<<

UNIWERSYTET WARSZAWSKI WYDZIAŁ POLONISTYKI INSTYTUT LITERATURY POLSKIEJ

Sylwia Stępień

Kształtowanie tożsamości romantycznej w epistolografii Adama Mickiewicza i George’a Gordona Byrona. Studium komparatystyczne

Rozprawa doktorska napisana pod kierunkiem dr. hab. Andrzeja Fabianowskiego, prof. UW

WARSZAWA 2016

Spis treści

WSTĘP …………………………………………..………………………….………………………… 4

I. List jako gatunek literacki

1. Podstawy metodologiczne analizy epistolografii ..……...……..……………………………. 13 2. List – zarys historii gatunku……………….….……..……...…….….……………..……….. 17

II. Tożsamość narracyjna w kontekście autobiografizmu romantycznego

1. Narracyjna koncepcja tożsamości (Martin Heidegger – Paul Riceour – Charles Taylor – Anthony Giddens – David Carr – Alasdair McIntyre)………...... …..….….…... 23 2. Tożsamość – utożsamienie. „Książki zbójeckie” w świetle koncepcji mimetycznej Paula Riceoura ……………………………..……………..………….…………….…….…. 33 3. Indywidualizm i romantyczna ekspresja jako narzędzia kreowania tożsamości narracyjnej……………...……………………..…….….………..…………....… 43 4. Romantyczna autokreacja a tożsamość narracyjna ………..……………………………...… 53 5. Podmiot epistolarny. Tożsamość narracyjna w liście ………………..……………...……… 57

III. Tożsamość utracona. Symptomy mal du siècle w epistolografii Mickiewicza i Byrona

1. Choroba wieku – przyczyna, czy efekt uboczny utraty tożsamości?...... 63 2. Fatalizm……………………………………….……….….………….……..…………….…. 69 3. Melancholia………………………………………………………………….…….…...……. 77 4. Nuda ...……………………………….….……………………….…...………….………… 102 5. Samotność…………………………………………….……………..……………………... 119

2

IV. Romantyczna wędrówka w poszukiwaniu własnej tożsamości

1. Podróż literacka. Funkcje literatury podróżniczej …………………………….………... 143 2. Podróż romantyczna: marzenie i realizacja ……………………………………....…….. 151 3. Funkcje autopoznawcze orientalizmu ……………………..…………………….….….. 165 4. Romantyczne elementy pejzażu jako medium autoidentyfikacji …………………….… 172 5. Tożsamość w doświadczeniu emigracji ……..…………...…………….………....……. 182

V. „Czucie” i miłość w kreowaniu tożsamości romantycznej

1. „Czucie” jako element konstytutywny tożsamości romantycznej……...……….….....… 192 2. Płacz i łzy jako skrajne przejawy romantycznego „czucia”……………………..……… 197 3. Odzwierciedlenie tożsamości idealnej w portrecie kochanki romantycznej …...... …. 209 4. Nieszczęśliwe konsekwencje miłości jako niezbędny czynnik rozwoju tożsamości romantyka………………………………………………...………………….…..……… 224 5. Romantyka miłości nieromantyczne……………………………………………...... 231 6. Małżeństwo jako czynnik dezintegrujący romantyczną tożsamość………………..…… 242

ZAKOŃCZENIE …………………………………………….…………………………...………… 264 SUMMARY…………………………………………………………...……………………..……… 271

BIBLIOGRAFIA ………………………………….……………………………...………………… 273

3

WSTĘP

Listy Adama Mickiewicza nie posiadają bogatej bibliografii. Zbigniew Sudolski zwracał uwagę na brak zainteresowania dorobkiem epistolograficznym wieszcza1. Jednak od momentu ukazania się tego artykułu, który miał na celu ocenę epistolografii poety i ukazanie jej odmienności na tle epoki, można zaobserwować wzrost zainteresowania korespondencją Mickiewicza. Dowodem tego jest ostania pozycja Mickiewicz niedoczytany…Korespondencja poety z perspektywy współczesnej2. Do tej pory nie powstało jednak żadne opracowanie poruszające zagadnienie kreowania tożsamości w korespondencji poety. Problem autokreacji podjął częściowo Zbigniew Sudolski w pracy: Polski list romantyczny3 oraz w artykułach: Mickiewicz jako epistolograf i Główne tendencje w rozwoju epistolografii romantycznej w Polsce (Mickiewicz – Krasiński – Słowacki)4. Artykuł Marii Danielewicz Zielińskiej Adam nie lubił pisać listów… jest próbą opisu osobowości poety w oparciu o jego działalność epistolograficzną5. Listy poety są także przedmiotem badań Jolanty Pawlik-Świetlikowskiej w tekście: O „człowieku stopnia wyższego”. Z korespondencji wieszcza, zamieszczonym w tomie i kultura światowa. Materiały konferencji międzynarodowej Grodno–Nowogródek, 12–17 maja 1997. Księga 26 oraz w artykule Sen i widzenie w korespondencji Adama Mickiewicza, opublikowanym w książce Mickiewicz. Sen

1 Z. Sudolski, Mickiewicz jako epistolograf, „Przegląd Humanistyczny” 1986, z. 3, s. 47. 2 Mickiewicz niedoczytany…Korespondencja poety z perspektywy współczesnej, red. nauk. E. Hoffmann- Piotrowska, A. Fabianowski, T. Jędrzejewski, Warszawa 2014. 3 Z. Sudolski, Polski list romantyczny, Kraków 1997. 4 Z. Sudolski, Główne tendencje w rozwoju epistolografii romantycznej w Polsce (Mickiewicz – Krasiński – Słowacki), „Przegląd Humanistyczny” 1987/2. 5 M. Danielewicz Zielińska, Adam nie lubił pisać listów… [w:] tejże, Próby przywołań. Szkice literackie, Warszawa 1992. 6 J. Pawlik-Świetlikowska, O „człowieku stopnia wyższego”. Z korespondencji wieszcza [w:] Adam Mickiewicz i kultura światowa. Materiały konferencji międzynarodowej Grodno–Nowogródek, 12–17 maja 1997. Księga 2, red. J. Bachórz, W. Choriew, Gdańsk 1998, s. 223–231.

4 i widzenie7. W ostatnich latach ukazał się tom pokonferencyjny8, w którym znalazły się trzy artykuły traktujące o korespondencji wieszcza: Struktura listu romantycznego (na przykładzie epistolografii F. Chopina, A. Mickiewicza, J. Słowackiego i C. K. Norwida) Danuty Grzesiak; Korespondencja jako tekst sylwiczny na przykładzie listów Adama Mickiewicza Jolanty Pawlik-Świetlikowskiej; O listach Adama Mickiewicza w aspekcie aktów mowy Marii Teresy Lizisowej. Warto również wspomnieć prace Kwiryny Ziemby Rzym Mickiewicza (wokół listu Adama Mickiewicza do Marii Mickiewiczówny z 19 grudnia 1851 roku9, Jarosława Ławskiego, Marsylia – Stambuł. Śródziemnomorska podróż Adama Mickiewicza10 oraz artykuł Grzegorza Szelwacha Korespondencja Adama Mickiewicza ze Stefanem Garczyńskim11. Wydaniem uwzględniającym prawie wszystkie znane listy George’a Byrona jest edycja z lat 1973–1994 Letters and Journals of pod redakcją Leslie A. Marchanda. Niezwykłe zainteresowanie życiorysem Byrona sprawiło, że od dnia jego śmierci po dzień dzisiejszy powstało wiele książek aspirujących do opisania osobowości poety tj.: E. J. Lovell Jr., His Very Self and Voice. Collected Conversation of Lord Byron12, M. K. Joseph, Byron the Poet13, L. A. Marchand, Byron. A portrait14; Fiona MacCarthy, Byron: Life and Legend 15 lub zdefiniowania „bohatera bajronicznego”: Nicola J. Watson Trans-figuring Byronic Identity16. Jednak żadna z nich nie koncentruje swojej uwagi na korespondencji angielskiego lorda. Listy obok twórczości poetyckiej stanowią zaledwie narzędzie poznania, materiał pomocniczy przy analizie konkretnych zagadnień. Artykuł The Search for Identity autorstwa Johna Waina17 poddaje w wątpliwość możliwość poznania osobowości i charakteru poety oraz w sposób krytyczny odnosi się do już powstałych na ten temat prac. Istotnym źródłem pomocnym w analizie korespondencji Byrona jest internetowy

7 J. Pawlik-Świetlikowska, Sen i widzenie w korespondencji Adama Mickiewicza [w:] Mickiewicz. Sen i widzenie, pod red. Z. Majchrowkiego i W. Owczarskiego, Gdańsk 2000, s. 127–154. 8 Sztuka pisania. O polskim liście w wieku XIX, pod. red. J. Sztachelskiej i E. Dąbrowicz, Białystok 2000. 9 K. Ziemba, Rzym Mickiewicza (wokół listu Adama Mickiewicza do Marii Mickiewiczówny z 19 grudnia 1851 roku) [w:] Antyk romantyków. Model europejski i wariant polski. Rekonesans, red. M. Kalinowska, B. Paprocka- Podlasiak, Toruń 2003, s. 172–194 10J. Ławski, Marsylia – Stambuł. Śródziemnomorska podróż Adama Mickiewicza [w:] Adam Mickiewicz w kontekstach kulturowych dawnych i współczesnych, red. I. Jokiel, M. Burzka-Janik, Opole 2012, s. 317–339. 11 G. Szelwach, Korespondencja Adama Mickiewicza ze Stefanem Garczyńskim, „Napis”, seria V 1999, s. 245– 269. 12 E. J. Lovell Jr., His Very Self and Voice. Collected Conversation of Lord Byron, Nowy Jork 1954. 13 M. K. Joseph, Byron the Poet, London 1964. 14 L. A. Marchand, Byron. A portrait, Chatham 1993. 15 F. MacCarthy, Byron: Life and Legend, London 2014. 16 N. J. Watson, Trans-figuring Byronic Identity [w:] At the Limits of : in Cultural, Feminist, and Materialist Criticism, pod red. M. A. Favret i N. J. Watson, Indiana University Press 1994, 186–223. 17 J. Wain, The Search for Identity [w:] Byron. A Collection of Critical Essays, red. P. West, New Jersey 1963, s. 157–170.

5 projekt Petera Cochrana w całości poświęcony Byronowi18, który zawiera edycję listów poety wraz z krytycznym opracowaniem oraz odpowiedziami adresatów. Opublikowane na stronie listy są bezpośrednią transkrypcją z autografów, wyjątkiem są przypadki, gdzie oryginał zaginął. Cochran wskazuje, że wcześniejsze edycje listów nie były wierne tekstowi pozostawionemu przez poetę19. Często opuszczano stosowane przez Byrona wyróżnienia, czasem całe fragmenty, „poprawiano” zwłaszcza interpunkcję, do której Byron miał bardzo indywidualne podejście. Rzadko używał interpunkcyjnego znaku kropki, miał za to szczególne upodobanie w stosowaniu myślników. Dlatego pragnę zaznaczyć, że pojawiające się niekiedy w tekście angielskim „błędy” nie są skutkiem niedopatrzenia, lecz wynikiem intencji autora epistolarnej narracji.

Początek rozważań nad tożsamością sięga starożytności, już problematyka filozofii Arystotelesa i Platona dotyka zagadnienia bytu i jego esencji. Sam termin „tożsamość” (identity) pojawia się w wyniku badań socjologicznych zapoczątkowanych w latach trzydziestych XX wieku. W okresie romantyzmu w odniesieniu do tożsamości używano terminów „osoba” (person), „osobowość” (personality) lub po prostu „ja” (self). Jednym z podstawowych wyznaczników romantyzmu i pierwszym krokiem ku romantycznemu kreowaniu tożsamości jest skierowanie uwagi na podmiot. „Ja” staje się ważniejsze od świata i równie istotne jak absolut. Jak zauważył Georges Poulet: „romantyk to ktoś, kto objawia się sobie jako centrum. (…) wie on, że głęboko w nim samym tkwi coś przez rzeczy nieprzyswajalnego, ja – podmiot, najbardziej autentyczna cząstka jego jaźni lub ta, którą najchętniej uznałby za swoją. Pozbawiony peryferii, romantyk będzie długo oswajał się z ja, z centrum”20. Zagadnienie tożsamości jednostki stanowiło jeden z głównych problemów podejmowanych przez romantyczną literaturę i filozofię. Zgodnie z rozumowaniem Novalisa podstawę rozwoju osobowości stanowiło „ja”, które nie było rezultatem działania natury, ani historii, lecz było niejako autonomicznym dziełem sztuki. Podmiot mógł stać się doskonalszy poprzez interakcję z innym człowiekiem, umożliwiającą nieustanny rozwój. Konieczność nawiązywania relacji towarzyskich zmuszała do samoprzedstawiania się oraz samoinscenizacji. w eseju The Science of Knowledge (1794) opisuje strukturę osobowości, definiując ją poprzez opozycję do ”nie-ja”. Zdaniem Fichtego

18 Peter Cochran’s Website – Film Reviews, Poems, Byron… [dostęp: 2015-05-26]:

6 i Novalisa wykształcenie osobowości jest głównym celem człowieka. Jest to jednak proces złożony – najpierw konieczne jest „opuszczenie własnego wnętrza”, ono umożliwia samoogląd, który prowadzi do autorefleksji. Schlegel modyfikował te rozważania nad osobowością tworząc teorię poezji romantycznej, ironii i koncepcję miłości. Maria Janion zwraca uwagę, że „Fryderyk Schlegel sądził, że każda jednostka winna się u k o n s t y t u o w a ć j a k o o s o b a p o s z u k u j ą c a c e n t r u m s w e j j a ź n i. Pracę tę zdolny jest wykonać artysta, niejednokrotnie przy pomocy mediatora, którym może być także drugi człowiek”21. W eseju Über die natürliche Magie der Einbildungskraft (1795) opisał istotę wrażliwości romantycznej22, która w jego opinii polega na tym, co niewymowne, nieznane, odległe. To takie stany duchowe, których nie sposób wyrazić słowami, jak tęsknota, czy wspomnienie. Uruchomiając wyobraźnię, pozwalają one artyście osiągnąć odczucie nieskończoności oraz umożliwiają dotarcie do niejasnych, nieuświadomionych rejonów tożsamości. Przedmiotem niniejszej rozprawy jest korespondencja Adama Mickiewicza i Lorda Byrona w przestrzeni komparatystycznej. Tertium comparationis stanowić ma stworzona przez nich wersja tożsamości romantycznej kształtująca się w narracjach epistolarnych. Zestawienie Mickiewicza z Byronem ma na celu zwrócenie uwagi na Mickiewicza jako poetę romantycznego o wymiarze europejskim i wydobycie egzystencjalnego aspektu jego tożsamości romantycznej, który jest zanadto przesłonięty problemem narodowyzwoleńczym, czy dyskursem mistyczno-transcendentalnym23. Niniejsza praca obejmuje materiałowo całość korespondencji Byrona (wraz z jego pamiętnikami, które potraktowane być mogą jako jej dopełnienie). Natomiast w odniesieniu do Mickiewicza należy dokonać pewnego rozgraniczenia i wyodrębnić ramy czasowe. Przedmiot badań stanowi korespondencja Mickiewicza do roku ok. 1834 z nieznacznymi wybiegami w przyszłość, czy to na zasadzie kontrastu, czy dopowiedzenia. Po roku 1834 Mickiewiczowska narracja zaczyna zmierzać w innym kierunku. Indywidualizm i ekspresja ulegają wyciszeniu, doświadczenie egzystencjalne ustępuje miejsca doświadczeniu metafizycznemu a z czasem mistycznemu. To korespondencja niejako stwarza bohatera romantycznego. Czy raczej za pośrednictwem listu bohater romantyczny odkrywa i kreuje swoją tożsamość. Maria Janion

21 M. Janion, M. Żmigrodzka, Romantyczne tematy egzystencji [w:] Nasze pojedynki o romantyzm, pod red. D Siwickiej i M. Bieńczyka, Warszawa 1995, s. 20. 22 F. Burwick, Poetic Madness and the Romantic Imagination, Pennsylvania 1996, s. 29. 23 Na to wyraźne rozgraniczenie w tożsamości Mickiewicza jako twórcy wskazuje Michał Kuziak; M. Kuziak, Inny Mickiewicz, Gdańsk 2013, s. 81 i n. Na egzystencjalny wymiar wczesnej twórczości Mickiewicza zwróciły uwagę Maria Janion i Maria Żmigrodzka. Zob. m.in. M. Janion, M. Żmigrodzka, IV część „Dziadów” i wczesnoromantyczny bohater egzystencji, „Pamiętnik Literacki” 1987, z. 1.

7 wskazuje na korespondencję jako właściwy obszar poszukiwań genezy tożsamości romantycznej: „[...] uderza rola listu jako miejsca intymnych zwierzeń o własnym ‘ja’. Pisze się oczywiście w listach o wielkich sprawach narodowych, ale czasem więcej o sobie. List staje się uprawnioną sceną dla teatralizacji ‘ja’, tutaj możemy oglądać romantyczną tożsamość w stawaniu się, a często również w przymierzaniu masek. Posługując się utrwaloną w naszej literaturze symboliką przejścia od bohatera egzystencjalnego – Gustawa z IV części Dziadów do bohatera narodowego – Konrada z III części, należy przypuścić, że list romantyczny może stać się miejscem Gustawa, „momentem lirycznym” narodowego wieszcza (chociaż nie dzieje się tak przeważnie w listach Mickiewicza)”24. Janion jednakże stwierdza, choć nie kategorycznie, że listy Mickiewicza nie spełniają roli katalizatora romantycznej autokreacji. W toku analizy autorka niniejszej dysertacji postara się udowodnić, że korespondencja poety jest narracją o kreowaniu romantycznej tożsamości. Zołożyć można, że projekt tożsamości romantycznej stworzony przez „wczesnego” Mickiewicza wykazuje wiele cech wspólnych z projektem tożsamości skonstruowanym przez Byrona. Byron jako twórca „bohatera byronicznego”, będącego jednym z najwyraźniejszych, najczystszych realizacji romantycznego mitu osobowego wydaje się być najwłaściwszym comparans. Mimo, iż Mickiewicz wiele razy stawiał Byrona za niedościgniony wzór tak poezji, jak i życia, to projekt jego tożsamości romantycznej nie ma charakteru naśladowczego. Obszar zainteresowania niniejszego studium skupia się przede wszystkim na kreacji tożsamości za pośrednictwem narracji listownej, oddalając w ten sposób zagrożenie uwikłania we wpływologię. Nie ma żadnych źródeł informujących o tym, by Mickiewicz kiedykolwiek zapoznał się z korespondencją Byrona. Nawet jeśli miało to miejsce, to pierwsza edycja listów angielskiego poety pochodzi z 1830 roku25 i obejmuje nieznaczny ułamek (561 sztuk) zbioru jego listów. Podjęta tu próba rekonstrukcji tożsamości romantycznej koncentruje się na dążeniu do samoidentyfikacji omija natomiast aspekt uwarunkowań społecznych. Jak zauważa Magdalena Saganiak romantyzm konstruował poczucie tożsamości człowieka nie w oparciu o akceptację roli pełnionej w społeczeństwie, ale na doświadczeniu wewnętrznym26. Dopiero na początku lat trzydziestych XX wieku dokonano rozróżnienia pomiędzy tożsamością jako

24 M. Janion, Wstęp [w:] A. Bujnowska, Życie codzienne pogrobowców romantyzmu. Teofil Lenartowicz i jego korespondenci, Pułtusk 2006, s. 11–12. 25 Letters and Journals of Lord Byron: with Notices of his Life by Thomas Moore. In Two Volumes, printed and published by J&J Harper, London 1830. W tym samym roku urywki pamiętników Byrona w polskim tłumaczeniu ukazały się w „Tygodniku Petersburskim”. 26 M. Saganiak, Człowiek i doświadczenie wewnętrzne. Późna twórczość Mickiewicza i Słowackiego, Warszawa 2009, s. 34.

8 akceptacją społeczną a tożsamością jako samookreśleniem (William James, George H. Mead)27. Zdefiniowanie pojęcia tożsamości romantycznej jest przedsięwzięciem dość karkołomnym, żeby nie powiedzieć niemożliwym. Praca nie uzurpuje sobie prawa do stworzenia wyczerpującej definicji tożsamości romantycznej, lecz jest próbą uchwycenia tożsamości romantycznej w momencie jej tworzenia. Celem jest ukazanie procesu konstruowania tożsamości utrwalonego w tekście korespondencji obydwu poetów. List będąc konglomeratem opisów wybranych przez autora fragmentów rzeczywistości skłania do uznania narratologii za najbardziej odpowiednią metodę badawczą. Analizując bloki korespondencji obydwu poetów można dostrzec, jak zdarzenia z ich życia w analogiczny sposób kształtują ich tożsamość, wydobywając jej romantyczne aspekty. Pojawiające się w toku analizy elementy tworzące tożsamość romantyczną (takie jak: fatalizm, samotność, nuda, melancholia, nieszczęśliwa miłość, podróż) i skoncentrowane wokół nich zdarzenia zdają się mieć ten sam status, co wyodrębnione przez Proppa 31 morfemów28. Poprzez aktywność epistolarną Byron i Mickiewicz porządkują je i poddają hierarchizacji, budując w ten sposób swoją tożsamość, której struktura okazuje się być w znacznym stopniu analogiczna. Przyjmując narratologię za metodę badawczą trzeba jednak poczynić pewne zastrzeżenie. Tożsamość romantyczna jest tożsamością fragmentaryczną – nie może być dookreślona, nie może być kompletna, nie może zostać w pełni opisana. Agata Bielik Robson powołując się na Paula de Mana stwierdza, że „jeśli podmiot istnieje, to tylko jako podmiot epistemologiczny, ten zaś w żaden sposób nie daje się wpisać w tekst; pozostaje albo na zewnątrz tekstu, albo jak dowodzi de Man w eseju Autobiography as Self-Effacement z Rhetoric of Romanticism, jako inskrypcja zamienia się natychmiast w to, co pierwotnie zresztą znaczy, czyli napis nagrobkowy. Tekst jest zawsze śmiercią podmiotu – i na odwrót, podmiot, ośrodek żywej mowy, jest zawsze śmiercią tekstu”29. Ten dekonstrukcjonistyczny pogląd, który zdają się w pełni podzielać obydwaj poeci, pozwala zachować, niezbędny w toku analizy, dystans. Byron wymownie podsumował swoje przekonanie o niemożliwości opisania ludzkiej egzystencji, zwłaszcza w jej romantycznej

27 Współczesne badania nad zagadnieniem tożsamości za najistotniejszą kategorię uznają pojęcie ‘roli’, ‘samoinscenizacji’ (M. Heidegger), istotnym głosem są także badania nad tożsamością kolektywną (J. Assmann) czy tożsamością hybrydalną (H. K. Bhabha). 28 W. Propp, Morfologia bajki magicznej, przeł. P. Rojek, Kraków 2011. 29 A. Bielik-Robson, Do dekonstrukcji i z powrotem [w:] Polonistyka w przebudowie. Literaturoznawstwo – wiedza o języku – wiedza o kulturze – edukacja. Zjazd Polonistów Kraków 22–25 września 2004, pod red. M. Czermińskiej i n., t. I, Kraków 2004, s. 191.

9 wersji. W liście do jednego z najbliższych przyjaciół Thomasa Moore’a z 2 stycznia 1821 roku pisał:

but I doubt, I say, whether the Memoir could appear in my lifetime;—and, indeed, I had rather it did not; for a man always looks dead after his Life has appeared, and I should certes not survive the appearance of mine. [BC XIII 8] 30

Powątpiewam tedy, jak mówię, czy Pamiętnik będzie mógł ukazać się za mojego życia – a i zaiste wolałbym, żeby się nie ukazywał, albowiem człowiek zawsze wydaje się martwy po opublikowaniu jego żywota, ja zaś prawdziwie nie przeżyłbym ukazania się mojego. [Lip 274] 31

Podobne przekonanie wyraził Mickiewicz w liście do Margaret Fuller z 26 kwietnia 1847 roku:

Pytasz mnie o szczegóły z mojego życia i moich utworów? Mógłbym ci odpowiedzieć w jeden sposób: dając ci we mnie samym, w mych słowach i w mych czynach wynik mojego życia. Miałbym ci wiele do powiedzenia, ale zdaje mi się, że nic się nie nadaje do pisania. Życie, Bogu dzięki, dopóki trwa, ma coś nieuchwytnego i nie pozwala się zamknąć w martwej literze. [XVI 429, 430] 32

30 Fragmenty z korespondencji i pamiętników Byrona cytuję za wydaniem elektronicznym opracowanym przez Petera Cochrana, dostępnym online na stronie internetowej autora: Peter Cochran’s Website – Film Reviews, Poems, Byron… [dostęp: 2013-11-14]: : Byron’s Correspondence and Journals, vol. 1: From Newstead, Southwell, and Other Places in England: 1799 – July 1809, ed. by P. Cochran; vol. 2: From The Mediterranean, July 1809 – July 1811, ed. by P. Cochran; vol. 3: From London and Other Places in England, July 1811 – December 1812, ed. by P. Cochran; vol. 4: From London and Other Places in England, 1813, ed. by P. Cochran; vol. 5: From London and Other Places in England, 1814, ed. by P. Cochran; vol. 6: From London and Other Places in England, January 1815 – April 1816, ed. by P. Cochran; vol. 7: From ¸ April – October 1816, ed. by P. Cochran; vol. 8: From North Italy, November 1816, ed. by P. Cochran; vol. 9: From Venice, November 1816 – December 1817, ed. by P. Cochran; vol. 10: From Venice, January 1818 – June 1819, ed. by P. Cochran; vol. 11: From Ravenna, June – December 1819, ed. by P. Cochran; vol. 12: From Ravenna, 1820, ed. by P. Cochran; vol. 13: From Ravenna, January – October 1821, ed. by P. Cochran; vol. 14: From Pisa, October 1821 – October 1822, ed. by P. Cochran; vol. 15: From Genoa, October 1822 – July 1823, ed. by P. Cochran; vol. 16: From Greece, July 1823 – April 1824, ed. by P. Cochran (skrót: BC; cyfry rzymskie oznaczają numer tomu, arabskie – strony). Pamiętniki: Byron’s London Journal, November 14th 1813 – April 19th 1814, ed. P. Cochran (skrót: BLJ, cyfra arabska – numer strony); Byron’s Ravenna Journal, 4th February – 27th February 1821, ed. P. Cochran (skrót: BRJ, cyfra arabska – numer strony); Detached Thoughts, ed. P. Cochran (skrót: DT, cyfra arabska – numer strony); Byron’s Alpine Journal 18th – 29th September 1816, ed. P. Cochran (skrót: AJ, cyfra arabska – numer strony). 31Cytowane fragment podaję w tłumaczeniu własnym – S. S. oraz za wydaniem: G.G. Byron, Listy i pamiętniki, przeł. Z. Kubiak, S. Kryński, B. Zieliński, H. Krzeczkowski, M. Skroczyńska, pod red. J. Żuławskiego, Warszawa 1960 (dalej skrót: Lip, cyfry arabskie oznaczają numer strony). 32 Fragmenty korespondencji Adama Mickiewicza cytuję za wydaniem: A. Mickiewicz, Dzieła. Wydanie Rocznicowe, t. XIV: Listy. Część pierwsza: 1815–1829, oprac. M. Dernałowicz, E. Jaworska, M. Zielińska, Warszawa 1998; t. XV: Listy. Część druga: 1830–1841, oprac. M. Dernałowicz, E. Jaworska, M. Zielińska,

10

Od podobnego stwierdzenia rozpoczyna swoje wyznania także bohater Spowiedzi dziecięcia wieku (Confession d’un enfant du siècle, 1836) Alfreda de Musseta. Niemożność pełnego opisu tożsamości romantycznej wynika z jej procesualnego charakteru. W książce poświęconej zagadnieniu romantycznej jaźni pojawia się kilkakrotnie „refleksja mówiąca o dynamicznej strukturze romantycznego podmiotu, o ustanowionej przez romantyczny paradygmat nadrzędnej zasadzie egzystencji, którą dla romantycznego „ja” jest bycie w drodze, zmaganie się z iluzjami i niedoskonałością życiowych poczynań i dążenie do wyznaczanej na horyzoncie ludzkich działań pełni”33. To nieustanne „stawanie się” podmiotu powoduje, że możliwe jest uchwycenie jedynie fragmentów romantycznej narracji. Jak dowiodą poniższe analizy tożsamość romantyczna przechodzi trzy etapy, które nie koniecznie muszą po sobie następować. Często dzieją się one symultaniczne, choć zazwyczaj jeden z nich dominuje. Pierwszym etapem i zarazem warunkiem powstania tożsamości romantycznej jest poczucie straty tożsamości i związana z nim trauma. Ten brak może objawiać się na wiele sposobów – może nim być utrata definicji centrum, rozbicie dotychczasowego systemu wartości, poczucie wyalienowania z otoczenia, nieprzystawalności „ja” do innych podmiotów, niezdolność do bycia tu i teraz – życie przeszłością, czy marzeniami – przyszłością i jednocześnie nie wiedząc kim się jest teraz. Pozbawione tożsamości „ja” ulega melancholii, zdaje sobie sprawę ze swojej samotności we wszechświecie i bezwolnie poddaje się stanowi ennui. Logiczną konsekwencją utraty tożsamości jest pragnienie jej odzyskania. Romantyk niestrudzenie podejmuje próby dotarcia do swojego „ja”. Jednym ze sposobów zmierzenia się z tym wyzwaniem jest konfrontacja z coraz to nowym otoczeniem. Paralelnie do podróży fizycznej, rozumianej jako przemieszczanie z miejsca na miejsce, romantyk odbywa wędrówkę w głąb własnej świadomości. Spotkania międzykulturowe, podróż w punkty graniczne – doświadczenie gór, krajobraz stepu, wulkanu – to obowiązkowe etapy romantycznej podróży, które integrują obraz romantyka-pielgrzyma i wiecznego tułacza docierającego znacznie dalej niż inni zarówno w przestrzeni fizycznej, jak i mentalnej. Kolejnym etapem jest odkrycie jakiegoś fragmentu tożsamości. Nie jest to nigdy etap końcowy, raczej część cyklu romantycznej autokreacji. Miłość jako uczucie stanowiące

Warszawa 2003; t. XVI: Listy. Część trzecia: 1842–1848, oprac. M. Dernałowicz, E. Jaworska, M. Zielińska, Warszawa 2004; t. XVII: Listy. Część czwarta: 1849–1855, oprac. M. Dernałowicz, E. Jaworska, M. Zielińska, Warszawa 2005. W zapisie skrótowym cyfry rzymskie oznaczają numer tomu, arabskie – numer strony. 33 [Wstęp do:] Przygody romantycznego „Ja”. Idee – strategie twórcze – rezonanse, red. M. Berkan-Jabłońska, B. Stelmaszczyk, Poznań 2012, s. 9.

11 podstawę romantycznej filozofii okazuje się też jedynym dostępnym romantykom narzędziem poznania. Autoidentyfikacja dokonuje się poprzez odbicie swojego „ja” w postaci idealnej kochanki, której stworzenie dla autora romantycznej narracji jest priorytetem. Autoportret uzyskany poprzez miłosną narrację nie ma jednak kształtu ostatecznego. Doświadczenie nie daje pełni obrazu, dlatego konieczne jest jego powtórzenie, czy odtworzenie. Wszystkie te procesy dzieją się równocześnie – romantyk ciągle jest zagrożony utratą tożsamości, nigdy nie przestaje szukać, ani dążyć do ponownego odczucia momentalnie doświadczonej pełni.

12

I. List jako gatunek literacki

I. 1 Podstawy metodologiczne analizy epistolografii

W polskich badaniach literackich długo panowała tendencja wykluczająca list poza sferę gatunków uznawanych za literackie34. Natomiast długą i bogata tradycję w nauce o literaturze ma lektura i interpretacja korespondencji jako dokumentu, źródła historycznego czy komentarza do twórczości35. W historii literatury zachodnioeuropejskiej epistolografia szybko znalazła swoje właściwe miejsce. We Francji niesłychaną popularnością cieszyły się listy pani de Sévigné. Znaczny wpływ na sferę obyczajowości miały listy panny de Lespinasse. Jej korespondencja, opublikowana na początku XIX wieku, miała charakter osobisty czy wręcz intymny, podczas gdy listy publikowane ówcześnie w Polsce poruszały głównie tematykę polityczna lub naukową. Współcześnie, definicja literatury i literackości jest wystarczająco pojemna i szeroka, by zakwalifikować w jej obręb epistolografię. Zasady wartościowania estetycznoliterackiego piśmiennictwa są zmienne i zależą od zmiany „stanu świadomości społecznej”36. Wskutek ewolucji definicji literatury, granica pomiędzy tym, co literackie i, co nieliterackie staje się coraz słabiej dostrzegalna. Stefania Skwarczyńska bez wahania wprowadziła list w poczet rodzajów literackich37, nazywając tę formę wypowiedzi „wartością pełną i samoistną”38. Stwierdziła, że epistolografia nie jest ani literaturą, ani życiem – jest listem. Autorka pisze, że autonomiczność listu jako rodzaju literackiego wyklucza stosowane dotychczas przy próbach jego zdefiniowania metody aproksymatywne, opierające się na zestawieniach z odrębnymi

34 Zwraca na to uwagę Marian Tatara: M. Tatara, Listy romantyków, „Ruch Literacki” 1964, z. 3, s. 150. 35 M. Czermińska, Pomiędzy listem a powieścią, „Teksty” 1975, z. 4, s. 28. 36 S. Dąbrowski, Jurij Tynianow o ewolucji literackiej (1927): próba uważnej lektury, „Pamiętnik Literacki” 71/4 1980, s. 37. 37 S. Skwarczyńska, Teoria listu, oprac. E. Felisiak i M. Leś, Białystok 2006, s. 20. Teoria listu po raz pierwszy ukazała się w 1937 roku we Lwowie. Nowatorska koncepcja zaproponowana przez Skwarczyńską nie spotkała się z aprobującym przyjęciem wśród ówczesnych badaczy. 38 Tamże, s.32.

13 rodzajami literackimi. W ten właśnie sposób powstały wprowadzające w błąd klasyfikacje, na których dotychczas opierano teorię listu. Do takich zalicza często stosowane przy analizowaniu korespondencji teorie listu-mowy, listu-półdialogu, listu-rozmowy oraz listu- wyznania39. Metodologia pozwalająca traktować pisarstwo epistolograficzne jako wypowiedź równorzędną z tekstem uznawanym tradycyjnie za literacki jest francuska krytyka tematyczna40. Zgodnie z nią wszystko, co wyszło spod pióra pisarza jest w pełni wartościową częścią jego dzieła. Utwór literacki wiąże się nierozerwalnie z osobą twórcy. Kryje w sobie potencjał wzbogacający, usensowniający i organizujący całą twórczość. Najważniejszą funkcją tekstu jest ujawnienie doświadczeń i przeżyć autora41. W toku takiego rozumowania rozróżnienia gatunkowe są wtórne, drugorzędne wobec autentycznej jedności i tożsamości myślowej artysty. Wbrew przyjętym uproszczeniom literackość nie jest uzależniona od proporcji między autentycznością a fikcjonalnością tekstu. Homer O. Brown stwierdza, że aby list stał się literaturą musi zostać przeczytany przez więcej niż jedną osobę, przez kogoś innego niż adresat42. Janusz Maciejewski pisze, że list ma zawsze pewien potencjał literacki a gdy zostaną spełnione określone warunki to staje się on literaturą43. Powstanie każdej korespondencji determinowane jest poprzez określony układ międzyludzki, który generuje także literackie odczytanie tekstu. Badacz literatury skupia swoje zainteresowanie na samym tekście, na relacjach między nadawcą i adresatem oraz osobami pojawiającymi się w korespondencji. Jego zadaniem jest analiza przebiegu zdarzeń układających się w „akcję” utworu. Ważne są również walory językowe tekstu. Literackość może opierać się na:

…zastosowaniu przeróżnych środków artystycznych, które niosą ze sobą funkcje estetyczne, lokują list tak wykreowany w obrębie konwencjonalnie rozumianej „literatury”. Ponadto środki artystyczne dzięki swej uniwersalności mogą zmajoryzować treści informatywne w tym sensie, że dzięki swej trwałości oddziaływają na odbiorców zupełnie niezależnie od zawartego w nim ładunku informacji44.

39 Tamże, s. 34. 40 M. Czermińska, dz. cyt., s. 31. 41 Szkoła Genewska w krytyce. Antologia, pod red. J. Żurowska, M. Żurowski, Warszawa 1994, s. 155. 42 H. O. Brown, The Errant Letter and the Whispering Gallery, “Genre” 10 (Winter 1977): 573–599. 43 J. Maciejewski, List jako forma literacka [w:] Autobiografizm – przemiany, formy, znaczenia, red. H. Gosk, A. Zieniewicz, Warszawa 2001, s. 214. 44 J. Trzynadlowski, Małe formy literackie, Wrocław 1977, s. 85.

14 Kazimierz Cysewski, w artykule opublikowanym u schyłku XX wieku, pisze o trudnościach, jakie przysparzają próby analizy tego specyficznego gatunki, jakim jest list45. Problemy pojawiają się zwłaszcza, gdy rzeczywisty adresat zmienia się w czytelnika – „podglądacza” cudzej korespondencji. Granica pomiędzy autentycznością zbioru listów a jego kreowaniem przez samego autora oraz wydawcę jest niezwykle trudna do uchwycenia. Niejasność pojawia się także w relacji między listem jako dokumentem a listem-utworem literackim. List z jednej strony jest zanurzony w praktyczną sferę życia, z drugiej często sięga do obszarów penetrowanych przez sztukę. Maciejewski zaznacza, że traktowanie listu jako literatury nie wyklucza jego potencjału dokumentarnego46. Problemem staje się także niejednorodność gatunkowa epistolografii. Rozmaitość form listowych sprawia, że niekiedy trudno jednoznacznie zakwalifikować je do tego właśnie gatunku. Ponadto Cysewski stwierdza, że współczesne literaturoznawstwo nie wykształciło metodologii pozwalającej na przeprowadzenie zadawalającej analizy materiału listownego. Stosowanie narzędzi literaturoznawczych na obszarach pozaliterackich niejednokrotnie przynosi pozytywne efekty, jednak w przypadku korespondencji narzędzia te nie zawsze się sprawdzają47. Bezwarunkowe przyswojenie literackich metod badawczych prowadzi do interpretacyjnych nadużyć bądź rażących niedopatrzeń. List jako dokument silnie związany z rzeczywistością pozaliteracką jest problematyczny, kieruje bowiem uwagę badacza poza obręb badanego utworu. Skłania, by interpretować zawartość utworu w aspekcie opisywanych faktów i zdarzeń, zamiast w kategoriach celowości artystyczno-semantycznej. Skwarczyńska pisze, że analiza korespondencji musi uwzględniać tło historyczno-kulturowe i okoliczności powstania listu. Każdy utwór listowny jest osadzony w konkretnej rzeczywistości a jego powstaniu towarzyszy celowość. Ponieważ list jest niejako „fragmentem życia” piszącego pozbawienie go pozaliterackiego kontekstu sprawia, że jego realność i wiarygodność traci na wartości. Ważne jest zarysowanie celowości powstania listu, uwzględnienie szerszego bloku korespondencji oraz stosunku łączącego autora z adresatem. Adresat jest niejako współautorem listu, osobowość adresata w znacznym stopniu generuje charakter wypowiedzi nadawcy. Czasem jednak osoba odbiorcy schodzi na dalszy plan, staje się jedynie przyczynkiem do wyartykułowania eksplozji uczuć i emocji48.

45 K. Cysewski, Teoretyczne i metodologiczne problemy badań nad epistolografią, ”Pamiętnik Literacki” 1997, z. 1, s. 97. 46 J. Maciejewski, dz. cyt., s. 212. 47 Tamże, s. 214. 48 S. Skwarczyńska, Teoria…, dz. cyt., s. 32.

15 Podczas, gdy trudno zakładać intencję fikcjonalną języka wypowiedzi autora listu, fikcjonalność może jednak być efektem decyzji odbiorcy bloku listów. Epistolografia jako literatura nie oznacza przekształcania elementów rzeczywistości ze względu na potrzeby fikcji literackiej. O artyzmie decyduje semantyka całości, porządek tekstu, funkcjonalność poszczególnych elementów. Duże znaczenie ma pytanie o postawę autora. Czy celowo tworzył fikcję czy przyjmował, że jego twierdzeń nie należy rozpatrywać w kategoriach prawdy i fałszu, ale jako tekst służący przekazaniu znaczeń wykraczających ponad werystyczne rozstrzygnięcia. Epistolografia może być polem przejawiania się tendencji do mistyfikacji biografii autora. Mistyfikacja i prawdziwość są wtedy „językiem” listu i współtworzą swoistą fikcję epistolografii. Cysewski konkluduje, że optymalnym rozwiązaniem jest studium o zbiorze korespondencji jako utworze literackim analogicznym do powieści epistolarnej, który przekazuje ważne treści dotyczące ludzkiej egzystencji49. Jego zdaniem jest ono możliwe jedynie w odniesieniu do korespondencji autorstwa wielkich poetów i pisarzy. W badaniach nad korespondencją należy wyraźnie rozgraniczyć terminy „adresat” i „odbiorca”. Adresat to osoba do której list został napisany, natomiast odbiorca to czytelnik cudzej korespondencji, nie będący adresatem50. Różnicą formalną między blokiem autentycznej korespondencji a powieścią epistolarną jest status odbiorcy. W powieść epistolarną wpisany jest wirtualny czytelnik, analogiczny do odbiorcy każdego utworu fikcjonalnego. Adresat listów istnieje jedynie w obrębie świata przedstawionego powieści, podobnie jak fikcyjny autor. Oś komunikacji przebiega pomiędzy implikowanym autorem a czytelnikiem całości51. Opublikowanie autentycznego zbioru listów wytwarza specyficzną sytuację odbiorcy. W obrębie tekstu istnieje nadawca listów i ich adresat. Jednak pojawia się także dodatkowa para: wydawca i czytelnik. Wydawca zbiera i porządkuje listy za pomocą wybranego przez siebie klucza – chronologicznego, osobowego czy tematycznego. Także opatruje blok korespondencji aparatem krytycznym – wstępem, posłowiem i przypisami. Ostateczny kształt książki jest dziełem wydawcy. W przypadku publikacji autentycznej korespondencji trudności sprawia rozróżnienie ról czytelnika i adresata. Zdarza się, że poza imiennym adresatem w tekście listu istnieje wirtualny odbiorca. Dzieje się tak zazwyczaj, gdy mamy do czynienia z korespondencją wybitnych jednostek, pisarzy, poetów którzy liczą się z możliwością

49 K. Cysewski, dz. cyt., s. 99. 50 Tamże, s. 106. 51 M. Czermińska, dz. cyt., s. 36–37.

16 publikacji prywatnych listów. List z powieści epistolarnej zwraca się wyłącznie do czytelnika, natomiast list autentyczny może uwzględniać istnienie publiczności. Wychwycenie intencji autora jest często bardzo trudne. Korespondencja pierwotnie nieprzeznaczona dla osób trzecich zazwyczaj zawiera swoisty „szyfr prywatny” i prowadzi do niezrozumienia tekstu. Niezbędny jest wtedy przypis tłumacza wyjaśniający skróty, niedomówienia, aluzje. Świadomość istnienia cenzury politycznej, więziennej czy klasztornej wprowadza rolę dodatkowego czytelnika i zmusza do użycia szyfru lub samocenzury. Relacja między autorem listu a nadawcą przypomina swoistą grę. Nadawca jest zarówno autorem, jak i bohaterem literackim. Adresat listu jest bohaterem wyraźnie obecnym w tekście i mającym znaczny wpływ na jego ostateczny kształt. Skwarczyńska twierdzi, że adresat jest biernym współautorem wypowiedzi52. Jednak dla osoby „trzeciej” – czytelnika korespondencja może być odczytywana jako epicka opowieść53. Jacques Derrida w swojej satyrze na literaturę epistolarną zatytułowanej The Postcard stwierdził, że: „list, epistoła… jest nie tylko gatunkiem, ale wszystkimi gatunkami, literaturą samą w sobie”54. Według Derridy definicja literatury obejmuje także filozofię wraz z psychoanalizą, które on dekonstruując, pozbawiając elementów retorycznych odczytuje jako narracje55. Literatura niezależnie od gatunku, który reprezentuje w dużej mierze jest uzależniona od interpretacji czytelnika. List jako jedyny ma zdolność interweniowania w proces odbioru, projektowania właściwego sposobu odczytania.

I. 2. List – zarys historii gatunku

Współczesne definicje listu skupiają się wokół aspektu komunikacyjnego tej formy literackiego wyrazu. Określają list jako pisemną wiadomość skierowaną do osoby, czy ewentualnie organizacji, do której jest zaadresowany. Angielskie słowo „letter”, wywodzi się od francuskiego „lettre” oraz łacińskiego „letera”. Obydwa oznaczają dosłownie „literę” alfabetu i są związane z początkami piśmiennictwa. Głównym impulsem do powstania listu

52 S. Skwarczyńska, Teoria listu, dz. cyt. s. 38. 53 J. Maciejewski, dz. cyt., s 216. 54 J. Derrida, La carte postale: De Socrate à Freud et au-delà, Paryż 1999. 55 L. S. Kauffman, Special Delivery: Epistolary Modes in Modern Fiction, Chicago 1992, s. 90.

17 była chęć komunikowania się z innymi na odległość56. W średniowieczu list był jednym z gatunków rozmowy z nieobecnym przyjacielem, zwanej „sermo amicorum apsentium”57. Renesansowy teoretyk epistolografii Franciscus Niger pisał, iż list to wynalazek, który sprawia, że nieobecny przyjaciel jest z nami ku naszej prywatnej lub publicznej uciesze58. W okresie elżbietańskim list był w równym stopniu gatunkiem literackim, co sonet czy powieść. Różnica tkwiła nie w charakterze prywatnym korespondencji, ale w relacji między autorem a czytelnikiem. To właśnie szczególna sytuacja komunikacyjna wyodrębnia list spośród innych gatunków piśmiennictwa59. Nadawca i adresat komunikują się ze sobą w określonym celu. Ten cel może być zrozumiały dla osób postronnych, ale każdy list jest adresowany do konkretnej osoby w adekwatnym kontekście czasowym. To wyróżnia go spośród innych form literackich. Kolejną unikalną cechą listu jest możliwość wchodzenia w korelacje z gatunkami różnych rodzajów literackich. Zazwyczaj jest mu najbliżej do epickich form narracyjnych, jednak może także przybierać kształt dyskursu eseistycznego. Listy miłosne często zbliżają się do liryzmu, korespondencja między dwoma osobami kojarzona jest też z dialogiem charakterystycznym dla dramatu60. Szybko dostrzeżono tę niezwykłą zdolność asocjacyjną formy epistolarnej. W wieku XVIII posługiwano się listem w celu ekspresji zagadnień z różnych kręgów tematycznych. List był popularnym sposobem zawarcia głosu w społecznej, czy politycznej debacie. Pascal użył formy listowej podejmując tematykę religijną, natomiast Montesquieu i Voltaire w ten sam sposób analizowali zagadnienia socjologiczne. Elizabeth J. MacArthur główną przyczynę rosnącej popularności formy epistolarnej upatruje w jej fragmentarycznym charakterze i wielogłosowości61. Elizabeth H. Cook stwierdza, że list był idealnym sposobem zmiany mentalności korespondentów, zmierzającej do włączenia tego, co prywatne w publiczny dyskurs62. W XVIII wieku nastąpił także rozwój powieści epistolarnej. Peter Conroy pisze o nieocenionej roli salonu (zwłaszcza literackiego) we Francji, który przyczynił się do rosnącej popularności tego gatunku63. Począwszy od XVII wieku podczas okresowych

56 J. Maciejewski, dz. cyt., s. 211. 57 Th. O. Beebee, Introduction: Letters, Genealogy, Power [w:] Epistolary fiction in Europe. 1500-1850, pod red. tegoż, Cambridge 1999, s. 12. 58 Th. O. Beebee, dz. cyt., s. 14. 59 J. Maciejewski, dz. cyt., s. 215. 60 Tamże, s. 215. 61 E. J. MacArthur, Extravagant Narratives: Closure and Dynamics in the epistolary Form, Princeton University Press 1990, s. 14. 62 E. H. Cook, Epistolary Bodies: Gender and Genre in the Eighteenth-Century Republic of Letters, Stanford University Press, 1996, s. 36. 63 P. Conroy, Real Fiction: Authenticity in the French Epistolary Novel, “Romanic Review” 73, 3 (1981), s. 410.

18 spotkań dla rozrywki czytano na głos listy. W ten sposób sprawy prywatne dostawały się do sfery publicznej a słuchacze poprzez dyskusję nad treścią korespondencji, przygotowywali się do roli przyszłych czytelników powieści epistolarnej. Źródeł użycia listu jako gatunku fikcjonalnego należy szukać w jego bliskiej relacji z rzeczywistością. Ważną częścią jego definicji jest rola dokumentacji zdarzeń historycznych. List nie tylko odzwierciedla życie, towarzyszące mu zjawiska i przemiany socjologiczno- kulturowe, ale także ma wpływ na ich ukonstytuowanie. Małgorzata Czermińska pisze o dwustronnym oddziaływaniu listu i powieści. Powieść epistolarna powstała w wyniku nadania przez autora fikcyjnym wypowiedziom literackim znamion autentycznych listów, dokumentów. Analogicznie blok prawdziwej korespondencji jest odczytywany przez odbiorcę w ten sam sposób jak powieść. W powieści epistolarnej list nie tylko opowiada o zaszłych zdarzeniach, ale jest właściwym instrumentem ich kreowania64. Jak twierdzi Alina Witkowska to właśnie romans w listach był jednym z istotnych czynników pomagających w wyjściu poza silnie zakorzenioną w Polsce tradycję wypowiedzi artystycznej zdominowaną przez sztywną doktrynę oświecenia65. W okresie sentymentalizmu, w dużej mierze za zasługą Nowej Heloizy Jeana Jacquesa Rousseau, rozwinęła się teoria głosząca, że nadrzędnym celem listu jest odbicie psychiki autora oraz ekspresja jego indywidualności. Taki list-wyznanie nie przywiązywał zbytniej uwagi do osoby adresata, co zbliżało go do pamiętnika. Rousseau sprzeciwiał się racjonalnemu normowaniu listów, które miały być wyrazicielami świata uczuć i poprzez „uanielenie” słownictwa oraz obfitość słów i obrazów je właśnie powinny wyrażać. Efektem przemian spowodowanych m.in. właśnie powieścią epistolarną w XVIII wieku była zmiana w obrębie statusu listu. List stał się gatunkiem, który mieszał prywatne doświadczenia z publicznymi realiami życia. Umożliwiał także przenikanie pierwiastka indywidualnego do kultury masowej. Szybko dostrzeżono związane z tym niebezpieczeństwo. W odpowiedzi na te przemiany w XVIII-wiecznej Anglii pojawiły się odpowiednio ukierunkowane poradniki pisania listów takie jak: Familiar Letter-Writers, Young Man’s Secretaries mające na celu „sprowadzenie listu ze złej drogi”. Ich zadaniem było sprawienie, by wszelkie przejawy indywidualnej ekspresji zostały ujednolicane do wymiaru socjologicznego doświadczenia66. Zaczęto oskarżać listy o nadmierną spontaniczność, niepohamowanie emocjonalne, brak samokontroli. Był to gatunek, który niósł ryzyko

64 M. Czermińska, dz. cyt., s. 40. 65 A. Witkowska, [Wstęp do:] Polski romans sentymentalny, oprac. A. Witkowska, Wrocław 1971, s. LXII. 66 M. A. Favret, Romantic Correspondence. Women, Politics and the Fiction of Letters, Cambridge 1993, s. 23.

19 „zatracenia się”, utraty przez piszącego poczucia przyzwoitości. Podręcznik retoryki z 1780 roku przywołuje stwierdzenie, że list daje autorowi złudne poczucie łatwości pisania, stymulowane przez nagłe porywy serca67. Następnie zamieszczono ostrzeżenie jak bardzo jest to zwodnicze. Piszący list powinni przestrzegać ogólnie przyjętych zasad, które narzuca choćby szacunek do innych i nas samych. Przestrzegając przed zbytnim folgowaniem emocjom, autor podręcznika przytacza łacińską maksymę „Littera Scripta Manet”. Znaczący wpływ na rozwój romantycznej epistolografii miała twórczość Laurence’a Sterne’a. Twórca i inspirator sentymentalizmu w swoich powieściach (A Sentimental Journey Through France and Italy, The Life and Opinions of Tristram Shandy) koncentruje się przede wszystkim na odczuciach bohaterów oraz przeżywanych przez nich emocjach, ignorując podstawowe reguły kompozycji. Treść utworów zdominowana jest przez liczne dygresje oraz niezwykle długie i szczegółowe opisy miejsc oraz zdarzeń nasycone drobnymi elementami codzienności. W korespondencji nagromadzenie szczegółów i detali miało wywołać efekt większego prawdopodobieństwa oraz nadać tej formie wypowiedzi charakter swobodnej rozmowy. Często mieszano sprawy błahe, codzienne z tematami podniosłymi. Niemal każdy temat uznawano za godny poruszenia w korespondencji, co przyczyniło się do powstania, przeczącego zasadom estetyki klasycystycznej, listu wielotematowego. Był on konstruowany na zasadzie luźnych skojarzeń myślowych. Jeden temat stawał się impulsem wywołującym kolejny. Taka swoboda pisarska w większym stopniu odzwierciedlała psychikę nadawcy, jak również dawała możliwość silniejszego oddziaływania na adresata68. Wraz z pojawieniem się tendencji romantycznych ulegał zmianie także stosunek do listu. Sentymentalną tradycję traktowania listu jako odbicia świata duchowego autora kultywowali między innymi bracia Schleglowie. Jednak z czasem dostrzeżono, że ten sposób ekspresji jest sprzeczny z interesem praktycznym listu, ponieważ pomija znaczenie adresata, do którego nolens volens kierowana jest wypowiedź. Epistolografia romantyczna, kontynuując drogę wytyczoną przez list sentymentalny, starała się przezwyciężać elementy listu utylitarnego, ograniczonego przez szereg norm i reguł, popularyzowanych w licznych „sekretarzach”, którymi chętnie posiłkowali się piszący jeszcze na początku XIX wieku69. Dzięki romantycznym wpływom, korespondencja wyzwoliła się z oświeceniowej depersonalizacji. Od tej pory coraz częściej zaczęły pojawiać się sprawy i wątki mające

67 W podręczniku tym czytamy: „ We please ourselves with beholding the writer in a situation which allows him to be at his ease and give vent occasionally to the overflowing of his heart”; H. Blair, Lectures on Rhetoric and Belles Lettres, t. II, Brooklyn 1812, s. 187. 68 Z. Sudolski, Korespondencja [w:] Słownik Literatury XIX wieku, pod red. J. Bachórza i A. Kowalczykowej, Wrocław 1997, s. 433. 69 Z. Sudolski, Polski list romantyczny, Kraków 1997, s. 15.

20 ukazać charakter i osobowość piszącego. Cechą wyróżniającą romantycznego autora była umiejętność dostosowania poruszanej tematyki oraz sposobu jej przekazywania do osoby adresata. W romantyzmie charakter i intensywność relacji między korespondentami miały nieporównywalnie silniejszy wpływ na styl i ton listu niż miało to miejsce w epokach wcześniejszych. Osobowość adresata była czynnikiem decydującym o formie i tematyce prowadzonej korespondencji. Najczęstszymi impulsami i zarazem tematami epistolografii pretendującej do miana korespondencji romantycznej były relacje emocjonalne, takie jak miłość, czy przyjaźń. Ponadto obszernie relacjonowano odbyte podróże, chętnie sięgano do tematów związanych z historią, czy polityką. Romantyczni korespondencji wylewnie dzielili się wnioskami płynącymi z obserwacji świata i ludzi oraz nader często refleksjami na temat przeczytanych książek70. Poszerzeniu uległa nie tylko poruszana tematyka, nastąpiło także rozluźnienie zwartej struktury listu, na przykład dopuszczano cytowanie wierszy, czy przytaczanie dłuższych anegdot71. W konsekwencji główny nurt korespondencji okresu romantycznego opierał się na rezygnacji z wszelkich reguł, by umożliwić swobodny przepływ przekazu myślowego. Tendencja do negowania tradycyjnej formy listu, posiłkowana romantycznym dążeniem do oryginalności, z biegiem czasu nasiliła się do tego stopnia, że list „bez reguł” stał się obowiązującą konwencją. Im bliżej jego treść i forma zbliżały się do absurdu, tym wyżej był ceniony (Jednym z najbardziej reprezentatywnych przykładów jest korespondencja między Alfredem de Musset i ). Ważną przyczyną swobody formalnej było romantyczne przekonanie o wyższości natchnienia nad intelektualną kalkulacją, które nierzadko prowadziło w stronę abstrakcji lub ku zbliżeniu listu z innymi gatunkami literackimi takimi jak dziennik, pamiętnik czy esej72. Przykładem tego zjawiska w literaturze polskiej jest korespondencja Zygmunta Krasińskiego. Istotnym czynnikiem kształtującym charakter epistolografii polskiej w dobie romantyzmu była obowiązująca cenzura polityczna, która znacznie ograniczała swobodę przekazywania myśli, a czasem zmuszała do porozumiewania się za pomocą szyfru. Okres, w którym powstawały w Polsce listy uznawane za romantyczne, obejmuje kilkadziesiąt lat. Za datę inicjującą uznaje się lata dwudzieste XIX wieku i powstające w tym okresie pierwsze zachowane listy Adama Mickiewicza. Natomiast datą zamykającą polski okres korespondencji noszącej cechy romantyczne jest: na emigracji rok 1883 – data śmierci Cypriana Norwida; w kraju finalizuje ją odejście Kornela Ujejskiego w 1897 roku. Jednak po

70 Z. Sudolski, Główne tendencje w rozwoju epistolografii romantycznej w Polsce (Mickiewicz – Krasiński – Słowacki), „Przegląd Humanistyczny” 1987/2, s. 33. 71Z. Sudolski, Polski list..., dz. cyt., s. 14. 72 S. Skwarczyńska, Teoria..., dz. cyt., s. 46–49.

21 roku 1863 dominanta epistolograficzna należała w znacznej mierze do pozytywistów. Zgodnie z obserwacjami Zbigniewa Sudolskiego, epistolografia romantyczna wyraźnie dzieli się na dwa okresy, których cezurą jest powstanie listopadowe73. Do roku 1830 podstawową tendencją było stopniowe odchodzenie od konwencji listu klasycznego, co można zaobserwować w korespondencji filomackiej. W listach studentów wileńskich konwencjonalne zwroty grzecznościowe oraz przykłady i porównania czerpane z dziedzictwa antyku, mieszały się atmosferą filomackich spotkań, pełną młodości i przyjaźni. Jednakże w tym czasie, nie powstały większe zespoły korespondencji umożliwiające rozwinięcie typowych tematów romantycznych zogniskowanych wokół miłości i przyjaźni. Po roku 1830 nastąpił dynamiczny rozwój polskiego listu, który z czasem przerodził się w epistolomanię, czego najbardziej reprezentatywnym przykładem jest korespondencja Krasińskiego. Pisanie oraz kolekcjonowanie listów stało się towarzyskim obowiązkiem i powszechnie panującą modą. Zmianom ilościowym towarzyszyła także nowa tendencja tematyczna. Do listów wkroczyła tematyka codzienna oraz intymna. Wraz z biegiem historycznych wydarzeń, tematy codzienne zeszły na dalszy plan, tendencje do przybierania póz i przesadnej stylizacji uległy wyciszeniu, a w zastępstwie nasiliły się wątki poruszające treści o charakterze bardziej ogólnym, podejmujące zagadnienia filozoficzne czy religijne74. Osobnym rozdziałem był okres, gdy romantyczni autorzy pisali pod wpływem ideologii towianizmu, dla którego uprawianie korespondencji było jedną z najwyższych form czynu religijno-moralnego a także obowiązkiem spoczywającym na członkach sekty. Kompozycja tych listów stała się chaotyczna, zazwyczaj miały one charakter agitacyjny i powoli zbliżały się do listów apostolskich.

73 Z. Sudolski, Polski list..., dz. cyt., s. 22. 74 Jednym z wyjątków jest korespondencja Krasińskiego, dla którego wszystkie tematy posiadają równorzędną wartość.

22

II. Narracyjna koncepcja tożsamości w kontekście autobiografizmu romantycznego

II. 1 Teoria narracji (Martin Heidegger – Paul Riceour – Charles Taylor – Anthony Giddens – David Carr – Alasdair McIntyre)

Martin Heidegger jako jeden z pierwszych zwrócił uwagę, że głównym rysem człowieka jest jego nieustanna ewolucja, stanowiąca nieodłączną część ludzkiej egzystencji75. Egzystencja pojmowana jako rozumienie siebie jest ludzkim sposobem bycia w świecie. Byt, który ma świadomość swojej odrębności, ma możliwość zrozumienia siebie i innych. Za pośrednictwem tych ustaleń w ontologii następuje przejście od rozumienia bytu w kategorii podmiotu do jego rozumienia czasowego. W związku z powyższym nasuwa się wniosek, że tożsamość jednostki nie jest z góry dana, jej forma nie jest narzucona, ale niestrudzenie konstruowana, odkrywana przez człowieka w przeciągu całego jego życia. Na początku jest on nieświadomym, niedokończonym projektem. Z czasem zyskuje samoświadomość, rozpoznaje swoje przekonania i pragnienia, by w końcu osiągnąć samozrozumienie76. To oznacza, że tożsamość danego człowieka nie może być raz opisana, niemożliwym jest nadanie jej stałych własności. Jednostka zyskuje samoświadomość poprzez nadawanie sensu zdarzeniom, które stają się jej udziałem. Wielu badaczy podkreśla, że procesy mentalne człowieka mają właściwości narracyjne, dlatego zdarzenia są postrzegane przez pryzmat narracji:

Zarówno nasze sny jak i marzenia na jawie są narracjami; pamiętamy, przewidujemy, spodziewamy się, rozpaczamy, wierzymy, wątpimy, planujemy i zmieniamy plany, krytykujemy, konstruujemy,

75 M. Heidegger, Bycie i czas, tłum. B. Baran, Warszawa 2008. 76 B. Baszczak, Tożsamość człowieka a pojęcie narracji, „Analiza i egzystencja”, 14 (2011), s. 124.

23 plotkujemy, uczymy się, nienawidzimy i kochamy na sposób narracyjny. W istocie, aby żyć, tworzymy opowieści o sobie i innych, o zarówno naszej osobistej jak i społecznej przeszłości i przyszłości77.

Interpretowanie przeszłych zdarzeń z perspektywy teraźniejszości umożliwia samozrozumienie. Zdarzenie podlega waloryzacji w oparciu o jego następstwa, skutki w teraźniejszości i przewidywane konsekwencje w przyszłości. Paul Riceour stwierdził, że tożsamość narracyjna nie jest oparta na niezmiennych cechach charakteru ani duszy. Budowana jest przez to w jaki sposób tworzymy opowieści o swoim życiu. Istotą tożsamości jest przebieg procesu rozumienia samego siebie. Cechuje go brak obiektywizmu, ponieważ odczucia są zawsze subiektywne i zależą od intencji interpretacyjnych podmiotu. Dzięki możliwości artykulacji ujawniamy nasze nastawienie emocjonalne, odkrywamy sens naszego stosunku do rzeczywistości. Człowiek postrzega otaczający go świat w sposób narracyjny, umieszcza zdarzenia w czasie i przestrzeni, a uczestników i siebie traktuje jako bohaterów opowieści. Aby zrozumieć poszczególne zdarzenia podmiot nadaje im formę narracji. Dąży do osiągnięcia perspektywy całości, poszukując przyczyn i skutków oraz umieszczając fakt w obrębie właściwego kontekstu. Narracyjne pojmowanie rzeczywistości ułatwia poszukiwanie i odkrywanie sensu w dziejących się wydarzeniach oraz we własnych działaniach. Umożliwia uchwycenie upływu czasu, transformacji rzeczywistości oraz kształtu własnego życia. Jednocześnie pomaga odkrywać pewne cechy osobniczej tożsamości. Poszczególne zdarzenia są nieustannie odnoszone, konfrontowane z głównym, indywidualnym wątkiem narracyjnym, jaki stanowi bieg ludzkiego życia. Przeszłość jest postrzegana przez człowieka jako szereg historii, przyszłość jest wyobrażana w formie różnych scenariuszy. Narracyjne ujęcie jest strukturą rozumienia, pozwala nadawać sens przeszłości i przyszłości oraz tworzyć tożsamość. Tożsamość narracyjna jest opowieścią o własnym życiu – swoistą formą autobiografii. Postrzeganie narracyjne pozwala w pozornie chaotycznych zdarzeniach, odnaleźć sens nadrzędny, mit osobowy niezbędny w kształtowaniu osobowości. Konstrukcja ta nie jest ostateczna do momentu zakończenia ludzkiej egzystencji78. Teoria narracji zaczęła się kształtować już u formalistów czeskich i rosyjskich79, przede wszystkim u Borysa Eichenbauma i Wiktora Szołowskiego. Wyodrębnili oni plot jako składnik tekstu analogiczny do występującego w poezji rymu czy rytmu. Najważniejszym

77 B. Hardy, Towards a Poetics of Fiction, „Novel” 1968, nr 2, s. 5. [przekł. za: B. Baszczak, Tożsamość człowieka a pojęcie narracji, „Analiza i egzystencja”, 14 (2011)] 78 P. Ricoeur, O sobie samym jako innym, przekł. B. Chełstowski, Warszawa 2003. 79 Z. Mitosek, Teorie badań literackich za granicą, Warszawa 1983, s. 231; [Wstęp do:] Narrative and Identity: Studies in Autobiography, Self and Culture, pod red. J. Brockmeier, D. A. Carbaugh, 2001, s. 4.

24 dziełem formalistów była Morfologia bajki Władimira Proppa, w której chciał stworzyć typologię baśni ludowych. Bajka jako podstawowy gatunek narracyjny była doskonałym materiałem badawczym. Aby wyznaczyć wspólne elementy strukturalne, Propp wyróżnił zdarzenie jako jednostkę podstawową. Wykazał, że każde zdarzenie, działanie pełni określoną funkcję w przebiegu całej akcji. Poprzez wyróżnienie funkcji dowiódł, że różne treściowo zdarzenia pełnią tożsame funkcje. Odkrył, że wszystkie analizowane bajki realizowały schemat dokładnie trzydziestu jeden funkcji, występujących w określonym porządku. Znaczenie poszczególnego zdarzenia wynika z kontekstu, ponieważ często funkcja jest realizowana poprzez zdarzenia niepodobne materialnie. Odkrycie wspólnego schematu funkcji stanowiło dowód, że wszystkie bajki mają źródło w jednym micie80. Publikacja angielskiego tłumaczenia dzieła Proppa w roku 1958 Morfology of the Folktale stanowiła punkt zwrotny w badaniach nad narracją na Zachodzie. Zainteresowanie badaczy stopniowo ewoluowało od skoncentrowania na strukturze sekwencji narracyjnej, przez wspólne znaczenie takich sekwencji, po rozumienie narracji jako metody poznania (strukturaliści generatywni: Algirdas Julien Greimas, Claude Bremond, Barbara Hardy). Narracja przestała być strukturą tekstu kulturowego, fikcji literackiej, czy mitu, ale stała się strukturą poznania i rozumienia świata oraz siebie samego. W teorię narracji ma swój wkład także Michaił Bachtin. Zgodnie z jego teorią podstawową cechą powieści jest wielogłosowa natura narracji. Zarówno ona jak i specyficzne poczucie czasowości oraz nieustannie powracające aluzje literackie i zapożyczenia przypominają swoim kształtem opowieść jaką tworzy ludzkie życie81. Dlatego właśnie język powieści jakim jest narracja jest najwłaściwszą formą opisu, wyrażania a poprzez to kształtowania tożsamości. Bachtin prezentuje wizję człowieka, który nieustannie stwarza siebie. Poszukując swojej prawdy wewnętrznej, stara się wykryć to, co fałszywe i nieprawdziwe, sprzeczne z jego wnętrzną prawdą82. Chociaż Martin Heidegger nie wprowadził pojęcia narracji do swoich rozważań, to jest to kategoria wpisująca się w jego założenia ontologiczne. Niemiecki filozof wprowadził kategorię Dasein, która określana jest poprzez rozumienie, czasowość oraz świat i bycie-w- świecie. Rozumienie jest jednym z czynników pozwalających odróżnić Dasein od innych bytów. Samorozumienie Dasein jest zawsze ukierunkowane w przyszłość. Rozumienie wcale nie oznacza, że byt zna samego siebie, przeciwnie definiuje siebie poprzez odniesienie do

80 W. Propp, Morfologia bajki magicznej, dz. cyt., passim. 81 M. Bachtin, Problemy poetyki Dostojewskiego, przeł. N. Modzelewska, Warszawa 1970, s. 74. 82 [Wstęp do:] Narrative and Identity, dz. cyt., s. 8.

25 innych bytów. Główną przeszkodą uniemożliwiającą Dasein zdefiniowanie siebie jest tradycja historyczna, zwłaszcza filozofia europejska i jej mylne założenia traktujące egzystencję jako byt wewnątrzświatowy. Tymczasem Dasein jest transcendencją, ponieważ wykracza poza siebie i poza świat właśnie poprzez zdolność rozumienia. Świat określa byt ponieważ jest układem odniesień stanowiącym możliwości napotkania i poznania innych bytów. Poznanie jest tylko jedną z odmian bycia-w-świecie, nie wymagającą wyjścia poza siebie, bo świat jest elementem (momentem) ontologicznej struktury Dasein. Czasowość określa byt poprzez odniesienie do przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, które współistnieją równolegle. Przyszłość ma charakter nadrzędny ponieważ determinuje skończoność bytu. Czasowość wyróżnia strukturę Dasein spośród innych bytów wewnątrzświatowych, określając ją jako egzystencję, a nie przedmiot. Człowiek nie posiada właściwości, ale rysy egzystencjalne. Heidegger, podobnie jak myśliciele romantyczni, w minimalnym stopniu uwzględnia znaczenie kontekstu społecznego i kulturowego w kształtowaniu tożsamości83. Współcześni narratywiści, zainspirowani fenomenologią, uważają narrację za zjawisko pierwotne, które poprzedza tworzenie tekstu. Charles Taylor dokonuje rozróżnienia między tożsamością tradycyjną a nowoczesną. W czasach przednowożytnych tożsamość można było określić jako tradycyjną. To, że była w pewnym sensie ustanowiona odgórnie gwarantowało jej moralność rozumianą jako zespół czynników socjologicznych ograniczających ludzki wybór84. Jednak w wieku XVII nastąpiła zmiana w obrębie interpretacji prawa naturalnego, normy moralne zostały podporządkowane autonomii jednostki. Koniec XVIII wieku obfitował w zdarzenia, które skutecznie podważyły zasadność oświeceniowych wartości. Przekonanie o stabilności świata, harmonii człowieka i natury, legło w gruzach wraz ze zniszczoną trzęsieniem ziemi Lizboną. Rewolucja francuska naruszyła ciągłość historii, ujawniła relatywność norm dziejowych i zasad rządzących światem. Wojny napoleońskie pokazały, że jeden człowiek jest w stanie zniszczyć ład stworzony przez pokolenia. W Polsce poczucie bezpieczeństwa jednostki zostało dodatkowo zanegowane przez całkowitą utratę niepodległości kraju. Przyczyn pojawienia się w Europie zjawiska ogólnego rozczarowania w końcowej fazie XVIII wieku należy szukać także w przemianach filozoficznych tego okresu85. Istotne są zwłaszcza dzieła Locke’a, który stwierdził, że moralność jest historycznie zmienna a jej istota

83 M. Heidegger, dz. cyt., s. 57–68. 84 C. Calhoun, Morality, Identity, and Historical Explanation: Charles Taylor on the Sources of the Self, “Sociological Theory”, Vol. 9, No. 2 (Autumn, 1991), s. 234. 85 N. Jonard, L’ennui dans la littérature européenne, Paryż 1998, s. 145.

26 ogranicza się do nakazu dotrzymywania umów, jakie ludzie zawierają między sobą. Zdaniem Locke’a nie istnieją żadne wrodzone zasady ani idee. Umysł człowieka w chwili jego narodzin jest niezapisaną tablicą (tabula rasa), którą dopiero życie zapełnia swoimi znakami. Dlatego zasady moralne powinny być pragmatyczne, a więc nie tylko krępować, ale także wzbogacać ludzkie życie. Wszelkie autorytety są zaprzeczeniem tolerancji, a każdy człowiek powinien mieć prawo do swobodnego rozwoju i formułowania niezależnych sądów. Wobec takiego stanowiska, które jednoznacznie zmierzało do podważenia także autorytetu Boga i religii pojawiły się pytania o sens istnienia. Powstająca w tym okresie filozofia Kanta stała się momentem narodzin filozofii podmiotu. Jako jeden z pierwszych myślicieli dostrzegł on istnienie osobowości człowieka i głosił przekonanie o subiektywizmie świata, którego ogląd jest podporządkowany podmiotowi86:

… to, co wynosi człowieka ponad niego samego (jako część świata zmysłów), co go wiążę z porządkiem rzeczy, który tylko rozsądek może pomyśleć, i któremu podlega zarazem cały świat zmysłów, a z nim empirycznie uwarunkowane istnienie człowieka… nie jest to nic innego, jeno o s o b o w o ś ć, tj. wolność i niezależność od mechanizmu całej przyrody, rozważana jednak zarazem jako władza istoty, która podlega swoistym, mianowicie danym jej mocą własnego rozumu, czystym prawom praktycznym87

Filozof z Królewca wyodrębnił trzy odrębne stany bytu: podmiot poznający, obiekt poznania zmysłowego oraz rzecz samą w sobie, której zgłębienie za pomocą zmysłów jest niemożliwe. Odtąd człowiek stał się podmiotem nadającym właściwy sens światu. A chcąc poznać świat najpierw musiał poznać samego siebie. Dlatego Charles Taylor twierdzi jednocześnie, że nowożytna tożsamość koncentruje się wokół ekspresywizmu. Jednostka dysponuje wolnością wyboru, co pozwala jej na swobodną ekspresję i realizację siebie. Jednak człowiek współczesny wytrącony z uniwersalnego porządku moralnego jest zagrożony utratą sensu istnienia. W czasach nowożytnych człowiek jest zobligowany do poszukiwania sensu a może go osiągnąć poprzez artykulację i ekspresję. Taylor swoją koncepcję tożsamości opiera na moralności, której posiadanie jest warunkiem tożsamości. Tylko rozróżnienie co jest dobrem a co złem, czy jestem moralny, pozwala odpowiedzieć na pytanie kim jestem88.

86 E. Zarych, Romantycy, myśliciele, inspiratorzy. Badania nad wpływem filozofii niemieckiej – od Kanta do Hegla – na literaturę polskiego romantyzmu, Gdańsk 2010, s. 47 (rozdz. Filozofia Immanuela Kanta – między oświeceniem a romantyzmem). 87 I. Kant, Krytyka praktycznego rozumu, przekł. F. Kierski, Lwów 1911, s. 119. 88 C. Taylor, Źródła podmiotowości. Narodziny tożsamości nowoczesnej, przekł. M. Gruszczyński, O. Latek, A. Lipszyc, A. Michalak, A. Rostkowska, M. Rychter, Ł. Sommer, Warszawa 2001, s. 265.

27 Odwołując się do Heideggera, Taylor zakłada, że to przede wszystkim autointerpretacja konstytuuje podmiotowość. Czasowość istnienia ludzkiego, umieszczenie go między przeszłością a przyszłością, sprawia, że tożsamość ma charakter narracyjny. Narracja spajając teraźniejszość z dwoma pozostałymi wymiarami czasowymi, zapewnia integralność osobowości i umożliwia samozrozumienie. Zgodnie z teorią Taylora samozrozumienie dokonuje się na poziomie językowym, ponieważ język jest podstawowym elementem konstytuującym byt ludzki. Jednostka może być podmiotem, gdy jest w relacji do innego bytu językowego. Według Taylora kształt autonarracji jest efektem spotkania trzech czynników: tradycji, społeczeństwa oraz znaczących innych89. Jednostka niejako negocjuje swoją tożsamość z otoczeniem, nie tracąc miana autora narracji. Określony krąg kulturowy dostarcza jedynie ram interpretacyjnych, odpowiednich narzędzi do rozumienia samego siebie. Odpowiedzialność moralna, a przez to także tożsamość jest konstruowana przez autorefleksję. Opowieść opisuje przeszłe zdarzenia zarówno te o charakterze pozytywnym, jak i negatywnym, a ich konsekwencje i wyciągnięte z nich wnioski wpływają na przyszłość. Współcześnie tożsamość ma charakter złożony. Jednostka należąc do jakiejś wspólnoty społecznej czy religijnej jest uwikłana w określoną moralność. Jednak jednocześnie posiada ona swobodę w kształtowaniu oraz wyrażaniu siebie. Reprezentujący ujęcie narratywistyczne w badaniach socjologicznych, brytyjski socjolog Anthony Giddens (ur. 1938) akcentuje związek między tożsamością a kulturą. Kultura współczesna oraz jej refleksyjność w postaci m.in. opracowań filozoficznych, socjologicznych czy psychologicznych oraz literatury pięknej, formułują tożsamość jednostki:

Nowożytność instytucjonalizuje zasadę radykalnego wątpienia i podkreśla, że cała nasza wiedza ma postać hipotez: twierdzeń, które mogą być prawdziwe, lecz które w zasadzie są zawsze otwarte na rewizję i mogą w rezultacie zostać odrzucone90.

Indywiduum czerpie swoje wyobrażenie o świecie ze źródeł zewnętrznych jakimi są inne indywidua oraz wszelkie teksty kultury. To wyobrażenie w czasie procesu życiowego zostaje poddane weryfikacji. Postrzeganie relacji między ideałem a rzeczywistością stało się fundamentem tworzenia romantycznego światopoglądu. Istnieje możliwość przyjęcia stanowiska, że sfera

89 J. Kociuba, Narracyjna koncepcja tożsamości [w:] Wokół tożsamości: teorie, wymiary, ekspresje, pod red. I. Borowik i K. Leszczyńskiej, Kraków 2007, s. 58. 90 A. Giddens, Modernisty and Self-Identity. Self and Society in the Late Modern Age, Stanford University Press: Stanford, California 1991, s. 3. [tłum. za: K. Rosner, Narracja, tożsamość i czas, Kraków 2003, s. 39.]

28 rzeczywista i sfera idealna są ze sobą tożsame. To może skutkować klasycystycznym stwierdzeniem, że rzeczywistość jest idealna. Może również implikować przekonanie, że tylko świat idealny jest rzeczywisty. Na tym założeniu opierają się systemy idealistyczne począwszy od Platona po dziewiętnastowieczny symbolizm. Zgodna z tym założeniem jest także romantyczna idea correspondence, której hołdowali m.in. Wordsworth, Coleridge i Shelley. Jednak obserwując otoczenie można także dojść do wniosku, że między ideałem a rzeczywistością przebiega w żaden sposób nieprzekraczalna granica. Proza realistyczna jest efektem akceptacji takiego stanu rzeczy. Jednak możliwa jest także niezgoda na ten rozdźwięk, która rodzi rozdarcie wewnętrzne, widoczne w twórczości Byrona i innych poetów XIX wieku91. Ten rozdźwięk jest punktem wyjścia, dającym początek kształtowaniu się tożsamości romantycznej. W efekcie rozbicia dotychczasowej integralności jednostki, romantyczne indywiduum pragnie ocalić swoje istnienie poprzez negację dotychczasowych form. Efektem jest osobowość aspołeczna, manifestująca swoją niezgodę na panujące normy obyczajowo- moralne. Często pojawia się poczucie wyobcowania z otaczającej rzeczywistości, przeznaczonej mu do funkcjonowania przez Boga. Dominuje uczucie osamotnienia i obcości w świecie pozbawionym stabilności i ładu. Zgodnie z poglądem Anthony’ego Giddensa „ja” jest poddawane nieustannej konfrontacji z nową wiedzą na temat świata, która często podważa dotychczasowe przekonania i prowadzi do kryzysu tożsamości. Nieustanne kwestionowanie „ja” uniemożliwia potwierdzenie jego prawdziwości i zmusza do uznania, że „ja” jest tylko hipotetyczne oraz że nigdy nie zostanie zweryfikowane. Integralność tożsamości polega na świadomości ciągłości własnej biografii i zdolności do prowadzenia narracji o sobie. Tożsamość narracyjna wchodzi w interakcje z innymi, ale nie wywierają oni znaczącego wpływu na jej kształt. Jednak może ulec dezintegracji pod wpływem otoczenia społecznego. Odzyskanie ciągłości autonarracji jest możliwe dzięki psychoterapii. Podobnie jak Taylor, Giddens uważa, że dążenie do odnalezienia tożsamości jest możliwe tylko w czasach nowożytnych, opartych na indywidualizmie kultury92. Alasdair McIntyre (ur. 1929 r.), szkocki filozof i historyk idei, przeprowadza krytykę dyskursu moralnego, dominującego w Europie od czasów nowożytnych. Dochodzi do wniosku, że osądy moralne mają wymiar historyczny i zmieniają się wraz z przemianami zachodzącymi w społeczeństwie. We współczesnej kulturze dominującymi nurtami są

91 J. Barzun, Classic, Romantic, and Modern, Boston 1961, s. 138. 92 J. Kociuba, Narracyjna koncepcja…, dz. cyt., s. 59.

29 indywidualizm i relatywizm. Obecnie nie ma stałej definicji dobra ludzkiego, jest ona uzależniona od preferencji jednostki, dlatego rozstrzygnięcie sporów moralnych nie jest możliwe. Takie podejście nazywa on mianem emotywizmu, który jest przyczyną upadku kultury zachodniej. McIntyre odwołuje się do narracyjności uznając, że działania ludzkiego nie można analizować w oderwaniu od właściwego kontekstu, układów społecznych, intencji. Życie człowieka składa się z powiązanych ze sobą zdarzeń i działań, które staramy się zrozumieć nieustannie analizując i odnosząc do siebie. Narracyjny sposób rozumienia jest strukturą nabytą, wpajaną od dzieciństwa poprzez słuchanie bajek i rozmaitych opowieści charakterystycznych dla danej formacji kulturowej. Jest to struktura dynamiczna, zmieniająca się wraz z upływem czasu. W różnych okresach życia człowiek zachowuje się inaczej, koryguje swoje postępowanie i zmienia się. Zdaniem McIntyre'a narracyjność nie oznacza, że człowiek sam tworzy swoją tożsamość. Kontekst socjologiczny i historyczny wprowadza znaczne ograniczenia w konstruowaniu autonarracji i tożsamości. Człowiek jest jedynie współautorem, ograniczonym przez szereg czynników nadrzędnych, nie podlegających jego woli. Wraz z narodzinami zostajemy umieszczeni w odpowiedniej pozycji społecznej, przypisani do pełnienia właściwej roli i współkształtowani przez tradycję. To kontekst nadaje jednostce jej kręgosłup moralny. Tradycja jest jednak żywotna i pozwala na nieustający spór o to, które wartości są najistotniejsze, dzięki czemu jednostka może poszukiwać sensu życia i dążyć do własnego dobra93. Analizując proces kształtowania tożsamości Mickiewicza i Byrona, należy w choć minimalnym stopniu uwzględnić kontekst socjologiczny oraz historyczny. Polski poeta urodził się w zubożałej rodzinie szlacheckiej. By móc odbyć studia na uniwersytecie zobowiązał się do odpracowania otrzymanego stypendium jako nauczyciel. Ten brak możliwości swobodnego stanowienia o swoim losie miał konsekwencje zarówno czysto materialne jaki i psychologiczne. Na przebieg jego biografii miała oczywiście także wpływ sytuacja zniewolenia ojczyzny – zesłanie do Rosji, emigracja do Europy Zachodniej były tego konsekwencją. Byron natomiast urodził się w zubożałej rodzinie arystokratycznej. Jako mały chłopiec odziedziczył po stryju tytuł szlachecki, co radykalnie podniosło jego pozycję społeczną. Ukończył studia w Cambridge a później rozpoczął karierę polityczną, od 1812 zasiadając w Izbie Lordów Parlamentu Angielskiego. Takie usytuowanie społeczne i majątkowe wyposażyło poetów w odpowiedni paradygmat wartości oraz określiło kierunek późniejszego rozwoju tożsamości. O tym jaki wpływ na koleje życia ma pozycja społeczna

93 K. Rosner, Narracja…, dz. cyt., s. 27–30.

30 przekonał się Mickiewicz zakochując się w Maryli Wereszczakównie oraz pretendując do ręki Ewy Ankwiczówny. Źródłem towarzyskich problemów Byrona było jego „niewłaściwe” zachowanie zarówno w sferze prywatnej, jak i politycznej. Mickiewicz od początku zmagał się z problemami finansowymi w przeciwieństwie do Byrona, który nigdy nie musiał się martwić o byt (pomijając kwestię długów hazardowych z czasów szkolnych, które ostatecznie spłacała jego matka). Kanadyjski filozof, David Carr (ur. 1945 r.) pisze, że dążenie do samozrozumienia sprawia, iż jednostka tworzy i rozwija swoją tożsamość w ciągu swojego całego życia. Jest to możliwe tylko dzięki prowadzeniu spójnej autonarracji. Przeszłość jest nieustannie poddawana analizie, przez co komponowanie autobiografii nie ustaje do końca życia. Rola narratora polega na nadawaniu znaczenia poszczególnym zdarzeniom i łączeniu ich w spójną całość. W ten sposób jednostka osiąga integralność tożsamości i spójność własnego „ja”. W ujęciu kanadyjskiego filozofa narrator nie jest tożsamy z autorem. W odróżnieniu od Heideggera, twierdzi on, że jednostka może być jedynie współautorem swojej narracji94. Carr podkreśla, że istotne są przełomowe momenty w życiu jednostki, stymulujące rewizję i reinterpretacje przeszłości oraz modyfikujące przyszłość. Takie momenty są zauważalne w biografii poetów a także mają swoje odzwierciedlenie w korespondencji. U Mickiewicza pierwszym przełomowym momentem było zetknięcie z filozofią romantyczną, które spowodowało dewaluację dotychczasowych przekonań filozoficznych i artystycznych. Kolejnym ważnym wydarzeniem było wydalenie z ojczyzny a następnie dożywotnia emigracja. Jak się okazało istotnym momentem w życiu poety było spotkanie na swojej drodze Andrzeja Towiańskiego. 23 marca 1842 roku pisał w liście do Jana Skrzyneckiego:

Moja wiara w słowo Andrzeja jest skutkiem całego mojego życia, wszystkich moich usposobień i prac duchowych. Kto by czytał pisma moje, przekonałby się o tym. Nie wspomnę o drobnych w młodości rzuconych w świat pieśniach (Romantyczność, Oda do młodości), późniejsze dzieła, a mianowicie Księgi pielgrzymstwa i Dziadów część IV, świadczą żem to, co się dzieje, przeczuwał i przepowiadał. [XVI 55]

Poznanie Towiańskiego było ważnym momentem, utwierdzającym poetę w słuszności obranej przez siebie drogi. Jednocześnie stało się impulsem stymulującym intensyfikację

94 D. Carr, Time, Narrative and History, Bloomington 1986, s. 10.

31 wysiłków nad rozwojem duchowości. Zmieniło także życie codzienne Mickiewicza, które od tej pory przez pewien czas skupiało się wokół Koła Sprawy Bożej. Dla Byrona ważnym wydarzeniem była pierwsza podróż zagraniczna, mająca formę grand tour. W jej trakcie odwiedził Portugalię, Maltę, Albanię, Grecję oraz Konstantynopol. Podróż ta zmieniła jego zapatrywania filozoficzne, wpłynęła na system wartości i stosunek do człowieka. Jej efektem była publikacja Wędrówek Czajld Harolda (Childe Harold's Pilgrimage), która przyniosła mu niebywałą sławę i na zawsze pozbawiła anonimowości. 5 maja 1810 roku pisał do Francisa Hodgsona:

… you shall have due notice, I hope you will find me an altered personage, I do not mean in body, but in manner, for I begin to find out that nothing but virtue will do in this damned world. I am tolerably sick of vice which I have tried in its agreeable varieties, and mean on my return to cut all my dissolute acquaintance, leave off wine and “carnal company”, and betake myself to politics and Decorum. [BC II 34]

Sądzę, że ujrzy mnie Pan innym człowiekiem – nie mówię o ciele, ale o sposobie życia; zaczynam bowiem dochodzić do przekonania, że tylko cnota jest coś warta na tym przeklętym świecie. Dostatecznie obrzydł mi występek, którego skosztowałem w jego przyjemnych odmianach, i zamierzam po powrocie zerwać z wszelkim wyuzdanym towarzystwem, porzucić wino i rozkosze zmysłowe i zabrać się do polityki i godziwego życia. [Lip 72, 73]

Kolejnym przełomowym wydarzeniem w życiu poety była decyzja o opuszczeniu na zawsze Anglii. Bezpośrednią przyczynę stanowił skandal wywołany rozwodem. Rodzina żony rozpoczęła niezwykle zajadłą kampanię na polu towarzyskim, prawniczym i politycznym skierowaną przeciw osobie poety, oskarżając go o kazirodztwo, jakobinizm, a nawet niepoczytalność. Niczym niezapowiedziany atak był dla Byrona traumatycznym przeżyciem, który na zawsze zmienił jego stosunek do świata i ludzi. 29 lutego 1816 roku pisał do Thomasa Moore’a:

In the mean time, I am at war ‘with all the world and his wife’ or rather, ‘all the world and my wife’ are at war with me, and have not yet crushed me,—whatever they may do. I don’t know that in the course of a hair-breadth existence I was ever, at home or abroad, in a situation so completely uprooting of present pleasure, or rational hope for the future, as this same. I say this, because I think so and feel it. But I shall not sink under it the more for that mode of considering the question—I have made up my mind. [BC VI 132]

32

Póki co, jestem w wojnie z „całym światem i moją żoną”. A raczej „cały świat i moja żona” są w wojnie ze mną, i jeszcze mnie nie zmiażdżyli – bez względu na to, co zrobią w przyszłości. Chyba w przeciągu całego mojego istnienia, krótkiego jak mgnienie oka, nie byłem ani w kraju, ani za granicą w sytuacji, która by tak całkowicie pozbawiała mnie wszelkiej teraźniejszej przyjemności oraz wszelkich rozsądnych nadziei na przyszłość, jak ta. Mówię tak, ponieważ tak sądzę i czuję to. Ale takie rozważanie sprawy nie przyczyni się do tego, bym bardziej się jeszcze załamał – zrobiłem postanowienie. [Lip 152]

II. 2 Tożsamość – utożsamienie. „Książki zbójeckie” w świetle koncepcji mimetycznej Paula Ricoeura

W przeciwieństwie do fenomenologów postrzegających narrację jako czasową sekwencję zdarzeń, Paul Ricoeur pod tym pojęciem rozumie coś zupełnie innego – wytwór kultury – fikcję literacką lub relację historyczną95. Narracja jest pochodną kodów kulturowych, do których sięgamy, by nadać odpowiednią formę naszym doświadczeniom i zrozumieć ich znaczenie:

Istnieje wielka różnica między życiem a fikcją. Życie jest przeżywane a narracje są opowiadane. Ta różnica pozostaje nieprzekraczalna, lecz można ją częściowo znieść dzięki naszej zdolności odnoszenia do siebie plotów, które czerpiemy z naszej kultury i wypróbowywania różnych ról, przyjmowanych przez naszych ulubionych bohaterów opowieści, które są nam bliskie96.

Ricoeur pojmuje narrację jako tekst dyskursywny wypracowany przez kulturę. Opowieść jest czynnikiem przekształcającym sekwencję zdarzeń w całość semantyczną, nadającym odpowiednią formę i umożliwiającym zrozumienie. Kody kulturowe nadają znaczenie i porządkują doświadczenia97. Dzięki lekturze, zapoznaniu się z treścią mniej lub bardziej fikcyjnych zdarzeń, jednostka może odczytywać swoje własne życie. Jerome S. Bruner,

95 P. Ricoeur, O sobie samym…, dz. cyt., s. 156. 96 P. Ricoeur, Narrative and Interpretation, pod red. D. Wood, Warwick Studies in Philosophy and Literature, Routledge: London and New York 1991, s. 32. [tłum. za: K. Rosner, Narracja…, dz. cyt., s. 132.] 97 W odróżnieniu od innych (MacIntyre, Carr, Schafer), którzy przyjmują, że proces myślenia człowieka ma charakter narracyjny, dla Riceoura narracja jest strukturą myślenia ludzkiego, którą opowieść wykorzystuje.

33 amerykański badacz, przedstawiciel psychologii poznania, w swoim studium, Życie jako narracja, stwierdził, że: „Życie nie jest ‘takie jakie jest’, ale takie jakie się je interpretuje i zreinterpretuje, opowiada i jeszcze raz opowiada”98. Każda formacja kulturowa dostarcza wielu wzorców postępowania, zachowania, oferuje wachlarz ról do odegrania, zestaw scenariuszy pomocnych w kształtowaniu tożsamości. Jednak interpretujemy siebie biorąc pod uwagę miejsce, czas i okoliczności w których żyjemy. Indywidualne przeżycia pozwalają kształtować tożsamość unikając schematów, dokonywać zmian w obrazie samego siebie. Jak zwraca uwagę Maria Cieśla-Korytowska w historii literatury i kultury jest mnóstwo przykładów oskarżania książek o zgubny wpływ na czytelników, o wywoływanie emocji, które prowadzą do zguby99. Jako najbardziej reprezentatywny przykład podaje Don Kichota, który oczarowany powieściami rycerskimi postanowił całe swoje życie ukształtować na wzór zawartych w nich wartości i ideałów. Miguel de Cervantes nie pozostawił czytelnikowi wątpliwości, że źródłem błędu bohatera było mylne przekonanie, że można ukształtować życie zgodne z książkowym ideałem. Jednak do tego zdecydowanego poglądu renesansowego twórcy dziewiętnastowieczna świadomość ustosunkowała się w sposób ambiwalnetny. Zygmunt Łempicki podejmując próbę ujęcia istoty romantyzmu zauważa, że: „Słowo ‘romantyczny’ wiąże się z romansem (powieścią). (…) Podstawowym znaczeniem etymologicznym tego słowa jest ‘taki jak w romansie’, co jednocześnie ma oznaczać ‘a nie taki jak w zwykłym życiu codziennym’. (…) Kto w sposób romantyczny tworzy, postępuje, żyje, ten wzoruje się w swym życiu i działaniu na tym, co znajduje się w romansie, powieści, mówiąc ogólniej, w literaturze; (…).”100. To spostrzeżenie pozwala dostrzec, że zetknięcie się z „książkami zbójeckimi” jest momentem inicjującym świadomość romantyczną oraz niezbywalnym elementem kształtowania tożsamości. Pełne górnolotnych ideałów, opisów silnych uczuć i namiętności, wzbudzają tęsknotę i pragnienie doświadczenia podobnych przeżyć. Wpływają na dokonywane wybory życiowe, kształtują system wartości nie zawsze adekwatny do okoliczności życiowych, czy czasów historycznych. Jak pisze Sławomir Rzepczyński: „Dla romantyków różnorakie teksty były wyznacznikami ich własnej biografii. Stylizowali swe życie na wzór czytanych tekstów i dzieła swoje stylizowali na wzór własnej biografii. Teksty potwierdzali życiem, tak jak życie – tekstami”101.

98 J. S. Bruner, Życie jako narracja, „Kwartalnik Pedagogiczny” nr 2 (1990), s 17. 99 M. Cieśla-Korytowska, Te książki zbójeckie…, Kraków 2011, s. 6. 100 Z. Łempicki, Świat książek i świat rzeczywisty [w:] tegoż, Wybór pism, oprac. H. Markiewicz, t. 1: Renesans, oświecenie, romantyzm i inne studia z historii literatury, przedm. B. Suchodolski. Warszawa 1966, s. 330 i 341. 101 S. Rzepczyński, Biografia i tekst. Studia o Mickiewiczu i Norwidzie, Słupsk 2004, s. 35.

34 „Książki zbójeckie” zatruwają życie bohaterów literackich, Gustaw w Dziadach skarży się:

One zwichnęły osadę mych skrzydeł I wyłamały do góry, Że już nie mogłem na dół skręcić lotu. [III, 49]

Wywarły także wpływ na postrzeganie świata przez samego Mickiewicza. Gille-Maisani zwraca uwagę, że: „charakterystyczny jest wybór autorów, którymi interesował się w Kownie Mickiewicz. Podobały mu się utwory, w których odnajdywał siebie samego. Lektury te w wyniku ‘sprzężenia zwrotnego’ umacniały jego skłonności. Poza Goethem, Klopstockiem, panią de Krüdener należy wymienić trzech autorów, o których sam pisał, jak silne wywarli na nim wrażenie: Schillera (…), którego Karol Moor, bohater Zbójców, jest wyjątkową jednostką, nieprzystosowaną do społeczeństwa, prześladowaną i prześladującą innych; Helvétiusa, który głosił wyższość ludzi kierujących się namiętnością nad tymi, którzy rządzą się rozsądkiem; a później Byrona, którego Giaura Mickiewicz postanowił przetłumaczyć i który stanowił przez pewien czas jego jedyną lekturę”102. O swoich preferencjach czytelniczych poeta często donosił w korespondencji. Zetknięcie się z utworami okresu wywarło na nim niezatarte wrażenie i z pewnością w jakimś stopniu ukształtowało sposób postrzegania przez niego świata oraz samego siebie. 10/22 czerwca 1820 roku w liście do Józefa Jeżowskiego pisał o swojej fascynacji dziełami Schillera:

Dziś rano, leżąc w łóżku, tłumaczyłem Szylera wierszyk i tu dołączam. Nb. Szyler jest od dawna moją jedyną i najmilszą lekturą. O tragedii Reiber nie umiem pisać. Żadna ani zrobiła, ani zrobi na mnie tyle wrażenia. Trzeba tam ciągle być to w niebie, to w piekle; nie masz środka, a szczególne obrazy, myśli, sposób tłumaczenia się. [XIV 129]

Co wywarło tak wielkie wrażenie na poecie? Bohaterem jest „szlachetny zbójca” ukazany w sposób niejednoznaczny – dokonujący złych czynów i jednocześnie miotany sprzecznymi emocjami, wyrzutami sumienia. Z jednej strony rozkazuje mordować i zabijać, z drugiej niejednokrotnie okazuje litość, zachwyca się pięknem przyrody, snuje refleksje o życiu, miłości i zmianie swojego postępowania. W Zbójcach wybitna jednostka, „wyższy człowiek”

102 J. Ch. Gille Maisani, Adam Mickiewicz. Studium psychologiczne. Od dzieciństwa do „Dziadów” części trzeciej, przekł. A. Kuryś, K. Marczewska, Warszawa 1996, s. 200.

35 zostaje przeciwstawiony reszcie społeczeństwa. Zgodnie z ideologią autora wyjątkowość bohatera w pewnym stopniu usprawiedliwia jego niegodne postępowanie i daje mu prawo do decydowania o tym, co jest dobre, a co złe. Intencją autora jest zjednanie przychylności czytelnika dla Karola, pomimo jego niemoralnego postępowania103. Mickiewicz w tekście Zbójców odnalazł idee pokrewne swoim zapatrywaniom, dostrzegł w sobie cechy wybitnej osobowości. W liście z 9/21 czerwca 1820 roku Franciszek Malewski zwrócił uwagę na podobieństwo życiorysu Mickiewicza do losów Schillera:

Cieszę się, że ci Szyller tak mocno przypadł do smutku; w jego wielkich myślach znajdziesz, jak mi się zdaje, prawdziwe pokrzepienie. I Szyllera młodość podobną do twojej! Ta myśl mocno mię uderzyła; może Kowno będzie tym dla ciebie, czym dla Szyllera ucisk i nędza w żołnierskiej szkole104.

Niemiecka lektura Mickiewicza nie ograniczała się tylko do Zbójców, choć Schiller na długo w sposób niekwestionowany zdominował jego preferencje literackie. O swoim uwielbieniu dla tego niemieckiego autora wspomina także w liście z 30 września/12 października 1820 roku do tego samego adresata:

Przeczytałem ostatni tom najmilszego Szyllera. Co za Maria Stuart! Ale i wszystkie przedziwne. Zmiłujcie się cokolwiek niemieckiego. Bo już nie mam co czytać w lepszych chwilach. […] Werter, Klopsztok, Faust Goethego. Walerie, tom Heyna z pierwszą księgą Eneidy; chcę uczniom dać na przykład.

[XIV 144]

Około dwa lata później, 23 stycznia/4 lutego 1822 roku pisał w liście do Malewskiego:

Po germanomanii nastąpiła brytanomania; cisnąłem się z dykcjonarzem w ręku przez Szekspira, jak bogacz ewangeliczny do nieba przez uszko od igiełki. Za to teraz Bayron idzie daleko łatwiej i już bardzo znacznie postąpiłem. Dżaura zapewne wytłumaczę. Wszakże ten może największy poeta nie wypędzi z kieszeni Szyllera; odkrycie w nowej edycyjce kilku nie czytanych poezji długo nie dało mi wrócić się do angielszczyzny.

[XIV 207]

103 Zob. S. Skwarczyńska, Rola „Zbójców” w Mickiewicza twórczej recepcji Schillera [w:] tejże, Mickiewiczowskie „powinowactwa z wyboru”, Warszawa 1957, s. 266. 104 Korespondencja Filomatów, t. II, pod red. J. Czubka, Kraków 1913, s. 156.

36 Jak się okazało kilka miesięcy później, szala uwielbienia przeważyła jednak na korzyść poety angielskiego. Z entuzjazmem i zdecydowaniem pisał 20 listopada/2 grudnia 1822 roku do swojego brata Franciszka: „Bayrona tylko czytam, książkę gdzie w innym duchu pisaną rzucam, bo kłamstw nie lubię.” [XIV 245]. Byron, w oczach Mickiewicza, zdyskredytował innych twórców niespotykanym, nowatorskim podejściem do twórczości literackiej105. Ponieważ, w jego opinii był jedynym poetą, który tworząc tekst literacki nie kłamał, stał się impulsem nadającym ton narracji oraz wzorem porządkującym doświadczenie życiowe. Utwory Byrona były odbierane jako autentyczne, ponieważ prawdziwość przedstawianych w nich zdarzeń poświadczał życiorys samego pisarza. Polski poeta interpretował bohaterów literackich utworów Byrona jako wizerunek samego twórcy106. Intencjonalnie ignorował istnienie granicy między fikcją literacką a realnym życiem. Biografia angielskiego lorda była równie fascynująca, co treść pisanych utworów a śmierć poniesiona w walce o wolność stała się symbolem jedności słowa i czynu. Osiągnięcie takiej jedności, postawił sobie za cel także Mickiewicz. To wrażenie jakie na polskim poecie wywarł Byron i jego koncepcja twórczości nie było jedynie efektem młodzieńczej fascynacji. Świadczy o tym choćby jeden z wykładów wygłoszonych w Collège de France, w znacznej części poświęcony autorowi Giaura:

Lord Byron rozpoczyna epokę nowej poezji; on pierwszy dał ludziom odczuć całą powagę poezji; ujrzano, że należy żyć tak, jak się pisze, że pragnienie, słowo nie wystarczają; ujrzano, jak ten poeta bogaty i wychowany w kraju arystokratycznym porzuca parlament i ojczyznę, aby służyć sprawie greckiej. Ta głęboko odczuta potrzeba upoetyzowania swego życia, a przez to zbliżenia ideału do rzeczywistości, stanowi całą zasługę poetycką Byrona.

[IX 74]

Poezja jest autentyczna, ma najwyższą wartość, gdy potwierdza ją życie pisarza. Zachowanie jedności słowa i czynu to jedyna możliwość zbliżenia się do wzorca idealnego poety, a także realizację jego powołania i wypełnienia misji dziejowej. Prawdziwym geniuszem czynu był dla Mickiewicza Napoleon. W wykładzie, z którego pochodzi powyższy cytat, zwrócił także uwagę na pokrewieństwo duchowe tych dwóch postaci:

105 Barzun zwraca uwagę, że drogę do potwierdzania życiem głoszonych myśli i idei pokazał Rousseau w Wyznaniach, dowodząc, że doświadczenie życiowe odgrywa ogromną rolę w kształtowaniu i weryfikowaniu poglądów; Barzun, dz. cyt., s.145. 106 G. Halkiewicz-Sojak, Mickiewiczowski Byron [w:] tejże, Byron w twórczości Norwida, Toruń 1994, s. 29.

37 Lord Byron ze swej strony był wytworem Napoleona. Jest dla mnie rzeczą oczywistą, że promień, który rozniecił ogień poety angielskiego, wyszedł z ducha Napoleona.

[IX 74]

Mickiewicz wskazuje na podobieństwo duchowe postaci Napoleona i Byrona – obydwaj byli rewelatorami jedności słowa i czynu. Byron byłby niezwykle dumny z tego zestawienia. Zarówno w listach107, jak i w poezji (słynna Ode to Napoleon Bonaparte, 1814) popierał działania Napoleona i otwarcie się do tego przyznawał, co dla Anglika było postawą odważną i niepoprawną politycznie. Mickiewicz, podobnie jak Byron, w przeciągu całego swojego życia nie krył podziwu dla Napoleona. Wyrazem swoistego kultu były już wczesne listy poety, które niejednokrotnie podpisywał zapożyczając imię od cesarza Francuzów: „Adam Napoleon” [XIV 15], „Napoleon z Nowogródka” [XIV 20], „A. N. Mickiewicz” [XIV 25], „A. N. Vivlas” [XIV 15], „A. N. M.” ” [XIV 48].

Według Byrona i Mickiewicza tożsamość romantyka jest określana przez jedność słowa i czynu. W twórczości obydwu poetów zwraca uwagę brak wyraźnej granicy między fikcją a prawdą, tak w poezji, jak i w pisanych przez nich listach. Korespondencja jako dokument autobiograficzny, odnoszący się do autentycznych zdarzeń, myśli poety, z założenia opisuje rzeczywistość, więc jest swego rodzaju medium poświadczającym czyn. Stąd autobiografizm w poezji i zabiegi autokreacyjne w listach. Zarówno bohaterowie utworów Byrona, jak i Mickiewicza posiadają cechy, które sugerują możliwość identyfikacji z ich autorem. Mickiewicz był utożsamiany z bohaterem Dziadów, Byron z Childe Haroldem i Don Juanem108. Aby zniwelować różnicę pomiędzy życiem a fikcją, wykazać, że granica między nimi nie jest tak wyraźna, jak by się to wydawało, Paul Ricoeur odwołuje się do arystotelesowskiej kategorii mimesis109. Francuski filozof opisuje trzy rodzaje mimesis: Mimesis 1 to zwykłe następstwo zdarzeń; Mimesis 2 to literacka materializacja następstwa zdarzeń i nadanie mu znaczenia; Mimesis 3 polega na odbiorze tekstu przez czytelnika i jego swobodnej interpretacji. W ten sposób tekst kultury, umożliwiając nadanie znaczenia

107 Na przykład w liście do Thomasa Moore’a: “Ah! my poor little pagod, Napoleon, has walked off his pedestal. He has abdicated, they say. This would draw molten brass from the eyes of Zatanai. What! ‘kiss the ground before young Malcolm’s feet, and then be baited by the rabble’s curse!’ I cannot bear such a crouching catastrophe. I must stick to Sylla, for my modern favourites don’t do,—their resignations are of a different kind”. [CB V 40]. 108 Oto fragment listu z 16 listopada 1822 roku skierowanego do Byrona: “have copied your MSS. The “Eternal Scoffer” seems a favourite of yours. The Critics, as they sued to make you a Childe Harold, Giaour, & Lara all in one, will now make a compound of Satan & Cæsar to [Ms. tear: either “form” or “serve as”] your prototype, & your 600 firebrands in Murray’s hands will [Ms. tear: “be in”] costume.” [BC XV 28]. 109 B. Baszczak, Narracja i tożsamość. Paula Ricoeura hermeneutyka antropologiczna, Zielona Góra 2010, s. 120.

38 doświadczeniom, staje się narzędziem rozumienia siebie. Poprzez lekturę tekstu, który w jakimś stopniu jest zapisem zdarzeń oraz przeżyć autora, czytelnik – odbiorca tekstu dokonuje interpretacji, czerpiąc z tekstów kultury oraz swoich doświadczeń życiowych. To działa w obie strony, nie tylko pomaga stwarzać postać literacką w utworze, ale także kreować tożsamość romantyczną samego poety. Skoro cechy i czyny poety są przypisywane fikcyjnej postaci, to czyny bohaterów literackich mogą zostać odczytane jako popełnione przez samego pisarza. Zjawisko to stanowiące niewątpliwe novum w polskiej literaturze dogłębnie opisał Eligiusz Szymanis:

…utwory te [II i IV część Dziadów – S. S.] zmierzały do maksymalnej redukcji rozdźwięku między bohaterem literackim a twórcą, między światem fikcji a realną historyczną rzeczywistością. (…) Prawdę przedstawianych w utworach wydarzeń podkreślały jednocześnie sygnały umożliwiające utożsamienie bohatera IV części Dziadów z poetą. Motywy autobiograficzne były bowiem doskonale uchwytne dla przyjaciół Mickiewicza. Wiedzieli oni dobrze o uczuciu, jakie łączyło poetę z Marylą Wereszczakówną (…). Wiele monologów IV części Dziadów zyskiwało w tym kontekście wymiar osobistych wyznań, tym oczywistszych, że we wcześniejszych rozmowach używał Mickiewicz niemal tej samej co w Dziadach frazeologii. (…) W swoich monologach wspominał Gustaw przecież filomackie lektury, owe ‘książki zbójeckie’, do których zaliczał między innymi Cierpienia młodego Wertera i Nową Heloizę (…). Co najważniejsze cytował młodzieńcze utwory Mickiewicza (…) jako własne110.

Warto jednak zaznaczyć, że w żadnych dostępnych pismach, czy wypowiedziach, Mickiewicz nie odnosi się do kwestii autobiografizmu w swoich utworach. Nie komentuje faktu utożsamiania go z Gustawem, czy podmiotem lirycznym sonetów. Byron, jak twierdził, chciał uniknąć utożsamiania go z postacią Childe Harolda. Jak wyznał w liście do Roberta Charlesa Dallasa z 21 sierpnia 1811 roku z obawy przed identyfikacją z bohaterem swojej książki rozważał nawet anonimową publikację utworu:

I much wish to avoid identifying Childe Harold’s character with mine, & that in sooth is my second objection to my name on the T. Page. [BC III 22]

Bardzo chciałbym uniknąć identyfikacji postaci Childe Harolda z moją osobą i stąd pochodzi moja druga obiekcja co do mojego nazwiska na stronie tytułowej. [S. S.]

110 E. Szymanis, Adam Mickiewicz. Kreacja autolegendy, Warszawa 1992, s. 51–52.

39 Jak się okazuje obawy były słuszne. Publiczność na całym świecie traktowała Wędrówki Childe Harola jako utwór w znacznej mierze autobiograficzny111. Ta obawa jednocześnie potwierdza, jak wiele cech i elementów biografii samego Byrona miało udział w kreacji tej postaci oraz innych jego bohaterów. W rękopisie pierwszej pieśni Wędrówek, znajdującym się w domu wydawniczym Johna Murraya w Londynie imię bohatera zostało zapisane jako „Childe Byron/Buron” a później skreślone i przeprawione na „Harold”. Początkowy zamiar, czy też lapsus, pokazuje jak bardzo osobisty i autobiograficzny jest to tekst112. Jak można wnioskować z tej wypowiedzi o Korsarzu, pochodzącej z listu do Thomasa Moore’a z 2 stycznia 1814 roku, sam poeta obawiał się, że przesadził:

With regard to my story – & stories in general, I should have been glad to have rendered my personages more perfect & amiable if possible – inasmuch as I have been sometimes criticized & considered no less responsible for their deeds & qualities than if all had been personal. Be it so – if I have deviated into the gloomy vanity of “drawing from self” the pictures are probably like since they are unfavorable – and if not – those who know me are undeceived – and those who do not – I have little interest in undeceiving. – I have no particular desire that any but my acquaintance should think the author better than the beings of his imagining – but I cannot help a little surprise & perhaps amusement at some odd exceptions in the present instance – when several (far more deserving I allow) poets in every good plight & quite exempted from all participation in the faults of those heroes who nevertheless might be found with little more morality than “The Giaour” and perhaps – but No – I must admit Childe Harold to be a very repulsive personage – and as to his identity – those who like it must give him whatever “Alias” they please. – If however anything could remove the impression it may be of some service to me – that the Man who is alike the delight of his readers and his friends – the poet of all circles – and the idol of his own – permits me here & elsewhere to subscribe myself. [BC V 8]

W odniesieniu do mojej historii i ogólnie wszystkich historii, powinienem być zadowolony, że stworzyłem moje postacie bardziej idealne i przyjemne niż to możliwe – ponieważ byłem czasami krytykowany i obarczany nie mniejszą odpowiedzialnością za ich czyny i cechy niż by wszystkie były moimi osobistymi. Niech i tak będzie – jeśli zboczyłem na drogę ponurej próżności „czerpania z siebie”, portrety są prawdopodobnie od tego czasu niekorzystne – a jeśli nie – ci, którzy mnie znają nie dadzą się wprowadzić w błąd, a ci którzy nie – nie mam interesu w wyprowadzaniu ich z błędu. Nie mam szczególnego pragnienia, by ktokolwiek oprócz moich znajomych myślał, że autor jest lepszy niż wytwory jego wyobraźni, ale nie mogę się powstrzymać przed zdumieniem i być może czerpaniem

111 C. Kenyon Jones [wstęp do] Byron: The Image of the Poet, pod red. tejże, Rosemont Publishing & Printing Corp Massachusetts 2010, s. 17. 112 Zwraca na to uwagę Fiona MacCarthy: „Though Byron attempted to deny it, the darkly disconsolate pilgrim of the poem bore a marked resemblance to the author”; F. MacCarthy, Byron: Life and Legend, dz. cyt., appendix 19.

40 rozrywki z tych dziwnych oczekiwań – Kiedy kilku (więcej niż zasługuje) poetów w bardzo dobrym położeniu i prawie zwolnionych z udziału w błędach swych bohaterów, którzy przecież mogliby być postrzegani z niewiele większą dozą moralności niż Giaur i być może – ale nie – muszę przyznać, że Childe Harold jest bardzo odpychającą osobistością – i jeśli chodzi o jego tożsamość – ci, którzy chcą mogą dawać mu „Alias” jakie tylko im się podoba. Jeśli jednak cokolwiek może usunąć to wrażenie, to byłoby mi to na rękę. Niech Człowiek, który jest jednakowo rozkoszą swoich czytelników, jak i przyjaciół – poetą wszystkich środowisk – i swoim własnym idolem – niech pozwali mi tu i ówdzie pisać w zgodzie ze sobą. [S. S.]

Byron uważał, że poezję można pisać na dwa sposoby. Jednym z nich jest „drawing from self”, czyli „czerpanie z siebie”, tworzenie postaci w oparciu o swój własny wizerunek. Drugim „withdrawing from self”, „oderwanie się” od siebie. W dzienniku stwierdził, że to było powodem, dla którego zawsze pisał: “To withdraw myself from myself (oh that cursed selfishness!) has ever been my sole, my entire, my sincere motive for scribbling at all” [BLJ 18]. W przedmowie do IV części Wędrówek, mającej formę listu do Johna Hobhouse’a przyznał, że jest już zmęczony zaznaczaniem różnicy między nim i Haroldem. Różnicy, której nikt nie zauważa:

With regard to the conduct of the last Canto, there will be found less of the Pilgrim than in any of the preceding, and that little slightly, if at all, separated from the Author: “I have seen Tuscany, Lombardy, Romagna, those mountains which divide, and those which press down on Italy, and the one and the other sea, which bathe it.” speaking in his own person. The fact is, that I had become weary of drawing a line which every one seemed determined not to perceive: like the Chinese in Goldsmith’s “Citizen of the World,”24 whom Nobody would believe to be Chinese, it was in vain that I asserted, and imagined that I had drawn, a distinction between the author and the pilgrim; and the very anxiety to preserve this difference, and disappointment at finding it unavailing, so far crushed my efforts in the composition, that I determined to abandon it altogether – and have done so. The opinions which have been, or may be, formed on that subject are now a matter of indifference; the work is to depend on itself, and not on the writer; and the author, who has no resources in his own mind beyond the reputation, transient or permanent, which is to arise from his literary efforts, deserves the fate of Authors 113.

Co się tyczy treści ostatniej pieśni, to zauważę, że mniej tu mowy o pielgrzymie niż w poprzednich, ale za to w odpowiednich ustępach prawie wcale nie starałem się oddzielić osoby wędrowca od autora przemawiającego we własnej osobie. Znudziło mi się w końcu to ciągłe wytykanie granicy, której nikt, zdaje się, nie chciał zauważyć, i jak ów Chińczyk w Goldsmitha Obywatelu świata, któremu nikt nie chce wierzyć, że jest Chińczykiem, na próżno zapewniałem i wyobrażałem sobie, żem odróżnił pielgrzyma od autora; ciągła troska o utrzymanie tej różnicy, ciągłe w usiłowaniach tych zawody tak utrudniały mą

113 https://petercochran.files.wordpress.com/2009/03/chp42.pdf, s. 8–9. [Dostęp: 23-11-2013]

41 pracę twórczą, że postanowiłem porzucić te daremne wysiłki i postanowienie to w czyn wprowadziłem. Zdania i poglądy, jakie w tej kwestii powstały i powstać mogą, nie mają dzisiaj istotnego znaczenia, utwór ten stać ma o własnej sile, bez pomocy pisarza; dla autora zaś nie masz ucieczki poza reputację, przejściową czy też stałą, którą literackie jego prace dla niego zdobędą. Zwykły to los wszystkich autorów114.

Zaprezentowane przez Byrona dwie przeciwstawne perspektywy podmiotowe procesu twórczego ujawnią powinowactwo z koncepcją Ricoeura, który rozróżnia dwa rodzaje tożsamości – idem (bycie tym samym) i ipse (bycie sobą)115. Tożsamość idem to zbiór stałych cech i właściwości, które pozwalają zidentyfikować daną osobę bez względu na to na jakim etapie życia aktualnie się znajduje. Na poziomie biologicznym jest to kod genetyczny, natomiast na poziomie psychologicznym to charakter człowieka: „Charakter danej osoby określa nie tylko zbiór rozpoznawalnych cech zewnętrznych, ale także jej postawę rozumianą jako trwałą dyspozycję do określonych zachowań”116. Tożsamość typu ipse przejawia się w sposobie działania i doznawania. Zdaniem Ricoeura zachowanie integralności ipse przed nadmiernym wpływem zmian osobowości jest możliwe dzięki pojęciu obietnicy. Tylko poprzez wierność sobie, podjętym zobowiązaniom pozostajemy tą samą osobą. Ogniwem spajającym idem i ipse jest tożsamość narracyjna, zdolność opowiadania o sobie, konstruowania swojego życia na wzór opowieści. Cała literatura jest zbiorem narracji, z którego jednostka może nieustannie czerpać, by snuć opowieść o własnym życiu i dążyć do samozrozumienia. Podmiotowość nie jest dana w niezmiennej postaci, ale charakteryzuje ją duży zakres modalności. Wpływają na nią różnego rodzaju zjawiska kulturowe, przede wszystkimi o charakterze narracyjnym. Poznanie siebie dokonuje się w sposób pośredni, poprzez interpretację117. Podmiot rozpoznaje siebie poprzez znaki, odkrywane w otoczeniu za pomocą wyobraźni. Zdaniem Ricoeura wyobraźnia umożliwia przekroczenie granicy między tekstem a życiem, między czytaniem a działaniem. Wyobraźnia jest powiązana z działaniem, ponieważ każda czynność jest poprzedzona zamiarem, planem, projektem. Czytanie

114 G. G. Byron, Wiersze, poematy, Wędrówki Czajld Harolda, t. I, przeł. J. Kasprowicz i n., red. J. Żuławski, Warszawa 1986, s. 565. 115 J. Pawlak, Paula Ricoeura koncepcja tożsamości narracyjnej [w:] Tożsamość człowieka, red. A. Gałdowa, Kraków 2000, s. 130. Ten koncept jest niezwykle pomocny w próbie odpowiedzi na pytanie o zakres i charakter zmian jakie zachodzą w tożsamości człowieka na przestrzeni życia: „Rozwój czy też starzenie się danej osoby sprawiają, że nie można mówić, iż jest ona na każdym etapie swego życia identyczna. W takim przypadku Ricoeur proponuje odwołać się do kryterium nieprzerwanej ciągłości między pierwszym a ostatnim stadium rozwoju tego, co uznamy za tę samą jednostkę. Zauważa jednak przy tym, że niezależnie od liczby tych pośrednich stadiów, problemem zawsze pozostanie nieunikniony element różnicy pomiędzy nimi.” [Tamże]. 116 B. Baszczak, Narracja…, dz. cyt., s. 128. 117 Tamże, s. 136.

42 prowokuje do myślenia innymi torami, fikcja pozwala postrzegać świat z innej perspektywy, modyfikuje sposób widzenia. Dostarcza alternatywnych scenariuszy postępowania. To co człowiek pragnie, zamierza robić, wpływa na jego stan psychiczny, kształtuje jego tożsamość118. Poznanie, interpretacja a czasem „przyswojenie” (niem. Aneignung, ang. Appropriation) nowych sposobów istnienia stwarza podmiotowi nowe możliwości poznania siebie119. Reasumując powyższe rozważania wypada stwierdzić, że choć niektóre książki bywały przekornie nazywane przez romantyków „zbójeckimi” to doświadczenie lektury odbywanej na sposób romantyczny ukonstytuowało romantyczną świadomość i w znacznym stopniu ukształtowało tożsamość.

.

II. 3 Indywidualizm i romantyczna ekspresja w kontekście tożsamości narracyjnej

To romantycy ujawnili istnienie niemożliwego do pogodzenia konfliktu między jednostką a społeczeństwem. Mieli poczucie, że świat, w którym przyszło im żyć, jest światem pozbawionym sacrum i duchowości. Myśliciele romantyzmu ujmowali człowieka jako istotę, dla której podważenie istnienia duchowości jednostki, jej przeciwstawienie rzeczywistości ziemskiej było przeżyciem niezwykle dramatycznym120. Romantycy pragnęli dotrzeć do istoty prawdziwej egzystencji i odnaleźć tożsamość w głębi własnej duszy121. Od tej pory poszukiwania odpowiedzi na pytania o kondycję ludzką koncentrowały się wokół jednostki i na jej osobniczym doświadczeniu a nie na odkrywaniu powszechnych prawd rządzących ogółem społeczeństwa. Bittner zauważa, że „Wersje te (postaw indywidualistycznych – S.S.) jawią się jako formy rozpoznawania romantycznego ‘ja’, jako stopnie w procesie dochodzenia romantycznego ‘ja’ do pełnej samoświadomości. W procesie

118 Tamże, s. 141. 119 B. Rozbicki, Upadek cogito. Hermeneutyka w poszukiwaniu tożsamości podmiotu, „Czasopismo Filozoficzne” 7, 2011, s. 62–78. 120 I. Bittner, Romantyczna idea „odnajdywania siebie” i jej wyraz w korespondencji Zygmunta Krasińskiego, Łódź 2002, s. 16. 121 M. Janion, Romantyzm a początek świata nowożytnego [w:] tejże, Gorączka romantyczna, Warszawa 1975, s. 27.

43 rozpoznawania podmiotowości, swej indywidualności, subiektywności i osobowości”122. Pojęcie indywidualizmu jest nieodwołalnie związane z wszelką twórczością artystyczną. Jednak dopiero w romantyzmie stało się głównym czynnikiem kształtującym wypowiedź literacką. W literaturze tego okresu pojawiają się postaci, które stanowią projekcję dochodzenia człowieka do samoświadomości123. Maria Janion zwraca uwagę, że jednym z pierwszych, bohaterów o silnym poczuciu indywidualizmu był Werter Goethego: „Dla Wertera ludzie ograniczeni to również – podobnie jak potem u Kierkegaarda – ludzie nie myślący o swej egzystencji, nie odczuwający jej, mający ‘niewielką świadomość swego ja’ (Kierkegaard). Takie pojmowanie egzystencji nadaje jej charakter swoiście elitarny. Staje się ona udziałem wybrańców, umiejących myśleć i czuć, ludzi, którzy osiągnęli pełną świadomość i autentyczność”124. Bohater powieści epistolarnej Senancoura stawia sobie za cel odkrycie własnej tożsamości, swojego „ja” nieskażonego przez żaden wpływ. W tym celu zupełnie izoluje się od społeczeństwa:

Cokolwiek się stanie muszę pozostać tym samym i zawsze sobą, niekoniecznie takim, jakim jestem siłą nawyków, sprzecznych z moimi potrzebami, ale takim, jakim się czuję, takim, jakim chcę być, takim, jakim jestem w życiu wewnętrznym, jedynym przytulisku moich smutnych doznań. Będę stawiał sobie pytania, będę badał, będę zgłębiał to serce z natury szczere i kochające, ale porażone tylu rozczarowaniami. Określę, czym jestem, czym być powinienem; a poznawszy ów stan, będę usiłował zachować go przez całe życie, pewny, że nic z tego, co przyrodzone nie może być groźne ani godne potępienia, przekonany, iż nie ma dobra poza posłuszeństwem wobec natury, zdecydowany nie tłumić w sobie niczego, co mogłoby naruszać właściwą mi postać.125

Opis świata z perspektywy podmiotu stał się obowiązującym modelem ekspresji w epoce nowożytnej126:

W romantycznej rewolucjonizacji poezji dwa postulaty miały naczelne znaczenie: odrzucenie koturnowego i sztucznego w swej retoryczności języka na rzecz wprowadzenia do poezji elementów mowy używanej w codzienności „ogółu ludzi” (Wordsworth), oraz ustanowienie perspektywy podmiotowej podstawowym narzędziem opowieści o świecie. Subiektywizacja oglądu świata

122 I. Bittner, Romantyczne „ja”. Studium romantycznego indywidualizmu, Warszawa 1984, s. 7. 123 M. Janion, M. Żmigrodzka, Romantyczne tematy egzystencji, dz. cyt., s. 13. 124 Tamże, s. 14. 125 E. P. de Senancour, Oberman, Paris 2003, list IV, s. 60. [tłum. za: F. R. Chateaubriand, René, przeł T. Boy- Żeleński, oprac. A. Tatarkiewicz, Wrocław1964, s. LI–LII.] 126 M. Saganiak, Człowiek i doświadczenie…, dz. cyt, s. 8.

44 umożliwiała tłumioną dotąd ekspresję i otwierała przestrzeń dla wyobraźni ludzkiego indywiduum. Podmiot stawał się teraz soczewką przybliżającą obraz świata w lirycznie nachylonej opowieści.127

Przyczyn tej zasadniczej zmiany w ontologii należy szukać w sytuacji historycznej i wydarzeniach, które miały miejsce pod koniec XVIII wieku. Najważniejsze z nich to tzw. przewrót kopernikański Kanta, rewolucja francuska oraz działalność Napoleona. Dla Polaków dodatkowym impulsem były rozbiory i całkowita utrata niepodległości. Wcześniejsze dociekania filozoficzne praktycznie nie uwzględniały aktywności podmiotu w poznawaniu rzeczywistości. Immanuel Kant, uznawany za właściwego twórcę filozofii podmiotu, jako pierwszy skupił swoją uwagę na jednostce i jej relacji ze światem. Rewolucja francuska trwale podważyła porządek społeczny i moralny. Naruszyła ciągłość historii ujawniając relatywność jej zasad i idei. Naturalną reakcją człowieka było zwrócenie się do swego wnętrza i szukania w nim niepodważalnych, trwałych wartości. Poszukiwania te spowodowały, że punktem wyjścia dla nowej refleksji antropologicznej stało się to, co oryginalne i niepowtarzalne. Jak pisze Maria Janion „po epoce kryzysu Oświecenia i Wielkiej Rewolucji Francuskiej – romantyzm usiłował odnaleźć środki rekonstrukcji człowieka i zapoczątkował erę nowożytną dostarczając wzorów życia duchowego nowego typu”128. Nie bez wpływu pozostała także teoria Johanna Gottfrieda Herdera dotycząca usytuowania jednostki w otaczającym ją świecie. Niemiecki filozof głosił, że społeczeństwo jest integralną całością złożoną z pojedynczych indywidualności, wzajemnie od siebie zależnych. Pisał w studium Vom Erkennen und Empfinden der menschlichen Stele (1778): „Najgłębsza podstawa naszej istoty jest indywidualna, tak w uczuciach, jak i w myślach (…). Najrozmaitsze gatunki zwierząt nie różnią się zapewne od siebie tak bardzo, jak człowiek różni się od człowieka” 129. Jednym z filozofów doby romantycznej, który miał wielki udział w tworzeniu tożsamości romantycznej był Johann Gottlieb Fichte. Nurtującym go problemem było zagadnienie „ja” oraz problem wolności człowieka. Jednostka odpowiada za siebie, swoje działanie i wszelkie wytwory własnej aktywności. Nie jest odpowiedzialna jedynie za własne życie, ale jest reprezentantem idei człowieczeństwa. Dlatego jej powinnością jest uparte

127 B. Stelmaszczyk, „Ja” romantyczne w strukturze poetyckiej opowieści. Formy lirycznej ekspresji w romantycznych gatunkach synkretycznych – przykłady polskich reprezentacji [w:] Przygody romantycznego „Ja”…, dz. cyt., s. 20. 128 M. Janion, Romantyzm a początek…, dz. cyt., s. 42–43. 129 J. G. Herder, Vom Erkennen und Empfinden der menschlichen Stele [w:] J. G. Herder, Sämtliche Werte, VIII, Berlin 1889, s. 207–208. [Tłum. za:] M. H. Abrams, Zwierciadło i lampa, tłum. M. Fedewicz, Gdańsk 2003, s. 259.

45 dążenie do osiągnięcia ideału, które nie ma szansy być zaspokojone 130: „Najważniejszym dla romantyków odkryciem Fichtego było odkrycie Ja przeciwstawianego Nie-Ja, zgodnie uważają badacze i wywodzą z jego filozofii przede wszystkim romantyczne pojęcie ‘jaźni’, a co za tym idzie – hasła subiektywizmu i indywidualizmu”131. Rozróżnienie poezji na naiwną i sentymentalną, jakiego dokonał Fryderyk Schiller, także ma u swojej podstawy sytuację egzystencjalną człowieka. Epoki naiwne były czasem kiedy człowiek stanowił jedność, a w swoim działaniu kierował się koniecznością, zachowując przy tym spontaniczność. Epoki sentymentalne to czas kiedy jedność człowieka, a także społeczeństwa została niepowracalnie utracona. Jednostka traci kontrolę nad własnym życiem, zaczyna dostrzegać, że jej losem rządzi przypadek. Zarówno w świadomości człowieka, jak i organizacji oraz funkcjonowaniu całego społeczeństwa dochodzi do niekontrolowanych rozszczepień i rozdwojeń. Zanikają normy moralne, nie jest już możliwa spontaniczność. Natomiast w twórczości literackiej konsekwencją jest odchodzenie od bezpośredniego przedstawiania przedmiotu na rzecz eksponowania na pierwszym planie podmiotu wraz z jego sposobem percepcji. Dla Schillera była to podstawowa i najbardziej oczywista cecha literatury współczesnej132:

Umysł nie może doznać żadnego wrażenia, żeby od razu nie przyglądać się swojej własnej grze, żeby na to, co jest w nim samym, nie patrzeć refleksyjnie jak na coś, co jest przed nim, co zostało z niego wydobyte na zewnątrz. Tym sposobem nie otrzymujemy nigdy przedmiotu, lecz tylko to, co uczynił z przedmiotu odbijający go umysł poety, i nawet wtedy, gdy przedmiotem tym jest sam poeta, gdy chce on nam przedstawić swoje uczucia, nie dowiadujemy się o jego stanie bezpośrednio i z pierwszej ręki, lecz dowiadujemy się tylko, jak ów stan odbija się w jego umyśle, co on, jako przyglądający się samemu sobie, o nim myśli133.

Dostrzeżenie i uprzywilejowanie indywidualizmu umożliwiło uznanie autonomiczności jednostki, jej prawa do samorealizacji i decydowania o sobie. Romantyzm w odróżnieniu od wcześniejszych epok za cel i metodę sztuki uznał ekspresję wnętrza a nie naśladowanie natury. Na rozwój tej tendencji miał bez wątpienia wpływ Hegel kreując koncepcję ekspresywizmu:

130 Z. Kuderowicz, Fichte, Warszawa 1963, s. 67. 131 E. Zarych, dz. cyt., s. 62 (rozdz. Johann Gottlieb Fichte – inspirator romantyzmu). 132 K. Ziemba, Juliusza Słowackiego „Podróż do Ziemi Świętej z Neapolu” w świetle rozprawy Fryderyka Schillera „O poezji naiwnej i sentymentalnej” [w:] Przygody romantycznego „Ja”…, dz. cyt., s. 106. 133 F. Schiller, Listy o estetycznym wychowaniu człowieka i inne rozprawy, przeł. I. Krońska i J. Prokopiuk, wstępem opatrzył J. Prokopiuk, Warszawa 1972, s. 354.

46 …człowiek staje się czymś dla siebie dzięki praktycznej działalności, dzięki swej skłonności do przejawiania siebie samego we wszystkim, co mu jest bezpośrednio dane, co istnieje dlań jako coś zewnętrznego oraz rozpoznawania w tym również siebie samego. Cel ten osiąga on dokonując zmian w przedmiotach zewnętrznych, na których wyciska piętno swojego życia wewnętrznego i w których odnajduje teraz swoje właściwości, przysługujące jemu samemu134.

Właśnie dzięki ekspresji romantycznej stało się możliwe osiągnięcie wysokiego stopnia rozwoju indywidualizmu. W myśl antropologii romantycznej dzieło sztuki jest jednością podmiotu i przedmiotu135. Ekspresja to ujawnienie tego, co ukryte we wnętrzu oraz tego, co zewnętrzne lecz przyswojone i przetworzone przez podmiot. Charles Taylor przypisuje ogromną role ekspresywizmowi romantycznemu jako niezbędnemu do osiągnięcia przez jednostkę autonomii i samospełnienia.136 Taylor uważa, że powodem autokreatywnego wysiłku człowieka jest potrzeba ekspresji i autointerpretacji. Akt twórczy (za jaki można uznać narrację) zawiera w sobie odkrycie, poznanie własnego wnętrza i próbę znalezienia dla niego formy. Ekspresja człowieka nadaje kształt zarówno tworzonemu przez niego dziełu, jak i umożliwia konkretyzację jego wnętrza. Dlatego zgodnie z romantycznym poglądem sam akt twórczy ma również wpływ na jednostkę tworzącą, człowiek niejako poddaje się własnemu aktowi kreacji, współtworząc się wraz z nim. Akt ekspresji może prowadzić do istotnej zmiany w tworzącej jaźni. Służy pozyskaniu samoświadomości, oznacza ustanawianie siebie jako wolnej podmiotowości, która w aktach twórczych określa swoje „ja”137. Ireneusz Bittner zwraca uwagę, że „istotnym wyznacznikiem antropologicznej problematyki okresu romantyzmu w Polsce stały się rozważania o człowieku jako istocie poszukującej swej tożsamości, jego doświadczanie siebie samego i jego odpowiedzialność za to, kim się on staje”138. Zgodnie z romantycznym światopoglądem poczucie tożsamości człowieka nie jest budowane na akceptacji roli pełnionej w społeczeństwie, lecz na doświadczeniu wewnętrznym139. Ekspresja romantyczna jest medium umożliwiającym poznanie wewnętrznej konstrukcji tożsamości:

To właśnie w romantyzmie – powołując się na sąd Arnolda Hausera zawarty w jego Filozofii historii sztuki – „twórczość artystyczna stała się czymś w rodzaju rekonstrukcji, odnajdywaniem tego, co artysta uważa za swoje utracone dziedzictwo duchowe”. W tym też sensie twórczość stawała się dla

134 G. W. F. Hegel, Wykłady o estetyce, t. I, przeł. J. Grabowski, A. Landman, Warszawa 1963, s. 55. 135 A. Ziołowicz, Dramat i romantyczne „ja”, Kraków 2002, s. 16. 136 A. Bielik-Robson, [Wstęp do:] C. Taylor, Źródła podmiotowości..., dz. cyt., s. XIV. 137 M. Saganiak, dz. cyt., s. 128–130. 138 I. Bittner, Romantyczna idea…, dz. cyt., s. 6. 139 M. Saganiak, Człowiek i doświadczenie wewnętrzne, dz. cyt., s. 34.

47 romantycznego artysty czynnikiem konstytuującym jego tożsamość. Romantyczni twórcy mieli świadomość tego, że kreatorska moc artysty jest mocą autokreatorską, że twórca samoaktualizuje się w samym procesie tworzenia i dzięki niemu.140

Treść i sposób twórczej ekspresji mają bezpośredni związek z poszukiwaniem odpowiedniej dla siebie formy. Dlatego poeta w momencie rodzenia się podmiotowości romantycznej szuka nieznanych dotąd sposobów wyrazu. Wypróbowuje kolejne stany uczuciowe, nastroje zmienia niczym maski, szukając tej najbardziej odpowiedniej. Z czasem okazuje się, że mimo iż mocno uwierają niektórych nie będzie w stanie już nigdy zdjąć. Jak zauważa Magdalena Saganiak: „Człowiek romantyczny ujmował sam siebie jako istotę twórczą, urzeczywistniająca się poprzez akty kreacji. Ale ekspresja to także wytwarzanie formy dla siebie samego, projektowanie, transcendowanie siebie”141. Jak wynika z korespondencji Byron traktował tworzenie poezji jako akt ekspresji. 2 stycznia 1821 roku pisał do Moore’a:

… it comes over me in a kind of rage every now and then, like * * * *, and then, if I don’t write to empty my mind, I go mad. As to that regular, uninterrupted love of writing, which you describe in your friend, I do not understand it. I feel it as a torture, which I must get rid of, but never as a pleasure. On the contrary, I think composition a great pain. [BC XIII 8, 9]

… to na mnie przychodzi od czasu do czasu w jakimś przypływie zaciekłości…, a potem, jeżeli nie zacznę pisać, by sobie mózg opróżnić, dostaję szału. Co się tyczy tego regularnego, nieprzerwanego rozmiłowania w pisaniu, które u swojego przyjaciela odmalowujesz, to go nie mogę pojąć. Ja odczuwam to jako torturę, której muszę się pozbyć, ale nigdy jako przyjemność. Przeciwnie, uważam tworzenie za wielką mękę. [Lip 275]

W próbach opisu procesu tworzenia często posługiwał się metaforą trzęsienia ziemi, erupcji wulkanu, czy lawy. 29 listopada pisał w liście do Annabelli Milbanke:

I by no means rank poetry or poets high in the scale of intellect—this may look like Affectation—but it is my real opinion—it is the lava of the imagination whose eruption prevents an earth-quake—they say Poets never or rarely go mad— (…) —but are generally so near it that I cannot help thinking rhyme is so far useful in anticipating and preventing the disorder. [BC IV 76]

140 I. Bittner, Romantyczne ja…, dz. cyt., s. 110. 141 M. Saganiak, Człowiek i doświadczenie wewnętrzne, dz. cyt., s. 130.

48

Pod żadnym pozorem nie oceniłbym wysoko poezji czy poetów pod względem intelektu – może to wydawać się pretensjonalne – ale to moja prawdziwa opinia – że jest to lawa wyobraźni, której erupcja zapobiega trzęsieniu ziemi. Powiadają, że poeci nigdy prawie nie popadają w szaleństwo (…) zazwyczaj jednak są go tak bliscy, że jestem przekonany, iż myślenie wierszem bardzo pomaga zapobiec owemu zaburzeniu umysłu. [S. S.]

Podobne kategorie pojawiają się w liście do Thomasa Moore’a z 5 lipca 1821 roku:

I can never get people to understand that poetry is the expression of excited passion, and that there is no such thing as a life of passion any more than a continuous earthquake, or an eternal fever. [BC XIII 106]

Ludzie nie są w stanie pojąć, że poezja to ekspresja rozbudzonej namiętności i że nie ma czegoś takiego jak życie pasją bez nieustannego trzęsienia ziemi, czy wiecznej gorączki. [S. S.]

W rozumieniu Byrona ekspresja podmiotu była jedynym sposobem ocalenia przed szaleństwem – totalną dezintegracją „ja”. Umożliwiała uwolnienie od bólu istnienia powodowanego przede wszystkim brakiem samoświadomości, a co za tym idzie, tożsamości. Ekspresja poprzez narrację pomagała na nowo stworzyć własną tożsamość. Agata Bielik- Robson pisze, że to u Novalisa po raz pierwszy pojawia się „idea ‘ekspresyjności podmiotu’ jako jego cechy konstytutywnej – kosztem dotąd głównie eksponowanej refleksyjności. Romantyczna wizja jaźni twórczej zakłada bowiem, że prawdziwa samowiedza możliwa jest nie za sprawą bezpośredniego wglądu, lecz dzięki spontaniczności wyrazu, w którym to dopiero podmiot ‘się przegląda’, odnajdując w ten sposób w pozornie obcym i zewnętrznym świecie właściwości przysługujące jemu samemu”142. Poszukiwania odpowiedniej formy nie są bezowocne. Romantyk dociera coraz bliżej wewnętrznej prawdy a wierność jej uznaje za najwyższy nakaz moralny. Podporządkowanie całego życia głosowi wewnętrznemu, swojemu „ja”, jest momentem narodzin indywidualizmu romantycznego: „Romantyzm rodzi się, gdy doświadczenie wewnętrzne staje się osią tego, co Maria Janion nazwała ‘projektem

142 A. Bielik-Robson, Na drugim brzegu nihilizmu. Filozofia współczesna w poszukiwaniu nowego podmiotu, Warszawa 1997, s. 68.

49 egzystencji romantycznej’ a co w innym ujęciu nazywa się ‘podmiotowością romantyczną’”143. Kształtowanie tożsamości romantycznej odbywa się między innymi na zasadzie negacji, zaprzeczenia obowiązujących, czy wręcz narzucanych sposobów partycypowania w rzeczywistości. Romantycy dokonują swego rodzaju dekonstrukcji tożsamości (artystycznej) charakterystycznej dla XVIII wieku. Każda biografia romantyczna rozpoczyna się od śmierci „ja” – rozpadu podmiotu. Potem romantyk próbuje swoją tożsamość zbudować na nowo144. Śmierć jest wyrazem buntu przeciw staremu porządkowi, przeciw skompromitowanemu społeczeństwu. Jak pisze Marta Piwińska „samobójstwo to jest dokładnie moment, w którym się rodzi romantyczny bohater. Jako nowe zjawisko w kulturze”145. W literaturze romantycznej występują bohaterowie, którzy popełniają samobójstwo w akcie buntu przeciw życiu pełnemu pozorów. Bohater przełomu wieków (Werter, Manfred, czy Gustaw) jako jedyny spośród otoczenia dostrzega, że pozostali ludzie tak naprawdę wcale nie żyją, są skamieniali, funkcjonują jak nakręcane zabawki, mechanizmy, manekiny, żywe trupy. „Ja” romantyczne ma odwagę zbuntować się przeciw takiemu światu:

Wewnętrzna historia „ja” romantycznego zaczyna się od samobójczej śmierci. (…) [Ja] Musi ponieść ostateczną klęskę. Wszystko to wiedzieli sentymentalni i oświeceni autorzy, którzy wiele pisali o „świecie pozorów’, ale teraz chodzi o własnoręczne zniszczenie tych pozorów. W sobie. Romantyczny mit „ja” o sobie samym wcale się nie zaczyna od „powołania” i entuzjazmu, ale od bezwzględnej likwidacji „starego porządku” życia we własnym życiu146.

Epokę romantyzmu można określić mianem okresu przejściowego jaźni, w którym jednostka sama odrzuciła znaną sobie definicję siebie. Pokolenie końca wieku znalazło się w szczególnej sytuacji egzystencjalnej. Otoczenie, książki, szkoła, klasycystyczna filozofia przekazywały obraz świata przenikniętego harmonią, głosiły kult nauki i szerzyły wiarę w nieskrępowane możliwości ludzkiego rozumu. Przed młodym człowiekiem roztaczano wizję wspaniałej przyszłości, dobrego życia zgodnego z wpajanymi ideałami. Jednak nabywana wiedza ni jak nie dała się pogodzić z obserwowaną rzeczywistością. Sfera materialna była pewnym źródłem rozczarowania, dlatego w umysłach młodych ludzi pojawiła się tęsknota do nieskończoności połączona ze świadomością braku najmniejszej nadziei

143 Tamże, s. 34 144 M. Piwińska, Złe wychowanie. Fragmenty romantycznej biografii, Gdańsk 2005, s. 230. 145 Tamże, s. 239. 146 Tamże, s. 232.

50 spełnienia. W konsekwencji tego jednostka znalazła się w sytuacji utraty własnej tożsamości. Z czasem reakcja na tą specyficzną sytuację zyskała miano choroby wieku. Jej symptomem był chroniczny ból istnienia, który prowadził do melancholii, poczucia znudzenia, potęgowanych pragnieniem samotności. Romantyk przez całe swoje życie mozolnie konstruuje odpowiedź na pytanie „kim jestem?”. Romantyczne rozumienie tożsamości zrodziło się w momencie zmiany w obrębie Cogito. Kartezjańskie „myślę, więc jestem” zostało wyparte przez „czuję, więc jestem”. Dlatego miłość jako najwyższe i najsilniejsze uczucie stała się obiektem kultu, wręcz mitem, umożliwiającym samopoznanie i rozwój osobowości. Taką alternatywę zaproponował Rousseau w swoich powieściach, których bohaterowie manifestowali sprzeciw wobec narzucanych przez społeczeństwo ról, a także wyrażali bunt przeciw prymatowi rozumu. Contrecto ergo sum nie tylko utwierdzało sam fakt istnienia, ale także potwierdzało tożsamość bytu147. Zgodnie z teorią Agaty Bielik-Robson podstawą filozofii romantycznej jest niezgoda na wyrzeczenie się podmiotowości jednostkowej148. To odróżnia ją od dekonstrukcjonizmu, który za swój cel uznaje totalną krytykę klasycznego podmiotu149. Świadomość romantyczna łączy w sobie dwie trudne do pogodzenia prawdy – prawdę doświadczenia – przekonanie o istnieniu świata zewnętrznego oraz prawdę samowiedzy – przekonanie o wolności, autonomii i zdolności autokreacyjnej. Romantyzm zapoczątkował filozofię podmiotowości alternatywną wobec wcześniejszej tradycji. Opierała się ona nie na kartezjańskim cogito, ale na idei duszy czującej. Die fühlende Seele to termin wprowadzony przez Hegla w jego Encyklopedii nauk filozoficznych dla określenia jednego z etapów ewolucji ducha, który w tym stadium jest na początku drogi do samoświadomości, która nadal jest skrępowana otoczeniem materialnym i własną cielesnością150. Podstawowa różnica

147 M. Saganiak, Człowiek i doświadczenie wewnętrzne, dz. cyt., s. 38. 148 A. Bielik-Robson, Duch powierzchni. Rewizja romantyczna i filozofia, Kraków 2004, 27. 149 „Wczesna dekonstrukcja odbyła się pod znakiem krytyki podmiotu klasycznego, czyli kartezjańskiego cogito, w którym kulminuje zachodnia metafizyka obecności: krytyka (…) zachowuje swą ważność po dziś dzień. Jednocześnie jednak została ona nadmiernie uogólniona przez wczesną dekonstrukcję, która pragnęła, by wraz z podmiotem kartezjańskim odpadły kolejne „idole” nowożytnego humanizmu: prymat antropologiczny, Ja romantyczne, subiektywna ekspresja, indywidualizm”; A. Bielik-Robson, Do dekonstrukcji i z powrotem, dz. cyt., s. 188. 150 „Heglowska definicja duszy czującej jako ‘refleksyjnej totalności odczuwania’ jest tu dla nas dodatkowo interesująca przez swoje charakterystyczne skrzywienie: dusza zanurzona w swej czującej szczegółowości oddana jest żywiołowi pathe, a tym samym znajduje się w stanie patologii, „choroby“. Dopiero zatem przejście duszy czującej w stan ‘duszy rzeczywistej’ (die wirkliche Seele), która jest już początkiem uniwersalnej, filozoficznej świadomości, oznacza wyzwolenie i zdrowie; dopiero wybicie się na poziom ‘nieskończonej negatywności’, w której wyraża się wolność Ja do negowania wszystkiego poza nim samym, otwiera drogę właściwej ‘fenomenologii ducha’. Tymczasem filozoficzna specyfika romantyzmu, której rekonstrukcji pioniersko podejmuje się Brzozowski, polega na samoistnym docenieniu owej ‘duszy czującej’ jako jedynej,

51 między Heideggerowskim Dasein a duszą romantyczną polega na ich odmiennym stosunku do świata. Dasein odbiera rzeczywistość jako „przyjazną” i czuje się w niej dobrze. „Ja” romantyczne przeciwnie – ma poczucie wyobcowania ze świata, niedopasowania, rzeczywistość stwarza dla niego zagrożenie utraty tożsamości, autonomiczności, indywidualizmu. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest zagrożenie wpływem151. Myśliciele romantyzmu mając świadomość wyjątkowości sytuacji historycznej skoncentrowali swoje rozważania wokół problemu miejsca jednostki w świecie. Charakterystyczny dla romantyków sposób wypowiedzi podmiotu stawiał człowieka wobec rzeczywistości jawiącej się jako nieprzyjazna i niebezpieczna. Nadrzędnym motorem dociekań był sceptycyzm wobec poznawczego optymizmu oświecenia. Pisarze romantyczni ujmowali świat w kategoriach takich jak: marność, materializm, ograniczoność rozumu, przemijalność. Problematyka ta konkretyzowała się w charakterystycznych dla tej epoki wątkach tematycznych w postaci ruin, mogił, obrazów śmierci i rozkładu. Człowiekowi romantycznemu, który uświadomił sobie marność wszystkiego, co go otacza, nie pozostawało nic innego, jak tylko zwrócić się do swego „ja” i próbować odkryć tajemnicę ludzkiego wnętrza. Zazwyczaj właśnie wobec konfrontacji z tym, co przemijalne człowiek usiłuje odnaleźć coś stałego, potwierdzającego sens egzystencji. Mickiewicz odwiedzając zgliszcza swojej rodzinnej rezydencji jest przytłoczony marnością rzeczy materialnych a także człowieka. Przeżyciu grozy przemijalności towarzyszy obawa, że wraz z utraconą przeszłością, traci część siebie. 25 lipca/6 sierpnia 1821 roku pisał w liście do Jana Czeczota:

Jak tylko wyjechałem z Wilna, już żałowałem wyjazdu. Przebyłem drogę nudnie, zajechałem do cudzego domu, pobiegłem na nasz niegdyś dziedziniec. Żal mnie nie pozwolił uważać spustoszenia, które było wokół mnie; oficynkę, w której mieszkaliśmy, zastałem otwartą, ale ciemną. Postaw się w moim miejscu. Nikt mnie nie spotkał, nie słyszałem owego Adam, Adam! Tak mnie żal ścisnął, że długo nie mogłem odetchnąć. Chodziłem po wszystkich kątach, odemknąłem drzwi spiżarni; wtem z góry schodzi nasza stara służąca, którą po ciemnie ledwie poznałem, i tak trudna do poznania, wyblakła i nosząca znaki długiej nędzy. Po wrzasku zobopólnego poznania się płakaliśmy razem. Biedna ta sługa u nas strawiła wiek, teraz bez sposobu do życia. Mieszkała długo w tym domku, żyjąc z pracy; teraz jeszcze błąka się po pustkach. Oddałbym jej grosz ostatni, gdybym wtenczas miał przy sobie. [XIV198]

nieprzekraczalnej realności ludzkiej egzystencji”. A. Bielik-Robson, Syndrom romantyczny. Stanisław Brzozowski i rewizja romantyzmu, „Słupskie Prace Filologiczne”, Seria Filologia Polska 5, 2007, s. 55. 151 A. Bielik- Robson, Duch powierzchni…, dz. cyt., s. 33.

52 Romantyk za priorytet uznał dążenie do odkrycia tego, co odróżnia go od innych i odnalezienie wewnątrz siebie potwierdzenia swojej niepowtarzalności. Odkrycie własnej tożsamości, deszyfracja swojego jestestwa stanowiła gwarancję nieśmiertelności „ja”:

W przemyśleniach dotyczących problematyki czasu ujawniały się przesłanki i zarysy romantycznej filozofii człowieka jako bytu nie tyle „gotowego”, co „stającego się; ujawniała się tu charakterystyczna dla pola zainteresowań antropologicznych doby romantyzmu dążność do odkrywania swego „ja”, swej samoidentyfikacji, do rozpoznania w sobie tego, co jest stałe i niezmienne152.

II.4 Romantyczna autokreacja a tożsamość narracyjna

Jednym z wyznaczników romantycznej antropologii było skupienie uwagi na mocy kreacyjnej człowieka, która w pierwszej kolejności koncentrowała się na tworzeniu siebie. Zadaniem jednostki było znalezienie dla siebie odpowiedniej formy, realizowanie swoich ideałów oraz samodoskonalenie. Takie stanowisko Ireneusz Bittner odwołując się do myśli Heideggera nazywa autoprojekcją „ku możliwości”153:

Znamienna była w myśli antropologicznej romantyzmu tendencja do uwypuklania w człowieku jego zdolności do podejmowania wysiłków go przerastających i do działań skierowanych na realizację wartości i celów ujawniających jego podmiotowość i możliwości autokreacji a zarazem ekstrapolacji rzeczywistości.154

Myśliciele romantyzmu ukazywali człowieka jako byt obdarzony przywilejem wolności wyboru i realizowania swoich nieograniczonych możliwości. W ten sposób charakteryzował jednostkę Johann Gottfried Herder, a w Polsce Florian Bochwic oraz Maurycy Mochnacki. Bochwic w wydanych w Wilnie w 1842 roku Zasadach myśli i uczuć

152 I. Bittner, U podstaw antropologii filozoficznej polskiego romantyzmu, Łódź 1998, s. 20; Dalej czytamy: „Romantyczna koncepcja jednostki eksplikowała jednostkę jako istotę nie tylko „świadomą siebie”, ale także jako istotę konstytuującą swą tożsamość osobniczą. W koncepcji tej uwypuklona została idea niepowtarzalności ujednostkowień gatunku ludzkiego; idea niepowtarzalności zarówno zindywidualizowanej egzystencji jednostek, jak i ich osobowości kształtowanych w procesie rozwoju ludzkości i rozwoju osobniczego; w procesie – jak pisał Cieszkowski – „tworzenia duszy” [Tamże, s. 22]. 153 Tamże, s. 60. 154 Tamże, s. 61.

53 moich pisał: „Siła kreacyjności jest atrybutem samego w sobie wyrabiającego przeznaczenie jako istota wolna”155. Teoretykiem, który przybliżył polskim czytelnikom romantyczną teorię autokreacji człowieka był Maurycy Mochnacki. Według Mochnackiego „życie warte jest tyle, ile daje okazji do wzrostu osoby do godności”156. Dla romantycznych indywidualistów świat był przede wszystkim domeną czynu – sferą działań podejmowanych przez podmioty, mające poczucie swojej wolności. Mochnacki pod pojęciem romantycznego indywidualizmu rozumiał dążenie do osiągnięcia osobowości suwerennej, która, odrzucając wszelkie kompromisy, jest zdolna przeciwstawić się formom przymusu społecznego i politycznego. Także Józef Maria Hoene-Wroński poświęcił wiele uwagi zagadnieniu autokreacji, uznając tworzenie siebie za obowiązek każdego człowieka. Jest to jedyna droga osiągnięcia pojednania z Absolutem, który właśnie w tym celu stworzył jednostkę. Bóg ukształtował byt ludzki na swoje podobieństwo, pozostawiając mu zadanie dopełnienia dzieła stworzenia. Jednostka miała zwrócić się do wnętrza i nieustannie pracować nad rozwojem swojej duchowości. Agata Bielik-Robson streszczając poglądy Richarda Rorty’ego na podmiotowość nowoczesną, twierdza, że to właśnie autokreacja a nie kartezjańskie cogito, jest elementem konstytutywnym podmiotu:

Twórcza indywidualizacja podmiotu opiera się na kreacji językowej. Język odgrywa tu rolę znacznie ważniejszą od tradycyjnej funkcji ‘środka wyrazu’. Język-styl autoekspresji nie jest już – jak w klasycznej teorii zmysłu wewnętrznego – jedynie ‘perfekcyjnie’ funkcją podmiotu, którego refleksja przebiega poza jakimkolwiek medium językowym. Staje się funkcją centralną podmiotowości: bez kreacji językowej nie ma bowiem autokreacji samego podmiotu. Dokonuje się tu przejście od prymatu refleksji do prymatu autoekspresji. Subiektywność urzeczywistnia się odtąd nie w intymnym kontakcie z samą sobą, lecz w zdolności do twórczej transformacji języka, powołującej do bytu ‘nowe metafory’ – jak to określa Rorty – nasze ‘autonarracje’157.

Zdaniem Bielik-Robson: „Autokreatywność to coś więcej niż tylko zdolność do przemiany. Jest to bowiem pojęcie, które implikuje istnienie podmiotu jako autora swoich własnych przemian, a więc (przynajmniej częściowo) jako autora samego siebie”158. Człowiek romantyczny mając świadomość swojej wolności, wiedział także, że jest twórcą swego losu i ponosi odpowiedzialność za podjęte decyzje oraz dokonane wybory. Romantycy żywili

155 [Cytat za:] I. Bittner, U podstaw…, dz. cyt., s. 62. 156 M. Mochnacki, Pisma krytyczne i polityczne, Kraków 1996, s. 159. 157 A. Bielik-Robson, Na drugim brzegu..., s. 116. 158 Tamże, s. 89.

54 przekonanie, że o wielkości jednostki decydują jej czyny, które są kreacją porównywalną do stwarzania świata przez Boga. Dlatego zadaniem „ja” jest poszukiwanie sposobności realizacji swoich możliwości kreacyjnych. Jak pisze Bittner: „Zdaniem Romantyków jedyną możliwością poznania siebie było rozpoznanie własnego „ja” w swej działalności kreatywnej”159. Nasilenie się tendencji autokreacyjnych w romantyzmie miało związek z poczuciem dramatycznego rozdźwięku między „ja” realnym a „ja” idealnym. Bittner w wizerunku bohatera romantycznego upatruje transpolację romantycznego rozumienia człowieka i obrazu jego życia. Do czynników kształtujących i formułujących romantyczną osobowość zalicza się jej nieprzystosowanie do rzeczywistości, nieuleganie autorytetom oraz niepodporządkowywanie się panującym zasadom oraz normom obyczajowym i moralnym. Jednostka o cechach romantycznych demonstruje swoją pogardę dla ziemskich aspektów życia, zwracając się do swego wnętrza jako źródła duchowości. Rysem charakteru romantyka jest jego dążenie do manifestacji swej indywidualności oraz nieskrępowanej wolności i niezależności.160 W szerszym kontekście socjologiczno-społecznym autokreacja jest definiowana jako :

...proces, w którym człowiek kreuje swój własny image, wizerunek – dla siebie samego i dla otoczenia społecznego, w którym się znajduje. Pod tym pojęciem nie musimy rozumieć czegoś z gruntu fałszywego – czegoś czego w rzeczywistości nie ma lub czegoś negatywnego. Kreacja imagu jest też związana z koniecznością (…) dokonania koniecznych wyborów aksjologicznych i określenia swojego miejsca i roli społecznej. 161

Tak rozumiana autokreacja spełnia rolę uzupełniającą w konstruowaniu tożsamości. Wpływa na jej jakość i dynamikę rozwoju. Bielik-Robson zwraca uwagę na nierozłączność autokreacji i narracji: „autokreacja urzeczywistnia się w sferze autonarracji, czyli interpretacji refleksyjnej”162. „Refleksja – pisze dalej Bielik-Robson – jako postać woli nie jest neutralnym opisem. Wyraża się w niej bowiem pragnienie autokreacji163”. Narracja stwarza jednostce możliwość opisania życiowego doświadczenia oraz jego nieustającą interpretację i ocenę. Poprzez opowiadanie o sobie podmiot ma wgląd w swoje wnętrze i szansę na głębsze

159 I. Bittner, Romantyczne „ja”…, dz. cyt., s. 32. 160 I. Bittner, U podstaw…, dz. cyt., s. 63. 161 J. Z. Hubert, Autokreacja a proces maksymalizacji negentropii i synergii [w:] Autokreacja człowieka – między wolnością a zniewoleniem. Materiały VI Jagiellońskiego Sympozjum Etycznego, pod. red. J. Pawicy, Kraków 1995, s 131. 162 A. Bielik-Robson, Na drugim brzegu..., dz. cyt., s. 129. 163 Tamże, s. 155.

55 zrozumienie siebie. Może analizować i interpretować zdarzenia, które konstytuują jego tożsamość. Autor narracji, opisując otaczający świat, przefiltrowuje go przez swoje „ja”. Z obiektywnej, nieograniczonej rzeczywistość wybiera elementy, na których koncentruje swoją uwagę. Następnie interpretuje i nadaje im odpowiednie, uczuciowo-nastrojowe zabarwienie. Może także intencjonalnie ingerować w proporcje faktów – jedne bagatelizować, inne wyolbrzymiać, jeszcze inne pomijać milczeniem. Sam dobór opisywanych zjawisk i zdarzeń jest podległy jedynie indywidualnym potrzebom i gustom podmiotu piszącego, z tego powodu niezaprzeczalnie zaświadcza o jego konstrukcji psychicznej164. By stworzyć autonarrację, podmiot jest zobligowany do analizy zdarzeń i działań, ich reinterpretacji a następnie znalezienia odpowiedniej formy oraz nadania właściwego kształtu fabule. Charakter prowadzenia opowieści jest niepowtarzalny, wybrany z wielu dostępnych wariantów. Wybór obrazuje nie tylko stosunek podmiotu do przedstawianych zdarzeń, ale reprezentuje jego indywidualny światopogląd, a także odzwierciedla tożsamość. Kazimierz Cysewski jako definicję autokreacji w obrębie utworu epistolograficznego, na którym koncentruje się niniejsze studium, przyjmuje:

Autokreacja to sugerowanie pożądanego obrazu siebie za pomocą przeróżnych technik – od bezpośrednich autocharakterystyk i żądań, by w określony sposób interpretować postać autora, po działania bardzo subtelne, czasem przewrotne, implicite wpisane w tekst wypowiedzi. (…) autokreacja to także problem zdawania sobie sprawy z własnych cech i sytuacji, formowania ideału, wedle którego chciałoby się żyć, budowania poczucia własnej tożsamości (nawet bez względu na potencjalną reakcję odbiorców wypowiedzi165.

Tak rozumiana autokreacja jest hipotezą intencji autora komunikatu. Może ona być mniej lub bardziej prawdopodobna. Czasem piszący umieszcza bezpośrednio zwerbalizowaną autocharakterystykę, czasem odbiorca musi ją odczytać w akcie interpretacji. Autokreacji nie należy postrzegać w kategoriach moralnych: „autokreacja to nie problem prawdy lub fałszu, lecz typ i „kierunek” znaczeń tekstu, (…) to jedna z funkcji języka w dziele. (…) literaturoznawcę interesuje sam fakt budowania założonego obrazu”166. Bielik-Robson zwraca uwagę, że romantyczna autokreacja nie jest moralizatorska. Wcześniejsze próby kreowania siebie charakteryzował zupełny brak wolności. Zazwyczaj powielały one utarty schemat –

164 S. Skwarczyńska pisze: „...właściwości psychiczne epistolografa-artysty wydobędziemy, gdy zestawimy, zanalizujemy i porównamy dwie wartości: rzeczywistość obiektywną i rzeczywistość przefiltrowana przez ‘ja’ autorskie, czyli rzeczywistość w odbiciu autora.” [S. Skwarczyńska, Teoria listu, dz. cyt., s. 45] 165 K. Cysewski, Problem autokreacji w listach Zygmunta Krasińskiego [w:] Sztuka pisania. O polskim liście w wieku XIX, pod. red. J. Sztachelskiej i E. Dąbrowicz, Białystok 2000, s. 73 i 74.. 166 K. Cysewski, Teoretyczne i metodologiczne problemy…, dz. cyt., s. 104.

56 „zły” człowiek miał określony, narzucony cel, by zmienić się w „dobrego”. Romantycy mają poczucie swojej wyjątkowości, nieustannie próbują ją wydobyć, cierpią, gdy to się nie udaje. Kierują się „tęsknotą za ‘samym sobą’ jako czymś jedynym, niepowtarzalnym i ‘swoim własnym’. Tęsknotą, której zarazem towarzyszy obawa, ażeby, jak to ujął Harold Bloom – ‘nie być jedynie kopią czy repliką’, a więc nie stać się jedynie ofiarą biernego powtórzenia”167. Ta obawa jest szczególnie istotna w odniesieniu do romantycznych twórców, którzy za wszelką cenę dążyli do oryginalności i unikali powielania wzorców.

II. 5 Podmiot epistolarny. Tożsamość narracyjna w liście

W tradycji filozoficznej definicja podmiotu jest oparta na opozycji podmiot – przedmiot. Podmiot w przeciwieństwie do przedmiotu ma świadomość swojego istnienia i dysponuje zdolnością do działania. Może zmieniać właściwości przedmiotów oraz oddziaływać na inne podmioty. Ma zdolność do podejmowania decyzji, a także do waloryzacji swoich wyborów i działań. Umiejętność autorefleksji sprawia, że może zmieniać samego siebie: „Tożsamość podmiotu ugruntowuje się nie w tym, kim był lub kim jest, ale w szeregu decyzji, które kształtują jego dążenia, czyny i ich rezultaty”168. Na termin „podmiot epistolarny” składa się „ja” autora listu zmodyfikowane poprzez zabiegi zmierzające do wykreowania pożądanego obrazu siebie169. Postać autora rozszczepia się na cząstkę świadomą i cząstkę nieświadomą; na element osobowości i element stworzony w rezultacie interakcji z odbiorcą. Podmiot epistolarny może kreować się w wielu aspektach. Jednym z nich jest wcielenie się w rolę przypadającą mu w zależności od charakteru relacji z adresatem. Czermińska pisze, że każdy list, nawet jeśli sprawia wrażenie egocentrycznego, zawsze jest ekspresją, wyznaniem skierowanym do drugiej osoby170. Zwracając się do konkretnego odbiorcy, autor porusza odpowiednie tematy, używa odmiennej stylistyki. Iwona Wiśniewska

167 A. Bielik-Robson, Na drugim brzegu..., dz. cyt., s. 118. 168 M. Saganiak, Człowiek i doświadczenie wewnętrzne…, dz. cyt., s. 79. 169 K. Cysewski, Teoretyczne…, dz. cyt., s. 103 170 M. Czermińska, Rola odbiorcy w dzienniku intymnym [w:] Problemy odbioru i odbiorcy, pod red. T. Bujnickiego i J. Sławińskiego, Wrocław 1977, s. 112.

57 stwierdza, że list jest „formą stwarzania siebie w kontakcie z drugim człowiekiem”171. Przy czym nie jest to anonimowy czytelnik, słuchacz, lecz konkretny adresat. Podmiot epistolarny odsłania odmienne aspekty tożsamości pisząc do przyjaciela, inne kierując słowa do matki, czy narzeczonej. Autor narracji epistolarnej nie dąży do przekazania obiektywnej prawdy o sobie, ile raczej do wytworzenia w oczach odbiorcy, zamierzonego wizerunku, poprzez który chciałby być postrzegany. Te zabiegi autokreacyjne podmiotu-narratora, które ujawniają się w narracyjnej formie listu są odzwierciedleniem wewnętrznego procesu kształtowania się tożsamości172. Jak zwraca uwagę Anna Kubale: „Gatunek listowy, z jego indywidualistyczną perspektywą, wielotematycznością i otwarciem kompozycyjnym na kolejne całostki-fragmenty, następujące po sobie w ramach bloku korespondencji, doskonale odzwierciedlał dynamikę przeżyć romantycznej jednostki w jej pełnym sprzeczności doświadczeniu egzystencji jako istnienia rozbitego i nietożsamego”173. Burke174 pisze, że istnieją dwa odmienne procesy, które prowadzą do zmian w osobowości człowieka. Pierwszy jest określany przez ICT – Identity Control Theory – zespół znaczeń, zestaw cech definiujących tożsamość i stanowiący odpowiedź na pytanie co to oznacza, że się jest właśnie „tym kimś”. Definicja tożsamości jednostki jest określana przez cechy grupy społecznej do której należy, poprzez rolę jaką pełni w społeczeństwie. Gdy jednostka jest aktywna ten zespół cech jest poddawany nieustannej kontroli i weryfikacji. Jeśli rozdźwięk między postrzeganiem a standardem danej tożsamości (zespołem znaczeń) jest duży, czujemy dyskomfort a emocje motywują do wprowadzenia jakiś zmian prowadzących do zmniejszenia tej dysproporcji. Zmiany zachodzące w tożsamości są małe i następują bardzo powoli. Wywołują je sytuacje wyjątkowe jak nawrócenie religijne, zmiana wyznania, śmiertelna choroba, czy wojna. Jednostka wpływa na to jaką rolę wykonuje, pełni, jednak nie zupełnie. Rozbieżność między tą rolą a oczekiwaniem jednostki prowadzą do zmian w tożsamości. Zgodnie z teorią Burke’a, drugi typ zmian w obrębie tożsamości zachodzi, gdy jednostka posiada wiele tożsamości o zróżnicowanym zestawie cech. Tożsamości te oddziałują na siebie, a w końcu zostają zdominowane przez te właściwości, które są dla nich wspólne. Dwie różne role o różnych przymiotach sprawiają, że te dwie tożsamości będą zmieniały się, koncentrując wokół cech wspólnych.

171 I. Wiśniewska, Formuła przyjaźni. Korespondencja między Elizą Orzeszkową a Leopoldem Méyetem [w:] Sztuka pisania…, dz. cyt., s. 353. 172 Wyróżnia się dwie drogi badania rozwoju tożsamości. Stryker skupia się nad tym jak społeczeństwo oddziałuje na tożsamość jednostki i jego zachowanie. Burke koncentruje swoje rozważania na wewnętrznej dynamice osobowości, która jego zdaniem wpływa na ludzkie zachowanie; P. J. Burke, Identity Change, “Social Psychology Quarterly” 2006, vol. 69. nr 1, s. 80. 173 A. Kubale, Egzystencja i komunikacja. O listach Zygmunta Krasińskiego [w:] Sztuka pisania, dz. cyt., s. 152. 174 P. J. Burke, dz. cyt., s. 81.

58 List to szczególny gatunek autobiograficzny, uwzględniający kontakt z odbiorcą – czytelnikiem. Podmiot epistolarny określa siebie poprzez interakcje z innymi podmiotami, z którymi łączą go różnorakie relacje. Kazimierz Cysewski w rozważaniach metodologicznych o epistolografii wprowadza termin strategii epistolarnej175. Zgodnie z definicją jest to nadrzędna zasada kierująca intencją autora listów, decydująca o ich charakterze. Określa sposób komunikowania się z adresatem i nadaje spójny charakter. To metoda, za pomocą której autor dąży do uzyskania postawionych sobie celów. Strategia wynika z osobowości epistolografa i jest wyrazem jego swoistej partycypacji w świecie: „Strategia epistolarna to wyraz osobowości autora; odkrycie strategii epistolarnej i jej charakterystyka to równocześnie w znacznym zakresie charakterystyka istotnych aspektów osobowości epistolografa”176. Maria Janion ukazując Rousseau jako inicjatora romantycznych poszukiwań wewnętrznych, zwraca uwagę na istotną, znaczącą trudność, która polega na niemożności pogodzenia wierności sobie z wiernością prawdzie177. Postrzeganie świata przez indywiduum dalekie jest od obiektywizmu. List jako jeden z podstawowych gatunków autobiograficznych doby romantyzmu ukazuje rzeczywistość jako rzeczywistość danej jednostki. Świat jest przedstawiony z jej perspektywy178. Pisze dla samego siebie – poprzez werbalizację uświadamia sobie swoje poglądy, przemyślenia, pragnienia. Zagłębiając się w swoje wnętrze, kształtuje i konkretyzuje swoją tożsamość. Intencją podmiotu jest kierowanie wyznań do konkretnego adresata, lecz podświadomie uwzględnia on szersze grono odbiorców. Mając świadomość, że w momencie wysyłki traci kontrolę nad dalszymi losami epistoły, bierze pod uwagę także inne indywidua: „Myśliciele romantyzmu rozszerzając perspektywy odsłaniające naturę jednostki jako osoby pogłębiali też świadomość tego, iż (…) egzystencja jednostki nie może realizować się poza światem innych; że jej obecność w świecie jest obecnością z innymi”179. Obecność „innych” w liście przejawia się w sposób szczególny. Należy do nich adresat, osoby pojawiające się w narracji listownej oraz czytelnik wirtualny. Autor listu zawsze musi brać pod uwagę, że adresat, którego nazwisko widnieje w nagłówku, może nie być jedynym. Jacques Lacan w studium poświęconym interpretacji opowiadania Edgara Allana Poego The Purloined Letter twierdzi, że list zawsze dociera do swojego przeznaczenia. Dzieje się tak dlatego, że to przeznaczenie listu i jego odbiorca mają silny wpływ na

175 K. Cysewski, Teoretyczne…, dz. cyt., s. 110. 176 Tamże. 177 M. Janion, M. Żmigrodzka, Romantyzm i egzystencja. Fragmenty niedokończonego dzieła, Gdańsk 2008, s. 40. 178 I. Opacki, Poezja romantycznych przełomów. Szkice, Wrocław 1972, s.105. 179 I. Bittner, U podstaw antropologii…, dz. cyt., s. 26.

59 znaczenie. Derrida natomiast twierdzi, że to uwikłanie w pośrednictwo np. pocztowe powoduje, że list nie zawsze trafia pod właściwy adres. Możliwość zaginięcia jest wpisana już w strukturę listu, przez co można powiedzieć, że list nigdy nie dociera do miejsca przeznaczenia. W każdym razie nie w takim kształcie jaki by przybrał, gdyby nie istniało ryzyko „wędrowania” listu. Jednak to właśnie owe „wędrowanie” pozwala na interpretacje. Romantyzm był bardzo specyficzną epoką w historii korespondencji. Niekiedy listy pisano mając na uwadze, że posłużą one jako materiał przyszłym biografom. Bardzo częste poruszanie zagadnień związanych ze sztuką, powodowało, że wyjątki z prywatnej korespondencji a nawet całe listy były publikowane nawet za życia autora180. W latach 1842 – 1843 Michał Grabowski wydał Korespondencję literacką zawierającą listy m. in. Józefa Ignacego Kraszewskiego i Henryka Rzewuskiego, które prezentowały poglądy literackie autorów. Do końca XVIII wieku korespondencja stanowiła własność adresata. To odbiorca posiadał prawa autorskie, dlatego każdy piszący starał się napisać swój list jak najlepiej. Wiek XIX był okresem rozwoju epistolomanii zainspirowanej głównie powieścią sentymentalną. Pisanie i kolekcjonowanie listów było modne181. Formy literackie silnie uwikłane w autobiografizm stwarzają dogodne warunki dla kreowania tożsamości. Jednym z nośników relacji autobiograficznych są listy182. Podmiot epistolograficzny zawsze mówi o sobie, nawet jeśli nie dotyczy to bezpośrednio jego osoby, to określa ją poprzez sądy, opinie i jemu tylko właściwy punkt widzenia. Ukazuje jednostkę w sytuacji odpowiadającej danemu etapowi jej życia a także umiejscawia w konkretnym momencie dziejowym. Nadawca listu jako autor narracji wybiera różnorodne zagadnienia i łączy je w spójną fabułę. Wybrane zdarzenie staje się osią konstrukcji ujawniającą strukturę tożsamości opisywaną przez fabułę, cechy bohatera, temat i miejsce akcji. Literatura autobiograficzna stała się możliwa dzięki teorii ekspresywizmu Herdera183. Jednostka zyskała prawo do własnej ekspresji, do wyrażania siebie i swoich uczuć. Romantycy w utworach typowo fikcjonalnych dążyli do zbudowania złudzenia autobiografizmu, przemycali elementy zaczerpnięte z własnej biografii, zwodzili czytelnika nie pozostawiając mu marginesu swobody interpretacyjnej. Chcieli, by przedstawiana historia odbierana była jako autobiografia a bohater literacki został przez odbiorcę utożsamiony z autorem. Autobiografizm jest jedną z łatwo dostrzegalnych kategorii, pozwalających na

180 M. Piechota, List [hasło w:] Słowniku Literatury XIX wieku, pod red. J. Bachórza i A. Kowalczykowej, Wrocław 1997, s. 484. 181 Z. Sudolski, Korespondencja..., dz. cyt., s. 433. 182 E. Kasperski, Autobiografia. Sytuacja i wyznaczniki formy [w:] Autobiografizm – przemiany, formy, znaczenia, red. H. Gosk, A. Zieniewicz, Warszawa 2001, s 16. 183 Zob. M. Dąbrowski, s. 40.

60 odróżnienie poetyki romantycznej od klasycystycznej184. W literaturze polskiej to Mickiewicz jako jeden z pierwszych autorów zaczął w ten właśnie sposób konstruować swoje utwory. Zwraca na to uwagę Michał Kuziak:

…mamy do czynienia w twórczości poety z przemieszaniem porządków biografii i tekstu oraz z powstająca w związku z tym faktem niejasnością. Zdaje się ona przy tym oddawać problem romantycznej podmiotowości, nieoczywistej (…) mającej kłopoty z własną autentycznością, zagrożonej. Literatura staje się wymiarem poszukiwania tożsamości „ja”, które kształtuje się w czasie, odnajdując/tworząc własne narracje…185

Dzięki wprowadzeniu do utworu literackiego rzeczywistości pozaliterackiej, dzieło „otwiera się” na zewnątrz, zyskuje swoje przedłużenie w realnym świecie, natomiast autor kreuje swoje alter-ego umożliwiające rozpoznanie jakiejś cząstki swojej autentycznej tożsamości. W listach i innych formach użytkowych mamy do czynienia z sytuacją na wskroś przeciwną. Każdy list ze swej istoty jest autobiograficzny. O ile elementy autobiograficzne w utworach sensu stricte fikcjonalnych zwracają uwagę czytelnika, wydają się czymś „obcym”, o tyle wydarzenia zaczerpnięte z życia są właściwą materią listu, dziennika, czy pamiętnika. Elementy niepotwierdzone prawdą historyczną budzą zdziwienie odbiorcy, są odczytywane jako zmyślenie, czy wręcz kłamstwo. Tak jak Mickiewicz nazwał kłamstwem literaturę niepotwierdzoną doświadczeniem życiowym, pisząc: „Bayrona tylko czytam, bo kłamstw nie lubię” [XIV 245]. Czy uznałby za kłamstwo rozminięcie się z prawdą w liście? Fakty historyczne, zdarzenia o charakterze publicznym, społecznym, interpersonalnym najczęściej można zweryfikować, jednak nie sposób sprawdzić autentyczność przekonań, intensywność odczuć, zmierzyć głębię uczuć: „Sfera emocjonalna wyraża się w przeżyciach, odczuciach, stanach, a nie w opowiadaniu o emocjach. Gdy zaczynam opowiadać – zniekształcam, fałszuję przeżycie, stylizuję, zmieniam”186. To korespondencja niejako stwarza bohatera romantycznego. Czy raczej za pośrednictwem listu bohater romantyczny kreuje swoją tożsamość. Powieści które ukształtowały romantyzm są powieściami w listach. Marta Zielińska zwraca uwagę, ze „I Werter, i Saint-Preux, i Gustaw de Linar piszą listy; tam stwarzają samych siebie, swoje

184 Zob. A. Fabianowski, Powieść nie skończona... Pułapki romantycznego autobiografizmu [w:] Autobiografia..., dz. cyt., s. 91. 185 M. Kuziak, Ślad Mickiewicza [w:] Oblicza Narcyza: obecność autora w dziele, pod red. M. Cieśli- Korytowskiej i M. Siwiec, Kraków 2008, s. 91. 186 J. Kociuba, Narracja w praktyce [w:] Narracja. Teoria i Praktyka, pod red. B. Janusz, K. Gdowskiej, B. de Barbaro, Kraków 2008, s. 361.

61 uczucia i swoją historię. Bez tych listów nie byłoby ich wcale, nie odróżnialiby się od innych młodych ludzi przeżywających miłosne kłopoty”187.

187 M. Zielińska, Opowieść o Gustawie i Maryli, Warszawa 1989, s. 14.

62

III. Tożsamość utracona. Symptomy mal du siècle w epistolografii Mickiewicza i Byrona

Mnie w kwietniu napadły wrześnie, Ckliwo zjadam czasek młody; W głowie same dymy, pleśnie, A w sercu kolki i lody.

Angielska bierze ochota, Bym nudne ciało zawiesił. A któż zwabia do żywota? Kto zgasłe męstwo wykrzesił? 

III. 1. Choroba wieku – przyczyna czy konsekwencja utraty tożsamości?

„Chroniczny cykl ennui”188 to powtarzający się na przestrzeni wieków cykl duchowego cierpienia i nudy, który pozbawia jednostkę poczucia sensu istnienia i odbiera wszelkie znaczenie jej działaniu. Jak zauważają badacze, pierwsze opisy symptomów tego zjawiska pojawiają się w późnym okresie rzymskim i ze zmiennym natężeniem powracają po dziś dzień. Lukrecjusz, Petroniusz, czy Seneka opisywali takie zjawiska jak taedium vitae, luxuria, horror loci. Ojcowie pustyni zdiagnozowali zjawisko acedii i tristitii. Średniowieczne teksty często odwołują się do stanu melancholii dręczącego niezliczone rzesze osób. Ogromne zmiany społeczno kulturalne, które miały miejsce

 Fragment wiersza A. Mickiewicza zamieszczonego w liście do J. Czeczota z 19 lutego/2 marca 1820; [XIV 101]. 188 O „chronic ennui cycle” piszą m.in.: G. Steiner, In Bluebeard’s Castle. Some Notes Towards the Redefinition of Culture, Yale University Press: New Heaven 1971; M. Bouchez, L’Ennui, de Sénèque à Moravia. Paris 1973; R. Kuhn, The Demon of Noontide: Ennui in Western Literature, Princeton University Press 1976; S. D. Healy, Boredom, Self and Culture, Fairleigh Dickinson University Press 1984; O. Klapp, Overload and Boredom. Essays on the Quality of Life in the Information Society, Praeger 1986; P. Spacks, Boredom. The Literary History of a State of Mind, Chicago 1995.

63 w dziewiętnastowiecznej Europie spowodowały, że zagadnienie ennui i mal du siècle stały się dominującym tematem ówczesnej sztuki189. Romantyczny dramat egzystencji zrodził się niemal równocześnie w kilku krajach europejskich. W Niemczech został określony terminem Weltschmerz a jako pierwszy posłużył się tym określeniem Jean Paul w swojej powieści Selina (1827). Znalazł on odpowiednią nazwę dla zjawiska, które już wiele lat wcześniej pojawiło się w literaturze za sprawą Cierpień młodego Wertera Johanna Wolfganga Goethego. We Francji ukazanie się Renégo Chautaubrianda zapoczątkowało świadomość mal du siècle. W poezji angielskiej funkcjonowało pojęcie spleenu, które zostało rozpowszechnione przez Byrona w Wędrówkach Childe Harolda, a następnie w Kainie nabrało nowego, głębszego znaczenia. W literaturze polskiej ból istnienia pojawił się wraz z cierpiącym Gustawem z IV części Dziadów. Zjawisko to było wyrazem kryzysu tożsamości spowodowanego trudną sytuacją historyczną i egzystencjalną w jakiej znalazł się człowiek u progu XIX stulecia. Weltschmerz jest bezsilnością wobec zła i absurdu świata, z którym nie można się pogodzić, i z którym nie da się walczyć. W powieści Goethego Weltschmerz, którego doświadcza Werter, objawia się stanami melancholii, załamaniem i apatią. Bohater widzi niedoskonałość świata, niesprawiedliwe podziały społeczne, ale nie chce ani się do nich przystosować, ani im przeciwstawić. Próbuje szukać ratunku w świecie literatury, przyrody, lecz pomimo wielu prób okazuje się, że nic nie jest w stanie ugasić jego bólu istnienia. Ostatecznie by wyrazić swój sprzeciw i niezgodę na taki kształt świata postanawia popełnić samobójstwo. Zjawisko choroby romantycznej duszy stawało się coraz bardziej popularne od początku XIX wieku. Jednym z najwcześniejszych i najbardziej spektakularnych jej wyrazów stanowi twórczość Chateaubrianda, który pomiędzy 1802 a 1805 rokiem zastosował termin mal du siècle jako diagnozę pokolenia naznaczonego niespotykaną dotąd odrazą do świata i życia:

Nie znamy jeszcze smaku, a już doznajemy niesmaku: pozostają pożądania, a nie ma już złudzeń. Wyobraźnia roi cudne marzenia; życie jest smutne, czcze i jałowe. Z przepełnionym sercem skazani jesteśmy na pustkę świata; niczegośmy nie zakosztowali, a wszystko nas mierzi190.

189 I. Irvine, Acedia, Tristitia and Sloth: Early Christian Forerunners to Chronic Ennui, “Humanitas” vol. 12 (nr. 1) 1999, s. 90. 190 F. R. Chateaubriand, Génie du christianisme, t. 1, część II, ks. III, rozdz. 9, Du vague des passions, Garnier- Flamarion, Paris 1966, s. 309; fragment w tłum. A. Tatarkiewiczowej, umieszczony w aneksie do Renégo, dz. cyt., s. 39.

64 Zdaniem Chateaubrianda to przede wszystkim chrześcijaństwo jest odpowiedzialne za pojawienie się choroby wieku. Religia ta nieustannie ukazuje rozdwojony obraz rzeczywistości. Z jednej strony pokazuje marność i zło świata doczesnego, z drugiej roztacza wizję niebiańskiego szczęścia. Ta podwójność rodzi tęsknotę, która, nie mogąc być zaspokojona, przeradza się w melancholię191:

Zniechęcone swym stuleciem, przerażone swą religią, dusze te pozostawały w świecie, nie oddając się światu: i wówczas padały ofiarą tysiąca chimer; i wówczas rodziła się grzeszna melancholia, która powstaje wśród namiętności, gdy namiętności te pozbawione obiektu spalają się własnym ogniem w samotnym sercu192.

Jednak to dopiero Spowiedź dziecięcia wieku (Confession d’un enfant du siècle, 1836) Alfreda de Musseta spowodowała, że termin mal du siècle wszedł do powszechnego użytku. Na cierpienie romantycznej duszy złożyły się dwa zjawiska. Idea „enfant du siècle” oraz idea „mal” (choroby) pokolenia jakiejś ery193. Zanim Musset określił swojego bohatera mianem dziecięcia wieku, trzy lata wcześniej zrobiła to samo George Sand w powieści Lélia. Saint- Beuve w 1833 roku w przedmowie napisanej do reedycji Obermanna pióra Étienne’a Piverta de Senancoura opisał zjawisko mal du siècle oraz ennui. W 1830 r. Antoine Jay, francuski pisarz i zagorzały przeciwnik tendencji romantycznych, napisał pamflet skierowany przeciw Josephowi Delorme oraz jego rówieśnikom zatytułowany La conversion d’un romantique, w którym w ironiczny sposób opisał postać „dziecięcia wieku”: „– Quel est, lui dis-je, cet homme efflanquét à lunettes vertes, nonchallament enfoncé dans cette bergère? – C’est un enfant du siècle”194. Spleen był zjawiskiem popularnym w osiemnastowiecznej Anglii do tego stopnia, że określano go także mianem „English malady”195. Zakładano, że jest to kontynuacja przypadłości mentalnej, którą w XVII wieku zdefiniowano jako melancholię hipochondryczną196. Kategoria spleenu pojawia się już we wczesnych próbach poetyckich młodego Byrona, w pierwszym tomiku poezji, gdzie obecna jest przesadna tęsknota za

191 M. Janion, M. Żmigrodzka, René: od utraty do zatraty [w:] Romantyzm i egzystencja. Fragmenty niedokończonego dzieła, Gdańsk 2004, s. 79. 192 R. Chateaubriand, Génie du christianisme..., dz. cyt., s. 436; tłum. A. Tatarkiewiczowej, dz. cyt., s. 40. 193 A. Hoog, Who invented the Mal du siècle. A study in responsibilities, “Yale French Studies”, nr 13, Romanticism Revisited (1954), s. 42–51. 194A. Jay, La conversion d’un romantique, manuscrit de Jacques Delorme, Paryż 1830, s. 287–288. Tłum.: „Kim jest, rzekłem, ten chudy mężczyzna w zielonych okularach, wciśnięty w ten duży fotel ? To dziecię wieku.” 195 L. Babb, The Cave of Spleen, “The Review of English Studies” vol 12, nr 46, 1936, s. 165. 196 Tamże, s. 167.

65 przeszłością i utraconym dzieciństwem, oraz w pierwszych satyrach m.in. English Bards and Scotch Reviewers 197. Najpełniej zostaje wyrażona w Wędrówkach Childe Harolda. Zanim rozterki egzystencjalne dziewiętnastowiecznej duszy przybrały formę liryczno- artystycznego wyrazu, wcześniej ich zapowiedzi pojawiły się w listach198. W korespondencji Mickiewicza i Byrona nieustannie przewijają się świadectwa zmagania ze światem zewnętrznym. Listy zdradzają najróżniejsze symptomy choroby wieku. Poeci skarżą się na prześladujące ich fatum, pogrążają w melancholii i samotności oraz mimo usilnych starań nie są w stanie wyzwolić się od wszechogarniającego poczucia znudzenia. Dolegliwościom duchowym towarzyszą objawy fizjologiczne. W okresie szczególnego natężenia choroby wieku u Mickiewicza (podczas pobytu w Kownie), jego listy zdominowane są przez skargi na zły stan zdrowia: „Piersi mają się lepiej, chrypka ustaje, ale zęby, zęby! Przytomność traciłem, teraz nogi moczę.” [XIV 105]; „Piersi moje po dręczących wezykatoriach odeszły, gardło pod wezykatoriami brzęknie tak, że ledwie ślinę przełknąć mogę” [XIV 133]; „Ja po wyjeździe twoim mocno zachorowałem i blisko dwóch tygodni leżeć albo w stancji siedzieć byłem zmuszony…” [ XIV 148]; „Ocknąłem się strasznie chory na niestrawność, rubarbarum, a potem gorsze jeszcze szturmy do żołądka ledwo mię, jak doktor powiedział, uratowały od gorączki. Przeleżałem dni kilka…” [XIV 158]; „Kaszlam mocno, wczorajszej nocy ledwie co zasnąć mogłem (…) Kaszel jest suchy, kiedy niekiedy dobywa się szmat gęstej flegmy i wtenczas ulgi doświadczam. Piersi bolą, ale to raczej skutek niż przyczyna kaszlu.” [XIV 164]; „W samej rzeczy byłem chory; kiedy się wyprawiał Smith, leżałem obandażowany, po ciemnie nie chciało mi się pisać (…) Wyszedłem na spacer tydzień temu, we wtorek; ledwiem powrócił, nowa bieda, najgorsza ze wszystkich: nos i policzki obrzękły mi, oczy zapuchły, wyglądałem jak bałwan, przy tym mocna gorączka w łóżku mnie aż do soboty trzymała, a wczora znowu zacząłem wychodzić. Jest to już czwarty nawrót choroby od czwartego maja.” [XIV 191, 192]; „Zęby mi wypsuły się trzy znowu (…) Na głowę też mocno cierpiałem. Blisko dwóch tygodni przeszło bez jedzenia i snu.” [XIV 251]; „Jestem trochę chory na piersi, nie stawię dziś pijawek, abym mógł pisać.” [XIV 269]; „Jestem szczerze chory. Przez pięć dni nic nie jem prócz śledzików i kawioru; na lekcji ledwo wysiedzieć mogę, hemoroidy szczerze mnie dolegają.” [XIV 271]; „A choć mi oczy bolą, że ledwie widzę, co piszę, i na dobitkę głowa od wczorajszego dnia dolega, myśl mam swobodniejszą.” [XIV 274]; „zostaje mi tyle do pisania, a głowa tak boli, że ledwie siedzieć mogę przy stole

197 R. F. Gleckner, From Selfish Spleen to Equanimity: Byron’s Satires, “Studies in Romanticism” vol. 18, nr 2, 1979, s. 173–205. 198 Difficulté d’être et mal du siècle dans les Correspondences et Journeaux intimes de la première moitie du XIXe siècle, red. S. Bernard-Griffiths, Ch. Croisille, Clermont 1998.

66 (…) W Upiorze odmieniam ostatnie strofy, ale muszę przestać na czas pisać i obłożyć głowę octem. Po kilku godzinach, jeśli trochę odejdzie, list skończę.” [XIV 276]; „zdrowie moje potrzebuje wyjazdu” [XIV 280] itd. Także Byron zauważa, że stan jego ducha ma silny wpływ na stan fizjologiczny. Pod datą 2 lutego 1821 roku zanotował w raweńskim dzienniku:

I have been considering what can be the reason why I always wake, at a certain hour in the morning, and always in very bad spirits – I may say, in actual despair and despondency, in all respects – even of that which pleased me over night. (…) In England, five years ago, I had the same kind of hypochondria, but accompanied with so violent a thirst that I have drank as many as fifteen bottles of soda-water in one night, after going to bed, and been still thirsty (…) At present, I have not the thirst; but the depression of spirits is no less violent. (…) What I feel most growing upon me are laziness, and a disrelish more powerful than indifference. If I rouse, it is into fury. I presume that I shall end (if not earlier by accident, or some such termination) like Swift “dying at top.” I confess I do not contemplate this with so much horror as he apparently did for some years before it happened. But Swift had hardly begun life at the very period (thirty-three) when I feel quite an old sort of feel. [BRJ 21, 22]

Zastanawiałem się nad tym, dlaczego rano stale się budzę o tej samej godzinie i zawsze w złym humorze – powiedziałbym wręcz – w rozpaczy i zupełnym zwątpieniu, nawet jeśli chodzi o sprawy, które mnie jeszcze uprzedniego wieczora cieszyły. (…)W Anglii przed pięciu laty cierpiałem na ten sam rodzaj hipochondrii, ale towarzyszyło temu tak gwałtowne pragnienie, że wypijałem po położeniu się do łóżka do piętnastu butelek wody sodowej w ciągu jednej nocy i nie potrafiłem ugasić pragnienia. (…) Nie ma teraz pragnienia, ale depresja ducha nie mniej gwałtowna. (…) Czuję natomiast, że staje się coraz bardziej leniwy i pełen niesmaku znacznie silniejszego aniżeli obojętność. Gdy otrząsam się – wpadam w furię. Sądzę, że skończę (jeśli wcześniej nie spotka mnie jakiś wypadek, czy tym podobne zakończenie) podobnie jak Swift „umierając od szczytu”. Muszę przyznać, że nie myślę o tym z takim przerażeniem, z jakim on oczekiwał tego kilka lat, zanim nadeszło. Ale Swift w tym właśnie wieku (trzydzieści trzy lata) zaledwie zaczynał żyć, gdy ja czuję się zupełnie stary. [Lip 534, 535]

Podobne obserwacje na temat relacji między duszą i ciałem opisał w tymże dzienniku 27 lutego 1821 roku:

Last night I suffered horribly – from an indigestion, I believe. I never sup – that is, never at home. But, last night, I was prevailed upon by the Countess Gamba’s persuasion, and the strenuous example of her brother, to swallow, at supper, a quantity of boiled cockles, and to dilute them, not reluctantly, with some Imola wine. (…) All was pretty well till I got to bed, when I became somewhat swollen, and considerably vertiginous. I got out, and mixing some soda-powders, drank them off. This brought on

67 temporary relief. I returned to bed; but grew sick and sorry once and again. Took more soda-water. At last I fell into a dreary sleep. Woke, and was ill all day, till I had galloped a few miles. Query – was it the cockles, or what I took to correct them, that caused the commotion? I think both. I remarked in my illness the complete inertion, inaction, and destruction of my chief mental faculties. I tried to rouse them, and yet could not – and this is the Soul!!! I should believe that it was married to the body, if they did not sympathize so much with each other. If the one rose, when the other fell, it would be a sign that they longed for the natural state of divorce. But as it is, they seem to draw together like post-horses. [BRJ 27]

Ubiegłej nocy cierpiałem straszliwie – niestrawność, jak mi się zdaje. Nigdy nie jadam kolacji – to znaczy w domu. Ale ubiegłej nocy dałem się przekonać hrabinie Gamba i za przykładem jej brata połknąłem przy kolacji pewną ilość krabów, spłukując je nierozważnie winem Imoli. Gdy wróciłem do domu, niespokojny o skutki, wychyliłem trzy lub cztery szklanki alkoholu (…). Wszystko było dobrze, dopóki nie położyłem się do łóżka, a wtedy poczułem, że jestem trochę obrzmiały i mam silne zawroty głowy. Wstałem, zmieszałem sobie z woda trochę sody w proszku i wypiłem. Przyniosło mi to chwilową ulgę. Wróciłem do łóżka, ale znowu poczułem się źle. Wypiłem więcej wody sodowej. W końcu zapadłem w ponury sen. Zbudziłem się i chorowałem cały dzień, dopóki nie przejechałem galopem konno paru mil. Ciekawe, co mogło spowodować zaburzenia – czy to były kraby, czy też to, co zażyłem, żeby poprawić? Myślę, że jedno i drugie. Zauważyłem podczas choroby zupełna inercję, bezwład i zniszczenie mych głównych władz umysłowych. Próbowałem je rozbudzić, ale bez skutku i to właśnie jest d u s z a!!! Uwierzyłbym, że jest poślubiona ciału, gdyby nie łączyła ich taka sympatia. Gdyby jedno wstawało, gdy drugie pada, byłoby to oznaka, że tęsknią do naturalnego stanu, jakim jest rozwód. A tymczasem ciągną jak para koni pocztowych. [Lip 545]

Marek Bieńczyk zwraca uwagę, że objawy psychosomatyczne, nagminnie opisywane w korespondencji Krasińskiego są przejawem niemożności samookreślenia. Świadczą o utracie tożsamości i są wyrazem dążenia do jej odzyskania. Jednocześnie występujące w listach opisy choroby, konania łączą się z nadzieją na ponowne odrodzenie: „Melancholia moja bez dna i granic. Coś wymiera we mnie. – Albo wymrę albo nowym narodzę się człowiekiem”199 – pisał Krasiński w liście do Augusta Cieszkowskiego z 27 sierpnia 1842 roku. Krasiński trwa nieustannie w tym konaniu, które jest jednocześnie stanem niedookreślenia, nietożsamości. Poczucie własnej bezkształtności powoduje nudę, „nudności” z kolei prowadzą do uświadomienia sobie przypadkowości własnego istnienia200. Z listów romantyka wyłania się portret jednostki dręczonej poczuciem wydziedziczenia z tradycji, świadomej niemożności

199 Krasiński. Listy do Cieszkowskiego, Jaroszyńskiego, Trentowskiego, t. I, wstęp i oprac. Z. Sudolski, Warszawa 1988, s. 76. 200 M. Bieńczyk, Czarny człowiek. Krasiński wobec śmierci, Gdańsk 2001, s. 162.

68 samorealizacji i uzyskania pełni. Dramat nietożsamości jest silnie związany z poczuciem wydziedziczenia i wyobcowania z otaczającego świata. Jednostka nie potrafi zdefiniować trwałego, wewnętrznego centrum201. Brak definicji centrum powoduje, że targają nią sprzeczne emocje, naprzemienne wzloty i upadki ducha, euforia i przygnębienie, nadzieja i rozpacz, pewność i zwątpienie.

III. 2. Fatalizm

René, bohater powieści Chateaubrianda, uważa się za człowieka fatalnego, którego życie polega na doznawaniu i zadawaniu cierpienia. Jego matka zmarła wydając go na świat („Przyszedłem na świat kosztem życia mojej matki; wydobyto mnie z jej łona za pomocą żelaza”202), a życie jego i siostry zdeterminowało kazirodcze uczucie. Werter mógł za swoje nieszczęście obwiniać społeczeństwo, powód buntu Renégo ma charakter czysto metafizyczny. Jak podsumowuje jego postać Anna Tatarkiewiczowa: „Chateaubriand w miejsce determinant społecznych wprowadza kategorię losu, który prześladuje jego bohatera. (…) ta sytuacja fikcyjna stanie się faktem (…) w życiu znakomitego ucznia i kontynuatora Chateaubrianda – lorda Byrona”203. Człowiek dotknięty chorobą wieku spogląda na swoje życie z perspektywy tragicznego końca. Jest przekonany o ciążącym nad nim fatum. Wie, że jego przeznaczeniem jest niespełnienie, a wszelkie podejmowane działania, próby osiągnięcia celu są skazane na niepowodzenie. Maria Janion referując poglądy Pierre-Simona Ballanche’a, francuskiego historiozofa, przywołuje rozróżnienie stanowiące podstawę jego filozofii:

między l u d ź m i P r z e z n a c z e n i a, którzy widzą na ziemi tylko zło, plagi, choroby, nędzę i niepowodzenia, dla których życie jest okrutną chorobą, społeczeństwo zaś – wymysłem złym i nienaturalnym, którzy posuwają się aż do oskarżenia Boga lub wręcz negowania jego istnienia, oraz l u d ź m i O p a t r z n o ś c i: ci również dostrzegając zło są pewni zaufania, wierzą w nieprzerwane działanie Opatrzności i wolność bytów rozumnych, społeczeństwo zaś traktują jako instytucję boską, dzięki której człowiek może się doskonalić204.

201 M. Saganiak, Człowiek…, dz. cyt., s. 121. 202 F. R. Chateaubriand, René, dz. cyt., s. 6. 203 [Wstęp do:] Renégo, dz. cyt., s. XLI. 204 M. Janion, Między przeznaczeniem a Opatrznością [w:] tejże, Romantyzm. Studia o ideach i stylu, Warszawa 1969, s. 104.

69

Francuski filozof pisząc swoje wydane w 1830 roku dzieło205 nie miał wątpliwości, kto jest najbardziej reprezentatywnym przykładem człowieka Przeznaczenia: „Lord Byron wierzy tylko w Przeznaczenie, ja zaś wierzę w Opatrzność”206. Nie tylko same utwory Byrona nasycone są fatalizmem, lecz także jego postawa życiowa. Poeta w korespondencji często skarży się na niepomyślność swojego losu. Także w listach wielokrotnie okazuje wyraz rozczarowania i rezygnacji, jak w tym napisanym 5 stycznia 1816 roku do Thomasa Moore’a:

This is but a dull scrawl, and I am but a dull fellow. Just at present, I am absorbed in 500 contradictory contemplations, though with but one object in view—which will probably end in nothing, as most things we wish do. But never mind,—as somebody says, “for the blue sky bends over all”. I only could be glad, if it bent over me where it is a little bluer. [BC VI 96]

Nudna to bazgranina, a ze mnie nudny jegomość. W chwili obecnej pogrążony jestem w pięciuset sprzecznych kontemplacjach, choć wszystkie mają jeden i ten sam cel na widoku – z którego prawdopodobnie nic nie wyniknie, tak jak z większości rzeczy, których sobie życzymy. Ale mniejsza o to – jak ktoś powiedział – bo „nad każdym błękit nieb się chyli”. Tyle tylko, że cieszyłbym się, gdyby nade mną chylił się on tym miejscem, w którym jest trochę błękitniejszy. [Lip 152]

Wielokrotnie narzeka na niepewność losu. W liście z 29 lutego 1816 roku skierowanym do tego samego adresata skarży się, że życie stawia go w sytuacji uniemożliwiającej poczynienie jakichkolwiek planów, czy przewidywań:

I have not the most distant idea what I am going to do myself, or with myself—or where—or what. I had, a few weeks ago, some things to say that would have made you laugh; but they tell me now that I must not laugh, and so I have been very serious—and am. [BC VI 133]

Nie mam najmniejszego pojęcia co sam zrobię ani co ze sobą zrobię, ani gdzie, ani co. Parę tygodni temu miałem parę rzeczy do powiedzenia, które by Cię przyprawiły o śmiech; ale teraz mi mówią, że nie mam się śmiać, więc byłem i jestem bardzo poważny. [Lip 153]

205 P. S. Ballanche, Oeuvres, t. I, Paris – Genève 1830. 206 Tamże, s. 36 [tłum. za: M. Janion, Między przeznaczeniem…, dz. cyt., s. 104].

70 Poeta ma wrażenie, że wszyscy sprzysięgli się przeciwko niemu. Jednak fakt, że krytycy nie doceniają jego poezji, nie pozbawia go wiary w wartość uprawianej twórczości. 7 września 1811 roku pisze do Robera Charlesa Dallas:

My work must make its way as well as it can; I know I have every thing against me, angry poets and prejudices; but if the poem is a poem, it will surmount these obstacles, and if not, it deserves its fate. [BC III 32]

Moja praca musi sobie sama utorować drogę jak potrafi; wiem, wszystko jest przeciwko mnie, rozzłoszczeni poeci i uprzedzenia; ale wiersz to wiersz, przezwycięży te przeszkody, a jeśli nie, znaczy, że zasługuje na swój zgubny koniec. [S. S.]

Jednak nie zawsze w fatum Byron szuka przyczyn swojej niedoli. W liście do Thomasa Moore’a z 7 października 1814 roku narzeka na spotykające go niepowodzenia, jednak odbiera je ze spokojem i uznaje za chwilowy wybryk losu. Uważa, że Fortuna mu sprzyja, lecz znając jej kapryśność, wyraża nadzieję, że przez to wyznanie wdzięczności, nie pozbawi się jej protekcji.

…there seems a fatality over every scene of my drama, always a row of some sort or other. No matter— Fortune is my best friend; and as I acknowledge my obligations to her, I hope she will treat me better than she treated the Athenian, who took some merit to himself on some occasion, but (after that) took no more towns. In fact, she, that exquisite goddess, has hitherto carried me through every thing, and will I hope, now; since I own it will be all her doing. [BC V 69]

…wydaje się, że nad scenami mojego dramatu wisi jakaś fatalność. Ale nieważne – Fortuna jest moim najlepszym przyjacielem; i jeśli uznam moje zobowiązania wobec niej, to mam nadzieję, że potraktuje mnie lepiej niż potraktowała Ateńczyków, którzy przypisali zasługi samym sobie przy jakiejś okazji, ale (potem) nie zdobyli więcej miast. W rzeczywistości, ona, ta wspaniała bogini, jak dotąd prowadziła mnie przez wszystko i mam nadzieję, że i teraz; wszystko, co posiadam będzie jej zasługą. [S. S.]

Jak wyznaje Moore’owi w liście z 28 stycznia 1817 roku, wierzy w sprawiedliwość losu, na którą jednak czasami trzeba długo poczekać:

71 Fortune, to be sure, is a female, but not such a b * * as the rest (always excepting your wife and my sister from such sweeping terms); for she generally has some justice in the long run. I have no spite against her, though between her and Nemesis I have had some sore gauntlets to run but then I have done my best to deserve no better. But to you, she is a good deal in arrear, and she will come round mind if she don’t: you have the vigour of life, of independence, of talent, spirit, and character all with you. [BC IX 35]

Fortuna jest w prawdzie kobietą, ale nie taką kurwą jak reszta (zawsze wyłączając Twoją żonę i moją siostrę z tych uogólnień), bo na ogół okazuje ona pewną sprawiedliwość na dalszą metę. Nie mam do niej urazy, chociaż przez nią na spółkę z Nemezis musiałem znosić dotkliwe cięgi – cóż, kiedy sam zrobiłem, co tylko w mojej mocy, by na nie zasłużyć. Natomiast wobec Ciebie ma ona sporo zaległości i jeszcze się do Ciebie nawróci – zobaczysz; masz za sobą i wigor zarówno życia, jak i niezależności, talentu, animuszu i charakteru. [Lip 170]

Tę teorię w poczuciu Byrona zdaje się potwierdzać, to co spotkało jego znienawidzonego wroga, adwokata Milbanke’ów, który utrudniał mu życie i przyczynił się do jego społecznej zagłady. Samuel Romilly popełnił samobójstwo z powodu śmierci żony. Byron widzi w tym zdarzeniu akt wymierzenia sprawiedliwości i przejaw działania wyższej siły. Jak pisze do byłej żony w liście z 18 listopada 1818 roku, jest wdzięczny, że mógł tego doczekać, zwłaszcza w takich okolicznościach. Gdy Romilly targnął się na swoje życie, poeta przebywał akurat pośród rzymskich ruin:

Perhaps previous to his Annihilation – he felt a portion of what he contributed his legal mite to make me feel, but I have lived – lived to see him a Sexagenary Suicide. It was not in vain that I invoked Nemesis in the Midnight of Rome from the awfullest of her Ruins. [BC X 77]

Może przed swoim unicestwieniem, poczuł choć cząstkę tego, jak ja się poczułem przez jego kruczki prawne, ale przeżyłem – przeżyłem żeby zobaczyć go jako sześćdziesięcioletniego samobójcę. Nie na darmo przywoływałem Nemezis o północy w Rzymie spośród jego najokropniejszych ruin. [S. S.]

Byron jest zwolennikiem fatalistycznego przekonania, że człowiek nie ma żadnego wpływu na swoje życie. Zarówno dobre, jak i złe doświadczenia są zasługą losu:

72 Like Sylla, I have always believed that all things depend upon Fortune, and nothing upon ourselves. I am not aware of any one thought or action worthy of being called good to myself or others, which is not to be attributed to the Good Goddess, Fortune! [DT 21]

Podobnie jak Sulla, wierzyłem zawsze, że wszystko zależy od Losu, a nie od nas samych. Nie przypominam sobie żadnej myśli, ani żadnego czynu, które zasługiwałyby na miano dobrych dla mnie czy dla innych, a których nie należałoby przypisać dobremu bóstwu, losowi. [Lip 577]

Z listów Byrona wynika, że przyczyn jego chronicznego niezadowolenia nie należy szukać w okolicznościach zewnętrznych, lecz w jego własnym wnętrzu. Na kartach korespondencji pojawia się fatalistyczne przekonanie, że nic nie jest w stanie nadać jego egzystencji poczucia pełni. Świat rzeczywisty jest korowodem nudy, pustki, zwątpienia, a on nie zna na nie żadnego lekarstwa. Pisze o tym w liście do Moore’a z 3 sierpnia 1814 roku:

For my own part, I have seriously and not whiningly, (for that is not my way—at least, it used not to be,) neither hopes, nor prospects, and scarcely even wishes. I am, in some respects, happy, but not in a manner that can or ought to last, but enough of that. The worst of it is, I feel quite enervated and indifferent. I really do not know, if Jupiter were to offer me my choice of the contents of his benevolent cask, what I would pick out of it. [BC V 56]

Co do mnie, to całkiem poważnie i bez skomlenia (bo to nie jest w moim stylu – a przynajmniej nie było dotychczas) nie mam ani nadziei, ani widoków, a nawet prawie, że żadnych życzeń. Jestem pod pewnymi względami szczęśliwy, ale nie w sposób, który może albo powinien trwać – ale dosyć o tym. Najgorsza rzecz to to, że czuję się zupełnie zniechęcony i zobojętniały. Gdyby Jupiter mi ofiarował wybór spośród zawartości swojej dobroczynnej skrzynki, to naprawdę nie wiem, co bym z niej wyciągnął. [S. S.]

Mniej więcej do 1830 roku na łamach korespondencji Mickiewicza góruje przekonanie, że jego życiem kieruje jakaś tajemna siła, która igra z jego poczynaniami, marzeniami, wszelkimi próbami aktywności207. Nieustannie widzi przyszłość w czarnych

207 Fatalistycznych poglądów nie podziela, czytelnik Ballanche’a, Zygmunt Krasiński, który w 1831 roku pisał w liście do ojca: „Ile mogę, staram się hartować duszę przeciw temu, co ma nadejść, bo myślę, że coraz gorzej będzie. Ja to nazywam przeznaczeniem. Czyli że u mnie wola innych ludzi i okoliczności zowie się przeznaczeniem. Jest to Fatum starożytne, okrutne, niczym nie odwrócone w swojej zawziętości, ale góruje nad tym Opatrzność Boska, która czasem łamie i kruszy to Fatum, która w tym świecie niekiedy, a w tamtym zawsze

73 barwach i sceptycznie ustosunkowuje się do wszelkich szans odmiany losu. 17/29 marca 1823 roku skarżył się Janowi Czeczotowi:

Przyznam jednak, że mi jakiś ptak złowieszczy kracze w ucho, że stąd albo nic nie będzie, albo co niedobrego. Wiadomość o Krzemieńcu zastanowiła mię pomału. Jeślibym wyjechał, jeśli Uniwersytet kogo innego tam wysłał, zostałbym znowu na lodzie. Bo nadzieje wielkich zmian i lepszych zdarzeń nie zwodzą mnie więcej. [XIV 280]

Innym razem, gdy planowany wyjazd nie dochodzi do skutku, nie stara się znaleźć racjonalnej przyczyny, ale winą za niepowodzenie obarcza ciążące nad nim fatum. Ponadto zdradza Czczotowi, że nawet przez chwilę nie wierzył, że los mógłby zdecydować inaczej:

Powinienem był spodziewać się, że tak stanie się z moimi prośbami. Jednak doniesienie uderzyło mię w ciemię. Bawić się tu do wakacji jest dla mnie i fizycznie, i moralnie prawie niepodobna. (…) Ale takie nasze fata! [XIV 291]

Listy są zdominowane przez nastrój rezygnacji, zwątpienia, obfitują w wyznania pełne złych przeczuć. Jak ten z 23 sierpnia/4 września 1823 roku skierowany do tego samego adresata:

Siadłszy płakać, jak to mówią, gdyby takie fraszki były warte płaczu. Przed kilku miesiącami, pisząc ową nieszczęsną prośbę, przeczuwałem, co stąd będzie, ale już się stało. Nie wiem, co począć, bo los czy zrządzenie wszystko plącze koło mnie. (…) Pisać o zatrzymanie w Kownie nie mogę, nie mogę pióra zmusić do tak nieszczęsnego pisma, uczniowie tutejsi zbrzydli mnie do ostatka (…) Nie wiem tedy, co robić. – Wszystko było spiknęło się na mnie. [XIV 307]

Czytając powyższe zwierzenia, można odnieść wrażenie, że Mickiewicz ma minimalny wpływ na własne życie. Jak sugeruje w liście do Czeczota z 15/27 sierpnia 1822 roku o wszystkim decyduje nie „ślepy”, lecz raczej „złośliwy” los:

Prawdziwie teraz przekonywam się, że nie los rządzi światem, a przynamniej ten los musi mieć dobre oczy i rozum, bo nie podobna lepiej wykalkulować wszystkich przeciwko nam zwad. [XIV 217]

oblewa promieńmi chwały i nieśmiertelności” [ Z. Krasiński, Listy do ojca, oprac. i wstęp S. Pigoń, Warszawa 1963, s. 251].

74

Także kilka lat później, podczas pobytu w Moskwie, gdy poeta chwilowo doświadcza przypływu pomyślności, ustosunkowuje się do niej z podejrzliwością. W liście do Tomasza Zana z 3/15 kwietnia 1828 roku przywołuje grecką boginię ludzkiego losu – Nemezis, uosabiającą zemstę mitycznych bogów, gdyż ma wrażenie, że niebawem nadejdą zdarzenia, które zmąca jego chwilowy spokój:

Życie moje płynie jednostajnie i ledwie nie powiem: szczęśliwie; tak dalece szczęśliwie, że lękam się, aby zawistna Nemezys nie gotowała mi już nowych jakich utrapień. [XIV 460]

Jak ujawnia list do Józefa Jeżowskiego z końca lutego 1830 roku poecie nieustannie towarzyszy przekonanie, że doznanie pełni szczęścia, czy choćby momentów beztroski jest niemożliwe.

Donieś mi o Onufrze i Budrewiczu. Jak wam tam być musi smutno, jak mię ta myśl mgłą otacza i zasłania Włochy. Przeznaczenie, jeśli mi co udzieli, musi naprzód jak Harpia dary swoje zatruć. [XV 23]

Harpie to złośliwe demony mające postać ptaków o kobiecych głowach. Zgodnie z mitologią król Fineus został ukarany przez bogów za odsłanianie przed ludźmi przyszłości. Bogowie nasłali na niego harpie, które za każdym razem, gdy chciał się posilić wyrywały i plugawiły mu jedzenie. Innym razem w liście do tego samego adresata Mickiewicz pisał:

Niechże gniewający się na mnie milczą, ale wam, Jeżu, to się nie godzi, chyba się sprawdzi owo Homerowe: Kto nienawistny bogom ten i ludziom brzydnie (…). [XIV 143]

Chociaż narzekanie na greckich, czy rzymskich bogów ujawnia pewien dystans i na pewnym poziomie sprowadza problem do żartu, to przez taką wypowiedź przebija gorycz, żal, zwątpienie oraz brak nadziei. Mickiewicz za pomocą tych listów przekazuje obraz swojej egzystencji, która od momentu narodzenia naznaczona jest klęską. Momentami wyolbrzymia skalę nieszczęść, dramatyzuje obraz własnego życia, które jest ukazane jako pasmo niekończących się niepowodzeń. Jak w tym liście do Czeczota z 23 stycznia/4 lutego 1821 roku:

75

Kilka dni po przyjeździe niezmiernie byłem zgryziony; teraz cokolwiek do dawnego stanu powracam, oczekując cierpliwie znowu jakich nowin!! Bo wesołego nic dla siebie spodziewać się nie mogę! i nawet wymyślić nadziei żadnej najdziwaczniejszej nie umiem. Nie wiem, co by ze mną było, gdyby nie lekcje, które mnie większą część dnia zabierają, tak dalece, że reszta odpoczynkowi poświęca się i czasu smutnym myślom nie zostaje. [XIV 176]

Korespondencja z okresu kowieńskiego ujawnia przekonanie poety o życiowej porażce, totalne zwątpienie w przyszłość, rezygnację. Z jednej strony jest przekonany o swojej wyjątkowości, wrażliwości, odmienności, z drugiej ma świadomość, że nigdy nie będzie mu dane spożytkować własnego talentu. Jedyne, co może zrobić to poddać się ponurej rzeczywistości i zapomnieć o wszelkich ambicjach i marzeniach. Taki obraz swojego smutnego losu poeta zawarł w liście z 29 listopada/11 grudnia 1820 roku skierowanym do Jeżowskiego:

Z początku Kowno było okropne, już się powoli wzwyczaiłem; miłość własna, sięgająca wysoko i stąd drażniąca, potłumiona trochę została niepodobieństwem nadziei. Myśli moje, skierowane w inną, przyjemniejszą stronę, oddaliły wiele, dawniej przykrych przedmiotów. Melancholia moja nie była gwałtowną zawieruchą w imaginacji jak dawniej, ale przyjemnym smuteczkiem. (…) Jeżeli kiedyś napisałem, że ukrywam czasem niespokojność, ta niespokojność wzbudza się kiedy do was piszę, bo przypominam stan mój teraźniejszy nikczemny i przyszłość czarną. Coraz teraz tracę nadzieję wygranej w zapasach z losem. Myślałem, że pracą pisarską zwrócę na siebie baczność, ale to, jeśli się uda (wątpię), będzie trudno. Bo mi coraz trudniej. Żadnych zachęceń (trzeba codziennych i cogodzinnych), dzień cały zajęty, zresztą nuda. [XIV 159]

Opisany przez Mickiewicza stan ducha nosi wszelkie znamiona acedii. Ta „choroba duszy” była opisywana przez ojców kościoła jako grzech gnębiący niektórych mnichów. Charakteryzował ją brak motywacji do działania, zniechęcenie, smutek i niezdolność do bycia tu i teraz208. W ten sposób Jan Kasjan opisał zachowanie osobnika dotkniętego acedią:

Demon wzbudza przerażenie miejscem, w którym nieszczęśnik się znajduje, i wstręt do braci, którzy żyją obok niego (…) Ujawnia mu nicość wszelkiej pracy, której się w swojej celi podejmuje; zakazuje mu przebywać w niej w spokoju ducha i oddawać się lekturze. Nieszczęśnik jękliwym tonem skarży się, że niezdolny jest do działania duchowego; że on, który miałby być pożyteczny gdzie indziej, do niczego nie doszedł i nikomu nie pomógł. Rozpoczyna pochwałę odległych klasztorów, gdzie mógłby w pewnym

208 The Nature of Melancholy. From Aristotle to Kristeva, red. J. Radden, Nowy Jork 2000, s. 70.

76 zdrowiu szczęśliwie spędzać czas; wyobraża sobie tam szczęśliwe wspólnoty i żarliwe rozmowy o rzeczach ducha. Wszystko to, co znajduje w zasięgu ręki, wydaje mu się pozbawione wszelkich zalet, a trud sprawia mu nawet jedzenie209.

W korespondencji z okresu kowieńskiego, Mickiewicz przedstawia swoje życie w niezwykle czarnych barwach, które oddają odczucie zwątpienia, braku nadziei na zmianę i momentami przechodzą w rozpacz. Jak w tym liście do Joachima Lelewela z 24 sierpnia/5 września 1822 roku: „Powracam więc, zmrużywszy oczy, do Kowna, a co gorsza, nie spodziewam się zgoła, aby się moje położenie na przyszłość polepszyło” [XIV 220]. W okresie dojrzalszym kategoria przeznaczenia zostaje w korespondencji Mickiewicza zastąpiona pojęciem Opatrzności. Jednak momentami jej funkcja pozostaje nadal zbliżona do świeckiego fatum. W liście do Józefa Bohdana Zalewskiego wysłanym z Lozanny 20 września 1839 roku, poeta pisze: „Opatrzność zawsze mię trzyma krótko, a niekiedy tak krótko, że ledwie tchu staje w piersiach” [XV 495]. Obydwaj poeci są przeświadczeni o decydującym wpływie losu na życie człowieka. Powyższe wyjątki z korespondencji ukazują przykłady jego negatywnego oddziaływania. Przekleństwem, które prześladuje Mickiewicza są niepowodzenia, kolejne plany nie dochodzą do skutku, nadzieje okazują się złudne. Jego przeznaczeniem jest klęska, brak możliwości rozwoju, spożytkowania talentu i zdolności. Fatum, które ciąży nad Byronem to przekleństwo nudy, powtarzalności, przewidywalności, pustki przed którym nikt i nic nie jest w stanie go ocalić.

III. 2. Melancholia

Melancholia jest obecna w kulturze europejskiej od zarania jej istnienia. Hipokrates określił ją mianem choroby psychicznej. Natomiast Arystoteles uznał za cechę charakteryzującą ludzi genialnych. Jednak to dopiero od czasów romantyzmu zjawisko melancholii zaczęto interpretować jako doświadczenie o charakterze filozoficznym210. W ujęciu psychologicznym, melancholia to postawa egzystencjalna objawiająca się poczuciem osamotnienia, strachu i smutku nie mających żadnej racjonalnej przyczyny.

209 Cyt za: M. Bieńczyk, Melancholia…, dz. cyt., s. 99. 210 W. Bałus, Mundus melancholicus. Melancholiczny świat w zwierciadle sztuki, Kraków 1996, s. 11.

77 W pracach poświęconych temu zagadnieniu klasyfikowane są trzy kategorie melancholicznego doświadczenia. Melancholią nazywano ciężką chorobę psychiczną, dziś określaną mianem depresji, wrodzony temperament lub też tymczasowy nastrój211. Słowo melancholia pochodzi od greckiego „melas” – czarny i „khole” – „żółć”. Źródłem tego terminu jest rozróżnienie, zgodne ze starożytną medycyną, według którego w ludzkim organizmie znajdują się cztery płyny: krew, żółć, flegma i żółć czarna212. Ich odpowiednie stężenie jest niezbędne do prawidłowego, zdrowego funkcjonowania człowieka. Proporcje tych czterech płynów mają konsekwencje w charakterze i temperamencie danego osobnika. Melancholia to schorzenie wywołane nadmiarem czarnej żółci w ciele ludzkim. W XVII wieku ukazało się monumentalne dzieło Richarda Burtona zatytułowane The Anatomy of Melancholy (1621), które na długo zdeterminowało pogląd na zjawisko melancholii. Także Byron wspomina o nim w swoim dzienniku:

Burton’s Anatomy of Melancholy is the most amusing and instructive medley of quotations and classical anecdotes ever perused. If the reader has patience to go through his volumes, he will be more improved for literary conversation than by the perusal of any twenty other works with which I am acquainted – at least in the English language213.

The Anatomy of Melancholy Burtona jest najbardziej zajmującą i kształcącą kolekcją cytatów i klasycznych anegdot, jakie kiedykolwiek czytałem. Jeśli czytelnik będzie miał cierpliwość żeby przebrnąć przez jego tomy, zyska więcej przygotowania do prawienia o literaturze niż przez uważną lekturę dwudziestu innych książek, z którymi jestem obeznany – przynajmniej w języku angielskim. [S. S.]

Dla Burtona melancholia stanowiła podstawę niemal całego istnienia: „(…) całe królestwa i prowincje poddane są melancholii, całe miasta i rodziny (…) wszystkie istoty roślinne, czujące i racjonalne (…) wszystkie one przychodzą na świat upoiwszy się płynem z kielicha błędu”214. Zgodnie ze stworzoną przez niego definicją melancholię dzielimy na „naturalną” i „nienaturalną”. „Naturalna” jest po prostu melancholijnym nastrojem. Rozróżnia się także melancholię „nienaturalną” wywołaną złym nastrojem, dodatkowo spotęgowanym rozgorączkowaniem, namiętnością, złą dietą czy gorączką. Istnieje również tzw. melancholia

211 N. Sillany, Słownik psychologii, tłum. K. Jarosz, Katowice 1995, s. 154. 212 A. Olsson, Czarna żółć. Melancholia klasyczna, tłum. J. Balbierz. “Literatura na Świecie”, 3(284), 1995, s. 145–147. 213 The Life of Lord Byron by Thomas Moore with his Letters and Journals and Illustrative Notes, London 1844, s. 48. 214 [Cyt. za.:] T. Sławek, Saturniczny pątnik. Robert Burton i jego „Anatomia melancholii”, „Literatura na Świecie” 1995, nr 3, s. 65.

78 hipochondryczna lub wietrzna (ang. windy) spowodowana niewydolnością jednego z organów wewnętrznych. Niezdolność śledziony (ang. spleen) do usuwania czarnej żółci z krwi, powoduje, że jej niestrawione „opary” (ang. vapours) wraz z krwią przedostają się do mózgu powodując melancholię. Opary te uniemożliwiają prawidłową komunikację między rozumem a zmysłami, powodują zmętnienie myśli i obrazów, co prowadzi do halucynacji215. Dopiero w późnym oświeceniu filozofia definiując melancholię starała się oddalać od szukania jej przyczyn w procesach fizjologicznych, jednak teoria „humorów” przetrwała w kulturze bardzo długo. Patronem melancholii jest Saturn, grecki Kronos, bóg czasu, ponieważ ma ona ścisły związek z pamięcią i historią. Stan melancholijny objawia się m. in. uporczywym usiłowaniem podtrzymania pamięci, obsesyjnym przywiązaniem do przeszłości, rozpamiętywaniem minionych zdarzeń i zmarłych osób. W zależności od natężenia może mieć pozytywne lub negatywne konsekwencje. W odpowiedniej dawce nie jest szkodliwy, przeciwnie – pełni funkcję podtrzymania tradycji i ciągłości historii. Walter Benjamin stwierdził w Tezach o filozofii historii, że bez melancholii historia przestaje istnieć216. A jeśli nie ma przeszłości, to także teraźniejszość przechodzi do sfery niebytu. Jednak nadmierne uleganie melancholii może doprowadzić jednostkę do apatii i odrętwienia. W dniu swoich trzydziestych trzecich urodzin Byron zanotował w swoim dzienniku taki wiersz:

1821. Here lies interred in the Eternity of the Past, from whence there is no Resurrection for the Days – whatever there may be for the Dust the Thirty-Third Year of an ill-spent Life, Which, after a lingering disease of many months sunk into a lethargy, and expired, January 22d, 1821, A. D. Leaving a successor

215 C. Lawlor, Fashionable Melancholy [w:] A. Ingram, S. Sim, C. Lawlor, R. Terry, L. Wetherall-Dickson, Melancholy experience in literature of the long Eighteenth before depression 1660 – 1800 century, Londyn 2011, s. 28. 216 W. Benjamin, O pojęciu historii, tłum. K. Krzemień-Ojak [w:] tegoż, Anioł historii: eseje, szkice, fragmenty, wybór i oprac. H. Orłowski, Poznań 1996, s. 398.

79 Inconsolable for the very loss which occasioned its Existence. [BRJ 15]

1821. Tu spoczywa pochowany w wieczności czasów przeszłych, z których nie ma Zmartwychwstania dla dni – Wszystko, co było, zmieniło się w Proch – Trzydziesty trzeci Rok zmarnowanego Życia – Który po Wielomiesięcznej przewlekłej chorobie pogrążył się w letargu i zgasł 22 stycznia A. D. 1821, Pozostawiając następcę niepocieszonego z powodu tej właśnie straty, której zawdzięcza swe istnienie. [Lip 522, 523]

W interpretacji Byrona życie jest ciągła stratą. Żyjąc tracimy kolejne części siebie217. W przełomowej dacie jaką jest trzydziesty trzeci rok życia (tzw. wiek chrystusowy) ma on wrażenie, że cały przeminął i dłużej nie jest tym kim był do tej pory. Rozpacza z powodu tej straty, dlatego napisał samemu sobie epitafium. Melancholijnie tkwi w przeszłości, nie potrafiąc się z nią rozstać. Agata Bielik-Robson definiuje pojęcie melancholii kontrastując ją z doświadczeniem ekstazy218. Ekstaza jest stanem, w którym „ja” znajduje się poza sobą, z dala od tego, co uważało za swoją tożsamość. Podczas, gdy ekstaza jest utopią, niebytem, melancholia jako jej

217 M. Janion, Żyjąc tracimy życie. Niepokojące tematy egzystencji, Warszawa 2001, passim. 218 A. Bielik-Robson, Melancholia i ekstaza: dwie formuły subiektywności [w:] tejże, Inna nowoczesność. Pytania o współczesną formułę duchowości, Kraków 2000, s. 61–86.

80 przeciwieństwo jest „wszystkim”. Jest pamięcią, która konstytuuje istnienie podmiotu. Pamięć sama w sobie jest melancholijna, ponieważ przemijalność rzeczy traktuje jak osobistą stratę. Konstruktywne właściwości melancholii dostrzega także Melanie Klein. Zespół objawów charakterystycznych dla melancholii nazywa „pozycją depresyjną”. Pomimo substancjonalnej bierności, oznacza ona dojrzały ogląd rzeczywistości. Podmiot ma świadomość, że istnieje w świecie, który nie spełnia jego oczekiwań, który nie jest i nigdy nie będzie doskonały. Jednostka jest uwikłana w struktury, na które nie ma wpływu. To uświadomienie sobie bezwzględnej złożoności bytu umożliwia rozpoczęcie naprawiania relacji ze światem zewnętrznym i samym sobą. Zaczyna się ona od uświadomienia sobie dualistycznej struktury świata, która jednak nie podlega waloryzacji. Świat jest równocześnie dobry i zły, można go kochać lub nienawidzić albo zatrzymać się pomiędzy tymi sprzecznościami w melancholijnym bezruchu219. Susan Sontag stwierdza, że stan melancholiczny umożliwia w inny sposób niedostępny ogląd świata. Melancholik poprzez szczególny sposób percepcji ma szansę doświadczyć poznania metafizycznego. Zaczyna dostrzegać prawa rządzące ogółem istnienia. W takim szczytowym stadium kontemplacji indywiduum przestaje być obiektem analizy, ale to nie odbiera mu statusu aktywnego podmiotu. Dzięki temu jego udziałem staje się autentyczne doświadczenie egzystencji220. W ujęciu Freuda podmiot melancholijny jest podmiotem zdezintegrowanym, pozbawionym centrum. Mającym świadomość swojego rozpadu. Jednym z objawów melancholii jest znaczna przewaga popędu ku śmierci nad popędem ku życiu. Eros jest odpowiedzialny za pragnienie obcowania z ludźmi, tymczasem Thanatos skłania człowieka do poszukiwania izolacji i osamotnienia221. Podmiot melancholijny to podmiot zdezintegrowany, niezdolny do wchodzenia w interakcje ze światem zewnętrznym222. Im silniej zagłębia się w swoje wnętrze, w tym większym stopniu jego tożsamość ulega rozpadowi. Zarówno Byron, jak i Mickiewicz odbierają melancholię jako szczególne doświadczenie własnego „ja”. Byronowi nieustannie towarzyszy świadomość przemijalności rzeczy i nieuchronności końca każdego, także własnego istnienia. Przez całą korespondencję

219 J. Butler, Moral sadism and doubting one’s own love. Kleinian reflections on melancholia [w:] Reading Melanie Klein, pod red. L. Stonebridge, J. Phillips, Nowy Jork 1998, s. 179–184. 220 S. Sontag, Pod znakiem Saturna, tłum. W. Kalaga, „Res Publica Nova” 6(69), 1994, s. 27. 221 Z. Freud, Żałoba i melancholia [w:] tegoż, Psychologia nieświadomości, t. VIII, Warszawa 2009, s. 148–150. 222 M. Bieńczyk, Melancholia. O tych, co nigdy nie odnajdą straty, Warszawa 2012, s. 23.

81 przewijają się myśli związane ze śmiercią. 13 lipca 1813 roku, w wieku dwudziestu pięciu lat pisał z Londynu do Thomasa Moore’a:

Remember you must edit my posthumous works, with a Life of the Author, for which I will send you Confessions, dated, ‘Lazaretto,’ Smyrna, Malta, or Palermo—one can die any where. [BC IV 20]223

Pamiętaj, że musisz się zająć pośmiertną edycją moich dzieł, zaopatrzoną w życiorys autora, do którego prześlę pamiętniki datowane: Szpital zakaźny – Smyrna, Malta albo Palermo – wszędzie można umrzeć. [Lip 114, 115]

Richard Blackmore, osiemnastowieczny angielski badacz zajmujący się zjawiskiem melancholii, pisał, że pacjenci dotknięci tą przypadłością są przekonani, że wkrótce umrą, lub nawet, że już są martwi224. W listach Byrona wielokrotnie werbalizowane jest przeczucie rychłej śmierci, uzasadniane świadomością marności ludzkiej egzystencji. Tak jak w tym z 20 sierpnia 1819 roku adresowanym do Johna Hobhouse’a:

My time has been passed viciously and agreeably – at thirty – one so few years months days hours or minutes remain that “Carpe diem” is not enough – I have been obliged to crop even the seconds – for who can trust to tomorrow? tomorrow quotha? to-hour – to-minute – – I can not repent me (I try very often) so much of any thing I have done – as of any thing I have left undone – alas! I have been but idle – and have the prospect of early decay – without having xxxx seized every available instant of our pleasurable years. – This is a bitter thought – and it will be difficult for me ever to recover the despondency into which this idea naturally throws me. Philosophy would be in vain – let us try action. [BC XI 50]

Mój czas minął brutalnie i przyjemnie – mając trzydziestkę – człowiekowi tak niewiele lat, miesięcy, dni, godzin zostało, że „carpe diem” nie wystarcza. Zostałem zobowiązany, by kultywować nawet sekundy, bo kto może ufać w jutro? Do jutra? Do następnej godziny? Do następnej minuty? Nie mogę żałować (próbowałem nawet często) tak bardzo wszystkiego, co zrobiłem, jak wszystkiego czego nie zrobiłem. Niestety byłem tylko bezczynny i od początku miałem przed sobą perspektywę rozkładu, żyłem nie chwytając każdej dostępnej chwili naszych przyjemnych lat. To przykra myśl i będzie mi trudno

223 Świadomość nieuchronności rzeczy ostatecznych jest ciągle obecna w jego korespondencji: „But this and the other are both at a standstill – for the present. I gave Moore who is gone to Rome – my life in M.S. in 78 folio sheets brought down to 1816. But this I put into his hands for his care – as he has some other M.S.S. of mine – a journal kept in 1814. Neither are for publication during my life – but when I am cold – you may do what you please. In the mean time – if you like to read them – you may – and show them to any body you like – I care not”. [BC XI 88] 224 L. Babb, The Cave of Spleen…, dz. cyt., s. 175.

82 kiedykolwiek wyzwolić się z przygnębienia, do którego ta myśl mnie doprowadziła. Filozofia byłaby daremna, spróbujmy działania. [S. S.]

Zygmunt Freud określił melancholię jako specyficzną reakcję na doświadczenie utraty czegoś bliskiego, która uniemożliwia zapomnienie i wyzwolenie się z rozpaczy225. W konsekwencji jednostka popada w stan apatii, znużenia i nie jest zdolna do „wychylania się w przyszłość”, snucia planów, zamierzeń. Zadaniem żałoby jest umożliwienie zapomnienia o zmarłych, pozwolenie, by odeszli w spokoju. Melancholia przeciwnie polega na skoncentrowaniu całej uwagi na utraconej osobie, by w ten sposób „doprowadzić do identyfikacji ego z utraconym obiektem”226. Przez ten wysiłek mentalny, utracony obiekt staje się integralną częścią tożsamości podmiotu. Zmarły otrzymuje dalsze życie w pamięci i świadomości podmiotu melancholijnego, który tym sposobem wzbogaca swoją tożsamość o nowy element. W skomplikowanej definicji melancholii Freud mówi także o możliwości buntu wobec przemijania, wobec praw rządzących czasem i historią. Rok 1811 był szczególnie smutnym okresem w życiu Byrona. Gdy wrócił do kraju z kilkuletniej podróży, najpierw dowiedział się o odejściu matki, potem o tragicznej śmierci przyjaciela. Te okoliczności niezwykle silnie spotęgowały odczuwanie melancholii. 9 sierpnia 1811 roku pisał o swoim nastroju w liście do Francisa Hodgsona:

I am expectant of agents to accompany me to Rochdale, a journey not to be anticipated with pleasure; though I feel very restless where I am, & shall probably ship off for Greece again; what nonsense it is to talk of Soul, when a cloud makes it melancholy, & wine – mad. [BC III 33]

Oczekuję na wysłanników, którzy mają mi towarzyszyć do Rochdale, nie przewiduję, że będzie to przyjemna podróż; chociaż jestem tutaj bardzo niespokojny i powinienem najprawdopodobniej wypłynąć znów do Grecji; co za absurd rozmawiać o duszy, kiedy utrapienie czyni ją melancholią a wino – szaloną. [S. S.]

W odpowiedzi na inny list Byrona z tego okresu, jego przyjaciel Hobhouse prosił go, aby przestał się zamartwiać i zadręczać rozpamiętywaniem przeszłości:

225 Z. Freud, Żałoba…, dz. cyt., s. 151. 226 Tamże.

83 I can not bear to read such melancholy letters from you – You should keep up your spirits to enable you to go through the unpleasant details of your Rochdale concerns. I trust every thing will turn out to your satisfaction and perhaps a visit to old scenes at Newstead may serve to tranquillise you a little, at least to throw off the somberness of your present feelings227.

Nie mogę znieść czytania tak melancholijnych listów od Ciebie. Powinieneś wziąć się w garść, by być w stanie przejść przez te wszystkie nieprzyjemne szczegóły Twoich Rochdale’owskich trosk. Wierzę, że wszystko obróci się na Twoją korzyść i być może odwiedzenie starej scenerii Newstead trochę, by Cię uspokoiło, przynajmniej na tyle, żeby otrząsnąć się z ponurości Twoich obecnych uczuć. [S. S.]

Melancholik nawet, gdy zna bezpośrednią przyczynę swojego stanu, np. śmierć bliskiej osoby, czy zwątpienie w jakąś ideę, to nie jest w stanie uświadomić sobie, co wraz z jej odejściem utracił. Z tego też powodu wyzwolenie z melancholii jest niemożliwe. W liście do Thomasa Moore’a z 6 października 1821 roku Byron wyznaje, że melancholia jest zjawiskiem stanowiącym nieodłączny element jego egzystencji. Jest integralną część jego tożsamości:

What I find worse, and cannot get rid of, is the growing depression of my spirits, without sufficient cause. I ride—I am not intemperate in eating or drinking—and my general health is as usual, except a slight ague, which rather does good than not. It must be constitutional; for I know nothing more than usual to depress me to that degree. (…) Excuse this old woman’s letter; but my lemancholy don’t depend upon health, for it is just the same, well or ill, or here or there. [BC XIII 163]

Co jest gorsze i czego nie mogę się pozbyć, to coraz wyraźniejszy upadek ducha, bez dostatecznych ku temu przyczyn. Jeżdżę konno – nie jestem niepowściągliwy w jedzeniu czy piciu – i na ogół zdrowie mi służy jak zwykle, z wyjątkiem lekkiej febry, która mi raczej dobrze niż źle robi. Musi to być coś organicznego, bo nie widzę żadnej nadzwyczajnej przyczyny, która mogłaby mnie zmóc do tego stopnia (…) Wybacz ten babski list, ale moja l e m a n k o l i j a nie zależy od zdrowia, jest bowiem taka sama, czym zdrów, czy chory, czy tu przebywam, czy ówdzie. [Lip 311]

227 Byron’s Bulldog. The Letters of John Cam Hobhouse to Lord Byron, red. P. W. Graham, Columbus 1984, s. 71.

84 Poeta wyznaje, że melancholijny stan ducha towarzyszy mu w każdej chwili jego życia. Nie jest zależny od zdrowia, choroby, towarzystwa lub jego braku, czy miejsca, w którym w danym momencie przebywa. Nasilenie się melancholii jest uzależnione od szeregu czynników takich jak sytuacja w jakiej znajduje się indywiduum, stopnia adaptacji człowieka w społeczeństwie i kulturze. Często melancholia nie jest jednoznacznie werbalizowana, ale ujawnia się poprzez umieszczenie jej w kontekście, który może mieć charakter komiczny lub satyryczny. Pod datą 21 stycznia 1821 roku Byron zanotował w raweńskim dzienniku następujący fragment wychwycony podczas lektury korespondencji Grimma:

Remarked on an anecdote in Grimm’s Correspondence, which says that “Regnard et la plûpart des poëtes comiques étaient gens bilieux et mélancoliques; et que M. de Voltaire, qui est très gai, n’a jamais fait que des tragedies – et que la comedie gaie est le seul genre où il n’ait point réussi. C’est que celui qui rit et celui qui fait rire sont deux hommes fort differens.” – Vol. VI. At this moment I feel as bilious as the best comic writer of them all, (even as Regnard himself, the next to Molière, who has written some of the best comedies in any language, and who is supposed to have committed suicide), and am not in spirits to continue my proposed tragedy of Sardanapalus, which I have, for some days, ceased to compose. [RJ 14]

Zwróciłem uwagę na anegdotę w Correspondence Grimma następującej treści: „Regnard i większość poetów komicznych byli to ludzie melancholiczni i śledziennicy; i np. pan Voltaire, który jest bardzo wesoły, pisał tylko tragedie, a żartobliwa komedia jest jedynym rodzajem literackim, w którym mu się nie powiodło. Rzecz w tym, że ten, kto śmieje się i ten, kto śmieszy innych, to dwa ludzie zupełnie różni” – tom VI. Czuję się teraz bardziej tetryczny aniżeli najlepszy z ich komediopisarzy (nawet bardziej aniżeli sam Renard, który obok Moliera jest autorem kilku najlepszych komedii, jakie zostały napisane w jakimkolwiek języku i który podobno popełnił samobójstwo) i nie jestem w nastroju, by kontynuować zamierzona tragedię o Sardanapalu. Już od kilku dni przestałem ją pisać. [Lip 521, 522]

Uznając słuszność tej paradoksalnej teorii, Byron wyznaje, że z powodu nasilenia „żółciowego” (bilious) nastroju, nie jest w stanie już pisać zaczętej tragedii. Kilka lat wcześniej angielski poeta pisał o swoich spostrzeżeniach w liście do Scrope’a Daviesa, jednego z jego nielicznych bliskich przyjaciół:

I have had a fever – slow & quick – “days & nights were thirty one” – but not being at Pisa or Rome – I recovered, & am really very well bating an earache – & very low spirits – which you would not suspect from this buffooning perhaps – if you did not know human nature well enough to be aware that when people are most melancholy they are often most addicted to buffooning.

85 [BC IX 77]

Miałem gorączkę – powolną i szybką – „dnie i noce było trzydzieści jeden”, ale nie będąc w Pizie, ani Rzymie, wyzdrowiałem i naprawdę bardzo dobrze zwalczam ból ucha i jestem bardzo przygnębiony, czego może byś nie podejrzewał po tej bufonadzie, gdybyś nie znał ludzkiej natury wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że im ludzie są bardziej melancholiczni, tym bardziej są uzależnieni od błazenady. [S. S.]

Jednak nawet pomimo poczucia humoru, którego Byronowi odmówić nie można, jego melancholijne usposobienie jest nietrudne do uchwycenia. Jego smutek był zauważany przez przyjaciół, przez pryzmat melancholii interpretowano także jego utwory. w liście do autora Manfreda z 9 lipca 1817 roku pisze o swoim zachwycie nad kolejnymi książkami Byrona, ale jednocześnie pyta, czy muszą być aż tak „piekielnie melancholijne”:

I have read “Manfred” with the greatest admiration. The same freedom from common rules that marked the 3rd Canto and “Chillon” is visible here; and it was that which all your earlier productions, except “Lara”, wanted. But it made me dreadfully melancholy, and I fear other friends in England, too. Why do you indulge this despondency? “Manfred”, as far as I learn, is immensely popular; it is characterized as a very daring production. [BC IX 105]

Przeczytałem Manfreda z największym podziwem. Jest tu widoczna ta sama wolność bijąca ze wspólnych zasad, które wyróżniają trzecią pieśń i Chillon; i to było to, czego wszystkie twoje wcześniejsze utwory, oprócz Lary, poszukiwały. Ale to uczyniło mnie piekielnie melancholijnym, i obawiam się, że innych przyjaciół w Anglii też. Dlaczego pobłażasz temu przygnębieniu? Manfred, z tego co wiem, jest ogromnie popularny; jest określany jako bardzo śmiały utwór. [S. S.]

Byron w Myślach oderwanych opowiada anegdotę dotyczącą tego, w jaki sposób jest postrzegany przez innych:

People have wondered at the Melancholy which runs through my writings. Others have wondered at my personal gaiety; but I recollect once, after an hour, in which I had been sincerely and particularly gay, and rather brilliant, in company, my wife replying to me when I said (upon her remarking my high spirits) “and yet, Bell, I have been called the mis-called Melancholy – you must have seen how falsely, frequently”. “No, B.,” (she answered) “it is not so: at heart you are the most melancholy of mankind, and often when apparently gayest.”

86 [DT 19]

Ludzie dziwili się melancholii przebiegającej przez całą moją twórczość. Inni znów dziwili się osobistej mej wesołości, ale przypominam sobie, gdy raz byłem w towarzystwie przez godzinę szczerze i wyjątkowo wesoły, nawet błyskotliwy, powiedziałem do żony (która zauważyła mój dobry humor): „a przecież, Bell, nazywano mnie i mogłaś stwierdzić, jak często fałszywie nazywano, Melancholią”. „Nie, B.” (odpowiedziała), „to nie tak: w głębi duszy jesteś najbardziej melancholijnym człowiekiem na świecie i często właśnie wtedy, gdy wydajesz się najweselszy.” [Lip 573]

Niejednokrotnie czuł potrzebę usprawiedliwiania się z posępnej tonacji swoich wierszy. Pisał, że sam fakt bycia poetą jest wystarczający, by pisać w ten sposób. Ujawnia pośrednio pogląd dotyczący poezji i jej twórcy, dla którego melancholia stanowi element tożsamości. W liście z 25 listopada 1818 roku skierowanym do przyjaciela Richarda B. Hoppera, angielskiego konsula w Wenecji, wymienia cały szereg autorów, przez których przemawia melancholia i smutek:

We are all heirs to misfortune and disappointments – but poets especially seem to be a marked race – who has not heard of the blindness of Milton – the wretched life, and still more unhappy death of Otway – the long sufferings & unrequited services of Cowley and of Butler – the struggles against poverty & malice which occupied the life of Dryden – the constitutional infirmities which embittered the existence of Pope – the lamentable idiocy & madness of Swift – the almost unparalleled miseries and unhappy end of Savage – the frenzy of Collins – the indigence of Goldsmith – the morbid melancholy and sullen discontent of Johnson – the hypochondrianism of Gray and of Beattie – the tragical catastrophe of Chatterton – the disappointed hopes and premature death of Burns – and the sickness, despondency, and madness of Cowper? To this deplorable list many additions might be made. [BC X 81]

Wszyscy jesteśmy dziedzicami nieszczęść i niepowodzeń, ale zwłaszcza poeci wydają się być naznaczeni. Kto nie słyszał o ślepocie Miltona, nędznym życiu i jeszcze bardziej nieszczęśliwej śmieci Otwaya, długich cierpieniach, niewynagrodzonych wysiłkach Cowleya i Butlera, walce z biedą i złośliwością, które zajęły życie Drydena, wrodzonemu niedołęstwu, które zatruło egzystencję Pope’a, opłakanym zidioceniu i szaleństwie Swifta, najbardziej niesłychanym nędzom i nieszczęśliwemu końcowi Savage’a, szałowi Collinsa, ubóstwu Goldsmitha, chorobliwej melancholii i ponuremu malkontenctwu Johnsona, hipochondrii Greya i Beattiego, tragicznej katastrofie Chattertona, zawiedzionym nadziejom i przedwczesnej śmierci Burnsa; chorobie, przygnębieniu i szaleństwu Coopera? Do tej smutnej listy można by jeszcze dodać wiele. [S. S.]

87

Także przedstawiana przestrzeń może być nośnikiem treści melancholijnych. Odpowiednia pora dnia, roku, czy typ krajobrazu mogą posiadać szczególne właściwości potrafiące nastrajać melancholijnie. Podczas wakacji 1821 roku Mickiewicz udał się do rodzinnego, od dawna opuszczonego domostwa. Wizyta wywarła na nim ogromne wrażenie i skłoniła do refleksji, którą podzielił się z Janem Czeczotem w liście z 25 lipca/6 sierpnia 1821 roku:

Czemuż do ciebie nie pisałem za każdym razem, kiedym doświadczał przyjemnych tylu uczuć, a raczej smutnych i melancholicznych, bo tego tylko rodzaju przyjemność już dla mnie została. (…) Znając moje położenie i mój charakter, choć w części podzielisz, co czułem (…). Jak tylko wyjechałem z Wilna już żałowałem wyjazdu. Przebyłem drogę nudnie, zajechałem do cudzego domu, pobiegłem na nasz niegdyś dziedziniec. Żal mnie nie pozwolił uważać spustoszenia, które było wkoło mnie; oficynkę, w której mieszkaliśmy, zastałem otwartą, ale ciemną postaw się w moim miejscu. Nikt mnie nie spotkał, nie słyszałem owego Adam, Adam! Tak mnie żal ścisnął, że długo nie mogłem odetchnąć. Chodziłem po wszystkich kątach, odemknąłem drzwi spiżarni; wtem z góry schodzi nasza stara służąca, którą po ciemnie ledwie poznałem, i tak trudna do poznania, wybladła i nosząca znaki długiej nędzy. Po wrzasku obopólnego poznania się płakaliśmy razem. Biedna ta sługa u nas strawiła wiek, teraz bez sposobu do życia. Mieszkała długo w tym domku, żyjąc z pracy; teraz jeszcze błąka się po pustkach. Oddałbym jej grosz ostatni, gdybym wtenczas miał przy sobie. [XIV 198]

Relacja Mickiewicza zdradza poczucie ogromnej straty i trudność pogodzenia się z tym, że przeszłość bezpowrotnie przeminęła. Reminiscencje tego smutnego doświadczenia znalazły swoje odbicie także w twórczości poetyckiej. W Dziadach postać służącej zostaje zastąpiona przez melancholijną figurę psa228:

Niedawno odwiedzałem dom nieboszczki matki, Ledwie go poznać mogłem! już ledwie ostatki! Kędy spojrzysz, – rudera, pustka i zniszczenie! Z płotów koły, z posadzek wyjęto kamienie, Dziedziniec mech zarasta, piołun, ostu zioła,

228 O związku figury psa z melancholią pisze Walter Benjamin: „W natłoku rekwizytów u stóp Melancholii Dürera znajduje się pies. Nie przypadkiem Aegidius Albertinus opisując nastrój melancholika, każe pamiętać o wściekliźnie. Wedle starego przekazu ‘śledziona panuje nad organizmem psa’. To łączy go z melancholikiem. Zwyrodnienie owego organu (…) ma oznaczać, że pies traci swoją werwę i zapada na wściekliznę. W tym sensie uzmysławia mroczny aspekt kompleksji. Z drugiej strony pragnąc widzieć w psie niezmordowanego badacza i myśliciela, pamiętano o zmyśle tropicielskim i wytrwałości tego zwierzęcia”; W. Benjamin, Źródło dramatu żałobnego w Niemczech, przeł. A. Kopacki, posłowie A. Lipszyc, Warszawa 2013, s. 194.

88 Jak na smętarzu w północ, milczenie dokoła! O, inny dawniej bywał przyjazd mój w te bramy; Po krótkim oddaleniu gdym wracał do mamy, Już mię dobre życzenia spotkały z daleka, Życzliwa domu czeladź aż za miastem czeka, Na rynek siostry, bracia wybiegają mali, "Gustaw! Gustaw!" wołają, pojazd zatrzymali: Lecą nazad, gościńca wziąwszy po pierogu; Mama z błogosławieństwem czeka mię na progu; Wrzask współuczniów, przyjaciół, ledwo nie zagłuszy!... Teraz pustka, noc, cichość, ani żywej duszy! Słychać tylko psa hałas i coś na kształt stuku: Ach! tyż to, psie nasz wierny, nasz poczciwy Kruku! Stróżu i niegdyś całej kochanku rodziny, Z licznych sług i przyjaciół tyś został jedyny! Choć głodem przemorzony i skurczony laty, Pilnujesz wrót bez zamka i bez panów chaty. Kruku mój! pójdź tu, Kruku! Bieży, staje, słucha, Skacze na piersi, wyje i pada, bez ducha!... (…) Krwią mnie serce zabiegło, wsparłem się u proga... Ach! więc wszystko minęło? [III, 76, 77]

Pusta przestrzeń, opuszczone, niezamieszkane domy według Freuda stanowią metaforyczne wyobrażenie ego opanowanego przez melancholię, dręczonego stratą, której nie może zdefiniować, która tak naprawdę jest utratą samego siebie. Marek Bieńczyk opisując sposób działania melancholii wskazuje na charakteryzujący ją: „mechanizm, który stratę obiektu zamienia w stratę zachodzącą wewnątrz ‘ja’”229. Gdy Mickiewicz wrócił do rodzinnych stron, uświadomił sobie, że przeszłość bezpowrotnie minęła, a wraz z nią część jego tożsamości odeszła w niepamięć. Na brak tożsamości Gustawa zwraca uwagę Michał Kuziak: „świat tekstowy, pozwalając podmiotowi formować tożsamość, może jednocześnie uniemożliwiać jej powstanie, jak to ma miejsce w wypadku IV części Dziadów – z powodu nadmiaru różnych tekstów, niejako dekonstruujących osobowość bohatera (…)230. Także Byron reagował niechętnie na wszelkie oznaki przemijania. W Myślach oderwanych zapisał swoje refleksje na temat utraconego dzieciństwa:

229 M. Bieńczyk, Melancholia…, dz. cyt., s. 25. 230 M. Kuziak, Inny Mickiewicz, dz. cyt., s. 89.

89

I know not how, it was one of the deadliest and heaviest feelings of my life to feel that I was no longer a boy. From that moment I began to grow old in my own esteem; and in my esteem age is not estimable. [DT 18]

…sam nie wiem, dlaczego uczucie, że nie jestem już więcej dzieckiem, należało do najstraszniejszych i najcięższych w moim życiu. Od tej chwili uważałem, że zaczynam się starzeć, a według mego oszacowania wiek bynajmniej niewart jest szacunku. [Lip 573]

W swoim najbliższym otoczeniu romantyk dostrzega znaki mówiące o przemijalności wszystkiego, co materialne. Wraz z upływającym czasem zmieniają się miejsca, przemijają ludzie. Taką refleksją, w przypływie melancholijnego nastroju, podzielił się Mickiewicz z Szymonem Chlustinem w liście z 16 lipca 1831 roku:

Każda z gazet przynosi wieści o śmierci kogoś z moich krewnych, moich znajomych. Miejsca, gdzie przepędziłem młodość, są już tylko stosem popiołów, przesiąkniętym krwią. [XV 104]

Melancholia to odczucie, że rzeczywistość, w której trwamy nie daje możliwości spełnienia. Dlatego postawa melancholijna przeczy autentyczności, ważności „tu i teraz”, dostrzegając w teraźniejszości jedynie brak, ślady po minionej rzeczywistości, fragmenty, ruiny231. Alegoryczne personifikacje melancholii przedstawiały kobietę przebywającą wśród ruin, fragmentów zniszczonej przez czas budowli. Niewiasta zazwyczaj trzymał w ręku czaszkę ludzką. Taką scenę przedstawia np. obraz Domenica Fettiego z ok. 1614 roku czy akwaforta Giovanniego Benedetto Castiglionego. Obydwa zatytułowane są Melancholia. Przez klasyków ruiny były odbierane jako świadectwo trwałości kultury, tym cenniejsze, im więcej zdarzeń działo się w teraz opuszczonych murach. W XVIII-wiecznej Anglii pojawiło się inne rozumienie znaczenia ruin. To element pejzażu pojawiający się w powieściach grozy, wkomponowany w koncepcję przyrody, która miała służyć odzwierciedleniu uczuć i obaw bohaterów. Ich uczucia były zazwyczaj zdominowane przez smutek i strach a otoczenie, w którym przebywali było ciemne, posępne i ponure, jak ma to miejsce w Zamczysku w Otranto (1764) Horacego Walpole, czy Tajemnicach zamku Udolpho (1794) Ann Radcliffe. Istotne wpływ na romantyczne pojmowanie ruin miały również Les

231 Th. McFarland, Romanticism and the form of ruins: Wordsworth, Coleridge, and modalities of fragmentation, New Jersey 1981, s. 17.

90 Ruines, ou méditations sur les révolutions des empires (1791, Rozwaliny, czyli uwagi nad Rewolucyami narodów) Constantina Françoisa de Chaseboeuf de Volneya oraz The History of the Decline and Fall of the Roman Empire (1776–1789, Zmierzch i upadek cesarstwa rzymskiego) Edwarda Gibbona. Ruiny to jeden z ulubionych elementów romantycznego pejzażu232. Jak zauważa Grażyna Królikiewicz: „Ruina sprzymierza się z wrażliwością duchową epok, które szczególnie żywo odczuwają dramat egzystencji. Odsłaniając tragiczne dysonanse, pomaga konceptualizować filozoficznie i estetycznie świadomość w stanie kryzysu”233. Romantycy postrzegali ruinę jako artefakt cenniejszy od tego, czym była w czasach swojej świetności. Teraz zyskała życie wewnętrzne poprzez mistyczny związek z naturą. Ruiny nie istnieją samodzielnie. Nabierają szczególnego znaczenia w kontekście romantycznej wizji natury, są symbolem jej dominacji nad kulturą. W interpretacji romantycznej nie zwracano uwagi na indywidualną historię danego miejsca, ponieważ celem było zanotowanie faktu powolnego niszczenia dzieła rąk ludzkich przez potęgę natury. Ruina jest bezużyteczna, opuszczona, niepotrzebna, stanowi stan pośredni między dziełem ludzkich rąk a przyrodą. Jest symbolem przemijania i marności wszystkiego: „Jako tradycyjny emblemat przemijania, ruina wiąże się z myślą o upływie i nieodwracalności czasu, o ładzie uniwersum, w którym rozgrywa się dramat kruchości dzieł ludzkich, rozdarcia, grzechu i zmiany przypisanych kondycji człowieka”234. w Die Lehrlinge su Sais pisał, że natura jest księgą, pełną znaków, hieroglifów, a zadaniem człowieka jest nauczyć się z niej czytać, odszyfrowywać nadnaturalne znaczenia235. Jednak nie każdy jest do tego zdolny, tylko nieliczni, wyróżnieni niezwykłą intuicją, wnikliwością są w stanie odczytywać uniwersalne prawdy rządzące wszechświatem. Zgodnie z rozumowaniem romantyków angielskich (J. Keatsa, W. Wordswortha) nie istnieje jeden wzór posługiwania się naturą. Każda wybitna jednostka wytwarza swój własny model relacji z naturą, niepowtarzalny typ związku między jednostką a otaczającym ją światem, który mówi wiele o tożsamości romantyka236. Marta Piwińska zwraca uwagę, że „oglądanie ruin było lepsze niż oglądanie całych budowli, bo w ruinach

232 A. Kowalczykowa, Pejzaż romantyczny, Kraków 1982, s. 33. 233 G. Królikiewicz, Terytorium ruin. Ruina jako obraz i temat romantyczny, Kraków 1993, s. 11. 234 Tamże, s. 10. 235 F. L. von Hardenberg, Uczniowie z Sais. Proza filozoficzna – Studia – Fragmenty, tłum. i oprac. J. Prokopiuk, Warszawa 1984. 236 “From one point of view the order of relationships can be seen as admirably adaptable and not fixed. It could be as flexible as one choose to make it. From still another point of view the relationships can be used to create typologies, so that ways of meeting with nature tell as something about forms of the Romantic personality as well as diverse attitude toward society, that ideal and the uses of poetry”; F. Garber, Nature and the Mind: Egotism, Empathy, Irony, “Comparative Literature” vol. XXIX, summer 1977, nr 3, s. 195.

91 widzi się działanie czasu, co daje perspektywę historiozoficzną i egzystencjalną; bo wyobraźnia, zachęcona do uzupełnienia ‘miejsc brakujących’, wypełnia je wedle własnych pragnień i wiedzy oglądającego; tak odtworzona budowla jest ‘duchowym echem’ siebie samej i chwyta ducha epoki, która ją stworzyła”237. Szczególnie widok ruin starożytnego miasta, które nawet w danej chwili zachwycały pięknem, będącym tylko odblaskiem dawnej doskonałości, uświadamiał małość i marność nawet najwybitniejszych dzieł ludzkich rąk. Mickiewicz, zazwyczaj pomijał w swoich listach opisy zwiedzanych miejsc, jakby oszczędzając koncepty dla formy poetyckiej. Tak było też w przypadku wizyty w krymskim Bakczysaraju. Odwiedziny pozostałości tego miasta nie zostały wspominanie w zachowanej korespondencji. Za to sonet niezwykle sugestywnie oddaje romantyczną koncepcję ruin:

Jeszcze wielka, już pusta Girajów dziedzina. Zmiatane czołem baszów ganki i przedsienia, Sofy, trony potęgi, miłości schronienia, Przeskakuje sarańcza, obwija gadzina.

Skróś okien różnofarbnych powoju roślina, Wdzierając się na głuche ściany i sklepienia, Zajmuje dzieło ludzi w imię przyrodzenia I pisze Balsazara głoskami „RUINA”. [I 240]

Kilka lat później Mickiewicz podróżując po Włoszech, miał okazję ujrzenia autentycznych greckich ruin w Paestum. O czym donosi Franciszkowi Malewskiemu w liście z 27 czerwca 1830 roku:

Przebywałem w Neapolu blisko sześć tygodni. (…) Odwiedziłem nieporównane ruiny Paestum, świątynie, po której nawet Koliseum traci wiele, a fasada St. Piotra wydaje się jeszcze mizerniejszą niż pierwej. Cóż to musiało być za miasto Paestum! Nie zostało jego śladów. Trzy tylko świątynie na pustym brzegu morza stoją dziwnie cało zachowane. [XV 48]

Choć oglądane przez poetę ruiny, były jedynie namiastką dawnej świetności to i tak zachwycały swym pięknem i oryginalnością. W jego relacji dominuje melancholia i smutek

237 M. Piwińska, Miłość romantyczna, Kraków 1984, s. 547–548.

92 spowodowany doświadczeniem przemijalności. Podobne wrażenie wywarła na Mickiewiczu wizyta w Pompejach, której opis zamieścił w tym samym liście:

W Pompei popsuli mi humor cicerony. Forum Pompei z kolumnami połamanymi, świątyniami i podstawami posągów najwspanialszym jest komentarzem forum rzymskiego. Nie [moż]na wystawić sobie, nie widząc, gustu i elegancji starożytnych; wszystkie sprzęty, od ołtarza aż do szal i wag miejskich, wiader i kociołków, zdaje się, że były rysowane przez dekorator[ów] dla teatru, dla wystawienia jakiej opery i baletu. Każdy pyta, gdzie w Pompei mieszkali biedni ludzie, bo każdy domek jest cackiem, jak gdyby dla ubrania ogrodu jakiego zbudowany. Szkoda, że wszystkie ozdoby odarto i przeniesiono do Muzeum. O malowidłach Pompei byłbym w humorze książkę napisać, a przynajmniej jaką deklamacją akademicką. Mało arcydzieł malarstwa nowożytnego może stanąć obok cudownych fresków, a rysunek zdaniem wszystkich nieporównany. Żadna galeria nie sprawiła na mnie tak wielkiego wrażenia. [XV 49]

Podkreśla, że widok pozostałości starożytnego miasta dużo silniej poruszyły jego serce niż nowożytne osiągnięcia architektury, czy bogate galerie. Tak pisał Chateaubriand poruszony wizytą w ruinach rzymskiego amfiteatru Wespazjana, która uzmysłowiła mu przemijalność człowieka i dzieł jego rąk:

W ten sposób, mój najdroższy przyjacielu, mówi autor zwracając się bezpośrednio do Fontanesa, na każdym kroku jesteśmy ostrzegani o naszej nicości. Człowiek szuka na zewnątrz powodów, by się o tym przekonać, idzie medytować na resztkach pomników imperiów, a sam nie wyobraża sobie, że jest ruiną jeszcze bardziej chwiejącą się, i że upadnie wcześniej niż te zwaliska238.

Ruiny ukazując dwoistość bytu, stanowią alegorię marności wszystkiego, co istnieje: „Cały proces melancholijny jest procesem postępującej alegoryzacji, w wyniku której czas naszego istnienia przemienia się w formy przestrzenne i ujawnia w postaci ruin i szczątków”239. Ruiny dawnych miast i budynków są niepodważalnym dowodem, że wszystko obraca się w nicość. Pokazują, że dzieło ludzkich rąk wcześniej czy później zamieni się w pył. Natomiast cmentarze i groby są przestrogą, że przemija także człowiek. Życie to przechodzenie od nicości do nicości. Podczas wizyty w Weronie, Byron zachwycał się ruinami amfiteatru, ale jak pisze w liście do Johna Murraya z 25 listopada 1816 roku, tym, co go szczególnie urzekło był sarkofag Julii:

238 F. R. de Chateaubriand, À Louis de Fontanes, Correspondance générale, t. I, 1789–1807, Gallimard, Paris 1977, s. 305. 239 M. Bieńczyk, Melancholia…, dz. cyt., s. 88.

93 I was much pleased with the Lago di Garda & with Verona – particularly the amphitheatre and a sarcophagus in a Convent garden – which they show as Juliet’s – they insist on the truth of her history. Since my arrival at Venice – the Lady of the Austrian Governor told me that between Verona & Vicenza there are still ruins of the Castle of the Montecchi – and a chapel once appertaining to the Capulets – Romeo seems to have been of Vicenza by the tradition – but I was a good deal surprized to find so firm a faith in Bandello’s novel – which seems {really} to have been founded on a fact. [BC IX 9]

Bardzo podobało mi się jezioro Garda i Werona, zwłaszcza amfiteatr i sarkofag w ogrodzie jednego z klasztorów, który pokazują jako będący sarkofagiem Julii i upierają się przy autentyczności jej historii. Od mojego przybycia do Wenecji, żona austriackiego gubernatora powiedziała mi, że między Weroną a Vicenzą nadal są ruiny zamku Montecchich i kaplica niegdyś należąca do Capuletów. Zgodnie z tradycją Romeo prawdopodobnie pochodził z Vicenzy, ale byłem bardzo zaskoczony, gdy trafiłem na tak silną wiarę w powieść Bandella, która naprawdę wydaje się być oparta na faktach. [S. S.]

Jedną z cech piśmiennictwa melancholicznego jest częste posługiwanie się symboliką śmierci. Utwory melancholiczne nader często zawierają opisy cmentarzy, grobów, samotnych krzyży, które przypominają o marności świata poddanego rozpadowi240. Niekiedy pojawiają się także elementy ukazujące zamieranie natury, jak na przykład opadające liście. Byron czyni przedmiotem swoich rozważań znajdujący się w położonym na odludziu ogrodzie, rozpadający się grobowiec. To nie tyle miłość słynnych Szekspirowskich kochanków przykuła jego uwagę, co raczej niemożliwość jej spełnienia i tragiczny koniec. Swoimi obserwacjami dzieli się z Thomasem Moore’em w liście z 6 listopada 1816 roku:

I have been over Verona. The amphitheatre is wonderful—beats even Greece. Of the truth of Juliet’s story they seem tenacious to a degree, insisting on the fact—giving a date (1303), and showing a tomb. It is a plain, open, and partly decayed sarcophagus, with withered leaves in it, in a wild and desolate conventual garden, once a cemetery, now ruined to the very graves. The situation struck me as very appropriate to the legend, being blighted as their love. I have brought away a few pieces of the granite, to give to my daughter and my nieces. Of the other marvels of this city, paintings, antiquities, &c., excepting the tombs of the Scaliger princes, I have no pretensions to judge. The gothic monuments of the Scaligers

pleased me, but ‘a poor virtuoso am I’… [BC VIII 17]

240 A. Haverkamp, Leaves of Mouring. Hölderin’s Late Work – With an Essay on Keats and Melancholy, tłum. V. Chadwick, New York 1996, s. 111.

94 Byłem w Weronie. Amfiteatr jest wspaniały, bije nawet Grecję. Co do autentyczności historii Julii, wydają się nieustępliwi do pewnego stopnia, kładąc nacisk na źródło twierdzenia, podając datę (1303) i pokazując grobowiec. To zwykły, otwarty i częściowo rozpadnięty sarkofag, zasypany zwiędłymi liśćmi, w dzikim odizolowanym klasztornym ogrodzie, kiedyś będącym cmentarzem, teraz zupełnie zniszczonym. Ta sytuacja uderzyła mnie jako bardzo pasująca do legendy, przeklęta jak ich miłość. Zabrałem ze sobą kilka kawałków granitu, żeby dać mojej córce i siostrzenicom. Z innych wspaniałości miasta – obrazy, starożytności itd., oprócz grobowca księżnej Scaliger, nie mam pretensji, by oceniać. Gotycki pomnik Scaligerów spodobał mi się, ale „cóż ze mnie za wirtuoz”. [S. S.]

Grobowiec słynnych kochanków i grób księżnej Scaliger to atrakcje, które najbardziej urzekły poetę podczas zwiedzania Werony. Jak się okazuje zainteresowanie cmentarzem nie jest wynikiem chwilowego „grobowego” nastroju, ani też nie wynika ze specyfiki danego miasta. Podczas wizyty w Bolonii największe wrażenie na Byronie wywarł tamtejszy cmentarz i to jemu poświecił cały niemal list do Murray’a z 7 czerwca 1819 roku relacjonujący pobyt w tym mieście:

I afterwards went to the beautiful Cimetery of Bologna – beyond the Walls – and found besides the Superb Burial Ground – an original of a Custode who reminded me of the grave digger in Hamlet. He has a collection of Capuchin’s Skulls labelled on the forehead – and taking down one of them – said “this {was} Brother Desiderio Berro {who died at forty} – one of my best friends – I begged his head of his Brethren {after his decease} and they gave it me – I put it in lime and then boiled it – here it is teeth and all in excellent preservation – He was the merriest – cleverest fellow I ever {knew} wherever he went he brought joy, and when any one was melancholy the sight of him was enough to make him cheerful again – He walked so actively you might have taken him for a Dancer – he joked – he laughed – Oh! he was such a Frate – as I never saw before nor ever shall again”. He told me that he had {himself} planted all the Cypresses in the Cimetery – that he had the greatest attachment to them and to his dead people – that since 1801 – they had buried fifty three thousand persons. – In showing some older monuments there was that of a Roman Girl of twenty – with a bust by Bernini – She was a Princess Barberini – dead two centuries ago – he said that on opening her Grave they had {found} her hair complete – and “as yellow as Gold.” – Some of the epitaphs at Ferrara pleased me more than the more splendid monuments of Bologna – for instance “Martini Luigi Implora pace.” “Lucrezia Picini Implora eterna quiete.” Can any thing be more full of pathos! those few words say all that can be said or sought – the dead had had enough of life – all they wanted was rest – and this they “implore” there is all the helplessness – and humble hope and deathlike prayer that can arise from the Grave – “implora pace” –. I hope,

95 whoever may survive me and {shall} see me put in the foreigners’ burying Ground at {the} Lido within the fortress by the Adriatic – will see those two words and no more put over me. [BC X 122, 123]

Potem poszedłem na piękny cmentarz boloński za murami i zastałem tam poza wspaniałym cmentarzem starego oryginała – custode, który mi przypominał grabarza w Hamlecie. Ma on kolekcję czaszek kapucynów, oznaczonych napisami na czole, i zdejmując jedną z nich powiedział: „To był brat Desiderio Berro, który umarł mając czterdzieści lat – jeden z moich najlepszych przyjaciół. Po jego zgonie wyprosiłem sobie u jego braciszków jego głowę i dali mi ją. Wsadziłem ją w wapno, a potem ją gotowałem. I oto ona, z zębami i ze wszystkim, znakomicie zachowana. Był to najweselszy, najsprytniejszy jegomość, jakiego kiedykolwiek znałem. Gdzie tylko poszedł, przynosił radość; a kiedy ktoś był w melancholii, jego widok wystarczał, by go na nowo rozweselić. Chodził tak rączo, że można by go było wziąć za tancerza, żartował, śmiał się, och! To był taki frate, jakiego nigdy przedtem nie widziałem ani nigdy więcej nie zobaczę!” Powiedział mi, że sam zasadził wszystkie cyprysy na cmentarzu; że jest ogromnie przywiązany do nich i do swoich umarłych; że do roku 1801 pochowali pięćdziesiąt trzy tysiące osób. Wśród szeregu starszych pomników, które mi pokazywał, był pomnik dwudziestoletniej dziewczyny, Rzymianki, z popiersiem dłuta Berniniego. Była to księżniczka Barberini i umarła dwa wieki temu; powiedział, że kiedy otworzyli jej grób, znaleźli jej włosy nienaruszone i „żółte jak złoto”. Niektóre napisy na nagrobkach w Ferrarze podobały mi się lepiej niż wspanialsze od nich pomniki bolońskie, na przykład: Martini Luigi Implora pace.” “Lucrezia Picini Implora eterna quiete.” Czyż może w czymś być więcej patosu? Tych kilka słów mówi wszystko, co można powiedzieć i czego można poszukiwać; wszystko, czego chcieli, to spoczynek i o niego „błagają”. W tym jest cała bezradność i korna nadzieja, i śmiertelna modlitwa, jaka może wznieść się z grobu – w tym implora pace. Mam nadzieję, że ktokolwiek mnie przeżyje i dopilnuje tego, by mnie złożono na cmentarzu dla cudzoziemców na Lido w obrębie twierdzy nad Adriatykiem, dopilnuje także tego, by te dwa słowa, i nic więcej, wypisano nade mną. [Lip 215, 216]

Byron lubił przebywać w otoczeniu ruin. Odpowiadał mu widok „rozkładającego się” miasta. Z tego powodu, jak wyjaśnia w liście do Moore’a z 17 listopada 1816 roku, na swoją europejską siedzibę wybrał właśnie Wenecję:

It is my intention to remain at Venice during the winter, probably, as it has always been (next to the East) the greenest island of my imagination. It has not disappointed me; though its evident decay would, perhaps, have that effect upon others. But I have been familiar with ruins too long to dislike desolation.

96 (…) Of Venice I shall say little. You must have seen many descriptions; and they are most of them like. It is a poetical place; and classical, to us, from Shakspeare and Otway. [BC IX 6]

Mam zamiar zostać w Wenecji na zimę, prawdopodobnie, jak to zawsze było (obok Wschodu) jest ona najzieleńszą wyspą mojej wyobraźni. Nie rozczarowała mnie; chociaż jej widoczny rozkład mógłby, być może, mieć wpływ na innych. Ale ja jestem zaznajomiony z ruinami zbyt długo, by nie lubić spustoszenia. (…) O Wenecji nie mam wiele do powiedzenia. Musiałeś widzieć wiele opisów; i są jak najbardziej adekwatne. To poetyczne miejsce i dla nas klasyczne dzięki Szekspirowi i Otway’owi. [S. S.]

W podobnym duchu pisał w cytowanym już liście do Johna Murray’a z 25 listopada 1816 roku:

Venice pleases me as much as I expected – and I expected much – it is one of those places which I know before I see them – and has always haunted me the most – after the East. I like the gloomy gaiety of their gondolas – and the silence of their canals – I do not even dislike the evident decay of the city – though I regret the singularity of it’s vanished costume – however there is much left still; – the Carnival too is coming. [BC IX 10]

Wenecja spodobała mi się tak jak tego oczekiwałem a oczekiwałem wiele – to jedno z tych miejsc, które znałem zanim je zobaczyłem i zawsze nawiedzało mnie najbardziej, po Wschodzie. Lubię ponurą wesołość jej gondol i ciszę jej kanałów. Nawet nie nie lubię widocznego rozkładu miasta, chociaż żałuję zaniku jej osobliwego kostiumu, jednakże jeszcze dużo zostało i nadchodzi też karnawał. [S. S.]

W takiej scenerii można doświadczyć uczucia smutku, pozwolić melancholii osiągnąć swoje apogeum. Melancholia każe myśleć o marności istnienia, o życiu ludzkim jako nieustającym doświadczaniu cierpienia. List Byrona do Johna Murray’a z 26 kwietnia 1822 roku, napisany z powodu okoliczności pogrzebu córeczki Allegry, ujawnia, że poeta od najmłodszych lat miał potrzebę przebywania wśród miejsc przypominających o śmierci. Wspomina, że jako dziecko upatrzył sobie nawet ulubiony nagrobek:

I wish it to be buried in Harrow Church – there is a spot in the Churchyard near the footpath on the brow of the hill looking towards Windsor – and a tomb under a large tree (bearing the name of Peachie – or Peachey) where I used to sit for hours & hours when a boy – this was my favourite spot – but as I wish to

97 erect a tablet to her memory – the body had better be deposited in the Church. – Near the door – on the left hand as you enter – there is a monument with a tablet containing these words – “When Sorrow weeps o’er Virtue’s sacred dust, “Our tears become us, and our Grief is just, “Such were the tears she shed, who grateful pays “This last sad tribute of her love, and praise.” I recollect them (after seventeen years) not from any thing remarkable in them – but because – from my seat in the Gallery – I had generally my eyes turned towards that monument – – as near it as convenient I could wish Allegra to be buried – and on the wall a marble tablet placed, with these words. – In memory of Allegra – daughter of G. G. Lord Byron – who died at Bagnacavallo

in Italy, April 20th. 1822. aged five years and three months. – “I shall go to her, but she shall not return to me. –”

2d. Samuel 12. – 23. [BC XIV 76, 77]

Życzeniem moim jest, by zmarłą pochowano w kościele w Harrow; jest tam takie miejsce na cmentarzu przy ścieżce, na szczycie wzgórza opadającego ku Windsorowi, gdzie pod rozłożystym drzewem grób się znajduje (opatrzony nazwiskiem Peachie lub Peachey) i gdzie chłopcem będąc całymi godzinami przesiadywałem. To było moje ulubione miejsce, ale ponieważ chcę wystawić tablicę ku jej pamięci, lepiej będzie złożyć zwłoki w kościele. Przy drzwiach, na lewo od wejścia, jest tam monument z tablicą, na której te słowa: Gdy smutek płacze nad Cnoty świętym pyłem, W łzy się zmieniamy i szczera to żałoba – Takimi łzami i ona zapłaciła Smutną daninę za swą miłość i chwałę. Pamiętam je (po latach siedemnastu) nie przeto, iżby w nich było coś niezwykłego, ale dlatego że z mego miejsca na krużganku miałem zazwyczaj oczy na ten monument obrócone; chciałbym, aby Allegrę pochowano możliwie najbliżej, na ścianie zaś umieszczono tablicę marmurową z tymi słowami: Pamięci Allegry, córki Lorda G. G. Byrona, która zmarła w Bagnacavallo w Italii 20 kwietnia 1822 r. przeżywszy lat pięć i trzy miesiące. „Ja raczej pójdę do niego, a ono nie wróci się do mnie” 2, Samuel, XII. 23 [Lip 329, 330]

98

Wyobraźnia Byrona jest zdominowana przez elementy wanitatywne do tego stopnia, iż można odnieść wrażenie, że elementy przypominające o śmierci sprawiają mu perwersyjną przyjemność. W cytowanym już liście do Murray’a z 7 czerwca 1819 roku zachwyca się grecką tradycją celebracji pogrzebu:

P. S. Here as in Greece they strew flowers on the tombs – I saw a quantity of roseleaves and entire roses scattered over the Graves at Ferrara – it has the most pleasing effect you can imagine. [BC X 124]

P. S. tutaj, tak jak w Grecji, posypują mogiły kwiatami. W Ferrarze widziałem mnóstwo płatków róży i całych róż rozsypanych po grobach. Nie sposób sobie wyobrazić przyjemniejszego wrażenia. [Lip 218]

Ronald Grimsley twierdzi, że melancholia jest wytwarzana przez konflikt wewnętrzny między „ja” rzeczywistym a jego idealnym wyobrażeniem. Melancholia, która dręczy Renégo umożliwia mu spojrzenie na siebie z zewnątrz241. To spojrzenie być może nie pozwala na dogłębne samopoznanie, ale ujrzenie pewnej cząstki siebie, wyidealizowanej wersji własnego „ja”. Chociaż Renému nie udaje się ujrzeć prawdziwego oblicza swojej osobowości to dzięki temu doświadczeniu osiąga pewną równowagę. Grimsley pisze: „Fictionally through the presentation of his story to two old men, actually through the presentation of his portrait to a reading public, René-Chateaubriand is able to create an externalized and objectified portrait of himself”242. Ta zasadnicza tożsamość jest przez niego identyfikowana z wyidealizowaną wersją „ja”, dzięki czemu wszelkie niepowodzenia i wywołane nimi frustracje mogą zostać odebrane jako potwierdzenie wyjątkowości „ja”. Jest ono potęgowane poprzez przekonanie, że różni się od innych i że jest pozostawiony sam sobie ze swoim bólem. „Ja” melancholijne to „ja”, które jest niedookreślone, nie może lub nie chce mówić własnym językiem. Dzieło Burtona zyskało szczególne uwielbienie Byrona ponieważ było konglomeratem najróżniejszych fragmentów, cytatów i aluzji. Kieerkegard pisał: „Moja trwająca przez wiele lat melancholia sprawiła, że nie potrafiłem powiedzieć do siebie samego

241 R. Grimsley, Romantic melancholy in Chateaubriand and Kierkegaard, “Comparative Literature”, 8, 1956, s. 233. 242 Tamże; tłum.: „Fikcyjnie, poprzez opowiedzenie swojej historii dwóm starszym mężczyznom, faktycznie, poprzez zaprezentowanie swojego portretu czytelnikom, René-Chateaubriand jest w stanie wykreować zobiektywizowany portret samego siebie.”

99 ‘ty’. Między melancholią a owym ‘ty’ istniał ogromny, zmyślony świat, który częściowo wyczerpywałem w pseudonimach”243. Cechą estetyki melancholijnej jest tendencja do autentycznej, ale i symulowanej, pozowanej erudycji. Melancholik prowadzi grę literacką, jego wypowiedź zdradza mnóstwo cytatów lub kryptocytów. Korespondencja Byrona to istny konglomerat cytatów. Jego ulubionym źródłem jest zdecydowanie Szekspir, do którego odwołuje się niemal w co drugim liście (sic!) oprócz tego często pojawiają się nawiązania do Raju utraconego Miltona, poezji Johna Pope’a, Waltera Scotta, czy Biblii. Jeden list Byrona skrywa nawet kilkanaście cytatów, czy odwołań. U Mickiewicza nie ma ich zbyt dużo. Być może z racji na swoje wykształcenie244, zazwyczaj odwołuje się do autorów starożytnych, chętnie przytacza łacińskie sentencje, jak np. w liście do Jeżowskiego z 29 listopada/11 grudnia 1820 pisał: Quid breves iaculemur magna? [XIV 158], co jest niedokładnym cytatem Pieśni II Horacego i powinno brzmieć: Quid brevi fortes iaculamur aevo multa? – „Czemuż w krótkim życiu za wiele żądamy?” Jednak można zaobserwować, że w okresie nasilenia choroby wieku i skłonności do melancholii, cytaty pojawiają się stosunkowo częściej. Bieńczyk jest zdania, że: „W tym geście ‘łatania’ centonu z różnych materii dokonuje się twórcze samopoświęcenie, w wyniku którego ‘ja’ autora staje się nikim, rzucone na odbicie setkom luster wysyłającym wciąż inny wizerunek i niedostępne nawet samemu sobie”245. O tym, że melancholia nie była u Mickiewicza rzadką przypadłością świadczą opinie jego przyjaciół. Gdy Franciszek Malewski miał użyć jednego słowa, które najtrafniej oddałoby usposobienie Mickiewicza, użył epitetu „melancholiczny”:

Już więc, panie Jeżu, nie jesteś samotny: masz przy swym boku wesołego Tomasza (…), miałeś na czas niejaki melancholicznego Adama…246

Powyższy fragment pochodzi z listu datowanego na wrzesień 1820 roku. Z czasem Mickiewicz izoluje się od melancholii, uznając ją za coś złego. W listach wielokrotnie tłumaczy się ze swojego złego nastroju, czy obiecuje, że nie będzie więcej nią dręczył przyjaciół. Byron w melancholii i spleenie upatruje swoją wyjątkowość, czerpie z niej poczucie wyższości i przekonanie o byciu lepszym od innych. W listach i pamiętnikach eksponuje swój melancholiczny nastrój. Ta różnica ma związek z dwiema odmiennymi

243 [cytat za:] M. Bieńczyk, Melancholia, o tych…, dz. cyt., s. 35. 244 Zob. K. Ziemba, Mickiewicz jako filolog klasyczny [w:] Twórczość w godzinach nadliczbowych. Między sztuką a biografią, pod red. D. Kalinowskiego, Słupsk 2004, s. 29–48. 245 M. Bieńczyk, Melancholia…, dz. cyt., s. 39. 246 Korespondencja Filomatów, wybór i oprac. M. Zielińska, Warszawa 1989, s. 148.

100 koncepcjami melancholii – Arystotelesowską oraz chrześcijańską. Arystoteles melancholię postrzegał jako przejaw geniuszu. Myśl chrześcijańska wiąże ją z podstępem Szatana, mającym na celu odwiedzenie melancholika od kontemplacji Boga247. Mickiewicz w okresie kowieńskim oscyluje pomiędzy tymi dwoma koncepcjami. W 1824 roku przetłumaczył wiersz Sen. Z lorda Byrona, którego fragment odnosi się do melancholii w ujęciu Arystotelesa:

Lecz nieraz mędrzec głębiej w obłąkanie wpada, Jeśli melancholiji smutny dar posiada, Bo wzrok melancholijny jak teleskop sięga, Dalekie widma zbliża, rozłączone sprzęga, I urok życia chłodną rozdarłszy uwagą, Rozkrywa rzeczywistość wystygłą i nagą248. [I 161]

Z czasem jednak polski poeta wybiera podejście chrześcijańskie. Jak świadczy ten cytat z Myśli oderwanych Byron zdecydowanie i konsekwentnie opowiada się po stronie Arystotelesa:

Plutarch says, in his life of Lysander, that Aristotle observes, “that in general great Geniuses are of a melancholy turn, and instances Socrates, Plato, and Hercules (or Heracleitus), as examples, and Lysander, though not while young, yet as inclined to it when approaching towards age”. Whether I am a Genius or not, I have been called such by my friends as well as enemies, and in more countries and languages than one, and also within a no very long period of existence. Of my Genius, I can say nothing, but of my melancholy, that it is ‘increasing and ought to be diminished’ but how? [DT 24]

Plutarch mówi w swym żywocie Lyzandra, że Arystoteles stwierdził, „że w zasadzie wielcy geniusze mają skłonność do melancholii, przykładem tego Sokrates, Platon i Herkules (czy też Heraklit), a Lyzander, nie będąc melancholijnym w młodości, z wiekiem ku melancholii się skłaniał”. Bez względu

247 Y. Hersant, Czerwona melancholia, tłum. M. Bieńczyk, „Ogród” 1992, nr 2, s. 279–290. 248 Ten sam fragment w oryginale (Selected Poetry of Lord Byron, ed. L. A. Marchand, New York 2009, s. 270.):

… but the wise Have a far deeper madness—and the glance Of melancholy is a fearful gift; What is it but the telescope of truth? Which strips the distance of its fantasies, And brings life near in utter nakedness, Making the cold reality too real!

101 na to, czy jestem geniuszem, czy też nie, takim mnie mianowali zarówno moi przyjaciele, jak i wrogowie, i to w wielu językach i krajach, a przy tym w niedługim okresie mojego życia. O geniuszu moim nic powiedzieć nie mogę, ale o melancholii powiem, że „wzrasta i powinna być zmniejszona” – ale jak? Jestem zdania, że w głębi cechuje to większość ludzi, ale, że rozpoznać ją można tylko u ludzi wybitnych. [Lip 582, 583]

Spisując wspomnienia eksponuje swoje melancholijne usposobienie. Jak w tym fragmencie cytowanego wyżej pamiętnika:

My passions were developed very early – so early, that few would believe me, if I were to state the period, and the facts which accompanied it. Perhaps this was one of the reasons which caused the anticipated melancholy of my thoughts – having anticipated life. [DT 20]

Uczucia moje rozwinęły się bardzo wcześnie – tak wcześnie, że niewielu by mi uwierzyło, gdybym podał okres życia i fakty, jakie temu towarzyszyły. Było to prawdopodobnie jedną z przyczyn moich przedwcześnie melancholijnych myśli – która wyprzedziła życie. [Lip 576]

Kierkegaard był przekonany, że „Ludzie, którym melancholia jest zupełnie obca, to tacy, których dusza nie ma nawet pojęcia o metamorfozie”249. Uważał, że chociaż melancholia w pewnym sensie zamyka, oddziela jednostkę od reszty świata, to jest niezbędna, by dostrzec i odczuć potrzebę przemiany. Dlatego ulegający ciągłym przemianom romantyk musi być melancholikiem.

III. 3. Nuda

Zgodnie z teorią Petera Tooheya istnieją dwa rodzaje nudy: „nuda zwyczajna” oraz „nuda egzystencjalna”250. „Nuda zwyczajna” jest doświadczeniem o charakterze tymczasowym i bywa zazwyczaj kojarzona z okresem dzieciństwa. „Nuda egzystencjalna” bywa nazywana chorobą filozoficzną, czy chorobą duszy i jest spokrewniona ze stanami

249 [Cyt. za:] M. Bieńczyk, Melancholia…, dz. cyt., s. 124. 250 Termin „nuda egzystencjalna” został wprowadzony przez niemieckiego socjologa Martina Doehlemanna. (Tegoż, Langeweile? Deutung eines verbreiteten Phänomens, Frankfurt am Main 1991).

102 depresji, melancholii, monotonii, smutku, acedii. Aby coś uznać za nudne musi spełniać jeden z poniższych warunków: przewidywalność, powtarzalność lub uczucie przesytu251. Ennui to doświadczenie nieobecności, zawieszenia, pustki, braku i całkowitego znudzenia światem. Wywodzi się od łacińskiego rzeczownika odium, esse in odio i dosłownie oznacza „obiekt nienawiści”. Zgodnie z definicją jest to stan przeciwny błogosławieństwu, łasce. Człowiek znajdujący się w stanie ennui nie ma szans usłyszeć głosu Boga, dręczy go podejrzenie, że Stwórca nie istnieje i że został pozbawiony jego opieki252. Denis Diderot w swojej encyklopedii z 1755 roku zamieszcza definicję ennui, którą opisuje jako:

Rodzaj nieprzyjemności, którego nie da się zdefiniować: nie jest to ani przygnębienie, ani smutek; jest to swego rodzaju brak jakiejkolwiek przyjemności spowodowany nie wiedzieć czym w naszych narządach lub przedmiotach z zewnątrz, który miast zajmować naszą duszę, wytwarza w niej jakąś niemoc lub niesmak, do których nie sposób się przyzwyczaić253.

Jednym z pierwszych pisarzy, który pisał o nudzie, czyniąc z niej w ten sposób zjawisko kulturowe, był francuski filozof Michel de Montaigne. Uznał ją za przypadłość dręczącą ludzi nieświadomych ani siebie, ani zasad rządzących światem. Jego zdaniem, zazwyczaj to właśnie brak samoświadomości prowadzi do ennui. XVI-wieczny autor radził, by unikać znudzenia poprzez zwrócenie się do swojego wnętrza i poszukiwanie pocieszenia w rozmowie z samym sobą. Nuda stanowi zagrożenie tylko dla osób znajdujących się w bezruchu, w bezczynności. Podobną diagnozę postawił Blaise Pascal, stwierdzając, że istotą ludzkiej natury jest poruszanie się między sprzecznościami, do których należy także nuda i rozrywka, namiętność i jej brak. Nuda stanowi tylko jeden z biegunów ludzkiej duszy, pomiędzy którymi trzeba utrzymać równowagę, w przeciwnym razie człowiek pozbawiony divertissement zostaje przytłoczony pustką, samotnością, nicością. Taki stan powoduje, że uświadamia sobie swoją małość, marność i kruchość. Konieczne jest znalezienie odpowiedniego zatrudnienia. Ten rytm, naprzemienność nudy i rozrywki są dla nas dostrzegalne tylko w sytuacji, gdy jesteśmy pozbawieni obecności Boga. Pascal sądził, że tylko stwórca potrafi wyrwać nas z otchłani znudzenia. Natomiast Voltaire i inni filozofowie oświecenia uważali zaś, że tylko praca (zatrudnienie ciała i umysłu), jest w stanie uwolnić

251 P. Toohey, Historia nudy, tłum. K. Ciarcińska, Warszawa 2012, s. 15–17. 252 G. Batten, The orphaned imagination: melancholy and commodity culture in English Romanticism, Durham 1998, s. 27. 253 [Cyt. za:] M.P. Markowski, L’ennui, ułamek historii [w:] Nuda w kulturze, pod red. P. Czaplińskiego i P. Śliwińskiego, Poznań 1999, s. 292.

103 człowieka od ciężaru doświadczenia nudy. Nuda jest oznaką próżniactwa i lenistwa. Człowiek istnieje po to, by działać, brak zajęcia oznacza faktyczne unicestwienie bytu ludzkiego. Inni francuscy pisarze, François de La Rochefoucauld i Jean de La Bruyere 254 z kolei zmienili perspektywę i zaczęli poszukiwać przyczyn nudy nie we wnętrzu człowiek, ale w jego otoczeniu. Wbrew oświeceniowym założeniom o konstruktywnym oddziaływaniu wspólnoty na jednostkę, obydwaj sądzili, że nudzą przede wszystkim inni ludzie, społeczeństwo. Étienne Pivert Senancour, jako autor Obermanna, był przekonany, że nuda pojawia się w momencie, gdy człowiek zapomina o swoim wnętrzu, gdy nie jest w stanie pogodzić swojego istnienia wyobrażonego z tym rzeczywistym255. Frederic Jameson zwraca uwagę, że ennui – obecne w literaturze zwłaszcza w drugiej połowie XIX wieku – jest zjawiskiem, które narodziło się w początkach romantyzmu. Jest wyrazem bezczynności, niemocy, znudzenia, desperacji, będącej utrapieniem ówczesnej arystokracji. Jameson za najbardziej reprezentatywny przykład uznaje twórczość Byrona, który połączył specyficzną odrazę do życia ze społecznym wyobcowaniem256. Marta Piwińska twierdzi, że tak naprawdę każda romantyczna biografia zaczyna się od momentu nudy: „Bohater, który się nudził zaczynał istnieć romantycznie. (…) Ten moment powtarza się w każdej romantycznej biografii na początku”257. Nuda stwarza romantykowi niepowtarzalną okazję do wniknięcia w głąb siebie i niesie nadzieję na doświadczenie autentycznej egzystencji. Romantyzm jest właściwym momentem literackiej nobilitacji nudy. Choć – jak pisze Norbert Jonard – istnieje rodzaj „oświeceniowego ennui”, które jest szczególnego rodzaju nieszczęściem258. Takiego „cierpienia ze szczęścia” doznawała Julia w Nowej Heloizie: „Mon ami, je suis trop heureuse; le bonheur m’ennuie”259. Właśnie w twórczości Rousseau ten dziwny rodzaj cierpienia po raz pierwszy zyskał charakter artystyczno-literacki. Prawdziwe studium nudy odnajdujemy jednak dopiero u Chateaubrianda w jego powieściach René i Naczezi. Dla Renégo nuda była jedyną i najwłaściwszą metodą odczuwania własnej tożsamości260. Pisał: „nudzę się wszędzie i nudy te w każdym dręczą

254 F. La Rochefoucauld, Refléxion ou sentences et maximes morales, red. H. Truchet, Paris 1967; J. de La Bruyère, Les Caractères ou les moeurs de ce siècle, red. R. Garapon, Paris 1962. 255 M. P. Markowski, dz. cyt., s. 292. 256 F. Jameson, The vanishing mediator; or, Max Weber as storyteller [w:] tegoż, The Ideologies of Theory: Essays 1971–1986, Volume 2: Syntax of history, Londyn 1988, s. 6 257 M. Piwińska, Zeszłowieczna nuda [w:] tejże, Złe wychowanie, dz. cyt., s. 95. 258 N. Jonard, L’ennui dans la littérature européenne: des origines à l’aube du XXe siècle, Paris 1998, s. 54. 259 J. J. Rousseau, Julie, ou la nouvelle Héloïse. Lettres de deux amants recueillies et publiées par J.-J. Rousseau, Paris 1865, s. 596. 260 M. Janion, M. Żmigrodzka, René: od utraty do zatraty…, dz. cyt., s. 81.

104 mnie miejscu; życie zawsze było dla mnie ciężarem”261. To samo czuł jego krewny z powieści Les Natches:

… bywają istnienia tak dotkliwe, że zdają się one oskarżać Opatrzność, że byłyby zdolne uleczyć z manii bytu… Życie mnie nudzi; zawsze trawiła mnie nuda; nie wzrusza mnie nic z tego, co zajmuje innych… zarówno w Europie, jak i w Ameryce nużyli mnie ludzie i natura. Cnota nie daje mi radości; występek nie budziłby we mnie wyrzutów sumienia… 262

Jedynym skutecznym sposobem wyzwolenia się z nudy życia było dla niego pogrążenie się w nieszczęściu. Chateaubriand wychodził z założenia, że życie to nuda a przygody dzieją się tylko w książkach, dlatego postanowił przetworzyć swoje życie w fakt literacki pisząc Pamiętniki. Od tego momentu każda książka miała stać się przede wszystkim wyrazem „ja” podmiotu piszącego. Magdalena Bisior Dombrowska wskazuje, że nuda w jej romantycznym wymiarze ma ogromny wpływ na kształtowanie tożsamość romantyka:

Nuda romantyczna to odrębna kategoria wpisująca się w projekt romantycznej egzystencji. Przede wszystkim jawi się jako doświadczenie graniczne (w sensie egzystencjalnym, a przede wszystkim poznawczym), konstytuujące tożsamość romantyków. Oznacza stan, w którym może zostać zadane pytanie o sens bycia, co prowadzi do opisu świata, w którym bycie ujmowane jest jako nicość. (…) W nudzie dokonuje się ogarnięcie całości egzystencji – nudzący się podmiot dostrzega możliwość niebycia, widzi świat takim, jakim jest on w istocie: znikomy, kruchy, chaotyczny. Egzystencja jest bezustanną tymczasowością, nieprzerwanie ponawianą próbą, zawieszeniem między pragnieniem a zaspokojeniem, tęsknotą bez określonego przedmiotu. Nudzić się to dla romantyka być – być autentycznie.263

Pierwszego niezwykle silnego ataku ennui Mickiewicz doznał podczas pobytu w Kownie. Młodego poetę najbardziej dręczyła monotonia codzienności. Nuda pojawiła się jako skutek następujących po sobie powtórzeń, których człowiek żadnym sposobem nie może uniknąć. Życie wypełnia szereg powtarzalnych czynności, rytuałów, ceremonii, bez których – co prawda – stałoby się nieznośnym chaosem264. W liście do Jeżowskiego

261 F. R. Chateaubriand, René, dz. cyt., s. 16 . 262 Les Natchez, Paryż 1860, s. 350–352. Tłum za: [Wstęp do:] René, s. XLVIII. 263 M. Bizior-Dombrowska, Nuda metafizyczna – dwa świadectwa (Słowacki i Witkacy), „Acta Universitatis Wratislaviensis. Prace Literackie” 2010, s. 72. 264 M. Zaleski, Nuda powtórzeń? [w:] Nuda w kulturze, pod red. P. Czaplińskiego i P. Śliwińskiego, Poznań 1999, s. 47.

105 z 24 listopada/6 grudnia 1819 roku swoją opieszałość w prowadzeniu korespondencji tłumaczy brakiem jakichkolwiek zdarzeń godnych opisu:

Wszystko po dawnemu – to pierwsze doniesienie. – Wszystko źle – to by wypadało z pierwszego samo przez się, ale ja tylko powiem – wszystko nie najlepiej. Nuda, marazm, ociężałość, ospałość ett. (…) Szpacjery się zamknęły, stąd nuda powiększyła się znacznie, trzeba siedzieć w domu, myśleć, a nic nie wymyśla się dobrego. Demostenes był słaby i co się zrobiło, to się dużo pokasowało. Kilka dni temu był nawet trochę szczęśliwszy; napisałem pół arkusza w przeciągu może dwóch kwadransów – ale zawsze wydaje mi się, żem strasznie sflaczał. I kiedy dawniej przeszłe roboty zawsze po niejakim czasie wydawały się błahymi, teraz wydają się być lepszymi od teraźniejszych. [XIV 74, 76]

Mickiewicz zauważa, że współmiernie do tego, jak zmniejsza się liczba zajęć rozpraszających poczucie znudzenia („szpacjery się zamknęły”), człowiek zostaje zmuszony do penetracji własnego wnętrza („trzeba siedzieć w domu, myśleć”). Nuda – pisze Magdalena Bizior- Dombrowska – „okazuje się konfrontacją z własnym skazaniem na bycie, ujawniającą nudzącemu się podmiotowi jego uwięzienie w egzystencji i zawieszenie w świecie rozpoznanym jako otchłań uniemożliwiającą odnalezienie punktu oparcia”265. Odosobnienie, pozbawienie nowych bodźców, monotonia skłaniają do refleksji nad sensem świata i celowością własnego istnienia. Wnioski, do jakich dochodzi człowiek owładnięty uczuciem ennui, nie mogą być optymistyczne – prowadzą Mickiewicza do stanów depresyjnych, o czym pisze w liście do Filomatów z 26 stycznia 1820 roku:

A to życie, prace zabawy są też same i podobno też same będą. Wynajdźcie więc sobie, kiedy możecie, którykolwiek z listów moich, zaraz po przybyciu do Kowna w septembrze do was pisanych. Ilekroć zechcecie wiedzieć o mnie, tylekroć list ów możecie przeczytać (…).

Ale jak bywam tu nudny, zły, jednym słowem, nieszczęśliwy, tego wy nigdy, w Wilnie siedząc, nie pojmiecie. Jan I i Onufry, którzy ze wszystkich was wileńskich za stołem Masy najnudniejsze prowadzą życie, równać się ze mną nie mogą, bo wyszedłszy z Masy, już im nic na karku nie mula (…). Przychodzę ze szkoły prawie zawsze zgryziony albo niesfornością, albo, co częściej, tępością uczniów – praca daremna – rzucam się na łóżko i leżę z parę godzin, nic nie myśląc, tylko złując i kwasząc się. Czasem zaś kwasy i złości tak wielkie, iż dosyć przydać dwie uncje jeszcze, żeby się zwariować lub powiesić.

265 M. Bizior-Dombrowska, Nuda metafizyczna…, dz. cyt., s. 72. Zob. też: tejże, Nuda [w:] Słownik polskiej krytyki literackiej 1764–1918, pod red. J. Bachórza, G. Borkowskiej, T. Kostkiewiczowej, M. Rudkowskiej, M. Strzyżewskiego [w druku].

106 [XIV 98, 99]

Poeta skarży się Jeżowskiemu w liście z 1 lutego 1823 roku na niewdzięczną pracę, która nie przynosi satysfakcji i nie daje szansy samorozwoju. Jednak w momencie, gdy jest od niej wolny, nuda atakuje go ze zwiększoną siłą:

Pobyt mój w Kownie jest dla mnie fatalnym i może być gorzej, ale co począć, jeśli mnie zatrudnienia nudzą; czasem dzień wolny bywa jeszcze nudniejszy. [XIV 258]

Nuda prowadzi do zamknięcia człowieka w jej tylko właściwym porządku czasowym. Nie jest on wówczas w stanie odróżnić przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Wszystko wydaje się jednostajną, niemającą końca teraźniejszością, co poeta relacjonował Franciszkowi Malewskiemu w liście z czerwca 1822 roku:

Dziennik mojego życia i zatrudnień arcymonotonny i krótki; śpię, a częściej nie śpię, chodzę wiele, piszę wiersze i komentarze (do Zofiówki), a raczej pisałem, bo teraz mniej coraz. [XIV 215]

Zniechęcenie i marazm odbierają poecie wolę działania. Staje się to dostrzegalne także dla osób postronnych. Tak donosił Jan Czeczot w liście do Onufrego Pietraszkiewicza z marca 1822 roku:

Poezje Adama zaczną się drukować, chociaż teraz wszelkiej niechętny pracy i spanie nad wszystko przekłada (…)266.

Nuda związana jest zawsze z okolicznościami niezależnymi od cierpiącej na nią jednostki. Często prowadzi do zwątpienia w możliwość wpływu na bieg swojego życia, do kryzysu tożsamości i poczucia wykorzenienia267:

Przywykłem do wielu rzeczy. Kowno staje się dla mnie domem, Wilno gościną, Nowogródek zagranicą. Dawniej duszą byłem w Wilnie. Teraz nie mam tam chęci jechać. Przywykam do szkoły, bo mało czytam, mało piszę, często myślę i cierpię, a zatem potrzebuję zatrudnienia oślego. W wieczór gram

266 Korespondencja Filomatów, dz. cyt., s. 278. 267 A. Araszkiewicz, Melancholia Zuzanny Ginczanki [w:] Nuda w kulturze, dz. cyt., s. 126.

107 w bostona w pieniądze, żadnych towarzystw nie lubię, muzyki rzadko słucham, bez pieniędzy nie mam interesu grać w karty. [XIV 245]

Czytając powyższy fragment listu Mickiewicza do Malewskiego z 22 listopada 1822 roku, można odnieść wrażenie, że nadawca nie wie, kim jest, nie ma pragnień, celów ani preferencji. Jest obojętny, jakby przestał już istnieć, utracił tożsamość. Bizior-Dombrowska zwracając uwagę na graniczność doświadczenia nudy, zauważa, że:

nudzący się dostrzega możliwość niebycia, dostrzega świat taki, jakim on jest w istocie: znikomy, kruchy, chaotyczny, przypadkowy. Nuda prowadzi także do rozpoznania własnej egzystencji: ludzkiej słabości, ograniczenia i nietrwałości. W takim ujęciu można mówić o nudzie jako autentycznej postawie egzystencjalnej, przeciwstawionej życiu nieautentycznemu sprowadzającemu się do bezustannej ucieczki przed śmiercią, iluzorycznego spojrzenia na świat, pogrążenia się w codzienności, która pomaga oswoić się ze światem268.

W korespondencji Mickiewicza z okresu kowieńskiego nuda stanowi nastrojową dominantę. Nuda staje się przeznaczeniem poety, nie ma on żadnej nadziei ani perspektyw na uwolnienie się z tego stanu. W cytowanym już liście do Malewskiego Mickiewicz zawarł fatalistyczną wizję swojego życia:

Byłem w Trokach, bawiłem z nim (z Józefem Jeżowskim – S.S.) dni kilka, pływaliśmy po jeziorze, chodziliśmy. Był to początek septembra, koniec roku przeszłego, a cały ten rok uważam za przyjemny epizod historii nudnej życia mojego. [XIV 246]

Znudzenie poety wynika z monotonii egzystencji, dręczącej samotności, której nie zawsze pożąda. Skarży się więc Tomaszowi Zanowi w liście z 22 listopada 1822 roku:

Moje życie fizyczne i moralne zawsze jest jednostajne. A jeżeli przyjęliście systemat zapomnienia o mnie, na cóż się zda zasmucać was doniesieniami, które nic w sobie pociesznego nie mają. [XIV 248]

268 M. Bizior-Dombrowska, Śmiertelna nuda Krasińskiego [w:] Zygmunt Krasiński. Dylematy egzystencji – problemy biografii, pod red. M. Bizior-Dombrowskiej, Toruń 2014, s. 46.

108 Zesłanie do Rosji, staje się okazją do chwilowego uwolnienia od monotonii dnia codziennego. Jednak, gdy tylko okres przebywania w Moskwie zaczyna się przedłużać i mija pierwsze zafascynowanie nowością, nuda ponownie daje o sobie znać:

W Moskwie zaczyna mi się przykrzyć. Zalescy, z którymi przeżyliśmy lato, wyjechali niedawno; jedna znajoma moja i przyjaciółka świat pożegnała. Jej strata w Moskwie bardzo mi dolegliwą była. Ucieknę stąd, jak wyrobię pozwolenie. [XIV 452]

Poczucie znudzenia i zniechęcenia potęguje melancholia spowodowana śmiercią znajomej. Nawet rytuał epistolograficzny nie dostarcza odpowiedniej dawki rozrywki. W przeciwieństwie do okresu kowieńskiego poeta nie odczuwa w Moskwie potrzeby pisania listów. Wspomina o tym, donosząc 14 grudnia 1827 roku Antoniemu Edwardowi Odyńcowi:

Aleksander mnie każe pisać gwałtem i przynosi do łóżka papier. Nie mam ochoty, bo jestem w kwaśnym humorze, odkładam na później” [XIV 438]

Z czasem poeta uświadamia sobie, że nuda, którą odczuwa nie jest spowodowana jedynie monotonią i brakiem urozmaicenia. Zaczyna przeczuwać, że jej podłoże ma znacznie bardziej złożony charakter. Chcąc uprzedzić reakcję przyjaciela, podkreśla, że rodzaj doświadczanego obecnie cierpienia nie jest rezultatem „samowolnego dręczenia się”, o które najwidoczniej, miał podstawy podejrzewać go Czeczot, któremu w liście z 4 grudnia 1822 roku Mickiewicz relacjonował:

Zresztą ze mną po dawnemu. Jestem zdrów, ale często cierpię splin. Dziś nie spałem; nie skutek to kaprysów lub samowolnego dręczenia się, ale nudy i wreszcie pierwiastku jakiegoś niespokojności, która mi z dawna życie obrzydziła, a przeciw której lekarstwa moralne nie służą. [XIV 249]

Mickiewicz, opisując swój stan wewnętrzny, łączy nudę z „pierwiastkiem jakimś niespokojności”, co jasno pokazuje, że jej źródłem nie jest jedynie monotonia dnia codziennego. Co ma na myśli? Co może być przyczyną odbierającej chęć do życia niespokojności, której nie potrafi, czy może nie chce zdefiniować? Jak wskazują nieudane próby leczenia uciążliwej dolegliwości, ma ona podłoże filozoficzno-moralne. Według

109 Arthura Schopenhauera spokój życia zakłóca niekończąca się przemienność pragnień i zaspokojeń. Kolejne cele po ich osiągnięciu okazują się czymś niewartym wysiłku, jednak tylko te dążenia pozwalają schronić się przed wszechogarniającą nudą269. Dlatego człowiek nie ma szans zaspokojenia swoich potrzeb i jednoczesnego osiągnięcia spokoju ducha.

Byrona nuda dręczy od najmłodszych lat. Jako szesnastolatek skarży się w liście z 2 kwietnia 1804 roku do przyrodniej siostry Augusty na znudzenie, które go ogarnia, gdy przebywa w swoim rodzinnym domu:

For my part I detest it (Londyn – S.S.), the smoke and the noise feel particularly unpleasant but however it is preferable to this horrid place, where I am oppressed with ennui, and have no amusement of any Kind, except the conversation of my which is sometimes very edifying but not always very agreeable. [BC I 17]

Jeśli o mnie chodzi to nie cierpię Londynu, dym i hałas odbieram jako szczególnie nieprzyjemne, jednakże wolę je od tego nieznośnego miejsca, gdzie jestem prześladowany przez ennui i nie mam żadnego rodzaju rozrywek oprócz konwersacji z moją matką, co czasami jest pouczające, ale nie zawsze przyjemne. [S. S.]

Jednak Byron nie próbuje nawet walczyć z poczuciem znudzenia. Przeciwnie, manifestuje swoją bezczynność. Opublikowanemu w tamtym czasie tomowi wierszy dał wymowny tytuł Godziny bezczynności (Hours of Idleness. A Series of Poems, Original and Translated; 1807). Można odnieść wrażenie, że bezczynność i próżnowanie są w owym czasie głównymi „zajęciami” poety. Pisał w liście z 26 października 1807 do Elizabeth Pigot:

His place is wretched enough, a villainous Chaos of Dice and Drunkenness, nothing but Hazard and Burgundy, Hunting, Mathematics and Newmarket, Riot and Racing, yet it is a Paradise compered with the eternal dullness of Southwell, oh! the misery of doing nothing, but make Love, enemies, and Verses. [BC I 58]

Jego dom jest dość nędzny, łajdacki Chaos Gry w Kości i Pijaństwa, nic poza Hazardem i Burgundem, Polowaniem, Matematyką i Nowym Rynkiem, Zamieszkami i Wyścigami, jak dotąd to istny Raj

269 A. Schopenhauer, Świat jako wola i przedstawienie, tłum. J. Garewicz, t. 1, Warszawa 1994, s. 268.

110 w porównaniu z wieczną nudą Southwell. Och! Niedola nic nie robienia, poza uprawianiem Miłości, robieniem wrogów i pisaniem Wierszy. [S. S.]

Podobne uwagi pojawiają się także kilka lat później w liście do Lady Melbourne z 10 października 1813 roku:

I write to you from the melancholy mansion of my fathers – where I am dull as the longest deceased of my progenitors – I hate reflection on irrevocable things & won’t now turn sentimentalist. [BC IV 51]

Piszę do Ciebie z melancholijnej posiadłości moich praojców, gdzie jestem tak znudzony, jak najdłużej nieżyjący z moich przodków. Nienawidzę rozwodzić się nad rzeczami nieodwołalnymi i nie stanę się teraz sentymentalistą. [S. S.]

Byron, podobnie jak Mickiewicz, ucieczki od nudy szukał w twórczości, w pisaniu, a przede wszystkim – w odczytywaniu listów od bliskich mu osób. Jak na przykład od siostry Augusty, do której pisał 2 kwietnia 1804:

Your letters and those of one of my Harrow friends form my only resources for driving away dull care. For Godsake write me a letter as long as may fill twenty sheets of paper, recollect it is my only pleasure. if you won’t Give me twenty sheets, at least send me as long an epistle as you can and as soon as possible, there will be time for me to receive one more Letter at Southwell, and as soon as I Get to Harrow I will write to you, excuse my not writing more my Dear Augusta, for I am sure you will be sufficiently tired of reading this complaining narrative. [BC I 18]

Twoje listy i listy od jednego z przyjaciół z Harrow stanowią mój jedyny sposób walki z nudą bytowania. Na miłość boską, napisz mi tak długi list, by zapełnił dwadzieścia kartek papieru, pamiętaj, że to moje jedyne źródło przyjemności. Jeśli nie dasz mi dwudziestu kartek, to przynajmniej przyślij mi tak długi list, jak możesz, najszybciej, jak potrafisz, to będzie mój czas, gdy otrzymam jeszcze jeden list z Southwell, i jak tylko dotrę do Harrow, napiszę do Ciebie, wybacz mi, że nie piszę więcej moja droga Augusto, bo jestem przekonany, że będziesz wystarczająco zmęczona czytaniem tej narzekającej narracji. [S. S.]

Niektóre listy (jak ten z 10 sierpnia 1811 do Johna Hobhouse’a) zawierają opisy prób walki z nudą i samotnością, które jednak przynoszą tylko chwilowe efekty:

111

I am very lonely, & should think myself miserable, were it not for a kind of hysterical merriment, which I can neither account for, or conquer, but, strange as it is, I do laugh & heartily, wondering at myself while I sustain it. – I have tried reading & boxing, & swimming, &writing, & rising early & sitting {late}, & water, & wine, with a number of ineffectual remedies, & here I am, wretched, but not “melancholy or gentlemanlike”. [BC III 20]

Jestem bardzo samotny i powinienem myśleć o sobie z politowaniem, czy to nie z jakiejś histerycznej wesołości, której nie mogę ani uzasadnić, ani opanować, ale co dziwne, śmieję się serdecznie i jestem pełny zdumienia sobą samym, gdy tego doznaję. Próbowałem czytania i boksowania, i pływania, i pisania i wczesnego wstawiania i siedzenia do późna i wody, i wina i wielu innych nieskutecznych remediów, i oto jestem, nieszczęśliwy, ale nie na sposób „melancholijny czy dżentelmeński”. [S. S.]

Z czasem jednak zaczyna coraz bardziej wątpić w to, że pozbycie się uczucia znudzenia jest w ogóle możliwe, o czym donosi w liście z czerwca 1814 do Thomasa Moore’a:

An invitation from Aston has reached me, but I do not think I shall go. I have also heard of * * * [Mary Chaworth-Musters]—I should like to see her again, for I have not met her for years; and though ‘the light that ne’er can shine again’ is set, I do not know that ‘one dear smile like those of old’might not make me for a moment forget the ‘dulness’ of ‘life’s stream.’ [BC V 53]

Dostałem zaproszenie z Aston, ale chyba nie pojadę. Miałem także list od *** chciałbym ją znów zobaczyć, bo nie widzieliśmy się całe lata; a chociaż „światło, co nigdy więcej nie zabłyśnie”, zaszło, to nie jestem pewien, czy „jeden miły uśmiech jak dawne uśmiechy” nie sprawiłby, żebym na chwilę zapomniał o „nudzie” „strumienia życia”. [Lip 135]

Okazuje się, że stan ennui jest u Byrona permanentny – nuda romantyczna okazuje się „nudą metafizyczną: zasadą istnienia, nieusuwalną cechą bytu” 270. Byron potrafi z nią żyć, lecz zdarzają się momenty, w których znudzenie staje się nie do zniesienia. Jedynym rozwiązaniem, jakie mu przychodzi do głowy, jest samobójstwo, ale – jak stwierdza

270 M. Bizior-Dombrowska, Nuda metafizyczna…, dz. cyt., s. 73.

112 z ironicznym dystansem – jest na to zbyt leniwy. W swoim dzienniku pod datą 10 września 1813 roku zanotował:

I am ennuyé beyond my usual tense of that yawning verb, which I am always conjugating; and I don’t find that society much mends the matter. I am too lazy to shoot myself—and it would annoy Augusta, and perhaps * *; but it would be a good thing for George, on the other side, and no bad one for me; but I won’t be tempted. [BLJ 26]

Jestem bardziej ennuyé, aniżeli można to wyrazić w normalnych trybach tego ziewającego czasownika, który odmieniam bez przerwy. Towarzystwo, jak stwierdzam, wcale nie wpływa na poprawę tego stanu rzeczy. Zbyt leniwy jestem na to, by się zastrzelić – zresztą sprawiłbym przykrość tylko Auguście, a może i **. Z drugiej jednak strony przysłużyłbym się George’owi, a sobie nie zaszkodziłbym. Ale nie ulegnę pokusom. [Lip 457]

Pisze, że stopień w jakim odczuwa znudzenie, przekracza powszechnie znane doznania. Podobnie jak Mickiewicz, z czasem uświadamia sobie, że przyczyną jego zniechęcenia do świata nie jest tylko monotonia. Dochodzi do wniosku, że dostępna rzeczywistość nie ma do zaoferowani nic, co mogłoby wyrwać go z poczucia odrętwienia. Pisze o tym w liście do Moore’a z 2/3 sierpnia 1814 roku:

For my own part, I have seriously and not whiningly, (for that is not my way—at least, it used not to be,) neither hopes, nor prospects, and scarcely even wishes. I am, in some respects, happy, but not in a manner that can or ought to last,—but enough of that. The worst of it is, I feel quite enervated and indifferent. I really do not know, if Jupiter were to offer me my choice of the contents of his benevolent cask, what I would pick out of it. [BC V 56]

Co do mnie, to całkiem poważnie i bez skomlenia (bo to nie jest w moim stylu – a przynajmniej nie było dotychczas) nie mam ani nadziei, ani widoków, a nawet prawie, że żadnych życzeń. Jestem pod pewnymi względami szczęśliwy, ale nie w sposób, który może albo powinien trwać – ale dosyć o tym. Najgorsza rzecz to to, że czuję się zupełnie zniechęcony i zobojętniały. Gdyby Jupiter mi ofiarował wybór spośród zawartości swojej dobroczynnej skrzynki, to naprawdę nie wiem, co bym z niej wyciągnął.

[Lip 140]

113 Lektura porównawcza epistolografii Mickiewicza oraz Byrona potwierdza również, że na szczególną uwagę zasługuje nuda towarzysząca romantycznej podróży. Zajęcie, które pozornie powinno wykluczać odczucie znudzenia, nie wyzwala poetów z marazmu. W ujęciu romantycznym podróż stwarza możliwość konfrontacji własnego wnętrza z nowym, odmiennym otoczeniem, co otwiera na poznanie samego siebie. Powinny wówczas ujawnić się cechy, dotychczas stłumione. Już Laurence Sterne w opisie swojej Podróży sentymentalnej ukazał, jak zmiana środowiska i uwolnienie się od relacji społecznych ożywczo wpływają na kształtowanie świadomości jednostki. Ale gdy – z jednej strony – podróży towarzyszy ekscytacja związana choćby z odczuciem zagrożenia w obcej przestrzeni, to – z drugiej strony – istnieje ryzyko nudy absolutnej. Jej przyczyny mogą być wielorakie, między innymi: poczucie zupełnego wyobcowania, osamotnienie, niemożność nawiązania kontaktu z ludźmi. Choć podróż, jak pisze Agnieszka Czyżak, pozwala pozbyć się uczucia powierzchownego znudzenia, nie jest w stanie uleczyć nudy totalnej271. Chorobie duszy nie przeciwdziała żadna, nawet egzotyczna sceneria, a kolejne elementy krajobrazu przypominają tylko o powtarzalnym charakterze czasu i przestrzeni. Ucieczka w podróż przed monotonią okazuje się równie nudna, jak trwanie w tym samym miejscu. Taka refleksja o doświadczeniu podróży towarzyszy także Mickiewiczowi, z czego zwierza się Marii Szymanowskiej w liście pisanym w Berlinie 12 czerwca 1829 roku:

Cóż mam pisać mojej Pani o Berlinie? Lepiej go znasz Pani ode mnie, a ja znam go tylko po wierzchu, bo mnie osobliwości tutejsze strasznie nudzą. Jeżeli wszędzie tyle tylko, ile tu znajdę ciekawych przedmiotów, nie miałem po co z domu Jochima z takim kłopotem, biedą i nudą uciekać. Ale jakby mi się tam chciało powrócić! Proszę o sekret, ale dalibóg zaczynam myśleć, że po staropolsku, t a m d o b r z e, g d z i e n a s n i e m a. W Berlinie przynajmniej nic nie znalazłem, co by mi wynagrodziło nasze obiady, muzyki i przechadzki. Obaczymy, co będzie dalej. Dotąd nic prócz nudy, przeciwności i głupstwa. [XIV 602, 603]

Nudne są zajęcia, obiekty, miejsca. Nudzą także ludzie – przewidywalni, małostkowi, ciągle tacy sami. Próbując zagłuszyć nudę nadmiarem doznań i wrażeń estetycznych, wracamy do punktu wyjścia. Następuje przesyt, który ogranicza zdolność percepcji. Z czasem nuda przeradza się w całkowite zobojętnienie i niezdolność reakcji na bodźce. Świadectwo tego znajdujemy w liście Mickiewicza do Joachima Lelewela z 6 lutego 1830 roku:

271 A. Czyżak, Nuda podróżowania [w:] Nuda w kulturze, dz. cyt., s. 218.

114

Od czasu, kiedyś mój list drezdeński odebrał, przejechałem znaczną część Niemiec i przez Szwajcarią na Mediolan, Wenecję i Florencję zdążyłem do Rzymu. Gnije tu już trzeci miesiąc, bo ustawiczne deszcze nie dozwalają nic widzieć oprócz kościołów i galery. Tych znowu liczba niezmierna zaczyna mordować mimo nowości i rozmaitości przedmiotów, z którymi pierwszy raz zabieram znajomość. [XV 19, 20]

Okazuje się, że zawodzą kolejne elementy rzeczywistości, które roiły nadzieję na uwolnienie od immanentnego poczucia znudzenia, na odnalezienie poczucia pełni, na osiągnięcie ekstazy Poeta donosi Malewskiemu w liście pisanym z Rzymu w grudniu 1829 roku:

Tutejsze muzeum jest to prawdziwe miasto posągów, zawalone sarkofagami i tynkowane inskrypcjami. Po Rzymie odpadnie na zawsze ochota zbiory posągów i obrazów oglądać. [XIV 614]

W Mickiewiczu – mimo, że stwierdził, iż Rzym to jedyne miasto, w którym chętnie spędziłby całe życie – po dłuższym pobycie uczucie znudzenia wzięło górę nad wcześniejszym sentymentem: „Siedzę dotąd w Rzymie dręczę się, i nudzę. Różne dotąd okoliczności wyjazd mój wstrzymały.” [XV 93]. Każde nowopoznane miejsce, z początku budzące ciekawość i fascynację, z czasem staje się zwykle, przewidywalne, monotonne. Poeta skarżył się i wcześniej na przedłużający się pobyt w Petersburgu, skąd pisał w grudniu 1828 roku do Joanny Zaleskiej:

Siedzę tu od miesięcy w oczekiwaniach. Moje zamiary wyjazdu na Kaukaz lub do Odessy nie wzięły skutku, Dotąd nawet miejsca w Petersburgu nie znalazłem. Tak jestem znudzony, tak sprzykrzyłem tutejszy pobyt, że jeśli za miesiąc nic nie zrobię, udam się na powrót do Moskwy i tam końca czekać będę. [XIV 505]

Z kolei Byron w wieku dwudziestu dwóch lat stwierdza nonszalancko w liście do Hobhouse’a, pisanym z Aten w 1810 roku, że widział już wszystko, spróbował wszelkich rodzajów przyjemności i stracił nadzieję, ze cokolwiek jest w stanie go zaskoczyć. Rozpoczynane z dreszczykiem emocji podróże w nieznane, rojące widmo wyzwolenia od monotonii, z czasem okazują się po prostu nudne:

115 I have now seen the World, that is the most ancient of the ancient part, I have spent my little all, I have tasted of all sorts of pleasure (so tell the Citoyen) I have nothing more to hope, and may begin to consider of the most eligible way of walking out of it, probably I may find in England, somebody inclined to save me the trouble. – Mention to M, that I have found so many of his antiques on this classical soil, that I am tired of …, the last thing I could be tired of, I wish I could find some of Socrates’s Hemlock, but Lusieri tells me it dont poison people nowadays. [BC II 81]

Teraz już widziałem tę część świata, która jest najstarszą z najstarszych, wydałem wszystko, co miałem, spróbowałem wszystkich rodzajów przyjemności (tak mówią Citoyen) nie mam już na nic nadziei i mogę zacząć rozważać najbardziej nadający się sposób wyjścia z tego, może znajdę w Anglii kogoś skłonnego oszczędzić mi kłopotu. Wspomnij M., że znalazłem tyle jego antyczności na tej klasycznej ziemi, że jestem zmęczony…, ostatnią rzeczą jaką mógłbym być zmęczony, chciałbym znaleźć jakąś cykutę Sokratesa, ale Lusieri mi powiedział, że obecnie to nie truje ludzi. [S. S.]

Byron pisze w tym samym liście, że liczył na znalezienie owej rośliny, by następnie otrzymać z niej truciznę, którą otruto Sokratesa. Ku jego rozczarowaniu plan się nie powiódł, ponadto dowiedział się, że współcześnie straciła ona toksyczne właściwości. Ta anegdota dowodzi jak bardzo poeta zmęczy był życiem i światem, w którym ostatecznie wszystko okazuje się takie samo. Pisze też o tym w liście z 3 maja 1810 roku do Henry’ego Drury:

All countries are much the same in my eyes, I smoke and stare at mountains, and twirl my mustachios very independently (…). [BC II 33]

Dla moich oczu wszystkie kraje są w istocie jednakie. Palę tytoń, gapię się na góry i podkręcam wąsa przekornie. [Lip 70]

Podobne odczucia dręczą go w wieku dwudziesty pięciu lat. W dzienniku zanotował:

If this had been begun ten years ago, and faithfully kept!!!—heigho! there are too many things I wish never to have remembered, as it is. Well,—I have had my share of what are called the pleasures of this life, and have seen more of the European and Asiatic world than I have made a good use of. They say “virtue is its own reward,”—it certainly should be paid well for its trouble. At five-and-twenty, when the better part of life is over, one should be something;—and what am I? nothing but five-andtwenty— and the odd months. What have I seen? the same man all over the world—ay, and woman too.

116 [BLJ 4]

Gdybym był zaczął ten dziennik przed dziesięciu laty i prowadził skrupulatnie!!! – co cóż! i tak zbyt wiele jest spraw, o których wolałbym nie pamiętać wcale. Tak, tak – dość mi przypadło w udziale tego, co ludzie nazywają doczesnymi przyjemnościami, i znacznie więcej napatrzyłem się Europy i Azji, aniżeli mogłoby mi wyjść to na zdrowie. Twierdzą, że „cnota sama przez się jest już nagrodą”. Jedno wiem z pewnością: kłopoty z nią związane powinny być hojnie nagrodzone. W dwudziestym piątym roku życia, gdy już lepszą połowę życia ma się za sobą, trzeba już być k i m ś; a czymże ja jestem? – niczym, dwudziestopięciolatkiem, i na dodatek z kilkoma miesiącami. Cóżem widział? mężczyzn, podobnych do siebie na całym świecie – toż samo i niewiasty. [Lip 419]

Jest znudzony podróżowaniem. Odpowiada mu „morska monotonia” Wenecji, w której czuje się przyjemnie i posępnie. Chce pojechać do Rzymu, nie po to by zaspokoić ciekawość, urozmaicić codzienną egzystencję, lecz aby mieć już za sobą zwiedzanie wiecznego miasta. Jak pisze w liście do Hobhouse’a z grudnia 1816 roku, jest pewien, że to doświadczenie nie wpłynie na jego poczucie monotonii istnienia:

I have (to use young A’s phrase) “done” some more “acquaintance” since you went but have mostly lived pleasant & sulky: I like Venice and it’s marine melancholy – and rather wish to have seen Rome than to see it [BC IX 21]

Zawarłem kilka nowych znajomości odkąd wyjechałeś, ale przeważnie żyłem przyjemnie i posępnie: lubię Wenecję i jej morską melancholię i raczej chciałbym już widzieć Rzym niż go zobaczyć. [S. S.]

W dzienniku pod datą 6 stycznia 1821 roku wyznał, że przygnębienie i poczucie znudzenia towarzyszą mu od najmłodszych lat. W jego świadomości nieustannie przewijają się myśli o śmierci:

What is the reason that I have been, all my lifetime, more or less ennuyé? and that, if any thing, I am rather less so now than I was at as far as my recollection serves? I do not know how to answer this, but presume that it is constitutional, – as well as the waking in low spirits, which I have invariably done for many years. Temperance and exercise, which I have practiced at times, and for a long time – together vigorously and violently, made little or no difference. Violent passions did; –when under their immediate influence – it is odd, but, I was in agitated, but not in depressed spirits. A dose of salts has the effect of a temporary inebriation, like light champagne, upon me. But wine and spirits make me sullen and savage

117 to ferocity – silent, however, and retiring, and not quarrelsome, if not spoken to. Swimming also raises my spirits, – but in general they are low, and get daily lower. That is hopeless: for I do not think I am so much ennuyé as I was at nineteen. The proof is, that then I must game, or drink, or be in motion of some kind, or I was miserable. At present, I can mope in quietness; and like being alone better than any company – except the lady’s whom I serve. But I feel a something, which makes me think that, if I ever reach near to old age, like Swift, “I shall die at top” first. Only I do not dread idiotism or madness so much as he did. On the contrary, I think some quieter stages of both must be preferable to much of what men think the possession of their senses. [R J 5]

Z jakiego właściwie powodu byłem przez całe moje życie ennuyé? A co najdziwniejsze, o ile pamięć mnie nie myli, teraz miej się nudzę aniżeli wtedy, gdy miałem lat dwadzieścia. Nie wiem, jak to sobie wytłumaczyć, ale przypuszczam, że jest to związane ze stanem zdrowia, podobnie jak budzenie się w złym humorze, trapiące mnie niezmiennie od wielu lat. Wstrzemięźliwość lub gimnastyka, uprawiane co pewien czas, a nawet w pewnym dłuższym okresie stosowane razem intensywnie i gwałtownie, pomagały niewiele, a właściwie nie spowodowały żadnej zmiany. Pomagały natomiast gwałtowne namiętności; gdy bywałem pod ich bezpośrednim wpływem – dziwne to, lecz prawdziwe – czułem się podniecony, ale nie przygnębiony. Porcja soli wywołuje u mnie efekt chwilowego podniecenia, podobnie jak lekki szampan. Ale od wina i alkoholu staję się ponury i dziki do okrucieństwa – przy tym jednak nie jestem ani kłótliwy, ani też rozmowny – milczę i usuwam się. Pływanie również poprawia mi humor, ale najczęściej jestem w złym humorze, i to z dnia na dzień w gorszym. Sprawa jest beznadziejna, nie sądzę bowiem, żebym był tak ennuyé jak wtedy, gdy miałem lat dziewiętnaście. Dowodem jest to, że wtedy, żeby czuć się szczęśliwy, musiałem polować albo pić, albo zażywać jakiegokolwiek ruchu. Teraz mogę spokojnie ślamazarzyć i wolę przebywać samotnie aniżeli w czyimkolwiek towarzystwie poza towarzystwem damy, której służę. Czuję jednak coś takiego, co każe mi przypuszczać, że jeżeli dożyję późnego wieku, wówczas, jak Swift, zacznę „umierać od wierzchołka”. Tyle tylko, że znacznie mniej od niego boję się zidiocenia lub obłędu. Wręcz przeciwnie, jestem zdania, że łagodniejsze stadia obu tych stanów muszą być znacznie przyjemniejsze aniżeli pozostawanie przy własnych zmysłach. [Lip 502, 503]

Młodzieńcze znużenie światem, charakterystyczne dla twórców romantycznych, które i Byron, i Mickiewicz tak wielostronnie przedstawili w swej epistolografii, nie zawsze ma taką samą dynamikę rozwoju. Niekiedy romantycy dochodzą do wniosku, że nuda to jednak nie tylko utrapienie, ale także szczególnego rodzaju przywilej. Do jej kultu przyczynił się rozwój dandyzmu. Jedna z teorii etymologicznych wywodzi bowiem określenie „dandyzm”

118 od szkockiego słowa dantil, które tłumaczy się jako „próżnować”272. Nuda zaczęła być synonimem wytwornego życia, dostępnego głównie arystokratom i artystom. Tylko oni bowiem mogli sobie pozwolić na bezczynność czy prowadzenie życia skoncentrowanego na rozwoju wewnętrznym. Artysta stał się tym, kto potrafi swoje znudzenie twórczo wykorzystać, zżyć się z nim. Tak jak Byron, który odkrywa, że ennui jest częścią jego duszy. Choć z czasem odczuwanie nudy staje się mniej intensywne, to jednak jest ona permanentnym elementem jego egzystencji. Najsilniej odczuwał ją, gdy był bardzo młody, w okresie kształtowania swojej romantycznej tożsamości. To zdaje się potwierdzać tezę, że nuda wiąże się z utratą tożsamości i jest objawem jej intensywnych poszukiwań. Natomiast Mickiewicz z czasem niemal zupełnie odrzuca nudę, wraz z upływającymi latami coraz mniej się z nią utożsamia, konstruując zupełnie inny projekt egzystencji. Po roku 1830 motyw nudy w korespondencji poety praktycznie nie występuje.

III.4 Samotność

Samotność to jeden z elementów wizerunku pozwalający rozpoznać portret romantycznego poety273. Już Juliusz Kleiner zwrócił uwagę, że „zasadnicza postawa romantyczna to samotnictwo, odgraniczenie się od tego, co jest poza danym indywiduum”274. Jak zauważa Włodzimierz Szturc to także cecha określająca bohatera romantycznego: „Jedną z cech konstytutywnych dramatu romantycznego jest formalna kategoria samotnego bohatera. Wariantami tej kategorii mogą być: bohater wyobcowujący się lub – na skutek konieczności historycznej – wyobcowany, skłócony ze światem albo też pozbawiony (poszukujący) tożsamości. Samotność bohatera jest (…) doświadczeniem egzystencjalnym lub – w innym kontekście – sytuacją graniczną”275. Samotności doświadczał Werter, René, cierpieli na nią bohaterowie Byrona i Schillera. Romantyczne doznanie samotności rzadko bywało jedynie

272 Inne hipotezy etymologiczne mówią o pochodzeniu „dandyzmu” od francuskiego słowa dandin – głupiec, niemieckiego tändeln – bawić się lub staroniderlandzkiego dantem – robić głupstwa; zob. J. Zawdzka, Dandyzm [w:] Słownik literatury polskiej XIX wieku, pod red. J. Bachórza i A. Kowalczykowej, Wrocław 1991, s. 160– 161. 273 J. M. Rymkiewicz, Mickiewicz czyli wszystko. Z Jarosławem Markiem Rymkiewiczem rozmawia Adam Poprawa, Warszawa 1999, s. 101. 274 J. Kleiner, Romantyzm [w:] W kręgu historii i teorii literatury. Wybór i opracowanie A. Hutnikiewicz, Warszawa 1981, s. 187. 275 W. Szturc, George Gordon Byron a zagadnienie konstrukcji bohatera romantycznego [w:] tegoż, Teoria dramatu romantycznego, Bydgoszcz 1999, s. 117.

119 rezultatem czysto fizycznej separacji. Zazwyczaj składało się na nie bardzo wiele przyczyn. Maria Kalinowska opisała podstawowe formy samotności romantyka, zaliczając do nich między innymi: samotność jako doświadczenie alienacji i wygnania; samotność buntu i konfliktu oraz samotność jako wyzwolenie, łączność, doświadczenie jedni 276.

Romantyczna samotność jest definiowana poprzez odniesienie jednostki do społeczeństwa. Werter jest sam, bo nie chce być częścią społeczności, która pozbawia go szansy na życie zgodne z tym, co dyktuje mu serce. Znudzony swoim dotychczasowym otoczeniem Childe Harold wyrusza w samotną podróż:

And now I'm in the world alone, Upon the wide, wide sea; But why should I for others groan, When none will sigh for me? Perchance my dog will whine in vain Till fed by stranger hands; But long ere I come back again He'd tear me where he stands277.

Na świecie dziś sam jestem, sam Śród tych bezmiernych fal: Cóż żalić się po innych mam, Gdy po mnie zginął żal? Może mój pies nie przestał wyć, Lecz z obcych jedząc mis, Gdy wrócę znów, by w domu żyć, I on mnie będzie gryzł!278

Bohatera Sonetów krymskich los skazuje na tułaczkę, sytuacja egzystencjalna w jakiej znalazł się Manfred, bezpowrotnie izoluje go od społeczeństwa. Bohaterowie romantyczni dążą do odosobnienia, a nawet gdy przebywają pośród ludzi, nie czują z nimi łączności. Są wyalienowani, opuszczeniu, niezrozumiani. Romantyk żyjący w niezgodzie z otoczeniem, nieuznający zasad narzucanych przez społeczeństwo, znający prawdy, których treści nie mają

276 M. Kalinowska, Mowa i milczenie. Romantyczne antynomie samotności, Warszawa 1989, s. 28–29. 277 Selected Poetry of Lord Byron, dz. cyt., s. 16. 278 G. G. Byron, Wiersze, poematy…, dz. cyt., s. 419.

120 szans na zrozumienie jest skazany na samotność. Może być ona przez niego odbierana zarówno jako wyróżnienie, jak i przekleństwo.

Stosunek Mickiewicza do samotności najpełniej oddaje wiersz pod wymownym tytułem Do samotności. Mickiewicz wyjawia w nim jak ważna jest dla niego opozycja: ja – inni. Jak pisze Kwiryna Ziemba: „W wierszu pojawia się zasadnicza dla Mickiewicza opozycja między światem zewnętrznym (światem innych ludzi i więzi z innymi) a światem wewnętrznym (światem własnej głębi i samotnego w nią zstępowania). Jest w nim mowa o ucieczce do samotności i niemożności wytrwania w niej, a w rezultacie o konieczności powrotu do ludzi, których obecność znowu jednak odeśle ku samemu sobie”279. Samotność zostaje ukazana w sposób ambiwalentny – najpierw jest ratunkiem i wybawieniem, lecz po pewnym czasie staje się nieznośna:

Samotności! do ciebie biegnę jak do wody Z codziennych życia upałów; Z jakąż rozkoszą padam w jasno-czyste chłody Twych niezgłębionych kryształów! Nurzam się i wzbijam w myślach nad myślami, Igram z nimi jak z falami, Aż ostygły, znużony, złożę moje zwłoki Choć na chwilę w sen głęboki. Tyś mój żywioł; te jasnych wód szyby Słodzą mi serce; zmysły zaciemniają mrokiem. I za cóż znowu muszę na kształt ptaka-ryby, Wyrywać się w powietrze, słońca szukać okiem? I bez oddechu w górze, bez ciepła na dole, Równie jestem wygnańcem w oboim żywiole! [I 341]

Osamotnienia doświadcza narrator Romantyczności, Gustaw, podmiot liryczny Sonetów krymskich, i Konrad z III części Dziadów oraz wielu innych bohaterów Mickiewicza. Niezależnie od czynników zewnętrznych, jest ona także jedną z głównych dominant portretu samego poety: „Udziałem Mickiewicza jest w istocie samotność egzystencjalna, czasem rodząca niepokój, melancholię i duchowe cierpienie,

279 K. Ziemba, Skażony i natchniony. W kręgu Mickiewiczowskich tematów samotności [w:] Balsam i trucizna. Trzynaście tekstów o Mickiewiczu, pod red. E. Graczyk i Z. Majchrowskiego, Gdańsk 1993, s. 52.

121 a innym razem mobilizująca do zmagań z losem…”280. Poeta po raz pierwszy silnie jej doświadczył, gdy zmuszony był opuścić Wilno i przyjaciół, by rozpocząć pracę nauczyciela w powiatowej szkole w Kownie. W jednej chwili został wytrącony ze znanego i przyjaznego mu środowiska oraz zmuszony do adaptacji w zupełnie obcym otoczeniu. Brak nadziei na poprawę losu, poczucie samotności i opuszczenia nadawały ton listom słanym z Kowna. Mickiewicz zależnie od okoliczności wymieniał różne przyczyny swego ponurego nastroju: brak pieniędzy, dolegliwości chorobowe, niepewną przyszłość, czy brak satysfakcji z wykonywanej pracy. Jednak dominującym powodem smutku w owym czasie była samotność. Skarżył się na nią w liście skierowanym do Filomatów z 27 stycznia/8 lutego 1820 roku:

Ale jak bywam tu nudny, zły, jednym słowem, nieszczęśliwy, tego wy nigdy, w Wilnie siedząc, nie pojmiecie. (...) wyobraźcie sobie – ja od przyjazdu do Kowna od nikogo nie posłyszałem A d a m i e! Nikt się do mnie nie uśmichnął, nikogo z uczuciem nie ścisnąłem. [XIV 98, 99]

W liście do Czeczota z 19 lutego/2 marca 1820 roku opisał swoje smutne położenie spowodowane nudą i brakiem towarzystwa:

Słyszałem, że miałeś zamiar ruszyć z Franciszkiem. O, przeklęta Maso! Cóż robić, z większym apetytem uściśniemy się na Wielkanoc, zresztą siedzieć w Kownie byłoby ci nudno, bo trzeba ciągle między ścianami zacknionemu dyszeć. Nie ma znajomych, nie ma żadnego zatrudnienia…

[XIV 100]

Po pewnym czasie, coraz bardziej popadając w chorobę wieku przywykł do izolacji. Momentami bywała stanem, którego pożądał. Przestała być przekleństwem, a stała się sposobem ocalenia własnego „ja”. Zawiedziony życiem, rozczarowany kondycją świata i ludzkości romantyk, w samotności upatrywał swój ratunek. Izolacja i pustka naturalnie przystawały do romantycznej duszy: „O, drogi Wilhelmie, dusza ma pożąda, jako najwyższej łaski, samotnej celi, włosiennicy i kolczastego pasa pokutnika”281 – pisał Werter rozczarowany obłudą świata, który uniemożliwiał mu samospełnienie i realizację uczucia. W podobny

280 A. Ziołowicz, „Ja kilka słów o sobie”. Epistolarne introspekcje Adama Mickiewicza [w:] Mickiewicz nieoczytany…, dz. cyt., s. 44. 281 J. W. Goethe, Cierpienia młodego Wertera, przekł. F. Mirandola, Kraków 2003, s. 39.

122 sposób szukał ulgi zrozpaczony Mickiewicz, do czego przyznaje się w liście do Józefa Jeżowskiego z 9/21 października 1820 roku: „Chciałem Kowna, bo zdaje mi się, że być wesołym bardzo, jest dla mnie przeciwną rzeczą” [XIV 146]. Znienawidzone Kowno, owa „samotna cela”, dotychczasowe źródło wszelkich nieszczęść stało się miejscem, w którym czuł się najlepiej, ponieważ w pełni odzwierciedlało jego stan ducha. Rozłąka z przyjaciółmi, początkowo fizyczna, z czasem stała się także mentalną. Zdany na samego siebie poeta zyskał niepowtarzalna okazję, by pogłębić swoją wiedzę – zgłębiał nowości filozoficzne, literackie, poszerzał znajomość romantycznych autorów i ze zdumieniem odkrył, że dręczyły ich podobne problemy. W liście do Jeżowskiego z 5/17 maja 1820 roku poeta ukazuje swój sposób twórczego wykorzystania samotności:

Wstaję prawie zawsze o czwartej – credite, posteri! – a dalibóg czasem przed czwartą, a kawę piję zaraz po piątej. Ranek zajęty pisaniem seksternów, ćwiczeniem się w niemczyźnie z Szadego, niekiedy balladkami. Jarosz złoczyńca nie wierzy w egzystencję Tukaja. Chciałbym go rzucić mu w oczy i miałem razem z Rękawiczką wyprawić, ale Nartowski przepisywania czekać nie chciał.

[XIV 107]

Wytrwale uczył się niemieckiego, by móc czytać literaturę romantyczną, zwłaszcza uwielbianego w tym okresie Schillera. Jak zauważa Mickiewicz w liście z 8/20 kwietnia skierowanym do tego samego korespondenta, izolacja od innych ludzi skłania do lektury i pobudza wyobraźnię: „Zdaje się, że fawoniusz został się w Wilnie, gdyż z ochotą wziąłem się do czytania i pisania: może to jest skutek samotności, pobudzającej imaginacją.” [XIV 105]. Osamotnienie, pobudzona zajmującą lekturą imaginacja stymuluje do pisania. W listach ten czteroelementowy układ: samotność – lektura – wyobraźnia – tworzenie pojawia się wielokrotnie. Nieco później, w liście z 10/22 stycznia 1821 roku, skierowanym do Jeżowskiego, czytamy: „Rozkołysana imaginacja odrecytowaniem Szylera rozrywa mnie nieco. Napisałem kilkanaście wierszy Romantyczności.” [XIV 164]. Co więcej, taka sytuacja sprzyjała także, a może przede wszystkim pogłębianiu znajomości samego siebie. Osamotniony w Kownie Mickiewicz odkrywał swoją romantyczną tożsamość, podczas, gdy przyjaciele nadal cenili wartości dyktowane przez filozofię klasycystyczną. Nie potrafili także zrozumieć jego uczucia dla Maryli. W ten sposób, czuł się osamotniony w Kownie, z nikim nie znajdując tam wspólnego języka, a z czasem także idealizowane wcześniej Wilno straciło swoją mityczność. Wobec tego wolał przebywać w Kownie, gdzie samotność mentalna szła w parze z fizyczną, co najlepiej wyraził w Żeglarzu:

123

Co czuję, inni uczuć chcieliby daremnie! Sąd nasz, prócz Boga, nie dany nikomu; Chcąc mnie sądzić, nie ze mną trzeba być, lecz we mnie. — Ja płynę dalej, wy idźcie do domu. [I, 130]

Podmiot listów kowieńskich, podobnie jak ten z Żeglarza, nie czuje łączności z otoczeniem. Nie potrafi, co więcej nawet nie próbuje nawiązać kontaktu z dostępną mu rzeczywistością. Jak zauważa Maria Kalinowska: „U źródeł romantycznego poczucia samotności (...) znajduje się doświadczenie siebie związane z odczuciem zasadniczej niewspółmierności bytu ‘ja’ i innych, otaczających ludzi. Jest to odkrycie odmienności doświadczania wewnętrznego i doświadczenia świata otaczającego, odkrycie różnicy między rzeczywistością wewnętrzną odsłaniającą się w bezpośrednim doświadczaniu ‘ja’, w zagłębianiu się w sobie, a rzeczywistością innych ludzi i świata otaczającego”282.

Mickiewicz zwłaszcza w okresie nieszczęśliwego zakochania w Maryli pożądał samotności. Jednak okazywała się ona pułapką bez wyjścia, potęgującą doskwierający ból istnienia oraz wprowadzającą w stan jeszcze większego przygnębienia i smutku. Działanie tego mechanizmu opisał w liście do Jeżowskiego z 1/13 lutego 1823 roku:

Jeżeli zaś chcę porządniej o sobie donosić, zastanawiam się i myślę, i rozkopuję przywalony w piersiach moich Wezuwiusz. Wtenczas lawa, kamienie, dym w końcu difficulte d’être, i już nie myśleć o liście. [XIV 258]

Metafora własnego wnętrza jako wulkanu zdradza podejmowane w samotności próby dotarcia do samego siebie. Sugeruje, że wewnątrz jego serca kryją się niezgłębione, nieokiełznane pokłady uczuć, bólu, żalu. To, co jest na zewnątrz to tylko powłoka, maska skrywająca tajemnicę, głębię, prawdę. Nie ujawnia jej, bo nikt poza nim nie jest w stanie jej pojąć. Zastosowana tu metaforyka jest analogiczna do tej używanej w opisach procesu twórczego przez Byrona283. Przywodzi także na myśl fragment z Rozrywek biograficznych pod czaszką olbrzymki. Opowieść o duchach Johanna Paula Richtera, użyty przez poetę jako motto IV części Dziadów:

282 M. Kalinowska, dz. cyt., s. 27–28. 283 Zob. rozdział II niniejszej pracy.

124

Podniosłem wszystkie zmurszałe całuny leżące w trumnach; oddaliłem wzniosłą pociechę rezygnacji, jedynie po to, by sobie wciąż mówić: Ach, przecież to tak nie było! Tysiąc radości zrzucono na zawsze w doły, a ty stoisz tu sam i przeliczasz je. Nienasycony! Nienasycony! Czyż nie dość jeszcze jesteś smutny?

[III 47]

Niezrozumiany przez otoczenia romantyk, odgradzał się od niego, zamykał na świat ludzi, swoje własne towarzystwo uznając za wystarczające. Zgłębianie własnego wnętrza stanowiło ważny element kreacji bohaterów dotkniętych chorobą wieku284. Na spleen skarżył się także Mickiewicz. Jak na przykład w tym liście do Jeżowskiego z 15/27 stycznia 1820 roku:

...cokolwiek czuję się zdolniejszy do pracy, chociaż mię s p l i n jeden gwałtowny poza wczora napadł, jakiego nigdy nie doświadczyłem. Jest to jakaś wewnętrzna choroba ciała albo jej początki. Ale dosyć o s p l i n a c h, którymi z a w s z e w a s n u d z ę. Chciałem znowu rozjechać się, ale precz i skasowałem się.

[XIV 86]

Podkreśla, że „zawsze” zanudza przyjaciół owymi modnymi napadami melancholii i chociaż tym razem powstrzymał swe skargi to sam przyznał, że nie były one jednorazowym ekscesem. Maria Kalinowska zwraca uwagę, że: „Podjęta przez romantyka w samotności próba dotarcia do siebie staje się doświadczeniem potęgującym samotność, prowadzącym głębiej do alienacji; samotność ‘ja’ zgłębiającego siebie a ‘wyzutego ze świata’ coraz mocniej staje się naznaczone melancholią i nudą. Nuda i melancholia prowadzą z kolei głębiej w samotność, tak że wszelka przyczynowość zostaje zniwelowana, zamyka bohatera w błędnym kole, w bezwyjściowości, w poczuciu metafizycznego, bezwyjściowego odosobnienia, rodzącego myśl o nicości bytu i pustce”285. Samotność i poczucie metafizycznej beznadziei było ważnym elementem tożsamości romantyka. Tak swoje udręki opisywał René:

Jak nędzne wam się zdadzą moje wiekuiste niepokoje! Wy, którzy wyczerpaliście wszystkie gorycze życia, co pomyślicie o młodym człowieku bez siły i hartu, który w sobie samym znajduje udrękę (...).

284 M. Kalinowska, dz. cyt., s. 30. 285 Tamże, s. 31–30.

125 Wszystko zawiodło mnie naraz przyjaźń, świat, samotność. Próbowałem wszystkiego i wszystko było mi zgubne. Odepchniętemu przez społeczeństwo, opuszczonemu przez Amelię, skoro i samotność mnie zawiodła, cóż zostało? To była ostatnia deska, na której miałem nadzieję się ocalić, i to czułem , że i ona zanurza się w odmętach286.

Samotność z jednej strony mogła być efektem niezrozumienia, mogła być odczuwana jako obcość i odrzucenie, z drugiej jednak strony wytrącenie ze spójnej całości oraz ustawiczne poczucie chaosu stymulowało ruch zmierzający do odbudowania utraconej jedności. Negatywne, mimowolne doświadczenie samotności w pewnym momencie zmieniało się w stan pożądany. Samotność przestała być jedynie piętnem, zaczęła przybliżać romantyka do natury, zachęcać do obcowania z przyrodą, skłaniać do autorefleksji. Umożliwiła odsłonięcie różnic między „ja” i „nie-ja”. Zwłaszcza samotność doświadczana na łonie natury sprzyjała autopoznaniu. Romantyczna idea correspondence zakładała, że istnieje paralelna więź między ludzkim umysłem a wszechświatem, którego częścią jest także przyroda. Doświadczenie jedności z naturą i światem było osiągalne jedynie poza relacjami międzyludzkimi. Kontemplacja w odosobnieniu, w obliczu natury umożliwiała doznanie łączności z wszechświatem, rozumianym jako system symboli, odpowiedników, które ze sobą korespondują. Pomagała także wyzwolić się ze stanu metafizycznej bezdomności287. Odkrywanie podobieństw i korespondencji było zadaniem poety – romantyka, który w ten sposób może osiągnąć poczucie uniwersalnego porządku288. Romantyk pragnął zjednoczenia z przyrodą, bo był przekonany, o istnieniu łączności między nim a uniwersum: „romantyk (…) chce odkryć więź, która łączy ze sobą, dwie pozornie tylko różne głębie: nieświadomą siłę, z której wyłoniło się Ja i jego świadomość oraz siłę twórczą przyrody, jej natura naturans, z której wyłoniły się wszystkie rzeczy. Tak pojęte zestrojenie nie jest więc harmonią, dopasowaniem dwóch jakościowo różnych sfer (…) lecz swojego rodzaju monotonią, u podstaw, której tkwi pierwotna tożsamość i jedność”289. Wskutek odkrycia takiej tożsamości, jedności wszystkich bytów, człowiek przestałby odczuwać obcość w świecie, którego istota w gruncie rzeczy jest tożsama z budulcem duchowości człowieka.

Mickiewicz opisuje w korespondencji momenty oswojenia z samotnością. Pełne zadumy spacery na łonie natury były jego główną rozrywką podczas pobytu w Kownie. Bez

286 F. R. Chateaubriand, René, dz. cyt., s. 9 i 20. 287 M. Kalinowska, dz. cyt., s. 37. 288 R. Wellek, Pojęcie romantyzmu w historii literatury, przeł. I. Sieradzki [w:] tegoż, Pojęcia i problemy nauki o literaturze, oprac. H. Markiewicz, Warszawa 1979, s. 245. 289 A. Bielik-Robson, Na drugim brzegu…, dz. cyt., s. 64.

126 wątpienia skłoniła go do nich samotność. Z tego fragmentu listu do Jana Czeczota i Tomasz Zana z 10/22 maja 1820 roku można wywnioskować, że poeta przez chwilę doświadczył poczucia jedności z przyrodą:

Ogromne góry, ciągnące się zakrętami na pół mili blisko, środkiem zielona dolina, rozmaicie wyłamana, ale zawsze równa, raz wąska, drugi raz szersza, pełna kwiatów, przerznięta małą rzeczką. Słońce było wprost przeciwko mnie, ale góry cień czyniły i, posuwając się wąwozem, to jedna, to druga strona od promieni zieleniła się przyjemnie, a środek zawsze był w cieniu. Dodaj jeszcze, że te góry są okryte lasem najpiękniejszym w kształcie ogromnych klombów. Drzewa kilkudziesięcioletnie albo, dla okrągłości mówiąc stuletnie, gęsto splecione, jarzębina, czeremcha biała, jodły ciemne z długimi warkoczami, brzozy w kolumny i piątra wyniesione – najrozkoszniejszy widok – a ranek – śpiewania ptasząt, szmer wody – coś jeszcze przydam milszego: oto idące doliną z koszykami Litwinki na targ do Kowna.

[XIV 111]

Samotne wędrówki po malowniczej okolicy to także typowy element romantycznego stylu zachowania. Epitety użyte przez autora listu („przyjemnie”, „najpiękniejszy”, „najrozkoszniejszy”) świadczą o afirmatywnym stosunku do otoczenia i ukazują opisywaną przestrzeń w pozytywnym świetle. Opis w pełni oddaje doświadczenie idealności świata przyrody i całego istnienia. Z przytoczonego cytatu, odzwierciedlającego ideę correspondence, bije rzadki u Mickiewicza, w tym okresie, spokój ducha. Podobne odczucie harmonii opisał przyjacielowi Werter:

Jestem sam i używam życia w pełni, bo zaprawdę, okolica ta stworzona jest wprost dla dusz takich, jak moja. (...) Kiedy z uroczej doliny podnoszą się opary, a słońce patrzy z wysoka na nieprzeniknioną ciemność lasu, wysyłając jeno małe wiązki promieni w głąb tego świętego przybytku, leżę sobie w wysokiej trawie nad brzegiem szemrzącego potoku. (...) Wówczas czuję żywo obecność Wszechmogącego, który stworzył nas na swój obraz i podobieństwo, chwytam tchnienie Tego, który wszystko swą miłością otacza i utrzymuje świat przy życiu. (...) Nie ma dnia, bym tu nie spędził godziny. Raz po raz jawią się tu dziewczęta z miasta po wodę, załatwiając ową czynność prostą i konieczną, jakiej niegdyś oddawały nawet córki królewskie290.

290 J. W. Goethe, Cierpienia... dz. cyt., s. 6–7.

127 Natura przynosi ulgę cierpiącej duszy. Gustaw Linar z powieści pani Krüdener Waleria głosił pogląd, że tylko człowiek szczególnie dotknięty przez los, naznaczony piętnem samotności, czy innego nieszczęścia jest zdolny do autentycznej kontemplacji natury:

Jakże natura jest piękną! Jakąż spokojność rozlewa w całej mojej istocie! Nigdy bym ją tyle nie uwielbiał, gdybym nie znał nieszczęścia. (…) O jakże ona pocieszyła mnie, ta natura szczytna! Podobna religii, ma ona tajemnice, które wielkim tylko objawia cierpieniom. Mój zacny przyjacielu! mówił dalej, widząc mnie mocno poruszonym, słodko jest spocząć w jej łonie; nie żałuj mnie291.

Kontakt z przyrodą potrafi uspokoić skołataną duszę. O zbawiennym działaniu natury wspomina także Mickiewicz w liście do Czeczota z 31 maja/12 czerwca 1823 roku:

Piękne dni, szpacjer częsty niemało ożywia na pół martwą istotę. Klacz moja, niedawno uzdrowiona, nosi mnie po górach i dolinach, zda się mnie rozumieć i ledwo nie mówi ze mną; na przechadzce puszczam ją, idzie z daleka za mną, pozwala patrzeć i rozmyślać; zawołana, stawi się na rozkaz. [XIV 295]

Już sama zapowiedź samotnej wyprawy na łono natury potrafi nakłonić romantycznego poetę do stoicyzmu. W liście z 30 września/12 października 1820 roku zacytował nawet fragment wiersza Ignacego Krasickiego: „Dziś czwartek; dzień piękny! Idę zaraz na przechadzkę. „Myśli słodka i spokojna! gdy ja z tobą, a ty ze mną!” [XIV 144].

Także Byron doświadczenie natury uznaje za ważny element romantycznej egzystencji. Jest przekonany o istnieniu więzi łączącej człowieka z otoczeniem. Zgodnie z jego opinią samotność umożliwia odczucie jedności z naturą i poznanie siebie. Pisał o tym w Wędrówkach Childe Harolda:

I live not in myself, but I become Portion of that around me, and to me High mountain are a feeling. […] the feeling infinite, so felt In solitude where we are least alone; A Truth which through our being then doth melt

291 J. de Krüdener, Walerya czyli listy Gustawa Linar do Ernesta G***. Z dzieł baronowej Kruedener, przekł. W. Malecka, Warszawa 1822, t. II, s. 148–149.

128 And purifies from self292

Nie żyję w sobie, lecz się cząstką staję Tego, co widzę naokół […] Te góry – To me uczucie […] Nieskończoności uczucie się rodzi W nas najmniej samych w samotnej ustroni W bytu naszego wnętrze prawda wchodzi, By nas oczyścić293

Użyte powyżej stwierdzenie „In solitude where we are least alone”(„w samotności, jesteśmy najmniej sami”) znajduje u Byrona zastosowanie także w życiu. Najbardziej samotny czuje się, gdy przebywa wśród ludzi, najlepiej pozostając jedynie z samym sobą. Jak wyznaje w liście do matki – Catherine Gordon Byron z 30 kwietnia 1810 roku, jego zdaniem tylko w otoczeniu przyrody możliwe jest odczucie jedności z wszechświatem:

I am very well, and neither more or less happy than I usually am, except that I am very glad to be once more alone, for I was sick of my companion (not that he was a bad one but because my nature leads me to solitude, and that every day adds to this disposition. – If I chose, here are many men who would wish to join me, one wants me to go to Ægypt, another to Asia, of which I have seen enough, the greater part of Greece is already my own, so that I shall only go over my old ground, and look upon my old seas and mountains, the only acquaintances I ever found improve upon me. [BC II 49]

Mam się dobrze, i ani bardziej ani mniej szczęśliwy niż jestem zazwyczaj, poza tym że bardzo się cieszę że znów jestem sam, bo miałem już dość mojego towarzysza (nie dlatego, ze był złym, ale ponieważ moja natura skłania mnie do samotności, i każdy kolejny dzień potęguje to usposobienie). Gdybym chciał wybierać, jest tu wielu ludzi, którzy chcieliby do mnie dołączyć, jeden chce żebym jechał do Egiptu, inny do Azji, której już widziałem wystarczająco, większa część Grecji już jest jak moja, więc powinienem tylko ponownie przejeżdżać moje stare ziemie, spoglądać na moje stare morza i góry, uważam, że to jedyne znajomości, jakie mnie udoskonaliły.

[S. S.]

292 Selected Poetry of Lord Byron, dz. cyt., s. 97. 293 G. G. Byron, Wiersze, poematy…, dz. cyt., s. 541–542.

129 Jest przekonany, że samotność stanowi część jego natury. To nie kontakt z ludźmi uznaje za rozwijający, kształcący, lecz kontakt z przyrodą, o czym pisze także na kartach Wędrówek Childe Harolda:

There is a pleasure in the pathless woods, There is a rapture on the lonely shore, There is society, where none intrudes By the deep sea, and music in its roar: I love not Man the less, but Nature more, From these our interviews, in which I steal From all I may be, or have been before, To mingle with the Universe, and feel What I can never express, yet cannot all conceal294.

Jaka to rozkosz w niedostępnym borze, Jakie u brzegów samotnych zachwyty I towarzystwo, gdzie nikt wejść nie może, Tu, gdzie muzyka fal rwie się w błękity! Ja kocham ludzi, lecz jestem upity . Żywą miłością Przyrody! ja do niej Spieszę: rzucając to, z czym byłem zżyty, Czuję, w wszechświata pogrążony toni, To, co się z wnętrza w słowie, choć chce, nie wyłoni295.

W liście do Thomasa Moore’a z 2 lutego 1818 roku donosi, że samotne konne przejażdżki pomagają mu uleczyć ciało i ducha:

Talking of horses, by the way, I have transported my own, four in number, to the Lido (beach in English), a strip of some ten miles along the Adriatic, a mile or two from the city; so that I not only get a row in my gondola, but a spanking gallop of some miles daily along a firm and solitary beach, from the fortress to Malamocco, the which contributes considerably to my health and spirits. [BC X 14]

Wspominając o koniach. Przy okazji, przewiozłem moje, w liczbie czterech, do Lido (plaża po angielsku) pas jakiś dziesięciu mil wzdłuż Adriatyku, mila lub dwie od miasta; w ten sposób nie tylko przepływam

294 Selected Poetry of Lord Byron, dz. cyt., s. 161. 295 G. G. Byron, Wiersze, poematy…, dz. cyt., s. 623.

130 kanał w mojej gondoli, ale urządzam galop kilka mil na dzień wzdłuż zbitej i samotnej plaży, od fortecy do Malamocco, które to przyczyniają się znacznie dla mojego zdrowia i ducha. [S. S.]

Byron doskonale odnalazł się w roli emigranta i zmiana otoczenia w większym stopniu nie wpłynęła na jego samopoczucie. Opuszczenie przez Mickiewicza rodzimych stron miało silny wpływ na zmianę sposobu odczuwania przez niego samotności. Jego sytuacja niemal modelowo wpisała się w romantyczny etos samotnika296. Czesław Miłosz twierdził, że jego pierwszą emigracją było opuszczenie Wilna i przybycie do Warszawy. Dla Mickiewicza taką „małą emigracją” było przebywanie w Kownie. Proces ten miał swoją kontynuację w przymusowym opuszczeniu ojczyzny. Odłączony od bliskich, przyjaciół, pozbawiony dotychczasowego centrum, musiał zmierzyć się z zupełnie nowym otoczeniem, które z jednej strony budziło obawę, a z drugiej było realizacją od dawna żywionych nadziei. Niekończąca się podróż i towarzysząca jej samotność znów dostarczyły poecie poczucia ambiwalencji. O swoich mieszanych uczuciach pisał z Hamburga w liście do Marii Szymanowskiej z 2 czerwca 1829 roku:

Przyznam się Pani pod wielkim sekretem, że gdybym się nie wstydził, odrzekłbym się i tutejszych zieloności, i słowików, i wież gotyckich, i Watykanu nawet, ażeby po cichu wylądować na wybrzeżu angielskim, uplacować się w domu Jochima, a potem z łyżką w kieszeni nie proszony u drzwi Pienteszewa zadzwonić. Ten zamiar, choć dziwaczny, tak mię bawił, że mi się o nim śniło i na morzu, i na lądzie. Sam chciałem tej podróży, nie skarżę się na przeznaczenie, znajduje tu tyle rzeczy do widzenia, tyle wszystko wzbudza ciekawości i interesu, a przecież smutno podróżować z tą myślą, że gdziekolwiek przyjadę, nikt mię nie powita, nikt się z przyjazdu mego nie ucieszy.

[XIV 593]

Do poczucia osamotnienia Mickiewicza dołączyła również tęsknota i nostalgia. Gdzieniegdzie pojawiają się aluzje, które oddają nastrój przygnębienia i melancholii spowodowany rozłąką z przyjaciółmi oraz rodzimą okolicą. 13 czerwca 1829 roku pisał do Tadeusza Bułharyna w liście wysłanym z Berlina:

Przybyłem do tutejszej stolicy śród deszczów, chłodów, mgły, rosy, po błocie gorszym od litewskiego, a stąd w nie najlepszym humorze. Przykro mi było, że musiałem Karlowo ominąć, ale jakżebym mógł

296 S. Rzepczyński, Teksty samotności i melancholii [w:] tegoż, Biografia i tekst. Studia o Mickiewiczu i Norwidzie, Słupsk 2004, s. 45.

131 Rygę przejechać i wiatru litewskiego zachwycić, i oprzeć się tylu pokusom nowogródzkim i kowieńskim! Wolałem tedy prosto skoczyć do Bałtyku i znalazłem się od razu tyle mil od wszystkich moich znajomych.

[XIV 599]

Sytuacja emocjonalna podmiotu powyższej wypowiedzi przypomina częściowo tę, w której znalazł się podmiot liryczny Stepów akermańskich. Maria Cieśla-Korytowska zauważa, że osamotnienie i tęsknota skłania ku retrospektywie. To spojrzenie wstecz ma także za zadanie konfrontację ze swoim „ja” z przeszłości: „Poza znaczeniem oczywistym owego zatrzymania się w drodze (biograficznie osadzonym – tęsknota za utraconym krajem rodzinnym, za utraconą, być może, miłością, przyjaźnią, rodziną), można sądzić, że świadome przerwanie podróży życia, spojrzenie wstecz, by (poprzez tęsknotę) odwołać się do przeszłości, w istocie jest próbą nawiązania kontaktu ze swoim dawnym ‘ja’”297. Choć tym razem nie doświadczył w pełni owego odczucia jedności i harmonii to jednak otoczenie przyrody pomogło mu poradzić sobie z doskwierającą samotnością i tęsknotą, o czym donosi w liście do Franciszka Malewskiego z 2 czerwca 1829 roku:

Szczególniej mię dotąd zachwyca widok zieloności, zapach wiosny, śpiewy ptaków, i w drodze, chociaż samotny, nie tak mi ciężko na sercu, jak tu w mieście. Postrzegam, że odwykłem zanadto od samotności i że kosztować mię będzie to nagłe oddalenie się od was wszystkich i ten długi pobyt w krajach zupełnie dla mnie bezludnych. Cóż robić! oto jest wykrzyknik, który się często mię z ust wyrywa i którym list kończę.

[XIV 596]

Poczucie osamotnienia i nostalgia coraz silniej wpisują się w duszę poety. Z czasem zaczynają dominować jego sposób postrzegania świata. Oddalenie od ojczyzny potęguje odczuwaną samotność:

Nie wiem, dlaczego częściej niż dawniej napada mię tęsknota do kraju. Przypominam słowa owego Rzymianina, który w starości zaczął czuć, co to jest wygnanie. Może w części tęsknota pochodzi z zupełnej samotności, bo mój towarzysz zbyt różni się i wiekiem, i myślami, i całym życiem; nie ma więc między nami takich związków, w jakich żyć przywykłem.

297 M. Cieśla-Korytowska, Uciec z duszą na listek…O Mickiewiczowskiej podróży [w:] Dziedzictwo Odyseusza. Podróż, obcość i tożsamość, identyfikacja, przestrzeń, pod red. M. Cieśli-Korytowskiej i O. Płaszewskiej, Kraków 2007, s. 274–275.

132 [XV 17]

Jak się okazuje ta „zupełna samotność”, na którą skarżył się poeta nie była aż tak totalna. List, którego fragment został przytoczony, został wysłany 2 lutego 1830 roku z Rzymu, gdzie towarzyszył Mickiewiczowi filomata Edward Odyniec i to właśnie jego osoby owa niezbyt pochlebna uwaga dotyczyła. Jak wynika z ostatniego zdania, adresat listu – Franciszek Malewski był towarzyszem, którego autor w danej chwili pożądał. Jednak, także w korespondencji z okresu rosyjskiego, gdy poeta przebywał w towarzystwie Jeżowskiego i Malewskiego, brak jakiejkolwiek wzmianki o miłej mu kompanii. Listy wysłane z podróży po terenie Cesarstwa częściowo powstały równolegle do Sonetów krymskich zdominowanych przez „ja” podmiotu mówiącego, dla którego osamotnienie łączyło się nieodzownie z nostalgią. Być może pomijając obecność towarzyszy Mickiewicz komunikował w ten sposób swoją samotność298, która była tragicznym elementem romantycznej egzystencji. Także w liście do Jeżowskiego z końca lutego 1830 roku poeta skarżył się na swojego obecnego kompana:

Zdrowie dobrze mnie służy, ale tęsknię więcej niż dawniej do kraju i do was. Jestem moralnie samotny zupełnie, bo towarzysz mój dobry już całym niebem różni się ode mnie i sposobem myślenia, i czucia, i nie mając między sobą języka, zamknęliśmy się w skorupach; wyjąwszy to, że razem mieszkamy, zdaje się, żeśmy daleko od siebie (...) Czyż tylko będziemy wzdychać do Jerozolimy naszego powrotu i wspólnego razem życia, umierając po jednemu! [XV 24, 25]

Samotność romantyka tylko częściowo jest zależna od fizycznej izolacji. Może być także przejawem poczucia braku przynależności do otoczenia, tęsknoty, ciągłego pragnienia bycia gdzie indziej czy niezdolności do odczuwania satysfakcji, zaspokojenia. Romantyk tak jak Faust z dramatu Goethego nigdy nie jest w stanie powiedzieć „chwilo trwaj”. Mickiewicz będąc na emigracji pragnął znaleźć się na łonie ojczyzny, wcześniej przebywając w Kownie bez przerwy marzył o tym, by być w Wilnie, gdy był w Wilnie najchętniej pojechałby do Tuhanowicz. Jak pokazuje poniższy cytat z listu do Marii Szymanowskiej z 13 czerwca 1829 roku, poeta częściowo zdawał sobie sprawę ze swojego skomplikowanego usposobienia:

…dalibóg zaczynam myśleć, że po staropolsku, t a m d o b r z e, g d z i e n a s n i e m a. (…) Obaczymy, co będzie dalej. Dotąd nic prócz nudy, przeciwności i głupstwa. [XIV 602, 603]

298 Zwraca na to uwagę S. Rzepczyński, Teksty samotności..., dz. cyt., s. 47–48.

133

Podczas, gdy polski poeta ma wyraźnie ambiwalentny stosunek do samotności, u Byrona niemal całkowicie brak negatywnych skutków doświadczania tego stanu. Nie tylko w pełni akceptuje samotność, lecz także nieustannie jej pożąda. Dwudziestoletni Byron jest przekonany, że swoje życie powinien spędzić, na tyle samotnie, jak tylko pozwolą na to okoliczności. W październiku 1808 roku pisał do matki:

I do not know that I resemble Jean Jacques Rousseau, I have no ambition to be like so illustrious a madman, but this I know, that I shall live in my own manner, and as much alone as possible… [BC I 86]

Nie wiem czy przypominam Jeana Jacques’a Rousseau, nie mam ambicji, by być tak znamienitym szaleńcem, ale wiem, że powinienem żyć po swojemu i tak samotnie jak to tylko możliwe… [S. S.]

Młody poeta za wzór do naśladowania uznał Rousseau, którego twórczość propagowała życie wiedzione z dala od zgubnego wpływu społeczeństwa. O tym, że właśnie taki model egzystencji jest mu najbliższy pisał także w liście do siostry Augusty z 30 listopada 1808 roku:

I am living here alone, which suits my inclinations better than society of any kind (…) I am a very unlucky fellow, for I think I had naturally not a bad heart, but it has been so bent, twisted, and trampled on, that it is now become as hard as a Highlander’s heelpiece. I do not know that much alteration has taken place in my person, except that I am grown much thinner, and somewhat taller! [BC I 90]

Żyję tu sam, co odpowiada moim skłonnościom bardziej niż jakiekolwiek towarzystwo (…) Jestem naprawdę niefortunnym towarzyszem, chociaż myślę, że z natury nie mam złego serca, ale zostało tak zakrzywione, zakręcone, podeptane, że teraz stało się tak twarde jak pięta Highlandera. Nie wiem czy w mojej osobie zaszły większe zmiany, z wyjątkiem tego, że stałem się znacznie szczuplejszy i w jakiś sposób wyższy.

[S. S.]

W Atenach poeta spotkał dawnego znajomego, który ucieszony niespodziewanym spotkaniem dwóch krajanów, zaproponował, by część podróży odbyli wspólnie. Byron nie ustosunkował

134 się pozytywnie do prośby Markiza Sligo. Jak się okazało zdecydowanie preferował samotną podróż. W liście do matki z 20 lipca 1810 roku wyjaśnił dlaczego:

The Marquis of Sligo my old fellow collegian is here, and wishes to accompany me into the Morea, we shall go together for that purpose, but I am already woefully sick of travelling companions after a years

experience of Mr. Hobhouse who is on his way to Great Britain. – Ld. S. will afterwards pursue his way to

the Capitol, and Ld. B. having seen all the wonders in that quarter, will let you know what he does next, of which at present he is not quite certain. [BC II 46]

Markiz Sligo, mój stary kolega ze studiów jest tutaj i chce towarzyszyć mi do Morei. Powinniśmy jechać razem z tego powodu, ale mam już niezmiernie dość towarzyszy podróży po pięciu latach przebywania z Panem Hobhouse’em, który jest w drodze do Wielkiej Brytanii. Lord S. będzie potem podążał swoją drogą do Kapitolu a Lord B. widząc już wszystkie wspaniałości po tej stronie świata, da Ci znać, co będzie potem robił, a czego obecnie nie jest całkowicie pewien.

[S. S.]

Dla człowieka przez dłuższy czas przebywającego z daleka od rodziny, przyjaciół i ludzi z jego kręgu kulturowego, towarzystwo przyjaciela wydawać by się mogło pożądane. Jednak nie dla romantyka. Jak Byron wyjaśnia w liście z 31 lipca 1810 roku do Scrope’a Berdmore’a Daviesa, nie ma nic do zarzucenia Hobhouse’owi. To pragnienie samotności wynika z jego natury, usposobienia:

Since I left England, I have rambled through Portugal, the South of Spain, touched at Sardinia, Sicily, and Malta, been in the most interesting parts of Turkey in Europe, seen the Troad and Ephesus, Smyrna, &c. in Asia, swam on the 3d. of May from Sestos to Abydos, and finally sojourned at Constantinople, where I saw the Sultan and visited the interior of the Mosques, went into the Black Sea, and got rid of Hobhouse. I determined after one years to part with that amiable soul, for though I like him, and always shall, though I give him almost as much credit for his good qualities as he does himself, there is something in his manner &c. in short he will never be any thing but the “Sow’s Ear”. I am also perfectly aware that I have nothing to recommend me as a Companion, which is an additional reason for voyaging alone. – Besides, I feel happier, I feel free. “I can go and I can fly” “freely to the Green Earths end – and at present I believe myself to be as comfortable as I ever shall be, and certainly as I ever have been. My apparatus for “flying” consists of a Tartar, two Albanian soldiers, a Dragoman, and Fletcher, besides sundry sumpter horses, a Tent, beds and Canteen. [BC II 50]

135 Odkąd opuściłem Anglię, wędrowałem przez Portugalię, południową Hiszpanię, zaczepiłem o Sardynię, Sycylię i Maltę, byłem w najciekawszej części Turcji – w Europie, widziałem Troję i Efez, Smyrnę itd. w Azji. Trzeciego maja przepłynąłem z Seston do Abydos i ostatecznie zatrzymałem się na jakiś czas w Konstantynopolu, gdzie widziałem Sułtana i obejrzałem wnętrze Meczetu, pojechałem nad Morze Czarne i pozbyłem się Hobhouse’a. Zdecydowałem po roku czyśćcowych męczarni rozłączyć się z tą przyjazną duszą, bo chociaż go lubię i zawsze będę, chociaż zaufałem w jego możliwości niemal tak jak on sam, jest coś w jego sposobie bycia itd., w skrócie nigdy nie będzie niczym innym jak „Uchem maciory299”. Jestem też całkowicie świadomy, że nie mam nic, by samemu móc się polecić jako towarzysza, co jest dodatkowym powodem, by podróżować samemu. Poza tym, czuję się szczęśliwszy, czuję się wolny. „Mogę chodzić i mogę latać” swobodnie, gdzie kończy się Zielona Ziemia. W chwili obecnej, uważam się za tak zadowolonego jak nigdy nie myślałem, że mogę być i z pewnością nigdy dotąd nie byłem. Mój sprzęt do latania składa się z Tatara, dwóch albańskich żołnierzy, drogmana i Flechera, poza różnymi końmi, namiotem, łóżkami i kantyną.

[S. S.]

Odkąd Hobhouse wyjechał Byron odczuł wielka ulgę. Poczuł się wolny, niczym nieograniczony, nieskrępowany. Jak przyznaje w liście do matki z 25 czerwca 1811 roku, pisanym na statku „Volage”, nigdy nie przepadał za towarzystwem, od zawsze wolał być sam a teraz po odbyciu podróży ten stan się spotęgował:

I dont suppose I shall be much pestered with visitors, but if I am, you must receive them, for I am determined to have nobody breaking in upon my retirement. – You know that I never was fond of society, & I am less so than before. [BC II 109]

Nie przypuszczam, żeby bardzo napastowali mnie goście; jeżeli jednak tak będzie, Ty musisz ich przyjmować, bo ja postanowiłem nie dopuścić do tego, by ktokolwiek wdzierał się do mojego odosobnienia; wiesz, że nigdy nie przepadałem za towarzystwem, a teraz jeszcze mniejsze mam do niego usposobienie.

[Lip 85]

Potrzeba samotności to także jedna z pierwszych cech jakie przychodzą mu się na myśl, gdy ma napisać kilka słów o sobie w liście z 29 czerwca 1811 roku do Francisa Hodgsona:

299 Angielskie przysłowie „To make a silk purse of a sow’s ear” w dosłownym tłumaczeniu: „zrobić jedwabną torebkę z ucha maciory”, wymyślone przez Stephena Gossona w książce: Ephemerides of Phialo: Devided into Three Books (1579).

136 Indeed my prospects are not very pleasant, embarrassed in my private affairs, indifferent to public, solitary without the wish to be social, with a body a little enfeebled by a succession of fevers, but a spirit I trust yet unbroken, I am returning home, without a hope, & almost without a desire. [BC II 110]

W rzeczy samej moje perspektywy nie są zbyt przyjemne, skrępowany moimi prywatnymi sprawami, obojętny wobec publicznych, samotny bez woli bycia towarzyskim, z ciałem nieco osłabionym gorączką, ale duchem, jak wierzę nadal niezłomnym, wracam do domu, bez nadziei i prawie bez pragnienia.

[S. S.]

Byron rzadko narzeka na samotność. W korespondencji sytuacja, gdy doskwiera mu brak towarzystwa opisana jest tylko jeden raz. Gdy był przygnębiony śmiercią matki i jednego z najbliższych przyjaciół pisał do Hodgsona w liście z 22 sierpnia 1811 roku:

If you should feel a disposition to come here, you will find ‘beef and a sea-coal fire,’ and not ungenerous wine. Whether Otway’s two other requisites for an Englishman or not, I cannot tell, but probably one of them.—Let me know when I may expect you, that I may tell you when I go and when return. I have not yet been to Lancs. ***** Davies has been here, and has invited me to Cambridge for a week in October, so that, peradventure, we may encounter glass to glass. His gaiety (death cannot mar it) has done me service; but, after all, ours was a hollow laughter. You will write to me? I am solitary, and I never felt solitude irksome before. [BC III 23]

Jeśli poczujesz ochotę, by tu przyjechać, znajdziesz „wołowinę i kominek” i niewybredne wino. Czy znajdziesz dwa pozostałe wymagania Otway’a dla Anglika, czy nie, nie mogę powiedzieć, ale prawdopodobnie jedno z nich. Daj mi znać kiedy mogę się Ciebie spodziewać, żebym mógł Ci powiedzieć kiedy jadę i kiedy wrócę. Jeszcze nie byłem w Lancs. Był tu Davies, zaprosił mnie do Cambridge na tydzień w październiku, tak, więc, być może, możemy się spotkać szklanka w szklankę. Jego wesołość (śmierć nie może jej zepsuć) zrobiła mi przysługę; ale, ostatecznie, nasz śmiech był pusty. Napiszesz do mnie? Jestem samotny a nigdy wcześniej nie odbierałem samotności jako nieprzyjemnej. [S. S.]

Jednocześnie od razu zaznacza, że nigdy wcześniej nie zdarzało mu się postrzegać negatywnie samotności. Po śmierci matki, Mathiewes’a i wyjeździe Hobhouse’a doszedł do wniosku, że został na świecie zupełnie sam. 25 sierpnia 1811 roku żalił się w liście do Robera Charlesa Dallas z 25 sierpnia 1811 roku:

Now M * * * is gone, and Hobhouse in Ireland, I have hardly one left there to bid me welcome, except my inviter. At three and twenty I am left alone, and what more can we be at seventy? It is true, I am

137 young enough to begin again, but with whom can I retrace the laughing part of life? It is odd how few of my friends have died a quiet death; I mean in their beds. [BC III 25]

Teraz M*** odszedł, Hobhouse jest w Irlandii, ledwie jeden został by mnie przywitać, poza tym który mnie zaprosił. W wieku dwudziestu trzech lat zostałem sam, a czym więcej możemy być mając siedemdziesiąt? To prawda, jestem dość młody by zacząć od nowa, ale z kim mogę przypominać sobie zabawną część życia? To dziwne jak kilku z moich przyjaciół odeszło spokojną śmiercią, mam na myśli w swoich własnych łóżkach. [S. S]

Jednak to nieprzyjemne odczuwanie doświadczenia samotności nie trwa długo. Niespełna miesiąc później, Byron już jest znudzony towarzystwem innych osób. Narzekał w liście do Dallasa z 17 września 1811 roku:

I am now not quite alone, having an old acquaintance and school-fellow with me, so old, indeed, that we have nothing new to say on any subject, and yawn at each other in a sort of quiet inquietude. [BC III 38]

Nie jestem teraz zupełnie samotny, mając starego znajomego, kolegę ze szkoły ze mną, istotnie tak starego, że nie mamy nic nowego do powiedzenia na żaden temat i ziewamy jeden do drugiego, w swego rodzaju spokojnym niepokoju. [S. S.]

Pozytywne nastawienie do samotności dominuje jego sposób odbioru tego stanu. Kilka lat później, pod datą 27 lutego 1813 roku zanotował w swoim dzienniku:

Here I am, alone, instead of dining at Lord H[olland].’s, where I was asked,—but not inclined to go any

where. Hobhouse says I am growing a loup garou,—a solitary . True;—”I am myself alone.” The last week has been passed in reading—seeing plays—now and then, visitors— sometimes yawning and sometimes sighing, but no writing,—save of letters. If I could always read, I should never feel the

want of society. Do I regret it?—um!—”Man delights not me,” and only one woman—at a time. [BLJ 32]

Oto jestem, sam, zamiast obiadować u Lorda Holland’a, gdzie zostałem zaproszony, ale nie jestem skłonny nigdzie iść. Hobhouse mówi, że staję się loup garou [fr. Wilkołak – S. S.] – zwyczajnym straszydłem. Prawda; „Jestem sobą, gdy jestem sam”. Ostatni tydzień minął na czytaniu, oglądaniu przedstawień, teraz i wtedy, goście – czasem ziewanie i czasem wzdychanie, ale nie pisanie – oszczędność liter. Gdybym mógł bez przerwy czytać, nigdy nie poczułbym potrzeby towarzystwa. Czy

138 żałuję tego? – hm! – „Człowiek/Mężczyzna mnie nie zachwyca” i tylko jedna kobieta – w danym momencie. [S. S.]

Byron wielokrotnie pisze o tym, że czas spędzony w zaciszu własnej biblioteki jest dla niego najprzyjemniejszym i najbardziej konstruktywnym. Mniej więcej rok później zapisał w tym samym dzienniku:

Redde a little—wrote notes and letters, and am alone, which Locke says is bad company. “Be not solitary, be not idle.”—Um!—the idleness is troublesome; but I can’t see so much to regret in the solitude. The more I see of men, the less I like them. [BLJ 30]

Czytałem trochę – pisałem liściki i listy, i jestem sam, co – jak mówi Locke – nie jest bynajmniej dobrym towarzystwem. „Nie bądź samotny, nie próżnuj” – hm! Próżnowanie jest kłopotliwe, ale czego właściwie mam żałować w samotności? Im więcej przebywam wśród ludzi, tym mniej ich lubię. [Lip 466]

I do not know that I am happiest when alone; but this I am sure of, that I never am long in the society even of her I love, (God knows too well, and the Devil probably too), without a yearning for the company of my lamp and my utterly confused and tumbled-over library. Even in the day, I send away my carriage oftener than I use or abuse it. Per esempio,—I have not stirred out of these rooms for these four days past: but I have sparred for exercise (windows open) with Jackson an hour daily, to attenuate and keep up the ethereal part of me. [BLJ 40]

Wcale nie jestem przekonany, że samotność służy mi najlepiej! Ale jedno wiem z pewnością, że wystarczy, bym krótki czas był w towarzystwie, nawet w towarzystwie tej, którą kocham (Bóg, a przypuszczalnie i diabeł mi świadkiem), a już tęsknię za towarzystwem mojej lampy i mojej zupełnie nie uporządkowanej i poprzewracanej biblioteki. Nawet w dzień częściej wolę odsyłać powóz aniżeli go używać czy nadużywać. Per esempio – nie ruszałem się z tych pokoi przez ostatnie cztery dni: ale dla zażycia ruchu urządzałem sparring (przy otwartych oknach) z Jacksonem przez godzinę dziennie, po to by zeszczupleć i podtrzymać subtelniejszą cząstkę mojej istoty.

[Lip 482]

Frank Graber zwraca uwagę, że samotność jest stałym składnikiem utworów Byrona: „The isolation of self that infuses Byron’s poems from the earliest stages of his career is established in lesser work such as the Eastern Tales, and Cain. In Don Juan, however, Byron

139 learned how to put his isolation to extraordinary creative use: he transformed it into the requisite distancing of the ironic poet, the creator who must always keep alive within himself a stratum of personality that remains purely objective”300. Nie dzieje się tak przez przypadek. Byron uważa, że doznanie samotności jest doświadczeniem niezbędnym przy tworzeniu poezji. W odpowiedzi na przysłane mu nowości wydawnicze, ostro krytykuje ich autorów. Sądzi, że niektórzy z nich mają zadatki na bycie poetami, jednak jak wyjaśnia Johnowi Murrayowi w liście z 12 września 1821 roku, nie są oni dobrym pisarzem, między innymi z powodu niedostatku samotności:

I have no patience with the sort of trash you send me out by way of books – except Scott’s novels – & three or four other things I never saw such work or works. – Campbell is lecturing – Moore {idling} Southey twaddling – Wordsworth driveling – Coleridge muddling – Joanna Baillie piddling – Bowles quibbling – squabbling – and sniveling. Milman will do – if he don’t cant too much. – nor imitate Southey – the fellow has poesy in him – but he is envious & unhappy, as all the envious are. – – Still he is among the best of the day. – Barry Cornwall will do better by & bye – I dare say – if he don’t get spoilt by green tea – and the praises of Pentonville – & Paradise Row. – The pity of these men is – that they never lived either in high life nor in solitude – there is no medium for the knowledge of the busy or the still world. [BC XIII 139]

Nie mam już cierpliwości do tego rodzaju śmieci, które wysłałeś do mnie przy okazji książek, oprócz powieści Scotta i trzech lub czterech innych rzeczy, nigdy nie widziałem takich utworów. Campbell udziela lekcji, Moore nie robi nic, Southey baja, Wordsworth bredzi, Coleridge sieje zamęt, Joanna Baillie pisze błahostki, bzdury, Bowles kręci, handryczy się i biadoli. Milman byłby poetą – gdyby nie nadużywał hipokryzji, ani nie naśladował Southey’a – facet ma w sobie poezję, ale jest zawistny i nieszczęśliwy, jak wszyscy zawistnicy. Nadal jest pośród najlepszych na dzień dzisiejszy. Barry Cornwall byłby lepszy, śmiem twierdzić, gdyby nie rozpuściła go zielona herbata i pochwały Pentonville i Paradise Row. Nieszczęściem tych ludzi jest, że nigdy nie doświadczyli ani high life’u ani samotności – nie ma innego środka na poznanie jak zaangażowanie lub ucieczka od świata. [S. S.]

Temat samotności jest stale obecny w korespondencji obydwu poetów, tak jak w ich twórczości. Mickiewicz ma do niej stosunek ambiwalentny. W korespondencji często skarży się na osamotnienie, poczucie opuszczenia, wyalienowania. Zdarzają się epizody samotnej

300 F. Garber, Nature and the Mind …, dz. cyt., s. 210. Tłum: „Osamotnienie ‘ja’, które przepełnia wiersze Byrona od początku jego kariery, uprawomocnia się w takich utworach, jak powieści orientalne i Kain. W Don Juanie jednakże, Byron potrafił swoją izolację niezwykle kreatywnie wykorzystać: przekształcił ją w niezbędny dystans ironicznego poety, kreatora, który musi zawsze mieć na uwadze tę sferę osobowości, która ma pozostać całkowicie obiektywna.”

140 kontemplacji natury, docenia jej rolę w procesie tworzenia poezji. W korespondencji Byrona brak jakichkolwiek skarg na brak towarzystwa, poza epizodem spowodowanym śmiercią bliskich osób. Nie narzeka na samotność, przeciwnie – nieustannie jej pożąda. Kilkakrotnie pisze, że najlepiej czuje się sam, i intencjonalnie unika towarzystwa innych. Oczywiście jego deklaracje mogą wydawać się nie do końca szczere. Można zastanawiać się czy to silne pragnienie samotności nie wynika z socjopatycznego zniechęcenia do przebywania w towarzystwie innych ludzi? Być może jest romantyczną pozą mającą dowieść ekscentryzmu poety lub wyrazem duchowej samoobrony zmierzającej do likwidacji dysonansu poznawczego. Jednak lektura jego korespondencji nie ujawnia żadnych negatywnych konotacji tego stanu. Samotność stanowi niezmienną cechę wizerunku podmiotu mówiącego w obydwu omawianych zbiorach korespondencji. W listach Mickiewicza potęguje ją tęsknota i nostalgia.

* * *

Zaprezentowane tutaj zestawienie różnorodnych kontekstów emocjonalnych i stylistycznych, w jakich pojawia się narracja o chorobie wieku w zbiorach epistolarnych Mickiewicza i Byrona prowadzi do wniosku, że to właśnie symptomy mal du siècle skierowały świadomość na nowe tory i stworzyły fundamenty postawy romantycznej. Romantycy paradoksalnie dzięki temu, że popadli w nastrój melancholijny, ocknęli się z odrętwienia i marazmu codzienności odciągającej ich uwagę od istotnych problemów egzystencji. Oddzielili się od tłumu, zbuntowali przeciw zasadom funkcjonującym w społeczeństwie, tym samym zyskując dystans do innych, odrzucili powszechne sposoby partycypacji w rzeczywistości, uznali je za niezgodne z wewnętrznymi potrzebami i po prostu nudne. Poprzez podkreślanie intencjonalnego działania „ślepego” losu usankcjonowali swoje jednostkowe znaczenie jako dążącego do samostanowienia podmiotu. Dzięki temu gestowi odkryli swoją odmienność i zyskali samoświadomość. Początkowy bezruch i otępienie charakteryzujące Renégo, z czasem przekształciło się w bunt bohatera byronicznego. Autentyczne doświadczenie własnej egzystencji pobudza do działania, aktywizmu, do czynu. Kryzys tożsamości uświadomił Mickiewiczowi, że jego dotychczasowe życie nie jest zgodne z jego romantycznym projektem egzystencji. Na ograniczenia i brak możliwości realizacji talentu odpowiada w sposób złożony. Raz to rezygnacja, innym razem bunt. Byron poprzez

141 znudzenie, czuje się inny, nie uznaje siebie za członka społeczności, w której żyje. Znudzenie każe szukać nowych bodźców i nie pozwala ulec stagnacji, popycha do poszukiwań. Samotność raz będąca przekleństwem, innym razem błogosławieństwem, stwarza odpowiednie środowisko, by pogłębić dążenie do samopoznania oraz przybliża do transcendencji.

142

IV. Romantyczna wędrówka w poszukiwaniu własnej tożsamości

A n e g d o t a p r a w d z i w a (scena w dyliżansie) O d y n i e c. Adamie! he! J a. Co? O d y[n i e c.] Wszak to mówią, że podróż cywilizuje? J a. No i cóż? O d y[n i e c.] Widzisz, Adamku, już przejechaliśmy niemało krajów? J a. Prawda. O d y[n i e c] (z żalem). No, powiedz, w czymże ja ucywilizowałem się? J a (wzdychając i kiwając głową). Nie bardzo i wiem. Koniec.

IV.1. Podróż literacka. Funkcje literatury podróżniczej

Podróż była postrzegana zawsze jako niezwykle ważne doświadczenie egzystencjalne. Pierwszymi podróżnikami byli Adam i Ewa, którzy po wygnaniu z raju rozpoczęli swoją tułaczkę. Antyk ukazał wiele mitów, których bohaterami byli wielcy podróżnicy i żeglarze, spośród których na pierwszy plan wysuwają się Odys, Ikar, Edyp i Orfeusz. Peregrynacja jako jedna z nieodłącznych czynności towarzyszących człowiekowi od samych początków historii implikowała pojmowanie życia jako drogi, a człowieka jako niezmordowanego wędrowca. Symboliczne pojmowanie życia człowieka jako podróży pozwalało wyrazić treści egzystencjalne, poznawcze, metafizyczne. Romantyzm bowiem, jak każda epoka w dziejach ludzkości, wytworzył sobie tylko właściwe rozumienie znaczenia i funkcji podróżowania. W średniowieczu za godne literackiej uwagi postrzegano przede wszystkim podróże o charakterze mistyczno-religijnym. Wydarzenia historyczne zostały zdominowane przez

 Fragment z listu Mickiewicza do Marii Szymanowskiej wysłanego z Rzymu, 16 grudnia 1829 roku, [XIV 623, 624].

143 wyprawy krzyżowe, krucjaty lokalne, pielgrzymki, czy wędrówki w poszukiwania Świętego Graala. Jednym z wzorców osobowych była ówcześnie postać świętobliwego pątnika. Dopiero w okresie renesansu wymiar podróży zmienił się z metafizycznego na materialny. Wtedy też powstała właściwa sztuka podróżowania. Humaniści opuszczali swoje rodzinne strony w celach edukacyjnych. Częstym zjawiskiem były wyprawy kolonialne powodowane chęcią wzbogacenia się oraz podboju nowych obszarów i terytoriów. Inspirowana podróżnictwem kolonialnym literatura tego okresu obfitowała w podróże przygodowe, a prototypami bohaterów byli wielcy odkrywcy, tacy jak Marco Polo czy Kolumb. Ich wędrówki miały charakter wypraw mających na celu poznanie ogromu świata, dotarcie do jego granic. Jednocześnie był to świat widziany oczami reprezentanta kultury europejskiej, dzielącego przestrzeń kultury na „cywilizowaną” i „dziką”301. W okresie baroku i kontrreformacji na nowo zaczęto dostrzegać metafizyczny wymiar podróży. Przybrała ona formę peregrinatio vitae – podróży życia, która polegała na odbyciu pokutniczej pielgrzymki do Ziemi Świętej czy innych miejsc kultu religijnego302. Hana Voisine-Jechova zwraca uwagę że już wtedy podróż oddziaływała na świadomość siebie i swojej kultury: „pielgrzym widział obce kraje przez pryzmat doświadczeń rodzimych; patrząc na rzeczy nieznane, starał się odkryć ich podobieństwo do rzeczy znanych ze swojej ojczyzny”303. Wiek XVIII rozpowszechnił zjawisko grand tour, mające charakter wędrówki inicjacyjnej dla młodych arystokratów i intelektualistów. Zwyczaj ten narodził się w XVII- wiecznej Anglii. Zgodnie z oświeceniową myślą filozoficzną osiągnięcie szczęścia przez jednostkę było możliwe poprzez doskonalenie rozumu, kształcenie umysłu i charakteru. Chcąc uznać swoją edukację za kompletną i uzyskać pełne prawo do bywania wśród elit, młody człowiek miał obowiązek udać się w wielką podróż po Europie304. Ten typ podróży miał jasno sprecyzowany cel, którym była edukacja – dążenie do poszerzenia horyzontów myślowych, wyrobienia gustu artystycznego, nabrania odpowiednich manier. Grand tour miała także jasno określone destynacje. Początkowo głównym celem były Włochy ze swoimi cennymi zabytkami. Kierowano się więc na Rzym, Florencję, Padwę, Bolonię oraz Wenecję, później dołączono do obowiązkowych punktów także takie miasta jak Paryż, Wersal, Lyon czy Genewa. W drugiej połowie wieku XVIII ważna stała się też niemieckojęzyczna część Europy, chętnie podróżowano do Berlina, Wiednia, Drezna, czy Weimaru. Coraz częściej też

301 E. Said, Orientalizm, przekł. M. Wyrwas-Wiśniewska. Poznań 2005. 302 J. Kamionka-Straszakowa, „Do ziemi naszej”. Podróże romantyków, Kraków 1988, s. 30–34. 303 H. Voisine-Jechova, Podróż jako doświadczenie, marzenie oraz poszukiwanie sensu egzystencji w prozie 1760 – 1820 [w:] Dziedzictwo Odyseusza…, dz. cyt., s. 124. 304 A. Mączak, Odkrywanie Europy. Podróże w czasach renesansu i baroku, Sopot 1998, s. 7.

144 zdarzało się, że szlak grand tour sięgał bardziej na południe – odwiedzano Neapol, Sycylię, a nawet Grecję305. Grand tour utrwalała mit kultury śródziemnomorskiej jako ponadczasowy wzór wartości estetycznych i etycznych. Wędrówka utartymi szlakami miała charakter kosmopolityczny, podkreślała wspólny wymiar obyczajów i tradycji europejskich, uniezależniony od poszczególnych narodowości. Młodzieniec kształcił swój gust i smak, podziwiając greckie rzeźby, włoskie malarstwo, antyczną architekturę. Odbycie takiej podróży dodatkowo świadczyło o wysokim statusie społecznym. Kto nie widział Italii, nie mógł uważać się za dostatecznie wykształconego. Wraz z początkiem XIX wieku w „wielką podróż” zaczęli wyruszać nie tylko członkowie stanu szlacheckiego, ale także burżuazja oraz inteligencja. Coraz częściej odbywana w ten sposób edukacja, dawała dość powierzchowną znajomość kultury europejskiej. W efekcie pojawiały się niezliczone próby adaptacji podziwianych za granicą zdobyczy kultury. Popularnym zjawiskiem było wznoszenie budowli i ogrodów wzorowanych na obiektach ujrzanych podczas zagranicznych wędrówek, stwarzanie „dzikich” widoków, kolekcjonowanie dzieł sztuki, kopii, owocowało także zmianami w stylu życia, inspirowanymi poznanymi obyczajami, fascynacją odwiedzonymi miejscami306. Popularność grand tour miała z pewnością swój udział w rozwoju piśmiennictwa podróżniczego, który nastąpił w XVIII i XIX wieku. Ważnym zjawiskiem w literaturze końca XVIII wieku był rozwój podróżopisarstwa dokumentarnego. Ani w starożytności, ani w średniowieczu nie interesowano się formami narracyjnymi, zgodnie klasycystyczną klasyfikacją uważając je za gatunki niskie. Od renesansu ten brak zainteresowania narracją był rekompensowany rozwojem pisarstwa podróżniczego, pojawiły się nowe formy literackie, rozwijały już istniejące. Zaczynały ukazywać się reportaże, mnożyły pamiętniki, dzienniki, listy, wspomnienia, „obrazy”, „widoki” oraz szkice z podróży będące często relacjami z odbytej grand tour, jak na przykład Dreams, Waking Thoughts, and Incidents (1780) Williama Beckforda. Popularność podróży miała swój udział w rozwoju gatunku powieści307. Dla literatury podróżniczej i beletrystyki wątek podróży był pretekstem służącym do zaciekawienia czytelnika tym, co nietypowe, nowe, dotychczas nieznane. Autorzy eksponowali kontrast między „swojskim” a egzotycznym, czyli obcym. Jak zauważa Andrzej Waśko:

305 C. Chart, Pleasure and Guilt on the Grand Tour. Travel Writing and imaginative geography 1600 – 1830, Manchester/New York, 1999, s. 14–15. 306 J. Kamionka-Straszakowa, dz. cyt., s. 56. 307 M. Angelescu, Romantic Travel Narratives [w:] Nonfictional Romantic Prose: Expanding Borders, pod red. S. P. Sondrup, V. Nemoianu, Filadelfia, 2004, s. 165.

145

…stosunek polskiego Oświecenia do podróży był, zasadniczo, krytyczny. Wynikało to z tradycyjnych założeń moralistycznych (potępienie zbytku, którego wyrazem była moda podróżowania, zwłaszcza wśród bogatej młodzieży), założeń podzielanych – przykładowo – przez Ignacego Krasickiego jako autora Satyr i listów i Stanisława Staszica jako autora Przestróg dla Polski. W dojrzałej i późnej fazie Oświecenia podróże zagraniczne młodzieży odradzano w ramach walki z będącą ich wynikiem cudzoziemszczyzną308.

W XVIII wieku pisarze nie skupiali się już tak jednoznacznie na eksponowaniu wyższości swojej kultury nad innymi. Zainteresowanie ich zaczęło się powoli koncentrować na tym, co nieznane, nietypowe. W relacjach ukazujących przebieg podróżniczych perypetii autorzy skupiali się na szczegółowych opisach miejsc i charakterystycznych elementów otoczenia. W oświeceniu podróż była już nie tylko obszarem popularnej tematyki, ale stała się też konwencją gatunkową, której status usankcjonowały takie utwory jak: Robinson Crusoe (1719) Daniela Defoe, Podróże Guliwera (1726) Jonathana Swifta, Historia życia Toma Jonesa, czyli dzieje podrzutka (1749) Henry’ego Fieldinga, Kandyd Woltera (1759), Podróż sentymentalna przez Francję i Włochy (1768) Laurence’a Sterna, Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki Ignacego Krasickiego (1776), Kubuś fatalista i jego pan Denisa Diderota (napisana 1765-1780, wyd.1796) czy Lata wędrówki Wilhelma Meistra (1796) Johanna Wolfganga Goethego. Szczególnie istotna dla rozwoju literatury okazała się powieść Laurence’a Sterne’a. Angielski pisarz stworzył specyficzny typ narracji, który pchnął literaturę na nowe tory. W reakcji na osiemnastowieczną podróżomanię wykreował narratora – podróżnika, który w żartobliwy i zabarwiony ironią sposób opisywał przebieg swojej podróży, eksponując dystans do przedstawianych zdarzeń oraz samego siebie. Zaproponował zejście z głównych traktów myślowych na drogę osobistą i osobną, zaprezentował świat powieści uwolniony od schematów i szablonowego uporządkowania. Eksponował strukturę formalną dzieła, nieustannie jej zaprzeczając. Jego dokonania stały się szczególnie istotne dla pokolenia romantyków309. To od Sterne’a Byron uczył się toku dygresyjnego, sugestywnych przemilczeń, właściwej mu agresywności wobec czytelnika. Z punktu widzenia romantyzmu jedną z najważniejszych cech utworów Sterne’a była ich fragmentaryczność310. Narracja prowadzona w sposób chaotyczny, niedostatek informacji, zakamuflowany początek i koniec, luki w narracji, dawały efekt zaskoczenia. Sternowska kompozycja została przejęta przez

308 A. Waśko, Odyseusz i Don Juan. Dwa wzorce doświadczenia podróży[w:] Dziedzictwo Odyseusza…, dz. cyt., s. 174. 309 M. Piwińska, Złe wychowanie, dz. cyt., s. 328. 310 A. Kurska, Fragment romantyczny, Wrocław 1989, s. 7.

146 romantyków, szukających odpowiedniej formy wyrazu dla ich wizji świata, zdominowanego przez chaos i niepoddającego się żadnej interpretacji. Za teksty inicjujące romantyczny sposób pisania o podróży uważa się Opis podróży z Paryża do Jerozolimy Chateaubrianda z roku 1811, Podróż włoską Goethego oraz podróże Byrona, których reminiscencje znalazły się w wielu jego utworach m.in. w Wędrówkach Childe Harolda, Więźniu Chillonu, Don Juanie. Romantycy zaczęli patrzeć na świat innymi oczami. Praktykowali nadal grand tour, odbierając jej jednak aurę edukacyjną i traktując przede wszystkim jako doświadczenie artystyczne i estetyczne:

Znamieniem romantycznej twórczości peregrynacyjnej stało się, jak wolno sądzić, przede wszystkim włączenie motywu podróży w krąg fikcji artystycznej i subiektywnych przeżyć, romantycy zastąpili narrację skierowaną „obiektywnie” na zwiedzane miejsca narracją zwróconą zasadniczo ku podmiotowi, ku jego doznaniom, przeżyciom, kondycji ludzkiej, postawie wobec świata, kontaktom ze spotkanymi ludźmi. Usankcjonowali tym samym przechodzenie od tradycyjnej, podróżniczej inwentaryzacji świata i jego osobliwości do refleksji nad tym światem i samym podróżnikiem311.

Pisząc Podróż włoską, Goethe koncentrował się na tym, jakich uczuć doświadcza w konfrontacji z nowym otoczeniem – krajobrazem, zabytkami, czy dziełem sztuki. Jako jeden z pierwszych zwrócił uwagę, że jego przeżycie danej rzeczy, konkretnej sytuacji różni się od tego jak przeżywają ją inni ludzie – „moje serce mam ja tylko” – pisał w Cierpieniach młodego Wertera. Chateaubriand zalecał, by czytając jego dzieła, nie traktować ich jako rejestru miejsc, zdarzeń i pamiątek, lecz skupić się na dostrzeżeniu duchowego związku między narratorem a otoczeniem. W Anglii popularny stał się gatunek travelogue będący zapisem fragmentu biografii danego człowieka obejmującym etap jego podróży. Był to moment, kiedy w literaturze romantyzmu pojawiła się topos poetycki, który Kamionkowa- Straszakowa określa mianem „zbłąkanego wędrowca w nieznanej krainie”312:

Romantyczny – to znaczy samotny, bezdomny, zbłąkany, wypędzony z raju, w niezgodzie ze światem i swoją współczesnością, wyruszający w drogę w poszukiwaniu wartości nadającej sens życiu, traktujący podróż jako wielką przygodę duchową313.

311 M. Grigorova, E. Kasperski, Rozmowy w podróży [w:] Dialogi romantyczne. Filozofia – teoria i historia – komparatystyka, pod red. E. Kasperskiego i T. Mackiewicza, Pułtusk-Warszawa 2008, s. 128. 312 J. Kamionkowa-Straszakowa, Zbłąkany wędrowiec. Z dziejów romantycznej topiki, Wrocław 1992, s. 29. 313 Tamże, s. 31.

147 Taki właśnie samotny podróżnik przemierzający nieznane przestrzenie, poszukujący jednocześnie własnej indywidualnej drogi, ponadczasowych wartości, wielkich idei, pojawił się najpierw w poezji angielskiej. The Rime of the Ancient Marines (Rymy o Sędziwym Marynarzu, 1798) Samuela Coleridge’a – to literalnie rzecz traktując – opowieść o podróży morskiej. Jednak prawdziwym tematem poematu jest (później tak samo będzie u Conrada) historia kształtowania osobowości bohatera. Przedstawiona historia podróży ma więc charakter wędrówki inicjacyjnej, ukazującej proces przemian duchowych, prowadzących do budowania zaplecza moralnego jednostki. Także w poezji Williama Wordswortha odnajdujemy często topos wędrówki. Poeta był przekonany, że współczesny człowiek jest skażony przez kulturę i to właśnie podróż umożliwia powrót na łono natury. Odzyskanie więzi ze środowiskiem naturalnym jest jedyną drogą, by poznać samego siebie i odkryć sens istnienia. Jego Ode on Intimations of Immorality from Recollections of Early Childhood (Oda o przeczuciach nieśmiertelności, ze wspomnień wczesnego dzieciństwa, napisana w latach 1803–1806, opublikowana w 1807 roku) ukazywała kolejne etapy wędrówki będące jednocześnie fazami dojrzewania świadomości człowieka, jego autokreacji zarówno jako jednostki jak i całego gatunku. Wiersz autobiograficzny The Prelude or, Growth of a Poet's Mind. An Autobiographical Poem to niejako opowieść o dojrzewaniu ludzkiego umysłu314. Kanonicznym wzorcem literackiej podróży romantycznej stały się Wędrówki Childe Harolda. Utwór jest poetyckim zapisem podróży odbytej przez Byrona w latach 1809–1811. Poeta udał się na grand tour, podróżował przez Portugalię, Hiszpanię, Gibraltar, Maltę, Albanię i Grecję a po powrocie do kraju opublikował pierwszą i drugą pieśń Wędrówek Childe Harolda. W poemacie można dostrzec wpływ dwóch wielkich poprzedników Byrona – wspomnianego Laurence’a Sterne’a oraz Jonathana Swifta. Podróże Guliwera były parodią powieści podróżniczych a także satyrą na społeczeństwo angielskie. Harold, podobnie jak Guliwer, nie zdaje sobie sprawy jak dalece historia kształtuje jego życie oraz jak silny wpływ ma na trasę jego podróży. Obfite przypisy prozatorskie, których chętnie używał także Swift, pomagają umiejscowić bohatera w kontekście historycznym oraz wprowadzają orientalny koloryt. W Anglii Byron został potępiony za pomieszanie dwóch odrębnych gatunków – travelogue’u i romansu, które odegrały istotną rolę w ukształtowaniu angielskiego 315 nacjonalizmu . Istotną cechą konstrukcji utworu były subiektywne dygresje, które zakłócały linearny przebieg relacjonowanej pielgrzymki. Dygresje w wieku XVII były odbierane jako

314 M. Sokołowski, Techniki asocjacyjne. Angielskojęzyczne „poematy o wzroście indywidualnego umysłu” od XVIII do XX wieku, Warszawa 2007, s. 25 i n. 315 J. Stabler, Byron's Dygressive Journey [w:] Romantic Geographies: Discourses of Travel, 1775–1844, pod red. A. Gilroy, Manchester 2000, s. 223.

148 nieumiejętność, błędy autora316, w XVIII zostały usankcjonowane przez pisarstwo sentymentalne. Dopiero Byron wprowadził je do poezji, tworząc nowy gatunek, jakim był poemat dygresyjny. Kolejnym novum, które pojawiło się w literaturze wraz z twórczością Byrona była autentyczność doświadczenia. Doświadczenie było dla niego materią poezji, podstawą wszelkiej twórczości i w nim upatrywał swoją wyższość nad innymi twórcami. W listach wielokrotnie podkreślał, że naprawdę doświadczył tego, o czym pisał w swojej poezji w przeciwieństwie do innych autorów, którzy opisują miejsca, nie znając ich. W liście do Leigha Hunta z 30 października 1815 roku wyjaśnia, że dlatego nie ceni wysoko poezji Williama Wordswortha:

He says of Greece in the body of his book – that it is a land of “rivers – fertile plains – & sounding shores/ /Under a cope of variegated sky.” The rivers are dry half the year – the plains are barren – and the shores still & tide less as the Mediterranean can make them – the Sky is anything but variegated – being for months & months – but “darkly – deeply – beautifully blue.” – The next is in his notes – where he talks of our “Monuments crowded together in the busy &c. of a large town” – as compared with the “still seclusion of a Turkish cemetery in some remote place” – this is pure stuff – for one monument in our Churchyards – there are ten in the Turkish – & so crowded that you cannot walk between them – they are always close to the walls of the towns – that is – merely divided by a path or road – and as to “remote places” – men never take the trouble in a barbarous country to carry their dead very far – they must have lived {near to} where they are buried – there are no cemeteries in “remote places” – except such as have the cypress & the tombstone {still} left when the olive & the habitation of the living have perished. [BC VI 75]

Mówi o Grecji w swoich książkach, że to ziemia „rzek – żyznych równin i szumiących wybrzeży/ Pod sklepieniem wielobarwnego nieba”. Rzeki są wyschnięte przez połowę roku, ziemia jest jałowa a wybrzeża ciche, Morze Śródziemnie jest pozbawione fal, niebo na pewno nie jest wielobarwne, będąc przez miesiące „ciemno – głęboko – przepięknie niebieskie”. Następnie w jego przypisach, gdzie mówi o naszych „Pomnikach stłoczonych w ruchliwych itd. wielkiego miasta” jako porównanie do „ustawicznego osamotnienia tureckiego cmentarza w jakimś odległym miejscu” – to czysta głupota – na jeden pomnik na naszym cmentarzu jest dziesięć na tureckim i są tak stłoczone, że nie można przejść między nimi, zawsze są blisko murów miasta – to znaczy oddzielone ścieżką lub drogą i jak na „odległe miejsce” – ludzie nigdy nie kłopoczą się w barbarzyńskim kraju żeby nieść swoich zmarłych zbyt daleko, muszą żyć w pobliżu miejsca gdzie są chowani, nie ma cmentarzy w „odległych miejscach” – poza takimi gdzie pozostały tylko cyprysy i grobowce, a oliwa i siedliska żywych zniknęły.

316Tamże, s. 225; W niektórych edycjach Wędrówek dygresje były pomijane w tekście głównym, umieszczano je na końcu książki, jak na przykład w edycji: Byron’s Childe Harold, wstęp i oprac. H. F. Tozen, M. A. Oxford 1885 (Clarendon Press Series).

149 [S. S.]

Wędrówki Childe Harolda zawierają przesłanie, że autentyczna podróż to doświadczenie egzystencjalne niezbędne do osiągnięcia pełni osobowości. Treść poematu stanowią sprawozdania z odwiedzanych miejsc, ale przede wszystkim opisy stanów wewnętrznych bohatera. Wędrówka w przestrzeni stanowi więc niejako tło eksploracji własnego wnętrza. Refleksje wędrowca prezentujące jego stosunek do świata i samego siebie po części konstruują tożsamość romantyczną podmiotu poematu. Zanim obraz romantycznego bohatera przybrał formę fikcyjnego bohatera utworu, wpierw zaczął kształtować się w korespondencji Byrona ochoczo słanej z podróży. Analogiczną sytuację odnajdziemy w pisarstwie Adama Mickiewicza dotykającym tematyki podróżniczej.

Każdy z poetów otrzymał od losu możliwość doświadczenie podróży na dwa różne sposoby, z których każdy przyporządkowany został odpowiedniemu momentowi ich życia. Pierwszym rodzajem doświadczenia peregrynacyjnego była młodzieńcza podróż mająca charakter wędrówki inicjacyjnej – u Byrona była to grand tour odbyta w latach 1809 – 1811; u Mickiewicza miało to miejsce jesienią 1824 roku, gdy wbrew własnej woli, opuścił rodzinny kraj. Wtedy obydwaj poeci po raz pierwszy zetknęli się z tym, co nieznane, egzotyczne, obce. Ta podróż umożliwiła im konfrontację wyobrażenia o świecie z rzeczywistością. Drugim odmiennym doświadczeniem był pobyt na emigracji. Do roku 1832 kiedy Mickiewicz zamieszkał na stałe w Paryżu, jego życie było ciągłym życiem w podróży, z dwoma wyjątkami. Mianowicie, przedłużającego się pobytu w Rosji [w Moskwie (styczeń 1825 – kwiecień 1828) i Petersburgu (kwiecień 1828 – maj 1829)] oraz w Rzymie (listopad 1829 – maj 1830 oraz październik 1830 – kwiecień 1831) nie można zaliczyć do doświadczenia podróżniczego. Relacje listowne wskazują, że traktował je jako doświadczenie emigracyjne. W kwietniu 1816 roku Byron na zawsze opuścił Anglię. Lato spędził w Genewie odbywając liczne wycieczki w Alpy. W listopadzie dotarł do Wenecji, gdzie osiadł na kolejne trzy lata. Okres 1819 – 1821 spędził w Rawennie, potem przeniósł się do Genui, skąd w 1824 roku udał się do Grecji.

150 IV. 2 Romantyczna podróż: marzenie i realizacja

Podróż stanowiła nieunikniony etap życiorysu romantycznego poety. Jak zwróciła uwagę Marta Piwińska: „Podróż romantyczna była poprzedzona przez sentymentalną, wewnętrzną, imaginacyjną”317. Dla romantyka spragnionego wiedzy i nowych doświadczeń świat, który znał, stawał się coraz ciaśniejszy. Marzył o podróży, która poszerzyłaby jego horyzonty. Stan podróżowania w pełni korespondował z romantyczną koncepcją człowieka nieustannie poszukującego swojego miejsca w świecie i stanowił jeden z głównych bodźców wyobraźni poetyckiej romantyzmu:

„Ja” romantyczne krystalizuje się bowiem w samotności, w toku wędrówki, która pozwala zagłębić się w siebie, w naturze, zwrócić się ku wartościom i ku rzeczom ostatecznym, a w potocznym doświadczeniu nieuchwytnym. „Ja” romantyczne by się ukonstytuować i samookreślić, musi najpierw oderwać od wspólnoty społecznej, skonfrontować z elementami i żywiołami kosmicznymi, a także nieznaną, „nocną” stroną bytu.”318

Podróż była niezwykle istotnym elementem doświadczenia wewnętrznego. Podróżnik opuszczając swoją ziemię ojczystą doznawał przeżyć w inny sposób niedostępnych. Częsta zmiana otoczenia prowadziła do zmian w sposobie myślenia. Konfrontując swoje wyobrażenie z zastaną rzeczywistością, człowiek romantyczny w oczywisty sposób pogłębiał i poszerzał swoją wiedzę o świecie oraz o sobie samym. Spotkanie z obcym otoczeniem, pozwalało odsłonić własne korzenie, przyspieszało dojrzewanie „ja” oraz profilowanie osobowości. Nieustawanie w wędrówce było podstawowym sposobem poszukiwania własnej tożsamości i dążenia do osiągnięcia pełni: „W romantycznej antropologii człowiek to istota wędrowna, poszukująca, błądząca, przebywająca coraz nowe etapy na drodze wiecznej inicjacji, wieczny tułacz, pielgrzym, wędrowiec”319. Poprzez nowe doświadczenia zdobyte podczas konfrontacji z obcym środowiskiem, człowiek romantyczny odkrywał w sobie zarówno różnice, jak i czynniki tworzące wspólnotową więź z innymi320. Dzięki doświadczeniu podróży poznawał i definiował unikalne cechy, odkrywał, w czym był podobny do innych i czym się różniła jego osobowość jako reprezentanta danej grupy etnicznej, społecznej od osobowości przedstawicieli nowo poznanych kultur. Jak zauważa

317 M. Piwińska, Złe wychowanie, dz. cyt., s. 328. 318 J. Kamionkowa-Straszakowa, Zbłąkany wędrowiec…, dz. cyt., s. 14. 319 J. Kamionka-Straszakowa, Podróż [hasło w:] Słowniku literatury XIX wieku, dz. cyt., s. 699. 320 M. Grigorova, E. Kasperski, Rozmowy w podróży…, dz. cyt., s. 119.

151 Sabine Rossach: „The Romantic protagonist grows and develops through contact with the phenomena of an alien Word; but he can only develop because these phenomena were present within him in their totality along. In his journey through the world, he gradually learns that all he sees is a mirror of himself”321. To poszukiwanie własnej tożsamości odbywało się także na zasadzie uświadomienia sobie braku pewnych cech lub właściwości. Poprzez kontrast pogłębiał więc znajomość własnej kultury, a także uświadamiał niepowtarzalne elementy swojej tożsamości.

Podróż okazała się tymczasowym remedium na utrapienia romantycznej duszy. Oznaczała negację codzienności i była najbardziej oczywistym sposobem walki z powszedniością i nudą: „Travel seemed to offer access to imaginary spaces of personal liberation and medicine for the troubled mind”322. Lata poprzedzające młodzieńczą wyprawę u obydwu poetów obfitowały w spleeny, melancholię i wszechogarniającą nudę. Jak się okazało, był to okres, kiedy choroba wieku dawała najsilniejsze objawy w całym ich życiu. Dlatego w tym czasie intensywnie marzyli o podróży, przeczuwając niejako, że jest to doświadczenie niezbędne do podjęcia próby uwolnienia od smutku i melancholii. Młodzieńcza podróż na Wschód była realizacją od dawna skrywanych pragnień. Marzenia te, od najmłodszych lat wspierane lekturą, rozbudzały romantyczną wyobraźnię poetów. Zdaniem Ricoeura to właśnie wyobraźnia umożliwia przekroczenie granicy pomiędzy tekstem a życiem, między czytaniem a działaniem. Jest powiązana z aktywnością i działaniem, ponieważ każda czynność musi być poprzedzona zamiarem. To, czego człowiek pragnie, co planuje robić, ma bezpośredni wpływ na jego stan psychiczny, a także kształtuje jego tożsamość323. Nie tylko doświadczenie podróży, ale już samo marzenie o wyruszeniu w wędrówkę okazuje się cechą charakteryzującą tożsamość romantyka. Temat podróży na Zachód niezwykle często przewija się w korespondencji Filomatów324. Od najmłodszych lat zajmowała ona myśli Mickiewicza i była jednym z jego największych pragnień. Tłumacząc Zanowi i Czeczotowi w liście z 10/22 maja 1820 roku

321 S. Rossach, Mirroring, abymization, potentiation (involution) [w:] Romantic prose fiction, pod red. G. Gillespie, M. Engel, B. Dieterle, Filadelfia 2008, s. 476. Tłum: “Romantyczny bohater wzrasta i rozwija się poprzez kontakt z fenomenem obcego świata; ale może się rozwijać tylko dlatego, że te fenomeny były cały czas obecne w nim samym. W trakcie podróży przez świat powoli uczy się, że wszystko co widzi jest odbiciem jego samego.” 322 [Wstęp do:] Romantic geographies. Discourses of travel 1775–1844, dz. cyt., s. 2. Tłum: „Podróż wydawała się oferować dostęp do obszarów wyobraźni dających jednostkowe uwolnienie i być lekarstwem dla strapionego umysłu.” 323 P. Ricoeur, dz. cyt., s. 141. 324 Zob. M. Sokołowski, Filomackie marzenie o „dziwnej Europie” [w:] Romantycy i Europa. Marzenia, doświadczenia, propozycje, pod red. M. Piwińskiej, Warszawa 2006, s. 25–41.

152 swój brak zainteresowania ożenkiem jako uzasadnienie wymienia między innymi wyjazd za granicę325:

Otóż wyobraź sobie owego Adama, zabierającego się do formalnych konkurów, jeżdżącego po szlachcie – mille diables! Albo po prostu do stu diabłów! – A ballady, a granice i zagranice, a Filomatia, a kluby (…). [XIV 112]

Jednak początkowo marzenia o podróży były głównie źródłem jeszcze większego rozczarowania i załamania. Poeta żalił się w liście z 15/17 sierpnia 1822 roku skierowanym do Tomasza Zana:

...obojętną mnie jest rzeczą teraz, gdzie będę, jeśli nie mogę być za Renem, za Alpami, za Peloponezem. Podróż tylko była moim ulubionym przedmiotem myślenia i jedynym życzeniem, która, jak wszystkie życzenia, omyliła mię wtenczas, kiedym jej najgoręcej pragnął. [XIV 217]

Był bardzo zawiedziony dowiadując się, że jego plany nie mogą dojść do skutku, ponieważ wiedział, że podróż to doświadczenie nieporównywalne z żadnym innym. Także później, gdy przebywał w Petersburgu, z rozgoryczeniem skarżył się w liście do Joanny Zaleskiej z 20 sierpnia/1 września 1828 roku na niepowodzenie jego podróżniczych zamiarów:

Siedzę tu od miesięcy w oczekiwaniach. Moje zamiary wyjazdu na Kaukaz lub do Odessy nie wzięły skutku, Dotąd nawet miejsca w Petersburgu nie znalazłem. Tak jestem znudzony, tak sprzykrzyłem tutejszy pobyt, że jeśli za miesiąc nic nie zrobię, udam się na powrót do Moskwy i tam końca czekać będę. [XIV 505]326

Pierwsze wzmianki o planowaniu podróży pojawiają się w liście Byrona z 26 lutego 1806 roku, w którym pisał do matki o zamiarze wyjazdu do Niemiec oraz Petersburga:

325 W innych listach Mickiewicz pisał: „Może z Jaroszem ruszę za granicę, może zostanę w Wilnie (nie zostanę), może, może??? (…) Gdzie mam jechać? Co robić? O czym myślić?” [XIV 195]; „Wkrótce uzyskam świadectwo, ale spytaj wprzód Joach[ima], czy można mieć nadzieję paszportu, bo jeśli mnie uwolnią, a nie puszczą wyjechać, co potem zrobić?” [XIV 268]. 326 Poeta pisał wielokrotnie o zawiedzionych nadziejach wyjazdu: „Mała nadzieja wyjechania za granicę…” [XIV 202]; „Wątpię, czy moje teraźniejsze projekta wyjechania dojrzeją.” [XIV 215]; „… z wyjazdem za granicę wszystko już poszło na odwrót, i całą teraz moją jest usilnością, aby poczynione w tej mierze kroki cofnąć i uniknąć grożącego niebezpieczeństwa.” [XIV 217];„Nie ma już co myśleć o wyjedźcie, gdyż nie otrzymałem paszportu dla rozmaitych i jakby umyślnie kupiących się trudności.” [XIV 220].

153

I (…) wish to pass a couple of Years abroad, where I am certain of employing my Time to far more advantage and at much less expense, than at our English Seminaries. Tis true I cannot enter France, but Germany, and the Courts of Berlin, Vienna, and Petersburg, are still open; I shall lay this Plan before Hanson & Lord C. I presume you will all agree, and if you do not, I will if possible get away without your consent (…). [BC I 37]

Chciałbym spędzić kilka lat za granicą, gdzie jestem pewien spożytkowałbym mój czas o wiele bardziej korzystnie i mniejszym kosztem niż na naszych angielskich uczelniach. Co prawda, nie mogę pojechać do Francji, ale Niemcy, dwory Berlina, Wiedeń i Petersburg są ciągle dostępne. Powinienem przedłożyć ten zamiar Hansonowi i Lordowi C. Zakładam, że nie będziesz miała nic przeciwko temu, a jeśli nawet, to i tak wyjadę bez twojej zgody, jeśli to będzie możliwe. [S. S.]

Wtedy już znał wartość doświadczenia podróży, uznając je za o wiele bardziej pouczające i kształcące niż uniwersyteckie seminaria. Potem plany te wielokrotnie ulegały zmianom. Jednak czytając korespondencję poety można odnieść wrażenie, że sama trasa ma znacznie drugorzędne. To samo doświadczenie podróży jest najważniejsze, a także snucie planów o nim. O swoich zamiarach podróżniczych pisał w liście do Johna Hansona z 18 listopada 1818 roku:

I am (as I have already told you) going abroad in the spring; for this I have many reasons. In the first place, I wish to study India and Asiatic policy and manners. I am young, tolerably vigorous, abstemious in my way of living; I have no pleasure in fashionable dissipation, and I am determined to take a wider field than is customary with travellers. If I return, my judgment will be more mature, and I shall still be young enough for politics. [BC I 88]

Na wiosnę (jak już Ci zdążyłem powiedzieć) wyjeżdżam za granicę. Mam ku temu wiele powodów. Po pierwsze, chciałbym poznać politykę i obyczaje Indii i Azji. Jestem młody, dość energiczny, prowadzę wstrzemięźliwy tryb życia. Nie czerpię przyjemności z modnej hulaszczości i zamierzam dotrzeć dalej niż to jest w zwyczaju osób podróżujących. Jeśli wrócę, moje osądy będą o wiele dojrzalsze i ciągle jeszcze będę wystarczająco młody, by zająć się polityką. [S. S.]

2 czerwca 1809 roku Byron wypłynął do Lizbony, by stamtąd kontynuować swoją grand tour. Jej trasa odbiegała od standardowej z powodu wojen napoleońskich oraz samych preferencji młodego lorda. Odwiedził południową część Europy oraz Bliski Wschód. Nawet

154 wraz z rozpoczęciem podróży jego plany nie zostały ściśle sprecyzowane i często ulegały zmianom:

I have no desire to return to England, nor shall I unless compelled by absolute want & Hanson’s neglect, but I shall not enter Asia for a year or two as I have much to see in Greece & I may perhaps cross into Africa at least {the} Agyptian part. [BC II 22]

Nie mam ochoty wracać do Anglii i nie powinienem chyba, że poczuję bezwarunkową potrzebę lub zmusi mnie zaniedbanie Hansona, ale raczej nie wjadę do Azji w ciągu najbliższego roku lub dwóch bo mam dużo do zobaczenia w Grecji i być może wkroczę do Afryki, przynajmniej jej egipskiej części. [S. S.]

Jak zauważył Stephen Cheeke, badacz twórczości Byrona, to niezdecydowanie i chaos dominujące także w Wędrówkach Childe Harolda nie są do końca przypadkowe, ale zdają się korespondować właśnie ze stanem poszukiwania tożsamości romantycznego poety: “One critically orthodox reading of Childe Harold is that which takes the generic ‘no plan’ of Romance as a psychological paradigm for Byron’s emerging ‘self’. According to this reading the poem interiorizes the eighteenth century topographical poem to reflect the growth of a poet’s mind”327. Obydwaj poeci czuli się w podróży znakomicie. Z ich listów dowiadujemy się, że doskonale znosili niewygody, jakie niosła ze sobą podróż w owych czasach. Tym, co rzuca się w oczy w porównaniu z listami kowieńskimi Mickiewicza, jest dobry stan zdrowia oraz dopisujący poecie humor: „Jestem zdrów, jadę z północy na drugi koniec Europy w dobrym humorze” [XIV 330] – pisał 5/17 lutego 1825 roku z Kijowa do Antoniego Edwarda Odyńca. Podobnie rzecz ma się z Byronem, który, gdy tylko opuścił Anglię, natychmiast poczuł przypływ sił witalnych. O czym nie omieszkał donieść Francisowi Hodgsonowi: „My health is better than in England” – pisał w liście z 6 sierpnia 1809. Z prowadzonej narracji wyłania się obraz wędrowca, który doskonale odnajduje się w stanie podróżowania. Podróż ma dobroczynny wpływ na stan zdrowia i umysłu Mickiewicza o czym świadczy chociażby ten fragment listu do Franciszka Malewskiego z 2 czerwca 1829 roku328:

327 S. Cheeke, Byron and place. History, translation, nostalgia, Chippenham 2003, s. 40. Tłum.: “Jedno z możliwych odczytań Childe Harolda zakłada, że ogólny ‘brak planu’ utworu stanowi paradygmat dla wyłaniającego się „ja” Byrona. Zgodnie z takim odczytaniem utwór ten przyswaja osiemnastowieczny poemat topograficzny, by w ten sposób odzwierciedlić rozwój poetyckiej samoświadomości.” 328 W listach z tego okresu brak jakichkolwiek oznak choroby wieku. Jednak czytając poniższe słowa napisane w Berlinie można by pomyśleć, że w końcu i tu dopada go znudzenie: „W Berlinie przynajmniej nic nie

155

Jestem zdrów i wesół, kochany Franciszku. W jakim stanie wyjechałem, musisz wiedzieć od Mariana; ból głowy męczył mię jeszcze 24 godzin, ale potem odzyskałem zdrowie i humor. Co dziwniejsza, uleczyłem się prawie zupełnie od oczu podróżą moją. Stanęliśmy po żegludze pomyślnej w Travmünde w sobotę i zaraz ruszyłem do Lubeki, gdzie po noclegu dostałem konie do Hamburga. Zabawię tu parę dni i sam nie wiem jeszcze, czy na Berlin, czy mimo Berlina wprost udam się do Drezna. (...) Powiem tylko ogólnie, że mię podróż bawi, że wszystko wkoło siebie znajduję dobrym, pięknym, ciekawym; już masz w tym dowód dobrego humoru albo, jakby Jeżow[ski] powiedział, dowód szczęśliwego usposobienia duszy, serca, umysłu ett. [XIV 595]

Dobry humor, pogodny nastrój kontrastuje z klimatem listów słanych z Kowna oraz tymi, które pisał z przedłużającego się pobytu w Moskwie. W dalszej części cytowanego wyżej listu pisze, jak wspaniale czuje się w roli turysty:

Ja ociężały, ja nie lubiący nic szukać, nie chcący o nic starać się, biegałem trzy godziny po Travmünde szukając koni, targowałem się, liczyłem marki i szylingi, robiłem redukcją monet z całą zimna krwią bankierską. Leniwa jazda i popas co sto kroków nie bardzo mnie nudziły. Prowadzę gawędkę z oberżystami, którzy mnie klapią po ramieniu. Wypytuję się o wszystko, oglądam wszystko. Rząd, prawa, rozległość Lubeki i Hamburga już mi wiadome. Byłem na paradzie siły zbrojnej tutejszej, pójdę na birżę, słowem, jestem prawdziwy tourist i mógłbym, nim wyjadę do Altony, tom podróży napisać. [XIV 595]

Mickiewicz opisuje siebie jako „ociężałego”, „nie lubiącego nic szukać”, „nie chcącego o nic starać się”. Takie przedstawienie sugeruje, że jest poetą oderwanym od rzeczywistości, spraw materialnych, które zaprzątają głowę każdego zwykłego człowieka. Jednak podróż to okoliczność wyjątkowa, w której on wspaniale się odnajduje. Nie nudzi go monotonia jazdy, ma tyle energii i widział tak wiele, że mógłby napisać „tom podróży”. Byron w liście do matki z 14 stycznia 1811 roku słanym z Aten tłumaczy powody, dla których odsyła swojego lokaja. Nie jest on mu w niczym użyteczny, ponieważ daleko mu do bycia wytrawnym podróżnikiem. Opisuje zachowanie Fletchera, kontrastując jego nieprzystosowanie do nowego otoczenia z własnym obyciem: znalazłem, co by mi wynagrodziło nasze obiady, muzyki i przechadzki. Obaczymy, co będzie dalej. Dotąd nic prócz nudy, przeciwności i głupstwa”. [XIV 603] Jednak trzeba wziąć pod uwagę, że adresatem listu jest Maria Szymanowska. Poeta sugerując, że nie czuje się dobrze w podróży, najprawdopodobniej chciał wyrazić swoją tęsknotę i przywiązanie do słynnej pianistki. List pisany niecałe 10 dni później przeczy temu, co pisał do Szymanowskiej: „Tymczasem wiedz, żem w tutejszej stolicy nad zamiar długo siedział, bom znalazł miłe i zacne towarzystwo rodaków i cudzoziemców. Lubo mię z zdrowia stan, i własna chęć do Włoch mocno wabi, zabawię jednak w Dreźnie i w München, skąd będziesz miał wiadomości”. [XIV 605].

156

Of this and all other particulars Fletcher whom I have sent home with papers &c. will apprise you. I cannot find that he is any loss; being tolerably master of the Italian and modern Greek languages, which last I am also studying with a master, I can order and discourse more than enough for a reasonable man. Besides, the perpetual lamentations after beef and beer, the stupid bigoted contempt for every thing foreign, and insurmountable incapacity of acquiring even a few words of any language, rendered him like all other English servants, an incumbrance. – I do assure you the plague of speaking for him, the comforts he required (more than myself by far), the pilaus (a Turkish dish of rice & meat) which he could not eat, the wines which he could not drink, the beds where he could not sleep, and the long list of calamities, such as stumbling horses, want of tea!!! &c. which assailed him, would have made a lasting source of laughter to a spectator, and inconvenience to a Master. After all the man is honest enough, and, in Christendom capable enough; but in Turkey – Lord forgive me! my Albanian soldiers, my Tartars & Janizary, worked for him (…). [BC II 89]

Fletcher, którego odesłałem do domu z papierami, skontaktuje się z Tobą. Nie uważam żeby jego wyjazd był dla mnie stratą; znając włoski i grecki nowożytny, którego pobieram lekcje, mogę zamawiać i dyskutować więcej niż potrzebuje rozsądny człowiek. Poza tym, nieustające narzekania na wołowinę i piwo, głupia zajadła pogarda do wszystkiego, co obce i niemożliwa do przezwyciężenia niezdolność nauczenia się nawet kilku słów jakiegokolwiek obcego języka, uczyniła go, tym samym, co wszyscy inni angielscy służący, ciężarem. Zapewniam cię, że męka mówienia za niego, wygody, których wymagał (większe niż ja, jak do tej pory), pilaw (potrawa turecka z ryżu i mięsa), którego nie mógł jeść, wina, których nie mógł pić, łóżka, na których nie mógł spać i długa lista nieszczęść, takich jak potykające się konie, chęć na herbatę!!! Itd. Które prześladowały go, byłyby niewyczerpanym źródłem śmiechu dla widza i kłopotów dla pana. Mimo wszystko, to uczciwy człowiek i w świecie chrześcijańskim dość zaradny, ale w Turcji – Panie wybacz mi! Moi albańscy żołnierze, moi Tatarzy i Janczary, pracowali na niego (…). [S. S.]

Osoba nieszczęsnego Fletchera była nieraz okazją do ukazania jak na nieprzewidziane okoliczności reaguje zwykły człowiek, a jak romantyczny wędrowiec. W liście do matki z 12 listopada 1808 roku Byron opisuje jego zachowanie podczas burzy morskiej, która okazała się jednym z ulubionych tematów romantycznym:

Two days ago I was nearly lost in a Turkish ship of war owing to the ignorance of the captain & crew though the storm was not violent. – Fletcher yelled after his wife, the Greeks called on all the Saints, the Mussulmen on Alla, the Captain burst into tears & ran below deck telling us to call on God, the sails were split, the mainyard shivered, the wind blowing fresh, the night setting in, & all our chance was {to make} Corfu which is in possession of the French, or (as Fletcher {pathetically} termed it) “a watery grave.” –

157 I did what I could to console Fletcher but finding him incorrigible wrapped myself up in my Albanian capote (an immense cloak) & lay down on deck to wait the worst, I have learnt to philosophize on my travels, & if I had not, complaint was useless. – Luckily the wind abated & only drove us on the coast of Suli {on the main land} where we landed & proceeded by the help of the natives to Prevesa again (…). [BC II 21]

Dwa dni temu omal nie zginąłem na tureckim statku wojennym z powodu ignorancji kapitana i załogi, chociaż burza wcale nie była taka gwałtowna. Fletcher płakał za swoją żoną, Grecy wzywali wszystkich świętych, muzułmanie Allacha, kapitan zalał się łzami i uciekł pod pokład nakazując nam wołać do Boga, żagle były rozdarte, pokład trząsł się, wiał orzeźwiający wiatr, zapadał zmrok, i jedyną naszą szansą było dobicie do Korfu, które jest w rękach Francuzów lub czekał nas (jak to Fletcher patetycznie określił) „wodny grobowiec”. Robiłem, co mogłem żeby pocieszyć Fletchera, w końcu uznając to za niemożliwe, zawinąłem się w moją albańską kapotę (ogromny płaszcz) i położyłem na pokładzie czekając najgorszego, podczas moich podróży nauczyłem się filozofować, a nawet gdyby nie to, narzekanie w niczym, by mi nie pomogło. Na całe szczęście wiatr osłabł i tylko przygnał nas do wybrzeża Suli, do którego przybiliśmy i dzięki pomocy miejscowych znów dotarliśmy do Prevezy (…). [S. S.]

Podmiot listu ukazuje siebie jako opanowanego, niewzruszonego niebezpieczeństwem żeglarza. Ponadto jest to doświadczenie, z którego potrafi wynieść odpowiednią naukę. Morze zajmowało szczególne miejsce w wyobraźni romantycznej. Z jednej strony przerażało swą potęgą, zmiennością, z drugiej zaś fascynowało. Poprzez swoją pierwotność stawało się impulsem do odczucia nieskończoności i ciągłości czasu329. Było symbolem przewagi siły natury nad mocą człowieka. Także Mickiewicz przeżył morską przygodę, która stała się inspiracją jednego z sonetów330:

Ci leżą napół martwi, ów załamał dłonie, Ten w objęcia przyjaciół żegnając się pada,

329 J. Kamionka-Straszakowa, Podróż, dz. cyt., s. 700. 330Motyw podróży morskiej pojawia się także w wierszu Już się z pogodnych niebios… oraz w Ciszy morskiej. Magdalena Bąk zwróciła uwagę na elementy wspólne w obrazowaniu morza i ujęciu tematu podróży morskiej u Mickiewicza oraz w poezji angielskiej, szczególnie u Byrona: „Nawiązanie przez Mickiewicza w ciągu metafor morskich otwierających cykl krymski do analogicznych obrazów wyczytanych z poezji angielskiej ilustrują charakter procesu, o który tutaj chodzi (romantyczne ujęcie mimesis). Mickiewicz nie powtarza metafor zastosowanych przez Moore’a, wykorzystuje jedynie gest powiązania przestrzeni morskiej i lądowej, nałożenia ich niejako na siebie (obecny w poemacie Lalla Rookh) dla wyrażenia stanu psychicznego bohatera. Skrótowo ujęty w wersji angielskiej obraz zyskuje u Mickiewicza nie tylko oryginalne rozwinięcie, ale też dodatkową motywację. Podobnie motyw burzy w sercu przeciwstawionej szaleństwu morskiego żywiołu wyrażony skrótowo w wierszu Byrona Pożegnianie stanie się osią sonetu Burza. Kolejne opracowanie tego motywu w Ciszy morskiej, gdzie wewnętrzne piekło skontrastowane zostaje dla odmiany z ciszą na morzu, również wpisywać się może w logikę obrazowania Byrona, u którego zestawienia wewnętrznej burzy z zewnętrznym spokojem pojawiają się często (Do Inezy, Impromptu, Posępny duch mój)”; M. Bąk, Mimesis romantyczna. Teoria i praktyka w Polsce [w:] Romantyzm i nowoczesność, red. M. Kuziak, Kraków 2011, s. 263.

158 Ci modlą się przed śmiercią, aby śmierć odegnać;

Jeden podróżny siedział w milczeniu na stronie I pomyślił: szczęśliwy, kto siły postrada, Albo modlić się umie, lub ma z kim się żegnać. [I 238]

Mickiewicz ukazuje siebie jako niewzruszonego morską otchłanią podróżnika. Jak twierdzi w liście do Joachima Lelewela z 7/19 stycznia 1827 roku, był jednym z nielicznych, którzy ze spokojem przetrwali sztorm. Dominującym uczuciem w jego opowieści jest nie strach, lecz zaduma i melancholia:

Przetrzymałem tęgą burzę morską i byłem jednym z kilku zdrowych, którzy zachowali dosyć siły i przytomności, aby napatrzyć się do woli temu ciekawemu zjawisku. [XIV 392]

Podróż jest żywiołem romantyka. Czy droga wiedzie przez morze, stepy czy miasta, doskonale znosi on trudy wędrówki. Czytając korespondencję obydwu poetów można odnieść wrażenie, że podmiot listów jest pielgrzymem, który w podróży jest od zawsze. Taka narracja zdaje się potwierdzać tożsamość romantycznego wędrowca, któremu dane jest zobaczyć dużo więcej niż innym ludziom:

Przekroiłem teraz całą Europę z północy na południe, a co dziwniejsza, w jednych saniach; rzecz tutaj niesłychana. Przebywałem step nieprzejrzany, gdzie między stacją jedną a drugą nic prócz ziemi i nieba nie widać na przestrzeni wiorst blisko trzystu. Zbaczałem też w guberni kijowskiej trochę z drogi na wieś i oglądałem po raz pierwszy skały, o których tylko z książek wiemy. Był to dla mnie widok nowy i zajmujący; ogromne piętra granitu i ponure między nimi wąwozy, wychodzące znowu na wielkie równiny, kazały żałować, że ta scena nie przedstawiła się oczom moim latem, kiedy ją upiękniają wody, zieloność i winograd. Czymże to być musi kaukaski olbrzym, kiedy te pigmeje tak poważnie wyglądają? Postanowiłem widzieć Kaukaz. [XIV 333]

W cytowanym powyżej liście do Antoniego Edwarda Odyńca z końca lutego 1825 roku Mickiewicz kładzie nacisk na niezwykłość i wyjątkowość doświadczenia. Nie odtwarza adresatowi szczegółów oglądanych widoków, nie opisuje przestrzeni. Jakby wyznawał przekonanie, że pod piórem pisarza znów staną się tylko książkowym, martwym opisem. Nowe doświadczenia, rozbudzające nieznane odczucia, posiłkowane przekonaniem, że to,

159 czego doświadcza zdarza się nielicznym, kształtuje poczucie wyjątkowości poety. Czytelnik listów ma wrażenie, że Mickiewiczowi przytrafiają się same niezwykłe sytuacje i „niesłychane rzeczy”, jak te będące tematem listu do Marii Szymanowskiej z 13 czerwca 1829 roku:

Los mię dziwnie ściga. Po nadzwyczajnym wyjeździe, w Lubece nie ma koni, mówią Niemcy, że to rzecz nadzwyczajna i niesłychana. W Hamburgu tydzień cały słoty, zimna, deszcze, mówią Niemcy, że to nadzwyczajna. Zachorowałem ciężko od ostryg, mówi doktór, że to niesłychany przypadek! W Berlinie dwa dni szukam kwatery. Nadzwyczajna, dziwna rzecz. [XIV 603]

Niezwykłe sytuacje i zaskakujące zdarzenia, wielokrotnie pojawiające się w korespondencji z okresu podróży, układają się w narrację potwierdzającą wyjątkowość autora, jego wybranie i przeznaczenie do odegrania ważnej roli w historii. By podkreślić wyjątkowość i niespotykaną intensywność doświadczanych zdarzeń, Mickiewicz często stosuje hiperbolizację. Na przykład wyolbrzymiając rozmiary huraganu w liście do Malewskiego z 1 sierpnia 1825 roku:

Dziś w wieczór mamy ruszyć na projektowaną przejazdkę. Wczora burza straszliwa tak morze rozkołysała, że dotąd jeszcze pieni się i huczy. Myślałem pół godziny, że Odessa nie zostanie na miejscu. Nie wiem, czy wy w drodze uniknęliście tego huraganu. [XIV 341] czy w liście do Odyńca z końca lutego 1825 roku w komiczny sposób opisując Odessę:

(...) rodzynek, fig, migdałów, daktylów bez miary i za bezcen. Słychać, że orzechami włoskimi ulice brukować będą. Od konfitur zapach na milę słychać około miasta, woda zaś tak zdrowa, że mi od niej zęby odrastać zaczynają” [XIV 334]

Poetę spotykają wyjątkowe sytuacje, o których wcześniej miał okazję jedynie czytać w książkach i które zdarzają się tylko bohaterom literackim. Teraz jego życie zaczyna nabierać charakteru przygodowego. Po długich staraniach Mickiewicz otrzymał pozwolenie opuszczenia Rosji, na wyjazd za granicę ze względów zdrowotnych. 15 maja 1829 roku z Kronsztadu wypłynął do Lubeki, stamtąd przez Hamburg do Berlina. Z jego narracji

160 wynika, że życie stało się dla niego jedną wielką podróżą. W liście do Lelewela z 12 czerwca 1829 roku z entuzjazmem wymienia kolejne odwiedzone miasta:

Przepłynąłem Bałtyk, zwiedziłem Lubekę i starożytny ratusz Hansy. Ile pamiątek! Tam mają być raporta z Krakowa. Przebyłem kilka dni w Hamburgu, lubo dla ustawicznych deszczów niewiele widzieć mogłem; teraz niby to oglądam Berlin. Ruszę stąd do Drezna, Weimaru i Włoch. [XIV 597, 598]

Z czasem podróż przestała być okolicznością wyjątkową, a zaczęła stanowić stały element egzystencji poety-pielgrzyma. Wtedy Mickiewicz zaczął eksponować jeszcze jeden aspekt tożsamości romantycznej – coraz częściej i obszerniej posługiwał się obrazami podróży, czy tułaczki jako metafory własnego życia. W korespondencji znajdziemy wiele przykładów „kreowania syntetycznych obrazów własnego życia, które przybiera tu najczęściej postać podróży, żeglugi, cygańskiej włóczęgi, drogi przez pustynię, drogi powrotnej do Jerozolimy, pobytu na Dolinie Jozafatowej”.331 Romantycy przyswoili średniowieczny motyw peregrinatio vitae – pierwotnie będący wyobrażeniem życia jako pełnej trudów i niebezpieczeństw pielgrzymki, która wbrew nieprzychylności losu prowadzić miała do zbawienia. Romantyk to wędrowiec i pielgrzym a jego życie to podróż stymulująca duchowy rozwój i prowadząca do osiągnięcia pełni. Mickiewicz-epistolograf opisując siebie często używa takich określeń jak: „Żyd Wieczny Tułacz”, „nomad”. Jak w tym liście do Odyńca z 24 kwietnia/6 maja 1829 roku:

Widzisz, jakim zrobiłem się nomadem, sto mil po śniegach topniejących i rzekach łamiących się przelecieć, niczym dla mnie. [XIV, 585]

Czy relacjonując swój pobyt w Niemczech w liście do Otylii Goethe z 16 grudnia 1829 roku:

Po opuszczeniu waszego uroczego miasta przebiegłem Niemcy jak Żyd Wieczny Tułacz, nie zatrzymując się prawie nigdzie. [XIV 620]

331 A. Ziołowicz, dz. cyt., s. 42.

161 Podmiot korespondencji charakteryzuje siebie jako osamotnionego, oderwanego od korzeni, wygnańca, giaura. Taki opis jest dodatkowo dramatyzowany przez nieustające odmiany losu, na które on nie ma wpływu. 23 czerwca/5 lipca pisał do Hermana Hołowińskiego:

Ustawiczna wędrówka moja po różnych końcach państwa jeszcze by dość była znośną, gdybym mógł drogę wedle upodobania obierać. Oddalając się z Odessy, miałem nadzieję znowu odwiedzić Stablów i w szanownym, przyjacielskim domu JWPana Dobrodzieja odetchnąć jeszcze raz powietrzem Ukrainy, nim ją na długie czasy opuszczę. Inaczej zrządziły okoliczności, musiałem jechać przez inne, nieznajome strony ku stronom daleko nieznańszym. (…) Darujesz JWPan te drobne szczegóły. Ludzie żyjący samotnie, nie zajmujący się niczym ważniejszym, zwykli wiele mówić o sobie i radzi by wiele słyszeć o swoich przyjaciołach. (…) Gdybyś JWPan donieść nam raczył w kilku słowach o swoim zdrowiu i szanownej Jego Małżonki, o znajomym nam WMicowskim, sprawiłbyś nam przyjemność, którą tylko ludzie oddaleni od wszystkiego, co im było miłym i znajomym, w całej mocy czuć mogą. [XIV 358, 359]

Mickiewicz prezentuje siebie jako wygnańca, tułacza, którego los rzuca z jednego krańca świata na drugi. Cały czas jest targany przez nieprzewidziane okoliczności, przemierza nieznane, obce mu okolice, podąża ku „nieznańszym”. Wielokrotnie występujące w listach skargi na „ustawiczną” niepewność losu sugestywnie ukazują tułaczy los wygnańca z ojczyzny, ale przede wszystkim integrują obraz romantyka-pielgrzyma, z którym pragnie utożsamić się Mickiewicz. Takie skargi pojawiają się już w czasach kowieńskich, jak na przykład w liście do Czeczota z 25 czerwca/7 lipca 1823 roku:

Za tydzień wyjeżdżam. Jest to czwarty wyjazd z Kowna. Z równą jak niegdyś niepewnością, co się ze mną stanie i gdzie się obrócę – ale z większą niż kiedyś spokojnością. [XIV 302]

Jeszcze przebywając na Litwie uświadomił sobie swoją bezdomność i zaakceptował ją332. Jak pisze w liście do Malewskiego z początku lipca 1824 roku, nigdzie nie czuje się u siebie i nie zna kierunku, w którym ma się udać:

Chociaż nie jestem ani smutny, ani znudzony, przecież mimowolne principium mobilitatis obraca się ciągle we mnie. Jest to zepsuty kompas, który zmienia ciągle kierunki, ale już stracił pierwotną własność i nie może trafić na swój biegun. [XIV 315]

332 Bezdomność jest także stanem określającym status Gustawa. Zob. M. Sokołowski, Nikt tylko Mickiewicz, Gdańsk 2008, s. 74.

162

Poczucie wykorzenienia nasila się wraz z wyjazdem z rodzinnego kraju. Pod koniec grudnia 1826 roku pisał z Moskwy do Stanisława Dobrowolskiego:

Jeżeli raczysz wspomnieć o mnie, tak dawno z waszych stron oddalonym, po różnych kątach świata rzucanym, nierównie bądź pewien, że twoja szczera przychylność, której tyle krotnie doznałem, nigdy w pamięci mojej nie wygaśnie. [XIV 376]

Podobny nastrój epatuje z listu do Joachima Lelewela ze 7/19 stycznia 1827 roku:

Ustawiczna przyszłego losu niepewność, oczekiwanie odmiany w moim położeniu i ciągłe przenosiny z miejsca na miejsce nie dozwoliły coś pewniejszego o sobie donieść. [XIV 391]

Oraz w listach (kolejno): do Joanny Zaleskiej z 20 sierpnia/1 września 1828 roku wysłanym z Petersburga i do Antoniego Edwarda Odyńca z 9 listopada 1830 roku:

Niepewność ustawiczna, chociaż tak długa, zawsze jednak dokucza i trudno do niej przywyknąć, stąd i zatrudnienia obrać, i oddać się im szczerze nie czuję ochoty. [XIV 505]

Zabawię pewnie w Rzymie do maja lub kwietnia; co dalej będzie, nie wiem. [XV 79]

Po latach wędrówki pojęcie ojczyzny staje się utopią, niemożliwą do osiągnięcia abstrakcją. Poeta jest tułaczem, na którego nikt nigdzie nie czeka. Nie jest Odysem ponieważ dobicie do portu ojczyzny jest niemożliwe. Jak wyznaje w datowanym na 6 lutego 1830 roku liście do Joachima Lelewela, jest skazany na niepewność i wieczną tułaczkę:

Od siedmiu lat nigdy nie byłem pewny, że na miejscu jednym rok przebawię; ustawiczna włóczęga rozrywała wszelkie zatrudnienia, wymagające czasu i ciągłego myślenia! Gdybym kiedy osiadł nareszcie, gdybym miał pod ręką bibliotekę polską, gdybym z twoich rad mógł korzystać, wziąłbym się najpierw za jaką epokę dziejów ojczystych. (…) Jak długo w Rzymie zabawię sam jeszcze nie wiem. [XV 20]

163 Nawet jeśli przytoczone wyżej słowa zdradzają pewną nutę niezadowolenia to daleko im do kowieńskich wyrazów załamania i rozpaczy. Pomimo oczywistych niedogodności takiego stylu życia, Mickiewicz wiedział, że to co przeżywa to niezwykle cenne doświadczenie. Choć wielokrotnie skarżył się na tułaczy los, to w chwili szczerości wyznaje Czeczotowi i Zanowi w liście z 5/17 stycznia 1827 roku, że taki tryb życia jest bliższy jego „ja” niż wcześniejsze życie w stagnacji:

Prawda, że gdybym powrócił do Litwy naszej, może bym jak spuszczona sprężyna spadł na dawną kwintę i kiedy mi nikt z zewnątrz nie dokuczał, tobym sam sobie jaką biedę wynalazł i smucił się, i gryzł znowu. Ja zacząłem być wesół u ojców bazylianów, a spokojny i ledwie nie rozumny w Moskwie. [XIV 384]

Takie wyznanie wyraźnie kłóci się z portretem zesłańca, czy przymusowego emigranta333. Chociaż zarówno niepewność jutra, jak i tęsknota za rodzinnymi stronami nie dają mu spokoju, to z powyższych słów można wyczytać przekonanie, iż to podróż jest stanem, który bardziej odpowiada jego charakterowi. Czasem przyznaje się, że sam jest w znacznym stopniu odpowiedzialny za ową „ustawiczną niepewność”. W liście do Zofii Ankwiczowej z 14 czerwca 1830 roku wyznaje, że to jego niezdecydowanie jest głównym winowajcą:

Zapytujesz mię Pani nawzajem, gdzie się obrócę. Prawdziwie wstyd mi, że nie umiem dokładnie odpowiedzieć, tak jestem niepewny i sam z sobą niezgodny. Odebrałem listy długo oczekiwane, które mię postawiły w możności uskutecznić dawno zamierzone dalekie podróże. Cóż, kiedy mię ochota do tych podróży zupełnie odpadła. Daremnie przekonywam siebie, ze dobrze bym zrobił, oddalając się na długi czas z Europy. Rozpytuję się jeszcze o okręty do Grecji, ale tylko przez ciekawość, podobno z projektów nic nie będzie, przynajmniej na ten rok. [XV 42]

333 M. Straszewska, Życie literackie Wielkiej Emigracji we Francji 1831–1840, Warszawa 1970, s. 83. Tak dla porównania Aleksander Jełowicki opisywał swoje doświadczenie emigracyjne w liście do Ksaweryny Chodkiewiczowej: „Przyjechałem do Paryża o godzinie czwartej rano. Zastałem jeszcze puste ulice i ogromną ciszę panującą w tym rozległym mieście, które było w tych warunkach imponujące. Ponury smutek zdawał się towarzyszyć smutkowi serdecznemu, a samotność fizyczna, której doznałem przybywając do Paryża, zdawała się zapowiadać osamotnienie moralne, osamotnienie serca, które nie przestanie mnie dręczyć pośród tego wszystkiego, co ty nazywasz urokiem Paryża. Powitałem więc Paryż łzami, które wylałem z pewnością nie na jego cześć.”; A. Jełowicki, Listy do Ksaweryny Chodkiewiczowej z lat 1832–1839, tłum. M. Fredro-Boniecka, oprac. F. German, Warszawa 1964, s. 52.

164 W korespondencji Byrona brak jakichkolwiek oznak narzekania na trudy podróży, czy na tułaczy styl życia. Poeta go w ogóle nie zauważa. W liście do Henry’ego Drury’ego z 3 maja 1810 roku w żartobliwy sposób ujmuje swoje przystosowanie do podróży, które odróżnia go od innych osób:

I miss no comforts, and the Musquitoes that rack the morbid frame of Hobhouse, have luckily for me little effect on mine because I live more temperately. [BC II 33]

Nie brak mi żadnych wygód, a komary, które zadręczają chorobliwe ciało Hobhouse’a, na moje – wielce się z tego cieszę – oddziałują bardzo nieznacznie dzięki temu, że żyję z większym umiarem. [Lip 70]

Poprzez ten zabawny przykład poeta daje do zrozumienia, że jest przystosowany do przebywania w egzotycznych miejscach znacznie bardziej niż inni, zwykli ludzie. Niemal od początku listownej narracji Mickiewicza i Byrona obecne jest marzenie o podróży. Angielski poeta eksponuje przekonanie o wartości doświadczenia podróży dla rozwoju świadomości. Dla Mickiewicza kolejne niepowodzenia podróżniczych planów są źródłem coraz silniejszego rozczarowania rzeczywistością. Podróż jest przez poetów traktowana jako tymczasowe remedium pozwalające zwalczyć objawy choroby wieku. Obydwaj czują się w drodze znakomicie, co potwierdza ich wyjątkowość i romantyczny status. Nieustanne życie w podróży odzwierciedlone w listownej narracji prowadzi do integracji portretu romantyka-wędrowca.

IV. 3 Funkcje autopoznawcze orientalizmu

Istotnym zjawiskiem towarzyszącym romantycznym podróżom był orientalizm. Już w okresie oświecenia interesowano się kulturą Bliskiego Wschodu, odbywano pielgrzymki do Ziemi Świętej, podziwiano przyrodę i kulturę krajów orientalnych, a także „Nowego Świata”. Obszary te traktowano także jako cel militarnej, ekonomicznej i gospodarczej ekspansji334. Liczne podróże umożliwiły przekroczenie postrzegania Orientu w kategoriach baśniowych,

334 D. Kalinowski, Przybliżanie Dalekiego Wschodu. O trzech polskich podróżach orientalnych, „Ars Inter Culturas” 2010, nr 1, s. 161 i n.

165 a także przyczyniły się do rozwinięcia orientalistyki. Natomiast w literaturze nadal traktowano egzotyzm bardzo stereotypowo. Był wprowadzany w takich gatunkach jak bajka, powieść przygodowa, czy powiastka filozoficzna. Jednak zazwyczaj obrazy Wschodu stanowiły jedynie niewiele wnoszące do całości tło, a często służyły jako „zwierciadło” cywilizacji zachodniej – co można zaobserwować na przykład w Listach perskich Monteskiusza, powiastkach Voltaire’a, czy Podróży do Turcji i Egiptu Jana Potockiego – niewolnych od przekonania, że „Europa pod każdym względem przewyższa inne części świata”335. To pod koniec XVIII wieku za sprawą przewartościowania dotychczasowej tradycji kultury europejskiej, a także dzięki słynnym podróżom Volneya, Goethego, Chateaubrianda, Lamartine’a i Byrona, „odkryto” Wschód. Wraz z pogłębiająca się fascynacją odmiennością kultur, uwaga podróżnych zaczęła wykraczać poza utarte stereotypy. Romantyczne wojaże na Wschód wynikały z potrzeby poszerzenia wiedzy dotyczącej początków cywilizacji, z pragnienia dotarcia do źródeł tradycji duchowych od wieków kształtujących tożsamość Europy. Zaznajamianie się z kulturą krajów orientalnych było próbą dotarcia do prapoczątku religii i mitów. Tam też jeden z teoretyków nowej epoki kazał szukać źródeł i tożsamości romantyzmu:

Na Wschodzie musimy szukać romantyczności najwyższej – pisał – tzn. najgłębszego i najbardziej wewnętrznego życia fantazji, a kiedy będziemy mogli czerpać z tego źródła, to pozór południowego żaru, który teraz tak nas przyciąga w poezji hiszpańskiej, wyda nam się znów tylko zachodni i skąpy336.

Orientalizm wprowadzony do literatury umożliwił operowanie różnorodnością kulturową, bazującą na fundamencie słowa pisanego. To właśnie Byrona jako autora czterech powieści tureckich – The Bride of Abydos, The Giaour, The Corsair, Lara – uważa się za propagatora nowożytnego orientalizmu. Wątki orientalne u Byrona znacznie różnią się od wcześniejszych sposobów ukazywania Wschodu w utworach literackich. Podmiot poetycki w tym przypadku zdaje się być bardzo blisko opisywanego świata. Bohater, co prawda nie jest jego częścią, ale wnika w ten świat znacznie głębiej niż wcześniejsi podróżnicy. Poprzednik Byrona, William Beckford, opisując orientalne pejzaże w swojej powieści Vathek (1786), koncentrował się na dekoracyjnych szczegółach krajobrazu zwiedzanych okolic oraz

335 P. Hazard, Myśl europejska w XVIII wieku od Monteskiusza do Lessinga, tłum. H. Suwała, Warszawa 1972, s. 382. 336 F. Schlegel, Mowa o mitologii, tłum. K. Krzemieniowa [w:] Manifesty romantyzmu 1790-180. Anglia, Niemcy, Francja, wybór tekstów i opracowanie A. Kowalczykowa, Warszawa 1975, s. 181.

166 eksponował dziwność panujących tam obyczajów337. Byron jako jeden z pierwszych zachwyca się doświadczaną innością. W przekonaniu o wielkiej wartości spotkań międzykulturowych pisał w liście do matki wysłanym z Aten 14 stycznia 1811 roku:

At present, I do not care to venture a winters’ voyage, even if I were otherwise tired of travelling; but I am so convinced of the advantages of looking at mankind instead of reading about them, and of the bitter effects of staying at home with all the narrow prejudices of an Islander, that I {think} there should be a law amongst us to set our young men abroad for a term among the few allies our wars have left us. – Here I see and have conversed with French, Italians, Germans, Danes, Greeks,

Turks, Americans, &c. &c. &c. and without losing sight of my own, I can judge of the countries and manners of others. – Where I see the superiority of England (which by the bye we are a good deal mistaken about in many things) I am pleased, and where I find her inferior I am at least enlightened. – Now I might have stayed smoked in your towns or fogged in your country a century without being sure of this, and without acquiring anything more useful or amusing at home [BC II 91]

Na razie nie zamyślam wyprawy zimą, a zresztą już mnie trochę zmęczyło wędrowanie; ale tak jestem przeświadczony o korzyściach płynących z oglądania ludzkości – zamiast czytania o niej – i o zgubnych skutkach zamykania się w domu wśród wszystkich ciasnych przesądów wyspiarskich, że chciałbym, by uchwalono u nas prawo nakazujące naszej młodzieży wyjazd na pewien czas za granicę do tych niewielu sprzymierzeńców, których pozostawiły nam nasze wojny. Widuję się tu i rozmawiam z Francuzami, Włochami, Niemcami, Duńczykami, Grekami, Turkami, Amerykanami itd. itd., itd.; i nie tracąc z oczu swego własnego kraju, mogę osądzać obce kraje i obyczaje innych. Gdy dostrzegam wyższość Anglii (o tej wyższości, mówiąc nawiasem, mamy w wielu dziedzinach bardzo błędne wyobrażenie), jest mi przyjemnie, a w tych wypadkach, gdy widzę jej niższość, przynajmniej się oświecam. Tak, mógłbym siedzieć w waszym kraju – wśród dymu miast albo mgieł wsi – choćby przez cały wiek, a nie zdobyłbym tej właśnie wiedzy i nie poznałbym żadnych spraw bardziej pożytecznych lub zabawnych. [Lip 82]

Ukazał, jak należy patrzeć na inność kulturową, jak właściwie odczytywać obcy i nieznany dotąd obraz świata. Z niemal obsesyjną strategią rejestrowania autentyczności opisywał koloryt lokalny i obyczaje, traktując je jako niezbędny element kreowania wiarygodnego świata literackiego. Wartość owego kolorytu przedstawia w sugestywny sposób na kartach swego Raweńskiego dziennika pod datą 11 stycznia 1821 roku:

337 R. Aliakbari, Fictions of Phanstasmagoria: A Postcolonial Reading of William Beckford’s “Vathek”, “The Journal of International Social Research”, 5 (22) 2012; http://www.sosyalarastirmalar.com/cilt5/cilt5sayi22_pdf/1_dil_edebiyat/aliakbari_rasoul.pdf [dostęp: 14-01- 2014]

167

In reading, I have just chanced upon an expression of Tom Campbell’s; – speaking of Collins, he says that “no reader cares any more about the characteristic manners of his Eclogues than about the authenticity of the tale of Troy”. ’Tis false – we do care about “the authenticity of the tale of Troy”. I have stood upon that plain daily, for more than a month, in 1810; and, if any thing diminished my pleasure, it was that the blackguard Bryant had impugned its veracity. [RJ 9]

Czytając natrafiłem na wyrażenie Toma Campella – mówiąc o Collinsie, twierdzi, że . To nieprawda – obchodzi nas (…) wciąż jeszcze czczę wielki oryginał jako prawdę historyczną (jeśli chodzi o fakty materialne i o m i e j s c e). [Lip 510]

Jak się okazuje to zainteresowanie innością nie było celem samym w sobie. Licznie występujące w utworach poety elementy świata przedstawionego stanowią jedynie tło głównego tematu, którym jest ukazanie osobowości podmiotu338. Edward Said w fundamentalnym tekście postkolonializmu Orientalizm twierdzi, że Europa uzyskała swoją tożsamość poprzez postawienie siebie w opozycji do Wschodu339. Byron czynił to samo, ale na poziomie jednostki. Jako jeden z pierwszych pisarzy dostrzegł pozytywne aspekty inności. Nie postrzegał jej jako zjawiska niebezpiecznego, niepokojącego, czy zagrażającego ustalonemu porządkowi, ale widział w niej impuls, umożliwiający nawiązanie więzi z innymi, obcymi kulturowo ludźmi oraz odgradzający drogę ku samozrozumieniu. Poezja Byrona mówi o odnajdywaniu i tworzeniu własnej tożsamości. To poprzez związki i relacje z obcym otoczeniem jego bohater konstruuje swoją osobowość. Zdaniem Marty Piwińskiej podróże orientalne służą przede wszystkim autoidentyfikacji: „Podróż na Wschód to romantyczne ‘poznaj samego siebie’, które ma odtąd – dla części kultury – inny sens niż u Montaigne’a. Poznaj samego siebie wychodząc z siebie, poznaj się, jakim nie jesteś. Poznaj się w tym, w czym się nie znasz, w najdalszej obcości, we wszystkim, co ci nieznane, odpychające nawet, inne. Poznaj się w obcych bogach, pejzażu, w niepojętych prawach, poznaj się wreszcie poza wszelkim prawem. Poznać się w egzotyce to niejako przekroczyć granice własnej osobowości, nie tylko umysłu, moralności i estetyki”340.

338 F. Garber, An Oriental Twist [w:] tegoż, Self, Text, and Romantic Irony. The Example of Byron, New Jersey 1988, s. 92. 339 E. Said, Orientalizm, dz. cyt., passim. 340 M. Piwińska, Złe wychowanie, dz. cyt., s. 353.

168 Wizja Wschodu prezentowana przez Byrona jest inna od tej przekazanej przez jego poprzedników. Poeta jest przekonany o wysokiej wartości swojej sztuki, której źródłem jest prawdziwe doświadczenie. Autentyczność przeżyć pozwala mu tworzyć prawdziwą sztukę i umożliwia dążenie do autokreacji. Pisze o tym w liście do Lorda Hollanda z 17 listopada 1813 roku:

My head is full of Oriental names & scenes – and I merely chose that measure as next to prose to tell a story or describe a place which struck me – I have a thorough & utter contempt for all measures but Spencer’s {stanza} and Drydens couplet – the whole of the Bride cost me four nights – and you may easily suppose that I can have no great esteem for lines that can be strung as fast as minutes. – I have here & there risen to the couplet when I meant to be vastly fine – but it is my story & my East – (& here I am venturing with no one to contend against – from having seen what my contemporaries must copy from the drawings of others only) – that I want to make palpable – and my skull is so crammed from having lived much with them & in their own way (after Hobhouse went home {a year before me}) with their scenes

& manners – that I believe it would lead me to St. Luke’s if not disgorged in this manner (…). [BC IV 72]

Moja głowa jest pełna orientalnych nazw i obrazów, więc zwyczajnie wybrałem ten środek, by opowiedzieć historię, czy opisać miejsce, które mnie szczególnie zachwyciło. Żywię całkowitą i bezwzględną pogardę do wszelkich miar z wyjątkiem strofy spencerowskiej i dwuwiersza Drydena. Całość Narzeczonej zajęła mi cztery noce i jak możesz się łatwo domyślić, nie mam zbyt wielkiego szacunku dla linijek, które powstały w minutę. Gdzieniegdzie wzbiłem się do dwuwiersza, gdy chciałem wypaść nadzwyczaj dobrze – ale to moja historia i mój Wschód (i oto podejmuję wyzwanie, gdy nie ma z kim konkurować – widząc jak moi współcześni muszą kopiować z rysunków innych), który chciałem uczynić namacalnym i moja głowa jest tak nabita od życia razem z nimi i na ich własny sposób (po tym jak Hobhouse wrócił do domu rok wcześniej niż ja) z ich awanturami i obyczajami, że doprowadziłoby mnie to wprost do świętego Łukasza, gdybym nie zaniechał tego sposobu (…). [S. S.]

Mickiewicz dostrzegał zasługi Byrona w budowaniu tożsamości romantycznej, dlatego w prelekcjach paryskich wymienił go wraz z Walterem Scottem jako: „te najwyższe szczeble, po których przejściu pisarz romantyczny pozostawał już tylko sobą” [IX 357]. To właśnie poprzez kategorię inności, konfrontację z nieznanym i otwarcie na inne kultury, podmiot kształtuje swoją własną tożsamość. Rozpoznaje w ten sposób swoje prawdziwe „ja”, niespaczone przez sztuczne zależności i wzorce społeczne. Wychodzi poza siebie, otwierając się na to, co nieznane.

169 Mickiewicz dostrzega wagę doświadczenia inności i jako pierwszy wprowadza do poezji polskiej elementy orientalne pozbawione piętna dziwności341. Wycieczka krymska stała się dla poety niezwykłą okazją do zapoznania z kulturą Wschodu. Stanisław Makowski pisał, że „główna trasa podróży poety prowadziła z pewnością z Eupatorii prze Symferopol, Bakczysaraj, Czufut Kale, Czatyrdah, Ałusztę i dalej wzdłuż brzegu przez Partenit, Artek, Gurzuf, Koreis, Kikineis, Bajdar i Bałakławę. (…) Naszkicowana tu trasa (…) daje możliwość obejrzenia wszystkich typowych dla Krymu krajobrazów: stepów między Eupatorią (Kozłowem) a Symferopolem, wapiennych płaskowyżów i wąwozów w okolicach Bakczysaraju i Czafut Kale, a wreszcie niezapomnianych konfiguracji gór i morza na południowym brzegu Krymu”342. Spotkanie z przedstawicielami różnych grup etnicznych umożliwiło osobiste przeżycie kontrastu wielokulturowości i otworzyło Mickiewicza na inność kulturową. Poznanie Krymu, który w liście do Lelewela z 7/9 stycznia 1827 roku poeta nazwał „Wschodem w miniaturze” było dla niego najprawdziwszym wtajemniczeniem w Orient343:

W Odessie prowadziło się życie orientalne, a po prostu mówiąc, próżniackie. Ale widziałem Krym! Przetrzymałem tęgą burzę morską (…). Deptałem chmury na Czatyrdahu (podobno trapezie starożytnym). Spałem na sofach Girajów i w laurowym gaiku w szachy grałem z klucznikiem nieboszczyka Chana. Widziałem Wschód w miniaturze. [XIV 392]

Pod koniec lutego 1825 roku pisał z Odessy do Antoniego Edwarda Odyńca:

Przebywałem step nieprzejrzany, gdzie między stacją jedną a drugą nic prócz ziemi i nieba nie widać na przestrzeni wiorst blisko trzystu. Zbaczałem też w guberni kijowskiej trochę z drogi na wieś i oglądałem po raz pierwszy skały, o których tylko z książek wiemy. Był to dla mnie widok nowy i zajmujący; ogromne piętra granitu i ponure między nimi wąwozy, wychodzące znowu na wielkie równiny, kazały żałować, że ta scena nie przedstawiła się oczom moim latem, kiedy ją upiękniają wody, zieloność i winograd. Czymże to być musi kaukaski olbrzym, kiedy te pigmeje tak poważnie wyglądają? Postanowiłem widzieć Kaukaz. [XIV 333]

341 W takim charakterze elementy orientalne były obecne w okresie baroku; J. Pelc, Egzotyzm w literaturze staropolskiej, Warszawa 1999. 342 S. Makowski, Świat „Sonetów krymskich” Adama Mickiewicza, Warszawa 1969, s. 16. 343 Potem poeta rozpoczyna studia nad poezją arabską.

170 Ponadto przymusowy wyjazd z kraju wzbogacił poetę o jeszcze jedno cenne doświadczenie – uniezależnił go od instytucji, układów społecznych, narzucanych wzorców kulturowych. W Sonetach krymskich, które wyrażają niezaspokojony pęd ku wolności, Mickiewicz dał wyraz pragnieniu przekroczenia granic kultury i natury. Relacja między sztuką a naturą była zasadniczą różnicą dzielącą poglądy estetyczne klasyków i romantyków. Jak dowodził Kazimierz Brodziński, romantycy ponad wytwory człowieka cenili naturę, natomiast klasycy przyznawali pierwszeństwo sztuce, zachęcając do naśladownictwa klasycystycznych wzorców344. W Sonetach kultura i historia są nieobecne, dzieje ludzkości zostają zdegradowane do ruin i grobów. Natura jest zarazem partnerem i przeciwnikiem człowieka. To ona obejmuje w posiadanie dzieło ludzkich rąk, przywraca właściwy porządek, naprawiając ślady obcego – cywilizacji345. Sonety nie spotkały się z przychylnym przyjęciem przez warszawską krytykę właśnie z powodu orientalnego kolorytu, a zwłaszcza licznych zapożyczeń językowych, naruszających czystość rodzimego języka. Franciszek Salezy Dmochowski pisał: „obwiniam autora o dobrowolne łamanie prawideł języka i sądzę, że niepotrzebnie wprowadzić chciał tureckie wyrazy, gdy polskie są i miłe dla ucha, i równie poetyczne”346. Inność nie była możliwa do zaakceptowania przez klasyków: „Nie wiem, co tam mogłeś wynaleźć dobrego, wszystko bezecne, podłe, brudne, ciemne; wszystko może krymskie, tureckie, tatarskie, ale nie polskie”347 – pisał Kajetan Koźmian do Franciszka Morawskiego, kiedy ten odważył się dostrzec w Sonetach jakieś wartości. Sonety nie mogły zyskać akceptacji ludzi oświecenia także dlatego, że nie zawierały oznak wyższości reprezentanta kultury europejskiej nad ludźmi Wchodu. Zamiast ukazać, jak cenne są zdobycze zachodniej cywilizacji, Mickiewicz wyraża swój zachwyt nad przyrodą i kulturą Krymu. Jest on widoczny także w listach. Jest pielgrzymem, który wraz z upływem czasu coraz bardziej wnika w początkowo obcą mu kulturę i zaczyna przynależeć do tego świata. Ireneusz Opacki zwraca uwagę, że bohater sonetów jest uczniem, ukazanym w momencie zdobywania wiedzy o świecie, poznawania nowego otoczenia, i jednocześnie poznającym siebie samego: „Pielgrzym nie zna nie tylko świata, który go otacza. On nie zna również tego świata, który istnienie w nim samym. Zaskakuje go nie tylko Krym: zaskakuje

344 K. Brodziński, O klasyczności i romantyczności tudzież o duchu poezji w Polszcze [w:] Walka klasyków z romantykami, pod red. S. Kawyna, Wrocław 1960, s. 11. 345 A. Witkowska, Słowo i czyn, Warszawa 1986, s. 65. 346 F. S. Dmochowski, Sonety Adama Mickiewicza, „Biblioteka Polska” 1826, t. III, s. 277. [Cyt. za: Walka romantyków z klasykami, dz. cyt., s. 157–158.] 347 K. Koźmian do F. Morawskiego (marzec 1827 r.) [w:] W. Billip, Mickiewicz w oczach współczesnych. Dzieje recepcji na ziemiach polskich w latach 1818–1830. Antologia, Wrocław 1962, s. 334.

171 go również jego własne ‘wnętrze’. Tytuł sonetu Pielgrzym to nie tylko nazwanie monologisty, nie tylko sugestia kto wypowiada ten tekst na krymskiej scenie. To także wskazanie, że bohater cyklu jest pielgrzymem, człowiekiem błąkającym się, w krainie swojej osobowości”348. Opacki zwraca także uwagę na motto z Petrarki zamieszczone przez Mickiewicza w wydaniu sonetów odeskich: „Quand’era in patre altr’uom da quel, ch’io sono” – „Gdy byłem po części innym człowiekiem niż dzisiaj”, które oddaje świadomość zmiany w obrębie własnej tożsamości. Bohater sonetów Mickiewicza w takim samym stopniu odbywa pielgrzymkę ku samopoznaniu, co poszukujący własnego „ja” bohater Childe Harold’s Pilgrimage (ang. pilgrimage dosłownie oznacza pielgrzymkę). Jak zauważa Marta Piwińska: „Wschodów było tyle, ilu poetów, bo romantyczny Wschód tym różni się, między innymi, od klasycznego Parnasu, że musi być odkryty osobiście, nie osiągany docelowo.”349

V. 4 Romantyczne elementy pejzażu jako medium autoidentyfikacji

W estetyce klasycyzmu opisanie pejzażu było gatunkiem niskim. Obrazu dzikiej przyrody używano do wyrażania ładu i harmonii, oddania istoty świata podporządkowanego panowaniu ludzi. Wizerunek przyrody nieujawniającej ingerencji człowieka nie posiadał żadnych walorów edukacyjnych, nie spełniał więc – zdaniem klasyków – zadań moralnych, które winna wypełniać sztuka. Krajobraz miał stanowić jedynie tło, nie będące nośnikiem żadnych treści. Zmianę w postrzeganiu jego znaczenia zapoczątkował pejzaż sentymentalny. W Nowej Heloizie (1761) przyroda była analogiczna do stanu ducha bohatera, który odnajdował w niej nie bez racji pokrewieństwo dla swych uczuć i emocji. Chociaż w sentymentalizmie przyroda także istniała tylko w odniesieniu do człowieka, to jednak nie był to już klasycystyczny antropocentryzm. Człowiek sentymentalizmu był jednostką osamotnioną, zagubioną i właśnie w naturze szukał odzwierciedlenia takiego stanu oraz ukojenia. W dziełach pisanych piórem czy malowanych pędzlem pojawiały się elementy pejzażu oddające melancholię i smutek strapionej duszy, takie jak: pusta przestrzeń, samotne drzewa, skały, księżyc. Kolejnym etapem na drodze do romantycznego przedstawienia przyrody był pejzaż emocjonalny. Pojawił się w literaturze za sprawą Bernardina de Saint

348 I. Opacki, Człowiek w sonetach przełomu (o sonetach Mickiewicza) [w:] tegoż, Poezja romantycznych przełomów. Szkice, Wrocław 1972, s. 18. 349 M. Piwińska, Złe wychowanie, dz. cyt., s. 335.

172 Pierre’a autora powieści Paweł i Wirginia, która ukazała się w 1788 roku. Eksponował on bliskość, jaka łączy człowieka i naturę. To przyroda przynosiła ukojenie i pocieszenie w przeciwieństwie do towarzystwa ludzkiego, które objawiało tylko obojętność oraz potęgowało poczucie obcości. Właśnie ten emocjonalny sposób odbierania natury przejęli romantycy. W Cierpieniach młodego Wertera Goethe ukazał wizję natury czującej, z którą romantyczna dusza może odnaleźć mistyczną więź. Mickiewicz często dostrzegał romantyczną paralelę między naturą a stanem własnego ducha. Raz była to wizja pełna jedności i harmonii, jak w tym opisie okolic Kowna z listu do Jana Czeczota i Tomasz Zana z 10/22 maja 1820:

Słońce było wprost przeciwko mnie, ale góry cień czyniły i, posuwając się wąwozem, to jedna, to druga strona od promieni zieleniła się przyjemnie, a środek zawsze był w cieniu. Dodaj jeszcze, że te góry są okryte lasem najpiękniejszym w kształcie ogromnych klombów. Drzewa kilkudziesięcioletnie albo, dla okrągłości mówiąc stuletnie, gęsto splecione, jarzębina, czeremcha biała, jodły ciemne z długimi warkoczami, brzozy w kolumny i piątra wyniesione – najrozkoszniejszy widok – a ranek – śpiewania ptasząt, szmer wody – coś jeszcze przydam milszego: oto idące doliną z koszykami Litwinki na targ do Kowna. [XIV 111]

Innym razem przyroda wyrażała jego melancholijny nastrój. Dokładnie miesiąc później pisał w liście do Józefa Jeżowskiego:

Dawno już miałem listy od was, a dawniej jeszcze do was pisałem (…). Wstrzymywałem się, bom przez ten cały czas był smutny i niespokojny, pełno by się napisało dziwactw i nieporozumiałości, czekałem zimnej krwi; dziś nie idę na lekcje, choć kilka stroniczek napiszę. Przeklęta tak długa niepogoda zaszkodziła mnie najwięcej; przymuszony zamknąć się między cztery ściany i wszystkie myśli wepchnąć w samego siebie, rozruszałem wszystkie już cokolwiek zagojone dolegliwości, co mi zdrowie nadpsuło. [XIV 127, 128]

W liście do Onufrego Pietraszkiewicza z 10/22 października 1820 roku poeta zwrócił uwagę, że jesienna aura w pełni koresponduje z jego stanem wewnętrznym: „Ja siedzę w Kownie, z okien widzę liście pożółkłe, deszcz, chmury; to mój stan” [XIV 149]. Szczególne miejsce na szlaku romantycznych podróży zajmowały Alpy szwajcarskie. Ich majestat przytłaczał ogromem i skłaniał do refleksji nad kondycją ludzką. Monumentalne piękno, narzucając swą odwieczność i pierwotność, jednocześnie wywoływało w wędrowcach podziw i przerażenie.

173 Jeszcze Chateaubriand w swojej Voyage Au Mont Blanc wydanej w 1806 roku przekazywał wizję gór, która daleka była od romantycznej. Francuz zarzucał górskim pejzażom brak klasycznych proporcji, odpowiedniej perspektywy oraz dyskredytował ich zdolność wywoływania wzniosłych uczuć. W liście do Madame de Staël pisanym 1 września 1795 roku uskarżał się, że czuje się jedynie przytłoczony ogromem gór, dodawał, że ich piękno można dostrzec wyłącznie z dalekiej perspektywy350. Byron spędził w Alpach kilka miesięcy 1816 roku. Zaraz po opuszczeniu Anglii w kwietniu tego roku udał się do Genewy, po drodze zatrzymał się w Brukseli oraz odwiedził pola Waterloo351. Krajobraz górski wywarł na Byronie ogromne wrażenie i silnie go zainspirował. Podczas tych niezwykle płodnych poetycko miesięcy napisał trzecią pieśń Wędrówek Childe Harolda (Childe Harold’s Pilgrimage), Więźnia Chillonu (The Prisoner of Chillon), Ciemność (Darkness), Sen (The Dream) oraz rozpoczął Manfreda. Utwory te wyrażające panteistyczny zachwyt nad mocą natury oraz fascynację kulturą ludzi gór praktycznie zdeterminowały romantyczną wizję Alp. Także w korespondencji z tego okresu, Byron rozlegle rozpisuje się o tym, co zobaczył podczas swojego pobytu w górach. 29 września 1816 roku pisał do Johna Murraya:

Mr. H. & myself are just returned from a journey of lakes & mountains – we have been to the Grindenwald – & the Jungfrau – & stood on the summit of {the} Wengeren Alp – and seen torrents of nine hundred feet in fall – & Glaciers of all dimensions – we have heard Shepherds’ pipes – and

Avalanches – and looked on the Clouds foaming up from the valleys below us – like the {spray}

of the ocean of hell. – Chamouni and that which it inherits – we saw a month ago – but {(though Mt. Blanc is higher)} it is not equal in wildness to the Jungfrau – the Eighers – the Shreckhorn – & the Rose Glacier. We set off for Italy next week – the road is within this month infested with Bandits – but we must take our chance & such precautions as are requisite. [BC VII 54]

Pan Hobhouse i ja dopiero cośmy wrócili z podróży po jeziorach i górach. Byliśmy na Grindenwaldzie i na Jungfrau, i staliśmy na szczycie Alp Wengereńskich, i widzieliśmy wodospady spadające z wysokości dziewięciuset stóp i lodowce wszelkich rozmiarów; słyszeliśmy fujarki pastusze i lawiny i spoglądaliśmy na chmury pieniące się wzwyż z dolin poniżej nas jak piana rozpryskująca się z oceanu piekła. Chamouni, i to, co ono dziedziczy, oglądaliśmy miesiąc temu; ale (choć Mont Blanc jest wyższy) nie dorównywa ono dzikością Jungfrau, Scheckhornowi i lodowcom Rose. W przyszłym tygodniu

350 R. de Chateaubriand, Correspondence generale, t. I, 1789–1807, Ballimard 1997, s. 268. 351 P. Anderson, Over the Alps: Reflection on Travel and Travel Writing with Special Reference to the Grand Tours of Boswell, Beckford and Byron, Londyn 1969, s. 26.

174 wyruszamy do Włoch. W tym miesiącu na drogach pełno zbójców, ale musimy zaryzykować zachowując wszelkie konieczne ostrożności. [Lip 161, 162]

Byron ogląda góry oczami romantyka zachwyconego potęgą natury. Kreśli przed czytelnikiem opis panoramy ukazującej strome wodospady, lodowce, lawiny i chmury osnuwające krajobraz znajdujący się u ich stóp. Przywołane w powyższym fragmencie górskie kaskady były istotnym elementem romantycznego pejzażu352. Ukazywały piękno i potęgę natury, demonstrowały jej moc a przy tym nie budziły obawy. Alpy do tego stopnia poruszyły wyobraźnię Byrona, że poezja i listy nie były jedynymi tekstami, które powstały w wyniku górskiej inspiracji. W dniach 18–29 września 1816 prowadził także Dziennik alpejski dla swojej siostry Augusty, w którym jeszcze intensywniej opisał spotkanie z wysokogórską przyrodą:

I was disposed to be pleased – I am a lover of Nature – and an Admirer of Beauty – I can bear fatigue – & welcome privation – and have seen some of the noblest views in the world. – But in all this – the recollections of bitterness – & more especially of recent & more home desolation – which must accompany me through life –have preyed upon me here – and neither the music of the Shepherd – the crashing of the Avalanche – nor the torrent – the mountain – the Glacier – the Forest – nor the Cloud – have for one moment – lightened the weight upon my heart – nor enabled me to lose my own wretched identity in the majesty & the power and the Glory – around – above – & beneath me. – I am past reproaches – and there is a time for all things – I am past the wish of vengeance – and I know of none like for what I have suffered – but the hour will come – when what I feel must be felt – & the – but enough. – To you – dearest Augusta – {I send} – and for you – I have kept this record of what I have seen & felt. – Love me as you are beloved by me. [AJ 24]

Postanowiłem być zadowolony. Kocham Naturę i podziwiam Piękno. Dobrze znoszę zmęczenie, prywację witam z ochotą, a widziałem jedne z najpiękniejszych widoków na świecie. Ale pośród tego wszystkiego – wspomnienie goryczy, a szczególnie niedawnych i bardziej osobistych smutków, które muszą towarzyszyć mi jeszcze całe życie, dokuczały mi tutaj. I ani muzyka pasterzy, ani łoskot lawiny, ani potok, ani góra, lodowiec, las czy obłok nie potrafiły nawet na chwilę zmniejszyć ciężaru przytłaczającego me serce i nie pozwoliły mi zapomnieć o nieszczęsnej mej osobie w obliczu majestatu, potęgi i chwały otaczającej mnie wokół, będącej pode mną i nade mną. Nie obchodzą mnie już obelgi, wszystko z czasem przemija. Nie myślę już o zemście, nie znam nikogo, kto cierpiałby tak jak ja; ale nadejdzie chwila, gdy to, co ja czuję, będzie musiało być odczute i ….. ale dość tego.

352 A. Kowalczykowa, Pejzaż romantyczny, dz. cyt., s. 95.

175 T o b i e najdroższa Augusto posyłam i dla C i e b i e prowadziłem to sprawozdanie o tym, co widziałem i czułem. Kochaj mnie tak mocno, jak ja Ciebie kocham. [Lip 495, 496]

Mickiewicz po raz pierwszy zetknął się z alpejskim krajobrazem, gdy we wrześniu w towarzystwie Antoniego Edwarda Odyńca opuszczał Szwajcarię, zmierzając przez przełęcz Splügen do Włoch. Po raz klejny oglądał Alpy w lipcu 1830 roku również w towarzystwie Odyńca, jadąc od strony Włoch do Genewy. Zapisane na łamach korespondencji nieliczne refleksje sugerują, że Alpy nie zrobiły na polskim poecie tak wielkiego wrażenia, jak na jego angielskim poprzedniku353. Także w Słowniku języka Adama Mickiewicza znajdziemy nieliczne odniesienia do Alp354. To góry Krymu silniej poruszyły imaginację poety355. Być może dlatego, że jako pierwsze stanęły na jego drodze. Wyobraźnia poetycka odwzorowała je zaledwie w jednym utworze. W wierszu Do*** Na Alpach w Splügen Alpy są podziwiane z daleka, jakby z dystansu, lecz nie ulega wątpliwości, że ich oddziaływanie jest niezwykle intensywne. Choć, jak zauważa Leszek Libera356, nie są one głównym bohaterem wiersza poświęconego Maryli Puttkamerowej, to jednak one skłoniły poetę do tak głębokiej retrospekcji. Jak zauważył Julian Przyboś: „Myślę, że jest to jeden z najmocniejszych liryków, jakie Mickiewicz napisał. (…) W liryku alpejskim nic z deklamacji, nic z teatralnego przebrania; nie ma w nim ozdobnych porównań. Ani jednego porównania, ani jednej personifikacji. To wiersz nagi, bez przebrania, wiersz – wyznanie, w którym każde słowo jest ważne, obciążone prawda uczuciowego faktu, jak najprościej i jak najkrócej wyrażonego. (…) Sądzę, że dopiero w tym erotyku, a nie w przestylizowanych Sonetach krymskich, osiągnął Mickiewicz najwyższą poezję gór. W nim też, a nie w rozlewnych tyradach Gustawa, wyznał kochanek Puttkamerowej prawdę, dwuznaczną i wstydliwą prawdę ich miłości”357. Także w listach poeta nie poświęca zbyt wiele miejsca Alpom. Jednak mimo narzucającej się powściągliwości, nie sposób nie dostrzec kryjącego się za poniższymi wyznaniami zachwytu. 9 października 1830 roku poeta pisał do Jana Czeczota:

353 Zwraca na to uwagę Jacek Kolbuszewski; J. Kolbuszewski, Adam Mickiewicz jako „poeta gór”[w:] Adam Mickiewicz i kultura światowa. Materiały z międzynarodowej konferencji Grodno – Nowogródek 12-17 maja 1997 r. w 5 księgach, Księga I, pod red. S. Makowskiego i E. Szymanisa, Warszawa 1999, s. 203. 354 Jak podaje Słownik słowo „Alpy” pojawia się w dorobku twórczym Mickiewicza zaledwie 22 razy; Słownik języka Adama Mickiewicza, t. I, red. K. Górski i S. Hrabec, Wrocław 1962, s. 57. 355 Gille-Maisani jest przekonany, że podczas podróży krymskiej „góry wywarły na poecie ogromne wrażenie”; J. H. Gille-Maisani, dz. cyt., s. 252. 356 L. Libera, Szwajcaria w twórczości Adama Mickiewicza [w:] Adam Mickiewicz i kultura światowa, dz. cyt., s. 224. 357 J. Przyboś, Czytając Mickiewicza, Warszawa 1998, s. 189.

176 Przez ten czas wyjeździłem Włochy wzdłuż i w poprzek, od Sycylii do Alpów, a w przeszłym miesiącu obszedłem Alpy Szwajcarii Górnej, której drugą część dawniej przejechałem. Opisywać tej podróży nie będę. Byłem w środku lodowisk, gdzie się zaczynają Ren, Rodan i wszystkie wielkie rzeki Europy. Byłem na górach, z których widać dwanaście jezior i kilka krajów. Słyszałem walące się awalansze (wprawdzie dosyć daleko). Widziałem tyle kaskad, że ich regestr zapełniłby tę resztę kartki. [XV 73,74]

W liście pisanym tego samego dnia do Aleksandra Chodźki zarysował jedynie trasę odbytej wycieczki, jednak w rejestrze odwiedzonych niezwykłych miejsc nie omieszkał wymienić Mont Blanc, góry darzonej przez romantyków szczególnym uwielbieniem:

Jeżeli masz mapę Europy, przejrzyj na niej drogi, któreśmy po Włoszech i Szwajcarii górach przejeździli i przechodzili wedle krótkiej noty Edwarda. Drapaliśmy się i po Wezuwiuszu, i po wiecznych śniegach okolic Mont-Blanu i po tylu włoskich ruinach. [XV 72]

Doświadczenie wspinaczki wysokogórskiej, zdobycie najwyższego szczytu Europy Mont Blanc, umożliwiały doznanie uczucia wzniosłości i grozy – (ang. sublime) wywoływanych widokiem nieskończoności, dzikiej natury, otchłani, skał. Szczyt góry dawał możliwość osiągnięcia innej, szerszej perspektywy oglądu świata. To idealne miejsce do kontemplacji, do poszukiwania odpowiedzi na podstawowe pytania egzystencjalne. Góry stanowią konieczny etap na drodze poszukiwania tożsamości: „Romantyczny animizm uczynił góry przestrzenią sakralną, fizykalnej opozycji ‘góra’ – ‘dół’ nadając znaczenie symboliczne przeciwstawienia ‘dobra’ i ‘zła’. W konsekwencji wędrówka w górę staje się czynnością oczyszczającą, fizycznie zaś wzniesienie się na wyżyny rozumiane było jako ‘przybliżenie się’ do Boga”358.

Romantyczni podróżnicy w odróżnieniu od wcześniejszych wędrowców często przemieszczali się nie tylko w przestrzeni, ale także w czasie. Gdy odwiedzali starożytne ruiny, czy średniowieczne zamki, skłaniało to ich do szukania różnic oraz podobieństw między odwiedzanymi miejscami a przestrzenią ich rodzinnych stron, czy między współczesnością a dawnymi czasy359. Do typowo romantycznych zjawisk należało podróżowanie śladami bohaterów literackich, zwiedzanie z książką w ręku, czy odwiedzanie

358 J. Kolbuszewski, Góry [hasło w:] Słowniku literatury XIX wieku, dz. cyt., s. 327. 359 M. Grigorova, E. Kasperski, Rozmowy w podróży…, dz. cyt., s. 120.

177 miejsc będących areną ważnych wydarzeń historycznych. Jak zwraca uwagę Hana Voisine- Jechova: „Redagując swoje wspomnienia z podróży na Wschód, Chateaubriand nie tylko opisuje zabytki historyczne, o których wiedział z góry, ale przytacza nawet cytaty z utworów, o których była w nich mowa, i to przede wszystkim z Jerozolimy wyzwolonej Tassa. Opisy podróży przeplatane są reminiscencjami przeżyć estetycznych i zainteresowań kulturalnych narratora. Wielu autorów, przede wszystkim Słowacki, będzie podróżowało z takim nastawieniem”360. Ten romantyczny sposób doświadczania podróży był udziałem także Byrona i Mickiewicza. Byron na początku czerwca 1816 roku wraz z Shelleyem wybrał się na wycieczkę, której trasę wyznaczały miejsca opisane przez Rousseau w Nowej Heloizie. Swoje obserwacje relacjonował Johnowi Hobhouse’owi w liście z 23 czerwca 1816 roku:

Tomorrow we go to Meillerai – & Clarens – & Vevey – with Rousseau in hand – to see his scenery – according to his delineation in his Heloise now before me. – The views have hitherto been very fine – but I should conceive less {so} than those of the remainder of the lake. [BC VII 18]

Jutro jedziemy do Meillerai i Clarens i Vevey z Rousseau w ręce żeby zobaczyć krajobrazy, naszkicowane w jego Heloizie, która leży teraz przede mną. Jak do tej pory widoki były bardzo ładne, ale nie powinienem oczekiwać niczego więcej, jak tylko pozostałość jeziora. [S. S.]

Podczas tej wyprawy był urzeczony tym, że opisy Rousseau nie są jedynie fantazją pisarza, lecz odzwierciedlają autentyczny krajobraz. 27 czerwca 1816 roku pisał do Johna Murray’a:

I have traversed all Rousseau’s ground – with the Heloise before me – & am struck to a degree with the force & accuracy of his descriptions – & the beauty of their reality: – Meillerie – Clarens – & Vevey – {& the Chateau de Chillon} are places of which I shall say little – because all I could say must fall short of the impressions they stamp. [BC VII 18]

Przejeżdżałem przez wszystkie tereny Rousseau, mając przed sobą otwartą Heloizę; i uderzyła mnie, do pewnego stopnia, siła i dokładność jego opisów i piękno tego, co opisywał. Meillerie, Clarens i Vevay oraz zamek w Chillon są to miejsca, o których niewiele będę mówił, bo wszystko, co bym potrafił powiedzieć, z konieczności nie dorówna wrażeniom, jakie one zostawiają w myślach. [Lip 159]

360 H. Voisine-Jechova, dz. cyt., s. 125.

178 W swoim Dzienniku Alpejskim pod datą 18 września zanotował wrażenie jakie wywarła na nim wizyta w „lasku Julii” – miejscu, w którym bohaterka Nowej Heloizy zaskoczyła swego ukochanego pierwszym pocałunkiem:

…saw all worth seeing – and then descended to the “Bosquet de Julie” &.c &.c – our Guide full of

Rousseau – whom he is eternally confounding with St. Preux145 – and mixing the man and the book – on the steps of a cottage in the village – I saw a young paysanne – beautiful as Julie herself – – went again as far as Chillon to revisit the little torrent from the hill behind it – Sunset – reflected in the lake have to get up at 5 tomorrow to cross the mountains on horseback… [AJ 4]

Oglądałem wszystko, co warte było zobaczenia, i zszedłem do „Bosquet de Julie”, itd., itd. Nasz przewodnik pełny jest Russa, którego wiecznie myli z St. Preux, mieszając bohatera i książkę. Na schodach chaty we wsi widziałem młodą wieśniaczkę, piękną jak Julia. Znowu poszedłem aż do Chillonu, aby powtórnie z pagórka spojrzeć na mały potok, który za nim przepływa. Jutro mam wstać o piątej po to, by przebyć góry w siodle… [Lip 486]

W liście do Murray’a napisanym 9 kwietnia 1817 roku Byron z zafascynowaniem opisał szczegóły niezwykłego spotkania z człowiekiem, który, jak twierdził, odbył podróż wraz z Rousseau:

I will tell you something about Chillon. A Mr. De Luc ninety years old – a Swiss – had it read to him & is pleased with it – so my Sister writes. – He {said} that he was with Rousseau at Chillon – & that {the} description is perfectly correct – but this is not all – I recollected something of the name

& find the following passage in “The Confessions” – vol 3. page 247. – Liv. 8th th “De tons ces amusemens

celui qui me plut davantage – – fut une promenade autour du Lac – que je fis en bateau avec De Luc pere

– sa bru – ses deux fils – et ma Therése. – Nous mimes sept jours a cette tournée par le plus beau temps

du monde. J’en gardai le vif souvenir des sites qui m’avoient frappé a l’autre extremité du lac, et dont Je

fis la description quelques années apres, dans la Nouvelle Heloise.” This nonag{in}arian De Luc

must be one of the “deux fils”. He is in England – infirm but still in faculty. It is odd that he should

have lived so long – & not wanting in oddness that he should have made this voyage with Jean Jacques –

& afterwards at such an interval read a poem by an Englishman (who had made precisely the same circumnavigation) upon the same scenery. [BC IX 74]

Opowiem ci coś o Chillonie. Pan De Luc, dziewięćdziesięcioletni Szwajcar, zostało mu to przeczytane (Więzień Chillonu – S. S.) i bardzo mu się podoba, tak pisze moja siostra. Powiedział, że był razem z Rousseau w Chillonie i że mój opis jest zupełnie poprawny, ale to nie wszystko, przypomniałem sobie

179 jego nazwisko i znalazłem następujący fragment w Wyznaniach – cz. III, strona 274 „De tons ces

amusemens celui qui me plut davantage – fut une promenade autour du Lac – que je fis en bateau avec

De Luc pere – sa bru – ses deux fils – et ma Therése. – Nous mimes sept jours a cette tournée par le plus

beau temps du monde. J’en gardai le vif souvenir des sites qui m’avoient frappé a l’autre extremité du lac,

et dont Je fis la description quelques années apres, dans la Nouvelle Heloise.” Ten De Luc musi być jednym z tych dwóch synów. Jest teraz w Anglii, niedołężny, ale nadal przytomny. Dziwne, że dane mu było żyć tak długo i nie zdawać sobie sprawy, że mógł był odbyć tę podróż z Jeanem Jacquesem i następnie po tak długiej przerwie przeczytać wiersz napisany przez Anglika (który przebył mniej więcej taką samą trasę) w identycznej scenerii. [S. S]

Jean Jacques Rousseau nie był z resztą jedynym autorem, po którym pamiątki napotkał na swojej drodze Byron, o czym świadczy ten wyjątek z cytowanego już listu do Murraya z 27 czerwca 1816 roku:

I enclose you a {sprig} of Gibbon’s Acacia & {some rose leaves} from his garden – which <&> {with} part of his house I have just seen – you will find honourable mention in his life made of this “Acacia” when he walked out on the night of concluding his history. – The garden – & summerhouse where he composed are neglected – & the last utterly decayed – but they still show it as his “Cabinet” & seem perfectly aware of his memory. [BC VII 18]

…załączam dla Pana gałązkę akacji Gibbona i kilka płatków róży z jego ogrodu, który dopiero co zwiedziłem po odwiedzeniu jego domu. Znajdzie Pan w jego życiorysie zaszczytną wzmiankę o tej akacji – kiedy to przechadzał się tej nocy, gdy skończył pisać swoją historię. Ogród i altana, w której pisał, są w zaniedbaniu, a ta ostatnia doszczętnie spróchniała; ale nadal ją pokazują, jako jego cabinet, i wydają się doskonale go pamiętać. [Lip 158, 159]

Edward Gibbon był najwybitniejszym historykiem angielskim XVIII wieku i jednym z ulubionych pisarzy Byrona. Stworzył sześciotomowe dzieło Zmierzch i upadek cesarstwa rzymskiego (The History of the Decline and Fall of the Roman Empire) – jedną z najsławniejszych książek historycznych wszech czasów. W przeciwieństwie do poprzedników w swoich pracach opierał się na źródłach, dzięki czemu tworzył narrację precyzyjną naukowo. Jego teksty wyróżniają także wysokie walory literackie. Gibbon znaczą cześć swojego życia spędził w Lozannie, tam też Byron miał okazję odwiedzić jego dawną

180 posiadłość. Dzieło Gibbona stanowiło dla romantyków istotną figurę teraźniejszości361. Upadek cesarstwa odczytywano w wymiarze uniwersalnym, ukazującym mechanizmy kierujące dziejami cywilizacji i niezwykle aktualnym w obrębie przemian historycznych ówczesnej Europy. Angielski lord podróżował po Alpach śladami Rousseau, natomiast Mickiewicz przemierzał górskie szlaki podążając za Rousseau oraz Byronem. Wspomina o tym Antoni Edward Odyniec w swoich Listach z podróży362. Nie tylko w Alpach, ale także w Rzymie Mickiewicz miał wrażenie, że niejako depcze ślady swego wielkiego poprzednika. Tak pisał do Franciszka Malewskiego pod koniec listopada 1829 roku:

Z Wenecji ruszyliśmy na Ferrarę i Bolonią do Florencji, gdzieśmy trzy tygodnie bawili... Rzym się zagłuszył i kopuła Ś. Piotra nakryła wszystkie pamiątki włoskie. (…) Po Rzymie odpadnie na zawsze ochota zbiory posągów i obrazów oglądać, a to, co się z entuzjazmem dawniej widziało, przypomina się z niejakim wstydem. – Uczeni rzymscy o Niemcach, Anglikach zaledwie zasłyszeli i śmieją się z Byrona. Mają za to swoich wielkich ludzi, sławnych aż po Tyber. (…) Liwiusz tu na miejscu ma dziwny urok, bo w wieczór można iść oglądać scenę wypadków czytanych z rana. – O Rzymie trudno pisać. Byron, jak Horacjusz Kokles, wielkim krokiem most na Tybrze zajął: ingenti gradu occupavit pontem. [XIV 615]

Według legendy Horacjusz Kokles, aby ocalić Rzym przed zajęciem przez wroga, w pojedynkę bronił ostatniego mostu, aż do momentu jego zawalenia się. Posługując się tą historią Mickiewicz w sugestywny sposób wyraził swoje przekonanie, że po Byronie, który w IV pieśni Childe Harolda poświęcił Rzymowi i jego zabytkom wspaniałe strofy, mało kto odważy się na próbę rywalizacji. W korespondencji romantyków kategorie czasu i przestrzeni są uwikłane w bogate konteksty literackie, jak np. motywy grobów, ruin, ślady dawnych epok. Jak zauważa Ireneusz Bittner, częste odwoływanie się do przeszłych opisów doświadczanej czasoprzestrzeni miało głównie służyć romantykowi do odnalezienia samego siebie – do zakorzenienia zarówno w czasie, jak i w przestrzeni, poza czasem, jak i poza przestrzenią363.

361 M. Janion, M. Żmigrodzka, Romantyzm i historia, Warszawa 1978, s. 63. 362 A. E. Odyniec, Listy z podróży (wybór), oprac. H. Życzyński, Wrocław 2005, s. 283 i n. 363 I. Bittner, U podstaw antropologii…, dz. cyt., s. 40.

181 IV. 5 Tożsamość w doświadczeniu emigracji

Sytuacja emigracji, aczkolwiek związana z podróżą romantyczną, jest pojęciem osobnym. Poeci prezentują dwa przeciwstawne sposoby przeżywania doświadczenia emigracyjnego. Gdy Byron chciał chłonąć obcą kulturę, utożsamić się z nią, Mickiewicz przeciwnie – uleganie obcym wpływom uważał za zjawisko nie tylko negatywne, ale wręcz niebezpieczne dla jego polskiej tożsamości. Pisze o tym w liście do Malewskiego z 20 listopada 1830 roku:

Jakbym chciał wszystkich języków zapomnieć, książki obce na czas zarzucić i zamknąć się na rekolekcje w jakiej bibliotece naszej! Jak to ustawicznie człowiek nierad z siebie zmienia chęci i żądania, i wielki to dowód dobroci Boga, że bezkarnie puszcza takie umysłowe kaprysy. Na północy tęskniłem do południa, a tu tęsknię do śniegów i lasów. Nie uwierzysz, z jaką rozkoszą, ledwie nie ze łzami, powitałem w Alpach wegetacją północną, zieloną trawę i jodły! [XV 82]

Mickiewicz przebywając w Rzymie, czy później w Paryżu otaczał się przede wszystkim polskim towarzystwem. Pisał 4 listopada 1830 roku do Zofii Ankiwiczówny z Rzymu:

Z Polaków oprócz Garczyńskiego i Gajewskiego przybył (…) jeszcze dawny mój przyjaciel i towarzysz w Krymie i na morzu, Rzewuski, i z nim całe te kilka dni przegadałem i przechodziłem. [XV 76]

Podobnie donosił dwa tygodnie później, 19 listopada 1830 roku do Odyńca:

Z Polaków nowoprzybyłych jest tu Henryk Rzewuski, dawny mój znajomy dobry z Petersburga i Krymu, o którym nieraz tobie gadałem. Z nim i z Chołoniewskim (teraz bardzośmy się zbliżyli) najwięcej czasu trawię. [XV 79]

Poruszając to samo zagadnienie w liście do Franciszka Malewskiego z 20 listopada 1830 roku, pozwolił sobie na jeszcze głębsze i bardziej intymne wyznania:

Dotąd w głowie mojej straszna mieszanina, bom nadto widział, myślił i żądał; chcę trochę się uspokoić i uporządkować. Po bezładnych podróżach nastąpiła zawierucha natłokowej lektury, gdzie Dante, winkelmaniści, Niebur, dzienniki, kroniki na stoliku i w głowie mieszają się. (…) Wielką mnie

182 pociechą przyjazd Henryka Rzewuskiego. On tradycjami, anegdotami, szlacheckim stylem, świeżo ze wsi powziętym, ożywił mię. Czuję, niestety, słuchając jego polszczyzny, jak wiele tracę przez niedostatek książek, a co gorsza, rozmowy polskiej od lat tylu. [XV 82]

Spośród wielu zdarzeń i licznych bodźców, których doświadczał w stolicy Francji, za jedno z najbardziej godnych odnotowania w listach uznał przyjazd polskiego przyjaciela. Najwięcej czasu spędzał z Polakami i wykorzystywał każdą okazję, by stale mieć z nimi kontakt. Mickiewicz był częstym gościem spotkań polskich emigrantów. Wojciech Stattler wspomina, że poeta „wieczorem z pośpiechem biegł na Plac Hiszpański i znikał w narożnym domu (presso la Scalinata)”, gdzie spotykali się młodzi Polacy m.in. Stefan Garczyński, Apolinary Gajewski, Felicjan Niegolewski, ks. Stanisław Parczewski, Aleksander Wodzicki364. „Zajmował kanapkę i na niej wygodnie się układał (…) Tak przesiadywał całe wieczory, obudzając najciekawsze rozmowy. Strzelecki, filolog i zapalony starożytnik, poddawał ku temu materiał z najświeższych odkryć rzymskich, których z oka nie spuszczał. Stefan Garczyński, heglista, bronił stanu filozofii w Niemczech. Stanisław Parczewski, teolog a romansopisarz, stawiał obrazki z dawnych obyczajów. Odyniec podtrzymywał i ożywiał rozprawy, przeplatając je swymi rymami. Najmilszą jednak wśród tych przyjaciół była dla pana Adama pogadanka o starych polskich czasach”365. Mickiewicz, w miarę przedłużającego się pobytu na emigracji, częściowo zamykał się na obcą kulturę, jakby bał się najmniejszego uszczerbku w jego tożsamości Polaka. Pisał w liście do Lelewela z 6 lutego 1830 roku:

Od siedmiu lat nigdy nie byłem pewny, że na miejscu jednym rok przebawię; ustawiczna włóczęga rozrywała wszelkie zatrudnienia, wymagające czasu i ciągłego myślenia! Gdybym kiedy osiadł nareszcie, gdybym miał pod ręką bibliotekę polską, gdybym z twoich rad mógł korzystać, wziąłbym się najpierw za jaką epokę dziejów ojczystych. [XV 20]

Dla przebywającego na emigracji Mickiewicza romantyzm miał wymiar przede wszystkim narodowy i patriotyczny, czuł się wieszczem narodu i taką tworzył o sobie narrację. Nawet opuszczając na zawsze ojczyznę poeta nie rozstaje się z nią zupełnie, ale zabiera ze sobą bagaż wspomnień, które przechowuje jego pamięć, które są cząstką jego tożsamości. W liście do Ignacego Domeyki z 23 czerwca 1830 roku czytamy:

364 A. Litwornia, Rzym Mickiewicza. Poeta nad Tybrem 1829 – 1831, Warszawa 2005, s. 101. 365 W. K. Stattler, Przypomnienie starych znajomości, nr 431, s. 114. [Cyt. za: A. Litwornia, Rzym Mickiewicza…, dz. cyt., s. 101/ A. M. Wydanie sejmowe, t. XVI, s. 91–92.]

183

Uważ, że kiedy marzę o Litwie, myślę tylko w szczególności o kilku miejscach, o kilku osobach, i dla tych nigdy serca nie zmienię; resztę kocham tylko miłością chrześcijańską i cywilną, jak kraj ojczysty. Gdybym kiedy do Litwy powrócił, nie chciałbym ani jednej nowej znajomości, przestałbym wiesz na jak małej liczbie osób. [XV 46]

Taka postawa wynika z troski o zachowanie bogactwa tej części tożsamości ukształtowanej we wczesnych latach młodości. To w listach opisywał przeszłość i konkretyzował wspomnienia. Chcąc ocalić jak najwięcej, prosił przebywającego wtedy w kraju Odyńca o przesłanie portretów bliskich mu osób. Być może prośba ta była nie tylko efektem tęsknoty. Może wiązała się ze strachem przed utratą pewnej części tożsamości, która w momencie oderwania od korzeni zaczynała się powoli rozmywać a on za wszelką cenę starał się ją ocalić. Troska o podtrzymanie pamięci o bliskich niegdyś osobach, to przejaw dbałości o zachowanie tej części siebie, która kształtowała się w tamtych czasach:

Mam do ciebie wielką, wielką prośbę. Pan Bóg wie, kiedy moich kochanych znajomych zobaczę; wiele osób, które szacuję, Pan Bóg wie czy poznam kiedy. Chciałbym mieć bliżej siebie ich cienie przynajmniej. Obowiązuję ciebie, abyś mnie najrychlej przysłał swoję miniaturę lub portret. Sam napiszę do Joachima, prosząc go o tęż łaskę. Skromność autorska nie może posłużyć za wymówkę, ja go nie jak autora, ale jak jednego z najmilszych przyjaciół chcę mieć oczom przytomnego. Tymczasem postaraj się o portrecik Ursyna, który musi być u was łatwy do nabycia; wydrzyj wreszcie z jakiej książki. Jeśli będziesz mógł, postaraj się równie o portrety Zaleskiego i Brodzińskiego. Pojmiesz zapewne, ile mnie oddalonemu taka szczupła galeria może sprawić przyjemności. [XIV 406, 407]

Mickiewicz podczas podróży doznawał ambiwalentnych uczuć – zachwyt nad nowością przeplatał się z tęsknotą i nostalgią, czemu wyraz dał w liście do Marii Szymanowskiej z 2 czerwca 1829 roku:

Sam chciałem tej podróży, nie skarżę się na przeznaczenie, znajduje tu tyle rzeczy do widzenia, tyle wszystko wzbudza ciekawości i interesu, a przecież smutno podróżować z tą myślą, że gdziekolwiek przyjadę, nikt mię nie powita, nikt się z przyjazdu mego nie ucieszy.

[XIV 593]

184 Byron przebywając we Włoszech, wkładał wszelkie wysiłki w to, by uniknąć spotykania się z Anglikami, którzy bardzo ochoczo odwiedzali Półwysep Apeniński. 30 maja 1817 roku pisał do Johna Murraya:

I should have run down there too for a week – but for the quantity of English whom I heard of there – I prefer hating them at a distance – unless an Earthquake or a good real eruption of Vesuvius were insured to reconcile me to their vicinity – I know no other situation except Hell which I should feel inclined to participate with them – as a race – always excepting several individuals. [BC IX 92]

Też powinienem tam (do Neapolu – S. S.) pojechać na tydzień, ale z powodu ilości przebywających tam Anglików, wolę nienawidzić ich na odległość, chyba, że trzęsienie ziemi albo porządna erupcja Wezuwiusza zabezpieczy mnie przed ryzykiem ich bliskości. Nie wyobrażam sobie żadnej innej sytuacji, poza piekłem, w której byłbym skłonny współuczestniczyć z nimi jako narodem, zawsze wyłączając kilka indywidualnych przypadków. [S. S.]

Już podczas pierwszej podróży w listopadzie1809 roku pisał do przyjaciela Johna Hansona, że gdyby miał taką możliwość to nigdy więcej nie wróciłby do Anglii:

I never will revisit England if I can avoid it, it is possible I may be obliged to do so lest it should be said I left it to avoid the consequences of my Satire, but I will soon satisfy any doubts on that head if necessary & quit it again, for it is no country for me. – Why I say this is best known to myself, you recollect my impatience to leave it, (…). I believe you know me well enough to think no motive of personal fear of any kind would induce me to such a measure; it certainly was none of these considerations, but I never will live in England if I can avoid {it,} why must remain a secret, but the farther I proceed the less I regret quitting it. [BC II 23]

Nigdy więcej nie odwiedzę Anglii, jeśli będę w stanie tego uniknąć. Możliwe, że będę zobowiązany to zrobić żeby nie powiedziano, że wyjechałem by uniknąć konsekwencji moich Satyr, ale wkrótce rozwieję wszystkie wątpliwości na ten temat, jeśli to konieczne i opuszczę ją znowu, bo to nie jest kraj dla mnie. Czemu to mówię, jest tyko mnie wiadome, ty zapamiętaj moje zniecierpliwienie, by ją zostawić (…). Wierzę, że znasz mnie na tyle dobrze żeby wiedzieć, że żaden osobisty uraz nie nakłoniłaby mnie do przedsięwzięcia takiego stopnia. To z pewnością nie był żaden z tych względów. Ale nigdy nie będę mieszkał w Anglii, jeśli będę w stanie tego uniknąć, czemu musi pozostać sekretem, ale im dłużej jestem daleko, tym mniej żałuję, że ją opuściłem. [S. S.]

185 Często z upodobaniem eksponuje swój brak przywiązania do ojczystej ziemi, jak w tym liście z 3 maja 1810 roku skierowanym do Henry’ego Drury’ego:

On the 2d. of July we have left Albion one year, “oblitus meorum, obliviscendus et illis,” I was sick of my own country, and not much prepossessed in favour of any other, but I drag on “my chain” without “lengthening it at each remove”. – I am like the jolly miller caring for nobody and not cared for. [BC II 33]

2 lipca upływa rok, jak opuściłem Albion – oblitus metrum obliviscendus et illis. Obrzydła mi wtedy ojczyzna, a również żadnego innego kraju nie darzyłem szczególną sympatią; ja tylko „wlokę swój łańcuch”, który jednak nie „wydłuża się za każdym krokiem”. Jestem niby ten Wesoły Marynarz, co nie troszczył się o nikogo i nikt o niego się nie troszczył. [Lip 70]

Byron podsumowuje swoją rozłąkę z ojczyzną w liście do matki z 25 czerwca 1811 roku:

I have just been two years (to a day on the 2d. of July) absent from England, and I return to it with much the same feelings which prevailed on my departure, viz. indifference, but within that apathy I certainly do not comprise yourself, as I will prove by every means in my power. [BC II 109]

Nie byłem więc w Anglii przez dwa lata (2 lipca, co do dnia) i wracam do niej z takimi samymi uczuciami, jakich doznawałem wyjeżdżając, tzn. z obojętnością. Ale ta nieczułość z pewnością nie obejmuje Ciebie, jak udowodnię Ci wszystkimi dostępnymi sposobami. [Lip 84]

Tytułowy bohater Don Juana jest tułaczem, wiecznym podróżnikiem, który nie pragnie wrócić do rodzinnej Sewilli ani zakończyć swojej podróży. Wraz z Childe Haroldem tworzą romantyczny model podróży. Harold wyrusza w podróż powodowany impulsem wewnętrznym, Don Juan zostaje odesłany z rodzinnego miasta z powodu niewłaściwego zachowania. Andrzej Waśko zwraca uwagę, że dla Don Juana „podróż jest warunkiem samorealizacji. Spełnia się, i w ogóle pozostaje przy życiu, tylko dzięki temu, że stale przemieszcza się z miejsca na miejsce. Uciekając, ratuje swoje życie przed zemstą mężczyzn, których upokarza, i przed miłością kobiet, które chciałyby odebrać mu wolność. Wędrówka jest dla niego warunkiem życia i nic nie ilustruje tego lepiej niż fakt, że u Tirso de Moliny

186 śmierć spotyka go właśnie wtedy, gdy – wbrew radom własnego ojca – powraca do rodzinnej Sewilli, gdzie czeka na niego posąg Komandora”366.

Okres 1818–1821 to czas, w którym pisarstwo Byrona jest zdominowane przez zagadnienie tożsamości narodowej i płciowej367. Poemat Beppo, który został napisany we włoskim systemie metrycznym, rozpoczyna się mottem z Jak wam się podoba Williama Szekspira, w którym Rosalinda w męskim przebraniu, głosi słowa: „out of love with their nativity”. Beppo zmienia swoją tożsamość narodową, i kulturową i staje się Turkiem, potem wraca i pragnie stać się na powrót wenecjaninem. Byron w sposób ironiczny odnosił się do Voltaire’a i Montesquieu, którzy twierdzili, że charakter kulturowy człowieka jest zdeterminowany poprzez klimat a ilość promieni słonecznych ma decydujący wpływ na temperament seksualny, obyczaje małżeńskie i ich rozpady. Byron zastanawiał się, czy taki proces zupełnej asymilacji kulturowej jest możliwy, czy długa podróż, oddalenie od ojczyzny, stałe przebywanie w obcym kulturowo otoczeniu może zmienić naturę człowieka, wpłynąć na zmianę tożsamości. On sam, przebywając w Wenecji, nie czuł się jak podróżnik czy turysta, ale jak pełnoprawny członek włoskiego społeczeństwa. 21 lutego 1820 roku w liście do Murray’a pisał o niemożności przetłumaczenia zwyczajów, elementów wyróżniających daną kulturę.

You ask me for a volume of manners &c. – on Italy; perhaps I am in the case to know more of them than {most} Englishmen – because I have lived among the natives – and in parts of the country – where Englishmen never resided before – (I speak of Romagna and this place particularly) but there {are} many reasons why I do not choose to touch {in print} on such a subject – I have lived in their houses and in the heart of their families – sometimes merely as “Amico di casa” and sometimes as “Amico di cuore” of the Dama – and in neither case do I feel myself authorized in making a book of them. – – Their moral is not your moral – their life is not your life – you would not understand it – it is not English nor French – nor German – which you would all understand; – the Conventual education – the Cavalier Servitude – the habits of thought and living are so entirely different – and the difference becomes so much more striking the more you live intimately with them – that I know not how to {make} you comprehend a people who are at once temperate and profligate… [BC XII 20]

366 A. Waśko, Odyseusz i Don Juan. Dwa wzorce doświadczenia podróży[w:] Dziedzictwo Odyseusza…, dz. cyt., s. 173. 367 M. Schoina, Romantic 'Anglo-Italians': Configurations of Identity in Byron, the Shelleys, and the Pisan Circlei, Asghate 2009, s. 111

187 Prosiłeś mnie o rozdział na temat włoskich zwyczajów itd. Być może mam sposobność, by wiedzieć o nich więcej niż którykolwiek Anglik, bo żyłem wśród tubylców i to w tych rejonach kraju, gdzie żaden Anglik wcześniej nie zamieszkiwał (mam na myśli w szczególności Romanię i okolice), ale jest wiele powodów, dla których zdecydowałem nie poruszać tego tematu. Pomieszkiwałem w ich domach i w sercach ich rodzin, czasem jako zwyczajny „przyjaciel domu” i czasami jako „przyjaciel od serca” damy, i w żadnym z tych przypadków nie czuję się upoważniony do pisania książki na ich temat. Ich moralność nie jest waszą moralnością, ich życie nie jest waszym życiem, nie zrozumielibyście ich, to nie Anglik, ani Francuz ani Niemiec, których wszystkich bylibyście w stanie zrozumieć; konwentualna edukacja, służba kawalerska, sposoby myślenia i życia są tak bardzo różne i ta różnica staje się coraz bardziej uderzająca im lepiej ich poznasz, więc nie wiem jak Ci to opisać byś był w stanie zrozumieć ludzi, którzy są jednocześnie powściągliwi i wyuzdani… [S. S.]

Byron jest przekonany, że nigdy wcześniej żaden Anglik nie doświadczył w takim stopniu zbliżenia do kultury Włoch, które ówcześnie nie były uznawane za kraj w pełni europejski. W odpowiedzi na prośbę Murray’a o opis włoskich obyczajów, Byron donosi, że nie czuje się na siłach spełnić jego oczekiwań. Poza tym jest przekonany, że jego korespondent nie jest w stanie zrozumieć kultury włoskiej, diametralnie różnej od zachodnich norm, ponieważ rządzi nimi inna moralność. Jednocześnie Byron daje do zrozumienia, że w chwili obecnej kulturowo czuje się Włochem. W pewnym sensie jest to parodia romantycznych wyobrażeń o świecie, a zwłaszcza poglądów na kulturę prezentowanych przez Madame de Staël. W swoich studiach dotyczących charakteru narodowego De l'influence des passions sur le bonheur des individus et des nations oraz w Korynnie i D’allemagne368, de Staël pisze o idei genius loci. Zgodnie z jej teorią tożsamość psychoseksualna jest zdeterminowana poprzez charakter narodowy, przez tożsamość narodową. Byron uważając się za Włocha i przejmując włoskie obyczaje, demistyfikuje ten pogląd. W sugestywny sposób ukazuje rozbieżność zwyczajów małżeńskich Europejczyków, opisując plan kolejnych pieśni Don Juana Johnowi Murray’owi w liście z 16 lutego 1821 roku:

The 5th. is so far from being the last of D.J. that it is hardly the beginning. – I meant to {take} him the tour of Europe – with a proper mixture of siege – battle – and adventure – and to make him finish as Anacharsis Cloots – in the French revolution. – To how many cantos this may extend – I know not – nor whether (even if I live) I shall complete it – but this was my notion. – I meant to have made him a Cavalier Servente {in Italy} and a cause for a divorce in England – and a Sentimental “Werther-faced man” in Germany – so as to show the different ridicules of the society in each of those countries – – and to have displayed him gradually gatè and blasè as he grew older –as is natural. – But I had not

368 S. Cheeke, Byron and Place…, dz. cyt., s. 121

188 quite fixed whether to make him end in Hell – or in an unhappy marriage, – not knowing which would be the severest. – The Spanish tradition says Hell – but it is probably only an Allegory of the other state. [BC XIII 47]

Piąta jest daleka od bycia ostatnią pieśnią D. H. to dopiero początek. Zamierzam wyprawić go w podróż po Europie, z odpowiednią mieszanką oblężeń, bitew i przygód i sprawić, że skończy jak Anacharsis Cloots – w rewolucji francuskiej. Do jak wielu pieśni to się może rozrosnąć, nie wiem, ani czy (nawet jeśli będę jeszcze żył) powinienem to skończyć, ale taki był mój zamiar. Zamierzam zrobić go Cavalier Servante we Włoszech oraz rozwodnikiem w Anglii i sentymentalnym kochankiem na wzór Wertera w Niemczech, tak aby pokazać różne społeczne dziwactwa w każdym z tych krajów. I by stopniowo pokazać jego zepsucie i zblazowanie, gdy staje się coraz starszy, co naturalne. Ale jeszcze nie ustaliłem do końca, czy ma skończyć w piekle, czy w nieszczęśliwym małżeństwie – nie wiedząc, co byłoby bardziej okrutne. Tradycja hiszpańska mówi, że piekło, ale to prawdopodobnie tylko alegoria tego drugiego stanu. [S. S.]

Wchodząc do innej kultury, którą rządzą odmienne zasady, nie zawsze możliwe do zaakceptowania, jednostka ryzykuje zmianę w obrębie tożsamości. Byron w pełni zdaje sobie z tego sprawę, o czym pisze w liście do Augusty Leigh, 18 października 1820 roku:

Sir says in the beginning of “the Abbot” that [“]every five years we find ourselves another and yet the same with a change of views and no less of the light in which we regard them; a change of motives as well as of actions.” This I presume applies still more to those who have past their five years in foreign countries—for my part I suppose that I am two others—for it seems that some fool has been betting that he saw me in London—the other day—in a Curricle—if he said a Canoe it would have been much more likely [BC XII 116]

Walter Scott mówi na początku The Abbot, że „co każde pięć lat znajdujemy siebie innymi, ale jeszcze wciąż tymi samymi tylko ze zmianą poglądów i zmianą perspektywy, w której je rozpatrujemy; zmianą motywów, jak i działania”. Przypuszczam, że to odnosi się jeszcze bardziej do tych, którzy spędzili te pięć lat w obcym kraju – z mojej strony, przypuszczam, że tak się zmieniłem, iż jest mnie dwóch – bo wydaje się, że jakiś głupiec założył się, że widział mnie kiedyś w Londynie – w kariolce – jeśli powiedziałby, że w kajaku to byłoby to bardziej prawdopodobne. [S. S.]

189 Czytając korespondencję poety z okresu pobytu za granicą, można zaobserwować, że w obliczu licznych spotkań kulturowych Byron wykształcił w sobie zdolność przystosowania się, podobna umiejętność cechowała Don Juana:

Because he had, like Alcibiades The art of living in all climes with ease369.

Umiał niby Alcybiades wtóry Brać na się różnych narodów natury370

W liście adresowanym do Francisa Hodgsona z 22 grudnia 1820 roku Byron pisze, że ulega asymilacji kulturowej, jego język ojczysty staje mu się powoli obcy, a więzy łączące go z angielskimi przyjaciółmi stają się coraz cieńsze:

I have not written to you since I left England, nearly five years ago. I have no excuse for this silence except laziness, which is none. Where I am my date will tell you; what I have been doing would but little interest you, as it regards another country and another people, & would be almost speaking another language, for my own, not quite so familiar to me as it used to be. [BC XII 144]

Nie pisałem do ciebie odkąd opuściłem Anglię, prawie pięć lat temu. Nie mam żadnej wymówki dla mojego milczenia, poza lenistwem, które jest żadną wymówką. Gdzie jestem powie ci data listu, co porabiałem nie będzie cię zbytnio interesować, bo dotyczy to innego kraju i innych ludzi i byłoby niemal jak mówienie w innym języku, dla mnie samego, już nie tak znajomym mi, jak to zwykle bywało. [S. S.]

Byron przez całe życie miał skłonność do pisania wszelkiego rodzaju dzienników, pamiętników, czy wspomnień, jednak tendencja ta nasiliła się zwłaszcza w latach 1821–1823, kiedy pisarstwo to nabrało cech nostalgicznych. Czasem tęsknota za ojczyzną potraktowana była przez niego w sposób ironiczny. 4 stycznia – 27 lutego 1821 prowadził dziennik w Rawennie, w maju 1821 rozpoczął My Dictionary, który potem przybrał formę Detached Thoughts spisywanych w okresie od 15 października do 18 maja 1822. W tym czasie poczynił pierwsze kroki ku publikacji wspomnień i kolekcjonowaniu dokumentów biograficznych m. in. listów. Jak zauważa Stephen Cheeke nostalgia w pisarstwie Byrona pojawia się jako „a

369 Lord Byron’s Don Juan. In Sixteen Cantos, London 1837, s. 372. 370 G. G. Byron, Don Juan, przekł. E. Porębowicz, słowem wstępnym i przpisami opatrzył J. Żuławski, Warszawa 1953, s. 556.

190 longing to return, at least imaginatively, to a particular place and time of historical significance, in his case a few short years in London”371. Wspomnienia Anglii są zdominowane przez świadomość przeminięcia pewnej ery – grande monde. Świat, który znał będąc w Anglii, nie jest już taki sam. Rzeczywistość, realia polityczne i kulturowe uległy zmianie. Byron przeżywa poczucie totalnego rozłączenia i alienacji z Anglią, w jego głowie pojawiają się wizje końca kultury angielskiej. Byron jednak w swojej korespondencji nie wyraża wprost tęsknoty za ojczyzną. Celem jego autokreacji było zamanifestowanie otwarcia na inność kulturową, które wyróżniało go spośród innych poetów. Żywił też nieskrywany uraz do angielskiego społeczeństwa, które po skandalu związanym z rozwodem wykluczyło go poza swoje kręgi. Byron opuścił ojczyznę z powodu ostracyzmu społecznego a nie policyjnego, czy rządowego nakazu. W przeciwieństwie do Mickiewicza, któremu nieustannie towarzyszyła świadomość wygnania oraz poczucie lojalności wobec ojczyzny i rodaków. Ta główna różnica w tożsamości nie tyle jest efektem wewnętrznych preferencji, co okoliczności historycznych. Wieszcz narodowy musiał tęsknić za krajem w momencie, gdy przebywał poza jego granicami i był pozbawiony możliwości powrotu.

* * * Podróż ukazana na łamach korespondencji Mickiewicza i Byrona to droga poszukiwania tożsamości i „akt odmiany życia”372. Obydwaj konstruują swoją narrację jako ciąg epizodów ukazujących obraz romantyka-wędrowca umieszczonego na tle typowo romantycznych elementów pejzażu. Trasa wędrówki wiedzie od niewiedzy, nieświadomości ku życiu zgodnemu z własnym wyobrażeniem egzystencji. Marzą o podroży a spełniając to marzenie tworzą i realizują własny projekt romantycznej tożsamości. Podroż nie tylko uwalnia od nudy codzienności, ale co ważniejsze umożliwia konfrontację wyobrażenia o świecie z rzeczywistością. Spotkania międzykulturowe uwalniają pragnienie autentyzmu doświadczenia i odwzorowania go w poezji. Opisywana w listach natura i elementy krajobrazu korespondują ze stanem wewnętrznym romantyka. Doświadczenie emigracji – w przypadku Byrona prowadzi do asymilacji, w przypadku Mickiewicza – wyzwala chęć utwierdzenia wizerunku poety – wieszcza narodowego.

371 S. Cheeke, Byron and Place, dz. cyt., s. 158. Tłum: “tęsknonta do powrotu, przynajmniej wyimaginowanego, do konkretnego miejsca i czasu o znaczeniu historycznym, w jego przypadku to kilka lat spędzonych w Londynie”. 372 M. Cieśla-Korytowska, Uciec z duszą na listek…, dz. cyt., s. 273.

191

IV. „Czucie” i miłość w kształtowaniu tożsamości romantycznej

Her Glance was the best of the rays that surround thee, When it sparkled o’er aught that was bright in my story, I knew it was Love, and I felt it was Glory.

IV.1 „Czucie” jako element konstytutywny tożsamości romantycznej

Człowiek ogarnięty chorobą wieku dochodził do wniosku, że świat jest zdominowany przez chaos, a ludzkim losem rządzi przypadek. Życie nie ma wartości, wszystko jest powtarzalne, nudne. Świat materialny okazał się tylko źródłem rozczarowań i nie dawał nadziei na możliwość samorealizacji czy rozwoju jednostkowego. „To poczucie wydziedziczenia – jak zauważa Barbara Stelmaszczyk – w obliczu rozpadającego się porządku społeczno-politycznego domagało się ekspresji, a więc również stworzenia nowych form w sztuce, w których ta ekspresja byłaby możliwa. Wobec niepewności i niepokojów zewnętrznych sfera uczuć stawała się dla jednostki szczególnie ważną, wewnętrzną przestrzenią egzystencji, której literatura okresu tuż przed romantyzmem nie była w stanie wyrazić.”373 Uznanie wyższości czucia i intuicji nad prawami rozumu miało okazać się lekarstwem na chorobę wieku. Pierwszy krok w stronę nowej uczuciowości poczynił Jean Jacques Rousseau. W Wyznaniach postawił sobie za cel ukazanie prawdy o człowieku, ekshibicjonistycznie obnażając jego wady, wystąpił przeciw zakłamaniu obyczajowemu społeczeństwa:

 Fragment wiersza Byrona Love’s Power. Stanzas zapisanego pośród Detached Thoughts pod datą 6 listopada 1821 roku [ DT 27]. 373 B. Stelmaszczyk, „Ja” romantyczne w strukturze poetyckiej opowieści. Formy lirycznej ekspresji w romantycznych gatunkach synkretycznych – przykłady polskich reprezentacji [w:] Przygody romantycznego „Ja”…, dz. cyt., s. 20.

192

Chcę pokazać moim bliźnim człowieka w całej prawdzie jego natury; a tym człowiekiem będę ja. – Ja sam. Czuję moje serce i znam ludzi. Nie jestem podobny do żadnego z tych, których widziałem; śmiem wierzyć, iż nie jestem podobny do żadnego z istniejących374.

Kolejne kroki ku nobilitacji uczucia poczyniła niemiecka filozofia preromantyczna, która uznała miłość za centralną zasadę etyki375. O znaczeniu miłości we współczesnym świecie pisali: Schleiermacher w Monologen, Schlegel w odczytach Transcendentalphilosophie, Novalis w Glauben und Liebe i Hegel w Geist des Christenthums. Novalis w swoim eseju Wiara i miłość, czyli król i królowa (Glauben und Liebe oder Der König und die Königin), zdecydowanie przeciwstawił się racjonalizmowi. Wyraził przekonanie, że wszystkie sfery życia człowieka oraz funkcjonowania państwa powinna przenikać wartość symbolizowana przez królową, czyli miłość. „Myślenie – pisał Novalis – jest tylko snem uczuć, zamarłym uczuciem, bladosinym słabym życiem”376. Silny wpływ na kolejne pokolenie romantyków miała filozofia Schellinga, który głosił, że sens świata można uchwycić nie przez rozumową analizę, lecz poprzez intuicję, która jest jedynym źródłem autentycznej wiedzy”377. Tak rozumiana intuicja w interpretacji romantyków była utożsamiana z czuciem, czy uczuciem378, które z kolei stało się jednym ze stymulatorów romantycznego indywidualizmu. Podczas gdy wiedza i intelekt to elementy powtarzalne, uczucia są tym, co odróżnia jednostkę od innych379. Dlatego pragnąc odkryć swoją tożsamość, trzeba skierować uwagę do wnętrza serca. Takie wnioski można odczytać z Cierpień młodego Wertera Goethego. Chociaż powieść reprezentuje antropologię preromantyczną to życie głównego bohatera jest manifestacją subiektywizmu, apoteozą romantycznego indywidualizmu i emocjonalizmu, dzięki którym to „ja” zostało usytuowane na samym szczycie hierarchii wartości. Werter opierał się konwenansom, społecznym ograniczeniom i arystokratycznej obyczajowości. Przeżywał i odczuwał z intensywnością przeczącą zasadom rozsądku. Namiętność i gwałtowność jego uczuć były zaprzeczeniem racjonalistycznego modelu człowieka oświecenia. Dla bohatera Goethego jednostkowe czucie i serce okazały się wyłącznym kryterium osądzania siebie i świata380:

374 J. J. Rousseau, Wyznania, przeł. i wstępem opatrzył T. Żeleński (Boy), Warszawa 1956, s. 65. 375 F. C. Beisert, The Romantic Imperative: The Concept of Early , Harvard 2003, s. 30. 376 F. L. von Hardenberg, Uczniowie z Sais…, dz. cyt., s. 72. 377 R. Panasiuk, Schelling, Warszawa 1987, s. 47. 378 E. Zarych, Romantycy, myśliciele, inspiratorzy…, dz. cyt., s. 36. 379 M. Janion, M. Żmigrodzka, Romantyczne tematy egzystencji, dz. cyt., s. 13. 380 A. Witkowska, Książki..., dz. cyt., s. 286–268 .

193 [Książę] ...ceni mój rozum i talenty bardziej niż to serce, które jest przecie mą jedyną dumą, które jedynie jest źródłem wszystkiego, wszelkiej siły, wszelkiej szczęśliwości i wszelkiej niedoli. Ach, co ja wiem, może każdy wiedzieć. – Moje serce mam tylko ja381.

Jak się okazuje romantyczna tożsamość to przede wszystkim nasilona do granic wytrzymałości uczuciowość. Romantyk szukający własnej tożsamości dostrzega, że różni się od innych, a tym, co go odróżnia, są właśnie uczucia, które stawia ponad podziałami społecznymi, chęcią odniesienia sukcesu, zrobienia kariery, czy posiadania wiedzy. Werter przeciwstawia pełnię serca ludziom kierującym się narzuconymi im normami, które uniemożliwiają życie zgodne z nakazami serca. Zgodnie z rozumowaniem Wertera brak zdolności odczuwania jest równoznaczny z utratą człowieczeństwa. Rezygnacja z podążania tropem serca oznacza także rezygnację z własnej tożsamości:

Jakże wysychają me zmysły! Ani jednego momentu pełni serca, ani jednej błogiej godziny! Nic! Nic! Stoję jak przed skrzynką osobliwości, widzę małych ludków i koniki przesuwające się przede mną i pytam się często, czy to nie złudzenie wzrokowe. Gram z nimi razem, a raczej igrają mną jak marionetką; ujmuję niekiedy mojego sąsiada za drewnianą rękę i cofam się ze zgrozą382.

Werter wskazuje na „drewnianą rękę sąsiada”, Mickiewiczowski Gustaw skarży się na „kamiennych ludzi”. Wszystko wskazuje na to, że jego ukochanej zagraża ten sam los. Maryla „taką śmiercią umarła” „i została na kształt głazu” decydując się na małżeństwo z rozsądku, zamiast podążać za głosem serca. Jak pokazuje choćby poniższy cytat podobnymi kategoriami poeta posługiwał się nie tylko w wierszach, ale także w listach i rozmowach z przyjaciółmi. Józef Jeżowski z przymrużeniem oka pisał w liście z 10/22 listopada 1820 roku, odwołując się do Adamowego światopoglądu:

…mój Adamie, czy ty żyjesz, czy nie żyjesz, czy zdrów, czy chory jesteś, milczenie twoje dla mnie musi być przykre. (…) Ż y c i e biorę tu nie w twoim, lecz w prostym sensie; dlatego możesz napisać nawet, że umarły jesteś, bylebyś swoją napisał ręką383. [podkr. – J. Jeżowski]

Jednak o ile dla Goethego Werter był tylko ekspresją młodzieńczego zapału, o tyle Mickiewicz konsekwentnie przez całe życie wyznawał bezkompromisowy prymat serca nad rozumem. Zwraca na to uwagę Marta Piwińska: „(Mickiewicz) Od czasów wileńskich po

381 J. W. Goethe, dz. cyt., s. 65. 382 Tamże, s. 78. 383 Korespondencja Filomatów, dz. cyt., s. 179–180.

194 prelekcje paryskie dzielił wartości na oficjalne i pozorne, „martwe”, którym przeciwstawiał „prawdy żywe”. (…) W kulturze skamieniałej i gotowej istnieją tylko ”żywe trupy”. (…) kiedy Mickiewicz pisał o „prawdach martwych” , miał na myśli nie tylko światopoglądy, na przykład oświeceniowy racjonalizm. Podejmował kwestię na wszystkich poziomach. Uważał za martwy i „kamienny” cały oficjalny styl ludzkiego życia – od sfery prywatności przez głoszone poglądy, aż po systemy polityczne”384. Także w swojej korespondencji poeta często odwołuje się do opozycji serca i rozumu, jak w tym liście do Jeżowskiego z 10/22 stycznia 1821 roku: „Rozum u mnie zawsze nieczynny, przynajmniej nie pamiętam, żeby mi kiedy pomógł cierpieć” [XIV 164]. Wielokrotnie podkreślał, że czucie i wrażenia subiektywne są kryterium, które uznaje za ważniejsze od racjonalnego rozumowania. 20 grudnia 1819/1 stycznia 1820 roku pisał do Jana Czeczota:

Piszę do ciebie, j a k c z u j ę; może fałszywie, ale t a k c z u j ę. Nie postrzegam zaś w sobie ani talentów nadzwyczajnych, ani wyższych nad twoje. – Piszę, j a k c z u j ę. (...) Nie pisz nigdy tak do mnie, to jest, nie myśl nigdy tak o mnie – nie nazywaj mię lekarzem, a siebie chorym, bo gdybyś znał zupełnie s e r c e m o j e (co niepodobna, bo ja sam znam niezupełnie), znalazłbyś tam wielkie plamy i może pokazałbym się więcej chorym. [XIV 82, podkr. – S. S.]

Mickiewicz wyrażał przekonanie, że sądy subiektywne mogą być sprzeczne z rzeczywistością obiektywną, ale kryterium wewnętrzne uznał za bardziej wiarygodne. „Czucie – zauważa Piwińska – było najważniejszą władzą człowieka wedle romantyków. (...) idąc przez zmysły, które ‘wiedzą lepiej’, omija fałszywą, abstrakcyjną, rozumową drogę poznania, i dlatego jest nieomylne. (...) Nie może bowiem być tak, żeby człowiek czuł coś, co by nic nie znaczyło (...). Dlatego czucie, jeśli mu zaufać, jest bezpośrednim, a więc mistycznym kontaktem z nieświecką stroną świata”385. Prawdziwa mądrość nie pochodzi od intelektu, jej źródło stanowi uczucie. To ono, niezależnie od wiedzy, czy wykształcenia może być źródłem objawienia fundamentalnych prawd. Poeta ujawnia takie przekonanie w liście do Czeczota z 31 marca/12 kwietnia 1821 roku:

Czułem dobrze całą scenę z twoimi rodzicami, wszystkie ich powątpiewania! Jakaż to boleść, że ludzie prości, których zdania poczytujemy za zbyt ziemskie i nic nie znaczące w naszym idealnym świecie, którzy tylko z osobami glinianymi przestawali i do których sposobu myślenia zniżać się nie raczymy,

384 M. Piwińska, Miłość romantyczna, dz. cyt., s. 561. 385 Tamże, s. 567.

195 zgadują często i przepowiadają fenomena, które my, za niebieskie uważając, sami tylko postrzegać umiemy i sami o nich chcemy decydować. Doświadczyłem sam tego kilka razy i coraz się przekonywam, że takich ludzi, jak jest nas kilku, takich ludzi jest bardzo mało… [XIV 186]

Czucie i intuicja pozwalają przyswoić także to, czego nie sposób ogarnąć rozumem. Romantyk zdawał sobie sprawę, że racjonalne myślenie nie przynosi żadnej pociechy cierpiącemu człowiekowi. Klasyczni filozofowie opisywali świat za pomocą reguł „szkiełka i oka”, oferując spokój i postawę stoicką, jako odpowiedź na niepokoje i nieszczęścia, którymi świat doświadcza człowieka. Jak pokazują romantycy te metody radzenia sobie z problemami były tylko książkową teorią i nie mogły okazać się pomocne. Mickiewicz pragnąc uprzedzić reakcję przyjaciół-filomatów na jego przepełniony rozpaczą i buntem list z Kowna, tak 27 stycznia/8 lutego 1820 roku opisywał swoje przewidywania:

...widzę, jak Franciszek narobi krzyku: „Bredzi sam nie wie co”; (...) a Jan pisze wiersze z perswazją, a Jeż wyszedł cicho, pożyczył z biblioteki Plutarcha, Montania, Senekę De consolatione, De magnitudine animi ett. i szle mnie na pociechę. Nie czytałem tych durniów, ale każą słyszę biedę zwyciężać. Durnie, powtarzam; uczyli pływać, stojąc na brzegu, czasami wleźli do małej sadzawki i radzi, że wypłynęli, piszą już teorie. Durnie, po trzecie, gdyby ich kto do jeziora i na przykład na dwa lata do Kowna rzucił, pływaliby może dłużej ode mnie (wątpię), a w końcu i głupiec, i filozof musi topić się. – Najlepiej nie czuć, ale nie można. [XIV 99]

W obliczu prawdziwego nieszczęścia zasady klasycznej filozofii, będące rezultatem czysto teoretycznych analiz stawały się bezużyteczne. Tworząc pięknie brzmiące reguły, ich autorzy zapominali o uczuciach i rozterkach dręczących człowieka. Utwory, do których poeta nawiązuje w cytowanym fragmencie listu ukazywały świat jako twór idealny, przepełniony wewnętrznym ładem i harmonią. Romantycy byli przekonani, że tak naprawdę ideał znajduje się jedynie we wnętrzu człowieka i w analogicznej do tego wnętrza transcendencji, do których w żaden sposób nie przystawała otaczająca rzeczywistość. Jako rezultat konfrontacji ze światem zewnętrznym jednostka odczuwała głęboki rozdźwięk, będący źródłem nieuleczalnego bólu istnienia. W liście do Jeżowskiego z 9/21 października 1820 roku Mickiewicz dał wyraz podobnym odczuciom:

Daj pokój, nie wiesz jak życie drogo kosztuje! rodzić się trzeba w bólu, umierać także smutno. Lepiej więc żyć po połowie, jak ty czynisz, prawda, że połową szlachetniejszą (...) Ideały, mój Jeżu! sny i dymy,

196 a po nich czczość. Takie prawo natury, po każdej rozkoszy musi być niesmak. Pochodzi on stąd, że ze stanu słodkiego trudno razem przyjść do zwyczajnego, aby nie uczuć przykrości (...) Przechodząc od ideałów do czczości, cóż tam będzie? Gorzej niż piekło. Dlatego albo nie ma ideałów, albo na wieki ideały. Brawo! oto jest mądrze. Było mnie w szał filozoficzny nie wprowadzać, masz teraz pół ćwiartki dziwactwa, którego sam n i e r o z u m i e m, ale które s a m c z u j ę. [XIV 146]

Człowiek może przystać na kompromis i pełną cierpienia egzystencję w świecie rozbitym na ideał i rzeczywistość lub przyjąć postawę romantycznego buntu. Mickiewicz na kompromis zgodzić się nie chciał. Jego metafizyczny bunt wyraził się w zakazanym uczuciu, którym obdarzył Marylę Puttkamerową. To właśnie w miłości romantycznej czucie i intuicja osiągają swoje apogeum. 25 lipca/6 sierpnia 1821 roku pisał w liście do Czeczota:

...pytałem o każdą dróżkę, gdzie idzie, chcąc trafić na dróżkę do M. i w tę stronę choć popatrzyć. Ale wytrzymałem pokusę jechania. Jakoż ona tam nie była. Z Ruty jadę do Tuhanowicz; w bramie samej spotkałem karytę i zaraz poznałem, a r a c z e j u c z u ł e m, że tam była M. Nie wiem co się ze mną działo, mijaliśmy się, mignęło coś w bieli, nie śmiałem odezwać się, nie wiem zgoła jak zajechałem. Dowiaduję się żem się spotkał z M., o czym w d u s z y w i e d z i a ł e m.

[XIV 199; podkr. – S. S]

IV. 2 Płacz i łzy jako skrajne przejawy romantycznego „czucia”

Jak zauważył w Przedmowie do drugiego wydania Ballad lirycznych jedynym, co odróżnia poetę-romantyka od innych, jest stopień natężenia jego wrażliwości386. Zdolność silnego odczuwania to wyróżnienie niezbędne do tworzenia prawdziwej poezji. Wyostrzona percepcja pozwala dostrzec to, co dla innych niedostępne oraz potęguje stopień przeżywania uczuć i stanów emocjonalnych. Romantyk będąc naznaczonym szczególną wrażliwością, także i cierpienia doświadcza w stopniu ponadludzkim387. Jak pisze

386 W. Wordsworth, Przedmowa do drugiego wydania Ballad lirycznych (przeł. K. Tarnowska) [w:] Manifesty romantyzmu, dz. cyt., s. 47. 387 Już René cierpiał z niezwykłą intensywnością: „Młody przyjacielu, bicia serca takiego jak twoje nie mogą być równe; miarkuj jedynie ów charakter, który ci już sprawił tyle złego. Jeżeli więcej niż inni cierpisz nad sprawami życia, nie powinieneś się temu dziwić: wielka dusza musi zamykać więcej boleści niż mała”; R. Chateaubriand René, dz. cyt., s. 14.

197 Maria Janion, nieszczęście jest koniecznym współczynnikiem tożsamości romantycznej, ponieważ właśnie ono umożliwia jednostce osiągnięcie samoświadomości388. Byron podkreślając ogrom doświadczonego cierpienia, pod datą 29 września 1816 roku zanotował w swoim alpejskim dzienniku:

I am past reproaches – and there is a time for all things – I am past the wish of vengeance – and I know of none like for what I have suffered – but the hour will come – when what I feel must be felt – & the – but enough. [AJ 24]

Nie obchodzą mnie już obelgi, wszystko z czasem przemija. Nie myślę już o zemście, nie znam nikogo, kto cierpiałby tak jak ja; ale nadejdzie chwila, gdy to, co ja czuję, będzie musiało zostać odczute i … ale dość tego. [S. S.]

Posunięta do granic wrażliwość, „czucie” i intuicja są jednym z konstytutywnych elementów tożsamości romantycznej. Objawem zewnętrznym tych stanów jest głębokie wzruszenie, które w epistolarnej narracji Mickiewicza często oddane jest za pomocą łez. Łzy, także te wystylizowane literacko, są skrajnym, szczytowym wyrazem emocji. Z jednej strony mogą być objawem bezsilności i rozpaczy, z drugiej radości graniczącej z ekstazą. Jednak u romantyka przede wszystkim potwierdzają jego wrażliwość i są kulminacyjnym przejawem doświadczania romantycznego „czucia”. Mickiewicz przyznaje się w swojej korespondencji do płaczu w momentach wyjątkowych, poruszających najgłębsze obszary jego duszy. Pojawia się on zazwyczaj w kontekście zjawisk konstytutywnych dla modelu romantycznej tożsamości, między innymi – miłości, nostalgii, poetyckiej weny. Poeta, przywołując płacz, podkreśla swoją zdolność do skrajnego „czucia” oraz do oddziaływania na emocje innych. Łzy jako środek literackiej ekspresji istnieją nie tylko w świadomości Mickiewicza-epistolografa, nader często obecne są w jego twórczości poetyckiej. We wczesnych utworach zwraca uwagę ich wyraźny, miłosny kontekst389.

388 M. Janion, Natura [w:] Romantyzm. Rewolucja. Marksizm. Colloquia gdańskie, tejże, Gdańsk 1972, s. 273– 278. 389 Także utrzymane w stylistyce sentymentalnej, wczesne liryki poety zawierają opisy łez ronionych przez podmiot mówiący lub jego oblubienicę. Zob. romanse: Dudarz i Kurhanek Maryli; sonety: Przypomnienie („Łza ze łzą, i z westchnieniem miesza się westchnienie”), Do Niemna („Gdzie lica jej malowane w srebrnym fali łonie / Nieraz mąciłem łzami”) i sonety odeskie: I. Do Laury („Ledwieś piosnkę zaczęła, jużem łzy uronił”) oraz V („ja oczy spuszczam, a ona łzy leje”); L. Zwierzyński, Wyobraźnia akwatyczna Mickiewicza, Katowice 1998, s. 45–47.

198 W pierwszych znanych listach autora Dziadów płacz stanowi jeszcze wyraz konwencji sentymentalnej i wyraźnie wskazuje na inspirację lekturą Rousseau. Zofia Szmydtowa w studium poświęconym związkom twórczości Mickiewicza z dziełami Rousseau390 zwróciła uwagę na tematykę i charakter tych listów, które znacząco różnią się od późniejszej korespondencji. Autorka wskazała na bardzo widoczny wpływ Emila i Nowej Heloizy w zakresie tematyki, stylistyki, używanego słownictwa, także poglądów oraz idei głoszonych przez Rousseau391. Jednym z jego przejawów była swoboda płaczu, szczycenie się nim charakterystyczne dla bohaterów Emila. Mickiewicz wielokrotnie opisywał tkliwe zachowanie zarówno swoje, jak i ukochanej. W liście do Jana Czeczota z 25 czerwca/7 lipca 1817 roku czytamy:

Zacząłem p ł a k a ć, całować jej ręce, upewniać, że mnie to kosztuje więcej niżeli jej samej, że gotów jestem wszystko poświęcić, ale nie poświęcę nierozwadze losu i szczęścia jej samej. Odpowiedziała, że mnie nie rozumie; zaczęła równie p ł a c z ą c, mówić, że gdybym ją tyle kochał, ile jestem kochany, nie powiedziałbym, że to może być dla niej nieszczęściem. (…) P ł a k a l i ś m y długo oboje; odszedłem o ósmej wieczornej w okropnym stanie. Noc całą nie pomyślałem o śnie.

[XIV 13, 14, podkr. – S. S.]

Szczególną uwagę w przytoczonych fragmentach, stanowiących tylko niewielką próbkę całości, zwraca niespotykana później w listach Mickiewicza, wylewność. Z rozrzewnieniem godnym Saint-Preux lejącego łzy w Nowej Heloizie opisywał przyjacielowi uczucia targające jego tkliwą duszą. Zgodnie z tradycją sentymentalną, płacz spełnia funkcję ukazania wrażliwości, czułości serca oraz jest wyrazem głębokiego wzruszenia. Łzy nie tylko mają dowodzić miłości i czystości kochanków, ale ich zadaniem jest także oczyszczenie przestrzeni świata uczuć392. Chociaż Rousseau jeszcze długo pozostawał obecny w świadomości Mickiewicza, to jego tak wyraźnie zauważalny wpływ obecny jest tylko w dwóch wczesnych listach. W późniejszej korespondencji partie poświęcone stanowi ducha autora nie są tak obszerne i daleko im do wylewności. Relacje i wyznania najczęściej ograniczają się do krótkich, dosadnych stwierdzeń i zdawkowych napomknień. Także do płaczu autor nie przyznaje się już tak często. Ta różnica jest szczególnie dostrzegalna właśnie w partiach poświęconych

390 Z. Szmydtowa, Rousseau-Mickiewicz i inne studia, Warszawa 1961. 391 Tamże, s. 39–41. 392 L. Zwierzyński, Wyobraźnia…., dz. cyt., s. 46.

199 ważnemu składnikowi romantycznej antropologii – miłości. W życiorys poety romantycznego musiała być wpisana miłość. Ten najbliższy doskonałości przejaw uczucia miał potwierdzić zdolność i przeznaczenie twórcy do wyższych, duchowych rejonów egzystencji. Mickiewicz tworzy legendę takiej miłości, opisując uczucie do Maryli Puttkamerowej. W korespondencji jedynie, prezentując tę relację, posługiwał się romantyczną stylistyką i stosował kategorie charakterystyczne dla romantycznej filozofii miłości. Romantyczne pisanie o miłości znacznie różni się od pisarstwa sentymentalnego, które przywiązywało wielką wagę do romansowej fabuły i śledziło dokładnie przebieg psychologicznych uwikłań losów bohaterów. Natomiast romantycy preferowali formę fragmentarycznej i celowo niejasnej relacji o zakończonym już tragicznie romansie393. Historia miłosna zapisana na kartach omawianej korespondencji spełnia wszystkie te warunki. Uczucie, jakim poeta darzył swoją wybrankę, zostało w listach przedstawione w sposób modelowy dla ówczesnej stylistyki. Mickiewicz idealizował ukochaną, akcentując niepowtarzalny charakter łączącego ich uczucia. Tylko w odniesieniu do Maryli, w typowo romantyczny, aluzyjny sposób, pisał o łzach. Przygnębiony świadomością nieuchronnego zamążpójścia ukochanej, 10/22 stycznia 1821 roku żalił się do Józefa Jeżowskiego:

Moja wesołość zawsze jest tylko skutkiem takiego rozerwania. Rozum u mnie nieczynny, przynajmniej nie pamiętam, żeby mi kiedy pomógł cierpieć. Teraz jestem sam jeden, każde przypomnienie smutne, a jest ich tyle, łzy mnie wyciska. [XIV 164]

Akcentując romantyczną antynomię serca i rozumu, poeta wskazuje na nieprzystawalność oraz bezużyteczność dyktowanego klasyczną filozofią rozsądku wobec doświadczenia prawdziwego nieszczęścia. Wspomnienie utraconej miłości staje się przyczyną łez, które dowodzą wielkości i autentyzmu uczucia. Kilka lat później, w liście do Jana Czeczota z 5/17 stycznia 1827 r. odpierał zarzuty przyjaciela, który wyrzuca mu zbyt rozrywkowy tryb życia. Jak tłumaczy Mickiewicz, to jego sposób na zapomnienie o smutkach i utrapieniach:

Sam doświadczyłem, że grając w bostona, kalkulacja matematyczna zajmuje umysł i serce ochładza; a długo grając, w nocy nawet śnią się trefle i piki, i karo, co lepsza niż sny, p o k t ó r y c h ł z y d o o c z u p ł y n ą. [XIV 384; podkr. – A. M.]

393 M. Piwińska, Miłość, [hasło w:] Słowniku Literatury XIX wieku, dz. cyt., s. 547.

200

Aktywność towarzyska jest więc formą ucieczki od wygnańczej samotności394. A pamięć o prawdziwej, duchowej miłości, zostaje stłumiona poprzez miłość erotyczną. Ostatnie słowa, enigmatycznie charakteryzujące marzenia senne o jemu tylko jawnej treści, Mickiewicz wyróżnił trzykrotnym podkreśleniem. Sen to sfera, w której mimowolnie dochodzą do głosu skrywane uczucia i wspomnienia. Poeta niejednokrotnie tego doświadczył. Już przed laty, skarżąc się na samotność i nudę, w jednym z kowieńskich listów umieścił wymowny autocytat: „We śnie ułowi, a na jawie straci” – wiersz z zaniedbanej Pucelle [XIV 47]. Wtedy był nieszczęśliwy z powodu rozłąki z przyjaciółmi, teraz rozpacza po rozstaniu z ukochaną. Płacz jest wyrazem rozczarowania zastaną rzeczywistością i ponownym uświadomieniem sobie ogromu straty. Z biegiem lat uczucie to nie traci na swej sile. W liście do Ignacego Domeyki z 4 stycznia 1832 roku czytamy:

Twój list dawny, smutny, odebrałem w Rzymie. Było tam kilka słów Marii. Widok Jej ręki tak mnie upoił, że p ł a k a ł e m j a k d z i e c k o; pierwszy to był płacz od pożegnania z Czeczotem i Zanem. Nie będziemy już nigdy widzieć się z sobą. Ale powiedz Jej, że ona zawsze ma w sercu moim miejsce, z którego nikt Jej nigdy nie usunął i gdzie Jej nikt nie zastąpi. [XV 129; podkr. – S. S.]

Nie jest to wylewny, sentymentalny opis stanu wewnętrznego. Na zewnątrz wydostają się zaledwie sygnały tego, co dzieje się w sercu poety. „Płakać jak dziecko” to płakać nieopanowanie, z błahego lub na pozór błahego powodu395. Jednak semantyka tego porównania nie ogranicza się jedynie do potocznego znaczenia tego związku frazeologicznego. Dziecko posiadało w romantyzmie szczególny status związany z opozycją kultury i natury. Sytuowało się po stronie tego, co autentyczne, czujące i spontaniczne. Uczucie, które po przeszło dziesięciu latach wywołuje takie emocje, musi być prawdziwe i nieśmiertelne, ulokowane poza kategoriami ziemskimi. Spojrzenie oczami dziecka otwiera dostęp do świata sakralnego. W romantycznej ontologii istniało również pojecie dzięcięctwa imaginacyjnego, które możliwe było do odzyskania poprzez wspomnienie. Był to utracony na zawsze stan harmonii z bytem, raj przeszły i niemożliwy396. Taki jak stan platońskiej, androgynicznej jedności dwóch przeznaczonych sobie dusz, którego namiastki poeta przez krótką chwilę doświadczył.

394 S. Rzepczyński, Teksty samotności i melancholii…, dz. cyt., s. 52. 395 Wielki Słownik Frazeologiczny, oprac. A. Kłosińska, E. Sobol, A. Stankiewicz, Warszawa 2005, 125. 396 J. Cieślikowski, Topos dziecka i dzieciństwa, „Prace Literackie” XX, 1979, s. 67.

201 W sytuacji wygnania z ojczyzny bohater romantyczny zyskał nową cechę, modyfikującą jego dotychczasową tożsamość – patriotyzm. Wieszcz nie tylko sam był zdolny do skrajnego odczuwania i ponadludzkiego wysiłku duchowego, ale posiadając dar improwizacji, potrafił także kierować uczuciami odbiorców jego poezji. Spontaniczne tworzenie wierszy dowodziło ogromnej sprawności poetyckiej oraz zaświadczało o doznawanym natchnieniu. Improwizowanie było namacalnym dowodem łaski bożej i przejawem kontaktu z siłami nadprzyrodzonymi. Pierwsze objawy tego niezwykłego talentu Mickiewicza dały o osobie znać jeszcze na spotkaniach Filomatów. Występy w klasztorze bazylianów stały się ważną częścią romantycznej legendy poety. Sławę w Rosji zdobył przede wszystkim jako wielki improwizator. O swoich spontanicznych wybuchach natchnienia Mickiewicz pisał w listach kilkakrotnie. Za każdym razem opisując także reakcje, jakie wywołują one u publiczności. Gdy opuszczał Petersburg, nie omieszkał zdać relacji w liście do Odyńca z 24 kwietnia/6 maja 1829 roku, z wyprawionego mu pożegnania:

Przed odjazdem literaci dali mi wieczór pożegnalny (nieraz mi robiono surprizy tego rodzaju). Były wiersze i śpiewy, ofiarowano mi na pamiątkę puchar srebrny z napisami osób obecnych. Byłem m o c n o w z r u s z o n y, improwizowałem podziękowanie po francusku, przyjęte z wielkim aplauzem – pożegnano mnie z e ł z a m i. [XIV 587; podkr. – S. S.]

Mickiewicz sławny był z powodu niezwykłej umiejętności improwizacji. To umacniało jego romantyczną tożsamość. Z czasem, korzystając z opieki duchowej Oleszkiewicza, zaczął ten talent postrzegać jako przejaw profetyzmu. To szczególny wieszczy dar, z którym wiąże się misja poety jako duchowego przywódcy narodu. O tym, że nie jest to tylko popis językowej brawury, mają zaświadczać deklaracje poety o wyjątkowym stanie ducha, jaki mu wówczas towarzyszy. Prowadząc narrację o swych wystąpieniach, Mickiewicz oświadcza, że był „mocno wzruszony”, czy znajdował się pod wpływem natchnienia. Jak w tym liście do Bohdana Zaleskiego z 26 grudnia 1840 roku:

Wczoraj byliśmy na sutej wieczerzy u Eustachego; wyzwany przez Słowackiego improwizacją, odpowiedziałem z n a t c h n i e n i e m, jakiego od czasu pisania „Dziadów” nigdym nie czuł. Było to dobre, bo wszyscy ludzie różnych partii r o z p ł a k a l i s i ę i bardzo nas pokochali, i na chwilę wszyscy wypełnili się miłością.

202 [XV 596; podkr. – S. S.]397

Wieszcz – przywódca narodu improwizując, rozpoznaje swoją poetycką tożsamość a także silnie oddziałuje na stan emocjonalny i wolę słuchaczy. To dowodzi wielkości jego ducha. Jest w stanie dokonać niemożliwego – zjednoczyć skłóconą emigrację. Poeta staje się przewodnikiem w metafizycznej wędrówce prowadzącej do prawdy. Przyczyną płaczu słuchaczy jest głębokie wzruszenie, będące rezultatem uświadomienia sobie własnego zła. Zaczynają przeczuwać, że dzięki poecie mają kontakt z czymś, co w inny sposób jest niedostępne. Po tym pośrednim kontakcie z wyższą rzeczywistością zostają zmuszeni do autorefleksji. Uświadamiają sobie małość, ograniczoność swoich dotychczasowych poglądów i myśli. Wtedy płacz jest wyrazem żalu, wyrzutów sumienia i skruchy. Jest także oczyszczeniem i otwarciem drogi do nowego życia. Po tym swoistym katharsis poeta jest w stanie napełnić ich serca miłością. Sprawić, by „kamienni ludzie”, stali się w pełni czującymi istotami. Zmusić ich do entuzjazmu, do epatowania skrajnymi emocjami. Na tym miał polegać „rząd dusz”, którego domaga się Konrad w Improwizacji zwanej wielką. Wkrótce po opuszczeniu ojczyzny w świadomości Mickiewicza zaczynają pojawiać się sygnały tęsknoty za ojczyzną, które skłaniają poetę – emigranta do melancholii i nostalgii. Krajobraz przypominający rodzinne okolice wywołuje u niego głębokie wzruszenie. W liście do Franciszka Malewskiego z 20 listopada 1830 roku Mickiewicz pisał: „Nie uwierzysz, z jaką rozkoszą, ledwie nie ze łzami, powitałem w Alpach wegetację północną, zieloną trawę i jodły!” [XV 82]. Topos poety tęskniącego za ojczyzną łączy się ze szczególnie zintensyfikowaną emocjonalnością. Wygnanie jest dla Mickiewicza otwartą, niezabliźniona raną. Tęsknota za krajem nieustannie przewijająca się w listach, jest ciągle obecna w świadomości poety. Sakralizuje on przestrzeń swojego cierpienia, pisząc o czystości, a nawet świętości ojczystej ziemi:

W Zaosiu Kornelka z dziećmi gospodarzy i widać, że tam po dawnemu żyją. P ł a k a ł e m m o c n o, list ten czytając, pisany do Lucjana. Zdawało mi się, że tam jeszcze i stary Stypułkowski być musi, i Tułowscy. Tymczasem już i młodsze pokolenie schodzi

397 Stopień wzruszenia słuchaczy potwierdzają także relacje osób postronnych, jak na przykład George Sand obecnej na uczcie u Eustachego: „Ale posępny Mickiewicz, nieczuły na jedno i drugie, podniósł się i zaimprowizował wierszowaną replikę czy raczej przemowę, której efekt był zdumiewający. Nikt nie potrafił dokładnie powiedzieć, co się stało; każdy kto tam był, zachował w pamięci jakby inne wspomnienie. Jedni mówią, że przemawiał pięć minut, inni że godzinę. [...] Słychać było tylko szlochy i łkania, niejednemu puściły nerwy, inni nie mogli zasnąć przez całą noc”. Zob. George Sand, Dziennik poufny [w:] Adam Mickiewicz w oczach Francuzów, oprac. Z. Mitosek, tłum. R. Forycki, Warszawa 1999, s. 113.

203 [XVI 78]

Poświęcenie w imię miłości do ojczyzny to najwyższa forma cierpienia. Zdaniem poety takie łzy przynoszą odkupienie i stanowią poświadczenie poniesionej ofiary. Zapewnia o tym w liście z 8 sierpnia 1841 roku kuzynkę Celiny, Teklę Wołowską, której wszyscy trzej synowie wzięli udział w powstaniu:

Wierzaj mi, że twoja miłość do Polski, twoje męstwo, z jakim ofiarowałaś jej dziatki twoje na wojnę, łzy twoje gorzkie, którymi nieraz zalałaś się w cichości, widząc, jak rodacy gardzą tylą miłości i ofiar, te łzy już są przyjęte u Pana [XV 636]

Jednak, zgodnie z wyznawaną przez Mickiewicza filozofią aktywizmu, bierne cierpienie nie wystarcza. Zmienić rzeczywistość może tylko czyn. W jawnie agitacyjnym, towianistycznym liście do Aleksandra Chodźki pisał: „Czas bracie r o b i ć p o e z j ą” [XVI 38]. Jednak zanim przystąpi się do działania w przestrzeni realnego życia, należy najpierw pogłębić swe życie wewnętrzne – zagłębić się w siebie i poznać swoje posłannictwo. Wymaga to przezwyciężania słabości i egoistycznych pragnień. Jak pisze w tym samym liście, niezbędne jest „wyzucie się ze wszystkiego, co swoje”:

Ta ofiara wysłuży ci b ł o g o s ł a w i e ń s t w o, którego strasznie ci będzie trzeba, bo nie wiesz jeszcze, co cię czeka. Jeśli cię bojaźń niedostatku już mięsza, ach, jakżeś jeszcze daleko od wiary mocnej, to jest od początku drogi, a na tej drodze każdy krok będzie cię kosztował kilka kropel p o t u d u c h a. Wnidźże w siebie, przygotuj się do tego, że w koło ujrzysz i uczujesz siły przeciwne twemu kierunkowi nowemu i co dzień trzeba będzie im opierać się. [XVI 37, 38; podkr. – A. M.]

Poeta na określenie łez używa tu nacechowanej emocjonalnie parafrazy „pot ducha”. Źródeł takiego płaczu nie należy szukać na zewnątrz. Nie wyciska ich z człowieka otaczający świat, nie są rezultatem zderzenia wrażliwego serca z rzeczywistością, ale raczej uświadomienia sobie zła i prymitywizmu jednostki wobec Absolutu. Ich bezpośrednią przyczyną jest silny wysiłek duszy pragnącej swej przemiany i dążącej do przebóstwienia398. Nie są to już „łzy

398 Zapoczątkowane III częścią Dziadów oczyszczenie i przebóstwienie poprzez łzy staje się trwałym elementem poezji Mickiewicza; L. Zwierzyński, dz. cyt., s. 54–57.

204 puste”399, które wylewał Gustaw z I części Dziadów. „Pot ducha” jest rezultatem prawdziwego cierpienia duszy. Pewność z jaką Mickiewicz udziela adresatowi rad i wskazówek świadczy o tym, że sam już wcześniej przeszedł taką samą drogę. Te łzy są objawem jednego z etapów mistycznego wtajemniczenia, do którego dążyli towiańczycy. Pierwszym etapem jest „przebudzenie”, czyli nagła przemiana w świadomości, na którą nadawca stara się przygotować korespondenta. Kolejny etap to właśnie oczyszczenie, spowodowane samopoznaniem i wywołaną przez nie skruchą400. Wymaga ono oderwania się od zjawisk świata materialnego, czystości i ubóstwa. Wieszcz był zdolny do skrajnego odczuwania i ponadludzkiego wysiłku duchowego. Takim tytanicznym wysiłkiem były prelekcje paryskie, które Mickiewicz traktował jako patriotyczne posłannictwo. Porzucił względną stabilizację materialną w prowincjonalnej Lozannie, by w Paryżu móc objawić światu rolę Polski w obrębie ogólnej wizji rozwoju dziejów. Swe profetyczne powołanie poeta zaczął realizować szczególnie w kursie IV. Jak to wynika z korespondencji, wykłady te wywoływały równie silne emocje jak poetyckie improwizacje. W liście do Andrzeja Towiańskiego donosi o poruszeniu, jakie spowodowały jego słowa wypowiedziane 28 maja 1844. Wskazuje także na ich boską inspirację: „Ostatnią lekcją moję Pan błogosławił. Wszyscy byli poruszeni. Koledzy moi z Collège de France aż do łez rozczulili się.” [XVI 190]401. W ten sposób w korespondencji poświadczone zostało zetknięcie się sfery sacrum i profanum. Wykładowca sytuował się w pozycji wizjonera, przywódcy narodu działającego „z woli bożej” i starającego się zgodnie z tą wolą kształtować świadomość odbiorców. Na łzy smutku nie było tu już miejsca – objawienie Towiańskiego zwiastowało radość, mogły płynąc już tylko łzy wzruszenia i szczęścia. Mickiewicz ukazał w korespondencji wszystkie charakterystyczne dla epoki rodzaje i gatunki płaczu. Od potoków łez sentymentalnych, wylewanych przez Mickiewicza – nieszczęsnego Gustawa, jak napisałby Kleiner, poprzez łzy wygnańca i patrioty przeżywającego kolejną klęskę swej ojczyzny i narodu, po towianistyczny magnificat – łzy

399 „I że tu nikt mojego nie śledzi marzenia,/ Łez pustych, które nie wiem, skąd w oczach zaświecą,/ Westchnień bez celu, które nie wiem, kędy lecą” [III 276]. 400 J. Prokopiuk, Drzewo Życia i Drzewo Poznania. Mistyka i gnoza – odrębności i podobieństwa [w:] Mickiewicz mistyczny, pod red. A Fabianowskiego i E. Hoffmann-Piotrowskiej, Warszawa 2005, s. 25. 401 O tym, że paryskie prelekcje wywoływały łzy wśród słuchaczy dowiadujemy się także z relacji jednego z obecnych: „Słuchacze powstrzymywali oddech. Nieraz wygnańcy polscy powstawali jakby ruszeni sprężyną. Byli bladzi, łzy im spływały po długich wąsach. Podnosząc ręce wołali: Niech żyje Francja! A wszyscy Francuzi zrywali się z okrzykiem: Niech żyje Polska! Jeden jakiś ogromny anglik siedział opodal w milczeniu, cisnąc oburącz kapelusz do piersi. Płakał jak inni”. Z relacji dr. Clavela. [Cyt. za:] W. Mickiewicz, Żywot Adama Mickiewicza, Paryż 1894, s. 305.

205 radości profesora Collège de France, który ex cathedra szarpał sumienia ludzi zapominających o duchowym aspekcie rzeczywistości.

Byron w swojej korespondencji bardzo rzadko odwołuje się do łez. Jest wiele sytuacji, które mogłyby go doprowadzić do płaczu, jednak chociaż był wielbicielem Rousseau to konsekwentnie unikał sentymentalnych gestów. Był jakby o krok od łez, lecz ostatecznie nic nie przemawiało wystarczająco silnie do jego serca. Chociaż w liście do Dallasa z 11 października 1811 roku relacjonuje okoliczności, wobec których płacz byłby normalną reakcją, to jednak podkreśla, że nie uronił ani jednej łzy:

I have been again shocked with a death, and have lost one very dear to me in happier times; but «I have almost forgot the taste of grief,» and «supped full of horrors»[ Shakespeare, Macbeth, V v 13 (adapted).] till I have become callous, nor have I a tear left for an event which five years ago would have bowed down my head to the earth. It seems as though I were to experience in my youth the greatest misery of age. My friends fall around me, and I shall be left a lonely tree before I am withered. Other men can always take refuge in their families; I have no resource but my own reflections, (…). I am indeed very wretched, and you will excuse my saying so, as you know I am not apt to cant of sensibility. [BC III 42]

Znów przeżyłem szok spowodowany przez śmierć i straciłem kogoś bardzo mi drogiego w szczęśliwych czasach, ale „niemal zapomniałem smak boleści” i „wieczerzy pełnej grozy”, dopóki nie stałem się nieczuły, i nie zostało mi już ani jednej łzy dla zdarzenia, które pięć lat temu skłoniło by moją głowę do samej ziemi. Wygląda na to, jakbym w mojej młodości doświadczył największych nieszczęść mojego życia. Moi przyjaciele padają dookoła, a ja pozostanę opuszczony jak samotne drzewo dopóki nie zwiędnę. Inni zawsze mogą szukać pocieszenia w swych rodzinach, ja nie mam ku temu innych środków jak moje własne refleksje, (…). Jestem naprawdę bardzo żałosny, i wybaczysz mi że to mówię, bo wiesz, że nie jestem skłonny mówić z hipokryzją o wrażliwości. [S. S]

Są sytuacje, w których mógłby się rozpłakać. Na przykład w czasie poruszającego wykonania ulubionych pieśni, o którym pisze do Thomasa Moore’a 25 lipca 1815 roku: “I met your friends the D[alton]s:—she sung one of your best songs so well, that, but for the appearance of affectation, I could have cried.”/”Spotkałem twoich przyjaciół Daltonów – zaśpiewała jedną z twoich najlepszych pieśni tak dobrze, że, nie ze względu na wrażenie afektacji, mógłbym się rozpłakać” [BC IV 21], czy rozstania z przyjacielem. Pisze w liście do tego samego adresata z 4 listopada 1815 roku, że powinien się rozpłakać, gdy będzie jadł imbir,

206 który zostawił mu Lewis przed wyjazdem, jednak ironicznie dodaje, że raczej z powodu ostrego smaku tej przyprawy niż ze wzruszenia:

Lewis is going to Jamaica to suck his sugar canes. He sails in two days; I enclose you his farewell note. I saw him last night at D[rury].L[ane].T[heater]. for the last time previous to his voyage. Poor fellow! he is really a good man—an excellent man—he left me his walking-stick and a pot of preserved ginger. I shall never eat the last without tears in my eyes, it is so hot. [BC VI 83]

Lewis jedzie na Jamajkę żeby ssać swoją trzcinę cukrową. Wypływa za dwa dni, dołączam jego pożegnalną notę. Widziałem się z nim zeszłej nocy w teatrze w Drury Lane po raz ostatni przed jego podróżą. Biedaczysko! On jest naprawdę dobrym człowiekiem, wspaniałym człowiekiem – zostawił mi swoją laskę i garnek konserwowanego imbiru. Powinienem go jeść ze łzami w oczach, tak jest ostry. [S. S.]

W dzienniku pod datą 6 stycznia wspomina aktora, który był zdolny skłonić go do śmiechu lub płaczu, co odnotowuje jako okoliczność wyjątkową:

At eight went out to visit. Heard a little music – like music. Talked with Count Pietro G[amba] of the

Italian comedian Vestris, who is now at Rome – have seen him often act in Venice – a good actor – very. Somewhat of a mannerist; but excellent in broad comedy, as well as in the sentimental pathetic. He has made me frequently laugh and cry, neither of which is now a very easy matter – at least, for a player to produce in me. [RJ 5]

O ósmej wybrałem się z wizytą. Słuchałem trochę muzyki – lubię muzykę. Rozmawiałem z hrabią Pietro G. o przebywającym obecnie w Rzymie aktorze włoskim Vestris. Widziałem go często na scenie w Wenecji – dobry aktor, bardzo dobry. Trochę zmanierowany, ale świetny zarówno w jarmarcznej komedii, jak też w sentymentalno-łzawym dramacie. Doprowadzał mnie często do śmiechu i do łez, co obecnie nie jest rzeczą łatwą – przynajmniej dla aktora. [Lip 501]

Do płaczu nie jest zdolny też Childe Harold:

And now Childe Harold was sore sick at heart, And from his fellow bacchanals would flee; 'Tis said, at times the sullen tear would start,

207 But pride congealed the drop within his e'e:402

Lecz dziś Czajld Harold w sercu ból miał wielki, Chciał bachanalij rzucić towarzysze; Pono łez nawet chciały ciec kropelki, Lecz zmarzły w oczach, służąc jego pysze403.

Poeta w swojej korespondencji tylko jeden raz otwarcie przyznaje się do łez. Pojawiają się one w kontekście miłości. Są przywołane jako płacz spowodowany rozstaniem z ukochaną Augustą, do której pisał w liście z 17 maja 1819 roku:

If ever I return to England—it will be to see you—and recollect that in all time—& place—and feelings—I have never ceased to be the same to you in heart— Circumstances may have ruffled my manner—& hardened my spirit—you may have seen me harsh & exasperated with all things around me; grieved & tortured with your new resolution,—& the soon after persecution of that infamous fiend who drove me from my Country & conspired against my life—by endeavouring to deprive me of all that could render it precious—but remember that even then you were the sole object that cost me a tear? and what tears! do you remember our parting? I have not spirits now to write to you upon other subjects—I am well in health—and have no cause of grief but the reflection that we are not together (…). [BC X 113]

Jeśli kiedykolwiek wrócę do Anglii to tylko żeby zobaczyć się z Tobą i pamiętaj o tym zawsze i wszędzie i o uczuciach do Ciebie, które w głębi serca nigdy nie przestały być takie same. Okoliczności mogą zmącić mój sposób życia, zahartować mojego ducha, może widziałaś mnie surowego i rozzłoszczonego wszystkim dookoła, zasmuconego i udręczonego twoim nowym postanowieniem, i wkrótce po prześladowaniu przez tego haniebnego wroga, który wywiózł mnie z mojego kraju i spiskował przeciw mojemu życiu, próbując pozbawić mnie wszystkiego, co mogłoby uczynić je cennym – ale pamiętasz, że nawet wtedy Ty byłaś jedyną rzeczą, którą opłaciłem łzą? I to jakimi łzami! Pamiętasz nasze rozstanie? Nie mam teraz nastroju, by pisać do ciebie na inne tematy – mam się dobrze i nic innego mnie nie smuci poza myślą, że nie jesteśmy razem (…). [S. S.]

Byron wyznaje Auguście, że jest ona jedyną osobą zdolną poruszyć jego serce. Podkreśla wyjątkowość tej sytuacji. Jedynie rozstanie z nią skłoniło go do łez „i to jakich łez” – dodaje z wykrzyknikiem i wyróżnieniem.

402 Selected Poetry of Lord Byron, dz. cyt., s. 11. 403 G. G. Byron, Wiersze, poematy…, dz. cyt., s. 414.

208

IV. 3 Odzwierciedlenie tożsamości idealnej w portrecie kochanki romantycznej

Miłość w antropologii romantycznej była centralną osią światopoglądu i potencjału epistemologicznego. Zgodnie z założeniami niemieckich preromantyków to uczucie niezbędne do samorealizacji podmiotu. „We realize our common humanity, and we develop our unique individuality, the romantics often insisted, only through love. It is through love that we unify our opposing powers – that we reconcile our reason and sensibility – because in loving someone act on the rational principles of duty from, rather than contrary to, inclination. It is also through love that I fulfill my individuality because love derives from my innermost self, from my unique passions and desires, and it consists in a unique bond between myself and another”404. Aby miłość romantyczna była w stanie spełnić powierzone jej funkcje, nie mogła być zwykłym uczuciem. Wyznawana przez romantyków koncepcja miłości jest bliższa platońskiemu erosowi niż chrześcijańskiej agape i zawdzięcza wiele klasycznym konotacjom405. Obiektem jej uczuć nie jest człowiek jako całość, indywidualność, lecz stworzona przez romantyczny podmiot idealna, abstrakcyjna wizja przedmiotu miłości406. Zarówno Hölderlin, jak Schlegel, Schleiermacher i Novalis w młodości studiowali dialogi Platona, zwłaszcza, Sympozjum i Fajdrosa407. Bez wątpienia zapoznali się też z koncepcją miłości platonicznej:

Albowiem dawniej natura nasza nie była taka, jak teraz, lecz inna. Bo naprzód trzy były płcie u ludzi, a nie, jak teraz, dwie: męska i żeńska. Była jeszcze trzecia prócz tego: pewien zlepek z jednej i drugiej, po którym dziś tylko nazwa jeszcze pozostała, a on sam znikł z widowni. Obojniakowa płeć istniała wtedy, a imię jej i postać złożone były z obu pierwiastków: męskiego i żeńskiego. Dziś jej nie ma, tylko

404 F. C. Beisert, The Romantic Imperative…, dz. cyt., s. 30. Tłum.: „Romantycy często upierali się, że jedynie poprzez miłość zdajemy sobie sprawę z naszego człowieczeństwa i odkrywamy naszą unikalną indywidualność. To poprzez miłość jednoczymy przeciwstawne siły, jesteśmy w stanie pojednać nasz rozum z wrażliwością– ponieważ kochając kogoś człowiek raczej oddziałuje na racjonalne zasady świata, niż staje się im uległy. To również poprzez miłość spełnia się jako indywidualność, bo miłość wywodzi się z najgłębszych obszarów jego jaźni, z jego wyjątkowej pasji i pragnień oraz polega na unikalnej więzi łączącej z drugą osobą.” 405 M. Rudaś-Grodzka, „Sprawić aby idee śpiewały”. Motywy platońskie w życiu i twórczości Adama Mickiewicza w okresie woleńsko-kowieńskim, Warszawa 2003, s. 236. 406 “Według wykładni platońskiej zła pokochać nie można. Można jednak pokochać złego człowieka, ale tylko wtedy, jeśli przebłyśnie w nim coś, co nie należy tylko do niego, coś, co przyczynia się do tego, że jest człowiekiem. Kocha się w człowieku, czego nie uświadamia sobie ani kochany ani kochający, boską cząstkę.”; Tamże, s. 237. 407 F. C. Beisert, The Romantic Imperative..., dz. cyt, s. 30.

209 jeszcze w przezwiskach się to imię wala. Otóż cała postać człowieka każdego była krągła, piersi i plecy miała naokoło, miała też cztery ręce i nogi w tej samej ilości, i dwie twarze na okrągłej, walcowatej szyi, twarze zgoła do siebie podobne. Obie patrzyły w strony przeciwne z powierzchni jednej głowy. Czworo było uszu, dwie okolice wstydliwe i tam dalej, jak sobie to każdy łatwo podług tego sam wyobrazić potrafi. Chodziło to albo po prostu, tak jak dzisiaj, do woli w jedną albo w drugą stronę, albo, jeśli się taki bardzo śpieszył, robił tak jak ten, co koziołki przewraca i znowu na równe nogi staje; a że miał wtedy człowiek aż cztery pary odnóży, to się też odbijał dobrze i katulał bardzo szybko. A dlatego istniały trzy rodzaje ludzi, i to takie trzy, że męski pochodził od słońca, żeński od ziemi a zlepek z nich obu od księżyca, bo i księżyc ma w sobie coś z ziemi i coś ze słońca. A krągłe były te figury i kręciły się w kółko skutkiem pewnego podobieństwa do swoich rodziców. Strasznie to były silne istoty i okropnie wolnomyślne, tak że się zaczęły zabierać do bogów i do nich się odnosi to, co Homer mówi o Efialtesie i Otosie, to, że już zaczęli robić schody do nieba, żeby potem bogów napastować408.

Według Platona dwie połowy stanowiące niegdyś jedną istotę, podczas ziemskiego etapu swej egzystencji dążyły do reintegracji i odzyskania pełni. W dalszej części dialogu Arystofanes mówił, że jedynym sposobem, by odzyskać pierwotną jedność i doskonałość jest miłość. W oparciu o platońską teorię można wywnioskować, że uzyskanie pełni tożsamość jest możliwe tylko poprzez miłosne zjednoczenie z utraconą niegdyś drugą połową „ja”. Jak zauważa Marta Piwińska: „Od Pawła i Wirginii można śledzić dzieje obrazu, w którym miłość mówi, że chodzi jej nie o posiadanie drugiego, lecz o odbicie w drugim ‘samego siebie’, że jest dziedziną ‘rozpoznawania się człowieka w swoim jestestwie’, nie tym, za co ją miano dotąd – dziedziną zmysłów, układu społecznego, szczęścia lub nieszczęścia”409. Danuta Danek odwołując się do założeń psychoanalizy zwraca uwagę na tkwiącą w głębi psychiki człowieka potrzebę odzwierciedlenia, czy dokładniej bycia odzwierciedlonym: „małe dziecko bowiem – podobnie jak filozof, tylko na innym poziomie życia psychicznego – nie ma żadnej pewności, że istnieje. Musi ją dopiero w toku swojego rozwoju, i to w sobie właściwy sposób – który jest odmienny od sposobu filozofa – uzyskać”410. Człowiek-dziecko tworzy swoją tożsamość poprzez odzwierciedlanie, odbijanie swoich emocji, uczuć, spostrzeżeń w drugim człowieku. „Jeżeli małe dziecko nie ma do dyspozycji takiego zwierciadła ludzkiego, takiej quasi-sobowtórowej istoty, w której twarzy może zobaczyć siebie, rozpoznać własne myśli, uczucia, pragnienia, to nie tylko nie wie, co myśli, co czuje,

408 Platon, Uczta, przekł. W. Witwicki, Warszawa 1957, s. 189–190. 409 M. Piwińska, Miłość romantyczna, dz. cyt., s. 534. 410 D. Danek, „Godzina myśli” jako studium romantyzmu: dwoistość w miłości romantycznej, „Pamiętnik Literacki” 100/3 (2009), s. 95.

210 pragnie, a więc nie wie, kim jest, nie ma poczucia własnego istnienia”411. Tę rolę sobowtóra niezbędną w procesie konstruowaniu tożsamości romantyka spełnia obraz idealnej kochanki. Teoria miłości romantycznej zakładała, że na świecie istnieją dwie dusze niezwykle do siebie podobne, będące swoimi lustrzanymi odbiciami, dlatego nakazywała poszukiwanie własnego sobowtóra innej płci412. Gdy dwoje przeznaczonych sobie od zawsze osób spotykało się na ziemi, odkrywało swoje duchowe pokrewieństwo. Kochankowie posługujący się romantyczną stylistyką często nazywali siebie „siostrą” lub „bratem”. Czasem było to prawdziwe rodzeństwo, a czasem tylko symbol pokrewieństwa dusz. Miłość kazirodcza była jednym z głównych wyznaczników romantycznego toposu miłosnego. Temat kazirodztwa w takich utworach jak: Der blond Eckert (1797) Ludwiga Tiecka, Die Braut von Messina (1803) Fryderyka Schillera, René François-René de Chateaubrianda (1802; publ. 1805), Die Schuld (1813; publ.1816) Adolfa Müllnera, ukazywał, że w świecie istnieje pewien czynnik irracjonalny, niezgodny z ustalonym porządkiem. Związek między rodzeństwem opisany w tych utworach miał charakter seksualny, a nie platoniczny. Kazirodztwo było popełniane nieświadomie, co dawało do zrozumienia, że podświadomość człowieka skrywa pragnienia zupełnie niezrozumiałe i nienaturalne. W momencie, gdy prawda wychodziła na jaw, akt kazirodczy był potępiany a jego konsekwencje prowadziły do szaleństwa lub śmierci bohatera413. To dopiero w twórczości Byrona i Shelleya związek między rodzeństwem ukazany został w perspektywie idealizacji414. Miłość kazirodcza symbolizuje całkowitą alienację bohatera od społeczeństwa, jest najdobitniejszym wyrazem buntu przeciw prawom ludzkim i boskim oraz przeciw prawom natury. Byron w Kainie ukazuje, że zasady, którymi kieruje się społeczeństwo, nie są pierwotne ani wieczne. Ada jest zdziwiona, gdy dowiaduje się, że uczucie, jakim darzy swojego brata-męża, pewnego dnia zostanie uznane za grzech:

What is the sin which is no Sin in itself? Can circumstance make sin Of virtue? – if it doth, we are… slaves415.

Jakiż grzech być może, Co by sam w sobie nie był grzechem? Czyliż Tylko przypadek tworzy grzech i cnotę?

411 Tamże. 412 M. Piwińska, Miłość romantyczna, dz. cyt., s. 534. 413 P. L. Thorslev Jr., Incest as Romantic Symbol, “Comparative Literature Studies” vol. 2, No. 1 (1965), s. 45– 46. 414 Tamże, s. 47. 415 Lord Byron’s Cain. A Mystery with Notes, ed. by H. Grant, London 1830, s. 148.

211 Jeżeli tak jest, tośmy niewolnicy.416

René, ogarnięty czarną melancholią bohater powieści Chateaubrianda, dla którego życie nie miało wartości, jedyne pocieszenie i ulgę znajdował w swojej siostrze Amelii. Ona powstrzymywała go od samobójstwa, na jej głos doświadczał „drżenia radości i szczęścia”:

Lękliwy i nieswój w obliczu ojca, odnajdywałem swobodę i wesołość jedynie przy siostrze mej, Amelii. Z siostrą tą, cokolwiek starszą ode mnie, łączyła mnie najściślej luba zgodność usposobień i skłonności…417

Uczucie kazirodcze jest przede wszystkim realizacją jego skłonności narcystycznych. „W tekście istnieją sugestie, że chyba byłaby możliwa miłość kazirodcza – do siostry, odczuwana jako związek wprawdzie z kimś „innym”, ale prawie bliźniaczym, niemal tożsamym ze sobą. Mogłaby to być również wersja wycofania się w siebie, odwrócenia mitu androgynicznego. René nie poszukiwałby utraconej części, lecz w poczuciu perwersyjnego związku z samym sobą zrywałby ze wszystkim, co rzeczywiście inne i zewnętrzne”418. Romantycy skupiają się przede wszystkim na własnych uczuciach, myślach i nastrojach. Jak pisał Maurycy Mochnacki nadrzędnym celem jednostki jest dogłębne poznanie siebie. Bez tego tożsamość romantyczna nie jest możliwa:

Jestestwo nasze w myśli się odbija. Odbijając się w myśli rozdziela się na dwoje. […] Myśl jest jako czyste zwierciadło: co ukażesz, to się też w niej ukaże. Patrząc wewnątrz nas widzimy samych siebie, dla samych siebie stajemy się przedmiotem w i d z e n i a i niejako rzeczą oddzielną. Póki nie przyjdziemy ku temu r o z d w o j e n i u, póty nie mamy jestestwa. Być dla samego siebie przedmiotem widzenia jest to myśleć419.

Zgodnie z takim rozumowaniem, tym, co pozwala uzyskać właściwy dystans i osiągnąć samoświadomość, jest odbicie420. Jak się okazuje, to właśnie miłość jest dla romantyka najporęczniejszym narzędziem samopoznania. Znalezienie duszy bliźniaczej umożliwiłoby przejrzenie się w drugiej osobie, w bliźniaczej istocie i jak w lustrze ujrzenie romantycznej

416 G. Byron, Dramaty, Manfred, Marino Faliero, Sardanapal, Dwaj Foskarowie, Kain, Niebo i ziemia, Niekształtny przekształcony, t. II, wybór, przedm., red. i przypisy J. Żuławski, przeł. E. Porębowicz, Warszawa 1988, s. 539. 417 F. R. Chateaubriand, René, dz. cyt., s. 6. 418 M. Janion, M. Żmigrodzka, Romantyczne tematy egzystencji [w:] Nasze pojedynki o romantyzm, pod red. D. Siwickiej i M. Bieńczyka, Warszawa 1995, s. 17. 419 M. Mochnacki, O literaturze polskiej w wieku dziewiętnastym, oprac. Z. Skibiński, Łódź 1985, s. 57. 420 B. Stelmaszczyk, dz. cyt., s. 26.

212 tożsamości. Zanim jeszcze René zakochał się we własnej siostrze, czy też zanim uświadomił sobie to uczucie, już dręczony melancholią myślał o samobójstwie. Doszedł do wniosku, że jego wybawieniem byłaby miłość do istoty, która stanowiłaby część jego samego:

Boże, gdybyś mi dał kobietę wedle moich pragnień, gdybyś, jak pierwszemu ojcu, przywiódł mi za rękę Ewę, dobytą ze mnie samego… Piękności niebiańska!421

W Obronie poezji odwołując się do twierdzenia Szatana z Raju utraconego Miltona, że „The mind is its own place, and of itself/ can make a heaven of hell, a hell of heaven”422, Shelley ukazuje wyobraźnię poetycką jako potwierdzającą samowystarczalność ludzkiego umysłu. Jednak romantyków z czasem zaczęło dręczyć pytanie, czy ludzki umysł nie jest przypadkiem jedynym autentycznym istnieniem i czy reszta świata nie stanowi jedynie jego projekcji. To zwątpienie było niezaprzeczalnie jedną z głównych przyczyn choroby wieku Renégo, czy Manfreda. Kazirodztwo jest wyrazem dążenia do przezwyciężenia przekonania, że istnieje jedynie podmiot poznający, a wszystko, co go otacza, jest zbiorem jego subiektywnych wrażeń. Poprzez projekcje siebie, relację kazirodczą, zjednoczenie z istotą będącą własnym lustrzanym odbiciem, romantyk może uciec solipsyzmowi423. Marjorie Levinson twierdzi, że dla Byrona oraz Shelleya głównym powodem zaangażowania w relacje kazirodcze nie był bunt czy chęć zakwestionowania wartości prezentowanych przez społeczeństwo burżuazji. Akt kazirodczy stymulował proces psychologiczny, który miał prowadzić do redefinicji tożsamości. W rezultacie powstawała nowa psyche – wewnątrz pierwotnej tożsamości pojawiało się drugie, narcystyczne „ja”. Była nim siostra, z którą się utożsamiał jako „an alienated and idealized consciousness of the self”424. Shelley sprecyzował romantyczną filozofię miłości w Essay on Love. Podkreślił, że idealna bratnia dusza powinna być jak najbardziej podobna do romantyka-poety zarówno zewnętrznie: „the portrait of our external being… an assemblage of the minutest particles of which our nature is composed”, jak i mentalnie: „the meeting with an understanding capable of clearly estimating our own; an imagination which should enter into and seize upon the subtle and delicate peculiarities which we have delighted to cherish and unfold in secret; with

421 F. R. Chateaubriand, René, dz. cyt., s. 19. 422 J. Milton, Paradise Lost: A Poem in Twelve Books, Londyn 1744, s. 12. 423 M. Waller, Male Malady and Narrative Politics in the French Romantic Novel, “PMLA” 1989, nr. 104, s. 147. 424 M. Levinson, Keats’s Life of Allegory: The Origins of a Style, Oxford 1988, s. 160.

213 a frame whose nerves, like the chords of two exquisite lyres, strung to the accompaniment of one delightful voice, vibrate with the vibrations of our own425”. W liście do Tomasz Zana z 24 października/5 listopada 1822 roku Mickiewicz podkreśla pokrewieństwo myśli jego i ukochanej. Używa nawet metaforyki zbliżonej do Shelleyowskiej:

To, com w bileciku jej czytał, jest treścią mojego426; to co ona mówiła, ja myśliłem słowo w słowo. Dwie struny jednostajnie zawsze strojne, dla cudzych uszu przykryte, ale już niedługo zapewne grać będą, zbyt napięte i którażkolwiek spękać się musi – obiedwie zatem. [XIV 241]

Interesujące jest wskazanie na list jako medium i poświadczenie tego podobieństwa. W liściku tym wyczytał słowa, które sam pomyślał, które sam by napisał, które być może napisać miał zamiar. W ten sposób wskazuje, że narracja tworzona przez Marylę jest identyczna z jego własną narracją. Także Gustaw był w stanie ponadzmysłowo porozumiewać się ze swoją wybranką:

Tak znaliśmy nawzajem czucia wspólnej duszy, Co jedno pomyśliło, już drugie odgadło 427 [III 85]

Byron w znacznym stopniu utożsamia się z ukochaną siostrą. W liście z 14 września 1816 roku pisze, że wystarczy mu, że ona widziała jego córkę, to tak jakby on sam ją odwiedził:

Your having seen my daughter is to me a great satisfaction; it is as if I had seen her myself. Next to you— dearest—she is nearly all I have to look forward to with hope or pleasure in this world. [BC VII 40]

To, że widziałaś moja córkę jest dla mnie wielką satysfakcją, to tak jak widziałbym ją na włąsne oczy. Obok ciebie najdroższa, ona jest dla mnie niemal jedyną nadzieją czy przyjemnością na tym świecie. [S. S.]

425 P. B. Shelley, On Love [w:] Shelley on Love. An Anthology, ed. by R. Holmes, Los Angeles 1980, s. 71. 426 Po tych słowach w autografie było zapisane „prawie dosłowną”, jednak te wyrazy zostały grubo zamazane atramentem. 427 Wyraźnie oddaje to podobieństwo fragment Dziadów, który został pominięty w ostatecznej redakcji, a został przytoczony przez Mickiewicza w liście do Czeczota z 9/21 kwietnia 1823 r.: „I umieliśmy każde przeczytać wejrzenie,/ Jak dwie połowy, jak dwa jednej rzeczy cienie – ” [XIV 291].

214 Analogiczna nić porozumienia, czy „współodczuwania” istniała między Reném a Amelią, która po dłuższej nieobecności mówiła do brata: „Nie tłumacz się, nie uniewinniaj, wiem wszystko; rozumiem wszystko tak, jakbym była z tobą”428. W dalszej części eseju Shelley postuluje, że chociaż kochankowie mają być do siebie podobni, to jednak wymarzona postać kobieca ma być pozbawiona wszelkich wad i cech negatywnych: „a miniature as it were of our entire self, yet deprived of all that we condemn or despise”, by stać się lustrem dla tożsamości poety, które jednak odbija tylko pozytywną stronę wizerunku: „a mirror whose surface reflects only the forms of purity and brightness; a soul within our own soul that describes a circle around its proper Paradise, which pain and sorrow and evil dare not overleap”. W podobnych kategoriach byronowski Manfred opisuje swoją siostrę Astarte, którą darzył zakazanym uczuciem:

I say ’tis blood—my blood! the pure warm stream Which ran in the veins of my fathers, and in ours When we were in our youth, and had one heart, And loved each other as we should not love, (…) She was like me in lineaments—her eyes, Her hair, her features, all, to the very tone Even of her voice, they said were like to mine;

But soften’d all, and temper’d into beauty; She had the same lone thoughts and wanderings, The quest of hidden knowledge, and a mind To comprehend the universe;429

Krew, mówię, krew to. Ten. czysty, ten ciepły Strumień, co płynął w żyłach ojca, w naszych, Kiedyśmy byli młodymi, ach, jednym Sercem oboje gdyśmy się kochali, Przelanym został. (…) Jej rysy były podobne do moich – Jej oko, włos jej, jej sposób mówienia, Wszystko, a nawet dźwięk głosu, zdało się Takim jak u mnie, tylko wszystko było

428 F. R. Chateaubriand, Atala – René, Warszawa 1982, s. 148. 429 Selected Poetry of Lord Byron, dz. cyt., s. 649 i 653.

215 Delikatniejszym, wszystko wypieszczonym Lubiła także fantastyczne dumy, Upodobanie w tajemniczej wiedzy Znajdował duch jej, zdolny świat ogarnąć. A przy tym pełna przymiotów piękniejszych Jeszcze jak moje. Ach! kto by był widział Jej litość, uśmiech, łzy – których mnie brakło, I czułość, którą tylko ku niej tchnąłem, I tę pokorę – której nigdym nie znał!430

Astarte jest lustrzanym odbiciem Manfreda, lecz lepszym, idealnym. Utwór Byrona zdaje się być więc realizacją teorii Shelleya. “The two Astartes – zauważa Diane Long Hoeveler – function here, as has been widely noted, as mirror images of the hero. Manfred has managed to create a woman and an idea of woman, both of whom are as like him as possible, physically and intellectually. He has, in effect, created a female version of himself, a sister/twin who mirrors him as closely as possible”431. Jednak to Manfred został napisany dwa lata wcześniej. Był to okres, gdy poeci przebywali razem w Szwajcarii. Nie jest istotne ustalenie autora, który pierwszy stworzył idealny portret romantycznej kochanki, lecz uwzględniając niemieckie źródła, narrację o ukochanej należy uznać za wyraz ogólnej tendencji poszukiwania i kreowania tożsamości romantycznej. Skrajna idealizacja była jednym z charakterystycznych rysów obecnych w romantycznym portrecie ukochanej. Kobieta była uprzywilejowana jeśli chodzi o wrażliwość emocjonalną, dlatego poeta romantyczny mógł się wiele od niej nauczyć. Już Kant i Rousseau byli wyznawcami dualistycznej koncepcji natury i płci, przypisującej mężczyźnie rozum, a kobiecie uczucia. Jak zauważą Renata Dampc-Jarosz432 kobieta w romantyzmie posiadała wrodzony instynkt umożliwiający jej połączenie natury z moralnością, czyniący z niej świętą, „wabiącą nas w górę”433 – jak określił to Goethe w Fauście. Silvia Bovenschen w rozprawie podejmującej kwestię kobiecości w pismach Friedricha Schillera dochodzi do wniosku, że Schiller ukazuje kobietę jako projekcję męskich

430 G. G. Byron, Manfred [w:] Wędrówki Childe Harolda. Dramaty, tłum. J. Paszkowski, Warszawa 1955, s. 387 i 391. 431 D. Long Hoeveler, Romantic Androgyny: the Women within, Londyn 1990, s. 113.Tłum: “Dwie Astarte, jak to już zauważono, spełniają tu rolę lustrzanego odbicia bohatera. Manfred zdołał stworzyć kobietę i ideę kobiety, obydwie są tak podobne do niego, jak to tylko możliwe, fizycznie i intelektualnie. W skutek tego stworzył kobiecą wersję samego siebie, siostrę/bliźniaka, która odzwierciedla go tak dokladnie, jak to możliwe.” 432 R. Dampc-Jarosz, Zwierciadła duszy. Estetyka listów pisarek niemieckich epoki klasyczno romantycznej, Wrocław 2010, s. 321. 433 J. W. Goethe, Faust II, przeł. B. Antochewicz, Wrocław 1981, s. 248.

216 wyobrażeń, pewien rodzaj zwierciadła przedstawiającego wyobrażenie mężczyzny poety o płci pięknej. Stąd też obecna u Schillera idealizacja kobiety434. Lucinde, tytułowa bohaterka powieści Schlegla pełni rolę kapłanki, pośredniczki, która poprzez swoją miłość umożliwia bohaterowi osiągniecie dojrzałości, poczucie nieskończoności, wieczności, boskości. Pojawiające się w korespondencji poetów odniesienia do osoby wybranki były zdominowane przez przekonanie o jej wyjątkowości i niepospolitości. W odczuciu Mickiewicza, jak to eksplikował w liście do Czeczota z 25 lipca/6 sierpnia 1821 roku, w porównaniu z Marylą wszystkie inne kobiety raziły pospolitością:

Widziałem się z kobitami, z ową Johasią, niegdyś nieco lubioną, lubo pospolitą istotą; postrzegłem ze smutkiem, że wszystkie obudzają wstręt we mnie i że już o kobitach dla mnie nie myślić, a zwłaszcza tak blisko Tuhanowicz. [XIV 198]

W liście do tego samego adresata z 5/17 marca 1823 roku Mickiewicz otwarcie przyznał się do idealizowania Maryli. Zdawał sobie sprawę, że obraz, który tworzy jego wyobraźnia nie wiele ma wspólnego z rzeczywistością:

Jeślibyś był dobry i chciał mnie skryślić obraz M., tak jak gdyby komu nieznajomemu, zrobiłbyś mnie największą przyjemność. Ostrzegam, abyś nie pochlebiał, bo wszystkie twoje pochwały nie zdołają ubrać jej lepiej niż moja imaginacja. Pisz szczerze i po prostu. (...) Jeślibyś nie znalazł nic idealnego i nadzwyczajnego mnie tym ani obrazisz, ani zrobisz nieprzyjemności.

[XIV 275]

Opisom romantycznej kochanki towarzyszyła nie tylko idealizacja, lecz wręcz ubóstwienie. René w ukochanej Amelii dostrzegał pierwiastki transcendentne:

Amelia otrzymała od natury coś niebiańskiego: dusza jej miała te same niewinne powaby co ciało; słodycz jej uczuć była wręcz nieskończona; umysł jej był samą jeno tkliwością i marzeniem; można by rzec iż serce jej, myśl i głos jak gdyby wzdychały jednozgodnie; miała lękliwość i czucie kobiety, czystość i harmonię anioła435.

434 S. Bovenschen, Die imaginierte Weiblichkeit. Exemplarische Untersuchungen zu kulturgeschichtlichen und literarischen Präsentationsformen des Weiblichen. Suhrkamp, Frankfurt 1979, s. 71. 435 F. R. Chateaubriand, René, dz. cyt., 64, s. 21–22.

217 Dla dowiedzenia boskiego statusu Maryli, który nadała jej poetycka imaginacja, Mickiewicz w liście do Tomasza Zana z 24 września/6 października 1822 roku posłużył się hiperbolizującą metaforą:

Jak to, bezbożniku, mówi Arab do Francuza, wracasz od granic Egiptu, a nie uczciłeś grobu proroka i, obojętny, mówisz o nim słowami tak zimnymi, jak śnieg z góry Imaus. Ach! Któż by był tak bliski i tak ślepy, głuchy, kamienny! Gdyby Nil mógł choć raz popatrzyć na złote piaski Jemenu i Mekki, oddałby wszystkie skarby, które połknął w górach Biduldzerid; gdybym ja był na twoim miejscu, poszedłbym, i nie odwiodłyby mię wszystkie nawet hurysy powiewające chustkami, poszedłbym, choćby most był węższy iż Al-sirach!

[XIV 226, 227]

Podmiot listu postawił znak równości pomiędzy uczuciem do ukochanej a emocjami wywoływanymi odwiedzeniem grobu proroka. Ominięcie miejsca świętego, godnego najwyższej czci, mimo możności odwiedzenia go, jest grzechem. Jednakże to, co jest święte dla jednego człowieka, nie ma takiej samej wartości dla wyznawcy innej wiary, który nigdy nie będzie zdolny pojąć, jak wielkiego dopuścił się świętokradztwa. W jednym z nielicznych listów do Maryli, które przetrwały do naszych czasów, autor niezwykle silnie zaakcentował swoje przekonanie o niewinności, anielskości i boskości adresatki:

Kochana Mario, ja ciebie szanuję i ubóstwiam jak niebiankę, miłość moja tak jest niewinną i boską, jak jej przedmiot. (...) Jakże ja śmiałem ciebie zasmucić, ja tobie winienem, jeżeli jest co w duszy mojej dobrego i pięknego, jeżeli miałem w życiu kiedy chwilkę niebieską. Jesteś moim aniołem stróżem, wszędzie obecna, strzegę się, abym cię nawet myślą nie obraził... [XIV 237, 238]

W tym liście z 17/29 października 1822 roku Mickiewicz podkreśla, jak wielki wpływ miało na niego uczucie wywołane przez Marylę. Dzięki niemu uświadomił sobie i rozwinął pozytywne aspekty swojej tożsamości. Zgodnie z założeniem Shelleya wyobrażenie Maryli, będąc refleksem idealnego „ja” poety, pozbawione jest cech negatywnych, odbijając jedynie dobro i piękno. W tym kontekście przyrównanie do anioła stróża nie jest jedynie frazeologizmem podyktowanym przez miłosną konwencję. Ukochana będąc projekcją poety, podąża za nim na wzór Anioła Stróża, przypominając o tym, co dobre i czyste. Anielskość romantycznej kochanki zaświadcza o tym, że nie jest ona kobietą z krwi i kości. Jest

218 wyidealizowaną, nierealną projekcją romantycznej jaźni. Romantyczna kochanka jest boska, ponieważ jej zadaniem jest wznieść poetę, pociągnąć go za sobą na wyżyny, by mógł przepędzić „chwilkę niebieską”436. W Dziadach Mickiewicz opisuje sytuację, gdy przez jedność z anielską kochanką idealna część tożsamości poety uniezależnia się od niego i materializuje w postaci Gustawa:

Kto nad świeckiego życia wylatując krańce, Duszą i sercem gubi się w kochance, Jej tylko myślą myśli, jej oddycha tchnieniem, Ten i po śmierci również własną bytność traci, I przyczepiony do lubej postaci, Jej tylko staje się cieniem. Jeśli, żyjąc, świętemu był uległy panu, Niebieską z nim chwałę dzieli; Albo ze złym do wiecznej strącony topieli, Jest bolesnego wspólnikiem stanu. Na szczęście Bóg mię zrobił poddanym anioła, Dla niej i dla mnie przyszłość śmieje się wesoła. [ III 95]

Danuta Danek analizując Godzinę myśli Juliusza Słowackiego zwraca uwagę, że postać ukochanej nosi cechy istoty pozaziemskiej, anioła: „ukochana (…) nie ma bytu samoistnego, także ukazuje się tylko jako istota troszcząca się o bohatera, tylko jako na nim skupiona. Przedstawione są także tylko te jej myśli i uczucia, które dotyczą bohatera. I które (…) odzwierciedlają bezsłowne, kryjące się głęboko we wnętrzu bohatera, treści psychiczne, odzwierciedlają jego własne myśli i uczucia”437. Także Krasiński uważał, że wykreowanie odpowiedniego obiektu miłości, idealnej postaci romantycznej kochanki jest niezbędne do nadania sensu egzystencji poety. W jednym z listów do Adama Sołtana pisał: „W ostatnich dniach los moralny mojej duszy rozstrzygam – albo wzbudzę w niej iskrę, albo zebrawszy

436 Miłość to jeden ze sposobów dotknięcia transcendencji. Jak pisze A. Bielik-Robson: „romantyczne doświadczenie samego siebie (…) pozwala jednostce otrzeć się o nieskończoność, ale nie pozwala w niej pozostać. Romantyczne przeżywanie siebie kieruje się na doznanie oceaniczne, które wykracza poza jednostkowość Ja, a tym samym rozrywa kartezjańską monadę od środka. Ponieważ sfera ducha absolutnego jest ciągle jeszcze ‘nie-Ja’, konieczny okazuje się powrót do ograniczonego Cogito. (…) Uczucie oceaniczne, doznanie samozatraty w ‘pełni nieskończoności’, romantyk przeżywa jako bliższe niego samego, jako właściwe doświadczenie samego siebie; wobec takiego przesunięcia aktu identyfikacji powrót do samoograniczenia w monadycznym ‘ja’ oznaczać może tylko utratę tożsamości”. [A. Bielik-Robson, Na drugim brzegu…, dz. cyt., s. 60–61] 437 D. Danek, „Godzina myśli” jako studium romantyzmu…, dz. cyt., s. 93.

219 wszystkie siły stworzę sobie jakąś postać do kochania i ubrania w kształt, albo też się przekonam, żem głupi na wieki i każę sobie maleńki sarkofag zrobić z szylkretu…”438 Byron charakteryzując Augustę w liście do Jean-Jacquesa Coulmanna z 7 lipca 1823 roku, określa ją jako najbardziej podobną do anioła ze wszystkich istot, które chodzą po ziemi:

If the notice should reach England, I am certain that the passage relative to my father will give much more pain to my sister (…), even than to me; and this she does not deserve, for t h e r e i s n o t a m o r e a n g e l i c b e i n g u p o n e a r t h. Augusta and I have always loved the memory of our father as much as we loved each other... [BC XV 10; podkr. – S.S.]

Jeśli ta wiadomość ma dotrzeć do Anglii to jestem pewien, że fragment dotyczący mojego ojca przysporzy wiele bólu mojej siostrze (…), bardziej niż mnie. A na to ona nie zasługuje, bo nie ma bardziej anielskiej istoty na całej ziemi. Augusta i ja zawsze kochaliśmy wspomnienia o naszym ojcu, tak samo jak kochaliśmy siebie nawzajem… [S. S]

W liście do Lady Melbourne napisanym 30 kwietnia 1814 roku pisze, że siostra nie jest w najmniejszym stopniu winna temu, co między nimi zaszło. To on, niczym bohater antycznej tragedii, został stworzony na nieszczęście swoje i innych, którzy mają z nim do czynienia:

…it must be some selfish stupidity of mine in telling my own story – but really & truly – as I hope mercy & happiness for her – by that God who made me for my own misery – & not much for the {good} of others – she was not to blame – one thousandth part in comparison – she was not aware of her own peril – till it was too late. [BC V 44]

…musi być jakaś samolubna głupota w opowiadaniu historii o sobie samym, ale rzeczywiście i szczerze, tak jak liczę na łaskę i szczęście dla niej od tego Boga, który stworzył mnie na moje własne nieszczęście i nie za bardzo dla dobra innych. Ona nie powinna być obwiniana, w jednotysięczną części w porównaniu ze mną, nie była świadomą swego niebezpieczeństwa, dopóki nie było za późno. [S. S.]

Podobną skargę wypowiada dręczony wyrzutami sumienia Manfred:

438 Z. Krasiński, Listy do Adama Sołtana, oprac. i wstęp Z. Sudolski, Warszawa 1980, s. 125.

220

My embrace was fatal […] I loved her, and destroy’d her439

Mój uścisk był zgubny […] Kochałem ją i zniszczyłem440

Ów romantyczny fatalizm jest równie silnie akcentowany przez Byrona w jego epistolarnej narracji. Tak podsumowuje swoje życie w liście do Johna Cama Hobhouse’a z 3 października 1819 roku:

You must not talk to me of England – that is out of the question. I had a house and lands and a wife and child and a name there – once – but all these things are transmuted or sequestered. Of the last {& best} ten years of my life – I nearly six have been passed out of it. – I feel no love for the soil after the treatment I received before leaving it for the last time – but I do not hate it enough to wish to share {take a part} in it’s calamities – {as on either side harm must be done before good can accrue – revolutions are not to be made with rose water. } My taste for revolution is abated – with my other passions. [BC XI 74]

Nie wspominaj mi więcej o Anglii – to nie wchodzi w rachubę. Miałem dom i ziemię i żonę i dziecko i imię – kiedyś – ale wszystko to, przeminęło lub zostało mi odebrane. Z ostatnich i najlepszych dziesięciu lat mojego życia, około sześć spędziłem poza nią. Nie kocham tej ziemi po tym, jak zostałem potraktowany zanim opuściłem ją po raz ostatni, ale nie nienawidzę jej wystarczająco, by chcieć mieć udział w jej klęsce – bo obie strony muszą odnieść szkody, by mogło wzrosnąć coś dobrego – rewolucji nie robi się wodą różaną. Mój zapał do rewolucji, nieco ustał, wraz z innymi pasjami. [S. S.]

Powyższe wyznanie mógłby z powodzeniem napisać Manfred lub Konrad (Korsarz). Z takiej narracji wyłania się bohater byroniczny – nieszczęsny wygnaniec, którego przeszłe losy owiewa niepokojąca tajemnica. Mario Praz wymienia cechy pojawiające się u romantycznych fatalistów, do których należą: „tajemnicze – lecz przypuszczalnie znakomite – pochodzenie, ślady wygasłych namiętności, podejrzenie o straszliwą winę, natura melancholijna, twarz blada, niezapomniane oczy”441.

439 Selected Poetry of Lord Byron, dz. cyt., s. 642. 440 G. G. Byron, Manfred, dz. cyt., s. 385. 441 M. Praz, Zmysły, śmierć i diabeł w literaturze romantycznej, przeł K. Żaboklicki, Warszawa 1974, s. 73.

221 Praz przypuszczał, że Byron mógł dopuścić się kazirodczych relacji z siostrą zainspirowany losami Renégo442. Jednak Chateaubriand darzył swoją siostrę Lucylę czysto braterską miłością i ich wzajemne stosunki nie miały w sobie nic skandalizującego. Tymczasem Byron jest przekonany, że on i Augusta zostali stworzeni, by spędzić razem życie. W liście napisanym 17 września 1816 roku wyznał ukochanej, że:

What a fool I was to marry—and you not very wise—my dear—we might have lived so single and so happy—as old maids and bachelors; I shall never find any one like you—nor you (vain as it may seem) like me. We are just formed to pass our lives together, and therefore we—at least—I—am by a crowd of circumstances removed from the only being who could ever have loved me, or whom I can unmixedly feel attached to. Had you been a Nun—and I a Monk—that we might have talked through a grate instead of across the sea—no matter—my voice and my heart are ever thine— B. [BC VII 42]

Co za głupcem byłem żeby się ożenić i ty też niezbyt mądra, moja droga, mogliśmy żyć samotnie i tak szczęśliwie, jak stare panny i starzy kawalerowie. Nigdy nie znajdę takiej jak ty, ani ty (próżność, jak może się wydawać) takiego jak ja. Jesteśmy po prostu stworzeni, by spędzić nasze życia razem, i dlatego my a przynajmniej ja zostałem przez szereg okoliczności oddalony od jedynej istoty, która mogłaby mnie pokochać, czy do której ja niezmiennie czuję się przywiązany. Mogłaś być zakonnicą a ja mnichem, mogliśmy rozmawiać przez kraty, zamiast poprzez morze – ale nie ważne – mój głos i moje serce jest na zawsze twoje – B. [S. S.]

Autor Manfreda jest przekonany o wyjątkowości swojej siostry i o tym, że żadna inna kobieta nie pasuje do niego. Żałuje, że ożenił się z inną, i że ona wyszła za mąż. Mogli spędzić życie razem, pozostając w starokawalerstwie lub staropanieństwie albo wybierając życie zakonne. Aluzja do losu Amelii z Renégo, która uciekając przed grzeszną namiętnością zamknęła się w zakonie, to sugestia, że ich miłość ma wymiar przede wszystkim duchowy, wolny od cielesności i seksualności. Okoliczności sprawiły, ze stracił jedyną szansę doświadczenia prawdziwej miłości. Jak dowodzą powyższe rozważania stworzenie romantycznej tożsamość wymaga wcześniejszego wykreowania wizji ukochanej kobiety. Mickiewicz w listach domaga się szczegółów dotyczących osoby Maryli, sposobu jej życia, codziennych zajęć. Takich oto instrukcji udziela Józefowi Jeżowskiemu w liście z 29 listopada/11 grudnia 1820 roku:

442 Tamże, s. 70.

222 Ale weź z sobą lornetką, jaką masz najlepszą, i bądź ścisłym obserwatorem qua filozof moralny i Kunstrichter, a potem napisz do mnie o każdym przedmiocie! Niegodziwy, zapomniałeś rysowania! Jeślibyś umiał zdjąć rys, ten rys podoba mi się, bo piękną duszę oznacza. [XIV 160]

Można odnieść wrażenie, że ta miłość oraz jej obiekt karmi jego imaginację, jego „ja” poetyckie. W liście do Jeżowskiego z 1/13 lutego 1823 roku najpierw uskarża się, że „mój talent poetycki zdaje się mnie zupełnie opuszczać”, następnie jako jedną z przyczyn wyjawia brak kontaktu czy wieści o Maryli: „Niemało także przyczyniło się do mojego zamieszania i wycieńczenia duszy, iż od dawna nie miałem nic o Marii…” [XIV 258]. Dlatego, by właściwie kształtować projekcję romantycznej kochanki, domaga się jak najwięcej szczegółów, chcąc wspomóc działanie wyobraźni. W liście z 5/17 marca 1823 roku zwraca się z prośbą do Czeczota :

Wszystko, o co miałem ciebie prosić, zgadłeś sam, Janie; o dziennik podróży, o szczegóły tyczące się jej zabaw, rozmów, sposobu życia. Odczytaj miejsce najlepsze w Dziadach: J a k o n a r a n o w s t a j e ett. ett. Więcej o nic. [XIV 275; podkr. A. M.]443

Byron w listach do Augusty podobnie domagał się, by opowiadała o sobie, zamiast pisać o innych. Jak w tym liście z 17 maja 1819 roku:

When you write to me speak to me of yourself—& say that you love me—never mind common-place people & topics—which can be in no degree interesting— [BC X 113]

Kiedy piszesz do mnie, to mów o sobie i powiedz, że mnie kochasz, nie ważni zwykli ludzie i tematy, które nie są interesujące nawet w najmniejszym stopniu. [S. S.]

443 Tak pełen euforii pisał, gdy przyjaciel uczynił za dość jego prośbie: „Ileż razy warto cię ucałować, drogi Janie. List ten będzie na zawsze w moim pugilaresie; obrazek Marii gdzież milsze znajdzie pomieszkanie…” [XIV 278]. Podobnych próśb jest wiele w korespondencji Mickiewicza: „Jeśli zechcesz będziesz miał co odpisać, jesteś w Tuhanowiczach”. [XIV 222]; „W odpowiedziach nie przestanę na ogólnych tylko wyrazach; przytocz mnie okoliczność, miejsce, czas, własne z ust wyjęte słowo, gest; ty potrafisz to tak dobrze opisać, jeżeli zechcesz. Bogdajby tylko ta instrukcja nie była wykonana, jak niegdyś wiele innych”. [XIV 224]

223 Przebywając z dala od ukochanej i pozbawiony nadziei ponownego jej ujrzenia, poeta potrzebował szczegółów, które nie dopuszczą do wygaśnięcia uczucia, ani rozmycia wizji idealnej kochanki. Analizując zagadnienie samotności, Maria Kalinowska pisze o znaczeniu miłości romantycznej dla egzystencji bohatera IV części Dziadów: „… z jednej strony Gustaw – świadek egzystencji, toczy walkę o życie poza martwymi znakami, o odnalezienie sensu swego istnienia w tym, co niepowtarzalne, o uznanie nieredukowalności istnienia do czegokolwiek poza nim samym, a równocześnie cierpi, bo boi się znaleźć poza wszelką wspólnotą (np. miłość jest tu rodzajem wspólnoty ugruntowanej na idealnej komunikacji), pragnie być rozumiany, wie, że z utratą tego, kto go rozumie, z kim mógłby nawiązać komunikację, utracił poczucie własnej tożsamości. Czuje, że bez odbicia w innym człowieku nie może osiągnąć pełni istnienia”444.

IV. 5 Nieszczęśliwe konsekwencje miłości jako niezbędny czynnik rozwoju tożsamości romantyka

Ukochana, bliźniacza dusza, siostra to często wyidealizowane romantyczne „ja”, do którego dąży poeta. Obiekt miłości służy jako lustro dla słabnącej lub jeszcze nieodkrytej tożsamości445. By urzeczywistnić ten ideał konieczna jest narracja o wielkim uczuciu, które pozwala na wykreowanie i rozwój tożsamości romantycznej. Mickiewicz tworzy narrację o uczuciu do Maryli, ukazując je jako związek dusz bliźniaczych. Taką narrację snuje w listach, w opowieściach osobom postronnym, w poezji. Tak opisywał je Franciszek Malewski, najprawdopodobniej parafrazując słowa samego poety:

Adam (...) opowiadał mi swoje z Marią przygody słuchałem z rozrzewnieniem i ze złością. To jest miłość prawdziwa, jaką pojmowałem sobie kiedykolwiek. Dusze dwie były dla siebie przeznaczone i od dzieciństwa kształciły się jedna dla drugiej. Pierwsze spotkanie się łączy obiedwie na zawsze, w obu

444 M. Kalinowska, Mowa i milczenie, dz. cyt., s. 77. 445 R. Langbaum, The Mysteries of identity: A Theme in Modern Literature, Nowy Jork 1977, s. 6.

224 roznieca płomień mocny, palący. Potąd działało przyrodzenie; odtąd ludzkie przywidzenia działają i szczęście, które gdzieś było zgotowane, idzie jak kamień na dno446.

Jean-Charles Gille-Maisani447 stwierdza, że z psychoanalitycznego punktu widzenia młodzieńcza miłość Mickiewicza to okres regresji osobowości. Wyszedł z niej okaleczony uczuciowo, za jej przyczyną ujawniły się u poety pierwsze objawy paranoi. To miłość niedojrzała, mająca cechy sadomasochistyczne, zdradzająca tendencje do idealizacji w całkowitym oderwaniu od rzeczywistości448. Nie bez znaczenia jest, że obiektem uczucia była osoba niedostępna. Gdy Mickiewicz poznał Marylę, była już ona zaręczona z innym. Apogeum namiętność osiągnęła, gdy wybranka została żoną Puttkamera. Taka miłość była skazana na nieszczęśliwe zakończenie. Narracja o tym niezwykłym uczuciu od początku do końca zdominowana jest przez świadomość niepodobieństwa realizacji miłosnych pragnień: „...miłość własna, sięgająca wysoko (…) potłumioną trochę została niepodobieństwem nadziei.” [XIV 158]; „Muszę raz jeszcze widzieć i więcej nigdy nie będę w tych stronach. (…) Przeznaczenie moje estetyczne już rozstrzygnione.” [XIV 199]; „Porzuciłem na zawsze nowogródzkie strony i M.” [XIV 201]; „… nie mogę poskromić gwałtownych poruszeń, ile razy wspomnę, że ciebie straciłem na zawsze”. [XIV 237]; „Ostatnie pożegnanie wszelkich nadziei ma w sobie coś spokojnego i melancholicznego” [XIV 293]449. Ciążące widmo rozstania na zawsze, nie pozostawiające najmniejsze nadziei na spełnienie to rys uczucia charakterystyczny dla romantycznego mitu miłosnego450, bez którego portret romantycznego kochanka nie mógłby zaistnieć. Można odnieść wrażenie, że Byron obdarzył romantycznym uczuciem swoją siostrę właśnie dlatego, że była to najbardziej niemożliwa miłość, jaką mógł sobie wyobrazić. Angielski poeta w pełni uświadamia sobie zalety nieszczęśliwej miłości. Jak zapisał w dzienniku pod datą 26 listopada 1813 roku chociaż cierpi z powodu rozłączenia z ukochaną, jednak znajduje pocieszenie w świadomości, że dzięki temu ich miłość nie

446 Korespondencja Filomatów, dz. cyt., s. 198. 447 J. Ch. Gille-Maisani, dz. cyt., s. 130–143. 448 Gille-Maisani pisze:„Sprawia przede wszystkim wrażenie miłości niemożliwej, którą wyobraźnia w miarę upływu lat rozjątrza i której nadaje sadomasochistyczne zabarwienie. Oczywista jest tu rola wyobraźni; nawet w dobie romantyzmu dziwaczność tej namiętności zaskakiwała i zbijała z tropu przyjaciół poety. Uderzający jest masochizm: wszystko przebiega tak, jakby Mickiewicz szukał cierpienia i sam je pogłębiał. Sadyzm istnieje tu również, skoro w październiku 1822 roku Mickiewicz przyznaje, że świadomie zadał Maryli ból. W sumie postawa wobec Maryli to mieszanina idealizacji i sadomasochizmu, zgodnie z psychiczną strukturą osobowości histeryczno-fobicznej” [Tamże, s. 140]. 449 W podobnym duchu pisała Maryla m. in. w liście do Zana z 1/13 maja 1823 roku: „Wyrzekłam się największej przyjemności w życiu, jaką miałam, widzenia jego; już się bowiem na zawsze z nim rozłączyłam. Słuchając głosu powinności, straciłam prawo do jego serca.”; Korespondencja Filomatów, dz. cyt., s. 427. 450 M. Piwińska, Miłość romantyczna, dz. cyt., s. 536.

225 spowszednieje, nie zagrozi jej nuda ani niezgoda. Uczucie pozostając niespełnionym pragnieniem na zawsze pozostanie idealne:

I have been pondering on the miseries of separation [B. is thinking of Augusta – przypis edytora], that— oh how seldom we see those we love! yet we live ages in moments, when met. The only thing that consoles me during absence is the reflection that no mental or personal estrangement, from ennui or disagreement, can take place; and when people meet hereafter, even though many changes may have taken place in the mean time, still, unless they are tired of each other, they are ready to reunite, and do not blame each other for the circumstances that severed them. [BLJ 17]

Rozmyślałem nad niedolą rozstania, o tym jak rzadko – niestety – widzimy tych, których kochamy! A przecież przeżywamy wieki w chwilach spotkania. W czasie mej nieobecności pocieszam się tym, że nuda czy niezgoda nie mogą nas od siebie fizycznie czy umysłowo oddalić. Gdy zaś ludzie spotykają się potem, nawet jeśli tymczasem zaszły zmiany, wówczas jeśli nie mają jeszcze siebie dość, gotowi są znów być razem i nie zrzucać wzajemnie winy na siebie o okoliczności, które ich poróżniły. [Lip 442]

Poetycki wyraz przekonaniu o inspirującym i autokreacyjnym oddziaływaniu niespełnionej miłości na poetę dał w Don Juanie:

There‘s doubtless something in domestic doings Which forms, in fact, true love’s antithesis; Romances paint at full length people’s wooings, But only give a bust of marriages; For no one cares for matrimonial cooings, There ‘s nothing wrong in a connubial kiss: Think you, if Laura had been Petrarch’s wife, He would have written sonnets all his life?451

Mają coś w sobie małżeńskie roboty, Z czym rzeczywista miłość nie licytuje. Małżeństwo tylko z profilu maluje. Nikt o ślubne nie stoi pieszczoty. Z małżeńskich gruchań cnota nie szwankuje, Poezja ileż poniosłaby straty, Gdyby Petrarka z Laurą był żonaty.452

451 Lord Byron’s Don Juan, dz. cyt., s. 99. 452 G. G. Byron, Don Juan, dz. cyt., s. 141.

226

Miłość niemożliwa do spełnienia w realnym świecie staje się przyczyną izolacji, zamyka poetę, skierowując jego wysiłki kreacyjne do własnego wnętrzna. O takim oddziaływaniu uczucia mówi Gustaw w Dziadach:

[…] jedna tylko iskra jest w człowieku, Raz tylko w młodocianym zapala się wieku. Czasem ją oddech Minerwy roznieci, Wtenczas nad ciemne plemiona Powstaje mędrzec, i gwiazda Platona W długie wieki wieków świeci. Iskrę tę jeśli duma rozżarzy w pochodnie, Wtenczas zagrzmi bohater, pnie się do szkarłatu Przez wielkie cnoty i przez większe zbrodnie, I z pastuszego kija robi berło światu Albo skinieniem oka stare trony wali. Czasem tę iskrę oko niebianki zapali, Wtenczas trawi się w sobie, świeci sama sobie Jako lampa w rzymskim grobie. [III 63]

Dokładnie taki wpływa ma na Mickiewicza uczucie do Maryli, co wyraźnie podkreśla w liście do Czeczota z 16/28 października 1822 roku:

Ona jest na kształt czarodziejskiego obwodu, który wszystkie moje myśli i czucia ogradza. Jednak Zan utrzymuje, że ja o niej, a ona o mnie zapomni, nie mogę mu tej myśli darować; [XIV 236]

Poeta ostro zareagował na uwagi Zana, który, przypominając mu o zmienności ludzkich uczuć oraz kojącym działaniu czasu, stosował ziemskie kategorie do uczucia przekraczającego granice transcendencji. Jednym z elementów romantycznej stylistyki było kreowanie antagonizmu „my” – „reszta świata”. Miłość umożliwiała wykreowanie świata romantyka dostępnego tylko jemu i ukochanej. „Zamknięte” w sercu uczucie tak jak „lampa w rzymskim grobie” oświetla i ujawnia nieuświadomione wcześniej aspekty tożsamości. 5/17 marca 1823 roku Mickiewicz pisał do Czeczota:

227 …ale tak niewinne i ślachetne uczucia, które we mnie natchnęła M., a które jeden z moich przyjaciół tak podle tłumaczył, przyjaciel znający mnie i M., te, mówię, uczucia muszę głębiej jeszcze w sercu zamknąć; kiedy one źle wydają się n a s z e m u ś w i a t u, cóż mówić o c u d z y m ś w i e c i e! [XIV 275; podkr. – A. M.]

Kategoria „innych” pojawia się także w liście do Tomasz Zana z 30 stycznia/11 lutego 1823 roku: „W samej rzeczy dziwactwem jest żądać, aby się inni ustawicznie nami interesowali.” [XIV 256]. Byron w listach do Augusty stosował podobne kategorie. 26 lipca 1819 roku pisał do ukochanej z Rawenny:

My dearest Augusta – I am at too great a distance to scold you – but I will ask you – whether your letter

of the 1st. July is an answer to the letter I wrote you before I quitted Venice? – What? is it come to this? – Have you no memory? or no heart? – You had both – and I have both – at least for you. I write this presuming that you received that letter – is it that you fear? do not be afraid of the post – the World has it’s own affairs without thinking of ours and you may write safely – if you do –address as usual to Venice [BC XI 34]

Kochana Augusto, jestem zbyt daleko od Ciebie, aby Ci wymyślać, ale chciałbym zapytać, czy to możliwe, aby Twój list z 1 lipca był odpowiedzią na list, który wysłałem do Ciebie jeszcze przed wyjazdem z Wenecji? Więc już do tego doszło? Już nie masz pamięci? Ani serca? Dawniej je miałaś, i ja, przynajmniej dla Ciebie, mam i pamięć, i serce. Piszę to zakładając, że otrzymałaś tamten mój list. Czy powstrzymuje Cię trwoga? Nie lękaj się przeszłości; świat ma zbyt dużo własnych spraw, aby miał jeszcze myśleć o naszych – możesz więc pisywać spokojnie. Jeśli się zdecydujesz, adresuj jak zwykle do Wenecji.

[Lip 220]

W liście z 14 września 1816 roku wyraża swoje pragnienie izolacji od reszty świata razem z ukochaną:

If I see anything very striking in the Mountains I will tell thee. To Scrope I leave the details of Chamouni & the Glaciers & the sources of the Aveiron. This country is altogether the Paradise of Wilderness— I wish you were in it with me—& every one else out of it—Love me, A., ever thine – B. [BC VII 41]

Jeśli zobaczę w górach coś uderzającego, powiem Ci. Dla Scrope’a zostawię szczegóły Chamouni, lodowców i źródeł Aveironu. Ten kraj jest jednocześnie Rajem i dziczą – chciałbym byś była w nim ze mną i aby wszyscy inni by byli poza nim. Kochaj mnie, A., zawsze Twój – B. [S. S.]

228

W momencie, gdy taka izolacja jest fizycznie niemożliwa, romantyk doświadcza jej w sferze wyobraźni. Po wakacjach 1820 roku Franciszek Malewski zauważył, że „Adam jest w tym roku wcale inszy, zdziczały, stępiony, ponury!”453. W jednej chwili miłość romantyczna z czynnie działającego filomaty uczyniła osobę aspołeczną, pragnącą izolacji od innych ludzi, którzy nie są w stanie pojąć jej głębi. Nieszczęśliwa miłość potęguje pragnienie samotności, skłania do zagłębiania się w swoim świecie, izoluje świadomość od bodźców ze świata zewnętrznego – jednym słowem pogłębia i wyostrza wszystkie najważniejsze cechy tożsamości romantyka454. Gdy w 1801 roku zmarł Novalis, wydał jego poezję wraz z życiorysem, który ukazywał związek Friedricha von Hardenberga z Sophie von Kühn jako jedyną siłę kreacyjną, determinująca całe jego życie i stanowiącą jego główną treść. Według Tiecka nieszczęście spowodowane przedwczesną śmiercią narzeczonej (zmarła dwa dni po swoich 15. urodzinach) stało się źródłem inspiracji poetyckiej oraz umożliwiło poecie wkroczenie w inny wymiar rzeczywistości. Jego pragnienie zjednoczenia i utożsamienia się z ukochaną („Życzę sobie całkowicie żyć w jej duchu, by być spokojnym i zadowolonym, jak ona była”455 – tłum. S. S.) zostało zrealizowane w poezji. W Hymnen an die Nacht, cyklu składającym się z sześciu poematów prozą, Novalis ukazał noc-śmierć jako stan pozwalający przekroczyć niedoskonałą rzeczywistość i umożliwiający dostęp do wyższego poziomu egzystencji. Opisując mistyczne doświadczenie obecności Boga, równocześnie antycypował swoje zjednoczenie z ukochaną Sophie. W życiorysie autorstwa Tiecka Novalis jest ukazany jako poeta owładnięty smutkiem i melancholią, żyjący na granicy dwóch rzeczywistości, doświadczający unii z ukochaną pomimo jej śmierci. Jak pisze Robert J. Richards taki wizerunek został przejęty przez następne pokolenie romantyków, dla których miłość jest jednym z głównych elementów kreujących romantyczną osobowość456. Przyjaciele Mickiewicza skrzętnie odnotowywali oznaki oderwania poety od rzeczywistości, pomieszania jawy z marzeniem sennym:

453 Korespondencja Filomatów, dz. cyt., s. 157. 454 Takie doświadczenie egzystencjalne jest udziałem Gustawa. Zwraca na to uwagę Bolesław Oleksowicz: „Gustaw nim spotkał Marylę, czuł się cząstką zbiorowości, jego tożsamość konstytuowała się poprzez przynależność do wspólnoty przyjaciół. Razem z nimi ‘sięgał, gdzie wzrok nie sięga’, wierzył w udoskonalenie moralne i obywatelskie człowieka, uczył się, jak znosić trudy dla dobra innych, marzył o sławie, nauce, ojczyźnie. Miłość to wszystko zniszczyła.”; B. Oleksowicz, „Czyliż niewinna miłość wiecznej godna męki?” [w:] tegoż, „”, Historia, romantyzm. Studia i szkice, Gdańsk 2008, s. 32–33. 455 List Hardenberga do Karla Ludwiga Woltmana z 22 marca 1797 [w:] Novalis Schriften, red. P. Kluckhohn I R. Samuel, Darmstadt, Buchgesellschaft, 1960–1988. t. 4, s. 93. 456 R. J. Richards, The Romantic Conception of Life: Science and Philosophy in the Age of Goethe, Chicago 2002, s. 36.

229 Adam (…) przyjechał z Tuhanowicz, bez mała jak zwariowany. Nic prawie nie robi, trudno z nim i nie można potrafić już nawet i gadać; milczy, lulkę pali, chodzi wiele, zawsze zamyślony, a o niczym dobrym nie myśli, bo całą myśl opanowała Maria; słowem, zbrzydził świat i życie, ledwie że nas nie zbrzydził. Żyje na świecie imaginacji457.

Adam bardzo źle wychodzi na swoim kochaniu. Ciągle jest w gorączce, ciągle dusza natężona, nie daje mu spokojności życia. (…) Adam, korzystając z okoliczności, poszedł do niej, siedział z godzinę, ale nie pamięta, jak siedział i co się z nim działo. Darowała mu pierścień, a przecież ledwie się wtedy o tym dowiedział, kiedy wróciwszy od niej, padł na łóżko, zasnął i we śnie przyśnił, że mu pierścień darowała; zerwał się ze snu i wówczas pierścień obaczył, sam nie wierząc oczom swoim i myśląc, że to marzenie. Taka to wygórowana miłość! Daj Boże, żeby on z niej bez straty zdrowia, straty na całe życie przyjemności w życiu mógł wynijść! Już teraz szczęścia i przyjemności nie zna; jedynym jego ma być szczęściem sylwetka Marii458.

Zan kierując do Maryli jeden ze swoich „rozdziałków”, pisał w liście z 15/27 marca 1822 roku, bez wątpienia mając na myśli Mickiewicza:

Patrz, oto samotny chodzi, wzdycha, goni za ulatującą marą. Znika – on goni; i znikła – i on goni. Próżno w całym blasku pokazuje się sława, spokojność życia, dostatki: zamyka oczy i goni, i błogosławi te godziny, które go w omamieniu i w urojone nieszczęścia wprawiły. Ludzie okrzykują go nieszczęśliwym, a on jest najszczęśliwszym z ludzi…459

Przebieg romansu i nieszczęśliwie zakończenie znajomości z Marylą było dla Mickiewicza momentem kulminacyjnym w kształtowaniu tożsamości romantycznej. To uczucie doszczętnie pozbawiło go zainteresowania światem zewnętrznym i skierowało jego wysiłki kreacyjne do wewnątrz. Kazirodczy charakter relacji i związane z tym społeczne tabu sprawiły, że Byron nie poruszał w swojej korespondencji zbyt często tematu uczucia do Augusty, wyjątkiem są listy adresowane do niej samej. Jednak skutki nieszczęśliwego uczucia, których doświadcza Byron są bardzo podobne do tych odczuwanych przez Mickiewicza. Jego myśli są zdominowane przez wspomnienie Augusty. Niemożność zjednoczenia z ukochaną determinuje jego relacje ze społeczeństwem, jest siłą napędzającą jego twórczość.

457 Korespondencja Filomatów, t. IV, pod red. J. Czubka, Kraków 1913, s. 65. 458 Korespondencja Filomatów, dz. cyt., s. 254. 459 Tamże, s. 280.

230

IV. 5 Romantyka miłości nieromantyczne

Uczucie, które przeżywał romantyk, było różne od tego, którego doświadczali jego poprzednicy. Miłość romantyczna miała spełniać inne funkcje, służyć odmiennym celom, dlatego narracja o niej jest różna od wcześniejszych opisów romansów. Zarówno w romantycznych utworach fikcjonalnych, jak w listach poruszających zagadnienie miłości autorzy konsekwentnie unikają romansowej fabuły. Tak u Mickiewicza, jak i u Byrona listowne opisy miłosnych uniesień najczęściej mają formę zdawkowych napomknień, czy krótkich wyznań o silnym ładunku emocjonalnym. Odbiorca może jedynie snuć domysły w oparciu o pojawiające się gdzieniegdzie aluzje i przemilczenia. Tak na przykład Mickiewicz instruował Czeczota, który miał odwiedzić Marylę: „Jeżeli będziesz w suchym lasku, nie dawaj poznać, że wiesz o scenach, które w nim zaszły” [XIV 274]. Byron rzadko mówi bezpośrednio w swojej korespondencji, czy nawet w dzienniku o prawdziwym obliczu relacji łączącej go z przyrodnią siostrą. Gdy to robi często posługuje się odwołaniami, aluzjami do utworów literackich. Pod datą 14 listopada 1813 roku zapisał w swoim dzienniku:

…last night I finished “Zuleika,” my second Turkish Tale. I believe the composition of it kept me alive— for it was written to drive my thoughts from the recollection of — “Dear sacred name, rest ever unreveal’d.” At least, even here, my hand would tremble to write it. This afternoon I have burnt the scenes of my commenced comedy. I have some idea of expectorating a romance, or rather a tale, in prose;—but what romance could equal the events— quæque ipse . . . vidi,/ Et quorum pars magna fui. [BLJ 4]

Wczoraj wieczór skończyłem Zulejkę, moją drugą powieść turecką. Jestem przekonany, że układanie tego poematu utrzymało mnie przy życiu – pisałem bowiem, by odwieźć myśli od wspomnień o – „Świętym, najdroższym imieniu, którego nigdy nie zdradzę”. Nawet gdybym je w tym miejscu napisał, drgnęłaby mi ręka. Dziś po południu spaliłem sceny zaczętej komedii. Mam pomysł wykrztuszenia z siebie powieści, a raczej opowieści prozą; jakaż jednak powieść dorówna rzeczywistości – quæque ipse . . . vidi,/ Et quorum pars magna fui. [Lip 419, 420]

Zuleika to bohaterka Narzeczonej z Abydos, dla której inspirację stanowiło uczucie do Augusty. Poeta pisze o tym w dzienniku pod datą 6 grudnia 1813 roku:

231 But I began it [The Bride of Abydos] with my heart full of * * *[Augusta – przypis edytora], and my head of orientalities (I can’t call them isms), and wrote on rapidly. [BLJ 24]

Ale zacząłem z sercem pełnym **, a głową pełną o r i e n t a l n o ś c i (nie mogę ich nazwać – i z m a m i), a potem pisałem już szybko. [Lip 453]

Według początkowego zamysłu autora miała to być historia opowiadająca o miłości między bratem a siostrą, jednak ostatecznie poeta zmienił zdanie i pod koniec utworu tak skonstruował fabułę, że bohaterowie okazują są nie być spokrewnieni460. Poeta nawet w dzienniku lęka się przed wyjawieniem imienia ukochanej. “Dear sacred name, rest ever unreveal’d” to cytat z wiersza Alexandra Pope’a pod tytułem Eloisa to Abelard. Odwołanie do historii miłości słynnych średniowiecznych kochanków sugeruje, że jego uczucie jest równie silne i wyjątkowe. Cytując Wergiliusza daje do zrozumienia, że sam przeżył to o czym pisze „jam widział klęsk mrowie,/W nich udział miałem wielki”. Choć jest przekonany, że tekst nie jest w stanie wyrazić pełni uczucia, to wyznaje, że tylko przelanie emocji na papier ocaliło go od szaleństwa. W dzienniku 16 listopada napisał:

I sent Lord Holland the proofs of the last “Giaour,” and the “Bride of Abydos”. He won’t like the latter, and I don’t think that I shall long. It was written in four nights to distract my dreams from * * [Almost

certainly “Augusta” – przypis edytora ] Were it not thus, it had never been composed; and had I not done something at that time, I must have gone mad, by eating my own heart,—bitter diet!— [BLJ 6]

Wysłałem Lordowi Hollandowi egzemplarze ostatniego Giaura i Narzeczonej z Abydos. Nie spodoba mu się to ostanie i nie sądzę, że powinienem tego oczekiwać. Napisałem ją wciągu czterech nocy, by

460 Do takiego wzniosku dochodzi E. H. Coleridge: “In a letter to Galt (December 11, 1813, Letters, 1898, ii. 304, reprinted from Life of Byron, pp. 181, 182) Byron maintains that the first part of the Bride was drawn from "observations" of his own, "from existence." He had, it would appear, intended to make the story turn on the guilty love of a brother for a sister, a tragic incident of life in a Harem, which had come under his notice during his travels in the East, but "on second thoughts" had reflected that he lived "two centuries at least too late for the subject," and that not even the authority of the "finest works of the Greeks," or of Schiller (in the Bride of Messina), or of Alfieri (in Mirra), "in modern times," would sanction the intrusion of the μισητὸν into English literature. The early drafts and variants of the MS. do not afford any evidence of this alteration of the plot which, as Byron thought, was detrimental to the poem as a work of art, but the undoubted fact that the Bride of Abydos, as well as the Giaour, embody recollections of actual scenes and incidents which had burnt themselves into the memory of an eye-witness, accounts not only for the fervent heat at which these Turkish tales were written, but for the extraordinary glamour which they threw over contemporary readers, to whom the local colouring was new and attractive, and who were not out of conceit with "good Monsieur Melancholy."” [E. H. Coleridge, The Works of Lord Byron, New York 1966, s. 151]

232 rozproszyć moje marzenia o ***. Gdyby nie to, utwór, by nigdy nie powstał. I gdybym nie zrobił czegoś w tamtym czasie, chyba bym oszalał, zjadając swoje własne serce – ostra dieta! [S. S.]

Oczywiście można przypuszczać, że oszczędność słów i aluzyjność autora- romantyka była powodowana obawą przed dostaniem się listu w niepowołane ręce, zwłaszcza gdy adresatką miłosnych wyznań była kobieta zamężna lub własna siostra. Jednak romantyczna powściągliwość kryje za sobą coś więcej niż kurtuazyjną dyskrecję. Osiemnastowieczny libertynizm poprzez cielesność i erotyzm pozbawił miłość aspektu duchowego, romans został zbanalizowany przez nieoszczędny w słowach sentymentalizm. Natomiast: „Romantyzm (…) odpowiednio przekształcił średniowieczny kodeks trubadurów, zasady miłości rycerskie, dwornej. W ten sposób uratował cały rytuał ‘miłości idealnej’, która przemieniając zmysły w lotny płomień, staje się nieziemska”461. Lakoniczność romansowej narracji była innowacyjnym wynalazkiem Byrona. W Manfredzie, czy Korsarzu, miłość obecna jest jedynie poprzez aluzje i napomknienia do nieszczęśliwie zakończonego romansu czynione przez bohatera byronicznego462. Miłość romantyczna istnieje poza słowami i poza fabułą. Uczucie to jest trudne, czy wręcz niemożliwe do wyrażenia za pomocą słów. Byron zapisał w swoim dzienniku, że uczucie do Augusty stymuluje jego proces myślowy, pobudza go do pisania, tworzenia, choć ma świadomość, że słowa nie oddadzą jego głębi. Pod datą 24 listopada 1813 roku zanotował w swoim londyńskim dzienniku:

I am tremendously in arrear with my letters,—except to * * [Perhaps Augusta – przypis edytora]and to her my thoughts overpower me:—my words never compass them. [BLJ 14]

Mam straszliwe zaległości w korespondencji z wyjątkiem listów do ***, a gdy piszę do niej, nie mogę opanować myśli i nigdy nie potrafię zamknąć ich w słowach. [Lip 437]

W liście z 25 listopada 1813 roku skierowanym do zaufanej przyjaciółki Lady Melbourne, jakby mimochodem prezentuje przekonanie, że uczucie, które łączyło go z Augustą, było najsilniejszym, jakiego doświadczył w swoim życiu:

461 M. Janion, M. Żmigrodzka, Ogień i łzy Wertera [w:] Romantyzm i egzystencja, dz. cyt., s. 51. 462 M. Piwińska, Miłość, dz. cyt., s. 547.

233

Ly. O. [Lady Oxford] would say I deserved it for not coming to Cagliari – and –— poor —— [Augusta] she would be really uncomfortable – do you know? I am much afraid that that perverse passion was my deepest after all. [BC IV 74]

Lady O. powiedziałaby, że na to zasłużyłem nie przyjeżdżając do Cagliari i biedna [Augusta] czuła by się naprawdę zakłopotana – wiesz? Bardzo się boję, że ta perwersyjna namiętność była ostatecznie moją najgłębszą.

[S. S]

Diane Long Hoeveler analizując wiersz Epistle to Augusta, zwróciła uwagę, że: “Byron makes clear here that the strongest ‘tie’ he has ever experienced is the one that connects him to Augusta, his half-sister, his second self. Their attachment is almost imaged as if they were one person; the sameness of their identities is resounded throughout the poem and in an analogous fashion in the relationships of Manfred and Astarte”463. Byron jest przekonany, że to jedyna prawdziwa miłość jakiej doświadczył, że z nikim nie łączy i nie łączyła go nigdy tak silna więź. W liście z 17 maja 1819 wyznaje ukochanej, że nie żałuje w życiu niczego poza małżeństwem oraz tym, że ona odmówiła kontynuacji ich związku:

My dearest Love – I have been negligent in not writing, but what can I say Three years absence—& the total change of scene and habit make such a difference—that we have now nothing in common but our affections & our relationship. – But I have never ceased nor can cease to feel for a moment that perfect & boundless attachment which bound & binds me to you—which renders me utterly incapable of real love for any other human being— what could they be to me after you? My own we may have been very wrong—but I repent of nothing except that cursed marriage—& your refusing to continue to love me as you had loved me—I can neither forget nor quite forgive you for that precious piece of reformation.—but I can never be other than I have been—and whenever I love anything it is because it reminds me in some way or other of yourself—for instance I not long ago attached myself to a Venetian for no earthly reason (although a pretty woman) but because she was called and she often remarked (without knowing the reason) how fond I was of the name.—It is heart-breaking to think of our long Separation—and I am sure more than punishment enough for all our sins—Dante is more humane in his “Hell” for he places his unfortunate lovers (Francesca of Rimini & Paolo whose case fell a good deal short of ours—though sufficiently naughty) in company—and though they suffer—it is at least together. [BC X 113]

463 D. Long Hoeveler, Romantic Androgyny, dz. cyt., s. 109. Tłum: „Byron jasno daje do zrozumienia, że najsilniejsza więź jaka go kiedykolwiek z kimś łączyła, to ta, która łączy go z Augustą, przyrodnią siostrą, drugim ja. Ich przywiązanie jest ukazane niemal tak jakby byli jedną osobą. Podobieństwo ich tożsamości rozbrzmiewa w wierszu i w analogiczny sposób w relacji Manfreda i Astarte.”

234

Najdroższa, byłem niedbały w pisaniu do Ciebie, ale cóż mogę powiedzieć trzy lata rozłąki i całkowita zmiana otoczenia oraz zwyczajów wiele zmieniły, że teraz nie mamy ze sobą nic wspólnego poza naszym uczuciem i naszą relacją. Ale nigdy nie przestałem i nie mogę nawet na chwilę przestać czuć to doskonałe i bezgraniczne przywiązanie, które łączy połączyło mnie z Tobą, które czyni mnie całkowicie niezdolnym prawdziwie pokochać inną osobę – czym oni mogliby być po Tobie? Moja *** może zbłądziliśmy, ale ja nie żałuję niczego oprócz tego przeklętego małżeństwa i Twojej odmowy kontynuacji kochania mnie tak, jak mnie kochałaś. Nie mogę ani zapomnieć, ani całkiem wybaczyć Ci tego szlachetnego odłamka reformacji. Ale nigdy nie będę innym niż byłem i ilekroć kocham cokolwiek to dlatego, że w taki czy inny sposób przypomina mi o Tobie, na przykład niedawno związałem się z Wenecjanką z żadnego rozsądnego powodu (chociaż ładna z niej kobieta), jak tylko dlatego, że zwą ją *** i spostrzegła (nie znając powodu) jak lubiłem jej imię. Myśl o naszej długiej rozłące łamie mi serce i jestem pewny, że to większa kara niż ta, na którą zasługujemy za wszystkie nasze grzechy. Dante jest bardziej ludzki w swoim Piekle, bo umieszcza swoich nieszczęsnych kochanków (Franciszkę z Rimini i Paolo, których przypadek ma wiele wspólnego z naszym – aczkolwiek dość nieprzyzwoity) w towarzystwie i chociaż cierpią, to przynajmniej razem. [S. S]

Zgodnie z teorią Platona bratnia, bliźniacza dusza mogła być tylko jedna. Jednak, jak wiadomo, intymne relacje łączące Mickiewicza i Byrona z kobietami nie ograniczały się jedynie do słynnych młodzieńczych miłości. W swojej korespondencji poeci jedynie opisując te relacje posługiwali się romantyczną stylistyką i stosowali kategorie charakterystyczne dla romantycznej filozofii miłości. Dający się zauważyć kontrast między ukazaniem romantycznej wybranki a sposobem opisu innych kobiet, eksponował elementy kreacyjności we fragmentach dotyczących związków romantycznych. Spośród licznych kochanek autora Don Juana to hrabina Guicciolli miała największą szansę na zostanie romantyczną heroiną. Jednak sposób w jaki Byron prowadzi epistologiczną narrację nie pozostawia wątpliwości, że nie jest to uczucie tej rangi, co miłość do Augusty. W liście do Johna Hobhouse’a z 6 kwietnia 1819 roku poeta pisał:

I must write again in a few days – it being now past four in the morning – it is Passion week – & rather dull. I am dull too for I have fallen in love with a Romagnuola Countess from Ravenna – who is

nineteen years old & has a Count of fifty – whom She seems disposed to qualify the first year of marriage being just over. – I knew her a little last year at her starting, but they always wait a year – at least generally. – I met her first at the Albrizzi’s, and this Spring at the Benzone’s – and I have hopes Sir – hopes – but She wants me to come to Ravenna – & then to Bologna – now this would be all very well for certainties – but for mere hopes – if She should plant me – and I should make a “fiasco” never could I show my face on the Piazza. It is nothing that Money can do – for the Conte is awfully rich – & would be so even in England – – but he is fifty and odd – has had two wives & children before this his third –

235 (a pretty fair-haired Girl last year out of a Convent) – now making her second tour of the Venetian Conversazioni –) and does not seem so jealous this year as he did last – – when he stuck close to her side even at the Governor’s. She is pretty – but has no tact – answers aloud – when she should whisper – – talks of age to old ladies who want to pass for young – and this blessed night horrified a correct company {at the Benzona’s} – by calling out to me “Mio Byron” in an audible key during a dead Silence of pause in the other prattlers, who stared & whispered their respective Serventi. – One of her preliminaries is that I must never leave Italy; – I have no desire to leave it – but I should not like to be frittered down into a regular Cicisbeo. – What shall I do! I {am} in love – and tired of promiscuous concubinage – & have now an opportunity of settling for life. [BC X 103]

Będę musiał napisać jeszcze raz w ciągu kilku dni, teraz jest po czwartej nad ranem, to Wielki Tydzień i raczej nudny. Ja też jestem apatyczny, bo zakochałem się w hrabinie Romagnuola z Rawenny, która ma dziewiętnaście lat i ma pięćdziesięcioletniego hrabiego, z którym zdaje się dobiegł kresu pierwszy rok małżeństwa. Poznałem ją trochę zeszłego roku, jak zaczynała, ale zawsze czekają rok, przynajmniej zazwyczaj. Po raz pierwszy spotkałem ją u Albrizzich, a tej wiosny u Benzonich i mam nadzieję mój Panie, nadzieję, ale Ona chce żebym przyjechał do Rawenny i potem do Bolonii. Teraz na pewno wszystko byłoby bardzo dobrze, ale to tylko nadzieje, jeśli ona mnie przygarnie a ja zrobię „fiasco”, nie powinien więcej pokazać mojej twarzy na Piazza. Nie ma rzeczy, której nie można kupić za pieniądze – hrabia jest okropnie bogaty, byłby taki nawet w Anglii, ale ma pięćdziesiątkę i jest dziwny, miał dwie żony i dzieci zanim wziął tę trzecią (ładną jasnowłosą dziewczynę, która w zeszłym roku opuściła klasztor) – teraz właśnie robi drugą rundę Weneckich Konwersacji i nie wydaje się w tym roku taki zazdrosny, jak był w zeszłym, kiedy trzymaj się blisko niej nawet u gubernatora. Jest ładna, ale brak jej taktu, odpowiada na głos, gdy powinna szeptać, rozmawia o wieku ze starszymi kobietami, które chciałyby uchodzić za młode. A tej błogiej nocy przeraziła czcigodne towarzystwo (u Benzonich) wołając mnie „Mio Byron”, słyszalnym głosem w czasie martwej ciszy spowodowanej zamilknięciem innych pleciug, które gapiły się i szemrały swoje uszanowania. Jednym z jej wstępnych wymagań jest, że nie mogę nigdy opuścić Włoch. Nie mam ochoty ich opuszczać, ale nie spodobałoby mi się zostać sprowadzonym do bycia stałym Cicisbeo. Cóż mam zrobić! Jestem żałośnie zakochany i zmęczony wyuzdanym konkubinatem i mam teraz możliwości osiąść na resztę życia. [S. S.]

Wyznaje wprawdzie przyjacielowi, że się zakochał, lecz sposób w jaki to robi, daleki jest już od romantycznej egzaltacji. Opisuje Teresę jako ładną kobietę, lecz patrzy zimnym okiem i dostrzega wiele wad w jej zachowaniu. Nie jest to opis boskiej kochanki, nie ma mowy o powinowactwie dusz. Wydźwięk wyznań o zakochaniu pomniejsza jeszcze zamieszczony w tym samym liście komiczny opis kłopotliwej sytuacji z inną Włoszką:

236 Last month I had a business about a Venetian Girl who wanted to marry me (…) I was very honest and gave her no hopes – but there was a sad scene – {I having been found at her window at Midnight} and they sent me a Priest and a friend of the family’s to talk with me {next day} both of whom I treated with Coffee. [BC X 104]

W zeszłym miesiącu przeżyłem historię z Wenecką Dziewczyną, która chciała mnie poślubić (…) Byłem szczery i nie dawałem jej żadnych nadziei, ale to była smutna scena. Zostałem nakryty w jej oknie o północy, i przysłali mi księdza i przyjaciela rodziny żeby ze mną porozmawiali, następnego dnia obydwu potraktowałem kawą. [S. S.]

Powyższe opisy nie mają znamion romantycznej stylistyki, pełnej aluzji i niedomówień. Taka narracja o romansie z Teresą pozbawia go aury wyjątkowości, tajemniczości, czy predylekcji do duchowego charakteru związku. W liście do Augusty z 26 lipca 1819 roku Byron także wspomina o Teresie i jednocześnie o flircie z inną kobietą. Odbiorca ma wrażenie, że żadna z tych relacji nie jest ani głęboka, ani prawdziwa:

I write from Ravenna – I came here on account of a Countess Guiccioli – a Girl of married to {a very rich old} man of Sixty – about a year ago; –with {her} last Winter I had a liaison according to the good old Italian custom – she miscarried in May – and sent for me here – and here I have been these two months. – She is pretty – a great Coquette – extremely vain – excessively affected – clever enough – without the smallest principle –with a good deal of imagination and some passion; – She had set her heart on carrying me off from Venice out of vanity – and succeeded – and having made herself the subject of general conversation has greatly contributed to her recovery. – Her husband is one of the richest Nobles of Ravenna – threescore years of age – this is his third wife – –You may suppose what esteem I entertain for her – perhaps it is about equal on both sides. – (…) – I fell a little in love with her intimate friend – a certain Geltruda– (that is Gertrude) who is {very} young & seems very well disposed to be perfidious – but alas! – her husband is jealous – and the G. also detected me in an illicit squeezing of hands, the consequence of which was that the friend was whisked off to Bologna for a few days – and since her return I have never been able to see her but twice – with a dragon of a mother in law – and a barbarous husband by her side – besides my own dear precious Amica – who hates all flirting but her own – But I have a Priest who befriends me – and the Gertrude says a good deal with her great black eyes, so that perhaps – – but Alas! I mean to give up these things altogether. [BC XI 34]

Piszę z Rawenny. Przybyłem tu dla hrabiny Guiccioli, dwudziestoletniej dziewczyny, zamężnej od jakiegoś roku z bardzo bogatym sześćdziesięcioletnim starcem. Ubiegłej zimy miałem z nią romans według dawnych dobrych obyczajów włoskich. Źle się czuła i w maju posłała po mnie tu; siedzę

237 więc w Rawennie od dwóch miesięcy. Jest ładna, bardzo zalotna, niezmiernie próżna i ogromnie afektowana. Dość inteligentna, bez żadnych zasad moralnych, za to ma sporo wyobraźni i trochę namiętności. Dla nasycenia swojej próżności uparła się, aby mnie ściągnąć z Wenecji i udało jej się to, a skoro stałą się głównym tematem tutejszych rozmów towarzyskich, bardzo to pomogło jej zdrowiu. Jej mąż jest jednym z najbogatszych magnatów w Rawennie, a ma już sześćdziesiątkę na karku. To jest jego trzecia żona. Łatwo możesz się domyślić jaki rodzaj szacunku żywię dla niej. Bardzo możliwe z resztą, że ona mi się pod tym względem odwzajemnia. (…) Trochę się zakochałem w jej przyjaciółce imieniem Geltruda (to znaczy Gertruda), która jest bardzo młoda i wydaje się bardzo skłonna do wiarołomstwa. Ale niestety jej mąż jest zazdrosny i sama G. mnie wydała na łup podejrzeń ściskając moją rękę w sposób niedozwolony, z czego wyniknął taki skutek, że przyjaciółkę sprzątnięto mi do Bolonii – na parę dni a od jej powrotu udało mi się zobaczyć ją tylko dwa razy i to pod pieczą smoka – teściowej oraz męża barbarzyńcy i jeszcze mojej własnej, bezcennej Damy Serca, która brzydzi się wszelkimi romansami oprócz swojego własnego. Mam tu jednak księdza, który mi sprzyja, Gertruda potrafi wiele powiedzieć swoimi wielkimi czarnymi oczami, tak że... kto wie?... Ale niestety! Zamierzam to wszystko porzucić. [Lip 221, 222]

W tym samym liście pisze Auguście o niesłabnącym uczuciu do niej, tak jakby chciał zaznaczyć, że prawdziwa miłość jest tylko jedna. Jest gotów w każdej chwili zostawić Włochy i nawet wrócić do Anglii, jeśli to będzie życzeniem przyrodniej siostry:

…you must always be to me the first consideration in the World – Shall I come to you? – or would a warm climate do you good? – if so say the word – and I will provide you & your whole family (including that precious baggage your Husband) with the means of making an agreeable journey – you need not fear about me – I am much altered – and should be little trouble to you – nor would I give you more of my company than you like – – I confess after three years and a half – and such years! and such

a year as preceded those three years! it would be a relief to me to see you again – and if it would be so to you – I will come to you. – Pray – answer me – and recollect that I will do as you like in everything – even to returning to England – which is not the pleasantest of residences were you out of it. [BC XI 34]

Nikomu na świecie nie należy się ode mnie tyle troski, co Tobie. Czy mam do Ciebie przyjechać? Czy też może dobrze by Ci zrobił klimat południa? Jeśli tak, to napisz tylko słówko, a zatroszczę się dla Ciebie i Twojej rodziny (łącznie z tym drogocennym bagażem, Twoim mężem) o wszystko, co jest potrzebne do odbycia przyjemniej podróży. Nie powinnaś się mnie lękać. Bardzo się zmieniłem i nie sprawiłbym Ci wielkiego kłopotu ani nie towarzyszyłbym Ci częściej, niż byś chciała. Wyznam, że po trzech i pół latach – i to jakich latach! – i jeszcze po takim roku, który poprzedził owe trzy lata, byłoby dla mnie ulgą zobaczyć Ciebie znów; Jeśli Ty tak samo odczuwasz, to przyjadę do Ciebie. Odpisz mi koniecznie – i pamiętaj o tym, że we wszystkim zastosuję się do Twoich życzeń, nawet jeśli zechcesz,

238 żebym powrócił do Anglii, która nie jest najprzyjemniejszym miejscem pobytu, gdyby nie to, że Ty tam jesteś. [Lip 220]

Mickiewicz nie pisał zbyt wiele o swoich związkach z innymi kobietami, część listów zaginęła lub została zniszczona. Jednak, podobnie jak u Byrona, listy im poświęcone utrzymane są najczęściej w konwencji żartu, zdradzają niewątpliwy dystans autora. W korespondencji ani razu nie wspomina o miłości do żadnej innej kobiety poza Marylą. Przeciwnie, wielokrotnie podkreśla swój dystans wobec potencjalnych partnerek romansu. Jak w tym liście do Józefa Jeżowskiego z 29 listopada/11 grudnia 1820 roku:

Kobiety zawsze robiły na mnie wielkie wrażenie i zajmowały więcej, niż były warte. Kiedy która, czy to z miłości własnej, aby mieć więcej czcicieli, czy dla igraszki, a może czasem i szczerze, w widokach zapewne nieestetycznych, rzuciła na mnie oczkiem albo dała znak inny, już mi się zdało, że mnie kocha; stąd jakaś wewnętrzna radość, niespokojność, żądze ett. ett. (...) Teraz jestem bardzo fizycznym, znak przywiązania oddaję za znak przywiązania, ale bardzo spokojnie, i wdzięki tylko mnie głaszczą, bynajmniej do serca nie dochodzą. [XIV 159]

W rozpoznaniu charakteru uczuć, jakimi Mickiewicz darzył kobietę okazuje się pomocna terminologia, którą stosowali Filomaci. Dzielili oni miłość na „estetyczną” i „wszeteczną”. Pojęcie „estetyczności” odsyłało do uczucia o wymiarze duchowym, natomiast wszelkie ustępstwa na rzecz zmysłowości i cielesności określano mianem „wszeteczeństwa”464. Tymi kategoriami posługuje się Mickiewicz w liście do Onufrego Pietraszkiewicza z 26 czerwca/8 lipca 1821 roku:

Nie zarzucaj mnie wszeteczeństwa; owszem, byłem aż do szaleństwa estetycznym w czasie owych pistoletowań. Ale teraz, teraz, niestety, wyobraź, jeśli możesz, bóstwo z igrającym na barkach włosem, śród białych muślinów, na wspaniałym łożu, w pięknym pokoju. Na to bóstwo codziennie patrzę, już estetyka uleciała. [XIV195]

Miłość „wszeteczna”, jako ta bardziej pospolita i częściej spotykana była dookreślana za pomocą specyficznej skali nazywanej przez Filomatów „erometrem”: „Nie był to szpacjer, jak niegdyś, romansowy, wszakże do 50° na erometrze dochodziło – i bawiło się mile”

464 Zwraca na to uwagę M. Czapska, Kowieńska Wenera [w:] tejże, Szkice Mickiewiczowskie, Warszawa 1999, s. 38.

239 [XIV 107] – pisał poeta w liście do Jeżowskiego z 5/17 maja 1820 roku. Przytoczone wyżej wypowiedzi odnoszą się do Karoliny Kowalskiej, z którą Mickiewicz romansował, równolegle utrzymując znajomość z Marylą. Żaden z listów skierowanych przez Mickiewicza do kowieńskiej przyjaciółki nie jest znany. W korespondencji do osób postronnych ta znajomość jest traktowana w zupełnie nieromantyczny sposób. Opisując kontakty z panią doktorową Mickiewicz, jakby z obawy przed popadnięciem w sentymentalną konwencję, czy też oszczędzając romantyczną stylistykę stosował niekiedy nawet formę bezosobową. Jak w tym liście do Czeczota z 20 kwietnia/2 maja 1821 roku:

Byłem w dolinie wczora (wtorek) o godzinie drugiej w wielki upał z damą, zostawiwszy drążki na gościńcu. Niewiele też zostawało do zwariowania, a częste przechodzenie chłopów zbierających chrust, może tylko obroniło od pokus nieestetycznych. (...) Ale na końcu trochę mnie, i nie trochę, zmięszało bardzo mocne i nieco straszne z drugiej strony oświadczenie, że bez naszego widywania się obejść się nie można będzie i że ja temu winien, żem tak przyzwyczaił; uczyniono pytanie względem wakacji, i scena zakończyła się melancholicznie.

[XIV 188]

Taka forma opisu zdradza dystans wobec osoby, której dotyczy, o jakim nie może być mowy w narracji romantycznej. Choć Mickiewicz potrafi docenić urodę pani Kowalskiej to z pewnością nie jest to przejaw romantycznej idealizacji. Malewski powołując się na słowa poety, nazywa Kowalską pięknością tylko „architektoniczną”:

… nie przyczyniaj wizyt dla mnie nie pojętych (…) przyszlij kopę Dragatów, to łatwiejsze będą rzeczy niż godzina rozmowy z pięknością, choćby tylko, jak ty powiadasz, architektoniczną…465

Mickiewicz wyraźnie chce dać do zrozumienia, że relacja z „kowieńską Wenerą” nie jest uczuciem o charakterze duchowym. Nie jest to miłość romantyczna wspomagająca romantyczną autokreację. Na „ziemski” charakter uczucia poety do Karoliny Kowalskiej wskazuje Zbigniew Sudolski: „Jesteśmy świadkami rozwoju wydarzeń w dwóch sferach rzeczywistości – poetyckiej i prozaicznej. Romantyczne uczucie do Maryli znajduje ujście w perłach liryki i w dramacie, będącym najwznioślejszym wyrazem przeżywania niemożliwej do spełnienia miłości. W sferze prozy wszystko rozwija się zgodnie z planem

465 Korespondencja Filomatów, dz. cyt., s. 202.

240 modnych romansów sensacyjnych, z perspektywą skandalu i pojedynku”466. W liście do Malewskiego z 14/26 lipca 1824 roku poeta przytoczył swój wiersz, dla którego inspiracją była z znajomość z Kowalską:

Czy ty przypomnisz, że przed kilku laty napisałem ci nieraz, że to nie jest moje absolutum. Cóż jest... czytaj kilka wierszy z mojego pugilaresu nowego, kościanego:

DO – W STAMBUCH

Ku różnym stronom ściągnęliśmy dłonie,

W różnych mieszkały światach nasze myśli,

Oczy ku różnej wyglądały stronie:

Jakże, o luba, ku sobieśmy przyśli?

[XIV 318]

Relacja, którą opisuje, została przedstawiona jako przeciwieństwo romantycznego pokrewieństwa dusz. Podmiot wiersza zamiast przekonania o wzajemnej predestynacji, wyraził zdziwienie, że los skrzyżował ich drogi. Charakteryzując kochanków dostrzegł, jedynie dzielące ich różnice. Nie ma mowy o duchowym, czy fizycznym podobieństwie. Epitety, którymi się posługuje nie sugerują boskości kochanki, lecz jej ziemskie, czy nawet piekielne uwikłanie. Jak w liście do Czeczota ze stycznia 1820 roku, w którym pisał w odniesieniu do Karoliny Kowalskiej: „Oczkiem często pod przeklęty kapelusz zazierałem” [XIV 89].

466 Z. Sudolski, Miłość w życiu Mickiewicza w świetle legendy i prawdy (Maryla – Karolina – Konstancja – Ksawera) [w:] Księga w 170 rocznicę wydania „Ballad i romansów” Adama Mickiewicza. Materiały sesji naukowej poświęconej życiu i twórczości Adama Mickiewicza zorganizowanej przez Instytut Filologii Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1994, s. 22.

241 V. 6 Małżeństwo jako czynnik dezintegrujący romantyczną tożsamość

Miłość romantyczna była skazana na nieszczęśliwe zakończenie z wielorakich przyczyn. Na jej ziemskiej drodze pojawiały się takie przeszkody jak: różnice majątkowe, więzi pokrewieństwa, brak akceptacji rodziców, czy choroba i śmierć ukochanej. Jednak nawet, gdy przeszkody znikały, to jak pokazują liczne przykłady, szczęśliwe zakończenie było zazwyczaj także końcem romantycznej miłości. W 1780 roku Rousseau napisał opowiadanie Émile et Sophie, będące kontynuacją traktatu pedagogicznego Emil. Emil i Zofia są sobie przeznaczeni przez los, jak i przez swojego wychowawcę, zakochują się w sobie oraz pobierają się. Jednak w epilogu do tej historii okazuje się, że miłość i małżeństwo nie idą ze sobą w parze. Z czasem Emil znudzony swoją towarzyszką szuka rozrywki poza małżeństwem, a rozczarowana zachowaniem męża Zofia ucieka się do zdrady. Także romantycy mieli raczej sceptyczny stosunek do małżeństwa, czego dowodzą m.in. teksty Jean Paula (Siebenkäs, 1796), Johanna Wolfganga Goethego (Die Wahlverwandtschaften, 1809), Ernsta Theodora Amadeusa Hoffmanna, Nikołaja Gogola, Aleksandra Puszkina, czy Michaiła Lermontowa. Często małżeństwo jest postrzegane przez romantyka jako utrata wolności oraz jako koniec miłości. Bohater Gogola uznaje małżeństwo za niezwykle niebezpieczne, zagrażające jego indywidualności, protagonista Hoffmana jest zmuszony do wyboru między sztuką a miłością. Tytułowy bohater Adolphe’a (1816) Benjamina Constanta, nie zważając na konwenanse, wiąże się z ukochaną Ellénore, matką dwójki nieślubnych dzieci. Jednak z czasem zaczyna żałować, że w imię uczucia poświęcił świetlaną przyszłość. Miłość okazuje się iluzją i znika wraz z zaspokojeniem pożądania. Siebenkäs, tytułowy bohater powieści Jean Paula, żeni się z ukochaną Lenette, jednak popada w problemy finansowe, które eskalują nieporozumienia małżeńskie. By ratować domowy budżet postanawia zostać pisarzem. Nieszczęśliwy Siebenkäs zwraca się o pomoc do swojego przyjaciela, który tak naprawdę jest jego alter ego (Doppelgänger – termin stworzony przez Jean Paula). Ten radzi mu, by sfingował własną śmierć i rozpoczął nowe życie. W międzyczasie bohater zakochuje się w czytelniczce swoich książek, Natalie, która w przeciwieństwie do żony rozumie jego literackie powołanie. Powieść Jean Paula dowodzi, że romantyczny artysta może żyć jedynie w świecie, który sam stworzył a miłości jest w stanie doświadczyć jedynie za pośrednictwem książek467.

467 T. Klinkert, W. Willms, Romantic gender and sexuality [w:] Romantic Prose Fiction, pod red. G. Gillespie, M. Engel, B. Dieterle, Filadelfia 2008, s. 239.

242 Od samego początku stosunek Byrona i Mickiewicza do małżeństwa był zdominowany przez niechęć. Piszą o tym zarówno w listach, jak i w swoich utworach poetyckich. W liście z 10/22 maja 1820 roku polski poeta opisuje Zanowi i Czeczotowi jak to przypadkiem znalazł się w roli pretendenta na męża:

Poznałem pannę W. dwa dni temu; ma lat około ośmnastu, ale zdaje [się], że mniej; nieszczpetna, roztropna, mówi po francusku i niemiecku, gra i śpiewa nieosobliwie – i posagu 20 tysięcy. – Już swatają mnie serio; odebrałem listek od znajomego mnie obywatela, ażebym jechał z jego rekomendacją do pana sędziego, ten mnie zapozna z panią N., ciotką, a ta ma perswazją u pani matki panny W. Otóż wyobraź sobie owego Adama, zabierającego się do formalnych konkurów, jeżdżącego po szlachcie – mille diables! Albo po prostu do stu diabłów! – A ballady, a granice i zagranice, a Filomatia, a kluby… [XIV 112]

Młody Mickiewicz miał inne priorytety. Zdawał sobie sprawę, że małżeństwo przekreśliłoby jego literackie plany, czy marzenia o zagranicznych podróżach. Poza tym wyraził nieukrywaną niechęć do wszelkich kurtuazyjnych zabiegów, związanych z ubieganiem się o rękę panny. Także przyjaciele Filomaci nie mogli sobie wyobrazić Mickiewicza jako małżonka. Jeżowski zaintrygowany enigmatycznymi słowami poety, który pisał: „jeżeli będę musiał zostać w Kownie na zawsze, trzeba mi jąć się czegoś innego” [XIV 128], zaczął snuć przypuszczenia, że być może chodzi o ślub, lecz uśmiechnął się sam do sobie uświadamiając sobie niepodobieństwo podobnych podejrzeń:

Jak się inaczej nazywa to „coś inne”? Donieś mi o tym i wytłumacz; może i ja tego samego chwycę się. Żaden z naszych, tj. ani Jarosz, ani Janko tych słów nie rozwiązał. Ja tylko domyślam się, czy się w tym nie ukrywa jakie lekarstwo na nudę, na samotność, na promionki serca, ale promionki w dawnym, czystym znaczeniu Zańskim wzięte, to jest na miłość naprzód estetyczną, a potem moralną, czyli małżeńską. Uśmiechnąłem [się], wierzaj mi, pisząc ten ostatni wyraz, chociaż nie wiem przyczyny, bo cóż by było zdrożnego, gdyby nasz Adam został małżonkiem?468

Dwa lata później niechęć Mickiewicza przybrała znamiona awersji. Bez wątpienia znaczny udział w eskalacji negatywnego stosunku do małżeństwa miał sfinalizowany niedawno ślub ukochanej, ale nie można nie docenić wpływu poglądów zagorzałego przeciwnika formalizacji związków, jakim był Byron. Nie przez przypadek jego nazwisko poprzedziło poniższe wyznania skierowane do Franciszka Malewskiego:

468 Korespondencja Filomatów, dz., cyt., s. 119.

243 Bayrona tylko czytam, książkę gdzie w innym duchu pisaną rzucam, bo kłamstw nie lubię; gdzie jest opis szczęścia, życia familijnego, równie mnie oburza jak widok małżeństw, dzieci; jest to jedyna moja antypatia. Owóżem opisany z głów do stóp. [XIV 245]

Rzeczywiście znalezienie w twórczości Byrona przykładu udanego małżeństwa graniczy z nieprawdopodobieństwem. Wyjątek stanowi związek Kaina i jego siostry. W pozostałych przypadkach żona zazwyczaj dopuszcza się zdrady (Parisina, Giaur, Don Juan) lub w inny sposób staje się przyczyną zagłady męża (Marino Faliero). Dwudziestoletni Byron pisał 26 kwietnia 1808 roku do swojej siostry, że nie zamierza się nigdy ożenić:

Pray name my nephew after his uncle, it must be a nephew (I won’t have a niece) I will make him my heir, for I shall never marry, unless I am ruined, and then his inheritance would not be great. George will have the title and his laurels; my property (if any is left in five years time,) I can leave to whom I please, and your son shall be the legatee. [BC I 81]

Proszę nazwij mojego bratanka po jego wujku, to musi być bratanek (nie chcę mieć bratanicy), uczynię go moim spadkobiercą, bo nie zamierzam się żenić, chyba, że zbankrutuję a wtedy jego spadek nie będzie wielki. George otrzyma tytuł i laury, mój majątek (jeśli coś zostanie po pięciu latach) mogę zostawić komu mi się podoba a twój syn powinien być zapisobiorcą. [S. S]

W dzienniku pod datą 14 listopada 1813 roku zapisał jaki jego zdaniem małżeństwo wywiera wpływa na mężczyznę:

Dallas called before I was up, so we did not meet. Lewis, too,—who seems out of humour with every thing. What can be the matter? he is not married—has he lost his own mistress, or any other person’s

wife? Hodgson, too, came. He is going to be married, and he is the kind of man who will be the happier. He has talent, cheerfulness, every thing that can make him a pleasing companion; and his intended is handsome and young, and all that. But I never see any one much improved by matrimony. All my coupled contemporaries are bald and discontented. W[ordsworth] and S[outhey] have both lost their hair and good humour; and the last of the two had a good deal to lose. But it don’t much signify what falls off a man’s temples in that state. [BLJ 4]

Dallas przyszedł z wizytą, spałem jeszcze, wobec czego nie widzieliśmy się. Wpadł również Lewis, wyglądał tak, jakby go wszystko złościło. O co chodzi? nie jest żonaty – czyżby więc stracił kochankę

244 lub czyjąś żonę? Był także Hodgson. Ma zamiar się żenić. Należy do tych ludzi, którzy w stanie małżeńskim są szczęśliwi. Jest utalentowany, wesoły, ma wszystkie dane na miłego towarzysza, a na dodatek panna jest ładna i młoda, i tak dalej. Nie zauważyłem jednak, by małżeństwo było dla kogokolwiek poważną zmianą na lepsze. Wszyscy moi żonaci współcześni są łysi i niezadowoleni. W[ordsworth] i S[outhey] stracili obaj włosy i humor, a ten ostatni miał wiele do stracenia. W tym jednak stanie jest raczej rzeczą bez większego znaczenia, co człowiekowi spada z głowy. [Lip 420]

Relacja małżeńska to dla niego podstawowa przyczyna, dla której człowiek może być nieszczęśliwy. Jak dowodzi, wszyscy jego towarzysze wraz z ożenkiem stracili włosy oraz dobry humor. Kilka miesięcy później dochodzi jednak do wniosku, że żona byłaby dla niego ocaleniem. Potencjalną kandydatkę ocenia jako piękną, lecz podejrzewa ją o brak rozsądku. Przypuszcza, że prawdopodobnie nie kochałaby go, on też zrobiłby wszystko, by nie obdarzyć jej uczuciem. Lecz to bez znaczenia, jak zapisał w dzienniku pod datą 16 stycznia 1814 roku, ponieważ małżeństwo to interes do załatwienia między nim a ojcem narzeczonej:

I am getting rather into admiration of * * [Lady Catherine Annesley], the youngest sister of * *[Frances Wedderburn Webster]. A wife would be my salvation. I am sure the wives of my acquaintances have hitherto done me little good. * * is beautiful, but very young, and, I think, a fool. But I have not seen enough to judge; besides, I hate an esprit in petticoats. That she won’t love me is very probable, nor shall I love her. But, on my system, and the modern system in general, that don’t signify. The business (if it came to business) would probably be arranged between papa and me. She would have her own way; I am good-humoured to women, and docile; and, if I did not fall in love with her, which I should try to prevent, we should be a very comfortable couple. As to conduct, that she must look to. * * * * * But if I love, I shall be jealous;— and for that reason I will not be in love. Though, after all, I doubt my temper, and fear I should not be so patient as becomes the bienséance of a married man in my station. * * * * * Divorce ruins the poor femme, and damages are a paltry compensation. I do fear my temper would lead me into some of our oriental tricks of vengeance, or, at any rate, into a summary appeal to the court of twelve paces. So “I’ll none on’t,” but e’en remain single and solitary;—though I should like to have somebody now and then to yawn with one. [BLJ 29]

Wygląda na to, że zaczynam się zachwycać się [Lady C. Annesley] młodszą siostrą [Lady F. Webster]. Żona byłaby dla mnie ratunkiem. Jestem przekonany, że jak do tej pory żony moich znajomych nie bardzo wyszły mi na zdrowie. Katarzyna jest piękna, ale młodziutka i, jak mi się zdaje, głupiutka. Nie znam jej jednak na tyle, by wypowiedzieć o tym swe zdanie, z resztą nie znoszę ésprit w spódnicy. Jest rzeczą wielce prawdopodobną, że nie będzie mnie kochała, jak też i to, że ja jej nie będę kochał. Nie ma to jednak znaczenia z punktu widzenia mego systemu i w ogóle systemu współczesnego. Interes (jeśli do interesu dojdzie) zostanie prawdopodobnie zawarty między papą a mną. Będzie mogła robić, co zechce.

245 W stosunku do kobiet jestem dobroduszny i uległy, a jeśli się nie zakocham w niej, czemu postaram się zapobiec, będziemy bardzo dobraną parą. Musi dbać o pozory. Ale jeśli będę kochał – będę zazdrosny – dlatego też nie zakocham się. Chociaż mimo wszystko, nie ufam zbytnio memu temperamentowi i obawiam się, że nie będę tak cierpliwy jak to przystoi bienséance żonatego człowieka mego stanu. Rozwód rujnuje biedną femme, alimenty zaś są lichą kompensatą. Obawiam się, że mój temperament może mnie doprowadzić do jednej z naszych orientalnych sztuczek zemsty albo w najlepszym razie do lakonicznego pozwu na ubitą ziemię. Tak więc „nic z tego” i pozostanę już raczej kawalerem i samotnikiem, chociaż wolałbym mieć przy sobie kogoś, z kim można by od czasu do czasu poziewać. [Lip 463, 464]

Na koniec stwierdza, że skoro potem ma się z kimś zanudzać, to teraz powinien spędzić czas przyjemnie. Dlatego następnego dnia zaprosił Augustę, by odwiedziła go w Newstead Abbey. Jak się okazało, obawy przed zawarciem małżeństwa zarówno w przypadku Byrona, jak i Mickiewicza, okazały się nie być zupełnie bezzasadne. Gdy już do niego doszło, wpłynęło ono w sposób destrukcyjny na życie oraz tożsamość romantyków. Już same powody, które skłoniły obydwu poetów do zawarcia małżeństwa oraz sposób, w jaki do niego doszło, mówią wiele. Byron miał ulec namowom Augusty, by się ożenił i w ten sposób rozwiał podejrzenia, co do charakteru łączącej ich relacji. Chciał również podreperować swój majątek i uchronić rodzinną posiadłość Newstead Abbey przed sprzedażą. Nie oświadczył się osobiście, lecz korespondencyjnie. Jego list z propozycją matrymonialną skierowany do Annabelli Milbanke z 9 września 1814 roku to majstersztyk aluzji i niedomówień:

There is something I wish to say; and as I may not see you for some—perhaps for a long time—I will endeavour to say it at once. A few weeks ago you asked me a question which I answered I have now one to propose—to which if improper, I need not add that your declining to reply to it will be sufficient reproof. It is this. Are the “objections” to which you alluded insuperable? or is there any line or change of conduct which could possibly remove them? I am well aware that all such changes are more easy in theory than practice; but at the same time there are few things I would not attempt to obtain your good opinion. At all events I would willingly know the worst. Still I neither wish you to promise or pledge yourself to anything; but merely to learn a possibility which would not leave you the less a free agent. When I believed you attached, I had nothing to urge indeed I have little now, except that having heard from yourself that your affections are not engaged, my importunities may appear not quite so selfish, however unsuccessful. It is not without a struggle that I address you once more on this subject; yet I am not very consistent—for it was to avoid troubling you upon it that I finally determined to remain an absent friend rather than become a tiresome guest. If I offend it is better at a distance. is———With the rest of my sentiments you are already acquainted. If I do not repeat them it is to avoid—or at least not increase – your displeasure.

246 [BC V 61]469

Jest coś, co chciałbym Ci powiedzieć a ponieważ być może nie będziemy się długo widzieć, postaram się to powiedzieć od razu. Kilka tygodni temu zadałaś mi pytanie, na które odpowiedziałem a teraz ja mam jedno, które chciałbym zadać, na które jeśli uznasz za niestosowne, nie muszę dodawać, że odmowa odpowiedzi będzie wystarczającą wymówką. Oto ono. Czy „zastrzeżenia”, o których wspominałaś są nie do przezwyciężenia? Lub czy jest jakaś wytyczna, czy zmiana zachowania, która mogłaby je usunąć? Zdaję sobie sprawę, że takie zmiany są łatwiejsze w teorii niż praktyce; ale jednocześnie jest kilka rzeczy, co do których nie próbowałbym uzyskać Twojego dobrego zdania. W każdym razie chciałbym wiedzieć, co jest z nich najgorsze. Nadal nie chcę abyś obiecywała czy zobowiązywała się do czegokolwiek, jedynie byś dowiedziała się o możliwości, która nie pozbawiałby Cię swobody działania. Gdy uwierzyłem w Twoje przywiązanie, nie miałem powodu by nalegać, w istocie nadal mam mały powód, poza tym co słyszałem od Ciebie, że Twoje uczucia nie są zbyt zaangażowane, moje natręctwo może nie wydawać się zupełnie samolubne, jednak nadaremne. Nie bez wahania pisząc do Ciebie, ponownie poruszam ten temat, jak dotąd nie byłem zbyt konsekwentny, by uniknąć niepokojenia Cię w tej kwestii, ostatecznie zdecydowałem pozostać nieobecnym przyjacielem, raczej niż stać się męczącym gościem. Gdybym miał Cię tym obrazić, to lepiej z daleka. Z resztą moich uczuć już zdążyłaś się zapoznać. Jeśli ich nie powtarzam to po to, by uniknąć – lub przynajmniej nie spotęgować Twojego niezadowolenia. [S. S.]

Byron do ostatniej chwili nie był przekonany co do słuszności swojej decyzji. Po drodze do Seaham Hall, rodzinnego majątku państwa Milbanke’ów, gdzie miał odbyć się ślub, zatrzymał się u Augusty. Napisał list, w którym chciał odwołać ślub, jednak siostra przekonała go, by go nie wysyłał. Jak wynika z listu do Hieronima Kajsiewicza z 27 lipca 1834 roku, małżeństwo Mickiewicza miało być czysto życiowym projektem, który nie miał nic wspólnego z porywem romantycznego uczucia:

469 Niemniej jednak zgodnie z jego intencją Annabella bezbłędnie odczytała z listu, że chodzi mu o ożenek: “I have your second letter—and am almost too agitated to write—but you will understand. It would be absurd to suppress anything—I am and have long been pledged to myself to make your happiness my first object in life. If I can make you happy, I have no other consideration. I will trust to you for all I should look up to—all I can love. The fear of not realizing your expectations is the only one I now feel. Convince me—it is all I wish—that my affection may supply what is wanting in my character to form your happiness. This is a moment of joy which I have too much despaired of ever experiencing—I dared not believe it possible, and I have painfully supported a determination founded in fact on the belief that you did not wish it removed—that its removal would not be for your good. There has in reality been scarcely a change in my sentiments. More of this I will defer. I wrote by last post—with what different feelings! Let me be grateful for those with which I now acknowledge myself’; Byron courts Annabella Milbanke, August 1813 – December 1814, ed. by P. Cochran, s. 31. https://petercochran.files.wordpress.com/2010/03/byron-and-annabella-1813-1814.pdf [dostęp: 2014- 10-14]

247 Postanowiłem był tego roku zdecydować ostatecznie, czy mam się ożenić, czy na zawsze bezżennym zostać. Obrałem łatwiejsze, bo do trudniejszego nie czułem w sobie dość siły i lękałem się niebezpieczeństw, które nie zawsze udawało mi się zwalczyć. [XV 274]

Eligiusz Szymanis zwrócił uwagę, że „małżeństwo (…) nie mieściło się w ramach wpisanych w twórczość przeświadczeń o poecie. Utożsamiany z Gustawem autor Dziadów części IV, który pisał o boskiej predestynacji dusz, o łączeniu ich w pary przed stworzeniem, o ‘łańcuchu uroku’, który własną teorię epistemologiczną budował na micie romantycznej miłości i jedną tylko kobietę uznawał za przedmiot emocjonalnych uniesień, nie mógł liczyć na zaaprobowanie przez czytelników związku z inną”470. W korespondencji Mickiewicz nie pisał nigdzie o miłości do żony. W listach do Celiny, czy w wypowiedziach o niej konsekwentnie unikał tematu uczucia. Jak zwraca uwagę Magdalena Saganiak: „zróżnicowanie poszczególnych wypowiedzi boleśnie odsłania się w niezbyt serdecznym stosunek do brata, nawet do przyjaciół, a nade wszystko – nieprzyjemnym stosunku do żony, do której i o której Mickiewicz pisze szczególnym, jakby zredukowanym językiem”471. Już opisane przez poetę okoliczności, w jakich doszło do zawarcia małżeństwa ukazują, że relacja z Celiną nie miała nic wspólnego z romantycznym uczuciem, które zdawało się być zarezerwowane na wyłączność Maryli. W liście do Odyńca z 2 lipca 1834 roku pisał:

Oto krótko i węzłowato: żenię się z Celiną. Przyjazd jej trzpiotowaty nastąpił wskutek doniesionych do Warszawy kilku słów moich, żartem powiedzianych. Nie uwierzysz, jak się zdziwiłem, słysząc, że już w drodze i prosto do mnie. Chciałem z niczym odprawić, ale Celina zmieszała mnie bardzo dobrym znalezieniem się, oświadczając, że manatki zabierze i wróci, nic do mnie nie mając na sercu. Żal było narażać ją na tyle kłopotu. Zresztą podoba mi się. I wiele byłoby jeszcze pisać, jak w tych czasach byłem smutny i ciężar życia bardzo mi dusił. Obaczymy, czy będzie lżej, czy jeszcze ciężej. [XV 269]

Być może powściągliwość w wyrażaniu uczuć pod adresem żony miała na celu ocalenie legendy młodzieńczej miłości, która była jednym z fundamentów tożsamości romantycznej. W obliczu małżeństwa wieszcza taka obawa była obecna wśród Polaków. Zdarzały się opinie, że Celina miała sobie niejako zagarnąć własność narodową472. Żona poety była także

470 E. Szymanis, dz. cyt., s. 151. 471 M. Saganiak, Doświadczenie wewnętrzne i kształtowanie podmiotowości w listach Adama Mickiewicza [w:] Mickiewicz niedoczytany, dz. cyt., s. 146. 472 A. Witkowska, Celina i Adam Mickiewiczowie, Kraków 1998, s. 68.

248 obwiniana o to, że przestał pisać473. Co prawda Mickiewicz pozostawił w rękopisach liczne fragmenty, to jednak za jego życia nie ukazało się już żadne poetyckie dzieło474. Choć na pewno złożyło się na to wiele przyczyn475 to faktem jest, że wraz z rokiem 1834, czyli datą zawarcia małżeństwa Mickiewicz, niemal całkowicie zamilkł jako poeta. Aczkolwiek początki małżeńskiego pożycia opisywane były przez poetę w samych superlatywach, a Celina miała być „żoną jakiej szukałem. Śmiała na wszystkie niewygody, przestająca na małym, zawsze wesoła” [XV 276]476, to od samego początku pożycie małżeńskie stanowiło istotną przeszkodę w twórczości poetyckiej. 12 sierpnia 1834 roku poeta pisał do Odyńca:

Rozwodzić się nad teraźniejszym szczęściem jeszcze za wcześnie; tyle ci tylko powiem, że od trzech tygodni nie byłem ani razu w kwaśnym humorze, a często czułem się wesoły i pusty, jakim od dawna nie byłem. (…) Trzy tygodnie szczęśliwe dobre i to na tym świecie i w takich czasach. (…) Wieczorem dawna kompania, Domeyko, Zan i parę innych osób, czasem zaglądają do nas. Ale jeszcze moi znajomi nie przywykli do mojego nowego meblu i trochę żenowani. Powoli jednak wrócę do dawnego trybu życia i zacznę coś robić; bo przez cały ten czas próżnowałem i używałem tylko życia. [XV 278]

Określenie żony jako „nowego meblu” poza brakiem taktu zdradza także pewną niedojrzałość i potwierdza pochopność decyzji o ożenku. Najwyraźniej decydując się na ślub Mickiewicz był przekonany, że zmiana stanu matrymonialnego, nie wpłynie znacząco na jego życie, w tym na aktywność literacką. Ku zaskoczeniu Mickiewicza, powiększająca się rodzina spowodowała całkowitą zmianę dotychczasowego trybu życia. W korespondencji

473 Zygmunt Krasiński w liście z lutego 1847 roku do Delfiny Potockiej pisał: „strzeż się jego (Mickiewicza – S. S.) żony – to diablica, przechrzcianka i wariatka, (…) duchem walczącym i zabijającym ducha Adamowego jest jego żona.”; Z. Krasiński, Sto listów do Delfiny, Warszawa 1966, s. 255. 474 Oprócz liryków lozańskich oraz drobnych utworów paryskich z lat 1833–1842, w rękopisach zachowały się fragmenty narracyjne (Pan Baron, Królewna Lala, Bóg miłosierny wejrzał...), małe formy prozatorskie: [Urywek pamiętnika Polki], [Conversation des malades] oraz osiemdziesiąt wersów dramatu [Jasiński]. Jednak za życia poety ukazały się jedynie: liryczny apel Do B.... Z. [Słowiczku mój!...] ogłoszony 11 września 1841 roku w paryskim „Dzienniku Narodowym” oraz druk ulotny zawierający Ad Napolionem III Caesarem Augustum Ode in Bomersundum captum z roku 1854. 475 O domniemanych przyczynach zamilknięcia poety piszą m. in.: W. Weintraub, Dlaczego Mickiewicz przestał pisać? [w:] Mickiewicz żywy, red. H. Naglerowa, Londyn 1955; K. Rutkowski, Braterstwo albo śmierć. Zabijanie Mickiewicza w Kole Sprawy Bożej, Gdańsk 1999; A. Nawarecki, Dlaczego przestał pisać? [w:] tegoż, Mały Mickiewicz, Katowice 2003; E. Hoffmann-Piotrowska, O tzw. milczeniu „wieszcza” towiańczyka [w:] tejże, „W ustach jest otwór duszy…” Szkice o romantykach i mistykach, Warszawa 2012. 476 Jak zwraca uwagę Alina Witkowska, Celina nie była w stanie sprostać wymaganiom męża: „Ani w filozofii małżeństwa, ani w estetyczno-erotycznych gustach nie było miejsca dla pani Celiny. Nie mówiąc już o roli kobiety silnej, stabilizującej dom, męża i całą atmosferę wspólnego życia. Nie nadawała się do tego nawet przed utratą zdrowia, a później, jak krucha roślinka, wymagała ciągłej opieki i czujnego względu na jej chorobę. Relacje z nią nie mogły być ani partnerskie, ani nacechowane tak ważną dla Mickiewicza szczerością”; A. Witkowska, Celina i Adam Mickiewiczowie, dz. cyt., s. 133–134.

249 poeta wielokrotnie uskarża się na brak czasu i swobody. Jak pisze w liście do Odyńca z 8 lipca 1836 roku nastała dla niego „pora wcale nie poetycka”:

Córka moja zdrowa, ładna, tłusta, już pełza po ziemi, ma dwa zęby, mówi tylko ba i bu. – Za krzyżyk dziękujemy. – Nie wiem, czy nam się uda przesłać jakieś poezje nowe – pora wcale nie poetycka u nas. Ja piszę, albo raczej pisałem, Historią, ale na pierwszych rozdziałach zawisłem i stoję na miejscu. [XV 324]

Jak wynika z korespondencji „pora” ta trwała właściwie przez cały okres małżeństwa. W liście do Józefa Zaleskiego z 2 grudnia 1840 roku:

Tak jestem teraz smutny i słaby, że nie mam ani siły ani pamięci do interesów. Wiele było biedy w domu, a coraz mniej we mnie energii do wytrzymania (…) smutek powoli zstąpił aż na dno mej duszy, stąd go bardzo trudno wyrugować, zwłaszcza, że i do pracy brak mi często czasu i swobody. [XV 588]

Małżeństwo Mickiewicza i spowodowana nim niestabilna sytuacja finansowa, a ponad wszystko choroba psychiczna żony, skutecznie odwodziły go od twórczości poetyckiej, na pierwszym miejscu walczył o zapewnienie bytu rodzinie477. W liście do Odyńca Mickiewicza z końca grudnia 1836 roku pisał:

Trapiły mię kłopoty finansowe (…). Pisze teraz dzieło po francusku; jeżeli się uda i podoba publiczność (…) może interesa nasze poprawić (…) Długo nic pisać nie mogłem, przed dwoma miesiącami przyszła znowu ochota.. [XV 343]

W liście do tego samego adresata datowanym na 16 sierpnia 1837 roku poeta wyznaje, że obecnie na jego pracę pisarską nie wpływa inspiracja, lecz chęć podreperowania domowego budżetu:

Pisałem ci dawniej o dziele francuskim. Masz tedy wiedzieć, żem napisał dramę, czyli po twojemu dramat. Jeżeliby jego reprezentacja poszła, byłoby to wielką finansową aferą (…) Wszystko to robię po prostu dla chleba; jeśliby się udało, mógłbym na długi czas spokojnie po ojczystej literaturze wędrować.

477 Na małżeństwo jako utrudnienie w poetyckiej pracy pisze także w liście do Odyńca z lipca 1835 roku: „Na końcu Tadeusza był do niego (Brodzińskiego) ustęp, ale nagłe drukowanie i moje ówczesne zatrudnienia małżeńskie zrobiły, że nie miałem czasu poprawić i umieścić ów Epilog” [XV 296] a tak w liście do brata Franciszka z końca grudnia 1836: „Ja teraz zawiesiłem moje prace polskie i pisze po francusku dla opędzenia potrzeb. Jeśli dziełko, które teraz właśnie skończyłem, uda się, mogę bardzo poprawić interesa” [XV 341].

250 [XV 377]

Podczas, gdy idealna kochanka romantyczna była muzą a jej obecność warunkiem powstania poezji, żona – przeciwnie – wikłając w codzienność i materializm, ściągała poetę ku ziemi. Bez wątpienia wyznawał taki pogląd Zygmunt Krasiński. W liście do Delfiny Potockiej czytamy:

Mamka koniecznie chce odjechać do domu. Nic obrzydliwszego nie znam nad te wszystkie domowe przykrości i zatrudnienia. Dobrze Dant uczynił, że uciekł od żony i dzieci trojga, że uciekłszy, nigdy już do nich nie wrócił, bo inaczej niezawodnie by nigdy Diviny nie napisał478.

Dla Byrona rok pożycia z lady Byron oraz owiany aurą skandalu rozwód, który zmusił go do ucieczki za granicę, był doświadczeniem traumatycznym, jakie na długo zdeterminowało jego osobowość. W liście z 8 września 1816 roku żalił się do siostry:

… she or rather the Separation has broken my heart I feel as if an Elephant had trodden on it I am convinced I shall never get over it but I try. I had enough before {I ever knew her} and more than enough but time & agitation had done something for me; but this last {wreck} has affected me very differently. If it were acutely. (…) While the storm lasted & you were all pressing & comforting me with condemnation in Piccadilly – it was bad enough & violent enough – but it’s worse now. I have neither strength nor spirits – nor inclination to carry me through anything which will clear my brain or lighten my heart. – I mean to cross the Alps at the end of this month – and go – God knows where – by Dalmatia up to the Arnauts again – if nothing better can be done; – I have still a world before me – this – or the next. [BC VII 34]

…ona albo raczej Separacja złamała mi serce, czuję się jakby zostało zdeptane przez słonia, jestem przekonany, że nigdy nie dojdę do siebie, ale próbuję. Miałem już wszystkiego dość zanim ją poznałem i więcej niż dość, ale czas i ruch podziałały na mnie; ale ta ostatnia burza zupełnie inaczej na mnie wpłynęła. (…) Gdy trwał ten sztorm, a Ty naciskałaś i pocieszałaś mnie z ostrym potępieniem w Poccadilly – było wystarczająco źle i dostatecznie gwałtownie – ale teraz jest gorzej. Nie mam ani siły ani chęci by przejść przez coś, co oczyściłoby mój umysł i rozjaśniło moje serce. Planuję przekroczyć Alpy pod koniec miesiąca i jechać, Bóg wie gdzie – przez Dalmację aż do Arnauts znów, nic lepszego nie można zrobić. Nadal mam przed sobą cały świat – ten – albo następny. [S. S.]

478 Z. Krasiński, Listy do Delfiny Potockiej, t. III, Kraków 1975, s. 57.

251 “The world was all before them” to cytat z Raju utraconego Johna Miltona. Byron przywołał ten fragment także kilka lat wcześniej w liście do Annabelli z 12 lutego 1814 roku beztrosko kreśląc plany kolejnej podróży:

Mr. Ward postponed our Dutch expedition—but as I have now nearly arranged my domestic concerns— or at least put them in train—and the Newstead business is set at rest in my favour—“the world is all

before me” and all parts of it as much a country to me as it was to Adam—perhaps more so—for Eve as an atonement for tempting him out of one habitation might probably assist him in selecting another & persuade him into some “valley of sweet Waters” on the banks of the Euphrates. [BC V 29]

Pan Ward przełożył naszą duńską wyprawę, ale teraz, gdy już prawie załatwiłem moje sprawy domowe albo przynajmniej wsadziłem je do pociągu i kwestia Newstead została rozstrzygnięta na moją korzyść. „Cały świat stoi przede mną otworem” i wszystkie jego części są dla mnie ojczyzną, tak samo, jak były dla Adama, może nawet bardziej, dla Ewy jako pokuta za skuszenie go do opuszczenia jednego miejsca zamieszkania mogła prawdopodobnie pomagać mu w wyborze kolejnego i przekonała go do jakiejś „doliny słodkich Wód” na brzegu Eufratu. [S. S.]

W powyższym liście były to słowa pełne entuzjazmu. W liście do Augusty brzmią ironicznie w stosunku do swojego „ja” sprzed obecnej, trudnej sytuacji egzystencjalnej będącej konsekwencją małżeństwa. Dla angielskiego lorda była żona jest przekleństwem, wielokrotnie podkreśla, że „ta kobieta” jest źródłem wszystkich jego nieszczęść. W liście do Moore’a z 19 września 1818 roku pisze, że uwielbia silne i mściwe kobiety, jednak od razu robi zastrzeżenie, że jego żona nie zalicza się do tej kategorii waleczności o jaką mu chodzi. Nie jest mitologiczną Medeą, lecz Klitajmestrą:

I wish you a good night, with a Venetian benediction, ‘Benedetto te, e la terra che ti fara!’—‘May you be blessed, and the earth which you will make!’—is it not pretty? You would think it still prettier if you had

heard it, as I did two hours ago, from the lips of a Venetian girl, with large black eyes, a face like Faustina’s, and the figure of a Juno—tall and energetic as a Pythoness, with eyes flashing, and her dark hair streaming in the moonlight—one of those women who may be made any thing. I am sure if I put a poniard into the hand of this one, she would plunge it where I told her,—and into me, if I offended her. I like this kind of animal, and am sure that I should have preferred Medea to any woman that ever breathed. You may, perhaps, wonder that I don’t in that case t a k e t o m y w i f e. B u t s h e i s a p o o r m a w k i s h, m o r a l C l y t e m n e s t r a (a n d n o M e d e a) w h o l i k e s t o b e v i n d i c t i v e a c c o r d i n g t o l a w, a n d t o h e w m e d o w n a s S a m u e l s a w e d

A g a g, r e l i g i o u s l y. I could have forgiven the dagger or the bowl, any thing, but the deliberate

252 desolation piled upon me, when I stood alone upon my hearth, with my household gods shivered around

me. Do you suppose I have forgotten or forgiven it? It has comparatively swallowed up in me every other feeling, and I am only a spectator upon earth, till a tenfold opportunity offers. It may come yet. There are others more to be blamed than * * * *, and it is on these that my eyes are fixed unceasingly. [BC X 65; podkr. – Byron]

Życzę Ci dobrej nocy, z weneckim błogosławieństwem: „Benedetto te, e la terra che ti fara!” – „Bądź błogosławiony, ty i ziemia, w którą się obrócisz!” – czyż to nie ładne? Wydałoby Ci się jeszcze ładniejsze, gdybyś to usłyszał, tak jak ja dwie godziny temu, z ust weneckiej dziewczyny o dużych czarnych oczach, twarzy jak Faustyna, a postawie Junony – wysokiej i energicznej jak Pytia, o oczach rzucających błyskawice, a ciemnych włosach falujących w świetle księżycowym – jednej z tych kobiet, z których można wszystko zrobić. Pewien jestem, że gdybym tej dał sztylet w rękę, to by go zanurzyła tam, gdzie bym jej kazał – a gdybym ją obraził, to we mnie. Lubię ten rodzaj zwierzęcia i pewien jestem, że wolałbym Medeę od jakiejkolwiek kobiety, jaka kiedykolwiek żyła. Może się dziwisz, że ja wobec tego nie [stosuję tego do mojej żony. Ale ona jest nieszczęsną, tkliwą, moralną Klitajmestrą (a nie Medeą), która lubi być mściwa w granicach prawa i porąbać mnie jak Samuel przepiłował Agaga, z pobudek religijnych.]479 Mógłbym wybaczyć sztylet albo truciznę – wszystko, tylko nie spustoszenie, którym mnie rozmyślnie otoczony, kiedym stał samotny przy moim ognisku domowym, a moje bogi domowe leżały wokoło mnie – strzaskane. Czy sądzisz, żem o tym zapomniał? To do pewnego stopnia pochłonęło we mnie wszelkie inne uczucia, i jestem na tej ziemi tylko widzem, dopóki nie nastręczy się sposobność pomszczenia się w dziesiętnasób. Może się jeszcze zdarzyć. Inni są bardziej winni niż… iw tych to mam oczy nieustannie utkwione. [Lip 200, 201]

Mitologiczna Klitajmestra to spartańska królewna, która w porozumieniu z kochankiem zamordowała wracającego z wojny trojańskiej męża, czyli Agamemnona. Natomiast Medea dopuściła się wielu mordów z miłości do ukochanego Jazona, w tym na swojej rywalce. Byron oskarża Annabellę o obłudę, mściwość oraz czynienie zła i usprawiedliwianie go religijnymi pobudkami. Biblijny prorok Samuel zabił króla Agaga, ponieważ wolą Boga było, by zginął480. Byron nie zapomniał o krzywdzie jaką mu wyrządzono. W liście do Hobhouse’a z 2 stycznia 1818 roku ślub określa jako najbardziej nieszczęśliwy dzień swojego życia:

479 Fragment objęty kwadratowym nawiasem został pominięty w polskim tłumaczeniu. 480 Według Biblii Warszawskiej Agag został przez Samuela „porąbany w kawałki” [Biblia Warszawska, 1 Sam 15,33]. Podobnie Biblia Gdańska: „I rozsiekał w kęsy Samuel Agaga przed obliczem Pańskiem w Galgal” [Biblia Gdańska, 1 Sam 15,33]. Według Biblii Tysiąclecia na temat śmierci Agaga czytamy jedynie: „Samuel kazał stracić Agaga przed Panem w Gilgal” [ Biblia Tysiąclecia, 1 Sam 15,33] Podobnie w Wulgacie brak bliższych szczegółów, w jaki sposób dokonano egzekucji: „Et in frustra concidit eum Samuel coram Domino in Galgalis” [Biblia Sacra - Vulgatae Editionis. Milano: Wydawnictwo San Paolo, 2003]

253 Even the recurrence of the date of this letter, the anniversary of the most unfortunate day of may past existence, but which cannot poison my future…481

Nawet powtórzenie daty na tym liście, rocznicy najbardziej nieszczęśliwego dnia mojej dotychczasowej egzystencji, ale który nie może zatruć mojej przyszłości… [S. S.]

11 stycznia 1821 roku, kilka lat po rozstaniu pisze do Lady Byron list pełen żalu i goryczy, w którym oświadcza, że wolałby nigdy się nie urodzić, by w ten sposób nigdy jej nie spotkać:

I had set my heart upon getting out of those infernal funds (… ). Yours has been a bitter connection to me in every sense, it would have been better for me never to have been born than to have ever seen you. This sounds harsh, but is it not true? and recollect that I do not mean that you were my intentional evil Genius but an Instrument for my destruction and you yourself have suffered too (poor thing) in the agency, as the lightning perishes in the instant with the Oak which it strikes. [BC XII 37]

Zrobiłem wszystko żeby wydostać się z tych piekielnych funduszy (…). Twoje były dla mnie gorzkim powiązaniem w każdym sensie tego słowa, byłoby dla mnie lepiej nigdy się nie urodzić niż kiedykolwiek Cię spotkać. To brzmi okrutnie, ale czy nie jest prawdą? I pamiętaj, że nie mam na myśli tego, że byłaś moim umyślnym Geniuszem zła, ale instrumentem mojego zniszczenia i ty też się nacierpiałaś (biedactwo), jako siła sprawcza, jak błyskawica w jednej chwili ginie w dębie, w który uderza. [S. S.]

Byron podkreśla, że żona była narzędziem, które miało go zniszczyć. Nie miało to nic wspólnego z celowym poszukiwaniem nieszczęścia, które było przecież typowo romantycznym źródłem inspiracji. Cierpienie wywołane przez ślub i rozwód prowadziło tylko do destrukcji, w przeciwieństwie do cierpienia wywołanego rozłączeniem z Augustą, które było inspiracją jego sztuki. Jak się okazuje, małżeństwo miało negatywny wpływ nie tylko na wewnętrzną konstrukcję tożsamości romantycznej, ale też na powierzchowność romantycznego poety. W liście do siostry z 28 października 1816 roku Byron pisze, że w wieku dwudziestu dziewięciu lat wygląda na sześćdziesięciolatka – ogłuchł, osiwiał i niebawem wypadną mu zęby:

481 Cytat za: P. Elledge, Byron’s Separation and the Endings of ‘Pilgrimage’, “Texas Studies in Literature and Language” vol. 37, No. 1 Spring 1995, s. 17.

254 Miss Milbanke appears in all respects to have been formed for my destruction; I have thus far—as you know— regarded her without feelings of personal bitterness towards her, but if directly or indirectly— but why do I say this?—You know she is the cause of all—whether intentionally or not is little to the purpose (…) My health is good, but I have now & then fits of giddiness, & deafness, which make me think like Swift—that I shall be like him & the withered tree he saw—which occasioned the reflection and “die at top” first. My hair is growing grey, & not thicker; & my teeth are sometimes looseish though still white & sound. Would not one think I was sixty instead of not quite nine & twenty? To talk thus— Never mind— either this must end—or I must end—but I repeat it again & again—that woman has destroyed me. [BC VIII 14; podkr. – Byron]

Panna Milbanke z całym szacunkiem, wydaje się, że została stworzona ku mojej zagładzie. Jak do tej pory, jak wiesz, traktowałem ją bez zawziętości, ale jeśli bezpośrednio lub pośrednio – ale czemu ja to mówię? Wiesz, że to ona jest przyczyną wszystkiego – czy celowo czy nie to ma mało do rzeczy (…) Moje zdrowie jest w dobrym stanie, ale miewam czasami napady zawrotów głowy i głuchoty, co sprawia, że myślę, jak Swift – więc powinienem być jak on i to zwiędłe drzewo, które zobaczył, które było powodem refleksji „umrzeć na szczycie”. Moje włosy zaczynają być coraz bardziej siwe i nie grubsze, a moje zęby czasem się ruszają chociaż nadal są białe i dzwięczne. Czy ktoś by mnie nie wziął za, sześćdziesięciolatka zamiast za prawie dwudziestodziewięciolatka? Aby rozmawiać w ten sposób – nie ważne – albo to musi się skończyć, albo ja muszę się skończyć. Ale powtórzę to znów i znów – ta kobieta mnie zniszczyła. [S. S.]

Wizerunek Byrona utrwalony na licznych portretach stał się ważnym czynnikiem w kształtowaniu romantycznego wyobrażenia poety. Nie stało się tak przypadkiem. Germaine Greer w studium zatytułowanym Byron: The Image of the Poet 482 poświęconym analizie portretów utrwalających wizerunek angielskiego lorda, zwraca uwagę na czynny udział Byrona w kreowaniu uwieczniających jego obliczę obrazów. Autorami jego portretów byli zazwyczaj malarze mało znani, pozbawieni kreatywności, których rola sprowadzała się do poprawnego wykonywania wyuczonego rzemiosła. Kompozycja, sposób przedstawienia oraz sam wizerunek poety są w dużej mierze zasługą jego własnej inwencji. Wszystkie przedstawiają młodego, szczupłego mężczyznę, odznaczającego się niezwykłą bladością, ze wzrokiem zatopionym w tajemniczej oddali. Tymczasem Byron nie zawsze wyglądał tak jak tego pragnął. Od najmłodszych lat cierpiał z powodu nadwagi. Gdy tylko wkroczył w dorosłe życie postanowił za wszelką cenę

482 G. Greer, Byron: The Image of the Poet, Cranbury 2008.

255 osiągnąć upragnioną wagę. O postępach na tym polu pisał do Edwarda Noela Longa w liście z 16 kwietnia 1807 roku:

I grow thin daily; since the commencement of my System I have lost 23 lbs. in my weight (i.e.) 1 st. and 9lbs. When I began I weighed 14 st. 6 lbs., and on Tuesday I found myself reduced to 12 st. 11 lb. What sayest thou, Ned? do you not envy? I shall still proceed till I arrive at 12 st. and then stop, at least if I am not too fat, but shall always live temperately and take much exercise. [BC I]

Staję się z dnia na dzień szczuplejszy, odkąd rozpocząłem stosowanie mojego systemu straciłem na wadze 23 ibs. (1,9 funta) Gdy zaczynałem ważyłem 14, 6 funtów i we wtorek okazało się, że schudłem do 12,11 funta. Co ty na to, Ned? Nie jesteś zły? Muszę to kontynuować aż dotrę do 12 funtów i wtedy przestanę. Wreszcie nie będę za gruby, ale powinienem zawsze prowadzić utemperowane życie i dużo ćwiczyć. [S. S.]

Dzięki wielu wyrzeczeniom upragniony cel został osiągnięty. Gdy niespełna dwudziestoletni Byron pojawił się po długiej nieobecności w Londynie, jak donosi w liście do Elizabeth Pigot z 30 czerwca 1807 roku, niemal nikt go nie rozpoznał:

I find I am not only thinner, but taller by an Inch since my last visit, I was obliged to tell every body my

name, nobody having the least recollection of my visage, or person. – Even the Hero of my Cornelian,

(Who is now sitting vis a vis, reading a volume of my poetics) passed me in Trinity walks without recognizing me in the least, & was thunderstruck at the alteration, which had taken place in my

Countenance &c. &c. – Some say I look better, others worse, but all agree I am thinner, more I do not require. [BC I 49]

Jestem nie tylko szczuplejszy, ale i wyższy od momentu mojej ostatniej wizyty, byłem zmuszony mówić każdemu moje imię, nikt nie mógł do końca rozpoznać mojej twarzy, ani osoby. Nawet bohater mojego wiersza [John Edleston, chórzysta z the Trinity College, w którym Byron był zakochany – S. S.] (Który teraz siedzi vis a vis mnie, czytając tom mojej poezji) minął mnie w Trinity Gardens, nie poznając mnie w ogóle. (…) Jedni uważają, że wyglądam lepiej, inni że gorzej, ale wszyscy są zgodni, że jestem szczuplejszy, więcej niczego więcej nie oczekuję. [S. S.]

O dalszych postępach pracy nad wymarzona sylwetką pisał w liście do Henry’ego Drury’ego z 13 stycznia 1808 roku:

256

I think you would have been surprised at my figure, for since our last meeting I am reduced four stone in weight, I then weighed 14 Stone 7LB. – and now only ten stone and a half; – I have disposed of my superfluities by means of hard exercise, abstinence, and an occasional complaint which attacks me on every excursion to Town. [BC I 67]

Myślę, że będziesz zaskoczony moją figurą, od naszego ostatniego spotkania schudłem cztery funty. Wtedy ważyłem 14,7 F, a teraz tylko 10 funtów i pół; Pozbyłem się moich zbędnych kilogramów dzięki ciężkim ćwiczeniom, abstynencji i przypadkowemu narzekaniu, które atakuje mnie przy okazji każdej wycieczki do miasta. [S. S.]

Po swojej pierwszej orientalnej podróży zrezygnował ze spożywania produktów mięsnych. Takich wskazówek udzielał w liście do matki z 25 czerwca 1811 roku, informując ją o swoim nowym sposobie odżywiania:

I must only inform you that for a long time I have been restricted to an entire vegetable diet neither fish or flesh coming within my regimen, so I expect a powerful stock of potatoes, greens, & biscuit, I drink no wine. (…) I have only to beg you will not forget my diet, which it is {very} necessary for me to observe. [BC II 109]

Muszę jednak powiadomić Cię, że przez długi czas ograniczony byłem wyłącznie do pokarmów jarskich z całkowitym wykluczeniem ryb i mięsa; oczekuje więc potężnego stosu kartofli, kapusty i sucharów, nie pijam wina. (…) Proszę Cię tylko, byś nie zapomniała o mojej jarskiej diecie, której koniecznie muszę przestrzegać. [Lip 84, 85]

Z dbałości o romantyczny wizerunek poeta poddawał swoje ciało drastycznym dietom i wyczerpującym treningom, które miały katastrofalne skutki dla jego zdrowia. Zazwyczaj jego codzienny jadłospis ograniczał się do sześciu biszkoptów oraz ogromnej ilości wody sodowej i herbaty. Przekroczenie tej „normy” zawsze wiązało się z poczuciem winy i złym samopoczuciem. 7 listopada 1813 roku zanotował w swoim dzienniku:

I have dined regularly to-day, for the first time since Sunday last—this being Sabbath, too: All the rest, tea and dry biscuits—six per diem. I wish to God I had not dined now!—It kills me with heaviness,

stupor, and horrible dreams;—and yet it was but a pint of bucellas, and fish. Meat I never touch,—nor much vegetable diet. I wish I were in the country, to take exercise,—instead of being obliged to cool by

257 abstinence, in lieu of it. I should not so much mind a little accession of flesh,—my bones can well bear it. But the worst is, the devil always came with it,—till I starved him out,—and I will not be the slave of any appetite. If I do err, it shall be my heart, at least, that heralds the way. Oh, my head—how it aches!— the horrors of digestion! I wonder how Buonaparte’s dinner agrees with him? [BLJ 9]

Jadłem dziś normalny obiad – po raz pierwszy od ostatniej niedzieli – dziś jest sabbath. Przez pozostałe dni herbata i suche biszkopty – sześć per diem. Teraz żałuję, że jadłem! Zabija mnie ociężałość, odrętwienie i potworne sny. A przecież było to tylko pół litra bucellas i ryby. Mięsa nie ruszam, niewiele jarzyn. Wolałbym być na wsi, zażywać dla ochłodzenia ruchu miast stosować w zastępstwie abstynencję. Nie przejmowałbym się zbytnio, gdyby mi jeszcze trochę przybyło na wadze, moje kości zniosłyby to wcale dobrze. Ale najgorsze, że równocześnie powraca szatan – póki nie zamorzę go głodem – ja zaś nie będę niewolnikiem ż a d n e g o apetytu. Jeśli się nie mylę heroldem mojego końca będzie serce. Ach, jak mnie boli głowa – potworność trawienia! Chciałbym wiedzieć, jak Bonapartemu służą jego obiady? [Lip 427, 428]483

Ponieważ czasami zdarzały się chwile słabości, poeta rekompensował je wysiłkiem fizycznym. O rodzajach uprawianych sportów pisze w liście do Thomasa Moore’a z 20 kwietnia 1814 roku: “In the mean time, I have bought a macaw and a parrot, and have got up my books; and I box and fence daily, and go out very little.” [BC V 43]/„Na razie kupiłem sobie arę i papugę i poustawiałem swoje książki; i codziennie się boksuję, i fechtuję, a z domu wychodzę bardzo mało.” [Lip 133]. Gdy nie ma ochoty wychodzić na zewnątrz, urządza sobie trening w domu. W dzienniku pod datą 10 kwietnia 1814 roku pisał, że jego dobre samopoczucie jest uzależnione od pracy wykonanej na rzecz utrzymania smukłej sylwetki:

483 Analizując zwierzenia poety można przypuszczać, że cierpiał na poważne zaburzenia żywienia. Apetyt był jego największym wrogiem, a głód sprzymierzeńcem. Z czasem zaczął zdawać sobie sprawę z tego, jak wyniszczające organizm działanie mają owe drastyczne diety: “Last night I supped with Lewis;—and, as usual, though I neither exceeded in solids nor fluids, have been half dead ever since. My stomach is entirely destroyed by long abstinence, and the rest will probably follow. Let it—I only wish the pain over.” [BLJ 21]/ „Jadłem wczoraj kolację z Lewisem i jak zwykle byłem potem na wpół żywy, mimo że nie przebrałem miary w jedzeniu i piciu. Długotrwała wstrzemięźliwość zupełnie zrujnowała mój żołądek, a za tym prawdopodobnie pójdzie reszta. Wszystko jedno, byleby ból głowy przeszedł.” [Lip 449]. Do wspomnianej powyżej kolacji powraca w swoim dzienniku jeszcze następnego dnia – 6 grudnia 1813 roku, narzekając na jej okropne skutki: “That confounded supper at Lewis’s has spoiled my digestion and my philanthropy. I have no more charity than a cruet of vinegar. Would I were an ostrich, and dieted on fire irons,—or any thing that my gizzard could get the better of.” [BLJ 24]/ „Ta przeklęta kolacja u Lewisa zepsuła moje trawienie i filantropię. Tyle we mnie litości co w dzbanku octu. Gdyby to być strusiem, żywić się krzesiwami lub czymkolwiek, z czym da sobie radę mój żołądek.” [Lip 454].

258 I have not stirred out of these rooms for these four days past: but I have sparred for exercise (windows open) with Jackson an hour daily, to attenuate and keep up the ethereal part of me. The more violent the fatigue, the better my spirits for the rest of the day; and then, my evenings have that calm nothingness of languor, which I most delight in. To-day I have boxed one hour—written an ode to Napoleon Buonaparte—copied it—eaten six biscuits—drunk four bottles of soda water—redde away the rest of my time… [BLJ 40]

Nie ruszam się z tych pokoi przez ostatnie cztery dni; ale dla zażycia ruchu urządzałem sparring (przy otwartych oknach) z Jacksonem, godzinę dziennie, po to by zeszczupleć i podtrzymać subtelniejszą cząstkę mojej istoty. Im większy wysiłek tym lepszy nastrój przez resztę dnia, a potem wieczorem lekka pustka zmęczenia, którą tak bardzo lubię. Dziś boksowałem się przez godzinę – napisałem odę do Napoleona Bonapartego – przepisałem ją – zjadłem sześć biszkoptów – wypiłem cztery butelki wody sodowej – resztę czasu spędziłem na czytaniu... [Lip 482]

Kilka miesięcy po ślubie z Annabelle Milbanke, Byron skarży się w liście do Moore’a z 7 lipca 1815 roku, że utrata stanu kawalerskiego ma zgubny wpływ na jego romantyczny wizerunek. Nie tylko przestał być wystarczająco szczupły, ale nawet jego bladość zaczęła powoli znikać:

… and as I have, since my marriage, lost much of my paleness, and—‘horresco referens’ (for I hate even moderate fat)—that happy slenderness, to which, when I first knew you, I had attained, I by no means sit easy under this dispensation of the Morning Chronicle. [BC VI 56]

…ponieważ ja od ślubu straciłem znaczną część bladości i horresco referens (bo nienawidzę nawet umiarkowanej otyłości) – tej lubej smukłości, którą osiągnąłem kiedy Cię poznałem, więc czuję się mocno nieswojo pod tymi opatrznościowymi rozporządzeniami w „Morcing Chronicle”. [Lip 149]

Relacje współczesnych sugerują, że poeta już nigdy nie powrócił do swojej wymarzonej szczupłości. Doktor Polidori, który żywił nieskrywaną niechęć do Byrona, w swoim dzienniku pisanym podczas wspólnego pobytu w Szwajcarii określa Byrona jako chorego na syfilis, otyłego alkoholika484. W liście do Hobhouse’a z 11 listopada 1818 roku Byron

484 The Diary of Dr. 1816. Relating to Byron, Shelley, etc., ed. by W. M. Rossetti, London 1911.

259 wspomina, że odwiedził go w Wenecji niejaki Spooney485, który w ten sposób zrelacjonował tę wizytę:

Newton Hanson, in a manuscript account quoted by Prothero, writes that Mu. had left a wagonload of books at Chancery Lane which they could not bring, that Byron was nervous and irritable during their visit, that the reason his father had himself come on the voyage was that he had hoped to effect a reconciliation between Byron and his wife, but that Byron soon dispelled such hopes by a remark on the death of Romilly: “How strange it is that one man will die for the loss of his partner, while another would die if they were compelled to live together.” Newton Hanson observed: “Lord Byron could not have been more than 30, but he looked 40. His face had become pale, bloated, and sallow. He had grown very fat, his shoulders broad and round, and the knuckles of his hands were lost in fat.”486

Newton Hanson, w manuskrypcie cytowanym przez Prothero, pisze, że Mu. zostawił ładunek książek, których nie mogli ze sobą zabrać w Chancery Lane, że Byron był nerwowy i drażliwy podczas ich wizyty, że powodem podróży jego ojca była nadzieja na pojednanie między Byronem i jego żoną, ale Byron szybko rozwiał te nadzieje, spostrzeżeniem na temat śmierci Romilly’ego: „Jakie to dziwne, że jeden człowiek umiera z powodu straty swojej żony, podczas gdy inny umarłyby gdyby byli zmuszeni razem żyć”. Newton Hanson zaobserwował: „Lord Byron nie mógł mieć więcej niż trzydzieści lat, ale wyglądał na czterdzieści. Jego twarz stała się blada, opasła i ziemista. Bardzo utył, jego ramiona były szerokie i okrągłe, a kostki jego dłoni zginęły w tłuszczu. [S. S.]

Domowe problemy nie pozostały bez wpływu na wygląd i zdrowie Mickiewicza. Jak podsumowuje dostępne na ten temat źródła Alina Witkowska: „Po latach Maria Gorecka we Wspomnieniach o Adamie Mickiewiczu przypominała, że ‘podczas choroby naszej matki i strasznego o nią niepokoju we trzy dni bujne jego włosy posrebrzyły się’. A według opinii znajomych rosyjskich, którzy pamiętali go z czasów moskiewsko-petersburskich i spotkali w Paryżu wiosną 1839 roku, Mickiewicz ‘schudł, posiwiał i postarzał się’. Także Klementyna Hoffmanowa, należąca do grona ‘dam polskich’ spieszących z pomocą w chorobie Celiny, uważała, że ‘ten cios ujął mu zdrowia, a może i życia na lat kilka”487. Poeta romantyczny nie mógł być szczęśliwy w małżeństwie, ponieważ wyidealizowany obraz kobiety, jaki stworzył, uniemożliwiał wytworzenie się dojrzałych więzi między nim a żoną. Zarówno w przypadku Byrona, jak i Mickiewicza małżeństwo miało być układem, interesem. Takie stanowisko w dobie romantyzmu bynajmniej nie było precedensem. Jak

485 “Spooney arrived here today– but has left in Chancery Lane all my books ...” [BC X 75] 486 Cytat za: BC X 75. 487 A. Witkowska, Celina i Adam Mickiewiczowie, dz. cyt., s. 111.

260 podsumowuje romantyczne poglądy na związek matrymonialny Jan Kott: „Między małżeństwem i miłością przepaść jest nie do przebycia, należą one do innych porządków, jak gdyby do zupełnie innych stref”488. Poeci nawet nie próbowali udawać, że jest inaczej. Jak wynika z listu Annabelli z 18 kwietnia 1818 roku skierowanego do poety, Byron dawał jej jasno do zrozumienia, że jego serce należy do innej kobiety489:

Did you not immediately after our marriage express the strongest feelings of aversion towards me? – Did you not threaten the most tyrannical and revengeful use of your power over me? (…) – Have you not repeatedly told me that you were in love with another woman when you married me, and have you not always made her, who was the {real} object of those feelings, the occasion of the most obtrusive and cruel insults to your wife? – Do you think because I forgive your victims, and even yourself, that I have forborn from blindness and insensibility? – Have you not studied to pervert and corrupt my mind, and to sink me into the accomplice of your Vices? – and when you found that I would make every sacrifice to you but that, did you not expel me from your house by treatment still more outrageous than that which you had yourself expressed astonishment that “any woman could endure so long”? – Did you not disregard every appeal to your compassion, every remonstrance addressed to your reason? – and as, from the earliest period of our marriage you had declared “it must come to a separation”, did you not at last force me to take the measure of which you now disown yourself to be the author? – These questions are unanswerable to your Conscience, which cannot in secret deny me the justification which your Pride may withold from the World – but the nature of my past wrong can never be changed by your delusive representations. [BC VI 163]

Czy zaraz po naszym ślubie nie wyraziłeś najsilniejszych uczuć niechęci wobec mnie? Czy nie straszyłeś mnie najbardziej despotycznym i mściwym wykorzystaniem swojej władzy nade mną? (…) Czy nie powtarzałeś mi, że byłeś zakochany w innej kobiecie, gdy żeniłeś się ze mną; i czy nie robiłeś zawsze z niej, która była prawdziwym obiektem Twoich uczuć, okazji do najbardziej przykrych i okrutnych obelg pod adresem Twojej żony? Czy myślisz, że ponieważ wybaczyłam Twoim ofiarom, a nawet Tobie, to nie uwolniłam się z zaślepienia i nieprzytomności? Czy nie uczyłeś się jak wypaczyć i skorumpować mój umysł i uczynić mnie wspólnikiem Twoich występków? I gdy zorientowałaś się, że jestem zdolna do każdego poświęcenia dla Ciebie, poza tym jednym, czy nie wyrzuciłeś mnie ze swojego domu przez traktowanie coraz bardziej skandaliczne, aż sam wyraziłeś zdziwienie, że „żadna kobieta nie

488 J. Kott, Największa powieść polskiego romantyzmu [wstęp do:] Z. Krasiński, Sto listów do Delfiny, dz. cyt., s. 11. 489 W podobnym duchu pisał Krasiński o Elizie w liście do Delfiny Potockiej: „Nic mi nie pozostanie, tylko względem niej być szlachetnym, zawsze najszlachetniej, a co do serca, wie ona dobrze, że nigdy mojego nie może mieć i już przystała na to; serce raz się daje, nigdy więcej. Bóg widzi, że ten raz jeden, raz ten uroczysty, wiążący Duchy na zawsze, stał się już dla mnie i trwa na wieki!” [Tamże, s. 13]. W tym samym liście relacjonuje rozmowę z ojcem dotyczącą jego zachowania jako męża: „Dziś rano poszedłem do niego – oskarżał mnie o niesłychane rzeczy, z czego wypada wszystkiego, żem lord Byron, szelma, gałgan, bez serca, kiep fizycznie i moralnie…” [Tamże].

261 wytrzymałaby tak długo”? Czy nie lekceważyłeś wszelkich próśb o litość, każdych napomnień skierowanych do Twojego rozumu? I skoro, od samego początku naszego małżeństwa zapowiadałeś, że „to musi się skończyć separacją”, to czy sam nie zmusiłeś mnie do podjęcia środka, którego autorstwa teraz się wypierasz? Nie oczekuję odpowiedzi na te pytania, skierowane do Twojego sumienia, które nie może odmówić mi uzasadnienia, które Twoja duma może chcieć ukryć przed światem, ale charakter mojej niefortunnej przeszłości nie może zostać zmieniony przez Twoje obłudne oświadczenia. [S. S.]

Nie tego z pewnością spodziewała się panna wychodząc za mąż za romantycznego poetę. Zarówno Annabelli, jak i Celinie ciężko było pogodzić się z losem bycia „tą drugą”. Chciały zasłużyć na miłość męża, próbując sprostać oczekiwaniom niemożliwym do spełnienia. Annabella widziała swoją misję w walce o duszę poety, próbując ocalić go przed samym sobą. Jednak chociaż kochała męża, zdecydowała się odejść. Jako dziedziczka fortuny mogła sobie pozwolić na życie samotnej matki, sytuacja Celiny, nie pozostawiała jej wyboru. Niezdolność sprostania wymaganiom męża-poety, co najwyraźniej postawiła sobie za cel, była jedną z przyczyn ujawnienia się poważnych zaburzeń psychicznych. W majaczeniach Celiny dochodzi do głosu pragnienie pomocy Adamowi w urzeczywistnieniu jego poetyckich wizji. Januszkiewicz, który doglądał obłąkanej Celiny pisał: „Opanowały ją dwie ideje: pierwsza, że ona jest powołana wskrzesić Polskę, a druga – zbawić Żydów. Jest więc Matką Boską Częstochowską i jej koronacja odbędzie się w Polsce, a jej Adaś, który nigdy Polski nie zdradził [...], będzie królem Polski”490. Po śmierci Celiny, Mickiewicz pisał do Konstancji Łubieńskiej-Wodpolowej w liście z 18 maja 1855 roku:

Od czasu kiedy się dowiedziała ode mnie, że już nie było nadziei życia, zrobiła wszelkie rozrządzenia domowe, pożegnała się ze wszystkimi znajomymi zupełnie jak przed podróżą. Słowami i czynami dała wtenczas świadectwo prawdom, które o przyszłym świecie przeczuwaliśmy i przewidywaliśmy. Te ostatnie chwile […] wytłumaczyły po części zagadkę tylu lat bolesnych. Można powiedzieć, że w chwilach tych rozłąki połączyliśmy się po raz pierwszy. Jakoż przyrzekła mi, że będzie duchem mnie pomagać i być ze mną. Czemuż tego nie było za życia? [ XVII 327]

Celina obiecała, że po śmierci niczym romantyczna kochanka, bliźniacza dusza, druga połowa, będzie towarzyszyć mężowi. Paradoksem jest, że dopiero po swojej śmierci, stając się wspomnieniem, duchem jest w stanie sprostać wymaganiom męża-romantycznego poety.

490 Cyt. za: A. Witkowska, Celina i Adam…, dz. cyt., s. 91.

262

* Miłość jest uczuciem stanowiącym podstawę romantycznej filozofii. Zadaniem romantycznej narracji o niezwykłym uczuciu jest integracja tożsamości romantycznej. Miłość kazirodcza czy wcielenie platońskiego mitu androgyne są szczególnym sposobem dążenia do odsłonięcia tajemnicy własnego wnętrza. Jak poświadczają teksty teoretyków romantyzmu poświęcone temu zaganieniu, stworzenie romantycznej tożsamości wymaga wcześniejszego wykreowania idealistycznej wizji ukochanej kobiety. Istotnym składnikiem korespondencji Byrona, jak i Mickiewicza jest narracja o idealnej kochance romantycznej. Obydwaj poeci tworzą portret ukochanej wybierając jako obiekt swych uczuć kobiety niedostępne. Nie jest to efekt nieszczęśliwego przypadku, lecz konsekwencja świadomego wyboru. Aby odegrać powierzoną rolę w kreacji, romantyczna miłość nie może zostać spełniona. To właśnie świadomość niemożliwości realizacji miłosnych pragnień jest katalizatorem procesów autokreacyjnych. Poeci nadają ukochanej cechy analogiczne do swoich własnych – zarówno duchowe, jak i fizyczne. Jednocześnie idealizują wybrankę nadając jej rangę równą bóstwu. Pozbawiając ją niemal zupełnie realności i cielesności, tworzą wyimaginowaną muzę – inspirację poetyckiej twórczości i własnej autokreacji. Dzięki tak skonstruowanemu przez siebie portretowi ukochanej poeta może poprzez odbicie ukonstytuować swój byt. Postać kochanki jest refleksem idealnej tożsamości romantycznej. Odzwierciedlenie jest niezbędne do pełnego zaistnienia poety romantycznego. Analogicznie do zanikania przejawów innych elementów konstytucyjnych tożsamości romantycznej w korespondencji Mickiewicza w połowie lat trzydziestych, także narracja o uczuciu do Maryli ulega wyciszeniu. Nie doszło jednak do jej całkowitej dekonstrukcji. Żadna relacja interpersonalna nie dorównuje rangą romantycznemu uczuciu. Pomimo opisywanych w korespondencji licznych znajomości, romansów a nawet zawartych przez poetów małżeństw, nic nie zagraża jej idealnemu bytowi.

263

ZAKOŃCZENIE

Romantyczna korespondencja nie była zwykłym nośnikiem informacji, lecz miała spełniać także funkcje autokreacyjne. Epistolografia pozwalała stworzyć projekt egzystencji romantycznej, który jednocześnie jako dokument biograficzny był realizacją i potwierdzeniem idei czynu. Zestawienie komparatystyczne epistolografii Adama Mickiewicza i Lorda Byrona ukazuje egzystencjalny aspekt tożsamości i twórczości Mickiewicza, który do tej pory nie znalazł należytej mu uwagi. Korespondencja Byrona wydaje się istotnym przyczynkiem do dostrzeżenia Mickiewicza jako poety romantycznego o wymiarze nie tylko narodowym, lecz także europejskim. Mickiewiczowi długo odmawiano prawa do cierpienia na chorobę wieku a doświadczanie związanych z nią dolegliwości było spychane na margines jego biografii. Melancholijne zwątpienie w sens podejmowanych wysiłków, znudzenie monotonią egzystencji, poczucie osamotnienia i alienacji doświadczane jeszcze zanim opuścił rodzinne strony, nie mieściły się w stereotypie narodowego wieszcza. Jednak, jak widać w powyższych analizach, to egzystencjalne doświadczenie choroby wieku w znacznym stopniu ukształtowało jego romantyczną tożsamość poety, który potem jako poeta właśnie, postanowił poświęcić swoją osobę i swoją twórczość dla dobra ojczyzny. Stworzony przez Mickiewicza projekt tożsamości romantycznej, na co wskazuje korespondencja poety, ujawnia wiele cech pokrewnych z ideą tożsamości wykreowaną przez Byrona. Angielski poeta za pośrednictwem listów ujawnia przekonanie o tym, że jego egzystencja jest naznaczona piętnem braku poczucia sensu istnienia oraz skazaniem na przewidywalność i nudę. W korespondencji Mickiewicza, zwłaszcza w okresie kowieńskim, dominuje przekonanie o fatalizmie, złośliwości losu, skazaniu na życiową klęskę, która polegać ma na niemożności realizacji marzeń i talentu. Jedną z fundamentalnych cech określających tożsamość Byrona jest melancholia. Stanowi ona też nieodłączny element portretu Mickiewicza. Obydwu poetów cechuje uwrażliwienie na przemijalność, przesadne przywiązanie do przeszłości i trudność pogodzenia się ze śmiercią bliskich osób. Ich listowne

264 narracje zawierają romantyczne elementy krajobrazu przypominające o przeszłości i przemijaniu, takie jak ruiny zamków czy starożytnych budowli, cmentarze i nagrobki. Za pośrednictwem melancholii poeci manifestują swoją niezgodę na zastany porządek społeczny a także czerpią poczucie wyjątkowości. Byron w listach i pamiętnikach konsekwentnie eksponuje melancholiczny nastrój, upatrując w nim potwierdzenie swojego geniuszu. Podpierając to przekonanie teorią Arystotelesa, czerpie z melancholii poczucie wyższości i przeświadczenie o byciu lepszym poetą od innych. Mickiewicz z czasem izoluje się od melancholii. W listach z lat trzydziestych zaczyna tłumaczyć się ze swojego złego nastroju lub obiecuje, że nie będzie więcej nim dręczył adresatów. Ta różnica jest konsekwencją opowiedzenia się za chrześcijańską koncepcją, która uznawała melancholię za stan świadczący o oddaleniu od Boga. Jak dowodzą przytoczone w toku analizy przykłady, obydwaj poeci w podobnym stopniu doświadczają odczucia znudzenia. Byron dość szybko odkrywa, że ennui jest częścią jego duszy. Choć z czasem jego odczuwanie staje się mniej intensywne, to jednak jest ono permanentnym elementem jego egzystencji. W korespondencji Mickiewicza z okresu kowieńskiego nuda stanowi nastrojową dominantę. Także później po opuszczeniu kraju, każdy dłuższy pobyt w jednym miejscu owocuje listowną narracją o ennui. Nuda ta nie jest jedynie konsekwencją wpływu czynników zewnętrznych, braku bodźców, ale częstokroć ma podłoże egzystencjalne. Jak dowodzą przeprowadzone analizy nuda jest przejawem procesu rozpadu tożsamości. Poeci najsilniej ją odczuwają na samym początku poetyckiej drogi. Początkowo znudzenie postrzegają jako przejaw odbierającego wolę życia fatalizmu. Z czasem zaczynają traktować ennui jako zjawisko przyczyniające się do autorefleksji, sprzyjające samopoznaniu i stanowiące inspirację poetycką. Mickiewicz z czasem niemal zupełnie odrzuca nudę, wraz z upływającymi latami jej przejawy w listach są coraz rzadsze. Po roku 1830 motyw nudy w korespondencji poety praktycznie nie występuje. Byron w korespondencji prezentuje swój afirmatywny stosunek do samotności. Nie tylko w pełni ją akceptuje, lecz nieustannie jej pożąda. Mówi otwarcie, że nie lubi towarzystwa ludzi. Jak ukazuje jego listowna narracja, najchętniej spędzałby czas sam zamknięty w swojej bibliotece. Także podróż to okoliczność, w której towarzystwo innych osób jest dla niego źródłem utrapienia. Uważa, że tylko w samotności możliwe jest satysfakcjonujące wykorzystanie poetyckiej inspiracji. Podczas pobytu w Kownie, odizolowany od przyjaciół Mickiewicz wielokrotnie narzekał na doskwierającą mu samotność. W pewnym momencie zaczął dostrzegać jej pozytywne – autopoznawcze

265 i autokreacyjne aspekty. Przymus opuszczenia ojczyzny i związana z nim izolacja od bliskich, dostarczyły poecie poczucia ambiwalencji. Tęsknota i nostalgia połączone z zachwytem oglądanymi krajobrazami, fascynacją nowością, umożliwiły konfrontację osamotnionego „ja” z utraconą przeszłością, skłaniając do retrospekcji i życiowych podsumowań. Jak pokazuje listowna narracja osamotnienie, którego doświadcza Mickiewicz ma charakter metafizyczno-egzystencjaly i w minimalnym stopniu jest uzależnione od fizycznego odosobnienia. Samotność metafizyczna potwierdza dezintegrację „ja” i niesie zapowiedź zupełnego przewartościowania światopoglądu. Zarówno Byron, jak i Mickiewicz podzielają przekonanie, że autentyczna podróż jest doświadczeniem egzystencjalnym niezbędnym do osiągnięcia pełni osobowości. Wędrówka w poszukiwaniu swojego „ja” jest logiczną konsekwencją doświadczonego rozpadu tożsamości. Każdy z poetów otrzymał od losu możliwość doświadczenie podróży na dwa różne sposoby – jako wędrówki inicjacyjnej oraz jako emigracji. Podczas młodzieńczej podróży poeci po raz pierwszy zetknęli się z tym, co nieznane, egzotyczne, obce. Doświadczenie inności kulturowej umożliwiło im konfrontację wyobrażenia o świecie z otaczającą rzeczywistością. Doświadczenie orientalizmu skłoniło do przyjęcia nowej perspektywy poszukiwań – sprzyjającej samopoznaniu oraz inspirującej modyfikacje w obrębie tożsamości. Dla obydwu podróż jest istotnym doświadczeniem egzystencjalnym, wędrówką ku samopoznaniu. Z prowadzonej narracji wyłania się obraz wędrowca, który doskonale odnajduje się w stanie podróżowania i potrafi go wykorzystać twórczo. Romantyk to wędrowiec i pielgrzym a jego życie to podróż stymulująca duchowy rozwój oraz prowadząca do osiągnięcia pełni. Odmiennym doświadczeniem peregrynajcyjnym był pobyt na emigracji. Poeci prezentują dwa przeciwstawne sposoby przeżywania doświadczenia emigracyjnego. Gdy Byron chciał chłonąć obcą kulturę, utożsamić się z nią, Mickiewicz przeciwnie – uleganie obcym wpływom uważał za zjawisko nie tylko negatywne, ale wręcz niebezpieczne dla jego polskiej tożsamości. To już przejaw odchodzenia od tożsamości romantycznej w rozumieniu europejskim a eksponowanie narodowego charakteru wieszcza. Nietożsamość, której wyrazem była choroba wieku, wraz z melancholią i związanym z nią poczuciem braku zostaje przezwyciężona w romantycznym projekcie miłości androgynicznej – będącej odzwierciedleniem pełni. Wiele wskazuje na to, że zarówno Byron, jak i Mickiewicz umyślnie obdarzyli romantycznym uczuciem osoby niedostępne. W ujęciu romantycznym nieszczęśliwa miłość stymuluje proces psychologiczny, który prowadzi do integracji i redefinicji tożsamości. Niespełnione uczucie skłania do fizycznej i mentalnej

266 izolacji od świata zewnętrznego przyczyniając się do inauguracji procesów autokreacyjnych. W obydwu przypadkach narracja o tym niezwykłym uczuciu jest prowadzona za pośrednictwem dyskursu charakterystycznego dla romantycznego mitu miłosnego: poeci eksponują świadomość nieprawdopodobieństwa zjednoczenia z ukochaną, unikają romansowej fabuły stosując aluzje i przemilczenia, relację ukazują jako związek dusz bliźniaczych, wskazując na duchowe i fizyczne podobieństwo. Jak dowodzą powyższe rozważania stworzenie romantycznej tożsamość przebiega poprzez wykreowanie wizji idealnej kochanki. Poeci posługują się skrajną idealizacją, niejednokrotnie nadając wybrance rangę równą bóstwu. Wykreowana w ten sposób postać ukochanej staje się odrealnioną projekcją romantycznej jaźni. Obiekt miłości jest odzwierciedleniem i potwierdzeniem wykreowanej tożsamości romantycznej.

* * *

Kształtowanie tożsamości romantycznej widoczne w korespondencji Mickiewicza osiąga apogeum w latach trzydziestych XIX wieku. To czas, po którym wspólne ścieżki mentalne poetów zaczynają się rozchodzić. Gdy Byron konsekwentnie do końca swojego krótkiego życia trwa przy cechach i zachowaniach budujących romantyczną tożsamość – pożąda samotności, tkwi w melancholii, odczuwa znużenie, postrzega swoje życie w kategoriach fatalizmu, prowadzi narrację o romantycznej miłości a w doświadczaniu inności kulturowej szuka potwierdzenia swojej wyjątkowości – Mickiewicz świadomie rezygnuje z takiego projektu egzystencji. Dominujące w korespondencji z lat dwudziestych doświadczenie egzystencjalne, w latach trzydziestych stopniowo zostaje wyparte przez narrację oddającą doświadczenie mistyczno-metafizyczne. Ewa Hoffmann-Piotrowska zwraca uwagę, że: „Propozycje egzystencjalne Mickiewicza z lat trzydziestych słabo jednak wpisują się w stereotypowe wzorce człowieka romantycznego. Jeśli na przykład poeta pisze o Stwórcy, to nie w kategoriach buntu, roszczeń, o Bogu paradoksów i niełatwej, niezrozumiałej miłości, lecz w tonie podporządkowania się i współpracy, partnerstwa z uznaniem Boskiego prymatu.”491 Mickiewicz po roku 1834 nie tylko zaniechał twórczości poetyckiej, lecz także pewne cechy jego romantycznej tożsamości ulegają dezintegracji – znikają przejawy choroby wieku, narracja o romantycznej miłości ulega wyciszeniu a portret romantycznego wędrowcy zostaje

491 E. Hoffman-Piotrowska, Apostoł i mentor nawraca Konstancję Łubieńską… [w:] Mickiewicz niedoczytany, dz. cyt., s. 117.

267 wyparty przez patriotyzm emigranta. Poeta w swojej narracji epistolograficznej zaczyna unikać opisywania przejawów melancholii, splinu, po stoicku godzi się na to, co przynosi los – teraz zastąpiony pojęciem Opatrzności. Już 27 lipca 1831 roku pisał do Stanisława Ankwicza: „Ufam mocno Bogu i zdałem się całkiem na Jego wolę i postanowiłem nigdy nie wątpić i nie rozpaczać” [XV 109]. Poeta skarży się na niepowodzenia i przeciwności, ale coraz częściej jest to skutek autentycznych nieszczęść, a nie „samowolnego udręczania się”. O napadach splinu wspomina jeszcze w liście do Odyńca z 19 kwietnia 1834 roku:

Miałem w pisaniu rozrywkę a teraz w nudach korekty niejakie contra-coup przeciwko splinom gwałtownym, które często jak grajcarem w sercu wiercą; ale wiesz, że zawsze w sobie troski zamykam, i nikt nie wie, jak mi czasem żyć ciężko. [XV 265]

W tej narracji poeta nie eksponuje cierpienia wewnętrznego, lecz pisze o intencji stłumienia rozterek. Ten zamiar jest konsekwentnie podtrzymywany. 6 września 1851 roku pisze do Konstancji Łubieńskiej:

Zewsząd bieda, skwirk i nawet rozpacz. Ja też, lubo z wielu względów w lepszym jestem położeniu, miałem oprócz zwykłych kłopotów nowe uciski. Po co bym pisał o tym? W ciężkiej dla wszystkich podróży nie godzi się swoich ciężarów na barki cudze wrzucać. Dosyć każdemu na własnych troskach. Podobno i tobie ich nie brak. [XVII 137, 138]

To nie przejaw choroby wieku, a raczej reakcja na niedostatek i problemy, z którymi przyszło mu się zmierzyć. Romantyczny poeta nie stawia czoła przeciwnościom losu, lecz je wyolbrzymia i rozpamiętuje. Nurza się w swoim nieszczęściu, robi z niego teatr, czerpie inspirację, buntuje się a nawet w manifeście niezgody na świat rozważa gest samobójczy. 53-letni Mickiewicz dojrzale podchodzi do trudnej sytuacji, nie unika konfrontacji z problemami. Nieco dalej, w cytowanym powyżej liście kreuje siebie na moralistę i przewodnika duchowego:

Wszakże trzymam się dotąd i nie daję się pogrążyć. Skoro jaki kłopot nadchodzi, staram się uderzyć nań i odeprzeć, a czasem też mu z drogi na czas ustąpić. Trwam tedy i krzepię się jak mogę. Zdrowie mi dobrze służy, czuję się nawet coraz fizycznie silniejszy, ciągnąc bez ustanku siłę z wewnątrz, bo skądinąd nie mamy co zaczerpnąć. [XVII 138]

268

W liście do Edmonda Maynarda z 12 stycznia 1855 roku przestrzega przed niebezpieczeństwem jakie niesie ze sobą uleganie nastrojowi melancholii:

Znajduję w Panu nastrój ducha najzupełniej odpowiedni twemu obecnemu położeniu. Staraj się, staraj się w nim wytrwać: obowiązek nade wszystko; reszta przyjdzie sama przez się. Wystrzegaj się przede wszystkim napadów melancholii, które przychodzą wprost z dna piekła. Nic tak nie osłabia charakteru jak to. Trzeba, drogi przyjacielu, by każdy z nas dokonał w sobie samym duchowego zamachu stanu i znalazł się w krainie rzeczywistości i prawdy. [XVII 315]

Romantyczne przeżywanie podróży ustępuje miejsca doświadczeniu emigracji. Zachwyt innością, nowością, wyrażany choćby w liście do Antoniego Edwarda Odyńca z końca lutego 1825 roku: „Był to dla mnie widok nowy i zajmujący” [XIV 333] ustępuje uczuciu ambiwalencji, któremu dał wyraz między innymi w liście do Marii Szymanowskiej z 2 czerwca 1829 roku:

Sam chciałem tej podróży, nie skarżę się na przeznaczenie, znajduje tu tyle rzeczy do widzenia, tyle wszystko wzbudza ciekawości i interesu, a przecież smutno podróżować z tą myślą, że gdziekolwiek przyjadę, nikt mię nie powita, nikt się z przyjazdu mego nie ucieszy.

[XIV 593]

Następnie zostaje zupełnie zdominowany przez odczucie nostalgii przymusowego emigranta, który na ile to możliwe izoluje swoje „ja” od wpływu obcych kultur, by ocalić polskość swojej tożsamości. Przestaje prowadzić narrację o sobie jako samotnym Żydzie Wiecznym Tułaczu, ale często lokuje siebie jako członka wspólnoty emigracyjnej. W cytowanym wyżej liście do Konstancji Łubieńskiej pisał: „Rok ten był ciężki dla całej naszej kolonii tułaczej.” [XVII 137] Do wyciszenia romantycznej narracji o miłości w korespondencji Mickiewicza bez wątpienia przyczyniło się jego małżeństwo. Byron doszedł do wniosku, że rola męża nie należy do jego repertuaru. Choć ostateczna decyzja została podjęta przez Annabelle to jak twierdził od samego początku zawarcie związku małżeńskiego było pomyłką. Widział w nim zagrożenie dla swojej poetyckiej tożsamości. Był przekonany, że cierpienie spowodowane rozwodem prowadziło do destrukcji „ja”, w przeciwieństwie do smutku wywołanego rozłączeniem z Augustą, które stało się źródłem poetyckiej inspiracji. Zarówno w okresie

269 trwania małżeństwa, jak i po jego rozpadzie prowadził narrację o romantycznym uczuciu do przyrodniej siostry. Mickiewicz konsekwentnie trwał w nieszczęśliwym związku z Celiną. Niestabilna sytuacja finansowa i choroba psychiczna żony skutecznie odwodziły go od twórczości poetyckiej. W następstwie zawarcia małżeństwa, w korespondencji narracja o wielkim romantycznym uczuciu do Maryli uległa wyciszeniu. W przeciwieństwie do Byrona i choćby Krasińskiego, który pomimo poślubienia Elizy Branickiej w korespondencji (i w życiu) kultywował swoje romantyczne uczucie do Delfiny Potockiej. Idealna kochanka była muzą autokreacji romantycznej a jej obecność warunkiem powstania poezji, natomiast żona – przeciwnie – wikłając w codzienność i materializm, przyczyniała się do dezintegracji romantycznego „ja”.

270

SUMMARY

The Creating of Romantic Identity in the Epistolography of Adam Mickiewicz and George Gordon Byron. A Comparative Study

The dissertation is a comparative study that examines the process of creation of romantic identity in the letters of Adam Mickiewicz and George Byron. This juxtaposition aims to draw attention to Mickiewicz as a romantic poet with an European dimension and to explore the existential aspect of his romantic identity, that is not overwhelmed by national problem or the mystical-metaphysical aspects. The first chapter presents a brief history of the letter and shows its specific character as a literary genre, especially in the period of Romanticism. The second chapter aims to present the methodology used in the analysis and it primarily focuses on the description of the concept of narrative identity by discussion on the theory and principles of its main representatives, ie. Paul Riceoura, Charles Tylor, or Anthony Giddens. The study is based on the use of associative combinations of typically romantic topics – individualism, the romantic expression, autobiography, self-creation – with the concept of narrative identity. It shows the legitimacy of the use of this methodology in the study of Romantic correspondence. The character of Romantic identity is processual. That is why it is possible to capture only fragments of romantic narration. The first stage and at the same time a precondition for a creation of romantic identity is a sense of loss of identity and associated trauma. This issue is the subject of the third chapter of this dissertation. The dramatic loss of the sense of identity is expressed by the symptoms of mal du siècle – melancholy, fatality, boredom and solitude. This experience created the basis of romantic identity and directed the one’s consciousness to the new tracks. The logical consequence of loss of one’s identity is the desire to regain it. The fourth chapter of dissertation is devoted to the search for identity. Romantic tirelessly attempts to reach his true "Self". The way to face this challenge is to confront with the new surroundings. Parallel to the physical journey, understood as moving from place to place, romantic traveler takes journey into his own consciousness. Intercultural encounters, travel to the border points

271 – the experience of the mountains, steppe landscape, the volcano – are the obligatory stages of the romantic journey that integrate the image of a romantic pilgrim and eternal wanderer. Thanks to the journey, a Romantic man released himself from the stagnation of everyday life, that was distracting him from the existential problems. Consequently, he discovered his uniqueness and established himself as an independent and self-conscious being. The next stage of romantic self-creation is the discovery of some part of own identity. Chapter five indicates a constitutive role of "feeling" and love in the integration of the romantic image. Love as a feeling that forms the basis of the romantic philosophy turns out to be the only available tool for the Romantics (self) cognition. An incestuous love (Byron) or an incarnation of the Platonic myth of androgyne (Mickiewicz) are a special way to attempt to uncover the mystery of own interior. Self-identification is performed by reflection of romantic "Self" in the form of an ideal female-lover. The creation of a Romantic heroine is a priority to the author of the romantic narration. Non-identity expressed by mal du siècle, with the melancholy and the related sense of lack, is overcome in a romantic androgynous love project, that reflects a sense of completeness. Even if it is just an imaginary fullness, impossible to be realized on Earth. However, self-portrait obtained by the love narration does not have the final shape. Therefore, it is necessary to repeat, or recreate the myth.

272

BIBLIOGRAFIA

Bibliografia podmiotowa:

Adam Mickiewicz:

Mickiewicz A., Dzieła. Wydanie Rocznicowe, t. 14: Listy. Część pierwsza: 1815–1829, oprac. M. Dernałowicz, E. Jaworska, M. Zielińska, Warszawa 1998; t. 15: Listy. Część druga: 1830–1841, oprac. M. Dernałowicz, E. Jaworska, M. Zielińska, Warszawa 2003; t. 16: Listy. Część trzecia: 1842–1848, oprac. M. Dernałowicz, E. Jaworska, M. Zielińska, Warszawa 2004; t. 17: Listy. Część czwarta: 1849–1855, oprac. M. Dernałowicz, E. Jaworska, M. Zielińska, Warszawa 2005.

George Byron:

Byron G., internetowa edycja dzieł, oprac. P. Cochran, http://www.internationalbyronsociety.org oraz http://petercochran.wordpress.com/ Byron G., Letters and Journals, oprac. L. A. Marchand, t. I-XII, Harvard 1973–1982. Byron G., Listy i pamiętniki, red. J. Żuławski, Warszawa 1960.

Bibliografia przedmiotowa:

Abrams M. H., Zwierciadło i lampa, tłum. M. Fedewicz, Gdańsk 2003. Adam Mickiewicz i kultura światowa. Materiały z międzynarodowej konferencji Grodno – Nowogródek 12-17 maja 1997 r. w 5 księgach, Księga 1, pod red. S. Makowskiego i E. Szymanisa, Warszawa 1999. Adam Mickiewicz i kultura światowa. Materiały konferencji międzynarodowej Grodno– Nowogródek, 12–17 maja 1997. Księga 2, red. J. Bachórz, W. Choriew, Gdańsk 1998.

273 Adam Mickiewicz w oczach Francuzów, oprac. Z. Mitosek, tłum. R. Forycki, Warszawa 1999. Aliakbari R., Fictions of Phanstasmagoria: A Postcolonial Reading of William Beckford’s “Vathek”, “The Journal of International Social Research”, 5 (22) 2012. Anderson P., Over the Alps: Reflection on Travel and Travel Writing with Special Reference to the Grand Tours of Boswell, Beckford and Byron, Londyn 1969. Angelescu M., Romantic Travel Narratives [w:] Nonfictional Romantic Prose: Expanding Borders, pod red. S. P. Sondrup, V. Nemoianu, Filadelfia, 2004. Autobiografizm – przemiany, formy, znaczenia, red. H. Gosk, A. Zieniewicz, Warszawa 2001. Autokreacja człowieka – między wolnością a zniewoleniem. Materiały VI Jagiellońskiego Sympozjum Etycznego, pod. red. J. Pawicy, Kraków 1995. Babb L., The Cave of Spleen, “The Review of English Studies” vol 12, nr 46, 1936, s. 165. Bachtin M., Problemy poetyki Dostojewskiego, przeł. N. Modzelewska, Warszawa 1970. Ballanche P. S., Oeuvres, t. I, Paris – Genève 1830. Bałus W., Mundus melancholicus. Melancholiczny świat w zwierciadle sztuki, Kraków 1996. Barzun J., Classic, Romantic, and Modern, Boston 1961. Baszczak B., Narracja i tożsamość. Paula Ricoeura hermeneutyka antropologiczna, Zielona Góra 2010. Baszczak B., Tożsamość człowieka a pojęcie narracji, „Analiza i egzystencja”, 14 (2011). Batten G., The orphaned imagination: melancholy and commodity culture in English Romanticism, Durham 1998. Bąk M., Mimesis romantyczna. Teoria i praktyka w Polsce [w:] Romantyzm i nowoczesność, red. M. Kuziak, Kraków 2011. Beaty F. L., Byron’s Concept of Ideal Love, “Keats-Shelley Journal”, vol. 12 (Winter 1963), s. 37–54. Beisert F. C., The Romantic Imperative: The Concept of Early German Romanticism, Harvard 2003. Benjamin W., O pojęciu historii, tłum. K. Krzemień-Ojak [w:] Tegoż, Anioł historii: eseje, szkice, fragmenty, wybór i oprac. H. Orłowski, Poznań 1996. Benjamin W., Źródło dramatu żałobnego w Niemczech, przeł. A. Kopacki, posłowie A. Lipszyc, Warszawa 2013. Bielik-Robson A., Do dekonstrukcji i z powrotem [w:] Polonistyka w przebudowie. Literaturoznawstwo – wiedza o języku – wiedza o kulturze – edukacja. Zjazd

274 Polonistów Kraków 22-25 września 2004, pod red. M. Czermińskiej i inn., t. I, Kraków 2004. Bielik- Robson A., Duch powierzchni. Rewizja romantyczna i filozofia, Kraków 2004. Bielik-Robson A., Melancholia i ekstaza: dwie formuły subiektywności [w:] Tejże, Inna nowoczesność. Pytania o współczesną formułę duchowości, Kraków 2000. Bielik-Robson A., Na drugim brzegu nihilizmu. Filozofia współczesna w poszukiwaniu nowego podmiotu, Warszawa 1997. Bielik-Robson A., Syndrom romantyczny. Stanisław Brzozowski i rewizja romantyzmu, „Słupskie Prace Filologiczne”, Seria Filologia Polska 5, 2007. Bieńczyk M., Czarny człowiek. Krasiński wobec śmierci, Gdańsk 2001. Bieńczyk M., Melancholia. O tych, co nigdy nie odnajdą straty, Warszawa 2012. Billip W., Mickiewicz w oczach współczesnych. Dzieje recepcji na ziemiach polskich w latach 1818–1830. Antologia, Wrocław 1962. Bittner I., Romantyczna idea „odnajdywania siebie” i jej wyraz w korespondencji Zygmunta Krasińskiego, Łódź 2002. Bittner I., Romantyczne „ja”. Studium romantycznego indywidualizmu, Warszawa 1984. Bittner I., U podstaw antropologii filozoficznej polskiego romantyzmu, Łódź 1998. Bizior-Dombrowska M., Nuda [w:] Słownik polskiej krytyki literackiej 1764–1918, pod red. J. Bachórza, G. Borkowskiej, T. Kostkiewiczowej, M. Rudkowskiej, M. Strzyżewskiego [w druku]. Bizior-Dombrowska M., Nuda metafizyczna – dwa świadectwa (Słowacki i Witkacy), „Acta Universitatis Wratislaviensis. Prace Literackie” 2010. Bizior-Dombrowska M., Śmiertelna nuda Krasińskiego [w:] Zygmunt Krasiński. Dylematy egzystencji – problemy biografii, pod red. M. Bizior-Dombrowskiej, Toruń 2014. Blair H., Lectures on Rhetoric and Belles Lettres, t. II, Brooklyn 1812. Bouchez M., L’Ennui, de Sénèque à Moravia. Paris 1973. Bovenschen S., Die imaginierte Weiblichkeit. Exemplarische Untersuchungen zu kulturgeschichtlichen und literarischen Präsentationsformen des Weiblichen. Suhrkamp, Frankfurt 1979. Brown H. O., The Errant Letter and the Whispering Gallery, “Genre” 10 (Winter 1977), s. 573–599. Bruner J. S., Życie jako narracja, „Kwartalnik Pedagogiczny” nr 2 (1990). Bruyère J. de La, Les Caractères ou les moeurs de ce siècle, red. R. Garapon, Paris 1962. Burke P. J., Identity Change, “Social Psychology Quarterly” 2006, vol. 69. nr 1.

275 Burwick F., Poetic Madness and the Romantic Imagination, Pennsylvania 1996. Butler J., Moral sadism and doubting one’s own love. Kleinian reflections on melancholia [w:] Reading Melanie Klein, pod red. L. Stonebridge, J. Phillips, Nowy Jork 1998. Byron. A collection of critical Essays, pod red. Paula Westa, New Jersey 1963. Byron G. G., Don Juan, przekł. E. Porębowicz, słowem wstępnym i przpisami opatrzył J. Żuławski, Warszawa 1953. Byron G., Dramaty, Manfred, Marino Faliero, Sardanapal, Dwaj Foskarowie, Kain, Niebo i ziemia, Niekształtny przekształcony, t. II, wybór, przedm., red. i przypisy J. Żuławski, przeł. E. Porębowicz, Warszawa 1988. Byron G. G., Manfred [w:] Wędrówki Childe Harolda. Dramaty, tłum. J. Paszkowski, Warszawa 1955. Byron’s Bulldog. The Letters of John Cam Hobhouse to Lord Byron, red. P. W. Graham, Columbus 1984. Byron: The Image of the Poet, pod red. C. Kenyon Jones, Rosemont Publishing & Printing Corp Massachusetts 2010. Byron G. G., Manfred [w:] Wędrówki Childe Harolda. Dramaty, tłum. J. Paszkowski, Warszawa 1955. Byron G. G., Wiersze, poematy, Wędrówki Czajld Harolda, t. I, przeł. J. Kasprowicz i n., red. J. Żuławski, Warszawa 1986. Calhoun C., Morality, Identity, and Historical Explanation: Charles Taylor on the Sources of the Self, “Sociological Theory”, Vol. 9, No. 2 (Autumn, 1991). Carr D., Time, Narrative and History, Bloomington 1986. Chart C., Pleasure and Guilt on the Grand Tour. Travel Writing and imaginative geography 1600–1830, Manchester/New York, 1999. Chateaubriand F. R., Atala – René, Warszawa 1982. Chateaubriand F. R., À Louis de Fontanes, Correspondance générale, t. I, 1789–1807, Gallimard, Paris 1977. Chateaubriand F. R., Correspondence generale, t. I, 1789–1807, Ballimard 1997. Chateaubriand F. R., Génie du christianisme, t. 1, część II, ks. III, rozdz. 9, Du vague des passions, Garnier-Flamarion, Paris 1966. Chateaubriand F. R., Les Natchez, Paryż 1860. Chateaubriand F. R., René, przeł T. Boy-Żeleński, oprac. A. Tatarkiewicz, Wrocław1964. Cheeke S., Byron and place. History, translation, nostalgia, Chippenham 2003. Cieśla-Korytowska M., Te książki zbójeckie…, Kraków 2011.

276 Cieślikowski J., Topos dziecka i dzieciństwa, „Prace Literackie” XX, 1979. Coleridge E. H., The Works of Lord Byron, New York 1966. Conroy P., Real Fiction: Authenticity in the French Epistolary Novel, “Romanic Review” 73, 3 (1981). Cook E. H., Epistolary Bodies: Gender and Genre in the Eighteenth-Century Republic of Letters, Stanford University Press, 1996. Cysewski K., Teoretyczne i metodologiczne problemy badań nad epistolografią, ”Pamiętnik Literacki” 1997, z. 1. Czapska M., Kowieńska Wenera [w:] Tejże, Szkice Mickiewiczowskie, Warszawa 1999. Czermińska M., Pomiędzy listem a powieścią, „Teksty” 1975, z. 4. Dampc-Jarosz R., Zwierciadła duszy. Estetyka listów pisarek niemieckich epoki klasyczno romantycznej, Wrocław 2010. Danek D., „Godzina myśli” jako studium romantyzmu: dwoistość w miłości romantycznej, „Pamiętnik Literacki” 100/3 (2009). Danielewicz Zielińska M., Adam nie lubił pisać listów… [w:] Tejże, Próby przywołań. Szkice literackie, Warszawa 1992. Danielewicz Zielińska M., Ja – kobieta opętana. Rzecz o Celinie Mickiewiczowej w świetle jej listów do Adama z 1846 r. [w:] Tejże, Próby przywołań. Szkice literackie, Warszawa 1992. Dąbrowski S., Jurij Tynianow o ewolucji literackiej (1927: próba uważnej lektury, „Pamiętnik Literacki” 71/4 1980, s. 31–48. Derrida J., La carte postale: De Socrate à Freud et au-delà, Paryż 1999. Difficulté d’être et mal du siècle dans les Correspondences et Journeaux intimes de la première moitie du XIXe siècle, pod red. S. Bernard-Griffiths, Ch. Croisille, Clermont 1998. Dmochowski F. S., Sonety Adama Mickiewicza, „Biblioteka Polska” 1826, t. III. Dobrzycka I., Kształtowanie się twórczości Byrona, Wrocław 1963. Doehlemann M., Langeweile? Deutung eines verbreiteten Phänomens, Frankfurt am Main 1991. Dziedzictwo Odyseusza. Podróż, obcość i tożsamość, identyfikacja, przestrzeń, pod red. M. Cieśli-Korytowskiej i O. Płaszewskiej, Kraków 2007. Elledge P., Byron’s Separation and the Endings of ‘Pilgrimage’, “Texas Studies in Literature and Language” vol. 37, No. 1 Spring 1995. Epistolary Fiction in Europe. 1500-1850, pod red. Th. O. Beebee, Cambridge 1999.

277 Favret M. A., Romantic Correspondence. Women, Politics and the Fiction of Letters, Cambridge 1993. Freud Z., Żałoba i melancholia [w:] Tegoż, Psychologia nieświadomości, t. VIII, Warszawa 2009. Garber F., Nature and the Mind: Egotism, Empathy, Irony, “Comparative Literature” vol. XXIX, summer 1977, nr 3, s. 193–212. Giddens A., Modernisty and Self-Identity. Self and Society in the Late Modern Age, Stanford University Press: Stanford, California 1991. Gille Maisani J.Ch., Adam Mickiewicz. Studium psychologiczne. Od dzieciństwa do „Dziadów” części trzeciej, przekł. A. Kuryś, K. Marczewska, Warszawa 1996. Gleckner R. F., From Selfish Spleen to Equanimity: Byron’s Satires, “Studies in Romanticism” vol. 18, nr 2, 1979, s. 173-205. Goethe J. W., Cierpienia młodego Wertera, przekł. F. Mirandola, Kraków 2003. Goethe J. W., Faust II, przeł. B. Antochewicz, Wrocław 1981. Greer G., Byron: The Image of the Poet, Cranbury 2008. Grigorova M., Kasperski E., Rozmowy w podróży [w:] Dialogi romantyczne. Filozofia – teoria i historia – komparatystyka, pod red. E. Kasperskiego i T. Mackiewicza, Pułtusk-Warszawa 2008. Grimsley R., Romantic melancholy in Chateaubriand and Kierkegaard, “Comparative Literature”, 8, 1956. Halkiewicz-Sojak G., Byron w twórczości Norwida, Toruń 1994. Harassek S., Kant w Polsce przed rokiem 1830, Kraków 1916. Hardenberg F. L. von, Uczniowie z Sais. Proza filozoficzna – studia – fragmenty, przeł. J. Prokopiuk, Warszawa 1984. Hardy B., Towards a Poetics of Fiction, „Novel” 1968, nr 2. Haverkamp A., Leaves of Mouring. Hölderin’s Late Work – With an Essay on Keats and Melancholy, tłum. V. Chadwick, New York 1996. Hazard P., Myśl europejska w XVIII wieku od Monteskiusza do Lessinga, tłum. H. Suwała, Warszawa 1972. Healy S. D., Boredom, Self and Culture, Fairleigh Dickinson University Press 1984. Hegel G. W. F., Wykłady o estetyce, t. I, przeł. J. Grabowski, A. Landman, Warszawa 1963 Heidegger M., Bycie i czas, tłum. B. Baran, Warszawa 2008. Herder J. G., Sämtliche Werte, VIII, Berlin 1889.

278 Herder J. G., Vom Erkennen und Empfinden der menschlichen Stele, [w:] J. G. Herder, Sämtliche Werte, VIII, Berlin 1889. Hersant Y., Czerwona melancholia, tłum. M. Bieńczyk, „Ogród” 1992, nr 2, s. 279–290. Hoeveler D. Long , Romantic Androgyny: the Women within, Londyn 1990. Hoffmann-Piotrowska E., O tzw. milczeniu „wieszcza” towiańczyka [w:] tejże, „W ustach jest otwór duszy…” Szkice o romantykach i mistykach, Warszawa 2012. Hoog A., Who invented the Mal du siècle. A study in responsibilities, “Yale French Studies”, nr 13, Romanticism Revisited (1954), s. 42–51. Irvine I., Acedia, Tristitia and Sloth: Early Christian Forerunners to Chronic Ennui, “Humanitas” vol. 12 (nr. 1) 1999, s. 90. Jameson F., The vanishing mediator; or, Max Weber as storyteller [w:] tegoż, The Ideologies of Theory: Essays 1971–1986, Volume 2: Syntax of history, Londyn 1988. Janion M., Gorączka romantyczna, Warszawa 1975. Janion M., Między przeznaczeniem a Opatrznością [w:] Tejże, Romantyzm. Studia o ideach i stylu, Warszawa 1969. Janion M., Żmigrodzka M., IV część „Dziadów” i wczesnoromantyczny bohater egzystencji, „Pamiętnik Literacki” 1987, z. 1. Janion M., Żmigrodzka M., Romantyczne tematy egzystencji [w:] Nasze pojedynki o romantyzm, pod red. D Siwickiej i M. Bieńczyka, Warszawa 1995. Janion M., Żmigrodzka M., Romantyzm i egzystencja. Fragmenty niedokończonego dzieła, Gdańsk 2004. Janion M., Romantyzm. Rewolucja. Marksizm. Colloquia gdańskie, Gdańsk 1972. Janion M., Wstęp, w: A. Bujnowska, Życie codzienne pogrobowców romantyzmu. Teofil Lenartowicz i jego korespondenci, Pułtusk 2006. Janion M., Żyjąc tracimy życie. Niepokojące tematy egzystencji, Warszawa 2001. Jay A., La conversion d’un romantique, manuscrit de Jacques Delorme, Paryż 1830, s. 287– 288. Jełowicki A., Listy do Ksaweryny Chodkiewiczowej z lat 1832–1839, tłum. M. Fredro- Boniecka, oprac. F. German, Warszawa 1964. Jonard N., L’ennui dans la littérature européenne, Paryż 1998. Joseph M. K., Byron the Poet, London 1964. Kalinowska M., Mowa i milczenie. Romantyczne antynomie samotności, Warszawa 1989. D. Kalinowski, Przybliżanie Dalekiego Wschodu. O trzech polskich podróżach orientalnych, „Ars Inter Culturas” 2010, nr 1, s. 155–165.

279 Kamionka-Straszakowa J., „Do ziemi naszej”. Podróże romantyków, Kraków 1988. Kamionka-Straszakowa J., Podróż [ w:] Słowniku literatury XIX wieku, pod. red. J. Bachórza i A. Kowalczykowej, Wrocław 1997, s. 698–703. Kamionkowa-Straszakowa J., Zbłąkany wędrowiec. Z dziejów romantycznej topiki, Wrocław 1992. Kant I., Krytyka praktycznego rozumu, przekł. F. Kierski, Lwów 1911. Kauffman L. S., Special Delivery: Epistolary Modes in Modern Fiction, Chicago 1992. Kleiner J., Romantyzm [w:] W kręgu historii i teorii literatury. Wybór i opracowanie A. Hutnikiewicz, Warszawa 1981. Klapp O., Overload and Boredom. Essays on the Quality of Life in the Information Society, Praeger 1986. Klinkert T., Willms W., Romantic gender and sexuality [w:] Romantic Prose Fiction, pod red. G. Gillespie, M. Engel, B. Dieterle, Filadelfia 2008. Kolbuszewski J., Góry [w:] Słowniku literatury XIX wieku, pod. red. J. Bachórza i A. Kowalczykowej, Wrocław 1997, s. 326–328. Korespondencja Filomatów, t. II, pod red. J. Czubka, Kraków 1913. Korespondencja Filomatów, wybór i oprac. M. Zielińska, Warszawa 1989. Kott J., Największa powieść polskiego romantyzmu [wstęp do:] Z. Krasiński, Sto listów do Delfiny, Warszawa 1966. Kowalczykowa A., Pejzaż romantyczny, Kraków 1982. Krasiński Z., Listy do Adama Sołtana, oprac. i wstęp Z. Sudolski, Warszawa 1980. Krasiński. Listy do Cieszkowskiego, Jaroszyńskiego, Trentowskiego, t. I, wstęp i oprac. Z. Sudolski, Warszawa 1988. Krasiński Z., Listy do Delfiny Potockiej, t. III, Kraków 1975. Krasiński Z., Listy do ojca, oprac. i wstęp S. Pigoń, Warszawa 1963. Królikiewicz G., Terytorium ruin. Ruina jako obraz i temat romantyczny, Kraków 1993. Krüdener J. de, Walerya czyli listy Gustawa Linar do Ernesta G***. Z dzieł baronowej Kruedener, przekł. W. Malecka, Warszawa 1822, t. II. Kuderowicz Z., Fichte, Warszawa 1963. Kuhn R., The Demon of Noontide: Ennui in Western Literature, Princeton University Press 1976. Kurska A., Fragment romantyczny, Wrocław 1989. Kuziak M., Inny Mickiewicz, Gdańsk 2013. Langbaum R., The Mysteries of identity: A Theme in Modern Literature, Nowy Jork 1977.

280 Lawlor C., Fashionable Melancholy [w:] A. Ingram, S. Sim, C. Lawlor, R. Terry, L. Wetherall-Dickson, Melancholy experience in literature of the long Eighteenth before depression 1660 – 1800 century, Londyn 2011. Levinson M., Keats’s Life of Allegory: The Origins of a Style, Oxford 1988. Libera L., Szwajcaria w twórczości Adama Mickiewicza [w:] Adam Mickiewicz i kultura światowa. Materiały z międzynarodowej konferencji Grodno – Nowogródek 12-17 maja 1997 r. w 5 księgach, Księga I, pod red. S. Makowskiego i E. Szymanisa, Warszawa 1999, s. 223–235. Litwornia A., Rzym Mickiewicza. Poeta nad Tybrem 1829 – 1831, Warszawa 2005. Letters and Journals of Lord Byron: with Notices of his Life by Thomas Moore. In Two Volumes, printed and published by J&J Harper, London 1830. Levinson M., Keats’s Life of Allegory: The Origins of a Style, Oxford 1988. Lord Byron’s Cain. A Mystery with Notes, ed. by H. Grant London 1830. Lord Byron’s Don Juan. In Sixteen Cantos, London 1837. Lovell Jr. E. J., His very self and voice. Collected conversation of Lord Byron, Nowy Jork 1954. Ławski J., Marsylia – Stambuł. Śródziemnomorska podróż Adama Mickiewicza [w:] Adam Mickiewicz w kontekstach kulturowych dawnych i współczesnych, red. I. Jokiel, M. Burzka-Janik, Opole 2012. Łempicki Z., Świat książek i świat rzeczywisty [w:] Tegoż, Wybór pism, oprac. H. Markiewicz, t. 1: Renesans, oświecenie, romantyzm i inne studia z historii literatury, przedm. B. Suchodolski. Warszawa 1966. MacArthur E. J., Extravagant Narratives: Closure and Dynamics in the epistolary Form, Princeton University Press 1990. MacCarthy F., Byron: Life and Legend, Londyn 2014. Makowski S., Świat „Sonetów krymskich” Adama Mickiewicza, Warszawa 1969. Manifesty romantyzmu 1790-180. Anglia, Niemcy, Francja, wybór tekstów i opracowanie A. Kowalczykowa, Warszawa 1975. Marchand L. A., Byron. A portrait, Chatham 1993. Mączak A., Odkrywanie Europy. Podróże w czasach renesansu i baroku, Sopot 1998. McFarland Th., Romanticism and the form of ruins: Wordsworth, Coleridge, and modalities of fragmentation, New Jersey 1981. Mekler L. A., Broken mirrors and multiplied reflections in Lord Byron and Mary Shelley, “Studies in Romanticism”, Winter 2007, vol. 46 (4), s. 461–480.

281 Mickiewicz mistyczny, pod red. A Fabianowskiego i E. Hoffmann-Piotrowskiej, Warszawa 2005. Mickiewicz niedoczytany…Korespondencja poety z perspektywy współczesnej, red. nauk. E. Hoffmann-Piotrowska, A. Fabianowski, T. Jędrzejewski, Warszawa 2014. Mickiewicz. Sen i widzenie, pod red. Z. Majchrowkiego i W. Owczarskiego, Gdańsk 2000. Mickiewicz W., Żywot Adama Mickiewicza, Paryż 1894. Milton J., Paradise Lost: A Poem in Twelve Books, Londyn 1744. Mitosek Z., Teorie badań literackich za granicą, Warszawa 1983. Mochnacki M., O literaturze polskiej w wieku dziewiętnastym, oprac. Z. Skibiński, Łódź 1985. Mochnacki M., Pisma krytyczne i polityczne, Kraków 1996. Narracja. Teoria i Praktyka, pod red. B. Janusz, K. Gdowskiej, B. de Barbaro, Kraków 2008. Narrative and Identity: Studies in Autobiography, Self and Culture, pod red. J. Brockmeier, D. A. Carbaugh, 2001. Nasze pojedynki o romantyzm, pod red. D Siwickiej i M. Bieńczyka, Warszawa 1995. Nawarecki A., Dlaczego przestał pisać? [w:] tegoż, Mały Mickiewicz, Katowice 2003. Novalis Schriften, red. P. Kluckhohn i R. Samuel, Darmstadt, Buchgesellschaft, 1960–1988. t. 4. Nuda w kulturze, pod red. P. Czaplińskiego i P. Śliwińskiego, Poznań 1999. Oblicza Narcyza: obecność autora w dziele, pod red. M. Cieśli-Korytowskiej i M. Siwiec, Kraków 2008. Odyniec A. E., Listy z podróży (wybór), oprac. H. Życzyński, Wrocław 2005. Oleksowicz B., „Czyliż niewinna miłość wiecznej godna męki?” [w:] Tegoż, „Dziady”, Historia, romantyzm. Studia i szkice, Gdańsk 2008. Olsson A., Czarna żółć. Melancholia klasyczna, tłum. J. Balbierz. “Literatura na Świecie”, 3(284), 1995. Opacki I., Poezja romantycznych przełomów. Szkice, Wrocław 1972. Pelc J., Egzotyzm w literaturze staropolskiej, Warszawa 1999. Piechota M., List [w:] Słowniku Literatury XIX wieku, pod red. J. Bachórza i A. Kowalczykowej, Wrocław 1997, s. 483–485. Piwińska M., Kochana siostra, „Teksty” 1974 nr 1, s. 42–55. Piwińska M., Miłość [w:] Słowniku Literatury XIX wieku, pod red. J. Bachórza i A. Kowalczykowej, Wrocław 1997, s. 546–551. Piwińska M., Miłość romantyczna, Kraków 1984.

282 Piwińska M., Złe wychowanie. Fragmenty romantycznej biografii, Gdańsk 2005. Platon, Uczta, przekł. W. Witwicki, Warszawa 1957. Polski romans sentymentalny, oprac. A. Witkowska, Wrocław 1971. Poulet G., Romantyzm, przeł. P. Taranczewski [w:] Metamorfozy czasu. Szkice krytyczne, oprac. J. Błoński, M. Głowiński, Warszawa 1977. Praz M., Zmysły, śmierć i diabeł w literaturze romantycznej, przeł K. Żaboklicki, Warszawa 1974. Problemy odbioru i odbiorcy, pod red. T. Bujnickiego i J. Sławińskiego, Wrocław 1977. Propp W., Morfologia bajki, przeł. P. Rojek, Kraków 2011. Przyboś J., Czytając Mickiewicza, Warszawa 1998. Przygody romantycznego „Ja”. Idee – strategie twórcze – rezonanse, red. M. Berkan- Jabłońska, B. Stelmaszczyk, Poznań 2012. Richards R. J., The Romantic Conception of Life: Science and Philosophy in the Age of Goethe, Chicago 2002. Ricoeur P., Narrative and Interpretation, pod red. D. Wood, Warwick Studies in Philosophy and Literature, Routledge: London and New York 1991. Ricoeur P., O sobie samym jako innym, przekł. B. Chełstowski, Warszawa 2003. Rochefoucauld F. La, Refléxion ou sentences et maximes morales, red. H. Truchet, Paris 1967. Rossach S., Mirroring, abymization, potentiation (involution) [w:] Romantic prose fiction, pod red. G. Gillespie, M. Engel, B. Dieterle, Filadelfia 2008. Rousseau J. J., Julie, ou la nouvelle Héloïse. Lettres de deux amants recueillies et publiées par J.-J. Rousseau, Paris 1865. Rousseau J. J., Wyznania, przeł. i wstępem opatrzył T. Żeleński (Boy), Warszawa 1956. Rozbicki B., Upadek cogito. Hermeneutyka w poszukiwaniu tożsamości podmiotu, „Czasopismo Filozoficzne” 7, 2011. Rudaś-Grodzka M., „Sprawić aby idee śpiewały”. Motywy platońskie w życiu i twórczości Adama Mickiewicza w okresie woleńsko-kowieńskim, Warszawa 2003. Rutkowski K., Braterstwo albo śmierć. Zabijanie Mickiewicza w Kole Sprawy Bożej, Gdańsk 1999. Rymkiewicz J. M., Mickiewicz czyli wszystko. Z Jarosławem Markiem Rymkiewiczem rozmawia Adam Poprawa, Warszawa 1999. Rzepczyński S., Biografia i tekst. Studia o Mickiewiczu i Norwidzie, Słupsk 2004.

283 Saganiak M., Człowiek i doświadczenie wewnętrzne. Późna twórczość Mickiewicza i Słowackiego, Warszawa 2009. Said E., Orientalizm, przekł. M. Wyrwas-Wiśniewska. Poznań 2005. Sand G., Dziennik poufny [w:] Adam Mickiewicz w oczach Francuzów, oprac. Z. Mitosek, tłum. R. Forycki, Warszawa 1999. Schiller F. , Listy o estetycznym wychowaniu człowieka i inne rozprawy, przeł. I. Krońska i J. Prokopiuk, wstępem opatrzył J. Prokopiuk, Warszawa 1972. Schoina M., Romantic 'Anglo-Italians': Configurations of Identity in Byron, the Shelleys, and the Pisan Circlei, Asghate 2009. Schopenhauer A., Świat jako wola i przedstawienie, tłum. J. Garewicz, t. 1, Warszawa 1994. Selected Poetry of Lord Byron, ed. L. A. Marchand, New York 2009. Senancour E. P. de, Oberman, Paris 2003. Shelley P. B., On Love [w:] Shelley on Love. An Anthology, ed. by R. Holmes, Los Angeles 1980. Sillany N., Słownik psychologii, tłum. K. Jarosz, Katowice 1995. Skwarczyńska S., Mickiewiczowskie „powinowactwa z wyboru”, Warszawa 1957. Skwarczyńska S., Teoria listu, oprac. E. Felisiak i M. Leś, Białystok 2006. Sławek T., Saturniczny pątnik. Robert Burton i jego „Anatomia melancholii”, „Literatura na Świecie” 1995, nr 3. Słownik języka Adama Mickiewicza, t. I–XI, red. K. Górski i S. Hrabec, Wrocław 1962–1983. Słownik Literatury XIX wieku, pod red. J. Bachórza i A. Kowalczykowej, Wrocław 1997. Sokołowski M., Filomackie marzenie o „dziwnej Europie” [w:] Romantycy i Europa. Marzenia, doświadczenia, propozycje, pod red. M. Piwińskiej, Warszawa 2006. Sokołowski M., Nikt tylko Mickiewicz, Gdańsk 2008. Sokołowski M., Techniki asocjacyjne. Angielskojęzyczne „poematy o wzroście indywidualnego umysłu” od XVIII do XX wieku, Warszawa 2007. Sontag S., Pod znakiem Saturna, tłum. W. Kalaga, „Res Publica Nova” 6(69), 1994. Spacks P., Boredom. The Literary History of a State of Mind, Chicago 1995. Stabler J., Byron's Dygressive Journey [w:] Romantic Geographies: Discourses of Travel, 1775–1844, pod red. A. Gilroy, Manchester 2000. Steiner G., In Bluebeard’s Castle. Some Notes Towards the Redefinition of Culture, Yale University Press: New Heaven 1971. Straszewska M., Życie literackie Wielkiej Emigracji we Francji 1831–1840, Warszawa 1970.

284 Sudolski Z., Główne tendencje w rozwoju epistolografii romantycznej w Polsce (Mickiewicz – Krasiński – Słowacki), „Przegląd Humanistyczny” 1987/2. Sudolski Z., Mickiewicz jako epistolograf, „Przegląd Humanistyczny” 1986, z. 3. Sudolski Z., Miłość w życiu Mickiewicza w świetle legendy i prawdy (Maryla – Karolina – Konstancja – Ksawera) [w:] Księga w 170 rocznicę wydania „Ballad i romansów” Adama Mickiewicza. Materiały sesji naukowej poświęconej życiu i twórczości Adama Mickiewicza zorganizowanej przez Instytut Filologii Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1994. Sudolski Z., Polski list romantyczny, Kraków 1997. Szelwach G., Korespondencja Adama Mickiewicza ze Stefanem Garczyńskim, „Napis”, seria V 1999, s. 245–269. Szkoła Genewska w krytyce. Antologia, pod red. J. Żurowska, M. Żurowski, Warszawa 1994. Szmydtowa Z., Rousseau-Mickiewicz i inne studia, Warszawa 1961. Sztuka pisania. O polskim liście w wieku XIX, pod. red. J. Sztachelskiej i E. Dąbrowicz, Białystok 2000. Szturc W., George Gordon Byron a zagadnienie konstrukcji bohatera romantycznego [w:] tegoż, Teoria dramatu romantycznego, Bydgoszcz 1999. Szymanis E., Adam Mickiewicz. Kreacja autolegendy, Warszawa 1992. Tatara M., Listy romantyków, „Ruch Literacki” 1964, z. 3. Taylor C., Źródła podmiotowości. Narodziny tożsamości nowoczesnej, przekł. M. Gruszczyński, O. Latek, A. Lipszyc, A. Michalak, A. Rostkowska, M. Rychter, Ł. Sommer, Warszawa 2001. The Diary of Dr. John William Polidori 1816. Relating to Byron, Shelley, etc., ed. by W. M. Rossetti, London 1911. The Life of Lord Byron by Thomas Moore with his Letters and Journals and Illustrative Notes, London 1844. The Nature of Melancholy. From Aristotle to Kristeva, red. J. Radden, Nowy Jork 2000. Thorslev Jr. P. L., Incest as Romantic Symbol, “Comparative Literature Studies” vol. 2, No. 1 (1965). Toohey P., Historia nudy, tłum. K. Ciarcińska, Warszawa 2012. Tożsamość człowieka, red. A. Gałdowa, Kraków 2000. Trzynadlowski J., Małe formy literackie, Wrocław 1977. Twórczość w godzinach nadliczbowych. Między sztuką a biografią, pod red. D. Kalinowskiego, Słupsk 2004.

285 Walka klasyków z romantykami, pod red. S. Kawyna, Wrocław 1960. Waller M., Male Malady and Narrative Politics in the French Romantic Novel, “PMLA” 1989, nr. 104. Watson N. J., Trans-figuring Byronic Identity [w:] At the Limits of Romanticism: Essays in Cultural, Feminist, and Materialist Criticism, pod red. M. A. Favret i N. J. Watson, Indiana University Press 1994. Weintraub W., Dlaczego Mickiewicz przestał pisać? [w:] Mickiewicz żywy, red. H. Naglero- wa, Londyn 1955. Wellek R., Pojęcie romantyzmu w historii literatury, przeł. I. Sieradzki [w:] Tegoż, Pojęcia i problemy nauki o literaturze, oprac. H. Markiewicz, Warszawa 1979. Wielki Słownik Frazeologiczny, oprac. A. Kłosińska, E. Sobol, A. Stankiewicz, Warszawa 2005. Wilson J. D., The Romantic Love Object: The Woman as Narcissistic Projection, “Comparative Literature Studies”, December 1978, vol. XV, no. 4, s. 388–402. Witkowska A., Celina i Adam Mickiewiczowie, Kraków 1998. Wokół tożsamości: teorie, wymiary, ekspresje, pod red. I. Borowik i K. Leszczyńskiej, Kraków 2007. Zarych E., Romantycy, myśliciele, inspiratorzy. Badania nad wpływem filozofii niemieckiej – od Kanta do Hegla – na literaturę polskiego romantyzmu, Gdańsk 2010. Zawadzka J., Dandyzm [w:] Słownik literatury polskiej XIX wieku, pod red. J. Bachórza i A. Kowalczykowej, Wrocław 1991, s. 160–161. Zielińska M., Dziwny skandal i jego bohaterowie. Rozważania wokół wileńskiej publikacji IV części „Dziadów”, „Pamiętnik Literacki” LXXVIII 1987, z. 1. Zielińska M., Opowieść o Gustawie i Maryli, Warszawa 1989. Ziemba K., Rzym Mickiewicza (wokół listu Adama Mickiewicza do Marii Mickiewiczówny z 19 grudnia 1851 roku) [w:] Antyk romantyków. Model europejski i wariant polski. Rekonesans, red. M. Kalinowska, B. Paprocka-Podlasiak, Toruń 2003. Ziemba K., Skażony i natchniony. W kręgu Mickiewiczowskich tematów samotności [w:] Balsam i trucizna. Trzynaście tekstów o Mickiewiczu, pod red. E. Graczyk i Z. Majchrowskiego, Gdańsk 1993. Ziołowicz A., Dramat i romantyczne „ja”, Kraków 2002. Zwierzyński L., Wyobraźnia akwatyczna Mickiewicza, Katowice 1998.

286