PAŹDZIERNIK 2018

Miesięcznik internetowy poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

Łukasz Borowicki Morbidezza Of Decadence

TOP NOTE Zbigniew Seifert Rozmowy: Szymon Klima Krzysztof Matejski Jeremy Pelt Joachim Mencel Muzyka chwili fot. Kuba Majerczyk

Od Redakcji redaktor naczelny Piotr Wickowski [email protected]

„Muzyka folkowa ma znacznie więcej dźwięków, niż my mamy na klawiaturze. Pia- niści nie mogą znaleźć tych dźwięków, bo są nią ograniczeni. Szczególnie w tradycji skrzypcowej z okolic Mazowsza, Radomia to jest ewidentne, te dźwięki są wielorakie. A lira ma dużo takich możliwości, dźwięki mogę podwyższać i obniżać. Tego nie je- stem w stanie zrobić na fortepianie” – przyznaje Joachim Mencel, specjalizujący się ostatnio w grze na lirze pianista o wieloletnim doświadczeniu, od którego uczyli się muzycy będący obecnie ważnymi postaciami młodego polskiego jazzu. To właśnie dzięki niemu klarnecista Szymon Klima na trwałe nawrócił się na impro- wizowanie i odszedł od grania klasyki, w której gruntownie się wykształcił i którą z powodzeniem wcześniej praktykował. On również patrzy z podziwem w kierunku folku, buduje w oparciu o folk swoją muzykę i... przyznaje się do własnych ograni- czeń: „W ogóle nie czuję się rasowym jazzmanem, uważam, że nie mam prawa się nim czuć. Ani moje doświadczenie, ani moje umiejętności w graniu jazzu nie pozwa- lają mi na to, ale obecnie muzykiem klasycznym też już się nie czuję”. Pocieszeniem dla poszukujących (a może i wątpiących) jest sam jazz, bo w nim może się znaleźć miejsce dla każdego. Jak mawia Jeremy Pelt – ten gatunek jest najbardziej otwarty ze wszystkich. Miłej lektury 4|

SPIS TREŚCI 3 – Od Redakcji 6 – Portrety improwizowane 7 – Wydarzenia 12 – Gwiazdy Jazz Jantar 18 – Płyty 18 Pod naszym patronatem 26 TOP NOTE Zbigniew Seifert 29 Recenzje Krzysztof Lenczowski – Rzeczy osobiste Anka Kozieł – Slightly Odd Laura Cubi Villena & Adam Wendt Acoustic Set – Por La Noche Marcin Stefaniak Trio – Unveiling Jachna/Mazurkiewicz/Buhl – God’s Body Trzaska/Mazur/Jørgensen – Jellyspace Father Kong – Between Buba & Bantamba – Gambia Blue Note All Stars – Our Point Of View Larry Goldings, Peter Bernstein, Bill Stewart – Toy Tunes David Helbock’s Random Control – Tour d’Horizon. From Brubeck to Zawinul Gerald Clayton – Tributary Tales Rostislav Fraš Quartet: Antonio Faraò, Jeff „Tain” Watts – Use The Moment Shirley Horn – Shirley Horn With Friends The Internet – Hive Mind Tania Giannouli / Rob Thorne / Steve Garden – Rewa Two Timer – The Big Easy Samuel Blaser – Early in The Mornin’ Dave Holland – Uncharted Territories 68 – Koncerty 68 Przewodnik koncertowy 84 Gorąco i różnorodnie 90 Cztery pory jazzu. Lato 92 Noc w wielkim mieście 94 Burza na saksofon, dwie gitary i perkusję 96 Sygnał ze stu trąbek 98 Czerwone jabłuszko... JazzPRESS, październik 2018 |5

101 Jazz w górskim krajobrazie 104 Z ziemi polskiej pod włoskie niebo. Quantum Trio w natarciu 113 – Rozmowy 113 Joachim Mencel Muzyka chwili 122 Szymon Klima Staram się robić postępy 132 Krzysztof Matejski Szukamy w muzyce przestrzeni 138 Jeremy Pelt Nigdy nie wiadomo, kiedy te historie przypomną o sobie 146 – Słowo na jazzowo 146 Złota Era Van Geldera Ich czterech 146 148 Kanon Jazzu Popisując się, pozostali sobą 150 Polish Jazz – Kanon polskiego jazzu Dziś już nikt takich brzmień nie używa 152 Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew Tomasz Stańko – droga przez jazz. Część pierwsza 155 My Favorite Things (or quite the opposite…) Muzyka krajobrazowa 159 – Pogranicze 159 Down the Backstreets Po której jesteś stronie? 162 – Redakcja

F L a : www.jazzpress.pl

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 6| Wydarzenia Portrety improwizowane rys. Jarosław Czaja Jarosław rys. Wydarzenia JazzPRESS, październik 2018 |7

Maciej Obara z Koryfeuszem

aciej Obara znalazł się w Mgronie nagrodzonych te- gorocznymi Koryfeuszami Mu- zyki Polskiej. Został laureatem w kategorii Osobowość Roku za najnowszy album Unloved. fot. Marta Ankiersztejn Marta fot. Koryfeusza 2018 w katego- rii Odkrycie Roku otrzyma- ła śpiewaczka operowa Joan- na Zawartko, za wydarzenie roku uznano potrójną premie- rę kompozycji Agaty Zubel Fi- reworks, a nagroda honoro- wa przyznana została Joannie Wnuk-Nazarowej, dyrygentce, byłej minister kultury i sztuki. Laureatom wręczono statuet- nagrody finansowe ufundowa- skiej-Bogaleckiej oraz {oh!} Or- ki autorstwa profesora Adama ne przez Związek Artystów Wy- kiestra Historyczna kierowana Myjaka podczas uroczystej gali konawców STOART oraz Stowa- przez koncertmistrzynię Mar- 1 października, w Studiu Kon- rzyszenie Autorów ZAiKS. tynę Pastuszkę. W programie certowym Polskiego Radia im. Podczas koncertu galowego za- koncertu znalazły się utwo- Witolda Lutosławskiego w War- tytułowanego Różne spojrze- ry Dawida Lubowicza, Witol- szawie. Laureaci w kategorii nia na... wystąpili Atom String da Lutosławskiego, Krzyszto- Osobowość Roku oraz Nagroda Quartet, Chór Polskiego Radia fa Pendereckiego, Agaty Zubel Honorowa otrzymali również pod dyrekcją Marii Piotrow- i Adama Jarzębskiego. ›

Jazzowa Jesień Tomasza Stańki

mię Tomasza Stańki będzie jąc tam po raz pierwszy swoje da i potrwa przez trzy kolejne Inosił od tego roku bielski fe- nowe projekty. dni. stiwal Jazzowa Jesień. Zmarły Tegoroczna, szesnasta edy- Podczas inauguracji wystą- w lipcu trębacz był jego współ- cja festiwalu będzie ostat- pią muzycy kwartetu Tomasza twórcą i dyrektorem artystycz- nią, w której przygotowywa- Stańki – Marcin Wasilewski, nym oraz wielokrotnie na nim niu uczestniczył Tomasz Stań- Sławomir Kurkiewicz, Michał występował, często prezentu- ko. Rozpocznie się 15 listopa- Miśkiewicz. ›

Multimedialnie o Komedzie Komeda’s Incarnations – to na- stępami muzyków oraz spotka- Londynie, Paryżu i Berlinie. zwa trasy po europejskich mia- niem z Tomaszem Lachem, sy- W każdym z miejsc zagra inny stach, podczas której zaprezen- nem Zofii Komedowej. zespół, będą to między innymi towane zostaną multimedial- Projekcje odbędą się w paź- Dainius Pulauskas Acoustic ne projekcje na temat Krzysz- dzierniku, listopadzie i grud- Group, James Morton Quintet tofa Komedy połączone z wy- niu w Wilnie, Bratysławie, i Cedric Hariot Trio. › 8| Wydarzenia

Marcin Wasilewski Trio na liście Billboardu

ard. Pojawił się w notowaniu To nie pierwszy raz, kiedy pły- z 29 września na pozycji 15. ta tria Wasilewskiego trafia na W swoim pierwszym – i do Billboard Jazz Album Chart. publikacji tego numeru Odnotowywano tam również JazzPRESSu jedynym – noto- trzy jego poprzednie albumy - waniu na liście Billboardu January, Faithful oraz Spark Of płyta tria Marcina Wasilew- Life. Marcin Wasilewski zaś skiego wyprzedzała o jedną dwukrotnie - w 2015 i 2011 roku pozycję Heaven And Earth Ka- – pojawiał się jako „wschodzą- masiego Washingtona. Zna- ca gwiazda” fortepianu w pre- lazła się wśród nowości mię- stiżowym dorocznym plebis- fot. Marcin Wilczyński dzy innymi tak popularnych cycie międzynarodowych kry- muzyków, jak Tony Bennett tyków, publikowanym przez lbum Live tria Marcina i Diana Krall (ich płyta Love magazyn DownBeat (Down AWasilewskiego znalazł Is Here To – pierwsza pozy- Beat Annual International się, zaledwie dwa tygodnie cja), John Coltrane, Paul Si- Critics Poll). po swojej premierze, na liście mon, Wayne Shorter, Yellow- Płyta Live ukazała się pod pa- najpopularniejszych jazzo- jackets oraz Medeski Martin tronatem JazzPRESSu. Więcej wych płyt magazynu Billbo- & Wood. na jej temat na s. 22. JazzPRESS, październik 2018 |9

Premiera Jazzowych dziejów Polaków

remiera albumu An- mysłowskim i Tomaszu Pdrzeja Wasylewskiego Stańce. Z muzykami rozma- Jazzowe dzieje Polaków. Bio- wiał reżyser i operator fil- grafia wielogłosowa odbę- mowy Andrzej Wasylewski, dzie się 25 października w który całość uzupełnił zdję- Piwnicy pod Baranami w ciami z żartobliwym ko- Krakowie, w ramach Prelu- mentarzem Wojciecha Ka- dium do Krakowskich Za- rolaka. duszek Jazzowych. Wydawcą serii jest Insty- Jazzowe dzieje Polaków są tut Pamięci Narodowej. cyklem dokumentów opo- JazzPRESS jest wśród jej pa- wiadających o najwięk- tronów medialnych. szych polskich twórcach ga- Kolejne odcinki serii prezen- tunku, między innymi o Je- towane są przy okazji kon- rzym „Dudusiu” Matusz- certów cyklu Made in Jazz, kiewiczu, Janie „Ptaszynie” w warszawskim domu kul- Wróblewskim, Michale Ur- tury Kadr. Najbliższa projek- baniaku, Andrzeju Trza- cja, trzeciego odcinka, w tym skowskim, Zbigniewie Na- miejscu 15 listopada. › 10| Wydarzenia

Krzysztof Herdzin w Bydgoskiej Alei Autografów

rzysztof Herdzin znalazł fów na ulicy Długiej są mię- Księ wśród wyróżnionych dzy innymi Zbigniew Boniek, w Bydgoskiej Alei Autografów Tomasz Gollob, Irena Szewiń- – zbiorze płaskorzeźb wmuro- ska, Irena Santor i Rafał Ble- wanych w nawierzchnię uli- chacz.

cy Długiej. Jego autograf od- Obok Krzysztofa Herdzina prasowe materiały fot. słonięto w Bydgoszczy 8 wrześ- w tym roku nagrodzeni zosta- nia. Krzysztof Herdzin pracuje li również prof. Arkadiusz Ja- jako adiunkt miejscowej Aka- wień, prezes Polskiego Towa- demii Muzycznej. rzystwa Chirurgii Naczynio- Autografami doceniane są wej, oraz prof. Józef Szala, spe- osoby zasłużone w promo- cjalista z zakresu oceny trwa- cji Bydgoszczy w kraju i na łości i wytrzymałości materia- świecie. Wśród 39 dotychcza- łów i elementów konstrukcyj- sowych posiadaczy autogra- nych. ›

Kolory jazzu! Agnieszki Sobczyńskiej

ystawę prac Agnieszki ku. Wystawa jest częścią cyklu jektami dla wydawnictw mu- WSobczyńskiej zatytuło- Cały ten jazz!, który powsta- zycznych i książkowych. Nale- waną Kolory Jazzu! oglądać bę- je od sześciu sezonów i jest ży do Związku Polskich Arty- dzie można do 25 października pierwszą tak obszerną próbą stów Plastyków, Stowarzysze- w Galerii Sztuki Ratusz w Le- pokazania portretów aktyw- nia Twórców Grafiki Użytko- gionowie, w ramach festiwalu nie działających polskich jazz- wej oraz Worldwide Graphic Mazowiecki Jazz Jam. 20 paź- manów. Designers. dziernika odbędzie się finisaż Agnieszka Sobczyńska specja- Od 1998 roku współpracu- tej ekspozycji. lizuje się w projektach filate- je z Pocztą Polską, projektu- Na wystawie zebrano plaka- listycznych i plakatach. Zaj- jąc znaczki pocztowe, koperty ty przedstawiające wybitnych muje się także projektowa- pierwszego dnia obiegu i da- twórców polskiego jazzu oraz niem graficznym, identyfika- towniki. Do jej najbardziej wschodzące gwiazdy gatun- cjami wizualnymi firm, pro- prestiżowych projektów nale- żą logo i identyfikacja wizual- na Sejmu RP, oprawa graficz- na Polskiej Prezydencji w Ra- dzie Unii Europejskiej dla Sej- mu i Senatu RP. Od kilku lat współtworzy ma- teriały upamiętniające kom­ pozytora Jerzego Wasow- skiego. Na stałe współpracu- je z JazzPRESSem i RadioJAZZ. FM. › fot. materiały prasowe materiały fot. JazzPRESS, październik 2018 |11

Wystawa okładek JazzPRESSu

ernisaż wystawy okładek Wmiesięcznika JazzPRESS w formie wielkoformatowych plakatów towarzyszyć będzie koncertowi PolishJazz: Mło- de Wilki, który odbędzie się 28 Wierzbicki Jarek fot. października w warszawskim Promie Kultury Saska Kępa. Wszystkie zdjęcia postaci uwiecznionych na plakatach są autorstwa stałego współ- pracownika JazzPRESSu, foto- grafika i muzyka Kuby Majer- czyka. Podczas koncertu wystąpi duet Mikołaj Kostka (skrzyp- ce) / Franciszek Raczkowski (fortepian), tegoroczni laure- koncert i wystawę jest bez- wego Centrum Kultury w ra- aci Konkursu na Jazzowy de- płatny. Wydarzenie dofinan- mach programu Kultura – In- biut fonograficzny. Wstęp na sowano ze środków Narodo- terwencje 2018. › 12| GWIAZDY JAZZ JANTAR 2018

Jakub Krukowski [email protected]

Festiwal premier

Gdański festiwal Jazz Jantar co roku zaskakuje widownię bogactwem repertuaru. Na przestrzeni lat w hali suwnicowej klubu Żak pojawiali się najwięksi artyści światowego jazzu. Choć w tym roku również ich nie zabraknie, to organizatorzy skupili się przede wszystkim na prezentacji zjawisk obecnych rzadko (bądź wcale) na krajowych scenach. W boga- tym programie dwa projekty zapowiadają się szczególnie interesująco – usłyszymy bowiem pierwszy raz w Polsce sekstet rozchwytywanego trębacza Josefa Leimberga oraz specjalną odsłonę warszawskiego ko- lektywu Pokusa.

Kalifornijski znak jakości

Niezwykła jest siła współczesnej sceny Los Angeles. Choć w Mieście Aniołów nigdy nie brakowało jazzo- wych talentów (żeby wspomnieć urodzonych tu Dextera Gordona czy Erica Dolphy’ego), to mam wrażenie, że obecnie potencjał gatunku roz- kwita tu najpełniej. Pokolenie po- chodzących stąd trzydziesto- i czter- dziestolatków decyduje o tym, jak jazz jest odbierany przez młodą wi- downię, a może nawet, że jest odbie- rany w ogóle. W żadnym innym miejscu na świecie nikomu, tak trafnie, nie udało się połączyć jazzu z rapem. Kamasi Washington (saksofon te- norowy), (saksofon

fot. materiały prasowe GWIAZDY JAZZ JANTAR 2018 JazzPRESS, październik 2017 |13

altowy), Josef Leimberg (trąbka) oraz całe środowisko skupione wokół nich – powszechny rozgłos osiągali właśnie dzięki takiemu mariażowi. Nietrudno zgadnąć, że udzielali się oni na albumach zna- jomych z sąsiedztwa. Najwyraźniej mieli szczęście, bo byli nimi mię- dzy innymi oraz Ken- drick Lamar. Cała trójka spotkała się przy oka- zji nagrywania przełomowego dla obu muzycznych światów Lamara. Martin i Leim- berg, poza wkładem instrumen- talnym, pod pseudonimem Love- Dragon odpowiadali też za jego produkcję. Trębacz figuruje przy tym jako współautor bodaj najlep- szego na płycie utworu How Much A Dollar Cost. To zresztą nie jedyna perełka w bogatym dorobku arty- fot. materiały prasowe sty. Odnajdziemy go między inny- mi na R&G i Paid tha Cost to Be da Boss wspomnianego Snoop Dog- imberga cechuje produkcyjny rozmach. „Wysadza ga, New Amerykah: Part One Erykah w powietrze kosmiczne królestwo” – napisał o al- Badu, czy znakomitym Ctrl przebo- bumie Los Angeles Times. jowej wokalistki SZA. Płytę w 2016 roku wydało wydawnictwo (a jakże) Kariera wziętego muzyka sesyjnego z Los Angeles – World Galaxy Records, stojące za de- oraz producenta odbiła się na jego biutami artystów związanych z kolektywem West indywidualnej dyskografii. Jest to Coast Get Down (JazzPRESS 5/2017). Wśród gości zresztą charakterystyczne dla tego znajdziemy… Kamasiego Washingtona i Terrace’a środowiska – wielu kalifornijskich Martina – nietrudno zgadnąć, że lokalne towarzy- jazzmanów debiutuje później niż stwo mocno wzajemnie się wspiera. Bardzo cieka- koledzy z innych Stanów. Robią to wy zestaw nazwisk odnajdziemy również wśród jednak niezwykle spektakularnie. zaproszonych wokalistów – Georgia Anne Mul- Podobnie jak The Epic Washingto- drow, Jimetta Rose, Shafiq Husayn, oraz raperów – na, również Astral Progressions Le- Kurupt i Bilal. 14| GWIAZDY JAZZ JANTAR 2018

Już od pierwszych dźwięków Spirits of the An- okładce autorstwa japońskiego ar- cestors Leimberg jasno określa swoje zaintere- tysty Tokio Aoyamy, momentalnie sowania – „Połączenie jazz fusion, world music, kojarzącej się z projektem Abdula R&B i złotej ery instrumentalnego hip-hopu” – Mati Klarweina zdobiącego front czytamy w opisie dystrybutora. Zgodnie z tytu- arcydzieła Davisa. Kosmiczny cha- łem otwierającej kompozycji autor zwraca się rakter dominuje też w nazewni- do korzeni swoich inspiracji, przede wszystkim ctwie utworów – Interstellar Univer- z lat siedemdziesiątych. Nawiązania do Milesa se, w którym bryluje Washington, Davisa narzucają się same, zresztą muzyk wy- Celestial Visions z przestrzennymi raźnie je artykułuje. Spośród dziesięciu zawar- aranżacjami Miguela Atwood-Fer- tych tu utworów tylko w jednym sięga do cudzej gusona czy utrzymanym w spiry- twórczości – Lonely Fire z repertuaru legendar- tualistycznym duchu Psychedelic nego trębacza. Interpretacja, choć silnie osa- Sonia. Choć kompozycje sięgają do dzona w oryginalnym, ezoterycznym klimacie, różnych źródeł, całość brzmi bar- wzbogaca produkcję o perkusyjne sample, nada- dzo przystępnie. jąc jej dynamizmu i energii. Pod koniec sierpnia w mediach Duch Bitches Brew unosi się nad całym al- społecznościowych artysta po- bumem. Psychodeliczny klimat widać już na dzielił się grafiką zapowiadającą fot. materiały prasowe materiały fot. GWIAZDY JAZZ JANTAR 2018 JazzPRESS, październik 2017 |15

nowy materiał. Ilustracja po raz Skład grupy tworzą Tymon Bryndal (bas), Natan kolejny wprowadza surreali- Kryszk (saksofony) i Teo Olter (perkusja). styczny klimat, a tytuł odnosi W 2016 zespół debiutował albumem Zero, a mate- do zodiakalnego Strzelca – z całą riał zarejestrowany podczas trasy promującej zna- pewnością możemy oczekiwać ko- lazł się na kasecie 0.Phife. Rok później pojawiła się lejnej dawki jazzowej psychode- epka Nitz, jak wskazano w opisie – „Wydana przez lii. Na tegoroczny Jazz Jantar ar- Pokusę dla waszej przyjemności”. W marcu bieżą- tysta przyjedzie promować swoją cego roku, nakładem warszawskiej oficyny Lado twórczość w sześcioosobowym ABC, ukazał się zaś drugi pełnowymiarowy album, składzie: Josef Leimberg (trąbka), zatytułowany zgodnie z numeracją Einz. Panowie Matthew Little (instrumenty kla- mieli okazję pochwalić się tym materiałem już na wiszowe), Tracy Wanname (klar- poprzedniej, wiosennej edycji Jazz Jantar. Czym net basowy, saksofon, flet), Anand więc zaskoczą publiczność tym razem? Benett (gitara), Sanjaya Ajaye (gi- Przede wszystkim Pokusa jest zespołem najpełniej tara basowa) oraz William Logan realizującym się podczas koncertów. Improwiza- (perkusja). cja stanowi podstawę ich scenicznego repertuaru, a kompozycje są dla nich jedynie punktem wyj- Coraz większa Pokusa ścia. „Moje poczucie jako muzyka jest dużo bliższe myślenia o graniu koncertów i poznawaniu ludzi Obok promocji nieodkrytych do- niż tworzeniu płyt” – deklarował Tymon Bryndal tąd muzyków z zagranicy podsta- w wywiadzie, udzielonym na potrzeby broszu- wową misją gdańskiego festiwa- ry towarzyszącej poprzedniej odsłonie festiwa- lu jest wspieranie początkujących lu. W ciemno zakładam więc, że nie jest możliwe, jazzmanów z ojczyzny. Cykl Mło- by grupa na żywo zagrała drugi raz ten sam pro- da Polska kieruje uwagę na krajo- gram. „Spora część ludzi słucha nas niekoniecznie wych twórców, o różnym dorob- ze względów stricte muzycznych, tylko dla pewne- ku scenicznym, których wspólną go zjawiska” – dodał Bryndal. Jako że to już czwar- cechą jest młodość. W tegorocznej ty występ w Żaku, panowie prawdopodobnie lubią edycji oznaczono tym szyldem pięć tu grać. Zresztą w tych rejonach powstawał też Einz. koncertów. „Trójmiasto wprawia w abstrakcyjny klimat” – wy- Młody wiek nie jest bynajmniej jaśnia to szczególne przywiązanie Kryszk. tożsamy z małym doświadcze- Jednak nie to stanowi największą atrakcje tego wy- niem. Warszawski zespół Pokusa darzenia. Dotychczasowy trzyosobowy zespół zo- na samym Jazz Jantar wystąpi już stał bowiem poszerzony do rozmiarów oktetu! po raz czwarty. Trio istnieje od 2012 W składzie Pokusy w wersji XXL, jak brzmi na- roku i może się pochwalić współ- zwa odświeżonego projektu, usłyszymy jeszcze wo- pracą z najciekawszymi przedsta- kalistkę Małgorzatę Wrzosek, legendy yassu – gita- wicielami sceny impro-jazzowej. rzystę Piotra Pawlaka i saksofonistę Tomasza Dudę, 16| GWIAZDY JAZZ JANTAR 2018 perkusistkę Dominikę Korzeniecką oraz Kubę Opisywane wydarzenia to tylko Więcka grającego na saksofonie altowym. Warto skromny wycinek jesiennej odsło- zwrócić uwagę zwłaszcza na tego ostatniego. O jego ny Jazz Jantar. Podczas trzynastu talencie instrumentalnym wszyscy pewnie już dni na przełomie października i li- wiedzą, ale coraz częściej odkłada on instrument, stopada zaprezentuje się łącznie skupiając się na elektronicznych przetwornikach – dwadzieścia pięć zespołów! mam wrażenie, że bardzo odpowiada to muzykom Trudno wymienić wszystkie sty- pierwotnej Pokusy. listyki, w których się porusza- Trudno stwierdzić, czego można się spodziewać po ją, a przy tym reprezentują jazzo- tym ekscentrycznym kolektywie. Zespół co praw- we środowiska nieczęsto goszczące da miał już okazję zaprezentować się publiczności, nad Wisłą, jak Litwa, Islandia, czy podczas koncertu w warszawskim klubie Pardon, Holandia. Właśnie ilość premier To Tu, ale pewnie nawet sami członkowie nie wie- imponuje w tej edycji Jazz Jantar dzą, jak potoczy się następny występ. Tak czy ina- najbardziej – piętnaście koncertów czej – spodziewać się można intrygującego brzmie- będzie promocją nowego materia- nia. Warto też wspomnieć, że kilka dni później łu lub pierwszym występem w kra- swój doborowy oktet zaprezentuje Mary Halvorson, ju. Nie spotkałem się jeszcze z festi- szykuje się więc pasjonujący pojedynek poszerzo- walem, który może się pochwalić nych składów! tak bogatą ofertą. › fot. Ada Zielińska Ada fot. GWIAZDY JAZZ JANTAR 2018 JazzPRESS, październik 2017 |17 18| Pod naszym patronatem

ŁUKASZ BOROWICKI – MORBIDEZZA OF DECADENCE Muzyka komunikuje znaczenia ukasz Borowicki jest gita­ autorstwa wykonywaną przez rzysta, band liderem i kom- kierowany przez niego kwartet. pozytorem mieszkającym Trzecim autorskim wydawni- na stałe w Danii. Ukończył ctwem gitarzysty jest Morbi- ŁWydział Jazzu w Warszaw- dezza Of Decadence, materiał skiej Szkole Muzycznej wykonywany przez najwięk- im. Fryderyka Chopina szy jak dotąd zespół pod (tak zwaną „Bednarską”), jego kierownictwem. Akademię Muzyczną Poza liderem w sekstecie w Odense na wydzia- zarejestrowanym na Mor- le gitary jazzowej i kompozycji oraz studia filozoficzne na Uniwer- bidezza Of Decadence sytecie War- znaleźli się muzycy zwią- szawskim. zani na stałe ze sceną Zadebiutował duńską: Mads la Cour wraz ze swoim – flugelhorn, Bartłomiej triem w 2014 Wawryniuk – saksofon promocyjny artykuł roku płytą Peo- altowy, Søren Gemmer ple, Cats & Ob- – fortepian, Mariusz stacles. Z tym samym Praśniewski – kontrabas zespołem stworzył wydaną i Anders Mogensen – prawie trzy lata później płytę perkusja. Płyta wydana Songs With Rhymes. W 2016 została przez poznań- roku ukazał się album Wan- ską wytwórnię Multikulti dering Flecks z muzyką jego Project. fot. Katarzyna Paruszewska-Hamann Katarzyna fot. JazzPRESS, październik 2018 |19

Piotr Wickowski: Co kryje się za tytułem Morbidezza Of Decadence? Dlaczego właś- ciwie „subtelność dekadencji”?

Łukasz Borowicki: Podoba mi się brzmie- nie tych dwóch słów, ich niejednoznacz- ność, obrazowość i pozorna sprzeczność. Od dawna fascynowało mnie zjawi- sko dekadentyzmu w sztuce i w filozofii, a zwłaszcza to, jaki wpływ nihilistyczne przekonanie o nadchodzącej zagładzie i ab- surdalności rzeczywistości ma na środo- wiska twórcze. Jest coś niepokojąco roman- tycznego w napięciu między tymi dwoma słowami i to w pewien abstrakcyjny sposób bie coś magicznego i surrealistycznego, pe- rezonuje z muzyką na płycie. wien oniryczny nastrój, który do mnie prze- Pomysł na taki tytuł, początkowo jednego mawia. Ogromny wpływ wywarła też na utworu, a potem całego albumu, pojawił się mnie świetnie oddająca ten nastrój adaptacja podczas czytania Sanatorium pod Klepsydrą filmowa jednego z jego opowiadań, Ulicy kro-

Po triu i kwartecie miałem ochotę na coś nowego, na poszerzenie palety brzmieniowej, na zabawę teksturami muzycznymi i, ogólnie mówiąc, ekspansję możliwości, które niesie ze sobą większy skład artykuł promocyjny artykuł

Brunona Schulza, gdzie słowa te, dokładnie kodyli – adaptacja w postaci krótkometrażowej w tej formie, zostały użyte jako jedna z wielu animacji poklatkowej autorstwa braci Stephe- metafor jego „gęstego” opisu rodu starych ka- na i Thimothy’ego Quay z muzyką polskiego taryniarzy z brodami pachnącymi lawendą. kompozytora Lecha Jankowskiego. Ten rodzaj zmysłowości i intymności wyrazu, w połącze- Czy Bruno Schulz to jeden z twoich ulubio- niu ze specyficzną, tajemniczą atmosferą jest nych pisarzy, do których dzieł lubisz wracać? dla mnie wciąż mocno inspirujący.

Jest to zdecydowanie jeden z tych pisarzy, do Jak powstawały utwory na tę płytę? Czy których lubię wracać. Jego twórczość ma w so- wszystkie komponowałeś specjalnie na fot. Katarzyna Paruszewska-Hamann Katarzyna fot. 20| Pod naszym patronatem

ten album i wyłącznie z myślą o właśnie klasycznych. Przy pracy nad sekstetem takiej, większej formacji? chciałem to doświadczenie przenieść na grunt jazzu. W jazzie kameralnym kompo- Materiał na płytę napisałem w marcu 2017 zycja ma według mnie bardzo szczególną roku, już po ustaleniu wstępnego pomysłu rolę – nie powinna dominować nad wyko- na brzmienie płyty, składu zespołu i kwiet- naniem, a być w dużej mierze pretekstem niowej daty w studiu. Wszystkie utwory do tego, co się może wydarzyć. powstały więc z myślą o konkretnych in- strumentach i muzykach, co na pewno Zatem nowa płyta jest kolejnym etapem przełożyło się na większą swobodę w pisa- twojej twórczości, etapem rozwoju wyni-

Lubię, również jako słuchacz, kiedy muzyka wykracza poza samą siebie niu. Wiedziałem, czego mogę się spodzie- kającym z wcześniejszych – pracy z triem wać po każdym z muzyków, a przy tym ten i kwartetem – ale również komponowania sposób kompozycji wydaje mi się bardziej na klasyczny skład? naturalny, bo obejmuje od razu aranżację. Ja to widzę tak, że sekstet jest naturalnym Dlaczego zdecydowałeś się na taki, rozbu- przedłużeniem mojego kwartetu, który był dowany skład? liryczniejszy w porównaniu z triem, gdzie realizowałem bardziej szaleńcze i abstrak- Po triu i kwartecie miałem ochotę na coś cyjne pomysły na muzykę. Po sekstecie za- nowego, na poszerzenie palety brzmienio- mierzam wrócić do kwartetu, z którym wej, na zabawę teksturami muzycznymi chcę nagrać coś nowego. W kwartecie jest i, ogólnie mówiąc, ekspansję możliwości, może mniej miejsca na kompozycję i aran- które niesie ze sobą większy skład. A seks- żację, za to jest więcej samego grania. tet to na tyle duży skład, że możliwości ni- gdy nie zabraknie, a jednocześnie jest to Poza tym pewnie tak rozbudowany zespół wciąż jazz kameralny, który jest mi bliski. nie będzie łatwo utrzymać, czy przewidu- Tak się złożyło, że większość moich dotych- jesz w związku z tym wykonywanie mate- czasowych kompozycji na większe skła- riału z Morbidezza Of Decadence również dy to kompozycje klasycyzujące, pisane dla w triu i kwartecie? mojego projektu Lynchpin. Głównie w tym sensie klasycyzujące, że były napisane na Miałem okazję wykonywać część mate- skład instrumentów klasycznych oraz riału sekstetowego z kwartetem i kilka

z myślą o nieimprowizujących muzykach kompozycji, po małym przearanżowaniu, promocyjny artykuł JazzPRESS, październik 2018 |21

sprawdziła się zupełnie dobrze w okrojo- rodzaju znaczeń większość słuchaczy jest nym składzie – bez saksofonu i fortepianu. całkiem zgodnych co do ich treści, zwłasz- Podobnie jak wcześniej, muzykę kwarteto- cza w ramach jednej kultury. wą dobrze grało się z triem. Mam jednak I nie chodzi mi tylko o prostą do uchwy- szczerą nadzieję, że pomimo trudów logi- cenia zależność pomiędzy tonacjami lub stycznych związanych z większym skła- tempem, ale też o dalece bardziej skom- dem, zagramy kilka koncertów w Polsce plikowaną symbolikę muzyczną. Czy na i w Danii w pełnej obsadzie. przykład fraza atonalna o danym przebie- gu dynamicznym lub tekstura muzyczna Swoją dotychczasową twórczością udo- zinstrumentalizowana w określony sposób wadniasz, że poza samą muzyką niezwy- może mieć jakąś określoną symbolikę? kle ważna jest dla ciebie jej idea, zna- Żeby nie było zbyt filozoficznie, to dodam, czenie, również pozamuzyczne, które jej że najważniejsza jest dla mnie muzyka i to, przypisujesz. Jaką rolę odgrywać ma, we- czy brzmi dobrze. Do tego lubię, również ja- dług twoich założeń, twoja muzyka w two- ko słuchacz, kiedy muzyka wykracza poza im życiu, a jaką w życiu słuchaczy? samą siebie. ›

Chciałbym, żeby moja muzyka opowiada- ła jakąś historię, miała swoją narrację – za- równo tę najważniejszą, czyli wewnątrz- muzyczną, jak i pozamuzyczną. Ta druga jest mniej uchwytna, bo sugeruje, że mu- zyka komunikuje znaczenia, które odnoszą się do pozamuzycznego świata pojęć czy stanów emocjonalnych, stanów świadomo- ści, nastrojów itd. A dla mnie jest to niezwy- kle fascynujące, zwłaszcza, że te znaczenia są tak efemeryczne, niejednoznaczne i nie- konieczne, że mogą zostać przez słuchacza świadomie pominięte lub zinterpretowane inaczej. Fascynujący jest też dla mnie me- chanizm leżący u podstaw relacji pomię- dzy szeregiem dźwięków a ich domnie- manym znaczeniem, czyli mechanizm, dzięki któremu przypisujemy utworom różne właściwości spoza świata muzycz- nego. To ten mechanizm, który sprawia, że fot. Adam Karbowski Adam fot. artykuł promocyjny artykuł pomimo subiektywnego charakteru tego 22| Pod naszym patronatem

Marcin Wasilewski Trio Kamil Piotrowicz Sextet – Live – Product Placement

Live jest piątą płytą tria Marcina Wasilewskie- Pianista Kamil Piotrowicz przypomina o so- go wydaną przez ECM Records i zarazem bie i swojej drugiej, sześcioosobowej forma- pierwszą koncertową. Materiał zarejestrowa- cji nowym albumem zatytułowanym Product ny został podczas Middelheim Jazz Festival Placement. Podobnie jak na poprzednim, wy- 2016 w Antwerpii. danym dwa lata temu Popular Music, zespół Trio w przyszłym roku będzie obchodzić Piotrowicza i tym razem wykonuje wyłącznie 25-lecie działalności w niezmienionym skła- kompozycje lidera. dzie: Marcin Wasilewski – fortepian, Sławomir „Product Placement to zanurzenie się, pró- Kurkiewicz - kontrabas i Michał Miśkiewicz – ba samookreślenia i dyskusyjnego odnale- perkusja. Jednocześnie przez 15 lat – od koń- zienia się. To również, ale i przede wszyst- ca lat dziewięćdziesiątych – muzycy współ- kim, chwytliwy tytuł. Kompozycje powstały tworzyli kwartet Tomasza Stańki, którego w Nowym Jorku, Kopenhadze, Warszawie zdaniem: „W całej historii polskiego jazzu nie i Gdańsku” – opisuje nowy materiał Kamil było takiej grupy jak oni”. Piotrowicz. Poza nim sekstet współtworzą: Światowa premiera albumu odbyła się 14 Kuba Więcek (saksofon altowy), Piotr Chęcki września, a zespół jest w trasie promocyjnej (saksofony – tenorowy i barytonowy), Emil już od początku września. W październiku Miszk (trąbka), Andrzej Święs (kontrabas) zaplanowano kolejne występy: w Niemczech, i Krzysztof Szmańda (perkusja i wibrafon). Chorwacji i Warszawie. W listopadzie trasa Płyta zostanie wydana w nowo powstałej wy- przebiegać będzie przez Polskę, Katar, Wę- twórni Howard Records 26 października. Pre- gry, Rumunię, Hiszpanię, Holandię, a w stycz- mierowy koncert tego dnia będzie miał miej- niu 2019 roku trio wyjedzie do Korei i Japonii. sce na festiwalu Jazz Jantar w Gdańsku. JazzPRESS, październik 2018 |23

Zagórski/Kądziela Collaboration Karolina Pernal Quintet – Double Universe – Claridad

Albumem Double Universe debiutuje for- Claridad to debiutancka płyta kwintetu zało- macja Zagórski/Kądziela Collaboration, czyli żonego przez saksofonistkę Karolinę Pernal. kwartet, który poza dwoma liderami współ- W zamierzeniu liderki tytuł albumu nawiązuje tworzą pianista Ma­teusz Gawęda i kontra- do uczucia olśnienia, wobec którego człowiek basista Damian Kostka. staje się bezsilny i w wyniku którego nie ma Zespół Zagórski/Kądziela Collaboration po- wątpliwości co do swojego powołania. wstał w 2016 roku z inicjatywy perkusisty Poza saksofonistką kwintet tworzą: Kuba Adama Zagórskiego i saksofonisty altowego Płużek (fortepian), Jakub Olejnik (kontrabas), Macieja Kądzieli. Muzycy po latach zbierania Wojciech Buliński (perkusja) oraz włoski sak- doświadczeń za granicą powrócili do ojczy- sofonista i klarnecista basowy Achille Succi. zny i połączyli siły, by wspólnie realizować Frontem zespołu są saksofony, które, we- swoje muzyczne pomysły. W tym samym dług zamysłu liderki, przenikają się wzajem- roku grupa zdobyła Grand Prix Festiwalu Jazz nie w niemal wszystkich utworach. Claridad Wolności w Sopocie. zawiera w większości kompozycje Pernal, Zespół łączy skomplikowany harmonicznie jest na niej również Beatrice – utwór Sama holenderski hard bop z lekką nutą kopenha- Riversa. Płyta ukaże się w listopadzie w SJ skiej awangardy oraz inspiracją polskim fol- Records. kiem, świadomie eksperymentując z różnymi Karolina Pernal jest absolwentką kierunku muzycznymi nurtami. jazz i muzyka estradowa na Akademii Mu- Album ukaże się 17 października nakładem zycznej we Wrocławiu. Koncertuje z Big-Ban- Fundacji Polski Jazz. Koncert premierowy od- dem Uniwersytetu Zielonogórskiego, Silesian będzie się w warszawskim klubie 12on14. Jazz Orchestra i SaxArte Quartet. 24| Pod naszym patronatem

Tubis Trio – Flashback Mów – Historie zebrane

Zaledwie rok po wydaniu krążka The Truth Mów – taką nazwę nosi nowy kwartet na Tubis Trio powraca z drugim studyjnym albu- polskiej scenie proponujący soulowo-jazzo- mem – Flashback. Niezmienny pozostał skład we brzemienia z niebanalnymi tekstami. Hi- grupy: Maciej Tubis (fortepian), Paweł Pusz- storie zebrane są jego pierwszym długogra- czało (kontrabas), Przemysław Pacan (perku- jącym albumem. sja) i autor muzyki, którym jest nadal wyłącz- Założycielką, autorką tekstów, muzyki i głów- nie lider. ną wokalistką Mów jest Ania Bratek – absol- „Flashback zaczyna się dokładnie tam, gdzie wentka wokalistyki jazzowej na warszawskiej tamten krążek się kończył. Nowe kompozycje „Bednarskiej”, współzałożycielka KidBrown, to nieokiełznany wulkan energii, prezentujące udzielająca się również w Praise Trio oraz chó- Tubis Trio jako pewny, świadomy swojej mocy rze gospelowym pod nazwą Z miłości. W Mów i umiejętności skład” – zachęcają muzycy. również śpiewa, ale przede wszystkim gra na Wydawcą albumu jest Audio Cave. Premierę fortepianie, znana polskim fanom jazzu Aga zaplanowano na 12 października. Zespół wy- Derlak (ma na koncie Fryderyka za jazzowy stąpi tego dnia w Centrum Dialogu w Łodzi. debiut roku). Na basie gra Mateusz Szewczyk Maciej Tubis ukończył Akademię Muzyczną – student wydziału jazzowego Akademii Mu- w Łodzi, na której obecnie jest wykładowcą zycznej w Katowicach, członek grupy Early w dziedzinie improwizacji (w katedrach for- Birds i też chóru Z Miłości. Rolę multiperku- tepianu, edukacji artystycznej i teorii). Wśród sjonalisty odgrywa Patryk Zakrzewski – ab- zdobytych przez niego trofeów jest druga na- solwent AM w Katowicach. groda Konkursu Pianistów Jazzowych w War- Album ukazał się 30 września w wytwórni szawie w 2004 roku. Hevhetia. JazzPRESS, październik 2018 |25 Kanon Polskiego Jazzu

Podcasty audycji dostępne na www.archiwum.radiojazz.fm Zaprasza Rafał Garszczyński 26 NOTE TOP |

Płyty / Top Note Top / Płyty

TTOOPPNNOOTTEE Otóżnie, bo Czyżbydwie kompletnie nieznane dotej pory kompozycje Seiferta? patrzymydalej cóżi to za dziwne tytuły: tak samo zresztą jak widniejący pod numerem czwartym ty, ktoś źle opisał taśmę, bo to Pozycja druga: stronie na czwartej skrzypkiem Farm, The On widnieje miejscu szym nia! Rzut oka na spis utworów wprawia zrazu w euforię. Na pierw kowskich Jaszczurach. Po czterdziestu latach od tamtego wydarze kra w Seiferta Zbigniewa koncertu słynnego ze taśm publikacji suplementudo się doczekaliśmy wreszcie i No (Polish Radio Jazz Archives, vol. 32) Zbigniew Seifert

Polskie Radio, 2018 Polskie Materna który Quo Vadis –

wykorzystany został jako tło dla wywiadu ze wywiadu dla tło jako został wykorzystany toprzecież pig n h Farm The On Spring czyżby nigdy nie wydany rarytas? Nieste

Untitled Song. Z Passion, Kilimanjaro tytułowy utwór tytułowy zostatniej Materna . namy go z cyi nce utwór inaczej czyli , i Kilimanjaro, Bass line a-moll Kilimanjaro, Coral. czyli czyli Ale ? - - - - o yó z ikzj aoc. Trze całości. większej z wybór to zawartość że czątku, po solówki...Wiadomood było ry” czte czy „trzy zaledwie wykonali śmiałość”,płyciecałej jakoby na bo „nie muzykom akurat tym rzucał za 1982) 75, nr Forum, (Jazz Czyż Kazimierz płyty tej recenzji talnej I pomyśleć,swojejbruw że nazbyt płytę na poszła wersja okrojona taka i Grzywacza Janusza oraz ŚmietanyJarka lówki całkiem niezłe, jak się okazuje – so (sic!) wyciął ktoś prostu po Ano, możliwe?to Jak krótszy! minut o 7 jaro From, utwór jak innego, Natomiast a po drugie trwa prawie 16 minut! pierwszepo tejwersji znaliśmy,nie bo sensacja, jest już To CD. na wił wzno nie pory tej Capitol dobene Seiferta,studyjnejktórej notapłyty Ose bł tn a, ale sam, ten – był Owszem . tr bł aż na także był który gra jak natchniony entuzjazmem publiki Seifert niesiony as ie a-moll line Bass . ikw, prawda?Ciekawe, hr Ae You Are Where Kilimanjaro Kiliman o nic to

– ------

From że wspomnieć,ba y rget Śitn wrźi sę u rozegrał już się wyraźnie Śmietana fragment. ny Świet minut. dobrych kilka na to i Grzywaczem „dopowiadającym” z wraz gitarzysta przejmuje kę pałecz – syjamscy bracia jak unisono grają tana Śmie i Seifert – tematu przedstawieniu Po aż miło. przodu do rwie i cug chwyciła Seiferta grupa wreszcie i No oparciem kolegów. reszty dla prawdziwym utworach wszystkich muzyk we zresztą jest Ten Wegehaupta. Zbigniewa bas gra ce” ny i powol wyrazie w refleksyjny bardziej następuje nim dobrze.Pochyba i początku na wylądował taj występu. Tu finał to że można,tego z więc wnosić zespół, cały przedstawia konferansjer jak słychać, solo. Następnie partię świetną gra Seifert finale W Grzywacza. fortepianem elektrycznym i Śmietany gitarą a lidera skrzypcami pomiędzy solówek wymia ny następują Potem plecach. na ciarki łuje wywo Seiferta przezdrapieżnie grany wstęp sam Już energetyczny. bardzo jest utwór pierwszy Ten roku na CD firmowanym przezKraków.Radio Bez tytułu, tytułu, Bez w pełnej wersji ukazały się już ponoć w 1990 1990 w ponoć już się ukazały wersji w pełnej gdzieobok Seiferta „pierwsze skrzyp Materna Materna JazzPRESS, październik 2018 2018 październik JazzPRESS, On The Farm The On czyli czyli [email protected] aso. S Passion. oraz Where Are YouAre Where Jarosław Czaja yhć że łychać, | 27 ------TOP NOTE TOP NOTE 28 |

Płyty / Top Note Top / Płyty i jak nie zyskało.Tensji tylko utwór, podob YouFrom Are Where dopiero czterdziestu po latach! poznajemya kreacji,bodajją szych najlepjego z Tojedna kulminacji. przejmującej do aż breaki, towne efek wykorzystując dramaturgię, prowadzi Wspaniale natchniony. sionyjak graentuzjazmem publiki nie koncertowe.rejestracjeSeifert kocham rzeczy takie Za Allmani. grali kiedy East, Fillmore w jak ra Atmosfe widowni. z pohukiwania entuzjastyczne na uwagę zwrócić warto tutaj minucie, dopie w siódmej ro solo grać zaczyna Zbiggy nej klawiatury. elektrycz barwą operuje skonale do Grzywacz Zaś Seifert. niczym... frazami krótkimi gęsto, pewnie, Gra czasów. późniejszych z znamy jakiego Śmietana, ten już jest to i TTlimanjaro wrócenie ról. Ale tego akurat na od jakby efekt, Świetny palcami. OO skrzypiec struny szarpie tanicznie sponSeifert jak Śmietanysłychać, dzo fajnie rozpędzającej się solówki bar i długiej Podczas widownią. a muzykami między rezonans i dę swobo większą już tutaj czuć wyraź nie bo koncertu, koniec P pod PNNOOTTEE

Passion nie było. msa bć grany być musiał , w pełnej wer pełnej w Ki ------el prwa n przykład na porównać dobrze. Jeśli naprawdę im poszło gu, bie w praktycznie Seiferta pozycji kom nowych kilku uczyć się sieli mu muzycy hoc ad zebrani że to, uwagę pod biorąc Ale lepsze. pewnoś cią z byłyby efekty dłużej, sobą ze pograła – bębnach na ciu sławazacię Górki jazzrockowym o Mieczy jeszcze wymieniłem nie – grupa ta cała gdyby Oczywiście, nnm wdnj 21 roku 2010 przez GAD Records w płyty wydanej z znanym sześćdziesiątych, lat z kwartetem sofonie altowym ze swoim słynnym na”,wa Jazzowegokierunkiempod„Ptaszy Studia towarzyszeniem orkiestry z deszcz na jąc Seiferta wcześniejszych czasów. W z tematy ciekawe dwa bardzo jeszcze mamy doczepkę Na żadnego redaktora odjazzu? już ma nie Radiu skim terna ciaż dowiedzieć, skąd te tytuły: cho się Chciałbym komentarzem. jakimkolwiekopatrzono roku 1978 listopada 14 historyczne z nagrania te gdybydobrze, byłoby wszystko I inne. są prostu po wersje Te chać. sły nie klas różnicy wielkiej jakoś sion e nn wrj suyn, to studyjną, wersją znaną ze i Bass line a-moll? line Bass Tymniezastąpionym r o n skrzypcach na on gra Czy w Pol Czy Nora nasak Czeka . › Pas Ma ------JazzPRESS, październik 2018 |29

Krzysztof Lenczowski – Rzeczy osobiste

Mery Zimny [email protected]

żenie się do drugiego człowieka, który chce nam pokazać coś bar- dzo dla siebie ważnego. Spotkanie to jest intymne – aksamitnie głę- bokie, czasami szorstkie brzmie- nie jeszcze bardziej intensyfikuje to odczucie. Krzysztof Lenczowski niczym się nie „zasłania”, jest tylko on i jego instrument. Żadnych do- datkowych efektów. Taka forma to duże wyzwanie, zwłaszcza jeśli celem jest przy- Requiem Records (Opus Series), 2018 kucie uwagi słuchacza. Krzysztof Kiedy Zamykam oczy, przenoszę Lenczowski nie zaprasza jednak się na kameralną salę koncertową pierwszego lepszego przechod- o doskonałej akustyce. Dokoła pra- nia. Otwiera drzwi przed tym, kto wie pusto. Prawie, gdyż kilka me- chce i potrafi znaleźć w pędzie ży- trów dalej siedzi on – główny boha- cia chwilę, by wsłuchać się i doce- ter wieczoru, który za kilka sekund nić piękno, które nie jest opako- rozpocznie solowy recital. Padają wane w błyszczący papierek. Ten pierwsze dźwięki nieprzynależą- materiał nie miał być odkrywczy ce do klasycznego kanonu, którego czy przebojowy, ale może zawojo- w takich okolicznościach mogliby- wać niejedno serce. śmy się spodziewać. Są za to utwo- Człowiek przechodzi w życiu przez ry bliskie sercu Krzysztofa Len- różne okresy, naturalnie ulega też czowskiego. różnym fascynacjom, z których te Zbiór „rzeczy osobistych” najpew- najcenniejsze już z nim zostają. Są niej nie jest pełny, zawiera 11 po- skarbonkami minionych chwil, zycji. Jest natomiast zaproszeniem emocji czy osobistymi „kamienia- do świata artysty, który pokazuje mi milowymi”. Takim zbiorem są istotną część siebie. Nie jest to ża- właśnie Rzeczy osobiste. Nie braku- den kurtuazyjny gest, to najbar- je jazzowych odniesień, a to duże dziej szczere przyzwolenie na zbli- wyzwanie. Bo porwanie się na mi- 30| Płyty / Recenzje

strzów – Milesa (Nardis), Seiferta dziewajki”. Jedną z nich jest Bach (On The Farm) czy Komedę (Sleep (Preludium z I Suity G-dur) zagra- Safe And Warm) – kończy się zawsze ny tak, jak przystało na klasycznie zero-jedynkowo. Krzysztof Len- wykształconego artystę, drugą jest czowski wychodzi z tego spotkania przepiękna piosenka Poluzjantów zwycięsko. Unika banału, zacho- Zamykam oczy. Wśród tych inspi- wuje szacunek i nadaje nowy, oso- racji nie mogło zabraknąć autor- bisty wydźwięk, ale też nowe życie skich utworów, które oprócz wyob- ufundowane na brzmieniu wio- raźni i umiejętności aranżerskich lonczeli. pokazują istotne – kompozytorskie Obok kompozycji mistrzów, jazzo- oblicze wiolonczelisty. wych standardów czy utworów ko- Wato znaleźć czas na spotkanie legów (rozmarzone Clouds Grzecha w cztery oczy z Krzysztofem Len- Piotrowskiego) są też dwie „niespo- czowskim. ›

Podcast z rozmową z Krzysztofem Lenczowskim w RadioJAZZ.FM

archiwum.radiojazz.fm fot. mat. prasowe mat. fot. JazzPRESS, październik 2018 |31

Anka Kozieł – Slightly Odd

Małgorzata Smółka [email protected]

szym przesłuchaniu stwierdziłam, że to najlepsza płyta, jakiej słucha- łam od miesięcy. Slightly Odd uka- zała się w maju 2018 roku, a pro- ducentką, projektantką, autorką całego konceptu jest oczywiście Anka Kozieł. Pozostali muzycy to Rembrandt Frerichs – fortepian, Vasilis Stefanopoulos – kontrabas, Pepe Garcia – instrumenty perku- syjne i Anka Kozieł – śpiew i hand- pan. Na krążku znajduje się sześć Anka Kozieł, 2018 utworów, z czego trzy to autorskie Slightly Odd to już czwarta pły- kompozycje wokalistki, dwie kolej- ta polskiej wokalistki Anki Kozieł. ne to również jej dzieła, stworzone Na stale Anka mieszka w Króle- jednak na motywach muzyki Fry- stwie Niderlandów, uczy śpiewu deryka Chopina. w Konserwatorium w Hadze, któ- Zachwyciła mnie interpretacja re sama ukończyła kilkanaście lat Chopina na płycie Tales Of The Fo- temu. Pierwszy raz usłyszałam ją rest z roku 2008, na najnowszej jest śpiewającą polskie standardy, czyli również Chopin „w wersji haskiej” Osiecką, Przyborę, Wasowskiego, w – aranżacje wykonane z olbrzy- Domu Polskim w Amsterdamie do- mim respektem dla wielkiego mi- bre dziesięć lat temu. I pomyślałam strza, ale też z bardzo wyraźnym sobie wtedy: „Co za niezwykły, inny znakiem rozpoznawczym pani niż wszystkie głos!”. Po tamtym profesor Kozieł. Podobnie jak jej in- koncercie zaczęłam szukać, pytać, terpretacja ‘Round Midnight Mon- pojawiały się kolejne płyty i każda ka, ze słowami Hanighena. Anka kolejna potwierdzała wyjątkowość ma tę wyjątkową zdolność podda- Anki jako wokalistki i muzyka. wania sobie trudnych i ciekawych Czekałam na kolejną płytę z na- materii muzycznych bez ich prze- dzieją, że znowu mnie zaskoczy. intelektualizowywania, bez zbęd- I nie pomyliłam się. Już po pierw- nych ozdobników, bez udowadnia- 32| Płyty / Recenzje

nia czegoś, co i tak wszystkim jest już wiadome. To Tekst jest niesamowicie inteligen- jedna z tych cech, którą cenię sobie u muzyków naj- tny, zabawny, szalony i prowoku- bardziej. jący. Za każdym razem, kiedy tego No i te rytmy! Bo rytm ma w twórczości tej woka- słucham, śmieję się w głos! Co cza- listki wyjątkowe, jeśli nie najważniejsze, miejsce. sami w pociągu o 6.24 spotyka się Prowadzi ona zresztą wiele warsztatów na ten te- z dziwnymi spojrzeniami współ- mat na uczelniach w całej Europie. Zabawa słowa- pasażerów. Ten utwór daje słucha- mi, dźwiękami, rytmami to jej żywioł, co widać czowi nieopisane poczucie rado- chociażby w znajdującym się tu walcu na cztery, ści. Takiej wypełniającej po brzegi. czyli jej utworze Waltz 4. Na wszystkich płytach A przecież takie uczucie jest bez- Anki Kozieł dominującym językiem jest angiel- cenne. Muzyka zawarta na tej pły- ski, bo w nim wokalistka czuje się najlepiej i naj- cie daje po prostu wielką radość. bezpieczniej, ale jednocześnie cechą dla jej muzyki Recenzent Jazz Journalist Bert charakterystyczną są akcenty polskie. To też lubię. Jansma, podsumował to bardzo Absolutnym hitem tej płyty jest dla mnie utwór trafnie: „That’s not odd, that’s real tytułowy, czyli Slightly Odd. Słuchając tego tekstu, beauty”. Tak, ta płyta jest po prostu mamy Ankę w pigułce. Ona dokładnie taka jest. piękna. ›

Rozmowa z Anką Kozieł

JazzPRESS 3/2017 fot. mat. prasowe mat. fot. JazzPRESS, październik 2018 |33

Laura Cubi Villena & Adam Wendt Acoustic Set – Por La Noche

Piotr Pepliński [email protected]

Noche to efekt współpracy Wendta z hiszpańską wokalistą Laurą Cubi Villeną. Artystka ta pojawiła się także na krążku Acoustic Travel. Na albumie znalazło się dwana- ście oryginalnych kompozycji, któ- rych autorem jest Adam Wendt. Cubi Villena napisała zaś hiszpań- skie teksty. Zanurzone są one nie tyle w stylistyce stricte jazzowej, co odnoszą się do tradycji muzyki hiszpańskiej, latynoskiej. Słychać Soliton, 2017 w nich też oczywiście wpływy pol- Sopocki label Soliton działa pręż- skiej muzyki oraz kultury. Sakso- nie od 2001 roku. W swoim ka- foniście towarzyszą muzycy: Ceza- talogu posiada płyty wielu zna- ry Paciorek i Paweł Zagańczyk na komitych muzyków jazzowych, akordeonach, Jarosław Stokowski pochodzących głównie z Trójmia- na kontrabasie oraz Amber String sta i tam rezydujących: Dominika Quartet. Bukowskiego, Piotra Lemańczyka, Dojrzały, ciemny, lekko zachryp- Macieja Sikały, Przemysława Dya- nięty głos Laury Cubi Villeny jest kowskiego, Marcina Wądołowskie- pełen zadumy, nostalgii, tęsknoty. go. W ubiegłym roku wytwórnia ta Z pasją i temperamentem wyśpie- wydała wznowienie projektu syg- wuje ona tanga i bolera. Opowiada nowanego nazwiskiem znakomi- nam miłosne historie z przedmieść tego gdańskiego saksofonisty Ada- Argentyny, Urugwaju, Hiszpanii ma Wendta (znanego z grupy Walk (Kastylia, Andaluzja). W jej gło- Away; jako muzyk sesyjny grał sie słychać tragizm nieszczęśli- między innymi z Grzegorzem Cie- wych kochanków. Opowieści snu- chowskim, Krystyną Stańko, Gra- te przez protagonistkę rozgrywają żyną Łobaszewską, Ewą Bem, Kry- się w większości w nocy. Na uwa- styną Prońko, Lorą Szafran). Por La gę i pochwały zasługują tu solowe 34| Płyty / Recenzje

partie saksofonu Wendta. Podob- zimą, gdy za oknem szaruga i za- nie rzecz ma się z akordeonem, któ- wieje. Można wówczas oczami wy- ry podkreśla dramatyzm songów obraźni przenieść się do krain, i jest znakomitym tłem dla głosu o których śpiewa wokalistka. wokalistki, w niektórych utworach Por La Noche to ciekawy projekt łą- wybija się zaś na pierwszy plan. czący polskie serce i hiszpańską Główną siłą Por La Noche, oprócz duszę. Rarytas dla miłośników la- zmysłowego głosu Hiszpanki, są tynoskich brzmień, world music. piękne melodie oraz klimatyczne Must have dla wielbicieli Buiki, harmonie. Warto sięgnąć po ten Lhasy de Seli, Lily Downs, Yasmin album szczególnie jesienią oraz Levy czy Omary Portuondo. › JazzPRESS, październik 2018 |35

Marcin Stefaniak Trio – Unveiling

Jędrzej Janicki [email protected]

związali się z trójmiejską wytwór- nią Alpaka Records, która wyspe- cjalizowała się w improwizowa- nej muzyce, pochodzącej właśnie z tego rejonu Polski. Pewien trop, co do samej zawartości muzycz- nej płyty Unveiling, stanowi też jej okładka. Nostalgiczna, refleksyjna i delikatnie niepokojąca, przypo- mina mi słynny obraz Gwiaździsta noc Vincenta van Gogha. Alpaka Records, 2017 Bardzo podobnymi określeniami Na początku muszę się do czegoś opisać też można otwierającą pły- przyznać: jazzowe trio, będące po- tę kompozycję lapidarnie zatytu- łączeniem saksofonu i sekcji ryt- łowaną Intro. Ponad sześć minut micznej, już chyba zawsze będzie posępnego krajobrazu, przerywa- mi się kojarzyć z płytą Another nego długą i gładką, acz wyjątko- Raindrop Kuby Więcka. Skrad- wo minorową, frazą saksofonu… ła ona moje serce i chyba w jakiś Tytułowe Unveiling to uroczo flir- sposób zdefiniowała sposób gra- tująca z bardziej orientalnymi nia u nas w takim formacie ostat- dźwiękami rozbudowana balla- nimi czasy. Z tym większą radoś- da, napędzana motoryczną partią cią odkryłem, że na polskiej scenie Urowskiego. Najciekawszym frag- jazzowej nie tylko Kuba Więcek po- mentem całej płyty jest dla mnie dejmuje się tak wymagającej próby jednak utwór Anachoreo. Hipnoty- poruszania się w tak skonfiguro- zujące, jedwabiste wręcz brzmie- wanym składzie. nie saksofonu chyba najlepiej Kolejnym takim śmiałkiem jest świadczy o skali talentu Stefa- gdański saksofonista Marcin Stefa- niaka. Utworowi temu, wbrew niak. Na jego debiutanckiej płycie oczywistym różnicom, udaje się Unveiling towarzyszą mu kontra- uchwycić tę niepowtarzalną at- basista Paweł Urowski i perkusista mosferę, którą wykreował Krzysz- Tomasz Koper. Ci młodzi muzycy tof Komeda, komponując swoje 36| Płyty / Recenzje

genialne Sleep Safe and Warm z filmu Romana Po- turyzowanie kompozycji. Unveiling lańskiego Dziecko Rosemary. wyczerpuje pokłady klasycznego Mam wrażenie, że płyta Unveiling to zapowiedź brzmienia zespołu. Odważny krok czegoś naprawdę wyjątkowo interesującego i war- w mniej znane muzycznie rejo- tościowego. Chłodnie, starannie dopracowane ny jest szansą dla twórców na zro- brzmienie można uznać za wyróżnik tria. Panowie bienie naprawdę dużej kariery. Tak bez wątpienia bardzo wprawnie operują klasycz- czy inaczej, niezależnie od dalszej nym brzmieniem. Krokiem naprzód w ich karierze muzycznej drogi tego zespołu, pły- jest chyba odważniejsze sięgniecie po bardziej eks- ta Unveiling to kawał bardzo do- perymentalne dźwięki i mniej oczywiste ustruk- brze brzmiącego jazzu. ›

Pasmo LIVE (piątki, godz. 20.00)

12 Mistrzowie Polskiego Jazzu. Tomasz Stańko października PROM Kultury Saska Kępa, Warszawa

19 Wójciński/Szmańda Quartet, Quality Jazz Live! października Quality Studio, Warszawa

26 Cały ten jazz! LIVE! Maciej Trifonidis Trio października PROM Kultury Saska Kępa, Warszawa PolishJazz: Młode Wilki. Mikołaj Kostka/ 2 Franciszek Raczkowski Duo listopada PROM Kultury Saska Kępa, Warszawa Dofinansowano ze środków Narodowego Centrum Kultury „Kultura – Interwencje 2018” JazzPRESS, październik 2018 |37

Jachna/Mazurkiewicz/Buhl – God’s Body

Jędrzej Janicki [email protected]

chacza. W kontekście God’s Body trudno nawet mówić o konkret- nych kompozycjach; cały album jest raczej eksplorowaniem możli- wości poszczególnych instrumen- tów, daleko wykraczającym poza jakiekolwiek ustrukturyzowane granie. God’s Body przepełnione jest rzecz jasna potężną dawką improwiza- cji, jednak bardzo odległą od tra- dycyjnego sposobu jej rozumie- Audio Cave, 2018 nia w muzyce jazzowej. Panowie Trębacz Wojciech Jachna, kontra- Jachna, Mazurkiewicz i Buhl sta- basista Jacek Mazurkiewicz i per- nowczo odrzucili koncepcję budo- kusista Jacek Buhl. Te trzy na- wania solówek przez kolejnych in- zwiska muszą budzić ogromne strumentalistów na tle mniej lub poważanie i podziw u każdego - bardziej jednostajnego podkładu nującego się miłośnika muzyki im- (tak jak zazwyczaj dzieje się na na- prowizowanej. Trudno się więc dzi- graniach większości zespołów ma- wić, że ich wspólne nagrania cieszą instreamowego jazzu). Tworzą oni się sporym zainteresowaniem. wzajemnie przenikające się struk- Po bardzo dobrze przyjętej płycie tury, których zmienność i narra- Dźwięki ukryte (2016) czas na kolej- cja oparte są raczej na fakturze, ną muzyczną eskapadę w nieznane brzmieniu i budowaniu napię- – album o bardzo tajemniczym ty- cia niż na tradycyjnie rozumia- tule God’s Body. nej melodii. Muzykom nie spo- Już po pierwszych dźwiękach ot- sób odmówić wyobraźni i odwagi wierającego płytę utworu Gala- w penetrowaniu najdzikszych pagos łatwo zorientować się, że nawet obszarów jazzu i muzy- muzycy proponują nam coś nie- ki improwizowanej, jednak God’s PolishJazz: Młode Wilki. Mikołaj Kostka/ oczywistego, stanowiącego swego Body może ciut brakować spójno- Franciszek Raczkowski Duo rodzaju wyzwanie dla każdego słu- ści i wewnętrznego rytmu, który PROM Kultury Saska Kępa, Warszawa Dofinansowano ze środków Narodowego Centrum Kultury „Kultura – Interwencje 2018” 38| Płyty / Recenzje

mógłby zostawić każdego słucha- kiewicz/Buhl, uderzając cały czas cza w oniemieniu. tylko w awangardowe struny, może Muzykę tego tria warto zestawić nie tylko niedostatecznie wyekspo- z innym nieco podobnym skła- nować swoją muzyczną koncepcję, dem, w którym również udziela się lecz również swoich słuchaczy po Wojciech Jachna – triem Sundial. prostu zmęczyć. Wraz z pianistą Grzegorzem Tar- Nie popadajmy jednak w krytykan- widem i perkusistą Albertem Kar- ctwo, wszak za płytę God’s Body na- chem tworzy on również bardzo leżą się muzykom przede wszyst- trudną i wymagającą muzykę, któ- kim szczere gratulacje. Już sama ra dzięki umiejętnemu wplataniu oprawa graficzna jasno wskazu- elementów nieco bardziej melodyj- je nam, że do czynienia będziemy nych i ustrukturyzowanych daje mieli z dziełem bardzo oryginal- słuchaczowi tak potrzebną chwilę nym i nietuzinkowym. Rzeczywi- wytchnienia, pozwalającą na póź- ście tak jest, a sama relacja z God’s niejsze pełne skupienie w kontem- Body to „trudna miłość”. Szorstka, plowaniu tych mniej oczywistych czasami toksyczna, wycieńczająca, i być może bardziej wyrafinowa- lecz zdecydowanie pełna pasji i na- nych form. Grupa Jachna/Mazur- miętności. ›

#JazzDoIt! na antenie RadioJAZZ.FM od poniedziałku do piątku, godz. 11:00-13:00 www.radiojazz.fm JazzPRESS, październik 2018 |39

Trzaska/Mazur/Jørgensen – Jellyspace

Jędrzej Janicki [email protected]

siąte, zespołu Miłość. Równolegle rozwijał swój równie oryginalny yassowy projekt Łoskot. Artysta, który odważnie rzucał się w naj- dziksze i najróżniejsze rejony mu- zycznego świata. Purnonsensowy duet Masło z Tymonem Tymań- skim, będący flirtem z muzyką żydowską Shofar czy współpra- ca z reżyserem Wojciechem Sma- rzowskim to tylko przykłady jego artystycznej aktywności. Not Two, 2017 Basista Rafał Mazur to wytraw- Muzyczne spotkanie na szczycie. ny improwizator, garściami czer- Trzech wybitnych instrumentali- piący inspiracje z filozofii Wscho- stów i trzy nietuzinkowe osobowo- du. Najciekawszym jego projektem ści. Konglomerat talentu i niczym pozostaje efemeryczny zespół En- nieskrępowanej potęgi wyobraź- semble 56 (oklaski za płytę 1st Me- ni. Trio, którego ostatnia płyta to eting Towards Sky Flight Of Dragon), jazzowa wyprawa na granicy sza- śmiało eksplorujący granice muzy- leństwa, wywołująca nieprawdo- ki improwizowanej. Trio uzupeł- podobną satysfakcję z obcowa- nia Peter Ole Jørgensen – perku- nia z jej dźwiękami. Sprawcami sista, który od blisko 20 lat bryluje tego całego zamieszania są muzy- na skandynawskiej scenie muzyki cy tria Trzaska/Mazur/Jørgensen, awangardowej. a ich muzyczne dziecko to album Już od pierwszych taktów otwiera- Jellyspace, będący zapisem kon- jącego cały album The Beginning: certu z krakowskiego klubu Al- From Jellydust To Jellystars pano- na antenie chemia. wie nie oszczędzają słuchaczy. Nie- Mikołaj Trzaska to saksofonista, pokojąca perkusja i pulsujący bas RadioJAZZ.FM który stał się ikoną jazzowej awan- tworzą groove, na tle którego Trza- od poniedziałku do piątku, gardy w Polsce. Współtwórca rewo- ska maluje wyjątkowo agresyw- godz. 11:00-13:00 lucyjnego, jak na lata dziewięćdzie- nymi i zadziornymi dźwiękami 40| Płyty / Recenzje

saksofonu. Improwizacja, genialne dal bardzo „awangardową”) przy- osadzenie w rytmie i iście rockowa nosi ostatni na płycie Return To energia tego utworu tworzą z nie- The Jellyspace. Delikatne oklaski go jedną z ciekawszych kompozycji wieńczące cały album to stanow- powstałych w 2017 roku. czo zbyt skromna nagroda jak na Początkowy dialog Trzaski i Ma- tak rewelacyjne dzieło. zura z The Gravity Assist Man- Jellyspace to bardzo wymagająca euvers przepięknie zachowuje płyta. Jednak wgryzienie się w jej proporcje między szaloną impro- nieoczywiste piękno daje słucha- wizacją a mistrzowskim wyczu- czowi poczucie ogromnej satys- ciem narracji. Bardzo ciekawie fakcji. To szalona muzyka diabła, wypada również Centre of Meta- jakby powiedzieli jej najwścieklej- Universe (Multiverse), który z po- si przeciwnicy. Dla mnie jednak to zornego chaosu przeradza się przede wszystkim wysublimowa- w skomplikowaną strukturę, tyl- ne dzieło trójki wspaniałych mu- ko po to, by później powrócić do zyków, którzy kunszt jazzowej im- rozimprowizowanego szaleństwa. prowizacji wynieśli na absolutne Chwilę wytchnienia (choć na- wyżyny. ›

WWW.JAZZPRESS.PL/ARCHIWUM >> JazzPRESS, październik 2018 |41

Father Kong – Between

Adam Tkaczyk [email protected]

W gruncie rzeczy mógłbym bez- czelnie powtórzyć własne słowa z recenzji debiutanckiego albumu Father Kong (JazzPRESS 2/2018) – nadal mamy elektronikę na pierw- szym miejscu, jazz jako dodatek, przyprawę nadającą smak. Nadal jest filmowo i klimatycznie, na- dal groźnie. Tylko że tym razem za- bawę psują zaburzone proporcje. Przede wszystkim: o wiele więcej dodatków wokalnych, które chwa- Too Many People, 2018 liłem rok temu – szepty, echa, po- Rok temu dostaliśmy The Sunny, głosy, wypowiadane zdania. Były Dirty Days – debiutancki album subtelne, obecnie zrobiły się na- grupy Father Kong, który czekał chalne. na swoje wydanie dwa lata. Dzieło W mojej skromnej opinii jest ich to przypadło mi do gustu, głównie na Between zdecydowanie zbyt ze względu na swój niepokojący, dużo. Zawalają przestrzeń, psu- tajemniczy klimat, świetne wpa- ją niepokojąco-tajemniczy nastrój, sowanie żywych instrumentów pchają się na pierwszy plan. Z wie- w elektroniczne, pełne przestrzeni czornej przechadzki po opuszczo- podkłady oraz użycie subtelnych nym, obskurnym szpitalu psychia- dodatków wokalnych, uzupełnia- trycznym, podczas której więcej jących groźny obraz. W tym roku słyszy się w głowie niż w uszach, światło dzienne ujrzała kontynua- zrobiła się miejscami (na przykład cja The Sunny, Dirty Days – album w Cieniu lub Sztucznej, a w Pacior- Between. W dołączonym do albu- ku to już w ogóle) wizyta u chorego mu liściku czytamy, że Ojca Konga kolegi, w okolicznościach lamentu- wspierali podczas nagrywania Be- jących obok innych pacjentów. Zo- tween: Jarek Makowski na trąbce staje niewiele przestrzeni, mało oraz Katarzyna Andruszko i Szy- miejsca na uruchomienie wy- mon Żyliński wokalnie. obraźni. W dodatku często głosy 42| Płyty / Recenzje

przepuszczone zostały przez filtry, Nie zrozumcie mnie źle – Between które niespecjalnie je upiększa- to całkiem niezły album. Po prostu ją, a zniekształcają na tyle, że zro- oczekiwałem więcej. Nowa płyta to zumienie słów wymaga odrobiny więcej tego samego, tylko ze zmie- skupienia. nionymi proporcjami – które oso- Wielka szkoda, bo podstawowa biście odbieram bardzo negatyw- warstwa muzyczna – elektronicz- nie. W mojej opinii eksperymenty ne podkłady Ojca Konga i par- wokalne się nie udały i w przyszło- tie instrumentalne – nadal jest ści chciałbym usłyszeć Father Kon- fantastyczna. Słychać, że ci lu- ga oszczędniej nimi gospodarujące- dzie wiedzą, co robią, znają swój go. Bo facet naprawdę ma talent do fach. Fundamenty i bryła Be- tych ponurych podkładów, prak- tween to naprawdę bardzo obie- tycznie każdy utwór na Between ma cująca rzecz, ale tym razem sztu- potencjał, by stać się soundtrackiem kateria poważnie psuje odbiór nocnych psychodelicznych wypraw. całości. Album ma jedynie 36 mi- Pod tym kątem Between trzyma po- nut, więc nie bardzo jest czas na ziom The Sunny, Dirty Days. Niestety, spokojne budowanie i stopniowe skok na wyższy poziom został zablo- wprowadzanie słuchacza w swój kowany przez zwyczajne „przedo- świat – czasami dostajemy obu- brzenie”. Tym niemniej – będę śle- chem w łeb (czyli tymi wszystki- dził kolejne albumy, bo wciąż czuję, mi głosami-ozdobnikami) zbyt że nadejdzie czas chwały projek- szybko i kończy się frajda ze słu- tu Father Kong. Życzę tego twórcom chania danego utworu. oraz sobie – słuchaczowi. ›

Przegapiłeś ulubioną audycję? Znajdziesz ją na stronie: www.archiwum.radiojazz.fm JazzPRESS, październik 2018 |43

Buba & Bantamba – Gambia

Jakub Krukowski [email protected]

dźwięków serwowanych przez korę (przypominających cymba- ły, harfę, a nawet klawesyn), wyła- niają się subtelne akordy klasycz- nej gitary, w warstwie rytmicznej zaś zaczynają dominować latyno- skie congas. Dla wielu z pewnością będzie sporym zaskoczeniem, że towarzyszący liderowi zespół, o eg- zotycznie brzmiącej nazwie Ban- tamba, tworzą Polacy: Kuba Pogo- rzelski (calabash, djembe), Piotr For Tune, 2017 Żak (gitara basowa), Nikodem Bą- Nietrudno zauważyć, że Gambia kowski (congas, bongos) oraz Alek- jest albumem na wskroś afrykań- sander Sucharski (gitara klasyczna skim. Nazwa kraju, który dał pły- i elektryczna). cie tytuł to miejsce pochodzenia Gatunkowy kolaż fascynuje, inicjatora projektu – Buby Badjie zwłaszcza połączeniem kory z gi- Kuyateha. Artysta jest wirtuo- tarą. Doskonale słychać to już zem pochodzącego z tamtych rejo- w pierwszym utworze Baniale, któ- nów instrumentu – kory, którego ry dobrze wprowadza słuchacza dźwięk, wraz z charakterystyczny- w ten dominujący na płycie dia- mi dla Czarnego Lądu perkusjona- log. O ile jednak łatwo skojarzyć liami – djembe i calabash - wysuwa ze sobą oba akustyczne brzmienia, się na pierwszy plan tego materia- to prawdziwym odkryciem okazu- łu. Jeśli spojrzeć jeszcze na zdję- je się zestawienie ludowego przy- cie autorstwa Dominika Skurzaka, rządu z instrumentami elektro- które zamieszczono na okładce, nie nicznymi, przede wszystkim gitarą sposób inaczej umiejscowić pocho- basową. Znakomitym tego przykła- dzenia tego materiału. dem jest Cina, bez wątpienia naj- Muzyka szybko jednak weryfiku- bardziej przebojowy utwór Gambii. je ten jednoznaczny, zdawałoby Jak wynika z opisu dystrybutora, się, obraz. Spośród przedziwnych Bubie, pomimo silnego zakorzenie- 44| Płyty / Recenzje

nia w ludowych zwyczajach, nie nalny przekaz. Artysta jest potom- jest obcy groove – w swojej ojczyź- kiem rodu griotów – opowiadaczy nie z powodzeniem łączył tradycję historii, a „Kuyateh” to zwyczajowo ze stylem funky, zyskując popular- przyznawany im przydomek, ozna- ność z lokalnym zespołem Nyode- czający „dzielimy sekret”. Zgodnie maa Band. z legendą władca Imperium Mali Od sześciu lat artysta mieszka jed- – Sundjata nadał go słudze Balli nak w Polsce, gdzie zdążył wypra- Fasséké, który komponował utwo- cować pozycję na krajowej scenie ry ku chwale swego patrona. Uzna- world music. Szerszej publiczno- wana za instrument dworski kora ści dał się poznać albumem Action jest ściśle obecna w tradycji rodzi- Direct: Tales Stanisława Soyki, na ny Buby. Dziadek artysty – Alha- którym korę połączył ze skrzypca- ji Bai wystąpił z nim na festiwalu mi. Pod koniec zeszłego roku mu- w Newport, a grający w korowym zyk nagrał jeszcze płytę Cut The Air duecie ojciec – Kausu Kuyateh w duecie z klarnecistą Michałem i wuj – Dembo Konte zyskali ogól- Górczyńskim. Jak widać afrykań- noświatową sławę, koncertując na ski przyrząd zaskakująco dobrze Wyspach Brytyjskich. wpasowuje się w konwencjonal- Buba kontynuuje rodzinne dzie- ne (dla nas Europejczyków) in- dzictwo, nadając ludowemu in- strumentarium. Ciekawe czy jego strumentowi nowe zastosowania. nietuzinkowe brzmienie skusi ko- Nie da się przy tym ukryć, że pro- lejnych artystów do podobnych, jekty, którymi artysta w ubiegłym międzykontynentalnych interak- roku zaistniał na polskim rynku cji? były zdominowane przez dźwięki Opisując muzykę Gambijczyka na- granej przez niego kory. Wypraco- leży przywołać towarzyszący jej wał on wyjątkowy styl, bynajmniej kulturowy kontekst, zwłaszcza, nie bazując tylko na egotycznym że w wielu fragmentach słyszymy brzmieniu. „Słuchając jego gry również jego wokal. Choć nie udało można się poczuć tak, jak wtedy, mi się odnaleźć informacji tłuma- kiedy ktoś opowiadał nam bajki” – czących treść tych pieśni, słychać, powiedział Stanisław Soyka. Trud- że niosą one niezwykle emocjo- no o lepszą charakterystykę. › JazzPRESS, październik 2018 |45

Blue Note All Stars – Our Point Of View

Jarosław Czaja [email protected]

Ta super grupa dzisiejszych czter- dziestolatków pod wodzą piani- sty i współproducenta Roberta Gla- spera powstała w 2014 roku z okazji jubileuszu 75-lecia wytwórni Blue Note. Występowała okazjonalnie na kilku festiwalach i wreszcie w 2017 roku nagrała materiał na Our Po- int Of View. Całość dedykowana jest pamięci zmarłego w 2015 roku Bruce’a Lundvalla, który, jak wia- Blue Note, 2017 domo, wskrzesił Blue Note w 1984 roku. Nie przypadkiem więc na sa- Szczerze mówiąc dopiero teraz po- mym początku tego albumu sły- jąłem wreszcie na czym polega ge- szymy archiwalny głos Bruca, któ- niusz obecnego szefa Blue Note, mu- ry w przemowie z okazji wręczania zyka i producenta Dona Wasa. Otóż nagród Grammy w 2011 roku, w sło- ten facet potrafi stworzyć w studiu wach dosyć nieparlamentarnych tak przyjazną i twórczą atmosfe- wyraził się o tych wszystkich, co rę – niczym kiedyś Alfred Lion, że utyskują, że jazz umiera: „Go fuck muzycy po prostu nie mogą prze- yourself!”. stać grać! Dlatego całość tego albu- No i faktycznie, można powiedzieć, mu trwa 90 minut, co przecież, przy że to przesłanie do tych wszyst- podobnych okazjonalnych składach kich, którzy po wysłuchaniu Our typu All Stars, raczej się nie zdarza. Point Of View nadal będą maru- Rozbroiło mnie kompletnie to co dzić, że jazz ledwo dyszy. Ale posza- widać na klipie kręconym podczas nowanie dziedzictwa legendarnej sesji, który znalazłem w internecie. wytwórni to jedno, a radość grania Don Was zamiast, zwyczajem pro- i twórczy ferment to już całkiem co ducentów za szybą w reżyserce, sie- innego. Ileż podobnych supergrup dzi w kącie studia na dywanie po już słyszeliśmy? Ile podobnych pro- turecku pomiędzy muzykami, kab- ducenckich projektów pojawia się lami i mikrofonami... ciągle na rynku? I co? Odkładamy 46| Płyty / Recenzje

je po kilku przesłuchaniach na spera (klawisze akustyczne i elek- półkę. Tymczasem Our Point Of tryczne) grają tutaj same gwiazdy: View słucham już drugi miesiąc Ambrose Akinmusire na trąbce, niemal bez przerwy i nie mogę się Marcus Strickland na saksofonie oderwać. tenorowym, Derrick Hodge na ba- Wydaje mi się, że kluczem do suk- sie i Kenndrick Scott na perkusji. cesu jest tutaj gra gitarzysty Lio- Każdy z muzyków jest autorem nela Loueke’a. Wystąpił on na przynajmniej jednej kompozycji. przestrzeni lat w wielu różnych Pianista, trębacz i basista napisa- projektach – choćby u takich tu- li po dwie. I o dziwo, wszystkie są zów jak Joe Lovano czy Terence ciekawe, motoryczne i nieprzega- Blanchard, ale chyba dopiero tu- dane. Innymi słowy – dojrzałe. taj, u boku Glaspera, zintegro- Ale wspomniałem na początku wał się z zespołem idealnie i na- coś o więziach z tradycją. Są one prawdę pokazał co potrafi. Wcale tutaj naprawdę mocno manife- nie mam na myśli jedynie tech- stowane, bo sięgnięto po dwie niki gitarowej i wokalnej, a bar- klasyczne kompozycje Wayne’a dziej ogólny spirit. Dobry duch Shortera: Witch Hunt i Masquele- Loueke’a jest odczuwalny w pionie ro. Obie zagrane są zjawiskowo. i poziomie tej muzyki. Wystarczy W Witch Hunt zespół rozkręca porównać ten album z niedaw- się na całego i dlatego ten utwór no wydanym dziełem innej su- trwa prawie 18 minut! Ale jesz- per-grupy: Chicka Corei ze Stevem cze ciekawiej jest w Masquelero, Gaddem Chinese Butterfly. Podo- bo oto obok naszej „złotej” szóst- bieństw jest sporo, ale moim zda- ki pojawiają się dwaj goście spe- niem Loueke nie do końca rozu- cjalni: Wayne Shorter i Herbie miał się z Chick’em, dlatego efekt Hancock! Czyżby nastąpiło tutaj ich współpracy nie porywał tak symboliczne przekazanie pałecz- jak Our Point Of View. ki muzycznych pokoleń? Po wy- Lionel Loueke to jednak tylko słuchaniu tego albumu nie mam część konstelacji, bo oprócz nie- wątpliwości, że owszem i jak naj- go i wspomnianego Roberta Gla- bardziej. › JazzPRESS, październik 2018 |47

Larry Goldings, Peter Bernstein, Bill Stewart – Toy Tunes

Krzysztof Komorek [email protected]

lesa Strouse’a Maybe z musica- lu Annie – pierwszego w życiu, jeszcze dziecięcego, musicalowe- go doświadczenia Larry’ego Gol- dingsa. Napisany przez Carlę Bley utwór And Now the Queen jako je- dyny łamie nieco konwencję cało- ści. Ciekawe i wyróżniające się in- terludium. Nieco futurystyczne i bliskie swobodniejszemu obliczu jazzu. Pozostałe utwory są prezen- Pirouet Records, 2018 tacją typowego, mainstreamowe- Hammondzista Larry Goldings, gi- go organowego tria. tarzysta Peter Bernstein i perkusis- Ciekawe melodie, elegancka gra – ta Bill Stewart tworzą trio od roku nawiązująca do stylu klasyków ga- 1991. Toy Tunes to już dwunasty tunku, jednakże z wyraźnym za- wspólny album tych znakomitych znaczeniem własnej oryginalności. muzyków, a drugi pod szyldem Pi- Najbardziej wpadają w ucho Fagen rouet Records. Krytycy zgodnie Goldingsa, dedykowany Donaldo- uznają ich za jeden z najlepszych wi Fagenowi z zespołu Steely Dan kameralnych, organowych zespo- utwór rozpoczynający płytę, oraz łów jazzowych. Trwający nieco po- delikatna ballada Stewarta Calm. nad trzy kwadranse album prezen- Muzycy wspominali w przedpre- tuje osiem kompozycji – po połowie mierowych wywiadach, że najważ- oryginalnych prac członków tria niejsze jest dla nich traktowanie oraz dzieł innych autorów. wspólnego grania jako radosnej za- Znajdzie więc słuchacz na pły- bawy. Takie podejście nie zawsze cie Toy Tune Wayne’a Shorte- prowadzi do sukcesu, jednakże ra, standard I’m in the Mood for w tym wypadku ów dobry nastrój Love w aranżacji przygotowanej przełożył się w całości na równie ćwierć wieku temu dla Jima Hal- znakomity zbiór muzyki. Niezwy- la oraz broadwayowski hit Char- kle przyjemny w odbiorze. › 48| Płyty / Recenzje

David Helbock’s Random Control – Tour d’Horizon. From Brubeck to Zawinul

Rafał Garszczyński [email protected]

Owa oryginalność i doskonały wy- bór chwytliwych jazzowych me- lodii nie wystarczą jednak do na- grania dobrego albumu. Trzeba jeszcze talentu i pomysłów, które pozwolą wyróżnić się wśród wie- lu innych nietypowych składów. Takie pomysły i bezkompromiso- wość w podejściu do najbardziej znanych jazzowych standardów wyróżniają Davida Helbocka, An- dreasa Brogera i Johannesa Bära, ACT, 2018 muzyków niezbyt znanych, przy- Zestaw jazzowych hitów zapropo- najmniej przeze mnie do tej pory nowany przez Davida Helbocka niezauważonych. i jego zespół jest imponujący. Na- Klucz wyboru kompozycji jest granie takiego albumu wymaga oczywisty, prawie wszystkie są sporej odwagi, nie tylko ze względu dziełem znanych pianistów, jak na to, że trzeba zmierzyć się z nie- deklaruje lider – David Helbock – zliczoną ilością doskonałych wy- jego ulubionych. Abdullah Ibra- konań tych kompozycji, ale prze- him, Esbjörn Svensson, Joaquín de wszystkim dlatego, że są one od Rodrigo, Chick Corea, Duke El- siebie niezwykle odległe czasowo lington, Joe Zawinul, Miles Da- i stylistycznie. vis, Herbie Hancock, Keith Jarrett, Połączenie fortepianu, saksofonu Carla Bley, Cedar Walton i Paul i tuby to coś, co z pewnością w jaz- Desmond. Niezły zestaw superbo- zie już było, bo w jazzie przecież haterów. wszystko już było, ja jednak nie Joaquin Rodrigo to oczywiście prze- przypominam sobie żadnego albu- de wszystkim kompozytor, Miles mu nagranego w takim składzie. Davis nie był pianistą, ale Blue In Takie trio jazzowe to z pewnością Green to według wielu utwór napi- rzecz niezwykle oryginalna. sany przez Billa Evansa (napisano JazzPRESS, październik 2018 |49

o tym nawet pokaźną książkę), niektóre z wykonań za genialne, a saksofonista Paul Desmond Take a inne za niepotrzebnie wydzi- Five wprawdzie napisał, ale ten wione. I z pewnością własne zda- utwór bez Dave’a Brubecka w zasa- nie na ten temat warto mieć. dzie nie istnieje… Są na tej płycie działa wybitne, Wiele interpretacji zespołu pro- są również jedynie dobre. Dawno wadzonego przez Davida Hel- nie trafiła do mojego odtwarza- bocka odbiega znacznie od ory- cza tak kontrowersyjna i wzbu- ginałów. Niektóre są wręcz dzająca u moich przyjaciół tyle zjawiskowe, na inne według rozbieżnych opinii płyta. Ko- mnie zabrakło nieco pomysłu. niecznie musicie sprawdzić sami, Celowo nie ujawnię moich oso- które pomysły zespołu zostaną bistych preferencji. Każdy ze słu- z wami na dłużej. Tour d’Horizon chających tego albumu ma zu- to fantastyczna muzyczna łami- pełnie inne zdanie, uważając główka. › fot. Witold Spisz Witold fot. 50| Płyty / Recenzje

Gerald Clayton – Tributary Tales

Paulina Sobczyk [email protected]

ilość instrumentów dętych i per- kusyjnych. Clayton dysponuje nim jednak w taki sposób, że nigdy nie ma się wrażenia natłoku brzmie- nia. Materiał muzyczny jest w ca- łości autorski, wyłączając warstwę tekstową. Teksty stworzyli pisarze Aja Monet oraz Carl Hancock Rux, których głosy możemy usłyszeć w utworach Lovers Reverie i Dimen- sions-Interwoven. Motéma Music, 2017 Pomysł na album opiera się na baj- Tributary Tales to najnowsze dzie- ce zamieszczonej w booklecie. Hi- ło pianisty i kompozytora Geralda storia opowiada o rzece, która „była Claytona, któremu towarzyszą mu- sobie dawno, dawno temu” i nie zycy światowej klasy i sławy: Lo- wiedziała, skąd pochodzi ani do- gan Richardson, Ben Wendel, Day- kąd zmierza, oraz o ptaku, który na na Stephens, Joe Sanders, Justin końcu kwestie te rzece wyjaśnia. Brown, Henry Cole i Gabriel Lugo. Są to tematy na tyle uniwersalne, Gerald Clayton to nazwisko nieod- że każdy człowiek może się z nimi, łącznie kojarzące się z nowoczesną i automatycznie z muzyką, utożsa- sceną jazzową młodego pokolenia. mić. Myślę, że to wielki atut takiej Wychowany w Los Angeles, tam koncepcji. też pobierał naukę gry na forte- Materiał nie należy do prostych. pianie, między innymi, od samego Weźmy na przykład już pierwszy Kenny’ego Barrona. Otrzymał rów- utwór Unforeseen (tytuł sugeru- nież cztery nominacje do nagrody je coś nieprzewidzianego, nieocze- Grammy. Kontynuując rodzinne kiwanego). W dosyć szybkim tem- tradycje muzyczne, Clayton współ- pie prezentowany jest w nim temat tworzy wiele projektów jako side- – trudny i rytmicznie, i melodycz- man oraz prezentuje się jako lider. nie, co uniemożliwia jego zapamię- Skład na Tributary Tales jest dość tanie od pierwszego przesłucha- rozbudowany, biorąc pod uwagę nia. Nie zmienia to jednak faktu, JazzPRESS, październik 2018 |51

że właściwie wszystkie melodie są rzałe, trafione pod każdym wzglę- tu przepiękne i mogą zostać ze słu- dem dzieła sztuki. Dodam jeszcze, chaczami na długo. Drugi w ko- że moje serce skradł zwłaszcza lejności Patience Patients tylko po- utwór Soul Stomp – prosty, pozy- twierdza moje słowa. Liryczny, tywny, energiczny, świeży, o cieka- podniosły wręcz temat zostaje bez- wym ukształtowaniu. błędnie poprowadzony w trzygło- Na tle innych muzyków Geralda sie przez trzy saksofony. Claytona wyróżnia z pewnością ot- Jeżeli chodzi o solówki poszczegól- wartość na różne wpływy i swe- nych instrumentalistów – czap- go rodzaju szczerość w grze i myśli ki z głów, nie ma sensu pisać nic kompozytorskiej, którą po prostu więcej. Mamy do czynienia z mu- się wyczuwa. Tributary Tales przy- zykami bardzo znanymi, i to nie nosi człowiekowi ukojenie i poczu- bez powodu. Partie solowe to nie- cie spokoju, pełnię energii, a jedno- zwykle spójne, przemyślane, doj- cześnie zadumę. ›

JazzPRESS dostępny jest na takich urządzeniach jak iPhone i iPad w bardzo przyjaznej formie! Mamy nadzieję, że ułatwi Wam

to lekturę naszego miesięcznika! By przetestować jak czyta się nasz magazyn

na Waszych urządzeniach,

kliknijcie tutaj »

Piszemy dla Was i dzięki Wam 52| Płyty / Recenzje

Rostislav Fraš Quartet: Antonio Faraò, Jeff „Tain” Watts –Use The Moment

Rafał Garszczyński [email protected]

rą udział muzycy z najwyższej światowej półki. Do współautorów płyt Antonio Faraò należą mię- dzy innymi Chris Potter, Joe Lo- vano, Jack DeJohnette i Bob Berg. Jedną ze swoich płyt (Takes On Pasolini) zarejestrował w trio z wy- bitną sekcją – Miroslavem Vito- ušem i Danielem Humairem. Na jego ostatnim albumie z 2017 roku – Eklektik udzielają się między in- Animal Music, 2017 nymi Marcus Miller, Didier Loc- Skład kwartetu, jaki zebrał do na- kwood, Biréli Lagrène, Manu Kat- grania albumu Use The Moment ché i Snoop Dogg. czeski saksofonista Rostislav Fraš Z ostatnim z członków kwartetu jest wręcz sensacyjny. Basista odpowiedzialnego za Use The Mo- kwartetu – Josef Fečo to aktualnie ment – perkusistą Jeffem „Tainem” jeden z najbardziej rozchwytywa- Wattsem – Antonio Faraò zna się nych czeskich muzyków sesyj- niemal od zawsze, bowiem ten grał nych, niezwykle uniwersalny i po- z Irą Colemanem na jego debiutan- trafiący dostosować się do każdej ckiej płycie Black Inside. nagraniowej sytuacji muzyk. Go- Porównując Use The Moment ście zagraniczni to również oso- z Eklektik i, wspomnianą już, Takes by niezwykle zajęte własnymi ka- On Pasollini nie jest trudno dojść do rierami, choć często angażujące się wniosku, że Antonio Faraò to mu- w egzotyczne z ich punktu widze- zyk niezwykle uniwersalny, podob- nia projekty. nie jak Jeff „Tain” Watts – perkusi- Włoski pianista Antonio Faraò po- stę kojarzymy najczęściej z rodziną ważnie traktuje swoją karierę so- Marsalisów, choć posiadający dy- lową. Od niemal dwudziestu lat skografię tak obszerną, że niemal nagrywa autorskie albumy. Nie- niemożliwą do skompletowania mal zawsze w ich rejestracji bio- w rozsądnym czasie. Założę się, że JazzPRESS, październik 2018 |53

nawet on sam nie ma wszystkich lety na koncerty, bez możliwości dobrych, istotnych płyt, na których wcześniejszego posłuchania muzy- zagrał… ki. Koncerty są jednak najlepszym W tak sensacyjnym składzie kwar- miejscem na wypróbowanie mu- tet Rostislava Fraša, muzyka zna- zycznych pomysłów. nego również z polskich scen, bo- Kwartet prowadzony przez Rostis- wiem częścią jego muzycznej lava Fraša to klasyczne jazzowe edukacji były studia na Akademii combo. Album Use The Moment nie Muzycznej w Katowicach, zagrał próbuje wcielić w życie żadnych niemal w całości autorski materiał brzmieniowych ani kompozycyj- przygotowany przez lidera, uzu- nych innowacji. To jedna z najlep- pełniony kompozycjami Antonio szych jazzowych płyt środka jakie Faraò. ostatnio usłyszałem. Nie znam hi- Nagranie powstało po koncertach, storii jaka doprowadziła do spot- które zespół zagrał w klubowych kania muzyków w takim właśnie sytuacjach, wzbudzając entuzjazm składzie, jednak wiem, że z pew- fanów. Rejestracja albumu po tra- nością czasu spędzonego razem nie sie koncertowej jest muzycznie do- zmarnowali. skonałym pomysłem, będąc jed- Use The Moment to kolejny dosko- nocześnie promocyjną katastrofą. nały album w katalogu Animal Na koncertach nie można sprze- Music, czeskiej wytwórni, której dawać płyt, a fani muszą uwie- nowości obserwuję od dłuższego rzyć w skład zespołu, kupując bi- czasu z wielką uwagą. ›

JazzPRESS swingująco ćwierka na Twitterze Nie przegap – obserwuj @JazzpressPL 54| Płyty / Recenzje

Shirley Horn – Shirley Horn With Friends

Piotr Pepliński [email protected]

oryginalnym, głębokim, miękkim, lekko zachrypniętym, przydymio- nym kontraltem, urzekała swobo- dą i wirtuozerią gry na fortepianie. Sama sobie akompaniowała. Pomi- mo choroby, koncertowała niemal do końca życia. Wiele z jej inter- pretacji weszło do kanonu sztuki wokalnej. Została odkryta na nowo pod ko- niec lat osiemdziesiątych za sprawą Verve, 2018 kontraktu z Verve Records. To dla Shirley Horn to niekwestionowa- tej wytwórni nagrała na przełomie na ikona wokalistyki oraz piani- wieków klasyczne już albumy: You styki jazzowej. Wielka artystka. Je- Won’t Forget Me (1991), Here’s To Life dyna w swoim rodzaju mistrzyni (1992), Loving You (1997), You’re My ballady. Inspirowała i nadal inspi- Thrill (2001), May The Music Never ruje pokolenia wokalistów. Wybit- End (2003). na interpretatorka utworów z Great Dwupłytowa kompilacja Shirley American Songbook oraz oryginal- Horn With Friends, która ukaza- nych kompozycji. ła się na początku maja tego roku W swej karierze sięgała ponad- (w rocznicę urodzin artystki), za- to po piosenki takich autorów jak: wiera 28 zremasterowanych utwo- Antonio Carlos Jobim, Luiz Bon- rów divy z okresu współpracy fá, Burt Bacharach, Leon Russell, z Verve. Dwie i pół godziny wokal- Ray Charles. Debiutowała w 1961 nego jazzu najwyższej próby. roku krążkiem Embers And Ashes. Tytułowi przyjaciele śpiewaczki Laureatka wielu wyróżnień, na- to takie tuzy jazzu jak: Miles Da- gród, plebiscytów. W tym: Gram- vis, Dizzy Gillespie, Toots Thiele- my za album I Remember Miles mans, Ron Carter, Carmen McRae, w 1998 roku oraz The National En- Wynton Marsalis, Oscar Castro- dowment For The Arts Jazz Masters Neves, Roy Hargrove czy Ahmad Award w 2005 roku. Obdarzona Jamal. Każdy z krążków to zbiór JazzPRESS, październik 2018 |55

czternastu epickich, pięknych, sub- zyka się nie starzeje. Wręcz prze- telnych, melancholijnych ballad. ciwnie. Shirley Horn mistrzowsko inter- Wydawnictwo to jest pięknym pretuje takie klasyki jak: Summer- hołdem dla jednej z najwybit- time, You Go To My Head, The Boy niejszych piosenkarek w histo- From Ipanema, Solitary Moon, Ma- rii jazzu. Mankamentem albumu kin’ Whoopee, Once I Loved. jest nieco kiczowata okładka. Jest Zasłuchiwać się w nie będą miłoś- to jednak jedyna rzecz, do której nicy kunsztu Horn. Mam jednak mogę się przyczepić. Jestem urze- nadzieję, że krążki te przysporzą czony Shirley Horn With Friends. wokalistce nowych fanów. Jej mu- Masterpiece! ›

Platforma podcastowa RadioJAZZ.FM www.archiwum.radiojazz.fm Ty decydujesz kiedy, jakiej audycji słuchasz. 56| Płyty / Recenzje

The Internet – Hive Mind

Adam Tkaczyk [email protected]

kującego wejścia na scenę Tylera, the Creatora. W skład The Internet wchodzą: wokalistka Syd, produ- cent Matt Martians, basista Patrick Paige II, perkusista Christopher Smith i gitarzysta . Swo- ją pierwszą płytę wydali w 2011 roku, a trzeci album – Ego Death z 2015 roku – nominowany był do nagrody Grammy w kategorii Best Urban Contemporary Album (co Columbia, 2018 można przetłumaczyć jako „naj- Najtrudniej przychodzi mi pisanie lepszy album roku w segmencie o albumach, które nie wzbudzają urban”). Sukces grupy przypisy- we mnie żadnych większych emo- wany jest dołączeniu do zespołu cji. Tworach, w których teoretycz- Steve’a Lacy’ego, który potrafił wy- nie wszystko jest na miejscu, ale krzesać z grupy nieopierzonych, jednak nie „chwytają”. Zespołach ale utalentowanych muzyków wię- i twórcach z dużym potencjałem, cej, niż wcześniej pokazywali. The ciekawymi pomysłami i talentem, Internet mają już zatem na koncie do których pomimo wielu prób spore sukcesy, są rozpoznawalni, (bo: może czegoś nie słyszę? Może a Syd uznawana za jedną z najbar- miałem zły dzień? Może przelecia- dziej utalentowanych wokalistek ło w tle, a powinienem był się sku- gatunku. pić?) nie mogę się przekonać. I tak Utwory The Internet grane od- właśnie mam z twórczością zespo- dzielnie brzmią świetnie – każdy łu The Internet. z Hive Mind. Wokal Syd brzmi le- The Internet jest grupą związa- piej niż kiedykolwiek wcześniej, ną z większym kolektywem OF- kompozycje też mają w sobie co- WGKTA (skrót od Wolf raz więcej wdzięku. Cóż jednak Gang Kill Them All) – bardzo po- z tego, skoro tracą swój charakter pularnym około siedmiu-ośmiu słuchane w formie albumu? Mój lat temu, głównie za sprawą szo- problem z The Internet polega na JazzPRESS, październik 2018 |57

tym, że odnoszę wrażenie, jakby stron później płyty Roca Marciano zawsze zostawiali rezerwy do wy- RR2: The Bitter Dose, gdzie wartość korzystania. Rezerwy tego, czego całości jest większa niż poszczegól- akurat dotkną: jeśli jest funkowo, nych elementów, Hive Mind jako to nie pójdą na całość i nie zago- zwarty produkt daje mniej niż jego nią wszystkich na parkiet. Jeśli mniejsze dawki. budują nastrój za pomocą mini- Hive Mind pomimo wszystkich malnych środków, to jakby brako- swoich zalet (i zdobycia tytułu mo- wało w tym niezbędnych emocji. jej ulubionej płyty zespołu) nie- Jeśli przyspieszają, to nie na tyle, wiele zmienił w moim postrzega- żeby obudzić album z letargu. Za niu The Internet. Nadal podoba każdym razem jest przyjemnie mi się ich muzyka, ale nie na tyle, dla ucha, ale nigdy nie dostaje- by odświeżać albumy. W przeci- my utworu, przy którym muzyka wieństwie jednak do poprzednich przejęłaby nad nami kontrolę – ja- wydawnictw grupy na Hive Mind kikolwiek miałby to być sposób. znalazłem kilka utworów wybi- Niewiele się zmienia, odrobina jających się ponad resztę, na któ- nieuwagi i utwory zaczynają zle- re wyraźnie zwróciłem uwagę: Roll wać się w jeden strumień i nużyć. (Burbank Funk), Stay the Night, It 57-minutowe albumy siłą rzeczy Gets Better (With Time), Wanna Be. będą miały swoje mocne i słabsze Wciąż jednak brakuje mi „krop- momenty, ale przy odrobinie róż- ki nad i”, nadal The Internet w mo- norodności zazwyczaj nie jest to ich oczach wykorzystują 80 procent dawka muzyki, która może zmę- swoich możliwości i trzymają się czyć. A jednak okazało się, że to strefy komfortu. Ale co tam będę odrobinę zbyt duża dawka The In- narzekał – ludziom się podoba! Je- ternet jak dla mnie. Za długo śred- śli nie znacie, Drodzy Czytelnicy, nim tempem, za długo na jed- twórczości The Internet, to warto no kopyto. Tak jak wspomniałem sprawdzić chociażby po to, by wsłu- wcześniej – utwory, które oddziel- chać się w głos i teksty Syd, która nie brzmią świetnie, giną w gąsz- w mojej opinii z biegiem czasu sta- czu podobnych. Dokładnie odwrot- ła się najważniejszym i najlepszym nie do opisywanej zapewne kilka elementem grupy. › 58| Płyty / Recenzje

Tania Giannouli / Rob Thorne / Steve Garden – Rewa

Krzysztof Komorek [email protected]

album – Steve Garden (notabane właściciel Rattle) – dodał na etapie pracy nad gotowymi nagraniami nieco delikatnych, niemal nieza- uważalnych elektronicznych edy- cji, wtrąceń i dodatków. Jednakże na Rewie słychać przede wszystkim Tanię Giannouli i Roba Thorne’a. Zagrane przez nich utwo- ry są wynikiem dwudniowej pracy w studiu – dwóch dni improwiza- cji czerpiących z rodzimych kultur Rattle, 2018 obojga muzyków: greckiej oraz no- Nowozelandzka wytwórnia Rat- wozelandzkiej Aotearoa. tle definiuje siebie jako wydaw- Album ten to jednak nie tylko mu- cę muzyki współczesnej. Skupia zyczna konfrontacja tych dwóch się na pracach miejscowych arty- tradycji, ale także fascynująca pró- stów, ale równie często zderza na ba poszukiwań wspólnych dróg, swoich płytach ciekawe osobowo- przedefiniowywania spojrzeń na ści z różnych światów – artystycz- muzykę w kontekście współdzia- nych i/lub geograficznych. Takim łania instrumentalistów wywo- właśnie spotkaniem jest Rewa, dzących się z tak diametralnie róż- płyta będąca zapisem sesji na- nych środowisk. Cały ten bagaż graniowej greckiej pianistki Tani wielowiekowych tradycji nie prze- Giannouli oraz Roba Thorne’a, szkodził stworzeniu bardzo nowo- muzyka i popularyzatora gry na czesnej muzyki. Zajmujących im- tradycyjnych maoryskich instru- prowizacji, nasuwających często mentach ngā taonga pūoro (flety, na myśl nieoczywiste, współczesne trąbki, drumle i podobne im in- skojarzenia. strumenty tradycyjne konstruo- Płyty słucha się bardzo płyn- wane z muszli, drewna i kamie- nie. Podział na utwory można na- nia). Trzecia z osób firmujących wet potraktować dość umownie. JazzPRESS, październik 2018 |59

Poszczególne improwizacje łączą piętnaście minut, będący kwint- się w jedną spójną narrację, nie- esencją zawartości całego albu- kiedy zgrabnie przechodząc jedna mu. Emocjonalny, poruszający, za- w drugą. To opowieść na ogół dość skakujący zwrotami. Przenoszący minimalistyczna, z rzadka tylko w czasie i przestrzeni ku odległym brzmiąca donośniej i dynamicz- wiekom i terytoriom. niej. Sięgająca do tradycji europej- Rewa to niecodzienna podróż. skiego jazzu w fortepianowych in- Znakomicie łącząca pierwiastki terludiach. egzotyki, tradycji i współczesno- Ogromne wrażenie robi finałowy ści. Niezwykle oryginalna. Fascy- Te Tangi A Mutu. Trwający ponad nująca. ›

Pobierz aplikację mobilną

Oceń aplikację, zostaw swoją opinię  60| Płyty / Recenzje

Two Timer – The Big Easy

Aya Al Azab [email protected]

nału. Wykorzystując okazję, gru- pa z Poznania przedłużyła pobyt o kilka dni i zwiedziła między in- nymi Nowy Orlean. Podróż ta za- owocowała albumem The Big Easy. Tytuł płyty, podobnie jak też cała jej zawartość, nawiązuje do legen- darnego miasta i jest wynikiem inspiracji i odkrywania muzycz- nych bogactw południowych Sta- nów Zjednoczonych. Trzeci album zespołu miał swoją Vision Records, 2018 premierę 12 maja. The Big Easy skła- Mam przed sobą pięknie wydaną, da się z 13 utworów autorstwa gi- dopracowaną graficznie płytę - tarzysty Ernesta Kałaczyńskiego. esową z Polski. Tak, sama się dzi- Teksty piosenek napisał wokalista wię, ale Two Timer udowadniają, Piotr Gorzkowski. Zespół nie zre- że można wydać ładny album blu- zygnował ze swojego brzmienia na esowy. Okładka, wnętrze, wkładka rzecz nowoorleańskich rytmów, bo- – wszystko jest dopieszczone i ujed- wiem zachwyt podróżą wykorzystał nolicone stylistycznie. Najważniej- w niebezpośredni sposób. W muzy- sze jednak jest to, że wizualna stro- ce The Big Easy słychać energię mia- na wysyła jasny komunikat: mamy sta i doświadczenie, jakie grupa do czynienia z pocztówką z waka- zdobyła w kraju bluesa: poznała ko- cji, muzycznym wspomnieniem rzenie, poczuła zapach ulic, który- zespołu z pobytu w USA. mi kiedyś kroczyli najwięksi. W 2017 roku bluesowa publicz- Pod względem stylistycznym pły- ność w Polsce trzymała kciuki za tę można podzielić dwie połowy. Two Timer, który walczył o wy- Pierwsza jest odświeżoną, ale wciąż graną w największym konkursie nam znaną wersją Two Timer. Su- „naszej kategorii” na świecie, czy- rowość brzmienia, rockowy wokal li International Blues Challenge w i mocna perkusja. W drugiej, czy- Memphis. Zespół doszedł do półfi- li dopiero od szóstego utworu, od- JazzPRESS, październik 2018 |61

krywamy zespół na nowo. Bardziej oda do restauracji i jedzenia. Wo- bluesowy i delikatny. Atmosfera kalista śpiewa o pysznym amery- staje się stonowana. Instrumenta- kańskim jedzeniu. Zapewnia, że rium zwalnia tempo. nie podzieli się swoim daniem, za- Byłam zwolennikiem grunge’owej tem pozostaje nam tylko słuchać… wersji zespołu, ich specyficzne- Poznałam Two Timer na Jimiway go jak na polskie warunki, podej- Blues Festival w 2014 roku. Od razu ścia do bluesa, ale teraz, gdy pozna- można było odczuć, że wiedzą, co łam swingowy głos Gorzkowskiego, chcą grać, w którym kierunku po- zmieniam zdanie! Przykładem jest dążać. Zespół ewoluuje, nie zmie- utwór Let It Go, który jest piękny pod nia drastycznie swojego podejścia każdym względem. Głębi z pewnoś- do stylistyki, ale inteligentnie i roz- cią dodaje solo Kałaczyńskiego na ważnie prowadzi swój kurs na blu- gitarze, które wraz z utworem zani- esowym morzu. ka, kończąc myśl muzyczną niedo- Mimo że Two Timer nie wygrał In- powiedzeniem. Tajemnica pozostaje ternational Blues Challenge, to słu- nieodkryta. Wokal Gorzkowskiego chając ich wspomnień w postaci był od zawsze atutem zespołu. Moc- The Big Easy, dochodzi się do wnio- ny, swobodny głos o szerokiej skali, sku, że dużo większym osiągnię- z ciekawą barwą. Jednak charakte- ciem niż zostanie laureatem mię- rystyczna maniera sprawia, że zu- dzynarodowego konkursu może pełnie nowe utwory przypominają okazać się właśnie ten album. Stro- te dobrze znane. na, w jaką idzie Two Timer, fakt, że Aż w końcu pojawia się NOLA każda kolejna płyta jest inna i za- Po’boy – uroczy i dowcipny utwór, razem lepsza, daje mi poczucie, że który przenosi nas nowoorleań- jest to jeden z najbardziej rozwi- skiej knajpy pod taką nazwą. Sły- jających się zespołów bluesowych chać zgiełk. Piosenka jest niczym w Polsce. ›

F L a : www.jazzpress.pl 62| Płyty / Recenzje

Samuel Blaser – Early in The Mornin’

Rafał Zbrzeski [email protected] Autor jest dziennikarzem Radia Kraków

sista Gerry Hemingway. W skład zespołu weszli też: rodak Heming- waya, pianista i klawiszowiec Russ Lossing oraz japoński kontra- basista Masa Kamaguchi. Obrazu dopełniają zaproszeni go- ście: legendarny saksofonista Oli- ver Lake oraz trębacz Walla- ce Roney (uczeń Clarka Terry’ego, Dizzy’ego Gillespiego i Milesa Da- visa). Nazwiska nauczycieli Roneya OutNote Records, 2018 przywodzą na myśl historię i tra- Ostatnimi czasy szwajcarski puzo- dycję jazzu w najlepszym wydaniu, nista Samuel Blaser przeżywa nie- a ukłonów w kierunku tradycji zwykle płodny okres wydawni- jest na tej płycie niemało, a w za- czy w swojej karierze. Tylko w tym sadzie… cała jest jednym wielkim roku ukazały się przynajmniej hołdem złożonym korzennemu cztery albumy, na których okład- bluesowi z Delty Missisipi. kach wyszczególnione zostało jego Oczywiście powiązania jazzu nazwisko (w tym bardzo dobra z bluesem żadną miarą nie po- płyta z naszym rodzimym triem winny wydawać się dziwne. RGG i fińskim trębaczem Verner- Wszak oba gatunki wyrosły z jed- im Pohjolą, zarejestrowana na nego pnia, a blues niejedno- żywo w sali koncertowej Katowice krotnie dostarczał muzycznego Miasto Ogrodów). budulca najwybitniejszym jazzo- Early in The Mornin’ jest więc (jeśli wym artystom. Jednak jest w al- nie pomyliłem się w rachunkach) bumie Samuela Blasera coś, co za- piątą pozycją w katalogu artysty, skakuje – choć jest to cecha, którą która ukazuje się w roku 2018, a za- wyłapuję na jego płytach nie po razem drugim tegorocznym krąż- raz pierwszy. Chodzi mi miano- kiem, na którym towarzyszy mu wicie o pewną „równoczesność” renomowany amerykański perku- prowadzenia narracji (ze strony JazzPRESS, październik 2018 |63

artystów) oraz doznań (ze strony zespół Blasera przemawia języ- słuchacza). kiem absolutnie współczesnego, Jak napisałem wyżej, Early in The poszukującego jazzu. Ponad sto Mornin’ to hołd złożony korze- lat historii amerykańskiej muzy- niom bluesa, ale hołd specyficzny. ki, a właściwie to, co w niej naj- Obok własnych kompozycji Szwaj- bardziej korzenne i najbardziej car serwuje instrumentalne wer- współczesne, zostało przez puzo- sje ludowych pieśni afroamery- nistę i towarzyszących mu muzy- kańskiej społeczności dawnego ków połączone w spójną, niezwy- amerykańskiego Południa. I mogą kle logicznie brzmiącą całość. Państwo słusznie zastanowić się o Early in The Mornin’ to płyta nie- co mi właściwie chodzi? Przecież przegadana, wręcz ascetyczna. nie on pierwszy sięga po te utwo- Zawiera muzykę, nad którą od ry. I będą mieli Państwo absolut- początku do końca unosi się su- ną rację… Z tym zastrzeżeniem, że rowy duch nagrań ojców bluesa podejście Blasera charakteryzuje z Robertem Johnsonem i Leadbel- właśnie owa „równoczesność”. lym na czele. Jednocześnie zdecy- Słuchając jego interpretacji do- dowanie tkwi we współczesności, znaję nieco schizofrenicznego nie tylko dzięki instrumenta- wrażenia obcowania z najbardziej rium, ale przede wszystkim dzię- południowym, czarnym bluesem ki kreatywności jej twórców, z możliwych. Takim, który jeszcze dbałości o szczegóły, zwróceniu niedawno był wykrzykiwanymi uwagi na detale, które zadecydo- na polach bawełny work songs, wały, że nie jest to ekscentryczny, który w pamięci ma jeszcze trady- ciężkostrawny eksperyment, ale cyjne pieśni przywiezione przez wysmakowany, finezyjny, choć przodków z Afryki. Jednocześnie wymagający, album. ›

F L a : www.jazzpress.pl 64| Płyty / Recenzje

Dave Holland – Uncharted Territories

Rafał Zbrzeski [email protected] Autor jest dziennikarzem Radia Kraków

kontrabasistą-liderem, ekspery- mentatorem i solistą. Przyznam szczerze, że nie śledzi- łem najnowszych działań arty- sty ze szczególną uwagą – po śred- nio udanej próbie reanimacji jazz rocka na albumie Prism mój en- tuzjazm w stosunku do nowych propozycji Brytyjczyka przygasł. Owszem, duetowe nagranie z Ken- nym Barronem z roku 2014 przy- padło mi do gustu, ale już zare- Dare2 Records, 2018 jestrowaną z Chrisem Potterem, Dave Holland to nazwisko, które Lionelem Loueke i Ericem Harlan- jest znane chyba każdemu miłoś- dem płytę Aziza sprzed dwóch lat nikowi jazzu na świecie. Można całkowicie przeoczyłem i odkry- by długo rozwodzić się nad arty- łem ją dopiero przy okazji poszu- stami, z którymi brytyjski mu- kiwań informacji do niniejszego zyk współpracował, i albumami, tekstu. w których nagraniu wziął udział Możliwe, że jest to spowodowane – a są wśród nich nie tylko płyty zmianą wydawcy na niezbyt do- ważne, ale i te absolutnie najważ- brze u nas promowany label Dare2 niejsze w historii gatunku. Jedno- Records (który jest rodzinnym cześnie wydaje mi się, że kontra- przedsięwzięciem muzyka), bo basista w powszechnym odbiorze krążka nie uświadczyłem na żad- funkcjonuje głównie na dwóch nej sklepowej półce, a w sprzedaży płaszczyznach – jako muzyk ze- internetowej dostępny jest wyłącz- społu Milesa Davisa i jako sztan- nie jako zamówienie z importu. darowy artysta wytwórni ECM. Nie zanosi się, aby najnowszy al- Niemniej Holland udowodnił wie- bum artysty był łatwiejszy do zdo- lokrotnie, że jest nie tylko kontra- bycia, ale domyślam się, że dystry- basistą-muzykiem sekcji, ale także butorzy mają pewne obawy przed JazzPRESS, październik 2018 |65

wprowadzaniem do oferty muzy- magająca, któż może podołać jej ki w odbiorze niełatwej, do tego lepiej niż doświadczeni wetera- szczelnie wypełniającej aż dwa dy- ni wspierani przez jednych z naj- ski kompaktowe. ciekawszych instrumentalistów Do nagrania Uncharted Territories średniego pokolenia? Oczywiście, Holland zaprosił muzyków, któ- jak każde tego typu przedsięwzię- rych nazwiska powinny być gwa- cie i to niesie ze sobą ryzyko tra- rancją dźwięków jednocześnie nie- fienia na mielizny. szablonowych, kreatywnych, a przy Wątpliwości może budzić fakt za- tym – jak wspomniałem wyżej – nie serwowania improwizacji czwór- najłatwiejszych w odbiorze. Evan ki muzyków w tak obszernej Parker, Craig Taborn i Ches Smith, formie, jednak jeśli już ktoś de- mimo że są przedstawicielami cyduje się sięgać po tego typu dwóch różnych pokoleń, to o mu- dźwięki, musi liczyć się z tym, że zyce, a w szczególności o jej krea- będą wymagały one nieco czasu tywnej odmianie, zdają się myśleć i skupienia. w bardzo zbliżony sposób. Uncharted Territories należy jed- I choć mówi się, że nazwiska nie nak do albumów, do których moż- grają same, to ja nigdy nie czułem na podchodzić na kilka sposobów. się zawiedziony, sięgając po płyty Słuchany w całości rzeczywiście podpisane przez artystów współ- wymaga sporego wysiłku wło- tworzących brzmienie najnowsze- żonego w przebrnięcie przez po- go wydawnictwa Dave’a Hollan- nad dwie godziny muzyki, jed- da. Jestem przekonany, że to jedni nak i poznawany wyrywkowo z najlepszych kandydatów na da- potrafi dostarczyć wiele satysfak- leką muzyczną wyprawę. cji, pozwalając przy tym odbiorcy Terytoria, które bada ten angiel- kreować nowe układy z jego ele- sko-amerykański ansambl, są mentów. umiejscowione gdzieś na obrze- Swoboda wykonawcza przekła- żach muzyki freejazzowej, tam, da się tutaj na swobodny sposób gdzie kończy się mapa znanego odbioru. W moim odczuciu Hol- nam lądu, i choć wyprawa to wy- land z kolegami nie serwuje słu- 66| Płyty / Recenzje

chaczom twardo zdefiniowanej realniona, nieostra narracja zmu- zamkniętej całości, a raczej zbiór, sza słuchacza do uruchomienia z którego można dowolnie wybie- wyobraźni. Brak zapamiętywa- rać, niejako tworząc ten album dla nych fraz nie jest tu wadą – przy- siebie i po swojemu. czynia się raczej do zatopienia Nie umniejsza to jednak płynno- w muzyce i pozwala ruszyć w po- ści dźwięków, z którymi obcuje- dróż na równi z artystami. my na najnowszej płycie kontra- Z góry trzeba jednak wziąć pod basisty – to nie wyrywne i dzikie uwagę, że jest to wyprawa dla słu- free, a raczej kontemplacyjna wa- chaczy, którzy nie boją się nawi- riacja na temat muzyki swobod- gować bez wyraźnych wytycz- nie improwizowanej. Zachowanie nych i mają za sobą zdobycie owej płynności jest tym bardziej nieco mniej wymagających punk- godne uwagi, że nie mamy tu, tów na mapie muzyki jazzowej. wbrew pozorom, do czynienia W przeciwnym przypadku może z regularnym kwartetem. W ko- się okazać, że zostają bezradni ni- lejnych fragmentach albumu czym turyści w nieznanym sobie nie zawsze słuchamy wszystkich terenie, bez potrzebnego sprzę- czterech muzyków. Pojawiają się tu i umiejętności, a właśnie zapa- oni w różnych zestawieniach – da zmrok, który nie wiadomo, co także jako duety i tria, a dodatko- przyniesie. wym smaczkiem, ale i znakiem Osobiście cieszy mnie bardzo, że czasów jest elektronika, którą Dave Holland wrócił do muzy- Craig Taborn operuje z wyczu- ki tak mocno naznaczonej ekspe- ciem i nawet pewną dyskrecją. rymentem, bo jest to (obok twór- W Uncharted Territories jest coś, co czości w dużych składach) jedna każe mi myśleć o albumie w kon- z moich ulubionych twarzy tego tekście baśniowo-bajkowym, Od- artysty. ›

F L a : www.jazzpress.pl JazzPRESS, październik 2018 |67

KONCERTY fot. Katarzyna Kukiełka Katarzyna fot. 68| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

KADR: VEIN TRIO & NORRBOTTEN BIG BAND Symphonic Bop – tak nazywa się nowy kierunek, który obrało 14 szwajcarskie Vein Trio, wiążąc się z Norrbotten Big Band. Połą- października czone formacje zaprezentują się 14 października w warszawskim WARSZAWA Domu Kultury Kadr. Tworzący Vein Trio Michael Arbenz (forte- pian), Thomas Lähns (kontrabas) i Florian Arbenz (perkusja) mają za sobą współpracę z czołowymi muzykami klasycznymi i jazzowy- mi. Norrbotten Big Band działa w najbardziej wysuniętym na pół- noc powiecie Szwecji. Jego szefem artystycznym jest saksofonista i kompozytor Joakim Milder, współpracujący między innymi z triem Marcina Wasilewskiego.

JAZZ I FORTEPIAN NA ŁOWICKIEJ: KAREN EDWARDS Wyjątkowo wokalną odsłonę będzie miał październikowy koncert 16 w ramach cyklu Jazz i fortepian na Łowickiej. 16 października jego października bohaterką będzie Karen Edwards – amerykańska wokalistka, pia- POZNAŃ nistka, kompozytorka znana z występów z polskimi jazzmanami, między innymi ze współpracy z Jarkiem Śmietaną. Karen Edwards jest absolwentką Uniwersytetu North Texas w klasie fortepianu. Ma za sobą współpracę z gwiazdami różnych gatunków muzycznych, takimi jak David Bowie, Stevie Wonder, i Prince.

KROKUS JAZZ FESTIWAL Maciej Obara Quartet zainauguruje 19 października siedemnastą 19 edycję jeleniogórskiego festiwalu Krokus Jazz. Przez kolejne dwa października dni na scenie Jeleniogórskiego Centrum Kultury zaprezentują się JELENIA GÓRA również Ambrose Akinmusire Quartet, QYAVY z Maciejem Sika- łą i przedstawicielami rodziny Torresów, Vibe Quartet, grupa Nuss Goldsby Nuss i Patrycjusz Gruszecki Trio. Tradycyjnie poza wystę- pami gwiazd do posłuchania będą również popisy zespołów rywali- zujących w konkursie Powiew Młodego Jazzu. JazzPRESS, październik 2018 |69 70| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

PODLASIE JAZZ FESTIVAL Wojciech Karolak Trio, Dean Brown Band, Jarek Michaluk Trio oraz 20 Anna Maria Jopek z Krzysztofem Herdzinem i Robertem Kubiszy- października nem – taką obsadę zaplanowano na tegoroczny Podlasie Jazz BIAŁA Festival. Biała Podlaska będzie gościć gwiazdy jazzu 20 i 21 paź- PODLASKA dziernika.

FESTIWAL BUKOVINA: STANISŁAW SŁOWIŃSKI SEPTET Stanisław Słowiński Septet wraz z orkiestrą Aukso pod batutą Mar- 20 ka Mosia oraz zespoły regionalne gminy Bukowina Tatrzańska wy- października stąpią 20 października w Krakowie podczas Festiwalu Bukovina. KRAKÓW Imprezę zainauguruje inscenizacja góralskiego Wesela w wyko- naniu zespołów regionalnych z terenu Podhala i Spiszu. Stanisław Słowiński wykona I koncert skrzypcowy Visions swojego autorstwa. Bukovina odbędzie się w Centrum Kongresowym ICE. JazzPRESS, październik 2018 |71 72| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

21 BYDGOSZCZ października18 marca

BYDGOSZCZ JAZZ FESTIVAL Wieczór pod hasłem Polish Songs rozpo- cznie 21 października Bydgoszcz Jazz Fe- stival. Polskie piosenki wykonają Eljazz Big-Band z Karen Edwards, Stanleyem Bre- ckenbridgem i orkiestrą kameralną. Kolejny koncert, 1 listopada, uświetni Andrzej Jagodziński Trio, ze swoim najnowszym pro- gramem bazującym na muzyce Jana Seba- stiana Bacha, oraz Jeremy Pelt Quintet. Na 6 listopada zaplanowano Free Jazz Night, na której zagrają Yanina Free Jazz Wave i Jaząbu. Trzy dni później odbędzie się jazzowa bitwa JBBO i Eljazz Quartet. Fe- stiwal zakończy 13 listopada John Scofield Band oraz Sheila Jordan z Cameronem Brownem. WIĘCEJ >>

24 KOSZALIN października18 marca

FESTIWAL HANZA JAZZ Koncerty wokalne zaplanowano na począ- tek, czternastej edycji festiwalu Hanza Jazz w Koszalinie. Jako pierwsza, 24 paździer- nika, wystąpi Anna Maria Jopek ze swoim kwartetem, a następny zaśpiewa, kolejnego wieczoru, Andrzej Dąbrowski, festiwalowi będzie też towarzyszyć wystawa jego zdjęć. W programie znaleźli się poza tym: Jeremy Pelt, Tubis Trio, Jazzburgercafe, Charli Gre- en & Krzysztof „Puma” Piasecki oraz To- masz Łosowski, który zakończy wszystko 27 października. Zainteresowani będą mogli również uczestniczyć w warsztatach perku- syjnych prowadzonych przez Tomasza Ło- sowskiego. WIĘCEJ >> JazzPRESS, październik 2018 |73 74| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

MÓZG W DZIKU: SZÀBOLCS ESZTÉNYI & ANNA JĘDRZEJEWSKA Szábolcs Esztényi to kompozytor, pianista, improwizator i pedagog 25 pochodzenia węgierskiego mieszkający od 1969 roku w Polsce. października Występował na wielu liczących się festiwalach, między innymi na WARSZAWA Warszawskiej Jesieni, Budapesti Zenei Hetek, Donaueschinger Mu- siktage. Anna Jędrzejewska jest kompozytorką, reżyserką, autor- ką projektów multimedialnych, która łączy improwizację muzyczną z innymi sztukami. Oboje wystąpią 25 października w warszawskim DZiKu, w ramach organizowanego tam przez klub Mózg wieczoru pod nazwą SuperSam +1.

FESTIWAL JAZZ JANTAR 25 koncertów, na których wystąpi 114 artystów – takie są staty- 26 styczne fakty świadczące o tegorocznej jesiennej dwudziestej października pierwszej edycji gdańskiego festiwalu Jazz Jantar. Koncerty od- GDAŃSK bywać się będą tradycyjnie w Klubie Żak od 26 do 28 październi- ka, a następnie od 8 do 12 i od 14 do 18 listopada. Jedną z sekcji festiwalu będzie Młoda Polska, w ramach której wystąpią zespoły Pokusa XXL i Cukier. Po raz pierwszy w Gdańsku pojawią się amery- kańscy pianiści Aaron Diehl i George Burton, urodzona w Bahrajnie, grająca na trąbce Yazz Ahmed oraz sekstet kalifornijskiego tręba- cza Josefa Leimberga.

MAREK NAPIÓRKOWSKI WAW-NYC – TRASA KONCERTOWA Marek Napiórkowski po raz kolejny wyrusza w trasę koncertową, na 1 której prezentować będzie materiał z wydanej ponad rok temu pły- listopada ty WAW-NYC. Kierowany przez gitarzystę warszawsko-nowojorski KRAKÓW kwartet wystąpi tym razem w Filharmonii Krakowskiej, Sokołowie Podlaskim (SOK), Ełku (ECK), Olsztynie (Galeria Sowa), Szczecinie (Stara Rzeźnia), Łomiankach (Jazz Cafe), Kielcach (Dom Środowisk Twórczych) i Gdańsku (Klub Żak). Liderowi towarzyszyć będą pia- nista Manuel Valera, perkusista Clarence Penn oraz basista Robert Kubiszyn, którego na części koncertów zastąpi Andrzej Święs. JazzPRESS, październik 2018 |75 76| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

8 KRAKÓW listopada18 marca

KRAKOWSKIE ZADUSZKI JAZZOWE China Moses wykona 8 listopada specjalny program In Memoriam Aretha Franklin na Krakowskich Zaduszkach Jazzowych, or- ganizowanych w tym roku po raz 63. W tym roku cały festiwal, który potrwa od 2 do 10 listopada, poświęcony będzie Tomaszowi Stańce. Poza Krakowem koncerty odbywać się będą w Wieliczce, Trzebini, Lanckoronie i Zabierzowie. Zagrają również Maciej Fortuna Ragnar, Marian Pawlik Quartet Old Bass Line, Krzysztof Kobyliński, MaBaSo, Stanisław Sło- wiński Quintet, Krystyna Stańko Novos Anos i Marianna Wróblewska Trio. Okolicznościowy program poświęcony nieżyjącym już muzy- kom przygotuje grupa Workaholic, Zbigniew Namysłowski z zespołem przypomni swojego współpracownika Grzegorza Grzyba, a Jazz Band Ball Orchestra – swojego saksofonistę i klarnecistę Jacka Mazura. WIĘCEJ >>

2 WARSZAWA listopada18 marca

12ON14: AARON PARKS LITTLE BIG Aaron Parks, ze swoim nowym zespołem Little Big, zagra 2 listopada w warszawskim klubie 12on14. Grupa wystąpi w składzie: Aaron Parks – fortepian, instrumenty klawi- szowe, Greg Tuohey – gitara, David „DJ” Gi- nyard – gitara basowa i Tommy Crane – per- kusja. „Założyłem ten zespół w celu grania piosenek wywodzących się spoza jazzu. Po- mysł był taki, żeby zgromadzić ludzi, którzy lubią grać piosenki. Ważny był też element improwizacji, ale chciałem grać piosenki w sposób naturalny i tak, żeby wszystko mo- gło się wydarzyć” – wyjaśniał Parks w roz- mowie z blogiem Jazz Speaks. WIĘCEJ >> JazzPRESS, październik 2018 |77 78| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

2 PINCZÓW listopada18 marca

JESIENNA AKADEMIA JAZZU W PIŃCZOWIE Warsztaty w klasie gitary i śpiewu prowa- dzone przez cenionych i uznanych arty- stów polskiej i zagranicznej sceny jazzowej, udział w koncertach czternastych Zadu- szek Jazzowych w Pińczowie, jam session oraz kontakt z gwiazdami tego Festiwalu – taka jest propozycja Jesiennej Akade- mii Jazzu w Pińczowie. Zajęcia odbywać się będą od 2 do 4 listopada. Mogą w nich wziąć udział uczniowie od 15 roku życia posiadający minimum podstawowe umie- jętności wokalne lub gry na instrumentach. Warsztaty gitarowe poprowadzi Rafał Sar- necki, a wokalne – Karo Glazer.

3 SIEDLCE listopada18 marca

ZADUSZKI JAZZOWE W SIEDLCACH Najpierw Kinga Głyk Trio, następnie Tubis Trio i jeszcze Dorota Miśkiewicz z piani- stami – Włodzimierzem Nahornym, Mar- cinem Wasilewskim i Bogdanem Hołownią – oraz Atom String Quartet. Taki jest pro- gram pierwszego dnia Zaduszek Jazzo- wych w Siedlcach. Drugiego wystąpi Wło- dek Pawlik, w trio oraz z wokalistami – Lorą Szafran i Markiem Bałatą. Koncerty odbędą się 3 i 4 listopada w Miejskim Ośrodku Kul- tury w Siedlcach. WIĘCEJ >> JazzPRESS, październik 2018 |79 80| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

15 GLIWICE listopada18 marca

ŚLĄSKI JAZZ CLUB: MAX KLEZMER BAND Czwartkową gwiazdą Śląskiego Jazz Clubu w Gliwicach będzie w listopadzie Max Kle- zmer Band, który wystąpi w ramach obcho- dów jubileuszu 20-lecia swojego istnienia. Z tej okazji zespół zagra swoje największe przeboje w nowych aranżacjach w składzie, do którego zaprosił skrzypka i wokalistę z Anglii Michaela Jonesa. Poza nim usły- szeć będzie można Krystiana Jaworza (for- tepian), Aleksandra Papierza (saksofon), Michała Pejkera (perkusja), Konrada Ligasa (akordeon) i Maksa Kowalskiego (kontra- bas). Koncert w Kinie Amok 15 listopada. WIĘCEJ >> JazzPRESS, październik 2018 |81 82| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy JazzPRESS, październik 2018 |83 84| Koncerty / Relacje fot. Piotr Fagasiewicz Piotr fot.

Gorąco i różnorodnie

Krzysztof Komorek 11. Letnia Akademia Jazzu (wybrane koncerty) [email protected] – Łódź, Klub Wytwórnia, lipiec-sierpień 2018 r.

Jak zwykle zróżnicowany i pełen wydarzenia w Łodzi, co potwier- niespodzianek program zapropo- dzała chociażby wysoka, godna po- nowała łódzka Letnia Akademia zazdroszczenia frekwencja na nie- Jazzu, która rozpoczęła w bieżącym mal wszystkich koncertach. roku swoje drugie dziesięciolecie. Stawiając na polskich wykonaw- Zauroczeni Radiohead ców, organizatorzy udowodnili, że krajowy jazz stanowi niezwykle Inauguracja przypadła projektowi atrakcyjną propozycję. Moniki Borzym i Nikoli Kołodziej- Jedenasta edycja ugruntowała po- czyka Radioheadycznie. Nie trud- zycję wakacyjnej imprezy jako naj- no się domyślić, że poświęcone- ważniejszego obecnie jazzowego mu utworom brytyjskiego zespołu JazzPRESS, październik 2018 |85 rockowego. Koncert był jednocześ- Skład uzupełniała multiinstrumentalistka Mar- nie rejestracją planowanej płyty ta Zalewska, która podbiła łódzką widownię śpie- Moniki Borzym – albumu, po który wając i grając na gitarze elektrycznej, ukulele, już dziś warto ustawić się w kolejce. violi da gamba i perkusjonaliach. Niespodzian- Radiohead od dawna dostarczają ką był gościnny udział Marcina Januszkiewicza, standardów kolejnym jazzmanom. który zaśpiewał w duecie z Moniką Borzym I’ve Ten trend, zapoczątkowany przez Seen It All – duet oryginalnie wykonywany przez między innymi Brada Mehldau’a, Thoma Yorke’a z Björk. stał się nawet przedmiotem szero- kiej dyskusji w środowisku ame- rykańskiej krytyki. Radioheadycz- nie Borzym i Kołodziejczyka to dość szczególne przedsięwzięcie, bowiem niemal w całości opar- te na repertuarze Brytyjczyków (choć zdarzył się wyjątek w posta- ci Wieliczki, która jedynie nawiązy- wała do twórczości Radiohead kli- matem), no i z wokalistką w roli głównej. Cały projekt narodził się z fascynacji Moniki Borzym pio- senkami Radiohead i trzeba przy- znać, że owo zauroczenie świetnie przeniosło się na sceniczną prezen- tację programu. Nikola Kołodziejczyk jest fenome- nalnym aranżerem i teraz także nie zawiódł w tej roli. Zaskoczył odbiorców już na etapie konstru- owania zespołu akompaniują- cego, włączając w jego skład trzy waltornie i klarnet basowy. Trzon grupy stanowiło trio Stryjo z sa- mym Nikolą Kołodziejczykiem, Michałem Bryndalem i Macie- jem Szczycińskim. Oni też dba- li o jazzowy pierwiastek przed- sięwzięcia, imponując chociażby kapitalnym intro do Glass Eyes. fot. Piotr Fagasiewicz 86| Koncerty / Relacje

Show z Trondheim prowadzenia zajęć muzycy ci zapre- zentowali się publiczności na scenie Drugi tydzień festiwalu poświęcony był mistrzow- w unikalnym, jednorazowym pro- skim warsztatom dla młodych muzyków – INTL jekcie specjalnym. Na drugi z mi- Jazz Platform. W gronie wykładowców znaleźli strzowskich koncertów zaproszono się w tym roku: Samuel Blaser, Maciej Obara, In- norweskie trio Bushman’s Reven- gebrigt Håker Flaten oraz Thomas Strønen. Obok ge grające w składzie: Even Helte Hermansen (gitara), Rune Nerga- ard (kontrabas) oraz Gard Nilssen (perkusja). Muzycy, poruszający się w szerokim muzycznym spektrum od progresywnego rocka do free jazzu, zagrali koncert, w którym od- naleźć można było echa fascynacji twórczością Jimiego Hendrixa, King Crimson, Alberta Aylera czy Johna Coltrane’a. Dni z INTL Jazz Platform zamknął koncert finałowy, podczas które- go tradycyjnie zaprezentowały się zespoły warsztatowe pod kierun- kiem każdego z wykładowców. Gwiazdą wieczoru był jeszcze je- den zespół z Norwegii: Trondheim Jazz Orchestra – formacja utworzo- na w latach dziewięćdziesiątych w Norwegii pod egidą Konserwa- torium Muzycznego w Trondheim. Zespół ma w dorobku kilkana- ście albumów, a w swojej histo- rii współpracował z jazzowymi znakomitościami, między inny- mi Patem Methenym, Joshuą Red- manem, Chickiem Coreą, Sidsel Endresen i Mariusem Nesetem. Złożony z muzycznych indywidu- alności skład działa od kilku lat pod przewodnictwem Ole Mortena fot. Piotr Fagasiewicz Vågana, który jest jego dyrektorem JazzPRESS, październik 2018 |87 artystycznym. Orkiestra zagrała w Łodzi znakomity koncert, spo- tykając się z ogromnym aplauzem i entuzjastycznym przyjęciem. fot. Piotr Fagasiewicz Piotr fot. Podczas trzeciego wieczoru Aka- demia zaprosiła słuchaczy na dwa koncerty. Spotkanie rozpoczęło trio, którego liderem jest perkusi- sta Sylvain Darrifourcq, a wspo- magają go bracia Ceccaldi: skrzy- pek Theo i wiolonczelista Valentin. Francuscy muzycy promowali swój najnowszy album In Love With. Nie można odmówić im oryginalności, jednak z upływem czasu trio coraz częściej wpadało w pułapkę mono- tonii rozwiązań, a przekaz niebez- piecznie zbliżał się do uciążliwego łomotu. Drugą część wypełnił solowy re- cital Piotra Orzechowskiego, za- wierający utwory z ubiegłorocznej płyty pianisty 24 Preludes & Impro- visations. Nie ujmując nic kunszto- wi muzyka oraz niewątpliwej arty- stycznej wartości samego projektu, Z hołdami dla Stańki zabrakło mi gdzieś w tym koncer- cie emocji. Nie wiem, czy to wina Pierwszy sierpniowy czwartek Letnia Akade- muzycznych grzmotów, które nie mia Jazzu powitała koncertem międzynarodo- wybrzmiały jeszcze po wcześniej- wego kwintetu Leszka Kułakowskiego, który za- szym występie, czy też może zbyt grał przede wszystkim utwory z płyty Copy & mało kameralnej jak na charak- Insert wydanej w roku 2017. Poza liderem zespołu, ter tego konkretnego projektu sali, na scenie prym wiedli trębacz Jerzy Małek oraz ale choć starałem się słuchać Pia- saksofonista Andy Middleton. Nie zabrakło tak- nohooligana uważnie, to skupienie że utworów, których nie było na wspomnianym co i rusz uciekało. Materiał dosko- albumie. Wzruszająco zabrzmiał poświęcony nale brzmiący na albumie, w wer- zmarłemu kilka dni wcześniej Tomaszowi Stań- sji koncertowej zaiskrzył lekko za- ce utwór Ustka Sunset, który stylistyką, odmien- ledwie dwukrotnie. ną od pozostałych kompozycji, odwoływał się do 88| Koncerty / Relacje

W kolejnej odsłonie LAJ pub- liczność ponownie spotkała się z dwoma zespołami. Wieczór roz- poczęło trio Kasi Pietrzko, w no- wym, ale już okrzepniętym skła- dzie z Andrzejem Święsem na kontrabasie i Piotrem Budnia- kiem na perkusji. Zespół zagrał przede wszystkim utwory z de- biutanckiej płyty pianistki. Mia- łem okazję słuchać ich koncertu kilka miesięcy wcześniej i po- równując, mogłem łatwo przeko- nać się, że grane przez trio utwo- ry żyją, że na koncertach są grane, a nie tylko odgrywane. Podobnie jak tydzień wcześniej, muzycy od- dali hołd Tomaszowi Stańce, naj- pierw prezentując kompozycję Cloud z jego ubiegłorocznej pły- ty, a potem dedykowane mu For T. S. – jedno z najnowszych dzieł Kasi Pietrzko, emocjonalne, pełne zwrotów, zapierające dech. Długie, niemilknące oklaski spuentowały zarówno ten utwór, jak i cały wy- stęp tria. Po zawierającym tak wielki ba- gaż emocji koncercie trudno od- biera się kolejną dawkę muzyki. Tym bardziej, że Zara McFarla- ne i jej zespół niespecjalnie mnie fot. Piotr Fagasiewicz porwali – może poza wyróżniają- cym się saksofonistą Binkerem ostatnich płyt wielkiego trębacza. Podzielony na Goldingiem. Nie było w tym wy- dwa sety występ był pokazem solidnego, świetne- stępie owej nieuchwytnej, nie- go klubowego jazzu, a koncert zakończyła urokli- opisywalnej ingrediencji, która wa ballada Bagatella, wykonana w duecie forte- pozwala podbić serca widowni. pianu i saksofonu. Najciekawiej brytyjska wokalist- JazzPRESS, październik 2018 |89 ka wypadała w konfiguracjach akustycznych bądź kameralnych. Niestety muzycy zamiast kontra- basu chętniej sięgali po gitarę ba- fot. Piotr Fagasiewicz Piotr fot. sową, a w miejscu fortepianu zbyt często pojawiał się zestaw instru- mentów klawiszowych, co dawało w efekcie z lekka irytujące wraże- nie uciążliwego hałasu. Finałowy koncert poświęcony był muzyce Sebastiana Zawadzkiego – absolwenta akademii muzycz- nych w Kopenhadze i Krakowie, kompozytora, pianisty, dyrygen- ta i producenta. Na scenie grają- cemu na fortepianie liderowi to- warzyszył nonet z oryginalnym zestawem instrumentów: kontra- bas, flet, klarnet basowy, wokal i czteroosobowa sekcja smycz- kowa. Wśród solistów widzowie odnaleźć mogli znajome posta- ci jazzowej sceny Polski i Danii, między innymi: Tomasza Żymłę, Annę Rybacką, Stanisława Sło- wińskiego, Bartosza Dworaka, Sofię Kayayę. Orkiestra zapre- zentowała dwa sety muzyki z po- granicza klasyki, jazzu i muzyki filmowej. Jazzowy idiom wspie- rały wyeksponowane skrzypce i altówka oraz wokalizy Anny Ry- backiej, znakomicie korespondu- jące z fortepianowymi pasażami. Ciekawie wypadły solowe par- tie kontrabasu. Subtelne, delikat- ne kompozycje, elegancko pod- sumowały kolejny rok łódzkiego festiwalu. › 90| Koncerty / Relacje fot. Lech Basel Lech fot.

Cztery pory jazzu. Lato

Lech Basel Vertigo Summer Jazz Festival – Wrocław, [email protected] Vertigo, lipiec-wrzesień 2018 r.

Wiosnę i jesień zwykło się uważać za 2018 roku, gdy Jazz Klub Vertigo po- te pory roku, w których najwięcej jest stanowił wypełnić tę lukę. koncertów i festiwali, również tych Ten klub, jeszcze zanim na dobre po- jazzowych. Tymczasem trzeci już rok wstał, organizował liczne koncer- z rzędu największe emocje jazzowe ty polskiej czołówki w nietypowych przeżywam latem. Na mapie moich miejscach – w aulach uczelnianych, letnich przygód jazzowych pojawił w Sali Rycerskiej Ratusza, w Muze- się Nowy Jork, Kopenhaga, Berlin, um Architektury. Letnie koncerty Lwów, Kraków i Wojanów. na dziedzińcu Zakładu Ossolińskich Brakowało... Wrocławia. Moje ro- w 2016 roku, już w czasie regularnej dzinne miasto, tak aktywne wios- klubowej działalności, cieszyły się ną (Jazz nad Odrą) i jesienią sporą popularnością wśród wrocław- (Jazztopad), latem zamieniało się skich miłośników jazzu. Klub wy- w jazzową pustynię. Aż do lipca chodził w miarę regularnie ze swojej JazzPRESS, październik 2018 |91 piwnicznej siedziby również i w 2017 Większość programu wykonywała w różnych kon- roku. Jazz pojawiał się na nadodrzań- figuracjach grupa znakomitych młodych muzy- skich plażach, na dachach domu to- ków, absolwentów i studentów wrocławskich uczel- warowego Renoma i hotelu Monopol, ni muzycznych. Nie zabrakło też zespołów spoza a także w zabytkowym tramwaju. miasta. W piątkowe wieczory klubowe gościliśmy Ciepłe przyjęcie tych inicjatyw, laureatów tegorocznego festiwalu Jazz nad Odrą, a także doświadczenie zdobyte przy Extradition Quintet i Weezdob Collective, wspa- ich organizacji, skłoniły włodarzy niałe koncerty zagrała też grupa Algorhythm oraz klubu do pójścia na całość i zorga- Aga Derlak Trio. Niewątpliwie największym wy- nizowania w tym roku całomie- darzeniem festiwalu był magiczny koncert zespo- sięcznego letniego festiwalu. Vertigo łu EABS na dachu DT Renoma. Ten występ zgro- Summer Jazz Festival, zaplanowany madził najliczniejsze grono słuchaczy i z powodu z dużym rozmachem i pomysłowoś- fantastycznego wykonania był entuzjastycznie cią, zaoferował mieszkańcom Wroc- przyjęty. Generalnie wrocławianie miło zaskoczyli ławia i turystom jazz pod wieloma organizatorów festiwalu swoją liczną obecnością na postaciami, każdego dnia według większości wydarzeń, gospodarze miasta życzliwą z góry założonego planu. przychylnością, operatorzy komunikacyjni dostęp- W poniedziałki spotykaliśmy się nością swoich wehikułów, operatorzy plaż niezwy- z jazzem na tak modnych w ostat- kłą atmosferą tych miejsc, Matka Natura natomiast nich latach nadodrzańskich plażach. wspaniałą pogodą – z powodu deszczu nie odbyły się We wtorki muzyką wypełniały się tylko dwa zaplanowane koncerty plenerowe. zabytkowy tramwaj i autobus, moż- Wszystko wskazuje na to, że ten festiwal na stałe wej- na ją też było usłyszać podczas rej- dzie do kalendarza letnich atrakcji Miasta Spotkań su po Odrze, a Koleje Dolnośląskie i z korzyścią dla wszystkich również latem Wrocław wpuściły muzyków i ich fanów do będzie każdego roku rozbrzmiewał jazzem. › pociągu kursującego dookoła miasta. Koncerty na najwyższym poziomie odbywały się w środy, gdy fani jazzu spotykali się ze swoimi ulubionymi zespołami na dachach DT Renoma, Hotelu Monopol, czy też Muzeum Współczesnego. Za to w czwartki jazz wkraczał do wrocławskich malow- niczych hoteli, aby w piątki wrócić do macierzystej siedziby klubowej. W weekendy synkopowana muzyka rozbrzmiewała na Wyspie Daliowej (sobotnie popołudnia) oraz we wroc- ławskich parkach. fot. Lech Basel 92| Koncerty / Relacje fot. Beata Gralewska Beata fot.

Noc w wielkim mieście

Katarzyna Syguła XV Festiwal Warszawa Singera (Singer Jazz Festival – Jazz Band [email protected] Młynarski-Masecki) – Warszawa, Teatr Kwadrat, 25 sierpnia 2018 r.

Wyjątkowym wydarzeniem tego- ski-Masecki w składzie: Jan Emil rocznego XV Festiwalu Kultury Ży- Młynarski (wokal, instrumenty dowskiej Warszawa Singera był perkusyjne, bandżola), Marcin Ma- koncert zatytułowany Noc w wiel- secki (fortepian), Jerzy Rogiewicz kim mieście, inaugurujący Singer (perkusja), Piotr Wróbel (suzafon), Jazz Festiwal. Scena Teatru Kwadrat Tomasz Duda, Michał Fetler i Jaro- dosłownie przeniosła publiczność sław Bothur (saksofony). do dwudziestolecia międzywojen- Jazz Band Młynarski-Masecki nego za sprawą siedmiu facetów to nie tylko niebanalne aranża- w czerni, czyli Jazz Bandu Młynar- cje na modłę jazzu lat dwudzie- JazzPRESS, październik 2018 |93

stych i trzydziestych znanych i ko- chanych melodii piosenek Adama Astona i Jerzego Petersburskie- go, ale przede wszystkim perfor- mance z dużym poczuciem hu- moru. Na uwagę zasługuje przede wszystkim stylizacja głosu Jana Emila Młynarskiego, który w cha- rakterystyczny sposób intonuje słowa i bawi się tekstami w więk- szości autorstwa Andrzeja Wła- sta oraz wyjątkowo spójne brzmie- nie zarówno sekcyjne, jak i solowe saksofonistów oraz suzafonisty. Aranżacje Marcina Maseckiego pokazują, że stare melodie można odkryć na nowo, wplatając w nie brzmienia freejazzowe i elemen- ty muzyki jidysz. Jazz Band Mły- narski-Masecki zaprezentował tego wieczoru takie przeboje, jak How Do You Do, Mr. Brown!, Czar- na Kawa, Czy ty wiesz, mała miss, Nikodem, Czy pani tańczy rum- bę? oraz oczywiście tytułową Noc w wielkim mieście. › fot. Beata Gralewska Beata fot. 94| Koncerty / Relacje fot. Piotr Gruchała Piotr fot.

Burza na saksofon, dwie gitary i perkusję

Piotr Rytowski Lean Left – Warszawa, Pardon, To Tu, [email protected] 10 września 2018 r.

Po siedmioletniej przerwie w na- Warszawy z Chicago, Terrie Hessels szym kraju zagościła ponownie i Andy Moor z Amsterdamu, a Paal supergrupa Lean Left. Określenie Nilssen-Love z Lizbony. Chciało- „supergrupa” przy tego typu, jak by by się powiedzieć – wszystkie drogi nie było, dosyć niszowej muzyce prowadzą do Pardon, To Tu. może wydawać się nie na miejscu, Koncert rozpoczął duet gitarzy- ale jak nazwać zespół, w którym stów, mocno eksperymentujących występują: guru chicagowskiej mu- ze swoimi instrumentami. Hes- zyki improwizowanej, jeden z naj- sels i Moor zademonstrowali, w jak lepszych perkusistów europejskiej niekonwencjonalny sposób potra- sceny freejazzowej ostatnich lat fią wydobywać dźwięki ze swoich oraz dwóch członków legendarnej, instrumentów. Trzeba przyznać, punkowo-noise’owej formacji The że obchodzili się z nimi w dość Ex? Ken Vandermark przyleciał do brutalny sposób, co zresztą wyjaś- JazzPRESS, październik 2018 |95 niało stan wizualny gitar. O dzi- widać było, że powrót do punkowych korzeni spra- wo, zamaszyste ciosy pałką perku- wia dużą radość gitarzystom. Trudno w takim ze- syjną w struny i przetworniki czy stawie wyróżnić któregoś z muzyków, na mnie jed- uderzenia gryfem w podłogę nie nak największe wrażenie zrobił Paal Nilssen-Love, spowodowały destrukcji instru- który w niesamowity sposób łączył ogromną in- mentów, ale pozwalały generować wencję z wirtuozerską techniką gry na perkusji, brzmienia, których pochodzenia grając jednocześnie „dziko” i precyzyjnie. Vander- raczej nie domyślilibyśmy się, nie mark prezentował się równie dobrze jako saksofo- widząc tego na własne oczy. Wra- nista, jak i jako klarnecista – niezależnie od instru- żenia dopełniał ruch sceniczny mentu demonstrując niespożyte pokłady energii muzyków, przypominający chwi- i improwizatorską wenę. lami rodzaj rytualnego tańca z in- Mimo że w finale koncertu stan koszulek muzy- strumentami (tu prym wiódł zde- ków nie pozostawiał wątpliwości co do ich wydat- cydowanie Terrie Hessels). ku energetycznego, to grupa zafundowała jeszcze Kiedy na scenę weszli Vander- publiczności bardzo dobry bis. Takie koncerty po- mark i Nilssen-Love… gitarzyści ją zostają na długo w pamięci. › opuścili. Okazało się, że na muzy- kę kwartetu musimy jeszcze chwi- lę poczekać, słuchając (świetnego!) duetu saksofonu z perkusją. Wresz- cie wszyscy muzycy połączyli siły i ze sceny popłynął w kierunki pub- liczności strumień nieokiełznanej, z minuty na minutę przybierającej na sile energii. Strumień, w którym mieszały się punk, hardcore, awan- gardowe improwizacje i free jazz. Kiedy momentami robiło się spo- kojniej, nikt nie miał wątpliwości, że to tylko chwila ciszy przed burzą. Przez cały ten zgiełk przebijała jed- nak czytelna struktura utworów, muzycy wspaniale potrafili ze zbio- ru indywidualnych, nakładających się na siebie i przybierających na sile szaleńczych improwizacji wyło- nić potężny, grany wspólnie riff. Szczególnie w chwilach, kiedy ro-

biło się naprawdę „szybko i głośno” Gruchała Piotr fot. 96| Koncerty / Relacje fot. Paulina Krukowska Paulina fot.

Sygnał ze stu trąbek

Jakub Krukowski Stu trębaczy na stulecie Powstania Wielkopolskiego [email protected] – Poznań, Stary Rynek, 16 września 2018 r.

Kiedy cała Polska hucznie świętuje muzyków wykonała opisującą te rocznicę stulecia odzyskania Nie- wydarzenia kompozycję Victoria podległości, Wielkopolanie szcze- ‚18. Napisanie dzieła i pokierowanie gólną uwagę kierują na upamięt- orkiestrą powierzono Maciejowi nienie bohaterów lokalnego zrywu Fortunie. Artysta – Wielkopolanin, sprzed wieku. Znaczenie wyda- mieszka w Poznaniu i doskonale rzenia dla historii kraju jest bez- zna emocje, jakie towarzyszą tym sprzeczne – dało sygnał, że walkę wspomnieniom. Ponadto gra na o wolność można przypieczętować trąbce – instrumencie mocno osa- powstańczym sukcesem. dzonym w tradycjach militarnych. Wyjątkowy sygnał wybrzmiał Nie powinno więc dziwić, że wyko- również teraz. 16 września na po- nanie swojego utworu przeznaczył znańskim Starym Rynku setka grupie samych trębaczy. JazzPRESS, październik 2018 |97

Kontrapunktem dla brzmienia dę- ciaków był dziesięcioosobowy ze- spół perkusistów, który oprócz do- barwiania melodii zapewniał orkiestrze porządek czasowy. Istotą przedsięwzięcia było zaangażowa- nie muzyków z różnych ośrodków, nawiązując do ogólnoregionalnego charakteru działań powstańczych. Ostatecznie skład okazał się znacz- nie szerszy, obejmując między in- nymi Łódź, Szczecin czy Bydgoszcz. Szczególny zaszczyt spotkał przy- fot. Paulina Krukowska byłych z tego ostatniego miasta – grupa Bydgoszczan na otwarcie wia się otwartość na działanie, następnie akcja, za- widowiska zagrała interpretację wierucha oraz momenty zwątpienia” – wyjaśniał hejnału z wieży ratuszowej. „Gdyby w programie Telewizji Polskiej. Niezwykłe, że tak nie Powstanie Wielkopolskie, Byd- szeroką paletę uczuć udało się oddać przy użyciu goszcz dalej zostałaby na obczyź- wyłącznie trąbek. Artyści wykorzystali pełne spek- nie” – powiedzieli muzycy przed trum możliwości tego instrumentu. Poza czystą grą występem. rytmicznie uderzali dłonią w ustnik oraz stukali Skład, poza zróżnicowanym pocho- dźwigniami wentylów – po to, by wydobyć odgłosy dzeniem wykonawców, cechowa- przypominające tętent maszerujących oddziałów ła też dowolność w ich scenicznym czy zimowej zawiei. doświadczeniu. Obok siebie stanę- „Generalnie to jest dobrze zorganizowana kom- li profesjonaliści oraz początkujący pozycja, Powstanie Wielkopolskie było bodaj naj- adepci, których do występu przy- bardziej zorganizowanym powstaniem, dlatego gotowywali dyrektorzy artystyczni ta kompozycja została bardzo mądrze i dokładnie w poszczególnych ośrodkach. Lista przemyślana” – deklarował Fortuna. Taki też był osób chętnych szybko się zapełni- sam koncert. Mimo logistycznego przedsięwzięcia ła, a liczba uczestników ponoć bez muzycy wypadli bez zarzutu, znakomicie odnajdu- problemów mogła być dwukrotnie jąc się w niecodziennych konstrukcjach kompozy- większa. tora. Sprostali też niezwykłym okolicznościom – do Trwająca ponad pół godziny suita tej pory nigdzie nie powstał utwór na skład wy- Fortuny dzieliła się na kilka frag- konawczy o takiej liczebności. To doskonały przy- mentów, oddających przebieg po- kład, jak współcześni artyści potrafią kreatywnie szczególnych etapów Powstania. podejść do upamiętnienia podniosłych uroczysto- „Utwór pokazuje niepewność, wiel- ści. Wielkie wydarzenia wymagają w końcu wiel- kie nadzieje. Wraz z nadzieją poja- kiej oprawy. › 98| Warsztaty / Relacje fot. Lech Basel Lech fot.

Czerwone jabłuszko...

Lech Basel New York Jazz Masters International Workshop [email protected] – Wojanów, Wrocław, 8-12 sierpnia 2018 r.

Drugi raz pojechałem na niezwy- gicznym. Miłośnikom i znawcom kłe warsztaty jazzowe. Z wielu po- jazzu takie nazwiska, jak Dena De- wodów trudno je nazwać inaczej. Rose, Miguel Zenón, Mike More- Bowiem niezwykle brzmi już sama no, Ali Jackson, Aaron Goldberg ich nazwa: New York Jazz Masters czy też Luques Curtis powiedzą International Workshop. Zapytacie wszystko. zapewne, cóż niezwykłego kryje się Kolejna wyróżniająca cecha tych pod tą nazwą. Odpowiem krótko: warsztatów to ich uczestnicy: mu- wszystko! zycy z 15 krajów świata, w tym tak Po pierwsze niezwykła kadra wy- odległych, jak Kanada, tak orien- kładowców. To zawsze są znakomici talnych, jak Malezja i tak niespo- amerykańscy muzycy z ogromnym dziewanych jak USA! Umiejscowie- dorobkiem artystycznym i pedago- nie zajęć w kompleksie pałacowym JazzPRESS, październik 2018 |99 w Wojanowie wzbudzało zachwyt Rozpisałem się trochę, a na razie ani słowa o ty- kadry i studentów. Formuła tego tułowym czerwonym jabłuszku... Stało się ono dla spotkania z nowojorskimi mi- mnie fenomenalnym wyjaśnieniem idei tych spot- strzami jazzu była klasyczna. Każ- kań, nieomal jego znakiem firmowym. Ogólnie dy z nich prowadził klasę swo- przyjęło się za miejsce narodzin jazzu przyjmować jego instrumentu. Dodatkowo Nowy Orlean, miasto, w którego wielonarodościo- pracował też z zespołem, przygo- wym tyglu różnych kultur emigrantów powstał towując finałowy koncert wień- czący tygodniowe zajęcia. Docho- dziły do tego codzienne wykłady prowadzone przez poszczególnych profesorów na przeróżne tematy związane z nauką jazzu, z przygo- towaniem do kariery zawodowego muzyka, pracą nad rozwojem mu- zycznym i mentalnym. W każdym z tych wykładów w roli aktyw- nych dyskutantów uczestniczyli obok studentów również pozosta- li wykładowcy. Całości dopełnia- ły codzienne jam sessions, również z czynnym udziałem mistrzów. Trudno opisać wrażenia, jakie to- warzyszyły uczestnikom przy za- jęciach z takimi osobowościami jazzu. Nie sposób przecenić roli wspólnych posiłków, wyjść na piwo czy na basen, a nawet party- jek koszykówki. Ogromna w tym zasługa niezwykle empatycznych nowojorczyków, otwartych na roz- mowy, miłych, sympatycznych ar- tystów przez duże A, pozbawio- nych jednak wszelkich oznak gwiazdorstwa, bardzo szybko na- wiązujących fantastyczny kontakt z uczestnikami warsztatów. Tego bezpośredniego kontaktu nic nie zastąpi. fot. Lech Basel 100| Warsztaty / Relacje

ten gatunek muzyki. Współcześnie serce jazzu bije Finałowe koncerty, w których najintensywniej w Nowym Jorku, mieście zwanym uczestniczyli aktywnie również Big Apple. Jakież było moje zdumienie, gdy pierw- wykładowcy warsztatów, zosta- szego dnia zajęć zespołowych usłyszałem z okien ły bardzo ciepło przyjęte podczas pałacu w Wojanowie dźwięki znajomej mi polskiej dwudniowej rezydencji we wroc- piosenki ludowej! Okazało się, że Ali Jackson, per- ławskim klubie Vertigo oraz uro- kusista Jazz at Lincoln Center Orchestra, prezen- czystego koncertu – hołdu złożone- tuje swoim studentom fragmenty filmu Zakazane go Tomaszowi Stańce w Oratorium piosenki! I na przykładzie tego utworu przygotowy- Marianum Uniwersytetu Wroc- wać będzie jazzową aranżację ze studentami z kil- ławskiego. ku krajów. Słucham jazzu i uczestniczę, mniej Skojarzenia były natychmiastowe – byłem świad- lub bardziej aktywnie, w jego pol- kiem małego laboratorium odtwarzania począt- skim życiu już ponad 50 lat. Byłem ków jazzu, swoistego powrotu do korzeni, do na wielu przeróżnych koncertach, źródeł mojej ukochanej muzyki. Byłem niesa- festiwalach, warsztatach, znam mowicie zaskoczony całkowitym odwróceniem osobiście wielu muzyków polskich moich, i nie tylko moich, kanonów. Amerykań- i zagranicznych. Jednak takich ski muzyk kultowej orkiestry Wyntona Marsa- wrażeń, jakich doświadczyłem, lisa uczył studentów pracy nad utworem jazzo- uczestnicząc w New York Jazz Ma- wym na bazie polskiej melodii ludowej. Poczułem sters Int. Workshop w sierpniu tego się jak to jabłuszko, przekrojony na krzyż. Aż mi roku w Wojanowie, nie przeżyłem czapka spadła z głowy... Czapka firmowa Jazz at nigdy. Tego po prostu nie da się opi- Lincoln Center... sać słowami. › fot. Lech Basel Lech fot. JazzPRESS, październik 2018 |101 fot. Paweł Rogowski Paweł fot.

Jazz w górskim krajobrazie

XXIII Jazz Camping Kalatówki – Zakopane, Jerzy Szczerbakow Hotel Górski Kalatówki, 24-30 września 2018 r. [email protected]

Jazz Camping Kalatówki ma bar- przez szefową schroniska - a obec- dzo zacną historię, sięgającą prze- nie Hotelu Górskiego Kalatówki – łomu lat pięćdziesiątych i sześć- Martę Łukaszczyk. dziesiątych ubiegłego stulecia, Samo położenie Kalatówek nadaje kiedy to w górskim krajobrazie zjazdowi szczególną aurę - prawie dwukrotnie spotkała się ówczesna 1200 m n.p.m., na szlaku na Gie- śmietanka muzyków i filmowców. wont (2h 50’), jest odcięte od cywi- Już wtedy Schronisko Kalatówki lizacji kilkudziesięciominutowym tętniło jazzem. Tradycję tę po wie- spacerem od Kuźnic, skąd jeszcze lu latach reaktywowali wspólnie spory kawałek drogi do samego Zbigniew Namysłowski (uczest- Zakopanego. Dzięki temu muzy- nik pierwszych Jazz Campów) cy przyjeżdżający na Jazz Camp są z żoną Małgorzatą, zainspirowani pozbawieni „rozpraszaczy”. 102| Warsztaty / Relacje

Tradycją stało się już, że wielu jazzmanów na tych parę dni przy- jeżdża z rodzinami, pojawiają się także goście specjalni – dzienni- karze, pasjonaci i ludzie w jeszcze inny sposób związani z jazzem. Wieczorne jam sessions oraz pró- by przybyłych lub zawiązanych ad hoc zespołów są stałym ele- mentem kalatówkowego kra- jobrazu. Oprócz tego Zbigniew Namysłowski prowadzi zespół specjalny, złożony z zaproszonych młodych muzyków z wybranej uczelni jazzowej (w tym roku byli to studenci Wydziału Jazzu Aka- demii Muzycznej w Krakowie). Obowiązkowym punktem pro- gramu jest także koncert Zbignie- wa Namysłowskiego z góralami oraz koncert finałowy, na którym występuje zespół specjalny oraz inne grupy. Mój pobyt wypadł niestety do- kładnie pomiędzy tymi dwoma wydarzeniami, więc nie dane mi było tego przeżyć, ale mogłem na własnej skórze poczuć atmosferę wszechobecnego jazzu, który opa- nował schronisko, oraz uczestni- czyć w jam session. Co ważne, jamy odbywały się nie tylko wieczorami (planowy start godzina 20:00, choć na ogół zaczynały się już po 19:00), ale także w środku dnia. Muzycy korzystali z każdej nadarzającej się okazji do wspólnego grania. Ponieważ oprócz młodych muzy- fot. Paweł Rogowski ków na Kalatówki zawitała bar- JazzPRESS, październik 2018 |103

dzo silna ekipa czołowych jazz- na scenie górskiego schroniska oprócz elektrycz- manów, wieczorne wydarzenia nego fortepianu rozstawione były organy Ham- nie miały charakteru szkolne- monda z głośnikiem Leslie... go muzykowania i mogłyby być Wśród osób związanych z branżą jazzową byli mię- regularnymi koncertami w klu- dzy innymi reprezentująca folkowy zespół Shan- bach jazzowych. W kulminacyj- non Maria Rumińska (prywatnie córka Zbigniewa nych momentach w jamach bra- Namysłowskiego) z mężem i dziećmi. ło udział jednocześnie kilkunastu Ale to nie pełne dzikiego piękna Tatry czy mu- muzyków. Szczególnie mocna zyka jazzowa tętniąca w każdym zakątku schro- była ekipa trębaczy: Robert Ma- niska tak naprawdę tworzą wyjątkowość tego jewski, Robert Murakowski oraz tygodnia. Do mnie najbardziej przemówiła nie- Piotr Schmidt, ale byli także obec- zwykła, rodzinna, piknikowa atmosfera, która ni saksofonista Wiesław Wysocki, znakomicie łączyła się z muzyką. Gromada dzie- puzonista (i nie tylko) Jacek Na- ci śmigająca po schodach, wspólne posiłki ca- mysłowski na puzonie oraz wybit- łych rodzin - Namysłowscy byli reprezentowani ny lutnik i świetny basista Marian przez trzy pokolenia! - budowały niepodrabial- Pawlik. Żeby uzmysłowić Pań- ny klimat Kalatówek. Z radością tam wrócę za stwu skalę wydarzenia, dodam, że rok. › fot. Paweł Rogowski Paweł fot. 104| Koncerty / Relacje fot. Katarzyna Kukiełka Katarzyna fot.

Z ziemi polskiej pod włoskie niebo. Quantum Trio w natarciu Mery Zimny Fara Music Festival (Quantum Trio, Tomasz Chyła Quintet) [email protected] – Fara in Sabina, 23-29 lipca 2018 r.

Quantum Trio to polsko-chilijskie garnąć dla siebie nieodkrytą część trio założone w 2012 roku w Rotter- przestrzeni kosmicznej. A może po damie. Nazwa nieprzypadkowa, prostu kierunki kumpelskich roz- wyraźnie rezonująca w kompozy- mów i wspólnych doświadczeń cjach. Pierwiastki składowe, nie- naturalnie, zamiast słów, zaczę- rozłączne i równorzędne: Michał ły wytyczać dźwięki, bez wyraźne- Jan Ciesielski (saksofony), Kamil go na początku celu? Spotkali się Zawiślak (fortepian), Luis Mora w konserwatorium Codarts Rotter- Matus (perkusja). dam – University for the Arts. „Na Quantum Trio narodziło się z przy- tej uczelni spotyka się muzyka po- jaźni, młodzieńczych marzeń i mu- chodząca z różnych stron świa- zycznych poszukiwań. Być może, ta i z różnych kultur, od argentyń- jak często bywa w przypadku mło- skiego tanga, przez latino, tureckie dych, niepokornych, chcieli za- śpiewy, po pop” – mówi Kamil Za- JazzPRESS, październik 2018 |105 wiślak i dodaje – „Ta różnorodność przyciąga ludzi. Co istotne, czy tego chcesz czy nie, otwierasz się tam na różne muzyczne wpływy”. fot. Katarzyna Kukiełka Katarzyna fot. Przygoda

Grają ze sobą już sześć lat, co – jak zaznacza Michał Ciesielski – „nie jest częste, zwłaszcza, kiedy zespół funkcjonuje «na odległość»”. „Na- szą «wymówką», by się spotkać i grać jest to, że jesteśmy przyjaciół- mi i czujemy «miętę» do muzyki, którą wspólnie tworzymy, i na od- wrót”. Luis Mora Matus dodaje: „Nie widzieliśmy problemów i kompli- kacji w dzielącej nas odległości, ra- czej patrzyliśmy na to jako na wy- zwanie, szansę i nowe możliwości. Z czasem zespół ten stał się przygo- dą, którą ciągle żyjemy”. Dodatkowym aspektem, na któ- ry warto zwrócić uwagę, jest skład instrumentalny. Jazzowe trio bez basu nie jest zjawiskiem częstym. „Stworzenie takiego tria było wy- zwaniem” – zaznacza perkusista – „na początku być może dla wie- lu było to dziwne, później ludzie już przywykli”. A nazwa? Odnosi się do teorii mechaniki kwantowej i jest zespolona zarówno z muzyką, jak i pozamuzycznymi fascynacja- mi członków zespołu. „Nie chcie- liśmy, by nazwa była znaczeniowo pusta” – wyjaśnia Michał Ciesielski – „mechanika kwantowa to dosyć świeża i ciągle ewoluująca dziedzi- 106| Koncerty / Relacje

na nauki, która bardzo nas inspiruje. Jest chyba je- ke, gra w nawiązującym do tradycji dyną, której zasadą jest nieoznaczoność i to, że nie yassowych zespole Kwadrat, który da się jej tak w pełni opisać, przynajmniej tym ję- założył jego kolega ze szkolnej ław- zykiem nauki, który znamy dzisiaj”. ki, kontrabasista Maciej Sadowski, Artystów ukształtowały i nadal kształtują bardzo a także w kwartecie Exploration różne muzyczne doświadczenia, jak zaznacza- Dominika Kisiela. Został też zapro- ją, pozostawiają sobie swobodę w eksperymen- szony do projektu Orange Trane towaniu ze wszelką muzyką, która ich inspiru- gdzie gra obok Piotra Lemańczyka, je. Takich zainteresowań mają wiele, co można Dominika Bukowskiego, Tomasza po części zaobserwować przyglądając się ich dzia- Łosowskiego, Szymona Łukowskie- łalności poza wspólną formacją. Dwaj z nich to go i rapera Eskaubeia. Nieco innego Polacy, którzy, choć wzrastający w tej samej kul- spotkamy go w formacjach Tymo- turze, mają odmienne zaplecze. Michał Jan Cie- na Tymańskiego, aktualnie w no- sielski najpierw kształcił się w klasie saksofonu wym zespole MU. klasycznego, by kontynuować edukację na wy- Z kolei pianista Kamil Zawiślak to dziale jazzu gdańskiej akademii, gdzie rozwijał nie tylko kompozytor i pianista, się pod okiem Macieja Sikały. Jest również inży- ale też wokalista i producent, który nierem dźwięku. skończył średnią szkołę muzyczną Grywa z różnymi, przede wszystkim związany- w klasie akordeonu oraz fortepian mi z jazzowym idiomem zespołami. Słyszymy go jazzowy na holenderskiej uczelni. w jazzowo-punkowej (szala przechyla się w zależ- Jego drugą, niejazzową twarzą, jest ności od nastrojów) Zgniłości z Marcinem Świet- Milky Wishlake – popowy projekt lickim. Wchodzi w skład sekstetu Sławka Jaskuł- z domieszką wielu inspiracji, który fot. Katarzyna Kukiełka Katarzyna fot. JazzPRESS, październik 2018 |107 zmaterializował się na płycie z 2016 roku Wait For Us. Kamil współpra- cuje też z holenderskim zespołem Temko, który tworzą klasycznie wykształceni muzycy poruszający się w obszarze współczesnej kame- ralistyki, minimalizmu, improwi- zacji czy ambientu. Dla Luisa Mory Matusa Quantum Trio było pierwszym ogniwem do rozpoczęcia współpracy z różny- mi polskimi składami. Do swojego projektu Threeism zaprosił go An- drzej Józefow. To zaledwie początek reakcji łańcuchowej, dzięki któ- rej często możemy go usłyszeć w naszym kraju. Z kolei w Holandii, gdzie mieszka, współtworzy oko- ło dziesięciu różnych formacji. „Są to bardziej popowe rzeczy. Kiedyś było więcej jazzu, ale jakoś tak się stało, że obecnie jazz gram za grani- cą, a w Holandii pop. Jedną z grup, w których można mnie usłyszeć, jest na przykład TenTemPiés,TenTemPiés, two-two- rząca muzykę z pogranicza ska, reggae i rocka. Obok tego są też pro- jekty, które współtworzę ze swoją dziewczyną, piosenkarką Julianą Martiną”.

Wycieczka

Powody włoskiej „wycieczki” Quan- tum Trio było dwa. Jeden z nich to nagranie kolejnego, trzeciego albu- mu we włoskiej wytwórni Emme Record Label. Pierwszy krążek Gra- vity (For Tune, 2015) został wyróż- fot. Katarzyna Kukiełka 108| Koncerty / Relacje fot. Katarzyna Kukiełka Katarzyna fot.

niony przez blog Polish Jazz tytułem Debiut roku. po tym nagraniu i pomóc nam w Kolejny album, również dobrze przyjęty, to dwu- osiągnięciu celu” – zdradził sakso- płytowy materiał Duality: Particles & Waves (Nei fonista. Gong Music, 2017), ukazujący grupę od nowej strony, Jaki będzie to materiał, czego mo- jako fascynatów elektronicznych brzmień. Jaki bę- żemy się spodziewać, a co może dzie trzeci krążek? Pod względem kompozycyjnym, nas zaskoczyć? Na pewno będzie tak jak wcześniej, bardzo demokratyczny, to znaczy to kontynuacja wyznaczonej już każdy z członków zespołu napisał kilka utworów, brzmieniowej drogi, ale w kolej- pomysłów, które później były wspólnie opracowy- nej, nowej odsłonie. Quantum Trio wane i filtrowane przez całe trio. „Wysyłamy sobie to jeden z tych młodych zespołów, swoje pomysły i wspólnie nad nimi pracujemy” – który szybko wypracował swoje, zaznacza Michał Ciesielski. „Zastanawiamy się jak bardzo charakterystyczne brzmie- je «ugryźć», by fajnie zabrzmiały. Tak się dzieje na- nie. „Materiał, który nagraliśmy, wet wtedy, kiedy ktoś ma bardziej kompletny po- jest jeszcze bardziej spójny. Móg- mysł. To dla nas ważne, by materiał powstawał ze- łbym go też nazwać kwintesen- społowo”. cją Quantum Trio. Ta płyta będzie Sama sesja w odczuciu Quantum była owocna. „Wa- takim stemplem «tak, to jesteśmy runki w Tube Recording Studio mieliśmy dobre, my»” – stwierdza Kamil Zawiślak. ponadto towarzyszyli nam wspaniali ludzie o zna- Dodaje też: – „Dużo rzeczy w naszej komitych «uszach» i świetnym podejściu. Mam tu muzyce jest mocno określonych. na myśli przede wszystkim reżysera dźwięku, któ- Pomimo tego, że brzmi to tak orga- rym był Francesco Lupi. To człowiek, który potra- nicznie, paradoksalnie wcale nie fił nas wysłuchać, zrozumieć to, czego oczekujemy ma tu tak dużo miejsca na impro- JazzPRESS, październik 2018 |109 wizacje. One oczywiście są, ale wte- dy, gdy pojawia się odpowiedni dla danej kompozycji kontekst. Czym mogą zaskoczyć? Kamil Zawiślak zdradził, że zaskoczeniem może być pewna kompozycyjna powścią- gliwość. Płyty możemy spodziewać się jesienią tego roku.

Reflektory

Fara Music Festival to wydarze- nie, które w tym roku miało swo- ją dwunastą edycję. Dyrektorem artystycznym jest Enrico Moccia, który, drugi rok z rzędu – odkąd uczestniczy w krakowskim Jazz Ju- niors (obecnie Hitch On Music Ex- change) – zaprasza nań polskie ze- społy. Umożliwił też wydanie płyty Quantum Trio w swoim Emme Re- cord Label. Quantum Trio nie było jedynym polskim akcentem podczas Fara Music Festival. Do urokliwej Fara in fot. Katarzyna Kukiełka Sabina został zaproszony również Tomasz Chyła Quintet, który zagrał dla publiczności, był włoski koncert. Miał się odbyć nieco wcześniej. Doskonale zgrany na głównej, plenerowej scenie Fara Music Festival, kumpelski „gang” z Trójmiasta dwa niestety burza, która rozpętała się późnym popo- lata temu zgarnął Grand Prix czter- łudniem, ostatecznie skłoniła organizatorów, nie- dziestej edycji konkursu Jazz Ju- przygotowanych na tę okoliczność, do przeniesie- niors. Z kolei rok temu podbił serca nia występu do wewnątrz. Kwintet, chyba po raz gości i jazzowych delegatów, dzięki pierwszy w swojej historii, zagrał w klasztorze (nota czemu muzycy wyruszyli w euro- bene żeńskim). Ciasna i duszna salka ze wglądu na pejsko-azjatycką trasę koncertową. warunki akustyczne nie nadawała się na koncert. Brzmi jak bajka, niepozbawiona Panowie zrobili jednak wszystko, co w swojej mocy, jednak półcieni. by dla słuchaczy nie był to wieczór stracony. Zagra- Jednym z owoców, gorzkich dla sa- li, jak zawsze, z całą swoją niesamowitą energią, mych artystów, smacznych jednak na ograniczonym instrumentarium, wyładowując 110| Koncerty / Relacje w szalonych improwizacjach całą swoją złość i fu- który wciąga bez reszty słuchacza rię, by na końcu pożegnać się kojącą balladą. w ich świat, oraz charyzma sce- Publiczność zdawała sobie sprawę z niefartu i wy- niczną, której publiczność nie jest nikających z niego konsekwencji, pomimo tego, się w stanie oprzeć. Koncert był dla była zachwycona. Kiedy muzycy opuścili już wło- włoskiej publiczności tym ciekaw- skie terytorium, przez kolejne festiwalowe dni na- szym doświadczeniem, że w Italii dal słychać było rozemocjonowane głosy z uwiel- skrzypce w wersji jazzowej w za- bieniem wypowiadające się o kwintecie. Powodów sadzie nie istnieją. Warto wspo- tego jest kilka. Nie tylko umiejętności, których mu- mnieć, że kwintet zarejestrował zycy nie mogli w pełni zaprezentować, ale też zdol- już nowy materiał, który ukaże się ność kreowania fantastycznej atmosfery i klimatu, wkrótce. Po doświadczeniach kolegów gra- jące kolejnego wieczoru Quantum Trio zaklęło pogodę, a ta, okazaw- szy swoją łaskawość, pozwoliła wrócić na plenerową, główną sce- nę. Panowie zaprezentowali za- równo materiał ze swojego ostat- niego dwupłytowego albumu, jak i nowości, z którymi wchodzili do studia. Maksymalnie skupie- ni i spokojni oscylowali między eleganckimi balladami, w któ- rych każdy dźwięk dobywają- cy się spod ich palców i pałeczek brzmiał wyraziście i szlachetnie – po ekspresyjne kawałki o dużej dynamicznej rozpiętości. Quan- tum jest silne w grze zespołowej – muzycy potrafią przekroczyć tę magiczną granicę własnych indy- widualności na rzecz wspólnoty – ale też w solach. To trzej nieustannie rozwijający się muzycy o niebagatelnej wyob- raźni, która pozwala im tworzyć ciekawe kompozycje i swobodnie żaglować podczas improwizacji. fot. Katarzyna Kukiełka Zawsze mają solidnie przemyślany JazzPRESS, październik 2018 |111 koncept, dokładnie wiedzą, co i jak chcą przekazać. Czyni to ich wielo- wątkową narrację uporządkowa- ną i przejrzystą. Są na tyle zgrani i wyczuci siebie, że każdy w każ- dej chwili może przejąć pałeczkę pierwszeństwa. Podczas koncertu interesujące były momenty rozgrywane mię- dzy pianistą i perkusistą z towa- rzyszeniem ostinatowych partii saksofonisty. Uwagę zwracały też sola tego ostatniego, zarówno te li- fot. Katarzyna Kukiełka ryczne, jak i bardzo dynamicz- ne, w których wyznaczał punk- wał też młodych włoskich artystów, między inny- ty kulminacyjne. Nie było w jego mi występujące podczas Hitch On Music Exchange grze rozdarcia, był za to duży spo- Zadena Trio, i muzyków, którzy stawiali pierwsze kój, w którym krok po kroku, sta- kroki na scenie. Wielkim finałem były natomiast nowczo budował napięcie. Muzyka koncerty mistrzów, którzy równolegle prowadzili trio jest trochę matematyczno-lo- zajęcia podczas festiwalowej szkoły letniej. giczna, a dźwięki, z których budują Na początek pod nazwiskiem gitarzysty Mike’a kompozycje, mimo iż jest ich wiele, Moreno zagrał kwartet, w którym obok lidera poja- są tak osadzone w czasie, że siatka wili się: pianista Aaron Parks, perkusista Kendrick strukturalna, którą tkają, jest osta- Scott i kontrabasista Matt Brewer. Ich występ był tecznie dosyć oszczędna. Odniesień bardzo zachowawczym, bezpiecznym i mało an- i ukłonów w stronę minimalizmu gażującym graniem, które zdecydowanie bardziej i muzyki współczesnej najpraw- sprawdziłoby się w koncertowej piwnicy czy kame- dopodobniej będzie więcej i będą ralnym barze. Sądząc jednak po reakcjach publicz- jeszcze bardziej wyraziste na trze- ności, byłam jedną z niewielu osób, które ten kon- cim krążku. Podobnie jak Tomasz cert zwyczajnie znudził. Chyła Quintet, tak Quantum Trio Inaczej rzecz się miała kolejnego wieczoru, kiedy spotkało się z żywym i entuzja- zagrał prawie ten sam skład, tyle że bez gitarzysty, stycznym odbiorem włoskiej pub- a pałeczkę lidera przejął Aaron Parks. Trio odważ- liczności, dla której obydwa, choć nie wypływało na nieznane wody, szukało, eks- tak różne od siebie zespoły, prezen- plorowało i unikało prostych rozwiązań. Bawili towały ciekawe i niecodziennie po- się dźwiękami, brzmieniami, rytmem, zachwyca- dejście do jazzowej materii. li pięknymi solami i zaskakiwali nieoczekiwany- Występ Polaków był tylko częścią mi zwrotami akcji. Znakomite zakończenie festi- całego festiwalu, który prezento- walu! › 112| Rozmowy fot. Kuba Majerczyk Kuba fot. JazzPRESS, październik 2018 |113

Joachim Mencel – pianista, a ostatnio też mistrz liry korbowej, z Krako- wa. Kompozytor, aranżer i wychowawca kolejnych pokoleń znakomitych pianistów, zapalony wielbiciel polskiej muzyki, w której otoczeniu dora- stał. Z łatwością łączy nowoczesny jazz ze słowiańskimi tańcami ludowy- mi. Perfekcjonista, który latami szlifuje kompozycje, a jednocześnie wierzy w spontaniczność jazzowej improwizacji. W życiu bałaganiarz, w muzyce ko- cha porządek. Muzyka chwili

Basia Gagnon [email protected]

Basia Gagnon: Skąd się wzięła lira nowe, czyli stałe, które ona wydaje. korbowa, na której grasz na ostat- Myślę, że lepiej się mieści w prze- niej swojej płycie Artisena? strzeniach modalnych, natomiast popularna jest głównie w nur- Joachim Mencel: Ten instrument cie folkowym czy etno jazzie. Nie zrobił Stanisław Nogaj [gra melo- ma wiele takich projektów i czuję dię na lirze, którą przyniósł na na- się trochę pionierem. Lira w jazzie szą rozmowę]. funkcjonowała, ale to był jazz free. Ja próbuję na niej zafunkcjonować Przepiękny instrument o niezwy- w muzyce, która ma swoje akordy, kłych możliwościach, ale chyba swoje tonacje, swój rytm i struktu- niełatwy. Czy za każdym razem rę. Myślę, że jestem pionierem jako trzeba go stroić? muzyk grający jazzowe standardy. Grałem na przykład kompozycje Tak, często w trakcie grania, to in- Johna Coltrane’a w klasycznym ze- strument strunowy, podobny do spole jazzowym Piotra Barona na skrzypiec. Jazzie nad Odrą z pełną sekcją dętą, sekcją rytmiczną. Grałem wtedy na I jazzowy? lirze zarówno temat, jak i impro- wizacje. I myślę, że było to rzeczy- [śmiech] Bo ja wiem... Na pewno są wiście coś nowego. przestrzenie jazzu, w których lira sobie bardzo dobrze radzi ze wzglę- Jak się ma granie na lirze do gry du na jej specyfikę i dźwięki burdo- na fortepianie? 114| Rozmowy

Jest czymś zupełnie innym. W szkole muzycznej zowsza, Radomia to jest ewidentne, grałem na skrzypcach i myślę, że to jest pomost łą- te dźwięki są wielorakie. A lira ma czący oba sposoby grania. Lira to instrument stru- dużo takich możliwości, dźwięki nowy, grając na nim, tak jak przy grze na skrzyp- mogę podwyższać i obniżać. Tego cach, trzeba dbać o intonację. Kiedy na skrzypcach nie jestem w stanie zrobić na forte- podwyższamy lekko na gryfie palec, to mamy wyż- pianie. szy dźwięk. Na lirze wydobywam dźwięk za pomo- cą klawiatury, a jeśli wcisnę mocniej klawisz, to Jak się zaczęła ta przygoda, kiedy mam dźwięk wyższy, jeśli słabiej – niższy, czyli ta po raz pierwszy wziąłeś lirę do relacja jest podobna, z tym że na skrzypcach stru- ręki? nę dociskam do gryfu, a tu klawisz pozostaje w po- wietrzu. Jest to wyzwanie, bo muszę kontrolować Interesuję się muzyką ludową, więc każdy dźwięk, jego wysokość, na słuch. Muszę do- od wielu lat miałem takie marze- kładne siebie słyszeć, bo nie mogę bazować na ma- nie, ale jakoś nigdy nie miałem nualnej pamięci. okazji. W końcu postanowiłem po- jechać na warsztaty ludowe, śpie- Skąd wziął się pomysł grania na lirze? wu, tańca i liry, na które przyjechał z Wiednia Matthias Loibner, wielki Gdzieś ją usłyszałem, nie pamiętam gdzie, a potem, mistrz liry korbowej. On pierwszy ponieważ interesuję się też technologią dźwięku, dał mi lirę do ręki i wtedy po raz wpadły mi do rąk sample liry korbowej w jakiejś pierwszy zagrałem kilka dźwię- aranżacji i stwierdziłem, że to coś niesamowite- ków. Na wykładach zobaczyłem, go! Coś, z czym się utożsamiam, że to „mój” dźwięk, którego po- trzebuję. Co jest związane z mo- Muzyka folkowa ma znacznie im zainteresowaniem muzyką więcej dźwięków niż my mamy tradycyjną, folkową. Granie tej na klawiaturze. Pianiści nie mogą muzyki na fortepianie ma swoje ograniczenia, bo brzmi bardzo znaleźć tych dźwięków, bo są nią „akuratnie”. Fortepian jest stro- ograniczeni jony w równomiernie tempe- rowanych interwałach, a w muzyce folkowej tego na czym to wszystko polega. Tam nie ma. Ktoś kiedyś wymyślił, że zespół Mazowsze poznałem lutnika Staszka Noga- ma grać „czysto”, i w tym momencie muzyka folko- ja i zamówiłem u niego lirę. Przez wa została pozbawiona swojego największego wa- trzy miesiące uczyłem się na poży- loru. Muzyka folkowa ma znacznie więcej dźwię- czonej, a potem już miałem swoją. ków, niż my mamy na klawiaturze. Pianiści nie mogą znaleźć tych dźwięków, bo są nią ogranicze- Czy możesz w kilku słowach wy- ni. Szczególnie w tradycji skrzypcowej z okolic Ma- tłumaczyć, jak ona działa? JazzPRESS, październik 2018 |115 fot. Piotr Banasik Piotr fot.

Jest to bardzo oryginalny instru- na według dwunastu dźwięków, ale każdy z tych ment, którego cała idea polega na dźwięków można modulować wyżej albo niżej. tym, że smyczkiem jest koło. Kiedy W arabskich skalach różne dźwięki określane są w gram – dźwięk się nie kończy. Mo- sposób procentowy, w muzyce polskiej takich ozna- gę grać jeden dźwięk przez godzi- czeń nie ma, jeszcze tego nikt nie opisał, to jest bia- nę kręcąc korbą, i taki jest jeden ła plama. Wiemy tylko z tradycyjnej praktyki wy- z unikalnych aspektów liry. Nie konawczej, że mamy bogatą skalowość. Ja mogę na ma drugiego takiego instrumen- lirze to pokazywać poprzez regulowanie wysokości tu, który to wykorzystuje. Następ- dźwięku naciskiem. na rzecz, której nie ma nigdzie po- za lirą, to struny rytmiczne, zwane Ilu jest w Polsce lirników? „trumpets” albo „psy”, od psa, który szczeka. To jest ruchomy mostek, Myślę, że jest sporo, ale wykonują przede wszyst- który szarpnięty mocniej urucha- kim repertuar lirniczy, tak zwane pieśni dzia- mia się i drży, a my słyszymy ten dowskie. Piękna tradycja, od strony literackiej nie- dźwięk jako rytmiczne „szczeknię- zmiernie ciekawa – ballady, opowieści o bitwach cie”. W środku są dwie struny me- albo wręcz kryminalne historie o zabójstwach. lodyczne. Klawiatura jest ułożo- Jest ich mnóstwo, ale to są pieśni i lira tylko akom- 116| Rozmowy paniuje. Taka jest polska tradycja. Na Węgrzech nym na tym portyku lira zajmuje na lirze gra się też do tańca. Tam ten instrument główne miejsce, więc musiała peł- jest większy i głośniejszy. Wracam właśnie z Hi- nić ważną funkcję. Tamten instru- szpanii gdzie w Santiago de Compostela na Porty- ment jest olbrzymi, jedna osoba ku Chwały tamtejszej katedry jest przedstawiona kręci kołem, a druga gra, więc na lira korbowa z XII wieku. Ta lira, tak zwane orga- pewno był głośniejszy, i doskonale nistrum, jest obsługiwana przez dwie osoby. Uży- się nadawał do chorału gregoriań- wano jej do celów liturgicznych, zanim powstały skiego, bo jednocześnie prowadził organy. Co ciekawe, w całym zespole przedstawio- melodię i „podkład” burdonowy.

Jak długo się uczyłeś gry na lirze?

Wciąż się uczę! Coraz bardziej ją czuję. Myślę, że gra na skrzypcach też była tu pomocna.

Skrzypce były twoim pierwszym instrumentem?

Zaczynałem na fortepianie, potem grałem na skrzypcach, potem zno- wu na fortepianie. W szkole średniej moim głównym instrumentem by- ły organy, a potem już studiowałem fortepian jazzowy w Katowicach.

Na ile lira wpłynęła na kształt twojej ostatniej płyty?

Ten materiał zacząłem przygoto- wywać parę lat temu i on przyczy- nił się do tego, że zacząłem na lirze grać. Po napisaniu kilku utworów stwierdziłem, że chciałbym do tych kompozycji włączyć element fol- kowy i zdecydowałem się na lirę. To było duże wyzwanie, ale jestem z tej płyty bardzo zadowolony. To fot. Kuba Majerczyk nie są moje pierwsze kroki na lirze, JazzPRESS, październik 2018 |117 bo grałem na niej przedtem w wie- na lirze, tylko na skrzypcach. Cały czas szukam lu różnych zespołach i projektach, głosu dla siebie. więc wiele rzeczy w trakcie tych prób mi się wyjaśniło. Szukałem Czy lira jest pewnym etapem – po nim wrócisz do miejsca dla siebie i tego instrumen- fortepianu, czy spróbujesz kolejnego instrumentu? tu, dla mojego brzmienia w zespole. Nie miałem się na kim wzorować, Teraz muszę się dzielić. Nie będę szukał nowego in- musiałem to odkryć sam. W trak- strumentu, nie tędy droga. Żeby dobrze grać na jed- cie tych poszukiwań grałem na nym instrumencie, trzeba się sporo napracować, przykład koncerty rockowe z Kasią a dwa są już wyzwaniem. Trzeba o to dbać, ćwiczyć. Kowalską, gdzie miałem wystąpić Ja mam w tej chwili dwa instrumenty i na tym po- w jednym utworze, a skończyło się przestanę.

Jak decydujesz, który utwór za- Cały czas szukam głosu dla grasz na fortepianie, a który na siebie lirze? udziałem na całej płycie. Grałem Na płycie czasami gram na obu, bo miałem taką zarówno partie akordowe z gitara- możliwość, natomiast na koncertach z kwintetem mi, jak i solówki. I to co się tam wy- wybieram, ale jeszcze inaczej niż na płycie, to ewo- darzyło, współdziałanie liry z gita- luuje. Gramy na szczęście jazz, czyli to nie jest usta- rą basową i perkusją było dla mnie lone raz na zawsze. 21 października wreszcie wyko- bardzo interesujące. Dodałem do namy Artisenę w całości na domowym podwórku, tego jazzowe doświadczenia, kie- w Radiu Kraków. Zapraszamy! dy to na lirze grałem jazz modal- ny. Utwory Ornette’a Colemana czy Na płycie jest określenie „uniwersalistyczny nurt Johna Coltrane’a zaczęły brzmieć współczesnego jazzu”. Czym jest współczesny jazz? zupełnie inaczej. Bazując na tym, stwierdziłem, że spróbuję w mojej Jazz to jest muzyka grana przez jazzmanów! Ina- muzyce wyrazić ludowość, wydo- czej nie da się tego wytłumaczyć. Mówię absolutnie być to, co lira ma z natury, a forte- szczerze. Jazzman to jest pewnego rodzaju... pian niekoniecznie. Stan umysłu? Ale ten folk jest bardzo wysubli- mowany, brzmi chwilami wręcz Tak, i pewnego rodzaju umiejętność, że jesteśmy za barokowo. Jak do tego doszedłeś? pan brat z tradycją, która powstała w Stanach. Taka jest prawda i musimy się z tym pogodzić, ale wie- Jest to jakaś moja wizja, bo przecież lu Europejczyków ma z tym kłopot. Jest to pewnego nie gra się oberków czy mazurków rodzaju język muzyczny, którym się posługujemy 118| Rozmowy i jeśli wiemy, czym jest jazz tradycyjny, czy bebop, Jak ten porządek ma się do impro- czym są standardy, i potrafimy przenieść ten kanon wizacji? do tradycji muzyki europejskiej, to jest dobrze. Pró- buję znaleźć fuzję jazzu i naszej muzyki ludowej, Ja nad porządkiem w improwizacji ale robię to, bazując na fakcie, że jestem jazzma- pracuję codziennie. To też się ćwi- nem. Jazz od początku był fuzją muzyki, którą nie- czy. Porządek może mieć różne obli- wolnicy przywieźli z Afryki, z hymnami misjona- cza, za każdym razem on jest inny. rzy anglikańskich. Potem był blues, muzyka gospel, Nigdy nie gram na koncertach w ta- to wszystko się przenikało. Natomiast warunkiem ki sposób, w jaki ćwiczę, ja nie ćwi- syntezy jest znajomość wszystkich elementów. Ow- czę dźwięków, tylko pilnuję pewne- szem, są muzycy, którzy bardzo zawężają się styli- go rodzaju porządku. stycznie, i oni dla krytyków są najłatwiejsi do zaszu- fladkowania, ale dla mnie zrobić dobrą muzykę to Czyli każda improwizacja ma nie znaczy być doskonałym kontynuatorem tego czy pewną, przewidzianą przez wyko- innego mistrza. Rozwój jazzu jest na innych pozio- nawcę, strukturę? mach. Czasami warto cofnąć się do poznania swojej własnej tradycji, żeby uzyskać swój własny dźwięk. Tak, ale ten porządek w każdej To jest autentyczne, ja w taką muzykę wierzę. chwili może się zmienić, na przy- kład zaczynam improwizować, ale Jakie były twoje początki muzyczne? słyszę takie dźwięki, grane przez

W mojej rodzinie zawsze ktoś się muzyką zajmował, ona była Zrobić dobrą muzykę to nie ważna, była wyznacznikiem ja- znaczy być doskonałym kon- kości, kultury. Słuchało się kla- tynuatorem tego czy innego syki i byłem zawsze otoczony po- piersiami kompozytorów. Dość mistrza często bywałem na próbach u mojego stryja, który był proboszczem i prowadził basistę czy perkusistę, które mnie kościelny chór i orkiestrę dętą. A założył je brat mo- ustawiają w innym miejscu i po- jego dziadka, więc to jest ponad sto lat tradycji. Było zwalają grać muzykę CHWILI. w tym coś niesamowitego, kiedy kilkadziesiąt osób zaczynało razem muzykować, odbierałem piękno Czy ten porządek odróżnia tę mu- harmonii i pewien porządek, który w muzyce mu- zykę od grania free? si być. Sam jestem bałaganiarzem, ale uwielbiam w sztuce porządek, jasne przesłanie, message. Oczy- Dla mnie muzyka free jest bardzo wiście każdy może to na swój sposób odbierać i in- ważna. Mój ulubiony zespół to Art terpretować, ale ten przekaz musi być jasny, przej- Ensemble of Chicago, mam mnó- rzysty. stwo ich płyt i ta muzyka mnie bar- JazzPRESS, październik 2018 |119 dzo pociąga. Tam też jest pewnego rodzaju porządek. Oni bardzo dużą wagę przywiązywali do brzmienia, sposobu wydobycia dźwięku, jak skleić jeden dźwięk z drugim, w ja- ki sposób tworzony był rytm, kto grał rytm, a kto był poza. To mogło sprawiać wrażenie chaosu, ale cha- osem nie było.

Czy to jest też dbanie o słuchacza? Żeby to było „strawne”?

No właśnie. Lutosławski powie- dział, że komponując muzykę, komponujemy jej recepcję, czyli od- biór. Tym bardziej to dotyczy mu- zyków jazzowych. Podczas koncer- tów gramy dla konkretnych ludzi, mamy taki a nie inny zestaw słu- chaczy i dla nich wykonujemy je- dyną niepowtarzalną muzykę. Ten zestaw jest wyjątkowy, ten czas mi- nie i się nie powtórzy. I to jest to, co ja gram – muzykę chwili.

Jak ważny jest element edukacyj- ny w karierze muzyka? fot. Piotr Banasik

Mam wielu uczniów, nie tylko tu- w człowieku jego możliwości, potencjał, wspierać go taj, w Katedrze Jazzu w Krakowie, ale w jego własnym poszukiwaniu. Druga rzecz to ba- też na warsztatach jazzowych, któ- zowanie na „osmozie” (ja sam tak się uczyłem jazzu), re od wielu lat prowadzę w różnych czyli przez kontakt z mistrzami, którzy mogą zasuge- miejscach. Prowadzę też zespoły na rować, dać przykład. Ja chcę dać dobry przykład, bo Akademii Muzycznej. Zaczynałem myślę, że jazz to jest sztuka, którą się przekazuje per- na warsztatach w Puławach od pro- sonalnie. Nie można się tego nauczyć z książek, nawet wadzenia teorii jazzu. Myślę, że klu- z YouTube’a. Jazz jest pewnego rodzaju językiem, któ- czem do nauczania jazzu jest znale- ry musi być dialogiem. Główną umiejętnością jazz- zienie sposobu na to, żeby zobaczyć mana jest umiejętność słuchania i odpowiedniej re- 120| Rozmowy

ková, Michał Salamon. Z jeszcze młodszych muzyków – Julia Ami- rova i Kuba Banaszek. Na warszta- tach u mnie uczył się na przykład Dominik Wania. Ale to nie byli wyłącznie pianiści, bo uczyłem też nastoletnich Michała Barańskiego i Adama Bałdycha.

A kim byli twoi mistrzowie?

Każdy kontakt coś daje. Grałem na początku lat dziewięćdziesiątych z Januszem Muniakiem i przeją- łem od niego uważność – jak mu- zykę lubić, kochać. Na czym polega miłość do muzyki. Trzeba zbudo- wać w sobie takie przekonanie i od- powiedzieć sobie na pytanie: po co ja gram? Od tego trzeba zacząć. To właśnie widziałem u moich mi- strzów – Zbyszka Namysłowskiego czy Davida Friedmana, którego po- znałem jeszcze w czasach komuny. fot. Kuba Majerczyk Byłem jego przewodnikiem po Ka- towicach, potem grałem z nim na akcji na to, co się dzieje. To jest istnienie w pewnym jam sessions, był muzykiem, który środowisku, w pewnym języku, którego się uczymy, grał na pierwszej jazzowej płycie, który powinniśmy znać. Trzeba opanować dźwięki, jaką kupiłem. tonacje, rytm i brzmienie, zakres kompetencji, trze- ba wiedzieć, jak grać, żeby nie przeszkadzać, na czym Co to była za płyta? polega wspieranie solisty. Jest w jazzie pewna prawda, którą słychać, to, czy jesteśmy w stanie sobie nawza- To był Peace kwartetu Cheta Bake- jem towarzyszyć w tym, jak nasza muzyka brzmi. ra, gdzie Friedman grał na wibra- fonie. Na tej płycie są kompozycje Kto się wywodzi z „twojej szkoły”? Friedmana, które później grałem z nim na trasach. Dla mnie to by- Wielu pianistów było moimi studentami, na przy- ło fantastyczne przeżycie, obcować kład Mateusz Gawęda, Pianohooligan, Jana Beze- z tak wielkim muzykiem. Od niego JazzPRESS, październik 2018 |121 też się tego uczyłem – co możemy lizą i reakcją. Można oczywiście go używać do ce- zbudować, po co się gra, do czego lów partykularnych i popisów, ale nie w tym rzecz. to prowadzi? Odkryłem, że moż- na zrobić coś dobrego, coś co łączy. Jakie masz plany na przyszłość? Więcej nagrań Jazz nie służy do tego, żeby się ści- w tym składzie? gać. Nie jestem fanem konkursów, chociaż są kolejnym narzędziem, Mam już nagrany materiał, który czeka na zmik- żeby gdzieś się pokazać, a rywali- sowanie – trio z Bradem Terrym i Peterem Herma- zacja może nauczyć trochę pokory. nem, a także kwartet polsko-włoski z Federicą Mi- Tylko jedna osoba wygrywa, a resz- chisanti, Francesco Lento i Szymonem Madejem. ta się uczy! Poza tym mam mnóstwo kompozycji, które czeka- ją na nagranie. Co jest, według ciebie, istotą jazzu? Czyli nie masz problemów z komponowaniem? Jak Willem von Hombracht, basista ten proces wygląda u ciebie? z St. Louis, powiedział kiedyś pod- czas letnich warsztatów, że 3/4 Bardzo różnie, wszystko może być pretekstem. Mo- uwagi podczas grania to jest słu- gę komponować na lirze, na fortepianie, zdarzyło mi chanie i słyszenie tego, co dzieje się się nawet komponować na gitarze. Zawsze jest tak, że dookoła, a 25 procent – co gram, jak komponuję jakiś materiał i muszę długo pracować, reaguję i dokąd chcę z tym podą- żeby móc go zagrać! Tak było też z Artiseną i tańca- mi. Musiałem przysiąść, żeby je zagrać na lirze. Zawsze kieruje Sam jestem bałaganiarzem, mną idea, a nie łatwość wykona- ale uwielbiam w sztuce porzą- nia. Wszystko, co piszę, musi tro- dek, jasne przesłanie chę odczekać. Kantata jazzowa, którą napisałem dwanaście lat temu, czeka do tej pory. Warsztat żać. Zdecydowana większość uwa- jest bardzo ważny. Żeby grać – trzeba grać, żeby pisać gi musi być nakierowana na to, co – trzeba pisać, na tym to polega. Trzeba być w tym sy- się dzieje wokół. Kto i co gra. To do- stematycznym i budować swój warsztat. Można się tyczy każdej sfery: od usłyszenia zastawiać, czy się ma wenę, czy nie, ale nad tą weną swojego instrumentu, intonacji, też trzeba pracować. Ja jako jazzman mam koncert voicingu, harmonii, co kiedy pa- o godzinie 21 i o tej godzinie zaczynam grać. Niko- suje, czy jestem w tym samym ryt- go nie interesuje, czy akurat mam wenę do impro- mie. W ten sposób powinniśmy wizacji, po prostu siadam i gram. Chciałbym, by ta egzystować w jazzie. Tym jest jazz moja muzyka poruszała ludzi, wprowadzała pięk- – umiejętnością usłyszenia tego no, pozwalała się oderwać od tego, co w życiu trudne wszystkiego, natychmiastową ana- i przenosiła myśli na wyższy poziom. › 122| Rozmowy fot. Piotr Banasik Piotr fot.

Szymon Klima – klarnecista, który przez większość życia (z dużymi sukcesami) zajmował się graniem muzyki klasycznej, a zaledwie kilka lat temu porzucił ją, by spróbować sił w impro- wizacji. Punktem przełomowym jego kariery był album Lutosławski Retuned. W poprzednim numerze JazzPRESSu recenzowaliśmy dwa kolejne z jego udziałem – Free-Folk-Jazz nagrany przez Improvision Quartet i Folwark, za który odpowiada Szymon Klima Quintet. Skąd wziął się ten nowy kierunek muzycznej drogi krakowskiego artysty? Staram się robić postępy

Rafał Zbrzeski [email protected] Autor jest dziennikarzem Radia Kraków.

Rafał Zbrzeski: Pochodzisz z ro- Szymon Klima: Mój ojciec był dziny o bogatych tradycjach arty- pierwszym klarnecistą w orkie- stycznych. Domyślam się zatem, że strze Krystiana Zimermana, z któ- z muzyką zetknąłeś się już w dzie- rą pod koniec lat dziewięćdziesią- ciństwie, w domu rodzinnym. tych nagrywał między innymi dla JazzPRESS, październik 2018 |123 wytwórni Deutsche Grammophon. Brada Terry’ego poznałeś wcześnie. Kiedy miałeś Był też organizatorem Międzyna- dziesięć lat, zaprosił cię do wspólnego występu. Za- rodowego Festiwalu Klarnetowego grać z tego formatu muzykiem to zapewne marzenie w Krakowie. Moja mama zajmuje wielu starszych jazzmanów – jak to wspominasz? się pedagogiką muzyczną – uczyła dzieci w podstawówkach i gimna- Z dzisiejszej perspektywy sytuacja była dość zabaw- zjalistów. Ja natomiast moją przy- na, a właściwie najzabawniejsze jest to, że niezbyt do- godę z muzyką, w czasach szkoły kładnie ją pamiętam. W głowie mam tylko coś na podstawowej, rozpocząłem od na- kształt stopklatek, pojedynczych obrazów. Brad przy- uki gry na skrzypcach. Nie miałem jechał wtedy na Festiwal Klarnetowy do Krakowa, zbyt wielu możliwości – mogłem a ja ucząc się gry na skrzypcach, próbowałem, jak już wspomniałem, swoich sił na klarnecie, choć nie wiedziałem Jako dziecko kompletnie nie jeszcze, jak wydobyć z tego instru- rozumiałem jazzu. Kojarzył mi mentu konkretne nuty – grałem się z knajpami, piwem, papiero- głównie na czuja, ze słuchu. Terry sami, późną porą i tym, że zawsze gościł w naszym domu i stwier- na koncertach chce mi się spać dził, że musimy razem coś za- grać. Pamiętam, że wtedy w Piw- nicy Pod Baranami grali z nim wybierać pomiędzy skrzypcami, Joachim Mencel i Zbigniew Wegehaupt – a ja, ma- wiolonczelą albo fortepianem. In- ły chłopiec w krótkich spodenkach, czekałem gdzieś strumenty dęte były przewidziane tam z boku na swoją kolej. O tej porze zwykle leżałem dla starszych uczniów ze względu już w łóżku i zasypiałem, a wtedy stałem z klarneci- na panujące wówczas przekonanie kiem i czekałem w jazzowej knajpie wypełnionej po- o rzekomej rozedmie płuc grożącej ważną publicznością. Samego grania właściwie nie małym dzieciom grającym na dę- pamiętam – o tym, że do tego w ogóle doszło, wiem ciakach. W tamtych czasach pró- głównie dzięki zdjęciom. Przypominam sobie jedy- bowałem też na własną rękę gry na nie wyraźnie, że kiedy ojciec zapytał mnie, jak nam klarnecie. Pierwszy profesjonalny idzie na próbach, powiedziałem mu, że świetnie za- instrument dostałem w prezencie czynamy, ale kompletnie nie wiem, kiedy i jak koń- od Brada Terry’ego. Mój tata poka- czą się grane przez nas kompozycje [śmiech]. zywał mi jak wydobywać dźwięk. Wcześniej miałem plastikowy I po tym koncercie postanowiłeś porzucić grę na klarnet przeznaczony dla dzieci, skrzypcach? który załatwił mi ojciec. Uczyłem się na nim grać na własną rękę, po- Nieco później. Nastąpiło to w czwartej klasie pod- za szkołą, równolegle z nauką gry stawówki, kiedy była pierwsza możliwość formal- na skrzypcach. nego przeniesienia się do klasy instrumentu dę- 124| Rozmowy tego, więc bez wahania skorzystałem z okazji. Mój późną porą i tym, że zawsze na kon- tata wrócił wtedy z jakiejś trasy koncertowej i do- certach chce mi się spać. Impono- wiedział się, że został zatrudniony na jedną godzi- wały mi wtedy występy w filhar- nę tygodniowo w szkole muzycznej przy ulicy Basz- monii – ludzie, którzy ubierają się towej, a jego jedynym uczniem jestem ja. w eleganckie stroje, ta specjalna, podniosła atmosfera, cała otoczka Można pokusić się o stwierdzenie, że kontakt ze wydarzenia artystycznego. Wszyst- swoim obecnym instrumentem wyniosłeś z domu… ko, czego w ogóle nie widziałem w jazzie. Skierowałem się wtedy Tak, zdecydowanie. Choć zanim zacząłem próby w stronę klasyki i bardzo mnie ona gry na klarnecie, miałem takie dziwne plastiko- pochłonęła, muzyka epoki roman- we organki z rurką, w którą się dmuchało i na tym tyzmu, wirtuozowskie koncerty, próbowałem grać. Cały czas prosi- łem jednak tatę o prawdziwy klar- Środki, które wykorzystywa- net i na rok lub dwa przed kon- certem z Bradem, kiedy odwiedził łem, grając kompozycje Pende- on Kraków, otrzymałem od niego reckiego czy Lutosławskiego, sta- w prezencie jego pierwszy instru- ram się przenosić w trochę inny ment. puls, we współpracę z inaczej

Zapewne masz go do dzisiaj? skonstruowanym zespołem

Niestety nie. Klarnet trafił od Brada do mnie, ale bardzo trudne rzeczy – ćwiczyłem kiedy miałem już więcej instrumentów i go nie po- właściwie non stop, po osiem, dzie- trzebowałem, oddałem go Terry’emu, który prze- sięć godzin dziennie. kazał go kolejnemu młodemu, dobrze rokującemu uczniowi… Wygląda to trochę jak z przekazywa- A co z lekcjami? Nie uczęszczałeś niem pałeczki. Nie wiem nawet, u kogo dziś się do szkoły w normalnym trybie? znajduje – pamiętam jedynie, że był to Selmer, dzie- wiątka. Od siódmej klasy właściwie nie. Zdarzało się tak, że brałem salę Jako dziesięciolatek zagrałeś u boku Brada obok klasy gdzie koledzy mieli lek- Terry’ego, ale wtedy była to twoja jednorazowa cje i przez cały czas grałem na klar- przygoda z jazzem, nie poszedłeś w tym kierunku necie, żeby było wiadomo, że nie w swoim rozwoju muzycznym. Dlaczego? wagaruję, tylko jestem w szkole, ale robię zupełnie coś innego [śmiech]. To prawda. Wtedy jako bardzo młoda osoba, właś- Chciałbym serdecznie w tym miej- ciwie dziecko, kompletnie nie rozumiałem jazzu. scu pozdrowić moje nauczycielki, Kojarzył mi się z knajpami, piwem, papierosami, którym tak wiele zawdzięczam… JazzPRESS, październik 2018 |125

Jak wspomniałeś, wiele czasu Bardzo ważną osobą w tym procesie jest mój przy- w swoim życiu poświęciłeś muzy- jaciel Adam Kowalewski. Bez niego nie byłoby te- ce klasycznej. Uważasz, że coś ci to go wszystkiego. Ale od początku… Nie było tak, że dało, patrząc z perspektywy wyko- planowałem porzucenie klasyki i zajęcie się mu- nawstwa jazzowego? zyką improwizowaną. Kilka lat temu otrzyma- łem zaproszenie od polskiej ambasady w Kairze, by Chciałbym podkreślić, że ja w ogó- wziąć udział w obchodach Roku Lutosławskiego. le nie czuję się rasowym jazzma- Cały problem polegał na tym, że Lutosławski napi- nem, uważam, że nie mam prawa sał na klarnet tylko Preludia taneczne, które trwa- się nim czuć. Ani moje doświad- ją około dziesięciu minut, więc pojawiło się pyta- czenie, ani moje umiejętności nie, co z tym zrobić. Ja co prawda grałem klasykę, w graniu jazzu nie pozwalają mi ale jazz kochałem jako słuchacz, odbiorca tej muzy- na to, ale obecnie muzykiem kla- ki. Gdy zastanawiałem się, jak zagospodarować tę sycznym też już się nie czuję. Sta- ram się robić postępy w kierunku grania swojej muzyki, muzyki im- prowizowanej i otwartych form. Dwadzieścia lat grania klasy- ki, nagrywania i jeżdżenia z tym po świecie pozwala mi czuć, że coś wiem o tym gatunku. Próbu- ję korzystać z nabytej wiedzy, bo bez tego w ogóle bym nie ruszył w muzyce improwizowanej. Środ- ki, które wykorzystywałem, grając kompozycje Pendereckiego czy Lu- tosławskiego, staram się przeno- sić w trochę inny puls, we współ- pracę z inaczej skonstruowanym zespołem, nazwijmy to umownie – w granie jazzu, ale pełnopraw- nym jazzmanem jeszcze się nie czuję.

Co w takim razie sprawiło, że po- święciwszy większość życia na granie klasyki, postanowiłeś spró- bować swoich sił w muzyce impro-

wizowanej? Banasik Piotr fot. 126| Rozmowy

niewielką ilość muzyki klarnetowej, którą stworzył wizację, a często uzupełnialiśmy Lutosławski, zacząłem chodzić po domu i improwi- też program o utwory, które kom- zować na te tematy, zmieniając na przykład rytm. pozytor stworzył pod pseudoni- Wtedy zdecydowałem, że cały program oprzemy mem Derwid, tworząc nieco ła- na Preludiach tanecznych, ale poszerzymy go o ele- twiejszą w odbiorze formę. menty improwizacji. Wtedy właśnie poznałem Adama Kowalewskiego i odświeżyłem znajomość Na ile zatem Lutosławski Retuned z Joachimem Menclem. Współpraca okazała się tak był dla ciebie pomostem pomiędzy owocna, że nie chciałem wracać już do grania po- klasyką a improwizacją, a na ile legającego na kurczowym trzymaniu się zapisu nu- była to próba komercyjnego wy- towego. korzystania momentu setnej rocz- nicy urodzin artysty? Wielu mu- Zamówienie zaowocowało też albumem Lutosław- zyków sięgało wtedy i nagrywało ski Retuned nagranym w trio – ty, Adam Kowalew- muzykę Lutosławskiego. ski i Piotr Wyleżoł. Kiedy powstawał szkic tego progra- Płyta powstała w składzie, który wymieniłeś, ale mu, w ogóle nie myślałem o zareje- grywaliśmy ten program w rozmaitych konfigura- strowaniu płyty. Nie chcę przez to cjach personalnych. Wychodziliśmy od klasyczne- powiedzieć, że wcale nie zdawałem go grania Preludiów, które przechodziły w impro- sobie sprawy, że projekt z nazwi- fot. Piotr Banasik Piotr fot. JazzPRESS, październik 2018 |127 skiem Lutosławski w nazwie może wsparciem, zawsze mogłem liczyć na jego szczerą mi coś dać. Oczywiście wiedziałem, opinię – co jest dobrze, nad czym pracować, w któ- że może się tak stać, ale zaczęło się rym kierunku szukać, na czym się skupiać. od tego, że zostałem zaproszony do wykonania jego kompozycji. Nie Z Adamem współpracujecie nadal. Pomimo róż- odbywało się to na zasadzie kom- nych składów grał na każdej twojej kolejnej pły- binowania: „Co by tu można zro- cie, łącznie z najnowszą.

I myślę, że nadal tak będzie. Przy- Zawsze starałem się z tym, jaźń trwa, wspólne granie ukła- czego nie rozumiem, mierzyć. To da nam się znakomicie, więc nie dobrze wpływa na rozwój mam najmniejszego powodu, by chcieć to zmieniać. bić z okazji Roku Lutosławskiego?”. Wspomniałeś, że nawet gdy grałeś klasykę, intere- Zostałem zaproszony do przygoto- sowałeś się też jazzem. Ciekaw jestem, po albumy wania utworów z okazji obchodów których wykonawców sięgałeś najchętniej, jakie tej rocznicy i nie bardzo wiedzia- odmiany muzyki jazzowej najbardziej cię pociąga- łem, co z tym począć. Nie podcho- ły i pociągają? dziłem do tematu z nastawieniem biznesowym, miałem natomiast To, czego słucham dzisiaj, i to, czego słuchałem wiele obaw – czy w ogóle sobie po- w przeszłości, nieco różni się od siebie. W domu wy- radzę. Przecież to były moje pierw- chowywałem się na bardzo klasycznych rzeczach: sze próby grania bez napisanych muzyce Antônio Carlosa Jobima, Stana Getza, Pau- nut. Przez dwadzieścia lat grałem la Gonsalvesa. Choć na początku była to dla mnie wyłącznie napisane kompozycje. trudna muzyka. Miałem wtedy 12, może 13 lat, więc Miałem w pamięci swoją przygo- nie powinno dziwić, że było to trudne spotkanie. dę z improwizacją z dzieciństwa, Pamiętam swoje pierwsze zderzenia z muzyką bar- kochałem jazz, grywałem nawet dziej otwartą, z free jazzem – kompletnie nie ro- sam dla siebie, ale przed nikim się zumiałem takiego grania, ale zawsze starałem się z tym nie zdradzałem. To było po- z tym, czego nie rozumiem, mierzyć. To dobrze tężne wyzwanie, z którym musia- wpływa na rozwój, jest wręcz warunkiem prawdzi- łem się zmierzyć, i nie ukrywam, wego rozwoju. że początki nie były łatwe. Zdarza- Kiedy w domu po raz pierwszy usłyszałem Brah- ły się niezłe koncerty, ale były też msa, Prokofjewa, Sibeliusa – nie za bardzo mi paso- takie, które w moim odczuciu by- wała taka muzyka. Z Rachmaninowem też miałem ły fatalne, i nie mam problemu, by problem. Pięć lat później były to już w dużej części dziś to przyznać. Adam Kowalew- moje ukochane utwory. Podobnie było z poznawa- ski był dla mnie wtedy ogromnym niem jazzu. 128| Rozmowy

Obecnie słucham bardzo zróżnicowanej muzyki, skiej, która raczej mnie denerwo- zarówno kultowych nagrań polskich jazzmanów wała, to teraz, już jako nieco bar- – Komedy, Szukalskiego czy Namysłowskiego, jak dziej dojrzały człowiek, schodząc i amerykańskiego nurtu Fusion, choćby Steps Ahe- po szesnastu, siedemnastu godzi- ad. Słucham także muzyki latynoskiej – Corea, Ca- nach ze szlaku i słysząc z odda- milo czy D’Rivera. Kocham muzykę latynoską, a to li ten charakterystyczny, ciągnący wiąże się z moją inną pasją – uwielbiam tańczyć. się bas, równie charakterystycz- Wydaje mi się, że puls muzyki latynoskiej odpo- ny zaśpiew, czuję, o co w tej mu- wiada mi nawet bardziej niż ten tradycyjnie jazzo- zyce chodzi. Poczułem to poprzez wy, swingujący. Marzy mi się granie w tych klima- dzięki emocjom i stało się to moją tach, ale jeszcze wiele pracy przede mną. Muzyka ogromna inspiracją. z Brazylii, czy szerzej – z Ameryki Południowej, ca- ły ten latin jazz to są rzeczy, które kapitalnie wpa- Zapytam znów nieco przewrotnie dają w ucho, ale wcale nie są łatwe pod względem – ile w tym połączeniu jazzu, im- wykonawczym. Bardzo pociąga mnie takie granie. prowizacji i muzyki tradycyjnej było własnych inspiracji, a ile po- To dość zaskakujące upodobania w kontekście dążania za pewnym trendem, któ- muzyki, którą prezentujesz na swoich albumach ry odżył ostatnio wśród polskich z Improvision Quartet i autorskim kwintetem. artystów? Irek Wojtczak nagrał al- Wydawać by się mogło, że czerpiesz raczej od mi- bum z muzykami Fonda/Stevens strzów otwartych, swobodnie improwizowanych Group, na którym opracowali me- form o nieco innym ciężarze ga- tunkowym. Odniosłem wraże- nie, że sporo też w twojej mu- Puls muzyki latynoskiej odpo- zyce elementów zaczerpniętych wiada mi nawet bardziej niż ten z muzyki tradycyjnej, potocznie tradycyjnie jazzowy, swingujący nazywanej ludową.

Moja muzyka zmierza w stronę improwizacji, ale lodie z regionu łęczyckiego, Ma- na co dzień nie słucham takiego grania. Co do in- ciej Fortuna z międzynarodowym spiracji muzyką etniczną i folkową – to prawda. składem na płycie Zośka zagrał Nieustannie odkrywam w swoim życiu różne rze- polskie tematy ludowe. Wcześ- czy, raczej nie działam według odgórnie przyjęte- niej Zbigniew Namysłowski łączył go planu, a staram się inspirować tym, co mnie jazzowe combo z zespołem góral- otacza. Nie ukrywam, że jedną z największych skim, a Michał Urbaniak nagrał miłości mojego życia, poza muzyką, jest chodze- płytę Atma, na której polskie mo- nie po górach. Z żoną staramy się oddawać temu tywy ludowe spotkały się z fusion. zajęciu w każdym możliwym czasie. O ile jako Można byłoby wymienić jeszcze dziecko nie doceniałem zupełnie muzyki góral- sporo podobnych prób… JazzPRESS, październik 2018 |129

Uwielbiam albumy, o których mó- wisz. Namysłowski i jego próby łą- czenia jazzu z muzyką tradycyjną są niesamowite. Kujaviak Goes Fun- Banasik Piotr fot. ky to jest mistrzowska płyta. Ale… Nie chcę, żeby zabrzmiało to zaro- zumiale, ale niespecjalnie ogląda- łem się na dokonania innych mu- zyków. Nie twierdzę, że pomysł na takie połączenie jest czymś wy- bitnie oryginalnym, a już na pew- no nie ja to wymyśliłem. W moim przypadku wyniknęło to jednak trochę z moich wędrówek po gó- rach, trochę jest to efekt pracy nad muzyką Lutosławskiego, któ- ry przecież też wiele czerpał z mu- zyki ludowej. Przekonałem się też wtedy, że mogę odrzucić zapis nu- towy. Adam Kowalewski zawsze powtarza: „Szymon graj melodyj- ki. Niech to, co grasz, oddaje to, co masz w sercu, niech to będzie sło- wiańskie, zakorzenione w tradycji”. to, co czuję, unikając jednocześnie bazowania na Te „melodyjki” to przecież właśnie schematach. Polegam na tym, co mam w głowie, esencja muzyki ludowej. Na tym i na własnym wyczuciu. Nie wiem jeszcze wielu polega ten wpływ – na połączeniu rzeczy o jazzie, o jego historii, nie znam wypowie- mojej miłości do gór, osoby Adama, dzi słynnych osobistości, ale tu procentują godziny który mocno otwiera mnie na no- rozmów – z Adamem Kowalewskim, z chłopakami we drogi poszukiwania i wyzwole- z kwintetu, wspólne słuchanie tego, co im się podo- nia się z klasycznego sposobu my- ba. Często podczas naszych spotkań nawet nie do- ślenia o graniu, odrzucenia zapisu tykam instrumentu, spotykam się z Kubą Mizera- i poczucia, jak można wyrazić sie- ckim, Darkiem Rubinowskim i samo przebywanie bie w muzyce improwizowanej. z nimi, rozmowy sprawiają, że ja już po powrocie Do mojej muzyki staram się pod- gram inaczej. Podczas tych spotkań nie porusza- chodzić bardzo intuicyjnie, wiem, my w ogóle tematów związanych z techniką gry, po że nie jest to może dobrze widzia- prostu słuchamy nagrań, rozmawiamy o tym, co ne wśród jazzowych akademików, nam się w muzyce podoba, a co nie, a ja z tego czer- ale w graniu staram się wyrazić pię, nasiąkam tym. 130| Rozmowy fot. Piotr Banasik Piotr fot.

Jak dziś, po czasie, który minął od premiery, pa- potraktowanym do tego bar- trzysz na album Free-Folk-Jazz? Przyznam, że mam dzo swobodnie, a jedyne, co mia- z tą płytą problem – z jednej strony oparliście ją na łem zapisane, to może sześć lini- melodiach tradycyjnych ze zbioru Oskara Kolber- jek z głównymi tematami. Przed ga, z drugiej zaś mam wrażenie, że tak mocno po- rejestracją płyty spotkaliśmy się szliście w improwizowane formy, że w waszym raz, na niespełna godzinę – kolej- graniu zatraciła się klarowność i prostota muzyki ny raz to była już sesja nagranio- ludowej. wa. Całość nagraliśmy w niecałe dwa dni. Na pierwszym spotkaniu Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jestem w tym składzie. Wcześniej grali- dumny z tego albumu. Uważam, że nie muszę go śmy ze sobą w różnych innych ze- bronić, bo sam broni się znakomicie. Czy mam społach, ale nagranie albumu było świadomość, że to jest trudna płyta? Tak, mam równocześnie początkiem istnie- tego świadomość. Nigdy naszym celem nie by- nia Improvision Quartet. ło przedstawianie muzyki ludowej wprost, chcie- Z Dominikiem Wanią gramy też liśmy raczej, żeby pomiędzy granymi przez nas w duecie. Wspominam o tym, bo dźwiękami było czuć korzeń słowiańskości, że- nasza współpraca jest dla mnie by wyczuwalne było, że to muzyka z tego, kon- bardzo istotna. Jego wkład w Im- kretnego rejonu Europy, z Polski. Melodie ze zbio- provision Quartet oraz nasze due- rów Kolberga były dla nas tylko punktem wyjścia, towe występy są dla mnie bezcen- JazzPRESS, październik 2018 |131 ną lekcją jazzu. Dominik pokazuje liśmy szukać więc czegoś innego. Chłopaki za- mi przeogromny wachlarz środ- mieszkali u mnie w Krakowie na dwa tygodnie ków improwizacyjnych, jakie moż- i zaczęliśmy planować, przeglądać Kolberga, szu- na wykorzystać podczas grania. kać. Niektóre kompozycje powstawały o trzeciej w nocy. Kolejną płytę podpisałeś już włas- Dużo się nauczyłem przy okazji nagrywania Fol- nym nazwiskiem. Na Folwarku warku. Okazało się, że nie zawsze zespół doświad- też słychać folkowe wpływy, choć czonych muzyków wchodzi do studia i po prostu w nieco innej formie niż na Free- gra. Czasem muzycy mają swoje potrzeby – chcieli- Folk-Jazz. by zagrać więcej, inaczej, mają swoje pomysły, któ- re nie zawsze pasują, czasem się wręcz gryzą, in- Z tym albumem było inaczej, a przy nym razem działają lepiej niż pierwotna koncepcja. tym trudniej. Do sesji z kwartetem Trzeba umieć nad tym zapanować, wypracować podchodziliśmy w bardzo otwar- wspólny język dla całego składu, który jednocześ- ty sposób, czułem, że musi pójść to nie daje możliwość wypowiedzenia się każdemu w stronę swobodnej formy. Chyba z muzyków. wszyscy tak czuliśmy. W kwintecie dołączyli do mnie i Adama (Kowa- Narzuciłeś sobie intensywne tempo – nagrania lewskiego) młodsi muzycy, w pew- kwartetu i kwintetu ukazały się w krótkim od- nym sensie czujemy się za nich od- stępie czasu. Czy kolejnej firmowanej przez ciebie powiedzialni. płyty możemy spodziewać się niebawem?

Nie chcę się z niczym spieszyć. Moja muzyka zmierza w stro- Obecnie rozmawiamy z kolega- nę improwizacji, ale na co dzień mi z zespołu na temat kolejnej nie słucham takiego grania płyty i istnieje największe praw- dopodobieństwo, że to właśnie album Improvision Quartet bę- Plany były przeróżne, moim wyj- dzie następnym, który się ukaże. W planach mam ściowym konceptem, z racji po- również kolejny album kwintetu, ale już w całości jawienia się w składzie gita- z własną autorską muzyką. Choć w tym przypadku rzysty Kuby Mizerackiego, było mam setki pomysłów w głowie i więcej pytań niż sięgnięcie po repertuar Czerwo- odpowiedzi, więc materiał nie powstanie tak szyb- nych Gitar. W praktyce to jednak ko. W przyszłym roku na pewno ukaże się album nie wypaliło. Byłem świeżo po Brada Terry’ego, który zarejestrowaliśmy w sierp- nagraniach z Improvision Quar- niu wraz z Joachimem Menclem, Peterem Herma- tet i sądziłem, że kwintet też po- nem, Michałem Barańskim, Tomkiem Torresem, radzi sobie w swobodnej formule, Mateuszem Kołakowskim i Dariuszem Rubinow- ale niestety nie zadziałało. Zaczę- skim. › 132| Rozmowy

Rozmowy z laureatami konkursu Jazzowy debiut fonograficzny Projekt realizowany we współpracy z Instytutem Muzyki i Tańca

Krzysztof Matejski – saksofonista w zespole Quindependence, któ- ry w 2017 roku został laureatem w konkursie Jazzowy debiut fono- graficzny Instytutu Muzyki i Tańca. W tym samym roku, dzięki temu zwycięstwu, ukazał się album Cir- cumstances. Quindependence to przede wszystkim grupa przyjaciół, która dąży do swobodnego połą- czenia różnych brzmień o jazzowej pulsacji i południowej, płynnej me-

fot. Dominik Król Dominik fot. lodyjności. Szukamy w muzyce przestrzeni

Aya Al Azab [email protected]

Aya Al Azab: Co, poza możliwoś- za ogrom pracy, jaką wszyscy wło- cią wydania płyty, dało zespoło- żyliśmy w ten zespół. Pamiętam, wi Quindependence zwycięstwo w jak kiedyś powiedziałem chłopa- konkursie Jazzowy debiut fonogra- kom, że Quinde to moje cudowne ficzny? dziecko i materiał, który tworzy- my, jest na tyle wartościowy, że na- Krzysztof Matejski: Było dla nas wet jeśli mielibyśmy nie przetrwać, przede wszystkim wielką nagrodą gdybyśmy mieli się rozejść, to mu- JazzPRESS, październik 2018 |133 szę doprowadzić do tego, by coś po jednak, aby po Quindependence coś zostało, aby tym zespole pozostało – miałem podsumować pewien rozdział w historii zespo- wtedy na myśli płytę, zapis naszych łu. Trochę ryzykowaliśmy, ponieważ materiał na kompozycji i koncepcji brzmienia. płytę nagraliśmy jeszcze w grudniu 2016 roku – W ten właśnie sposób narodził się miesiąc przed ogłoszeniem wyników konkursu. pomysł zgłoszenia się do konkur- Sesja w studiu to była nagroda jeszcze z Jazz Ju- su. Wspólnie z Miłoszem Skwiru- niors, na którym zajęliśmy drugie miejsce w ro- tem wzięliśmy sprawy w swoje rę- ku 2015. Było bardzo intensywnie. Natomiast już ce, wypełniłem dokumenty, przez w samą pracę nad dotrzymaniem zobowiązań po dwa tygodnie spałem po dwie go- ogłoszeniu wyników było zaangażowanych więcej dziny dziennie, ale było warto. osób. Był to czas spotkań, przejazdów, godzin spę- Szczerze mówiąc, nie liczyłem na dzonych z telefonem przy uchu, nerwów, stresu, ale wygraną, ale wiedziałem, że będę i ogromnego szczęścia w momencie, kiedy pierw- sobie pluł w brodę, jeśli nie spróbu- szy raz wzięło się do ręki płytę, która jest jednym jemy. Chciałem dotrzymać złożo- z ważniejszych etapów w moim prywatnym i arty- nej obietnicy – i udało się! stycznym życiu. Myślę, że koledzy powiedzieliby to samo. Jak wspominacie ten czas? Dosta- jecie szansę nagrania płyty, pro- Dlaczego Quindependence? Nazwa zespołu ma być mocji i koncertów. Nie pojawił się manifestem niezależności? w was strach przed niedotrzyma- niem zobowiązań? Po części tak. Spotkaliśmy się jeszcze podczas stu- diów w Akademii Muzycznej, grając ze sobą. Bar- Oczywiście, że tak. To jednak by- dzo szybko zapadła decyzja o zawiązaniu zespo- ło ogromne przedsięwzięcie, ma- łu i wystartowaniu w Konkursie Jazz Juniors, który był niejako bodźcem do zapoczątkowania naszej dzia- Jeśli ktoś będzie chciał odejść, łalności. Kiedy pracowaliśmy pogodzimy się z tym – dla jego nad własnymi kompozycjami, dobra, bo o przyjaciela się dba stwierdziliśmy, że nasza mu- zyka jest okołojazzowa, że jest fuzją koncepcji, improwizacji, sa planów, kosztorysów, umów, jazzowej tradycji, zabawy formą i barwą dźwię- płatności, z których trzeba się wy- ków, że mieści się w niej o wiele więcej niż kilka wiązać i rozliczyć. A co jeśli coś podgatunków jazzu, połączonych w jeden pomysł. się nie uda? Co jeśli rachunki nie Poszliśmy dalej tą drogą, chcąc osiągnąć brzmie- będą się zgadzać z kosztorysem? nie inne niż to, co dotychczas mogło w Polsce po- Kto wtedy za to zapłaci? Byliśmy wstawać, jednak oparte na solidnym fundamen- w stresie – wszyscy. Chcieliśmy cie wiedzy, szacunku do tego, co już w muzyce 134| Rozmowy było, oraz naszej emocjonalności i wrażliwości – składów, w tym przypadku blue- wspólnej oraz każdego z osobna. Stąd pomysł na sowe, wpływa na muzykę Quin- zaznaczenie istnienia niezależnego kwintetu, dependence? czyli Quindependence. Miłosz jest w ogóle jedną z bar- Wasze brzmienie jest przyjemne, a zarazem nieba- wniejszych postaci w Quinde, choć nalne i wymagające uwagi słuchacza. Ta równo- tak naprawdę każdy z nas jest zu- waga była częścią koncepcji? pełnie inny i charakterystyczny na swój sposób. Niemniej Miłosz Jak najbardziej. Stawiamy na mocno melodyjne jest dla mnie sporym zaskocze- tematy utworów, ale tak jak już wspominałem niem, bo tak naprawdę poznaliśmy wcześniej, bawimy się formami naszych kompo- się dobrze dopiero, tworząc Quin- zycji, stąd pojawiają się u nas nieregularne me- dependence, pomimo tego, że byli- tra, które są niejako ukryte pod płaszczem śpiewnego tema- tu. Przykładem takiego utwo- Sonorystyczne jest u nas ru jest kompozycja Michała Sa- akurat szukanie barwy dźwię- lamona Road To The Promised ku oraz delikatne preparowa- Land, promująca album Cir- cumstances. Szukamy w mu- nie instrumentów zyce przestrzeni, aby zarów- no słuchacz, jak i muzyk zespołu mogli się choć śmy przez trzy lata razem na roku. na chwilę w niej zatracić, uwrażliwić na każdy Milosz jest stonowanym, elokwen- szmer smyczka, każdy szmer powietrza saksofo- tnym gościem z klasą i to słychać nu czy trąbki, każde wybrzmienie blach. w jego kompozycjach. Są bardzo melodyjne – on pisze przepięk- Skąd u was taki południowy groove? ne tematy – ale nie ma w tym ani odrobiny bluesa. Poszliśmy więc Na pewno przez fascynację muzyką etniczną czy w stronę sonoryzmu, muzyki et- world music. Wszyscy mamy za sobą związane nicznej, melodyjności. Miłosz po- z nią muzyczne przygody. Poza tym marzyła nam kazał w tym zespole swoje kom- się muzyka z takim groovem, jest to również wynik pletnie nowe, piękne oblicze. zamysłu kompozytorów poszczególnych numerów i wspólna decyzja zespołu na próbach. Tak to sły- Sonoryzm kojarzy mi się z polską szeliśmy i czuliśmy. muzyką awangardową, odejściem od ścisłego trzymania się melodii, Miłosza Skwiruta znam z bluesowych scen wy natomiast jesteście bardzo me- – przede wszystkim z zespołu Kraków Stre- lodyjni i regularni. Co zatem z nie- et Band. W jakim stopniu brzmienie z innych go przejęliście? JazzPRESS, październik 2018 |135

Owszem, to dobre skojarzenie, Przychodzi taki czas dla zespołu, że każdy z człon- jednak nasza muzyka jest fu- ków chce iść swoją ścieżką, ma inną koncepcję zją elementów zaczerpniętych z muzyki. Jesteście na to przygotowani? Bierzecie różnych źródeł. Sonorystyczne pod uwagę kruchość składu? jest u nas akurat szukanie bar- wy dźwięku oraz delikatne pre- Pewnie, że tak. Różnie w życiu się układa, jeże- parowanie instrumentów. Po- li ktokolwiek z nas chciałby pójść inną drogą, czyniliśmy to podczas nagrań – brzmienie fortepianu w niektó- rych momentach jest delikatnie „dobarwione”, dzięki różnorakim przedmiotom lekko tłumiącym struny, grając na flecie wykorzy- stywałem tony whistle, czy sam szum powietrza przepływającego przez saksofon. Robimy to także na naszych koncertach. Wszyst- kie te elementy są dla nas bardzo ważnymi środkami wyrazu, któ- re budują brzmienie Quindepen- dence.

Kiedy wygrywaliście konkurs IMiT-u, byliście świeżym zespo- łem. Czy po tym doświadczeniu i rozpoczęciu wspólnej przygody z przytupem czujecie się silniejsi i lepsi jako ekipa?

Tak! Czujemy się silniejsi, doce- nieni. Nie wiem, czy lepsi. Myślę, że był to cel, do którego dążyliśmy i który udało nam się zrealizo- wać. Wydaliśmy płytę i zaznaczy- liśmy swoją obecność na polskiej i międzynarodowej scenie jazzo- wej. Dla mnie to coś wspaniałego. Poza tym – dotrzymałem przyrze- czenia. fot. Dominik Król 136| Rozmowy absolutnie nie będziemy sobie tego zabraniać. że na razie na taki obrót spraw To normalne. Jesteśmy nie tylko piątką kumpli, się nie zanosi. Tym bardziej, że którzy razem grają, ale jesteśmy przede wszyst- jakiś czas temu mieliśmy prze- kim piątką przyjaciół, którzy przeżyli ze sobą rwę od wspólnych koncertów i to, wiele pięknych i trudnych chwil. Jeśli ktoś bę- co działo się na pierwszym kon- dzie chciał odejść, pogodzimy się z tym – dla je- cercie po powrocie, uświadomi- go dobra, bo o przyjaciela się dba. Jednak myślę, ło nam, jak bardzo potrzebuje- my wspólnie grać. To był koncert w Rzeszowie – byliśmy głodni grania ze sobą, tęskniliśmy za tym! Widzieliśmy to, słyszeliśmy, czuliśmy to! I Chyba nie tylko my, ale również publiczność, któ- ra słuchała nas tamtego wieczo- ru. Smutno jest nam bez Quinde- pendence na dłuższą metę.

W maju minął rok od premiery waszej debiutanckiej płyty. Słu- chacie jej i budzi się w was zmora perfekcjonizmu? Chcielibyście coś zmienić?

Ha! Teraz pewnie nagralibyśmy to zupełnie inaczej niż wtedy. Ca- ły zespół, jak i każdy z nas, jest w tym momencie na innym szczeb- lu rozwoju artystycznego, jesteśmy w innych momentach życia, więc wlalibyśmy w te utwory pewnie jeszcze coś innego. Niemniej z na- graniami jest tak, że jest to forma zamknięta, tak jak obraz, który ar- tysta namalował w konkretnym momencie swojego życia. Jesteśmy jednak zadowoleni z efektu, jaki udało nam się osiągnąć. Przekaza- liśmy to, co chcieliśmy, co dla nas fot. Dominik Król ważne. › JazzPRESS, październik 2018 |137 138| Rozmowy fot. Gulnara Khamatova Gulnara fot.

Nigdy nie wiadomo, kiedy te historie przypomną o sobie

Śmieje się na określenie „wschodząca gwiazda”. Na trąbce gra od ósmego roku życia, zaczynał w Mingus Big Band, nagrał 16 płyt, pierwszą w 2002 roku. Jest szanowanym mentorem młodszych muzyków, między innymi Roxy Coss. Inspirację czerpie z… opery. Oprócz swojego kwintetu, który z powodzeniem łączy postbopową klasykę z progresyw- nym, swingująco-soulowym jazzem, współtworzy też, i aktywnie koncertuje, z sekste- tem Black Art Jazz Collective, polityczno-muzyczną formacją stworzoną, aby promować i podtrzymywać afroamerykańskie wartości. Z Jeremym Peltem spotykamy się właśnie przed (wyprzedanym) koncertem jego kwintetu, w kultowym The Ronnie Scott’s Club w Londynie. JazzPRESS, październik 2018 |139

Basia Gagnon [email protected]

Basia Gagnon: Twoja muzyka jest Od klasyki, jak miałem osiem lat. określana jako progresywnie-ro- Najpierw grałem na trąbce, a po- mantyczna. Czy zgodzisz się z ta- tem na saksofonie. To był mój wy- kim opisem? bór, nikt mnie nie przymuszał.

Jeremy Pelt: Na pewno się nie obra- Czy to fizycznie duże wyzwanie żę. Kto nie chciałby być tak nazwa- dla ośmiolatka? ny? Krytycy są od tego żeby przy- klejać etykietki, a my od grania Nie! Mój syn ma dziewięć lat i też muzyki! [śmiech] już gra, a zacząłem go uczyć jak miał trzy lata. To jak chodzenie na Od czego zaczęła się twoja muzycz- siłownię – nie weźmiesz od razu na podróż? trzydziestokilogramowego ciężar- ka, tylko ćwiczysz stopniowo, roz- Od Milesa Davisa. wijasz mięśnie i grasz coraz lepiej.

Naprawdę? Zgadywałabym, że od Czego teraz słuchasz? Coltrane’a. Wszystkiego, z każdego gatunku. Oczywiście Coltrane też, ale Dużo klasyki. Jak się do niej za- nie z Milesem tylko z Hankiem bieram, to skupiam się na jednej Mobley’iem, a zaraz potem, do- rzeczy i staram się rozgryźć jak słownie po tygodniu czy dwóch, funkcjonuje. Ostatnio słucham był już sam Coltrane. Miles i Col- Samuela Barbera (amerykański trane mieli różne okresy. Ja nie za- kompozytor muzyki współczesnej cząłem od Bitches Brew tylko od Mi- – przyp. BG). Dwa lata temu, w Do- les Live At Carnegie Hall i Giant Steps ha, wszedłem na próbę orkiestry, Coltrane’a. która grała Adagio na smyczki (zin- strumentowana przez tego kom- Grałeś już wtedy? Ile miałeś lat? pozytora druga część Kwartetu smyczkowego op. 11, skomponowa- Oczywiście, grałem. Byłem nastolat- nego w 1936 roku – przyp. BG) i to kiem. Ta muzyka była fascynująca. była jedna z najpiękniejszych rze- czy jakie kiedykolwiek słyszałem. Zaczynałeś od jazzu? Po powrocie zacząłem studiować 140| Rozmowy partyturę, starając się rozszyfrować jak jest skon- nowania, przygotowując się po- struowana. szedłem do mojego ulubionego muzeum Rodina w Paryżu (odwie- Czego poza tym? dzam je za każdym razem kiedy tam jestem) i chodziłem pomiędzy Dużo starego R’n’B, Earth Wind & Fire… spory prze- rzeźbami z notatnikiem, szukając skok od klasyki czy opery! inspiracji i zapisując melodie jakie

Czy te doświadczenia składa- ją się na twoje kompozycje, któ- Krytycy są od tego, żeby re są zarazem progresywne, ale przyklejać etykietki, a my od przystępne? grania muzyki

Opera przedstawia pierwszy kinematograficzny przychodziły mi do głowy. Czasa- obraz świata. Oczywiście jest ograniczona sceną, ale mi inspiracją może być obraz. Czę- kreuje przestrzeń, no i oczywiście muzykę. Tyle się sto to przychodzi łatwo, a niekie- dzieje: jest leitmotiv i cała reszta, która składa się na dy piekielnie trudno, kosztuje dużo całość. To bardzo interesujące z punktu widzenia pracy. Czasami nie biorę na war- kogoś, kto komponuje. sztat samej rzeźby, ale jej koncept czy opowieść i próbuję go wykreo- Jak zabierasz się do pisania muzyki? wać za pomocą muzyki. Staram się czerpać z moich doświadczeń, snuć To zależy. Niedawno napisałem suitę, która miała ciekawe historie. premierę we wrześniu na festiwalu FONT (Festival Of New Trumpet Music), który stworzyli Roy Camp- Masz świetny zespół, słychać bell Jr. i Dave Douglas. To suita poświęcona Rodino- w nim znakomitą komunikację. wi, który jest moim ulubionym rzeźbiarzem, więc Jak długo gracie razem? w tym wypadku inspiracją jest sztuka. Napisałem pięć części inspirowanych moimi pięcioma ulubio- Ten kwintet powstał w 2015 roku. nymi rzeźbami. To nie długo? Brzmi bardzo ciekawie, czy suita zostanie nagrana? Tak, niestety mam teraz nowego Tak, już jest nagrana i to będzie moja następna płyta. perkusistę i perkusjonistę, więc ten skład nagrywał tylko pomiędzy W jakim składzie? 2015 i 2018. Victora Goulda (pianista w zespole Jeremiego Pelta – przyp. Wzbogaciłem mój kwintet o wibrafon, gitarę i do- red.) spotkałem jeszcze w Berkeley, datkowy keyboard. Wracając do procesu kompo- jako studenta. Pamiętam, że był za- JazzPRESS, październik 2018 |141 wsze bardzo pozytywnie i entuzja- Jako reakcja na odradzające się rasistowskie ten- stycznie nastawiony, ale nie bardzo dencje? zwracałem na niego uwagę dopó- ki nie nagrał własnej płyty. Zro- Oglądałem niedawno wywiad z Artem Taylorem biła na mnie wrażenie. Wiedzia- z 1994 roku, w którym powiedział: „Nie przeszka- łem przedtem, że potrafi grać, ale dza mi rasizm, za to biała supremacja tak”. My- po wysłuchaniu albumu spodoba- ślałem o tym dużo, o jego podejściu. Powiedział ły mi się jego kompozycje i posta- też, że koniec segregacji w pewnym sensie zepsuł nowiłem dać mu szansę.

Dlaczego wybrałeś Paryż na na- granie swojej płyty live (Noir en Rouge. Live in Paris–wyd. 2018)?

Polubienie Paryża zabrało mi spo- ro czasu. Zacząłem tu przyjeż- dżać jak miałem dwadzieścia lat, a z upływem czasu znajdowa- łem coraz więcej rzeczy, które po- lubiłem. Teraz, w dojrzałym wie- ku doceniam inne rzeczy, sztukę, wino, zrelaksowane podejście do życia. Miles i wielu innych nagry- wali w Paryżu, więc czemu nie ja [śmiech]?

Czy masz ulubione miejsca, kluby, w których lubisz występować?

Nie. Są miejsca, co do których mia- łem wielkie obawy, a publiczność była tak fantastyczna, że je polu- biłem. To zależy od wielu czynni- ków, a my jako podróżujący mu- zycy musimy to akceptować i po prostu grać.

Stąd inicjatywa Black Art Jazz Collective, którą współtworzysz? fot. Jimmy Ryan 142| Rozmowy mu życie towarzyskie, bo przedtem były miej- ci. Mam dwójkę i często im o tym sca zdecydowanie „dla czarnych”. Wspomniał mówię. o konkretnym wysokiej klasy hotelu w Chicago, gdzie zbierały się wszystkie gwiazdy czarnej mu- Bennie Maupin nagrał płytę Dri- zyki i świetnie się tam bawili. Był do tego przy- ving While Black (jazda samocho- zwyczajony. Oczywiście nie można odwrócić bie- dem, będąc czarnym – tłum. BG) gu historii. To już nie wróci, ale nie znaczy, że i muszę się przyznać, że wcześniej problem zniknął. Jak zdejmiemy różowe okula- nie byłam świadoma tego terminu ry i popatrzymy trzeźwo, to dochodzimy do smut- i takiego problemu. Czy zdarzyło nych wniosków. Myślę, że problem nie zniknie ci się kiedykolwiek być zatrzyma- za mojego pokolenia i pewnie nawet moich dzie- nym przez policję z powodu koloru skóry?

Jeszcze nie i mam nadzieję, że się nie zdarzy, ale problemem jest to, że mam świadomość, że może się zdarzyć, mnie albo moim synom.

Black Art Collective został opisa- ny jako „wschodząca gwiazda”, od kiedy działacie pod tą nazwą?

[śmiech] Od 2006 roku! Mnie też często tak nazywali… No cóż, tak pi- szą magazyny jazzowe... Mam 42 la- ta, ale OK.

Jakie były początki tego projektu?

Powstał, bo czuliśmy, że czarna muzyka jest anektowana przez dominujące białe grupy społecz- ne. Szczególnie w Ameryce, ale nie tylko. Nie chodziło o to, że biali muzycy grali jazz, to była ra- czej nasza potrzeba reakcji na ten proces, odnalezienia własnego głosu, własnego wpływu. Chcieli- fot. Ssirus W. Pakzad śmy stworzyć nową wartość god- JazzPRESS, październik 2018 |143 ną uwagi. Wayne Escoffery i Jo- Mentor to mentor. Nieważne czy czarny muzyk nathan Blake zaproponowali mi ma białego mentora, kobieta mężczyznę czy od- nowy projekt, na który chętnie wrotnie. Liczy się muzyka i umiejętności. Mój przystałem. Celem było kompo- nauczyciel był biały. Każdy, kto jest na tyle ot- nowanie nowej muzyki specjal- warty, żeby dzielić się wiedzą może być mento- nie dla tego zespołu, a nie od- rem. Dla mnie mniejsze znaczenie miało, czy je- grzewanie standardów, tworzenie stem do niego podobny, tylko czego może mnie nowej tradycji. nauczyć. Freddie Hubbard i Eddie Hen- derson też byli moimi mentora- Chodziłem pomiędzy rzeźba- mi, ale nie dlatego, że byli czar- mi z notatnikiem, szukając in- ni. Dlatego nie wydaje mi się, spiracji i zapisując melodie jakie żeby to było takie istotne. Jak przychodziły mi do głowy usłyszysz Coltrane’a i jego nie- zwykle inspirującą historię czy jesteś kobietą, czy mężczyzną, Roxy Coss, która uważa cię za musisz to docenić, a jak dotąd nie ma kobiety, mentora, stworzyła organizację która zagra jak on! Women in jazz. Czy masz świado- mość zjawiska seksizmu w mu­ Ale Roxy chyba właśnie o to chodzi – że nie ma ta- zyce? kiej tradycji?

Jest sporo „-izmów” w jazzie, a sek- No tak, ale żaden facet też dotąd tak nie zagrał! To sizm jest jednym z nich. Miałem już jest status ikony, do której my wszyscy aspiru- kilka kobiet w moich zespołach, jemy. Dla mnie taką ikoną jest Miles. Nie był naj- Roxy gra ze mną od wielu lat. We- lepszy technicznie, ale potrafił zagrać jedną nutę dług mnie kobiety świetnie wy- tak, że była nieziemska. Liczy się aspiracja. Uwiel- korzystują swoją pozycję na sce- biam też Blossom Dearie. Nieważne czy była biała, nie. Zawsze mają większe brawa czy czarna. [śmiech]. I bardzo dobrze, nic w tym złego, chociaż często jest to re- Czy podjął byś się nagrania A Love Supreme? akcja czysto wizualna. Upłynie sporo czasu zanim kobieta z sakso- Nie. Nigdy. Po co? Pamiętam, byłem wtedy w lice- fonem będzie postrzegana po pro- um, kiedy czytałem całą Modlitwę, to było przeży- stu jako muzyk. cie duchowe, coś świętego i tak innowacyjnego! Próbować to zagrać to jakby pisać na nowo Biblię. Problemem jest też, według Roxy, Nie wspominając o tym, że otwierasz się na kry- brak kobiecych wzorców, mento- tykę ze wszystkich stron. Wiem, że jest wiele ta- rek? kich wykonań i nie zgadzam się z żadnym z nich. 144| Rozmowy

Tak samo jak nagranie na nowo Kind Of Blue. Po że to nieważne! Żeby dodać coś no- co? Nie ma sensu. wego trzeba dobrze poznać histo- rię, stworzoną wcześniej muzykę. Czym dla ciebie jest jazz, masz jakąś definicję? To nie znaczy, że trzeba się nauczyć wszystkich solówek i wszystkich Powiedziałbym, że to muzyka improwizowana wy- gatunków, ale trzeba je znać i wie- wodząca się z tradycji jazzowej, która opowiada ja- dzieć, dlaczego są ważne. Ktoś, kto kąś historię. Ciężko to opisać. Jazz jest chyba rodza- nie wykona tej pracy, moim zda- jem muzyki najbardziej otwartym i narażonym na niem, nie ma wielkiej przyszłości. interpretację. Stąd festiwale jazzowe, które mają ja- Przekaz mówiony też jest bardzo ko gwiazdy artystów R’n’B. ważny. Wychowałem się siedząc na kanapie i słuchając mojego Jak ważna jest dla ciebie tradycja jazzu? dziadka. Nigdy nie wiadomo, kie- dy te historie przypomną o sobie Jest bardzo ważna. Chociażby z egoistycznego w naszym życiu. A opowiadanie punktu widzenia – spędzasz całe życie coś two- historii jest bardzo ważne w mu- rząc, a ktoś po twojej śmierci przychodzi i mówi, zyce. › fot. Ingrid Hertfelderjpg Ingrid fot. JazzPRESS, październik 2018 |145 146| Słowo na jazzowo / Złota Era Van Geldera

Ich czterech

Jarosław Czaja [email protected]

Dawno temu (Jazz Forum 3-4/1992) bę płyt. Jednak szczególną esty- przeczytałem recenzję autorstwa mą wśród zagorzałych fanów Wojciecha Karolaka, dotyczą- organisty – także jak wynika ze cą świeżo wówczas wydanej płyty wspomnianej recenzji u Wojcie- koncertowej Jimmy’ego Smitha Fo- cha Karolaka – cieszą się te, któ- urmost. Tekst był tak entuzjastycz- re powstały na początku jego ka- ny i w ogóle ciekawy, że zapragną- riery w barwach wytwórni Blue łem bardzo mieć ten krążek we Note. I właśnie Fourmost nie jest własnej kolekcji. Ale w tamtych niczym innym, jak wspaniałym czasach nie było to łatwe, bo wy- powrotem Smitha do starych, do- twórnia Milestone miała w na- brych czasów w towarzystwie naj- szym kraju śladową dystrybucję, lepszych kompanów. To przecież a sklepy internetowe były pieś- z saksofonistą Stanleyem Turren- nią przyszłości. Minęło sporo lat tinem i gitarzystą Kennym Bur- i w końcu natknąłem się na płytę rellem nagrał dla Blue Note te Smitha Fourmost, ale nie tę, o której wszystkie legendarne Back At The pisał pan Wojciech. To znaczy niby Chicken Shack czy Midnight Spe- tę, ale inną. cial. Zmienił się jedynie perku- Recenzja w Jazz Forum kończyła sista. W klubie Fat Tuesday’s sły- się takim oto, kierowanym do pro- szymy starego wyjadacza Grady ducenta, zdaniem: „Dziękuję za Fo- Tate’a, który ogólnie gra dobrze, urmost i proszę o jeszcze. Cena nie aczkolwiek momentami ma prob- gra roli”. Nie wiem, czy pan Woj- lemy z time’em. Osobiście podej- ciech wie, że jego życzenie się speł- rzewam, że musiał być wówczas niło i w 2001 roku ukazał się ciąg na lekkim gazie. dalszy tej płyty pod tytułem Four- Jednak, jak słusznie zauważył most Return. Po prostu w trakcie pan Wojciech w swojej recen- koncertów organisty w klubie Fat zji, nie o precyzję i galanterię tu- Tuesday’s, w listopadzie 1990 roku, taj chodzi, a – nomen omen – o zarejestrowano tyle materiału, że bluesa. Bo Jimmy Smith w zasa- starczyło na jeszcze jeden krążek. dzie był bluesmanem. Tak samo Jimmy Smith, jak wiadomo, po- zresztą jak jego kompani – Bur- zostawił po sobie ogromną licz- rell i Turrentine. Najlepszy do- JazzPRESS, październik 2018 |147 fot. Jarosław Czaja Jarosław fot.

Jimmy Smith – Fourmost Return Milestone, 2001

wód mamy na końcu tej płyty, to my za swój śpiew (bardzo blueso- trwający 10 minut Blues For Stan- wy) w Ain’t She Sweet. ley autorstwa samego Smitha. Ale Dla mnie ta płyta łączy się z nostal- po drodze mamy jeszcze przecież gią za przeszłością. Rok 1990 był tak odświeżony Back At The Chicken niedawno. Tymczasem te wszystkie Shack i Organ Grinder’s Swing. Są wielkie postacie jazzu: Smith, Turren- także standardy: ellingtonowski tine i Tate – już odeszły. Został jedynie Mood Indigo i Laura oraz Sonny- Kenny Burrell. Mimo dziewięćdzie- moon For Two. Największy jednak siątki na karku nadal jest bardzo ak- aplauz u publiczności zbiera Jim- tywny. Oby jak najdłużej! › 148| Słowo na jazzowo / Kanon Jazzu

Popisując się, pozostali sobą

Rafał Garszczyński [email protected]

mofonu, zacząłem słyszeć wady nie tylko greckiego tłoczenia, ale też re- alizacji pierwotnego nagrania. Rozstałem się z płytą na długi czas. Kilka lat temu gdzieś na wyprze- daży kupiłem płytę CD, dzięki któ- rej wróciłem na chwilę do tego na- grania – właściwie tylko po to, żeby zacząć zastanawiać się, co takie- go widziałem w tym albumie 20 lat wcześniej. Grane pod publicz- kę solówki, przedziwna realiza- John McLaughlin, Al Di Meola, Paco de Lucía – Friday Night In San Francisco cja techniczna przypominająca de- Philips / Speakers Corner, 1981, 2008 monstracyjne płyty dla audiofilów (prawy kanał – lewy kanał), okla- Friday Night In San Francisco to ski nagrane zupełnie osobno, być moja bardzo długa historia���������. �������Słucha- może wcale nie pochodzące z kon- łem tego albumu niemal bez prze- certu, na którym zarejestrowano rwy w latach osiemdziesiątych. Naj- podstawowy materiał, kłopoty z dy- pierw na kasecie magnetofonowej, namiką. Gust muzyczny się zmie- najczęściej w nocnych pociągach. nia. Kiedyś wystarczyło mi, że grało Później korzystałem z płyty analo- trzech wielkich gitarzystów i popi- gowej, którą gdzieś w końcówce tej sywali się przed publicznością. dekady przywiozłem z Grecji. Cza- Wszystkich razem i osobno wi- sy były takie, że Philips, niekoniecz- działem wielokrotnie na scenie. nie muzyczny koncern, który chy- Kiedy w 1996 roku muzycy nagra- ba trochę przez przypadek stał się li The Guitar Trio, album stanowią- w Europie wydawcą katalogu Pho- cy niezbyt udaną próbę powrotu nogramu, produkował płyty ana- do muzyki sprzed lat, wystąpili na- logowe w różnych miejscach na lo- wet wspólnie w Warszawie, w Sali kalne rynki. Mój egzemplarz został Kongresowej. Później chyba też ra- wyprodukowany w Grecji i kiedy zem grywali, ale jakoś nie były to dorobiłem się nieco lepszego gra- koncerty, które zapamiętałem. Dziś JazzPRESS, październik 2018 |149

mam całkiem niezłe tłoczenie fir- nie zapis wideo koncertu, znany jako Meeting Of The mowane przez Speakers Corner Re- Spirits, i jeden muzyczny fragment na płycie płycie cords, które brzmi odrobinę lepiej Paco de Lucíi – Castro Marin. od innych, jakie miałem okazję Nie da się jednak ignorować faktu, że Friday Night usłyszeć. Ciągle uważam, że Pas- In San Francisco to przebojowa, znana wielu słucha- sion, Grace & Fire, studyjny album czom niekoniecznie oddanym muzyce improwizo- Johna McLaughlina, Ala Di Meoli wanej, jedna z najbardziej popularnych jazzowych i Paco de Lucíi jest ciekawszy. płyt lat osiemdziesiątych. Kiedyś uważałem, że tytu- Nigdy nie słyszałem nagrań pier- łowanie albumu nazwiskami trzech wielkich gita- wotnego składu zespołu z Larrym rzystów i serwowanie słuchaczom 40 minut muzyki, Coryellem zamiast Paco de Lucíi. z których tylko 12 jest nagrane w trzyosobowym skła- Wyobrażam sobie, że to musiało być dzie, to takie małe oszustwo. Podobnie jak dokładanie bardziej spontaniczne i improwizo- utworu nagranego w studiu, co miało na celu zapew- wane. Paco de Lucía nie był wtedy ne wypełnienie wolnego miejsca na płycie. Chyba mistrzem improwizacji i nigdy nim jednak cel był inny, bo nagrany później Passion, Grace nie został. Być może, gdyby gitarowe & Fire ma tylko 31 minut – to album wyjątkowo krótki trio pograło w pierwotnym składzie nawet jak na możliwości płyty analogowej. dłużej, McLauglin sięgnąłby po gi- Szanuję całą trójkę za to, że chciało im się grać ra- tarę elektryczną, wtedy byłoby jesz- zem, a w szczególności za to, że popisując się pod- cze ciekawiej. Niewiele pozostało po czas koncertu, pozostali sobą. Wystarczy nieco mu- doskonale zapowiadającym się skła- zycznego doświadczenia i kilka płyt całej trójki na dzie z Larrym Coryellem, którego półce, żeby z łatwością zlokalizować ich na scenie. Columbia uznała za zbyt małe na- Nie są do tego potrzebne wskazówki realizatorów zwisko do gwiazdorskiego zespołu umieszczone na okładce, określające pozycję wyko- – wydawany przez różne wytwór- nawców w przestrzeni stereo. ›

Kanon Polskiego Jazzu w 100 odcinkach Słuchaj od poniedziałku do piątku o godz. 14.45

Dofinansowano ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach programu w RadioJAZZ.FM „Kultura – Interwencje 2018” 150| Polish Jazz – Kanon polskiego jazzu

Dziś już nikt takich brzmień nie używa

Rafał Garszczyński klon hammonda crumar T-2 nie [email protected] brzmi tak klimatycznie jak ory- ginał, a polysix korg nawet wtedy nie był szczytem techniki syntezy dźwięków. Jednak nie liczy się to, na czym, ale bardziej kto i jak gra, a Wojciech Karolak jest mistrzem świata klawiatur. Time Killers powszechnie uznawany jest za jedną Tak samo jak Tomasz Szukalski z najlepszych polskich płyt lat osiemdziesiątych. był światowej klasy saksofoni- Dziś jest trudny do znalezienia i należy do najbar- stą. Jednym z tych muzyków, któ- dziej poszukiwanych wśród kolekcjonerów. Pier- rych wielkość dyskografii jest -od wotnie wydana przez Helicon płyta miała już kilku wrotnie proporcjonalna do talentu wydawców. Pierwsze wznowienie w 1991 roku na- i tego, co pokazywali na scenie. Kto leżało do Poljazzu. Kiedy album ukazał się w kata- widział, ten wie i nigdy nie zapo- logu Polskich Nagrań, wydawało się, że będzie jako mni. Kto nie widział, ten ma do klasyk dostępny bez problemu. Tak się jednak nie wyboru Time Killers i jeszcze dwa stało, a najnowsze wydanie powstało dzięki chyba albumy z Tomaszem Szukalskim już nieistniejącemu wydawnictwu Milo Records. w roli głównej – Tina Kamila i The Album nagrała trójka muzyków. Dwu z nich – Woj- Quartet. To nie przypadek, że na li- ciech Karolak i Tomasz Szukalski – mimo olbrzy- ście 25. najważniejszych polskich mich możliwości serwowania słuchaczom wy- płyt jazzowych JazzPRESSu i Radio- śmienitych solówek, nie miało wtedy, i do dziś nie JAZZ.FM (papierowe wydanie spe- ma, na swoim koncie zbyt wielu autorskich projek- cjalne – Polish JazzPRESS 2018), je- tów nagraniowych. Tomasz Szukalski oczywiście już nic nie nagra, ja jednak ciągle czekam na raso- wy jazzowy album ze standardami nagrany przez Wojciecha Karolaka, najlepiej na zwyczajnym aku- stycznym fortepianie. Chyba się nie doczekam, ale zawsze warto wierzyć… Jeśli jednak uda się Wam znaleźć gdzieś Time Kil- lers (wydanie Milo Records jest oferowane przez kilka sklepów internetowych), nie będziecie żało- wać żadnej wydanej na tę płytę złotówki. Być może brzmienia instrumentów elektronicznych nie na- leżą dziś do nowoczesnych i od razu poznacie, że Karolak / Szukalski / Bartkowski – Time Killers Helicon, 1985 album powstał w latach osiemdziesiątych. Włoski JazzPRESS, październik 2018 |151 dynie dwa nazwiska powtarzają Szukalskiego. Dziś te elektroniczne dźwięki nie są się na okładkach dwukrotnie. To już przestarzałe, są po prostu inne. Dziś już nikt ta- właśnie Tomasz Szukalski (Time kich brzmień nie używa. Nawet jeśli to była ślepa Killers i The Quartet) i Wojciech Ka- uliczka w rozwoju technologii syntezatorów i nie- rolak (Time Killers i Easy). Nie rozu- którym słuchaczom klimat może przypominać miem jednak, dlaczego w zasadzie tandetną muzykę komputerową albo produkowa- wszystkie te albumy są tak trudne ne masowo ścieżki ilustracyjne do filmów, to jed- do zdobycia. nak geniusz Karolaka sprawił, że Time Killers to Tomasz Szukalski był mistrzem ciągle wyśmienity album, być może najlepsza pol- jazzowej ballady, a Wojciech Karo- ska płyta lat osiemdziesiątych. Duża w tym zasługa lak ma najlepszy biały groove na również wybitnych aranżacji Karolaka. świecie. Jeśli do tej pary dołożyć jed- Gratis do tych brzmień dostaniecie jego doskona- nego z najciekawszych polskich per- łe kompozycje i wybitny saksofon Tomasza Szukal- kusistów – Czesława Bartkowskie- skiego. Czesław Bartkowski z właściwą sobie pre- go – powstaje zespół marzeń, czyli cyzją trzyma dwójkę wybitnych improwizatorów skład, który nagrał Time Killers. w rytmicznych ryzach. Część utworów jest waria- W zmieniających się superskła- cjami przygotowanymi na kanwie utworów napi- dach końcówki lat siedemdziesią- sanych przez Stanisława Radwana, użytych jako tych, dowodzonych przez Tomasza ilustracja do przedstawienia teatralnego Muzyka Stańkę i Zbigniewa Namysłowskie- Radwan, wystawianego na początku lat osiemdzie- go, zawsze pojawiał się ktoś z trój- siątych w reżyserii Zygmunta Hübnera w Teatrze ki odpowiedzialnej za Time Killers. Powszechnym w Warszawie. Jednak Szukalski, Karolak i Bart- Ten album wraz z niedocenianym Sz-Sz nagra- kowski w mrocznym czasie sta- nym z Januszem Szprotem i wspomnianym już The nu wojennego postanowili „zabić Quartet to trzy najważniejsze płyty w dyskografii czas” i zagrać proste jazzowe melo- Szukalskiego. Jest też oczywiście niezwykle istot- die, odchodząc od brzmieniowych na, umieszczona w naszym Kanonie polskiego jazzu eksperymentów. Okazało się, że ta- Balladyna Tomasza Stańki. kie proste i z pozoru przewidywal- Dopiero we współczesnych cyfrowych wersjach zna- ne granie wychodzi im równie do- lazł się utwór Pass Into Silence, zagrany przez Szukal- brze, jak ambitne formy Stańki skiego na saksofonie barytonowym, będący dowo- i Namysłowskiego. dem na to, że również baryton był instrumentem, Niektóre dźwięki tworzone przez na którym muzyk potrafił zagrać wybitnie.› Karolaka za pomocą polysixa Słuchaj podcastów Kanon polskiego jazzu >> brzmią dziś jak te znane z demo- sceny Amigi czy C64, jednak to właśnie Karolak odpowiedzialny jest za specyficzne tło dla wybor- nych saksofonowych improwizacji 152| Słowo na jazzowo / Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew

Tomasz Stańko – droga przez jazz Część pierwsza

Cezary Ścibiorski [email protected]

Śmierć Tomasza Stańki była du- Inspiracje żym zaskoczeniem. Przyzwyczaił nas do tras koncertowych i regu- Tomasz Stańko podstawowe wy- larnie wydawanych płyt, z kolej- kształcenie muzyczne odebrał na nymi nowymi zespołami. Od- fortepianie i skrzypcach, ale już szedł w pełni sił twórczych. Kiedy w liceum zaczął grać na trąbce. przyglądamy się jego drodze arty- W biografii Desperado – napisanej stycznej, uderza nas, że grał z naj- przez Rafała Księżyka – jako swoje większymi – zarówno polskiej, pierwsze jazzowe inspiracje podał jak i międzynarodowej sceny audycje Willisa Conovera w Głosie jazzowej. Wielu innym młodym Ameryki. Ogromny wpływ miał polskim muzykom otworzył dro- też koncert Dave’a Brubecka w Kra- gę do światowej kariery. Warto kowie, w marcu 1958 roku. Pierw- przypomnieć sobie jego muzycz- szymi muzykami, których słuchał, ną drogę, tym bardziej, że była byli Chet Baker, Miles Davis i Mo- ona ważnym nurtem współczes- dern Jazz Quartet. Niedługo potem nego polskiego jazzu i wiele mówi zwrócił uwagę na Jimmy’ego Giuf- o jego historii. fre oraz na Ornette’a Colemana. Do Kiedy szczególnie przyjrzyjmy się pierwszych znaczących muzyków polskiemu kontekstowi działal- polskiej sceny jazzowej, którzy po- ności artystycznej wielkiego trę- jawili się w życiu Tomasza Stańki, bacza, już na pierwszy rzut oka należy zaliczyć Wacława Kisielew- wyraźnie widać, że życiorys To- skiego, Romana Kowala, a później masza Stańki jest swoistym prze- również Jacka Ostaszewskiego. krojem przez historię jazzu nowo- Z Wacławem Kisielewskim i Ro- czesnego w Polsce. Jego biografia manem Kowalem Tomasz Stańko warta jest przypomnienia rów- założył swój pierwszy zespół. Wac- nież z tego powodu, że mówi wie- ław Kisielewski znany był później le o galerii znakomitych polskich przede wszystkim z duetu forte- muzyków, z którymi współpraco- pianowego Marek i Wacek. Roman wał w ciągu swojej blisko sześć- Kowal, po działalności jako muzyk, dziesięcioletniej kariery. był przez wiele lat wpływowym JazzPRESS, październik 2018 |153 fot. Lech Basel Lech fot.

dziennikarzem piszącym o jazzie. czątkowej współpracy z Tomaszem Stańką nale- Rozpoczął pisać historię polskie- żał do zespołu Andrzeja Trzaskowskiego. Uczest- go jazzu, ale zdążył wydać jedynie niczył w nagraniach takich legendarnych płyt jak pierwszy tom – o Krzysztofie Kome- Heart Włodzimierza Nahornego, Anawa i Korowód dzie, Mieczysławie Koszu i Zbignie- Marka Grechuty, 10 + 8 Andrzeja Kurylewicza, na- wie Seifercie. Wykładał w krakow- graniach Mieczysława Kosza i Krzysztofa Kome- skiej Akademii Muzycznej, należał dy. Na początku lat siedemdziesiątych, grając już do redaktorów Wielkiej Encyklope- na flecie i instrumentach perkusyjnych, założył ze- dii Muzycznej. Był współpracowni- spół Osjan (początkowo pod nazwą Ossian), jeden kiem Jazz Forum i Polskiego Radia. z pierwszych w świecie profesjonalnych zespołów Współpraca Stańki z Jackiem Osta- grających world music. szewskim przez lata przybierała różne formy. Rozpoczynając swo- Pierwsze nagrody ją przyjaźń w liceum, wspólnie podjęli szeroko rozumiane poszu- Momentem przełomowym w karierze Tomasza kiwania artystyczne, prowadzo- Stańki był wspólny jam z udziałem Andrzeja Kury- ne od sztuk plastycznych, przez li- lewicza. Andrzej Kurylewicz był w tamtym czasie, teraturę, po muzykę. Sam Jacek jak to określił sam Stańko, jednym z trzech najbar- Ostaszewski to jedna z najbar- dziej szanowanych „liderów” polskiego jazzu, obok dziej barwnych postaci polskiej Andrzeja Trzaskowskiego i Krzysztofa Komedy. Na muzyki. Wzięty basista, po po- scenie jazzowej debiutował jeszcze w czasie stu- 154| Słowo na jazzowo / Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew fot. Lech Basel Lech fot.

rylewicz poświęcił się całkowicie komponowaniu, pisząc symfonie, muzykę kameralną, sakralną, fil- mową, teatralną, baletową, a tak- że pieśni. Właśnie Andrzej Kury- lewicz, nazywając Tomasza Stańkę podczas jamu „młodszym kole- gą”, wzmocnił jego pewność siebie i upewnił co do słuszności obranej drogi. W 1962 roku powstał pierwszy zna- czący zespół w karierze Tomasza Stańki – Jazz Darings. Obok Stań- ki grali w nim Adam Makowicz (wówczas jeszcze jako Adam Ma- diów. W 1954 roku nawiązał współpracę z Andrze- tyszkowicz) na fortepianie, Jacek jem Trzaskowskim. W 1955 założył kwintet, który Ostaszewski na kontrabasie oraz później przekształcił się w Sekstet Organowy Pol- Wiktor Perelmutter na perkusji. Już skiego Radia. Wystąpił na legendarnym pierwszym w lutym następnego roku, podczas Festiwalu Jazzowym w Sopocie w 1956 roku. W 1957 Wielkiego Konkursu Amatorskich uczestniczył, jako pierwszy muzyk z kraju socjali- Wykonawców Polski Południowej stycznego, w koncercie jazzowym w Niemczech Za- Jazz Darings został obsypany nagro- chodnich. Dwa lata później komponował już mu- dami. Pierwsze miejsce jako solista zykę filmową, dzięki której z czasem przeszedł do zajął Tomasz Stańko, drugie Adam historii polskiej muzyki. W latach 1958-1971 wystę- Matyszkowicz. Sam zespół zajął pował we wszystkich edycjach Jazz Jamboree. również pierwsze miejsce. W 1963 roku kwintet Kurylewicza wydał pierw- Miesiąc później Stańko wyruszył szą w Polsce długogrającą płytę jazzową, na której w pierwszą w swoim życiu trasę na trąbce grał lider, na fortepianie Wojciech Karo- koncertową z zespołem, znanego lak, na saksofonie tenorowym i flecie Jan „Ptaszyn” już wtedy szerzej Michała Urbania- Wróblewski, Tadeusz Wójcik na basie oraz Andrzej ka. I to właśnie Michał Urbaniak Dąbrowski na bębnach. Płyta ta zapamiętana zo- zarekomendował Tomasza Stańkę stała jako zerowy tom serii Polish Jazz. Od 1975 Ku- Krzysztofowi Komedzie. › JazzPRESS, październik 2018 |155

Muzyka krajobrazowa

Piotr Rytowski [email protected]

Jerzy Pietrkiewicz, polski literat, bywalców organizowanego już od który w 1939 roku wyemigrował niemal 30 lat festiwalu w Rümlin- do Wielkiej Brytanii, po usunię- gen, który prezentuje nieoczywi- ciu woreczka żółciowego musiał stą muzykę w jeszcze bardziej nie- w swojej diecie unikać tłuszczu. oczywistych miejscach – łącząc Ponoć od tego czasu miał się od- w ten sposób prostotę w wyrafino- żywiać tylko ziemniakami i popi- waniem. jać szampanem. Anglicy ze środo- wiska artystycznego, w którym się Współczesna, czyli wiekowa obracał, byli zachwyceni takim po- łączeniem prostoty z dekadenckim Już podtytuł tegorocznej edycji wyrafinowaniem. Czegoś podobne- wydarzenia 7 Landschafts­opern go mogłem doświadczyć podczas (7 oper krajobrazowych) sugerował tegorocznej edycji szwajcarskiego istotną rolę natury w prezentowa- festiwalu Neue Musik Rümlingen. nych utworach. Krajobrazy często I nie mam oczywiście na myśli do- pojawiają się jako tła przedstawień świadczeń kulinarnych. operowych – od tych namalowa- Jeżeli uda nam się trafić na kon- nych na płótnie, przez aranżację cert muzyki współczesnej, to na scenograficzną, po projekcje wi- ogół albo siedzimy na fotelu w fil- deo. Twórcy festiwalowi odwró- harmonii, teatrze czy studiu kon- cili sytuację, przenieśli muzykę certowym, albo znajdujemy się w krajobraz, tworząc teatr muzycz- w przestrzeni nowoczesnej, postin- ny, w którym stał on się nie tłem, dustrialnej, „loftowej” – czyli takiej, ale jednym z głównych aktorów. której estetyka teoretycznie powin- Podczas festiwalu zaprezentowa- na pasować do charakteru prezen- no utwory skomponowane specjal- towanych współczesnych dźwię- nie na tę okazję. Ich kompozytorzy, ków. A co by Państwo powiedzieli o ile sami nie byli wykonawca- na koncert muzyki współczesnej mi, to osobiście trzymali pieczę w sadzie owocowym, na łące, po- nad premierowymi wykonaniami. lanie w środku lasu czy wreszcie Muzyka była więc jak najbardziej w wiejskiej stodole? Brzmi zaska- współczesna, a to nie zawsze jest kująco? Z pewnością, ale nie dla dziś tak jednoznaczne. 156| Słowo na jazzowo / My Favorite Things (or quite the opposite…) fot. Kathrin Schulthess Kathrin fot.

Bo czymże jest muzyka współczesna? Wydawać przez jemu współczesnych wbrew by się mogło, że sama nazwa definiuje ją dosta- pozorom nie było łatwe. tecznie – muzyka tworzona współcześnie. Tyle, Przy okazji związana z tym cie- że dziś muzyką współczesną nazywamy tak- kawostka. Nauczyciel Beethovena że utwory skomponowane niemal 100 lat temu. Christian Neefe u schyłku XVIII Tymczasem dodekafoniczna twórczość Arnol- wieku nie krył swej konsterna- da Schönberga była współczesna, w najlepszym cji po wysłuchaniu koncertu, któ- przypadku, naszym dziadkom. Patrząc więc na rego program był w całości zło- temat „racjonalnie”, każda epoka miała swo- żony z utworów kompozytorów…, ją muzykę współczesną i zawsze była ona trud- którzy już nie żyli! Uznał to za in- na do zaakceptowania przez ówczesnych słucha- teresujący eksperyment, ale był czy. W historii muzyki nie brak na to dowodów. przekonany, że tego typu „wybry- Na początku XVII wieku Giovanni Maria Artusi, ki” pozostaną raczej ekstrawagan- mówiąc o „nowych kompozytorach” – twórcach cją niż praktyką koncertową. Dziś, baroku i opery (w szczególności o Monteverdim) jak na ironię, jeśli nie odbywa się twierdził, że zaprzedają oni, niszczą i rujnują kla- sprofilowany pod tym kątem fe- syczne zasady, na których opiera się prawdzi- stiwal, albo specjalne wydarzenie, wa muzyka. Także przyjęcie muzyki Beethovena trudno znaleźć w programach JazzPRESS, październik 2018 |157

filharmonii i sal koncertowych ga, Brittena – a więc cała historia opery. Na środku utwory stworzone przez kompo- (niczym w serialu Twin Peaks) stoi czterometrowa zytorów w ciągu ostatnich kilku kobieta w pięknej, czerwonej sukni do samej zie- lat. W Rümlingen takiego proble- mi. Kiedy dobiegające zewsząd arie milkną, suknia mu nie było… kobiety rozchyla się nieco i ukazuje siedzącą tam akordeonistkę. Rozpoczyna się utwór Mischy Käse- Spory wysiłek rana sopran (wokalistka stojąca na wysokim, ukry- tym pod suknią stelażu) i akordeon. Wracając do festiwalu i jego kra- Najbardziej radykalnym utworem zeprezentowa- jobrazowej formy, każdy utwór nym na festiwalu było Nicht-Westliches Hören (nie- miał inną scenerię, ale nie dlate- zachodnie słuchanie) Petera Ablingera, w którym go, że następowała „zmiana deko- jedynym słyszalnym dźwiękiem był wiatr na gór- racji” – podczas szwajcarskiego fe- skim stoku. Konceptem kompozytora były nato- stiwalu to publiczność wędruje po miast okoliczności, w jakich słuchacze mogli de- górach, aby móc wysłuchać kolej- lektować się ciszą – w siedmiu białych „kostkach”, nych kompozycji. Niektórzy twier- nawiązujących do namiotów Beduinów, ale po- dzą, że słuchanie muzyki współ- zbawionych dachów (cztery białe płócienne ścia- czesnej to dla nich spory wysiłek. ny i błękit nieba nad głowami…), rozłożone zostały W tym przypadku ma to dosłow- orientalne dywany. Po obowiązkowym zdjęciu bu- ne znaczenie – uczestnictwo w fe- tów i zajęciu miejsca wewnątrz słuchacze dostawa- stiwalu łączy sięz pokonaniem kil- kukilometrowej trasy, ale myślę, że nikt ze słuchaczy w tym przypad- ku na to nie narzekał. Warto było wspiąć się na leśną po- lanę u szczytu góry, chociażby dla doświadczeń takich jak to. Wokół spowitej nocą polany z zarośli wy- łaniają się wydobyte światłem ko- stiumy z przedstawień operowych. Z każdego z nich wydobywa się ci- cha, jakby słyszana z oddali aria. Mieszają się dźwięki Mozarta, Czaj- kowskiego, Schönberga, Bizeta, Ber- fot. Kathrin Schulthess 158| Słowo na jazzowo / My Favorite Things (or quite the opposite…)

li tradycyjnie parzoną, miętową herbatę. Gdy wiatr nych brzmieniach i wykonanym poruszał płachtami płótna, które stanowiły ścia- w wiejskiej stodole utworem. ny namiotów odsłaniały się fragmenty krajobra- Muzyka współczesna bywa nieła- zu, co robiło szczególne wrażenie podczas zachodu twa w odbiorze, ale sposób jej po- słońca. Azyl pozwalający odizolować się od natłoku dania może znacząco wpłynąć na dźwięków naszej cywilizacji… wrażenia słuchaczy. Czasem po- Nie sposób opisać wrażeń z wszystkich siedmiu trzeba nieco dobrej woli i wysiłku utworów, ale niesamowite wrażenie robiła też kom- – nie tylko tego w postaci przejścia pozycja Manosa Tsangarisa na głos, perkusję i drze- kilku kilometrów w górach… Je- wa, w której za pomocą kilku rodzajów oświetle- stem przekonany, że warto. Mimo, nia z niezwykłą precyzją zainstalowanego w lesie że fani jazzu i rocka wyznają czę- (od lampek w mchu, przez reflektory w krzakach, sto spopularyzowaną przez Jima po snopowe oświetlenie ogromnych drzew), twór- Jarmuscha zasadę, że najlepsze na cy osiągnęli efekt niezwykłej żywej scenografii do świecie połączenie to kawa i pa- swego muzycznego performance’u. Niepowtarzal- pierosy, przewrotnie zaproponuję, ną, zupełnie odrealnioną atmosferę wykreowała żeby czasem spróbować ziemnia- też Clara Iannotta swoim, opartym na elektronicz- ków z szampanem. › fot. Kathrin Schulthess Kathrin fot. JazzPRESS, październik 2018 |159

Po której jesteś stronie?

Adam Tkaczyk [email protected]

Nie dość, że bębniłem ten album na głośnikach i słuchawkach cały tydzień od jego wydania (co przy obecnym tempie przyjmowania in- formacji jest wynikiem fenome- nalnym), to sprawił, że wróciłem do starszych płyt rapera – i spodo- bały mi się! Kiedyś taki efekt rów- nież się mi zdarzał, ale głównie za czasów nastoletnich lub wczesnej trzeciej dekady życia. Nadal jednak Roc Marciano – RR2: The Bitter Dose Marci Enterprises, 2018 pamiętam, na co narzekałem jesz- cze rok temu. Na czym zatem pole- Są twórcy obok których nie moż- ga ten dysonans? na przejść obojętnie – są albo ubó- Najpierw odrobinka historii. stwiani, albo nienawidzeni. Cza- Pierwsze poważne kroki w karie- sami ze względu na ich charakter, rze Roca Marciano to Flipmode czasami twórczość. Do tej gru- Squad – zespół orbitujący dooko- py zaliczam Roca Marciano. Jego ła Busty Rhymesa. W 2001 roku do- styl jest tak charakterystyczny łączył do kolejnej grupy – The U.N., i unikatowy (pomimo tego, że co- z którą w 2004 roku wydał niezły raz częściej naśladowany), że wy- album UN Or U Out, a potem so- musza opinię. W szczegóły wgłę- lówkę Strength And Honor (bardzo bię się później, natomiast teraz rzadka rzecz, coś bardziej jak mix- dodam jeszcze, że znam obydwie tape, albo street album – spotykam strony barykady – do momen- się z głosami, że nie powinno się tu wydania RR2: The Bitter Dose tego uznawać za jego oficjalny de- twórczość Roca mnie nudziła do biut). Kilka lat i gościnnych zwro- tego stopnia, że przesłuchanie al- tek później, w 2004 dostaliśmy Mar- bumu nieraz wymagało drzem- cberg – płytę, którą obecnie wiele ki w jego trakcie. Opisywany tu- osób zalicza do klasyki gatunku, taj album coś „przekręcił” w mojej i która zdefiniowała i scementowa- głowie. ła styl muzyki Roca Marciano. 160| Pogranicze / Down the Backstreets

Styl, który ewoluuje i rozbudowy- luję). Mamy trąbkę, powtarza- wany jest do dzisiaj. Przez następny, ne w kółko słowa: „Hey Love, it’s rewelacyjny album Reloaded, tro- been some years” i rap Roca. Ani chę mniej udany Marci Beaucoup dźwięku! Więcej! Jakim cudem to oraz powrót do formy – Rosebudd’s działa?! Jak to może nie znudzić Revenge (którego opisywany tu- po paru sekundach?! Nie mam taj RR2: The Bitter Dose jest bezpo- pojęcia jak odpowiedzieć na te średnią kontynuacją). Brzmienie pytania, ale działa. Dużą rolę od- Roca Marciano polega na wyko- grywa sequencing – Muse pusz- rzystaniu starych soulowych sam- czone na albumie innego rape- pli w specyficzny, bardzo mini- ra, pomiędzy dwoma klubowymi malistyczny i oryginalny sposób. bangerami, brzmiałoby jak słaby Niektóre bity Roca Marciano, lub skit, tymczasem na albumie Roca wyprodukowane dla niego, to je- Marciano ten moment budowa- dynie zapętlony sampel – bez uży- ny był wcześniejszymi utworami cia jakichkolwiek bębnów! Dodaj- i pasuje do historii, do osobowości my, że utwory samplowane przez jaką raper kreuje na albumie. Roca i jego producentów (którymi Rap Roca również jest bardzo cha- w przypadku tej płyty są: Element, rakterystyczny – nie unosi on gło- Animoss i Don Cee) są bardzo nie- su, najczęściej rapuje jednostajnym oczywiste i obskurne. Nadal jest tempem, używając interesujących, to soul – prawdopodobnie najczęś- efektownych schematów rymów. ciej samplowany w hip-hopie ga- Tematyka tekstów kręci się wo- tunek – Marciano i koledzy robią kół pogoni za pieniędzmi, dobrami to w tak eksperymentalny i cieka- luksusowymi, alfonsów i prosty- wy sposób, że zwracają uwagę od- tutek, trzymania ulicznych zasad. biorcy. Muzyka pasuje do liryki idealnie: Żeby nie być gołosłownym: weź- brzmi bogato, efektownie i elegan- my taki utwór Muse – Roc rapu- cko, ale w uliczny, surowy i brud- je na początkowym fragmencie ny sposób. Niczym alfons z filmów utworu I’m Only Half grupy Three z gatunku blaxploitation. A teraz, Flights Up (jak ktoś zna, niech so- łącząc warstwę muzyczną z opisy- bie sam przybije piątkę, gratu- wanym wcześniej stylem rapowa- JazzPRESS, październik 2018 |161

nia: czy Iceberg Slim podniósłby wą w stół i wołał wniebogłosy, bła- głos w jakiejkolwiek sytuacji? Nie. I gając o bębny (może nawet, nie daj Roc też nie unosi. Wszystko ze sobą Boże, złorzeczył na mnie). Ale być gra, wszystko się składa w konse- może zanurzysz się w alfonsiar- kwentną całość, którą „ogląda się” skiej gadce Roca, odnajdziesz ten jak stary film. moment dnia, gdy RR2: The Bitter RR2: The Bitter Dose to wspaniały al- Dose zabrzmi tak, jak powinno za- bum, bogaty w niespotykane sam- brzmieć i staniesz się nowym fa- ple i sposoby ich użycia, w których nem pana Marciano. Jeśli tak by idealnie odnajduje się główny bo- się stało, to mam dobrą wiado- hater. Ale zrozumiem, jeśli uznasz, mość – katalog Roca jest pełen pe- Drogi Czytelniku, że nie ma siły, rełek, i konsekwentny do bólu. Spo- żeby się ze mną zgodzić i Roc Mar- doba Ci się RR2: The Bitter Dose – to ciano to najnudniejsza rzecz jaką znaczy że na 90 procent spodoba- kiedykolwiek słyszałeś. Być może ją Ci się inne płyty Roca Marciano. w połowie albumu będziesz bił gło- Sprawdź sam. ›

WSPIERAJ WYDAWANIE KOLEJNYCH NUMERÓW JAZZPRESSU

Fundacja Popularyzacji Muzyki Jazzowej EUROJAZZ nr konta: 05 1020 1169 0000 8002 0138 6994 Ważne: wpłata tytułem "Działalność statutowa Fundacji" Kontakt z redakcją: [email protected] Wydawca ul. Górczewska 201, 01-459 Warszawa Fundacja Popularyzacji Muzyki www.jazzpress.pl Jazzowej EuroJAZZ ISSN 2084-3143 Redakcja redaktor naczelny: Fotograficy: Piotr Wickowski Piotr Gruchała Marta Ignatowicz-Sołtys Mery Zimny Kuba Majerczyk Jerzy Szczerbakow Lech Basel Rafał Garszczyński Marcin Wilkowski Aya Al Azab Piotr Fagasiewicz Ryszard Skrzypiec Piotr Banasik Wojciech Sobczak-Wojeński Jarek Misiewicz Krzysztof Komorek Barbara Adamek Sławomir Orwat Bogdan Augustyniak Jakub Krukowski Krzysztof Wierzbowski Radek Wośko Katarzyna Stańczyk Lech Basel Paulina Krukowska Małgorzata Smółka Katarzyna Kukiełka Aleksandra Zbrzeska Jarosław Wierzbicki Vanessa Rogowska Mateusz Drewnik Basia Gagnon Przemek Kleczkowski Jarosław Czaja Anna Mrowca Marek Brzeski Piotr Rytowski Korekta Barnaba Siegel Katarzyna Czarnecka Cezary Ścibiorski Zuzanna Tuliszka Adam Tkaczyk Dorota Matejczyk Anna Piecuch Kira Leśków Kasia Białorucka Przemek Bychawski Rafał Zbrzeski Łucja Kubicka Marta Szostak Projekt layoutu Anna Mrowca Beata Wydrzyńska Piotr Pepliński Opracowanie graficzne, Michał K. Dybaczewski skład i łamanie Klara Perepłyś-Pająk Katarzyna Nowicka Jędrzej Janicki Marketing i reklama Paulina Sobczyk Agnieszka Holwek [email protected]

Wszystkie materiały w numerze objęte są licencją Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomer- cyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska, to znaczy, że wolno je kopiować i rozpowszechniać, jednak należy oznaczyć w sposób określony przez Twórcę lub Licencjodawcę, nie wolno używać do celów komercyjnych i nie wolno zmieniać, przekształcać ani tworzyć nowych dzieł na podstawie tego utworu. Z tekstem licencji można zapoznać się na stronie » A R C H I W U M JAZZPRESS WWW.JAZZPRESS.PL/ARCHIWUM