niezależnym obiegu wy- na Uniwersytecie Warszawskim wyrzucono także dawniczym. Fundusz Samoobrony Społecznej za Wojciecha Ostrowskiego. Pracę w bibliotece stra- pośrednictwem Biura Interwencyjnego KSS KOR ciła Małgorzata Naimska, żona Piotra. Córka Jana wypłacał pozbawionym pracy działaczom zasiłki Józefa Lipskiego nie została przyjęta na studia, i odszkodowania. takie same kłopoty miał syn Jacka Kuronia. Je- W rodzinie Kuroniów stałą pracę – jako psycho- rzy Markuszewski dostał wypowiedzenie z Teatru log w poradni zawodowo-wychowawczej – miała Łódzkiego, Bogdan Kosiński z Wytwórni Filmów tylko Gajka. Jacek zarabiał od czasu do czasu pu- Dokumentalnych, a Piotr Wierzbicki z redakcji blikacjami za granicą, ale to z trudem wystarczało tygodnika „Literatura”. Za działalność opozycyj- na życie. Nierzadko brakowało „do pierwszego”. Na ną Wojciech Malicki wyleciał z Instytutu Badań jednym ze spotkań komisji redakcyjnej w kwietniu Jądrowych PAN, a Ewa Ligocka z uniwersytetu36. 1978 r. Kuroń mówił kolegom, że ma nóż na gardle Pracę stracili łódzcy współpracownicy KOR Helena i rodzina mu umrze z głodu, więc prosi o pożyczkę Gromiec (w Wydawnictwie Łódzkim) i jej mąż Wło- 4,5 tys. złotych34. W 1979 r. na brak pieniędzy dzimierz (na uniwersytecie)37. narzekał z kolei w rozmowie z Kuroniem Wiesław Bezpieka dbała, by jej podopieczni nie mogli Kęcik. Gdy teściowa i znajomi pytają, z czego się znaleźć innej posady. Zablokowała np. zatrudnie- utrzymuje, nic nie mówi, bo nie chce przyznać, że nie Ostrowskiego w Instytucie Finansów. „Podjęcie dostaje zasiłek od Biura Interwencyjnego. Kuroń pracy przez Wojciecha Ostrowskiego w charakterze poradził mu, aby pisał artykuły35. pracownika naukowo-badawczego jest niewskaza- Normalna działalność zawodowa z trudem da- ne, gdyż pracownicy tego rodzaju mają nienormo- wała się pogodzić z niespokojnym rytmem życia wany czas pracy, nie obowiązuje ich dyscyplina działaczy KOR. Antoni Macierewicz nigdy nie pracy, tylko realizacja zadań naukowych – tłu- ukończył dokoratu z historii Peru. Adam Michnik maczyło MSW. – Pozwoliłoby to W. Ostrowskiemu nawet nie próbował podejmować pracy naukowej być zaangażowanym tak jak obecnie w działalność jako historyk – było pewne, że żadna instytucja środowiska opozycji politycznej. Wydaje się, że go nie zatrudni. Zarabiał, pisząc artykuły do prasy korzystniejszym jest z punktu widzenia zabez- zachodniej, dostawał także honoraria za przekła- pieczenia operacyjnego figuranta, jak i utrudnie- dy książki Kościół, lewica, dialog. Mirosław Cho- nia prowadzenia działalnośći opozycyjnej, gdyby jecki stał się wydawcą, gdy wyrzucono go z pracy W. Ostrowski pracował w instytucji państwowej lub w Instytucie Badań Jądrowych, gdzie zamierzał spółdzielczej, gdzie obowiązuje dyscyplina pracy, robić karierę naukową. Wojciech Onyszkiewicz a więc praca na miejscu przez pełne 8 godzin”38. sam porzucił pracę zawodową, skupiając się na „Figurant” miał siedzieć przy biurku, a nie włóczyć działalności opozycyjnej. Zbigniew Romaszewski się po bibliotekach, załatwiając przy okazji sprawy rozpoczęty w 1976 r. doktorat z fizyki ukończył korowskie. Służba Bezpieczeństwa ingerowała też dopiero po wielu latach. Wojciecha Fałkowskie- w plany wydawnicze opozycjonistów, nawet jeżeli go najpierw wyrzucono z liceum im. Reytana, nie miały nic wspólnego z kontestacją polityczną. gdzie pracował jako nauczyciel, a potem pozba- Wskutek policyjnej interwencji wstrzymano opu- wiono zajęć na uniwersytecie. Z posady asystenta blikowanie przez Wydawnictwo Literackie książki

34 AIPN, 0204/1405, t. 6, Meldunek operacyjny, [kwiecień 1978], k. 158. 35 AIPN, 0204/1417, t. 36, Meldunek operacyjny, 12 XII 1979, k. 147. 36 Dokumenty Komitetu..., s. 157–158; tam też wiele innych szykan wobec sygnatariuszy listów do sejmu i apeli w obronie KOR. 37 Dokumenty Komitetu..., s. 176. 38 AIPN, 0204/1949, Notatka służbowa, 23 XI 1977, k. 158.

35 JAN SKÓRZYŃSKI

Jana Józefa Lipskiego poświęconej historii litera- [prof. Witold Doroszewski] pracował od 40 lat. tury39. To samo dotyczyło wielu pisarzy. A ja nawet nie jako Urszula, ale jako Anna nie Z czego żyli korowcy wyrzuceni z pracy, po- mogę głupich ankiet robić”41. zbawieni możliwości druku w oficjalnych wydaw- Władzom nie udało się jednak utworzyć szczel- nictwach? Wśród młodzieży opozycyjnej częstym nego kordonu sanitarnego. Korowcy mogli liczyć sposobem zarobkowania było malowanie miesz- na życzliwość wielu osób, choć stosunek do ich kań – praca ciężka i wyczerpująca, ale można było działalności był zróżnicowany. Niechętnie patrzy- w tydzień zarobić więcej niż w miesiąc na zwykłej li na nią bynajmniej nie tylko partyjni aktywiści. posadzie. Parali się tym np. Seweryn Blumsztajn Do otwartej opozycji z rezerwą podchodzili profe- i Mirosław Chojecki, którzy tworzyli jedną ekipę sorowie próbujący uprawiać naukę bez ideologii, malarską. Takie usługi organizowała Aleksandra rzetelni nauczyciele i nastawieni pozytywistycz- Korewa, zwana Dolly, która zresztą sama znako- nie społecznicy. Uważali korowców za niebez- micie sobie radziła z pędzlem40. Bogusław Sonik piecznych romantyków, szykujących kolejne po- malował latem szklarnie u Sobiesława Zasady. Bro- wstanie. „To, co robiliśmy, nie było czarno-białe nisław Wildstein chwytał się nawet takich robót – wspomina Onyszkiewicz. – Sprawa była trudna jak rozładowywanie wagonów z węglem. i niejednoznaczna, bo dla mnóstwa pozytywnie Odnawianie mieszkań zlecali często sympatycy zaangażowanych ludzi KOR i to wszystko było KOR spośród warszawskiej inteligencji, traktując jakby naruszeniem reguł współdziałania z władzą to jako formę pomocy dla zaangażowanych w opo- i w związku z tym narażaniem ogromnego dorob- zycję młodych ludzi. Z innymi propozycjami za- ku. Dla wielu osób to było szaleństwo, które roz- wodowymi było marnie. Po ukończeniu studiów wali dorobek KIK-u, uniwersytet rozwali, rozwali nie mieliśmy żadnych perspektyw – wspomina harcerstwo. Nas z Piotrkiem [Naimskim] wyrzucili Urszula Doroszewska. – Byliśmy bardzo dobrymi [z harcerstwa] najprzyzwoitsi w tym harcerstwie studentami, ale mieliśmy „wilczy bilet”. „Było ludzie”42. Wojciech Fałkowski mówi o pretensjach wiadomo, że nas nigdzie w edukacji nie przyjmą. ze strony kolegów na uczelni, którzy uważali, że Ale to, co mnie boli do dzisiaj, to to, że nikt mi swoją korowską działalnością naraża „substan- nie zaproponował ani Lutkowi [Dornowi], ani Jan- cję Uniwersytetu Warszawskiego [...]. Zagroże- kowi [Ajznerowi], żebyśmy pisali doktoraty. [...] nie Polski naszą nieodpowiedzialnością także się W zasadzie zostaliśmy kompletnie na lodzie. [...] pojawiało na końcu, w formie mniej lub bardziej Nie mieliśmy z czego żyć. [...] Owszem, załatwi- zawoalowanej”43. Krzysztof Turkowski, współpra- ła nam prace zlecone w PAN-ie Irena Nowakowa, cownik KOR z Wrocławia, twierdzi, że świat ze- żona prof. Stefana Nowaka. Dostawałam też jakieś wnętrzny patrzył na korowców jak na wariatów ankiety w Akademii Nauk, ale nie na swoje nazwi- lub samobójców. „»Sam z nimi nie wygrasz«, »Nie sko”. Umowę podpisała stryjenka Urszuli, Anna dasz rady«, »To nie ma sensu«, »Ze Związkiem Ra- Doroszewska. „Przyniosłam, a oni mówią, że nie dzieckim nikt jeszcze nie wygrał na pięści« – to może być to nazwisko. Piętro niżej mój dziadek był język otoczenia”44.

39 AIPN, 0204/1421, t. 8, Pismo naczelnika Wydziału III KWMO w Krakowie, 17 XI 1877, k. 139. 40 Autor sam pracował w końcu lat siedemdziesiątych w ekipie malarskiej kierowanej przez Dolly Korewę. Jego kolegą z drabiny był m.in. Jan Ajzner. 10 proc. zarobków przekazywało się na KOR. 41 Relacja Urszuli Doroszewskiej dla Teresy Bochwic, 2006. 42 W. Onyszkiewicz, „Jedynka” była dla nas prawdziwą szkołą, „Głos”, 23 IX 2006. 43 Co nam zostało z tych lat..., s. 38. 44 A. Grupińska, J. Wawrzyniak, Buntownicy. Polskie lata 70. i 80., Warszawa 2011, s. 167.

36 Wolność i Solidarność | nr 3 ŻYCIE NA PODSŁUCHU

„Oprócz niewielu osób większość przechodziła go Komitetu Solidarności drukowano i składano na drugą stronę ulicy, gdy nas widziała – opowia- bibułę. „Dużą część naszej działalności stanowiło da Liliana Batko. – Mówię nie o studentach, tylko intensywne życie towarzyskie, suto zakrapiane o ludziach starszych. Wszyscy się bali. Ludzie się alkoholem – wspomina. – I upijaliśmy się niemało, bali z nami rozmawiać w miejscu publicznym”45. nierzadko. Po każdym zebraniu SKS trzon zosta- O osamotnieniu łódzkich opozycjonistów wspomi- wał na bankiecie. Jak przyjeżdżał Jacek Kuroń, na Paweł Spodenkiewicz. „W kręgach naukowych to też się jakiegoś kielonka obalało, chociaż Jacka nie brakowało wprawdzie ludzi, którzy okazy- nigdy nie widziałam ubzdryngolonego”50. wali nam sympatię, a nawet doraźnie pomagali. Okazją do zabawy i dyskusji były często imie- Niezmiernie rzadko jednak sami angażowali się niny. Organizowano także wydarzenia specjalne. w działalność opozycyjną. [...] Nawet znany z bez- 8 kwietnia 1978 r. opozycyjni towarzysze sztuki kompromisowości Marek Edelman był wtedy dość drukarskiej urządzili bal u Marzeny i Wiesława Kę- ostrożny. Wspierał nas jednak finansowo, sam cików przy ulicy Gimnastycznej w Warszawie. Bal przychodziłem do niego po pieniądze”46. „Byli- został wydany przez „Lożę Wolnych Poligrafów śmy towarzysko tolerowani jako straceńcy, którzy Polskich”, jak z powagą meldowała SB. Uczestni- nie kapują, że nic się nie da zrobić” – opowiada czyło w nim ponad sześćdziesiąt osób. Funkcjona- inny współpracownik KOR z Łodzi, Wojciech Hem- riusze mieli długą służbę, gdyż – jak zapisano pel47. „Strategia bezpieki polegała w dużej mierze w raporcie – „bal zakończył się około godz. 5 dnia na wytwarzaniu wokół nas próżni – pisze Spoden- następnego”51. kiewicz. – Nie zastosowano wobec nas jakichś Fikcyjna „Loża Wolnych Poligrafów” jest przy- szczególnych represji. [...] O wiele skuteczniej- kładem prześmiewczej postawy wobec propagandy sze okazało się zepchnięcie nas do opozycyjnego szeptanej, widzącej w KOR masoński spisek. Wy- getta, uderzenie w ludzi, z którymi się kontakto- strzegano się patosu. Poważnych słów używano waliśmy. [...] Obawiałem się, że działalność na- jedynie w dokumentach Komitetu. Drwiący ton szego środowiska sprowadzi się do kultywowania zachowywano nawet w obliczu policyjnej nagonki. przyjaźni i urządzania we własnym gronie bankie- Gdy za rozdawanie ulotek w obronie Błażeja Wy- tów”48. szkowskiego kilku korowców trafiło przed kole- „Jeśli chodzi o formę działania, klimat czy du- gium, przekuli sprawę w wydarzenie towarzyskie, cha, to KOR był nam bliski – opowiada Aleksander wysyłając do przyjaciół zawiadomienia: „Zapra- Gleichgewicht z Wrocławia. – Bo w tym środowisku szamy na rozprawę przeciw Ludwikowi Dornowi, było wesoło. Można się było wódki napić, amory Urszuli Doroszewskiej, Antoniemu Macierewiczo- się odbywały. Było twórczo i ciekawie”49. Podczas wi, Piotrowi Naimskiemu, która odbędzie się dnia przyjęć i prywatek zabawa mieszała się z polity- 6 lipca 1978 r. przed kolegium ds. wykroczeń przy ką, a ideowym dyskusjom towarzyszyły romanse. ul. Nowogrodzkiej 43 róg Poznańskiej. Godz. 12. U Danuty Stołeckiej z wrocławskiego Studenckie- [...] Prosimy o przybycie wraz z osobami towarzy-

45 Wypowiedź z filmu Nadzieja z bibuły, scenariusz i reżyseria J. Morawski, Telewizja Polska, 2007. 46 P. Spodenkiewicz, Byliśmy jednak w zdecydowanej mniejszości..., s. 168. 47 W. Hempel, Gumka od majtek, policjanci i złodzieje [w:] Niezależność najwięcej kosztuje..., s. 81. 48 P. Spodenkiewicz, Byliśmy jednak w zdecydowanej mniejszości..., s. 170–171. 49 A. Grupińska, J. Wawrzyniak, Buntownicy..., s. 159. 50 Ibidem, s. 201. 51 AIPN, 0204/1405, t. 6, Meldunek operacyjny, [kwiecień 1978], k. 145.

37 JAN SKÓRZYŃSKI

szącymi”52. Odzew był spory. W rozprawie Doro- on objąć ludzi, którym władze odebrały możliwość szewskiej i Macierewicza, która odbyła się 18 lip- realnych wojaży zagranicznych. „Członkiem Klubu ca, uczestniczył kwiat opozycji – blisko czterdzie- może zostać każdy, kto posiada ważną odmowę ści osób53. paszportu lub pieczątki upoważniającej do wyjaz- W czerwcu 1980 r. Paweł Bąkowski, Konrad du do KDL-ów [krajów demokracji ludowej – J.S.]” Bieliński, Seweryn Blumsztajn, Grzegorz Boguta, – pisali twórcy klubu z kręgu NOW-ej i „Biulety- Joanna Szczęsna i Zofia Winawer powołali Komitet nu Informacyjnego”54. W rozwinięciu działalności Założycielski Klubu Podróżujących po Mapie. Miał przeszkodził im jednak Sierpień ‘80.

52 AOK, Kolekcja Jakuba Karpińskiego, III/00079.10. 53 AIPN, 0258/291, t. 3, Meldunek operacyjny, 18 VII 1978, k. 14. 54 „Biuletyn Informacyjny” 1980, nr 4.

38 Wolność i Solidarność | nr 3 KOROWCY, EKSPERCI I RESZTA

STUDIA KOROWCY, EKSPERCI I RESZTA. SPORY O KSZTAŁT SOLIDAR- NOŚCI JESIENIĄ 1980

1 września 1980 r. zaczęła się w Polsce nowa epoka. Po raz pierwszy od ponad trzech ANDRZEJ FRISZKE dziesięcioleci Polacy mogli się organizować poza nadzorem partyjnych sekretarzy. Wszechobecna i wszechmocna władza traciła kontrolę nad obywatelami, choć głę- prof. dr hab., historyk, profesor bokość tej zmiany nie od razu była oczywista. Opozycyjne środowisko Komitetu Sa- w Instytucie Studiów Politycznych PAN, wykładowca w Collegium Civitas, moobrony Społecznej KOR, liczące kilkaset osób i dotychczas aktywne na marginesie członek redakcji „Więzi”, przewodniczący życia społeczeństwa, znalazło się w centrum wydarzeń. Stowarzyszenia Archiwum Solidarności, Niemniej na początku września 1980 r. nic jeszcze nie było przesądzone. Komitety członek Rady Programowej publikacji PZPR próbowały hamować powstawanie nowych związków zawodowych, dyrektorzy Opozycja w PRL. Słownik biograficzny nie chcieli wyrażać zgody na zebrania założycielskie, inicjatorzy Solidarności nie 1956–89. W 1981 r. redaktor działu historycznego „Tygodnika Solidarność”, byli pewni swoich praw. Tworzący w swoich zakładach niezależne związki robotnicy w latach 1999–2006 członek Kolegium oczekiwali pomocy i rady. Zwracali się często do grup opozycyjnych, ale w wielu za- Instytutu Pamięci Narodowej, od 2011 r. kładach i zwłaszcza mniejszych regionach przyjmowali pomoc od dotychczasowych Rady IPN. Autor wielu prac z najnowszej działaczy związkowych niższego szczebla, nieraz członków PZPR, niekiedy szukali historii Polski, m.in.: Opozycja polityczna kontaktów z lokalnymi ośrodkami Stowarzyszenia PAX. w PRL 1945–1980 (1994), Oaza na Od sierpnia formowały się dwa ośrodki nowego ruchu związkowego – Gdańsk Kopernika. Klub Inteligencji Katolickiej 1956–1989 (1997), Polska. Losy państwa i Szczecin. W obu odbył się strajk generalny, powstały międzyzakładowe komite- i narodu 1939–1989 (2003), Niepokorni. ty z wyróżniającymi się liderami, oba podpisały niezależnie od siebie porozumienia Rozmowy o Komitecie Obrony Robotni- z władzami dotyczące m.in. powstania związków zawodowych. Istniały też między ków (wspólnie z Andrzejem Paczkow- nimi ważne różnice. W Szczecinie – gdzie na czele strajku, a następnie nowych skim, 2008), Anatomia buntu. Kuroń, związków, stał Marian Jurczyk – lepiej początkowo układały się stosunki z partią, Modzelewski i komandosi (2010), Czas KOR-u. Jacek Kuroń a geneza Solidarności nie współpracowano z działaczami opozycji. Przywódcy gdańskiego strajku natomiast (2011); redaktor pracy zbiorowej (i autor byli mocno związani z przedsierpniową opozycją, zwłaszcza z KSS KOR, jak np. sam artykułu w niej) Solidarność podziemna Wałęsa i jego współpracownicy z Prezydium Międzyzakładowego Komitetu Założy- 1981–1989 (2006). cielskiego. Prócz tych dwu ośrodków ruchu powstawały następne, czy to po przekształceniu międzyzakładowych komitetów strajkowych w międzyzakładowe komitety założy- cielskie nowego związku, tak jak we Wrocławiu, Łodzi, Jastrzębiu i Katowicach, czy w wyniku tworzenia regionalnych komitetów założycielskich od początku, w oparciu o wielkie zakłady pracy, tak jak w Warszawie.

39 ANDRZEJ FRISZKE Jacek Kuroń, lata osiemdziesiąte. Fot. N.N. / Ośrodek Karta Fot. N.N. / Ośrodek lata osiemdziesiąte. Kuroń, Jacek

40 Wolność i Solidarność | nr 3 KOROWCY, EKSPERCI I RESZTA

Na tym tle Gdańsk jednak się wyróżniał. Siła cielskiego Niezależnych Samorządnych Związków sierpniowego strajku i jego legenda oddziaływały Zawodowych. Umówili się w kawiarni, do której na cały kraj, poruszały wyobraźnię, budowały wi- poza Gwiazdą przyszli Alina Pieńkowska i Bogdan zję tego, czym ma być nowy związek zawodowy. Lis. Pojechali do Mariusza Muskata, działacza Wol- Dzięki opozycyjnym ośrodkom oraz obecnym na nych Związków Zawodowych, gdzie zastali Annę strajku dziennikarzom krajowym i zagranicznym Walentynowicz, Joannę Dudę-Gwiazdę, Lecha Wa- wiadomości o panującej tam atmosferze, posta- łęsę i Krzysztofa Wyszkowskiego. Był to niemal wach stoczniowców, a także nazwiska przywód- w komplecie Komitet Założycielski WZZ i redakcja ców stały się szeroko znane. Lech Wałęsa stał „Robotnika Wybrzeża” – teraz jako członkowie się nie tylko przywódcą gdańskiego sierpnia, ale MKZ mieli zorganizować nowe związki zawodowe. i symbolem całego ruchu. Podpisanie porozumie- „No to szybko, szybko trzeba coś wymyśleć, bo nia 31 sierpnia 1980 r. po trwającej przez dwa my tu zginiemy, przepadniemy, jak amen w pa- tygodnie kampanii potępiania strajku, pokazanie cierzu” – zapamiętał Kuroń słowa Wałęsy. I doda- tego wydarzenia w telewizji, łącznie z krótkim wał od siebie: „cały czas zastanawiałem się i by- przemówieniem Wałęsy, było wstrząsem społecz- łem przerażony problemami typu przysłowiowej nym i pobudziło niezwykłą chęć samoorganizacji. cebuli i kartofli na zimę, a cóż dopiero sprawą Mimo że prasa polska, radio i telewizja informo- umów zbiorowych, które wymagają olbrzymiej wały o nowych związkach niezwykle oszczędnie, wiedzy i kompetencji. No i przede wszystkim ten wieści rozchodziły się szybko dzięki masowo słu- nowy ład społeczny, w którym to wszystko ma się chanym zagranicznym rozgłośniom radiowym oraz zmieścić”. Dyskutowali i pracowali przez całą noc. po prostu z ust do ust. Spisano projekt „Aktualnego programu działania Zarazem powstawało wiele nowych pytań, na NSZZ”. które odpowiedź miały przynieść dalsze wydarze- Związkowcy pojechali do klubu Akwen na za- nia. Nie było wiadomo, czy powstanie jedna, czy powiedziane zebranie delegatów zakładów Trój- wiele central związkowych. Czy podpisanie poro- miasta, a Kuroń udał się na spacer nad morze. zumień zamyka okres strajków, czy będą trwały „I kiedy już byłem na plaży, nagle uświadomiłem kolejne protesty – o prawo do działania, o pod- sobie, że wyszedłem z więzienia. Jestem wolny! wyżki, o rozwiązanie konkretnych spraw. Ważnym Wcześniej, gdy prosto spod celi trafiłem na konfe- pytaniem było, jak do tworzących się związków rencję prasową, potem przyjazd do Gdańska, nara- mają się ustosunkować ugrupowania opozycji – dy i pisanie, to nie czułem tego, co tak jaskrawie wchodzić w nie bezpośrednio czy zachować dy- w tej chwili do mnie dotarło. [...] Kupiłem sobie stans, nie rzucać się w oczy? kieliszek koniaku i z tym kieliszkiem wszedłem na molo. Wyjście z więzienia zawsze oszołamia bo- Doradca gactwem świata. Ale tam, oparty o barierkę mola, z koniakiem w ręku, smakowałem błękit wody Jacek Kuroń wspomina, że nazajutrz po opuszcze- i nieba jak nigdy dotąd. Nigdy nie miałem takiego niu aresztu, czyli 2 września 1980 r., pojechał do powitania wolności”1. Gdańska. Zaraz po wyjściu z pociągu zadzwonił – W rozmowach z gdańskimi związkowcami za- jak zawsze dotychczas – do Andrzeja Gwiazdy do pewne wspominano też strajk i mówiono o komisji pracy. Gwiazda był w tym momencie wiceprzewod- ekspertów. Kuroń miał do niej stosunek bardzo niczącym Międzyzakładowego Komitetu Założy- krytyczny, czemu dał wyraz jeszcze poprzedniego

1 J. Kuroń, Gwiezdny czas. „Wiary i winy” dalszy ciąg, Londyn 1991, s. 123–124.

41 ANDRZEJ FRISZKE

dnia w Warszawie w rozmowie z Waldemarem Ku- gwałtowna zmiana ról musiała Kuronia uwierać, czyńskim. Zarzucił jemu oraz innym ekspertom budzić irytację, obawę i zazdrość. Podobnie jak postawę ugodową. Wedle esbeckiego streszczenia wielu jego współpracowników, którzy przez kilka rozmowy padły nawet obraźliwe słowa: „chcieliście lat budowali zalążki niezależnego ruchu robotni- to upypkać... wykonaliście ten sam numer, któ- czego, kształtowali koncepcję walki, wychowywali ry wykonujecie całe życie”2. Poprzedniego dnia, działaczy, byli akuszerami wielkiego strajku, a te- 31 sierpnia, wkrótce po podpisaniu porozumienia raz znaleźli się z boku. Jadąc do Gdańska, Kuroń gdańskiego Kuczyński zadzwonił do mieszkania nie widział potrzeby wcześniejszej rozmowy z eks- Kuroniów i rozmawiał z przebywającą tam Heleną pertami – Tadeuszem Mazowieckim, Bronisławem Łuczywo. Powiedział, że chodzi o to, by trzymać Geremkiem i innymi przebywającymi już w War- się osiągniętego kompromisu i by żadna ze stron szawie, ani nie zamierzał szukać kontaktu z Tade- nie usiłowała go złamać. Wałęsa był fenomenal- uszem Kowalikiem, który znajdował się w Gdańsku. ny w czasie strajku, ale w normalnych warunkach Za swoich partnerów uważał przedsierpniowych może funkcjonować znacznie gorzej. Kuczyński działaczy, którzy teraz kierowali Prezydium MKZ i inni eksperci pozostaną na razie w Gdańsku, w Gdańsku. „gdyż będą potrzebni, aby nastroić MKS do po- Kuroń wspomina, że po spacerze na molo kazał kojowej działalności. Muszą doprowadzić do tego, się zawieźć do MKZ. „Był już wieczór, właściwie aby obydwie strony potrafiły ze sobą współżyć”. nikogo, prócz obradującego prezydium, nie po- Realność podpisanego porozumienia Kuczyński winno być w biurze. A jednak. Czterech dryblasów oceniał na 80 proc.3 Podobnie sytuację oceniali w przejściu pilnowało dostępu. Przemocą zatrzy- inni członkowie komisji ekspertów. mywali – nie wejdziesz i koniec. A wpychający się Nie wiadomo, co dokładnie Kuroń zarzucał do- krzyczeli: to jest demokracja? Jak ja chcę wziąć radcom MKS. Zapewnie nie chodziło o zapisy po- udział, to wejdę! I dalejże pchać się. Jakoś mnie rozumienia gdańskiego, gdyż w wywiadach i ar- wciągnięto do środka i zaraz na prezydium posta- tykułach, których w tym czasie udzielał, a także wiono moją kandydaturę na doradcę. Ania Walen- w rozmowach zanotowanych przez Służbę Bezpie- tynowicz wygłosiła płomienne przemówienie. Tro- czeństwa nie ma krytyki zawartego porozumienia. chę się zagalopowała i powiedziała coś, co potem Z pewnością jednak był oburzony na nie dość sta- zaciążyło na różnych sprawach. Mianowicie, że to nowczą obronę aresztowanych działaczy opozycji, nie Lechu, ale ja winienem być przewodniczącym. niestawianie tej sprawy jako warunku podpisania Zastopowałem ją, ale to przemówienie Ani zo- porozumienia. Takie zarzuty wobec ekspertów for- stawiło cień. Uchwalono jednogłośnie, że jestem mułowała w tym czasie większość środowiska ko- doradcą i wręczono mi kartkę, którą do tej pory rowskiego. Obok tego w pretensjach Kuronia było uważam za swoje najwyższe odznaczenie. Było obecne poczucie rywalizacji i obawa o marginali- napisane w niej, że na mocy porozumień sierpnio- zację. Eksperci, związani ze środowiskami intelek- wych, artykułu któregoś, stwierdza się, że Jacek tualnymi dotychczas skupionymi na budowaniu Kuroń udzielał i udziela pomocy Międzyzakłado- niezależnej oświaty, czynni w Towarzystwie Kur- wemu Komitetowi Założycielskiemu i w związku sów Naukowych, wysunęli się w sierpniu na pierw- z tym nie może być represjonowany na mocy te- szy plan, stali się mózgiem ruchu robotniczego. Ta goż artykułu”4.

2 Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej (AIPN), 0204/1417, t. 40, Meldunek operacyjny, 2 IX 1980, k. 18. 3 Ibidem, Meldunek operacyjny, 1 IX 1980, k. 2. 4 J. Kuroń, Gwiezdny czas..., s. 124.

42 Wolność i Solidarność | nr 3 KOROWCY, EKSPERCI I RESZTA

Sytuacja była psychologicznie jasna. Dla gdań- go ze stanowiska przewodniczącego MKZ, odejściu skich działaczy WZZ Kuroń był przywódcą, nad- jego członków do pracy zawodowej oraz przekaza- rzędnym autorytetem. Wchodzili do ruchu parę niu kierownictwa „aparatowi” złożonemu������������������� ����������z działa- lat wcześniej, współpracując z KOR i czytając ar- czy związanych z Kuroniem. Wyszkowski wspomi- tykuły Kuronia. Zapładniał ich swoimi wizjami, na, że na naradzie 3 września stanowczo się temu zdolnością przekonywania, otaczał serdecznością, planowi sprzeciwiał6. przedzierał się do nich potajemnie w lutym 1980 r. Ścisłość relacji Wyszkowskiego budzi zasadni- podczas strajku w Elektromontażu, a 14 sierpnia, cze wątpliwości. Kuroń jechał do Gdańska wpraw- kiedy wybuchł strajk w Stoczni Gdańskiej im. Le- dzie nasrożony na ekspertów, ale bez planu ja- nina, zatelefonowali do niego, wiedząc, że wia- kichś radykalnych działań organizacyjnych. Od domość o proteście nagłośni na cały świat. Za- podpisania porozumienia minęły zaledwie dwa razem strajk sierpniowy i przebieg rozmów z de- dni i dominowały pytania, co będzie dalej, jakie legacją rządową, wreszcie podpisane porozumie- sprawy staną się pilne, nie zaś „walka o władzę”. nie uświadamiały im dobitnie, że znaleźli się na W rozmaitych konfliktach tego czasu Kuroń nigdy nowym etapie. Stali się znani w całej Polsce. Nie nie posługiwał się pomówieniami o współpracę ko- zmieniało to poczucia solidarności z Kuroniem, goś z SB – nie tylko dlatego, że nie sposób było ale zmuszało do stawiania pytań, jakie jest jego takich oskarżeń udowodnić. miejsce w nowym ruchu związkowym. Inne pyta- Nie ma powodu, by sądzić, że już w tym mo- nie wiązało się z oceną zdolności przywódczych mencie Kuroń był wrogiem Wałęsy, zdetermino- Lecha Wałęsy. Jego roli w czasie strajku nikt nie wanym do usunięcia go ze stanowiska. Był zbyt kwestionował, ale wątpliwość, czy poradzi sobie doświadczonym politykiem, by wszczynać awan- jako przywódca normalnego związku, miał nie turę o przywództwo z symbolem niezależnego tylko Kuczyński. W WZZ liderem był Bogdan Boru- związku (a takim symbolem Wałęsa się stał sewicz, a także Andrzej Gwiazda, który znakomicie w chwili podpisania porozumienia i transmitowa- sprawdził się jako wiceprzewodniczący MKS w cza- nia tego wydarzenia w telewizji), za dobrze ro- sie sierpniowego strajku. Był on też naturalną zumiał realia związku robotniczego, by aspirować alternatywą dla Wałęsy. do roli jego przewodniczącego, był też świadom, Po latach Wałęsa wspominał: „Próba odsunięcia że aparat władzy uważa go za bezwzględnego mnie miała miejsce już po strajku, 3 września, na wroga ustroju. Nie ma też wątku „puczu” w ma- spotkaniu u Jacka Taylora, w którym uczestniczy- teriałach SB, która systematycznie inwigilowała li Gwiazdowie, Wyszkowski, Borusewicz i Kuroń. Kuronia, podsłuchiwała jego rozmowy w Warsza- Ktoś powiedział tak: sierżanci wygrali wojnę, teraz wie i to, co mówił na zebraniach KSS KOR. Podej- jest czas generałów. Sierżant to znaczy Lech Wa- rzenia jednak były silniejsze od faktów, wzmac- łęsa”5. Według Wyszkowskiego Kuroń „przyjechał niały je entuzjastyczne wobec Kuronia wypowiedzi do Gdańska z planem dokonania puczu wewnątrz Anny Walentynowicz. Podejrzeniom ulegał Wysz- rodzącego się ruchu” i na tym spotkaniu przedsta- kowski, a także chyba Wałęsa, skoro powracają wił „plan puczu”. Miał on polegać na ogłoszeniu one po latach we wspomnieniach Danuty Wałę- Wałęsy agentem SB i w konsekwencji usunięciu sowej7.

5 Lech Wałęsa. Jak chcieli zrobić ze mnie esbeka, rozm. M. Wąs, M. Sterlingow, „Gazeta Wyborcza”, 23 II 2005. O napięciach między Wałęsą a grupą pozostałych działaczy WZZ zob. S. Cenckiewicz, Anna Solidarność. Życie i działalność Anny Walentynowicz na tle epoki (1929–2010), Poznań 2010, s. 169–173. 6 K. Wyszkowski, W odpowiedzi na artykuł Roberta Spałka „Gracze...”, „Pamięć i Sprawiedliwość” 2004, nr 2 (6), s. 403–404. 7 D. Wałęsa, Marzenia i tajemnice, Kraków 2011, s. 127.

43 ANDRZEJ FRISZKE

Wydaje się, że właściwie ocenia wymowę na- mokratycznych wyborów rada zakładowa jako or- rady Andrzej Gwiazda: „Eliminując merytoryczny gan samorządu pracowników miała przejąć szereg sens dyskusji i znaczenie dla działalności Związku, spraw bieżących oraz być partnerem dla dyrekcji. [Wyszkowski] złożył relację karykaturalną [...] Niezależny związek zawodowy miał być natomiast Cała narada była luźną dyskusją i nie zapadły na organizacją kontrolującą, integrującą członków, niej żadne decyzje [...] Stronniczość Wyszkowskie- a także przygotowującą rozwiązania na przy- go (obawa, że Kuroń doradzi nam coś rozsądnego, szłość. Istotą tej koncepcji było odjęcie związkowi co spowoduje, że Mazowiecki utraci pozycję) spo- zawodowemu wyjątkowo trudnych i uciążliwych wodowała, że nie zapamiętał takich problemów, spraw bieżących oraz odsunięcie go od bezpośred- jak układy zbiorowe, przywileje branżowe, nasze niego starcia interesów z dyrekcją, co nałożono na obawy, czy struktura branżowa (rozmowy płacowe radę zakładową. Miała ona silny mandat, pocho- z ministerstwami) nie rozbije struktury terytorial- dzący z wyboru, a w dodatku stały za nią związki nej Związku”8. Sam Kuroń pisał o tej naradzie jako zawodowe, w tym nowo zakładane, które mogły o dyskusji nad strukturą związku. Jak wspominał, wezwać do strajku w razie nieusuwalnego konflik- zebrani byli zgodni, że związek powinien być cia- tu. Projekt został przyjęty 3 września na zebraniu łem kontrolnym w zakładzie, mieć strukturę re- MKZ, skupiającego przedstawicieli zakładów Trój- gionalną, a ponad regionami jedynie jakąś insty- miasta11. tucję porozumiewawczą9. Do Warszawy Kuroń wrócił 4 września rano. Dyskusja była związana z opracowanym przez Dzieląc się informacjami ze współpracownikami, Kuronia we współpracy z Lechem Kaczyńskim mówił, że został przewodniczącym drugiej grupy projektem „Aktualnego programu działania nie- ekspertów, do której weszli też Lech Kaczyński zależnych związków zawodowych”. Prócz spraw – prawnik związany z Uniwersytetem Gdańskim, bieżących wynikających z zawartego porozumie- współpracownik KSS KOR i WZZ, specjalizujący nia, np. rekompensaty wzrostu cen i wprowa- się w prawie pracy – oraz prof. Edward Lipiński12. dzenia dodatku drożyźnianego, projekt zawierał Zgoda Kaczyńskiego na współpracę z Kuroniem koncepcje dotyczące funkcjonowania związku w charakterze eksperta została zapewne wyrażona zawodowego w zakładzie pracy oraz relacji mię- podczas jednego z gdańskich spotkań. Tymcza- dzy pracownikiem a zakładem pracy. Niezależny sem wiadomość o przyjęciu przez Kuronia funkcji związek zawodowy powinien dążyć do zmniejsze- eksperta z pominięciem dotychczasowej komisji nia rozpiętości płac, podnoszenia zarobków najgo- ekspertów dotarła do jej członków13. Byli oni obu- rzej wynagradzanych oraz zmierzać do ustalenia rzeni na to, że Kuroń pojechał do Gdańska bez po- minimum socjalnego, musi zabiegać o przyznanie rozumienia z nimi i dał się wybrać na doradcę, tym mu inicjatywy ustawodawczej10. Pochodząca z de- samym podważył fakt istnienia dotychczasowej

8 S. Cenckiewicz, Anna Solidarność..., s. 177. 9 J. Kuroń, Gwiezdny czas..., s. 125. 10 Projekt. Aktualny program działania Niezależnych Związków Zawodowych, druk powielony, zbiory autora. 11 L. Biernacki, A. Kazański, NSZZ „Solidarność” Region Gdański [w:] NSZZ „Solidarność”, t. 3, red. Ł. Kamiński, G. Waligóra, War- szawa 2010, s. 31. 7 września Kuroń przedyktował projekt programu działania Eugeniuszowi Smolarowi (AIPN, 0204/1417, t. 40, Meldunek operacyjny, 10 IX 1980). 12 AIPN, 0204/1417, t. 40, Meldunek operacyjny, 4 IX 1980, k. 25. 13 Komisja ekspertów została powołana przez MKS 24 VIII 1980 w składzie: (przewodniczący), Bohdan Cywiński, Bronisław Geremek, Tadeusz Kowalik, Waldemar Kuczyński, Andrzej Wielowieyski oraz Jadwiga Staniszkis, która jednak pod koniec strajku opuściła komisję, nie akceptując wynegocjowanego kompromisu. Po zakończeniu strajku komisja działała nadal, pełniła funkcję doradczą wobec organizującego się związku.

44 Wolność i Solidarność | nr 3 KOROWCY, EKSPERCI I RESZTA komisji i przyczynia się do podziałów. Do Mazo- ekspertów powinien być on, ponieważ zna robot- wieckiego dotarła też relacja Krzysztofa Wyszkow- ników, cieszy się ich zaufaniem i ma doświadcze- skiego o zebraniu u Taylora jako zmierzającym do nie w prowadzeniu ruchu prasowego”. osłabienia, a może i odwołania Wałęsy z funkcji Z zasadniczym sprzeciwem wystąpił Andrzej Ce- przewodniczącego MKZ. Wszystko to musiało Ma- liński, członek KSS KOR i organizator prac Towa- zowieckiego, Geremka i innych ekspertów skrajnie rzystwa Kursów Naukowych. Celiński negatywnie zaniepokoić. Dążyli oni do utrwalenia i uporząd- ocenił zaangażowanie Kuronia w organizowanie kowania sytuacji powstałej w wyniku zawartego nowych związków zawodowych. Jego obecność porozumienia, a więc m.in. umocnienia pozycji w ruchu związkowym „może spowodować represje Wałęsy jako przewodniczącego nowego związku ze strony władz, jak i rozdźwięki w ramach sa- i zbudowania u jego boku sprawnego zespołu do- mych komitetów” – twierdził. Zarzucił Kuronio- radców. Ponadto oceniali, że działacze KSS KOR wi, że różnymi inwektywami zraża do KSS KOR jako szczególnie przez władze znienawidzeni nie ekspertów MKS, obecnie MKZ. „Takie działania powinni się eksponować, by nie prowokować par- J. Kuronia określił jako wielką nieodpowiedzial- tyjnego betonu. Już sam wyjazd Kuronia do Gdań- ność polityczną”. Złożył wniosek, by Kuroń zre- ska uważali za zbędną demonstrację, a przyjęcie zygnował z funkcji eksperta i tworzenia drugiej funkcji eksperta za tworzenie alternatywnego komisji ekspertów. Na koniec zaproponował przy- ośrodka kierowniczego. jęcie przez KSS KOR oświadczenia, „iż wszelkie Do zasadniczej dyskusji doszło na zebraniu KSS próby wykorzystania organizującego się niezależ- KOR 5 września. Kuroń opowiedział o swojej wizy- nego i samorządnego ruchu zawodowego dla dzia- cie w Gdańsku, a podsłuchujący zebranie esbecy łalności politycznej byłyby sprzeczne z treścią za- zapisali najważniejsze jego tezy: „to, co KSS KOR wartej przez strajkujące załogi i rząd umowy i jako może i powinien robić, zależy od tego, co robi takie mogłyby się obrócić przeciwko interesom za- i planuje gdański MKS; przy jego współudziale łóg pracowniczych skupiających się w NSZZ”. Sta- opracowano doraźny program działań, które nale- nowisko Celińskiego poparł prof. Kielanowski, ale ży podjąć, aby zbudować NSZZ; zasugerował, aby pozostali członkowie KSS KOR nie podzielili tych w programie działania NSZZ zmniejszono zakres wniosków. Mówiono, że dotychczas KSS KOR nie ich [przewidywanych] obowiązków; zaproponował krępował żadnego ze swych członków w działaniu wpisanie na listę ekspertów prof. J[ana] Kiela- społecznym14. nowskiego i kogoś z hierarchii kościelnej [właśc. Celiński wyraził stanowisko komisji ekspertów, bliskiego hierarchii – A.F.]; na listę ekspertów z którą się utożsamiał. Współpraca w TKN z Mazo- wpisano również i jego; doradził, aby nie ogłaszać wieckim i Geremkiem zbliżyła go do ich rozumie- listy ekspertów; [...] całą sprawę na Wybrzeżu nia polityki, dzielenia ich racji. Kuroń wspomina, trzyma w swoich rękach L. Wałęsa, co zdaniem J. że poszedł do Mazowieckiego, ale rozmowa nic nie Kuronia nie jest najlepszym rozwiązaniem; w ak- dała – „zacietrzewiłem się i rozstaliśmy się z Ta- tualnej sytuacji konieczne jest powołanie grupy deuszem skłóceni”15. O konflikcie z grupą eksper- ekspertów, która odciążyłaby z ciężkiej i skom- tów opowiedział zachodniemu korespondentowi. plikowanej pracy robotników z Wybrzeża. Sztab „Oświadczył – zanotowała SB na podstawie pod- ekspertów ustawiłby sprawę funkcjonowania pro- słuchu – że MKS powołał go na eksperta, ponieważ gramu, struktury NSZZ; przewodniczącym grupy jednak nie został on włączony do utworzonego

14 AIPN, 0204/1405, t. 18, Meldunek operacyjny, 5 IX 1980, k. 120–121. 15 J. Kuroń, Gwiezdny czas..., s. 125–126.

45 ANDRZEJ FRISZKE

już zespołu, L. Wałęsa zadecydował, że będzie on które Naród posiada. [...] Jakże wiele Wam po- przewodniczącym zespołu drugiego. W później- trzeba ducha pokoju, a może i pokory, ale przede szym czasie dowiedział się, że »rozbija« istniejący wszystkim rozwagi, roztropności, cierpliwości, komitet ekspertów, powołując drugi zespół. W tej szacunku dla każdego człowieka, czy będzie on sytuacji spotkał się z T. Mazowieckim celem wy- waszym przyjacielem, czy przeciwnikiem”18. Dla jaśnienia zaistniałego nieporozumienia. T. Mazo- praktykującego katolika, jakim był Wałęsa, spo- wiecki wyjaśnił, że wejście figuranta [tj. Kuronia tkanie z prymasem Wyszyńskim musiało być wiel- – A.F.] jako »osoby politycznej« do grupy eksper- kim przeżyciem, a słowa i napomnienia z pew- tów może doprowadzić do zerwania porozumienia nością przyjmował z przejęciem, zwłaszcza jeśli zawartego z rządem przez MKS. Formułując odpo- dotyczyły konkretów. wiedź na pytanie, jaka jest podstawa różnicy zdań Po wspólnym śniadaniu Wałęsa przedstawił pomiędzy ekspertami a KSS KOR, J. Kuroń stwier- swoje dwa punkty. Pierwszy – że strajk jest wy- dził, że cyt.: »eksperci uważają KSS KOR za bandę grany, ale gdyby przyrzeczenia nie były wykony- awanturników, natomiast korowcy ekspertów, że wane, jest gotów podjąć strajk na nowo. W drugim są gnojami«. Swoją opinię o ekspertach J. Kuroń przyznawał, że nie ma doświadczenia w organizo- motywował tym, że skompromitowali się, twier- waniu związku i oczekuje pomocy, prosi o dorad- dząc, że żądania o niezależne związki zawodowe ców. „Nie jest łatwo odpowiedzieć – zanotował są nierealne, tymczasem rzeczywistość okazała się kardynał. – Może liczyć na pp. T. Mazowieckie- zupełnie inna. W tej sytuacji eksperci, a nie KSS go, Wielowieyskiego, Myczkę, prof. Święcickiego, KOR, powinni zrezygnować z dalszej działalności prof. Kukołowicza. Mogą oni przystąpić w trzech na rzecz niezależnych związków zawodowych”16. zespołach do pracy redakcyjnej Statutów ZZ. Dla Wypowiedź ta ukazuje temperaturę sporu z eks- tych spraw ustalamy kontakt: R. Kukołowicz, ks. pertami, tak wysoką, że znalezienie kompromisu Jankowski, L. Wałęsa”19. Przedstawiony przez pry- było na razie niemożliwe. masa zestaw nazwisk obejmował działaczy Klubu W sobotę 6 września Kuroń ponownie pojechał Inteligencji Katolickiej oraz dwu mało dotąd zna- do Gdańska. Tam udał się do MKZ, gdzie Wałęsa nych Myczkę i Romualda Kukołowicza, pomijał tę poprosił go o sporządzenie punktów do rozmowy część ekspertów z sierpnia, którzy nie byli ludźmi z prymasem Polski kard. Stefanem Wyszyńskim. Kościoła, ale też Bohdana Cywińskiego. Zaskaku- Punkty te napisał razem z Lechem Kaczyńskim, po jące, że kardynał nie wymienił Wiesława Chrza- czym wraz z Joanną Dudą-Gwiazdą pojechali na nowskiego. obiad do nowego mieszkania Wałęsy17. Po powrocie Wałęsy z Warszawy jego stosunki Spotkanie prymasa z Lechem Wałęsą odbyło się z Kuroniem wyraźnie ochłodły. Wałęsa powiedział w Warszawie 7 września. Prymas Wyszyński powie- Kuroniowi, by nie przychodził do lokalu MKZ, ale dział m.in.: „Wiem, że w Waszym trudzie bardzo nie odwołał go z funkcji doradcy20. Zapewne wpły- Wam zależało na tym, aby nie ujawniła się żadna nęły na to uwagi prymasa lub jego współpracow- nienawiść. Okazaliście prawdziwie chrześcijańską ników przestrzegające przed Kuroniem jako wyra- postawę, szanując człowieka, jego życie i dobro, zicielem postaw radykalnych, które Kościół starał

16 AIPN, 0204/1417, t. 40, Meldunek operacyjny, 6 IX 1980, k. 36. 17 J. Kuroń, Gwiezdny czas..., s. 126–127. 18 S. Wyszyński, Kościół w służbie Narodu, Rzym 1981, s. 41–42. 19 P. Raina, Kardynał Wyszyński i Solidarność, Warszawa 2005, s. 82–83. Nie wiadomo, czy autor wydrukował pełny zapis słów pry- masa dotyczący tej wizyty. Książka jest napisana z perspektywy radykalnego ataku na KOR. 20 J. Kuroń, Gwiezdny czas..., s. 128.

46 Wolność i Solidarność | nr 3 KOROWCY, EKSPERCI I RESZTA się tonować. Znaczenie miała także niechęć części Wałęsa spełniał rolę podporucznika w okopach, działaczy Prezydium MKZ, którzy nie byli wcześ- jednakże z pewnością nie był on centralą sztabu niej związani z KOR i wpływ Kuronia postrzegali w strajkowym froncie. Tam siedział »trust Braina« jako ograniczenie własnych kompetencji, a zara- – KOR, który w każdej sytuacji służył komiteto- zem sterowanie związkiem z zewnątrz. wi strajkowemu radą”. Kogelfranz cytował słowa Podejrzenia, że Kuroń chce wszystkim kiero- Wałęsy wypowiedziane na koniec strajku: „Kiedy wać, umacniał artykuł opublikowany w „Der Spie- uzyskaliśmy wolne związki zawodowe, możemy gel” 8 września 1980 r. Autorem był Siegfried uzyskać wszystko”. I podsumowywał: „Dla KOR-u Kogelfranz, korespondent tygodnika, który od- Gdańsk był tylko pierwszym krokiem na »polskiej wiedził Kuronia zaraz po jego wyjściu z więzienia. drodze« – zupełnie nowej, którą dotąd nikt nie To nie był wywiad, ale tekst autorski Kogelfranza kroczył w świecie realnego socjalizmu”21. oparty na rozmowie z Kuroniem. Niektóre zda- Artykuł ten odegrał istotną rolę w podniece- nia Kuronia cytował, lecz wiele innych ocen było niu antykorowskich obaw w partii, a także w Ko- albo streszczeniem opinii interlokutora, albo wła- ściele i – jak można przypuszczać – w Moskwie. snych dziennikarza. Kogelfranz portretował Ku- Wpływał też na sytuację w kierownictwie nowego ronia siedzącego w swym mieszkaniu w koszulce ruchu związkowego, bo choć mało kto tam potra- z czerwonym nadrukiem „Solidarność”. „Po tym fił czytać po niemiecku, wiadomość o tekście się »zwycięstwie polskich robotników«, mówi Kuroń, rozeszła i wyzwoliła antykorowskie obawy, silnie następnym zadaniem jest dokonywanie krok po podsycane atakami w prasie partyjnej. kroku demokratyzacji polskiego społeczeństwa. Przez kilka następnych dni Kuroń mieszkał Oczywiście będzie się chciało utrzymywać w gra- u Anny Walentynowicz, gdzie powstała jego kwa- nicach, czołgi Moskwy stoją – »ale granice te tera działania i doradzania. Przychodzili członko- będą ruszały się we wszystkich krajach pod so- wie Prezydium MKZ, dyskutowano, naradzano się, wieckim panowaniem«. I wreszcie Rosjanie tak- zbierano wiadomości. Weryfikowano początkowe że muszą wykazać taki realizm, jakiego dowiódł wyobrażenia i założenia wraz z rozwijaniem się polski rząd, kiedy nagiął się do żądań strajkują- dynamiki ruchu nie tylko na Wybrzeżu, ale i w in- cych. A nie miał on żadnego wyboru, gdyż tym nych regionach. Oczywiście, zbierano też plotki razem wystąpiła przeciwko niemu zorganizowana i opinie o ludziach, wyrażano zachwyt lub kryty- klasa robotnicza”. Te buńczuczne słowa poprze- cyzm, nadzieje i obawy. Kuroń wspominał: „wy- dzały ocenę strajku sierpniowego dokonaną chyba glądało to tak: w hotelu Morskim siedział Bronek przez dziennikarza, ale łatwo było przypuszczać, Geremek i pisał kawałek statutu, brał ten tekst że jest ona streszczeniem opowieści Kuronia: Leszek Kaczyński i szedł 25 metrów do mnie, do „Strajk w Stoczni Lenina starannie przygotowali mieszkania Ani. Ja nanosiłem swoje uwagi i on przebywający tam członkowie i sympatycy KOR odnosił. W takiej sytuacji na przykład moje spo- [...] Wszystko przebiegało według hasła Kuronia: strzeżenie, że nastąpi wzrost radykalizacji, był »zamiast podkładać ogień, zakładajcie komitety«. odczytywany w ten sposób, że ja chcę tej rady- W Gdańsku KOR-owcy znaleźli także tego robot- kalizacji. A notka, że nastąpi wielka presja płaco- nika, który stał się znaczącym symbolem strajku wa, oznacza, że ja chcę tej presji. Co więcej, mój [...] Katolik i nacjonalista z przekonania, Lech pomysł roli rady zakładowej zinterpretowali eks- Wałęsa, który całował na przemian krzyż i polską perci w ten sposób, że związek, który zajmować flagę, nie ma nic wspólnego z komunizmem. [...] się będzie sprawami bhp, kolonii letnich, zasiłków

21 „Der Spiegel”, 8 IX 1980; cytat za tłumaczeniem z akt śledczych, AIPN, 514/33, t. 8, k. 136–141.

47 ANDRZEJ FRISZKE

pogrzebowych [...] będzie miał pełno konkret- walki o władzę w tworzącym się związku prowa- nej, organicznej roboty. Natomiast związek, który dziłoby do anarchizacji i rozpadu struktur. Głów- miałby tylko kontrolować i walczyć o wybory, bę- ni liderzy, w tym Kuroń i Gwiazda, doskonale to dzie organizacją polityczną”22. rozumieli. 11 września Kuroń wrócił do Warszawy. „Rela- Zjazd międzyzakładowych komitetów założy- cjonując swój pobyt w Gdańsku, figurant oświad- cielskich nowych związków został zwołany na czył – notował esbek streszczający podsłuch – że 17 września do Gdańska. Z Warszawy pojechała de- na Wybrzeżu jest »pełna wolność«. Studenci żą- legacja reprezentująca tworzący się NSZZ Mazow- dają autonomii uczelni, a załogi [robotnicze] wy- sze ze Zbigniewem Bujakiem na czele. W Gdańsku stępują o usuwanie dyrektorów”. W tym samym opowiadano się za tym, by każdy związek regio- meldunku dodawano: „Posiadamy informację ope- nalny zachował samodzielność i odrębnie wystę- racyjną, że Jacek Kuroń wraz z Bogdanem Boru- pował o rejestrację. Najważniejszym argumentem sewiczem i innymi współpracownikami KSS KOR za takim rozwiązaniem było przekonanie gdań- z Gdańska podejmuje działania pozbawiające Le- skich przywódców, że wiedzą, czym będzie zwią- cha Wałęsę dotychczasowej funkcji”23. zek w ich regionie i jaki będzie miał charakter. To- Podkreślić należy, że ta ostatnia informacja warzyszyła temu obawa, że uzgadnianie różnych nie pochodziła z podsłuchu, a w meldunku nie kwestii z wieloma regionami doprowadzi do para- ujawniano źródła. Być może w ten sposób od- liżu. Obawiano się też, choć głośno nie wypadało notowano relację Wyszkowskiego przekazywaną tak mówić, że różne organizacje regionalne mogą różnym osobom. Brak natomiast w materiałach znajdować się pod wpływem partii lub Służby SB wiadomości o jakiejkolwiek rozmowie Kuro- Bezpieczeństwa, a w konsekwencji zmajoryzować nia na temat wymiany Wałęsy na innego lidera. ośrodek gdański. „Mieliśmy już doświadczenia, Czy takiej możliwości nie brano pod uwagę? Za- jak powstawały komitety strajkowe w niektórych pewne brano. W tych gorących dniach wszystkie zakładach. Na ugiętych nogach, a praktycznie wy- możliwości zdawały się otwarte. Wałęsa mógł się znaczane przez dyrekcję. Obawialiśmy się, że poza skompromitować, nie dać sobie rady. Jedyną al- 2–3 ośrodkami w kraju, gdzie była opozycja przed- ternatywą personalną w Gdańsku mógł być tylko sierpniowa, reszta MKZ-etów może być figurancka, Andrzej Gwiazda, wiceprzewodniczący Prezydium po prostu agentura” – wspominał kilka lat potem MKS w czasie sierpniowego strajku, a wówczas wi- Gwiazda24. ceprzewodniczący Prezydium MKZ. Był on w tym Większości wyłaniających się przywódców re- czasie najbliższym partnerem Kuronia w Gdańsku, gionalnych nikt nie znał, pozytywny do nich znali się od paru lat i dobrze rozumieli. Gwiazda stosunek jako do organizatorów nowych związ- zachowywał dystans do Mazowieckiego i jego gru- ków był więc zmieszany z nieufnością. Nawet tak py ekspertów, był naturalnym liderem środowiska wielki ośrodek strajkowy jak Szczecin, kierowany WZZ, mógł czuć sympatię i poparcie środowiska przez Mariana Jurczyka, podpisał porozumienie korowskiego w Warszawie. Z pewnością irytowa- 30 sierpnia, a więc wyprzedzając Gdańsk i łamiąc ło go gwałtowne wyrośnięcie Wałęsy, budowanie solidarność. Organizatorzy związku w Szczecinie najbliższego otoczenia z ludzi z Ruchu Młodej mieli dobre stosunki z Komitetem Wojewódzkim Polski oraz podatność na sugestie doradców w su- PZPR i wicepremierem Kazimierzem Barcikowskim. tannach. Jednak podejmowanie w tym momencie Władze też preferowały szczecinian. Na Śląsku

22 J. Kuroń, Gwiezdny czas..., s. 129. 23 AIPN, 0204/1417, t. 40, Meldunek operacyjny, 13 IX 1980, k. 50. 24 J. Jankowska, Portrety niedokończone. Rozmowy z twórcami „Solidarności” 1980–1981, Warszawa 2003, s. 101–102.

48 Wolność i Solidarność | nr 3 KOROWCY, EKSPERCI I RESZTA uformowały się dwa wielkie MKZ-ety – w Jastrzę- dając do tego niebłahy powód, jakim jest scentra- biu i Hucie Katowice. Jastrzębie wyraźnie dystan- lizowanie dyspozycji w kraju, a więc konieczność sowało się od Gdańska, a jego lider Jarosław Sien- kontaktowania się związku z centralnymi władza- kiewicz, członek PZPR, już wkrótce będzie tworzył mi politycznymi i gospodarczymi”26. przyczółki swojego MKZ daleko poza Śląskiem oraz 17 września Kuroń pojechał do Gdańska w to- zacznie otwarcie rywalizować z Wałęsą. W MKZ warzystwie Heleny Łuczywo. Na obrady w klubie w Hucie Katowice początkowo najbardziej znaną Ster jednak nie poszedł, bo „obowiązywała jeszcze postacią był Kazimierz Świtoń, działacz opozycyj- zasada, że siedzę zamknięty u Ani [Walentyno- ny, w 1978 r. inicjator WZZ, teraz podkreślający wicz]”. Udał się na Uniwersytet Gdański, gdzie na dystans wobec KOR, Warszawy i Gdańska. Na MKZ spotkanie z nim przyszły tłumy. Przez wiele go- w Hucie Katowice liczył Leszek Moczulski, szukał dzin odpowiadał na zadawane z sali pytania. To w nim oparcia. W Warszawie obok MKZ Mazowsze, spotkanie otwierało cykl dziesiątków podobnych gdzie wśród organizatorów wyróżniali się dzia- spotkań w całej Polsce, na których Kuroń wykła- łacze i współpracownicy KSS KOR i KIK, powstał dał racje Solidarności i omawiał sytuację kraju, Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Pra- szkicował perspektywy i kierunki dalszych dzia- cowników Nauki, Techniki i Oświaty – inteligencja łań. skupiona na uczelniach i w placówkach nauko- Tymczasem w gdańskim klubie Ster spotkało się wych pragnęła początkowo tworzyć związek inny około dwustu organizatorów związków z trzydzie- niż robotnicy. Perspektywa wielu związków o róż- stu miast. Obradowano przez wiele godzin. Gdańsz- nej specyfice i znajdujących się pod różnymi wpły- czanie bronili koncepcji związków regionalnych, wami była więc bardzo realna i stwarzała poważne za czym opowiadali się też Wałęsa i eksperci. niebezpieczeństwo bałaganu, rywalizacji, sporów. Ich opór przełamało przemówienie Jana Olszew- Do innych jeszcze argumentów odwoływał się skiego, występującego w imieniu MKZ Mazowsze. Mazowiecki. Wspominał, że wraz z innymi eksper- Przedstawił on koncepcję samodzielnej organiza- tami uważał, że monopolistycznej władzy skutecz- cji podstawowej, mocnego regionu, w strukturze niej można przeciwstawić organizację bardziej de- ogólnokrajowej, która miałaby charakter porozu- mokratyczną, federacyjną, w której ludzie lepiej miewawczo-koordynacyjny. Niemniej ta struktu- będą się mogli uczyć demokracji. Taką też organi- ra byłaby ogólnokrajowa „i wtedy można by było zację związkową władza łatwiej zaakceptuje25. występować o rejestrację w jednym akcie wspólnie Kuroń wspomina, że w Warszawie spotkał Jana dla całego kraju”. Poparł go Karol Modzelewski, Olszewskiego, który wytłumaczył mu, iż koncepcja wykazując na podstawie rozporządzenia Rady związków regionalnych jest niesłuszna. „Olszew- Państwa o rejestracji nowych związków i artyku- ski kładł nacisk na to, że władze rozpoczną ostre łów w „Trybunie Ludu”, że władzom zależy na działanie przeciw powstawaniu związków zawodo- rejestrowaniu związków regionalnych osobno. Je- wych i będą próbowały je niszczyć i rozbijać. Jeśli śli każdy MKZ będzie się osobno rejestrował i po- nie będzie to jeden związek, jeden statut i jedna wstanie tyle związków, ile jest MKZ-etów – mówił rejestracja, to związek po prostu nie powstanie. – „to jesteśmy załatwieni. Jesteśmy załatwieni To samo powiedział mi Karol Modzelewski [jeden być może czasowo prócz Wybrzeża, ale jeśli my z organizatorów NSZZ we Wrocławiu – A.F.], do- będziemy załatwieni, to załatwione zostanie także

25 Ibidem, s. 148. 26 J. Kuroń, Gwiezdny czas..., s. 132–133; por. Kryptonim „Klan”. Służba Bezpieczeństwa wobec NSZZ „Solidarność” w Gdańsku, t. 1: Wrzesień 1980 – wrzesień 1981, wstęp S. Cenckiewicz, wybór i oprac. M. Kruk, R. Żydonik, Gdańsk – Warszawa 2010, s. 151.

49 ANDRZEJ FRISZKE

Wybrzeże, w ostatniej kolejności, ale niechybnie Koordynowanie działań regionalnych, tylko koor- (oklaski). I dlatego uważam, że nieodzowny – nie: dynowanie, a nie decydowanie”. Ponadto Komisja potrzebny, ale nieodzowny – jest nam już teraz je- Krajowa byłaby upoważniona do zawierania ukła- den ogólnopolski niezależny samorządny związek dów zbiorowych, ale mogłaby do tego upoważnić zawodowy (oklaski). Proszę państwa, ten jeden sekcje branżowe i zawodowe28. związek musi mieć jeden statut”. Kuroń nie kwestionował założeń przyjętego Modzelewski kontynuował: „rozpylenie na statutu. Podjął nadzwyczajną próbę szukania po- związki lokalne uniemożliwiłoby nam realizację rozumienia z Mazowieckim. Do Krakowa pojechała inicjatyw ustawodawczych, występowanie w skali Ewa Kulik, by prosić Jacka Woźniakowskiego, re- ogólnokrajowej wobec władz państwowych, nadzo- daktora naczelnego wydawnictwa Znak i jednego rowanie ustawy o związkach zawodowych, zawie- z seniorów ruchu KIK-ów, o podjęcie się media- ranie układów branżowych (oklaski) [...] Gdańsk cji29. W końcu września ukazał się kolejny numer wygrał strajk dla nas wszystkich, ale wygrał go, „Biuletynu Informacyjnego” poświęcony strajkom o czym nie należy zapominać, silnym poparciem sierpniowym. W numerze było obszerne kalen- strajkowym całej Polski [...] Wybrzeże popełni sa- darium sierpnia oraz kilka reportaży o strajkach, mobójstwo, jeżeli się od Polski odetnie, od reszty w tym znakomity reportaż Ewy Milewicz ze Stoczni Polski odetnie (oklaski)”. W imieniu organizacji Gdańskiej, który zresztą przyniósł pewne napięcia związkowej Wrocławia, Wałbrzycha, z poparciem z ekspertami, ale był też ich wyrazem. W dyskusji delegacji Warszawy i Poznania Modzelewski od- i sporze z autorką Kuroń usiłował przekonać ją czytał projekt uchwały o utworzeniu Niezależnego do zmian, nie chciał zaostrzenia sporu z eksperta- Samorządnego Związku Zawodowego Solidarność, mi. Redaktorzy „Biuletynu”, wsparci przez Adama którego organem ogólnokrajowym jest Komisja Michnika, oparli się jednak presji. Krajowa. Ten wniosek został zaakceptowany27. W tym numerze „Biuletynu” Kuroń wydruko- Zjazd 17 września zamykał pierwszy okres two- wał artykuł pod znamiennym tytułem Co dalej?. rzenia się niezależnych związków zawodowych. „Wydarzenia, których jesteśmy świadkami, naru- Decyzja o powstaniu jednej centrali – NSZZ Soli- szyły podstawy systemu, w którym żyjemy – pisał darność – była kluczowa dla dalszego toku zmian w pierwszych zdaniach. – Oto podważona została w Polsce. Na posiedzeniu Komisji Porozumiewaw- kardynalna zasada funkcjonowania wszelkich in- czej 22 września Tadeusz Mazowiecki zreferował stytucji życia społecznego: monopol państwa na projekt kształtu organizacyjnego związku. Miałby organizację, informację i decyzję. Zapoczątkowali on jedną nazwę – NSZZ Solidarność, obejmował- ten proces strajkujący robotnicy, wymuszając na by zasięgiem działania cały kraj, na jego siedzi- władzach zgodę na organizowanie niezależnych bę wyznaczono Gdańsk. Miał mieć strukturę fe- związków zawodowych i zarazem związki te orga- deracyjną, łączyć związki regionalne. Do Komisji nizując. Proszę sobie wyobrazić, że w Polskich Ko- Krajowej „należy reprezentowanie całego związku lejach Państwowych, w których cały ruch podpo- tylko wtedy, gdy wchodzą w grę sprawy całego rządkowany jest jednemu, odgórnie ustalonemu związku wobec władz administracji państwowej, rozkładowi jazdy, wprowadzono nagle pewną ilość gospodarczej i innych organizacji i instytucji. pociągów kursujących zgodnie z rozkładem jazdy

27 Powstanie KKP. (Posiedzenie delegacji MKZ – 17 IX 1980 w Gdańsku), „Krytyka” 1984, nr 18, s. 71–105. Modzelewski wspomina, że projekt uchwały zredagował z Schulzem z Wałbrzycha, Dymarskim z Poznania, Bujakiem i Chrzanowskim z Warszawy (relacja Karola Modzelewskiego, 2010, w zbiorach autora). 28 Protokół posiedzenia w: www.archol.pl. 29 AIPN, 0248/134, t. 3, k. 56.

50 Wolność i Solidarność | nr 3 KOROWCY, EKSPERCI I RESZTA ustalonym demokratycznie przez kolejarzy czy władza będzie słabsza, tym mniej zdolna do przy- pasażerów. Takimi właśnie pociągami są niezależ- stosowania swej polityki do sytuacji, tym bardziej ne związki zawodowe w systemie, w którym całe też będzie się radykalizował ruch demokratyzacji. życie społeczne sterowane jest przez państwowo- Polacy zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa -partyjną centralę”. Powstające ruchy społecznej sowieckiej interwencji, ale nadużywanie tego ar- samoorganizacji zmierzają do radykalnego ograni- gumentu powoduje, że traci on znaczenie. Wła- czenia centralnego sterowania i związanego z nim dze sowieckie „albo zechcą zaakceptować w pew- aparatu. „Aby przezwyciężyć dezintegrację, aparat nych granicach demokratyzację Polski, albo wkro- musi albo podporządkować sobie samorządne ru- czą i to bez względu na to, jakich słów będziemy chy społeczne, pozbawiając je autentycznej treści, używać”. albo przekształcać system w stronę demokracji „Czas sobie uświadomić, że wkroczyliśmy w etap i to niezwykle szybko”. Wobec zorganizowanego ruchu masowego i tylko ci, którzy jasno, publicz- społeczeństwa władza jest bezsilna, nie ma bazy nie precyzują swoje cele i swoje obawy, mogą sku- społecznej, do której mogłaby się odwołać. „Może tecznie działać. [...] Nadszedł czas publicznego użyć tylko wojska; w istniejącej sytuacji musiało- formułowania programów demokratyzacji i równie by to być wojsko obce”. publicznej dyskusji nad nimi. Nim dojdziemy do Czy możliwe jest drugie rozwiązanie, prze- uzgodnienia jednego wspólnego programu, musi- kształcanie systemu w stronę demokracji? Każdy my zapewne się różnić i chodzi tylko o to, żeby ruch społeczny ma swoją dynamikę i nie można wszyscy mogli zrozumieć, na czym te różnice po- nim dowolnie kierować. Ludzie, przez lata wy- legają”. Istnieje szansa kierowania ruchami spo- właszczeni ze swoich praw, są teraz potężną siłą, łecznymi w taki sposób, by mogły utrzymać swoje ale jeszcze nie do końca zdali sobie z tego sprawę. żądania w granicach narodowego bezpieczeństwa. Organizują się wokół celów ograniczonych. „Gdy- „Demokracja parlamentarna i niepodległość sta- by dziś wysunąć hasła najdalej idące: niepodległo- nowią realizację aspiracji Polaków. Nie możemy ści państwowej i demokracji parlamentarnej – co dziś postawić takiego zadania i zarazem stawiamy niewątpliwie zgodne jest z aspiracjami Polaków – je jako cel perspektywiczny wszystkich działań. to hasła takie nie pociągnęłyby za sobą szerokich Weszliśmy na drogę, z której nie ma odwrotu. My- rzesz społeczeństwa. Wokół takiego programu nie ślę, że dziś ZSRR zgodzi się na opisaną tu oddolną organizowałby się ruch, ponieważ w świadomości demokratyzację Polski, aby nie być zmuszonym ogółu program taki jest nierealny”. Jeśli jednak do interwencji zbrojnej. Jutro może się zgodzić ludzie skupią się wokół minimalistycznych nawet na dalsze postępy tej demokratyzacji w zamian celów i zaczną działać, wówczas tworzy się ruch za gwarancje dla jego militarnych interesów. Po- „i każdy jego sukces pomaga artykułować dąże- jutrze... możemy sobie taką prognozę darować. nia i cele coraz to bliższe społecznych aspiracji”. Ważne jest, aby polskie społeczeństwo było goto- Widać to było wyraźnie w ewolucji żądań ruchu we do wykorzystania każdej autentycznej szansy, polskich robotników latem 1980 r. Wysunięcie a to znaczy właśnie zorganizowanie się w nieza- dalej idących postulatów, uznanie ich przez ma- leżnych, samorządnych ruchach”30. sowy ruch za słuszne uniemożliwia cofanie się, Artykuł ten musiał być kolejnym zgrzytem poprzestawanie na żądaniach ograniczonych. Im w stosunkach z ekspertami. Już samo opisanie

30 J. Kuroń, Co dalej?, „Biuletyn Informacyjny” 1980, nr 6 (40), przedruk w: J. Kuroń, Polityka i odpowiedzialność, Londyn 1984, s. 157–163. Część myśli zawartych w tym artykule Kuroń opublikował w „Robotniku” nr 62 z 23 IX 1980. Oba teksty w: J. Kuroń, Opozycja. Pisma polityczne 1969–1989, Warszawa 2010.

51 ANDRZEJ FRISZKE

kolizji rozkładów jazdy, choć słuszne, można w swym dzienniku Waldemar Kuczyński, stoją- było uznać za zbyt efektowne, działające na wy- cy wówczas na rozdrożu między środowiskiem, obraźnię, także wyobraźnię partyjnego betonu w którym był od lat sześćdziesiątych, a grupą i Moskwy. Traktowanie nowych związków jako ekspertów, do której formalnie należał. W połowie ruchu społecznego, w istocie ruchu rewolucyjne- września zapisał, że Mazowiecki „stara się zapew- go, który musi się radykalizować i nad którym nie nić maksymalny wpływ na nowy ruch środowiskom można w pełni panować, musiało budzić obawy katolickim, skłaniając je, by pomagały zakładają- umiarkowanych doradców, ale też histeryczny lęk cym związki zawodowe. Chodzi mu o to, aby ruch po stronie władzy. Doradcy starali się przekony- związkowy działał w ramach porozumienia, jako wać, że nowe związki zawodowe będą się stabili- partner raczej, a nie przeciwnik władz dla zasady. zować, nie przekroczą ram porozumień sierpnio- Być może gra rolę także pierwiastek rywalizacji wych, a władza będzie miała szansę wprowadzania z kręgiem KOR-owskim. [...] Myślę, że środowisko stopniowych reform, demokratyzujących system. Kuronia i my dążymy do tego samego – by związki Wizja Kuronia tworzenia ruchu na rzecz reformy były niezależne, ale koncepcje Jacka są ryzykow- od dołu, pominięcie w jego artykule władz PRL, ne, sprzyjają powstaniu związków wrogich władzy, zapowiedź, że ruch społeczny wkroczy w sferę ad- nieskłonnych wchodzić z nią w kompromis, za to ministracji państwa, brzmiała rewolucyjnie. Kuroń skłonnych chwytać ją za gardło i stopniowo du- zanegował politykę układów gabinetowych, afir- sić”. Zauważał niechęć Mazowieckiego do rozmów mował natomiast powszechną dyskusję i ustalanie z Kuroniem i zadawał pytania: „O co chodzi Mazo- programów w jej wyniku. wieckiemu? Czy o radykalizm Jacka, który uważa Eksperci musieli odpowiedzieć na to, że nie da za zagrażający państwu, czy również o oczyszcze- się skomplikowanych ustaleń osiągnąć bez gabi- nie pola dla katolików i Kościoła w nowych związ- netowych rozmów i ustaleń, że powszechna dys- kach?”. W perspektywie doświadczeń pierwszych kusja łatwo może się przeobrazić w popis demago- tygodni posierpniowych Kuczyński oceniał: „My gii. Owszem, powszechna dyskusja jest potrzebna chcemy, żeby to szło wolniej, w drodze rozmów – tego nikt nie negował – ale wszyscy powinni i nacisków negocjacyjnych na władze, by związki przestrzegać jej ram i ograniczeń, a obok niej po- były głównie związkami. Oni chcą iść szybko, nie trzebne są kuluarowe negocjacje i uzgadnianie unikając ostrych konfrontacji. Tymczasem »Soli- kompromisów. Zlekceważenie zagrożenia sowiec- darność« ma własne oblicze i własną dynamikę, na ką interwencją, traktowanie go jako straszaka którą my z naszymi koncepcjami i sporami może- oceniano jako niesłuszne i niebezpieczne. Sta- my wpływać tylko w ograniczonym stopniu. Coraz wianie wprost celów ostatecznych, niepodległości częściej masywność i potęga tego ruchu milionów i demokracji – jako niepotrzebne drażnienie beto- ludzi narzuca nam, co robić musimy, możemy, po- nu partyjnego i Moskwy. W opinii umiarkowanych winniśmy i czego nam robić nie wolno. W rewolu- ekspertów Kuroń niepotrzebnie podniecał nastro- cyjnej lawinie swoboda ruchów jest niewielka”31. je, zachęcał do przekraczania kolejnych barier, ale Z perspektywy kilku lat Kuroń tak oceniał pod- też władzy dostarczał argumentów, że rozpoczęty łoże swego konfliktu z Mazowieckim i ekspertami: proces będzie rozsadzał system, a z nowymi związ- „Oni uznali, że Sierpniowe Powstanie zakończyło kami nie może być kompromisu. się i teraz trzeba dokonać wielkiej sztuki wpisa- Wiele obserwacji o podłożu i przejawach kon- nia Związku w ten ustrój. Z tego punktu widzenia fliktu między ekspertami i Kuroniem zanotował klienci z pieczątką »wroga socjalizmu«, działający

31 W. Kuczyński, Burza nad Wisłą. Dziennik 1980–1981, Warszawa 2002, s. 59–60, 62–63, 67, 88.

52 Wolność i Solidarność | nr 3 KOROWCY, EKSPERCI I RESZTA w związku zawodowym, mogą być groźni. Nato- opowiadała się część załóg. [...] Inicjatorzy tego miast ja byłem przekonany, że powstanie się do- postulatu wyraźnie odcięli się także od antysocja- piero zaczyna, że będzie następować radykaliza- listycznych haseł. Musimy teraz stanowczo wal- cja i oczywiście głównym zadaniem jest wpisanie czyć ze wszystkimi, którzy chcieliby deformować związku zawodowego w ład społeczny. Ale stanie tę organizację, prowadzić na pozycje sprzeczne się to możliwe tylko wtedy, gdy się ten ład istot- z socjalizmem, z interesami klasy robotniczej”34. nie przebuduje. [...] Byłem przekonany, że jestem 14 września Rada Państwa przyjęła uchwałę jednym z nielicznych ludzi w kraju, którzy znają o trybie rejestracji nowych związków zawodo- się na ruchu społecznym”32. Tadeusz Mazowiecki wych. Trzy dni później „Trybuna Ludu” informo- natomiast oceniał po latach: „uważałem, że jak wała, że tempo rejestracji będzie zależało od zło- ktoś się zdecydował na taką rolę, jaką odgrywał żonych dokumentów, zwłaszcza statutu. „Sprawą KOR i jaką odgrywał on osobiście przez nadawanie zasadniczą jest tu bowiem stwierdzenie, czy sta- tego [widomości o strajkach w lipcu i sierpniu – tut uchwalony przez komitet założycielski nie jest A.F.] na cały świat, to nie powinien bezpośrednio sprzeczny z Konstytucją PRL i innymi przepisami wchodzić w struktury związkowe w sensie dora- prawa”. Jeśli takiej sprzeczności nie będzie, sąd dzania, wpływania i tak dalej. Powinien być jakby nie może odmówić rejestracji związku. A reje- z zewnątrz. Dlatego że w tamtych warunkach mu- stracja umożliwia podjęcie normalnego działania, siało to zaważyć politycznie. [...] Druga sprawa, m.in. założenie konta w banku35. Artykuł ten uka- to przy wszystkich walorach, jakie środowisko ko- zał się w dniu, w którym do Gdańska zjeżdżali się rowskie ma czy miało, byłem czuły na fakt, że to organizatorzy nowych związków z wielu miast. środowisko ma niesłychanie rozwinięty instynkt Na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR interesu grupowego w stosunku do innych. Nieraz 17 września przyjęto na wniosek Andrzeja Żabiń- się z tym zetknąłem, także w konflikcie w Stocz- skiego, I sekretarza Komitetu Wojewódzkiego ni związanym ze sposobem załatwienia problemu PZPR w Katowicach, następujące stanowisko: „ha- więźniów politycznych. Kiedy nas posądzano o złe sło NSZZ to hasło wroga, ale akceptowane przez intencje i obmawiano w Warszawie, nie był to ele- rzesze pracujących, dlatego treścią naszego sto- ment, który skłaniał do łatwości współpracy”33. sunku do NSZZ nie może być walka, lecz polityczna jedność na gruncie akceptacji i obrony interesów „Siła antysocjalistyczna” socjalistycznego państwa, narodu i klasy robotni- czej, na gruncie wierności zasadom polityki zagra- 5 września zapadł na zdrowiu i zo- nicznej i sojuszom. Taki model NSZZ trzeba eg- stał zabrany do szpitala. Komitet Centralny PZPR zekwować”. Sądowi Wojewódzkiemu w Warszawie, na nowego I sekretarza wybrał Stanisława Kanię. w którym mają być rejestrowane związki zawodo- O nowym ruchu związkowym wypowiedział się on we, trzeba „dać wytyczną, że rejestrować się mogą kilka dni później podczas wizyty w Katowicach. tylko związki zakładowe i branżowe, a regionalne „Stoimy – stwierdził – na gruncie jedności ruchu nie”. W propagandzie należy „mocniej oddzielać zawodowego. Uważamy, że jedność ta jest wielką nurt zdrowej odnowy, wynikającej z robotniczego zdobyczą robotników. Wyraziliśmy jednak zgodę niezadowolenia, od politycznych graczy. Izolować na utworzenie nowych związków, gdyż za tym ich od klasy robotniczej, pokazywać, kim są i do

32 J. Jankowska, Portrety niedokończone..., s. 237. 33 Ibidem, s. 151. 34 „Trybuna Ludu”, 10 IX 1980. 35 „Trybuna Ludu”, 17 IX 1980.

53 ANDRZEJ FRISZKE

czego dążą”. Na tym posiedzeniu Biuro Polityczne – Ale nie spodziewasz się, że w pewnym mo- „zatwierdziło obiegiem wstępne uwagi do statutu mencie zdecydują się jednak na jakieś posunięcie NSZZ (opracowanego przez zespół Wałęsy)”36. bardziej radykalne (tzn. władza)? Ta ostatnia wzmianka w połączeniu z uwagą, – Jakie to miałyby być posunięcia radykalne? by nie rejestrować związków regionalnych, wska- Ja mam nadzieję, że oni wiedzą, że to, co oni by zuje być może na próbę zablokowania rejestra- mogli zrobić radykalnego, musi się skończyć tym, cji związku gdańskiego. Znamienne także, że pra- że spłoną komitety, a ich się powiesi. Potem wja- sa centralna nie podała wiadomości o zjeździe dą ruskie czołgi i oczywiście to jest najgorsze dla w Gdańsku przedstawicieli organizacji regional- Polski. To może ich gówno obchodzić, ale oni na nych nowych związków i utworzeniu NSZZ Soli- szczęście będą przedtem wisieć i mam nadzieję, darność. że oni mają tego świadomość. Ruscy też tu nie 23 września w głównym dzienniku telewizyjnym chcą wjechać, bo wiedzą, że tu będzie wojna. Pol- wyemitowano fragment filmu ukazującego Kuro- ska wojna, straszna dla nas wojna, ale dla nich nia w czasie udzielania wywiadu dla zagranicznej też”38. Użyte sformułowania były niezręczne, ale telewizji. Z niezbyt dobrze słyszalnych zdań widz ich sens jednoznaczny. Wywiad został udzielony musiał wydobyć słowa o wieszaniu i podpalaniu na początku strajku sierpniowego, gdy władze komitetów partyjnych. Następnie pokazano młodą odmawiały rozmów ze strajkującymi. Kuroń prze- kobietę – Marylę Płońską z Gdańska, która udzie- strzegał władze przed użyciem siły, a Rosjan przed lając wywiadu telewizji szwedzkiej, także ener- interwencją. Nie wzywał bynajmniej do palenia gicznie wypowiedziała kilka zdań. Komentarz był komitetów i wieszania komunistów, ale audycję jednoznaczny: są w kraju ludzie groźni, gotowi tak zredagowano, by widz odebrał takie wrażenie. podpalić Polskę. Nazajutrz Płońska zadzwoniła do I by odnosiło się do aktualnej sytuacji, już po pod- Ewy Kulik, tłumaczyła, że jej wywiad został po- pisaniu porozumień. cięty i zastanawia się nad oskarżeniem telewizji Wyemitowanie fragmentów wywiadów w głów- szwedzkiej. Mówiła o złej atmosferze w Gdańsku nym dzienniku telewizyjnym wyglądało groźnie – Wałęsa odciął się od KSS KOR, a Joannie Gwiaz- i mogło zapowiadać aresztowanie, analogicznie dowej ostro nakazał, by powiedziała Kuroniowi, bowiem postąpiono z Leszkiem Moczulskim. Pre- żeby przestał wywoływać strajki, bo robi złą ro- zydium gdańskiego MKZ zareagowało więc szybko botę37. i stanowczo. 24 września przedstawiciele MKZ- Wyemitowanie wywiadu Kuronia było prowoka- -etów przyjechali do stolicy, by złożyć w sądzie cją. Na początku 1983 r., w czasie przygotowy- wniosek o rejestrację NSZZ Solidarność. Przywieźli wania procesu przeciw Kuroniowi, w MSW spo- ze sobą oświadczenie ���������������������������Krajowej �������������������Komisji Porozumie- rządzono transkrypcję wywiadu, którego udzielił wawczej, w którym odnieśli się do „spreparowa- 18 sierpnia 1980 r. szwedzkiej telewizji przez te- nych wywiadów” z Płońską i Kuroniem. Wręczyli lefon. Mówił wówczas: „Sytuacja jest niezwykle je wicepremierowi Mieczysławowi Jagielskiemu, groźna, niebezpieczna, poważna. [...] To, co ten który w imieniu władz PRL podpisał porozumienie naród musi teraz zrobić, to pewnie się nie zdarza, gdańskie. „Audycja ta jest kolejną próbą dyskre- bo chodzi o to, aby zorganizować się przeciw wła- dytowania działaczy i osób wspomagających Nie- dzy i nie obalić tej władzy. zależny Samorządny Związek Zawodowy »Solidar-

36 Tajne dokumenty Biura Politycznego. PZPR a „Solidarność” 1980–1981, Londyn 1992, s. 101. 37 AIPN, 0204/1417, t. 40, Meldunek operacyjny, 25 IX 1980, k. 85. 38 AIPN, 514/1, t. 18, Transkrypt datowany Sztokholm, 16 II 1983, k. 336; por. J. Kuroń, Gwiezdny czas..., s. 134.

54 Wolność i Solidarność | nr 3 KOROWCY, EKSPERCI I RESZTA ność«. Przypominamy, iż do tych samych metod chcą, nikt im nie będzie narzucał, jaką osobę”. sięgano, kiedy odmawiano pertraktacji z gdań- Gdy był zwalniany z pracy, wtedy pomagał mu skim MKS. W taki sam sposób propaganda atako- KOR. „Obecnie musimy korzystać z ludzi światłych, wała strajkujących jeszcze kilka tygodni temu. także z KOR-u. Obecnie korzystamy z trzech grup Komisja Porozumiewawcza NSZZ »Solidarność« ekspertów – jedna kierowana przez Mazowieckie- oświadcza, że powstanie niezależnych związków go, druga – kardynała Wyszyńskiego, trzecia tzw. zawodowych nie byłoby możliwe bez pomocy lu- korowska. MKZ wybiera spośród przedłożonych dzi dobrej woli, między innymi bez pomocy nie- opinii przez te komisje takie rozwiązanie, które zależnych działaczy demokratycznych, którzy od mu odpowiada”. lat bronili krzywdzonych i prześladowanych. Bro- Na pytanie, czy KOR jest antysocjalistyczny, nili także ludzi będących teraz wśród nas: Annę odpowiedział: „w pewnych okresach czasu Włady- Walentynowicz, Lecha Wałęsę, Andrzeja Gwiazdę, sław Gomułka był też uznawany za antysocjalistę. Kazimierza Świtonia, Andrzeja Kołodzieja, Alinę On zna szereg osób w KOR i wie, że zawsze sta- Pieńkowską, Jacka Pilchowskiego, kiedy wyrzuca- rali się pomagać robotnikom”. Na temat wyemi- no ich z pracy i więziono za działalność na rzecz towanego w telewizji wywiadu zauważył: „to, co niezależnych związków zawodowych. Ci, których pokazała telewizja, nie jest dowodem, bo można propaganda określa jako »siły antysocjalistycz- to dowolnie montować, wycinać. Doświadczyłem ne«, od czterech lat głoszą hasła wysuwane dziś tego po sobie”. Pytany o możliwość zaproszenia w ogólnokrajowej dyskusji nad programem odno- do stoczni przedstawicieli KOR, Wałęsa umiejęt- wy. Szkalowanie działaczy i osób wspomagających nie odmówił: „Nie, nie możemy. Pilniejsze spra- NSZZ traktujemy jako akcję wymierzoną przeciw wy mamy do załatwienia. Ja mam inną robotę, bo niezależnym związkom i jako łamanie porozumie- trwają strajki w innych regionach”40. Słowa Wałę- nia gdańskiego, które poparli robotnicy całej Pol- sy doskonale pokazują jego sposób odpowiadania ski”39. Oświadczenie było dobitne i nie pozosta- na trudne politycznie pytania, uchylania się od wiało wątpliwości, że próba aresztowania Kuronia zarzutów. Była w tych odpowiedziach obecna za- wywoła radykalną reakcję Solidarności. równo obrona KOR i docenienie jego zasług, jak Pokazanie w głównych wiadomościach telewi- dystansowanie się, odsuwanie podejrzeń, że MKZ zyjnych, oglądanych przez miliony Polaków, wy- realizuje koncepcje korowskie. wiadu z Kuroniem miało i to znaczenie, że stał się Wrogość władz wobec KOR, definiowanie go on postacią budzącą powszechne zainteresowanie. jako najgroźniejszego przeciwnika miała uza- Zmuszało działaczy związkowych do opowiedzenia sadnienie. Jeśli uważnie wczytać się w dyskusje się „za” czy „przeciw” Kuroniowi i KSS KOR. Py- o nowym ruchu związkowym toczone w gremiach tany był o to też Wałęsa na zgromadzeniu, które partyjnych, łatwo zauważyć nadzieję na stopnio- z udziałem paru tysięcy stoczniowców odbyło się we odzyskiwanie przez PZPR inicjatywy, wpro- 27 września na terenie Stoczni im. Komuny Pary- wadzanie do struktur związku swoich działaczy, skiej w Gdyni. Na pytanie o KOR i audycję telewi- wykorzystywanie braku doświadczenia osób, które zyjną Wałęsa odpowiedział, że „nie był w KOR, ale garnęły się do nowych związków i obejmowały ci pomogli. Pojedyncze jednostki wykorzystuje się w nich ważne funkcje. Na drodze odzyskiwania w działalności NSZZ. Wybierają taką osobę, którą przez partię inicjatywy stawał KOR, rozumiany

39 Maszynopis oświadczenia, w zbiorach autora; por. Kryptonim „Klan”..., s. 165. 40 Archiwum Akt Nowych (AAN), XIA/1315, Teleks I sekretarza KW PZPR Tadeusza Fiszbacha do Stefana Olszowskiego, 27 IX 1980, k. 48–49.

55 ANDRZEJ FRISZKE

szeroko, jako ruch ludzi, którzy mają doświadcze- cie, gdyż ustawa regulująca prawo do strajku ma nie przedsierpniowej aktywności organizacyjnej dopiero być uchwalona. I tak dalej. Geremek od- i wydawniczej. Ludzie ci znali się, potrafili ze sobą czytując zastrzeżenia Kościelniaka, odczytywał współdziałać i rozpowszechniać informacje, two- zarazem projekt odpowiedzi przygotowany przez rzyć ulotki, pisemka, a także przekonywać ustnie. ekspertów. Na przykład w kwestii prawa do strajku Byli wyczuleni na partyjne manipulacje i potra- odpowiadano: „Prawo polskie nie zabrania strajku, fili je wskazywać robotnikom. Byli odważniejsi, choć wyraźnie tej materii nie normuje. Rząd PRL dawno już bowiem przekroczyli barierę strachu, ratyfikował konwencje międzynarodowe uznające a zatem precyzyjniej i radykalniej definiowali sy- prawo do strajku [...] Zakaz taki musiałby wyni- tuację i problemy. Jako przyczynę kryzysu ekono- kać z wyraźnego przepisu prawa. W tym stanie micznego wskazywali istniejący system, nie mieli wprowadzenie do statutu przepisów związanych też złudzeń co do mechanizmów ustroju, wyraźnie ze strajkiem nie jest sprzeczne z prawem”41. Odpo- zmierzali do zablokowania możliwości wpływu ko- wiedzi ujawniały skomplikowaną materię prawną, mitetów partyjnych na związek. Mieli też swoją niejednoznaczność zarówno ustaw, jak interpre- hierarchię autorytetów, wsłuchiwali się zwłaszcza tacji porozumień sierpniowych. Ukazywały też w wypowiedzi Kuronia i zwykle starali się postę- niezbędność ekspertów Solidarności, zdolnych do pować wedle jego zaleceń. podjęcia polemiki na gruncie analizy obowiązują- Z tych samych względów drażnili część ludzi cego prawa. tworzących związki. Niektórzy obawiali się korow- Spór o interpretację prawa byłby jałowy, gdyby ców. Na tych obawach i poczuciu dystansu wobec nie argument siły. Do tego argumentu Solidarność „prymusów opozycji” próbowała też grać władza. odwołała się, przeprowadzając 3 października go- dzinny ogólnopolski strajk ostrzegawczy. Strajk Walka o rejestrację miał znaczenie przede wszystkim jako sprawdzian zdolności mobilizowania przez Solidarność mi- 24 września w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie lionów ludzi w całej Polsce i w tym sensie udał delegacja NSZZ Solidarność złożyła wniosek o re- się znakomicie. Władze nie miały wątpliwości, że jestrację statutu. Na posiedzeniu Krajowej Komisji Solidarność kierowana przez KKP i Lecha Wałęsę Porozumiewawczej 6 października Bronisław Ge- ma ogromny posłuch w społeczeństwie i w razie remek stwierdził, że sąd nie przekazał oficjalnego potrzeby może zatrzymać cały kraj. stanowiska, natomiast wpłynął list od sędziego 11 października w warszawskim KIK odbyło się Zdzisława Kościelniaka. Następnie odczytywał zebranie sygnatariuszy apelu do władz z 20 sierp- fragmenty owego listu zawierające zastrzeżenia nia 1980 r., na którym dominowały osoby związa- i zarzuty do statutu NSZZ Solidarność. Sędzia ne z Konwersatorium Doświadczenie i Przyszłość, kwestionował brak odwołania do punktu poro- TKN i KIK. Zaproszono też ludzi z KOR. Formalnie zumienia gdańskiego „zawierającego deklarację zebranie poświęcono kulturze w nowych warun- MKS co do podstaw i granic politycznego działania kach, ale naturalnie powracano do próby okre- związku”. Kwestionował jego ogólnopolski cha- ślenia szans i zagrożeń politycznych. Tadeusz rakter: „KZ [Komitet Założycielski – A.F.] ma pra- Mazowiecki nawiązał do doświadczenia Sierpnia. wo wyboru jednego związku lub zrzeszenia w skali „Uzyskanie autentycznej reprezentacji zawodowej Wybrzeża”. Uznawał, że punkt mówiący o prawie w Polsce jest wielkim faktem. Trzeba ten fakt wy- do strajku nie może być umieszczony w statu- pełnić treścią [...] To, co nastąpiło 31 sierpnia,

41 Posiedzenie KKP, 6 X 1980, www.archsol.pl; AAN, XIA/1317, Uwagi do statutu NSZZ Solidarność w Gdańsku, k. 293–294.

56 Wolność i Solidarność | nr 3 KOROWCY, EKSPERCI I RESZTA było wyrazem i fenomenem polskiej dojrzałości. nia wywołało polemikę Andrzeja Wielowieyskiego, Chodzi o to, by to, co zostało uzyskane, było sekretarza KIK i członka komisji ekspertów. Mó- też utrzymane. Przed nami wielka odpowiedzial- wił on, że metodą faktów dokonanych nie moż- ność za zdanie tego egzaminu dojrzałości. Kiedyś na zbudować praworządnego państwa. „Mogą być mówiliśmy, że my, Polacy, jesteśmy skazani na sytuacje, gdy tworzenie faktów dokonanych jest wielkość, teraz musimy powiedzieć, że jesteśmy konieczne, lecz są to sytuacje wyjątkowe, skrajne skazani na dojrzałość”. Profesor Edward Lipiński i nie mogą być przyjęte jako metoda tworzenia powiedział, że dokonała się społeczna rewolucja samorządności społecznej”42. przeciw panującemu w Polsce ustrojowi. Zazna- W opozycji Kuroń – Wielowieyski zapisane były czył, że od dłuższego czasu widzi niepokojące dwa główne nurty myślenia o dalszych przemia- zjawiska w życiu opozycji. Inicjatorzy apelu z 20 nach. Kuroń stawiał na proces oddolny, tworzenie sierpnia postanowili nie zwracać się o podpis do faktów dokonanych i nowej rzeczywistości poli- członków KOR. „Dlaczego? – pytał profesor i doda- tycznej; kluczem do osiągnięcia celu była według wał – Według krążących plotek kardynał Wyszyń- niego ogromna aktywność społeczna. Wielowiey- ski miał powiedzieć Wałęsie: tylko nie słuchajcie ski widział przede wszystkim konieczność przebu- tych KOR-owców. Nie wie, czy to prawda, ale by- dowania mechanizmów państwa, tworzenia nowe- łoby to bardzo niepokojące (słowo »niepokojące« go prawa, w którym społeczna aktywność będzie mocno akcentuje). Jest zwolennikiem pluralizmu, mogła się realizować. ale nie ma powodu, by w sprawach kardynalnych 16 października delegacja Krajowej Komisji – walki o wolność – była taktyka i dzielenie się”. Porozumiewawczej przybyła do Warszawy na roz- Karol Modzelewski mówił o potrzebie realizmu mowy w Sądzie Wojewódzkim w kwestii statutu. dwustronnego – władzy i społeczeństwa, a to W rozmowach uczestniczyli Bogdan Lis, Anna Wa- oznacza konieczność uznania realiów przez społe- lentynowicz, Zbigniew Bujak, Tadeusz Mazowiecki czeństwo i przez władzę. Zwracał uwagę, że inte- oraz prawnicy i Andrzej Grabiński. lektualiści muszą reprezentować ten dwustronny W wyniku trwającego pięć godzin przekonywania realizm. „To, co obecnie uzyskujemy, wywalczyła zredukowano listę spraw spornych. Nie osiągnięto nam siła ruchu robotniczego. Trwałość naszych jednak kompromisu w dwóch podstawowych spra- zdobyczy zależna jest od trwałości i rozwoju ruchu wach: wpisania do statutu NSZZ Solidarność punk- społecznego klasy robotniczej”. W wystąpieniu tu porozumienia gdańskiego mówiącego o uzna- Jacka Kuronia znalazł się passus: „Państwo działa- niu przez związek Konstytucji PRL, w tym kierow- ło poza prawem, przeto obecnie zaznacza się silne niczej roli PZPR w państwie oraz ustalonego sys- pragnienie praworządności. Lecz to, co się stało, temu sojuszów międzynarodowych. Związkowcy samo w sobie było tworzeniem prawa. Np. »Robot- odpowiadali, że uwaga ta dotyczy sfery politycz- nik«, który krótko przed wybuchem sierpniowym nej, a nie badania zgodności z prawem, zatem nie osiągnął nakład 50 tys. egzemplarzy, a następnie podlega kontroli sądu. Nie osiągnięto także poro- »Solidarność« w stoczni. To było tworzenie faktów zumienia w sprawie zapisów statutu odnoszących dokonanych, także prawnych. Możemy narzekać się do strajku43. na cenzurę, ale wolnym działaniem trzeba ją zno- Relację z rozmów z delegacją Solidarności zło- sić, publikując poza cenzurą”. Wystąpienie Kuro- żył 17 października na posiedzeniu Biura Poli-

42 Skazani na dojrzałość. Protokół z zebrania sygnatariuszy Listu z 20 sierpnia 1980, „Więź” 2000, nr 8 (protokół oparty na notatkach Andrzeja Friszkego); por. W. Kuczyński, Burza nad Wisłą..., s. 91–92. 43 AAN, XIA/1320, Sprawa rejestracji NSZZ Solidarność w Gdańsku, k. 118–123; AIPN, 0204/1417, t. 40, Meldunek operacyjny, 17 X 1980, k. 169.

57 ANDRZEJ FRISZKE

tycznego KC PZPR Jerzy Bafia. Stanisław Kania osiągnąć tak wiele, nie płacąc za to ani jedną kro- skomentował sprawę: „odwlekanie rejestracji »So- plą krwi”45. lidarności« powoduje napięcia, jeśli zarejestru- Posiedzenie Sądu Wojewódzkiego w sprawie jemy statut w obecnym brzmieniu, niepotwier- rejestracji NSZZ Solidarność zostało wyznaczone dzający zasad ustrojowych PRL, to to też będzie na 24 października. Do sądu przybyła liczna dele- miało poważne i nieodwracalne skutki”. Za pro- gacja związku, Wałęsa, doradcy i eksperci prawni. blem uznał „korowską otoczkę”, która pcha ruch Pod gmachem zgromadziło się parę tysięcy lu- w złym kierunku. „Istnieje pilna potrzeba dema- dzi. Sędzia Kościelniak ogłosił zdumiewające po- skowania jej, izolowania od ruchu politycznie, stanowienie. Zarejestrował związek warunkowo, podjęcia bardziej ostrej ofensywy we wszystkich domagając się wpisania do statutu punktu poro- środkach propagandy”. Biuro Polityczne uznało, zumienia mówiącego o przestrzeganiu konstytu- że trzeba żądać od Solidarności uznania pryncy- cji, uznaniu kierowniczej roli partii w państwie piów ustrojowych – tj. powtórzenia odpowied- i poszanowaniu sojuszy, oraz skreślił punkty do- nich punktów porozumienia gdańskiego44. tyczące strajku. Zmiana statutu przez sąd była Rozmowy w sądzie były jednym z narzędzi naruszeniem prawa, ale takie właśnie rozwiązanie działania, drugim była próba wywarcia nacisku na zasugerował ekspert prawny kierownictwa PZPR władze. Tak można było traktować zorganizo- prof. Jerzy Bafia; kierownictwo na taką koncepcję wany przez przywódców NSZZ Solidarność z Wa- się zgodziło, a Kościelniak ją wykonał46. Na kon- łęsą na czele objazd miast południowej Polski: ferencji prasowej zwołanej w warszawskich Zakła- Krakowa i Nowej Huty, Tarnowa, Nowego Sącza dach Wytwórczych Lamp Elektrycznych im. Róży i Nowego Targu, Katowic i Częstochowy. Na spot- Luksemburg Wałęsa i inni przywódcy Solidarności kania z Wałęsą przychodziły dziesiątki tysięcy poinformowali tłumnie przybyłych dziennikarzy ludzi, wiwatowano na jego cześć, noszono go na z Polski i wielu innych krajów, że zmian w statu- rękach. Popularność lidera sierpniowego strajku cie nie akceptują. i przywódcy nowych związków sięgała wówczas Od 26 do 30 października trwał najostrzejszy zenitu. Był traktowany jak bohater, przywódca, jak dotąd kryzys w relacjach między władzą a So- ucieleśnienie nadziei na lepszą przyszłość, symbol lidarnością, który mógł mieć daleko idące kon- wolnej Polski. W czasie spotkań zadawano wiele sekwencje. Niestety, nie dysponujemy zapisem pytań, także o KOR, atakowany w prasie. Wałęsa obrad zebranej w Gdańsku KKP ani odpowiednio odpowiadał zgodnie ze schematem, jaki zastoso- szczegółowymi relacjami. 27 października KKP wał w czasie wiecu w Stoczni Gdyńskiej, ale pa- obradowała wspólnie z gdańskim MKZ, co miało dały też mocniejsze sformułowania. Na przykład symboliczne znaczenie. Gdańscy przywódcy byli Anna Walentynowicz w Warszawie powiedziała liderami sierpniowego strajku i podpisali porozu- dobitnie: „To, że strajk w sierpniu zakończył się mienie, na mocy którego powstał związek. Mieli sukcesem, to wielka zasługa KOR-u, który nadal więc pozycję moralną ojców założycieli. Repre- szkalowany jest przez propagandę komunistycz- zentowali też radykalizm i postawę pryncypialną. ną. Doświadczenia Grudnia miały wielkie zna- Decyzję sądu uznawali za bezprawną, takie też czenie, ale bez akcji uświadamiającej KOR-u nie sformułowanie znalazło się w przyjętej uchwale. byłoby takiej świadomości społecznej, by dziś Wzywano premiera rządu PRL do przybycia do

44 Tajne dokumenty..., s. 131. 45 „Niezależność”, 1 XI 1980. 46 T. Kozłowski, Między porozumieniami sierpniowymi a rejestracją NSZZ „Solidarność”, w druku. Relacja z posiedzenia KKP poprze- dzającego wyjazd do sądu i z przebiegu rozprawy zob. W. Kuczyński, Burza nad Wisłą..., s. 101–103.

58 Wolność i Solidarność | nr 3 KOROWCY, EKSPERCI I RESZTA

Stoczni Gdańskiej na godzinę dwudziestą naza- zgodził. Uznali też wspólnie, że do stoczni wracać jutrz, 28 października. Było to ultimatum zagro- nie należy. Następnie doszło do rozmowy Kuronia żone wydaniem przez KKP zalecenia MKZ-etom, by z Wałęsą. W jej trakcie KKP na wniosek gdańskich przekształciły się w komitety strajkowe. Jeszcze działaczy uchwaliła jednak przeniesienie obrad do tego dnia nadeszła odpowiedź premiera, że do stoczni. W czasie dalszych obrad delegaci porozu- Gdańska przyjechać nie może, ale zaprasza KKP miewali się ze swoimi MKZ-etami, które dawały do Warszawy47. instrukcje, czy mają głosować za strajkiem, czy W Gdańsku pojawił się natomiast 28 paździer- przeciw niemu. Większość wypowiadała się prze- nika wicepremier Jagielski, który jako sygnata- ciw strajkowi, szczególnie ci z regionów, „gdzie riusz sierpniowego porozumienia był naturalnym partia miała jakieś wpływy”. Kuroń wspominał: partnerem do rozmów. Przed przystąpieniem do „Sala spierała się ze sobą, a Ania Walentynowicz nich KKP przyjęła stanowisko dotyczące realizacji cichutko wymknęła się z obrad. Po chwili wróci- podpisanych porozumień, w tym zwłaszcza dostę- ła i postawiła wniosek, żeby otworzyć okna. Pod pu do środków masowego przekazu w wymiarze oknami stali w stoczniowych hełmach robotnicy. jednej godziny raz w tygodniu w radio i telewi- Zaczął do nich mówić Wałęsa i mówił pod wpły- zji; umożliwienia uruchomienia własnych wydaw- wem tej przeciwstrajkowej większości delegatów, nictw, które byłyby rozpowszechniane w ogólnym a pod oknami odpowiedział mu potworny krzyk. kolportażu prasy; ogłoszenia, że NSZZ Solidarność Na co Wałęsa ogłosił przerwę. Wrócił do sali na uzyskał osobowość prawną; wprowadzenia kartek trybunę i zaczyna: – Myślę, że oderwaliśmy się na mięso od 15 grudnia; poprawy zaopatrzenia wszyscy od swoich zakładów. Musimy posłuchać, rynku; załatwienia spraw rent i emerytur. Reali- co mówią ludzie. Ja też przed chwilą jakieś głup- zacja postulatów miała nastąpić szybko, poda- stwa opowiadałem, ale teraz uważam, że gotowo- wano terminy od trzech dni do trzech tygodni. ścią strajkową zagrozić trzeba. Nie możemy im się Przekazująca tę listę telefonicznie Eugeniuszowi dać zjeść jak bułkę z masłem. Smolarowi do Radia Wolna Europa i BBC Ewa Kulik Owacja pod oknami. No i sala przegłosowała dodała, że podobno w wojsku poważnie się mówi pod naciskiem stoczniowców ogłoszenie gotowo- o wprowadzeniu stanu wyjątkowego, plotki te ści strajkowej”49. mogą być sterowane albo prawdziwe48. Atmosfera W KKP istniały wówczas trzy postawy: kom- była nerwowa. promisowa (najsilniejsza) – przeciwna i strajkowi, Uspokoić nastroje i ograniczyć radykalne reak- i gotowości strajkowej, centrowa – optująca za cje starali się w Gdańsku Wałęsa, Mazowiecki i Ku- gotowością strajkową, radykalna – zmierzająca do roń, tym razem działający zgodnie. Kuroń w swo- ogłoszenia strajku i odmowy wyjazdu na rozmowy ich wspomnieniach opisał rozmowy i podejmowane do Warszawy. Przeciw tej ostatniej opowiedzieli działania. Zaraz po przybyciu do MKZ został za- się zgodnie Mazowiecki i Kuroń. Ostatecznie po- proszony przez Mazowieckiego, który powiedział: stawa radykalna okazała się najsłabsza. „Jacek, co sądzisz, co zrobimy z tym strajkiem?”. Umiar powziętych decyzji nie satysfakcjonował Kuroń proponował, by ogłosić nie strajk, a go- wszystkich. Do Ewy Kulik zadzwonił Andrzej Koło- towość strajkową, czyli „zawiesić ten miecz nad dziej, członek Prezydium MKZ i przywódca związ- władzą, ale nie wykonywać”. Mazowiecki się z tym ku w Stoczni Gdyńskiej. Twierdził, że KKP „nie stoi

47 „Robotnik” 1980, nr 67; L. Biernacki, Kalendarium NSZZ „Solidarność” Region Gdański 1980–1981, maszynopis. 48 AIPN, 0204/1417, t. 40, Meldunek operacyjny, 29 X 1980, k. 160. 49 J. Kuroń, Gwiezdny czas..., s. 138–140.

59 ANDRZEJ FRISZKE

na wysokości zadania, Wałęsa się nie sprawdza, flikt z doradcami: z Wielowieyskim, Mazowieckim, popełnia błędy, trzeba go jak najszybciej odsunąć Geremkiem, a Wałęsa ich bronił. Myślę, że Wałęsa od tych spraw; popełniono błąd przyjeżdżając [na dość szybko zrozumiał, że musi być centrowy, bo rozmowy] do Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku, jeśli nie, to nie tylko nie będzie przywódcą »So- a nie wprowadzając M[ieczysława] Jagielskiego na lidarności«, a nawet rozwali ten związek, gdy teren stoczni”. Kołodziej obawiał się, że zgoda na opowie się za jedną ze stron. I to uważam za rys przyjazd do Warszawy jest uleganiem manewrom genialności w tym facecie. Tak, jak nie chciał się władz, a Kania i Pińkowski wyjechali do Moskwy, odciąć od żadnego ze skrzydeł, tak i ze mnie nie więc na rozmowach z Solidarnością ich nie będzie. chciał zrezygnować. A przecież był pod naciskiem, Mówił, że bez zgody KKP „należy ogłosić strajk i to dużym...”51. w MKZ gdańskim i wezwać do strajku cały kraj, Gestem Wałęsy wobec Kuronia, niewątpliwie tym bardziej że strajkować chcą Warszawa, Gdańsk związanym z jego postawą w czasie obrad KKP i ła- oraz inne miasta; należy przestać się liczyć ze zda- godzeniem nastroju radykałów, było wpisanie go niem Lecha Wałęsy, należy pozbyć się go; należy na listę delegatów KKP na rozmowy z premierem. doprowadzić – poprzez akcje strajkowe – do tego, Gestem Kuronia było skreślenie swego nazwiska że podpisane zostanie z rządem nowe porozumie- na ustalonej liście. „Przekonałem tym gestem ko- nie, ale już na »innych« warunkach”. Kołodziej legów ekspertów, że nie jestem awanturnikiem”52. „zaskoczony był postawą Kuronia, Borusewicza, Kuroń w ten sposób udowadniał, że nie myśli Pieńkowskiej oraz grupy ekspertów, uważa, że o prestiżu, ale stara się o dobro sprawy, osiągnię- osoby te ostatnio jakoś zmiękły”50. cie realnych korzyści dla związku. Niewątpliwie Kuroń określa Kołodzieja jako bliskiego sobie też właściwie oceniał wrogość wobec siebie apara- chłopaka, radykała nad radykały. Pisze, że przy- tu władzy. Jego obecność na rozmowach zostałaby wódcy sierpniowego strajku mieli poczucie mocy, odebrana jako prowokacja i usztywniłaby przed- uważali, że praktycznie wszystko można wywal- stawicieli władz. Kilka miesięcy potem wspomi- czyć. „Nacisk stoczni, która zdecydowała o wyni- nał: „Gdybym brał udział w rozmowach, to praw- kach głosowania KKP, to był nacisk załogi, która dopodobnie wtedy prasa całego świata ogłosiłaby, wygrała strajk sierpniowy. Załogi ufnej w swoją że rząd nasz uznaje legalną opozycję. Na to rząd siłę”. Kuroń w tym czasie najlepiej rozumiał się oczywiście pójść nie może”53. z Karolem Modzelewskim, który reprezentował Trwające czternaście godzin rozmowy z premie- MKZ we Wrocławiu. „Obaj uważaliśmy, że trzeba rem Józefem Pińkowskim, wicepremierami Mieczy- budować związek, ale bez zdecydowanego nacisku sławem Jagielskim i Tadeuszem Grabskim, mini- na władze komunistyczne to się nie uda. Postawa strem Bafią i innymi członkami rządu przyniosły taka zbliżała nas, a nawet w tym momencie czyni- pewne efekty. Przedstawiciele rządu stwierdzili, ła identycznymi z tworzącym się właśnie w Gdań- że 24 października związek uzyskał osobowość sku skrzydłem radykałów”. W tym czasie konflikt prawną, a odwołanie do Sądu Najwyższego zosta- między Wałęsą a gdańskim prezydium był już wi- nie rozpatrzone do 10 listopada. Zapowiedziano doczny. „Prezydium w ogóle było ostro radykalne, zgodę na wydawanie przez Solidarność ogólnokra- a Wałęsa nie. Prezydium co rusz wpadało w kon- jowego tygodnika i ustalenie zasad funkcjonowa-

50 AIPN, 0204/1417, t. 40, Meldunek operacyjny, 30 X 1980, k. 189–190. 51 J. Kuroń, Gwiezdny czas..., s. 140–141. 52 Ibidem, s. 141, 143. Waldemar Kuczyński pisze, że Kuroń wycofał swe nazwisko po rozmowie z Geremkiem, nie chcąc zaostrzyć stosunków z Mazowieckim (W. Kuczyński, Burza nad Wisłą..., s. 109). 53 AIPN, 0204/1417, t. 51, Stenogram spotkania Jacka Kuronia z robotnikami Dolmelu we Wrocławiu, 14 III 1981, k. 189.

60 Wolność i Solidarność | nr 3 KOROWCY, EKSPERCI I RESZTA nia wydawnictwa związkowego. Zgodzono się na takich kontaktów nie szukał. W Solidarności jest zwolnienie z opłat celnych i podatków maszyn po- też nurt trzeci, warcholski, anarchistyczny. Pre- ligraficznych przesłanych związkowi z zagranicy. mier wyciągał stąd wnioski: przyciągać elemen- Solidarność miała uzyskać możliwość utworzenia ty umiarkowane do współdziałania, ale „uderzać regionalnych pism lub prowadzenia rubryk w pra- w elementy KOR-owskie, wnoszące do ruchu po- sie wojewódzkiej. W zespole roboczym miano omó- litykę skierowaną przeciw władzy i partii, oraz wić sprawy dotyczące regularnych audycji związ- w elementy warcholskie wnoszące anarchię”56. kowych w radio i telewizji. Ustalono również, że Kierownictwo PZPR jednak ostrożnie przychyla- podwyżki dla branż i zawodów zostaną rozdzielo- ło się do kompromisu. Członek Biura Politycznego ne w porozumieniu z załogami, przy założeniu, że i wicepremier Tadeusz Grabski mówił, iż rozma- zmniejszy się rozpiętość płac. Odrębne stanowiska wiał z Mazowieckim, który stwierdził, że istnieje zaznaczyły się w kwestii samorządności rolników możliwość wyrażenia zgody przez Solidarność na – rząd opowiadał się za jej rozwijaniem w kółkach aneks do statutu zawierający punkty 1–7 porozu- rolniczych, Solidarność opowiadała się za nowymi mienia gdańskiego. Nie ma tylko pewności, czy formami zrzeszania się rolników. Nie osiągnięto cała KKP za tym się opowie i czy z taką propozycją też porozumienia w sprawie przywrócenia do pracy zwróci się do sądu. Premier Pińkowski ocenił, że zwolnionych za udział w strajkach 1970 i 1976 r. aneks „byłby to rozsądny kompromis”. Podzie- Do wydania wspólnego oświadczenia jednak lił tę ocenę I sekretarz KC Stanisław Kania, ale nie doszło, gdyż w ostatniej chwili strona rządo- zarazem podkreślał, że od Solidarności nie moż- wa zaproponowała komunikat obejmujący jedynie na przyjąć mniej, np. deklaracji do protokołu. kwestię rejestracji związku, a pominięcie innych Nie można zaakceptować też zapisu o prawie do tematów rozmów, których Solidarność nie zaak- strajku w obecnym brzmieniu. Stefan Olszowski ceptowała54. Po wyjściu z Urzędu Rady Ministrów powiedział, że w rozmowie z I sekretarzem partii delegacja związku przyszła podzielić się wrażenia- w Gdańsku Tadeuszem Fiszbachem Wałęsa mówił, mi i ocenami z pozostałymi członkami KKP. Usta- że aneks lub preambuła do statutu nie wchodzą lono, że gotowość strajkowa na 12 listopada nadal w grę. Jeśli Sąd Najwyższy potwierdzi decyzje obowiązuje. Część delegacji poszła następnie do Sądu Wojewódzkiego, są gotowi do strajku. Alojzy Kuronia. Tam ustalono, że komunikat o przebiegu Karkoszka, I sekretarz w Warszawie, powołał się rozmów wyda rzecznik prasowy Regionu Mazow- na te słowa i zachęcał do nieustępliwości. Za kon- sze Janusz Onyszkiewicz55. Komunikatu nie ogło- tynuowaniem rozmów przez Grabskiego i przyję- sił jednak rząd, zatem zapewnienia i obietnice nie ciem kompromisu aneksowego wypowiedzieli się zostały potwierdzone na piśmie. i Andrzej Werblan. Na zakoń- Wrażenia i oceny premiera były niejednoznacz- czenie Stanisław Kania podsumował, że Solidarno- ne. Na posiedzeniu Biura Politycznego 4 listopa- ści nie chodzi o rejestrację, ale „wykorzystanie jej da Józef Pińkowski mówił, że w czasie spotkania dla totalnego demonstrowania siły, upokorzenia z Solidarnością przedstawiciele rządu przeprowa- władzy. Dziś są takie żądania, jutro będą inne. dzili wiele rozmów indywidualnych, które dają [...] Potrzebna mądra stanowczość”. Zaraz po- nadzieję na rozwarstwienie ruchu i przyciągnię- tem dodał, że sytuacja zbliża się do konfrontacji cie jego części do współdziałania. Nurt korowski i muszą być do niej dostosowane środki działania.

54 „Robotnik” 1980, nr 67. 55 Komunikat opublikowała „Niezależność”, 1 XI 1980. 56 Tajne dokumenty..., s. 158–159.

61 ANDRZEJ FRISZKE

Trzeba powołać sztab kryzysowy z Olszowskim na wił, by „podjąć przygotowania do zdecydowanego czele, który zaproponuje działania na najbliższe uderzenia w KOR”. Podzielił tę opinię Stachura. dni, potrzebny jest też plan przedsięwzięć MSW57. Przed 12 listopada nieodzowne byłyby apele do Być może w odpowiedzi na te słowa nazajutrz społeczeństwa, serie rozmów ostrzegawczych, tak- zebrało się kierownictwo MSW w pełnym składzie, że z udziałem prokuratorów. „Inne działania to by zastanowić się nad działaniami w wypadku szybkie uderzenie w KOR, zakładające, że część strajku. Rozpoczął wiceminister Adam Krzyszto- osób z tego środowiska się izoluje (np. Kuroń, porski, powołując się na wspomnianą rozmowę Macierewicz), a z częścią przeprowadzić poważne Wałęsy z Fiszbachem. Jeśli decyzja Sądu Najwyż- rozmowy ostrzegawcze (np. ze Steinsbergową)”. szego będzie dla Solidarności niekorzystna, pre- Dalsza część obrad toczyła się z udziałem przy- mier powinien „zapowiedzieć wprowadzenie stanu byłych z Gdańska pułkowników Jerzego Andrze- wyjątkowego (choć konstytucja przewiduje tylko jewskiego i Władysława Jaworskiego. Andrzejew- stan wojenny)”. W ramach tego stanu konieczne ski powiedział, że jeśli do strajku dojdzie, weźmie jest przygotowanie zakładów karnych do izolacji w nim udział 90 proc. zakładów Wybrzeża. Wałęsa 30–40 tys. na wstępie, później może 2–3 razy wię- stwierdził, że na żadne kompromisy nie pójdzie. cej, unieruchomienie i zabezpieczenie wszelkich Instrukcja strajkowa nie liczy się z żadną wła- środków przekazu, wprowadzenie specjalnych za- dzą. Milewski zapytał, jakie byłyby konsekwen- rządzeń, zatrzymanie określonych osób, zamknię- cje aresztowania Andrzeja Gwiazdy za podpisa- cie granic i izolowanie niektórych cudzoziemców. nie instrukcji strajkowej. Usłyszał w odpowiedzi, A także uruchomienie rezerw kadrowych MSW że zatrzymania i areszty mogą doprowadzić do i powołanie kilku roczników do wojska. wyjścia ludzi na ulicę. Na zakończenie Milewski W dalszej dyskusji uszczegóławiano plany powiedział, że wszystko, co resort zamierza pod- wprowadzenia stanu wojennego. Minister Miro- jąć, zależy od przebiegu rejestracji Solidarności. sław Milewski powiedział, że nawet jeśli do straj- „Minister podziela pogląd, że niezależnie od ude- ku nie dojdzie, należy aresztować kolejnych dzia- rzeń w KPN – które nie bardzo wychodzą – trzeba łaczy Konfederacji Polski Niepodległej. „Ważną będzie uderzyć w KOR, a jeszcze wcześniej wyko- i pilną sprawą jest izolacja KOR i jego popleczni- rzystać wszelkie możliwe środki przeciwdziałające ków”. Milewski proponował, by rozważyć możli- strajkowi, gdyż tylko uderzenie w KOR problemu wość przeprowadzenia rozmów ostrzegawczych ze nie rozwiąże”58. Konsekwencją tej narady było po- środowiskiem KOR, ale wiceministrowie Bogusław stawienie aparatu MSW w stan podwyższonej go- Stachura, Władysław Pożoga i Krzysztoporski po- towości59. wiedzieli, że takie rozmowy KOR uznałby za prze- Wypowiedzi te pokazują, jak krytyczny mo- jaw słabości. Marian Janicki ocenił, że strajkowi ment nadchodził i jak wiele zależało od zawarcia nie da się zapobiec, konfrontacja jest nieuchron- kompromisu rejestracyjnego. Gdyby do kompro- na i należy rozważyć możliwość izolowania dużej misu nie doszło i strajk się rozpoczął, zapewne grupy osób jeszcze przed wprowadzeniem stanu odpowiedzią władz byłoby uruchomienie stanu wojennego. „Jeśli do strajku nie dojdzie, to trzeba wojennego. Wszystkie istotne jego elementy przy- będzie kilka dni po 12 XI odczekać i później zde- gotowywano dopiero w następnych miesiącach, cydowanie uderzyć w KOR”. Również Pożoga mó- byłaby to więc konfrontacja obfitująca zapewne

57 Ibidem, s. 163–165. 58 AIPN, 1585/198, Posiedzenie kierownictwa MSW, 8 XI 1980. 59 P. Raina, M. Zbrożek, Operacja „Lato-80”. Preludium stanu wojennego. Dokumenty MSW 1980–1981, Pelplin 2003, s. 66–70.

62 Wolność i Solidarność | nr 3 KOROWCY, EKSPERCI I RESZTA w gwałtowne starcia i walki. Czy władze ostatecz- mieliśmy takiego stanu nawet w latach czterdzie- nie by się do tego posunęły, nie wiadomo, ale po- stych. Jego ogłoszenie wymaga gwarancji wyegze- ważne ryzyko istniało. kwowania skutków. A czy można wyegzekwować Zapis tej narady pokazuje również, że zasad- skutki stanu wojennego wobec milionów strajku- niczym wrogiem pozostawał KOR i planowano jących? Trzeba mieć świadomość, że takiej decyzji represje przeciw jego działaczom niezależnie od nie można nadużywać”60. tego, czy strajk się rozpocznie. Zapis narady Biura 9 listopada Krajowa Komisja Porozumiewawcza Politycznego ujawnia też podziały w kierownic- uchwaliła, że do statutu będą załączone punkty twie PZPR na zwolenników konfrontacji (zwykle 1–7 porozumienia gdańskiego, w których była podkreślali, że do kompromisu nie dojdzie) oraz mowa o powstaniu nowych związków, uznaniu rzeczników dalszej gry z Solidarnością (ci wska- przez nie konstytucji, ale i zobowiązaniach władz zywali na możliwość kompromisu). I sekretarz KC do poszanowania niezależności związków, a tak- Stanisław Kania miał postawę chwiejną; wygłaszał że konwencja Międzynarodowej Organizacji Pracy ostre opinie, ale nie wykluczał kompromisu, choć z 1948 r. o wolności związkowej. W finalnych ne- zarazem dawał przyzwolenie na przygotowywanie gocjacjach dotyczących kompromisu obok Mazo- konfrontacji. wieckiego i Modzelewskiego uczestniczył Andrzej Na posiedzeniu Biura Politycznego 8 listopada Gwiazda. On też zagaił sprawę na posiedzeniu KKP Grabski poinformował o rozmowie z Mazowieckim 9 listopada. „Powstała taka sugestia, aby za cenę i Modzelewskim, która odbyła się tego samego przywrócenia praworządności, czyli zarejestrowa- dnia przed południem. „Zadeklarowali gotowość nia statutu bez poprawek, bez zmian, jednak z na- oświadczenia w Sądzie Najwyższym przyjęcia za- szej strony również zrobić gest w formie zgłosze- łącznika do statutu, w którym zostaną umieszczo- nia propozycji załączenia załącznika do statutu, ne pkt 1–7 porozumienia gdańskiego. Proszą, aby w którym to załączniku byłaby treść dokumentów, Sąd Najwyższy nie używał sformułowania, że za- na które powołuje się porozumienie gdańskie. [...] łącznik »stanowi integralną część statutu«”. Kania A więc byłaby to konwencja nr 87 i 98 Między- zaproponował, by przyjąć taki kompromis. W kwe- narodowej Organizacji Pracy oraz część pierwsza stii zapisu w statucie dotyczącego strajku Grabski porozumienia gdańskiego”. Gwiazda akcentował powiedział: „Sąd Najwyższy nie popełni już błędu znaczenie mało znanej konwencji MOP, uniknął sądu wojewódzkiego i niczego nie będzie skreślał przypominania treści pierwszych punktów poro- ani dopisywał. Może wyrazić zastrzeżenie. Prawo zumienia. Zaznaczył, że KKP powinna to rozstrzy- do strajku zagwarantowane jest w porozumie- gnąć, „nie możemy zasugerować postawienia się niach”. Sprawę zapisu o strajku zamierzano wyja- w takiej sytuacji, że znowu sąd nam będzie coś śniać w rozmowach z Wałęsą „i jego grupą”. Dalsza proponował”. W tym momencie zabrał głos Wałęsa dyskusja toczyła się wokół wyników prac zespołu i powiedział, że na sto procent są podsłuchiwa- przygotowującego kroki na wypadek strajku gene- ni, przestrzegał przed taktycznymi rozgrywkami. ralnego. Wobec ustalonego kompromisu dyskusja Komisja zaakceptowała kompromis. Na rzecznika miała raczej teoretyczny charakter, niemniej in- prasowego KKP wybrano Karola Modzelewskiego61. teresujący był głos Jaruzelskiego: „Stan wojenny O stanowisku Kuronia wiele mówi streszczenie może być ogłoszony tylko w skrajnej sytuacji. Nie jego rozmowy telefonicznej z Bogdanem Boruse-

60 Tajne dokumenty..., s. 166–171. 61 AIPN, 0247/1087, t. 7, Stenogram posiedzenia KKP 9 XI 1980 (powstały w wyniku podsłuchu, spisany tego samego dnia), k. 151–155.

63 ANDRZEJ FRISZKE

wiczem 9 listopada wieczorem. Organizator sierp- tii w państwie, a nie w związkach. Obecnie nie niowego strajku, teraz członek prezydium gdań- jesteśmy na tyle silni, aby obalić władzę” – tak skiego MKZ, był krytyczny wobec kompromisu. streszczano jego słowa w notatce SB62. „Borusewicz stwierdził, że pójście na kompromis 10 listopada Sąd Najwyższy zarejestrował NSZZ z władzą w postaci zamieszczenia załącznika do- Solidarność zgodnie z przyjętym kompromisem. prowadzi do rozłamu w Solidarności, gdyż robot- Anulowane zostały dopiski poczynione przez nicy są zdecydowani na konfrontację z władzą Sąd Wojewódzki, a także skreślenie punktu do- w tej sprawie. Trudno będzie im wytłumaczyć, dla- tyczącego strajku. Sąd zaakceptował umieszcze- czego KKP zgodziła się na tak daleko idące ustęp- nie w aneksie pierwszych punktów porozumienia stwa. Ponadto zbyt często Solidarność ustępuje gdańskiego oraz konwencji MOP63. KKP powitała i jest to dowód dla władz, że powinni w stosunku decyzję sądu oświadczeniem, w którym pisano, że do Solidarności utrzymywać sztywne stanowisko. pozwoliła ona „usunąć groźbę niezwykle poważ- B. Borusewicz oświadczył, iż jest to oddawanie po nego konfliktu społecznego. [...] Przezwyciężenie kolei zdobytych pozycji, już raz ustąpili, godząc napięć wokół rejestracji NSZZ »Solidarność« stwa- się, aby funkcje w Solidarności mogli pełnić człon- rza możliwość podjęcia przez związek normalnej kowie partii. Tym razem należało doprowadzić do pracy”64. konfrontacji i byłaby to jeszcze jedna próba sił, Kryzys rejestracyjny zbiegał się z zakończe- ostatnia. niem ostrego konfliktu między Kuroniem a Tade- J. Kuroń, odpowiadając B. Borusewiczowi, uszem Mazowieckim i innymi ekspertami. Wcześ- twierdził, że załączniki nie mają znaczenia. Po- niej Kuroń zrezygnował z budowania alternatyw- nadto wyjaśnił, że skoro w porozumieniu gdań- nej grupy ekspertów. Choć konflikt miał ostry cha- skim uwzględniono kierowniczą rolę partii, to te- rakter, towarzyszyły mu emocje po obu stronach, raz trzeba podjąć zasadniczą decyzję: albo działa jednak nie zamienił się w otwartą walkę. Obie stro- się w NSZZ Solidarność i uwzględnia się ten fakt, ny dbały o to, by nie padły publicznie słowa, by bądź nakreśla się program walki z władzą i reali- nie powstały fakty, które stworzą sytuację nieo- zuje go – obala władzę. Zdecydowaliśmy się na dwracalną. Obie strony wykazały wysoką kulturę kompromis z PZPR i staliśmy się Solidarnością polityczną i świadomość nadrzędności celów za- i tego trzeba się trzymać. Uznajemy władzę par- sadniczych.

62 AIPN, 0204/1417, t. 41, Meldunek operacyjny, 11 XI 1980, k. 20. 63 Por. T. Kozłowski, Między porozumieniami sierpniowymi...; protokół posiedzenia Sądu Najwyższego 10 XI 1980 [w:] Narady i tele- konferencje kierownictwa PZPR w latach 1980–1981, oprac. M. Jabłonowski, W. Janowski, W. Władyka, Warszawa 2004, s. 319–322. 64 „Niezależność”, 15 XI 1980.

64 Wolność i Solidarność | nr 3 „TYGODNIK MAZOWSZE”

STUDIA „TYGODNIK MAZOWSZE” – GŁOS PODZIEMNEJ SOLIDARNOŚCI 1982–1989

Bibliografowie drugiego obiegu w Polsce doliczyli się 5 tys. tytułów pism niezależ- JAN OLASZEK nych, które ukazywały się w zdecydowanej większości w latach osiemdziesiątych1. To na nich opierał się największy ruch opozycyjny w bloku sowieckim. Były wśród pracownik Biura Edukacji Publicznej nich jednokartkowe biuletyny (one dominowały) i kilkusetstronicowe tomy, poważ- Instytutu Pamięci Narodowej, doktorant w Instytucie Historii Polskiej Akademii ne periodyki i gazetki satyryczne. Niektóre z nich, odbite na powielaczu, były ledwie Nauk, członek zarządu Stowarzyszenia czytelne, inne formą niewiele różniły się od prasy oficjalnej. Wiele tytułów drugiego Archiwum Solidarności. Autor monografii obiegu miało niewielki nakład, ale zdarzały się też drukowane w tysiącach egzem- „Nieliczni ekstremiści”. Podziemna „Soli- plarzy i rozpowszechniane w wielu miastach. Należał do nich ukazujący się od lutego darność” w propagandzie stanu wojen- 1982 do kwietnia 1989 r. „Tygodnik Mazowsze”2. nego (2010), opracowań źródłowych: Jego historia zaczęła się przed wprowadzeniem stanu wojennego. Jesienią 1981 r. Krajowa Komisja Porozumiewawcza NSZZ „Solidarność”. Posiedzenie 10–12 w Regionie Mazowsze NSZZ Solidarność miał powstać – w oficjalnym obiegu, na wzór sierpnia 1981 (2010) i Dokumenty władz redagowanego przez Tadeusza Mazowieckiego „Tygodnika Solidarność” – tygodnik NSZZ „Solidarność” 1981–1989 (2010), o nazwie „Mazowsze”. Planowano nakład 250 tys. egzemplarzy3. Zarząd Regionu Ma- współautor książki Solidarność Rolników zowsze 5 listopada 1981 r. powołał Jerzego Zieleńskiego na stanowisko redaktora 1980–1989 (z Andrzejem W. Kaczorow- naczelnego. skim i Tomaszem Kozłowskim, 2010). Ponadpięćdziesięcioletni wówczas Zieleński był znaczącą postacią w środowiskach opozycyjnie nastawionych dziennikarzy. Miał bogaty życiorys – w czasie drugiej woj- ny światowej był członkiem Armii Krajowej, więźniem Pawiaka, uczestnikiem po- wstania warszawskiego. Po wojnie pracował m.in. w „Życiu i Nowoczesności”, kiero- wanym przez Stefana Bratkowskiego. W latach siedemdziesiątych związał się z prasą

1 R. Wróblewski, Charakterystyka liczbowa prasy niezależnej z lat 1976–1990 [w:] Papierem w system. Prasa drugoobiegowa w PRL, red. M. Marcinkiewicz, S. Ligarski, Szczecin 2010, s. 156. 2 Najważniejsza literatura dotycząca „Tygodnika Mazowsze” została przywołana w przypisach. Należy jeszcze wspomnieć o zbiorze krótkich relacji na temat setek współpracowników pisma, znajdującym się w serwisie internetowym „Gazety Wyborczej” stworzonym z okazji 25 rocznicy „Tygodnika”, a także o fil- mie dokumentalnym Podziemny Tygodnik Mazowsze, reż. E. Wróblewska, Mistrzowska Szkoła Reżyserii Fil- mowej Andrzeja Wajdy, Warszawa 2006. Za pomoc w postaci przekazanych uwag, materiałów archiwalnych lub relacji dziękuję Hannie Nowickiej (zbierającej relacje w ramach projektu Biura Edukacji Publicznej IPN) oraz prof. dr. hab. Andrzejowi Friszkemu i Grzegorzowi Wołkowi. 3 Archiwum Akt Nowych, Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, 2967, Wniosek Regionu Mazowsze NSZZ Solidarność o wydanie związkowego tygodnika regionalnego „Mazowsze”, 25 XI 1981, b.p.

65 JAN OLASZEK

niezależną wydawaną przez środowisko Komitetu to czas dezinformacji. Prawdziwe wiadomości o re- Obrony Robotników, publikował na łamach „Biu- presjach mieszały się z mniej lub bardziej fanta- letynu Informacyjnego”, „Robotnika” i „Zapisu”. stycznymi plotkami. Błyskawicznie uruchomiona Uczestniczył też w pracach Konwersatorium Do- podziemna prasa miała temu zaradzić. Działacze świadczenie i Przyszłość. związkowi i opozycyjni, którym udało się uniknąć Zieleński mocno zaangażował się w uruchomie- internowania, przygotowywali odezwy i komuni- nie nowego solidarnościowego tygodnika. Tworzył katy, powielane często przy użyciu najprostszych zespół redakcyjny, umawiał autorów. Przygoto- technik. Przepisywano je na maszynie i kolpor- wania przerwało wprowadzenie stanu wojennego. towano w kręgu znajomych. W Warszawie już po Redaktor „Mazowsza” przebywał wówczas w szpi- kilku dniach zaczęły ukazywać się „Wiadomości”, talu. Wiadomość o uderzeniu w Solidarność mu- w ciągu kilku tygodni pojawiły się pierwsze nu- siała być dla niego szokiem – 13 grudnia 1981 r. mery „Tygodnika Wojennego”, „Woli” i „KOS-a”6. popełnił samobójstwo, wyskakując ze szpitalnego Z czasem ich wydawanie i rozpowszechnianie stało okna. Władze starały się sprawę tuszować. Przez się jedną z głównych form oporu wobec polityki ponad miesiąc nie wydawano zgody jego kolegom władz7. z „Życia Warszawy” na publikację nekrologu. „Wtedy rzeczywiście najważniejsze było, aby Pamięć Zieleńskiego uczczono w pierwszym dowiedzieć się, co się dzieje, stąd też wziął się po- numerze wydanego już w podziemiu „Tygodnika mysł wydawania informacji prasowej. [...] Pierw- Mazowsze”. Faktycznie pierwszemu wydaniu tego szą rzeczą, którą zrobiliśmy, było przepisywanie tytułu (z 11 lutego 1982 r.) nadano numer dru- na zielonych bibułkach informacji i przekazywa- gi, pierwszy symbolicznie poświęcając zmarłemu nie ich na Zachód. Nawet okazało się, że jakoś tam redaktorowi4. Podziemne Stowarzyszenie Dzienni- to docierało” – tak początek stanu wojennego opi- karzy Polskich uczyniło Jerzego Zieleńskiego pa- sywała po latach Helena Łuczywo8. Wraz z Joanną tronem nagrody dla młodych dziennikarzy5. Szczęsną, Zofią Bydlińską-Czernuszczyk, Anną Bi- kont, Anną Dodziuk, Gwido Zlatkesem, Katarzyną Redaktorki z podziemia Karpińską i Małgorzatą Pawlicką zaczęła wydawać „Informację Solidarności”9. Miała ona dwie lub „Noc generała” oznaczała koniec większości z se- cztery strony, ukazywała się od 16 grudnia 1981 r., tek biuletynów związkowych ukazujących się początkowo codziennie, następnie dwa razy w ty- w czasie legalnej Solidarności. Przepadła, trafiając godniu. Korzystały z niej powstające równolegle w ręce Służby Bezpieczeństwa, również większość inne tytuły podziemne; redaktorki zostawiały sprzętu drukarskiego wykorzystywanego przez umówioną pulę egzemplarzy swojego pisemka NSZZ Solidarność. Pierwsze dni stanu wojennego w skrzynkach kontaktowych10.

4 Wspomnienie o Jerzym Zieleńskim, „Tygodnik Mazowsze”, 11 II 1982, nr 2. Waldemar Kuczyński w swoim dzienniku nazwał Zie- leńskiego „pierwszą ofiarą stanu wojennego” (W. Kuczyński, Burza nad Wisłą, Warszawa 2002, s. 221). 5 W. Górecki, „Tygodnik Mazowsze” 1982–1989. Monografia pisma na tle historii drugiego obiegu w Polsce, Lublin 1995, maszynopis, praca magisterska napisana na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, s. 90. 6 T. Ruzikowski, Stan wojenny w Warszawie i województwie stołecznym 1981–1989, Warszawa 2009, s. 253. 7 R. Sułek, Prasa podziemna w Warszawie w czasie stanu wojennego: charakterystyka, rozwój i funkcje społeczne [w:] Wybrane zagad- nienia z dziejów prasy warszawskiej, Warszawa 1995, s. 49. 8 E. Kondratowicz, Szminka na sztandarze. Kobiety Solidarności. Rozmowy 1980–1989, Warszawa 2001, s. 252. 9 A. Friszke, Regionalny Komitet Wykonawczy Mazowsze. Powstanie, struktura, działalność (1981–1986) [w:] Solidarność podziemna 1981–1989, red. A. Friszke, Warszawa 2006, s. 411. 10 Jak się robiło pismo podziemne? Rozmowa Andrzeja Friszke z redakcją „Tygodnika Mazowsze”, „Więź” 1989, nr 10.

66 Wolność i Solidarność | nr 3 „TYGODNIK MAZOWSZE”

W lutym 1982 r. redakcja przepisywanej na ną grupę. Ich doświadczenie w wydawaniu prasy maszynie „Informacji Solidarności” zaczęła wy- niezależnej górowało nad innymi środowiskami dawać „Tygodnik Mazowsze” – pismo powielane w Polsce. Miały za sobą redagowanie „Biuletynu w tysiącach egzemplarzy. Łuczywo, Szczęsna, Informacyjnego” KOR, „Robotnika”, potem soli- Bikont i Pawlicka stale się ukrywały, regularnie darnościowego „AS-a”. zmieniając mieszkania11. W skład redakcji wcho- Od pierwszych dni stanu wojennego Łuczywo dzili również: Anna Dodziuk, Zofia Bydlińska- i Szczęsna utrzymywały ścisły kontakt ze Zbignie- -Czernuszczyk, Marta Woydt i Wojciech Kamiński. wem Bujakiem i innymi ukrywającymi się liderami Z „Tygodnikiem” blisko współpracowała Marianna Solidarności, uczestniczyły w organizowaniu pod- Domańska, w której mieszkaniu redakcja się spo- ziemnego życia przywódców regionu, pomagały tykała12. w poszukiwaniu dla nich mieszkań konspiracyj- Czytelnikowi przyzwyczajonemu do tradycyjnej nych15. Taki był powód wyboru tego zespołu re- narracji o historii opozycji antykomunistycznej, dakcyjnego do współpracy z ukrywającym się kie- w której dominują mężczyźni, rzuci się w oczy, że rownictwem mazowieckiej Solidarności16. Zasady „Informację Solidarności” i „Tygodnik Mazowsze” ustalono na spotkaniu około 10 stycznia 1982 r., stworzyły przede wszystkim kobiety13. Amerykań- w którym uczestniczyli Bujak, Wiktor Kulerski, ska dziennikarka Shana Penn w książce Podzie- Zbigniew Janas, Zofia i Zbigniew Romaszewscy, mie kobiet w dużej mierze skupia się właśnie na Helena Łuczywo i Ewa Kulik17. Łuczywo wzięła na tej grupie, formułując wnioski o zdominowaniu siebie odpowiedzialność za tworzenie „Tygodnika przez kobiety niezależnej prasy. W świetle tego, Mazowsze”, który miał pełnić funkcję organu pra- co wiemy o solidarnościowej konspiracji w War- sowego regionalnych władz Solidarności. szawie, trudno się z tym zgodzić. Obok „Tygodni- W wywiadzie opublikowanym w pierwszym ka Mazowsze” funkcjonowało wiele popularnych numerze pisma Bujak przedstawiał zasady współ- pism drugiego obiegu, w których kobiety nie pracy: „Razem z Wiktorem Kulerskim podjęliśmy dominowały14. Redakcja „Tygodnika” była raczej decyzję wydawania »Mazowsza«. Otrzymaliście po- wyjątkiem. Uderzenie władz 13 grudnia zdzie- lecenie stworzenia redakcji, zabezpieczenia możli- siątkowało środowisko dawnego Komitetu Obrony wości druku w stałym nakładzie i, jak rozumiem, Robotników i liderów mazowieckiej Solidarności. zamykacie pierwszy numer. Wydajecie więc ofi- Większość z nich została internowana. Łuczywo cjalny tygodnik regionu Mazowsze. Jesteście sa- i Szczęsnej udało się uniknąć zatrzymania, więc modzielną redakcją mogącą przedstawiać własną to na nich spoczęło zadanie zorganizowania pi- opinię, a zarazem macie obowiązek przedstawie- sma. Wraz ze współpracowniczkami tworzyły zgra- nia w piśmie stanowiska działającej reprezentacji

11 E. Kondratowicz, Szminka na sztandarze..., s. 180. 12 Relacja Heleny Łuczywo, 2011, złożona Janowi Olaszkowi (dalej: relacja Heleny Łuczywo I). 13 Zob. S. Penn, Podziemie kobiet, Warszawa 2003; T. Garton Ash, Kuchnia Heleny, „Gazeta Wyborcza”, 2–3 VI 2007; J. Szczęsna, Kobiety na wojnie, „Gazeta Wyborcza”, 17 XII 2006; A. Graff, Podziemie kobiet, „Gazeta Wyborcza” – „Wysokie Obcasy”, 5 IV 2003. 14 O specyfice kobiecej działalności w podziemiu, jak się wydaje, można mówić w przypadku innych dziedzin, takich jak łączność (w relacjach występują głównie łączniczki) czy udostępnianie mieszkań (T. Ruzikowski, Stan wojenny w Warszawie i województwie stołecznym..., s. 249–251). 15 E. Kondratowicz, Szminka na sztandarze..., s. 254. 16 Relacja Heleny Łuczywo, 2004, złożona Andrzejowi Friszkemu (dalej: relacja Heleny Łuczywo II). 17 A. Friszke, Regionalny Komitet Wykonawczy Mazowsze..., s. 419.

67 JAN OLASZEK

naszego regionu”18. „Tygodnik” drukował oświad- Strajk generalny czy długi marsz czenia władz Solidarności, zarówno mazowiec- kich (Regionalnego Komitetu Wykonawczego Jedną z przyjętych reguł było zagwarantowanie NSZZ Solidarność Mazowsze), jak i ogólnopolskich władzom regionu prawa do repliki w tym samym (Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej NSZZ Soli- numerze, w którym publikowano tekst z ich punk- darność). Z tego powodu linię programową pisma tu widzenia kontrowersyjny22. Do realizacji tego utożsamiano – słusznie zresztą – z polityką pod- ustalenia doszło dość szybko – kiedy na łamach ziemnych struktur kierowniczych związku. Współ- „Tygodnika” zaprezentowano dwa spojrzenia na praca była ścisła. Przedstawicielki „Tygodnika” główny wówczas spór programowy w podziem- uczestniczyły w spotkaniach liderów mazowiec- nej Solidarności, dotyczący strajku generalnego. kiej Solidarności oraz członków TKK19. 31 marca 1982 r. zamieszczony został artykuł Jac- Jednak naturalna dla opozycjonistów potrzeba ka Kuronia Tezy o wyjściu z sytuacji bez wyjścia. niezależności kolidowała niekiedy z podległością Autor siedział w więzieniu, jednak przemycony redakcji wobec władz związku. „To krępujące być z Białołęki tekst trafił do redakcji. organem. Chcąc nie chcąc przez to, że ludzie od- Społeczeństwo po 13 grudnia 1981 r. znajduje bierają nas jako organ, jesteśmy ostrożniejsi. Np. się w stanie wojny z władzą, która może zostać dość długo w teczce redakcyjnej leżała krytyka przerwana tylko dzięki kompromisowi z ekipą rzą- TKK – gdyby nie pogodzenie się z rolą nieoficjal- dzącą – twierdził Kuroń. Nie wierzył jednak, że nego organu, pewnie by się ukazała. Z bliższych ekipa gen. Jaruzelskiego sama podejmie taki krok. rzeczy: dostaliśmy list do redakcji o tym, że kie- Proponował więc radykalne rozwiązanie – zbioro- rownictwo podziemia powinno się ujawnić. I za- we wystąpienie społeczeństwa przeciwko władzy. stanawiamy się, czy opublikowanie go nie będzie Powszechny ruch oporu, którego najmocniejszym odebrane jako intencja Bujaka, że to on ma się przejawem miał być strajk generalny, uważał za ochotę ujawnić, chociaż jest to po prostu cieka- jedyny sposób nacisku na władzę. „Przez wiele wy list” – przyznawano na łamach pisma20. Anna lat swojej opozycyjnej działalności głosiłem za- Bikont później wspominała: „Fakt, że »Tygodnik sadę unikania wszelkiej przemocy – pisał jeden Mazowsze« był organem TKK, zdejmował z nas z przywódców opozycji demokratycznej. – Poczu- dużą część odpowiedzialności. Gdyby przywódcy wam się więc do obowiązku zabrania głosu, aby podziemia powiedzieli, że trzeba gromadzić broń, oświadczyć, że obecnie przygotowywanie obalenia to może nie byłybyśmy z tego powodu szczęśli- okupacji w zbiorowym wystąpieniu uważam za zło we... Ale nie wyobrażam sobie, abyśmy miały cen- najmniejsze”. Kuroń nie wykluczał nawet użycia zurować oświadczenia TKK. »Tygodnik« nie był przemocy. Uważał, że szybkie wystąpienie, wymu- naszą własnością, ja czułam się funkcjonariuszem szające jakąś formę porozumienia, może zmniej- Związku oddelegowanym na front prasowy”21. szyć ryzyko interwencji radzieckiej i ograniczyć

18 To było jedno z naszych wielkich powstań narodowych. Wywiad ze Zbigniewem Bujakiem i Wiktorem Kulerskim, „Tygodnik Mazow- sze”, 11 II 1982, nr 2. 19 E. Kondratowicz, Szminka na sztandarze..., s. 255; relacja Heleny Łuczywo II; A. Friszke, Regionalny Komitet Wykonawczy..., s. 417; A. Friszke, Tymczasowa Komisja Koordynacyjna NSZZ „Solidarność” (1982–1987) [w:] Solidarność podziemna..., s. 25. 20 TM – wywiad z samym sobą, „Tygodnik Mazowsze”, 4 X 1984, nr 100; por. Gazeta czy organ? Rozmowa z redaktorami „Tygodnika Mazowsze” [w:] G. Nawrocki, Struktury nadziei, Warszawa 1998, s. 160. 21 E. Kondratowicz, Szminka na sztandarze..., s. 184. 22 Jak się robiło pismo podziemne...

68 Wolność i Solidarność | nr 3 „TYGODNIK MAZOWSZE” ewentualne akty terroryzmu. Niepodjęcie takiej I taki typ oporu chcę tu zaproponować”. W jego decyzji przez kierujących podziemną Solidarno- koncepcji mieściła się walka w zakładach pracy, ścią grozi wybuchem spontanicznego protestu przede wszystkim za pomocą strajku, pomoc dla i doprowadzi do ofiar23. represjonowanych, stworzenie niezależnej pra- Tekst wzbudził duże kontrowersje wśród sy i systemu samokształcenia. Bujak proponował uczestników podziemia, nie wyłączając bliskich utworzenie społeczeństwa podziemnego i unika- współpracowników autora. Kuroń zawsze propo- nie frontalnych starć z władzą29. Podobne zdanie nował w swojej publicystyce działania umiarko- miał Kulerski. Proponował trzecią drogę: „A więc wane. Projekt masowego wystąpienia przeciwko nie jak u Jacka Kuronia alternatywa kompromis władzy był sprzeczny z całą jego dotychczasową – rewolucja, lecz trzecia możliwość: powolny roz- filozofią polityczną24. Artykuł wywołał spór na- kład systemu i stopniowe zmiany prowadzące do wet między redaktorkami „Tygodnika”. Omawiały odzyskania przez społeczeństwo wpływu na swój z Bujakiem, czy należy go publikować25. Joanna los”30. Koncepcję tę nazwano długim marszem. Szczęsna opisywała po latach swoją ostrą rozmowę Nastawiała się ona na długotrwały zdecentralizo- z Heleną Łuczywo: „To w mieszkaniu Ludki [Kal- wany opór przeciwko polityce władz w oczekiwa- tenberg – J.O.] rozegrała się w marcu 1982 roku niu na nieuchronny kryzys systemu, który zmusi jedna z najbardziej dramatycznych scen w historii komunistów do demokratyzacji zarówno w Polsce, »Tygodnika Mazowsze«. Helena za nic nie chciała jak i w ZSRR. tego tekstu puścić. Ja mówiłam, że nie chcę pra- Dyskusję między więzionym liderem opozycji cować w piśmie, w którym Jacek Kuroń nie może a przywódcami warszawskiego podziemia zakoń- opublikować swego tekstu, nawet jeśli nie ma ra- czyła w maju 1982 r. odpowiedź Kuronia, w której cji. W pewnym momencie poniósł mnie tempera- potrzymał on swoje główne tezy. Pisał, że w wa- ment i krzyknęłam: »Jeśli tak, to ja idę się oddać runkach stanu wojennego niemożliwy jest „ruch w ręce milicji«. I zaczęłam się ubierać. Wtedy He- samoobrony ani żaden inny ruch społeczny, który lenka się poddała”26. Ostatecznie zdecydowano się samym swoim istnieniem miałby powodować stop- na druk – jak wspomina Łuczywo – ze względu na niowe zmiany systemu”. Nadal podawał w wątpli- autorytet autora27. wość wizję długotrwałego biernego oporu w wa- Artykuł Kuronia wydrukowano wraz z głosami runkach opresyjności państwa i pogarszającej się polemicznymi Bujaka i Kulerskiego (już wcześniej sytuacji gospodarczej: „Na czym opieracie wiarę, na łamach pisma przedstawili oni swoje wizje pod- że właśnie Polacy zniosą taką katastrofę cierpli- ziemia jako struktury nieformalnej i zdecentrali- wie i to w sytuacji, gdy władza stale prowokuje zowanej28). Pierwszy z nich pisał: „Sądzę, że sku- ich swoją arogancją i terrorem? Na tym, że okazali teczną, a zarazem bezpieczną formą walki jest – że cierpliwość od stycznia do dziś?”. Kuroń polemi- użyję nomenklatury wojskowej – walka pozycyjna. zował z proponowaną przez Bujaka i Kulerskiego

23 J. Kuroń, Tezy o wyjściu z sytuacji bez wyjścia, „Tygodnik Mazowsze”, 31 III 1982, nr 8. 24 T.S. Ceran, Świat idei Jacka Kuronia, Warszawa 2010, s. 106. 25 Relacje Heleny Łuczywo II; relacja Elżbiety Regulskiej-Chlebowskiej, 2010, złożona Hannie Nowickiej. 26 J. Szczęsna, Kobiety na wojnie… 27 Relacja Heleny Łuczywo II. 28 To było jedno z naszych wielkich powstań narodowych… 29 Z. Bujak, Walka pozycyjna, „Tygodnik Mazowsze”, 31 III 1982, nr 8. 30 W. Kulerski, Trzecia możliwość, ibidem.

69 JAN OLASZEK

wizją zdecentralizowanego podziemia. „Nie na- był jednym z najbardziej jednoznacznych głosów mawiam Was do tego, abyście zapowiedzieli ude- za strajkiem generalnym opublikowanych na ła- rzenie. Namawiam natomiast usilnie do organizo- mach „Tygodnika Mazowsze”. wania centrali ruchu i sprawnej sieci informacji. W piśmie prezentowano więc różne punkty [...] Namawiam Was dalej do ogłoszenia, że jeśli widzenia. Linię redakcyjną wyznaczały jednak władze nie wysłuchają woli społeczeństwa, wyra- oświadczenia podziemnego kierownictwa związku żanej w różnych formach, nie podejmą próby rato- dystansującego się od strajku generalnego. Człon- wania kraju przed katastrofą, nie pójdą na ugodę kowie TKK zmienili nieco taktykę w drugiej poło- ze społeczeństwem, to ruch będzie zmuszony użyć wie 1982 r., najpierw wzywając do udziału w de- przemocy”31. monstracjach 31 sierpnia, a następnie do strajku Na łamy „Tygodnika Mazowsze” spór o strajk generalnego jesienią. Po niepowodzeniu akcji generalny powracał jeszcze kilkakrotnie32. Wie- strajkowej 10 listopada 1982 r. zapowiedziano lu autorów opowiadało się za długim marszem. zorganizowanie powszechnego wystąpienia prze- Z kolei za strajkiem generalnym opowiedział się ciwko władzy na wiosnę 1983 r., jednak do reali- Zbigniew Romaszewski. Uważał, że aby zmusić zacji tych zamierzeń nie doszło. Linia „Tygodnika” władze do zawarcia porozumienia ze społeczeń- sprowadzała się przede wszystkim do propagowa- stwem, należy rozpocząć przygotowania do straj- nia nastawionego na wiele lat, zdecentralizowa- ku powszechnego. „Mamy na to niewiele czasu. nego oporu: rozwijania społeczeństwa podziemne- Strajk powinien rozpocząć się jesienią tego roku, go, niezależnego ruchu wydawniczego, oświaty, przed rozmowami Breżniew-Reagan. Ich perspek- prowadzenia niezależnej działalności związkowej, tywa będzie powstrzymywać ZSRR przed zasto- obrony represjonowanych. Za tym programem sowaniem drastycznych kroków. Strajk postawi działania opowiadał się Adam Michnik, należący sprawę Polski w centrum zainteresowania między- – obok Kuronia – do najważniejszych postaci śro- narodowego. Powinien to być ogólnopolski strajk dowiska wydającego „Tygodnik Mazowsze”34. powszechny z czynną obroną zakładów pracy. A sam Kuroń, gdy w listopadzie 1982 r. spo- W Warszawie strajk okupacyjny podjęłoby 20–30 tkał się z redaktorkami „Tygodnika” na pogrzebie dużych zakładów, pozostałe – strajk absencyjny swojej żony Grażyny, na który dostał przepustkę wspomagający. Poza tym demonstracje i pochody, z więzienia, krytycznie ocenił decyzję o publikacji odciągające część sił. Jeśli sytuacja będzie bardzo swojego tekstu. Szczęsna wspominała: „Zaczął na poważna, władza nie będzie mogła (moim zda- mnie krzyczeć: – Po coście puściły ten mój głupi niem) liczyć nie tylko na wojsko, ale i na MO”33. tekst? To było pod rozwagę dla TKK, nie do publi- Romaszewski był członkiem RKW i liderem nurtu kacji. O powstaniu się nie dyskutuje w prasie, po- w warszawskim podziemiu opowiadającego się za wstanie się robi. Ja byłem odcięty od świata, nie ostrzejszymi metodami działania. Wywiad z nim czułem nastroju. To wyście powinny wiedzieć, co

31 J. Kuroń, Macie teraz złoty róg. List otwarty do Zbigniewa Bujaka, Wiktora Kulerskiego i innych działaczy ruchu oporu, „Tygodnik Mazowsze”, 12 V 1982, nr 13. 32 Zob. P. Wierzbicki, Szkoła „twórczego myślenia o Polsce”. „Tygodnik Mazowsze” publicystyczną areną dla opozycyjnych polemik w okresie stanu wojennego, „Sowiniec” 2009, nr 34/35, s. 119–123. 33 „Rozpocząć przygotowania do strajku powszechnego...”. Wywiad ze Zbigniewem Romaszewskim, członkiem Prezydium ZR Mazowsze i Regionalnej Komisji Wykonawczej, „Tygodnik Mazowsze”, 2 VI 1982, nr 16. 34 A.M. [A. Michnik], Kształt podziemia, „Tygodnik Mazowsze”, 19 V 1982, nr 14. Na łamach pisma Michnik zabierał głos wielokrot- nie, odnosząc się do programu działania Solidarności w warunkach stanu wojennego, zob. np. A. Zagozda [A. Michnik], Dlaczego nie podpisujesz, „Tygodnik Mazowsze”, 25 III 1982, nr 7; por. A. Michnik, Listy z Białołęki, Warszawa 1982.

70 Wolność i Solidarność | nr 3 „TYGODNIK MAZOWSZE” się dzieje. Skoro nie było atmosfery do powstania, (razem z drukarzami, kolporterami, właścicielami trzeba było tekst wyrzucić do kosza. Milczałam. mieszkań, łącznikami) setki ludzi. – Była atmosfera? – huknął Jacek. – Nie było. – Współpracownicy redakcji zbierali informacje No to po co było drukować? Ja ten tekst pisałem dotyczące poszczególnych tematów. Codziennie w desperacji, bezsilności, rozpaczy. Ja się bałem przekazywali je do centrali, czyli mieszkania, – tu głos Jacka zadławił się w krzyku – że tu mło- w którym przebywały główne redaktorki pisma, dzi przebierają nogami, żeby z butelkami iść na w pierwszym okresie ukrywające się przed milicją. czołgi, że będzie jatka, jak w Powstaniu Warszaw- „Żeby robić »Tygodnik« i »Informację Solidarno- skim, że się poleje krew... Spuściłam głowę. – Co ści«, trzeba było pracować na okrągło, a ponieważ chciałaś robić: »Tygodnik Mazowsze« czy powsta- ja i Joasia Szczęsna dosyć ostro ukrywałyśmy się, nie? I kto miał dla ciebie zdobyć ten gmach tele- to właściwie powstała taka komuna. Wszystko się wizji? – Jacek bombardował mnie wciąż nowymi robiło w jednym mieszkaniu, a te mieszkania cią- pytaniami. – A ty uderzyłabyś na centra władzy? gle zmienialiśmy ze strachu przed milicją. W tym – Jakbyś kazał, Jacusiu – wyszeptałam raczej żar- mieszkaniu się spało, pracowało, dzień przemie- tem, ale nie było nam do śmiechu. Jacek się zre- niał się w noc, noc w dzień” – wspominała Helena flektował: – Nie martw się, Joasiczku, nic się nie Łuczywo36. stało. Wyszedłem tylko na głupka, ekstremistę. Jednym z głównych punktów kontaktowych Była to dla mnie niezapomniana lekcja, że wol- RKW Mazowsze i „Tygodnika” było żoliborskie ność prasy polega też na tym, żeby czasem czegoś mieszkanie Ewy Milewicz. Z pomocą swojej są- nie wydrukować, nawet jak ciekawe i atrakcyjne” siadki Zofii Bydlińskiej-Czernuszczyk prowadziła – puentowała Szczęsna35. ona bank informacji o mieszkaniach konspira- cyjnych37. Z obawy przed podsłuchem u Milewicz Po pierwsze informacja porozumiewano się, pisząc na kartkach papieru, które później niszczono. Podobnych miejsc było „Tygodnik” wychodził do kwietnia 1989 r. W tym znacznie więcej. czasie ukazało się 290 numerów, co stawia go 2 lipca 1982 r. została aresztowana Joanna w absolutnej czołówce wszystkich pism podziem- Szczęsna. Do zatrzymania doszło przypadkowo nych. Regularne wydawanie gazety było możliwe w konspiracyjnym mieszkaniu Zofii i Zbigniewa dzięki rozgałęzionej sieci redaktorów, drukarzy Romaszewskich, co nie ujawniło jej związku z „Ty- i kolporterów. W kolejnych latach do redakcji do- godnikiem”. Szczęsną skazano na pół roku w zawie- łączyli: Elżbieta Regulska, Krzysztof Leski, Piotr szeniu za posiadanie fałszywego dowodu osobiste- Pacewicz, Tomasz Burski, Ludwika Wujec, Piotr Bi- go, z aresztu zwolniono ją w październiku 1982 r. kont, Joanna Kluzik, Gwido Zlatkes, Agata Niewia- Po kilku miesiącach powróciła do działalności rowska, Brygida Bytkowska, Olga Iwaniak i Woj- konspiracyjnej, ale już nie ukrywała się stale38. ciech Świdnicki. Niektóre osoby opuszczały zespół W styczniu 1983 r. przestała się też ukrywać redakcyjny, ale lista osób zaangażowanych w two- Helena Łuczywo. „Wymyśliłam sobie taką formułę, rzenie pisma stale się zwiększała i liczyła w sumie że wychodzę do szpitala – wspominała. – Wyda-

35 J. Szczęsna, Kobiety na wojnie… 36 Jak się robiło pismo podziemne... 37 Relacja Heleny Łuczywo II; relacja Zofii Bydlińskiej-Czernuszczyk, 2004, złożona Andrzejowi Friszkemu; A. Friszke, Regionalny Komitet Wykonawczy Mazowsze..., s. 411. 38 P. Sowiński, Joanna Szczęsna [w:] Opozycja w PRL. Słownik biograficzny 1956–89, t. 3, red. J. Skórzyński, P. Sowiński, M. Strasz, Warszawa 2006, s. 276.

71 JAN OLASZEK

wała mi się ona bezpieczna: wychodzę, kładę się O głównych tematach, czyli represjach i prote- w szpitalu, wydzwaniam i czekam, aż mnie milicja stach, pisali chyba wszyscy. z podsłuchu telefonów znajdzie. I rzeczywiście, po Cała redakcja zajmowała się przeglądaniem pra- 10 dniach przyszli tam. Wyszłam ze szpitala do sy podziemnej i wybieraniem tego, co chciano wy- domu. Wzięli mnie na przesłuchanie i na tym się korzystać. Elżbieta Regulska opowiada: „Człowiek skończyło – bez żadnych pisemeczek o skorzysta- dostawał wielki plik gazetek regionalnych, ulotek niu z amnestii”39. i grypsów, które spływały z różnych części kra- Wraz z wyjściem na powierzchnię dwóch głów- ju naszą siatką informacyjną. [...] Te sterty były nych redaktorek zmienił się system pracy. Wszyst- podzielone albo regionalnie, albo tematycznie. kie redaktorki mieszkały teraz u siebie, jedynie na Trzeba było to wszystko przeczytać, wybrać naj- kilka dni w tygodniu przychodziły do pracy w lo- ważniejsze newsy. Przede wszystkim wszelkie re- kalu redakcyjnym40. Część z nich była znana poli- presje, gdzie wpadła drukarnia, kto został skazany cji, więc idąc do redakcji, musiały mieć pewność, i na ile, gdzie zatrzymano studentów za rozrzuca- że nie są śledzone. nie ulotek, kogo wyrzucono z pracy. Poza tym róż- Numer powstawał w kilkudniowym cyklu. He- ne akcje oporu: gdzieś wywieszono flagę, gdzieś lena Łuczywo zaczynała pracę w niedzielę41. Od- nadano przez radiowęzeł: »Mury runą, runą...«, bywało się spotkanie całej redakcji, następnie jej wymalowano komuś na drzwiach »kolaborant«, część kilka dni spędzała razem, przygotowując a gdzieś rozrzucono ulotki i 50 osób na dole zbie- kolejne wydanie42. Potem materiał przepisywano rało je z zapałem. Po pierwsze trzeba się przebić na składopisie i przekazywano do druku i kolpor- przez tę prasę, po drugie z wielkiego tekstu zro- tażu. Żeby pismo pojawiło się w innych miastach, bić krótki news. [...] To jest dosyć nieefektowna etapy musiały przebiegać punktualnie. Zespołem praca, która musi być wykonana. A jednocześnie kierowała Łuczywo, ale nie było ustalone, że peł- bardzo ciekawa, bo pokazuje, że kraj tętni życiem, ni funkcję redaktora naczelnego43. Współpracow- którego nie widać w publikatorach. Że zupełnie co niczki podkreślały jej umiejętność podejmowania innego jest na powierzchni, w oficjalnej rzeczy- decyzji, znaczenie miały także zdolności organi- wistości gazetowej i telewizyjnej, a zupełnie co zatorskie i sieć kontaktów, którą potrafiła stwo- innego widzimy, gdy czytamy drobne informacje rzyć44. W redakcji ścisłej hierarchii nie było. Każdy – ludzie próbują coś robić, organizują się, wspie- robił to, co w danym momencie było potrzebne. rają, powstaje nowe pismo, rozchodzą się książki, „»Tygodnik Mazowsze« był kreacją zbiorową” – przychodzi pomoc zagraniczna. Wtedy też Kościół wspomina Anna Dodziuk45. Podział tematyki wią- bardzo się włączał – działał teatr w podziemiach zał się z wykształceniem bądź zainteresowania- kościelnych, na kazaniu jakiś ksiądz odwołał się mi dziennikarek, np. o ekonomii pisały Łuczywo do Solidarności, która »zmartwychwstała« albo i Marta Woydt, o sprawach prawnych Szczęsna46. »nie umarła«”47.

39 Jak się robiło pismo podziemne... 40 Relacja Heleny Łuczywo I. 41 Ibidem. 42 Relacja Ludwiki Wujec, 2010, złożona Hannie Nowickiej. 43 Relacja Heleny Łuczywo I. 44 S. Penn, Podziemie kobiet..., s. 91; relacja Joanny Szczęsnej, 2010, złożona Hannie Nowickiej; E. Kondratowicz, Szminka na sztandarze..., s. 16. 45 E. Kondratowicz, Szminka na sztandarze..., s. 16; por. relacja Elżbiety Regulskiej-Chlebowskiej. 46 Relacja Anny Dodziuk, 2010, złożona Hannie Nowickiej. 47 Relacja Elżbiety Regulskiej-Chlebowskiej; por. E. Kondratowicz, Szminka na sztandarze..., s. 17.

72 Wolność i Solidarność | nr 3 „TYGODNIK MAZOWSZE”

Do 1985 r. kontynuowano wydawanie „Infor- sach, o akcjach Solidarności i innych inicjatywach macji Solidarności” – miała ona tę samą zawartość niezależnych. „Teraz jest czas informacji. To jest co szpalta informacyjna w „Tygodniku Mazow- nasza katorżnicza praca wiązanie tych wszystkich sze”48. O związkach „Informacji” z „Tygodnikiem” nitek, utrzymywanie kontaktów, zdobywanie in- nie wiedziała nawet część bliskich współpra- formatorów, rozsyłanie ludzi po całej Polsce, kie- cowników pisma. Joanna Szczęsna wspominała: dy coś się dzieje. [...] Żyjemy w takim kraju, w ta- „W pewnym momencie, kiedy struktura działała kich czasach, że wszędzie coś się może wydarzyć” już pełną parą, uświadomiłyśmy sobie z Heleną, – pisano w setnym numerze pisma51. że jeśli którąś z nas zamkną, a nie daj Bóg obie, Znaczną część łamów „Tygodnika” przez cały to wszystko może się posypać. Przecież niczego okres jego istnienia zajmowały oświadczenia przy- nie zapisywałyśmy, polegałyśmy tylko na wła- wódców NSZZ Solidarność oraz informacje pełne snej pamięci. Znałyśmy nawzajem swoje kontak- dat, nazwisk, miast i nazw struktur konspiracyj- ty, ale z grubsza, bez adresów. Wtedy ktoś wpadł nych. Notki informacyjne zajmowały najczęściej na pomysł, żeby naszym ubezpieczeniem stała się jedną szpaltę i znajdowały się na kilku stronach, »żywa pamięć«, ktoś, komu to wszystko opowie- ale pojawiały się również w innych rubrykach. my i kto, jeśli nas zamkną, przekaże tę wiedzę Bezlitośnie skracane teksty informacyjne były la- tym, którzy przejmą po nas pałeczkę. Ale kto ma koniczne, pozbawione ozdobników i stylistycznej gwarancję, że go nie zamkną? Pierwszą osobą, finezji. Po warszawskich środowiskach opozycyj- która odsłuchała opowieści o stworzonej przez nas nych krążył dowcip: Co to jest słup? Drzewo zre- strukturze, była Ela Malicka, matka trójki dzieci, dagowane w „Tygodniku Mazowsze”52. Tak podana mąż w internacie, drugą – Ela Regulska, która była informacja dzięki swojej prostocie i braku oce- w ciąży. Pamiętam, jak Ela zapisuje to, co mówi- niającego komentarza nabierała wiarygodności, my, na karteczkach, czyta, powtarza, wkuwa na zwłaszcza na tle skłonnej do piętnowania prze- pamięć i drze karteczki. Kiedy skończyłyśmy, Ela ciwnika epitetami propagandy komunistycznej. spytała: – Dziewczyny, jeszcze nie powiedziały- Wiadomości sprawdzano, jeśli było to możliwe, ście, w jaki sposób utrzymujecie kontakt z »In- u źródła. Gdy zdarzyło się podać informacje nie- formacją Solidarności«. – Ach – Helena machnęła prawdziwe, publikowano sprostowania. ręką – zapomniałyśmy ci powiedzieć, że »Informa- „Bardzo trudno zrobić jest tekst czytelny jed- cję Solidarności« też robimy my”49. nocześnie dla robotnika i dla profesora uniwersy- Dyskusja nad programem działania straciła na tetu – wspomina Elżbieta Regulska. – Zdania nie sile latem 1982 r. Łuczywo tłumaczyła to powta- były za długie, tak żeby się nie pogubić w dy- rzalnością argumentów pojawiających się w ko- gresjach. Czytelność była podstawową cechą. To lejnych tekstach. Dla redakcji ważniejszy był wymagało bardzo solidnej pracy redaktorek. [...] informacyjny konkret50. Czytelnik „Tygodnika” Co to jest przeczytać stertę gazet [podziemnych] mógł przede wszystkim dowiedzieć się o tym, co i coś z nich napisać? Ale po pierwsze trudno dzieje się na opozycyjnej mapie Polski – o prote- się czyta, bo tekst jest prawie niewidoczny. Po stach w zakładach pracy, aresztowaniach i proce- drugie [...] naprawdę niełatwo jest napisać coś

48 Zob. J. Strękowski, „Informacja Solidarności” [w:] Encyklopedia Solidarności. Opozycja w PRL 1976–1989, t. 1, Warszawa 2010, s. 158–159. 49 J. Szczęsna, Kobiety na wojnie... 50 Jak się robiło pismo podziemne... 51 TM – wywiad z samym sobą… 52 E. Kondratowicz, Szminka na sztandarze..., s. 182.

73 JAN OLASZEK

krótko, węzłowato, a jednocześnie nie zgubić nalnie dużo miejsca poświęcamy represjom, że istotnych informacji. To wymaga skupienia, czasu z tego wychodzi martyrologia, że ludzie żyją czym i wprawy. Helena, Joanna i Ania Dodziuk to są innym. Chodzi nam nie tylko o to, że informacje niedoścignione wzory”53. Ten suchy, pozbawiony o represjach pełnią pewną funkcję ochronną. Hi- emocjonalności styl pochodził z prasy niezależnej storia pochłonęła już tyle anonimowych ofiar, że lat siedemdziesiątych, związanej z KOR: „Komuni- ludziom, którzy cierpią, należy się przynajmniej katu”, „Biuletynu Informacyjnego” i „Robotnika”, to, żeby o nich napisać”56. w której tworzenie zaangażowana była duża część Drugim głównym tematem była aktywność redaktorek „Tygodnika Mazowsze”. Bardziej odle- społeczeństwa podziemnego. Odnotowywano po- głych wzorów można szukać w wydawanej w ZSRR jawianie się nowych pism i wydawnictw opozy- od końca lat sześćdziesiątych w formie samizdatu cyjnych, niezależne wykłady, wystawy, koncerty, „Kronice Bieżących Wydarzeń”. msze za ojczyznę. Wiele miejsca poświęcano spad- „Tygodnikowi” zarzucano monotonność, sku- kowi poziomu życia, pustkom w sklepach i kry- pianie się na opozycji, niedostateczną liczbę in- zysowi gospodarczemu. Rzadkie były informacje formacji z zakładów pracy54. Monotematyczność ze świata – dotyczyły przede wszystkim innych miała jednak konkretne przyczyny. Wobec brutal- państw bloku sowieckiego. Tematykę „Tygodnika” nego ataku na Solidarność, uwięzienia tysięcy jej dobrze oddają tytuły stałych rubryk: „Interno- działaczy w ośrodkach dla internowanych i więzie- wani”, „Więźniowie polityczni”, „Nasi okupanci”, niach, procesów i usuwania z pracy nagłaśnianie „Spisane będą czyny i rozmowy”, „Pomysły wro- represji było najistotniejszym zadaniem. Helena ny”, „W policyjnym państwie”, „W państwie real- Łuczywo wspominała: „Najważniejsze było, żeby nego socjalizmu”, „Zwolnieni, przywróceni, repre- podać do wiadomości, że ktoś siedzi, jest prześla- sje w pracy”, „Opór”. dowany. Nam się to wydawało zupełnie oczywiste Taka formuła „Tygodnika Mazowsze” pomimo i nie miałam cienia wątpliwości, że to była bardzo wspomnianych głosów krytyki nie zmniejsza- sensowna i słuszna strategia”55. ła jego popularności57. Czytelników – zwłaszcza Wiadomość o każdym przypadku stanowiła w pierwszych latach – przyciągały informacje wyraz solidarności, czasem informacja o prześla- i stanowisko liderów Solidarności. Odbiorcami pra- dowaniach mogła pomóc osobie represjonowanej. sy podziemnej byli ludzie silnie identyfikujący się „Często zastanawiamy się, na ile »Tygodnik« daje z ruchem opozycyjnym, nie trzeba było przekony- skrzywiony obraz rzeczywistości – pisała redakcja. wać ich do poparcia. Najbardziej interesowały ich – Faktycznie jest tak, że jesteśmy skoncentrowani suche fakty. na pewnych wycinkach: na działalności opozycyj- Na łamach „Tygodnika” prezentowano jednak nej, represjach, na absurdach realnego socjalizmu, także (z różnym natężeniem) publicystykę. Wiele wreszcie na wszystkim, co dzieje się niezależnie tekstów pisali znani działacze Solidarności: Jacek od władz, legalnie i półlegalnie. To prawda, opi- Kuroń, Jan Lityński, Henryk Wujec, Adam Mich- sujemy »rzeczywistość opozycyjną«, ale szkoda nik, Aleksander Paszyński. Publicystyka dotyczyła nam papieru na to, co możemy znaleźć w prasie przede wszystkim spraw programowych opozycji. cenzurowanej. Zarzuca nam się, że nieproporcjo- Poświęcano jej szczególnie dużo miejsca w pierw-

53 Relacja Elżbiety Regulskiej-Chlebowskiej. 54 E. Kondratowicz, Szminka na sztandarze..., s. 160. 55 Ibidem, s. 263. 56 TM – wywiad z samym sobą... 57 E. Kondratowicz, Szminka na sztandarze..., s. 259.

74 Wolność i Solidarność | nr 3 „TYGODNIK MAZOWSZE” szym okresie, kiedy debatowano nad programem ne60. Obok działaczy opozycyjnych podpisujących dla podziemia, i od jesieni 1986 r., kiedy otwo- się nazwiskami drukowano teksty kryjących się rzyły się nowe perspektywy polityczne. Pisano też pod pseudonimami podziemnych publicystów, o sytuacji gospodarczej i polityce międzynarodo- najbardziej bodaj znani z nich to Dawid Warszaw- wej (szczególnie dotyczącej bloku sowieckiego). ski (Konstanty Gebert) i Maciej Poleski (Czesław Przez całe lata osiemdziesiąte publicyści „Tygo- Bielecki). Wśród autorów niewielu było profesjo- dnika” niezwykle mocno krytykowali rządzących, nalnych dziennikarzy wywodzących się z prasy ale rzadko posługiwali się patosem. Obraz reżimu oficjalnej61 – z pismem współpracowali m.in. Kazi- był jednoznacznie negatywny. Składały się nań: mierz Dziewanowski i Jacek Kalabiński. represyjność, obłuda propagandy, uległość wobec Niektórych autorów mogła odstraszać oszczęd- ZSRR, nieudolność (zwłaszcza w sprawach gospo- ność miejsca, z której „Tygodnik” słynął. „Znie- darczych). Zniesienie stanu wojennego w lipcu chęciliśmy ich, bo oni przynosili maszynopis 1983 r. oceniono jako pusty gest58. Bodaj naj- 4–5-stronnicowy, którego nie mogliśmy zmieścić. głośniejszym tekstem przeciwko rządzącym, jaki [...] Byliśmy pod presją, że nam się ciągle coś nie opublikowano w „Tygodniku”, był list Adama mieści i to powodowało, że wyrzucaliśmy wszyst- Michnika do ministra spraw wewnętrznych Czesła- ko, co się nam wydawało pustosłowiem. Przy tym wa Kiszczaka, wydrukowany w styczniu 1984 r. ograniczeniu do dwudziestu paru stron maszyno- Michnik odrzucił wówczas propozycję uwolnienia pisu tygodniowo to o każdą linijkę były boje” – w zamian za opuszczenie kraju i zobowiązanie się wspominała Marta Woydt62. Autorzy zewnętrzni do zaniechania działalności opozycyjnej. Zwracał pisali teksty zbyt długie jak na objętość podziem- się do Kiszczaka: „1. aby tak jawnie przyznawać nego pisma63. Krzysztof Leski wspomina dyskusje się do deptania prawa, trzeba być durniem; 2. aby nad materiałami, które nie pasowały do minima- będąc więziennym nadzorcą proponować czło- listycznego stylu „Tygodnika”. „To zawsze było wiekowi więzionemu od 2 lat Lazurowe Wybrze- nie to, o co chodzi. Ktokolwiek to był, nawet że w zamian za moralne samobójstwo, trzeba być Jacek Kuroń, który miał trochę status świętego. świnią; 3. aby wierzyć, że ja mógłbym taką pro- Strasznie kochaliśmy to, co pisze, natomiast re- pozycję przyjąć, trzeba wyobrażać sobie każdego gularnie się łapaliśmy za głowę, bo Jaculka wy- człowieka na podobieństwo policyjnego szpicla”59. konywał jakieś niebywałe łamańce gramatyczne albo gubił wątek w połowie zdania. Przede * * * wszystkim zaś jego teksty mogłyby zapełnić cały »Tygodnik«. Trzeba było skracać. Awantur oczy- Kontaktami z autorami zewnętrznymi zajmowały wiście z tej okazji było co nie miara”. Podobnie się Łuczywo i Szczęsna. Redakcja wypłacała au- pracę nad tekstami Kuronia opisuje Joanna torom honoraria, chociaż niektórzy odmawiali ich Szczęsna: „Kuroń był fantastycznym gawędzia- przyjęcia lub przekazywali je na cele charytatyw- rzem, ale pisał strasznie”64.

58 Zob. np. Dialog przez kraty. Wywiad z Adamem Michnikiem, „Tygodnik Mazowsze”, 8 IX 1983, nr 61. 59 Panie generale, niech Pan się zastanowi nad sobą. List Adama Michnika do generała Kiszczaka, „Tygodnik Mazowsze”, 5 I 1984, nr 73. 60 Gazeta czy organ..., s. 162. 61 Jak się robiło pismo podziemne... 62 Ibidem. 63 Gazeta czy organ..., s. 162. 64 Relacje Krzysztofa Leskiego i Joanny Szczęsnej, 2010, złożone Hannie Nowickiej.

75 JAN OLASZEK

Na wydarzenia trzeba było szybko reagować. drzejem Słowikiem, Bronisławem Geremkiem, Jac- Porwanie i zamordowanie ks. Jerzego Popiełusz- kiem Kuroniem, Stefanem Bratkowskim, Janem ki, wybuch elektrowni jądrowej w Czarnobylu, Józefem Lipskim. Przeprowadzono rozmowy ze aresztowanie Zbigniewa Bujaka w maju 1986 r. związkowcami różnych szczebli, opozycyjnymi – w każdym z tych przypadków redakcja musia- literatami, aktorami, naukowcami67. Drukowano ła błyskawicznie zebrać informacje i komentarze, wyniki ankiet i sondaży, zapisy dyskusji, polemi- żeby zmieścić się w cyklu wydawniczym i dać je ki, recenzje, rubryki zawierające przeglądy prasy w najbliższym numerze, co w warunkach konspi- oficjalnej i nieoficjalnej, listy od czytelników, ne- racyjnych było wyczynem. Najczęściej się udawa- krologi, krzyżówki, a nawet wiersze. Ukazało się ło65. Pismo uznawano za wiarygodne. kilka numerów specjalnych, poświęconych trzy- W „Tygodniku” drukowano reportaże opisujące dziestej rocznicy Czerwca ’56, strajkom w sierpniu przebieg najważniejszych dla Solidarności wyda- 1988 r. czy ustaleniom Okrągłego Stołu68. rzeń, takich jak demonstracje uliczne zakończone Jak na warunki podziemne pismo sprawiało walkami z ZOMO, procesy polityczne. Wymagało dobre wrażenie pod względem edytorskim. Druk to dużego wysiłku. Joanna Szczęsna miała wiel- był niewielki, ale wyraźny i czytelny. Pod tym kie trudności z przygotowaniem numeru w czasie względem „Tygodnik Mazowsze” mógł wygrywać strajków w sierpniu 1988 r. Większość redaktorów chociażby z konkurującym z nim „Tygodnikiem – w związku z przerwą wakacyjną w wydawaniu Wojennym”, który zachowując wysoki poziom pisma, trwającą najczęściej miesiąc – była wów- merytoryczny, graficznie prezentował się znacz- czas niedostępna. Na wiadomość o wybuchu straj- nie gorzej. Na polu edytorskim konkurencję dla ku Szczęsna musiała niemal sama przygotować „Tygodnika Mazowsze” stanowił natomiast ukazu- numer. Na szczęście udało się nawiązać kontakt jący się od listopada 1984 r. „Przegląd Wiadomości z Anną Dodziuk i Ludwiką Wujec, które przerwały Agencyjnych”, wyróżniający się regularnym publi- urlop i pojechały na Śląsk do strajkujących kopal- kowaniem zdjęć dobrej jakości69. ni. W ciągu kilku dni do Warszawy wróciły kolejne osoby. Dzięki temu numer poświęcony strajkom Infrastruktura podziemnej redakcji wyszedł na czas66. Publikowano wiele wywiadów z przywódcami Podziemne dziennikarstwo miało swoją specyfikę. Solidarności. Najczęściej – piętnaście razy – głos Praca organizacyjna dominowała nad dziennikar- oddawano Zbigniewowi Bujakowi. Kilkakrotnie za- ską. „80 procent energii szło na to, żeby nas milicja mieszczano rozmowy z przewodniczącym związ- nie przyłapała i żeby cały system działał. Najbar- ku Lechem Wałęsą, członkami TKK – Bogdanem dziej pracochłonne było szukanie mieszkań. A 20 Borusewiczem, Władysławem Frasyniukiem i Bog- procent to było robienie »Tygodnika«, zastanawia- danem Lisem, RKW – Konradem Bielińskim, Wik- nie się, co powinno być w numerze, zbieranie tego torem Kulerskim, Janem Lityńskim, Zbigniewem itd.” – wspomina Helena Łuczywo70. Wiele osób Romaszewskim, Henrykiem Wujcem, a także An- z redakcji wykonywało prace pozadziennikarskie.

65 Gazeta czy organ..., s. 163; W. Bereś, K. Burnetko, Tylko nie o polityce. Wywiady „Promienistych” z twórcami i kierownikami poli- grafii „Tygodnika Mazowsze”, Paryż 1989, s. 124. 66 S. Penn, Podziemie kobiet..., s. 265–266. 67 W. Górecki, „Tygodnik Mazowsze” 1982–1989... 68 Ibidem. 69 Przegląd Wiadomości Agencyjnych 1984–1990. Przerwana historia ilustrowanej bibuły, red. J. Bryłowski, J. Doktór, Ossa 2009. 70 Relacja Heleny Łuczywo II; por. relacja Anny Bikont, 2010, złożona Hannie Nowickiej.

76 Wolność i Solidarność | nr 3 „TYGODNIK MAZOWSZE”

Marta Woydt utrzymywała kontakty z robotnika- dakcji mówiła do mnie: »Michałku, pod taki a taki mi z zakładów pracy. Tomasz Burski pełnił funkcję adres co tydzień będzie dostarczana gazetka ja- skarbnika. Archiwum prowadził Piotr Pacewicz, kaś tam. Proszę cię, uwzględnij ten adres w twojej a następnie Wojciech Cesarski. Małgorzata Pawlic- strukturze«. Wyglądało to tak, że każde z miast ka obsługiwała składopis71. Redakcja od początku w Polsce – Kraków, Lublin, Gdańsk, Toruń, Wro- korzystała ze składopisu wyniesionego pierwszego cław i szereg innych – było obsługiwane przez sta- dnia stanu wojennego z siedziby Regionu Mazow- łego kuriera z Warszawy [...] np. była osoba, która sze na ulicy Mokotowskiej. „To była zwykła ma- jeździła raz na tydzień z Warszawy do Krakowa szyna do pisania [z pamięcią], tylko trzeba było i z powrotem. [...] To nie był kolportaż wydaw- zapamiętać reguły, dzięki którym składopis ukła- nictw, ale korespondencja. Był lokal w Warszawie, dał tekst w szpalty. Wiedzieć, gdzie przycisnąć do którego oni przywozili i skąd zabierali. Loka- który klawisz, żeby tekst przełamał się na drugą le się zmieniały dosyć rzadko, ponieważ nie było stronę albo weszła inna czcionka. Wtedy filuter- wpadek. Byłem kilka razy w każdym z tych miast, ność czcionki uzyskiwało się wymianą głowicy. żeby to uruchomić, a później działało samo”74. Nie wystarczyło kliknąć na ikonkę [jak dziś], trze- Chlebowskim zajmował się tym do 1986 r. Razem ba było po prostu fizycznie włożyć inną głowicę, z nim obsługiwali ten system Roman Stefański okrąglutką jak piłeczka pingpongowa. [...] Bardzo i Hanna Szmalenberg. finezyjna maszyna. Byliśmy chyba pierwsi, którzy Bazę „Tygodnika” tworzyła sieć mieszkań pry- ją dostali” – wspomina Pawlicka72. Później składo- watnych, należących do sympatyków podziemia, pis obsługiwali Jan Cywiński i Renata Kubicka73. które wykorzystywano na kolejnych etapach re- Zdobywaniem informacji zajmowali się Mieczy- dagowania i drukowania. Redakcja spędzała w je- sław Prószyński, Ewa Milewicz, Jan Rutkiewicz dnym mieszkaniu 3–4 dni75. Do tego samego lo- i Krzysztof Herbst. Irena Rybczyńska, Roman kalu wracano po kilkutygodniowej przerwie. Były Kornecki i Hanna Sianko prowadzili nasłuch za- mieszkania redakcyjne, przerzutowe, lokale peł- granicznego radia. Redakcja korzystała też ze zło- niące rolę śluz lub skrzynek, gdzie zostawiano żonego systemu informacji stworzonego przez To- materiały, pieniądze czy informacje. Korzystano masza Chlebowskiego (pseudonim „Michał”). Tak z tego systemu mieszkań wspólnie z podziemnym opisywał swoją działalność: „Po pierwsze zbieranie Regionem Mazowsze; zmiany lokali redakcji i re- informacji o tym, co się dzieje. Po drugie zbie- gionu były ze sobą powiązanie, tak by ułatwić ranie wydawnictw. Po trzecie kontakty z innymi współpracę76. W 1987 r. na samo przygotowanie wydawnictwami. Po czwarte kontakty z innymi gazety do druku wykorzystywano – według sza- strukturami podziemnymi. Po piąte kontakty z re- cunków konspiratorów – aż trzydzieści mieszkań gionem. Po szóste kontakty z korespondentami (a razem z tymi potrzebnymi do druku – 37)77. zagranicznymi. Często któraś z dziewczyn w re- Redakcja przeszła w sumie przez setki mieszkań,

71 A. Friszke, Regionalny Komitet Wykonawczy..., s. 443; relacje Piotra Pacewicza i Marty Woydt, 2010, złożone Hannie Nowickiej. 72 Relacja Małgorzaty Pawlickiej, 2010, złożona Hannie Nowickiej. 73 A. Friszke, Regionalny Komitet Wykonawczy..., s. 447. 74 Relacja Tomasza Chlebowskiego, 2010, złożona Hannie Nowickiej. 75 S. Penn, Podziemie kobiet..., s. 230; wypowiedź Joanny Szczęsnej [w:] Dzięki którym powstaliśmy i przetrwaliśmy. Konferencja i spotkanie ludzi „Solidarności” zorganizowana w dniach 23–24 czerwca 2006 r. w Muzeum Historycznym m.st. Warszawy, red. M. Berezowska, I. Maliszewska, Warszawa 2006, s. 66. 76 Relacja Heleny Łuczywo I. 77 W. Bereś, K. Burnetko, Tylko nie o polityce..., s. 93.

77 JAN OLASZEK

polecanych przez kolejnych znajomych. Przeważ- moc finansową dla członków redakcji, prace zleco- nie były to mieszkania inteligenckie78. ne, sprzęt, materiały, poligrafię i kolportaż81. Udostępnianie mieszkań na tajną działalność niosło ryzyko zatrzymania przez Służbę Bezpie- Tajny system druku czeństwa. Było również dość uciążliwe. Trzeba było zaakceptować przebywanie przez dłuższy Wysoki nakład „Tygodnika Mazowsze” był możli- czas obcych osób w miejscu, które z założenia ma wy dzięki sprawnemu systemowi poligrafii, zor- być strefą prywatną. Przyjęcie redakcji wiązało się ganizowanemu przez Witolda Łuczywę82. To on z goszczeniem przez okres od kilku dni do dwóch był autorem koncepcji zdecentralizowania druku, tygodni kilku osób pracujących po nocach, gło- a zatem i kolportażu83. Proces druku stawał się co- śno piszących na maszynie, palących papierosy, raz bardziej skomplikowany. W różnych miejscach zapełniających pokój materiałami potrzebnymi do drukowano pismo przy wykorzystaniu odmien- redagowania pisma79. Gospodarze mieszkań nie nych technik. Na podstawie makiety robiono ma- zawsze potrafili stosować się do zasad konspiracji, tryce białkowe do powielaczy, blachy do offsetu ale – jak podkreślają twórczynie pisma – wyka- oraz diapozytywy wykorzystywane w sitodruku. zywali się dużym oddaniem. Wraz z upływem lat Rozwożono je do skrzynek kontaktowych, skąd i ze zmniejszaniem się w społeczeństwie chęci do odbierali je przedstawiciele wydawnictw i ekip działania coraz trudniej było jednak znaleźć nowe drukarskich zajmujących się produkcją „Tygodni- lokum80. ka”. Łuczywo wspominał: „Moja praca polegała na Do 1984 r. „Tygodnik” rozpowszechniano za łączeniu nitek, bieganiu między firmami, nama- darmo, następnie ustalono stałą cenę za sprzedaż wianiu do drukowania »Tygodnika Mazowsze«”84. poza regionem, a potem w całym kraju. Skompli- W 1984 r. rolę tę przejęli Piotr Niemczycki i Ta- kowany tryb produkcji powodował większe niż deusz Winkowski. Stworzyli zespół koordynujący w przypadku innych tytułów potrzeby finanso- zaopatrzenie, druk, kolportaż i produkcję matryc. we. W 1982 r. budżet gazety przekraczał 6,7 mln W jego skład wchodzili także Zuzanna Toeplitz, złotych, w 1983 r. był mniejszy: 3,7 mln złotych. Wojciech Jakubowski, Edward Krzemień85. W 1984 r. przychody pisma osiągnęły 5,7 mln zło- W różnych okresach pismo drukowały najwięk- tych. W 1987 r. miesięczne wydatki redakcji wy- sze niezależne oficyny wydawnicze – NOWA, Krąg, nosiły 700–750 tys. złotych, a zysk ze sprzedaży CDN. Z czasem dołączyły do nich inne. Rozwój „Ty- 350–400 tys.; resztę trzeba było dołożyć. Więk- godnika” wspierało kierownictwo podziemia war- szość dochodów pisma to datki od czytelników szawskiego, wspomagając te oficyny, które druko- i wsparcie z zagranicy. Sumy te wydawano na po- wały pismo86. Przez pierwszy okres Helena Łuczy-

78 Relacja Heleny Łuczywo I; wypowiedź Joanny Szczęsnej [w:] Dzięki którym powstaliśmy..., s. 65. 79 Wypowiedzi Joanny Szczęsnej i Anny Bikont [w:] ibidem, s. 65–67; relacje Anny Bikont, Zofii Bydlińskiej, Anny Dodziuk, Joanny Szczęsnej, Ludwiki Wujec. 80 Relacje Anny Bikont i Zofii Bydlińskiej; relacja Heleny Łuczywo I. 81 A. Friszke, Regionalny Komitet Wykonawczy..., s. 448–453. 82 Ibidem, s. 445. 83 Relacja Heleny Łuczywo II. 84 W. Bereś, K. Burnetko, Tylko nie o polityce..., s. 108–111. 85 A. Friszke, Regionalny Komitet Wykonawczy..., s. 447. 86 T. Ruzikowski, Stan wojenny w Warszawie..., s. 231.

78 Wolność i Solidarność | nr 3 „TYGODNIK MAZOWSZE” wo nie chciała, aby drukowano pismo poza War- Prowadząca jedną z gałęzi kolportażu gazety szawą, by nie tworzyć konkurencji dla inicjatyw Kinga Kamińska opisywała ten mechanizm: „Od- lokalnych87. Od mniej więcej 1984 r. rozpowszech- kąd pojawił się »Tygodnik Mazowsze«, byłam niano „Tygodnik” na szeroką skalę poza Mazow- w centralnym kolportażu. Dostawałam na skrzyn- szem. Gotowe matryce wysyłano do innych miast, kę do paru tysięcy egzemplarzy, dzieliło się to na gdzie powstawały dodruki i edycje regionalne. kilka osób, które miałam w swojej grupie, szło do Rozbudowana sieć druku pisma zapewniała cią- kolejnych skrzynek, a stamtąd dopiero dalej”92. głość w razie wpadki poszczególnych ekip, dziś Ostatnim ogniwem był kolporter w zakładzie pra- natomiast utrudnia precyzyjne określenie nakła- cy, który rozdawał po kilka, kilkanaście egzem- du. Musimy się opierać na szacunkach redakto- plarzy ludziom z najbliższego otoczenia. Leszek rów, którzy jednak nie mieli pełnej kontroli nad Kowalewski, kolporter w Zakładach Mechanicz- nakładem88. Średnio wynosił on 30–50 tys. egzem- nych Ursus, wspomina, że osoby zainteresowane plarzy, w lutym 1985 r. wzrósł nawet do 80 tys., podziemnymi publikacjami zgłaszały się do niego jednak po wpadce dwóch drukarni, która niedługo i dopytywały o nowości93. później nastąpiła, zmniejszył się do 50 tys.89 „Tygodnik” rozprowadzano przede wszystkim Kolportaż zbudował Paweł Bąkowski, kierujący w warszawskich zakładach przemysłowych, na jednocześnie jedną z drukarni Niezależnej Oficyny uczelniach, w placówkach naukowych, bibliote- Wydawniczej, w której wyprodukowano pierwsze kach, a od 1984 r. także poza regionem. Charak- numery „Tygodnika”. Znajdowała się ona w Fale- terystyczne, że osoby mające styczność z kolpor- nicy, prowadzili ją Tadeusz Markiewicz, Andrzej tażem prasy podziemnej w zakładach pracy często Górski, Adam Grzesiak i Emil Broniarek90. W sierp- obok własnego pisma zakładowego wspominają niu 1982 r. drukarnię odkryła SB, Markiewicz zo- właśnie „Tygodnik”94. Było to jedyne pismo pod- stał aresztowany. Bąkowski ukrywał się do sierp- ziemne mające charakter i realny zasięg ogólno- nia 1983 r., po czym wyjechał z Polski. Jesienią krajowy. Po 2–3 tys. egzemplarzy rozchodziło 1982 r. kierownictwo kolportażu przejął Marek się w głównych ośrodkach: Krakowie, Wrocławiu, Jackiewicz. Wówczas powstał system pięciu skrzy- Gdańsku i Szczecinie. Do innych miast docierało nek kolportażowych obsługujących daną dzielnicę mniej egzemplarzy. Warszawy. Do każdej z nich trafiało po 2–4 tys. egzemplarzy. Ze skrzynek korzystali kolporterzy Służba Bezpieczeństwa na tropie hurtowi, którzy następnie przekazywali egzem- plarze kolejnym rozprowadzającym. Od 1985 r. Redakcja „Tygodnika” kładła szczególny nacisk na kolportażem kierowała Zuzanna Toeplitz, która zachowanie konspiracji z uwagi na bliskie związki usprawniła dystrybucję91. z kierownictwem podziemia, zwłaszcza ze Zbignie-

87 Relacje Heleny Łuczywo I i II. 88 Relacja Heleny Łuczywo II. 89 A. Friszke, Regionalny Komitet Wykonawczy..., s. 447; W. Bereś, K. Burnetko, Tylko nie o polityce..., s. 97–99. 90 Na temat druku pierwszych numerów „Tygodnika Mazowsze” zob. J. Błażejowska, Papierowa rewolucja. Z dziejów drugiego obiegu wydawniczego 1976–1989/1990, Warszawa 2010, s. 181; TM-ka z czerwoną winietką... Mówi Andrzej Górski – drukarz pierwszych nu- merów „Tygodnika Mazowsze”, „Bibuła” 2007, nr 5, s. 8; A. Grzesiak, W. Grochola, Bujajcie się!, Warszawa 2004. 91 A. Friszke, Regionalny Komitet Wykonawczy..., s. 445–446. 92 Relacja Kingi Kamińskiej, 2011, złożona Janowi Olaszkowi. 93 Relacja Leszka Kowalewskiego, 2011, złożona Janowi Olaszkowi. 94 Relacje: Zbigniewa Janasa (2010), Zygmunta Jarzyńskiego (2011), Andrzeja Czernickiego (2011), Leszka Kowalewskiego (2011), złożone Janowi Olaszkowi.

79 JAN OLASZEK

wem Bujakiem, uznawanym za symbol podziemnej „Redakcja” nie przynosiły większych rezultatów. Solidarności. Stosowano wiele środków ostrożno- Esbecy mieli pewne informacje na temat funkcjo- ści95. Stale obawiano się dekonspiracji. „Najbar- nowania druku i kolportażu, nie byli jednak zado- dziej nie lubimy niespodziewanych dzwonków do woleni ze stanu rozpracowania gazety, co tłuma- drzwi (mleczarza, harcerzy po makulaturę, kuzyna czyli zbyt małą liczbą tajnych współpracowników z prowincji, który bez zapowiedzi przyjechał noc- i przypadkowością swoich działań. W opisywanym nym pociągiem). Zdarzało się, że bardziej kompro- okresie nie zdołali dotrzeć do zespołu redakcyj- mitująca bibuła była już w pralce przygotowana nego98. do prania [...] Pamiętam straszną panikę, zoba- Jeszcze mniej zostało śladów działalności SB czyliśmy przez wizjer ubeka palącego papierosa. z drugiej połowy lat osiemdziesiątych. W doku- Wszyscy kolejno go widzieli, dopiero gospodarz mentach kierownictwa MSW daje się zauważyć uprzytomnił nam, że to świeci się guzik zepsu- to, że przykładano dużą wagę do walki z „Tygo- tej windy” – pisał jeden z redaktorów w setnym dnikiem”. W czasie jednej z odpraw kierownictwa numerze pisma96. Zdarzały się fałszywe alarmy, MSW 23 czerwca 1986 r. Czesław Kiszczak wśród kiedy zaczynano pospiesznie ukrywać bądź nisz- najpilniejszych zadań swojego resortu wymienił czyć materiały redakcyjne, obawiając się wkrocze- zlikwidowanie „Tygodnika”99. Pamiętać należy, że nia milicji lub SB97. Ciągłe napięcie powodowało działo się to niedługo po zatrzymaniu związanego nerwowość i przewrażliwienie na punkcie zasad z pismem Zbigniewa Bujaka. W styczniu 1988 r. konspiracji. Było to zapewne zjawisko charakte- natomiast utworzono specjalną grupę operacyjną, rystyczne dla konspirujących nie tylko w Polsce której zadaniem miało być rozpracowanie NOW-ej i nie tylko w tamtych czasach. i właśnie „Tygodnika”. Nadzór nad działaniami Czy obawy przed SB miały podstawy? Czy po- grupy miał sprawować zastępca dyrektora Depar- licja dużo wiedziała o funkcjonowaniu „Tygodni- tamentu III MSW Wacław Król100. Stworzenie spe- ka”? W odpowiedzi na te pytania mogłyby pomóc cjalnej grupy do walki z „Tygodnikiem” świadczy materiały SB ze sprawy operacyjnego rozpracowa- o uznaniu jego pozycji (charakterystyczne, że nia „Redakcja”, jednak najprawdopodobniej się obok największego pisma chciano zwalczać naj- nie zachowały. O poszczególnych wpadkach dru- większe wydawnictwo książkowe). Trudno jedno- ku i kolportażu „Tygodnika Mazowsze” informu- znacznie interpretować, co mówi nam to o wiedzy ją suche notatki w tzw. informacjach dziennych służb o jego redakcji. Z jednej strony mogło ozna- Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Z dwóch prac czać brak sukcesów w rozpracowywaniu pisma, dyplomowych funkcjonariuszy SB napisanych z drugiej – chęć wzmożenia działań w momencie w Wyższej Szkole Oficerskiej w Legionowie (do- pojawienia się szansy na jego likwidację. tyczą głównie pierwszej połowy lat osiemdzie- W historii „Tygodnika” doszło do jednej wpadki siątych) wynika, że działania w ramach sprawy redakcyjnej – 10 października 1988 r. Jak wynika

95 Jak się robiło pismo podziemne...; relacja Krzysztofa Leskiego. 96 (Fel.) [P. Pacewicz], Zwierzenia redaktora TM-u, „Tygodnik Mazowsze”, 4 X 1984, nr 100. 97 Wypowiedź Joanny Szczęsnej [w:] Dzięki którym powstaliśmy..., s. 65. 98 Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej (AIPN), 001708/1835, K. Kasprowicz, Koncepcje propagandowe „Tygodnika Mazowsze” od 13 XII 1981 do grudnia 1982 r., WSO, 1984, k. 45–55; AIPN, 01708/3721, O. Marciniak, Neutralizacja propagandowej działalności redakcji „Tygodnika Mazowsze” w latach 1982–1986, WSO, 1989, s. 48–54. 99 AIPN, 1593/24, Sprawozdanie z narady kierownictwa MSW, 23 VI 1986, k. 25. 100 AIPN, 296/34, t. 1, Zarządzenie nr 01/88 dyrektora Departamentu III MSW płk. Krzysztofa Majchrowskiego, 21 I 1988, k. 386–387.

80 Wolność i Solidarność | nr 3 „TYGODNIK MAZOWSZE” z zachowanych dokumentów, grupa operacyjna był Janusz Górski, brat drukarza NOW-ej Andrzeja Departamentu III MSW uzyskała informację, że Górskiego105. Dotyczy ono spotkania Bąkowskiego Joanna Szczęsna, Helena Łuczywo i Ludwika z Andrzejem Górskim, na którym – czytamy w do- Wujec „stanowią skład redakcyjny nielegalnego niesieniu – rozmawiali m.in. o Joannie Szczęsnej, tygodnika »Mazowsze« oraz zajmują się organi- komentując jej aresztowanie jako „wielką stratę zowaniem druku i kolportażem tego tygodnika”. dla »Tygodnika«”106. Informacja nie była precyzyjna, ale oddawała to, Wiele wskazuje na to, że SB nie potrafiła takich co najistotniejsze: kluczową rolę głównych redak- sygnałów wykorzystać – zapewne z powodu zbyt torek pisma. Z dokumentu wynika, że planowano słabego przepływu informacji między jej struktu- podjęcie dalszych działań z udziałem zwiększonej rami. Nie można wykluczyć, że odrębne działania liczby funkcjonariuszy101. W tym czasie redakcja związane z kręgiem „Tygodnika” prowadziło np. rozluźniła konspiracyjne zasady – zorganizowano Biuro Studiów, w którym koncentrowała się wie- spotkanie u należącego do redakcji Tomasza Bur- dza o priorytetowych rozpracowaniach. Dla policji skiego102. W dokumentach znajdujemy informację priorytetem było zapewne zatrzymanie Zbigniewa o zarekwirowanych wówczas przez SB pieniądzach Bujaka, a nie związanych z nim osób, takich jak i sprzęcie komputerowym (już wtedy wykorzysty- redaktorki „Tygodnika Mazowsze”. wanym w podziemnym ruchu wydawniczym) oraz listę redaktorów „Tygodnika”. Funkcjonariuszom W stronę kompromisu udało się również przejąć archiwum pisma, w któ- rym znajdowało się po kilka egzemplarzy wszyst- W drugiej połowie lat osiemdziesiątych – zwłasz- kich numerów103. Czy wpadka świadczy o tym, że cza po amnestii z lipca 1986 r. – na łamy pisma w drugiej połowie 1988 r. SB dysponowała dużą powróciły debaty programowe. Da się z nich od- wiedzą na temat redakcji „Tygodnika”? Możli- czytać linię „Tygodnika Mazowsze”. Trudno zresz- we. Funkcjonariuszom ułatwiała pracę sytuacja, tą odseparować stanowisko redakcji od polityki w której znaczna część podziemnych inicjatyw przywódców Solidarności, wypowiadających się na zaczynała prowadzić działalność półjawną. Redak- łamach pisma. Redakcja „Tygodnika” i przywódcy torzy sami przyznają, że wobec politycznej libera- związku mówili jeśli nie jednym, to na pewno zbli- lizacji konspiracja zeszła na drugi plan104. żonym głosem. Pismo opowiadało się za prowadze- Do Służby Bezpieczeństwa już wcześniej docie- niem przez Solidarność działalności związkowej, rały sygnały na temat składu redakcji „Tygodnika a nie stricte politycznej. Szansę na odzyskanie Mazowsze”. W aktach inwigilowanego Pawła Bą- miejsca na legalnej scenie publicznej widziano kowskiego znajduje się doniesienie tajnego współ- w odtwarzaniu jawnych struktur związku, pisano pracownika SB o pseudonimie „Kaktus”, którym o perspektywie kompromisu z władzami PRL.

101 AIPN, 11326/922, Plan częściowej realizacji w sprawie operacyjnego rozpracowania „Redakcja”, 6 X 1988, k. 9–10. 102 Relacja Ludwiki Wujec. 103 AIPN, 01326/919, Załącznik do informacji dziennej MSW dotyczący przeprowadzonych działań operacyjno-śledczych w stosunku do redakcji nielegalnego czasopisma „Tygodnik Mazowsze”, 11 X 1988, k. 15-17. 104 Jak się robiło pismo podziemne… 105 C. Kuta, Niezalezny ruch wydawniczy 1980–1989 [w:] NSZZ „Solidarność” 1980–1989, t. 2, red. Ł. Kamiński, G. Waligóra, War- szawa 2010, s. 311–313. 106 AIPN, 01228/132, t. 5, Informacja operacyjna opracowana na podstawie słów tajnego współpracownika „Kaktusa”, 12 VII 1982, k. 101.

81 JAN OLASZEK

Jak zauważył Andrzej Friszke, „Tygodnik Ma- Przewodniczącym Rady Państwa PRL. Sceptycznie zowsze” należał do sił wyznaczających drogę do podchodzono też do referendum zorganizowanego porozumienia z władzą107. Jednym z pierwszych przez władze w 1987 r., uważając, że ma ono je- politycznych sygnałów o możliwości nowego po- dynie znaczenie propagandowe. Reakcja władz na rozumienia społecznego był głośny tekst Jana strajki w kwietniu i maju 1988 r. świadczyła o nie- Lityńskiego opublikowany we wrześniu 1986 r.108 reformowalności ekipy Jaruzelskiego. „Jej myśle- Wtórował mu Bronisław Geremek, proponując nie obraca się w kategoriach stanu wojennego. Nie stworzenie sytuacji, w której „negocjować się jest zdolna zrozumieć, że podstawowym zadaniem będzie działaniami, faktami dokonanymi. Pod- rządu w Polsce nie może być walka z Solidarno- kreślam, negocjować – a nie przyciskać do muru ścią, lecz odpowiedź na realne zagrożenia, przed i okopywać się we wzajemnej niechęci” – pisał109. jakimi stoi cały kraj. Jest to groźny przypadek po- Podobnie jak inni twórcy prasy podziemnej, litycznej ślepoty” – pisał Lityński112. publicyści „Tygodnika” nieufnie pochodzili do „Tygodnik” publikował w latach 1987–1989 pierestrojki podjętej przez Michaiła Gorbaczowa. wiele wypowiedzi Lecha Wałęsy, Zbigniewa Buja- Zdawano sobie sprawę, że jego celem nie jest ka, Jacka Kuronia, Bronisława Geremka, Tadeusza zmiana systemu, lecz jego modernizacja i w efek- Mazowieckiego torujących drogę do kompromisu cie wzmocnienie. Jacek Kuroń pisał, że koncepcja Solidarności z rządem. Trudno było w nim nato- przywódcy KPZR opiera się na „ocaleniu komuni- miast znaleźć opinie działaczy nastawionych ne- zmu poprzez jego racjonalizację”110. Zauważano gatywnie do pertraktowania z władzą – Andrzeja jednak, że są to zmiany bez precedensu, stano- Gwiazdy czy liderów innych organizacji: Kornela wiące szansę dla narodów innych państw bloku, Morawieckiego z Solidarności Walczącej, Leszka choć wskazywano na ich zbytnią powolność. Ja- Moczulskiego z Konfederacji Polski Niepodległej. cek Kalabiński zwracał uwagę w lipcu 1988 r., że Nie było to nowością – głosy osób o poglądach „zwycięstwo sił głasnosti może okazać się jeszcze skrajnie odmiennych od linii pisma trudno było pozorne, a pierestrojka specjalnie się nie umocni- znaleźć na jego łamach również we wcześniejszym ła”. Jednocześnie doceniał takie zmiany jak jawna okresie – ale zaczęło mieć znaczenie w ostatnich dyskusja wewnątrz partii111. Podobnych głosów latach dekady, kiedy różnice między różnymi nur- w piśmie publikowano więcej. Nie były entuzja- tami opozycji się zaostrzyły. Toteż „Tygodnikowi” styczne, ale też nie tak nieufne wobec pierestrojki zarzucano zbyt małą rozpiętość prezentowanych jak w prasie bardziej radykalnej opozycji. stanowisk113. Redakcja nie chciała lansować po- Widząc szansę na zmiany w Polsce po liberali- glądów sprzecznych z polityką liderów związku, zacji w ZSRR, autorzy „Tygodnika” tym bardziej którą aprobowała. Tłumaczyła to Helena Łuczy- krytycznie podchodzili do polityki gen. Jaruzel- wo: „Myśmy się znajdowali cały czas w głównym skiego, który wprowadzał jedynie pozory demo- nurcie Solidarności związanym z Lechem Wałę- kratyzacji. Mieli negatywny stosunek do utworzo- są, z Krajową Komisją Wykonawczą, w tym nur- nej w grudniu 1986 r. Rady Konsultacyjnej przy cie, który cały czas uważał, że porozumienie jest

107 Jak się robiło pismo podziemne... 108 J. Lityński, W nowym układzie politycznym, „Tygodnik Mazowsze”, 22 IX 1986, nr 181. 109 Realizm anno domini 1986. Rozmowa z Bronisławem Geremkiem, „Tygodnik Mazowsze”, 8 X 1986, nr 183. 110 J. Kuroń, Krajobraz po bitwie, „Tygodnik Mazowsze”, 2 IX 1987, nr 219. 111 J. Kalabiński, Konferencja, „Tygodnik Mazowsze”, 6 VII 1988, nr 257, 112 J. Lityński, Szanse na wyjście z pata, „Tygodnik Mazowsze”, 18 V 1988, nr 251. 113 Gazeta czy organ..., s. 160.

82 Wolność i Solidarność | nr 3 „TYGODNIK MAZOWSZE” możliwe i który – jak się okazało – miał rację. Ja Przy Okrągłym Stole osobiście, a myślę, że koledzy też, jestem zdecy- dowanym wrogiem rewolucji”114. Większość publicystów i redaktorów „Tygodnika” Krytykowano osoby uznawane za opozycyjnych w rozmowach Okrągłego Stołu widziała szansę na radykałów, reprezentujące Grupę Roboczą Komisji demokratyzację systemu. Helena Łuczywo brała Krajowe NSZZ Solidarność czy Solidarność Walczą- nawet udział w negocjacjach w podzespołach jako cą. Jacek Kuroń w lutym 1988 r. pisał: „Co bar- reprezentant prasy związkowej. Piotr Pacewicz dziej radykalni, nieprzejednani fundamentaliści w 1989 r. pełnił funkcję sekretarza Bronisława Ge- sądzą, że wybuch doprowadzi wręcz do upadku ko- remka, jednego z architektów procesu negocjacji munistów. Sfrustrowani swoją niemożnością, nie z władzami PRL. „Tygodnik” relacjonował przebieg dostrzegają sukcesów, które odnieśli, a zdają sobie negocjacji z dużą ostrożnością, ale i z dużą na- sprawę z dramatycznego położenia kraju. Szcze- dzieją. Popierając kompromis z komunistami, re- gólnie dotyczy to najmłodszych – z niecierpliwo- dakcja starała się przełamywać sielankowy obraz ścią, wrażliwością i odwagą właściwą swemu wie- współpracy negocjatorów obu stron, pokazując, że kowi chcą wszystko załatwić tu i teraz, w jednej podjęcie rozmów nie oznacza wyparcia się opozy- zadymie, do której prą w miarę sił i możliwości”115. cyjnej tożsamości. Głosy niezgodne z kompromisową linią pisma Doceniano fakt, że przywódcy PZPR zdecydo- pojawiały się czasem w listach od czytelników. wali się na rozmowy z Solidarnością wbrew swo- W sierpniu 1988 r. jeden z nich polemizował jemu aparatowi. Podjęcie przez nich takiego ry- z Bronisławem Geremkiem postulującym ostroż- zyka sprawiało, że dążenie władz do kompromisu ność w kontaktach z władzą. „Ja sądzę, że lepiej redakcja skłonna była oceniać jako wiarygodne. byłoby, żeby ta władza wiedziała, żeby słyszała Godzono się również z ceną tego kompromisu. kilka razy dziennie, że jest władzą uzurpatorską, Składały się na nią konsekwencje społeczne ewen- obcym namiestnictwem i jej los prędzej czy póź- tualnych reform oraz koszty polityczne. Te drugie niej będzie taki, jak każdej władzy okupacyjnej tak komentowano w styczniu 1989 r.: „Ceną za w Polsce. [...] Ta władza niczego nam nie da. Tyle legalizację Solidarności będzie udział w niede- będziemy mieli, ile sobie wywojujemy”116. mokratycznych wyborach do Sejmu. Oznacza to Wśród ludzi postrzegających podjęcie nego- legitymizację władzy komunistów za pomocą mo- cjacji z władzami jako zdradę „Tygodnik” budził ralnego autorytetu Solidarności”. Podkreślano, że niechęć. Andrzej Friszke wspominał zdarzenie ta sytuacja nie może być trwała – ma być jedno- z 1989 r.: „Poszedłem na uniwersytet kupić »TM«. razowa, na czas trudnego etapu przejściowego118. Gdy poprosiłem o »Tygodnik«, chłopak sprzedają- Wówczas po raz pierwszy na łamach najbardziej cy bibułę powiedział fanatycznym głosem: »Jak ja miarodajnego pisma podziemia tak jasno wyłożo- ich nienawidzę!«”117. no filozofię porozumienia119.

114 Jak się robiło pismo podziemne... 115 J. Kuroń, Przed tym, co może się zdarzyć, „Tygodnik Mazowsze”, 24 II 1988, nr 240. 116 Listy do redakcji, „Tygodnik Mazowsze”, 20 VII 1988, nr 258. 117 Jak się robiło pismo podziemne... 118 W przededniu kompromisu, „Tygodnik Mazowsze”, 25 I 1989, nr 279. 119 J. Skórzyński, Rewolucja Okrągłego Stołu, Kraków 2009, s. 248.

83 JAN OLASZEK

Poparte przez pismo negocjacje były począt- władz mazowieckiej Solidarności – pismo „CDN kiem końca „Tygodnika”. Jedno z postanowień – Głos Wolnego Robotnika”. Poczytny „Przegląd Okrągłego Stołu zapowiadało utworzenie nieza- Wiadomości Agencyjnych” wychodzący od jesie- leżnego dziennika opozycji. W ten sposób powsta- ni 1984 r. wyróżniał się nowoczesną, ilustrowaną ła „Gazeta Wyborcza”, której naczelnym został szatą graficzną oraz zróżnicowaną publicystyką, Adam Michnik. Zaproponował on współpracę poruszał tematy również zupełnie niezwiązane przede wszystkim zespołowi „Tygodnika”. Duża z sytuacją w PRL i bloku sowieckim. Ważne pisma część dziennikarzy przyjęła tę propozycję. W os- informacyjne ukazywały się w innych miastach tatnim numerze, z 12 kwietnia 1989 r., wydru- – we Wrocławiu „Z Dnia na Dzień”, w Krakowie kowano oświadczenie redakcji: „Po 7 latach za- „Hutnik”, w Poznaniu „Obserwator Wielkopolski”. wieszany działalność »Tygodnika Mazowsze«. Na- Wszystkie osiągnęły popularność w swoich regio- szemu zespołowi zaoferowano pracę w »Gazecie nach, a niektóre z nich (zwłaszcza „Tygodnik Wo- Wyborczej«, a potem jeżeli powstanie – w dzien- jenny” i „PWA”) kolportowano w wielu miastach. niku, w pierwszej od ponad 40 lat legalnej gazecie Pozycja „Tygodnika Mazowsze” była jednak szcze- opozycyjnej w Polsce. Przy całym naszym przywią- gólna. Zyskał on dużą popularność. Pismo uznawa- zaniu do »Tygodnika Mazowsze« i wszystkiego co no za najbardziej reprezentatywny głos głównego się z nim wiąże, propozycję tę uznajemy za szan- nurtu opozycji i jej przywódców. Zbierając relacje sę, której nie wolno nam odrzucać. [...] W takiej działaczy podziemia z różnych struktur i miast, chwili uciekanie przed ryzykiem oznaczałoby re- często można usłyszeć, że oprócz miejscowych ty- zygnację z nowych szerszych możliwości działania tułów podziemnych czytano u nich „Tygodnik”. na rzecz tych ideałów, o które walczymy od lat Jego druk i kolportaż prowadziły również niezwią- – ideałów Solidarności”120. W ten sposób zakoń- zane z pismem struktury. „Nie sposób powiedzieć, czyła się siedmioletnia historia najpopularniejsze- gdzie ten »Tygodnik« się kończy. Nawet firmy, dla go pisma podziemnego. Dalsze losy jego twórców których »Tygodnik Mazowsze« to tylko część pro- składają się na inną opowieść. dukcji, mówią »my z Tygodnika«” – opowiadał je- den z twórców jego poligrafii121. Wydawanie tego * * * tytułu podnosiło rangę podziemnego wydawcy. Rolę „Tygodnika” uznawała chyba większość Na czym polegała wyjątkowość „Tygodnika”? Czy środowisk opozycyjnych, w tym nawet część grup nie jest ona tylko środowiskową legendą? Pozor- wyznających odmienne poglądy. Andrzej Urbański nie pismo nie różniło się wiele od innych. Istniało z pisma „Wola”, krytyczny wobec władz regionu, kilka ważnych tytułów podziemnych o podobnym wspomina, że jego redakcja w pełni akceptowała profilu, cieszących się popularnością. Choćby pi- pozycję „Tygodnika Mazowsze” jako pisma regio- sma, których pierwsze numery pojawiły się nieco nu, a struktury związane z „Wolą” drukowały „Ty- wcześniej – warszawskie „Wiadomości”, „Tygodnik godnik”122. Wywodzący się z tego samego środo- Wojenny”, „Wola”, „KOS”. Silną pozycję miał or- wiska Maciej Zalewski opisywał swój stosunek do gan Międzyzakładowego Robotniczego Komitetu „Tygodnika”: „Wiadomo było, że ta gazeta określa Solidarności, opozycyjnie nastawionego wobec jakby wszystko, mainstream polityki związku.

120 „Tygodnik Mazowsze”, 12 IV 1989, nr 290. 121 W. Bereś, K. Burnetko, Tylko nie o polityce..., s. 99. 122 Relacja Andrzeja Urbańskiego, 2011, złożona Janowi Olaszkowi.

84 Wolność i Solidarność | nr 3 „TYGODNIK MAZOWSZE”

Mieli zresztą najlepsze serwisy, to trzeba im od- Prasy; we francuskim senacie odebrał ją paryski dać; serwis z całego kraju i »ogłoszenia drobne« współpracownik redakcji Seweryn Blumsztajn. na szpalcie. To była centralna gazeta”123. Podobną Nie sposób przecenić symbolicznego i integra- ocenę sformułował Piotr Piętak, związany z bar- cyjnego znaczenia nie tylko „Tygodnika Mazow- dzo krytycznymi wobec „Tygodnika Mazowsze” sze”, ale całej prasy podziemnej. Sieć kolportażu „Wiadomościami”124. tworzyła fundament społeczeństwa podziemnego. Doceniano pismo za regularność ukazywania Pismo o tak dużym zasięgu wpływało na inte- się i wysoki poziom redakcyjny. Był on jednym growanie się ruchu opozycyjnego126. „Największe z najczęściej przywoływanych źródeł na łamach znaczenie ma fakt, że »Tygodnik Mazowsze« jest innych pism podziemnych125. Za granicą „Tygo- – mówiła w 1987 r. Zuzanna Toeplitz. – [...] Im dnik” uznawano za najbardziej miarodajne źró- dłużej »Tygodnik Mazowsze« wychodzi, tym robi dło informacji na temat opozycji. Wpłynęły na to się ważniejszy, bo zostaje jedną z niewielu rzeczy, dobre kontakty redakcji z działaczami krajowymi których można się realnie trzymać. Ostatnio by- i emigracyjnymi, ale też profesjonalizm i rzetel- łam świadkiem rozmowy ludzi, którzy widocznie ność redaktorów z pewnością miały swoje znacze- dowiedzieli się, że powstaje książka o »Tygodni- nie. W październiku 1988 r. „Tygodnik” otrzymał ku«. Ktoś powiedział: »Piszą sobie laurkę«, a drugi nagrodę francuskiej Fundacji na rzecz Wolności na to: »a nie zasłużyli?«”127.

123 Relacja Macieja Zalewskiego, 2011, złożona Janowi Olaszkowi. 124 Relacja Piotra Piętaka, 2004, złożona Andrzejowi Friszkemu i Pawłowi Sowińskiemu. 125 Włodzimierz Domagalski podaje wyliczenia, z których wynika, że najczęściej przywoływanym na łamach „Biuletynu Łódzkiego” pismem podziemnym był „Tygodnik Mazowsze” (W. Domagalski, „Biuletyn Łódzki”, Łódź 2006, s. 88). 126 A. Friszke, Regionalny Komitet Wykonawczy..., s. 449. 127 W. Bereś, K. Burnetko, Tylko nie o polityce..., s. 124.

85 PAWEŁ SOWIŃSKI

STUDIA BALLADA O PODZIEMNYCH KOLPORTERACH

PAWEŁ SOWIŃSKI Wrocław, rok 1983. Piotr jest kolporterem, jedzie na Kościuszki, by zapłacić Maćkowi za towar. Kierowca to starszy mężczyzna z wileńskim akcentem, na taksometrze dr, absolwent historii obrazek: Matka Boska Ostrobramska, obok orzełek i napis wyryty solidarnościowym na Uniwersytecie Warszawskim, krojem czcionki. W zasadzie rozumieją się bez słów. Przy wysiadaniu Piotr daje tak- pracownik Instytutu Studiów sówkarzowi najnowszy numer „Z Dnia na Dzień”. „Do zobaczenia w wolnej w Pol- Politycznych PAN. Publikował na 1 temat obchodów 1 Maja, sce” – rzuca na pożegnanie i znika . Niepozorna gazetka podana z ręki do ręki na historii turystyki w PRL śródmiejskiej ulicy, zapewne nikt z przechodniów tego nie zauważył. Drobny epizod oraz opozycji demokratycznej. w życiu dużego miasta. Członek redakcji wydawnictwa Publikacje podziemnej Solidarności nie angażowały większości społeczeństwa. Opozycja w PRL. Słownik Ono zazwyczaj zajęte jest bardziej przyziemnymi sprawami. Ale Piotr i jemu podobni biograficzny 1956–89. Właśnie ukazała się jego praca Zakazana śmiałkowie nie brali się ze społecznej próżni. Reprezentowali tych, którzy tęsknili do książka. Uczestnicy drugiego porządku sprzed 13 grudnia 1981 r. obiegu 1977–1989. Pokonywanie przestrzeni

Cała sztuka polegała na tym, by być jednym z wielu. W przeciwieństwie do drukarzy kolporterzy nie schodzili do kryjówek, pracowali wśród ludzi. Dzięki aktom Służby Bezpieczeństwa możemy czasem zajrzeć do ich kalendarzy z tamtego czasu, pełnych nazwisk, czasem pseudonimów, i określić krąg ich znajomych, potencjalnych odbior- ców2. Musieli szybko obracać towarem, a to wymagało ciągłych spotkań, dużego to- warzystwa, biegania. „Trzeba umieć wyczuć sytuację” – radził jeden z nich. – Działać

1 P. Kminkiewicz, Dzień spekulanta, „Replika” 1984, nr 22, s. 11. 2 Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej (AIPN), 0247/996, Sprawa kryptonim „Kurier” przeciwko Pio- trowi Mitznerowi, Iwonie Libusze, Agnieszce Kaczorowskiej i Katarzynie Madoń, k. 15–20; AIPN, mf 2/10243/3, Sprawa kryptonim „ABE” przeciwko Annie Baniewicz, Maciejowi Łukasiewiczowi i Andrzejowi Karczewskiemu, k. 114–115. W przypadku osób, u których zainstalowano podsłuch telefoniczny, czasami zachowały się wykazy połączeń; zob. AIPN, 0258/462, t. 1, Sprawa kryptonim „Zegarek” przeciwko Pio- trowi Szwajcerowi, Analiza informacji z podsłuchu w mieszkaniu Piotra Szwajcera z okresu 1980–1981, 20 IX 1984, k. 164–169; AIPN, 0222/599, t. 2, Sprawa kryptonim „Kaseta” przeciwko Janinie Jankowskiej, Marynie Miklaszewskiej, Witoldowi Sielewiczowi i in., k. 87–101.

86 Wolność i Solidarność | nr 3 BALLADA O PODZIEMNYCH KOLPORTERACH ostrożnie, ale z zimną krwią. Nie płoszyć klientów hutnika, którego nazwiska nie mógł się nauczyć. nonszalancją, ale również zanadto się nie bać. Nie Nazywał go Maciejem. Maciej dzwonił do jego biura uciekać za wcześnie, nie panikować3. By ukryć to- i pijanym głosem sławił prezydenta Reagana oraz war, używali różnych forteli. Na nietypowy sposób prosił Kaufmana, by przekazał do Białego Domu wpadł drobny kolporter z Bydgoszczy: przywiązy- pozdrowienia od całego polskiego narodu. Dla wał bibułę sznurkiem do ramienia, następnie na- Kaufmana był to znak, że mają się spotkać za dwa kładał płaszcz i jego towar w chłodne, deszczowe dni w umówionym punkcie na warszawskim osie- dni stawał się niewidoczny4. dlu mieszkaniowym. Maciej przyjeżdżał z rekla- „Po mieście porusza się jedynie taksówkami lub mówką nielegalnych publikacji. Przedstawiał się samochodami swych znajomych. Rzadko używa jako zawodowy kolporter (to słówko skojarzyło się dzień po dniu tych samych samochodów. Aktual- Kaufmanowi z Cole Porterem, twórcą broadwayow- nie znamy 6 samochodów, których używa [Piotr] skich musicali, i szybko je zapamiętał). „Dochody, Szwajcer do przewożenia literatury” – notowali które uzyskuję ze sprzedaży bibuły, są mniej wię- funkcjonariusze SB5. W czerwcu 1982 r. uciekający cej takie same, jak gdybym pracował w hucie” – przed policją Paweł Bąkowski wyskoczył z rusza- tłumaczył kolporter. Jedną z pierwszych pozycji, jącego pociągu na stacji Warszawa Stadion – wraz którą Kaufman kupił, był Mały konspirator7. z torbą poezji Tomasza Jastruna Na skrzyżowaniu Duże skupiska ludzi, zagęszczenie bloków, Azji i Europy. Nie miał czasu do stracenia. Pobiegł „mrówkowce”, biurowce ze swoimi zakamarka- nad pobliską Wisłę, przedzierał się przez zarośla. mi, sklepy, taksówki, dworce, kościoły, kawiar- Zostawił torbę w krzakach. Wrócił po książki na- nie, przystanki, autobusy sprzyjały kolportażo- stępnego dnia6. Gdy człowieka obserwuje policja, wi w miastach. W miejskiej dżungli udawało się warto w życiu cały czas coś zmieniać. Zdarzało się, szybko przemieszczać i pozostać niezauważonym. że doświadczeni kolporterzy zmieniali miejsce za- Mniejsze szanse były w małych ośrodkach. Dużo mieszkania, reorganizowali siatkę kolportażu. Na jednak – jak zawsze – zależało od samych ludzi. jakiś czas przerywali działalność, potem ją wzna- Kanał przerzutu publikacji mogła stworzyć nawet wiali. W ten sposób stawali się trudniejsi do roz- jedna osoba, tak jak pan Wacek, kierowca żuka, szyfrowania. zaopatrzeniowiec, który trzy razy w tygodniu ob- Czasami prosili o podanie hasła, nazwiska jeżdżał służbowo miejscowości pod Wrocławiem. wspólnego znajomego lub zastukanie do drzwi W mieście brał od znajomego kolportera znaczki, wcześniej umówionym szyfrem. Dziennikarz Mi- kalendarze, trochę gazetek i kilka książek. Sprze- chael Kaufman, w latach osiemdziesiątych war- dawał w mniejszych osadach, czasem zresztą za szawski korespondent „New York Timesa”, zacho- większe pieniądze – jako że w terenie publikacje wał w pamięci postać sprytnego kolportera, byłego opozycji były rzadkością i rozchodziły się w mig8.

3 Jak leci? Rozmowa z szeregowym kolporterem, „Baza” 1985, nr 6, s. 24. 4 Lewy papier, farba własnej roboty. Z Kamilą Churską, Krzysztofem Osińskim i Markiem Szymaniakiem rozmawia Sandra Fedorowicz, „Gazeta Wyborcza” [strony lokalne, Bydgoszcz], 13 III 2009, s. 8. 5 AIPN, 0258/462, t. 1, Sprawa kryptonim „Zegarek” przeciwko Piotrowi Szwajcerowi, Notatka ppor. Waldemara Michalika, kierow- nika Sekcji II Wydziału III KS MO, 18 VII 1980, k. 96. 6 P. Bąkowski, Najdłuższy dzień drukarni NOWEJ, „Nowy Dziennik” [Nowy Jork], 9 IX 2007, s. 5. Zob. też J. Błażejowska, Gdzie jest „Bączek”?, „Gazeta Polska” 2008, nr 45, s. 28. 7 M.T. Kaufman, Mad Dreams, Saving Graces. Poland: A Nation in Conspiracy, New York 1989, s. 44–45; idem, Knock at the Door May Be a Solidarity Salesman, „New York Times”, 7 II 1985. Mały konspirator to podziemny bestseller, napisany przez Czesława Bielec- kiego, Jana Krzysztofa Kelusa i Urszulę Sikorską (bez nazwisk na okładce), wydany przez CDN w 1983 r. 8 P. Kminkiewicz, Dzień spekulanta..., s. 8.

87 PAWEŁ SOWIŃSKI

Mniejsze rynki zbytu bywały bardziej chłon- taż Wielkopolski Południowej różnicował się na ne niż np. nasycona bibułą Warszawa. Kolpor- mniejsze i większe punkty. Charakterystyczne taż promieniował więc z większych ośrodków do „skrzynki” kolportażowe znajdowały się w Kaliszu mniejszych. Bogdan Fydryszewski z Bazy Sprzętu w zakładzie zegarmistrzowskim oraz w krużgan- i Transportu Elbląskiego Kombinatu Budowlanego kach kościoła franciszkanów11. kierował na co dzień dźwigiem samobieżnym, czyli Wydawnictwa opozycji w Kłodawie we wschod- żurawiem zamontowanym na podwoziu ciężarów- niej Wielkopolsce krążyły w gronie około 160 od- ki. W stanie wojennym dostawał hurtowe ilości bi- biorców – ustaliła Ewa Kapyszewska12. Podejmowa- buły od kolegów z elbląskiej Solidarności, z bazy no nawet próby rozprowadzania ich w miejscach budowlanych rozwoził ją swoim żurawiem po ca- pracy. Czesław Gajewski przynosił je w kance na łym województwie (Braniewo, Pasłęk, Kwidzyn, mleko na teren kopalni soli (wcześniej chował na Malbork, Nowy Dwór Gdański, Susz, Prabuty)9. Do- swojej posesji, w inspektach, pod obornikiem). Do bry system kolportażu funkcjonował na Dolnym Kłodawy bibuła docierała z Warszawy co dwa tygo- Śląsku, nieźle zurbanizowanym, pokrytym siecią dnie za sprawą pewnego studenta. Małe miastecz- dróg i miasteczek. Napotykamy tam pisemka lo- ka w wyniku umasowienia kształcenia wysyłały kalne – w zagłębiu miedziowym (Lubin), w Brze- na studia młodzież znacznie częściej niż dawniej. gu, Kluczborku. Również gazetka „Echa Terenu” Do pobliskiego Turku bibuła przybywała również – pismo podwrocławskich miasteczek – należało dzięki studentom; punktem przerzutowym był do tego typu publikacji, dzięki którym bibuła roz- karmnik dla ptaków w ogrodzie Jerzego Żurawiec- przestrzeniała się coraz dalej10. kiego, a także Biblioteka Miejska. To przykład, nie Grażyna Schlender zrekonstruowała system kol- jedyny, jak sprytnie wykorzystać oficjalne sieci portażu w Wielkopolsce Południowej. Jej wnikli- czytelnicze. Dyrektor Anna Musialska dystrybu- we badania ujawniają, że w latach osiemdziesią- owała publikacje opozycji – zmieszane z państwo- tych mimo dużego nacisku władz toczyło się tam wymi – wśród zaufanych bywalców swojej książ- życie podziemne. W stanie wojennym do Kalisza nicy13. docierały książki z Lublina, Poznania, Warszawy, Kolportaż nie był więc jedynie folklorem wiel- Wrocławia, Krakowa – przywożone w walizkach komiejskiej inteligencji. W stanie wojennym do koleją lub taksówkami. Zajmowała się tym np. Zakopanego zaczęły przychodzić wydawnictwa miejscowa młodzież, często podróżująca na uczel- z Krakowa, Wrocławia, Warszawy, Lublina, Rze- nie w Poznaniu i we Wrocławiu. Pomagali również szowa, a nawet z Gdańska. Przywoził je pociągiem kolejarze. Do Ostrowa (nieopodal Koła) literaturę Zdzisław Cichocki i zostawiał w willi Bałamutka przywozili maszyniści i konduktorzy z kilku miast u Marii Gąsienicowej, niedaleko stacji. Parę razy Polski. To miasteczko zawdzięczało napływ lite- nocnym pociągiem (kuszetką) wybierał się w taką ratury podziemnej swojemu położeniu na szlaku podróż Andrzej Górski, drukarz NOW-ej, m.in. kolejowym. Tak jak w dużych ośrodkach kolpor- z esejami Adama Michnika Niezłomny z Londynu.

9 Andrzej Kapuściński, biogram Bogdana Fydryszewskiego, www.encyklopedia-solidarnosci.pl. Więcej na temat kolportażu w tym regionie zob. K. Nawrocki, NSZZ „Solidarność” Region Elbląski [w:] NSZZ „Solidarność 1980–1989, t. 3, red. Ł. Kamiński, G. Waligóra, Warszawa 2010, s. 629–670. 10 Z zakładów. Gazetki zakładowe, „Z Dnia na Dzień” 1988, nr 469, s. 4. Więcej o prasie dolnośląskiej zob. Ł. Kamiński, NSZZ „Soli- darność” Region Dolny Śląsk [w:] NSZZ „Solidarność” 1980–1989, t. 6..., s. 317–465. 11 G. Schlender, NSZZ „Solidarność” w województwie kaliskim w latach 1980–1990, Kalisz 2006, s. 203–219; eadem, „Solidarność” Wielkopolski Południowej 1980–2000. Zarys dziejów, Kalisz 2001, s. 156–170. 12 E. Kapyszewska, „Solidarność” w Kłodawie 1980–1989, Konin 2010, s. 155–163. 13 I. Fret, NSZZ „Solidarność” w Turku w latach 1980–1990 (na przykładzie wybranych zakładów pracy), Turek 2000, s. 133–135.

88 Wolność i Solidarność | nr 3 BALLADA O PODZIEMNYCH KOLPORTERACH

Kanał zorganizowała Alicja Szot, doświadczona Grójca, członek Solidarności Wiejskiej i kolporter działaczka z podwarszawskiego Ursusa. W stanie warszawskich wydawnictw wśród rolników, wspo- wojennym pracowała w jednej z instytucji kolejo- mina, że w jego środowisku stale czytano bibułę. wych, miała darmowe bilety, wypuszczała się więc Takich ludzi nazywano wówczas badylarzami. Mie- co miesiąc na koszt państwa do Krakowa i Zako- li nieźle prosperujące gospodarstwa, stanowili bo- panego z bibułą. Gdy podróżowała z Górskim, dla gatszą część ówczesnego chłopstwa. Z Warszawą bezpieczeństwa udawali parę turystów. Wycho- łączyły ich interesy. Kolega Raka, Piotr Stelmasiń- dzili z dworca, dzwonili z budki telefonicznej, po ski, też sadownik, jeździł regularnie sprzedawać czym przyjeżdżali górale i odbierali bagaż14. owoce do miasta, na wieś natomiast przywoził Szczepan Rudka w monografii wrocławskiej pra- owoce zakazane. Miał dobre kontakty, dostawał sy bezdebitowej uchwycił wiele cech kolportażu, zawsze świeży towar. „Wymienialiśmy się, czytali- które przedstawiam tutaj na innych przykładach15. śmy, dyskutowaliśmy” – wspomina stan wojenny Największymi centrami kolportażu w miastach Rak. Dzięki zaprzyjaźnionym proboszczom książki pozostawały ośrodki akademickie – i wówczas, szły dalej – kanałami kościelnymi – do wielu wsi i dawniej źródła fermentu i nonkonformizmu. Stu- województwa radomskiego. Mimo rewizji w gospo- denci tworzą duże środowisko. To grupa ruchliwa, darstwie i wyciągania przez policję wydawnictw trudna do upilnowania, z racji wieku gotowa ukrytych w czajniku Rak nie poddał się, rozszerzał na wysiłek fizyczny, niebezpieczne akcje. Piotr kontakty kolportażowe17. i Zygmunt Koziccy przyjechali na studia z biesz- Nawet w dużych miastach dystrybucja odby- czadzkiego miasteczka, szybko nasiąknęli opo- wała się w oddaleniu od miejsca druku. Pomiędzy zycyjną atmosferą Katolickiego Uniwersytetu Lu- drukarnią a rozproszonym odbiorcą tworzyły się belskiego. W latach osiemdziesiątych kolporto- liczne połączenia kolportażowe. Policja próbowała wali publikacje „Spotkań” w Lublinie, wymieniali je przecinać metodami śledczymi, ale rozpracowa- się bibułą z Krakowem, Warszawą, Gdańskiem, nie ciągle zmieniających się tras było czasochłon- gdzie mieli znajomych z uczelni. Podróżowali ne, a czasem ograniczało się jedynie do hipotez pociągami, przewozili znaczne ilości książek, nosili operacyjnych. Główne tory kolportażu nakładały je na własnych plecach16. się na sieć dróg publicznych, którymi podróżowa- Pokonywanie przestrzeni stawało się łatwiej- li zmotoryzowani – a więc więksi – kolporterzy. sze dzięki istnieniu prywatnej wymiany handlo- Właśnie na drogach toczyła się ważna gra o utrzy- wej. System targowisk i obwoźnych sprzedawców, manie kanałów zaopatrzenia. Sieć milicyjnych nieraz o bardzo starym rodowodzie, nigdy nie zo- kontroli z pewnością ogrywała pewną rolę w walce stał w pełni zniszczony przez komunizm, a z cza- z siecią kolporterów. Zdarzały się dotkliwe wpadki. sem okazał się wręcz niezbędnym uzupełnieniem Przepadały nakłady18. Na miejsce szybko przyjeż- rynku państwowego. Witold Rak, sadownik spod dżała Służba Bezpieczeństwa i zazwyczaj próbo-

14 AIPN, 00/334/848, t. 2, Doniesienia Janusza Górskiego, tajnego współpracownika „Kaktusa”, 10 VII 1984, 5 i 6 II 1985, k. 104–105 i t. 3, k. 10–11; relacja Andrzeja Górskiego, 14 VII 2011, w zbiorach autora; wywiad Marii Bal z Alicją Szot, 14 XII 2007, www.fundacjakos.pl. 15 S. Rudka, Poza cenzurą. Wrocławska prasa bezdebitowa 1973–1989, Warszawa – Wrocław 2001. 16 Lublin – drogi do wolności. Spotkania, „Scriptores” 2011, nr 39, s. 79–92. 17 Jawnie i w podziemiu. Wspomnienia ludzi „Solidarności” regionu radomskiego (1980–1989), wstęp i oprac. K. Słowiński, Lublin 2010. 18 AIPN, 576/241, Zatrzymanie do kontroli drogowej samochodu kierowanego przez Bogusława Porowskiego z wydawnictwa Przed- świt, 1985; AIPN, 2041/114, Zatrzymanie przez pieszy patrol Krzysztofa Tołłoczki podczas przenoszenia bibuły z samochodu do budynku, 1983.

89 PAWEŁ SOWIŃSKI

wała rozszerzyć akcję o rewizję w domu, w gara- bo oświetlone ulice ówczesnych miast – z pleca- żu, na działce. Wykształcono jednak umiejętność kiem na stelażu, walizką, torbą, workiem. Wkłada- radzenia sobie z milicją: objeżdżano niebezpiecz- li prasę nawet do dziecięcych wózków, studzienek ne miejsca, dobierano odpowiednie pory dnia, kanalizacyjnych, dziupli w drzewach, wózkowni maskowano bibułę, wykorzystywano samochody w blokach, pod ławki w kościołach22. Pod ciężarem służbowe, także milicyjne i wojskowe19. bibuły przecierał się materiał, rwały się uchwyty. Relacjonuje Maria Ostrowska: Gdy zapadły ciem- Jeździli autobusami, pociągami, w ścisku, na sto- ności, pakuję trzy nesesery – kilkadziesiąt egzem- jąco. Czasami wędrowali po mieście z własnymi plarzy szkiców Tadeusza Nyczka o poetach poko- dziećmi, co było podyktowane życiową konieczno- lenia ’68 (Przedświt, 1985). Jedziemy na Sielecką ścią, a dodatkowo dawało dobry kamuflaż. Wybie- w Warszawie. Na Sobieskiego zatrzymuje nas pa- gi i uniki, schowane do torby książki, a tuż obok trol. Podchodzi żołnierz, „borowik” albo zomowiec, milicjanci patrolujący ulice23. nie pamiętam, w mundurze moro. Omiata wzro- „Lubiłem chodzić, gdy była burza, padał deszcz, kiem wnętrze taksówki, pochyla się do mnie, ca- bo oni [zomowcy] byli pochowani”24 – ujawniał łuje w rękę, salutuje, oddaje dowód i odchodzi. Ja kolporter z Wrocławia. „Gdy już jestem zupełnie w szoku, taksówkarz również20. Edward Jasiński wykończona, [...] biorę taksówkę” – opowiadała z wydawnictwa CDN: część bagażnika mieliśmy z kolei warszawska kolporterka25. Z mozołem wno- wypełnioną papierem zabranym z introligatorni. sili swoje kanciaste pakunki na piętra kamienic A tu nagle na drodze zasieki, patrol, oficer i dwóch i bloków mieszkaniowych. Musieli cały czas uwa- zomowców z bronią maszynową. Oficer przeszukuje żać na milicyjne patrole, a jednocześnie nie zwra- samochód, chwilę patrzy na ryzy papieru, potem cać na siebie uwagi. „Ponownie apelujemy o no- na nas, my jak sparaliżowani. Rozgląda się dooko- szenie dużych toreb i plecaków” – z tym hasłem ła. Salutuje nam i mówi: „jechać”21. W masowej zwracał się do społeczeństwa „Tygodnik Mazow- akcji przeciw podziemiu, która obejmowała głów- sze” w pierwszych numerach. Gdyby wszyscy wy- nie rzesze milicjantów z drogówki, zomowców, glądali jak kolporterzy, mniej publikacji wpadłoby ormowców, żołnierzy, nie wszyscy z nich okazy- w ręce policji, a nasi bohaterowie czuliby się bez- wali się lojalni i gorliwi. Kolportaż osiągnął swoje pieczniej. rozmiary także dzięki tym ludziom władzy, którzy przepuszczali samochody z podejrzanymi pakun- Sklepiki kolporterów kami. Mniejsi kolporterzy, zwerbowani przez więk- W każdy wtorek między 20 a 22 na trzecie piętro, szych, roznosili bibułę wśród swoich znajomych. do małego mieszkania przy ulicy Galamb w samym Mieli swoje trasy, „skrzynki”, wyznaczone pory centrum Budapesztu, wspinali się po schodach oraz znaki rozpoznawcze. Przemierzali szare, sła- entuzjaści zakazanych książek, a jesienią 1982 r.

19 Drugi obieg 1976–1989 [materiał edukacyjny dla szkół ponadpodstawowych], Warszawa 2008, s. 20. 20 Relacja Marii Ostrowskiej, www.przedswit.org. 21 M. Fałkowski, Biznes patriotyczny. Historia wydawnictwa CDN, Gdańsk – Warszawa 2011, s. 116. 22 W. Polak, Czas ludzi niepokornych. Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność” i inne ugrupowania niezależne w To- runiu i Regionie Toruńskim (13 XII 1981 – 4 VI 1989), Toruń 2003, s. 136–137, 142; D. Krysiak, Rezonans 1982–1989. Pismo Regionu Warmińsko-Mazurskiego Solidarność Olsztyn, Olsztyn 2011, s. 12. 23 D. Zańko, Opowieści z powielacza, Kraków 2008. 24 Rozmowa z kolporterem, „Z Dnia na Dzień” 1986, nr 399, s. 3. 25 Waga słów. Rozmowa z kolporterką, „PWA” 1989, nr 188.

90 Wolność i Solidarność | nr 3 BALLADA O PODZIEMNYCH KOLPORTERACH wraz z nimi pojawił się tam reporter. W środku rozumiemy. „Na dwóch stołach leżały rozłożone stół zastawiony literaturą na temat Solidarno- wydawnictwa tzw. Niezależnej Oficyny Wydaw- ści przetłumaczoną na węgierski oraz zachodnie niczej oraz prasa KSS KOR. Poszczególne tytuły publikacje o Istvánie Bibó, bohaterze rewolucji opakowane były w paczkach, na wierzchu których 1956 r. Wszystko to na sprzedaż, dla tych, leżały po 2–3 egzemplarze” – donosił SB agent którzy zdołają wejść do zatłoczonego mieszkania. „Tarnowski”29. Nie potrzeba specjalnych zaproszeń, pukania Czasy nie były spokojne. O angielskiej zasa- w umówiony sposób, haseł lub mrugania okiem do dzie my home is my castle można było najwyżej gospodarza26. To samizdatowy butik László Rajka – pomarzyć. Po rewizjach SB w domach większych wydawcy, ilustratora węgierskiego drugiego obie- kolporterów NOW-ej zaczęli się oni bardziej kon- gu, syna znanego komunisty skazanego na śmierć spirować, nie trzymali już na widoku paczek ksią- w czasach stalinowskich. Stał się on w tych latach żek, a jedynie egzemplarze okazowe (reszta leżała najbardziej symbolicznym przykładem niezależnej np. w piwnicy u sąsiada). W Krakowie kolporter- kultury nad Dunajem. Węgrzy próbowali iść pol- ka wychodziła ze swojego mieszkania w bloku do ską drogą. Zdołali podnieść nakłady swoich ksią- „magazynu” ukrytego gdzieś w okolicy – objaśnia żek do ponad tysiąca egzemplarzy. Docierali do Tomasz Fiałkowski30. Wielu z nich starało się na- około 10 tys. czytelników (przy 10 mln mieszkań- dal utrzymać pewien rytm, nawet jeżeli to akurat ców)27. ułatwiało pracę SB. „Był ustalony tak zwany dzień Wróćmy jednak do Polski. Gdy prowadzi się handlowy” – wspomina Ewa Milewicz ze „sklepi- handel, nawet nielegalny, stałość zachowań bar- ku” NOW-ej na warszawskim Żoliborzu. Miała oko- dzo pomaga. Kupujący powinni znać miejsce ło dwudziestu odbiorców, zawsze brali na kredyt, i porę transakcji. W czasie towarzyskiego spotka- pieniądze przynosili później. Książki były rozrzu- nia w mieszkaniu Anny i Tadeusza Walendowskich cone po mieszkaniu – na regałach obok książek w Warszawie zapowiedziano, że literaturę będzie oficjalnych, w kieszeniach i rękawach ubrań, pod można kupić 13 lutego 1978 r. przy ulicy Sto- wanną w łazience. „Nigdy się nie zdarzyło, żeby łecznej 14 mieszkania 190 – odnotowała Służba mi w czasie rewizji wszystko zabrali”31. Bezpieczeństwa28. Mieczysław Grudziński, który Dystrybucja to ciągły wyścig ze Służbą Bez- w latach siedemdziesiątych otworzył w swoim pieczeństwa, wygrany lub przegrany. Maciej Ray- mieszkaniu „kiosk” z wydawnictwami NOW-ej, zacher, do 1981 r. stały kolporter wydawnictw przyjmował w nieparzyste wtorki od osiemna- niezależnych, przeżył kilka rewizji w swoim „skle- stej do dwudziestej. Przed drzwiami trzeba było piku”. Raz uratowała go dziesięcioletnia córka – powiedzieć: „nieparzyste” – znak, że się dobrze podczas rewizji usiadła na tapczanie, w którym

26 A. Barbieri jr, Hungary’s Dissident Movement Is Still Active and Unrepressed, „Baltimore Sun”, 26 X 1982. Oczywiście węgierska policja, czego może nie było widać podczas wizyty obcokrajowców, na swój sposób w tej działalności przeszkadzała; wkrótce butik trzeba było przenieść na przedmieścia, a potem zamknąć. Zob. też Les éditions clandestines se repandent en Hongroise au prix de vrais tours de force, „La Libre Belgique”, 15 VI 1984. 27 HU OSA (zbiory Open Society Archives w Budapeszcie), 300-50-1, Records of RFE/RL Research Institute (fonds 300), Polish Unit (subfonds 50), Old Code Subject Files (series 1), container no. 182, E. Odden, Gábor Demszky – Interview with Non-Existent Publisher, 4 VIII 1984. 28 AIPN, 01322/3362/CD/2, Sprawa kryptonim „Faust” przeciwko Janowi Walcowi, k. 322. 29 AIPN, 0256/128, t. 2, cz. 2, Informacja tajnego współpracownika „Tarnowskiego” na temat punktu kolportażu w mieszkaniu Mieczysława Grudzińskiego, 7 XI 1978, k. 17. 30 A. Grupińska, J. Wawrzyniak, Buntownicy. Polskie lata 70. i 80., Warszawa 2011, s. 186. 31 W. Grochola, Słowo jak dynamit, „Karta” 2006, nr 49, s. 106–107.

91 PAWEŁ SOWIŃSKI

znajdowała się część nakładu Katynia. Innym ra- kania przez okno i ukrył się w miejscu zamieszka- zem użyczona przez sąsiada piwnica, o której SB nia księdza Popiełuszki”36. nie wiedziała. A także jego żona – gdy o siódmej Służba Bezpieczeństwa szukała nie tylko wy- rano ekipa SB stanęła pod drzwiami Rayzacherów, dawnictw, ale i pieniędzy, sprzętu poligraficzne- „krzyknęła, że jest nieubrana i rzuciła się ukryć go, wszelkich notatek i adresów, które mogły- kasę za sprzedane wydawnictwa”32. Według ze- by naprowadzić ją na ślad siatki kolportażowej. szytu rachunkowego NOW-ej 10 lutego 1981 r. Cierpliwie czekała na wizyty ewentualnych gości. w „sklepie” Rayzacherów oferowano 750 egzem- Urządzała rajdy po mieście, kierując się adresami plarzy różnych pozycji33. Handel w tej skali to już zdobytymi wcześniej albo w trakcie przeszukania. spora odpowiedzialność materialna. Choć wpadki były nieuniknione, zrozumiałe i częściowo wli- Funkcje grupotwórcze czone w cenę książki, nie przynosiły chluby. Pie- niądze wymuszały więc poważniejsze podejście Kolportaż miał swoich cichych bohaterów. Szere- do kolportażu. Sumienni dystrybutorzy mocno gowych działaczy podziemia, bardzo często kobie- przeżywali wszelkie straty, zabezpieczali się przed ty. „Nasz dom odwiedza co tydzień kolporterka, SB, czasem wkładali dużo wysiłku, by nie być na kobieta jeszcze młoda i nawet ładna, samotna bakier z finansami. matka, wychowująca kilkuletnie dziecko. Wszyst- Policyjne naloty na kwatery kolporterów nale- kie swoje siły i życie osobiste poświęciła podziem- żały do najbardziej nerwowych momentów tej pra- nej »Solidarności«. Po pracy pędzi do przedszkola, cy. Przykładowo – w dniach 5–8 marca 1984 r. SB aby jak najszybciej odebrać dziecko i oddać je pod przeszukała 117 mieszkań w Warszawie, od stycz- opiekę sąsiadki. Potem rusza na miasto, dźwiga- nia do maja 1985 r. natomiast 107 lokali w całym jąc ciężką torbę, gdzie pod codziennymi zakupami kraju i skonfiskowała około 25 tys. egzemplarzy34. zwykłej gospodyni schowane są gazetki i książki” Chwile rewizji utrwaliły się w dokumentacji ar- – opisywała nielekki los kolportera „Kultura”37. chiwalnej MSW. Oficerowie przeszukiwali regały, Praca ludzkich rąk – trudna i wyczerpująca. Komu szafy, walizki, pudła, piwnice, balkony, sporzą- dzisiaj – w czasach motoryzacji i licznych udogod- dzali wykazy zarekwirowanych pozycji, opisywali nień – by się tak chciało? reakcje gospodarzy. „[Tadeusz Wypych] nie wydał Ktoś inny relacjonował swoje spotkanie z Anią, dobrowolnie żadnych przedmiotów i powiedział: niską, pucołowatą blondynką z zaczerwieniony- »Proszę szukać«”35. Niekiedy ekipa policyjna wy- mi policzkami. Przyszła ubrana w zniszczoną su- ważała drzwi łomem i siłą wyciągała z domu opie- kienkę. Wychowała się na wsi. Skończyła studia rających się kolporterów. Czasami udawało się im komputerowe w Krakowie, ale pracowała jako roz- uciec: „[Marcin] Jabłoński zbiegł podczas przeszu- nosicielka bibuły. W obu rękach taszczyła ciężkie

32 Biogram Macieja Rayzachera [w:] Ludzie NOWEJ, Warszawa 2007, s. 111. 33 Teczka z papierami Mirosława Chojeckiego, zeszyt rachunkowy NOW-ej, w zbiorach Andrzeja Friszkego. 34 AIPN, 1585/2621, Pismo zastępcy szefa SUSW ds. SB płk. Krzysztofa Szczygły do dyrektora Gabinetu MSW płk. Józefa Chomętow- skiego w sprawie akcji przeciw podziemnej Solidarności, k. 54–57; AIPN, 0365/77, t. 5, Wykaz zlikwidowanych przez Departament III MSW punktów druku i kolportażu nielegalnych wydawnictw, k. 6–11. 35 AIPN, mf. RSOW-159/88, Akta śledztwa przeciwko Agnieszce Maciejowskiej, Protokół przesłuchania funkcjonariusza MSW Broni- sława Mikołajewicza, 15 VI 1988, k. 13–14. 36 AIPN, 1585/2621, Pismo zastępcy szefa SUSW ds. SB płk. Krzysztofa Szczygły do dyrektora Gabinetu MSW płk. Józefa Chomętow- skiego w sprawie akcji przeciw podziemnej Solidarności, k. 54–57. 37 J. Lisiak, Notatki z codzienności, „Kultura” [Paryż] 1986, nr 10, s. 101.

92 Wolność i Solidarność | nr 3 BALLADA O PODZIEMNYCH KOLPORTERACH torby na zakupy wypchane nielegalną literaturą. lepiej w nastrojach, nowościach, w podziemnych Wygląda jak kobieta sprzedająca mięso, ale tak układach. Wiedzieli, co się sprzeda, gdzie i za ile. naprawdę jest profesjonalnym działaczem podzie- Przenosili nie tylko wydawnictwa, ale również mia – dodawał autor ukrywający się pod pseudo- plotki, listy, pieniądze, rozmaite prezenty od czy- nimem Roman Boreyko38. Niedole bezimiennych telników. Prawdopodobnie dzięki nim opozycji kolporterek nadawały tej czynności codzienny udało się przeprowadzić kilka unikalnych sondaży charakter. Tak zaczynało się krążenie bibuły, któ- opinii publicznej41. „Zaledwie 7% badanych przez re było emanacją społeczeństwa alternatywnego, nas kolporterów twierdzi, że pracowało tylko dla a nie aktywnością jego elit – brodatych konspi- jednej oficyny lub pisma”42 – ustalił Adam Miel- ratorów dyskutujących o historii w zadymionych czarek, organizator największego badania ankie- mieszkaniach39. towego wśród dawnych kolporterów (2005). Oni W kolportażu można było zweryfikować lu- – jak nikt inny – łączyli drugi obieg w całość. dzi, wydobyć z nich pożądane cechy charakteru: „Znała setki ludzi i setki ludzi znały ją” – napi- ofiarność, solidarność, sprawdzić umiejętności sali we wspomnieniu po zmarłej kolporterce jej praktyczne, przekonać się o ich ewentualnej nie- współpracownicy z podziemia43. Dobry kolporter przydatności czy nawet złych zamiarach. Ludzie to prawdziwy skarb dla czytelników, wydawców, przechodzili tam swojego rodzaju test wydolno- a także dla redaktorów pism podziemnych, którzy ści. Jak każde zadanie stawiane przed człowie- zyskiwali za jego pośrednictwem wiele informacji. kiem, i to prowadziło do selekcji. Kolporterzy Ci, którzy chcieli uczestniczyć w życiu opozycji, nie byli niczym agitatorzy, odsłaniali się przed in- mogli się obejść bez znajomości z takimi ludźmi. nymi, czasem słabo znanymi osobami, ujawniali W tamtych czasach te wędrowne zajęcia mogły swoją przynależność do opozycji, zjednywali so- bardzo do siebie zbliżyć. Przypomnijmy: nie były bie sympatię wielu osób, ale ściągali także kło- łatwe ani bezpieczne. W niektórych wypadkach poty. Entuzjazm pierwszych miesięcy trzeba było prowadziły do rozruszania nielegalnej Solidarno- później przemienić w rutynę. Wytrzymać presję ści w zakładzie. „Pamiętam, jak kiedyś wrzucili- kontaktów z odbiorcami, znosić ich narzekania, śmy raz i drugi trochę książek i pism do dużego walczyć z własnym strachem. Uzasadnić samemu zakładu, gdzie nie działo się nic, nawet składek sobie, że ta praca ma przyszłość, jest potrzebna. nie zbierano. Po tej dostawie w zakładzie funkcjo- Szczególnie gdy pojawiały się pierwsze trudności, nuje sprawna struktura” – cieszył się jeden z war- przesłuchania przez SB, która widziała w kolpor- szawskich kolporterów44. W ten sposób kolportaż tażu „największe szanse na nawiązanie kontaktu przeciwdziałał społecznej atomizacji, przywracał operacyjnego z przeciwnikiem”40. komunikację między ludźmi, otwierał zamknięte U kolporterów zbiegały się szlaki podziemia. kręgi rodzinne i towarzyskie na szersze otocze- Dzięki nim można było nawiązać lub odzyskać nie społeczne. W działalności niezależnej ludzie utracony po wpadce kontakt. Orientowali się naj- mogli się poczuć podmiotem – zauważa socjolog

38 R.M. Boreyko [ps.], Letter from Warsaw, „The Washington Book Review”, czerwiec–lipiec 1986. 39 Atmosferę takich spotkań w krzywym zwierciadle pokazała Agnieszka Osiecka w Białej bluzce, Kraków 1998, s. 93–100. 40 AIPN, 0296/242, t. 6, Analiza Departamentu III MSW na temat nielegalnego czasopiśmiennictwa, 30 VI 1987, k. 1–73. 41 M. Tabin, Podziemne badania ankietowe w Polsce, „Kultura i Społeczeństwo” 1990, nr 1, s. 203–211. 42 A. Mielczarek, Śpiący rycerze. Szeregowi działacze warszawskiego podziemia wydawniczego lat osiemdziesiątych, Warszawa 2006, s. 57. 43 Maria Romanowska (1941–2007), pożegnanie, „Gazeta Wyborcza” [Trójmiasto], 30 VI 2007. 44 Wolne słowo. Dyskusja, „Wezwanie” 1984, nr 7, s. 99.

93 PAWEŁ SOWIŃSKI

warszawskich kolporterów45. Jednak właśnie ze sową w bloku sowieckim. W Związku Radzieckim względów bezpieczeństwa możliwości dystrybucji bowiem sankcjonuje się nawet nieformalne spo- były wciąż ograniczone. Znaczna część czytelni- tkania filatelistów czy miłośników samochodów” ków wolała pozostać anonimowa. Bała się zaan- – z podziwem notował amerykański dziennikarz gażować głębiej, mimo że w duchu solidaryzowała akredytowany w Polsce48. Długoletni kolporterzy się z opozycją. należeli do ludzi oddanych i sprawdzonych. Wielu W okresie legalnej Solidarności kolportaż ro- z nich wrosło w tę pracę tak mocno, że nie wy- dził duże nadzieje, ale w pierwszych miesiącach obrażali sobie innego życia; zaczęli łączyć z tymi stanu wojennego wywoływał wręcz sensację. Lu- enklawami wolności swoje plany na przyszłość dziom wydawało się wtedy, że trwa bezpośrednia i aspiracje. wymiana ciosów z władzą, a książkę traktowano Powoli więc opozycja znormalniała, weszła na tak jak pocisk na barykadzie – wspominał Andrzej dobre w pejzaż polityczno-społeczny tamtych cza- Chojnowski46. Z czasem dostosowano motywacje sów. „Niemal niemożliwe jest żyć w Polsce i nie do zmieniających się warunków, do przewlekają- zetknąć się z jakimś przejawem kultury podziem- cej się wojny pozycyjnej: „Po rozpoczęciu wojny nej – nielegalnymi gazetami, książkami, wystawa- byłem w robocie histeryczny, rozgorączkowany, mi, spotkaniami samokształceniowymi, kabare- czekałem na szybką zmianę sytuacji. Teraz swoje tem czy teatrem. Kiedyś zdarzyło mi się zobaczyć obowiązki społeczne wpisałem w zajęcia dnia co- literaturę drugoobiegową leżącą wprost na stole dziennego. Zwykła normalna praca, tyle że niebez- w sali uniwersyteckiej” – pisała młoda amerykań- pieczniejsza” – opowiadał anonimowy kolporter47. ska antropolożka, która z notesem przemierzała Motywacje insurekcyjne ustępowały przed pozyty- Polskę stanu wojennego49. Można by pomyśleć, wistycznymi. Zniknęła naiwna wiara w cuda. Stało że Solidarność zbudowała więcej niż stan wojen- się jasne, że komunizm nie upadnie od kolejnej ny zdołał zniszczyć. A jednak po pewnym czasie książki wydanej w podziemiu. Grupa kolporterów solidarnościowa fala zaczęła opadać. Władze po- ustabilizowała się. Udało się trochę opanować woli pacyfikowały kolejne środowiska społeczne, chaos. Ci, którzy zdołali przetrwać wstrząsy sta- protesty państw zachodnich przeciw wojskowe- nu wojennego, zaczęli organizować się do pracy mu przewrotowi stawały się coraz słabsze, wygasł długofalowej. masowy ruch protestu – diagnozował w 1986 r. Konstanty Gebert, podziemny publicysta50. „Każ- Aspekty handlowo-finansowe dy z nas i każde środowisko zostaje coraz bardziej samo. »Solidarność« zanika” – alarmował Michał Rozległy kolportaż współdecydował o odrębności Boni, redaktor niezależnej „Woli”51. polskiego drugiego obiegu. „Wszystko to może „Na powierzchni życie wydaje się wracać do wydawać się nieszkodliwe z perspektywy człowie- normalności” – zanotował w czerwcu 1985 r. David ka Zachodu, ale jest działalnością bezpreceden- Ost, amerykański historyk, który przyjechał do

45 A. Mielczarek, Śpiący rycerze..., s. 8. Podobne wnioski formułuje Józef Śreniowski, socjolog łódzkich kolporterów: idem, Rybka i inni. Międzyzakładowy Komitet Koordynacyjny w Łodzi, „Bibuła” 2007, nr 5, s. 14–15. 46 P. Sowiński, Wydawnictwo Krąg 1981–1989, „Wolność i Solidarność” 2011, nr 2, s. 188. 47 Jak leci?..., s. 24. 48 M.T. Kaufman, Mad Dreams..., s. 86. 49 J. Wedel, The Private Poland. An Antropologist’s Look at Everyday Life, New York – London 1986, s. 131. 50 Stan wojenny. Ostatni atak systemu, oprac. A. Dębska, Warszawa 2006, s. 224. 51 T. Litwin [M. Boni], Kryzys, „Wola”, 8 IV 1986, s. 1.

94 Wolność i Solidarność | nr 3 BALLADA O PODZIEMNYCH KOLPORTERACH

Warszawy po paru latach przerwy. Ludzie nie są już cych do Turków lub bośniackich muzułmanów” – tak pobudzeni politycznie jak w 1981 czy 1982 r., wspominał lata osiemdziesiąte XX w. znawca tych za to wyglądają na bardziej odprężonych, jakby zagadnień54. Życie ludzi zaradnych coraz bardziej opadało z nich nerwowe napięcie. Czas żałoby po toczyło się tym torem. W warunkach spadku spo- Solidarności się skończył52. Łatwiej można dostrzec łecznej woli walki, wzrostu obojętności na sprawy wyjątkowość grupy kolporterskiej, gdy spojrzy się publiczne kolportaż bibuły wymagał nie lada upo- na resztę ówczesnego społeczeństwa, na ciężkie ru i hartu ducha. warunki życia codziennego. Kolporterzy jako nie- Przyciągał jednak czasem ludzi interesu. „My, liczni nie poddawali się apatii i bezradności. Wy- spekulanci” – określali się, zapewne trochę żar- stawiali się na ataki policji i poświęcali swoje tobliwie, dwaj znajomi kolporterzy z Wrocławia. bezpieczeństwo dla sprawy. Nie ulegli pokusom Nie ukrywali, że chcą zarobić, maksymalizować łatwiejszego życia, troski jedynie o własne inte- zyski, dlatego zawsze mieli w ofercie wiele znacz- resy, wycofania się w prywatność lub – pod presją ków poczty podziemnej, kalendarzy, plakatów. władz – powrotu do rytuałów i organizacji oficjal- Narzekali natomiast na prasę, którą ludzie przy- nych53. wykli brać za darmo. „Trzeba ostro wymagać pła- Można było przecież kolportować coś zupełnie cenia za towar, bo zbankrutujemy” – oceniali55. innego. Ci najbardziej przedsiębiorczy, niestronią- W drugiej połowie lat osiemdziesiątych problem cy od ryzyka, wybierali znacznie częściej buda- ceny stawał się coraz bardziej odczuwalny. Publi- peszteńskie bazary, wycieczkę do Turcji (dżinsy kacje bywały drogie mimo powiększających się i kożuchy), podróż do Indii (bawełna) z ciekawym dotacji zachodnich. Co prawda szef Officyny Libe- szlakiem bocznym do Katmandu, a nawet wojaże rałów Janusz Korwin-Mikke głosił zasadę: kupiłeś do odległego Singapuru (elektronika). „Dziesiątki taniej, sprzedawaj drożej56, częściej jednak można tysięcy handlarzy jechało do Stambułu, tworząc było spotkać się z hasłem: nie spekuluj57. Pienią- na bałkańskich szosach prawdziwie karawany. dze wyzwalały negatywne emocje i zażarte dysku- W samym sercu dawnego Konstantynopola, na sje58. Część kupujących domagała się książki tań- Hürriyet Meydant, w pobliżu meczetu Bajezida szej, traktowała jej zakup jako społeczną składkę i Wielkiego Krytego Bazaru, tłoczyły się dziesiątki na Solidarność. Ich zdaniem cena była za wyso- zaparkowanych samochodów z polską rejestracją, ka i nie wiadomo na co przeznaczana. Wydawcy wokół których uwijali się hamale dźwigający oka- bronili się, wskazywali coraz większe ryzyko ko- załe toboły ze sklepików skupionych przy małych mercyjne, duże koszty własne i radzili wszystkim uliczkach między Aksaray i Kumkapt, a należą- malkontentom, by sami zakładali wydawnictwa.

52 D. Ost, Poland Revisted, „Poland Watch” 1985, nr 7, s. 75–76. 53 J. Lasecka [K. Starczewska], Podziemie, społeczeństwo, pieniądze, „KOS” 1987, nr 124, s. 5. 54 A. Dziubiński, Na szlakach Orientu. Handel między Polską a imperium osmańskim w XVI–XVIII wieku, Wrocław 1998, s. 5. Zob. też W. Markowski, Kożuch pod głowę, „Polityka” 1984, nr 51, s. 7; J. Diehl, Polish Peddlers Make a Market, „Washington Post”, 19 VIII 1986; A. Person, Polscy przemytnicy na trasie: Dehli – Katmandu – Singapur – Rembertów, „Polityka” 1987, nr 13; D. Stola, Kraj bez wyjścia? Migracje z Polski 1949–1989, Warszawa 2010, s. 376–385. 55 P. Kminkiewicz, Dzień spekulanta..., s. 10. 56 J. Korwin-Mikke, Spekulanci, „Ład” 1987, nr 23, s. 15–16. 57 L. Weschler, The Passion of Poland. From Solidarity through the State of War, New York 1984, s. 151. 58 Polemika wydawnictwa Wers z „Krzysztofem Katarzyńskim” i „Ostem” na temat ceny opublikowanej przez tę oficynę Utopii u władzy Michała Hellera i Aleksandra Niekricza, „Tygodnik Mazowsze” 1987, nr 198, s. 2 i nr 201, s. 4. Zob. też K. Katarzyński [K. Siemieński], SOS dla czasopism, „Tygodnik Mazowsze” 1986, nr 189, s. 4.

95 PAWEŁ SOWIŃSKI

Undergroundowa książka nie może być tania Oceny kalkulacji ludzi, którzy działali w sytuacji i nigdy w historii nie była. System jej kolportażu opresyjnej, stawali się więźniami sumienia, prze- był wciąż chwiejny, narażony na ataki policji, za- sądzali swój los na całe lata, muszą być dobrze łamywał się i odradzał: „[Marek] Krawczyk przed wyważone. „Biznesmenami” z CDN rządziły przede aresztowaniem w marcu 1983 r. rozprowadził na wszystkim motywacje patriotyczne – wynika przy- punkty kolportażowe materiały Kręgu. Z zysków najmniej z relacji nagranych po latach61. miał opłacić swoje długi w Głosie. W czasie jego W drodze do klienta sporo książek przepadało, pobytu w areszcie kolporterzy sprzedali wydaw- rwały się kontakty, znikali nieuczciwi odbiorcy. nictwa, ale nie rozliczyli się ani z Kręgiem, ani nie Wiktor Tomasz Grudzień z Lublina (obrót: około wpłacili zysków do Głosu. W rezultacie Krąg ściga 140 książek) porzucił tę robotę właśnie z powodu Krawczyka za długi, a Głos dopomina się o spłatę coraz większych strat finansowych62. Część ksią- zaległości” – donosił policji tajny współpracownik żek – jakby rzucona na wiatr – utknęła w szafach o pseudonimie „Mariola”59. Nie wiemy, dlaczego i piwnicach kolporterów, nie znalazła nabywcy. się nie rozliczyli – skorzystali z okazji, obawiali Kolportaż płatny tworzył szanse, ale i bariery. Nie się wpadki? Może rozliczyli się później? Trudno każdy dystrybutor radził sobie z egzekwowaniem jednak postrzegać tę działalność w kategoriach i rozliczaniem pieniędzy. Wydawcy nieustannie długoterminowych zysków. Były one czymś bar- narzekali, że gotówka zbyt wolno płynie od klien- dzo nietrwałym, w każdej chwili mogły się prze- ta do wydawcy, wraca mniej pieniędzy niż się mienić w znaczne straty. spodziewano63. Kolporterzy woleli wziąć książkę Nawet podziemne wydawnictwo CDN – prowa- w komis niż płacić z góry, wydawcy – przeciw- dzone z zacięciem menadżerskim przez utalen- nie64. Dyscyplinę finansową pomagały utrzymać towanego konspiratora Czesława Bieleckiego – wyspecjalizowane firmy kolportażowe, które co przyniosło w jednym roku dochody, w innym zaś prawda brały dużą marżę, ale także dużo towaru, stanęło na skraju bankructwa. Z książki Mateusza a płaciły gotówką. One jednak z kolei miały wła- Fałkowskiego Biznes patriotyczny wynika również, sne problemy z małymi odbiorcami. że duży udział w obrotach firmy stanowiły daro- Drobni kolporterzy obwiniali wydawców: „sze- wizny – krajowe i zagraniczne. Finanse takiej pod- fowie wydawnictw podziemnych zbyt niefrasobli- ziemnej firmy wymykają się zresztą ścisłym ob- wie szafują papierem i narażają cały łańcuch ludzi liczeniom. Jak bowiem dziś policzyć wkład tych, dobrej woli, wydając rzeczy błahe lub nie wiadomo którzy za swoją pracę nie wzięli ani grosza?60 komu potrzebne. Chyba zbyt często w myśl zasady

59 AIPN, 0258/419, t. 1, Sprawa kryptonim „Linotyp” przeciwko Markowi Krawczykowi, Wyciąg z informacji tajnego współpracow- nika „Marioli”, 30 I 1984, k. 56. 60 M. Fałkowski, Biznes patriotyczny..., s. 114–116. Ponadto wydawnictwa podziemne – a także przedsiębiorstwa państwowe – stosowały barter usług i towarów, co było wówczas typową metodą walki z kryzysem ekonomicznym. Dramatycznie spadała siła nabywcza pieniędzy, gospodarka jak w dawnych czasach wróciła do form wymiany towarowej. Taki „biznes” – z innego wymiaru ekonomii – jest praktycznie niepoliczalny. 61 Ibidem, s. 195. 62 Lublin – drogi do wolności..., s. 207. 63 List wydawnictwa CDN do współpracowników, 29 XI 1984 i list Czesława Bieleckiego do szefów skrzynek i kierowców, po 13 XII 1981 [w:] M. Fałkowski, Biznes patriotyczny..., s. 84 i 127. 64 „Firma traci ogromne pieniądze przez inwestowanie w komisowy kolportaż” – oceniał Grzegorz Boguta z NOW-ej w konspira- cyjnym liście do Wiktora Kulerskiego, 16 V 1985, archiwum prywatne Wiktora Kulerskiego w zbiorach Stowarzyszenia Archiwum Solidarności.

96 Wolność i Solidarność | nr 3 BALLADA O PODZIEMNYCH KOLPORTERACH

»ludzie i tak to kupią«. Tymczasem skończyło się niowo. W sondzie wzięli udział prawdziwi weterani eldorado”65. Czasami więc kolporterzy i wydawcy z ponaddziesięcioletnim stażem (10 proc.) oraz trochę się szantażowali co do rodzaju wydawnictw startujący w latach 1980–1981 (około 10 proc.). i wysokości marży. W drugiej połowie lat osiem- Zdecydowanie najwięcej, bo 50 proc. responden- dziesiątych coraz mniej ludzi sięgało po lekturę tów, zaczęło przygodę z kolportażem w pierwszym podziemną, rosły zwroty, straty, zatory i ceny, roku stanu wojennego66. a wraz z tym obniżały się nakłady. Trzeba było Ich oceny nie pozostawiały większych złudzeń. się napracować, by książkę sprzedać, a i rąk do Czas grał na korzyść władz, po siedmiu latach od tej pracy było coraz mniej. Spadało czytelnictwo narodzin Solidarności kolportaż wydawnictw wy- – także dlatego, że zwężał się kolportaż; te dwie kazywał oznaki spowolnienia, i to nie tylko na sprawy zaczęły się szybko na siebie nakładać, co Krakowskim Przedmieściu. „Krąg odbiorców ciągle wzmagało tendencje kryzysowe. Trwała walka na się kurczy, a przynajmniej nie rozszerza się” – za- wyczerpanie. Kolportaż bibuły był dystrybuowa- uważał Jędrek, dwudziestoparolatek, „zawodowy” niem nadziei na zwycięstwo, a kupowanie – wyra- kolporter w Nowej Hucie67. Przyczyny spadku po- zem wiary czytelników we wspólną sprawę. Wiara pytu nie musiały być zawsze tożsame ze spadkiem jednak słabła, gdyż nie było widać perspektyw na zainteresowania opozycją. Działały także mecha- zmianę sytuacji politycznej. nizmy handlowe. Nasycenie rynku zawsze zmienia W 1988 r. Społeczna Rada Wydawnictw Nieza- zachowania czytelnika. Staje się on bardziej wy- leżnych przeprowadziła unikalny rekonesans ba- bredny, musi uważniej podejmować decyzje, ana- dawczy wśród głównie warszawskich dystrybuto- lizować tytuły pod kątem ich aktualności, jakości, rów. Jego wyniki opracował socjolog Michał Strze- tematyki, wreszcie ceny. Póki drugi obieg funk- szewski. Blisko połowa kolporterów rozprowadza- cjonował jako społeczny podatek na Solidarność, ła do stu egzemplarzy grubych wydawnictw rocz- a książki symbolizowały drogi społeczeństwu mit nie. Około 20 proc. sprzedawało od stu do dwustu konspiracji i walki, póty nastawienie czytelników książek, a nieco ponad 10 proc. jeszcze więcej. Ba- było prawie bezkrytyczne. Gdy jednak emocje danie oddawało sytuację dojrzałego, a nawet już opadały, kolporterzy zmieniali się w handlowców, przejrzewającego drugiego obiegu. Z trzystu ro- a czytelnicy w klientów – zaczęli przyglądać się zesłanych (drugim obiegiem, rzecz jasna) ankiet książkom uważniej, dostrzegali nawet niedoróbki wróciło pięćdziesiąt anonimowych odpowiedzi; redakcyjne i słabą szatę graficzną68. Powoli wra- większość respondentów – jak przypuszcza Strze- cała normalność, o której nastanie przecież ten szewski – stanowili studenci i ich nauczyciele aka- ruch walczył. demiccy. Lepszym materiałem nie będziemy już Jedni funkcjonowali lepiej, inni gorzej. W dru- jednak dysponować. Badanie potwierdza również giej połowie lat osiemdziesiątych pojawiały się znaną prawdę: siatka kolportażu buduje się stop- również ciekawe pomysły wydawnicze, nowe fir-

65 List „Kapryśnego”, „Tygodnik Mazowsze” 1987, nr 193, s. 4. Inny kolporter ostrzegał: „Najbardziej złoszczą się oszczędni chłopi. Ostatnio mówią nam: tylko żadnej poezji. A ja muszę, żeby towar upchnąć, korzystać z komunistycznych wzorów sprzedaży wiąza- nej. Tak np. sprzedawałem Sipowicza” („Wezwanie” 1984, nr 7, s. 100). 66 Archiwum Ośrodka Karta (AOK), AO IV/187.3, M. Strzeszewski, Niektóre problemy niezależnego ruchu wydawniczego w opinii kolporterów, luty 1989. 67 J. Sadecki, Ziarna gniewu, Paryż 1989, s. 109. 68 AOK, AO IV/187.3, M. Strzeszewski, Niektóre problemy niezależnego ruchu wydawniczego w opinii kolporterów, luty 1989. Zob. też M. Fałkowski, Biznes patriotyczny..., s. 85–86.

97 PAWEŁ SOWIŃSKI

my, udane próby ożywienia kolportażu. Obrotni państwowej. Biurokrację – także finansową – kolporterzy z Lublina założyli własne wydawnic- ograniczono do niezbędnego minimum. Operacje two Fundusz Inicjatyw Społecznych. Mieli kilku- pieniężne były więc bardzo ulotne, nie materiali- letnie doświadczenie, stanowili zgrany zespół. Na zowały się w formie ksiąg rachunkowych, drobia- problemy z dystrybucją reagowali własną inicjaty- zgowych bilansów, wykresów i analiz. Rachunki wą. By zdobyć pieniądze na ambitniejsze przed- wpisywano do zeszytów lub na luźne karteczki; sięwzięcia, zaczęli od znaczków, które cieszyły się układały się w słupki cyfr i przyporządkowanych sporą popularnością, a nie wymagały wielkich in- im tytułów oraz kolporterów71. Niewiele tych westycji finansowych. Znaczki dawali do sprzeda- kwitków się zachowało, bo też wydawcy nie mieli ży kolporterom różnych pism. Inwestowali w kon- potrzeby takich informacji przechowywać ani sys- takty międzyludzkie, pomagali innym, z czasem tematyzować. Notowano bardzo skrótowo lub tyl- sami otrzymywali wsparcie. Stali się widoczni, ko sobie znanym szyfrem. Okruchy tej podziemnej mieli oryginalne pomysły, zaczęli zarabiać pienią- księgowości przechowały się do naszych czasów dze. Nawiązali kontakt z paryską emigracją, mieli w aktach SB, w prywatnych papierach wydawców. znajomych w Warszawie. W sumie wydali dziewięć Ktoś np. z Niezależnego Wydawnictwa Harcerskie- książek literackich69. go wypisał zielonym długopisem na kilku czystych Dramatycznego spadku obrotów nie wykazywał receptach lekarskich: Dostojewski, Cywiński, Kul- również łódzki kolportaż – można wnioskować tura, Bartosz, Aron, a obok rzędy cyfr72. Nic więcej z badań Józefa Śreniowskiego. Mając w ręku roz- jednak o tej transakcji nie wiemy. liczenia z „głównych baz kolportażowych”, osza- Kajecik Adama Karwowskiego, skonfiskowany cował on akumulację bibuły w mieście na prawie podczas policyjnego najazdu na drukarnię Kręgu 9 tys. w cyklu półmiesięcznym lub tygodniowym. w Popowie, przepadł na dobre. „Tam wszystko było Zachowane dane nie są pełne. Dotyczą jedynie zapisane” – mówi z rozpaczą kolega Karwowskie- największej struktury kolportażowej w Łodzi – go, Waldemar Wysokiński73. Zachował się zeszyt Międzyzakładowej Komisji Koordynacyjnej. Tak rozliczeniowy NOW-ej, a w nim zapisy z 1981 r., dobry wynik osiągnięto m.in. dzięki uruchomieniu czyli z czasów, gdy bardzo wzrosły obroty i księgo- podziemnego pisma „Senior”, a więc wciągnięciu wość prowadzono systematycznie. Około 50 stron do kolportażu środowiska emerytów (mieli dużo rachunków kolportażu pisanych ręką Mirosława czasu wolnego). Mózgiem całej operacji był przez Chojeckiego. Nazwy tytułów, ceny, daty, wpłaty, lata Zygmunt Ciechański, nazywany „Rybką”. Pra- długi, słupki cyfr w zeszycie w kratkę – czasem cował w Centrali Rybnej. Rozwoził samochodem poprzeplatane adresami „skrzynek”, nazwiskami bibułę i ryby po całej strukturze70. odbiorców i dopiskami typu „robotnicy twierdzą, Wydawcy podziemni imponowali elastyczno- że im się należą gratisy”. Na pierwszej stronie ścią na tle niedołężnej, socjalistycznej gospodarki – adres Tomasza Boczyńskiego, tajnego kasjera

69 Lublin – drogi do wolności..., s. 157–165; Archiwum Instytutu Literackiego, List Tomasza Pietrasiewicza z Funduszu Inicjatyw Społecznych do Jerzego Giedroycia, 15 XI 1986. 70 J. Śreniowski, Rybka i inni..., s. 14–15. 71 Można je czasem odnaleźć w rzeczach zarekwirowanych przez SB; zob. AIPN, 576/344, t. 1, Zapiski Agnieszki Maciejowskiej w zielonym zeszyciku, k. 119. 72 AIPN, 01326/345, Akta śledztwa przeciwko Markowi Frąckowiakowi z Niezależnego Wydawnictwa Harcerskiego, Protokół przesłu- chania Małgorzaty Antoniewicz, 3 VII 1985, s. 4. Zob. też M. Kunicki-Goldfinger, biogram Marka Frąckowiaka [w:] Opozycja w PRL. Słownik biograficzny 1956–89, t. 3, red. J. Skórzyński, P. Sowiński, M. Strasz, Warszawa 2006. 73 Relacja Waldemara Wysokińskiego, 26 VII 2006, w zbiorach autora.

98 Wolność i Solidarność | nr 3 BALLADA O PODZIEMNYCH KOLPORTERACH

NOW-ej z tego okresu74. Jego własne rozliczenia przywiązywać wagi do szczegółów. „Paliła gou- z kolportażem zaginęły. Ukrywane raz u sąsiadów, loisy bez filtra, o nic nie pytała, nie przedstawiła raz w skrytkach w jego mieszkaniu: pod podłogą się. Towar wyłożyłem na stół” – tak nieraz wyglą- albo w szafie, wreszcie na balkonie w pudle po dała współpraca między kolporterami76. Nie było domowym mikserze. W sierpniu 1982 r. zostały za- to zajęcie dla ludzi nadmiernie pedantycznych, brane – wraz z metalową kasetką, w której leżały z zacięciem urzędniczym. W kolportażu książek pieniądze – przez Służbę Bezpieczeństwa w czasie niejednokrotnie zdarzały się niedopłaty. W in- aresztowania Boczyńskiego. Miały stać się dowo- nych realiach politycznych taka formuła szybko dem w przygotowywanym przez władze procesie doprowadziłaby do protestów, wzajemnych podej- współpracowników NOW-ej75. rzeń o nieuczciwość, obaw przed odpowiedzial- W marcu 1983 r. Maciej Zalewski, wówczas szef nością materialną. „Dziś to jest trudne do pomy- tajnego Międzyzakładowego Komitetu Koordy- ślenia. Wtedy jednak panował nastrój uniesienia, nacyjnego w Warszawie, cudem zdołał zniszczyć mieliśmy do siebie duże zaufanie. Operowaliśmy rozliczenie finansów „Woli” w czasie aresztowa- dużymi sumami bez kwitowania, nikogo to wtedy nia. Po wyjściu z więzienia, w 1984 r. odtworzył nie dziwiło” – wspomina Andrzej Bierzyński, w la- je z pamięci, gdyż chciał się rozliczyć z MKK. Wraz tach 1985–1989 tajny kasjer Funduszu Wydaw- z Andrzejem Urbańskim wkrótce powołał nową fir- nictw Niezależnych. Przez jego ręce przeszło wiele mę – Wydawnictwo Grup Politycznych Wola, któ- tysięcy dolarów. Kwoty, daty i nazwiska zapisy- re się rozwijało; w 1988 r. było już udziałowcem wał na dyskietce domowego komputera Atari, konsorcjum Funduszu Wydawnictw Niezależnych, a dolary przechowywał w słoikach zakopanych otrzymywało dotacje. Być może musiało się rozli- w ogródku swojej znajomej w podwarszawskim czać bardziej szczegółowo niż wcześniej. Zacho- Leoncinie77. wały się więc rzędy cyfr i dopisków, z których „Aby skrupulatnie rachować społeczne pie- możemy się dowiedzieć o remoncie syrenki „Jan- niądze, nie trzeba kwitów, paragonów, podpisów ka”, transporcie powielacza Gestetner do „L” i po- i pieczątek. Wystarczy prywatny system »ma« grzebie „Uli”. Czytamy, ile kosztowały „służbowe” i »winien« oraz – rzetelność” – radził Mały kon- obiady, blachy do okładki i tajemnicza „taksówka spirator. Nakazywał daleko posuniętą ostrożność w góry”. Rozmaite koszty – kwiaty na 8 marca, w przechowywaniu konspiracyjnych zapisków. naprawa komputera IBM, torby dla kolporterów, Sugerował pisanie ołówkiem, wymazywanie spraw pensja „Mariana”, wyjazd do Paryża, obozy dla załatwionych gumką, stosowanie szyfrów lub ma- dzieci z rodzin robotniczych, zadatek drukarski łych karteczek, których można się łatwo pozbyć78. dla „Tadka” – układają się w zakodowaną historię Ocena tych praktyk księgowych przez pryzmat tego środowiska. współczesnych procedur finansowych musi być Wydawcy bali się narażać innych i siebie. Sta- krytyczna. Konspiracji nie można jednak oceniać rano się możliwie dużo improwizować, zapamię- w kategoriach porządku prawnego, chyba że chce tywać, ustalać ważne sprawy jedynie ustnie, nie się ją z gruntu zdezawuować i oczernić. Sens ma

74 Teczka z papierami Mirosława Chojeckiego, zeszyt rachunkowy NOW-ej, w zbiorach Andrzeja Friszkego. 75 Relacja Tomasza Boczyńskiego, 31 III 2010, w zbiorach autora; AIPN, 0582/101, Informacja na temat umorzenia śledztwa prowa- dzonego przeciwko współpracownikowi NOW-ej Tomaszowi Boczyńskiemu, 18 IV 1983, k. 30–31. 76 AIPN, 00200/588, t. 4, Teczka pracy tajnego współpracownika „Joanny” (Macieja Kuncewicza), Doniesienie „Joanny”, 30 X 1985, k. 118. 77 Relacja Andrzej Bierzyńskiego, 16 IV 2010, w zbiorach autora; biogram Andrzeja Bierzyńskiego [w:] Ludzie NOWEJ..., s. 44. 78 [C. Bielecki, J.K. Kelus, U. Sikorska], Mały konspirator, Warszawa 1983, s. 5–7.

99 PAWEŁ SOWIŃSKI

raczej badanie, czy ludzi zachowali się zgodnie okres. W mniejszym gronie, ale dotrwali do prze- z regułami, które obowiązywały w ich współpracy, łomu 1989 r., w jakimś stopniu go przygotowali. czy byli uczciwi wobec siebie. Perspektywą takich Taka determinacja jest rzeczą godną podziwu. dociekań byłoby więc udokumentowanie konkret- Skoro wydawnictwa miały stać się sposobem na nych przypadków defraudacji. Na razie wydaje się, życie w podziemiu, na trwanie w nim może przez że było ich mało, ruch zdał egzamin z elementar- wiele lat, w naturalny sposób pieniądze stawały nej uczciwości. się dla ludzi punktem odniesienia. Tak poniekąd Nie ma powodów, by odbierać ludziom dobre jest zawsze. Gdy ruch społeczny – który powsta- intencje. Dochodziło czasem – mimo na ogół szla- je nagle, bez planu i pieniędzy – nieoczekiwanie chetnych zamiarów – do wewnętrznych konfliktów przedłuża swój żywot o kolejne lata i obrasta ma- na tle finansowym. Pogłębiły się one około 1989 r., terią, z wyżyn ideowych schodzi trochę bardziej ale – moim zdaniem – powstały w większości dopie- na ziemię. Stopniowo pojawiał się majątek – coraz ro teraz i są czasami rzutowane w przeszłość. Wów- lepsze maszyny, większe nakłady, a dorywcza po- czas raczej przeważało wzajemne zaufanie. To ko- moc przeradzała się w angażującą sporo czasu operacja, a nie konflikty, była w tym doświadcze- pracę. Nazywanie tego procesu wyprzedażą idei80 niu najważniejsza. W połowie lat osiemdziesiątych zawiera niepotrzebne emocje. Widziałbym w tym wszyscy zostali poddani naprawdę ciężkiej próbie raczej niezbędny sposób na dostosowanie się do czasu79. Wydawało się, że nie ma szans na zwycię- zmieniających się warunków, w sumie udane po- stwo w dostrzegalnej perspektywie. A jednak kol- łączenie szczytnych ideałów z potrzebami mate- porterzy nie złożyli broni, przetrzymali najgorszy rialnymi.

79 A. Friszke, Polska. Losy państwa i narodu 1939–1989, Warszawa 2003, s. 424. 80 Jak czyni to J. Błażejowska, Papierowa rewolucja. Z dziejów drugiego obiegu wydawniczego w Polsce 1976–1989/1990, Warszawa 2010.

100 Wolność i Solidarność | nr 3 SZCZECIN 1988

STUDIA SZCZECIN 1988

Wbrew ostrzeżeniu, jakim powinno stać się nieudane referendum z listopada 1987 r., ARTUR KUBAJ władze komunistyczne zdecydowały się na realizację tzw. II etapu reformy go- spodarczej i wprowadzenie od lutego 1988 r. pierwszej od stanu wojennego dra- politolog, historyk, dr nauk humani- stycznej podwyżki cen. Spodziewały się wystąpień pracowniczych już w lutym, stycznych, redaktor i współredaktor publikacji o opozycji solidarnościowej, bezpośrednio po podwyżkach, jednak do zorganizowanych protestów wówczas m.in. Zarejestrujcie nam „Solidarność”! 1 nie doszło . Niezadowolenie społeczeństwa z pogarszającej się sytuacji material- Strajk sierpniowy 1988 r. w Szczecinie nej dało o sobie znać w kwietniu, po podniesieniu cen energii elektrycznej i wody. (2009), Koniec pewnej epoki. Wybory W pierwszym kwartale 1988 r. działacze skupieni wokół Andrzeja Milczanowskiego parlamentarne ’89 w województwie angażowali się w powoływanie komitetów założycielskich NSZZ Solidarność w szcze- szczecińskim w dokumentach (2010); autor Nie wyrośli z marzeń. Szczecińska cińskich zakładach pracy. Pomysłodawcą tej akcji był Stanisław Możejko, działacz podziemna „Solidarność” (2011). podziemnej Solidarności w Świnoujściu. Na początku listopada 1986 r. zainicjował tworzenie ogniw Solidarności w dwóch świnoujskich przedsiębiorstwach: Morskiej Stoczni Remontowej i porcie. Zgodnie z ustawą o związkach zawodowych z 8 paź- dziernika 1982 r. grupa dziesięciu pracowników powoływała komitet założycielski i składała wniosek rejestracyjny do sądu wojewódzkiego, dzięki czemu uzyskiwała możliwość legalnego działania przynajmniej do momentu rozstrzygnięcia sądowego. Ponieważ sądy odrzucały wnioski rejestracyjne, oskarżano władze o nieprzestrze- ganie Konstytucji PRL oraz podpisanych przez Polskę konwencji Międzynarodowej Organizacji Pracy2. 16 kwietnia 1988 r. Rada Koordynacyjna NSZZ Solidarność Re- gionu Pomorze Zachodnie wydała odezwę z okazji święta 1 Maja, w której wezwała do bojkotu oficjalnych imprez pierwszomajowych oraz do sprzeciwu wobec polityki władz godzącej w podstawy egzystencji społecznej. Za najskuteczniejsze działania

1 M.F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1987–1990, Warszawa 2005, s. 153. Na posiedzeniu Biura Polityczne- go KC PZPR minister spraw wewnętrznych gen. Czesław Kiszczak mówił, że w kraju doszło do 42 protestów na tle żądań płacowych, informował o aktywizowaniu się działaczy Solidarności, którzy zmierzają jego zdaniem do wywołania konfliktu. Presję płacową oceniał jako powszechną. 2 Szerzej zob. A. Kubaj, Komitety założycielskie NSZZ „Solidarność” (4 XI 1986 – 27 II 1988) [w:] Zareje- strujcie nam „Solidarność”! Strajk sierpniowy 1988 r. w Szczecinie, red. A. Kubaj, M. Maciejowski, Szczecin 2009, s. 57–69.

101 ARTUR KUBAJ

Rada ponownie uznała zakładanie ogniw Solidar- nania polityczne; oprócz Jurczyka pojechali tam ności w zakładach pracy3. wówczas m.in. Piotr Baumgart – lider Solidarno- Na początku kwietnia 1988 r. szczecińska Służ- ści rolniczej w województwie oraz Jan Kostecki ba Bezpieczeństwa uzyskała informacje na temat – przewodniczący Polskiej Ligi Praw Człowieka7. jednego z podziemnych punktów poligraficznych Środowisko Jurczyka nawoływało do zbojkotowa- grupy Milczanowskiego – przy ulicy 26 Kwietnia nia obchodów 1 Maja. W odezwie do mieszkańców w Szczecinie. Funkcjonariusze Wydziału V WUSW Szczecina pisano: „uczestniczyć w pochodzie zna- przeprowadzili przeszukanie w mieszkaniu Danu- czy prawie tyle, co być komunistą, a przynajmniej ty Sykuły, gdzie oprócz gospodyni zastali Longina komunistom służyć [...], świętujmy więc godnie, Komołowskiego i Władysława Dziczka drukujących w podniosłym nastroju, ale na użytek własny”8. pismo „BIS”. Zarekwirowano niespełna dwa ty- Od 19 do 23 kwietnia esbecy z Wydziału V siące egzemplarzy różnych tytułów szczecińskiej WUSW starali się uniemożliwić Milczanowskiemu prasy drugiego obiegu oraz książek oficyn pod- działalność opozycyjną; chodziło głównie o jego ziemnych, a także sitoramki, diapozytywy i przy- wyjazd do Warszawy na posiedzenie Krajowej Ko- gotowane do użycia matryce. Komołowskiego misji Wykonawczej NSZZ Solidarność, które we- i Dziczka zatrzymano, a właścicielce mieszkania dług SB miało się odbyć 24 kwietnia. Zastosowano kazano stawić się następnego dnia na przesłu- m.in. blokadę jego mieszkania, która zakończyła chanie4. Wobec znalezionych przez SB dowodów się w nocy 23 kwietnia zatrzymaniem Milczanow- wszyscy troje przyznali się do druku „BIS” nr 2/3, skiego na 48 godzin. Ostrzeżono go, by nie podej- a Sykuła zeznała również, że od roku udostępniała mował działań antypaństwowych i poinformowa- mieszkanie i pomagała w druku nielegalnych wy- no, że nadal będzie obserwowany9. dawnictw5. 10 maja 1988 r. zostali ukarani przez 26 kwietnia bez uzgodnienia z KKW zaczął się kolegium do spraw wykroczeń grzywną po 50 tys. strajk w Hucie im. Lenina w Krakowie, na czele złotych każdy6. Incydent ten nie zdezorganizował komitetu strajkowego stanął Andrzej Szewczuwa- jednak pracy podziemnej. Pod koniec kwietnia, niec, osoba dotychczas szerzej nieznana. Wybuch zgodnie z planem, Dziczek z Komołowskim wydru- tego strajku stał się dla Milczanowskiego sygna- kowali kolejny numer pisma „Grot”. łem do rozpoczęcia protestu solidarnościowego W tym czasie przedstawiciele środowiska Ma- w Szczecinie. Zwołał on posiedzenie Rady Koor- riana Jurczyka, związani z Duszpasterstwem Ludzi dynacyjnej NSZZ Solidarność Regionu Pomorze Pracy im. ks. Jerzego Popiełuszki przy kościele Zachodnie (w mieszkaniu Józefa Sieniawskiego) św. Stanisława Kostki, wyjeżdżali na pielgrzymki i w gronie najbliższych współpracowników: Lon- do Częstochowy i Gniezna. 9 kwietnia w Często- gina Komołowskiego, Władysława Dziczka, Jacka chowie siedemnastoosobowa grupa wzięła udział Sauka, Jerzego Zimowskiego, Mieczysława Lisow- w mszy w intencji osób więzionych za przeko- skiego i Stanisława Możejki postawił kwestię straj-

3 Odezwa Rady Koordynacyjnej NSZZ Solidarność Regionu Pomorza Zachodniego z okazji święta 1 Maja, 16 IV 1988, „Grot” 1988, nr 91. 4 Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, Oddział w Szczecinie (AIPN Sz), 0012/294, t. 1, Meldunki dzienne Wydziału V WUSW w Szczecinie, 1988, Meldunek dzienny nr 2440, 10 IV 1988, k. 73. 5 Ibidem, Uzupełnienie meldunku dziennego nr 2441, 12 IV 1988, k. 74. 6 „Obraz” 1988, nr 5/6 (58/59), s. 77. 7 AIPN Sz, 0012/294, t. 1, Meldunki dzienne Wydziału V WUSW w Szczecinie, 1988, Meldunek dzienny nr 2441, 12 IV 1988, k. 73. 8 Ibidem, Depesza szyfrowa do Departamentu V MSW nr 1487, 27 IV 1988, k. 89. 9 AIPN, 0236/425, Sprawa obiektowa „Syndyk”, Rozmowy profilaktyczno-ostrzegawcze z członkami KKW – załącznik do informacji dziennej z 26 IV 1988, k. 58–59.

102 Wolność i Solidarność | nr 3 SZCZECIN 1988 ku. Większość zebranych uznała, że sytuacja nie Tymczasem Grupa Robocza Zarządu Regionu dojrzała jeszcze do strajku. Jedynie Mieczysław Li- Pomorze Zachodnie – środowisko Mariana Jurczy- sowski z Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Komu- ka i Stanisława Wądołowskiego, z którym współ- nikacji Miejskiej w Szczecinie i Stanisław Możejko pracował Piotr Baumgart – w swoim oświadczeniu ze Świnoujścia poparli Milczanowskiego, zgłasza- wyraziła pełną solidarność ze strajkującymi poza jąc gotowość do podjęcia przygotowań10. Milcza- Szczecinem oraz oburzenie z powodu gróźb siło- nowski uzgodnił z Lisowskim, żeby przygotowy- wego stłumienia protestów. Domagała się także wać się do strajku w WPKM, czekać na pretekst ze uchylenia ustawy o delegalizacji Solidarności oraz strony władz zakładu oraz na sygnał z Gdańska. przeprowadzenia wolnych, demokratycznych wy- Liczyli na to, że strajk komunikacji miejskiej po- borów zarówno do rad narodowych, jak i do sej- ciągnie protest w Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa mu14. Warskiego i w innych zakładach11. 29 kwietnia do strajku przystąpiła Huta Sta- Strajk majowy lowa Wola, obok postulatów płacowych żądano przywrócenia NSZZ Solidarność. Organizatorami 2 maja do hutników protestujących w Krakowie protestu byli w głównej mierze członkowie komi- przyłączyła się Stocznia Gdańska im. Lenina. Stu- tetu założycielskiego związku w hucie, z Wiesła- denci w Krakowie i Wrocławiu, a następnie rów- wem Wojtasem i Wiesławem Turaszem na czele12. nież w innych miastach uniwersyteckich domagali Milczanowskiemu udało się ostatecznie przekonać się rejestracji Niezależnego Zrzeszenia Studentów. członków Rady Koordynacyjnej do wydania ode- Lech Wałęsa w oświadczeniu wydanym w imieniu zwy solidaryzującej się z protestem w Hucie im. KKW uznał protesty robotnicze za mające wymiar Lenina i wzywającej do pogotowia strajkowego ogólnopolski. Za jedyny właściwy sposób rozwią- w Szczecinie i Świnoujściu. Termin pogotowia zywania konfliktów społecznych uznał dialog strajkowego wyznaczono na 2 maja, sformułowa- i kompromis. Podkreślał konieczność legalizacji no też postulaty: podwyżka płac i świadczeń dla Solidarności15. najuboższych, proporcjonalna do wzrostu kosztów Strajk w Stoczni im. Lenina zmobilizował Mil- utrzymania oraz przywrócenie legalnego działania czanowskiego16. 2 maja w kościele przy ulicy Pocz- NSZZ Solidarność13. towej w Szczecinie odbyło się spotkanie działaczy

10 Relacje Andrzeja Milczanowskiego (wrzesień 2009), Stanisława Możejki (wrzesień 2009), Jacka Sauka (styczeń 2010), Longina Komołowskiego (październik 2009), w zbiorach autora. 11 Relacja Andrzeja Milczanowskiego, wrzesień 2009, w zbiorach autora. 12 D. Iwaneczko, Opór społeczny a władza w Polsce południowo-wschodniej 1980–1989, Warszawa 2005, s. 402–403. Liderzy strajku w Stalowej Woli Wiesław Wojtas i Wiesław Turasz 21 IV 1988 zwołali trzytysięczny wiec w sprawie podwyżek płac oraz zaprzesta- nia szykan wobec członków Komitetu Założycielskiego NSZZ Solidarność Pracowników Huty Stalowa Wola, za co zostali zwolnieni z pracy. 13 Odezwa ogłaszająca pogotowie strajkowe od 2 V 1988, podpisana przez Andrzeja Milczanowskiego z upoważnienia Rady Koor- dynacyjnej NSZZ Solidarność Regionu Pomorze Zachodnie, w zbiorach autora. Zob. też AIPN Sz, 0012/294, t. 1, Meldunki dzienne Wydziału V WUSW w Szczecinie, 1988, Meldunek dzienny nr 2457, 1 V 1988, k. 93. 14 Ibidem, Meldunek dzienny nr 2458, 2 V 1988, k. 98. 15 Oświadczenie KKW, 2 V 1988, „Tygodnik Mazowsze” 1988, nr 249. 16 Relacja Andrzeja Milczanowskiego, wrzesień 2009, w zbiorach autora. Milczanowski ukrywał się przez blisko dwa tygodnie, od 29 IV do 11 V 1988. Przez pierwszy tydzień gościł u Andrzeja Markowskiego przy ul. Kormoranów, a drugi u Józefa Sieniawskiego przy ul. Czesława w Szczecinie.

103 ARTUR KUBAJ

z komitetów założycielskich Solidarności w po- strajkowego weszli pracownicy tylko tej zajezdni, szczególnych zakładach pracy17. Pomimo zastrze- również jedynie tu żądano przywrócenia plurali- żeń ogniw zakładowych Milczanowski postano- zmu związkowego22. W Policach Jan Pyś i Bogdan wił wprowadzić od 5 maja pogotowie strajkowe18. Leśniewski zablokowali bramę wjazdową, a na- 4 maja wieczorem wraz z najbliższymi współpra- stępnie agitowali za strajkiem wśród kierowców. cownikami z WPKM wyznaczył na dzień następny Przystąpili do opracowywania postulatów straj- termin wywołania strajku19. Po godzinie 22.00 Mie- kowych i negocjacji z dyrekcją zakładu, jednak czysław Lisowski, emerytowany kierowca WPKM, uniemożliwiono im kontakt z kolegami z Dąbia, oraz Józef Ignor, działacz Tajnej Komisji Zakła- co ułatwiło szybkie rozbicie strajku. dowej i członek komitetu założycielskiego Soli- Rychłe zakończeniu protestu polickiego nie darności, złożyli wizyty kilku współpracownikom zniechęciło strajkujących w zajezdni w Dąbiu. Wy- z zajezdni autobusowych20. słali oni telegram do marszałka Sejmu PRL Romana 5 maja kilka minut po czwartej rano zablokowa- Malinowskiego z wnioskiem o skreślenie z ustawy no bramy wyjazdowe w dwóch z trzech szczeciń- o związkach zawodowych artykułu 60 ustęp 3, na skich zajezdni autobusowych WPKM: w Szczecinie którego podstawie władze przez ponad pięć lat Dąbiu i w Policach. Nie pomogły informacje prze- blokowały wejście w życie pluralizmu związkowe- kazane kierownictwu zakładu przez SB21. Jako go, odpowiedzi jednak się nie doczekali23. Oko- powód akcji pracownicy podali kwestie płacowe, ło piętnastej zajezdnię otoczyły siły ZOMO. Gdy jednak strajk miał w istocie charakter solidarno- wezwanie do dobrowolnego opuszczenia zakładu ściowy, był gestem poparcia robotników strajkują- przez strajkujących nie przyniosło rezultatów, cych w Krakowie, Stalowej Woli i Gdańsku, gdzie funkcjonariusze MO wyprowadzili trzech przy- domagano się swobody działalności związkowej. wódców strajku: Józefa Ignora, Romualda Ziół- Protest w zajezdni w Dąbiu zainicjowali Józef kowskiego i Andrzeja Kudłę. Pozostali kierowcy Ignor, Jan Sowa i Andrzej Kudła. Na czele komite- opuścili zajezdnię, uzależniając jednak przystą- tu strajkowego stanęli Romuald Ziółkowski (prze- pienie do swych obowiązków w dniu następnym wodniczący) i Józef Ignor (wiceprzewodniczący), od uwolnienia zatrzymanych kolegów. Wieczorem znani działacze związkowi w przedsiębiorstwie. przywódcy strajku zostali odwiezieni do domów24. Ze względu na brak łączności między zajezdniami Łącznie w obu zajezdniach pracę przerwało pra- i krótki okres trwania strajku w skład komitetu wie czterystu kierowców i pracowników zaplecza

17 AIPN Sz, 0012/294, t. 1, Meldunki dzienne Wydziału V WUSW w Szczecinie, 1988, Meldunek dzienny nr 2459, 3 V 1988, k. 100–101; relacja Jana Tarnowskiego, wrzesień 2009, w zbiorach autora. 18 Komunikat podpisany przez Andrzeja Milczanowskiego z upoważnienia Rady Koordynacyjnej NSZZ Solidarność Regionu Pomorze Zachodnie, 3 V 1988, w zbiorach autora. 19 Po strajkach, przed strajkami, „Obraz” 1988, nr 5/6 (58/59), s. 7; por. relacja Andrzeja Milczanowskiego, sierpień 2009, w zbio- rach autora. 20 Relacja Andrzeja Milczanowskiego, sierpień 2009, w zbiorach autora. 21 AIPN Sz, 0053/585, t. 1, Sprawa operacyjnego rozpracowania „Blokada”, Wyciąg z informacji operacyjnej od tajnego współpra- cownika „Miry”, 4 V 1988, k. 125. 22 AIPN Sz, 0012/294, t. 1, Meldunki dzienne Wydziału V WUSW w Szczecinie, 1988, Meldunek dzienny nr 2461, 5 V 1988, k. 104; ibidem, Uzupełnienie do meldunku dziennego nr 2461, k. 105–107. 23 Po strajkach, przed strajkami..., s. 8–9. W ustępie 3 artykułu 60 ustawy brak było daty, od której można zarejestrować w zakładzie pracy więcej niż jeden związek zawodowy. 24 AIPN Sz, 0053/585, t. 1, Sprawa operacyjnego rozpracowania „Blokada”, Kronika wydarzeń w WPKM w Szczecinie, 5–6 V 1988, k. 183–194.

104 Wolność i Solidarność | nr 3 SZCZECIN 1988 technicznego z trzeciej i pierwszej zmiany – spo- Szczecina uczestniczyli m.in. Dziczek, Komołow- śród niespełna 750 osób tam zatrudnionych25. ski, Lisowski z Rady Koordynacyjnej oraz Leopold Skala protestu była zbyt mała, by pobudzić kolej- Bania, Kazimierz Ilnicki, Czesław Węgorowski, ne zakłady. Obydwie zajezdnie obsługiwały linie Wiesław Milewski i Jan Kot. Milczanowski przed- autobusowe na obrzeżach Szczecina, w centrum stawił projekt żądań strajkowych: podwyżki płac, zaś jeździły autobusy z zajezdni przy ulicy Klo- uwolnienia więźniów politycznych, w tym zatrzy- nowica oraz tramwaje z trzech innych zajezdni, manych ostatnio uczestników strajku w Nowej które nie brały udziału w akcji protestacyjnej. Hucie, przywrócenia legalnej działalności NSZZ Po rozbiciu przez ZOMO strajku w Nowej Hucie Solidarność (gdyby jednak strajk ograniczył się (z 4 na 5 maja 1988 r.) jedynym dużym zakładem do Stoczni im. Warskiego, należało żądać zalega- w kraju, który kontynuował protest, była Stocz- lizowania związku tylko tu) oraz zagwarantowa- nia Gdańska im. Lenina. Protest ten miał wymiar nia bezpieczeństwa strajkujących. Jednocześnie symboliczny, bowiem oprócz komitetu strajkowe- zastrzegł konieczność odwołania strajku, jeśliby go z Alojzym Szablewskim na czele wspierał go protest w Gdańsku się zakończył27. Służba Bez- swoim autorytetem Lech Wałęsa. Kierownictwo pieczeństwa uzyskała bezpośrednią relację z tego Solidarności liczyło na to, że do Stoczni Gdańskiej spotkania; jak można się domyślać, złożył ją Jan dołączą zakłady pracy z całej Polski. Kot28. Po wieczornych uzgodnieniach działacze 7 maja Służba Bezpieczeństwa uzyskała infor- skupieni w Radzie Koordynacyjnej wydrukowali macje, że dwa dni później rozpocznie się strajk odezwę strajkową, która zawierała jedynie dwa w Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego. postulaty: podwyżki płac oraz przywrócenia NSZZ Przeprowadzono zatem rozmowy profilaktyczno- Solidarność29. -ostrzegawcze z działaczami skupionymi w stocz- 8 maja Grupa Robocza Zarządu Regionu przy- niowym komitecie założycielskim Solidarności: gotowała oświadczenie wzywające stoczniowców Czesławem Węgorowskim, Kazimierzem Ilnickim, z Warskiego do dwugodzinnego strajku 9 maja. Janem Kotem (był równocześnie tajnym współpra- Mając niemalże pełną wiedzę o planach strajko- cownikiem SB o pseudonimie „Birkut”) i Zygmun- wych dotyczących stoczni, funkcjonariusze SB tem Sroczyńskim, a następnie ze Stanisławem Wą- przystąpili do przeciwdziałania. Przeprowadzili dołowskim i Longinem Komołowskim. Wszystkich rozmowy ostrzegawcze z osobami związanymi przepytano na temat przygotowań do protestu z Milczanowskim: Władysławem Dziczkiem, An- i ostrzeżono o odpowiedzialności karnej w przy- drzejem Antosiewiczem, Ryszardem Liszewskim padku podjęcia przez nich akcji strajkowej26. i Kazimierzem Gołębiowskim, przyglądali się też W tej sytuacji 8 maja Milczanowski zwołał sytuacji w stoczni, nie zaobserwowali jednak żad- kolejne zebranie Rady Koordynacyjnej i działa- nych prób podjęcia strajku30. 10 maja planowany czy niektórych zakładów (głównie z Warskiego). strajk także się nie rozpoczął, a wieczorem bez za- W spotkaniu w Lasku Arkońskim na obrzeżach warcia jakiegokolwiek porozumienia zakończył się

25 AIPN Sz, 0012/294, t. 1, Meldunki dzienne Wydziału V WUSW w Szczecinie, 1988, Meldunek dzienny nr 2461, 5 V 1988, k. 104. W całym przedsiębiorstwie pracowało wówczas około 3800 osób. 26 Ibidem, Meldunek dzienny, 8 V 1988, k. 118. 27 Ibidem, Meldunek dzienny nr 2462, 9 V 1988, k. 119; relacje Andrzeja Milczanowskiego (wrzesień 2009), Władysława Dziczka (wrzesień 2009), Longina Komołowskiego (październik 2009), w zbiorach autora. 28 W teczce pracy „Birkuta” nie zachowała się relacja z tego spotkania. 29 Relacje Władysława Dziczka (wrzesień 2009), Longina Komołowskiego (październik 2009), w zbiorach autora. 30 AIPN Sz, 0012/294, t. 1, Meldunki dzienne Wydziału V WUSW w Szczecinie, 1988, Meldunek dzienny, 8 V 1988, k. 118.

105 ARTUR KUBAJ

strajk w Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Działacze cze Solidarności34, a ich zapleczem będą młodzi Solidarności w całym kraju odczytali to jako sy- robotnicy, wolni od doświadczeń z lat 1980–1981. gnał do zawieszenia akcji protestacyjnej31. Henryk Wujec, członek Biura Krajowego KKW, Skala wystąpień płacowych na przełomie kwiet- pisał na łamach „Tygodnika Mazowsze” o straj- nia i maja 1988 r. była zaskoczeniem zarówno dla kach kwietniowo-majowych jako o przełomie, władzy, jak i dla opozycji. Władza oceniała rolę zamknięciu pewnego etapu w dziejach Solidarno- opozycji w społeczeństwie jako słabą; w raportach ści. W związku z udziałem w strajkach nowych, SB odnotowywano zmniejszenie się liczby grup młodych osób uważał, że obecne kierownictwo opozycyjnych. Szacowano, że Solidarność może straci w najbliższym czasie na znaczeniu. „Rów- liczyć na kilkanaście tysięcy aktywistów, w związ- nież struktury »Solidarności«, których zasad- ku z tym prawdopodobieństwo przeprowadzenia niczy kształt wywodził się ze stanu wojennego, dużej, zorganizowanej akcji strajkowej uznano za muszą ulec przemianom. [...] Związek zawodowy niewielkie32. Z kolei spora część działaczy opozy- nie może istnieć w postaci tajnych, zakonspiro- cyjnych nie dostrzegała jeszcze takiego napięcia wanych grup, które nie żyją normalnym życiem, na tle płacowym w poszczególnych zakładach pra- takim jak reszta społeczeństwa. Musi w zakładzie cy, które mogłoby zaowocować poważnymi wystą- istnieć jawnie, mieć jawne kierownictwo, które pieniami pracowniczymi. wszyscy znają”. Wujec skrytykował słabość orga- Można uznać, że starcie majowe pozostało nie- nizacyjną komitetów założycielskich Solidarności rozstrzygnięte. Solidarność w pewnym stopniu za- na Pomorzu Zachodnim, skupionych na procedu- demonstrowała swoją żywotność, do postulatów rze sądowo-rejestracyjnej i nieprzygotowanych do płacowych wysuwanych przez strajkujące załogi strajków w swoich zakładach35. dołączano żądania powrotu związku oraz uwol- Wypowiedź ta spotkała się z ostrą ripostą Mil- nienia więźniów politycznych, jednak nie udało czanowskiego. Zarzucił on Wujcowi nieznajomość się osiągnąć przełomu w dążeniu do tych celów. faktów oraz złą wolę w komentowaniu wydarzeń Przedstawiciele władz natomiast musieli przełknąć (wyolbrzymianie znaczenia strajku w podwar- gorzką pigułkę w postaci pierwszych na taką skalę szawskim Ursusie z 9 maja 1988 r. w stosunku do wystąpień pracowniczych od momentu zniesienia strajku szczecińskiego WPKM). Uznał, że ostatnie stanu wojennego. Po stronie władzy dostrzeżono strajki ukazały rzeczywiste możliwości organiza- również, że pamięć o stanie wojennym nie działa już cyjne poszczególnych regionów związku, suge- powstrzymująco, więc można się spodziewać ini- rując jednoznacznie, że rola Regionu Mazowsze cjowania nowych protestów33. Prognozowano, że w kształtowaniu oblicza Solidarności była zdecy- na czele ewentualnych strajków (przewidywanych dowanie zbyt duża w stosunku do jego wpływu już jesienią tego roku) staną mniej znani działa- na poszczególne zakłady pracy36. W innym swym

31 T. Tabako, Strajk 88, Warszawa 1992, s. 168–177; J. Skórzyński, Rewolucja Okrągłego Stołu, Kraków 2009, s. 116–117. 32 M.F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1987..., s. 163. 12 III 1988 Rakowski zanotował, że według informacji komitetów woje- wódzkich i wydziałów KC PZPR w nielegalnych strukturach Solidarności działa 15–17 tys. osób. Dodawał: „nie jest to błaha liczba. Odnoszę wrażenie, że sporo moich kolegów z BP nie bardzo się tym przejmuje”. 33 Uwagi ekspertów o sytuacji w kraju i wynikających z niej wniosków [w:] Polska 1986–1989: koniec systemu . Materiały między- narodowej konferencji, Miedzeszyn, 21–23 października 1999, t. 3: Dokumenty, red. A. Dudek, A. Friszke, Warszawa 2002, s. 86–90. 34 Powoływano się na przykład liderów strajków w Krakowie i Gdańsku – Andrzeja Szewczuwańca i Alojzego Szablewskiego. 35 H. Wujec, Lekcja ostatnich tygodni, „Tygodnik Mazowsze” 1988, nr 251. 36 A. Milczanowski, Odnośnie szczecińskiego fragmentu lekcji Henryka Wujca, „Termit” 1988, nr 31.

106 Wolność i Solidarność | nr 3 SZCZECIN 1988 tekście Milczanowski konstatował, że strajki wio- 18 maja Andrzej Anczykowski, dyrektor na- senne uzmysłowiły wszystkim fikcyjność plura- czelny WPKM, pod wpływem perswazji SB zwol- lizmu związkowego realizowanego na podstawie nił dyscyplinarnie z pracy liderów strajku: Józefa ustawy o związkach zawodowych z 8 października Ignora i Romualda Ziółkowskiego. W ich obronie 1982 r. Przyznawał, że kierownictwo Solidarności stanęli koledzy – działacze Solidarności. Zaczęli zostało zaskoczone wybuchem protestów płaco- zbierać podpisy pod apelem do przewodniczące- wych, a najboleśniejszym w jego ocenie był fakt, go Rady Państwa PRL Wojciecha Jaruzelskiego iż w ciągu dwóch tygodni od rozpoczęcia strajku o przywrócenie zwolnionych do pracy40. 21 czerw- w Nowej Hucie inne duże zakłady w kraju nie były ca działacze Solidarności z WPKM wraz z Milcza- w stanie przystąpić do walki. Żałując niewykorzy- nowskim postanowili podjąć strajk w obronie stanej szansy na przymuszenie komunistów do zwolnionych kolegów41. Pamiętając o doświadcze- ustępstw na rzecz pluralizmu związkowego, pro- niach majowych, postanowili zmienić skład grupy gnozował rychłe pojawienie się kolejnej okazji do inicjującej protest w zajezdni autobusowej przy protestu37. Klonowica. Aby wesprzeć miejscowych działaczy, Władze partyjne i administracyjne wojewódz- do zajezdni tej udał się Ignor, a strajkujących twa szczecińskiego nie mówiły o strajku w WPKM w Policach wspomagał Ziółkowski. na swoich oficjalnych spotkaniach. Szef WUSW 22 czerwca po czwartej rano kierowcy ogłosili gen. Jarosław Wernikowski odnotował zwiększo- strajk solidarnościowy w obronie Ignora i Ziół- ną aktywność opozycji, czyli powołanie grup za- kowskiego. Tym razem udało się zablokować sku- łożycielskich NSZZ Solidarność w dziewiętnastu tecznie wszystkie trzy zajezdnie autobusowe. zakładach pracy i instytucjach. Stwierdził też, że W każdej z nich uformowały się komitety strajko- w końcu 1987 r. w województwie działały łącznie we. W Dąbiu komitet utworzyli Henryk Łukasik, 22 nielegalne struktury opozycji, podzielone mię- Andrzej Kudła, Piotr Sztejter i Andrzej Szendel, dzy dwa rywalizujące ze sobą odłamy Solidarności w zajezdni przy Klonowica Kazimierz Szwabis, skupione wokół Mariana Jurczyka i Andrzeja Mil- Andrzej Bogusławski, Kazimierz Toruński i Krzy- czanowskiego38. Liczba komitetów założycielskich sztof Witek, a w Policach Jan Pyś, Bogdan Le- w województwie szczecińskim wynosiła z końcem śniewski i Zbigniew Świerzyński. Około piątej 1987 r. trzynaście, nie wiadomo zatem, jakie „nie- przedstawiciele komitetów strajkowych spotkali legalne struktury opozycji” miał na myśli generał. się z dyrektorem Anczykowskim w zajezdni przy W każdym razie w porównaniu z raportem gen. Klonowica. Przedstawiono dwa postulaty: przy- Czesława Kiszczaka z października 1987 r. liczba wrócenie do pracy zwolnionych kierowców oraz grup opozycyjnych w Szczecinie wzrosła39. niewyciąganie konsekwencji w stosunku do straj-

37 Krajobraz we mgle, „Grot” 1988, nr 93. 38 Archiwum Państwowe w Szczecinie, Urząd Wojewódzki w Szczecinie, XXV/6, Protokół posiedzenia Wojewódzkiego Komitetu Obro- ny w Szczecinie, 17 V 1988, k. 100. Wernikowski poinformował o zlikwidowaniu przez SB trzech nielegalnych struktur, grupy Ruchu Wolność i Pokój, a także działalności kolportażowo-wydawniczej związanej z „Tygodnikiem Mazowsze” i punktów poligraficznych w szczecińskim porcie. Powiedział też o przeprowadzeniu 1800 rozmów ostrzegawczych i profilaktycznych z działaczami opozycji. Brak jednoznacznego wskazania, jakie lata omawiał; wydaje się, że chodzi o okres od momentu ogłoszenia amnestii w lipcu 1986 do końca 1987 r. 39 W. Sawicki, Raport Kiszczaka dla Moskwy, czyli czego nie powiedział minister Widacki, Kraków 2002, s. 115–121. 40 Na folwarku SB – Anczykowskiego. Przebieg dni majowych, „Termit” 1988, nr 31; Zwolnieni za strajk, „Obraz” 1988, nr 5/6 (58/59), s. 76–77. 41 Pozew o przywrócenie do pracy Romualda Ziółkowskiego, „Termit” 1988, nr 31.

107 ARTUR KUBAJ

kujących42. Po konsultacjach telefonicznych z wo- w Szczecinie wzięło udział 51,41 proc. uprawnio- jewodą szczecińskim Stanisławem Malcem dyrek- nych, do Miejskiej Rady Narodowej w Szczecinie tor podpisał zgodę na oba żądania43. tylko 37,73 proc.46 Warto podkreślić, że w obydwu protestach w WPKM dużą rolę odegrał cieszący się zaufaniem Strajk sierpniowy załogi Mieczysław Lisowski – wówczas siedemdzie- sięcioletni, emerytowany pracownik WPKM, dorad- 17 sierpnia 1988 r. wczesnym rankiem Milcza- ca członków komitetu strajkowego44. Na szybką nowski dowiedział się od Janusza Dubickiego, i pozytywną decyzję władz zakładowych istotny działacza portowej Solidarności, o planowanym na wpływ miał również moment wywołania strajku, ten dzień strajku w porcie szczecińskim mają- tj. zbliżający się termin wizyty w Szczecinie sekre- cym na celu wymuszenie podwyżki płac47. Pół tarza generalnego Komunistycznej Partii Związku godziny później w ubraniu robotnika wjechał do Radzieckiego Michaiła Gorbaczowa. Po zakończe- portu ciągnikiem od strony Łasztowni, około ós- niu strajku Milczanowski oświadczył w imieniu mej wraz z Edwardem Radziewiczem, Józefem Rady Koordynacyjnej NSZZ Solidarność Regionu Kowalczykiem, Januszem Dubickim i Michałem Pomorze Zachodnie: „Okazaliście prawdziwą so- Achramowiczem rozpoczął nakłanianie robotni- lidarność, głębokie poczucie odpowiedzialności, ków do protestu48. Podłożem tego strajku były znakomitą sprawność organizacyjną. NSZZ »Soli- konflikty płacowe trwające od listopada 1987 r., darność« nigdy Wam tego nie zapomni”45. jednak prawdziwą złość robotników wywołało wy- 19 czerwca 1988 r. odbyły się wybory do rad na- znaczenie krzywdząco niskich stawek za rozłado- rodowych. Ogólnokrajowa frekwencja była jeszcze wywanie cementu49. To stało się pretekstem do niższa niż w przegranym przez władze referendum strajku. z listopada 1987 r., a szczególnie niskie zaangażo- Według sprawozdań SB50 okołopięćdziesięcio- wanie wyborców odnotowano w dużych miastach. osobowa grupa pracowników Zakładu Przeładun- W wyborach do Wojewódzkiej Rady Narodowej ków Drobnicowych Zarządu Portu Szczecin-Świno-

42 „Termit” 1988, nr 32 – numer w całości poświęcony relacji ze strajku 22 VI 1988; Strajk w WPKM, „Grot” 1988, nr 95; Szczecińskie WPKM – strajk w obronie kolegów, „Tygodnik Mazowsze” 1988, nr 256. 43 Wojewoda szczeciński Stanisław Malec twierdził, że sam podjął decyzję, bez konsultacji z centrum władzy, biorąc za nią pełną odpowiedzialność (Narodziny III Rzeczypospolitej. Pomorze Zachodnie w latach 1988–1990. Materiały z sesji naukowej, red. M. Ma- chałek, J. Macholak, Szczecin 2006, s. 211–212). 44 Między innymi opinia Jerzego Zimowskiego, zob. „Obraz” 1988, nr 9/10 (62/63), s. 10. 45 „Termit” 1988, nr 32. 46 Po wyborach, „Grot” 1988, nr 95. 47 Dubicki powiadomił Milczanowskiego na prośbę Edwarda Radziewicza, który przewodził wówczas podziemnej Solidarności w szczecińskim porcie. W lipcu Radziewicz obiecał, że jeśli w zakładzie pojawi się konflikt, który wywoła nastrój strajkowy, nie- zwłocznie powiadomi o tym Milczanowskiego (relacje Edwarda Radziewicza i Andrzeja Milczanowskiego, w zbiorach autora). 48 A. Milczanowski, Sierpniowy strajk w Szczecinie w 1988 roku [w:] Z archiwum szczecińskiego strajku, sierpień, 1988 rok. Ze zbiorów Andrzeja Milczanowskiego i Edwarda Radziewicza, oprac. M. Machałek, Szczecin 2005; A. Kubaj, Przebieg i konsekwencje strajku sierpniowego w porcie i zakładach komunikacji miejskiej Szczecina [w:] Zarejestrujcie nam „Solidarność”…, s. 93–117. 49 J. Zimowski, Drugi szczeciński sierpień, „Obraz” 1988, nr 9/10 (62/63), s. 4–5. Zaproponowano rażąco niskie ceny: za rozłado- wanie stu ton cementu władze chciały zapłacić jedynie 1600 zł. 15 VIII 1988 wywołało to olbrzymie niezadowolenie portowców z nabrzeża „rumuńskiego”. 50 AIPN Sz, 0012/294, Meldunki dzienne Wydziału V WUSW w Szczecinie, 1988, Meldunek dzienny nr 2534, 17 VIII 1988, k. 24.

108 Wolność i Solidarność | nr 3 SZCZECIN 1988 ujście51 przerwała pracę i wzywała do strajku. Tego samego dnia do wojewody szczecińskie- Według kierownictwa zakładu natomiast kilkuset go Stanisława Malca zadzwonił premier Zbigniew portowców zebranych w świetlicy nieopodal bu- Messner z informacją o strajku w szczecińskim dynku dyrekcji Zarządu Portu spotkało się z por- porcie. Stwierdził, że rozwiązaniem konfliktu tową wierchuszką i przedstawiło cztery postulaty: zajmie się bezpośrednio sztab partyjno-rządowy „1. Wprowadzenia w życie zasady pluralizmu w Warszawie, a do Szczecina w najbliższych dniach związkowego, w ramach którego NSZZ »Solidar- przybędzie jako łącznik wiceminister spraw we- ność« będzie miała prawo legalnej działalności; wnętrznych. W kolejnej rozmowie tego dnia pre- 2. Podwyżki płac pracowników Zarządu Portu mier dodał, że inspiratorem strajku w porcie jest Szczecin-Świnoujście o około 50 proc.; Andrzej Milczanowski i należy podjąć kroki w celu 3. Przywrócenia do pracy pracowników Zarządu wyprowadzenia go z zakładu, którego nie jest pra- Portu zwolnionych za ich działalność solidarno- cownikiem55. ściową; Wieczorem strajkujący zawiesili na bramie wjaz- 4. Zapewnienia pełnego bezpieczeństwa straj- dowej do portu transparent: „»Solidarność« nie kującym oraz zapłaty wynagrodzeń za czas straj- zginęła, póki my żyjemy”. Parę godzin wcześniej ku”52. Milczanowski przesłał Mieczysławowi Lisowskie- Podczas spotkania w świetlicy zakładowej dy- mu za pośrednictwem Tadeusza Olczaka list z proś- rektor Zarządu Portu Jan Więcław wzywał do bą o wywołanie w szczecińskim WPKM strajku rozpoczęcia pracy, a prokurator rejonowy Marek popierającego portowców. Dotarł on do Lisowskie- Kotfis straszył robotników konsekwencjami udzia- go późnym wieczorem, a już następnego dnia, łu w nielegalnym strajku. Podniosło to jedynie 18 sierpnia, komunikacja miejska w Szczecinie temperaturę wiecu i przyspieszyło ostateczną de- była sparaliżowana. Strajk w WPKM został rozpo- cyzję. Wybrano komitet strajkowy, na jego cze- częty o godzinie 4.18 przez Romualda Ziółkow- le stanęli Edward Radziewicz, Józef Kowalczyk skiego w zajezdni autobusowej w Dąbiu. W tym i Zbigniew Zakrzewski53. Komitet poinformował samym czasie zaczęła się akcja strajkowa w zajezd- dyrektora portu o swoim powstaniu i postula- niach w Policach i przy ulicy Klonowica. Na czele tach, wystosował też prośbę o udostępnienie strajków stanęli przeważnie członkowie komitetu środków łączności i maszyny do pisania. Portowcy założycielskiego NSZZ Solidarność w WPKM. Oko- napisali również list do gen. Jaruzelskiego, za- ło siódmej Wydział Ruchu Drogowego i oddzia- praszając go na spotkanie z załogą, lecz dyrektor ły Milicji Obywatelskiej podjęły nieudaną próbę Więcław odmówił przesłania go teleksem do ad- otwarcia bram wjazdowych w zajezdni autobuso- resata54. wej w Dąbiu. O piętnastej utworzono tam Zakła-

51 Formalnie nazwa portu brzmiała w tym czasie Zarząd Portu Szczecin-Świnoujście (w latach 1950–1982 Zarząd Portu Szczecin); przedsiębiorstwo podzielone było na zakłady: Zakład Przeładunków Drobnicowych, Zakład Przeładunków Masowych, Zakład Przeła- dunków Świnoujście. Potocznie część szczecińską nazywano Zarządem Portu Szczecin, a świnoujską – Zarządem Portu Świnoujście. 52 Pismo do pracowników Portu Szczecińskiego, 17 VIII 1988 [w:] Z archiwum szczecińskiego strajku..., s. 9. 53 Pismo komitetu strajkowego do dyrektora Zarządu Portu Szczecin-Świnoujście, 17 VIII 1988 [w:] ibidem, s. 10–11. Członkami komitetu strajkowego w porcie byli ponadto: Szczepan Wszelaki, Jerzy Wiśniewski, Andrzej Milczanowski, Ryszard Ryba, Jarosław Krakowski, Zdzisław Drwal, Krzysztof Podgórski, Andrzej Kryński, Grzegorz Kowalski, Janusz Dubicki, Szczepan Ramza, Marian Siewiela, Piotr Jania, Leszek Urbański. 54 Pismo komitetu strajkowego do przewodniczącego Rady Państwa gen. armii Wojciecha Jaruzelskiego, 17 VIII 1988 [w:] ibidem, s. 10–11. 55 Relacja Stanisława Malca, lipiec 2008, w zbiorach autora.

109 ARTUR KUBAJ

dowy Komitet Strajkowy w składzie: Ziółkowski uniemożliwić mu agitację w szczecińskich zakła- jako przewodniczący, Janusz Białyszewski (tajny dach pracy59. O piętnastej ponownie próbowano współpracownik SB „Andrzej”) jako jego zastępca, unieruchomić zajezdnię na Golęcinie, tym razem Piotr Sztejter i Jan Pyś. skutecznie. Komitetem strajkowym kierowali tam Drugiego dnia strajku do protestu przyłączyły Bogdan Arczewski, Grzegorz Bieliński i Henryk się kolejne przedsiębiorstwa w porcie: Zakład Prze- Gmur. Tego dnia powołano również komitet straj- ładunków Masowych, Zakład Usług Żeglugowych kowy w Zakładach Włókien Chemicznych „Chemi- oraz Portowe Centralne Warsztaty Mechaniczne. tex-Wiskord”60; ogłoszono pogotowie strajkowe Na wspólnym spotkaniu przedstawicieli załóg por- i wydelegowano do MKS Henryka Stachala. towych i WPKM utworzono Międzyzakładowy Ko- Wcześniej, o trzynastej, dyrektor naczelny por- mitet Strajkowy z siedzibą w porcie. Na jego czele tu Jan Więcław wysłał pisma: do WUSW – z prośbą stanął Edward Radziewicz, wiceprzewodniczącym o natychmiastową pomoc w ochronie portu oraz został reprezentant WPKM Józef Ignor. W skład do Prokuratury Wojewódzkiej – by spowodowała MKS weszli również Jarosław Krakowski, Jerzy wyprowadzenie z portu osób tam niezatrudnio- Wojtowicz i Andrzej Milczanowski56. nych61. Naciski, aby podjąć działania tego rodzaju, O wydarzeniach w porcie Radziewicz poinformo- pochodziły od władz centralnych w Warszawie, np. wał biskupa szczecińsko-kamieńskiego Kazimierza minister transportu, żeglugi i łączności Janusz Ka- Majdańskiego. Strajkujący liczyli na opiekę du- miński na posiedzeniu sztabu rządowo-partyjnego chową zwierzchnika pomorskiego Kościoła57. MKS 19 i 20 sierpnia, zaznaczając rolę Milczanowskiego wezwał załogi zakładów regionu do akcji strajko- w strajku szczecińskim, pokreślał konieczność za- wej i przystępowania do komitetu58. 19 sierpnia jęcia się w pierwszej kolejności tymi, „którzy pod- podjęto próbę rozszerzenia akcji strajkowej o na- grzewają atmosferę”62. „Trybuna Ludu” w artykule stępne zajezdnie WPKM. O godzinie 4.15 w zajezd- Wojciecha Jurczaka (dziennikarza „Kuriera Szcze- niach tramwajowych na Pogodnie i Golęcinie pod- cińskiego” i agenta SB o pseudonimie „Anton”) jęto nieskuteczne próby zablokowania wyjazdów. Kto steruje za tą bramą usiłowała zdyskredytować Udało się natomiast unieruchomić zajezdnię tram- lidera strajku słowami: „Pan Milczanowski nawo- wajową przy ulicy Niemierzyńskiej w Szczecinie. łuje w odezwie do walki. Domaga się od struktur Komitet strajkowy zawiązali Mirosław Kędzierski, »Solidarności« podjęcia strajku i dołączania do Cecylia Mosa i Wiesław Dętka. O ósmej w swoim MKS. [...] bo pan Milczanowski szalenie kocha mieszkaniu przy ulicy Szybowcowej został za- strajkować. Nie, nie pracuje w porcie szczecińskim, trzymany przez SB Mieczysław Lisowski, co miało jest radcą prawnym. W latach 1981–82 dał się po-

56 Formalnie przewodniczący i wiceprzewodniczący MKS zostali wybrani 20 VIII 1988. 57 List zakładowego komitetu strajkowego w porcie do bp. Kazimierza Majdańskiego, 18 VIII 1988 [w:] Z archiwum szczecińskiego strajku..., s. 13–14. 58 Oświadczenie MKS, 18 VIII 1988 [w:] ibidem, s. 11–12. 59 AIPN Sz, 0053/574, Sprawa operacyjnego rozpracowania „Port”, Notatka służbowa naczelnika Wydziału V WUSW w Szczecinie w sprawie Mieczysława Lisowskiego, k. 160. Od wybuchu strajku do momentu zatrzymania Lisowskiemu poza WPKM udało się po- rozmawiać także z pracownikami Stoczni Szczecińskiej im. Warskiego oraz zakładów Chemitex-Wiskord. 60 Oświadczenie zakładowego komitetu strajkowego w zakładach Chemitex-Wiskord, 19 VIII 1988 [w:] Z archiwum szczecińskiego strajku..., s. 16–17. 61 AIPN Sz, 0053/574, Sprawa operacyjnego rozpracowania „Port”, Notatka służbowa – wykaz informacji uzyskanych od 17 VIII do 3 IX 1988 dotyczących przebiegu strajku w Zarządzie Portu Szczecin-Świnoujście, k. 240–253. 62 M.F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1987..., s. 218–219.

110 Wolność i Solidarność | nr 3 SZCZECIN 1988 znać jako utalentowany organizator bezsensow- 21 sierpnia wierni diecezji szczecińsko-kamień- nych strajków”63. W ten sposób przedstawiciele skiej wysłuchali listu pasterskiego bp. Majdań- władzy, posługując się usłużnymi dziennikarzami, skiego O serdeczną modlitwę i rozwagę w dniach usiłowali wskazać główne źródło bieżących kłopo- wstrząsów społecznych66. Strajkujący w porcie tów. Komentarze konstruowano według jednego i WPKM przyjęli słowa biskupa bardzo chłodno schematu – odpowiedzialność za strajki przypisy- – oczekiwali jednoznacznego wsparcia protestu wano nie robotnikom, lecz wywodzącym się z in- przez reprezentanta Kościoła67. Następnego dnia nych grup społecznych „zawodowym manipula- ochoczo podchwyciła je partyjna prasa, cytując torom”, którzy wykorzystując rzekomo naiwność list pasterski biskupa w sposób wybiórczy. proletariatu, osłabiali podstawy społeczne i go- Wieczorem 21 sierpnia MKS podjął decyzję spodarcze PRL. o przygotowaniach na wypadek desantu ZOMO. Tymczasem MKS ponownie wezwał do strajku Przy nabrzeżach kanałów portowych ustawiono kolejne zakłady pracy województwa. Zwrócił się sztaplarki i układarki, przygotowano też dźwigi też do bp. Majdańskiego z prośbą o zapewnienie do przewrócenia, gdyby do kanałów tych próbo- mszy na terenie portu i WPKM zarówno w niedzie- wały wpłynąć okręty marynarki wojennej. Bramę lę, jak i w dni powszednie, zaprosił też gen. Jaru- wjazdową zabezpieczono ciężkim sprzętem. Czyn- zelskiego na spotkanie ze strajkującymi. ności te konsolidowały strajkujących, szczególnie 20 sierpnia w skład MKS zostali włączeni Ro- młodych portowców68. muald Wołodźko z Portowych Centralnych Warsz- W piątym dniu strajku MKS liczył na to, że tatów Mechanicznych, Andrzej Gruszczyński z Za- dołączą kolejne zakłady pracy regionu zachodnio- kładów Usług Żeglugowych oraz Artur Balazs, pomorskiego. W nocy działacze związani z MKS oddelegowany przez Wojewódzką Radę NSZZ Soli- przygotowali odezwę do stoczniowców z Warskie- darność Rolników Indywidualnych Regionu Pomo- go wzywającą ich do podjęcia strajku, podpisaną rze Zachodnie, która wsparła postulaty strajkują- przez Milczanowskiego, Tajną Komisję Zakładową cych64. Rolnicy przez cały okres strajku zapewniali NSZZ Solidarność i komitet założycielski związku też protestującym żywność. Ponieważ dyrektor w Stoczni Szczecińskiej69. W odezwie poinformo- Więcław monitował Ministerstwo Transportu o za- wano o sytuacji strajkowej w Szczecinie oraz o tym, wieszenie od 21 sierpnia 1988 r. działalności por- że 22 sierpnia stanie Stocznia Gdańska70. tu, MKS wydał oświadczenie domagające się jego Próby wywołania strajku w Stoczni Szczeciń- odwołania65. skiej im. Adolfa Warskiego, największym zakładzie

63 W. Jurczak, Kto steruje za tą bramą?, „Trybuna Ludu”, 20–21 VIII 1988. 64 Przez pierwsze dni strajku w porcie przebywał Piotr Baumgart, 21 VIII 1988 reprezentantem Wojewódzkiej Rady NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych Pomorza Zachodniego został Artur Balazs. 65 Oświadczenie MKS załóg zakładów pracy Regionu Pomorze Zachodnie, 21 VIII 1988 [w:] Z archiwum szczecińskiego strajku..., s. 24–25. 66 Słowo pasterskie z 21 VIII 1988, „Prezbiterium” 1988, t. 16, nr 7/9, s. 29–32; abp K. Majdański, Listy pasterskie 1979–1992, Szczecin 1997, s. 408–412. 67 Relacja Edwarda Radziewicza, lipiec 2008, w zbiorach autora. 68 Relacja Andrzeja Milczanowskiego, lipiec 2008, w zbiorach autora. 69 Milczanowski podpisał dokument z upoważnienia Rady Koordynacyjnej NSZZ Solidarność. W skład Tajnej Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność Stoczni im. Warskiego wchodzili m.in. Andrzej Antosiewicz, Władysław Dziczek, Longin Komołowski. Komitet Założycielski NSZZ Solidarność Pracowników Stoczni Szczecińskiej im. Warskiego powstał 22 VI 1987, w jego imieniu wypowiadał się Władysław Dziczek. 70 „Grot” 1988, nr 96.

111 ARTUR KUBAJ

pracy regionu zachodniopomorskiego, skończyły 22 sierpnia wieczorem oddziały ZOMO weszły się niepowodzeniem. Już wcześniej podejmowa- do dwóch zajezdni tramwajowych i do zajezdni ły je zarówno osoby związane z Milczanowskim autobusowej w Policach74. W tym samym czasie (przede wszystkim Andrzej Antosiewicz, Włady- w telewizji wystąpił minister spraw wewnętrznych sław Dziczek, Longin Komołowski), jak i Stani- gen. Czesław Kiszczak, który zagroził, że jeśli nie- sław Wądołowski współpracujący z Marianem Jur- legalne strajki nie ustaną, zostanie wprowadzona czykiem. Przeszkodziła przede wszystkim Służba godzina milicyjna oraz środki nadzwyczajne75. Mó- Bezpieczeństwa, która w pierwszych dniach szcze- wił: „W WPKM w Szczecinie strajkujący zdemon- cińskiego strajku profilaktycznie zatrzymywała towali część autobusów, aby zablokować bramy działaczy związku. Na łamach „Biuletynu Straj- i uniemożliwić wyjazd na trasy tym kierowcom, kowego”71 i „Kuriera Strajkowego”72 zamieszczano którzy nie chcieli się przyłączyć do strajku. [...] adresowane do robotników wszystkich zakładów W Szczecinie pobito motorniczych tramwaju linii w regionie apele o przyłączenie się do strajku; nr 6, a także innych pracowników, którzy nie zgo- strajkujący liczyli na pracowników z Zakładów dzili się przystąpić do strajku. [...] jak stąd wyni- Chemicznych w Policach oraz kolejarzy z Pomor- ka, nie są to strajki w interesie załogi. Staje się skiej Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych. natomiast oczywiste, że jawni i ukryci inspirato- To co nie udało się w stoczni i w Policach, po- rzy tych działań nie wahają się stwarzać sytuacji, wiodło się w Zakładzie Budownictwa Kolejowego w której dojść może do przelewu krwi. Do polskie- w Szczecinie, który ostatecznie przyłączył się do go życia społecznego został bowiem wprowadzony strajku. Na czele komitetu strajkowego stanął element siły i przemocy”76. tam Andrzej Bieniek73, a reprezentantem zakładu 24 sierpnia, uginając się pod presją otaczają- w MKS został Edward Dwojakowski. cych zakład oddziałów ZOMO, strajkujący opuścili

71 „Biuletyn Strajkowy” ukazywał się nieomal codziennie przez cały okres strajku, łącznie wyszło 14 numerów. Redagował je rzecz- nik MKS Jerzy Zimowski wraz z Michałem Paziewskim (M. Paziewski, Wydawnictwa pozacenzuralne aglomeracji szczecińskiej (między stanem wojennym a likwidacją Głównego Urzędu Kontroli Prasy i Widowisk) [w:] Narodziny III Rzeczypospolitej…, s. 149). 72 „Kurier Strajkowy”, redagowany przez Zbigniewa Jasinę, ukazywał się codziennie od 21 VIII 1988, łącznie wyszło 14 numerów (ibidem, s. 150). 73 Poza nim do komitetu strajkowego należeli: Stefan Wojciechowski (wiceprzewodniczący), Tomasz Gruchalski, Andrzej Iwan, Piotr Uwnal. Ważną rolę w strajku odegrał również Andrzej Kropopek. 74 W zajezdni tramwajowej przy ul. Niemierzyńskiej jedna z motorniczych, Maria Borkowska, doznała zawału serca. Znaczna część pracowników przeszła do innych, nadal strajkujących zajezdni. Duża grupa motorniczych pojawiła się w kościele przy ul. Poczto- wej w Szczecinie, gdzie jezuici zajmowali się pomocą dla strajkujących – zbierano tu żywność, lekarstwa, pieniądze itp. Ze strony świeckich organizatorem tej akcji był Jan Tarnowski. Proboszczem parafii był o. Czesław Kukliński. 75 Godzinę milicyjną wprowadzono w Jastrzębiu (A. Dudek, Reglamentowana rewolucja. Rozkład dyktatury komunistycznej w Polsce 1988–1990, Kraków 2004, s. 167). 76 Nie pozwólmy, aby Polska stała się krajem bezprawia i anarchii, „Trybuna Ludu”, 22 VIII 1988. Wystąpienie telewizyjne ministra Kiszczaka: „siły milicyjne otrzymały rozkaz wzmocnienia zewnętrznej ochrony wybranych zakładów pracy. Wydałem polecenia służ- bom porządkowym, aby uniemożliwiły dalszą obecność na obszarach objętych strajkami osobom niezwiązanym z danym terenem i zakładem, a prowadzącym działalność szkodliwą dla dobra społecznego. W porozumieniu z szefem URM zwracam się do wojewodów katowickiego, szczecińskiego i gdańskiego o wprowadzenie godziny milicyjnej na określonych obszarach. Wprowadzenie trybu przyspieszonego w kolegiach ds. wykroczeń. Do prokuratury o rygorystyczne ściganie wszystkich przypadków naruszania praw. Do szefa MON o wydzielenie sił i skierowanie ich do zapewnienia transportu miejskiego. Nie pozwólmy, aby Polska stała się krajem bezprawia i anarchii”.

112 Wolność i Solidarność | nr 3 SZCZECIN 1988 zajezdnię autobusową przy Klonowica i udali się Wydaje się, że przełom nastąpił 25 sierpnia; do sąsiadującej z nią kaplicy św. Ottona77. Tego dotyczył nie tylko Szczecina, ale całego kraju. samego dnia przed południem MKS zorganizo- Na porannym posiedzeniu rządowego zespołu do wał konferencję prasową, na której próbował spraw rozwiązania kryzysu gen. Kiszczak podkre- prostować oszczerstwa ogłaszane w reżimowych ślił, że rozwój sytuacji będzie zależał od trzech mediach. Na konferencji, w której brali udział przedsiębiorstw: portu szczecińskiego, Stoczni przedstawiciele władz portu, pojawił się również Gdańskiej im. Lenina i kopalni Manifest Lipcowy mecenas Władysław Siła-Nowicki, członek Rady w Jastrzębiu80. Wiązało się to z decyzjami, które Konsultacyjnej przy Przewodniczącym Rady Pań- zapadły w Warszawie, w ścisłym otoczeniu gen. stwa PRL. Przyjęto jego propozycję dotyczącą spo- Wojciecha Jaruzelskiego, a na które wpływ mia- sobu prowadzenia dalszych negocjacji z władzami. ły zakulisowe negocjacje ze stroną opozycyjną Od tej pory wszystkie postulaty strajkujących, przy udziale przedstawicieli Kościoła. 26 sierpnia poza pierwszym – legalizacją Solidarności, były telewizja nadała wystąpienie Kiszczaka, otwiera- negocjowane przez komitety strajkowe z władza- jące drogę do rozmów z opozycją81. Potwierdził mi poszczególnych zakładów, natomiast postulat to również Jaruzelski w wystąpieniu kończącym dotyczący pluralizmu związkowego stał się kwe- plenum Komitetu Centralnego PZPR. Podjęcie de- stią ogólnopolską, przedmiotem negocjacji pomię- cyzji o rozpoczęciu rozmów z opozycją przyniosło dzy Lechem Wałęsą a władzami PRL. odprężenie; w Szczecinie siły porządkowe zrezy- Po zakończeniu konferencji doszło także do gnowały z zaciskania blokady wokół portu. Dy- pierwszego spotkania członków komitetu straj- rekcje portu i Zakładu Budownictwa Kolejowego kowego w porcie z reprezentantami władz porto- podjęły zawieszone wcześniej negocjacje ze straj- wych, jednak rozmowy zostały szybko zawieszone kującymi. ze względu na rozbieżności co do miejsca i składu Gdy gen. Jaruzelski przekonywał KC do roz- obu delegacji78. Pomimo rozpoczęcia negocjacji mów z opozycją, w Szczecinie komitet strajko- wieczorem tego samego dnia uszczelniono bloka- wy Zakładu Budownictwa Kolejowego postanowił dę portu. Już wcześniej ZOMO otoczyło port od – w uzgodnieniu z MKS – zawiesić strajk. Szcze- strony lądu, a teraz do akcji przyłączyła się ma- ciński MKS jeszcze przed zakończeniem plenum rynarka wojenna, która wprowadziła swoje jed- KC PZPR, po burzliwej debacie i przy uznaniu nostki do kanałów portowych. Z powietrza port wagi prowadzonych w Warszawie konsultacji82, patrolowały helikoptery79. wydał oświadczenie, w którym uznał Lecha Wa-

77 AIPN Sz, 0053/585, t. 3, Sprawa operacyjnego rozpracowania „Blokada”, Kronika wydarzeń w WPKM w Szczecinie od 18 VIII 1988, opracowana w Wydziale V WUSW w Szczecinie, k. 1–19. 78 MKS nie chciał się zgodzić na udział przedstawiciela zakładowej ZSMP i reprezentanta prorządowych związków zawodowych. 79 Archiwum Państwowe w Szczecinie, Urząd Wojewódzki w Szczecinie, XXV/6, Protokół posiedzenia Wojewódzkiego Komitetu Obrony w Szczecinie, 23 VIII 1988, k. 276. 80 M.F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1987..., s. 224–226. Plenum KC PZPR odbyło się 27–28 VIII 1988 i było poprzedzone spotka- niem konsultacyjnym z członkami KC PZPR 26 VIII 1988 (A. Dudek, Reglamentowana rewolucja..., s. 170). 81 Oświadczenie gen. Czesława Kiszczaka, „Trybuna Ludu”, 27–28 VIII 1988; zob. też Oświadczenie gen. Czesława Kiszczaka. Propo- zycja spotkania z przedstawicielami rozmaitych środowisk, „Głos Szczeciński”, 27–28 VIII 1988; Propozycja spotkania „okrągłego stołu”, „Kurier Szczeciński”, 29 VIII 1988. Kiszczak powiedział: „Nielegalne strajki wygasają. Perspektywa ich rychłego zakończenia stwarza nową sytuację. Zostałem upoważniony jako przewodniczący Komitetu Rady Ministrów ds. Przestrzegania Prawa, Porządku Publicznego i Dyscypliny Społecznej, aby odbyć w możliwie szybkim czasie spotkanie z przedstawicielami różnorodnych środowisk społecznych i pracowniczych. Mogłoby ono przyjąć formę »okrągłego stołu«. Nie stawiam żadnych warunków wstępnych”. 82 Narodziny III Rzeczypospolitej..., s. 242–248.

113 ARTUR KUBAJ

łęsę za jedynego koordynatora ogólnopolskiego le władzy nie rezygnowali z wywierania presji na protestu, upoważnił go do występowania w imie- strajkujących w porcie i WPKM. Prokurator Pro- niu komitetu w walce o rejestrację Solidarności, kuratury Rejonowej w Szczecinie wezwał sześciu a także do podjęcia decyzji o zakończeniu strajku, członków komitetu strajkowego Zakładu Budow- choć zastrzegł, że w Szczecinie decyzja o jego za- nictwa Kolejowego do złożenia zeznań w ramach wieszeniu musi być poprzedzona podpisaniem po- toczącego się przeciwko nim śledztwa o organizo- rozumień zakładowych dotyczących pozostałych wanie i kierowanie nielegalnym strajkiem89. trzech postulatów strajkowych MKS83. Jednak ko- W ósmą rocznicę podpisania porozumienia mitet strajkowy w WPKM w wydanym tegoż dnia z 1980 r. biskupi diecezji szczecińsko-kamieńskiej osobnym oświadczeniu nie wyraził zgody na za- odmówili pod bramą Stoczni Szczecińskiej wraz kończenie strajku przez Wałęsę84. z grupą wiernych modlitwę Anioł Pański. Wieczo- Przed podjęciem decyzji o zakończeniu strajku rem bp Kazimierz Majdański odprawił w bazylice członkowie MKS konsultowali się z Wałęsą. Milcza- katedralnej mszę, podczas której dodawał otuchy nowski przeprowadził z nim dwie rozmowy telefo- strajkującym portowcom i pracownikom komuni- niczne. MKS utrzymywał także za pośrednictwem kacji miejskiej. W homilii powiedział: „Nie wszyst- Jerzego Zimowskiego stały kontakt z kierownic- ko dotąd wiem. Ale powiem, co wiem i czemu twem Solidarności w Gdańsku, kontaktował się też pragnę dać świadectwo: Jest nowy ogromny wy- na bieżąco z szefem Biura Koordynacyjnego NSZZ siłek, który zmierza w kierunku sprawiedliwej Solidarność w Brukseli Jerzym Milewskim85. Gło- Polski. Różnie ten strajkowy wysiłek jest nazywa- sem doradczym służył także Bronisław Geremek, ny, a przecież ręczę: jest to walka o legalną Pol- który w liście do Milczanowskiego z 27 sierpnia skę. I wiem, że wolno mi ręczyć – nikt z tych pol- 1988 r.86 poinformował MKS o sytuacji w kraju oraz skich robotników nie dopomina się o bezprawie. możliwościach negocjacyjnych Wałęsy. Robotnik był nieraz wykorzystywany, więc go 29 sierpnia, po zakończeniu plenum KC PZPR, i teraz z braterską miłością ostrzegamy, by się szczeciński MKS wysłał do Gdańska swoich przed- nie pozwolił przebiegle wykorzystywać, ale po- stawicieli, by zapoznali przewodniczącego związ- wtarzamy raz jeszcze: robotnik polski walczy o le- ku z sytuacją i nastrojami w Szczecinie87, a dzień galną, rządzoną prawem i sprawiedliwą Polskę”90. później kolejną wizytę w porcie złożył Siła-Nowic- Biskupi szczecińscy w ostatnich dniach strajku ki88. Pomimo toczących się rozmów przedstawicie- przebywali w porcie, obserwowali rozmowy mię-

83 „Obraz” 1988, nr 7/8 (60/61), s. 36–37. 84 Ibidem, s. 37–38. 85 Relacja Andrzeja Milczanowskiego, lipiec 2008, w zbiorach autora. MKS miał z Milewskim kontakt telefoniczny. Przekazywano mu na bieżąco informacje na temat strajku w Szczecinie, dowiadywano się zaś o sytuacji strajkowej w całym kraju. Wypowiedzi telefonicznych Radiu Wolna Europa udzielali Milczanowski i Piotr Baumgart (Szczeciński Sierpień ’88, płyta multimedialna, Szczecin 2008 – nagrania RWE). 86 „Obraz” 1988, nr 7/8 (60/61), s. 35–36. List z 27 VIII 1988 do Milczanowskiego dostarczył następnego dnia sekretarz Bronisława Geremka, Jakub Boratyński. 87 Upoważnienie MKS, 28 VIII 1988 [w:] Z archiwum szczecińskiego strajku..., s. 53–54. Upoważnienie do reprezentowania MKS uzyskali: Józef Kowalczyk, Piotr Jania, Jerzy Zimowski. 88 Tego dnia był także w Gdańsku („Biuletyn Strajkowy” 1988, nr 1, s. 2). 89 „Obraz” 1988, nr 7/8 (60/61), s. 41. Wszyscy wezwani odmówili złożenia zeznań i po paru godzinach zostali wypuszczeni na wolność. 90 VIII Rocznica Umowy Społecznej w Szczecinie 30 VIII 1988 r., „Prezbiterium” 1988, t. 16, nr 7/9, s. 34; K. Majdański, Ojczyzna jest Matką, Łomianki 2005, s. 500.

114 Wolność i Solidarność | nr 3 SZCZECIN 1988 dzy władzami zakładu i MKS. W dniu zakończe- czyniła się obietnica dostarczenia do Szczecina nia strajku przewodniczący MKS Edward Radzie- przez Zbigniewa Romaszewskiego, przewodniczą- wicz podziękował bp. Majdańskiemu za wsparcie, cego Komisji Interwencji i Praworządności NSZZ poprosił również o odczytanie listu w całej diece- Solidarność, znacznej kwoty pieniędzy przezna- zji, jako że w sytuacji braku dostępu do mediów czonej na wyrównanie uszczerbku finansowego publicznych była to jedyna możliwość szerokiego poszczególnych rodzin spowodowanego straj- przekazu91. kiem96. W oświadczeniu komitetu strajkowego 31 sierpnia do strajkujących portowców dotarły w porcie napisano: „W tej sytuacji (tzn. wobec wiadomości z Warszawy o spotkaniu Lecha Wałęsy odmowy spełnienia przez dyrekcję zakładu po- z gen. Czesławem Kiszczakiem92. Było to pierwsze stulatów płacowych) uważamy, że nie możemy od wprowadzenia stanu wojennego oficjalne spo- podpisywać żadnych protokołów, nie oczekujemy tkanie przedstawicieli władz PRL i Solidarności. żadnych gwarancji i tylko taka postawa pozwoli Uzgodniono podjęcie rozmów Okrągłego Stołu pod nam wyjść z podniesionym czołem”97. warunkiem wygaszenia przez Wałęsę strajków93. 3 września przed południem zakończył się Po spotkaniu z Kiszczakiem Wałęsa wydał oświad- najdłuższy strajk w dziejach NSZZ Solidarność czenie, w którym zapowiedział obrady Okrągłego na Pomorzu Zachodnim. Wielotysięczny pochód Stołu. Zwrócił się też do strajkujących o właści- pracowników komunikacji miejskiej i portu wy- we zakończenie negocjacji w sprawie pozostałych ruszył spod bramy portu na Łasztowni i podążył postulatów i ostatecznie o przerwanie strajków94. w kierunku szczecińskiej katedry. Biskup Majdań- Zgodnie z tym wezwaniem strajki w Stoczni Gdań- ski odprawił tam mszę, a na jej zakończenie do skiej i Hucie Stalowa Wola zakończono. W Szcze- strajkujących oraz członków i sympatyków Soli- cinie jednak strajk trwał nadal z powodu usztyw- darności przemówił przewodniczący MKS Edward nienia stanowiska negocjacyjnego dyrekcji portu Radziewicz. Dziękując wszystkim za wysiłek, uza- i WPKM. Wałęsa poprosił Milczanowskiego o na- sadnił zakończenie strajku, mimo że nie udało tychmiastowe i bezwarunkowe zakończenie straj- się uzyskać zapłaty za okres trwania protestu ani ku. Ten jednak wobec braku porozumienia z dy- nawet obietnicy podwyżek98. Potem rzesza robot- rekcją w sprawie zapłaty wynagrodzenia za okres ników przeszła w manifestacji wspieranej żywio- strajku oraz w sprawie podwyżek płac – odmówił95. łowo przez szczecinian, skandując: „Solidarność”, Pod naciskiem Wałęsy MKS postanowił zakoń- do kościoła jezuitów pod wezwaniem św. Andrzeja czyć strajk 3 września. Walnie do tej decyzji przy- Boboli przy ulicy Pocztowej. Tam liderzy strajku

91 Z archiwum szczecińskiego strajku..., s. 70–71. 92 W spotkaniu udział wzięli również Stanisław Ciosek i bp Jerzy Dąbrowski. 93 H. Głębocki, Dzieje „Solidarności”..., s. 253. Wałęsa miał mandat do rozmów na temat legalizacji Solidarności powierzony przez MKS w Jastrzębiu, MKS w Szczecinie oraz Komitet Strajkowy w Stalowej Woli. 94 Oświadczenie Lecha Wałęsy, „Tygodnik Mazowsze” 1988, nr 261. 95 J. Zimowski, Drugi szczeciński sierpień..., s. 10–11. 96 Relacja Andrzeja Milczanowskiego, lipiec 2008, w zbiorach autora. Było to około 30 tys. dolarów. Przeznaczono je w całości dla strajkujących. Podczas strajku przydały się pieniądze od podziemnej Solidarności, które kilka dni wcześniej przywiózł z Gdańska Mieczysław Lisowski; zostały spożytkowane głównie na zakup jedzenia (relacja Andrzeja Milczanowskiego). Po zakończeniu strajku Milczanowski otrzymał również tysiąc dolarów od Jana Pawła II w dowód uznania za wysiłek strajkowy. Zostały one przekazane za pośrednictwem bp. Majdańskiego i w całości wykorzystane na pomoc dla strajkujących. 97 Oświadczenie komitetu strajkowego w porcie szczecińskim, 3 IX 1988 [w:] Z archiwum szczecińskiego strajku..., s. 68. 98 Film dokumentalny nakręcony w porcie na przełomie sierpnia i września 1988, w zbiorach autora.

115 ARTUR KUBAJ

podziękowali jego uczestnikom i osobom wspiera- można również oceniać jako kolejny element jącym za wysiłek99. wzmacniający skrzydło reformatorskie w obozie władzy101. Konsekwencje strajków Strajki majowe i sierpniowe wzmocniły ponadto potencjał strony związkowej – zarówno Solidarno- Do bezpośrednich skutków strajków sierpniowych ści, jak i oficjalnego Ogólnopolskiego Porozumie- 1988 r. należały rozmowy władzy i opozycji, zapo- nia Związków Zawodowych – i uczyniły z kwestii czątkowane spotkaniem gen. Kiszczaka z Wałęsą pracowniczych ważny motyw rywalizacji politycz- w Warszawie przy ulicy Zawrat. Tym samym wła- nej. Ekipa gen. Jaruzelskiego musiała się już liczyć dze po raz pierwszy od 13 grudnia 1981 r. uznały ze swoją centralą związkową, która wykorzystała przywódcę Solidarności za partnera politycznego. strajki do rozgrywek w łonie władzy i walnie Spotkanie to w zasadzie otworzyło drogę do Okrą- przyczyniła się do obalenia rządu Messnera102. głego Stołu, przy którym partia, przy aprobacie Strajki sierpniowe wyzwoliły ducha rywalizacji Kościoła katolickiego, podjęła rozmowy z domi- w działaczach OPZZ, świadomych tego, że nie nującą częścią opozycji. Na wezwanie przywódcy utrzymają dotychczasowego monopolu w kwes- Solidarności strajki, choć nie bez oporów, zostały tiach pracowniczych. Domyślali się oni, że plano- zakończone. 15–16 września w Magdalence koło wane porozumienie władzy z opozycją dokona Warszawy odbyło się pierwsze spotkanie delegacji się ich kosztem, w związku z tym podjęli rywaliza- obu stron, które jednak zakończyło się niepowo- cję z Solidarnością, eskalując protesty pracowni- dzeniem, reprezentanci władzy odmawiali bowiem cze w zakładach. Reprezentanci OPZZ, z wiceprze- złożenia wyraźnej deklaracji na temat pierwszego wodniczącym Romualdem Sosnowskim, stanowili postulatu strajkowego, tj. legalizacji NSZZ Solidar- istotną grupę na pierwszym spotkaniu władzy ność. Brak porozumienia w tej kwestii spowodował i opozycji w Magdalence. W Solidarności zaś w uz- zawieszenie rozmów i odsunięcie decyzji o rozpo- naniu dla wysiłku strajkowego z maja i sierpnia częciu zapowiadanych obrad Okrągłego Stołu na 1988 r. do KKW zostali włączeni przywódcy sześ- termin późniejszy – jak się okazało, dopiero na po- ciu najważniejszy ośrodków strajkowych, co zna- czątek lutego 1989 r.100 cząco wzmocniło nurt związkowy ruchu103. Repre- Inną konsekwencją protestów było obalenie zentanci protestujących zakładów pracy wchodzi- rządu Zbigniewa Messnera, co w pewnej mierze li w skład delegacji Solidarności, która spotkała oznaczało przyznanie się ekipy rządzącej do po- się z przedstawicielami ekipy rządzącej104. rażki koncepcji gospodarczych oraz fiaska reform Strajk sierpniowy w Szczecinie miał istotne podjętych po 1985 r. Upadek rządu Messnera konsekwencje dla sytuacji politycznej w regionie.

99 A. Milczanowski, Siły sprawcze..., s. 82–83; A. Milczanowski, Sierpniowy strajk..., s. 57–58; J. Zimowski, Drugi szczeciński sier- pień..., s. 12–15. 100 Szerzej na temat przebiegu tych spotkań zob. K. Dubiński, Magdalenka. Transakcja epoki. Notatki z poufnych spotkań Kiszczak – Wałęsa, Warszawa 1990; J. Skórzyński, Rewolucja..., s. 163–172; A. Dudek, Reglamentowana rewolucja..., s. 174–180. 101 Wcześniej do roszad w ekipie władzy doszło na VII plenum KC PZPR (M.F. Rakowski, Jak to się stało, Warszawa 1991, s. 112–116). 102 M.F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1987..., s. 228–230. 103 10 IX 1988 w posiedzeniu KKW uczestniczyli reprezentanci: Międzyzakładowej Komisji Organizacyjnej w Gdańsku – Jacek Mer- kel, MKS w Jastrzębiu – Alojzy Pietrzyk, MKS w Szczecinie – Edward Radziewicz, komitetu strajkowego w Stalowej Woli – Władysław Liwak i Marek Bąk, Komisji Organizacyjnej NSZZ Solidarność Huty im. Lenina – Maciej Mach, Komisji Górniczej Zagłębia Miedziowego – Władysław Grocki. Reprezentanci tych struktur od 25 IX 1988 weszli w skład KKW. 104 W delegacji Solidarności na spotkanie w Magdalence 16 VIII 1988 reprezentantami strajkujących komitetów z maja i sierpnia 1988 byli: Władysław Liwak, Jacek Merkel, Alojzy Pietrzyk, Edward Radziewicz, Henryk Sienkiewicz.

116 Wolność i Solidarność | nr 3 SZCZECIN 1988

Zdecydowanie wzmocniła się pozycja Milczanow- porozumienia z opozycją. W trakcie strajku doszło skiego w Solidarności; strajk potwierdził jego do pierwszych spotkań pomiędzy I sekretarzem wpływy wśród robotników. Protest odegrał rów- Komitetu Wojewódzkiego PZPR Stanisławem Miś- nież ważną rolę w wyłanianiu się z nieprzygoto- kiewiczem i wojewodą Stanisławem Malcem a jed- wanej do koncepcji Okrągłego Stołu wojewódzkiej nym z liderów Solidarności w regionie Andrzejem instancji partyjnej grupy skłonnej do szukania Milczanowskim105.

105 AIPN Sz, 0053/574, Sprawa operacyjnego rozpracowania „Port”, k. 250–251; relacje Stanisława Malca (lipiec 2008), Andrzeja Milczanowskiego (lipiec 2008), w zbiorach autora.

117 ANDRÁS BOZÓKI

EUROPA DYSYDENTÓW OPOZYCJA DEMOKRATYCZNA NA WĘGRZECH: DYSKUSJE PROGRAMOWE

ANDRÁS BOZÓKI Tematem tego artykułu jest obraz własny, tożsamość, strategie i dyskurs programowy różnych odłamów węgierskiej opozycji demokratycznej. W odległym sensie zrodziła politolog i socjolog, profesor Uni- ją rewolucja 1956 r. i idee reformistyczne 1968 r., jednak niezależne ugrupowania wersytetu Środkowoeuropejskiego i subkultury pojawiły się na Węgrzech dopiero pod koniec lat siedemdziesiątych. w Budapeszcie, przewodniczący Złoty wiek opozycji demokratycznej przypada na lata 1980–1988 – w tych ramach komitetu nauk politycznych Węgierskiej czasowych zamyka się niniejsza analiza. Wtedy właśnie opozycjoniści, dotąd z rzad- Akademii Nauk. W 1989 r. uczestniczył ka wypowiadający się krytycznie o reżimie socjalistycznym, zaczęli określać się jako jako reprezentant opozycji w rozmowach 1 węgierskiego Okrągłego Stołu. zwarta i coraz lepiej zorganizowana opozycja demokratyczna . W latach 2005–2006 minister W latach osiemdziesiątych ugrupowania opozycyjne coraz usilniej szukały płasz- kultury. Autor wielu publikacji czyzny dialogu z różnymi kręgami węgierskiej inteligencji za pośrednictwem drugie- na temat transformacji demokra- go obiegu wydawniczego. Dotarcie do ogółu społeczeństwa wymagało czasu, jednak tycznej, m.in. The Round table reakcja czołowych intelektualistów reformatorskich była natychmiastowa. Szczegól- Talks of 1989: The Genesis of Hungarian Democracy (2002), nie dużą rolę odegrały cztery pisma drugiego obiegu – „Beszélő”, „Hírmondó”, „De- Politikai pluralizmus Magyarorszagon mokrata” i „Égtájak között”. Radio Wolna Europa nagłaśniało te idee, włączając je 1987–2002 [Pluralizm polityczny w szeroki obieg społeczny. na Węgrzech 1987–2002] (2003). Pisma niezależne i ugrupowania opozycyjne

„Beszélő” („Widzenie”)

W latach 1981–1989 ukazało się 27 numerów tego najważniejszego pisma węgier- skiego drugiego obiegu. Redagowali je znani opozycjoniści: Miklós Haraszti, János Kis, Ferenc Kőszeg, Bálint Nagy, György Petri, Ottília Solt i Sándor Szilágyi. W piśmie zamieszczano artykuły na temat teorii, strategii i praktyki opozycji, a także raporty z badań. Publikowała w nim opozycyjna czołówka, m.in. György Konrád, János Ke- nedi, Gáspár Miklós Tamás, Miklós Szabó, Erzsébet Szalai, Pál Szalai, Bálint Magyar, Iván Pető, Gábor Iványi i Mihály Vajda2.

1 Pragnę podziękować Kindze Győrffy i Annie Menyhért za pomoc w badaniach. 2 Autorzy zatrudnieni na uniwersytetach i instytutach badawczych publikowali zwykle pod pseudonimami.

118 Wolność i Solidarność | nr 3 OPOZYCJA DEMOKRATYCZNA NA WĘGRZECH

W pierwszym numerze nieformalny redaktor rym w sali widzeń wolno swobodnie porozmawiać naczelny János Kis przedstawił ambitne plany pi- z bliskimi. [...] Nie byliśmy ani reformatorami, sma pragnącego być czymś więcej niż „opozycyj- ani rewolucjonistami. Byliśmy świadomi tego, że na kronika filmowa”. „Chcielibyśmy najlepiej jak we współczesnych Węgrzech nie jesteśmy ugru- potrafimy wesprzeć cichy protest społeczeństwa, powaniem rewolucyjnym. Nie byliśmy też refor- kreśląc piękniejszy jego obraz w czasach, gdy dwie mistami, przynajmniej w tym sensie, w jakim nieliczne mniejszości – władza i opozycja – toczą rozumiano wówczas »reformizm«. Reformatorzy ze sobą głośny spór”3. lat osiemdziesiątych akceptowali obowiązujące Wstępniak Kisa nie wskazywał jasnego progra- reguły i w ich ramach starali się skłonić władze mu politycznego. Miał poruszyć. Zamiast progra- do reform. [...] My uważaliśmy, że dalszy postęp mu „Beszélő” oferowało informacje pozwalające nie jest możliwy, skoro rządzący mogą w każdej „cicho protestującemu” społeczeństwu zrozumieć chwili wycofać się z poczynionych ustępstw. Po- je i podać dalej. Wysiłek ten podjęli intelektuali- stęp wymagał stworzenia chronionej prawami sfe- ści, którzy wierzyli w potęgę słów, ich wpływ na ry autonomii społecznej. Uważaliśmy też, że ko- procesy społeczne, i chcieli zastąpić pogłoski fak- rzystania z praw nie można nikomu przyznać – że tami. „Beszélő” wypełniało więc tradycyjną rolę trzeba to wywalczyć. Tylko świadome korzystanie prasy – rozpowszechniało wiarygodne informa- z praw zapewnia ich ochronę. To było najważniej- cje, powstrzymując się zarazem od formułowania sze przesłanie demokratycznej opozycji, oprócz programów politycznych. Donosiło o przykładach jeszcze jednego – że reżim nie jest w stanie jak obywatelskiego nieposłuszeństwa – realnych, w minionych dziesięcioleciach powstrzymywać a nie hipotetycznych przypadkach kwestionowa- fali sprzeciwu, protestu społeczeństwa zyskują- nia reguł autorytarnej władzy. Pokazywało ob- cego świadomość swych praw. Innymi słowy, za szary życia zbiorowego, w których społeczeństwo demonstracyjnym korzystaniem z praw krył się sprzeciwia się reżimowi w nadziei, że upublicznie- zamysł polityczny. Liczyliśmy się z policyjnym od- nie pojedynczych aktów protestu pozwoli tym, wetem – rewizjami w mieszkaniach, konfiskatami, którzy działają osobno, ale w podobnym celu, do- zatrzymaniami. Ale liczyliśmy też na skutki naszej wiedzieć się o sobie i nawiązać kontakt. wygranej – na ułatwienie innym poszerzania ob- Po upadku reżimu w 1989 r. János Kis tak uza- szaru tolerowanego nieposłuszeństwa. sadniał publikację trzytomowego wydania wszyst- W pierwszej połowie lat osiemdziesiątych spo- kich numerów: „Dziś założenie pisma to biznes, łeczeństwo nie wierzyło w trzecią drogę między natomiast »Beszélő« zrodziło się z przyczyn mo- politycznie bezsilną retoryką rewolucyjną a obo- ralnych. Chcieliśmy korzystać z prawa do wyra- zem odgórnych reform. »Beszélő« dowodziło, że żania i rozpowszechniania naszych idei, nawet trzecia droga istnieje i za nieskorzystanie z tej jeśli zakazywały tego ówczesne przepisy. [...] szansy kraj zapłaci wysoką cenę. Wbrew rozpo- Jedyną naszą tarczą była etyka, ale zabieranie wszechnionym mniemaniom szerzyliśmy pogląd, głosu zza ochronnego muru praw człowieka miało że zamach wojskowy w Polsce 13 grudnia 1981 r. wyzwalający skutek. Tytuł »Beszélő« (więzienna nie był – w odróżnieniu od 4 listopada 1956 r. i 21 sala widzeń) oddawać miał nasze położenie – sie- sierpnia 1968 r. – końcem rewolucji w regionie. dzieliśmy za kratkami, byliśmy więźniami, któ- Naszym zdaniem zapoczątkował on powszechny

3 J. Kis, Beköszöntő [Wstęp], „Beszélő” 1981, nr 1, s. 1.

119 ANDRÁS BOZÓKI

kryzys radzieckiego porządku. Dla nas kluczowym i austriackich „Die Presse” i „Gegenstimmen”10. pytaniem było to, jak Węgry przygotują się na Opisywały one sytuację w Rumunii, Polsce, Cze- kulminację tego kryzysu”4. chosłowacji i na Węgrzech. Dwoma najczęściej Publikowane materiały i ranga polityczna czy- publikowanymi niezależnymi autorami spoza Wę- niły z „Beszélő” najważniejsze pismo polityczne gier byli Adam Michnik i Václav Havel. Redaktorzy opozycji. Ukazywały się w nim najznakomitsze „Hírmondó” zamieszczali artykuły o demokratycz- analizy strategiczne autorstwa opozycjonistów, nych przemianach w Jugosławii11. Drukowali bieżą- którzy stali się czołowymi postaciami epoki trans- ce raporty na temat ruchu dysydenckiego i prze- formacji. śladowań w Związku Radzieckim, a także wywiady z przebywającymi na Zachodzie emigrantami ra- „Hírmondó” („Dziennik”) dzieckimi12.

Pierwszy numer ukazał się w listopadzie 1983 r., „Demokrata” a po nim do 1988 r. wyszło jeszcze 265. Pismo redagowali Gábor Demszky i Róza Hodosán6. Ukazało się 41 numerów tego pisma, które wy- W latach 1985–1986 pomagali im András Nagy chodziło w latach 1986–1989, a redagował je Jenő i György Gadó7. Wśród publikowanych autorów Nagy. Większość tekstów pisali sami redaktorzy, najczęściej powtarzają się Gábor Demszky, András zachowujący – oprócz naczelnego – anonimowość: Nagy, Gáspár Miklós Tamás, Pál Szalai, Mihály Vaj- György Gadó, Béla F. Reymund, Szilárd Stark, Ró- da, György Konrád, György Krassó i György Gadó. bert Sasváry, Imre Kármentő, Csaba Öskü. Zgodnie ze złożoną w pierwszym numerze obietni- W pierwszym numerze redaktorzy pisma opo- cą pismo „skupiło się na dążeniach krajów Europy wiedzieli się za pluralizmem politycznym. „»De- Wschodniej do demokratycznej odnowy”8. Obiet- mokrata« pozdrawia wszystkich demokratycznych nicy tej dotrzymało do końca – połowa artyku- czytelników [...] bez względu na to, czy są za łów w każdym numerze dotyczyła problematyki demokracją burżuazyjną, chrześcijańską, ludo- Europy Środkowo-Wschodniej9. Były to przekłady wą, czy socjaldemokracją”13. Wybrali podejście tekstów ukazujących się w środkowoeuropejskich praktyczne, chcieli być uzupełnieniem dostępnej (zwłaszcza polskich) pismach niezależnych, ale też oferty publikacji opozycyjnych: „»Demokrata« wi- publikacje emigracyjne oraz artykuły z zachod- dzi siebie w bardziej praktycznej roli forum walki nioniemieckiej „Frankfurter Allgemaine Zeitung” o demokratyczne swobody. W ten sposób chcemy

4 J. Kis, Előszó [Wstęp] [w:] Beszélő. Összkiadás 1981–1989 [„Beszélő”. Wybór z lat 1981–1989], t. 1, red. F. Havas i in., Budapest 1992, s. 5–6 [przypisy do „Beszélő” w niniejszym tekście odnoszą się do tegoż wydania – red.]. 5 Od 1984 do końca 1987 r. „Hírmondó” i „Beszélő” były drukowane w gospodarstwie László i Erzsébet Somogyi na terenie parku narodowego Kiskunsági. 6 W artykule wstępnym wyjaśniono powody anonimowości redaktorów – Beköszöntő [Wstęp], „Hírmondó” 1983, nr 1, s. 1. 7 György Gadó i Győző Ravasz publikowali pod pseudonimami. Gadó redagował też pismo „Demokrata”. 8 Beköszöntő, „Hírmondó” 1983, nr 1, s. 1. 9 „[...] a kelet-európai, aki persze közép-európai” – „[...] wschodni Europejczyk, który jest oczywiście z Europy Środkowej” (M. Haraszti, Jogvédő rögeszmetár [Obsesja ochrony prawnej], „Hírmondó” 1986, nr 20, s. 17. 10 Np. publikowano za „Gegenstimmen” komentarze historyków angielskich. 11 Np. pisma Danilo Kisa. 12 Publikowano węgierskie przekłady zapisów wywiadów radiowych w języku rosyjskim. 13 Demokrata, „Demokrata” 1986, nr 1/2, s. 1.

120 Wolność i Solidarność | nr 3 OPOZYCJA DEMOKRATYCZNA NA WĘGRZECH wzbogacić prasę niezależną. Innymi słowy, nie wersji ukazało się trzynaście kolejnych numerów. chcemy konkurować z obecnymi na rynku pisma- Redagowali je Ervin János Lázár16, Zsolt Keszthe- mi opozycyjnymi – »Beszélő«, »Hírmondó«, »Va- lyi17, Olga Diószegi, Gyula Bartók, László Rusai, kond«, »Égtájak között«, »Máshonnan Beszélő«. József Talata i Mikolta Bognár. Chcemy raczej uzupełniać ich ofertę programową. Na łamach „Demokraty” ukazał się artykuł Chcemy być aktywni i dobrze poinformowani”14. o „Égtájak között” zatytułowany Z dziejów pra- Postawa pragmatyczna i krótkie, łatwe teksty sy niezależnej. Czytamy w nim, że pragnęło ono sprawiły, że Radio Wolna Europa nazwało „Demo- być pismem niekonwencjonalnym, poświęconym kratę” „opozycyjnym tabloidem”15. „dokumentowaniu ludzkich losów”18: „Większość W odróżnieniu od „Hírmondó”, koncentrują- tekstów opowiada o trudnych realiach życia co- cego się na interpretacjach dziedzictwa intelek- dziennego [...]. Zajmujemy się przede wszystkim tualnego Europy Środkowo-Wschodniej, „Demo- mechanizmami samozachowawczymi zrodzonymi krata” zajmował się demaskowaniem przewinień z życiowego doświadczenia, które pozwalają jed- i kłamstw władz węgierskich. Zamiast ogólnych nostce zachować niezależność”19. analiz przeważała więc w nim twórczość doraźna, „Égtájak között” publikowało regularny rejestr krytyczna, subiektywna. Opozycjoniści z kręgu policyjnych prześladowań – wezwań na przesłu- „Demokraty” pisali ostro, prowokacyjnie, dążąc chania, śledzenia przez agentów, rewizji w miesz- do konfliktu, co kontrastowało z powściągliwą, kaniach i konfiskat – zwracając szczególną uwagę kompromisową postawą intelektualistów z „Hír- na warunki w aresztach i los „oddzielonych” Wę- mondó”. grów [mieszkających w krajach sąsiednich – red.]. „Égtájak között” jako jedyne węgierskie pismo „Égtájak között” („Pomiędzy Kierunkami”) niezależne publikowało regularnie prozę, poezję20 i grafiki. Powstało w środowisku młodych opozy- Pismo zaczynało jako biuletyn koła Vox Humana cjonistów, którzy odrzucili orientację polityczną na Uniwersytecie Budapeszteńskim im. Loránda głównego nurtu, wzbogacając ofertę opozycyjną Eötvösa. Pojawiło się w listopadzie 1984 r. jako o alternatywne idee. Zamiast demokracji partii środkowoeuropejski magazyn nauk społecznych politycznych opowiadali się za demokracją spo- wydawany przez wydziały humanistyczne tej łeczną. Uważali, że oprócz tworzenia lokalnych uczelni. Pierwszych sześć numerów i numer spe- forów demokracji niezbędne jest wykorzystanie cjalny poświęcony literaturze ukazało się legalnie. energii społecznej grup dążących nie tyle do prze- Jednak wskutek cenzuralnych ograniczeń pismo jęcia władzy politycznej, ile do poszerzenia sfery przeszło na niezależny druk powielaczowy – w tej publicznej21.

14 Ibidem. 15 „W programie »Gondolatforgató« [Obroty myśli] Radio Wolna Europa zaprezentowało nasze pismo. Właśnie wtedy padły słowa, że »Demokrata« jest tabloidem opozycji. [...] Sądzimy, że nie odpowiada to rzeczywistości ani naszym zamiarom. Chcieliśmy dać do rąk naszym czytelnikom pismo łatwiejsze, popularne i żywsze od innych, szacownych publikacji drugiego obiegu, ale nie jesteśmy tabloidem” (Szerkesztői reflexió [Redakcyjne refleksje], „Demokrata” 1986, nr 6, s. 10). 16 Ervin János Lázár wyemigrował do Danii w 1986 r. 17 Zsolt Keszthelyi rozstał się z pismem jesienią 1986, ale pozostał członkiem koła Vox Humana. Za odmowę służby wojskowej trafił do więzienia. 18 L. Rusai, Színek − Égtájak között 1984–? [Kolory − „Égtájak között” 1984–?], „Demokrata” 1988, nr 3, s. 22. 19 Ibidem, s. 21. 20 Tłumaczono też m.in. nowele Bohumila Hrabala i wiersze Zbigniewa Herberta. 21 J. Talata, Feladataink [Nasze zadania], „Égtájak között”, lipiec 1986, s. 12–18.

121 ANDRÁS BOZÓKI

Między państwem a społeczeństwem ambicje zawodowego i ludzkiego spełnienia szły w parze z pragnieniem stania się obywatelami Opozycjoniści związani z „Hírmondó” łączyli war- wolnymi i równymi wobec prawa”25. tości demokratyczne z europejskim dziedzictwem Jak na ironię ci, którzy najczęściej mówili o ko- intelektualnym, natomiast autorzy „Demokraty” nieczności mediacji, artykułowania26 i kształto- sięgali do narodowej przeszłości, a zwłaszcza do wania opinii publicznej, byli zarazem najbardziej rewolucji 1956 r., którą nazywali „ludowo-demo- sceptyczni co do szans zrobienia czegoś sensow- kratyczną”, absolutyzując jej kapitał ideowo-mo- nego w tym zakresie. Nie mieli złudzeń – „inte- ralny22. Na tym emocjonalno-intelektualnym fun- lektualiści są odizolowani od zwykłych ludzi”27. damencie opierali sprzeciw wobec reżimu. Wielu intelektualistów traktowało społeczeństwo, Za swoje zadanie w życiu publicznym inte- naród i wolę zbiorową jak abstrakcyjne, jednorod- lektualiści z „Hírmondó” uważali pośredniczenie ne konstrukty. Rzadko uwzględniali podziały spo- między władzą a społeczeństwem. „My, piszący łeczne – to, że społeczeństwo składa się z różnych w drugim obiegu, nie możemy przerwać bojko- grup, mających różne interesy, marzenia i zamia- tu olimpiady, ale możemy wykrzyczeć społeczne ry, różnie usytuowanych względem władzy. De- oburzenie na Węgierski Komitet Olimpijski: »to batując o upartej walce z systemem, podkreślali nie przejdzie!«”23. „W demokracji intelektualiści przede wszystkim aspekty emocjonalne i moralne. nie powinni zajmować się tym, co ważne dla nich, „Razem z wieloma tak sławnymi, jak i nieznany- ale szukać sposobów artykułowania woli społe- mi kolegami robimy, co do nas należy – działamy czeństwa”24. Oprócz wyrażania pragnień i poglą- na rzecz wolności słowa. Nasi sceptyczni znajomi dów społeczeństwa za swój obowiązek autorzy widzą, że nie kwestionujemy sensu tego, co robi- z kręgu „Hírmondó” uważali także kształtowanie my, i śmieją się z nas. Można zastanawiać się, czy opinii publicznej. „Człowiek półorwellowski, wy- postępujemy właściwie. Ale kiedy stwierdzamy, tresowany chłop, bardzo przydaje się rządzącym, że coś jest moralnie słuszne, nie powinniśmy się nam jednak, tęskniącym za lepszym życiem, za z tego śmiać”28. postępem, za udziałem w rodzącej się europejskiej Intelektualiści z „Hírmondó” na bieżąco reje- społeczności samoświadomych jednostek ta ułom- strowali represje władz komunistycznych, takie na kreatura stoi na drodze. Musimy sprawić, by jak bezprawne przetrzymywanie w aresztach, szy-

22 B.F. Reymund, Tartsuk be a játékszabályokat [Trzymajmy się reguł gry], „Demokrata” 1986, nr 7/8, s. 21. 23 Kontekstem było zbojkotowanie przez kraje bloku wschodniego olimpiady w Los Angeles. Gyeplő és kurázsi [Hamulce i odwaga], „Hírmondó” 1984, nr 6/7, s. 3. 24 Tamás Gáspár Miklós nyílt levele Mihai Korne-hoz [List otwarty G.M. Tamása do Mihaia Korne’a], „Hírmondó” 1984, nr 9, s. 27. 25 A. Nagy, A 229-es csapdája. Utóirat a Demszky-perhez [Paragraf 229. Postscriptum do procesu Demszkyego], „Hírmondó” 1984, nr 6/7, s. 62. 26 Co więcej, mówili też często o braniu na swoje barki problemów społeczeństwa. Intelektualiści „w sposób bardzo demokratyczny, ale dość staromodny, znów chcą wziąć na swe barki ciężary ludu” (G.M. Tamás, Zsiga, te destruktív vagy! (kultúrpolitikai harcok és farce-ok) [Zsiga, jesteś destrukcyjny! (Kłótnie i farsa w polityce kulturalnej)], „Hírmondó” 1983, nr 2, s. 39). 27 Ibidem. 28 G.M. Tamás, Egy pohár törköly Demszky Gábornak [Kieliszek pálinki dla Gábora Demszkyego], „Hírmondó” 1984, nr 5, s. 43. „Na- szym obowiązkiem – pisał w innym miejscu – jest myślenie o rzeczach, które wykraczają poza dyktaturę będącą naszą rzeczywi- stością, ale mieszczą się po tej stronie utopii. Musimy zastanowić się, co moglibyśmy zaproponować uczciwym demokratom, gdyby narody Europy Środkowo-Wschodniej nie chciały już żyć razem” (Tamás Gáspár Miklós nyílt levele Mihai Korne-hoz [List otwarty G.M. Tamása do Mihaia Kornea], „Hírmondó” 1984, nr 9, s. 27).

122 Wolność i Solidarność | nr 3 OPOZYCJA DEMOKRATYCZNA NA WĘGRZECH kany polityczno-biurokratyczne i korupcja. Nie dowiska, kultura masowa itp. Jednak bez względu mieli nadziei na przejęcie odpowiedzialności za na temat zawsze kończyło się na potępieniu dyk- rządy ani nie pragnęli tego29. Mimo to nie odrzu- tatury, a każdy wątek okazywał się kluczowy dla cali dialogu z władzą. losów narodu. W „Hírmondó” natomiast chętniej Natomiast opozycjoniści ze środowiska „Demo- dyskutowano o kwestiach kluczowych „dla losu kraty” nie sądzili, by samoograniczenie było na tego pokolenia”35. Preferowano szerszy kontekst dłuższą metę możliwe; ich ostatecznym celem i mniej partykularną tematykę. było zdobycie władzy30. Często wykorzystywali Ważnym elementem samookreślenia tych grup akcenty populistyczne, utożsamiali też naród ze było poszukiwanie wzorów osobowych i prefero- społeczeństwem, którego byli konstytutywną czę- wanych postaw. Warto zastanowić się, czy w ogóle ścią31. Nie chcieli pośredniczyć między społeczeń- potrzebne im były własne wzory osobowe. Z po- stwem a władzą, woleli być jego tubą, wyrażać niższego cytatu z „Hírmondó” (1984) wynika, że jego domniemane żądania. O ile „Hírmondó” kła- twórcy pisma sięgnęli po wzory środkowoeuropej- dło nacisk na polityczno-geograficzną ideę Euro- skie, bo nie znaleźli żadnych we własnym kraju. Nie py Środkowo-Wschodniej, o tyle w „Demokracie” byli zadowoleni ani z siebie, ani z reszty opozycji. dominował temat relacji z rządzącymi komunista- „O wiele większe wrażenie robią na nas miliony, mi32. Pismo sytuowało się w opozycji do władzy które bronią w Polsce znieważanych, zwalczanych i status quo. i zepchniętych do podziemia wolnych związków W „Demokracie” znajdziemy zdecydowanie wię- zawodowych, to jak potrafią chronić i ukrywać cej niż w „Hírmondó” opisów policyjnych represji, przywódców Solidarności. Nie zachwyca nas rze- rewizji domowych i przesłuchań. Z pisma wyłania koma wspaniałomyślność reżimu Jaruzelskiego – się znacznie bardziej dramatyczny obraz rzeczywi- raczej niezłomność jego jeńców, którzy wolą wię- stości33 – być może dlatego, że to środowisko, ka- zienie od racjonalnych argumentów i skrywanych tegorycznie odmawiające współpracy z reżimem, prób skorumpowania ich przez władze. Odrzucamy częściej podlegało represjom34. Na łamach „Demo- tzw. humanizm państwa policyjnego. Doceniamy kraty” poruszano cały wachlarz tematów – rola natomiast to, że mimo 2,5-letnich represji w Pol- Kościoła, emigracja, mniejszość węgierska w kra- sce nadal wychodzi blisko pięćset podziemnych jach ościennych, problemy społeczności Romów, gazetek i pism. Tak: nie pięć, tylko pięćset. [...] obecność wojsk radzieckich na Węgrzech, odmowa Ślemy im pozdrowienia z okazji tego, że więzien- służby wojskowej, kwestia żydowska, ochrona śro- ną udrękę mają już za sobą. Pragnęlibyśmy mieć

29 G.M. Tamás, Üdvözlet, óvás és kacaj [Życzenia, rozwaga i śmiech], „Hírmondó” 1987, nr 24, s. 4. 30 „Jak to możliwe, że nie rozpadają się ruchy polityczne pozbawione szans wzrostu, a nawet kiedy rosną, pozbawione są pełni władzy politycznej (a nawet roli języczka u wagi)” (R. Sasváry, Ellenzék a hódoltságban [Antyopozycyjne represje], „Demokrata” 1986, nr 7/8, s. 18.) 31 Na temat ich stosunku do społeczeństwa zob. ibidem, s. 19. 32 W przypadku środowiska „Hírmondó” mówię celowo o budowaniu tożsamości, a nie kontrtożsamości. 33 Na temat różnicy między wydziedziczeniem i wykluczeniem zob. R. Sasváry, Ellenzék a hódoltságban [Antyopozycyjne represje], „Demokrata” 1986, nr 7/8, s. 16. 34 W „Hírmondó” stosowano się do zasad konspiracji. Redaktorzy, dystrybutorzy i drukarze funkcjonowali osobno. Dbano o to, żeby powielacze nie wpadły w ręce policji. Natomiast Jenő Nagy i jego koledzy zasady te zaniedbywali, więc byli nieustannym celem policyjnych nalotów. 35 Por. M. Vajda, Megcsalt nembeliség vagy megvalósult orosz történelem [Zwodnicze początki rosyjskiej historii], „Hírmondó”, sier- pień–wrzesień 1986, s. 54.

123 ANDRÁS BOZÓKI

i u nas setki takich intelektualistów jak Kuroń, pokosztuje kija”42. „Powiedzmy też jasno – pisali Michnik czy Lipski i takich robotników jak Wałęsa, w innym artykule – że gospodarcze osiągnięcia re- Bujak i ich koledzy”36. żimu Kádára są względne. W porównaniu z praw- W „Hírmondó” patos pojawiał się tylko wtedy, dziwymi demokracjami wydają się ograniczone gdy mowa była o innych ruchach wolnościowych37. i zacofane”43. Pismo stroniło od ukazywania w takim stylu wła- Opozycjoniści z tego kręgu wykluczali w wa- snych osiągnięć – inaczej niż „Demokrata”, dra- runkach pseudodemokracji kompromis z władzą matycznym językiem opisujący węgierską scenę dyktatorską, postrzegając go w kategoriach mo- polityczną i swoje cierpienia. Represje – powiadali ralnych. Uważali, że oznacza on zadowolenie się jego redaktorzy – są tak straszne, że nie wolno im byle czym, rezygnację z własnej tożsamości. „Czy milczeć: „Nawet zwierzęta skowyczą, kiedy coś im uczciwy ruch polityczny zaakceptuje wieczny zagraża. Ludzie zwykle krzyczą »pożar!«. A dziś kompromis? Kompromis jest nieodłączną częścią grozi nam nie jakiś ogienek, tylko wielka pożo- polityki, ale by był uczciwy i akceptowalny, nie ga”38. Uważali za swój obowiązek demaskowanie może obowiązywać na wieczność ani oznaczać postępowania reżimu. W odniesieniu do władz zanegowania naszej tożsamości. [...] W przewidy- używali takich pojęć jak pseudodemokracja39, walnej przyszłości trudno oczekiwać kompromisu miękka dyktatura, demokracja socjalistyczna40 między rządzącymi a opozycją, który pozwoliłby i absolutyzm oświecony41. „Można ostatecznie tej ostatniej zachować polityczną twarz”44. Osta- uznać węgierski reżim za liberalny – w końcu opo- tecznym, często przypominanym celem autorów zycyjnym intelektualistom i działaczom nie wy- „Demokraty”45 było pokonanie reżimu: „Ile warta tacza się procesów politycznych. Ale są inne me- jest opozycja, która nie potrafi obalić rządu ani tody. Zdejmijmy mu odciski palców, zróbmy parę systemu?” – pytali46. „Warunkiem zwycięstwa de- zdjęć, a upokorzymy go, damy posmak więzienia. mokracji jest obalenie dyktatury partii komuni- Uświadomimy, że jak nie przyjmie marchewki, to stycznej”47.

36 R- -ő, Emberi arcú rendőrállam? [Policyjne państwo z ludzką twarzą?], „Hírmondó” 1984, nr 9, s. 1–2. 37 Patos wyrażał się powtórzeniami, porównaniami, kulminacjami. Używano też obficie słów wyrażających silne emocje, jak „czuć wielki podziw”, „być zdumionym” czy „zauroczonym”. 38 Megnyugtattak: most más időket élünk [Czujemy się uspokojeni – żyjemy w innych czasach], „Demokrata” 1987, nr 7/8, s. 66. 39 Mintha-ország [Jakby kraj] i Széljegyzet a válsághoz [Na marginesie kryzysu], „Demokrata” 1987, nr 12, s. 2. 40 „Gdyby władze [...] naprawdę chciały, jak mówią, demokratyzacji, mogłyby bezpiecznie powierzyć los stowarzyszeń ich człon- kom i wybranym kierownictwom. [...] Ale to oczywiście byłoby za proste. Wtedy mielibyśmy demokrację, a nie demokrację socja- listyczną, która jest tak czy inaczej nonsensem” (Milyen fa a legjobb vaskarika készítéséhez? [Jak najlepiej wykreować nonsens?], „Demokrata” 1986, nr 11, s. 43). 41 „[...] mimo całej tej »liberalizacji« logika systemu pozostaje ta sama. Absolutyzm oświecony pozostaje absolutyzmem. Jego »oświecona« łaska jest kapryśna. Jego istotą pozostaje absolutyzm” (L. Serfőző, A lényeget nem lehet kikerülni [Nie unikniemy istoty rzeczy], „Demokrata” 1987, nr 1, s. 12). 42 Brávó, Reszkessetek demokraták! [Drżyjcie demokraci!], „Demokrata” 1987, nr 9, s. 3. 43 S. Stark, Aki magyar, velünk tart? [Czy Węgrzy są z nami?], „Demokrata” 1986, nr 11, s. 28/c. Por. „Dla pewnej warstwy – be- neficjentów gulaszowego komunizmu – Kádár stał się wujkiem Joe, ale na pewno nie dla nas” (I. Kármentő, Az elnyomás csöndje [Milczenie udręczonych], „Demokrata” 1986, nr 11, s. 13). 44 R. Sasváry, Ellenzék a hódoltságban [Antyopozycyjne represje], „Demokrata” 1986, nr 7/8, s. 17–18. 45 Tu i dalej mówić będę o intelektualnych kręgach czy środowiskach pism „Hírmondó” i „Demokrata”. 46 R. Sasváry, Ellenzék a hódoltságban [Antyopozycyjne represje], „Demokrata” 1986, nr 7/8, s. 18. 47 L. Serfőző, A lényeget nem lehet kikerülni [Nie unikniemy istoty rzeczy], „Demokrata” 1987, nr 1, s. 12.

124 Wolność i Solidarność | nr 3 OPOZYCJA DEMOKRATYCZNA NA WĘGRZECH

Między reformą a rewolucją: debata o strategii „epoki lodowcowej”. W swoim artykule János Kis politycznej w kręgu „Beszélő” sprzeciwił się tym proroctwom. „Chciałbym prze- konać moich przyjaciół, że to zwodnicza paralela. János Kis, czołowa postać opozycji, w 1982 r. Bez względu na to, co czeka ugrupowania opozy- opublikował w „Beszélő” esej Gondolatok a közel- cyjne, nie jest możliwy powrót do status quo”50. jövőről (Myśli o nadchodzącej przyszłości)48. Spro- Na dowód tej śmiałej tezy przypominał, że gospo- wokował on wielką debatę o strategii i odegrał darcza zapaść regionu ma nie tylko doraźne przy- zasadniczą rolę w podejmowaniu decyzji o prze- czyny. Polska Solidarność złamała na dobre legi- kształceniu się w opozycję polityczną. tymizację ustroju socjalistycznego. W odróżnieniu Zdaniem Kisa rzeczywistość lat osiemdziesią- od lat 1956 i 1968 polska próba demokratyzacji tych wymagała od opozycji programu działania. jest nie tylko obroną wartości – także żądaniem W dyskusji, którą wywołał, zastanawiano się, czy gwarancji na przyszłość. Oto ruch robotniczy rzu- opozycja jest częścią kadarowskiego consensu- cił wyzwanie „państwu robotników i chłopów”. su, czy potrzebuje programu politycznego, czy Skoro tak – twierdził Kis – początek lat osiem- też winna pozostać opozycją kulturową – jak to dziesiątych jest w Europie Wschodniej nie tylko ujął Mihály Vajda, „krytyczną opinią publiczną”49. czasem reakcji, powrotu dawnego, ale i narasta- W pierwszej kwestii nie było zgody, nie istniała jącego kryzysu gospodarczo-politycznego, który więc wspólna tożsamość opozycyjna, gdy przyszło nie oszczędzi Związku Radzieckiego. „Dziś przy- do określenia, kto i co podlega krytyce, a kto jest wódcy radzieccy chcą w Europie Wschodniej tylko sojusznikiem. Wielu uważało, że trzeba współpra- jednego – chcą za wszelką cenę utrzymać ład. cować z tymi przedstawicielami władzy, którzy Jednak ich następcy będą musieli zdecydować, pragną wspólnie działać na rzecz reform. Zdaniem co zrobić z masą upadłościową, którą odziedziczą. innych opozycja nie jest i nie powinna być ele- Ich decyzja zależeć będzie oczywiście od tego, ja- mentem kadarowskiego consensusu. Spierano się kie wybiorą wyjście z wewnętrznego kryzysu i jak też o to, czy potrzebny jest program polityczny; zechcą podreperować zachwianą pozycję ZSRR jedni uważali, że tak, inni – że szukanie konkret- jako światowego mocarstwa”51. nych rozwiązań politycznych nie jest zadaniem W początkach 1985 r., kiedy upadła gerontokra- opozycyjnych teoretyków. cja Breżniewa, Andropowa i Czernienki, ster objął Pierwszy numer „Beszélő” ukazał się w listo- Michaił Gorbaczow. Nikt nie przewidział dojścia do padzie 1981 r., ledwie parę tygodni przed wpro- władzy reformatora. W 1982 r. nikt nie wyobrażał wadzeniem w Polsce stanu wojennego. Na łamach sobie politycznej przemiany o takich skutkach. pisma dało się zauważyć szok spowodowany coup Niewykluczone jednak, że owa ekonomiczno-po- d’état Jaruzelskiego. Pod znakiem zapytania sta- lityczna masa upadłościowa umożliwiła w ramach nął sens dalszej publikacji. Niektórzy, pamiętając negatywnej selekcji wysunięcie się na czoło w ra- lata 1956 i 1968, spodziewali się antyreformator- dzieckim kierownictwie kogoś takiego jak Gorba- skiego, konserwatywnego zwrotu, nowej, długiej czow.

48 J. Kis, Gondolatok a közeljövőről [Myśli o nadchodzącej przyszłości], „Beszélő” 1982, nr 3, s. 115–122. Kis odpowiadał na krytykę jego artykułu sprzed dwóch lat, por. J. Kis, Másfél év után, ugyanarról [O tym samym po półtora roku], „Beszélő” 1984, nr 9, s. 541–558. [Polska wersja w: Kadaryzm bez maski. Wybór niezależnej publicystyki węgierskiej, CDN, Warszawa 1987, s. 35–63 (red.)]. 49 M. Vajda, Ellenzék vagy kritikai nyilvánosság? [Opozycja, czyli krytyczna opinia publiczna], „Beszélő” 1983, nr 8, s. 456–459. 50 J. Kis, Gondolatok a közeljövőről [Myśli o nadchodzącej przyszłości], „Beszélő” 1982, nr 3, s. 115–122. 51 Ibidem.

125 ANDRÁS BOZÓKI

Jakie możliwości otworzyłaby przed opozy- został dobrze określony, ale kryły się w niej za- cją dezintegracja systemu politycznego? Wzorem lążki radykalnego, lewicowo-liberalnego świato- przywódców polskiej opozycji – Jacka Kuronia poglądu politycznego. i Adama Michnika, opozycja węgierska wychodziła Dyskusja na łamach „Beszélő” trwała od maja z założenia, że tak rewolucja, jak odgórne reformy 1982 do lutego 1984 r. Stopniowo kształtowała się prowadzą donikąd. Jednak między dwiema skraj- strategia, którą środowisko pisma wykorzystało nościami wyłoniła się koncepcja radykalnego re- w drugiej połowie lat osiemdziesiątych. Wymia- formizmu – „nowy ewolucjonizm” Michnika, kła- na zdań złożyła się w niepowtarzalną układankę dący nacisk nie na transformację systemu, ale na intelektualną, z której wyłoniły się fundamenty umacnianie środowisk niezależnych52. Opozycja działań polityczno-ideowych opozycji. Kwestie ta- węgierska przyjęła inną strategię niż polska. kie jak ocena sytuacji, cele, metody i szanse do- Była to strategia legalistyczna, biorąca świado- czekały się odpowiedzi. mie za dobrą monetę fikcję, jaką były swobody Oprócz radykalnego populisty Istvána Orosza wymienione w konstytucji. Strategia węgierska reszta uczestników dyskusji podzielała ocenę sy- miała też pewne „antypolityczne” cechy. Fakt, że tuacji sformułowaną przez Kisa. Orosz natomiast w całej debacie ani Kis, ani większość dyskutan- był zdania, że opozycja demokratyczna nie tyle tów nie wspomniała o społeczeństwie obywatel- wychodzi poza politykę Kádára, ile sytuuje się na skim jako celu działalności opozycyjnej, dowodzi, jej marginesie54. „Głównym celem »Beszélő« – pi- że węgierscy opozycjoniści nie byli jeszcze gotowi sał – jest pomnażanie szeregów reformatorskiej na skuteczne działania poza własnym środowi- inteligencji opozycyjnej”. Tymczasem odrzucić skiem. trzeba nie tylko konsensus kadarowski, czyli umo- Kierownictwo partii widziało w wydawanej wę społeczną zawartą po 1956 r., ale i ten, który przez opozycję prasie oznaki jej słabości. Kis „wypracowali radykalni teoretycy po 1973 r., tzn. chciał to zmienić, chciał wypracowania nowych opozycję chronioną przez Biuro Polityczne”55. form działania: „Prowokacyjne korzystanie ze Jednak Orosz ze swymi radykalnymi poglądami swobód już nam nie wystarczy. [...] Albo opozy- był w debacie na łamach „Beszélő” odosobniony. cja będzie miała coś do powiedzenia na poważne Do niemal wszystkich dyskutantów przemawiała tematy polityczne, albo zaczną się powoli kur- idea nowego porozumienia z władzą. Jak wynika czyć jej wpływy, liczebność i struktury organiza- z programu „Beszélő”56, chciano uzyskać na dro- cyjne”53. Uważał, że polityczna inicjatywa może dze negocjacji z władzą konsensus w kwestiach wyjść tylko od opozycji, bo tylko ona przekracza zarządzania kryzysem i reformą gospodarczą. Miał kadarowski konsensus. Uznał, że warunkiem wej- on uwzględniać takie kwestie jak otwartość sfery ścia na drogę polityki jest wypracowanie ideologii, publicznej, reforma systemu reprezentacji inte- której filarami winny być prawa człowieka, demo- resów i konstytucjonalizm. Dyskusja o potrzebie kracja liberalna, niepodległość, samostanowienie nowego porozumienia wyszła poza łamy „Beszélő” narodowe i użyteczne elementy tradycji socjali- – stała się elementem debaty politycznej w ofi- stycznej. Punkt wyjścia ideologicznej debaty nie cjalnym życiu publicznym.

52 Por. A. Michnik, Nowy ewolucjonizm [1976] [w:] A. Michnik, Szanse polskiej demokracji, Londyn 1984, s. 77–87. 53 J. Kis, Gondolatok a közeljövőről [Myśli o nadchodzącej przyszłości], „Beszélő” 1982, nr 3, s. 115–122. 54 I. Orosz, Hivatal védte ellenzékiség [Oficjalnie promowane postawy opozycyjne], „Beszélő” 1982, nr 4, s. 185–189. 55 Ibidem, s. 188. 56 Hogyan keressünk kiutat a válságból? A Beszélő javaslatai [Jak znaleźć wyjście z kryzysu? Propozycje „Beszélő”], „Beszélő” 1982, nr 5/6, s. 233–238.

126 Wolność i Solidarność | nr 3 OPOZYCJA DEMOKRATYCZNA NA WĘGRZECH

O nieznośnym klimacie tamtych czasów świad- nie nastąpi równoczesne wzmocnienie rad robot- czy to, że neutralność – czy finlandyzacja – której niczych61. domagała się rewolucja 1956 r., zdawała się nie- Podobnie uważała socjolożka Erzsébet Szalai, osiągalnym marzeniem. Ekonomista Tamás Bauer która pisała o „współistnieniu różnych rozwiązań zaproponował model jugosłowiański, co byłoby ekonomicznych”, co byłoby możliwe po oddziele- swego rodzaju „iliryzacją” Węgier57. W Jugosławii niu instytucji ekonomicznych od politycznych62. Josipa Broz-Tity panował system monopartyjny, W takim systemie „ludzie reprezentujący szero- policja polityczna też zachowała pozycję, ale rolę kie warstwy społeczeństwa – głównie robotnicy centralnego planisty przejęły siły rynku i kolekty- wielkoprzemysłowi – zakładaliby, a przynajmniej wy robotnicze. Jak wyjaśniał Bauer, „o ile finlan- mogliby zakładać, własne instytucje”; Szalai miała dyzacja polegałaby na wprowadzeniu pluralizmu zapewne na myśli rady robotnicze i związki zawo- politycznego, o tyle iliryzacja jest projektem mniej dowe. Według niej „gwarantowałoby to, że współ- ambitnym – to pluralizm w sferze reprezentacji in- istnienie różnych typów stosunków produkcji nie teresów, wierny ideologii kadaryzmu i zakładający zrodzi nowych, choć dobrze znanych z historii, jej przetrwanie”58. Trudno dziś pojąć, jak zbiorowa form wyzysku”63. Dlatego demokratyczna repre- reprezentacja interesów mogłaby być „wierna” ka- zentacja interesów mogłaby być barierą zapobie- daryzmowi. Systemu funkcjonował przecież jako gającą przejściu do kapitalizmu. W jej wywodach sieć niejawnych, nieformalnych powiązań zapew- demokracja i kapitalizm wykluczają się wzajem- niających obopólną korzyść. nie, rozumieć więc należy, że liberalna alternaty- Przytoczone cytaty dowodzą, że opozycja nie wa nie wykraczała wedle niej w całości poza socja- była zgodna co do celów. Wielu uczestników deba- listyczny paradygmat. ty prezentowało program lewicowy. András Lányi Autorem jednego z najtrafniejszych komentarzy mówił o uspołecznieniu państwa59. József Székely był Ambrus Oltványi. Już w tytule swego tekstu marzył o innym socjalizmie, opartym na demokra- zapowiadał, że celem opozycji jest skuteczna wal- cji robotniczej60. Politolog Pál Szalai skłaniał się ka o demokrację. Wykazał się niezwykłą daleko- ku systemowi wielopartyjnemu łączącemu demo- wzrocznością. Dowodził, że szanse demokracji i plu- kratyczny socjalizm z robotniczą własnością środ- ralizmu widzieć trzeba nie w doraźnej, lecz dłuższej ków produkcji. Pluralizm polityczny w jego wy- perspektywie. Za kwestię kluczową uważał kształ- daniu miał się wyrażać nie tylko wielością partii. towanie samoograniczającego się rynku, gdyż Szalai zdawał się widzieć potrzebę rynku, dodawał „łatwo wyobrazić sobie gospodarkę rynkową bez jednak: „z politycznego punktu widzenia wprowa- demokracji, trudno natomiast o demokrację bez dzenie go spowoduje zażartą rywalizację urzędów rynku”64. A więc w odróżnieniu od wielu dyskutan- centralnych z dyrekcjami przedsiębiorstw”, jeśli tów nie wierzył w szanse socjalizmu demokratycz-

57 T. Bauer, Az optimista alternatíva körvonalai: Magyarország illírizálása [Szkic optymistycznej alternatywy: iliryzacja Węgier], „Be- szélő” 1982, nr 5/6, s. 260–266. 58 Ibidem, s. 264–265. 59 A. Lányi, A magyar ellenzék programja [Program węgierskiej opozycji], „Beszélő” 1982, nr 5/6, s. 269–272. 60 J. Székely, Reform és ellenzék [Reforma i opozycja], „Beszélő” 1982, nr 5/6, s. 267–268. 61 P. Szalai, Remény – remény nélkül [Nadzieja – bez nadziei], „Beszélő” 1982, nr 4, s. 194. 62 E. Szalai, A liberális alternatíva társadalmi feltételeiről [Socjalne ograniczenia liberalnej alternatywy], „Beszélő” 1983, nr 7, s. 366. 63 Ibidem, s. 368. 64 A. Oltványi, A közel és távolabbi jövőről, avagy a demokrácia kilátásai Magyarországon [O bliskiej i dalszej przyszłości, czyli o per- spektywach demokracji na Węgrzech], „Beszélő” 1982, nr 5/6, s. 273–283.

127 ANDRÁS BOZÓKI

nego. Odnosząc się do Mihályego Vajdy, stwierdził: Zdaniem Istvána Eörsiego kwestia bycia we- „socjalizm trzeba utrzymywać przy życiu jako prze- wnątrz lub na zewnątrz systemu nie sprowadzała ciwwagę dla głównych tendencji kapitalizmu, ale się do wymiaru moralnego. Dobrą strategią byłoby nie wolno dopuścić do jego urzeczywistnienia”65. – twierdził – zbliżenie między radykalną opozycją Określając członków opozycji demokratycznej a reformatorami oparte na swego rodzaju podzia- mianem radykalnych reformatorów, myślę przede le pracy i świadomej korekcie postaw obu stron67. wszystkim nie o treści postulatów, porównywal- Csaba Könczöl zwracał uwagę na to, że podział na nych z celowo zaciemnianymi koncepcjami refor- outsiderów i uczestników pełni doraźne funkcje matorów wewnątrzsystemowych, ale o różnicach taktyczne, bo zamiast przyciągać osoby przyglą- strategicznych. O ile ówcześni partyjni reforma- dające się opozycji z zewnątrz, wyklucza je z opo- torzy, pracujący za zamkniętymi drzwiami w in- zycyjnej działalności68. Powołując się na polski nych „komitetach na rzecz reform”, przekonywali przykład, Bálint Magyar proponował „obywatel- głównie ludzi władzy, o tyle opozycja próbowała ską taktykę” trzymania się konstytucji i strategię przekonywać także społeczeństwo. zmuszania rządzących do stawienia czoła rzeczy- Tylko jeden uczestnik dyskusji, István Orosz, wistości – przeciwieństwo konfrontacyjnej „tak- odrzucił pośrednią – między reformami a rewolu- tyki proletariackiej”. Strategia „zmuszania rzą- cją – strategię Jánosa Kisa. Proponował podejście dzących do realizmu” unikała kompromisu, gdyż par excellence rewolucyjne: „Powinniśmy wyjść zakładała usunięcie przeszkód w wyniku reform, z marginesu i ponieść tego konsekwencje”. Uwa- które były jej celem69. żał, że nie ma dróg pośrednich, opozycja musi więc Myśli te w 1989 r. przenikały do praktyki wybrać, czy chce „tworzyć front ludowy z refor- opozycji demokratycznej, a także szerszego ruchu matorską inteligencją, czy z klasą robotniczą”66. opozycyjnego. Świadczy o tym pokojowe rozmon- Odpowiadając mu, Kis stwierdził, że nawet wtedy towanie systemu i zmuszenie rządzącej Węgier- granica między tymi, którzy godzą się na kompro- skiej Socjalistycznej Partii Robotniczej do stawie- mis, a tymi, którzy pragną zmiany, nie pokrywa nia czoła rzeczywistości przy okrągłym stole. się z podziałem na inteligencję i klasę robotniczą. Realizując „taktykę obywatelską” Bálinta Ma- Jednocześnie sam przeprowadził ostry podział na gyara, opozycja dała przykład do skutecznego tych, którzy są wewnątrz i na zewnątrz kadarow- naśladowania przez innych, np. członków Füg- skiego konsensusu. Zdawał się nie rozumieć, jak getlen Jogász Fórum (Niezależnego Forum Praw- fałszywy jest sam ów porządek ani że niektórzy ników), którzy także zorganizowali okrągły stół. akceptują fałsz, choć są mu w głębi ducha prze- Stanowisko Józsefa Székelyego, który widział ciwni, kierując się względami życiowymi. Przypo- potrzebę „konstruktywnej opozycji”, cieszyło minało o tym wielu dyskutantów, podkreślając, że się mniejszym uznaniem niż poglądy Bálinta Ma- opozycja demokratyczna musi uniknąć społecznej gyara. Székely liczył na otwartość rządzących, izolacji i poczucia misji, które może ją usytuować powodzenie reform i współpracę „konstruktywnej zbyt daleko od oczekiwań zwykłych ludzi. opozycji” z komunistami70.

65 Ibidem, s. 280. 66 I. Orosz, Hivatal védte ellenzékiség [Oficjalnie promowane postawy opozycyjne], „Beszélő” 1982, nr 4, s. 188–189. 67 I. Eörsi, Csto gyélaty? [Co robić?], „Beszélő” 1982, nr 4, s. 181–184. 68 C. Könczöl, Levél Kis Jánoshoz [List do Jánosa Kisa], „Beszélő” 1982, nr 4, s. 191–192. 69 B. Magyar, Polgárokká válni [Stać się obywatelem], „Beszélő” 1982, nr 4, s. 189–191. 70 J. Székely, Reform és ellenzék [Reforma i opozycja], „Beszélő” 1982, nr 5/6, s. 267–268.

128 Wolność i Solidarność | nr 3 OPOZYCJA DEMOKRATYCZNA NA WĘGRZECH

Zdaniem Pála Szalaiego ugrupowania opozy- opozycję jej stanowiska. Wszak zgoda na jakąkol- cyjne powinny definiować strategię w katego- wiek niezależność polityczną była reżimowi kada- riach realizowanej polityki, a nie podziału na rowskiemu równie obca jak tolerowanie opozycji. uczestników i outsiderów. Nie popierał on idei Oltványi wierzył w „trwałą koegzystencję” władzy współpracy z lewicowym skrzydłem Węgierskiej i opozycji oraz w to, że niezależne siły społeczne Socjalistycznej Partii Robotniczej (MSzMP) ani będą mogły uczestniczyć w pracy nad kształtem z reprezentującymi klasę średnią antyliberalnymi reform. Jakby przewidując przyszłość, zwracał dziedzicami tradycji szlacheckiego nacjonalizmu. uwagę na ważny dla Węgier przykład hiszpański: Jednocześnie – twierdził – „należy zwrócić uwagę „po zaledwie czterech dekadach dyktatury trans- na demokratyczne tendencje w MSzMP” i na „ruch formacja okazała się w postfrankistowskiej Hisz- odnowy węgierskiego katolicyzmu”71. W swoich panii możliwa”75. Na poparcie swej opinii cytował komentarzach Pál Szalai rozwijał, jak się wkrótce Adama Michnika: „Gdybym szukać miał przykładu okazało, ważne wątki. Podkreślał np., że opozycja zadań, które przed nami stoją, wskazałbym Hisz- potrzebuje wielu ideologii. Zwracał uwagę na an- panię – oto społeczeństwo, które dzięki światlej- tydemokratyczne tendencje klasy średniej o ary- szym odłamom władzy i opozycji znalazło drogę stokratycznym rodowodzie i niebezpieczeństwa od haniebnej dyktatury do demokracji”76. Aż trud- współpracy z tymi środowiskami72. no uwierzyć, że słowa te pisał Michnik w połowie Większość dyskutantów wskazywała korzy- lat siedemdziesiątych. Można nawet powiedzieć, ści współpracy, zwłaszcza strategicznej, ze śro- że hiszpańska transformacja – z jej prodemokra- dowiskami spoza opozycji. Jednak podkreślali oni tyczną, postautorytarną elitą i silnym ruchem różne rzeczy. Tamás Bauer reprezentował podejście związkowym – była jakby pierwszym wcieleniem umiarkowane. Uważał, że reformatorska inicjatywa wypracowanej przez Michnika strategii „samo- musi wyjść od „dobrego króla, kierownictwa par- wyzwolenia przez samoograniczenie”. Nie było tyjnego, władz”, a radykalni teoretycy winni winą polskiej Solidarności, że nie dane jej było odegrać rolę katalizatora, „ujawniać i formułować skorzystać z hiszpańskiego przykładu. Wówczas społeczne potrzeby i dążenia”73. Zdaniem Bauera przecież za polskim kierownictwem partyjnym – w toku reform słuszniej byłoby „mówić o niezależ- za Gierkiem, Kanią, Jaruzelskim i towarzyszami nych inicjatywach społecznych, a nie o ruchu opo- – stał Leonid Breżniew, a nie Związek Radziecki zycyjnym”, lepiej też, żeby drugi obieg wydaw- Gorbaczowa. niczy zyskał półlegalny status, „tracąc automa- Kto jednak i z kim miałby porozumieć się w kra- tycznie swój specyficzny, opozycyjny charakter”74. ju, w którym władzę dzierżyła starzejąca się klika, Ambrus Oltványi zgadzał się, że granica mię- a słowo „reforma” dozwolone było tylko w nie- dzy pierwszym i drugim obiegiem powinna być których okresach, a i wtedy tylko w odniesieniu łatwiejsza do przekroczenia, ale ceną legalności do gospodarki, i nie było śladu niezależnych or- nie powinno być złagodzenie ani porzucenie przez ganizacji reprezentujących interesy społeczne?

71 P. Szalai, Remény – remény nélkül [Nadzieja – bez nadziei], „Beszélő” 1982, nr 4, s. 193–194. 72 Ibidem. 73 T. Bauer, Az optimista alternatíva körvonalai [Szkic optymistycznej alternatywy], „Beszélő” 1982, nr 5/6, s. 260–266. 74 Ibidem. 75 A. Oltványi, A közel és távolabbi jövőről, avagy a demokrácia kilátásai Magyarországon [O bliskiej i dalszej przyszłości, czyli o per- spektywach demokracji na Węgrzech], „Beszélő” 1982, nr 5/6, s. 279. 76 Ibidem, s. 279. Por. A. Michnik, Nowy ewolucjonizm..., s. 77–87 [tu jednak nie ma zdania przytoczonego w tekście Oltványiego – red.].

129 ANDRÁS BOZÓKI

Erzsébet Szalai wymieniała grupy społeczne będą- Patrząc wstecz, obserwatorzy skłonni są do ce potencjalnym sojusznikiem opozycji. Otwiera uproszczeń, widzą lata osiemdziesiąte jako trium- jej listę inteligencja pracująca w państwowych falny pochód idei społeczeństwa obywatelskiego. instytutach nauk społecznych, a więc na pery- Wielu uznało przemiany w Polsce za przykład od- feriach struktur oficjalnych. Byli to głównie pra- radzania się tej idei. Dlatego tym bardziej zaska- cownicy Instytutu Historii Węgierskiej Akademii kujące jest to, że odwołało się do niej tylko trzech Nauk i innych instytucji akademickich. Inni, uczestników węgierskiej debaty – György Kon- w tym sama Szalai, pracowali w Instytucie Badań rád, Ambrus Oltványi i Mihály Vajda. W tradycji nad Gospodarką. Autorka wymieniała też młodych oświeceniowej idea społeczeństwa obywatelskiego robotników wykwalifikowanych, studentów, ar- miała być antidotum na państwo. Jej zadaniem tystów, techników, pracowników służby zdrowia było „samowyzwolenie spod kurateli państwa”79. i drobnych przedsiębiorców, którzy mieli już za „Społeczeństwo obywatelskie i państwo politycz- sobą drobne starcia z reżimem. Wyobrażała sobie ne są z natury antagonistyczne” – stwierdzał Vaj- obejmującą ich wszystkich sieć współpracy77. da80. Według Konráda „przestrzenią organizacyjną Pokolenie, o którym mówiła, przechodziło pro- społeczeństwa obywatelskiego jest świat niefor- ces socjalizacji w latach sześćdziesiątych i wkra- malnych relacji” wykształcający autonomiczny czało właśnie na scenę. Ludzie ci chcieli robić ka- język i mający główne oparcie w młodej inteli- rierę i byli dalecy od wszelkich ideologii. Z nich gencji81. rekrutował się personel państwa partyjnego dru- Historyk Miklós Szabó myślał przeciwnie. Uwa- giej generacji – nowa technokracja. Także Oltványi żał, że odwaga cywilna jest tym, co pomaga wyjść podkreślał znaczenie zmiany pokoleniowej: „coraz z kręgu nieformalnej bierności, nie trzymać się więcej nowych członków aparatu to ludzie, któ- wykluczających aktywność, nieformalnych struk- rzy – w odróżnieniu od dominującej obecnie grupy tur charakterystycznych dla reżimu Kádára. „Mu- wyłonionej w toku negatywnej selekcji – dzięki simy dbać o to, by nie pomnażać nieformalnych swemu wyszkoleniu i sprawności będą umieli prze- organizacji” i „żądać autentycznej niezależności” trwać w warunkach pluralizmu i konkurencji. Nie – twierdził82. będą trzymać się za wszelką cenę dyktatorskich Oba podejścia dzieliła istotna różnica. Ani Vaj- metod sprawowania władzy”78. da, ani Konrád nie chcieli, by opozycja demokra- Dla większości uczestników debaty było ważne, tyczna stała się opozycją polityczną, bo wówczas by opozycja pozostała zróżnicowana. Skoro chce- nie uniknęłaby walki o władzę. Z antypolitycznej my pluralistycznego społeczeństwa, nie możemy perspektywy Konráda opozycja „jest demokratycz- odrzucać pluralizmu we własnym gronie – dowo- na nie wtedy, kiedy jest polityczna, tylko kiedy dzili. W pluralizmie widzieli warunek sine qua non jest społeczna”83. Według Vajdy budować należy demokracji, a nie tylko jeden z jej skutków. nie opozycję polityczną, ale krytyczną sferę pu-

77 E. Szalai, A liberális alternatíva társadalmi feltételeiről [Socjalne ograniczenia liberalnej alternatywy], „Beszélő” 1983, nr 7, s. 365–369. 78 A. Oltványi, A közel és távolabbi jövőről, avagy a demokrácia kilátásai Magyarországon [O bliskiej i dalszej przyszłości, czyli o per- spektywach demokracji na Węgrzech], „Beszélő” 1982, nr 5/6, s. 275. 79 M. Vajda, Ellenzék vagy kritikai nyilvánosság? [Opozycja, czyli krytyczna opinia publiczna], „Beszélő” 1983, nr 8, s. 458. 80 Ibidem. 81 G. Konrád, Adottságainkból kell kiindulnunk [Naszym punktem wyjścia powinny być nasze możliwości], „Beszélő” 1983, nr 8, s. 455. 82 M. Szabó, Szubkultúra vagy politikai ellenzék?, „Beszélő” 1983, nr 7, s. 363. 83 G. Konrád, Adottságainkból kell kiindulnunk [Naszym punktem wyjścia powinny być nasze możliwości], „Beszélő” 1983, nr 8, s. 455.

130 Wolność i Solidarność | nr 3 OPOZYCJA DEMOKRATYCZNA NA WĘGRZECH bliczną, w której można uprawiać „społeczną kry- Demokratów) – wyrosłą z opozycji demokratycz- tykę polityki”84. Jak pisał, „nowa demokratyczna nej. Pisał: „Nie zawężajmy bazy nowej demokra- wspólnota polityczna nie powinna być w opozycji, tycznej wspólnoty politycznej! Łatwo może się ale krytycznymi wypowiedziami publicznie przy- bowiem zdarzyć, że większość członków przyjdzie czyniać się do powstawania opozycji w obozie skądinąd. Nie tylko z innych środowisk niezależ- władzy. Powinna skłaniać ludzi władzy, których nych, ale także spośród tych, którzy wcześniej zdaniem sprawy idą w złym kierunku, do jasnego potępiali działalność »opozycji«. Nie możemy brać przyznania tego faktu i czytelnego przedstawienia na siebie nowych zadań w nowej sytuacji tylko alternatywnych pomysłów, by można je było prze- dlatego, że teraz nazywa się nas dawną »opozy- dyskutować publicznie. Zmusiłoby to przeciwni- cją«. Z tego, że sytuacja jest naprawdę nowa, nie ków do tego samego. Tylko publiczna debata może wynika jeszcze, że rozwiązania oferować mają ci, przekształcić spory personalne w łonie elity poli- którzy byli »opozycją« w innych czasach. Nie wy- tycznej w dyskusję o alternatywnych projektach nika też, że ci, którzy biorą dziś na siebie nową politycznych”85. Bardzo podobnie myślał Bálint odpowiedzialność, mają czuć się dziedzicami opo- Magyar, wedle którego powołaniem opozycji nie zycji lat 1977–1981”88. jest instytucjonalizacja wspólnoty politycznej, ale Vajda mówił tak, jakby widział przyszłość. Do „tworzenie stref bezcłowych myśli”86. tego samego odnoszą się słowa Konráda: „Naszym Należy podkreślić, że opozycja z natury nie zadaniem jest pomóc innym stać się wolnymi”89. stroniła od władzy. Była jedynie przeciwna władzy W tym miejscu – w kwestii polityczności czy nie- komunistów. Większość opozycjonistów nie my- polityczności opozycji – drogi się rozchodziły. Nie ślała w kategoriach bezsilności, lecz – za Istvánem przypadkiem ani Vajda, ani Konrád nie zostali Bibó – równowagi sił, nowego konsensusu, nowej zawodowymi politykami. Inni, jak Bálint Magyar, umowy społecznej. Tamás Bauer czy Gábor Demszky, skorygowali Konrád odrzucał walkę o władzę jako dziedzic- swoje stanowisko i zdecydowali się w latach dzie- two komunizmu. W jego oczach opozycja politycz- więćdziesiątych na karierę polityczną. na jest z natury antydemokratyczna. „Warunkiem Większość dyskutantów, w tym András Lányi, sine qua non opozycji demokratycznej jest to, że Miklós Szabó, Zoltán Krasznai i Gáspár M. Tamás, jest ona demokratyczna, tzn. pokomunistyczna zgodziła się z tezami artykułu Jánosa Kisa i prze- w swym działaniu i wizerunku samej siebie, i dla- szła do opozycji politycznej. „Musimy zrozumieć, tego musi wyzbyć się ostatecznie pozostałości że cele polityczne realizować można tylko poli- i nawyków opozycji wobec komunizmu”87. Vajda tycznymi metodami” – pisał András Lányi90. W ra- zdawał się przewidywać strukturalne problemy, mach opozycji politycznej różni ludzie uznawali które nękać miały w przyszłości partię liberalną – różne elementy strategii za godne podkreślenia. Szabad Demokraták Szövetsége (Związek Wolnych Orosz chciał konfrontacji, Lányi preferował nacisk

84 M. Vajda, Ellenzék vagy kritikai nyilvánosság? [Opozycja, czyli krytyczna opinia publiczna], „Beszélő” 1983, nr 8, s. 459. 85 Ibidem, s. 458. 86 B. Magyar, Polgárokká válni [Stać się obywatelem], „Beszélő” 1982, nr 4, s. 191. 87 G. Konrád, Adottságainkból kell kiindulnunk [Naszym punktem wyjścia powinny być nasze możliwości], „Beszélő” 1983, nr 8, s. 453. 88 M. Vajda, Ellenzék vagy kritikai nyilvánosság? [Opozycja, czyli krytyczna opinia publiczna], „Beszélő” 1983, nr 8, s. 457. 89 G. Konrád, Adottságainkból kell kiindulnunk [Naszym punktem wyjścia powinny być nasze możliwości], „Beszélő” 1983, nr 8, s. 454. 90 A. Lányi, A magyar ellenzék programja [Program węgierskiej opozycji], „Beszélő” 1982, nr 5/6, s. 269.

131 ANDRÁS BOZÓKI

społeczny, Szabó negocjacje dwustronne, a Tamás -ludowym a obozem liberalno-demokratycznym oprócz trudnych reform politycznych podkreślał podczas spotkania w Monor w 1985 r., a rok póź- też potrzebę „moralnej odnowy”91. Zoltan Krasznai niej konferencją o rewolucji 1956 r.93 Odbywały w związku z tym zauważał: „sprawy mogą różnie się wykłady na uniwersytetach i w klubach. Jej się potoczyć, opozycja musi więc być przygoto- efektem był też program polityczny sformułowany wana na wiele wariantów”. Może dojść do kon- przez krąg „Beszélő” w 1987 r., znany jako Társa- frontacji, której chciał Orosz, ale przy proreforma- dalmi szerződés (Umowa społeczna)94. Wreszcie, po torskim nastawieniu kierownictwa partii „możliwy przełomie w Lakitelek, strategia ta odegrała istot- jest nawet historyczny kompromis między władzą ną rolę w organizowaniu wiosną 1988 r. Szabad a opozycją na wspólnym gruncie, jakim jest in- Kezdeményezések Hálózata (Sieci Inicjatyw Nie- teres narodowy”. Do takiego kompromisu doszło zależnych)95. Bez niej opozycja demokratyczna lat w 1987 r. we wsi Lakitelek92. Stronami byli jednak osiemdziesiątych w czasach transformacji ustrojo- nie kierownictwo partyjno-rządowe i opozycja wej mogłaby łatwo zostać zmarginalizowana. demokratyczna, ale Imre Pozsgay – wówczas na marginesie kierownictwa partii komunistycznej Epilog – i „narodowo-ludowi” pisarze i działacze, którzy nie uważali się ani za opozycjonistów, ani zwolen- W pierwszej połowie lat osiemdziesiątych w de- ników władzy. bacie toczącej się w prasie niezależnej, głównie Finał debaty miał miejsce w ósmym numerze w „Beszélő”, opozycja demokratyczna wypraco- „Beszélő”. Odtąd poszukiwanie tożsamości prze- wała własną ideologię. Na podstawowy jej korpus stało zaprzątać tyle uwagi – jakby zapanowała składały się zachodnia demokracja liberalna, pra- zgoda co do strategii zaproponowanej przez Jáno- wa człowieka, społeczna gospodarka rynkowa, so- sa Kisa w artykule Hogyan keressünk kiutat a vál- lidarność z Węgrami za granicą, a także z innymi ságból? (Jak znaleźć wyjście z kryzysu?). Publicyści mniejszościami społeczno-kulturalnymi. wysuwali propozycje w konkretnych kwestiach Po debacie w „Beszélő” punkt ciężkości przesu- albo chcieli wpływać swymi analizami na opinię nął się ku pracy nad programem działania. Progra- publiczną. Pojawiało się coraz więcej artykułów mowy artykuł Kisa ukazał się w środku toczącej się poświęconych działaniom politycznym i publicz- w 1982 r. dyskusji o tożsamości96. Proponowane nym demonstracjom. w nim rozwiązania przewidywały szerszy i aktyw- W wyniku debaty przeważyła strategia upoli- niejszy niż dotychczas udział społeczeństwa. Rolą tycznienia opozycji. Nowa linia polityczna za- opozycji miało być kształtowanie opinii publicz- owocowała rozmowami między nurtem narodowo- nej i wywieranie za jej pośrednictwem presji na

91 G.M. Tamás, A szem és a kéz [Oko i ręka], Budapest 1983, druk ulotny. 92 Spotkanie w Lakitelek zorganizowali latem 1987 opozycjoniści z nurtu narodowo-ludowego. Jego efektem było powołanie we wrześniu Węgierskiego Forum Demokratycznego (red.). 93 W czerwcu 1985 nurt narodowo-ludowy zorganizował trzydniową konferencję w Monor poświęconą perspektywom i metodom działalności opozycyjnej; okazała się ona ostatnim spotkaniem przedstawicieli węgierskiej opozycji narodowej oraz demokratycznej. 23 X 1986 w Budapeszcie odbyło się spotkanie opozycjonistów z Węgier, Polski, Czechosłowacji i NRD, na którym przyjęto wspólne oświadczenie na temat doświadczeń rewolucji 1956 (red.). 94 M. Haraszti i in., Társadalmi szerződés [Umowa społeczna], „Beszélő” 1987, wydanie specjalne. 95 Sieć Inicjatyw Niezależnych utworzono w maju 1988 wedle projektu Jánosa Kisa. W listopadzie przekształciła się ona w Związek Wolnych Demokratów (red.). 96 J. Kis, Hogyan keressünk kiutat a válságból? A Beszélő javaslatai [Jak znaleźć wyjście z kryzysu?], „Beszélő” 1982, nr 5/6, s. 233–238.

132 Wolność i Solidarność | nr 3 OPOZYCJA DEMOKRATYCZNA NA WĘGRZECH rządzących. „Państwo zrobi coś tylko pod moral- władzy przedstawicieli partii, co zmusiło ją do zła- nym i intelektualnym naciskiem społeczeństwa” mania własnych reguł. Przykładem drugiego było – twierdził Kis97. Propozycje dotyczyły informacji to, że znani pisarze publikowali w drugim obiegu, o finansach państwa, poddania polityki gospo- a całe instytuty badawcze zbierały się w prywat- darczej pod osąd publiczny, odtworzenia systemu nych mieszkaniach, co łatwo zakwalifikować jako reprezentacji interesów, warunków sprawnego nielegalne zgromadzenia. Kiedy nieposłuszeństwo funkcjonowania sfery publicznej, prawnych zasad jest powszechne, zamazuje się podział na postawy reprezentacji interesów, reformy prasy i wydaw- opozycyjne i zwyczajne – represje muszą dotknąć nictw. Wydawnictwa służyły za przykład tego, jak tylu ludzi, że dotychczasowe metody karania tracą stopniowo wprowadzać proponowane zmiany. użyteczność. Węgierskie społeczeństwo zaczyna Problemy opozycji z tożsamością najtrafniej odzyskiwać środki politycznej ekspresji. Dyskusje podsumował Ferenc Kőszeg w numerze 19 „Be- polityczne przestają być przywilejem nomenklatu- szélő”. „Czym jest opozycja demokratyczna? Z pe- rowych funkcjonariuszy”99. wnością nie można jej nazwać ruchem, bo jak na Według Kőszega zadania opozycji demokra- ruch jest za mała – brak jej środków i struktur tycznej wynikały z problemów społecznych i po- organizacyjnych łączących sympatyków. Nie jest litycznych, przed jakimi stanęły Węgry. Wierzył nawet w stanie skomunikować ze sobą tych, któ- on, że mimo oczywistych słabości autorytet mo- rzy – jak np. młodzież – tego się domagają. Opo- ralny opozycji da jej siłę potrzebną do realizo- zycjoniści nie chcą też, Bogu dzięki, być nazywani wania jej celów. „Węgry wkraczają znów w epokę partią. Do niewielu rzeczy żywią taką awersję jak debat politycznych. Walczący o władzę przywódcy do bolszewickiej tradycji partii kadrowej, której partii, dyrektorzy zakładów, przedsiębiorcy, pisa- przeznaczeniem jest poprowadzić do walki. Trud- rze, związki zawodowe, a czasem nawet posłowie no też parunastu intelektualistów nazwać masową uczestniczą w polityce. Wraz z pogarszaniem się partią”98. sytuacji gospodarczej zaangażują się w nią też Kőszeg analizował pewne oczywiste symptomy robotnicy zagrożeni utratą pracy i chłopi, którzy rozkładu systemu politycznego. „Opozycja demo- nie mogą sprzedać swoich produktów po godzi- kratyczna w obecnej formie to grupa kształtująca wej cenie. [...] W coraz bardziej upolitycznionym poglądy i postawy. [...] Od wywierania intelektu- świecie musi też zaangażować się politycznie opo- alnego wpływu za pośrednictwem publikacji waż- zycja, polityczna z racji swych czynów i genezy. niejsze jest propagowanie postaw opozycyjnych. Nie dlatego, byśmy oczekiwali, że władze prędzej Dzisiaj niezależne ugrupowania – jak robi to opo- czy później zechcą z nami rozmawiać. Szczerze zycja od ośmiu lat – publikują drugoobiegową mówiąc, wcale się do tego nie palimy. Jednak prasę i zbierają podpisy. Ale co więcej, cieszące możemy i powinniśmy toczyć stałą debatę z tymi się szacunkiem grupy społeczne – niemal całe in- środowiskami, które mają potencjalne lub niemal stytuty badawcze – testują granice prawne oporu realne możliwości negocjacyjne. Żeby debatować, i przekraczają ustanowione przez rządzących ar- musimy jasno określić swoje stanowisko w kwe- bitralne reguły gry. Przykładem tego pierwszego stii głębokich reform gospodarczych, związanych było Stowarzyszenie Pisarzy, które w uczciwym, z tym politycznych żądań, bezrobocia, Węgrów zgodnym z procedurami głosowaniu odsunęło od żyjących za granicą i masowo powracających do

97 Ibidem, s. 247. 98 F. Kőszeg, Ne csak építkezz... Politizálj! [Nie zakładaj niczego... Politykuj!], „Beszélő” 1987, nr 19, s. 701–705. 99 Ibidem.

133 ANDRÁS BOZÓKI

ojczyzny czy pogarszających się warunków życio- Program rozwijał następujące postulaty: kon- wych – innymi słowy, w sprawach zaprzątających stytucyjne ograniczenie rządów monopartyjnych, politycznie zorientowaną część społeczeństwa. niezawisłość parlamentu, parlamentarna odpowie- Musimy też sprawić, by nasz głos słychać było dzialność rządu, usankcjonowana prawnie wolność poza prasą niezależną – w klubach, na publicz- prasy, prawna ochrona zatrudnionych obejmują- nych zebraniach, podczas takich wydarzeń jak ca prawo do zrzeszania się i zabiegania o swoje spotkanie w Monor. Nie sądzimy, że jako opozycja interesy, bezpieczeństwo socjalne, sprawiedliwa mamy w ręku kamień filozoficzny. Ale tylko opo- polityka społeczna i prawa obywatelskie. Rozdział zycja przez siedem lat jawnie i publicznie kryty- zatytułowany Tágabb összefüggések (Szerszy kon- kowała poczynania władz. Mimo słabości i izolacji tekst) dotyczył stosunków węgiersko-radzieckich, daje to nam pewien autorytet moralny, nadzieję, problemu Węgrów w krajach ościennych i dzie- że kiedy przemówimy, będziemy wysłuchani nie dzictwa 1956 r. w węgierskiej polityce. tylko w swoim gronie”100. Specjalne wydanie „Beszélő” z czerwca 1987 r., * * * zatytułowane Társadalmi szerződés: a politikai ki- bontakozás feltételei (Umowa społeczna. Warunki Opisana tu działalność kręgu „Beszélő” i opozycji postępu politycznego), prezentowało szeroki pro- demokratycznej zakończyła się w latach 1988– gram napisany przez związanych z pismem inte- –1989102. W latach 1987–1989 realną kwestią była lektualistów: Miklósa Harasztiego, Jánosa Kisa, nie tożsamość, ale aktywna rola w transformacji Ferenca Kőszega i Ottílię Solt. Stwierdzał on ja- ustrojowej. Pomijając spory między „narodowo-lu- sno, że kadarowski konsensus już nie obowiązuje, dowymi” intelektualistami z Lakitelek i demokra- „Kádár musi odejść”101. Niezbędna jest radykalna tyczną opozycją, wyłonił się wtedy podział zogni- zmiana polityczna, ale bez umowy społecznej na- skowany wokół dwóch biegunów – Węgierskiego ród nie powstanie. Nie wystarczy narzekać, trzeba Forum Demokratycznego i Związku Wolnych De- wypracować nowe rozwiązania. Zaangażowanie się mokratów. Dawni opozycjoniści stali się częścią władzy w dialog wymaga od niej zrozumienia, że pluralistycznego porządku. „Beszélő” informowa- musi negocjować z szerszym gronem niż inteli- ło w numerze 24 o dwóch publicznych mitingach gencja. Autorzy dokumentu wskazywali też na ko- Fideszu103. W następnym numerze, z 13 listopada, nieczność opracowania pakietu stabilizacji gospo- donosiło o powstaniu Związku Wolnych Demokra- darczej towarzyszącego przemianom politycznym. tów104. W mocy pozostały cele rewolucji 1956 r. – system Zmieniająca się sytuacja polityczna zmieniała wielopartyjny, samorząd pracowniczy i osiedlowy, układ sił, o czym najlepiej świadczy opublikowa- samostanowienie narodowe i neutralność w poli- nie protestu przeciwko brutalności policji pod- tyce zagranicznej. pisanego nie przez garstkę – jak dotychczas, ale

100 Ibidem. 101 M. Haraszti i in., Társadalmi szerződés: a politikai kibontakozás feltételei [Umowa społeczna. Warunki postępu politycznego], „Beszélő” 1987, wydanie specjalne. 102 „Beszélő” wychodziło jako samizdat do połowy 1989 r., ale szybko zmieniał się jego status. Stało się jednym z głosów rodzącego się pluralizmu politycznego. Z końcem roku pismo zmieniło format, redakcję i częstotliwość ukazywania się. Stało się tygodnikiem politycznym, lepiej reagującym na szybkie zmiany polityczne. 103 Fiatal Demokraták Szövetsége [Związek Młodych Demokratów], „Beszélő” 1988, nr 24, s. 403–404. Fidesz został powołany w marcu 1988 przez kilkudziesięciu studentów, m.in. Viktora Orbána (red.). 104 Szabad Demokraták Szövetsége [Związek Wolnych Demokratów], „Beszélő” 1988, nr 25, s. 654–655.

134 Wolność i Solidarność | nr 3 OPOZYCJA DEMOKRATYCZNA NA WĘGRZECH przez trzystu intelektualistów. „Zwraca uwagę (Umowa społeczna) idzie dalej niż poprzednie, niepokojąca, wręcz porażająca sprzeczność między ogólnikowe opracowanie. Opisane w tym tekście demokratycznymi aspiracjami i wolą dialogu de- pierwsze kroki łatwo poprowadzić dalej, w kierun- klarowanymi przez czołowych polityków a jawną ku demokracji wielopartyjnej. Ustawowe ograni- demonstracją siły w wykonaniu instytucji przez czenia władzy partii z jednej strony, a z drugiej nich kierowanych i niewątpliwie wykonujących wolność zrzeszania się, wolność prasy i swoboda ich rozkazy. Uważamy, że po 30 latach nadszedł tworzenia frakcji parlamentarnych mogą zaowoco- czas, by państwo węgierskie traktowało głos oby- wać partyjnym pluralizmem. Oto główna idea Tár- wateli w cywilizowany, powściągliwy sposób. Do- sadalmi szerződés, gdy chodzi o najbliższą przy- magamy się, by odpowiedzialni przywódcy poło- szłość. Równie ważne są dwa pierwsze akapity, żyli kres okrucieństwu policji”105. gdzie tłumaczymy, że »Kádár musi odejść«. Słowa W ogłoszonym w 1989 r. artykule Mit képvisel te mają o wiele głębszy sens niż stwierdzenie, że a Beszélő? (Co reprezentuje „Beszélő”?)106 János czas sekretarza generalnego przeminął. Kádár uo- Kis podsumował historię pisma i wskazał zadania sabiał restaurację lat 1956–1957. Jego nieuchron- stojące przed Związkiem Wolnych Demokratów. ny upadek symbolizuje koniec epoki”107. „W 1987 r. program z 1983 r. się zdezaktualizował. Środowiska opozycyjne zaczęły budować kry- Dziś nie tylko opozycja demokratyczna domaga tyczną opinię publiczną, a następnie polityczną się jasnych, zapisanych w ustawach i chronionych opozycję. Gdy tylko pojawiła się szansa na wolne instytucjonalnie praw. Społeczeństwo chce znacz- wybory, opozycja demokratyczna porzuciła rolę nie więcej, niż przewidywał zaproponowany przez krytyka, stając się częścią nowego, demokratycz- nią przed czterema laty kompromis. Tymczasem nego ustroju. Odtąd historię jej śledzić można okazało się, że zamiast inicjować reformy, nieela- w dziennikach i mediach elektronicznych. styczny reżim kadarowski z uporem przeciwstawia się presji społecznej. Dlatego Társadalmi szerződés Tłum. Sergiusz Kowalski

105 Tiltakozás [Protest], „Beszélő” 1988, nr 24, s. 449. 106 J. Kis, Mit képvisel a Beszélő? [Co reprezentuje „Beszélő”?], „Beszélő” 1989, nr 26, s. 691–695. 107 Ibidem, s. 691–695.

135 MAREK PERNAL

EUROPA DYSYDENTÓW PANORAMA OPOZYCJI CZECHOSŁOWACKIEJ 1968–1989

MAREK PERNAL Zbrojna interwencja pięciu państw Układu Warszawskiego w Czechosłowacji 21 sierp- nia 1968 r. oznaczała klęskę reformatorskich koncepcji politycznych, które ekipa historyk, dyplomata, po 1989 r. m.in. Alexandra Dubčeka usiłowała wprowadzić w życie. Żywione przez wielu nadzieje, dyrektor generalny Biura ds. Wyznań że uda się zachować choć część dorobku ośmiu miesięcy praskiej wiosny, okazały Urzędu Rady Ministrów, wykładowca się płonne. Rozpoczęta jesienią 1968 r. „normalizacja” oznaczała niemal całkowite Studiów Wschodnich Uniwersytetu Warszawskiego, ambasador RP odrzucenie demokratycznych przeobrażeń w sferze stosunków społecznych, gospo- w Republice Czeskiej, konsul darki i kultury. Przywrócono pełną kontrolę partii komunistycznej nad wszystkimi generalny RP w Barcelonie. dziedzinami życia kraju. Zamknięto granice, zakazano działalności niezależnych od Autor publikacji dotyczących władz organizacji i stowarzyszeń, wznowiono działalność cenzury. „Gwarantem spo- stosunków polsko-czesko-słowackich, koju” stały się stacjonujące w kraju oddziały Armii Radzieckiej, liczące około 70 tys. historii Polski po 1980 r., dziejów żołnierzy. Do połowy 1969 r., gdy ostatecznie zamknięto możliwość wyjazdu na Za- dyplomacji polskiej w XX wieku, zakresu wolności sumienia chód, zdążyło wyemigrować ponad 140 tys. obywateli CSRS. W polityce jedyną trwałą i wyznania oraz – z czego jest zdobyczą okresu swobody stało się przeobrażenie konstytucyjnej postaci państwa szczególnie zadowolony – bedekerów w dwuczłonową federację czesko-słowacką. po Czechach, Słowacji i Barcelonie. Odchodzenie przez władze od reformatorskich ideałów praskiej wiosny spotkało się początkowo z żywym i powszechnym oporem społeczeństwa1. Formą sprzeciwu stały się wielkie manifestacje, które wstrząsały krajem w ciągu kilku miesięcy po sierpniowej agresji. Spontanicznie protestowano 28 października – w pięćdziesiątą rocznicę powstania niepodległego państwa czechosłowackiego, 7 listopada – w rocz- nicę rewolucji październikowej i 16 listopada – w dniu przypominającym zamknięcie czeskich szkół wyższych przez faszystów w 1939 r. Dramatycznym gestem sprzeciwu przeciwko interwencji było podpalenie się praskiego studenta Jana Palacha 8 stycz- nia 1969 r. i wielosettysięczna demonstracja, w jaką kilka dni później przerodził się jego pogrzeb. Formę gwałtownych antysowieckich wystąpień przybrały entuzjastycz-

1 W języku polskim obszerne informacje o opozycji czechosłowackiej w latach 1968–1989, biogramy dzia- łaczy, szkice o historii poszczególnych środowisk, leksykon instytucji oraz kalendarium najważniejszych wydarzeń zamieszcza Słownik dysydentów. Czołowe postacie ruchów opozycyjnych w krajach komunistycz- nych w latach 1956–1989, t. 1, red. J. Kochanowski i in., Warszawa 2007.

136 Wolność i Solidarność | nr 3 PANORAMA OPOZYCJI CZECHOSŁOWACKIEJ ne manifestacje po zwycięstwie Czechosłowacji my ją przy rozwiązywaniu konfliktów wewnętrz- nad ZSRR w finale hokejowych mistrzostw świata nych”2. Przeciwko sygnatariuszom listu władze w Sztokholmie 28 marca 1969 r. Ostatnie masowe wszczęły kroki karne, Battek, Pachman i Tesař protesty społeczne odbyły się w pierwszą roczni- zostali aresztowani. Po trwającym rok śledztwie, cę interwencji, w sierpniu 1969 r.; podczas starć jesienią 1970 r. przeciwko całej ósemce sformu- z demonstrantami w Pradze i Brnie policja użyła łowano akt oskarżenia i wyznaczono termin roz- broni i zatrzymała ponad 2400 osób. W ciągu ca- prawy. Tuż przed pierwszym posiedzeniem sądu łego 1969 r. sądy skazały 942 obywateli czecho- proces został jednak bezterminowo odroczony, słowackich oskarżonych o przestępstwa przeciwko a przebywający w areszcie wypuszczeni na wol- interesom państwa, 4050 osobom wytoczono za- ność, gdzie mieli oczekiwać na dalszy tok sprawy. rzut poniżania władz i funkcjonariuszy państwo- W tym samym okresie aresztowaniami zakończy- wych. ła się krótka historia Rewolucyjnej Partii Socja- Rocznicy agresji towarzyszyło w sierpniu 1969 r. listycznej, konspiracyjnej organizacji wywodzącej wystąpienie grupy czechosłowackich intelektu- się z lewackiego Ruchu Młodzieży Rewolucyjnej alistów skierowane do najwyższych władz pań- powstałego w 1968 r. Pomiędzy grudniem 1969 stwowych. List podpisany przez posła Rudolfa a marcem 1970 r. dziewiętnastu inicjatorów RPS, Batteka, pisarzy Václava Havla i Ludvíka Vaculíka, w tym jej lider Petr Uhl, znalazło się w więzieniu. dziennikarza Vladimíra Nepraša, szachistę Ludka Zostali skazani (dopiero w 1971 r.!) na wyroki do Pachmana, historyka Jana Tesařa, politologa Lu- czterech lat pozbawienia wolności. boša Kohouta i działacza studenckiego Jana Wa- Aktywność i zaangażowanie społeczne cechu- gnera wskazywał na źródła kryzysu politycznego, jące życie publiczne w okresie praskiej wiosny w jakim znalazł się kraj, akcentując dramatyczne po kilkunastu miesiącach po interwencji zaczęły skutki utraty podmiotowości przez społeczeń- stopniowo wygasać, skutecznie tłumione przez stwo. W oświadczeniu znalazły swe odbicie lega- działania administracyjne aparatu państwowo- listycznie przekonania, które osiem lat później, -partyjnego i szykany służby bezpieczeństwa. po powstaniu Karty 77, stały się charakterystycz- Z jednej strony czystka przeprowadzona w orga- ną cechą czechosłowackiej opozycji politycznej: nach państwa i partii komunistycznej w latach „Stwierdzamy jasno i wyraźnie, że prawo posiada- 1969–1971 wpłynęła na sytuację życiową setek nia poglądów innych niż władza jest naturalnym tysięcy ludzi, którzy stracili pracę lub stali się prawem człowieka [...] Zastrzegamy sobie prawo ofiarami represji administracyjnych i karnych. przeciwstawiania się legalnymi środkami wszyst- Weryfikacja członków KPCz usunęła z partii około kiemu, co pozostaje w sprzeczności z naszą wiedzą pół miliona osób, które tym samym znalazły się i rozsądkiem, z naszymi przekonaniami obywateli, w grupie potencjalnych podejrzanych3. Z drugiej którzy dążą do demokracji i komunizmu, z dobry- strony większość społeczeństwa była przekony- mi tradycjami naszego kraju. Nie chcemy uciekać wana do posłuszeństwa względnie dobrą sytuacją się do metod nielegalnych, ale wykorzystamy ekonomiczną. Zaczęły odnosić sukcesy zasady wszystkie organa państwowe w celu obrony na- „knedlikowego komunizu”, jak politykę tę potem szych praw [...]. Podobnie jak odrzucamy przemoc z przekąsem nazywano. Jej efektem stała się na- w stosunkach międzynarodowych, tak odrzuca- rastająca apatia społeczna, powszechna dwulico-

2 Tschechoslowakei 1968–1978. Dokumente zum 10. Jahrestag der Okkupation durch Truppen von fünf Warschauer-Pakt-Staaten, Wien 1978, s. 42–46. 3 K. Kaplan, Political Persecution in Czechoslovakia 1948–1972, Köln 1983, s. 37.

137 MAREK PERNAL

wość, kunktatorstwo i donosicielstwo podniesio- i BBC. Autorem pierwszego był w lipcu 1973 r. Jo- ne do rangi cnoty obywatelskiej. Społeczeństwo sef Smrkovský, były przewodniczący Zgromadze- zaczęło pogrążać się w stanie głębokiego kryzysu nia Narodowego i członek Prezydium KC KPCz, jed- moralnego. Marazmu tego nie udało się przełamać na z najpopularniejszych postaci ekipy Alexandra aż do końca lat osiemdziesiątych. Wszystkie opi- Dubčeka. Zwrócił się do Leonida Breżniewa z ape- sane poniżej inicjatywy czechosłowackiej opozycji lem o nawiązanie rozmów, których celem miałoby demokratycznej, nie wyłączając najważniejszej – być przełamanie kryzysu trapiącego Czechosłowa- Karty 77, nie objęły przed 1988 r. kręgu szerszego cję. Wystąpienie pozostało – jak można się było niż kilkuset uczestników. spodziewać – bez odpowiedzi. Zdecydowana większość wystąpień krytykują- Autorem drugiego był sam Dubček, były I se- cych w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych kretarz KC KPCz, usunięty z tej funkcji w kwietniu politykę normalizacji miała swe korzenie w śro- 1969 r. przez Gustáva Husáka, później piastujący dowiskach reformatorskich komunistów praskiej przez kilka miesięcy stanowisko przewodniczące- wiosny. Wśród mniej lub bardziej efemerycznych go Zgromadzenia Federalnego i ambasadora CSRS ugrupowań tego nurtu znaczniejszą rolę odegrał w Turcji, a od 1970 r., po usunięciu z partii, pra- Socjalistyczny Ruch Obywateli Czechosłowacji cujący jako inżynier leśnik w jednym z przedsię- (Socialistické hnutí československých občanů, biorstw na Słowacji. Polityk uznawany powszech- SHČO), który w deklaracji programowej ogłoszonej nie za symbol komunistycznych reform w liście jesienią 1970 r. określił się jako platforma współ- do czechosłowackiego parlamentu w październiku pracy wszystkich sił zamierzających kontynuować 1974 r. przedstawił system kontroli i inwigilacji, reformatorskie działania komunistów z okresu jakiej został poddany od momentu pozbawienia sprzed agresji. Inspiratorem SHČO był Milan Hübl, go funkcji publicznych. Oskarżał Husáka i innych podczas praskiej wiosny członek KC KPCz i rektor przywódców partii o doprowadzenie kraju do sta- Wyższej Szkoły Nauk Politycznych. nu, w którym króluje strach i korupcja, a obywa- Jesienią 1971 r. lewicowe ugrupowania opozy- tele żyją w atmosferze podejrzliwości i hipokryzji. cyjne przeprowadziły w większych miastach akcję List, wskazujący na nadużycia władzy i wzywają- ulotkową przed zbliżającymi się czechosłowacki- cy do ich usunięcia, pozostawał zarazem apologią mi wyborami parlamentarnymi. Kilkanaście dni idei reformatorskiego komunizmu, zasad marksi- później służba bezpieczeństwa aresztowała kilka- zmu i sojuszu ze Związkiem Sowieckim. dziesiąt osób związanych z tym przedsięwzięciem. Ani wystąpienie Dubčeka, ani list Smrkovskie- W procesie, który odbył się w lipcu i sierpniu go nie stały się zaczynem jakichkolwiek działań 1972 r., 46 osób skazano łącznie na 99 lat więzie- zmierzających do uzdrowienia sytuacji. Gustáv nia. Największe wyroki otrzymali Milan Hübl i Ja- Husák ograniczył swą odpowiedź do publicznego roslav Šabata (po 6,5 roku), Jan Tesař (6 lat) oraz stwierdzenia, że były przywódca partii „wybrał działacz studencki Jiři Müller (5,5 roku). drogę międzynarodowych reakcjonistów”. W ciągu kolejnych kilku lat protesty przeciwko O ile autorami wystąpień polityczno-społecz- panującej w Czechosłowacji sytuacji politycznej nych w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych i społecznej ograniczały się w większości do spora- byli niemal wyłącznie dawni przedstawiciele re- dycznych oświadczeń SHČO, wydawanych zazwy- formatorskiego skrzydła KPCz, o tyle w niezależ- czaj w związku z rocznicą agresji 1968 r. Sporym nej kulturze panował już w tym okresie pluralizm echem odbiły się w tym czasie także dwa listy na- postaw i poglądów. Teksty literackie, historycz- pisane przez czołowych polityków praskiej wiosny ne, filozoficzne i naukowe reprezentujące różne i upublicznione w audycjach Radia Wolna Europa nurty ideowe, religijne i estetyczne krążyły wśród

138 Wolność i Solidarność | nr 3 PANORAMA OPOZYCJI CZECHOSŁOWACKIEJ czytelników w kopiach maszynowych od 1972 r. się o wsparcie do międzynarodowego środowiska Najdłuższe i największe zasługi w rozpowszech- intelektualnego: pisarz Karel Kosík do Jeana-Pau- nianiu literatury w tej postaci miało wydawnictwo la Sartre’a, Ludvík Vaculík – do sekretarza gene- Petlice (Kłódka), założone przez pisarza Ludvíka ralnego ONZ Kurta Waldheima, Pavel Kohout do Vaculíka, nastawione na publikację autorów cze- Heinricha Bölla i Arthura Millera. W atmosferze skich i słowackich pozbawionych prawa druku. oficjalnej nagonki na niezależnych twórców ze W ciągu osiemnastu lat działalności (ostatnia pu- szczególną mocą zabrzmiał najważniejszy z listów blikacja ukazała się w 1990 r.) ogłosiło ono 391 otwartych, jakie powstały w okresie posierpniowej pozycji, od 50-stronicowych broszur po 700-stro- normalizacji: wystąpienie Václava Havla adresowa- nicowe tomy. Każda edycja przygotowywana była ne do prezydenta CSRS i przywódcy KPCz Gustáva w niewielkiej liczbie egzemplarzy (maszynopisy!), Husáka. Pisarz analizował w nim straty, jakie przy- którym nadawano bardzo staranną, czasami wręcz nosi krajowi i jego obywatelom system sprawowa- wyszukaną formę – opatrywano grafiką, mapami, nia rządów oparty na strachu i apatii, promujący a nawet fotografiami. Petlice udostępniło czytel- nieszczerość w stosunkach międzyludzkich, dewa- nikom ogromną część twórczości Bohumila Hraba- stujący wielkie obszary kultury i dążący do pełnej la (m.in. Postrzyżyny, Zbyt głośna samotność i Ob- uniformizacji życia. Wskazując na nieuchronność sługiwałem angielskiego króla), utwory poetyckie procesów, które muszą doprowadzić do artykulacji laureata Nagrody Nobla Jaroslava Seiferta czy dra- autentycznych potrzeb społecznych, Havel stwier- maty Václava Havla (Wernisaż, Audiencja)4. dzał: „Życie można gwałcić, spłaszczać, uśmiercać W 1975 r. rozpoczęło działalność stworzone długo i bardzo gruntownie, lecz przecież całko- przez Havla wydawnictwo Expedice, nastawione wicie zahamować go niepodobna: chociaż cicho, na publikację eseistyki i filozofii, także w prze- skrycie i powoli, toczy się przecież dalej [...] Jeśli kładach. Na wykonywanych na maszynie do pisa- nie można trwale zniszczyć życia, to nie można nia kopiach wprowadziło do obiegu czytelniczego też całkowicie zatrzymań biegu dziejów: pod cięż- ponad 300 tytułów, m.in. prace czeskich filozofów ką skorupą bezruchu i pseudodziałania płynie ich Radima Palouša i Ladislava Hejdánka oraz tłu- niewidoczny strumyk, z wolna i niezauważenie maczenia książek Dietricha Boenhoffera, Mircei podmywając tę skorupę. Może to trwać długo, ale Eliadego, George’a Orwella. W późniejszym okre- pewnego dnia stać się musi: skorupa nie będzie sie, szczególnie w latach osiemdziesiątych, licz- już mogła dłużej opierać się i zacznie pękać. I bę- ba niezależnych inicjatyw wydawniczych wzrosła dzie to chwila, w której znów zacznie dziać się coś do kilkudziesięciu. Mocną pozycję zyskały sobie dostrzegalnego, coś naprawdę nowego i niepowta- m.in. regularne pisma literackie „Kritický sbor- rzalnego: coś, co nie zostało zaplanowane w ofi- ník”, „Vokno” i „Revolver Revue”. cjalnym kalendarzu wydarzeń, [...] coś naprawdę W kwietniu 1975 r. opozycyjne środowiska historycznego, dziejowego w tym sensie, że znów kulturalne stały się celem wielkiej akcji czecho- może być określone słowem »dzieje«”5. słowackiej służby bezpieczeństwa. Podczas kilku- Kilkanaście miesięcy później, w 1976 r. za- dniowej fali rewizji w domach znanych pisarzy, szły dwa wydarzenia, które w decydujący sposób naukowców i publicystów zarekwirowano dzie- przyczyniły się do zmiany dotychczasowych form siątki rękopisów, notatek i niepublikowanych tek- i metod działania opozycji czechosłowackiej i sta- stów. Tak jak poprzednio represjonowani zwrócili ły się bezpośrednią zapowiedzią Karty 77. Były to

4 J. Hanaková, Edice českého samizdatu 1972–1991, Praha 1997. 5 V. Havel, Thriller i inne eseje, Warszawa 1988, s. 7, 28.

139 MAREK PERNAL

akcja na rzecz uwolnienia więźniów politycznych przez władze rynkiem rozrywki, śpiewających tek- oraz procesy członków zespołów muzycznych Pla- sty niepoddane cenzurze i gromadzących wokół stic People of Universe i DG 307. siebie coraz większe grono sympatyków. Procesy We wspomnianych procesach z pierwszej poło- przyciągnęły uwagę wielu środowisk skupionych wy lat siedemdziesiątych za „agitację antysocjali- wokół ideałów demokracji. Havel pisał potem: styczną” i „próby obalenia ustroju republiki” ska- „W tej chwili owe izolowane dotychczas grupy zano wprawdzie kilkaset osób, ale po odsiedzeniu i inicjatywy uświadomiły sobie, że atak na muzy- wyroków i po amnestii z 1974 r. większość z nich ków był atakiem na wszystkich, że napadnięto to, znalazła się na wolności. W 1976 r. swe kary od- co najważniejsze – dążenie do autentycznej wy- siadywali tylko Milan Hübl, Jiři Miller, Antonín powiedzi, do autentycznego życia – i że dlatego Rusek, Jaroslav Šabata i Jan Tesař, skazani jesie- trzeba stanąć w obronie tych młodych muzyków nią 1972 r. W marcu 1976 r. ich rodziny zwróciły [...] Była z tego afera, skandal polityczny, wyda- się do prezydenta Husáka z prośbą o uwolnienie rzenie, którego reżim bynajmniej sobie nie życzył. opozycjonistów. Podkreślano niehumanitarne wa- Na korytarzach budynku sądu, w którym zosta- runki odbywania kary i represje stosowane wobec li skazani czterej muzycy [...] byli najrozmaitsi nich w zakładach karnych. W czerwcu z apelem ludzie: dwudziestoletni długowłosi młodzieńcy, o zwolnienie czechosłowackich więźniów poli- dawni członkowie prezydium KPCz, czołowi teore- tycznych wystąpiło siedmiu byłych członków naj- tycy sztuki, krytycy, profesorowie, pisarze i wielu wyższych władz KPCz, m.in. Zdeněk Mlynař, Jiři innych. Było tam całe zaplecze duchowe Karty 77, Hájek i Bohumil Šimon. Przekazali oni swe we- z którego nieco później Karta się narodziła”6. zwanie uczestnikom obradującej w tym czasie Muzycy zostali ostatecznie skazani, choć licz- w Berlinie konferencji partii komunistycznych ba osób, które zasiadły na ławie oskarżonych, i robotniczych. Żądanie wypuszczenia na wolność zmniejszyła się z zapowiadanych ośmiu do czte- osób więzionych za przekonania, kolportowane rech. Ivan Jirous otrzymał karę 18 miesięcy wię- w czeskich i słowackich audycjach Wolnej Europy zienia, Pavel Zajíček 12 miesięcy, Svatopluk Ka- i BBC, dotarło do szerokich kręgów społecznych, rásek i Vratislav Brabenec po 8 miesięcy. Wyroki znajdując poparcie także w środowiskach niezwią- odbiły się głośnym echem w Czechosłowacji i poza zanych z byłymi komunistami. Ku zaskoczeniu jej granicami. W sierpniu 1976 r. grono wybitnych wielu obserwatorów akcja na rzecz zwolnienia postaci świata kultury i nauki – poeta i przyszły „piątki” okazała się skuteczna. W październiku noblista Jaroslav Seifert, historyk literatury prof. 1976 r. więzienie opuścił przedterminowo Tesař, Václav Černý, filozofowie prof. Jan Patočka i prof. a w grudniu pozostali. Karel Kosík, pisarze Václav Havel, Ivan Klíma i Pa- Drugą okazją do konsolidacji środowiska opo- vel Kohout – zwróciło się do Heinricha Bölla zycji stały się procesy członków dwóch bardzo z prośbą o wystąpienie w obronie skazanych. W po- popularnych zespołów muzycznych czeskiego un- czątkach października list otwarty do władz od- dergroundu: Plastic People of Universe i DG 307 powiedzialnych za praworządność w CSRS ogłosił odbywające się latem 1976 r. w Pradze i Pilznie. Zdeněk Mlynař. Dziesiątki osób podpisały apel W akcie oskarżenia zarzucono im propagowa- potępiający skazanie Jirousa i jego przyjaciół. nie wulgarności, nihilizmu, dekadencji i klery- Szeroki rozgłos zdobył krążący w maszynopiso- kalizmu. W istocie chodziło o ukaranie artystów wych kopiach felieton Havla poświęcony rozpra- występujących poza oficjalnym, kontrolowanym wie i jej wynikom.

6 Ibidem.

140 Wolność i Solidarność | nr 3 PANORAMA OPOZYCJI CZECHOSŁOWACKIEJ

Akcje na rzecz uwolnienia więźniów politycz- wymi i politycznymi, w szczególności zaś zwracać nych i w obronie skazanych młodych muzyków uwagę na konkretne przykłady naruszania praw były najważniejszym, choć nie jedynym czynni- człowieka i obywatela, przygotowywać ich doku- kiem wpływającym na krystalizowanie się koncep- mentację, proponować rozwiązania”7. cji Karty 77. Znaczenie miało także opublikowanie Jeszcze w grudniu 1976 r. pod oświadczeniem w dzienniku urzędowym w listopadzie 1976 r., rok Karty 77 podpisało się 240 osób. Wśród pierwszych po podpisaniu w Helsinkach „Aktu końcowego” sygnatariuszy znaleźli się dawni działacze komu- KBWE, ratyfikowanych przez CSRS Międzynarodo- nistyczni związani z partyjnym programem reform wych Paktów Praw Obywatelskich i Politycznych. z 1968 r. oraz ludzie nieuczestniczący wcześ- Na ocenę sytuacji dokonywaną przez czeskich niej w żadnej działalności politycznej, katolicy i słowackich obrońców praw człowieka wpływa- i przedstawiciele innych wyznań, intelektualiści ła też aktywność opozycji w Związku Sowieckim i pracownicy fizyczni (warto skądinąd zauważyć, i Polsce w latach 1975 i 1976. że w realiach czechosłowackich okresu normali- Późną jesienią 1976 r. najaktywniejsi człon- zacji po 1968 r. obie te kategorie osób nie były kowie czeskiej opozycji demokratycznej – Havel, rozdzielne). Podpis złożył m.in. Jaroslav Seifert, Vaculík, Kohout, Uhl, Mlynař, Hájek i Němec – w 1984 r. laureat literackiej Nagrody Nobla. Rzecz- opracowali ideowe zasady ruchu, który zamierzali nikami Karty zostały trzy osoby, których profesje powołać do życia. Kohout wymyślił jego nazwę i biografie odzwierciedlały różnorodność środo- i wraz z Havlem sformułował dokument, który wisk uczestniczących w tej inicjatywie: siedem- precyzował założenia, program i metody działania dziesięcioletni filozof Jan Patočka, Václav Havel nowej inicjatywy. Oświadczenie Karty 77 ogłoszo- i Jiří Hájek – „reformatorski komunista”, minister no z datą 1 stycznia 1977 r. Stwierdzano w nim, spraw zagranicznych w okresie praskiej wiosny. że ustalenia helsińskie są przez władze CSRS stale Osobą najmniej znaną w tym gronie, a przecież łamane. Ogłaszano: „Karta 77 jest wolnym, niefor- przez wielu uważaną za postać najbardziej uosa- malnym i otwartym środowiskiem ludzi o różnych biającą ducha Karty, był Patočka, autor ponad 120 przekonaniach, wyznaniach i zawodach, których prac i rozpraw, „uczony o światowej sławie i nad- łączy wola wspólnego i indywidualnego dążenia zwyczajnej moralnej sile i czystości”, by posłużyć do respektowania praw człowieka i obywatela się określeniem Romana Jakobsona. w naszym kraju i na świecie [...] Karta nie jest Deklaracja Karty spowodowała szybką reakcję organizacją, nie ma statutu, stałych organów i or- władz. Już 12 stycznia 1977 r. w organie KC KPCz ganizacyjnie uwarunkowanego członkostwa. Na- „Rudé právo” ukazał się artykuł pod wymownym leży do niej każdy, kto zgadza się z jej ideami, tytułem Ztroskotanci a samozvanci, w wolnym uczestniczy w jej pracach i udziela jej poparcia. tłumaczeniu: Bankruci i samozwańcy. Manifest Karta 77 nie stanowi bazy dla politycznej działal- nazwano w nim tekstem „antypaństwowym, anty- ności opozycyjnej. Chce służyć interesowi społecz- socjalistycznym, demagogicznym i haniebnym”, nemu. Podobnie jak liczne analogiczne inicjatywy a jego sygnatariuszy – sługusami i agentami im- obywatelskie w różnych krajach na Zachodzie i na perializmu. 28 stycznia w praskim Teatrze Naro- Wschodzie. Nie chce zatem formułować własnych dowym, a tydzień później w Teatrze Muzycznym programów reform politycznych czy społecznych, władze zorganizowały olbrzymie spotkania, na lecz zamierza prowadzić w zakresie swego dzia- które wezwano wielu popularnych artystów, ak- łania konstruktywny dialog z władzami państwo- torów i ludzi estrady. Pierwszoplanowymi uczest-

7 Charta 77 1977–1989. Od morální k demokratické revoluci. Dokumentace, oprac. V. Prečan, Scheinfeld – Praha – Bratislava 1990.

141 MAREK PERNAL

nikami obu mityngów stali się znana aktorka Ji- log Zdena Tominová. Już w maju dwaj pierwsi řina Švorcová i piosenkarz Karel Gott. Zebranym znaleźli się w więzieniu. Zastąpili ich tymczasowo przedstawiono do podpisu oświadczenie komitetu Hájek i Hejdánek. Na początku 1980 r. wrócono czechosłowackich związków twórczych potępiają- do zasady, że trzej rzecznicy Karty obejmują swą ce Kartę i deklarujące pełne poparcie dla władz. funkcję w styczniu i pełnią ją przez dwanaście W dokumencie tym, określanym potem potocznie miesięcy. W latach 1977–1992 w roli reprezentan- jako Antykarta, podkreślano wywrotowy i odizo- tów ruchu wystąpiły łącznie 44 osoby. lowany charakter opozycyjnej inicjatywy. Aran- W całym okresie istnienia ruchu (Karta 77 żowanemu protestowi artystów nadano szeroki formalnie zakończyła działalność w 1992 r.) pod rozgłos, spotkaniom towarzyszyły kamery telewi- oświadczeniem z 1 stycznia 1977 r. podpisało się zyjne, a prasa przez kilka dni publikowała nazwi- łącznie 1898 osób (znaczna grupa 428 osób uczy- ska sygnatariuszy Antykarty. Jest faktem, że pod niła to w 1989 r.). Ogromna większość sygnata- partyjną odezwą znalazły się podpisy wielu zna- riuszy pochodziła z Czech, środowiska słowackie nych, często wybitnych przedstawicieli czeskiej były reprezentowane nad wyraz skromnie. (Bodaj i słowackiej kultury. Niektórzy, jak legenda cze- najbardziej znanym Słowakiem w tym gronie był skiego teatru Jan Werich, odwołali potem swe po- Miroslav Kusý, filozof, działacz partyjny podczas parcie, twierdząc, że zostali wprowadzeni w błąd. praskiej wiosny, po aksamitnej rewolucji rektor Inni, jak Bohumil Hrabal czy pisarz Vladimír Neff, Uniwersytetu Komeńskiego w Bratysławie). Na- nigdy tego nie uczynili. zwiska kolejnych sygnatariuszy zawsze upublicz- W atmosferze propagandowej nagonki na Kartę niano. Złożenie podpisu pociągało za sobą oczy- 77 obiektem szczególnie napastliwych ataków stał wiste konsekwencje. Władze stosowały politykę się nobliwy rzecznik ruchu, prof. Patočka. „Rudé szykan i represji praktykowaną już wcześniej wo- právo” nie wahało się wysunąć pod jego adresem bec inicjatorów wystąpień opozycyjnych z pierw- absurdalnych oskarżeń o sprzyjanie faszyzmowi szej połowy lat siedemdziesiątych. Teraz jednak w czasie drugiej wojny światowej. Wkrótce po wprowadzano ją w życie na znacznie szerszą skalę. spotkaniu z holenderskim ministrem spraw zagra- Sygnatariusze Karty, niezależnie od statusu zawo- nicznych Maxem van der Stoelem, który przyje- dowego i społecznego, byli nie tylko inwigilowani chał z oficjalną wizytą do Czechosłowacji, Patočka i przesłuchiwani, ale także z reguły pozbawiani został zatrzymany przez służbę bezpieczeństwa, swych dotychczasowych stanowisk; musieli przyj- a podczas jedenastogodzinnego przesłuchania mować źle płatną i wyczerpującą pracę fizyczną, stracił przytomność. Przewieziony do szpitala, po np. stróżów i sprzątaczek. W systemie gospodarki kilku dniach – 13 marca 1977 r. – zmarł. Jego po- czechosłowackiej, w którym praktycznie nie było grzeb mimo przeszkód stwarzanych przez policję prywatnych pracodawców, a państwo kontrolo- zgromadził ponad tysiąc osób. wało cały rynek zatrudnienia, wybór przez służ- W sierpniu 1977 r., po rezygnacji aresztowane- bę bezpieczeństwa „odpowiedniego” miejsca dla go Havla, następnymi rzecznikami Karty 77 zosta- każdego poszukującego źródeł utrzymania był li obok Hájka filozof Ladislav Hejdánek i popularna kwestią banalnie prostą. Wynikiem takich praktyk piosenkarka Marta Kubišová. W kwietniu 1978 r. stały się później typowe fragmenty biografii wielu na miejsce Hájka, który zrezygnował ze swej czołowych polityków okresu po aksamitnej rewo- funkcji, wszedł filozof Jaroslav Šabata. W lutym lucji 1989 r. Václav Havel nabrał doświadczeń ro- 1979 r., po aresztowaniu Šabaty i rezygnacji Ku- botnika w browarze, przyszły prymas Czech kard. bišovej, funkcję rzeczników objęli dziennikarz Jiři Miroslav Vlk mył szyby sklepowe. Jiři Dienstbier Dienstbier, katolicki filozof Václav Benda i socjo- objął w grudniu 1989 r. swój resort spraw zagra-

142 Wolność i Solidarność | nr 3 PANORAMA OPOZYCJI CZECHOSŁOWACKIEJ nicznych, opuszczając z dnia na dzień stanowisko do publicznej wiadomości). W późniejszych latach palacza w kotłowni. Szykanowano także rodziny skład komitetu zmieniał się wskutek aresztowań, i bliskich; powszechnie uniemożliwiano studiowa- emigracji i akcesji nowych osób, ogólna liczba nie dzieciom osób deklarujących swe „nieprawo- członków nie przekroczyła jednak czterdziestu. myślne” poglądy. Mimo dyskryminacji i restrykcji VONS gromadził i publikował informacje o sytu- podpis pod oświadczeniem Karty 77 odwołało tyl- acji tych, którzy w związku z głoszeniem swych ko 25 osób. Około trzystu wyjechało na emigrację. przekonań stali się ofiarami naruszania przez wła- Zasadniczą formą aktywności Karty stało się dze obowiązujących przepisów, czy to na etapie opracowywanie dokumentów dotyczących róż- zatrzymania i śledztwa, czy to podczas procesu nych zagadnień życia społecznego, gospodarcze- i odsiadywania wyroku. Każdy przypadek był we- go i kulturalnego. Szczególną uwagę poświęcano ryfikowany i dokumentowany, a następnie przed- zjawiskom niepokojącym – przemilczanym, tole- stawiany w odrębnym komunikacie. W okresie rowanym lub popieranym przez władze. W latach swego istnienia VONS opublikował 1125 takich 1977–1989 przygotowano około 340 dokumen- informacji. W miarę możliwości udzielał potrzebu- tów. Oprócz wydawanych przy różnych okazjach jącym pomocy prawnej i finansowej. oświadczeń, protestów, wniosków i stanowisk Akcja VONS nagłaśniająca fakty policyjnej lub szczególnego rozgłosu nabrały analizy dotyczące sądowej samowoli wzbudziła zaniepokojenie cze- stanu gospodarki czy więziennictwa, ograniczania chosłowackiej służby bezpieczeństwa. Była ude- swobód religijnych, krępowania wolności prasy rzeniem w „najczulszy punkt ówczesnej władzy, i wypowiedzi, zagrożenia środowiska naturalnego ponieważ konkretne przypadki jasno wykazywa- przez czechosłowackie elektrownie jądrowe, sytu- ły kłamstwa reżimu” – stwierdził wiele lat póź- acji mniejszości narodowych. Ważnymi tekstami niej członek VONS, katolicki ksiądz Václav Malý8. okazały się dokumenty Prawo do historii i Prawo 29 maja 1979 r. bezpieka zatrzymała dziesięcioro do informacji oraz zbiory wypowiedzi Karta 77 najaktywniejszych członków VONS. W październi- o pokoju i O odpowiedzialności w polityce i za po- ku stanęli przed sądem i zostali skazani na kary litykę. wieloletniego więzienia: Uhl – na 5 lat, Havel – 4,5 Jesienią 1977 r. w środowisku Karty zrodził się roku, Benda – 4 lata, Dienstbier – 3 lata, Bednářo- projekt powołania grupy roboczej (inicjatorem vá – 3 lata, Dana Němcová – 2 lata (warunkowo). był historyk Jan Tesař) do dokumentowania przy- Śledztwo wobec pozostałej czwórki – Bělíkovej, La- padków naruszania przez władze obowiązujących dislava Lisa, Václava Malego i Jiříego Němca zosta- standardów w dziedzinie praw człowieka. Po kil- ło wyłączone do odrębnego postępowania. Ta gru- kumiesięcznych dyskusjach i przygotowaniach, pa została zwolniona z aresztu w grudniu 1979 r., 27 kwietnia 1978 r. ogłoszona została informacja ale ich sprawę umorzono dopiero w 1989 r. o powstaniu Komitetu Obrony Niesprawiedliwie Uwięzienie członków VONS wywołało odzew za Prześladowanych (Výbor na obranu nespravedli- granicami Czechosłowacji. Wśród protestów nie vě stíhaných, VONS). Sygnatariuszami deklaracji zabrakło głosów polskich. Wyjątkowym znakiem – i zarazem członkami VONS – stali się najaktyw- solidarności z aresztowanymi była tygodniowa niejsi działacze Karty, m.in. Rudolf Battěk, Otta głodówka, jaką w warszawskim kościele św. Krzy- Bednářová, Jarmila Bělíková, Václav Benda, Jiří ża podjęło 3 października 1979 r. grono przedsta- Dienstbier, Václav Havel i Petr Uhl, łącznie dwa- wicieli polskiej opozycji demokratycznej. Wzięło dzieścia osób (nazwiska trzech nie zostały podane w niej udział piętnaście osób związanych z Ko-

8 Nejcitlivější místo režimu. Výbor na obranu nespravedlivě stíhaných pohledem svých členů, oprac. P. Blažek, J. Pažout, Praha 2008.

143 MAREK PERNAL

mitetem Samoobrony Społecznej KOR i Ruchem legła u podstaw założenia Karty 77, a mianowi- Obrony Praw Człowieka i Obywatela, m.in. Jacek cie zasadzie otwartego występowania w interesie Kuroń, Jan Lityński, ks. Stanisław Małkowski, praw człowieka. A zatem mimo dotykających nas Halina Mikołajska, Adam Michnik, Andrzej Czuma represji, zaciskając zęby, trzymaliśmy się uparcie i Antoni Macierewicz. Formą wsparcia było przyję- tego, że StB nie może nas wepchnąć w konspira- cie VONS w 1979 r. w skład Międzynarodowej Fe- cję, że swymi nazwiskami ręczymy za swe działa- deracji Praw Człowieka (International Federation nia i gotowi jesteśmy ponosić ich konsekwencje”9. for Human Rights, FIDH) i powierzenie Ladislavovi Umieszczony w biuletynie przy nazwisku Uhla Lisovi funkcji jej wiceprzewodniczącego. dopisek: „Wydaje niezależna grupa redakcyjna sy- Początkowo Karta 77 nie dysponowała żad- gnatariuszy Karty 77” podkreślał fakt, że pismo nym narzędziem pozwalającym na szersze roz- jest nie tylko niezależne od instytucji i organów powszechnianie informacji o podejmowanych publicznych, co było oczywiste, ale i od rzeczni- działaniach. Od stycznia do października 1977 r. ków Karty, co już wcale oczywiste być nie musia- Petr Uhl przygotowywał jedynie anonimowo zwię- ło. Obok Uhla zespół redakcyjny tworzyli Václav złe zapisy o działaniach Karty i represjach, jakie Benda i Otta Bednářová. Cała trójka znalazła się dotykały jej sygnatariuszy. Kilkustronicowe ma- w więzieniu w maju 1979 r., aresztowana w gru- szynopisy krążyły w wąskim gronie, ale trafiały pie dziesięciu najaktywniejszych działaczy VONS. do zachodnich dziennikarzy i agencji prasowych. W czasie gdy Uhl i Benda odsiadywali swe pięcio- Zmianę przyniósł początek 1978 r., gdy Uhl zdecy- letnie wyroki, „Infoch” redagowała Anna Šabato- dował się na wydawanie regularnego biuletynu za- vá, żona Uhla. tytułowanego „Informace o Chartě 77”, zwanego W drugiej połowie lat osiemdziesiątych „In- krótko „Infoch”. Pismo, którego pierwszy numer foch” (którego redakcję objął ponownie Uhl, wy- ukazał się w styczniu 1978 r., wydawano zgodnie puszczony z więzienia w 1984 r.), jego produkcja z tradycyjną zasadą samizdatu. Pierwszy egzem- i dystrybucja nabrały większego rozmachu. W pra- plarz był przez kolejnych czytelników przepisywa- ce redakcyjne włączyła się Jarmila Běliková, są- ny w kilkunastu kopiach na maszynie do pisania, dzona w procesie VONS, i Jiři Tichý, aktywny do przez kalkę, na cienkiej przebitce. momentu aresztowania w 1988 r. Zaczęto posługi- W każdym numerze zamieszczano dokumenty wać się powielaczem, część nakładu wykonywano Karty, a potem – od kwietnia 1978 r. – także ko- metodą sitodruku. Swego rodzaju rewolucją była munikaty i informacje VONS. Wkrótce pojawił się możliwość korzystania z najnowszych zdobyczy dział poświęcony niezależnym przedsięwzięciom ówczesnej techniki biurowej – elektrycznych ma- w dziedzinie kultury, oświaty i życia społecznego. szyn do pisania z wbudowaną pamięcią, pozwala- W biuletynie zamieszczano również wiadomości jącą wielokrotnie odtwarzać wprowadzony tekst. o działaniach i losach środowisk opozycji demo- Nakład biuletynu wzrósł do około tysiąca egzem- kratycznej w innych krajach. Nie brakowało zatem plarzy, kolejne numery ukazywały się regularnie wzmianek o KOR, Ruchu Obrony Praw Człowieka co dwa tygodnie. „Infoch” był do końca swego ist- i Obywatela oraz innych polskich inicjatywach. nienia (ostatni regularny numer ukazał się z datą W kwietniu 1979 r. „Infoch” zaczął podawać na- 5 stycznia 1990 r., dwa pojedyncze numery z 1991 zwisko i adres swego redaktora Petra Uhla. „Było i 1992 r. były już publikacjami o zupełnie innym od początku moim celem – pisał po latach Uhl – by charakterze) wiarygodnym źródłem informacji dla i w tej kwestii pozostać wiernym zasadzie, która zagranicznych dziennikarzy i agencji prasowych,

9 P. Uhl, Slovo úvodem [w:] Informace o Chartě 77 – článková bibliografie, Brno 1998.

144 Wolność i Solidarność | nr 3 PANORAMA OPOZYCJI CZECHOSŁOWACKIEJ dla czechosłowackich czasopism emigracyjnych – się związki z członkami zachodnioeuropejskich paryskich „Svědectví” i rzymskich „Listów” oraz ruchów pokojowych oraz z partiami zielonych. dla ukazującego się w Londynie „East European Ogłoszony przez Kartę w marcu 1983 r. „Apel pra- Reporter”, dla Amnesty International i czasopi- ski” zainicjował międzynarodową dyskusję o wa- sma „Index of Censorship”. runkach zachowania pokoju w Europie. Znalazły Niezależna działalność informacyjno-publicy- się w nim m.in. stwierdzenia o konieczności roz- styczna czechosłowackiej opozycji nabrała mocy, wiązania problemu zjednoczenia Niemiec i projekt gdy w styczniu 1988 r. zaczął się ukazywać poza wycofania obcych wojsk ze wszystkich krajów Eu- cenzurą miesięcznik „Lidové noviny”. Przybrał on ropy. Szczytowym osiągnięciem współpracy mię- tytuł jednej z najstarszych (założonej w 1893 r.) dzy aktywistami pokojowymi na Wschodzie i Za- i najbardziej zasłużonych gazet czeskich, za- chodzie było wspólne oświadczenie przygotowane mkniętej przez komunistów w 1952 r. Pierwszy przy znacznym udziale Karty dla trzeciej z kolei numer otwierał artykuł wstępny Havla zatytuło- konferencji przeglądowej OBWE, w Wiedniu10. wany Gazeta jako szkoła. Zgodnie z intencją redak- W sierpniu 1978 r., w rocznicę agresji na Cze- tora pisma, Jiříego Rumla, „Lidové noviny” miały chosłowację, w Sudetach zorganizowano pierw- wychodzić poza krąg Karty i docierać do szerszego sze spotkanie przedstawicieli Karty 77 i Komite- czytelnika. Wydawane konspiracyjnie w małej po- tu Obrony Robotników. We wrześniu odbyło się ligrafii miały przed aksamitną rewolucją 25 edycji, następne spotkanie, na którym zdecydowano się a ich nakład szacuje się w sumie na około 10 tys. stworzyć stałe grupy robocze zajmujące się wy- (czytelnicy sami mnożyli kopie). Po upadku ko- mianą informacji, przygotowaniem wspólnych munizmu zaczęły wychodzić w kwietniu 1990 r. dokumentów i koordynowaniem działań w dzie- jako dziennik i są do dzisiaj jednym z najbardziej dzinie kultury. Trzeciemu spotkaniu, zaplanowa- opiniotwórczych tytułów w Republice Czeskiej. nemu na listopad 1978 r., przeszkodziły służby bezpieczeństwa obu państw. Aresztowano przy * * * tym ówczesnego rzecznika Karty Jaroslava Šabatę. Po Sierpniu ‘80 Karta wielokrotnie ogłaszała Działalność Karty 77 miała szeroki kontekst mię- oświadczenia popierające Solidarność. W 1981 r. dzynarodowy. Kilka dni po jej powołaniu powstał działacze polskiej i czeskiej opozycji spotkali się w Paryżu Międzynarodowy Komitet Poparcia dla w Pradze, inicjując powstanie Solidarności Polsko- Karty 77, w jego skład weszli m.in. Saul Bellow, -Czechosłowackiej. Oba środowiska organizowały Heinrich Böll, Friedrich Dürrenmatt, Günther przerzuty sprzętu poligraficznego i niezależnych Grass, Graham Greene i Arthur Miller. Przygoto- wydawnictw do CSRS, przygotowywały także wane przez sygnatariuszy dokumenty o łamaniu wspólne akcje protestacyjne, zwłaszcza w koń- praw człowieka w Czechosłowacji zostały przeka- cu lat osiemdziesiątych. Po 13 grudnia rzecznicy zane uczestnikom konferencji przeglądowych Or- Karty potępili wprowadzenie w Polsce stanu wo- ganizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie jennego. W lipcu 1987 r. w Sudetach grono sy- w Belgradzie i Madrycie. Przedstawiciele Karty gnatariuszy Karty i działaczy polskiej opozycji de- nawiązali kontakty z licznymi organizacjami mię- mokratycznej ogłosiło powstanie Kręgu Przyjaciół dzynarodowymi, m.in. z Amnesty International, SPCz. Jego deklarację podpisali m.in. ze strony Międzynarodową Organizacją Pracy, Międzynaro- polskiej Zbigniew Bujak, Mirosław Jasiński, Jacek dową Federacją Praw Człowieka. Żywo rozwijały Kuroń i Jan Lityński, ze strony czeskiej Václav

10 G.H. Skilling, Charta 77 v mezinarodních souvislostech [w:] Charta 77 očima současniků po dvaceti letech, Praha 1997.

145 MAREK PERNAL

Havel, Jiří Dienstbier, Ladislav Lis, Petr Uhl i Ja- Postępy gorbaczowowskiej pierestrojki w ZSRR roslav Šabata. i coraz wyraźniejsze objawy słabnięcia reżimu Karta stała się podłożem, na którym u schyłku komunistycznego przyniosły u schyłku 1987 r. lat osiemdziesiątych zrodziły się lub umacniały ożywienie społeczeństwa czechosłowackiego, po niemal wszystkie powstające wówczas w Czecho- raz pierwszy od 1969 r. gotowego do większej słowacji niezależne inicjatywy. Członkowie Kar- aktywności publicznej. W grudniu 1987 r. w Dniu ty byli inicjatorami Niezależnego Stowarzyszenia Praw Człowieka siły policyjne rozpędziły nieza- Pokojowego (Nezávislé mírové sdružení), Czecho- leżną demonstrację, w marcu 1988 r. w Bratysła- słowackiego Komitetu Helsińskiego (Českosloven- wie odbyła się wielotysięczna manifestacja z ha- ský helsinský výbor), Inicjatywy Demokratycznej słami przywrócenia swobód obywatelskich i praw (Ćeskoslovenská demokratická iniciativa). Inne ludzi wierzących. W maju 1988 r. Karta 77 i VONS przedsięwzięcia obywatelskie, np. katolickie, w dokumentach szeroko relacjonowały okolicz- zyskiwały w środowisku Karty 77 jednoznaczne ności śmierci działacza opozycyjnego Pavla Von- wsparcie. ki, zmarłego w niejasnych okolicznościach w wię- Wśród tych ostatnich należy wspomnieć o naj- zieniu, i protestowały przeciwko policyjnemu szerszej akcji obywatelskiej w czasach komuni- atakowi na manifestację, która odbyła się na stycznej normalizacji. Wiosną 1988 r. głęboko za- praskim Rynku Starego Miasta w dniu pogrzebu angażowany w życie religijne Augustin Navrátil, Vonki. rolnik spod Kromieryża, sygnatariusz Karty 77 W październiku 1988 r., a więc niemal dokład- w początkowym jej okresie, zredagował 31-punk- nie rok przed wydarzeniami, które miały odsunąć towy manifest zatytułowany Pomysły katolików komunistów od władzy w Czechosłowacji, Karta na rozwiązanie sytuacji wierzących obywateli. Za- 77 ogłosiła jeden ze swych najważniejszych do- warł w nim m.in. postulaty odłączenia Kościoła od kumentów – Demokracji dla wszystkich. Anonso- państwa, przywrócenia w CSRS wolności religijnej, wał on utworzenie Ruchu na rzecz Wolności Oby- obsadzenia blokowanych przez władze stolic bi- watelskiej (Hnutí za občanskou svobodu – HOS), skupich, dostępu Kościoła do środków masowego nowej inicjatywy niezależnej, która po raz pierw- przekazu i uwolnienia duchownych represjono- szy w otwarty i jednoznaczny sposób odrzucała wanych za pełnienie posługi religijnej bez zezwo- „kierowniczą rolę partii komunistycznej” w życiu lenia urzędników państwowych. Petycja zyskała kraju. Dokument otwierały zdania o mocy mani- niebywałe wsparcie, podpisało ją blisko 600 tys. festu: „Dojrzał czas do podjęcia pracy naprawdę osób. Sygnatariusz Karty Petr Pospíchal wspomi- politycznej. Wkroczmy na obszar, wobec którego nał po śmierci Navrátila w 2003 r.: „Jeden z mo- ludzie zachowują powszechną nieufność, a to za rawskich działaczy katolickich wrócił w tym czasie sprawą tych, którzy od dziesięcioleci okupują go z Pragi, gdzie rozmawiał o wsparciu akcji podpiso- swą dyktaturą i brakiem kompetencji. Ten obszar wej. Swe spotkania w kręgach dysydenckich i ko- musi zostać zrehabilitowany. Polityka musi znowu ścielnych streścił w stwierdzeniu: Petr Uhl petycję stać się miejscem wyrażania i realizowania rzeczy- pobłogosławił, a ksiądz kardynał (Tomašek) także wistych interesów społeczeństwa”12. Oświadczenie ją zaakceptował”11. Biorąc pod uwagę radykalnie zawierało konkretny program działania w kilku- lewicowe przekonania Uhla, trudno przecenić sze- nastu kluczowych dziedzinach życia publicznego rokość uzyskanego poparcia. i postulaty, które wkrótce znalazły się na sztan-

11 Cyt. za: www.totalita.cz. 12 R. Hlušičková, B. Císařovská, Hnutí za občanskou svobodu. Sborník dokumentů, Praha 1994.

146 Wolność i Solidarność | nr 3 PANORAMA OPOZYCJI CZECHOSŁOWACKIEJ darach Forum Obywatelskiego, tworzącego rząd po nia więźniów politycznych, przywrócenia prawa upadku komunizmu w 1989 r. Manifest HOS miał do zgromadzeń, zaprzestania represji wobec nie- bardzo szerokie spektrum sygnatariuszy, swe pod- zależnych inicjatyw oraz zaniechania manipulo- pisy jako pierwsi złożyli zarówno przedstawiciele wania informacją przez kontrolowane media. Pod lewicowych (Battěk, Dienstbier, Šabata), jak i pra- koniec czerwca apel podpisało 1800 osób, miesiąc wicowych (Benda, Čarnogurský, Vondra) koncepcji później było ich 10 tys., a jesienią liczba sygnata- politycznych w środowisku Karty 77. riuszy osiągnęła 40 tys. Rok 1989 zaczął się burzliwie. Na 15 stycznia Na 10 grudnia 1989 r., obchodzony jako Mię- Karta i mniejsze ugrupowania opozycyjne wezwały dzynarodowy Dzień Praw Człowieka, Karta plano- do złożenia kwiatów na placu Wacława w dwudzie- wała wielkie spotkanie sygnatariuszy Kilku zdań. stą rocznicę samospalenia Jana Palacha. Władze Nie zdążyło się ono odbyć. 17 listopada, w czasie nie zezwoliły na legalne zgromadzenie i wysłały wielkiej pokojowej manifestacji studentów w cen- na miejsce planowanej demonstracji wielkie siły trum Pragi, policja ponownie użyła siły. Raniono policyjne. Kilkutysięczny tłum demonstrantów około 150 osób, wzburzenie wywołała – nieprawdzi- został rozproszony, ale spontaniczne manifestacje wa, jak się później okazało – informacja o śmierci pod pomnikiem św. Wacława powtarzały się przez jednego ze studentów. Masowe demonstracje, kolejne dni. Akcja zyskała potem nazwę Tydzień zwoływane bezpośrednio potem, stały się pierw- Palacha i wywołała zainteresowanie światowych szym aktem aksamitnej rewolucji, która odsunęła mediów. Przeciwko brutalnemu postępowaniu po- od władzy ekipę komunistyczną, pokojowej rewol- licji protestowały nie tylko niezależne środowiska ty będącej w jakiejś mierze symbolicznym zwień- opozycyjne, ale także czeski Kościół katolicki – czeniem działalności Karty 77. Ruch dał początek słowami kard. Františka Tomaška. Tydzień Palacha dwóm czołowym siłom politycznym, które stanęły skończył się także kolejnym wyrokiem dla Václa- na czele demokratycznych przemian w kraju: Fo- va Havla. Został on skazany na osiem miesięcy za rum Obywatelskiego (Občanské fórum) w Czechach podburzanie nastrojów społecznych, wyszedł jed- i Społeczeństwa Przeciwko Przemocy (Verejnos nak z więzienia już w maju. proti násiliu) na Słowacji. Człowiek uosabiający W czerwcu 1989 r. Karta opracowała petycję ducha Karty, Václav Havel, 29 grudnia 1989 r. ob- Kilka zdań, w której domagała się m.in. zwolnie- jął funkcję prezydenta Republiki.

147 EUROPA DYSYDENTÓW

EUROPA DYSYDENTÓW KARTA 77

W numerze 120 Dziennika Ustaw CSRS z dnia 13 od oficjalnych. Co więcej, są oni często poddawani października 1976 r. został opublikowany Między- dyskryminacji i najróżniejszym szykanom przez narodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych instytucje i organizacje społeczne. Nie mając żad- oraz Międzynarodowy Pakt Praw Gospodarczych, nych możliwości obrony, stają się w praktyce ofia- Społecznych i Kulturalnych1. Pakty te zostały pod- rami apartheidu. Setki tysięcy innych nie mogą pisane w imieniu naszej Republiki w 1968 r., po- cieszyć się proklamowaną w preambule pierwsze- twierdzone na konferencji w Helsinkach w 1975 r. go paktu swobodą od strachu, skoro ujawnienie i zaczęły u nas obowiązywać z dniem 29 marca ich poglądów grozi im stale utratą pracy i innych 1976 r. Od tej chwili obywatele Czechosłowacji szans życiowych. mają prawo, a nasze państwo ma obowiązek sto- Wbrew artykułowi 13 drugiego paktu, który za- sowania tych paktów w życiu. Zagwarantowane pewnia wszystkim prawo kształcenia się, znaczna w nich prawa i swobody człowieka są doniosły- część młodzieży nie może studiować bądź wskutek mi wartościami naszej cywilizacji, wartościami, poglądów własnych, bądź nawet wskutek poglą- o których uznanie walczyły siły postępu w długim dów rodziców. Niezliczone rzesze obywateli żyją toku dziejów i których kodyfikacja może się istot- w obawie, że ujawnienie ich poglądów pozbawi nie przyczynić do rozwoju naszego społeczeństwa prawa kształcenia się ich samych albo ich dzieci. w duchu humanitaryzmu. Przystąpienie CSRS do Artykuł 13 punkt 2 pierwszego paktu gwaran- tych układów witamy więc z zadowoleniem. tuje prawo „przekazywania wszelkich informacji Ich opublikowanie jest jednak okazją do przy- i opinii ponad granicami państw w postaci ustnej, pomnienia, jak wiele podstawowych praw oby- pisemnej, drukiem lub środkami artystycznymi”. watelskich obowiązuje w naszym kraju tylko, Próby korzystania z tego prawa są jednak ściga- niestety, na papierze. Całkowicie iluzoryczne jest ne zarówno w drodze pozaprawnej, jak i prawnej, na przykład zagwarantowane w artykule 19 pierw- nieraz pod pretekstem oskarżeń o przestępstwa szego paktu prawo swobodnego wypowiadania kryminalne, jak tego dowodzą m.in. ostatnie pro- opinii. Dziesiątki tysięcy obywateli CSRS zostały cesy przeciwko młodym muzykom. pozbawione możliwości pracy we własnym zawo- Kierownictwo wszystkich środków masowego dzie tylko dlatego, że wyznają poglądy odmienne przekazu tudzież instytucje propagandowe i kul-

1 Archiwum Ośrodka Karta, III/00079.16, Kolekcja Jakuba Karpińskiego.

148 Wolność i Solidarność | nr 3 KARTA 77 turalne tłumią swobodę publicznego wypowiada- decydujący wpływ na pracę ustawodawczych i wy- nia opinii. Żaden pogląd polityczny, filozoficzny konawczych organów administracji państwowej, czy naukowy, żadna wypowiedź twórcy nie może wymiaru sprawiedliwości, związków zawodowych, liczyć na publikację, jeżeli choć trochę odbiega od organizacji społecznych, innych stronnictw poli- sztywnych norm oficjalnej ideologii lub estetyki. tycznych, przedsiębiorstw, zakładów, urzędów, Unicestwiona została publiczna krytyka negatyw- szkół i wszelkich innych instytucji. Ich dyrektywy nych zjawisk społecznych. Odebrane zostało pra- mają zawsze pierwszeństwo przed obowiązujący- wo publicznej obrony przeciwko kłamliwym i znie- mi ustawami. Jeżeli obywatel lub stowarzyszenie sławiającym pomówieniom oficjalnej propagandy. w rozumieniu swoich praw i obowiązków znajdzie W praktyce nie ma mowy o zapewnionej jedno- się w konflikcie z taką dyrektywą, to nie może się znacznie artykułem 17 pierwszego paktu obro- odwołać do żadnej instancji pozapartyjnej, ponie- nie prawnej przed „atakiem na cześć i reputację waż instancji takiej nie ma. Tym sposobem poważ- człowieka”. Nie ma sposobu obalenia kłamliwych nemu ograniczeniu uległy prawa wolności zgroma- oskarżeń, daremne są próby znalezienia pomocy dzeń (artykuł 21 i 22 pierwszego paktu), prawa w drodze prawnej. Z życia umysłowego i twórczo- równego dla wszystkich udziału w życiu publicz- ści kulturalnej usunięto wszelką otwartą dysku- nym (artykuł 25) oraz równość wszystkich wobec sję. Wielu pracowników nauki i kultury, a także prawa (artykuł 26). System taki uniemożliwia też wielu innych obywateli jest prześladowanych je- robotnikom i wszystkim pracującym swobodne dynie za to, że przed laty publikowali lub jawnie zrzeszanie się w organizacjach związkowych i in- głosili poglądy dziś potępione przez nasze obecne nych oraz korzystanie z prawa do strajku w obro- władze polityczne. Wolność sumienia, stanowczo nie swych interesów ekonomicznych i socjalnych zagwarantowana artykułem 18 pierwszego paktu, (artykuł 8 punkt 1 drugiego paktu). jest systematycznie zawężana w wyniku rządowej Artykuł 17 pierwszego paktu wyraźnie zabra- samowoli, ogranicza się działalność duchownych, nia „samowolnego naruszenia życia prywatnego stale zagrożonych zawieszeniem lub odebraniem i rodzinnego, mieszkania i korespondencji”. I te państwowego zezwolenia na wykonywanie ich prawa jednak są u nas stale gwałcone przez re- funkcji kapłańskich, szykanuje się ludzi, którzy sort spraw wewnętrznych, który na najróżniejsze słowami lub czynami manifestują swoje przekona- sposoby wdziera się w życie obywateli, instalując nia religijne, utrudnia się nauczanie religii itp. podsłuch telefoniczny i podsłuch w ich domach, Środkiem ograniczenia, a nieraz wręcz likwi- kontrolując ich pocztę, inwigilując, rewidując dowania praw obywatelskich jest realizowana mieszkania, montując gęstą sieć informatorów w praktyce zasada podporządkowania wszystkich (werbowanych czy to za pomocą gróźb, czy też instytucji i organizacji politycznych dyrektywom ponętnych obietnic) itp. Ministerstwo spraw we- aparatu rządzącej partii oraz arbitralnym decyzjom wnętrznych ingeruje w decyzje zakładów pracy, sprawujących władzę jednostek. Treść, forma, spo- inspirując dyskryminacyjne posunięcia różnych sób podejmowania i wprowadzania w życie tego instytucji i stowarzyszeń, wywiera naciski na or- rodzaju decyzji nie są uregulowane ani przez Kon- gan wymiaru sprawiedliwości, kieruje kampaniami stytucję CSRS, ani też przez żadne inne ustawy propagandowymi w środkach masowego przekazu. i normy prawne. Decyzje te podejmuje się zwykle Działalność ta jest tajna, nieunormowana prawem za kulisami, nieraz obywatelom są one nieznane, i obywatele nie mają przeciw niej żadnych środ- a przeto i niemożliwe do skontrolowania. Ich au- ków obrony. torzy odpowiadają zatem jedynie wobec siebie na- W przypadkach politycznie umotywowanego wzajem i wobec własnej hierarchii, choć wywierają postępowania karnego władze śledcze i wymiaru

149 EUROPA DYSYDENTÓW

sprawiedliwości naruszają prawa oskarżonych i ich wodów, związanych postanowieniem, aby poje- obrońców, zagwarantowane artykułem 14 pierw- dynczo lub zbiorowo występować z żądaniami re- szego paktu oraz ustawami czechosłowackimi. spektowania praw człowieka i obywatela w naszym Aresztowanych i skazanych traktuje się w sposób kraju i na świecie. Prawa te zostały zapewnione uwłaczający ich godności ludzkiej, zagrażający w obu wymienionych wyżej międzynarodowych ich zdrowiu i mający na celu ich moralną degra- układach, w Akcie Końcowym konferencji w Hel- dację. sinkach, w licznych aktach międzynarodowych Systematycznie narusza się również artykuł 12 wymierzonych przeciwko wojnie, przeciwko stoso- punkt 2 pierwszego paktu gwarantujący prawo waniu przemocy, przeciwko uciskowi społecznemu obywatela do swobodnego opuszczenia kraju. Wła- i duchowemu. Całość tych praw została objęta Po- dze obostrzają prawo wyjazdu niemożliwymi do wszechną Deklaracją Praw Człowieka, uchwaloną przyjęcia warunkami, wykorzystując jako pretekst przez Organizację Narodów Zjednoczonych. klauzulę o „ochronie bezpieczeństwa narodowe- Karta 77 opiera się na solidarności i przyjaźni go” (artykuł 12 punkt 3). Nie mniej arbitralne ludzi powodowanych stałą troską o los ideałów, kryteria stosuje się przy udzielaniu wiz wjazdo- którym poświęcili i którym poświęcają swoje życie wych obywatelom państw obcych; wielu z nich nie i pracę. może odwiedzić Czechosłowacji tylko dlatego, że Karta 77 nie jest organizacją, nie ma statu- utrzymują zawodowe lub przyjacielskie kontakty tu, stałych organów ani nie wymaga formalnego z osobami u nas dyskryminowanymi. członkostwa. Należy do niej każdy, kto uznaje jej Obywatele niejednokrotnie wskazują fakty na- idee, kto bierze udział w jej pracy i kto ją popiera. ruszania praw człowieka i swobód demokratycz- Karta 77 nie jest platformą opozycyjnej dzia- nych; czynią to prywatnie lub w swym zakładzie łalności politycznej. Pragnie ona służyć intere- pracy, publicznie czynić to mogą wyłącznie za sowi powszechnemu, podobnie jak wiele zbliżo- pośrednictwem zagranicznych środków przekazu. nych inicjatyw obywatelskich w różnych krajach Zdarza się, że domagają się pomocy w konkret- Wschodu i Zachodu. Karta nie zamierza występo- nych przypadkach łamania ich praw, ale głos ich wać z własnymi programami reform czy zmian po- przeważnie nie znajduje odzewu albo powoduje litycznych i społecznych. Pragnie ona w dostęp- wdrożenie śledztwa przeciwko nim samym. nym sobie zakresie podjąć konstruktywny dialog Odpowiedzialność za respektowanie praw czło- z władzą polityczną i państwową, zwłaszcza w ten wieka i swobód demokratycznych spoczywa, rzecz sposób, że będzie wskazywała konkretne przy- jasna, przede wszystkim na władzy politycznej padki naruszania praw ludzkich i obywatelskich, i państwowej. Ale również każdy z nas dźwiga swo- przygotowywała ich dokumentację, proponowa- ją cząstkę odpowiedzialności za sytuację w kraju ła rozwiązania, zgłaszała wnioski ogólne mające i – co za tym idzie – za wykonanie postanowień na celu pogłębienie i zabezpieczenie tych praw, układu wiążących zarówno rządy, jak i obywate- wreszcie będzie działała w roli mediatora w sytu- li. Z poczucia tej współodpowiedzialności, z wia- acjach konfliktowych, do jakich dochodzić może ry w sens obywatelskiego zaangażowania, z woli wskutek naruszania prawa. takiego zaangażowania w imię wspólnej potrzeby Karta 77 pragnie podkreślić swą symboliczną nadania mu nowego, skutecznego wyrazu – zro- nazwą, że powstała u progu roku, który prokla- dziła się idea utworzenia Karty 77, której powsta- mowany został rokiem więźniów politycznych, nie ogłaszamy dzisiaj publicznie. roku, w którym zwołana do Belgradu konferencja Karta 77 jest swobodną, nieformalną i otwartą zbada, jak są wypełniane zobowiązania podjęte wspólnotą ludzi różnych przekonań, wyznań i za- w Helsinkach.

150 Wolność i Solidarność | nr 3 KARTA 77

Jako sygnatariusze niniejszego manifestu po- którzy się do nas przyłączają, rzecznicy znajdą wierzamy prof. dr. Janowi Patočce, Václavowi Ha- współpracowników uczestniczących w niezbęd- vlowi i prof. dr. Jiříemu Hájkowi pełnienie zadań nych akcjach, podejmujących poszczególne zada- rzeczników Karty 77. Udzielamy im pełnomocnic- nia i dzielących z nimi wspólną odpowiedzialność. twa do reprezentowania Karty 77 wobec instytucji Wierzymy, że Karta 77 przyczyni się do tego, państwowych i innych oraz wobec naszej i świato- aby wszyscy obywatele Czechosłowacji mogli żyć wej opinii publicznej, jak również do stwierdzania i pracować jako wolni ludzie. swoimi podpisami autentyczności dokumentów Kar- ty 77. W nas zaś i w tych wszystkich obywatelach, 1 stycznia 1977

151 ANDRÁS BOZÓKI

OPOZYCJA NA ŻYWO

JAN SKÓRZYŃSKI Podczas szesnastu miesięcy legalnego działania Solidarności – od września 1980 do grudnia 1981 r. – życie publiczne bardzo się ożywiło. Obok zebrań związkowych w kraju odbywały się setki spotkań i dyskusji na temat polityki, kultury czy ekono- mii. Kluby studenckie i dziennikarskie, aule uniwersyteckie i ośrodki przyzakładowe stały się forum wielkiej, nieskrępowanej przez cenzurę debaty o Polsce. Ludzie opo- zycji demokratycznej mieli podczas nich po raz pierwszy możliwość zaprezentowania szerszej opinii publicznej swoich idei i ocen sytuacji w kraju. Słuchacze mieli okazję poznać osobiście postacie, o których dotąd słyszeli jedynie z komunistycznej propa- gandy lub z audycji Radia Wolna Europa, zapytać „elementy antysocjalistyczne” nie tylko o ich poglądy, ale i życiorysy. Jednym z najbardziej poszukiwanych gości tych spotkań był Adam Michnik. Mło- dy i dowcipny, imponujący erudycją i polemicznym refleksem, obdarzony swadą wie- cowego mówcy łatwo nawiązywał kontakt zarówno ze studentami i akademikami, jak i robotnikami wielkich zakładów przemysłowych. Od Uniwersytetu Jagiellońskiego do klubu Metalowiec w Przemyślu – wszędzie spotykał się z ogromnym zaintere- sowaniem. Wszędzie też towarzyszyli mu funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa, obserwujący „figuranta” i nagrywający jego wypowiedzi. Stenogramy z tych spotkań znajdują się w przechowywanych w Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej teczkach sprawy operacyjnego rozpracowania „Wir”, którą SB założyła Michnikowi 9 sierpnia 1969 r. i prowadziła przez następne dwadzieścia lat. Dzięki pracy aparatu bezpie- czeństwa możemy dziś dotrzeć do zapisu wystąpień „na żywo” jednego z liderów polskiej opozycji antykomunistycznej. W okresie solidarnościowego „karnawału” Michnik brał udział w bardzo wielu pu- blicznych spotkaniach. Jeśli ich uczestnicy spodziewali się usłyszeć politycznego radykała wzywającego do konfrontacji z władzą, to mogli być zaskoczeni. Tonacja wypowiedzi sławnego opozycjonisty była umiarkowana, odrzuceniu systemu komu- nistycznego towarzyszyła świadomość limitów, jakich polska rewolucja nie może przekroczyć, jeśli nie chce podzielić losów Budapesztu w 1956 r. i praskiej wiosny. W tle rozważań o szansach polskiej demokracji kryły się sowieckie czołgi.

152 Wolność i Solidarność | nr 3 OPOZYCJA NA ŻYWO

„Jak Pan widzi sprawę suwerenności Polski? a Charybdą kapitulacji”. Jako sposób na koegzy- – pytano go 24 listopada 1980 r. na Politechni- stencję domagającego się swych praw społeczeń- ce Śląskiej. „Jak widzę? Bez eksportu żywności stwa i władzy komunistycznej przedstawiał pro- i naszych artykułów produkcyjnych do ZSRR, jekt dwuizbowego parlamentu. Pierwsza izba, tak wycofanie wojsk radzieckich z PRL (koniecznie), jak dotychczas, byłaby kontrolowana przez PZPR, samodecyzje w sprawach politycznych na arenie druga – pracownicza, bezpośrednio wybierana, międzynarodowej, bez lekcji poglądowych na- stanowiłaby demokratyczną reprezentację ludzi szych przywódców partyjno-rządowych z ZSRR”1. pracy. „Umowa społeczna, czyli instytucjonaliza- Dodawał jednak: „Ja uważam, że w dzisiejszej sy- cja porozumień gdańskich, polegałaby na tym, że tuacji międzynarodowej, w sytuacji naszego kra- podstawowe decyzje wiążące dla kształtu polityki ju, [kto mówi, że] dzisiaj my możemy się wybić gospodarczej i społecznej w naszym kraju zapada- na normalne, wolne [państwo], parlamentarne łyby w wyniku kompromisu między tymi dwoma wybory, ten świadomie bądź nieświadomie mówi izbami”4. nieprawdę, [...] rozbudza pewien typ nadziei, któ- Objazd Polski przez jednego z liderów Komi- rych zaspokoić niepodobna, a których zaspoka- tetu Samoobrony Społecznej KOR trwał z równą janie może doprowadzić nasz kraj do katastrofy. intensywnością przez następne miesiące. 2 grud- To samo jeszcze w ostrzejszej formie powiedzieć nia Michnik był w Filii Uniwersytetu Warszawskie- muszę o dążeniach par excellence – niepodległo- go w Białymstoku, 4 grudnia wystąpił w Szkole ściowych. Niepodległość dla Polski oznacza [...], Głównej Planowania i Statystyki (obecnie Szkoła że z Polski mają wymaszerować radzieckie wojska. Główna Handlowa) w Warszawie, 8 grudnia odwie- Kto dzisiaj z dobrą wiarą mówi, że [...] zna sposo- dził Uniwersytet Łódzki i szkołę filmową w Łodzi. by zrealizowania tego postulatu, a tych sposobów W dniach 9–12 grudnia mówił do studentów we nie ujawnia, ten po prostu z miedzianym czołem Wrocławiu, gdzie „spotykał się z gorącym i en- próbuje nas wpuścić w druty kolczaste. To są ma- tuzjastycznym przyjęciem”5. 13 grudnia wygło- liny, nie ma takiej drogi [...] żeby można było [...] sił prelekcję w ramach Wszechnicy Robotniczej sensownie formułować na dzisiaj postulat wyjścia w Hucie im. Lenina. Nie zwolnił tempa w 1981 r. Polski z Układu Warszawskiego”2. 12 stycznia był znowu na Politechnice Śląskiej, 28 listopada Michnik wystąpił na Uniwersyte- 21 stycznia w klubie Metalowiec w Przemyślu, cie Jagiellońskim podczas obchodów 150. roczni- 2 lutego w Kielcach na Politechnice Świętokrzy- cy powstania listopadowego. „W dyskusji figurant skiej i w fabryce Iskra. 26 lutego 1981 r. pojechał m.in. przestrzegał przed zbyt radykalnymi żą- do Częstochowy, gdzie miał spotkanie w klubie daniami, obawiając się, że ich eskalacja doprowa- Hutnik. Zapis tego wieczoru, sporządzony przez dzić może do zaprzepaszczenia dotychczasowych oficera SB na podstawie nagrania magnetofono- zdobyczy” – oceniła bezpieka3. Nie wolno prze- wego, publikujemy. Dokonane w nim nieznaczne ciągnąć struny – ostrzegał Michnik. Trzeba umie- skróty obejmują powtórzenia i sformułowania nie- jętnie poruszać się „między Scyllą interwencji zrozumiałe. Tytuł pochodzi od redakcji.

1 Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej (AIPN), 0248/134, t. 7, Pytania zadawane Adamowi Michnikowi na spotkaniu 24 XI 1980 oraz jego odpowiedzi, 25 XI 1980, k. 30–36. 2 AIPN, 0248/134, t. 7, Spotkanie Adama Michnika ze studentami Politechniki Śląskiej 24 XI 1980, k. 72–94. 3 AIPN, 0248/134, t. 3, Meldunek operacyjny, [po 28 XI 1980], k. 136. 4 AIPN, 0248/134, t. 7, Stenogram spotkania Adama Michnika z młodzieżą akademicką 28 XI 1980 w ramach obchodów 150. rocznicy powstania listopadowego, 29 XI 1980, k. 95–130. 5 AIPN, 0204/1405, t. 16, Meldunek operacyjny, [po 13 XII 1980], k. 195–198.

153 ADAM MICHNIK Adam Michnik podczas głodówki w kościele św. Krzyża w Warszawie w obronie uwięzionych uwięzionych w obronie Krzyża w Warszawie św. w kościele głodówki podczas Michnik Adam Karta Przewłocki / Ośrodek 1979. Fot. Janusz 77, 3–10 października Karty działaczy w Czechosłowacji

154 Wolność i Solidarność | nr 3 POLSKIE MYSZKI I RADZIECKI KOT

OPOZYCJA NA ŻYWO POLSKIE MYSZKI I RADZIECKI KOT

„[...] Proszę państwa, powiedziano mi, że mój przyjazd do Częstochowy został po- ADAM przedzony wizytą lektora Komitetu Centralnego, który próbował uodpornić miejsco- MICHNIK wą ludność na to, co to są siły antysocjalistyczne, i zaproponował swoją interpretację tego pojęcia, swoją wykładnię1. Więc ja mam nadzieję, że tutaj na sali są jacyś ludzie uzbrojeni w argumenty ideologiczne i że dadzą odpór z jedynie słusznych pozycji marksizmu-leninizmu. Ja ze swojej strony też spróbuję przedstawić państwu [...], co to takiego są te siły antysocjalistyczne. Więc ja po prostu uświadomiłem sobie, podejmując ten temat, że od bardzo wielu lat ja sobie tego pytania nie umiałem po- stawić, że ja do tego sformułowania już przywykłem. Przywykłem, jak się przywyka do nominacji, jak się przywyka do określenia, że ktoś jest brunetem, blondynem czy też brodaczem. Ja dostałem tę nominację bardzo wcześnie, bo już w 1968 roku, tzn. już wcześniej były takie podejrzenia, że moi koledzy i ja sam jesteśmy siłami anty- socjalistycznymi, ale tak naprawdę to dopiero w 1968 roku wyszło szydło z wor- ka i zostaliśmy zdekonspirowani. Od tego czasu jesteśmy tymi siłami bez przerwy, a znaczy [to], uczciwie mówiąc, mniej więcej tyle, że w rozmaitych okresach histo- rycznych formułujemy opinie, poglądy, które władza uważa dla siebie za niewygod- ne; właśnie niewygodne jest tutaj określeniem najbardziej na miejscu. Ja należę do ludzi, którzy w 1968 r. brali udział w ruchu studenckim, potem w 1969 r. wyszedłem z więzienia po 1,5-rocznym pobycie, 2 lata pracowałem w War- szawie w zakładach im. R[óży] Luksemburg jako robotnik fizyczny. Tam przeszedłem wydarzenia grudnia 1970 roku, następnie jako ekstern skończyłem studia na Uniwer- sytecie im. [Adama] Mickiewicza w Poznaniu. Wreszcie od 1974, 1975 r. włączyłem się w rozmaite akcje protestacyjne, podpisywałem rozmaite listy do władz, w których współdawałem, że tak powiem, wyraz swojemu niezadowoleniu z polityki kierownic- twa partii i rządu [...], byłem zaangażowany w KOR-wskim ruchu.

1 Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, 01228/2509, Stenogram wystąpienia Adama Michnika w klubie Hutnik w Częstochowie 27 II 1981, k. 24–63.

155 ADAM MICHNIK

Ja może króciutko bym chciał państwu powie- informacje zestawiało się ze sobą, sporządzało się dzieć, żebyście państwo mogli to porównać z tym, [...] „Komunikat” KOR, który informował o zakre- co czytaliście w gazetach alboście państwo oglą- sie represji, o nazwiskach represjonowanych osób. dali w telewizji – co to takiego jest KOR z moje- Jednocześnie ogłosiliśmy apel do opinii publicz- go punktu widzenia. Otóż KOR – Komitet Obrony nej o zbieranie informacji i o zbieranie pieniędzy. Robotników – powstał jesienią 1976 r. i zadanie, I jedno, i drugie zaczęło napływać. Te pieniądze jakie sobie postawił, to było zebranie wszystkich przeznaczyliśmy na pomoc dla rodzin, na paczki możliwych informacji i organizowanie pomocy dla uwięzionych i jednocześnie organizowaliśmy uwięzionym uczestnikom robotniczego protestu pomoc prawną adwokatów, bo dla nas [było] bar- z Radomia i z Ursusa. [...] Na początku [...] ofi- dzo ważne, by uwięziony miał adwokata z praw- cjalnie KOR składał z 14 osób, na ogół o takich na- dziwego zdarzenia, który będzie jego sojuszni- zwiskach, które coś mówiły opinii publicznej, spo- kiem, a nie sojusznikiem prokuratora. Informacje łeczeństwu – tam był prof. Lipiński, znana bardzo o tych represjach, któreśmy zebrali, przeszły na- aktorka H[alina] Mikołajska, Jerzy Andrzejewski, sze najśmielsze oczekiwania, w sposób [...] niepo- tam był również bardzo taki wybitny pisarz mło- zostawiający miejsca na jakąkolwiek wątpliwość. dego pokolenia St[anisław] Barańczak, ks. J[an] Ujawniło się, że [...] w stosunku do uwięzionych Zieja2 – duszpasterz i kaznodzieja, kapelan […] na komisariatach [Milicji Obywatelskiej] została Armii Krajowej, no i wielu innych ludzi, którzy zastosowana przemoc, przemoc bardzo okrutna. w swoich środowiskach byli znani, jakoś tam po- Wielu z nas po raz pierwszy zetknęło się z poję- pularni. [...] te osoby o nazwiskach znanych nic, ciem milicyjnej ścieżki zdrowia. Było to coś ta- literalnie nic nie umiałyby wskórać, gdyby nie kiego, że zatrzymanego czy aresztowanego pusz- bardzo szeroki ruch, na który w dużej mierze skła- czało się w szpaler, gdzie po obu stronach stali dali się studenci warszawskich uczelni, gdańskich milicjanci uzbrojeni w pałki i tego człowieka tak uczelni, krakowskich, którzy bardzo szeroką falą długo bito, jak długo przechodził przez ten szpa- włączyli się w tę akcję organizowania pomocy. ler. I to wszystko się działo w Polsce w 1976 r. Ta akcja, najprościej mówiąc, polegała na tym, latem. W stosunku do ludzi, których wzięto z ich że jeździło się do Radomia, jeździło się do Ursusa, mieszkań za to, że wystąpili przeciwko podwyż- docierało się do rodzin uwięzionych, zbierało się ce cen, z której rząd się wycofał następnego dnia wszystkie informacje. Wracało się, te wszystkie w wyniku ich protestu i o której się dzisiaj mówi,

2 Edward Lipiński (1888–1986) – ekonomista, m.in. profesor Uniwersytetu Warszawskiego, członek Polskiej Akademii Nauk, należał do Klubu Krzywego Koła. Członek PPS, 1948–1976 PZPR, w latach 1957–1962 i 1970 wiceprzewodniczący Rady Ekonomicznej przy Radzie Ministrów. Sygnatariusz listów protestacyjnych do władz PRL, m.in. Listu 34 (1964) i Listu 59 (1975). W 1976 członek zało- życiel KOR, w 1978 Towarzystwa Kursów Naukowych. W 1980 współtwórca Komisji Helsińskiej KSS KOR. Halina Mikołajska (1925–1989) – od 1950 aktorka scen warszawskich, w 1976 członek założyciel KOR, od 1978 Towarzystwa Kursów Naukowych. W 1979 uczestniczyła w głodówce w kościele św. Krzyża w Warszawie w obronie uwięzionych w Czechosłowacji członków Karty 77. Od 13 XII 1981 przez pięć miesięcy internowana. Jerzy Andrzejewski (1909–1983) – pisarz, 1950–1957 członek PZPR, 1952–1957 poseł. Sygnatariusz Listu 34 (1964) i Listu 101 (1976). W 1976 członek założyciel KOR, od 1977 w redakcji niezależnego pisma literackiego „Zapis”. Stanisław Barańczak (ur. 1946) – poeta, w 1976 członek założyciel KOR, w 1978 Towarzystwa Kursów Naukowych. W 1977 uczestnik głodówki w kościele św. Marcina w Warszawie w obronie więzionych robotników i aresztowanych członków KOR. Czło- nek redakcji niezależnych pism „Zapis” i „Krytyka”, współpracownik „Pulsu”, „Aneksu” i paryskiej „Kultury”. W 1984 wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Jan Zieja (1897–1991) – ksiądz katolicki, kaznodzieja, działacz charytatywny, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej i powstania warszawskiego, kapelan Szarych Szeregów. W 1976 członek założyciel KOR.

156 Wolność i Solidarność | nr 3 POLSKIE MYSZKI I RADZIECKI KOT

że była fatalnym błędem. [...] Tych ludzi sądzono tutaj nie wykazała się jakąś oryginalnością [...] potem i myśmy jeździli [...] na te procesy, któ- ani inwencją i mniej więcej powtarza w koło to re były jawną drwiną z wymiaru sprawiedliwości, samo [...]. Przeczytam może. gdzie tych ludzi bez cienia materiału dowodowego »Adam Michnik – znany intelektualista, histo- skazywano na wieloletnie wyroki – na 6 lat, 8 lat, ryk, członek KOR, doradca NSZZ Solidarność, lat były i 12-letnie wyroki3. 34, działacz opozycji antysocjalistycznej i demo- Było to dla nas zupełnie jasne, że jedyny [spo- kratycznej od bardzo młodych lat. Pochodzi ze sób, w jaki] możemy tym ludziom pomóc, to roz- znanej rodziny lwowskiej, a dziadek był znanym głos, i wtedy środowisko KOR-owskie zainspirowa- rabinem, szczególnie w kręgach lwowskiej biedoty ło cały szereg listów. Były listy podpisywane przez żydowskiej«. robotników Ursusa, były listy podpisywane przez Więc dla mnie bardzo ta pierwsza część jest ludzi z Radomia i były listy podpisywane przez komplementująca, że jestem znanym intelektuali- szeroką opinię publiczną – artystów, literatów, stą i historykiem, bo jeszcze kilka lat temu pisano uczonych z różnych miast polskich. I te rozma- o mnie, że jestem historykiem w cudzysłowie. To ite listy w sumie postulowały jedno, postulowa- jest niemały postęp i rzeczywiście od bardzo mło- ły utworzenie nadzwyczajnej sejmowej komisji, dych lat byłem opozycją, [...] jak byłem jeszcze która zbada przypadki torturowania uwięzionych, w liceum, to wraz z grupą kolegów z kilku war- i postulowały natychmiastową powszechną amne- szawskich liceów myśmy założyli taki Klub Po- stię. Walka o uwięzionych trwała mniej więcej rok. szukiwaczy Sprzeczności. Mieliśmy po 15, 16 lat, [...] Ostatni robotnicy z Radomia wyszli z więzie- ale szły już ciężkie czasy i przywódca partii ów- nia 23 lipca 1977 roku. KOR powstał we wrześniu czesny Wł[adysław] Gomułka mnie szalenie ostro [1976 r.]. I ten rok był rokiem, w którym zobaczy- wtedy po nazwisku rąbnął na plenum [Komitetu liśmy cały scenariusz ataków na nasze środowisko, Centralnego PZPR w lipcu 1963 r.], że właśnie jest jakie podjęła oficjalna propaganda. Z tych ataków taki klub, gdzie – on to nazwał klubem Michni- myśmy o sobie i swoich bliskich dowiadywali się ka – właśnie w tym klubie się uprawia krytykę, rzeczy prawdziwie interesujących. Ja tutaj gdzieś zdaje się, marksizmu czy czegoś. W każdym razie zgubiłem taką karteczkę, na której jest treść ulot- wtedy zrozumiałem, że nie będę miał już powo- ki, którą jakaś życzliwa dusza rozkolportowała na dzenia u partyjnych przywódców, i tak zostało moje powitanie w Częstochowie. Niestety ja tutaj rzeczywiście. Jak się o sobie dowiedziałem, że tego... O, jest. Nie, to jest niestety ulotka, którą mój dziadek był rabinem, to szalenie się ucieszy- życzliwi rozkolportowali w Katowicach. Czy może łem, no bo rabin to znajomość jakichś ksiąg [...]. ktoś ma na sali tę częstochowską, to ja bym się do Natychmiast pobiegłem do mojego ojca i mówię: niej odniósł, żebyście państwo wiedzieli, z jakim słuchaj, dlaczego nigdy mi nie powiedziałeś, że gagatkiem macie przyjemność. ja mam dziadka rabina, wreszcie rozumiem, skąd (Cisza na sali, ktoś z obecnych na sali ulotkę taka inteligencja w tej rodzinie [...]. No, ale nie- dostarczył)4. stety ojciec mnie rozczarował i powiedział: synku, [...] Ja przeczytam tę ulotkę i ją spróbuję zin- niestety hiobowa wieść, żaden rabin, zwyczajny terpretować, przy czym chciałbym podkreślić, rzeźnik był twój dziadek [...] Mam mieć w przy- że zasadniczy wzór tego typu ataków pochodzi szłym miesiącu spotkanie we Wrocławiu, więc ja z 1968 roku, tak że można powiedzieć, że władza bym proponował, żeby [...] w ulotce na Wrocław

3 Najwyższe wyroki na uczestników protestów czerwcowych to 10, 9 lat. 4 Komentarze funkcjonariusza spisującego nagranie.

157 ADAM MICHNIK

organa służby wyspecjalizowanej zamieściły infor- w Sądzie Wojskowym, gdzie rzeczywiście wydawał mację, że mój dziadek był rzeźnikiem, który za- wyroki śmierci. To rzeczywiście było bardzo przy- rzynał dzieci chrześcijańskie na macę, żeby było kre; ja wtedy miałem 5 lat, za to bym wolał nie jeszcze upiorniej. ponosić odpowiedzialności. O ile wiem, to żadną »Ojciec Ozjasz (Szechter) jest zasłużonym dzia- polityczną działalnością się nie zajmuje. Mój drugi łaczem komunistycznym, przed wojną działał ak- brat, znacznie ode mnie starszy, mieszka w Sta- tywnie w KPP. Należał do przywódców Komuni- nach Zjednoczonych. Nigdy nie był w żadnym stycznej Partii Zachodniej Ukrainy, działając na Centralnym Komitecie Żydów i nigdy się polity- rzecz zespolenia całej Ukrainy w ramach Związku ką nie zajmował. Szymon Szechter nie jest moim Radzieckiego. Za działalność lewicową był więzio- stryjem i znany kierowca wyścigowy Formuły I – ny przez dyktatorski reżim sanacyjny«. były mistrz świata nie jest moim kuzynem. Bardzo To [...] wszystko prawda jest. Oczywiście jest żałuję, chciałbym, żeby był. [...] »Trybuna Ludu« mi niezwykle przykro, że mój ojciec – myślę, że napisała, że ze wszystkiego w świecie najbardziej jemu też już dzisiaj – tak źle wybrał, że był ko- lubię piękne kobiety, wolność i drogie alkohole. munistą, ale na jego obronę trzeba powiedzieć, że Jest to jedyna prawdziwa informacja (śmiech) on zapisał się do partii komunistycznej, kiedy za w tym utworze. to się dostawało wyrok więzienia, a nie służbowe Proszę państwa, ja myślę, że jest rzeczą właści- samochody i wille. Natomiast wypisał się z niej wą, żebyście mogli sami wyrobić sobie pogląd na wtedy, kiedy samochody i wille zaczęto rozda- temat, kim są i do czego dążą ludzie z kręgu KOR- wać. Wszystko, co dalej jest w tej notatce, jest -u. Ja spróbuję po prostu króciutko, roboczo zre- radosną twórczością autorów, dlatego że tutaj ferować swój pogląd na temat sytuacji aktualnej. pisze się, że był współtwórcą Związku Patriotów Na wstępie chcę powiedzieć, że KOR jako KOR Polskich [...]. Ja znów spytałem się ojca i on mi w moim przekonaniu należy już do historycznej powiedział, że on nigdy nie był członkiem Związ- przeszłości, że działał przez te trudne 4 lata od ku Patriotów Polskich w Związku Radzieckim. [...] jesieni 1976 do sierpnia 1980 roku, że był jedną po wojnie – tutaj się mówi ogólnikowo, że piasto- z ważnych moim zdaniem instytucji niezależnych, wał różne stanowiska, więc to można rozszyfro- że zajmował się w miarę swoich możliwości po- wać, że był redaktorem w wydawnictwie Książka mocą prześladowanym za przekonania, pomocą i Wiedza i nie przebywa na rencie partyjnej dla krzywdzonym, że zajmował się współtworzeniem zasłużonych, dlatego że jest bezpartyjny po pro- rozmaitych niezależnych instytucji – prasy uka- stu. Bezpartyjny nie może mieć partyjnej renty zującej się poza zasięgiem cenzury, wydawnictw, dla zasłużonych. Jeżeli ktoś z państwa się uczył Wolnych Związków Zawodowych na Wybrzeżu, z podręcznika mojej matki, który przez kilka lat Komitetów Samoobrony Chłopskiej, Studenckich obowiązywał, to sam sobie może wyrobić pogląd, Komitetów Solidarności i wreszcie Towarzystwa czy to jest stalinowski pogląd na historię naszego Kursów Naukowych, coś w rodzaju Latającego kraju. Ja tylko zwracam uwagę, że ten podręcznik Uniwersytetu. Próbowaliśmy, wykorzystując naj- obejmował okres od Mieszka I do rozbiorów, tak rozmaitsze formy, przełamać barierę strachu, ba- że tam niewiele można było o stalinizmie napisać, rierę obojętności, próbowaliśmy złamać monopol żeby nawet mamusia się starała. władzy na informację, na kulturę, na organizowa- Jeśli chodzi o braci, to rzeczywiście mój brat, nie się ludzi. To, co nam wydawało się zawsze naj- który sobie nazwiska nie zmienił, z Polski wyemi- większym nieszczęściem naszego kraju, to to, że grował w 1969 roku. [...] mając 23 lata, sądził – człowiek w stosunku do władzy był osamotniony jako podporucznik, tzn. jako najmłodszy rangą i bezbronny, czy też może jeszcze lepiej – bez-

158 Wolność i Solidarność | nr 3 POLSKIE MYSZKI I RADZIECKI KOT bronny dlatego, że osamotniony. I myśleliśmy, jest w moim przekonaniu najważniejsze z punk- że im mniej będzie osamotniony i im lepiej się tu widzenia historycznego, jest to fakt bez pre- potrafi zorganizować z innymi ludźmi, tym trud- cedensu w historii komunistycznego ustroju – to niej będzie [w niego uderzyć]. I im bardziej nasze to, że społeczeństwo, a przede wszystkim środo- społeczeństwo będzie się mogło bronić przed wła- wiska robotnicze potrafiły się zorganizować, po to dzą [...], w tym większym stopniu przestanie być żeby władzy narzucić nowy model relacji między przedmiotem, a stanie się dla władzy partnerem. władzą a społeczeństwem, żeby władzy narzucić I w ten sposób rozumieliśmy proces zmian zacho- nowy sposób rządzenia, ponieważ starym sposo- dzących w naszym kraju. Patrząc [...] na politykę bem [rządzić] dłużej już było niepodobieństwem. władz, odnotowaliśmy postępujący regres, demo- [...] jeżeli w potocznym odczuciu w Polsce istniało ralizację, brak koncepcji, brak programu, korup- przekonanie, że [...] ostatecznym zapleczem [tej cję, słabość i może przede wszystkim niesłycha- władzy] jest to, co prasa oficjalnie nazywa soju- ną wprost nieudolność, całkowity brak kontaktu szem polsko-radzieckim, a kształt tego sojuszu z tym, co się działo w ludzkich umysłach i w ludz- i jego konsekwencje wszyscy mieli w świadomo- kich sumieniach. Obserwując społeczeństwo, wi- ści, wspominając płonący Budapeszt w 1956 roku dzieliśmy słabość wynikłą z osamotnienia, ale i czołgi radzieckie na ulicach Pragi – 1968 rok, to widzieliśmy też wzrastającą rozpacz, wzrastającą wydarzenia 1980 roku pokazały, że można w istot- determinację, nasilające się przekonanie, że dłu- ny sposób zmienić ten system, zmienić układ mię- żej tak być nie może. dzy społeczeństwem a władzą, nie przekraczając Niesłychanie ważnym sygnałem dla nas była pewnej obiektywnej granicy, za którą znajdują się wizyta Ojca św. w Polsce [2–10 czerwca 1979 r.], radzieckie czołgi. Dziś na to patrząc, trzeba po- kiedy to po raz pierwszy na tę skalę, na skalę całe- wiedzieć, że doświadczenie 6 miesięcy właściwie go narodu ludzie potrafili się zespolić, zjednoczyć potwierdza, że stocznia w sierpniu miała rację, że i z tłumu przeobrazili się w społeczeństwo. To było ten postulat, że model niezależnych związków za- niezwykłe dla każdego, kto pamięta, przynajmniej wodowych i innych instytucji nie jest modelem ja wciąż w oczach mam plac Zwycięstwa w War- nierealistycznym. Rząd może funkcjonować. szawie, gdzie ci sami ludzie, którzy na co dzień I teraz jest pytanie, co dalej, jaka będzie przy- stłoczeni w kolejkach, w autobusach, nieżyczliwi, szłość? Jak państwo znakomicie wiecie, straszą agresywni, nagle są rozpogodzeni, życzliwi sobie, nas anarchią, straszą nas rozkładem, straszą nas zespoleni wokół jakiejś wartości niezwykle istot- tragedią. Wzywają do [re]negocjacji porozumień nej, głęboko wsłuchani w to, co słyszą od papieża, gdańskich, mówią, że państwa nie stać ekono- i może przede wszystkim ludzie, którzy uświado- micznie na realizację porozumień z Gdańska, mili sobie swoją siłę – pierwszy raz, swoją wagę, Szczecina, Jastrzębia i Huty Katowice. Powiadają jak wiele mogą. nam, że Solidarność staje się partią polityczną, Jeden z moich przyjaciół, który był w Stoczni że opanowana jest przez siły antysocjalistyczne. Gdańskiej przez cały czas strajku, tam był redak- I trzeba sobie postawić pytanie, jaki jest pogląd torem tego pisma strajkowego »Solidarność«, mó- związku na ten temat. Oczywiście my mamy jako wił mi: »Wiesz, Adam, jak byłem w tej stoczni, związek zakneblowane usta. Do telewizji nas do- to [...] tłum, który zobaczyłem, to był ten tłum, puszczają raz na jakiś czas, od wielkiego dzwonu, który pamiętam z placu Zwycięstwa podczas wi- tego wszystkiego było może 2–3 razy tak na serio. zyty papieża«. To byli ci sami ludzie, tak samo Wydaje mi się, że rozmowa na ten temat, i tak reagujący, wokół podobnych wartości zintegro- sobie wyobrażam nasze dzisiejsze spotkanie, jest wani. To, co się stało w sierpniu [1980 r.] – i to rozmową na temat zgoła zasadniczy, dlatego że

159 ADAM MICHNIK

od takich rozmów zależy oblicze Solidarności. kontrolowany i wyznaczony centralnie. To nie [...] chcąc realizować dotychczasową politykę musi być strajk generalny, to mogą strajkować związku, ja nie mówię – politykę odnowy, bo dla wyznaczone zakłady, wyznaczone regiony, ale to mnie odnowa jest słowem pustym, ja wolę mówić nie [powinno] [...] ograniczać się do decyzji na o realizowaniu porozumień postrajkowych, otóż poziomie MKZ, chociaż statutowo biorąc, MKZ jest realizując tę politykę, trzeba mieć na uwadze 3 władny o strajku decydować. ograniczenia, które wynikają z wiedzy o tym, co [...] A jakie są perspektywy, w którą stronę iść się stało w Czechosłowacji i na Węgrzech. Pierwsze naprzód? Otóż mnie się wydaje, że iść naprzód, ograniczenie by brzmiało – respektujemy wszyst- tzn. organizować podstawową zasadę porozumień kie konsekwencje sytuacji międzynarodowych. gdańskich. Ta zasada mówi, że w nowy sposób mu- Nie próbujemy, w przeciwieństwie do Węgrów, wy- szą być ułożone stosunki między władzą a społe- stępować z Układu Warszawskiego, nie próbujemy czeństwem. I teraz, jeżeli związek nie ma pełnić prowadzić zagranicznej polityki, która by kontro- wszystkich możliwych funkcji, tzn. być jednocze- lowała politykę radziecką. śnie związkiem zawodowym, ale i frontem jedno- Po wtóre – to jest wniosek wynikający z do- ści narodu, ale i prokuraturą, która ściga złodziei świadczenia węgierskiego – bardzo pilnujemy, w aparacie władzy, ale i radą narodową, która żeby sposób realizowania porozumień gdańskich w sposób sensowny chce na nowo dysponować pu- i w ogóle sposób realizowania aspiracji społecz- blicznym mieniem, to [...] niezbędna jest reforma nych nie polegał na wymuszaniu od rządu [urze- demokratyczna systemu instytucji przedstawiciel- czywistnienia] tych porozumień poprzez nacisk skich, tj. rad narodowych, sejmu. Innymi słowy, zrewoltowanej ulicy. To jest również wniosek rady narodowe i sejm muszą się w jakiejś mierze z Gdańska. Gdańsk dlatego mógł efektownie wy- przynajmniej stać nie tylko instrumentami w ręku grać, że to się nie wylało na ulicę, że oni się umie- władzy, ale również [...] w tych instytucjach mu- li zamknąć w stoczni, w zakładach, zrobić strajk szą zasiadać ludzie wybrani przez nas, w jakiejś okupacyjny i stąd dyktować warunki. [...] musimy mierze choćby, i przez nas obdarzeni zaufaniem. sobie zdawać sprawę, że wszelka anarchizacja ży- [...] Ja się opowiadam za taką wizją kompromi- cia publicznego w Polsce to nie jest ten kierunek su między rządzącymi a rządzonymi. Można na to przemian, którymi jako związek jesteśmy zain- odpowiedzieć, że taki kompromis jest niemożli- teresowani, dlatego że to może doprowadzić do wy, dlatego że w gruncie rzeczy na długą metę sytuacji, nad którą już nikt nie zapanuje. I z tego – i tak wielu ludzi replikuje mi, polemizując – jest punktu widzenia – mówię to trochę z duszą na ra- niemożliwy kompromis między, nie wiem, wołem mieniu, ze strachem – trzeba w sposób krytyczny a rzeźnikiem, który ma go zaszlachtować. Ja na to przeanalizować takie sposoby działań, jak okupo- odpowiadam, że w zasadzie tak, ale w sytuacjach wanie rad narodowych, jak organizowanie tej fali specyficznych w społeczeństwach, narodach, któ- regionalnych strajków, które w sumie doprowa- re dostały mocno w kość od historii, są możliwe dziły do tego, że strajkowała niemal cała Polska. rozwiązania, które się kierują inną logiką niż Każdy w innej sprawie, każdy z innego powodu, prosta logika socjologii stosunków politycznych. z innymi postulatami i nikt nie był w stanie tej ca- [...] Myślę właśnie o logice kompromisu, dlatego łej akcji skoordynować. Trzeba powiedzieć bardzo że ja myślę, że w uniknięciu interwencji rosyjskiej wyraźnie, że jeżeli w tej chwili działania związku w Polsce nie tylko my jesteśmy zainteresowani, mają być bardzo skuteczne, to muszą to być dzia- również nasi władcy. Dlaczego? Dlatego że w wy- łania skoordynowane, znaczy tu trzeba atakować niku takiej interwencji oni jednak z przywód- krajową komisją, całym krajem. Strajk musi być ców państwa o ograniczonej suwerenności prze-

160 Wolność i Solidarność | nr 3 POLSKIE MYSZKI I RADZIECKI KOT chodzą na status gauleiterów obcego państwa, W przerwie na obiekcie odtworzono prawdo- prawda? podobnie z taśmy magnetofonowej następujące Moim zdaniem w uniknięciu interwencji mili- utwory: tarnej w Polsce jest [także] zainteresowany Zwią- – ballada rozpoczynająca się od słów – Chłopcy zek Radziecki. Dlatego że przywódcy radzieccy, z Grabówka, chłopcy z Chyloni, dzisiaj milicja uży- o których można powiedzieć różne rzeczy i któ- ła broni, dzielnieśmy stali i celnie rzucali – Janek rzy mogą wzbudzać najwyższą krytykę z pozycji Wiśniewski padł... moralno-etycznych, jedno im trzeba oddać, że oni – Boże, coś Polskę... są pragmatykami w polityce, oni dobrze przedtem – ballada rozpoczynająca się od słów – Kiedy obliczą, nim cokolwiek zrobią. No, raz tylko się widzę poprzez szybę puste haki na tle bieli, myślę poślizgnęli na Afganistanie5, ale to też zwiększa wtedy, gdzie wzięli, gdzie zginęły przez te czasy nasze szanse, to zwiększa nasz margines prze- balerony i kiełbasy, szynki, schaby i rolady – ale cież. [...] przywódcy radzieccy znakomicie wie- zawsze wtedy powiem, że najbardziej mi żal – pie- dzą, że Polska to nie Czechosłowacja i że tu na czonego prosiaka… ostre pójdzie, wprawdzie my tę wojnę przegramy – ballada – Garnitur spod igły, krawacik w pa- militarnie, bo mamy za mało czołgów, ale i oni tę seczki, rumiane buziaczki i skórzane teczki, a któż wojnę przegrają politycznie, dlatego że to oznacza to, spytacie, cóż to za figury – to wypisz, wymaluj absolutny koniec całego układu w sytuacji mię- portrecik tych z góry… dzynarodowej, koniec polityki odprężenia, koniec – ballada – Wierzący, co wierzą, że muszą być wymiany technologicznej [z Zachodem] itd. w partii, bo żona, bo dzieci, bo raty, bo maluch, [...] Obserwując całą tę skomplikowaną sytu- partyjni, co chyłkiem przyjmują komunię, bo bony ację świata, zawsze przychodzi mi do głowy takie na cukier, bo bony do raju, zbudować dziś mają powiedzenie, którym się posługiwał mój szef, mój tę drugą... przyjaciel, mistrz, nauczyciel, pan Antoni Słonim- – ballada – Nie ogryźli kości, nie dopili wina, ski, nasz poeta zmarły przed kilku laty [w 1976 r.], resztek jedzenia szuka pies pod stołem... któremu byłem sekretarzem w ostatnich latach – Mario, Matko polskiej ziemi i nadziejo nas jego życia. [On] mi zawsze mówił tak: »Panie wszystkich... Adasiu, Zachód to naszego kraju nic nie rozumie, Po przerwie głos zabrał ponownie Adam Mich- nic a nic. Oni pojęcia o tym nie mają. Oni nie ro- nik: zumieją, że Polska to jest dziwny, niezrozumia- „[...] Więc tak, odpowiadam na pytania, spró- ły kraj. To jest kraj pełen niespodzianek. To jest buję odpowiedzieć na wszystkie, na początku na kraj, w którym wszystko jest możliwe, w którym te, co są na kartkach, a później z sali. Tych pytań są możliwe zmiany na lepsze«. jest sporo, więc to może chwilę potrwać. Dziękuję państwu i teraz proponuję chwilę Pytanie: – Co pan sądzi o zbrodni w Katyniu? przerwy, a później będę słuchał polemik i odpo- No, ja myślę, że sądzę na ten temat to samo co wiadał na pytania. Proszę mnie nie oszczędzać, wszyscy. To znaczy dziś nie ulega chyba żadnej stawiać pytania podchwytliwe, złośliwe, ja na wątpliwości, kto tej zbrodni dokonał, że to było wszystkie odpowiem i jeszcze raz przepraszam za dzieło radzieckiej policji politycznej, że to było to całe wstępne zamieszanie. związane z próbą [...] wyniszczenia tego polskiego Dziękuję bardzo”. elementu, który mógłby być podejrzany o niepod-

5 Interwencja ZSRR w Afganistanie trwała od 25 XII 1979 do 15 II 1989.

161 ADAM MICHNIK

ległościowe dążenia w przyszłości. No i chciałbym dziesięcioma laty czy w okresie stalinowskim. No wyrazić przekonanie, że kiedyś wszyscy zobaczy- cóż, tortury są mniej więcej takie same zawsze, my katyński pomnik nie tylko w Londynie, nie tu i ówdzie są bardziej pomysłowe [...]. Ja myślę, tylko w Chicago, ale i w naszych miastach. że tortury to jest najstraszliwsze, takie najboleś- Pytanie: – Jakie są warunki przyjęcia do KOR-u? niejsze wyzwanie dla ludzkiego poczucia spra- Proszę państwa, w zasadzie w tej chwili chciał- wiedliwości i kraj, w którym tortury są możliwe, bym, żebyście państwo zrozumieli, że KOR to jest to jest kraj, który znajduje się nad przepaścią. w jakiejś mierze forma szczątkowa już. To jest I tak sobie właśnie myślałem w 1976 roku latem, instytucja, która miała sens w tym czteroleciu, kiedy czytałem skargi rodzin radomskich robot- o którym ja mówiłem Dziś, cóż, KOR-owski ruch ników. w całości jest fragmentem Solidarności, to jest Pytanie: – Czy przebywał pan w więzieniu? wielka narodowa sprawa i wielka narodowa szansa. Ewentualne wspomnienia. Pytanie: żebym podał numer konta, gdzie moż- Proszę państwa, ja nie chciałbym wspominać, na wpłacać dla politycznych więźniów. że przebywałem w więzieniu. Po pierwsze dlatego, Ja po prostu tego numeru nie znam, ale myślę, że to nie jest takie miłe znowu. A po drugie, że ja so- że można przez MKZ-ety [...]. bie przyrzekłem kiedyś, że ja nigdy nie będę kom- Pytanie: – Co pan może bliżej powiedzieć na batantem, że ja się nigdy nie zapiszę do ZBoWiD-u temat prześladowań i torturowań więźniów po- – tam jest Mieczysław Moczar6, a to przynajmniej litycznych, co pan sądzi o przestrzeganiu praw o jednego z nas dwóch byłoby za dużo. człowiek w Polsce i ZSRR? Ja przebywałem w takim prawdziwym, uczci- Ja może zacznę od drugiego – więc sądzę raczej wym więzieniu, nie tam w żadnym komisariacie; negatywnie, że te prawa człowieka przestrzegane w prawdziwym więzieniu przebywałem 4 razy. nie są. I sądzę, co więcej, że walka o przestrzeganie Pierwszy raz to było w 1965 roku, drugi raz w 1968 praw człowieka to jest jeden z centralnych punk- roku, trzeci raz w 1977, w czwarty raz w 1980, tów starcia i to może największe źródło nadziei w ubiegłym roku, podczas strajków sierpniowych. na przyszłość. Przy czym prawa człowieka zaczy- Wspomnienia mam w zasadzie niezłe, sporo tam nają się nie od władzy, a od człowieka. Człowiek się nauczyłem, dużo czasu miałem, dzięki temu, sam musi najpierw zrozumieć – i musi to przeżyć, że siedziałem w więzieniu – wtedy kiedy siedzia- że on ma swoje prawa naturalne i jeżeli władza łem trochę dłużej – 1,5 roku. Wyrok wtedy miałem tych praw go pozbawi, to ta władza jest bezpraw- 3-letni, połówkę mi amnestia zdjęła, [...] przeczy- na z natury swojej, niezależnie od tego, jakie są tałem w więzieniu karnym w Sztumie komplet konstytucje i kodeksy karne. To jest to prawo na- dzieł Włodzimierza Lenina. turalne, jak mówią chrześcijanie – prawo Boże. Co było kompletną rewelacją, bo to książka Co mogę powiedzieć o prześladowaniach i tor- wydana w 1948 roku i ja byłem pierwszym więź- turach? No więc ja mówiłem o ścieżkach zdrowia. niem w historii Sztumu, który tę książkę wypo- Mógłbym również zaserwować dramatyczną kolek- życzył z biblioteki. No, ale jak mawia przysłowie: cję opowieści o tym, co się działo w Gdańsku przed »Mądrość można czerpać nawet z pyska krowy«.

6 Mieczysław Moczar (1913–1986) – członek Komunistycznej Partii Polski, dowódca oddziałów Armii Ludowej, generał dywizji Korpusu Bezpieczeństwa Publicznego, w latach 1956–1964 wiceminister spraw wewnętrznych, 1964–1968 minister. Członek KC PZPR, przez pewien czas Biura Politycznego; przywódca tzw. frakcji partyzantów w PZPR, w 1968 jeden z organizatorów kampanii antysemickiej. 1964–1972 prezes Zarządu Głównego Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, potem wiceprezes. 1971–1983 prezes Najwyższej Izby Kontroli.

162 Wolność i Solidarność | nr 3 POLSKIE MYSZKI I RADZIECKI KOT

– Skąd KSS KOR czerpie finanse na swoją dzia- – Wasz stosunek do Konfederacji Polski Niepod- łalność? ległej? Więc ja rozumiem, że to jest pytanie w czasie Jako KOR żeśmy się nigdy merytorycznie nie przeszłym sformułowane, bo w tej chwili my ja- wypowiadali na ten temat. Od siebie mogę powie- kiejś specyficznej działalności jako KOR nie pro- dzieć, co następuje, że ja miałem stosunek kry- wadzimy [...]. No więc [pieniądze] były z dwo- tyczny do KPN-u i do ich publikacji. W momencie jakiego rodzaju źródeł. Pierwsze to byli Polacy kiedy ich zamknięto do więzienia7, na ten temat w kraju i na obczyźnie, którzy się po prostu skła- nie będę się wypowiadał, jedyne co mogę powie- dali, w ten sposób jakby sympatyzując i wspiera- dzieć: że uważam za skandal, że oni siedzą nadal jąc akcje i cele naszego komitetu, z drugiej stro- w więzieniu; że trzeba zrobić wszystko, żeby oni ny dostawaliśmy pewną ilość pieniędzy, rzadko z więzienia wyszli; że jak długo oni w więzieniu zresztą i w sumie mało, od zagranicznych zwią- siedzą, jest zagrożona wolność każdego z nas. zków zawodowych, włoskich i chyba raz od an- Z Moczulskim chętnie porozmawiam, jak on tu gielskich, ale tutaj się mogę mylić. koło mnie będzie siedział, a kopanie leżących – Czy utrzymujecie kontakty z ośrodkami typu i uwięzionych uważam za proceder nieprzyzwoity. Wolna Europa? – Czy jest dalszym celem obalanie władzy ludo- [...] Ja nie wiem, co to znaczy »typu«. Ja ro- wej, a jeśli tak, to w jaki sposób? zumiem, [że chodzi o to] czy z Wolną Europą A czy autor tego pytania sądzi, że w Polsce jest utrzymujemy [kontakty]. No więc ja bym odpo- władza ludowa? wiedział na to pytanie tak: że nie utrzymujemy – Jakie byłyby podjęte działania konkretne ze w tym sensie, że Wolna Europa jest w Monachium, strony opozycji w razie jakiejkolwiek obcej inter- a my jesteśmy w Warszawie. Natomiast utrzymu- wencji zbrojnej? jemy w tym sensie, że nam zawsze bardzo zale- Ja rozumiem, że [pan], który te pytania sfor- żało, żeby Wolna Europa przekazywała informacje mułował, się obawia o interwencję zbrojną z RFN- o tym, co się dzieje w Polsce, ale ponieważ bezpo- -u. No więc – to będziemy bronić Polski przed za- średnio do Wolnej Europy nie mogliśmy przekazy- chodnioniemieckim zagrożeniem. wać, bo i daleko, i po prawdzie żeśmy się trochę Tutaj niektóre pytania się powtarzają, tak że bali, żeby za to w skórę nie dostać, tośmy robili to proszę się nie dziwić, że je będę odkładał. w ten sposób, żeśmy dawali to zachodnim dzien- – Jakie pan miał przejścia w związku ze studia- nikarzom, którzy byli oficjalnie w Warszawie akre- mi eksternistycznymi w Poznaniu? dytowani, którzy to przekazywali swoim agencjom Żadnych. Po prostu jak wyszedłem z więzienia na Zachodzie, powiedzmy Reuter czy [Agence] [...] w 1969 r., była taka klauzula, że muszę 2 France Press, i stąd to brała Wolna Europa, ten lata przepracować. Przepracowałem trochę ponad informacyjny serwis, i przekazywała. Dzięki temu 2 lata [...] w Zakładach Wytwórczych Lamp Elek- państwo np. w lipcu ubiegłego roku w ogóle mo- trycznych w Warszawie im. Róży Luksemburg, na gliście się dowiedzieć, że w Polsce są jakieś strajki. Woli. [...] Jak mi minęły 2 lata, [...] żebym nie Dlatego że z »Trybuny Ludu« czy »Sztandaru Mło- miał kontaktów ze studentami, żeby ich nie zrazić dych« takich drobiazgów państwo byście się nie swoimi miazmatami, to mi pozwolono studiować dowiedzieli – [że] strajki były. eksternistycznie w Poznaniu. To w ten sposób

7 Leszek Moczulski został aresztowany we wrześniu 1980 i oskarżony o szkalowanie władz PRL i próbę obalenia ustroju siłą. Pod koniec 1980 w areszcie znaleźli się także inni liderzy KPN – Tadeusz Stański, Tadeusz Jandziszak, w styczniu 1981 Romuald Sze- remietiew. 15 VI 1981 rozpoczął się ich proces, 8 X 1982 zapadły wyroki – Moczulskiego skazano na 7 lat pozbawienia wolności, Stańskiego i Szeremietiewa na 5 lat, Jandziszaka na 2 lata.

163 ADAM MICHNIK

wyglądało, że ja wsiadałem w pociąg, jechałem, obojętne, czy Kuroń wzywa do strajku, czy wzywa zdawałem egzamin i wracałem. I to były całe moje do przerwania strajku – i tak jest on siłą anty- przeżycia, czyli nie było to takie straszne. socjalistyczną, która podniosła rękę na władzę [...] klasy robotniczej w Polsce. – Czy jest pan żonaty? – Jak rozumieć sformułowanie, że mamy za Na szczęście nie. mało czołgów i przegramy wojnę? Czy uważa pan, – Czy KOR posiada jakiś konkretny program? że »Rząd Ocalenia Narodowego« wyda polecenie No więc KOR posiadał konkretny program, walki naszym żołnierzom? o tym mówiłem już, w postaci obrony wszystkich Nie wiem, czy taki rząd powstanie i czy takie prześladowanych i wspierania wszystkich nieza- polecenie wyda. Natomiast nie wyobrażam sobie, leżnych instytucji. Natomiast nigdy świadomie nie żeby jakakolwiek obca armia zajęła dzisiaj w tej chcieliśmy być instytucją czy środowiskiem, które sytuacji Polskę bez wystrzału. To po prostu się nie miałoby jakiś jednoznaczny program polityczny. mieści w głowie. Natomiast tezę, że mamy za mało Przeciwnie – KOR skupiał ludzi o różnych poglą- czołgów na to, żeby wygrać wojnę ze Związkiem dach politycznych i w tym sensie [...] żadną par- Radzieckim, należy rozumieć dosłownie, że mamy tią polityczną nie był. Choć oczywiście działania ich za mało. KOR-u łamiące monopol władzy i monopol infor- – Ile osób liczą w sumie siły antysocjalistyczne? macji, jaki posiadała władza, miały ogromne poli- (śmiech). Co znaczy KOR? tyczne znaczenie. To chciałbym bardzo podkreślić, KOR liczy w tej chwili 34 osoby8, a siły antyso- bo w prasie na ten temat pisze się głupstwa. KOR cjalistyczne? – to zależy od definicji. Ja mam wra- nigdy nie miał i nie chciał mieć programu partii żenie czasem, jak czytam przemówienia naszych politycznej. KOR nigdy nie chciał aspirować do przywódców, że siły antysocjalistyczne to jakieś objęcia politycznej władzy. Myśmy tylko się do- 34,5 miliona. Takie mam wrażenie. Natomiast na magali respektowania praw człowieka, myśmy byli serio mówiąc, to chyba istota sporu i nieporozu- zdania, że tylko niezależnie od władz organizują- mienia polega na tym, że kiedy władze mówią: ce się społeczeństwo może być społeczeństwem, siły antysocjalistyczne, to się posługują pojęciem które wyprowadzi nasz kraj z kryzysu, w który nas bardzo rozciągliwym. To jest taki worek, do któ- wplątała władza. I za tego typu stwierdzenia, jak rego wszystko można wrzucić, a to dlatego że nie np. że w Polsce jest kryzys bądź że władza jest wiadomo dokładnie, co to jest socjalizm. Tego do- czemuś winna, myśmy właśnie o sobie słyszeli, kładnie nikt nie zdefiniował. Nam ciągle się mówi, że jesteśmy agentami antysocjalistycznymi, za- że jesteśmy przeciwko socjalizmowi. Normalny chodnioniemieckimi bądź izraelskimi. Jak żeśmy człowiek by wniósł, że my jesteśmy za rozdaniem mówili, że sformułowanie »warchoł« o radomskich ziemi tym magnatom i obszarnikom, którym ona czy ursuskich robotnikach jest sformułowaniem została zabrana, nie wiem... za wystawieniem na obelżywym, tośmy słyszeli, że jesteśmy siły anty- licytację Stoczni im. Lenina czy Huty im. Leni- socjalistyczne i zwolennicy szlachty, która obali- na czy za reprywatyzacją banków, bo zawsze tak ła, nie wiem, do rozbiorów doprowadziła itd., itd. w tradycji się uważało, że to jest istota systemu W tej materii w moim przekonaniu niewiele się socjalistycznego [...]. Tymczasem przy bliższym zmieniło. Propaganda oficjalna operuje pewnym wejrzeniu okazuje się, że my jesteśmy przeciwko schematem i jest zupełnie wszystko jedno, co my czemuś, co władza nazywa kierowniczą rolą partii. zrobimy – tak samo się będzie o nas pisać. To jest I znów się dokładnie nie precyzuje, co to znaczy

8 W 1981 r. KSS KOR liczył 32 członków.

164 Wolność i Solidarność | nr 3 POLSKIE MYSZKI I RADZIECKI KOT ta kierownicza rola partii, zwłaszcza wtedy, kiedy Ja już na to pytanie odpowiedziałem. się chce [ją] wpisać do statutu naszego związku. – Jakie są źródła pańskiego utrzymania? [...] najprościej mówiąc, to może znaczyć tyle, że To coś dla oczyszczenia atmosfery. Ja się utrzy- partia komunistyczna sprawuje władzę. Zatem na- muję z pisania, proszę sobie wyobrazić. Ja kilka suwa się pytanie, czy socjalizm to jest taki ustrój, lat temu, konkretnie w 1977 roku, wydałem na w którym niezależnie od wyborów i woli narodu Zachodzie, w Instytucie Literackim, który się na- partia komunistyczna sprawuje władzę? Jeżeli zywa czasem w naszej prasie propagandowej – dy- tak, to w Polsce jest, myślę, 34,5 miliona sił anty- wersyjnym ośrodkiem »Kultury« paryskiej, otóż socjalistycznych. Dlatego że jest tylu w moim w tym dywersyjnym ośrodku wydałem książkę przekonaniu ludzi, którzy są przeciwko temu, pt. Kościół, lewica, dialog. To była taka próba in- żeby bezwarunkowo, niezależnie od tego, czy ta terpretacji historii polskiej inteligencji, historii partia rządzi źle, czy dobrze, skutecznie czy po Kościoła katolickiego w XX wieku. Esej na 200 bałaganiarsku, żeby niezależnie od wszystkich stron. To była książka ciekawa tylko dla wąskiego ludzi [komuniści] sprawowali władzę na mocy kręgu ludzi interesujących się historią itd. Ale co postanowień bożych czy jakichkolwiek innych. robi dobry Pan Bóg, który czuwa nad elementami Jeżeli natomiast socjalizm rozumieć jako pewien antysocjalistycznymi? Otóż proszę sobie wyobra- ustrój oparty na polityce sprawiedliwości społecz- zić, że w rok później zostaje wybrany Polak pa- nej, równości, wolności i samorządności, oparty pieżem. I ta książka, która była [przeznaczona] na zasadzie, że fabryki są własnością społeczeń- właśnie dla takiego wąskiego kręgu Polaków, jest stwa, a zwłaszcza tych robotników, którzy w nich jedną z niewielu czy też wręcz jedyną książką pracują, że ziemia jest własnością chłopów, tych wprowadzającą w historię i problematykę pol- chłopów, którzy tą ziemię uprawiają, pielęgnują, skiego Kościoła, na co się nagle zrobiła niezwykła to przeciwników takiego socjalizmu w Polsce to moda. I co się dzieje, proszę państwa. Moja książ- ja nie znam, no może kilku członków Komitetu ka wychodzi w 8 językach, ja zbijam dziki szmalec Centralnego [PZPR]. w twardej walucie i – państwo rozumiecie, co to – Jakie są szanse zmiany składu osobowego znaczy tam zarabiać, a tu wydawać. Nie ma lep- Prokuratury Generalnej, w tym głównie prokura- szych rzeczy. A oprócz tego ja co jakiś czas piszę tora generalnego? w prasie zachodniej. To ten sam mechanizm jest, Ja myślę, że nasz ulubieniec Lucjan Czubiński trochę chałturzę czasem i to jest źródło mojego – prokurator [generalny], będzie zmieniony, bo utrzymania w ostatnich latach. [...] [W 1976 i] mu się już za dużo nazbierało, ale proszę się nie 1977 r. [...] byłem przez 8 miesięcy na Zachodzie, łudzić, to niewiele zmieni. Problem jest w tym, że gdzie byłem stypendystą francuskiego Minister- na miejsce Czubińskiego przyjdzie jakiś inny, tak stwa Nauki, a przedtem byłem sekretarzem Anto- samo, jak świetnie państwo wiecie, jak niewiele niego Słonimskiego, o czym wspomniałem. zmieniło się w Częstochowie w wyniku tego, że na – Zrozumiałem, że wychował się pan w domu miejsce I sekretarza czy wojewody przyszedł inny. laickim. Czy jest pan materialistą, czy idealistą? Rzecz nie jest w ludziach, rzecz jest w mechani- To jest pytanie, na które odpowiedzieć mi jest zmach sprawowania władzy. Rzecz jest w tym, że ci bardzo trudno, dlatego bo moim zdaniem mój spo- ludzie – wszystko jedno, czy oni są złodzieje, czy sób myślenia się nie mieści w żadnej z tych kate- uczciwi – jeżeli rządzą w sposób niekontrolowany, gorii. Ale raczej chyba... przy założeniu, że wiara to muszą źle rządzić, bo każda władza demorali- przenosi góry, to chyba idealistą. zuje, a władza absolutna demoralizuje absolutnie. – Czy to prawda, że KOR jest finansowany przez – Czy uznaje się pan za antysocjalistę? kraje kapitalistyczne?

165 ADAM MICHNIK

Właśnie niestety nieprawda, wcale nie chcieli – Czy pana zadaniem możliwe jest uzyska- nas finansować i dlategośmy mieli stałe kłopoty nie większości w sejmie? Myślę o bezpartyjnych finansowe. w czasie przyszłej kampanii wyborczej. – Co wpłynęło na to, że pan diametralnie zmie- Ja myślę, że tak. Arytmetycznie to jest niemoż- nił poglądy, skoro cała rodzina miała odmienny, liwe, żeby było inaczej. Tylko nie wiem, czy my- tzn. marksistowski? śmy powinni dążyć do zdobycia większości w sej- Z tą moją rodziną nie było tak prosto. Dlatego mie [...]. Naprawdę uważam, że dla przywódców że marksizm mojego ojca jest mniej więcej taki, radzieckich gwarantem tego, że sytuacja się nie że przy jego poglądach ja ze swoimi to jestem przewali w Polsce, że oni nie będą musieli inte- [...] entuzjastą Breżniewa i tow. Kani9. Tak że ja grować [właśc. ingerować], dla nich gwarantem raczej nie miałem w domu tego typu konfliktów jest tutaj to, że będzie sprawować władzę partia światopoglądowych. Rzeczywiście on to nazywa komunistyczna. Otóż wybory demokratyczne do marksizmem, ale czy to ma coś wspólnego z tym, sejmu [to takie wybory], gdzie bezpartyjni mogą cośmy w tym powielanym utworze przeczytali, uzyskać większość ­– pod warunkiem, że to nie to nie jestem pewny. Ja rzeczywiście zmieniłem będą tacy bezpartyjni jak prof. Jan Szczepański. poglądy i na Kościół, i na chrześcijaństwo, i na Otóż warunkiem niezbędnym do tego, [aby prze- politykę, ale myślę, że wpływ na to miały po pro- konać ZSRR, że nie musi interweniować] jest, żeby stu obserwacje świata, w którym żyłem. No, jak takich wyborów demokratycznych do sejmu nie długo można sobie wmawiać, że czerwony auto- proponować. Ja wiem, że to może brzmi oportuni- bus, który chce mnie przejechać, jest niebieskim stycznie, ale ja tak właśnie uważam. [...] helikopterem, który ma mnie zabrać do nieba... – Jak ja sobie wyobrażam te zmiany instytu- Chcę wreszcie umieć zbrodnię nazwać zbrodnią, cjonalne? a świństwo – świństwem. [...] i rady narodowe, i sejm powinny mieć za- – Czy czuje pan, że za panem chodzi cień? sadę dwuizbowości. Tzn. powinno być i tu, i tu W zasadzie nie. Proszę sobie wyobrazić, że ja nie coś w rodzaju takiej izby politycznej, gdzie będą wiem, czy to dobrze, czy niedobrze, ale od września tam radni czy panowie [właśc. posłowie] z PZPR, ja praktycznie nie mam obstawy. Można powie- SD, ZSL, PAX-u, i druga izba, nazwijmy ją izbą pra- dzieć, że im bardziej mnie docenia prasa, propa- cy czy izbą wyborców, gdzie byłyby kandydatury ganda, im bardziej jestem pupilem »Trybuny Ludu« zgłaszane przez związki zawodowe – powiedzmy i »Żołnierza Wolności«, tym bardziej mnie zanie- branżowcy, autonomiczni, Solidarność. I teraz za- dbuje aparat bezpieczeństwa. Jedyne miejsce, sada umowy społecznej i kompromisu [oznaczała- gdzie miałem taką obstawę jak przed wojną, tzn. by] [...] kompromis między tymi dwiema izbami. 3 samochody i 4 dżentelmenów typu »oddech na Ja tak to rozumiem. W ten sposób zasada dialogu plecach«, czyli pół kroku z tyłu, to było, jak byłem i porozumienia by została w sposób trwały, niejako w MKZ-ecie w Przemyślu. I nie wiem, czy dlatego, instytucjonalny, wmontowana w polityczny sys- że to jest miejsce, miasto blisko położone granicy tem, a jednocześnie komuniści by nadal rządzili. wschodniej, czy też dlatego, że jest to diecezja, – Jak pan ocenia osobę kardynała [Stefana] w której pasterzuje biskup Ignacy Tokarczuk10. Wyszyńskiego?

9 Stanisław Kania (ur. 1927) – w latach 1975–1981 członek Biura Politycznego KC PZPR, był od września 1980 do października 1981 I sekretarzem KC. 10 Ignacy Tokarczuk (ur. 1918) – biskup przemyski w latach 1965–1993 (obecnie biskup senior), należał do księży najbardziej zwalczanych przez władze PRL; m.in. budował w diecezji kościoły bez zezwolenia władz administracyjnych, wygłaszał antykomu- nistyczne kazania, wypowiadał się w sprawach społecznych.

166 Wolność i Solidarność | nr 3 POLSKIE MYSZKI I RADZIECKI KOT

No, wiecie państwo, to jest wielki człowiek, to wych, to jest rzecz niezwykłej wagi. I ja w tym jest naszego narodu chyba mąż opatrznościowy. pokładam ogromne nadzieje na przyszłość. Jestem On tę łódkę przeprowadził przez te 35 lat bardzo przekonany, że to jest coś, czego nasz związek ni- burzliwych fal. Ja oceniam go niesłychanie wy- gdy nie podda. soko, to jest największy autorytet dla Polaków. – Jak udaje się funkcjonować »Gazecie Krakow- Zresztą [temu], kogo to interesuje bardziej, pole- skiej« i Bratkowskiemu z jego »Życiem i Nowoczes- cam z tego punktu widzenia moją książkę Kościół, nością«12? lewica, dialog. Ja myślę, że i »Gazeta Krakowska«, i Bratkow- – Jak wygląda obecnie problem cenzury? ski to jest istotny fragment tego całego politycz- Moim zdaniem problem cenzury wygląda w tej nego establishmentu, że to jest jakieś skrzydło chwili tak, że już jest stawiany ten projekt, że w obozie rządzących, i myślę, że te gazety, takie to poszło do sejmu i to będzie wchodziło w życie. jakie one są, czyli gazety cieszące się społecz- Ja bym nie demonizował tej całej sprawy z cen- nym zaufaniem, to gazety rządowi potrzebne. zurą z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że Rząd dzisiaj nie może rządzić, nie jest w stanie to naprawdę niewiele zmieni, bo ta cała cenzura rządzić tylko przy użyciu takich dziennikarzy jak będzie [...] i mało kto z tych redaktorów będzie Luliński, Krasicki13. [...] Na ile rządowi potrzebna miał odwagę odwołać się wyżej. [Bo to] zawsze jest znacznie szersza klawiatura oddziaływania na i ryzyko kary itd. Jeżeli już się ktoś odwoła, to społeczeństwo? Na ile [...] rządowi, władzy w ogó- przecież władza go niemal zawsze może zdjąć ze le potrzebne ośrodki, które są w stanie nawiązać stanowiska naczelnego redaktora. Ja myślę, że społeczne porozumienie? [...] Taki »Żołnierz Wol- problem cenzury jest w innym miejscu. [...] cał- ności« czy Kąkol14 i Luliński to jest towarzystwo, kowita likwidacja cenzury też by moim zdaniem które się pokazuje, jak się chce przestraszyć ludzi, w tej sytuacji nie była dobra, a to dlatego, że im ale jak się chce z kimś usiąść do stołu, żeby roz- kto był większym komunistą za tow. Gierka i Łu- mawiać czy negocjować, to przecież nikt do tego kaszewicza11, to tym dalej teraz będzie chciał nie będzie używał tych dżentelmenów. splunąć w gazecie i się zrobi taki wyścig w plu- – Jak pana zdaniem rząd [Wojciecha] Jaruzel- ciu, kto ostrzejszy będzie, co też nie jest społecz- skiego będzie próbował radzić sobie z Solidarno- nie wartościowe. Otóż ja mam takie poczucie, że ścią, tak samo jak rząd [Józefa] Pińkowskiego? istotnym problemem jest problem prasy związko- Tu proszę nie mieć żadnych złudzeń. Tzn. bę- wej, tej która się ukazuje poza zasięgiem cenzury. dziemy mieli nadal do czynienia z metodą kija To jest prasa, gdzie nasze społeczeństwo po raz i marchewki – straszenia i przekupstwa. Korumpo- pierwszy szuka właściwego języka, uczy się mówić wania i rozbijania od wewnątrz i w ostateczności, własnym, niezakłamanym głosem. [...] Cały ruch kiedy rząd nie będzie miał innego wyjścia – będzie tych gazetek Solidarności zakładowych, MKZ-eto- zawierał kompromis. Jeszcze dużo wody w Wiśle

11 Jerzy Łukaszewicz (1931–1983) – w latach 1971–1980 sekretarz KC PZPR odpowiedzialny za prasę i propagandę, od 1975 do 15 II 1980 zastępca członka Biura Politycznego KC PZPR, następnie do 24 VIII 1980 członek Biura Politycznego. Jako bliski współ- pracownik Edwarda Gierka został usunięty z KC, w 1981 wykluczony z PZPR, 1981–1982 internowany. 12 „Gazeta Krakowska”, organ Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Krakowie, stała się po sierpniu 1980 pod redakcją Macieja Szumow- skiego jedną z najbardziej prosolidarnościowych i reformatorskich gazet w Polsce. Taką samą opinią cieszyło się redagowane przez Stefana Bratkowskiego „Życie i Nowoczesność”, tygodniowy dodatek do oficjalnego dziennika „Życie Warszawy”. 13 Daniel Luliński, Ignacy Krasicki – partyjni dziennikarze, specjalizujący się w atakach propagandowych na opozycję. 14 Kazimierz Kąkol (ur. 1920) – w latach 1957–1974 redaktor naczelny „Prawa i Życia”, następnie do 1980 minister-kierownik Urzędu ds. Wyznań.

167 ADAM MICHNIK

upłynie, nim rządzący zrozumieją, że Solidarność zwłaszcza wielkie załogi Solidarności, w wielkich jest dla nich nie tylko zagrożeniem, ale jest dla załogach [właśc. zakładach] [Solidarność] się ra- nich szansą. Oczywiście [...] to są moje prywat- dykalizuje, jest coraz bardziej rozjuszona tym, że ne opinie, broń Boże nie są to ani opinie KOR-u, rząd łamie i nie dotrzymuje słowa i jest, że tak ani opinie Solidarności – Regionu Mazowsze czy powiem, gotowa do działań bardzo stanowczych. jakiegokolwiek innego regionu. Ja po prostu tak Takie miałem wrażenie z Huty im. Lenina i Huty sądzę, jestem tu głęboko sceptyczny, proszę nie Katowice, Ursusa, ze stoczni. A jednocześnie mieć żadnych złudzeń. znaczna część opinii jest zmęczona strajkami, jest – Jak ograniczyć władzę partii? zmęczona napięciem, zmęczona kolejkami i w tę [...] władzę partii trzeba ograniczyć, budu- lukę może wchodzić propaganda rządowa łącznie jąc niezależne instytucje, takie jak Solidarność, z prowokacjami. takie jak NZS, takie jak Solidarność Wiejska, ta- – Jakie środki zastosuje Solidarność w celu wy- kie jak niezależne i samorządne stowarzyszenie walczenia dostępu do telewizji? Afryki lub hodowców kanarków. Tutaj chodzi po Ja nie wiem, czy zaraz, czy teraz, ale myślę, że prostu [o to], aby budować struktury niezależne tutaj Solidarność nie może cię cofnąć. Ten dostęp od służbowej hierarchii narzucanej przez władzę wywalczyć trzeba, bo w przeciwnym razie jeste- polityczną. śmy skazani na stałą dezinformację. – Kim są Bronisław Baczko, Wł[odzimierz] Brus Tutaj jest kilka pytań o wydarzenia marcowe i Krzysztof Pomian? – to jest pytanie, które się powtarza, jak rozu- To jest trójka profesorów z Uniwersytetu War- miem, z tego powodu, że na plakatach było, że szawskiego usuniętych w 1968 roku, aktualnie jestem uczestnikiem wydarzeń marcowych, co nie przebywają za granicą. Włodzimierz Brus jest bar- jest ścisłe, mówiąc szczerze. Ja bym nie chciał dzo wybitnym ekonomistą, doktorem honoris cau- sobie przypisywać rzeczy, których nie zrobiłem. sa wielu najwspanialszych uniwersytetów. Prof. Otóż ja po prostu wydarzenia marcowe w większo- Baczko jest profesorem w Genewie, Pomian jest ści w 1968 roku spędziłem w więzieniu, bo na sa- profesorem w Paryżu. Mam zaszczyt z wszystkimi mym początku [mnie] zaaresztowano i mój udział tymi trzema ludźmi być w przyjaźni i uważać się w wydarzeniach polegał na tym, że ja dostałem za w pewnym sensie za ich ucznia. nie wyrok. [...] Jaki jest mój pogląd na ten temat? – Co pan sądzi o działaniach Pińkowskiego, czy [...] nie jestem kombatant i nie lubię tego typu nie było to przygotowanie efektywnego wejścia wspominków. Ja bym powiedział tak – marzec był Jaruzelskiego? A jeżeli Jaruzelski się rozłoży, czy szalenie interesujący, dlatego że to był koniec to będzie znaczyło, że przygotował efektowne tych nadziei, które wielka część społeczeństwa łą- wejście swojemu następcy, i czy Pińkowskiemu czyła z październikiem 1956 roku i osobą Gomułki, efektowne wejście przygotował Babiuch, a Babiu- który w 1956 roku był bardzo popularny w Polsce chowi Jaroszewicz15? i któremu śpiewaliśmy Sto lat. Ja byłem wtenczas W tych kategoriach chyba nie warto rozmawiać. mały, ale ci z państwa starsi, którzy pamiętają, to – Czy nie sądzi pan, że czas działa na korzyść pamiętają ten jego tryumfalny powrót z Moskwy, władzy, nastroje słabną? kiedy stacje, dworce były oblepione przez witające Nie sądzę. Ja mam inne wrażenie, takie że tłumy, śpiewające mu Sto lat. A w 1968 roku już nastroje się polaryzują. [...] Mam wrażenie, że można było mu zaśpiewać: „miałeś, chamie, zło-

15 był premierem od grudnia 1970 do lutego 1980, po nim Edward Babiuch – do sierpnia 1980, następnie Józef Pińkowski – od września 1980 do lutego 1981. Wojciech Jaruzelski stał na czele rządu od lutego 1981 do listopada 1985.

168 Wolność i Solidarność | nr 3 POLSKIE MYSZKI I RADZIECKI KOT ty róg”. Otóż to był początek buntu społecznego, to już gorzej, bo to rzeczywiście paskudne. Ale bowiem kontynuacją i konsekwencją wydarzeń Moczar przecież był członkiem Biura Polityczne- marcowych były w dwa lata później wydarzenia go odpowiedzialnym za wojsko i bezpieczeństwo na Wybrzeżu, Stocznia Warskiego w Szczecinie, w grudniu 1970 roku. I za to trzeba będzie wysta- Stocznia im. Lenina w Gdańsku, Stocznia im. Ko- wić mu rachunek. A także i za poprzedni okres, za muny Paryskiej w Gdyni i myślę, że to jeden pro- który nie czuje się odpowiedzialny, bo był tylko ces buntu społecznego i organizowania się społe- prezesem NIK-u, ale mnie się wydaje, że to był czeństwa do walki o swoje prawa, i z tego punktu okres, kiedy złodziejstwo w Polsce osiągnęło jakieś widzenia był to proces ważny. A również był to Himalaje, jakieś rekordy w ogóle i w tym okresie proces brutalnej walki o władzę. [...] w tej wal- prezes NIK-u, ja sobie nie przypominam, żeby on ce Moczar posunął się do ostatnich głupstw i do wtedy w sejmie jakoś protestował przeciwko temu, rozpropagowania kampanii antysemickiej, która co Maciej Szczepański17 wyczynia czy ci ministro- Polskę okryła hańbą na całym świecie, której kon- wie, których wyrzucili z partii, i ten Lejczak18, ten sekwencje dopiero [teraz] przechodzą, dzięki wy- Barszcz19, te łobuzy z Bielska [...]. Przecież cała darzeniom ostatnich lat. To wszystko po to tylko, Polska o tym mówiła. I wiedziała. Tylko prezes aby skompromitować niektórych ze swoich kon- NIK-u o tym nie wiedział – Mieczysław Moczar nie kurentów w aparacie władzy. wiedział i nie mówił. Jest druga wersja taka, że on – Na czym opiera się Lech Wałęsa, stwierdzając, zbierał dossier, materiały. Mnie się wydaje, że gdy że Polska może stać się drugą Japonią? ktoś jest prezesem NIK-u, czyli Najwyższej Izby Nie wiem, bo moim zdaniem nie może stać się Kontroli, to on powinien być kontrolerem, a nie drugą Japonią. O to trzeba by się władzy [właśc. kolekcjonerem, dlatego że te wszystkie afery kry- Wałęsy] pytać. minalne to nie są znaczki pocztowe, które można – Czy Mieczysław Moczar zostanie nakłoniony zbierać do klasera. do zdania sprawy ze swoich marcowych wyczy- – Czy to jest prawda, że został pan pobity i je- nów? śli tak, czy spowodowało to trwałe uszkodzenie No właśnie, to jest pytanie, które mnie również zdrowia? interesuje. I nie wiem właściwie, jak to z nim bę- Ja w zasadzie rozumiem, że jest to pytanie, dzie, bo teraz znowu w górę poszedł. Słyszeliście czy byłem pobity przez Służbę Bezpieczeństwa – państwo, jak w telewizji mówił, że on ma tak po zbrojne ramię partii. No więc nie, w zasadzie nie. ojcowsku wielu przyjaciół wśród przywódców So- No, to znaczy parę razy rzeczywiście jakaś szarpa- lidarności i że ich zna. A ja [...] tu też mam sporo nina, w zęby dostałem, coś raz mnie tam przewró- przyjaciół i żaden z nich mi się nie chwalił, że cono, raz kopnięto, ale w gruncie rzeczy nie ma zna Moczara, no ale jak generał mówi, to widać o czym mówić. Żadnych trwałych uszkodzeń nie jest coś na rzeczy. Czy będzie ciągnięty, że tak miałem, to że się zacinam, to nie z tego powodu, powiem? Na pewno się tu nie wywinie, ale nie za że przeżyłem wstrząsy na policji. Dlatego posta- sam marzec. Dlatego że marzec w końcu to bułka nowiłem tego nie leczyć, bo to jakaś moja uroda, z masłem, to parę szarż Golędzinowa16, trochę wy- to szalenie podoba się kobietom, w związku z tym bitych zębów, rozbitych głów, ale antysemityzm postanowiłem poprzestać na tym.

16 W Warszawie na Golędzinowie znajdowały się koszary ZOMO. 17 Maciej Szczepański – działacz PZPR, od października 1972 do sierpnia 1980 szef państwowego radia i telewizji. 18 Włodzimierz Lejczak – działacz PZPR, 1970–1976 minister przemysłu ciężkiego, 1977–1980 minister górnictwa; w lutym 1981 wydalony z PZPR. 19 Edward Barszcz – 1978–1980 prezydent Krakowa, 23 VI – 21 XI 1980 minister budownictwa; w styczniu 1981 wydalony z PZPR.

169 ADAM MICHNIK

– Jakie pan widzi kolejne etapy dojścia do mo- i trzymajmy się tego, żeby nam nie rozbili tej delu Polski, jaką chciałby pan widzieć? Solidarności intrygami personalnymi, rozróbami, Najbliższy etap – to ja widzę właśnie tę reformę prowokacjami bezpieczniackimi. Trzymajmy to, co demokratyczną w aparatach państwowych i w sej- mamy, jak źrenicę oka, to jest strasznie dużo, to mie. A wszystko, co dalej, no to już jest dla proro- jest największy wyłom w historii komunizmu. Nie ków, dla wróżbitów, a nie dla historyka. chciejmy wszystkiego na raz. – Znamy pana działalność i Jacka Kuronia – Co pan sądzi o tzw. odnowie w PZPR? i waszą męczeńską drogę życia, zawsze jesteśmy To jest dla mnie samego sprawa dosyć skom- z wami i nie damy was odłączyć z naszych szere- plikowana, bo ja tutaj jednoznacznego poglądu gów. Panie Adamie, jedno słowo – czy wygramy nie mam, tzn. ja oczywiście zupełnie nie biorę i czy jest szansa, że uratujemy naszą ojczyznę? serio tego, co o odnowie mówi tow. Kania, [Ta- Dziękuję za ten list, jest bardzo dla mnie wzru- deusz] Grabski i to całe towarzystwo. Natomiast szający. Z tą męczeńską drogą, przynajmniej ja długi czas uważałem, że wszelkie takie oddolne moją, to nie przesadzajmy. Nie chciałbym, aby pan [siły] odnowione [właśc. odnowicielskie] w partii myślał, rzeczywiście, że przeżyłem jakieś strasz- to mogą doprowadzić do rozpadu partii [i do] ra- ne rzeczy. W gruncie rzeczy zawsze najgorsze dla dzieckiej interwencji, bo on [ZSRR] się temu sprze- mnie było to, że ci bezpieczniacy mnie nudzili ciwia. Natomiast byłem w Toruniu chyba w ze- swoimi rozmowami. Natomiast czy wygramy – na szłym tygodniu na takim spotkaniu i to było dla pewno wygramy, musimy wygrać, jeszcze wszys- mnie szalenie interesujące, bo Toruń to jest taka cy zobaczymy niepodległą Polskę, przyrzekam to twierdza tego ruchu struktur poziomych partii i to państwu (oklaski). jest bardzo interesujące. Tam doszło do tego, że – Czy przewiduje się możliwość wystąpienia w Towimorze, to jest taka fabryka, w tej chwi- o zmianę ordynacji? li sekretarzem P[odstawowej] O[rganizacji] P[ar- Ja odpowiedziałem na to. tyjnej] jest bezpartyjny (śmiech na sali). No tak, – Jaki jest odzew na jednostronną polemikę we wrześniu ta organizacja partyjna na swojego w prasie i telewizji z panem, w której się formu- I sekretarza wybrała Zbyszka Iwanowa, który był łuje m.in. takie zarzuty jak eklektyzm i nierze- członkiem komitetu strajkowego. W listopadzie czowość? W[ojewódzka] K[omisja] K[ontroli] P[artyjnej] go Jeżeli chodzi o eklektyzm, to ja przypuszczam, wykluczyła z partii. Jego organizacja z Towimo- że autorzy nie bardzo rozumieją, co to słowo zna- ru tego nie przyjęła do wiadomości, deklarując, czy, i to sobie po prostu darujemy. Czy państwo że Iwanow jest wybrany, a Wojewódzka Komisja znacie choćby jednego człowieka, który by był nie jest wybrana, tylko mianowana przez poprzed- nierzeczowy i by się do tego szczerze przyznał? nią skompromitowaną ekipę (śmiech na sali). I ja – Czy w Polsce istnieje wizja utworzenia nowej długi czas byłem skłonny to lekceważyć, a teraz partii politycznej, konkurencyjnej? zmieniłem zdanie. Zmieniłem zdanie i twierdzę, Ja nie wiem, tzn. może wizje istnieją, na pew- że w pewnych warunkach, jeżeli ten ruch struk- no istnieją, ale na dzisiaj to ja nie jestem prze- tur poziomych nie przekroczy pewnych [granic], konany, czy to jest właściwa droga. Raczej mi się to już nie ma co mówić, że to jest szkodliwe, bo wydaje, że to za daleko jest. Jak będziemy chcieli to po prostu jest, to jest fakt polityczny, pewien wszystko na raz, to nie będziemy nic mieli. My fakt socjologiczny i z tym się trzeba liczyć. I mnie musimy tę szklankę tak posuwać, posuwać, ale się wydaje, że jeżeli oni nie przekroczą pewnej żeby jej nie przewrócić. Nie można wszystko na bariery dźwięku i tak jak Solidarność nie próbuje raz [robić]. Na razie i tak strasznie dużo mamy obalać rządu, tak oni nie będą próbowali obalać

170 Wolność i Solidarność | nr 3 POLSKIE MYSZKI I RADZIECKI KOT

I sekretarza, naszego nieocenionego tow. Kani, na każdego rąbnąć w łeb, jak będzie stosowna po żeby go zastąpić jakimś straszliwym liberałem albo temu okazja. No a umieszczenie tego w konsty- rewizjonistą typu [Aleksandra] Dubczeka, to oni tucji po prostu uważam za skandal i byłem jed- mogą być moim zdaniem pożyteczni. nym z organizatorów takiego listu pięćdziesięciu – Tu jest pytanie o ruchy dysydenckie w innych dziewięciu20, który występował przeciwko właśnie krajach socjalistycznych. wpisywaniu tego typu przemyśleń, które są rado- Więc w tej chwili moim zdaniem również tam sną twórczością naszych przywódców partyjnych, te ruchy w wyniku wydarzeń w Polsce znalazły się do konstytucji, która – wydawało mi się – przy- w zwrotnym punkcie. I właściwie trudno powie- najmniej powinna być dokumentem poważnym. dzieć, czy te tradycyjne formy, jak Karta 77, jak Wszakże nie wiem, czy miałem rację, dlatego że ten ruch obywatelski w Związku Radzieckim, czy wtedy jak ja brałem udział w tych wielkich zma- to się w ogóle może utrzymać w tej formie i jak ganiach o konstytucję, to Słonimski też wtedy te to się będzie zmieniać; na to pytanie nie umiem listy podpisywał. Dostał od Artura Rubinsteina odpowiedzieć. taką pocztówkę, gdzie Rubinstein pisał: »Ja nie – Czy według pana obecny zjazd KPZR wniesie rozumiem, Antoni, co ci Polacy tak się przejmują coś nowego do sytuacji w PRL? tą nową konstytucją, przecież stara była taka ład- Niewątpliwie, [ale] trudno powiedzieć co. Dla- na i wcale nieużywana« (śmiech). tego że Związek Radziecki jest krajem, który stoi – Czy nie uważa pan, że istnienie partii poli- w przededniu wielkich zmian, przede wszystkim tycznych jest zagrożeniem demokracji? zmiany ekipy, to będzie zmiana typu biologiczne- Uważam dokładnie na odwrót, że zagrożeniem go (śmiech), bo tam te największe młodzieniaszki demokracji i dowodem jej nieistnienia jest brak mają 80 lat. Natomiast co z tego wyniknie, to po partii politycznych bądź istnienie tylko jednej, prostu nie wiem. która sprawuje kierowniczą rolę. – Co pan w ogóle sądzi o PZPR? – Co ze śledztwem przeciwko KOR-owi? Kiepsko sądzę, nie będę tego ukrywał, że ta Jak państwo wiecie, nic strasznego. No rzeczy- partia to nie jest ten upojny sen mojego życia. wiście, oni mnie raz wezwali do prokuratury i pró- No ale to jest ten garb, który będziemy musieli bowali mnie straszyć, że ja jeżdżę po Polsce i wła- jakiś czas jeszcze dźwigać. śnie krytykuję rząd, i że poniżam go i tam coś, – O Jaruzelskiego. Widzę, że państwa szalenie ale ja tym się specjalnie nie przejąłem i myślę, interesuje nasz nowy premier (śmiech). że to nie będzie miało dalszego ciągu. Dlatego że – Jak pan rozumie takie enigmatyczne dla mnie po prostu mam takie wrażenie, że władze jednak pojęcia jak »kierownicza rola partii« i co pan są- rozumieją, że to absolutne głupstwa, żeby w tej dzi o umieszczeniu podobnych punktów w naszej chwili nas zamknąć. [...] Z tego powodu, że Kuroń konstytucji? czy ja znajdziemy się w więzieniu, to w sklepach Ja właśnie nie rozumiem tego, więc trudno, mięsnych nie będzie ani trochę więcej wędliny. żebym powiedział jak. Ja tego po prostu nie ro- Jak rozumiem, tutaj jest problem zdenerwowania zumiem. Dla mnie »kierownicza rola partii« to społecznego, a nie w tym, co ja mówię. jest takie samo słowo jak siły antysocjalistyczne, – Czy KOR rozwiąże się wkrótce i w co się prze- tzn. jest to takie słowo – maczuga, którym moż- kształci?

20 List z 5 XII 1975 do sejmu zawierający protest przeciwko projektowanym zmianom w Konstytucji PRL (podkreślającym monopol władzy PZPR i zależność Polski od ZSRR) oraz deklarację celów opozycji demokratycznej; nazwany Listem 59 od pierwotnej liczby sygnatariuszy.

171 ADAM MICHNIK

To jest problem, nad którym sam się zastana- bronili się przed tym, żeby im zabierać wille, bro- wiam, my naprawdę nie wiemy. Ja nie wykręcam nili się przed tym, żeby im zabierać stanowiska się teraz. My naprawdę nie wiemy, bo sytuacja i bronili się przed tym, żeby w gazetach można jest niewykrystalizowana. Ona jest niejasna. Nie, było pisać prawdę, w jaki sposób oni bronili swo- oczywiście tak łatwo się nie rozwiążemy, bo nie ich dyplomów inżynierskich. Oni mieli czego bro- ma powodu, żeby władzy bezinteresownie taką nić. I w tym sensie jest to stanowisko w znacznej przyjemność robić i taki prezent. Natomiast nie mierze marksistowskie. No więc nie umiałbym wiem jeszcze, w co się przekształcimy. [...] W tej jednym słowem określić, jaki jest mój światopo- sytuacji, kiedy jeszcze nie wiadomo, co się stanie, gląd. Myślę, że z temperamentu jestem liberałem, to nie wiadomo, czy te trzy literki, do których lu- z systemu wartości socjalistą, chrześcijaninem dzie w Polsce mają trochę zaufania, którym trochę może, a z usposobienia chyba jestem przekona- wierzą, czy te trzy literki nie okażą się jeszcze ny, że nie istnieje i nie będzie istniało społe- społeczeństwu potrzebne. czeństwo doskonałe. I bardzo bym się bał wszyst- – Co pan sądzi o grupie katolików zgrupowa- kich, którzy by takie społeczeństwo obiecywali. nych wokół »Ładu« i »Znaku«. Czy dążą do partii I dlatego na pytanie, jaki typ ustroju byłby naj- chrześcijańskiej? lepszy w naszych warunkach, odpowiem, że byłby Chyba tak. Ja o tym bardzo źle sądzę. Dlatego to typ ustroju oparty na pluralizmie, na kompro- że ja bardzo źle sądzę o wszystkich, którzy chcą misie i oparty na przekonaniu, że pełnej praw- zakładać partie polityczne pod chrześcijańskim dy w polityce nie ma. Jest tylko zbliżanie się do szyldem. Dlatego źle sądzę, że nieprzypadkowo re- niej. ligia chrześcijańska powiada, że »królestwo moje – Jakie są typowe metody działania Służby Bez- nie z tego świata«. Jeżeli w imię chrześcijańskich pieczeństwa? idei i symboli chce się na tym świecie coś takiego No, oczywiście wszystko to państwo wiecie, proponować, to jest już bardzo niebezpieczne. Ja nie będę się powtarzał. Ja jedno chcę powiedzieć się po prostu bardzo boję nadużywania religii do tylko, że typową metodą działania Służby Bezpie- celów politycznych. Ja uważam, że religia to jest czeństwa jest opluskwianie i personalna rozróba. sprawa tak ważna w życiu człowieka i intymna, Ja nie mam szpiegomanii, że każdy, kto się [tym] że tego na plac publiczny, na targowisko politycz- zajmuje dzisiaj, jest zaraz agentem bezpieczeń- nego konfliktu wyciągać się nie powinno. stwa, ale jak ja jeżdżę po MKZ-etach i widzę, jak – Jaki jest pana stosunek do socjalizmu w ogóle? te MKZ-ety są rozrabiane wedle klucza personal- Ja odpowiedziałem właściwie na to, że to zale- nej rozróby i wedle tego samego scenariusza, to ży, do jakiego. uważam za właściwe przed tym po prostu uprze- – Jaki jest pański światopogląd? dzić. Ba, żebym to ja umiał nazwać. On skompliko- – Czy po przeprowadzeniu autentycznych de- wany jest. Ja wierzę w to, że wiara przenosi góry. mokratycznych wyborów wybrany zostałby cho- Ale wierzę w to, że konflikt interesów wyznaczają ciaż jeden z obecnie piastujących stanowiska pań- bardzo istotne konflikty między grupami ludzki- stwowe? Proszę o kilka kandydatur. mi, a to jest pogląd wzięty organicznie z marksi- Ładna historia. Proszę państwa, ja nie mam ta- zmu. Ja jestem przekonany, że ci ludzie, którzy kich kandydatur i myślę, że już niech lepiej oni nie chcieli ustąpić w sierpniu ub[iegłego] roku rządzą, bo nieważne, kto rządzi, a ważne, kto przed strajkami, [...] bronili swoich własnych kontroluje. Więc my zastanówmy się raczej nad tą interesów. [...] to były interesy materialne, ale funkcją kontrolną związku, która może być bardzo to były i interesy prestiżowe, moralne. Ci ludzie ważna.

172 Wolność i Solidarność | nr 3 POLSKIE MYSZKI I RADZIECKI KOT

– Czy zdaje pan sobie sprawę z tego, że na tej Ja powiedziałem, co proponuję w zamian. W za- sali znajduje się wiele osób, którym można wiele mian proponuję system oparty na kompromisie zarzucić? Proszę o wnioski z tego wynikające. społecznym i reformie instytucji przedstawiciel- No na pewno, nawet niektóre widzę. Natomiast skich. cóż by z tego miało wyniknąć dla mnie? Przecież – Prawdopodobnie nie jest pan aktywny zawo- nie może dla mnie wyniknąć, żebym ja przestał dowo, skąd bierze pan środki do życia? Czy prawdą mówić to, co myślę. Dlatego że jak ja tego nie zro- jest, że jest panu wypłacany zasiłek przez organi- biłem w wyniku tego, że te osoby i ich szefowie, zacje międzynarodowe? im podobni zamknęli mnie do pudła, no to prze- Proszę pana, autora tego pytania, jeżeli się cież byłoby niepoważne, gdybym to przestał robić panu z tym będzie lepiej spało, to powiem, że już z tego powodu, że oni usiedli na sali. Natomiast w 1945 roku [zostałem] szpiegiem zachodnionie- nie zdziwiłbym się, gdyby ze mną nie polemizo- mieckim i od tego czasu mnie opłaca Hupka i Cza- wali, bo takie jest moje doświadczenie, że to są ja21 (śmiech). ludzie, którzy się polemicznie aktywizują tylko [...] wtedy, kiedy mają za plecami żandarma. – Czy tow. Stanisław Kania jest wplątany w afe- – Czy jest pan wierzący i czy w swojej działal- rę wydarzeń z 1976 roku? ności znajduje pan oparcie we władzach Kościoła? Nie wiem. Na pytanie o wiarę ja nie odpowiem, dlatego – Czy partia, która składa się z dyletantów i ma że to jest pytanie, które ma minimalny związek do dyspozycji rząd na tym samym poziomie, jest z całą konstrukcją polityczną, o której mówię. zdolna do sprawowania kierowniczej roli w pań- Natomiast czy znajduję oparcie – zawsze tak, na- stwie? turalnie. Naturalnie, w najtrudniejszych chwilach Ja myślę, że ona ma do dyspozycji nie tylko mieliśmy wszyscy zawsze poczucie, że Kościół nas taki rząd, ale też i tę partię mają do dyspozycji będzie bronił, i rzeczywiście bronił. partie sojusznicze, i to chyba przesądza sprawę. – Co może pan powiedzieć o niepokojach przed – Czy prawda, że NKWD szkoliło gestapowców? sierpniem 1980? Nie wiem nic o tym, wątpię. Oni mieli własne Tego było dużo, to narastało, ale ten worek się narodowe wzory, które były bardzo dobre. Więc rozerwał w lipcu, po tej regulacji cen na mięso. oni nie musieli aż tak szukać. – Jakie jest stanowisko KOR-u wobec ruchu – Na ile prawdopodobna jest interwencja zbroj- chłopskiego? na w Polsce? Ja uważam, że tu po prostu władza musi się Nie umiem na to pytanie precyzyjnie odpowie- cofnąć. [...] Jeżeli tam jest jeszcze choć trochę dzieć. Myślę, że wiele zależy od nas samych. Tak przytomnych ludzi, którzy potrafią myśleć, to mu- mi się zdaje. szą wreszcie zrozumieć, że w tej sytuacji kryzysu – Jakie jest stanowisko Krajowej Komisji Poro- rolnictwa nierejestrowanie Solidarności Wiejskiej zumiewawczej [NSZZ Solidarność] odnośnie KPN-u jest działaniem samobójczym. i ROPCiO? – Wnioskuję z pana wypowiedzi, że jest pan Myślę, że KKP (tutaj jest kolega, który wie pew- przeciwnikiem ustroju komunistycznego. Co pro- no lepiej niż ja) merytorycznie ani na temat KPN, ponuje pan w zamian? ani ROPCiO się nie wypowiedziała. Wypowiada się

21 Herbert Hupka i Herbert Czaja – działacze zachodnioniemieckiego Związku Wypędzonych, kwestionujący powojenną granicę polsko-niemiecką, demonizowani przez propagandę PRL.

173 ADAM MICHNIK

tylko za tym, że ludzi nie trzeba trzymać w wię- – Mówił pan, że każda władza trwa i że jest zieniu, a to nie jest to samo. zwłaszcza absolutna. Czy zgadza się pan z poglą- Tutaj jest wiele pytań o mój związek z imperia- dem, że możliwy jest w krajach takich jak Polska lizmem. Jest głęboki i intymny. Jestem nieślub- system dwupartyjny w rozumieniu – [partia] ko- nym synem generalissimusa Franco. Przyznam się. munistyczna – [partia] socjalistyczna? – Kilka lat temu prowadził pan głodówkę. Co Nie, uważam, że [to] niemożliwe jest, że tak było jej powodem? długo, jak długo znajdujemy się w zasięgu poli- Powodem – był to akt solidarności z uwięziony- tycznych i militarnych wpływów Związku Radziec- mi naszymi przyjaciółmi w Czechosłowacji, przy- kiego, tak długo nie powinniśmy do tego dążyć. najmniej z ruchu Karty 77. – Odpowiedzialność za grudzień [1970]. – Czy Kościół współpracuje w jakiś sposób z wa- Myślę, że Solidarność będzie się domagać tej szą organizacją? odpowiedzialności. No nie. Kościół nie jest instytucją polityczną – Co pan sądzi o przemówieniu Kani na obec- i nie zajmuje się takimi sprawami, jak współpraca nym zjeździe? I jak pan sobie wyobraża akcję an- z instytucjami tak małymi jak KOR, ale myślę, że tyalkoholową? globalne cele KOR-u zawsze szły po linii wskazań Nad tym drugim problemem nigdy się dłużej nie Kościoła. zastanawiałem. Po prostu wydaje mi się, że to jest – Czy według pana jest anarchia w szeregach tak ogromna skaza ten alkohol, że nie wiem. Może Solidarności? Jak będzie przebiegać scalanie tych by tu Solidarność powinna jakieś jaśniejsze sta- szeregów, aby walka o sprawy robotnicze miała nowisko zająć. Natomiast przemówienia Kani nie jedno lico [oblicze]? czytałem, ale słyszałem, że było przednie. Ja myślę, że to będzie bardzo trudny proces. – W jednym z zakładów w Częstochowie Dlatego że Solidarność i jej członkowie nie są po w ostatnich dniach obok Solidarności i Z[wiązku] prostu przygotowani do nowoczesnego funkcjo- Z[awodowego] Metalowiec powstaje N[iezależny] nowania demokracji – jak nikt z nas – i walkę Z[wiązek] Z[awodowy] Piast. Fakt ten u solidar- o demokrację będziemy musieli toczyć nie tylko nościowców budzi zdziwienie [...]. Co pan o tym z władzą, ale także z samymi sobą. sądzi? – Sporo zamętu zrobiły gazety wokół osoby Ja sądzę, że to jest inicjatywa aparatu bezpie- działacza Solidarności Jarosława Sienkiewicza. czeństwa. Ostatnio ponoć został on wybrany przewodniczą- – Jak pan godzi poczucie patriotyzmu z udzie- cym Komisji Górniczej Solidarności. Czy mógłby laniem wywiadów prasie zachodnioniemieckiej? pan rzucić trochę światła na ten temat? No więc właśnie, jak godzę? Poczucie patrio- Proszę państwa, na szczęście nie. Mam dobrą tyzmu z udzielaniem wywiadów prasie zachod- wiadomość. To nie on, to inny Sienkiewicz, Hen- nioniemieckiej godzi wicepremier [Mieczysław] ryk Sienkiewicz, zupełnie kto inny, bezpartyjny, Rakowski. On udzielił wywiadu temu samemu kiedy indziej urodzony itd. Natomiast ten Jaro- »Spieglowi« co ja. Mnie się wydaje, że jest posta- sław Sienkiewicz, on był przewodniczącym w Ja- wą co najmniej niemądrą twierdzenie, że udzie- strzębiu i on został usunięty pod zarzutami intym- lanie wywiadów czy pisanie w prasie zachodnio- nych kontaktów z Komitetem Wojewódzkim PZPR. niemieckiej jest postawą niepatriotyczną. Np. czy I rzeczywiście również za to, że udzielił wywiadu, autor tego pytania jest zdania, że gdybym ja udzie- gdzie zapowiedział walkę z siłami antysocjali- lił wywiadu prasie wschodnioniemieckiej, to by stycznymi, co górnikom wydawało się pomysłem to było bardziej patriotyczne? A przecież »Neues umiarkowanie świetnym. Deutschland« pisze dzisiaj znacznie agresywniej

174 Wolność i Solidarność | nr 3 POLSKIE MYSZKI I RADZIECKI KOT o Polsce niż jakakolwiek gazeta w Niemczech Za- – Czy są w Polsce profesjonaliści, fachowcy od chodnich. To jest raz. Druga sprawa. Spójrzmy na rządzenia, którzy by potrafili po prostu dobrze sprawę niemiecką w sposób spokojny i trzeźwy. rządzić? Czy Moczar może zostać I sekretarzem? Faktem jest, że Niemcy powinni o Polsce dowia- Może, może, ale na pewno to nie jest ten poli- dywać się czegoś z sensem. I mnie bardziej zależy tyk, który potrafi dobrze rządzić. Tak ja to widzę. na tym, żeby wytłumaczyć to, co się dzieje w Pol- – Słuchałem pana kilka lat temu w Krakowie. sce, Niemcom niż np. Australijczykom, bo ci są [...] Dlaczego nie napisze pan historii powojen- po prostu bliżej. Cała historia stosunków polsko- nej o Polsce, której tak wszystkim nam potrzeba, -niemieckich jest skomplikowana, tak nasycona szczególnie młodym? wrogością; jeżeli nie ma być w przyszłości jednym Tak, to rzeczywiście jest mój wstyd. Rzeczy- wielkim powtórzeniem tego, co już było, to trzeba wiście powinienem napisać, tylko nie mam kiedy uczyć się w nowy sposób rozmawiać. i już się po prostu w tym wszystkim gubię. Może – Czy KOR jest organizacją legalną? Chodzą słu- nie historię, może chociaż jakiś esej. Ja wiem, że chy o zarejestrowaniu KOR-u i przekroczeniu ter- to naprawdę bardzo potrzebne, bardzo. minu odpowiedzi na informację o powstaniu tejże – Dlaczego władze państwowe nie wystosowały organizacji. noty protestacyjnej, gdy prasa NRD, CSRS, ZSRR Z punktu widzenia władzy KOR organizacją le- szkalowała Polaków, którzy domagali się swoich galną nie jest. Nie jest, aczkolwiek jest organiza- praw? cją jawną. Myśmy podawali swoje adresy, numery Mnie się wydaje, że to jest pytanie do władz telefonów, imiona i nazwiska itd. Często tak jest, państwowych, a nie do mnie. Ja myślę, że nie wy- że życie wypiera przepis i wtedy trzeba zmienić stosowały takiej noty, dlatego że nie uważały tych przepis, jeżeli się nie da zmienić życia. I władza to artykułów w »Neues Deutschland« za szkalujące. przynajmniej częściowo zrozumiała. – Kiedyś słyszałem, że pani Płońska22 wyraziła – Jaką pan ma koncepcję Polski teoretycznie się, że obecny ustrój w Polsce jest niereformowal- wolnej, a jak pan reaguje na opinię, że jest pan ny. Prof. Szczepański wyraził się dla BBC, że jest utopistą i człowiekiem wyalienowanym? trudno reformowalny. Jakie jest pana zdanie? Ja reaguję dobrze. Tak, nie będę ukrywał, wszys- Moje zdanie jest takie, że on jest zreformowany cy przed wydarzeniami sierpniowymi mi mówili, już. I w związku z tym spór o reformowalność jest że jestem utopistą i człowiekiem wyalienowanym. jałowy. Jeżeli państwo porównacie ten sam kraj Że gdybym był człowiekiem rozumnym, to bym z czerwca ubiegłego roku i dzisiaj, to są dwa różne wiedział, że Gierek to jest dla Polski najlepsze, co kraje, to są dwa różne systemy, dwa różne rodzaje w ogóle może być, »że Polska rozwija się harmo- funkcjonowania społeczeństwa. nijnie i dynamicznie oraz intensywnie i selektyw- – Jak pan przełamał strach przed działalnością, nie« itd. [...] Ja wolę być utopistą i człowiekiem która kiedyś była nielegalna? Przecież był pan cią- wyalienowanym i byłem po stronie tych, którzy gle na widoku. w kilka osób zaczęli zakładać wolne związki zawo- Ależ ja strachu nigdy nie przełamałem, ja się dowe, a nie działali w niewyalienowanym i reali- zawsze bardzo bałem, zawsze. Tak że to wszyst- stycznym CRZZ-ecie. ko, co robiłem, to robiłem ze strachu. Ale jeszcze

22 Maryla Płońska (1957–2011) – od 1978 r. działaczka Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, członkini redakcji pisma „Robot- nik Wybrzeża”, w sierpniu 1980 uczestniczka strajku w Stoczni Gdańskiej im. Lenina.

175 ADAM MICHNIK

większy strach może miałem przed tym, że mógł- [...] bym kiedyś przychodzić na takie zebrania jak to – Czy Halina Mikołajska, której nadal nie mo- w charakterze tajniaka, szpicla, który później bę- żemy oglądać w telewizji lub filmie, pracuje za- dzie zdawał sprawozdanie, nie bardzo nawet ro- wodowo na warszawskich scenach? Czy można ją zumiejąc to, co usłyszał. Tego się bardziej bałem aktualnie zobaczyć w warszawskim teatrze? (oklaski). Więc pracuje, ma etat we Współczesnym i wiem, – Czy będzie praktyczna możliwość odebrania że ma wejść w próby. ogromnych majątków narodowych przywłaszczo- – Znaczna część rządzących dąży do konfron- nych przez ludzi będących w aparacie władzy? tacji – liczą mimo wszystko na możliwość inter- Jaka to może być suma w miliardach dolarów? wencji zbrojnej ZSRR. W jakim okresie, jak długim, Nie wiem. Ja się słabo znam i na policji – a to spodziewa się pan uosobienia tych sił wśród rzą- policja będzie odbierać, i na matematyce – a to dzących?... (Nie bardzo mogę odczytać). matematycy będą wyliczać. To jest znów pytanie, czy jestem optymistą, czy – Kto wydał rozkaz strzelania, czy będą sądzeni? pesymistą co do wkroczenia Rosjan i dlaczego się Ja myślę, że to sprawa generalna, że muszą być ich tak boję. Ja na to pytanie odpowiem krótko, sądzeni ci wszyscy, którzy są odpowiedzialni za ja bym naprawdę bardzo nie chciał być w sytu- mordowanie ludzi i torturowanie ludzi, za Wy- acji mojego przyjaciela Czecha Antonina Liehma, brzeże, za Radom i za Ursus. który na pytanie 2 lata temu mu postawione, jak – Przedstawił pan siebie, między innymi KOR- on sądzi, czy Rosjanie mogą wyjść z Czechosłowa- -owcami, jako uczestnika walki z rządem PRL cji [...], powiedział, że są dwa sposoby: normalny w imię tzw. wartości wyższych: wolności, solidar- i cudowny. Normalny to byłby taki, gdyby z nieba ności z uciśnionymi. Obecnie uważa pan, że je- na cudownym, ognistym smoku zjechał św. Jerzy steście ograniczeni sytuacją międzynarodową i tą i by Rosjan przegnał ognistym mieczem. To byłby obiektywną granicą radzieckich czołgów. Proszę normalny [sposób], a cudowny to byłby taki, gdy- o uchylenie chociaż na chwilę, na potrzeby chwili, by sobie sami poszli. Ja bardzo bym się po prostu tych granic. Proszę, by pan powiedział, co by było, bał być w sytuacji, kiedy bym musiał w ten sposób gdyby tych granic nie było albo gdyby sytuacja odpowiadać na podobne pytania i dlatego jestem międzynarodowa się zmieniła. Chodzi mi o szeroki bardzo, ale to bardzo wstrzemięźliwy i ostrożny. i konkretny program działania, np. gdybyście mie- – W dniu 25 ukazała się informacja o zdobywa- li dojście do tzw. władzy? niu indeksów23 – o Gierku, o [Zdzisławie] Grudniu [...] Ja nie powiedziałem, że my jesteśmy ogra- itd. Czyżby partyjna gazeta się odmieniła? Czy niczeni czołgami, ja nie powiedziałem tego. Spo- może się pan ustosunkować do tej informacji? łeczeństwo jest ograniczone, cały naród jest ogra- Nie, nie odmieniła się. Partyjna gazeta polega niczony i dlatego jeżeli się uchyli to zagrożenie, na tym, że jest pryncypialna, krytyczna i zasadni- to proszę bardzo, niech pan zamknie oczy i niech czo demaskatorska w stosunku do każdego człon- pan sobie wyobrazi przebieg wydarzeń sierpnio- ka Biura Politycznego, którego wyrzucono na zbi- wych, wtedy gdyby ludzie nie bali się ruchu wojsk ty pysk (śmiech). za wschodnią granicą. I to jest moja odpowiedź na – Jest tutaj pytanie ostatnie już, żebym opo- pańskie pytanie. wiedział o dyskusji z [Wojciechem] Lamentowi-

23 Raczej dyplomów akademickich przez członków kierownictwa PZPR, którzy dostawali fikcyjne stopnie naukowe.

176 Wolność i Solidarność | nr 3 POLSKIE MYSZKI I RADZIECKI KOT czem w Riwierze [tj. w Domu Studenckim Riwiera i wychodzą. Myszki polskie wchodzą i mówią szep- w Warszawie] i jakie są jego poglądy. tem: przepraszamy bardzo, czy tu jest kot? A bar- No więc zaproście Lamentowicza, to jest bar- man mówi: nie, nie ma go. To poprosimy 2 wódki. dzo inteligentny człowiek i ciekawy, taki partyjny Piją i powiadają: przepraszamy bardzo, czy tu jest teoretyk. Ja mogę od siebie tylko powiedzieć, że kot? A barman odpowiada: nie, nie ma kota. To podczas tej dyskusji żeśmy zgadzali się w jednej [poprosimy] na drugą łapkę. Piją i mówią: prze- przynajmniej sprawie – w takiej anegdocie, która praszamy bardzo, czy tu jest kot? Barman mówi: obrazuje sytuację Polski w tym momencie i którą nie, nie ma kota. To na trzecią łapkę. I wreszcie chciałbym na zakończenie opowiedzieć. Anegdota [mówią]: przepraszamy bardzo, jest tu kot czy go jest krótka i odpowiada na pytanie, jak myszki nie ma? Barman mówi: nie, nie ma. To my na nie- różnych narodowości piją alkohol. Otóż myszki go zaczekamy. amerykańskie wchodzą do baru i pytają się: prze- Jak byłem w Paryżu 4 lata temu i opowiada- praszamy bardzo, czy jest kot? Barman odpowiada: łem tę anegdotę Francuzom, to powiedziałem, że nie, nie ma kota. To one proszą 2 razy whisky, piją sytuacja w Polsce jest taka, jak między trzecią i wychodzą. Myszki francuskie wchodzą, mówią: a czwartą wódką. A teraz wypiliśmy czwartą wód- przepraszamy bardzo, czy jest kot? Barman odpo- kę i czekamy na kota. wiada: nie, nie ma kota. Biorą 2 razy calvados, piją Dziękuję państwu”.

177 BRONISŁAW GEREMEK

STAN WOJENNY BRONISŁAW GEREMEK: LIST DO GENERAŁA JARUZELSKIEGO

Trzydziestą rocznicę wprowadzenia stanu wojennego reżyser Grzegorz Braun uczcił wyprodukowaniem kolejnego filmu, który ma ukazać „prawdziwą” historię, czyli hi- storię zdrad i nikczemności. Jednym z epizodów tego filmu jest gwałtowny atak na Bronisława Geremka, w latach 1980–1981 doradcę Komisji Krajowej NSZZ Solidarność. Opierając się na opublikowanej wiele lat temu, a wydobytej z archiwów byłej NRD notatce, podano, że prof. Geremek krótko przed 13 grudnia 1981 r. opowiadał się za zniszczeniem Solidarności. Usłużny „ekspert” Wojciech Sawicki ocenił: „bardziej zdradzić nie można”. Nie wspomniano, że już wiele lat temu notatka została uznana za niewiarygodną. Nie jest to pierwszy atak na Bronisława Geremka, który budzi zaciętą nienawiść kół tzw. narodowych. Są niestety ludzie gotowi dać wiarę każdej bzdurze, która mo- głaby pogrążyć jednego z przywódców Solidarności i twórców wolnej Polski. Pan Sawicki, wysoki urzędnik pionu archiwalnego Instytutu Pamięci Narodowej, nie zadał sobie trudu, by zajrzeć do gromadzonych przez Służbę Bezpieczeństwa „te- czek” Geremka. Niczego, co by potwierdzało jego emocje, by tam nie znalazł. Czym zajmował się Bronisław Geremek w ostatnich tygodniach przed 13 grud- nia? Wraz z Tadeuszem Mazowieckim prowadzili 13 listopada rozmowy w Brukseli na temat możliwości uruchomienia pomocy żywnościowej Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej dla Polski wobec załamania się w kraju rynku i chronicznych braków podstawowych artykułów. Gdyby rozmowy zakończyły się powodzeniem, zostałyby wykazane międzynarodowe możliwości Solidarności, a co najważniejsze w Polsce po- wstałyby warunki do złagodzenia konfliktu i być może powrotu do negocjacji1. Zabrakło czasu. 13 grudnia Bronisław Geremek, podobnie jak tysiące innych dzia- łaczy Solidarności, został internowany. Zamieszczamy list, który z więzienia w Bia- łołęce wysłał do gen. Jaruzelskiego. List znajduje się w jednej z dziewięciu teczek dokumentacji dotyczącej Geremka zgromadzonej przez MSW (Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, 0222/1443, t. 9A, k. 9–10, rękopis). Andrzej Friszke

1 Szerzej zob. A. Friszke, Bronisława Geremka droga do wolnej Polski, „Więź” 2008, nr 9.

178 Wolność i Solidarność | nr 3 LIST DO GENERAŁA JARUZELSKIEGO

Bronisław Geremek Białołęka, 11 stycznia 1982, godz. 8.00 rano

Generał armii Wojciech Jaruzelski Przewodniczący WRON

Fakt pozbawienia wolności tysięcy obywateli bez wyroku sądowego uważam za przekroczenie konstytu- cyjnych uprawnień władzy, którego nie tłumaczy nawet wprowadzenie stanu wojennego. Same warunki „internowania” świadczą nie tylko o penitencjarnym charakterze tej decyzji, ale wykazują także tenden- cję do zaostrzenia systemu represyjnego. W ośrodku w Białołęce 24 XII ułożył się znośny układ stosunków: msza, widzenia, paczki, godziny otwarcia cel. Funkcjonowało to przez kilka dni nieźle i pozwalało hamować poczucie krzywdy niewinnie uwięzionych ludzi (przerwano głodówkę). Od 29 XII sytuacja się zmieniła. Uniemożliwiono mi sprawo- wanie funkcji starosty – przewodniczącego „samorządu” internowanych, który został powołany za zgodą władz ośrodka. Zaostrzono rozkład dnia. Zamknięto cele na 24 godziny, w których jedyną przerwę sta- nowi 30-minutowy spacer. Dokonuje się ustawicznych „przetrząsań” cel i rewizji osobistych co kilka dni. Uniemożliwia się uczestnictwo internowanych w Mszy św., ograniczając obecnie do 1/3 internowanych prawo uczestnictwa. Internowani wiążą tę politykę represyjną z interwencją służby ochrony więziennic- twa i zmianami personalnymi w kierownictwie ośrodka. Wreszcie pragnę wskazać na fakty dotyczące mnie osobiście. Dnia 8 I, w piąty dzień głodówki, zo- stałem przeniesiony do innego pawilonu (od godz. 18.00 tego dnia do godz. 15.00 następnego dnia nie otrzymaliśmy tu gotowanej wody). Dnia 9 I złożyłem pismo do komendanta z prośbą o umożliwienie nam powrotu do pawilonu I, uczestnictwa we Mszy św. oraz zakończenia głodówki zgodnie z zapowiedzią (10 I, po niedzielnej mszy). Zamiast odpowiedzi zostałem – pod groźbą użycia siły – przeniesiony do celi więziennej w gmachu Aresztu Śledczego, gdzie brak wody, śmierdzący w.c., brud, dotkliwe zimno odczu- wam tym ostrzej, że w ten sposób wszedłem w ósmy dzień głodówki. Nie piszę tych słów ze względu na moją osobistą sytuację. Mam podstawy przypuszczać, że są obozy o gorszych warunkach niż Białołęka, a w samej Białołęce członkowie prezydium KK czy też KK Solidar- ności są podobno w gorszych warunkach niż reszta internowanych. Jeżeli jednak ja, człowiek 50-letni i schorowany, a także pracownik nauki – którego zasługi dla polskiej historiografii i kultury opinia publiczna zna dostatecznie, aby nie wierzyć oszczerstwom i potwarzom propagandy – w ten sposób jest traktowany, to wolno mi sądzić, że zasadą w systemie internowania jest jeszcze gorsze traktowanie uwięzionych. Chciałbym tylko wiedzieć, czy taki stan rzeczy jest znany Panu Generałowi i czy jest on zgodny z prze- widzianymi przez WRON zasadami internowania.

Bronisław Geremek

Analogiczne pismo kieruję do gen. Cz[esława] Kiszczaka, zaś odpis przesyłam X. Prymasowi [Józefowi] Glempowi

179 WIKTOR KULERSKI

SOLIDARNOŚĆ W PODZIEMIU BARDZO DŁUGI SPACER Z PSEM

WIKTOR KULERSKI 12 grudnia 1981 r. otrzymałem informację, że wojska, które wyruszyły z baz, przesu- wają się w kierunku Warszawy. Kino obok naszego biura Zarządu Regionu Mazowsze ur. 1935 r., w latach 1960–1981 nauczy- NSZZ Solidarność zajęło dwustu milicjantów z jednostek zmotoryzowanych. Napisa- ciel biologii i historii w szkole podsta- łem list do prymasa, poprosiłem jednego z pracowników o dostarczenie pisma do rąk wowej w Międzylesiu. Współpracownik jego osobistego sekretarza. Zadzwoniłem do Zbigniewa Bujaka, który uczestniczył Komitetu Obrony Robotników, od 1977 r. zbierał pieniądze na pomoc dla repre- w posiedzeniu Komisji Krajowej NSZZ Solidarność w Gdańsku, i przedstawiłem mu sjonowanych, kolportował wydawnictwa aktualną sytuację. niezależne. W październiku 1980 r. został Bujak później opowiadał: „O godzinie 10 wieczorem Wiktor zadzwonił do mnie na wiceprzewodniczącym NSZZ Solidarność »krajówkę«, mówiąc, że robi się chyba gorąco, bo zerwane są połączenia teleksowe, w Regionie Mazowsze. 13 XII 1981 r. a przy tym nadchodzą dziwne informacje o koncentracji wojska i milicji. Potem słu- uniknął internowania. Ukrywał się, 8 V 1981 r. wraz ze Zbigniewem chawkę przejął od niego człowiek odpowiedzialny w naszym regionie za zbieranie Bujakiem, Zbigniewem Janasem i Zbi- i analizowanie wszelkich informacji dotyczących podejrzanych posunięć formacji gniewem Romaszewskim utworzył pod- zmilitaryzowanych [Marek Nowicki – W.K.]. No i ten..., na którego potem byłem ziemną Regionalną Komisję Wykonawczą najbardziej wpieniony, powiedział mi: wszystko w porządku, to są normalne jesienne NSZZ Solidarność Mazowsze. Uczestni- przegrupowania wojsk, nie ma się czego obawiać, możecie siedzieć spokojnie. A to czył w tworzeniu niezależnych struktur było na kilka godzin przed...”1. oświaty, kultury i nauki. Od 1983 r. współpracownik Komitetu Helsińskiego Postanowiłem wrócić do domu, wykąpać się i przebrać w czyste rzeczy, jako że w Polsce, od 1986 r. członek Rady Fundu- od kilku dni pełniłem całodobowe dyżury w siedzibie Zarządu Regionu. Wsiadłem do szu Wydawnictw Niezależnych. W latach autobusu i pojechałem do Międzylesia. Na miejscu pomyślałem, że warto zadzwonić 1989–1991 poseł Obywatelskiego Klubu do biura, by sprawdzić, czy nie ma nowych wiadomości. Na poczcie przekonałem się, Parlamentarnego, wiceminister edukacji że nie działają telefony publiczne. Funkcjonujący aparat znalazłem dopiero w izbie narodowej. 1989–1999 prezes zarządu fundacji Edukacja dla Demokracji. przyjęć miejscowego szpitala. Sekretarka z biura powiedziała: Od 1999 r. współpracuje z mie- – Jak dotąd jest spokój... Ale poczekaj! Coś się dzieje. sięcznikiem „Nowaja Polsza”. Usłyszałem ją po krótkiej pauzie: – Nie działa już żaden teleks! Poprosiłem o przysłanie pod mój dom taksówki. Następnie zadzwoniłem do ojca z informacją, że w biurze Regionu Mazowsze odcięto wszystkie teleksy.

1 M. Łopiński, M. Moskit [Z. Gach], M. Wilk, Konspira. Rzecz o podziemnej Solidarności, Warszawa 1984, s. 6 (red.).

180 Wolność i Solidarność | nr 3 BARDZO DŁUGI SPACER Z PSEM

Ojciec powiedział: – To znaczy, że się zaczyna. się do prywatnych mieszkań i wywozili ludzi fur- Niech Bóg ma cię w swojej opiece. gonetkami. Wielu zabrano w pidżamach. Teleks został odcięty około 23.25, telefony nie- W pewnej chwili do pomieszczenia przyprowa- całe pół godziny później. Gdy dotarłem do domu, dzono dziesięcioletniego chłopca. Był cały czer- taksówka już czekała. Chciałem wrócić do biura wony, nie mógł złapać oddechu. Zarządu Regionu. Miałem tylko czas na pożegna- – Przyszli po mojego tatę, wyważyli drzwi! nie się z żoną. Była bardzo zdenerwowana. Powie- Mama kazała mi tu przybiec i powiedzieć – wy- działem, że muszę pojechać do biura. Nie wiedzia- krzyczał. łem, kiedy wrócę. Myślałem – czy będą rozwalać Jego ojciec był członkiem Zarządu Regionu Ma- od razu? Jeśli tak, to nie potrzebuję czystej bie- zowsze. Operator skontaktował się z nim przez ra- lizny ani ciepłych butów. Ale jak wywózka, to dio i ostrzegł go przed niebezpieczeństwem. jednak warto się ciepło ubrać. Postanowiłem zało- Rankiem 13 grudnia poinformowano nas, że ko- żyć ciepłą bieliznę i nowe zimowe buty. Parę dni misarz wojskowy jest w drodze do bazy. Nie wie- wcześniej brat przywiózł je dla mnie z Danii. dzieliśmy, gdzie pójść. Jedna z operatorek rzucił Pożegnałem się więc z żoną i wyszedłem, nie nam klucze do swojego mieszkania. Podziękowa- dzieląc się z nią obawami. Ledwo ruszyliśmy, łem kierowcy, który tak wiele dla mnie ryzykował. po drodze minęliśmy dwa milicyjne wozy jadące Poprosiłem go o przekazanie mojemu ojcu, że je- w kierunku mojego domu. Dowiedziałem się póź- stem bezpieczny. niej, że wtargnęli do mieszkania, używając łomu. W ciągu dnia milicję stopniowo zastąpiło woj- Szukali mnie w szafie i w piwnicy. sko w czołgach i samochodach pancernych. Obsta- W Warszawie dojazd do biura Regionu Mazow- wiono główne ulice, place, ronda, fabryki i budyn- sze zablokował kordon ZOMO. Szukaliśmy bocznej ki państwowe. Widziałem żołnierzy próbujących uliczki, w której można by zaparkować. Nasz ko- w bramach osłonić się przed wiatrem, zimnem lejny przejazd wzbudził zainteresowanie milicji. i śniegiem. Jeden z milicjantów wysunął się i podniósł rękę, Mieszkanko było maleńkie, jednopokojowe. Za- by nas zatrzymać. jęliśmy z Dominikiem Tyburskim jedyne posła- – Jedź! – wrzasnąłem do taksówkarza. nie. Jerzy Fajkowski, kierowca z biura regionu, Funkcjonariusz, który chciał nas zatrzymać, nie chciał się położyć, krążył nerwowo, okropnie odskoczył w ostatniej sekundzie. przeklinając. Żaden z nas nie mógł zasnąć. Zszo- – Dokąd teraz? – spytał kierowca z desperacją kowanego Fajkowskiego trudno było uspokoić. w głosie. Późnym wieczorem wróciła operatorka. Przekazała Trudno było mi się skoncentrować, jednakże po nowinę – rząd wprowadził stan wojenny. Przy- chwili zdecydowałem: niosła też jakiś list na bibułce, ale nie byliśmy – Do Ursusa. w stanie go odczytać. Schowaliśmy go w drzwiach Wtem przez radio usłyszeliśmy komunikat dla szafy. Wczesnym rankiem taksówka z najbardziej taksówkarzy, by natychmiast wracali do bazy. Po- doświadczonym kierowcą zabrała nas na poszuki- znałem głos. To był Dominik Tyburski, przewodni- wanie tych kolegów, którzy uniknęli aresztowa- czący warszawskiego związku taksówkarzy, czło- nia. Tej pierwszej nocy stanu wojennego ochroniła nek Zarządu Regionu Mazowsze. mnie wspaniałomyślność wielu ludzi i szczęśliwe Na miejscu uzyskałem pełny obraz sytuacji. zrządzenie losu. Radiooperatorzy w dyspozytorni otrzymywali mel- Na wstępie zdecydowałem się odwiedzić Ewę dunki od kierowców z całej Warszawy. W mieście Milewicz – byłą członkinię Komitetu Obrony Ro- było mnóstwo milicji. Funkcjonariusze włamywali botników i dziennikarkę pracującą dla Regionu

181 WIKTOR KULERSKI

Mazowsze. Kiedy mnie zobaczyła, zbladła jak ścia- dowody osobiste, już nie żądając czwartego ode na. Wyszeptała: mnie, i pozwolił jechać. Miałem szczęście, że nie – Przed chwilą była tu milicja. Zabrali wszyst- sprawdzał mojego nazwiska. kich. Za jakiś czas na pewno wrócą, by zgarnąć Nieopodal wejścia do fabryki parkował radio- nowo przybyłych. wóz. Przy fabrycznej bramie wyskoczyłem z samo- Natychmiast wróciłem do auta i poprosiłem kie- chodu i podszedłem do strażniczki. Cichym głosem rowcę, by jechał do Huty Warszawa. Ulice były ob- wyjaśniłem: lodzone, utknęliśmy za wlokącym się autobusem. – Jestem wiceprzewodniczącym Regionu Ma- W pobliżu huty stał milicyjny kordon. Zatrzymali- zowsze. Muszę dostać się do fabryki i rozmawiać śmy się, obserwowaliśmy przejazd autobusu przez z Komisją Zakładową Solidarności. Błagam panią punkt kontrolny. Kiedy chcieliśmy zawrócić, tylne o pomoc. koła samochodu ugrzęzły w oblodzonej dziurze. Na dowód, że nie kłamię, pokazałem legityma- Nasze kłopotliwe położenie przyciągnęło uwagę cję członkowską, tak by nie widzieli jej pozostali milicjantów. Zauważyła nas także grupa robotni- strażnicy. Spojrzała mi prosto w oczy i zadecydo- ków, którzy uprzedzając milicję, pospieszyli nam wała: z pomocą. Mundurowi zbliżyli się do nas uzbro- – Szybko! Do środka! jeni w kałasznikowy. Robotnicy podnieśli tył sa- Większość pracowników była bardzo spokojna. mochodu i wyciągnęli go z dziury. Kierowca tak Zaprowadzono mnie na miejsce spotkań komisji. gwałtownie przyspieszył, że kilku milicjantów Był tam również Jan Józef Lipski. – Skąd się tu upadło, upuszczając karabiny. Któryś wystrzelił. wziąłeś? – zapytałem. On uściskał mnie i ciepło Na szczęście nikt nie został ranny, ale kiedy od- powiedział: jeżdżaliśmy, jeden z milicjantów kurczowo chwy- – Ja potrafię tylko pisać, a teraz moje miejsce cił klamkę samochodu. Kierowca szarpnął kierow- jest tutaj, wśród robotników. nicą. Byliśmy wolni. – Ale ja, Janie Józefie, co ja mam zrobić? – Dokąd teraz? – zapytał. – Wkroczą tu i szybko nas pokonają. Jeśli są- Naszym następnym celem była fabryka trakto- dzisz, że wszystko stracone, możesz z nami zo- rów w Ursusie. Po drodze natknęliśmy się na ko- stać, lecz jeśli uważasz inaczej, powinieneś stąd lejną blokadę. Zatrzymano nas, poproszono o do- odejść, i to jak najszybciej. wody tożsamości. Milicjanci dokładnie przejrzeli Uścisnęliśmy się bez słowa. dokumenty moich trzech kolegów i sprawdzili, Między budynkami spotkałem Arka Czerwień- czy ich nazwiska figurują na liście poszukiwa- skiego. Wiedział skądś, że milicja i wojsko są już nych. Nikogo nie znaleźli. Sądzę, że byli zasko- w drodze do fabryki. Wyprowadził mnie przez czeni, ponieważ wszyscy trzej byli kierowcami. tajne przejście – robotnicy przemycali tędy wód- Jeden z oficerów zapytał, czy wszyscy jesteśmy kę i skradzione części maszyn. Kilka godzin póź- taksówkarzami. Dominik szybko odpowiedział: – niej został aresztowany; znalazł się w więzieniu, Tak, panie władzo – i wyjaśnił, że jedziemy prosto gdzieś w zachodnio-południowej Polsce. Spędził z pracy na wesele kolegi. Milicjant rzucił te trzy tam półtora roku2.

2 Strajk w Zakładach Mechanicznych Ursus został rozbity w nocy z 14 na 15 XII 1981. Za kierowanie strajkiem zostali skazani m.in. Jerzy Kaniewski na 3,5 roku więzienia, Arkadiusz Czerwiński i Witold Kaszuba na 3 lata. Przed sądem stanął też Jan Józef Lipski, ze względu na stan zdrowia został jednak wyłączony z procesu, a po kilku miesiącach wypuszczony z aresztu. W czerwcu 1982 za zgodą władz wyjechał na leczenie do Wielkiej Brytanii. Po powrocie został aresztowany 16 IX 1982, uwolniony 22 XII tr. (T. Ruzikowski, Stan wojenny w Warszawie i województwie stołecznym 1981–1983, Warszawa 2009, s. 297–298) (red.).

182 Wolność i Solidarność | nr 3 BARDZO DŁUGI SPACER Z PSEM

Arek przekazał mnie jakiejś wspaniałej, mło- cie. Na jego pełnej spokoju, rozświetlonej plebanii dej dziewczynie z długimi jasnoblond włosami odzyskiwaliśmy dystans do tego, co się działo na i niebieskimi oczami, która zaoferowała mi kry- zewnątrz, o czym zresztą co jakiś czas przypomi- jówkę. Ze względów bezpieczeństwa nie podała nał przetaczający się za oknem czołg. Krystalizo- jej lokalizacji. Tam spotkałem Edwarda Wieczorka. wały się nasze plany. Ksiądz Józef, z zamiłowania Skontaktowała mnie także ze Zbyszkiem Janasem, poeta, miał wspaniałą bibliotekę i złote serce. Nie któremu udało się wymknąć z Gdańska. Z Czer- skąpił nam swojego czasu ani... radia, dzięki cze- wieńskim i Janasem – moimi byłymi uczniami mu mieliśmy bieżące informacje z radiostacji za- – zetknąłem się podczas tworzenia Solidarności; chodnich. teraz nasze drogi zeszły się po raz trzeci. Noce spędzaliśmy z Janasem w podziemiach Dowiedziałem się od Janasa, że Bujak znalazł kościoła, niczym szczury. Kilka dni później miej- schronienie w jednym z gdańskich klasztorów, scowy milicjant ostrzegł księdza, że ktoś doniósł a ci spośród członków Solidarności, którzy unik- o miejscu naszego pobytu. Przed wyjazdem odda- nęli aresztowań, nadal wypełniali swoje obowiąz- łem zakonnicom swoje dokumenty Solidarności ki. Postanowiliśmy napisać deklarację. Datowana z prośbą o ich ukrycie. Pełne strachu, przekazy- na 16 grudnia 1981 r. głosiła: „W obecnej chwili wały je później jedna drugiej, aż w końcu spaliły. nie mamy wielu możliwości [...] Będziemy działać Opuściliśmy stosunkowo spokojną plebanię na rzecz uwięzionych [...] walcząc o ich uwolnie- i wyruszyliśmy w mroźną noc do nowego schro- nie [...] Występujemy przeciwko fizycznej prze- niska. Śnieg na polach sięgał nam za kolana. mocy. [...] Jesteśmy zobowiązani pomóc tym, któ- Nasz przewodnik, starszy człowiek, chciał ominąć rych bliscy zostali zwolnieni z pracy lub osadzeni uczęszczane drogi i wioski. Z trudnością pokony- w więzieniach, przez co pozbawiono ich środków waliśmy głębokie zaspy, kryjące bruzdy pozostałe do życia. Ofiarujemy nasze wsparcie rodzinom, po jesiennej orce. Co piętnaście minut zmieniali- które tego potrzebują [...] Władze związku cze- śmy się z Janasem miejscami w szeregu, kolejno kają na waszą pomoc. Liczymy na wasze zaanga- przecierając szlak. Po pewnym czasie musieliśmy żowanie. To przesłanie niosą do was prawdopo- przekroczyć szosę, kiedy nagle zajaśniały samo- dobnie ostatni członkowie władz związku, którzy chodowe reflektory. Padliśmy w śnieg. Przed uciekli z łapanki i nadal przebywają na wolności”. nami zatrzymał się sznur ciężarówek, wysypali się Podpisaliśmy dokument naszymi nazwiskami; z nich żołnierze. Byli tak blisko, że słyszeliśmy chcieliśmy go uwiarygodnić. Mieliśmy nadzieję, że ich rozmowy. Bałem się, że za chwilę rozpoczną podniesie ludzi na duchu. poszukiwania. Z ulgą zobaczyliśmy, że stanę- Następnego dnia dzięki jednej z zachodnich ra- li wzdłuż pobocza i zaczęli sikać. Dziękowaliśmy diostacji słuchacze w Polsce poznali naszą dekla- Bogu za głęboki śnieg i słabą widoczność. rację. Wkrótce opublikowano ją w podziemnych Parę godzin po północy dotarliśmy do poło- biuletynach3. Po kilku dniach nasi anonimowi żonej na peryferiach Babic ustronnej kryjówki, opiekunowie związkowi podjęli decyzję o wywie- otoczonej wysokimi krzewami. Nowo zbudowany, zieniu mnie i Janasa z miasta. Znaleźliśmy schro- jeszcze nieotynkowany dom był prymitywny, z je- nienie we wsi Gołąbki pod Warszawą, na tamtej- dnym pokojem ogrzewanym małym piecykiem na szej plebanii. Ksiądz Józef Zawitkowski (od 1992 r. koks. Na wyposażenie składały się dwa łóżka po- biskup pomocniczy diecezji łowickiej) powitał nas lowe i wiadro z zamarzniętą wodą. Brakowało nam w jakimś zupełnie innym, prawie nierealnym świe- radia. Rankiem nasz leciwy przewodnik przyniósł

3 Fragmenty oświadczenia Janasa i Kulerskiego wydrukowano w pisemku „Fakty” nr 1 w styczniu 1982 (ibidem, s. 180) (red.).

183 WIKTOR KULERSKI

jedzenie. Trzeciego dnia zaświeciło słońce, zrobiło Konieczna była zmiana wizerunku. Otrzymaliśmy się odrobinę cieplej i Janas podjął decyzję o po- od księdza dwie torby pełne używanych ubrań. wrocie do Warszawy. Zostałem sam. Przyniósł je z Prymasowskiego Komitetu Pomocy Następnego wieczoru musiałem przenieść się do Osobom Pozbawionym Wolności i ich Rodzinom, jeszcze mniejszego i zimniejszego pomieszczenia rozdzielającego dary otrzymane z Zachodu. na piętrze. Zbliżało się Boże Narodzenie i rolnicy Do tej pory nosiłem ciepłe swetry i krótkie przygotowywali wieprzowinę dla jakiegoś wpływo- włosy, nie dbałem o wytworny wygląd. W stanie wego członka partii, który zresztą przyjechał im wojennym zapuściłem włosy i wąsy, nałożyłem pomagać. Pracowali nocą; ubili świnię i w piwnicy okulary. Zacząłem ubierać się elegancko, toteż dzielili mięso. Ubój był nielegalny. Prawo zobo- Michael Kaufman z „The New York Times” w swo- wiązywało rolników do sprzedaży żywca państwu; jej książce z 1989 r. opisał mnie jako „zadbanego, w 1981 r. większość sklepów w Polsce świeciła pu- drobiazgowego mężczyznę, który zawsze nosi kra- stymi półkami. Rozbawiło mnie, że razem z par- wat i marynarkę”4. tyjnym oficjelem w jednym budynku ukrywamy Bujak wybrał dla siebie znoszoną i wybrudzoną się przed milicją, choć on nawet o tym nie wie. żołnierską kurtkę z drelichu, ale ja zaprotestowa- Musiałem siedzieć za drzwiami – na wypadek, łem. Zezłościł się na mnie i powiedział, że pewnie gdyby ów partyjniak lub wspólnik gospodarza nie chcę go oglądać jako prostego robotnika. Nie zajrzał do pokoju. W pomieszczeniu otwór okna zdawałem sobie sprawy z jego kompleksu. Odpo- był zabity deskami. Aby mnie odkryć, należałoby wiedziałem: zajrzeć za drzwi, co wydawało się mało prawdopo- – Tak, nie chcę, ponieważ Służba Bezpieczeń- dobne. Miałem się nie ruszać. stwa szuka Bujaka – byłego komandosa i robotni- Rozumiałem obawy rolnika, ale nie jestem pe- ka z Ursusa. Nie szukają Bujaka – intelektualisty wien, czy on rozumiał moje. Oni mieli światło, w krawacie i płaszczu! ciepły piecyk, gorącą herbatę, jedzenie, wódkę Nic nie odpowiedział, ale zmienił decyzję. i zajęcie. Ja siedziałem bezczynnie na krześle Przebrani przenieśliśmy się do gustownie urzą- w wyziębionym pokoju jak w lodówce. Ale, jak są- dzonego domu z pokaźnym ogrodem. Jego właści- dzę, było to zgodne z doktryną Lenina: „Kto nie cielem był emerytowany pracownik Ursusa – Ste- pracuje, ten nie je”. To była jedna z najdłuższych fan Brutman, Żyd, który cudem uniknął Zagłady. i najzimniejszych nocy w moim życiu. Doceniłem Teraz on udzielał schronienia. Jego wspaniała pokój, z którego uciekł Janas. żona otoczyła nas subtelną troską. Nie zobaczy- Na szczęście po paru dniach wróciłem na ple- liśmy jej ani razu, ale mieliśmy wszystko, czego banię w Gołąbkach. Ksiądz Józef czekał na mnie potrzebowaliśmy. Niestety, kilka dni przed Bożym w drzwiach, dał gorącą herbatę, dwie aspiryny Narodzeniem musieliśmy ich opuścić. Na święta i pokazał drogę do łóżka. Spałem do kolacji. Nasz przyjeżdżała rodzina. Czekała nas podróż do nowej posiłek przerwało wejście kolejarza. Jak się oka- kryjówki. Za przewodnika służyła nam rumiana zało, był to Bujak – w kolejarskim mundurze, miał blondynka. Przed wyjściem otrzymaliśmy instru- małe wąsy, brodę i okulary. Wyglądał jak socjali- kcję: sta na rycinie z początku stulecia. Ksiądz Józef – Idźcie za mną w odległości 30–50 metrów. otworzył butelkę wina. Jest ciepło, jeśli ściągnę czapkę, będzie to sygnał, Ucieczka Bujaka w przebraniu kolejarza odbiła że macie zawrócić. W takim wypadku przyjdę po się głośnym echem w początkującym podziemiu. was później.

4 M. Kaufman, Mad Dreams, Saring Graces. Poland: A Nation in Conspiracy, New York 1989 (red.).

184 Wolność i Solidarność | nr 3 BARDZO DŁUGI SPACER Z PSEM

Byliśmy zaskoczeni jej świetnie przemyślanym Podziemne państwo, jak każda tego typu insty- planem. Intrygowało nas jej doświadczenie i wy- tucja, musiałoby posiadać zcentralizowaną struk- szkolenie. Wzbudzała szacunek. Przyszliśmy do turę, co nie służyłoby propagowaniu zasad demo- samotnego gospodarstwa. To był dom jej rodziców. kratycznych. Ponadto taki układ sprzyja infiltra- Dnie spędzaliśmy w jadalni, noce – w znajdującej cji; łatwo go rozbić, eliminując najwyższe władze. się obok starej, drewnianej chatce zamieszkiwa- Dodatkowo idea państwa nasuwa pojęcie machi- nej przez babcię. Mąż gospodyni był robotnikiem ny przymusu. Bałem się tego. Historycy nie pi- budowlanym. Rzadko go widywaliśmy. Zazwyczaj szą o brutalności i niesprawiedliwościach popeł- był pijany i agresywny, nie opuszczaliśmy wów- nianych w imię polskiego ruchu oporu. Poznałem czas naszego drewnianego schronienia. tę prawdę, badając wojenną historię Międzylesia. Dużo dyskutowaliśmy, omawialiśmy z Bujakiem Niejednokrotnie przeprowadzano tu pochop- sytuację. Do tej pory Bujak wierzył w siłę związku. ne i okrutne egzekucje na niewinnych ofiarach, Uważał, że wrogość komunistów zmobilizuje ro- omyłkowo oskarżając je o kolaborację z okupan- botników do większego zaangażowania i wzmocni tem. Co gorsza, pod płaszczykiem zasad bezpie- ich opór. Nie podzielałem jego wiary. Dla Bujaka czeństwa, a nawet bez ozdabiania jakimiś pozo- narzucenie stanu wojennego było porażką Soli- rami, zdarzały się zwykłe morderstwa, których darności. Moim zdaniem 13 grudnia stworzył jej podłożem była chciwość i waśnie. Poznałem zbyt legendę. Do tego pamiętnego dnia zżerały nas wiele takich przypadków. gniew i zawiść, niszczyły egoizm i głupota, rozbi- Siłę Solidarności stanowił opór bez użycia prze- jały wewnętrzne spory. mocy. Co do tego byliśmy z Bujakiem zgodni. Idea Słabość robotników rozczarowała Zbyszka. Ale państwa podziemnego była jednak popularna, ja czułem, że w obliczu zagrożenia i czołgów zro- a pomysł jego powtórzenia niezwykle chwytliwy. biono wszystko, co było możliwe. Jak pokazały Zdawałem sobie sprawę, że zaprzeczenie tej kon- krwawe wydarzenia w Kopalni Węgla Kamienne- cepcji i jakiekolwiek kontrargumenty na nic się go Wujek w Katowicach, komuniści bez względu nie zdadzą. Należało zaproponować coś podobnie na cenę byli gotowi złamać wszelki opór. Czynna sugestywnego. Tylko co? Decydujący był tu przy- obrona doprowadziłaby do bezsensownego rozle- miotnik – podziemne. I skojarzenie z bohaterską wu krwi. Nie chciałem się temu przyglądać ponow- przeszłością, i stosowność do nowej sytuacji. Za- nie. Na własne oczy widziałem drugą wojnę świa- tem nie „państwo” podziemne, ale – co? Którejś tową. W ciągu ostatnich dwóch stuleci przelano z bezsennych nocy pojawił się rzeczownik „społe- dość krwi. Bujak żałował, że Solidarność nie jest czeństwo” – społeczeństwo podziemne! To brzmia- lepiej przygotowana do walki. Ja sądziłem, że ko- ło nieźle, miało pożądane konotacje i względny muniści są zbyt silni. sens w sytuacji stanu wojennego. Miałem nadzie- Najważniejsze dyskusje dotyczyły działalności ję, że to hasło umożliwi skuteczne przeciwstawie- podziemnej. Czerpiąc przykład z czasów okupacji, nie się pomysłom rekonstrukcji podziemnego pań- większość opozycjonistów wydawała się skłaniać stwa. Chyba spełniło ono swoją rolę, choć później ku idei państwa podziemnego. Byłem temu prze- było niebezzasadnie krytykowane. ciwny. Czasy się zmieniły. Nie mieliśmy rządu na Trudno było przewidzieć przyszłość. Uważałem, emigracji ani wojskowej struktury. W ciągu czter- że czas Solidarności dobiega kresu. Wszystko, co dziestu lat znaczna część społeczeństwa przywy- możemy zrobić – argumentowałem podczas tych kła do władzy komunistycznej, żyła z nią w sym- ponurych dni – to robić, co do nas należy do sa- biozie, czerpała korzyści. Na tych fundamentach mego końca. Na mój stan ducha rzutowała prze- nie można budować podziemnego państwa. szłość oraz przekonanie o silnej pozycji Związku

185 WIKTOR KULERSKI

Radzieckiego. Polska była przecież częścią sowiec- Była chyba Wigilia, kiedy Ronald Reagan wygło- kiego imperium. sił przemówienie6. Choć jego wystąpienie wzbu- Bujak interesował się socjologią i naukami po- dziło wiele kontrowersji, nam dodało nieco otu- litycznymi, ale ja niewiele o tym wiedziałem. Mo- chy. Amerykański prezydent postanowił narzucić głem mu co najwyżej opowiedzieć o Arystotelesie, Polsce sankcje ekonomiczne. Monteskiuszu, Johnie Stuarcie Millu. Dyskutowa- Tuż przed świętami dowiedzieliśmy się, że ktoś liśmy o historii Polski XIX i XX wieku, o ludziach, chce z nami omówić możliwość współpracy po- którzy ją tworzyli, mówiliśmy także o biologii – zostałych na wolności członków władz Regionu o drzewach, lasach, ptakach i owadach. Unikali- Mazowsze. Wiedziałem, że bezpieczeństwo Bujaka śmy natomiast rozmów o rodzinach. Pewnego razu jest ważniejsze niż moje. Trudno było go przeko- późnym popołudniem w telewizji zapowiedziano nać, by pozwolił mi iść samemu, ale w końcu przy- otwarcie szkół po Nowym Roku5. Grożono wyda- stał na to. Spotkanie zorganizowano w Gołąbkach leniem za niestawienie się do pracy. Pomyślałem, w trakcie wieczornej mszy. Do zakrystii wszedł że mogę sadzić drzewa wcześniej, niż mi się wyda- młody mężczyzna. Przedstawił się jako Mateusz wało! Martwiłem się o żonę, o to, jak zniesie moje Matuszewski. Było to pierwsze z wielu spotkań zwolnienie z posady nauczyciela. Zajmowaliśmy z tym jednym z najlepszych podziemnych działa- służbowe mieszkanie, bałem się, że ją eksmitują. czy, a moim późniejszym przyjacielem. (Mateusz Na święta Bożego Narodzenia mąż gospodyni zamierzał wstąpić do seminarium, ale po wprowa- wrócił do domu w okropnym stanie. Musieliśmy dzeniu stanu wojennego odłożył tę decyzję na póź- opuścić naszą kryjówkę. Mieliśmy zaproszenie niej. Ofiarował swoją pomoc Solidarności. Po czte- od księdza Józefa, ale nasza młoda przewod- rech latach pracy w podziemiu zrealizował swój niczka ostrzegła nas, że plebania ze względu na pierwotny zamiar i ostatecznie uzyskał święcenia). nieustanną inwigilację nie jest już bezpiecznym Wyjaśnił, że organizuje kwatery dla działaczy pod- miejscem. Bujak mimo wszystko zdecydował, że ziemia i szuka kontaktów z tymi, którym mógłby tam pójdziemy. Dziewczyna szła 50 metrów przed służyć pomocą. Zanim się rozstaliśmy, poprosiłem nami. Kiedy dotarliśmy na miejsce, zauważyła ja- go o przekazanie listu mojemu ojcu. kiś błysk. Natychmiast ściągnęła czapkę i przeszła Kiedy spotkanie dobiegało końca, spostrzegłem na drugą stronę ulicy. To był sygnał do odwrotu. przy drzwiach młodą kobietą w czerni. Nie poznała Gdy się spotkaliśmy, powiedziała, że w samocho- mnie. To była Ewa Kulik, też poszukiwana listem dzie na czatach siedzi czterech mężczyzn. gończym. Ewa zajęła się organizacją biura i kontak- Bujak chciał wracać na plebanię bez względu na tami ze światem zewnętrznym, Mateusz – zakwa- zagrożenie. Po godzinie byliśmy na miejscu. Pode- terowaniem, kontaktami wewnętrznymi i naszym szliśmy od tyłu w pobliże samochodu. Zauważy- bezpieczeństwem, Bujaka i moim (Zbyszek Janas liśmy, że każdemu przejściu pieszego towarzyszy miał swoją bazę, swoją sieć). Były cztery podsta- błysk reflektorów pojazdu. W końcu Bujak zrezy- wowe rodzaje lokali konspiracyjnych: mieszka- gnował. Święta spędziliśmy w naszej drewnianej niówki, spotkaniówki, „skrzynki” i miejsce wę- chacie. Nie było nam łatwo, do domu murowanego drownego biura podziemnej Regionalnej Komisji wchodziliśmy tyko nocą, aby skorzystać z łazien- Wykonawczej NSZZ Solidarność Mazowsze (którą ki. Gospodarza wówczas nie było lub leżał pijany. to nazwę przyjęto jakiś czas później).

5 Wraz z wprowadzeniem stanu wojennego zarządzono ferie świąteczne w szkołach i na wyższych uczelniach; placówki te wróciły do pracy na mocy rozporządzenia ministra oświaty z 3 I 1982 (red.). 6 23 grudnia prezydent Stanów Zjednoczonych ogłosił sankcje wobec Polski, a sześć dni później wobec ZSRR (red.).

186 Wolność i Solidarność | nr 3 BARDZO DŁUGI SPACER Z PSEM

Nasz powrót do Warszawy został zaplanowany nej; tworzenie wydawnictw periodycznych, rozpo- na pierwsze robocze popołudnie po Nowym Roku. wszechnianie informacji, znowu – głównie przez Wylądowałem na osiedlu Służew nad Dolinką, małe grupy. W sytuacji takiej, jaka jest, potrzeba w nowych blokach. Rozdzieliliśmy się. Gdzie ulo- działań niewielkich grup. Jest też jednak apel kowano dokładnie Bujaka, nie wiem. Najpierw by- o „żałobę”, noszenie czarnych wstążek, opasek łem w mieszkaniu, którego właścicielka „konspiro- na ubraniach, co było później w dużym stopniu wała” przed nami – była przedwojenną ziemianką, realizowane. To chyba najważniejsze rzeczy, które samotną kobietą, pracowała w kiosku Ruchu, ale później zostały szeroko zaakceptowane. nie przyznawała się do tego, gdyż uważała to za Inny tekst, głośny dzięki swemu tytułowi za- ujmę. Potem zostałem stamtąd zabrany do innego czerpniętemu z Józefa Piłsudskiego: Być zwyciężo- bloku na tym samym osiedlu, gdzie z kolei sąsie- nym i nie ulec to zwycięstwo7, dostaliśmy ze Zbysz- dzi zaczęli podejrzewać coś po krótkim czasie: że kiem od Heleny Łuczywo, pocztą, już za pomocą się światło pali, ktoś przychodzi na pogaduszki... tzw. sieci, tych „skrzynek” itd. Dostarczono go Też trzeba się było stamtąd wynosić. A tam wła- z krótkim pytaniem: czy można drukować? Bujak śnie z okna miałem widok wprost na cmentarz, do mnie przysłał i pyta, co o tym myślę. Ja mówię: na którego tyłach w latach powojennych grzeba- tekst merytorycznie w porządku, ale Piłsudskie- no w tajemnicy rozstrzelanych w więzieniu moko- go nie powinniśmy cytować, bo to jednak dykta- towskim, gdzie więziony był m.in. mój ojciec. tura, bądź co bądź, a my jesteśmy Solidarnością. No a już absolutnie nie nadaje się to szczeniackie * * * zakończenie: „jeszcze pan nie wygrał tej wojny, generale”; to jest niepoważne. Jeśli nie będzie po- Innej drogi nie mamy to tekst, który powstał z po- czątku i zakończenia, sam tekst można drukować, czucia obowiązku, pod ciśnieniem wydarzeń. Pi- nie mam nic przeciwko temu. sałem go w Babicach po odejściu Zbyszka Janasa. Z inicjatywy „Tygodnika Mazowsze” odbyła Skoro mnie nie złapali, to muszę coś powiedzieć się narada z udziałem Bujaka i moim. Ustaliliśmy ludziom, którzy liczyli na Solidarność – uważa- pewne warunki graniczne dotyczące roli „Tygo- łem. Oceniałem, że ludzie są bezradni, nie wiedzą, dnika” jako głosu także i RKW Mazowsze. Z tego, co robić. Tak samo jak ja nie wiedziałem. Byłem iż „Tygodnik Mazowsze” jest związany z RKW, przekonany, że ta zabawa szybko się skończy, wynika, że to, co „Tygodnik” publikuje, nie może nasze dni są policzone, policja mnie złapie. Ale odbiegać od zasadniczej linii przyjętej przez RKW. tego przecież nie mogłem im powiedzieć... Jestem Z drugiej zaś strony jednak my nie możemy decy- nauczycielem i wiem, że ludzi trzeba czymś za- dować o tym, co się w nim ukaże. Nie ma mowy jąć, żeby nie było nieszczęścia. Więc: bierny opór. o cenzurze, ale muszą być uzgodnienia w spra- Absolutnie nie wdawać się w żadne awantury, wach zasadniczych. a jeśli robić, to coś, co dla nich jest najmniej groź- Wkrótce wybuchła awantura związana z tek- ne. Tekst jest wynikiem tego rodzaju rozumowa- stem Jacka Kuronia, który miał być wydrukowany nia. Zawiera kilka elementów: podkreślenie wagi na pierwszej stronie pierwszego numeru „Tygo- biernego oporu i wewnętrznej samoorganizacji dnika”, a nasze głosy – w następnych numerach. społeczeństwa; wezwanie do opodatkowania się Myśmy się temu przeciwstawili, Bujak nawet zde- i stworzenia licznych nieformalnych kas samopo- cydowane weto postawił. Redakcja „Tygodnika” mocy; rozbudowa Funduszu Samoobrony Społecz- uznała to z ogromną niechęcią. Kuroń był tam nie

7 „Tygodnik Mazowsze”, 11 II 1982, nr 2.

187 WIKTOR KULERSKI

tylko guru, ale i męczennikiem, jako że siedział Około 10 stycznia 1982 r. odbyło się wielo- w więzieniu. My zaś ośmieliliśmy się mu przeciw- godzinne spotkanie czołowych działaczy warszaw- stawić. Odebrane to zostało fatalnie. Stanowisko skiego podziemia Solidarności. Nie jestem już Zbyszka przypisywano mojej namowie. Ostatecz- w stanie przypomnieć sobie, gdzie się ono odbyło. nie Tezy o wyjściu z sytuacji bez wyjścia Kuronia Uczestniczyli w nim Zbigniew i Zofia Romaszew- i nasze teksty polemiczne8 ukazały się w nume- scy, Bujak, Janas i ja, może ktoś jeszcze. Doga- rze 8 (z 31 marca 1982 r.), nie na pierwszej stro- dano się z Romaszewskimi w sprawie uruchomie- nie, ale w jednorazowym, doraźnie stworzonym nia Radia Solidarność9, przedyskutowano sprawę „dodatku publicystycznym”, jak sobie wymyślono druku „Tygodnika Mazowsze”, ustalono bojkot w redakcji „Tygodnika”. prasy rządowej, gaszenie świateł trzynastego dnia Tekst, który napisałem w polemice z Kuroniem, każdego miesiąca. To spotkanie zapoczątkowało nie był przewidziany do publikacji. Uważałem, iż pewien ciąg kontrowersji między Romaszewskimi to są sprawy tak ważne, że to Zbyszek jako prze- z jednej strony a Bujakiem i mną z drugiej. Po- wodniczący regionu powinien sam napisać. Dys- średniczyć dość skutecznie czasem próbował Ja- kutowałem z nim. Ja jestem Malinowski, Kowal- nas. U podstaw tych kontrowersji leżało zupełnie ski – mówiłem. – Ty jesteś Bujak, przewodniczący inne patrzenie na sprawę podziemia. Romaszew- regionu, wybrany nie przez zarząd, tylko w ogól- scy parli do akcji bezpośredniej, byli zwolennika- nych wyborach, coś to znaczy. Następnego dnia mi strajku powszechnego z czynną obroną zakła- on napisał: podaj mi tezy do tego, punkty główne, dów pracy i z przygotowaniem się do tej czynnej które uważasz, że powinny się tam znaleźć. Dobra. obrony. Oczywiście to pociągało za sobą organizo- Napisałem swój szkic jako podkładkę dla Bujaka, wanie w określony sposób łączności oraz struktur żeby to wykorzystał w swoim tekście. A nazajutrz w zakładach pracy; jest inny cel, wymaga innych otrzymuję pocztę, w której Bujak pisze: ja tym- środków, innych sposobów działania. Natomiast czasem sam swój tekst napisałem i wysłałem oba patrzenie na podziemie jako na siłę stosującą opór do redakcji. Doszedł do wniosku, że one się nie bierny i bez użycia przemocy, czyli stawiającą pokrywają, więc powinny iść razem. I tak się te na długotrwałe erodowanie systemu opresji bez teksty ukazały. jego gwałtownego obalenia, wymaga innych ce- lów pośrednich i innych środków. To był konflikt * * * zasadniczy. Kiedy ja przedstawiłem swój pogląd, Romaszewski nie wytrzymał i mnie ofuknął: – Bo Przed 13 grudnia udało się ukryć pieniądze Regio- ty jesteś zgniły pozytywista. Wolność wymaga nu Mazowsze. Pomógł nam ksiądz Jerzy Popiełusz- niekiedy podlania krwią. – To podlewaj ją swoją ko. Skarbnikiem regionu był Mirek Odorowski. To własną – odpowiedziałem wówczas. jest postać niedoceniana, a ja mam dla niego naj- Dalszy ciąg tego konfliktu nastąpił po dłuż- większe uznanie. Robotnik z Zakładów Wytwór- szym czasie, kiedy Romaszewski opracował pro- czych Lamp Elektrycznych im. Róży Luksemburg, jekt trzystopniowej struktury organizacyjnej re- wspaniały, godny, prawy, szlachetny człowiek, gionu: Regionalna Komisja Wykonawcza, komitety daleki od wszelkich kombinacji. W dodatku nieby- międzyzakładowe i komisje zakładowe. Kontaktu wale rzetelny, a także urodzony konspirator. bezpośredniego między komisjami zakładowymi

8 Walka pozycyjna Zbigniewa Bujaka i Trzecia możliwość Wiktora Kulerskiego (red.). 9 Zofia i Zbigniew Romaszewscy organizowali je od lutego 1982. Pierwszą audycję nadano 12 IV 1982 (red.).

188 Wolność i Solidarność | nr 3 BARDZO DŁUGI SPACER Z PSEM

(czyli między załogami) a komisją regionalną nie dochodziło do kontrowersji, do dyskusji między przewidywał. Był kontakt tylko przez międzyza- Romaszewskim a Bujakiem, mną czy Janasem, to kładowe komisje w jedną stronę i w drugą. Ja od Romaszewska mówiła: wszystko jedno, wy i tak razu powiedziałem, że w takim modelu do RKW powinniście nas słuchać, bo jesteśmy starsi, mamy od zakładów i do załóg od RKW będzie docierało doświadczenie korowskie. Sytuacje były niezręcz- tylko to, co puszczą komisje międzyzakładowe, ne, wreszcie Bujak zażądał od Romaszewskiego, to zaś znaczy, że RKW stanie się ich bezwolnym żeby przychodził sam: „Ty jesteś członkiem władz, zakładnikiem. Wypowiedziałem się zdecydowanie nie Zosia”. No i tak się w końcu ułożyło. przeciwko temu. Mediować próbował Janas, ale Byłem przeciwnikiem tworzenia jakichś nowych w tej sprawie nie dało się zrobić nic pośredniego. związkowych władz podziemnych. Uważałem, że Romaszewski organizował MRKS10 i inne struk- jeśli mamy przewodniczącego wybranego w wybo- tury międzyzakładowe – w takim celu, w jakim on rach powszechnych, demokratycznych, tajnych, to widział. Przyciągały one „pistolety”, ludzi akcji to mamy prawowitą władzę regionu. Możemy jako bezpośredniej. Jeden z takich „pistoletów” okazał kadłubowe prezydium zarządu go wspierać. Nie się zresztą agentem-prowokatorem bezpieki. Sła- widziałem potrzeby tworzenia struktury samo- womir Miastowski kilkakrotnie próbował spotkać zwańczej, za jaką zresztą uważałem także RKW. się z Bujakiem. Zbyszek także naciskał, by to spo- Poza tym bałem się tych struktur ze względu cho- tkanie zorganizować. Były komandos miał słabość ciażby na stanowisko prezentowane przez Roma- do „pistoletów”. Ponieważ nie udało się zdobyć szewskich. Samozwańczą strukturę łatwo stwo- jakichkolwiek informacji o Miastowskim odno- rzyć, ona sobie zdobędzie jakieś uznanie, a gdzie szących się do czasu sprzed wprowadzenia stanu zaprowadzi ludzi, to już kompletnie nie wiadomo. wojennego, staraliśmy się – Ewa Kulik, następnie Dlatego m.in. przeciwstawiałem się idei Roma- z pomocą Mateusza Matuszewskiego, a wreszcie szewskich – państwa podziemnego. Oni obstawa- i moją – nie dopuścić do takiego spotkania, co się li przy tym. Ja mówię: państwo podziemne to są udało. Miastowski doprowadził do aresztowania struktury także przemocy. Strajk powszechny jest Zbyszka Romaszewskiego i jego współpracowni- czynną obroną zakładów pracy, czyli odwołaniem ków oraz rozbicia MRKS. W podziemiu kolportowa- się do przemocy, i państwo podziemne do tego… ne były potem ostrzeżenia przed nim, zawierające I jeszcze to zdanie Romaszewskiego, że wolność jego fotografię. wymaga krwi... Strasznie się tego bałem. Konflikt ten miał (jak dzisiaj na to patrzę) Pierwsze informacje czy teksty firmowane przez także i zabawną stronę. Mianowicie Zofia Roma- OKO11, chyba jedną z pierwszych samozwańczych szewska, nie będąc członkiem władz regionu, za- struktur, które do nas dotarły, wzbudziły ogrom- wsze ze Zbyszkiem przychodziła na zebrania i była ną nieufność. Napisane prymitywnym językiem, dość aktywna (aktywna to jest eufemizm). Kiedy takim, którym operowali komuniści, poza tym

10 Międzyzakładowy Robotniczy Komitet Solidarność, największa podziemna struktura na Mazowszu (tworzyli ją przedstawiciele 63 zakładów), powstał ostatecznie 24 IV 1982. Zorganizowany był pionowo, w systemie piątkowym. Liderem MRKS był Adam Borowski (red.). 11 Ogólnopolski Komitet Oporu, utworzony w grudniu 1981, po zakończeniu strajków w Trójmieście, przez Andrzeja Konarskiego i Eugeniusza Szumiejkę – działaczy Solidarności z Wrocławia, którzy ukrywali się wówczas w Gdańsku. Apele OKO podpisywano pseudonimem „Mieszko”. Jego liderzy usiłowali zbudować strukturę podziemną, jednak rzeczywistą działalność jako krajowe kie- rownictwo podziemnej Solidarności rozpoczęła dopiero Tymczasowa Komisja Koordynacyjna, utworzona 22 IV 1982 na spotkaniu w Warszawie. W skład TKK wchodzili: Zbigniew Bujak (reprezentował region Mazowsze), Bogdan Lis (region gdański), Władysław Frasyniuk (region dolnośląski), Władysław Hardek (region małopolski), Eugeniusz Szumiejko (jako członek Komisji Krajowej) (red.).

189 WIKTOR KULERSKI

była to inicjatywa anonimowa. To po prostu cuch- Ponieważ była już rozwinięta akcja prowadzo- nęło na odległość. Kiedy Eugeniusz Szumiejko na przez Kościół, a kierował nią biskup Władysław zjechał do Warszawy, chciał się spotkać z Buja- Miziołek – który poprzednio pracował w parafii kiem, to ja poszedłem na spotkanie z nim, by nie w Międzylesiu, uczył mnie religii i ministrantury narażać Zbyszka na ryzyko. Szumiejko był wtedy – chcieliśmy, by komisje zakładowe przekazywały w mundurze kolejarskim, ubrany dokładnie tak Kościołowi swoje środki przeznaczone na pomoc jak Bujak. Poszedłem ze stanowiskiem uzgodnio- charytatywną, a Kościół poprzez swoje struktury nym z Bujakiem, które się sprowadzało do tego, że docierał do potrzebujących. Znałem biskupa Mi- do niczego się nie zobowiązujemy, przyjmujemy ziołka, zostałem więc do niego wydelegowany. propozycje do rozważenia. Bierzemy namiary na Przyjął mnie na kolacji w swojej siedzibie przy kontakty, ale nie dajemy swoich. ulicy Książęcej w Warszawie. Pytał mnie o rodzi- nę, o ojca, bo znali się dobrze. Przy okazji przed- * * * stawiłem tę sprawę. Od tego czasu RKW przestała się zajmować pomocą charytatywną. To mogło być Działalnością charytatywną zajmował się w RKW zimą z 1982 na 1983 r. Janas. W komisjach zakładowych wiedziano, kto Częste były dyskusje, w jakim stopniu wolno został internowany albo wyrzucony z pracy, czyim nam narażać ludzi. Na drugim miejscu było pyta- rodzinom trzeba pomóc. Niezależnie od akcji ko- nie, jak ludzie odpowiedzą na nasze apele. No bo ścielnej pomoc dla kolegów organizowano w ko- my formułujemy wezwanie do udziału np. w ma- misjach zakładowych. Nie musiały one odprowa- nifestacji – i potem co? Pałowanie tych ludzi? Wy- dzać składek do regionu Mazowsze; całość składek rzucanie z pracy? W jakiej mierze później możemy wpływających od członków Solidarności była prze- im pomóc? Ludzie nam powiedzą: wam łatwo, sie- znaczona na działalność komisji zakładowych, dzicie w podziemiu, wy nie pójdziecie, a my karki a głównie na pomoc dla rodzin osób internowa- będziemy nadstawiali... To było przedłużenie kon- nych i dla wyrzuconych z pracy. Janas to koordy- trowersji z Romaszewskimi. Oni tych oporów nie nował; ustalał wytyczne, zbierał informacje. Wiele mieli: idziemy na zwarcie, czynna obrona zakła- komisji zostało rozbitych albo się rozpadło, wiele dów pracy, wolność wymaga podlewania krwią... nie było w stanie odnaleźć i obsłużyć wszystkich Wszelkie decyzje podejmowaliśmy z wielkim osób, które wymagały pomocy, w innych z kolei ciężarem odpowiedzialności i właściwie z wielkimi mogło być mało potrzebujących i należało przesu- oporami, jakby wbrew sobie. Tak trzeba. Z drugiej nąć środki. Uświadomiliśmy sobie, że jako komisja strony – nie my za to płacimy... regionalna nie jesteśmy w stanie wszystkiemu po- Dopóki Romaszewski był w RKW, dopóki nie dołać. Nie chodziło o potrzeby finansowe, tylko było wpadki MRKS i Radia Solidarność12, dopóty o rozpoznanie i dotarcie do ludzi, zadbanie, żeby prowadził kompletnie niezależną od RKW polity- systematycznie otrzymywali pomoc. Okazało się, kę, realizował swoje cele, a nie cele RKW. Więcej, że siły RKW są zbyt szczupłe, mamy zbyt mało byliśmy świadomi, że sabotuje RKW; robi wszyst- środków, a poza tym jest zbyt duże ryzyko prowa- ko, żeby kontakt między komisjami zakładowymi dzenia tak szerokiej działalności w sposób zcen- a RKW szedł pośrednio. Radio Solidarność, wcho- tralizowany. dzenie na wizję TVP – to wszystko były przygo-

12 MRKS został rozbity przez SB latem 1982. 29 VIII 1982 aresztowano Zbigniewa Romaszewskiego, następnie sądzono go wraz z żoną i siedmioma współpracownikami w procesie Radia Solidarność i 17 II 1983 skazano na 4,5 roku więzienia (red.).

190 Wolność i Solidarność | nr 3 BARDZO DŁUGI SPACER Z PSEM towania na ewentualność strajku generalnego. * * * Jeszcze poważniejszy był narastający z czasem problem sprowadzający się do pytania: czy pod- Nie przypuszczałem i nie wierzyłem, że podziemie ziemie ma być zmonopolizowane przez jedną, przetrwa tyle lat. Na przedwiośniu 1982 r. mieli- hierarchiczną organizację, czyli NSZZ Solidarność, śmy spotkanie z Andrzejem Stelmachowskim, Ja- czy ma mieć charakter pluralistycznego, zdecen- nem Olszewskim i Andrzejem Grabińskim. W prze- tralizowanego ruchu społecznego, w którym Soli- ciwieństwie do Bujaka byłem sceptyczny co do darność jest tylko jedną z wielu struktur, być perspektyw czasowych naszej działalności. Kiedy może największą i najważniejszą, nawet pełniącą powiedziałem, że schwytanie nas jest kwestią dni, „przewodnią rolę”, ale nie jedyną organizacją pod- może tygodni, Stelmachowski zaoponował. Za- ziemną. Region Mazowsze bronił drugiej z tych pytałem wówczas, ile nam daje czasu. Po chwili koncepcji, być może ze względu na znaczne zróż- zastanowienia odparł: – No, parę miesięcy, może nicowanie wielorakich grup działających w pod- nawet kilka. Żartem później powiedziałem na któ- ziemiu i nader ceniących sobie samodzielność rymś zebraniu RKW, że myślimy o tych różnych i niezależność właśnie. Kierownictwa pozostałych strukturach, akcjach, mieszkaniówkach, spotka- regionów opowiadały się za pierwszym modelem, niówkach, a powinniśmy pomyśleć, jak by tu jakiś co doprowadziło do wydarzeń niemających prece- gustowny cmentarzyk w podziemiu zbudować. Bo densu w podziemiu i dotychczas mało znanych, możemy do śmierci tkwić w konspiracji. Bujak na- a być może nawet chowanych wstydliwie. tomiast twierdził, że to się szybko przewali. Otóż wiosną 1985 r. Tymczasowa Komisja Ko- Między innymi dlatego te grupy specjalne, ordynacyjna pod naciskiem Mazowsza zawarła broń, uderzenia na manifestacje rządowe przy- umowę o współpracy z niezależnymi komitetami gotowywał w głębokiej tajemnicy przede mną oświaty, kultury, nauki i zdrowia. Ale już jesienią i wszystkimi innymi, bo wiedział, że napotka nasz tegoż roku nowojorski „Nowy Dziennik” opubli- opór. Mówiłem: Zbyszek, pomyśl, jedynym naszym kował oświadczenie TKK datowane na 4 paździer- atutem, który przynosi nam korzyść za granicą, nika, które w istocie rzeczy było próbą odcięcia jest to, że walczymy bez przemocy. Gdy się pojawi wszelkich niezależnych od związku struktur pod- coś takiego, jesteśmy skończeni, już nie dostanie- ziemnych od pomocy, jaką otrzymywały bezpo- my pomocy. Zdawał sobie z tego sprawę, a z dru- średnio z Zachodu. Oświadczenie to było fałszyw- giej strony jego serce komandosa... Przecież kiedy ką. TKK w rzeczywistości takiego oświadczenia nie MRKS został rozwalony przez Służbę Bezpieczeń- wydała. Ale zarazem odmówiła zdementowania stwa, Teoś Klincewicz właśnie organizował te go, mimo że osobiście interweniowałem i tego się grupy specjalne. O tym, że grupy specjalne dys- domagałem. Na domiar złego niektórzy z człon- ponują jakąś bronią, dowiedziałem się z listu za- ków TKK obciążali Bujaka odpowiedzialnością za wierającego wykaz i specyfikację jednostek broni to, że w kraju fałszywkę z „Nowego Dziennika” znajdującej się w posiadaniu tych grup. List trafił przedrukował „Przegląd Wiadomości Agencyj- do mnie zamiast do Zbyszka, w czasie kiedy on nych”. Rzeczą nie do uwierzenia okazało się to, że został pierwszy raz złapany przez milicję i uciekł tak szeroko kolportowane czasopismo jak „PWA” (na początku 1983 r.), po czym przechodził okres może działać poza kontrolą przewodniczącego re- kwarantanny. Planowano ataki na rządowe mani- gionu13. festacje z użyciem petard, dymnych świec i tym

13 Por. „Kultura” 1987, nr 4, s. 99–101 (red.).

191 WIKTOR KULERSKI

podobnych rzeczy, choć oczywiście bez użycia nom, u których mieszkaliśmy, należało dostarczać broni palnej. Zagroziłem wówczas Zbyszkowi, że żywność i inne artykuły pierwszej potrzeby, na- zrezygnuję i wycofam się z podziemia, jeśli nie wet coś z ubrania. Wtedy wszystko było na kart- zrobi z tym porządku. Obiecał, że zrobi. ki. Trzeba było najpierw kartki zdobyć albo mieć Uważałem, że tak jak my działamy w pod- znajomości w sklepach, żeby coś załatwić poza ziemiu, tak na powierzchni działa Lech Wałęsa kartkami. Ludzie, którzy się tym zajmowali, mie- i wielu innych. Były to role różne, ale równie ko- li swoje zespoły; jedna osoba nie byłaby w stanie nieczne, uzupełniające się. Nie naszą sprawą jest tylu mieszkań pozyskać. Wydzieleni byli łącznicy myśleć o rozwiązaniach politycznych, kompromi- do kontaktów między biurem a nami, Zbyszkiem sowych, w przyszłości. Naszą sprawą jest wywierać a mną. Inni łącznicy obsługiwali „skrzynki”, zu- nacisk, z którego skorzystają ci, co będą negocjo- pełnie inni zajmowali się wynajdywaniem i pozy- wać. Nie możemy się zamieniać rolami. Gdy były skiwaniem mieszkań na różne cele. Łącznicy, któ- sygnały od strony rządowej, reżimowej, propozy- rzy kontaktowali się z nami i z biurem, prowadzili cje spotkań, porozumienia, Bujak mówił: od tego nas na spotkania i z powrotem. jest Wałęsa, nie my. Bo to mogło być granie na Mateusz pracował z nami od grudnia 1981 r., aż podziały wewnętrzne. My jesteśmy od tego, żeby stał się zbyt znany w Warszawie i musiał odejść. robić podziemną robotę, która najbardziej uwiera Tyle osób znał i tyle spraw załatwiał, że na rok reżim, koniec, kropka. czy na półtora przed końcem konspiracji zdecydo- waliśmy się z niego zrezygnować. Zastąpił go pra- * * * cownik Politechniki Warszawskiej Jacek Gutowski. Jego późniejsza żona, Krystyna, doktor filozofii, Pierwsze pieniądze z Zachodu przyszły nie wiem stworzyła i prowadziła biuro oraz całą sieć łącz- od kogo i o mało co nie zostały wyrzucone. Chy- ności OKN-a14. W 1982 r. przemieszkiwałem u niej. ba wiosną 1982 r. dostałem paczkę z Zachodu, Któregoś dnia oświadczyła, że chce nie tylko od niedużą – przyrządy do golenia, m.in. spory pla- czasu do czasu służyć swoim mieszkaniem, ale stikowy pojemnik kremu do golenia. Ponieważ czynnie pracować dla podziemia. Zazwyczaj w ta- używam maszynki elektrycznej, nie korzystałem kich przypadkach starałem się uświadomić poten- z tego kremu. Nawet naciskałem na pojemnik, my- cjalne zagrożenia, a ponieważ była samotną mat- ślałem: i tak nie leci, chyba zepsute. Postawiłem ką, to w przypadku uwięzienia należało się liczyć na półeczce w łazience u gospodarzy, u których z umieszczeniem jej dziesięcioletniej córeczki mieszkałem, bo pojemnik był bardzo ładny. Sta- Pyzy w domu dziecka. Niektóre osoby po takiej ło to ze dwa, trzy lata. Potem ta osoba, u której rozmowie rezygnowały. Krystyna zaś odparła, że mieszkałem, została łączniczką, przychodzi kie- decyzję przemyślała. W razie potrzeby jej bliska dyś i mówi: – Wiesz, co znalazłam? Nie leciało nic koleżanka zajmie się Pyzą, ta zaś również wie, co z tego pojemnika, ale pomyślałam – rozkroję go. miałaby zrobić w takim przypadku. Zaimponowa- A tam zwinięte banknoty były. ła mi. Z tak przygotowaną decyzją i determinacją „Zespół mieszkaniowy” zajmował się sprawami spotkałem się po raz pierwszy. Jakiś czas potem bytowymi – szukaniem mieszkań dla nas, na biu- Krystyna wróciła do domu zbyt późno po służbie ro, na spotkania i „skrzynki”, a także zaopatrze- dla podziemia i zastała mieszkanie puste. Nie było niem. Kierował nim Mateusz Matuszewski. Rodzi- nie tylko Pyzy, ale także wszelkich przedmiotów

14 Oświata-Kultura-Nauka, konsorcjum, do którego należały: Zespół Oświaty Niezależnej, Komitet Kultury Niezależnej, Społeczny Komitet Nauki, Społeczny Komitet Zdrowia (red.).

192 Wolność i Solidarność | nr 3 BARDZO DŁUGI SPACER Z PSEM związanych z Solidarnością – niezależnych wy- Kabackiego przylatywały sowy. Gdyby próbowali dawnictw, plakatów, opasek strajkowych, propor- wejść, to z balkonu bym najpierw ich zobaczył czyków, odznak okolicznościowych i pamiątko- i zanim dostaliby się na piętro, to bym zdążył zli- wych. Dziecko nie mogąc doczekać się powrotu kwidować to, co trzeba. matki, starannie wyzbierało całą nielegalszczyznę i wyniosło do sąsiadów, a samo udało się na drugi * * * koniec miasta do mieszkania przyjaciółki matki. Mieliśmy zasadę: dwa tygodnie w jednym mie- Cała pomoc materiałowa i pieniądze na poligrafię szkaniu – i dalej, i dalej. Tak samo spotkania RKW przychodziły do TKK, a TKK dzieliła to na regiony. robiło się w różnych miejscach. Dość długo – za Ale w regionie też trzeba było to podzielić. Spra- długo – spotkania organizowano u Zbigniewa Le- wami poligrafii Mazowsza zajmował się Konrad wickiego; nawiązały się więzi towarzyskie, nasi Bieliński; musiał się orientować, jakie są potrzeby, chłopcy zostawali tam do rana – i pili. To zresztą a później rozdzielić pomoc poligraficzną i powie- była przyczyna też moich nie najlepszych stosun- lacze do poszczególnych wydawnictw, zakładów, ków z kolegami. Gospodarze, u których mieszka- komisji zakładowych, gdzie drukowano gazetki. łem, denerwowali się moją nieobecnością, dlatego A jeszcze zgłaszano zażalenia, bo jedno wydaw- starałem się najpóźniej o ósmej wychodzić ze spo- nictwo drugiemu coś tam ukradło... tkań, żeby w porę wrócić na kwaterę. No i oczywi- Region swoich publikacji sam nie wydawał. ście nie piłem. Oświadczenia i komunikaty RKW publikował „Ty- Na tym spotkaniu u Lewickiego, po którym wpa- godnik Mazowsze”. Na nasz użytek przygotowywa- dli, w maju 1986 r. – a było to spotkanie o charak- no przeglądy prasy, radia czy telewizji – żebyśmy terze towarzyskim – byli Jacek Kuroń, Ewa Kulik, się orientowali w sytuacji. Wyciągi parostronicowe Konrad Bieliński, Janek Lityński, Zbyszek Bujak. co kilka dni dostawaliśmy z zewnątrz. Gdy nad ranem wychodzili, prawdopodobnie poli- Poruszaliśmy się po mieście autobusami, tram- cja poszła za nimi jak po sznurku i ich wszystkich wajami lub taksówkami. Nie mieliśmy współpra- w mieszkaniach zdjęła15. Janka Lityńskiego nie cowników wśród taksówkarzy, to byłoby zbyt nie- zdjęła tylko dlatego, że nie mógł się dostać do bezpieczne. Najbardziej eksponowane osoby – Ewa swojego mieszkania i poszedł do innego, rezerwo- Kulik, Konrad Bieliński, Janek Lityński, Janas, wego, do którego esbecy w końcu też trafili, ale Bujak, ja – nie jeździły w zasadzie samochodami on siedział w wannie i nie otworzył. Psim swędem prywatnymi. się uratował. Mam skoroszyt, który Bujak mi przekazał, gdy To był horror. Czekałem, kiedy esbecy przyjdą tylko wyszedł z aresztu, żebym schował, bo to po mnie. Gdy się tylko dowiedziałem z radia, na- „najbardziej tajna z tajnych rzeczy”. Tam są jakieś tychmiast przeniosłem się do mieszkania rezerwo- schematy, rysunki techniczne. Jego idée fixe by- wego i całą noc przesiedziałem na balkonie, mając ło nawiązanie łączności satelitarnej z zagranicą. obok siebie ostatnią bieżącą pocztę, przygoto- Takie urządzenia wykorzystywano na Zachodzie waną zapalniczkę i benzynę, żeby w razie czego w wojskowości. Był taki zespół techniczny ludzi te dokumenty spalić. Była ciepła, piękna noc na z politechniki, dość późno zorganizowany, który Ursynowie, latarnie się paliły. Z pobliskiego Lasu działał pod kryptonimem „Armenia”16. Zajmował

15 31 V 1986 aresztowano Zbigniewa Bujaka, Ewę Kulik i Konrada Bielińskiego. Postawiono im zarzuty prokuratorskie, jednak do procesu nie doszło. Wypuszczono ich z więzienia na podstawie amnestii we wrześniu 1986 (red.). 16 Powstał w końcu 1982 r., kierował nim Wojciech Stawiszyński. W 1983 r. przejął kierowanie Radiem Solidarność (red.).

193 WIKTOR KULERSKI

się konstruowaniem sprzętu dla Radia Solidar- ła „odcięta”. Kiedy się sprawdziło, że zaraza nie ność, rozrzucaniem ulotek, a także próbami reali- poszła dalej, to się z tych ludzi później ponownie zacji pomysłów Zbyszka. Pamiętam świetną rzecz, korzystało. którą oni zrobili. Otrzymywaliśmy radiotelefony Między innymi „Armenia” przygotowywała marki Kenwood, spore, ale mieszczące się w kie- zjazd podziemnej Solidarności, który miał się od- szeni, które nadawały się do podsłuchiwania Służ- być na początku lipca 1986 r. Byłem temu pomy- by Bezpieczeństwa. Nastawiały się samoczynnie, słowi przeciwny i gdy Zbyszek został aresztowany, gdy na jakichś falach szła wiadomość, to się za- odwołałem zjazd, o co – jak mi doniesiono – miał trzymywały. W pewnym momencie SB się zorien- pretensje. Służba Bezpieczeństwa znalazła doku- towała i przesunęła swoje fale poza zakres tych menty tego przygotowywanego zjazdu, kryptonim urządzeń. Więc nasi naukowcy opracowali przy- „Grobla”, u Ewy Kulik w biurze. Na szczęście do stawkę, mniejszą od pudełka zapałek; przyłączało niego nie dopuściłem. To było takie propagando- się ją do kenwooda i aparat miał już pełen zakres we zadęcie, żeby powiedzieć: odbył się zjazd pod- fal. Ratowało nas to w wielu sytuacjach. To było ziemnej Solidarności. Przewidywano 60, 80 osób. dramatyczne, kiedy podczas akcji SB słyszeliśmy, Mieli to być delegaci podziemnych struktur, a nie co oni nadają, i nic nie mogliśmy zrobić. Esbecy ci z 1981 r. Uważałem to za zbyt niebezpieczne. się później kapnęli, że coś takiego mamy, i opera- cje pochwycenia ludzi robili w ciszy. * * * Posługiwałem się dokumentami Bogdana Kosiń- skiego, reżysera, z jego zdjęciem, byliśmy dosyć To było po śmierci sierżanta Karosa17. Zima, zimno, podobni. Używaliśmy czyichś dokumentów, a nie nieprzyjemnie. Mieszkałem u Ewy i Jacka Kolipiń- produkowaliśmy ich. Tego tak dużo nie było po- skich, na parterze w bloku, ulica Anieli Krzywoń, trzebne, tylko parę osób się ukrywało. na Jelonkach. W odległości stu metrów był wykop Mateusz, który stworzył sieć mieszkań i zaopa- z torami kolejowymi, między nim a osiedlem bar- trzenia, wcześniej działał przez szereg lat w or- dzo długi skwer, a z drugiej strony osiedla ulica, ganizacjach parakościelnych – oazy, neokatechu- na której odbywała się obława we wszystkich blo- menat itd. Swoją sieć stworzył dzięki ludziom kach. Milicjanci wchodzili na piętra, do każdego z tych organizacji. Opierało się to na zaufaniu, mieszkania. Synek gospodarzy wyszedł do szkoły na kontaktach nieformalnych. I to się sprawdziło. o wpół do ósmej, zaraz wrócił i mówi, co się dzieje. Mieliśmy koleżeński kontrwywiad. Na jedno z ze- Gospodarz zdecydował, że musimy opuścić miesz- brań RKW wpada Mateusz: – Musicie się rozejść. kanie; matka, dwoje dzieci, niebezpiecznie. Wie- Okazuje się, że sympatią jednej z łączniczek został działem, że to nie ma sensu, bo na ulicy zatrzy- chłopak według wszelkiego prawdopodobieństwa mują autobusy i wszystkich legitymują. Szukali związany z bezpieką. Sygnał poszedł, zebranie zabójców Karosa. Przy okazji bimbrownię gdzieś zostało przerwane, rozjechaliśmy się do miesz- wykryli, wynosili sprzęt. Myślę tak: nie mogę kań rezerwowych, mieliśmy chyba dwa tygodnie zostać, nie chcę iść z tym gospodarzem na uli- kwarantanny. Łączniczka dostawała pozorowane cę, a on oczywiście mnie nie wypuści samego, bo zadania, żeby się nie zorientowała, i powoli zosta- mu niezręcznie. Mieli wielkiego psa, żółtej maści.

17 18 II 1982 w Warszawie w tramwaju podczas próby rozbrojenia został postrzelony milicjant Zdzisław Karos, po kilku dniach zmarł. Na początku marca ujęto osoby związane z tym wydarzeniem, w sierpniu 1982 toczył się ich proces. Zapadły najsurowsze w stanie wojennym w regionie wyroki, m.in. Robert Chechłacz został skazany na 25 lat więzienia, Tomasz Łupanow na 13 lat, Stanisław Matejczuk na 6. Sprawa została wykorzystana propagandowo przez władze do oskarżeń Solidarności o terroryzm (T. Ruzikowski, Stan wojenny w Warszawie..., s. 244–245) (red.).

194 Wolność i Solidarność | nr 3 BARDZO DŁUGI SPACER Z PSEM

Wziąłem na smycz tego psa – i na spacer. Wpół do ci raz wychodzili, a ja ciągle spaceruję. Zwrócili ósmej, zima, niby jasno, ale niebo zachmurzone. na to uwagę zomowcy. Patrzyli, machali rękoma, Obława się skończyła grubo po zmroku, o siód- ja też zamachałem, a jak schodzili wieczorem do mej lub ósmej wieczorem. Ja cały czas na mrozie, samochodów, to gwizdali do mnie, wołali, że już w śniegu, z tym psem spacerowałem. Gdy szliśmy koniec, fajrant. Byłem w zielonej kurcie i ze skó- w kierunku domu, to pies rwał do przodu, a gdy rzaną torbą na ramieniu, chyba mnie wzięli za mijaliśmy blok, dom za nami zostawał, ciągnął do swojego, że odcinam drogę ucieczki z bloków do tyłu. Musiałem go krótko trzymać. Ręka mnie bo- wykopu kolejowego. Później, gdy wchodziłem do lała, zmieniałem, żeby nie było widać, że się z nim pokoju, pies chował się pod łóżko. Ja też byłem szarpię. Ciężka, fizyczna praca... Mimo mrozu by- wykończony. łem mokry od potu. Inni wychodzili z pieskami na piętnaście minut i wracali, potem drugi czy trze- Rozmawiał Andrzej Friszke

195 SŁAWOMIR POPOWSKI

XX LAT TEMU – KONIEC ZSRR JAK UPADAŁO IMPERIUM

SŁAWOMIR POPOWSKI W październiku 1985 r., kiedy jechałem do Moskwy jako świeżo upieczony kore- spondent Polskiej Agencji Prasowej, Związek Radziecki trzymał się mocno. Właśnie publicysta, wieloletni korespondent opublikowano tezy na XXVII Zjazd Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. w Moskwie: 1985–1990 Polskiej Agen- Wcześniej, miesiąc po wyborze Michaiła Gorbaczowa na stanowisko sekretarza gene- cji Prasowej, 1991–1994 i 2000–2003 „Rzeczpospolitej”. Członek redakcji ralnego, odbyło się plenum kwietniowe KC KPZR, na którym po raz pierwszy padło dwumiesięcznika „Nowa Europa hasło pierestrojki i przyspieszenia jako sposobu na odnowę pogłębiającego się w co- Wschodnia”, współzałożyciel i re- raz większym kryzysie państwa. Nikt wówczas nie przypuszczał, że będzie to począ- daktor gazety internetowej „Studio tek końca imperium Opinii.pl”. Członek zarządu Fundacji W 1979 r. kupiłem w Stanach Zjednoczonych głośną wtedy książkę Trzecia wojna Centrum Prasowe dla Krajów Europy światowa. Zebrano w niej przygotowane przez generałów z Grupy Planowania Stra- Środkowo-Wschodniej. tegicznego NATO scenariusze, które mogą doprowadzić do trzeciej wojny światowej. Rozważano różne możliwości, łącznie ze scenariuszem zaczynającym się od... strajku w Stoczni Gdańskiej. Wszystkie kończyły się upadkiem ZSRR. Ale żaden nie przewi- dywał, że radzieckie imperium rozpadnie się bez światowego kataklizmu, niejako od środka i w dużej mierze za sprawą tych, którzy chcieli je reformować, tchnąć w nie nowe życie.

Gdy Kraj Rad trzymał się mocno...

Do Polski, poddanej wciąż rygorom stanu wojennego, docierały już pierwsze infor- macje o zmianach, jakie szykują się w ZSRR, ale były one szczątkowe i bardziej do- tyczyły zamiarów aniżeli konkretów. Więcej oczywiście wiedziało ścisłe kierownictwo PZPR. Dopiero po latach ujawnio- no, że już w listopadzie 1985 r., podczas pierwszego, niejako rutynowego, ale utaj- nionego spotkania nowego genseka z przywódcami państw Układu Warszawskiego, Gorbaczow powiedział, że odtąd odpowiedzialność musi ponosić każda partia komu- nistyczna i jej kierownictwo. Słowem, zapowiedział odejście od doktryny Breżniewa, która głosiła, że Moskwa ma prawo interweniować w dowolnym kraju socjalistycznym (także militarnie), jeśli tylko uzna to za konieczne. Z oczywistych powodów informa- cje te nie wypływały poza ścisły krąg wąskiego kierownictwa PZPR.

196 Wolność i Solidarność | nr 3 JAK UPADAŁO IMPERIUM

Wiosną i późną jesienią 1985 r. dominowało wersję odgórnych reform, realizowanych pod ha- więc raczej przekonanie – nie tylko zresztą w Pol- słem dyscypliny i porządku, szykował Jurij Andro- sce – że hasła o pierestrojce i przyspieszeniu mają pow, były szef KGB, który z tej racji znakomicie charakter jedynie propagandowy; po śmierci Kon- orientował się, jaki jest rzeczywisty stan państwa, stantina Czernienki i objęciu władzy w KPZR przez ale nie zdążył rozwinąć skrzydeł; zmarł w lutym Gorbaczowa wszystko zakończy się tylko odmło- 1984 r., zaledwie półtora roku po tym, jak został dzeniem radzieckiego Biura Politycznego (co samo sekretarzem generalnym KPZR. Jego zasługą jest w sobie byłoby już rewolucją), reszta pozostanie natomiast wypromowanie sporej grupy młodych bez zmian. Co najwyżej – mówiono – można ocze- działaczy aparatu partyjnego (w tym Gorbaczo- kiwać drobnych zmian kosmetycznych i paru spek- wa), którzy doszli do głosu po krótkim okresie takularnych posunięć, jak to z wiosny 1985 r., rządów Konstantina Czernienki. gdy jednym pociągnięciem pióra, bez głębszej ana- O tym, że to Gorbaczow pogrzebał system, za- lizy skutków ekonomicznych, społecznych i po- decydował cały splot okoliczności. Nie tylko tych litycznych wprowadzono w ZSRR suchoj zakon, zewnętrznych (spadek cen ropy i coraz droższy czyli częściową, ale jak na tamtejsze warunki bar- wyścig zbrojeń, którego kosztów ZSRR nie był już dzo surową prohibicję. w stanie udźwignąć), ale także wewnętrznych. Być może te drugie okazały się nawet ważniejsze. Logika alfabetu W końcówce rządów coraz bardziej tracącego kontakt z rzeczywistością Leonida Breżniewa par- Historycy pewnie jeszcze długo będą się spierać, tyjna nomenklatura dzieliła się na „starców” i „se- dlaczego to właśnie Gorbaczow okazał się graba- kretarzy polowych”. Ci pierwsi, zasiadający w naj- rzem systemu, który go wyniósł na szczyty władzy. wyższych gremiach komunistycznych – rządzili. Znakomitemu rosyjskiemu filozofowi i histo- Ci drudzy, pracujący w terenie i znacznie młodsi, rykowi Michaiłowi Gefterowi – radzieckiemu dy- mieli na głowie praktyczne problemy: walczyli sydentowi „z wyboru”, jak sam się przedstawiał o plany, produkcję, zbiory, ciepło w domach itp. – zadałem w 1992 r. pytanie o moment, w którym Do grupy tej przez jakiś czas należał Gorbaczow, rozpoczął się koniec komunizmu w ZSRR. Jego a także Jegor Ligaczow, no i Borys Jelcyn. zdaniem było to w 1968 r., kiedy na placu Czer- Narastały w tym środowisku nastroje krytycz- wonym grupka osób zaprotestowała przeciwko ne i Gorbaczow nie był tu wyjątkiem. Zwłaszcza inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czecho- że dochodziło jeszcze jedno zjawisko: całkowita słowację. Po doświadczeniach stalinowskich po blokada możliwości jakiegokolwiek awansu piono- raz pierwszy pojawili się ludzie, którzy przełama- wego. „Z powodu dynastycznego panowania oli- li swój strach. A to na nim opierała się potęga garchii partyjnej – pisze Andriej Graczow, autor i wszechwładza systemu. Od tej chwili mogło być jednej z najlepszych biografii Gorbaczowa (wyda- już tylko lepiej. Przybywało odważnych. nie polskie Warszawa 2003) – system cyrkulacji Jednak dopiero Michaił Gorbaczow uruchomił kadrowej został naruszony. Sklerotyczne zatory, mechanizm, który nazywam logiką alfabetu: za- które zatkały naczynia organizmu partyjnego czynasz reformować system, powiedziałeś „a”, i państwowego, zaczęły zagrażać zawałem nie więc musisz powiedzieć „b” i „c”. Aż dojdziesz do tylko klientom Centralnego Szpitala Klinicznego, ostatniej litery w alfabecie, aby się przekonać, że lecz i całemu systemowi”. Kremlowscy bonzowie systemu już nie ma. pod presją dzieci i wnuków zaczęli przekazywać Gwoli ścisłości: Gorbaczow nie był pierwszym, w spadku nie tylko państwowe dacze, ale i wpły- który chciał reformować Związek Radziecki. Swoją wowe stanowiska, to znaczy samą władzę. Ulica

197 SŁAWOMIR POPOWSKI

ujęła to krótko w popularnej wówczas anegdocie: dropow przekazał swoją wolę, aby jego następcą Czy syn generała może zostać marszałkiem? Nie, został właśnie najmłodszy w gronie ścisłego kie- bo marszałek też ma syna. rownictwa KPZR Gorbaczow. Przegrał wówczas z klanem starych breżniewowców Konstantina Aparatczyk-reformator Czernienki, którzy z posłaniem Andropowa postą- pili tak samo, jak kilkadziesiąt lat wcześniej Stalin Kiedy więc zaczęła się jego wielka przemiana z po- z testamentem Lenina: wykreślili jedno niewygod- słusznego i lojalnego wobec „góry” aparatczyka ne dla nich zdanie. w reformatora i burzyciela systemu, którego był W 1985 r., kiedy Czernienko spoczął pod mura- dzieckiem? Na to pytanie nie ma jednoznacz- mi Kremla, sprawa była już jasna. Główni konku- nej odpowiedzi. Sam Gorbaczow, uważający się renci Gorbaczowa – sekretarze Griszyn (Moskwa) za przedstawiciela pokolenia „dzieci XX Zjazdu i Romanow (Leningrad) – byli już właściwie wyeli- KPZR”, w jednym z wywiadów powiedział o sobie, minowani. Podczas decydującego, pierwszego po że w tamtych latach nie był dysydentem, ale ra- śmierci Czernienki posiedzenia Biura Politycznego czej rewizjonistą. Jeśli tak, to jego rewizjonizm Andriej Gromyko – najstarszy w tym gronie – za- nie przekraczał granic domu i dyskusji prowadzo- proponował Gorbaczowa na nowego szefa partii, nych z żoną, absolwentką filozofii, znającą nie a reszta natychmiast pospieszyła z wiernopoddań- tylko dzieła klasyków marksizmu, ale także Sar- czymi deklaracjami. Całość była wcześniej uzgod- tre’a, Camusa, a nawet Herberta Marcuse’a. A jed- niona z Gromyką, któremu w zamian zapropono- nak ten ulubieniec i protegowany Jurija Andro- wano stanowisko przewodniczącego ówczesnego powa – który jako szef KGB i sekretarz generalny parlamentu radzieckiego – Rady Najwyższej ZSRR. KPZR całe życie poświęcił tępieniu opozycji i dy- Wszyscy byli zadowoleni: aparat partyjny – bo sydentów – okazał się najskuteczniejszym burzy- miał dość rządów starców i tęsknił za kimś mło- cielem systemu. System, który był przygotowany dym, kto tchnie życie w zmurszałe struktury. Woj- na obronę przed wrogiem zewnętrznym, okazał się sko i tzw. kompleks wojenno-przemysłowy – bo całkowicie bezbronny wobec herezji wewnętrznej. oczekiwano, że nowy, dynamiczny przywódca roz- Zwłaszcza jeśli płynęła ona z samego szczytu pi- rusza skostniałą gospodarkę, sromotnie przegry- ramidy władzy. wającą wyścig zbrojeń z Amerykanami. KGB – bo Gorbaczow jednak wierzył w socjalizm do koń- tam pamiętano sympatię i zaufanie, jakim Andro- ca, nawet wtedy, gdy już go demontował. Był pow darzył Gorbaczowa. Wreszcie – inteligencja, święcie przekonany, że błąd tkwi nie w teorii, ale której młody Gorbaczow, potrafiący wypowiadać w praktyce; że wystarczy zlikwidować sprzeczność się zrozumiale i bez kartki, sam z manierami inte- między oficjalną fasadą reżimu i rzeczywistością, ligenta, otwarty na dialog z ludźmi nauki, kultury a wszystko samo się zmieni. Kto wie, może wła- i sztuki, wydawał się kimś zupełnie innym niż rzą- śnie ta wiara spowodowała, że nie odstąpił od dząca dotąd gerontokracja. swoich zasad nawet wówczas, gdy wszystko się już waliło, a kiedy w 1990 r. próbował dokonać Pierwsza ekipa Gorbaczowa zwrotu, okazało się, że jest już za późno. Początek niczego takiego nie zapowiadał. Gorbaczow dobrze orientował się, w jakim stanie W marcu 1985 r., gdy Gorbaczow obejmował wła- znajduje się państwo. Jeszcze zanim został gen- dzę, dominował optymizm. Praktycznie nie miał sekiem, dbał o kontakty ze środowiskiem nauko- już konkurentów. Ostrzejszą walkę o przetrwa- wym. Z jego inicjatywy w 1982 r. zorganizowano nie musiał toczyć wcześniej, gdy umierający An- naradę, na której z krytycznym referatem wystą-

198 Wolność i Solidarność | nr 3 JAK UPADAŁO IMPERIUM piła socjolog Tatiana Zasławska. Ona też razem ze aby go ściągnąć do Moskwy. Nieco później do gru- swoim kolegą z Nowosybirska akademikiem Ablem py tej dołączył – z pomocą Aleksandra Jakowlewa Aganbegianem przygotowała 180-stronicowy po- – Władimir Kriuczkow. Co najmniej połowa z nich ufny raport o gospodarce radzieckiej. Zawarte wystąpiła potem przeciwko Gorbaczowowi, ale był w nim tezy wyznaczyły potem kierunek przemian to już schyłek jego kariery. zapoczątkowanych przez Gorbaczowa. W tej drużynie szczególne miejsce zajmowały Ważna była również narada w sprawie postę- dwie osoby, cieszące się opinią najbardziej zde- pu technicznego, na której realistycznie oce- cydowanych reformatorów: Szewardnadze, z któ- niono kondycję radzieckiej nauki i jej szanse na rym Gorbaczow znał się jeszcze z czasów wspólnej wygranie „gwiezdnych wojen”, którymi straszył działalności w Komsomole i – jak pisał w pamiętni- prezydent Ronald Reagan. Jak się potem okazało, kach – mógł z nim „otwarcie rozmawiać o wszyst- Amerykanie w dużej mierze blefowali, ale zmusi- kim”, oraz Jakowlew, ściągnięty z dyplomatycz- li Moskwę do podjęcia porównywalnego wysiłku nego zesłania w Kanadzie, gdzie był ambasadorem finansowego, na który nie było jej już stać. To i przypadł do gustu Gorbaczowowi podczas jednej z kolei wzmacniało dążenie do reform (głównie z pierwszych jego zagranicznych podróży. najsilniejszego wówczas kompleksu wojenno-prze- Obaj solidnie zapracowali na miano głównych mysłowego) i – w pierwszym okresie – skutecznie architektów pierestrojki. Eduard Szewardnadze, wytrącało z ręki argumenty ich przeciwnikom. zastępując na stanowisku ministra spraw zagra- Ale właśnie w tych kręgach Gorbaczow szukał nicznych Gromykę, otworzył Związek Radziecki swojego zaplecza intelektualnego. Oprócz Zasław- na świat i stał się promotorem polityki „nowego skiej i Aganbegiana tworzyli je akademicy Leonid myślenia” (w tym rozbrojenia – co miało zapewnić Abałkin i Oleg Bogomołow, a także Jewgienij środki na modernizację kraju). Jakowlew zaś stał Wielichow, Roald Sagdiejew, Stanisław Szatalin, za reformami, które zmierzały do demontażu syste- Gieorgij Arbatow, Nikołaj Szmielow oraz Nikołaj mu komunistycznego. Co więcej, jeśli wierzyć jego Pietrakow. Wymieńmy jeszcze Gieorgija Szachna- wspomnieniom, spisanym w fascynującej książce zarowa, Anatolija Czerniajewa, Wadima Miedwie- Omut pamiati (Wir wspomnień, nigdy w Polsce nie- diewa i Walerija Bołdina (który zdradzi swojego wydanej), już w grudniu 1985 r., na kilka miesięcy patrona w dniach puczu sierpniowego). To oni, przed XXVII Zjazdem KPZR, przesłał na ręce Gorba- a nie urzędnicy z Komitetu Centralnego, tworzyli czowa nieoficjalną notatkę zatytułowaną „Impe- nieoficjalne ciało doradcze oraz „centrum mózgo- ratywy politycznego rozwoju”. Przedstawił w niej we” ekipy Gorbiego. rozpisany na etapy plan działania, przewidujący Wszystko to stanowiło olbrzymi atut Gorbaczo- nie tylko wycofanie wojsk radzieckich z Afgani- wa, któremu bez większych trudności udało się od- stanu i daleko idące reformy polityczne, w tym sunąć na boczny tor swoich przeciwników (w tym demokratyzację systemu, przywrócenie rzeczywi- premiera Nikołaja Tichonowa) i zmontować ekipę stego parlamentaryzmu i utworzenie stanowiska pierestrojkową. Jako pierwsi zostali wynagrodzeni prezydenta ZSRR, ale także konieczność podziału za wsparcie członkostwem w Biurze Politycznym KPZR na dwa skrzydła, a w przyszłości być może Jegor Ligaczow, Nikołaj Ryżkow (który szybko na dwie partie, które będą konkurowały ze sobą zastąpił premiera Tichonowa) i Wiktor Czebrikow, o władzę. kierujący wcześniej KGB. Przyspieszenia nabrała Obaj pożegnali się z Gorbaczowem, gdy nie wówczas także kariera Anatolija Łukjanowa i Bo- chciał słuchać ich ostrzeżeń przed nadciągającym rysa Jelcyna, którego odkrył w Swierdłowsku (dziś puczem, w 1991 r., na kilka miesięcy przed jego Jekatierinburg) Ligaczow i namówił Gorbaczowa, upadkiem.

199 SŁAWOMIR POPOWSKI

Na początek: „nowe myślenie” Ta metoda długo okazywała się skuteczna. Już w listopadzie 1985 r. udało się doprowadzić do Gieorgij Szachnazarow, jeden z najbliższych radziecko-amerykańskiego spotkania na szczycie współpracowników Gorbaczowa, pisze w swoich w Genewie, co dało początek procesowi rozbro- pamiętnikach S wożdiami i biez nich (Z wodzami jenia, a przede wszystkim otwierało możliwości i bez nich, Moskwa 2001), u nas niewydanych: oparcia relacji między ZSRR i szeroko rozumianym „każdą ideologię zamkniętą w sobie może naru- Zachodem na zasadach zupełnie innych niż do- szyć tylko wewnętrzna reformacja”. tychczas. Sens tych działań, poza wymiarem ide- Patrząc z dzisiejszej perspektywy, upadek im- ologicznym i propagandowym, był jeden: chodziło perium radzieckiego można podzielić na dwa eta- o odciążenie gospodarki radzieckiej, która ponad py: najpierw, pod hasłem odnowy i przebudowy, 40 proc. swojego PKB przeznaczała na wydatki mi- mieliśmy do czynienia z faktycznym demontażem litarne. komunistycznego systemu totalitarnego, a gdy Później doszedł jeszcze jeden element: polityka proces ten doprowadzony został do finału, do- „nowego myślenia” i większe otwarcie na Zachód konał się etap drugi – rozpad samego imperium. pozwalały Moskwie korzystać z jego pomocy fi- Było to logiczne, bo jeśli do systemu polityczne- nansowej. go wprowadza się elementy demokracji, wcześniej Wróćmy jednak do lat 1985 i 1986. Gorbaczow czy później musi pojawić się pytanie o struktu- był wówczas bożyszczem milionów i coraz bardziej rę samego państwa, o przywrócenie (a właściwie ta rola mu się podobała. Wszyscy oczekiwali od wprowadzenie) zadeklarowanej w konstytucji za- niego zmian i reform, ale nikt – nie wyłączając sady federalizmu. jego samego – nie wiedział jeszcze jakich. Teo- Wszystko zaczęło się od próby uzdrowienia retycy marksizmu-leninizmu – pisze Graczow – imperium i jego polityki zagranicznej. W 1985 r., opracowali wielką teorię, jak przejść od kapitali- kilka miesięcy po objęciu władzy, Gorbaczow wy- zmu do komunizmu, ale nie napisali ani słowa, jak stąpił z pakietem propozycji rozbrojeniowych pod iść w odwrotnym kierunku. adresem Stanów Zjednoczonych, m.in. całkowitym W marcu 1986 r. odbył się XXVII Zjazd KPZR. zakazem prób z bronią jądrową. Wziął inicjatywę Z dzisiejszej perspektywy przemówienia delega- w swoje ręce. Działał tak, jak podczas spotkania tów mogą się wydać śmieszne, ale wtedy robiły z Margaret Thatcher (kiedy jeszcze nie był gen- wrażenie. Pamiętam wystąpienie Borysa Jelcyna, sekiem). Gorbaczow – pisze w pamiętnikach Ja- którego gwiazda po raz pierwszy zabłysła wówczas kowlew, obecny podczas ich rozmowy – wyciągnął na ogólnoradzieckim firmamencie. Mówił krytycz- kopie ściśle tajnych dokumentów i map radziec- nie o demokracji wewnątrzpartyjnej, a przede kich, opatrzonych wszystkimi ważnymi pieczęcia- wszystkim o przywilejach partyjnej nomenklatu- mi, na których przedstawiono brytyjskie miasta ry: klinikach, rządowych daczach, reprezentacyj- – cele ataku nuklearnego. Thatcher zaniemówiła, nych samochodach dla wybranych i specbufetach, zamarła wręcz w oczekiwaniu na to, co będzie da- podczas gdy dla szarego obywatela pozostawały lej. A Gorbaczow najspokojniej jak tylko potrafił śmierdzące sklepy z mięsem i rybą, wieczny de- powiedział: – I z tym właśnie musimy skończyć... ficyt towarów pierwszej potrzeby i cała nędza co- To wystarczyło, aby uznała go za kogoś absolutnie dziennego życia. nowego w radzieckiej polityce i na tyle ważnego, W kremlowskim Pałacu Zjazdów obradom przy- aby podczas najbliższej wizyty w Stanach Zjedno- słuchiwali się zaproszeni przywódcy „bratnich czonych podzielić się swoimi uwagami z Reaga- partii komunistycznych”. Czy przypuszczali, że nem. za kilka lat historia zmiecie ich wszystkich, i to

200 Wolność i Solidarność | nr 3 JAK UPADAŁO IMPERIUM w dużej mierze dzięki Gorbaczowowi, którego do wszystkich ważniejszych urzędów i redakcji. wówczas tak gorąco oklaskiwali? Od Adama Michnika wiem, że był czytany również W ciągu kilku najbliższych lat po tym zjeździe przez opozycję. Uważnym czytelnikiem był po- biuro PAP w Moskwie było mimowolnym świad- dobno gen. Jaruzelski. Opowiadał mi jeden z pra- kiem walk toczących się w PZPR między „libera- cowników jego sekretariatu, że zaznaczał ołów- łami” i partyjnym betonem. W zależności od tego, kiem co ciekawsze i ostrzejsze materiały, rozsyłał kto w danym momencie brał górę, dostawaliśmy je do pozostałych członków Biura Politycznego polecenie, aby dawać więcej materiałów piere- i Sekretariatu KC PZPR z adnotacją, aby się z nimi strojkowych, ostrych, „z jajami”, albo przeciwnie zapoznać... – zarzucano nam antyradzieckość. Mieliśmy na to swój sposób. Trzeba było zapom- Lekcja Czarnobyla nieć o ambicjach korespondenta i zamienić się w tłumacza. Początkowo tłumaczyliśmy w całości Entuzjazm po wybraniu nowego genseka dość lub w obszernych omówieniach tylko najważniej- szybko zaczął jednak mijać. Przede wszystkim sze publikacje i wypowiedzi, ale miarę jak piere- w samej partii. Aparat w znacznej części liczył na strojka się rozkręcała, było ich wciąż więcej i wię- to, że po XXVII Zjeździe – kiedy wygłoszono wiele cej. Tak pisały „Prawda”, „Izwiestia”, „Moskow- płomiennych mów o potrzebie odnowy i przebu- skaja Prawda”, „Moskowskije Nowosti”, „Ogoniok” dowy, o głasnosti (jawności), która stawała się i „Litieraturnaja Gazieta”, tzw. tołstyje żurnały: nowym słowem wytrychem, i o niesprawiedliwości „Nowyj Mir”, „Znamia”, „Oktiabr’”, „Woprosy Li- przywilejów dla bonzów partyjnych – otworzą się tieratury”, a nawet „Woprosy Fiłosofii” oraz „Wo- nowe drogi do awansu, blokowanego dotąd przez prosy Istorii KPSS”, nie mówiąc już o organie teo- partyjną gerontokrację. Teraz poczuł się rozcza- retycznym KPZR – „Kommunist”. A z organami rowany. „starszego brata” nie wypadało polemizować... Stopniowo pogarszały się również nastroje spo- Raz zdarzyło się, że nasz PAP-owski stażysta prze- łeczeństwa, które wprawdzie nadal zachwycało słał do centrali materiał o tym, jak to w stolicy się młodym przywódcą, cieszyło się z pierwszych światowego komunizmu zafałszowane są wszyst- oznak „odwilży” i głasnosti, kiedy zaczęły się uka- kie mapy Moskwy i nawet adres Kremla objęty jest zywać zakazane dotąd książki, a w prasie krytycz- klauzulą tajności. Ponieważ akurat w Warszawie ne publikacje, ale jednocześnie przekonywało się górę brał beton, następnego dnia zrobiła się awan- na własnej skórze, że życie jest coraz trudniejsze. tura. Zarzucono nam antyradzieckość i grożono To była lekcja również dla nowego kierownic- odwołaniem – dopóki nie okazało się, że tekst jest twa ZSRR (ciągle jeszcze wewnętrznie spójnego), po prostu omówieniem artykułu z „Moskiewskiej które mogło się teraz przekonać, że nie wystarczą Prawdy”, organu Komitetu Miejskiego KPZR. same hasła, choćby najsłuszniejsze, jeśli brakuje W sumie do uważnego przejrzenia było co- pomysłów na to, jak przełożyć je na język konkre- dziennie około dwudziestu tytułów plus pakiet tów. Zwłaszcza jeśli ich potencjalni autorzy w ża- tygodników i miesięczników (z dziedziny kultury, den sposób nie potrafią uwolnić się od ideologicz- nauki i polityki), do tego prasa kilkunastu repu- nych dogmatów. Powstaje więc w miarę sensowna blik związkowych, również coraz ciekawsza. Każde ustawa o kooperatywach, po raz pierwszy do- nasze omówienie czy tłumaczenie trafiało do cen- puszczająca prywatną przedsiębiorczość, a niemal trali PAP w Warszawie i najczęściej było publiko- w tym samym czasie pod hasłem walki z dochoda- wane w „Biuletynie Specjalnym”, który ukazywał mi niepochodzącymi z pracy wprowadza się suro- się w nakładzie kilku tysięcy egzemplarzy i trafiał we restrykcje na tego typu działalność. Tworzyło

201 SŁAWOMIR POPOWSKI

to wrażenie chaosu. Do tego gospodarka wyraźnie jenno-przemysłowego i rosnącego niezadowolenia słabła. Na posiedzeniu Biura Politycznego w lipcu nomenklatury, która przez dziesięciolecia wy- 1986 r. wprost już mówiono o groźbie zawalenia pracowała sposoby blokowania i kastrowania naj- się planu rocznego, o trudnej sytuacji rolnictwa bardziej słusznych przedsięwzięć reformatorskich, i konieczności zwiększenia importu ziarna. A tak- jeśli tylko godziły w jej interesy – Gorbaczow miał że o rosnących stratach radzieckiej gospodarki do wyboru dwie możliwości. Mógł jak Breżniew po- (9 mld rubli) z powodu spadku cen ropy naftowej. przestać na kosmetycznych zmianach i rządzić aż Jeszcze jesienią 1985 r. kosztowała ona 175 rubli do śmierci albo szukać oparcia w społeczeństwie, za tonę, a w lipcu 1986 r. – już tylko 52 ruble, zmobilizować go i włączyć w proces pierestrojki. z tendencją spadkową do 40 rubli. Wybrał to drugie. Zdawał już sobie sprawę, że Najtrudniejszą lekcję ekipie pierestrojki zgoto- bez reform systemowych, zmiany mechanizmów, wał wówczas los; była nią katastrofa w Czarnoby- demokratyzacji państwa i reformy politycznej nie lu. Pierwszy, lakoniczny komunikat TASS o awarii uda mu się przełamać oporu „sił zastoju” i zreali- w elektrowni atomowej opublikowano na trzeci zować jego wizji pierestrojki, tj. przebudowy sys- dzień po tragedii, a dopiero po dziesięciu dniach temu radzieckiego. Postanowił działać, wierząc, że zdecydowano się na pełniejsze poinformowanie będzie w stanie kontrolować cały proces, dawku- opinii publicznej o tym, co rzeczywiście stało się jąc wolność, nie dopuścić do wybuchu. w Czarnobylu. W swoich pamiętnikach Gorbaczow pisze, jak Powrót Sacharowa wściekły był wówczas na „atomistów”, którzy ukrywali przed nim rzeczywisty stan radzieckiej Sygnałem dla społeczeństwa miała być podjęta energetyki jądrowej, chroniąc się za pieczęcią w październiku 1986 r. z inicjatywy Gorbaczowa „ściśle tajne”. W rezultacie, działając według zasad decyzja o uwolnieniu z łagrów wszystkich więź- stosowanych w ZSRR, gdy każda większa katastro- niów politycznych (to wtedy odzyskał wolność fa była ukrywana i przemilczana – zaczął pono- Siergiej Kowaliow) i późniejsza o miesiąc, ale jesz- sić olbrzymie straty propagandowe. I za granicą, cze bardziej spektakularna decyzja o zwolnieniu i w kraju. Zrozumiał, że popełnił błąd; ukrywając z zesłania w Gorkim (dziś Niżnyj Nowgorod) An- prawdę, stał się zakładnikiem starych porządków. drieja Sacharowa. Któregoś dnia w jego gorkow- Zmienił więc politykę i stopniowo znosił blokady skim mieszkaniu zjawili się ludzie, którzy nie py- informacyjne, ale osad pozostał. tając o nic, zainstalowali telefon. Potem telefon Na to wszystko nakładał się rosnący opór kom- zadzwonił; sam Gorbaczow zaproponował powrót pleksu wojenno-przemysłowego, który wprawdzie do Moskwy. 23 grudnia w radzieckiej stolicy witali na starcie poparł Gorbaczowa i jego ekipę, ale te- Sacharowa przyjaciele ze środowisk dysydenckich. raz z coraz większą irytacją przyjmował inicjatywy Nikt im nie przeszkadzał. W oficjalnych „Wrie- pokojowe nowych władz radzieckich. Nie mówiąc miach” (radzieckim dzienniku telewizyjnym) dali już o ujawnieniu rzeczywistych rozmiarów ra- nawet o tym krótką informację. dzieckich wydatków wojskowych i pomysłach, aby W Centrum Prasowym MSZ zorganizowano kon- część zakładów przemysłu zbrojeniowego przesta- ferencję prasową Sacharowa. Andriej Dmitriewicz wić na produkcję cywilną, najlepiej – towarów po- mówił o swoim pobycie na zesłaniu i o tym, jak do- wszechnego użytku. szło do jego powrotu. Wyraźnie unikał ostrych wy- Andriej Graczow ma rację, gdy pisze w swojej powiedzi. Sprawiał wrażenie zagubionego i jakby biografii Gorbaczowa, że był to krytyczny mo- niepewnego przyszłości, ale doceniał gest władz. ment pierestrojki. Wobec oporu kompleksu wo- Nic wówczas nie zapowiadało, że kilka miesięcy

202 Wolność i Solidarność | nr 3 JAK UPADAŁO IMPERIUM później Sacharow stanie się duchowym przywódcą planu reform właściwie nie było. W referacie pro- całej radzieckiej opozycji – najwyższym autoryte- gramowym na XXVII Zjeździe KPZR, przygotowa- tem i sumieniem Związku Radzieckiego, a Gorba- nym przez tak różnych ludzi tworzących pierwszą czow ordynarnie przegoni go z trybuny parlamentu. drużynę Gorbaczowa jak Ligaczow i Jakowlew, po A skoro już mowa o Sacharowie... Późną jesie- mocno stonowanej krytyce przeszłości obiecywa- nią 1989 r., krótko przed wizytą w Moskwie pre- no jedynie „lepszy socjalizm” i więcej demokracji. miera Tadeusza Mazowieckiego, z Jurkiem Mal- Zapowiadano również „głęboką rekonstrukcję go- czykiem, moim ówczesnym PAP-owskim partne- spodarki narodowej” i „więcej samodzielności dla rem, poprosiliśmy Sacharowa o wywiad. Rozmo- przedsiębiorstw”. Takimi hasłami usiłowano uspo- wa wyglądała mniej więcej tak: – Wybaczcie, ale koić partyjnych strażników komunistycznej czy- nie mam czasu. Nie mogę. – Ale chodzi o wizytę stości. „Socjalistyczne państwo prawa” i „socja- naszego Mazowieckiego. – No to najwyżej pół go- listyczne prawa człowieka”, „pluralizm socjali- dziny. To naprawdę wszystko, co mogę wygospo- styczny” i „socjalistyczny rynek” – czyż nie brzmia- darować. – Zgoda, ale mamy jedenaście pytań. Sa- ło to pięknie? Choć było jawnym zaprzeczeniem charow przyjął nas w swoim mieszkaniu przy ulicy jakiejkolwiek logiki, przynajmniej tej znanej z do- Czkałowa, niedaleko Dworca Kurskiego. Rozmowa świadczeń radzieckich. Dewiza – pisze Graczow trwała 30 minut, co do sekundy. Odpowiedział na – którą Gorbaczow, powołując się na Lenina, inspi- wszystkie nasze pytania i to tak, że nie było ani rował swoją ekipę i bronił się przed pojedynczymi jednego zbędnego słowa. Nigdy wcześniej ani po- krytykami, to jego „nie lękajcie się”, była w rze- tem nie spotkałem rozmówcy o tak żelaznej dys- czywistości biblijnym cytatem zapożyczonym od cyplinie intelektu. Jana Pawła II, o czym papież najpewniej wiedział. W tym samym mniej więcej czasie, wykorzystu- Przełomowym okazał się 1987 r. i styczniowe jąc gorącą dyskusję, jaka rozgorzała po publikacji plenum KC KPZR. Początkowo miało być ono po- w „Komsomolskiej Prawdzie” artykułu Dzieci Die- święcone sprawom kadrowym, w istocie stało się toczkina o masowo powstających poza struktura- początkiem rzeczywistej przebudowy, a tak na- mi KPZR organizacjach i klubach dyskusyjnych prawdę – demontażu radzieckiego systemu poli- – postanowiono zapalić zielone światło dla tzw. tycznego. I tak w leksykonie pierestrojki po ple- nieformałów (jak wówczas nazywano te organi- num styczniowym pojawiło się nowe hasło: de- zacje). Na naradzie z sekretarzami komitetów ob- mokratyzacja, a potem „rewolucyjna pierestrojka wodowych Gorbaczow powiedział: „Jeśli partia nie partii”. stanie na czele procesów demokratyzacji, wówczas Gorbaczow chciał za pomocą demokratyzacji historia potoczy się według polskiego scenariusza, i jawności zwalczyć opór aparatu, wykorzystując a młodzi pójdą do podziemia”. rozbudzone społeczeństwo, które miało stać się jego najważniejszym sojusznikiem. Partię uspoka- Uruchamianie żywiołów jał, że wszystko odbywa się pod kontrolą, a za- inicjowana przez niego rewolucja ma charakter Okres od zjazdu do zwolnienia Sacharowa był odgórny. Nie wziął pod uwagę jednego: że społe- bodaj najważniejszy. Wtedy właśnie Gorbaczow czeństwo nie będzie chciało zadowolić się kontro- uruchamiał żywioły, nad którymi później nie był lowaną wolnością, lecz zapragnie części władzy, w stanie zapanować. której Gorbaczow nie był w stanie mu dać. Graczow znakomicie opisuje ten mechanizm. Zaczęło się niewinnie, od znoszenia kolejnych Problem – pisze – polegał na tym, że poza general- tabu w historii. Ale fala podnosiła się coraz wyżej. nym kierunkiem (bo nawet nie zarysem) żadnego O „białych plamach” pisali wszyscy. I jeśli począt-

203 SŁAWOMIR POPOWSKI

kowo przedmiotem krytyki były zbrodnie stalini- z Jurijem Afanasjewem, autorem pierwszych tek- zmu, to rychło dobrano się i do Lenina. stów o konieczności wypełnienia „białych plam” Pamiętam znakomity tekst Istoki (Źródła) Wa- w radzieckiej historii. Uważał, że cała prawda silija Sielunina opublikowany na łamach „Nowe- o zbrodniach stalinowskich powinna być ujawnio- go Miru”. Jego obszerne fragmenty przesłałem do na – także o zbrodni katyńskiej. Był pierwszym Warszawy. Sielunin pisał o tym, jak po rewolucji obywatelem radzieckim, który coś takiego powie- bolszewickiej usiłowano nakazem administracyj- dział głośno, a „Polityka” – polskim oficjalnym nym zastąpić regulujące funkcje wyklętego ryn- tygodnikiem, który to opublikował. ku; jak Trocki udowadniał, że w społeczeństwie Z Katyniem było tak: co roku na Wszystkich socjalistycznym obozy pracy są „przodującą formą Świętych jeździła tam ekipa z naszej ambasady, jej organizacji”; o Leninie, który podpisał dekret aby złożyć kwiaty i zapalić znicze. Najpierw robio- o utworzeniu pierwszego komunistycznego łagru no to bez większego szumu, później zabierano eki- na Sołowkach. Dla obywateli radzieckich, dla któ- pę telewizyjną. W końcówce, w 1988 r., rozpoczął rych wódz światowej rewolucji przez całe poko- się prawdziwy wyścig do Katynia. Kto pierwszy lenia był świętą ikoną, możliwość przeczytania zostawi tam swój ślad: Kościół, który był nieofi- czegoś takiego w oficjalnym piśmie, a nie w sa- cjalnym przedstawicielem całej polskiej opozycji, mizdacie, była szokiem. Tak jak i książka Innogo czy PZPR, która na Katyniu chciała zarobić swoje nie dano (Innego nie dano) pod redakcją Jurija punkty. Kościół wygrał. Afanasjewa, rozpoczynająca całą serię publikacji Wiosną 1989 r. uczestniczyłem w uroczystości, rozliczających się z komunizmem. gdy stawiano pierwszy krzyż, przywieziony z Pol- To wówczas dokonała się eksplozja głasnosti, ski na miejsce zbrodni. Właściwie trudno mówić kiedy popularność poszczególnych tytułów mie- o uroczystości; była to ciężka praca. Rosjanie zgo- rzono już nie wielkością milionowych nakładów, dzili się na jego postawienie, a nawet przydzieli- lecz tempem ich znikania z kiosków. „Prawda” li kilku żołnierzy do pomocy. Polska ekipa była sprzedawała się w pół godziny, ale już „Moskow- nieliczna, ale dobrze przygotowana. Wszystko skije Nowosti” i „Ogoniok” były niedostępne po przywieźli z kraju, nawet wodę mineralną. Rosja- kilku, kilkunastu minutach. Jednocześnie ujaw- nie myśleli, że chodzi o zwyczajny krzyż, drewnia- niały się pierwsze podziały polityczne w mediach. ny, który wystarczy zakopać w ziemi. Tymczasem Reformatorskie i liberalne były kierowane przez poza krzyżem przywieziono potężną konstrukcję, Giennadija Jakowlewa „Moskowskije Nowosti”, którą należało głęboko zabetonować w gruncie. „Ogoniok” Witalija Koroticza i „Litieraturnaja Ga- – Aby nic więcej już się nie przytrafiło – mówi- zieta”, a także miesięczniki „Nowyj Mir”, „Znamia” li polscy robotnicy, dając jasno do zrozumienia, i „Drużba Narodow”, w których publikowano za- o jakie wichry i burze im chodzi. kazane wcześniej powieści, w tym Dzieci Arbatu Po całym dniu pracy krzyż był już osadzony na Anatolija Rybakowa. Po drugiej stronie znajdowały miejscu, za tablicą, która ciągle jeszcze informo- się betonowe, niekiedy nacjonalistyczne lub anty- wała, że spoczywają tu ofiary zbrodni faszystow- semickie: „Nasz Sowriemiennik”, „Moskwa”, „Mo- skich. Polski ksiądz odprawił mszę. Na „kobył- łodaja Gwardia”, tygodnik „Sowietskaja Kultura”. kach” położono kilka desek, przykryto je białym obrusem i tak powstał ołtarz z katyńskim krzyżem Katyń w tle. Było nas najwyżej kilkanaście osób. Słoń- ce zachodziło. Modliliśmy się, klęczeliśmy przy Wiosną 1987 r., gdy proces rozrachunkowy dopie- Podniesieniu, a grupa przygodnych Rosjan przy- ro się rozpoczynał, robiłem dla „Polityki” wywiad glądała się wszystkiemu w skupieniu. – Kilkaset

204 Wolność i Solidarność | nr 3 JAK UPADAŁO IMPERIUM metrów dalej leżą nasi, zamordowani jak i wasi. nowi; umówili się wówczas, że dokumenty prze- Czy kiedykolwiek doczekają się swojego pomnika? każe Warszawie prezydent Rosji. Jelcyn zwlekał – mówiła jedna z Rosjanek i nie wiadomo było, czy jeszcze rok. pytanie to kierowała do mnie, czy do samej siebie. Na początku 1992 r. tę samą wersję Gorbaczow W 1989 r. w Katyniu miały się odbyć uroczy- przedstawił w wywiadzie, który robiłem z nim dla stości religijne z udziałem prymasa Polski Józefa dziennika „Rzeczpospolita”. Wówczas mnie nie Glempa. Aby nie oddać pierwszeństwa, partia przekonał. zaplanowała postawienie tablicy informującej, że w przyszłości stanie tu pomnik. Z kraju przy- Narodziny opozycji wieziono kompanię honorową Wojska Polskiego, a ówczesny wiceminister obrony narodowej wy- Wróćmy do 1987 r. Latem dokonano kolejnego głosił przemówienie, które było kwintesencją par- kroku. Zgodnie z zaleceniami Gorbaczowa w Mo- tyjno-wojskowej propagandy i głupoty. Wynikało skwie odbył się pierwszy kongres nieformałów z niego, że Katyń i Lenino to symbole polsko- – owych organizacji i klubów społecznych, które -radzieckiego braterstwa broni! stanowiły zalążek opozycji i przyszłych partii poli- Jaruzelski – nieważne, jakimi motywami się tycznych. W samej radzieckiej stolicy było ich już kierował – do końca zabiegał o oficjalne przy- około 150–200. Robiłem wówczas wywiad z rzecz- znanie się Moskwy do zbrodni katyńskiej i o ra- nikiem prasowym kongresu, znanym dziś politolo- dzieckie materiały z nią związane. Podczas jed- giem Glebem Pawłowskim. Był wówczas współzało- nej z wizyt w końcu lat osiemdziesiątych zabrał życielem Klubu Inicjatyw Społecznych. – Chcemy ze sobą Andrzeja Bilika z polskiej telewizji, który – mówił – aktywnie uczestniczyć w życiu społecz- podobno miał już nawet przygotowany komen- no-politycznym ZSRR, zachowując jednak nieza- tarz „katyński”. Ale Gorbaczow i tym razem nic leżność i broniąc własnych racji. nie powiedział. Dopiero prof. Natalii Lebiediewej Na wywiad zaprosiłem go do domu. W mieszka- udało się dotrzeć do dokumentów wojsk konwo- niu „dla cudzoziemców”, pilnowanym 24 godziny jujących, z których niedwuznacznie wynikało, kto na dobę przez policjantów i naszpikowanym „plu- jest rzeczywistym sprawcą zbrodni popełnionej na skwami”, Pawłowski dowodził, dlaczego Gorba- polskich oficerach, a ówczesny sekretarz KC KPZR czow skazany jest na przegraną. Pomylił się tylko Aleksandr Jakowlew – nie zważając na opór towa- co do terminu. Nie przewidział też rozpadu ZSRR. rzyszy – postanowił, że trzeba je ujawnić. Same Ale wówczas nikt jeszcze o tym nie myślał. materiały katyńskie, które przez cały ten czas le- Większość nieformałów opowiadała się za pie- żały w sejfie Gorbaczowa, przekazał Lechowi Wa- restrojką i deklarowała wsparcie dla radykalnego łęsie dopiero prezydent Jelcyn. skrzydła przebudowy. Niektóre, jak moskiewska W swoich pamiętnikach Gorbaczow próbuje wy- Pamiat’, łączyły poparcie dla pierestrojki z gło- jaśnić, dlaczego tak się stało. Jak twierdzi, kiedy szeniem czarnosecinnych, antysemickich haseł (co po raz pierwszy pokazano mu teczki katyńskie, spotykało się z sympatią sporej części radzieckiego były w nich tylko materiały potwierdzające wer- aparatu). Ale już wówczas część ich działaczy, np. sję oficjalną. Dopiero w grudniu 1991 r., na kilka Borys Kagarlicki z Klubu Inicjatyw Społecznych, dni przed jego ustąpieniem, pracownicy archiwum otwarcie deklarowała, że gotowa jest stanąć do skłonili go, aby zapoznał się z zawartością jed- wyborów parlamentarnych. Ruch ten, przybierają- nej z teczek, chronionych w specjalnych zbiorach. cy na sile w latach 1986–1988 i korzystający (na Gorbaczow pisze, że obejrzał ją dokładnie, gdy już polecenie „z góry”) ze wsparcia struktur partyj- przygotowywał się do przekazania władzy Jelcy- nych, powstawał bez żadnego związku z wcześ-

205 SŁAWOMIR POPOWSKI

niejszą opozycją radziecką – środowiskiem dysy- dla samych Rosjan był po prostu politykiem na- denckim. Więcej, emigracyjni dysydenci, a także iwnym. przytłaczająca większość działaczy ruchu obrony Rok, który zaczął się pod hasłem demokraty- praw człowieka – tych, którzy pozostawali jeszcze zacji, kończył się konfliktem z Jelcynem. Zdoby- w ZSRR – odnosiła się do nieformałów z olbrzymią wał on miłość mieszkańców stolicy jako sekretarz rezerwą lub wręcz wrogością. Dla nich pierestrojka Moskiewskiego Komitetu KPZR niestandardowy- była jedynie rodzajem kamuflażu, maską dla tota- mi posunięciami. Budował swój wizerunek prze- litaryzmu, zakładaną przez „górę” KPZR jedynie ciwnika aparatu, „sekretarza-Robin Hooda”. Do po to, by po raz kolejny oszukać Zachód. Uważa- starcia doszło podczas plenum październikowego, li, że naprawdę chodzi wyłącznie o usprawnienie, na którym rozpatrywano projekt referatu na sie- a więc i umocnienie mechanizmów totalitarnego demdziesiątą rocznicę rewolucji październikowej. państwa – bez zmiany jego istoty. Stosunki wewnątrz rządzącej nomenklatury sta- Zapewne dlatego w pierwszym okresie ruch wały się coraz bardziej napięte – pisze Jakowlew. dysydencki nie miał żadnego wpływu na rodzącą Na posiedzeniach plenarnych KC coraz częściej się opozycję radziecką. Andriej Sacharow, a także dochodziło do starć między zwolennikami i prze- nieliczni inni, tacy jak Michaił Gefter, którzy wy- ciwnikami pierestrojki. Sam referat był maksymal- korzystywali jako trybunę pismo „Wiek XX i Mir” nie wyważony. Zawierał surową ocenę stalinizmu, (wydawane przez oficjalny Radziecki Komitet wskazywał konieczność dalszej demokratyzacji, Obrońców Pokoju), byli pod tym względem wyjąt- ale jednocześnie mówił o potrzebie działań ewo- kiem. Zaczęło się to zmieniać dopiero na początku lucyjnych. Jelcyn natomiast zaatakował Gorba- 1989 r., gdy rozpoczęły się wybory kandydatów na czowa za konserwatyzm, hamowanie wielu reform I Zjazd Deputowanych Ludowych, ale inicjatywa i domagał się radykalizacji pierestrojki. W wielu polityczna należała już do kogo innego. kwestiach miał rację, ale swoim radykalizmem Podczas gorącego lata 1987 r. wszystko to – zadał cios taktyce Gorbaczowa. Jego wystąpienie pojawienie się legalnej opozycji i perspektywa rządząca elita przyjęła jako ostrzeżenie, że wcześ- zniesienia artykułu 6 konstytucji, gwarantujące- niej czy później będzie musiała się politycznie go monopolistyczną pozycję KPZR – wydawało się określić, z kim i dokąd pójdzie. Od Gorbaczowa jeszcze mrzonką. Ale historia znów przyspieszała. zażądano ukarania Jelcyna, a potem wciągnięto Zaczynał się najbardziej gorący okres pierestrojki, go w walkę z Borysem Nikołajewiczem. W 1988 r. kiedy radzieckim imperium zaczęły wstrząsać co- podczas XIX konferencji KPZR Jelcyn pokajał się raz potężniejsze konwulsje. i prosił o rehabilitację, ale jego prośba pozostała Jawność – pisze Graczow – była Gorbaczowowi bez odpowiedzi. Stenogram z plenum KC, na któ- bardzo na rękę, ponieważ wykorzystywał ją jako rym zdymisjonowano Jelcyna, ukazał się z wielo- narzędzie demokratyzacji i liczył, że przekształ- miesięcznym opóźnieniem. Był to błąd. Nie zawie- ci pierestrojkę w prawdziwą rewolucję. Dodajmy: rał niczego, co usprawiedliwiałoby legendę. Jelcyn dość szczególną. Jego pierestrojka – jak sam de- był na tym plenum raczej żałosny niż bohaterski, klarował – miała być „rewolucyjna w treści i re- ale powstałe wokół niego mity pozwoliły mu sta- formistyczna w formie”, do tego realizowana nąć na czele anty-Gorbaczowowskiej opozycji. w sposób ewolucyjny. W Rosji, tradycyjnie miota- jącej się między anarchicznym buntem i despoty- Początek końca zmem, nie miało to większych szans powodzenia. Zachód mógł chwalić go za rozsądek, za podjętą Jazda w dół zaczęła się w 1988 r., uważanym za próbę pójścia w stronę liberalizmu, podczas gdy przełomowy w historii pierestrojki. Po pierwsze

206 Wolność i Solidarność | nr 3 JAK UPADAŁO IMPERIUM ruszyła kampania na rzecz reformy politycznej, ka wstrzymała pomoc dla mudżahedinów. Reagan co ostatecznie – choć jeszcze wówczas nie zda- jednak odmówił, domagając się, aby najpierw Mo- wano sobie z tego sprawy – miało doprowadzić do skwa określiła datę wycofania swoich wojsk. ZSRR demontażu systemu komunistycznego. Po drugie zrobił to kilka miesięcy później. 15 maja 1988 r. samo imperium zaczęło trzeszczeć w szwach, gdy pierwsze jednostki opuściły Afganistan, ale cały zaczęły eksplodować problemy narodowościowe, proces rozłożono na wiele miesięcy; ostatni żoł- z którymi władze radzieckie nie potrafiły sobie nierze radzieccy wyszli z Afganistanu dopiero poradzić. 15 lutego 1989 r. W Związku Radzieckim na fali W 1988 r., krótko po wizycie w Stanach Zjedno- głasnosti narastała jawna krytyka tej „brudnej czonych (grudzień 1987 r.), która pobiła rekordy wojny”. Pisano o okolicznościach bezsensownej gorbomanii, Michaił Siergiejewicz ciągle jeszcze decyzji o rozpoczęciu wojny, o tragicznych losach był na fali, ale już pojawiły się pierwsze rysy. Był radzieckich żołnierzy, którzy przeszli przez afgań- kochany i podziwiany przez zagranicę i coraz bar- skie piekło, o tysiącach jego ofiar. dziej nielubiany u siebie w kraju. Za żonę Raisę, Gorbaczow tymczasem pokonywał kolejne ba- wtrącającą się do polityki, za swój europejski wy- riery wyznaczane przez logikę alfabetu. Mno- gląd i maniery, odbiegające od klasycznego rosyj- żył idee, odchodząc od komunizmu i zmierzając sko-sowieckiego modelu cara i genseka, wreszcie – w stronę socjaldemokracji. Graczow nie pisze tego za gadulstwo i nieustające lawirowanie, odbierane wprost, ale myślę, że zgodziłby się z tezą, że był to jako dowód jego słabości. jeden z głównych powodów porażki jego bohatera. Co najważniejsze, chaotyczne reformy nie przy- W myśl nowych koncepcji Gorbaczowa pierestrojka nosiły żadnych efektów, były zresztą skutecznie miała stać się rewolucją wszystkich i wszystkiego. blokowane przez aparat partyjno-państwowy. Chciał on odpaństwowić partię, później odpartyj- Zwłaszcza gdy okazało się, że przygotowany latem nić państwo, a wszystko to z tymi samymi ludźmi, 1987 r. projekt szerokiej reformy gospodarczej z którymi zaczynał, zupełnie nie dostrzegając, że przewiduje odejście od administracyjnych metod są już głęboko podzieleni. Narastał konflikt inte- zarządzania gospodarką i zastąpienie ich mecha- resów i ideologii, a nie tylko – jak wcześniej – am- nizmami „towarowo-pieniężnymi” (słowa rynek bicji i emocji. Gdyby Gorbaczow przyjął do wiado- nadal bano się użyć). Oznaczało to koniec mono- mości ostrzeżenia Walentina Fallina, mówiącego polu władzy kadry kierowniczej, więc przy pierw- o dwóch partiach w łonie KPZR, gdyby otwarcie szej okazji, kiedy tylko wspomniano o „korekcie” wówczas wystąpił i zgodził się na to, aby podzie- cen chleba i zaczęły się protesty społeczne, refor- lić KPZR na część „białą” – socjaldemokratyczną, mę zawieszono na kołku. budowaną z dołów partyjnych, oraz „czerwoną” – Coraz goręcej było również wokół wyjścia żoł- komunistyczną, tworzoną przez aparat i partyjny nierzy radzieckich z Afganistanu. Wprawdzie już beton, miałby szansę na przetrwanie. Nie zrobił na XXVII Zjeździe KPZR sugerowano konieczność tego i musiał przegrać. „Białych” stracił na rzecz wycofania się z afgańskiej awantury, ale dopie- Jelcyna, a zaufania „czerwonych” nigdy nie odzy- ro teraz się zastanawiano, jak zakończyć wojnę, skał. W końcu okazał się niepotrzebny i jednym, aby nie stracić twarzy i nie przyznać się do błędu, i drugim. a jednocześnie aby – jak mówił Gorbaczow na jed- nym z posiedzeń Biura Politycznego – „Ameryka Kierunek: reforma polityczna nie rozmieściła tam swoich baz”. Podczas wizyty w Stanach Gorbaczow próbo- W coraz trudniejszej sytuacji społecznej i ekono- wał załatwić to z Reaganem. Chciał, aby Amery- micznej architekci pierestrojki szukali ratunku

207 SŁAWOMIR POPOWSKI

w ucieczce do przodu – w reformie politycznej. wyborów, do których kandydatów mogły zgłaszać Czas był najwyższy. W marcu 1988 r. na łamach nie tylko (jak dotąd) struktury partyjne, a także prasy radzieckiej ukazał się głośny list Niny An- rozszerzenie uprawnień organów przedstawiciel- driejewej z Leningradu, zatytułowany Nie mogę skich (rad). Co najważniejsze jednak – postano- wyrzec się zasad, w którym – posługując się ję- wiono zmienić strukturę władz najwyższych ZSRR. zykiem stalinowskim – broniła komunistycznych Od tej pory stanowić je miały Zjazd Deputowanych pryncypiów. Był to atak na pierestrojkę, swego Ludowych i Rada Najwyższa ZSRR oraz powołany rodzaju manifest betonu partyjnego, za którym do życia urząd prezydenta ZSRR. stał Jegor Ligaczow – formalnie drugi w KPZR po Z punktu widzenia ideologicznego był to powrót Gorbaczowie. do tradycji Października, ale w praktyce oznaczało To na jego polecenie, pod nieobecność Gorba- to całkowitą zmianę systemu. Gorbaczow niestety czowa i Jakowlewa, którzy przebywali z wizytą nie potrafił posunąć się o krok dalej. Dokonując w Jugosławii, tekst Andriejewej przedrukowano faktycznej rewolucji, nadal wierzył, że uda mu w głównych organach partyjnych, co powszech- się przeprowadzić wszystko w sposób ewolucyjny. nie uznano za sygnał do odwrotu. Po powrocie Tak jak ostrzegał go Fallin i przekonywał Jakow- Gorbaczowa z Belgradu odbyło się dwudniowe lew – nie zdobył się na zbudowanie wokół siebie posiedzenie Biura Politycznego i Sekretariatu KC, własnej partii i nadal sądził, że uda mu się zjed- jednomyślność na najwyższych szczeblach władzy noczyć wszystkich. Choć już wtedy, przy pozorach została przywrócona, ale nikt nie miał wątpliwości jedności, było to niemożliwe. co do jej wymuszonego charakteru. I rzeczywiście – od tego momentu kierownictwo partyjne było Imperium trzeszczy w szwach coraz bardziej podzielone, choć jeszcze długo Gor- baczowowi udawało się lawirować między dwoma Rok 1988 przyniósł nowe kłopoty narodowo- oddalającymi się od siebie skrzydłami. ściowe, które dotychczas ignorowano. Sygnałem W 1988 r. siły starczyło jeszcze na doprowadze- ostrzegawczym, zbagatelizowanym w Moskwie, nie do XIX Konferencji KPZR. Dziś nie brak kryty- były wydarzenia w Ałma Acie z końca 1986 r. Gor- ków, że była ona błędem; że Gorbaczow powinien baczow zmienił wówczas sekretarza Komunistycz- doprowadzić do nadzwyczajnego zjazdu partii, nej Partii Kazachstanu, ale zamiast Kazacha na dokonać niezbędnych zmian kadrowych i nadać zwolnione stanowisko powołał Rosjanina. To spo- pierestrojce nowy impet. Ale i te zmiany, które wodowało wielotysięczne demonstracje w Ałma wówczas przeforsowano w ramach ewolucyjnej Acie; interweniowała milicja, padli zabici i ranni. przebudowy systemu politycznego, miały w istocie Latem 1987 r. koło Kremla pojawili się demonstru- rewolucyjny charakter. Nowe hasło brzmiało: od- jący Tatarzy Krymscy, niegdyś deportowani przez państwowić partię, co sprowadzało się do oddania Stalina, którzy domagali się powrotu na Krym. radom władzy wykonawczej, którą dotąd sprawo- Bliscy współpracownicy Gorbaczowa twier- wały komitety partyjne. Sekretarzy chytrze prze- dzą, że zamierzał on zająć się reformą Związku konano, że mogą umocnić swoją legitymację, jeśli Radzieckiego oraz relacjami między republikami połączą w jednym ręku funkcje partyjne ze stano- i centrum, ale dopiero po pomyślnym zakończeniu wiskiem przewodniczącego rady. Tyle że najpierw etapu politycznego i gospodarczego. Wydarzenia będą musieli się poddać procedurze wyborczej... nie chciały czekać. Co więcej, to przeciwnicy Gor- Delegaci na XIX Konferencję KPZR zaakcepto- baczowa – z prawa i z lewa – dostrzegli potencjał wali te zmiany oraz główne kierunki reformy kon- polityczny w „czynniku narodowościowym” i wy- stytucyjnej, zakładającej wprowadzenie wolnych korzystali go w swojej walce z gensekiem.

208 Wolność i Solidarność | nr 3 JAK UPADAŁO IMPERIUM

Zaczęło się niewinnie. W republikach powsta- wojsko i jednostki MSW krwawo rozprawiły się wały organizacje Frontów Narodowych. Począt- z demonstracją Zwiada Gamsachurdii, którego kowo były to ruchy poparcia pierestrojki i przez zwolennicy żądali odłączenia się Gruzji od ZSRR kilka pierwszych miesięcy ich nazwę tłumaczyli- i likwidacji autonomii Abchazji. Do rozpędzenia śmy jako Fronty Ludowe, zanim nie podniosły ha- manifestacji użyto podobno wojskowych sape- seł niepodległościowych. W państwach bałtyckich rek. Zginęło dziewiętnaście osób, głównie kobiet, dyskusję nad reformą gospodarczą postanowio- a kilkaset zostało rannych. To spowodowało kry- no poszerzyć o postulat, aby zasada rozrachun- zys polityczny w samej Moskwie. Ponieważ do tra- ku gospodarczego była stosowana również w re- gedii doszło pod nieobecność Gorbaczowa, który lacjach między republikami i centrum. Chodziło właśnie wracał z Londynu, postanowiono przepro- o przyznanie republikom autonomii gospodarczej. wadzić dochodzenie, kto wydał decyzję o użyciu Jednocześnie na Litwie, Łotwie i w Estonii coraz wojska. Ustalenia specjalnej komisji parlamentar- częściej żądano krytycznej oceny paktu Ribben- nej pod kierownictwem Szewardnadzego wskazy- trop-Mołotow, a niedługo później zaczęto mówić wały na Jegora Ligaczowa, ale on też miał alibi. o suwerenności. Te wydarzenia (bynajmniej nie ostatnie, bo O wiele bardziej gorąco było na południu. W lu- w styczniu 1990 r. krew się polała jeszcze w Azer- tym 1988 r. w Stepanakercie, stolicy Górskiego bejdżanie, w 1991 r. – na Litwie, w międzyczasie Karabachu, autonomicznego obwodu Azerbejdża- doszło do rzezi Turków Meschetyńskich w Ferga- nu, zamieszkanego głównie przez Ormian, zaczęły nie) tworzyły tło trwającej w kraju kampanii wy- się demonstracje ludności domagającej się przyłą- borczej przed I Zjazdem Deputowanych Ludowych. czenia do Armenii. Miejscowa rada przegłosowała W marcu 1989 r. odbyły się wybory, organizowa- stosowną decyzję. Równocześnie rozpoczęła się ne już zgodnie z nowymi zasadami, które łamały seria wieców poparcia i demonstracji w Erywanie. dotychczasowy monopol KPZR, przyznając prawo Zmiana szefów partyjnych w obu republikach, zgłaszania swoich kandydatów także organiza- wkraczających już w otwarty konflikt, niczego nie cjom społecznym i instytucjom publicznym, np. rozwiązała. Wiece i demonstracje trwały nieprze- Akademii Nauk ZSRR (to z jej listy startował An- rwanie. W Baku pojawili się pierwsi azerscy ucie- driej Sacharow). kinierzy z Armenii. 25 lutego w Sumgaicie, kilka- Wybory wprawdzie wygrali komuniści, ale prze- dziesiąt kilometrów od Baku, doszło do pogromu grał aparat partyjny. Już w przedbiegach odpadło mieszkających tu Ormian. Zginęły 32 osoby, około około trzydziestu sekretarzy różnych szczebli, czterystu zostało rannych. którzy musieli ustąpić miejsca albo działaczom zu- Władze w Moskwie sprawiały wrażenie komplet- pełnie nieznanym, albo takim kandydatom jak Sa- nie zaskoczonych. Nie chciały skorzystać z rady charow, Galina Starowojtowa, Jurij Afanasjew, no starego Gromyki, który przypominał, jak problem i oczywiście Borys Jelcyn, który dostał w Moskwie rozwiązaliby poprzednicy Gorbaczowa (posłaliby prawie 85 proc. głosów i triumfalnie wracał na sce- wojsko). Moskwa się na to nie zdecydowała, nie nę polityczną – od razu w jednej z głównych ról. tym razem. Do Karabachu, Armenii i Azerbejdżanu Uroczyste otwarcie zjazdu zepsuła tragedia wysłano doświadczonego Arkadija Wolskiego, aby w Gruzji, ale i tak było to coś zupełnie nowego, załagodził konflikt, ale bez powodzenia. Konflikt, wcześniej nie do pomyślenia. W Moskwie ludzie który doprowadził do działań wojennych między chodzili z radiami tranzystorowymi przy uszach, Armenią i Azerbejdżanem, trwa do dzisiaj. śledząc przebieg dyskusji. Pierwsze publiczne wy- Rok później doszło do kolejnego kryzysu, tym stąpienia Sacharowa, Anatolija Sobczaka, wspie- razem w Gruzji. W nocy z 8 na 9 kwietnia 1989 r. rającego się na kulach Ilji Zasławskiego i Gawriła

209 SŁAWOMIR POPOWSKI

Popowa oraz proceduralne spory z Gorbaczowem, działać bardziej ewolucyjnie i być może udałoby który uczył się nowej roli demokraty i usiłował za- się wypracować jakiś mechanizm demokratycznej panować nad żywiołem parlamentarnym. A także konkurencji politycznej. Jednak nic z tego nie zamieszanie przy wyborze Jelcyna do Rady Naj- wyszło. „Nigdzie na świecie nie ma Zjazdu Depu- wyższej ZSRR, w której znalazł się tylko dzięki towanych Ludowych, a u nas będzie” – miał od- temu, że nikomu wówczas nieznany deputowany powiedzieć Gorbaczow. W rezultacie powstała hy- z Omska Aleksiej Kazannik oddał mu swoje miej- bryda, monstrum niezdolne do działania, które sce (w nagrodę w „nowej” Rosji został prokura- według Szachnazarowa od początku stało się wy- torem generalnym). Wszystko to ulica na gorą- łącznie trybuną opozycji z prawej i lewej strony. co komentowała i dyskutowała. W kolejkach do Gdyby Gorbaczow zdecydował się wówczas sklepów, w parkach i na przystankach autobuso- na wprowadzenie prawdziwego systemu prezy- wych wybuchały typowo rosyjskie spory, w któ- denckiego (co planował), miałby jeszcze szanse rych jedni bronili Gorbaczowa i reform, inni zaś, zapanowania nad żywiołem, który rozlewał się wówczas jeszcze w mniejszości, opowiadali się po już po całym imperium. Ale wycofał się z tego stronie „prawdziwych” komunistów. Dla obywateli i przez najbliższy rok, być może decydujący, po- radzieckich to była pierwsza lekcja elementarnej zostawał w dwuznacznej sytuacji: genseka coraz demokracji. I – patrząc dziś z dystansu – myślę, że bardziej podzielonej, ale ciągle jeszcze rządzącej dopiero w 1989 r., trzy lata po rozpoczęciu Gorba- partii, a jednocześnie przewodniczącego zjazdu. czowowskiej pierestrojki, społeczeństwo radziec- Występując w tej roli, tracił czas na łagodzenie kie ostatecznie się obudziło. napięć i sporów wybuchających wśród ugrupowań tworzących zjazd. Była tam nie tylko Międzyre- Quasi-parlament gionalna Grupa Deputowanych, której liderem (do śmierci w 1989 r.) był Andriej Sacharow, a później Powołanie zjazdu nie było jednak dobrym pomy- Borys Jelcyn – pierwsza w dziejach radzieckich słem. Słuszna idea zbudowania w ZSRR prawdzi- legalna opozycja demokratyczna. Coraz bardziej wego systemu parlamentarnego została zreali- podzieleni byli również deputowani wywodzący zowana „po radziecku”. To był błąd, świadczący się z KPZR. Jeśli Gorbaczow liczył na to, że uda się o tym, jak trudno było rządzącej wówczas ekipie utworzyć z nich jedną, posłuszną mu frakcję, to oderwać się od komunistycznych dogmatów. Na- szybko przekonał się, jak bardzo się mylił. Na to wet Gorbaczowowi, który świadomy zagrożenia wszystko nakładały się jeszcze podziały wśród de- ze strony konserwatywnego aparatu, bojąc się, że putowanych wybieranych w republikach związko- w każdej chwili może podzielić los Chruszczowa – wych, walczących o interesy swoich ojczyzn. Tak coraz bardziej kluczył i lawirował. jak ci z republik bałtyckich, stawiający na porząd- Projekt reformy konstytucyjnej szykowali ku dziennym sprawę (wygraną zresztą) potępienia Szachnazarow i Anatolij Łukjanow. Ale to ten paktu Ribbentrop-Mołotow. ostatni wymyślił i przekonał Gorbaczowa do for- muły zjazdu deputowanych, wprost nawiązującej Jesień ludów do zjazdu rad z pierwszych lat rewolucji bolsze- wickiej, choć od początku – pisze Szachnazarow Rok 1989 był przełomowy z jeszcze jednego powo- w swoich wspomnieniach – było wiadomo, że taka du: był to rok pożegnania z imperium zewnętrz- instytucja nie nadaje się do roli najwyższego orga- nym. Już w listopadzie 1985 r. podczas pierwszego nu ustawodawczego. Jego zdaniem gdyby wówczas spotkania z przywódcami innych „baraków w obo- stworzono prawdziwy parlament, można byłoby zie socjalistycznym” Gorbaczow dał im jasno do

210 Wolność i Solidarność | nr 3 JAK UPADAŁO IMPERIUM zrozumienia, że więcej nie powinni liczyć na ra- buny kolejnych plenów KC KPZR Ligaczow i inni dzieckie czołgi. W Moskwie po dawnemu coraz to reprezentanci partyjnego betonu bili na alarm, zjawiali się przedstawiciele bratnich partii, aby wzywali do zdecydowanych działań, krytykowali szukać poparcia, ale niczego nie mogli wskórać. „oddawanie kolejnych pozycji światowego socja- Gorbaczow – jak wynika z jego pamiętników lizmu” oraz zarzucali Gorbaczowowi „zdradę ko- i wspomnień ówczesnych współpracowników – nie munistycznych przyjaciół ZSRR” – ten pozostawał znosił Nicolae Ceauşescu, drażnił go Erich Hone- obojętny. Doktrynę Breżniewa uważał za rozdział cker i właściwie jedynie Jaruzelskiego darzył sym- definitywnie zamknięty, a pozbawieni osłony ra- patią. dzieckich czołgów sojusznicy Moskwy padali jeden Po strajkach w Polsce w 1988 r., obradach Okrą- za drugim. głego Stołu i przegranych przez PZPR wyborach Lecz i w samym Związku Radzieckim sytuacja czerwcowych nie zrobił niczego, aby przywołać stawała się coraz bardziej gorąca. Pierestrojka do porządku polskich towarzyszy, co na pewno wkraczała w okres przesilenia. uczyniłby każdy z jego poprzedników. W swoich Pierwszą lekcję parlamentaryzmu Gorbaczow pamiętnikach Życie i reformy (Żyzń i rieformy, Mo- zdecydowanie przegrał. Członkowie partii komuni- skwa 1995) Gorbaczow obszernie cytuje przebieg stycznej, gdy tylko uświadomili sobie, że manda- kolejnych rozmów z Wojciechem Jaruzelskim. Na ty zawdzięczają sobie samym i swoim wyborcom, każdym kroku podkreśla, jak łatwo było im się a nie Wydziałowi Organizacyjnemu KC, rozeszli porozumieć. Obaj wierzyli, że uda się zreformo- się do dwóch przeciwstawnych obozów: albo do wać system komunistyczny, a Polska do pewnego „prawdziwych” komunistów spod znaku Ligaczo- stopnia była dla Gorbaczowa poligonem doświad- wa, albo do demokratów, coraz bardziej radykal- czalnym. Tak nawet zatytułował jeden z pod- nych. I u jednych, i u drugich można było spotkać rozdziałów pamiętników: Polski poligon. Z inny- ludzi w mundurach, z pagonami. Wcześniej coś mi towarzyszami było gorzej. Podczas kolejnych takiego było nie do pomyślenia, teraz najlepiej spotkań i wizyt tłumaczył im konieczność piere- świadczyło o dokonujących się podziałach. Już strojki, kierunek zmian dokonywanych w ZSRR kilka miesięcy po wyborach 1989 r. Gorbaczow i namawiał, aby poszli w jego ślady. Ale chętnych musiał uznać, że jego nadzieje na ożywienie KPZR – poza Jaruzelskim – raczej nie było. poniosły porażkę. Odtąd – jak twierdzi Aleksandr W opublikowanych dokumentach z okresu pie- Jakowlew – w stosunkach z partią jego głównym restrojki, zebranych przez Anatolija Czerniajewa, celem było „powstrzymywanie monstrum”. Aparat Wadima Miedwiediewa i Gieorgija Szachnazarowa partyjny znakomicie to wyczuwał i przechodził na w książce W Politbiuro CK KPSS (Moskwa 2006) stronę stalinistów, tworząc na Zjeździe Deputowa- znaleźć można ciekawą notatkę: po jednym ze nych coraz bardziej agresywną, krytyczną wobec spotkań w gronie przywódców państw Układu pierestrojki frakcję Sojuz. Warszawskiego Gorbaczow w prywatnej rozmowie Zawiedziona była jednak i nowa elita, która z gen. Jaruzelskim bardzo krytycznie wypowiadał pojawiła się za Gorbaczowa i uwierzyła, że razem się o niechęci innych sekretarzy do idei przebu- z nim ma szansę na realną władzę. On jednak dowy i głasnosti. Jaruzelski miał wówczas powie- nie spieszył się z ogłoszeniem nowego naboru, dzieć: „to razem pociągnijmy ten wózek” (tak, da- zwlekał i lawirował. Nawet jeśli taktycznie było wajtie wmiestie potianiem etu tielegu)... to uzasadnione, to strategicznie przegrał. Rozpa- Po Polsce nadszedł w drugiej połowie 1989 r. se- dająca się partia i partyjny beton widzieli w nim zon na aksamitne rewolucje w pozostałych krajach zdrajcę, podczas gdy radykałowie stale podnosili obozu. Nadciągała jesień ludów. I chociaż z try- poprzeczkę; chcieli jak najszybciej pożegnać się

211 SŁAWOMIR POPOWSKI

z totalitaryzmem i próbowali przeciągnąć go na prowadzi do rozpadu ZSRR. Z kolei obóz demokra- swoją stronę. Nie rozumieli, że dla niego było to tyczny, którego liderem i autorytetem po śmierci niemożliwe, bo straciłby kontrolę nad uruchomio- Sacharowa stał się Borys Jelcyn – przeciwnie: za- nym przez siebie procesem – pierestrojką, która rzucał Gorbaczowowi brak zdecydowania w reali- w myśl jego założeń miała być „ewolucyjną rewo- zacji radykalnych reform politycznych i utrzymy- lucją” – „refolucją”, jak lubił ją nazywać. wanie przestarzałych struktur scentralizowanego Rok 1990 zaczął się bardzo źle. Najpierw z ini- państwa związkowego jedynie w celu umocnienia cjatywy Frontu Narodowego Azerbejdżanu zorga- swojej władzy. Ten konflikt coraz częściej wylewał nizowano serię demonstracji, ale jego liderzy stra- się na ulice Moskwy w wielusettysięcznych de- cili panowanie nad sytuacją i 13–15 stycznia przez monstracjach organizowanych z inicjatywy opo- Baku przetoczyła się fala antyormiańskich i an- zycji demokratycznej. W środowisku tym coraz tyrosyjskich pogromów. Ludzi wyrzucano przez większą popularnością cieszył się pomysł na nowy okna, oblewano benzyną i podpalano. Gorbaczow Związek Radziecki, wedle którego trzeba się naj- długo zwlekał z wydaniem zgody na użycie woj- pierw podzielić, aby znów się połączyć, ale na le- ska, bojąc się, że stworzy niebezpieczny prece- pszych, bardziej demokratycznych zasadach. Wie- dens. W końcu jednak musiał podpisać stosowny rzono, że jeśli Rosja uwolni się od ciężaru finanso- dekret. 19 stycznia wojsko wkroczyło do akcji. wania biednych republik z Azji Środkowej, w cią- Zginęło co najmniej 120 osób, a 700 zostało ran- gu kilku lat wejdzie do grona najbardziej rozwi- nych. W tym samym mniej więcej czasie przyszedł niętych państw świata. cios z Litwy. XX Zjazd Komunistycznej Partii Litwy Do ostrej walki doszło podczas I Zjazdu De- podjął decyzję o odłączeniu się od KPZR. Zwołane putowanych Ludowych RFSRR, gdy decydowano, w tej sprawie w Moskwie nadzwyczajne plenum kto zostanie przewodniczącym rosyjskiej Rady KC wydelegowało Gorbaczowa, aby pojechał do Najwyższej. Gorbaczow popierał Iwana Połozko- Wilna i przekonał litewskich towarzyszy, żeby się wa (kandydata aparatu partyjnego, który później opamiętali. Niczego nie wskórał. Jego słynny dar został szefem krytycznej wobec pierestrojki Ko- przekonywania ujawnił swoje granice, a gwiazda munistycznej Partii Federacji Rosyjskiej), ale tyl- Gorbiego zaczynała przygasać. ko dlatego, aby nie dopuścić do wyboru Jelcyna. W kwietniu 1990 r. sejm litewski przyjął de- Przegrał, mimo że pojawił się na zjeździe (bez za- klarację niepodległości. Niedługo potem w ślady powiedzi), by poprzeć swego protegowanego. Wilna poszły Ryga i Tallin. Zaczynało się to, co Gorbaczow skupił się teraz na dokończeniu w Rosji nazwano „paradą suwerenności”. Moskwa reformy politycznej. Aby umocnić swoją władzę, niewiele mogła zrobić. Jedyne, na co było ją stać, domagał się wprowadzenia instytucji prezydenta to przyjęta przez Radę Najwyższą ustawa „O trybie ZSRR, a jednocześnie postawił na porządku dzien- rozwiązywania problemów związanych z opusz- nym likwidację monopolu władzy KPZR i wykre- czaniem ZSRR przez republiki związkowe”. Prze- ślenie z konstytucji radzieckiej artykułu 6, gwa- widywała tryb rozwodowy tak skomplikowany, że rantującego kierowniczą rolę partii. Dopiął swego. w istocie niemożliwy do wypełnienia, pozostała W lutym 1990 r. KC KPZR wywiesił białą flagę, ar- więc prawem martwym. tykuł 6 został wykreślony z radzieckiej ustawy za- sadniczej, a miesiąc później Zjazd Deputowanych Ostatnie zwycięstwo wybrał Gorbaczowa na prezydenta ZSRR – pierw- szego i zarazem ostatniego. W samej Rosji ścierały się dwa obozy. Partyjny be- To był ostatni sukces Gorbiego, a i tak mocno ton oskarżał Gorbaczowa, że jego polityka reform iluzoryczny. Likwidacja monopolu KPZR niewiele

212 Wolność i Solidarność | nr 3 JAK UPADAŁO IMPERIUM zmieniła, bo partia i tak już była na wpół martwa, – twierdzi Graczow. Do dziś rosyjscy komuniści za- a do tego działała już wówczas Komunistyczna rzucają mu, że nie poszedł chińską drogą, zapomi- Partia Federacji Rosyjskiej, skupiająca otwartych nając, że w przypadku ZSRR było to niemożliwe; stalinistów. Z kolei prezydentura miała słaby man- jak powiedział Szewardnadze – bez dania ludziom dat. Gorbaczow nie odważył się poddać próbie wy- wolności, bez zreformowania systemu politycz- borów powszechnych; było to jego wielkim błędem nego o żadnej realnej reformie gospodarczej nie – zwłaszcza w konfrontacji z Jelcynem. Co więcej, mogło być mowy. Po pierwsze nie pozwoliłaby na wybory na forum zjazdu ujawniły, że jego popu- to nomenklatura partyjna i państwowa, po drugie larność w przyspieszonym tempie spada – zamiast – warto pamiętać o wydarzeniach na placu Tia- spodziewanych głosów 96 proc. deputowanych nanmen. Komunistyczny beton i pogrobowcy Sta- otrzymał tylko 59 proc. Jego sytuacja była nie do lina nieraz bezskutecznie nalegali na Gorbaczowa, pozazdroszczenia: został prezydentem, który for- aby zdecydował się na twarde działania w obronie malnie skupił w ręku olbrzymią władzę, ale był komunistycznych pryncypiów. Gorbaczow – pisze pozbawiony narzędzi do kierowania państwem lub Jakowlew – doświadczył tego, co wszyscy refor- choćby skutecznego wpływania na dokonujące się matorzy: reformy rozpoczęte choćby i z najszla- procesy. Jako gensek miał przynajmniej KPZR i jej chetniejszych pobudek tylko zapowiadają lepszą aparat, teraz zabrakło i tego. Zaczął więc szukać przyszłość, ale cudów nie czynią. W rezultacie instytucjonalnych rozwiązań, aby uczynić swoją zwiększają liczbę niezadowolonych, a często zwra- władzę sprawniejszą, ale w ten sposób tracił to, co cają się przeciwko samym reformatorom. wówczas było najcenniejsze: czas. Coraz liczniejsze demonstracje opozycji demo- kratycznej gromadziły w szczytowym okresie pół Nadciąga burza miliona ludzi. Zwykle zaczynały się koło Parku Gorkiego, potem maszerowano Sadowym Kolcem W 1990 r. w Moskwie kipiało. Z każdym dniem do dzisiejszej Twerskiej, następnie w dół, do placu przybywało niezadowolonych. Obywatele radziec- Maneżowego. Wszystkie sąsiednie uliczki wypeł- cy uwierzyli, że z nastaniem pierestrojki stanie się nione były milicją i wojskiem, wystarczyła iskra, cud i szybko zaczną żyć jak na Zachodzie. Nic ta- aby doszło do eksplozji. Jedna z takich demon- kiego się nie stało i stać się nie mogło. Gospodarka stracji utkwiła mi w pamięci na zawsze. Tym razem kulała coraz bardziej. Szachnazarow i Gorbaczow wiec odbywał się w najszerszym miejscu Sadowego tłumaczą to tym, że stracono co najmniej trzy lata Kolca, na placu Zubowskim. Z trybuny, urządzonej na rozpoczęcie radykalnych reform ekonomicz- na platformie ciężarówki, przemawiali przywódcy nych, które zresztą i tak w większości pozostały demokratów: Galina Starowojtowa, Siergiej Stan- na papierze. kiewicz (ten sam, który za Jelcyna szukał azylu Był jeszcze jeden powód: Gorbaczow, zaabsor- w Polsce), „nieprzekupny prokurator” Telman bowany reformami politycznymi, nigdy poważnie Gdlian, a także Jurij Afanasjew. Był też Jewgienij nie zajął się gospodarką. Kilka sensownych pro- Jewtuszenko, który deklamował swój poemat na- jektów reformatorskich schowano do szuflady. pisany specjalnie na tę okazję; sens kolejnych strof Za każdym razem, gdy napięcie polityczne rosło był mniej więcej taki: za łagry, za głód i poniżenie – a od pewnego momentu był to stan permanent- – wybacz nam, Rosjo. Gdy wiec dobiegał końca, ny – ekonomika schodziła na dalszy plan albo ją jego przywódcy poprosili: wokół jest tyle milicji poświęcano dla racji politycznych. To różniło Gor- i KGB, nie dajcie się sprowokować. Rozejdźcie się baczowa od Deng Xiaopinga, który zaczynał chiń- w spokoju. Przez głośniki puszczono pieśń Buła- ską transformację od gospodarki, a nie od polityki ta Okudżawy: „wozmiomsa za ruki druzja, czto-b

213 SŁAWOMIR POPOWSKI

nie propast’ po odinoczkie”, i kilkaset tysięcy ludzi Namawiali go do tego „liberałowie”, którzy nawet rozpłynęło się w ciągu kilkunastu minut... zaczęli tworzyć struktury tzw. Platformy Demo- Gorbaczow zdawał sobie sprawę z tego, że kratycznej w KPZR, ale Gorbaczow uznał to za zbyt w walce o popularność przegrywa z Jelcynem, radykalne i ryzykowne. Został ponownie wybrany a jego aparat, marzący o chińskiej drodze, gotów na sekretarza generalnego KPZR, którą demon- sprowokować jatkę – i niewiele mógł zrobić. Był stracyjnie opuścił Borys Jelcyn, oddając na oczach gensekiem i prezydentem, skupił w ręku wła- milionów legitymację, a w ślad za nim inni. Po- dzę porównywalną z władzą cara, a jednocześnie dzielony zjazd nie był w stanie nawet przyjąć no- w wyniku swojej niekonsekwencji pozbawił się wego programu partii, która w sposób oczywisty mechanizmów, dzięki którym dalej mógłby jedno- dla wszystkich kończyła swój żywot. osobowo kierować państwem. Tymczasem wydarzenia goniły jedno za drugim. Konserwatywny zwrot W czerwcu 1990 r. Zjazd Deputowanych Ludowych RFSRR, któremu przewodniczył Borys Jelcyn, Latem 1990 r. pod naciskiem najbliższych dorad- przyjął deklarację suwerenności Rosji. Za jej przy- ców Gorbaczow zgodził się na rozejm z Jelcynem. kładem podobne deklaracje przyjmowały kolejne Obaj podpisali tzw. program pięciuset dni, przewi- republiki, nie tylko związkowe, ale także autono- dujący kolejną, już radykalną i całościową reformę miczne – Tatarstan, obie Osetie, a nawet takie nie- gospodarczą. Jej podstawą miał być projekt przy- formalne twory jak Naddniestrze. Nie chodziło już gotowany przez Stanisława Szatalina i Grigorija o suwerenność deklaratywną, ale jak najbardziej Jawlinskiego, popieranych przez Jelcyna. konkretną. Kazachstan ogłosił np. zakaz prowa- Zgoda wytrzymała jednak tylko do jesieni. Na- dzenia prób nuklearnych na poligonie atomowym potykając frontalny opór ze strony premiera Ni- w Semipałatyńsku, a Front Narodowy Mołdawii za- kołaja Ryżkowa i wicepremiera Leonida Abałkina, powiedział, że zamierza przyłączyć republikę do którzy zagrozili swoją dymisją, Gorbaczow wycofał Rumunii. Państwo zaczynało pękać. się z tego pomysłu. To z kolei wykorzystał Jelcyn. Kwestia narodowościowa, która wysunęła się na Przystąpił do frontalnego ataku i zagroził, że Ro- pierwszy plan, stała się znakomitym instrumen- sja może się oddzielić od ZSRR. Rozgorzała kon- tem w walce o władzę. Nie tylko między Gorba- frontacja. Rada Najwyższa ZSRR przyjęła natych- czowem a Jelcynem, ale również między centrum miast ustawę potwierdzającą nadrzędność prawa a republikami związkowymi. Rządzące w nich elity związkowego nad republikańskim, a Rada Najwyż- partyjne, czując osłabienie władzy moskiewskiej, sza RFSRR przegłosowała akt prawny niemal iden- przejmowały hasła opozycyjnych dotychczas fron- tycznej treści, tyle że stwierdzający nadrzędność tów narodowych, aby wytargować dla siebie wię- prawa republikańskiego. cej prerogatyw. Ta otwarta wojna rosyjsko-radziecka została Wszystko to w dramatycznie pogarszającej się przegrana przez Gorbaczowa. Strukturę dawnego sytuacji gospodarczej, która w każdej chwili gro- Związku Radzieckiego ktoś porównał do komu- ziła potężnym konfliktem społecznym. Problemów nałki – wielkiego mieszkania sublokatorskiego, nie rozwiązał XXVIII Zjazd KPZR – ostatni w jej w którym każda republika zajmowała swój pokój, kilkudziesięcioletniej historii – który zebrał się a Rosji przypadł w udziale tylko korytarz: długi, 2 lipca 1990 r. Dziś mało kto go pamięta, choć we- pozwalający nadzorować to, co dzieje się w miesz- dług Jakowlewa był ostatnią szansą na przejęcie kaniu i decydować, kto pierwszy skorzysta z kuch- przez Gorbaczowa inicjatywy i stworzenie partii ni i wychodka, ale przecież niewygodny i nieodpo- socjaldemokratycznej z prawdziwego zdarzenia. wiadający ambicjom jego mieszkańców.

214 Wolność i Solidarność | nr 3 JAK UPADAŁO IMPERIUM

Atak – równoczesny z działaniami elit republi- poprzednim. Wtedy było Baku, teraz Wilno i re- kańskich, zabiegających o uzyskanie maksymalnej publiki bałtyckie. 11 stycznia 1991 r. na Litwie niezależności od centrum (do ogłoszenia niepod- i Łotwie podjęta została próba obalenia legalnych ległości włącznie) – szedł z dwóch stron. Został władz. Oddziały wojsk wewnętrznych ZSRR zajęły wszczęty przez rosyjski beton partyjny i Ligaczo- w Wilnie budynek Domu Prasy, należący do Li- wa, który zadając śmiertelny cios KPZR, doprowa- tewskiego Wydawnictwa KC KPZR. Podczas sztur- dził do utworzenia kontrolowanej przez siebie Ko- mu i nocnych starć koło centrum telewizyjnego munistycznej Partii Federacji Rosyjskiej, a także wojska desantowe użyły broni i czołgów. Zginęło przez Jelcyna, który uświadomił sobie, że Związek czternaście osób, sto zostało rannych. Rzeczywista Radziecki jest na wpół martwy i można jak naj- rola Gorbaczowa w tych wydarzeniach do dziś nie więcej wyrwać dla siebie. Dla wszystkich tych sił, została wyjaśniona. Bo nawet jeśli przyjąć, że była z republikańskim aparatem partyjnym włącznie, to prowokacja, w którą został wmanewrowany walka o przyszłość imperium stała się w istocie przez szefa KGB Władimira Kriuczkowa i swoich frontem walki o władzę. nowych współpracowników, zwolenników rzą- Gorbaczow jednak się nie poddawał. W listopa- dów silnej ręki (tak twierdzą Szachnazarow i Ja- dzie 1990 r. przystąpił do kontrataku. Uznał, że je- kowlew), to przecież tym razem – w odróżnieniu dynym ratunkiem będzie zwrot w stronę skrzydła od wypadków w Tbilisi – o wszystkim wiedział konserwatywnego. Na posiedzeniu Rady Najwyż- i wszystko, przynajmniej początkowo, akcepto- szej ZSRR, gdy został poddany totalnej krytyce, wał. Sytuację wykorzystał natomiast Jelcyn, który w zadziwiająco krótkim wystąpieniu przedstawił ze zbuntowanymi republikami bałtyckimi podpisał plan, który miał zapewnić wzmocnienie państwa. porozumienia faktycznie uznające ich niepodle- Rząd przekształcono w gabinet ministrów pod głość. bezpośrednim kierownictwem prezydenta ZSRR, Kolejną inicjatywą Gorbaczowa podjętą dla ra- zwiększono uprawnienia Rady Federacji, złożo- towania jedności imperium było rozpisane na ma- nej z sekretarzy partii komunistycznych republik rzec ogólnonarodowe referendum, które miało od- związkowych. Rozwiązano Radę Prezydencką, powiedzieć na fundamentalne pytanie: czy jesteś w której zasiadali znienawidzeni przez konserwę za utrzymaniem Związku Radzieckiego? Odtrąbio- „liberałowie”, a na jej miejsce powołano Radę Bez- no wielki sukces, kiedy – zgodnie z oczekiwaniami pieczeństwa. – przytłaczająca większość uczestników referen- Pod koniec roku zmiany te zostały wprowa- dum udzieliła odpowiedzi twierdzącej. Przemil- dzone w życie. Po likwidacji Rady Prezydenckiej czano jednak fakt, że sześć spośród siedemnastu z otoczenia Gorbaczowa zniknęli jego współpra- republik odmówiło zorganizowania głosowania cownicy uważani za filary pierestrojki: Jakowlew, u siebie. A zgoda największej republiki, Rosji, Szewardnadze, minister spraw wewnętrznych Wa- była w istocie warunkowa. Referendum? Tak, ale dim Bakatin i inni. Pojawili się natomiast nowi: z dodatkowym pytaniem: czy Rosjanie chcieliby m.in. Giennadij Janajew, Walentin Pawłow i Bo- utworzenia stanowiska prezydenta? Twierdząca rys Pugo. Większość z nich zdradzi Gorbaczowa odpowiedź była łatwa do przewidzenia, podobnie w dniach sierpniowego puczu. jak i zwycięzca zapowiadanych na wiosnę wybo- rów powszechnych. Jelcyn. Wygrał przytłaczającą Rok 1991 większością głosów. Gorbaczow nie mógł już temu zapobiec. Początek ostatniego roku w dziejach imperium Wszystko to nakładało się na coraz bardziej radzieckiego był równie dramatyczny jak w roku dramatyczną sytuację gospodarczą. Już wcześniej

215 SŁAWOMIR POPOWSKI

Gorbaczow jeździł po świecie niczym komiwojażer, Pucz szukając wsparcia finansowego dla radzieckiej go- spodarki. Gdy jednak w marcu 1991 r. rozpadł się Gorbaczow zlekceważył wszystkie ostrzeżenia. Nie Układ Warszawski, stracił ostatni argument w roz- tylko z początku 1991 r., od Szewardnadzego, ale mowach z zachodnimi partnerami. Dwa miesiące także te kierowane do niego bezpośrednio przed później zjawił się w Londynie na szczycie G-7, aby puczem. Ostrzegał go Jakowlew, a nawet prezy- prosić o pomoc. Potraktowano go grzecznie, ale dent George Bush (senior). Gdyby wstrzymał się odprawiono z kwitkiem. Zachód bardziej niż ra- z wyjazdem na sierpniowy urlop, może historia dzieckich arsenałów nuklearnych bał się chaosu potoczyłaby się zupełnie inaczej. w ZSRR, a przestał wierzyć, że Gorbaczow zdoła W poniedziałek 19 sierpnia 1991 r., parę minut go opanować. To był w istocie koniec jego nadziei. po godzinie szóstej, zadzwonił do mnie kolega, pol- Moskiewska ulica zrozumiała to wcześniej. Gdy ski korespondent. – Dzieje się historia, a ty śpisz 1 maja, podczas tradycyjnej manifestacji na placu – powiedział. – Włącz telewizor, w ZSRR właśnie Czerwonym, pojawił się jak zwykle na trybunie na wprowadzono stan wyjątkowy. Do Moskwy ścią- Mauzoleum Lenina, został najzwyczajniej wygwiz- gają czołgi. dany. Zszedł z trybuny demonstracyjnie i nigdy To był mój drugi dzień pobytu w ZSRR. Po nie powrócił. pięciu latach pracy korespondenta PAP i kilku Ostatnim ratunkiem dla rozpadającego się im- miesiącach przerwy – znów byłem w radzieckiej perium miało być podpisanie nowej umowy związ- stolicy, aby opisywać ciąg dalszy pierestrojki Mi- kowej, negocjowanej w podmiejskiej rezydencji chaiła Gorbaczowa. Tym razem jako korespondent w Nowo-Ogariewie. Do dziś trwają spory, czy był „Rzeczpospolitej”. to sukces Gorbaczowa, czy jego porażka. Zwolen- Zerwałem się na równe nogi, zadowolony, że nicy tej ostatniej oceny twierdzą, że przystępując przynajmniej dzień wcześniej zdążyłem przeka- do negocjacji z szefami, czy już prezydentami, zać korespondencję o Aleksandrze Jakowlewie, dziewięciu republik związkowych (i z pominię- który ostrzegał o możliwości przewrotu organizo- ciem parlamentów), niejako z góry rezygnował wanego przez partyjny beton. Włączyłem tele- z formuły imperium jako państwa unitarnego wizor. Pokazywali Jezioro łabędzie, potem lektor i godził się na ograniczenie własnej władzy. Spór czytał komunikat, że Michaił Gorbaczow jest polityczny toczył się już tylko wokół jednego: chory i jego obowiązki pełni wiceprezydent ZSRR czy nowy Związek Radziecki będzie rodzajem fe- Giennadij Janajew, a także że powołano Pań- deracji, czy też luźniejszą konfederacją faktycz- stwowy Komitet Stanu Wyjątkowego (po rosyjsku nie niezależnych państw. Stronnicy przeciwnej GKCzP). W jego skład oprócz Janajewa (jako prze- tezy dowodzą, że po kilku miesiącach negocja- wodniczącego) weszli: premier Walentin Pawłow, cji, po wielu bojach i konfliktach Gorbaczowowi szef KGB Władimir Kriuczkow, minister spraw udało się jednak doprowadzić do kompromisu, wewnętrznych Borys Pugo, minister obrony Dmi- a wszystko pokrzyżował sierpniowy pucz, doko- trij Jazow, członek Biura Politycznego KPZR nany na dzień przed planowanym podpisaniem Oleg Szenin, sekretarz KC KPZR nadzorujący kom- nowej umowy związkowej. Trzydniowy zamach pleks wojenno-przemysłowy Oleg Bakłanow, stanu, na którego czele stanęli w większości lu- „główny kołchoźnik kraju” Wasilij Starodubcew dzie dopuszczeni do władzy po dokonanym przez i Anatolij Tiziakow – przewodniczący Asocjacji Gorbaczowa zwrocie na prawo, i ich porażka, za- Przedsiębiorstw Państwowych oraz Obiektów kończona trzydniową rewolucją w Moskwie, rozpo- Przemysłu, Budownictwa, Transportu i Łączności częły przyspieszoną agonię Związku Radzieckiego. ZSRR.

216 Wolność i Solidarność | nr 3 JAK UPADAŁO IMPERIUM

Chciałem sprawdzić, jak wygląda wprowadzanie jew długo tłumaczył, dlaczego zdecydowano się stanu wyjątkowego. Koło Białego Domu, czyli par- na taki krok. Bo Gorbaczow jest chory, bo państwo lamentu (siedziby rosyjskiej Rady Najwyższej), radzieckie znajduje się w stanie rozkładu i trze- panował absolutny spokój. Pojechałem w stronę ba przywrócić porządek w kraju, a planowane na moskiewskiej obwodnicy. Kolumny wojskowe cią- 20 sierpnia podpisanie nowego układu związko- gnęły do centrum miasta. Po drodze liczyłem wozy wego, który miał zmienić charakter państwa ra- bojowe – transportery opancerzone i czołgi. 10, dzieckiego z unitarnego na federacyjne, musi 20, 30... Wojsko zajmowało strategiczne obiekty, zostać odroczone. Prawdopodobnie na zawsze, bo zgodnie z praktyką sprawdzoną niegdyś przez bol- nikt z obecnych w centrum prasowym nie miał szewików: pocztę, dworce, najważniejsze urzędy wątpliwości, że właśnie chęć zablokowania tego państwowe. układu jest jednym z głównych powodów zamachu Zbierając materiały do korespondencji, prze- stanu. gapiłem jeden historyczny moment: około je- Symbolem tej konferencji były pokazane w te- denastej przed Białym Domem pojawił się Borys lewizji trzęsące się ręce Janajewa. Mówiono wów- Jelcyn, który dzień wcześniej wrócił ze spotkania czas, że to skutek nerwowego napięcia, a może z Nazarbajewem w Kazachstanie. Wszedł na czołg nawet wewnętrznego konfliktu moralnego. Jak i ogłosił, że to nie żaden Komitet Stanu Wyjąt- się później okazało, przyczyna była bardziej pro- kowego, ale zwykły antykonstytucyjny pucz, za- zaiczna. Dzień wcześniej, po wieczornej naradzie mach na wolność i demokrację, którego organiza- na Kremlu z udziałem najważniejszych aktorów torzy poniosą odpowiedzialność. Rosja się im nie dramatu, na której podpisano podstawowe doku- podporządkuje, będzie stała na straży porządku menty i dekrety, a także ostatecznie ustalono, konstytucyjnego. Rozmawiałem potem z kolega- kto zostanie przewodniczącym GKCzP oraz twarzą mi, świadkami tego wystąpienia. Byli zgodni: koło puczu, większość przeniosła się do nowego szefa czołgu, z którego przemawiał prezydent Rosji, państwa i piła do rana. Premier Walentin Pawłow, stało najwyżej kilkaset osób. Ale potem z każdą o którym wiedziano, że ma problemy z alkoho- godziną przybywało ich coraz więcej. W poprzek lem, ciągnął tak ostro, że nazajutrz (czyli pierw- Prospektu Kalinina (dziś Nowoarbackiego) zaczęto szego dnia puczu) musieli interweniować lekarze. budować barykady. Kilka czołgów dowodzonych Praktycznie został wyłączony, choć gdy już do- przez majora Jewdokimowa z gwardyjskiej Dywizji szedł do siebie, pił dalej na daczy – aż do areszto- Tamańskiej przeszło na stronę Jelcyna. Po rozmo- wania. wie z wiceprezydentem Rosji generałem Aleksan- Napięcie wzrosło dopiero następnego dnia, gdy drem Ruckim miały odtąd bronić dostępu do Bia- do Białego Domu dotarły informacje, że puczyści łego Domu. postanowili zmienić taktykę. Dotąd – mówiono – Mimo otwartego konfliktu, groźby bezpośred- działali według scenariusza czeskiego, z czasów niego starcia i wszystkich rygorów stanu wyjątko- praskiej wiosny. Zakładali, że wystarczą pozory wego – rosyjski parlament był właściwie otwarty legalności (chory Gorbaczow i konstytucyjnie wy- dla dziennikarzy i korespondentów zagranicz- brany wiceprezydent Janajew, przejmujący jego nych. Wystarczyło pokazać akredytację, aby bez obowiązki), a także demonstracja siły. Gdy jednak przeszkód dostać się do środka, porozmawiać okazało się, że w ten sposób nic się nie da zrobić z deputowanymi Rady Najwyższej RFSRR lub wejść i właściwie przegrali pierwszy moment zaskocze- na salę obrad. nia, postanowili powtórzyć wariant ze stycznia Po południu odbyła się (jedyna) konferencja 1991 r., gdy próbowano szturmować na parlament prasowa członków GKCzP. Przewodniczący Jana- litewski i wieżę telewizyjną w Wilnie.

217 SŁAWOMIR POPOWSKI

Scenariusz litewski Obrona Białego Domu

W KGB i gabinetach Ministerstwa Obrony zaczęto Byłem na tym wiecu. Robił wrażenie. Na apel w pośpiechu przygotowywać plany zdobycia Bia- władz rosyjskich pod siedzibę parlamentu przy- łego Domu i aresztowania Jelcyna, jego współpra- szło 50 tys., a może nawet 100 tys. ludzi, więk- cowników, a także czołówki znienawidzonej przez szość została tu przez całą noc. Najpierw przema- puczystów opozycji demokratycznej oraz liderów wiał Jelcyn, ochraniany płytami kuloodpornymi. pierestrojki (m.in. Aleksandra Jakowlewa). Zapowiadał zdecydowany opór i wzywał do obrony Koło parlamentu, bronionego przez coraz licz- demokracji, konstytucji i legalnie wybranego pre- niej gromadzących się przeciwników puczu, zaczę- zydenta Gorbaczowa. Po nim przemawiali Jelena li pojawiać się agenci KGB oraz Alfy (specjalnej Bonner – wdowa po Andrieju Sacharowie, a także jednostki KGB, która zasłynęła w Afganistanie, o. Gleb Jakunin – jeden z liderów opozycji demo- szturmując silnie chroniony pałac prezydencki, kratycznej, prawosławny pop, wyklęty później aby zabić prezydenta Amina). Na podstawie ich przez Cerkiew. Wiec trwał kilka godzin. W tym doniesień ustalano, które jednostki wojsk we- czasie na rozkaz władz rosyjskich drogi dojazdowe wnętrznych i powietrzno-desantowych wspierać do Białego Domu zostały zablokowane ciężarów- będą Alfę, kiedy otworzą ogień czołgi i kto będzie kami, autobusami i trolejbusami, wzmocniono ba- ostrzeliwał poszczególne piętra z granatników, rykady i zorganizowano obronę wszystkich wejść wreszcie – jak mają działać alfowcy, gdy już prze- do rosyjskiego parlamentu. Utworzono i po woj- biją się do środka (wiązka granatów do każdego skowemu zorganizowano zupełnie nieźle uzbrojo- pokoju, serie z automatów, a potem aresztowanie ne oddziały obrońców... tych, którzy to wszystko przeżyją). Dokładnie tak Najważniejsi okazali się jednak ci, którzy po samo, jak w Kabulu. prostu przyszli pod rosyjski parlament, aby bro- Ale sytuacja zaczęła się zmieniać, bo swoje nić demokracji i wolności. A także kobiety, które dekrety podpisał i ogłosił również Jelcyn. Pod- w kilku szeregach, trzymając się za ręce, prze- porządkował władzom rosyjskim wszystkie związ- grodziły Prospekt Kutuzowski, by – niczym żywe kowe struktury Ministerstwa Obrony, KGB i MSW tarcze – zablokować czołgom i wojsku dostęp do działające na terenie RFSRR. To było wprost rzu- parlamentu. Przecież – przekonywały – żołnierze cone wyzwanie. I jeśli wcześniej puczyści mogli nie będą strzelać do kobiet... liczyć na to, że jakoś się dogadają z rosyjskim W pewnym sensie miały rację. Najpierw do bun- prezydentem, którego rywalizacja z Gorbaczowem tu doszło w samej Alfie, o której mówiono, że na była powszechnie znana, to teraz walka toczyła sam jej widok lepiej złożyć broń. Szeregowi spec- się na śmierć i życie. nazowcy sprzeciwili się planom swoich dowódców Mistrzowskim posunięciem Jelcyna okazało się i uznali, że wobec masowej obrony Białego Domu zwołanie 20 sierpnia w godzinach południowych operacji „Grom” (czyli szturmu na rosyjski parla- wielkiego wiecu koło Białego Domu. Już wiedziano ment) nie da się wykonać bez setek ofiar, a takiej o przygotowywanym szturmie; informację o nim, rzezi nie chcą brać na swoje sumienie. dokładne plany, a także godzinę 0 – wyznaczoną W tym samym czasie również w dowództwie na trzecią rano w nocy z 20 na 21 sierpnia – prze- wojskowym zrozumiano, że awantura zaczyna kazał do rosyjskiego parlamentu gen. Paweł Gra- przybierać niebezpieczne rozmiary i lepiej się czow (późniejszy minister obrony Rosji), ściągnię- w nią nie angażować. Wprawdzie marszałek Jazow ty do Moskwy przez puczystów z jego jednostkami domagał się zdecydowanych działań, ale w kry- wojsk powietrzno-desantowych. tycznym momencie, gdy wszystko zależało od

218 Wolność i Solidarność | nr 3 JAK UPADAŁO IMPERIUM tego, czy Paweł Graczow wyda swoim jednost- puczystów, przerwał urlop i sam się zgłosił do kom rozkaz natarcia na Biały Dom, jego komenda GKCzP, bo – jak napisał tuż przed śmiercią w li- brzmiała: stojat’. ście do Gorbaczowa – w całości podzielał ich racje. To wszystko działo się za kulisami. W otoczeniu Po trzech dniach puczu w Moskwie zaczęła się Jelcyna już wiedziano, że szturmu nie będzie, ale rewolucja. Po powrocie Gorbaczow, zamiast prosto alarm obowiązywał. Przez całą noc z wtorku na z samolotu udać się do Białego Domu i spotkać się środę sytuacja była maksymalnie napięta. Na Sa- z rosyjskimi deputowanymi, którym zawdzięczał dowym Kolcu, niecały kilometr od Białego Domu, uwolnienie, pojechał do domu. Zdaniem Szachna- w przejeździe pod Prospektem Kalinina obrońcy zarowa stracił ostatnią szansę, aby w tej nowej parlamentu usiłowali zatrzymać oddział wojska. Rosji, jaka się wówczas rodziła, zachować pozycję Ktoś próbował własnym ciałem zatarasować drogę, przywódcy. ktoś inny usiłował wyciągnąć z transportera żoł- Do oficjalnego spotkania z rosyjskimi deputo- nierzy. Padły strzały, zginęły trzy osoby. Jedyne wanymi doszło dopiero następnego dnia, 23 sierp- ofiary śmiertelne tego puczu. nia. Byłem wówczas w Białym Domu. Gorbaczow I to był koniec. Następnego dnia, gdy rano po- wygłosił chyba najgorsze w swym życiu przemó- szedłem do Białego Domu, panowała już atmos- wienie, utrzymane w jego klasycznym stylu, na- fera zwycięstwa. Debatowano, kto poleci do Fo- zbyt ogólnikowe. Sprawiał wrażenie, jakby kręcił ros, by uwolnić Gorbaczowa, jaki ma być dalszy i niczego nie rozumiał z tego, co się stało – że los puczystów... A kiedy już ustalono skład ekipy jego państwa i władzy już faktycznie nie ma. Za i kto będzie towarzyszył wiceprezydentowi Rosji to Jelcyn triumfował, nie szczędząc Gorbaczowo- Aleksandrowi Ruckiemu, okazało się, że trzeba się wi gorzkich słów prawdy i umiejętnie dawkowanej ścigać z puczystami, którzy również wybierają się krytyki, by na koniec na sali obrad w obecności do Gorbaczowa, aby w ostatniej chwili próbować deputowanych demonstracyjnie podpisać dekret jeszcze odwrócić bieg wydarzeń. o delegalizacji KPZR, której sekretarzem general- nym Gorbaczow wciąż jeszcze pozostawał. Rewolucja po puczu Wieczorem na Łubiance, przed siedzibą KGB, zaczął się gromadzić wielotysięczny tłum. Ścią- Puczyści spóźnili się i nie byli w stanie uratować gniętym dźwigiem obalono pomnik Feliksa Dzier- własnych głów. Większość została aresztowana żyńskiego. Tłum ruszył następnie na położoną bezpośrednio po powrocie do Moskwy, na rządo- kilkaset metrów dalej Starą Płoszczad’, gdzie znaj- wym lotnisku Wnukowo 2, albo kilka dni później; dowała się siedziba KC KPZR. Usiłowano wedrzeć w przypadku Pawłowa czekano, aż dojdzie do sie- się do środka i zająć budynki, aby nie dopuścić bie. Niektórych nie zdążono aresztować. Minister do zniszczenia dokumentów. Częściowo się to spraw wewnętrznych Borys Pugo zastrzelił się, za- udało. Szachnazarow napisał potem w swoich pa- nim przyszli po niego z nakazem zatrzymania. Ni- miętnikach, że jego przyjaciel Anatolij Czerniajew kołaj Kruczina, szef wydziału administracyjnego (również doradca Gorbaczowa) osobiście mógł się KC KPZR, odpowiedzialny za jej finanse (w dniach przekonać, że wcześniejsze plotki o istnieniu taj- puczu niewidoczny), nie wiadomo dlaczego popeł- nego, podziemnego przejścia ze Starej Płoszcza- nił samobójstwo, rzucając się z okna. Samobój- di do Kremla były prawdziwe. Właśnie tą drogą stwem też zakończył bliski doradca Gorbaczowa w krytycznym dniu ewakuował się z gmachu KC, we wszystkich rozmowach rozbrojeniowych mar- zabierając najważniejsze dokumenty. szałek Achromiejew – powiesił się w swoim ga- Po obaleniu pomnika Dzierżyńskiego, gdy tłum binecie. Choć nie był brany pod uwagę przez demonstrantów szturmował gmach KC i zamierzał

219 SŁAWOMIR POPOWSKI

udać się na plac Oktiabrski (dziś Kałużski), aby którego poznałem podczas wielkich demonstracji rozprawić się również z pomnikiem Lenina, zjawili moskiewskich w 1989 r. Podszedł do nas Rusłan się przedstawiciele Białego Domu. Pamiętam wśród Chasbułatow, ówczesny przewodniczący Rady Naj- nich Siergieja Stankiewicza – jednego z liderów wyższej RFSRR. Na pytanie Olega: – Zwyciężyliśmy opozycji demokratycznej. Udało się im przekonać i co dalej? – Chasbułatow zdziwiony pytaniem od- tłum. Rewolucja została opanowana. powiedział: – Jak to co? Przejmujemy wszystko, banki, przedsiębiorstwa, zakłady... Ostatni dzień ZSRR Gorbaczow był już nikim. Prace nad nowym układem związkowym toczyły się jeszcze siłą iner- Pucz i wydarzenia następnych dni to był rzeczywi- cji, ale poza Gorbaczowem nikomu na nim nie sty koniec radzieckiego imperium. Do puczu Zwią- zależało. Tak jak i na KPZR, którą bez większego zek Radziecki zsuwał się po równi pochyłej, ale szumu rozwiązano. Równie szybko skończył się istniała jeszcze jakaś szansa na to, że przetrwa, sierpniowy sojusz Gorbaczowa i Jelcyna. I chociaż nawet w odmienionej formie. Teraz czekała go już jeszcze 14 listopada 1991 r. prezydent Rosji de- tylko przyspieszona agonia. klarował wolę odnowienia państwa związkowego, Gorbaczow, niczym Napoleon po ucieczce to w głębi duszy już się z nim pożegnał. – W jed- z Elby, zyskał jeszcze swoje sto dni, a dokładnie nym barłogu – mówił w wąskim gronie zaufanych sto dziesięć. Coś jeszcze próbował zrobić i mimo współpracowników – nie może być miejsca dla wszystko doprowadzić do podpisania nowej umo- dwóch niedźwiedzi. wy związkowej. Już tylko on w to wierzył. Stawał W finale, jak opisuje go Szachnazarow, gra to- na głowie, aby przekonać przywódców republik czyła się w trójkącie Gorbaczow – Jelcyn – Kraw- (przede wszystkim Rosji i Ukrainy) do pozostania czuk. Ten pierwszy usiłował za wszelką cenę ra- przy wynegocjowanym wcześniej federacyjnym tować ZSRR i godził się nawet na konfederację, kształcie państwa, ale oni chcieli już luźniejszej podczas gdy Jelcyn szantażował go, twierdząc, że konfederacji, a naprawdę każdy gotów był pójść Krawczuk – czyli Ukraina – i tak się na to nie zgo- w swoją stronę. To także był pośredni skutek dzi, a bez Ukrainy układ nie ma sensu. Radziecki puczu. Unaocznił wszystkim, że władza central- parlament o niczym już nie decydował. Realna na, związkowa, nie sięga poza Moskwę, skoro władza należała do Rady Państwa, tworzonej przez wszystkie republiki związkowe mniej lub bardziej dziewięciu szefów republik związkowych, której dyplomatycznie albo całkowicie zignorowały de- tylko formalnie przewodniczył prezydent ZSRR. krety GKCzP, albo otwarcie wystąpiły przeciwko, Mógł on co najwyżej przekonać deputowanych na mając świadomość, że Moskwa nic już im nie zro- V Nadzwyczajnym Zjeździe, aby zjazd sam się roz- bi. Władza Gorbaczowa okazała się iluzoryczna, wiązał. I większość to przegłosowała. ograniczona w najlepszym razie do murów Kremla, Gorbaczow był prezydentem bez państwa. Na- a raczej do kilku zajmowanych przez niego krem- wet Kreml nie należał do niego w całości. Miał lowskich gabinetów. swoje piętro, ale wjazdowej Bramy Spasskiej i Bo- To było podczas wielkiej manifestacji zwycię- rowickiej pilnowali ochroniarze Jelcyna. stwa i triumfu, gdy składano hołd trzem ofiarom 25 listopada doszło do kolejnego sporu między GKCzP, a Prospektem Kalinina niesiono długą, chy- Gorbaczowem i Jelcynem, po którym stało się ja- ba stumetrową, trójkolorową flagę rosyjską. Udało sne, że próby ratowania Związku skazane są na mi się dostać na balkon Białego Domu, zastępujący niepowodzenie. Na posiedzeniu Rady Państwa trybunę. Rozmawiałem z Olegiem Rumiancewem, szefowie republik mieli parafować nowy układ jednym z działaczy opozycji demokratycznej, związkowy. O głos poprosił Jelcyn i zakomuniko-

220 Wolność i Solidarność | nr 3 JAK UPADAŁO IMPERIUM wał, że Rosja nie zgadza się z przyjętymi zapisami. ogródek fundamentalne pytanie: a może by tak W układzie – oświadczył – mowa jest o „państwie zastanowić się nad problemem, czy ZSRR w ogó- konfederacyjnym”, a powinna to być luźniejsza le jeszcze istnieje? Możemy formalnie ogłosić, że forma „konfederacji państw demokratycznych”. przestał istnieć. Okazało się wtedy, że nikt prze- Zagroził, że w przeciwnym razie Rada Najwyższa ciwko temu nie oponuje. – W Wiskulach – mówił Rosji może układu nie ratyfikować, bez Ukrainy Szuszkiewicz – mieliśmy do wyboru: albo w spo- Sojuza nie budiet i lepiej poczekać do 1 grudnia, sób kategoryczny przedstawimy Gorbaczowowi na- gdy będą znane wyniki ukraińskiego referendum sze żądania, albo w ogóle nie będziemy na niego w sprawie niepodległości Ukrainy. Gorbaczowa po- zwracać uwagi. Wybraliśmy to drugie. parli jedynie prezydenci Kazachstanu – Nazarba- Pozostawało już tylko przygotować stosowny jew i Kirgizji – Akajew. dokument, który na miejscu zredagowano, no Ostateczny wyrok zapadł krótko po ukraińskim i podpisać. A potem oficjalnie poinformować Gor- referendum. Gorbaczow gotów był zgodzić się na baczowa, że jego państwa już nie ma. To zadanie zmianę statusu Ukrainy jako „członka stowarzy- spadło na Szuszkiewicza. Jelcyn miał natomiast szonego”, ale było już za późno. W referendum, nieco później porozmawiać z prezydentem Geor- w którym postawiono tylko jedno pytanie: czy gem Bushem. Wyszło tak, że rozmawiali prawie zgadzacie się z aktem ogłoszenia niepodległości jednocześnie, bo Szuszkiewicz długo musiał czekać Ukrainy – przeszło 90 proc. spośród blisko 32 mln na połączenie z Gorbaczowem. – Kiedy powiedzia- głosujących (ponad 84 proc. uprawnionych) odpo- łem Michaiłowi Siergiejewiczowi o podjętych przez wiedziało „tak”. nas decyzjach – opowiadał później Szuszkiewicz 8 grudnia w Wiskulach w Puszczy Białowieskiej – zapytał mnie, czy zdaję sobie sprawę, jak zosta- zebrali się przywódcy trzech republik słowiań- ną przyjęte przez społeczność międzynarodową. skich: Borys Jelcyn, Leonid Krawczuk i Stanisław Odpowiedziałem, że rozumiem, ale Jelcyn właśnie Szuszkiewicz. Ten ostatni kategorycznie protestu- rozmawia z Bushem i jemu też się one podobają. je przeciwko posądzeniom, że zawiązano wówczas I było po wszystkim. Gorbaczow mógł odwołać spisek. Według jego relacji (w wywiadzie, którego się do armii, mógł po prostu aresztować „biało- udzielił w 1998 r. „Rzeczpospolitej”) wszystko wy- wieskich spiskowców”. Miał do tego konstytucyj- glądało tak: już 21 października, podczas spotka- ne prawo, a nawet obowiązek wystąpić w obronie nia przywódców republik związkowych w Nowo- państwa, którego był legalnym prezydentem. Jed- -Ogariewie i po kolejnej awanturze wokół projektu nak tego nie zrobił. Graczow twierdzi, że chciał porozumienia związkowego, narodził się pomysł, uniknąć krwawego konfliktu politycznego czy aby zaprosić Jelcyna na Białoruś. Później do za- nawet wojny domowej. Ale może po prostu zro- proszenia dołączono Leonida Krawczuka, a także zumiał, że zapoczątkowany przez niego proces Nursułtana Nazarbajewa. Ten ostatni bał się jed- osiągnął logiczne zakończenie; powiedział „a”, nak awantury i w drodze na Białoruś zatrzymał „b” i „c”, a teraz doszedł do „z”. Tylko tę ostatnią się w Moskwie, spotkał z Gorbaczowem – i dalej literę alfabetu wypowiedział już ktoś inny. nie poleciał. (Podobno Gorbaczow obiecał mu wówczas, że w nowym państwie związkowym, je- * * * śli takie powstanie, będzie miał zagwarantowane stanowisko przewodniczącego parlamentu). 25 grudnia 1991 r. wieczorem Michaił Gorbaczow Według relacji Szuszkiewicza Giennadij Burbu- ogłaszał przed kamerami abdykację ze stanowiska lis, najbliższy doradca Jelcyna, uważany za szarą prezydenta ZSRR. Krótko potem pojechałem na eminencję jego ekipy, jako pierwszy postawił bez plac Czerwony. Chciałem zobaczyć, jak z Pałacu

221 SŁAWOMIR POPOWSKI

Kremlowskiego spuszczają czerwoną flagę radziec- zycji demokratycznej, uważała się za liberała i po- ką, a podnoszą nową, trójkolorową – demokratycz- pierała Jelcyna. A teraz była wściekła. Jak to? – nej Rosji (tak wówczas mówiono). Na placu Czer- pytała. – Mam starać się o wizę, żeby pojechać do wonym panowała kompletna cisza. Ruch – jak zwy- rodziny na Łotwę? Długo nie mogła się z tym pogo- kle o tej porze. Pojedyncze grupy turystów, trochę dzić, że to jest już całkowicie suwerenne państwo. przechodniów i milicjantów, przez 24 godziny na Wiek XX rozpoczął się z opóźnieniem – z wy- dobę pilnujących tego miejsca... To było szokują- buchem pierwszej wojny światowej, a może nawet ce. Taki moment, historia dokonuje się na naszych jeszcze później, gdy dokonała się rewolucja bol- oczach i nic się nie dzieje. Ani protestujących, ani szewicka, która – jak pisał John Reed – „wstrzą- demonstracji triumfu i entuzjazmu, takich jak ta snęła światem”. Skoro tak, równie dobrze można ostatnia, sprzed niespełna czterech miesięcy, gdy powiedzieć, że ten najkrótszy wiek w historii tak- sto tysięcy moskwian świętowało zwycięstwo Jel- że skończył się przed terminem: właśnie 25 grud- cyna i opozycji demokratycznej po nieudanym pu- nia 1991 r., gdy na Kremlu spuszczano flagę ra- czu. Umiera radzieckie imperium i jest cisza... dzieckiego imperium. Przestał istnieć budowany Krótko po odejściu Gorbaczowa rozmawiałem przez dziesięciolecia dwubiegunowy model ładu z moją znajomą Iriną. Zawsze stała po stronie opo- światowego, a nowy ciągle jeszcze się rodzi.

222 Wolność i Solidarność | nr 3 SOLIDARNOŚĆ – MIĘDZY RZECZYWISTOŚCIĄ A UTOPIĄ

EX LIBRIS SOLIDARNOŚĆ – MIĘDZY RZECZYWISTOŚCIĄ A UTOPIĄ EDMUND WNUK-LIPIŃSKI

ALAIN TOURAINE [i in.], Solidarność. Analiza ruchu społecznego 1980–1981, Europejskie Cen- trum Solidarności, Gdańsk 2010, ss. 334; JADWIGA STANISZKIS, Samoograniczająca się rewolucja, Europejskie Centrum Solidarności, Gdańsk 2010, ss. 382.

Fenomen ruchu społecznego, który przybrał na- w Polsce. Wprowadzenie stanu wojennego zasta- zwę Solidarność, od samego początku swego ist- ło kanclerza w czasie wizyty u Ericha Honeckera nienia jest zagadką intelektualną oraz wyzwaniem i kiedy dowiedział się, co się stało w Polsce, poparł badawczym dla nauk społecznych nie tylko w Pol- stan wojenny i odetchnął z ulgą, bo zapewne my- sce, ale i na świecie. Bowiem na oczach zdumione- ślał, że znów „spokój zapanuje w Warszawie”. go świata, w kraju rządzonym przez komunistów Ale tak się nie stało. Z różnych powodów nor- i włączonym – na podstawie umów jałtańskich – malizacja w stylu Gustáva Husáka, wprowadzona w obręb sowieckiej strefy wpływów powstał od- w Czechosłowacji po zgnieceniu praskiej wiosny dolnie blisko dziesięciomilionowy ruch społeczny, w 1968 r. – w Polsce się nie udała. Stan wojenny który zorganizował się w ciągu około sześciu ty- w sensie operacyjnym był sukcesem, ale w sensie godni i utworzył struktury terenowe w całym, nie- politycznym i społecznym okazał się wejściem małym w końcu kraju, podporządkowanym ZSRR w ślepy zaułek. Ruch Solidarności był żywotniej- i rządzonym autorytarnie przez ponad trzy deka- szy, niż zakładali to autorzy stanu wojennego. dy. Było to prawdziwe tsunami społeczne, którego Tym silniejsze było zapotrzebowanie na pogłębio- masowość i szybkość powstania zaskoczyła wszyst- ne analizy tego ruchu społecznego, a zwłaszcza na kich (łącznie z uczestnikami samego ruchu). odpowiedź na pytanie, z czym właściwie mamy do Świat obserwował te wydarzenia ze zdumieniem, czynienia: związkiem zawodowym? Powstaniem ale także z narastającym niepokojem, bowiem dla narodowym? Rewolucją? Wybuchem społeczeń- wszystkich badaczy i obserwatorów tego zjawiska stwa obywatelskiego? Emanacją walki klasowej stawało się coraz bardziej jasne, że po powstaniu (wszak Solidarność była w swym rdzeniu ruchem Solidarności blok sowiecki nie będzie już taki sam plebejskim), a może – masowym ruchem religij- jak poprzednio, a krucha równowaga sił na świe- nym, bo przecież symbole i rytuały religijne były cie, oparta na doktrynie wzajemnego odstraszania integralnym elementem tego zjawiska? nuklearnego, może lec w gruzach. Toteż nie dzi- I wówczas – jakby na zamówienie – w pierw- wiła reakcja Helmuta Schmidta na rozwój sytuacji szych miesiącach stanu wojennego pojawiły się na

223 EDMUND WNUK-LIPIŃSKI

Zachodzie dwie książki, których autorzy podjęli Kruczkowskiej (Bikont), Ireneusza Krzemińskie- ambitną próbę odpowiedzi na to nurtujące wszyst- go, Pawła Kuczyńskiego (który polskie wydanie kich pytanie: jak rozumieć wydarzenia w Polsce opatrzył pięknym posłowiem), Anny Matuchniak, i czym jest główny ich aktor zbiorowy, czyli Soli- Małgorzaty Melchior, Krzysztofa Nowaka, Włodzi- darność. Powstające równolegle, choć bez wzajem- mierza Pańkowa i Doroty Reczek. Pisana jest ona nego związku, w okresie gorących dni legalnego w logice tzw. interwencji socjologicznej, według działania pierwszej Solidarności były nie tylko której badani (w tym przypadku – działacze ów- akademicką próbą zbadania i zrozumienia tego, czesnej Solidarności) stają się zarazem aktywnymi co się dzieje, ale także – niekiedy mimowolnym analitykami zmienianej przez ich działania rze- – zapisem klimatu owych szczególnych dni, kiedy czywistości społecznej. Była to obserwacja po- działa się Historia. Pierwsza z nich to Solidarność. wstawania i dynamiki nowego, masowego ruchu Analiza ruchu społecznego 1980–1981 autorstwa społecznego, prowadzona – z pomocą socjologów Alaina Touraine’a i zespołu, druga zaś to Samo- – przez aktorów wydarzeń rozmaitych szczebli ograniczająca się rewolucja Jadwigi Staniszkis. w najważniejszych terytorialnie ośrodkach Soli- Obie książki – wydane ostatnio w polskim prze- darności. Jest to więc owoc systematycznej pracy kładzie przez Europejskie Centrum Solidarności badawczej dużego zespołu, poprzedzonej mrów- – od kiedy zostały opublikowane, stały się pozy- czym gromadzeniem relacji odnoszących się do cjami kanonicznymi w obfitej już dzisiaj, krajowej punktów zwrotnych rodzącego się ruchu. i zagranicznej literaturze poświęconej fenomeno- Książka Staniszkis jest zupełnie inna zarówno wi Solidarności. Niektóre sformułowania używane w warstwie metodologicznej, jak i w temperaturze w tych analizach weszły do powszechnej publicy- emocji, towarzyszących Autorce w uczestniczącej styki, a nawet języka potocznego (jak choćby ty- obserwacji tego, co się wokół niej działo (Jadwi- tułowa „samoograniczająca się rewolucja” z książ- ga Staniszkis była obecna jako ekspert w Stocz- ki Staniszkis), choć dostępność tych książek była ni Gdańskiej im. Lenina w okresie strajku sierp- wówczas bardzo ograniczona. A to jest najlepszy niowego w 1980 r.). Praca Staniszkis jest próbą wskaźnik wpływu owych analiz i interpretacji na nadania sensu teoretycznego wielkiej przemianie, względnie powszechne postrzeganie tego, co się której była naocznym świadkiem i aktywnym wtedy w Polsce wydarzyło. uczestnikiem. Ów sens teoretyczny stara się wy- Książki te są opisem tego samego zjawiska spo- dobyć z własnych obserwacji, nielicznych doku- łecznego, pojawiają się w nich ci sami aktorzy mentów, a nawet wydarzeń anegdotycznych czy pierwszo- i drugoplanowi, odnotowywane są te doniesień prasowych. Temperatura emocjonalna same wydarzenia, a jednak różnią się one dość za- tych tekstów, pisanych na gorąco, w trakcie dzia- sadniczo. Odmienna jest bowiem stosowana orien- nia się opisywanych wydarzeń, jest wyraźnie wi- tacja badawcza, metodologia i organizacja badań, doczna i niemała. A jednak mimo braku dystansu a także perspektywa teoretyczna. Książka pisana mamy tu do czynienia z ważną refleksją poszuku- pod kierunkiem Alaina Touraine’a jest wynikiem jącą znaczeń trudno zauważalnych dla zwykłego pracy zespołu socjologów francuskich i polskich. obserwatora. Książka Staniszkis jest empirycznym Wśród tych ostatnich są nazwiska Jana Strze- dowodem na poznawczą użyteczność tego, co leckiego (został zamordowany na Wisłostradzie Mills nazywał „wyobraźnią socjologiczną”, bowiem w Warszawie w nocy z 29 na 30 czerwca 1988 r. właśnie socjologiczna wyobraźnia Autorki umoż- w tajemniczych okolicznościach), Grażyny Gę- liwiła jej nowatorskie definiowanie sytuacji spo- sickiej (zginęła w katastrofie lotniczej pod Smo- łecznych, których była częścią, a także danie na- leńskiem w 2010 r.), Tadeusza Chabiery, Anny zwy zjawiskom jeszcze nienazwanym, niejasnym

224 Wolność i Solidarność | nr 3 SOLIDARNOŚĆ – MIĘDZY RZECZYWISTOŚCIĄ A UTOPIĄ zarówno w ich przebiegu, jak i konsekwencjach edukacyjny, że współczynnik skolaryzacji w Pol- społecznych. sce należy dziś do najwyższych w Europie, a licz- Edycja Europejskiego Centrum Solidarności po- ba studentów jest niewiele niższa niż w znacznie przedzona jest współczesnym Wprowadzeniem Au- większych ludnościowo Niemczech. Nie wiem, dla- torki, z którym fundamentalnie się nie zgadzam. czego dość banalna i prowincjonalna w swej wy- Jest to bardzo doraźna publicystyka, podporząd- mowie anegdota z wiecu wyborczego miałaby czy- kowana dość karkołomnej tezie, że dzisiejsza nić z Jarosława Kaczyńskiego ostatniego obrońcę Platforma Obywatelska jest w istocie podobna do solidarnościowych marzeń. Nie wiem, w jaki spo- monopartii komunistycznej w jej późnej fazie ist- sób Autorka doszła do wniosku, że „stworzone nienia. Kilka razy we Wprowadzeniu deklaruje Au- po 1989 roku instytucje państwa i rynku nie są torka, że jest przerażona tym, co dzieje się w dzi- nastawione na realizowanie (gwarantowanie) god- siejszej Polsce. Jest więc przerażona, bo jej książka ności i sprawiedliwości. Odwrotnie – często obie te jest nadal bardzo aktualna, zwłaszcza w wymiarze wartości niszczą. Uświadomiłam sobie też – pisze opisu „praktyk komunistycznej monopartii lat sie- Staniszkis – że panująca u nas »demokracja wy- demdziesiątych, w jej już postideologicznej, »po- borcza« (czy – jak określają niektórzy – »medial- limorficznej« fazie pochłaniania państwa, z dzi- na«) nie jest w stanie temu zaradzić”. Po pierwsze siejszą, upartyjniającą państwo, zoligarchizowaną instytucje żadnego państwa nie są w stanie reali- partią władzy, na przykład w Rosji. Ale także – zować (a tym bardziej – zagwarantować) godności. u nas”. Przeraża też Autorkę jej własna konstata- Mogą najwyżej respektować godność jednostki. cja, że dzisiejsza „partia władzy” (czyli Platforma Godność człowieka jest jego wewnętrzną postawą. Obywatelska) „umiejętnie akumuluje władzę, ale Po drugie realizowanie czy wręcz zagwarantowa- nie potrafi jej używać dla wspólnego dobra”, że nie sprawiedliwości przez państwo jest postulatem zwyciężył projekt technokratyczny, który zabi- pustym dopóty, dopóki nie zdefiniuje się samego ja marzenia z okresu pierwszej Solidarności. Dla pojęcia sprawiedliwości. Socjalista inaczej rozumie Autorki ucieleśnieniem kontynuacji tych marzeń to, co sprawiedliwe niż liberał czy konserwatysta. zdaje się być dziś Jarosław Kaczyński. Pisze ona Te odmienne definicje sprawiedliwości są jednym we Wprowadzeniu: „Permanentna edukacja, do- z czynników różnicujących profile ideologiczne stęp do rzetelnej wiedzy (Wszechnica Solidarno- rozmaitych ugrupować politycznych, ubiegających ści) to była jedna z dróg [sięgania po te marzenia się o władzę, aby m.in. realizować swój ideał spra- – E.W.L.]. Ostatnim akordem i próbą zmierzenia wiedliwości społecznej. Po trzecie wreszcie – nie się z tymi marzeniami była dygresja Jarosława Ka- ma czegoś takiego jak „demokracja niewyborcza”. czyńskiego w czasie wiecu w Rawie Mazowieckiej Wszak wolne, uczciwe i konkurencyjne wybory są (czerwiec 2010 r.), gdy mówił – do coraz bardziej podstawowym kryterium pozwalającym odróżnić rozpromienionych okolicznych mieszkańców – iż ład demokratyczny od autorytarnego. legenda zamku w Rawie stała się kanwą jednej ze W końcowej części Wprowadzenia pisze Autor- sztuk Szekspira. Potrzeba uczestniczenia w czymś ka: „Dziś – oddając do lektury tę książkę – pytam: wyższym, przekroczenia siebie, wraz z odkryciem, czemu nie udało się wprowadzić w życie solidarno- że taką możliwość daje uczestnictwo i zdobywa- ściowej utopii?”. Odpowiadam: bo to była utopia. nie wiedzy – to były wątki, które zapamiętałam Każdy przełom rewolucyjny, a zapowiedzią ta- z Sierpnia 1980”. kiego przełomu było pojawienie się oddolnego, Nie wiem, dlaczego Jadwidze Staniszkis nie masowego ruchu społecznego w państwie komu- przeszkadza w tych refleksjach fakt, iż po 1989 r. nistycznym, karmi się utopią. Bo jedynie marze- przeżyliśmy i przeżywamy nadal prawdziwy boom nie o tym, że po zwycięstwie wszyscy będą wolni,

225 EDMUND WNUK-LIPIŃSKI

równi i braterscy, jest w stanie zmienić zwykłych tę za owym świętem. Pragnęłaby, aby święto to „zjadaczy chleba” w bojowników Sprawy, którzy było kontynuowane tak długo, aż zmaterializuje w tym wyjątkowym momencie historycznym są się „solidarnościowa utopia”. Czyli – permanent- w stanie zaryzykować wiele (łącznie z własnym nie. W historii myśli politycznej pojawiały się życiem), by Sprawa zwyciężyła. Ostra dychotomia już koncepcje „permanentnej rewolucji”, ale nie moralna odczuwana przez uczestników ruchu re- sądzę, aby Autorka – wiedziona impulsem doraź- wolucyjnego (choćby i samoograniczającego się) nych sympatii i antypatii politycznych – chciała pozwala im przetrwać nawet surowe represje an- być z nimi kojarzona. cien régime’u. Kiedy rewolucja przegrywa, utopia Książka Jadwigi Staniszkis, pomimo owego przeradza się w mit, będący punktem odniesienia współczesnego komentarza, broni się wnikliwo- marzeń następnych pokoleń. Kiedy jednak wygry- ścią analiz historycznego przełomu, który w kon- wa, zaczyna się realne życie, a kończy się rewo- sekwencji doprowadził do zmiany porządku glo- lucyjne święto. Bowiem rewolucja jest pewnego balnego. Podobnie jak książka zespołu Alaina rodzaju świętem, w czasie którego realne życie Touraine’a weszła na trwałe do kanonu publikacji jest wzięte w nawias. W swoim publicystycznym opisujących najważniejsze wydarzenie mojego po- Wprowadzeniu Jadwiga Staniszkis wyraża tęskno- kolenia.

226 Wolność i Solidarność | nr 3 KRONIKA SOLIDARNOŚCI

EX LIBRIS KRONIKA SOLIDARNOŚCI PAWEŁ SOWIŃSKI

NSZZ „Solidarność” 1980–1989, t. 2: Ruch społeczny, red. Łukasz Kamiński, Grzegorz Waligóra, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2010, ss. 647.

Opowiadał mi kiedyś prof. Jerzy Holzer o swoich Redaktorzy naukowi tego dzieła postanowili po- pracach nad pierwszą historią NSZZ Solidarność. szatkować temat według dwóch kluczy. Pierwszy Liczył się z policyjną rewizją, kopie maszynopiso- z grubsza polega na opisywaniu dziejów nieza- we gotowych rozdziałów chował na strychu, nie- leżnego związku geograficznie, według schematu kiedy ukrywał poza domem materiały, z których regionalnego, co może lepiej wydobyć specyfikę korzystał. Gdy jego książka się ukazała, czytano poszczególnych regionów, a także zmobilizować do ją namiętnie, dużo o niej dyskutowano na łamach pracy całą sieć badawczą IPN. Druga metoda, którą prasy niezależnej, oferowano ją na bazarach po zastosowano w dwóch tomach, ma bardziej otwarty dziesięciokrotnie wyższej cenie, nadawano w za- charakter. Autorzy starali się wybrać najważniejsze chodnich radiostacjach, a nad zwolnieniem Holze- cząstki z mozaiki organizacji solidarnościowych ra z pracy zastanawiał się nawet Sekretariat Komi- i okołosolidarnościowych. A niekiedy porzucić ana- tetu Centralnego PZPR. lizę organizacyjną na rzecz bardziej problemowej Dzisiaj książki nie budzą takich emocji, może – dotyczącej np. antysolidarnościowej propagandy dlatego, że mniej interesuje się nimi policja. Wy- rządowej, postawy mniejszości narodowych albo dane w 2010 r. przez Instytut Pamięci Narodowej emigracji politycznej wobec Solidarności. kompendium wiedzy o Solidarności – 27 lat po Niewątpliwe zalety IPN-owskiej „syntezy” – monografii Holzera – przeszło bez większego echa, w porównaniu z książką Holzera – to badania a przecież już sam tytuł – NSZZ „Solidarność” regionalne, bogactwo materiału źródłowego, za- 1980–1989 – zapowiada doniosłość przedsięwzię- lewająca czytelnika masa wiadomości. Istny maga- cia. Solidarność to największe przeżycie zbiorowe zyn wiedzy – i wszystko zgromadzone w jednym polskiego społeczeństwa w XX wieku, temat pod- miejscu, jeśli można tak określić sześć grubych stawowy dla zrozumienia naszych losów. Autorzy woluminów. Dla historyków ten blok tekstów bę- tego opracowania (sześć tomów i promesa siódme- dzie teraz lekturą na długie miesiące, zastąpi star- go) uczestniczyli w operacji zakrojonej na wielką sze opracowania. Sam już z niego skorzystałem, skalę. Żaden inny ośrodek w Polsce nie dysponuje dotarłem do faktów, których nigdy samodzielnie takim zapałem do pracy ani takimi środkami orga- nie wydobyłbym ze źródeł. Zapewne będę do tej nizacyjnymi i materialnymi jak IPN. książki wracał w swoich badaniach.

227 PAWEŁ SOWIŃSKI

Po przeczytaniu „syntezy” będzie można lepiej należeć do zespołów. IPN stworzył ponad 60-oso- przetestować różne sposoby myślenia, zakorzenić bowy zespół autorski. Skutki tej decyzji ujawnią je źródłowo, co często było słabą stroną badań się dopiero w przyszłości, kiedy będziemy mogli ogólniejszych, które oferowały co prawda ciekawy zobaczyć, czy i jak ten zespół się rozwija, dosko- obraz, ale popadały także w duże uproszczenia. nali, wspólnie pracuje. Myślę, że jego potencjał Książka jest przeglądem konfliktu między władzą – na razie jeszcze w pełni nieujawniony – to mło- a społeczeństwem. Opisano w niej techniki wal- dość, a więc szansa na zadanie materiałowi źró- ki rządu z ruchem społecznym, a także sposoby dłowemu pytań na miarę dzisiejszych wątpliwości, jego obrony. Jakimi zasobami dysponowała wła- nadziei, rozczarowań i sukcesów, jakie przeżywa dza, jakimi Solidarność. Zyskujemy porównawczy to pokolenie. Przeszłość będzie się bowiem inte- materiał do refleksji nad elitami ruchu, geografią grować z teraźniejszością, czy tego chcemy, czy strajków, oporu społecznego. Podstawa empirycz- nie, byleby tylko w ciekawy sposób. na jest na ogół bardzo solidna – setki przykładów, Ale tak duży zespół to również pewne obciąże- imponująca liczba przypisów. nie dla czytelnika. Kilkutomowe dzieło IPN nie W pośredni sposób zyskujemy wiedzę na temat zmieści się do byle torby, nie mówiąc już o damskiej rytuałów, stanu świadomości społeczeństwa, jego torebce. Nosi jednak miano syntezy. Inaczej niż oczekiwań wobec władz. Wiemy więcej o sporach jego redaktorzy rozumiem definicję syntezy. Syn- w samej Solidarności, np. toczących się wokół teza to nie jest 4320 stron i ponad 60 autorów. To podziału terytorialnego związku (odwoływano jest przede wszystkim umiejętność stworzenia się nawet do Polski piastowskiej!) albo w sprawie narracji, która będzie spojrzeniem bardziej general- taktyki (umiarkowani i radykałowie). Po lekturze nym, bez rozpisywania opowieści na setki organi- można też zastanawiać się nad naturą takiego ru- zacji, bez wyszczegółowiania historii każdego z re- chu, który powstaje nagle, bez specjalnego pla- gionów. Gdyby tak jak IPN chcieli swoje syntezy nu i szybko urasta do monstrualnych rozmiarów, historii Polski powojennej konstruować Andrzej a więc nad jego spontanicznym, żywiołowym ob- Friszke czy Andrzej Paczkowski, to musieliby napi- liczem. Jednocześnie zaś nad dojrzałością postaw, sać kilkanaście tomów. Mamy więc do czynienia ra- kulturą negocjacji politycznych, która rodzi się czej ze zbiorowym studium, i to bardzo rozległym. w działaniu, równie nagle. Możemy się z tej rozprawy nawet dowiedzieć, Ucieszą się trochę orędownicy badań nad ru- że w stanie wojennym funkcjonariuszom Służby chem robotniczym. Już same nazwy zakładów, Bezpieczeństwa w Białymstoku udało się zabrać przebieg wydarzeń – relacjonowany dokładnie solidarnościowemu podziemiu pięć ryz papieru przez autorów – ujawniają robotnicze oblicze tego maszynowego. Książka ucieszy też czytelników ruchu, ludowy charakter Solidarności, fakt tak nie- szukających informacji o kryptonimach stosowa- wygodny dla władz PRL. Nakierowanie na robotni- nych przez SB i podejmowanych przez nią ak- ków to dobre posunięcie w naszej sytuacji. Wciąż cjach. Na pierwszy rzut oka chronologia, fakto- przecież większość książek na tematy historycz- grafia, archiwa są mocną stroną dzieła. Mnóstwo ne dotyczy inteligencji, tak też jest w przypadku w tej publikacji nazw i nazwisk. Sporo liczb, jesz- badań nad opozycją. Historykom z IPN udało się cze więcej dokładnych dat, czasem nawet co do wyjść poza dotychczasowy obszar poszukiwań. Na minuty. Wywody są przez to zazwyczaj klarowne, pewno też nie można o tej książce powiedzieć, że autorzy prowadzą nas od wydarzenia do wydarze- jest pisana z perspektywy warszawskiej. nia, od daty do daty. Nikt nie napisałby takiego dzieła sam. Przy- Ale czy bardziej wymagającego czytelnika nie szłość dużych studiów solidarnościowych będzie znuży nadmiernie ta chronologiczno-historyczna

228 Wolność i Solidarność | nr 3 KRONIKA SOLIDARNOŚCI opowieść-rzeka? Czasami odnosi się wrażenie, że odważniejszy sposób. Gdy pojawia się sprawa pra- materiał źródłowy zdominował autorów. Szczegól- sy niezależnej, która była jednym ze sposobów nie brakuje mi głosu starszych, doświadczonych funkcjonowania podziemnej Solidarności, spróbo- historyków, którzy pokierowaliby poczynaniami wałbym bardziej zaawansowanych metod. Historia młodszych badaczy. W ogóle brakuje w tym to- to także fakty duchowe, kulturowe, ekonomiczne. mie relacji mistrz – uczeń, na której opiera się Opisywane gazetki Solidarności z lat 1980–1989 historiografia akademicka. Zespół nie miał czasu mają przecież swoje zakorzenienie w normach się skonsolidować, głębiej wejść w temat; kom- kultury, procesach społecznych, wzorach mental- pendium miało uświetnić trzydziestą rocznicę nych. powstania NSZZ Solidarność. W krótkim czasie Gdy np. mowa o sposobach omijania państwa i w tak dużej drużynie trudno było szukać wyra- w dziedzinie wydawniczej, to zastanowiłbym się, finowanych podejść, można było tylko sięgnąć do kiedy ten nawyk w naszym społeczeństwie się wypróbowanych konwencji. ukształtował. Przecież nie w stanie wojennym. W tomie drugim, najbardziej „inteligenckim” Widziałbym ten proces nie wyłącznie jako poli- (niezależne książki, prasa, radio, oświata i kultu- tyczną konspirację albo etos wspólnoty. Przestu- ra), historykom udało się przestawić myślenie na diowałbym również problem szarej strefy gospo- mniej sprawozdawcze. Mieli do dyspozycji właśnie darczej. Polskie społeczeństwo było względnie świadectwa wytworzone przez ludzi wykształco- dobrze przygotowane do takich akcji jak pokątny nych, wyrobionych pisarsko i artystycznie, dys- handel papierem, „nielegalna” sprzedaż bibuły. ponowali bardziej uogólniającymi badaniami. Od dłuższego czasu na masową skalę brało udział Tadeusz Ruzikowski np. w tekście poświęconym w czarnym rynku. Może nawet zajrzałbym do kulturze niezależnej interesująco opisał jej genezę Andrzeja Mencwela, który odnajduje takie wzo- – początkowo rozwijała się ona w ramach mecena- ry zachowań już w gospodarce pańszczyźnianej. tu państwowego. Potem w jego polu widzenia zna- Mówi o braku więzi z państwem, o elastyczności lazły się nawet takie sprawy jak lista przebojów postępowania dziedziczonej przez setki lat życia radiowej Trójki, zespoły rockowe, narkotyki czy w strukturach mało zdemokratyzowanych. Na tym taniec pogo. Takie myślenie u historyków opozycji tle nasze skłonności do drugiego obiegu zyskują nie jest częste. Sądzę, że nawet niektórzy autorzy wymiar rzadziej zauważany przez autorów oma- „syntezy” chętnie podjęliby polemikę z Ruzikow- wianej książki. Podobne procesy zachodziły zresz- skim. Zmusza on nas bowiem do zastanowienia się tą odgórnie i były także udziałem członków PZPR, nad granicami swojego tematu, pokazuje pewną o czym pisują od ładnych paru lat Maciej Tymiński nieostrość pojęcia. To zasługuje na pochwałę. Au- i Dariusz Stola. torzy w zasadzie wszystkich szkiców w tym tomie Ale także na odwrót, zadawałbym pytanie, mieli za zadanie pokazanie zjawisk ponadregio- w jaki sposób pojawienie się tych gazetek moż- nalnych. Penetrowali więc różne regiony Polski na wpisać w proces intelektualnej modernizacji i ich teksty zrobiły się przez to ciekawsze. Nie społeczeństwa polskiego, czyli przejścia od walki jest to więc historia – powiedzmy – Solidarności zbrojnej XIX i pierwszej połowy XX wieku do stra- Walczącej we Wrocławiu, ale w różnych miastach. tegii non-violence. Może paradoksalnie pomogła Łączenie oddalonych od siebie punktów oporu tu władza komunistyczna, gdyż ona to społeczeń- w całość regionalną lub ogólnopolską to w ogóle stwo w znacznej mierze wykształciła, dała do ręki zaleta tego opus magnum. gazety i książki, zaszczepiła nawyki czytania. Czy Gdybym pisał syntezę, próbowałbym połączyć „papierowa rewolucja” to tylko bibuła, czy także badania makro- i mikrohistoryczne w znacznie rewolucja czytelnicza PRL?

229 PAWEŁ SOWIŃSKI

Rozpolitykowanie społeczeństwa mogło mieć się do różnych podejść badawczych i wyjaśniała nie tylko związek z opozycją demokratyczną (KOR, stanowisko zespołu. Broniła własnych pozycji. We ROPCiO), nie tylko z kryzysem gospodarki komu- wstępie te kwestie pominięto, być może dlatego, nistycznej, ale także z wcześniejszą modernizacją że równolegle ukazać się miała ta „mała synteza”, PRL, industrializacją, przenoszeniem się ze wsi do tom pierwszy, ale w grudniu 2011 r. nie było go miast, rozprzestrzenianiem się zachodniego sty- jeszcze w księgarniach. lu życia, podróżami, choćby tylko tymi na małym Spróbuję zatem program ideowy publikacji wy- ekranie państwowej telewizji. Z rozwojem trans- czytać ze spisu treści i zawartości. Główni planiści portu (samochody – dzięki którym bibuła mogła słusznie założyli, że Solidarność, jak może każdy szybciej krążyć), umasowieniem się odbiorników ruch społeczny, nie miała ostrych granic i kontu- radiowych (Radio Wolna Europa). rów. Nie wykluczyli więc z tej opowieści takich W porównywaniu oczywiście warto zachować organizacji jak Konfederacja Polski Niepodległej, umiar. Jednak pewna otwartość nie zawadzi. Gdy Ruch Wolność i Pokój, harcerstwo niezależne. piszemy, że w drugim obiegu wydawniczym uka- Wszystkie one wyrastały bowiem z wolnościowej zała się książka Aleksandra Sołżenicyna lub Karla koniunktury, jaką stworzył niezależny związek Jaspersa, to należy zauważyć, że oni nie napisali zawodowy, były częścią solidarnościowego kli- jej dla polskiego podziemia. Te idee skądś przy- matu. Tę jedność symboli i wartości warto zazna- szły, gdzieś indziej powstały, nie tylko były czę- czać. Dzisiaj, z perspektywy lat, kiedy straciły ścią naszej narodowej historii. Musimy, choćby na znaczeniu dawne spory wewnątrz opozycji, ta- delikatnie, zaakcentować fakt na pozór oczywisty: kie wspólnotowe ujęcie ma duże szanse na dobry nikt nie formuje się sam. odbiór. Rozumie to Marcin Frybes – autor jednego Solidarność po 13 grudnia 1981 r. rozpadała się z najlepszych tekstów nie tylko w drugim tomie jednak organizacyjnie, niczym stłuczone lustro, omawianego dzieła. Problemem naszej historio- na wiele drobnych kawałków. Nie jest wcale jasne, grafii najnowszej jest jednak stosunkowo niewiel- którzy spośród np. wydawców podziemnych albo ka łączność z literaturą światową, z jej pomysłami artystów niezależnych uważali się za część Soli- badawczymi, językiem opisu i interpretacjami wy- darności i jakiej. Czy więź ta – na początku silna kraczającymi poza polski punkt widzenia. Na Soli- – z czasem nie zaczęła puszczać wraz z opadaniem darność można spojrzeć ze znacznie szerszej per- nadziei na szybkie zmiany, ze względu na kon- spektywy. O związku ukazały się wówczas setki, spiracyjny charakter opozycji w stanie wojennym jeżeli nie tysiące artykułów w prasie zachodniej. i dalsze komplikacje? Takie źródła – przecież nie gorsze od drogocennej W książce czytamy raczej o tym, jak Solidarność bibuły czy raportów SB – rzadko używane są jed- rosła, a nie jak malała. Tymczasem pierwsze obja- nak w studiach o krajowym zasięgu. wy zmęczenia obserwowano już w okresie „kar- Ze wstępu do tomu drugiego, który jest też nawału”, a prawdziwa demobilizacja tego ruchu w tej chwili wstępem do całości, dowiadujemy zaczęła się na początku stanu wojennego, kiedy się, że owocem IPN-owskiego projektu jest ponad szeregi dramatycznie stopniały. Dalszego zastano- sto samodzielnych publikacji okolicznościowych, wienia wymaga, czy częściowa remobilizacja ludzi które wydano w związku z obchodami trzydziestej Solidarności przypadła już na lata 1986–1989, jak rocznicy Solidarności. Literatura na ten temat gi- chcą redaktorzy, czy dopiero na okres 1988–1989. gantycznie się powiększyła, nawet częściowo już Kto wie, czy z 1987 r. nie łączy się najgłębszy kry- zdublowała. Brakuje natomiast prawdziwej, au- zys uczestnictwa w tym ruchu. Ten wątek prze- torskiej, jednotomowej syntezy, która odnosiłaby wija się w tomie drugim i w innych tomach, ale

230 Wolność i Solidarność | nr 3 KRONIKA SOLIDARNOŚCI nie doczekał się szerszej analizy, został niejako kręgi wtajemniczenia, w których podejmowano przesłonięty przez fenomen polskiego oporu. Opi- ważne dla związku decyzje. sanie go nie jest łatwym zadaniem. Głównie z tego W tym pierwszym, zapowiedzianym już tomie powodu, że ludzie ci rozeszli się po cichu, nie zo- „syntezy”, który będzie ostatnim, nie zabraknie stawili po sobie manifestów ani bibuły, przestała na pewno analizy polityki kierownictwa niezależ- zajmować się nimi SB. nego związku, opisów konfliktu między władzą Takie podejście nie musi wcale oznaczać glo- a społeczeństwem na poziomie centralnym, po- ryfikacji PRL i demitologizacji Solidarności. Cho- równawczego spojrzenia na przypadki regionalne. dziłoby bardziej o pokazanie komplikacji ludzkich Ale również chciałoby się tam znaleźć więcej ży- losów. Ludzie Solidarności żyli, bo musieli, z tym wej narracji, poszukiwania własnego stylu. Taka systemem w pewnej symbiozie, nie odrzucali go taktyka pisarska byłaby korzystna ze względu na w zupełności, kalkulowali. Wręcz musieli kierować czytelnika zmęczonego już przedzieraniem się się również konformizmem, brać pensje od rządu przez sześć opasłych tomów (nawet jeżeli straci na PRL, myśleć o własnych rodzinach, bezpieczeń- tym chronologia i precyzja wywodu). Chodziłoby stwie. W sytuacji represji musieli więc zaprzestać o zaryzykowanie swobodnych hipotez, krytycznej działania, ale może pozostali cichymi zwolennika- dyskusji z innymi autorami. Tak by tom pierwszy mi Solidarności. Było ich z pewnością więcej niż nie był jedynie prostą sumą poprzednich. tych, którzy pozostali czynni. Czy tacy odłączeni Dzisiejsza obfitość źródeł, łatwość publikowa- członkowie znajdowali się jeszcze w Solidarności, nia, wąska specjalizacja warsztatów naukowych czy już poza nią? Kiedy przestaje się uczestniczyć nie musi nas prowadzić do głębszego zrozumienia w takim ruchu? To jest pytanie; w tej książce historii – zauważył już prawie dziesięć lat temu prawie nikt się nad nim nie zastanawia. To wy- Czesław Robotycki, antropolog przyglądający się magałoby bowiem spojrzenia na Solidarność od pracy historyków. W przyszłości trzeba podjąć ry- strony historii społecznej, od strony ludzi, ich zyko – to może zabrzmi jak herezja dla zawodow- emocji, a nie tylko historii ugrupowań opozycyj- ców – oderwania się od swoich źródeł, by je lepiej nych. zrozumieć, nabrać do nich dystansu. Potrzebne są Wiem, nie można wszystkiego na raz. Na razie więc w tej pracy także lektury innego rodzaju, by inwentaryzujemy organizacje, ludzi, daty, to są poznać nowe techniki dochodzenia do obrazów nasze kotwice, których się trzymamy. Możemy tak o przeszłości, choćby takie, które nakierują naszą pisać jeszcze wiele lat, żyjemy w czasach, kiedy uwagę na wrażenia, a nie tylko na fakty, ukażą papier nie jest już limitowany. nam wieloznaczność i zmysłowość naszej natury. Na grupy opozycyjne warto w przyszłości po- Nie ma książek, które zadowolą wszystkich, to patrzeć właśnie od strony więzi towarzyskich, jasne, każdy kto wchodzi do tej gry o pamięć, zaj- rówieśniczych, krewniaczych. Dostajemy w tych muje jakąś pozycję – by odwołać się do Krzyszto- tomach wykazy nazwisk uczestników organiza- fa Pomiana. „Synteza” historii NSZZ Solidarność cji, ale nie rozumiemy, co tych akurat działaczy opracowana przez IPN jest raczej wielką kroniką. połączyło we wspólnym działaniu (poza tym, że Pewnie nie będziemy mieli dokładniejszej. Na- byli wierni Solidarności). W stanie wojennym or- pisana niezbyt erudycyjnie, ale za to rzetelnie, ganizowano się inaczej niż wcześniej – prywatnie, pracowicie, jednolicie. Sytuuje się w nurcie badań domowo, luźno. To może znów historia społeczna, średniego zasięgu, jest skierowana do czytelników ale z polityczną jakoś złączona. Szczególnie gdy lubiących dosłowność opisu, szukających ścisłych znów pomyślimy o tej legalnej, dużej Solidarno- informacji o Solidarności, raczej niechętnych roz- ści, gdzie obok ciał formalnych musiały też istnieć mywaniu rzeczywistości.

231 ANDRZEJ KACZYŃSKI

EX LIBRIS ZAPISANI W HISTORII ANDRZEJ KACZYŃSKI

NSZZ „Solidarność” 1980–1989, t. 5: Polska środkowo-wschodnia, red. Łukasz Kamiński, Grze- gorz Waligóra, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2010, ss. 934.

IPN-owską historię regionów Solidarności czyta- i oddziały terenowe aż do zjazdów regionalnych, łem najpierw „w poprzek”, po kawałku z kolej- odbywających się co najmniej w dwóch turach, bo nych rozdziałów. Każdemu z 38 regionów poświę- skrupulatna Krajowa Komisja Wyborcza NSZZ Soli- cono odrębne opracowanie ułożone chronologicz- darność niejednokrotnie nakazywała powtórzenie nie w czterech odsłonach: geneza i okres założy- jakiejś procedury, tak aby wszystko odbyło się cielski, działalność od zarejestrowania związku do w zgodzie ze statutem i ordynacją wyborczą. Kam- stanu wojennego, trwanie w podziemiu, odbudo- pania ta nie odcisnęła się w zbiorowej pamięci, nie wa legalnych struktur. Wypełniły one cztery opa- obrosła legendą jak strajki i akcje protestacyjne, słe tomy po 650–900 stron dużego formatu. nie miała większego wzięcia w biuletynach i prasie związkowej, a także u historyków. Przekonałem Doświadczanie demokracji się o tym, gdy niedawno próbowałem ze starej bibuły i współczesnych opracowań wydobyć przy- A mnie przy pierwszej lekturze interesowało szcze- najmniej podstawowe fakty. Z równym skutkiem gółowe zagadnienie: proces wychodzenia ze stanu Kopciuszek wybierał mak z garnca popiołu. początkowej tymczasowości władz związkowych, A przecież społeczeństwo doświadczało wów- zastępowania regionalnych i międzyzakładowych czas praktyk demokratycznych o skali nieznanej komitetów założycielskich przez – opisane w sta- w powojennej Polsce. Wybory przeprowadzono tucie, pochodzące z wyborów – zarządy regionów, według czytelnych reguł i pod społeczną kontro- jak również wyłanianie delegatów na zjazd krajo- lą. Nie było żadnych ograniczeń swobodnego zgła- wy oraz związane z tym procesem porządkowanie szania kandydatów ani publicznej debaty nad ich struktury terytorialnej i weryfikacja list członków kompetencjami i programami. Przestrzegano przy Solidarności. Czyli stosunkowo niewielki fragment tym oddolnego parytetu; w wyborach do organów całej historii. W dodatku niespecjalnie efektowny, wyższego szczebla każda pomniejsza jednostka te- rozciągnięty w czasie na kilka miesięcy, rozpro- rytorialna miała zapewnione miejsca mandatowe szony terytorialnie i wielokrotnie ustopniowany: w ilości proporcjonalnej do liczby związkowców. od wyborów w organizacjach zakładowych przez W czterech tomach regionalnych IPN-owskiego lokalne komisje koordynacyjne, następnie filie opracowania znalazłem na ten temat nader pokaź-

232 Wolność i Solidarność | nr 3 ZAPISANI W HISTORII ny materiał. W takiej obfitości proces wyłaniania zachęta do lektury dla osób podobnie amatorsko statutowych organów związku nie został jeszcze zainteresowanych Solidarnością. Dobrze jest do- nigdzie przedstawiony. A co się przy tym okazało? wiadywać się (i pokrzepiać tą wiedzą), w czym tak Że wskutek wyborów kadra kierownicza Solidar- naprawdę dane nam było uczestniczyć. Z pewno- ności została w znacznym stopniu wymieniona. ścią ilość i bogactwo materiałów zgromadzonych Mocno przetrzebione zostały ekipy przywódcze w historii regionów Solidarności pozwoli na po- wyłonione podczas strajków latem 1980 r. Za- stawienie wielu nowych pytań lub uzasadnienie pewne część z nich po prostu nie poradziła sobie dawnych przeświadczeń. z urzędowaniem, organizacją pracy biur (choć też nie rzucało się w oczy w drugiej połowie 1981 r., Who is who by po kadrowej zmianie wydatnie poprawiła się ja- kość i sprawność działania organów Solidarności), Druga rzecz, na którą od początku zwróciłem uwa- konsultowaniem wszystkich ważniejszych decyzji gę, to indeksy osobowe. W najbardziej mnie inte- z organizacjami zakładowymi, wreszcie kontakta- resującym tomie 5, o Polsce środkowo-wschodniej, mi z instytucjami państwowymi. indeks liczy 75 stron. Po około osiemdziesiąt na- Przywódcy z 1980 r. mieli niebagatelną przewa- zwisk na każdej – łącznie daje to jakieś 6 tys. Z tej gę nad swymi następcami: wygrane strajki i bata- liczby co najmniej dwie trzecie, czyli ze 4 tys., to lię o prawo do nowego związku. Nie potrzebowali działacze Solidarności. W pozostałych trzech to- dowodzić odwagi i determinacji ani pożądać kolej- mach liczby są podobne, tak więc na kartach hi- nych zwycięskich potyczek z władzami. Być może storii – niech będzie usprawiedliwiona ta odrobina objaśnia to częściowo przyczyny gwałtownego patosu – znalazło się w sumie kilkanaście tysięcy wzrostu liczby lokalnych konfliktów pod koniec osób, które tę historię współtworzyły. 1981 r.; nowi przywódcy też chcieli mieć swoją Był kiedyś taki projekt Instytutu Lecha Wa- legendę. Objaśnia tylko częściowo, bo większość łęsy: zebrać i opublikować w księdze pamiątko- z tych – drugorzędnych dla strategii związku – wej nazwiska wszystkich członków Solidarności konfliktów sprowokowały organy administracji w latach 1980–1989, żeby przynajmniej w taki państwowej, PZPR czy Służby Bezpieczeństwa. sposób oddać sprawiedliwość ich odwadze i wier- Ale jedną z miar dojrzałości liderów jest to, czy ności, na ogół w żaden inny sposób nieupamięt- potrafią nie dać się prowokacji. Znamienne, że nionych. Krytykowałem to jako utopię niemoż- do gaszenia dzikich strajków przeważnie brali się liwą i nienadającą się do realizacji. Same imiona działacze z pierwszego zaciągu. i nazwiska prawie dziesięciu milionów ludzi, bez Wspominam o pożytku z lektury, który wynio- jakiegokolwiek kontekstu czy konkretu, zajęłyby słem, ponieważ nie piszę klasycznej recenzji. Nie co najmniej kilkanaście tomów, w takim kształ- jestem historykiem, a tylko amatorem, nie pro- cie kompletnie jednak bezużytecznych. Owszem, wadzę własnych badań w archiwach, zaglądam do nadzwyczaj chętny byłbym za to dowiedzieć się, nich z rzadka, z pewnością nie znam zadowala- kto imiennie w moich okolicach co konkretnie jąco stanu badań. Nie potrafię ocenić, czy i jak robił, bo – jak ukazuje moja własna przygoda – można byłoby to zrobić inaczej, lepiej, do jakich nawet całkiem bliski świadek i uczestnik poznać jeszcze źródeł sięgnąć. Czasem dostrzegam usterki może tylko niewielki wycinek całości. pisarskie, inaczej zapamiętałem pojedyncze fakty. Czwartego bodaj dnia stanu wojennego zoba- Byłem świadkiem i niekiedy uczestnikiem opisy- czyłem na ulicy w Lublinie znajomego mężczyznę, wanych wydarzeń, niektóre relacjonowałem jako którego często spotykałem w biurze Międzyzakła- dziennikarz. Może z tych refleksji wyniknie za to dowego Komitetu Założycielskiego Solidarności,

233 ANDRZEJ KACZYŃSKI

a później zarządu regionu. Ucieszyłem się, że na w trzech osobach). A przy wybitnej tłumaczce pewno dowiem się od niego, co stało się z zaprzy- z rosyjskiego i autorce drugiego obiegu, warsza- jaźnionymi pracownikami regionu. O zarządzie wiance Irenie Lewandowskiej, w indeksie dodano przeważnie już wiedziałem, kto został internowa- odsyłacz: „zobacz Irena Lewandowska-Kozimala”, ny, kto zaś nie, zatem prawdopodobnie zdążył się do ówczesnej studentki – instruktorki niezależne- ukryć. Ale pracownicy zgodnie z instrukcją na wy- go harcerstwa i łączniczki rzeszowskiej Solidarno- padek ataku na związek zgłosili się w większości ści. Statystycznie wychodzi na jedno: podwojony na strajk do WSK w Świdniku, ja – dopóki można Ziembiński i zjednoczona Lewandowska to wszak było – niedzielę spędziłem w zdemolowanej sie- trzy osoby, jak w rzeczywistości. Nie czepiam się dzibie regionu. WSK rychło zostało wzięte sztur- tych drobnych i nieszkodliwych usterek, wspomi- mem przez opancerzone wojsko i ZOMO, z użyciem nam o tym na dowód, jaki byłby pożytek z gołej li- petard, gazu i pałek, było wielu poszkodowanych, sty nazwisk, dokumentnie odartych z życiorysów. aresztowanych. Uprzytomniłem sobie jednak, że nie znam, bo nigdy nie znałem, nazwiska tego ko- Ruch protestu i pracy organicznej legi, a nawet nie byłem pewny, jak ma na imię; widywałem go tam, gdzie wpadałem z wizytą albo Otóż ta tetralogia o związkowych regionach to na korytarzu, zamienialiśmy po parę zdań i tyle. pierwsze całościowe opracowanie historii Solidar- Nazwisk części tych osób, o których chciałem ności, w którym stwierdzenie, że był to ruch nie wypytać, również nie znałem, a tylko imiona; to tylko masowy, lecz odznaczający się nadzwyczaj- nieoczekiwany skutek powszechnego w Solidar- nym zaangażowaniem i aktywnością bardzo wielu ności obyczaju mówienia sobie na ty. Znajomość ludzi, otrzymało pokrycie w konkretach, szcze- ze wspólnym znajomym była wystarczającą reko- gółach, życiorysach. Bo masowość Solidarności mendacją do zawarcia komitywy. Na szczęście ta często przedstawia się obecnie na podobieństwo zasada nadal działała. Spojrzałem pytająco, dał współczesnych sondaży politycznych: oto tylu znak, że możemy bezpiecznie pogadać. Wymieni- a tylu ludzi, taki to a taki odsetek popiera któ- liśmy informacje. Nie jestem pewny, czy wiedział rąś partię albo pojedynczego polityka. A co taki o mnie więcej niż ja o nim. sondaż oznacza? Że osobom odpowiadającym na Przypomniałem sobie to zdarzenie, gdy w in- pytania ankieterów ten czy ów polityk bardziej deksie nazwisk tomu 5 znalazłem kilka usterek. lub mniej podobał się ostatnio w telewizji albo To, że na wskazanych stronach nie ma danej oso- przypadła im do gustu lub nie taka czy inna decy- by, zdarza się często. Trzeba sprawdzić na sąsied- zja. Co jakiś czas zdarza mi się czytać, że w szczy- nich; jeśli jest, to znaczy, że paginacja wydruku towym momencie, na początku 1981 r., Wałęsę komputerowego różniła się nieznacznie od książ- i Solidarność popierało 10 mln ludzi, a już późną kowej, a jeżeli nie ma, to znaczy, że do ostat- jesienią 1981 r. dużo mniej – zaledwie 6 mln, oraz ka tekst był skracany. Nie zdziwiłem się też, że że to poparcie wykazywało tendencję malejącą. występuję w dwóch osobach, raz jako uczestnik Były, istotnie, takie badania. Mam do nich sto- jakichś działań w Warszawie, drugi raz w Lubli- sunek nader krytyczny, nie tylko dlatego, że od- nie. Ale rozdwoił się także Wojciech Ziembiński, bywały się przy ogłuszającym akompaniamencie który należał do najbardziej znanych opozycjo- propagandy, wykoślawiającej prawdę o tym, czym nistów. Według indeksu inny Ziembiński działał związek zajmował się w rzeczywistości. Niemałą w Warszawie, a inny przemawiał na patriotycz- część odpowiedzi należałoby bowiem zapisać ra- nych uroczystościach w Białymstoku i Rzeszowie czej w rubryce: czy uważasz, że Solidarność ma (na dobrą sprawę mógłby więc wystąpić nawet szansę przetrwać w konfrontacji z całym aparatem

234 Wolność i Solidarność | nr 3 ZAPISANI W HISTORII państwowym? Wspomniane wyniki sondaży czę- piśmiennicze doczekały się solidnych opracowań. ściej, jak sądzę, odzwierciedlają kryzys wiary A przecież było to zajęcie inteligenckie, w tym w sukces związku niż odmowę poparcia. dziennikarzy, czyli ludzi wprawnych w zbieraniu Utrwala to taki stereotyp Solidarności, jaki wy- dokumentacji i posługiwaniu się piórem. Ponadto tworzyła ówczesna oficjalna propaganda. Ignoruje redaktorzy naukowi historii Solidarności podykto- on wielką, wciąż nie w pełni rozpoznaną robotę wali zespołowi autorskiemu szczegółowy konspekt pozytywistyczną wykonywaną przez związkow- zagadnień do poruszenia, dzięki czemu uzyska- ców. Masową i niekoniecznie inspirowaną z góry. no bardzo pożyteczną w lekturze powtarzalność Naprawianie zakładów produkcyjnych. Batalia i przewidywalność omówionych tematów. Wiado- o samorządy pracownicze. Projekty reformowania mo, gdzie i czego można szukać i taka równoległa nauki, szkolnictwa. Samoorganizacja społeczeń- lektura, o jakiej wspomniałem na początku, może stwa, budzenie z marazmu, odbudowywanie więzi być owocna. Czasem za to może przy takim ujęciu międzyludzkich, kształtowanie postaw obywatel- zgubić się to, co było charakterystyczne lub wy- skich. Przebudowa świadomości. Wielka, masowa, jątkowe w takim czy innym regionie. ochotnicza i spontaniczna praca. Towarzyszyły jej, W różnych rozdziałach bywa więc z tym róż- to prawda, strajki i akcje protestacyjne, ale jestem nie, ale generalnie odpowiadam twierdząco: ta przekonany, że dla wielkiej części ludzi Solidarno- problematyka jest obecna. Niektóre wątki zostały ści to nie one stanowiły główny nurt działalności ponadto omówione oddzielnie w tomach 2 (Ruch związkowej. Nie działania doraźne, reaktywne, społeczny) i 7 (Wokół „Solidarności”). Na podsta- lecz projektujące, nastawione na przyszłość. To wie lektury tomu 5 uświadomiłem sobie np., że znamienne, że w dniu wprowadzenia stanu wo- nie tylko w organizację Mazowsza oraz Regionu jennego w kraju nie było bodajże ani jednego Środkowo-Wschodniego bardzo silnie zaangażo- strajku, odbywał się natomiast Kongres Kultury wały się środowiska inteligenckie, naukowe czy Polskiej. Nie był on zresztą jedyną orkiestrą, która artystyczne, i to nie w tym celu, żeby objąć przy- wciąż koncertowała na tym naszym Titanicu. Nie wództwo czy choćby rząd dusz, ale w roli służeb- potrafię powiedzieć, jak wielka grupa prowadziła nej, zgodnie z najlepszymi tradycjami polskiej tę pracę organiczną, nie ma chyba nawet żadnych inteligencji. Otóż podobnie, jak wyczytałem, było przymiarek do określenia, o jaką liczbę ludzi może w Regionie Warmińsko-Mazurskim i w Białym- chodzić, na pewno jednak była ona bez preceden- stoku. Dzięki temu zostały one lepiej i sensow- su w dziejach. Wyobraźmy sobie np. Kuźnicę Koł- niej zorganizowane; zapewne dlatego w stanie łątajowską albo Związek Młodzieży Polskiej ZET, wojennym struktury podziemne w trzech z tych ale liczące odpowiednio nie kilkudziesięciu lub regionów (bo nie w Białymstoku) funkcjonowały kilkuset ludzi, tylko sto tysięcy, a może i kilkaset sprawnie i stabilnie. tysięcy... Czy ta problematyka została zadowalająco zasy- Wschód nie tylko środkowy gnalizowana w czterech tomach historii regionów? Zdaję sobie sprawę, że wyczerpująco nie mogła Tom 5 nosi podtytuł Polska środkowo-wschodnia. zostać omówiona. Brak cząstkowych opracowań. Niezbyt trafny dla księgi obejmującej np. Region Nie powstała jeszcze np. przyzwoita monografia Mazowsze, do którego to pojęcie geograficzne drugiego obiegu wydawniczego, najbardziej chy- z grubsza pasuje, ale także Warmińsko-Mazurski ba wyrazistego i rozległego zjawiska z dziedziny i Pojezierze (czyli Suwalszczyznę), Południowo- owej solidarnościowej pracy organicznej, dotych- -Wschodni (przemyski) i Podkarpacki (krośnień- czas tylko nieliczne wydawnictwa i tytuły czaso- ski), którym pod żadnym chyba względem cechy

235 ANDRZEJ KACZYŃSKI

środkowości przypisać nie sposób. Nie podziwia- lepiej od Wałęsy, i część taki dokument otrzymała. łem też określenia „środkowo-wschodni” w odnie- Inni od organizowania zakładowych ogniw związ- sieniu do najbliższego mi regionu; moim zdaniem ku i następnie lokalnych ich zrzeszeń. Powstawa- mógłby nazywać się po prostu lubelski. Dłuższą ły konkurencyjne ośrodki, które niejednokrotnie nazwę zaproponował 10 września 1980 r. w Świd- aż do krajowego zjazdu Solidarności i nawet do niku na spotkaniu komitetów strajkowych z re- 13 grudnia 1981 r. nie potrafiły się porozumieć. gionu Jan Nakonieczny z Puław, naukowiec z In- W rezultacie w wielu regionach wystąpiły odśrod- stytutu Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa, kowe i dezintegracyjne tendencje, a nawet sepa- i delegacja puławska mocno przy niej obstawała. ratyzmy. Wiązała się z tym koncepcja struktury terytorial- nej, którą nowy związek powinien przyjąć: podzia- Regiony duże i małe łu na duże, silne i w miarę możliwości podobnej wielkości regiony. Wiele racji za tym przemawiało, Rzeczony tom 5 traktuje o dwunastu regionach. nie byłoby może źle, gdyby takie właśnie regiony Największy – Mazowsze; ponad 900 tys. związkow- powstały, ale wyczuwałem, że z jeszcze jakichś ców, pod tym względem trzeci w kraju (większe, niewypowiedzianych względów puławianom nie bo ponadmilionowe, były Śląsko-Dąbrowski i Dol- odpowiada dotychczasowy sposób organizowania ny Śląsk), a terytorialnie najrozleglejszy. Pięć re- związku i dążą do jakiegoś nowego rozdania, może gionów średniej wielkości – ponadstutysięcznych: personalnego, może ideologicznego, i że nie są Środkowo-Wschodni (330 tys. związkowców), w takim sposobie myślenia odosobnieni. Rzeszowski (240 tys.), Radomski (170 tys.), War- Tydzień później, 17 września w Gdańsku, zwy- mińsko-Mazurski (150 tys.), Białystok (110 tys.). ciężyła jednak koncepcja kontynuacji. Zdecy- I sześć małych: Podkarpacie, Sandomierski i Płoc- dowano się powierzyć zadanie zorganizowania ki po ponad 70 tys., Pojezierze, Chełm i Przemyśl Solidarności istniejącym już Międzyzakładowym między 50 tys. a 40 tys. Komitetom Założycielskim (lub Robotniczym), Było też jedno dziwadło, Federacja Tarnobrze- wyrosłym ze strajków, a więc stosunkowo dobrze ska – praktycznie tylko Siarkopol oraz kilka zwią- uodpornionym na manipulacje władz i infiltrację zanych z nim komisji zakładowych, które wystą- agentury. Przywódcy związkowi, w tym zwłaszcza piły z Regionu Sandomierskiego, raptem 23 tys. Lech Wałęsa, bardzo chcieli, żeby nowy związek ludzi. KKP nie uznała jej za odrębny region, lecz w żaden sposób nie przypominał dotychczaso- by należących do niej związkowców nie pozbawiać wej centrali związkowej CRZZ – monopolistycznej prawa głosu, pozwolono im wybrać delegatów na i bezwarunkowo podporządkowanej partii. Jak zjazd krajowy. Tarnobrzeg był stolicą wojewódz- ognia więc unikali na początku zarządzeń, pole- twa, gdy więc region Solidarności wziął nazwę od ceń, odgórnego kierowania; wszystko miało być Sandomierza, a regionalny MKZ obrał za siedzibę uzgadniane, a wola „dołów” poszanowana. Stalową Wolę, polska stolica siarki uznała się za Uznano, że MKZ-ety będą mieć prawo samosta- pokrzywdzoną i się odłączyła. nowienia o sobie i np. łączyć się wyłącznie dobro- Podobnych animozji było więcej. W styczniu wolnie. Tyle że sieć MKZ-etów nie była równomier- 1981 r. Chełm odłączył się od Regionu Środkowo- na. A 17 września 1980 r. nie postanowiono, kto -Wschodniego i ogłosił samodzielność (ponieważ i jak ma zakładać Solidarność tam, gdzie strajków w zasadzie pokrywał się z obszarem wojewódz- nie było lub nie wyłoniły przywódców. Niektórzy twa chełmskiego, KKP nie sprzeciwiła się). Stracił działacze zaczynali od pielgrzymki do Gdańska po na sile negocjacyjnej z władzami wojewódzkimi, pełnomocnictwo do zakładania Solidarności, naj- odciął się od lubelskiego zaplecza eksperckiego,

236 Wolność i Solidarność | nr 3 ZAPISANI W HISTORII biuletyn wydawał dzięki staraniom praktycznie łego gmachu wzniesionego dla wojewódzkiej in- jednego działacza, do stanu wojennego nie zdołał stancji PZPR. przyzwoicie się zorganizować. Za to zafundował Jednocześnie na ultymatywne żądanie KKP sobie siedemdziesięcioosobowy zarząd regionu, żuraw z Giżycka i czapla z Suwałk umawiały się większy niż w osiem razy większym Lublinie i tyl- na zjednoczenie. I nawet jeśli któryś MKZ jed- ko niewiele mniej liczny niż w ponad dwadzie- nego dnia zgodził się na ustępstwa, to zaraz na ścia razy większym Mazowszu. A i tak dopiero po drugi dzień się z nich wycofywał. W końcu nikt interwencji Krajowej Komisji Wyborczej działacze już nie wiedział, czy siedziba władz regionalnych powściągnęli swe ambicje, ponieważ mieli projekt, znajduje się tego dnia w tym samym miejscu co żeby każda komisja zakładowa wydelegowała do wczoraj. Takie komeraże trwały przez cały rok zarządu regionu swego przedstawiciela. To nic, że 1981. Skłóceni działacze dwukrotnie byli gotowi w takim składzie zarząd nie potrafiłby uzgodnić uchwalić rozwiązanie regionu i podporządkowanie żadnej decyzji. Byłby za to największy w całym jednej części Olsztynowi, drugiej Białemustokowi, w kraju! Ale takie rozwiązanie było sprzeczne ze byle się nie pogodzić, a w ostatniej chwili ulegali statutem i KKW zdołała je skutecznie wyperswa- perswazjom wysłanników KKP. Oczywiście w tym dować zwolennikom demokracji bezpośredniej stanie rzeczy nie było mowy o rewindykowaniu z Chełma. siedziby PZPR. Mimo że pewna część suwalskich Biała Podlaska wolała do Mazowsza niż do Lu- władz wojewódzkich otwarcie sprzyjała Solidar- blina; dziwacznie, ale przyjęło się. Jarosław nie ności. Na przykład grupa członków Wojewódzkiej mógł z Przemyślem, no ale jakoś wytrwał, bo usa- Rady Narodowej gotowa była zgłosić jako kandy- modzielnić się nie miałby szans i musiałby do Rze- data na wojewodę osobę uzgodnioną z zarządem szowa, lecz z Rzeszowem nie mógł jeszcze bardziej Regionu Pojezierze, i to z dużymi szansami na niż z Przemyślem. Giżycko natomiast nie bardzo zwycięstwo. Ostatecznie choć do takiego prece- mogło z Suwałkami. Najpierw zostało siedzibą densowego w skali kraju uzgodnienia nie doszło, tymczasowego zarządu regionu. Jego geneza była na wojewodę został wybrany właśnie ten kandy- jedyna w swoim rodzaju: do połowy października dat, o którym rozmawiano z Solidarnością. Chy- 1980 r. w całym województwie suwalskim powsta- ba żeby dopełnić miary własnej śmieszności, po ła jedna jedyna zakładowa komórka Solidarności, przegranej batalii o partyjny budynek (a suwalscy w giżyckiej Żegludze Mazurskiej. Ale z całą powa- działacze gotowi byli w tej sprawie, mimo sprzeci- gą zabrano się do powołania Międzyzakładowego wu centrali związku, poderwać cały kraj do straj- Komitetu Założycielskiego i proklamowania samo- ku generalnego) zarząd regionu zwrócił się do KW dzielnego regionu Solidarności. Miesiąc później PZPR z prośbą o... wynajęcie sali konferencyjnej działacze Solidarności z Suwałk, którzy jakoby nic na Walne Zebranie Delegatów regionalnej Solidar- nie wiedzieli o proklamowaniu regionu w Giżycku, ności. Komitet Wojewódzki uprzejmie pomieszcze- utworzyli własny MKZ. O konkurencyjnym ośrod- nie udostępnił i niewiele brakowało, żeby właśnie ku powiedział im... wojewoda, do którego poszli tam delegaci przegłosowali rozwiązanie Regionu z żądaniem przydzielenia lokalu z wyposażeniem. Pojezierze. W tym momencie w całym województwie akces do Solidarności zgłosiło 10 proc. zatrudnionych; Kilka sprostowań średnia ogólnopolska była kilkakrotnie wyższa. To nie przeszkadzało ambitnym działaczom uznać za Najpierw drobiazg terminologiczny: w rozdziale pierwszorzędny cel tamtejszej Solidarności wymu- o Regionie Pojezierze Walne Zebranie Delegatów szenie na władzach zmiany przeznaczenia okaza- zostało błędnie określone (s. 127) jako Wojewódzki

237 ANDRZEJ KACZYŃSKI

Zjazd Delegatów. Żadna instancja Solidarności nie z rozwiązania zastosowanego w rozdziale gdań- określała się jako „wojewódzka”, zjazd był tylko skim (tom 3), który jako jedyny w tych czterech ogólnokrajowy, w regionach odbywały się zebra- tomach ma nieco odmienną kompozycję. Nie za- nia delegatów. kłócając zasadniczego chronologicznego porządku Niewiele mniej burzliwe niż w Regionie Pojezie- narracji, poszczególnym problemom poświęcono rze były dzieje związkowej władzy w Białymstoku. wyodrębnione podrozdziały i czyta się to znacznie Na początku października 1980 r. pierwszy MKZ lepiej. Rozdział o Mazowszu miejscami zbliża się rozwiązał się (podczas wizyty w Gdańsku), tydzień do modelu kronikarskiego, w innych zaś fragmen- potem zawiązał się następny, ale nie wybrał prze- tach do słownikowego. I prawdopodobnie zawarte wodniczącego, tylko trzech współprzewodniczą- w nim informacje będą traktowane właśnie tak cych. Nie dowiadujemy się, do kiedy trwał taki jak hasła w encyklopedii, których w zasadzie nie stan. Na s. 35 podano (bez daty), że rezygnację sprawdza się już w innych źródłach. złożył przewodniczący MKZ Feliks Gołębiewski; We fragmencie poświęconym Komitetowi Obro- z kontekstu wynika, że było to w kwietniu 1981 r. ny Robotników stwierdzono (s. 251): „29 września Nie podano, kogo wybrano na jego miejsce. Nie wia- 1976 r. ukazał się pierwszy numer »Komunikatu« domo też, dlaczego w poprzednim akapicie mowa KOR, przepisywanego wówczas na maszynach do jest o I Krajowym Zjeździe Delegatów (właściwie pisania. Kilka miesięcy później pojawił się »Biu- o jego I turze we wrześniu 1981 r.) i o udziale letyn Informacyjny«”. Nieprawda, oba pisma pow- w nim delegatów Białegostoku, bo potem narracja stały jednocześnie i z początku wychodziły z po- wraca do wiosny 1981 r. W ogóle w tym rozdziale dobną, mniej więcej comiesięczną częstotliwością; porządek chronologiczny jest wielokrotnie zakłó- do końca 1976 r. ukazały się trzy numery „Biule- cony, brakuje też choćby przybliżonych dat. Na tynu Informacyjnego”. Dalej (s. 252): „Kierowana s. 27: z kontekstu wynika, że mowa jest o koń- przez Mirosława Chojeckiego Nieocenzurowana cówce 1980 r. „W ramach MKZ działała sekcja in- Oficyna Wydawnicza, a następnie Niezależna Ofi- terwencji, której przewodniczył Bernard Bujwicki, cyna Wydawnicza wydawała książki”. Nieocenzu- będący jednocześnie członkiem KKP. Po jego od- rowana Oficyna Wydawnicza nie wiąże się z naz- wołaniu miejsce to zajął Feliks Gołębiewski”. Bez wiskiem Chojeckiego. Nazwą tą posłużyła się gru- daty. Które miejsce zajął Gołębiewski: szefa komi- pa studentów i absolwentów Katolickiego Uni- sji interwencji, członka KKP, obu? I czy łączył te wersytetu Lubelskiego z Januszem Krupskim na funkcje ze stanowiskiem przewodniczącego MKZ, czele, która w porozumieniu z Antonim Maciere- które prawdopodobnie (to wiem skądinąd, nie wiczem z KOR odbijała na powielaczu czasopisma z tego tekstu) objął w styczniu 1981 r.? Na s. 50 Komitetu – „Biuletyn Informacyjny” i „Zapis”. Sy- podano, że 20 marca 1982 r. powstała tajna Tym- gnowany był przez nią chyba tylko numer 1 „Za- czasowa Komisja Regionalna. Na s. 51, że w 1985 r. pisu”, drukowany od stycznia do czerwca 1977 r. TKR zmieniła nazwę na Międzyzakładową Komisję Makietę numeru 2 dostarczył Krupskiemu Chojec- Koordynacyjną. Ale na s. 88 pisze się o konflikcie ki, który też zasugerował zastąpienie „Nieocen- w 1988 r. pomiędzy TKR i Międzyzakładową Komi- zurowanej” przymiotnikiem „Niezależna”. Po wy- sją Koordynacyjną. Cały ten rozdział okleiłem kar- drukowaniu w Lublinie drugiego „Zapisu” (już pod teczkami, na których umieściłem dodatkowe odsy- firmą Niezależnej Oficyny Wydawniczej) i próbie łacze porządkujące chronologię, a z części tekstu – ostatecznie niedoprowadzonej do końca – wy- z powodu bałaganu nie da się w ogóle korzystać. dania numeru trzeciego drogi obu środowisk się Na rozdział o Mazowszu przeznaczono chyba za rozeszły i grupa Krupskiego nazwą NOWA już mało miejsca. Albo może trzeba było skorzystać więcej się nie posługiwała. Strona 254: „Pierwszy

238 Wolność i Solidarność | nr 3 ZAPISANI W HISTORII tytuł – Pochodzenie systemu Marka Tarniewskiego tura. Tego samego dnia Sobieraj na prośbę Jana – został wydrukowany przez Niezależną Oficynę Józefa Lipskiego i Haliny Mikołajskiej (byłych Wydawniczą jesienią 1976 r.”. Powinno oczywiście członków KSS KOR i zarazem delegatów na zjazd) być: latem (w sierpniu) 1977 r. wycofał projekt z Komisji Uchwał i Wniosków (ze Na s. 281 nietrafnie zrelacjonowana została sformułowania w rozdziale o Mazowszu wynikało- sprawa uchwały I Krajowego Zjazdu Delegatów by, że Lipski i Mikołajska zwrócili się z tą prośbą NSZZ Solidarność z podziękowaniem dla Komitetu do Niezgodzkiego, a ich intencją było, żeby zdjąć Samoobrony Społecznej KOR. 28 września 1981 r. z porządku zjazdu podziękowanie dla KSS KOR). gość zjazdu prof. Edward Lipiński odczytał oświad- Komisja zatem nie podjęła również pracy nad pro- czenie KSS KOR o zakończeniu działalności. Lech jektem Niezgodzkiego. W tej sytuacji nazajutrz Wałęsa zapowiadał, że odpowie na to przemówie- delegat Małopolski Bogusław Sonik przedstawił nie kilkoma zdaniami wyrażającymi uznanie i po- w imieniu swego regionu drugi projekt dziękczyn- dziękowanie dla Komitetu i zaproponuje delega- nej uchwały. Jan Józef Lipski, który długo doma- tom, by tekst ten przyjęli przez aklamację jako gał się głosu, a chciał prosić o wycofanie również uchwałę – lecz tego nie zrobił. A przyjęło się, że wniosku Małopolski, zasłabł, po czym dyskusja przemówienia gości zjazdu nie pozostają bez echa, na ten temat została odłożona. Ostatecznie jed- np. po wystąpieniach przewodniczących związków nak ostatniego dnia obrad zjazd przyjął uchwałę twórczych następowało podpisanie porozumienia w wersji zaproponowanej przez Andrzeja Sobieraja o współpracy Solidarności z danym stowarzysze- i Region Ziemi Radomskiej. W omawianej księdze niem, a po wizycie gen. Mieczysława Boruty-Spie- tej informacji zabrakło. chowicza jako reprezentanta żołnierzy II RP W akapicie poświęconym miesięcznikowi „Kul- uchwalono włączenie jego przemówienia do doku- tura Niezależna”, utworzonemu w 1984 r., pojawi- mentów zjazdu. To wyjaśnienie uzupełniające, ły się błędne informacje (s. 341). Miesięcznik ten w rozdziale o Mazowszu na ten temat nie ma mo- nie powstał z przekształconej w samodzielny tytuł wy, ale bez niego trudno zrozumieć, dlaczego spór wkładki do czasopisma „KOS” (tak samo błędnie o uchwałę na temat KSS KOR stał się powodem, jak genezę miesięcznika przedstawia poświęcone mu napisano, „kryzysu we władzach regionalnych”. hasło w internetowej Encyklopedii Solidarności). Tegoż 28 września w imieniu regionu radom- Miały taki sam tytuł, ale genetycznie nic ich nie skiego Andrzej Sobieraj złożył w zjazdowej Komi- łączyło. Były to byty równoległe, tyle że wkładka sji Uchwał i Wniosków rzeczowy i lakoniczny pro- do „KOS-a” powstała wcześniej, ale bynajmniej nie jekt takiego podziękowania. Jeden z delegatów przestała się ukazywać po powstaniu miesięczni- Mazowsza, Paweł Niezgodzki, złożył kontrprojekt. ka. Przez pewien czas wkładkę do „KOS-a” pisała O KSS KOR nie było w nim ani słowa – mimo że i redagowała Marta Fik, potem na jej prośbę ja ją przytłaczająca większość korowców to warszawia- zastąpiłem; oboje należeliśmy do redakcji mie- cy, którzy co do jednego oddali się pracy na rzecz sięcznika, zachodziła więc swego rodzaju unia Solidarności w Regionie Mazowsze, a kilku z nich personalna, ale nic więcej. Po wykonaniu kilku było na zjeździe delegatami lub obserwatorami. numerów zaprzestałem i wtedy chyba wkładka Kontrprojekt zawierał tylko nieznośny retorycz- przestała się ukazywać. Wśród autorów miesięcz- nie, wybiórczy wykład tradycji, z których frak- nika została wymieniona Anna Kowalska; chodzi cja „prawdziwych Polaków” (Niezgodzki do niej o Ankę Kowalską, pisarkę, członka KOR i KSS KOR, się zaliczał) wywodziła rodowód Solidarności. Na która zawsze podpisywała się wyłącznie zdrobnie- nocnym spotkaniu delegatów Mazowsza odbyła niem imienia, żeby odróżnić się od Anny Kowal- się w związku z tym kontrprojektem wielka awan- skiej, przyjaciółki Marii Dąbrowskiej.

239 ANDRZEJ KACZYŃSKI

W rozdziale o Regionie Środkowo-Wschodnim – Adam Stanowski, naukowiec z KUL) uświadomił podano (s. 508), że na pierwszym masowym ze- mu, że kwestia objęcia rolników indywidualnych braniu organizatorów związku na Lubelszczyźnie prawem do zrzeszania się w związki zawodowe nie 16 września 1981 r. do MKZ został dokooptowany jest uregulowana. Przewodniczący sprostował po- Janusz Rożek, założyciel Komitetu Samoobrony przednie oświadczenie, przeprosił Rożka, prosząc Chłopskiej Ziemi Lubelskiej, później działacz Soli- równocześnie, żeby pozostał na scenie jako gość darności rolniczej. To nieporozumienie; byłem na honorowy zebrania. Autor rozdziału zaczerpnął tym spotkaniu. Rożek przyszedł już po rozpoczę- błędną informację ze sprawozdania, które o tym ciu obrad i ktoś podpowiedział Czesławowi Nie- spotkaniu zostało złożone w KW PZPR, gdzie każ- zgodzie, żeby go powitał i zaprosił do prezydium da wiadomość o poczynaniach Janusza Rożka od- – czyli na scenę, za stół z zielonym suknem. Niez- działywała jak czerwona płachta na byka. Albo goda źle zrozumiał i ogłosił, że dokooptowuje Roż- więc informator partii nie usłyszał sprostowania, ka do prezydium MKZ. Działacz chłopski zasiadł albo wiadomość została celowo zniekształcona, na scenie, sala odpowiedziała owacją, ale któryś żeby jej ewentualnie użyć przeciwko związkow- z sąsiadów Niezgody (jeśli dobrze zapamiętałem com jako dowód ich politycznego awanturnictwa.

240 Wolność i Solidarność | nr 3 PRAWDZIWY OPÓR I POZORNA KONFORMIZACJA

EX LIBRIS PRAWDZIWY OPÓR I POZORNA KONFORMIZACJA TOMASZ WIŚCICKI

NSZZ „Solidarność” 1980–1989, t. 6: Polska południowa, red. Łukasz Kamiński, Grzegorz Wali- góra, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2010, ss. 977.

Nieczęsto zdarza się, by indeks osobowy do książ- przedstawić po prostu przebieg wypadków. Widać ki, nawet opasłej, nawet bardzo naukowej, liczył to zwłaszcza w tomach takich jak opisywany – 82 strony – a tak właśnie jest w omawianej pu- sumiennie przedstawiających wydarzenia z setek blikacji. Ta olbrzymia lista osób nie jest rzecz ja- miast, miasteczek, wsi południowej Polski. Choć sna przypadkowa. Jest to bowiem jeden z siedmiu ten rodzaj pisania historii może się wydać nie- tomów, stanowiących w sumie – wstępną mimo modny, trochę dziewiętnastowieczny, jednak jest rozmiarów i mimo upływu trzydziestu lat od oma- absolutnie niezbędnym etapem opisania solidar- wianych wydarzeń – syntezę gigantycznego ruchu nościowej epopei. Musimy po prostu wiedzieć, co Solidarność, który w szczytowym okresie obejmo- się konkretnie wydarzyło. Stąd drobiazgowe wy- wał większość dorosłej ludności Polski. W tomie liczenie faktów, struktur, tytułów pism, a przede szóstym opisano południowe regiony NSZZ Solidar- wszystkim ludzi, którzy byli sprawcami tych ność: małopolski, śląsko-dąbrowski, dolnośląski, wszystkich faktów składających się na jeden jeleniogórski, Śląska Opolskiego, Podbeskidzia, z najbardziej niezwykłych fenomenów dwudzie- świętokrzyski i częstochowski. stowiecznej historii. Dobrze się stało, że autorzy nie szczędzą czy- Te detaliczne opisy pozwalają zrozumieć ska- telnikowi personaliów, nawet jeśli ich zdecydo- lę solidarnościowego poruszenia. Wszyscy zna- wana większość mało komu coś mówi. Można po- my liczbę (z lekka zaokrągloną w górę) 10 mln wiedzieć: to wstyd, że tak niewiele spośród tych członków Solidarności latem 1981 r., w okolicach nazwisk zostało zapamiętanych. Niech chociaż zo- jej krajowego zjazdu. Przyzwyczailiśmy się do tej staną wymienione na stronach tej pracy – ogrom- liczby, wiemy, że była olbrzymia – i więcej się nad nej jak ruch, który opisuje. nią nie zastanawiamy. Gdy jednak przeczytamy Publikacja IPN nadrabia wielką i wstydliwą za- litanię faktów i osób, musi pojawić się zdumie- ległość – zbiera po prostu podstawowe fakty do- nie: skąd nagle wzięli się ci wszyscy ludzie? Skąd tyczące historii Solidarności. Nie porywa błysko- pojawiły się tysiące samorodnych przywódców, tliwością narracji, odkrywczością stawianych tez, którzy natychmiast przystąpili do działania na śmiałością konkluzji. Autorzy postawili przed sobą wieść o tym, że w Gdańsku komunistyczna władza zadanie mniej efektowne, bardziej niewdzięczne: wyraziła zgodę na samoorganizowanie się społe-

241 TOMASZ WIŚCICKI

czeństwa poza ramami wyznaczonymi, kontrolo- zebrania, zredagowania czasopisma. W szkole się wanymi i manipulowanymi przez tę władzę. tego nie nauczyli... Nie dowiedzieli się też tego A wszystko to działo się po gierkowskiej de- w oficjalnych, fasadowych instytucjach, zorganizo- kadzie względnej prosperity, kiedy – jak się wy- wanych na przeciwstawnej zasadzie, gdzie wszyst- dawało – zdecydowana większość społeczeństwa ko płynęło z góry na dół, a jak ktoś miał złudze- dała się spacyfikować za pomarańcze na święcie nia, że może być odwrotnie, to szybko się do- „Trybuny Ludu”, talon na małego fiata (a dla nie- wiadywał, jak bardzo był w błędzie. Totalitarna których dużego...), wczasy w zakładowym ośrod- władza miała dość środków, by konformizować ku albo i w którymś z „bratnich” krajów. Ten okres poddanych – zresztą czyniła to do pewnego mo- to z jednej strony czas pojawienia się zorganizo- mentu dość skutecznie. I nagle – na jedno hasło, wanej, świadomej opozycji, z drugiej – właśnie z Gdańska przede wszystkim (w niczym nie ujmu- powszechnej konformizacji społeczeństwa. Wizje jąc pozostałym ośrodkom Sierpnia), ujawniają się z piosenek Jana Krzysztofa Kelusa nie były wy- miliony nonkonformistów, w tym – tysiące takich, mysłem opozycjonisty sfrustrowanego brakiem którzy wiedzieli, co robić. Pojawili się – co widać powszechnego odzewu wolnościowych haseł. Taka wyraźnie w omawianym tomie – nie tylko w du- była większość społeczeństwa. I nagle – niepraw- żych miastach, ale i w małych ośrodkach. Nagle dopodobne przebudzenie, w znacznej większości wyłania się alternatywna elita społeczeństwa – tych samych ludzi, którzy wcześniej potulnie zno- w przeciwieństwie do tej komunistycznej w pełni sili komunizm i wydawali się usatysfakcjonowani zasługująca na tę nazwę. I wskazuje drogę. tym, że jest trochę lepiej. Nasuwa się tu określenie „mądrość zbiorowa” – Nie w tym rzecz, że druga połowa lat siedem- wydawałoby się, że do cna ośmieszone i skompro- dziesiątych to okres załamywania się nadziei na mitowane. A jednak trudno go nie użyć, widząc, może powolny, ale nieprzerwany „dalszy dyna- jak tysiące nieznających się wzajemnie, niedo- miczny rozwój”. Władza zbyt wcześnie ogłosiła, świadczonych ludzi podejmuje działania zmierza- że – zgodnie z propagandowym hasłem z począt- jące w tym samym kierunku, podchwytuje pomy- ku dekady – „Polska rośnie w siłę, a ludzie żyją sły, uczy się od siebie nawzajem. dostatniej”. Ale przecież istotą ruchu Solidarność Nie mam zamiaru idealizować tego poruszenia. był jego wolnościowy i godnościowy charakter. Zjadacze chleba nie zostali przerobieni w aniołów; Owszem, zaczynało się od żądania podwyżek, ale autorzy opisują, a czasem tylko dają do zrozu- natychmiast pojawiały się postulaty jak najbar- mienia, rozmaite małości, słabości, ambicjonalne dziej polityczne – w sensie roztropnej troski o do- konflikty. Każdy, kto te czasy przeżył świadomie, bro wspólne. pamięta niekończące się, chaotyczne zebrania – Ogromne wrażenie robi przełożenie tej wiedzy skrzyżowanie sejmiku z wiecem. Pamiętamy gło- – powszechnej, zbanalizowanej – na konkret: na sowania nad tym, czy przeprowadzić głosowanie setki nazwisk konkretnych ludzi, którzy natych- i wnioski formalne w sprawie otwarcia okna. Kiedy miast trafnie odczytali, przed jak ogromną, bez- jednak odrzucimy tę pianę, widzimy zdumiewają- precedensową szansą stanęli. Tu widać, na czym cy poziom świadomości i konkretne umiejętno- polega samoorganizowanie się społeczeństwa. ści temu towarzyszące. Kiedy się nad tym chwilę Nie można też nie zadać sobie pytania, skąd ci zastanowić, nie można nie popaść w bezbrzeżne wszyscy ludzie wiedzieli, co powinni zrobić. Skąd zdumienie: jak to było możliwe? wzięli te niespodziewane umiejętności: formuło- Nie potrafię dać na to pytanie odpowiedzi, wania oczekiwań wobec władzy, tworzenia insty- jednak jeden wniosek wydaje się oczywisty. Ta tucji, przeprowadzenia wyborów, zorganizowania błyskawiczna i powszechna samoorganizacja spo-

242 Wolność i Solidarność | nr 3 PRAWDZIWY OPÓR I POZORNA KONFORMIZACJA

łeczeństwa pokazuje, jak powszechnie w istocie oporu przeciwko sobie, to jednak prosty powrót odrzucano komunizm. Konformizacja była – jak do przemocy na dużą skalę – taką w stylu stali- się okazuje – nader powierzchowna. Owszem, po- nowskim – nie był możliwy. między jednym społecznym wybuchem a drugim Omawiana księga opisuje społeczny opór także większość społeczeństwa pozostawała bierna, od strony jego wrogów, przede wszystkim Służby a nawet demonstrowała podporządkowanie wła- Bezpieczeństwa. Autorzy ostrożnie i z umiarem dzy. Gdy jednak pojawiają się możliwości działa- wykorzystują materiały zachowane w archiwum nia, natychmiast są wykorzystywane. Płynie stąd IPN. Nie odpowiadają – bo odpowiedzieć nie są nauka, by nie mylić zewnętrznego podporząd- w stanie – na jedno z najważniejszych pytań: kowania systemowi z rzeczywistą jego akcepta- o skuteczność działań tajnych służb. Odpowie- cją. Choć o zgubnych skutkach komunizmu dla dzieć na to pytanie niezmiernie trudno, ponieważ społecznej świadomości napisano już tomy, to dysponujemy źródłami jednej tylko strony: SB, te długie szeregi nazwisk przywódców i miliony która z oczywistych powodów miała skłonność do członków struktur, które stworzyli, pokazują, jak przeceniania swojej skuteczności. Druga strona mylny jest obraz Polaków potulnie podporządko- tych zabiegów, nawet jeśli się czegoś domyślała, wujących się komunizmowi – chętnie przytaczany to z definicji nie znała działań przeciwko sobie. przez tych, którzy nie zgadzają się z wizją mi- W połączeniu ze zniszczeniem znacznej części akt lionów zaangażowanych w antykomunistycznym dowiadujemy się głównie tego, co SB planowała, oporze. Ta bohaterska wizja wydaje się zafałszo- dużo mniej – co konkretnie zrobiła, a niemal nic wywać rzeczywistość, ale obraz stanowiący nań na temat tego, co rzeczywiście udało jej się osią- odtrutkę też jest bardzo odległy od realiów. gnąć. Drobiazgowe wyliczenie inicjatyw z okresu po Prześledzić to można na przykładzie działań 13 grudnia 1981 r. pokazuje z kolei, że – wbrew „dezintegracyjnych” (czyli wywołujących konflik- nadziejom twórców stanu wojennego i naszym ty i podsycających już istniejące) w największym ówczesnym obawom – powrót do status quo ante regionie Solidarności – śląsko-dąbrowskim. SB sta- był niemożliwy. Nawet jeśli duża część 10 mln wiała sobie dwa cele: nie dopuścić do zjednoczenia gdzieś się rozpierzchła, to jednak pozostały ty- związku w całym regionie oraz wzmacniać elemen- siące. Nawet w najbardziej ponurym okresie lat ty ugodowe, a osłabiać radykalne. Cel pierwszy był 1986–1987, kiedy wydawało się, że społeczeństwo właściwie z definicji tymczasowy: SB mogła pró- zostało spacyfikowane, to jednak ta stabilizacja bować opóźniać proces jednoczenia, trudno sobie nastąpiła na poziomie zupełnie nieporównywal- wyobrazić, by – wobec oczywistych korzyści pły- nym nawet z drugą połową lat siedemdziesiątych. nących z jedności – udało się go zatrzymać. To już nie były izolowane grupki szlachetnych Cel drugi – spacyfikowanie działaczy radykal- opozycyjnych desperatów – to były dobrze zor- nych, umocnienie ugodowych – udał się tylko ganizowane, wypróbowane w działaniu sieci prze- częściowo. Jarosław Sienkiewicz, faworyt władz, nikające rozmaite grupy społeczne, także takie, stanowczo przesadził, czy też może sterujący nim w których wcześniej nic się się nie działo. Czytając działacze przesadzili. Jego wiernopoddańcze ad- te obszerne wyliczenia ówczesnych opozycyjnych resy do władz, pisane językiem jak z materiałów inicjatyw, lepiej rozumiemy, dlaczego komunizm szkoleniowych Wydziału Propagandy i Agitacji, upadł dużo szybciej, niż byliśmy gotowi wtedy musiały doprowadzić do jego marginalizacji. An- oczekiwać. Okazuje się, że została przekroczo- drzej Żabiński, I sekretarz Komitetu Wojewódz- ne masa krytyczna i mimo że władza do samego kiego PZPR i patron Sienkiewicza, najwyraźniej końca zachowała fizyczne możliwości zniszczenia nie dostrzegł różnicy między samoograniczeniem

243 TOMASZ WIŚCICKI

związku i braniem pod uwagę realiów – a zgodą daniach pewnych faktów nie potrafimy już ustalić. na podporządkowanie Solidarności komunistom. Nie wiadomo, kiedy odbyło się jakieś zebranie, nie Dostrzegli ją natomiast związkowcy i choć nimbu wiemy, kto brał udział w jakichś działaniach. To współtwórcy porozumień w Jastrzębiu wystarczy- bardzo charakterystyczne dla działań spontanicz- ło Sienkiewiczowi na jakiś czas, to jednak jego ka- nych, zwłaszcza w fazie organizacji Solidarności: riera musiała się załamać. nikt nie dbał o dokumentowanie dziejącej się hi- Z drugiej strony – za sukces poczytała sobie storii, a kiedy z jakichś powodów świadkowie są SB zepchnięcie na dalszy plan ocenianego jako niedostępni albo zawodzi ich pamięć – pozostaje najgroźniejszy przeciwnik Andrzeja Rozpłochow- kolejny znak zapytania. W niektórych przypad- skiego. Mimo że kierowany przez niego katowicki kach w rolę „protokolantów” wcielili się esbecy, MKZ był najsilniejszy w regionie, jego przywódca dokumentując dla swoich celów to, czego zanie- nie tylko nie został szefem zjednoczonych władz dbali zanotować uczestnicy wydarzeń. regionalnych, ale nawet nie wszedł do zarządu. Forma książki podporządkowana jest założe- Pozostaje oczywiście pytanie, na ile owe sukce- niom całości. Stąd sztywny podział poświęconych sy SB były efektem jej działań, a na ile wynikiem poszczególnym regionom rozdziałów na podroz- czynników, na które bezpieka nie miała wpływu. działy: Narodziny związku; Działalność legalna; Autorzy powściągliwie komentują, że nie da się Stan wojenny i „normalizacja”; Odbudowa. Roz- tego z pewnością stwierdzić, opowiadając się za dzielają je daty: 10 listopada 1980 r., 13 grud- tym, że owszem, SB miała wpływ, ale były i inne nia 1981 r., październik 1986 r. Datą początkową czynniki: rozmiary regionu, jego zróżnicowanie, jest lipiec 1980 r., końcową – kwiecień 1990 r. osobiste cechy protagonistów, ich ambicje itp. Ta struktura jest oczywista i zrozumiała – jeśli Tyle tylko da się odpowiedzialnie powiedzieć, tym czegoś brak, to podziału w ramach ogromnych bardziej że działania dezintegracyjne podejmowa- podrozdziałów, w których znalezienie konkretnej no zwykle tam, gdzie zarzewie konfliktów już ist- informacji jest nader utrudnione. Aż by się prosiło niało; rzadko usiłowano wywołać konflikt od zera. o dalszy podział tych podrozdziałów – już może Ten sceptycyzm poznawczy jest zarazem świa- mniej sztywny, bardziej uwzględniający specyfikę dectwem tego, jak wiele jeszcze pozostaje do zba- opisywanych regionów. Sama natomiast oprawa dania i jak wiele – być może – pozostanie nie- graficzna, bardzo prosta, jest przyjazna czytelni- znane. (Prawie) nieskrępowane badania nad tym, kowi (przypisy na dole strony, a nie na końcu!). co pozostało z akt SB, toczą się przecież dopiero Przydałaby się może tylko żywa pagina, zwłaszcza od kilku lat. A przecież są jeszcze inne służby, wobec ogromnych rozmiarów pracy. o których zaangażowaniu w zwalczanie opozycji Omawiana praca wypełnia (nareszcie!) dotkliwą nie wiemy prawie nic: wywiad i kontrwywiad MSW lukę. Jest podsumowaniem tego, co wiemy o Soli- (badane są głównie akta tej „zwykłej” SB), służby darności w południowej części naszego kraju. Każ- wojskowe, wreszcie bezpieka krajów ościennych – dy, kto szuka konkretu na ten temat, powinien Związku Sowieckiego czy NRD. To wszystko dopie- wziąć do ręki gruby tom wydany przez Instytut ro czeka na zbadanie. Pamięci Narodowej. Ci, którzy to uczynią, znajdą Od opisywanych wydarzeń minęło zaledwie w nim inspirację do dalszych badań. Ich prowadze- dwadzieścia, trzydzieści lat, czyli – dla historyka nie jest – nie waham się tak stwierdzić – kwestią – niewiele. A jednak z powodu opóźnienia w ba- zasadniczej wagi dla naszej narodowej wspólnoty.

244 Wolność i Solidarność | nr 3 DRUGI OBIEG POD LUPĄ

EX LIBRIS DRUGI OBIEG POD LUPĄ JAN OLASZEK

MATEUSZ FAŁKOWSKI, Biznes patriotyczny. Historia wydawnictwa CDN, Europejskie Centrum Solidarności, Warszawa – Gdańsk 2011, ss. 283.

Biznes patriotyczny? Tytuł książki brzmi nieco pro- stał też dokumentację wytworzoną przez CDN: li- wokacyjnie. Przywołuje on odmienne wizje pol- sty, notatki, plany wydawnicze i finansowe. Wie- skiego ruchu opozycyjnego i podziemia wydawni- le z nich niszczono, część jednak zachowała się czego. Jedna skupia się na politycznych motywa- w prywatnych zbiorach, inne zarekwirowała Służ- cjach opozycjonistów, w drugiej niezależny obieg ba Bezpieczeństwa i dziś są dostępne w archiwum wydawniczy to przede wszystkim zjawisko gospo- Instytutu Pamięci Narodowej. Tam Fałkowski zna- darcze, którym rządzi gra rynkowa. Mateusz Fał- lazł też materiały policji politycznej rozpracowu- kowski połączył te perspektywy, opisując historię, jącej CDN. Pozwoliły one ustalić pewne szczegóły ludzi i mechanizmy działania jednej z najważniej- dotyczące funkcjonowania wydawnictwa, a przede szych oficyn drugiego obiegu – wydawnictwa CDN wszystkim pokazać działania SB przeciwko nie- kierowanego przez Czesława Bieleckiego. mu. Ważnym źródłem są też naturalnie książki Sposób wydania książki może być mylący. Duży i pisma wydawane w drugim obiegu. format, kredowy papier, liczne zdjęcia tworzą wra- Monografia ma układ chronologiczno-problemo- żenie, że to publikacja albumowa wydana głównie wy. Opisuje w kolejnych rozdziałach okoliczności dla uczczenia rocznicy wydawnictwa. Tymczasem powstania CDN, rozwój jego sieci organizacyjnej, książka Fałkowskiego jest dobrze udokumento- przeciwdziałanie ze strony SB, kryzys wywołany waną monografią historyczną. Autor przeprowa- aresztowaniami członków kierownictwa, funkcjo- dził szerokie badania, zebrał kilkadziesiąt rela- nowanie w okresie zmian zachodzących w ostat- cji uczestników wydarzeń i zestawił je ze sobą. nich latach dekady oraz losy ludzi CDN po 1989 r. Współpracownicy wydawnictwa wypełniali ankie- Narrację uzupełniają graficznie wyodrębnione ob- ty dotyczące ich działalności. Z prawie czterdzie- szerne fragmenty relacji uczestników wydarzeń stoma osobami najbardziej aktywnymi autor prze- oraz ilustracje, zdjęcia, dokumenty. Aneks na prowadził szczegółowe rozmowy. końcu książki zawiera słownik pojęć używanych Uzupełnieniem źródeł wywołanych są archiwa- przez konspiratorów, kalendarium wydarzeń, bio- lia. W archiwum Instytutu Literackiego w Mai- gramy ludzi tworzących wydawnictwo oraz listę sons-Laffitte zachowała się korespondencja Cze- jego publikacji. sława Bieleckiego ze wspierającym niezależny ruch Pomysłodawcą CDN i jego organizatorem był wydawniczy Jerzym Giedroyciem. Autor wykorzy- Czesław Bielecki, znany w podziemiu jako Maciej

245 JAN OLASZEK

Poleski. Jego opozycyjna droga prowadziła przez Z przywoływanych w książce relacji na temat dys- niezależne harcerstwo, Marzec ’68 i poligrafię taj- kusji organizacyjnych wyłania się obraz pewnego nego Polskiego Porozumienia Niepodległościowe- napięcia między Bieleckim – liderem przekonanym go. Wśród innych osób zaangażowanych w stanie o konieczności tworzenia skomplikowanego syste- wojennym w pracę w CDN są bardziej znane, jak mu konspiracyjnego i rozwijania firmy – a częścią bard opozycji Jan Krzysztof Kelus czy aktorka Ka- jego współpracowników, dla których zaangażowa- tarzyna Łaniewska, większość jednak to ludzie, nie miało bardziej spontaniczny charakter. których nazwiska nie utrwaliły się w pamięci spo- W książce o takim tytule nie mogło zabraknąć łecznej. Fałkowski przypomina rolę, jaką odgry- opisu ekonomii CDN. System rozliczania się ze wali. Zwraca uwagę na ich różnorodność zawodo- względów konspiracyjnych musiał mieć ograniczo- wą, pokoleniową, światopoglądową. CDN nie był ny zakres, jednak istniał. Wpadka dokumentów inicjatywą jednego środowiska, lecz strukturą sie- finansowych CDN mogła być szczególnie niebez- ciową ludzi z różnych grup, powstałą w momencie pieczna, jednak twórcom oficyny zależało na tym, tworzenia wydawnictwa. żeby istniała pewna kontrola. W lutym 1984 r. Jan Wydawnictwo współpracowało z innymi inicja- Józef Lipski jako osoba o ogromnym autorytecie tywami opozycyjnymi tworzącymi się w stanie wo- w środowiskach opozycyjnych został poproszony jennym, m.in. z głównymi warszawskimi pismami o skontrolowanie bilansów finansowych CDN. Po podziemnymi – „Wiadomościami” i „Głosem Wol- jego aprobacie podziemnej księgowości rozliczenia nego Robotnika”. Trwała okazała się współpraca zniszczono. Lipski sprawdzał też finanse wydaw- z „Tygodnikiem Mazowsze” (aż do jego ostatniego nictwa w trakcie jego rozwiązywania w 1990 r. numeru w 1989 r.) – CDN zajmował się drukiem Te rozliczenia, które się zachowały, posłużyły pisma, dostając z tego tytułu offset. Współpraca Fałkowskiemu jako ważne źródło. Patrzy on na dawała korzyści wszystkim. „Dla obu stron była podziemne wydawnictwo jak na przedsiębiorstwo to racjonalna decyzja. Tygodnik zwiększył swój działające na zasadach rynkowych, funkcjonujące nakład, a jednocześnie redukował związane z tym zależnie od popytu i podaży. „Z czasem zmieniał ryzyko (w tym czasie drukowany był przez jedną się charakter rynku: z rynku producenta, na któ- z drukarni Nowej). CDN zyskiwało z kolei sprzęt, rym praktycznie wszystko z podziemną etykietą kontakty, a w swoich sieciach kolportażu regu- można było sprzedać, na rynek czytelnika, który larnie ukazujące się i związane z Regionem »Soli- zaczynał być wybredny” – pisze. darności« pismo, w którym ukazywały się teksty Bielecki duże znaczenia przykładał do opła- ówczesnych liderów podziemia. Obok spłaty ser- cania swoich pracowników za poświęcany czas witutów wobec »Solidarności« była to więc także i energię. Budziło to opory części tych, którzy inwestycja we własną firmę” – pisze Fałkowski. angażowali się z przyczyn ideowych, inni zaś nie Szczegółowo rekonstruuje strukturę wydawnic- chcieli się pobieraniem pieniędzy zobowiązywać twa. Pokazuje, że w warunkach stanu wojennego do pełnej dyspozycyjności. Bielecki był zdania, przy rekrutacji do pracy podziemnej decydujące że wynagrodzenie często pozwala ludziom moc- znaczenie miały osobiste kontakty – zawodowe niej się zaangażować, a jemu jako szefowi stawiać bądź towarzyskie. Imponujące wrażenie robi dro- konkretne wymagania. „W biznesie patriotycznym biazgowość, z jaką Fałkowski odtwarza lokalizację kluczowa była dyspozycyjność wobec organizacji. „skrzynek” kontaktowych, drukarni i mieszkań Jeżeli kogoś stać było na nią – oferował swą pracę redakcyjnych. Naniesione na plan Warszawy po- bezpłatnie. To nie był problem ideologiczny, ale kazują, jak skomplikowanym logistycznie przed- praktyczny, życiowy” – mówił po latach. Zasługą sięwzięciem było nielegalne drukowanie książek. Fałkowskiego jest spokojne opisanie tej budzącej

246 Wolność i Solidarność | nr 3 DRUGI OBIEG POD LUPĄ niekiedy silne emocje strony wydawniczego pod- Fałkowski z ogromnym znawstwem opisuje ziemia. historię CDN. Trudno polemizować z jego ustale- Wydawnictwo CDN to przede wszystkim książ- niami powstałymi w wyniku szczegółowych ba- ki ważne dla myślenia o polityce. Tak jak NOWA dań. Pewne wątpliwości zgłosić można do opisu skupiała się na literaturze, tak CDN prezentował tła wydarzeń w pierwszych rozdziałach książki. niezależną publicystykę polityczną. Interesują- Autor powinien wspomnieć o sprawach poza- ce były też inne inicjatywy: kasety z nagrania- warszawskich. Wśród pierwszych pism drugiego mi, pisma podziemne wydawane dla żołnierzy obiegu wymienić trzeba wrocławski tytuł „Z Dnia („Reduta”) i milicjantów („Godność”). Gazetki te na Dzień”, który w stanie wojennym wyprzedził wywoływały ostre reakcje władz, które obawiały warszawskie „Wiadomości” i „Informację Solidar- się naruszenia swojego imperium. Fałkowski na ności”. Szersze uwzględnienie kontekstu innych podstawie dokumentów Służby Bezpieczeństwa ośrodków podziemia mogłoby być cennym uzupeł- pokazuje historię zwalczania CDN; poszczególne nieniem książki (zwłaszcza w przypadku dyskusji sukcesy na tym polu nie doprowadziły do pełnego o strategii podziemnego działania, która w książce rozpracowania lub likwidacji oficyny. Skuteczność została opisana w sposób chyba zbyt skrótowy). konspiracyjnego systemu funkcjonowania oficyny Ciekawe byłoby porównanie innych inicjatyw wy- potwierdza fakt, że nie przestała ona działać po dawniczych z CDN – autor mógłby w nieco więk- aresztowaniu kierownictwa. szym stopniu wykorzystać istniejące już publi- Na przykładach konkretnych cytatów Fałkow- kacje (np. książkę Wojciecha Polaka o gdańskim ski pokazuje, w jaki sposób braki w ustaleniach wydawnictwie Alternatywy). funkcjonariusze SB zastępowali wielokrotnie Pomiędzy historykiem zbierającym relację a bo- przepisywanymi z istniejących już dokumentów haterem wydarzeń często tworzy się pewna więź. stereotypowymi opiniami. Taki charakter ma np. Historyk jest wdzięczny świadkowi za pomoc, ten podkreślanie przez nich rzekomo kluczowego dla drugi docenia zainteresowanie jego własnymi lo- funkcjonowania wydawnictwa znaczenia żydow- sami. Rodzi to ryzyko nie dość krytycznego po- skiego pochodzenia Bieleckiego. Było to powie- dejścia do podawanych w relacjach informacji czy lanie kliszy charakterystycznej – jak się wydaje ocen. W przypadku książki Mateusza Fałkowskiego – dla klimatu panującego w SB po 1968 r. i sposo- niebezpieczeństwo to zwiększał fakt, że powstała bu widzenia działań opozycji przez jej pracowni- ona z inicjatywy twórców CDN i przy ich bliskiej ków. współpracy. Wydaje się, że autor poradził sobie W świat solidarnościowej konspiracji wprowadza z tym zagrożeniem. O swoich bohaterach pisze przywoływany przez Fałkowskiego język używany bez wyraźnego wartościowania i patosu, do relacji w podziemiu. CDN to „firma”, ludzie tworzący podchodzi krytycznie, zestawiając je ze sobą. wydawnictwo to „firmanci”. Gilotynę do cięcia pa- Książka Fałkowskiego to spojrzenie na drugi pieru nazywali „dantonem”, a mieszkanie, w któ- obieg wydawniczy przez szkło powiększające. To rym jej używano, „rzeźnią”. Działalność podziemna jedna z pierwszych prac pokazujących na konkret- to „knucie”. Ujawniający się działacz podziemia nym przykładzie mechanizm funkcjonowania pod- „wynurzał się” na powierzchnię. Hasła te wyjaśnia ziemnego ruchu wydawniczego. Obserwacje doty- zamieszczony w książce słownik. Język źródeł, czące znaczenia sieci organizacyjnych wydawnic- czyli relacji, nie zdominował jednak autora, udało twa czy kwestii ekonomicznych ułatwią zrozumie- mu się zachować należyty dystans. nie funkcjonowania całej podziemnej Solidarności.

247 ANNA MARIA MYDLARSKA

EX LIBRIS POLSKA TRANSFORMACJA: SUKCES CZY KATASTROFA?

ANNA MARIA MYDLARSKA

GERALD J. BEYER, Recovering Solidarity. Lessons from Poland’s Unfinished Revolution, Uni- versity of Notre Dame Press 2010, ss. 324.

Wielki ruch społeczny, jakim była licząca niemal lidarnego społeczeństwa” po 1989 r. i „śmierć So- dziesięć milionów członków Solidarność, fascy- lidarności”. Twierdzi, że nie próbowano realizować nował wielu intelektualistów Zachodu jako próba społecznej nauki Kościoła zawartej w encyklikach nowego sposobu uprawiania polityki i nowa forma i homiliach Jana Pawła II oraz pismach ks. Józe- uczestniczenia w życiu społecznym. W swej fascy- fa Tischnera. Rysuje katastrofalny obraz polskiej nującej książce Gerald J. Beyer starannie udoku- biedy i wykluczenia (zwłaszcza największy w Unii mentował dokonania polskiego ruchu społecznego Europejskiej odsetek żyjących w biedzie dzieci – jako niezwykle wartościowego modelu „solidarne- 26 proc.) i tragiczny los kobiet, dramatyczne skut- go społeczeństwa”. Uznał jednak, że w toku pol- ki bezrobocia, katastrofę społeczną po likwidacji skich przemian model ów został zaprzepaszczony, Państwowych Gospodarstw Rolnych. a dziś wyzwaniem dla współczesnej Polski i świata W tym bardzo krytycznym obrazie polskich jest powrót do wzorca. przemian brak jednak odniesienia do innych kra- Już pierwsze zdania wstępu prowokują: „Wraz jów regionu i do skali biedy odziedziczonej po z narodzinami kapitalizmu w Polsce w 1989 roku poprzednim systemie, nie ma opisu warunków solidarność umarła. [...] Wolność i demokracja życia w okresie PRL. Beyer wspomina wprawdzie miały uleczyć choroby komunizmu. A tymczasem o wcześniejszym „ukrytym bezrobociu” i stawia to wolność i demokracja są przynajmniej częścio- pytanie, czy można było uniknąć negatywnych wo odpowiedzialne za powstrzymanie wielkiej skutków likwidacji nierentownych zakładów pra- moralnej rewolucji Solidarności”. Książka ostro cy i przekształceń ekonomicznych, zauważa też i prawdziwie przedstawia fundamentalny konflikt poprawę po wstąpieniu do Unii Europejskiej. Oba- między tymi, dla których wtedy zaczęła się epo- wiam się jednak, że zachodni czytelnik na podsta- ka sukcesu, a ludźmi odrzuconymi. Przenikliwie wie tej książki wyrobi sobie obraz Polski odległy ocenia konflikty w dawnej Solidarności. Staje po od rzeczywistości, choć oparty na prawdziwych stronie tych, którzy przegrali na wprowadzeniu danych dotyczących skali biedy, bezrobocia i do- „kapitalizmu w jego neoliberalnej, anglosaskiej stępu do edukacji sprzed zaledwie kilku lat. Zna- formie”. Beyer podkreśla odejście od ideałów „so- mienne, że aktualna diagnoza społeczna (Warunki

248 Wolność i Solidarność | nr 3 POLSKA TRANSFORMACJA i jakość życia Polaków 2009) pokazuje poprawę tezę, że Solidarność miała całościową i spójną wi- w wielu aspektach, w tym w subiektywnej ocenie zję społeczeństwa, wokół której można było zbu- jakości życia. Rysowany ostro przez Beyera obraz dować nowy ład w wolnej Polsce. Jednak ruch był Polski po transformacji trudno bowiem połączyć konglomeratem tak zróżnicowanych postaw, że z widzianą za oknami rzeczywistością: z nowocze- trudno na podstawie jego dokumentów zbudować sną architekturą miast, ulicami pełnymi nowych jednoznaczny, klarowny program społeczny dla samochodów, lepiej ubranymi, zamożniejszymi niepodległego państwa, o które w latach 1980– ludźmi, z lepszym wyposażeniem nawet najbied- –1981 Solidarność nie mogła się nawet upominać. niejszych gospodarstw domowych w nowoczesny Pomijam tu kwestię niepełnej swobody solidarno- sprzęt. Wizja niesolidarnej, zdewastowanej Polski ściowej władzy w początkowym okresie przemian, nie pokrywa się z pozytywnie zmieniającym się po – wbrew określeniu Beyera – na poły tylko obrazem kraju widocznym nie tylko w badaniach demokratycznych wyborach 1989 r., w których socjologicznych. wybierano swobodnie zaledwie 35 proc. posłów, Gerald J. Beyer ubolewa, że nadzieje wielu in- a obóz postkomunistyczny miał pełną kontrolę telektualistów i przywódców religijnych, łącznie nad resortami siłowymi i swojego prezydenta. Nie z papieżem Janem Pawłem II, iż Solidarność po było wówczas jeszcze pewne, jaką drogą podążą swoim zwycięstwie wprowadzi moralne wartości inne kraje regionu, jak ułożą się relacje z istnie- do „realnego” kapitalizmu i demokracji w Pol- jącym wciąż Związkiem Radzieckim, a później Ro- sce i na świecie, zostały zawiedzione. Powołuje sją. W pierwszych latach transformacji ustrojowej się przy tym na Adama Michnika, który „po nie- realne możliwości rządów, na których czele stali spełna roku od demokratycznych wyborów z 1989 politycy Solidarności, były zatem ograniczone. ogłosił śmierć idei Solidarności”. Przypomina też Solidarność jako ruch społeczny skupiała różne ogłoszoną przez Lecha Wałęsę „wojnę na górze” nurty myślenia o Polsce. Zawartego w końcowym i tezę Aleksandra Smolara, że Polska wyłaniają- rozdziale książki wezwania, byśmy „powrócili ca się z programu Solidarności była zupełnie inna do aspiracji ludzi takich jak Wałęsa, Pieńkowska od tej, którą zbudowaliśmy. Mimo wszystkich i Adam Michnik”, trudno nie rozważać w kontek- niedoskonałości polskich przemian, na które Jan ście poważnych rozbieżności między ich wizjami Paweł II zwracał uwagę podczas pielgrzymek do Polski. Lech Wałęsa (jako jedyny spośród trojga naszego kraju, warto wszakże przypomnieć słowa wymienionych przez Beyera osób) reprezentował papieża wygłoszone na placu Zwycięstwa w War- całą Solidarność – był jej demokratycznie wybra- szawie w 1999 r., gdy podkreślił, że obecny kształt nym przewodniczącym, a potem pierwszym wybra- Polski jest odpowiedzią na wezwanie sprzed dwu- nym w powszechnych wyborach prezydentem od- dziestu lat wypowiedziane w tym samym miejscu: rodzonej Polski. Alina Pieńkowska reprezentowała „niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, nurt związkowy, ale źródła sukcesu Solidarności tej ziemi”. Trudno o wyraźniejszy sygnał akcep- upatrywała w niezwykłej wspólnocie wytworzonej tacji ogólnego kierunku przemian i ich owocu – prze ruch, w którym „robotnik słuchał inteligen- wolnej, demokratycznej Polski. Podobną postawę ta, inteligent słuchał robotnika”. W wolnej Polsce prezentował Jan Paweł II podczas swojej wizyty Pieńkowska nie była postacią marginalną, choć w sejmie i senacie. Gdyby wówczas chciał dać wy- odmówiła udziału w obradach Okrągłego Stołu – raz swoim zawiedzionym nadziejom, zapewne by pełniła funkcje społeczne, w latach 1991–1993 to zrobił. zasiadała w senacie wybrana z listy NSZZ Solidar- Autor powołuje się na wiele źródeł, które wy- ność. Mówiła: „Dziś Polacy w sondażach stwier- dają się potwierdzać jego najbardziej dyskusyjną dzają, że dawniej było lepiej, była praca, sanatoria

249 ANNA MARIA MYDLARSKA

itp. A przecież byliśmy zaściankiem Europy. My- żym i rozdrobnionym sektorze rolniczym) które- ślę, że to, co Solidarność zrobiła naprawdę do- kolwiek rozwiązanie na pewno by się sprawdziło. brego – to że przywróciła nas do Europy”. Adam Sytuacja na wsi zmieniła się dzisiaj radykalnie Michnik stawiał na modernizację Polski, na budo- dzięki środkom unijnym. wę społeczeństwa nowoczesnego i tolerancyjnego, Czy Kościół w Polsce mógł aktywniej stawać bliskiego normom Zachodu. Wraz ze swoim środo- w obronie pokrzywdzonych i wspierać ludzi w wal- wiskiem stworzył własną trybunę, opiniotwórczą ce o ich prawa ekonomiczne – przede wszystkim „Gazetę Wyborczą”. o prawo do sprawiedliwego wynagrodzenia i do Ani Wałęsa, ani Michnik, ani Pieńkowska nie udziału robotników w zarządzaniu przedsiębior- mogą być postrzegani jako ludzie, których wizja stwem? Gerald J. Beyer dowodzi, że było to obo- Polski nie była realizowana, nawet jeśli nie mieli wiązkiem Kościoła. Szczególnie istotne wydaje kontroli nad znaczną częścią procesu przemian. się postrzeganie przez Beyera trzech aspektów Ich wspólną aspiracją było wejście kraju do Unii solidarności: usłyszenia „krzyku zranionych”, zro- Europejskiej, ale w wielu konkretnych kwestiach zumienia sensu tego krzyku i instytucjonalizacji ich stanowisko się różniło. Od początku procesu solidarności, czyli próby wpisania jej w instytucje transformacji Wałęsa optował za rozwiązaniem społeczne. Ten trzeci aspekt łączy Beyer z soli- liberalno-rynkowym; zapowiadał to zresztą już darnością jako promowaniem uczestniczenia, par- wcześniej. O rynku i swobodzie gospodarczej mó- tycypacji. Choć NSZZ Solidarność zwłaszcza w la- wił już podczas I zjazdu Solidarności w 1981 r. Nie tach 1980–1981 doprowadził do czynnego udziału łączyło się to z odrzuceniem moralnych zobowią- ogromnej liczby ludzi w życiu społecznym, to był zań katolickiej nauki społecznej. W 1989 r. Wałęsa to jednak udział spontaniczny, wywołany przez był przekonany o wyższości zachodniego modelu falę wydarzeń rozpoczętych sierpniowymi straj- gospodarczego i udzielał wsparcia polityce gospo- kami 1980 r. W takim ujęciu Polska nadal pozo- darczej Leszka Balcerowicza. staje krajem, w którym ludzie chętniej angażują Książka Beyera jest tak interesująca dlatego, że się w pomaganie innym i wszelkie akcje społeczne polskie doświadczenia lat 1980–1981 postrzega- w sposób nie do końca zorganizowany. Z najnow- ne są w niej jako ważne dla przyszłego kształtu szych badań postaw społecznych wynika, że po- świata, jako punkt odniesienia w budowaniu spo- nad połowa Polaków pomaga innym, najchętniej łeczeństwa przyszłości. Czy polska rewolucja mo- jednak w sposób niezwiązany z jakąkolwiek orga- gła zostać dokończona i jak wyglądałby kraj po nizacją czy instytucją. jej zakończeniu? Czy przemiany mogły przebie- Beyer zdecydowanie odrzuca neoliberalną wi- gać inaczej? – pyta autor. Z pewnością mogłyby, zję wolności oderwaną od swobód i praw ekono- ale trudno dowieść, że byłoby to korzystniejsze. micznych – podkreśla, że bieda oznacza odebra- Podobny pogląd o trudności oceny wybranej dro- nie ważnych narzędzi realizowania indywidualnej gi ekonomicznej i jej skutków wyraził niedawno wolności. Powołuje się tu na opinie laureata Na- Ryszard Bugaj. Nie ma pewności, że bez szokowej grody Nobla Amartyi Kumara Sena. Krótko odnosi terapii gospodarczej, bez wymiany pieniądza, bez się do konfliktu w łonie postsolidarnościowych likwidacji pewnych gałęzi przemysłu i PGR-ów Po- elit, opisuje próby niszczenia wizerunku Lecha lacy jako społeczeństwo zyskaliby więcej, a stra- Wałęsy i bolesne kłótnie. Nie pomija pozytywnych cili mniej. Można spojrzeć na inne kraje postko- zmian trendów i odrodzenia ruchu związkowego munistyczne i przeanalizować inne zastosowane (który dostrzega również David Ost), ale pomi- modele – bez gwarancji na to, że w szczególnej mo to uważa, że jesteśmy daleko od spełnienia sytuacji Polski (największego kraju regionu, o du- ideałów Solidarności. Na pewno nie można uznać

250 Wolność i Solidarność | nr 3 POLSKA TRANSFORMACJA

Polski za modelowy przykład realizacji założeń na- i ekonomicznych nie zrealizowano trzyletniego uki społecznej Kościoła ani za spełnienie marzeń. płatnego urlopu macierzyńskiego. Dziś wszakże Ale przeczytajmy na nowo 21 sierpniowych pod pojęciem ideałów Solidarności nie postrzega- postulatów. Czy zostały spełnione? Postulaty my już realizacji konkretnych i dość skromnych polityczne zrealizowano z nawiązką: Polska jest (choć wówczas jakże rewolucyjnych) społecznych krajem pełnej demokracji, z wolnymi wyborami postulatów z lat 1980–1981, ale wkładamy w to i swobodą zrzeszania się. Obowiązuje wolność sło- miejsce wyidealizowane wyobrażenia o społeczeń- wa i sumienia. Spośród postulatów społecznych stwie i państwie solidarnym.

251