http://pza.org.pl TREŚĆ

O ludzi na swoich miejscach (J. Nyka) 97 Kangchendzónga — kalendarz dzia­ łań (J. Wesołowski) .... 98 Południowa ściana Changabang (K. Żurek) 99 Szkocka piątka na Changabang (W. Kurtyka) 100 Trzy wydarzenia himalajskie (Z. Ko­ walewski, J. Nyka) .... 104 Nasz sezon himalajski 1979 (J. Nyka) 107 Hindukusz 1978 — wyprawa z Brna (A. Skłodowski i J. Wala) . 109 Polacy w radzieckim Pamirze 1978 (J. Mączka) 110 Pik Lenina 1979 (J. Serafin) . . 113 Sezon zimowy 1978—79 polskich ta­ terników (A. Skłodowski) . . 113 Czechosłowacka zima 1978—79 w Ta­ trach (I. Koller) 115 Z podkrakowskich skałek (K. Baran) 115 „Integrale" Pierre Saint Martin (P. Courbon) 116 Dziewiąty kilometr Jaskini Miętusiej (RM. Kardaś) 117 Lamprechtsofen — magiczne 1000 metrów (A. Ciszewski) . . . 118 W redakcjach czasopism (J. Nyka) 121

Co nowego w Tatrach? . . . . 123 Zawody wspinaczkowe . . . . 124 Nowe drogi w Tatrach . . 125 Wyprawy w góry egzotyczne . . 126 Jaskinie i speleologia .... 128 W skrócie 129 Alpinizm i kultura 130 Wieści organizacyjne .... 131 Wypadki i ratownictwo .... 132 Pożegnania 133 Sprzęt i ekwipunek 136 Z piśmiennictwa 138 Chrońmy przyrodę gór .... 139 Notatnik alpejski 141 Ostatnie nowości 143

Zdjęcie obok. Filar Pokutników w Dolince Bolechowickiej — pierwsze przejście ryski Ba­ bińskiego (VI. 3) z dolną asekuracją. Wspina się Tomasz Opozda. Fot. Krzysztof Baran Na okładce: Widok ze Sławkowskiego Szczytu ku Starolesnej. W głębi Wysoka i Rysy, z pra­ wej — Dzika Turnia. Fot. Józef Xyka http://pza.org.pl Er TATERNIK

JÓZEF NYKA O ludzi na swoich miejscach

Zbliża się do końca kolejny rok wielkich je kiedykolwiek wyeliminować całkowicie. sukcesów polskiego alpinizmu. Z łamów pra­ Ryzyko należy do sportu wspinaczkowego — sy fachowej nie schodzi nasze śmiałe przej­ pytanie tylko, jak duże? ście zimowe na Ciretcie. Nową drogę Przegiąć wypadków z ostatnich lat pro- wschodnią ścianą Liap Nazar uznino za je­ loadzi do krzepiącego wniosku, że jest ono den z najmocniejszych punktów minionego znacznie mniejsze, aniżeli można by sądzić lata na Pamirze. W Himalajach i Karako­ ze statystyki ofiar. YJypadki uzasadnione rum (zob. s. 107—108) 4 wielkie zwycięst­ sportowym ryzykiem należą w praktyce dnia wa, wśród nich 2 noive drogi i pierwsze w dzisiejszego do wyjątków, natomiast regułą ogóle wejście na 23 szczyt Ziemi, Dunapur- są tragedie zawinione, mające tło tu nę. Swe przodownictwo w świecie jeszcze jaskrawym braku kwalifikacji — górskich, bardziej umocnił alpinizm kobiecy (Rakapo- a nierzadko i ludzkich. No bo spójrzmy na shi, drogi w Alpach), zaś udane sympozjum tegoroczne raporty GOPR: ratownictwa jaskiniowego na Kalatówkach stało się sukcesem organizacyjnym KTJ 5 stycznia w rejonie Przełęczy Dziurawej PZA. Ale ten chlubny bilans ma także, nie­ w Tatrach Zachodnich z łatwej, znakowanej stety, drugą stronę: od zeszłego roku utrzy­ ścieżki (!) spada taternik i odnosi obrażenia. muje się wysoka fala nieszczęśliwych wy­ Jego partner nie zbiega do niego z doraźną padków w górach, która spędza sen z po­ pomocą (5 minut, teren bezpieczny, latem wiek działaczom, a w społeczeństwie budzi pasterski), lecz idzie po pomoc na oddaloną zrozumiałe zaniepokojenie: czy tylu mło­ o 3 godziny drogi Polanę Chochołowską. Po­ dych ludzi musi swoją pasję górską przy­ rzucony człowiek (bo tak to trzeba nazwać) płacać życiem? próbuje sam schodzić i umiera w drodze. 27 stycznia na wschodniej ścianie Mnicha dwaj Słabym pocieszeniem jest dla nas to, że młodzi taternicy z trudem osiągają półki, alarm wypadkowy ogłosiły tikże wszystkie gdzie utykają wskutek niepogody i bezrad­ kraje alpejskie, że sprawa ta pozostaje nie czekają na pomoc. Nie wiedzą o nie­ problemem numer 1 całego światowego al­ trudnym wyjściu trawersem, nie próbują pinizmu. Czujemy się odpowiedzialni za nasz wycofać s:ę łatwym przecież zjazdem — ra­ odcinek i nasze straty bolą nas przede wszy­ townicy GOPR zastają jednego w agonii. 23 stkim. kwietnia w Dolinie Piarżystej giną dwaj W górach człowiek zależny jest w więk­ młodzi krakowianie, którzy nie skończyli na­ szym stopniu niż gdzie indziej od żywio­ wet podstawowego szkolenia taternickiego, a łów — lawin, załamań pogody, kruchości na Cubrynie znaleźli się w niemal miej­ skały, ekspozycji, tu też ostrzej wychodzą skich ubraniach, bez niezbędnego sprzętu, na jaw zagrożenia tkwiące w nim samym: nie zostawiwszy nigdzie wiadomości o celu usterki zdrowia, braki w kondycji, słabości drogi. Nie lepiej było minionego lata. Na psychiki. Toteż nieszczęśliwe wypadki towa­ Żabim Mnichu śmierć poniósł taternik po­ rzyszą działaniom ludzkim w górach od naj­ pełniwszy szkolny błąd przy próbie wyco- dawniejszych czasów i nikt nie ma złudzeń co do tego, że taką czy inną drogą uda się DOKOŃCZENIE NA S. 142-143

http://pza.org.pl 97 JERZY WESOŁOWSKI Kangchendzonga - kalendarz działań

W „Taterniku" 1 1979 ukazało się omówie­ 24 IV — założenie obozu II (ok. 6600 m) w dol­ nej części ściany terasy przez E. Chrobaka. Z. A. nie przebiegu wyprawy Polskiego Klubu Heinricha, K. W. Olecha, J. Olszewskiego, W. Wró­ Górskiego w masyw Kangchendzongi w Hi­ ża oraz Szerpę Lakpę Gyalu. malajach Nepalu, zakończonej zdobyciem 27 IV — założenie obozu III (ok. 7150 m) pod dziewiczych wierzchołków Południowego i ostatnią barierą seraków przed wielką terasą (E. Środkowego, liczących po ok. 8500 m. Mate­ Chrobak, W. Wróż i Szerpa Lakpa Gyalu). riały te ui-.upełniamy kompletnym kalen­ 29 IV — zakończenie transportu ładunków do ba­ zy. (Przejście pierwszych 14 etapów w 14 dni. eta­ darium wyprawy, które powstało nieco póź­ pów 15—18 w 9 dni. a etapów 19—21 w 24 dni.) niej aniżeli artykuły sprawozdawcze i zawie­ Cały transport do bazy trwał 47 dni. ra drobne korektury w paru datach i wy­ 30 IV — IV - poręczowanie drogi w kierunku sokościach. obozu III przez Z. A. Heinricha, M. Malatyńskiego, K. W. Olecha i J. Olszewskiego. 15 i 22II, 1 III — odlot uczestników samolotem 5 V — wytyczanie drogi w kierunku obozu IV, PLL „Lot" do Bombaju, a następnie ich przejazdy wejście na wielką terasę i dojście do wysokości do Biratnagar i dalej do Dharan Bazar we wschod­ ok. 7400 m przez E. Chrobaka, W. Wróża i Szerpę nim Nepalu. Lakpę Gyalu. 14 III — przyjazd do Dharan Bazar z Bombaju 8 V — założenie obozu IV (ok. 7600 ni) pod ska­ (po wyładunku z m/s ..Świecie") samochodu i lami po orogr. prawej stronie kuluaru przez E. przyczepy z bagażem wyprawy. Wyjście pierwszej, Chrobaka. Z. A. Heinricha i Szerpę Lakpę Gyalu a w dniu następnym drugiej grupy Iragarzy z 306 Nocleg w tym obozie. Zaopatrują obóz IV M. ładunkami, według stawki 18 rupii nep. dziennie Janas, K. W. Olech, J. Olszewski. .1. Serafin i B. od ładunku wagi 30—34 kg. Uchmański. którzy wracają do obozu III. 23 III — dojście karawany do Taplejungu (ok. 9 V — wytyczanie i poręczowanie drogi do gra­ 1830 m). Pierwsze trudności z tragarzami, podwyż­ ni filara południowego, złożenie na wysokości ok. ka stawki do 20 rupii ncp. 8000 m 2 butli z tlenem w miejscu planowanego 27 III — dojście karawany do Yamphodin (ok. oboz.u V (E. Chrobak. Z. A. Heinrich i Szerpa 1710 m). następnego dnia bunt pijanych tragarzy I.akpa Gyalu). i rozwiązanie karawany. 10 V — rezygnacja z założenia obozu V wskutek 29 III — wyjście z Yamphodin nowej karawany powstałych wątpliwości, czy droga filarem połud­ według stawki 25 rupii. niowym doprowadzi na szczyt. Objawy choroby wysokościowej u jednego z uczestników w obozie 2IV — torowanie przez uczestników drogi zej­ III. ściowej w śniegu z przełęczy Lasidada (ok. 3320 m) do doliny Yalung. prowadzącej do bazy. Pod­ 12 V — opracowanie nowego planu ataku szczy­ wyżka stawki do 30 rupii. Konieczność wahadłowe­ towego — środkiem ściany Kangchendzongi Połud­ go transportu ładunków z uwagi na rezygnację z niowej. P. Mlotecki wyznacza do I zespołu E. pracy części tragarzy nie wytrzymujących zimna. Chrobaka i W. Wróża. Zwracają oni szczególną Włączenie się do transportu uczestników wypra¬ uwagę na konieczność dostatecznego zaopatrzenia wy. obozu IV w tlen do ataku szczytowego oraz do snu. Zadanie to realizują 16 V W. Brański i M. 6 IV — pozostało już tylko 43 cieplej ubranych Rogalski. tragarzy, których nie odstraszyły pogarszające się warunki atmosferyczne. 17 V — przejście z ładunkami z obozu III do IV 8 IV — wobec przedłużania się transportu ładun­ E. Chrobaka. W. Wróża oraz Szerpów Lakpy I ków, wyłonienie grupy rekonesansowej i podjęcie Mingmy. regularnej pracy tragarskiej przez pozostałych 18 V — poręczowanie drogi w kierunku szczytu uczestników wyprawy. Z Ramser (ok. 4500 m) wy­ do wysokości ok. 8100 m przez Chrobaka i Wróża: chodzą z zadaniem rozpoznania terenu i założe­ Lakpa i Mingma wnoszą na tą wysokość 4 nia bazy E. Chrobak, Z. A. Heinrich. K. W. Olech. butle tlenu. Obóz IV otrzymuje dodatkowe zaopa­ .1. Olszewski. A. Sobolewski i W. Wróż wraz z trzenie, m. in. w tlen (J. Brady, W. Brański. Z. kilkoma Szerpami. Pawłowski i IYI. Rogalski). Do tej pory zaporęczo- wano: miedzy bazą wysuniętą a obozem I ok. 700 11 IV — grupa rekonesansowa rezygnuje /. pla­ nu ataku filarem południowym i przenosi akcję m: między obozem 1 a II ok. 800 m: między obo­ na drogę pierwszych zdobywców: lodospadem na zom II a III ok. 800 ni: między obozem Iii a IV górną terasę. Założenie bazy w ysuniętej ok. 5500 m ok. 600 m: powyżej obozu IV ok. 400 m. w miejscu dawnej bazy wyprawy angielskiej z 1955 r. Obóz przerzutowy ok. 4800 m na lodowcu. 19 V — E. Chrobak i W. Wróż wyruszają z obo­ zu IV o godz. 6 z aparatami tlenowymi na 12 TV — pierwsze wejście w lodospad do wy­ Kanechendzongę Południową. Godz. 9.50 — przej­ sokości ok. 5700 m (J. Olszewski i W. Wróż). Licz­ ście zaporęczowanej rysy. Godz. 11.30 — pokona­ ba tragarzy stopniała do 22. Podejmują oni nie progu skalnego (trudności III—IV). Godz. 13.45 transport ładunków z Ramser do oboz.u przerzuto­ wejście w skały pod granią. Godz. 14.15 wejście na wego według stawki dziennej 37 rupii nep. od ła­ szczyt i łączność radiotelefoniczna z bazą. Godz. dunku . 14.45 rozpoczęcie zejścia. Godz. 16.15 początek bu­ 13 IV — W. Brański. Z. A. Heinrich i A. Sobo­ rz;.' śnieżnej z wyładowaniami elektrycznymi. Godz. lewski poręczują drogę w kierunku obozu I. 18 — dojście do obozu IV. Kierownik wyprawy po­ dejmuje decyzję o przeprowadzeniu ataku na 16IV — założenie obozu I (ok. 6200 m) na tzw. Kaiigchendzóngę Środkową — po rozbudowaniu „garbie", czyli śnieżnej grani (E. Chrobak. Z. A. opuszczonego przez Hiszpanów obozu IVh. Heinrich. K. W. Olech. J. Olszewski. W. Wróż i Szerpa Lakpa Yalu). 20 V godz. 19 — powrót E. Chrobaka i W. Wróża do bazy — uroczyste powitanie. 19IV — założenie bazy na wysokości ok. 5200 m na lodowcu, w przypuszczalnym miejscu bazy wy­ 21 V — zaopatrzenie obozu IVh na wysokości ok. prawy japońskiej z 1973 r. 7500 m przez W. Brańskiego, Z. A. Heinricha. K. W. Olecha. M. Janasa i M. Malatyńskiego oraz 23 IV — Z. A. Heinrich i W. Olech poręczują wyniesienie depozytu tlenowego na wysokość ok. drogę w kierunku obozu II. 7700 m.

98 http://pza.org.pl 22 V — godz. 4.30 wymarsz z obozu IVh W. Brań- 30 V — 1VI — likwidacja bazy i transport ła­ skiego, Z. A. Heinricha i K. W. Olecha w maskach dunków przez tragarzy do Yamphodin (110 rupii tlenowych z zamiarem wejścia na Kangchendzóngę nep. od ładunku). Środkową. Godz. 11 wyjście z kuluaru śnieżnego 4 VI — 11 VI — transport 92 ładunków z Yampho­ w prawo zachodami śnieżnymi w kierunku szczytu. din — ze zryczałtowaną stawką 170 rupii nep. za Godz. 14.15 wejście na szczyt. Godz. 15 rozpo­ sztukę. częcie zejścia. Godz. 18 powrót do namiotów obo­ zu IVh. P. Nowacki wraz z Lakpą i Soną znoszą 12 VI — odjazd z Ilam dwaema ciężarówkami ca­ do obozu HI sprzęt z likwidowanego obozu IV. łej wyprawy z ładunkami do Biratnagar. 19 VI, 26 VI i 3 VII — przylot z Bombaju do 23 V — M. Janas, M. Malatyński, J. Brady i Warszawy większości uczestników wyprawy. 29 VII Mingma idą z ładunkami do obozu IVh. O godz. — powrót do Warszawy samochodu. 17.15 do bazy wracają W. Brański, Z. A. Heinrich i K. W. Olech. Uroczyste ich powitanie. 24 V — M. Janas i M. Malatyński wynoszą na SPROSTOWANIE wysokość ok. 7800 m butle z tlenem. Do obozu rvh Do omówienia wyprawy PKG w masyw dochodzą M. Rogalski i B. Uchmański z zaopa­ Kangchendzongi, zamieszczonego w T. 1/79, trzeniem. wkradło się kilka drobnych nieścisłości, któ­ 25 V — M. Janas i M. Malatyński wyruszają o re prosimy skorygować. W artykule E. Chro­ 5.20 z obozu IVh w maskach tlenowych na Kangchendzóngę Środkową. O godz. 16.15 osiągają baka na s. 7 zamiast „8 maja" winno być 9 wysokość ok. 8420 m i zawracają na podane przez maja, a zamiast „Lakpa Ts'ering'' — Lakpa radiotelefon żądanie bazy. O godz. 20 docie­ Gyalu. Na s. 8 — zamiast „9 maja" winno rają do namiotów obozu IVh. Znoszenie warto­ ściowego sprzętu z obozów. być 10 maja, a zamiast „Ts'ering Mingma — Mingma Gyaldzen. W artykule M. Mala­ 26 V — M. Janas. M. Malatyński, M. Rogalski i B. Uchmański likwidują obóz IVh. Trwa znosze­ tyńskiego na s. 12 (23 maja) zamiast „Janas nie sprzętu z pozostałych obozów. nie wyraził chęci" należy wpisać „James 28 V — ostatnie wyjście do obozu III Z. A. (Brady) nie wyraził chęci". To ostatnie prze­ Heinricha, J. Olszewskiego i Szerpów Lakpy i So­ inaczenie wynikło z przeoczenia korektowe­ na w celu likwidacji tego obozu. Zejście wszyst­ kich do bazy i zakończenie całej akcji górskiej. go, za co Marka Janasa przepraszamy. (Red.)

KRZYSZTOF ŻUREK Południowa ściana Changabang 1978 października 1976 Petera Boardmana i Joe Taskera — ścianą zachodnią. Podjęta w r. 1976 przez Anglików próba przejścia ściany południowej załamała się po 3 tygodniach zmagań na wysokości ok. 6000 m z powodu „trudności technicznych". Ściana ma ok. 1500 m wysokości i średnie nachylenie rzędu 70". Zbudowana jest z granitu o bardzo dużych ciosach i całkowicie wolna od pokrywy śnie­ Fot. J. Nyka żnej. Zalodzenie występuje tylko miejscami Pięcioosobową wyprawę polsko-angielską w kominach. Przeważają formacje płytowe, zorganizował KW w Zakopanem. Ekipę two­ duże odcinki są pionowe, z małymi partiami rzyli: Alex Maclntyre (Wielka Brytania), przewieszenia. „Urozmaicenie" stanowi parę Lech Korniszewski (lekarz, KW w Zakopa­ okapów i przewieszek o kilkumetrowym nem), Wojciech Kurtyka (kierownik, KW wysięgu. Całkowicie brak półek lub innych Kraków), John Porter (Wielka Brytania) i miejsc dogodnych do biwakowania. Krzysztof Żurek (KW zakopane). Koszt ca­ łego przedsięwzięcia wyniósł 260 000 zł i 5000 Atak poprzedziliśmy wypadem rekonesan- dolarów, z czego 3700 dolarów wzięła na sie­ sowo-aklimatyzacyjnym, podczas którego za- bie strona angielska. Przejazd nastąpił samo­ poręczowaliśmy ok. 120 m ściany (5 wycią­ lotem do Bombaju i pociągiem do Delhi, gów). Właściwe przejście rozpoczęliśmy 20 skąd w rejon Himalajów Garhwalu pocią­ września. Wspinaczka odbywała się według giem a następnie wynajmowanymi samocho­ schematu: dwójka prowadząca i dwójka dami. Część ekwipunku przywiózł do Delhi transportowa — zmieniające się każdego samochód warszawskiej wyprawy na , dnia. Biwakowano na półkach wyrąbanych część przerzucono samolotem. w lodzie lub na skalnych gzymsach. Trzy spośród ośmiu biwaków spędzono w wiszą­ Szczyt Changabang (6864 m) miał przed cych namiotach (hamakach). Po ośmiu dniach nami 4 wejścia: 4 czerwca 1974 angielsko- wspinaczki cały zespół stanął na wierz­ hinduskiej wyprawy — granią północno- chołku 27 września 1978 r. Zejście wiodło wschodnią; 14 czerwca 1976 wyprawy japoń­ granią północno-wschodnią, drogą pierw­ skiej — granią południowo-zachodnią; 2 szych zdobywców — do przełęczy, i dalej października 1976 wyprawy angielskiej —• stokami szczytu Kalanka na lodowiec Chan­ ścianą południowo-wschodnią, wreszcie 15 gabang. Pogoda podczas wspinaczki była na

http://pza.org.pl 99 ogół bezwietrzna, temperatura od ok. 0 do Interesujący może być nasz spv>sób odży­ —5° w dzień i —10 do —15° w nocy. Za­ wiania się w ścianie. Śniadanie stanowiły chmurzenie było maie, w godzinach wieczor­ kawa lub herbata z mlekiem i cukrem, 50 nych następowały małe opady śniegu. g mieszanki ,.Alpine" (płatki owsiane i ku­ Droga charakteryzuje się dużym nagroma­ kurydziane z orzechami, rodzynkami i mle­ dzeniem trudności technicznych, przeważnie kiem) oraz budyń. W ciągu dnia zjadaliśmy skalnych. Ma wiele odcinków hakowych, ok. 200 g urozmaiconych słodyczy: czekolady, głównie jednak jest to wspinaczka klasycz­ cukierków, sezamków, batonów itp. Głów­ na. Największe trudności skalne oceniliśmy nymi posiłkami były kolacje — zupa pomido­ na VI. A3. lodowe — na V w skali szkockiej. rowa lub barszcz na bulionie z masłem i Pełnej asekuracji wymagało 46 wyciągów, na czosnkiem, ziemniaki puree z masłem, 5 wyciągach trzeba było stosować systematy­ czosnkiem i kabanosem, danie freezeddryed czną hakówkę. Na 25 wyciągach trudności do wyboru: kurczak z ryżem, krewetki z ry­ przewyższały IV (V, A0 lub większe), na­ żem lub befsztyk z ziemniakami. chylenie 3 wyciągów lodowych wynosiło od 70 do 90 stopni. W dniach 4—8 października Wojciech Kur­ Podczas wspinaczki używaliśmy 4 lin o tyka i Alex Maclntyre podjęli próbę zdoby­ łącznej długości 240 m. 40 haków skalnych, cia głównego wierzchołka Nanda Devi nową 3 śrub lodowych, 20 kostek i 50 karabinków. Świetnie spisywały się specjalne przyrządy drogą, filarem zachodniej ściany. Z powodu do asekuracji, tzw. friends. Ogółem sprzęt i braku czasu, przejście przerwano trzeciego żywność ważyły 125 kg. dnia na wysokości 6800 m.

WOJCIECH KURTYKA Szkocka piątka

ciężarówce wyprawy na Makalu. Tym razem PZA wsparł Changabang zastrzykiem 30 000 złotych na dodatkowe koszty transportu „Lo­ tem". Były jeszcze inne niepowodzenia, lecz już z rodzaju tych, które z góry wróżą eska­ padzie szczęście, bo jak inaczej traktować roztargnione pozostawienie w Polsce w dniu odlotu 900 dolarów w indyjskich rupiach? Fot. J. Nyka W Indiach Od chwili gdy przyszła od Alexa Maclntyre wieść o uzyskaniu zezwolenia na Changa­ Gdy szczęśliwie wylądowaliśmy w Bomba­ bang, ekscentryczny plan czteroosobowej ju wydawało mi się, że wreszcie wolni od wyprawy wszędzie wzbudzał powątpiewania. banków, samolotów, komputerów, rezerwacji Jakże tu się było mierzyć tak skromną po­ bez trudu dotrzemy solidną indyjską koleją zycją z majestatem ogromnych, wielomilio­ do Hardiwaru, a stamtąd równie niezawod­ nowo dotowanych przedsięwzięć minionego nym transportem autobusowym do Jesimath. sezonu? Jakiś tam Changabang. nieomal Dalej już mądra intuicja, którą my, dzieci skałka, w dodatku gdzieś w Garhwalu, któ­ natury, jesteśmy obdarzeni, niezawodnie rego od lat nie tknęła stopa polska. I cóż za wieść nas będzie do przodu. Tymczasem w fundusze? Niepoważne 200 tysięcy złotych i Indian Foundation pogod­ kilkaset dolarów — stanowczo żart. ny urzędnik oświadczył nam, że sanktuarium W końcu jednak, gdy Klub Wysokogórski Nanda Devi zostało zamknięte, a wszystkie w Zakopanem pozostał bez celu na lato 1978, wyprawy w ten rejon są odwołane. Rychło Komisja Sportowa zasugerowała mu an­ też okazało się, że ciężarówce wyprawy na gielsko-polski Changabang i tak powstał Makalu nie wiedzie się i z pewnością utknę­ nasz londyńsko-krakowsko-manchestersko- ła gdzieś po drodze. Gdy jeszcze w IMF wy­ w-arszawsko-zakopiański kwintet. Później, już jaśniono nam, że nie ma nadziei na odpra­ w ciągu lata, gdy oszołomiony brnąłem przez wienie spodziewanej za tydzień w Bombaju urzędowe procedury, starając się jak najko­ drugiej połowy bagażu bez co najmniej dwu­ rzystniej rozsupłać sakiewkę z 200 tysiącami tygodniowej procedury, zamarliśmy z złotych, dotykały organizującą się wyprawę Johnem w warczącym wentylatorami pomie­ : szczeniu w milczącym bezruchu. John dwu­ ostateczne, wydaw ało się. klęski. A to NBP 7 odmówił zgody na wykup biletów lotniczych krotnie pow tórzył „notak, notak", a jedyną dla Anglików za złotówki i dopiero specjal­ oznaką życia była strużka potu przedzierają­ na komisja w Ministerstwie Finansów zmie­ ca się przez jego znieruchomiałą twarz. niła decyzję. A to połowa sprzętu wyprawy Ostatkiem sił rozpoczęliśmy maraton ponu­ została na bruku, gdy zabrakło miejsca w rymi korytarzami Home Office czyli Mini-

100 http://pza.org.pl sterstwa Spraw Wewnętrznych. Wkrótce do tego skromny aklimatyzacyjny zadatek w otrzymaliśmy radosną wieść, że samochód postaci jednej nocy spędzonej na wysokości zatrzymali na granicy Hindusi z powodu nie­ 5500 m. jasności w Carnet de Passage — to już by­ Już pierwsze chwile w urwisku wzbudziły ło coś. John pozostał sam w korytarzach w nas nerwową czujność: Krzyś — prusikują- Home Office, ja zaś z Tomkiem Czarskim cy jako pierwszy — znalazł groźne rozcięcia odgadywałem tajemniczą strukturę trójkąta: na dwóch linach. Jedną skróciliśmy o kilka Motor Association — Custom Office — Am­ metrów w miejscu defektu, na drugiej pow­ basada PRL. tym trudniejszą do rozwikłania, stał węzeł, który już do końca wspinaczki że zależną kapryśnie od struktury podobne­ grzęznąć miał w różnych zakamarkach. W go trójkąta w Polsce — PZA — PZN — pierwszych godzinach z chaotycznych zma­ MSW. Wreszcie uzyskaliśmy potwierdzenie gań wyłoniła się właściwa harmonia czyn­ ważności Carnet de Passage i wkrótce cię­ ności, zgodna z przyjaznymi i wrogimi „ma- żarówka dotarła do Delhi. W czasie gdy gnetyzmami" ściany, które w dniach następ­ wyładowywaliśmy sprzęt pękł wał korbowy, nych trzeba już było za wszelką cenę rozu­ lecz to był już kłopot innej wyprawy. Po mieć, w przeciwnym razie zniweczyłyby wy­ wizycie w sekretariacie Prezydenta uzyska­ siłek, zaszczepiłyby zwątpienie, zagubiły in­ liśmy obietnicę otrzymania zezwolenia na tuicję. Rychło okazało się, że musimy zre- wejście do sanktuarium, a w tydzień póź­ niej z dumą czytaliśmy skromny dokument Południowa ściana Changabang (6864 m) — z dro­ potvvierdzający tę zgodę. gą i biwakami polsko-angielskiego zespołu (20—27 września 1978). Ósmy biwak — na początku drogi Lech Korniszewski. lekarz-pediatra, wy­ zejściowej. C = Cyklop. warł zapewne tajemniczy wpływ na srogich Fot. Wojciech Kurtyka hinduskich celników, gdyż nie tylko nie tknęli żadnego z wyprawowych ładunków, lecz przyjaźnie salutowali wytaczające się z gmachu lotniska czarne bębny z napisem „Changabang".

Magnetyzmy ściany 10 września 1978 r., po sześciu dniach mar­ szu parującym wąwozem Gangesu, nie docze­ kawszy się widoku naszej góry, osiedliśmy obozem bazowym na łączce pod skłonem lo­ dowca Changabang. Wiedzieliśmy, że paź­ dziernik garhwalski przyniesie wiatry i mro­ zy, od początku więc ogarnął nas szał po- śoiechu. Zrezygnowaliśmy więc z aklimaty­ zacyjnej wspinaczki na strzelisty Fang i ru­ szyliśmy ku naszej ścianie. Po półtoradnio- wym marszu dotarliśmy pod południowe urwisko Changabangu. Skała była urzekają­ ca: najszlachetniejszy, gruboziarnisty, złoty granit. Rankiem trzeciego dnia, otrząsnąwszy się z nocnego śniegu, po raz pierwszy nie­ ufnie dotknęliśmy skały. Wtargnięcie słoń­ ca znad grani sanktuarium, rozpalające ogromną płachtę skał nad nami, było tego dnia wyjątkowo dotkliwe. Pozostało w nas jednak tyle jeszcze przekory, że zaniecha­ liśmy wejścia w ścianę wariantem angiel­ skim z 1976 roku i przedzieraliśmy się go­ rączkowo wprost przez przewieszki w linii spadku wierzchołka. Poprzednikom, mimo blisko tygodniowej próby, sztuczka ta się nie powiodła. Po kilku godzinach mieliśmy za sobą niemal 6 wyciągów (V, A2) i zaczyna­ liśmy rozumieć przenikające tę górę prądy i pola. Wieczorem zjechaliśmy pod ścianę, jednak z poczuciem małego oszustwa, gdyż wbrew własnym postanowieniom pozosta­ wiliśmy za sobą poręczówki. Nieczyste su­ mienie gnało nas do bazy i przed północą byliśmy ponownie z Lechem. 20 września, po 3 dniach milczącego wy­ poczynku w wietrznej bazie, weszliśmy osta­ tecznie w ścianę. Mieliśmy ze sobą 125 kg sprzętu i żywności — na 8 dni wspinania.

http://pza.org.pl 101 zygnować z przeciągania plecaków, gdyż lanie w Hindukuszu, bez słowa ruszył do szykowne „karimory", zdobne w czarujące góry, pozostawiając nas w niepewności, czy sprzączki, zamki i paski są zbyt delikatne, wspinamy się z kaleką, czy też ze zdrowym a granit zbyt szorstki. Najlżejszy z 5 wo­ Żurem. rów zabierała ze sobą dwójka prowadząca, Trzeciego dnia wydobyliśmy się na ostrze pozostałe 4 przenosił na plecach drugi ze­ filara. Nad nami wisiała lśniąca łuska ko­ spół, wykonując na każdym wyciągu pod­ puły szczytowej. Grzędą wiodą jedyne na wójne kursy. Transport, zwłaszcza w pierw­ całej drodze 4 łatwe wyciągi (III). Wyżej, szych dniach, był morderczy. Zmierzch za­ gdzie ostrze rozmywa się w stromych pły­ stawał „transportowców" zwisających bez­ tach poprzetykanych płatami lodu, pełni silnie, jak uśpione owady. Od czasu do cza­ obaw wypatrywaliśmy dalszych możliwości su któryś drgnął, lecz wkrótce ciemności po­ przejścia. Tu przecież utknęli po trzytygod­ chłonęły i te wątłe oznaki życia. Dopiero zi­ niowej bitwie nasi poprzednicy z Lake rytowane polsko-angielskie przekleństwa District. Z daleka szare płaty skały i białe dwójki prowadzącej przywracały ruch. Za­ lodu jawiły się w wyobraźni niebezpiecznie palały się czołówki i wnet ściana ożywała zawieszonymi na ociekających gładziznach nocnymi manewrami. Mimo, że wcześniej lodowymi taflami. Przepadł wszelki ślad po już z niepokojem wypatrywaliśmy miejsca lodowym „Cyklopie", znikła również wątła na biwak, ani pierwszego, ani drugiego dnia lodowa nitka, gdzie spodziewaliśmy się do­ nie udało nam się uniknąć galopu godzin skonałego biwaku. nocnych. Pierwszy biwak znaleźliśmy na W tym rejonie spędziliśmy kolejne 3 no­ śnieżnej łacie, drugi — późną nocą wśród ce w hamakach, płacąc za ich pozorny kom­ głazów grani wieńczącej dolne spiętrzenie. fort długimi nocnymi akrobacjami. Gdy po długich poszukiwaniach odpowiedniego za­ Hamaki wieszenia każdy z hamaków miał już swoje miejsce i właściwą asekurację, bezkształtnie Drugiego dnia przydarzyła się Krzysiowi zwisający zwój materiału niczym nie zapo­ niebezpieczna przygoda. Zaplątany w liny wiadał wygodnej kołyski. Sześć taśm noś­ John popełnił błąd i zrzucił dwa głazy. Cel- nych zbiegających się przy haku tworzyło niejszy trafił Krzysia w łopatkę. Za łosko­ nieczytelny bałagan. Gdy ostatecznie udało tem kamieni rozległ się wrzask i jęki. Krzyś się rozwikłać ich funkcje, następowało go­ stękając i wiercąc barkiem sam nie wiedział, dzinne wierzganie całym ciałem w opornych czy jest cały. Gdy jednak przypomniał so­ fałdach, następnie zaś udręka z kolejnym in­ bie inne, sprzed lat, groźniejsze kamienne truzem — karimatem, wędrującym złośliwie najmniej oczekiwanymi drogami. Już pierw­ sze żmudne próby zagłębienia się w śpiwór Przewieszka i płyty na początku kopuły szczyto­ burzyły cały osiągnięty porządek. W końcu wej (czwarty dzień wspinaczki) wypadały w przepaść pręty rozpierające taś­ my nośne i zrozpaczony lokator hamaka za­ przestawał dalszych prób, pozostając w kar­ kołomnej pozycji, kurczowo opasany zwoja­ mi własnej odzieży i zaledwie częściowo za­ nurzony w śpiworze.

Dalsze emocje

Pod wieczór piątego dnia wyrwał mnie z transportowej harówki wrzask z płyt: ką­ tem oka dostrzegłem na tle nieba rozcapie­ rzoną postać. Z przenikliwym brzękiem wspinaczkowych akcesoriów John zatrzymał się po 10 metrach lotu. Gładkie płyty nie uczyniły mu na szczęście żadnej krzywdy. Później John spadł jeszcze dwukrotnie, prze­ klinając wątłe haki i brak szczelin. Gdy zapadł zmierzch — dał spokój. Następnego ranka po hakach Johna ruszył w górę Krzy­ siek. Osiągnął najwyższy punkt i zanim za­ cząłem go asekurować, poszedł dalej. Po kil­ ku trudnych metrach spostrzegł, że nie roz­ wiązał zamocowanej niżej liny — utknął wiec bezradny. Po chwili zawołał, że mam iść do góry i zwolnić linę, że on właśnie za­ łożył stanowisko. Jakoś jednak nie uśmie­ chało mi się ruszyć z miejsca, po prostu ogarnął mnie strach. — A jak tam stanowisko? — zapytałem z ociąganiem.

102 http://pza.org.pl Zdjęcia: Wojciech Kurtyka

— Jest dużo haków... I tak zostało na „czwórce". Strach pełznął mi po grzbiecie. Cóż mu W mroku wyłonił się z zacięć z ostatnim powiedzieć? Że nie pójdę, bo się boję? A plecakiem zmieniony Krzyś. Twarz miał już czułem, że żadna si2a mnie nie ruszy. skrzywioną z bólu, szeroko rozwarte oczy i Coś tam plotłem, że niby skąd to stano­ zaciśnięte wargi. Nękały go bolesne skurcze wisko, skoro John tyle razy spadał. W koń­ żołądka. Ataki ciskały nim o wyciętą w lo­ cu powiedziałem: dzie półkę. Wydawało mu się, że jest w do­ — Zejdź Krzysiu sam i rozwiąż tę linę. mu wśród przyjaciół. Chwilami nie zauwa­ Mamrocząc zgodził się w końcu, wrócił do żał otaczającej go przepaści. Od wczoraj nie swego stanowiska i żwawo wbił kolejny hak. był w stanie niczego przełknąć. Nie tknął Wpiął się w niego i wtedy — brzęk — po­ również, prócz kilku łyków herbaty, kolacji. leciał, a za nim pod rząd strzelały w niebo Jęczał całą noc w śpiworze, a mnie nacho­ stanowiskowe haki. Krzyś znów coś mamro­ dziły najczarniejsze myśli co do jutrzejsze­ tał, a mnie nagle zrobiło się jakoś lżej, bo go ranka: co począć, jeśli jutro nie zdoła coś mi się wyjaśniło. Tego dnia, jak każde­ stąd ruszyć...? Rano na szczęście czuł się go popołudnia, dopadła nas śnieżyca. Na lo­ wyraźnie lepiej, z kolei John o znierucho­ dowej nitce, gdzie spodziewaliśmy się wy­ miałej bladej twarzy z trudem wydobywał śmienitego biwaku, znów wisieliśmy w ha­ z siebie słowa. makach. Nasiliły się żołądkowe dolegliwości Ósmy dzień był szczęśliwie ostatnim dniem Johna. Każdego ranka skurczony z bólu z w urwisku. Tuż przed zmierzchem stanęliśmy trudem ruszał z biwaku. W ciągu dnia, zwła­ w przenikliwym wietrze na szczycie. szcza gdy przyszło mu prowadzić, bóle roz- pełzały się i wracał mu humor. Wieczorem był najpogodniejszym z nas wszystkich, by następnego ranka znów milczeć w bolesnym Z bieżącym numerem podniesiona zostaje skrzywieniu. cena „Taternika" do 15 zl za zeszyt. Mamy Siódmego dnia pionowymi zacięciami po­ nadzieję, że nasi odbiorcy przyjmq to z wyro­ przez wiszące sople wydostaliśmy się na zumieniem, wszak dotychczasowa cena zl 10 „Cyklopa". Jeden z sopli urwał się pod Alek­ utrzymywała się bez zmiany od wskrzeszenia sem, na szczęście zawisnął on jednak na pisma w r. 1958. Mimo tej podwyżki, „Tater­ wrbitym obok terrordaktylu. Po wyciągu po­ nik" pozostanie pismem dotowanym przez wiedział, że była to „szkocka piątka". Młodzieżową Agencję Wydawniczą, a jego — Szkocką piątkę może przejść tylko deficyt budżetowy zmniejszy się w stopniu prawdziwy Szkot — dodał. niewielkim: zamiast 350 000 zl rocznie Agencja — Przecież nie jesteś Szkotem — zdziwi­ dopłacać będzie 270 000 zł. Rzeczywisty koszt łem się. produkcji jednego zeszytu wynosi obecnie bez — No tak, słusznie — odpowiedział zakło­ mała 25 zł, jest więc i tak o 1/3 wyższy od jego potany. — Tak, to nie może być piątka, nikt nowej ceny. by jej nie szanował.

http://pza.org.pl 103 Trzy wydarzenia himalajskie

Rozwój himalaizmu postępuje bardzo szyb­ ca się prawie kilometr nad lodowcem. Wspi­ ko, a sensacja goni sensację. Atakowane są naczka była miejscami bardzo trudna, lecz cele coraz to ambitniejsze, wyjeżdżają ekipy Messner mimo obciążenia poruszał się szyb­ coraz to bardziej doborowe, wytworzyła się ko i po 3 godzinach osiągnął górną krawędź nawet kadra ,.zawodowych" himalaistów, za­ lodowej ściany. Dalsza droga prowadziła łat­ liczających po dwie wyprawy w ciągu ro­ wym firnowym stokiem. Na wysokości 6400 ku. Niżej omawiamy trzy wydarzenia z ustawił namiot. W 6 godzin pokonał aż 1600 ostatnich sezonów, o których głośno było iv m trudnego terenu i znajdował się w poło­ prasie światowej — fachowej, a także ogól­ wie wysokości ściany. nej. Obrazują one dobrze prądy panujące w dzisiejszym himalaizmie sportowym — Tahir i Grether obserwowali go z bazy śmiałość poczynań, redukowanie ekip do paru przez lornetkę. Następnego ranka (8 sierpnia) osób. uderzenia szybkie i konsekwentne. o godzinie 5.15 Tahir zauważył olbrzymi ob­ Sukcesy te należy oczywiście oceniać z roz­ ryw z prawego skraja lodowej ściany. Lawi­ wagą, albowiem stanowić mogą niebezpiecz­ na przeszła przez cały szlak, który Reinhold ne wzorce. Wejścia są wyczynami owych przebył poprzedniego dnia. Jak się później „zawodowców" — wieloletnich wyjadaczy hi­ okazało, obryw ten wywołany był przez trzę­ malajskich o ogromnym doświadczeniu i wy­ sienie ziemi. Messner obudził się o godzinie jątkowych, jak Messner czy Boardman, pre­ 5 i gdy przygotowywał posiłek usłyszał do­ dyspozycjach fizycznych, a i dla nich z mak­ nośny grzmot. Z namiotu ujrzał lawiny spa­ symalnym podciągnięciem poprzeczki ryzyka: dające szlakiem, który przebył wczoraj. samotny rajd Messnera na Pierwotnie zamierzał pozostawić w miejscu każdej chwili mógł się przecież zamienić w drugiego biwaku część żywności, ale teraz, tragedię, nic iciele lepiej było z atakami gdy trzeba było zmienić drogę zejścia, stało szczytowymi na i Kangchendzóngę, nic się to już nieaktualne. Z ciężkim plecakiem mającymi zabezpieczenia w wysoko usytu­ wspinał się w trudnym i urozmaiconym tere­ owanych obozach. nie lodowo-śnieżnym, trawersując po prze­ kątnej zbocza w kierunku kopuły szczytowej. Pokonał skalno-lodową barierę i osiągnął lo­ dowe pola leżące na południe od kotła SAMOTNIE Bazhin. Znajdował się już powyżej muru NA NANGA PARBAT Mazeno (7120 m), przed nim wznosiła się ko­ puła szczytowa, pod którą zamierzał spędzić Po tragicznej śmierci brata (T. 4 70 s. 170— kolejną noc. Przecieranie szlaku w puszy­ 171) powrócił w r. 1971 pod stym śniegu kosztowało go wiele sił. O go­ ścianę Diamir. W maju 1973 r. podjął dzinie 11 między dwiema szczelinami rozsta­ pierwszą próbę samotnego wejścia na szczyt. wił namiot (7400 m). Był zmęczony ir.tensyw- Po krótkim okresie aklimatyzacyjnym rozpo­ czął wspinaczkę żebrem Mummeryego, nie udało mu się jednak przekroczyć wysokości 6000 m. W 1978 r. uzyskał znowu zezwolenie na działalność w dolinie Diamir, a władze przydzieliły mu oficera łącznikowego, mjra Mohammeda Tahira. Trzecią osobą biorącą udział w przedsięwzięciu była Ursula Grether, studentka medycyny, która miała pełnić funkcję lekarza. Górne piętro doliny Diamir osiągnęli 20 lipca i na wysokości 4000 m za­ łożyli bazę. Pogoda z początku była zmienna i Messner zrobił tylko wypad na Ganalo Peak (6606 m), spędził też jedną noc u stóp ściany Diamir. Wkrótce warunki polepszyły się i 6 sierpnia przystąpił do ataku. Bazę opuścił po połud­ niu i po 2 godzinach osiągnął podstawę ścia­ ny. Pod głazem rozstawił namiot (4800 m). W żywność zaopatrzył się na 10 dni. choć szczyt zamierzał zdobyć w krótszym czasie. Tuż przed godziną 5 wyruszył z 15-kilo- gramowym plecakiem w kierunku lodowca spływającego z prawej części flanki (zdjęcie w T. 1/79 s. 16). Był to niebezpieczny odci­ nek, gdyż lodowiec przecinały szczeliny, a Reinhold Messner na szczycie Nanga Parbat — ob­ wokół sterczały seraki. Szczególną grozę bu­ woluta jego książki ,,Samotnie na Nanga Parbat" dziła 200-metrowa ściana lodowa, wznoszą­ (BLV 1979).

104 http://pza.org.pl ną wspinaczką i miał halucynacje — wyda­ Atak postanowiono przeprowadzić z lo­ wało mu się, że rozmawia z jakąś kobietą. dowca Kangchendzónga. Na początku trze­ 9 sierpnia wstał dosyć późno, gdyż odczu­ ba było pokonać 900-metrową lodowo-skalną wał trudy poprzedniego dnia. Niebo pokry­ ścianę, która broniła dcstępu do przełęczy wały chmury, co zapowiadało załamanie po­ (6895 m) w północnej grani. Dalsza droga gody. Miał teraz do wyboru 2 drogi: niecką wiodłaby przez kulminację (7775 m), od któ­ śnieżną w kierunku szczerby w zachodniej rej odchodzi słynne Żebro Bauera (por. zdję­ grani (miejsca biwaku w 1970 r.), a następ­ cie T. 4 78 s. 151). nie granią do wierzchołka, lub wprost skal­ Karawana składała się z 49 tragarzy, 4 no-lodowym filarem. Postanowił pójść fila­ kwietnia osiągnięto Pangpema, gdzie założo­ rem, który był trudniejszy od grani, ale za no bazę (ok. 5030 m). W wyprawie brali to bezpieczniejszy. W trudnym terenie wspi­ udział również Szerpowie Ang Phurba i Ni- nał się wolno, gdyż najmniejszy błąd mógł ma Tenzing oraz Kami i Nima Tamang, któ­ się zakończyć tragicznym upadkiem. Szedł rzy mieli opiekować się bazą. Oficerem łącz­ bez liny i haków, tracąc dużo czasu na omi­ nikowym był por. Mohan Thapa. janie najtrudniejszych miejsc. O godzinie 16 Dwa pierwsze obozy założono na wysoko­ stanął wreszcie na wierzchołku Nanga Parbat ści 5180 m i 5800 m (obóz I przeniesiony zo­ (VII wejście). Minęło już 8 lat od momen­ stał później o 250 m wyżej). Przez dwa ty­ tu, gdy szczyt ten zdobył po raz pierwszy. godnie trwało poręczowanie drogi do obozu Nanga Parbat była wtedy jego zwycięskim III. W trudnym skalno-lodowym terenie za­ debiutem himalajskim, a zarazem osobistą łożono ponad 900 m lin. Przez cały czas po­ tragedią. Teraz pokonał ją samotnie, wyty­ goda była wyjątkowo kapryśna. Obóz III czając nową, trudną i niebezpieczną drogę. (6880 m) usytuowany został w sąsiedztwie Rachunki z górą zostały choć w części wy­ przełęczy. równane. W dniu 1 maja Tasker zszedł do obozu II Po godzinie rozpoczął zejście — granią do z powodu silnego bólu głowy. Pozostali, po zachodniej niecki śnieżnej i nią do namiotu. pokonaniu 550 m wysokości północną granią, W nocy budziły go odgłosy burzy. Gdy rano znaleźli wygodne miejsce pod obóz IV. Na­ wyjrzał z namiotu — padał gęsty śnieg. Nie zajutrz poszli trochę wyżej i przez 5 godzin było mowy o kontynuowaniu zejścia, musiał kopali grotę, która mogła być dobrym punk­ czekać na poprawę pogody, choć żywność tem wypadowym do ataku szczytowego. miał już tylko na 5 dni. Sytuacja była dra­ 3 maja wspinali się stromym lawiniastym matyczna: drogą wejścia nie mógł schodzić, stokiem w kierunku skalnego progu, który również szlak Kinshofera nie wchodził w ra­ sforsowali zakładając 90 m lin. Na noc zeszli chubę — ze względu na głęboki śnieg i nie­ do obozu IV. bezpieczeństwo lawin. Ścianą Diamir spada­ Następnego dnia (4 maja) wyszli na śnieżne ły już pierwsze lawiny, Reinhold jednak znał pola tzw. Trzeciej Terasy, na zachód od pół­ tę flankę dobrze i postanowił zejść olbrzymią nocnej grani. Byli teraz pod stałym działa­ lodową rynną na prawo od żebra niem huraganowych wiatrów zachodnich. Mummery'go. Przetrawersowali do grani i na wysokości Po 36 godzinach burzy śnieżnej, 11 sierpnia 7930 m postanowili zanocować, chroniąc się rozpoczął dalsze zejście. Całe wyposażenie przed wiatrem na wschodnią stronę. W nocy pozostawił w szczelinie i o godzinie 5.15 opu­ wiatr zmienił nagle kierunek i z gwałtowną ścił miejsce długiego biwaku. Po 2 godzinach siłą uderzył w namiot, dziurawiąc go w wie­ osiągnął rynnę, a po dalszych 3 był już na lu miejscach i porywając plecak Bettembour- lodowcu. Powyżej bazy spotkał Tahira, któ­ ga. W tych warunkach alpinistom pozostał ry nie mógł uwierzyć, że można w tak krót­ tylko powrót do bazy. kim czasie zejść 2500 m. Messner był skraj­ W tym czasie wyzdrowiał Tasker i cały ze­ nie wyczerpany, wargi miał popękane, dot­ spół doszedł 11 maja ponownie do obozu IV. kliwie dokuczały mu odmrożone palce. Je­ Ang Phurba dwukrotnie doniósł na przełęcz go samotne wejście jest bez wątpienia wiel­ 18-kilogramowe ładunki. 12 maja alpiniści kim wyczynem, ale także wyraźnym igra­ odpoczywali i następnego dnia ruszyli bez niem ze śmiercią. obciążenia do drugiego ataku szczytowego. Zbigniew Kowalewski W nocy osiągnęli Terasę, ale silny wiatr miótł stale śniegiem, ograniczając widoczność. Do północy szukali miejsca na biwak: Scott KANGCHENDZONGA 1979 i Tasker wykopali pieczarę, natomiast dru­ ga dwójka poszła wyżej i spędziła noc w na­ Dużym sukcesem było uzyskanie przez wy­ turalnej grocie w szczelinie brzeżnej. Rano prawę brytyjską zezwolenia na atakowanie pogoda nie uległa poprawie — trzeba było szczytu od północy z lodowca Kangchendzón- wrócić do obozu IV. ga. W skład ekspedycji mieli początkowo Do trzeciego ataku szczytowego wyruszyli wchodzić: Peter Boardman, Paul Braithwai- 15 maja Boardmann, Scott i Tasker. Bettem­ te, Douglas Scott i Joseph Tasker. Niestety bourg przewidywał kolejne załamanie pogo­ Eraithwaite zginął i jego miejsce zajął Fran­ dy i zszedł do bazy. Tym razem jednak po­ cuz Georges Bettembourg — partner goda okazała się łaskawa i alpiniści bez pro­ Yannicka Seigneura z wejścia na Falchan blemów dotarli do szczeliny, w której spę­ Kangri w 1978 r. dzili noc. O godzinie 8 wystartowali ostro

http://pza.org.pl 105 Masyw K2 (Chogori) wi­ dziany od południa. Ozna­ K2 8611m czenia literowe: Droga wioska 1954 A — Angelus (6855 m); /japończycy 1977 B. PI. — Baza planowa­ Śmierć Estcourca Messner 1379 na; D.S. — planowana droga Bonington 1978 „Polska Grań " samotna (biwak podczas Amerykanie 1978 rekonesansu); M.L. — planowana „Ma­ gie Line" (zob. też s. 143); N — Przełącz Negrotta (6337 m); P — Plecy; T — śmierć tragarza.

Uwaga: „Polska droga" zakryta jest filarem Ab- ruzzich.

Rys. Justyna Nyczanka — icedług planszy w „Der Spiegel" do góry śnieżnym zachodem, który wypro­ łem na górę, na którą nie można wejść żadną wadził ich pod skalną kopułę szczytową. Po ze ścian". 600 m wspinaczki osiągnęli o godzinie 16 Szturm postanowiono skierować na stan­ turnie w zachodniej grani. Na pokonanie dardową drogę włoską. W ciągu 2 tygodni ostatnich 150 m potrzebowali jeszcze prawie postawiono w solidnych odstępach obozy: I godziny. Przy pięknym zachodzie słońca 6100 m (22 czerwca), II 6680 m (23 czerwca) osiągnęli szczyt (IV wejście). Bardzo zmęcze­ i III 7350 m (6 lipca). Ten ostatni stanął na ni powrócili o godzinie 21 do szczeliny, a po ..plecach", na miejscu włoskiego obozu VII następnych 2 dniach znaleźli się już w ba­ (!). Pracowała cała ekipa, z której 9 lipca zie. wyłączył się Casarotto — typ pająka skalne­ go, nie przygotowanego do mozołów hima­ Wejście brytyjskie nową drogą na Kang- laizmu. Dnia 8 lipca ruszyli z bazy Dacher chendzóngę jest jednym z największych i Messner, pokonując co dnia jeden etap. 11 osiągnięć himalaizmu sportowego i o klasę lipca opuścili obóz III i na wysokości 7910 przewyższa osiągnięcie Dachera i Messnera m rozbili namiot obozu IV. Wykorzystując na K2. okres dobrej pogody, następnego dnia o 7 Zbigniew Kowalewski rano podjęli atak szczytowy — przy ciężkim mokrym śniegu. Na dłużej zatrzymała ich 30-metrowa bariera skalna (trudności III). EVEREST BYŁ SPACERKIEM Messner: „Nad barierą zdaje ci się, że za­ raz będziesz na wierzchołku, ale na K2 dro­ W poprzednim numerze podaliśmy zapo­ ga wydłuża się z każdym krokiem." O 16.40 wiedź śmiałej wyprawy Messnera na K2, byli na górze. Messner podał meldunek do która doszła do skutku w początku lata bazy: „Szczyt osiągnięty, jesteśmy okay. Żad­ 1979 r. Ekipę tworzyli: Reinhold Messner (33 nych halucynacji, żadnych luk w świadomo­ lata, kierownik). Renato Casarotto (31), ści. Tylko radość z tego cudownego faktu, że Michael Dacher (45), Alessandro Gogna (33), nie musimy wspinać się wyżej." Do obozu Robert Schauer (25) i Friedrich Mutschlech- IV wrócili po ciemku i spędzili w nim cięż­ ner (29). Oficerem łącznikowym był major ką noc, całkowicie wyczerpani. Mohammed Tahir (29), aż po obóz I poma­ Tymczasem z „trójki" 13 lipca wyruszyli gali wyprawie 2 młodzi Balti. Trzy tony ba­ w stronę szczytu Gogna, Mutschlechner i gażu przeniosła karawana złożona ze 120 tra­ Schauer, ale nagła zmiana pogody zmusiła garzy. U rozwidlenia lodowców jeden z nich ich do zawrócenia — razem ze schodzącą z — 51-letni Ali Quasir — wpadł do szczeli­ góry dwójką. ny i poniósł śmierć na miejscu. Baza stanęła Wyprawie towarzyszył specjalny wysłannik 9 i 10 czerwca na Lodowcu Godwina Auste- tygodnika „Der Spiegel", który zamieścił w na (4950 m). 16 i 17 czerwca 3 zespoły zba­ tym piśmie 4 odcinki po ok. 15 stron każdy. dały możliwości poprowadzenia nowej drogi. Napisał, że Messner wszedł jako pierwszy Planowany filar południowy („magie line") człowiek bez tlenu na Eyerest i na K2. Nie wykluczono z powodu zagrożenia serakami, jest to prawda. Na Evereście bez tlenu byli równie niebezpieczna okazała się południowa przed nim Chińczycy, na K2 — w zeszłym ściana — planowana alternatywnie na przej­ roku Amerykanie (zob. T. 4/78 s. 155). Nie ście samotne. Messner: „pierwszy raz trafi­ zrealizował też Messner swej „magie line" http://pza.org.pl 106 wiodącej południowym filarem, którą długo nisty świata", dla którego K2 jest piątym z szermował wobec prasy i mecenasów. W kolei ośmiotysięcznikiem (por. T.. 1/79, s. 37). osiągnięciu dobrego tempa na Żebrze Sam jednak przyznał, że na tej górze „poczuł Abruzzich wydatnie pomogły ekipie porę­ swoje własne granice" — „Mount Everest był czówki i drabinki pozostałe po Japończykach. w porównaniu z K2 spacerkiem", powiedział Mimo tych zastrzeżeń, wyprawę uznać trze­ po powrocie. ba za nowy wielki wyczyn ..pierwszego alpi­ Józef Nyka Nasz sezon himalajski 1979

W „Taterniku" 2' 1979 zamieściliśmy arty­ gdzie zaginęli bez wieści około 5 maja. Za­ kuł Zbigniewa Kowalewskiego zawierający rząd PZA powołał specjalną komisję pod zapowiedzi ważniejszych polskich wypraw w przewodnictwem Ryszarda Szafirskiego, któ­ ra bada przyczyny obu wypadków. Himalaje i Karakorum w r. 1978. Do poło­ wy lata zrealizowały swe programy trzy z nich: na Annapurnę Południową, na Duna- P29 CZYLI DUNAPURNA 7835 M purnę czyli P29 i na Rakaposhi. Zanim otrzy­ Wyprawę zorganizował KW w Zakopanem, mamy od nich obszerniejsze sprawozdania, kierownictwo objął Ryszard Szafirski. Po prezentujemy ich wyniki w krótkich synte­ ciężkich perypetiach z transportem, 6-osobo- wa ekipa rozbiła 6 kwietnia obóz bazowy na tycznych notkach, do których materiałów do­ wysokości 4000 m. Celem ataku był trudny starczyli nam Krzysztof Wielicki, Marian filar zachodni. 9 kwietnia założono na lo­ Piekutowski, Ryszard Szafirski, Piotr Mali­ dowcu Thulagi bazę wysuniętą (4500 m). Od nowski oraz Anna Czerwińska. 10 do 13 kwietnia Maciej Berbeka, Ryszard Gajewski, Piotr Malinowski i Maciej Pawli­ kowski pokonali 700-metrową ścianę czołową (V, A2, 600 m poręczówek). 14 kwietnia nad ANNAPURNA POŁUDNIOWA 7219 M ścianą stanął obóz I (5600 m). Dalszą drogę prowadzono trudnym terenem lodowym na Wyprawię zorganizowało środowisko jele­ lewo od ostrza filara. 19 kwietnia założono niogórskie, kierownikiem był Jerzy Pietkie­ obóz II (6300 m), 27 kwietnia — obóz III wicz. Bazę założono w dniach 10—15 kwiet­ (7100 m). Drogę do szczytu zagradzała je­ nia na wysokości 3700 m. W dniu 15 kwiet­ szcze 100-metrowa ściana, którą 1 maja Ber- nia w czasie wypadu aklimatyzacyjnego na wschodnią grań zginął wskutek odpadnięcia w7 żlebie Józef Koniak. Wyprawa przeprowa­ dziła atak systemem alpejskim — ścianą za­ Polska droga zachodnią ścianą Annapurny Połud­ niowej — oznaczono biwaki, a strzałkami — wa­ chodnią (podstawa ok. 4500 m). Trójka Zbig­ riant obrany do zejścia. niew Czyżewski. Kazimierz Śmieszko i Krzy­ Oprać. Krzysztof Wielicki sztof Wielicki zaczęła wspinaczkę 27 kwiet­ nia — olbrzymim kuluarem a następnie ANNAPURHA POŁUDNIOWA trudnymi kominami, osiągając siodełko ok. 5700 m, gdzie nastąpił pierwszy nocleg. 28 kwietnia wspinacze pokonali 500 m pól lo­ dowych i noc spędzili na wysokości 6200 m. 29 kwietnia weszli w kopułę szczytową — stromym kuluarem, niewybitnym filarem, a następnie 200 m środkowym filarem (IV, miejscami, V, wiatr, śnieżyca). Zabiwakowa­ li siedząc na półeczce, nakryci namiotem. 30 kwietnia dokończyli filar, przechodzący w stromą ścianę, po czym ukosem skierowali się trudnym terenem do grani południowo- zachodniej (IV, 7 wyciągów). 1 maja osłabio­ nego chorobą wysokościową Czyżewskiego pozostawiono w namiocie, zaś Śmieszko i Wielicki o godz. 14.15 osiągnęli szczyt. 2 ma­ ja dwójka ta wykonała 13 zjazdów stromym kuluarem, opuszczając chorego aż do pod­ stawy kopuły. Po noclegu zeszli całą trójką mniej więcej drogą ataku do podnóża ściany. W tym czasie Jerzy Pietkiewicz i Julian Ryznar udali się w rejon północnej ściany,

http://pza.org.pl 107 beka i Pawlikowski częściowo zaporęczowa- li. Po okresie niepogody, 5 maja wyruszyli ^SICORD O O LIKI A U UNZY z bazy Gajewski i Pawlikowski, a 6 maja — Malinowski i Szafirski (Berbeka zachoro­ wał). 8 maja o godz. 5.30 Gajewski i Pawli­ kowski rozpoczęli atak szczytowy, pokonując do końca 100-metrową ścianę i trawersując mały taras polami lodowymi pod najwyższą skalną tur­ nię w grani. O godz. 15.30 byli na szczy­ cie (7835 m, ostatni wyciąg V). Do obozu III CŁOWA MNISZKI wrócili późno. Ponieważ namiot mieścił tyl­ 6630 ko 2 osoby. Malinowski i Szafirski ustąpili im miejsca, schodząc do „dwójki" i rezy­ gnując z ponowienia wejścia na szczyt. „ „ „ , _ „ y. lawina UJIJl^l \ \RAKAROSHI LOD.BIRO — \ Droga pokonuje 3,5 km odległości i 3100 N xy \ m deniwelacji. Zajęła ona łącznie ok. 100 godzin wspinania, rozpięto 1350 m poręczó­ taras firnowy \ \ \ f' wek. Jak wynika z poznanej teraz topografii Ober I dJ' szczytu, nie mógł on być zdobyty przez wy­ I MNICHA prawę japońską w r. 1970, polskie wejście Ranka fateiĄ 1953 jest więc pierwszym w ogóle. Ustalono też, iż mieszkańcy zachodnich dolin używają dla szczytu nazwy Dunapurna. Lekarzem wypra­ Plan operacyjny wyprawy na Rakaposhi — według wy był Leszek Korniszewski. danych Anny Czerwińskiej kobiecym na świecie (pierwszy: Gasherbrum RAKAPOSHI 7788 M II —• 1975). Wyprawę zorganizował Speleo­ klub Morski PTTK w Gdyni — przy współ­ Szczyt wznosi się' na północno-zachodnim udziale KW Warszawa i pomocy ze strony skrzydle Karakorum, a r.a liście najwyż­ PZA. szych gór świata zajmuje pozycję 27. Kie­ rownictwo ogólne polsko-pakistańskiej wy­ r 8511 M prawy spraw ował kpt. M. Sher Khan. Grupa polska liczyła 7 członków, kierował nią (i Już w trakcie druku tego numeru „Tater­ de facto całą wyprawą) Ryszard Kowalew­ nika" napłynęły depesze o kolejnym tego­ ski. Pakistańczyków było 6. Bazę (3800 mi rocznym sukcesie polskim w Himalajach — założono 5 czerwca w bok od lodowca Biro. wejściach wyprawy śląskiej na Lhotse. Do­ Następnego dnia stanął obóz I (4900 m), a - konał} ich dwa zespoły (doniesienia prasowe 19 czerwca — obóz II (5800 m), już na mówiły o trzech): grzbiecie północno-zachodniej grani. Droga wiodła teraz granią, omijając kilka turni. 26 4 października Zygmunt Andrzej Heinrich czerwca stanął obóz III (6200 m) pod tzw. i Janusz Skorek oraz — bez użycia tlenu — Głową Mniszki. Kilometr dalej droga opu­ Andrzej Czok i Jerzy. Kukuczka. ściła grań (obóz IV 6500 m założony 28 9 października Janusz Baranek, Adam czerwca) i przez rozległe tarasy lodowe prze­ Bilczewski (kierownik wyprawy), Stanisław trawersowała pod piramidą szczytową do Cholewa i obywatel RFN (jako alpinista grani południowo-zachodniej (obóz V 7100 m, wychowany w Tatrach) — Robert Niklas. 30 czerwca). Stąd nastąpiły 3 wejścia na Wyprawa śląska zdobyła Lhotse jako szczyt: 1 lipca Ryszard Kowalewski. Tadeusz czwarta z kolei (I wejście 1956 Szwajcarzy Piotrowski oraz M. Sher Khan; 2 lipca An­ Fritz Luchsinger i Ernst Reiss, II wejście drzej Bieluń. Jacek Gronczewski i Jerzy 1977 — 10 osób w 3 zespołach. III wejście Tillak; 5 lipca Anna Czerwińska i Krystyna wiosną 1979 — 4 osoby w 2 zespołach). Palmowska. Szczyt jest naszym szóstym ośmiotysięczni- Wyprawę' można uznać za jedną z najlep­ kiem. pod względem wysokości równym szych tego roku w Himalajach i Karakorum. wierzchołkom Kangchendzongi. Piękny wy­ Dokonała ona II wejścia na bardzo trudny czyn stanowi wejście bez użycia sztucznego szczyt, nową drogą. Wierzchołek osiągnęli tlenu. Udanych ataków tego rodzaju by­ wszyscy Polacy, co świadczy o równym wy­ ło dotąd powyżej 8500 m zaledwie kilka, a sokim poziomie całej ekipy, a także o traf­ jako „konkurencja" himalajska pojawiły się nej taktyce. Wejście Anny Czerwińskiej i one w r. 1977 — Polacy włączyli się więc Krystyny Palmowskiej jest drugim co do do walki jedni z pierwszych. wysokości wynikiem uzyskanym w zespole Józef Nyka

Czy pamiętasz o istnieniu Funduszu im. K. Berbeki? Indywidualnych wpłat dokonywać moż­ na wprost na konto PZA w NBP IV O.M. 1049-5799-132 Warszawa - z dopiskiem „na Fundusz im. Berbeki".

108 http://pza.org.pl Drogi przebyte przez wyprawą z Brna: nowe — linia ciągła, powtórzenia — linia przerywana, innych wy­ praw — linia kropkowana. 1. Rużićka i Schwab: 2. Beneś i Krch; 3. Tallova, Talia, Bednafik t Cidl: 4. Bednafik i Cidl; 5. Beneś, Tallova i Talia; 6. Bednafik; 7. Rużićka i Schwab oraz Cidl i Skfićka; 8. Krch. Tallova i Talia; 9—10. Bednafik i Benrs. Fot. Jifi Rużićka

ANDRZEJ SKŁODOWSKI I JERZY WALA Hindukusz 1978 - wyprawa z Brna Niezwykle udaną ekspedycję w Hindukusz Rużićka i Schwab oraz o dzień dłużej podą­ Wysoki zorganizowali latem 1978 r. alpiniści żający za nimi Cidl i Skfićka przeszli drogę z Brna: Miroslay Mrkyvka (kierownik), francuską północnym ramieniem. Od 17 do Sylva Talia (kierownik sportowy), Tomaś 21 sierpnia Krch, Tallova i Talia pokonali Skfićka (lekarz), Peter Bednafik, Jifi Bene.ś, północno-zachodnią ścianę, kierując się Vilem Schwab, Jaroslava Tallovó, Jifi Rużi­ wprost ku wierzchołkowi. ćka. Jan Krch i Kareł Cidl. W dolinie Tymczasem Bednafik, który zdążył już Szchaur (Śkhawr, także Sakhawr) przeby­ wrócić do bazy, ponowił wraz z Beneśem wali oni 30 dni (baza 3950 m>. wejście na Kuhi Szchaur, tym razem pół­ W dniach 7 i 8 sierpnia 1978 r. Rużićka i nocno-wschodnią ścianą, w dole prawdopo­ Schwab weszli filarem na M2 (6424 m). dobnie w pobliżu drogi wrocławskiej, w gó­ prawdopodobnie nową drogą — o bardzo rze zaś na prawo do wybitnej depresji, osią­ stromych odcinkach lodowych. Zeszli wschod­ gając grań zachodnią tuż poniżej wierzchoł­ nią granią na przełęcz 5825 m i stokami lo­ ka (20—22 sierpnia). Nie zadowolili się jed­ dowymi oraz granią zachodnią osiągnęli nak pokonaniem tej ogromnej drogi, lecz ze­ szczyt M3 (6109 m). W tym samym czasie szli do kotła po południowej stronie, by stąd (8 sierpnia) na M3 weszli północną ścianą północno-zachodnią granią wejść na Udren BeneS i Krch oraz od przełęczy Kutele Zom (7131 m, T. 1—2 65 s. 8). Zakończeniem Szagerdha (Kootale Saagerdha) granią pół­ działalności było wejście 25 sierpnia Ruźićki nocno-wschodnią — Talia z żoną, Bednafik i Schwaba na Kuhi Auar (Kohe Hawar, i Cidl. Obu wejść dokonano nowymi droga­ 6183 m). Droga ma wyprowadzać ścianą na mi. W dniu 10 sierpnia na Kuhi Nadir turnię w grani (trudności IV) i nią na szczyt. Szah (Kohe Nadir Sah. 6814 m) weszli Bed­ nafik i Cidl drogą poznańską, a Beneś i A więc niedługo musieliśmy czekać na no­ Tallovie nową drogą, przez górną połać pół­ we drogi w rejonie Szchaura (zob. T. 3/78 s. nocnej ściany (IV, stromy lód\ wtrawersowu- 120)! Wyniki sportowe wskazują na dosko­ jąc z górnego piętra lodowca Nadir Szaha nale przygotowanie fizyczne i techniczne do górnego kotła w ścianie drogą wrocław­ uczestników wyprawy, oraz mądre rozegranie ską przez prawą grzędę. taktyczne akcji w górach. Na podkreślenie zasługuje tak aktywny udział w wejściach Po kilkudniowej przerwie przystąpiono do pani Tallovej. Prawdopodobnie była to jedy­ wejść na Kuhi Szchaur (Kohe Śkhawr. 7116 na udana wyprawa w Hindukusz Afgański m) — od razu kilkoma drogami, z wyjąt­ w r. 1978, gdyż polityczna sytuacja w tym kiem drogi francuskiej — nowymi. Od 16 do kraju nie sprzyjała działalności górskiej. 17 sierpnia Bednafik przeszedł samotnie pół­ Przy okazji należy zwrócić uwagę nadsyłają­ nocno-zachodnią ścianę, kierując się w pra­ cym sprawozdania na konieczność precyzyj­ wo na zachodnią grań i nią na szczyt, (V, te­ niejszego podawania przebiegu dróg wejścio­ ren mieszany, bardzo strome odcinki lodowe, wych i zejściowych, niezbędnego do ustalenia grań łatwa). W tym czasie (16—18 sierpnia) pierwszeństwa przejść i ich dokumentacji.

http://pza.org.pl 109 JANUSZ MĄCZKA Polacy w radzieckim Pamirze 1978

Latem 1978 r. w Międzynarodowym Obozie cją obozu na lodowcu Fortambek. Polscy al­ Alpinistycznym, zorganizowanym przez Fe­ piniści stanęli na wszystkich czterech naj­ derację Alpinizmu ZSRR, wzięło udział ze wyższych szczytach radzieckiego Pamiru — strony Polski 30 osób. Działalność objęła re­ byliśmy jedyną grupą narodową, której się jony trzech najwyższych masywów Pamiru to udało. Radzieckiego: Piku Lenina, Piku Kommu- nizma oraz Piku Rewolucji. Wyjazd z kra­ ju nastąpił 16 lipca, powrót 17 sierpnia. Kie­ Pik Rewolucji 1978 rownikiem wyjazdu był Janusz Mączka, jed­ nakże poszczególne grupy, działające samo­ Latem 1978 r. otwarty został dla alpini­ dzielnie w oddalonych od siebie zakątkach, stów z zagranicy jeden z najciekawszych miały własnych kierowników, odpowiedzial­ rejonów radzieckiego Pamiru — otoczenie nych za sprawy sportowe. Pika Rewolucji. Zorganizowano tu filię Mię­ dzynarodowego Obozu Alpinistycznego, bazę Pod Pikiem Lenina z bazy w Aczik Tasz urządzając na bocznym tarasie moreny lo­ wspólną dziełalność prowadziły trzy grupy: dowca Jazgulem Dara. Filia czynna była 15 osób z FAKA pod kierownictwem Ada­ także w roku 1979, a w obu sezonach gościły ma Krawczyka, 5 osób z Grupy Tatrzańskiej w niej niewielkie lecz doborowe ekipy pol­ GOPR pod kierownictwem Zbigniewa Ja­ skie. Wyjątkową atrakcyjność rejonu podno­ błońskiego oraz 2 osoby z KW Trójmiasto si to, że alpiniści .mają tu nie tylko możność — łącznie 22 osoby. Wierzchołek Piku Leni­ wytyczania efektownych nowych dróg, ale na (7134 m) drogą przez Pik Razdielnaja i zdobywania dziewiczych dotąd szczytów. osiągnęło 15 osób (10 z FAKA, 3 z GOPR, 2 z KW Trójmiasto). Ekipa GOPR podjęła Bez mała siedmiotysięczny masyw Pika próbę zjazdu na nartach spod wierzchołka Rewolucji (6974 m) stanowi najwyższe wy­ tego szczytu, co udało się tylko Andrzejowi niesienie Grzbietu Jazgulemskiego, który Kołodziejczykowi; Zbigniew Jabłoński w cza­ ciągnie się ogólnie równoleżnikowo na dłu­ sie zjazdu zgubił jedną z nart i nie mógł gości prawie 200 km — od granicznego Pian- próby kontynuować, a szkoda. dżu na zachodzie, do zakola rzeki Tanymas na wschodzie. Pasmo to charakteryzuje się Z bazy na lodowcu Fortambek działała silnym zalodzeniem. Znajduje się tu 98 lo­ czteroosobowa grupa PZA: Andrzej Czok dowców, o łącznej powierzchni 770 km2, nie (kierownik), Walenty Fiut, Krzysztof Pan­ wliczając w to Lodowca Fedczenki. Najwyż­ kiewicz i Krzysztof Wielicki. Dokonała ona szy odcinek grani głównej pasma, leżący w następujących wejść: 1) na Pik 6380 m nad obrębie doliny Jazgulem Dara, stanowi rów­ przełęczą Szini Bini — Fiut i Wielicki; 2) nocześnie południowe zamknięcie dla gór­ na Pik Korżeniewskoj (7105 m) drogą Do­ nych partii najdłuższego górskiego lodowca browolskiego z 1966 r. — Czok, Fiut, Pan­ poza strefą polarną — Lodowca Fedczenki, kiewicz i Wielicki. Przejście 1000-metrowej o długości 71,2 km. W Grzbiecie Jazgulem- ściany zajęło 3 dni, trudności były skalno- skim znajduje się kilkanaście szczytów sze- lodowe. 3) na Pik Kommunizma (7483 m) ściotysięcznych. Najwyższym jest czwarty co przez Żebro Buriewiestnika, w rekordowym do wysokości szczyt Pamiru Radzieckiego — czasie 3 dni na wejście i zejście — Czok, Pik Rewolucji. Tworzą go 3 szczyty usytuo­ Fiut, Pankiewicz i Wielicki. wane w promieniu 3—4 km na rogach pla- W rejonie Piku Rewolucji z bazy na lo­ teau, położonego na wysokości ok. 6800 m. dowcu Jazgulem Dara działała 4-osobowa Nad Lodowcem Fedczenki w*znosi się szczyt grupa PZA: Janusz Mączka (kierownik), północny (6974 m), nad Lodowcem Rewolucji Aleksander Lwow. Janusz Skorek i Ludwik — szczyt południowy (6950 m), wreszcie nad Wilczyński. Rejon ten został po raz pierwszy Lodowcem Grum Grzymajły — szczyt udostępniony cudzoziemcom, dlatego pobyt wschodni (6950 m). w tej grupie omawiam osobno i nieco sze­ Cały masyw stanowi węzeł, z którego roz­ rzej. chodzą się potężne granie z najwyższymi Podsumowując naszą działalność w Pami­ szczytami pasma. Na zachód wybiega grań rze w r. 1978 powiedzieć można, że był to główna grzbietu, a w jej 12-kilometrowym rok dużych sukcesów sportowych, stawiają­ odcinku wznoszą się Pik 26 Bakinskich Ko­ cych nas na czele wszystkich zagranicznych misarzy (6834 m), Pik 6002 m i Pik Komuny ekip. Oficjalny komunikat Agencji TASS, Paryskiej (6354 m). Za ostatnim szczytem oceniający rok 1978 w górach ZSRR, w dzia­ grań skręca gwałtownie na południe, w kie­ le osiągnięć grup z zagranicy, na pierwszym runku pięknego szczytu Liap Nazar (5988 m). miejscu postawił polskie wejście na Pik Re­ Tworzy ją szereg strzelistych szczytów* o wolucji. Rekordowy wypad naszej czwórki skalnych ścianach (niektóre z nich dziewi­ na Pik Kommunizma był największą sensa­ cze!). Od wschodniego szczytu Piku Rewo-

110 http://pza.org.pl łucji grań główna Grzbietu Jazgulemskiego 196S — zespół B. Niekrasowa przechodzi prawą połać południowej ściany; zespól S. Artiuchina zdo­ biegnie w kierunku wschodnim, stanowiąc bywa szczyt południową granią przez Pik Szipka południowe otoczenie Lodowca Grum Grzy- 6254 m (I wejście). Drogę tę powtórzono w r. 1973. majły. Wznoszą się tu szczyty o wysokości W pierwszym wejściu na Pik Szipka uczestniczy­ ok. 6500 m. Lodowiec Grum Grzymajły jest li alpiniści bułgarscy. 1969 — pierwsze wejście południowo-zachodnim drugim co do długości lodowcem Pamiru filarem południowej ściany (zespół E. Starosielca); (36,7 km). W kierunku północnym od głów­ druga grupa wyprawy wchodzi południowym fila­ rem na Pik 26 Bakinskich Komisarzy i dalej gra­ nego (północnego) szczytu Piku Rewolucji nią na Pik Rewolucji. odgałęzia się grań Południowej Grupy Fed­ 1977 — przejście lewej połaci południowej ściany czenki oraz Grupy Wysokiej Ściany, zalicza­ przez zespól I. Hackiewicza. nych do systemu Grzbietu Jazgulemskiego. 1978 — otwarcie bazy Międzynarodowego Obozu Alpinistycznego. Zespół radziecki powtarza drogę Oddzielają one górne partie Lodowca Fed­ południowo-zachodnim filarem, a trzeciego przej­ czenki oraz Lodowiec Witkowskiego od Lo­ ścia tego filara dokonują Polacy A. Lwów, J. dowca Grum Grzymajły. Znajduje się tu Mączka, J. Skorek 1 L. Wilczyński, osiągając jako pierwsi i jedyni cudzoziemcy jeden z wierzchoł­ 10 sześciotysięczników, m.in. Pik Fikkiera ków Piku Rewolucji — szczyt południowy 6950 m. (6718 m), Pik Grina (6525 m), Pik Krylenki (6419 m) oraz Wysoka Ściana (ok. 6300 m). Interesująca nas dolina Jazgulem Dara pod­ chodzi od południa pod grań Grzbietu Ja­ Nasza działalność 1978 zgulemskiego. Górne jej partie wypełnia 15- kilometrowy lodowiec o tej samej nazwie Jedną z niewątpliwych atrakcji wypadu oraz jego boczna wschodnia odnoga — Lo­ pod Pik Rewolucji jest blisko dwugodzinny dowiec Rewolucji. Rzeka Jazgulem Dara przelot helikopterem z bazy pod Pikiem Le­ wpada do rzeki Bartang. W dolinie Bartangu nina do rejonu działania. Trasa prowadzi istnieje stałe osadnictwo w postaci kiszła- wzdłuż Grzbietu Zaałajskiego, z widokami ków zamieszkanych przez pamirskich Tadży­ na jego najwyższe szczyty, po czym przerzu­ ków. Pod względem języka, kultury i pro­ ca się przez jego grań na południe i dalej wadzonej gospodarki są oni pokrewni Ta­ wiedzie nad całą długością Lodowca Fed­ dżykom znanym nam z Hindukuszu Afgań- czenki, dając przegląd szczytów całego ^kiego. Grzbietu Akademii Nauk. Okrążając na ko­ niec od wschodu masyw Piku Rewolucji he­ likopter leci nad dolinami Bartang i Jazgu­ Pół wieku historii lem Dara. Poznanie skomplikowanej orografii gór­ Nasz pobyt w bazie na lodowcu Jazgulem nych partii Lodowca Fedczenki, a także od­ Dara wynosił zaledwie 20 dni, na aklimaty­ krycie Piku Rewolucji przyniosła Pamirska zację poświęciliśmy więc tylko dwa wejścia. Ekspedycja Akademii Nauk ZSRR oraz Nie­ Drugiego dnia od przylotu do bazy, wyru­ mieckiej Wyprawy W. Rickmera Rickmersa szyliśmy mocno uszczelinionym lodowcem Ja­ w r. 1928. Opis wyników tej ekspedycji daje zgulem Dara, biwakując najpierw nad je­ radziecki topograf I. G. Dorofiejew w książ­ ziorem na wysokości 4200 m, a następnie w ce „Na zaobłocznych wysotach". Historię zdo­ kotle pod przełęczą Hurdżin (5500 m). Ran­ bywania masywu Piku Rewolucji można po­ kiem 23 lipca — czwartego dnia od wyjazdu dzielić na 3 wyraźne etapy — zarówno pod z Moskwy! — na przełęcz wyruszyli A. względem chronologii, jak i trudności podej­ Lwów i J. Mączka. Lwów z przełęczy (5671 mowanych problemów. m) zawrócił, natomiast Mączka po 7 godzi­ nach wspinaczki osiągnął główny wierzchołek Pierwszy etap w latach 1952—1960, to zdo­ Piku Komuny Paryskiej (6354 m). Po krót­ bywanie masywu od strony wschodniej z kim odpoczynku, w dniach 27 i 28 lipca 1978 Lodowca Grum Grzymajły: r. dokonaliśmy całym zespołem wejścia po­ 1952 — pierwsza próba wejścia na szczyt (do wy­ łudniowo-zachodnim żebrem na Pik Szipka sokości 6300 m). 1954 — pierwsze wejście na szczyt, dokonane północno-wschodnią granią przez 11-osobowy ze­ spól A. Ugarowa. W r. 1959 drogę tę powtórzyła Zespół po zejściu z Piku Rewolucji — od lewej: wyprawa pod kierownictwem W. Nazdriuchina. L. Wilczyński, J. Mączka, A. Lwów i J. Skorek. 1960 — wejście zespołu S. Sawwona granią Fot. Janusz Mączka wschodnią. Drugi etap eksploracji stanowiły wejścia od strony północnej, z Lodowca Fedczenki, w tym pokonanie 1800-metrowej północnej ściany. 1962 — drogę tą ścianą poprowadził zespół L. Myszlajewa. 1964 — trawersowanie: Pik Komuny Paryskiej — szczyt 6002 m — Pik 26 Bakinskich Komisarzy — Pik Rewolucji — Pik Grina (zespól w. Riazanowa). 1967 — drogę północną ścianą powtarzają zespoły B. Niekrasowa oraz A. Kuzniecowa. Ostatni etap, to wejścia od południa z do­ liny Jazgulem Dara, gdzie głównym proble­ mem jest skalna ściana południowa, licząca 2500 m wysokości.

http://pza.org.pl 111 wy płat starego lodu. Szczyt osiągnęliśmy 6 6V50m sierpnia 1978 w południe. Jeszcze tego same­ go dnia zeszliśmy, głównie zjazdami, połud­ niową granią do wysokości 6000 m. Droga powrotu, też niełatwa, prowadziła przez Pik Szipka (6254 m), którego północna grań, na­ stręczająca spore trudności skalne, zajęła nam cały dzień 7 sierpnia. Do bazy przyby­ liśmy 8 sierpnia wieczorem. Tak więc udało się nam przebyć jedną z trzech najwyższych ścian w górach Związku Radzieckiego. Pozostałe — to południowa ściana Piku Kommunizma oraz północna Chan Tengri. Wszystkie trzy łączą takie ce­ chy, jak duża wysokość względna, znaczne trudności skalne oraz wysokość bezwzględ­ na szczytów rzędu 7000 m i więcej. Jeśli chcemy skutecznie atakować wielkie proble­ my ścianowe Himalajów, musimy posiadać łatwo dostępny poligon dla stworzenia szer­ szej kadry dla takich wejść. A takie możli­ wości daje nam w tej chwili przede wszy­ Południowa ściana Piku Rewolucji i jego południo­ stkim Pamir. wy szczyt (6950 m.) Lewa kulminacja — to grań biegnąca do szczytu głównego (6974 m). 1. Droga E. Starosielca południowo-zachodnim filarem z r. Od Redakcji. Latem 1979 r. Janusz Mącz­ 1969, powtórzona przez polski zespół w r. 1978; za­ ka poprowadził w rejon Piku Rewolucji ko­ znaczono miejsca polskich biwaków, a strzałkami lejny polski zespół. Jego łupem padła wspa­ — drogę zejścia w kierunku Piku Szipka. 2, Dro­ ga Niekrasowa z r. 1968. 3. Droga I. Hackiewicza niała, 2300-metrowa wschednia ściana z r. 1977. szczytu Liap Nazar (5988 m — mapka na Rys. Jaiiusz Mączka tylnej okładce), którą w dniach 29 lipca •— 3 sierpnia przeszli Janusz Mączka, Tadeusz (6254 m) — drogą skalną o średnich trud­ Preyzner, Bogdan Strzelski i Jerzy Zając nościach II—III, z jednym wyciągiem IV. (70 wyciągów, w tym 40 o trudnościach V— Trzeci dzień zajęło nam zejście. Kolejne dwa VI). Trzej uczestnicy wyjazdu weszli na dni poświęciliśmy na wypoczynek i przygo­ dziewiczy szczyt 5400 m i nadali mu nazwę towanie się do wejścia na Pik Rewolucji. „Polska". Decyzję wyboru drogi podjęliśmy pod ścia­ ną. Duże zagrożenie lawinami kamiennymi, Trasa wejścia na Pik Komuny Paryskie] wynikłe z upałów panujących latem 1978, Rys. Janusz Mączka uniemożliwiło wytyczenie nowej drogi wprost na południowy szczyt. Kierując się wzglę­ dami bezpieczeństwa, wybraliśmy drogę o stosunkowo litej skale — południowo za­ chodnim filarem. Zaczyna się ona na wyso­ kości 4400 m, trudności skalne kończą się na wysokości 6800 m. Różnica poziomów, ja­ kie droga pokonuje, wynosi 2550 m. Drogę pokonaliśmy w dniach od 2 do 6 sierpnia 1978 r. W ścianie biwakowaliśmy kolejno na wysokości 4800, 5700, 6200 i 6750 m. Używa­ liśmy zwykłych płacht biwakowych, przy czym z braku miejsca nie zawsze udawało się je wykorzystać. Najcięższy był biwak na wysokości 6750 m. Każdy z nas drzemał na osobnej półce skalnej, a silny wiatr utrud­ niał gotowanie. Droga ta nie posiada trudno­ ści skrajnych, wymaga jednak ponad dwu- kilometrowej wspinaczki skalnej, w więk­ szości w dużej ekspozycji i przy trudnościach III—IV, z miejscami V, licząc według skali tatrzańskiej. Największe trudności występują ponad drugim biwakiem — w otwartej ścia­ nie tzw. marmurowego pasa. Sporym utrud­ nieniem jest kruszyzna i słaba asekuracja. Problemem, którego się nie spodziewaliśmy, był w pasie 4800—6000 m zupełny brak lodu i śniegu, co na drugim biwaku zagroziło nam kompletnym brakiem wody; uratował nas przypadkowo odkryty pod okapem półmetro­

112 http://pza.org.pl Pik Lenina 1979

Od 19 lipca do 19 sierpnia 1979 r. uczest­ W drugiej połowie dnia widoczność pogor­ niczyła w Międzynarodowym Zgromadzeniu szyła się, utrudniając odnalezienie drogi po­ Alpinistycznym pod Pikiem Lenina 4-osobo- wrotnej. Zespół był zmuszony biwakować po­ wa grupa wydelegowana przez Komisję za namiotami — jak się rano okazało, za­ Szkolenia — Piotr Edelman, Piotr Kalmus, ledwie 250 m od namiotów obozu IV. Bazę Janusz Kusina i Jan Serafin (kierownik). osiągnięto w dniu 15 sierpnia o godz. 17. Dla trzech uczestników wyjazd był pierw­ Korzyści wyjazdu są jednoznaczne: trzech szą okazją do konfrontacji z wysokością kolegów pobiło życiowe rekordy wysokości, większą niż tatrzańska lub alpejska. osobisty kontakt J. Serafina z lekarzami ra­ Działalność rozpoczęto 24 i 25 lipca wej­ dzieckimi umożliwił wymianę doświadczeń ściem do obozów I (4200 m) i II (5200 m). zawodowych z zakresu medycyny wysokogór­ W dniach 28—30 lipca założono obóz III skiej, z powodzeniem wypróbowano zestaw (6100 m), 3 sierpnia zespół znalazł się w leków pomocnych w profilaktyce wysoko­ obozie IV (6450 m) z zamiarem wejścia na ściowego nieżytu krtani. szczyt następnego dnia. W związku z bardzo silnym załamaniem pogody trzeba się jed­ Jest moim przyjemnym obowiązkiem po­ nak było wycofać w ciągu 2 dni do bazy. dziękować całemu zespołowi za bojową po­ Opierając się na prognozie pogody, zapowia­ stawę oraz grupie FAKA (kier. A. Krawczyk) dającej 3-dniową poprawę, 9 sierpnia wy­ za pomoc w sprawach organizacyjnych w ruszono z bazy w deszczu i śniegu. Z obo­ czasie podróży i trzykrotną gościnę w namio­ zu III wycofał się Piotr Edelman — z uwa­ tach. gi na infekcję wirusowo-kataralną. Atak na Jan Serafin szczyt nastąpił z obozu IV (6450 m) w dniu 13 sierpnia o godz. 6.15 w zespole Piotr Kal- Oprócz czwórki z PZA, latem 1979 r. pod mus, Janusz Kusina i Jan Serafin oraz 2 Pikiem Lenina (i Pikiem Kommunizma) ba­ Duńczyków. Przy silnym wietrze i tempera­ wiła także 20-osobowa grupa alpinistów z turze ok. —20° szczyt osiągnęli kolejno w FAKA, którą kierował Adam Krawczyk. 5,5 i 7 godzin Jan Serafin i Piotr Kalmus Bardzo zróżnicowany poziom składu jak i złe (każdy w towarzystwie Duńczyka). Janusz warunki atmosferyczne zaważyły na wyni­ Kusina przerwał wspinaczkę na wysokości kach. Na szczyt wszedł jedynie Jan Jawor­ ok. 7000 m i dołączył do pozostałych w dro­ ski (w dniu 14 sierpnia), większość uczestni­ dze powrotnej. ków dotarła do obozu III. (Red.)

ANDRZEJ SKŁODOWSKI Sezon zimowy 1978-79 taterników polskich

Zgodnie z tradycją ostatnich lat, pogoda oparty tylko na tych materiałach, które na­ w sezonie zimowym 1978/79 była ,,w kratkę"; płynęły od kolegów — bądź do redakcji „Ta­ już tylko niewielu ze wspinających się w ternika", bądź też do PZA. Apelujemy więc Tatrach pamięta słoneczne „trzytygodniów- 0 nadsyłanie uzupełnień, które zamieszczo­ ki". Nowością były natomiast kłopoty komu­ ne zostaną przy omówieniu następnego se­ nikacyjne, zwłaszcza w styczniu, kiedy to zonu zimowego. wielu chętnych nie mogło dotrzeć w Tatry. NOWE DROGI Tej zimy trudno mówić o wyraźnym po­ dziale sezonu na poszczególne okresy (wcze­ Mala Buczynowa Tumla, prawym żebrem polud- sną i pełną zimę oraz okres wiosenny). Opa­ niowo-zachodniej ściany: J. Czarski, J. S. Jawor­ dy śniegu sprawiły np., że w końcu kwietnia ski, K. Renik i A. Skłodowski 4 XII 1978. więcej było śniegu i lodu, niż w najmroź- Baranie Koryto, wprost przez północno-zachod­ nią ścianę Baranich Rogów (wariant zimowy do niejszym lutym. Dlatego też w zestawieniu drogi WPH 2966): K. Borkowski i P. Paekowski ważniejszych dokonań nie uwzględniałem 4 II 1979. podziału sezonu na okresy, co zresztą samo Zadnia Popradzka Czuba, zachodnim żebrem: L. wynika z dat poszczególnych przejść. Musioł i J. Wiltosiński 8 III 1979. Nowa droga? Dzika Turnia, wschodnią ścianą: D. Miodowicz Nie obeszło się — niestety — tej zimy bez 1 J. Wolf 15 III 1979. kilku śmiertelnych wypadków. Wydaje się, Huncowski Szczyt, lewą krawędzią południowej że do sprawy tej powinna powrócić na ła­ ściany Huncowsklej Baszty: J. Mączka i M. Ko­ mach „Taternika" Komisja Bezpieczeństwa zik 15 IV 1979. Górskiego PZA. Kieżmarski Kopiniak (tzw. Turnia Szczepańskie­ go), północną ścianą, nowa droga na lewo od dro­ Podany niżej wykaz przejść sezonu 1978/79 gi Matraya i Rybanskiego: A. Smólski i A. Za­ jest, tradycyjnie już, niekompletny, gdyż krzewski.

http://pza.org.pl 113 PIERWSZE POLSKIE PRZEJŚCIA ZIMOWE Pośrednia Grań, środkiem północno-wschodniej ściany, drogą Kysilki: T. Grocholski, J. Majewski i B. Ziółkowski 20—21 II 1979. Mały Kieżmarski Szczyt, północną ścianą, dro­ gą Hodala i Rusnaka: P. Gawlik i B. Marcela, w 2 dni w kwietniu 1979.

WAŻNIEJSZE POWTÓRZENIA Kazalnica Mięguszowiecka, drogą Drosta: W. Kurtyka i A. Machnik 22—24 XII 1978; K. Czar­ necki 1 W. Janowski 27—28 11 1979; M. Dąsał i A. Sukiennik 4—5 III 1979. Kazalnica Mięguszowiecka, tzw. Wielkim Zacię­ ciem: Z. Czyżewski 26—27 XII 1978. Kocioł Kazalnicy Mięguszowieckiej, drogą Długo­ sza: T. Mitkiewicz 1 Z. Młynarczyk 26—27 XII 1978. Mięguszowiecki Szczyt, północno-wschodnim fi­ larem: J. Szczepański i A. Wiaderny 26—28 XII 1978. Raptawicka Turnia, południową ścianą, drogą Kielkowskiego: A. Neczaj i Z. Płatek 31 XII 1978. Wielicka Baszta, żlebem spadającym z Granac- kiej Ławki, drogą o trudnościach lodowych: A. Czok, R. Owczarek i Ł. Walichiewicz 16 II 1979. Mały Kieżmarski Szczyt, północną ścianą, drogą Stanisławskiego: A. Neczaj i A. Sukiennik 20—21 II 1979. Mały Kieżmarski Szczyt, północną ścianą, tzw. krawędzią Weberowki: J. Kozaczkiewicz i L. Ko­ zik 20—21 II 1979; A. Zakrzewski, J. Brenejzen, Południowa ściana Batyżowieckiego Szczytu — wi­ W. Rogoziński i N. Zarębski w lutym 1979. dok z Batyżowieckiej Próby. Mały Kieżmarski Szczyt, direttissimą północnej ściany: M. Dąsał i A. Karst 21—23 II 1979. Fot. Jan Dajnouskl Kościelec, zachodnią ścianą, drogą Gryczyńskie- go: L. Opyrchał samotnie, 23 II 1979. Kocioł Kazalnicy Mięguszowieckiej, drogą Gry- czyńskiego: A. Raczyński i J. Barszczewski 27—28 II 1979. PIERWSZE PRZEJŚCIA ZIMOWE Mięguszowiecki Szczyt, wschodnią ścianą, dro­ gą Śurdela: I. Kołcon i K. Mosingiewicz 27—28 Mnich Malotacki, poludniowo-zachodnią ścianą, 11 1979. drogą Mroza: M. Danielak i J. Muskat 4 XII 1978. Mała Rogata Szczerbina, kominem Węgrzynowi­ cza: R. Owczarek i Ł. Walichiewicz 28 II 1979. Kazalnica Miętusia, direttissimą: R. Gajewski, Z. Ganek, wschodnią ścianą, mniej więcej drogą Kiszela i B. Probulski 5—8 XII 1978. Paszuchy: Dobrosława Miodowicz-Wolfowa i Jan Kazalnica Mięguszowiecka, drogą Czyżewskiego: Wolf 2—3 III 1979. K. Śmieszko, M. Piekutowski i M. Jargilo 24—20 Złota Turnia, drogą Palenićka: W. Rogoziński 1 XII 1978. M. Zarębski w lutym 1979. Raptawicki Mnich, południowym kominem i Kazalnica Mięguszowiecka, drogą Długosza: P. wschodnim filarem, drogą Preyznera i Krajew­ Edelman 1 R. Szor 4—5 III 1979; A. Sukiennik i skiego: M. Płonka i W. Porębski 30 XII 1978. tOW. 20—21 III 1979. Złota Turnia, północną ścianą, drogą Chrobaka Kozia Kazalnica (Mała Żółta Ściana), drogą Drll- i Hierzyka: W. Ciepiela i W. Slerpowski 17—18 IV ka: K. Borkowski i P. Paekowski 5—« II 1979. 1979. Wielki Lodowy Kopiniak, tzw. drogą King-Kong: S. Głazek i Artur Sobolewski 11 II 1979. UZUPEŁNIENIA DO ZIMY 1977-78 Wielki Lodowy Kopiniak, tzw. drogą Goppe: Ma­ ria Szlenk i Artur Sobolewski 7 II 1979. 20 marca 1978 na północnej ścianie Kopy Kież­ marskiej przeszliśmy drogę Raćki i Vestenckiego Wielki Lodowy Kopiniak, tzw. drogą Śnieżny (V), która biegnie na lewo od direttissimy. Było Człowiek: T. Grocholski i J. Majewski 23 II 1979. to jej II przejście, a I zimowe (według książki Uwaga: informacje o przejściu tych dróg i ich wejść w Schronisku im. Brnćala). Skład zespołu: nazwach podał B. Ziółkowski — nie dysponując A. Lewicki, K. Spyrka 1 J. Jasiński. pełniejszymi danymi trudno jest ustalić o jakie drogi chodzi. 26 marca 1978 przeszedłem z B. Mazurkiewiczem krótką ale ciekawą drogę Berinafika i Cepeli na Malv Młynarz, drogą Wacha: M. Dąsał i A. Su­ wschodniej ścianie Skrajnej Gajnistej Turni (za­ kiennik 27—28 II 1979. pewne I polskie przejście). Złota Baszta (Boćekova Veia), prawym filarem Jacek Jaslńsla północnej ściany (?): A. Smólski i towarzysze, 3 dni w lutym 1979. W trakcie przejścia Wielkiego Zacięcia na Ka­ Szatan, północno-wschodnim filarem północnego zalnicy (T. 3/78, s. 104) w górnej części dodaliśmy wierzchołka, drogą Hierzyka i Nowackiego: L. Mu- własny 1-wyciągowy wariant (V, A2, słabe haki). sioł i J. Wiltoslński 4 III 1979. Diretissimę Małego Młynarza (tamże, prawy łam) robiliśmy nie 4 i 5, lecz 5 16 marca, a ominięcie Orla Baszta, prawym żebrem południowej ścia­ górnych okapów było spowodowane załamaniem ny: M. Grochowski i A. Skłodowski 6 III 1979. się pogody. Natomiast 4 marca wspinałem się z J. Kołowa Czuba, wschodnią ścianą, drogą Skłodow­ Skrzyszowskim na Kazalnicy na drodze Łapińskie­ skiego: J. Bidziriski i K. Przemyski 15 III 1979. go i Paszuchy, i to bynajmniej nie w „samolez- Kozia Kazalnica (Mała Zótla Ściana), drogą Ha­ kach", lecz w rakach. Faktem jest, że trochę da­ la: K. Głazek i J. Stępień 16—19 III 1979. lej w lewo od nas wspinano się jak w lecie. Czarne Ściany, wschodnią ścianą, drogą Lechow­ Wiesław Krajewski skiego: T. Herbich i A. Skłodowski 25 III 1979. Jastrzębia Turnia, zacięciem południowo-zachod¬ Drogę Tokarzewskiego i Ziobera na Raptawickiej niej ściany (drogą nr 28 według przewodnika Grani przeszli 21 i 22 grudnia 1977 P. Malinowski Gierycha) : R. Owczarek i T. Rawlik 16 IV 1979. i Z. Młynarczyk. http://pza.org.pl 114 IGOR KOLLER Czechosłowacka zima 1978-79 w Tatrach

Podczas ostatniej zimy mieliśmy w Tatrach Osterwa — wprost na przełączkę między I (le­ wą) a II (środkową) czubą, V, Al: J. Benes i Z. złą pogodę i niesprzyjające warunki wspi­ Driik 3 i 1 II 1979. naczkowe. Dlatego też najwyżej trzeba oce­ Oslerwa — ścianą II (środkowej) czuby, V, A>, niać wspinaczki w północnych dolinach, 16 godzin: J. Kulhayy, S. Lenart i L. Suloysky gdzie na czoło dokonań wysuwają się przej­ 3—5 II 1979. Osterwa — ścianą II (środkowej) czuby, V, Al, ścia dróg na północnej ścianie Kaczego 9 godzin: P. Bednafik, J. Kulhayy i J. Svriek 13 Mnicha. Większość wspinaczy interesowała i 17 I 1979. się jednak niżej położonymi ścianami skal­ Osterwa — wprost na przełączkę między II (środ­ nymi, na których odnotowano istną eksplozję kową) a III (prawą) czubą, V-, Al, 6 godzin: A. pierwszych przejść, dokonywanych niekiedy Belica i J. Poryaznik 9 II 1979. Kaczy Mnich - - „superdirettissima" pn. ściany, za pomocą poręczowania. Pod względem licz­ V, A2, 32 godziny: K. Jakeś i B. Mrozek 10—12 II by nowych rozwiązań przodują ściany Oster­ 1978. wy oraz ściana czołowa wschodniego żebra Kaczy Mnich — lewą krawędzią niższej turni, V, Al: P. Valo\'ić i Lajćak 8 III 1979; kominem Szatana w Dolinie Mięguszowieckiej. wsch. ściany, V, Al: J. Obuch i F. Piaćek 12 i Największym osiągnięciem sezonu było 15 III 1979; przez galerię wsch. ściany, V-, A3: J. Poryaznik i P. Zelina 12 i 15 III 1979; środkiem pierwsze w zimie samotne przejście całej pn.-wsch. ściany, V, A2: A. Belica i I. Koller grani Tatr Zachodnich, Wysokich i Bielskich, 15—16 III 1979. dokonane przez P. Pochyłego w dniach 2'i Jarząbkowa Turnia — pd.-wsch. krawędzią. V, II — 9 III 1979. AO, lód 60°: A. Stransky i R. Teissler 12—13 I 1979. Poniżej przedstawiam wykaz ważniejszych Turnia nad Kolebą — pn.-zach. ścianą, IV+: J. przejść, który wprawrdzie nie jest komplet­ Brabec i B. Patrićny 15 III 1979. ny, zawiera jednak większość najciekawszych dokonań. Pierwsze przejścia zimowe Osterwa — środkiem pn.-zach. ściany I (lewej) NOWE DROGI I WARIANTY turni (Bena — Stuhlikoya): K. Jakeś i B. Mrozek 30 XII 1978. Szatan — prawym skrajem ściany czołowej wsch. Kaczy Mnich — lewą częścią pn. ściany głów­ żebra (wariant do WHP 626, FK 182), V-, A2, 14 nego wierzchołka (Jakeś — Mrozek): Z. Herman godzin: A. Feranćova, Z. Driik i J. Rybicka 28 I, i B. Mrozek 23—25 XII 1978. 7 1 9 II 1979. Szatan — prawą częścią ściany czołowej wsch. WAŻNIEJSZE POWTÓRZENIA żebra (wariant jak wyżej), V, A2, 10 godzin: P. Bednafik i J. Kulhavy 20 I 1979. Zadnia Baszta — środkową depresją wsch. ścia­ Szatan — środkiem ściany czołowej wsch. żebra ny (drogą Berbeki, Gajewskiego i Machnika), II (wariant jak wyżej), V-, A2, 12 godzin: Z. Driik wejście zimowe: D. Becik i P. Zelina 18 1 19 I i J. Rybićka 20 i 23 I 1979. 1979. Gankowa Strażnica — środkiem pn. ściany (dro­ Mała Baszta — prawą częścią pn. ściany, IV-, gą Żurka i Pawlikowskiego), II wejście zimowe; AO. 2 godziny: A. Stransky i J. Simon 18 I 1979. Lajćak i P. Valović 28—29 XII 1978. Mała Baszta — filarem pn. ściany, V-, Al, 8 Młynarczyk — prawą częścią wsch. ściany (dro­ godzin: J. Martiś, J. Spanik i V. Tatarka 18 I 1979. gą Nyki, Rudnickiego i Szurka — GP II s. 62), II Osterwa — ścianą I (lewej) czuby, V, Al: K. Ja- wejście zimowe: B. Mrozek z towarzyszem, 3 dn) keś i B. Mrozek 20 I 1979. w marcu 1979. Osterwa — ścianą I (lewej) czuby, V-, Al: Z. Herman i B. Mrozek 4 II 1979. Przekład: Tadeusz Preyzner Z podkrakowskich skałek

Stara gwardia nie rezygnuje z przodow¬ tego, że rok 1978 był kolejnym krokiem na­ nictwa — tak najkrócej można by określić przód wspinaczki skałkowej. Padło bowiem rok 1978 i początek roku bieżącego w skał­ wiele dróg o trudnościach do tej pory po­ kach podkrakowskich. Mimo dużego naporu konywanych raczej sporadycznie, takich jak: młodzieży, tak jak uprzednio, wśród tutej­ Czarny Okap w Tyńcu i prawa połać Filara szych „bularzy" prym wiodły od lat uznane Pokutników w Dolince Bolechowickiej (V1.4, sławy w osobach Wojciecha Kurtyki, Ryszar­ Kurtyka) czy kant filara Kuli i tzw. „Pani­ da Malczyka, Konstantego Miodowicza czy ka Tucznika" w Dolince Kobylańskiej (VI.4, Tomasza Opozdy. Ci „superłojownicy", a Malczyk), czy wreszcie „Święta Inkwizycja" szczególnie dwaj pierwsi, nadawali ton całej w Tyńcu, pierwsza i jedyna w tej chwili skałkowej działalności krakowskiej czołówki: droga oceniana na VI.5 (Malczyk). Jak trud­ wyszukiwali coraz to efektowniejsze proble­ ne są te drogi świadczy najlepiej to, że do my, wytyczali najtrudniejsze drogi. I to nie tej pory (lipiec 1979) jedynymi ich pogrom­ byle jakie, skoro panuje zgodna opinia co do cami są Kurtyka i Malczyk (z wyjątkiem

http://pza.org.pl 115 Czarnego Okapu, pokonanego ostatnio także przez Jerzego Farata i Konstantego Miodo­ wicza). Oczywiście wszystkie tego rodzaju przejścia mają miejsce po sporej liczbie „przystawień" i przy korzystaniu z górnej asekuracji. Ten sposób wspinania w skałkach stanowi zresztą stary i ciągle kontrowersyjny problem. Z jed­ nej stron3r trzeba sobie zdać sprawę z tego, że bez tej pomocy postęp w dzisiejszym wspinaniu skałkowym byłby bardzo wolny, z drugiej jednak nie należy zapominać, że prze­ bycie drogi z liną zrzuconą z góry nigdy nie może być uznane za czysto klasyczne. I dlatego też należałoby zwracać większą uwagę na stylowo czyste przejścia trudnych dróg, których — co tu dużo mówić — nie mamy za wiele. Z ubiegłorocznych osiągnięć Jeden z problemów roku 1978 w skałkach podkra­ w tym względzie wybijają się przede wszyst­ kowskich: ,,Dach" w Piekarach. kim dokonania Wojciecha Kurtyki (droga Fot. Krzysztof Baran Ostapowskiego na Sokolicy VI.2 i tzw. ..Fre- (chwytanie się haków podczas wpinania liny). ney" VI.3 na Zakrzówku, przebyty jednak­ Na zakończenie parę słów o innym istot­ że z chwytaniem się stałej pętli) oraz Tadeu­ nym problemie — dziwnej tendencji do wspi­ sza Skrzyszewskiego, który z dolną asekura­ nania się w paru znanych na pamięć gru­ cją pokonał znaną z zawodów skałkowych pach skalnych. Zakrzówek, dolinki Kobylań­ Płytę Sasa (VI.l) w Dolince Będkowskiej. W ska i Bolechowicka oraz niektóre fragmenty tym roku natomiast zaskoczył wszystkich J. Będkowskiej — to cały repertuar krakowskich Farat, przechodząc „Freneya" czysto klasycz­ skałołazów. A na tym skałki podkrakowskie nie. Jest to niewątpliwie najtrudniejsza ak­ bynajmniej się nie kończą! Dolinka Klucz- tualnie droga przebyła w skałkach podkra­ wody czy ostańce w Jerzmanowicach — to kowskich z dolną asekuracją. Warto tu do­ tylko dwa.z wielu zakątków', gdzie nasi wspi­ dać, że w podobny sposób została pokonana nacze zaglądają rzadko, lub nie zaglądają przez T. Opozdę piękna i długa ryska Ba­ wcale. A przecież skał tam mnóstwo i to bińskiego (VI.3) w Dolince Bolechowickiej, mi­ całkiem ciekawych. mo iż styl przejścia nie był jeszcze najlepszy Krzysztof Baran

PAUL COURBON „Integrale" Pierre Saint Martin

Po wielu próbach (por. T. 2'78 s. 91), w O ile system Pierre Saint Martin nie przed­ dniach od 28 do 31 sierpnia 1978 r. dokonane stawia dla dobrze przygotowanego grotołaza zostało pierwsze całkowite przejście (inte­ poważnych trudności, to jest on jednak bar­ grale) najgłębszej jaskini świata, Gouffre de dzo długi (11,5 km od wejścia do dna, w la Saint Martin. Korzystając ze sprzyjających porównaniu z 3,5 km w Gouffre Berger) i warunków, 28 sierpnia o godz. 14 weszli do wymaga dużej wytrzymałości. Jego nieregu- otw*oru SC3 Roland Astier, Maurice Chiron, lamy przebieg i falisty profil zmuszają do Paul Courbon i Frederic Poggia. Po biwaku licznych podejść, które zwiększają deniwela­ w galerii Arazandi, następnego dnia o godz. cję rzeczywistą do blisko 2000 m. Liczne od­ 20 osiągnęli dno jaskini (—1331 m). Zabiwa­ cinki są zagmatwane i trzeba szukać krót­ kowawszy na krótko w Wietrznym Tunelu szych przejść w meandrach potoku. Szybkie (Tunnel du Vent), dłuższy biwak postanowio­ przejście wymaga więc posiadania szczegóło­ no zrobić w Obozie Przodków (Camp des wych informacji jak i dobrego wyczucia ja­ Anciens), znajdującym się już poza strefą skiniowego. Całkowite przejście systemu jest zagrożoną przyborem wód w razie opadów. też nie do pomyślenia bez korzystnych wa­ Ten biwak miał też pozwolić zespołowi na runków atmosferycznych, rzadkich w tym re­ wyjście z jaskini w pełni dnia, gdyż wyjście jonie przez wystarczająco długi okres. Licz­ nocne w przypadku mgły stwarza niemiłe nych fragmentów Wielkiego Kanionu (Grand problemy w zejściu do stacji Arette. We Canyon) nawet przy małych opadach na po­ czwartek 31 sierpnia o godz. 7.30, a więc wierzchni nie da się sforsować w górę. Prze­ w G5 i 1/2 godziny od wejścia, pierwszy u¬ byta za jednym zamachem z góry w dół i z czestnik zespołu osiągnął powierzchnię. Trzej dołu w górę Gouffre de la Pierre Saint Mar­ pozostali wyszli w następnych dwóch godzi­ tin zasługuje na miano najgłębszej ze zna­ nach, wynosząc resztę sprzętu, z którego ja­ nych i eksplorowanych jaskiń, skinia została całkowicie oczyszczona. Tłum.: Andrzej Paczkowski

116 http://pza.org.pl RAFAŁ M. KARDAŚ Dziewiąty kilometr Jaskini Miętusiej

Osiągniecie w Jaskini Miętusiej długości i Jako następna działała w obrębie omawia­ 9 km uwieńczyło ostatni, dwuletni okres jej nego tu dziewiątego kilometra wyprawa ze­ dokumentowania i eksploracji. Zanim jednak społu inwentaryzacyjnego pod kierowni­ przystąpię do szczegółów — uwaga natury ctwem Jerzego Grodzickiego —• w dniach technicznej. Stary problem sprzeczności czę­ i—18 lutego 1977 r. Prace dokumentacyjne ści potocznych nazw jaskiniowych z przyję­ prowadzone były z bazy oraz w oparciu o tymi regułami nazewnictwa tatrzańskiego biwak założony nad jeziorkiem „21" (szcze­ rozwiązano tu, zgodnie z sugestią redaktora góły podaje „Wiercica" 32). Skartowano prze­ „Taternika", zastępując niektóre z nich nu­ szło 1000 m niemal wyłącznie znanych już merami, nawiązującymi do zamieszczone­ korytarzy: w rejonie końca jaskini, m. in. go obok planu. komin Lejąca Woda, w ciągach oznaczonych Ostatni ogólnie znany wynik (T. 1976, T. numerami 18 i 6, w Sali bez Stropu, Wiel­ 2 '77, „Wiercica" 30) osiągnięty został w Ja­ kich Kominach, korytarzach Głównym i skini Miętusiej podczas najdłuższego w Pol­ Górnym, w tzw. ciągach nietoperzowych. Na sce podziemnego biwaku wyprawy Oddziału koncie wyprawy zapisać też można odkrycie Warszawskiego PTPNoZ przy współpracy ok. 60 m korytarzy — poprzez eksplorację Speleoklubu Warszawskiego PTTK w dniach jednej ze studni w bocznym ciągu „18" i po­ niżej korytarza pod awenami. Podjęto rów­ 15 stycznia — 15 lutego 1976 r. Przypomnij­ nież próby pokonania 2 syfonów (15 i 16). my: udokumentowano pomiarami 2700 m ko­ W wyniku wyprawy długość znanych partii rytarzy, odkryto ponad 1500 m, z czego po­ jaskini osiągnęła 8520 m. mierzono 800 m, a pozostałe przeszło 700 m oszacowano. Jak podał wówczas Jerzy Gro­ Pod koniec tego samego roku działały w dzicki, długość poznanych partii jaskini Miętusiej dwie współpracujące wyprawy. wzrosła do 8 km (z czego 7300 m skarto­ Pierwsza z nich — SW PTTK (25 grudnia wano). 1977 — 1 stycznia 1978, kierownik Maciej Od tej pory długość jaskini wzrosła znacz­ Skarżewski) — miała za cel eksplorację sy­ nie, nie tyle w wyniku nowych odkryć, ile fonu „16". Po obniżeniu poziomu wody o ok. na skutek pomierzenia znanych, lecz po­ 2.5 m (lewarowanie i pompowanie) udało się przednio jedynie oszacowanych partii. pokonać ok. 12 m korytarza zakończonego

Plan Jaskini Miętusiej. 1 — otwór; 2 — Główny Korytarz; 3 — ciągi nietoperzowe; 4 — Górny Kory­ tarz; 5 — Sala bez Stropu; 6 — korytarz łączący Salę bez Stropu z Korytarzem Południowym; 7 — salka nad Salą bez Stropu; 8 — salka z dwoma kominkami; 9 — ciąg przy Ślepym Kominie; 10 — Ciasne Kominy; 11 — Wielkie Kominy (—213 m najniższy punkt w ciągach suchych, —241 m punkt osiągnięty podczas nurkowania w syfonie w r. 1972); 12 — komin nad Korytarzem Południowym; 13 — Korytarz Południowy; 14 — korytarz ponad Salą bez Stropu; 15 — syfonik; 16 — syfon; 17 — syfon; 18 — ciąg odkryty w 1976 r.; 19 — okno; 20 — syfon; 21 — jeziorko; 22 — komin Lejąca Woda; 23 — korytarz pod awenami; 24 — IV awen. Na podstotute materlałóu; Oddziału Warszawskiego PTPIYoZ opracował Rafał M. Kardaś

http://pza.org.pl 117 niewielką salką. Bez kopania w namulisku m nad podstawą progu (trudności V, pod dalsza eksploracja okazała się niemożliwa. koniec IV). Próba dalszej wspinaczki zakoń­ Jednocześnie działał w jaskiniach Miętusiej czyła się 13 m nad dnem salki w obszer­ oraz Czarnej zespół inwentaryzacyjny OW nym kominie (12). Długość Miętusiej wzrosła PTPNoZ (23 grudnia 1977 — 1 stycznia 1978, do ok. 8915 m (w tym 95 m wyeksplorowane kierownik Jerzy Grodzicki). Kartowanie pro­ podczas wyprawy). wadzono za syfonikiem w ciągach nietope­ Kolejna wyprawa inwentaryzacyjna do ja­ rzowych, ponad Salą bez Stropu (na odcin­ skiń Miętusiej i Zimnej (Janusz Bednarek, ku ,.7'' — ,.14'') i w Wielkich Kominach. Po­ Paweł Herzyk, Rafał M. Kardaś — kierow­ konany został również trudny zacisk w szcze­ nik, Eugenia Kuźniak i Aleksander Rygier) linowatej studzience obok Ślepego Komina odbyła się w dniach 1—9 marca 1979. Kon­ i częściowo rozpoznany biegnący dalej ciąg tynuowano m. in. wspinaczkę w kominie 12 9, a także jeden z kominków (8) w okolicy ponad Korytarzem Południowym, osiągając Sali bez Stropu („Wiercica'' 35). Długość ja­ wysokość ok. 50 m nad dnem salki (84 m nad skini wzrosła do ok. 8710 m. podstawą progu, ok. —17 m w stosunku do Bliski już koniec dziewiątego kilometra otworu). Opis i szkic drogi (V, odcinki A2) zdopingował kolejną wyprawę inwentaryza­ zamieszcza „Wiercica" 37. Ponadto zjeżdża­ cyjną OW PTPNoZ (22 grudnia 1978 — 2 jąc na dno ślepej 17,5-metrowej studni roz­ stycznia 1979, kierownik Rafał M. Kardaś), wiązano ostatni problem w partiach przy by oprócz prac pomiarowych w Zimnej i Ślepym Kominie (9), a także przy okazji Czarnej, kontynuować również pomiary i przejścia do końca jaskini — problemy okna eksplorację Jaskini Miętusiej. Kartowano 19 i w IV awenie, dokonując drobnych ko­ więc ponad Salą bez Stropu (powyżej kory­ rekt planu. tarza „14" i w ślepej studni w tymże), w Po marcowej wyprawie długość poznanych kominkach nad salką 8, eksplorowano i pro­ korytarzy Miętusiej przekroczyła już 9 km wadzono pomiary w ciągu przy Ślepym Ko­ (dokładniej ok. 9015 m, w tym przeszło 8720 minie (9). Zainteresowano się również pro­ m skartowanych), a na rozwiązanie czeka je­ blemem znanym od dawna, lecz jak dotąd szcze szereg interesujących problemów. Sta­ nie rozwiązanym: progiem na końcu Koryta­ ło się to w jubileuszowym roku XXV-lecia rza Południowego. Próg ten atakowali Ja­ Speleoklubu Warszawskiego PTTK, którego nusz Bednarek, Rafał M. Kardaś i Aleksan­ członkowie od 1956 r. wyeksplorowali ponad der Rygier, osiągając salkę na wysokości 34 7 km tej pięknej i trudnej jaskini.

ANDRZEJ CISZEWSKI Lamprechtsofen - magiczne 1000 metrów

Ubiegłoroczna wyprawa do jaskini Lam­ PIERWSZY ETAP prechtsofen w Alpach Salzburskich (T. 1/78 s. 82) nie zakończyła działalności w jej naj­ Po rozgoszczeniu się w chatce przy otwo­ wyższych partiach. Problemy, które pozosta­ rze jaskini, działalność rozpoczęliśmy 12 sty­ ły, wydawały się jednak bardzo trudne do cznia od transportu ekwipunku za II syfon, rozwiązania, przede wszystkim ze względu do Dolomitdom (+192 m). Działalność eksplo­ na konieczność zachowania pewnego margi­ racyjną postanowiliśmy prowadzić w 3 ze­ nesu bezpieczeństwa. Oprócz najwyższych społach: I — Baraniewicz, Cieszewski, Wój- partii pozostało jeszcze kilka kominów na cikówna; II — Kleszyński, Kulbicki, Wilk; poziomie +730 m, które mogły stanowić re­ III — Knapczyk, Orłowski, Wiśniewski. zerwowy cel. Dodatkowym bodźcem była Czwarty planowany zespół, z powodu cho­ możliwość przekroczenia magicznej dla każ­ roby Śmiałka, został zdekompletowany i w dego grotołaza granicy 1000 m deniwelacji. pierwszej fazie działalności nie mógł brać W tej sytuacji została zorganizowana wy­ udziału. prawa centralna KTJ PZA, której zadaniem Po dojściu do Allende-Halle (+665 m), było dokończenie działalności dwóch po­ gdzie został założony biwak, rozpoczęliśmy przednich wypraw, poprzez definitywne roz­ pierwszy etap eksploracji, który trwał od 14 wiązanie pozostałych jeszcze w najwyższych 7 do 19 stycznia. Najpierw wyruszył zespół I, partiach problemów . Wyprawa ta działała w który zaatakował „komin z wodą" na pozio­ Austrii od 9 stycznia do 4 lutego 1979 r. w mie +832 m. W trudnej wspinaczce (VI), składzie: Ewa Wójcik, Stanisław Baranie- niebezpiecznej z powodu kruchości skały, wicz, Andrzej Ciszewski (kierownik), Krzy­ osiągnięto półkę znajdującą się 40 m powyżej sztof Kleszyński, Ryszard Knapczyk, Bernard dna komina, skąd zespół I wycofał się. W Koisar, Piotr Kulbicki, Jan Orłowski, Marek tym samym czasie zespół II działał na pozio­ Sygowski, Janusz Śmiałek (zastępca kierow­ mie +934 m, w jednym z dwóch najwyż­ nika), Wiesław Wilk i Wojciech W. Wiśniew­ szych punktów osiągniętych podczas ubie­ ski. głorocznej wyprawy. Po odnalezieniu skom-

118 http://pza.org.pl plikowanej drogi w zawalisku, które wów­ drugie (V, A2) — w zwężającą się szczelinę, czas zamknęło drogę, trójka znalazła się w kończącą się na tej samej wysokości. W koń­ sali na poziomie -f-960 m, w której stropie cowej fazie eksploracji w sali zostało zna­ widoczne były 2 okna rokujące nadzieję na lezione wejście do równoległego ciągu ka­ dalsze odkrycia. Po powrocie obu zespołów skad, rozwiniętych w górę do poziomu +993 na biwak, wyruszył zespół III, który konty­ m. Działalność w odkrytych kaskadach kon­ nuował badanie „komina z wodą". Po 15 m tynuował zespół III, który w równoległym wspinaczki (VI) dotarł on do niezwykle nie­ kominie osiągnął +995 m, utykając na zwę­ bezpiecznego zawaliska, uniemożliwiającego żeniu uniemożliwiającym dalsze przejście. W dalszą eksplorację. drodze powrotnej skończono kartowanie od­ Jako następne wyruszyły zespoły I i II, krytych ciągów, rozpoczęte przez poprzednie które działały wspólnie w sali na poziomie zespoły. +960 m. Pierwsze z osiągniętych okien (V) Niewiadome w eksplorowanych dotychczas przechodziło w stromy korytarz, kończący się ciągach zostały wyjaśnione, uwagę skupiliś­ w zawalisku na poziomie + 975 m, natomiast my więc na nie zbadanej dotychczas stud­ ni znajdującej się na końcu poziomu +730 m. Krzysztof Kleszyński, za nim Jan Orłowski Zespół II pokonał ją aż do zwężenia. Po 15 m zjazdu znalazło się jednak okno z wej­ ściem w niebezpieczne lecz bardzo obiecują­ ce zawalisko. Przebyto je i odkryto biegnący w górę ciąg kaskad z przepływem wody oraz wejście do głębokiej studni. Wspinaczka ka­ skadami przyniosła osiągnięcie wysokości 770 m. Ponieważ skończyły się liny oraz żyw­ ność, 19 stycznia ostatni zespół wyszedł z biwaku w jaskini.

1000 METRÓW

Po wyjściu na powierzchnię skontaktowa­ liśmy się z Austriakami, którzy pięciu spo­ śród nas zaprosili na wspólną akcję w jaski­ ni Salzburgerschacht, zaś w Lamprechtsofen poprosili o wykonanie dymienia w najwyż­ szych partiach —• licząc na odkrycie górne­ go otworu systemu. Druga faza działalności została więc w znacznej mierze podporząd­ kowana wymogom akcji dymienia, która mu­ siała być zorganizowana bardzo precyzyjnie ze względu na znaczny koszt wynajęcia sa­ molotu do celów obserwacyjnych. 22 stycznia

http://pza.org.pl 119 Lamprechtsofen — przekrój najwyższych partii. Opra­ cowali Piotr Kulbicki i Woj­ ciech W. Wiśniewski

Zdjęcia wykonali: Bernard Koisar i Janusz Śmiałek

weszli do jaskini Kleszyński, Kulbicki, Koi­ wysokość 990 m. Wycofali się stąd na biwak. sar i Śmiałek — docierając na biwak w W tym samym czasie Ciszewski i Wiśniew­ Allende-Halle, a następnie rozpoczynając ski, po otrzymaniu informacji o możliwości działalność w odkrytych poprzednich cią­ startu samolotu, doszli do Allende-Halle i gach. Śmiałek i Koisar wspinali się kaska­ przekazali informację, w wyniku czego po­ dami, pokonując klasycznie większość pro­ przedni zespół, schodzący właśnie z góry, od­ gów (III — IV), z których tylko jeden wy­ palił świece. Jak się później okazało, dymie­ maga! zastosowania techniki hakowej (A3). nie nie dało oczekiwanych rezultatów. Po­ Po osiągnięciu wysokości 840 m wycofali się wodem tego było prawdopodobnie rozdziele­ na biwak. W tym samym czasie Kleszyński nie się dymu na szereg strumieni i długa i Kulbicki zjechali odkrytą poprzednio w droga do powierzchni. dolnym ciągu studnią i odkryli system ka­ Następny zespół działający u góry, to Kle­ skad, poprzecinanych meandrami. Kaskada­ szyński, Kulbicki i Wiśniewski, którzy po mi spływał dość duży potok. Po osiągnięciu przebyciu pochylni doszli na wysokości 1014 wodospadu na wysokości 740 m wycofali się m, do szczeliny nie możliwej do przejścia, z powodu braku sprzętu, a idąc za wodą kończąc tym samym eksplorację. Pozostali obniżającym się korytarzem doszli do je­ ziorka, do którego potok wpadał. W tym cza­ sie doszli na biwrak Baraniewicz, Orłowski i Wilk, niosąc dostarczone przez Austriaków świece dymne oraz sprawdzając i naprawia­ jąc linię telefoniczną zainstalowaną między chatką a Tiegerbergbiwak (+500 m). Po powrocie zespołu Śmiałka, Baraniewicz, Orłowski i Wilk kontynuowali wspinaczkę w systemie kaskad nazwanych „Polskimi". Sy­ stem kaskad przeszedł w błotną pochylnię, niezwykle uciążliv/ą przy pokonywaniu w górę. Jednocześnie zaczął się las nacieków — stalaktyty, stalagmity, polewy, makaro­ ny o długości do 1 m, perły jaskiniowe o średnicy do 18 mm. Zespół stanął u stóp ko­ lejnej kaskady na wysokości 910 m, po czym wycofał się na biwak. Do jaskini weszli tymczasem Ciszewski i Wiśniewski, biwakując w Tiegerbergbiwak. Kleszyński, Kulbicki, Koisar i Śmiałek roz­ poczęli natomiast dalszą wspinaczkę kaska­ dami (III—IV, odcinek A2), wchodząc na­ stępnie do obszernej sali, z której bierze po­ czątek system pochylni. Posuwając się do góry przeszli zacisk w zwiężeniu korytarza i znaleźli się w następnej pochylni, osiągając

120 http://pza.org.pl uczestnicy biwaku rozpoczęli stopniowo wy­ salą o zawaliskowym dnie — bez możliwości cofywanie się na powierzchnię a do jaskini dalszej eksploracji. Następną akcję stanowi­ weszli Knapczyk, Sygowski i Wójcik, którzy ła działalność w ciągach nad „salą z lassem". przenocowali w Allende-Halle a następnie Wspinaczka kominem przyniosła odkrycie ok. dotarli do +810 m, kończąc w drodze po­ 150 m nowych ciągów, kontynuujących się w wrotnej kartowanie. Pozostało jeszcze wyco­ górę. Ponadto w pobliżu biwaku odkryliśmy fanie sprzętu z Allende-Halle i 28 stycznia przeszło 100 m korytarzy doprowadzających ostatni zespół opuścił biwak. do kolejnego syfonu. 2 lutego wyszliśmy na powierzchnię i spotkaliśmy się w Salzburgu w całym zespole, by następnego dnia razem W SALZBURGERSCHACHT wrócić do kraju. Podsumowując działalność wyprawy w W dniach od 30 stycznia do 2 lutego 1979 Lamprechtsofen można stwierdzić, że została w jaskini Salzburgerschacht prowadzili dzia­ praktycznie zakończona działalność w ciągu łalność Baraniewicz, Ciszewski, Orłowski, kominów eksplorowanych podczas dwóch Wilk i Wiśniewski oraz Austriacy Roland poprzednich wypraw, poprzez rozwiązanie Kals, Harald Knapczyk i Hellfried Enssman. wszystkich narzucających się problemów. Pierwszy etap prac stanowiło zejście na bi­ Ukoronowaniem działalności w tym ciągu wak na głębokości 450 m — w ciągach od­ było osiągnięcie deniwelacji 1005 m. Drugi krytych podczas ubiegłorocznej wyprawy. Te­ z badanych ciągów, nazwany Polskimi Kas­ go samego dnia rozwiązany został ciekawy kadami, przyniósł osiągnięcie deniwelacji problem — metodą zarzucenia lassa na wy­ 1024 m — po pokonaniu 380 m wysokości i stęp skalny pod stropem sali, gdzie znajdo­ to wyłącznie w wyniku działalności Pola­ wało się wejście do obszernego korytarza. ków. Tradycyjnie już pozostały w dalszym Odkryliśmy tego dnia ok. 150 m częściowo ciągu interesujące problemy do dalszej zasypanych po strop korytarzy. Jedyną mo­ eksploracji. Podobnie jak podczas poprzed­ żliwością dalszej eksploracji była wspinacz­ nich wypraw, największy problem stanowi­ ka w jednej z sal. Następnego dnia Baranie­ ły sprawy bezpieczeństwa — kłopoty z ase­ wicz, Ciszewski, Wilk i Wiśniewski skiero­ kuracją, niebezpieczne zawaliska, wymagają­ wali się do ciągu belgijskiego. Udało im się ce często najwyższej ostrożności. Oceniając obejść syfon na głębokości 541 m, lecz po wyniki sportowe należy podkreślić, że wy­ chwili następna przeszkoda wodna zamknę­ prawa pokonując granicę 1000 m deniwelacji ła dalszą drogę. Wracając odkryto 200 m ko­ w wyniku eksploracji ..a rebours" przynio­ rytarzy w „partiach gąbczastych". W tym sła jedno z największych w ostatnich latach czasie Austriacy wraz z Orłowskim pokona­ osiągnięć w światowym alpinizmie jaskinio­ li niezbadaną studnię na poziomie —427 m wym, co oczywiście w znacznej mierze jest w ciągach zaczynających się w Salvador- zasługą nie tylko jej. lecz również dwóch po­ -Allende-Dom. Studnia zakończyła się jednak przednich polskich ekspedycji.

JÓZEF NYKA W redakcjach czasopism W końcu sierpnia dotarł do nas najnowszy stona o nowych postępach w wiedzy o choro­ tom „American Alpine Journal" (53, 1979) — bie wysokościowej. Redaguje ,.AAJ" Adams niewątpliwie kluczowego czasopisma alpini­ H. Carter, którego mieliśmy przyjemność go­ stycznego na świecie. Liczący 373 strony rocz­ ścić w Polsce w zeszłym roku. nik w części artykułowej nastawiony jest Kilka dużych i ładnie wydawanych czaso­ wyraźnie na tematykę amerykańską, i tu pism ukazuje się w Hiszpanii. Najważniej¬ jednak przynosi cenne polonica. John Porter szym /. nich jest „Peńalara", organ Real So- jest autorem sympatycznie napisanego arty­ ciedad Espańola, przynoszący poważne roz­ kułu zatytułowanego „Bandaka i Changa­ prawy, artykuły monograficzne i omówienia bang", Marek Brniak (współpracując z An­ rejonów górskich. Funkcję sygnalną ma mały drzejem Heinrichem) pisze o wyprawie PKG i skromny ..Boletin Informatiyo de la FEDM", na Kangchendzóngę, a uzupełnia jego opra­ który sumuje rozproszoną działalność wypra- cowanie James A. Brady, z wielkim uzna­ wową klubów, podając ją w esencjonalnych niem wypowiadając się o Chrobaku i Wró­ notach o stałym układzie. Pod nowym kie­ żu. W kronice znajdujemy treściwe noty o rownictwem Tima Lewisa (redaktor naczel­ wyprawach na Tiricz Mir — udanej Stanisła­ ny) i Paula Nunna (sekretarz redakcji) daw­ wa Rudzińskiego i spóźnionej — Henryka ny wysoki poziom utrzymuje brytyjski Bednarka. W dziale „In memoriam" znalazła „Mountain". W swym ostatnim numerze (67) się nota pośmiertna Alison Chadwick-Onysz- dwumiesięcznik ten poświęcił 2 kolumny na kiewicz (autor John Fowler), a wśród arty­ prezentację kilku z czołowych alpinistów pol­ kułów — obszerny raport Very Komarkowej skich. Autor tego opracowania. Audrey Sal- z tragicznej wyprawy Amerykanek na Anna­ keld, pisze we wstępie: „Historia polskich purnę. Amatorom gór bardzo wysokich zwra­ sukcesów w alpinizmie światowym jest czymś camy uwagę na artykuł dra Charlesa S. Hou- zaskakującym, jeśli się zważy, że w całym

http://pza.org.pl 121 Co nowego w Tatrach?

BUDUJĄ DLA SIEBIE Schronisko im. Teryego w Dolinie Pięciu Stawów Spiskich, wzniesione w latach 1898—99 przez Magyar Turista Egyesulet, nie było modernizowa­ ne i cierpiało na brak elementarnych wygód. Na 80 urodziny zafundowano mu kapitalny remont po­ łączony z rozbudową: do północno-zachodniego bo­ ku dostawiony zostanie nowy korpus, który po­ dwoi kubaturę budynku i pomieści kuchnię, ubika­ cje, mieszkanie dla personelu, jadalnię itp. Liczba miejsc noclegowych nie zostanie zwiększona. Ponie­ waż do pracy na wysokości 2015 m trudno było znaleźć chętnych, rozbudowę wziął na siebie Slo- vensky horolezecky zvaz. Od czerwca 1979 r. pra­ cują tu brygady taterników z różnych sekcji, prze­ ważnie studentów, którzy realizują jednocześnie swe praktyki wakacyjne. Uczestnikom robót przyz­ nawane będzie w przyszłości pierwszeństwo w uzyskiwaniu noclegów. „Czy macie też czas na wspinanie?" — zapytał redaktor „Taternika" drą­ żących skały ochotników. — „Mamy, pod warun­ kiem jednak, że zrobimy drogi przed zaczęciem dniówki — wieczorem pracuje się tu do zapadnię­ cia zmroku." Rozbudową kieruje dotychczasowy chatar ..Terinki", taternik i pisarz Belo Kapolka. Rozbudowa „Terinki": taternicy przy pracach DROGI EUROCAMP ziemnych, a właściwie skalnych — lipiec 1979. Fot. Józef Nyka Największym pod Tatrami campingiem jest ,,Eu- rocamp" położony na wys. 750 m 3 km poniżej Łomnicy Tatrzańskiej — urządzony na Rally FICC 1974 (T. 2/75 s. 94). Licznie korzystają z niego Po­ LAWINY W MAJU lacy zwiedzający Tatry. Przestrzec jednak należy, iż jest on niezwykle drogi: za nocleg w swoim własnym namiocie płaci się 23 korony od osoby za Znany podręcznik „Alpinizm" podaje na s. 50 1 noc. co w przeliczeniu na złotówki wynosi prze­ tabelkę, z której wynika, iż w Tatrach ostatnim szło fiO zl! Jedynym luksusem jest ciepła woda po­ miesiącem grożącym człowiekowi lawinami jest jawiająca się od czasu do czasu w prysznicach, kwiecień. W latach 1978 i 1979 przebywałem od 7 a prowadzony do późnych godzin ,,vyćap" piwa do 23 maja w Tatrach Słowackich. Podczas tych sprawia, że śpiewy i ekscesy pijackie zakłócają sen pobytów dwa razy groziło mi ze strony lawin niemal co noc. Personel na to nie reaguje zupeł­ śmiertelne niebezpieczeństwo .oprócz tego obserwo­ nie, ograniczając się do strzeżenia wejścia przed wałem dziesiątki, by nie rzec setki lawin spada­ amatorami noclegu bez zapłaty. Na obu skrzyd­ jących z dala od moich dróg. 10 maja 1978 r., gdy łach ..Euroeampu" leżą dwa inne pola namiotowe: zbiegałem z Żółtej Ławki, zeszła do Doliny Staro- „Sportcamp" (niżej) i „Tatranec" (wyżej) — oba leśnej ogromna lawina gruntowa żlebem z prze­ o wiele spokojniejsze i niemal o połowę tańsze. łęczy między Żółtym Szczytem a Małą Pośrednią Granią. 17 maja 1979 r. przez próg Cmentarzyska Ze schronisk tatrzańskich nieczynne są „Terin- pod Łomnicą przewaliło się chyba ze 150 ton firnu, ka" (zob. wyżej) i „Kamzik" — w tym ostatnim, wymiatając wszystko po drodze. W tym okresie podobnie jak w roku zeszłym, nie prowadzono żad­ widziałem też duże lawiny, często gruntowe, prze­ nych prac remontowych. mieszane z kamieniami, ziemią i darnią, spadające z Jaworowego Muru do Doliny Jaworowej, z Ka- NRD - TATRY palkowego Koryciska do Czarnej Jaworowej, z Do­ linki Śnieżnej, z Miedzianej Kotliny, z Dolinki Dzi­ W ostatnich paru latach Tatry stały się górami kiej, z północnych zboczy Kołowego i z Kołowych domowymi turystów z NRD. Po stronie słowackiej Turni. Wymieniam tu tylko lawiny duże, pomijam na salakach powyżej Magistrali udział Niemców w mniejsze, choć i one mogą być groźne dla czło­ ogólnym ruchu ocenić trzeba na przeszło 70 pro­ wieka, zwłaszcza że docierają niekiedy do szlaków cent! Nie tracą oni czasu na działalność w ..Doli­ znakowanych. nie Handlowej", lecz chodzą intensywnie — na ogół dobrze wyekwipowani i wyrobieni górsko, dzięki Moje skromne obserwacje pozwalają więc uznać czemu rzadziej ulegają wypadkom, niż turyści cze­ maj. a przynajmniej jego dwie pierwsze dekady, chosłowaccy czy polscy. Charakterystyczne dla nie­ za niebezpieczne dla taterników, tym bardziej, że mieckiej turystyki górskiej są wycieczki rodzinne, schodzi wówczas śnieg o najwyższym ciężarze wła­ przy czym (co jest mniej godne pochwały) na ściwym, nierzadko przemieszany z głazami i piar­ trudne szlaki skalne i na wysokie szczyty prowa­ giem. Inna sprawa, że w tym okresie góry są dzi się dzieci w wieku 5—6 a nawet 4 lat! Wielu praktycznie biorąc bezludne — ani taterników, ani turystów z NRD widzi się także w Tatrach Pol­ turystów się nie spotyka, z małymi oczywiście wy­ skich, nie osiągają oni tu jednak liczebnej prze­ jątkami. wagi nad gospodarzami. Zbigniew Ingier

http://pza.org.pl 123 Zawody wspinaczkowe

MEMORIAŁ W. MYSZKOWSKIEGO 4. Władysław Janowski, SKW Jelenia Góra 1.41 5. Zbigniew Czyżewski, SKW Jelenia Góra 2.07 W dniu 1 listopada 1978 r. KW Poznań wspólnie 6. Krzysztof Czarnecki, SKW Jelenia Góra 2.27 z Sudeckim KW zorganizował w Sokolich Górach zawody we wspinaniu skałkowym. Odbyły się one Paweł Ziętek na trzech drogach wybranych w dniu spotkania: południowo-wschodnim filarze Dużego Sokolika, „trzech okapach" na Sukiennicach i direttissimie IV MISTRZOSTWA KRAKOWA Jastrzębiej Turni. Do zawodów* zgłoszono 19 zawod­ ników, konkurencję ukończyło 9. Wynik} indywi­ Już czwarty raz z rzędu odbyły się zawody wspi­ dualne w minutach i sekundach: naczkowe uważane powszechnie za mistrzostwa Krakowa. Zorganizował je w dniu 17 czerwca 1979 1. Zbigniew Czyżewski, SKW Jelenia Góra 2.42 r. AKA Kraków — na wspaniałym i rzadko od­ 2. Stanisław Handl, KW Poznań 3.00 wiedzanym przez wspinaczy murze skalnym wzgó­ 3. Piotr Paćkowski, KW Wrocław 3.52 rza Fiala u wylotu Dolinki Będkowskiej w pobliżu 4. Władysław Janowski, SKW Jelenia Góra 3.53 Jerzmanowic. Wytyczone zostały dwie drogi o dłu­ 5. Aleksander Wysoczański, SKW Jelenia Góra 3.58 gości ok. 35 1 26 m oraz trudnościach V+ 1 VI—. 6. Krzysztof Czarnecki, SKW Jelenia Góra 4.51 Startowali wszyscy liczący się aktualnie we wspi­ 7. Józef Przybyłowski, KW Poznań 5.38 naczce skałkowej krakowianie, a wyniki ich spot­ 8. Witold Szałankiewicz, KW Warszawa 7.06 kania są następujące: 9. Bogusław Stróżek, KW Warszawa 13.34 1. Tomasz Opozda, AKA 4.17 Zawody organizatorzy i uczestnicy postanowili po­ święcić pamięci Wojtka Myszkowskiego i od tego 2. Ryszard Malczyk, AKA 4.41 roku corocznie organizować je w dniu 1 listopada 3. Marek Kowalczyk, KW 4.58 pod nazwa „Memoriału W. Myszkowskiego". 4. Władysław Vermessy, AKA 5.17 Stanisław Hand! 5. Michał Wawrosz, AKA 5.5D 6. Zdzisław Sedlak AKA 7.07 SOKOLE GORY 1979 Obraz zmagań nie byłby pełny, gdyby nie wspomnieć o udziale Wojciecha Kurtyki (KW), 17 czerwca 1979 r. w Sokolich Górach nie opodal który ostatecznie nie został sklasyfikowany, a jak Jeleniej Góry odbyły się I Otwarte Mistrzostwa we zwykle był poza zasięgiem rywali: 3 minuty 31 se­ Wspinaniu Skałkowym, zorganizowane przez AKA kund. Ponieważ jednak dwukrotnie skorzystał z Poznań. Spotkanie przeprowadzono na tzw. Skal­ chwytów leżących poza ograniczającymi drogę lina­ nym Moście, dzięki czemu nikt ze startujących nie mi, został zgodnie z regulaminem zdyskwalifikowa­ znal przebiegu drogi. Ze względu na bardzo cięż­ ny. Nie pierwszy raz zdarzają się tego rodzaju wy­ kie warunki atmosferyczne (ciągły opad deszczu) kluczenia, dotyczące z reguły czołowych wspina­ zawody odbyły się na jednej drodze — o długości czy. Z pewnością w dużym stopniu wypaczają one 30 m i trudnościach V+. A oto kolejność czołowej przebieg i wyniki zawodów. A może by tak za­ szóstki: miast dyskwalifikować doliczać karne sekundy? Sądzę, że takie rozwiązanie byłoby bardziej spra­ 1. Stanisław Handl, KW Poznań 1.15 wiedliwe, niż eliminująca całkowicie dyskwalifika­ 2. Krzysztof Pankiewicz, KW Łódź 1.19 cja. 3. Tadeusz Karolczak, AKA Poznań 1.41 Krzysztof Baran

— Nasze skałki sa. tak małe, że przedłużyliśmy konkurencję o 50 metrów dobiegu! Rys. Witold Sas-Nowosielski

124 http://pza.org.pl NA WĘGRZECH, W NRD 1978 — V. Kinces i M. Marek. W tym roku zawody odbyły się 8 i 9 października. Polscy wspinacze Węgrzy, którzy nie mają własnych gór wysokich, wyżywają się w sportowej wspinaczce skałkowej. w tej imprezie dotąd nie uczestniczyli. Nasi kole­ Od r. 1974 organizują oni międzynarodowe zawody dzy z NRD, którzy wobec sportowej wspinaczki wspinaczkowe o puchar Aggtelek. Do tej pory skałkowej przez dłuższy czas zachowywali rezerwę, zwycięzcami byli przeważnie Słowacy: 1974 — I. w ostatnich latach przekonali się do niej i w tym Valenta i L. Gibas; 1975 — Z. Demjan i P. Valović; roku sami organizują zawody. Odbędą się one 13 i 1976 — I. Koller i A. Belica; 1977 — J. Decsi i I. 14 października — miejsce ujawnione będzie przed Pohl (Węgrzy, ..Czerwony Meteor" Budapeszt); samym spotkaniem.

Nowe drogi w Tatrach

trze wyodrębniającego się tutaj żebra. Żebrem w górę (II) na wierzchołek. W. Myszkowski

ZAWRATOWA TURNIA Nowa droga pn.-wsch. żebrem na lewo od krawędzi: K. Bil, W. Chruściel, W. Furmaga i Janusz Mączka, U VIII 1976. Trudności IV — V, 3 godziny. ; Północno-wschodnim żebrem pro­ wadzi droga Janusza Jeleńskiego i Ryszarda W. Schramma z 1956 r. (opis T. 2/72 s. 74). Trzeciego DZIKA TURNIA 2[ przejścia tej drogi dokonali Krzy­ J. Wolf sztof Dubilis i Andrzej Skłodow­ rys. §0,*}'* ski (T. 1/71 s. 39). Oba te zespoły kluczowy uskok żebra przeszły na prawo od krawędzi. Natomiast no­ wa droga pokonuje go na lewo od krawędzi, wchodząc trawersem w płytowe skały wschodniej ścia­ ny. Ponad uskokiem obie drogi łączą się, prowadząc łatwym już terenem do odległego jeszcze wierzchołka. Na dwu kluczowych wyciągach piękna wspinaczka w litej skale i dużej ekspozycji. Szczegóły drogi na szkicu. J. Mączko

ZAWRATOWA RAPTAWICKI MNICH TURNIA Reprodukujemy wyżej schemat drogi Tadeusza Preyznera z wrześ­ nia 1976 r., opisanej w poprzednim numerze na s. 81. Opracował go T. Preyzner, rys. J. Nyka.

SZPIGLASOWA CZUBA I wejście prawą połacią pn.- wsch. ściany: Bernard Wilkosz i Wojciech Myszkowski 20 VIII 1969. Trudności V—, 11/2 godziny, czas DZIKA TURNIA I wejścia 2 godziny. Krucho. Nowa droga wsch. ścianą: Do- Wejście w skały z trawiastego brosława Miodowicz i Jan Wolf, zachodu przecinającego dolną część 15 III 1979, trudności V, czas ściany. Wprost w górę wyraźną pierwszego wejścia 7 godzin, przy­ depresją (Ul) na odpęknięty blok. puszczalny czas letni 3 godziny. Stąd trawers w prawo pod płytę Droga biegnie wyraźnymi komin- (IV), przez którą wprost w górę kowatymi formacjami, przecina­ pod przewieszki (V). Teraz tra­ jącymi lewą część ściany. Szczegó­ wers w prawo na wygodną półkę (stanowisko). Ostrzem wyraźnego ły na schemacie. żeberka kilka metrów w górę i J. Wolf przez trawki do nyży pod dużą przewieszką. Prawą ścianą nyży na pochyłą płytę, którą w prawo OD REDAKCJI. Notatką o dro­ do kruchego przewieszonego ko­ dze na Szplglasową Czubą sprzed minka. Nim w górę (V—, ryzy­ lat dziesięciu publikujemy pro me- kownie) na trawiaste stopnie (sta­ NOWA DROGA nowisko). Stąd w prawo do kru­ DROM RW.SCHRAMMA moriam Wojtka Myszkowskiego chej rynny, którą w górę na os- (por. s. 133), jako jeden z pierw­ szych jego opisów taternickich.

http://pza.org.pl 125 Wyprawy w góry egzotyczne

BYDGOSZCZANIE POD INDRA SAN 0 wysokości 5300 m, skąd widać spore frag­ menty zachodniej ściany, zwłaszcza rozłożysty Miała to być wyprawa w rejon Wachami. prawy filar. 22 sierpnia ze zboczy Shaskum Wobec nieotrzymania wiz afgańskich zmie­ Nalu, z wysokości 5800 m, Kempiński, Kmieć­ niliśmy plany. Wybór padł na Lahul Central­ kowiak, Pierzyński i Ewa Kuhi obejrzeli ny w Himalajach Zachodnich. Wyjechaliśmy wschodnią ścianę Indra-San. W dniu 25 sierp­ w składzie: Iwona i Adam Eliksowie, Jerzy nia Marian Dziatkowiak i Maciej Rewakowicz Krajnik, Marian Dziatkowiak, Adam Pierzyń- weszli na dziewiczy i bezimienny szczyt o ski, Maciej Kmiećkowiak, Maciej Rewako- wysokości 5700 m po orograficznie lewej stro­ wicz, Jan Kempiński i Ewa Kuhi. Po wielu nie doliny. Droga o trudnościach III prowa­ przygodach, 11 sierpnia dotarliśmy do Ma- dziła mieszanym terenem lodowo-skalnym, z nali, gdzie w Instytucie Himalajskim u pa­ odcinkiem stromych piargów, a wejście wraz na Harnama Singha uzyskaliśmy informację, z zejściem zajęto 11 godzin. Po powrocie re­ że szczyt CB12 w dolinie Chandry, na który konesansu z Shaskum Nali zapadła decyzja otrzymaliśmy wstępne zezwolenie od władz ataku na wschodnią ścianę Indra-San, jed­ w Delhi, został zdobyty kilkanaście lat temu. nakże kilkudniowy ulewny deszcz stanął na Postanowiliśmy dotrzeć do doliny Indra z przeszkodzie realizacji tego zamierzenia. Zdo­ kulminującym od południa szczytem Indra- bytemu szczytowi nadaliśmy nazwę ..Smadhi". San (6221 m). Obóz główny (4000 m) założony został przed Marian Dziatkowiak czołem lodowca, 19 sierpnia 1978 stanął obóz wysunięty na wysokości 4400 m, skąd było W HIMALAJACH LAHULU bliżej pod ściany Indry, Shaskum Nali oraz dziewiczych szczytów 5-tysięcznych po oro­ Warszawski „Express Wieczorny" z 27 lipca graficznie lewej stronie doliny. Zachodnia 1979 r. zamieścił wywiad z pracownikiem ściana Indra-San panuje niepodzielnie nad naukowym Wydziału Geologii UW, Andrze­ doliną — 1800 metrów seraków, poprzetyka- jem Zboińskim, który kierował 11-osobową nych fragmentami skalnymi. wyprawą turystyczną Mazowieckiego Klubu Górskiego „Matragona" w głąb doliny Panchl Wykorzystując pierwszy pogodny dzień, Nala w rejonie Lahul w Himalajach Zachod­ Kmiećkowiak i Pierzyński weszli na przełęcz nich. Bazę zainstalowano w połowie doliny, na wysokości 4650 m. „W ciągu zaledwie 8 dni działalności górskiej — powiedział A. Zboiński — założyliśmy obóz na 5050 m i do­ konaliśmy pięciu wejść na szczyty o wyso­ kościach: 5642 m, 5660 m, 5700 m, 5760 m 1 5820 m. Pierwsze cztery były szczytami dziewiczymi. Zrealizowaliśmy, chociaż nie w pełnym wymiarze, program badań medycz­ nych oraz poczyniliśmy wiele obserwacji geo­ logicznych, przyrodniczych i etnograficznych."

JUGOSŁOWIANIE NA ALPAMAYO

Jugosłowiańska wyprawa „Alpamayo 79" rozbita bazę na wysokości 4350 m. Pierwszy tydzień poświęcono na wejścia na przełęcze i na wyszukanie drogi pod południowo- wschodnią ścianę szczytu. W dniach 4 i 5 czerwca Tomo Cesen, Matjaź Dolenc. Peter Markić i Żarko Truśnovec poprowadzili no­ wą drogę południowo-wschodnią ścianą Al­ pamayo (5947 m) liczącą 800 m wysokości przy średnim nastromieniu lodu rzędu 65— 70°. Wspinaczka zajęła im 15 godzin, biwako­ wali 50 m poniżej wierzchołka. Szczególnie źle wspominają partie skalne, niezwykle kru­ che. 5 czerwca północną granią wszedł na szczyt 7-osobowy zespół, a w jego składzie panie Marija i Barbara Perćić. Cała jede­ nastka zeszła nową drogą przez południowo- zachodnią ścianę (500 m wysokości, 60"). W dniu 7 czerwca 3 wspinacze weszli na Alpa­ mayo drogą włoską, wiodącą tą samą ścianą. 6, 11 i 12 czerwca trzy zespoły dokonały

126 http://pza.org.pl wejść 800-metrową ścianą Kitaraju (6040 m), ROZMAITOŚCI którą 11 czerwca Luka Karnićar i Matej Kranjc zjechali ze szczytu na nartach. •fr Za wejście zachodnią granią na Mount Everest, prezydent Jugosławii Josip Broz Ti- Franci Savenc to postanowieniem z dnia 15 maja 1979 r. od­ znaczył VII Jugosłowiańską Wyprawę w Hi­ malaje Orderem Zasługi dla Narodu ze Złotą Gwiazdą. Do uczestników wyprawy skiero­ wał obszerny list gratulacyjny. ~k W dniach od 8 do 11 lutego 1979 r. hisz­ pańska wyprawa dokonała wejścia na Merce- dario, zakładając obozy 4500, 5100 i 6000 m. „Boletin" FEdM 5 1979 pisze: „Szczyt ten zos­ tał zdobyty po raz pierwszy w r. 1934 przez Polaków, którzy przeprowadzili tu wydajną eksplorację rejonu (ciekawa lektura — książ­ ka W. Ostrowskiego „Mas alto que los cón- dores")." •A- Słoweński „Planinski Vestnik" poświęcił numer 6 1979 10-osobowej wyprawie PZS w PIK CHOCHŁOWA Góry Grenlandii (kierownik Janez Bizjak). Wyprawa założyła bazę na lodowcu Sahara, Bezimienny dotąd szczyt o wysokości 6701 800 m nad fiordem Tasilaą — zdobyto kilka­ m (6708 m) wznoszący się w odległości 1,5 naście dziewiczych szczytów, z reguły trudny­ km na północ od Piku Kommunizma, na mi drogami. W numerze 7/1979 tego miesięcz­ wschodnim skraju Wielkiego Firnowego Pla- nika 18 stron zajmuje omówienie wyprawy teau (mapka na okładce T. 2/72), został ofi­ planinsko druśtvo Gorje na Salcantay (zob. cjalnie nazwany Pikiem Akademika Chochlo- T. 1 79 s. 36). wa. Prof. dr Rem Wiktorowicz Chochłow był Wiadomość z Monachium: na wniosek wybitnym uczonym i działaczem państwowym, if DAV, władze RFN zdołały uzyskać zgodę rzą­ wiceprezesem Akademii Nauk ZSRR, a w du chińskiego na zachodnioniemiecką wypra­ latach 1973—77 rektorem Uniwersytetu Mos­ wę na Shisha Pangma (8012 m) w r. 1981. kiewskiego. Wielki miłośnik gór wysokich, Kierownikiem 8-osobowej ekipy mianowano od r. 1958 (Tien-szan) uczestniczył w wypra­ Guntera Sturma, któiy latem 1979 bawił w wach alpinistycznych. Latem 1977 r. w drodze Chinach celem dopięcia formalności. Szczyt na Pik Kommunizma na Wielkim Firnowym został zdobyty w r. 1964 jako ostatni z ośmio- Plateau uległ ostremu atakowi choroby górs­ tysięczników, dalszych wejść nie było (zob. kiej. Ewakuowany za pomocą helikoptera (T. artykuł Lecha Wróblewskiego w T. 1—2/66 4/77 s. 186), zmarł w szpitalu w Moskwie 8 s. 33). sierpnia, mając lat 51. W r. 1978 jego imie­ niem nazwano jedną z dróg turystycznych w masywie Piku Kommunizma. Należy oczeki­ wać, że nadanie szczytowi nazwy ożywi dzia­ łalność sportową na jego ścianach.

VOIE DES POLONAIS

Specjalista w dziedzinie ski extreme, Pa­ trick Vallenęant z Lionu, dokonał pierwsze­ go samotnego wejścia na Yerupaja (6632 m), następnie zaś pierwszego zjazdu narciarskiego z tego pięknego szczytu. Stromizna lodu wy­ nosiła w górze 65°, na całej zaś trasie wahała się w granicach 60°. „Żaden narciarz nie poko­ nał dotąd w wolnym zjeździe stoków lodowych o takim spadku" — pisze francuska prasa. Inny akrobata narciarski, paryżanin Tnierry Renard, który 9 maja 1978 r. zjechał na nar­ tach z Chimborazo (6310 m), w końcu czerw­ ca 1979 r. wyruszył na czele 6-osobowej wy­ Jerzy Wala odbył latem 1979 r. wyprawę prawy do Ameryki Południowej. Zamiarem studyjną w góry Pakistanu. Zwiedził część jego jest pierwszy zjazd narciarski z Illimani doliny Hunza oraz boczną dolinę Hasanabad, w Boliwii (6458 m), a następnie pierwsze w której otoczeniu wznosi się Shispare. Na­ wejście zimowe (hemisfera południowa!) stępnie udał się w Hinduraj, gdzie spenetro­ wschodnią ścianą „par la voie des Polonais" wał nie odwiedzane dotąd pasmo 5-tysięczne na Aconcagua (6959 m) — z pierwszym zjaz­ a potem przeszedł dolinę Thui — aż pod prze­ dem na nartach z tego szczytu. łęcz Thui An. Góry te mogą się stać praw­ dziwym rajem dla alpinistów lubiących ostre Maciej Popko wspinaczki powyżej 5000 m. http://pza.org.pl 127 -fr Jak doniósł organ CABA Buenos Aires •k Ładne sukcesy osiągnęli na Pamirze na­ „Andinismo" w numerze 2/1978, argentyńska si koledzy bułgarscy. W 3 rzutach aż piętnas­ wyprawa pomonsunowa na Manaslu zaataku­ tu weszło na Pik Korżeniewskoj (7105 m), je dziewiczą grań wschodnią tego szczytu. przy czym Christo Prodanow osiągnął ten Kierownikiem będzie Guillermo Vieiro, wśród szczyt dwukrotnie. Wraz z Iwanem Wylcze- 13 uczestników jest Polak, Ryszard Tylka. wem i Metodim Sawowem zaatakował on też Wyprawie towarzyszyć ma wybitny fotogra­ Pik Kommunizma (7483 m) — żebrem Borod- fik Pedro Bruckhausen, znany też z ekspe­ kina, drogą z r. 1968. Szturm załamał się w dycji morskich i polarnych, przyjaciel inż. parodniowej zawierusze 600 m poniżej wierz- Wiktora Ostrowskiego. chtoka. Duże opisy obu ataków przynosi ..Echo" z 17 sierpnia 1979 r. -ćr „Eiselin-Sport" reklamuje na r. 1980 wy­ ~k Podczas tegorocznego Międzynarodowego prawy turystyczne na wulkany Ekwadoru, w Obozu „Pamir 79" dyrektor zgrupowania, góry Afryki Wschodniej, na Aconcagua, na Walerij Bobrów, wręczył pamiątkową tacę pięciotysięczniki w pobliżu Eyerestu. Firma alpiniście z NRD, Alfredowi Techtowi, który obchodzi 25-lecie istnienia i zorganizowała wszedł na Pik Lenina jako jego dwutysięcz­ już przeszło 70 tego rodzaju imprez. Schwei- ny zdobywca. Upominek otrzymał też jeden zer Alpen-Club w r. 1980 skieruje swe wy­ z alpinistów radzieckich — jako zdobywca cieczki alpinistyczne w Himalaje Garhwalu nr 2001. Wśród siedmiotysięczników Globu, — grupy Gangtori i Trisul (koszt udziału ok. Pik Lenina bije wszelkie rekordy popu­ 4500 franków). larności.

Jaskinie i speleologia

Udostępnione jaskinie 28. Jaskinia pod Wantą — 150 (87) 29. Hala Dziura Malolącka — 30 30. Jaskinia Malolącka — 100 (10) Publikujemy niżej wykaz jaskiń udostęp­ 31. Śnieżna Studnia — 30 (12) nionych w r. 1979 przez TPN taternikom jas­ 32. Dolny Lej — 30 kiniowym zrzeszonym w PZA — na określo­ 33. Maćkowa Dziura — 30 nych zasadach. Listę akceptowała Rada TPN 34. Jaskinia pod Śnieżną Studnią — 30 w dniu 19 marca 1979 r. Po nazwach poda­ 35. Mnichowa Studnia Wyżnia — 30 ny jest limit „osobo-wejść" (ustalony na 36. Jaskinia przy Przechodzie — 30 poziomie roku zeszłego), w nawiasach zaś — 37. Jędrusiowa Dziura — 30 (9) frekwencja z r. 1978. Wykaz nie obejmuje 38. Jaskinia przy Jędrusiowej Dziurze — 30 6 jaskiń otwartych dla całego ruchu turys­ 39. Koprowa Studnia — 30 tycznego, tj. Dziury, Smoczej Jamy, Mroźnej, Obłazkowej, Mylnej i Raptawickiej. Łączny limit osób mogących uczestniczyć w wyprawach do powyższych jaskiń wynosi 1. Dudowa Studnia — 30 2870, w r. 1978 cała frekwencja (1183) nie 2. Jaskinia Zimna — 250 (167) osiągnęła nawet połowy tej liczby. 3. Jaskinia w Wyżniej Swistówce — 30 4. Jaskinia Śpiących Rycerzy — 40 (64) Jerzy Zembrzuski 5. Jaskinia „Tunel" — 30 6. Jaskinia nad Wyżniem — 30 7. WT-21 — 30 Xii sympozjum speleologiczne 8. „Pomarańczarnia" — 30 9. Jaskinia Goryczkowa — 50 (21) Kolejne Sympozjum Sekcji Speleologicz­ 10. Jaskinia Kasprowa Niżnia — 140 (165) nej Polskiego Towarzystwa Przyrodnków 11. Jaskinia Kalacka — 80 (20) im. Kopernika odbyło się w dniach 6—8 12. Jaskinia Kasprowa Wyżnia — 70 (22) października 1978 r. w Działoszynie i oko­ 13. Jaskinia Kasprowa Średnia — 50 (33) licach (Kras Działoszyński). Referaty wygło­ 14. Bańdzioch Kominiarski (do „bazyliki) — 210 (96) sili doc. dr Andrzej Wierzbowski, mgr Adam 15. Jaskinia Mysia — 30 Szynkiewicz i dr Jerzy Głazek. W części 16. Jaskinia Wodna Pod Pisaną — 100 wycieczkowej zwiedzono m.in. jaskinię Sza­ 17. Jaskinia Wodna Pod Raptawicką — 100 chownica. Już po raz drugi przyznano na­ 18. Jaskinia Czarna — 350 (215) grody naukowe im. dr inż. Marii Markowicz- 19. DM-1 — 30 -Łochinowicz. Tym razem otrzymali je: 20. Jaskinia Ptasia — 200 (106) pierwszą — inż. Jerzy Balwierz i prof. dr 21. Jaskinia nad Piargiem — 30 Stanisław Dżułyński, drugą — doc. dr Zbig­ 22. Jaskinia pod Dachem — 30 (6) niew Rubinowski i mgr inż. Tymoteusz 23. Jaskinia nad Dachem — 30 (35) Wróblewski, trzecią — dr Bronisław W. Wo­ 24. Jaskinia Lodowa Litworowa — 60 (4) łoszyn. Sympozjum przygotował Adam Szyn­ 25. Jaskinia Mata w Mulowej — 30 kiewicz. 26. Jaskinia Wielka Litworowa — 200 (Ul) 27. Niebieska Studnia — 30 Janusz Baryła

128 http://pza.org.pl Jubileusz w Bułgarii Technika odcinkowa

18 marca 1929 r. grupa pracowników nau­ W artykule „Technika pojedynczej liny'' kowych, nauczycieli i turystów powołała do (T. 4/78) Krzysztof Kleszyński w sposób przy­ życia pierwsze w Bułgarii towarzystwo jaski­ stępny i poglądowy omawia współczesną tech­ niowe — Bułgarsko peszczerno drużestwo. nikę poręczowania pionowych jaskiń. Polega Przewodniczącym wybrany został przyrodnik ona na dzieleniu poszczególnych fragmentów prof. Stefan Petkow. Powstanie Towarzystwa jaskini na mniejsze części (o długościach nie usankcjonowało i ukierunkowało działalność przekraczających zazwyczaj 30 m) i poręczo- badawczą i eksploracyjną w jaskiniach, któ­ waniu ich z użyciem nitów w sposób pozwa­ ra rozwinęła się już w końcu XIX wieku. lający na wyeliminowanie niekorzystnych Tymczasem powstawały i działały w Bułgarii efektów pracy długich lin, takich jak nad­ inne grupy i kluby, organizowane przy uczel­ mierna rozciągliwość, tarcie o skałę itp. Właś­ niach lub muzeach przyrodniczych. Ten ży­ nie owo dzielenie na części (francuska nazwa wiołowy rozwój narzucił konieczność powoła­ fractionement) jest najistotniejszą cechą oma­ nia w r. 1958 federacji, która skupiła wszyst­ wianej metody, nie zaś, jak sugeruje jej an­ kie kluby w kraju: BFPD — Byłgarskata gielska nazwa — posługiwanie się jedynie po­ federacija po peszczerno dęło. Obecnie (1979) jedynczą liną. zrzesza ona 1500 czynnych speleologów, zor­ Co więcej, trzeba podkreślić, że stosowanie ganizowanych w 46 klubach i 2 grupach spe­ pojedynczych lin podciągowych produkcji pol­ leologicznych. Od r. 1974 prowadzone są in­ skiej budzi poważne zastrzeżenia ze względu tensywne prace inwentaryzacyjne — skarto­ na ich wytrzymałość. W związku z tym na­ wano już przeszło 2400 jaskiń, a 200 z nich leży zalecić użycie do poręczowania techniką objęto systematyczną pracą badawczą. Fede­ odcinkową 2 lin — jednej jako nośnej, dru­ racja utrzymuje centralną kartotekę jaskiń w giej do autoasekuracji — przy pomocy jedne­ Bułgarii, dużym osiągnięciem jest zorganizo­ go z przyrządów autoasekurujących. Warto wanie w Rodopach muzeum speleologicznego zauważyć, że powyższe zalecenie postuluje od­ (T. 1/79 s. 38), wysoko też należy ocenić ist­ stąpienie (ze względów bezpieczeństwa) od nienie od 1975 r. specjalnej grupy ratowni­ ponętnej możliwości użycia do poręczowania czej, zdolnej do błyskawicznego działania na o połowę mniejszej ilości lin. Niemniej wszy­ terenie całego kraju. stkie inne zalety tej metody, omówione przez Dobra organizacja i wysokie umiejętności autora, zostają zachowane i wnoszą do upra­ bułgarskich speleologów pozwoliły im zdobyć wiania alpinizmu jaskiniowego istotny postęp, najtrudniejsze jaskinie świata: 1969 — Gouff­ oczywiście pod warunkiem opanowania do re Berger; 1972 — Spluga delia Freta; 1973-74 perfekcji manewrów technicznych i zastoso­ — Pierre Saint Martin; 1973 — Jaskinię wania odpowiedniego sprzętu. Śnieżną. Alfred Rósler Janusz Śmiałek W skrócie

• 15 sierpnia jest w Alpach filara Bonattiego Dru oraz z cen­ trowego miecza, pokrytego tyta­ obchodzony jako Dzień Przewodni­ tralnego kuiuaru Tacul. nowym pancerzem. („Turist 7/1979). ka. Składane są wieńce pod pom­ • Już po raz szósty urządzono nikiem J. Balmata, na Place de • Dom ,'4545 m/ jest najwyż­ w Jugosławii zlot alpinistek na 1'Eglise pastor święci czekany 1 szym ze szczytów w całości szwaj­ szczycie Mosor — pod hasłem „100 liny. Tegoroczny obchód, 52 z ko­ carskich. 19 sierpnia 1978 r. zle­ żena na vrh Mosora". W pierw­ lei, miał punkt dodatkowy: jubile­ cieli z niego na lotniach Jean-Cla- szym zlocie, w r. 1974, na wierz­ usz 100-lecia I wejścia na Petit ude Villars, Paul Fritschi i Jurg chołku góry zameldowało się tylko Dru , upamiętnionego w znanej Frey, którzy przebyli trasę ok. 38 wspinających się pań — w roku książce Frison Roche'a (J. E. 35 km i po 30-45 minutach wylą­ 1979 było ich już półtora tysiąca. Charlet-Straton, P. Payot i F. Fol- dowali w Visp. Latem 1977 r. Frey Nas nie byłoby stać na taką dam­ liguet, 29 sierpnia 1879). Honoro­ zleciał jako pierwszy z wierzchoł­ ską mobilizację, a mimo to Polka wymi gośćmi świętujących prze­ ka Eigeru. stanęła jako pierwsza Europejka wodników były dwie zdobywczynie na szczycie Everestu. Everestu: Japonka Junko Tabei, • „Der Tourist" 6,1979 przypo­ Chinka Phanthog (T. Wowkono- mina o walorach wspinaczkowych • 25 lipca 1979 znany solista al­ wicz) Gór Stołowych, odwiedzanych przez zacki, Bernard Muller, przeszedł alpinistów z NRD od r. 1968. Wiele samotnie w 5 godzin drogą Ce- problemów czeka tu jeszcze po­ cchinel — Nomine — czwartą • 7 maja 1979 r. w warunkach swoją drogę na Filarze Narożnym. ostrej zimy (wiatr, mgła, okresami dobno na rozwiązanie. Z działal­ ności wyłączony jest najwyższy Uznał ją za najcięższą z wszyst­ zamiecie) 23 alpinistów z Dnie- kich czterech, zwłaszcza z uwa­ propletrowska dokonało wejścia masyw — Szczeliniec Wielki (919 m) — będący rezerwatem ścisłym. gi na obstrzał lodowy pewnych na lodową kopulę Kazbeka (5043 m). odcinków. Wejście poświęcono pamięci Dnia Zwycięstwa i 60-leciu Komsomołu • Stosując wszelkie arkana no­ • Stara gwardia walczy nadal: na Ukrainie. woczesnej techniki linowej, grupy Gaston Rebuffat i Michel Vaucher alpinistów radzieckich już kilka poprowadzili w lipcu 1979 r. nową • Centralny obóz wyczynowy razy przeprowadzały prace nad drogę w masywie Aiguilles de PZA w rejonie (27 lu­ Wołgą na Kurhanie Mamaja. Osta­ — między grzędą Rya- tego do 29 marca 1979) z powodu tnio wspięła się na pomnik ekipa na a kuluarem Pain de Sucre. złych warunków atmosferycznych pod wodzą mistrza sportu W. Tru- Droga pokonuje wysokość 500 m nie przyniósł wyników. Zespoły dnikowa z zadaniem wykrycia i u- i została sklasyfikowana jako IV wycofały się m.in. z kuiuaru i suniecja przyczyn wibracji 28-me- z miejscami V. (T. Woickonowiez)

http://pza.org.pl 129 Alpinizm i kultura

ALPINIZM W MUZEUM SPORTU spotkaniem na temat problemów inwenta­ ryzacji jaskiń. Instytut Geografii Uniwersy­ W dniu 29 maja 1979 r. Muzeum Sportu tetu Gdańskiego organizuje 5 listopada se­ i Turystyki w Warszawie otworzyło nową minarium poświęcone badaniom Hinduku­ ekspozycję stałą, w której dział alpinizmu i szu. 9 i 10 listopada w Collegium Novum w speleologii zyskał większą przestrzeń i barw­ Krakowie przygotowano sympozjum „Góry niejszy wyraz plastyczny. Oprócz pamiątek z w Polskiej literaturze współczesnej" (KTG lat dawnych, pokazano też współczesny rynsz­ PTTK). Graz w Austrii będzie w dniach tunek alpinisty, a chronologię sukcesów do­ 15—18 listopada miejscem II Międzynarodo­ prowadzono do ostatnich sezonów. Prezen­ wego Kongresu Alpinistycznego, tym razem tację naszej dyscypliny uzupełniają działy tu­ poświęconego problematyce Mount Everestu. rystyki górskiej i narciarstwa, a jako nowy Wygłoszenie jednego z referatów zapropono­ kącik doszła gablota poświęcona ratownictwu wano Wandzie Rutkiewicz. tatrzańskiemu z ciekawymi dokumentami i rekwizytami pozostałymi po Mariuszu Zarus­ kim. Koncepcję i scenariusz ekspozycji opra­ NOTATNIK KULTURALNY cowali dr Maria Morawińska-Brzezicka i mgr Kazimierz Dąbrowski. Otwarcia wystawy do­ •k Latem 1979 r. odbyła się w Zurychu konał przewodniczący GKKFiS — Marian piętnasta z kolei wystawa sztuki wysokogór­ Renke. skiej, głównie malarstwa, zorganizowana przez Club Alpin Suisse. Po raz pierwszy W dniu 19 czerwca 1979 r. Muzeum trzem twórcom przyznano nagrody artystycz­ Sportu i Turystyki otworzyło interesującą ne, ufundowane przez Amerykanina szwaj­ wystawę czasową pt. „Polka na szczycie świa­ carskiego pochodzenia-^ Waltera C. Menly. ta" — poświęconą drodze sportowej Wandy -fr Radziecki rocznik geograficzny „Na susze Rutkiewicz i jej wejściu na Mount Everest. i na morie" drukuje rozdział „Najpiękniejsza Na wydzielonej planszy przedstawiono pio­ noc" ze znanej książki „Wyżej niż kondory" nierki naszego taternictwa i alpinizmu ko­ Wiktora Ostrowskiego. Moskiewskie wydaw­ biecego, od których nieśmiałych prób bez ma­ nictwo „Myśl" zaproponowało inż. Ostrow­ ła wiek temu wszystko się zaczęło. Zdjęcia skiemu wydanie po rosyjsku jego dzieła „Mo­ kolorowe opracował Mirosław Wiśniewski. ja Patagonia". Wystawę otworzył wiceprzewodniczący •ir Opowiadanie „Pierwszy stopień do piek­ GKKFiS, Adam Izydorczyk, którego osobis­ ła" z wyprawy w Hindukusz dało tytuł zbior­ temu poparciu nasz żeński alpinizm ma tyle kowi reportaży Wiesława Saniewskiego (Wy­ do zawdzięczenia. dawnictwo Łódzkie, 1978 s. 119). •fr W dniu 11 lipca 1979 r. tamtejsza sek­ MUZYK I WSPINACZ cja CAF zorganizowała w Chamonix projek­ W lipcowym numerze „Der Tourist" (NRD) cję filmu „Everest 78". W nabitej po brzegi znaleźliśmy bardzo interesujący wywiad z dy­ sali film prezentował Jean Afanassieff. Przed rygentem i kompozytorem drezdeńskim, Sieg- projekcją pani Franco przedstawiła publicz­ friedem Kurzem, laureatem wielu nagród i ności Irenę Kęsównę oraz „la femme la dyrektorem artystycznym teatrów muzycz­ plus haute du monde", Wandę Rutkiewicz. nych w Dreźnie. Liczy on lat 50 i od 6 roku Film nakręciła Telewizja Francuska przy życia uprawia wspinaczkę — dziś głównie współpracy Kurta Diembergera. metodą samochodowych wypadów w skałki •fr Z okazji 25-lecia Horskiej Służby poczta na sobotę i niedzielę. Jeszcze w ostatnich la­ CSRS wydała serię 5 znaczków (10, 20, 30 i tach ma sezony z 50 i więcej drogami VI 40 halerzy oraz 3 korony) przedstawiających stopnia trudności! W Alpach robił wschodnią rośliny tatrzańskie — z wiążącym akcentem ścianę Watzmanna, w Tatrach m. in. połud­ w postaci emblematu HS. Znaczki zaprojek­ niową ścianę Żabiego Konia. Z upodobaniem towali K. Svolinsky i L. Jirka. Poczta Polska czyta książki alpinistyczne, należy do klubu uczcić ma 70-lecie naszego GOPR nadrukiem „Empor" Lóbtau. Zapytany przez prowadzą­ na kartce pocztowej. W pierwszej połowie cego rozmowę, czy lubi pieśni górskie, odpo­ września odbędzie się w Katowicach Ogólno­ wiedział, że „La Montanara" jest ciągle nie- polska Wystawa Filatelistyczna, do której za­ prześcigniona. kwalifikowano zbiór Bogumiła Ciesielskiego z Poznania pt. „Alpinizm". JESIENIĄ 1979 •ń- Zamieszczony w T. 4/78 na s. 180 wiersz „Triglav" Juliana Przybosia, przekazany przez Jesień jest okresem narad i sympozjów. nas prof. Tine Orelovi, ukazał się w „Planin- W zorganizowanoym przez KTJ PZA V skim Vestniku" nr 12/1978 na s. 771—772, su­ Sympozjum Ratownictwa Jaskiniowego na mującym jubileuszowy „Rok Triglava". Na Kalatówkach wzięło udział 85 gości z za­ język słoweński utwór przełożyła prof. Rożka granicy i 30 z kraju. W dniach 19—21 paź­ Stefanova, lektorka języka polskiego na uni­ dziernika w Podlesicach odbyło się XIII wersytecie w Lublanie i tłumaczka dzieł lite­ sympozjum speleologiczne, połączone z III ratury polskiej.

130 http://pza.org.pl Wieści organizacyjne

SEJMIK PREZESÓW Apelujemy także o właściwe pro­ członkami są B. Amy, M. Herzog, wadzenie zajęć z topografii na G. Magnone, Y. Seigneur, L. De- Wiosenne zebranie prezesów od­ wszelkiego typu kursach realizo­ vies i inni wybitni znawcy gór. było się w nowym lokalu klubo­ wanych przez kluby, natomiast do Komitet sam organizuje wyprawy wym Polskiego Klubu Górskiego. komisji egzaminacyjnych wszyst­ narodowe, inne opiniuje i popiera Gości przywitał gospodarz ośrod­ kich szczebli — o zwracanie więk­ wobec władz, firm itp., niektóre ka, prezes PKG Jerzy Wesołowski, szej uwagi na egzekwowanie zna­ także subwencjonuje. W Austrii po­ obrady otworzył i prowadził pre­ jomości tego przedmiotu. dobną rolę spełnia Oesterreichische zes PZA, Andrzej Paczkowski. In­ W dniu 29 kwietnia odbyło się Himalaya-Gesellschaf. Ma ona spe­ formacje agend PZA złożyli ko­ kolejne plenum Komisji Szkolenia cjalną Radę Naukową (Wissen- lejno: Michał Jagiełło (Komisja PZA. Wytypowano na nim, spoś­ schaftlicher Beirat), która progra­ Sportowa), Tadeusz Solicki (Ko­ ród kandydatów zgłoszonych przez muje prace naukowe wypraw (ge­ misja Sprzętowa), Jan Serafin kluby i COS, 3 instruktorów na ograficzne, botaniczne, etnograficz­ (Komisja Lekarska), Jerzy Zem- wyjazd szkoleniowo-sportowy w ne itp.), dba też o propagowanie brzuski (Komisja Ochrony Przy­ Pamir: Piotra Edelmana (Łódzki przez wyprawy Austrii jako kraju rody). Józef Nyka (Komisja In­ KW), Piotra Kalmusa i Janusza górskiego oraz austriackich pro­ formacji i Propagandy), Janusz Kusinę (obaj KW Kraków). duktów, zwłaszcza sprzętu sporto­ Baryła (Komisja Szkoleniowa), wego. W zorganizowanej przez Zdzisław Jakubowski (COS), Woj­ Obecnie Komisja Szkolenia ana­ OeHG tegorocznej wyprawie na ciech Tędziagolski (sprawy człon­ lizuje sytuację panującą w COS. Lhotse udział wziął etnolog Wolf­ kowskie). Andrzej Osika zrefero­ W związku z dużą ilością wypad­ gang Friedl, który badał wschod- wał obszernie w imieniu Komisji ków taternickich w ostatnim okre­ nionepalskie rzemiosło. Bezpieczeństwa i Spraw Tatrzań­ sie, dokonuje się przeglądu do­ skich wypadki w Tatrach i Alpach tychczasowych przepisów szkole­ w latach 1978 i 79, Bogdan Jan­ niowych pod kątem bezpieczeńs­ kowski mówił o działalności i twa wspinania. Wypisywane są PO KROTCE problemach Komisji Dyscyplinar­ również legitymacje instruktorskie, nej. Dyskusja skoncentrowała się które wreszcie otrzymaliśmy. Zwe­ • Danilo Skerbinek poinformo­ głównie na sprawach poruszonych ryfikowanych instruktorów, a tak­ wał nas o posiedzeniu Komisji przez Andrzeja Osikę. Ze wszyst­ że absolwentów kursów instruktor­ Młodzieżowej UIAA w Ulrichen w kich wypowiedzi wynikało zatros­ skich, którzy dotąd nie nadesłali Szwajcarii. Komisja powierzyła kanie dużą liczbą wypadków, któ­ wypełnionych ankiet instruktor­ włoskiemu CAI zorganizowanie rych przyczynę widać wyraźnie w skich i zdjęć, prosimy o dopełnie­ górskiego obozu wędrownego dla słabym przygotowaniu młodych ta­ nie tej formalności. Od jesieni kandydatów na alpinistów w wie­ terników, często zdobywających do prowadzenia szkolenia taternic­ ku lat 10-15 — do udziału zapro­ kwalifikacje niezgodnie z przepi­ kiego dopuszczeni będą wyłącznie szono wszystkie zrzeszenia skupio­ sami PZA i zbyt wcześnie prze­ posiadacze ważnych legitymacji ne w UIAA. Ponieważ w r. 1979 chodzących od fazy szkolenia do instruktorskich. wygasa mandat Gerharda Friedla fazy wyczynu. (RFN), na nowego przewodniczą­ Janusz Baryła cego Komisji postanowiono zapro­ ponować Szwajcara Andre Vonder Przeprowadzona wśród zebra­ Mtihla. nych zbjórka na Fundusz Im. Ber­ FUNDUSZ IM. BERBEKI beki przyniosła 2065 zł. W Ciągu pierwszego półrocza • Jak wynika z ogłoszenia w wpłaty na Fundusz im. K. Ber­ ,.Le Mousqueton" 7/1979, w Kana­ beki wniosło 16 klubów — na dzie udział we wstępnym kursie Z PRAC KOMISJI SZKOLENIA łączną kwotę 27 990 zł. Oto posz­ szkolenia wysokogórskiego kosztu­ czególne wpłaty je 650 dolarów. Kurs trwa 2 tygod­ Zgodnie ze swym planem pracy nie i prowadzony jest w Roche- (por. T. 1'79 s. 40). Komisja Szko­ KW Toruń 780 uses Canadiennes. lenia PZA przeprowadziła wiosną KAKA 850 • Lutowy numer pisma ,.Pla- 1979 r. dwa kursy instruktorskie KW Trójmiasto 1300 w COS na Hali Gąsienicowej. W ninar" podał liczby obrazujące KA Medyków Warszawa 600 stan osobowy stowarzyszeń wyso­ zajęciach kursu instruktorskiego Speleoklub Gliwice 250 I stopnia taternictwa (22-29 kwiet­ KW Katowice 1726 kogórskich w Jugosławii. Fede­ nia) uczestniczyły 24 osoby. 14 z KW Wrocław 6225 racja górska tego kraju w r. 1978 nich zdało egzamin — najlepsze KW Gliwice 1520 zrzeszała łącznie ok. 185 000 człon­ wyniki uzyskał Leszek Cichy z Stołeczny Klub Tatrzański 380 ków, z czego na samo tylko To­ KW Warszawa. Niestety, aż 9 oso­ KW Warszawa 5700 warzystwo Górskie Słowenii przy­ bom pozostał do zdania egzamin AKA Politechniki War­ padało 91 700 osób. poprawkowy z topografii Tatr. Za­ szawskiej 900 • Oesterreichischer Alpenverein jęcia na kursie prowadzili Janusz Polski Klub Górski 1000 Baryła ( kierownik), Ryszard Ko­ osiągnął w r. 1978 stan 210 000 KW Łódź 3875 członków, skupionych w 169 sek­ zioł, Andrzej Matuszyk i Janusz KW Szczecin 500 Kusina. Od 6-13 maja odbył się cjach i klubach. Szkoły górskie Krakowski KTJ 1000 tego towarzystwa przeprowadziły kurs instruktorski I stopnia ta­ KW Lublin 1385 ternictwa jaskiniowego. W zaję­ w r. 1978 przeszło 260 kursów — ciach brało udział U osób. z któ­ z udziałem 1550 elewów, osobno rych 6 ukończyło kurs z wynikiem Wpłaty indywidualne wnieśli: było prowadzone szkolenie w sek­ pozytywnym, 2 dalsze mają do Irena Szydłowska z Poznania — cjach i klubach. Zahamowanie uzupełnienia egzamin z topografii. 1000 zl, Kazimierz Sokołowski z frekwencji w szkołach OeAV spo­ Najlepsze wyniki uzyskał Tadeusz Wrocławia — 300 zł, Jan A. Szcze­ wodował wypadek lawinowy, w R. Dyga (STJ KW Kraków). Zajęcia pański z Warszawy — 500 zł i którym zginęło 2 instruktorów i 3 na kursie prowadzili: J. Baryła Andrzej Paczkowski z Warszawy elewów. ( kierownik), Janusz Śmiałek, Le­ — 200 zł. Wypłaty w pierwszym szek Dumnicki 1 Janusz Kusina. półroczu 1979 r. wyniosły 25 648 zł. PERSONALNE stan konta na 30 czerwca wyrażał Na kursach tych u dużej części się kwotą 76 580 zl. • Latem 1979 r. przeszedł na potencjalnych instruktorów szcze­ emeryturę w wieku 60 lat Antoi- gólnie jaskrawo wystąpiła sła­ Barbara Kucharczyk ne Pocachard, dyrektor ekono­ ba, a często nawet żenująca zna­ miczny kolejek linowych w Cha- jomości topografii. M.in. w związ­ moniK. Osiadł on pod Mont Blanc ku z tym Komisja Szkolenia ape­ KOMITETY WYPRAWOWE mając lat 9, przez 33 lata praco­ luje do zarządów klubów i do ich wał w przedsiębiorstwie kolejek referatów szkoleniowych o prze­ We Francji działa ,,Le comite oraz innych instytucjach turys­ strzeganie zasady, aby do klubów de THimalaya*' — ciało doradcze tycznych. Był oddanym przyjacie­ przyjmować wyłącznie ludzi Fśdćration Francaise de la Monta- lem alpinistów polskich, którym znających już Tatry turystycznie. gne. Przewodniczy mu R. Paragot. pomagał w trudnych sprawach,

http://pza.org.pl 131 protegował ich, wspierał zniżkami zbyt dobrze natomiast powiodło • Nowym przewodniczącym Ra­ biletowymi na . mu się na K2. dy Naczelnej GOPR wybrany zos­ Jego sympatie propolskie datują tał w maju 1979 r. min. Tadeusz się z lat wojny, które spędził w Rudolf — członek KC PZPR, obozie jenieckim w Wielkopolsce. pierwszy zastępca przewodniczące­ Na miejsce pana Pocacharda go Komisji Planowania przy Ra­ wszedł prezes stowarzyszenia prze­ dzie Ministrów. wodników, Pierre Perret, również dobrze znany alpinistom polskim. • W Związku Radzieckim uka­ (Tadeusz Woiokonourtez) zała się książka J. Burłakowa za­ tytułowana „Woschoditiel", poś­ • Z dniem 1 lipca 1979 r. w więcona pamięci zmarłego 10 lat stan spoczynku przeczedł również temu w Dolomitach „tygrysa członek honorowy PZA, Zdzisław skał", Michaiła Chergianiego (T. Kirkin-Dziędzielewicz, długoletni 1/70 s.29). Nakład 75 000 uważa się starszy projektant Biprohutu w za stanowczo zbyt niski, jak na Gliwicach. Oświadczył on, że wol­ niezwykłą popularność niezapom­ ny czas wykorzysta, by nadbudo­ nianego Miszy. wać o 1 metr polski wierzchołek Rysów, co przesunie nasz najwyż­ • Decyzją Rady Państwa z dnia szy szczyt do klasy 2,5-tysięczni- 2 lipca 1979 r. dwaj długoletni ków, a młodzieży .szkolnej ułatwi i zasłużeni działacze Polskiego zapamiętanie jego koty. Życzymy Klubu Górskiego, Piotr Młotecki i powodzenia! Jerzy Wesołowski, otrzymali wy­ sokie odznaczenia państwowe: Krzyże Kawalerskie Orderu Odro­ • Za najlepszego wspinacza dzenia Polski. Dekoracji dokonał Włoch uważany jest obecnie Re­ wiceprzewodniczący GKKFiS Adam nato Casarotto (por. T. 3/78 s. Izydorczyk. 134). Ma on 32 lata, jest z zawodu pielęgniarzem, ostatnio jednak • Na zaproszenie Instytutu kul­ utrzymuje się z reklamowania • Toni Hiebeler (zdjęcie), któ­ tury Austriackiej, a z inicjatywy sprzętu alpinistycznego. W r. 1978 rego piękny ,,Lexikon der Alpen" Lecha Wróblewskiego bawił w zrobił on m.in. nowe drogi na stał się bestsellerem roku 1977, os­ Polsce w listopadzie 1978 r. znany od wschodu, Aiguille tatnio wydał duże dzieło ilustra­ austriacki alpinista, geolog i pi­ Verte od północy, południowo-za¬ cyjne „Himalaya und Karakorum" sarz, pierwszy zdobywca chodnią Breche des Dames Angla- (Silva-Verlag Ziirich), całe zaś (1954) — prof. dr Herbert Tichy, ises kuluarem od północy, Roda lato 1979 spędził w Alpach, gro­ W Warszawie, Krakowie i Zako­ di Vael od wschodu i na Torre madząc materiał fotograficzny do panem wygłosił on ciekawe pre­ di Lagunaz w grupie Pala — po­ albumu alpejskiego „jakiego jesz­ lekcje pt. „Austriacy na dalekich łudniowo-wschodnim filarem. Nie­ cze nie było". szczytach".

Wypadki i ratownictwo

ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA WYPADEK obsunął się niespodziewanie i spadając zagarnął kil­ ka innych, znajdujących się niżej. Mimo iż lodo­ Miesięczny biuletyn „Die Alpen" omawia w nu­ wy teren nie był bardzo stromy, zaskoczeni i opla­ merze 11/1978 interesujący problem odpowiedzialnoś­ tani linami alpiniści nie próbowali się bronić i ca­ ci przewodników górskich (instruktorów, kierowni­ łe kłębowisko wpadło do głębokiej szczeliny. Za­ ków grup itp.) za powierzone ich opiece osoby. alarmowane około godz. 14 pogotowie przerzuciło „Jeśli uczestnik przejścia — czytamy — ulegnie wy­ helikopterem kilka ekip, które zrazu nie zorien­ padkowi, prowadzący grupę uwolni się od odpowie­ towały się w rozmiarach katastrofy. Jeden z ra­ dzialności jedynie wówczas, jeśli udowodni, że nie towników mówi: „Gdy opuściliśmy się w głąb ponosi żadnej winy; ma to miejsce jednak tylko szczeliny, zobaczyliśmy widok przerażający. Ciała wtedy, jeśli podjął on wszystkie możliwe środki w były poprzerzueane jedne przez drugie i zlepione celu zapewnienia bezpieczeństwa uczestników." Do mokrym śniegiem jak cementem. Słychać było obowiązków przewodnika czy kierownika zespołu krzyki i jęki." Około godz. 15 wydobyto młodą sądy szwajcarskie zaliczają takie czynności, jak: kobietę — skrajnie wyziębioną, lecz żywą. Dotarcie a) pouczenie grupy o przebiegu drogi i jej trud­ do niżej leżących było trudne, gdyż zakrywał ich nościach; b) sprawdzenie ubioru i ekwipunku; c) most śnieżny, a niektórzy znajdowali się głębiej sprawdzenie zapasów żywności; d) sprawiedliwy niż 25 m. Trzeba więc było kroić szczelinę czeka­ podział obciążenia; e) dbanie o równe tempo mar­ nami i przy użyciu czołówek wydobywać ciała. szu, dostosowane do najsłabszego. „Jeśli w wy­ Jedna z alpinistek ocalała dzięki temu, że utknęła cieczce uczestniczą osoby nie obyte z górami, prze­ w szczelinie zawieszona na własnym plecaku. wodnik (kierownik, instruktor) obowiązany jest do Śmierć poniosło 8 osób, stan 4 dalszych jest bar­ jeszcze pieczołowitszego wykonywania swoich obo­ dzo poważny. wiązków." Przy każdym wypadku górskim zakoń­ czonym śmiercią lub cięższymi obrażeniami ciała Tadeusz Wowkoncwicz wdrażane jest z urzędu dochodzenie, czy nastąpi­ ły zaniedbania ze strony kierownika grupy. URATOWANA Z GROBU Pod takim tytułem ukazał się w prasie londyń­ DRAMAT NA TOUR RONDE skiej artykuł o akcji ratunkowej przeprowadzonej 13 listopada 1978 r. w jednej z jaskiń w hrabstwie W Alpach Francuskich w jednym tylko dniu 18 North Yorkshire. W odległości przeszło 300 m od lipca 1979 r. wydarzyły się 4 wypadki śmiertel­ otworu, na 4-osobowy zespół z Glasgow runął ne, w których życie straciło 14 osób, a 4 odniosły olbrzymi głaz, który przygniótł 19-letnią Thirzę ciężkie obrażenia. W masywie Oisans zginął 19-let- Holden. Jej towarzysze zsunęli z nięj wantę, stan ni student z Lionu, 2 Paryżanje ponieśli śmierć na dziewczyny był jednak ciężki: złamane kości mied­ Aiguilles Rouges, a troje młodych ludzi spadło z nicy i ręki oraz potłuczenia głowy. Dramatyzm sy­ wysokości 400 m na północno-wschodniej ścianie tuacji spotęgował gwałtowny przybór wody — na Les Courtes (3800 m). Do prawdziwej tragedii dosz­ powierzchni rozpoczęły się ulewne deszcze. Wkrótce ło na zwyczajnej drodze na Tour Ronde (3792 m). poziom podniósł się tak dalece, że została odcięta W godzinach popołudniowych ze szczytu schodziło droga powrotu. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności, kilkanaście zespołów. Jeden z nich — angielski — kilka godzin później nadeszła inna grupa grotola- http://pza.org.pl 132 zów, która — kiedy wody nieco opadły — opuś­ 28 lipca — zupełnie przypadkowo — w Zbójnic­ ciła jaskinię i wszczęła alarm. Akcja ratunkowa kiej Dolince czyli Swistówce Waksmundzkiej na­ przeprowadzona została bardzo sprawnie. Do jas­ trafiono na ludzkie szczątki. Ustalono z całą pew­ kini wszedł kilkunastoosobowy zespół, w którego nością, że należą one do poszukiwanej bezskutecz­ skład wchodziło dwóch lekarzy-grotolazów, a pod nie dwójki. Jest pewne, iż przyczyną tragedii była otworem czekał już helikopter ratunkowy i... re­ lawina śnieżna, która zniosła turystów spod wierz­ porterzy. Nieustające opady groziły odcięciem rów­ chołka Koszystej żlebem, na stronę Zbójnickiej Do­ nież ratowników, którzy na miejscu wypadku zas­ linki. Pozostaje jednak zagadką, w jaki sposób tali poszkodowaną niemal całą zanurzoną we znaleźli się w tamtym rejonie, objętym granicą wzbierającej wodzie. Po 27 godzinach od wypadku ścisłego rezerwatu, a przy tym niezbyt przecież i po 11 godzinach akcji ratunkowej Thirza wydoby­ atrakcyjnym pod względem turystycznym. Ratow­ ta została na powierzchnię. nicy przypuszczają, że Fedorowicz i Pawełczak za­ Christian Parma mierzali wyjść na Wołoszyn. Na Krzyżnem (może we wzmagającej się zamieci) pomylili grań i poszli w kierunku Waksmundzkiego Wierchu. Oczywiście, W GÓRACH RFN nie można tej wersji traktować jako pewnik. Krystyna Sałyga-Dqbkowska Specjaliści z Deutscher Alpenverein przebadali 3800 wypadków z lat 1965—78 w górach RFN. a w szczególności 763 wypadki śmiertelne. Jak stwier­ dzono, z tych ostatnich co najwyżej 50 (czyli 6°/o) można tłumaczyć przyczynami obiektywnymi (ka­ mienie, pioruny itp.). Przeszło 450 zgonów to typo­ we wypadki subiektywne, spowodowane błędami w asekuracji, brakiem doświadczenia, przecenieniem własnych możliwości, często lekkomyślnością. Nie­ mal 1/3 zabitych (211) stanowią alpiniści i narcia­ rze wysokogórscy, czyli eksperci w sprawach gór. Komisja ratownictwa Deutscher Alpenverein zwra­ ca uwagę na gwałtowne wzmożenie się wypadków w latach 1977 i 1978 (po ok. 80 ofiar śmiertelnych rocznie).

KOLEJNA TRAGEDIA WYJAŚNIONA Półtora roku czekała na rozwiązanie zagadka za­ ginięcia Krystyny Federowiczówny i Andrzeja Pa- wełczaka, pracowników IBJ w Świerku, którzy 10 lutego 1978 r. wyszli ze schroniska w Dolinie Pię­ ciu Stawów i wszelki ślad po nich zaginął. Poszu­ kiwania prowadzone były do późnego lata i to nie tylko metodami tradycyjnymi, ale także przy po­ Rys. Justyna Nyczanka mocy specjalnie szkolonych psów, wielokrotnie też penetrowano rejon ze śmigłowca. Do akcji włączy­ Świstówka Waksmundzka, wiszący kocioł polodow- li się ratownicy HS, przeszukując Cichą i Kopro- cowy, zawsze była ustronnym zakątkiem, lecz znali wą. Również latem 1979 r. prowadzono poszukiwa­ ją już dawni kartografowie — zarówno na mapie nia w rejonie Zadniego Stawu Polskiego, gdzie od­ franciszkowskiej ' (1822), jak i na mapie Aulicha naleziono fragmenty odzieży i skórzaną torbę. Przy­ (1831) przedstawiona jest bardzo wiernie. Swą dru­ puszcza się jednak, że spadły one ze ścieżki wiodą­ gą nazwę ma zawdzięczać temu, że szukali w niej cej na Swinicę i ze śniegiem zsunęły się w pobliże kryjówek zbójnicy i dezerterzy. Dno leży w pozio­ stawu. mie 1750—1800 m.

Pożegnania

sje. Jako młody mieszkaniec Pińczowa i Kielc, zakosztował smaku wspinaczki w okolicznych kamieniołomach, doskonalił swe umiejętności na białych ścianach Kadzielni i Zelejowej. Wspinaczki tatrzańskie rozpoczął w r. 1968. Kolejne sezony przynosiły coraz to większe osiągnięcia — pierwszą „szóstkę", własny wa­ riant, pierwszą nową drogę. Od 1969 r. był Wojciech Wojtek członkiem-sympatykiem Krakowskie­ go Koła KW, w październiku 1972 uzyskał stopień członka-uczestnika, a w r. 1975 — Myszkowski członka zwyczajnego. W r. 1972 rozpoczął studia na Wydziale Geologiczno-Poszukiwaw­ czym AGH w Krakowie. W drukowanych w „Taterniku" kronikach sezonów wiele miej­ sca zajmują wzmianki o jego przejściach, dla­ tego też przytoczę przykładowo tylko kilka z nich :

Urodził się 11 lipca 1953 r. w Krakowie. Śnieżne Czuby — I wejście lewym filarem połud­ Już jako 9-letni chłopiec poznał uroki gór, niowej ściany; a późniejsze kontakty z nimi wysunęły zain­ Kazalnica Mięguszowiecka — III przejście zimowe teresowania górskie przed wszystkie inne pa- drogi Chrobaka;

http://pza.org.pl 133 Turnia nad Korytem — II przejście zimowe dro­ Jastrzębia Turnia — drogą Beliców, wrzesień gi Jurkowskiego; 1975; Pośrednia Grań — I przejście zimowe direttissi- Kieżmarski Szczyt — Wielkim Zacięciem, 1975; my północnej ściany; Mały Kołowy Szczyt — direttissimą'Dieśków, 1975; Młynarczyk — I przejście zimowe drogi Pankie­ wicza z własnym wariantem klasycznym; Pośredni Mięguszowiecki — nową drogą, na lewo od drogi Orłowskiego, 1976; Aiguille du Blaitiere — drogą Browna i Whil- Mięguszowiecki Szczyt — ścianą czołową filara, lansa; na prawo od drogi Uchmańskiego, 1976; Aiguille du Midi — drogą Rebuffata; Mont Blanc — VI przejście filara Brouillard. Żabi Mnich — nową drogą, na prawo od drogi Ustupskiego, 1976; Żabi Szczyt Niżni — nową drogą, na prawo od Był Wojtek także świetnym wspinaczem drogi Orłowskiego, 1976; skałkowym, na mistrzostwach polskich i mię­ Kazalnica Mięguszowiecka — nową drogą, kantem dzynarodowych zajmował zwykle czołowe Wielkiego Zacięcia, IV A2, styczeń 1977; miejsca w konkurencji indywidualnej i ze­ Kazalnica Mięguszowiecka — kantem filara, sa­ społowej. Dzięki nienagannemu przygotowa­ motnie, marzec 1977; niu technicznemu, siłowemu i kondycyjnemu Swistowy Róg — nową drogą, V AO, 1977; wspinał się spokojnie i pewnie. Podobnie jak — granią, 1977; Aiguille Croux — drogą Ottoza, VI A2, pierwsze wielu innych kolegów, uważałem go za wspi­ polskie przejście, 1977; nacza bliskiego doskonałości i dlatego jego Mont Blanc — Filar Narożny drogą Boucharda, tragiczna śmierć u stóp Kazalnicy Mięguszo­ pierwsze polskie przejście, 1977. wieckiej w dniu 3 lipca 1976

Lech Skarżyński

i- Estcourt ^jj^jj^ Dnia 17 marca 1978 r. zginął Lech Skar­ Zginął 12 czerwca 1978 r. na zachodniej żyński, członek KW w Zakopanem. Urodził grani K2, na wysokości około 6450 m. Ran­ się 9 lipca 1950 r. w Krakowie. Po ukończe­ kiem tragicznego dnia wyruszył z ładunka­ niu szkoły średniej kilkakrotnie starał się o mi z obozu 1 do „dwójki". W chwili gdy przyjęcie na ASP i ambicją jego było dostać znajdował się na rozległym polu, ok. 200 m się na tę uczelnię. „Kursant" — bo tak od niego oderwała się wielka deska śnież­ wszyscy zwaliśmy go — nigdy nie robił wra­ na, a spadające bryły porwały go i przerzu­ żenia sportowca uganiającego się za wynika­ ciły poprzez seraki na lodowiec 800 m po­ mi i wyjazdami. O wspinaczkach mówił bez niżej. Wraz z jego śmiercią straciliśmy przy­ egzaltacji, o swoich pracach plastycznych ja­ jaciela, a Wielka Brytania jednego ze swych ko o chałturzeniu. Tak jak potrafił wprawić najwspanialszych alpinistów. Odszedł w wie­ w zdumienie przejściem skrajnie trudnej dro­ ku lat 36. Z zawodu był elektronikiem, i choć gi w ciężkich warunkach, tak też zadziwiał górom poświęcił niejedną okazję osiągnięcia nas marginesowo traktowanymi, a jakże pięk­ kariery zawodowej — do końca pozostał ama­ nymi rzeźbami. Na co dzień był to niefrasobli­ torem. Z Alpami zetknął się po raz pierwszy wy brat-łata, nie krępujący się rygorami ani latem 1953 r. Gdy skończył 16 lat, wraz z konwenansami. Zaliczał się do stałych by­ przewodnikiem poprowadził nową drogę na walców Morskiego Oka i był jednym z ludzi ścianie Doldenhornu. W r. 1961 podjął studia tworzących niezapomnianą atmosferę tego w Cambridge, wchodząc w akademickie śro­ miejsca. Przejść miał dużo — oto ciekawsze dowisko górskie. Dwa lata później uczestni­ z nich: czył w uniwersyteckiej wyprawie na Gren-

134 http://pza.org.pl landię, dokonując kilkunastu pierwszych W lutym 1979 r. zmarł w Anglii w wieku wejść. Szybko dał się poznać jako wyśmie­ 75 lat Sir Percy Wyn-Harris, dyplomata i nity alpinista. W r. 1964 przeprowadził z Joh­ polityk (1949—58 gubernator Gambii). Pracu­ nem Harlinem jeden z pierwszych ataków jąc w Kenii, w r. 1929 dokonał on II wejś­ na direttissimę zachodniej ściany Dru, a w cia na Mount Kenya i I wejścia na Nelion. 1967 wraz z Martinem Boysenem dokonał W latach 1933—36 uczestniczył w wypra­ drugiego przejścia południowej ściany Fou, wach na Mount Everest, osiągając rekordo­ wytyczył też nową drogę na ścianie Aiguille wą naówczas wysokość 8500 m. To on zna­ Sans Nom. lazł i przywiózł do Anglii słynny czekan Imię Nicka najsilniej jednak związane jest Mallory'ego. z Himalajami. W r. 1970 odegrał ważną rolę na południowej ścianie Annapurny, pokonu­ jąc dolną część lodowego żebra, wyprowa­ dzającego w środkowe partie. W trakcie na­ szej pierwszej wyprawy na Everest, trawer­ sując podnóże bariery skalnej, dotarł wraz z Dave Bathgate do najwyższego punktu wówczas osiągniętego. W roku następnym sta­ nąłem z Nickiem na pięknym dziewiczym Harold W. wierzchołku Bramrnah Peak (6416 m) w Hi­ malajach Kishtwaru, zaś w r. 1977 jako pierwsi znaleźliśmy się na zachodnim wierz­ Tilman chołku Ogre. Jesienią 1975 r. podczas zwycię­ skiej wyprawy na ścianę Everestu, Nick roz­ wiązał problem bariery skalnej, na której załamały się wszystkie poprzednie ataki... „Jest to niewątpliwie jedno z największych osiągnięć w historii alpinizmu, przynajmniej pod względem psychologicznym można je po­ W początku 1979 r. zaginął na Atlantyku równać do pokonania trawersu Hinterstois- Harold William Tilman — bohater obu wojen sera czy też kuiuaru wyjściowego z Pająka światowych, wybitny globetrotter i himalaista. na ścianie Eigeru" — napisał później o tym Urodzony 14 lutego 1897 r., wspinaczki roz­ wyczynie John Hunt. począł w latach dwudziestych. W r. 1930 z Wspaniale czuł góry i posiadał umiejętność Erikiem Shiptonem wspinał się w Afryce, do­ bezbłędnej oceny sytuacji, był także pierw­ konali m.in. I przejścia zachodniej grani szej klasy organizatorem, wyśmienitym kom­ Mount Kenya, trawersując cały masyw. Zro­ panem i towarzyszem. Z całym sercem speł­ biwszy samotny rajd rowerowy przez Afry­ niał każde powierzone mu zadanie. Wielkie kę, Tilman skierował uwagę na Himalaje. W umiłowanie wspinaczki, poczucie humoru i r. 1934 wraz z Shiptonem przeprowadził zwiad całkowity brak egoizmu równoważący jego w rejonie Nanda Devi, w 1935 byli razem ambicje — na długo pozostaną w pamięci pod Everestem. Ich 7-osobowa wyprawa zdo­ tych, którzy go znali. była wówczas 26 szczytów, w tym 3 siedmio- tysięczne (Tilman wszedł m.in. na Kellas Rock Peak, 7065 m). Szczytem jego górskiej Tłum. Marek Brniak kariery było I wejście w dniu 29 sierpnia 1936 r. na Nanda Devi (7816 m), naówczas Zmarli najwyższy ze szczytów zdobytych przez czło­ wieka. W r. 1938 Tilman prowadził wyprawę 17 września 1978 r. na drodze Philippa i na Everest, bez tlenu osiągając wysokość Fłamma w murze Civetty zginęła wraz z 8300 m. Jako jeden z pierwszych sformuło­ partnerem, Jakobem Gmuderem, bodaj naj­ wał teorię małych wypraw, nie obciążonych lepsza aktualnie alpinistka niemiecka, Hermi- nadmiernym bagażem ani personelem — ne Muller. Urodzona 10 listopada 1938 r„ do­ przez to bardziej operatywnych i zdolnych robiła się wspanialej listy alpejskich szóstek, do skuteczniejszych działań. Posługiwaniu się wspinała się też w Garhwalu i w Yosemity. tlenem sprzeciwiał się ze względów ideo­ 150 m od wierzchołka Punta Tissi asekuro­ wych. wała Gmudera ze stanowiska o 1 haku — gdy odpadł z wysokości 8 m, hak się wyrwał Drugą wojnę światową spędził na różnych i dwójka poleciała w przepaść. frontach, min. organizując partyzantkę na Bałkanach i we Włoszech. Od r. 1954 odby­ 19 marca 1979 r. w wieku 90 lat zmarł wał śmiałe rejsy oceaniczne na staroświec­ przemysłowiec i alpinista austriacki, Alfred kich łodziach, opłynął Spitsbergen, jako drugi Zurcher, znany kiedyś z wielkich trawerso- przetrawersował lądolód Patagonii, zdobywał wań i szybkich przejść alpejskich (np. pół­ dziewicze szczyty arktyczne. Napisał 14 ksią­ nocną ścianą Lyskamm w 45 minut...). W r. żek (w tym klasyczne dzieło „Mount Everest 1923 pokonał on jako pierwszy tak dziś po­ 1938" — zob. T. 1—2/49 s. 86), kochał psy, pularny północny kant Badile, w 1932 zaś — przez całe życie tryskał humorem i nigdy z Lauperem, Gravenem i Knublem — północ­ nie robił wrażenia wielkiego człowieka. no-wschodnią ścianę Eigeru. Był członkiem honorowym brytyjskiego Alpine Club. Józef Nyka

http://pza.org.pl 135 Sprzęt i ekwipunek

KARABINKI Z TYTANU Komisja doprowadziła też do ostatecznego brzmienia tekst normy dla pasów i uprzęży Jeden z moskiewskich zakładów przemysło­ wspinaczkowych, badanych przez kilka lat w wych podjął seryjną produkcję karabinków pracowniach OeAV i DAV z udziałem tech­ tytanowych. Wytwarzane są one ze stopu ników i lekarzy. Znak jakości otrzymywać WT-6, a drobne elementy zamku — ze stali. będą (od 1 stycznia 1980 r.) tylko te uprzę­ Karabinki w pełni odpowiadają normom że, które punkt zawieszenia mają na wyso­ UIAA — wytrzymując obciążenia rzędu 2200 kości piersi. Metody romańskie (zawieszenie kg. Są dość duże (110 X 52 mm), a przy tym w pasie) i anglosaskie (w biodrach) prowa­ bardzo lekkie — 75 g. W roku bieżącym pro­ dzą przy upadku do ciężkich obrażeń narzą­ dukcja tych karabinków wyniesie 50 000 sztuk, dów wewnętrznych i kręgosłupa, zostały więc w następnych latach będzie powiększana. Ce­ całkowicie zdyskwalifikowane. na w sklepach sportowych: 4 ruble 50 kopie­ jek. W Związku Radzieckim produkcja sprzę­ „DRABINKA" DO ZJAZDU tu alpinistycznego jest wysoce opłacalna, gdyż odbiorców są tam dziesiątki, jeśli nie setki Chciałbym przedstawić czytelnikom prak­ tysięcy (wliczając także turystów wysokogór­ tyczny przyrząd zjazdowy, wynaleziony w skich). USA, a do Polski przywieziony, jak się zdaje po raz pierwszy, w r. 1976 przez Szwajcarów, NOWE NORMY JAKOŚCIOWE którzy uczestniczyli w tatrzańskich obozach organizowanych przez Sekcję Grotołazów przy Komisja Bezpieczeństwa UIAA na swym ZW SZSP we Wrocławiu. „Drabinka" jest czerwcowym posiedzeniu przyjęła nowe, zna­ prosta w konstrukcji i w użyciu. Składa się cznie podwyższone wymagania wytrzymało­ z wygiętego w kształt agrawy stalowego prę­ ściowe wobec lin alpinistycznych. Egzempla­ ta i 5 duralowych szczebelków (fot. 1). Szcze­ rze próbne poddawane będą rwaniom w o¬ ble są nawleczone na jedno ramię agrawy, na drugim zaś są zaciskane dzięki rowkom kreślonych warunkach za pomocą spadające­ wyfrezowanym na przemian raz z jednej, raz go ciężaru wagi 80 kg dla lin asekuracyjnych z drugiej strony. Pozwala to przeplatać linę i 55 kg dla lin podciągowych. Oba typy wy­ w ten sposób, że każdy szczebel jest przez trzymać muszą pominimum 5 takich szarp­ nią dociskany i nie może samoczynnie zesko­ nięć (dotąd 3 szarpnięcia). Impet rwań wy­ czyć z ramienia agrawy (fot. 2). Dzięki tar­ nosić ma 1200 kg przy linach asekuracyjnych ciu liny o szczeble otrzymuje się siłę hamu­ i 750 kg przy podciągowych. Komisja oświad­ jącą, która umożliwia płynny zjazd. czyła, że*w krajach alpejskich większość Regulacja prędkości zjazdu odbywa się znajdujących się w handlu lin już dziś speł­ przez manipulowanie liną wbiegającą od dołu nia te zaostrzone wymagania, niektóre na­ pomiędzy szczeble. Regulację w większym za­ wet je przewyższają, niemniej jednak ofi­ kresie uzyskuje się przez wpinanie lub wy­ cjalne wprowadzenie nowej normy nastąpi pinanie kolejnych szczebli, co jest możliwe dopiero wiosną 1981 r. także w trakcie jazdy. W celu trwałego za-

http://pza.org.pl trzymania się należy opleść luźny odcinek dzenie praktycznych obserwacji. Oni jedynie liny wokół drabinki, wkładając go pomiędzy uprawnieni są do wspinania się z kostkami, agrawę, a linę wybiegającą z górnego szcze­ jednakże tylko przy zwykłych powtórzeniach, bla (fot. 3). Zjeżdżając na linie podwójnej, z wyłączeniem nowych załóg oraz przejść bra­ najwygodniej przepiąć ją przez dolny szczebel nych w rachubę do klasyfikacji sportowej. tak, by jedna żyła bigła po jego jednej, a Podstawą asekuracji w NRD są. oprócz sta­ druga po drugiej stronie. Ułatwia lo ewen­ łych haków, pętle z przeróżnymi węzłami. tualne rozkręcanie warkocza. W stosunku do popularnej rolki Petzla pre­ Ćwiczenia w operowaniu sprzętem w Kaukazie zentowany przyrząd posiada kilka zalet: le­ Fot. Gennadij I. Szala je w piej nadaje się do pokonywania głębokich studni w długich odcinkach — zjazd jest płynniejszy, wyeliminowane zostaje uciążli­ we podawanie liny na przyrząd, szczególnie gdy jest ona podwójna i mokra. Wpięcie liny do przyrządu nie wymaga wypinania go z uprzęży. W dużo większym zakresie możli­ wa jest regulacja siły hamującej, zależnie od warunków zjazdu. Łatwe jest wypinanie i wpinanie przyrządu do liny obciążonej. Wy­ daje się nadto, że drabinka niszczy linę, szczególnie rdzeniową, w mniejszym stopniu, niż rolka, a to ze względu na dużo mniejsze kąty przeginania. Do niewątpliwych jej wad zaliczyć należy większy w stosunku do rolki ciężar i wymiary. W ciągu trzech lat ..drabinki" używane by­ ły przez członków SG Wrocław w licznych akcjach jaskiniowych i zyskały gorących zwo­ lenników. Nie ulega wątpliwości, że przyrząd ten wart jest rozpowszechnienia jako cenne uzupełnienie arsenału środków usprawniają­ cych pokonywanie jaskiń awenowych i pod­ noszących bezpieczeństwo zjazdów. Wojciech Augustyn

KOSTKI W NRD W skałkach NRD zabronione jest używanie wszelkiego rodzaju kostek, które niszczą po­ dobno wrażliwy na mechaniczne wpływy ma­ teriał skalny. By nie poprzestać na zakazach, Centralna Komisja Felsklettern poruczyła sze­ v » ściu doświadczonym wspinaczom przeprowa­

http://pza.org.pl 137 WYGODNE, SOLIDNE, TRWAŁE

Podczas tegorocznej polsko-pakistańskiej wyprawy na Rakaposhi polscy uczestnicy u¬ żywali włoskich butów wysokogórskich firmy Giuseppe Favrette „Mont Neve" (w katalogu nr 165). Mimo, iż są to buty pojedyncze, zna­ komicie zdały trudny himalajski egzamin; niektórzy z nas posługiwali się nimi aż do obozu III (6200 m). Leżą one doskonale na nodze, mają usztywnione podeszwy i przody, dzięki czemu pozwalają wygodnie wspinać się w rakach. W górach nie przemakały, choć śnieg był często rozmiękły a temperatury znacznie wyższe od zera. Firma „Mont Neve"' ma też w swej bogatej kolekcji podwójne buty wyprawowe „Ortigara I". Kolegom chcą­ cym się zaopatrzyć w obuwie na zachodzie możemy wyroby tej wytwórni jak najgoręcej polecić.

Anna Czerwińska i Krystyna Palmowska

Z piśmiennictwa

Louis Baume: Sivalaya. The nym, w której podano autora, ty­ przewodnikiem po bogatym a tak 8000-metre peaks of the Himalaya. tuł, rok wydania (nie zawsze), rozproszonym piśmiennictwie cze­ Gastons-West Col Publications, ilość stron i ilustracji (392 pozy­ chosłowackim, odnoszącym się do Reading 1978; s. 316, 29 mapek i cje). Tatr i innych rejonów wspinacz­ rycin. Cena 13.20 Ł. Książka ta, zwarta a szczegóło­ kowych. wa, bardzo dokładna jeśli idzie o Zestawienie obejmuje 4689 ha­ Ta skromnie, choć z gustem fakty, staje się nieocenioną po­ seł — opisujących książki, arty­ wydana książka okazuje się być mocą dla każdego interesującego kuły, fotografie i rysunki o tema­ doskonałym kompendium wiedzy się podbojem Himalajów i świet­ tyce taternicko-alpinistycznej, o¬ o wszystkich ośmiotysięcznych nym przewodnikiem po literaturze publikowane na terenach Czecho­ szczytach Ziemi. Zgodnie z pod­ himalajskiej. Jedynymi jej mi­ słowacji w latach 1901—1977. Zrąb tytułem „Kronika i bibliografia nusami są brak fotografii (przy­ główny podzielony został na 5 eksploracji", autor, angielski pod­ puszczalnie z uwagi na koszty działów: I — Dzieje i organizacja różnik, a także badacz regionów druku), które tylko w części za­ taternictwa; II — Metodyka i polarnych, przedstawia historię od­ stępują rysunki zaczerpnięte z technika; III — Literatura fakto­ krycia, poznania i eksploracji 14 książki Fantina „I quattordici graficzna i przewodnikowa; IV — najwyższych masywów świata — 8000", oraz brak nazw wydawnictw Fotografie 1 rysunki; V — Sko­ aż do końca 1977 r. Część pierw­ lub co najmniej miejsc wydania, rowidze (autorów i innych naz­ sza książki zawiera ogólny wstęp a często także roku wydania przy wisk występujących w bibliogra­ dotyczący Himalajów — ich poz­ pozycjach bibliografii. Większość fii, geograficzny artykułów i ksią­ nawania, geografii, kartografii, na­ referowanych pozycji jest łatwa do żek, geograficzny fotografii i ry­ zewnictwa oraz pisowni. Sam tyl­ odszukania, ale niektórych mniej sunków, geograficzny fotografii ko najwyższy szczyt Himalajów, znanych z pewnością nie dałoby skałek treningowych w Czecho­ a uchodziło zeń kilka różnych się znaleźć. Przykładem niech bę­ słowacji oraz geograficzny foto­ wierzchołków, miał w ciągu ostat­ dzie jedna z pozycji dotyczących grafii zagranicznych pasm górs­ nich 120 lat aż 55 różnych nazw, Everestu. podana po chronologicz­ kich i szczytów). spotykanych w rozmaitych źród­ nym opisie wypraw w SDOSÓb na­ łach, które to nazwy autor szcze­ stępujący: (21) ,,Tararua" 1947, pp. Zastrzeżenia budzi kompletność gółowo analizuje. Część druga, 6—10 czy też inna — swojsko, acz bibliografii, jej autorka ograni­ podzielona na 15 rozdziałów (14 tajemniczo brzmiąca: Kruparz czyła się bowiem jedynie do źró­ wierzchołków i wczesna eksplora­ Shisha Pangma. Szczęśliwie ta­ deł dostępnych w zbiorach biblio­ cja lodowca Baltoro), stanowi jemnic takich jest niewiele 1 nie teki bańsko-bystrzyckiej. W ten kronikę wszystkich podróży i eks­ zmieniają one generalnej bardzo sposób nie wykorzystano szansy pedycji. Rozdział o każdym z wysokiej oceny książki. opracowania dzieła, które mogło­ wierzchołków uzupełnia czytelna by w sposób kompletny zapre­ bibliografia, skonstruowana w po­ zentować dorobek piśmienniczy dziale na „Źródła zasadnicze" oraz Marek Malatyński Czechów i Słowaków w tej dzie­ ,Inne". O ilości informacji świad­ dzinie. czy fakt, że ta część książki liczy 01'ga Kaliska: IIorolezectvo. Bi­ Mimo to, pracę Kaliskiej należy aż 212 stron i zawiera 499 pozycji bliografia ćeskoslovenskej kniź- ocenić pozytywnie, aczkolwiek bibliograficznych. Wszystkie pol­ nej a casopiseckej literatury wydaje się, że ze względu na skie wyprawy na szczyty ośmio­ (1901—1977). Statna vedecka kniź- znikomo niski nakład (150 egz.), tysięczne opisane są bardzo rze­ nica, Bańska Bystrica 1978; s. książka nie zaspokoi potencjal­ telnie, oczywistym deformacjom 341. nego grona odbiorców, nawet w uległy niestety nazwiska. Część samej Słowacji. trzecią stanowi odrębna bibliogra­ Wydana przez Państwową Bi­ fia szczytów ośmiotysięcznych, po­ bliotekę Naukową, bibliografia ta Wiesław Wójcik dzielona na dwie grupy: wstępną zainteresuje niewątpliwie nie tyl­ (dzieła ogólne, bibliografie i kata­ ko historyków taternictwa, ale i Andrzej Huczko: Norwegia. logi, biografie, czasopisma — ra­ „zwykłych" taterników, dla któ­ Opis kraju, wybranych miejsco­ zem 105 pozycji) oraz główną bi­ rych — przy okazji ustalania da­ wości, tras komunikacyjnych oraz bliografię w układzie alfabetycz­ nych historycznych dotyczących regionów górskich. Wyd. SKPB poszczególnych dróg — będzie Warszawa 1978; s. 50, mapki.

138 http://pza.org.pl W lipcu 1978 r. Studenckie Kolo B. Koisara i T. R. Dygi. Dawno że doprawdy nie sposób wszelką Przewodników Beskidzkich przy nie czytałem czegoś równie pas­ „gotowość do forsowania granic ZSt SZSP i OM PTTK zorganizo­ jonującego... Jak by się tu oble­ własnych możliwości" uznawać za wało wyjazd w góry Norwegii. kła w ciało wizja J. Verne'a, uka­ ..tę samą siłę, która ożywiała Ko­ Celem było sprawdzenie przydat­ zana w „Świecie zaginionym"! No lumbów i Magellanów, która roz­ ności górskich terenów tego kra­ i to my, Potecy. na tak wspania­ szerza horyzonty ludzkości". Za ju z punktu widzenia potrzeb o¬ łych szlakach. A do tego jeszcze przeproszeniem! Nie każda ambi­ bozów „Almaturu" o charakterze tak samo pasjonująca lektura, jak cja jest ambicją zdrową — wte­ górskiej turystyki wysokokwalifi­ relacja Z. Ryna z odkryć archeo­ dy mianowicie, gdy podejmuje się kowanej (alpinizmu turystyczne­ logicznych w Andach na wyso­ działania zagrażające życiu włas­ go). Plonem wyjazdu stała się m. kości bez mata 7000 m. Jedyne to nemu (a często i życiu innych ...) in. powyższa broszurka, będąca miejsce na globie, gdzie człowiek ze zwykłej fanfaronady i chęci za­ zwięzłym lecz treściwym prze- zdołał się przystosować do życia imponowania drugim, a przy jas­ przewodnikiem dla zainteresowa­ na takich wyżynach. I znowu my, krawym rozbracie chęci i możli­ nych górami Norwegii. Z autorem Polacy, także i w poznawaniu wości. Jakże często lekceważona współpracowali: Elżbieta Huczko, tych spraw mamy niejaki udział. jest zasada stopniowego podwyż­ Paweł Jagiełło, Wojciech Jasiński Tylko te trzy tematy razem zesta­ szania pułapu trudności, chęć o¬ i Zbigniew Szymkowiak. Broszu­ wione uświetniają najwspanialej siągnięcia dużego sukcesu już, za­ rę dedykowano zmarłemu w jak można stulecie ..Pamiętnika raz, natychmiast! T potem wypa­ Kaukazie Krzysztofowi Poradzie. TT", który przecież zaczął się u¬ dek, śmierć, krańcowy wysiłek kazywać gdy Polski na mapach ekip ratowniczych. Doprawdy wąt­ nie widziano. pię, czy takie sytuacje powoduje „Wierchy" rocznik 1977 (tom 46). akurat ta ..siła, która ożywiała Redaktor prof. Marek Sobolew­ Z problematyki wysokogórskiej Kolumbów i Magellanów". ski; sekretarz redakcji inż. Wies­ znajdujemy nadto w omawianym ław Wójcik. PWN, Kraków 1978; s. tomie znakomite studium mono­ Rzeczy te warte są dyskusji, po­ 406. Cena zł 120. graficzne „Góry północnego Ba- dobnie jak i artykuł J. Gawłow­ Co prawda spóźnione przynaj­ dachszanu" R. W. Schramma, ar­ skiej o górskich parkach narodo­ mniej o rok (pierwszy tom .Pa­ tykuł A. Krasińskiego ..Dolomity, wych (polemika z J. A. Szczepań­ miętnika XT" ukazał się w r. góry także dla turystów" oraz skim). Autorka należy, jak się 1876), lecz przecież sercu miłe szkic J. Zdebskiego „Kierowanie zdaje, do tych przyrodników, któ­ przypomnienie stulecia urodzin zespołem alpinistycznym, próba rzy chcieliby widzieć jak naj­ poprzednika naszych „Wierchów" analizy psychologicznej", będący mniej ludzi w górach, a jeśli już. — pióra J. Kolbuszewskiego — o¬ udaną, wydaje się. próbą doko­ to poruszających się w taki spo­ twiera rocznik 1977. Niezwykłe są nania pewnych uogólnień. sób, jak w warszawskich Łazien­ w tym roczniku rzeczy i śnić się Zasadnicze wątpliwości budzi na­ kach. Z pozostałych publikacji nawet nie mogło o nich w cza­ tomiast ostatni z materiałów wyso­ wyróżniam J. Gąstoła ..Beskiden- sach, gdy „Wierchy" powstawały! kogórskich — „Uwagi o górskiej yerein a turystyka polska" (wy­ A więc po kolei. „Pierwszy polski śmierci" J. J. Szczepańskiego, soce wartościowy szkic historycz­ ośmiotysięczmk" — obszerna choć ściślej — wątpliwości w tej partii, ny), oraz J. Dynaka „Jak baba na mało klarowna relacja J. Fereń- w której autor zastanawia się nad mnie z góry..." — czytajcie i pę­ skiego ze zdobycia motywacją podejmowania ryzyka kajcie ze śmiechu. W sumie — Middle w Himalajach (8016 m). Da­ w górach. Rzecz ta warta jest tom w pełni udany! lej „Wyprawa w góry Wenezueli" chwili uwagi, dlatego mianowicie, Adam Chowański

Chrońmy przyrodę gór

SPRAWA NAS WSZYSTKICH

Podczas wiosennego „Sejmiku prezesów" postępowania, które można by nazwać szko­ (zob. s. 131) Komisja Ochrony Gór PZA {KOG łą kultury obcowania taterników i turystów PZA) wystąpiła pod adresem wszystkich orga­ z wysokogórską przyrodą. Kultury, która — nizacji członkowskich PZA z programem obok znakomitych osiągnięć sportowych — wspólnej pracy na rzecz ochrony gór przed może i powinna się stać znana w górach działaniem pomniejszającym ich wartość, świata, jako najwartościowsza cząstka syl­ również dla alpinistów. Przyjmując, że alpi­ wetki polskiego alpinisty. nizm jest sportem, pamiętać należy, że jest Czy ta oczywista prawda znalazła już zro­ to sport szczególny — prowadzący do zbra­ zumienie u taterników? Poglądy na ten temat tania się z wysokogórską przyrodą, do wy­ są różne i różna jest wymowa faktów. Prze­ kształcenia własnej etyki, której ważną czę­ waża opinia, że w dziedzinie tworzenia etyki ścią jest stosunek do natury. Sprawy te i kultury w obcowaniu z wysokogórską przy­ stały się oczywiste dla wielu alpinistów i dla rodą jest jeszcze do zrobienia bardzo dużo, ich organizacji. Międzynarodowa Unia Sto­ że jest to sprawa pilna, wymagająca mobili­ warzyszeń Alpinistycznych, UIAA. wśród ko­ zacji nie tylko Związku, ale i poszczególnych misji roboczych odgrywających istotną rolę klubów. Realizując taką koncepcję z upoważ­ w jej życiu posiada również Komisję Ochrony nienia Zarządu PZA, Komisja Ochrony Gór Gór. Komisja ta powstała zresztą przy czyn­ wystąpiła wobec członków PZA z następują­ nym udziale alpinistów polskich, a szczegól­ cym programem: nie nieżyjącego już prof. dra Walerego Goetla. Zagadnienie ochrony gór i ich przyrody nie 1. Kilkuosobowy obecnie zespół Komisji Ochrony jest rzeczą błahą, szczególnie dla alpinistów Gór PZA należy rozszerzyć do większej licz­ polskich. Tatry — tak Polskie jak i Słowac­ by osób, które działałyby w każdej organizacji kie — będące kolebką i źródłem inspiracji członkowskiej (klubie, sekcji itp.). Na „Sejmiku polskiego alpinizmu, są równocześnie Par­ prezesów" wystąpiono z propozycją zobowiązania kiem Narodowym. Obowiązują w nich zasady każdej organizacji członkowskiej do wybrania w

http://pza.org.pl 139 Podając ten program do wiadomości wszyst­ kich taterników, KOG PZA oczekuje pomocy z ich strony, a także udziału w szerszej dys­ kusji. Pierwszym klubem, który zgłosił swego przedstawiciela do współpracy z Komisją, jest KW w Bydgoszczy — referat ochrony gór powierzył on Janowi Kwiatoniowi. Serdecz­ nie witamy Kolegę w swoim gronie i pilnie oczekujemy na dalsze zgłoszenia.

Komisja Ochrony Gór PZA

TATRY SĄ CZYSTSZE

Taternicy słowaccy czują się współgospoda­ rzami w Tatrach i chcą, by ich góry nie za­ mieniały się w śmietnisko. Jak podały „Krasy Slovenska'' 7 1979, rozdzielili oni popularniej­ Dolinka Buczynowa w świeżym śniegu sze szczyty i przełęcze pomiędzy klubów Fot. Wojciech Kosiński 48 i sekcji słowackich, które indywidualnie bę­ dą dbały o czystość na nich. Każdy, kto wę­ drował latem 1979 po Tatrach Słowackich swoim gronie co najmniej jednej osoby, która pro­ (a także Polskich) musiał zauważyć, że akcja wadziłaby pracę na rzecz ochrony przyrody. Za­ uświadamiająca daje już wyniki. Szlaki są planowano spotkanie tak poszerzonej Komisji, w ce­ na ogół czyste, szczyty wolne od puszek i opa­ lu przedyskutowania problemu, ustalenia programu kowań, a turyści i taternicy kontrolują i u¬ działania i podziału pracy. pominają się wzajemnie. Nieco gorzej jest z otoczeniem niektórych koleb (np. Litworo­ 2. Jeden dzień w roku, ustalony na wspomnia­ wej, Batyżowieckiej, zwłaszcza Łomnickiej), nym spotkaniu, będzie w PZA Dniem Ochrony gdzie spakowane w woreczki \z folii (!) tkwią Przyrody Gór. W dniu tym wszystkie organizacje w zakamarkach dziesiątki puszek i butelek członkowskie zrealizują określony program na rzecz — na szczęście na ogół nie polskich! A prze­ środowiska naturalnego bądź w górach, bądź też cież pusta blaszanka waży tak niewiele... w miejscu swej siedziby. Program taki mógłby ob­ jąć: prace w parkach narodowych, rezerwatach, lasach, wykłady popularno-naukowe, odczyty, po­ kazy przezroczy i filmów o tematyce przyrodniczej TRWA HANIEBNY PROCEDER i górskiej, spotkania przy ognisku itp. Przed sądem francuskim stanęło 4 szwaj­ 3. Wszystkie organizowane w Tatrach Polskich carskich poszukiwaczy minerałów, którzy z i Słowackich kursy, obozy, zgrupowania itp. je­ masywu wyłamali — czę­ den dzień pobytu, uwzględniony w programie, prze­ ściowo z użyciem dynamitu — 700 kg krysz­ znaczać będą na rzecz Parku Narodowego, w tym tałów górskich. Wszyscy oni mieli dobre przy­ przede wszystkim na pracę w ramach akcji UIAA gotowanie... alpinistyczne. Notatki prasowe ,,Czyste Góry". O wykonaniu tej pracy i jej re­ informujące o tym oburzają się tylko na na­ zultatach informowana będzie KOG PZA. Central­ rażenie skarbu Francji na stratę 200 000 fran­ ny Ośrodek Szkoleniowy PZA oraz organizatorzy ków, a nie na barbarzyńskie niszczenie przy­ kursów wszelkich stopni przewidywać będą w pro­ rody gór wysokich. Ogołacanie Alp z mine­ gramach szkoleniowych określoną tematykę z za­ rałów jest ciągle jeszcze oficjalnie tolerowa­ kresu ochrony środowiska i przyrody górskiej. ne — bez przerwy ukazują się poradniki, u- 4. Istnieją wyraźne oznaki zagrożenia w Tatrach czace metod wyszukiwania gniazd kryształów bytu kozic i świstaków. Komisja Ochrony Gór i wydobywania ich, a także przewodniki po PZA wysuwa propozycję honorowego patronatu ta­ obiecujących dla „strahlerów" rejonach. Co terników polskich nad kozicą i świstakiem. Szcze­ więcej, publikacje te są pozytywnie recenzo­ góły tej akcji zostaną przedyskutowane, ustalone wane w czasopismach alpinistycznych, a „Die i podane do wiadomości. Alpen"' zamieściły niedawno reklamę młota 5. Działalność eksploracyjna i sportowa w gó­ motorowego — „niezbędnego jako narzędzie rach świata bywa często z inicjatywy uczestników dla poszukiwaczy kryształów". czy wspomagających instytucji wykorzystywana do prac naukowych. Wysunięto propozycję. ażeby sprawy te prowadzić na zasadzie ułożonej współ­ RATUNEK DLA BARBARINE pracy z określoną placówką naukową, z zachowa­ niem zasady dobrowolności udziału w nich alpi­ Licząca 42 m wysokości skalna „lalka" Bar- nistów i nie naruszania zasadniczego charakteru barine stała się symbolem Saskiej Szwajca­ wypraw. Utworzony tą drogą „bank" wiedzy, do­ rii. Zdobyto ją po raz pierwszy w r. 1905 kumentów i eksponatów z biegiem lat mógłby drogą VI stopnia trudności. Burze i deszcze stać się ogólnie dostępnym i pożytecznym świa­ nadwątliły z czasem górne partie skały, tak dectwem obecności polskich alpinistów w górach iż w osatnich latach obawiano się ich zawa­ świata. lenia. W r. 1975 wydany został kategorycz-

140 http://pza.org.pl ny zakaz wspinania się na Barbarine. Po ba­ NISZCZEJĄCY ZABYTEK daniach geologicznych opracowano plan ra­ towania iglicy i latem 1979 około 50 alpinis­ Najstarszym do dziś zachowanym budyn­ tów pracowało przez kilka tygodni nad sca­ kiem turystycznym w Tatrach jest stojąca leniem popękanych skał. Władze okręgu Pir- obok schroniska pod Kozicą niepozorna ka­ na wyasygnowały na ten cel 100 000 marek, mienna chatka, która w ostatnich latach słu­ z pomocą pośpieszyły zakłady pracy, z któ­ żyła za skład opału, obecnie zaś stoi pusta. rych jeden wyprodukował 320 kg specjalnego Zbudował ją w r. 1865 Johann G. Rainer spoiwa łączącego warstwy piaskowca. Zew­ dla gości zwiedzających wodospady Zimnej nętrzne partie otrzymały impregnację siliko­ Wody, którzy tu się posilali i przeczekiwali nową, by nie ulegały łatwo wpływom atmo­ niepogody — miejsc do spania nie miała, sferycznym. Barbarine została uratowana, nie była więc bardziej altaną aniżeli schroni­ wrócą już jednak na jej ściany wspinacze. skiem. Kilka lat temu powstał szczęśliwy po­ mysł, by w zabytku tym urządzić małe mu­ Eva-Ursula Petereit zeum turystyki tatrzańskiej. Nie zrealizowano go dotąd, a czas nagli, zwłaszcza że zawaliła DRUGIE WIELKIE SPRZĄTANIE się już jedna z kamiennych ścian chatki i pamiątkowy budynek może się rozsypać cał­ W dniu 23 września 1979 r. już po raz dru­ kowicie, (jn) gi Tatrzański Park Narodowy wspólnie z ty­ godnikiem „Przekrój" i przy współudziale Ko­ misji Ochrony Gór PZA zorganizował akcję „Czyste Tatry". W imprezie wzięło udział przeszło 3200 osób ,a zebrano ok. 21 ton od­ padków i śmieci. Podobnie jak w latach po­ przednich, do sprzątania przystąpiło kilku­ dziesięciu członków KW Zakopane, pracując w rejonach Orlej Perci, Giewontu, Nosala, Raptawickiej Grani oraz Doliny Kościeliskiej. Po drugiej stronie Tatr podobną akcję zorga­ nizował Tatransky narodny park we współ­ pracy z dwumiesięcznikiem „Vysoke Tatry" i innymi czasopismami CSRS. Przypomnijmy, że międzynarodową akcję „Czyste Góry" za­ inicjowała przed kilku laty Komisja Ochro­ Chatka Rainera z dużym ubytkiem w kamiennej ny Gór UIAA. ścianie — stan z sierpnia 1979 r. Lesław Oprowski Fot. Józef Nyka

Notatnik wysokogórski

Przewodnik po skałkach no-wschodni filar drogą Anthenaca i Tour- niera z r. 1937. Poprawnie odnotowała pol­ Ruszyły wreszcie prace nad oczekiwanym skie przejścia dróg en cordee feminine na od dawna przewodnikiem wspinaczkowym po , Les Courtes i Matterhornie „La skałkach podkrakowskich. Podjęli się jego Montagne et Alpinisme" 2/1979. Na s. 93 pis­ opracowania Krzysztof Baran i Tomasz Opoz- mo to podało też informację o I przejściu da. Za pośrednictwem „Taternika" apelują zimowym drogi Comiciego na północno-za­ oni do wszystkich wspinających się w skał­ chodniej ścianie Civetty (T. 2/79), dodając kach, a zwłaszcza osób ze starszego pokole­ ocenę: „Przejście tej klasycznej drogi w sty­ nia, o przekazywanie danych o wszelkich lu alpejskim jest jednym z największych o¬ pierwszych przejściach dokonywanych w skał­ siągnięć zimowych". Polski wyczyn zimowy kach w okolicy Krakowa. Adres: Krzysztof na Civetcie głośnym echem odbił się we wło­ Baran, ul. Łanowa 24, 30-725 Kraków. skiej prasie codziennej. „II Gazettino" z 26 marca 1979 zamieścił 4-szpaltowy artykuł eks­ perta od spraw Dolomitów, Bepiego Pellegri- Polskie echa z Alp nona, w którym czytamy m.in.: „Chodzi bez wątpliwości o jedno z największych zimo­ „La Rivista del CAI" 1—2/1979 podaje na wych przedsięwzięć wspinaczkowych wszyst­ s. 59, że Anna Czerwińska i Krystyna Pal- kich czasów. Przejścia dokonano w dodatku mowska pokonały drogę Cornuau i Davaille jakby ukradkiem, bez bębnów prasowych i z r. 1955 na północnej ścianie Les Droites, huku organizacyjnego, tak typowych dla po­ podczas gdy faktycznie przeszły one północ­ przednich przejść na tej ścianie. (...) Fakt, że

http://pza.org.pl 141 Pankiewicz, Serwa, Warm i Wach pokonali na tym, lecz w dniach 28—30 lipca 1979 wy­ ścianę w tradycyjnym stylu alpejskim, czyli tyczyli nową voie directe w północnej ścia­ bez nawrotów do bazy, bez składów zaopa­ nie Petit Dru — między drogą polską z r. trzenia w ścianie i bez poręczowania najtrud­ 1973, a drogą Lesueura. Komentator gazety niejszych odcinków, stawia ich przedsięwzię­ pisze, że jest to „nowa piękna seria w do­ cie w rzędzie największych wejść zimowych robku alpinistów z krajów wschodu, którzy w Dolomitach..." Z „La Rivista del CAI" do­ z roku na rok wznoszą się na poziom coraz to wiadujemy się, że „la via dei polacchi" na wyższy." północno-zachodniej ścianie Pan di Zucchero otrzymała pierwsze przejście solowe, którego Tadeusz Wowko-nowicz 3 sierpnia 1978 r. dokonał Pierluigi Bini. Lhotse wiosnq 1979 Notatka medyczna Piękny sukces wyprawy śląskiej na Lhot­ se w początku października 1979 r„ odno­ W czasie Międzynarodowego Zgrupowania wił zainteresowanie tym szczytem, podajemy Alpinistycznego pod Pikiem Lenina (7134 m) więc szczegóły III wejścia — z maja bie­ wypróbowano z powodzeniem krople do no­ żącego roku (II wejście — zob. T. 4/78 s. sa zapobiegające (pod warunkiem codzienne­ 151). Wyprawę zorganizowała Oesterreichi- go stosowania 2—3 razy na dobę) przewlek­ sche Himalaya-Gesellschaft na swoje 25-le- łemu „wysokościowemu nieżytowi krtani". cie. 10-osobowy zespół tworzyli doświadcze­ Oto skład: ni alpiniści wysokościowi, kierownictwo ob­ jął Erich Vanis. Założono obozy 6050 m, I. Sol. 2"/« kalii iodati 200,0 6560 m, 7350 m i 7850 m. Rozbudowany obóz Siemię lniane 200,0 II zamienił się w bazę wysuniętą, był tu na­ II. Witamina A 20,0 wet namiot kuchenny z kucharzem. 5 ma­ Witamina E 20,0 ja o godz. 17 szczyt osiągnęli Wolfgang Axt Linomag 30,0 i Hans Ladreiter -— w mroźnym wichrze, który spowodował ciężkie, zakończone am­ Bardzo istotne jest zakropienie na noc i ra­ putacjami, odmrożenia palców u rąk i nóg. no — lek powinien spłynąć na tylną ścianę 10 maja wejście powtórzyli Bruno Klaus- gardła. W wypadku nabawienia się zapalenia bruckner i Iwan Exnar — o godz. 19, wsku­ krtani, objawy ulegają wyraźnemu złagodze­ tek czego schodzili całą noc. Pozostali ucze­ niu. stnicy, wśród nich pani Ruth Steinmann, Dr med. Jan Serafin przekroczyli przy próbach wysokość 8250 m. CSRS — Alpy Francuskie

Od 20 lutego od 20 marca 1979 r. trwał DOKOŃCZENIE ZE STR. 97 obóz wyczynowy kadry czechosłowackiej w Alpach Francuskich, równolegle bawiła też fartia się zjazdem, na Galerii Gankowej w Alpach grupa, która wyjechała poprzez „Slovaktourist". Warunki były ciężkie, pogo­ zginęła taterniczki — z analogicznego po­ da zła — zespoły wycofywały się m. in. z wodu. prób pierwszych przejść na ścianach Petit Średni wiek ofiar: około 21 lat. Komen­ Dru i Grandes Jorasses, a także z filara tarze chyba zbyteczne. Freney. Głównym sukcesem obozu jest udany atak na filar Bergland na północnej ścianie Jeszcze niedawno temu w naszej prakty­ Les Droites drogą Messnera (Miroslav Bena ce dominowały wypadki w Tatrach. Od cza­ i Jozef Kulhavy, 26—28 lutego — pierwsze su do czasu — bardzo rzadko — ginął ktoś przejście zimowe). Pokonano nadto drogę w Ałpach, Kaukazie czy Hindukuszu. Wyjaz­ Cuzy'ego na tejże ścianie, środkowy filar wschodniej ściany Mont Blanc di Tacul oraz dów było mało, respekt wobec obcych gór kuluar Gervasuttiego na tym samym szczycie. ogromny, a selekcja kandydatów staranna. Od paru lat sytuacja uległa zmianie. Co se­ Pavel Mikuś zon 100—150 wspinaczy bawi w Alpach, dru­ Des pays de 1'Est gie tyle wojażuje po górach Azji środkowej — Hindukuszu, Himalajach, Karakorum, Pa­ „Dauphine Liberę" zamieściła artykuł o suk­ mirze. Sprawia to, że wypadki dzielą się cesach alpinistów czechosłowackich w masy­ dziś na tatrzańskie i pozatatrzańskie — wie Mont Blanc. Od 24 do 29 lipca 1979 czte­ mniej więcej po połowie. Niestety, i w tych rej Czesi (m. in. Jifi Svejda) poprowadzili pozatatrzańskich, tłem większości jest nie­ nową drogę na Filarze Walkera — między drogami Desmaisona i Cassina (VI, A3). Dwaj dojrzałość ludzi: ałpinistów do wcho­ alpiniści czechosłowaccy — nazwiska niestety dzenia w niebezpieczne Himalaje, części kie­ poprzekręcane — przeszli 24 i 25 lipca nową rowników — do w pełni odpowiedzialnego drogą (VI+, A2) północną ścianę Droites, na prowadzenia wypraw. lewo od ostrogi Couzy'ego. Nie poprzestali

142 http://pza.org.pl Przyczyny tego stanu rzeczy są wielora­ kie. Żywiołowy rozwój polskiego alpinizmu We wrześniu tego roku ukończyli 70 rok ży­ w ostatnich latach i jego wejście do ścisłej cia dwaj wybitnie zasłużeni taternicy, alpi­ niści i działacze polskiego ruchu górskiego: czołówki światowej; rozbudzenie się aspira­ Bolesław Chwaściński i Witold H. Paryski. cji mniejszych środowisk, z których każde Pierwszy z nich organizując swą pamiętną wy­ chce mieć własną wyprawę i znajduje na prawę w Hindukusz w 1960 r. zwrócił polski nią fundusze; kurczenie się kadry bezin­ alpinizm od nowa na wielkie azjatyckie szlaki. teresownych działaczy społecznych, którzy Witold H. Paryski, autor kluczowych prac o Ta­ trach i długoletni redaktor „Taternika", wło­ dźwigali dużą część pracy szkoleniowej; złe żył wielki wkład w dzieło poznania najbliż­ wpływy światowych idoli, o czym piszemy szych nam gór, a „tatrologię" podniósł do na s. 104; ogólne prądy nurtujące dziś mło­ poziomu prawdziwej nauki. Obaj Jubilaci de pokolenie — pęd do szybkiego awansu, wchodzą w ósmy dziesiątek w pełni sił twór­ czych i obdarzą nas niejednym jeszcze waż­ nie liczenie się z autorytetami, lekceważenie nym dziełem, czego im serdecznie życzymy. wszelkich trudności, a także utartych zasad postępowania. Tak jak żaden wypadek w górach nie Powiedział pewien satyryk, że człowiek na ma jednej przyczyny, tak i środek zarad­ swoim miejscu jest zjawiskiem znacznie czy nie może być jeden, lecz cały ich kom­ rzadszym, aniżeli na cudzym. W życiu co­ pleks. Oto kilka przykładów: ścisłe zobo­ dziennym jest to przyczyną sytuacji dwu­ wiązanie klubów do nieprzyjmowania kan­ znacznych, czasem trudnych, w górach — dydatów bez stażu turystycznego w górach; tragicznych wypadków. W naszej pracy przesunięcie części środków budżetowych z szkoleniowej, wychowawczej, organizacyjne] pozycji „wyczyn" na pozycję „szkolenie, tre­ dążymy przede wszystkim do tego, by na ning"; pełne przestrzeganie przez PZA jego wspinaczkach i wyprawach ludzie zajmo­ własnych regulaminów przy organizowaniu wali swoje miejsca, by kierownik był od­ wypraw i obozów; wyciąganie konsekwencji powiedzialnym kierownikiem, taternik — wobec osób winnych poważnych w skutkach taternikiem^, a alpinista — fachowcem od błędów czy niedopatrzeń w kierowaniu wy­ gór wyższych niż Tatry, a nie godnym poża­ prawami bądź prowadzeniu akcji górskich; łowania amatorem. Tu chyba kryje się jed­ stworzenie lepszego klimatu dla pracy spo­ na z szans zredukowania liczby wypadków łecznej, od której w naszym ruchu tak dużo do owego minimum, określonego wielkością zależy... sportowego ryzyka.

OSTATNIE NOWOŚCI Korzystając z opóźnienia się bieżącego nu­ * Znany francuski lekarz-alpinista, Nico­ meru, dorzucamy garść aktualności z okre­ las Jaeger, zakończył 25 września sensacyj­ su wczesnej jesieni. ny eksperyment: dwa pełne miesiące spę­ * Francuska wyprawa na południowo-za¬ dził sam w obozie namiotowym na szczycie chodni filar K2 podzieliła los naszej wypra­ Huascaranu (6768 m), badając wpływ wyso­ wy sprzed 3 lat. Po pięknej walce prowa­ kości na organizm i psychikę człowieka. Nie dzonej od początku lipca do drugiej poło­ życzył sobie odwiedzin, ani nawet łączności wy września wytyczyła drogę do wysokości radiowej. 8500 m — właściwie na skraj trudności. (Li­ * 13 października gościem naszej redakcji nia M.L. na rysunku na s. 106 — w górze był Arno Puśkaś, który przywiózł świeżo jednak kontynuowana prosto filarem.) Kil­ wydrukowany VI tom swego przewodnika ka ciężkich załamań pogody wyczerpało si­ (247 stron, 36 koron). Materiały do tomu VII, ły zespołu, a ostatnie udaremniło końcowy obejmującego głównie stronę polską, są już atak, podjęty 14 września. Na wysokości w drukarni. W spotkaniu w redakcji „Tater­ 7200 m zmarł na zawał serca tragarz Las- nika" udział wzięli nadto Jan Sawicki, prof. kar Khan. Tadeusz Orłowski i Tadeusz Preyzner. * Najowocniejszym tegorocznym obozem * Dr Karl Herrligkoffer, którego inicja­ polskim w Tatrach Słowackich był obóz KW tywie i zaproszeniu zawdzięczamy wejście Warszawa przy Jamskim Stawie, kierowa­ Wandy Rutkiewicz na Mount Everest, za­ ny przez Tadeusza Preyznera. Jego uczestni­ proponował dwóm polskim alpinistkom cy dokonali 35 wejść wspinaczkowych, wyty­ udział w organizowanej przez siebie na r. czając 15 nowych dróg i 2 duże warianty. Jest 1980 międzynarodowej wyprawie na Kang- więc jeszcze co robić w naszych małych Tat­ chendzóngę. Jest to kolejne duże wyróżnie­ rach... nie dla naszego alpinizmu żeńskiego.

http://pza.org.pl 143 TATERNIK NR 3 (244) 1979 CONTENTS ORGAN POLSKIEGO ZWIĄZKU ALPINIZMU Mountain accidents — editorial comment (J. Nyka) 97 POŚWIĘCONY SPRAWOM TATERNICTWA, Kangchenjunga 1978 — calendar (J. Weso­ ALPINIZMU I SPELEOLOGII łowski) ... 98 Changabang south face (K. Żurek, W. Kur­ tyka) 99, 100 Redaktor: Józef Nyka 00-750 Warszawa, ul. Nowosielecka 20 m. 18 Three Himalayan events (Z. Kowalewski, J. Nyka) 104 Tel. 41-07-87 Polish Himalaya expeditions 1979 (J. Nyka) . 107 Adres Redakcji: Czech Kohe Shkhawr expedition 1978 (A. Skło­ dowski and J. Wala) 109 00-624 Warszawa, ul. Marszałkowska 1 p. 47 Tel. 25-40-41 wewnętrzny 312 Polish alpinists in the Pamir 1978 (.1. Mączka) 110 Polish winter Tatra season 1978—79 (A. Skło­ Adres Polskiego Zwiqzku Alpinizmu: dowski) 113 00-010 Warszawa, ul. Sienkiewicza 12 p. 439 Czechoslovak Winter Tatra season 1978—79 (I. Tel. 26-69-56 Koller) 115 Miętusia cave 9 km Iong (R.M. Kardaś) . . 117 Lamprechtsofen — magie 1000 m (A. Ciszew­ WARUNKI PRENUMERATY: ski) 118 Alpine journals (J. Nyka) 121 Cena numeru 15 zł. Prenumeratę na kraj przyjmujq oddziały RSW ,,Pra- News from the Tatras — 123. Climbing competi- sa-Ksiqżka-Ruch" oraz urzędy pocztowe i doręczyciele tions — 124. New routes in the Tatras — 125. Ex- w terminach: do 25 listopada na I kwartał, I półrocze peditions — 126. Caving — 128. Organization news roku następnego i cały rok następny; do 10 marca na — 131. Mountain accidents — 132. Obituary — 133. II kwartał roku bieźqcego; do 10 czerwca na III kwar­ Notes on eąuipment — 136. Books — 138. Mountain tał i II półrocze roku bieżqcego; do 10 września na naturę protection — 139. Alpine news — 141, 143. IV kwartał roku bieżqcego. Cena prenumeraty: pół­ rocznie — 30 zł, rocznie — 60 zł. Jednostki gospodarki uspołecznionej, instytucje, orga­ nizacje itp. zamawiajq prenumeratę w miejscowych INHALT oddziałach RSW ,,Prasa-Ksiqżka-Ruch", w miejscowo­ Zu viele Bergunffille (J. Nyka) 97 ściach zaś, w których nie ma oddziałów — w urzędach pocztowych. Prenumeratorzy indywidualni opłacają pre­ Kangchendzónga — Tatigkeitskalender (J. We­ numeratę wyłqcznie w urzędach pocztowych i u dorę­ sołowski) 99 czycieli. Changabang-Siidwand 1978 (K. Żurek, W. Kur­ tyka) 99, 100 Prenumeratę ze zleceniem wysyłki za granicę przyj­ muje RSW ,,Prasa-Ksiqżka-Ruch", Centrala Kolportażu Drei Himalaya-Ereignisse (Z. Kowalewski, J. Prasy •' Wydawnictw, ul. Towarowa 28, 00-958 Warsza­ Nyka) 104 wa, konto NBP XV O/Warszawa nr 1153-201045-139-11. Prenumerata ze zleceniem wysyłki za granicę jest Polnische Himalaya-Expeditionen 1979 (J. Nyka) 107 droższa od krajowej o 50*/i dla zleceniodawców indy­ widualnych i o 100*/i dla instytucji i zakładów pracy. Polnische Bergsteiger im Pamir 1978 (J. Mączka) 110 Sprzedaż egzemplarzy numerów zdezaktualizowanych Polnische Tatra-Bergsteiger im Winter 1978—79 prowadzi no uprzednie pisemne zamówienia Centrala (A. Skłodowski) 113 Tschechoslowakischer Winter 1978—79 (I. Kol­ Kolportażu Prasy I Wydawnictw ,,Prasa-Ksiqżka- ler) 115 Ruch", 00-958 Warszawa, ul. Towarowa 28. Miętusia-Hohle 9 km lang (R.M. Kardaś) . . 117 WYDAWCA: Lamprechtsofen — die magischen 1000 meter RSW ,,Prasa-Ksiqżko-Ruch" Młodzieżowa Agencja (A. Ciszewski) 118 Wydawnicza, 00-564 Warszawa, ul. Koszykowa 6A. Alpine Zeitschriften (J. Nyka) 121

Telefony: Dyrektor 28-09-73, Dział Wydawniczy 29-35-52. Neues aus der Hohen Tatra — 123. Zeitklettem — 29-56 19. Biuro Reklam I Ogłoszeń, 00-679 Warszawa, 124. Neue Fuhren in der Tatra — 125. Expeditio- ul. Wilcza 62. Telefon 28-07-82. nen — 126. Hohlenkunde — 128. Alpinismus und Druk: PZC RSW „Prasa-Ksiqżko-Ruch", Warszawa, Kultur — 130. Aus dem Organisationsleben — 131. ul. Smolna 10/12. Zam. 1081. C-100. Bergunfalle — 132. Totentafel — 133. Bergaus- rustung — 136. Schriftenschau — 138. Naturschutz — Nr indeksu 37 901 139. Alpine Informationen — 141, 143.

144 http://pza.org.pl SKARBY ZE STARYCH ALBUMÓW

To cenne zdjęcie przekazał „Taternikowi" Joźo Simko z Nowej Wsi Spiskiej (T. 2/79 s. 88). Wykonane zostało oko­ ło 20 lipca 1929 r., a więc dokładnie 50 lat temu, na gan­ ku Zbójnickiej Chaty w Dolinie Staroleśnej. U dołu siedzi Dezider (Dożo) Palkowić. W górnym rzędzie od lewej: Jozef (Jożo) Simko (odwrócony), autor fotografii Stefan Zamkov- sky, Melinda Baćani (por. okładka T. 1/77), Ferenc (Feri) Gador, Antoni Kenar, Justyn Wojsznis i Bolesław Chwaściń- ski - obaj naówczas 20-letni. Kenar, Chwaściński i Gador (później prawnik w Koszycach) zrobili w tamte dni nowy wariant na południowej ścianie Kopy Lodowej. Ponieważ twarzy Joża Simki na zdjęciu nie widać, reprodukujemy obok jego dzisiejsza fotografię. Kolegów - posiadających w swych albumach podobne zdjęcia prosimy o wypożyczanie ich „Taternikowi" w celu zreprodukowania i opublikowania w tym kąciku.

http://pza.org.pl Otoczenie doliny Jazgulem Dara. 1 - szczyty; 2 - wierzchołki; 3 - granie i grzbiety; 4 — lodowce; 5 — jeziora; 6 — progi i strome krawędzie; 7 — baza; 8 — drogi przebyte przez polska grupę w r. 1978; 9 - szczyty i wierzchołki zdobyte przez polskie grupy w la­ tach 1978 i 79 (szczyt 5400 m otrzymał nazwę „Polska"). Opracował Janusz Maczka na podstawie szkicu S. Łukomskiego (1954-57) oraz zdjęć własnych i literatury. Transkrypcja nazw zgodna z zaleceniami AN ZSRR.

http://pza.org.pl