Francois Mitterrand Henryk Łakomy liiiN in iiiiim u i H

Wydawnictwo N a u k o u e

Akadem ii Pedagogicznej K r a k ó w

Francois Mitterrand Biografia Polityczna Ikadenla Pedaioifezia li. liilsil Eliiadi liriituei i inline rrace Him raiiczie ir m i Frabcois Mitterrand H e n ryk Łakomy Biografia polityczna

im iiitiii

i n n i !

i i i i i i i i raiiiiicnti Iran me Recenzenci prof, zw. Adam Jamróz prof, dr hab. Jan Przewłocki

© Copyright by Henryk Łakomy & Wydawnictwo Naukowe AP, Kraków 2006

Zdjęcie na okładce z Chroniques de I ’histoire. Mitterrand, Paryż 1998

projekt okładki Maciej Kwiatkowski

ISSN 0239-6025 ISBN 83-7271-396-0

Redakcja/Dział Promocji Wydawnictwo Naukowe AP 30-084 Kraków, ul. Podchorążych 2 tel./fax (012) 662-63-83, 662-67-56 e-mail: [email protected] Zapraszamy na stronę internetową: http://www.wydawnictwoap.pl

łamanie Jadwiga Czyżowska druk i oprawa Wydawnictwo Naukowe AP, zam. 53/06 OD AU TO RA

W tym roku przypada 90. rocznica urodzin i 10. rocznica śmierci Franęois Mitterranda. Okrągła data skłania do refleksji nad perspektywą czasową epo­ ki (1916-1996) jego życia i działalności. Biografia Mitterranda została w tej pracy przedstawiona na tle wydarzeń politycznych, społeczno-gospodarczych i kulturalnych Francji oraz świata. Postać to nietuzinkowa, jego bogate życie nie było proste, w powikłanej karierze osiągał coraz wyższe pozycje w hierar­ chii społecznej, przez lata zdobywał doświadczenie, znajomość ludzi i zjawisk w realnym świecie. W działalności publicznej przetrwał 60 lat, widział przemi­ jający czas, uwarunkowania cywilizacyjne i prądy umysłowe, które wymagały często przewartościowań przyjętych norm społecznych i wizji przyszłościowych. Był świadkiem czasów burzliwych, pełnych wstrząsów i napięć w układach po­ litycznych, bo przeżył cztery systemy państwowe Francji oraz okropności wo­ jenne, także 26 lat wojen kolonialnych. Był indywidualnością o dużych zdol­ nościach taktycznych, wyszedł z nurtu prawicowego, potem stanął na pozycjach najostrzej mu przeciwstawnych i będąc przywódcą lewicy społecznej, doszedł do władzy w randze głowy państwa. Lewicę, której przewodził, w najogólniej­ szym sensie należy rozumieć jako połączenie kapitalizmu rynkowego i interwen­ cjonizmu państwowego, równoważącego imperatywy efektywności gospodarczej z wymogami sprawiedliwości społecznej. Oznacza to wolny rynek i wolne ceny, ale i politykę państwa w zakresie makroprzemysłu i makrorozwiązań socjalnych; szczególnie infrastruktura techniczna i społeczna to rola państwa, nie rynku. Również 14 lat prezydentury Mitterranda cechowało się przemianami jakościo­ wymi w świecie, m.in. koniec okresu wyjątkowego wzrostu gospodarczego, bez­ robocie o zasięgu masowym, kryzys wizji ustroju komunistycznego i zarazem koncepcji ultraliberalnych czy rozpad międzynarodowego układu bipolarnego, ukształtowanego po 11 wojnie światowej. Występuje tu współzależność między sytuacją Francji i oczywiście Polski a postępującą globalizacją wielu dziedzin życia narodów i państw. Wątki polskie zostały wkomponowane w tok rozważań;

5 przecież Polskę i Francję łączą od wieków tradycje współpracy, więzi polityczne i kulturalne, a współpracę ułatwia fakt, że część inteligencji w Polsce włada ję­ zykiem francuskim. Patriotyzm obu narodów nie był w stosunkach międzyna­ rodowych znaczony egoistycznym myśleniem politycznym, okazywał tolerancję wobec innych narodowości, otwarcie na kooperację ekonomiczną, przyjmowa­ nie dóbr, myśli twórczych, nowych technik wytwarzania. F. Mitterrand wywierał wpływ na swoje czasy, także w aspekcie wykraczającym poza Francję i przybli­ żenie Czytelnikowi polskiemu recepcji jego poczynań jest motywem w interpre­ tacji danych faktograficznych tego nie odkrywczego opracowania. Niemożliwy jest dostęp do źródeł archiwalnych, ale w studium badawczym wykorzystano chyba wszystkie publikacje dotyczące dwóch kadencji prezy­ dentury Mitterranda, dostępne w kwerendzie bibliotecznej w Polsce, głównie Warszawskiego Instytutu Francuskiego, a przede wszystkim we Francji, głównie w zbiorach Uniwersytetu - 1 (Panthćon - Sorbonne) i Uniwersytetu Cham- pagne-Ardenne w Reims. Analiza opracowań monograficznych, artykułów pub­ licystycznych, wydawnictw źródłowych i edycji wspomnieniowych wybitnych polityków - także książek Mitterranda - pozwoliła na konfrontację informa­ cji źródłowych i sądy generalizujące. Umożliwiły poznanie i ukazanie wizerun­ ku Mitterranda zbliżonego do stanu faktycznego. Ważne dane analizy ilościowej i jakościowej zostały udokumentowane w przypisach w całym tekście, nie obcią­ żonym ponad miarę odsyłaczami do literatury problemowej. Także bez nadmierne­ go posługiwania się cytatami na rzecz refleksji wyjaśniającej. Książka w swych szczupłych rozmiarach, tylko częściowo i w sposób raczej szkicowy, może wypełnić lukę w polskiej literaturze politycznej. Być może zachę­ ci młodszych badaczy do dalszych prac nad szerszą, bardziej wielostronną syntezą, wyczerpującą poznanie naukowe.

Wyrażam podziękowania Władzom Akademickim uczelni francuskich i mojej krakowskiej Akademii Pedagogicznej za ułatwienie mi pobytu we Francji w celu kompletowania materiałów. Profesorowie Adam Jamróz i Jan Przewłocki przekazali w recenzjach wydawniczych wiele cennych opinii i wska­ zówek badawczych, za które składam również serdeczne podziękowania. I. ŚRODOWISKO RODZINNE I SPOŁECZNE FRANCOIS MITTERRANDA

Dzieciństwo i młodość

Franęois Marie Adrien Maurice Mitterrand urodził się 26 października 1916 roku w miejscowości Jamac, w domu rodzinnym matki i dziadka przy ul. Abel- Guy 24. Obecnie, pięciotysięczne miasteczko Jamac w departamencie Charente jest oddalone o 14 km od Cognac - słynnego ośrodka winorośli, uprawianych głównie dla wyrobu koniaku i aperitifu. Historycznie Jamac znany jest z klęski protestantów w 1569 roku. Przywódcą partii katolickiej był Henryk d’Anjou, przyszły król Polski i Francji z dyna­ stii Walezjuszów. Młodemu, 18-letniemu księciu propaganda dworska przypi­ sywała zwycięstwo; faktycznie jego wojskami dowodził marszałek Tavanne de Sauk (1509-1573). Hugonotami zaś książę Ludwik Kondeusz z Burbonów, wuj Henryka Walezego. Po bitwie, rannego przywódcę hugenotów zabił strzałem w głowę kapitan gwardii Henryka, na jego rozkaz. Jamac pozostało społecznością dwuwyznaniową, a świątynia protestancka położona jest przy ulicy AbeLGuy 22, o dwa numery od katolickiego domu rodziny Mitterrandów. W szkole podstawo­ wej kolegami Franęois byli protestanci. Franęois był piątym z ośmiorga dzieci Mitterrandów. Ród wywodził się z hi­ storycznej krainy Berry na południe od Basenu Paryskiego. W gwarze tego regio­ nu desygnat „mitterrand” oznaczać mogło „mierzyciel” zboża, zajęcie uprawia­ ne kiedyś na jarmarkach. W innym tłumaczeniu mitterrand to „środek gruntów”; być może więc nazwisko wywodzi się od fachu (jak polskie nazwiska Kowalski, Szewczyk), albo od miejsca (centralnego) rodowych włości ziemskich. Ojciec, Joseph Mitterrand (ur. 1873 w Limoges) podjął pracę kolejarza na linii Paryż- Orlean (naówczas kompanie prywatne), gdzie wcześniej pracował jego ojciec a dziad Franęois, Thćodose (1844-1920). W roku urodzenia Franęois, Joseph Mitterrand był szefem stacji kolejowej Montluęon (departament Allier). Wcześniej od 1912 r. był naczelnikiem stacji Nantes w Bretanii, ważnej strategicznie w sie­ ci komunikacyjnej, więc także w służbie militarnej. Toteż Joseph, mimo iż był w wieku mobilizacyjnym, nie został wcielony do armii. Rzecz podobnie się mia­

7 ła z załogami innych zmilitaryzowanych instytucji, pracujących na zapleczu dla po­ trzeb wojny. Początkiem 1918 r. Joseph został przeniesiony do Angouleme, gdzie cała rodzina zamieszkała na I piętrze pomieszczeń dworca kolejowego. Ale nie na długo, bo w następnym roku odmówił proponowanego awansu i przeniesie­ nia do Paryża, zwolnił się ze służby i powrócił do Jamac. Zrobił to na prośbę żony Yvonne, która chciała pozostać przy rodzicach, a podjęcie pracy na nowym, wyż­ szym stanowisku oznaczało konieczność przeprowadzki do stolicy. Joseph został agentem ubezpieczeniowym lokalnej filii paryskiego Towarzystwa „L’Union”. Na rowerze przemierzał okoliczne miejscowości w poszukiwaniu chętnych, któ­ rzy chcieliby ubezpieczyć się od kradzieży i pożarów. Przynosiło to niewielkie pieniądze, więc imał się wyrabiania mioteł do zamiatania w atelier pod nazwą „As karowy”. Stabilizacja materialna i spokojne życie w burżuazyjnym stylu nastąpiły w 1929 r., gdy teść Josepha Jules Lorrain przekazał mu wytwórnię octu, produ­ kowanego z winogron okolicznych upraw. Formalnie, octownię otrzymała cór­ ka Lorraina, Yvonne Mitterrand (1880-1936), matka Franęois. To ona miała fak­ tyczny wpływ na kształtowanie charakteru dzieci. Familia Lorrain była tradycyjną rodziną katolików praktykujących. Udzielała się w miejscowej katolickiej organi­ zacji dobroczynnej im. św. Wincentego a Paulo. Stałą lekturą domu był regional­ ny dziennik „La liberte du Sud-Ouest”. Jules był działaczem municypalnym za­ rządu miejskiego Jamac. Politycznie rodzina sytuowała się w prawicy centrowej, z elementami programu inspirowanego katolicyzmem społecznym, ale z krytycz­ nym wydaje się spojrzeniem na kwestię naturalnej nierówności jednostek ludzkich w społecznej doktrynie Kościoła, jako niesprawiedliwej. Poniekąd to lewica kato­ licka na gruncie zasad solidaryzmu społecznego. Wtedy wiara pozostawała ważnym elementem egzystencji ludzkiej, katolicyzm wpisany był w tożsamość jednostki i obyczajowość jej życia codziennego. W ta­ kim klimacie społecznej mentalności katolickiej, wierności dziedzictwu religijne­ mu przodków wyrastał Franęois. Z domu rodzinnego wyniósł wychowanie w du­ chu chrześcijańskiej pobożności, odmawiania modlitw, różańca, służenia do mszy. Takim pozostał w młodych, szkolnych latach. Później stał się religijnie indyfe- rentny. Ani antyklerykalny czy agnostyk, może sceptyczny do religii objawionej. Jakby wtopił się w laicką atmosferę Francji republikańskiej, bez refleksji o ży­ ciu wiecznym. Być może despirytualizacji sprzyjały już studia w „grzesznym” Paryżu, w centrum wysokiej kultury. W burzliwych latach 30. XX wieku bar­ dziej pochłaniało go studenckie życie w Dzielnicy Łacińskiej, niż takie sprawy duchowe, jak czasochłonne praktyki religijne np. msze, które zeszły na dalszy plan i orientowały sacrum w kierunku słabszej religijności. W późniejszych edy­ cjach biograficznych ani w kronikach hagiograficznych nie odnotowano żadnych enuncjacji dotyczących zachowań, gestów czy deklaracji świadczących o zaanga­ żowaniu wyznaniowym Mitterranda, może oprócz ślubu kościelnego w 1944 r.,

8 ale już nigdzie nie ma wzmianki o tym, czy dzieci państwa Mitterrandów zostały ochrzczone. Najprawdopodobniej tak. Jedynym publicznym zwierzeniem była od­ powiedź na pytania dziennikarza (już w 1974) - Czy wierzy w Boga? „Jako dzie­ cko byłem wierzący. Teraz, szczerze, nie wiem (ma foi, je ne sais pas). Wobec braku wyjaśnienia tajemnicy przeznaczenia świata, skłaniam się do myśli, iż ponad uniwersum istnieje inspiracja (Stwórcy), nie wszystko jest tylko przypadkiem i ko­ niecznością”1. Poniekąd byłby to deistyczny światopogląd o stworzeniu wszech­ świata przez Boga, twierdzenie iż działania nadprzyrodzone nie są dostępne analizom empirycznym. Nie negował nigdy ani nie potwierdzał potrzeby istnie­ nia Kościoła jako pośrednika między Bogiem i ludźmi, ale na pewno oficjalna dok­ tryna Kościoła katolickiego, do którego należał, przestała mu być ostoją. Przede wszystkim w jego życiu publicznym przez 60 lat nie pojawiały się wątki konfesyj­ ne, podejścia do ludzi, obywateli zależnie od wyznawanej wiary czy braku prze­ konań religijnych. Będąc prezydentem Republiki, sterował państwem jako orga­ nizacją politycznie nadrzędną w stosunku do wszystkich wyznań istniejących we Francji. Obowiązuje tam odrębność kanonicznego i państwowego porządku praw­ nego, a zakazy i nakazy kościelne obowiązują tylko na ich forum wewnętrznym i nie są sankcjonowane przez prawo państwowe. Jest to zgodne z konstytucyjną normą (art. 2 konstytucji z 1958) świeckości państwa. Istotniejszym od światopoglądu Mitterranda, będzie wychowanie kształtujące jego osobowość, drogi zdobywania wykształcenia, przygotowanie do udziału w ży­ ciu społecznym. Jak wszystkie dzieci, pierwszą wiedzę o świecie nabył od rodzi­ ców, zwłaszcza matka wpływała na kształcenie myślenia i wyobraźni. Ogromne wrażenie na małym chłopcu wywarły rozmowy w środowisku rodzinnym o sytua­ cji Francji po I wojnie światowej. Była straszliwym szokiem dla Francuzów, po­ została w ich pamięci zbiorowej, określiła postawy i reakcje ludzi w całym okresie międzywojennym. Kiedy Franęois przyszedł na świat, symbolem heroizmu dla Francji stało się Verdun, newralgiczny punkt systemu obronnego; przy odpieraniu ataków nie­ mieckich śmierć poniosło tam (wg różnych danych)2 ponad 360 tys. Francuzów i prawie 340 tys. Niemców. Trwała wojna pozycyjna; linia frontu zachodnie­ go przebiegała od Atlantyku na zachód od Ostendy przez Ypres, Arras po granicę szwajcarską. Brakowało broni i amunicji, bo zaopatrzenie przewidywano na wojnę krótkotrwałą. Walki na noże w okopach wyzwalały okrucieństwo. Żołnierze pozo­ stawieni pod komendą ponad rok bez przepustki, rzucani do krwawych i niesku­ tecznych ofensyw w zimnie, błocie, brudzie, karmieni letnią zupą odmawiali wy­

' Cyt. za: F.-O. Giesbert, Franęois Mitterrandou la tentation de I ’histoire, Paris 1977, s. 22. 2 Np. J. Baszkiewicz, Historia Francji, Warszawa 1974, s. 639 przytacza liczbę poległych Fran­ cuzów na 275 tys. i 250 tys. Niemców. Natomiast P. Miquel, Histoire de la , Paris 1976, s. 490 szacuje straty francuskie na 500 tys. 9 konywania rozkazów. Bunty w oddziałach bojowych stłumił brutalnie nowy, od wiosny 1917 r., szef armii Philippe Petain. Wyroki skazujące (także kary śmierci) dotknęły około 50 tys. wyczerpanych fizycznie i psychicznie zrewoltowanych żoł­ nierzy. Nie zmieniało to jednak sytuacji na froncie, bo Niemcy nie wiedzieli o roz­ ruchach i nie wykorzystali do działań zaczepnych. Pacyfistyczne nastroje musia­ ły się udzielać także ludności cywilnej, zmęczonej beznadziejną i wyniszczającą wojną. W 1916 r. realne stało się widmo głodu; wprowadzono racjonowanie cukru (1 kg miesięcznie na osobę) i chleba (od 200 do 600 gramów dziennie, zależnie od konsumenta). Tymczasem sporo ludzi zamożnych bawiło się swobodnie, spe­ kulacja żywnościowa rodziła nowe wielkie fortuny. Zmobilizowanych mężczyzn (8 min) zastąpiły kobiety; w 1918 r. aż 425 tys. kobiet zatrudnionych było w fabry­ kach pracujących na rzecz armii. Ale przejmując wiele dziedzin (męskich) życia, kobiety przeżyły emancypację i następnie wiele zawodów zostało sfeminizowa­ nych. Aktywizacja zawodowa kobiet to jeden z aspektów przeobrażeń społecznych także w innych krajach biorących udział w tej wojnie. Jednak wśród narastającego zmęczenia i powszechnego niezadowolenia, ruch przeciwko wojnie nie miał szerszego zasięgu. Pod koniec 1916 r. wyczer­ pała się idea jedności narodowej („święta unia”) wszystkich orientacji politycz­ nych, proklamowana w obliczu wojny. W gabinetach rządowych zasiadali dzia­ łacze prawicy (np. Charles Freycinet), socjalistów (Jules Guesde) i przywódca centrali związkowej Powszechnej Konfederacji Pracy (CGT) Leon Jouhaux. So­ cjalistów i pacyfistów obezwładniło zabójstwo Jean Jauresa 31 lipca 1914 r. Na Kongresie Sekcji Francuskiej Międzynarodówki Robotniczej (SFIO), 14-16 lipca, Jaures przedstawił projekt rezolucji (przeszedł większością głosów 1630 przeciw 1174)3 o powszechnym strajku robotniczym, zorganizowanym jednocześ­ nie we wszystkich krajach, między którymi wybuchłby konflikt wojenny, chociaż trudno gdybać jakby się zachował wobec agresji niemieckiej i faktu, że socjalde­ mokraci w Reichstagu głosowali za kredytami zbrojeniowymi. W konferencjach socjalistycznych w Zimmerwald (IX 1915) i Kienthal (IV 1916) koło Bema, przy aktywnym udziale Lenina przebywającego wtedy w Szwajcarii, uczestniczy­ ło dwóch przedstawicieli z Francji. Formalnie, organizatorem był socjaldemo­ krata szwajcarski Robert Grimm. Za przyczynę wojny uznano imperializm i wzy­ wano, by socjaliści nie głosowali za kredytami wojennymi. W celu rozwijania propagandy antywojennej powołano do życia Międzynarodową Komisję Socjali­ styczną. We Francji rozgłos zyskała wydana w 1916 r. powieść W ogniu, której autor Henri Barbusse zajął postawę socjalistyczną i pacyfistyczną wobec okrop­ ności wojny. Nawet politycy burżuazyjni m.in. wypowiadali się za kompromisowym pokojem. Proletariackie hasło o pokoju bez aneksji i odszko­ dowań było bezprzedmiotowe; Francuzi domagali się zwrotu Alzacji i Lotaryngii.

3 A. Brzeziński, Jean Jaures. Polityk i myśliciel, Łódź 1983, s. 258. 10 Sytuacja zmieniła się wiosną 1917 roku. 6 kwietnia do wojny przystąpiły Stany Zjednoczone; korpus ekspedycyjny gen. Johna Pershinga (2 min żołnierzy w koń­ cowym okresie wojny), z ciężkim sprzętem ofensywnym, ważył w bilansie sił. Premierem (13 X I1917) został Georges Clemenceau, który mobilizował wszystkie siły i rezerwy Francji na potrzeby wojny. Brutalnie rozprawiał się z pacyfistami. 18 lipca 1918 r. Ferdynand Foch, naczelny dowódca sił sprzymierzonych, mógł przystąpić do kontmatarcia. Niemcy zmuszeni zostali do odwrotu. Druga Rzeszajuż ogarnięta była rewolucją i przystała na zawieszenie broni, które podpisano 11 listo­ pada 1918 r. w wagonie kolejowym pod Rethondes koło Compiegne. Zakończenie wojny, która przynosiła ograniczenia praw obywatelskich, przy­ jęto z ogromną ulgą. Zginęło 1,4 min osób (10,5% ludności czynnej zawodowo), w tym ok. 460 tys. ludzi młodych między 20-27 rokiem życia. Chłopów zginę­ ło 538 tys. spośród 5,4 min ludności rolniczej; mniejszą daninę krwi ponieśli ro­ botnicy, bo oszczędziła ich praca w przemyśle zbrojeniowym. Gdyby nie straty ludzkie, głównie mężczyzn, w latach powojennych urodziłoby się ok. 1,7 min dzie­ ci więcej; ponad 700 tys. dzieci wychowywało się w niepełnej rodzinie4. Kraj był gospodarczo wycieńczony, produkcja obniżyła się o połowę, ceny wzrosły trzykrotnie, brakowało rąk do pracy, szczególnie na wsi. Powszechnie my­ ślano o powrocie do życia takiego jak przed wojną, okresu zwanego la belle epoque, czasu pomyślności, optymizmu, pewnej demokratyzacji kultury i obyczaju. Ten poziom życia i produkcji z początku wieku, osiągnięto dopiero w 10 lat po wojnie. Natomiast prestiż Francji w świecie był najwyższy od czasów Napoleona, ale już bez dążenia do hegemonii nad innymi narodami. W Lidze Narodów, pod nieobec­ ność Stanów Zjednoczonych i Związku Radzieckiego, Francja odgrywała główną rolę. Sternik polityki zagranicznej Aristide Briand marzył o erze uniwersalne­ go pojednania, powszechnego wyrzeczenia się wojny i jej potępienia. Wszystkie nieszczęścia Francji przeżywała rodzina Mitterrandów, także Fran- ęois chociaż nie mógł jeszcze wszystkiego rozumieć z powagi świata. Znisz­ czenia i straty wojenne nie dotknęły bezpośrednio ich regionu, tylko najbardziej uprzemysłowione departamenty północne. Dzieciństwo Franęois można okre­ ślić jako szczęśliwe i względnie dobrze sytuowane materialnie. Od października 1920 r. trafił on do szkoły gminnej w Jamac (przedszkolna opieka wychowaw­ cza znana jest we Francji już od końca XVIII w.), ale właściwą naukę szkolną podjął w siódmym roku życia. Nauczycielka od razu zwróciła uwagę na umysł i charakter małego ucznia, i ... upatrywała w nim ... przyszłego biskupa albo pre­ zydenta Republiki (!)5. Przepowiednia miała się spełnić. Po latach, pani Danielle Mitterrand, powołując się na rozmowy familijne, wzmiankowała, iż Yvonne i Joseph mieli nadzieję, że Franęois zostanie księdzem, wówczas niewątpliwie zo-

4 Wszystkie dane za: R. Remond, Notre siecle de 1918 a 1991, Paris 1991, s. 17-19. ’ Chroniques de 1'histoire. Mitterrand, Paris 1998, s. 13. 11 stałby kardynałem. Nie kształtowali w nim jednak powołania kapłańskiego, więc został prezydentem Francji. W r. 1926, gdy Franęois skończył 10 lat, rodzice posłali go do Kolegium św. Pawła w Angouleme, zawiadywanego przez kanonika Augereau, przyjacie­ la rodziny. To odpowiednik szkoły średniej stopnia maturalnego, uprawniają­ cego do studiów wyższych. Zakład szkolny prowadzony nie przez zakonników, tylko księży świeckich otoczony był wysokim murem. Rozkład dnia wychowan­ ków jak w konwikcie internatowym rozpoczynał się o godz. 6. Porannych ablu- cji uczniowie dokonywali w łazience z zimną wodą, po czym udawali się na mszę w szkolnej kaplicy i na pierwszy posiłek. Następnie uczestniczyli w zajęciach dy­ daktycznych, korzystając w ciągu dnia z czasu wolnego na przygotowywanie się do lekcji i na zajęcia własne. Były nawet rekreacyjne ćwiczenia cielesne - Franęois grał w piłkę nożną jako bramkarz. Wypoczynek nocny poprzedzała wspólna mod­ litwa wieczorna. Franęois znalazł się w nowym środowisku 350 uczniów, z których znał tyl­ ko brata Roberta, starszego o rok i w klasie wyższej. Zanim się zaadaptował był milkliwym indywidualistą, wykazywał skłonność do samotności, nawet w rozmo­ wach towarzyskich odzywał się nieśmiałe. Nie uczestniczył w życiu koleżeńskim, ani w organizacji młodzieży katolickiej. Medytacyjnego usposobienia i dobrej pa­ mięci, należał Franęois do najlepszych uczniów w Kolegium. Plasował się w swej klasie na pierwszym miejscu w ocenach z historii, geografii, języka francuskie­ go i łaciny, religii i filozofii, słabszy był w matematyce i fizyce. Wtedy w proce­ sie nauczania i wychowania przywiązywano wagę do kultury antycznej i filozofii, historii i sztuki starożytnej Grecji i Rzymu, bo miała wielkie znaczenie dla roz­ woju kultury nie tylko francuskiej, sprzyjała odkryciom i przekształcaniu świata, warunkowała postęp społeczny w Europie. Franęois pochłaniała lektura beletrystyki. Pasję do literatury pięknej i poezji za­ szczepiła mu matka. Gdy miał 6 lat czytała mu głośno powieści, takie jak np. na- turalistyczną Les Prunes Alphonse Daudeta czy poezje A nos soldats Theodore Banville’a. W okresie szkolnym do jego ulubionych pisarzy należał m.in. Stendhal (znał całe fragmenty utworów), Paul Valery, Andre Gides, Drieu La Rochelle, Julien Benda, Jean Giraudoux, Franęois Mauriac, Paul Claudel. Byli to pisarze reprezentujący różne gatunki prozy literackiej i rozmaite, nawet zwalczające się nurty światopoglądowe. Z jednej strony pisarze katoliccy Mauriac (w 1920 wydał Ciało i krew) i Claudel kreowali ideał człowieczeństwa przez wiarę religijną. Z dru­ giej natomiast Lochy Watykanu Gide’a, wydane w 1914 r., były uważane za skan­ dal; poruszają problem wolności jednostki wobec zakazów religijnych i moralnych. Z kolei piewca demokracji Benda, w wydanej w 1922 r. powieści Amorandes był przeciwnikiem irracjonalizmu, bergsonowskiego prymatu poznania intuicyjnego.

12 Wątki tematyczne i postacie z powieści (może i tysiąc bohaterów) czytanych przez Franęois pochodzą z rozmaitych obszarów życia zbiorowego, z wszystkich prowincji od Prowansji przez Paryż po Bretanię. Ukazująróżne typy psychologicz­ ne, charaktery, indywidualności, abstrakcyjny intelektualny świat fantazji i także realnej egzystencji ludzkiej. Wszystko to decydowało o jego intelektualnym roz­ woju, ukształtowało osobowość. Tamtej epoki zwanej „szalone lata” (les armees folles) Mitterrand nie mógł już świadomie przeżywać, bo był jeszcze uczniem, młodym i pochłoniętym nauką szkolną, z której wyszedł uformowany umysło­ wo do krytycznego i samodzielnego myślenia. W wirze politycznych wydarzeń znalazł się od razu, gdy przybył na stu­ dia do Paryża w 1934 roku. Mając prawie 18 lat, zapisał się na prawo i do wolnej Szkoły (Faculte librę) Nauk Politycznych. Tak nauczyciele jak i rodzice uważali, iż uzdolniony Franęois winien trafić do Paryża, by równolegle do studiów prawni­ czych podjął drugi fakultet - nauki polityczne, a kierunku tego nie miały uniwersy­ tety w Poitiers i Bordeaux. W Paryżu przebywało już dwoje starszego rodzeństwa: siostra Marie-Josephe studiowała sztuki piękne, a brat Robert na Politechnice. Dzięki rodzinnym kontaktom, Franęois został umieszczony w pensjonacie księży marianów przy ul. Vaugirard 104. Dyscyplina jak na zakład wychowawczy była tu­ taj liberalna; mógł więc swobodnie kontaktować się ze środowiskiem poza interna­ tem. Wszystkie egzaminy zdawał w regulaminowych terminach, chociaż się póź­ no do nich przygotowywał. Pochłaniała go Dzielnica Łacińska, upolityczniona i zdominowana przez skraj­ ną prawicę. Tutaj, kolporterzy uliczni komunistycznej „L’Humanitć” albo socja­ listycznego pisma „L’Etudiant” mogli zostać pobici przez bojówkarzy z „Action Franęaise”. W Paryżu, gdzie skoncentrowane było 25% potencjału przemysłowe­ go i mieszkało 18% populacji kraju, manifestacje polityczne gromadziły wielkie tłumy. Bezrobocie było dobrym gruntem do uprawiania demagogii. Po I wojnie światowej trwał we Francji względny spokój społeczny. Notowano regularny wzrost gospodarczy, bezrobocia nie było, a nawet brakowało rąk do pracy. W la­ tach 1921-1931 sprowadzono ponad 2 min robotników obcych, w tym ok. 500 tys. Polaków. Kopalnie węgla okręgu Nord pracowały głównie dzięki zwerbowa­ niu 70 tys. polskich górników. Zaspokojono niektóre rewindykacje socjalne jak 8-godzinny dzień pracy, ubezpieczenia chorobowe, zasiłki rodzinne, dopuszczal­ ność układów zbiorowych w przemyśle. Później, od lat 30. ubiegłego stulecia, na­ stąpiło kryzysowe załamanie się procesu wzrostu gospodarczego w skali między­ narodowej. Po zdemontowaniu kontroli wojennej państwa nad gospodarką, powró­ cono do XIX-wiecznych zasad ekonomicznego liberalizmu. Nie podejmowano nie­ zbędnych reform jak np. New Deal w Stanach Zjednoczonych i dlatego Francja nie była w stanie stawić czoła kryzysowi gospodarczemu. W najbardziej kryzysowym roku 1935 całkowicie pozbawionych pracy było ok. 500 tys. ludzi, a częściowych bezrobotnych (m.in. robotników sezonowych) szacowano na 2 min, wobec 12 min

13 ludności czynnej zawodowo. Nie było żadnej ochrony socjalnej w czasie bezro­ bocia; płace w latach 1930-1935 spadły średnio o 30%, dochody w rolnictwie 0 49%, a w przemyśle o 46%6. Bezrobotni rzuceni z dnia na dzień w nędzę, podat­ ni byli na agitację tych, którzy obiecywali pracę. Uprawiano więc tani populizm, a najbardziej różne ligi skrajnie prawicowe. Dominująca w życiu politycznym pra­ wica, która wygrała wojnę, nie podejmowała kroków, by pomóc ofiarom kryzysu. Nadto jej gabinety były słabe i niestabilne; od wyborów w maju 1932 r. do utwo­ rzenia rządu Daladiera w 1938 r. Francja przeżyła aż 15 kryzysów ministerialnych. Rozdrobnienie partyjne (ok. 20 partii i grup) uniemożliwiało utworzenie trwałej 1 jednolitej większości parlamentarnej, warunku powołania stabilnego rządu. Żywot gabinetu (żaden nie trwał dłużej niż rok) nie pokrywał się z kadencją nierozwiązy­ walnej Izby Deputowanych, wybieranej co 4 lata. Tylko kolejne gabinety podtrzy­ mywały władzę w nowej postaci, bo stabilna była korporacja personelu politycz­ nego w koalicyjnych rządach. Nawet w wypadku kryzysu rządowego kształtowa­ ła się nowa większość parlamentarna, do której wchodziła część ustępującej ekipy. Upadek gabinetu nie powodował przekazania rządów jednolitej opozycji, zorga­ nizowanej jak np. w Anglii. Paraliż egzekutywy uniemożliwiał ciągłość działania, projektowania długoterminowego. Słaba władza wykonawcza prowadziła politykę na przetrwanie, konserwatywna na gruncie „starego porządku” kapitalistycznego, kierowała sporo energii przeciw lewicy, szczególnie komunistycznej. Na Kongresie Socjalistów (SFIO) w Tours 29 grudnia 1920 r. doszło do rozła­ mu, 3/4 delegatów przyjęło 21 warunków przystąpienia do III Międzynarodówki. Wcześniej SFIO wysłała do Moskwy dwóch emisariuszy celem rozeznania sytua­ cji u źródła: obaj, Marcel Cachin (znał osobiście Lenina) i Ludovic-Oskar Frossard agitowali za Międzynarodówką Komunistyczną, czyli uznania pierwszeństwa rewolucji nad środkami politycznymi w zdobyciu władzy, pod przewodnictwem klasy robotniczej. Ustrój społeczny postulowany przez ideologię komunistyczną to budowa społeczeństwa bezklasowego, opartego na uspołecznionej własno­ ści środków produkcji i równym podziale wytworzonych dóbr, walka o popra­ wę bytu ludzi pracy najemnej. Powstała partia nowego typu, wtedy pod nazwą Sekcja Francuska Międzynarodówki Komunistycznej (SFIC), licząca ok. 180 tys. członków, była największą z wszystkich innych orientacji i przez 60 lat wywiera­ ła przemożny wpływ na francuskie życie polityczne. Sukcesy wyborcze (20-25% głosów) pozwalały na tworzenie własnej frakcji i uczestnictwo w grze parlamen­ tarnej. Partia przejęła też dziennik „L’Humanite”; akcje gazety (w tym udziały własne) przekazał frakcji większościowej żyjący uczestnik Komuny Paryskiej, Zephirin Camelinat7.

‘ T. Godlewski, Francuska Partia Komunistyczna, Warszawa 1979, s. 30. 7 Zephirin Camćlinat (1840-1932) kierował Mennicą Komuny Paryskiej, później na emigracji w Anglii. Ułaskawiony w 1879 r. powrócił do Francji i był deputowanym socjalistycznym w latach 1885-1889. Jako skarbnik SFIO zarządzał akcjami „L’Humanite” i podzieli! je po rozłamie w 1920 roku. 14 Dawna, teraz ok. 30-tysięczna SFIO - partia wszystkich pracujących na czele z Leonem Blumem, zachowała dotychczasową nazwę i program socjaldemokra­ tyczny. Uznawała ideę społeczeństwa niepodporządkowanego władzy państwo­ wej za utopię. Nie walka, ale współpraca klasowa, czyli demokracja pluralistycz­ na wyrażająca w wolnej grze sił politycznych zróżnicowane interesy klas i warstw. Sprawowanie władzy winno opierać się na koncepcji jej podziału i na zasadzie większości wyborczej. Stojąc na gruncie gospodarki rynkowej, doktryna partii za­ kładała mieszane formy własności i ingerencję państwa w korygowanie defek­ tów wolnej konkurencji, takich jak zatrudnienie, ubezpieczenia społeczne, oświa­ ta, ochrona zdrowia i inne. SFIO działała jako partia rządząca lub współrządzą­ ca i była ważnym ogniwem mechanizmu władzy państwowej. Na przeciwnym, skrajnie prawicowym biegunie rosły w siłę grupy nacjonali­ styczne i faszyzujące. Nie istniała jak w Niemczech jedna silna partia, tylko wiele konkurencyjnych lig: Action Franęaise, falangi uniwersyteckie czy kameloci króla. Do starych tradycji prawicowego nacjonalizmu i antysemityzmu „Action” dołą­ czyły nowe akcenty bonapartystowskiego autorytaryzmu, antykomunizmu i wia­ ry w idee faszyzmu niemieckiego oraz włoskiego. Wykorzystywano w sposób demagogiczny ciężką sytuację ekonomiczną, ale ligi były zbyt rozdrobnione by przejąć władzę państwową. Inaczej było w Niemczech, gdzie kryzys gospodar­ czy (6 min bezrobotnych) wyniósł Hitlera do władzy. Oczywiście ligi były najbar­ dziej aktywne w Paryżu i do nich przyłączył się student pierwszego roku Franęois Mitterrand. Uczestniczył w ulicznych mityngach, dziś powiedzielibyśmy „zady­ mach”, przez ciekawość, chęć życia czynnego; był żądny wrażeń. Bo związek ideowy i intelektualny z prawicą przyszedł w toku dalszych studiów i na krótko. Trzeba zwrócić uwagę m.in. na taki mityng 1 lutego 1935 r. z podżegania „Action” przeciw obcokrajowcom („metekom w uniwersytecie francuskim”)8, a chodzi­ ło głównie o Żydów z Europy Środkowej i Wschodniej przybyłych do Paryża na stu­ dia medyczne albo prawnicze, gdyż w ich krajach stosowano numerus clausus9 lub byli prześladowani przez bojówki nacjonalistyczne. Ksenofobia prawicy uderza­ ła nie tylko w studentów, ale także w Żydów wykonujących wolne zawody, szcze­ gólnie w lekarzy niedawno osiadłych we Francji, ponieważ obawiano się, iż krajow­ com zabiorą pacjentów. Skrajni nacjonaliści pod hasłem „Francja dla Francuzów” żądali wydalenia obcokrajowców bez pracy; całe pociągi polskich górników ode­ słano wtedy do Polski, gdyż imigracyjna siła robocza była już niepotrzebna. Akurat fotografia manifestantów z Mitterrandem w tle (z 1 II 1935) opubliko­ wana w „L’Echo de Paris” zachowała się do dziś. Wykorzystywali ją przeciwnicy już prezydenta Franęois Mitterranda do oskarżania go o antysemityzm. Zapewne

8 Opis za: P. Berge, Inventaire Mitterrand, Paris 2001, s. 35-36. 9 Numerus clausus (liczba zamknięta), ograniczenie liczby osób przyjmowanych do szkół, na stu­ dia, dostępu do urzędów, niektórych zawodów, stosowane wobec Żydów. 15 wtedy student Mitterrand ani przez moment nie mógł przypuszczać, że po 50. la­ tach będzie robiony z tego użytek w bardzo pokrętnych interpretacjach. Podobnie uwieczniony został w innej manifestacji, 5 marca 1936 r., przeciw profesorowi pra­ wa Gastonowi Jeże, dlatego że ten zgodził się być doradcą negusa Etiopii Hajle Sellasjego, po jego wygnaniu z Addis Abeby przez wojska włoskie. Cała francu­ ska skrajna prawica opowiadała się za Benito Mussolinim. Bardziej realnie pierwsze doświadczenie w działalności politycznej zdobywał student Mitterrand w organizacji Volontaires nationaux (VN - może przetłuma­ czyć „Ochotnicza służba narodowi”), przybudówce młodzieżowej prawicowe­ go nurtu „Ogniste Krzyże” (Croix de Feu). Już od 11 listopada 1934 r. uczestniczył w zebraniach i stałych spotkaniach VN odbywających się w kawiarni „La petite source” przy Saint-Germain des Pres w Dzielnicy Łacińskiej. Później, Mitterrand mówił, iż nie przynależał wtedy do żadnych organizacji. Przynależał albo nie (for­ malnych deklaracji i legitymacji nie było) do trzeciego sektora VN w Paryżu i nosił odznakę organizacyjną w kształcie rombu pomarańczowego. Był zafascynowany osobowością ppłk rezerwy hrabiego Franęois de La Rocque (1885-1946), który od 1929 r. przewodził lidze „Ogniste Krzyże”. Utworzona w 1927 r. była wśród lig najsilniejsza, zrzeszała wtedy kilkadziesiąt tysięcy adherentów - kombatantów, którzy odznaczeni byli krzyżem zasługi za odwagę. Później i tych, którzy na pierw­ szej linii frontu spędzili przynajmniej 6 miesięcy; a było takich około 3 miliony. Popularności przysparzała jej mitologia wojny 1914-1918. Społeczeństwo francu­ skie ciągle pamiętało o wojnie, we wszystkich miejscowościach wznoszono pomni­ ki z listami nazwisk osób poległych w jej trakcie. Oprócz nostalgii za braterstwem w okopach, kombatantów łączył antyniemiecki nacjonalizm, antyparlamentaryzm i autorytaryzm, co lewica utożsamiała z faszyzmem. Dziś uznać trzeba taki osąd za kolosalny błąd, bo pułkownik był legalistą, przywiązanym do Republiki, tyl­ ko wobec niestabilności gabinetów zachwalał silne rządy i władzę prezydencką. „Ogniste Krzyże” głosiły prawicową demagogię socjalną - żądanie sprawiedli­ wości społecznej, pracy, minimum płacowego i płatnych urlopów. Dewiza orga­ nizacji „Praca, Rodzina, Ojczyzna” została przejęta przez reżim Vichy, z którym de La Rocque zerwał z początkiem 1942 r. Nie akceptował szybkiej kapitula­ cji w 1940 r„ rządów jednej partii, kolaboracji i ustaw antyżydowskich. Następnie zorganizował grupę oporu „Klan” i został w 1943 r. deportowany do Niemiec. Więź ze strukturami „Ognistych Krzyży” i jej młodzieżówki VN utrzymywał Mitterrand do czerwca 1936 r„ kiedy to wszystkie ugrupowania i faszyzujące ligi skrajnej prawicy zostały rozwiązane przez rząd Frontu Ludowego, w imię obro­ ny demokracji i pokoju społecznego. Rząd pierwszego w historii Republiki socjali­ stycznego premiera Leona Bluma przeprowadził sporo reform socjalnych. Doszło 7 czerwca 1936 r. do zawarcia tzw. Układów Matignon: uznano związki zawodo­ we za legalnego reprezentanta pracowników, wprowadzono umowy zbiorowe mię­

16 dzy pracodawcami a robotnikami, ustanowiono 40-godzinny tydzień pracy, płatne urlopy w wymiarze 12 dni roboczych, przyznano podwyżki płac. Wtedy Mitterrand już nie uczestniczył w burzliwych zebraniach publicznych; przeminęła młodzieńcza kontestacja, a bardziej absorbowała go nauka na wyż­ szych latach studiów oraz próby pióra w małych formach pisarskich. Od 11 lip- ca redagował tygodniową kronikę w konserwatywnym dzienniku zwalczającym Front Ludowy „Echo de Paris”. W tym dniu „Echo” obwieściło powstanie Francuskiej Partii Społecznej (PSF), w której schronili się ligowcy po rozwiąza­ niu skrajnej prawicy. W marcu 1937 r. zorganizował przy redakcyjne „kółko li­ terackie”, które na łamach pisma kolportowało ankietę czytelniczą na ulubione­ go pisarza Francji współczesnej. Najwięcej uznania otrzymali pisarze formujący postępową opinię publiczną (Paul Claudel, Paul Valery, Francis Jammes), naj­ bardziej penetrujący konflikty społeczne trudnej epoki. Ale popularność też zy­ skali ci pisarze (m.in. Robert Brasiliach), którzy dali się zwieść faszystowskiej indoktrynacji. W tymże 1936 r. publicystyczne niewielkie szkice zamieszczał Mitterrand w gazetce „Revue Montalambert”, wewnętrznym biuletynie pensjona­ tu, w którym mieszkał. Omawiał w niej aktualne problemy polityczne i jak do­ strzegał niebezpieczeństwo III Rzeszy, dystansując się od autorytarnej prawicy. Krytycznie oceniał faszyzm, uważał, iż jego nazistowskiej mutacji nie można po­ wstrzymać bez wojny. W kwietniowym (1938) numerze „Revue” potępił pasyw­ ność Francji i Anglii wobec anszlusu, gdyż gwaranci niepodległości Austrii ograni­ czyli się tylko do not protestacyjnych. Jednak sama Francja bez Anglii była za sła­ ba, by reagować militarnie. Znamienna była obawa Frontu Ludowego, aby pomoc wojskowa dla Hiszpanii republikańskiej nie doprowadziła do wojny. Gdy w lutym 1936 r. zwyciężył w Hiszpanii Frente Popular, zwrócił się później do francuskie­ go Front Populaire o pomoc wojskową w powstrzymaniu rebelii gen. Franco, wspieranej przez Niemcy i Włochy. Sprzeciw francuskiej prawicy i sprzymie­ rzonej Anglii skłoniły rząd Leona Bluma do nieinterwencji. Pacyfistycznie na­ stawiona była także większość ludności; pamiętano jeszcze okropności wojny, podczas gdy faszyzm wydawał się być odległym zagrożeniem. Układ monachij­ ski i jego współautora aprobowała większość prasy i parlamentarzystów (507) Izby Deputowanych. Sondaż opinii przeprowadzony nazajutrz po Monachium (pierw­ sze z badań po utworzeniu Instytutu Francuskiej Opinii Publicznej przez Jean Stoetzela) ukazał, iż 57% ankietowanych było za układem, ale też 37% przeciw10. Sporo więc było takich osób, jak student Mitterrand, którzy nie wierzyli w obła­ skawienie Hitlera, postrzegali Monachium w kategoriach niesławy międzynarodo­ wej. Francja opuściła sojuszniczą Czechosłowację, utraciła swą pozycję w Europie Środkowej na rzecz Niemiec. Tak samo pozostawiono Polskę, osamotnioną wobec Hitlera... i Stalina, który korzystał z okazji by odzyskać zachodnie terytoria impe­

R. Remond, Noire..., s. 200. 17 rium Rosji, w pierwszej kolejności ziemie polskie. Twierdzono, że nie warto umie­ rać za Gdańsk, choć w 1914 r. była gotowość umierać za Serbię. Oba kierunki studiów Mitterrand ukończył w przewidzianych terminach. Najpierw w lipcu 1937 r. uzyskał dyplom (poniekąd odpowiednik dzisiejszego licencjatu) w prywatnej Szkole Nauk Politycznych. Uczelnia, która powstała w 1871 r., przygotowywała kadry na stanowiska kierownicze w instytucjach pub­ licznych i prywatnych. Wykładano tu kwestie socjalne, parlamentarne, kolonialne, dotyczące stosunków między Kościołami a państwem i przemiany geopolityczne w świecie po 1 wojnie światowej. Dyplomu tego użytecznie, tj. w płatnym zatrud­ nieniu, nigdy nie wykorzystał. Jako uprawiany zawód podawał „prawnik”, a tytuł mailrise (magister) praw otrzymał 21 maja 1938 r. Studia prawnicze podejmo­ wał jako pierwszy kierunek i z myślą o palestrze adwokackiej. Ale profesji jesz­ cze nie zaczął wykonywać, gdyż we wrześniu 1938 r. powołany został do służby wojskowej, na własne życzenie. Bramy koszar przekroczył 4 listopada, wcielony do plutonu elewów - podoficerów w 23 regimencie piechoty kolonialnej, w Forcie lvry przylegającym do Paryża (obecna nazwa Ivry — sur — Seine). Od 1935 r. służ­ ba wojskowa była dwuletnia, bo uzmysłowiono sobie zagrożenie niemieckie, a roczniki w wieku poborowym (urodzeni w latach 1915-1919) były wtedy liczeb­ nie mniejsze. We Francji trwał wtedy niż demograficzny, wyrażający się ujemnym saldem przyrostu naturalnego; np. w latach 1936—1939 notowano średnio rocznie przewagę 22 tys. zgonów nad urodzeniami. Mitterrand jako absolwent uniwersytecki mógł uzyskać odroczenie służby woj­ skowej, albo podjąć służbę w formacji elewów - oficerów, jednak poza Paryżem, gdyż w stolicy były tylko podoficerskie uczelnie wojskowe. Poborowy Franęois odmówił, twierdząc iż nie chce być oficerem rezerwy. Tak naprawdę nie chciał opuścić Paryża i pozostać przy ukochanej Marie-Louise Terrasse. Oświadczył się jej w lecie 1938 r., ale matka narzeczonej go wyprosiła i orzekła „córka nie ukończyła jeszcze 16 lat [...] kandydat do jej ręki nie dopełnił obowiązków pa­ triotycznych (czyli służby wojskowej)11. „Dokonam tego” - krótko odpowiedział konkurent i z tych, sentymentalnych przyczyn dobrowolnie zgłosił się do wypeł­ nienia służby wojskowej. Była ona dość łagodna jak dla żołnierzy skoszarowa­ nych i często mógł wymykać się do Paryża, mając przepustkę lub po kryjomu. Nawet 21 marca 1939 r. wraz z przyjaciółmi z kręgu czytelników pisma „Courrier royal” złożył wizytę Henrykowi z Burbonów w jego rezydencji koło Brukseli. Ojciec księcia został w 1916 r. skazany na banicję, gdyż zgłosił publicznie pre­ tensje do tronu Francji. Również i ten Burbon będzie od 1940 r., z tytułem hra­ biego Paryża, pretendował do korony francuskiej jako Henryk VI Orleański. Dnia 5 kwietnia 1939 r. sierżant F. Mitterrand w plutonie żołnierzy z Fortu Ivry ochra­ niał zebranie deputowanych i senatorów zgromadzonych w Wersalu, aby wybrać

11 Cyt. za: Chroniques..., s. 32. 18 prezydenta Republiki. W pierwszej turze głosowania wybrano dotychczasowe­ go prezydenta (od 1932) Alberta Lebruna; po klęsce Francji 1940 r. przekazał on władzę marszałkowi Philippe Petainowi. Z Fortu Ivry żołnierz Mitterrand został przeniesiony (wiosną 1939) do koszar Lourcine w centrum Paryża, by pełnić funkcję sekretarza samego szefa korpu­ su armijnego. Mógł zamieszkać poza koszarami, z czego skorzystał i wynajął po­ kój razem z innym elewem i przyjacielem ze studiów Georges Dayanem. Ta cie­ kawa postać pochodzenia żydowskiego z Oranu algierskiego, pasjonująca się ideami lewicowymi będzie towarzyszyć w późniejszym życiu, także publicznym Mitterranda. Tymczasem on sam, aż do wybuchu II wojny światowej wykonywał nieuciążliwe czynności pisarza w kancelarii wojskowej. Potem zaczął się nowy rozdział życia, prawdziwego trudu żołnierskiego, bezwzględnej brutalności cza­ su wojny i lat niemieckich.

Na froncie wojennym i w niewoli niemieckiej

Dnia 2 września 1939 r. kiedy Francja ogłosiła powszechną mobilizację, żoł­ nierz Mitterrand wypoczywał na jednej z plaż w Normandii. Musiał natychmiast wrócić do Paryża, bo 4 września jego regiment został wysłany do Alzacji, a w grud­ niu na linię Maginota koło Stenay przy granicy belgijskiej. Tutaj Mitterrand, awan­ sowany do stopnia starszego sierżanta, przetrwał 8 miesięcy w stanie ani wojny ani pokoju, i nudził się jak tysiące żołnierzy tkwiąc w bezczynności, jeśli nie li­ czyć kopania rowów przeciwczołgowych czy akcji patrolowych i wartowniczych. Nadal wzdychał do ukochanej, z którą zaręczył się 3 marca 1940 r. i pisał listy miłosne, niekiedy po kilka dziennie. Żołnierze całymi dniami grali w belota, a ofi­ cerowie w karty. Dufni, w poczuciu bezpieczeństwa za umocnieniami betonowy­ mi opornymi na bombardowania. Logika „dziwnej wojny” wynikała z doktryny wojny pozycyjnej, uznawania przewagi siły ognia nad wojną manewrową. Ardeny uważano za góry nie do przekroczenia i nie umocniono całej wschodniej grani­ cy, także z Belgią. Strategia defensywna wykluczała wojnę zaczepną niezbęd­ ną dla przyjścia z pomocą zagrożonym sojusznikom; protokół wojskowy z 19 maja 1939 r. przewidywał odciążenie przez Francję napadniętej Polski. W takiej sytuacji Francuzi musieliby przerwać atakiem fortyfikacje linii Zygfryda, zbu­ dowanej pospiesznie przez Niemców, gdy w 1936 r. wprowadzili do nadreńskiej strefy swoje wojska. Obawiano się wysokich strat w ludziach, a takich po I wojnie światowej chciano uniknąć. Kalkulowano również, iż można wyczerpać wroga je­ śli nie bronią ogniową to blokadą, odcięciem dostaw materiałowo-technicznych niezbędnych do produkcji niemieckiej. Francja wraz z Anglią panowała na mo­ rzach i miała w koloniach zaplecze surowcowe.

19 Mrzonki skończyły się 10 maja 1940 r., gdy bez wypowiedzenia woj­ ny ruszyło natarcie niemieckie przez Holandię, Belgię i Luksemburg. Na apel Belgii dowództwo francuskie wysłało tam przeciw Niemcom jednostki bojowe, najlepiej wyekwipowane i mobilne. Tymczasem decydująca ofensywa niemie­ cka, siłami dziewiętnastu dywizji pancernych, obeszła z łatwością łańcuch forty­ fikacji między Montmedy i Renem. Ze wzgórz Sedanu (wzięty 14 V), po lewej stronie linii Maginota, Niemcy bez przeszkód przeszli przez Ardeny i uderzy­ li na Abbeville. Trzon wojsk francuskich i angielskich (razem 45 dywizji) został odcięty w Belgii, uszedł 20 czerwca do ujścia Sommy, skąd w wielkim stłocze­ niu zdołał z Dunkierki ewakuować się do Anglii. Niewoli uniknęło 330 tys. żoł­ nierzy, ale w ręce niemieckie dostał się cały sprzęt ciężki, czołgi i artyleria, które­ go zabrakło do obrony drugiej linii oraz powstrzymania i odrzucenia atakujących. Walczyły wciąż oddziały polskie, liczące w czerwcu 1940 r. ponad 80 tys. ludzi. Wojna trwała 6 tygodni, ale została faktycznie przegrana w piątym dniu ofensywy niemieckiej. Potem inicjatywy nie odzyskano, nie stawiano większego oporu ar­ mii Hitlera maszerującej na Paryż (który padł 14 VI). Miarę tragedii dopełnia­ ła dezorganizacja i bezsilność władz administracyjnych w organizowaniu pomocy dla ludności cywilnej (chyba 5 do 8 min) uciekającej przed frontem i nalotami bom­ bowymi. W wielu miejscowościach było dziesięciokrotnie więcej uciekinierów niż stałych mieszkańców. Panowało całkowite zamieszanie na zatłoczonych drogach, wszędzie szerzyła się rozpacz i śmierć. Regiment Mitterranda jak i wszystkie oddziały z linii Maginota pozostawał nieruchomy. Dnia 3 czerwca wszystkie siły otrzymały rozkaz wycofania się w kierunku Verdun i tu 14 czerwca na małym Wzgórzu 304 (miejsce heroiczne­ go oporu w VI 1916) regiment został otoczony przez Niemców. Nad Mitterrandem wybuchł pocisk miotacza min i ugodził go w żebra, a odłamek utkwił w prawej łopatce. Jeden z towarzyszy niedoli (nazywał się Merlino) uratował go z płomieni, rozerwał koszulę by opatrzyć krwawiącą ranę. Rannego na wpół przytomnego, osłabionego z upływu krwi, koledzy z oddziału przez dwa dni ciągnęli na dwukoło­ wym wózku do szpitala najpierw w Toul, a potem w Bruyere w Wogezach. Tutaj, gdy oprzytomniał dowiedział się, iż jest w niewoli. Niemcy przetransportowali jeń­ ców do szpitala w Luneville (21 VI), a po miesięcznej hospitalizacji do miejscowe­ go obozu jenieckiego. Rozkazem komendanta 3 dywizji piechoty kolonialnej gen. Falvy (20 VI) Franęois Mitterrand, dowódca plutonu z 23 regimentu został wyróżniony za dziel­ ność bojową i odznaczony krzyżem wojennym ze srebmągwiazdą. Rozkaz wzmian­ kuje fakt ciężkiego poranienia odznaczonego. Tymczasem dowództwo armii francuskiej myślało już tylko o kapitula­ cji. Premier usunął nieudolnego naczelnego wodza gen. Maurice Gamelina, którego 19 maja zastąpił 73-letni gen. Maxime Weygand, adiutant

20 Focha z 1918 roku. Z ambasady francuskiej w Madrycie wezwano 84-letnie- go Philippe Petaina na stanowisko wicepremiera. Tych dwóch starców miało mieć cudowną receptę na zwycięstwo i jakby idealistycznie oczekiwano cudu, bo i rząd in corpore włączył się do modłów publicznych za Francję. Obaj nie wierzy­ li w możliwości oporu Francji, nawet przy wsparciu Anglii. Winston Churchill zachęcał do kontynuowania oporu przy połączonych zasobach i zaproponował nawet unię francusko-brytyjską ze wspólnym rządem i zjednoczonym dowódz­ twem. Sam premier Reynaud był za przeniesieniem rządu i ocalałych sił zbrojnych do Afryki, by stamtąd kontynuować walkę, ale gdy 16 czerwca 1940 r. premierem został Pćtain, natychmiast zwrócił się do rządu hiszpańskiego o wysondowanie w Niemczech propozycji przerwania walk. Zawieszenie broni zawarto 22 czerw­ ca w Rethondes w historycznym wagonie rozejmowym z 1918 r. Niemcy zajęli 2/3 terytorium Francji z 25 min ludności, a w części wolnej pozostało ok. 14 min Francuzów. Ponad 2 min żołnierzy trafiło do niewoli niemieckiej, wśród nich Franęois Mitterrand. Z początkiem września cały obóz jeniecki w Luneville został przetransportowa­ ny w zamkniętych wagonach (do przewozu koni) do obozu przejściowego „Stalag IX A” w Ziegenhain, 60 km na południu od Cassel w Hesji. W stalagu naprędce zorganizowanym stłoczono pod dużymi namiotami ok. 30 tys. jeńców. W namio­ cie Mitterranda, więźnia obozowego 21716, było 10 Polaków. Niemcy serwowa­ li posiłek tylko raz dziennie, mianowicie zupę w wanienkach (gotowaną na ka­ puście, jęczmieniu i brukwi) oraz chleb w wielkich pajdach, którym dzielili się sami więźniowie. Przy każdym wydawaniu posiłku dochodziło do bójek, posia­ dacze noży zdobywali większe porcje. Jak zawsze w walce o przeżycie zaniknęły skrupuły postępowania etycznego. Franęois stworzył komitet organizacyjny, który wydzielał zupę i chleb, by było sprawiedliwie, a nie decydowało prawo silniejsze­ go. Jeszcze przed transportem do Niemiec, chyba z początkiem sierpnia, Franęois dowiedział się od jednego ze współwięźniów, iż przez radio BBC z Londynu któ­ ryś z generałów ogłosił apel o podjęcie walki razem z Brytyjczykami i organizo­ wanie oporu przeciw Niemcom. Nie znano wtedy nawet nazwiska tego generała. Wojna trwała, Londyn był daleko, a w samej Francji wpływ de Gaulle’a początko­ wo nikły; korpus oficerski był mu zdecydowanie niechętny, a opinia rozbitego spo­ łeczeństwa widziała w Pćtainie zbawcę i ojca ojczyzny. Większość myślała o prze­ trwaniu, zapewnieniu bytu w zmienionych i ciężkich warunkach. Rząd Vichy był uznany w świecie jako ciągłość państwa francuskiego. Spośród 15 krajów europej­ skich okupowanych przez Trzecią Rzeszę, ten rząd zainstalowany w strefie wolnej nie był z nadania Niemiec, ale legalnie powołany przez większość parlamentarną. Miał pewną swobodę działania. W żadnym okupowanym kraju Niemcy nie mia­ nowali swoich ambasadorów, a jedynie wyznaczali gubernatorów. W Paryżu na­ tomiast ambasadorem Niemiec był Otto Abetz i z ramienia Vichy Fernand Brinon.

21 Z rządem Vichy stosunki dyplomatyczne utrzymywały Stany Zjednoczone, od­ rzucające roszczenia de Gaulle’a oraz Związek Radziecki i Watykan. W tym obliczu grozy i cierpienia Petain cieszył się niekwestionowaną popularnością; nawet osoby racjonalne upatrywały w nim znak Opatrzności, że w zbiorowym nieszczęściu Bóg nie opuścił Francji. Jeszcze w kwietniu 1944 r., gdy marsza­ łek przebywał w Paryżu i chociaż jego gwiazda już bladła, witała go ok. 200-ty- sięczna publiczność, w tym na rozkaz część dzieci szkolnych z chorągiewkami. Podobnie aklamowano de Gaulle’a cztery miesiące później (26 VIII) i ci sami ma­ nifestanci byli wśród ok. 2-milionowego wiwatującego tłumu. Żołnierz Franęois Mitterrand przebywał w obozach jenieckich w Niemczech przez 18 miesięcy. Jeszcze w październiku 1940 r. został przewieziony do kolejne­ go obozu dla szeregowców i podoficerów, oznaczonego jako „Stalag IX C” w Ru- dolstadt i Schaala koła Weimaru. Tu otrzymał numer obozowy 1515 i włączony zo­ stał do komanda pracy nazwanego „intelektualne”, bo trafili doń głównie nauczy­ ciele, księża i prawnicy, oraz Żydzi z całej Europy, jeńcy z Legii Cudzoziemskiej, w tym grupa antyfrankistów, uciekinierów po wojnie domowej w Hiszpanii. Komando od razu przeznaczono do pracy, jeńcy zastąpili brak niemieckiej (zmo­ bilizowanych mężczyzn) siły roboczej. Najpierw pracowali przy robotach drogo­ wych w okolicach Jeny, później przy wiązaniu snopków siana i słomy, w budyn­ ku dawnej fabryki fajansu, zamienionej na obóz. Warunki bytu obozowego były podobne jak wszędzie w Rzeszy, ale znośniejsze niż w poprzednim obozie IX A, gdyż praca dawała zajęcie i sens w tej egzystencji zagubienia i zagrożenia. Za wyżywienie starczać musiała zupa z brukwi i czarny chleb, ale gdy wycho­ dzono do pracy poza obóz, udawało się jeńcom coś ukraść z pól, np. ziemniaki. Więźniowie szukali resztek pożywienia także w kubłach na śmieci albo zbiera­ li niedopałki papierosów rzucane przez przechodniów, mimo że w trakcie prze­ marszu z obozu na miejsce pracy nie wolno było korzystać z trotuarów, zarezer­ wowanych tylko dla Niemców. Doznawana nędza była wstrząsem psychicznym dla Mitterranda, który w niewoli odkrył zróżnicowanie klasowe i ... nierówność ras ludzkich w praktyce nazistowskiej. W tej niedoli jeńcy francuscy w obozach podległych Wehrmachtowi traktowani byli inaczej niż Rosjanie i Serbowie, więzieni w tymże „Stalagu IX C”, ale w odrębnych pomieszczeniach. W sto­ sunku do jeńców tych narodów stosowano przepisy jak w obozach koncentra­ cyjnych, skazano ich na nieuchronną śmierć z głodu, zaniedbania, wycieńcze­ nia. Nie mogli w ogóle opuścić obozu, nawet gdy trzeba było wywozić trupy; „ładowano na wózki po stronie serbskiej, a my Francuzi wrzucaliśmy następnie na samochody wywrotki”12 - wspominał po latach Mitterrand, jeniec i świadek tych okropności. Narodowy socjalizm usiłował uzasadnić prawa Niemiec do pod­ bijania innych narodów i zwłaszcza wobec Słowian dowodził, iż stanowią rasę

11 F. Mitterrand, E. Wiesel, Memoire a deux voix, Paris 1995, s. 147.

22 niższego gatunku, nie posiadającą predyspozycji do działania twórczego i organi­ zacyjnego, nadającą się tylko do pracy niewolniczej. Jeniec Mitterrand od samego początku myślał o ucieczce. Niewola jeń­ ców francuskich w Niemczech została przesądzona odmową Petaina na udział pań­ stwa Vichy w wojnie z Anglią. Na spotkaniu w Montoire (22 X 1940) marszałek zapewnił Hitlera o woli współpracy w ramach nowej Europy, ale nie podejmował planów własnych współpracowników, gotowych podjąć wojskowe współdziałanie z Niemcami i poza Europą, na Bliskim Wschodzie i w Afryce. , pra­ wa ręka Petaina, wierzył w zwycięstwo Niemiec i uznawał, że Francja winna przy­ stosować się do przeżycia w Europie niemieckiej, jako „prowincja uprzywilejo­ wana”13 w razie kompromisowego pokoju z Rzeszą na co liczyła ekipa Vichy. Tylko w planach Rzeszy nie przewidywano udziału Francji w „nowym ładzie” i po­ nad dwa miliony uwięzionych żołnierzy francuskich pozostało w rękach Niemiec. Byli jakby zakładnikami gwarantującymi polityczną, militarną i gospodarczą ko­ laborację Vichy z Niemcami. Tylko jedna trzecia jeńców przebywała w obozach na terenie Francji okupowanej. Do ucieczki Mitterrand przygotowywał się razem z więźniem, księdzem Xavierem Leclerc, który został po wojnie proboszczem Saint-Pouręain sur Sioule w Masywie Centralnym. Najpierw musiał nabrać sił po ciężkim poranieniu i osła­ bieniu. Przez zimę obaj jeńcy oszczędzali ze swych racji żywnościowych sucha­ ry i kostki cukru, które miały stanowić pożywienie w czasie ucieczki. W pracy poza obozem używano odzienia nieobozowego, roboczego. Mitterrand wciąż nosił mundur wojskowy, ale poodrywał odznaki i poły dystynktywne. Od nie­ mieckich (współ)robotników dostał płaszcz nieprzemakalny, użyteczny i do ma­ skowania odzieży obozowej i do ochrony przed zimnem. W miejscowym bu­ dynku szkoły na prawo jazdy, gdzie Franęois też wykonywał prace jeńca, wisia­ ła na korytarzu mapa Niemiec. Odtworzył z niej na papier trasę ucieczki do gra­ nicy ze Szwajcarią, względnie najmożliwszej do przekroczenia. Jak wynika­ ło z mapy trzeba było przebyć ok. 600 km bez środków i pieniędzy, nie znając języka niemieckiego. Dnia 5 marca 1941 r. udała się ucieczka, obaj czmychnęli z komanda w drodze do pracy poza obozem. Na termin ucieczki wybrali początek marca, gdy kończy się najcięższa zima, a noce jeszcze są długie. Tylko pod osłoną nocy mogli nie­ zauważalnie przemierzać drogi. W śniegu i deszczu maszerowali 22 noce, od Jeny po Ren na północny zachód od Jeziora Bodeńskiego. Aby unikać osiedli, spali w dzień, w lasach w wydrążeniach drzewnych. Golili się bagnetem wojsko­ wym, by nie upodobnić się do włóczęgów. Dnia 26 marca dotarli do miastecz­ ka Egesheim, 30 km od granicy szwajcarskiej, gdy już świtał dzień, ale przed roz­ stajem dróg pomylili kierunek marszu i weszli do centrum osady. Przed kościołem

13 J. Baszkiewicz, Francja, Warszawa 1997, s. 103.

23 gromadzili się wierni na pierwsze nabożeństwo, których poruszyło pojawienie się obcych i dziwnie wyglądających przybyszów. Dziwacznych gości, chwiejących się z gorączki i wyczerpania, od razu zatrzymano i odstawiono do cywilnego wię­ zienia w sąsiednim burgu Spechingen (albo Spaichingen), odległym ok. 100 km na południe od Stuttgartu. Nie trzeba było służb policyjnych gestapo ani SS, bo obcy podejrzani zostali zatrzymani spontanicznie przez ludzi miejscowych. Nie dali się zwieść odznace NSDAP, którą Mitterrand przypiął w butonierce. Był to odruch przysłowiowego legalizmu niemieckiego, stosowania się do obowią­ zującego prawa, może podprawionego nazistowską czujnością wobec wrogów. W więzieniu nasz bohater przeżył prawdziwe odosobnienie oraz medytację reli­ gijną, z zapałem czytał psalmy, by wypełniać czas. Do czytania miał tylko bre­ wiarz modlitewny po łacinie, od swego towarzysza ucieczki i tu przydała się wy­ niesiona ze szkoły klasycznej znajomość tego języka. Z więzienia został szybko przeniesiony do „Stalagu IX A” w Ziegenhain, znanego już z pierwszego pobytu, otoczonego drutem kolczastym i oświetlane­ go wiązkami świetlnymi reflektorów. Trafił do izby chorych, co sprzyjało ozdro- wieniu po gorączkotwórczej ucieczce, a kontakt z innymi ludźmi (nie jeńcami) pozwolił pozyskać kilka niemieckich marek (RM) i ubranie cywilne. W obozie tym przebywało ok. 50 tys. Francuzów, skoszarowanych w kilku budynkach i zorganizowanych w tzw. komandos (pracy), podobnie jak w innych stalagach dla jeńców wojennych. Franęois jako uciekinierowi zakazane było uczestnicze­ nie w pracach na zewnątrz obozu. W samym obozie internowani mogli korzy­ stać z biblioteki. Było w niej kilka tysięcy tomów, w tym książki francuskie m.in. Voltaire’a. W obozie tworzono koła petainowskie i organizowano wykłady i dys­ kusje o Rewolucji Narodowej, bo na takie Niemcy pozwalali. Ale korzystając ze zbiorów tejże biblioteki, więźniowie intelektualiści popularyzowali treści z róż­ nych dziedzin wiedzy. Uchodziło to uwagi nadzorców niemieckich, nie znających języka francuskiego. Komplety tych prelekcji nazwano familiarnie „uniwerstyte- tem” (ZUT)14, a jego „kanclerzem” został Mitterrand. Poza tym rozrywką obozową (w której uczestniczył Franęois) były turnieje gry w karty i szachowe, a nawet humorystyczne spektakle na wzór kabaretu Folies-Bergćre. Pod koniec drugiej prezydentury Mitterranda, przeciwnicy grzebiąc w jego prze­ szłości wydobywali epizodyczną przynależność do kół petainowskich w obozie. Temu Mitterrand zaprzeczył15, twierdząc iż nie akceptował idei korporacjonistycz- nych Vichy. Spór taki dziś wydaje się być jałowy, bo w formie koła mogły być tylko petainowskie. Także stary marszałek, a nie de Gaulle, dawał jeńcom nadzie­

14 ZUT można przetłumaczyć „Uniwersytet Tymczasowy Ziegenhain” (Źródło: Chroniques..., s. 45). 15 F. Mitterrand, Me moires inlerrompus. Entretiens avec Georges Marc Benamou, Paris 1996, s. 20. 24 ję na przetrwanie w niewoli. Młody Mitterrand może i był zbuntowany, ale nie był antypetenistą. Wywodził się z prowincjonalnej rodziny katolickiej więc nie szokowały go idee Rewolucji Narodowej z hasłami „Praca, Rodzina, Ojczyzna” z XIX-wiecznego Porządku Moralnego, stanowiącego część historii Francji. To także nacjonalizm i konserwatywny katolicyzm Akcji Francuskiej, a nie fa­ szyzm w najogólniejszym sensie. Mitterrand będąc w obozie przeżywał rozstanie z ukochaną kobietą Marie- Louise Terrasse. Od brata Roberta otrzymał list (z datą 28 VIII 1941) informu­ jący, że narzeczona zakochała się, a wybrankiem którego poślubi jest hrabia pol­ ski Antoine Gordowski. Później miała z nim dwoje dzieci. Po ucieczce z niewo­ li Mitterrand namawiał ją by porzuciła hrabiego, a dzieci mógłby adoptować. Dowiedział się, że rywal jest zazdrosny a „taki piękny” (tellement beau) i wrzucił do Sekwany pierścionek zaręczynowy. Pani później została znaną prezenterką w telewizji jako Catherine Langeais i miała z innym mężczyzną również dwoje dzieci. Nie wiadomo natomiast co stało się z przystojnym Polakiem, czy zmarł czy się rozwiedli? Druga ucieczka z obozu udała się 28 listopada 1941 r. Mitterrand przeskoczył ogrodzenie przy pomocy drabiny, której używali robotnicy naprawiający druty przewodowe i pozostawili przy transformatorze przylegającym do płotu. Po opusz­ czeniu obozu doszedł wzdłuż torów kolejowych do niedalekiej stacji Treysa, gdzie wsiadł do pociągu robotniczego, którym dojechał do Frankfurtu nad Menem. Stąd dojechał do Metz, do nikogo się nie odzywał i nie zwracał niczyjej uwagi. Mógł wykupić bilet, bo od brata Roberta otrzymał pieniądze niemieckie, zamaskowane w przesyłanych paczkach cygar, preparowanych przez przyjaciela Roberta w wy­ twórni tytoniowej tak udanie, iż z winietą akcyzy. Kilka z tych przesyłek wróciło do nadawcy z adnotacją obozową „wyjechał bez podania adresu”16. Metz wraz z Alzacją i Lotaryngią został faktycznie włączony do Rzeczy, chociaż w Rethon- des nie rozstrzygano kwestii terytorialnych. Ustanowiono dawne posterunki graniczne na linii sprzed 1914 r., a młodych francuskich Lotaryńczyków i Alzat­ czyków, tak jak polskich Ślązaków wcielono jako Niemców do Wehrmachtu. Mitterrand próbował przekroczyć nową granicę, ale natknął się na patrole nie­ mieckie i wrócił do Metz, by w hotelu „Cecilia” odetchnąć po wyczerpującej uciecz­ ce. Nieufnej recepcjonistce zapłacił za pobyt, ale rozmawiał z nią po francusku, czego zakazywano, przez co został przez właściciela zadenuncjowany Niemcom. Już po godzinie aresztowano go i jako recydywistę osadzono wpierw w twierdzy Karola III w Metz, a następnie w obozie dla uciekinierów w niedalekim Boulay, przemianowanym przez Niemców na Bolsheim. Stąd trafić musiałby do obo­ zów na terenie Generalnej Guberni, prawdopodobnie do Oświęcimia. Wyjście mogło być tylko jedno: ucieczka albo tutaj w Lotaryngii albo nigdy. I ponow­

16 J. Lacouture, Mitterrand. Une histoire des Franęais, t. 1, Paris 1998, s. 48. 25 nie spróbował 10 grudnia 1941 r. Jeden ze współwięźniów, Francuz Raymond Bal laud, który mógł opuszczać obóz, wskazał Mitterrandowi możliwość ukry­ cia się przed pościgiem w pobliskiej (ok. 500 m) oberży, z czego korzysta­ li inni uciekinierzy. Strażnicy (głównie Francuzi) strzelali do uciekinierów bez­ ładnie, nie mierząc. Mitterrand przeskoczył bramę w momencie gdy w pobliże nadchodził oddział roboczy, do którego się wmieszał. Minutę później wybiegł pościg żołnierzy za uciekinierem, lecz ten zdążył dopaść do baru i tam został ukry­ ty. Od razu pomocy udzieliła mu siatka Ruchu Oporu przy kościele św. Piotra w Metz. Wsiadł niebawem do pociągu do strefy okupowanej i wyskoczył gdy po­ ciąg zwalniał bieg przy przekraczaniu granicy. Stąd udał się do Nancy, a następnie 16 grudnia do strefy wolnej; podobnie wyskoczył z pociągu w kierunku Besanęon, gdy ten zwalniał na linii demarkacyjnej. Strefa okupowana była ściśle kontrolowa­ na przez armię i policję niemiecką, chociaż Francja Petaina utrzymywała tu swój aparat. Do strefy wolnej przechodzono za przepustką, albo korzystano z pośredni­ ctwa przemytników za słoną opłatą. Dla Niemców był to środek policyjnego utrzy­ mania Francji w zależności. W strefie wolnej spędził Mitterrand kilka dni u bliskich krewnych i chy­ ba już 2 stycznia 1942 r. ponownie wyskakując z pociągu przekroczył linię de- markacyjną, tym razem by przedostać się do rodzinnego Jamac, pozostające­ go w strefie okupacyjnej. Spotkał ojca już bardzo chorego, który długo nie wie­ dział o jego niewoli i nie miał miesiącami kontaktu z wszystkimi czterema synami, których rozproszyła wojna. Franęois szybko wrócił do strefy wolnej; w Vichy wy­ robił sobie dokumenty tożsamości i otrzymał premię za demobilizację i ucieczkę. Rewolucja Narodowa przyjmowała i wspomagała zbiegów z Niemiec. W stoli­ cy Etat Franęais Mitterrand wynajął mieszkanie, najpierw małe lokum, a w mar­ cu większe studio przy ul. Nationale 20 na pierwszym piętrze. Miał zamiar pod­ jęcia pracy zarobkowej, więc praktycznego i bezpiecznego urządzenia się w pań­ stwie Vichy, bo w strefie okupacyjnej uciekinierowi groziło aresztowanie.

Okres Vichy i Wyzwolenia

Około połowy stycznia 1942 r. Mitterrand podjął pracę w administracji Vichy. Za wstawiennictwem klanu rodzinnego, gdyż kilka osób, m.in. Jacques Corbeiller (krewny ze strony matki) czy płk Cahier (teść Roberta Mitterranda), zajmowa­ ło ważne pozycje w państwie. Otrzymał mało znaczną posadę, z uposażaniem 2100 franków miesięcznie (dzisiejsze minimum socjalne) w „Dziale Dokumentacji”. Tam zajmował się wypełnianiem fiszek w kartotece „antynarodowców” (gaul- liści, komuniści, partyzanci) dla potrzeb służb tajnych. Była to daremna robo­ ta na rzecz inwigilacji, bo wyżsi przełożeni, chociaż petainiści, byli przeciwnika­

26 mi kolaboracji. Kierujący bezpośrednio działem Favre de Tierreny współdziałał z londyńskim komitetem Wolnej Francji. Jako urzędnik, Mitterrand nie składał przysięgi na wierność służby państwa Vichy, bo ta obowiązywała wyższych (od prefektów) funkcjonariuszy. Nie musiał także podpisywać oświadczenia, iż nie miał przodków żydowskich. Jednak praca w biurze go nie zadowalała i szybko, bo 22 kwietnia podał się do dymisji. Niebawem (10 VI) za rekomendacją przyja­ cielską podjął o wiele bardziej sensowną pracę w utworzonym 14 grudnia 1941 r. Komisariacie do spraw Więźniów Wojennych. Było ich wtedy ok. 350 tys. i wciąż uciekali z Niemiec. Tych młodych ludzi (20- 40-letnich) zamierzano read- aptować do życia zawodowego, rodzinnego i... przysposabiać nowe kadry naro­ du w duchu powinności wobec marszałka, wierności jego osobie i dziełu. Szefem komisariatu mieszczącego się w Paryżu i w Vichy był Maurice Pinot, przychyl­ ny dla Ruchu Oporu. W komisariacie Mitterrand odpowiedzialny był za relacje z prasą, czyli informowanie dziennikarzy i cenzurowanie przed drukiem publikacji dotyczących więźniów wojennych, które miały być zgodne z linią politycz­ ną Państwa. Redagował również miesięczny biuletyn informacyjny komisariatu i angażował się na rzecz poprawy bytu socjalnego uwolnionych więźniów, np. zbieranie datków pieniężnych i rzeczowych w kwestach publicznych. W charak­ terze sprawozdawcy z kwesty został 15 października 1942 r. przyjęty przez Petaina wraz kierownictwem Ośrodka (pomocy więźniom) departamentu Allier. Zachowała się fotografia z 20-minutowej audiencji w gabinecie marszałka, który skonstatował, że „los jego synów, tj. więźniów, którymi jest zatroskany, pozo­ staje w dobrych rękach”17. Mitterrand nadto przygotowywał fałszywe dokumen­ ty tożsamości, które komisariat wysyłał w paczkach (legalnie) do obozów jenie­ ckich, a zamaskowano je w oprawkach portretów Pćtaina. Miały jeńcom ułatwiać ucieczkę i poruszanie się w strefie okupacyjnej. W ten sposób wspierał opór przeciw Niemcom. Popierał zachowanie umiarkowanie ugodowe linii marszałka; zachowywał dystans wobec postawy kolaboracyjnej Lavala już pod koniec 1942 roku. W redagowanych edycjach komisariatu ignorował zalecenia propagandy Vichy dotyczące wysyłania do Niemiec ochotników do pracy. Ostatni artykuł pt. Pielgrzymka do Turyngii, który opublikował w reżimowym przeglądzie „France” (nr 5 z XII 1942), to impresje o deportowaniu do obozu jenieckiego w Niem­ czech. W tymże numerze zamieszczony był rozkaz dzienny do armii sygnowany przez Petaina oraz szkic dr. Alexis Carrela, laureata Nagrody Nobla z 1912 r. w me­ dycynie, teoretyka eugeniki, pioniera przeszczepiania narządów. Dymisję w komi­ sariacie złożył 14 stycznia 1943 r., gdyż dwa dni wcześniej Laval zwolnił bez wie­ dzy Petaina (był już tylko figurantem) szefa Maurice Pinota, bo ten nie chciał na żądanie Lavala kolaborować. Nowym komisarzem został zdeklarowany kola­ borant Andrć Masson. Z Pinotem solidaryzowało się wielu współpracowników,

17 Chroniques..., s. 52. 27 którzy jak Mitterrand złożyli dymisje i przeszli do podziemia. Odtąd Mitterrand używał pseudonimu „Morland” według panującej mody od nazw stacji paryskie­ go metra. Pseudonimu nie rozszyfrowało gestapo, gdy 11 listopada 1943 r. przy­ szli aresztować „Morlanda” w jego wynajmowanym mieszkaniu w Vichy. Akurat nie było go na miejscu, a nikt z obecnych podczas rewizji nie zdradził, iż cho­ dzi tu o Mitterranda. Krótka kariera urzędnicza w Vichy, politycznie był tu postacią trzeciorzędną, nie była wypominana w całym późniejszym życiu publicznym Mitterranda. Ofiarą historii stał się dopiero 30 sierpnia 1994 r., gdy w książce Une jeunesse fran- ęaise, Pierre Pean tendencyjnie przedstawił studenckie lata w Cagoule i „Action Franęaise”, kolaborację z reżimem Vichy, od którego przyjął honorową odznakę „francisque”; nadawaną w uznaniu zasług. Publikacja nie wnosiła nowych fak­ tów do znanych już danych biograficznych, niemniej temat podjęły „Le Monde” i „Liberation”. Dnia 12 września o godz. 20 wystąpił Mitterrand w telewizji na ka­ nale France-2 i krótko odparł: „W Vichy miałem 25 lat, nie pełniłem odpowie­ dzialnej funkcji i przystąpiłem do Ruchu Oporu w roku 1943”'8. Nie mógł więcej powiedzieć, bo na godzinę przed wystąpieniem miał krwotok z nosa, uboczny efekt zażywanych środków leczniczych, a wypowiedź telewizyjna była dwa dni wcześ­ niej zapowiedziana. Odznakę „francisque” nr 2002 przyjął Mitterrand we wrześniu 1943 r., gdy był już zaangażowany w Ruchu Oporu. Symbolizowała ona utożsamianie się z cela­ mi i działaniem Rewolucji Narodowej niczym znaczek przynależności do insty­ tucjonalnej organizacji. Ten order według wzoru topora o dwóch ostrzach, jakie­ go używali Galowie i ich wódz Vercingetorix, był nadawany na prośbę zaintere­ sowanej osoby i za rekomendacją dwóch wprowadzających, zwanych „chrzestny­ mi”. Otóż de Gaulle zalecał używanie tych odznak, by kamuflować działalność w Ruchu Oporu. Wśród odznaczonych z takiego powodu było wiele znanych później osobistości, m.in. i premierzy V Republiki: Michel Debrć, Maurice Couve de Murville i Jacques Chaban-Delmas. Natomiast legalistyczna posta­ wa Mitterranda wobec marszałka nie różniła się od zachowań ogółu Francuzów, akceptujących szefa wybranego konstytucyjnie przez Zgromadzenie Narodowe, ale wrogich wobec Niemców i wyczekujących. Poparcie na rzecz reżimu było po­ wszechne. Kościół katolicki jako całość od początku i bez zastrzeżeń stał się jed­ nym z filarów Państwa Francuskiego. Sam Pćtain - nie był klerykałem, nawet do jego katolicyzmu można by mieć poważne zastrzeżenia - jawił się jako gwa­ rant religii i stwarzał Kościołowi możliwości odzyskania znacznej części daw­ nych przywilejów. Najbardziej chodziło o legalny status kongregacji zakonnych i subwencjonowanie szkół wolnych (prywatnych, katolickich). Autorytarny reżim*

" Cyt. za: P. Favier, M. Martin-Roland, La decennie Mitterrand, t. 4: Les dechirements (1992- 1995), Paris 1999, s. 635. 28 Vichy w klerykalizmie bliższy był skrajnie prawicowej chrześcijańskiej demokra­ cji Franco i Salazara niż faszyzmowi Hitlera. Dla wielkiego kapitału otworzyły się możliwości gospodarczej integracji z wojenną polityką ekonomiczną Rzeszy. Wiele przedsiębiorstw i firm włączonych do koncernów niemieckich zajmowa­ ło się dostawami dla Wehrmachtu. Tłumaczono, iż to cena jaką trzeba zapła­ cić, by uniknąć zamykania czy konfiskaty fabryk. Zapewniano więc pracę, a od 1942 r. w ten sposób ratowano przed deportowaniem na roboty do Niemiec, a za­ trudnieni nie podlegali przymusowemu wywozowi. Chłopom Rewolucja Naro­ dowa schlebiała hasłami „powrotu do ziemi”, rolniczego powołania Francji. Wśród różnych orientacji popierających reżim, służalczością wobec okupan­ ta wyróżniali się prawdziwi faszyści, rzecznicy bezwarunkowej kolaboracji, jak Jacques Doriot i Marcel Deat w Paryżu. Z ich inspiracji pod Stalingradem wal­ czył Francuski Legion Ochotniczy (LVF), utworzony przeciw bolszewizmo- wi w Paryżu w lipcu 1941 r. Liczył ok. 5 tys. ludzi. Przeciw ogromnej potędze Niemiec i ich rodzimych zwolenników wystąpi­ ła Francja Walcząca, siłami Ruchu Oporu wielokrotnie niższymi, bo nigdy nie liczyły więcej jak 300 tys. ludzi. W partyzanckich oddziałach byli ci, którym gro­ ziła śmierć, aresztowanie, niewola oraz patrioci nie zmuszeni przez okoliczno­ ści, ale nienawidzący zbrodni i nieprawości. Organizacje Oporu (La Resistance) były politycznie bardzo zróżnicowane, ale dominowała Partia Komunistyczna, która od początku nie przyłączyła się do rządu marszałka. W 1934 r., po 14 la­ tach wrogości, przyjęła pakt jedności z socjalistyczną SFIO. Sądzi się dzisiaj19, że decyzję by porzucić wrogie stanowisko dotyczące współpracy z innymi par­ tiami lewicowymi podpowiedział przywódcy partii Maurice Thorezowi, Eugen Fried (Clement), który wywodził się z Czeskiej Partii Komunistycznej i jako agent 111 Międzynarodówki został wysłany do Francji. Linii tej musiał się Stalin trzymać i w maju 1935 r. zawarł z Lavalem układ o pomocy. Była to kontynuacja polity­ ki Ludwika Barthou zbliżenia ze Związkiem Radzieckim, a partii ułatwiła otwarcie na Front Ludowy i w Ruchu Oporu pozyskanie partnerów. Apelem z dnia 10 lip- ca 1940 r. partia wzywała do oporu wobec okupanta i reżimu Vichy, a także i we własnej obronie, jako że antykomunizm był jednym z wątków kolaboracji (wspól­ ny wróg) Niemców, paryskich faszystów i Vichy. Dobrze zorganizowana komu­ nistyczna konspiracja kolportowała po kraju nielegalne wydawnictwa - prasę, broszury, ulotki, organizowała zamachy na Niemców, wydawała wyroki na zdraj­ ców i konfidentów, zakładała komórki sabotażowe. Pierwszy wykonany wyrok miał miejsce 21 sierpnia 1941 r., gdy konspirator Georges Pierre (znany później jako pułkownik Fabien) zastrzelił na stacji metra Barbes-Rochechouart aspiranta marynarki Mosera, któremu Niemcy urządzili okazały pogrzeb w paryskim koś­ ciele Magdaleny. Zamachowiec był działaczem pionierskiej przybudówki komu­

19 H. Lottman, Lewy brzeg. Odfrontu ludowego do zimnej wojny, Warszawa 1997, s. 97. 29 nistycznej w dzielnicy Belleville, gdzie spotykał go imigrant z Polski Henri Krasucki20, też harcerz. Później nastąpiła seria zamachów, które prowokowały mordowanie przez oku­ panta zakładników i aresztowania przez policję Vichy, też z uzasadnieniem, że cały Ruch Oporu jest przedsięwzięciem czysto bolszewickim. Zbrojnym aktom dywersji był przeciwny de Gaulle, bo powodowały rozlew krwi bez pożytku. Bardziej stawiał na bierny opór, żądał rozbudowy konspiracyjnej siły zbroj­ nej („tajnej armii”) przygotowującej się do solidnego wsparcia przyszłego lą­ dowania aliantów we Francji. Sytuacja zmieniała się po 11 listopada 1942 r., tj. po zajęciu przez Niemców strefy wolnej w odpowiedzi na desant angloamerykań- ski w Afryce. Dnia 8 listopada na plażach morskich Maroka i Algierii wysadzi­ li ok. 100-tysięczny korpus z udziałem siły zbrojnej Wolnej Francji. Prasa Vichy określiła lądowanie sprzymierzonych jako agresję przeciw Francji, natomiast de Gaulle przez radio wezwał obecne tam wojsko, funkcjonariuszy administracji i ko­ lonów do wspierania aliantów. Ogromna większość stawiła opór, chociaż Petain nie wydał takiego rozkazu, nie zareagował na jawne pogwałcenie klauzuli zawie­ szenia broni. Był uprzedzony przez amerykańskiego charge d’affaires przy Vichy, ale wahał się i gdy wydał formalny rozkaz walki 10 listopada, Niemcy zajęli strefę wolną. Woleli nie ryzykować utraty ważnego militarnie w nowej sytuacji połu­ dnia Francji, uniemożliwiając zarazem ewentualne negocjacje Vichy z aliantami. Rozbrojono także armię Vichy, czyli ok. 100 tys. tzw. oddziałów „porządkowych”, jakie wolno było utrzymywać zgodnie z układem o zawieszeniu broni. Żołnierze tej rozbrajanej armie de l 'armistice tworzyli od razu grupy samoobrony i z nich uformowała się w styczniu 1943 r. Organizacja Oporu Armii (ORA) we współpra­ cy z brytyjskimi służbami specjalnymi (Service Operations Executive - SOE). Jej działalność koordynował pułkownik SOE Buckmaster, a nominalnym komendan­ tem ORA został gen. Henri Giraud, sprowadzony do Algierii przez służby brytyj­ skie nazajutrz po lądowaniu, bo już 9 listopada 1942 roku. Franęois Mitterrand zaangażował się w pracy tej Organizacji, gdy po dy­ misji w Komisariacie znalazł się bez środków do życia. Opowiedział się prze­ ciw Vichy a po stronie alianckiej, ale jeszcze poza gaullistowską Wolną Francją. Dzięki kontaktom współtowarzyszy z komisariatu został przedstawiony osobiście płk Georges’owi Revers, który faktycznie tworzył ORA. Za jego zgodą i z sub­ wencji organizacji Mitterrand powołał 13 lutego 1943 r. tzw. Komitet Walki. Formacjata, zrzeszająca więźniów wojennych-uciekinierów zniewoli niemieckiej, w sierpniu tegoż roku przyjęła nazwę „Krajowy Związek Więźniów Wojennych”

" Henri Krasucki (1924-2003) ur. w Wołominie k. Warszawy w rodzinie komunistów polskich pochodzenia żydowskiego. Od 1928 r. we Francji i od młodości (wraz z rodzicami) we Francuskiej Partii Komunistycznej, od jej organizacji pionierskiej do Biura Politycznego. Równocześnie dzia­ łacz związkowy CGT, a w latach 1982-1992 sekretarz generalny tej Konfederacji. 30 (Rassemblement national des prisonniers de guerre - RNPG). Mitterrand jako jej szef odważnie wystąpił 10 lipca 1943 r. i zakłócił kilkutysięczny mityng propagan­ dowy więźniów wojennych w sali Wagram w Paryżu, zwołany przez Lavala i Andre Massona. W momencie gdy Masson piętnował „zdradę de Gaulle’a oraz wiarołom- stwo Girauda”, Mitterrand zaprotestował: „Francja nie jest za wami. Nie wierzcie, iż więźniowie są za wami, kogo wy reprezentujecie? Nikogo! Nie macie prawa mó­ wić w naszym imieniu. Nie akceptujemy haniebnego handlowania jednego więź­ nia za trzech robotników francuskich”21. Korzystając z zamieszania, Mitterrand wmieszał się w tłum i wymknął policji, a masówkę przerwano. Czyn ten został po­ chwalony 12 stycznia 1944 r. (bez wskazywania nazwiska sprawcy) przez Maurice Schumanna, rzecznika Wolnej Francji, przed mikrofonami BBC. Tymczasem po alianckim lądowaniu w Afryce Północnej, po Stalingradzie i odwrocie Afrikakorps Erwina Rommla, zwycięstwo niemieckie stawało się nie­ prawdopodobne. To też ożywiła się działalność podziemna Ruchu Oporu. Wpłynęły na to również represje okupanta wzmożone po zajęciu „strefy wolnej” i same­ go Państwa Francuskiego (Etat Franęais), które teraz bez siły zbrojnej i bez im­ perium kolonialnego było za słabe by przeciwstawić się żądaniom niemieckim. Kolaboranci wespół z Niemcami tropili Resistance, gnębiono kontygentami chło­ pów, urządzano obławy na młodzież celem wywożenia na roboty do Rzeszy. W lu­ tym 1943 r. Vichy wprowadziło „przymusową służbę pracy” (Service du travail obligatoire - STO), obejmującą młodych mężczyzn (20-23 lat), których wysyła­ no do pracy w Niemczech w zamian za zwolnienie więźniów wojennych, trzech robotników za jednego więźnia. Zagrożona wywózką młodzież uciekała w „chasz­ cze” (maquis), zasilając oddziały partyzantów. Brat Mitterranda Philippe został w marcu 1943 r. powołany do STO i wysłany do Hamburga. Niemcy żądali 1,5 min robotników z tytułu STO, z czego około połowa trafiła do fabryk za Renem, ale około 130 tys. dołączyło do maquisardow22. Opinia publiczna także odwróciła się w kierunku bardziej wiarygodnego de Gaulle’a, a kłopotliwego dla Amerykanów, którzy pozostawali do końca lo­ jalni wobec państwa Vichy. Admirał Franęois Darlan, naczelny dowódca armii z nominacji Petaina, był wówczas w Algierze. Zdołał uzyskać z rąk Ameryka­ nów władzę i dowództwo nad Francuzami w Afryce. Wkrótce został zamordo­ wany (24 XII 1942) przez rojalistę Bonnier de la Chapelle. Wtedy funkcje sze­ fa cywilnego i komendanta wojskowego objął Henri Giraud. Ten generał cieszył się prestiżem, gdyż uciekł z niewoli, był przychylny Amerykanom i mógł za­ pewnić lojalność vichystowskiego korpusu oficerskiego. Na konferencji w stycz­ niu 1943 r. w Casablance, Roosevelt narzucił de Gaulle’owi Girauda jako „ko­ mendanta w Algierii”. Pod skrzydła tego dzielnego generała uciekało wielu lu­

21 F. Mitterrand, Memoires interrompus..., s. 101. 22 P. Miquel, Histoire de la France, Paris 1976, s. 555. 31 dzi współpracujących z Vichy. Bierni dotąd konserwatyści o nastawieniu anty- niemieckim także trafiali do Algierii albo w kraju szukali kontaktów z Ruchem Oporu. Rywalizacja giraudystów i gaullistów osłabiała Wolną Francję w Afryce arabskiej, której siły i zasoby były cennym zapleczem militarnym i politycz­ nym. Toteż 3 czerwca 1943 r. w Algierze de Gaulle powołał Francuski Komitet Wyzwolenia Narodowego (CFLN), rodzaj parlamentu, któremu współprzewod­ niczył razem z Giraudem. Wkrótce (3 X) de Gaulle zdominował Girauda, który zachował dowództwo wojskowe, ale pod ścisłym nadzorem szefa Komitetu, uzna­ nego przez Anglię, Związek Radziecki i Stany Zjednoczone. Ważniejszą kwestią od rywalizacji na emigracji było zlikwidowanie podziałów wewnętrznie zróżni­ cowanego Ruchu Oporu. Wszystkie organizacje wchodzące w skład Rćsistance starały się zachować własną autonomię. Podobnie było w innych okupowanych lub satelickich krajach, gdzie wewnętrzna różnorodność odzwierciedlała odmienność orientacji politycznych, różnice w ocenie genezy i charakteru wojny, form działa­ nia i perspektyw w powojennym ładzie. Inaczej w Jugosławii gdzie front antyfa­ szystowskich sił był politycznie jednolity, nie był koalicją partyjną lecz strukturą wiążącą Komunistyczną Partię Jugosławii z organizacjami społecznymi, pozosta­ jącymi pod jej wpływem. Na czele stał Josip Broz-Tito, głównodowodzący oddzia­ łów partyzanckich. De Gaulle mógł obawiać się by w Ruchu Oporu nie wyrosła postać francuskie­ go Tito, a że miał zwolenników we wszystkich orientacjach zdołał przezwyciężyć podziały na rzecz scalenia politycznego i militarnego. W maju 1943 r. powsta­ ła Krajowa Rada Ruchu Oporu (CNR) mająca jednoczyć całą Rćsistance od ko­ munistów po chrześcijańskich demokratów. Przewodniczył Radzie radykał Jean Moulin, delegat de Gaulle’a. Gdy aresztowano go i zamordowano, jego następcą został , chrześcijański demokrata. Natomiast militarne zjednocze­ nie sił Ruchu Oporu dokonało się dopiero w początku 1944 roku; ze wszystkich formacji utworzono połączone Francuskie Siły Wewnętrzne (FFI). Rzecz charak­ terystyczna w tym zróżnicowaniu politycznym, że również odrębnie dokonywa­ ła się unifikacja konkurujących w Ruchu Oporu organizacji więźniów wojennych, tych którzy uciekli z niewoli niemieckiej, zostali z różnych powodów zwolnie­ ni lub wymienieni za robotników STO (pracy obowiązkowej). Za Wolną Francją optował Ruch Oporu Więźniów Wojennych i Deportowanych (MRPGD), którym kierował Michel Cailliau („Charette”), siostrzeniec de Gaulle’a i przezeń de­ sygnowany na dowodzenie scalanych organizacji. Bardziej istotnym był kiero­ wany przez komunistów Krajowy Komitet Więźniów Wojennych (CNPG) i na dalszym planie organizowany przez Mitterranda, wzmiankowany już Krajowy Związek Więźniów Wojennych (RNPG), podporządkowany giraudystowskiej ORA. Mitterrand podjął także ideę jednoczenia i szukał porozumienia bezpośred­ nio z de Gaulle’em. Dnia 15 listopada (nocą) 1943 r. małym angielskim samolotem

32 „Lysander” (obsługującym Ruch Oporu) odleciał z łąki pod Angers do Londynu, ale już nie zastał de Gaulle’a. Spotkał się z nim dopiero 5 grudnia i to w Algierze. De Gaulle oczekiwał od Mitterranda całkowitego podporządkowania pod dowódz­ two MRPGD, od czego uzależniał pomoc finansową i zrzuty spadochroniarskie. Natomiast Mitterrand chciał, by jego RNPG uznana została za odrębną część skła­ dową Ruchu Oporu i miał de Gaulle’owi odpowiedzieć: „Ruch Oporu wewnątrz kraju rządzi się własnymi prawami, nie może być ograniczony do zwykłe­ go wykonawstwa rozkazów otrzymywanych z zewnątrz”23, czyli od de Gaulle’a. Mimo namowy nie podpisał Mitterrand akcesu do Wolnej Francji, tłumaczył, że uzna tego kto będzie niekwestionowanym szefem: de Gaulle albo Giraud. Akurat w grudniu 1943 r. Giraud był już na przegranej pozycji, z czego być może Mitterrand nie zdawał sobie sprawy. Jedną z pierwszych wizyt w Algierze złożył w sztabie generalnym Girauda, gdzie roiło się od intryg między zwalczającymi się generałami. Miał też i powody osobiste. Siostra Mitterranda Colette i jej mąż Pierre Landry, oficer spahi (korpusu autochtonów w Afryce), byli zaprzyjaźnieni z jed­ nym z synów gen. Girauda, również Henri i także służącego w spahi. Porucznik Jacques Mitterrand, starszy brat Franęois, stacjonował w Maroku w jednostce lotni­ ctwa bombowego wyposażonej w sprzęt amerykański (i pod dowództwem Girauda). De Gaulle nie ufał zdeklarowanemu giraudycie, więc i spotkanie zakończyło się niczym. Zapoczątkowało to uprzedzenie Mitterranda do szefa Wolnej Francji, które przerodziło się w długotrwałą wrogość polityczną, co będzie omówione w dalszych rozważaniach. Niebawem de Gaulle pominął Mitterranda w odznaczeniu tytułem „Compagnon de Liberation” (za zasługi na rzecz Wyzwolenia), a przyznawał i ta­ kim bohaterom, którzy nigdy nie wychodzili zza swego biurka w Londynie. Doszło jednak do połączenia trzech ugrupowań zrzeszających więźniów wo­ jennych. Nowa organizacja powstała 17 marca 1944 r. pod nazwą Krajowy Ruch Więźniów Wojennych i Deportowanych (MNPGD) i liczyła kilka tysięcy człon­ ków wobec 600-608 tys. więźniów, którzy powrócili do Francji przed Wyzwole­ niem. Ruch ten stanowił bardziej syndykat korporacjonistyczny niż partię poli­ tyczną jemu stricto. W nowym czteroosobowym biurze kierowniczym, szefem był Mitterrand, bo oprócz niego dotychczasowe RNPG reprezentował jeszcze Jacques Bćnet, nurt komunistyczny (CNPG) - Robert Paumier, a gaullistowski MRPG - Philippe Dechartre. Usunięto natomiast Cailliau. Jeszcze w Algierze, w Komitecie Wyzwolenia (CFLN) i następnie w Rządzie Tymczasowym, sprawami więź­ niów zawiadywał Henri Frenay, komisarz od 11 listopada 1943 r. Mianował on Mitterranda tymczasowym (do wyborów) sekretarzem do spraw więźniów, czy­ li faktycznym administratorem tego działu. Wyzwolenie Paryża zastało Mitterranda w stolicy. Brał on udział 20 sierp­ nia przy opanowaniu budynku koło Opery Paryskiej, w którym rezydował vichy-

23 F. Mitterrand, La paille et le grain, Paris 1975, s. 9. 33 stowski Komisariat do spraw Więźniów Wojennych. Cała instytucja stawiała opór tylko formalnie, podporządkowała się delegatowi de Gaulle’a Aleksandro­ wi Parodi. Ten powierzył Mitterrandowi od razu reorganizację urzędu, mające­ go mieć rangę ministerstwa. Także konspiracyjna prasa przejmowała budynki i maszyny drukarskie współpracujących z Niemcami organów prasowych, np. eki­ pa „Combat” ulokowała się w gmachu „Pariser Zeitung” i od 21 sierpnia, podczas trwającej strzelaniny, kolportowała swą gazetę z numerem 54 rok 4 (ciągłość kon­ spiracyjna) na ulicach Paryża. Podawała informacje o powstaniu, postępach od­ działów alianckich i komentarze o decyzjach administracji gaullistowskiej. Na ła­ mach „Combat” drukował Albert Camus. Samo powstanie było dość ryzykowne, bo siły FFI w stolicy były niewielkie 1 Niemcy mogliby się z nimi szybko rozprawić, gdyby nie to, że nie wykonali roz­ kazu Hitlera zniszczenia miasta, począwszy od mostów na Sekwanie. 25 sierp­ nia rano od południowej Bramy Orleańskiej do dworca Montparnasse wkroczyła 2 Dywizja Pancerna gen. Philippe Leclerca, a o godz. 15.30 niemiecki dowód­ ca gen. von Choltitz podpisał akt poddania się. De Gaulle wymusił na Anglosasach zgodę na udział oddziałów Wolnej Francji w siłach alianckich zdążających na po­ moc Paryżowi. Obawiał się zniszczenia miasta, zmiażdżenia powstania lub powo­ łania przez zwycięskich powstańców (dominowali wśród nich komuniści) jakiegoś konkurencyjnego rządu. Przywódca Wolnej Francji przybył do stolicy także 25 sierpnia i następnego dnia przeszedł w triumfalnym marszu na Polach Elizejskich. W defiladzie uczestniczył i Mitterrand i to w czołówce (6 albo 7 szereg); na zacho­ wanych fotosach z manifestacji nie można tego rozpoznać, wyraziste są postacie do trzeciego rzędu. Dnia 2 września 1944 r. de Gaulle zainstalował w Paryżu swój Rząd Tymcza­ sowy. W zrekonstruowanym gabinecie szefem w randze ministra do spraw więź­ niów wojennych i deportowanych został Henri Frenay, dotychczasowy komisarz, organizator scalania różnych sił Ruchu Oporu od stycznia 1943 roku. Zapropono­ wał on Mitterrandowi stanowisko „sekretarza generalnego” ministerstwa, ale ten odmówił, gdyż „nie mam powołania, by zostać funkcjonariuszem”24. Zapewne to nie była funkcja polityczna, a administracyjna, załatwianie bieżących spraw. Mitterrand zerwał z nową władzą i tym samym w wolnej już Francji pod rząda­ mi generała de Gaulle’a nie odegrał żadnej roli.

M Chronigues..., s. 65. II. UDZIAŁ W RZĄDACH CZWARTEJ REPUBLIKI

Po Wyzwoleniu

Po zwycięskiej wojnie Francja była krajem rozdartym społecznie i wyczerpa­ nym gospodarczo. Działania wojenne pochłonęły 600 tys. ofiar, w tym ok. 400 tys. osób cywilnych, które poniosły śmierć w wyniku bombardowań, rozstrzeli­ wania zakładników, terroru okupacyjnego. W czasie wojny około 2 do 2,5 min Francuzów, w ogromnej większości płci męskiej, znajdowało się w Niemczech. Wciąż pozostawało tam 960 tys.—1,2 min jeńców w oflagach i stalagach, do których doliczyć trzeba 62 tys. deportowanych za udział w Ruchu Oporu. Więźniów wojennych i deportowanych specjalną troską otaczała ich organiza­ cja MNPGD, której przewodniczył Mitterrand. Po 5 latach odosobnienia trze­ ba było tych ludzi repatriować, ubrać, zintegrować w innej niż przedwojen­ na rzeczywistości. Pozostali to około 700-tysięczna armia robotników, formalnie wolnych, ale przeważnie zmuszonych do pracy w Niemczech poprzez tzw. obo­ wiązek pracy STO. Pewna grupa Francuzów też dobrowolnie poszukiwała pracy w Niemczech, by uniknąć bezrobocia albo lepiej zarobić niż na okupowanych i grabionych ziemiach francuskich. Szczególnie brakowało siły roboczej w rolnictwie, bo 63% więźniów wojen­ nych to rolnicy. Produkcja rolna spadła o 1/5 w porównaniu do 1938 r., a prze­ mysłowa do 50%. Ogromne były trudności aprowizacyjne, wciąż trwało wojenne zaopatrzenie kartkowe obliczone na 1500 kalorii jako konieczne do biologicz­ nego trwania. Mimo zakazu kwitł czamorynkowy handel, gdzie po 10-krotnie wyższych cenach można było kupić wszystko. Przykładowo nylonowe pończochy nabywano za tysiąc franków, gdy średnia pensja urzędnicza wynosiła 3 tysiące. Atrakcją była biała tabaka po wkroczeniu Amerykanów. Groźną była śmiertelność niemowląt wyższa niż za okupacji, bo 66 przypad­ ków zgonów dzieci poniżej pierwszego roku życia na tysiąc urodzeń. Wśród wielu przyczyn było niedożywienie, sporo dzieci zatruło się zepsutym mlekiem, wobec braku materiału do pasteryzacji. Dziecięca cholera zabiła 30 września 1945 r. pierwsze dziecko Mitterrandów (syn Pascal ur. 10 VII), w kilka godzin po spo­ życiu skisłego mleka. 35 Franęois Mitterrand ożenił się 27 października 1944 r. z 19-letnią wtedy Danielle Gouze. Ślub odbył się w merostwie 6 dzielnicy Paryża, a świadka­ mi byli Henri Frenay i Roger Pelat, kompanioni z Ruchu Oporu. Małżonkę poznał w kwietniu (Wielkanoc) 1944 r. poprzez jej starszą siostrę Christine, kon­ spiracyjnie współpracującą dla biura „Morlanda” koordynującego działalność MNPGD już połączonych organizacji więźniów wojennych i deportowanych. Narzeczona wywodziła się ze środowiska zaangażowanych jeszcze przed I wojną socjalistów (SF10) o światopoglądzie laickim podobno ateizm wolnomularski. Ojciec jej Antoine Gouze, nauczyciel, został odwołany przez władze oświatowe Vichy z racji zdecydowanego antyklerykalizmu i tylko udzielał prywatnych lek­ cji w swym burgundzkim domu w Cluny, miejscowości słynnego opactwa bene­ dyktynów. U niego znajdowali oparcie i schronienie ludzie Ruchu Oporu, m.in. Frenay, a córka Danielle już w ostatnich tygodniach przed wyzwoleniem zgłosi­ ła się do opieki nad rannymi maquisardami. Dla panny młodej, o takich poglądach, nieoczekiwany był ślub kościelny, który odbył się następnego dnia 28 października w kościele św. Seweryna w Dzielnicy Łacińskiej; ponieważ pan młody wywodził się z kręgu zachowawczej burżua- zji, katolickiej. Po ślubie i gdy Danielle była w ciąży, trzeba było myśleć o sta­ bilizacji życiowej, więc Mitterrand przemierzał Paryż w poszukiwaniu pracy. Imał się dziennikarstwa i najpierw współredagował czasopismo „Libres” (organ MNPGD), ale od stycznia 1945 r. znalazł dobrze płatną pracę - stanowisko kie­ rownicze w kobiecym magazynie „Votre beautć”, edycji firmy produkującej kos­ metyki „Oreal”. Angaż ułatwił mu Franęois Dalie, kompan z czasów studen­ ckich, wtedy jeden z szefów „Orealu”. Miał kierować zespołem miesięcznika (w większości kobiety) i redagować stałą rubrykę dotyczącą różanych perfum. Ta właściwie były artykuły reklamowe. Dzięki temu żumalowi wydał książkę Les Prisonniers de guerre devant la politique (Więźniowie wojenni i polityka). Ta pierwsza w życiu Mitterranda publikacja była 50-stronicową broszurą, w któ­ rej upomniał się o interesy więźniów, zwiększenie środków na ich readaptację do pracy i życia w społeczeństwie. W gazecie „Libres” także uprawiał publicystykę, poważniejszą niż noty rekla­ mowe, bo podejmował sprawy więźniów wojennych i eksponował kwestię odpo­ wiedzialności za kolaborację z Niemcami. Już w numerze z 6 września 1944 r. for­ mułował pogląd, iż należy rozróżnić, jak w każdym narodzie, patriotów i zdraj­ ców, bohaterów i tchórzy, czyli osądzić i ukarać tych, którzy zdradzili ojczyznę, a innych zostawić w spokoju w imię pojednania narodowego. Sprawa była trud­ na i bardzo pilna, bo ludzie z Ruchu Oporu domagali się szybkiej i przykładnej kary za kolaborację polityczną, wojskową, ekonomiczną, ideologiczną na rzecz faszy- zacji. Obawiano się też spontanicznych porachunków osobistych za denuncjacje, a nawet jak zwykle wykorzystywania okazji i pretekstu, by wyeliminować prze­

36 ciwnika lub potencjalnego konkurenta. Na południu Francji znaczne obszary opa­ nowali partyzanci, tworzyły się trybunały ludowe, które szybko i na własną rękę rozprawiały się z kolaborantami. Schwytanych milicjantów Damanda, wojsko­ wych, polityków, dziennikarzy, artystów, przemysłowców i bankierów, z reguły skazywano na karę śmierci za zdradę ojczyzny. Ścigano nie tylko funkcjonariu­ szy, ale także zdradzieckich przewodników, przeprowadzających za sowitą opłatą przez linię demarkacyjną i którzy później tych ludzi (im ufnych) wydawali w ręce gestapo (również za wynagrodzeniem). Takich osądzonych spraw lub samosą­ dów było 10 882'; stracono ok. 4500 kolaborantów (albo 8100 według innych wyli­ czeń)1 2, łącznie z egzekucjami dokonywanymi przez sądy połowę. Wypadki samo­ sądów były wyolbrzymiane zwłaszcza przez niedawnych vichystów, oczywiście niechętnych represjonowaniu jawnych zdrajców. Liczyli oni na de Gaulle’a, iż oszczędzi ich po to, by zdominować wspólnego wroga - komunistów. Generał de Gaulle jeszcze w Algierze zdecydował (ordonansem - dekret z mocą ustawy) o powołaniu Sądu Najwyższego, którego niższe instancje (icours), sądy sprawiedliwości i izby cywilne, miały pociągać do odpowiedzial­ ności za kolaborację z Rzeszą. Podstawą był art. 75 kodeksu karnego dotyczący karalnej współpracy z wrogiem i zdrady w czasie wojny. Karę uchylał udział w Ruchu Oporu, dzięki temu przed sądem nie stanęli np. senator Renć Coty, ostatni prezydent IV Republiki, oraz 172 jego kolegów, czyli mniej niż jedna trze­ cia z 569 parlamentarzystów, którzy oddali Francję w ręce marszałka Petaina. Zwolniono od odpowiedzialności tych, którzy otrzymali formalny rozkaz legal­ nych władz Vichy, np. sędziów za stosowanie ustawodawstwa antysemickiego. Przykładowo na podstawie ordonansu z dnia 18 października 1940 r. „odżydzo- no” ok. 39 tys. sklepów i firm, które sprzedano za bezcen, i wielu ludzi, wcale nie antysemitów, skorzystało z okazji łatwego wzbogacenia się. Sądy gaulli- stowskie rozpatrzyły ok. 160 tys. spraw przeciw kolaboracji, z czego 73,5 tys. umorzono lub orzeczono uniewinnienie. W stan oskarżenia postawiono ponad 86 tys. osób, co stanowiłoby 0,25% prawie 40-milionowego narodu. Kary pozba­ wienia wolności orzeczono wobec 26 289 osób, kara śmierci dotknęła 7037 osób, w tym 4397 zaocznie (m.in. faszystowski publicysta Marcel Dćat), a stracono 767 skazanych, w tym Lavala3. De Gaulle ułaskawił 1303 skazanych, innym wyroki zamieniono na kary zastępcze. Wielu członkom okrutnej vichystowskiej mili­ cji Joseph Damanda i różnym zabijakom pozwolono uniknąć kary dzięki zacią­ gowi do korpusu ekspedycyjnego walczącego w łndochinach. W tłumieniu bun­ tów kolonialnych, potrzebni byli ludzie bezwzględni.

1 R. Remond, Notre siecle de 1918 a 1991, Paris 1991, s. 311. 1 G. Elgey, Histoire de la IV Republique, t. 1945-1951, Paris 1993, s. 33. 3 R. Remond, Notre siecle..., s. 312. 37 Odrębnym i szczególnym było skazanie i ułaskawienie przez zamianą na dożywotnie więzienie (17 VIII 1945) Petaina. Oddał się on w ręce sprawie­ dliwości dobrowolnie, gdy będąc jeszcze w Sigmaringen (wywieziony przez Niemców do Rzeszy) dowiedział się, iż zostanie mu wytoczony zaocznie proces o zdradę ojczyzny. Mitterrand był sprawozdawcą z tego procesu (23 VII—15 VIII) dla czasopisma „Libres”. Zamieścił trzy relacje, w których nie występował prze­ ciw 89-letniemu starcowi, a pośrednio ukazał sprawców klęski III Republiki i win­ nych wysłania żołnierzy na stracenie w nierównej walce na froncie oraz nie­ wolę w Niemczech, a przez to w podtekście podniósł aktualność kwestii więź­ niów wojennych. Ironizował z oskarżenia Daladiera przeciw Petainowi. Ten syg­ natariusz monachijskiego układu, który w 1939 r. mianował Pćtaina ambasadorem w Madrycie, teraz na procesie zeznawał... „wiedział, że Pćtain to zdrajca i sabota- żysta i tylu klęsk należało po nim oczekiwać”4. Zwyczajnie kłamał. Sam marsza­ łek pogrążył się w mutyzmie i tylko krótko konstatował: „Niczego nie pragnąłem kiedy mnie proszono o objęcie władzy [...] stałem się w ten sposób dziedzicem (heritier) katastrofy, której nie byłem autorem [...]. Prawdziwi odpowiedzialni (tj. za klęskę) schowali się za mnie, by uniknąć gniewu ludu”5 6. Trzeba przyznać, iż miał sporo racji. Możliwe, że de Gaulle, który zbuntował się 18 czerwca 1940 r. przeciwko legalnej władzy w obronie honoru Francji, przyznawał w skrytości to, czego nie mógł wyznać jawnie: że Petain, którego był niegdyś adiutantem, uchro­ nił Francję przed straszliwymi zniszczeniami, a naród którego liczebność i tak spadała od 1935 r. - przed katastrofą biologiczną, i że swoją kapitulacją przy­ spieszył agresję Hitlera na Związek Radziecki, która zadecydowała o jego klęsce*. Na pewno była to nieodosobniona opinia. Petain poczytywał sobie za zasługę, że zapobiegł „polonizacji” swojego kraju; w odróżnieniu od Polski pod okupacją, we Francji margines swobód był nie­ porównywalnie większy. Podczas gdy Polakom np. za posiadanie radioodbiorni­ ka groziła kara śmierci, Francuzi mogli słuchać radia. Radio-Paris było podpo­ rządkowane Niemcom, Radio-Vichy i kilka rozgłośni lokalnych było zawiady- wanych przez władze Państwa Francuskiego (Etat Franęais), ale z Anglii płynęły programy niezależne w języku francuskim - 5 godzin dziennie pod koniec wojny. Z ograniczeniami, wynikającymi z cenzury i trudności materialnych, ale działały francuskie wydawnictwa, teatry, kręcono filmy. Ludzie kultury, także zdecydo­ wanie wrodzy nazizmowi i reżimowi Pćtaina, korzystali z tych możliwości i nie oskarżano ich potem o kolaborację, jeśli nie uprawiali kompromitującego serwili- zmu. Wiele też mówiący jest fakt, że książki pisarzy, którym we Francji Niemcy

4 Cyt. za: Chroniques de I'histoire. Mitterrand, Paris 1998, s. 70. 5 Tamże. 6 Opinia za: J. Krasuski, Europa zachodnia po U wojnie światowej. Dzieje Polityczne, Poznań 1990, s. 37. 38 schlebiali, zakazywali ich w innych okupowanych przez Niemców krajach7. Śro­ dowiska intelektualne były rozliczane za postawę obywatelską, narodową, a nie twórczość jako taką. Niewielu z francuskich pisarzy ucierpiało w latach oku­ pacji z powodu swych dzieł, oporu intelektualnego; większość z tych, którzy byli aresztowani to za angażowanie się w bardziej aktywne formy walki jak dzia­ łalność informacyjna, sabotażowa czy operacje paramilitarne. Po wojnie sporą grupę faszyzujących dziennikarzy, winnych nie tylko pro- hitlerowskiej propagandy (opłacanej przez Niemców), ale często obrzydliwych denuncjacji i usuwania z czynnego życia na podstawie ustaw rasowych, skaza­ no na specyficzną karę „niesławy (indignite) narodowej”. Zresztą karę tę nakła­ dano na większość oskarżonych o kolaborację, m.in. parlamentarzystów głosu­ jących za pełnią władzy dla Petaina czy funkcjonariuszy Vichy, komisariatu do spraw żydowskich. Kara „niesławy” oznaczała głównie zakaz pełnienia pew­ nych funkcji w państwie, no i ujmę dla honoru osobistego. Jednak już po kil­ ku latach większość napiętnowanych powróciła do życia publicznego, a orędow­ nikiem ich amnestionowania był także Mitterrand. Na posiedzeniu rządu 22 lip- ca 1949 r. (wtedy jako sekretarz stanu do spraw informacji) wystąpił z projektem ustawy amnestyjnej, darowania kary i jej prawnych następstw wobec winnych kolaboracji z Niemcami. Wtedy około 60% skazanych na ograniczenie wolno­ ści już zostało z więzień zwolnionych. Liczni politycy IV Republiki uznali, iż w cztery lata po wojnie nadszedł czas pojednania narodu, aż nadto podzielone­ go od czasów Wielkiej Rewolucji, a żadna zemsta nie może zatrzeć haniebne­ go załamania się militarnego i politycznego Francji w 1940 r. Po długiej proce­ durze, ustawę amnestyjną przyjął parlament dopiero w sierpniu 1953 roku, gdy tylko 1% skazanych było jeszcze pozbawionych wolności. Młody Franęois Mitterrand patrzył w przyszłość i chciał czynnie uczestniczyć w życiu politycznym. Wstąpił do ugrupowania pod nazwą Unia Demokratyczna i Socjalistyczna Ruchu Oporu (Union democratique et socialiste de la Rćsistance - UDSR), zaraz po jej założeniu 25 czerwca 1945 r. przez Renć Plevena. Nowa for­ macja to połączenie małych organizacji Ruchu Oporu i to o różnym obliczu, od gaullistów (np. Renć Capitant), socjalistów (Francis Leenhardt) po umiarkowa­ nych. W nazwie socjalistyczna, ale mało podobna do SFIO, chyba tylko w sferze światopoglądowej, bo UDSR określała się za socjalizmem laickim, wyzwolonym od dogmatów chrześcijańskich i marksistowskich. To odróżniało ją od chadeckie­ go Ruchu Republikańsko-Ludowego (MRP) i z drugiej strony - od partii komuni­ stycznej. Zresztą niejedne partie (np. Radykalna) mieniące się jako demokratycz­ ne, lewicowe były poza głoszonym antyklerykalizmem w pełni konserwatywne. Najprawdopodobniej, Mitterrand wybrał to stronnictwo wciągnięty przez kompa­ nów z Ruchu Oporu. Ambicjonalnie widział w malej partii większe perspektywy

7 H. Lottman, Lewy brzeg. Odfrontu ludowego do zimnej wojny, Warszawa 1997, s. 301. 39 kariery politycznej i zdobywania funkcji kierowniczych. Byłoby to trudniejsze, może niemożliwe dla młodego polityka np. w SFIO, partii o tradycjach i z uzna­ nymi już autorytetami przywódczymi. Do Unii Mitterrand przynależał aż do jej połączenia z SFIO (1971) i z jej ramienia zawsze kandydował w wyborach na deputowanego. W pierwszych wyborach (21 X 1945) do Zgromadzenia, które miało tylko przygotować pro­ jekt nowej konstytucji, UDSR poniosła klęskę. Nie znana szerszej publiczno­ ści, nie zdobyła ani jednego miejsca. Należy podkreślić, że w tych wyborach po raz pierwszy wzięły udział kobiety, którym prawo wyborcze przyznano ordonan- sem z 21 kwietnia 1944 r. jeszcze w Algierze. Francja była pierwszym wielkim krajem w Europie, który przyznał mężczyznom prawo do udziału w głosowa­ niu powszechnym i ostatnim odmawiającym tego prawa kobietom. Po wyborach do Zgromadzenia Narodowego (10 XI 1946) UDSR zdobyła 23 mandaty (na 617) i 30-letni Mitterrand otrzymał jeden z nich i odtąd poznawał zawiłe reguły gry politycznej. Od 1946 do 1958 r., a następnie w latach 1962— 1981 stale w reelekcji zasiadał jako deputowany w Pałacu Burbońskim. Unia, teraz w koalicji pod etykietą wyborczą Zgromadzenie Lewicy Republikańskiej (RGR), zaproponowała Mitterrandowi na dwa tygodnie przed głosowaniem start w okręgu Nievre. Lista w tym okręgu była niezarejestrowana z powodu braku odpowiednich kandydatów. Mitterrand przybył tu pierwszy raz w życiu i logicz­ nie, jako zupełnie nieznany, taki „spadochroniarz” z centrali, winien przegrać. Jednak zdobył mandat, uzyskał 30 tys. głosów (23,5%) i drugie miejsce za rywa­ lem z FPK (33,7%). W tym celu przemierzał cały departament i okazał się dobrym oratorem, zjednującym audytorium w większości nieufnych chłopów, hodowców szaroli - rasy bydła mięsnego. Kontakt z miejscowymi notablami, ary­ stokratami... i klerem, ułatwił mu Edmond Barrachin, a inny, markiz de Rouaille finansował kampanię wyborczą. Na łamach regionalnego „Le Journal du cen­ tre”, należącego do właściciela wytwórni konserw „Olida” (Hervć d’Amaille), i na ulotkach agitacyjnych .propagowano płomienne apele o przeszkodzenie... bolszewizacji Francji, wezwania przeciw nacjonalizacji i władzy partii komuni­ stycznej. Poza tym hasła wyborcze tego ugrupowania (RGR) były umiarkowane: występowano przeciw powojennej drożyźnie, za prawami socjalnymi, związka­ mi zawodowymi, wolnym nauczaniem (prywatnym) i pokojem religijnym (były ze strony MRP pomysły osłabienia laickich zasad ustrojowych). Natomiast wyta­ czanie amunicji propagandowej przeciw nacjonalizacji być może było wypad­ kową osobliwej więzi Mitterranda ze szlachtą rodową w krainie Charolais, któ­ ra zachowała swoją odrębność i z natury rzeczy przeciwna była likwidacji prywat­ nej własności. Istotnie, już 3 grudnia 1944 r. znacjonalizowano we Francji sektory kluczowe energii: kopalnie węgla na północy oraz elektrownie i gazownictwo, a 1 stycznia 1946 r. - Bank Francji i wielkie banki depozytowe. Przedsiębiorstwo

40 państwowe „Air France” przejęło transport lotniczy i spółkę „Gnomę et Rhone” produkującą silniki do samolotów. Ten interwencjonizm państwowy, mający uła­ twić wyjście z powojennych trudności gospodarczych (dopiero w 1949 zniesio­ no reglamentację, w tym racjonowanie chleba utrzymujące się od okresu wojny), kojarzono demagogicznie z bolszewizacją. Mitterrand nie omieszkał wykorzystać tego wątku, dlatego że wtedy bolszewizm był pierwszoplanowym negatywnym bohaterem w społecznej wyobraźni. W trakcie pierwszej zimnowojennej konfron­ tacji Wschód-Zachód Związek Radziecki stawał się adwersarzem i potencjalnym napastnikiem, Niemcy zaś sojusznikiem, i w r. 1946 wielu wierzyło w możliwość przejęcia władzy we Francji przez partię komunistyczną i wprowadzenie ortodok­ syjnego modelu radzieckiego z rewolucyjnym terrorem. Czy w straszak ten wie­ rzył Mitterrand? Pytanie ważne i warte refleksji, bo retoryką antykomunistyczną posługiwał się niemal zawsze w życiu publicznym. Można się zgodzić z wyzna­ niem samego Mitterranda, które zanotował pod koniec życia: „Nigdy nie byłem antykom unistą, w odróżnieniu od wielu innych zadowoliłem się nie być komuni­ stą”8. Subtelność dość istotna. Bez wątpienia był politycznie przeciwnikiem mar­ ksistowskiej teorii walki klasowej i dyktatury proletariatu, ale nie antykomunistą jeśli chodzi o lewicowy imperatyw sprawiedliwości i solidarności społecznej. Przy tym cechowało go poczucie politycznego realizmu. Z Ruchu Oporu wyniósł oso­ biste kontakty z komunistami. Łączyła go przyjaźń z Waldeck Rochetem i kiedy spotkali się w lutym 1944 r. w Londynie, Rochet (wówczas delegat FPK wobec Wolnej Francji) prosił Mitterranda o przekazanie wiadomości matce mieszkającej w Louhans, departament Saóne et Loire. Tu akurat nie kwestia polityki, ale zaufa­ nie do osobistej uczciwości. Okres zimnej wojny ich rozłączył, po czym zetknę­ li się ponownie w tej samej batalii, w wyborach prezydenckich 1965 roku. Wbrew różnym posądzeniom (także wykorzystywanym przez Mitterranda), brak jakichkolwiek dowodów, by Francuska Partia Komunistyczna szykowa­ ła się do zdobycia władzy i zapewne takiego zamiaru w ogóle nie miała. Byłoby to niemożliwe bez bezpośredniego wsparcia Armii Czerwonej. Rewolucję komu­ nistyczną w Europie Zachodniej wykluczał sam „chorąży pokoju”, bo sprzęga­ łaby konfrontację z Anglosasami, którzy prowadzili tutaj operacje wojskowe i decydowali zarazem jakie rządy były wyłaniane. Przykład Grecji był instruk­ tażowy. Siły partyzanckie Greckiego Frontu Wyzwolenia Narodowego (ELAS), powstałego w 1941 r. z inicjatywy Komunistycznej Partii Grecji, do paździer­ nika 1944 r. wyzwoliły Grecję i przeciwstawiały się przywróceniu monarchii. Po czym wylądowały w Grecji wojska brytyjskie i pomogły armii królewskiej w zgnieceniu ELAS, gdy ta odmówiła rozwiązania się. Oczywiście bez interwen­ cji Armii Czerwonej, bo nie wyzwalała tych obszarów. Na pierwszym planie miał Józef Wissarionowicz Stalin odbudowę ZSRR, a w dalszej kolejności integrację

* J.-L. Mano, Mitterrand ailleurs et maintenant, Paris 1998, s. 298. 41 i sowietyzację terytoriów kontrolowanych po II wojnie światowej. Na Wschodzie Europy nie groziła konfrontacja z aliantami, którzy nie mieli chęci, ani przede wszystkim siły, by interweniować np. na rzecz Polski. Natomiast we Francji społeczeństwo przyzwyczajone było do współpracy z komunistami w okresie Ruchu Oporu, ale dalekie od rewolucji i obalenia kapi­ talizmu. Przy obecności Amerykanów taka awanturnicza wojna domowa grozi­ ła jak w Grecji przegraną komunistów. Stalin zalecał FPK pojednawczo porozu­ mieć się z de Gaulle’em i podobnie pozostającym w rządzie komunistom włoskim ugodzić się z tronem sabaudzkim, a władzę zdobyć legalnie w drodze wyborów. Dlatego pierwszym krokiem Maurice Thoreza po powrocie z ZSRR (27 X 1944) było rozwiązanie Milicji Patriotycznej (postrach kolaborantów) złożonej z maqui- sardów pod rozkazami partii komunistycznej. Nie była potrzebna, gdyż niemożli­ we było przejęcie władzy w krótkim terminie, a mogła tylko przysporzyć trudno­ ści. Formalny rozkaz wydał de Gaulle jeszcze w październiku 1944 r.; twierdził później, iż nie czynił w zamian żadnych obietnic (ustępstw) wobec FPK, wcho­ dzącej w skład jego rządu. Powyższy syndrom komunizmu francuskiego miał też inny wymiar: ważne znaczenie dla Francji pod rządami de Gaulle’a miało partnerstwo ze Związkiem Radzieckim, gdyż ZSRR to wróg Niemiec i przeciwwaga Brytyjczyków i Ame­ rykanów w Europie. Z podobnych względów Francja była dla Stalina sprzymie­ rzeńcem nie do lekceważenia. De Gaulle lekceważony na Zachodzie, ze Stalinem podpisał pakt 10 grudnia 1944 r. Pakt francusko-radziecki zawarty na 20 lat stypulował współdziałanie obu państw przeciw niemieckiemu zagrożeniu. W toku rozmów ze Stalinem de Gaulle wyraził także poparcie dla ustanowie­ nia polskiej granicy zachodniej wzdłuż Odry i Nysy „bowiem takie rozwiązanie wykluczy porozumienie między Niemcami i Polską”9. Ambasadorem przy rządzie de Gaulle’a został Aleksander Bogomołow, który tę funkcję pełnił przy Petainie, aż do wydalenia go przez Lavala po inwazji niemieckiej na ZSRR. Gdy de Gaulle był w drodze do Moskwy, do Francji wracał ze Związku Radzieckiego sekre­ tarz generalny FPK Maurice Thorez; ich samoloty minęły się gdzieś między Kairem a Teheranem. Thorez skazany 25 XI 1939 r. na 6 lat więzienia za dezercję (uciekł do ZSRR) przez Trybunał Wojskowy w Amiens, w lutym 1940 r. pozba­ wiony obywatelstwa, został amnestionowany 6 listopada 1944 r. tuż przed podró­ żą de Gaulle’a do Związku Radzieckiego. Generał chciał odbudować potęgę Francji, jej tradycyjną rangę międzynaro­ dową, właśnie poprzez zbliżenie z ZSRR. Marzyła mu się nawet rola mediato­ ra między Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim. Dawał wielokrotnie wyraz swojemu przekonaniu o trwałości geopolitycznych interesów poszczegól­

» Cyt. za: J. Stefanowicz, Od Kapela do Mitterranda. Tysiącletni sen o potędze 987-1995, Warszawa 1996, s. 150. 42 nych narodów, bez względu na ustrój wewnętrzny ich państw. Interesy Zwią­ zku Radzieckiego uważał za identyczne z interesami Rosji przedrewolucyjnej, a komunizm był jego zdaniem przede wszystkim narzędziem realizacji rosyjskich ambicji mocarstwowych. Wolno przypuszczać, iż powyższe kwestie w ich złożoności rozumiał Franęois Mitterrand, skoro był pełen uznania dla podpisanego układu w Moskwie „jako warunek równowagi europejskiej [...] traktat przyjaźni konieczny dla postę­ pu i wzajemnego zrozumienia między narodami roku 1789 i roku 1917”’°. Było to symptomatyczne dla pragmatycznego myślenia Mitterranda. Oczywiście o roli mediatora między supermocarstwami de Gaulle mógł tylko pomarzyć, bo USA, ZSRR i Anglia rozmawiały o najważniejszych sprawach dotyczących powojennego ładu świata bez udziału Francji. Niemniej pakt ze Związkiem Radzieckim umocnił prestiż Francji i de Gaulle’a i później miał dać odnieść pewne sukcesy międzynarodowe, np. sektor okupacyjny w Niemczech, udział w Radzie Kontroli Berlina czy w Radzie Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczo­ nych w roli jej stałego członka. Adwersarz Generała Mitterrand uważał poro­ zumienie francusko-radzieckie za naturalne. De Gaulle nie uczestniczył w dal­ szych wydarzeniach, 20 stycznia 1946 r. ustąpił z rządu, bo nie chciał się wikłać w nieustanne konflikty z partiami i parlamentem, a także stracić autorytetu. Nie widział szans na ograniczenie rządów parlamentarnych i wprowadzenie silnej władzy prezydenta wybieranego przez cały naród. Postanowił zachować swobodę ruchów i bronić swego politycznego programu z pozycji charyzmatycznego przy­ wódcy, a nie parlamentarnego premiera. Po odejściu de Gaulle’a szybko skończył się okres tymczasowości ustrojowej, zaczynała się IV Republika konstytucyjnie utwierdzona jako niepodzielna, laicka, demokratyczna i społeczna.

Stabilizacja życia społecznego i gospodarczego

Franęois Mitterrand głosował na „nie” w referendum konstytucyjnym, prze­ prowadzonym 13 października 1946 r. przy wysokiej abscencji i obojętności społecznej, ponad 8 milionów, czyli 31% wyborców wolało zostać w domu, bo nie znało projektu konstytucyjnego. Stanowczo od początku odrzucił konsty­ tucję de Gaulle, ale jego hasło wprowadzenia rządów prezydenckich nie znala­ zło odzewu. W nowym kształcie ustroju politycznego parlament zachował kontrolę nad władzą wykonawczą. Był dwuizbowy, obok Zgromadzenia Narodowego, jako dru-

111 Cyt. za: Chroniques..., s. 67. Nie wiemy z innych publikacji wobec kogo i gdzie myśl ta zosta­ ła zaprezentowana. 43 ga izba pojawiła się Rada Republiki, ale miała pozycję słabszą niż przedwojenny senat - nie mogła obalić rządu i w niewielkim stopniu wpływała na stanowienie prawa. W dziedzinie społeczno-ekonomicznej konstytucja gwarantowała równe prawa dla kobiet i mężczyzn, powszechne prawo do pracy, prawa związków zawo­ dowych. Poręczono zabezpieczenie socjalne dzieciom, matkom, starcom, inwali­ dom, a także równy dostęp dla wszystkich do oświaty i kultury. Jednak kwestie socjalne znalazły się we wstępie do konstytucji, nie miały więc charakteru obo­ wiązującego dla ustawodawcy i były lekceważone. Prezydenta wybierało Zgromadzenie Narodowe wspólnie z Radą Republiki. Został nim działacz socjalistyczny i Ruchu Oporu Vincent Auriol (1947-1954), wybrany już w pierwszej turze głosowania (16 1 1947) połączonych obu izb, według tradycji zebranych w Wersalu. Premiera miał Zgromadzeniu propono­ wać prezydent. Po wyborach 1946 r. pierwszą partią pozostawała FPK (5,7 min głosów), na drugim miejscu była MRP, a na trzecim socjaliści i to oni objęli kie­ rownictwo rządu; nie poparli jednomyślnie kandydatury Thoreza, a dobre zwy­ czaje parlamentarne wskazywałyby na lidera zwycięskiej partii jako nowego pre­ miera. Najpierw szefem gabinetu przejściowego był Leon Blum, a 22 stycznia 1947 r. V. Auriol zaraz po wyborze na prezydenta desygnował Paul Ramadiera, pierwszym premierem IV Republiki. W tym gabinecie F. Mitterrand został mini­ strem do spraw kombatantów i ofiar wojennych. Był najmłodszym (30 lat) mini­ strem Francji od czasów Cesarstwa. Jego najbliższym współpracownikiem zo­ stał brat Robert, którego mianował szefem swego gabinetu. Zadaniem resor­ tu była opieka moralna i materialna nad uczestnikami walk z okupantem, m.in. weryfikacja członkostwa, przyznawanie pensji (rent) kombatantom i rodzinom po poległych i zamordowanych, medali i odznaczeń. W tym rządzie zgody narodowej najważniejsze teki objęli komuniści (Thorez wicepremier), MRP (Georges Bidault - sprawy zagraniczne) i socjaliści (Edouard Depreux - sprawy wewnętrzne), ale reprezentowane były i inne nurty (radykałowie, umiarkowani) wyszłe z Ruchu Oporu. Z wyjątkiem de Gaulle’a, który założył własne Zgromadzenie Ludu Fancuskiego (RPF), zrzeszające uchodźców z różnych partii i kontestujących instytucje IV Republiki. Ten alians rządowy nie przetrwał długo; 4 maja 1947 r. Ramadier, poparty przez prezyden­ ta Auriola, zdymisjonował ministrów komunistycznych. Manewr, może i zgodny z konstytucją, ale nie z przyjętymi obyczajami politycznymi, był niespodziewa­ ny i wielu ministrów, którzy dalej pozostawali w rządzie (także Mitterrand) nie zostało o tym powiadomionych przed posiedzeniem gabinetu. Natomiast mini­ strowie komunistyczni dowiedzieli się o swej dymisji z komunikatu urzędowe­ go o dekrecie rządowym. Przyczyny nagłego zwrotu były i wewnętrzne i międzynarodowe. W kwe­ stii socjoekonomicznej MRP blokowała politykę dalszej nacjonalizacji, a socja­

44 liści żądali płac, które groziły gwałtowną inflacją. Komuniści żądali i jedne­ go i drugiego. Standard życiowy obniżał się (w 1946 dochód narodowy osiągnął 80% wskaźnika z 1938) i był główną przyczyną wielkiej fali strajków wiosną 1947 roku. Najpierw zastrajkowali dokerzy, kolejarze, pracownicy energetyki, a 25 kwietnia zaczął się najpoważniejszy strajk na tle płacowym w upaństwo­ wionej fabryce „Renault” (samochody osobowe). Został poparty przez FPK, która wystąpiła przeciw polityce rządowej, a jako partia koalicyjna winna z nią solidaryzować się. Polityka kolonialna także rozjątrzała spory wewnątrz koalicji rządowej. Francja nie zamierzała rezygnować z utrzymania imperium kolonialnego i przy pomocy armii brutalnie pacyfikowano ruchy wyzwoleniowe. Bunt Malgaszów na Madagaskarze w marcu 1947 r. francuskie wojsko stłumiło krwawo; zginęło 80 tys. ludzi". Niezwykle skomplikowana była sytuacja w Indochinach, gdzie jesz­ cze w okresie wojny proklamowano (nie bez inspiracji Japończyków) niepodległo­ ści Wietnamu, Laosu i Kambodży. O ile z Laosem i Kambodżą udało się znaleźć modus vivendi i przyznano im autonomię, o tyle w Wietnamie opanowano dzię­ ki przychylności brytyjskiej Południe, ale próba podporządkowania Północy roz­ pętała długotrwałą i krwawą wojnę. Północ była kontrolowana przez utworzony w 1941 r. lewicowo nastawiony ruch niepodległościowy, zwany Viet-Minh, czy­ li Front Niepodległości Wietnamu, na czele z Ho Szi Minem (Nguyen Ai Quoc), wychowankiem Francuskiej Partii Komunistycznej. Przemoc i samowolę wobec ludów kolonialnych akceptowali ministrowie desygnowani przez MRP, z uwagi na tamtejszą ludność katolicką, a komuni­ ści byli przeciw militarnym kredytom i domagali się dekolonizacji całkowitej i natychmiastowej. Socjaliści proponowali autonomię w ramach konstytucyjnej, nowej Unii Francuskiej, ale nie niepodległość. Tymczasem trwanie w koloniach przynosiło ofiary ludzkie, pochłaniało ogromne środki pieniężne i wyczerpywa­ ło gospodarczo. Jedną z przyczyn zewnętrznych omawianego zwrotu była „zim­ na wojna”, którą zależnie od przekonań politycznych określano jako reakcję Zachodu na zagrożenie ze strony Wschodu, bądź odwrotnie. Po załamaniu się w Moskwie rozmów (24 IV 1947) na konferencji ministrów spraw zagranicznych Stanów Zjednoczonych, Związku Radzieckiego, Anglii i Francji w kwestii trak­ tatu pokojowego z Niemcami, Europa podzieliła się politycznie na dwie części. W tym podziale na Wschód i Zachód Francja znalazła się w obozie zachod­ nim, pod gospodarczą, polityczną i militarną dominacją Stanów Zjednoczonych. Francuski minister Bidault poparł Marshalla w odrzuceniu radzieckiego projek­ tu zmierzającego do opanowania całych Niemiec, ale chciał połączenia gospodar­ czego Saary z Francją, czemu sprzeciwiali się Marshall i angielski Ernest Bevin.

" J. Baszkiewicz, Historia Francji, Warszawa 1974, s. 705. Podobną liczbę zabitych przyta­ cza R. Remond, Notre siecle..., s. 357. 45 Była to jeszcze gaullistowska idea, bo po unicestwieniu potęgi Niemiec i inte­ gracji z Saarą Francja wzmocniona gospodarczo stałaby się pomostem między Wschodem a Zachodem. Ostatecznie Francja przystała na koncepcję zjednocze­ nia zachodnich stref okupacyjnych w jedną Republikę Federalną Niemiec, zwią­ zaną z Zachodem. Amerykanie, dążąc do powstrzymania komunizmu i przeciwstawiając się Związkowi Radzieckiemu, obiecali Europie pomoc w odbudowie i rozwoju, gdyż pogarszanie się sytuacji gospodarczej zaostrzyłoby nastroje rewolucyj­ ne (marksistowsko-leninowskie) i ekspansję radziecką. Natomiast podniesienie poziomu życia osłabiłoby wpływy partii komunistycznych w świecie. Przed Europą Środkową i Wschodnią postawiono ostre warunki powstrzymania pro­ cesów „demokracji ludowej”, co zostało przez Stalina kategorycznie odrzucone. Czy były podobne naciski na przywódców Francji, usunięcia z rządu zwolen­ ników współpracy z ZSRR (głównie komunistów) za obietnice pomocy gospo­ darczej? W archiwach otwartych dla historyków nie ujawniono żadnego dowo­ du materialnego, ale fakty przemawiają same za siebie - w tym czasie wyelimi­ nowano komunistów także z rządów w Danii, Belgii i we Włoszech. Plan Marshalla sprzyjał też rozkwitowi gospodarczemu Stanów Zjednoczo­ nych, które musiały gdzieś inwestować nadwyżkę kapitału i obawiały się kryzy­ su nadprodukcji. Niemniej był impulsem do integracji gospodarczej w Europie, a we Francji zainwestowanie w latach 1948-1952 około 2,5 mld dolarów sprzyja­ ło stabilizacji gospodarczej, umożliwiło modernizację przemysłu. Powodowało jed­ nak uzależnienie gospodarcze kraju od Stanów Zjednoczonych; zależność zniwe­ lowaną później w latach 60. XX w. przez de Gaulle’a. We Francji po wyjściu z rządu komunistów, ukształtowała się tzw. trze­ cia siła; tj. koalicja socjalistów, radykałów i chadeków (MRP). Nie dyspono­ wała solidną większością w parlamencie, toteż często rządy upadały; w okre­ sie pełnych 10 lat istnienia IV Republiki zmieniło się 21 gabinetów. Głównym instrumentem rozgrywek między partiami na forum rozproszonego politycznie parlamentu było wotum nieufności dla rządu. Każdy kompromis między odmien­ nymi stanowiskami programowymi partnerów okazywał się chwiejny i płynny, co wywoływało kryzysy rządowe i uniemożliwiało sformułowanie i wprowadze­ nie w życie konsekwentnej polityki w państwie. Deklaracje każdego nowego pre­ miera wcale się nie różniły. Potwierdzały wolę obrony Republiki, walki z infla­ cją budowy Europy i Unii Francuskiej (czyli utrzymania imperium kolonialne­ go). Proponowano te same środki operacyjne (np. niepodnoszenie poziomu płac), które nie pozwalały rozwiązać żadnego z wielkich problemów stojących przed słabą wewnętrznie Francją. Niestabilność rządów była podobna jak przed wojną. Należy dodać, że głów­ nie zmieniali się premierzy, ale przetasowania personelu ministerialnego były

46 niewielkie, bo ci sami ludzie obdzielali się najważniejszymi stanowiskami. Takimi czołowymi postaciami byli czy Georges Bidault (MRP), Henri Queille czy Andre Marie (radykałowie). Socjalista Jules Moch przez lata przetrwał w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, a Rene Mayer trzy lata jako minister pracy; oczywiście w różnych ekipach ministerialnych. Podobną karuzelę w przetasowaniach ministrów doświadczać będzie Franęois Mitterrand. Po odejściu komunistów gabinet P. Ramadiera przetrwał do 17 listo­ pada 1947 r. Po nim tylko do 18 grudnia premierem był R. Schuman, krótko, bo rząd upadł wobec niezgodności między SFIO i MRP dotyczących subwen­ cji na szkoły prywatne. W obu gabinetach Mitterrand utrzymał ten sam fotel mini­ stra do spraw kombatantów. Kiedy 24 lipca Andre Marie tworzył kolejny (dzie­ siąty już od 1945) gabinet, Mitterrand objął resort do spraw informacji, w randze sekretarza stanu, utrzyma urząd przez 15 miesięcy, bo także w kolejnym rzą­ dzie od 11 września 1948 r. Henri Queille’a. Jego główną misją było poddanie systemu informacji (radiowej i prasowej) pod kontrolę administracji państwowej. Korzystał z uprawnień nominowania najważniejszych stanowisk, od razu usunął z radia dziennikarzy opozycyjnych, związanych z partią komunistyczną. Uważał, że radio winno być ważniejszym instrumentem rządu niż masowa prasa, bo włą­ czało szersze rzesze odbiorców (zasięg emisji radia powszechny już przed woj­ ną) w obieg informacji o wydarzeniach społecznych, kulturalnych i politycznych. Kontrola środków informacji wywodziła się z idei Ruchu Oporu, że własnością społeczną winny stać się dobra mające charakter „służby publicznej”. Ponieważ w okresie wojny wszystkie stacje radiowe gorliwie współpracowały z okupantem, Rząd Tymczasowy de Gaulle’a, dekretem z dnia 15 marca 1945 r. cofnął wszyst­ kie udzielone w przeszłości zezwolenia i wprowadził monopol państwa. Prywatne radia nie były koncesjonowane. Powołana ordonansem z dnia 30 września 1944 r. Francuska Agencja Prasowa (AFP), kontrolowana i finansowana przez państwo, dostarczała dziennikarzom wiadomości. Mitterrand miał niewielkie możliwości sterowania prasą, mógł decydować o przydziale papieru, wtedy reglamentowanego. Może istotniejszą decyzją mini­ stra Mitterranda (20 XI 1948) było wprowadzenie normy 819 linii (tory przewo­ dowe) dla telewizji francuskiej, opóźnionej technologicznie w stosunku do ame­ rykańskiej i angielskiej. To system SECAM, wyższej niż w innych krajach przesyłania częstotliwości sygnałów chrominancji, izolował Francję w kode­ rze sygnałów, za to chronił rodzimych producentów aparatów telewizyjnych. Taka decyzja umożliwiła im produkcję na szerszą skalę, na wewnętrzny rynek zbytu bez obcej konkurencji. 28 października 1949 r. premierem został Bidault, a Mitterrand nie wszedł w skład tego gabinetu. Przez ponad 8 miesięcy był bez obowiązków pań­ stwowych, wtedy dużo czytał i podróżował. W niezwykłej, kilkutygodniowej

47 wędrówce po Afryce kolonialnej, od Konga przez Senegal, Niger, Dahomej do Sudanu Francuskiego (dzisiejsze Mali), poznał i zafascynował się obyczaja­ mi różnych plemion i dziką przyrodą. Nawet napisał poematy opiewające rzekę Niger, trzecią pod względem długości w Afryce, tworzącą liczne progi, poprzecz­ ne stopnie w korycie. Zobaczył też eksploatację kolonialną, będącą barierą rozwoju gospodar­ czego, tubylców upokorzonych, zrezygnowanych, nisko opłacanych w pracy. Wyjechał z Afryki z przekonaniem, że trzeba zmienić politykę wyzyskiwa­ nia ludów kolonialnych, uwzględnić miejscowe tradycje oraz postulaty głównie ekonomiczne i kulturalno-oświatowe aktywizujących się ruchów emancypacyj­ nych. Agitatorów za uniezależnieniem się Afryki od białych uważano za agen­ tów opłacanych z zagranicy. Niewątpliwie dekolonizacyjna polityka bloku socja­ listycznego sprzyjała renesansowi nacjonalizmów wśród ludów kolorowych, ale istniały one i przed kolonializmem. Kiedy 12 lipca 1950 r. premierem rządu został szef UDSR Renć Pleven, Mit­ terrand zażądał teki ministra Francji zamorskiej. Otrzymał ją i sprawował urząd do sierpnia 1951 r., chociaż 28 lutego 1951 r. upadł gabinet Plevena i powstał (10 III) rząd H. Queille’a. Mitterrand znalazł się na niepewnym gruncie, bo rzą­ dząca koalicja partii centrum była za utrzymaniem kolonialnej dominacji politycz­ nej i gospodarczej i uważała, że bez imperium Francja nie będzie mogła odgrywać roli mocarstwa. W razie buntów i zamieszek przywracano porządek wzmocnio­ nymi batalionami zbrojnymi. Natomiast Mitterrand zrozumiał, iż ludy kolonialne domagają się większej wolności, także niepodległości politycznej. Afrykańczycy, którzy wywodzili się z różnych organizacji społecznych czy oświatowych w sa­ mej Francji tworzyli partie polityczne na wzór francuski. Czarni intelektualiści, wykształceni i zasymilowani w duchu kultury francuskiej, stawali się rzecznika­ mi odrodzenia afrykańskich wartości kulturowych. Na Wybrzeżu Kości Słonio­ wej w 1946 r. powstało Afrykańskie Zrzeszenie Demokratyczne (RDA), poparte przez Francuską Partię Komunistyczną, które następnie objęło swym oddziały­ waniem wszystkie kolonie francuskie. Założyciel i przewodniczący partii RDA, lekarz Felix Houphouet-Boigny walczył wcześniej o zniesienie pracy przymuso­ wej (zniesionej przez Francję w 1946), był poszukiwany przez policję francuską. Minister Mitterrand zaprosił Houphoueta na rozmowy do Paryża, gwaran­ tując mu bezpieczeństwo i jednocześnie uprzedził, iż nakazał wzmocnić garni­ zony wojskowe w Czarnej Afryce na wypadek rozruchów. Mitterrand obiecał zniesienie przywilejów, jakimi cieszyli się Europejczycy, czyli zrównanie w pra­ wach społecznych i ekonomicznych ludów murzyńskich i mniejszości pocho­ dzenia europejskiego oraz ukrócenie nadużyć (i ukaranie winnych) ze strony administracji kolonialnej. O niepodległości nie wspominał. Udało mu się nakło­ nić Houphoueta do porzucenia walki i podjęcia działalności legalnej w ramach instytucjonalnych Unii Francuskiej, ustanowionej konstytucją z 1946 r. (zamiast

48 „imperium”), łączącej Francję metropolitarną i jej „ludy zamorskie” przy rów­ ności praw i obowiązków bez różnicy rasy i religii. W perspektywie, posiadło­ ści kolonialne przekształcone miały być w departamenty zamorskie. Ze strony ministerstwa kierowanego przez Mitterranda były interwencje na rzecz uwolnienia aresztowanych lokalnych działaczy RDA oraz odwołania ze stanowisk niektórych funkcjonariuszy uznanych za winnych samowoli i nadużyć wobec ludności rdzennej. Z kolei Houphouet apelował o współpracę z władza­ mi kolonialnymi, co uspokoiło nastroje w Afryce. Pozyskanie Houphoueta miało też inne niebłahe konsekwencje: deputowani par­ tii RDA w parlamencie dotąd zrzeszeni w koalicji z FPK, przeszli teraz do par­ tii Mitterranda UDSR. W zmieniających się rządach wzmocniło to znaczenie tej małej formacji liczącej wtedy 13 deputowanych. W wyborach 17 czerwca 1951 r. afrykańskie RDA z Houphouetem i Sekou Toure z Gwinei, występowało jako koa­ licjant (apparente) z UDSR i zdobyło 7 mandatów. Mitterrand został ponownie deputowanym w okręgu Nievre. Odniósł niekwestionowany sukces - złagodzenie polityki przemocy kolonialnej, ale stracił w oczach klasy politycznej, nawet pre­ zydenta V. Auriola. Radykałowie i chadecy wprost zarzucali mu, iż oddaje Afrykę „międzynarodowemu komunizmowi”. Rola Związku Radzieckiego w procesach dekolonizacyjnych była ogromna. Jawił się w roli obrońcy uciśnionych, a bunty skolonizowanych stanowiły poważne zagrożenie dla potęg kolonialnych. Stany Zjednoczone interesowały tylko niepodległe państwa postkolonialne, które mogły stanowić obszar do nowej ekspansji gospodarczej, dlatego nie przejmowały się kłopotami kolonialnymi sojuszników. Właśnie krytyka „twardych”, nie akceptujących żadnych ustępstw od starej kolonialnej tradycji, mogła być przyczyną, że Mitterrand nie wszedł do kolej­ nego gabinetu rządowego, utworzonego 8 sierpnia 1951 r. znowu przez Renć Pleven. Bardziej jednak jest prawdopodobne, iż premier obawiał się konkuren­ cji Mitterranda o przywództwo w łonie partii UDSR, gdyż ten stawał się coraz bar­ dziej wpływowy, a bez rangi ministra, znaczenie rywala w grze politycznej spada. Mimo to, 23 listopada 1953 r. na kongresie UDSR Mitterrand przejął kierowni­ ctwo partii, dzięki poparciu pozyskanych deputowanych afrykańskich i dawnych współkombatantów w Krajowym Ruchu Więźniów Wojennych (MNPG). Wrócił do rządu 18 stycznia 1952 r., nowego premiera ’a i ponow­ nie objął Ministerstwo Francji Zamorskiej. Chciał stawić czoła kryzysowi w Maghrebie: Maroko i Tunezja od początku były przeciwne przystąpieniu do Unii Francuskiej. Protektoraty posiadały własnych koronowanych władców i niektóre instytucje państwowe, ale faktycznie władza należała do francuskich rezydentów, których wspierały garnizony wojskowe. Mitterrand najpierw podjął kwestię Tunezji i gdy już chciał wystąpić z pro­ jektem jej autonomii pod protektoratem Francji, upadł gabinet Faure’a; przetrwał zaledwie do 29 lutego 1952 r. Zarazem upadła i koncepcja kolonialna, bo w nowym

49 rządzie Mitterrand znowu utracił posadę ministra do 23 grudnia 1952 r. Gdy na czele gabinetu stanął 6 marca (przetrwał przez 10 miesięcy - rekord w IV Republice) zajął się tylko problemami gospodarczymi, a w pierwszej kolej­ ności ratowaniem kursu franka. Zastosował politykę deflacyjną, powstrzymał nie­ ustanną zwyżkę cen, płace realne wzrosły, zmniejszyły się podatki. Spadła nato­ miast znacznie stopa rocznego wzrostu produkcji globalnej, bo 1% w latach 1952— 1953, ale od 1954 r. już w granicach 5-6% w skali rocznej. To więcej niż w Stanach Zjednoczonych (2,8%) czy Anglii (3,8%), ale mniej niż rekordowa w latach 50. średnia roczna w Japonii (8,8%) i Niemczech Zachodnich (8%)12. W kolejnym rządzie konserwatysty Josepha Laniela (od 28 VI 1953) Mitterrand został ministrem stanu delegowanym do Rady Europy (do spraw europejskich). To był wysokiej rangi nowy resort w rządzie francuskim i stąd ważniejszym mini­ strom dodano tytuł „Stanu”. Miał zajmować się przyspieszoną integracją ekono­ miczną Europy Zachodniej. W sierpniu 1952 r. podpisano traktat o Europejskiej Wspólnocie Węgla i Stali (CECA). Dzięki temu wspólnie kontrolowano produk­ cję i zbyt węgla i stali. To łagodziło wciąż żywą kwestię niemiecką, bo wspól­ na produkcja i nakładanie się dochodów stalownictwa uczyniło wojnę między Niemcami a Francją niemożliwą, ponieważ wykluczyło odrodzenie się przemy­ słu ciężkiego na korzyść ewentualnego militaryzmu. Gospodarki obu krajów uzu­ pełniały się, a nie rywalizowały ze sobą. Idee pojednania z Niemcami poparli socja­ liści i chadecy, a zdecydowanie przeciwni byli komuniści i gaulliści. Generał de Gaulle uważał, iż nie będzie jedności Europy bez porozumienia Francji i Niemiec, ale nie dzięki ponadnarodowym instytucjom ekonomicznym, tylko przez związek (unię) niezależnych państw europejskich - „Od Atlantyku po Ural”. Franęois Mitterrand od dawna jawił się rzecznikiem jedności europejskiej. Idee te stały się mu bliskie, gdy w maju 1948 r. uczestniczył (jako deputowany partii UDSR) w Hadze w spotkaniu przywódców państw rządzonych przez chrześ­ cijańskich demokratów: Włochy - Alcide De Gasperi, Belgia - Paul-Henri Spaak, Niemcy - Konrad Adenauer i Francja - Robert Schuman. Do tego grona dołą­ czył brytyjski konserwatysta Winston Churchill i obywatel świata Jean Monnet, który pełnił funkcje w międzynarodowych instytucjach politycznych i finanso­ wych, włącznie z Ligą Narodów. Debatowano jak odbudować Europę, skrwa­ wioną i wyczerpaną po najstraszliwszej z wojen, aby uniknąć niebezpieczeń­ stwa nowych nieszczęść dla społeczeństw. Istotnie, w zimnowojennej konfron­ tacji żadne z państw z osobna nie mogło się zmierzyć z obozem socjalistycznym na jakiejkolwiek płaszczyźnie. Mitterrand ledwie przystąpił do wielkiego dzieła integracji europejskiej, a już podał się do dymisji (3 IX 1953). Powodem było mianowanie Pierre Voisarda rezydentem generalnym w Tunisie, który sprzeciwiał się ustępstwom

12 G. Elgey, Histoire..., t. 1954-1959, Paris 1992, s. 371.

50 na rzecz Arabów. Kilkanaście dni wcześniej (19 VIII), na posiedzeniu gabinetu rządowego, wyraził sprzeciw wobec usunięcia sułtana Maroka Mohammeda V. Sprawy nie rozpatrywano, a była poważna, gdyż już we wrześniu 1952 r. kwe­ stię zniesienia protektoratu Francji w Maroku wniosły państwa arabskie na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Wtedy Francja postanowiła pozbyć się sułtana, wykorzystując niechętnych mu kacyków berberyjskich, a na tronie monarchii szeryfijskiej osadzono kuzyna sułtana Moulay ben Arafa (jako Mohammeda VI), uległego wobec Francji. Kwestie te Mitterrand podjął niebawem, bo 12 czerwca 1954 r. upadł rząd Laniela w rezultacie klęsk w koloniach. Tymczasem wobec niepewności posad rządowych w niestabilnej politycznie IV Republice, szukał stałego źródła utrzy­ mania i 19 maja, 16 lat po uzyskaniu uniwersyteckiego dyplomu prawnika, wpisał się w Izbie adwokackiej Paryża, do prowadzenia spraw sądowych. Przynależność do grupy wysoko kwalifikowanej inteligencji i piastowany mandat parla­ mentarny to dodatkowe atuty w walce o sprawowanie władzy państwowej. Zawodu adwokata nie wykonywał, bo szybko wrócił do rządu. Dnia 19 czerw­ ca Pierre Mendes-France formułował gabinet i zapytał Mitterranda, jaką tekę ministerialną chciałby otrzymać. „Sprawy wewnętrzne albo nic”13 - odpowiedział. Mendes’owi chodziło o uregulowanie kwestii indochińskiej i w następnej kolej­ ności Algierii - terytorium podległym ministrowi spraw wewnętrznych. Nowy premier tworząc gabinet obiecał zawrzeć pokój w Indochinach w ciągu 4 tygo­ dni, gdyż upadek Dien Bień Phu wykluczał zwycięstwo militarne. Konieczność odejścia od przemocy kolonialnej dowodził Mitterrand w książce Awc frontie- res de l'Union Franęaise (można przetłumaczyć - U granic Unii Francuskiej), wydanej w 1953 roku. Ukazał w niej, że wobec fali nacjonalizmów w Azji, trudno marzyć o odbudowie wszystkich posiadłości Francji w dawnej formie. Długo brakowało przenikliwości Leona Bluma, który wypowiadał się za przy­ znaniem niepodległości Wietnamu, jeszcze we wrześniu 1946 r. Surowcowe znaczenie Indochin skłaniało wielki kapitał do wspierania beznadziejnej wojny, co ukazywała Francuska Partia Komunistyczna wobec opinii publicznej, obojęt­ nej w swej większości. Gloryfikowała bojowników uchylających się od wojny, zachęcała kolejarzy i dokerów, by odmawiali ekspediowania ładunków przezna­ czonych do Sajgonu. To jednoczyło partie antykomunistyczne, które przedsta­ wiały wojnę jako francuski wkład w obronę „wolnego świata” i argument wobec Waszyngtonu w zabiegach o pomoc finansową i militarną. Po załamaniu się Kuomintangu w Chinach w 1949 r. w Stanach Zjednoczonych jakby zapanowa­ ła obsesja zwalczania komunizmu. Prezydent USA Harry S. Truman obwieścił ideę powstrzymania komunizmu w Azji dotąd stosowaną do obrony wolnego świa­ ta w Europie. Obawiano się trwałego usadowienia Związku Radzieckiego i Chin

13 Chroniques...,s. 81. 51 w tym rejonie świata. Faktycznie od czerwca 1950 r. (początek wojny w Korei) do maja 1954 r. (Dien Bień Phu) pomoc amerykańska w formie materiałów i dota­ cji pieniężnych wynosiła 2 mld 600 min dolarów, a więc USA pokrywały 75-80% kosztów całkowitych wojny w Indochinach14; stanowiło to dla Francji około 20% (np. 1,465 mld w 1954) w wydatkach militarnych budżetu państwa. Niewiele to pomogło, bo Wietnam wyekwipowany przez Chiny mógł przejąć inicjatywę, a katastrofa była nieunikniona, gdy generał Vo Nguyen Giap rozpoczął 27 XII 1953 r. z 90-tysięczną armią okrążenie ufortyfikowanego obozu Dien Bień Phu, 300 km od Hanoi na skrzyżowaniu dróg prowadzących do Chin, Tajlandii i Laosu. Wietnamczycy potrafili zmobilizować ok. 65 tys. kulisów, którzy rowerami pchali przez góry (obóz otoczony górami do 1000 m n.p.m.) z daleka od swych baz potrzebne zaopatrzenie, w tym i części zamienne ciężkich dział. Dnia 7 maja 1954 r. obóz został zdobyty, co oznaczało przełom dawno przegranej woj­ ny i 21 lipca na konferencji międzynarodowej w Genewie Francja uznała jed­ ność terytorialną Wietnamu i jego niepodległość. Decyzje genewskie przyjęto we Francji z powszechną aprobatą, a wojna indochińska pozostała symbolem ogro­ mu cierpień i śmierci. Pochłonęła od 1945 do 1954 r. - 92 797 ofiar śmiertelnych, w tym 20 685 Francuzów z metropolii, 15 229 żołnierzy z zaciągu w Afryce Północnej, 11 620 z Legii Cudzoziemskiej i 45 263 autochtonów w służbie kolo­ nialnej Francji15. Rannych oblicza się różnie, od 75 do 115 tys. ludzi. Ryzykowna dla przedsiębiorczości gospodarczej wojna w Wietnamie, skła­ niała francuski kapitał kolonialny do przenoszenia interesów głównie do Afryki Północnej. W tej sprawie Mitterrand jako minister spraw wewnętrznych był zwolennikiem reform korygowania kolonializmu, aby zachować stan posiada­ nia Francji w Afryce, w dogmacie „Jednej i niepodzielnej”.

Kwestia Algierii i upadek Czwartej Republiki

W ówczesnej Francuskiej Afryce Północnej szczególnie złożona i poważna była sytuacja w Algierii, administrowanej niejako kolonia, tylko integralna część Francji i podległa bezpośrednio Ministerstwu Spraw Wewnętrznych. Szefem tego resortu był Mitterrand, kiedy od 1 listopada 1954 r. Francja stanęła w obli­ czu nowej wojny wyzwoleńczej („rebelii w Algierii”), która zaciążyła na dłu­ go nad całym życiem społecznym.

14 G. Elgey, Histoire..., t. 1951-1954, s. 509. Więcej danych faktograficznych i w szerszej in­ terpretacji przytaczam w artykule Rozpad imperium kolonialnego Francji, „Szkice Humanistyczne” 2003, t. Ili, nr 1-2. 15 G. Elgey, Histoire..., t. 1951-1954, s. 500. Podobną liczbę 100 tys. zabitych w dżungli przyta­ cza M. Sobolewski, Od drugiego cesarstwa do piątej republiki, Warszawa 1963, s. 260.

52 Algieria, podbijana od 1830 r. i dysponująca bogatymi surowcami (nafta, cynk, ołów), przedstawiała pośród kolonii francuskich największą wartość. Na ok. 10 min wszystkich Algierczyków było ok. 1 min ludności europejskiej, mieszkającej tu od pokoleń. Po 1870 r. osiedliło się tu sporo wychodźców z Alza­ cji i Lotaryngii. Francuzów, łącznie z ponadstutysięczną rzeszą Izraelitów (byli frankofońscy), było ok. 850 tys., a ok. 140 tys. kolonistów pochodziło z innych krajów, najwięcej z Hiszpanii, Włoch i Malty. Do Europejczyków należały urzę­ dy i uprzywilejowana pozycja ekonomiczna; szczególnie przymorskie plantacje winorośli, tytoniu i owoców przynosiły duże dochody. Gospodarstwa tubylców arabsko-berberyjskich były niewielkie i prymitywne. Pełne prawa obywatel­ stwa Republiki Francuskiej posiadali Europejczycy i niewiele ponad 60 tys. Ara­ bów, tj. kombatanci II wojny światowej, urzędnicy administracji (catd), dyg­ nitarze muzułmańscy (bachaga, aga) i posiadający dyplom studiów wyższych. Pozostali Arabowie zadowalali się jedynie statusem „poddanych” Francji. Niewiele też mogli korzystać z awansu ekonomicznego i cywilizacyjnego, np. na 5 tys. stu­ dentów w Algierze było tylko 350 muzułmanów, na 80 tys. urzędników służb publicznych - muzułmanów tylko ok. 8 tys.16 Nacjonaliści, korzystając z osłabie­ nia kolonizatorów w okresie wojny, artykułowali żądania do samostanowienia. Jednak napływowi mieszkańcy i kapitał francuski nie dopuszczali myśli o opusz­ czeniu Algierii; autonomia algierska oznaczałaby proletaryzację lub odejście do metropolii. Tzw. Statut dla Algierii z 1947 r. w intencji integracji z metro­ polią utrzymywał de facto system kolonialny. Próby zamieszek i wystąpień terrorystycznych były pacyfikowane, a po odkryciu w 1956 r. poważnych źró­ deł ropy naftowej na Saharze zwolennicy Algierii francuskiej parli do rozstrzyg­ nięć militarnych. Dnia 1 listopada 1954 r. równocześnie (w ciągu kilku minut) w około 30 miejscach, głównie w miastach Algierze, Oranie i Konstantynie, dokonano zama­ chów bombowych. Szkody materialne były poważne, ucierpiały obiekty użytecz­ ności publicznej - budynki urzędów, fabryki, linie telefoniczne, fermy, koopera­ tywy. Zginęło 7 osób, a 14 było rannych z cywilnych patroli nocnych francuskich kolonów, bo wojsku partyzanci muzułmańscy nie byli w stanie stawić czoła. O przygotowywanych zamachach uprzedzano Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w raportach służb bezpieczeństwa z Algieru. Mimo to nie podjęto kroków prewen­ cyjnych i dopiero 30 października przez kuriera Mitterrand upoważnił generalne­ go rezydenta do „koniecznych aresztowań”. Do Algieru kurier dotarł w ponie­ działek 1 listopada już po aktach zniszczenia. Zwłoka podyktowana była chęcią operacyjnego rozpoznania grupy przywódczej powstałego wcześniej ponadpar­ tyjnego Frontu Wyzwolenia Narodowego (FLN). Na czele ruchu stali Ahmed Ben Bella (zbiegły z więzienia były sierżant armii francuskiej), Belkacem Krim

“ G. Martinet, Une certaine idee de la gauche (1936-1997), Paris 1997, s. 143. 53 i Mohammad Khider. W okresie urzędowania ministra Mitterranda do 1 lute­ go 1955 r. miało miejsce 514 zamachów w Algierii, w których śmierć ponio­ sło 113 osób (w tym 67 cywilów); także rebelianci mieli straty - 147 zabitych, 5,2 tys. aresztowanych. Skonfiskowano im 19 975 jednostek broni17 oraz amu­ nicji i materiałów wybuchowych. Przemoc w opiniach wielu aktywistów FLN miała siać postrach wśród kolonizatorów i ich algierskich popleczników. Spośród miejscowych Arabów rekrutowano tzw. harki, pomocnicze formacje wojskowe Francji, a zdrajców „wolnej Algierii” niejednokrotnie ćwiartowano. Minister Mitterrand 5 listopada przed komisją parlamentarną (w sprawie Algierii) oświad­ czył, iż wobec wrogów ojczyzny .jedyne negocjacje to wojna”1®. Sens wal­ ki w Algierii tłumaczono koniecznością obrony ludności przed terroryzmem arabskim. Słowa „tylko wojna” wielokrotnie później podnosili przeciwnicy, być może przekręcono albo zwyczajnie zmanipulowano dla potrzeb walki politycz­ nej. W sprawozdaniu z debaty parlamentarnej zamieszczonym w dzienniku ofi­ cjalnym, inkryminowanych słów nie było, tylko „akcje fellahów nie pozwala­ ją podejmować w jakiejkolwiek formie negocjacji [...] ostatecznie doprowadzą do wojny”19. Raczej była to retoryka w swej treści umiarkowana, jeśli twier­ dził (zgodnie zresztą z ówczesnymi priorytetami polityki kolonialnej Francji), iż Algieria to część Francji od metropolitarnej Nord do Konga, gdzie wszędzie obowiązuje prawo francuskie. Podkreślał, że wobec wszystkich, naruszających porządek i próbujących secesji, zastosowane zostaną środki prawem przewidzia­ ne. Konstatował, że ludność muzułmańska w swej większości pozostawała w spo­ koju i świadoma dobrodziejstw jedności z Francją nie ulegnie prowokacji terro­ rystycznej. Należy uczynić wszystko, by wiemy lud algierski, tj. integralna część ludu francuskiego, czuł się u siebie jak my wśród nas. Tutaj sensownie wzmian­ kował konieczność upowszechnienia oświaty, ze szkołami w każdej osadzie, połączonych drogami, które należy wybudować. W podobnym duchu wystą­ pił 12 listopada 1954 r. przed Zgromadzeniem Narodowym, które zaaprobo­ wało większością głosów ten kierunek polityki, czyli konieczność głębokich reform, układania się z elitami lokalnymi, niedopuszczenia do głosu ultrasów, ale przy negacji aspiracji niepodległościowych Arabów. Ta „rebelia Wszystkich Świętych” (Toussaint - taka nazwa przyjęła się w publicystyce) unaoczniła, iż wizji asymilacji Arabów nie rozwiąże się militarnie, niemniej minister Mitterrand, aby zaprowadzić „porządek republikański” i od razu, za zgodą premiera Mendes- France’a, wysłał do Algierii 9 batalionów spadochroniarzy z 25 Dywizji (sta­ cjonującej w Pau) i 15 kompanii z sił bezpieczeństwa tzw. CRS. Siły wojskowe

17 G. Elgey, Histoire..., t. 1954-1959, s. 307. 18 Cyt. za: F.O. Giesbert, Franęois Mitterrand ou la tentation de I'histoire, Paris 1977, s. 204. 19 J. Lacouture, Mitterrand. Une histoire des Franęais, 1.1: Les risques de I ‘escalade, Paris 1998, s. 155. 54 (w tym armii z poboru) i policyjne były regularnie wzmacniane. Ich liczebność w publikacjach historycznych20 oblicza się różnie: wzrosły od 49 700 na począt­ ku rządu Mendesa do 83 100 przy jego odejściu, albo od 57 200 do 80 900, z czego 22 700 przybyło z Indochin, tj. całość (armia i policja) w okresie od 1 listopada 1954 do 1 lutego 1955 roku. Patrolowana była stale cała północ­ na, nadbrzeżna część Algierii (zamieszkała głównie przez ludność europejską). W trakcie pacyfikacji dochodziło do tortur. Schwytanych nacjonalistów algier­ skich (w oczach przeciwników „bandytów”) stłoczono (nawet 70 bojowników na 100 m2), pod nadzorem skazanych więźniów kryminalnych. Nie mieli prawa do rozmowy, ani do tego, by się pomodlić. Pompowano im wodę do odbytnicy, by później skakać na brzuch, genitalia przyłączano do prądu, co dawało rany popa- rzeniowe. Przeciw torturom wystąpił Jean-Paul Sartre, a wstrząsające relacje pub­ likowała katolicka „Temoignage Chretien” i nawet burżuazyjna prasa „L’Express” czy „Le Monde”. Mitterrand o tym wiedział, ale publicznie zaprzeczał, ograniczył się do przeniesień służbowych funkcjonariuszy podejrzanych o uprawianie poli­ cyjnego śledztwa bez sądu. Odwoływano ich głównie do metropolii, bo tu nie mieli możliwości torturowania Algierczyków. Za namową wojskowego dowódcy w Algierii gen. Cherrićre, Mitterrand roz­ patrywał projekt bombardowania napalmem arabskich punktów oporu w masy^ wie górskim Aures, w Atlasie Saharyjskim. Nawet rozrzucono z powietrza ulot­ ki ostrzegając, że jeśli rebelianci nie poddadzą się przed niedzielą 21 listopa­ da godz. 18 (1954) to „ogień porażający z nieba spadnie na ich głowy”. W tym regionie sporo osad arabskich (największa Ichmoul) ma zabudowę lekką (namio­ tową) i atak bombami napalmowymi byłby rodzajem hekatomby wielkiej licz­ by ludzi. Do masakry nie doszło; po porozumieniu się z premierem Mendćsem od projektu odstąpiono, za to na łamach „L’Echo de l’Alger” Mitterrand był oskarżany o „porzucenie” (abandon) Algierii. Koloni mieli swoje lobby w par­ lamencie i podjęli ostrą krytykę, gdy 5 stycznia 1955 r. Mitterrand przedłożył projekt reform m.in. nadziału fellachom ziemi ornej, nieużytkowanej przez wiel­ kich posiadaczy. Proponował także poszerzenie praw politycznych (wyborczych) i dostęp muzułmanów do urzędów, stopniowe wyrównywanie płac między Algierią i Francją metropolitarną. Dla walczących umiarkowanych nacjonalistów, projekt był wart negocjacji jako krok do suwerenności. Uspokoić mógłby i nastro­ je, rzecz ważna dla Francji, tylko że niebawem, bo 6 lutego 1955 r., upadł gabi­ net Mendes-France’a za sprawą ultrasów z Algierii, przeciwnych „wyprzedaży” Afryki Północnej. Nowy rząd (23 II 1955) radykała Edgara Faure’a (Mitterrand odmówił udzia­ łu, by poświęcić się konsolidacji kierowanej przez siebie partii UDSR) zaprząt­

Por. np. F.-O. Giesbert, Franęois Mitterrand. Une vie. Paris 1996, s. 213; G. Elgey, Histoire..., t. 1954-1959, s. 307. 55 nęły nie kwestie kolonialne, ale zapewnienie wzrostu gospodarczego. Już od 1952 r. Francja wchodziła wyraźnie (po odbudowie powojennej) w okres stabili­ zacji gospodarczej. Notowano wzrost produkcji przemysłowej, zapewniono peł­ ne zatrudnienie, od 1955 r. wzrosły płace, zwiększyły się wymiary świadczeń socjalnych i urlopów. Umowa zbiorowa zawarta w fabryce „Renault” we wrześ­ niu 1955 r. przewidywała roczny wzrost płac o 4% w ciągu dwóch lat i 3 tygo­ dnie płatnego urlopu, w zamian za co związki zawodowe zobowiązały się nie uciekać do strajku bez wyczerpania wszystkich środków pojednawczych. Umowę z „Renaulta” rozciągnięto następnie na inne gałęzie przemysłu, a trzeci tydzień urlopu otrzymali wszyscy zatrudnieni od marca 1956 r. Rząd Faure’a nie miał dobrej współpracy z parlamentem, by wydawać w ważnych sprawach dekrety z mocą ustawy, a obserwując, iż nastroje i nadzieje opinii przesuwają się w stro­ nę lewicy (lokalne zbliżenia pomiędzy komunistami i socjalistami), rozwiązał 2 grudnia 1955 r. Zgromadzenie Narodowe i zdecydował się na przedterminowe (o sześć miesięcy) wybory. Po raz pierwszy w dziejach Republiki od prezyden­ ta Mac-Mahona (25 VI 1877) zdezawuowana została nadrzędność parlamentar­ na nad organami wykonawczymi z premierem na czele. Casus ten wykorzysta­ li później Charles de Gaulle, Franęois Mitterrand i Jacques Chirac. W wyborach 2 stycznia 1956 r. centroprawica Faure’a przegrała z Frontem Republikańskim, tj. porozumieniem wyborczym (9 XII 1955) czterech partii lewicy niekomunistycznej. Socjaliści (SFIO) na czele z Guy Molletem; Partia Republikańsko-Społeczna, której liderem parlamentarnym był działacz gaulli- stowski (wtedy tolerowano podwójną przynależność partyjną) Jacques Chaban- Delmas; Radykałowie wokół Mendćs-France’a oraz Mitterrand z UDSR, który przystąpił do Frontu widząc w tym interes wyborczy, ale jego Unia poniosła klę­ skę, tylko 6 z 12 dotąd deputowanych w metropolii zostało ponownie wybranych. Sam szef UDSR zachował mandat w okręgu Nićvre i jego mała grupa 14 depu­ towanych (razem z afrykańską RDA) okazała się licząca przy tworzeniu więk­ szości parlamentarnej. Koalicja Front Republikański nazwana została na cześć Frontu Ludowego w 20. rocznicę jego powstania, ale teraz nie było jednoznacz­ nego ideowego spoiwa, partie programowo i organizacyjnie niezależne jednoczy­ ła doraźna taktyka wyborcza z ogólnikowymi hasłami, jak „pokój w Algierii”, „kontynuacja modernizacji gospodarki” czy „postęp socjalny”. Front uzyskał 30% głosów i 170 mandatów, ale nie odniósł zdecydowane­ go zwycięstwa i przy tworzeniu rządu skazany był na porozumienie z centro- prawicą. Największe znaczenie miała SFIO (wtedy ok. 110 tys. adherentów), która uzyskała 89 miejsc w parlamencie. Natomiast spadek wpływów dotknął klasyczną konserwatywną prawicę (chadeków MRP i gaullistów) na rzecz prawi­ cy skrajnej. Wyrosła nowa formacja „Zrzeszenie dla Obrony Handlu i Rzemiosła” Pierre Poujade’a, która zdobyła 52 mandaty. Było to ugrupowanie efemeryczne

56 (znikło w 1958), operując hasłem ulg podatkowych i frazeologią nacjonalistyczną trafiało do kręgów szowinistycznych. Stosowało w trakcie mityngów wyborczych różne formy przemocy fizycznej, jak obrzucanie pomidorami, pustymi butelkami, wyłączanie prądu, blokowanie drzwi w salach zebrań. Hałastra skora była nawet do rękoczynów z poranieniami i zatrzymywania swych konkurentów zdąża­ jących na zgromadzenia wyborcze. Późniejszy premier Felix Gaillard musiał w departamencie Charente zawiesić wszystkie swe spotkania przedwyborcze, a Mitterranda prześladował Poujade, którego żona Yvette w podekscytowa­ niu rzekła „Takich jak Pan (Vous) deputowanych trzeba wieszać [...] rozgnieść jak pomrowiki”21 (tj. rodzaj ślimaków roślinożernych). Otóż 37 lat później, w czerw­ cu 1992 r. Mitterrand, jako prezydent Francji, wręczył Yvette Poujade wstęgę (ruban) kawalerską Legii Honorowej za działalność jako pielęgniarki w Afryce Północnej podczas II wojny światowej. Zasługi w służbie cywilnej a poglądy i wyzwiska to różne sprawy. Dnia 26 stycznia 1956 r. nowy po wyborach rząd (przetrwał do 21 V 1957) utworzył Guy Mollet, sekretarz generalny partii SFIO, w którym Mitterrand został tym razem ministrem sprawiedliwości; we Francji nosi on tytuł „Strażnik Pieczęci”. Od socjalistów przy władzy społeczeństwo oczekiwało pokoju. Sprawa była tym bardziej irytująca, iż inne problemy kolonialnie (Indochiny) znalazły rozwiązanie. Najpierw gabinet Molleta przyznał (III 1956) status państw nieza­ leżnych dla Tunezji i Maroka. Nie widziano szans na utrzymanie protektoratów, uwolniono Habiba Burgibę, do kraju powrócił sułtan Mohammed V. Te kraje, już suwerenne, orientacji prozachodniej rozwijały się dynamicznie. Widoki na pokój w Algierii oddalały się. Mianowany przez Molleta general­ nym gubernatorem Algierii socjalista Robert Lacoste okazał się orędownikiem nieprzejednanych kolonów („ultrasów”). Popierani przez całą prawicę w metropo­ lii domagali się zaostrzenia akcji zbrojnych i represji wobec nacjonalistów i rząd Molleta ustępował pod naciskami utrzymania Algierii francuskiej. Dotąd wyda­ wano tylko wyroki śmierci za akty terroru przeciw aparatowi kolonialnemu, ale żaden nie został wykonany. Zmieniło się to, gdy ministrem sprawiedliwo­ ści został F. Mitterrand. Aprobował gilotywowanie bojowników FLN w więzie­ niu Barberousse w Algierze. Za jego rządów skazano na śmierć (i stracono) 61 Arabów, w tym 3 kryminalistów (przestępstwa pospolite) i 58 „terrorystów” wal­ czących w szeregach fellachów22. Skazani na śmierć mogli zwracać się do pre­ zydenta Francji o ułaskawienie, ale ich prośbę opiniował minister sprawiedli­ wości. Na 45 próśb tylko 7 Mitterrand parafował pozytywnie; w odmownych dawał adnotację „opinia negatywna” albo „odwołanie do oddalenia”, ostatecz­ nie decydował prezydent Renć Coty dekretacją: „Wymiar sprawiedliwości kon­

!l Cyt. za: G. Elgey, Histoire..., t. 1954-1959, s. 395. 22 A. Duhamel, Franęois Mitterrand. Portrait d'un artiste, Paris 1999, s. 118. 57 tynuować sprawę”23. Mitterrand optował za wyodrębnieniem pewnych prze­ stępstw w Algierii jako „wyjątkowe” i przekazaniem ich sądownictwu wojskowe­ mu. W Dzienniku Urzędowym opublikowano 17 marca 1956 r. ustawy nr 56-268 i 56-269 (podpisane przez czterech ministrów, w tym i Mitterranda), dopuszcza­ jące skazanie na śmierć „terrorystów” FLN, ujętych z bronią w ręku, bez wcześ­ niejszego śledztwa. Trybunałom wojskowym w Algierii, czyli sądom doraźnym przekazano takie czyny, jak: zbrodnie przeciw bezpieczeństwu wewnętrzne­ mu państwa, zbrojna rebelia, prowokacja albo uczestnictwo w zgromadzeniu kry­ minalnym, przeszkadzanie w ruchu drogowym, zabójstwo umyślne, bezpodstaw­ ne zatrzymanie osób fizycznych. Egzekucje i tortury „terrorystów” sądzonych w trybie przyspieszonym (stanu wyjątkowego) trwały do końca wojny. Do kolejnego gabinetu premiera Maurice Bourges Maunoury (od 12 VI 1957) Mitterrand nie wszedł, ale zanim opuścił biuro ministerialne reprezentował rząd Francji w ceremoniach: 19 kwietnia 1956 r. na ślubie księcia Monako i Grace Kelly, 11 maja 1956 r. otwierał festiwal filmowy w Cannes w otoczeniu Michele Morgan i Brigitte Bardot, a w marcu 1957 r. uczestniczył w obchodach pierwszej rocznicy niepodległości Tunezji obok Richarda Nixona, wiceprezydenta USA. W sprawie Algierii Mitterrand zabrał głos w marcu 1958 r. w regionalnej edycji „Courrier de la Nievre” (nie był ministrem) i dowodził, iż opuszcze­ nie Algierii byłoby zbrodnią, rozwiązaniem komunistycznym, dyktowanym przez imperializm rosyjski. Nie był oryginalny, wojnę w Algierii (podobnie jak wcześniej w Indochinach) tłumaczono obroną wolnego świata przed komuni­ zmem. Liczono w ten sposób na pomoc Amerykanów, aby utrzymać terytorium i zdobyć militarną przewagę przed przystąpieniem do dialogu i zawieszenia broni. Francja kontynuowała wojnę bez wystarczających środków militarnych, finan­ sowych i dyplomatycznych, by zmusić partyzantów do kapitulacji. Były to już nie przelewki, gdy powstanie otrzymało z Egiptu pełne wsparcie politycz­ ne, pomoc wojskową i materialną. Pułkownik Gamal Abd El-Naser po klę­ sce desantu francusko-brytyjskiego w Port Saidzie w listopadzie 1956 r. mógł bez przeszkód rozwijać politykę panarabską. Przeciwstawienie się nacjonaliza­ cji Kanału Sueskiego bez odszkodowań i zachowanie prawa swobodnego prze­ pływu przez Kanał było formalnym powodem inwazji na Egipt. Paryż chciał ude­ rzyć w Nasera, by odciąć egipską pomoc dla powstania algierskiego. Liczono, że Stany Zjednoczone nie będą przeszkadzać, a Związek Radziecki nie będzie inter­ weniował ze względu na wydarzenia na Węgrzech. Tymczasem ZSRR zażądał (ultymatywnie) od rządów brytyjskiego i francuskiego natychmiastowego prze­ rwania ognia i wystąpił w Radzie Bezpieczeństwa ONZ z wnioskiem o udzielenie pomocy zbrojnej ofierze agresji. Prezydent USA Dwight Eisenhower wezwał tele­ fonicznie brytyjskiego premiera Anthony Edena do zaprzestania operacji sueskiej.

u „Le Point” nr 1511 z dn. 31 VIII 2001. 58 Wojska angielskie, francuskie i później izraelskie musiały opuścić Egipt. Naser nie został obalony, a nacisk amerykańsko-radziecki w sprawie wycofania się z Suezu przekonał go, iż Zachód nie ma środków, by siłą utrzymać posiadło­ ści kolonialne. Francuski kontygent wojskowy był systematycznie zwiększany, od 80 tys. w 1954 r. do 500 tys. w 1959 r., ale i algierska Armia Wyzwolenia Narodowego wyposażona przez Układ Warszawski, licząca w 1958 r. ok. 130 tys. ludzi, przed­ stawiała realną siłę. Mimo to kolonizatorzy nadal pragnęli przywrócić pokój siłą. Poważne skutki miał incydent z 18 lutego 1958 r.; lotnictwo francuskie powołując się na prawo pościgu zbombardowało tunezyjskie miasteczko Sakheit Sidi Yous- sef, mające być schronieniem i bazą algierskich fellachów. Był to dzień targowy, tłoczno na ulicach, śmierć poniosło 70 osób, w tym kobiety i dzieci. Bezprzykładne piractwo powietrzne wywołało oburzenie nie tylko arabskiej, lecz także światowej i francuskiej opinii publicznej. Burgiba nakazał blokadę miejsc w Tunezji, gdzie stacjonowały jeszcze oddziały francuskie, zażądał ewakuacji Bizerty i wniósł sprawę do ONZ. Rada Bezpieczeństwa zleciła USA i Anglii „misję dobrych usług” w celu kontroli granicy algiersko-tunezyjskiej i inspekcji sił francuskich w Tunezji. Pośrednictwo Anglosasów zażegnało wybuch nowego konfliktu, ale jeśli dotąd utrzymywano, iż sprawa Algierii to tylko wewnętrzna sprawa Francji, teraz rząd nie mógł przeciwstawić się jej umiędzynarodowieniu. W beznadziejnej sytuacji, krwawej i wyniszczającej wojnie, politycy różnych orientacji (Antoine Pinay, Guy Mollet, Jacques Soustelle, Michel Debre) kon­ taktowali się z de Gaulle’em, w przekonaniu, że generał obroni „Algierię fran­ cuską”. Dnia 13 maja 1958 r. wojskowi w Algierii zbuntowali się, powołali Komi­ tet Ocalenia Publicznego z gen. Jacques Massu na czele i wezwali de Gaulle’a do objęcia władzy. Powrotu generała domagali się też buntujący się kolonizatorzy. De Gaulle w żaden sposób nie zaangażował się po stronie rebeliantów, ograniczył się jedynie do zaoferowania swych usług, nie określając w jaki sposób rozwiąże kwestię algierską. Krytykował istniejące władze, nieudolność, pogłębiający się chaos, co postrzegała także opinia publiczna. Pierre Pflimlin, premier od 13 maja, nie potrafił poskromić rebelii algierskiej i 28 maja złożył dymisję, a de Gaulle zgodził się przedstawić Zgromadzeniu swą deklarację rządową. Tego samego dnia miała miejsce wielka (ok. 200-tysięcz- na) manifestacja przeciw de Gaulle’owi, zorganizowana przez wszystkie centrale związków zawodowych, nawet syndykalistów chrześcijańskich, działającej wtedy Konfederacji Pracowników Chrześcijańskich (CFTC). W manifestacji w pierw­ szym szeregu kroczyli zdeklarowani przeciwnicy generała: Mendes-France, Dala- dier i Mitterrand. Dnia 1 czerwca 1958 r. Charles de Gaulle był już premierem mianowanym przez prezydenta Rene Coty, z pełnymi uprawnieniami jakich żądał (oleins pouvoirs), w tym zaangażowania się w reformę konstytucyjną i podda­

59 nia jej pod referendum. W trakcie debaty w parlamencie nad wotum zaufania (de Gaulle uzyskał sporą większość bo 329 do 224), Mitterrand zwrócił się do de Gaulle’a: „Kiedy 10 września 1944 r. generał de Gaulle przedstawił się przed Zgromadzeniem Konsultatywnym, miał dwóch kompanionów [dosłownie - H.Ł.], którzy nazywają się honor i ojczyzna. To co dziś towarzyszy to użycie siły i bunt. Zgromadzenie postawiono przed ultimatum, albo zaakceptować przedsta­ wionego mu przewodniczącego Rady Ministrów, albo będzie rozpędzone”24. Był oklaskiwany przez komunistów i kilku socjalistów. Według innych relacji rzucił de Gaulle’owi tylko: „W 1940 r. miał Pan kompanionów, honor i ojczyznę. Dziś ci kompanioni nazywają się siła i bunt”25; chodziło tu o bunt armii. Niewątpliwie przesadzał. W trakcie inwestytury dla nowego szefa rządu Mitterrand głosował „przeciw” obok komunistów i nielicznych socjalistów. Tymczasem aż 10 depu­ towanych jego partii UDSR (na 14) głosowało na rzecz nowej władzy, wśród nich Pleven i Jean de Lipkowski26. Nie chcieli, jak wielu innych byłych już pro­ minentów IV Republiki, uchodzić za nostalgików, umierać w obronie odchodzą­ cego reżimu, tylko jak najszybciej znaleźć się w nowym systemie pod nazwą V Republika. Większość Francuzów odetchnęła, uniknięto najgorszego, bo wojny domowej lub dyktatury wojskowej. Puczyści w Algierii grozili desantem spado­ chroniarzy na Paryż i obaleniem instytucji republikańskich. Charles de Gaulle był wielką indywidualnością o dużych zasługach i prestiżu, obca mu była dyk­ tatura o czym świadczy dobrowolne odsunięcie się od władzy w czasie, gdy jego popularność była ogromna. Czwarta Republika upadła pod ciężarem wojny w Algierii. Mogłaby przeżyć mimo słabości ustrojowej, jak Włochy o podobnej konstytucji. Jej ogólny bilans był dodatni, np. odbudowa powojenna, wzrost gospodarczy, pełne zatrudnienie i stały wzrost poziomu życia czy też zapoczątkowanie integracji europejskiej. Franęois Mitterrand obok Mendes-France’a i Edgara Faure’a był mężem sta­ nu predestynowanym do najwyższych stanowisk i byłby szefem rządu, gdyby IV Republika trwała. W maju 1958 r. Rene Coty rozważał jego kandydaturę, ale tylko de Gaulle dawał nadzieje na rozwiązanie kwestii algierskiej. Ustrój abso­ lutnej władzy parlamentu już nie powrócił. Francja przestawała być mocarstwem kolonialnym, a zdana na własne zasoby w metropolii, potrzebowała silnego rzą­ du zdolnego do sprawnej administracji i prowadzenia konsekwentnej polityki tak wewnętrznej, jak też w strukturach międzynarodowych.

!J Cyt. za: F.-O. Giesbert, Franęois Mitterrand. Une vie..., s. 265. “ Chroniques..., s. 86. “ Potomek polskiego oficera, uczestnika kampanii Napoleona w 1808 r. w Hiszpanii, Jean de Lipkowski przyłączy! się do de Gaulle’a jeszcze w Londynie w 1940 r. Deputowany w grupie UDSR w 1956 r., którą opuścił, gdy poparł de Gaulle’a w 1958 r. Działacz partii gaullistowskiej, także później pod kierownictwem J. Chiraca. III. W OPOZYCJI WOBEC PIĄTEJ REPUBLIKI

Program społeczny i model ustrojowy generała de Gaullea

Fenomen gaullistowski zepchnął Mitterranda na 23 lata do roli opozycyj­ nego parlamentarzysty. Był w sile wieku, niespełna 42 lat. Poznał doskonale me­ chanizmy życia publicznego, bo kierował 11 razy różnymi resortami, w tym naj­ ważniejszymi jak naczelne organy administracji państwowej, tj. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości. W opozycji niewiele mógł zdziałać bez zaplecza politycznego, bo mała par­ tia UDSR, której był szefem rozpadła się, a właściwie znaczna jej część prze­ szła na stronę de Gaulle’a. Na Kongresie partii w styczniu 1959 r. reprezento­ wanych było 27 federacji terenowych, poniekąd to wyborcze sztaby bez wojska. Natomiast z trybuny parlamentarnej Mitterrand wygłaszał filipiki przeciw de Gaulle’owi, oskarżając go o sprawowanie władzy autorytarnej czy „rządy jednost­ ki”, podobnie jak wielu innych działaczy politycznych. Również z propagandową przesadą oznajmił, iż konstytucja (promulgowana 4 X 1958) datująca V Repub­ likę wprowadza system prezydencki, ale południowoamerykański i zalecał sprze­ ciw w głosowaniu nad jej projektem. Jednak w referendum (28 IX 1958) 17 min (80%) głosowało „za”, także w okręgu Nievre, gdzie wydawało się, że Mitterrand miał pewny elektorat. Tutaj przegrał także w wyborach parlamentarnych (30 XI 1958) i po raz pierwszy od 1946 r. utracił mandat deputowanego, na rzecz gaullisty dr. Benoist, który w 1993 r. zostanie ministrem w rządzie koha- bitacji. Przegrał mimo poparcia partii komunistycznej, od początku krytycznej wobec większości poczynań de Gaulle’a i nie był odosobniony, gdyż porażkę wyborczą poniosły partie identyfikowane z IV Republiką. Otóż na 475 deputo­ wanych z 1956 r., którzy ponownie ubiegali się teraz o mandat, aż 334 nie uzy­ skało reelekcji. W tym znane osobistości, jak byli premierzy P. Mendes-France (jego zwolennicy zostali niemal całkowicie wyeliminowani), E. Faure, J. Laniel i M. Bourges Maunoury. Gaullistowski model organizacji władzy państwowej, sprawnej administra­ cji przystosowanej do wymagań wysoko rozwiniętego państwa kapitalistycznego,

61 odbiegał od ustroju absolutnej władzy parlamentu IV Republiki. W V Republice zachowano zasadę parlamentarnej odpowiedzialności rządu, ale w dwuczłonowej egzekutywie (odrębność o szefa państwa), prezydent miał większe uprawnienia, więc pozycję dominującą. Prawie tak jak w Stanach Zjednoczonych, tylko we Francji jest odpowiedzialność premiera (nie prezydenta) przed parlamentem i przed szefem państwa. Ten powołuje premiera i razem z nim dobiera ministrów. Prezydent może rozwiązać parlament i zarządzić przedterminowe wybory. Nawet ponad parlamentem i partiami może odwoływać się do narodu przez referendum. Wszystkie podstawowe decyzje pochodzą od prezydenta; premier i ministrowie to wykonawcy jego zamysłów i administratorzy spraw bieżących. Jest zwierzch­ nikiem sił zbrojnych, decyduje o polityce zagranicznej. De Gaulle został prezy­ dentem Republiki w grudniu 1958 r., wybranym jeszcze przez przedstawicieli rad municypalnych (samorządu terytorialnego), ale od 1962 r. prezydenta wybie­ ra w głosowaniu powszechnym i bezpośrednim naród, co sprawia, iż jest instytu­ cją przedstawicielską1. Zamiast Rady Republiki przywrócono Senat, także o nie­ wielkich uprawnieniach i pochodzący nadal z wyborów pośrednich. Po utracie mandatu deputowanego i posad ministerialnych, Mitterrand w grud­ niu 1958 r. ponownie wrócił do zawodu adwokata. Otrzymał wpis w kancela­ rii adwokackiej Ireny Dayan, żony Georges’a przyjaciela Franęois jeszcze z lat studenckich. Dziennikarze cisnęli się na pierwsze rozprawy sądowe i czekali na potknięcie byłego ministra sprawiedliwości, a teraz adwokata bez praktyki i nie mającego żadnej wprawy w zawiłościach proceduralnych. Materiału sensacyjne­ go nie zdołano wyszukać, bo adwokat nie terminował długo. Szybko udało mu się spełnić marzenie o powrocie do życia politycznego. Już w marcu 1959 r. został merem ok. 3-tysięcznej miejscowości Chateau-Chinon (departament Nićvre), dzię­ ki poparciu komunistów w koalicji wyborczej „Unia lewicy” na okręg Morvan. Ten politycznie drugorzędny fakt trzeba odnotować z uwagą, gdyż początkuje w kategoriach realnych zaangażowanie Mitterranda przez całe życie po stronie lewicy społecznej. Inspirowane opozycyjnością wobec gaullistowskiej prawicy nacjonalistycznej i ... może ideałami sprawiedliwości i solidarności ludzkiej. Chyba od początku V Republiki poważnie myślał o odbudowie rozbitej lewi­ cy niekomunistycznej, a jeszcze pod koniec 1957 r. wyznał „częściej bywałem na prawo niż na lewicy. Wierzyłem, iż z prawicą będę mógł odegrać większą rolę i pomyliłem się”2. Więcej tu poczucia politycznego realizmu niż szlachetnego ide­ alizmu, ale Mitterrand wierzył w możliwość urzeczywistnienia dogmatu socjali-

1 Ważniejsze opracowania na ten temat: A. Jamróz, Przemiany ustrojowo-polityczne współczesnej Francji (1958-1988), Białystok 1991; E. Popławska, Instytucja prezydenta w systemie politycznym V Republiki francuskiej, Warszawa 1995; D. Bourmand, M. Morabito, Historia konstytucyjna i politycz­ na współczesnej Francji, Białystok 1996. 2 Cyt. za: Chroniques de I ’histoire. Mitterrand, Paris 1998, s. 85. 62 zmu, elementarnej sprawiedliwości społecznej. Te wątki, wielkości serca wrażli­ wego na los poszkodowanych w warunkach nierówności materialnej i korygującej roli państwa w procesach wytwórczych i podziale wypracowanych dóbr, będą wydobywane w dalszych rozważaniach. Prawie równocześnie ze stanowiskiem mera, bo w kwietniu 1959 r. Mitterrand został senatorem, jak wielu przegranych w ostatnich wyborach do izby niższej parlamentu. Senat, wyższa izba wobec Zgromadzenia Narodowego, był rodza­ jem azylu dla pokonanych w wyborach ustawodawczych, m.in. F. Mitterrand, E. Faure, G. Defferre i wielu innych. Jako senator Mitterrand wspierał w swoim okręgu budowę szkół i fabryki pończoch „Dim” w Chateau-Chinon. Występował też na spotkaniach z wyborcami i z organizacjami rolników, silnych ekonomicz­ nie gospodarstw w tym regionie. Od nowej władzy ogromna większość Francuzów oczekiwała zakończenia woj­ ny algierskiej. Już 23 października 1958 r. de Gaulle zaproponował powstańcom algierskim „pokój dzielnych”, czyli zawieszenie broni i całkowitą amnestię, a w dalszej kolejności wdrożenie programu modernizacji ekonomicznej i socjal­ nej. Powtórzył to w przemówieniu do narodu wygłoszonym 16 września 1959 r., a także przedstawił propozycję wyboru dla Algierczyków między oderwaniem się, całkowitą integracją z Francją lub wewnętrzną autonomią w stowarzysze­ niu z Francją. Po tym wystąpieniu rozpoczęła się akcja terrorystyczna, zmierzają­ ca do udaremnienia algierskiej polityki de Gaulle’a. Zaczęła się od listów z pogróż­ kami do polityków uważanych za defetystów i zdrajców Algierii francuskiej, m.in. Bourges-Maunoury (lekceważył takie ostrzeżenia), Mendes-France, Mollet, Pflimlin. Po czym nastąpiły zamachy, a jednego z pierwszych (16 X 1959 o godz. 0.45) dokonano na Mitterranda, by pozbawić go życia. Motyw mógł być polityczny, bo gdy Mitterrand był ministrem, rzeczywiście wypowiadał się za ustępstwami wobec muzułmanów, albo ... prowokacja jak z fabuły kiep­ skiej powieści kryminalnej, bo pomawiano go, iż sam zaaranżował zamach, aby zwrócić na siebie uwagę. Dnia 15 października późnym wieczorem Mitterrand wracał przez bulwar Saint-Germain do domu przy ul. Guynemer w Dzielnicy Łacińskiej. Kierował „Peugeotem 403”, gdy zauważył, iż z tyłu śledzi go inny nieznany samochód „Dauphine”. Tknięty złym przeczuciem, przed skwerem naprzeciw Obserwatorium astronomicznego zahamował, wyskoczył z samocho­ du i poprzez ogrodzenie żywopłotu rzucił się w listowie. Uniknął strzałów, które przeszyły opuszczone „Peugeot”. Sprawca ujawnił się 22 października; w gazecie „Rivarol” obwieścił, iż był to zamach pozorowany (ostrzeliwanie pustego auta) na zlecenie samego Mitterranda i że w tym celu wielokrotnie się z nim spoty­ kał. Zamachowiec Robert Pesquet to postać awanturnicza, był ścigany sądownie w kilku sprawach m.in. o oszustwa, tylko nie mógł być skazany, bo podobno miał wysoko postawionego protektora. W wyborach 1956 r. został deputowanym

63 jako gaullista przy poparciu Michela Debrć; później przyłączył się do poujady- stów. Mitterrand zaprzeczył jakoby miał być to zamach symulowany. Twierdził, że wcześniej otrzymywał telefony z pogróżkami, a żonie zalecano zaopatrzyć się w czarną, żałobną odzież. Sam Pesquet ostrzegał, iż przygotowywana jest lista polityków (w tym Mitterrand), przeciwników Algierii francuskiej i na ich życie planowane są zamachy. Doradził także, jak uniknąć śmiertelnych kul. Codziennie późną porą przejeżdżając samochodem tą samą trasą, winien skorzy­ stać z widocznej przestrzeni przed Obserwatorium, akurat wolnej w gęsto zabu­ dowanej tej części Paryża. Ostrzeżenie Pesquet było poufne i prosił o zachowanie tajemnicy, co Mitterrand przyrzekł. W cztery dni po zamachu, 19 październi­ ka, Mitterrand dziękował Pesquetowi za uratowanie życia i ponownie zapewnił słowem honoru, iż zbawcy nie będzie denuncjował. O kontaktach z Pesquetem Mitterrand nic nie powiedział w toku policyjnego śledztwa. Nie spodziewał się podstępu i za ten błąd naiwności przyszło mu drogo zapłacić. Mitterrand został oskarżony o zniewagę organów porządku publicznego, gdyż zataił ważne w spra­ wie elementy, tj. spotkania z Pesquetem. Był w zmowie z fałszywym zabójcą, po czym oskarżał go o usiłowanie morderstwa. W dalszej procedurze uchylo­ no 25 listopada tegoż roku Mitterrandowi w Senacie immunitet parlamentarny, by mógł stanąć przed wymiarem sprawiedliwości. Deputowani komunistycz­ ni byli za Mitterrandem, a część socjalistów przeciw. W debacie senackiej prze­ sądzające miało być lakoniczne zdanie: „Pan Mitterrand kłamał”3, wypowiedziane wcześniej przez Michela Debrć (już jako premiera) po posiedzeniu rządu. Wtedy też Pesquet został aresztowany, ale za inne dawne przewinienia i za­ raz zwolniony ze względów zdrowotnych ... i natychmiast uciekł do Italii, uła­ twiając sytuację swym ewentualnym mocodawcom, na czele być może z premie­ rem? Swoisty też okaże się finał postępowania kaniego, bo w rozprawie sądowej (8 XII 1959) nie padło orzeczenie czy Mitterrand jest winnym czy ofiarą, po czym inkryminowane czyny, tj. zatajenie i zniewaga urzędu państwowego, zostały obję­ te amnestią. Rzeczywistych mocodawców nie ujawniono nigdy, czy celem zamachu(ów) miało być spowodowanie aresztowań wśród skrajnej prawicy? Możliwe, iż były to tylko konfabulacje mitomana Pesqueta, skrzętnie wykorzystane przez edycję „Rivarol”, by tematyką przygodową pozyskać czytelników. Niewykluczone, iż dla skrajnej prawicy była to okazja, by oczernić Mitterranda, a pośrednio tak­ że nękać zwolenników dekolonizacji Algierii. Filozoficznie trafnie ujął to Fran- ęois Mauriac w swoich dziennikach (Blocsnotes), który stanął w obronie Mitter­ randa tuer n 'est rien, salir est tout4 („zabójstwo niczym, oczernić to wszystko”),

3 Tamże, s. 89. 4 Cyt. za: J. Lacouture, Mitterrand, line histoire des Franęais, 1.1: Les risques de l escalade, Paris 1998, s. 226. 64 co oznaczało eliminację z życia publicznego, i znamiennie przywołał zabójstwo Jauresa, które od razu przyniosło mu glorię bohatera, nawet przeciwnicy pod­ kreślali jego walory umysłu i charakteru. Pogrzeb współtwórcy SFIO i jedne­ go z przywódców II Międzynarodówki był patriotyczną manifestacją. Jak był­ by oskarżany i zniesławiany za kampanię antywojenną, gdyby przeżył wybuch I wojny światowej? Franęois Mitterrand, gdy nie pełnił pierwszoplanowych w państwie funkcji, dużo czytał, pisał i podróżował. Cytował z pamięci poematy współczesnych mu poetów Saint-John Perse’a i Louis Aragona. Było wtedy wielu świetnych pisa­ rzy powieści realistycznej: Albert Camus, Jean-Paul Sartre, Simone de Beauvoir, Herve Bazin, Jean Genet. Niebywały sukces odniosła także Franęoise Sagan. Poznał powieści rosyjskie Dostojewskiego, potem Lwa Tołstoja; tylko nie znając języków obcych nie mógł czytać w oryginale. Odbył wiele podróży: w Stanach Zjednoczonych był nawet wielokrotnie, a poza tym w Egipcie, Włoszech, Bengalii, ale największe wrażenie wywarły na nim Chiny, gdzie przebywał przez trzy tygodnie w styczniu-lutym 1961 r. i przez dwie godziny rozmawiał z Mao Tse-tungiem. Przewodniczącego Komunistycznej Partii Chin Mitterrand sportretował5 jako humanistę i zarazem krytycznie scha­ rakteryzował autorytarny komunizm Chin, w tym maoistowską woluntarystyczną politykę gospodarczą tzw. wielkiego skoku. Kraj ten postrzegany był przez obcych jako curiosum, gdzie podejmowano żywiołowe nieprzemyślane przedsięwzięcia, będące marnotrawstwem zwłaszcza siły roboczej; np. ręcznie, metodami starożyt­ nych Egipcjan, kopano kanały i budowano drogi. Wtedy Francja de Gaulle’a skła­ niała się do zbliżenia z Chińską Republiką Ludową, bojkotowaną gospodar­ czo i politycznie przez Zachód. Chodziło też o odzyskanie choćby części pozy­ cji gospodarczych utraconych przez Francję na rzecz Stanów Zjednoczonych w tym regionie, zwłaszcza w Indochinach. Oba państwa odcinały się od poli­ tyki USA na Dalekim Wschodzie, szczególnie interwencji amerykańskiej w Wietnamie. Zanim nawiązano oficjalne stosunki (27 I 1964), Mitterrand ponie­ kąd przecierał drogi dyplomatycznego uznania ChRL przez Francję, a pewnie nie miał takich intencji. Zresztą będąc w opozycji spotykał się z różnymi politykami, nie tylko z Mao, także Indirą Gandhi, Leonidem Breżniewem, Anwarem Sadatem, Yaser Arafatem, Menachem Beginem, Shimon Peresem, Salvadorem Allende, Janosem Kadarem, Fidelem Castro, Henry Kissingerem, Bruno Kreisky’m. Tenże 1961 rok znaczony był we Francji roznamiętnieniem opinii publicznej, podzielonej wewnętrznie w kwestii algierskiej. W referendum (8 I 1961) 75% wypowiedziało się „tak” dla samostanowienia, co umożliwiło podjęcie rokowań z Tymczasowym Rządem Algierii. Na rzecz autodetermination manifestowali

5 W książce La Chine au deft (Chiny przed wyzwaniem), którą Mitterrand opublikował w lip- cu 1961 r. 65 Algierczycy w metropolii, głównie w Paryżu, ale też przeciwnicy „kapitulan- ckiej” Francji zorganizowali serię terrorystycznych zamachów bombowych i roz­ wijali akcję propagandową. Dnia 1 kwietnia w Evian nad Jeziorem Genewskim zabito mera miasta Camille Blanca, a jego willa została wysadzona plastykową bombą. Zginął dlatego, iż był merem miejscowości wyznaczonej, bez jego zresz­ tą udziału, do rokowań z powstańcami. Wybuchły w tym czasie bomby przed budynkiem Giełdy w Paryżu, w barze na Montmartre i przy ul. Guynemer, gdzie mieszkali Mitterrandowie. W mieście Algier eksplodował ładunek w konsula­ cie USA i chyba był to odwet za to, że sojusznicy Francji nie pomagają jej w utrzymaniu Algierii. Już za czasów IV Republiki Francja nalegała, aby sygna­ tariusze Paktu Atlantyckiego udzielili jej poparcia w walce przeciw powstań­ com w Afryce Północnej. Działalność terrorystyczną i sabotażową prowadziła ultrasowska Organizacja Tajnej Armii (OAS), na czele której stali generałowie Edmond Jouhaud i Raoul Salan. W ciągu roku 1961 ofiarami mordów kapturo­ wych OAS padło 12 tys. osób6; masakrowano w Algierii i metropolii zwolenni­ ków de Gaulle’a - Europejczyków, muzułmanów, Żydów (algierskich). Mitterrand, kiedyś odpowiedzialny za pacyfikację powstania w Algierze, teraz na forum Senatu z oburzeniem krytykował poczynania nowych władz Francji. Najostrzej ministra zawiadującego sprawami algierskimi Louis Joxe’a, jakoby pro­ wadził wojnę tak, aby jej nie wygrać, a pokój tak, aby go nie zawrzeć. Tylko kon­ flikt nie mógł już być rozstrzygnięty na polu walki. Wojna trwałaby, jeśli 9 min muzułmanów algierskich nie chciało stać się Francuzami. Zakończenie wojny było jedynym wyjściem; 3 lipca 1962 r. de Gaulle uznał oficjalnie niepodległość Algierii. Generałowi przyświecała myśl trwałego partnerstwa Francji z arabskim Maghrebem oraz leżącymi na południe frankofońskimi państwami murzyńskimi. Takiej wizji będą się trzymać późniejsi prezydenci Francji (także Mitterrand), bez większego powodzenia z powodu nacjonalizmu arabskiego. Algierskie reminiscencje będzie Mitterrand jeszcze przywoływał 18 maja 1962 roku jako świadek (na wniosek obrony) w sądowym procesie Salana. W zezna­ niach nie usprawiedliwiał go ani nie potępiał, lecz aluzyjnie (dysponujemy jedyną relacją z procesu w Chroniques..., s. 91) dawał do zrozumienia, iż nie takich oskarżonych o bunt wojskowych w Algierii należałoby sądzić. W podtekście cho­ dziło o byłego już premiera Michela Debre (14 IV podał się do dymisji). We wszystkich niemal procesach ultrasów algierskich wypominano premierowi Debre powiązania z nacjonalistycznymi przeciwnikami oderwania się Algierii, także w antyrepublikańskiej konspiracji maja 1958 roku. Ostatnią filipikę z trybuny Senatu (przed zakończeniem trwania parlamentu) wygłosił Mitterrand 17 lipca 1962 r. i kolejny raz ... przeciw reżimowi dyktator­ skiemu V Republiki. Retorykę wobec „absolutyzmu prezydenckiego” wzmógł, gdy

‘ A. Czubiński, Historia powszechna XX wieku, Poznań 2003, s. 578. 66 de Gaulle wystąpił z projektem dotyczącym wyboru prezydenta Republiki w gło­ sowaniu powszechnym, tajnym i bezpośrednim, absolutną większością głosów. Jeśli jej nie osiągnie w pierwszej turze, odbywa się druga, w której współzawod­ niczą już tylko dwaj kandydaci, mający największą liczbę głosów uzyskanych w pierwszej turze. Listę kandydatów zestawia Rada Konstytucyjna. Opozycja antygaullistowska nie była jednolita i nie miała alternatywnego pro­ jektu. Komuniści domagali się rozwiązania gaullistowskiego parlamentu, wyło­ nienia nowej Konstytuanty, która opracowałaby konstytucję i nowe wybory już na podstawie tej konstytucji. A Mitterrand pisał w „L’Express”, iż referendum nad projektem narusza art. 89 obecnej konstytucji, więc będzie nielegalne, ale nie zyskał posłuchu. Faktycznie, konstytucja nie przewidywała możliwości jej poprawki w drodze referendum. Według art. 89 poprawka do konstytucji musia­ ła być uchwalona większością kwalifikowaną przez obie izby parlamentu, nato­ miast de Gaulle posłużył się art. 11 przewidującym uchwalenie przez referendum ustaw dotyczących „organizacji władz publicznych”. W głosowaniu dnia 28 paź­ dziernika 1962 r. projekt uzyskał 13 min (62%). Mitterrand w rewizji konstytu­ cji dojrzał szanse dla siebie, co wyznał w swej książce 7 lat później: „Od 1962 r., tj. gdy postanowiono wybór prezydenta Republiki w wyborach powszechnych, wie­ działem, iż będę kandydatem. Kiedy? Jak? Nie mogłem przewidzieć”7. To subiek­ tywna prawda bez określonych przesłanek, bo wtedy nie miał zaplecza politycz­ nego, organu prasowego i ... wielkich funduszy na kampanię wyborczą. W przedterminowych wyborach parlamentarnych w listopadzie 1962 r. (de Gaulle rozwiązał Zgromadzenie, gdy 5 października upadł gabinet Pompidou) Mitterrand został deputowanym w okręgu Nievre, dopiero w drugiej turze (25 XI), dzięki przeniesieniu nań głosów komunistycznych przeciw rywalowi gaullistow- skiemu i gdy przystąpił do politycznej grupy 65 deputowanych SFIO. Po trzech latach w Senacie wrócił do parlamentu, już ograniczonego przez de Gaulle’a swo­ istym systemem prezydenckim, w którym niewiele miejsca pozostało dla władzy ustawodawczej. Nieustannie atakował de Gaulle’a, a w książce Le Coup d ’Etat permanent (Ustawiczny zamach stanu) twierdził, iż organy gaullistowskiej władzy funk­ cjonują bez stanowionego prawa, od jednego zamachu do drugiego. Uznał za konieczne rozszerzenie uprawnień organów wybieralnych, w pierwszym rzę­ dzie parlamentu. Ten pamflet (bo nie analiza polityczna) budził zdziwienie, gdyż w kampanii wyborów prezydenckich 1965 r. Mitterrand wcale nie okazał się tak zdecydowanym przeciwnikiem instytucji V Republiki, nie podważał konstytucji, nie proponował innego ustroju. Tylko ogólnikowo mówił o wolnościach repub­ likańskich, gdyż zabiegał o urząd prezydenta i w tym celu podjął próbę zorgani­ zowania aliansu rozbitej lewicowej opozycji przeciw kandydaturze de Gaulle’a.

7 F. Mitterrand, Ma part de verite, Paris 1969, s. 47. 67 Do tej pory przeciwstawienie się umacniającym się rządom V Republiki było nie­ możliwe, bo partie opozycyjne były na początku lat 60. XX w. osłabione tarcia­ mi wewnętrznymi (na tle poparcia dla de Gaulle’a), toczyły teoretyczne spory, zwalczały się, traciły wpływy. Małe ugrupowanie UDSR, nie zagrażające innym partiom, nie mogło pobić „osobistej” władzy de Gaulle’a, więc Mitterrand wyciąg­ nął rękę do całej lewicy, by stworzyć koalicję. Dnia 7 kwietnia 1965 r. pod jego egidą powstał Konwent Instytucji Republi­ kańskich (CIR) z fuzji UDSR i kilku klubów lewicy. Ogółem było wtedy we Francji ok. 50 klubów dyskusyjnych i uprawiających działalność publicystycz­ ną ale o aspiracjach politycznych, trochę jak grupy opiniotwórcze; np. utwo­ rzony w 1950 r. Klub Jakobinów przez Charlesa Hemu. To z inicjatywy jedne­ go z nich, klubu „Centre d’Action Institutionnelle” został zwołany (7 VI 1964) konwent albo zjazd przygotowawczy dla zorganizowania „instytucji republikań­ skich”. Dnia 25 kwietnia 1965 r. konwent przyjął rezolucję postulującą utwo­ rzenie federacji sił demokratycznych, o charakterze socjalistycznym. Koncepcję „federacji” poparła SFIO na zebraniu w dniach 18-19 lipca tegoż roku. Mitterrand w wyborach lokalnych nie potrzebował sojuszników. W wyborach mera Chateau- Chinon nie współpracował, a nawet przeciwstawił się miejscowym komitetom SFIO oraz FPK. Dnia 21 marca 1965 r. po 6 latach sprawowania funkcji mera ponownie wybrano go ojcem miasta, z listy mieniącej się jako ponadpartyj­ ne „Demokratyczne zgromadzenia na rzecz rozwoju Chateau-Chinon”. Był merem aż do prezydentury w 1981 roku. Jako mer udzielił 12 kwietnia 1975 r. ślubu swemu synowi Jean-Christophe, a 30 kwietnia 1977 r. drugiemu syno­ wi Gilbertowi. Dalsza wyborcza konsolidacja lewicy nastąpiła, gdy do Konwentu (CIR) przy­ łączyła się ostatecznie SFIO oraz Partia Radykalna i utworzona została (10 IX 1965) Federacja Lewicy Demokratycznej i Socjalistycznej (FGDS). Jej przywód­ ca duchowy Mitterrand od razu ogłosił, iż będzie się ubiegał w wyborach o fotel prezydenta Francji i pragnie być kandydatem całej lewicy, a nie tylko powstałej Federacji Lewicy. Sprecyzowanego programu politycznego Federacja jeszcze nie sformułowała, może pod wybory głosiła hasło „socjalizmu dla człowieka”, czy oczywistego wtedy... rozdziału Kościoła od państwa. Wcześniej (18 XII 1963) kandydowanie zgłosił mer Marsylii Gaston Defferre, socjalista, licząc na elektorat centrowy przeciw gaullistowskiemu (w 1958 przy­ łączył się on do części SFIO głosującej za inwestyturą de Gaulle’a), bez soju­ szu z partią komunistyczną. Próba utworzenia tej trzeciej siły nie powiodła się i po 18 miesiącach (25 VI 1965) Defferre wycofał się, co otworzyło wolną drogę Mitterrandowi. Zdobycie władzy przez lewicę i pokonanie rządów gaullistow- skich bez sojuszu z FPK okazało się nierealne.

68 Dnia 11 lipca 1964 r. zmarł przywódca komunistów francuskich związany z tradycją stalinowską Maurice Thorez, jego następca Waldeck Rochet udzielił (21 IX 1965) poparcia Mitterrandowi. Włączyło to FPK do normalnej demokra- tyczno-parlamentamej gry politycznej. Tylko Związek Radziecki, wbrew komu­ nistom francuskim, życzył sobie zwycięstwa de Gaulle’a0. Poparcie dla kandydatury Mitterranda udzieliła (X 1965) także niewielka ok. 15-tysięczna Zjednoczona Partia Socjalistyczna (PSU), najbezwzględniej zwalczająca de Gaulle’a, ale nie przyłączyła się do Federacji. PSU to rozłamo­ wa część SFIO: kiedy na Kongresie 11-14 września 1958 r. 65% mandatariuszy było „za” konstytucją(gaullistowską), partię opuścili Daniel Mayer, Robert Verdier, Edouard Depreux (lewica SFIO) i utworzyli Autonomiczną Partię Socjalistyczną (PSA)* 9. Dnia 3 kwietnia 1960 r. PSA zmienia nazwę z Autonomicznej na Zje­ dnoczoną pod przewodnictwem Depreux. Do PSA przystąpił (1959) Pierre Mendes-France i jego zwolennicy wydaleni z Partii Radykalnej. Dnia 5 grudnia 1965 r., ku powszechnemu zdziwieniu, de Gaulle został po pierwszej turze (44,64%) zmuszony do balotażu przez Mitterranda, który uzy­ skał 7,7 min głosów (31,72%). Kandydat Centrum Demokratycznego, przewod­ niczący MRP Jean Lecanuet uplasował się (15,5%) na trzecim miejscu. Sukces Mitterranda był niespodziewany, choć liczba nań głosujących była niższa od ogólnej liczby głosów oddanych na lewicę w poprzednich wyborach. Według sondaży opinii, tylko 87% komunistów, 55% socjalistów i 6% członków MRP głosowało na kandydata zjednoczonej lewicy10. Otóż kandydaci apelowali w kam­ panii do środowisk znacznie szerszych niż wyborcy związani z określoną partią polityczną, przez to żaden z nich nie został wybrany w pierwszej turze. Przyczyny porażki de Gaulle’a i sukcesu Mitterranda były szersze i bardziej złożone niż rozrzut głosów wyborczych. Generał był pewny zwycięstwa, sądził, że wciąż jest popularny jak w 1958 r., gdy miał poparcie 80% wyborców. Rozporzą­ dzał wielkimi atutami: zakończył wojnę w Algierii, uporał się z terrorystami OAS, spłacił długi zagraniczne, szkodził organizacji Paktu Atlantyckiego i Stanom Zjednoczonym, zapoczątkował „otwarcie na Wschód”. Sukcesy w polityce zagra­ nicznej na rzecz „wielkości Francji”, zapewnienia jej miejsca w „pierwszym rzędzie” narodów i państw, przemawiały do społeczeństwa obywatelskiego, tra­ fiały na patriotyczny grunt, ale przeciętnego wyborcę mniej interesowały, były celem bardziej odległym niż codzienność bytu i pracy. Władzę, którą sprawował

* Opinia za: J. Krasuski, Europa zachodnia po II wojnie światowej. Dzieje polityczne, Poznań 1990, s. 310. 9 S. Bernstein, La France de I'expansion, t. 1 :La Republique Gaullienne 1958-1969, Paris 1989, s. 40. Dane za: Francja. System polityczny. Partie i organizacje społeczno-polityczne, Warszawa 1972, s. 200. 69 de Gaulle, zachwiał chyba brak polityki socjalnej, choć gospodarka przeżywa­ ła burzliwy rozkwit. Poza tym, nie docenił swych przeciwników nie obciążonych odpowiedzialnością za rządy, ich względnej młodości ukazywanej w telewizji. Obiektyw kamery ujawnia każdy błąd, sposób formułowania myśli, uwidacz­ nia urok osobisty bardziej niż rywalizacja partii. Generałowi wystąpienia w tele­ wizji (tylko dwukrotnie 30 XI i 3 XII 1965) nie przysłużyły się, nie starał się przekonać wyborców, którym ukazała się stara twarz i do których przemawiał jak zawsze wyniośle. Natomiast Mitterrand przemierzał kraj i w licznych spotkaniach wszystkim grupom zawodowym od rolników po lekarzy demagogicznie po trochę obiecywał. W ogólnikowej argumentacji dotyczącej spraw państwa, gospodarki, redystrybu­ cji wielkich bogactw, kwestii socjalnych i sprawiedliwości społecznej. Wyraziściej od de Gaulle’a potępiał wojskowe aspekty programu badań nad energią atomo­ wą. Twierdził, że zbrojenia nuklearne są rujnujące (gospodarczo) i nieskutecz­ ne i zapowiadał ich zaprzestanie, gdyby został prezydentem. W wyborczych hasłach dotyczących polityki zagranicznej Mitterrand nie bardzo różnił się od de Gaulle’a. Odwoływał się do patriotyzmu narodowego (le sentiment national), nie agresywnego jak nacjonalizm niemiecki (na argumentach rasowych), bez rosz­ czeń terytorialnych wobec sąsiadów, a także przekonywał o doskonałości kultu­ rowej, tożsamości historycznej narodu francuskiego. De Gaulle bardziej akcen­ tował Europę ojczyzn, niezintegrowaną w struktury ponadpaństwowe, w której każde państwo zachowuje swoją suwerenność, odmienności dziedzictwa kultu­ rowego, niezależność gospodarczą. Niepodważalnym pozostawał cel stworze­ nia razem z Republiką Federalną Niemiec mocnego bloku politycznego, militar­ nego i gospodarczego na takim szczeblu mocarstwowości jak Stany Zjednoczone i Związek Radziecki, który pod hegemonią Francji byłby rzecznikiem intere­ sów Zachodu wobec Wschodu. Niezwykle i inaczej od generała, Mitterrand starał się trafić do kobiet, nie szczędząc komplementów zwolennikom feminizmu. I tak dnia 23 październi­ ka 1965 r. zwracając się do robotnic fabryki konfekcji w Nevers (departament Nievre), uznał prawo kobiet do posiadania według własnego uznania dzieci - jed­ nego, dwojga lub sześciorga, albo wcale. Wypowiedział się za uchyleniem ustawy z 31 lipca 1920 r. wprowadzającej zakaz przerywania ciąży i zakaz antykoncepcji. Z przychylnością odniósł się do głośnej wtedy pigułki antykoncepcyjnej i zapo­ wiadał, że czym rok 1936 był dla klasy robotniczej, tak 1966 (po wyborach!) będzie dla kobiet rokiem wyzwolenia prawnego i społecznego równouprawnienia. Sensownie krytykował Ustawę z 1920 r. jako prawny środek pronatalistyczny, którego represyjność okazała się nieskuteczna; potajemnie dokonywano zabie­

70 gów przerywania ciąży, średnio 250-350 tys. rocznie". Tylko kobiety dobrze sy­ tuowane mogły udawać się za granicę, głównie do Wielkiej Brytanii i Szwajcarii, gdzie aborcja była wcześniej zalegalizowana. Przy tym można mówić o pozy­ cji kobiety (matki i żony) jako równej sytuacji społecznej mężczyzny; faktycz­ nie równouprawnienie od dawna kształtowała aktywizacja zawodowa kobiet, we Francji wzmożona od lat 50. Kobieta w takim samym stopniu jak mężczy­ zna odgrywa czynną rolę w produkcji i przyczynia się do utrzymania rodziny. Przypuszczalnie, elektorat kobiecy przyciągała także jego gładka powierz­ chowność; według klasyfikacji czasopisma dla kobiet „Elle” z października 1951 r. Mitterrand i Chaban-Delmas znaleźli się w pierwszej dziesiątce najpięk­ niejszych mężczyzn we Francji (les plus beaux - u nas przetłumaczylibyśmy „przystojny”). Gdy w 1965 r. ukazał się w telewizji, miał 49 lat, bujne włosy i nie­ naganny wygląd zewnętrzny. Może ważniejsze niż aparycja było to, że okazał się doskonałym mówcą. Raz odpierał ataki jako „wróg klasy robotniczej” studen­ tów (młodzieży komunistycznej) 24 września 1965 r. na Sorbonie, ale wkrótce potem na mityngu w Tuluzie (w Pałacu Sportów) aż prawie tysięczna publiczność słuchała go z aplauzem. W drugiej turze (19 XII 1965) de Gaulle uzyskał 55% głosów i nie było to zbyt wiele, bo nie był zwykłym politykiem. Uznał wolę zbiorową narodu, ale czuł się zawiedziony, był to cios dla jego prestiżu. Mitterrand był świadom, że nie poko­ na de Gaulle’a w drugiej turze, ale przegrał honorowo. Zebrał głosy (o 3 min więcej niż w pierwszej turze, łącznie 45%) także umiarkowanych antygaullistów, zaś udział w wyborach prezydenckich w powszechnym głosowaniu uczynił zeń szefa opozycji lewicowej. Wybory prezydenckie otworzyły przed lewicą we Francji szansę wygra­ nia wyborów do Zgromadzenia Narodowego, które odbyły się 5 i 12 marca 1967 roku. Od wyborów uznanie partii komunistycznej za potencjalnego sojusznika, dało impuls do dalszej współpracy i 20 grudnia 1966 r. doszło do podpisania ukła­ du wyborczego między Federacją i FPK. Układ przewidywał, że w pierwszej turze wyborów obie strony (FGDS i FPK) wystawiają oddzielnie własne kandydatury, a w drugiej - ten kandydat, który uzyska mniejszą ilość głosów, wycofa się z wal­ ki wyborczej, ustępując na rzecz kandydata zajmującego korzystniejszą pozycję. Otóż pierwsza tura jest eliminacyjna, nie decydująca, ma orientacyjny charak­ ter: pozostają ci kandydaci, którzy otrzymają względną ilość głosów. Po tej turze poszczególne partie mogą lokować swe głosy na tej kandydaturze, która ma naj­ większe szanse przejścia w drugiej, gdy decyduje już bezwzględna większość. Sojusze wyborcze są więc bardzo ważne. Franęois Mitterrand został już w pierw­ szej turze (po raz pierwszy) wybrany deputowanym w okręgu Nievre. Razem 11

11 Dane demograficzne przedstawiłem w monografii Problemy polityki społecznej Francji 1958- 1986, Kraków 1988, s. 191 i nast. 71 zjednoczona lewica (45% głosów) wprowadziła do parlamentu 194 deputowa­ nych (albo 190 według różnych danych), wobec 130 w 1962 roku, o 20 miejsc więcej niż gdyby głosowano oddzielnie. Zwolennicy de Gaulle’a (42,6%) też dzięki stworzeniu wspólnego bloku z liberalną częścią „niezależnych” pod prze­ wodnictwem Valery’ego Giscarda d’Estaing, uzyskali 245 mandatów. Dobry wynik wyborczy skłaniał do konsolidacji organizacyjnej lewicy i wy­ pracowania wspólnej syntezy programowej. Po długich pertraktacjach 24 lute­ go 1968 r. sekretarz generalny Francuskiej Partii Komunistycznej Waldeck Rochet i przewodniczący Federacji Lewicy Demokratycznej i Socjalistycznej Franęois Mitterrand ogłosili tekst wspólnej deklaracji wobec problemów polityki wewnętrz­ nej i zagranicznej. W kwestii ustroju żądano rewizji konstytucji z 1958 roku, rozszerzenia praw obywatelskich i uprawnień organów wybieralnych, głównie parlamentu. W dziedzinie społeczno-gospodarczej deklaracja postulowała pod­ niesienie stopy życiowej ludzi pracy, zapewnienie pełnego zatrudnienia, ubez­ pieczeń społecznych, zwiększenie nakładów na oświatę i szkolnictwo, budow­ nictwo mieszkaniowe oraz rolnictwo12. W polityce międzynarodowej deklara­ cja stwierdzała jednomyślność w sprawie rezygnacji z nuklearnych sił uderze­ niowych, utworzenie stref bezatomowych, uznania granicy na Odrze i Nysie, natychmiastowego i bezwarunkowego zaprzestania bombardowań amerykańskich w Wietnamie. Natomiast rozbieżności dotyczyły integracji Europy Zachodniej, odnowienia Paktu Atlantyckiego, uznania Niemieckiej Republiki Demokratycznej i wycofania wojsk izraelskich z okupowanych terytoriów arabskich po agre­ sji czerwcowej 1967 r. Federacja akcentowała, że „dopóki nie ustali się nowej sytuacji na świecie i w Europie, jednostronne zerwanie obecnych sojuszów Francji, a zwłaszcza sojuszu atlantyckiego, byłoby niebezpieczne”13. Sukces lewicy nie był trwały, gdy sformował się wspólny front w perspek­ tywie wspólnego uczestnictwa w rządzie, został obezwładniony przez wypadki, których nikt się nie spodziewał.

Wydarzenia majowo-czerwcowe 1968 roku

Od początku lat 60. XX w. trwał we Francji okres prosperity gospodarki kapi­ talistycznej. Wzrósł ogólny poziom gospodarczy, bezrobocie miało ograniczone rozmiary, inflacja była zjawiskiem pełzającym w skali ok. 3% rocznie, systemem zabezpieczeń społecznych objęto ogół ludności. W takiej sytuacji ku powszech­ nemu raczej zaskoczeniu wybuchł kryzys majowo-czerwcowy 1968 roku, kiedy to kraj został sparaliżowany akcją strajkową, w której wzięło udział ok. 10 min

12 Francja..., s. 204. 13 Tamże, s. 205. 72 ludzi. Burza rozpoczęła się od rewolty studenckiej; nie była nowa, bo znano ją już w średniowieczu, ani odosobniona, gdyż i w Polsce w marcu 1968 r. miały miejsce anty(neo)stalinowskie rozruchy studenckie, potem w kwietniu przetoczy­ ło się wrzenie na uniwersytetach w Republice Federalnej Niemiec i w Stanach Zjednoczonych. Tylko we Francji bunt młodzieży miał największe natężenie 1 skutki polityczne, tj. przekształcił się w kryzys ogólny. Niespokojnie zaczął się rok szkolny 1967/68; studenci protestowali prze­ ciw przeludnieniu na wydziałach (La Faculte), domagano się reformy szkolni­ ctwa wyższego i nowych programów. Zrywano wykłady, uniemożliwiano egza­ miny. Były aresztowania, a te dawały asumpt do nowych wystąpień (solidar­ nościowych), aż zajścia przeniosły się na ulice 3 maja 1968 r., po ogłoszeniu 2 maja przez władze akademickie Sorbony zamknięcia kompleksu uniwersyte­ ckiego Nanterre, położonego na zachodnim przedmieściu Paryża. W jednej z sal wykładowych rebelianci urządzili kwaterę główną. Ich przywódcą był 23-letni student socjologii Daniel Cohn-Bendit, syn niemiecko-żydowskich uchodźców z Niemiec hitlerowskich. Urodził się w 1945 r. we Francji, a po wojnie wraz z rodzicami powrócił do RFN i przyjął niemieckie obywatelstwo. Po śmierci rodziców podjął studia we Francji i tu pozostał; od lat zaangażowany był w nur­ cie ekologii politycznej. Do buntu przyłączyli się studenci w innych miastach oraz znaczna część licealistów. Studenckie demonstracje uliczne mógł Mitterrand słyszeć i obserwować z własnego mieszkania w Dzielnicy Łacińskiej; obaj jego synowie Jean-Christophe i Gilbert byli studentami i uczestniczyli w nurcie wydarzeń. Dnia 6 maja dzielni­ ca została zabarykadowana (po raz pierwszy od 1871, tj. Komuny Paryskiej); wte­ dy zaczęły się starcia studentów z siłami porządkowymi, które użyły gazów łza­ wiących i pałek, a ci pierwsi kamieni z bruku. Policja zachowywała się brutal­ nie, wielu uczestników zajść pobito i zatrzymano. Anarchia manifestantów także mogła irytować, zwłaszcza palenie prywatnych samochodów, przewracanie auto­ busów i latami ulicznych, demolowanie różnych urządzeń. Kontekst socjologiczny i kulturowy rewolty studenckiej był bardzo złożony i stanowił wypadkową na wielu poziomach działania. Może spowodowały ją tra­ dycje anarchistyczne - zniszczenia istniejących układów politycznych i społecz­ nych, lub też subkultura młodzieżowa - buntu przeciw wszelkim rygorom, pra­ wu ingerowania starszych w życie młodych. Ci młodzi ludzie, urodzeni w okresie wyżu demograficznego po 1945 roku, nie mieli przeżyć związanych z wojną. Przede wszystkim powody buntu młodzieży akademickiej tkwiły w skutkach społeczno-gospodarczych postępu naukowego i technicznego. Duże zapotrzebo­ wanie gospodarki na kadry ze specjalistycznym wykształceniem spowodowało, że w całym okresie V Republiki notowano stosunkowo szybki rozwój szkolni­ ctwa wyższego. Wzrost skolaryzacji i upowszechnienie wykształcenia na poziomie

73 średnim sprawiały, iż faktycznie każdy młody człowiek do 18 roku życia pozo­ stawał uczniem. Zwielokrotniła się i liczba studentów, z około 214 tys. w 1960 r. do około 800 tys. w 1968 r. Na Uniwersytet zapisywał się każdy, kto zdał matu­ rę; nie było selekcji, egzaminów konkursowych, zapór eliminacyjnych. Czym była kiedyś matura, tym stawał się teraz dyplom uniwersytecki, pozwalają­ cy przejść w szeregi inteligencji. Rzesze studenckie pochodzenia burżuazyjne- go oczekiwały przede wszystkim uzyskania dyplomu ułatwiającego zatrudnie­ nie i zachowanie statusu społecznego i materialnego klas średnich. Niestety, nie mogła się zwielokrotnić kadra naukowa na dobrym poziomie, brakowało też budynków i wyposażenia, zwłaszcza w technicznych uczelniach - laboratoriów, warsztatów, maszyn, bibliotek, środków audiowizualnych. Te co były pozosta­ wiały na ogół wiele do życzenia, bo były przestarzałe i nie mogły być czynnikiem postępu. Poniekąd uczelnie wyższe nabierały formy szkolnej, z regularną nauką w celu opanowania określonego materiału podręcznikowego i podjęcia następnie pracy zawodowej. Trudno, by w takich warunkach zajęcia dydaktyczne mogły być efektywne, aby rozwijały te cechy osobowości, które stanowią podstawę wszelkiej działalności twórczej. Mogły najwyżej sprzyjać postawom receptyw- nym i myśleniu reproduktywnemu. Największe niezadowolenie budziła pogarszająca się sytuacja na rynku pracy. Szczególnie, że przygotowanie zawodowe nie pozwalało na znalezienie pracy nie z powodu nadwyżki ludzi z dyplomami, lecz niedostosowania jakościowe­ go między kształceniem a możliwościami pracy w zawodzie obranym i wyuczo­ nym w trakcie studiów. Chodziło głównie o nadmiar humanistów (psychologia, socjologia, filologia, historia), których procent (32%) był i pozostaje do dnia dzisiejszego najwyższy w Europie. Jeszcze w dwadzieścia lat po rewolcie, na kie­ runkach humanistycznych studiowało 290-300 tys., a razem ze studiami praw­ niczymi i ekonomicznymi (512 tys.), co stanowi ponad połowę stanu liczbo­ wego studentów w uniwersytetach14. W żadnym kraju nie ma posad dla takiej liczby humanistów. Fenomenem we Francji było rozszerzenie się kontestacji młodzieżowej na świat pracy. Socjalną fazę konfliktu znaczyła demonstracja (13 V) lewicy, w której wzięło udział ok. miliona osób z różnych zbiorowości społeczno-zawodowych: studentów, intelektualistów, patronów przemysłu i handlu, robotników, działa­ czy związkowych. Na czele pochodu poszli przeciwnicy polityczni de Gaulle’a - Mitterrand, Daniel Cohn-Bendit, Waldeck Rochet, Guy Mollet, Mendes-France. Wznoszono okrzyki, a głównym hasłem manifestantów było „Dziesięć lat wystar­ czy” (dix ans, ęa suffit). Akurat tego dnia (13 V) przypadała dziesiąta roczni­ ca rebelii ultrasów w Algierii, po której de Gaulle powrócił do władzy. Również 13 maja związki zawodowe ogłosiły solidarnościowy strajk generalny. Francja zo­

14 H. Łakomy, Problemy..., s. 126.

74 stała sparaliżowana: stanęło wszystko, nawet radio i telewizja nadawały tylko audycje informacyjne. Robotnicy okupowali fabryki, tak jak studenci budynki uniwersyteckie. Od 15 maja strajk okupacyjny objął tak ważne sektory, jak: zakłady lotnicze „Sud-Aviation” (Nantes), wytwórnię „Renault”, metro paryskie, koleje, linie lotnicze „Air-France”. Dnia 20 maja transport był już całkowicie sparaliżowany, były przerwy w łączności przewodowej, a Francja prawie odcię­ ta od świata. Od pierwszych oznak paniki walutowej, masowo wymieniano fran­ ki na pieniądze innych państw. Premier Georges Pompidou zaprosił do paryskiej siedziby Ministerstwa Spraw Socjalnych, przy ul. Grenelle, przedstawicieli central związków zawodo­ wych i kapitalistycznego patronatu. Strajkujący uzyskali to, czego żądali: wyso­ kie podwyżki płac i wprowadzenie 40-godzinnego tygodnia pracy. Te „Układy Grenelle” (27 V) usankcjonowały także czwarty tydzień płatnego urlopu i zwięk­ szyły uprawnienia związkowych ogniw w zakładach pracy jako reprezentan­ ta interesów pracowniczych wobec pracodawcy lub administracji. W konfrontacji i dialogu między kapitałem a pracą były to realne ustęp­ stwa władzy i klasy wyzyskiwaczy, świadczące o elastyczności rządzących w roz­ wiązywaniu kryzysu społecznego, bardziej globalnego niż tylko rewindykacje pracownicze. Rok 1968 to konflikt interesów klasowych w systemie produkcji, z jednej strony właścicieli środków produkcji kontrolujących środki pracy, proces pracy i produkt pracy. Z drugiej natomiast szeroko rozumiana klasa pracobior­ ców najemnych. W wyniku rozwoju gospodarczego (i koncentracji produkcji) zaszły przemiany w strukturze społecznej, a przede wszystkim nastąpił wzrost pracujących najemnie w zawodach „fizycznych” i „umysłowych” nie posiada­ jących środków produkcji i żyjących z własnej pracy. O ile w 1954 roku sala- riat, czyli warstwy najemnych pracowników, stanowił 62% ogółu zatrudnionych, o tyle w 1968 r. już 78% (i 85% obecnie, tj. prawie 20 min) wszystkich czynnych zawodowo15. Natomiast regularnie zmniejsza się liczbowo zbiorowość patronatu, gdyż drobne przedsiębiorstwa są wypierane lub wchłaniane przez większe jed­ nostki o lepszej organizacji produkcji i skutecznie opierające się konkurentom. Część patronatu, tj. rolnicy indywidualni, jeszcze na początku XX wieku stano­ wiący 44% (5,5 min chłopów) naówczas czynnej zawodowo ludności, systema­ tycznie się kurczy. Szczególnie z początkiem V Republiki w związku z przystą­ pieniem Francji do Wspólnego Rynku i znoszeniem barier celnych po 1959 roku. Technicyzacja prowadziła do wyższej towarowości rolnictwa i wyparła praktycz­ nie wszystkie gospodarstwa o powierzchni poniżej 10 hektarów. Opuszczający ziemię z małych obszarowo gospodarstw trafili na ogół do przemysłu i usług. Ze wzrostu gospodarczego skorzystała głównie elita przedsiębiorców kapita­ listycznych, ale też wzrósł ogólny poziom życia. Bogactwo przestało pełnić rolę

15 Tamże, s. 191 i nast. 75 wyznacznika niedostępnego luksusu. Klasyczny niedostatek zniknął w latach 60. XX w. wraz z pełnym zatrudnieniem i rozciągnięciem ochrony socjalnej na pra­ wie całą ludność. Wydarzenia majowo-czerwcowe 1968 roku znamionowały też inne przeobra­ żenia - Francja stała się społeczeństwem konsumpcyjnym, ale płace i dochody z pracy pozostawały osią konfliktów społecznych. Nie mniejsze były zawirowania polityczne, a więc kwestionowanie władzy gaullistowskiej. Na czele państwa stał stary człowiek, głoszący idee wielko­ ści Francji, co mogło satysfakcjonować tylko dumę narodową, ale dla rozsądnych było tylko marzeniem, bo bez podstaw geograficznych, demograficznych i nade wszystko gospodarczych. Deputowany Franęois Mitterrand od razu chciał wejść w kontakt z kontestu­ jącą młodzieżą, ale bez powodzenia. Nieznana była siła studentów i sam jakby się zagubił, nie rozumiał osobliwości nowego ruchu. W parlamentarnym wystą­ pieniu 14 maja żądał generalnej amnestii dla studentów i denuncjował brutalność policji; mierząc wzrokiem premiera Pompidou w ławie rządowej, rzucił: „Już czas, by rząd odszedł” (albo „Wielki czas, by rząd nareszcie odszedł”)16. Liczył na odej­ ście de Gaulle’a, a pamiętając dobry wynik lewicy w ostatnich wyborach, mógł myśleć, iż wybiła jego godzina. Dnia 28 maja o godz. 11 przemawiając na kon­ ferencji prasowej, Mitterrand zaproponował powołanie tymczasowego, przej­ ściowego rządu, którego zadaniem byłoby przygotowanie warunków dla nowych wyborców prezydenckich. Oznajmił, iż uważa się za kandydata na urząd prezy­ denta Republiki, a P. Mendes-France winien przewodniczyć rządowi tymczaso­ wemu, ponieważ „nie ma już państwa, lud odrzuci referendum i usunie władzę gaullistowską, więc otwartą jest kwestia następstwa”17. Chodziło o referendum w sprawie „odnowy uniwersyteckiej, społecznej i gospodarczej”, zapowiedziane przez de Gaulle’a 24 maja, ale bez większego odzewu społecznego. Ta improwizacja to nierozważne ryzyko, nie przygotowane, i nie uzgodnione; już o godz. 16 zdezawuował go Waldeck Rochet. Partia komunistyczna zaskoczo­ na buntem zachowała się biernie, dlatego, że ruch studencki, inteligencki, właści­ wie nie dotknął młodzieży robotniczej. Przy okazji zarzucano Mitterrandowi nie­ znajomość konstytucji, która przewiduje interim w takiej sytuacji. Po rezygna­ cji prezydenta, obowiązki głowy państwa pełni przewodniczący Senatu, a rząd nadal kontynuuje swoje ustawowe obowiązki. Paradoksalne, że Federacja lewicy atakując de Gaulle’a odmawiała porozumie­ nia z FPK, co i tak nie przeszkodziło gaullistom w oskarżaniu Mitterranda o próbę nielegalnego zagarnięcia władzy przy pomocy komunistów. Sytuacja wymaga­ ła jak nigdy jedności całej lewicy, bo wraz ze związkami zawodowymi stanowi­

16 J. Gerhard, Charles de Gaulle, Warszawa 1973, t. II, s. 355. 17 R. Rćmond, Notre siecle de 1918 a 1991, Paris 1991, s. 613.

76 łaby siłę zdolną do walki. Francuska Partia Komunistyczna miała masowy charak­ ter, a w jej szeregach znajdowało się wielu pisarzy i ludzi kultury oraz zawodów intelektualnych. Po wojnie na Zachodzie panowała moda na marksizm, lewi- cowość i Związek Radziecki. Przestała być atrakcyjna w latach 60. XX w., ale samo wyrażenie językowe „komunizm” wciąż napędzało strachu, szczególnie wśród mieszczaństwa i skrajnej prawicy. W syndromie sytuacji rewolucyjnej 1968 roku, także i w szerszej opinii publicznej z wrogością mogły być odbiera­ ne awanturnicze, hałaśliwe akcje grup lewackich, wzywające do walki zbrojnej i dyktatury proletariatu, wyolbrzymiane przez gaullistowską propagandę jako gro­ żące wojną domową. Tymczasem gaulliści podźwignęli się. De Gaulle udał się w tajemnicy heli­ kopterem do głównej kwatery wojsk stacjonujących w RFN (Baden-Baden), aby porozumieć się z ich dowódcą generałem Jacques’em Massu, jednym z puczy- stów w Algierii i zapewnić sobie poparcie przebywających tam wojsk francu­ skich. Dnia 30 maja rozwiązał Zgromadzenie Narodowe, odwołał referendum i ostrzegł, że jeśli obecna sytuacja anarchii i chaosu będzie trwała i zagraża­ ła Francji „dyktaturą komunistyczną”, to zastosuje inne środki niż zapowiedziane przedterminowe wybory. Przemówieniu de Gaulle’a towarzyszyła około miliono­ wa manifestacja poparcia na Polach Elizejskich, na czele z Michel Debrć i Andre Malraux. Padały okrzyki: „De Gaulle nie jest sam, Mitterrand na szubienicę” ... że wymienić tylko najbardziej ekspresywne. Od 1 czerwca prawie wszystkie zakła­ dy już pracowały, instytucje publiczne funkcjonowały. Studenci usiłowali jeszcze demonstrować, lecz społeczeństwo było coraz bardziej obojętne, nawet zmęczone chaosem, niepewnością nieznanych zmian. W klimacie zagrożenia anarchią de Gaulle mógł uosabiać zorganizowaną siłę i porządek, a Mitterrand postrzegany z ulicy sięgał po władzę. Jeszcze nie będzie prezydentem. W przedterminowych wyborach parlamentarnych 30 czerwca 1968 roku pra­ wica uzyskała absolutną większość: 354 mandaty na 487, w tym gaullistowska UDR 293 (38% głosów), także od wyborców nie związanych z prawicą a konser­ watywnych w kwestiach natury socjalnej czy gospodarczej, może magiczna sym­ bolika „silnego państwa” przemawiała do intuicji, mniej do logiki. Natomiast opozycyjna lewica, która domagała się w czasie kryzysu nowych wyborów, teraz zepchnięta do defensywy poniosła klęskę. Partia komunistyczna zdobyła 34 mandaty (73 w poprzednich wyborach), a Federacja Lewicy tylko 57 wobec 121 dotychczasowych deputowanych. Sam Mitterrand został ponownie wybrany, ale dopiero w drugiej turze w dotychczasowym okręgu Nievre i tylko on zdobył man­ dat w imieniu Konwentu (w składzie Federacji), który dotąd miał 17-osobową reprezentację w Zgromadzeniu. Po niefortunnej deklaracji dotyczącej zmiany rządów gaullistowskich i klęsce wyborczej, Mitterrand był mocno krytykowany

77 i wydawało się, iż jest już politykiem przegranym. Tak, ale na pewien czas, poraż­ ki polityczne nigdy nie są ostateczne. Po wyborach nastąpił faktyczny rozkład Federacji Lewicy, ale Mitterrand przedłożył jej członom składowym koncepcję odnowy struktury partii lewico­ wych. Na plenarnym zebraniu Komitetu Centralnego kierowanego przez siebie Konwentu - C1R (17-18 VII) wypowiedział się za rozwiązaniem aktualnych ugrupowań lewicy niekomunistycznej i utworzeniem nowej partii socjalistycz­ nej. Po czym na forum Komitetu Wykonawczego Federacji (5-6 X) oznajmił, iż ustępuje z godności jej przewodniczącego (formalną rezygnację złożył 7 XI) i że nie będzie kandydował do żadnej funkcji w proponowanej nowej formacji lewicy. Przesądzającym było stanowisko SFIO, największego ugrupowania wchodzące­ go w skład Federacji: Rada Krajowa partii podjęła decyzję (2-3 XI) aprobują­ cą rozwiązanie FGDS i utworzenie nowej partii demokratyczno-socjalistycznej „dostępnej dla wszystkich sił lewicy akceptujących zasady socjalizmu, a zwłasz­ cza nacjonalizację bogactw naturalnych, głównych środków produkcji oraz ban­ ków”18. Formalnie zniknęła też Federacja jako klub w Zgromadzeniu Narodowym; w lipcu 1969 roku decyzją Kongresu już nowej Partii Socjalistycznej powoła­ no parlamentarną „niezależną grupę socjalistyczną”, do której Mitterrand nie został dokooptowany. Lewicowa opozycja niekomunistyczna przystąpiło do for­ mowania nowego ugrupowania, a ukonstytuowanie nastąpiło już w 1969 roku, natychmiast po dymisji de Gaulle’a. W tym czasie Franęois Mitterrand także manifestował wrażliwość politycz­ ną w wielu wystąpieniach publicznych. Warto zacytować jego wypowiedź m.in. dotyczącą Czechosłowacji („Le Monde” 23 VIII) potępiającą „brutalną interwen­ cję czołgów i oddziałów wojskowych Układu Warszawskiego [...] jako przeciwne moralności, prawu powszechnemu, interesom socjalizmu w świecie”. Werbalną krytykę i żądanie przywrócenia właściwego rządu (tj. ekipy Aleksandra Dubczeka) wyraziła także FPK i wiele innych w świecie partii komunistycznych. Realnej pomocy reformatorom „Praskiej wiosny” nie udzielił nikt. Opinię francuską i międzynarodową bardziej absorbowały takie kwestie, jak: wojna bliskowschod­ nia w 1967 roku, czy fiasko interwencji zbrojnej USA w Wietnamie, oczywiste po ofensywie Tet na początku 1968 roku, oraz bunt studentów, który ogarnął wiele krajów. Gaullistowska partia Unia Demokratów na rzecz V Republiki (UDR), po wybo­ rach 1968 roku miała dominującą pozycję w życiu politycznym i absolutną więk­ szość parlamentarną, nie znaną dotąd w dziejach Republik francuskich. Tymcza­ sem de Gaulle ustąpił w wyniku „nie” w referendum 27 kwietnia 1969 r. dotyczą­

'* Francja..., s. 209. 78 cym regionalizacji i reformy Senatu; „za” wypowiedziało się 47,5% głosujących. Miał wizję bezpośredniego udziału społeczeństwa w rządzeniu {participation) i wystąpił z programem zerwania z tradycyjnym centralizmem administracyjnym Francji, dla którego nie widział dalszego uzasadnienia w obliczu nowoczesnej komunikacji i przekazywania informacji. Senat stałby się reprezentacją intere­ sów regionów (nowych jednostek terytorialnych), pozostawałby częścią parla­ mentu, ale bez takich uprawnień politycznych, jak kontrola rządu, a w sprawach ustawodawczych byłby organem opiniodawczym. Generał ustąpił następnego dnia - 28 kwietnia, osiadł w prywatnej posiad­ łości w Colombey-Les-Deux-Eglises (departament Górnej Mamy) i tam został pochowany po śmierci 9 listopada 1970 roku. F. Mitterrand, jak i politycy lewicy i inni opozycjoniści gaullizmu, opowiadał się za głosowaniem „nie” w referendum. Po czym od razu przestał atakować de Gaulle’a, a gdy ten wycofał się z polityki całkowicie i przestał być przeciwni­ kiem, nawet podkreślał, iż fascynowała go niezwykła, charyzmatyczna osobo­ wość Generała. W dniach 1 i 15 czerwca odbyły się we Francji przedterminowe wybory prezydenckie. W przeciwieństwie do roku 1965, lewica nie wysunęła wspólne­ go kandydata, chociaż Mitterrand był akceptowany przez komunistów, ale został storpedowany przez niechętnych mu socjalistów z Guy Molletem. FPK wystawi­ ła własnego kandydata Jacques’a Duclos, który zyskał 21,27%, tj. 4,8 min gło­ sów i brakło mu tylko 250 tys. by przejść do drugiej tury. Natomiast rekomen­ dowany przez FSIO Gaston Defferre (nie do przyjęcia przez komunistów) otrzy­ mał tylko 5%, a reprezentant Zjednoczonej Partii Socjalistycznej (PSU) Michel Rocard ledwie 3,6% głosów. Lewica, rozbita i osłabiona wstrząsem swoistej rewolucji, nie zdołała wykorzystać szansy po odejściu tak zawzięcie przez nią zwalczanego de Gaulle’a. F. Mitterrand, który nie kandydował ani w ogóle nie występował w kampanii wyborczej, uchronił swój wizerunek i kapitał politycz­ ny, gdyż nie spadło nań odium katastrofalnego wyniku niekomunistycznej lewi­ cy. Niemniej ułatwiło to zwycięstwo Georges’a Pompidou, który zgłosił kandy­ daturę już 29 kwietnia, w 24 godziny po dymisji de Gaulle’a. W drugiej turze już bez udziału lewicy miał centrowego kontrkandydata Alain Pohera, ale prze­ chwycił elektorat lewicowy i uzyskał 57,6% (10,6 min) głosów wyborczych. Pochodził z rodziny nauczycielskiej i sam ukończył pedagogiczną Ecole nor- male, i wtedy przynależąc do SFIO był bliski lewicy. Zaraz po wojnie był bliskim współpracownikiem de Gaulle’a i jednym z pierwszych, którzy nie wywodzili się z Ruchu Oporu, a doszli do wysokich godności państwowych we Francji. Był najdłużej urzędującym premierem i miał poparcie obozu gaullistowskie- go liczącego na utrzymanie władzy.

79 Okres rządów semigaullistowskich

Nowy prezydent Francji Georges Pompidou nie odszedł od podstawowych kanonów gaullizmu. Hasło wyborcze „otwarcie w ciągłości” (ouverture dans le continuite) symbolizować miało kontynuację „wielkości Francji”, tradycji, pro­ gramu i modelu ustrojowego de Gaulle’a. Na arenie międzynarodowej oznacza­ ło własną politykę, niezależną od Stanów Zjednoczonych, odbudowanie prestiżu Francji, zapewnienie jej tradycyjnej rangi mocarstwa, obronę terytorialnego status quo w Europie. Nieuznawanie podziału świata na dwa bloki o odmiennych ustrojach społecznych, nakazywało kontakty polityczne i współpracę gospodar­ czą z krajami Europy Wschodniej, zwłaszcza ze Związkiem Radzieckim. Także z Polską, Czechosłowacją i Rumunią, z którymi wiązała Francję tradycyjna przy­ jaźń, zawarto szereg porozumień gospodarczych i kulturalnych. Francji zależa­ ło na eksporcie (na cały świat) bogatego dorobku własnej kultury, bo wspierał odbudowę mocarstwowej pozycji, ale w tym przypadku miał być ukiyty pod­ tekst „rozmiękczania systemu bipolarnego poprzez wyodrębnienie ugrupowa­ nia państw socjalistycznych, które mogłyby się wyzwolić spod dominacji radzie­ ckiej, wzorując się na Francji, uwalniającej się od kontroli amerykańskiej”19. Opinia ta i słuszna, tylko że nie przesłanki ideologiczne, a bardziej racje funk­ cjonalne motywowały sytuację Francji; wymiana kulturalna pozwala lepiej zro­ zumieć się i porozumieć społeczeństwom różnych narodów, toruje także drogę wpływom politycznym. Pompidou, podobnie jak i generał de Gaulle przeciwny był tworzeniu organów ponadnarodowych o uprawnieniach władczych wobec suwerennych narodów. Jednocząca się Europa winna mieć taką konstrukcję, gdzie każdy uczestnik zachowałby swoją państwową i narodową tożsamość, a dysponu­ jąc ogromnym potencjałem materialnym winna ponosić odpowiedzialność za losy cywilizacji, przeznaczenie świata. Oczywiście, w światowym systemie sił między antagonistycznymi blokami Francja stanowiła ważny element równowagi. Nie doszło, gdyż było za wcześnie, do przetworzenia Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej w polityczną unię europejską, ale postępowała dalsza inte­ gracja gospodarcza, jak stopniowe znoszenie ceł, orientacja na wspólny rynek rolny i wspólna polityka handlowa w stosunku do państw trzecich. Pompidou zgodził się na przystąpienie Wielkiej Brytanii do EWG (od 1 I 1973 wraz z Danią i Irlandią), czemu sprzeciwiał się de Gaulle. Nie przypuszczał, by Anglia mogła kiedykolwiek odzyskać dawniejszą przewagę nad Francją, a przede wszyst­ kim wzrastająca przewaga gospodarcza Republiki Federalnej Niemiec i polity­ ka wschodnia kanclerza Willy Brandta skłaniały do zmiany stanowiska wobec Zjednoczonego Królestwa.

19 F.G. Dreyfus, De Gaulle et le gaullisme, Paris 1982, s. 214-215. 80 Dziedzictwem gaullizmu pozostawało posiadanie własnej nuklearnej siły odstraszającej, stanowiącej jeden z zasadniczych wyznaczników francuskiej stra­ tegii międzynarodowej. Miało zapewnić Francji niezależność w dziedzinie obro­ ny, zachować pełną swobodę ruchów bez wiązania się z jakimikolwiek układa­ mi i liczenia się z innymi stronami. Francuski, niezależny potencjał militarnej energii jądrowej miał gwarantować bezpieczeństwo terytorium narodowego i lud­ ności, gdyż w kształtującej się na przełomie lat 60. i 70. XX w. równowadze sił między antagonistycznymi blokami dysponującymi bronią atomową, amerykań­ skie odstraszanie nuklearne determinowane było tylko obroną własną, więc w przy­ padku hipotetycznego kryzysu, europejscy sojusznicy Stanów Zjednoczonych zostaliby pozostawieni własnemu losowi. W życiu społeczno-ekonomicznym okres prezydentury Pompidou był feno­ menem wzrostu jakiego nie znała dotąd historia gospodarcza Francji, najwyż­ szego wśród uprzemysłowionych krajów. W latach 1969-1973 produktywność przemysłu wzrastała 7% rocznie, wobec 5,5% w latach 1960-1968, a skala inwe­ stycji była większa o 30%, w tym wspieranie przez państwo inicjatyw przed­ siębiorczości prywatnej20. Sprzyjająca koniunktura pozwoliła na szybką kom­ pensację szacowanych na 3% strat gospodarczych, wynikłych z wydarzeń 1968 roku, a korzyści płacowe ludzi pracy najemnej wzrastały o 10-12% rocznie i wyraźnie przekraczały poziom inflacji (ok. 6% rocznie). Pompidou godził się na zmniejszenie roli interwencjonizmu państwowego w procesy gospodarcze i przyznanie pełnej swobody działania prywatnego kapitału. Przywrócono auto­ nomię gospodarczą w niektórych gałęziach sektora państwowego, np. kolejom, elektrowniom czy transportowi miejskiemu Paryża. W całej rozciągłości nato­ miast kontynuowano zapoczątkowaną przez de Gaulle’a politykę zagospodaro­ wania kraju (1’amenagement du territoire). Jej celem miało być stymulowanie gospodarcze regionów pozostających w stagnacji, poprzez dyslokację poczynań gospodarczych na danym terenie w zależności od źródeł surowców naturalnych i na podstawie wykorzystania lokalnych rezerw siły roboczej. Aktywizacja gospo­ darcza regionów ekonomicznie depresyjnych ukierunkowana też była na deglo- merację nadmiernie rozszerzających się aglomeracji miejskich, szczególnie pary­ skiej. W Paryżu mieszka 10 min (18,5%) ludności kraju i tu skoncentrowane jest ok. 25% całego potencjału przemysłowego. Zjawisko nadmiernej koncen­ tracji aktywności społecznej, politycznej, gospodarczej i kulturalnej w stolicy, kosztem pozostałego terytorium, utrudnia harmonijny, równomierny rozwój całe­ go kraju. Przeciwwagę dla Paryża miało stanowić 8 zespołów miejskich: Lyon- Saint-Etienne, Marsylia-Aix-Fos, Lille-Roubaix-Tourcoing, Bordeaux, Strasburg, Metz-Nancy, Tuluza, Nantes-Saint-Nazaire. Takie regionalne metropolie pod

S. Bernstein, J.-P. Rioux, La France de /'expansion, t. 2: L 'apogee Pompidou (1969-1974), Paris 1995, s. 42. 81 każdym względem przedstawiają dla mieszkańców wystarczająco atrakcyjne centra pracy i życia i mają trwałe szanse rozwojowe w przyszłości. Politykę czynnej deglomeracji prowadziły i inne kraje Wspólnoty Europejskiej, np. we Włoszech z uprzemysłowionej Północy do niedoinwestowanego Południa. Dotowano z kiesy państwa tę część inwestycji jednostek przemysłowych, których finansowania nie podjęliby się kapitalistyczni przedsiębiorcy. Jeszcze w 1963 roku około jedna trzecia z nowo budowanych we Francji obiektów fabrycznych było lokalizowanych w regionie paryskim, ale w dziesięć lat później, już tylko 10%. Poważnym osiągnięciem było zagospodarowanie 180 km śródziemnomor­ skiego wybrzeża Langwedocji i Roussillon. Przekształcono je w ogromny kom­ pleks turystyczno-wypoczynkowy mogący przyjąć rocznie ponad 2 min turystów, którzy mają tu wszystko - hotel, restaurację, basen z sauną i siłownią, korty tenisowe, wypożyczalnię sprzętu plażowego i ośrodek leczniczy. W obszarach aktywnej polityki przestrzennego zagospodarowania powstawały też domy kultu­ ry, budownictwo mieszkań socjalnych tzw. HLM (o czynszach umiarkowanych), autostrady i telekomunikacja. Kryzys 1968 r. pogrążył francuski socjalizm w marazmie programowym i organizacyjnym rozbiciu. Odnowa lewicowej opozycji niekomunistycznej naj­ bardziej zależała od najsilniejszej SFIO, ale i ta była niejednolita; szefowi partii Guy Molletowi przeciwstawiła się frakcja Gaston Defferre’a. Mimo tarć wewnętrznych postanowiono (w czasie obrad 19-22 XII 1968) powołać nową partię, co nastąpiło na Kongresie konstytuującym, który odbył się w dwóch sesjach, w dniach 4-5 maja i 11-13 lipca w Alfortville i Issy-Les-Moulineaux koło Paryża. Nastąpiła fuzja SFIO oraz Unii klubów na rzecz odnowy lewi­ cy (UCRG), kierowanej przez Alain Savary’ego i Unii grup i klubów socjali­ stycznych (UGCS), której przewodniczył Jean Popperen. Bez Konwentu, które­ go przywódcy na czele z Mitterrandem żądali, aby przed utworzeniem nowej par­ tii powołać wspólny organ kierowniczy. Mogłoby to umożliwić przedstawicielom Konwentu zapewnienie sobie odpowiedniego udziału we władzach nowej partii. W trakcie Kongresu zjednoczeniowego, Konwent został oskarżony o chęć narzu­ cenia „sfabrykowanego kierownictwa i żądanie to zostało przez większość delega­ tów odrzucone”21. Nowa formacja odeszła od starej nazwy SFIO (od 1905) i przy­ jęła nazwę Partia Socjalistyczna (PS), by odciąć się od przeszłości w rządach IV Republiki i odpowiedzialności za politykę kolonialną, szczególnie wojnę algierską. Guy Mollet, symbolizujący deklasację SFIO, ustąpił 17 lipca z kierowania partią (po 20 latach) i nowym szefem partii jako pierwszy sekretarz został Alain Savary. Zmiana nazwy funkcji wyrażać miała ideowo powrót na pozycje lewicowe. F. Mitterrand nie wszedł do zreorganizowanej partii, ale jego czas nadszedł w czerwcu 1971 r. na kolejnym kongresie PS w Epinay-sur-Seine. Konwent został

!1 Francja..., s. 211. 82 włączony do Partii Socjalistycznej, a Mitterrand w przemówieniu niewątpliwie obliczonym na zdobycie przywództwa kreślił wizję zdynamizowania powiększo­ nej PS, by była partnerem równym FPK w łonie całej lewicy. Wystąpił z kryty­ ką utrwalonego porządku w społeczeństwie kapitalistycznym, którego nie może akceptować nikt, kto przynależy do PS. Ostro potępił kapitał jako wartość eko­ nomiczną, który opanował całą sferę produkcji oraz alienuje człowieka, zamiast służyć rozwojowi jego osobowości. „Prawdziwy wróg, którego należy usunąć (deloger) to monopol i potęga pieniądza, który wszystko kupuje, nawet świado­ mość ludzi, demoralizuje, zabija, bo niszczy sumienie człowieka”22. W tej dekla­ racji programowej hasła „zerwania z kapitalizmem” na kongresie nie potrakto­ wano serio, ale nie kwestionowano znaczenia większego uspołecznienia włas­ ności środków produkcji i wymiany i na pewno humanizacji stosunków ustrojo­ wych. Konsekwentnie, gdyż za nacjonalizacją wielkich środków produkcji, takich jak przemysł zbrojeniowy, farmaceutyczny, program atomowy, banki, energety­ ka i metale rzadkie, wypowiadał się jeszcze przed kongresem na łamach Ma part de verite, opublikowanej jako wywiad z dziennikarzem Alain Duhamelem. Pro­ gramowe poparcie uzyskał Mitterrand od lewego skrzydła PS, przeciwstawne­ go prawicy starej SFIO, tzw. CERES (Centrum studiów badań i edukacji socja­ listycznej), zbliżonego do partii komunistycznej, kierowanego przez Jean-Pierre Chevćnementa. Franęois Mitterrand został 16 czerwca 1971 r. wybrany pierwszym sekretarzem Partii Socjalistycznej. Nie miał legitymacji partii, do której dopiero co wstąpił na kongresie wraz ze swym Konwentem. Otrzymał 43 926 głosów mandatowych, przeciw 41 757, które padły za kandydaturą Savary’ego i przy 3925 wstrzymują­ cych się23. To głosy jakie z mandatu organów regionalnych partii reprezentowa­ li delegaci. W wyeliminowaniu Savary’ego bliskiego Molletowi pomogły dwie największe federacje partii: departamentu Nord, kierowanej przez oraz Bouches-du-Rhóne, gdzie szefem organizacji partyjnej i merem Marsylii był Gaston Defferre. Uczynili to nie z powodów różnic programowych, tylko ambi­ cji i reakcji osobistych, gdyż Mollet i Deffere zwalczali się od dawna. Na zakoń­ czenie tegoż kongresu, tradycyjnie odśpiewano Międzynarodówkę, a złośli­ wi obserwatorzy zauważyli, że nie wszyscy nowi liderzy PS (także Mitterrand) znali słowa hymnu. Jako lider francuskiego socjalizmu (w charakterze szefa Partii Socjalistycznej) Mitterrand odbył pierwszą podróż do Chile w listopadzie 1971 r. Spotkał się z Salvadorem Allende i potem z Fidelem Castro. Zainteresował się reforma­ mi w kierunku „niezależności gospodarczej Chile” na gruncie demokracji parla­ mentarnej. Allende komunistą nie był i widział transformację kapitalizmu w kie­

22 F. Mitterrand, Politique /, Paris 1977, s. 532. 23 S. Bernstein, J.-P. Rioux, La France..., t. 2, s. 87. 83 runku socjalnej formy państwa, bardziej jak Szwecja aniżeli Związek Radziecki. Ewolucjonizm Allende, np. wywłaszczenie za niskim odszkodowaniem towa­ rzystw amerykańskich, nie doprowadziłby do zmiany ustroju. Tylko Waszyngton obawiał się naśladownictwa Chile i bliskich stosunków Allende z Castro i poparł prawicową opozycję w krwawym przewrocie 11 września 1973 roku. Mitterrand solidaryzował się z socjalistycznym prezydentem Chile S. Allende. Obejmując przewodzenie Partii Socjalistycznej, Mitterrand postawił sobie za cel utworze­ nie silnej partii lewicy nie rewolucyjnej, wiarygodnej siły politycznej, mogącej pozyskać szeroki elektorat, także gaullistowski. Miała się odróżniać od lewicy komunistycznej, ale też wiele postulatów doktrynalnych było zbieżnych mię­ dzy obu partiami. Z najistotniejszych to m.in.: pełne zatrudnienie (konstytucyj­ ne „zabezpieczenie materialne”), ubezpieczenia społeczne, podniesienie pozio­ mu życia, wolność wyznaniowa i laicyzacja życia publicznego, równość oby­ wateli wobec prawa, niezawisłość sądownictwa, powszechny dostęp do oświaty i wartości kulturalnych. We francuskim układzie politycznym partia komuni­ styczna nie mogła samodzielnie zdobyć władzy państwowej, lecz tylko w soju­ szu z siłami reformistycznymi, odrzucającymi rewolucyjną walkę o obalenie kapitalizmu. Socjaliści zdawali sobie sprawę, że ponownie mogą zdobyć władzę tylko przez porozumienie z FPK. Zaprogramowane na kongresie PS zbliżenie ideologiczno-programowe z FPK zmaterializowane zostało podpisaniem (27 VI 1972) „Wspólnego programu rzą­ dowego”. Parafowany został przez F. Mitterranda, Georges’a Marchais (jeszcze zastępcy, a od 17 XII tegoż roku sekretarza generalnego FPK) i Roberta Fabre - w imieniu Radykałów lewicy. Porozumienie miało na uwadze zbliżające się wybory ustawodawcze w 1973 roku. Zmian ustrojowych nie podejmowano, tyl­ ko przewidywano „demokratyzację”, m.in. wprowadzenie systemu proporcjonal­ nego w wyborach do Zgromadzenia Narodowego oraz zgromadzeń regionalnych (gminy, departamentu) i zwiększenie roli władz lokalnych w ramach decentraliza­ cji zarządzania państwem. Główną przeszkodą w uzgodnieniach „Wspólnego pro­ gramu” była kwestia nacjonalizacji. W doktrynie komunistycznej uspołecznienie było podstawą antykapitalistycznych reform, usunięcia źródła władzy ekono­ micznej klasy panującej. To konieczne minimum likwidacji antagonizmu na tle posiadania i zbudowania społeczeństwa bezklasowego, opartego na społecznej własności środków produkcji i równym podziale dóbr. Egalitaryzm (równość w porządku społecznym, nie biologicznym) realizowany miał być we wszystkich dziedzinach życia społecznego. Natomiast dla socjalistów koronnym argumentem na rzecz nacjonalizacji była skuteczność ekonomiczna: motor w rozwoju gospodar­ czym, bo w tym sektorze najwięcej się inwestuje i najszybciej wprowadzany jest postęp techniczny. Brano też pod uwagę zabezpieczenie konkurencyjności wobec

84 potężnych monopoli międzynarodowych, zwłaszcza silniejszych ekonomicznie państw, takich jak Stany Zjednoczone i Republika Federalna Niemiec. Uzgodniono etatyzację 9 przedsiębiorstw w kluczowych sektorach przemy­ słu: wydobywczym, zbrojeniowym (na okres kadencji miało być wstrzymanie produkcji broni nuklearnej), farmaceutycznym oraz lotniczym i kosmicznym. Nacjonalizacją objęta miała być większość przemysłu elektrotechnicznego i che­ micznego. Ponadto poprzez uzyskanie udziału większościowego w niektórych gałęziach przemysłu, państwo zapewniłoby sobie nad nimi kontrolę, m.in. prze­ mysł hutniczy, naftowy, transport powietrzny, morski, telekomunikacja, przedsię­ biorstwa oczyszczania i dystrybucji wody oraz budowa autostrad. Jednocześnie zapewniono odszkodowanie i ochronę interesów drobnych akcjonariuszy. W obszarze polityki społecznej „Wspólny program” przewidywał wzrost płac (zwiększenie konsumpcji świata pracy miało pobudzić rozwój gospodarczy), dalej prawa emerytalne w wieku 60 lat, 40-godzinny tydzień pracy, bezpieczeń­ stwo zatrudnienia i ujednolicenie edukacji. W polityce zagranicznej potępiono konfrontację międzyblokową i przewi­ dywano pozostawanie Francji poza zintegrowanymi siłami sojuszu atlantyc­ kiego. Natomiast od początku nie było zgodności w kwestii integracji euro­ pejskiej; zastrzeżenia wnosiła FPK, której chodziło o uniezależnienie Wspól­ nego Rynku od dominacji monopoli kapitalistów. Rozbieżność chciał wykorzy­ stać Pompidou do uderzenia w rodzącą się jedność lewicy i dezawuowania jej w sprawie wejścia Brytyjczyków do EWG. Prezydentowi, który już wierzył, iż Mitterrand jest poza grą polityczną, referendum odradzali współpracownicy, jak minister spraw zagranicznych , gdyż problem nie był mobili­ zujący dla opinii publicznej, dość obojętnej wobec idei europejskiej. Mitterrand wzywał do powstrzymania się od udziału w referendum, a FPK do głosowa­ nia negatywnego. Referendum (23 IV 1972) wygrał Pompidou (68% „za ), prze­ ciw 32% i unieważniono 7,7% głosów, ale przy słabej frekwencji faktycznie „za” głosowało 32% uprawnionych24. Stało się tak raczej nie dlatego, iż wyborcy posłuchali wezwania Mitterranda, tylko Francuzi nie wyrażali większego zainte­ resowania samym referendum. W łonie sojuszu lewicy każda z partii liczyła na dominującą pozycję, a Mitter­ rand szczerze to przyznał już w dwa dni po podpisaniu „Wspólnego programu” (29 VI) na XII Kongresie Międzynarodówki Socjalistycznej w Wiedniu. Wobec obecnych partnerów Międzynarodówki jak Pietro Nenni, Bruno Pietermman, Harold Wilson, którzy z niepokojem pytali, czy silniejsza FPK nie zmajoryzuje PS, Mitterrand tłumaczył, iż jego celem jest „odbudowanie partii socjalistycz­ nej tak mocnej jak milionowa niemiecka socjaldemokratyczna SPD, by stała się hegemoniczną partią lewicy i by mogła z obecnego pięciomilionowego elek­

u Tamże, s. 93. 85 toratu partii komunistycznej, odebrać 3 min głosów wyborczych”25. FPK nie zareagowała na enuncjację, jeśli nie liczyć lekceważącej riposty Rolanda Leroy z „L’Humanite” o zarozumiałości i życzeniowych mrzonkach Mitterranda. Międzynarodówka, w której PS kontynuowała przynależność po SFIO, odrzu­ cała w zasadzie założenia marksizmu i radziecki model ustroju socjalistycznego. Natomiast w koncepcji łagodzenia konfliktów społecznych przez państwo postu­ lowała m.in. reformy ograniczające koncentrację potęgi ekonomicznej w rękach monopoli kapitalistycznych. Z pewnością w takim znaczeniu Mitterrand był zwo­ lennikiem sojuszu z komunistami, ich koncepcji „socjalizmu w trzech kolorach Francji” i w imperatywie solidarności społecznej. Jeszcze w 1954 roku na forum swej partii UDRS bez ogródek wypowiadał się za zwalczaniem partii komuni­ stycznej, ale nie wojnami podjazdowym i administracyjnymi zakazami, tylko prze­ jęciem i realizowaniem jej ideałów sprawiedliwości, poprzez demokratyczne instytucje zabieganiem o podnoszenie ekonomicznego poziomu życia ludności. Wrażliwość na sprawy ochrony socjalnej to nie tkliwość typu Armii Zbawienia, ale strukturalny system zabezpieczeń społecznych. Wbrew prywatnej potędze kapita­ listycznej, która inwestuje nie w celu lepszego zaspokojenia potrzeb społecznych, lecz w intencji fabrykowania produktów do sprzedaży z zyskiem „władza spoczy­ wa we własności, własność to władza”26, zawsze powtarzał Mitterrand. Sojusz lewicy jakby sprzyjał wzrostowi liczebnemu partii Mitterranda i jej wpływom w społeczeństwie kosztem partii komunistycznej. W ciągu dwóch lat po Kongresie w Epinay w 1971 r., liczebność PS podwoiła się, od 70-150 tys. adherentów27. Udała się również unifikacja różnych nurtów francuskiej socjalde­ mokracji wokół PS, takich jak samorządowców (autogestionnaires) czy neomark- sistów opuszczających lub wykluczonych z FPK i gdzie indziej znajdujących dla siebie pole działania, a także syndykalistów i katolików, bo nie ma sprzecz­ ności między społecznym programem lewicy i społeczną nauką Kościoła. Partia wzrosła w siłę i znaczenie, ale wpływ rzesz członkowskich na kształtowa­ nie polityki partii pozostawał niewielki, bo faktyczny ośrodek władzy przeniesio­ ny został do frakcji parlamentarnej. Sojusz lewicy i jego wspólny program zdobył w wyborach ustawodaw­ czych (III 1973) 42,3% głosów, a rządowa większość 42,9%. Niemal równy był elektorat lewicy i prawicy, tylko wyborczy system większościowy faworyzo­

25 Cyt. za: P. de Boisdeffre, Le Lion et le Renard, Paris 1998, s. 197. Wypowiedź przytaczają też inne publikacje. “ A. Jamróz, Francuska partia komunistyczna i partia socjalistyczna. Problemy strategii przej­ ścia do socjalizmu (1968-1978), Katowice 1981, s. 174-175. :7 A. du Roy, R. Schneider, Le Roman de la Rose. D 'Epinay a L Elysee. L 'aventure des socialistes, Paris 1982, s. 171. Przybliżone choć różniące się dane liczbowe przytaczają inne publikacje. 86 wał prawicę, która utrzymała się przy władzy, ale straciła absolutną większość w parlamencie. Był to ostatni okres prezydentury Pompidou, trudny wobec kryzysu nafto­ wego i wzrostu cen surowców i paliw. Musiano ograniczyć wzrost konsumpcji, a co za tym idzie wzrost produkcji i inwestycji. Energetyka Francji w 60% była uzależniona od ropy, więc szybko rozwijano energooszczędne technologie i po­ szukiwano nowych źródeł energii. Program rozwoju energetyki jądrowej rozwinął wiosną 1974 r. gabinet Pierre Messmera. Był istotny dla Francji nie posiadającej ropy naftowej i mającej niewielkie złoża węgla (tylko 25% całej energii), nato­ miast wielkie zasoby uranu w skałach paleozoicznych Masywu Centralnego i Armorykańskiego. Wtedy obrońcy środowiska przestrzegali przed zagrożeniem przyrody nowymi zanieczyszczeniami i upowszechniali idee ekologii politycznej szerokiej opinii publicznej w wyborach prezydenckich 1974 roku. Dnia 2 kwietnia 1974 r. zmarł Georges Pompidou i musiały się odbyć przed­ terminowe wybory prezydenta. Już 8 kwietnia na nadzwyczajnym kongresie PS, Mitterranda jednogłośnie desygnowano kandydatem partii w wyborach prezyden­ ckich. Od razu (15 IV) powołał 30-osobowy sztab wyborczy na czele z Georges Dayanem, który zainstalował się na trzecim piętrze paryskiej Wieży Montparnasse. Wynajęto na dwa miesiące pomieszczenia (800 m2) za 60 tys. franków. Był kan­ dydatem lewicy, poza dwiema grupami lewaków. W kampanii wyborczej najmocniej propagował kwestie socjalne, czyli obni­ żenie wieku emerytalnego, dodatkowe płatne urlopy, skrócenie czasu pracy, wal­ kę z bezrobociem i inflacją osłabiającą siłę francuskiego systemu pieniężnego. Także wprowadzenie jednolitego (unifie) systemu szkoły publicznej na rzecz edu­ kacji narodowej i ochronę środowiska przyrodniczo-geograficznego. O nacjona­ lizacji ze „Wspólnego programu” nie wspominał. W sprawach międzynarodo­ wych głównym hasłem wyborczym była konsolidacja ekonomiczna europejskiej „dziewiątki” i utrzymanie politycznych sojuszy Francji. Szczególnie jej zaanga­ żowania atlantyckiego, gdyż dopóki istniała możliwość konfrontacji radziecko- amerykańskiej i dwa bloki wojskowe, NATO było potrzebne do ochrony Europy. Określał się przeciwnikiem gaullistowskiej force de frappe, jako że zbrojenia są rujnujące (gospodarczo) i nieskuteczne, bo wojny jądrowej nie można uznać za racjonalny środek kontynuacji polityki. Rozbrojenie atomowe uznawał za naj­ lepsze rozwiązanie, gdyż istniejące zapasy broni masowego rażenia są wystarcza­ jące, aby kilkakrotnie zniszczyć życie na Ziemi. Zapowiadał zaprzestać realiza­ cji programu atomowego, gdyby został prezydentem. Pierwsza tura głosowania 5 maja 1974 r. była obiecująca dla Mitterranda: uzy­ skał 43,2%, głosów dystansując Giscarda d’Estaing (32,6%). Jednak o 2 punkty procentowe poniżej progu uznanego za konieczny, by była pewność sukcesu w drugiej turze; akurat 2,7% głosów oddano na dwóch kandydatów (trockistów)

87 skrajnej lewicy. Pozostała kwestia, jak będą przeniesione głosy centrowe z pierw­ szej tury, szczególnie Chabana-Delmasa (15%) przegranego kandydata par­ tii gaullistowskiej. Ekspremier wypowiadał się, by jego wyborcy głosowali prze­ ciw Mitterrandowi, ale nie wskazał na Giscarda. Dnia 10 maja obaj kandydaci wystąpili w debacie telewizyjnej, pierwszej tego typu we Francji. Oglądało ją 81% telewidzów, którzy uznali, iż Giscard jest bardziej błyskotliwy, a Mitterrand zręczniejszy. Na zarzut Giscarda, iż jest człowiekiem przeszłości (un homme du passe), Mitterrand odpowiedział - a Pan jest człowiekiem pasywności (un homme du passif). Gra słów i bystre odnie­ sienie do przeszłości Mitterranda identyfikowanej z IV Republiką. Słowa „Nie ma Pan monopolu serca” (Vous n ’avez pas le monopol du coeur) w ocenie pub­ licystyki politycznej sugestywnie trafiły do telewidzów i przesądziły o zwycię­ stwie Giscarda28. Była to replika na prezentowany przez Mitterranda program dotyczący ochrony i bezpieczeństwa socjalnego opartego na imperatywie postę­ pu ekonomicznego i społecznego, sprawiedliwego podziału dochodu narodowe­ go na rzecz ludzi żyjących z pracy własnej. Dnia 19 maja 1974 r. niewielką przewagą (50,8%) 424 599 głosów dwudzie­ stym prezydentem Francji wybrany został Valery Giscard d’Estaing. Był przy­ wódcą niewielkiego stronnictwa założonego przez siebie w 1966 roku - Krajowej Federacji Republikanów Niezależnych (FNRI). W latach 1962-1965 był mini­ strem gospodarki i finansów, ale na tle różnic z de Gaulle’em opuścił stanowi­ sko i powrócił do rządu w 1969 r. po wyborze Pompidou. Był także praktykują­ cym katolikiem. Francuski Kościół katolicki nie wiązał się z kampanią politycz­ ną, a weryfikację wyznaniową odrzucono w życiu publicznym, gdzie liczą się tylko kwalifikacje kandydatów do rządzenia państwem. Niemniej w tym laickim kraju, religia i światopogląd były jeszcze znaczącym elementem wyborczym. Otóż katolicy praktykujący w 3/4 głosowali za Giscardem, a indyferentni religijnie w 3/4 za Mitterrandem, ale i na niego głosowało ponad milion katolików regular­ nie praktykujących29. Światopogląd nie implikuje rozwiązań ustrojowych, a wier­ ni mają własne opcje polityczne. W obliczu zjednoczenia lewicy, podzieleni gaulliści chcąc nie chcąc popar­ li w drugiej turze Giscarda. W pierwszej turze do przegranej gaullisty Chabana- Delmasa przyczynił się Jacques Chirac i on został premierem, w podzięce Giscarda za wyborcze poparcie. W parlamencie miała większość frakcja neogaul- listowska i nowy prezydent był zdany na współpracę z UDR, chociaż na ważne stanowiska w nowym gabinecie i w urzędzie prezydenckim desygnował swych politycznych przyjaciół i współpracowników z Ministerstwa Finansów. Faktycz­

" Cyt. za: Chromques..., s. 103. w F. Bon, Les elections en France. Histoire et sociologie, Paris 1978, s. 190. 88 nie drugą postacią w rządzie został Michel Poniatowski30, minister spraw wewnętrznych. Nie sprawdziła się prognoza Mitterranda, iż gaullistowski premier Chirac kontrolując główną partię obozu rządowego (w XII 1974 został sekretarzem generalnym UDR) będzie dominował nad centroprawicowym prezydentem, niczym merowiński majordom panujący nad dworem królewskim, a Giscard bez silnego zaplecza politycznego będzie tylko figurantem. Niegaullista Giscard pojmował prezydenturę jak de Gaulle, był prawdziwym szefem władzy wyko­ nawczej; desygnował premiera, któremu powierzył praktyczną realizację bezpo­ średnich zadań państwa. Premier Chirac na czele partii gaullistowskiej dobijał się autonomii w stosunkach z prezydentem, więc został 25 sierpnia zdymisjonowany. Zastąpił go , bliski Giscardowi bezpartyjny ekonomista, obroń­ ca liberalnej gospodarki, wolnej od ingerencji państwa. Prezydentura Giscarda przypadła na okres trudnej sytuacji gospodarczej, tak jak w innych krajach rozwiniętych wystawionej na kryzysy od połowy lat 70. XX w. Najbardziej chodziło o restrukturyzacje mniej rentownego aparatu produkcyjne­ go, by sprostać konkurencji na rynkach dla eksportu. Francja, eksportując ponad 20% swojej produkcji, jest zależna od wymiany międzynarodowej. Polityczny nurt Niezależnych Republikanów, przywiązany do tradycji liberalizmu, odcho­ dzi od polityki umiarkowanego interwencjonizmu państwowego w gospodarce, charakterystycznego zwłaszcza dla początków V Republiki. Orientowano gospo­ darkę całkowicie na wolną przedsiębiorczość, gdzie kapitał prywatny - inwe­ stor produkcyjny staje się motorem ekspansji, tworzącej nowe miejsca pracy. Ożywienia gospodarczego nie udało się osiągnąć poprzez inwestycje ze środ­ ków kapitału prywatnego, bardziej skłonnego na lokatę szybkiej rentowności, podczas gdy potrzebne były akurat inwestycje kapitalizujące się w długim czasie, związane z modernizacją potencjału wytwórczego gospodarki. Niebłahe były społeczne koszty postępu technologicznego, oszczędzające­ go płace i wydatki socjalne; bezrobocie stało się najtrudniejszym problemem, a jego wzrost (od 5% w 1975 do 7,3% w 1981) przekroczył uznane dopuszczalne normy. Giscard mówił o potrzebie liberalizmu socjalnego, łączenia indywidualne­ go sukcesu z solidarnością o upośledzonych społecznie (bezrobocie, niedostatek), ale zwyciężył rygoryzm ekonomiczny. Funkcją socjalną państwa liberalnego (nie ingerującego w stosunki gospodarcze) nie jest sprawiedliwość społeczna, ale pomoc tym, którzy z przyczyn niezależnych od inicjatywy i zaradności jednostek nie mogą świadczyć pracy. Nadmiernie rozbudowany system usług socjalnych, realizowany przez państwo, zwiększa wydatki obciążające podatnika i hamuje

30 Michel Poniatowski (1922-2002) - wywodził się z rodu króla Polski Stanisława Augusta, od 1949 r. pełni wysokie stanowiska w służbie państwowej, bliski współpracownik V. Gisarda d'Eslaing i działacz Krajowej Federacji Republikanów Niezależnych. 89 inicjatywę prywatną. Nie jest dźwignią gospodarki, a kształtuje postawy bierne­ go oczekiwania, wytraca przedsiębiorczość, pragmatyczne i racjonalne myślenie. Znamienną dla tak swoistego postrzegania zjawiska braku pracy zarobkowej, że nierówność jest pierwszą zasadą bytu społecznego, będzie wypowiedź bar­ dzo liberalnego premiera Barre’a, w kwestii co mają począć bezrobotni - „niech tworzą własne przedsiębiorstwa”31 i (w domyśle) „bogacą się”. Powyższą myśl można trawestować z naiwnością królowej Marii Antoniny: „niech jedzą buł­ ki, skoro nie mają chleba”, gdyż prawo do bogacenia się ma tu tylko moralne (i formalne) znaczenie, nie materialne bezpieczeństwo na rynku pracy. Jednakże Barre próbował swoją dewizę wcielić w życie. Najpierw w 1979 r. tytułem eks­ perymentu, a następnie Ustawą z dnia 22 grudnia 1980 r. wprowadzono pomoc dla bezrobotnych tworzących jakiekolwiek struktury gospodarcze, angażujące ludzi pozostających bez pracy. Chętni otrzymywali jednorazową pomoc w wyso­ kości ekwiwalentu ich 6-miesięcznych zasiłków oraz koszty ubezpieczeń społecz­ nych w dalszej działalności. Korzystających nie było wielu; w 1979 roku - 7,9 tys., 1980 - 13,8 tys., 1981 - 24,4 tys. i w latach 1982-1983 niespełna 43 tys. beneficjentów32. Forma ta nie miała istotniejszego znaczenia w sytuacji, gdy bez­ robocie przekroczyło w 1981 r. - 1,6 min i pod koniec 1983 r. dalsza pomoc została przez lewicową ekipę Mitterranda wyhamowana. Giscardowi d’Estaing łatwiej niż działania gospodarcze było podjąć proces, który nazwał „modernizacją kulturową”. Obowiązywała aktywna polityka prona- talistyczna zmierzająca do progresji liczby urodzeń, ale zniesione zostały w 1974 roku ograniczenia (wprowadzone w 1920) dotyczące sprzedaży i stosowania środ­ ków antykoncepcyjnych. Ustawą z dnia 17 stycznia 1975 r. zezwolono na za­ bieg usunięcia płodu, ale wyłącznie w placówce służby zdrowia i nie później niż w 10 tygodniu ciąży. Obowiązkowo zapoznawano także pacjentkę z formami po­ mocy socjalnej na rzecz matki i dziecka, z intencją nakłonienia jej do urodzenia; świadczenia na rzecz rodziny (24 rodzaje) winny gwarantować rekompensatę kosztów wychowania dziecka. Naturalnie, że liberalizacja przerywania ciąży spotkała się z dezaprobatą ze strony Stolicy Apostolskiej. Jan Paweł II wyraził wprost „potępienie” (reproba­ tionr) gdy przyjmował Giscarda, na co prezydent Francji odpowiedział: Jestem katolikiem, ale prezydentem Republiki - państwa laickiego, nie mogę swych prze­ konań osobistych narzucać mym współobywatelom. Kościół żąda od wiernych przestrzegania pewnych zakazów, ale nie prawem cywilnym i sankcjami karny­ mi”33. Francuski Kościół był wtedy zepchnięty na margines w opinii publicznej,

11 Cyt. za: S.Ch. Kolm, Le liberalisme moderne, Paris 1984, s. 133. 32 A. Fontenau, PA. Muet, La Gauche face a la crise, Paris 1985, s. 271. 33 V. Gisard d’Estaing, Le pouvoir et la vie, Paris 1988, s. 267. Autor nie przytacza kiedy audien­ cja u papieża miała miejsce. Najpewniej pod koniec 1979 r. kiedy toczyła się zdominowana przez mass media publiczna dyskusja nad legalizacją aborcji. 90 optującej w większości za dopuszczalnością zapobiegania niepożądanej ciąży; religijną normę nienaruszalności życia poczętego traktowano jako prywatność aktu wiary katolików. Znowelizowano prawo cywilne w zespole norm regulujących stosunki prawne dotyczące rodziny i w nawiązaniu do zasad przyjętych przez rewolucję, a odrzu­ conych w XIX wieku. Nastąpiło ograniczenie bezwzględnej władzy ojcowskiej i męża nad żoną ustanowionej przez nieegalitamy kodeks Napoleona z 1804 roku (art. 213), zrównano w prawach dzieci ślubne i pozamałżeńskie, ułatwio­ no rozwody i adopcję dzieci. Obniżono wiek pełnoletności z 21 do 18 lat i od razu 1,5 min młodych skorzystało z uprawnień obywatelskich i ponosiło odpowie­ dzialność prawną. Symbolem obyczajowego liberalizmu było wyświetlanie w kinach filmów pornograficznych czy erotycznych (za de Gaulle’a nie do pomyślenia), obficie akcentujących anatomię i fizjologiczną stronę stosunków między obu płciami. Mniej uznania było dla polityki zagranicznej Giscarda. Kontynuował koncep­ cję de Gaulle’a i Pompidou, budowy zjednoczonej Europy, która winna zajmo­ wać jednolite stanowisko w możliwie wielu dziedzinach, działać na zewnątrz po­ przez wspólne instytucje oraz stopniowo likwidować podziały międzypaństwowe. Rozwijał współpracę ze Związkiem Radzieckim i krajami socjalistycznymi, a naj­ lepiej układały się dwustronne stosunki z Polską. „Prozachodni” Edward Gierek przebywał we Francji w październiku 1972 roku, a Giscard rewizytował Polskę w czerwcu 1975 r. Wtedy podpisano w Warszawie polsko-francuską deklara­ cję o zasadach i środkach rozwoju współpracy kulturalnej i naukowej informa­ cji oraz stosunków międzynarodowych. Działające instytuty w obu krajach miały za zadanie upowszechnienie dóbr kultury, wymianę publikacji naukowych, ksią­ żek komercyjnych, edycji prasowych. Nastąpiła też wymiana turystyczna i sporto­ wa na szerszą niż dotąd skalę. Pogorszenie stosunków przyszło pod koniec lat 70. XX w., na kanwie popie­ rania przez ZSRR ruchów marksistowskich wszędzie w świecie, potem inwa­ zji radzieckiej na Afganistan oraz kryzysu polskiego. Polska pozostająca w stre­ fie wpływów Związku Radzieckiego miała znaczenie strategiczne w rywaliza­ cji Wschodu i Zachodu; przezjej terytorium przebiegały linie komunikacyjne i trasy zaopatrzeniowe radzieckich wojsk okupacyjnych w Niemczech. Także różniła się od pozostałych państw socjalistycznych m.in. znaczeniem opinii ludności kato­ lickiej i Kościoła w ogóle; papież Jan Paweł II podjął działalność zmierzającą do podważenia wpływów ideologii komunizmu oraz osłabienia systemu realne­ go socjalizmu. W podzielonym świecie francuska polityka wobec Wschodu cechowała się in- terakcjączynników współzawodnictwa i współpracy. Od Lavala do Giscarda to rzą­ dy prawicy były bardzo przychylne ZSRR. Dobre stosunki ze Wschodem dykto­

91 wała gaullistowska polityka niezależności. Sam Giscard sądził, że intensywna wy­ miana, zwłaszcza gospodarcza (korzystna dla Francji) zbliży oba systemy i pro­ wadzić będzie do liberalizacji na Wschodzie. Jednak francuska opinia coraz bar­ dziej krytycznie oceniała systemy komunistyczne, a niechęci przysporzyła zwłasz­ cza sprawa Sołżenicyna, gdy wydalony ze Związku Radzieckiego opublikował Archipelag Gulag 1918-1956 (1976), w którym potwierdził dotychczasowe oskar­ żenia o zbrodniach Stalina i przedstawił własne dowody o obozach pracy. Giscard kierował się racją stanu Francji, niemniej „bratanie się” z reżima­ mi Europy Wschodniej osłabiło jego pozycję w kampanii o reelekcję, czego nie omieszkał wykorzystać Franęois Mitterrand, z hasłem „odchodzenia od Jałty”. Wątpliwe czy z przekonaniem, gdyż po podróży do Moskwy w kwietniu 1975 r., Mirrerrand wcale nie odniósł wrażenia o szybkim upadku Związku Radzieckiego. ZSRR przedstawiał pewną siłę ekonomiczną, nastawioną na rozwój przemy­ słu ciężkiego i zbrojenia, dysponował bronią nuklearną, budował elektrownie o napędzie atomowych, notował sukcesy w badaniach kosmosu. Mitterrand, inni politycy i futurolodzy jeśli brali pod uwagę to demokratyzację ZSRR, ale nie jego likwidację. Być może w rozmowie z Breżniewem i Susłowem chodziło mu o wysondowa­ nie poglądów dotyczących wspólnego programu i sojuszu socjalistów z komunista­ mi. Chyba niewiele się dowiedział. Starzejący się Leonid Breżniew miał już wtedy trudności z artykułowaniem dźwięków, mówił mało, a Michaił Susłow wywodził, iż Zachód w trwaniu od kryzysu do kryzysu skazany jest na pauperyzację, więc na rewolucję. Ci ludzie nie rozumieli przemian w świecie, że nie rewolucja spo­ łeczna i ideologiczna zmienią życie ludzi i spowodują upadek systemów autory­ tarnych, lecz rewolucja technologiczna i naukowa. Doszło jednak do rozstania partnerów z sojuszu „Wspólnego programu”; for­ malnie kwestie sporne odłożono sine die, 23 września 1977 r. na spotkaniu trzech sygnatariuszy - Mitterranda, Marchais i Fabre’a. Początkowo chodziło o aktuali­ zację w zakresie nacjonalizacji, ale wnoszono zastrzeżenia i do płac najniższych (SMIC) czy odstępowania głosów wyborczych. Socjaliści poczuli się pierwszą partią lewicy, co bardzo źle znosili komuniści, nie chcieli podpierać rosnącego zna­ czenia Partii Socjalistycznej. Sankcją była przegrana w wyborach parlamentarnych w marcu 1978 roku. Wyborcy tracą zaufanie do ugrupowania w którym są kłótnie, bo nie wiadomo czego się spodziewać po takiej partii. Lewica uzyskała (łącznie z małymi ugrupowaniami) 49,5% głosów, przy czym socjaliści po raz pierwszy po wojnie zdobyli przewagę nad komunistami (22,6 i 20,5%). Po prawej stronie sceny politycznej partia Chiraca (RPR) i Giscarda (UDF) zrównały się liczbą zdo­ bytych głosów (22,6 i 21,4%). Wybory pokazały też, iż upraszczający się w V Republice system partyjny Francji, ukształtował się w czterech mniej więcej równych formacjach, po dwie

92 w blokach prawicy i lewicy. Jeszcze w 1956 r. występowało w Zgromadze­ niu Narodowym 12 ugrupowań politycznych. Najpierw socjaliści (SFIO, UDSR, Radykałowie i PSU) skupili się w Federacji Lewicy Demokratycznej i Socjalistycznej. Odtąd pojęcie lewicy niekomunistycznej, reprezentującej około czteromilionową rzeszę wyborczą jest stałym elementem we francuskim życiu politycznym. Wśród innych orientacji w 1967 roku zaprzestała działalność chadecka MRP, od dawna gubiła swój chrześcijański charakter i inspirację czerpaną z papieskich encyklik społecznych. Niezależni i Republikanie zorga­ nizowali się w Centrum Demokratycznym; w 1977 r. Giscard uformował cen- trystów w Partię Republikańską (PR), a w obliczu nadchodzących wyborów, zdołał w lutym 1978 roku utworzyć centroprawicową federację pod nazwą Unia na rzecz Demokracji Francuskiej (UDF). Na niezmienionych pozycjach pozo­ stali komuniści i gaulliści, ci tylko zmienili nazwę (w XII 1976) partii na Zgroma­ dzenie na rzecz Republiki (RPR) pod przewodnictwem Chiraca. Natomiast w okresie prezydentury Giscarda rozwijano tak hamowaną przez de Gaulle’a integrację Europy Zachodniej na płaszczyźnie polityczno-wojsko­ wej i gospodarczej. Idea europejska nie była we Francji popularna, ale też nie podzielano poglądu Generała dotyczącego uniezależnienia Europy od Stanów Zjednoczonych. IV. SOCJALISTYCZNA ZMIANA WARTY (ALTERNANCE)

Reformy rządów lewicy

Strategia polityczna wspólnego bloku lewicy powróciła w wyborach prezy­ denckich 1981 roku. Franęois Mitterrand zgłosił swoją kandydaturę na kongresie Partii Socjalistycznej w Metz, w kwietniu 1979 roku. Gdy w 1971 r. przejął kie­ rownictwo PS, zakładał swoją taktykę działania na jedności lewicy. Akcentował i słusznie, iż jest jedynym kandydatem, który na lewicy miałby szanse zwycię­ żyć. Był też drugi szef partii komunistycznej Georges Marchais. Przywódcy Francuskiej Partii Komunistycznej nie budzili wielkich sympatii, były to oso­ bowości mało wybitne, o reakcjach przewidywalnych, a nie intelektualiści czy sprawni administratorzy, np. liderzy komunistów włoskich wyraźnie górowali nad francuskimi. Za czasów Giscarda, po osłabieniu neogaullizmu, PS stała się naczel­ ną siłą polityczną Francji i Mitterrand miał poczucie, iż kontroluje komunistów. Między rywalami dochodziło do utarczek politycznych, a wielkie spięcie o medialnym rezonansie wywołała tzw. sprawa Marchais, o inspirację której posądzano Mitterranda. Tygodnik „L’Express” 8 marca 1980 r. oskarżył lide­ ra FPK, iż dobrowolnie pracował w Niemczech w okresie wojny. Tak, praw­ dą było, że wysłano go na roboty do Niemiec, ale w ramach tzw. Służby Pracy Obowiązkowej (STO). Dnia 13 stycznia 1981 r. krajowa konwencja aktywu PS przyjęła nową publi­ kację „Projet socialiste. Pour la France des annćes 80” jako program (na 10 lat) budowy socjalizmu z uwzględnieniem odrębności specyficznych dla Francji. Tekst, na zlecenie Mitterranda przygotowany przez Jean-Pierre Chevenement, był w istocie bliski „Wspólnemu programowi”. Ten, poniekąd manifest wyborczy zapowiadał nacjonalizację, walkę z bezrobociem i nowe miejsca pracy w sektorze publicznym, obniżenie wieku emerytalnego, skrócenie tygodniowego czasu pracy przy utrzymaniu płac, wydłużenie urlopu wypoczynkowego i inne przedsięwzię­ cia poprawienia położenia ludzi pracy m.in. na rzecz imigrantów. Oficjalnie kandydatem Partii Socjalistycznej na prezydenta został Mitter­ rand, desygnowany 24 stycznia 1981 r. na nadzwyczajnym kongresie partii. Otrzy-

94 mał 83,6% głosów zebranego gremium i był pierwszym z prezydentów V Repu­ bliki, o którego kandydaturze zadecydowała instancja partii politycznej. V. Giscard d’Estaing miał poparcie własnego stronnictwa Niezależnych Republikanów, ale nie był oficjalnie wysunięty przez partię. W kampanii wyborczej o medialny wizerunek Mitterranda dbał specjalista od reklamy Jacques Seguela, który najpierw doradził mu przypiłować zęby (kły), bo zbyt długie wywoływałyby negatywny obraz pamięciowy wśród wyborców. Lepszym pomysłem, trafiającym do wyobrażeń zbiorowych, okazał się pla­ kat wyborczy ze sloganem „siła spokoju” (La force tranquille)' z podobizną Mitterranda na przykościelnym placu z dzwonnicą w tle. Miał być symbolem Francji tradycjonalistycznej i wiejskiej, przywiązania do własnego narodu, także symbolem chrześcijańskiej genezy socjalizmu. Mitterrand podkreślał przy każdej okazji, że ideał równości pochodzi od pierwszych chrześcijan. W plakatowym pejzażu historycznym Francji, odwoływał się do dziedzictwa jej bogatej kultury i odnajdywał pomost do przyszłości, jako czynnik spójności narodowej i konso­ lidacji państwowej. W sondażach przedwyborczych na dwa tygodnie przed głosowaniem 27% respondentów było za Giscardem, a 24% za Mitterrandem; dziewięć miesięcy wcześniej obaj mieli odpowiednio 35 i 20% zwolenników i obserwatorzy dawa­ li więcej szans Giscardowi. Za prezydentury tego fachowca od finansów i gospo­ darki, Francja była drugim po Japonii krajem, który stawił czoła pierwsze­ mu szokowi naftowemu. W świecie był to czas nawrotu społecznego konserwa­ tyzmu (Ronald Reagan w USA, Margaret Thatcher w Anglii), a partie socjalde­ mokratyczne były w odwrocie w Szwecji, Norwegii, Portugalii, Holandii; Helmut Schmidt w RFN tylko dzięki sojuszowi z liberałami utrzymywał się jeszcze przy władzy do 1 października 1982 roku. Na Wschodzie również było wyraźne życzenie kontynuacji; 13 marca 1981 r. ukazał się w moskiewskiej „Prawdzie” artykuł wychwalający Giscarda, a denuncjujący Mitterranda za „przesuwanie się na prawo”. Pierwsza tura wyborów (26 IV 1981) była zwycięska dla Giscarda z przewagą 28,3% (716,4 tys.) głosów nad Mitterrandem (25,8%). Cała prawica (49,2%) nie miała zdecydowanej przewagi nad lewicą (46,8%) i rozstrzygnięcie miało nastą­ pić w drugiej, decydującej turze. Georges Marchais (15,3%) od razu zaapelował 0 głosowanie za Mitterrandem, także kandydaci lewaków odstąpili mu bez warun­ ków głosy swych wyborców: Michel Crćpeau (2,2%), Arlette Laguiller (3,3%) 1 Huguette Bouchardeau (1,1%). Kandydat ekologistów Brice Lalonde (3,9%) nie wezwał wprost, ale nie ukrywał, iż uważa się za bliższego pierwszemu sekre­ tarzowi PS, niż ustępującemu prezydentowi. Na prawicy Jacques Chirac (17,9%)

' Określenia „siła spokoju” po raz pierwszy użył Leon Blum w przemówieniu radiowym 5 czerw­ ca 1936 r. Miało być symbolem zwycięstwa Frontu Ludowego.

95 ogłosił, iż sam (a litre personnel) będzie głosował za Giscardem, ale swojego elek­ toratu do tego publicznie nie wezwał; prawdopodobnie około 600 tys. jego wybor­ ców z prawicy antygiscardowskiej głosowało na Mitterranda. O swym zwycięstwie dowiedział się Mitterrand 10 maja 1981 r. o godz. 19.15, gdy w pokoju hotelu „Le Vieux Morvan” w Chateau-Chinon oglądał w telewi­ zji mecz rugby między drużynami Beziers i Lourdes. Zszedł do oczekujących dziennikarzy i w pierwszej po wyborze reakcji na dociekliwości od jakich przed­ sięwzięć rozpocznie prezydenturę, odpowiedział: „Nie zaczynam, ja kontynuuję” (Je ne commence pas, je continue)1. Socjaliści zapowiadali przecież, że życie się zmieni i wybory pokazały, że po ćwierćwieczu zużytej rządzeniem formacji pra­ wicowej, na zmianę władzy (alternance) miało ochotę wielu Francuzów. O godz. 20 na ekranach telewizorów pojawiła się podobizna Franęois Mitter­ randa i wiadomość, iż został prezydentem Francji; otrzymał 15,7 min (51,7%) głosów. Zaraz po komunikacie życzenia złożył mu Giscard, a z zagranicy jako pierwszy z gratulacjami pospieszył premier Izraela Shimon Perez. Prezydent- elekt od razu udał się do Paryża, wprost do siedziby PS przy ul. Solferino, a na Placu Bastylii zwycięzcę fetowała ponadstutysięczna manifestacja zorgani­ zowana przez szefa kampanii socjalistycznej Paul Quilćs’a. W trakcie ogromnej burzy i deszczu demonstranci wołali „Mitterrand słońca”. Do porażki Giscarda, która była zaskoczeniem, przyczynić się mogła jego nie­ zręczna kampania wyborcza; dużo mówił o Francji i swej wizji mondializacji świata, ale nie o Francuzach, propagandowo mało przekonująco do narodu indy­ widualistów. Złą opinię wywołało poparcie dla skompromitowanego cesarza Bokassy; prasa oskarżała Giscarda o rzekome przyjęcie od satrapy diamento­ wych prezentów w czasie wizyty oficjalnej w Cesarstwie Środkowoafrykańskim. Spekulowano, iż do przegranej prawicy współprzyczyniło się lobby żydowskie, popierane przez socjalistów, ale nie było dowodów wprost. Można przypusz­ czać, iż sedno tkwi bardziej w polityce jaką prowadziła Francja od czasów de Gaulle’a wobec Bliskiego Wschodu, zwłaszcza jego krytyczna ocena wojny sześ­ ciodniowej. Giscard chłodno przyjął układy z Camp David pod egidą Cartera. Uznał także prawo narodu palestyńskiego do posiadania ojczyzny, co irytowa­ ło rząd w Tel Awiwie i Żydów we Francji. Milczał też po zamachu bombowym na synagogę w Paryżu (3 X 1980) przy ul. Kopernika, a zabierający publicznie głos premier Barre wyraził się o ofiarach (4 śmiertelne i 20 rannych): „Żydzi i nie­ winni Francuzi”. Ta niezręczna fraza uraziła wspólnotę żydowską i mogła mieć wpływ na postawy wyborcze. Natomiast Mitterrand nazajutrz po zamachu udał się do synagogi oddać cześć zabitym. Obywatele Francji pochodzenia żydowskie­ go mają także własne i różne opcje polityczne i różnie głosują. Jest to elektorat

2 Cyt. za: J. Daniel, Les religions d'un president. Regards sur les aventures du mitterrandisme, Paris 1988, s. 109.

96 niewielki, ale społeczność opiniotwórcza, o wpływach na kształtowanie zacho­ wań wyborczych. Poważniejsze, ogólne przyczyny socjalistycznej alternance tkwiły w przeobra­ żeniach w strukturze społecznej. Nastąpiła od początku V Republiki generaliza- cja salariatu (84%), czyli elektoratu tradycyjnie lewicowego. Według sondaży po­ wyborczych, w drugiej turze 68% robotników głosowało na Mitterranda i 32% na Giscarda, a odwrotnie było wśród głosujących rolników indywidualnych (od­ powiednio 33 i 67%)3. Natomiast głosy wyborcze inteligencji (urzędnicy, nauczy­ ciele czy młodzież akademicka) były prawie wyrównane. Franęois Mitterrand, czwarty prezydent V Republiki, ukończył wtedy 64 lata, mierzył 172 cm i ważył 80 kg. Lekarz rodzinny od 1970 r. doktor Claude Gubler zakomunikował, że stan zdrowia nowego szefa państwa jest ogólnie w pełni zadowalający, nie stwierdził żadnych zaburzeń sprawności fizycznej. Urząd prezydenta Francji objął 21 maja 1981 roku; mandat Giscarda wygasał 19 maja o północy, ale ustępujący prezydent chciał przewodniczyć ostatniej (20 V) przed dymisją Radzie Ministrów, na co Mitterrand przystał. Po ceremonii prze­ kazania władzy i ważnych, newralgicznych dossier (w tym tajny kod broni jądro­ wej), Mitterrand udał się pod Łuk Triumfalny. Zgodnie z tradycją złożył wieniec przed Grobem Nieznanego Żołnierza, w hołdzie prezydenta obrońcom ojczyzny w imieniu Narodu. Obecni byli przewodzący Międzynarodówki Socjalistycznej Willy Brandt, Olof Palme i Felipe Gonzalez oraz pisarze zaangażowani lewi­ cowo Arthur Miller i Gabriel Marquez. Następnie, wśród rozentuzjazmowane­ go tłumu, złożył w Panteonie róże na grobach Jean Jauresa, Jean Moulina i Victor Schoelchera. Miały symbolizować trzy źródła inspiracji wytyczających dzie­ ło rozpoczętej prezydentury: socjalizmu, Ruchu Oporu i równości społecznej. Urodzony w Paryżu Schoeller (1804-1893) orędownik emancypacji czarnej lud­ ności w Antylach i Gujanie, jako deputowany z Martyniki i Gwadelupy przygo­ tował dekret abolicji niewolnictwa (1848) w koloniach. Po południu tego same­ go dnia Mitterrand złożył wizytę w paryskim ratuszu, co było gestem szacunku dla miasta - stolicy; mer Jacques Chirac kontrkandydujący w wyborach prezy­ denckich podjął Mitterranda z kurtuazją ze względu na osobę, i z honorami wobec godności republikańskiej głowy państwa. Również 21 maja premierem został Pierre Mauroy i od razu odnotowano uspokojenie w obrotach Paryskiej Giełdy. Akurat między 11-18 maja poszły w dół akcje przedsiębiorstw, kurs franka spadł poniżej dolnej granicy w ramach Europejskiego Układu Walutowego, uciekło z Francji za granicę do 1 mld dola­ rów walorów pieniężnych4. Popłoch kapitałowy na giełdzie podgrzano obawa­ mi o ideowe inklinacje pierwszego socjalistycznego prezydenta, popartego

1 A. Duhamel, La republique de monsieur Mitterrand, Paris 1982, s. 99. 4 M. Schifres, M. Sarazin, L 'Elysee de Mitterrand, Paris 1985, s. 17.

97 przez komunistów. Np. londyński „Dailly Telegraph” 13 maja oceniał „prze­ rażające” ewentualne dojście do władzy „ministrów prosowieckich” w Paryżu. Czy była to opinia polityczna (nieodosobniona) konserwatywnego dziennika, czy może chodziło o grę spekulacyjną w transakcjach giełdowych? Na Wschodzie traktowano Mitterranda z większą rezerwą, niż prawicowego Giscarda, z powo­ du wypowiedzi antyradzieckich i antykomunistycznych. Nowy gabinet rządowy był tworzony już od 10 maja przez samego Mitterranda, i tak też czynił Giscard. Prezydent pierwszy podjął konsultacje, proponował przyszłym ministrom pełnie­ nie urzędu i kiedy premier został oficjalnie mianowany, miał już gabinet ukon­ stytuowany. Rząd składał się z 43 kierowników wyodrębnionych działów zarzą­ dzania państwem. Tak jak postępowano wcześniej, przeciwników politycznych w najważniejszych organach cywilnych i wojskowych zastąpiono ludźmi z własnej partii, teraz socjalistycznej. Z grona wiernych m.in. Gaston Defferre objął resort Spraw Wewnętrznych, Charles Hemu (Obrony), Pierre Joxe (Przemysłu), (Finansów), Alain Savary (Edukacji Narodowej), Jacques Lang (Kultury), Jean-Pierre Chevenement (Komitet Badań Naukowych). Szefem gabinetu prezy­ denta został Andre Rousselet, a sekretarzem generalnym Pałacu Elizejskiego - Pierre Beregovoy. Sekretarz generalny to główna postać z najbliższego otocze­ nia prezydenta Republiki. Urząd (sztab operacyjny) wypracowuje stanowiska we wszystkich ważnych dla państwa kwestiach. Do sekretarza trafia oficjalna kore­ spondencja i on parafuje obieg dokumentów. Bezpośrednio z urzędem premiera współprzygotowuje porządek obrad Rady Ministrów i bierze udział obok pre­ zydenta w jej posiedzeniach. Asystuje w spotkaniach prezydenta z ministrami, liderami partii lub szefami grup parlamentarnych. Na pierwszym posiedzeniu Rady Ministrów po wyborach (27 V) jeszcze przed otwarciem obrad, prezydent, po kurtuazyjnym powitaniu, złożył deklarację: „pozostając w pełni wiernymi swym przekonaniom, przestajemy być reprezentan­ tami swych partii, aby służyć Francji”5. Symptomatyczne, że trzej poprzednicy Mitterranda podobnie widzieli się w roli „prezydenta wszystkich Francuzów”; gwaranta suwerenności i jedności narodowej, a nie lidera partyjnego. System wyborczy i bipolaryzacja sił politycznych wymusza na kandydacie do urzędu pre­ zydenckiego jasne opowiedzenie się po jednej ze stron. Walka o władzę narzu­ ca ostry antagonizm, ale po wyborach zwycięzca zaciera linie podziałów w spo­ łeczeństwie zróżnicowanym politycznie, wielowyznaniowym i multietnicznym. Silna władza wykonawcza może regulować ogniska konfliktów, godzić przeciw­ stawne interesy i im lepiej to robi, tym lepiej rządzi. Prezydent Franęois Mitterrand skorzystał z uprawnień konstytucyjnych i roz­ wiązał prawicowy w większości parlament. Efektownie, nowy premier Mauroy, w licznych mityngach i wystąpieniach telewizyjnych, tłumaczył, że prezydent

5 Cyt. za: P. Mauroy, C 'est ici le chemin, Paris 1982, s. 39.

98 winien mieć możliwości stanowienia dobrych ustaw dla dobrej polityki. W drugiej turze nowych wyborów 21 czerwca 1981 r. socjaliści zdobyli absolutną większość (269 miejsc na 491) w Zgromadzeniu Narodowym, wśród nich syn prezyden­ ta Gilbert został deputowanym z okręgu wyborczego Gironde. Preferencje wybor­ cze nie mogły się zmienić i przesunięcie na lewo w wyborach prezydenckich było wyraźne także w parlamentarnych. Jeśli wyborcy opowiedzieli się za lewico­ wym wariantem rządów, pragmatycznie przyłączyli się do Partii Socjalistycznej po wyborach prezydenckich. Mitterrand mimo dysponowania większością par­ lamentarną wybrał formułę rządu „całej lewicy” i do poszerzonego po wybo­ rach gabinetu Mauroy’a (23 VI) po 34 latach weszli komuniści. Gdy porozu­ miewano się dzień wcześniej, FPK zażądała 7 ministerstw. Ostatecznie do rzą­ du weszło 4 ministrów komunistycznych, których delegował Georges Marchais, Charles Fiterman (z rodziny emigrantów Żydów z Polski) w randze ministra sta­ nu objął resort Transportu; Jacques Ralite - Ministerstwo Zdrowia; Marcel Rigoud jako kierujący naczelnym organem do spraw Kształcenia Zawodowego i Anicet Le Pors jako członek rządu przy premierze, odpowiedzialny za reformy admini­ stracji. Na posiedzeniu rządu (24 VI), już z udziałem ministrów komunistycz­ nych, Mitterrand wyjaśniał, iż to poszerzenie jest życzeniem Francuzów (wyra­ żonym w wyborach) i trzeba skupić wszystkie siły, by Francja mogła stawić czo­ ła wyzwaniom w kryzysowym załamaniu wzrostu gospodarczego. Inaczej, i tego samego dnia, tłumaczył to wiceprezydentowi USA George’owi Bushowi, którego podejmował w Elizeum i który wyraził niepokój, iż „czer­ woni” wchodzą do rządu. Mitterrand przekonywał o swojej taktyce osłabienia wpływów FPK, przejęcia jej głosów wyborczych: „moje przystąpienie do socja­ lizmu, nie do marksizmu [...] to środek dla lewicy francuskiej przejęcia władzy i sprowadzenia komunizmu do jego prawdziwego poziomu (10% elektoratu) [...] w rządzie komuniści tracą swoją oryginalność, bo związani są decyzjami socja­ listów [...] ministrowie komunistyczni tych resortów nie zagrażają Sojuszowi”6. Chodziło o sojusz NATO i wspólną konfrontacyjną strategię Zachodu wobec świa­ ta socjalistycznego. Opuszczając Elizeum, na podeście pałacu, Bush w oświadcze­ niu zwyczajowym do dziennikarzy podkreślił prawo narodu suwerennego do rzą­ dzenia według własnego upodobania i dodał, iż udział FPK w rządzie Mauroy’a „zatroska” Stany Zjednoczone. Jeśli zwolennicy bezwzględnego zwalczania syste­ mu komunistycznego obawiali się apokalipsy komunistycznej, to ideologicznie grubo się pomylili. Właśnie Francuska Partia Komunistyczna postępowała wcześ­ niej w kierunku lewicowej socjaldemokracji. W 1976 r. na XXII Zjeździe porzu­ ciła tezę o dyktaturze proletariatu. Jedną z zasadniczych tez marksizmu apara­ tu państwa kapitalistycznego, FPK zastąpiła ogólną ideą tzw. transformacji ogniw państwowych na rzecz interesu wszystkich wyzyskiwanych ludzi pracy najemnej.

6 P. Berge, Inventaire Mitterrand, Paris 2001, s. 193.

99 Pluralizm partyjny związany z tradycjami we francuskim życiu politycznym miał być utrzymany również po zdobyciu władzy. Uznanie demokracji liberalnej i for­ malnych swobód politycznych (np. respektowanie konkurencji) stawiało komu­ nistyczne partie Francji, Włoch i Hiszpanii w opozycji wobec Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego jako tzw. eurokomunizm. Niemniej wzajemne sto­ sunki partii francuskiej i radzieckiej pozostawały dobre aż do rozpadu ZSRR. To być może wzbudzało obiekcje Ronalda Reagana, który dążył do ograniczenia wpływów Związku Radzieckiego w świecie. Przyczyny politycznej jedności lewicy były realnie szersze. Chodziło nie tylko o chęć miniaturyzacji znaczenia FPK przez jej uczestnictwo w rządach, ale też o spychanie do opozycji. Udział partii komunistycznej w koalicji rządowej, a była po 1947 r. zawsze za jednością działania, dawał nadzieje na spokój w sferze produkcji społecznej, w tym na zneutralizowanie związkowej organizacji CGT, która mogła krępować nową władzę rewindykacjami socjalnymi. Mimo różnych stanowisk w sprawie skali nacjonalizacji i metod racjonalizacji gospodarki, obie partie były zgodne, że warunkiem uzdrowienia gospodarki jest nie urynkowienie, jak to czynił rząd giscardystowski, ale zwiększenie ingerencji państwa w procesy gospodarcze i dalsza nacjonalizacja przemysłu i bankowości. Po 1974 roku to sektor publiczny odgrywał główną rolę w utrzymaniu wysiłku inwestycyjnego, podczas gdy grzęzły w stagnacji inwestycje prywatne, widziane przez patronat jako niepewne w okresie kryzysu. Chodziło o to, by podtrzymując inwestycje tworzyć nowe miejsca pracy dla młodzieży powojennego wyżu demograficznego, wchodzącej w wiek produkcyjny. W ogóle, jedność dawała lepszą perspektywę na spełnienie programowej zapowiedzi „zrywania z kapitalizmem”. Już 3 czerwca 1981 r. na drugim posie­ dzeniu nowego socjalistycznego rządu, Mitterrand potwierdził, iż wszystkie zobowiązania wyborcze będą realizowane. Na tejże Radzie Ministrów postano­ wiono, iż najniższe płace gwarantowane tzw. SM1C, obejmujące 2,3 min osób będą podniesione o 10%, a świadczenia rodzinne o 25%. Ponadto zadecydowa­ no o wprowadzeniu 39-godzinnego tygodnia pracy i 5-tygodniowego płatne­ go urlopu oraz obniżeniu do 60 lat wieku emerytalnego. Studyjnie było wszyst­ ko od miesięcy przygotowane przez ekspertów socjalistycznych i przewidywano, iż dodatkowe świadczenia socjalne pochłoną do 35 mld franków, więc 1% produk­ tu krajowego brutto (PKB). Gdyby przedsięwzięcia socjalne zasilające konsumpcję rynkową nie przyniosły nowych dochodów, groziłaby destabilizacja gospodarcza. Mitterrand, jak później wyznał7, zdawał sobie sprawę, iż bez ożywienia gospo­ darczego, budżet może nie wytrzymać obciążeń socjalnych, ale nie chciał zawieść zaufania wyborców i poświęcać nadziei tylu ludzi na ołtarzu ortodoksji finanso­ wej, równowagi budżetowej między nakładami na politykę społeczną a wzro-

7 J.-L. Mano, Mitterrand ailleurs et maintenant, Paris 1998, s. 100-102.

100 stem dochodu narodowego. I rzeczywiście próba pobudzenia gospodarki w dro­ dze ekstensywnej nie powiodła się. Wzrost rozmiarów świadczeń miał zwiększyć produkcję sprzedaną i być dźwignią popytu i chłonności rynku wewnętrznego, a w konsekwencji pobudzić aktywność produkcyjną przedsiębiorstw, tworząc nowe miejsca pracy. Dzięki temu zmniejszyłoby się bezrobocie. Byłaby to słusz­ na doktryna, gdyby ją zastosowano w skali międzynarodowej. Zastosowana tylko we Francji spowodowała zwiększenie konsumpcji, nacisk na import i wzrost defi­ cytu handlu zagranicznego. Wzrost płac nie mający uzasadnienia w kosztach pro­ dukcji sprzęgał inflację, a w efekcie wzrost bezrobocia, gdyż doprowadził do ban­ kructwa niektóre mniejsze zakłady. Ponadto zwiększenie liczby miejsc pracy (190 tys.) w sektorze publicznym dodatkowo obciążyło budżet państwa. Najbardziej charakterystyczną cechą reform po 1981 roku była nacjonalizacja, ściślej etatyzacja niektórych dziedzin gospodarki. Ustawą z 14 lutego 1982 r. rząd Mitterranda podporządkował kontroli państwowej niemal cały sektor bankowy: dwie kompanie bankowe Indosuez i Paribas oraz 36 banków depozytowych. Poza tym siedem wielkich firm, tj. CGE, Thomson-Brandt, PUK, Rhóne-Poulenc, Saint-Gobain, Usinor i Sacilor oraz objęto kontrolą (większościowy udział - 51 %) dwie firmy Matra i Dassault. Nacjonalizacją objęte zostały: hutnictwo żelaza, metalurgia metali szlachetnych, produkcja aluminium, przemysł elektrotech­ niczny i część produkcji szkła, a także przedsiębiorstwa publiczne zapewniają­ ce prawie w całości produkcję węgla, elektryczności, gazu, siarki oraz transport kolejowy, większość komunikacji lotniczej i transportu morskiego. Sektor pub­ liczny osiągnął 21% (albo 31% według różnych danych)8 obrotów w gospodar­ ce Francji - 17% dotychczas, zapewniał 30% produkcji towarowej, 49% inwe­ stycji, kontrolował 90% funduszu depozytowego i 85% kredytowego, a także zatrudniał 23% ogółu siły roboczej (11% poprzednio). Zmiana sposobu zarzą­ dzania podstawowymi sektorami przemysłu w wyniku nacjonalizacji tworzyć miała fundamenty, tj. mobilizować wszystkie środki na rzecz ekspansji i moder­ nizacji gospodarki. Szczególnie modernizacja przemysłu wymagała wysokich nakładów inwestycyjnych, które przekraczały możliwości kapitału prywatnego, niezbyt skłonnego do ryzyka, albo nie gwarantowały dlań dostatecznej rentow­ ności. Chodziło o tak kosztowną modernizację i restrukturyzację przyszłościo­ wych sektorów przemysłowych, takich jak atomistyka, elektronika, przemysł kosmiczny, produkcja zaprogramowanych robotów, syntetyków, telekomunikacji. Kontrolując kredyt i niektóre gałęzie przemysłu, spodziewano się także uzyskać środki na walkę z bezrobociem.

* Por. np. J. et O. Bremont, L ’economie franęaise face aux defts mondiaux, Paris 1985, s. 125; J.-M. Colombani, H. Portelli, Le double seplenal de Franęois Mitterrand. Dernier invenlaire, Paris 1995, s. 180; A. Jamróz, Przemiany ustrojowo-polityczne współczesnej Francji (1958-1988), Białystok 1991, s. 103.

101 Nadmierne ambicje socjalne w sytuacji recesji gospodarczej Francji i jej part­ nerów rychło doprowadziły do deficytu bilansu płatniczego, szczególnie zadłuże­ nia zagranicznego. Wyniosło ono pod koniec 1982 r. 350 mld franków, czyli war­ tość ogółu rezerw dewizowych i uprawnień w wierzytelnościach państwa fran­ cuskiego9. Potencjał gospodarczy Francji sprawiał, że jej pozycja jako wierzy­ ciela nie była tak drastyczna jak niektórych innych wysoko zadłużonych państw, niemniej konieczność obsługi kredytów przyczyniła się do spadku dynami­ ki wzrostu i 14% inflacji. Jeszcze w 1982 roku nastąpił odwrót i podporządko­ wanie polityki gospodarczej bezwzględnym wymogom racjonalizacji i wolno­ rynkowej konkurencji kapitalistycznej. Zamrożono płace i ceny, co było bezpre­ cedensowe od 30 lat. Obcinano wydatki budżetowe, a w obostrzeniach na rok 1983 ... nawet zmniejszono limit pieniędzy, które wolno było wywieźć za granicę (co bardzo Francuzów zirytowało); przy wyjazdach turystycznych do 2 tys. fran­ ków rocznie na dorosłego obywatela i tysiąca na dziecko. Odwrotowi od kroków socjalnych sprzeciwiała się od początku partia komu­ nistyczna, która była w rządzie, ale na politykę gospodarczą w istocie nie mia­ ła żadnego wpływu. Komuniści nie chcieli zaakceptować nowego programu, który kładł nacisk na modernizację, rentowność i konkurencyjność gospodarczą, ale kosztem dalszego wzrostu bezrobocia. Konieczna, a zaniedbana przez prawi­ cę w latach 70., restrukturyzacja przemysłu stalowego, okrętowego, samocho­ dowego i górnictwa wymagała redukcji zatrudnienia. Tylko opłacalność wyto­ pu stali wymuszała zwolnienia 25 tys. hutników spośród 90 tys. zatrudnionych. Masowe zwolnienia z pracy najbardziej dotknęły klasę robotniczą, część trady­ cyjnej bazy społecznej w historii lewicy. Wobec automatyzacji przemysłu i roz­ woju sektora usług, znikły wielkie zakłady z ludźmi o takim samym położeniu, wspólnych interesach i poglądach. Rozbieżności stanowisk w łonie koalicji dotyczące wyjścia z kryzysu były jedną z przyczyn wycofania się FPK z udziału w nowym gabinecie premie­ ra Laurent Fabiusa, powołanym 17 lipca 1984 r. Komitet Centralny partii przyjął jednogłośnie deklarację, by FPK odmówiła żądaniu Fabiusa dotyczącemu pod­ trzymania polityki w rygorach mechanizmów rynkowych i dyscypliny finanso­ wej, ale Mitterrand nakazał nowemu premierowi nie ustępować. W grę wcho­ dziła też radykalna odmienność stanowisk w sprawach międzynarodowych, np. ocena stanu wojennego w Polsce czy nowej konfrontacji między ZSRR a Sta­ nami Zjednoczonymi, gdy Francja blisko współdziałała z Ameryką i NATO, a Mitterrand utrzymywał wyborne stosunki z Ronaldem Reaganem. Zamiast dalej firmować politykę rządu przynoszącą straty w notowaniach opinii publicz­ nej, lepszy był powrót do roli rzecznika niezadowolenia społecznego, mogący odbudować siłę partii, ale bezradnej by bronić bezrobotnych. Wyjście komu­

9 J.-J. Becker et P. Ory, Crises et alternances 1974-2000, Paris 2002, s. 288.

102 nistów z rządu nie oznaczało przejścia do opozycji, bez uczestnictwa wspiera­ no socjalistów przeciw opozycyjnemu blokowi partii prawicowych. Niemożliwa była nowa ekspansja w rozwoju społeczno-gospodarczym, ale powiodła się reforma w sferze prawnych stosunków cywilnych obywateli. Mitterrand podkreślał przywiązanie lewicy do wolności publicznych i swobód osobistych i podjął łagodzenie represji karnej. Humanizowana była ona jesz­ cze przez Giscarda; np. w 1978 roku powierzono organizacjom dobrowolnym (w samorządowej infrastrukturze władzy) rozpatrywanie spraw dotyczących kon­ fliktów z prawem (mniejszej wagi) młodocianych. Sporo uwagi wzbudzała kara śmierci, której zniesienie było wpisane w pro­ gram wyborczy Mitterranda. Francja była ostatnim krajem Europy zachod­ niej gdzie stosowano najwyższy wymiar kary, a przecież jeszcze w 1791 roku kwestię tę podnoszono w ówczesnym Zgromadzeniu Prawodawczym. Na rzecz abolicji wypowiadali się socjaliści Jean Jaures i Leon Blum, a głośnym echem przeciw karom o charakterze wyjątkowym odbiła się uchwała (1977) Episkopatu Francji, przyjęta entuzjastycznie przez lewicę, a z rezerwą przez kręgi prawicowe. Problem abolicji leży w sferze moralności, ale zniesienie kary śmierci jest natury politycznej. Za utrzymaniem kary zasadniczej była jednak większość opinii pub­ licznej, wtedy 60% (albo 69%)10, i to było przyczyną niepodejmowania kwestii gilotyny, która we Wspólnocie Europejskiej była anachronizmem. W poprzed­ nich 30. latach wykonano 61 egzekucji, ostatnią 10 września 1977 r. w więzie­ niu Baumette. Odkąd Mitterranda wybrano prezydentem żaden wyrok nie został wykonany, a oczekiwało w 1981 r. na ułaskawienie 6 skazanych na śmierć. Ustawę znoszącą karę śmierci promulgowano (18 IX 1981) dość łatwo w parlamencie, gdyż pewna część deputowanych opozycyjnych (m.in. Chirac) była temu przy­ chylna. Promotorem w procedurze ustawodawczej był minister sprawiedliwo­ ści, profesor praw Robert Badinter, zagorzały przeciwnik kary śmierci, w 1999 roku członek Komisji Etyki w Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim. Następnie, z inspiracji Mitterranda, Badinter podjął kroki na rzecz uchylenia sze­ regu aktów ustawodawstwa tzw. wyjątkowego. I tak, w lipcu 1981 r. abrogowa- no pozostały po wojnie algierskiej Trybunał bezpieczeństwa państwa oraz try­ bunały wojskowe (VI 1982) w orzecznictwie na czas pokoju. Dnia 2 paździer­ nika 1981 r. Francja ratyfikowała Konwencję europejską o ochronie praw czło­ wieka i podstawowych wolności. Uprawniało to poszkodowane strony do wnie­ sienia skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka jako ostatniej instan­ cji odwoławczej, gdyby zobowiązania Konwencji zostały naruszone w krajowym wymiarze sprawiedliwości. Rozstrzygnięcia Tiybunału, który może przyznać pokrzywdzonej stronie tzw. słuszne zadośćuczynienie, zobowiązały się przestrze­

J.-J. Chevallier, G. Conac, Histoire des institutions et des regimes politiques de la France de 1979 a nos jours, Paris 1991, s. 874; B. Berge, Inventaire Mitterrand..., s. 176.

103 gać państwa uznające Konwencję. Także jeszcze w 1981 roku (23 XII) uchylo­ no tzw. ustawę anticasseur przeciw naruszeniu mienia użyteczności komunal­ nej, przyjętej po wydarzeniach 1968 roku i która zawierała prawną kategorię odpowiedzialności zbiorowej wobec protestujących, gdyby wyrządzili szkody materialne w trakcie manifestacji publicznej. Odstępowano od sztywnych norm prawa karnego w imię poszanowania Konwencji europejskiej; w Unii jest wyma­ gane przestrzeganie jej podstawowych praw, w tym wykluczone stosowanie, a nawet tylko kodeksowa obecność kary śmierci. Przy tym, w systemie karalnej sprawiedliwości (niższego ustawowego zagrożenia) szerzej stosowano inne środ­ ki walki z przestępczością, w ich funkcji zapobiegawczej i resocjalizacyjnej, więc kary grzywny, zawieszenia wykonania kary, pozbawienie niektórych praw pra­ cowniczych np. zakaz pełnienia pewnych stanowisk czy wykonywania zawodu, mediacja i pojednanie zmierzające do ugody stron, a od 1983 roku nieznaną dotąd możliwość odpracowania wyroku w robotach na rzecz „dobra ogólnego”, szero­ ko rozumianego. Wprowadzono też darowanie lub łagodzenie kary przez amnestie i ułaskawienie prezydenta; spektakularną była Ustawa (3 XII 1982) amnestionu- jąca generałów, którzy w 1961 r. przeciwstawili się de Gaulle’owi w imię obrony Algierii francuskiej. Mitterrandowi chodziło o pojednanie Francuzów, zacieranie resentymentów najokrutniejszej z wojen kolonialnych. Dodatkowo kwestia rygorów penitencjarnych była poważna, gdyż wymiar sprawiedliwości był przeciążony, wydłużały się terminy rozstrzygania przez sądy przygotowywanych spraw - do roku w pierwszej instancji, a do 5 lat, by wyczer­ pać całą drogę odwoławczą, do uprawomocnienia się orzeczenia. Mimo to, stan taki trwał w okresie prezydentury Mitterranda: na około 80 do 90 tys. ogółu uwię­ zionych aż 50 do 60 tys. przebywało bez osądzenia. Tylko gros nowych wykroczeń dotyczył naruszania przez obcokrajowców prawa pobytu na terytorium Francji, szczególnie surowe kary groziły za proceder imigracji nielegalnej. Przestrzeganie porządku prawnego przez obcokrajowców to margines istotnej kwestii społecznej jaką jest ich zatrudnianie i zamieszkanie we Francji, od początku recesji gospo­ darczej i bezrobocia.

Rząd socjalistów w pułapce wydarzeń. Fakty i interpretacje

Franęois Mitterrand w swym programie wyborczym „110 propozycji dla Francji”" zapowiadał zniesienie wszelkich dyskryminacji i zrównanie praw pra­ cowniczych (m.in. ochrona socjalna, opieka społeczna, kształcenie ustawiczne) robotników cudzoziemskich z krajowcami. 11

11 Propozycje 79, 80 i 81 w publikacji: C. Manceron, B. Pingaud, Franęois Mitterrand, L homme, les idees, U programme, Paris 1981, s. 182.

104 Imigracja obcokrajowców trwała nieustannie od początku XX wieku do poło­ wy lat 70. i była spowodowana troską o zagwarantowanie siły roboczej gospodarce francuskiej. Dość wcześnie wyczerpały się możliwości pozyskiwania rodzimej siły roboczej z powodu niskiego przyrostu naturalnego, a także mimo przepływu lud­ ności z rolnictwa i wzrostu aktywizacji zawodowej kobiet. Przypływ imigracyj- nych robotników podtrzymywał ożywienie gospodarcze, ułatwiał mobilność siły roboczej i pozwolił utrzymać płace na niskim poziomie. Nie ponoszono przy tym kosztów wychowania ani ciężarów socjalnych, gdyż przybywali na ogół ludzie młodzi, którzy w składkach ubezpieczeniowych więcej wnosili niż korzystali ze świadczeń przysługujących z tytułu pracy. W przypadku wyrównania warun­ ków pracy, płacy, edukacji, mieszkań między krajowcami i cudzoziemcami, korzyści z imigracji byłyby ograniczone. Należy przyjąć, że w wyniku imigracji od początku ubiegłego wieku, lud­ ność dzisiejszej Francji bezpośrednio lub pośrednio w drugiej i trzeciej generacji w ok. 25%, czyli 14 do 18 min osób, to potomkowie obcokrajowców ze 123 krajów całego świata. W połowie wywodzili się z całej Europy, a w ok. 40% z dawnych terytoriów zależnych arabskiej Afryki Północnej. Przynieśli korzy­ ści tak dla przyrostu naturalnego, jak i polityki ekonomicznej Francji. Jednak w interpretacji formalnoprawnej Francja przedstawia się jako kraj jed­ nolity pod względem narodowościowym. Mianowicie ustawodawstwo kraju łączy w jednym pojęciu nationality dwa różne znaczenia, tj. narodowość w sensie pochodzenia etnicznego i obywatelstwo w sensie prawnej przynależności pań­ stwowej, wspólnoty obywatelskiej ludzi żyjących na tym samym terytorium. Urzędowo nie rozróżnia się obywateli autochtonów galijskiego pochodzenia od ludności napływowej, która po pewnym czasie pobytu we Francji uzyskała oby­ watelstwo drogą naturalizacji. Od kiedy robotnik polski nabywał obywatelstwo francuskie, w statystykach był już tylko Francuzem jakby od pokoleń, przestawał być Polakiem. Natomiast podział etniczny i klasowy był i wcześniej, i potem. W pogarszającej się sytuacji na rynku pracy, w ochronie interesów samych Francuzów, zawieszono oficjalnie w 1974 r. rekrutację robotników cudzoziem­ skich. Od tego czasu notowano stabilizację w statystyce obcokrajowców miesz­ kających we Francji. Stanowili oni 6,8% ogółu ludności; 3,7 min według spi­ su z 1982 r. i 3,6 min w 1990 roku12. Najwięcej było Algierczyków (711 tys.-24% ogółu cudzoziemców), dalej Portugalczyków (650 tys.), Marokańczyków (260 tys.), Hiszpanów (216 tys.), Tunezyjczyków (206 tys.). Liczba Polaków w urzę­ dowych zestawieniach systematycznie się kurczyła: jeszcze w 1975 r. 93 tys. i tylko 47 tys. w 1990 r., oczywiście nie licząc tych, którzy już przyjęli oby­ watelstwo francuskie, a można szacować tę grupę na prawie milion wszystkich tam Polonusów.

12 S. Bernstein, P. Milza, Histoire de la France au XXsiecle, Paris 1995, s. 1216.

105 W lipcu 1977 r. ustanowiono premie dla tych obcokrajowców, którzy chcieli­ by opuścić Francję, ale mimo wysokich kwot, na które trzeba by było długo pra­ cować, zgłaszających się na wyjazd było niewielu. Z ich przyjęciem nie kwapiły się kraje, takie jak Algieria i Maroko, skąd wywodziła się głównie imigracyj- na siła robocza. Dla ogromu imigrantów, los we Francji mimo dekoniunktury w gospodarce był na ogół lepszy od nędzy i często głodu w kraju ich pocho­ dzenia. Brak perspektyw w dawnej ojczyźnie, ale i potrzeby niewykwalifikowa­ nej siły roboczej sprawiają, że reemigracja wciąż nie jest prosta. Okazało się, że imigranci stanowią armię 1,6 min czynnych zawodowo, tj. 10% całego sala- riatu Francji, np. 20% zatrudnionych w sektorze drugim, ponad 30% w robo­ tach publicznych, a w budownictwie (50%) czwarta część wszystkich robotni­ ków cudzoziemskich13. Nagłe zwolnienie większej grupy obcych robotników gro­ ziłoby poważnymi niepokojami społecznymi oraz paraliżowałoby całkowicie funkcjonowanie wielu dziedzin życia gospodarczego. Pracują oni w zakładach produkcyjnych o wysokim wskaźniku zmianowości lub pracy ciągłej i tzw. robo­ tach brudnych, których nie chcą wykonywać robotnicy francuscy, nawet w okre­ sie dużego bezrobocia. Faktycznie, cudzoziemców przybywało i tylko na papierze ich zbiorowość się nie zmieniała. Z jednej strony była naturalizacja cudzoziem­ ców (po 1981 od razu 130 tys.), ale i przybywało ich nielegalnie (ok. 300 tys.) jak i legalnie w ramach łączenia rodzin tych, którzy uzyskali prawo stałego poby­ tu we Francji. W 1986 roku gabinet prawicowy Chiraca wprowadził obostrzone przepisy dotyczące wjazdu do Francji, udzielania wiz i wydalania nielegalnych imigrantów do granicy decyzją administracyjną (prefekta). Przewidziano surowe kary za pomoc w praktykowanych przerzutach przez granicę, a na pracodawców zatrudniających „na czarno” nałożono specjalne grzywny. Efekty tych zaostrzo­ nych posunięć były żadne; orzeczono może 30 tys. wydaleń wobec obcych przy­ byszów, ale wykonano niewiele, w tym spektakularne wyczarterowanie (X 1986) 101 Malijczyków z Paryża do Bamako. Wobec braku obowiązku meldunkowego, fakty pracy i bytowania obcokrajowców wymykają się ścisłej kontroli. Było oczywiste, że fala imigrantów z lat 60. XX w. pozostanie we Francji i będzie naturalizowana. Pojawił się więc poważny problem w sferze socjal­ no-bytowej, a także - rzecz charakterystyczna dla lewicowej polityki społecz­ nej - rozważano perspektywiczną integrację kulturową i psychospołeczną tych różnych zbiorowości etnicznych i religijnych w ramy państwowości francuskiej. Francja była zawsze krajem stosunkowo liberalnym i najbardziej asymilują- cym obcokrajowców, podobnie jak w XIX i XX wieku kolonizowano imigran­ tów w Ameryce Północnej. Stopniowo i bez przeszkód prawa obywatelstwa mogą otrzymać dzieci imi­ grantów; urodzone i zaaklimatyzowane we Francji widzą większe szanse w nowej

11 F. Gaspard, C. Sćrvan-Schreiber, Lafin des immigres, Paris 1984, s. 99-100.

106 ojczyźnie, nie w krajach swych przodków. Prawodawstwo francuskie oparte na systemie mieszanym określania obywatelstwa, przewiduje potomkom emigra­ cji obywatelstwo Republiki lub zachowanie obywatelstwa rodziców, na podstawie deklaracji zainteresowanych z chwilą osiągnięcia pelnoletności. Poprzez skolary- zację nabywają znajomość języka i poddani są wpływom szeroko pojętej kultury francuskiej, co jest dominantą obywatelstwa. Nie rodowód a język i kultura roz­ strzyga o przynależności do wspólnoty narodowej. Na ogół drugie pokolenie emi­ gracyjne, jeśli zachowuje język ojczysty, to w codziennej konwersacji posługuje się już wyłącznie francuskim. Używanie innych języków niż francuski dotyczy obecnie mniej niż 5% społeczeństwa; na pierwszym miejscu jest arabski, którym mówi 2% rodzin, przy czym deklarują oni również znajomość francuskiego14. Obywatelstwo uzyskuje się również poprzez małżeństwa obcokrajowców z Francuzami (ok. 30 tys. rocznie), dopiero w dwa lata po ślubie, aby zapobiec fikcyjnym związkom, a wcześniej jeśli rodzina jest pełna (z dzieckiem). Przez mał­ żeństwa mieszane dokonuje się szybko i w sposób naturalny wzajemne przenika­ nie treści kulturowych różnych społeczności. Otwarta postawa na inne wartości, zachowania, poglądy, wierzenia ułatwia bezkonfliktową asymilację obcych z lud­ nością rodzimą. Imigranci europejscy o kulturze katolickiej, czyli Polacy, Włosi, Hiszpanie, Portugalczycy asymilowali się najłatwiej. Trudniejsza i długotrwała będzie asymilacja imigrantów konfesji muzułmań­ skiej, wielkiej irredenty z własnym systemem wartości, posiadającej zaplecze polityczno-narodowe w państwach arabskich. Wyznawcy Proroka w pierwszej generacji powojennej emigracji zarobkowej do Francji to ludzie o najniższym stopniu wykształcenia, żyją w gorszych środowiskowych warunkach materialnych i kulturalnych. Różnice w sytuacji ekonomicznej rodzin i w ich poziomie kultural­ nym sprawiają, że dzieci mają nierówne szanse życiowe. Około 1,8 min muzuł­ mańskich dzieci we Francji objętych jest obowiązkiem szkolnym; spotyka ich dwa razy więcej niepowodzeń szkolnych niż dzieci francuskie, głównie w posta­ ci drugoroczności, opóźnień w nauce, niedostosowań społecznych. Upośledzenie szkolne determinowane jest nie faktem obcego pochodzenia, ale głównie statusem rodzinnym i społecznym. Bez wykształcenia nie ma miejsca w hierarchii zawodo­ wej i także mentalnej inspiracji wtłoczenia się w system społeczny Francji. Generalnie jednak, wychowanie na pograniczu kulturowym, islamu w rodzi­ nie i liberalnego chrześcijaństwa w państwie neutralnym światopoglądowo, oraz współżycie i współzamieszkanie w różnych grupach społeczno-zawodowych, religijnych, etnicznych, sprawiają, że młoda generacja muzułmańska oddala się od islamu doktrynalnego. Większość młodych naśladuje w stylu bycia obycza­ jowość wszystkiego co francuskie, omija przykazania Proroka, np. obchodzenie

,J W. Żelazny, Francja wobec mniejszości narodowych. Elniczność, elnopolilyka, etnosocjologia, Tyczyn 2000, s. 126.

107 dnia świętego w piątki czy niespożywanie wieprzowiny i wina. Na początku lat 90. XX w. mniej niż 40% muzułmanów francuskich deklarowało się jako wie­ rzący i praktykujący, a tylko 16% uczęszczało w piątki do meczetu15, tylko nie­ liczni, ortodoksyjni czciciele Allacha (może 4-5%) pielgrzymowali do Mekki. Muzułmanizm jak inne religie poddany jest wpływom laicyzacyjnym, gdzie w przestrzeni życia prywatnego chroni się różnorodność zachowań i wiary, ale też wiele rodów w tej zbiorowości pozostaje przywiązanych do tradycyjnych wartości, odpornych na sfrancuzienie sposobu myślenia, obyczajów, europejskie widzenie człowieka i świata. Fundamentalistyczna mniejszość (około 30-35 tys.) byłaby groźna nie przez wrogość przystosowania islamu do warunków nowo­ czesnego społeczeństwa, ale dlatego, że sympatyzuje z działaniami skrajnych ugrupowań i może być zapleczem dla grup terrorystycznych. Niektóre organi­ zacje integrystyczne we Francji zachęcają do noszenia zasłon na twarz w szkole, by prowokować wykluczenie ze szkoły i dzięki temu jawią się jako prawdzi­ wi obrońcy wiary. Nieuchronnie, napływowi muzułmanie w Europie dostosują się do ducha modernizmu kulturowego i uniwersalnych standardów społeczno­ ści obywatelskiej. Z niezrealizowanych zapowiedzi programowych Socjalistów to problemy pracy i bezrobocia, jedne z najistotniejszych kwestii wysoko rozwiniętych krajów kapitalistycznych. Problem ludzi wykluczonych z rynku pracy był dla Mitter- randa centralnym tematem kampanii wyborczej w 1981 roku, co zapewne przy­ sporzyło mu zwolenników. Postrzegał straty ekonomiczne i społeczne, masowe­ go bezrobocia, bo niewykorzystanie ludzi zdolnych do pracy nie tylko nie przy­ nosi zysku, ale wymierne straty w postaci świadczeń socjalnych. Ukazywał, iż tylko w 1979 roku straty z racji niewykorzystania pracy bezrobotnych wyniosły 27 mld franków, w tym 7,3 mld to świadczenia z tytułu zobowiązań socjalnych państwa16. Niewymierne pozostają straty społeczne, np. demoralizacja w rytmie życia codziennego, który związany jest z pracą. Bezrobocie jest tym przypad­ kiem patologii życia zbiorowego, w którym jednostka jest przedmiotem szkod­ liwego oddziaływania. Szczególnie groźnym dla młodych nigdzie nie pracują­ cych, więc pozbawionych możliwości kształtowania etyki zawodowej oraz nawy­ ków związanych z pracą zorganizowaną. W gospodarce wolnorynkowej popyt zatrudnienia (ze strony gospodarki na siłę roboczą) musi się dostosować do podaży, a nie odwrotnie. Historia nie zna kapi­ talistycznego sposobu gospodarowania bez bezrobocia. Nawet 3,8-procentowa stopa bezrobocia jest ekonomicznie pożądana, gdyż rezerwowa armia ludzi pracy wywiera parcie na rynek pracy i stanowi bodziec do lepszej pracy i w ogóle do jej poszanowania. Albo wysoka wydajność pracy oraz produkcyjność i bezrobocie,

15 S. Bernstein, P. Milza, Histoire..., s. 1266. 16 F. Mitterrand, Id et maintenant, Paris 1980, s. 220.

108 albo pełne zatrudnienie (gospodarka planowa) i słabe tętno życia gospodarczego, brak impulsów do innowacji. Zapowiadana w wyborach przez Partię Socjalistyczną polityka pełnego zatrud­ nienia (plein emploi), rozwijania twórczych motywacji pracy, mogła mieć tylko moralne znaczenie, a realne - w warunkach pracy gospodarki ekstensywnej. Nowoczesna produkcja wymaga pracy intensywnej, w krótszym niż dawniej czasie i akurat w okresie dwóch kadencji Mitterranda bezrobocie podwoiło się. W maju 1981 r. wynosiło 1,6 min (7,3%), w latach 1987-1992 wzrosło od 2,6 do 2,7 min (11%), a pod koniec 1994 r. rejestrowano już 3,3 min, tj. 12,6% lud­ ności czynnej zawodowo17. Na przełomie XX i XXI wieku 3,5 min nie znajdowa­ ło zatrudnienia z powodu masowego strukturalnego bezrobocia. Przyczyny coraz mniejszego zapotrzebowania na siłę roboczą są złożone i stanowią wypadkową na wielu poziomach w rozwoju społeczno-gospodar­ czym. Długi czas po II wojnie światowej istniała dobra koniunktura w więk­ szości gałęzi gospodarki i bezrobocie praktycznie nie występowało. Prosperity kapitalizmu sprzyjała eksploatacja tanich surowców z obszaru Trzeciego Świata. Czynnikiem wzrostu gospodarczego była też tania siła robocza, racjonalnie wyko­ rzystana w sensie ilościowym i jakościowym, którą stanowili obcokrajowcy. Od 1973 roku pogarszała się sytuacja gospodarcza w całym świecie kapi­ talistycznym i ograniczenie poziomu produkcji sprzęgało zmniejszanie się zatrudnienia. Już nie tylko koniunktura, ale postęp technik i technologii stano­ wi podstawową przyczynę bezrobocia. Mechanizacja i automatyzacja wytwór­ czości pozwala eliminować lub ograniczyć do minimum czynności manualne robotnika. Staje się on operatorem maszyn zautomatyzowanych, nadzoruje tech­ niczne instalacje w fabryce, zapewnia utrzymanie ich w stanie ciągłej używalno­ ści. Substytucja pracy żywej przez uprzedmiotowioną kompensuje jeden z ele­ mentów kosztów produkcji, jakim są płace i ubezpieczenia społeczne, choćby siła robocza była nisko wynagradzana. Maszyny nie tylko pracują i oszczędzają świadczenia płacowe, ale i nie stwarzają kłopotów ideologicznych, syndykali- stycznych itp. Obecnie, nowe kierunki postępu technologicznego, wywodzące się z informatyki, elektroniki precyzyjnej, robotów i mikroprocesorów, prowa­ dzić będą do strukturalnego bezrobocia. We wszystkich kapitalistycznych kra­ jach wysoko rozwiniętych znikały niektóre gałęzie przemysłu z powodu ich nie­ rentowności lub wprowadzania nowoczesnych urządzeń oszczędzających płace i wydatki socjalne. Wolna przedsiębiorczość nie inwestuje w celu bezpieczeń­ stwa socjalnego, lecz w intencji fabrykowania produktów do sprzedaży z zyskiem. Znamienne, że tańsze wyroby pochodzą z tych krajów, w których nie rozwinął się system ochrony pracy. Homo economicus może wytwarzać więcej dóbr pra­

17 Dane za: Annuaire statistique de la France 1985; „ Le Monde” dn. 27 III 1987; J.-M. Colombani, H. Portelli, Le double seplenat..., s. 29; P. Favier, M.-M. Roland, La decennie Mitterrand..., t. 4, s. 31.

109 cując krócej. Produkując ich obfitość i wyręczając się pracą robotów, skazuje się na bezużyteczność znaczną część społeczeństwa. Ponadto nastąpiło podrożenie surowców i ograniczenie produkcji bardziej materiałochłonnej oraz nasycenie rynku dobrami trwałymi. Wszystko to sprawiło zmniejszenie zatrudnienia w prze­ myśle w latach 1974-1979 o 530 tys., gdy równocześnie przybyło milion mło­ dych osób w wieku produkcyjnym. Odtąd, nie ulega większym zmianom ogólny stan zatrudnienia, a tymczasem każdego roku około 750 tys. młodych ludzi wcho­ dzi na rynek pracy, a na emeryturę odchodzi około 500 tys. osób. Można szaco­ wać, iż we Francji liczba robotników, wytwarzających dobra materialne, będzie się wciąż zmniejszać o około 70 tys. rocznie. Natomiast tworzenie nowych miejsc pracy jest możliwe jedynie w usługach (głównie w handlu) w wielkości 35-37 tys. i w administracji około 30 tys. rocznie. Ludzie musieli się przekwalifikować, albo zasilić rosnącą armię bezrobotnych. W takich uwarunkowaniach z proble­ mem nadwyżki rąk do pracy w stosunku do potrzeb gospodarki nie można się było uporać. Przeciwnie, bezrobocie zwiększało się, stało się zjawiskiem trwa­ łym, niezależnym od kryzysu nadprodukcji, mimo wzrostu rozmiarów produk­ cji materialnej, którą sprzęgał postęp techniczny. W sytuacji przyrostu ludności czynnej zawodowo, wyższego niż przyby­ wa miejsc pracy, głównym czynnikiem pozwalającym na aktywizację wytwórczą siły roboczej jest wzrost gospodarczy. Dla zniwelowania wzrastającego bezro­ bocia potrzebny byłby ponadczteroprocentowy wzrost w gospodarce francuskiej. Tymczasem w okresie 1981-1993 wynosił średnio 1% rocznie, a w latach 1983— 1985 miał miejsce nawet wzrost zerowy18, niewielki by pozwalał choćby na sta­ bilizację bezrobocia. W ochronie zagrożonego zatrudnienia, jednym z poczy­ nań było skracanie czasu pracy. W styczniu 1982 r. obniżono czas pracy do 39 godzin tygodniowo i wydłużono do 5 tygodni urlopy wypoczynkowe. Pod presją związków zawodowych, głównie Powszechnej Konfederacji Pracy (CGT) utrzy­ mano wynagrodzenie jak za poprzedni wymiar pracy; także wydłużone urlopy były płatne. Przewidywano, że ustawowe zmniejszenie czasu pracy, obowiązujące wszystkich, tak pracodawców, jak i pracowników pozwoli na utworzenie do 100 tys. nowych miejsc pracy. Byli ekonomiści, którzy doradzali, by redukcji cza­ su pracy - jeśli ma być uzupełniana zatrudnieniem dodatkowych pracowników - nie kompensować płacowo. Gwarantowanie płacy uważano za przyczynę hamu­ jącą opłacalność nowych inwestycji, które mogłyby angażować poszukujących pracy. Podwyżka płac w 1968 roku w wyniku tzw. Układów Grenelle była jedną z przyczyn nowej fali automatyzacji. Postęp techniczny i organizacyjny sprzyjał zwiększeniu wydajności pracy, podnoszeniu poziomu płac oraz poprawie innych wskaźników ekonomicznych. Otóż w 1982 roku obniżenie wymiaru pracy spo­ wodowało zniknięcie ok. 1% czasu w pracy produkcyjnej, ale kompensowane

“ M. Agulhon, A. Nouschi, R. Schor, La France de 1940 a nos jours, Paris 2002, s. 374.

110 było organizacją zmianową i sezonową modulacją pracy, czy eliminowaniem czasu martwego. Te udoskonalenia toku pracy przyniosły efektywność produk­ cyjności pracy (0,7%) i wzrost wydajności (2,9%), a przybyło tylko około 20 tys. nowych miejsc pracy, tj. dla 1% ówczesnej rzeszy bezrobotnych19. Innym sposo­ bem redukcji bezrobocia było utworzenie nowych miejsc pracy (około 190 tys. etatów) w sferze budżetowej, przede wszystkim w administracji publicznej oraz w usługach świadczonych zbiorowo, tj. oświata, ochrona zdrowia i ubezpie­ czenia społeczne. Także, może kilkadziesiąt tysięcy miejsc pracy zostało zwol­ nionych dla bezrobotnych na skutek obniżenia wieku emerytalnego. Od 1986 r. bezrobotni, którzy osiągnęli 55 lat, mają prawo do zasiłku przez okres 60 mie­ sięcy, tj. do czasu uzyskania uprawnień emerytalnych, które we Francji przy­ sługują od 1 kwietnia 1983 r. wraz z osiągnięciem 60 lat. Ten interwencjonizm państwowy na rzecz zapewnienia możliwości pracy częściowo może łagodzić wahania koniunkturalne na rynku pracy. Nieziszczalne już będą ideały lewicy, by prawu do pracy w sensie otrzymania pracy i wynagrodzenia za jej świadczenie towarzyszyła satysfakcja z wykonywania pracy społecznie użytecznej. W pierwszej kolejności ofiarami bezrobocia pozostaje zawsze młodzież wchodząca w wiek produkcyjny; wprost ze szkół, w tym także osoby z wyższym wykształceniem. Brak pracy dla młodych absolwentów szkół opóźnia ich życio­ wy i zawodowy start. Młodzi bez pracy to nowa forma bytowania w biedzie, jaka pojawiła się w latach 80. XX w. Recesja gospodarcza i redukcja zabezpie­ czeń socjalnych skutkują ogólnym spadkiem dochodów ludności. Klasyczny nie­ dostatek zniknął w latach 60. XX w. wraz z pełnym zatrudnieniem i rozciągnię­ ciem ochrony socjalnej na prawie całość ludności. Wtedy tradycyjna bieda doty­ kała głównie osób starych i gospodarstw domowych o niskich dochodach. Jak zawsze bezrobocie uderza w aktywizację zawodową kobiet, które są mniej mobil­ ne zawodowo, częściej nieobecne w pracy m.in. z powodu obowiązków macie­ rzyńskich. Jeżeli jest wystarczająco dużo mężczyzn na rynku pracy, traktowane są tradycyjnie jako rezerwa siły roboczej. Liczbowo największą (ponad 1,2 min) będzie kategoria bezrobotnych pozo­ stających długo bez pracy, czyli około 500 tys. rodzin pozbawionych jest docho­ du i ochrony socjalnej. Nie wszyscy zarejestrowani jako poszukujący pracy mogą korzystać z zasiłków dla bezrobotnych i część z nich zwracać się musi do opie­ ki społecznej i charytatywnej. Opieka socjalna (stałe zaopatrzenie lub zasiłki) świadczona jest osobom, którym środki z tytułu ubezpieczenia nie wystarczają na zaspokojenie podstawowych potrzeb, nie mają środków do życia, albo gdy w sytuacjach losowych wymagają doraźnej pomocy. Szczególnie problem doty­ czy ludzi starszych, rodzin wielodzietnych, a w większości ludności imigracyjnej,

15 Dane za: A. Fonteneau, P.-A. Muet, La Gauche face a la crise, Paris 1985, s. 242; P. Favier, M. Martin-Roland, La decennie Mitterrand, t. 1: Les ruptures (1981-1984), Paris 1990, s. 191.

I l l żyjących w tym bogatym kraju na pograniczu fizjologicznej egzystencji. Chociaż we Francji nie ma dzielnic nędzy, jak np. w Stanach Zjednoczonych, to jednak poważnym problemem pozostaje zapewnienie wszystkim obywatelom odpowied­ nich warunków życia, a bezrobocie o charakterze przymusowym pozostanie cięż­ kim brzemieniem w dłuższej perspektywie. Długotrwałe bezrobocie i utrwalające się obszary niedostatku, ich ostrość w społecznej ocenie stanowi pożywkę dla ekstremistycznych ruchów politycz­ nych. W imieniu ludzi biednych, poszkodowanych i nieszczęśliwych, wystąpił utworzony w 1972 roku Front Narodowy. Ten nacjonalistyczny, skrajnie prawi­ cowy nurt, długo nie był znany szerszej publiczności, nie niepokoił klasycznych formacji politycznych. Obserwatorzy uważali, iż głos gniewu jest przejściowy i faktycznie Front wegetował na marginesie wyborczym, z rezultatem 0,4-05% głosów przed rokiem 1981. Dopiero niepowodzenia gospodarcze rządu socjali­ stycznego i masowe bezrobocie w latach 80. XX w. stworzyły podglebie popular­ ności haseł Frontu, upatrującego przyczyn ekonomicznej stagnacji w nadmiarze imigrantów, obcych zajmujących miejsca pracy Francuzom rodowodu galijskiego. Ich zdaniem, inwazja „obcych” organizowana przez „siły kosmopolityczne” gene­ ruje niepełnowartościowe etnicznie i kulturalnie rasy, a nawet prowadzi do wymie­ rania narodu jako odrębnego gatunku ludzkiego, podczas gdy w przyrodzie zabie­ ga się o ochronę ginących zwierząt20. Front żądał weryfikacji aktów obywatel­ stwa wszystkich natural izowanych po 1974 roku cudzoziemców i pozostawie­ nie tych, którzy potrafią wykazać się zamieszkiwaniem we Francji do trzeciego pokolenia wstecz. Wszelkie świadczenia socjalne, szczególnie rodzinne powin­ ny być zarezerwowane dla rodowitych Francuzów, posiadających mało dzie­ ci też z powodu długoterminowego bezrobocia, które przyczynia się do degrada­ cji rodziny i rozpadu wewnątrz niej naturalnych więzi, zarówno rodzicielskich, jak i małżeńskich. Natomiast rodziny kolorowych (nawet więcej niż 10-osobowe) korzystają z gratyfikacji dla rodzin wielodzietnych i w ten sposób pobierają sporą część dochodu narodowego, przeznaczonego na świadczenia rodzinne. Imigrację eksploatowano nie tylko jako konkurencję na rynku pracy i zagra­ żającą czystości etnicznej francuskiej, ale także jako niebezpieczeństwo pato­ logii społecznych w miastach, gdzie skupiają się imigranci. Demagogicznie, czarny Murzyn czy śniady Arab to synonim przestępcy, gwałciciel, narkoman, nosiciel AIDS, pasożyt żyjący z zasiłków. Front Narodowy umiejętnie wyko­ rzystuje nastroje ludzi, których dotknęły skutki uprzemysłowienia i urbanizacji, trafia do niezliczonej rzeszy malkontentów i także do części prawicy radykalnej, nacjonalistycznej, uważającej, iż prawica umiarkowana nie jest dosyć na prawo. Konserwatystom schlebia przez odwoływanie się do chrześcijańskiej identyfika­ cji tożsamości francuskiej i innych haseł bliskich Kościołowi, jak tradycjonali-

10 Le discour politique en France 1994. La documentation franęaise nr 4996, s. 46.

112 styczny porządek moralny, np. ochrona rodziny i zakaz aborcji, a jej dopuszczal­ ność tylko jako wyjątkowy zabieg ze wskazań medycznych. Niemniej Kościół katolicki Francji negatywnie postrzega tą formację, kultywującą nierówność mię­ dzy ludźmi i rasizm, a wskazuje na chrześcijański obowiązek solidarności z imi­ grantami i ubogimi. Zmiany ekonomiczne, a nie patologie społeczne wyrzuciły na margines życia ludzi nie pasujących z różnych przyczyn do epoki kapitalizmu postindustrialne- go; nie mieli oni kwalifikacji, pracy, mieszkali w szczególnych rejonach wiel­ kich miast. Populistyczny Front Narodowy (Front National) mieniąc się trybu­ nem i obrońcą praw ludzi, którzy ucierpieli - w swoich odczuciach lub obiek­ tywnie - przetrwa tak długo, jak dotkliwe będą społeczne problemy cywiliza­ cji technicznej. Baza społeczna Frontu to spore grupy podlegające do niedawna wpływom lewi­ cy, szczególnie Francuskiej Partii Komunistycznej. Jej znaczenie spadło wobec załamania się modelu państwa i społeczeństwa po roku 1981. Walkę klas w jej klasycznej postaci uznać należy za zakończoną i teraz postać imigranta zastąpiła kapitalistę w roli odpowiedzialnego za zło. Właśnie w kwestii beznadziejnych perspektyw życiowych imigrantów i ludzi „odrzuconych”, FPK jest za ich readap­ tacją funkcjonalną i zawodową. W przeciwieństwie do Frontu, lewica zawsze występowała przeciw ksenofobii, rasizmowi, antysemityzmowi, integryzmowi i homofobii. Ważna jest solidarność z drugim człowiekiem, nie uprzedzenia i ste­ reotypy upraszczające zawiłą rzeczywistość. Najbardziej chodzi o uregulowanie statusu cudzoziemców nie posiadających obywatelstwa francuskiego oraz dopaso­ wanie kierunków kształcenia młodzieży i reedukację zawodową osób już zatrud­ nionych do przyszłego, rzeczywistego zapotrzebowania gospodarki i kultury. Upadek Związku Radzieckiego nie oznacza końca ideologii komunistycznej. Komunizm we Francji o wysokim poziomie refleksji intelektualnej ma tradycje wcześniejsze niż radzieckie, od utopijnych myślicieli Babeufa i Fouriera przez rewolucje 1848 roku i Komunę Paryską, i przetrwa rozpad ZSRR. Radziecka prak­ tyka realnego socjalizmu była wypaczeniem {perversion de 1'ideal communiste)1' ideału bezklasowego społeczeństwa dobrobytu, ustroju bez organizacji państwo­ wej. Przez długie dziesięciolecia była to dyktatura nie proletariatu, ale nad pro­ letariatem, odrzucająca prawa człowieka i rzeczywiste ludowładztwo, co prowa­ dziło nie do formacji społeczeństwa komunistycznego, tylko do powrotu kapi­ talizmu. Współcześnie, celem strategicznym jest komunistyczny ideał uwolnie­ nia całego społeczeństwa od dominacji klasy kapitalistycznej, jej uprzywilejowa­ nej pozycji ekonomicznej. W przeciwieństwie do radzieckiego dogmatu społecz­ nej własności narzędzi i środków produkcji, respektowana będzie nienaruszalność własności prywatnej pochodzącej z własnej pracy. Prawo podaży i popytu pozo-

!l P. Brechon (red ), Lespartispolitiquesfranęais, Paris 2001, s. 123.

113 stanie głównym regulatorem ekonomicznych decyzji, przy czym przewagę będą miały aspekty socjalne, zaspokajanie potrzeb materialnych i kulturalnych społe­ czeństwa. Chodzi o korygowanie gospodarki rynkowej, uwzględniając takie oko­ liczności, jak stan zatrudnienia, sprawiedliwość podziału dochodu narodowego, ochrona środowiska i zgodność przyrody ze społecznością ludzką oraz oczywiście uwarunkowania międzynarodowe. Jednak baza społeczna partii komunistycznej kurczy się, elektorat ludzi pra­ cy rozczarowany liberalizmem socjalnym, przejmuje Front Narodowy. Z wybor­ ców FN, gdy w pierwszej turze przepadnie ich kandydat, w drugiej połowa z nich głosuje na prawicę, jedna czwarta za lewicą i czwarta część w ogóle nie głosuje22. Spore grupy ludzi mało aktywnych politycznie zawsze podlegają różnym wpły­ wom. Wołanie o przepędzenie „meteków” mobilizuje w walce politycznej, łatwiej wygrażać pięścią niż pracować głową. Prawica, mająca ludowe korzenie, w kwe­ stiach bezpieczeństwa socjalnego odstąpiła od ekonomicznego ultraliberalizmu, sprzeciwu wobec wszelkich form interwencjonizmu gospodarczego państwa. W sytuacji proletaryzacji poparcia wyborczego, opowiada się za pewnymi prawa­ mi typu opiekuńczego, by łagodzić nierówności egzystencji ludzkiej. W przestrzeni słabnących wpływów partii komunistycznych, nie głoszących już rewolucji, wyrosła nieoczekiwanie prawica populistyczna. Prosperuje w wie­ lu krajach europejskich, takich jak Austria, Belgia, Holandia, Szwajcaria, ale nigdzie jak we Francji nie zdobyła tak licznej i cieszącej się społecznym popar­ ciem, legalnej reprezentacji politycznej.

Problemy oświaty i kultury

Zmiana rządów w 1981 roku wywołała sporo nadziei wśród intelektualis­ tów tradycyjnie w większości związanych z lewicą społeczną. Ruch socjalistyczny zawsze przywiązywał do oświaty duże znaczenie. Jeszcze w XIX wieku dostrzegał w poziomie umysłowym mas pracujących decydujący warunek w walce o równo­ uprawnienie społeczne. Faktycznie, rozwój powszechnej oświaty był ściśle zwią­ zany z rewolucją przemysłową. Rozwój ekonomiczny sprzęgał zapotrzebowanie na robotników z szerokim ogólnym i specjalistycznym wykształceniem, otwar­ ciem drogi do wiedzy dla wszystkich warstw społecznych. Współcześnie, stan oświaty przesądza o dalszym rozwoju społeczeństw, przygotowując do uczestni­ ctwa w życiu zbiorowym, kontynuowania i rozwijania kultury. Powszechny obowiązek nauczania dzieci płci obojga wprowadzono we Francji w 1881 roku, a obecny ustrój szkolny opiera się na obowiązku szkolnym dzieci w wieku 6-16 lat, co oznacza 10-letni okres przymusowej skolaryzacji.

22 S. Bernstein (red.), Les culturespolitiques en France, Paris 1999, s. 362.

114 Populacja szkolna obejmuje ok. 13 min uczniów (12 min 478 tys. w 2004)23, za którymi stoją ich rodzice i opiekunowie, instytucje oświaty zatrudniające ok. miliona osób, więc ogromna (25-26%) część społeczeństwa zainteresowana jest bezpośrednio problemami edukacji narodowej. W podobnych wielkościach stan skolaryzacji utrzymywać się winien na początku XXI wieku, w związku ze stabi­ lizacją demograficzną roczników urodzonych od połowy lat 70. Szkolnictwo państwowe jest bezpłatne i neutralne światopoglądowo, z plu­ ralistyczną zasadą poszanowania różnorodnych ideologii i poglądów na świat, bez uprzywilejowywania żadnego z nich. W szkołach państwowych, podsta­ wowych i średnich, wyklucza się działalność organizacji typu politycznego. Sprzyja to tolerancji, nie animuje konfliktów sumienia. W okresie prezydentury Mitterranda podjęto wysiłki na rzecz rozszerzenia kształcenia na poziomie szkoły średniej. Na początku V Republiki w 1959 r. tylko 9,7% uczniów uzyskiwało świadectwo maturalne, a 24,2% w roku 197924. To nie­ wiele np. w porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi, gdzie 90% młodzieży docho­ dzi do matury. Wdrażanie postępu technicznego (automatyzacja) sprawia, że pro­ dukcja przemysłowa wykorzystuje osiągnięcia nauki i techniki, a rozwój oświa­ ty wykazuje tendencje do wyprzedzania rozwoju ekonomicznego, co wyma­ ga już kwalifikacji i kompetencji niekiedy bardzo wysokich. Czynniki te sprzęgają wzrost skolaryzacji i objęcie wszystkich, w wieku szkolnym, kształceniem na poziomie średnim, acz nie dającym żadnej specyficznej formacji zawodowej. Ustawą z dnia 9 października 1984 r. zmodernizowano kolegia, czyniąc je drożnymi w kierunku pełnej szkoły średniej. Stanowią odtąd podstawowe i jed­ nolite ogniwo w systemie kształcenia dla wszystkich dzieci na szczeblu klas czwartych i trzecich tj. dziewiątego roku nauki, przedtem o zróżnicowanych ciągach na podstawie selekcji (orientacji) w jedenastym roku życia dziecka. Teraz uczniowie podzieleni są na tych, którzy otrzymają promocję do klas koń­ czących się świadectwem dojrzałości (baccalaureat), dających prawo do stu­ diów wyższych oraz na tych, którzy wykazują opóźnienia w nauce i kierowani są do tzw. klas przejściowych. Tu otrzymują oni kształcenie stosownie do swe­ go poziomu według kursu uproszczonego {allege), łatwiejszego do opanowa­ nia i albo uzyskują promocję pozwalającą na dołączenie do programu normal­ nego, albo też kierowani są do klas praktycznych aż do wypełnienia ustawowe­ go obowiązku szkolnego. Służy temu szeroko rozbudowane szkolnictwo zawodo­ we, dwu-, trzy- lub czteroletnie, nazywane kolegiami kształcenia technicznego. Nie zaliczają się one jednak do szkół średnich i podobnie jak ponadpodstawowe

23 „L’Union” dn. 28 VIII 2004. !J S. Bernstein, J.-P. Rioux, La France de I'expension, t. 2: L apogee Pompidou 1969-1974, Paris 1995, s. 233.

115 szkoły artystyczne nie prowadzą do matury uprawniającej do studiów wyższych. Jednakowoż praktycznie wszyscy rozpoczynający pracę młodzi ludzie posiadają co najmniej wykształcenie zawodowe. Przesunięcie momentu pierwszej orientacji z klas czwartych i trzecich na końcowe klasy szkoły średniej miało umożliwić większości uczniów (w 80%) zdobycie matur i wstęp do szkoły wyższej. Istotnie, w czerwcu 1997 r. 783 121 uczniów kolegiów (75%)25 przeszło przez selekcję do klas maturalnych, a efekty- wy szkolnictwa wyższego zwiększyły się w całościowym ujęciu od ok. 1,2 min w latach 80. do prawie 2 min w roku 1995. Nie powiodła się natomiast Mitterrandowi próba nacjonalizacji, ściślej integra­ cji szkolnictwa prywatnego w system jednolitej służby publicznej na rzecz edu­ kacji narodowej. Szkoły takie, zwane też wolnymi, kształcą ok. 2 min dzieci, tj. 16-18% wszystkich uczących się, stoją niekiedy na bardzo wysokim pozio­ mie pod względem nauczania. Prywatnych zakładów szkolnych, stanowiących odrębny ciąg kształcenia w systemie oświatowym, jest we Francji około 11 700. Formalnie, pozostają w gestii związków wyznaniowych, głównie Kościoła kato­ lickiego i tylko około 600 z nich zorganizowana jest pod firmą osób prywat­ nych, stowarzyszeń, syndykatów itp. Przykładowo w 1987 roku szkoły podle­ głe Społecznemu Funduszowi Żydowskiemu obejmowały 14 tys. uczniów26, a w latach 90. XX w. w takich 100 szkołach kształciło się ok. 23 tys. uczniów. Polacy także rozwinęli różnorodne formy nauczania języka polskiego dla swoich dzieci w szkołach komunalnych i prywatnych. Oficjalnie, szkoły prywatne, stosownie do liberalnej zasady „wolności naucza­ nia”, mają zapewnić dzieciom odrębne wychowanie religijne, ale w praktyce motywacje światopoglądowe mają podrzędne znaczenie. Tryb kształcenia pry­ watnego jest kosztowny, ale daje większą szansę sukcesu szkolnego, z uwagi na wyższy na ogół poziom nauczania. Niekiedy też w grę wchodzą inne względy praktyczne, np. bliskość zamieszkania czy dogodniejszy rozkład zajęć szkolnych. Zasada wolności inicjatyw oświatowych, które dopełniałyby system eduka­ cji narodowej, nie jest kwestionowana, ale spór szkolny roznamiętniał opinię pub­ liczną w latach 1983-1984 w kwestii środków materialnych i źródeł finansowa­ nia, bowiem dotacje na szkoły prywatne sięgają 13% budżetu resortu oświaty. Obrońcy szkolnictwa prywatnego, głównie katolickiego, domagali się subsydiów z państwowej kasy, argumentując to też względami sprawiedliwości: tańsze szko­ ły będą dostępne dla niezamożnych. Grupy nacisku były potężne i zorganizowa­ ne. Działające od 1930 r. Stowarzyszenie rodziców uczniów szkolnictwa wolne­ go (UNAPEL), zrzeszające ok. 800 tys. rodzin, wspierane było autorytetem moral­ nym Jana Pawła II. W tej kwestii, z okazji pielgrzymki do Lourdes, papież zagadnął

* „L’Union" dn. 25 VI 1997. “ Ch. Debbasch, J.-M. Pontier, La societe franęaise, Paris 1989, s. 460.

116 wprost Franęois Mitterranda, który witał szefa państwa Watykan 14 sierpnia 1983 r. na lotnisku w Tarbes. Prezydent jednak sprawę od razu przeciął: „Ojcze Święty (Tres Saint Pere), o tym rozstrzygnie suwerenny rząd i parlament Francji”27. Natomiast przeciwnicy wspierania szkół konfesjonalnych twierdzą, że Koś­ cioły nie mogą być subsydiowane pod żadną postacią. Wśród nauczycieli zrze­ szonych w wielkiej Federacji Edukacji Narodowej (FEN) połowa to adheren­ ci Partii Socjalistycznej, zwolennicy pełnej laicyzacji, a także decydujący o sukce­ sie wyborczym lewicy. Spór dotyczył zakresu interwencjonizmu państwa w dzie­ dzinie oświaty, niemniej ożyły historyczne światopoglądowe zaszłości konflik­ tu między klerykałami a lewicą. Poważnie, w niebezpieczeństwo klerykalne nikt dziś nie wierzy, tym bardziej, iż w kryzysie powołań kapłańskich niewielu nau­ czycieli szkół prywatnych to osoby duchowne, tylko świeckie. Prawdopodobnie nie troszczą się, by wpływać w duchu apostolskim na najbliższe otoczenie. Franęois Mitterrand w programie ogłoszonym w trakcie wyborów prezy­ denckich zaakcentował (90 propozycja Programu) plan ujednolicenia (unifie) tych wszystkich zakładów szkolnych, które otrzymują pomoc finansową pań­ stwa. Zachowana miała być wolność wyboru szkoły prywatnej lub państwowej w ramach zintegrowanej służby oświaty. Unosił się na wyżyny ideałów sprawied­ liwości, gdy podkreślał, że „Szkoła wolna to szkoła pieniądza, to szkoła bur- żuazji”28, ale i zaznaczał, iż nie dąży do całkowitego monopolu państwa (sans spoliation ni monopole) i akceptuje dotychczasowy pluralizm w oświacie. Tutaj „szkoła burżuazji” to nie abstrakcyjna figura demagogiczna, gdyż istnieją bar­ dzo elitarne prywatne szkoły (około 100 tys. uczniów) o wysokich kosztach kształcenia i nie wspierane żadnymi subwencjami. Dostępne dla bogatych śro­ dowisk patronatu, wolnych zawodów czy wyższych kadr urzędniczych, a w nie­ wielkim stopniu dla dzieci z rodzin niezamożnych. Dnia 20 grudnia 1982 r. mini­ ster oświaty Alain Savary obwieścił projekt zmian dotyczących „Karty szkolnej”. Sektor prywatny byłby włączony do służby edukacji publicznej, a angaż pracy prawnie jednakowy dla wszystkich nauczycieli. Zmiana statusu nauczycieli szkół prywatnych na funkcjonariuszy państwowych pozbawiała szkoły swobody ich doboru. Uniformizacja pod zwiększoną kontrolą państwa prowadziłaby do utraty tożsamości, w sensie odrębnej edukacji inspiracji chrześcijańskiej. Opinia publiczna, podsycana zręcznie przez niechętne lewicy mass media, propagandą o „zamachu na wolność” (chodzi o wolność nauczania), była na ogół przychylna szkolnictwu katolickiemu. Dla większości, także niekatolickiej, mniej były ważne etyczne wartości kształcenia, ile sama natu­

27 Cyt. za: P. Favier, M. Martin-Roland, La decennie..., t. 1, s. 381. “ Cyt. za: B. Apparu, Les presidents de la V Republique. Franęois Mitterrand 1981-1995, Paris 1999, s. 21. Kwestia rozważana także w traktatach pedagogicznych np. L. Legrand, Les potitiques de I'education, Paris 1988.

117 ra prywatności. Alternatywa dla służby publicznej i możliwości wyboru inne­ go typu pedagogii w razie niepowodzeń szkolnych uczniów, albo gdy z innych powodów nie odpowiadał im sektor publiczny. Z tych szkół korzystała także spora część elektoratu lewicy i to wcale nie identyfikującego się z Kościołem. Nie widziano sprzeczności między zasadą laickości państwa a pomocą finanso­ wą na rzecz szkół w formie wyznaniowych. Minister Savary długo pertraktował z wszystkimi zainteresowanymi stronami, dążył do ugody. Kościół katolicki był gotów do kompromisu, ustąpienia z odrębności systemu prywatnego w szkol­ nictwie, w zamian za wprowadzenie nauki religii w szkołach publicznych. Tylko nieprzejednanie „twardych” w każdej ze stron wywołało burzę, niemal wojnę szkolną, gdy 13 stycznia 1984 r. przedstawiono plan utworzenia wielkiej służby publicznej, jednolitej i laickiej „Edukacji Narodowej”. Wpływowe lobby rodziców uczniów szkół prywatnych (UNAPEL) zorganizowało falę manifesta­ cji protestacyjnych. W trakcie jednej z nich (22 V) pod adresem Mitterranda prze­ bywającego z wizytą w Angers, wypowiadano zniewagi słowne typu „odwal się” (od wolnych szkół). Największa około milionowa demonstracja miała miejsce w Paryżu (24 VI 1984), gdzie na licznych transparentach przywoływano pierw­ szą, właśnie w szkole konfesjonalnej, edukację Mitterranda. Z drugiej strony, Krajowy Komitet akcji laickiej mający oparcie w Partii Socjalistycznej chciał wykorzystać sprzyjający układ sił w parlamencie, by znacjonalizować sek­ tor prywatny. Przesilenie zakończyło się upadkiem gabinetu Pierre Mauroy’a (17 VII) i wycofaniem projektu szkoły jednolitej. Zwyciężyli zwolennicy szkoły prywatnej (i pragmatyzmu), a Kościół nie uzyskał niczego. W okresie prezydentury Mitterranda zwiększyło się upowszechnienie szkolni­ ctwa wyższego, którego wskaźnik osiągnął 26% dla grup wiekowych 20-24 lata. Plasuje to Francję na jedenastym miejscu w świecie; wyprzedzają Szwecja (37%), Holandia i Japonia (po 30%). Wyraźny przyrost liczby studentów we wszystkich krajach rozwiniętych związany jest z postępem naukowo-technicznym, prowa­ dzącym do przekształcenia wiedzy w bezpośrednią siłę wytwórczą. Wiedza zdo­ bywana na uczelniach jest jedynie częścią naszego wyposażenia profesjonalnego. Zapewnia wykształcenie ogólne (zarówno ogólnokształcące, jak i zawodowe), a proces specjalizacji w zawodzie jest realizowany w toku przyszłej pracy. Ulegać może zmianom wraz ze zmieniającymi się warunkami technicznymi i technolo­ gicznymi, gdyż przetwarzanie gospodarki i postęp techniczny są ciągłe. Po reformie E. Faure’a w 1968 roku, gdy zniesiono wszelkie egzaminy wstęp­ ne, nastąpił zwiększony napływ też kandydatów niedostatecznie przygotowanych do studiów, co obniżyło ogólny poziom naukowo-dydaktyczny wyższych uczelni. Wysoki poziom reprezentują uniwersytety o utrwalonych tradycjach, natomiast nowe pozaparyskie ośrodki szkolnictwa wyższego są słabsze badawczo i dydak­ tycznie. Na wielu kierunkach studiów ok. 50% zapisanych na pierwszy rok,

118 w ogóle nie przystępuje do egzaminów i kolokwiów, a stosunkowo niewielu (ok. 30%) z podejmujących studia osiąga pełne magisterium (maitrise) w przewidzia­ nym terminie. Regułą jest powtarzanie pierwszego roku, co ułatwia przygotowa­ nie się do konkursowego egzaminu do „wielkich szkół”. Akurat te grandes ecoles nie są wielkie, przyjmują od 100 do 500 studentów, tylko o znacznym ciężarze gatunkowym w kształceniu kadr przywódczych. Przygotowywują do funkcji wyż­ szego szczebla związanych z kierowaniem i kontrolą, dla administracji państwo­ wej i organizacji finansowo-przemysłowych. Rozwinęły się w XIX wieku w mia­ rę uprzemysławiania się Francji i wzrostu zapotrzebowania na kwalifikowane kadry techniczne i kierownicze. Uniwersytety kształciły w zakresie nauk huma­ nistycznych, ścisłych, prawa z ekonomią, medycyny. Od uniwersytetów, wiel­ kie szkoły wyróżnia głównie system rekrutacji w postaci konkursowych egzami­ nów wstępnych i surowa dyscyplina toku studiów. Z tej racji do rangi „wielkich szkół” pretenduje 300-310 zakładów, w tym 189 publicznych i 113 prywatnych. Kształcą one ponad 100 tys. studentów, więc 14-15% studentów, podczas gdy w uczelniach uniwersyteckich studiuje 85-86% ogółu młodzieży akademickiej29. Ponad połowa z nich, bo 160 szkół (42 tys. studentów) to uczelnie kształcące inżynierów ze specjalnością aeronautyki, chemii, elektrotechniki, budownictwa, mechaniki, informatyki i w zakresie szeroko pojętego rolnictwa. Nie podlega­ ją resortowi szkolnictwa wyższego, ale różnym organom administracji, armii, gospodarki, szczególnie sektora państwowo-kapitalistycznego. Ukończenie takiej uczelni z celującymi wynikami, otwiera drogę do elity władzy, a przynajmniej zapewnia doskonałe stanowisko, które nie jest dostępne dla studenta kończące­ go uniwersytet ze słabymi wynikami. Przykładowo, jedną z bardzo prestiżowych uczelni jest Krajowa Szkoła Admi­ nistracji (ENA); znamienne, że wśród jej absolwentów figuruje dwóch prezyden­ tów Francji - Valery Giscard d’Estaing i Jacques Chirac. Powstała w 1945 r. z inicjatywy de Gaulle’a w celu kształcenia wyższych kadr administracji państwo­ wej. Nauka trwa 2,5 roku, a do konkursu przystępują niemal wyłącznie absol­ wenci paryskiego Instytutu Nauk Politycznych lub uniwersyteckich studiów prawniczych. Podlega urzędowi premiera. Od 1987 roku przyjmuje 80 kandy­ datów (poprzednio 160) stosownie do możliwości zatrudnienia na stanowiskach kierowniczych w służbie państwowej. W październiku 1982 r. minister Savary podjął próbę zredukowania, nie lik­ widacji, dychotomii między elitaryzmem „wielkich szkół” a uniwersytetami. Pro­ jekt wywołał falę protestów, gdyż jedni obawiali się utraty egalitarnego sta­ tusu szkoły wyższej, inni, że selekcja w uniwersytetach powiększy szeregi ludzi bez kwalifikacji i zasili armię bezrobotnych. Dokument taki przyjęty rok później przez Zgromadzenie Narodowe utrzymał w dalszym ciągu wolny wstęp

” B. Magliulo, Les grandes ecoles, Paris 1982, s. 25.

119 1 naukę bez selekcji w pierwszym cyklu studiów uniwersyteckich. Dopiero po 2 latach przechodzić się miało na wyższy szczebel kariery studenckiej na podsta­ wie konkursu. W cyklu drugim liczba miejsc została ograniczona zależnie od moż­ liwości danej uczelni i zapotrzebowania na absolwentów. Kolejna próba reform podjęta przez prawicowy gabinet J. Chiraca w październiku 1986 r. przerodziła się w ogólnokrajowy konflikt polityczny. Zasada wolnego wstępu na studia mia­ ła zostać utrzymana, ale każda szkoła wyższa miałaby prawo określania kryte­ riów przyjęć i limitowania miejsc na danych kierunkach studiów, a także wpro­ wadzenia opłaty wstępnej. Modyfikacja struktury organizacyjnej i toku studiów nie naruszałaby w ogóle treści programowych kształcenia. Tylko sama zapo­ wiedź kwalifikacji przyjęć na studia i ostrzejsze potraktowanie selekcji w trakcie nauki wywołały akcje protestacyjne i projekt został wycofany. Sam Mitterrand wydawał się dyskretnie sympatyzować z akcjami rewindykacyjnymi studentów; może dlatego, iż zachwiały one autorytetem nieprzychylnego mu rządu kohabita- cji. Zaistniało tu swoiste dla psychologii społecznej poczucie zagrożenia socjalne­ go; w sytuacji wysokiego bezrobocia, utrzymanie formalnej zasady wolnego wstę­ pu na studia zwiększa szanse uzyskania dyplomu szkoły wyższej i następnie daje większe perspektywy zatrudnienia. Faktycznie, bodźce do intensywnej nauki stu­ denta tkwią w gospodarce i ustroju państwowym. Niemało wysiłku włożyły rządy lewicy w kwestię rewaloryzacji kultury. Kiedy Socjaliści pozostawali w opozycji krytykowali niezaangażowanie państwa w dzie­ dzinie kultury i ograniczenie działalności do przemysłu kulturalnego orientujące­ go się na rynkową rentowność. Podkreślano także, że tzw. gust publiczności redu­ kuje walor kultury do potrzeb rozrywkowych społeczeństwa merkantylnego, któ­ remu sprzedaje się ucieszne spektakle. Polityka kulturalna od początku V Republiki w zasadzie obejmowała mece­ natem państwa wyższe formy twórczości kulturalnej i pozostawiała prawom ryn­ ku rozwój skomercjalizowanej kultury masowej, będącej swoistym skrzyżowa­ niem rozrywki z popularyzacją niektórych wartości wytworów pracy ludzkiej. Natomiast sama twórczość kulturalna to praca i za jej efekty twórca ponosi odpo­ wiedzialność indywidualną, zyskując akceptację lub odrzucenie dzieła przez kry­ tykę. Przede wszystkim do państwa należy działalność legislacyjna i określenie reguł gry różnych podmiotów życia kulturalnego, ochrona wartości kultury, szkol­ nictwa artystycznego czy też propagowanie kultury francuskiej w świecie. Przeprowadzona w latach 1982-1983 reforma decentralizacyjna (także polity­ ki kulturalnej) miała stworzyć większe możliwości lokalnego finansowania dzia­ łalności kulturalnej, a w dalszej perspektywie wyrównać przestrzenne bariery dostępu do kultury. Nierównomierne rozmieszczenie instytucji i placówek kultu­ ralnych w terenie powodowało niejednakowy dostęp do dóbr kultury, znajdujących się w społecznym obiegu, dla ludzi z różnych środowisk społecznych, a zwłasz­

120 cza mieszkańców małych ośrodków miejskich i wsi w porównaniu z mieszkań­ cami stolicy. Paryż jest nie tylko ośrodkiem administracyjnym i politycznym, jak w każdej wielkiej metropolii, koncentrują się tu zarazem instytucje kulturalne, kadry zawodowo czynne w dziedzinie kultury i najwyższy odsetek inteligencji. Zgodnie z zapowiedziami programowymi Partii Socjalistycznej, od razu w 1982 roku wydatki na kulturę zostały podwojone od 0,42% do prawie 1% (od 3 do 6 mld franków)30 w budżecie państwa. Mimo polityki oszczędnościowej, symboliczne 1% rocznie nakładów na kulturę zostało utrzymane w całym okresie prezydentury Mitterranda. Z jego inspiracji, ogromną część, bo 1/3 tych wszyst­ kich pieniędzy (30-35 min franków) przeznaczono na inwestycje 20 prestiżowych obiektów kultury. W historii wielu możnych rozumiało, że prawdziwe pomniki buduje się przede wszystkim w kulturze. Prawdopodobnie takimi też motywami kierował się pre­ zydent Franęois Mitterrand i jego poprzednicy. W latach 60. XX w. najważniej­ szą inwestycją w dzieło krzewienia ogólnego poziomu kulturalnego były Domy kultury. W wizji inicjatora domów Andre Malraux, znakomitego pisarza i ener­ gicznego ministra kultury, miały przyczynić się do wyrównania poziomu kultury w całym państwie, przeniesienia na prowincję bogatego życia kulturalnego Paryża. Domy kultury wybudowano prawie we wszystkich ponadstutysięcznych mias­ tach, przy niewysokich opłatach wstępu są ogólnie dostępne dla tych, którzy odczuwają potrzebę kontaktu ze sceną teatru amatorskiego, biblioteką, wystawą, czytelnią czasopism, koncertem czy filmem. Projekty Domów kultury uwzględ­ niają też pomieszczenia dla działalności rozrywkowej np. dyskoteki. Odrębna uwaga należy się paryskiemu wielkiemu Centrum Sztuki im. Pom­ pidou: Centre National d’Art et de Culture Georges Pompidou. Ośrodek ten otwar­ ty w styczniu 1977 r. mieści w jednym obiekcie kompleks oddziałów wyspe­ cjalizowanych, w tym bibliotekę i kilka specjalistycznych samoobsługowych czytelni, ośrodek muzyczny, muzeum sztuki współczesnej, stałe i okresowe eks­ pozycje i inne. Centrum Pompidou odwiedzane jest w dni powszechne i świą­ teczne przez ogromne rzesze konsumentów kultury i poszukujących wiedzy. Ośrodek szczególnie przyciąga cudzoziemców (jak zwykle również nie brakuje tu Polaków), gdyż w jednym miejscu obcym łatwiej zapoznać się z dorobkiem kultury Francji. Valery Giscard d’Estaing patronował budowie dwóch muzeów: Musee d’Orsay tj. Muzeum sztuki i cywilizacji francuskiej XIX wieku, postawio­ ne na miejscu dawnego kolejowego dworca orleańskiego oraz Musće La Villette - muzeum nauki i zarazem centrum muzyczne, budowane na miejscu dawnych rzeźni w XIV dzielnicy Paryża. Obie instytucje muzealne udostępniono do zwie­ dzania w 1986 roku.

* J.-J. Becker, P. Ory, Crises..., s. 425.

121 Również Mitterrand uświetnił swe długie rządy budową Opery na Placu Ba- stylii, na 2,5 tys. miejsc, także Instytutu Kultury Islamskiej, rozbudową pary­ skiego teatru L’Est oraz zaadaptowaniem dla potrzeb Luwru przyległego doń gmachu Ministerstwa Finansów. Kontynuowano budowę okazałej dzielnicy admi- nistracyjno-mieszkalnej La Defense, rozpoczętej w czasach de Gaulle’a. Najbar­ dziej ambitnym przedsięwzięciem Mitterranda i najkosztowniejszą inwestycją (prawie 8 mld franków) była budowa nowej, wielkiej Biblioteki Narodowej Francji. Budowę rozpoczęto w 1989 roku i ukończono 30 marca 1995 r. Po upo­ rządkowaniu 7 min dzieł z dotychczasowej Bibliotheque Nationale, nowy księgo­ zbiór, jako Bibliotheque Franęois Mitterrand, udostępniono czytelniczej publicz­ ności w marcu 1997 roku. Wszystkie wymienione budowy wykonano w Paryżu, a na prowincji wznie­ siono w Lyonie tylko operę i nowoczesny dworzec szybkiej kolei (TGV) Sato- las. Wysokie koszty tych przedsięwzięć powodowały krytykę i to w kręgu socja­ listycznych współpracowników Mitterranda. Argumentowano, iż zainwesto­ wane kapitały pozwoliłyby na budowę wielu mniejszych, regionalnych ośrod­ ków kultury, powszechnie dostępnych. Oskarżano o niszczenie zabytkowej substancji miasta i rzeczywiście nowa imponująca architektura zmieniała pejzaż Paryża tego historycznego, w tym wspaniałej perspektywy ulicy Saint-Antoine, długiej siedemnastowiecznej arterii. Posądzano Mitterranda o megalomanię i sar­ kastycznie przezwano Mitterramsćs I, iż pomnikowymi gmachami, na wzór fara- ońskich piramid starożytnego Egiptu, chciałby zaznaczyć piętno własnej epoki. Można jednak wyrazić przypuszczenie, iż te zespoły budowli posiadać będą war­ tość dla narodowej kultury Francji, także uniwersalną i ponadczasową jak Luwr, Wersal, krakowski Wawel czy Muzeum Żup Solnych w Wieliczce. W kulturze masowej najbardziej uprzywilejowane jest czytelnictwo. We Fran­ cji, która jest jednym z gigantów wydawniczych na świecie, a mocną stroną edy­ torską jest dziedzina literatury naukowej i informacyjnej, oraz posiada stosun­ kowo rozbudowaną sieć bibliotek publicznych, książka i lektura nie są obecne w życiu codziennym jako dobro kulturalne. Chodzi o recepcję literatury pięknej i masowej książki popularnonaukowej. Książka pozostaje bardziej domeną inicja­ tywy indywidualnej, odczuwania potrzeby obcowania ze słowem drukowanym, niż celem polityki kulturalnej; jest dobrem kulturalnym, ale też towarem han­ dlowym. Największą aktywność czytelniczą wykazują ludzie o wysokich docho­ dach, należący do kategorii społeczno-zawodowej inteligencji, posiadający wyższe wykształcenie. Najniższy wskaźnik czytelnictwa notuje się wśród ludzi z wykształ­ ceniem podstawowym, niewykwalifikowanych zawodowo i o niskich dochodach. Tradycje i przyzwyczajenia są czynnikiem różnicującym, ale wysokie ceny także przesądzają o nabywaniu książki; otóż 75% sprzedawanych książek kupowanych jest regularnie przez ok. 10% ludności, przede wszystkim grup lepiej sytuowa­

122 nych31. W sierpniu 1981 r. z inicjatywy socjalistycznego ministra kultury Jacques Langa, ustawowo nałożono na wydawcę obowiązek ustalania jednolitych cen na książki. Kalkulowane są na zasadzie opłacalności handlowej, ale pozwoli­ ło to ukrócić dotychczasowe praktyki spekulacji w handlu książkami bez ozna­ czonych cen, a cieszących się większym popytem. Praktyka unaoczniła, że war­ tościowe dzieła po obniżeniu ceny sprzedaży natychmiast się rozchodziły. Z państwowej kasy wspierana jest finansowo również działalność kinematogra­ fii (1% budżetu resortu kultury), co pozwala na częściowe pokrycie kosztów pro­ dukcji filmowej. Utworzony jeszcze w 1984 roku „Fundusz na rzecz rozwoju fil­ mu i przemysłów kultury” ma za zadanie dofinansowywanie debiutów artystów, filmów animowanych oraz kin studyjnych. Sama kinematografia bardziej zależ­ na jest od praw rynkowych i film musi trafić do widza, aby zapewnić rentowność kina. Produkcja filmowa orientuje się więcej na kino komercyjne, przyciągające szerokie rzesze widzów, a przecież w ostatnich dekadach nie brakowało utalen­ towanych twórców filmowych jak Franęois Truffaut, Jean-Luc Godard, Bertrand Tavernier i wielu, wielu innych. Mimo subwencji na rzecz filmów ambitnych arty­ stycznie i niekomercyjnych, spada frekwencja kinowa; od 181 min widzów jesz­ cze w 1975 r. do 110 min w latach 90.32 W roku 1960, w okresie „nowej fali” sprzedano 354 min biletów wstępu do kina. Notuje się spadek produkcji fil­ mów czysto francuskich, a regularny od połowy lat 70. XX w. zalew filmów ame­ rykańskich, najwięcej w stylu westernów i serii hollywoodzkich. Obecnie, we Francji, w całej Europie, a także w Polsce ok. 70% wszystkich emitowanych filmów to amerykańskie. Film zakupiony w Stanach Zjednoczonych jest tańszy od krajowego, gdyż koszty produkcji rozkładają się na międzynarodową publicz­ ność kinową, ale hamuje to efektywność własnej wytwórczości. Znikają małe sale kinowe, bo przyszła era multikina, z szeroką ofertą wyświetlanych filmów. Coraz mniej ludności uczęszcza do kina nie tyle z powodu słabszych jakościo­ wo filmów, ale tak naprawdę to z kinem konkuruje telewizja oraz rozwój innych form spędzania wolnego czasu. Zasięg radia i telewizji jest we Francji od dawna powszechny, można mówić 0 pełnym zaspokojeniu potrzeb. Te najbardziej atrakcyjne w skali masowej środ­ ki przekazu pozostają podstawowym dobrem kulturotwórczym, oknem na świat 1 przedmiotami pierwszej potrzeby zagospodarowującym czas wolny. Wywierają także ogromny wpływ na kształtowanie opinii publicznej i wykorzystywane są zawsze jako instrument manipulowania działaniami obywateli przez grupy poli­ tyczne tak rządzące, jak i pozostające w opozycji. F. Mitterrand będąc jeszcze w opozycji ostro krytykował ścisłą kontrolę przez państwo audiowizualnych środków przekazu, w kampanii prezydenckiej

31 H. Łakomy, Zagadnienia kultury masowej we Francji, Kraków 1997, s. 78. 32 J.-J. Becker, P. Ory, Crises..., s. 641.

123 (94 propozycja Programu) obiecywał odejście od tych praktyk po przejęciu władzy. Niemniej po zwycięstwie w maju 1981 r. natychmiast zastąpiono do­ tychczasowych szefów wszystkich służb w radiu i telewizji, wprzęgając infor­ mację do celów własnej polityki. Zmiany te motywowano utożsamianiem przez opinię publiczną kierownictwa radia i telewizji z poprzednią ekipą rządzącą. Jednak w latach 80. XX w. nastąpiły poważne zmiany jakościowe, znoszące państwowy monopol programowania tych środków komunikacji. Ustawa z 29 lipca 1982 r. w artykule pierwszym stanowi, że „Obywatele mają prawo do wol­ nych i pluralistycznych audiowizualnych środków komunikowania” (audio- visuelle librę et pluraliste)33, oczywiście po uzyskaniu zezwolenia lub kon­ cesji. Gospodarka częstotliwościami, których przestrzeń jest ograniczona, musi być kierowana centralnie. O piractwie nie ma mowy; prawo jest liberal­ ne, ale przestrzegane i egzekwowane. Zezwoleń na używanie fal radiowo-elek- trycznych udziela instytucja, według Ustawy, niezawisła. Początkowo nosiła nazwę Krajowa Rada Środków Komunikowania i Wolności, a od 1988 r. - Najwyższa Rada Środków Komunikowania (CSA), powoływana w dziesięcio­ osobowym składzie na 6 lat przez prezydenta Republiki oraz przewodniczą­ cych Senatu i Zgromadzenia Narodowego. Pluralizm Rady wymusza współpra­ cę, winna przestać być przysłowiową kością niezgody i weryfikacji po każdej zmianie rządowej, gdy nie jest możliwa przewaga jednej opcji politycznej. Rozbudowująca się w Europie telewizja satelitarna oraz powstanie prywatnej telewizji przede wszystkim ograniczyło monopol państwa i poszerzyło pluralizm informacyjny. Nie jest to telewizja monopolistyczna, teraz niezależna od wpły­ wów partii politycznych. Dysponenci telewizji komercyjnej, poważni biznes­ meni, zaangażowani kapitałami także w różne inne dziedziny gospodarki, nie chcą jednostronnością zrażać sobie ani władzy ani opozycji. Obiektywizm jest do przyjęcia dla wszystkich. System koncesyjny otworzył drogę dla prywatnego radia i budowy prywatnej, tzw. kablowej (przewodowej), telewizji. W całej Francji nadaje lokalne programy prawie 800 koncesjonowanych stacji radia prywatnego. Zakaz reklamy pozba­ wia takie stacje własnych źródeł utrzymania. Mogą korzystać z nowo utworzone­ go w tym celu funduszu opartego na dochodach z reklamy w telewizji, ale jest on przyznawany uznaniowo, a i w takiej sytuacji nie wystarczy na pokrycie kosz­ tów inwestycji i eksploatacji stacji radiowych. W rezonansie społecznym najbar­ dziej znane są rozgłośnie konfesjonalne, najwięcej w Paryżu i w przyległych aglo­ meracjach imigracyjnej siły roboczej, w poważnym odsetku wyznawców Proroka. Telewizję prywatną natomiast widzieć trzeba jako nowy środek zaspokaja­ nia zindywidualizowanych, środowiskowych potrzeb informacyjnych i samo­ kształceniowych. Prywatny kanał czwartej telewizji tzw. Canal + uruchomio­

33 Cyt. za: B. Apparu, Les presidents..., s. 29.

124 no w listopadzie 1984 roku. Od 1994 r. Canal + dociera do Polski, a nadaje także w Niemczech, Belgii, Hiszpanii i w afrykańskich państwach francuskojęzycznych. Jest to sieć telewizji zamkniętej, niezależnej od „zwykłej telewizji”, o wyższej jakości, ale koszty instalacji i abonamentu sprawiają, że dostępna może być tyl­ ko dla bogatszej elity. Canal + emituje program poprzez dekodera, którego szyfr posiada studio nadawcze. Pod tym względem jest publikatorem wyjątkowym, gdyż wszędzie indziej telewizja komercyjna przyłącza swych użytkowników do sie­ ci poprzez instalację przewodową. Programowo Canal + emituje głównie filmy, przeważnie świeże kinowe hity i bez wstawek reklamowych. Mimo niewielkiego, bo ponadpięcioprocentowego wskaźnika oglądalności, tj. około 3,5 min telewi­ dzów (wobec 85% na trzech ogólnych kanałach)34, Canal + przynosi ogromne dochody, które są reinwestowane w produkcję filmową i są podporą francuskiej kinematografii. Niewątpliwie, krajowa kultura audiowizualna nie może istnieć bez dotacji, ale w sytuacji deficytu budżetu państwowego, przypływ kapitału pry­ watnego może przyczynić się do modernizacji infrastruktury środków audiowi­ zualnych oraz ożywienia telewizyjnego gatunku twórczości i wypierania wszech­ obecnych produkcji amerykańskich. Pożyteczna na pewno wymiana międzynaro­ dowa nie może prowadzić do wyjałowienia własnego warsztatu twórczego i pro­ dukcji telewizyjnych. Przeciwnie, Francja zawsze miała ambicje propagowania własnej kultury w świecie i z tą intencją utworzono (1990) pod mecenatem państwa nowy kanał siódmy (La Sept), emitujący programy za pośrednictwem satelitarnym (DTF 1), w pierwszej kolejności w strefie frankofońskiej, z prezentacją najlepszych krea­ cji telewizji francuskiej. Również Radio France Internationale nadaje za granicę (także w Polsce) audycje odbierane przez około 30 min słuchaczy frankofońskich i frankofilskich poza Francją. Sporo czasu antenowego przeznaczone jest na naukę języka francuskiego w różnych stopniach zaawansowania. Radio i telewizja są narzędziem komunikacji wzajemnej zarówno ludzi mię­ dzy sobą, jak też różnych kultur i systemów społecznych. Skracają dystans w cza­ sie i przestrzeni w globalnej ofensywie kultury masowej na użytek milionów. We Francji dokonało się upowszechnienie dóbr kultury, stały się dostępne dla ogó­ łu ludności. Francuzi stali się społeczeństwem zamożnym, wykształconym, posia­ dającym możliwości rozwijania różnych form spędzania wolnego czasu i szanse dochodzenia do wysokiego poziomu kultury, wzbogacającej egzystencję ludz­ ką, tak w rozwoju życia zbiorowego jak też indywidualnego. Chodzi również o zaszczepianie składników kultury francuskiej wśród ogromnej tam rzeszy muzuł­ mańskiej, szczególnie arabskiej. Tylko człowiek bogaty duchowo i kulturalnie, może uczestniczyć w tworzeniu i utrzymaniu porządku społecznego oraz kształ­ tować postęp cywilizacyjny.

34 H. Łakomy, Zagadnienia..., s. 53. V KOHABITACJ/V - FENOMEN POLITYCZNO- INSTYTUCJON ALNY

Cechy kohabitacji

W praktyce ustrojowej Francji tzw. kohabitacja oznaczała od 20 marca 1986 r. współrządzenie prezydenta i premiera, wywodzących się z różnych formacji poli­ ty czno-doktrynalnych. Potocznie cohabitation oznacza wspólne życie pary, któ­ ra nie połączona jest więzami prawnymi, po prostu chce być razem. Politycznie kohabitacja to coś przeciwnego, wynika z konieczności prawno-konstytucyjnej dla pary nie pragnącej takiego współżycia. Nazwano to przenośnie „białym mał­ żeństwem” (Le mariage blanc)1, nie skonsumowanym, bo o miłości w takim mariażu trudno mówić. W ukształtowanym już bipolarnym układzie sił, kohabi­ tacja rozbiła władzę wykonawczą, do tej pory jednolitą, na konstytucyjne kompe­ tencje prezydenta Republiki oraz rządu z premierem na czele. Spowodowała także konflikt instytucjonalny między lewicowym prezydentem a prawicową większoś­ cią w Zgromadzeniu Narodowym. Z wyborów parlamentarnych 16 marca 1986 r. zwycięsko wyszły partie prawi­ cowe: koalicja Zgromadzenie na rzecz Republiki (RPR) i Unia Demokracji Francuskiej (UDF) zdobyła 290 mandatów (44,7%) na 577. Cała lewica zdo­ była 248 miejsc w parlamencie, w tym Partia Socjalistyczna 216 mandatów. Część elektoratu lewicy rozczarowana do skutków nacjonalizacji i reform socjal­ nych, zwróciła się ku liberalnym pomysłom reprywatyzacji i zasadom swobo­ dy gospodarczej. Wyborcy rozliczyli rządzących z ich wcześniejszych obietnic, a najtrudniejszą kwestią społeczną było bezrobocie, które osiągnęło wtedy 10% (2,5 min) czynnych zawodowo. Aby wchłonąć tylu bezrobotnych potrzebny był­ by co najmniej 3-procentowy wzrost poziomu produkcji, nierealny w sytuacji recesji gospodarczej Francji i jej partnerów handlowych. W latach 1981-1985 notowano niewielki, rzędu 1% (np. 0,2% w 1983), przyrost dochodu Produktu Krajowego Brutto (PKB). Premierem został Jacques Chirac, szef RPR, najsil­ niejszej partii w nowej koalicyjnej większości parlamentarnej. Funkcja pre­ miera uczyniła go niekwestionowanym liderem opozycji i po merostwie Paryża

' W książce J.-M. Colombani, J.-Y. Lhomeau pod takim tytułem Le mariage blanc, Paris 1986.

126 stanowiła trampolinę w walce o Pałac Elizejski. Taki ideologiczny i politycz­ ny dualizm i konieczność nakreślenia sfery kompetencji w stosunkach mię­ dzy premierem i gabinetem ministrów a prezydentem zaistniał po raz pierwszy w V Republice. Po raz pierwszy bowiem premier wywodził się z innej niż pre­ zydent większości i on ją posiadał w parlamencie. Dotąd, dominacja prezyden­ ta tego samego bloku jednorodnego ideologicznie wynikała z faktu dysponowa­ nia przez niego również większością parlamentarną, na której opierał się rząd z premierem na czele. Prezydent dysponował własnymi uprawnieniami konstytu­ cyjnymi jak i uprawnieniami premiera. Dobitnie określił to de Gaulle: „z pewnoś­ cią rząd określa i prowadzi politykę narodu (art. 20 konstytucji) [...] ale wszyscy wiedzą i oczekują, żeby postępował według moich wskazań (de mon choix) i dzia­ łał posiadając tylko moje zaufanie”2. Podobnie jak w III i IV Republice premier był wskazywany przez szefa państwa, ale teraz w szerszym wymiarze: genera­ łowi nie chodziło o wyznaczenie postaci najbardziej zdolnej do uzyskania więk­ szości parlamentarnej, ale najwłaściwszej do realizowania polityki definiowanej w Elizeum. Prezydent jest naczelnym organem państwa, reprezentuje interes całe­ go narodu, a premier i rząd działa za jego przyzwoleniem. Prezydent mianuje ministrów na wniosek premiera, ale i to akt czysto formalny, bo tego wymaga kon­ stytucja. Toteż kwestia, jak powinien postąpić prezydent gdyby w wyborach par­ lamentarnych zwyciężyła opozycja, pozostawała teoretyczną i nie rozpatrywali jej ani de Gaulle ani Pompidou. Także niegaullistowski prezydent Giscard d’Estaing pozostawał imperatywnym arbitrem ponad partiami politycznymi. Przed wybora­ mi w 1978 r. W. Giscard orzekł, iż w sytuacji zwycięstwa opozycji, on sam pozo­ stanie symbolicznie w funkcji prezydenta, aby przypuszczalna nowa większość lewicowa mogła realizować swój program. Nazwał taką ewentualność retorycznie cohabitation (współzamieszkanie) i termin przyjął się w języku polityki. Kiedy Franęois Mitterrand 21 maja 1981 r. mianował rząd, na czele które­ go stanął socjalista Pierre Mauroy, sam podejmował kontakt z przyszłymi mini­ strami i proponował ich kandydatury, nie konsultując tego z nowo desygnowanym premierem. Okazywał, iż od niego zależą działania władcze, od nikogo więcej. Logika systemu nie została naruszona; prezydent, większość parlamentarna i rząd były jak poprzednie z tej samej - tylko już lewicowej - orientacji politycznej. Dokonała się demokratyczna zmiana warty ekip rządzących. O ile poprzednie rządy V Republiki tworzone przez prezydenta nie ubiegały się o inwestyturę parlamen­ tarną, o tyle po 1981 roku wszyscy premierzy, wkrótce po sformowaniu gabinetu, ubiegali się o zaufanie parlamentu. Faktycznie były to rządy prezydenckie odpo­ wiedzialne nie przed parlamentem, lecz przed prezydentem; on wytyczał politykę,

2 Cyt. za: S. Bernstein, La France de I ’expension, t. 1 .La republique Gaullienne 1958-1969, Paris 1989, s. 89.

127 nie premier. W problemowej literaturze tak polskiej jak i francuskiej3 twierdzi się, iż wedle konstytucji, ustrój polityczny V Republiki to mieszany parlamentamo- prezydencki (półprezydencki), ale w praktyce funkcjonuje jako bliski prezyden­ ckiemu. Na mocy konstytucji, prezydent Francji przewodniczy Radzie Ministrów, co zapewnia mu kontrolę nad działalnością rządu. Mitterrand korzystał z kon­ stytucyjnych uprawnień do podejmowania najważniejszych decyzji państwo­ wych jako ponadpartyjny arbiter. I to jako opozycjonista modelu ustrojowego V Republiki, przeciwnik dominującej roli szefa państwa nad rządem i parlamen­ tem. Dwa razy (w 1958 i 1962) wskazał „nie” dla konstytucji, później zażarcie demaskował tendencje bonapartystowskie de Gaulle’a i jeszcze jesienią 1980 r. w obszernym dokumencie programowym „Projet socjalistę”4 proponował uchyle­ nie art. 16 konstytucji dotyczącego wyboru prezydenta na siedem lat w wyborach powszechnych. Zakreślał kadencję prezydenta do 5 lat z jednorazową reelekcją lub mandat 7-letni bez prawa reelekcji. Czy Mitterrand te denuncjacje, w których oskarżał „osobistą władzę” de Gaulle’a i jego następców, kiedykolwiek traktował poważnie? Tego nie było już w styczniu 1981 r. w programie wyborczym (pre­ zydenckim) „110 propozycji”. Jako prezydent, więc i strażnik konstytucji, nie miał zamiaru jej zmieniać, doskonale przystosował się do systemu ograniczające­ go rolę parlamentu na rzecz władzy wykonawczej i do instytucji, które zwalczał. Zaraz po objęciu urzędu prezydenta Republiki (2 VII 1981) Mitterrand powiedział bez wahania i dwuznaczności: „wykorzystam w pełni uprawnienia jakie przyznaje mi Konstytucja [...] instytucje (tj. ustrojowe) nie zostały utworzone według mojej intencji, ale są dobrze zrobione dla mnie [...] nikt w łonie rządu nie podważa, że opinia Prezydenta Republiki jest decydująca”5. W latach 1981-1995 nie nastąpi­ ła żadna modyfikacja w tekście wszystkich 92 artykułów konstytucji. Tylko dzię­ ki tej konstytucji i powszechnym wyborom prezydenckim, lewica mogła prze­ jąć władzę. W świetle konstytucji, kompetencje prezydenta Francji wykraczają poza reprezentacyjne funkcje głowy państwa; winien on być ponadpartyjnym arbitrem, nie człowiekiem jednej, konkretnie oznaczonej partii politycznej, repre­ zentującej interesy określonych grup społecznych. Wizja realnej kohabitacji rysowała się na długo przed wyborami przypada­ jącymi na wiosnę 1986 roku. Już 16 września 1983 r. na łamach „Le Monde” za formułą cohabitation wypowiedział się Edouard Balladur, doradca Chiraca, wcześniej sekretarza generalnego w urzędzie prezydenckim Pompidou. W zamy­ śle Balladura i Chiraca pretendujących do sformowania (przez gaullistów) rzą­

3 Por. np. J. Baszkiewicz, Francja, Warszawa 1997, s. 173; J.-M. Colombani, H. Portelli, Le double septenat de Franęois Mitterrand. Dernier invenlaire, Paris 1995, s. 284-285; A. Jamróz, Przemiany ustrojowo-polityczne współczesnej Francji (1958-1988), Białystok 1991, s. 131. 4 Projet socialiste. Pour !a France des annees 80, Paris 1980, s. 265-266. 5 J. Chapsal, La vie politique sous la V Republique, Paris 1984, s. 738.

128 du po wyborach 1986 roku, uregulowanie instytucjonalne przyszłej cohabitation pozwoliłoby opozycji zająć wyraźne stanowisko programowo-wyborcze. Nie naruszałoby norm konstytucyjnych - dość elastycznych zresztą - a pozwoli­ łoby uniknąć kryzysów rządowych, gdy po zmianie politycznej każda ze stron jest ograniczona w aplikacji swych zamierzeń programowych. Sam Mitterrand zapewniał wcześniej, iż desygnuje premiera z nowej większości parlamentar­ nej; chociaż przeciwna politycznie, nie spowodowała dymisji prezydenta, gdyż konstytucja wyklucza możliwość pozbawienia funkcji szefa państwa przez parla­ ment. Mandat prezydenta jest w pełni niezależny od parlamentu, pochodzi z gło­ sowania powszechnego, otrzymany jest bezpośrednio od suwerena (narodu). Mitterrand respektował jedną z zasad ustroju parlamentarnego, w którym premier wyłoniony zostaje z obozu wybranej większości parlamentarnej, ale nie zamierzał rezygnować ze swych prerogatyw. Jeszcze przed wyborami (2 III) oświadczył w telewizji: „wolałbym zrzec się swych funkcji niż kompetencji doń przypisanych [...] nie będę prezydentem po przecenie (au rabais), wypełnię swój mandat bez względu na większość polityczną”6. Rozszerzył nawet kontrolę prezydenta w instytucjach o charakterze publicznym, obsadzając wysokie funk­ cje w ministerstwach i urzędach centralnych. Wykorzystał w tym celu art. 13 konstytucji (i ordonans wykonawczy z 28 XI 1958) stypulujący dekretem Rady Ministrów, więc podpisanym przez prezydenta, desygnowanie na ważniejsze sta­ nowiska kierownicze w organach administracji państwowej czy gospodarczej. W okresie prezydentury de Gaulle’a takich funkcji z nomenklatury było 51, za Pompidou już 73. Mitterrand, dekretem z kontrasygnatą rządową (gabine­ tu Fabiusa) z 7 sierpnia 1985 r. rozciągnął te uprawnienia na 103 instytucje, m.in. w obszarze kultury prawo mianowania dyrektorów Biblioteki Narodowej, Centrum Pompidou, Opery Paryskiej, Wielkiego Luwru. W dziedzinie gospo­ darczej dekret objął koleje (SNCF), transport miejski Paryża (RATP), Krajowe Biuro Zatrudnienia (ANPE) i wiele innych. Nominacje kierownicze tych insty­ tucji muszą być konsultowane między premierem a prezydentem, to przeszko­ dziło nowej większości rządowej usunąć tych, którzy uplasowani zostali z reko­ mendacji Mitterranda. Ta polityzacja administracji praktykowana w V Republice, sprzeczna z tradycjami Francji, krytykowana była przez lewicę, ale gdy była w opozycji. Teraz Partia Socjalistyczna przy władzy także nie przestrze­ gała tradycji „neutralności administracji” (rząd odchodzi, administracja zostaje), ale przejęła bez skrępowania praktykę poprzednich prezydentów. W bezprecedensowej w historii V Republiki sytuacji dysonansu ideolo­ gicznego i politycznego między socjalistycznym prezydentem a prawicową większością w parlamencie rozwiązanie spoczywało w rękach prezydenta, któ­ remu konstytucja (art. 8) powierza mianowanie premiera oraz, na jego propo­

6 J.-M. Colombani, J.-Y. Lhomeau, Le mariage blanc..., s. 20.

129 zycję, pozostałych członków rządu. Prawnie, prezydent ma całkowitą swobodę w wyborze szefa rządu, ale Mitterrand respektując układ sił, który narodził się z woli społeczeństwa, 20 marca 1986 r. mianował Chiraca na stanowisko pre­ miera. Koegzystencja funkcjonalna lewicy i prawicy stała się faktem. Partia Socja­ listyczna zepchnięta została na ławy opozycji, mimo że pozostawała najsilniej­ szą partią w Zgromadzeniu i nadal była partią urzędującego prezydenta. Niemniej zdaniem konstytucjonalistów, przegrane wybory przez stronnictwo prezydenta osłabiły jego pozycję hegemoniczną nad rządem, w atrybutach nie wynikających z konstytucyjnych zadań szefa państwa, a zwycięski Chirac sformułował swoistą „teorię świeżości legitymacji”7. Nie podważając mandatu prezydenta Republiki, dowodził, że wyrażony przez obywateli wybór polityczny (do Zgromadzenia Narodowego) legitymizuje jego rząd do prowadzenia polityki państwa zgodnie z własnym, odmiennym od prezydenckiego, programem wyborczym. Przy tworzeniu rządu, konstytucyjne lege artis zostało spełnione: Mitterrand i Chirac uzgodnili tych ministrów, z którymi prezydent miał współpracować. I tak resort Spraw Zagranicznych objął Jean-Bemard Raimond (ambasador w Związku Radzieckim) a Obrony - Andre Giraud, były komisarz ds. ener­ gii atomowej. Obaj kompetentni, nie deputowani, więc nie kojarzeni z rywalizu­ jącymi wprost stronami. Mitterrand nie zgodził się na polityków proponowanych przez Chiraca - Jean Lecanueta (UDF) i Franęois Lćotarda (RPR). Z pozosta­ łymi ministrami prezydent nie miał bezpośrednich roboczych relacji, może for­ malnie na posiedzeniach Rady Ministrów. Mitterrand unikał przy tym symboli, które mogłyby świadczyć o jedności politycznej, np. odmówił wspólnej fotogra­ fii z nowym gabinetem rządowym, co zawsze było w zwyczaju. Napięcie rzeczowe przyszło niebawem; już 26 marca 1986 r. Mitterrand oznajmił, iż odmówił podpisania ordonansu znoszącego zgodę administracyjną dotyczącą zwolnień z pracy. Ordonanse rządowe są redagowane i stanowione przez rząd, a prezydent dysponuje jedynie prawem weta, tj. odmowy podpisa­ nia ich. Chirac ustąpił. Dnia 2 kwietnia prezydent z rezerwą przyjął (na posie­ dzeniu rządu) decyzję ministra finansów Balladura o dewaluacji franka. Chirac nie zwrócił na to uwagi. Dnia 9 kwietnia Mitterrand odmówił podpisania trzech ordonansów dotyczących prywatyzacji przedsiębiorstw znacjonalizowanych przed 1983 rokiem. Odmowę uzasadnił potrzebą zachowania gospodarczej niezależno­ ści Francji w kontekście globalizacji produkcji i konsumpcji, światowej koncen­ tracji przedsiębiorstw i kapitału. Chirac przyjął decyzję prezydenta jako wyrok. Odmową podpisu ordonansów można wpływać na bieżącą politykę rządu w spo­ sób negatywny, tj. hamujący, nie kształtujący (kreatywny). Tylko, że nie podpi-

7 Opinia za: B. Lacroix, J. Lagroye, Le president de la republique. Usages et geneses d ’une in­ stitution, Paris 1992, s. 233; E. Popławska, Instytucja prezydenta w systemie politycznym V Republiki francuskiej, Warszawa 1995, s. 240-242.

130 sane ordonanse rząd przekształcał w projekty ustaw, parlament własnej większo­ ści gładko je uchwalał, a ustawę jako akt prawny najwyższego organu władzy, prezydent musiał podpisać. W praktyce cohabitation rząd przestał być rządem prezydenta i powrócono do zasady odpowiedzialności politycznej naczelne­ go organu wykonawczego w państwie przed parlamentem (Zgromadzeniem Narodowym), ale nie spowodowało to powrotu do republiki parlamentarnej, prze­ sunięcia ciężkości władzy na rzecz parlamentu. Przeciwnie, rząd Chiraca ucie­ kając się do stosowania art. 38 konstytucji, tj. wydawania ordonansów na mocy upoważnienia parlamentu, przerzucał część działalności normodawczej z orga­ nu legislacyjnego na egzekutywę rządową. Oznaczało to redukowanie znacze­ nia parlamentu w jego funkcji ustawodawczej, przeciwdziałało obstrukcji opozy­ cji, ale i pozbawiało wpływu na działalność normotwórczą także parlamentarzy­ stów własnego zaplecza politycznego, posiadającego zresztą niewielką większość w Zgromadzeniu. Sytuacja kohabitacji sprzęgała więc ograniczenie roli parlamen­ tu, ale zarazem partii tak rządzących, jak też pozostających w opozycji. Premier Jacques Chirac postępował ostrożnie, nie chciał zrywać współrzą- dów. Gdyby wygrał wybory prezydenckie w 1988 r., a zamierzał kandydować, nie leżało w jego interesie osłabiać pozycję i prestiż urzędu głowy państwa, wywierając presję na Mitterranda, by ten natychmiast złożył dymisję, do cze­ go był namawiany w swoim otoczeniu. Nie uchodziłby za finezyjnego polityka, a ułatwiłby Mitterrandowi mianowanie premiera z własnej decyzji. Do cohabi­ tation od razu przywykła opinia publiczna, jeszcze w marcu 1986 r. 65% bada­ nych w sondażach opowiadało się za kohabitacją*. Nie do przyjęcia było, gdyby oba ośrodki władzy wykonawczej zamiast szukać kompromisu były uwikłane w spory, rozliczenia w publicznych, retorycznych debatach. Oczekiwano rozwią­ zań podstawowych problemów, takich jak bezrobocie, bezpieczeństwo, inflacja, imigracja. Doświadczył tego Raymond Barre, który nawoływał opozycję, by po zwycięskich wyborach odmówiła wszelkiej współpracy z Mitterrandem, aby zobligować go do złożenia mandatu. „Jeśli polityka prezydenta Republiki jest dezawuowana w wyborach ustawodawczych, powinien on podać się do dymisji, bo przy takim podziale władz Francja nie byłaby skutecznie rządzona, a nawet byłoby to zdradą zasad V Republiki” powiedział były premier dla dzienni­ ka „Le Monde” (15 1 1986). Po tej wypowiedzi notowania Barre’a natychmiast spadły w badaniach opinii publicznej, a dotychczas postrzegany był jako wia­ rygodny, przewidujący działacz polityczny, gdy przestrzegał przed socjalistycz­ ną polityką wzrostu konsumpcji i zalecał utrzymanie rygorów w gospodarce. Wywołała ona nawet mieszane uczucia u innych, sposobiących się do prezy­ dentury kandydatów z formacji prawicowych; mogliby obawiać się w przyszło­ ści takiego nieuznawania zhierarchizowanej podległości. R. Barre był premierem 8

8 J.-M. Donegani, M. Sadoum, La VRepubligue. Naissance et mort, Paris 1998, s. 270.

131 w okresie prezydentury Giscarda, a ten wypowiedział się za uszanowaniem wybo­ ru Mitterranda przez naród. Sam zapowiadał, że jeśli w wyborach parlamentar­ nych 1978 roku wygra lewica, co było prawdopodobne, to jako prezydent będzie współpracował z nowym rządem. Wypadało honorowo podtrzymać „dane sło­ wo”, a politycznie - respektować konstytucję. Uwzględnić trzeba i aspekty bardziej ogólne: po doświadczeniach socja­ listów pobudzenia gospodarki w drodze ekstensywnej (m.in. wzrost konsump­ cji wewnętrznej), które nie przyniosły poprawy koniunktury, było większe przy­ zwolenie dla polityki liberalnej i ograniczenia ingerencji państwa. Miało to przy­ nieść odrodzenie dynamiki rozwoju produkcji i rozmiarów zatrudnienia. Nie naru­ szono żadnych z korzyści socjalnych po reformach rządów lewicy, ale teraz osią przedsięwzięć gospodarczych była prywatyzacja i to jednostek ekonomicznych znacjonalizowanych jeszcze przed 1981 rokiem. Chodziło o uniknięcie dodatko­ wych wydatków budżetowych na cele socjalne, by nie zwiększały presji infla­ cyjnej bez nadziei ożywienia gospodarki i obniżenia bezrobocia. Nie zamierza­ no zwiększać obciążeń pracodawców na rzecz systemu ubezpieczeń społecznych, aby nie pogarszać ich sytuacji finansowej. To podrożyłoby koszty produkcji, a przede wszystkim ograniczałoby ich nakłady inwestycyjne, mogące przynieść nowe miejsca pracy. Drugą postacią po premierze był Edouard Balladur, minister resortu Pry­ watyzacji (dotychczasowego Finansów i Ekonomii). Przedstawił projekt prze­ kształceń własnościowych (Ustawa z VII 1986), który upoważniał rząd do trans­ feru z sektora publicznego do prywatnego aż 65 przedsiębiorstw w przeciągu 5 lat, w tym banki znacjonalizowane po II wojnie światowej przez Rząd Tym­ czasowy. Oprócz banków, sprywatyzowano w latach 1986-1988 łącznie 30 wy­ odrębnionych jednostek gospodarczych za cenę 120 mld franków, w których zatrudniano pół miliona ludzi9. Argumentowano, że przedsiębiorstwa państwo­ we są drogie, obciążone biurokratycznym aparatem zarządzania i przez to mniej konkurencyjne. Powołaniem państwa nie jest zajmowanie się gospodarką, a ini­ cjatywa prywatna ukazywana była jako bardziej skuteczna i zdolna wyprowa­ dzić kraj z kryzysu. Opozycja oskarżała rząd o wyprzedaż dorobku narodowe­ go po zaniżonych cenach, tym bardziej, że upaństwowione w 1982 roku koncer- ny-giganty znajdowały się w ciężkiej sytuacji finansowej, wręcz w stanie bankru­ ctwa, a zrestrukturyzowane (np. Sacilor, Rhóne-Poulenc czy Pechiney) rozkwitły. Inne (np. Matra i Saint-Gobain) po niewielkich nakładach środków trwałych moż­ na było sprywatyzować. Niemniej opinia publiczna, szczególnie przysłowiowych drobnych ciułaczy, była przychylna prywatyzacji; np. akcje spółki finansowej Paribas wykupiło 4 min Francuzów, oligopole Elf-Aquitain 3,1 min czy Rhóne-

’ P. Favier, M. Martin-Roland, La decennie Mitterrand, t. 3: Les defts (1988-1991), Paris 1996, s. 84

132 Poulenc 2,9 min akcjonariuszy10. W ogóle chętnych do współwłasności prywa­ tyzowanych przedsiębiorstw było 40 razy więcej niż akcji oferowanych i trze­ ba było ograniczyć liczbę akcji do 4 walorów dla jednego nabywcy. Socjaliści nie byli pewni czy wobec takich nastrojów powracać w przyszłości do sprawy, uzna­ li za zasadne, iż nie będzie więcej ani prywatyzacji ani nacjonalizacji. Sektor publiczny nie działał źle, po reprywatyzacji jeszcze w 1996 roku obejmował oko­ ło 25% gospodarki. W innych sprawach wewnętrznych Mitterrand pozwalał rządowi Chiraca na realizację programu prawicy, uzgodnionego wcześniej między partiami RPR i UDF. Nie żałował rządowi pouczeń i przez swój styl bycia irytował zachłan­ nością na honory, dbałością o etykietę, by nie był plasowany niżej od innych. Rząd wyrazy dezaprobaty przyjmował ze spokojem i robił swoje. Władza pre­ zydencka jednak osłabła, może Mitterrand lubił słuchać pochlebstw, źle znosił kontestację, ale w jego otoczeniu nie została złamana żadna kariera za wypowia­ danie prawdy dlań nieprzychylnej. Mógł dotknąć godności Chiraca jako premiera 30 czerwca 1987 r., gdy obaj przebywali w Brukseli na szczycie europejskim. Chirac spieszył się do Paryża, szybko przybył na lotnisko, wsiadł do swego samo­ lotu „Mystere 20” i nakazał pilotom startować. Po 20 minutach komendant pokła­ dowy powiedział mu, iż otrzymał rozkaz, aby przepuścić samolot prezydencki. „Mystere 50” prezydenta przybył do Paryża przed samolotem premiera. Wymóg protokolarny, ale też próżność prezydenta. Istotniejsze od małostkowego incydentu w Brukseli było to, iż prezydent i premier poważnie i zgodnie potraktowali kwestie tego spotkania; sprzyja­ li postanowieniom Jednolitego Aktu Europejskiego, który zapowiadał powsta­ nie Unii Europejskiej. W materii integracji europejskiej nie było różnic w szta­ bach podstawowych formacji politycznych, z wyjątkiem ugrupowań skrajnych. W europejskiej współpracy państw członkowskich centralnym problemem była teraz likwidacja narodowych barier w gospodarczym kontaktowaniu się między państwami. Zjednoczoną Europę tworzą państwa niezależne (narodowe) na podstawie zasady subsydiamości, a rygorystycznych norm w polityce gospo­ darczej. Problemy wzrostu gospodarczego, walka z inflacją, bezrobociem czy kryzysem energetycznym, nie mogą być rozwiązane tylko w ramach potencja­ łu jednego państwa, nawet tak wielkiego i bogatego, jak Francja, tylko w wolnej przedsiębiorczości, wymianie handlowej i kapitałowej w skali regionów świata, a nawet w globalnej współpracy między kontynentami. Współpracą gospodarczą i naukowo-techniczną oraz kulturalną między państwami zyskać można więcej niż działaniem jednostronnym. W kohabitacyjnej współpracy i rywalizacji prezydenta z premierem niema­ ło kłopotów przysparzały ciągnące się długie lata niepokoje w Nowej Kaledonii,

10 J.-M. Colombani, H. Portelli, Le double septenat..., s. 183.

133 na tle dążeń niepodległościowych. To niewielkie (19 058 km2) terytorium zamor­ skie Francji w Oceanii, na drugim końcu świata od metropolii, położone na 7 wyspach, z których największa to Nouvelle Caledonie (16,8 tys. km2), gdzie leży stolica Numea. Bogate jest w nikiel, będące po Kanadzie drugim światowym (7 min t) producentem tego metalu. Obszar odkryty w 1774 r. przez J. Cooka, do Francji przynależy od 1853 r. Do 1899 r. był kolonią kamą dla skazanych na roboty przymusowe i miejscem zesłania dla deportowanych więźniów poli­ tycznych, w tym komunardów w 1872 roku. Dążenia emancypacyjne miały tu specyficzne, etniczne i ekonomiczne, pod­ łoże: to konfrontacja między grupami azjatyckiej i europejskiej ludności (ogółem 165 tys. w 1985 i 180 tys. w 1995) i zarazem dwiema społecznościami socjozawo- dowymi. Pierwsza grupa to Melanezyjczycy, w tym 46% autochtoniczni Kanako- wie (Kanaks) i 20% napływowi Tahitańczycy, Indonezyjczycy, Wietnamczycy; natomiast druga grupa (33,6%) to Kaldochowie (Caldoches), ludność biała euro­ pejskiego rodowodu, w większości (30 tys.) Francuzi i 10 Polaków". Otóż w prze­ kroju społeczno-zawodowym Kanakowie, w większości (ponad 50 tys.) to rolnicy, dysponują połową obszarów rolnych, a druga połowa należy do 3 tys. europejskich właścicieli gospodarstw rolnych. Ogromna większość nacji białych (54 tys. ogó­ łem) dominuje w przemyśle, handlu czy w usługach świadczonych zbiorowo, takich jak administracja, oświata i koncentruje się na niewielkim terytorium wokół stołecznej 60-tysięcznej Numei. Nowa Kaledonia posiadała od 1956 r. autonomię i ten statut chciała utrzymać ekipa Mitterranda. Chodziło też o znaczenie strate­ giczne tej wyspy na Pacyfiku; utrzymywana tu baza wojskowa jest ważna dla siły militarnej i morskiej Francji. Już od maja 1981 r. bezpośredni kontakt z nurtem nie­ podległościowym i obrońcami Nowej Kaledonii francuskiej utrzymywał Georges Lemoine, sekretarz stanu do spraw terytorium zamorskich w rządzie P. Mauroy. Francja metropolitarna jest wieloetniczna, wielorasowa i wielowyznaniowa, więc i w Nowej Kaledonii wszystkie zbiorowości ludzkie, przywiązane do odrębnej tożsamości, mogą koegzystować w swoistej kohabitacji między społecznościa­ mi różnego pochodzenia. Odmiennością pomiędzy obywatelami nie interesuje się władza państwowa. W zabiegach ekonomicznych uznano kwestię gruntów ziem­ skich za bardzo ważną i zamierzano po wykupie dystrybuować wśród tubylczych wieśniaków około 50 tys. użytków rolnych. Ponadto przewidziano rozszerzenie autonomii z odrębnymi organami władzy i administracji, a po 5 latach również referendum na rzecz samostanowienia. Te ustępstwa nie satysfakcjonowały sepa­ ratystów, którzy po ogłoszeniu wyborów (6 IX 1984) do Zgromadzenia tery­ torialnego Nowej Kaledonii utworzyli (24 IX) Kanakijski Socjalistyczny Front Wyzwolenia (FLNKS) opowiadający się za niepodległością. Front miał poparcie 11

11 Dane za: W. Żelazny, Francja wobec mniejszości narodowych. Etniczność, elnopolityka, etno- socjologia, Tyczyn 2000, s. 276.

134 krajów regionu Melanezji oraz Australii i Nowej Zelandii. Ludność pochodze­ nia europejskiego optowała za Francją, a mając oparcie w metropolii była silniej­ sza politycznie i gospodarczo. W wyborach (18 XI 1984) większość (34 mandaty na 42) zdobyli zwolennicy utrzymania dotychczasowego stutus quo, zorganizowani w Zrzeszeniu na rzecz Kaledonii (RPGR), formacji będącej przedłużeniem neogaullistowskiej RPR Jacques Chiraca. Ich lider Dick Ukeiwe został po wyborach (23 XI) przez Zgro­ madzenie mianowany premierem rządu Nowej Kaledonii, pozostającej w skła­ dzie Republiki Francuskiej. FLNKS także powołał własny „gabinet tymcza­ sowy” na czele z Jean-Marie Tjibaou. Separatyści zbojkotowali wybory świa­ domi, iż nie wygrają, a następnie zakwestionowali reprezentatywność nowego Zgromadzenia twierdząc, iż w wyborach wzięło udział poniżę; wymaganych 50% uprawnionych (mniej niż 40 tys. na 80 tys. wyborców)12. Kanakowie, by znie­ chęcić do głosowania, w dniu wyborów stawiali zapory na drogach, atakowali budynki merostw; rannych zostało 18 żandarmów. Poważniejsze incydenty miały miejsce 30 listopada i 5 grudnia; śmierć poniosło 9 Kanaków (członków FLNKS), w tym dwóch braci Tjibaou oraz jeden Europejczyk. Ataki przeciw francuskim siłom porządkowym wznowiono 11 stycznia 1985 roku. Wśród ofiar śmiertel­ nych był charyzmatyczny przywódca skrajnych separatystów Eloi Machoro, który rozpoczął akcję z grupą uzbrojonego komanda. Od razu (12 I) wprowa­ dzono stan wyjątkowy i z Paryża wysłano tysiąc funkcjonariuszy do pomocy w utrzymaniu bezpieczeństwa. Dnia 19 stycznia F. Mitterrand przez 15 godzin przebywał w Nowej Kaledonii, by z lokalnymi działaczami polityki szukać roz­ wiązania konfliktu. Popierał formułę Edgara Pisaniego, mianowanego pilnie (1 XII) delegatem rządu Francji do spraw Kaledonii, który zaproponował sfede- rowanie wysp kaledońskich z Francją, na podstawie art. 88 konstytucji, przewi­ dującego umowy z państwami chcącymi „stowarzyszyć się z Francją, aby roz­ wijać swą cywilizację”. Artykuł ten nigdy nie był stosowany i tak ogólny, iż w kryterium „stowarzyszenie” plan Pisaniego zapewniał Francji obronę zewnętrz­ ną nowego państwa i bezpieczeństwo publiczne na jego terytorium. Archipelag kaledoński podzielono na cztery regiony, z których trzy podlegały kontroli nurtu emancypacyjnego, a czwarty najbardziej zaludniony wokół Numei pozo­ stawał w gestii zwolenników utrzymania więzi federacyjnych z Francją. Miało to zapobiec exodusowi ludności białej, nieuniknionemu w razie pełnej niepodległo­ ści Nowej Kaledonii, a w dalszej perspektywie wyrównywać gospodarcze i poli­ tyczne szanse rozwojowe obu społeczności. Po dokonaniu podziału w kwietniu 1985 roku, na pewien czas opadły napięcia. Przeprowadzone 13 września 1987 r. referendum przyniosło zdecydowane zwy­

1! J.-J. Chevallier, G. Conac, Histoire des institutions et des regimes politiques de la France de 1979 a nos jours, Paris 1991, s. 909.

135 cięstwo (98% głosów przy udziale 59% uprawnionych)13 zwolennikom zacho­ wania zwierzchności Francji. Separatystyczne FLNKS nie brało udziału w ple­ biscycie i ponownie uciekło się do działań terrorystycznych. Szokujące wrażenie wywołał akt brutalnej siły dokonany tuż przed wyborami prezydenckimi (22 IV 1988) przez Komando Frontu. W nadziei wymuszenia ustępstw, uprowadzono 27 zakładników (w tym 22 żandarmów), których przetrzymywano w grocie Fayaoue na wyspie Ouvea i 4 z nich zabito. Po pierwszej turze wyborów, urzę­ dujący jeszcze premier Chirac uznał, iż wyczerpały się możliwości negocja­ cji i nakazał uwolnienie zakładników siłą i na przemoc odpowiedzieć przemocą. Szturm na grotę (5 V) powiódł się, ale zginęło 2 żołnierzy z atakującej grupy interwencyjnej żandarmerii (GIGN) i 19 oblężonych Kanaków. Ta w powszech­ nej opinii porażająca masakra musiała ostudzić namiętności do gwałtownych akcji i skłonić obie strony by poddały się demokratycznej kontroli. Mitterrand w wieczór wyborczy (8 V) zapowiedział powierzenie przyszłe­ mu rządowi misji podjęcia dialogu z rebeliantami kaledońskimi, w duchu ugody między społecznościami lokalnymi. Wcześniej, po pierwszej turze, nakłaniał kon­ kurującego z nim Chiraca do prowadzenia rokowań, ale ten odmówił, zapewne obawiał się włączenia FLNKS do gry wyborczej. Dopiero nowy po wyborach rząd Michel Rocarda doprowadził do kompromi­ sowego porozumienia, zawartego w Paryżu 20 sierpnia 1988 r. z udziałem lide­ rów obu walczących stron - Jacques’a Lafleur i Jean-Marie Tjibaou, ten ostat­ ni został zabity za to (4 V 1989) przez fanatycznego dysydenta Frontu. Nową Kaledonię podzielono na trzy prowincje: dwie tj. Północ i Wyspy Lojalności przy­ padły Kanakom, a trzecia Południe z Numeą pozostało w gestii Kaldochów. Ugoda była korzystna dla Kanaków, bo stanowią większość w tych prowincjach, bogatych w zasoby złóż niklu. W imię pojednania uwolniono i amnestionowa- no 26 Kanaków oskarżonych o morderstwo uwięzionych przez nich 22 kwiet­ nia francuskich żandarmów. Ugoda miała być potwierdzona przez referendum, które odbyło się 6 listopada 1988 r. (80% „tak”) bez większego zainteresowa­ nia i przy rekordowej absencji (63%) uprawnionych do głosowania.

Polityka bezpieczeństwa i strategia militarna

W kwestiach obronności i bezpieczeństwa Francji znamienna była zgodność wśród partii politycznych, tak rządzących jak i będących w opozycji, gdyż chodzi­ ło o narodową rację stanu. W okresie kohabitacji nie znane były publicznie roz­ bieżności co do strategii militarnej, której twórcą był generał Charles de Gaulle. Zakładała ona, że suwerenność Francji na arenie międzynarodowej oprócz poten­

13 J.-J Becker, P. Ory, Crises et alternances 1974-2000, Paris 2002, s. 469.

136 cjału gospodarczego zapewni posiadanie własnej broni nuklearnej. Paradoksalne, jeśli zważyć, iż właśnie wojskowe aspekty badań nad energią atomową były dziedziną najbardziej ze wszystkich potępianą przez Partię Socjalistyczną, gdy długie lata pozostawała w opozycji. Socjaliści zawsze głosili idee pokoju, a pokój między narodami może się utrzymać tylko na bazie realnej równowa­ gi i nie zmienili po 1981 roku priorytetów w polityce obronnej. F. Mitterrand jeszcze przed wstąpieniem do PS kontestował strategię odstraszania nuklearnego, zachwalał armię konwencjonalną włączoną do obrony atlantyckiej pod dowódz­ twem NATO. Sojusz atlantycki gwarantował stabilność europejskiego, powojen­ nego status quo, a to leżało w interesie Francji. Politycy gaullistowscy także uzna­ wali konieczność obecności amerykańskiej w Europie, chroniącej przed wpływa­ mi ZSRR, chociaż krytykowali równocześnie dominację USA i demonstracyjnie wycofali Francję ze struktur wojskowych NATO. Wycofaniu była przeciwna PS i w parlamencie systematycznie głosowała przeciw tym ustawom budżetowym, które preliminowały finansowanie programu odstraszania militarnego. Przed wy­ borami parlamentarnymi w marcu 1978 r., które socjaliści spodziewali się wygrać, za namową atlantystów w partii (Jean-Pierre Chevćnement i Charles Hemu) zmie­ niono taktykę. Uznając, iż bezpieczeństwo wymaga pewnego kwantum potęgi, zapowiadali utrzymanie istniejących obiektów obrony nuklearnej, ale w przy­ szłości nie miały one być rozbudowywane, tylko służyć dla celów cywilnych, gospodarki niewojskowej. Natomiast dwa lata później, w publikacji programo­ wej14 przed wyborami prezydenckimi w 1981 roku, Mitterrand już całkowicie przyłączył się do strategii własnej, niezależnej broni odstraszania i doktryna ta nie była więcej poddawana w wątpliwość. Potwierdził, iż Francja nie zamierza wró­ cić do sojuszu NATO, lecz obronę terytorium narodowego opiera na własnej strategii zapobiegania atakowi przeciwnika. Państwo słabsze może skutecznie odstraszać silniejszego agresora, gdy będzie on przekonany, że przeciwnik dys­ ponuje środkami wystarczającymi dla zadania niszczycielskiego kontruderzenia. Nie wojna, której Francja nie może wygrać, ale przeszkodzenie i uniknięcie jej, gdyż dla potencjalnego agresora byłby to atak samobójczy. Strategia obro­ ny terytorium narodowego na podstawie własnego potencjału nuklearnego nie wyklucza uczestnictwa we wspólnej obronie Europy Zachodniej w połączo­ nym wysiłku zintegrowanych sił NATO. Wyklucza jednak automatyzm zaan­ gażowania po stronie paktu w razie ewentualnego konfliktu oraz daje swobodę wyboru momentu i charakteru prowadzonych działań na wypadek wojny. O ile de Gaulle przewidywał obronę nuklearną tylko własnego francuskiego teryto­ rium, o tyle Giscard d’Estaing rozszerzył osłonę parasolem atomowym sojusz­ niczego terytorium zachodnioniemieckiego. Przewidywano zagrożenie ze stro­ ny Wschodu i utrzymywano część armii na terytorium RFN, a także w Berlinie

14 F. Mitterrand, lei et maintenant, Paris 1980, s. 225 i nast.

137 Zachodnim. Gdyby atak Układu Warszawskiego przełamał obronę NATO i zbli­ żył się do Francji, wtedy do akcji miano włączyć taktyczną broń atomową, skie­ rowaną wobec wrogiego państwa, celem powstrzymania przeciwnika15. Wtedy, siły konwencjonalne miałyby za zadanie powstrzymać nieprzyjaciela zanim dotrze do granic Francji i równocześnie chronić siły strategiczne, aby umożliwić im wykonanie kontruderzenia. Równolegle, ani Francja ani RFN nie zamierzały zrezygnować z amerykańskich gwarancji nuklearnych wobec Europy. Mitterrand nie zmienił francuskiej polityki bezpieczeństwa, czego cechą cha­ rakterystyczną będzie fakt, że wydatki militarne przez dziesięciolecia utrzymane zostały na tym samym poziomie. W latach 1958-1989 poświęcano na obronę Francji 3,8%, a w latach 90. - 3,9% Produktu Krajowego Brutto (albo 13-14% w wydatkach budżetu państwa, tj. 1250 mld USD według cen stałych), podczas gdy podobne nakłady w Stanach Zjednoczonych stanowiły 6,5%, a w Związku Radzieckim 16% PKB16. Prezydent Franęois Mitterrand zaraz po objęciu wła­ dzy już w czerwcu 1981 r. polecił kontynuowanie doświadczeń nuklearnych na Pacyfiku. W październiku 1981 r. na pierwszym w jego kadencji posiedzeniu Komitetu Obrony (decydującym o polityce obronnej), któremu przewodniczy prezydent, potwierdził, iż potencjał zbrojeniowy Francji będzie rozwijany, a prio­ rytet przyznany broniom jądrowym i modernizacji sił konwencjonalnych. Nie mogło w tym przeszkodzić zderzenie z międzynarodową organizacją Greenpeace Environmental Trust, działającą w 30 krajach przeciw degradacji śro­ dowiska naturalnego i od początku lat 70. XX w. protestującą przeciw francuskim próbom nuklearnym w Polinezji. W 1972 roku francuskie tajne służby DGSE (Generalna Dyrekcja Bezpieczeństwa Zewnętrznego) otrzymały zadanie obser­ wowania statków Greenpeace i przeszkodzenie im, gdyby zbliżały się do ato­ lu Mururoa i Fango Fangatanfa. Wtedy francuskie próby atomowe w atmosferze wywołały falę protestów państw, głównie z tego rejonu świata. Statkom eko- logistów nie udało się dotrzeć do wysp Polinezji Francuskiej, gdyż doznawały „przypadkowych” awarii np. uszkodzenie śruby napędowej, albo wydalane były poza wody terytorialne. Wolontariusze obrony naturalnego środowiska przyrodni­ czego i geograficznego stracili ducha, ale od początku lat 80. XX w., ruch ponow­ nie się odrodził. Dnia 4 września 1984 r. premier i minister obrony Charles Hemu otrzymali od DGSE notę informacyjną nr 39.81/CE, iż Greenpeace, „pod

15 Opinia za: M. Kuczyński, Polityka bezpieczeństwa i sity zbrojne Francji, Warszawa 1995, s. 33-35. 16 Różne publikacje przytaczają podobne dane. Por. np.: S. Bernstein, P. Milza, Histoire de la France au XX siecle, Paris 1995, s. 1321; T. Łoś-Nowak, Organizacje w stosunkach międzynarodo­ wych. Istota - mechanizmy działania - zasięg, Wroclaw 1999, s. 198; M. Vaisse, Les relations interna- tionales depuis 1945, Paris 2004, s. 172.

138 pretekstem ochrony środowiska, rozwija sieć informacyjną z nakładem znacznych środków i w kooperacji z różnymi organizacjami i pewne z nich są w łączno­ ści z aparatem propagandy sowieckiej”17. Takie podejrzewanie ruchu ekologiczne­ go o kontakty z aparatem propagandy radzieckiej uznawano za prawdopodobne? Może domniemywano, iż była inspirowana kampania polityczna przeciw obec­ ności Francji w tym regionie świata? Ekologom nie chodziło o przyrodę żywą, gdyż z obserwacji miało wynikać, iż dokonywane wtedy wybuchy podziemne nie naruszają integralności skał masywu wulkanicznego i nie powodują szkodliwych skutków dla żywego i nieożywionego środowiska. Organizacja Greenpeace mia­ ła w przeszłości poparcie kwakrów, protestanckiej grupy wyznaniowej nie uznającej służby wojskowej. Związek wyznaniowy kwakrów otrzymał w 1947 r. Pokojową Nagrodę Nobla, podtrzymywał również kontakty w Związku Radzieckim, a ten popierał ruchy pacyfistyczne w świecie. Wyolbrzymiano te znamiona jako powiązanie z obcymi agenturami. Niemniej uznano, iż organizacji ekologicznej nie można lekceważyć i należy działać wyprzedzająco. Dnia 10 lipca 1985 r. w zamachu plastikowym (dwie miny) w porcie Auckland w Nowej Zelandii został zatopiony statek Rainbow Warrior, stary 48-metrowy trawler rybacki, należący do Greenpeace. W zamachu zginął Fernando Pereira, fotograf holenderski portugalskiego pochodzenia, a zamieszkały w Czechosło­ wacji. Statek został zatopiony z rozkazu sił bezpieczeństwa (DGSE) i gdy do Paryża dotarła wiadomość, iż policja nowozelandzka trafiła na sprawców fran­ cuskich, w gabinecie premiera zebrała się 16 lipca grupa kryzysowa, by zapo­ biegać kłopotliwym następstwom. Dnia 12 lipca w Nowej Zelandii aresztowa­ no małżeństwo Turenge w momencie, gdy telefonowali do Paryża na tajny numer służb specjalnych. Okazało się, iż oboje są funkcjonariuszami francuskich służb, a pani kapitan Turenge została oskarżona o morderstwo. Legitymowali się fał­ szywymi paszportami szwajcarskimi. Oczywiście zamierzano ratować agen­ tów francuskich i od razu sondowano służby specjalne Nowej Zelandii, zanim sprawa trafiłaby do prasy i wymiaru sprawiedliwości. Prawdopodobnie w obro­ nie Turenge’ow, zakapturowanych obywateli Szwajcarii, 23 lipca w kantonie Neuchatel, F. Mitterrand i minister R. Dumas, spotkali się incognito z prezyden­ tem Konfederacji Kurt FUrglerem i szwajcarskim ministrem spraw zagranicznych Pierre Aubertem. Zabiegi nie powiodły się, już 17 lipca „Le Monde” przytoczył szczegóły zatopienia statku. Wtedy Mitterrand i Fabius udawali, iż o niczym nie wiedzieli, a minister Hemu w publicznych wystąpieniach zaprzeczał i dezinformował, chro­ niąc prezydenta, armię i tajne służby. Nawet komisja dochodzeniowa, której prze­ wodniczył Bernard Tricot wydała raport uniewinniający od sprawstwa rząd i pre­ miera. Ostatecznie zdymisjonowany został (20 IX) minister Hemu i szef służb

17 F.-O. Giesbert, Le president, Paris 1990, s. 245.

139 DGSE admirał Lacoste. Odpowiedzialność za takie decyzje spada na władzę polityczną i potrzebny był kozioł ofiarny, bo i Nowa Zelandia oskarżała Francję 0 naruszenie suwerenności swego kraju. Charles Hemu, który był osobistym przyjacielem Mitterranda jeszcze z Konwentu Instytucji Republikańskich, wziął na siebie ciężar sprawy, nie eksploatowanej zresztą przez opozycję wobec zna­ czenia doświadczeń jądrowych dla Francji. Według „Le Monde” (23 IX 1985) to minister obrony zaordynował zatopienie Rainbow Warrior. Uczynił to począt­ kiem lipca i oczywiste, że nie podjął sam tej inicjatywy. Zgoda na operację z dotacją 3 min franków na pokrycie kosztów miała być wydana w marcu 1985 r. w Pałacu Elizejskim. Uznano, iż należy przeszkodzić akcjom pacyfistycznym Greenpeace’u, gdyż jak orzekł prezydent Franęois Mitterrand „nic nie odwiedzie Francji od kontynuowania doświadczeń nuklearnych”18. Konstatował, iż w 500- kilometrowym promieniu wokół Mururoa mieszka tylko 300 osób, podczas gdy na takim obszarze doświadczenia jądrowe prowadzi się w Kazachstanie (1,2 min mieszkańców), a amerykańskąNevadę zamieszkuje 15 min ludności. Perswadował, iż w 1984 r. na 55 stwierdzonych podziemnych wybuchów w świecie, 8 dokonała Francja, 28 Związek Radziecki, 17 Stany Zjednoczone i dwie próby atomowe Chiny. Zaobserwowane wydarzenia miały nakazywać Francji rozwijać uzbroje­ nie jądrowe. Z pewnością Mitterrand nie był zwolennikiem rozbrojenia. W licz­ nych rozmowach oficjalnych w Stanach Zjednoczonych i Związku Radzieckim 1 na forum ONZ podnosił problematykę rozbrojeniową, ale przyznawał pierwszeń­ stwo zbrojeniom przed rokowaniami dotyczącym rezygnacji z posiadania środ­ ków militarnych. W najważniejszych sprawach konfrontacji między Wschodem a Zachodem Francja Mitterranda poparła stanowisko USA, kładąc nacisk na spra­ wę utrzymania równowagi strategicznej przez oba mocarstwa światowe. Związek Radziecki utrzymywał około trzymilionową armię i USA (2 min) nie chciały dopuścić, by ZSRR górował militarnie, więc proces odprężenia i rozbrojenia nie mógł się utrwalić. Nawet w tak ważnej kwestii jak zakaz wykorzystywania środ­ ków oddziaływania na środowisko naturalne człowieka dla celów wojskowych. Nade wszystko oba mocarstwa miały swoje interesy globalne i wspierały swoich sojuszników. ZSRR uważał, że rozbrojenie musi poprzedzić weryfikacja, a Zachód twierdził, że bez postanowień regulujących kontrolę zbrojeń, wszelkie porozu­ mienia są bezcelowe. Argumentem równowagi militarnej motywował Mitterrand potrzebę utrzymania francuskiej force de frappe i sprzeciwiał się wliczaniu jej do ogólnego bilansu sił po stronie zachodniej. Francja posiadała jedynie 98 poci­ sków (głowic nuklearnych), podczas gdy oba supermocarstwa po 8-9 tysięcy każ­ de19. Żądanie ZSRR redukcji francuskich sił atomowych oznaczałoby wyrzeczenie się własnej obrony narodowej. Każde państwo winno dążyć do utrzymania nie­

18 F. Mitterrand, Reflexions sur la politique exterieure de la France, Paris 1986, s. 27. ” Tamże, s. 221.

140 zależnego i skutecznego systemu obrony swej ludności i terytorium przed napaś­ cią z zewnątrz. Dążeniem Francji było w dalszym ciągu nieuszczuplanie własne­ go potencjału nuklearnego, zanim Stany Zjednoczone i Związek Radziecki nie zredukują w sposób istotny swoich zasobów zbrojeniowych. W latach 80. XX w. wyposażono francuskie siły zbrojne w nowe rakiety „Hades” (ziemia-ziemia) z ładunkiem jądrowym i systemem naprowadzania na cel. Miały zasięg 360 km, więc obejmowały niemal całe terytorium zachod- nioniemieckie. Ich odpalenie miało powstrzymać ewentualny atak (Układu Warszawskiego) zbliżający się do granic Francji, ale także zasygnalizować, że w przypadku kontynuowania ofensywy, do akcji może być włączona strategicz­ na broń atomowa. W latach 90. Francja podtrzymywała strategię odstraszania nuklearnego, co może się wydawać zbyteczne, gdyż zniknęła groźba narzuconej przez ZSRR konfrontacji militarnej. Po doświadczeniach w byłej Jugosławii oczywistym się stało, że w konfliktach lokalnych broń jądrowa jest nieprzydatna. Ani tak­ że na obszarze NATO; po co opanowywać region po masowym rażeniu, gdy będzie on zrujnowany i bez warunków do życia ludzi. Dla Francji utrzymanie potencjału zbrojeniowego na wysokim poziomie może służyć obronie stref wpły­ wów w Afryce, na Bliskim Wschodzie i w Oceanii. Nie bez znaczenia jest dbałość o rozwój technik i technologii; opóźnienie technologiczne osłabia zdolności wytwórcze przemysłu zbrojeniowego i ma skut­ ki ekonomiczne w sytuacji rosnącego bezrobocia. Ponad milion Francuzów za­ trudnionych jest w działach gospodarki obsługujących potrzeby wojska, a 300 tys. pracuje bezpośrednio w przemyśle zbrojeniowym20. Francja jest eksporterem broni oraz technologii nuklearnych i sprzedaje około 10% sprzętu uzbrojenia w międzynarodowym transferze. Wszystkim chęt­ nym sprzedaje się broń tak lekkich kalibrów jak i skomplikowane urządze­ nia wywodzące się z elektroniki precyzyjnej, a więc rakiety, radary, samoloty. W ten sposób przemysł zbrojeniowy Francji czerpie środki na wytwarzanie szero­ kiego asortymentu sprzętu, co przy ograniczonej produkcji broni tylko na potrze­ by własnej armii byłoby niemożliwe. Wraz z postępem technicznym, armia przekształca się stopniowo w armię zawodową, gdyż nie jest możliwe wyszkolenie żołnierzy w trakcie zasadniczej służby wojskowej do specjalistycznej obsługi w siłach nuklearnych. Krokiem do uzawodowienia armii posiłkowanej poborowymi było utworzenie w 1985 r. formacji „Siły szybkiego działania” (FAR), mogącej mobilizować ponad 40 tys. żołnierzy do szybkiego przerzucania jednostek bojowych na dowolny, nawet odległy od Francji, teatr wojny.2

2" C. Nay, Les sepI Mitterrand ou les metamorphoses d'un septenat, Paris 1988, s. 68.

141 Akurat poligonem ćwiczebnym do przeprowadzenia najpoważniejszej po wojnie algierskiej akcji wojskowej okazał się Kuwejt po inwazji Iraku 2 sierpnia 1990 r. Obszar ten przez wieki podlegał władcom Bagdadu, od 1899 roku domi­ nującą pozycję mieli tu Brytyjczycy, a w 1961 r. szejkanat uzyskał niepodległość. Aneksja przez Saddama Husajna tego niewielkiego państewka (17,8 tys. km2, 0 2 min ludności), ale o strategicznym znaczeniu wywołała konflikt w skali glo­ balnej. Saddam na czele Iraku mienił się następcą Hammurabiego i Babilonu, aspirował do przywództwa w świecie arabskim. Irak, stabilny politycznie i roz­ wijający się gospodarczo dzięki największym w świecie rezerwom ropy naftowej, był postrzegany pozytywnie przez Zachód, korzystnie odróżniany od fundamenta- listycznego Iranu, gdzie krzewiono ksenofobię, najbardziej wobec „średniego sza­ tana” - Stanów Zjednoczonych. W czasie konfliktu zbrojnego Irak-Iran, wiele państw zainteresowanych było utrzymaniem granicy arabsko-perskiej; zlewisko Tygrysu i Eufratu jest ważnym szlakiem komunikacyjnym. Chodziło o takie wspie­ ranie Iraku, by uniemożliwić Iranowi kontrolę Zatoki Perskiej, ale też by Husajn nie wyszedł z konfliktu zwycięsko. Do porozumienia doszło w lutym 1980 r., gdy Saddam przygotowywał się do inwazji na Kuwejt, obiekt bardziej pożądany, gdyż potentant naftowy (razem z Irakiem 20% światowych zasobów) i najwięk­ szy wierzyciel Iraku, o zadłużeniu zagranicznym około 80 mld dolarów. Emir Kuwejtu gotów był obniżyć zadłużenie, by ułagodzić Husajna, ale ten postanowił zagrać o całość; zajęcie państewka eliminowałoby wierzyciela, ale i wzmacnia­ ło Irak gospodarczo i politycznie. Włączenie siłą Kuwejtu do Iraku spotkało się w świecie z potępieniem, nawet krajów arabskich wrogich wobec Izraela, na które liczył Saddam. Występował jako obrońca sprawy arabskiej, nieustannie twier­ dził jakoby istniał związek między nową sytuacją wokół Kuwejtu, a konfliktem arabsko-izraelskim. Rada Bezpieczeństwa ONZ potępiła inwazję, zadeklarowała embargo han­ dlowe w postaci zakazu importu irackiej ropy i zażądała wycofania natychmiast 1 bezwarunkowo wszystkich wojsk Iraku z Kuwejtu. Rezolucją nr 678 (29 XI 1990) Rada upoważniła formującą się koalicję antyiracką do przyjścia Kuwejtowi z pomocą wojskową na rzecz jego wyzwolenia. Najistotniejsze znaczenie miała gotowość Stanów Zjednoczonych, by wyprzeć Irakijczyków z Kuwejtu. Dzięki też biernej postawie rozpadającego się już Związku Radzieckiego, który nie zastosował weta i opuścił swego dotąd głównego sprzymierzeńca na Bliskim Wschodzie. Dlatego też casus Kuwejtu nie będzie zachęcającym dla innych awan­ turników w świecie czyhających na podobne okazje. Gdy Franęois Mitterrand dowiedział się o inwazji na Kuwejt, miał rozważać neutralność Francji w konflikcie21, a powody były niebłahe. Kuwejt nigdy nie był dla Francji strefą interesów, ani obecności historycznej jak Liban. Popierano nato­

!l Opinia za: G. Martinet, line certaine idee de la gauche (1936-1997), Paris 1997, s. 73.

142 miast Husajna, armia iracka wyposażona była w uzbrojenie radzieckie i francus­ kie, w zamian za dostawy ropy naftowej. Po Arabii Saudyjskiej pokrywającej w 50% zapotrzebowanie Francji na ropę, Irak był dlań drugim dostawcą płyn­ nego złota. Długoterminowy kontrakt na sprzedaż helikopterów i 86 samolo­ tów uzbrojonych w rakiety powietrzne - ziemia typu „Exocet” zawarł z Irakiem jeszcze w 1974 r. rząd Chiraca. Transakcja, korzystna dla obu stron, utrzyma­ na została w okresie konfliktu Iran-Irak. Podejmowano próby dyplomatycznych kontaktów z Husajnem, a misję dobrych usług ofiarował Yaser Arafat, jako że Francja była przychylna sprawie palestyńskiej. Jednak „sygnału” akceptującego nie było z Bagdadu od począt­ ku, a Arafat przyczynił się tylko do uwolnienia z Iraku (22 X 1990) zakładni­ ków francuskich, zatrzymanych wśród kilkudziesięciu obcokrajowców po wkro­ czeniu do Kuwejtu. Już 24 sierpnia Saddam żądał zamknięcia zachodnich placó­ wek dyplomatycznych w Kuwejcie, a wobec odmowy 14 września o świcie żoł­ nierze iraccy obiegli pięć ambasad, w tym rezydencję przedstawicielstwa Fran­ cji, gdzie zniszczyli sprzęt przekaźnikowy i zatrzymali 4 dyplomatów. Tylko francuski chargć d’affaires, który przebywał poza ambasadą, pozostał na wol­ ności i udało mu się telefonicznie przekazać wiadomość do Paryża. Depeszę natychmiast przesłano do Pragi i stąd do Bratysławy, gdzie Mitterrand przeby­ wał z wizytą oficjalną. Prezydent skonstatował, iż nastąpiło naruszenie konwen­ cji wiedeńskiej dotyczącej ochrony dyplomatycznej i nazajutrz (15 IX) zdecydo­ wał się na przyłączenie do koalicji w operacji uwolnienia Kuwejtu. Jego wysłan­ nik w tej sprawie do Waszyngtonu admirał Lanxade powrócił z zapewnieniem, że Stany Zjednoczone w ciągu 2-3 miesięcy podejmą działania militarne, gdyby embargo nie odniosło oczekiwanego efektu. Trudno było wierzyć w skutecz­ ność sankcji i by ONZ zdołała uchronić zagrożony pokój, a czas sprzyjał raczej Saddamowi niż koalicji wielopaństwowej, której nie można było utrzymać przez dłuższy czas. Interwencja w Kuwejcie, jako sprzymierzeniec i pod przy­ wództwem amerykańskim, dawała Francji nadzieje udziału po wojnie w ustano­ wieniu pokoju i generalnym uregulowaniu kwestii bliskowschodnich. Przed wysłaniem Francuzów do bojowych akcji, chciał Mitterrand podob­ nie jak Bush uzyskać od parlamentu akceptację „deklaracji wojny”, cho­ ciaż nie miał prawnego obowiązku. Dnia 16 stycznia 1991 r. przewodniczący Zgromadzenia Narodowego Laurent Fabius odczytał przesłanie prezydenta „ucie­ kanie się do siły zbrojnej, by zmusić Irak, aby ewakuował Kuwejt jest odtąd zasadne i stało się zadaniem międzynarodowym [...] parlament wyrazi jedność narodu w tej próbie”22. Istotnie, aprobata była jednoznaczna, za opowiedziało się 523 deputowanych z wszystkich klubów, a 43 było przeciwnych. Tego same­ go dnia (16 I 1991) o godz. 20 wystąpił Mitterrand na wszystkich kanałach

22 P. Favier, M. Martin-Roland, La decennie..., t. 3, s. 562.

143 telewizji i radia francuskiego. Wskazał na nieuchronność użycia siły zbrojnej (les armes) i zaapelował o solidarność z żołnierzami, przekonywał, że prawo silniejszego nie może kształtować realnego życia międzynarodowego. Przema­ wiał do społeczeństwa niechętnego wobec wojny i udziału Francji; w sondażach około 80% pytanych przyznawało, iż żadna przyczyna nawet słuszna nie jest warta wojny, by Francuz umierał za Kuwejt. Kampania wojskowa w Zatoce Perskiej była po raz pierwszy bezpośrednio obserwowana przez świat za pośred­ nictwem telewizji. Natychmiast gdy wygasało ultimatum ONZ (16 I o północy) Mitterrand zaor­ dynował rozpoczęcie operacji „Daguet”, wysłania francuskich oddziałów woj­ skowych do Arabii Saudyjskiej. Dołączyły do koalicji 28 państw, zmontowanej przez Stany Zjednoczone pod flagą ONZ. Z siłami około 400 tys. ludzi prze­ ciw 430-tysięcznej armii irackiej. Od początku było ewidentne, iż nie Narody Zjednoczone, ale USA wystąpiły przeciw Irakowi i ponosiły główny ciężar wojny manewrowej; około 95% rajdów powietrznych i strzałów rakietowych oddanych było przez oddziały amerykańskie. Mobilizując taką armadę, USA wycofały w tym celu trzecią część swych sił w Europie, co nie byłoby możliwe bez zakończe­ nia zimnej wojny. Francuska dywizja „Daguet” (12 tys. żołnierzy) w pierwszym etapie zapewniała nadzór w cieśninie Bab el Mandeb, następnie miała za zadanie zajęcie miasta Al-Salman w południowym Iraku. Wyznaczony cel osiągnięto 26 stycznia, a dwa dni wcześniej samoloty francuskie (4 „Jaguary” i 4 „Mirage 2000”) zbombardowały gwardię prezydencką, zlokalizowaną blisko granicy z Kuwejtem. Śmierć poniosło 2 wojskowych, a 25 zostało rannych od wybuchów bomb zrzuco­ nych w poprzednich dniach przez helikoptery amerykańskie. W warunkach bojo­ wych wypróbowano nowoczesny sprzęt wojenny, a szczególne zadanie wykonały rakiety, radary oraz wywiad satelitarny. Irak nie mógł liczyć na pobłażanie; operacja wojenna trwała 100 dni, obróci­ ła w gruzy znaczną część irackiej infrastruktury. Nie podano do wiadomości strat ludzkich, ale były niemałe, tak wojskowych jak i ofiar cywilnych. W odwrocie armia iracka zapaliła wszystkie otwory naftowe w Kuwejcie. Zawieszenie broni nastąpiło 28 lutego 1990 r. Stany Zjednoczone osiągnęły swój cel jakim było odblokowanie Zatoki Perskiej i zastąpienie dominacji ira­ ckiej własną. Klęska nie odsunęła jej autora od władzy, niewiele też przejmo­ wał się międzynarodowymi sankcjami, które naprawdę nigdy nie były skutecz­ ne. Natomiast Francja została w tym regionie zmarginalizowana, zaangażowanie po stronie USA nie służyło jej interesom w Iraku. Koszty ekspedycji militarnej szacowano na 6,5 mld franków, z czego miliard pokrytych zostało przez Kuwejt, ale w pokonanym Iraku pozostały wierzytelności w wysokości 25 mld franków23, które należało odzyskać. Pozycję gospodarczą w Iraku Francja zaczęła odbudo­

a Tamże, s. 642.

144 wywać dopiero w 1995 roku, pod prezydenturą Jacques Chiraca, który nie włączył się do kolejnej w 2003 roku wojny w Iraku, służącej interesom amerykańskim. Konflikt w Zatoce uwidocznił też, iż na polu bitwy zmniejsza się znaczenie czynnika ludzkiego, bronią bezzałogową można sterować komputerowo, więc armia z poboru rekruta traci sens, gdyż wojsko jutra to elektronika, lasery, ener­ gia jądrowa. We Francji w 1793 roku wprowadzono po raz pierwszy powszechny obowiązek służby wojskowej. W trakcie walk z monarchistyczną interwencją, żoł­ nierzem stawał się obywatel, którego nauczono posługiwać się karabinem i bag­ netem. Dziś, bezpieczeństwa państwa chronią wysoko kwalifikowane, regularne jednostki wojskowe. Najpierw w 1991 r. zasadnicza służba z poboru została skró­ cona do 10 miesięcy, ale dopiero Chirac zdecydował się na przyspieszenie kro­ ków w kierunku armii w pełni zawodowej. Głównie obejmuje ona wojska lądo­ we, gdyż marynarka wojenna i lotnictwo to formacje już dawno profesjonalne. Tylko w dobie uniformizacji świata nasuwa się kwestia, czy wojnę można uzna­ wać za racjonalny środek kontynuowania polityki?

Druga kadencja prezydentury Franęois Mitterranda

Franęois Mitterrand wygrał triumfująco wybory prezydenckie w 1988 roku. Kandydaturę swoją na drugą kadencję potwierdził 22 marca o godz. 20 w trakcie dziennika telewizyjnego programu Antenne 2 i wypowiedział slogan wyborczy „Francja zjednoczona, pokój społeczny i obywatelski”, więc w podtekście uza­ sadniał start w reelekcji potrzebą utrzymania jedności i ciągłości państwowej. Nie było tak jak w 1981 r. mowy o zrywaniu z kapitalizmem, retoryki przeter­ minowanej i dlatego mógł ukazywać się jako prezydent wszystkich Francuzów. Kohabitacja przysporzyła mu popularności, mógł liczyć na elektorat umiarko­ wany, tych z prawicy jak i z lewej strony sceny politycznej. Dwuletnie rządy Chiraca też nie były lepsze od lewicowych. Rosło bezrobocie, gdyż miało cha­ rakter strukturalny; proces rozwoju gospodarczego określany przez postęp tech­ niczny dokonywał się bez wzrostu liczby zatrudnionych, ale na skutek racjo­ nalnego ich wykorzystania w sensie ilościowym i jakościowym. Liberalne recepty nie rozgrzały kiepskiej koniunktury, mnożyły się strajki i protesty mło­ dzieży przeciw próbom reform w szkolnictwie. W dniu 7 kwietnia, w którym Rada Konstytucyjna zamykała listę kandydatów, Mitterrand opublikował swoje credo programowe (w 25 edycjach prasy ogólnokrajowej i regionalnej) tzw. List do Francuzów. W tonie bardziej osobistym i emocjonalnie, niż w stylu manife­ stu politycznego zwrócił się do „wszystkich Francuzów” z posłaniem o mobi­ lizację obywatelską, by sprostać wyzwaniom na drodze do wspólnoty europej­ skiej, w koncepcji europejskiej konfederacji i odgrywania przez Francję aktywnej

145 roli w sojuszu zachodnim. Ogólnikowo wskazywał na walory gospodarki mie­ szanej, pozwalającej połączyć dobre strony przedsiębiorczości prywatnej i sekto­ ra publicznego w gospodarce narodowej. Dokument ten przewidywał zwiększenie wydatków z budżetu państwa na rzecz oświaty i kultury, jako że te działy spoży­ cia zbiorowego stanowią dźwignię postępu, rozwoju człowieka i społeczeństwa. Zapowiadał także dodatkową pomoc społeczną na rzecz ofiar kryzysu gospo­ darczego, szczególnie bezrobotnych. W wyborach można hasłami populistycz­ nymi wykorzystać odrzuconych, wiadomo jak biednych pociąga walka prze­ ciw bogatym i potężnym. Kampania wyborcza była niewyszukana, rzadziej organizowano mityngi niż przed siedmiu lat. W pierwszej turze 24 kwietnia 1988 r. Mitterrand zyskał 34,1%, daleko za nim był Jacques Chirac (19,9%), potem kandydat UDF Raymond Barre (16,5%), Jean-Marie Le Pen (14,4%) i komunista Andre Lajoinie (tylko 6,8%). Po pierwszej turze 1 maja służby Elizeum opublikowały, iż w ciągu pierwszego siedmioletniego mandatu, Mitterrand wygłosił publicznie 1753 prze­ mówienia, podczas gdy Giscard 1004, a de Gaulle przez 10 lat miał tylko 620 takich wystąpień i deklaracji. Jak i gdzie indziej, szefom państw ważne orę­ dzia do społeczeństwa przygotowywali współpracownicy. W ogóle Mitterrand czytał codziennie 200-500 stron najróżniejszych pism, akt i dokumentów urzę­ dowych. Zazwyczaj w ciągu jednego dnia dekretował je do odpowiednich insty­ tucji rządowych. Odbył 154 podróże zagraniczne, z czego 60 to wizyty oficjalne w 55 krajach, inne to na posiedzenia Rady Europejskiej i jednodniowe konsulta­ cje, głównie do Niemiec. Aktywność to niemal heroiczna, gdyż od początku prezydentury cierpiał na poważną chorobę, którą potrafił ukryć przed opinią publiczną. Najpierw współ­ pracownicy zauważyli, iż nowy prezydent z trudem się porusza. Następnie po serii badań dr Adolphe Steg, światowej sławy specjalista prostaty, rozpoznał (16 XI 1981) u prezydenta raka już z przerzutami do kości. Rokował nie wię­ cej jak trzy lata życia, ale tego nie powiedział Mitterrandowi, który w pierwszej chwili pobladł, usiadł i przygnębiony wypowiedział słowa „Jestem zgubiony” (Alors, je suis fo u tu f\ Od razu następnego dnia rozpoczęto kurację, apliko­ wano mu perfuzje i terapię hormonalną, niebezpieczną, bo mogącą skutkować wewnętrznym wylewem krwi. Leczenie bezpośrednio nadzorował dr Claude Gubler, który nie odstępował pacjenta na krok i towarzyszył mu we wszystkich podróżach. Faktyczny stan pacjenta udało się przez całe lata utrzymać w tajem­ nicy, z dolegliwości nie zwierzył się nawet żonie Danielle i bratu Robertowi, także już cierpiącemu na prostatę. Gdy „Paris-Match” ujawnił pobyt Mitterranda w szpitalu Val-de-Grace, gdzie przebył specjalistyczne badania urologiczne,

24 Cyt. za: P. de Boisdeffre, Le Lion et le Renard, Paris 1998, s. 216.

146 wtedy w oficjalnym komunikacie (15 XII 1981) oznajmiono, że ma tylko lekką ostrozę szyi. Przez następne 11 lat wydano chyba 22 podobne komunikaty (także 0 reumatyzmie), tłumacząc bladość twarzy prezydenta przeciążeniem w obowiąz­ kach głowy państwa. I rzeczywiście, pochłonięty wirem pracy i magią władzy, szybko przezwyciężył pierwszy szok i odważnie znosił chorobę, a pomyślne leczenie zachowawcze ułatwiło symulowanie zdrowia przed wyborcami. Nie wpłynęło na wynik głosowania wyborczego w 1988 roku. W drugiej turze (8 V) Mitterrand pokonał wyraźnie (54% do 46%) kontrkan­ dydata, urzędującego premiera Chiraca i został pierwszym prezydentem Fran­ cji wybranym ponownie w głosowaniu powszechnym. Zwycięstwo zawdzięczał głównie sobie, stawka w wyborach prezydenckich przesunęła się z ideologii na osobowość kandydata. Mitterrand rozwiązał wybrany w 1986 roku parla­ ment i po wyborach (5 i 12 VI 1988) prawica stała się mniejszościowa, ale tylko w 49,3% przeciw 50,7%, a najwięcej bo 35% dostała Partia Socjalistyczna. Żadna z partii nie zdobyła absolutnej większości, a rysowała się coraz wyraźniej charakterystyczna od wyborów prezydenckich w 1965 r. polaryzacja sił politycz­ nych postępująca w kierunku systemu dwupartyjnego, tj. koalicji nurtu prawico­ wego z jednej strony, z drugiej natomiast - orientacji lewicy społecznej. Po 1981 roku bipolaryzacja sił politycznych przejawiła się w całej pełni. Mechanizm powszechnych wyborów prezydenckich zmusił partie do poszukiwa­ nia sojuszników i tworzenia bloków koalicyjnych drogą politycznego konsensusu. Dawne małe partie zmuszone zostały do przyłączenia się do któregoś z wielkich obozów, przez co zatracały też mniej istotne różnice w tożsamości ideologicznej, odmiennych tradycji itp. Efektem przejęcia władzy przez lewicę było zbliżenie programowe (wyraźne w połowie lat 80.) i wewnętrzna unifikacja dwóch wiel­ kich formacji politycznych prawicy: Zgromadzenie na Rzecz Republiki (RPR) 1 Unia Demokracji Francuskiej (UDF), obie partie reprezentowały interesy nieza­ leżnych pracujących i burżuazji. Cechowała je apologia gospodarki otwartej, tj. wolnej konkurencji ekonomicznej zarówno w sferze wewnętrznej, jak i między­ narodowej. Doktrynalnie, wspólnym dla nich był liberalizm ekonomiczny, czy­ li wolna przedsiębiorczość jako jedyny system produkcji, indywidualizm, tj. wol­ ność jednostki w opozycji do zbiorowości, i konserwatyzm społeczny odwołujący się do wartości przeszłości, tych liberalnych aktywnie kształtujących przyszłość. Poza koalicją prawicową pozostał Front Narodowy, skrajnie prawicowy nurt nacjonalizmu konserwatywnego. Przywódca Jean-Marie Le Pen startował po raz pierwszy w wyborach prezydenckich w 1974 r. zdobywając zaledwie 0,75%, a w 1981 roku nie zdołał zebrać 500 podpisów (deputowanych, radnych generalnych) niezbędnych, by wystawić swoją kandydaturę. Eksploatując strach, ksenofobię i populizm, ruch ten dopiero w wyborach do parlamentu europejskie­ go (1984) skupił 11,1% i podobnie 10,5% i 11 mandatów w 10 lat później 12

147 czerwca 1994 roku25. Do Zgromadzenia Narodowego wszedł w 1986 r., a uła­ twiła to ordynacja proporcjonalna i za sprawą Mitterranda, bo chciał ograniczyć klasyczną prawicę. We wszystkich wyborach ustawodawczych zdobywa Front prawie 10% ludzi głosujących pod wpływem motywacji negatywnej, zatrwo­ żonych kryzysem gospodarczym, i kosztem rozczarowanego elektoratu lewicy, wrogiego liberalizmowi gospodarczemu. Fenomen nieoczekiwanego pojawie­ nia się Frontu zbija z kontenansu partie tradycyjne i chociaż nie jest alternatywą dla Francji, to jednak siłą polityczną zachowującą skuteczność szkodzenia, arbi­ tra w konfrontacjach wyborczych. W demokracji wielopartyjnej naturalną alternatywą dla prawicy jest orienta­ cja lewicowa; we Francji to głównie Partia Socjalistyczna wchłaniająca lewicowych radykałów i reformatorskich komunistów oraz Francuska Partia Komunistyczna. Łączy je strategia przejścia do socjalizmu nie przez rewolucję, ale drogą reform za pośrednictwem istniejących instytucji. Sprawiedliwość społeczna dokona­ na przez korygującą rolę państwa w procesach wytwórczych i podział wypraco­ wanych dóbr, kontrolę nad szkolnictwem, lecznictwem i ważnymi zasobami natu­ ralnymi. W obozie lewicy nastąpiło przesunięcie sił, spadło znaczenie FPK, a dominująca stała się PS. Elektorat partii komunistycznej został w latach 80. XX w. zredukowany do 10%, bo i kurczył się klasyczny proletariat stanowiący bazę społeczną komunistów. Tradycyjne przemysły pierwszej rewolucji przemy­ słowej - metalurgia, kopalnie, stocznie - to sektory najbardziej dotknięte restruk­ turyzacją. Przykładowo, górników przemysłu wydobywczego było po II wojnie światowej ok. 300 tys. Spis ludności w 1982 r. wykazywał 8,1 min robotników, a w 1989 roku już tylko 7,3 min (na 24 min czynnych zawodowo), w tym ok. miliona bezrobotnych, a w restrukturyzowanych dziedzinach przemysłu francu­ skiego (hutnictwo, kopalnie węgla) FPK miała silne oparcie w klasie robotniczej26. Najwięcej zepchnięci na margines nowobiedni dają posłuch rasistowskim hasłom Frontu i także w regionach o starych tradycjach robotniczych, republikańskich i laickich, tj. w okręgu paryskim, Nord i Mozeli, gdzie FPK zachowała duże wpły­ wy, ale tam też znajdują się największe skupiska ludności obcego rodowodu. Współcześnie w społeczeństwie francuskim przeważają warstwy średnie. FPK jest partią wszystkich ludzi pracy najemnej, do których należą zarówno robotni­ cy (w 34% z dyplomami szkół zawodowych, a nawet w 3% maturalnymi) jak i dziennikarze z wyższym wykształceniem w prywatnej rozgłośni radiowej. Nie robiono im odniesień do wyodrębnionych interesów klasy robotniczej i pod tym względem, tj. odejściem od postulatu zniesienia klas antagonistycznych, obumarł

“ P. Brechon, La France aux urnes. Doc. franęaise nr 5008 rok 1995, s. 57. “ Za: Autrement - serie „Mutation” nr 126, rok 1992, s. 13; A. Jamróz, System partyjny współ­ czesnej Francji, Warszawa 1990, s. 96.

148 stary konflikt ideologiczny z socjaldemokracją. Spory doktrynalne nie miały zna­ czenia dla najbogatszych elit. Po zwycięstwie w 1988 roku, powoływanym przez Mitterranda szefom rzą­ dów nie wiodło się najlepiej. Premierzy Michel Rocard (od 10 V) i Edith Cresson (od V 1991), z programem liberalnym w sferze gospodarczej, nie zdołali przełamać recesji trapiącej Francję od początku lat 90. Premierem (od VI 1992) został Pierre Berćgovoy, monetarysta i zwolennik polityki silnego franka. Notowania lewicy leciały w dół i w wyborach parlamentarnych (III 1993) poniosła ona klęskę, największą po 1958 roku. Socjaliści zdobyli 20,4% głosów, komuniści 8%, a cała lewica 30,8% i 92 mandaty. Zdobycze prawicy były bezprecedensowe: 485 mandatów na 577. Trudności wynikające z recesji i 3-milionowe bezrobo­ cie nie tłumaczą w całości porażki wyborczej. W kampanii przeciw Socjalistom, opozycja wykorzystała pewne sprawy, by demonstrować wyborcom niemoralność w postępowaniu lewicy. Najpierw, w styczniu 1992 r. publiczne światło ujrzała afe­ ra fałszywych faktur (pokwitowań) finansowania na rzecz Partii Socjalistycznej. Były rewizje z nakazu śledczego w lokalach PS w Paryżu i Le Mans. Następnie, tygodnik satyryczny „Le Canard enchaine” zarzucił (3 II 1993) ustępujące­ mu premierowi Beregovoy, iż ten w 1986 r. korzystał z bezprocentowej pożycz­ ki (min franków) z funduszu socjalnego na zakup mieszkania w XVI dzielnicy Paryża. Posądzony wykazywał w deklaracji podatkowej, iż pożyczkę spłacił, ale mimo to w atakach prasowych, złośliwych według Mitterranda, dopatrywano się podejrzanej transakcji polityczno-fmansowej. Premier czuł się odpowiedzialny za przegraną PS w wyborach, przygnębiony i dotknięty w godności osobistej, nie wytrzymał przeciążenia psychicznego i 1 maja 1993 r. popełnił samobójstwo. Doszły do tego spory wewnątrz partii, co osłabiło jeszcze bardziej prestiż socja­ listów. Spadł autorytet samego Mitterranda; w styczniu 1993 r. miał najniższą popularność (26%) jaką dotychczas osiągał prezydent V Republiki. Niemniej 75-80% sondowanych Francuzów opowiadało się za kohabitacją, już drugą Mitterranda z prawicowym rządem i trwającą od marca 1993 do maja 1995 roku. Premierem został Edouard Bahadur, kandydat partii (RPR), która w łonie pra­ wicy zdobyła większość w wyborach. Nazajutrz po drugiej turze 29 marca 1993 roku o godz. 20, Mitterrand w wystąpieniu telewizyjnym obwieścił, iż powie­ rza funkcję premiera właśnie Balladurowi. Ten dowiedział się, iż jest desygno­ wany na kilka minut przed pójściem Mitterranda do studia. To osobliwe, gdyż wyznaczenie premiera po raz pierwszy w historii republikańskiej Francji obyło się bez konsultacji z szefami zwycięskiej koalicji, tylko teraz mającej tak zdecydowaną większość parlamentarną, iż Bahadur nie musiał uciekać się do procedury wyjąt­ kowej w drodze ordonansów. Mimo tego druga kohabitacja była łagodniejsza od poprzedniej. W przeciwieństwie do impetywnego charakteru Chiraca, Bahadur był usposobienia moderującego i koncyliamego. Uprzedzająco zapewniał, iż nie

149 zrobi niczego co naruszałoby prerogatywy prezydenta i będzie uzgadniał stanowi­ ska w ważnych kwestiach. Mitterrand był już bardzo chory; 16 września 1992 r. poddał się operacji gruczołu krokowego, dopiero gdy nastąpiło wstrzymanie moczu, chociaż do zabiegu od dawna namawiali go lekarze specjaliści. Nie był kandydatem na kolejną kadencję prezydencką i nie było ryzyka rywalizacji, któ­ ra zatruwałaby kohabitację prezydenta i premiera. Rzecz charakterystyczna, iż zmiany warty nie zmieniały aż tak wiele, swoboda manewru szczególnie w dzie­ dzinie socjoekonomicznej tak prawicy jak i lewicy jest ograniczona. Po dema­ gogicznej retoryce wyborczej, zatriumfował realizm i sprawni pragmatycy. Kohabitacja to dobro ani lewicy ani opozycji czy Mitterranda, ale najlepsza służ­ ba jaką można oddać Francji. Pod koniec prezydentury Mitterranda, głośną stała się kwestia ekstermi­ nacji ludności żydowskiej podczas II wojny światowej. Mianowicie, żąda­ no od Francji oficjalnego przeproszenia społeczności żydowskiej za prześlado­ wania i zbrodnie popełnione zarówno na terenach okupowanych, jak i w strefie wolnej kolaborującego z Niemcami rządu Vichy. Mitterrand podobnie jak de Gaulle odmawiał uznania odpowiedzialności Republiki i narodu francuskie­ go za ofiary „ostatecznego rozwiązania” z rąk katów Vichy. Chodziło o dobre imię Francji, bez piętna antysemickiego. Prawda, że antyjudaizm chrześcijan i rozniecanie nastrojów wrogości wobec Żydów były we Francji wcześniejsze niż zbrodniczy rasizm za Renem. Teorię rasizmu przejęto w Niemczech od pisa­ rza francuskiego Josepha Gobineau (1816-1882), który dzielił ludzkość na rasy bardziej lub mniej zdolne, za najbardziej twórczą uznał rasę białą. Ducha anty­ semityzmu wywołała afera Dreyfusa, kapitana francuskiego sztabu generalnego, pochodzenia żydowskiego, aresztowanego w 1894 roku pod fałszywym zarzu­ tem szpiegostwa. Ówczesna prasa, w tym katolicka „La Croix” odmalowywa­ ła żydostwo (la juiverie) w najgorszych barwach, jako pandemonium ffankma- sonów, prześladowców Kościoła i jego wiernych, zbrodniarzy winnych ukrzy­ żowania Chrystusa, a nawet łotrów i pachciarzy, którzy oszukują27. Koncepcje dyskryminacji Żydów z powodu ich pochodzenia narodowościowego propagował w dzienniku „Action Franęaise” (od 1908) Charles Maurras. Uważał, że Żyd to odrębna nacja nie do zasymilowania z Francuzami, więc jako element dezin­ tegracji narodowej, winien być wykluczony z wszystkich wpływów i stanowisk w życiu politycznym, gospodarczym, kulturalnym i należy w stosunku do nie­ go zastosować numerus clausus w dostępie do studiów wyższych. Były więc przyczyny bardziej ogólne, zwłaszcza dla skrajnej prawicy uważa­ jącej zawsze, iż Żydzi zajmowali zbyt eksponowane miejsce w życiu Francji, by

27 Opis w książce H. Łakomy, Państwo a Kościół we Francji. Historia i współczesność, Kraków 1999, s. 35.

150 relatywizować okropności ludobójstwa, usprawiedliwiać i rehabilitować kolabo­ rantów Vichy. Kwestia powróciła na kanwie procesu sądowego przeciw Rene Bousquetowi, wszczętemu (21 IX 1990) pod presją środowisk żydowskich przez ministra spra­ wiedliwości Pierre Arpaillange. Organizacja „Synowie i córki deportowanych Żydów z Francji” udokumentowała Bousquetowi winę „zbrodni przeciw ludzko­ ści”. Bousquet był sekretarzem generalnym (wiceminister) policji Vichy i odpo­ wiedzialnym za obławę na Żydów w Paryżu w dniach 16-17 lipca 1942 roku. Z jego rozkazu, francuskie siły porządkowe wyłapały 13 452 Żydów i umieściły na terenie obiektów sportowych (tor kolarski) Velodrome d’Hiver, a stąd trafi­ li oni do obozu w Drancy, następnie do Oświęcimia. Od lat 30. XX w. Paryż był trzecim miastem żydowskim świata po Nowym Jorku i Warszawie. Przed wojnąprzybyło do Francji około 150 tys. Żydów z innych krajów, w tym 90 tys. z Europy Wschodniej, a 45 tys. z Polski28, którzy w więk­ szości osiedlili się w Paryżu. I najwięcej z nich wśród ok. 75 tys. Żydów depor­ towanych z Francji trafiło do obozów zagłady. Aresztowani byli niemal wszyscy przez francuską policję, z rozkazów swoich, a nie niemieckich zwierzchników. Niemcy bez wsparcia francuskiego nie byliby w stanie własnymi siłami dokony­ wać tak masowych aresztowań, konfiskat, egzekucji. Bousquet był sądzony za kolaborację i uniewinniony w 1949 r. Później utrzy­ mywał bliskie kontakty a Mitterrandem, m.in. współorganizował jego kampanią wyborczą w 1965 roku. Prezydent uznał, iż 82-letni już Bousquet nie powinien być ponownie sądzony, widział inne możliwości potępienia Vichy, ale już jako fak­ tu historycznego, a nie wciąż sprawy politycznej. W imię pojednania narodowe­ go i spokoju społecznego, i jak wcześniej w tym celu zainicjował amnestię wobec wszystkich uczestników wojny algierskiej. Dlatego też rehabilitował Petaina, bar­ dziej jako zwycięzcę spod Verdun, a nie marszałka 1940 roku. Od 1986 r. rok­ rocznie 11 listopada honorował grób Pćtaina na wyspie d’Yeu składając wieńce i nie wywoływało to najmniejszej krytyki. Do rozprawy sądowej nie doszło, bo 8 czerwca 1993 r. Bousquet został zamor­ dowany przez osobę niezrównoważoną, ale sprawa miała głośne echo medialne. Mitterranda przedstawiano jako antysemitę i kolaboranta Vichy, który nie prote­ stował wobec tragedii żydowskiej. Jak większość Francuzów w wojennej obo­ jętności na zło, w trudnościach wojennego przetrwania, nie traktował losu giną­ cych Żydów jako sprawy własnej, wygodniej było niczego nie widzieć. Były też reakcje ludności potępiające wspieranie Niemców w dziele zagłady Żydów, także ze strony Francuzów antysemickiego usposobienia. Ruch Oporu udzielał real­ nej pomocy, od razu określono jako hańbiące vichystowskie „odżydzanie” kadr urzędniczych i żydowskich obiektów gospodarczych, aresztowania i wywózki.

28 N. Tandler, lin inconnu nomme Krasucki, Paris 1985, s. 39.

151 Okolicznością głośno wydobywającą wojenną gehennę holokaustu były obchody pięćdziesięciolecia obławy w 1942 roku. Rada Instytucji Żydowskich we Francji (CRIF) zaprosiła Mitterranda na ceremonię uczczenia rocznicowe­ go 16 lipca przed Stellą pamiątkową w miejscu dawnego velodromu, przy ulicy Neleton w paryskiej dzielnicy Grenelle. Dziś stoi tam nowoczesny wieżowiec, w którym mieszczą się również (o ironio) służby DST - tajnej policji. Prezydent najpierw odpowiedział, iż tego dnia będzie nieobecny w stolicy i zaraz potem wiele osobistości żydowskich, w tym intelektualna elita, ogłosiło „apel” żądają­ cy od Mitterranda, by uznał odpowiedzialność państwa Vichy za prześladowa­ nia i zbrodnie przeciw Żydom we Francji. Wtedy Mitterrand oznajmił, iż uda się na uroczystości, ale dwa dni wcześniej (14 VII) w wystąpieniu telewizyjnym, negatywnie odpowiedział sygnatariuszom „apelu”: „Nie żądajcie rachunków od Republiki [...] uczyniła co do niej należało. W 1940 roku było Państwo Francu­ skie, reżim Vichy, nie było Republiki”29. Gdy Mitterrand powitany przez Jeana Kahna, przewodniczącego CIRF, składał wieniec przed pomnikiem ofiar Vel d’Hiver, oklaski na jego cześć zostały zagłuszone gwizdami. To jedna z sytuacji, w której sporny problem zróżnicowanych postaw Fran­ cuzów wobec zagłady Żydów służył ugrupowaniom żydowskim w kontesta­ cji polityki Mitterranda z państwami arabskimi i w kwestii palestyńskiej. Zawsze reagowały w konfliktowych momentach na Bliskim Wschodzie, jeśli rozumiały stanowisko Francji jako nieprzyjazne interesom żydowskim i państwa Izrael. W następnym roku (3 II 1993), dekretem prezydenckim, Mitterrand ustanowił 16 lipca dniem pamięci narodowej, w którym rokrocznie oddawana będzie cześć Żydom - ofiarom łapanki w 1942 roku. Dopiero Jacques Chirac jako prezydent Republiki uznał (16 VII 1995) otwarcie odpowiedzialność Francji (nie Vichy) za męczeństwo Żydów. „Te czarne godziny plamią na zawsze naszą historię i są zniewagą dla naszej przyszłości, naszych tradycji. Tak, szaleństwo kryminalne okupanta było wspierane przez Francuzów, przez Państwo Francuskie [...] jest wina zbiorowa”30. Kościół katolicki Francji w deklaracji (30 IX 1997) wyraził skruchę za obojętność wobec prześladowania Żydów, a nawet przyznał, że po rozpoczęciu deportacji do Oświęcimia zachowywał się zbyt biernie. W kontekście wojennych losów Żydów, Mitterrand okazał się bardziej gaul- listą niż Chirac, kontynuator linii Generała. Należy zrozumieć, iż nadeszły inne czasy, a obecna generacja młodych nie ponosi winy za błędy, zbrodnie i roszcze­ nia swych ojców. Nawet po śmierci dotknęły Mitterranda oskarżenia o antysemityzm. Dnia 3 września 1999 r. ukazała się książka Jean d’Ormessona Le Rapport Gabriel,

P. Favier, M.-M. Roland, La decennie Mitterrand..., t. 4, s. 643. 30 Cyt. za: Ph. Madei in, Jacques Chirac. Une biographie, Paris 2002, s. 549.

152 w której wydobył i wyolbrzymił słowa „wpływ potężny i szkodliwy (puissant et nocive) lobby żydowskiego”31. Jeszcze przed ukazaniem się książki komentarze zamieściła prasa codzienna (np. „L’Union” z 27 VIII 1999), a inkryminowane sło­ wa miał Mitterrand powiedzieć do autora, którego przyjął w Elizeum w dniu (17 V 1995) przekazania władzy Chiracowi, więc w ostatnich minutach za biurkiem prezydenckim. Rozmowa dotyczyła związków Mitterranda z Bousquetem. Ten produkt literackiej fantazji (nie można sprawdzić tych rewelacji) spotkał się z odporem. Na łamach „Le Monde”, honoru i godności ojca broniła córka Mazarine i syn Jean-Christophe. Najbardziej znamienne, iż publicznie zabrały głos osobistości pochodzenia żydowskiego, przeczące jakoby Mitterrand był antysemitą, m.in. były minister sprawiedliwości Robert Badinter czy laureat Pokojowej Nagrody Nobla Elie Wiesel, urodzony w Rumunii, naturalizowany Amerykanin, który na paryskiej Sorbonie ukończył studia talmudyczne. Argu­ mentowano, iż wyrażenie „lobby żydowskie” nie ma podtekstu antysemi­ ckiego i to wojowniczego, np. w Stanach Zjednoczonych jest powszechnie uży­ wane. Franęois Mitterrand na pewno nigdy nie był antysemitą z przekonania. W okresie studiów przyjaźnił się z Georges’em Dayan (1915-1979), Żydem z Oranu algierskiego. Towarzyszył on Mitterrandowi w działalności publicznej, od współtworzenia partii UDSR, a najaktywniej w sztabie wyborczym w 1974 roku. W „Stalagu IX A” w Niemczech Mitterrand zawarł bliską znajomość z in­ nym jeńcem Bernardem Finifter, który wywodził się z Żydów rosyjskich na Ukrainie, przed wojną osiadł w Paryżu, uprawiał boks i walczył w 1940 r. za Francję. W obozie służył współwięźniom jako tłumacz, był poliglotą i dobrze władał językiem niemieckim. W otoczeniu familijnym Mitterranda, Żydem był szwagier i przyjaciel, filmowiec Roger Hanin (ur. 1925 w Algierze jako Levy), od 1959 r. mąż Christine Gouze-Renal, starszej siostry Danielle Mitterrand. Zawsze publicznie solidaryzował się z ofiarami profanacji i zamachów na obiek­ ty żydowskie. Był pierwszym prezydentem w historii Francji, który wziął udział (14 V 1990) w manifestacji (prawie 200 tys. osób) w Paryżu zorganizowa­ nej przez gminy żydowskie w proteście przeciw profanacji w nocy z 9 na 10 maja części judaistycznej cmentarza w Carpentras (departament Vaucluse). Był to przypadek nie antysemityzm w ścisłym tego słowa znaczeniu, ile przypusz­ czalnie terroryzm polityczny przeciw judaizmowi francuskiemu, identyfikowane­ mu z państwem hebrajskim. Jeśli kursuje literatura antysemicka, to bez legalnej aprobaty jej druku, kolportażu, witrynowej ekspozycji. Też i dlatego, że temat żydowski, jak niewiele innych, zawsze daje się łatwo wykorzystywać w walce politycznej.

31 Cyt. za: N. Bonnal, Mitterrand le grand initie, Paris 2001, s. 154.

153 Judaizm podobnie jak inne religie poddany jest nasilającym się wpływom laicyzacyjnym. W przyszłości postępować będzie dalsze zacieranie się odrębno­ ści wyznaniowej i etnicznej, integracja ze społeczeństwem francuskim. Ostatnie miesiące prezydentury były dla ciężko chorego Mitterranda cierpie­ niem fizycznym, ale zachował klarowny umysł. Ze wszystkimi ważniejszymi spra­ wami był zapoznawany, parafował dokumenty państwowe, odbywał podróże kra­ jowe i po Europie, przyjmował na audiencjach w Elizeum. Można było odnieść wrażenie, że sprawowanie władzy łagodziło ból i podtrzymywało żywotność. Występował też publicznie. Dnia 20 IV 1995 r. za jego dekretacją przeniesio­ no do Panteonu prochy Piotra Curie i Marii Curie-Skłodowskiej. Obecna była ich córka Ewa. Dnia 6 maja 1994 r. w Coquelle dokonał otwarcia tunelu pod kanałem La Manche, łączącego Francję i Anglię. Koncepcja tej inwestycji była dawna, jeszcze w 1802 r. Hubert Mathieu proponował podmorski korytarz, w którym krążyłyby dyliżanse i wozy pocztowe. Projekt budowy tunelu oraz montaż ponad- dźwiękowego samolotu pasażerskiego „Concorde” („Zgoda”), jakiego nie posia­ dali Amerykanie, popierał na początku lat 70. XX w. prezydent Pompidou, do czego przychylał się brytyjski rząd konserwatywny Edwarda Heath’a. Dopiero w 1986 r. powrócono do koncepcji tunelu, a sama budowa na odcinku od Dover do Calais trwała od 1988 do 1994 roku. Tunel ma długość 50 km, z czego 36 km znajduje się pod wodą i posiada trzy równoległe linie, główną i dwie zabezpiecza­ jące. Stanowi bardzo ważną część składową w integracji sieci transportu samo­ chodowego i kolejowego Wielkiej Brytanii z resztą Europy. Dnia 6 czerwca 1994 r. w Normandii Mitterrand przyjął 15 szefów państw alianckich, z okazji 50. rocznicy lądowania we Francji i przerwania frontu nie­ mieckiego pod Avranches. Nie zaproszono Niemiec, przeciwnika w bitwie, ale z okazji święta 14 lipca 1994 r. na Polach Elizejskich defilował w ramach euro- korpusu oddział 10 dywizji (Panzerdivision) w obecności kanclerza Kohla. Prze­ ciw tej decyzji Mitterranda protestowały stowarzyszenia Ruchu Oporu i deporto­ wanych, ale był to tylko symboliczny gest wobec sojuszniczych teraz Niemiec. Rolę Niemiec dla pokoju w Zjednoczonej Europie przywołał Mitterrand rok później w Berlinie, 8 maja, w 50. rocznicę zakończenia wojny. W historycznym odniesieniu był powściągliwy, pojednawczy, gdy wskazał „na siłę w narodzie niemieckim, jego cnoty, odwagę żołnierzy, którzy poszli umrzeć w tak wiel­ kiej liczbie [...] w służbie złej sprawy [...] kochali swoją ojczyznę”32. Credo, iż Niemców jako narodu nigdy nie uważał za wrogów, wyznał dnia następnego, 9 maja 1995 r., w Moskwie, gdzie zakończyły się uroczystości 50-lecia Zwycię­ stwa. Czym innym jawił się nazizm deformujący umysły i hitlerowskie państwo, wtedy napiętnowane jako zbrodnicze, teraz potrzebne było zażegnanie dalszych

P. Favier, M.-M. Roland, La decennie Mitterrand, t. 4, s. 711-712.

154 konfliktów, pokój w Europie i współpraca w celu odbudowy. Odbudowy zniszczo­ nej gospodarki, a wszystko sprzyjało procesowi integracji Starego Kontynentu. W trakcie uroczystego przyjęcia na Kremlu, pani Danielle zauważyła, że Borys Jelcyn wypił 14 kieliszków (3,6 setki!) wódki. Zdziwiona była tym czę­ sto spotykanym zjawiskiem w obyczajach Wschodu, gdy alkohol poprawia nastrój w towarzystwie. W kampanii wyborów prezydenckich 1995 r. Mitterrand nie brał udzia­ łu. Nie było naturalnego kandydata PS po porażce w czerwcu 1994 r. Michel Rocarda do funkcji szefa partii. Do kandydowania Mitterrand zachęcał Jacques Delorsa, jeszcze w trakcie obrad Kongresu Socjalistycznego (18-20 XI 1994) w Lićvin; przybył tam pożegnać się ze swymi dawnymi towarzyszami. Delors miał dobre notowania międzynarodowe jako przewodniczący Komisji Europejskiej. Wcześniej był doradcą Chaban-Delmasa, potem ministrem finansów w gabi­ necie Mauroya. Odmówił jednak ze względu na wiek (70 lat) i na zalecenie Mitterranda wyłoniono (3 II 1995) innego kandydata Partii Socjalistycznej Lionel Jospina. W drugiej turze (7 V) odniósł zwycięstwo neogaullista Jacques Chirac (53%), ale dla Jospina i lewicy była to honorowa przegrana, bo zanosiło się na druzgocącą klęskę. PS była podzielona po porażce (14,5%) w wyborach do Parlamentu Europejskiego w czerwcu 1994 roku. Dnia 17 maja 1995 r. Mitterrand przekazał w Pałacu Elizejskim urząd pre­ zydenta Francji swemu długoletniemu adwersarzowi Chiracowi. Piąty prezydent V Republiki, czynny w życiu politycznym od 1962 roku, w tym dwukrotnie premier rządu i mer Paryża, miał sporo doświadczenia i kompetencje do kiero­ wania krajem. Franęois Mitterrand pełnił mandat prezydenta przez 14 lat, a Francja nigdy nie znała takiego etapu dziejowego jak socjalistyczna alternance, tak spokojne­ go i racjonalnego godzenia różnych celów ogólnospołecznych. Był to także czas postępu gospodarczego plasujący Francję na drugim miejscu w Europie i czwar­ tym w świecie. Produkt krajowy brutto przypadający na 1 mieszkańca wyniósł w latach 1985-1990 średniorocznie ponad 17 tysięcy USD, a jego struktu­ ra była następująca: usługi 68%, przemysł i budownictwo 29% i zaledwie 3% rolnictwo33. Jeszcze na początku XX wieku ludność rolnicza stanowiła 36% i na początku V Republiki 20% ogółu ludności Francji. Salariat, czyli pracownicy najemni, osiągnął 85%, tj. prawie 20 min osób, natomiast patronat (pracodawcy) tylko 7,9%, czyli 1,85 min ludności czynnej zawodowo. Skutkiem nowoczesnej i wydajnej ekonomiki pozostaje jednak wysokie, strukturalne bezrobocie, sięgają­ ce 10% ludności aktywnej zawodowo.

33 W. Rojek, Francja Mitterranda, [w:] Najnowsza historia świata, (red.) A. Patek, J. Rydel, J. Węc, t. III: 1979-1995, Kraków 1997, s. 58.

155 Instytucje polityczne Francji funkcjonują solidnie, odpowiadają standardom międzynarodowym w dziedzinie demokracji parlamentarnej, rozwoju samorząd­ ności, budowie społeczeństwa obywatelskiego i przestrzeganiu praw człowieka. Można jeszcze zauważyć, że czynne włączanie się Mitterranda w rozwiązy­ wanie zagadnień międzynarodowych sprzyjało także interesom państwa i narodu polskiego; chodzi szczególnie o przywracanie jedności Europy podzielonej na wrogie bloki i niezmienność powojennego terytorialnego porządku europejskiego. Po zakończeniu prezydentury, Mitterrand mimo osłabienia kontynuował inten­ sywne życie, już bardziej towarzysko, dużo rozmawiał z ludźmi w kawiarniach paryskich, na spacerach i starym zwyczajem zaglądał do bukinistów na wybrze­ żu Sekwany. We wrześniu 1995 r. wypoczywał na wyspie Belle Ile, a święta Bożego Narodzenia, wbrew zaleceniom lekarzy, spędził w Asuanie nad Nilem, wraz z córką Mazarine i jej matką Annę Pingeot. W tygodniku „Paris-Match” (10 XI 1994) ukazała się fotografia Mitterranda (chyba przyzwolił) i jego nie­ ślubnej córki, wtedy 20-letniej studentki paryskiej Ecole Normale Supćrieure (nauczycielska). Fakt „drugiego życia” był jakby tajemnicą poliszynela, bo już wiosną 1984 r. podczas spotkania z dziennikarzami padło pytanie, czy to prawda, iż ma pozamałżeńską córkę. Miał odpowiedzieć Et alors(?) (Tak i co z tego?). Balansowanie przez 30 lat między dwoma kobietami nie wydawało się bul­ wersować szerokiego ogółu; w doświadczeniu milionów ludzi strefa fizycz­ na i duchowa traktowana jest jako naturalna, prywatna strona życia człowie­ ka. Sama pani Danielle wyznała34, iż wiedziała o narodzinach córki męża i nie było dla niej to ani szokiem, ani dramatem, a przebaczyła z czasem. Mitterrandowie mieli dwoje dzieci: syn Jean-Christophe (ur. 1946) po studiach historycznych był dziennikarzem AFP, a za prezydentury ojca - radnym do spraw afrykańskich i malgaskich w samym urzędzie prezydenta. Drugi syn Gilbert (ur. 1949) po stu­ diach nauczycielskich był asystentem na Wydziale Prawa Uniwersytetu Paris XIII, potem w życiu publicznym deputowanym socjalistycznym z okręgu Gironde w latach 1981-1993, a od roku 1989 - merem miasta Liboume. Pani Danielle Mitterrand po wyborach 1981 r. zorganizowała Biuro Inter­ wencyjne, instytucję działającą dla dobra wspólnego, jak zwykle przypisaną małżonce prezydenta. Głównie udzielała odpowiedzi i porad na listy napły­ wające do Biura. Zawierały powtarzające się problemy ludzi zagubionych, najczęściej niepewność pracy zarobkowej, brak mieszkania, pomoc dla rodzin więźniów, imigrantom, uchodźcom politycznym. Biuro udzielało porad, jak adresaci mogą dochodzić swych uprawnień, niekiedy prośby załatwiano od razu telefonicznie albo przekazywano do rozpatrzenia odpowiednio kompeten­ tnym urzędom. Żona prezydenta przewodniczyła także powstałej w lipcu 1985

M D. Mitterrand, Wolność bez granic, Warszawa 1997, s. 94.

156 roku Fundacji „France-Libertć”, pozarządowej instytucji wspierającej ruchy wolnościowe w świecie. Zrezygnowała z szefowania w styczniu 1994 r. w pro­ teście na odrzucenie propozycji Fundacji zgłoszonej do ustawy dotyczącej obco­ krajowców we Francji. Chodziło o złagodzenie norm restrykcyjnych wydala­ nia obcokrajowców i kontroli imigracji nielegalnej. Humanitarne znaczenie miało podtrzymywanie przez Fundację ruchu nie­ podległościowego Kurdów, gdy ich kolejne wielkie powstanie zostało stłumione po klęsce Husajna w Zatoce Perskiej. Bezwzględność Iraku, stosującego masowe egzekucje i deportacje, wywołała masową ucieczkę Kurdów do Iranu i Turcji. Na apel przewodniczącej napłynęło do „France-Libertć” tysiące darów, takich jak przekazy pieniężne, paczki z ubraniami, lekarstwami, środkami czystości, a nawet ... zbożem dla rolników. Wielu kierowców zadeklarowało darmowo prowadzić auta konwoju z pomocą. Pani Danielle osobiście przybyła wiosną 1991 r. z konwo­ jem do jednego z obozów w irańskim okręgu Tebriz. W krajobrazie pięknych gór Elbrus widok obozowiska z ok. 55 tys. uciekinierów był przerażający: prowizo­ ryczne namioty lub domki kartonowe, brak wody, przygnębieni ludzie. Z pomocą losową, darowiznami i współczuciem pospieszyło wiele innych organizacji z róż­ nych stron świata dla tego narodu góralskiego dyskryminowanego przez Turcję, Irak, Iran i Syrię. Franęois Mitterrand 2 stycznia 1996 r. wyraził pragnienie przerwania lecze­ nia farmakologicznego i odmówił też przyjmowania morfiny, gdyż chciał zacho­ wać przytomność do ostatnich chwil życia. Sam zadecydował kiedy odejdzie do wieczności, a przy dalszej silnej terapii mógłby może jeszcze przeżyć kil­ ka miesięcy. Zmarł 8 stycznia 1996 roku o godz. 8.30 w swoim apartamencie przy ul. Frederic-Le-Play, w pobliżu Pól Marsowych, który został mu przydzielony po zakończeniu prezydentury. Zamieszkał w nim dopiero w listopadzie 1995 r. ze względu na coraz większe trudności z chodzeniem, a prywatne jego mieszkanie znajdowało się w budynku, w którym nie było windy. Prezydent Jacques Chirac podtrzymywał kontakty z Mitterrandem, często tele­ fonował w ostatnich tygodniach jego choroby i postanowił, iż dzień pogrzebu (11 I) będzie dniem żałoby narodowej. Wcześniej, zmarły prezydent odmówił ceremonii pogrzebu państwowego i według własnego życzenia został pochowa­ ny w grobowcu rodzinnym w Jamac, miasteczku, gdzie 28 października 1916 roku przyszedł na świat. VI. KIERUNKI POLITYKI ZAGRANICZNEJ FRANCJI W OKRESIE PREZYDENTURY FRANCOIS MITTERRANDA

Francja wobec konfrontacji międzyblokowej Wschód-Zachód

Początek kadencji prezydenckiej Franęois Mitterranda przypadł na ostre napię­ cia w stosunkach Wschód-Zachód. Szczególną rolę w procesie rozpadu systemu realnego socjalizmu odegrał kryzys polski w latach 1980-1981. Uznano, że ruch społeczno-polityczny Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Soli­ darność” toruje drogę przemianom w kierunku demokracji liberalnej i gospo­ darki wolnorynkowej. Polska uchodziła za kraj najbardziej związany z kulturą za­ chodnią, także mocno z Francją, gdzie żyje może milionowa rzesza wychodź­ stwa polskiego, utrzymująca kontakt z ojczyzną. Francja była początkowo po­ wściągliwa wobec wydarzeń w Polsce. Oficjalnie podkreślano, iż to wewnętrz­ ny problem samych Polaków. Dobitnie wyraził to Valery Giscard d’Estaing (27 I 1981): „Polska znajduje się wewnątrz bloku radzieckiego i tu przebiegają linie komunikacyjne bloku; nie można tego ignorować ani zmodyfikować, bo ZSRR nie zaakceptuje utraty Polski [...] równoznacznej dla «Obozu» z utratą całej Europy”1. Związek Radziecki był wtedy supermocarstwem i przypuszczenie, iż zgodzi się na utratę Polski byłoby dziecinną naiwnością. Podobnie umiarkowana była reak­ cja de Gaulle’a w 1968 roku po interwencji Układu Warszawskiego w Czechosło­ wacji. W swojej wizji „Europy od Atlantyku po Ural”, generał upatrywał zmiany sytuacji w podzielonej Europie nie w polityce bloków, ale na drodze porozumie­ nia między wszystkimi krajami, poprzez współdziałanie niezależnie od syste­ mów społeczno-ustrojowych. Prezydent Mitterrand i rząd francuski od maja do grudnia 1981 r. ograniczali się do oświadczeń, iż Polacy winni sami, bez obcej ingerencji (Związku Radziec­ kiego), uregulować polskie problemy. Nie mieli iluzji, że Polska miałaby pełną swobodę manewru, czego pozbawiona była od 35 lat. Interwencję radziecką nie uważano za niemożliwą, szczególnie po niedawnej w Afganistanie, chociaż obie sytuacje nie są porównywalne. Po doświadczeniu w Afganistanie, który płonął ogniem rebelii, ZSRR obawiał się zaangażowania w Polsce, ale też na Kremlu ani

' Cyt. za: M. Tatu, Eux et nous. Les relations Est-Ouest entre deux delenles, Paris 1985, s. 129.

158 myślano o ustąpieniu. Trudności w utrzymaniu Polski w posłuszeństwie jako kra­ ju satelickiego osłabiały obóz socjalistyczny i mogło to ewoluować w kierunku „socjalizmu trzeciego typu”, odrębnego regionalnego komunizmu, bez dyktatu­ ry proletariatu, internacjonalizmu proletariackiego i walki klasowej. Przywódcy radzieccy dlatego wywierali presję polityczną i grozili wstrzymaniem dostaw surowców (głównie ropy naftowej i gazu), by polskie kierownictwo i generał Wojciech Jaruzelski sami uporządkowali sytuację. O przygotowaniach technicznych do wprowadzenia stanu wojennego w Polsce wywiad amerykański był szczegółowo informowany, ale USA nie podejmowa­ ły żadnych kroków, ponieważ z ich punktu widzenia lepszy był wewnętrzny stan wyjątkowy niż wkroczenie wojsk radzieckich, wschodnioniemieckich i czechosło­ wackich, ze wszystkimi tego konsekwencjami. O tym we Francji raczej nie wie­ dziano, ale zapewne podobnie kalkulowano, iż Zachód nie będzie w stanie zmusić Związku Radzieckiego do uznania rządu „Solidarności”, ani nie dopuszczano my­ śli o jej przegranej. W interesie Zachodu leżało osłabienie bloku wschodniego, więc wspierano „Solidarność” propagandowo i materialnie, zwłaszcza wyposaża­ jąc w nowoczesną bazę poligraficzną. Dnia 13 grudnia 1981 r. Claude Cheysson, minister spraw zagranicznych Francji, oświadczył ambasadorowi Polski w Paryżu, iż „sprawa polska winna być traktowa­ na między Polakami” i tego samego dnia w radiu Europe dodał „oczywiście nic nie zrobimy”2 w odpowiedzi na pytanie, czy rząd francuski ma zamiar coś w tej spra­ wie uczynić. Później wyznał, że żałuje tej frazy, która mu się wyrwała i skomento­ wał jąrozszerzająco: „Nic militarnie nie zrobimy”. Kilka minut po tym wywiadzie, Mitterrand zwrócił ministrowi uwagę, iż popełnił gafę. Wiadomym było, że nie można zmienić sytuacji w Polsce, w sposób izolowany wprowadzić pluralizm po­ lityczny bez zmian w ZSRR, Czechosłowacji i w NRD, ale chodziło o podtrzyma­ nie ducha protestu przez poparcie polityczne i moralne dla „Solidarności”, a orze­ czenie o powstrzymaniu się od jakichkolwiek działań mogło być zniechęcające. Prezydent w wystąpieniach publicznych wykazywał ostrożność. Po raz pierwszy złożył deklarację 16 grudnia na środowym posiedzeniu Rady Ministrów. W słowach dyplomatycznie ogólnikowych potępił w Polsce pozbawienie praw publicznych i indywidualnych, powszechnie przysługujących człowiekowi. Podobne, umiarko­ wane reakcje były w Bonn, Londynie, Rzymie i w Wiedniu. Tutaj socjalistyczny kanclerz Bruno Kreisky wskazał, iż stan wojenny stanowi ostatnią próbę unik­ nięcia najgorszego, tj. czołgów radzieckich. On i kanclerz RFN Helmut Schmidt zaklinali Jaruzelskiego, by zapobiegł interwencji ZSRR, która mogła mieć nieprze­ widziane, dramatyczne konsekwencje dla Europy. Oceniano jednak jako realną interwencję radziecką, wspartą przez tzw. zdrowy, rewolucyjny i proradziecki nurt

2 Cyt. za: H. Vćdrine, Les mondes de Franęois Mitterrand. A L Elysee 1981-1995, Paris 1996, s. 201.

159 w łonie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Część społeczeństwa polskie­ go udzieliła generałowi Jaruzelskiemu swego poparcia uznając, że uratował kraj przed grożącą katastrofą. W wywiadzie dla dziennika „Ouest-France” (21 XII 1981) Mitterrand konsta­ tował: „Nie popieramy reżimu, pomagamy ludziom dotkniętym głodem i nędzą”. Było to przyzwolenie na charytatywną pomoc żywnościową i medyczną; pomoc na rzecz „ludu” Polski, nie reżimu, potwierdzili ministrowie 10 krajów EWG (4 I 1982). Sprawy Polski były też tematem rozmowy Mitterranda z papieżem, gdy w trakcie pobytu w Rzymie, został przez Jana Pawła II przyjęty (26 II 1982) w jego prywatnej bibliotece. Mitterrand uważał, iż papież może być jedynym czło­ wiekiem, który może zapobiec rozlewowi krwi w Polsce. Później, już u schyłku życia Mitterrand uzasadniał dyplomatyczną powścią­ gliwość wobec stanu wojennego w Polsce, by nie dawać złudnych nadziei jak w 1956 r. w Budapeszcie czy w Czechosłowacji 1968 roku. Tam najpierw refor­ matorom obiecywano pomoc, a gdy zagrażało to interesom radzieckim i nastą­ piła interwencja by przywrócić jedność bloku (siłą), dla USA nie pozostawa­ ło nic innego jak werbalne jej potępienie. Mitterrand pisał wtedy3, iż w 1981 roku Jaruzelski stanął przed dylematem - czy wybrać chwałę odmowy, ale za cenę unicestwienia swojej ojczyzny, czy ratować co możliwe, podporządko­ wując się rozkazom Moskwy. Generał chciał uniknąć użycia siły, „powstrzymać” „Solidarność”, w nadziei wpisania tego związku w istniejący system, z zachowa­ niem zasady kierowniczej roli partii (PZPR). Można było to uzyskać tylko współ­ działając z Rosjanami jak Gomułka w 1956 r., a nie przeciw ZSRR jak Węgry i Czechosłowacja. Oczywiście z wyjątkiem żądania pełnej suwerenności i demo­ kracji liberalnej, a w odniesieniu do Polski ^akże zmiany granic (wschodnich). Okazało się to nierealne, działania „Solidarności” parły do zachwiania systemu, co nie wchodziło w rachubę. Tymczasem umiarkowane, oficjalne stanowisko rządu francuskiego było ostro krytykowane, jako „uległość”, przez różnej maści antykomunistów, anty- sowietów, przeciwników Mitterranda i socjalizmu a la franęaise. Opinia pub­ liczna, chyba w większości, i prasa, z wyjątkiem edycji komunistycznych, peł­ na była poparcia dla „Solidarności”, dość ekspresywnie w manichejskim schemacie dobra i zła. Polsce poświęcano dużo uwagi, a nieprzerwane publicity miała każda kontestacja i wystąpienia strajkowe przeciw ówczesnej PZPR. Odpowiedzialnością obarczano Związek Radziecki i uzasadniano, iż sytuacja w Polsce nie ma charak­ teru wewnętrznego, gdyż naruszane są porozumienia o prawach człowieka i inge­ rencja tutaj jest obowiązkiem solidarności międzynarodowej. Krytykowano także „Solidarność”, iż uległa złudzeniom co do słabości przeciwnika. W ramach soju­

3 F. Mitterrand, De iAllemagne, de la France, Paris 1996, s. 149.

160 szu atlantyckiego Francja przyłączyła się do polityki sankcji wobec Polski - ule­ gła ograniczeniu wymiana handlowa i tradycyjna współpraca naukowa i kultu­ ralna. Przemysł polski, uzależniony od dostaw surowców z krajów zachodnich upadł; rozwijały się natomiast zakłady przerabiające surowce dostarczane ze Związku Radzieckiego. Stan wojenny, wbrew lansowanym opiniom, umocnił względną dotychczas niezależność Polski od ZSRR, to jednak Amerykanie i ich sojusznicy restrykcjami spychali Polskę w ramiona wschodniego sąsiada. Pewne odprężenie przyniosła wizyta (4 XII 1985) w Paryżu generała Wojciecha Jaruzel­ skiego, jako szefa państwa polskiego (przewodniczącego Rady Państwa PRL). W drodze z wizytą oficjalną do Algierii, został przyjęty przez ministra spraw zagranicznych Rolanda Dumas, a następnie przez godzinę rozmawiał z Mitterran- dem. Prezydent rozważał decyzję przez 10 dni, bo i wizyta nie miała wyraź­ nie określonego celu. Sondowano wcześniej „Solidarność” w tej kwestii, nie było sprzeciwu. Na zapytanie dlaczego podejmuje człowieka, który w swoim kraju zadekretował stan wyjątkowy, Mitterrand odpowiedział krótko „zwrócił się on (Jaruzelski) z prośbą by się ze mną widzieć [...] Polska istnieje, co by o tym myśleć”4. Chodziło o utrzymanie stosunków międzypaństwowych według zasa­ dy Talleyranda „Francja uznaje państwa, nie rządy”. Prawdopodobne także, iż poprzez Jaruzelskiego liczono na przychylność Michaiła Gorbaczowa, z którym Mitterrand pertraktował w sprawie transportu „Air France’em” Żydów radzie­ ckich, repatriowanych do Izraela. W niezręcznej sytuacji znaleźli się deputowani Partii Socjalistycznej zrze­ szeni wokół premiera; sam Fabius nie krył swego zażenowania (trouble) z wizyty polskiego „dyktatora”, o której nie był uprzedzony. PS wniosła na forum Międzynarodówki Socjalistycznej rezolucję potępiającą delegalizację „Solidarności”; przyjętym wtedy kierunkiem wobec Polski było wskazywanie na istnienie trzech sił politycznych, tj. władze państwowe, Związek „Solidarność” i Kościół katolicki. Chodziło o kształtowanie pluralizmu i wolnej gry sił po­ litycznych, a na dalszym etapie konwergencji w kierunku demokracji libe­ ralnej. Przewidywano, iż będzie to proces długotrwały; nikt nie przypuszczał w najśmielszych prognozach, iż trzeba będzie tylko 8 lat, żeby reformy nie tyl­ ko w Polsce, ale i w Europie Środkowej oraz na Bałkanach stały się możliwe. Nastąpiło to dopiero po załamaniu się Związku Radzieckiego jako światowego su­ permocarstwa; wcześniej państwa te pojedynczo nie mogły zerwać z ZSRR, wy­ stąpić z Układu Warszawskiego i Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej, aby przyłączyć się do bloku zachodniego. Powszechnie krytykowano zniewolenie Wschodu, co było piękne w słowach, ale nie podejmowano prób obalenia reżi­ mów, nie ryzykowano użycia siły ze względu na arsenał jądrowy ZSRR.

' Chroniques de ihistoire. Mitterrand, Paris 1998, s. 121.

161 Ważniejsza dla Polski była kolejna (9 III 1990) wizyta Wojciecha Jaruzel­ skiego wraz z premierem Tadeuszem Mazowieckim w Paryżu. Na prośbę stro­ ny polskiej zostali przyjęci przez Mitterranda i Dumasa, a chodziło o poparcie Francji w sprawie granic, gdyż kanclerz Helmut Kohl milczał o tym w 10-punk- towym planie zjednoczenia Niemiec. Przypuszczano, iż w obawie utraty gło­ sów (może 2 min) wyborców Związku Wypędzonych (BdV) na rok przed wybora­ mi ustawodawczymi w RFN. Wcześniej (X 1989) przed kongresem Związku BdV kanclerz zapewnił, iż rewindykacji wobec Polski nie będzie. Kohl przeciwstawił się uczestnictwu Polski w konferencji 4+2, a nawet zażądał uregulowania repara­ cji jakie winna Polska (według kanclerza) za szkody wobec Niemców wypędzo­ nych ze starych, utraconych prowincji Trzeciej Rzeszy. Po komunikacie o polskiej wizycie w Paryżu, Bundestag uchwalił rezolucję korzystną na rzecz uznania gra­ nic i która nie wzmiankowała nic o odszkodowaniach. Tylko naprawdę dawnych wzajemnie korzystnych stosunków Polski i Francji już nigdy nie odbudowano. Po 1989 roku, gdy porachunki w konfrontacji Wschód-Zachód zostały wyrówna­ ne, znikła motywacja ideologiczna zainteresowania Polską. F. Mitterrand do końca kadencji nie wypowiadał się wprost w sprawach polskich, ponieważ Polska i chy­ ba dawna Europa Wschodnia znalazła się poza obszarem oddziaływania Francji. Czynnikiem dominującym ekonomicznie w tej części Europy pozostały zjedno­ czone Niemcy. W konfrontacji międzyblokowej Polska odgrywała ważną rolę, ale właściwy ciężar gatunkowy przypadł na ZSRR. Związek Radziecki korzystał z trudności Zachodu, szczególnie paraliżu amerykańskiego po syndromie wietnamskim, by przedłużyć swe wpływy w Afryce, na Bliskim i Dalekim Wschodzie. W Europie atmosferę zatruwała sprawa nieustannego łamania praw człowieka w tym kraju. Podpisanie w Helsinkach (1975) Aktu końcowego Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie i zobowiązanie krajów bloku wschodniego do przestrze­ gania praw człowieka nie przeszkadzało im w dalszym inwigilowaniu kryty­ ków systemu, zsyłaniu do łagrów czy zmuszaniu do emigracji. Właśnie na zobo­ wiązania respektowania podstawowych praw człowieka („trzeci koszyk” KBWE) powoływali się dysydenci z ZSRR i krajów wschodnioeuropejskich przy zakła­ daniu ruchów i organizacji opozycyjnych, wspieranych przez Zachód. Nowe i najpoważniejsze napięcia w stosunkach globalnych wywołała inter­ wencja w Afganistanie (27 XII 1979). W ZSRR przypuszczano, iż wobec zacofa­ nego kraju Azji Środkowej, Zachód zachowa się biernie, jak wcześniej w przypad­ ku radzieckich działań w Angoli, Etiopii i Somalii, gdzie popierano i dostarcza­ no broni reżimom opowiadającym się za socjalistyczną drogą rozwoju. Francja Giscarda wykazywała rezerwę wobec polityki Jimmy Cartera prze­ strzegania praw człowieka, szczególnie na rzecz poparcia dla dysydentów ra­ dzieckich, nie przyłączyła się do sankcji amerykańskich po zamachu w Kabulu,

162 ani nie bojkotowała olimpiady w Moskwie (1980). Valery Giscard d’Estaing pie­ lęgnował swoistą ideę konwergencji5, zbliżenie systemu komunistycznego do za­ chodniego, a w dalszej kolejności jego ewolucję na rzecz społeczeństwa plurali­ stycznego. Chciał tego dokonać poprzez zwiększenie wymiany gospodarczej ze Wschodem, współpracę techniczną, stosunki kulturalne, spotkania periodyczne przywódców. Argumentem za otwarciem na ZSRR i Polskę mogła być proza­ chodnia polityka Gierka, wsparta zachodnimi kredytami. Francja dotąd była dla Związku Radzieckiego czwartym co do wielkości partnerem handlowym, a pierw­ szym dostawcą dóbr inwestycyjnych; ZSRR równoważył bilans obrotów towaro­ wych dostawami gazu. Giscard podjął próbę ratowania zagrożonego odprężenia i w tym celu spotkał się (19 VI 1980) z Breżniewem w Warszawie, gdyż nie chciał pojechać do Mo­ skwy. Spotkanie, któremu pośredniczył Edward Gierek, dotyczyło inwazji ZSRR na Afganistan. Polska reakcja na inwazję była dość umiarkowana, a nie tak entu­ zjastycznie aprobująca jak w NRD i Czechosłowacji, co zauważono tak na Wscho­ dzie jak i na Zachodzie. W spotkaniu warszawskim (nie uzgodnionym z sojusz­ nikami) Giscard chciał uzyskać choćby zapewnienie częściowego wycofania radzieckich wojsk i być rzecznikiem przesłania Breżniewa do „dziesiątki” EWG, na szczycie w Wenecji w końcu czerwca 1980 roku. Otrzymał pisemne zapewnie­ nie Breżniewa, iż z Afganistanu będą wycofane pewne oddziały, jednak okazało się, iż była to tylko zwyczajna rotacja oddziałów wojskowych. Z roli Giscarda jako arbitra, by rozbroić nieufność w międzyblokowym wyścigu zbrojeń, nic nie wyszło, bo i wyjść nie mogło. Nie przypuszczano na jaką sytuację bez wyjścia na­ trafi sam interwent w Afganistanie; dla niewydolnej gospodarki radzieckiej był to dodatkowy ciężar ponad siły. Franęois Mitterrand w kwestii Afganistanu demonstrował antysowietyzm i Giscarda określił ironicznie „małym telegrafistą” (osoba doręczająca telegram) do Kremla. Później, jako szef państwa dystansował się od ZSRR, nie kontynuo­ wał dotychczasowych spotkań przywódców, zapoczątkowanych przez Pompidou, ograniczone zostały dwustronne francusko-radzieckie stosunki polityczne i gospo­ darcze. Od razu podjął tezę Ronalda Reagana o radzieckiej konfrontacyjnej polity­ ce w relacjach z Zachodem oraz wyraźnej przewadze Rosjan w broni strategicznej, czego tak dobitnie żaden inny mąż stanu nie podkreślał. Dla bardzo konserwatyw­ nego Reagana było miłym zaskoczeniem, iż najbardziej zdecydowany, proatlan- tycki sojusznik USA w Europie to socjalistyczny prezydent Francji. Solidarność ta mogła być dodatkowo obliczona na wsparcie amerykańskie dla przeżywającej poważne trudności gospodarki francuskiej. Kościąniezgody byłnatomiast gazociąg syberyjski. Reagan był zwolennikiem pełnych restrykcji w handlu ze Wschodem

5 W książce Democratic franęaise, Paris 1976, s. 163 i nast.

163 i starał się podporządkować Europę Zachodnią do nałożenia embarga w obrotach kredytowych i dostawach technologicznych oraz do ograniczenia importu, ekspor­ tu i komunikacji, dotyczyło to szczególnie Polski (po 13 XII 1981) i ZSRR. Jeden z najbardziej wojowniczych doradców Reagana, Richard Pipes uznał, że stan go­ spodarki radzieckiej jest ciężki i nadszedł czas (teraz albo nigdy) zadać jej śmier­ telny cios. Negocjacje między przedsiębiorstwami francuskim Gaz de France i ra­ dzieckim Sojuz Gaz rozpoczęły się w 1980 r., a 23 stycznia 1982 r. zawarto kon­ trakt na dostawy gazu w zamian za dostawy dóbr przemysłowych. Przez 25 lat począwszy od 1984 r. miano przesyłać łącznie 40 mld m3 gazu do Europy Zachod­ niej; w tym do Francji 8 mld m3 (do RFN - 12), a z wcześniejszymi już umowa­ mi 12 mld m3, czyli 4,5% zapotrzebowania Francji na energię (dla Niemiec 5,5%)6. Tak Mitterrand jak i Schmidt zapewnili Reagana, iż kontrakt ten nie spowoduje najmniejszej zależności strategicznej obu krajów od ZSRR. Pierwszą oficjalną wizytę w Związku Radzieckim złożył Mitterrand dopie­ ro w czerwcu 1984 r., ale faktycznie dialog nie został odnowiony, bo tak duże były rozbieżności stanowisk. Okazjonalnie, pewne znaczenie miał podtekst w tre­ ści ... toastów wznoszonych w trakcie uroczystego przyjęcia na Kremlu (12 VI), zwyczajowych w praktyce dyplomatycznej. Najpierw Mitterrand przywołał bra­ terstwo broni między Francją i ZSRR w okresie II wojny światowej, po czym zagadnął Konstantina Czemienkę, skąd tak poważne problemy ma rolnictwo radzieckie. Ten tłumaczył to przyczynami głównie klimatycznymi, gdy wtrą­ cił się ktoś, wyjaśniając, iż rolnictwo i gospodarka planowa ZSRR od 1917 r. kuleje; w systemie niewydolnym osiągnąć rentowność to sztuka, wielkie nakła­ dy gospodarcze, zwłaszcza na rolnictwo, szły na marne. Wtedy Mitterrand zwrócił uwagę na śmiałość opinii i to w obecności samego sekretarza generalnego radzie­ ckiej Partii Komunistycznej, pierwszej osoby w ZSRR i zapamiętał, iż to Michaił Gorbaczow; był wtedy ministrem rolnictwa. Mitterrand później będzie pierwszym z zachodnich mężów stanu, który sta­ wiał na Gorbaczowa w sprawie odprężenia ze Wschodem. Uczestniczył 13 mar­ ca 1985 r. w uroczystościach pogrzebowych Czemienki, czego nie czynił po śmier­ ci Breżniewa (1982) i Andropowa (1984). Chciał nie tyle oddać hołd zmarłemu, ile spotkać się z jego potencjalnym następcą, bo poprzednio zostawał nim organizator (szef) obrzędów funeralnych przywódców radzieckich, a był nim teraz Gorbaczow. Po spotkaniu, w którym wziął udział także i Andriej Gromyko, Mitterrand określił Gorbaczowa jako polityka w innym stylu, człowieka o sze­ rokich orientacjach. Poprzednicy Gorbaczowa nie rozumieli dokonujących się w świecie zmian, sądzili, że decydującą rolę spełniają nadal siły zbrojne i zbro­ jenia, strzegli czystości ideologicznej myśli rewolucyjnej, tak jak ją sformułowa­ li Marks, Engels i Lenin.

‘ Dane za: H. Yćdrine, Les mondes de Franęois Mitterrand..., s. 178.

164 Zarys reform Gorbaczowa przedstawiony już w kwietniu 1985 r. pod ha­ słami „głasnost” i „pieriestrojka”, a szczególnie odejście od sowieckiej wrogo­ ści wobec Zachodu, opinia publiczna w świecie przyjmowała entuzjastycznie. Coraz modniejszą „gorbymanią” zafascynowany był i Mitterrand, a korzystając z pieriestrojki, jakby chciał nadrobić stracone lata na Wschodzie, wzmocnić obec­ ność Francji na tym obszarze, gdzie Niemcy wykazywały większą zdolność pene­ tracji rynków. W lecie 1988 r. w Elizeum oceniano, iż liberalny Gorbaczow nie będzie stosował siły w obronie pryncypiów internacjonalizmu proletariackie­ go i Mitterrand zamierzał zorganizować wizyty prezydenckie we wszystkich kra­ jach bloku wschodniego. Kwestię sondowano w urzędzie kanclerza RFN, gdzie sugerowano, iż Niemcy zajęliby sięNRD, Węgrami i Czechosłowacją, zostawiając Francji ofensywę dyplomatyczną wobec zadłużonych i niewypłacalnych krajów, tj. Polski, Bułgarii i Rumunii7. Mitterrand najpierw odwiedził Czechosłowację i był pierwszym prezydentem Francji składającym wizytę oficjalną w tym pań­ stwie. W ambasadzie francuskiej w Pradze przyjął (9 XII 1988) 8 dysyden­ tów na czele z Vaclavem Havlem, który dopiero co wyszedł z więzienia. Wrócił doń po miesiącu, a rok później został prezydentem Czechosłowacji. Podobnie było i w Bułgarii, gdzie w ambasadzie francuskiej w Sofii przyjął (I 1989) dysy­ dentów, w tym Żeliu Żelewa, który 18 miesięcy później został prezydentem buł­ garskim. Wizyta w Polsce wypadła na okres między dwoma turami wyborów (4-18 VI 1989), kiedy fetowano zwycięstwo opozycji solidarnościowej. Strona francuska wyrażała poparcie na rzecz procesu demokratyzacji i deklarowała po­ moc dla Polski prawie miliarda franków i przesunięcie terminów spłat polskie­ go zadłużenia wobec Francji. We wszystkich stolicach padło wiele wzniosłych słów o konieczności rozwi­ jania przyjaźni i wzajemnych stosunków, ale nie konkretyzowano tego układami, gdyż wydarzenia potoczyły się w kierunku rozpadu systemu komunistycznego. W świecie panowało przekonanie, iż ZSRR jest i pozostanie wielkim mocarstwem i że nie zrezygnuje ze swej tradycyjnej strefy wpływów w Europie Wschodniej. Tymczasem jesienią 1989 r. nastąpiła już wyraźna dezintegracja wielonarodo­ wego państwa radzieckiego i wobec zdumionego świata Gorbaczow wycofał się z krajów zależnych, by zająć się ratowaniem upadającego imperium. Osłabienie nacisku ZSRR pierwsi wykorzystali Polacy, gdy w lipcu 1988 r. Gorbaczow uchylił się w Warszawie od odpowiedzi, czy nadal obowiązuje doktryna Breż­ niewa. Powołano zespoły negocjacyjne „Okrągłego Stołu”, ustalono przedter­ minowe wybory (4 VI 1989), a nowy parlament miał powołać nowy rząd i pre­ zydenta, a w dalszej perspektywie uchwalić nową konstytucję. Obawiano się, iż przywódcy ZSRR nie dopuszczą do przejęcia władzy przez opozycję, ale na Kremlu odpowiedziano (na zapytanie z Warszawy), iż nie będą ingerować

7 P. Favier, M. Martin-Roland, La decemie Mitterrand, Paris 1996, t. 3, s. 191.

165 w tworzenie nowego rządu Tadeusza Mazowieckiego. Ten właśnie szczególny wypadek miał wpływ na rozwój sytuacji, w podobnym kierunku demokraty­ zacji realnego socjalizmu, na Węgrzech, w NRD, Czechosłowacji i na koniec w Bułgarii i Rumunii. F. Mitterrand podobnie jak wielu innych mężów stanu jakby nie przeczuwał upadku niewydolnego ekonomicznie systemu z rodowo­ du III Międzynarodówki. Cechowała go pasywność, wyczekiwanie, przekonanie 0 możliwości zachowania dotychczasowego układu sił, w którym istnieć będą dwa państwa niemieckie. Tymczasem stanęła kwestia międzynarodowej zgo­ dy na przywrócenie jedności Niemiec. Przez 40 lat taki akt wobec pokonanych 1 podzielonych Niemiec stanowiłby casus belli w konfrontacji międzyblokowej. Mitterrand obawiał się, iż po zjednoczeniu niemiecki potencjał ekonomiczny i demograficzny może zepchnąć Francję na drugorzędną pozycję w stosunkach europejskich, także inni sąsiedzi Niemiec - Polacy i Czesi - do 1989 r. byli za utrzy­ maniem podziału Niemiec, ale klucz do ponownego otwarcia kwestii niemieckiej trzymał Gorbaczow. Po jego wezwaniu (7 X 1989) do zmian na rzecz demo­ kratyzacji, NRD zniosła ograniczenia w ruchu osobowym na Zachód dla swych obywateli oraz otwarła granicę z RFN i Berlinem Zachodnim. Gdy upadł mur berliński (9 XI 1989), rozentuzjazmowane tłumy wyległy na ulice całej dawnej stolicy Rzeszy. Rządząca Socjalistyczna Partia Jedności (SED) przekształciła się w Partię Demokratycznego Socjalizmu (PDS) i zrezygnowała z monopolu władzy. Nowe kierownictwo z Egonem Krenzem planowało utworzenie federacji dwóch państw niemieckich i zamysł ten akceptowano w Moskwie. Kanclerz Helmut Kohl w porozumieniu z prezydentem George’em Bushem, już stawiającym na jedno­ lite państwo Niemcy, dążył do organicznego zjednoczenia narodu niemieckiego. Mitterrand poczuł się zdradzony przez Kohla, gdy ten 28 listopada 1989 r. przed Bundestagiem przedłożył dziesięciopunktowy plan przezwyciężenia podziału Niemiec. O planie tym Paryż nie był uprzedzony, a przecież traktat (ze I 1963) Adenauera i de Gaulle’a przewidywał konsultacje obydwu rządów przed każdą decyzją we wszystkich ważnych kwestiach polityki zagranicznej. Otóż Kohl przygotowywał plan w tajemnicy nawet wobec partnerów swej koalicji rządzą­ cej. Chodziło o zaskoczenie i efekt w postaci maksymalnego rozgłosu. Stolice państw sojuszniczych poinformowano dopiero w momencie, gdy kanclerz wcho­ dził na mównicę (28 XI) Bundestagu, w trakcie debaty budżetowej. Wysłany w mi­ sji wyjaśniającej Hans Dietrich Genscher rozmawiał w Paryżu (20 XI) z Duma­ sem, ogólnie o budowaniu integracji Europy Zachodniej i rozwijaniu stosunków ze Wschodem, a nie w kwestii likwidacji podziału Niemiec. F. Mitterrand podob­ nie jak Margaret Thatcher wystąpił przeciw zjednoczeniu Niemiec. Liczył, iż przy poparciu ZSRR proces zjednoczenia zostanie odłożony na nieokreśloną przyszłość i w tym celu spotkał się (6 XII) z Gorbaczowem w Kijowie. Po rozmowie od­ niósł wrażenie, iż wchłonięcie NRD przez Niemcy zachodnie nie jest przesądzone,

166 „wnioskowałbym z wypowiedzi (Gorbaczowa), iż chciałby zahamować zjedno­ czenie Niemiec o rok lub dwa, by reformy (demokratyzacja) przyciągnęły sym­ patię części ludności do idei niezależnej NRD i przekonania aliantów zachodnich do utrzymania dotychczasowej równowagi [...] w Europie’”. Następnie Mitterrand złożył (20-22 XII 1989) wizytę w uznawanej (od 9 II 1973) przez Francję NRD. Zaproszenie pochodziło jeszcze od Ericha Honeckera, który przebywał we Francji 7-8 stycznia 1988 r., ale Mitterranda podejmowała już nowa ekipa NRD - Hans Modroow i Gregor Gysi. O wszystkim Kohl był powiadomiony, jednak nie mógł powiedzieć „nie jechać”, ale Mitterrandowi odradzano wizytę, odczytywaną jako akt poparcia (i zaślepienie) dla upadającego już państwa. W trakcie wizy­ ty podpisano 5 umów bilateralnych, gospodarczych, kulturalnych i dotyczących ochrony środowiska na okres 1990-1994. Tym samym podtrzymano ułudę trwa­ nia NRD, że będzie istnieć jako państwo w najbliższych latach, a tak naprawdę przetrwała jeszcze tylko dziewięć miesięcy. Gorbaczow, by zapobiec rozbiciu radzieckiego państwa, pogodził się z utra­ tą Europy Wschodniej i stawiał na współpracę z rosnącymi w siłę Niemcami. Pozycja gospodarcza ZSRR załamała się, wzmagała się fala odśrodkowych nacjo­ nalizmów lokalnych, wobec których Gorbaczow nie chciał użyć siły, bo potrzebo­ wał poparcia gospodarczego Zachodu. Społeczeństwo NRD oczekiwało zjedno­ czenia i korzyści związanych z zamożnością Niemiec zachodnich. Orientowano się w przemianach w ZSRR dzięki telewizji zachodnioniemieckiej, dostępnej na całym prawie terytorium kraju. W wyborach do Izby Ludowej NRD wygrała jed­ noznacznie poparta przez Kohla wschodnia chadecja (CDU) i nowy parlament przyjął uchwałę (23 VIII 1990) o przyłączeniu NRD do RFN, stosownie do art. 23 zachodnioniemieckiej Ustawy Zasadniczej. Początkowo Moskwa sprzeciwiała się pozostawaniu zjednoczonych Niemiec w NATO, obstając przy ich neutralności. Ostatecznie opory Gorbaczowa zostały przełamane, właściwie kupiono ZSRR olbrzymią pożyczką i Kohl uzyskał zgodę w rozmowie z Gorbaczowem (15-16 V II1990) na włączenie całego obszaru dotychczasowej NRD do federacji Wspólnot Europejskich. Postawiono świat przed faktem dokonanym i Mitterrand pogodził się z realiami, nawet zaprzeczał temu, by Francja chciała hamować unifikację Niemiec, oznaczającą koniec podziału Europy. W interpretacji literatury proble­ mowej8 9, zjednoczenie Niemiec musiało nieuchronnie pociągnąć za sobą rozpad systemu dwubiegunowego, gdyż dotychczasowa forma dominacji radzieckiej w Europie Wschodniej nie mogła być kontynuowana. Istotne przede wszystkim było to, że rezygnacja ZSRR z kosztownej polityki imperialnej, związanej z tery­ torialnym rozszerzaniem i utrzymywaniem wpływów, redukowała, a w niektórych

8 F. Mitterrand, De 1'Allemagne..., s. 90. 9 Por. np. J. Przewłocki, T. Rduch (red.), Polska a przemiany współczesnej Europy. Z zagadnień międzynarodowych, Katowice 1994, s. 13 i nast.

167 przypadkach znosiła koszty materialne, polityczne i propagandowe. Otwierała rów­ nież drogę do modernizacji samego Związku Radzieckiego (i następnie Rosji) dzięki niemieckiej potędze technologiczno-gospodarczej. Po zjednoczeniu Niemiec i rozpadzie ZSRR, w rysującej się nowej międzynaro­ dowej wizji świata unipolarnego pax universalis, Francja pozostała dalej w pierw­ szym rzędzie mocarstw średniej wielkości {puissance moyenne - jak to określał Giscard), ale swoją aktywność zaznaczała bardziej tam, gdzie mogła się odwołać do dawnej obecności, zwłaszcza w obszarach frankofońskich. W trakcie konfliktu bałkańskiego Francja chciała przeciwdziałać rosnącym wpływom zjednoczonych Niemiec w dawnych krajach austro-węgierskich. Chor­ wacja i Słowenia czuły się związane historycznie z kulturą katolicką monarchii Habsburgów. Francja była za jednością Jugosławii zdominowanej przez prawosław­ nych Serbów o tradycjach też frankofilskich. W II wojnie światowej Serbowie wal­ czyli po stronie Aliantów, a Chorwaci byli sprzymierzeńcami Rzeszy hitlerowskiej. Kiedy 25 czerwca 1991 r. Słowenia i Chorwacja postanowiły wystąpić z Federa­ cji i proklamowały niepodległość (uznaną natychmiast przez Watykan i RFN), roz­ gorzały walki, z wielkim okrucieństwem, na linii oddzielającej dawne imperium ottomańskie i państwo Habsburgów, gdzie przed wiekami ścierały się wpływy Bizancjum, Rzymu i islamu. W obu tych republikach znajdują się zwarte obszary za­ mieszkałe przez Serbów (Kraina i Sławonia), którzy podjęli walkę, żądając przyłącze­ nia do Serbii. Natychmiast armia jugosłowiańska (w rzeczywistości serbska) rozpo­ częła interwencję zbrojną w Słowenii i Chorwacji, aby wspomagać tamtejszą milicję serbską i zepchnęła słabe militarnie chorwackie siły terytorialne. Wojna domowa zo­ stała umiędzynarodowiona. W intencji nakłonienia stron do arbitrażu pokojowego, Mitterrand przyjął 28 i 29 sierpnia 1991 r. w Paryżu przywódców Chorwacji i Serbii. Chorwacki Franjo Tudjman, zabiegający o uznanie międzynarodowe, chętnie przy­ stał na audiencję u Mitterranda i oskarżył Serbię o próbę anektowania części te­ rytorium chorwackiego przy użyciu siły wojskowej i chęć przywrócenia komuni­ zmu w Jugosławii, z czego sobie Mitterrand miło dworował: „Nie wiedziałem, iż Serbowie są takimi marzycielami”10. Jeśli były generał armii Tito przywoływał nie­ bezpieczeństwo komunizmu serbskiego, to Slobodan Milośević denuncjował przed Mitterrandem chorwackie intencje „restauracji faszyzmu”. Nie wywoływane tutaj ideologiczne demony, ale sprzeczności narodowościowe, na które nakładały się od­ mienne tradycje wyznaniowe i kulturowe, doprowadziły do wybuchu wojny domo­ wej w Jugosławii. Mitterrand zaznaczył, iż „dwunastka” EWG nie jest przeciwna zasadzie nieza­ leżności Chorwacji, ale na gruncie prawa międzynarodowego - mniejszości pozo­ stające w konflikcie winny mieć zagwarantowane w pełni prawa narodowościo­ we, zanim poszczególne republiki opuszczające dawną Federację zostaną uznane

10 P. Favier, M. Martin-Roland, La decennie Mitterrand, t. 4, s. 220.

168 na forum międzynarodowym za niepodległe podmioty. W tym celu konieczny był arbitraż międzynarodowy, do rozgraniczenia terytorialnego między grupami etnicznymi. Tudjman zgadzał się z tym, ale żądał uznania Chorwacji w obecnych granicach, czego odmawiali Serbowie i wykluczali negocjacje dotyczące suwe­ renności Krainy i Sławonii, ale tego wątku Mitterand nie chciał podjąć. Natomiast rozmówca serbski wyrażał zgodę na dialog, uważał że jest możliwe pokojowe rozwiązanie konfliktu i nawet utrzymanie integracji jugosłowiańskiej, z pewną suwerennością dla poszczególnych republik. Mitterrand utrzymywał, iż niepod­ ległość Chorwacji i Słowenii nie może być aktem jednostronnym, nie obciążał tylko Serbii odpowiedzialnością za konflikt bałkański. Następnie zaapelował do społeczności europejskiej (w wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung” z 29 X 1991) o rozmieszczenie międzynarodowych sił rozjemczych między woju­ jącymi nacjonalistami serbskimi i chorwackimi. Adresaci apelu takiej koniecz­ ności jeszcze nie odczuwali i, w ślad za Niemcami, Wspólnota Europejska uznała Chorwację i Słowenię jako suwerenne podmioty prawa międzynarodowego. Stało się to 15 stycznia 1992 r. i w tym samym dniu Mitterrand przyjął Bośniaka Alija Izetbegovica, gdy trwała akcja oderwania się Bośni i Hercegowiny od jugo­ słowiańskiej Federacji, którą podjęli Muzułmanie bośniaccy. Ocenił sceptycznie szanse przetrwania Bośni wieloetnicznej (44% Muzułmanów, 31% Serbów i 18% Chorwatów) jako odrębnego organizmu państwowego, przychylał się, aby dzielić Bośnię według kryteriów etnicznych i wyznaniowych, czego akurat chcieli Tudjman i Milosevic. W przeprowadzonym referendum (29 II 1992) w Bośni większość głosujących poparła ideę samodzielności, przychylnie przyjętą na Zachodzie. Tylko Serbowie wystąpili przeciw, zapowiadając, iż utworzą w Bośni Republikę Serbską. W dniach 6, 7 i 8 kwietnia rozgorzała wojna międzyetniczna i zbrod­ nicze masakry głównie przeciw cywilnej ludności bośniackich Muzułmanów. Sarajewo, oblężone przez Serbów, było odcięte od świata. Wtedy Mitterrand wy­ konał gest spektakularny - podróż 6-godzinna (28 VI) do Sarajewa. Rozmawiał z Alija Izetbegovicem, Radovanem Karadźicem i telefonicznie z MiloSevicem, który deklarował natychmiastowe odblokowanie lotniska w Sarajewie dla mię­ dzynarodowej pomocy humanitarnej, z którą pospieszyła także Francja oraz wy­ słała kontyngent żołnierzy „błękitnych hełmów” do nadzorowania i przestrzega­ nia porozumień rozejmowych (najczęściej łamanych), pertraktowanych przez licz­ ne międzynarodowe grupy mediacyjne. Jugosławia upadła jako państwo wielonarodowe, a także socjalistyczne, w którym nastąpiła demokratyzacja, rozwiązano partię komunistyczną. Nigdzie na świecie nie rozważano poważnie hipotezy, iż podobnie rozpadnie się Związek Radziecki. Szefowie wielu państw (także Mitterrand) wspierali reformy liberalizo­ wania ZSRR, ale podtrzymywali Gorbaczowa w jego koncepcji utrzymania jed­ ności terytorialnej państwa radzieckiego i jego ponadnarodowego charakteru, nie

169 tylko w obawie konfliktów nacjonalistycznych, ale i konsekwencji, gdyby arsenał nuklearny w różnych częściach ZSRR nie znajdował się pod jedną i pewną kontro­ lą. Zachód, kierując się ówczesną racją stanu, odmówił (1990) oficjalnego uzna­ nia krajom odrywającym się od ZSRR. Mitterrand także niczego nie zrobił co mo­ głoby krępować w działaniach Gorbaczowa, m.in. nie reagował na interwencję armii radzieckiej na Litwie w styczniu 1991 r., nie angażował się żadnymi zobo­ wiązaniami w polskich inicjatywach rychłego przyjęcia do struktur zachodnich, ale stwarzał iluzję, iż Francja pragnie scalenia Europy i w przemówieniu nowo­ rocznym (1990)" wystąpił z ideą konfederacji europejskiej, która miałaby rów­ noważyć przyrost potęgi Niemiec poprzez stowarzyszenie, a następnie integrację z EWG Polski, Węgier i Czechosłowacji. Chodziło także o zapobieżenie destabi­ lizacji ładu europejskiego przekształcającej się Europy Środkowej i Wschodniej wobec szerzących się tendencji odśrodkowych typu jugosłowiańskiego. Praktycz­ nych konsekwencji koncepcji Mitterranda Europa nie doczekała się, jeśli nie liczyć symbolicznych gestów w postaci spotkań „trójki” weimarskiej. Po nieudanym puczu w Moskwie (19-21 VIII 1991) broniącego jedności i ca­ łości państwa radzieckiego, Borys Jelcyn wywołał destrukcję ZSRR, gdy wspo­ magał secesjonistyczne poczynania skolonizowanych republik związkowych. Wtedy kwestią czasu było przetrwanie Związku Radzieckiego, a Waszyngton i Bonn stawiali na Jelcyna, gdy ten deklarował Amerykanom wprowadzenie w Rosji gospodarki rynkowej. Już we wrześniu 1991 r. świat uznał niepodległość trzech państw bałtyckich, a Mitterrand był pierwszym z przywódców zachodnich, który złożył (V 1992) w tych krajach oficjalną wizytę. Dnia 26 grudnia 1991 r. Michaił Gorbaczow ogłosił w telewizji swoją dymisję i utworzony w 1922 r. Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich przestał istnieć. Sześć tygo­ dni później, Borys Jelcyn, prezydent Federacji Rosji (państwa „sukcesora” ZSRR), był podejmowany przez Mitterranda w Paryżu. Tylko Francja nie miała już takich, jak RFN, możliwości współpracy gospodarczej z Rosją i całym obszarem Europy Środkowo-Wschodniej. Po rozpadzie bloku wschodniego, przekreślone zostały skutki przegranej przez Niemcy, a wygranej przez ZSRR II wojny świa­ towej; spadło znaczenie międzynarodowe Francji, a w Europie geopolitycznym centrum stał się Berlin.

Współpraca 2 krajami frankofońskimi Czarnej Afryki

Spadek znaczenia na Wschodzie Francja równoważyła ofensywą dyploma­ tyczną na kraje basenu Morza Śródziemnego, w dawnych posiadłościach Magh-11

11 J. Kukułka, Historia współczesna stosunków międzynarodowych 1945-1994, Warszawa 1995, s. 532.

170 rebu, a szczególnie w Czarnej Afryce frankofońskiej. Mitterrand kontynuował te kierunki polityki zagranicznej, zawsze w V Republice uważane za najważ­ niejsze, a strategiczne znaczenie miały więzi polityczne, gospodarcze i kultu­ ralne. Od czasu niepodległości, dawną zależność kolonialną zastąpiono koope­ racją bilateralną, a nowym państwom Francja patronowała w ich przystąpie­ niu do Organizacji Narodów Zjednoczonych. Poprawiło to międzynarodowy wi­ zerunek Francji, bo dotąd była piętnowana i oskarżana o wyzyskiwanie uzależnio­ nych ludów, a teraz otoczona nowymi już przyjaznymi państwami, o tym samym języku i podobnie głosujących. W odróżnieniu od Indochin i arabskiego Maghrebu, w 24 krajach byłej kolonialnej Afryki Zachodniej i Równikowej liczba Francu­ zów nie zmniejszyła się, a nawet wzrosła. Jest ich około 160 tys. wśród może ok. 100-milionowej ludności Afryki frankofońskiej. Język francuski jest językiem urzędowym w dawnych koloniach, gdyż bariera językowa jest tutaj swoista: na­ rodowości i grupy etniczne posługują się różnorodnymi typologicznie językami, z których wiele nie posiada alfabetu pisanego. Natomiast francuski jest oficjalnym językiem międzynarodowym, umożliwiającym łączność ze światem. Miliony tu­ bylców wiązała z Francją metropolitarną też ewangelizacja. Miała krzewić wiarę chrześcijańską i zaspokajać potrzeby duchowe rosnącej liczby Europejczyków. Nauczanie religii było także narzędziem transmisji europejskich wpływów kul­ turowych. Dzieło było łatwiejsze w animistycznej Afryce niż w Azji wśród lu­ dów wyżej cywilizacyjnie rozwiniętych. Francja wspierała działalność misjonarską w koloniach, głównie w aspekcie wychowania autochtonów w świadomości „ko­ lorowych” Francuzów. Obca też była bariera rasowa, tak surowo przestrzega­ na w koloniach brytyjskich. Prowadziło to do zabawnych niekiedy sytuacji; weł- nistogłowi i czarnoskórzy uczniowie, podobnie jak uczniowie we Francji czytali: „przodkowie nasi, Gallowie mieli jasne włosy i niebieskie oczy”12. W przybliże­ niu około 50% katolików afrykańskich znajduje się na terytoriach Afryki języ­ ka francuskiego. Tubylcom przyjęcie religii chrześcijańskiej i zdobycie elementar­ nego wykształcenia ułatwiało znalezienie pracy w instytucjach kolonialnych i do­ mach Europejczyków. Oświata francuska łącznie z wykształceniem uniwersyte­ ckim dostępna była jednak nielicznym, przede wszystkim dzieciom Afrykanów za­ służonych dla panowania Francuzów. W okresie kolonialnym w zasadzie cała eli­ ta tubylcza była formowana na podstawie języka i kultury francuskiej. Wpływy Francji uznawali niektórzy przywódcy, jak Habib Burgiba w Tunezji czy Lćopold Senghor w Senegalu. Później, obecność Francji w Afryce pokolonialnej traktowano jako rodzaj po­ słannictwa, któremu przyświeca idea zjednoczenia krajów frankofońskich na bazie kultury i języka i uczynienia z nich jednego organizmu politycznego skupione­

12 Cyt. za: A. Zajączkowski, Czarna Afryka wczoraj i dziś, Warszawa 1980, s. 121.

171 go wokół Francji13. W Elizeum monitorowaniem spraw tego kontynentu zajmuje się odpowiedni „Dział do spraw Afryki”. Podtrzymuje bezpośrednie więzi pre­ zydenta Francji z szefami tych państw. Kierowali nim w okresie prezydentury Mitterranda Guy Penne, potem syn prezydenta Jean-Christophe. Sam prezydent podobnie jak Valćry Giscard d’Estaing odbywał podróże do wszystkich kra­ jów oraz kontynuował coroczne „szczyty” ffancusko-afiykańskie. Współpracę polityczną ułatwia wspólnota kultury i języka francuskiego, a kraje frankofoń- skie korzystają nadal z pomocy i poparcia Francji, bo suwerenność politycz­ na bez gospodarczej znaczy niewiele. Do samodzielnego bytu gospodarczego nie było zdolne w pełni żadne z państw afrykańskiego imperium Francji. Mocną po­ zycję gospodarczą Francji w Afryce gwarantowało istnienie strefy monetarnej tzw. franka CFA (Afrykańskiej Wspólnoty Finansowej) obejmującej 15 w większo­ ści francuskojęzycznych państw Afryki. Bank Francji ponosi odpowiedzialność za wymienialność walut państw tej strefy na franki francuskie po stałym kursie. Zapewnia to tym państwom olbrzymie korzyści, ponieważ waluty ich pozostają w niezmiennym, przez Francję gwarantowanym, stosunku do franka francuskie­ go i są dzięki temu wymienialne niezależnie od słabości gospodarczej tych państw. Francja natomiast czerpie korzyści z CFA, ponieważ rozporządza dewizami za­ robionymi przez państwa afrykańskie, co umacnia z kolei franka francuskiego. Transakcje związane z wydatkowaniem dewiz muszą być uzgadniane z Bankiem Francji. Wprowadzenie w 1999 roku w Unii Europejskiej do obiegu euro nie wpły­ nęło w istotny sposób na funkcjonowanie strefy. Wspieranie afrykańskich sojuszników zapewnia Francji wpływ polityczny, rynki zbytu i zaopatrzenie w surowce potrzebne dla francuskiego przemysłu i celów militarnych. Najcenniejszym jest uran niezbędny w energetyce atomowej, sprowadzany z Madagaskaru i Republiki Środkowo-Afrykańskiej. Natomiast minerały i rudy metali kolorowych i rzadkich pozyskiwane w Afryce to miedź, kobalt, fosfaty i boksyty. Stamtąd pochodziło także szereg produktów rolnych, jak kakao, kawa, wanilia, goździki, owoce i drzewa tropikalne, bawełna, kauczuk i inne. Niemałe zyski przynosi przemysłowi zbrojeniowemu sprzedaż państwom afrykańskim francuskiej broni i sprzętu bojowego. Układy o współpracy wojsko­ wej narzucają tym państwom, aby za otrzymaną pomoc dokonywały zakupu bro­ ni wyłącznie we Francji. W niektórych byłych koloniach (Dżibuti, Środkowa Afryka, Wybrzeże Kości Słoniowej) za Mitterranda stacjonowały francuskie gar­ nizony wojskowe. Na przykład w niewielkim (1,2 min ludności) równikowym Gabonie, ale jednym z najzasobniejszych w surowce mineralne (w tym ropa) kra­ jów Afryki, przebywa 18 tys. Francuzów zaangażowanych w interesy gospodar­

13 Szerzej na ten temat: K. Gołosz, Zagraniczna polityka kulturalna V Republiki. 1958-1974, Katowice 1982.

172 cze Francji i 600 wojskowych14. Afryka frankofońska była uważana przez Francję za część swej wyłącznej strefy wpływów, nie dopuszczano tu innych państw za­ równo wrogich, jak i sojuszników. Koniec świata bipolarnego wzmocnił znaczenie geostrategiczne Francji, któ­ ra wysunęła się na czoło zaangażowania na kontynencie, bo oba supermocar­ stwa wycofały się z czynnej rywalizacji o Afrykę. Moskwa nie daje broni za wer­ balne opowiadanie się za socjalistyczną drogą rozwoju, Zachód (też Francja) prze­ stał finansować głosicieli haseł antykomunistycznych. Jedną z kwestii była więc demokratyzacja tolerowanych dotąd reżimów dyktatorskich. Autokraci nie ze­ zwalali na jakąkolwiek działalność opozycyjną, gdyż mogli szantażować, iż Afryka dostanie się pod wpływy Związku Radzieckiego. Odeszła w przeszłość ideologiczna wizja międzynarodowych stosunków politycznych i gospodarczych, a zaczęła się kształtować oparta na zaufaniu normalna współpraca. Od daw­ na wiadomo było, iż Afryka (i cały Trzeci Świat) była potwornie zadłużona wo­ bec Zachodu. Długi zapewne nie zostaną spłacone, tyle że samo anulowanie po­ życzek nie wystarcza dla poprawy sytuacji państw zadłużonych, gdyż potrzebują one dalszych kredytów. Jeszcze w listopadzie 1972 r. w czasie wizyty w Górnej Wolcie, Pompidou podał do wiadomości, że Francja postanowiła zmazać zadłu­ żenie państw afrykańskich w kwocie miliarda franków pochodzące z czasów, za­ nim uzyskały niepodległość15. Ponadto Francja obniży oprocentowanie i przedłuży okres spłaty udzielanych w przyszłości kredytów. Wydatki na Afrykę były zawsze niebagatelne, za Mitterranda może około miliarda dolarów rocznie, a w utrzy­ mującej się do dziś zapaści cywilizacyjnej w Trzecim Świecie nie był możliwy zwrot ich równowartości wierzycielom. Mamy tu do czynienia z produkcją przede wszystkim do bezpośredniej konsumpcji, koniecznej do przeżycia, natomiast nie­ wielki jest stopień akumulacji, która mogłaby być lokowana w przedsięwzięciach przynoszących postęp gospodarczy. Prezydent Franęois Mitterrand przy różnych okazjach stawiał kwestię renego­ cjacji w rozłożeniu spłat zadłużenia i nowego światowego porządku ekonomicz­ nego, aby kraje bogate mogły pomagać biednym. Głośnym echem odbiło się jego przesłanie nadziei do państw Trzeciego Świata wygłoszone (21 X 1981) przed pomnikiem Rewolucji Meksykańskiej w stolicy Meksyku. Uczestniczył w konferencji 22 przywódców krajów uprzemysłowionych i krajów rozwijających się, która odbywała się w Cancun (Jukatan meksykański). Szef państwa francu­ skiego podkreślił uniwersalny wymiar stosunków Północ-Południe i zaanga­ żowanie Francji na rzecz krajów nierozwiniętych (sous-developpes). Transfer zasobów z Północy (krajów bogatych) pobudziłby gospodarkę krajów biednych

14 P. Favier, M. Martin-Roland, La decennie Mitterrand, t. 3, s. 427. 15 J. Krasuski, Wspólnota francuska w Afryce, Poznań 1983, s. 223.

173 na Południu. Byłaby to droga humanitarna i politycznie możliwa. Mitterrand zwrócił także uwagę na gwałcone przez dyktatorskie reżimy Trzeciego Świata pra­ wa człowieka: „Hołd poniżonym, uchodźcom, wysiedleńcom z własnej ziemi, którzy chcą żyć i żyć w wolności [...] Hołd męczeńskim duchownym, wtrąco­ nym do więzienia [...] zaginionym i zamordowanym [...] związkowcom, bezro­ botnym, którzy aby przeżyć oddają swoją krew. Indianom wypędzonym z ich lasów [...] wszystkim upokorzonym (aux humilies) Francja mówi «odwagi, wol­ ność zwycięży»”16. Tekst przemówienia zaproponował Mitterrandowi, dorad­ ca do spraw Ameryki Łacińskiej Rćgis Debray, kompanion Ernesto Chć Guevary (od 1966) w Boliwii. Stąd akcent, iż to niedorozwój gospodarczy (nie infiltra­ cja komunizmu) jest przyczyną buntów społecznych, zagrożeniem dla pokoju po­ wszechnego, większym niż wyścig zbrojeń. Mitterand przyjmował, że w interesie Zachodu jest przyczynianie się do rozwoju narodów biednych, nieudzielanie im pomocy to błąd moralny i polityczny, który kosztował już dużo ofiar śmiertelnych. To wielkie patetyczne wezwanie o nowy ład ekonomiczny, korzystny dla biednych, nie znalazło odzewu wśród obecnych w Cancum Ronalda Reagana i Margaret Thatcher. Zdecydowani byli bronić własnych interesów i mogli się obawiać, że zasoby Północy przekazane do uboższych krajów trafią w ręce elit klanowych, bez wpływu na rozwój gospodarczy. Polityczne wiązanie się krajów zapóźnio- nych rozwojowo z kapitalizmem dobrobytu nie owocowało korzyściami gospo­ darczymi. Na kontynencie latynoamerykańskim, ściśle powiązanym politycznie ze Stanami Zjednoczonymi, panowało bezrobocie, nędza, rażące nierówności spo­ łeczne. Dozbrajane przez Amerykanów armie skutecznie kontrolowały nastroje beznadziejności. W sytuacji pozytywnej ewolucji globalnych stosunków międzynarodowych pod koniec lat 80. XX w., Francja zamierzała w Afryce umacniać swój wpływ po­ lityczny, uzależniając pomoc od postępów demokratyzacji na rzecz rządów prawa, wolności obywatelskich. Akcentowano wolę nieingerencji w sprawy Afrykanów, uważano, iż budowa demokracji winna postępować stopniowo i w formach dosto­ sowanych do miejscowej historii, tradycji, zwyczajów. W czasach zimnowojen- nej konfrontacji Paryż dla zachowania swoich wypływów nie wahał się popierać dyktatorów, gdyż bardziej niż demokracja i prawa człowieka liczyła się pewność sojuszy. Wraz z załamaniem się wpływów ZSRR w Afryce subsaharyjskiej, po­ jawiło się pytanie o wartość i sens ich podtrzymywania. Rząd demokratyczny bardziej niż autokratyczny zapewnia z reguły większą stabilność i przewidywal­ ność, umiarkowanie i odpowiedzialność. Podczas szczytu państw frankofońskich w Dakarze (19-21 VI 1989), Mitterrand oznajmił częściowe anulowanie dłu­ gów dla 35 najbiedniejszych i najbardziej zadłużonych państw Afryki subsaha-

“ Cyt. za: A. Duhamel, Franęois Mitterrand. Portrait d'un artiste, Paris 1997, s. 246.

174 ryjskiej. Darowano wtedy 16 mld dolarów, a ogółem w latach 1985-2000 (jak przyznał J. Chirac)17 Francja anulowała ponad 23 mld USD długu państwom najbardziej zadłużonym. Przypadło w tym 400 min dolarów nawet niewiele zna­ czącemu Wybrzeżu Kości Słoniowej jako kompensata spadku zapotrzebowania (i ceny) na kakao, bo kraj ten zajmuje czwarte miejsce w świecie w eksporcie tego produktu. Pomoc Francji w niewielkim stopniu mogła złagodzić wszech­ ogarniającą nędzę, ale była instrumentem dość mocnym, by swym wierzycielom narzucić odejście od reżimów jednopartyjnych. Osobliwe, ale to bogata gospodarczo Republika Południowej Afryki była pierwszym państwem, które wkroczyło na drogę demokratyzacji w życiu publicz­ nym. Po upadku systemu dwublokowego nie było potrzeby tolerowania apar­ theidu i jego sztywnych zasad segregacji rasowej w takich instytucjach, jak zakła­ dy pracy, szkoły, usługi, sport, komunikacja. Afrykanie posiadali ziemię i prawa jedynie w odpowiednich bantustanach (rezerwaty na około 6/7 terytorium dla 80% ludności murzyńskiej), w siedzibach białych byli jedynie rodzajem imigra- cyjnej siły roboczej. Dnia 2 lutego 1990 r. rząd RPA Frederika de Klerka obwieścił uwolnienie więzionego od 27 lat Nelsona Mandeli, legalizację Afrykań­ skiego Kongresu Narodowego (ACN), amnestię dla jego bojowników, zniesienie cenzury i wprowadzenie równości praw i swobód obywatelskich. W kilka mie­ sięcy później (6 VI 1990) Nelson i Vinnie Mandela zostali w Paryżu przyję­ ci przez prezydenta Mitterranda i jego małżonkę, przewodniczącą pozarządo­ wej organizacji France-Liberte, wspierającej ruchy wolnościowe, także na rzecz praw ludności murzyńskiej przeciw apartheidowi. Przejście od apartheidu (demokracja dla białych) do demokracji dla wszystkich w RPA, mocarstwa regionalnego o olbrzymiej przewadze gospodarczej i militar­ nej nad pozostałymi państwami Afryki subsaharyjskiej, było „zaraźliwym” przy­ kładem dla innych. W strefie frankofońskiej najszybciej poszło w Beninie (dawny Dahomej), zmuszonego przez Francję szantażem pomocy finansowej do odstą­ pienia od głoszonego marksizmu i przeprowadzenia wolnych wyborów. Władzę przejął w marcu 1990 r. opozycyjny demokrata Nicephore Soglo. Gdzie indziej poszło jednak opornie. Odrębną rolę odgrywał Zair (Kongo) ze względu na po­ łożenie geostrategiczne i bogactwa naturalne, m.in. uran, miedź, diamenty prze­ mysłowe i jubilerskie (pierwsze miejsce w świecie). W okresie zimnej wojny Zair był jednym z najwierniejszych sojuszników Zachodu na kontynencie afrykańskim, w zamian za co dyktator (od 1965) Mobutu Sese Seko mógł liczyć na pomoc polityczną, wojskową i gospodarczą i zarazem utrzymanie władzy przez ponad ćwierć wieku. Lata tej prezydentury przyniosły państwu względną stabilizację po okresie wojen domowych z początku lat 60. XX w., lecz okupione ogrom­

17 J. Milewski, W. Lizak, Stosunki międzynarodowe w Afryce, Warszawa 2002, s 106.

175 nymi kosztami nieodpowiedzialnej polityki gospodarczej autorytarnych rządów. Kraj był grabiony przez ówczesne elity władzy, panowała powszechna korupcja, zadłużenie zagraniczne wyniosło 10 mld dolarów, a fortunę dóbr osobistych pre­ zydenta Mobutu szacowano na 7 mld, z czego połowa uplasowana była na kontach w Szwajcarii18. Po zakończeniu konfrontacji zimnowojennej, główni sojusznicy Zairu, Francja i Stany Zjednoczone, zaczęli zabiegać o przeprowadzenie w tym kraju reform politycznych, aby mocarstwa te mogły uwolnić się od wizerun­ ku popleczników jednego z najbardziej skorumpowanych i znienawidzonych reżi­ mów w Afryce. Inicjatywę podjęła Francja. Przedstawiła korzystną ofertę gospo­ darczą, ale nalegała, by Mobutu ustąpił na rzecz rządu reprezentatywnego, wywo­ dzącego się z opozycji. Mobutu przyjęty w Elizeum (14 I 1991) zapewniał, że ruch w kierunku demokratyzacji będzie „nieodwracalny”, ale Mitterrand nie wierzył w zapewnienia marszałka, który mimo wielu już deklaracji przeprowadzenia re­ form, nie zamierzał rezygnować z władzy i przywilejów. Mitterrand do końca swej kadencji nie zdołał usunąć dyktatora, chociaż powody były inne. Kiedy w 1991 roku (23 IX) wybuchły zamieszki w Zairze, nawet oddziały elitarne się zbuntowały nie otrzymując żołdu, Mitterrand natychmiast wyraził zgodę na ... wsparcie mili­ tarne reżimu (!). Wysłano do Kinszasy oddziały Legii Cudzoziemskiej (ze Środ­ kowej Afryki, Czadu i Konga), by pod ich osłoną ewakuować (już 25 IX 1991) fran­ cuską ludność cywilną do Brazzaville, na przeciwnym, prawym brzegu rzeki Zair, ale w innym państwie - w Kongo. Ochrona Francuzów i Europejczyków była tutaj decydującym powodem, ale także chciano ratować Mobutu, bo okazał się potrzeb­ ny dla Francji w obliczu wojny domowej w sąsiedniej Rwandzie. Konflikt etnicz­ ny w Rwandzie przeniósł się do Zairu, gdyż większość uchodźców Fłutu znala­ zła schronienie we wschodnich prowincjach Banyamulanga i wśród tamtejszych wrogich ludów zbiorowości etnicznej Tutsi. Przybyli tutaj Hutu przygotowywa­ li się do odwetu i ponownego odzyskania władzy w swojej ojczyźnie, a popar­ cie dla nich państwa Zair stało się główną przyczyną zbrojnego powstania (od 1994), skierowanego przeciw rządom niepopularnego dyktatora. Gdy powstań­ cy, którym pomocy udzieliły sąsiednie kraje Rwanda i Uganda, zbliżali się do Kinszasy, Mobutu opuścił kraj 16 maja 1997 r. udając się do Maroka i tam kilka miesięcy później zmarł. Nowe władze przywróciły pierwotną nazwę kra­ ju Demokratyczna Republika Kongo (nazwę „Zair” wprowadził Mobutu w 1971), próbując stabilizowania pokoju, bardzo pożądanego w tym regionie świata. Nie zdołano jednak powstrzymać krwawych walk, definiowanych w katego­ riach ludobójstwa, w Rwandzie i Burundi. Promując w Afryce idee demokratycz­ ne, Zachód naciskał na prozachodnie dotychczas rządy państw Międzyjezierza, by zapoczątkowały politykę pojednania różnych społeczności etnicznych. W obu pań­

" P. Favier, M. Martin-Roland, La decennie Mitterrand, t. 4, s. 569.

176 stwach największą grupę ludności stanowią Hutu (90% populacji w Rwandzie i 85% w Burundi), zaliczani do ludów grupy językowej Bantu i wiodący osiad­ ły tryb życia. Drugą grupę etniczną tworzą pasterscy Tutsi, 9% w jednym i 14% w drugim kraju. Władza kolonialna, najpierw Niemiec, potem od 1919 r. Belgii, utrwalała kastowy podział społeczny, ale dysfunkcjonalnym wobec tradycyjnych struktur ustroju rodowego, okazało się wprowadzenie elementów gospodarki to­ warowej do rolnictwa, rozwój pierwszych zakładów przemysłowych i organizo­ wanie oświaty typu europejskiego. Sprzyjało to pośrednio kształtowaniu się po­ staw etnocentryzmu, w opozycji do obcej władzy kolonialnej, a także innych grup plemiennych. Dotyczy to zwłaszcza Hutu, który zajmowali z reguły niższe pozy­ cje w hierarchii, przeciw dominacji arystokracji wywodzącej się głównie spośród społeczności etnicznej Tutsich, na których opierał się kolonializm belgijski. Gdy Rwanda uzyskała niepodległość (1 VII 1962), Hutu odgrywali dominującą rolę, a Tutsi stali się grupą dyskryminowaną i uciekali do sąsiednich krajów. W nie­ podległej Burundi współżycie obu społeczności plemiennych układało się naj­ pierw poprawnie, ale po przejęciu władzy przez armię (29 XI 1966), autorytarny reżim utrwalił dominację mniejszościowej grupy Tutsich, pogłębiając antagonizm na tle etnicznym. Natomiast czynnikiem ekonomicznym konfliktu był niedostatek ziemi uprawnej. Otóż byt ludności tych gęsto zaludnionych krajów Afryki uza­ leżniony jest od produktywności rolnej. Niewielkie obszarowo gospodarstwa, na­ stawione głównie na zaopatrzenie rodziny i lokalnego rynku, są zbyt ubogie, by mechanizacją w stylu amerykańskim intensyfikować towarowość rolnictwa. Konflikt wrogich plemion przerodził się w masowe mordy, po tym gdy bojo­ we oddziały Tutsi, które jeszcze w latach 80. XX w. założył Patriotyczny Front Rwandy (FPR), 1 października 1990 r. rozpoczęły z Ugandy operacje zbrojne na północną Rwandę. Jej prezydent (od 1973) gen. Juvćnal Habyarimana zwrócił się do Francji i Belgii o pomoc militarną. Paryż odmówił, powołując się na brak umowy o obronie francusko-rwandyjskiej, ale wysłano do Kigali 300 spadochro­ niarzy, aby zapewnić bezpieczeństwo 650 (w tym 450 w stolicy) rezydujących tam obywateli.Francji. Prezydent Franęois Mitterrand tak uzasadniał tę ekspedy­ cję: „Trzeba ratować naszych rodaków i nie mieszać się do walk etnicznych”19, wykluczał bezpośredni czynny udział w konflikcie, niemniej Francja dostar­ czała broni i amunicji, w tym pociski moździerzowe i rakietowe dla 5 helikop­ terów „Gazela”, jakimi dysponowała rządowa armia Rwandy. Tej udało się po­ wstrzymać ofensywę Tutsi, ale żadna ze stron nie miała wystarczającej przewagi, by wyeliminować przeciwnika. Mitterrand nakłaniał listownie Habyarimanę do pokojowego dialogu i ten, przyjęty w Pałacu Elizejskim (IV 1991), deklarował gotowość umożliwienia po­

” Tamże, t. 3, s. 438.

177 nownego osiedlenia się Tutsi w ojczyźnie i przeprowadzenia wolnych, plurali­ stycznych wyborów ustawodawczych i prezydenckich. Jednak próby pojedna­ nia zostały zniweczone przez Tutsich, którzy podjęli w lipcu 1992 r. nową ofen­ sywę z północy i dokonali pogromów uciekających przed nimi chłopów Hutu. Gdy z początkiem 1993 r. zagrażali Kigali, Habyarimana ponownie zwrócił się do Paryża o pomoc. Wysłano dwie kompanie i łącznie 700 żołnierzy francu­ skich w Rwandzie oficjalnie zapewniało bezpieczeństwo Francuzów i innych Europejczyków. Bardzo tragiczne konsekwencje miało zestrzelenie (6 IV 1994) nad lotniskiem w Kigali samolotu wiozącego prezydentów Rwandy Habyarimany i Burundi Cypriena Ntaryamira. Wszyscy ponieśli śmierć w zamachu, a także trzech członków załogi, Francuzów. Zamach przypisywano organizacji Tutsich (FPR), albo odpowiedzialnością można obarczyć armię rwandyjską, zaniepoko­ joną perspektywą konieczności podziału władzy z reprezentacją Tutsich20. Był iskrą zapalną do straszliwych mordów, jakich dopuszczała się armia rwandyj­ ska i współpracujące z nią paramilitarne bojówki Hutu (tzw. Interhamwe) na lud­ ności Tutsi. Wydarzenia te sprowokowały Tutsich do kolejnej ofensywy i po kil­ ku tygodniach walk oddziały FPR zajęły większą część kraju, przejmując rządy z rąk skompromitowanych masowymi aktami ludobójstwa reprezentantów Hutu. Wobec katastrofy humanitarnej i całkowitej anarchii, w czerwcu 1994 r. Francja zdecydowało się na operację „Turquoise”, rozmieszczenia w Kigali i innych miastach oddziałów (łącznie 2500 ludzi) ochraniających uciekającą ludność zagrożoną ekster­ minacją przed watahami morderców. Mandat do interwencji uzyskała Francja (22 VI rezolucja 929) od ONZ na dwa miesiące. Prezydent Mitterrand, premier Bahadur i minister spraw zagranicznych Juppe byli zgodni, iż Francja winna otrzymać od ONZ zezwolenie na użycie wszelkich środków w celu zapewnienia ochrony rwan­ dyjskim cywilom. Przed rebeliantami uciekały olbrzymie fale uchodźców, którzy znaleźli się bez środków do życia. Rebelianci nie wchodzili w kontakt z jednostka­ mi francuskimi, których pierwszy oddział trafił do Goma w przygranicznej zairskiej prowincji Kivu, następny do Cyangugu w południowo-zachodniej Rwandzie, gdzie prawie 10 tys. Tutsich otoczonych było przez milicję Hutu. Pod ochronę francu­ ską uciekali żołnierze i bojówkarze Hutu, odpowiedzialni za masakry w ostatniej fali pogromów. Mogło ich być tysiące, ale w chaosie, masowym przemieszczaniu się ludności, ograniczonych środkach wojskowych, trudno było o dokładną selek­ cję uchodźców. W obawie represji po zwycięstwie FPR, ludność cywilna Hutu masowo migrowała na terytorium sąsiedniego Zairu, gdzie do obozów trafiło do 500 tys. uchodźców. W największym z nich w Goma przeżywali prawdziwy hor­ ror; w stłoczeniu codziennie do 5 tys. uciekinierów umierało z wycieńczenia, odwodnienia i cholery. Wieść o wyniszczających warunkach bytowania w obo­

211 J. Milewski, W. Lizak, Stosunki..., s. 190; M. Solarz, Francja wobec Afryki subsaharyjskiej. Pozimnowojenne wyzwania i odpowiedzi, Warszawa 2004, s. 236 i nast.

178 zach dotarła do Mitterranda 21 lipca do szpitala, gdzie poddany był drugiej ope­ racji na prostatę. Dzień wcześniej wyłoniono w Rwandzie nowy rząd, na czele z prezydentem Pasteur Bizimgu (Hutu) i wiceprezydentem Paul Kagame, który stanowił oparcie dla obecności Francji w regionie Wielkich Rowów Afrykańskich. Dnia 21 sierpnia 1994 r. oddziały francuskie zostały ostatecznie zastąpione przez jednostki z innych państw afrykańskich. Operacja „Turkus” była potwier­ dzeniem, iż Francja nie zamierza rezygnować z aktywnej polityki na Czarnym Lądzie. Rwanda pozostała członkiem ruchu frankofońskiego, korzysta z francu­ skiej pomocy rozwojowej i współpracy wojskowej. Z krajów francuskojęzycznych, najwięcej kłopotów przysparzał ok. 5-milio- nowy Czad. Opanowany przez Francuzów pod koniec XIX wieku, włączony do kolonialnej Francuskiej Afryki Równikowej, jest od 1960 r. niepodległą republiką, ale stanowi dalej pomost dla francuskiej strefy wpływów między Afryką Zachod­ nią i Północną. Pustynną północ kraju zamieszkują nomadowie (Arabowie), a po­ łudniową część od 15 równoleżnika chrześcijańscy i animistyczni Murzyni. Ludy negroidalne (trzecia część ludności Czadu) prowadzą osadniczy tryb życia i w tym biednym kraju, nie posiadającym surowców naturalnych, zajmują się głównie uprawą bawełny i roślin jadalnych. Między tymi grupami ludności trwa stały konflikt etniczny i religijny. Francja wycofując się w 1960 roku z obszarów saharyjskiej Afryki pozostawiła u władzy w Czadzie oddany sobie rząd N. Tombalbaye’a, reprezentanta murzyńskiej mniej­ szości z południa kraju. Oparcie się na ludności murzyńskiej miało stanowić barierę dla wpływów państw arabskich, Libii i Sudanu, na pofrancuską grupę państw Afryki Zachodniej i Środkowej. Uprzywilejowanie ludności z południa powodowało wystąpienia ludności muzułmańskiej centralnego i północnego Czadu. Opozycja muzułmańska utworzyła w 1966 r. Front Wyzwolenia Narodo­ wego Czadu (FROLINAT), żądający uniezależnienia państwa od Francji i równo­ ści praw dla ludności z północy bez względu na przynależność rasową i wyzna­ niową. Wszelkie bunty były siłą tłumione, a gdy nasiliły się w 1968 r., na proś­ bę Tombalbaye’a, w ich pacyfikacji brały udział oddziały francuskie, wycofane z Czadu dopiero w 1972 roku. Dnia 6 marca 1976 r. premier Jacques Chirac i generał Felix Malhoum (albo Malloum), nowy szef państwa Czad po zamachu stanu (13 IV 1975), rów­ nież pochodzenia murzyńskiego, podpisali w N’Djamenie konwencję, której art. 4 stypulował, że wojska francuskie w żadnym przypadku nie będą podtrzy­ mywać porządku wewnętrznego Czadu. Jednak słabą władzę trzeba było wiosną 1978 r. ratować przy pomocy Legii Cudzoziemskiej, która powstrzymała ofen­ sywę FROLINAT-u. Gdy żołnierze francuscy (około 1500) odeszli, natychmiast do Czadu wkroczyła ok. 10-12 tys. armia libijska i szybko opanowała całe te­

179 rytorium kraju21. Płk Mu’ammar al-Kadafi wspierał przywódcę muzułmańskie­ go Goukoumi Oueddei (albo Gukuni Uddaj), z plemienia Tubu (północny region Tibesta), z którym bardzo okrutnie rozprawiał się rząd Tombalbaye’a. Rywalem Gukuniego był Hissen Habre (obaj studiowali we Francji), który obozował z ma­ łym oddziałem wiernych zwolenników przy granicy z Sudanem. Przegraną Giscarda w wyborach prezydenckich w 1981 r. Kadafi przyjął z za­ dowoleniem, od razu zadeklarował dobre intencje wobec nowej ekipy, ale nie ewakuował wojsk z Czadu. Nieoficjalnie, ale faktycznie Francja stawiała na Habrćgo i wywierała presję na Gukuniego, który na konferencji franko-afrykań­ skiej (4 XI 1981) w Paryżu publicznie dystansował się od Kadafiego i zażądał wy­ cofania ze swego kraju wojsk libijskich. Przeciw Kadafiemu, Habre uzyskał tak­ że poparcie Amerykanów, którzy mają swoje porachunki z Libią, gdy od 1974 roku pułkownik zintensyfikował współpracę ze Związkiem Radzieckim, później systematycznie destabilizował sytuację w Afryce i na Bliskim Wschodzie, i wspie­ rał terroryzm w świecie. Rzecznik radykalnego islamskiego nacjonalizmu Kadafi starał się zająć po Naserze przywództwo jedności arabskiej. Hissen Habrć na czele oddziałów, dozbrojonych przez USA, wkroczył (7 VI 1982) do N ’Djameny i został od razu uznany w stolicach afrykańskich i oczywiście także przez Paryż. Nie zdołał jednak uporać się z siłami Gukuniego, które z pomocą wojskową Libii (a dorad­ cami czeskimi i NRD) kontratakowały. Hissen stracił kilkuset ludzi w gaju pal­ mowym Faya Largeau na północy prowincji saharyjskiej Czadu. Udało mu się odbić (30 VII 1983) tę 42-kilometrowej długości oazę przy pomocy najemników, rekrutowanych przez francuskie tajne służby (DGSE), którzy już 1 sierpnia zosta­ li wyparci przez libijskie lotnictwo. W intencji uniknięcia wojny domowej między ugrupowaniami profrancuskim i prolibijskim, Roland Dumas poufnie zapropono­ wał Kadafiemu, by obie strony opuściły i Hissena i Gukuniego, ale pułkownik nie angażował się do niczego, a na propozycję podziału stref wpływów w Czadzie - południowa dla Francji, północna dla Libii - domagał się przesunięcia tej gra­ nicy znacznie na południe, do tzw. linii Laval-Mussolinii. Linia ta ustanowio­ na była w styczniu 1935 r., gdy w zamian za włoskie poparcie przeciw Niemcom, Francja odstąpiła Włochom terytoria (111 tys. km2) na pograniczu Czadu z Libią. W tej sytuacji F. Mitterrand 9 sierpnia 1983 r. zdecydował się na rozpoczę­ cie interwencji militarnej pod nazwą operacja „Manta”. Trzy tygodnie wcześniej cztery kompanie francuskiej piechoty morskiej zostały dyskretnie rozmieszczone niedaleko N ’Djameny, ale już w Kamerunie, po drugiej stronie granicznej rzeki Szari. W sąsiadującej od południa Republice Środkowo-Afrykańskiej także stacjo­ nowały posiłki wojskowe gotowe do wkroczenia do Czadu. Mitterrandowi chodzi­ ło bardziej o demonstrację siły niż konfrontację, której należało uniknąć. Można się

21 B. Gąsienica-Staneczek, Konflikty międzynarodowe, wojny i walki rewolucyjno-wyzwoleńcze po II wojnie światowej 1944-1982, część II, Warszawa 1987, s. 69.

180 było nawet obawiać, by ten peryferyjny konflikt pustynny nie przekształcił się w konfrontację Wschód-Zachód, gdyż obecni w proradzieckiej wtedy Etiopii żołnierze Kuby mogliby interweniować. Jednak oba supermocarstwa nie inge­ rowały w konflikcie i Francja bez przeszkód pomogła Hissenowi Habrć zebrać grupy dysydenckie i opanować kraj. Udało mu się objąć kontrolą dwie trze­ cie terytorium, do 16 równoleżnika, gdzie mieszka 9/10 ludności i znajduje się całość wytwórczości materialnej, tego nierozwiniętego gospodarczo kraju. Północ utrzymali Libijczycy i wtedy w kwietniu 1984 r. Kadafi za pośrednictwem Bruno Kreisky’ego przekazał Mitterrandowi propozycję wycofania oddziałów i libij­ skich i francuskich, i powstrzymanie się od wszelkiej ingerencji wojskowej. W tym celu premier grecki Andreas Papandreu zorganizował na Krecie tajne spotkanie (15 XI 1984) Mitterranda i Kadafiego, i obaj szefowie państw uznali, iż żaden żołnierz (obcy) nie powinien pozostawać na terytorium Czadu. Kiedy Mitterrand otrzymał potwierdzenie z N’Djameny, iż siły libijskie pozostają wciąż w Czadzie i dokonują akcji manewrowych, uprzedził przy­ wódcę Libii, iż Francja nie będzie tolerować żadnego zajazdu (aucune incur­ sion)11 na 16 równoleżnik, czyli linię wywojowaną w wyniku operacji „Manta”. Pułkownik nie przejmował się ostrzeżeniem, więc oddziały francuskie pospiesz­ nie powróciły do Czadu, by kolejną operacją „Epervier” („Krogulec”) pomóc Hissenowi odepchnąć Libijczyków na północ. Było to w lutym 1986 r., a stan ni wojny ni pokoju utrzymywał się do grudnia 1990 r., kiedy Hissen Habre został obalony przez nowego dysydenta Idris’a Dęby, przybyłego z Sudanu i uzbrojone­ go przez... Libijczyków. Paryż nie interweniował, gdyż nowy przywódca Czadu od razu zbudował dobre stosunki międzypaństwowe i z Libią, i z Francją, a w 1993 roku podjął demokratyzację i kroki na rzecz równouprawnienia różnych grup rasowych, religijnych i etnicznych. Legalistycznie, wkroczenie Francji do Czadu można by uznać za zgodne z art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych i rezolucją ONZ nr 387 z 1976 r.; na prośbę rządu uznanego przez społeczność międzynarodową o pomoc dla pań­ stwa będącego ofiarą agresji z zewnątrz. Faktycznie była to ekspedycja postko- lonialna w obronie interesów Francji w regionie, czemu opinia francuska była w swej większości wroga. Chodziło o utrzymanie Czadu we francuskiej (czyli za­ chodniej) strefie wpływów, niedopuszczenie do przejęcia kontroli przez Libię. Do końca kadencji Mitterranda w 17 państwach frankofońskich przeprowadzo­ no zmiany struktur ustrojowych, wybory z prawami dla opozycji. To zwiększenie wolności dla ludów afrykańskich, gdzie nie ma świadomości narodowościowej, tylko plemienna i rodowa, nie byłoby możliwe bez inspiracji Mitterranda, pro­ mującego tutaj idee demokratyczne. Afrykański pluralizm to właściwie wieloet-12

12 Chroniques..., s. 119.

181 niczność, bo wielość partii na kontynencie (około tysiąca) najczęściej nakłada się na multitrybalizm. Dominują prawa plemienne, nie obywatelskie, stąd proste podziały na swoich i obcych, prowadzące do morderczych wojen. To sprzecz­ ne z uniwersalnym modelem praw człowieka i wolności politycznych. Mimo, że demokracja zachodnia jest na Czarnym Lądzie perspektywą bardzo odległą, to leży w długofalowym interesie Francji i całej społeczności międzynarodowej. Przemiany ustrojowe sprzęgałyby gospodarcze, gdyż znaczna część ludności żyje w ubóstwie, bez elementarnych warunków egzystencji, na pograniczu (około 100 min Afrykańczyków) śmierci głodowej. Niski stopień skolaryzacji, wyso­ ki analfabetyzm, szczególnie kobiet (np. 92% w Nigrze) rzutuje na wszystkie dziedziny życia społecznego i gospodarczego. Ludzie niewykształceni nie mogą mobilizować wysiłków produkcyjnych i stymulować bogactwa kraju. Po wyeli­ minowaniu z Afryki sprzeczności zimnowojennych, nędza i wojny domowe nie są wykorzystywane do rywalizacji między mocarstwami; te raczej skłaniają się do współdziałania. Tylko aktywna tutaj zawsze Francja niewiele jest w stanie uczynić, by wyprowadzić Afrykę z niedorozwoju cywilizacyjnego.

Francja i świat arabski

Naftowa potęga gospodarcza i znaczenie polityczne Arabów określała obec­ ność Francji w tym regionie śródziemnomorskim. Głównie to zależność włas­ nego rynku paliwowego od bliskowschodnich eksporterów ropy. Po fatalnym ataku na Egipt w 1956 r. wszystkie kraje arabskiego Maszreku zerwały stosun­ ki dyplomatyczne z Francją, a wojna w Algierii nie sprzyjała rychłemu pojedna­ niu. Tylko z Izraelem utrzymywano ścisły sojusz i jak sądzono razem z Francją dawałby on odpór zagrożeniu równocześnie ze strony panarabizmu i komuniz­ mu23. Wtedy oparciem bliskowschodniej gry Związku Radzieckiego stała się anty- zachodnia polityka jedności arabskiej, od czasu prezydentury Gamala Nasera w 1954 roku w Egipcie. Dopiero po układach w Evian Francja odnowiła stosun­ ki dyplomatyczne z Jordanią, Arabią Saudyjską, Syrią, Irakiem i Egiptem. Taką proarabską dyplomację de Gaulle’a i jego następców, krytykował F. Mitterrand, kiedy w okresie V Republiki pozostawał w opozycji. Po wojnie sześciodniowej potępił embargo Francji na broń do Izraela; szczególnie waż­ ne było wstrzymanie dostawy 50 samolotów „Mirage”. De Gaulle ostrzegał, że wstrzyma dostawy broni na wypadek podjęcia wojny i Ben Gurionowi potwier­ dził poparcie Francji, tylko jeśli Izrael byłby obiektem agresji. W paździer­ niku 1973 r. Mitterrand nie szczędził gestów sympatii w poczuciu solidarności

23 Opinia za: M. Vaisse, La grandeur. Politique etrangere du general de Gaulle 1958-1969, Paris 1998, s. 617.

182 wobec Goldy Meir, kiedy to Izrael dał się zaskoczyć, a wojska egipskie odniosły znaczne sukcesy na półwyspie Synaj. Prywatnie przebywał wielokrotnie w Izraelu, a po wyborze na szefa państwa udał się tam z wizytą oficjalną, czego dotąd ża­ den urzędujący prezydent Francji nie praktykował z obawy na negatywne reak­ cje świata arabskiego. Jedną z najpoważniejszych kwestii była sprawa Palestyny, która znalazła się już po II wojnie światowej na forum międzynarodowym i którą Mitterrand podjął w trakcie wizyty w Izraelu. Szczególnie niemożliwe było spra­ wiedliwe uregulowanie problemu uchodźców palestyńskich, gdyż organizacje Palestyńczyków nie uznawały państwa żydowskiego i dążyły do jego likwida­ cji. W przemówieniu w Knesecie (4 III 1982) Mitterrand z uznaniem wyrażał się o przyjaźni izraelsko-ffancuskiej i jednocześnie przywołał prawo do życia tak na­ rodu izraelskiego, jak i prawo Palestyńczyków do samostanowienia, czyli włas­ nej organizacji państwowej. Premier Menahem Begin, dla którego nie istniał od­ rębny naród palestyński był zaskoczony, ale deklarację dobrze przyjął pokojowy obóz w Izraelu, np. deputowany Uri Avnery czy Lova Eliav, były sekretarz gene­ ralny Partii Pracy (Mai). W kwestii Palestyny Mitterrand reprezentował stanowisko Międzynarodówki Socjalistycznej z lipca 1979 r. obradującej nad jeziorem Bommersvik koło Sztok­ holmu. Uczestniczyli w niej Willy Brandt (wtedy przewodniczący Międzynaro­ dówki), Mario Soarez, Yasser Arafat, Shimon Peres, Bruno Kreisky i oczywiście Franęois Mitterrand jako przewodniczący francuskiej Partii Socjalistycznej. Tam też, Peres niezmordowanie tłumaczył, iż Organizacja Wyzwolenia Palestyny to for­ macja terrorystyczna, dążąca do unicestwienia Izraela. Wszyscy jednak uważali, iż OWP, uznana przez szereg państw i Zgromadzenie Ogólne ONZ (1974) za jedy­ nego reprezentanta ludności palestyńskiej, nie może być ignorowana. Peres bar­ dzo liczył na Austriaka żydowskiego pochodzenia Kreisky’ego i na Mitterranda, postrzeganego przez francuską społeczność żydowską jako szczerego przyjacie­ la Izraela. Tymczasem Kreisky, dla Peresa „zdrajca”, „bezwstydny Żyd”, stwier­ dził, iż po rozmowach jakie przeprowadził z Arafatem, przekonał się, iż to nie terrorysta. Natomiast Mitterrand od razu oświadczył w wywiadzie przeprowa­ dzonym przez szwedzką żumalistkę Christina Forsne24: „Trzeba by Izrael za­ czął negocjować z OWP [...] w trakcie wojny nie wybiera się rozmówców [...] Arafat terrorystą? W wojnie ten kto jest naprzeciw zawsze jest terrorystą [...] państwo dla Palestyńczyków [...] Tak obok Izraelskiego [...] Idea Wielkiego Izraela winna być na zawsze oddalona”. Podstawą wskazanego w wywiadzie dialogu miała być rezolucja nr 242 Rady Bezpieczeństwa ONZ (z dnia 22 XI 1967), która przewidywała wycofanie się Izraela z terytoriów okupowanych po wojnie sześciodniowej, uznanie prawa suwerennych państw Bliskiego Wschodu do ży­

24 Ch. Forsne w książce Franęois (ze szwedzkiej Alskar ni inle livet?), Paris 1997, s. 16.

183 cia w pokoju i bezpieczeństwie. Izrael, popierany przez Stany Zjednoczone, igno­ rował rezolucje międzynarodowe, odmawiał praw Palestyńczykom, dokonywał rajdów dywersyjnych na Liban, powołując się na konieczność wyeliminowa­ nia działających z tego terytorium terrorystów palestyńskich. Faktycznie chodzi­ ło o wyparcie stamtąd oddziałów OWP i zniszczenie baz bojowników palestyń­ skich, nękających wypadami północne rejony państwa żydowskiego. W dniach 4 i 5 czerwca 1982 r. Izrael zaatakował Liban z lądu, powietrza i morza i oblegał Zachodni Bejrut. Francja potępiła tę interwencję przeciw Palestyńczykom, stojąc na gruncie nienaruszalności suwerenności Libanu; także z racji historycznej tu obecności i gdzie wciąż pozostawało ok. 7 tys. Francuzów, w większości posia­ dających podwójne francusko-libańskie obywatelstwo. Liban, rozdzierany we­ wnętrzną rywalizacją między społecznościami chrześcijańską i muzułmańską, był bezradny. Prezydent Libanu Elias Sarkis skierował (28 VI) list do Mitterranda: „Zwracam się do Pana z apelem o przyłączenie się do naszych wysiłków ratowa­ nia setek tysięcy niewinnych, by ochronić Bejrut, słynne miejsce kultury i cywi­ lizacji ludzkiej”25. Mitterrand zwrócił się do Rady Bezpieczeństwa i po uzyska­ niu odeń mandatu, pierwszy oddział francuski (320 ludzi) wylądował w Bejrucie (20 VIII 1982) w ramach sił wielonarodowościowych, obok oddziałów amery­ kańskich i włoskich. W liście do Breżniewa Mitterrand wyjaśniał interwencję Francji motywami humanitarnymi, iż głównym celem jest ratowanie ludzi. Po po­ nad dwóch miesiącach zażartych walk, w których uczestniczyła również Syria, jedyne z państw arabskich, rządowi Begina udało się przy mediacji amerykań­ skiej wymusić usunięcie oddziałów palestyńskich z Bejrutu. Stany Zjednoczone wraz z Francją i Włochami miały zapewnić bezpieczeństwo ludności Bejrutu po ewakuacji bojowników OWP. Dnia 20 grudnia 1983 r. Arafat i ok. 4 tys. jego towa­ rzyszy opuścili port Tripoli na pokładzie 5 greckich promów pasażerskich pod flagę ONZ oraz eskortą francuską. Udali się oni do Jemenu Północnego, Tunisu i Iraku. Palestyńczyków nie potrafiły spacyfikować skłócone państwa arabskie, ani Stany Zjednoczone, ONZ, ani tym bardziej Francja. Żydzi kolonizowali nowe ziemie i systematycznie zajmowali kolejne tereny arabskie, a Palestyńczycy po­ dejmowali walki obronne, jak słynne intifady w Cisjordanii i Strefie Gazy, gdy używano nie broni, ale kamieni wyrywanych z bruku. F. Mitterrand uznawał prawa Palestyńczyków do samostanowienia i do własnej ojczyzny w odrębnej jednostce narodowej, ale pod warunkiem, iż swe prawa wpiszą w przestrzega­ nie praw innych. Przede wszystkim chodziło o uznanie przez Arafata oficjal­ nie i klarownie prawa do istnienia państwa Izrael. Stało się to po gorączko­ wych dyskusjach 15 listopada 1988 r., kiedy to OWP przyjęła deklarację apro­ bującą rezolucje ONZ (nr 242 i 338), co oznaczało, iż uznaje w dorozumieniu

“ F. Mitterrand, Reflexions sur la politique exterieure de la France, Paris 1986, s. 112.

184 państwo Izrael. Po tym ustępstwie dla Tel Awiwu, Francja już następnego dnia (16 XI) oświadczeniem ministra spraw zagranicznych R. Dumasa uznała pań­ stwo palestyńskie. Mitterrand porównał uznanie tego państwa bez terytorium, do uznania przez Brytyjczyków Wolnej Francji i de Gaulle’a, za polityczną reprezentację Francji. Podobnie państwo polskie w stosunkach międzynarodo­ wych reprezentował rząd emigracyjny po klęsce wrześniowej. Dnia 5 stycznia 1989 r. paryskie biuro OWP podniesiono do rangi „Generalnej Delegatury Palestyny we Francji” i była to pierwsza taka placówka w Europie Zachodniej. Gest Francji na rzecz Palestyńczyków wywołał gniewną reakcję wśród przywódców Izraela. Dnia 22 lutego 1989 r. Mitterrand rozmawiał w Eli- zeum z Itzhak Shamirem i przekonywał go do ustępstw i porozumień, gdyż stan ciągłej wojny prowadzić będzie do izolacji dyplomatycznej Izraela w świecie. Metodami zbrojnymi niczego więcej nie uda się załatwić, a w razie bezpośred­ niej konfrontacji, Izrael już nie będzie miał takiej przewagi militarnej jak w 1967 czy w 1973 roku. Dlaczego negować Palestyńczykom prawo do ojczyzny, pra­ wo o które Żydzi walczyli dla siebie i po wiekach rozproszenia znaleźli swoje ognisko narodowe. Mitterrand uważał, że wysoki przyrost naturalny wrogo na­ stawionej mniejszości arabskiej na terenie Izraela (około milion) działać będzie niekorzystnie dla równowagi demograficznej, czego nie zrekompensuje dalsza kolonizacja przez imigrantów, Żydów ze Związku Radzieckiego. Arafat został przyjęty (2 V 1989) w Paryżu przez Mitterranda i Dumasa i wy­ stąpił tego samego wieczora w telewizji francuskiej. Na pytanie o artykuł drugi Karty Palestyńskiej OWP, mówiący o dążeniu do zniszczenia państwa żydow­ skiego, odparł krótko: „To przedawnione” (C ’est caduc). Arafat nie walczył już o całość, lecz o siedzibę narodową dla Palestyńczyków. Wzajemne uznanie się Izraela i OWP nastąpiło 10 września 1993 r. Po latach wojny, ofiar i przelewu krwi przyszło usunąć wiele przeszkód na drodze do nor­ malizacji i trwałego pokoju. Najpierw chodziło o uwolnienie 5 tys. Palestyńczy­ ków z więzień izraelskich, los i bezpieczeństwo 120 tys. osadników żydowskich pod administracją palestyńską, sprawę uchodźców palestyńskich (ponad milion) pochodzących z terenów zajętych przez Izrael24 czy użytkowanie źródeł i dopływu wody do Jeziora Tyberiadzkiego, bo woda w tym regionie to sprawa przeżycia. Ważnym czynnikiem był upadek Związku Radzieckiego; antagonizm dotych­ czasowy Moskwy i Waszyngtonu z wykorzystaniem kwestii palestyńskiej jako instrumentu anty izraelskiego przestał być użyteczny. Teraz Amerykanie patro­ nowali rozmowom pokojowym w tym regionie i doprowadzeniu do uznania Izraela przez arabskich sąsiadów, bez udziału Francji na co liczył Mitterrand, z racji uczestnictwa w koalicji przeciw Irakowi.

26 Dane za: W. Malendowski, C. Mojsiewicz (red.), Stosunki międzynarodowe, Wroclaw 2000, s. 155.

185 Francja popierała Irak przeciw Iranowi od początku konfliktu we wrześ­ niu 1980 r. Jedną z przyczyn był spór terytorialny o Szatt-el-Arab, wspólne ujście Tygrysu i Eufratu. Głównie to Husajn zamierzał wykorzystać chaos polityczny w Iranie dla zawładnięcia roponośnymi obszarami i zdobycia przywództwa w re­ gionie Zatoki Perskiej. Nie tylko Francja popierała Irak, ale wiele państw zaintere­ sowanych było w utrzymaniu granicy arabsko-perskiej. Świat arabski obawiał się „eksportu” rewolucji islamskiej z Iranu, a na Zachodzie obawiano się wstrzyma­ nia dostaw naftowych, gdyż walki toczyły się głównie w Chuzestanie (Arabistan), gdzie znajduje się najwięcej zasobów ropy. Wojna miała niszczycielskie skutki, większość urządzeń wydobywczych po obu stronach została zniszczona, a na wy­ czerpanie gospodarcze Iraku liczył przywódca duchowy Iranu ajatollah Ruhollah Chomeini. Jak zwykle w zmaganiach wojennych, nie bez znaczenia był transfer broni; Irak, dotąd w trzech czwartych zaopatiywany przez ZSRR i kraje blo­ ku wschodniego, zwrócił się do Francji o dostawy sprzętu wojskowego. Jeszcze w 1975 r. Francja zgodziła się na udostępnienia Irakowi technologii atomowej. Jej wykorzystanie miało pozornie służyć celom pokojowym, ale nie dawano temu wiary, czego przykładem było zbombardowanie przez samoloty izraelskie (1981) ośrodka jądrowego w miejscowości Osirak. Wobec zadłużenia Iraku prze­ kraczającego 16 mld dolarów, Francja nie miała innego wyboru jak popierać Bagdad, który za broń płacił dostawami ropy naftowej27. Dzięki Francji Irak dys­ ponował skuteczniejszą techniką. W lipcu 1983 r. w prasie francuskiej i amerykań­ skiej ujawniono, że Francja ma dostarczyć Irakowi 5 samolotów „Super-Etandard”, wyposażonych w rakiety „Exocet”, które od czasu wojny na Falklandach były postrachem bojowych jednostek morskich, a niejeden z pływających obiektów za­ topiły w Zatoce Perskiej. Była to tajna transakcja za dyskretnym przyzwoleniem Mitterranda, aby Irakowi „wypożyczyć” bombowce z możliwością ich „wykupie­ nia”. Istniał bowiem problem prawa międzynarodowego: legalna formuła leasin­ gu (zamówienie i sprzedaż) postawiłaby Francję w sytuacji sojusznika jednej ze stron wojujących. Stany Zjednoczone były przeciwne „wypożyczeniu” w obawie odwetu Iranu, który zablokowałby cieśninę Ormuz, narażając na niebezpieczeń­ stwo całą żeglugę w Zatoce. Mitterrand w rozmowie z George Schultzem pozyskał neutralność USA w tej sprawie i 5 samolotów bombowych dostarczono Irakowi. Przelot odbył się nocą (5 X 1983) z międzylądowaniem na Korsyce i lotniskow­ cu na wschodzie Morza Śródziemnego. Maszyny wyposażone w „Exocety” po­ zwoliły Irakowi zniszczyć w lecie 1985 r. terminal naftowy Khang (albo Charg), przepuszczający prawie 90% eksportowanej ropy, główne źródło dewiz niezbęd­ nych dla wysiłku wojennego Teheranu. Riposta szyickiego Iranu nastąpiła szybko; uznając Francję za swego wroga („małego szatana”) z racji zaangażowania po stronie Iraku, strażnicy rewolucji

v P. Favier, M. Martin-Roland, La decennie Mitterrand, t. 2, s. 22.

186 islamskiej skandowali w Teheranie „śmierć Francji”. Tę groźbę spełnili w Libanie wobec francuskich oddziałów rozjemczych między strefą muzułmańską i chrześ­ cijańską. Aktów terroru dokonało fundamentalistyczne ugrupowanie szyickie Hezbollah (Partia Boga), powstałe na początku lat 80. XX w. w reakcji na zajęcie południowego Libanu przez armię izraelską. Dnia 23 października 1983 r. Hezbol­ lah najpierw zdetonowała ciężarówkę z materiałem wybuchowym w koszarach amerykańskiej piechoty morskiej pod Bejrutem, w wyniku czego zginęło 239 żoł­ nierzy. Kilka minut później (godz. 6.20) nastąpiły dwa wybuchy ładunku podło­ żonego na parterze w dziewięciopiętrowym nieukończonym budynku „Drakhar”, gdzie stacjonowali spadochroniarze francuscy; śmierć poniosło 58 osób, a 15 od­ niosło rany. Mitterrand udał się na miejsce następnego dnia (24 X), aby złożyć hołd zabitym żołnierzom francuskim i zwizytował dymiące jeszcze ruiny budyn­ ku. Ten akt odwagi - istniało ryzyko natknięcia się na ładunek - przysporzył mu wiele sympatii, w trzecim dniu po inspekcji nadeszło 400 listów z wyraza­ mi uznania, a zwykle prezydent otrzymywał do 50 listów dziennie. Podejrzenie kierowano na Iran, który wspierał Hezbollah materialnie; potwierdzającymi in­ formacjami dysponowały też zachodnioniemieckie służby specjalne. W akcji od­ wetowej (7 XI) samochód „Jeep” - pułapka miał wybuchnąć przed murem okala­ jącym ambasadę Iranu w Bejrucie. Strzelano do „Jeepa” z rakietnicy, ale zapłon produkcji czeskiej nie zapalił się i nie uruchomił umieszczonego w samochodzie ładunku wybuchowego. Irańczycy pojazd zauważyli i rozbroili, a w odpowiedzi za­ mknięto następnego dnia biuro handlowe ambasady francuskiej w Teheranie. Kilka dni później wyznaczono dwa inne cele: dawne libańskie koszary Baalbek i hotel Khawam, zajmowane od 3 miesięcy przez strażników rewolucji islamskiej i libańską milicję szyicką. Dnia 17 listopada 1983 r. osiem bombowców „Super- Etandard” wyleciało z lotniskowca „Clemenceau” pływającego na wodach mię­ dzynarodowych u wybrzeży Libanu i zrzuciło na cel 33 bomby. Operację wspo­ magało lotnictwo amerykańskie, zakłócając radary i wykrywając syryjskie rakiety ziemia-powietrze, zainstalowane w dolinie Bekaa. Prawdopodobnie śmierć ponio­ sło 10 szyickich milicjantów i 12 Irańczyków; Mitterrand otrzymał tajny raport w tej sprawie, ale danych nie opublikowano. Irańczycy pochowali ofiary „małe­ go szatana” z ceremoniałem publicznym, chociaż podali do prasy, iż bombardo­ wane koszary były puste. Zamachy terrorystyczne Irańczycy przenieśli z Libanu też do Francji metro­ politarnej. Wymierzone były najpierw przeciw opozycjonistom irańskim; tu zna­ leźli schronienie m.in. były prezydent Bani Sadr i szef mudżahedinów Massoud Radjavi. Mnożyły się także akty terroru przeciw ludności cywilnej; w jednym z nich (9 VIII 1982) w Paryżu, przy ul. Rosiers 6, śmierć poniosło 9 niewinnych ludzi. Zamachowców, których ujęto, terroryści chcieli wymienić za uprowadzony do Libanu w lipcu 1984 r. samolot francuski. Głośnym echem odbiło się otocze­

187 nie ambasady irańskiej w Paryżu (2 VII 1987), gdzie chciano zatrzymać zastępcę ambasadora Vahid Gordji’ego; było 11 ofiar śmiertelnych i około 200 osób ran­ nych. Premier kohabitacji Jacques Chirac i minister spraw wewnętrznych Charles Pasqua przekonali Mitterranda, że dyplomata jest pośrednikiem Teheranu wobec „aktywistów szyickich na ziemi francuskiej”2*. Gordji został wydalony i zerwano stosunki dyplomatyczne między Francją i Iranem; przywrócono je w sierpniu 1988 r., na kilka dni przed zawieszeniem broni między Irakiem i Iranem. W samym Libanie pozycja Francji była nie do utrzymania. Po wygaśnięciu mandatu (31 III 1984) ostatnie oddziały żołnierzy francuskich opuściły Bejrut. W następnych latach pogłębiał się proces dezintegracji tego kraju, który - gospo­ darczo zrujnowany - znalazł się pod faktyczną dominacją Syrii. Stosunki z zachodnią częścią świata arabsko-muzułmańskiego pozostawały dla Francji ważnym kierunkiem polityki zagranicznej. Ze względu na bezpośred­ nią bliskość Unii Europejskiej, znaczenie surowcowe (głównie ropa naftowa) krajów typowo mahometańskich jak Algieria i Libia oraz niebezpieczeństwo ter­ roryzmu stosowanego przez wojownicze nurty wyznawców Proroka wobec lu­ dzi i instytucji cywilizacji zachodniej. Skrajny islamizm głosił dżihad, czyli wojnę o wyzwolenie, przeciw białym i chrześcijanom, którzy narzucili światu ucisk poli­ tyczny i wyzysk ekonomiczny. Z Tunezją i Marokiem, państwami nowoczesnymi, stosunki pozostawały po­ prawne, mimo krytycznych ocen wystawianych publicznie we Francji i przez Amnesty International o nieprzestrzeganie praw człowieka. Tunezja jest przeciw mieszaniu religii i polityki, dlatego zastosowała surowe środki bezpieczeństwa, aby powstrzymać fundamentalizm. W Maroku organizacje islamskie (około 30) utrzymywano pod ścisłą kontrolą służb bezpieczeństwa. Chodzi o walkę z terro­ ryzmem, a nie z islamem czy cywilizacją mahometańską, z którą pokojowo mogą układać stosunki inne wyznania i kultury. Natomiast chłodne były relacje z Algierią, gdzie toczyła się regularna wojna domowa między ugrupowaniami fundamentalistycznymi a rządzącym de facto od 1962 r. reżimem wojskowym (Front Wyzwolenia Narodowego). Front unie­ ważnił pierwsze pluralistyczne wybory do parlamentu (26 XII 1991) po pierwszej turze wygranej przez Muzułmański Front Ocalenia (FIS), partię opowiadającą się za reislamizacją kraju. Przy nieoficjalnej aprobacie Francji i Zachodu, zaniepoko­ jonego sukcesem fundamentalistów, mających w odwodzie gotowych na wszyst­ ko bojowników (około tysiąca), szkolonych w obozach pakistańskiego Peszawaru. Dla polityków islamskich oznaczało to wojnę, czego przejawem stał się okrut­ ny terror skierowany przeciw ludności cywilnej. Każdego tygodnia ginęła setka ludzi; w latach 1992-2000 około 100 tys. osób zostało w bestialski sposób po-

M Ph. Madelin, Jacques Chirac. Une biographie, Paris 2002, s. 429.

188 zbawionych życia, większości ofiar poderżnięto gardła29. Nie mordowano tury­ stów zagranicznych, tak jak w Egipcie, bo w Algierii ich nie ma, lecz miejscowych bezbożnych, zwłaszcza tych, którzy potencjalnie mogli sprzyjać nowemu rządo­ wi. Armia wydawała się być ostatnią zaporą przed integryzmem, ale naprawdę nie było ani politycznego ani militarnego rozwiązania. Akurat w 1992 roku przy­ szło załamanie ekonomiczne i przy zerowym wzroście gospodarczym, bezrobocie osiągnęło około 25% ludności czynnej zawodowo. Ogromne zadłużenie zagra­ niczne pokrywano dochodami z eksportu; głównym eksploatatorem algierskich złóż jest Francja. Radykałowie islamskiego FIS domagali się od Francji zaprzestania udziela­ nia poparcia władzom wojskowym w Algierii, a po odrzuceniu żądania doko­ nali w 1993 roku zamachów przeciw Francuzom i Algierczykom francuskiego rodowodu, a tych pozostało tam jeszcze około 6 tysięcy. Wśród nich głośne było morderstwo (21 IX) dwóch osób w Sidi-bel-Abbes, a miesiąc później uprowa­ dzonych zostało trzech urzędników francuskiego konsulatu w Algierze. Przy­ znała się do tego formacja FIS, tzw. Islamska Grupa Zbrojna (GIA) i zażądała uwolnienia swego szefa Abbellaka Layada. Porwanych uwolniły algierskie siły bezpieczeństwa; odmówiły oferowanej współpracy francuskiej, uznając iż inkry­ minowane czyny to problem wewnętrzny Algierii. W styczniu 1994 r. władzę przejął 53-letni generał Liamine Zerwał (albo Zeroual). Wysunięty przez umiar­ kowaną generalicję, dotąd nie uczestniczył w życiu politycznym ani w unieważ­ nieniu wyborów (1991), miał szansę na walkę z terroryzmem i negocjowanie z organizacją FIS. Jednak i ten rząd, przez Francję dyskretnie (ale w pełni) popie­ rany, nie był w stanie opanować sytuacji. Dnia 23 marca 1994 r. w stolicy Algierze zginęło od białej broni dwóch, a w lipcu pięciu innych Francuzów. Najpoważ­ niejszy akt terrorystyczny przeciw Francji miał miejsce 24 grudnia 1994 r. Na lotnisku w Algierze opanowali francuski „Airbus” (226 pasażerów i 12 członków załogi na pokładzie), mający odlecieć do Paryża. Czteroosobowe komando pory­ waczy żądało uwolnienia więzionych liderów islamskich. By okazać determina­ cję, zabili od razu dwóch pasażerów, jeden policjant algierski i drugi dyplomata wietnamski. Kierujący Algierią generałowie sami chcieli odbić samolot, mieli po­ rachunki z organizacją GIA, przyznającą się do tego aktu piractwa powietrzne­ go. Tak zrozumiano z rozmów porywaczy z wieżą kontrolną, które przechwyci­ ły francuskie służby specjalne (DGSE), czemu jednak władze algierskie zaprze­ czały. Premier kohabitacji Edouard Bahadur za namową ministra Alaina Juppe, skłonił szefa algierskiego Zerwała do zgody na odlot „Airbusu” do Paryża, jak chcieli porywacze. Tu akurat było mniejsze ryzyko strat i większe szanse odbi­ cia przy szturmowaniu. Ze względów „technicznych” maszyna miała międzylądo-

B J. Milewski, W. Lizak, Stosunki..., s. 276.

189 wanie w Marsylii. Tutaj natychmiast (był już 26 grudnia po godz. 17) Grupa interwencyjna francuskiej żandarmerii (GiGN) po 10-minutowym szturmie uwol­ niła pasażerów i załogę. W wyniku strzelaniny czterech piratów komanda zginęło, a kilka osób odniosło rany. Mitterrand, przebywający w tym czasie prywatnie na feriach świątecznych w Wenecji, był o wszystkim informowany, aprobował działania, ale sukces przy­ pisał sobie Balladur, z czym wystąpił w telewizji. Możliwe, że to zainspirowa­ ło go do decyzji kandydowania w wyborach prezydenckich. W Algierii wciąż ginęli ludzie, Francja ograniczyła tutejszy personel dyplo­ matyczny i w ośrodkach kultury do ścisłego minimum. W metropolii zwiększo­ no inwigilację i kontrolę tożsamości ludzi pochodzenia algierskiego. Mimo to do­ szło do dalszych zamachów bombowych; w Paryżu w 1995 i 1996 roku zabitych zostało 16 osób i 13 rannych30. W rozpoznaniu wywiadu francuskiego, funda­ mentaliści algierscy we Francji zorganizowali tajne arsenały oraz drukarnie ulo­ tek, broszur i fałszywych dokumentów. Algierczycy stanowią największą, bo 795-tysięczną rzeszę (24%) wśród ogółu ludności imigracyjnej i podatnych na posłuch ideologii islamskiej, dlatego też konflikty wewnętrzne w krajach Mag- hrebu mogą się przenieść na terytorium Francji. Muzułmańscy autokraci i przy­ wódcy duchowi faktycznie zwracają się przeciwko sekularyzacji w ich własnych krajach, przeciwko demokracji i swobodom obywatelskim, prawom człowieka i równouprawnieniu płci. W razie hipotetycznego zwycięstwa fundamentalizmu islamskiego, Francja znalazłaby się na pierwszej linii przemocy terrorystycznej i zamieszek ze strony własnych, pochodzenia arabskiego wojujących mahometan. Wówczas Algierię opuściłoby chyba do 500 tys. ludzi, a uchodźcy kierowaliby się do Francji, Włoch i Hiszpanii. W Algierii, mimo pewnych postępów na drodze do pokoju, wciąż trwa woj­ na osłonięta hasłami obrony wiary. W świecie arabskim islam nigdy nie doko­ nał rozdzielenia religii od państwa i polityki państwowej i może dlatego pozo­ staje w tyle do demokratycznych wartości Zachodu. Utknął także w powszech­ nym analfabetyzmie i w zastoju nad teoretyczną refleksją myśli teologicznej. Kultura islamu zna także postawy tolerancyjnej racjonalności, co sprzyjać bę­ dzie Francji i światu w walce z terroryzmem arabskim, ujawnionym pod koniec XX wieku.

x Tamże. ZAKOŃCZENIE

Prezydentura Franęois Mitterranda (1981-1995) była w historii Francji eta­ pem uosabiającym ewolucję państwa wysoko rozwiniętego w wersji socjalde­ mokratycznej. Partia Socjalistyczna wywierała decydujący wpływ, praktycznie w całym krajowym systemie organizacji politycznej społeczeństwa. Formacja le­ wicy sprawowała samodzielnie władzę we Francji po raz pierwszy, jeśli nie liczyć krótkich epizodów w 1848 roku, Komuny Paryskiej w 1871 r. i rocznego na prze­ łomie lat 1936/37 okresu tzw. Frontu Ludowego. Pierwszego socjalistycznego prezydenta Francji obawiano się na Zachodzie, ale z większą rezerwą niż prawicowego Giscarda traktowano na Wschodzie, z powodu jego wypowiedzi antyradzieckich i antykomunistycznych. We Francji, w warunkach trwającego od kilku lat kryzysu gospodarczego, a bezrobocie sta­ ło się zjawiskiem ekonomicznie zobiektywizowanym, z rządami socjalistyczny­ mi wiązano duże nadzieje na przywrócenie sprawiedliwości, równości i solidar­ ności społecznej, w przeciwieństwie do poprzednich szefów państwa; najmocniej V. Giscarda d’Estaing postrzegano jako zbyt oddalonego od codziennych trosk zwykłych ludzi, widzącego w urynkowieniu receptę na uzdrowienie gospodarki. Teraz uwagę zwracała zapowiedź reform socjalno-bytowych rozszerzających zakres korzystania z ubezpieczeń społecznych i wzmacniających siłę nabywczą ludności oraz zwiększenia ingerencji państwa w procesy gospodarcze i dalsza nacjonalizacja przemysłu i bankowości. Gdy w 1971 r. F. Mitterrand doprowadził do zjednoczenia ugrupowań socja­ listycznych, stał się niekwestionowanym przywódcą zorganizowanego ruchu po­ litycznego. Partia Socjalistyczna silna liczebnie (około 200 tys. adherentów), po­ parta aktywnością działaczy, także finansową, gwarantowała polityczny byt, realne wpływy i poparcie społeczne, wykraczające poza jedną parlamentarną kadencję. Kiedy jako prezydent Francji dokonywał przemian socjalistycznych, w epoce jednoczącej się Europy, zmienił się sam socjalizm jako kategoria teoretycz­ na i w praktyce działania. Nastąpiło to bardziej wskutek procesów rozwojowych

191 kapitalizmu, niż strategii ruchu robotniczego, działań na rzecz lepszych płac i warunków pracy. I będzie się zmieniał, gdyż postęp społeczny i techniczne przetwarzanie gospodarki jest ciągłe. Jeszcze w połowie XX wieku koniecznoś­ cią było zapewnienie ludziom minimum środków utrzymania i godziwych wa­ runków życia. Szybki rozwój sił wytwórczych w okresie powojennym doprowa­ dził do znacznego wzrostu dochodu narodowego, co umożliwiło stały wzrost ogól­ nego poziomu życia w kraju. Potrzeby podstawowe coraz bardziej sprowadzają się do jakości życia, zakupu dóbr i usług wyższego rzędu. Jest to nie tylko kon­ sumpcja i bytowanie, ale także twórcza aktywność i ekspresja kulturalna wszyst­ kich obywateli. Partia Socjalistyczna zintegrowana z kapitalizmem nie jest ruchem klasowym, odwołuje się do ludzi pracy najemnej, fizycznych i umysłowych, bez wzglę­ du na różnice światopoglądowe czy przynależność etniczną. Faktycznie, zni­ kła tradycyjna klasa robotnicza; pół wieku temu większość stanowili robotnicy fizyczni, obecnie przemysł przetwórczy obejmuje tylko około 20% pracujących. Ogólny wzrost dobrobytu materialnego w społeczeństwach zachodnich prowa­ dzi do zanikania napięć klasowych. Po rozpadzie świata dwubiegunowego nastąpił renesans polityczny i ożywie­ nie teoretycznej kategorii socjalizmu. W Międzynarodówce Socjalistycznej, do której przynależy i francuska Partia Socjalistyczna, jest 170 partii socjaldemo­ kratycznych ze 100 krajów, za którymi stoi około 120 min wyborców. Na począt­ ku lat 50. XX w. było tylko 20 partii i to głównie europejskich. Socjalizm nowo­ czesny to połączenie zreformowanego kapitalizmu, interwencjonizmu państwo­ wego i sprawiedliwości społecznej. Uspołecznienie wielkich środków produk­ cji i wymiany nie wyklucza istnienia ekonomiki mieszanej (kapitał prywatny i publiczny). Oznacza wolny rynek i wolne ceny, ale politykę państwa w zakre­ sie przemysłu i makrorozwiązań socjalnych. W przeciwieństwie do neolibera- łów i neokonserwatystów, którzy zakładają, że wszystko na Ziemi jest towarem, który można sprzedać, opodatkować, oclić, socjaliści nie mogą traktować rynko­ wo takich dóbr, jak wiedza, zdrowie, kultura czy ekologia. Ponieważ występuje nierówność materialna, odpowiednią działalność kompensacyjną musi prowadzić państwo, które poprzez politykę socjalną, redystrybucję dochodu narodowe­ go i inne środki ma doprowadzić do równości obywateli, a przynajmniej równo­ ści szans, podczas gdy prawica optuje na rzecz społeczeństwa hierarchicznego. Czy dla Mitterranda idea sprawiedliwości, jako kategoria etyczna i społecz­ na wyzwolenia ludzi od wszelkiego ucisku, była prawdą naukową, czy też jak twierdzili jego przeciwnicy (m.in. Guy Mollet), uznał on ruch socjalistyczny jako najlepszą dźwignię do zdobycia władzy. Charles de Gaulle i jego kontynua­ torzy byli do pokonania tylko w drodze zjednoczenia wszystkich sił lewicy francu­ skiej. Niewątpliwie, ten pragmatyk nie uciekał na wyżyny niepraktycznych idea­

192 łów, nie przyjmował gotowych schematów odwzorowania świata. Zbyt czynnie angażował się w praktyce politycznej, by tworzyć przemyślenia teoretyczne; nawet gdyby miał czas, chyba nie precyzowałby własnej doktryny. Agnostycznego uspo­ sobienia, demonstracyjnie odżegnywał się od dogmatów, nie wierzył, by istniały prawdy objawione w życiu ludzi i możliwość poznania obiektywnej rzeczywi­ stości. Z marksizmu (czytał kilka dzieł Marksa) wyniósł żywioną przez pokole­ nia socjalistów utopię sprawiedliwości, ideę zerwania z kapitalizmem jako formą wyzysku i koncepcję zbiorowej własności wielkich środków produkcji. A połą­ czenie zalet rynku, technokratycznej sprawności kapitalizmu ze społeczną włas­ nością miało przeciwdziałać niesprawiedliwości, zaś człowiek w pracy twórczej i wyzwolonej odzyskałby godność jako podmiot i cel sam w sobie. Nie wydaje się, że uważnie studiował marksistowski pogląd dotyczący materialności świata, dialektycznego pojmowania dziejów. Socjalizm w teoriopoznawczym aspekcie jest w zgodzie z wszystkimi przekonaniami metafizycznymi o ostatecznym prze­ znaczeniu człowieka, o ile nie podważają zasady świeckości państwa. F. Mitterrand był admiratorem Leona Bluma, fascynował go Willy Brandt i Salvador Allende. Jedność ludowa w Chile w wielu aspektach była podobna do francuskiej Unii lewicy. W szerokim znaczeniu chodzi o socjalizm realizo­ wany demokratycznymi środkami w państwie rządzonym przez instytucje przed­ stawicielskie, respektowanie procedur konstytucyjnych. W socjalizmie pań­ stwo nie znika w funkcji administracyjnej, tylko jako aparat przymusu nad ludź­ mi. Państwo jest instytucją ponadklasową, neutralną światopoglądowo, działającą w interesie wszystkich. Realizowanie mechanizmami rynkowymi celów społecz­ nych, takich jak bezpieczeństwo socjalne, równoznaczne ze zwiększeniem docho­ dów ludności, ograniczenie bezrobocia, regulacja płac, powszechność i bezpłat­ ność oświaty. Franęois Mitterrand uważał się za prezydenta wszystkich Francuzów, stano­ wiących wielowyznaniowe, multietniczne i zróżnicowane duchowo społeczeń­ stwo indywidualistów. W podobnej misji gwaranta suwerenności i jedności naro­ dowej, a nie lidera partii, widzieli się trzej poprzedni „prezydenci wszystkich Francuzów”. Mitterrand opierał się na siedmiu gabinetach premierów socjalistycz­ nych i prawicy, ale umiał zachować pozycję ponadpartyjnego arbitra. Starannie dobierał kandydatury przy obsadzie najwyższych urzędów cywilnych i wojsko­ wych, także spoza własnej partii. Nie miał ideologicznych uprzedzeń hamujących współpracę, a zwłaszcza gdy minęło zagrożenia komunistyczne i łatwe wcześ­ niej odniesienie Francuskiej Partii Komunistycznej do Moskwy (propagandowe 1'oeil de Moscou) przestało być jednym z kryteriów podziału na lewicę i pra­ wicę. Obecne różnice obu orientacji nie są tak wielkie, swoboda manewru np. w polityce socjoekonomicznej ograniczona. Natomiast polityka zagraniczna wolna jest od rozgrywek partyjnych, prowadzona w interesie państwa i naro­

193 du, racja stanu przeważa nad przeciwstawnymi względami, cele wspólne nad koniunkturalnymi. W nowym układzie multipolamym, gdy znikło zagrożenie wojną globalną i nie ma wyraźnego przeciwnika, zmalało znaczenie niezależnej polityki bezpieczeństwa, budowanej w okresie wyścigu zbrojeń między super­ mocarstwami. Obecnie, idea „wielkości Francji” to tylko patriotyczny, symbo­ liczny slogan, nie odpowiadający rzeczywistej pozycji tego państwa we współ­ czesnym świecie. Narzucanie własnego zdania ułatwiała Mitterrandowi niezwykła zręczność, dyplomatyczna przebiegłość w postępowaniu i stąd nazywany był „Sfinksem”, wobec całkowitej niezdolności komentatorów odgadnięcia jego zamiarów i celów. Osobowość o silnej woli, twardego charakteru, ale zarazem wrażliwej psychiki, miłośnik przyrody. Prowadził skromny tryb życia, nigdy nie zabiegał o boga­ ctwa materialne. Pieniądz, Bóg nowoczesnego sybarytyzmu, służyć ma jako śro­ dek do życia, jest dobrym sługą, złym panem. Nie smakował w alkoholach, nie palił tytoniu, twierdząc, iż papieros prowadzi do utraty tchu i pamięci. Z wykształcenia prawnik i politolog, był Mitterrand człowiekiem o rozleg­ łych zainteresowaniach i głębokiej erudycji. Posiadał zdolności literackie i napi­ sał 18 książek o różnych walorach poznawczych. W jednych dominuje wątek deskrypcyjny (np. La paille et le grain, wyd. 1975), ale w innych wyłożył argu­ mentację na wysokim poziomie intelektualnym (np. Reflexions sur la politique exterieure de la France, wyd. 1986), a jednocześnie zrozumiałą dla szerokie­ go kręgu czytelniczego. Służyły też Mitterrandowi w walce politycznej, stąd war­ tość jego utworów jako źródeł historycznych. W ekspresji poetyckiej jawił się Mitterrand jako romantyczny marzyciel, a strofy jednego z jego wierszy Ziemia jest okrągła próbowałbym tak prze­ tłumaczyć:

La terre est ronde Ou chercherai - je ton regard parmi tout de routes profondes? chaque jour un grand depart te reconduit au bout du monde

Gdzie będę szukać twojego spojrzenia gdy wśród nieprzeniknionych dróg wielka podróż pewnego dnia zaprowadzi cię na koniec świata

Po prezydenturze Mitterranda polityka Francji generalnie nie uległa i nie ulegnie zmianie, chociaż inne mogą być akcenty dotychczasowych prioryte­ tów. Pozostała przede wszystkim ciągłość przekazu kulturowego społeczeństwa

194 i państwa francuskiego oraz jego międzynarodowe znaczenie. Jacques Chirac jest realistą, by dokonywać ryzykownych wyborów. Kryzys ekonomiczny od­ zwierciedla się także w kryzysie ochrony socjalnej i dalszym ograniczeniu ubezpieczeń społecznych, wobec wymaganej przez układ z Maastricht reduk­ cji deficytu budżetowego. Aktywizacja zawodowa bezrobotnych, tak obiecy­ wana w różnych deklaracjach, jest mało realna. Francuzi cenią sobie wolność indywidualną, postrzegają przede wszystkim własne problemy i niepokoje. Podobnie jak Mitterrand, tak i Chirac wykazali ostrożność w kwestii poszerzenia Europy na Wschód, gdy odrzucili (55% „nie”) Konstytucję europejską. W debacie przed referendum konstytucyjnym, wykreo­ wano w marcu 2005 r. mityczną postać polskiego hydraulika (le plombier polo- nais), aby wzbudzać obawy przed tanią siłą roboczą napływającą ze Wschodu, zabierającą pracę rodzimym obywatelom. Ten niewiarygodny bohater chyba przysłużył się polskości; wykorzystany został później w reklamie turystycznej zachęcającej do zwiedzania Polski, by rozproszyć uprzedzenia do Polaków. Świat przecież staje się ekonomicznie coraz bardziej jednolitym organizmem i więzi kul­ turalne między narodami sprzyjają tworzeniu uniwersalnych wartości w ogólno­ światowym polis. Wyodrębniony z początkiem V Republiki etap ewolucji społecznej Francji i po socjalistycznej allernance okazuje się być trwały, co jest symptomatyczne dla kraju, który przetrwał tyle rewolucji i wielość form ustrojowych, ale świat poszedł swoją drogą. SYLWETKI POLITYKÓW

BALLADUR Edouard (ur. 1929) - po studiach prawniczych i nauk politycznych, urzędnik sądowy, następnie od 1964 r. w gabinecie Pompidou. Minister gospodarki, finansów i prywatyzacji w latach 1986-1988 i premier rzą­ du drugiej kohabitacji (1993-1995) BEREGOVOY Pierre (1925-1993) - syn robotnika, emigranta ukraińskiego i normandzkiej sprzedawczyni. Samouk, w młodości pracował jako ffezer- tokarz, działał w SFIO i przyłączył do Mitterranda w Partii Socjalistycznej. Sekretarz generalny Elizeum (1981-1982), następnie minister do spraw socjalnych, później ekonomii i finansów, premier w latach 1992-1993. Symbolizował socjalizm na gruncie racjonalizacji gospodarczej. BLUM Leon (1872-1950) - ukończył nauczycielskie studia historyczne. Szef partii socjalistycznej (SFIO) od rozłamu w 1920 r. i dyrektor od 1921 r. jej dziennika „Le Populaire”. Jeden z twórców Frontu Ludowego, premier w latach 1936-1938. Rzecznik tzw. polityki nieinterwencji w sprawie Hiszpanii. We wrześniu 1940 r. uwięziony i oskarżony za klęskę wojen­ ną przez rząd Vichy, wydany Niemcom w 1943 r. przebywał w obozach koncentracyjnych. W 1946/47 premier rządu przejściowego, pierwszego IV Republiki. Zwolennik humanizmu socjalistycznego w zgodzie z zasada­ mi marksizmu. CHABAN-DELMAS Jacques (1915-2000) - od II wojny światowej w Ruchu Oporu, od 1946 r. deputowany, a w latach 1958-1969 przewodniczący Zgromadzenia Narodowego. Kilkakrotnie minister różnych resortów, m.in. w rządzie Mendes-France’a i w latach 1969-1972 premier. Mer Bordeaux od 1947 r. bez przerwy do 1995 r. CHIRAC Jacques (ur. 1932) - po studiach nauk politycznych i w Krajowej Szkole Administracji (ENA), został urzędnikiem skarbowym, a od 1962 r. w gabi­ necie Pompidou, m.in. minister rolnictwa i spraw wewnętrznych. Premier

196 w latach 1974-1976 i ponownie 1986-1988. Od 1977 r. mer Paryża i przy­ wódca neogaullistowskiej partii RPR. Od 1995 r. prezydent Francji. Wy­ brany ponownie w 2002 r. na kadencję pięcioletnią, skróconą o dwa lata w wyniku referendum z dnia 24 IX 2000 r. Od 1967 r. był deputowanym z departamentu Correze. CRESSON Edith (ur. 1934) - dr ekonomii; po 1981 r. minister resortów gospodar­ czych, kolejno rolnictwa, handlu zagranicznego, przemysłu i do spraw inte­ gracji europejskiej. W latach 1991-1992 była pierwszą kobietą premierem rządu. DEFFERRE Gaston (1910-1986) - prawnik i dziennikarz; w czasie okupacji działacz Ruchu Oporu. Od 1953 r. do śmierci mer Marsylii. Wielokrotny minister w IV Republice, m.in. Francji zamorskiej; w 1956 r. przygotował ustawę ramową, która otworzyła drogę do niepodległości Czarnej Afryki. W latach 1981-1984 minister spraw wewnętrznych, przeprowadził decen­ tralizację administracji. FAB1US Laurent (ur. 1946) - absolwent nauk politycznych i ENA; od 1974 r. bliski współpracownik Mitterranda w PS. Do 1981 r. minister delegowa­ ny, następnie przemysłu, a w latach 1984-1986 premier. Przewodniczący Zgromadzenia Narodowego (1988-1992 i ponownie 1997-2000); pierwszy sekretarz Partii Socjalistycznej (1992-1993). FAURE Edgar (1908-1988) - literat, autor wielu książek; dwukrotny premier 1952 i 1955/56 i wielokrotny minister; z poruczenia de Gaulle’a negocjował uznanie Chińskiej Republiki Ludowej przez Francję; jako minister oświaty w latach 1968-1969 dokonał reformy szkolnictwa wyższego. Przewodni­ czący Zgromadzenia Narodowego (1973-1978). GAULLE Charles de (1890-1970) - generał i pisarz; uczestnik I wojny, m.in. pod Verdun, później na różnych stanowiskach w armii. Przeciwnik per­ traktacji z Niemcami hitlerowskimi wezwał Francuzów w apelu radiowym (18 VI 1940) do kontynuowania walki zbrojnej. Przywódca Wolnej Francji i premier Rządu Tymczasowego po II wojnie światowej. W latach 1958— -1969 prezydent Francji. Uregulował sprawy francuskich kolonii i woj­ ny algierskiej; wypowiedział się w 1959 r. za uznaniem granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej. W polityce zagranicznej dążył do przywrócenia Fran­ cji pozycji mocarstwowej. GISCARD d’ESTAING Valery (ur. 1926) - po studiach na Politechnice i w ENA, pozostawał w służbie resortu Finansów jako inspektor, sekretarz stanu i minister (1962-1966 i 1969-1974). Prezydent Republiki w latach 1974-1981. Przywódca ugrupowania Niezależnych Republikanów (od 1962), w 1978 r. przekształconego w Partię Republikańską, a w 1988 r. w Unię

197 Demokracji Francuskiej. Deputowany (od 1989) do Parlamentu Euro­ pejskiego. JOSPIN Lionel (ur. 1937) - profesor ekonomii; pierwszy sekretarz PS w latach 1981-1987 i 1995-1997. Minister edukacji w gabinetach Rocarda i pani Cresson. Socjalistyczny kandydat na prezydenta w 1995 r. pokonany przez Chiraca. W latach 1997-2002 premier lewicowego rządu w kohabitacji z prawicowym prezydentem. LAVAL Pierre (1883-1945) - adwokat i działacz lewicy pacyfistycznej, póź­ niej w nurcie prawicowym jako „niezależny”; wielokrotny minister, a pre­ mier w latach 1931-1932 i 1935-1936. Zwolennik ugody z hitlerowski­ mi Niemcami, premier (1942-1944) kolaboracyjnego rządu Vichy. Skazany na karę śmierci i stracony. MARCH AIS Georges (1920-1997) - mechanik tokarz; od 1947 r. w partii komu­ nistycznej, a w latach 1972-1994 sekretarz generalny FPK. Podpisał (1972) z Partią Socjalistyczną Wspólny program rządowy francuskich sił lewico­ wych. Deputowany z okręgu Val-de-Mame od 1973 r. do śmierci. MAUROY Pierre (ur. 1928) - z wykształceniem nauczycielskim, profesor w szkole wolnej (prywatnej), a latach 1950-1958 sekretarz krajowy organi­ zacji Młodzieży socjalistycznej. Premier rządu (1981-1984), pierwszy sekre­ tarz PS (1988-1992), przewodniczący Międzynarodówki Socjalistycznej (1992-1999). Mer miasta Lille od 1973 r. MENDES-FRANCE Pierre (1907-1982) - adwokat, deputowany z ramienia Partii Radykalnej 1932-1940 i 1946-1958. Jako premier i minister spraw zagranicznych (VI 1954-11 1955) podpisał układy genewskie w sprawie Indochin; od 1958 r. w opozycji do rządów gaullistowskich. Był jednym z twórców Zjednoczonej Partii Socjalistycznej (PSU), usiłującej skupić lewi­ cową opozycję niekomunistyczną. MOLLET Guy (1905-1975) - nauczyciel języka angielskiego; w niewoli nie­ mieckiej (1940-1942), następnie w Ruchu Oporu. Członek wielu gabine­ tów rządowych, a w okresie 1 II 1956-13 VI 1957 premier Francji, któ­ ry współdziałał w brytyjskiej agresji na Egipt. Od 1946 r. do powsta­ nia Partii Socjalistycznej w 1969 r. był sekretarzem generalnym SFIO. Le PEN Jean-Marie (ur. 1928) - po ukończeniu studiów prawniczych uczestni­ czył w wojnie algierskiej; jest aktywistą skrajnej prawicy. Deputowany od 1956 do 1968 r. Przewodniczący Frontu Narodowego od 1971 r. Kandydat w wyborach prezydenckich od 1974 r. PETAIN Philippe (1856-1951) - marszałek Francji, zwycięzca spod Verdun (1916), później minister wojny, ambasador w Madrycie (1939). W czerwcu 1940 r. jako premier podpisał z Niemcami i Włochami zawieszenie broni.

198 Od VII 1940 r. szef Państwa Francuskiego (Vichy). W 1945 r. skazany za kolaborację z okupantem niemieckim na karę śmierci, zamienioną na dożywotnie więzienie. POMPIDOU Georges (1910-1974) - profesor literatury, od 1944 r. bliski współ­ pracownik i prywatny doradca gen. de Gaulle’a; na kierowniczych stano­ wiskach w wielkich koncernach finansowych i przemysłowych. Członek Rady Konstytucyjnej (1959-1962), premier rządu (1962-1968), a w latach 1969-1974 prezydent Republiki i przywódca ruchu neogaullistowskiego. ROCARD Michel (ur. 1930) - po studiach w ENA, rozpoczął karierę w admi­ nistracji państwowej m.in. jako inspektor finansów. Sekretarz krajowy PSU w latach 1967-1973, następnie przystąpił do partii Mitterranda. W latach 1981-1985 minister, najpierw do spraw planu, potem rolnictwa, a od 1988 do 1991 r. premier rządu. Pierwszy sekretarz PS w latach 1992-1994, repre­ zentował w partii nurt liberalny. SAVARY Alain (1918-1988) - ukończył studia prawnicze; uczestnik Ruchu Oporu. Następca Guy Molleta, pierwszego sekretarza PS, w latach 1969— 1971. Minister edukacji od V 1981 r., ale zdymisjonowany w VII 1984 r. po wycofaniu oprotestowanego projektu Ustawy dotyczącej szkolnictwa prywatnego. SCHUMAN Robert (1886-1963) - w latach 1919-1940 deputowany demokra­ tów ludowych, później (1945-1962) Republikańskiego Ruchu Ludowego; wielokrotny minister różnych resortów, a w latach 1947-1948 premier. Autor tzw. planu Schumana, który doprowadził do powstania Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali (1952). Pierwszy przewodniczący Parlamentu Europejskiego (1958-1960). THOREZ Maurice (1900-1964) - robotnik, od 1920 r. w FPK, od 1930 r. sekre­ tarz generalny partii i w latach 1928-1943 w Komitecie Wykonawczym Międzynarodówki Komunistycznej. Współorganizator Frontu Ludowego (1936); po 1940 r. działacz Ruchu Oporu, potem przebywał w ZSRR. Był członkiem kilku gabinetów w latach 1945-1947 i przez wiele kadencji depu­ towanym do Zgromadzenia Narodowego. FRANCOIS MITTERRAND. UNE BIOSRAPHIE

Table de matićre: Avant-propos. Milieu familial et populaire de F. Mitter­ rand (Pćriode de la jeneusse; La France en guerre; Le gouvemement de Vichy et la Liberation). La Quatrieme Rćpubliąue, ses institutions, leur fonctionnement (Quelle Rćpubliąue; De nouveaux rapports sociaux et le redressement de 1’ćconomie; L’affaire algerienne et la fin de la IV Rćpu­ bliąue). Sous la Cinąuićme Rćpubliąue (La politique du gćnćral de Gaulle; Les evćnements de mai 1968; La France sans de Gaulle). Un prćsident socialiste, 1’esprit de l’altemance (une oeuvre rćformatrice de structure ćconomiąue et sociale; La dćroute socialiste; A la recherche d’une poli­ tique culturelle et de l’enseignement). La cohabitation, les ćtapes, mode d’emploi (L’apprentissage de la cohabitation; La dćfense et 1’independance atomique; Le deuxićme septenat de Mitterrand). La politique ćtrangere de Franęois Mitterrand (Les rapports Est-Ouest; La politique afficaine; F. Mitterrand et le monde arabe). Rćflexions finales. Notices biogra- phiques. Bibliographic gćnćrale.

Rćsumć: Le livre a un caractćre d’information gćnćrale, relatif a la biographie de Franęois Mitterrand et est destinć aux lecteurs polonais qui manifestent beaucoup d’intćret k 1’ćgard de la civilisation ffanęaise. Cet abrćgć rćdigć en franęais, relatif aux questions traitees permettra au lecteur franęais de s’orienter quant au contenu. Franęois Mitterrand est nć le 26 octobre 1916 a Jamac (Charente). II suit la scolaritć au collćge religieux Saint-Paul d’Angouleme et obtient son bac- calaureat k 17 ans. En 1934 il suit k Paris les ćtudes de droit et sciences politiques. Au debut de la guerre il est affectć comme sergent-chef sur la ligne Maginot. Lćgćrement blessć, il est capture et emprissonne en Allemagne et s’ćvade au bout de la troisićme tentative. Il rejoint la zone librę et devient documentaliste k la Lćgion franęaise des combattants a Vichy. Parallćment, il fonde dans les premiers mois de 1’annće 1943, un groupement de resistance, le Rassemblement national des prisonniers de guerre. Aprćs la Liberation, Mitterrand se lance dans une carrićre politique en adherand k 1’Union dćmocratiąue et socialiste de la Rćsistance (UDSR), un

200 petit parti de centre gauche: depute de 1946 k 1958, senateur de 1959 k 1962, k nouveau dćpute jusqu’en 1981, et en dehors de quelques braves pćriodes d’interruption, il occupa plusieurs postes ministeriels sous la IV Rćpublique. L’annee 1958 marque une rupture; Mitterrand hostile des l’origine a la V Rćpu- blique, en experimentant la vie d’opposition, devient le symbole de la bataille contrę le gaullisme. C’est a travers les groupements qu’il anime: La Federation de la gauche democratique et socialiste (FGDS 1965-1968), La Convention des institutions republicans (CIR 1970-71). En 1965 il se porte candidat a l’election prćsidentielle, et il met contrę toute attente, le general de Gaulle en ballotage. Mitterrand tire la conclusion que seule la gauche unie peut defaire le gaullisme et que dans cette gauche, il faut a tout prix reduire le poids relatif des communistes. Il finit par se rapprocher du Parti socialiste en 1971 et profite du congres d’Epinay-sur-Seine pour se faire elire premier secrćtaire PS face k Alain Savary. En 1972 il signe avec le Parti communiste le Programme commun de la gauche et paracheve ainsi le rassamblement des forces de gauche. Tout naturellement, il se presente aux Elections prćsidentielles de 1974, et perd au second tour face k Valćry Giscard d’Estaing avec le score trćs honorable de 49,19% des suffrages. F. Mitterrand emporte en 1981 avec 51,8% des voix et devient le president de la Rćpublique, pour la premiere fois un homme de gauche k la tete de 1’Etat. Il nomme Pierre Mauroy premier ministre et dissout TAssemblće nationale et dispose alors d’une large majority parlementaire. Les premiers mois de son mandat, des mesures radicales et symboliques, essentiellement a caractćre social, sont rapidement prises: retevement du SMIC, des allocations familiales et du minimum vieillesses, abolition de la peine du mort, decentralisation, nationalisation, semaines des 39 heures, retraite k 60 ans. Aussi, k cette pćriode faste, succćdent tres rapidement les premieres difficultśs: devaluation du franc, augmentation du chómage, echec de la reforme de l’ecole-libre. Sa cóte de popularite est en baisse et les elections legislatives de 1986 sont remportees par la droite. Le president Mitterrand inaugure la premiere cohabitation de la V Republique en nommant Jacques Chirac, Premier ministre. Le 8 mai 1988, k Tissue d’un second tour oil il est confronte a son Premier ministre, il emporte largement avec 54% des suffrages. Mitterrand entame un second mandat et nomme Michel Rocard Premier ministre qui signe les accords de Matignon qui mettent fin au conflit en Nouvelle-CaIćdonie. Ce second septenat est aussi marque par Tinauguration des „grands travaux” du President comme le Grand Louvre, L’Opdra Bastille, TInstitut du Monde arabe, L’Arche de la Defense, la Biblioth^que nationale de France. Ils sont devenus rapidement des hauts lieux du tourisme culturel de masse, franęais et international. Parmi toutes les expressions de la culture de masse, le livre est privilege, depuis la multiplication et le developpement des bibliothćques jusqu’i Taide aux librairies

201 et la fixation d’un prix unique du livre en aout 1981. Le budget de la culture reste elevć (1%) tout au long des deux septenats. A ce budget national, s’ajoute celui des collectivity locales qui se lancent, grace a la decentralisation, dans une politique culturelle qui emprunte largement aux schemas parisiens. Sur le plan international, Mitterrand marque des son arrivee, son souhait de poursuivre la construction europeenne, notamment comme ses predecesseurs, dans un partenariat renforce avec 1’Allemagne. 11 affirme egalement sa volonte d’accorder une attention particuliere a la politique en faveur du tiers monde, et de maintenir une forte influence en Affique et dans les pays du monde arabe. Avant tout la partie de l’Afrique qui avant la decolonisation appartenait a la France. Etant donne que lest Etats africains soit adopterent le franęais comme langue officielle soit continuerent de s’en servir en tant que telle, comme ce fut le cas de l’Algerie, du Maroc et de la Tunisie. L’annee 1983 est marquee par l’intervention de l’armee franęaise au Tchad pour repousser les troupes libyennes. A la meme epoque, il engage la France au Liban, se rend en Israel et aide l’Organisation de la Palestine. La montee de 1’intćgrisme islamique en Algerie, parallele a la decomposition du rćgime, fragilise la politique franęaise en Mediterranee, condamnee a agir avec des moyens limitćs et sans partenaires solides et fiables. En 1993 la droite remporte une victoire ecrasante dans les elections legislatives et Mitterrand entame une seconde cohabitation avec Edouard Balladur comme Premier ministre II choisit cette periode pour dćvoiler aux Franęais sa maladie et ne s’oppose pas k la clarification sur son passe vichyssois. Mais le chómage est devenu la preoccupation des Franęais; son augmentation est reguliere malgre les differentes mesures prises par les gouvemements de droite et de gauche. De 1973 k 1993, on passe de 673 400 a 3 368 800. Quatorze ans du presidence Mitterrand sont celles de la crise du socialisme, mais aussi de Tultralibćralisme, de la fin du communisme, et unitć allemande qui impose des changements des relations internationales. II assiste en retrait k la campagne de l’election presidentielle de 1995 qui s’acheve par la victoire de Jacques Chirac. Franęois Mitterrand meurt le 8 janvier 1996 a Paris. BIBLIOGRAFIA

Autrement serie „Mutation” 1992, nr 126 Agulhon M„ Nouschi A., Schor R., La France de 1940 d nos jours, Paris 2002 Apparu B., Les presidents de la V Republique. Franęois Mitterrand 1981-1995, Paris 1999 Baszkiewicz J., Historia Francji, Warszawa 1974 Baszkiewicz J., Francja, Warszawa 1997 Becker J.-J., Ory P, Crises et alternances 1974-2000, Paris 2002 Berge R, Inventaire Mitterrand, Paris 2001 Bernstein S., La France de I ’expansion, t. 1: La republique Gaullienne 1958-1969, Paris 1989 Bernstein S. (red.), Les cultures politiques en France, Paris 1999 Bernstein S., Milza R, Histoire de la France au XX siecle, Paris 1995 Bernstein S., Rioux J.-R, La France de I ’expansion, t. 2: L ’apogee Pompidou 1969-1974, Paris 1995 Boisdeffre P. De, Le Lion et le Renard, Paris 1998 Bon R, Les elections en France. Histoire et sociologie. Paris 1978 Bonnal N., Mitterrand le grand initie, Paris 2001 Bourmand D., Morabito M., Brechon P. (red.), La France aux urnes, Paris 1995 Brechon P. (red.), Les partis politiques franęais, Paris 2001 Bremont J. et G., L ’economie franęaise face aux defis mondiaux, Paris 1985 Brzeziński A.M., Jean Jaures polityk i myśliciel, Łódź 1983 Chevallier J.-J., Conac G., Histoire des institutions et des regimes politiques de la France de 1979 a nos jours, Paris 1991 Chroniques de l ’histoire. Mitterrand, Paris 1998 Colombani J.-M., Lhomeau J.-Y, Le manage blanc, Paris 1986 Colombani J.-M., Portelli H., Le double septenat de Franęois Mitterrand. Dernier inven­ taire, Paris 1995 Czubiński A., Historia powszechna XX wieku, Poznań 2003 Daniel J., Les religions d ’unpresident. Regards sur les aventures du mitterrandisme, Paris 1988

203 Debbasch Ch., Pontier J.-M, La societe franęaise, Paris 1989 Donegani J.-M., Sadoum M., La V Republique. Naissance et mort, Paris 1998 Dreyfus F.G., De Gaulle et le gaullisme, Paris 1982 Duhamel A., Franęois Mitterrand. Portrait d ’un artiste, Paris 1997 Duhamel A., Le Vpresident, Paris 1988 Duhamel A., La republique du monsieur Mitterrand, Paris 1982 Elgy G., Histoire de la IV Republique, 1) 1945-1951, Paris 1993; 2) 1951-1954, Paris 1993; 3) 1954-1959, Paris 1992 Favier R, Martin-Roland M., La decennie Mitterrand, t. 1 (1981-1984), Paris 1990; t. 2 (1984-1988), Paris 1991; t. 3 (1988-1991), Paris 1996; t. 4 (1992-1995), Paris 1999 Fonteneau A., Muet P.-A., La Gauche face a la crise, Paris 1985 Forsne Ch., Franęois, Paris 1997 Francja. System polityczny. Partie i organizacje społeczno-polityczne, Warszawa 1972 Gaspard F., Sćrvan-Schreiber C., La fin des immigres, Paris 1984 Gąsienica-Staneczek B., Konflikty międzynarodowe, wojny i walki rewolucyjno-wyzwoleń- cze po II wojnie światowej 1944-1982, część II, Warszawa 1987 Gerhard J., Charles de Gaulle, t. I i II, Warszawa 1973 Giesbert F.-O., Franęois Mitterrand ou la tentation de l 'histoire, Paris 1977 Giesbert F.-O., Franęois Mitterrand. Une Vie, Paris 1996 Giesbert F.-O., Le president, Paris 1990 Giscard d’Estaing V., Democratic franęaise, Paris 1976 Giscard d’Estaing V., Le pouvoir et la vie, Paris 1988 Godlewski T, Francuska Partia Komunistyczna, Warszawa 1979 Gołosz K., Zagraniczna polityka kulturalna V Republiki. 1958-1974, Katowice 1982 Jamróz A., Francuska partia komunistyczna i partia socjalistyczna. Problemy strate­ gii przejścia do socjalizmu (1968-1979), Katowice 1981 Jamróz A., Przemiany ustrojowo-polityczne współczesnej Francji (1958-1988), Białystok 1991 Jamróz A., System partyjny współczesnej Francji, Warszawa 1990 July S., Les Annees Mitterrand. Histoire baroque dune normalisation inachevee, Paris 1986 Kolm S.-Ch., Le liberalisme moderne, Paris 1984 Krasuski J., Europa zachodnia po II wojnie światowej. Dzieje polityczne, Poznań 1990 Krasuski J., Wspólnota francuska w Afryce, Poznań 1983 Kukułka J., Historia współczesna stosunków międzynarodowych 1945-1994, Warsza­ wa 1995 Kuczyński M., Polityka bezpieczeństwa i siły zbrojne Francji, Warszawa 1995 Lacouture J., Mitterrand. Une histoire des Franęais, t. I: Les risques de l 'escalade, Paris 1998 Laxcroix B., Lagroye J., Le president de la republique. Usages et geneses d ’une institution, Paris 1992

204 Legrand L., Les politiques de I 'education, Paris 1988 Lottman H., Lewy brzeg. Od frontu ludowego do zimnej wojny, Warszawa 1997 Łakomy H., Państwo a Kościół we Francji. Historia i współczesność, Kraków 1993 Łakomy H., Problemy polityki społecznej Francji 1958-1986, Kraków 1988 Łakomy H., Zagadnienia kultury masowej we Francji, Kraków 1997 Łakomy H., Rozpad imperium kolonialnego Francji, „Szkice Humanistyczne” 2003, t. III, nr 1-2 Łoś-Nowak T., Organizacje w stosunkach międzynarodowych. Istota - mechanizmy dzia­ łania - zasięg, Wrocław 1999 Madelin Ph., Jacques Chirac, line biographie, Paris 2002 Magliulo B., Les grandes ecoles, Paris 1982 Malendowski W., Mojsiewicz C. (red.), Stosunki międzynarodowe, Wrocław 2000 Manceron C., Pingaud B., Franęois Mitterrand, l ’Homme, les idees, le programme, Paris 1981 Mano J.-L., Mitterrand ailleurs et maintenant, Paris 1998 Martinet G., Une certaine idee de la gauche (1936-1997), Paris 1997 Mauroy R, C ’est ici le chemin, Paris 1982 Milewski J., Lizak W., Stosunki międzynarodowe w Afryce, Warszawa 2002 Miquel R, Histoire de la France, Paris 1976 Mitterrand D., En toutes libertes, Paris 1996; wydanie polskie Wolność bez granic, Warszawa 1997 Mitterrand F., De 1’Allemagne, de la France, Paris 1996 Mitterrand R, lei et maintenant, Paris 1980 Mitterrand F., La paille et le grain, Paris 1975 Mitterrand R, Ma part de verite, Paris 1969 Mitterrand R, Wiesel E., Memoire a deux voix, Paris 1995 Mitterrand R, Memoires interrompus. Entretiens avec Georges-Marc Benamon, Paris 1996 Mitterrand R, Politique 1, Paris 1977 Mitterrand R, Reflexions sur la politique exterieure de la France, Paris 1986 Nay C., Les sept Mitterrand ou les metamorphoses d ’un septenat, Paris 1988 Patek A., Rydel J., Węc J. (red.), Najnowsza historia świata 1945-1995, Kraków 1997 Popławska E., Instytucja prezydenta w systemie politycznym V Republiki francuskiej, Warszawa 1995 Projet socialiste. Pour la France des annees 80, Paris 1980 Przewłocki J., Rduch T. (red.), Polska a przemiany współczesnej Europy. Z zagadnień mię­ dzynarodowych, Katowice 1994 Remond R., Notre siecle de 1918 a 1991, Paris 1991 Roy A. du, Schneider R., Le Roman de la Rose. D ’Epinay a l ’Elysee. L 'aventure des socia- listes, P. Seuil 1982 Schifres M., Sarazin M., L ’Elysee de Mitterrand, Paris 1985

205 Sobolewski M., Od Drugiego Cesarstwa do Piątej Republiki, Warszawa 1963 Solarz M., Francja wobec Afryki subsaharyjskiej. Pozimnowojenne wyzwania i odpowie­ dzi, Warszawa 2004 Stefanowicz J., Od Kapela do Mitterranda. Tysiącletni sen o potędze, 987-1995, War­ szawa 1996 Tandler N., Un inconnu nomme Krasucki, Paris 1985 latu M., Eux et nous. Les relations Est-Ouest entre deux detentes, Paris 1985 Vai'sse M., Les relations internationales depuis 1945, Paris 2004 Vaisse M., La grandeur. Politique etrangere du general de Gaulle 1958-1969, Paris 1998 Vćdrine H., Les mondes de Franęois Mitterrand. A 1'Elysee 1981-1995, Paris 1996 Zajączkowski A., Czarna Afryka wczoraj i dziś, Warszawa 1980 Żelazny W., Francja wobec mniejszości narodowych. Etniczność, etnopolityka, etnosocjo- logia, Tyczyn 2000 SPIS ILUSTRACJI*

1. Franęois Mitterrand, uczeń Kolegium św. Pawła w Angouleme (1926/27) 2. Starszy sierżant F. Mitterrand (drugi z prawej w górnym rzędzie) w 23. Pułku Piechoty Kolonialnej w 1939 r. na linii Maginota 3. Vichy, 15 X 1942 r. F. Mitterrand na audiencji u marszałka Ph. Petaina 4. Francisque, godło rządu Vichy. Emblemat nr 2002 przyznano F. Mitterrandowi we IX 1943 r. 5. Paryż, 23 X 1944 r. Ślub F. Mitterranda z Danielle Gouze 6. F. Mitterrand (w środku) w I 1947 r. w Ministerstwie do spraw Byłych Kombatantów. Od czasów Cesarstwa najmłodszy (30 lat) minister we Francji 7. F. Mitterrand (drugi od lewej w pierwszym rzędzie), minister stanu w gabinecie Edgara Faure’a od 18 I do 29 II 1952 r. 8. Franęois Mitterrand (trzeci z prawej) obok Edouard Daladiera i Mendes France’a na manifestacji przeciw Charles de Gaulle’owi 28 V 1958 r. 9. Dnia 27 VI 1972 r. po podpisaniu „Wspólnego programu” odśpiewano Międzynarodówkę. Przy wersecie „związek nasz bratni ogarnie ludzki ród” obserwatorzy uznali, że F. Mitterrand (pierwszy po prawej, obok Georges Marchais) nie znał na pamięć hymnu proletariatu 10. „Siła spokoju” - hasło propagandowe na plakacie wyborczym F. Mitterranda w 1981 r. 11. Oficjalny portret prezydenta Franęois Mitterranda 12. Pałac Elizejski, 21 V 1981 r. Ustępujący prezydent Valery Giscard d’Estaing wita nowo wybranego F. Mitterranda 13. Pałac Elizejski, 24 VI 1981 r. Czterech ministrów komunistycznych na pierwszej Radzie Ministrów Unii lewicy. Od lewej: Jacques Ralite, Charles Fiterman, Anicet Le Pors, Marcel Ragout 14. Paryż, 24 VI 1984 r. Manifestacja przeciw F. Mitterrandowi w obronie „wolnej szkoły” 15. Franęois Mitterrand przyjął w Paryżu 4 XII 1985 r. Wojciecha Jaruzelskiego 16. Franęois Mitterrand i Jacques Chirac w III 1986 r. Kohabitacja lewicowego prezydenta i prawicowego premiera

* Ilustracje 12, 13 i 14 pochodzą ze zbiorów własnych autora, reszta za Chroniques de 1'histoire. Mitterrand, Paryż 1998.

207 17. Franęois Mitterrand i Helmut Kohl na wspólnych francusko-niemieckich (RFN) wojskowych manewrach, IX 1987 r. 18. Jedno z ostatnich publicznych wystąpień F. Mitterranda jako prezydenta (18 II 1993) 19. F. Mitterrand i królowa Elżbieta II 6 V 1994 r. w Coquelles otwierają tunel pod kanałem La Manche 20. Uroczystości pogrzebowe w Jamac 11 I 1996 r. Za trumną idą synowie Jean-Christophe i Gilbert, wdowa Danielle Mitterrand, córka Mazarine i jej matka Annę Pingeot SPIS TREŚCI

Od Autora...... 5 I. Środowisko rodzinne i społeczne Franęois Mitterranda Dzieciństwo i młodość...... 7 Na froncie wojennym i w niewoli niemieckiej...... 19 Okres Vichy i Wyzwolenia...... 26 II. Udział w rządach Czwartej Republiki Po Wyzwoleniu...... 35 Stabilizacja życia społecznego i gospodarczego...... 43 Kwestia Algierii i upadek Czwartej Republiki...... 52 III. W opozycji wobec Piątej Republiki Program społeczny i model ustrojowy generała de Gaulle’a ...... 61 Wydarzenia majowo-czerwcowe 1968 roku...... 72 Okres rządów semigaullistowskich...... 80 IV. Socjalistyczna zmiana warty (alternance) Reformy rządów lewicy...... 94 Rząd socjalistów w pułapce wydarzeń. Fakty i interpretacje...... 104 Problemy oświaty i kultury...... 114 V. Kohabitacja - fenomen polityczno-instytucjonalny Cechy kohabitacji...... 126 Polityka bezpieczeństwa i strategia militarna...... 136 Druga kadencja prezydentury Franęois Mitterranda...... 145 VI. Kierunki polityki zagranicznej Francji w okresie prezydentury Franęois Mitterranda Francja wobec konfrontacji międzyblokowej Wschód-Zachód...... 158 Współpraca z krajami frankofońskimi Czarnej Afryki...... 170 Francja i świat arabski...... 182 Zakończenie ...... 191 Sylwetki polityków...... 196 Franęois Mitterrand. Une Biographie...... 200 Bibliografia...... 203 Spis ilustracji...... 207

1. Franęois Mitterrand, uczeń Kolegium św. Pawła w Angouleme (1926/27) 2. Starszy sierżant F. Mitterrand (drugi z prawej w górnym rzędzie) w 23. Pułku Piechoty Kolonialnej w 1939 r. na linii Maginota

3. Vichy, 15 X 1942 r. F. Mitterrand na audiencji 4.Francisque, godło rządu u marszałka Ph. Petaina Vichy. Emblemat nr 2002 przyznano F. Mitterrandowi we IX 1943 r. 5. Paryż, 23 X 1944 r. Ślub F. Mitterranda z Danielle Gouze 6. F. Mitterrand (w środku) w I 1947 r. w Ministerstwie do spraw Byłych Kombatantów. Od czasów Cesarstwa najmłodszy (30 lat) minister we Francji

7. F. Mitterrand (drugi od lewej w pierwszym rzędzie), minister stanu w gabinecie Edgara Faure’a od 18 I do 29 II 1952 r. 8. Franęois Mitterrand (trzeci z prawej) obok Edouard Daladiera i Mendes France’a na manifestacji przeciw Charles de Gaulle’owi 28 V 1958 r.

9. Dnia 27 VI 1972 r. po podpisaniu „Wspólnego programu” odśpiewano Międzynarodówką. Przy wersecie „związek nasz bratni ogarnie ludzki ród” obserwatorzy uznali, że F. Mitterrand (pierwszy po prawej, obok Georges Marchais) nie znał na pamięć hymnu proletariatu 10. „Siła spokoju” hasło propagandowe na plakacie wyborczym F. Mitterranda w 1981 r. 11. Oficjalny portret prezydenta Franęois Mitterranda 12. Pałac Elizejski, 21 V 1981 r. Ustępujący prezydent Valery Giscard d’Estaing wita nowo wybranego F. Mitterranda

13. Pałac Elizejski, 24 V I1981 r. Czterech ministrów komunistycznych na pierwszej Radzie Ministrów Unii lewicy. Od lewej: Jacques Ralite, Charles Fiterman, Anicet Le Pors, Marcel Ragout 14. Paryż, 24 VI 1984 r. Manifestacja przeciw F. Mitterrandowi w obronie „wolnej szkoły”

15. Franęois Mitterrand przyjął w Paryżu 4 XII 1985 r. Wojciecha Jaruzelskiego 16. Franęois Mitterrand i Jacques Chirac w III 1986 r. Kohabitacja lewicowego prezydenta i prawicowego premiera

17. Franęois Mitterrand i Flelmut Kohl na wspólnych francusko-niemieckich (RFN) wojskowych manewrach, IX 1987 r. 18. Jedno z ostatnich publicznych wystąpień F. Mitterranda jako prezydenta (18 II 1993)

19. F. Mitterrand i królowa Elżbieta II 6 V 1994 r. w Coquelles otwierają tunel pod kanałem La Manche 20. Uroczystości pogrzebowe w Jamac 11 1 1996 r. Za trumną idą synowie Jean-Christophe i Gilbert, wdowa Danielle Mitterrand, córka Mazarine i jej matka Annę Pingeot

Z re c e n z j i

Henryk Łakom y jest dobrym znawcą powojennej historii Francji, autorem wielu cenionych prac z tej dziedziny.

Przedstawiając polityczne działania Franęois Mitterranda, który odegra! w powojennej Francji rolę wybitną, w rzeczywistości przekazuje czytelnikom własne przem yślenia na temat miejsca tego państwa na przeszłej, obecnej i przyszłej arenie politycznej Europy.

W zbudzają one refleksje i jest to ogrom ny atut tej pracy.

Autor zarysował zarówno tok życia F. Mitterranda, jak i jego działalność polityczną i społeczną.

Praca dostarcza wielu istotnych faktów z najnowszej historii Francji, w okresie pewnego wewnętrznego przełomu.

Po odejściu Charles’a de Gaulle’a, m im o pozorów stabilizacji, toczyła się wewnętrzna w alka nie tylko o władzę, ale także o miejsce Francji w kształtującej się nowej europejskiej i światowej rzeczywistości.

Lata 70. i 80. XX wieku były tego dowodem.

Francja była i jest pewnym stabilizatorem międzynarodowej polityki europejskiej.

Akadem ia Pedagogiczna

im. Komisji Edukacji Narodowej

w K r a k o w i e

Prace Monograficzne nr 448

ISSN 0239-6025

ISBN 83-7271-396-0