KOCIEWSKI W NUMERZE MAGAZYN 1 DO CZYTELNIKÓW Roman Leśny 2 REGIONALIZM W SŁUŻBIE NARODU I PAŃSTWA REGIONALNY Józef Golicki 3 nazwa, granice, dialekt... Józef Milewski ZESZYT 1 ROK 1986 9 GDY PRZYSZLI PODPALIĆ DOM Edmund Kosiarz Ii WYZWOLENIE KOCIEWIA Publikacja seryjna Józef M. Ziółkowski 19 POWRÓT BIAŁYCH ŻURAWI Towarzystwa Miłośników Ziemi Kociewskiej Józef Milewski w Starogardzie Gdańskim U WYSIŁEK PIERWSZYCH LAT i Roman Senski Towarzystwa Miłośników Ziemi Tczewskiej 2S WIERSZE Roman Landowski w Tczewie 29 ZAPALANIE ZNICZA Jan A. Kamiński 30 NIM DO ŚWIECIA PRZYSZŁA POLSKA ISBN 83-85026-06-1 Maria Władyczanka 31 SIEW POLSKIEGO SŁOWA PL ISSN 0860-1917 31 felieton MOIM ZDANIEM Andrzej Grzyb, Józef Ziółkowski Redaktor naczelny 33 MIASTO JAK INNE 38 Nasze promocje MAGDA MATRACKA ROMAN LANDOWSKI Roman Skeczowski, Jadwiga .Staniszewska 20152; 39 HERBY MIAST WSI I OSAD KOCIEWSKICH Sekretarz redakcji 44 HISTORYCZNY OLIMPIJCZYK Z CZARNOCINA ANDRZEJ GRZYB Andrzej Grzyb 45 SZKICE DO POEMATU „KOCIEWIE" KOLEGIUM REDAKCYJNE Krzysztof Kuczkowski Edmund Falkowski, Józef Golicki, Andrzej 46 DEDYKACJE ZZA OCEANU Grzyb, Tadeusz Kubiszewski, Roman Lan­ Paweł Wrzos Wyczyński 48 WIERSZE dowski, dr Józef Milewski (przewodniczący), Krzysztof Kuczkowski Ireneusz Modzelewski, prof. Edwin Rozen- 50 NA TYŁACH ŚWIATA CZYLI W CENTRUM kranz, Ryszard Szwoch, Romuald Wentowski Ryszard Szwoch (z-ca przewodniczącego), Józef Ziółkowski 51 DOROBEK WYDAWNICZY TMZK 52 Gadki po naszamu Korekta:- Katarzyna Lamek Maria Pająkowska 54 DZIEŁO BERNARDA SYCHTY Z REDAKCJĄ WSPÓŁPRACUJĄ Andrzej Grzyb 56 BIAŁA POLEWKA KWAŚNA oprac, graf.: Regina Jeszke Golicka i Jan ' Roman Landowski Wałaszewski 57 ODWIEDZINY MELPOMENY foto: Henryk Spychalski i Stanisław Za­ Jerzy Stachurski czyński 62 PIEŚNI 63 Sylwetki twórców ludowych JAN GIEŁDON oraz Roman Klim, Krzysztof Kuczkow­ Ryszard Szwoch ski, dr Maria Pająkowska 64 WOJCIECH ZE STAROGARDU CZYLI... Bogdan Bieliński WYDAWCA 64 JAK GBURSKI SYN MIESZCZUCHEM ZOSTAŁ Kociewski Kantor Edytorski 71 Nota pośmiertna ZYGMUNT KUŁAKOWSKI Adam Grześkowiak (oprać. Roman Klim) Tczew - Starogard Gdański 72 Z WALICHNOWSKIEJ NIZINY Sekcja Wydawnicza Michał Romanowski 75 MIGDAŁOWY KWIAT PIELĘGNOWANY W SĄDZIE Tczewskiego Domu Kultury Janina Soszyńska 79 LEGENDA O KRÓLOWEJ POMORZA ADRES REDAKCJI I WYDAWCY Stefan A. Fleming 83-100 Tczew, ul. Kołłątaja 9, 80 JAK DOBRY DIABEŁ JANKOWI FUJARKĘ PODARO­ Tczewski Dom Kultury, tel. 2707 WAŁ Józef Milewski 83 W 55-LECIE MIASTA PELPLINA Druk: Zakłady Graficzne w Gdańsku. Nakład 2.500. Objętość: ark. wyd. 18, ark. druk. 12, Jan A. Kamiński zam. 1616, L-3. 85 W KOZŁOWIE CHOPIN GRAŁ MAZURKI Jan Kiedrowski Na okładce, według projektu Reginy Jeszke-Golickiej: 87 WSZYSTKO ZA UŚMIECH DZIECKA dawny Starogard w rysunku Jana Wałaszewskiego. 89 KOCIEWSKA KRONIKA KULTURALNA — 1984 90 140 ROCZNICA POWSTANIA STAROGARDZKIEGO cena 140,- zł 91 UROCZYSTOŚCI W KLONÓWCE 92 DNI KOCIEWIA 1986 93 KORZEC OSOBLIWOŚCI Redakcja zastrzega sobie prawo dokony­ wania skrótów i zmiany tytułów nadesła­ nych tekstów. Z REDAKCYJNEGO BIURKA DO CZYTELNIKÓW

Stało się! Oto oddajemy do rąk Szanownych Czytelników pierwszy zeszyt „Kociewskiego Magazynu Regionalnego". Nie jest to czasopismo, ale mamy nadzieję, że „Magazyn" - uka­ zując się cztery razy w roku - wypełni dotychczasową dotkliwą lukę w rejestrowaniu tego, co dla regionu było i jest najistotniejsze. Kociewie od wielu lat próbowało „zewrzeć szyki" w celu powołania do życia pisma, które ukazałoby historię, obyczaje, folklor, kulturę i obraz współczesnego życia tej ziemi. Różne były efekty tych prób, nie zawsze sprzyjały nam okoliczności, a codzienność najeżona trud­ nościami też nie była pomocna. W końcu dobry los wspomógł działające na Kociewiu orga­ nizacje regionalne, a szczególnie zjednoczone wysiłki Towarzystwa Miłośników Ziemi Kociew- skiej w Starogardzie Gdańskim i Towarzystwa Miłośników Ziemi Tczewskiej w Tczewie, co w sumie doprowadziło do powstania Kociewskiego Kantoru Edytorskiego i serii wydawni czej pn. „Kociewski Magazyn Regionalny". W ten sposób, po pokonaniu mniejszych i wię- kszych przeciwności, narodził się pierwszy zeszyt, chociaż nadal nie będzie nam łatwo. Zda­ jemy sobie sprawę z tego, że - być może - nie jest to jeszcze „latorośl doskonała", ale — licząc na krytyczne współuczestniczenie Szanownych Czytelników - wierzymy, że kolejnej potomstwo będzie „udatniejsze". Kociewie, liczący się na Pomorzu ośrodek społeczno-kulturalny, ze wszech miar zasłużyło- na upowszechnienie swojego dorobku. Niemal w każdej dziedzinie jest się czym pochwalić. A sądzimy, że podołamy temu zadaniu, bo żyje przecież wśród nas wielu aktywnych twórców,' gotowych poświęcić swoje umysły i pióra dla pomnażania wszystkiego, co dobre. Nie jeden już raz potrafili to udowodnić, ale teraz zależy na czymś więcej - by pożytek był pełny i po­ wszechny, służący wszystkim. Szczególnie liczymy na gorące serca młodych, pamiętając jednocześnie o skrzętnym wykorzy­ staniu doświadczeń i wiedzy dojrzałego pokolenia. Tylko takie współtworzenie i umacnia¬ nie - jak zwykło się określać - więzi międzypokoleniowej, zapewni ciągłość tradycji i bę­ dzie kształtem dobrze pojętej nowoczesności regionalizmu. Przecież trzeba pamiętać o swych przodkach, o ich dokonaniach i nieraz tragicznych losach, ich patriotyzmie i nieszczędzono krwi, o tym, że dzięki ich pasjom i codziennej rzetelnej robocie na polu, przy warsztacie w fa­ bryce, czy szkole - my żyjemy. My z tego Ich dorobku mamy prawo czerpać i obowiązek go pomnażać, dopisując nowe karty do księgi naszych dziejów. Dlatego, myśląc o domu, rodzi­ nie, własnej miejscowości, regionie - Ojczyźnie, nie ustawajmy w pracy nad sobą, dla ju­ trzejszego dnia. To jest najprostsza formuła naszego sensu służenia innym. Dziękujemy tym wszystkim, którzy życzliwie wsparli nasze starania. Szczególnie serdecz­ nie dziękujemy Miejskim Radom Narodowym w Tczewie i Starogardzie Gdańskim, władzom administracyjnym i politycznym tych miast za skuteczne działania, których efektem jest Ko­ ciewski Kantor Edytorski i wydawany przezeń „Magazyn". „Magazyn" - jak sama nazwa wskazuje - będzie otwarty na wszystko, co ma związek z Kociewiem. Jest w nim miejsce dla poważnych opracowań, dla publicystyki, popularnych materiałów historycznych, folklorystycznych, także dla wspomnień i pamiętnikarstwa, litera­ tury i kronik. Każdy - sądzimy - w „Magazynie" znajdzie coś pożytecznego dla siebie. Te­ matów nie zabraknie! Życząc pierwszym Czytelnikom miłej lektury, zapraszamy uprzejmie do współredagowania kolejnych zeszytów. Piszcie do nas, czekamy na propozycje, dzielcie się szczerze swoimi spo­ strzeżeniami i wiedzą, bowiem tylko wspólny wysiłek i wspólne myślenie może dać owoc pożyteczny i pożądany.

REDAKCJA

1 Pełnym przedrukiem artykułu wstępnego autorstwa Romana Leśnego (może był to pseudonim Edmunda Raduńskiego?), za­ mieszczonego w pierwszym numerze „KOCIEWIA" - lipiec 1938 LEKTURY roku - miesięcznego dodatku regionalnego tczewskiego „Goń­ ca Pomorskiego" i „Dziennika Starogardzkiego", otwieramy stałą kolumnę, w której prezentować będziemy co cenniejsze dawne NASZYCH materiały prasowe lub inne publikacje, poświęcone sprawom zie­ mi kociewskiej. . Poniżej zamieszczony tekst wydaje nam się w wielu miej­ PRZODKÓW scach aktualny do dnia dzisiejszego. REDAKCJA

ROMAN LEŚNY

Regionalizm w służbie narodu i państwa

Chociaż regionalizm, jako świadomy ruch, datuje dowaliśmy często Włochów, Francuzów, Niemców. się dopiero od lat kilkudziesięciu, to jednak prze­ Lud tylko zachował własną kulturę. Jednak i ta kul­ jawy jego można obserwować na przestrzeni nie­ tura w ostatnich dziesiątkach lat poczęła gwałtow­ omal całych dziejów ludzkości. Trudno bowiem zna­ nie zanikać wskutek rozwoju urbanizacji, techniki, leźć człowieka, którego by nie ogarniało specjalne komunikacji, służby wojskowej, wychowania w szko­ wzruszenie na wspomnienie wsi rodzinnej czy mia­ le itd. steczka i środowiska, które pierwsze wywarły wpływ Zaczęły gwałtownie zanikać te odwieczne wartości, na jego wyobraźnię i kształtowanie się duszy. Ten które powinny być punktem wyjścia w budowaniu uczuciowy stosunek do swego miejsca urodzenia jednej kultury ogólnopolskiej. i wychowania to najstarszy i bodaj najmocniejszy Obecne przeobrażenia, jakie obserwować można na element całego ruchu regionalnego. Odpowiednie wy­ świecie w ostatnich latach, zmierzają właśnie do korzystanie tej miłości kąta rodzinnego, to zasad­ wytwarzania silnych zrębów dla kultur narodowych. niczy cel całego ruchu regionalnego. W zamierzchłej przeszłości różne narody szukają Jednakże idea regionalizmu n e ogranicza się wy­ wzorów dla dalszego swego rozwoju, dla zdobycia sił, łącznie do tego uczuciowego stosunku do środowiska potrzebnych w walce życiowej. Przedstawiciele nauk urodzenia i wychowania człowieka. Ma ona znacz­ historycznych wzięli sobie za cel odgrzebywanie nie głębsze i trwalsze podłoże. Człowiek, jako twór zamierzchłej przeszłości, dotyczącej ich narodów. przyrodniczy, jest mimo swej zdolności samostano­ W tym kierunku pracują historycy, prehistorycy, wienia w dużej mierze zależny od wpływów przy­ etnografowie, antropologowie i językoznawcy. rody. Od rzeźby terenu, jakości gleby, klimatu itd. Czasopisma regionalne popularyzują wyniki tych zależą możliwości bytowania człowieka. Te z kolei nauk na ściśle ograniczonym terenie, i zajmując się kształtują jego charakter i psychikę, wytwarzając zagadnieniami mniejszej wagi w sposób prostszy pewne stałe dyspozycje psychiczne. i przystępniejszy, starają się zapoznać swoich czy­ Krajobraz polski posiada wiele urozmaiceń. Róż­ telników z przeszłością danego regionu. nice te nie są takie wielkie, aby miały powodować Wychodzące w Chojnicach już czwarty rok czaso­ wytwarzanie się odrębnych kultur, są jednak wy­ pismo „Zabory" oraz kartuskie „Kaszuby" spełnia­ starczające, aby spowodować wyraźne różnice kultu­ ją swoje zadanie, budząc zainteresowanie przeszło­ ralne. Inne np. musi być bytowanie nad morzem ścią i wiążąc mieszkańca regionu z przeszłością, czy na pojezierzach, a inne w górach, inne na pia­ z pokoleniami, które odeszły. skach, inne na dobrej, urodzajnej glebie, a jeszcze in­ Kociewie chce stanąć do szlachetnej współpracy ne w miejscach o bogactwach kopalnianych. Te wła­ z innymi regionami Pomorza. A pobudką do podję­ ściwości rzeźby terenu i jego charakteru wpływają cia wysiłków w tym kierunku niech będzie ta na­ na sposób bytowania człowieka, jego zajęcia, budow­ sza miłość stron rodzinnych, ta miłość, która mimo nictwo, stroje, stopień zamożności i charakter psy­ straszliwych walk pozwoliła nam zachować polski chiki. charakter ziemi pomorskiej. Zasadniczym więc zadaniem idei regionalizmu w „Kociewiu" stawiamy następujące konkretne cele: służbie narodu i państwa jest odpowiednie wykorzy­ Chcemy ożywić życie kulturalne naszego regionu, stanie tych wszystkich różnic i odchyleń • dla dobra budzić miłość i przywiązanie do ziemi naszych pra­ ogólnego. Aby móc wykorzystać własne odrębne dziadów, chcemy utrzymać w pamięci minione cza­ właściwości, trzeba je samemu poznać. Wpływać na sy, poznać rodzimą kulturę ludową, zawartą w pieś­ kształtowanie się kultury narodowej może tylko re­ niach ludowych, przysłowiach, baśniach, zwyczajach, gionalizm świadomy. strojach, sztuce, budownictwie itd. Warstwy przodujące u nas w dawnych wiekach przyjmowały często pokosty obcych kultur. Naśla­ Dokończenie na str. 8

2 JÓZEF GOLICKI nazwa • granice dialekt • grupy KOCIEWIE etnonimiczne

NAZWA Poznaniem etymologii nazwy Kociewie zajął się 10 „Kociewie", zgodnie ze stwierdzeniami historyków, również wybitny polski onomastyk, W. Taszycki , jest zupełnie nieznana w źródłach średniowiecznych, który zestawiając ją z podobnymi nazwami geogra­ w przeciwieństwie do nazwy „Kaszuby", poświadczo­ ficznymi o tym samym pierwiastku (np. Kocewie, nej już w licznych trzynastowiecznych dokumentach. Kocówie, Koczewo, Kocewo, Kocówo), zaliczył ją do Językoznawcy i regionaliści uważają, że upowszech­ nazw topograficznych typu Korzewie, Pniewie, Buko­ niła się ona dopiero w XIX wieku. Można także wie, Borowie, Cisowie, a więc powstałych od cha­ uznać, że jest to nazwa starsza, jednak spopularyzo­ rakterystycznej w danej okolicy roślinności, dla na­ wana dopiero w tymże stuleciu. Zdaniem J. Milew­ szej nazwy( przyjmując roślinę kocankę. Taszycki skiego1 ukazała się ona po raz pierwszy w wierszu utrzymuje zatem, że nazwa regionu wzięła począ­ „Szczęście ji pon", napisanym w gwarze kociewskiej, tek od rośliny: zielnej, oficjalnie określanej jako a pochodzącym ze Świecia z lat 1810-1820. kocanka (kocie ziele, nieśmiertelnik żółty, radostka, Etymologią nazwy Kociewie zajmowało się wielu suchokwiat) lub od gałązek wierzbowych, topolowych czy leszczynowych z nierozkwitłymi pączkami, zwa­ badaczy. Żadnemu z nich nie udało się w sposób 11 jednoznaczny i ostateczny ustalić pochodzenia i zna­ nych dialektalnie kocankami. Z. Stamirowska wska­ czenia tej nazwy. Spory i dyskusje, co do poszcze­ zała na dwa słabe punkty objaśnienia W. Taszyckie- gólnych hipotez, trwają do dzisiaj. go - na brak wyraźniejszych śladów występowa­ Pierwszą znaną hipotezę, dotyczącą pochodzenia nia kocanki (rośliny zielnej) na Pomorzu w maso­ nazwy przedstawił J. Fankidejski, autor opisu Ko- wej postaci oraz na zestawienie nazwy Kociewie ciewia w „Słowniku geograficznym Królestwa Pol­ (z ć) z innymi nazwami o rdzennym c, cz (Kocewie, skiego i innych krajów słowiańskich"2, tłumacząc Koczewie), jak i łączenie jej ze słowami o rdzeniu ją w następujący sposób: „Nazwa Kociewie pocho­ koc-, kocz-, gdy tymczasem nie ulega wątpliwości, dzi najprawdopodobniej od licznych kotlin (tj. ba­ że rdzeń nazwy ma postać jednolitą koć-. gien i bagienek górami otoczonych), które w pagór­ B. Sychta sugeruje związek nazwy Kociewie z wy­ kowatej tej okolicy gęsto się trafiają. Górami oto­ razem kot12, przytaczając jako argumenty określe­ czone łęgi i niziny do dziś dnia u ludu kociołka­ nia koce wiatre" (głucha, zapadła okolica) i znaczące mi się zowią".3 to samo kocewine. H. Popowska-Taborska w związ­ Inaczej zapatrują się na tę sprawę S. Kujot ku z tym oświadczyła: „Wbrew wątpliwościom sa­ i J. Łęgowski (ps. Dr Nadmorski)4. Pierwszy z nich mego autora hipotezy, owa próba etymologii nazwy wywodzi nazwę od staropolskiego rzeczownika ko­ Kociewie wydaje mi się najbardziej prawdopodobna cza, oznaczającego lekko sklecony szałas, kuczę czy­ ze wszystkich dotychczas istniejących. Byłaby to li kaszubską checzę. Drugi twierdzi, że nazwa ta nazwa o charakterze przezwiskowym, genetycznie pochodzi od dolnoniemieckiego terminu kot, kote pejoratywna, co tłumaczyłoby fakt opisanego przez (l.mn. - kotten), oznaczającego chatę, stawianą - Z. Stamirowską nie przyznawania się do niej miesz­ 18 przed wybudowaniem domu mieszkalnego - przez kańców regionu" . niemieckich osadników, sprowadzanych na Kociewie G. Labuda, odrzucając wyjaśnienia nazwy od wy­ od XIV wieku przez opata cystersów w Pelplinie. razu kot twierdzi, nawiązując do wywodów W. Ta- Według F. Bujaka5 i J. Czekanowskiego5 nazwa szyckiego, że pochodzi ona od nazw wodnych (typu: Kociewie ma związek z dawną obecnością Gotów Kociewie -• bagno, Kocewo - błoto, Kocz,awa - na Pomorzu, którzy rzekomo zostawili po sobie kra­ strumień, Kocewa - rzeka, Koczewy - staw, stru­ inę Gociewie. mień) albo też roślinnych14. A. Bruckner7 i jeszcze wcześniej S. Kozierowski8 Za J. Trederem można podać jeszcze jedną hipo­ zestawili dyskusyjną nazwę z pospolitym wyrazem tezę etymologii nazwy Kociewie, „...mianowicie od kociewie, przy czym pod wspólnym hasłem kocie­ rosyjskiego appelativum koczewie (obozowisko, wie umieścili dialektalne wyrazy, pospolite z Ku­ koczowisko), co miałoby mieć uzasadnienie pozaję- jaw kocewie (wiórzysko, śmietnisko), znad Raby w zykowe w rzeczywistym {historycznie) obozowaniu Małopolsce •- kociwo (perz, chwasty, namuł) i z Lu­ tu wojsk rosyjskich"15. Fakt taki miał miejsce pod­ belskiego - koaiwia (ogrodowizny). Co by jednak czas interwencji rosyjskiej przeciw Stanisławowi miało Kociewie znaczyć i jak pojmować jego sto­ Leszczyńskiemu. Autorem tej wersji jest B. Kreja. sunek do wymienionych wyrazów, tego Bruckner J. Treder, szeroko analizując poszczególne hipote­ ani Kozierowski nie podają. zy etymologii nazwy Kociewie, podkreślił cechę daw- Jeszcze inaczej przedstawia się nazwa Kociewie ności tego wyrazu, co zresztą wprost potwierdzają J. Haliczerowi, który pisał: „Kociewie, lepiej Kace- od XIV wieku źródłowe zapisy nazw z zestawienia, wie (kraina nad Kaczą rzeką)"9. dokonanego przez W. Taszyckiego, a uzupełnionego!

. 3 przez J. Tredera: kocewie - wiórzysko, śmietnisko; DIALEKT kociwo - perz, chwasty, namuł; koc - smołówka kociewski dogłębnie nie został jeszcze zbadany. rybacka, rodzaj plota rybackiego (pochodzące z dia- Badania gwar kociewskich zostały zapoczątkowa­ lektalnego prasłowiańskiego kotbcb)16. K. Nisch znacz­ ne w pierwszych latach XX stulecia, kiedy to nie wcześniej zwrócił na to uwagę, stwierdzając w K. Nitsch opisał i zinterpretował ich zasadnicze ce­ dopisku do pracy Z. Stamirowskiej („Kociewie i in­ chy językowe. Językoznawca ten podzielił Kociewie ne nazwy..."): „...nazwa Kociewie jest dawniejsza od na dające się wyodrębnić lokalne odmiany dialek­ dzisiejszych stosunków gwarowych (...), powstała tu, wyjaśnił pokrewieństwo językowe grupy kociew­ przed (...) ekspansją dialektu kociewskiego"17. skiej z gwarami malborsko-sztumskimi i grudziądz- Pochodzenie nazwy Kociewie nie tłumaczy się - ko-lubawskimi, określił również stosunek dialektu jak widać - w sposób przejrzysty, a proponowane kociewskiego do pozostałych dialektów sąsiednich, wyjaśnienia nie można uznać za ostateczne. szczególnie do kaszubszczyzny, jak też poruszył za­ gadnienie powstania gwary kociewskiej. Podstawo­ we tezy Nitscha pozostały nadal aktualne, uległy jedynie drobnym korektom i uzupełnieniom. Bada­ GRANICE nia jego zostały zweryfikowane i uściślone dzięki Kociewia zwykło się wytyczać nie w oparciu o ce­ nowszym pracom dialektologów i historyków. Do chy fizjograficzne czy poczucie odrębności etnicznej, prac, stanowiących nową podstawę materiałową, na­ ale na podstawie materiału językowego, wyodrębnia­ leżą przede wszystkim „Mały Atlas Gwar Polskich" jąc cechy dialektalne, charakterystyczne dla tego ob­ oraz „Atlas językowy kaszubszczyzny i dialektów są­ szaru. siednich"22. K. Nitsch18, w wyniku prowadzonych przez siebie, Sporo miejsca gwarom kociewskim w swoich w latach 1804-1905, badań na terenie Kociewia, wy­ 23 24 tyczył zasięg dialektu kociewskiego na podstawie dziełach poświęcili Z. Stieber i S. Urbańczyk . zasięgu a, pochodzącego od pierwotnego a długiego Istotnymi dla dialektologii kociewskiej są również 25 (na Kociewiu brak tak zwanego a pochylonego, prace H. Górnowicza . Dwie z nich omawiają mię­ a więc występuje wymowa typu trawa, cielak, te­ dzy innymi wzajemne związki gwar malborskich reny sąsiednie - Bory Tucholskie i Kaszuby - wy­ i kociewskich, trzecia dotyczy systemów wokalicz- różniają zamiast pierwotnego a długiego dźwięk po­ nych gwar północnopolskich. średni między a i o lub samo o) oraz zasięgu wy­ Całość zagadnień językowych Kociewia interesu­ mowy św-, śf- z typowym, na Kociewiu występują- jąco przedstawiła E. Rzetelska-Feleszko. Jej szkic tym, twardym w, f, np. swat, śfynia (w odróżnieniu „Dialekt kociewski - problematyka, granice, słow­ od Borów i Kaszub, gdzie występuje wymowa świ-, nictwo"26 i artykuł „Słownictwo Kociewia"27 ujmują śji-)- Na tych samych przesłankach oparli się au­ gwary kociewskie w zależnościach przestrzenno-cza- torzy „Atlasu językowego kaszubszczyzny i dialek­ 1 sowych i szeroko roztrząsają kwestie ich kształtom tów sąsiednich" 9, którzy badaniami objęli między, wania się pod wpływem dialektów Kujaw, Wielko­ innymi Kociewie. polski i Mazowsza. - Studia K. Nitscha, autorów „Atlasu..." i Z. Topo- Niezwykle ważką pozycją dla rozważań dialektal- lińskiej20 pozwoliły na bardzo szczegółowe wykreśle­ nych jest „Słownictwo kociewskie na tle kultury nie granicy dialektu kociewskiego. Ogólnie biorąc, ludowej" B. Sychty (Wrocław, t. 1 i 2: 19,80, t. 3: gwary kociewskie obejmują tereny położone na le­ 1985). Ten bogaty i oryginalny słownik będzie mógł wym brzegu dolnej Wisły. Granica ta w przybliże­ być szeroko wykorzystany w wielu różnorodnych niu biegnie od wsi Czatkowy nad Wisłą (koło Tcze­ pracach porównawczych, głównie w zakresie leksy­ wa) na zachód do Trąbek Wielkich, dalej na połud­ ki, słowotwórstwa i frazeologii, w nie mniejszym niowy zachód, zostawiając Wysin i Stare Polaszki stopniu także w dziedzinie etnografii. po kociewskiej stronie, następnie w rejonie Kona­ Z opracowań historycznych, ustalających związki rzyn skręca na południowy wschód do Osiecznej, Kociewia z innymi dzielnicami Polski, na szczególną gdzie z kolei kieruje się najpierw na zachód do Ro- uwagę zasługują „Zarys granic i podziałów Polski sochatki, a potem zmierza znowu na południowy najstarszej" J. Natansona-Leskiego (Wrocław 1955) wschód, biegnąc dalej przez Zdroje, Lniano, Grucz­ i „Początki Polski" H. Lowmiańskiego (t. 3, rozdz. 4, no (koło Świecia) do Wisły. Geografia osadnictwa słowiańskiego, Warszawa 1967). Przebieg granicy kaszubsko-kociewskiej (na północ­ Aby scharakteryzować dialekt Kociewia, trzeba nym zachodzie) w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat ustalić jego stosunek do sąsiednich obszarów gwaro­ nie uległ żadnym ważniejszym przesunięciom, cho­ wych (przede wszystkim do gwar kaszubskich i do ciaż daje się zauważyć dość znaczne przenikanie ko- dwu centralnopolskich zespołów gwarowych: wielko­ ciewskich cech językowych do pogranicznych wsi polsko-kujawskiego i mazowieckiego), uchwycić star­ kaszubskich. Dzieje się tak niewątpliwie dlatego, że sze i nowsze związki z gwarami sąsiednimi i zare­ dialekt kociewski jest znacznie bliższy polskiemu ję­ jestrować właściwe mu cechy językowe. zykowi literackiemu. Zapewne dzięki temu zyskał Ciągłość osadnicza i etniczna na terenie Kociewia opinię „lepszego" od bardziej „egzotycznej" pod datuje się od czasów epoki plemiennej. Od wczesne­ względem językowym kaszubszczyzny. go średniowiecza dorzecze Wierzycy oraz obszary, Granica browiacko-kociewska (na zachodzie i po­ położone między nim a doliną Wisły, były zaludnio­ łudniowym zachodzie) według L. Zabrockiego21, się­ ne, o czym świadczą między innymi pozostałości po gała niegdyś tylko do Wdy, potem w wyniku języ­ pięćdziesięciu grodach (VIII-XIII w.). W IX stuleciu kowej ekspansji Kociewia objęła również tereny po­ w rejonie dzisiejszego Starogardu Gdańskiego znaj­ łożone za rzeką. dował się duży zasiedlony obszar, mogący uchodzić

4 28 29 za terytorium plemienne. Niektórzy historycy iden­ H. Łomiański i S. Arnold przyjmują, że dawne tyfikują nazwę plemienia z pierwotną nazwą rzeki osadnictwo pomorskie sięgało aż po Noteć, a zatem Wierzycy - Verissa i kojarzą z plemieniem o naz­ ogarniało tereny obecnego Kociewia. wie Verisane, wspominanym - wśród kilkunastu W związku z tym, że osadnictwo Kociewia jest innymi na ziemiach polskich - w zapisie Geografa stare i dość silne, powstaje pytanie: jak tu mówio­ Bawarskiego z polowy IX wieku. W opinii history­ no? W tym kontekście zasadniczym problemem jest ków Kociewie stanowiło część jednolitego obszaru. ustalenie dawniejszych związków tego regionu z ka-

•s szubszczyzną i dialektami pomorskimi. H. Górno- ce dźwiękiem pośrednim między a i o i naśladując 30 wicz twierdzi, że istnieją tu niewątpliwe ślady daw­ wymowę mazowiecką zastąpili owym a swoje p, nego pomorskiego (kaszubskiego) substratu, to pochodzące z dawnego a długiego*5. Istotna jest znaczy języka, którym mówili autochtoni (w prze­ również utrata miękkości w grupie św-, śf, tj. wy­ ciwieństwie do superstratu, języka którym posługi­ mowa swat, śfynia, występowanie er w miejsce ar, wali się przybysze). I tak na przykład nazwy miej­ np. poderty, wyterty, umerł, zżerł, twarda wymowa scowe — Starogard, Garc, Warlubie — wykazują k, g w połączeniu z występującymi po nich i, e, np. grupę ar (połączenie a plus r w pozycji między spół­ oger, kyj, kędy, gybky, występowanie typu: dwa głoskami), typową dla nazewnictwa kaszubskiego, krowy, dwa kobiety i formy wuj, strńj, w przeci­ a także dla pozostałych północno-zachodnich dialek­ wieństwie do zachodniopolskiego wuja, stryja. tów lechickich. Ich centralnopolskie odpowiedniki Wyżej wymeinione przykłady wskazują na liczne brzmiałyby - Starogród, Grodziec, Wrolubie. i bardzo różnorodne związki Kociewia z terenami 81 Jak podaje E. Rzetelska-Feleszko , na terenie położonymi na wschód od Wisły. Okres, w którym Kociewia występują do dziś niektóre cechy języko­ rozwija się silnie ekspansja mazowiecka na tereny we, charakterystyczne dla gwar kaszubsko-słowiń- Kociewia, to wiek XVI, o czym mówi chronologia, skich, świadczące o szerszym pierwotnie zasięgu ka- przyjęcia przez gwary kociewskie mazowieckiego' szubszczyzny. Widoczne jest to w szczególności w zwężonego a jako a. „Zapewne prócz względów osad­ rozwoju prasłowiańskiej grupy el pomiędzy spół­ niczych przy przejmowaniu mazowizmów - piszei głoskami w ol, a dalej w ło, np. mioc (mleć), ploc E. Rzetelska-Feleszko - oddziaływało tu także po­ (pleć) - z prasłowiańskich melti, pelti. czucie „lepszości" gwar mazowieckich, centralnopol- Pakty fonetyczne uzupełnić należy danymi z lek­ skich, reprezentujących tereny związane także ze syki kaszubsko-kociewskiej. Zeszyty 1 i 2 „Atlasu stolicą kraju"38. językowego kaszubszczyzny i dialektów sąsiednich" Oprócz związków językowych z gwarami kaszub­ przynoszą znaczną ilość słów typowych dla gwar skimi, kujawsko-wielkopolskimi i mazowieckimi, w kaszubskich, a sięgających także do pogranicznych dialekcie kociewskim występują również cechy ję­ wsi kociewskich, np. obarchnialy (ogłupiały), roz.ko- zykowe właściwe dla gwar Polski północnej. Cho­ ścierzyć się (rozpościerać się, rozrosnąć - o rośli­ dzi tu o zmieszanie i z y (y upodobniło się do i, nach) lub dotyczących części gwar kociewskich, np. a zatem wymawia się zamiast ty, gdy, czy, dobry - gorzyć się (złościć się), a nawet całego północnego ti, gdi, cz,i, dobri), a także o brak rozróżnienia ro­ jesionka kołoważe Kociewia, np. (podlotek), (kolei­ dzajów w liczbie mnogiej, np. te dobre ludzie, ko­ ny). biety śpiewali. Omówione wyżej fakty fonetyczne i leksykalne świadczą ó bliskiej w przeszłości łączności językowej Gwary kociewskie wytworzyły również własne ce­ Kociewia z Kaszubami. chy językowe, wyróżniające je spośród wszystkich; 32 sąsiednich dialektów. Są to, w pierwszym rzędzie, Po roku 1122 zaczęło się intensywnie osadnictwo fakty fleksyjne. (Żadne inne gwary polskie tak da­ Kociewia z kierunku gęściej zaludnionych obszarów leko nie uprościły odmiany wyrazów, jak kociew­ Ziemi Chełmińskiej, Ziemi Dobrzyńskiej, Kujaw skie). Do szczególnie typowych należy tzw. neolo­ i Mazowsza. Wkrótce nadwiślańskie tereny Kociewia gizm kociewski, polegający na identyfikacji w cza­ były tak gęsto zaludnione, że same stały się bafeą sie przeszłym rodzaju męskiego i żeńskiego. Tak, osadnictwa dla Ziemi Malborskiej. Na przestrzeni mężczyzna, jak i kobieta mówią o sobie: skakałam, wieków nie ustająca kolonizacja tych terenów od mniałam, jezdem. Dla Kociewia charakterystyczna południa i południowego wschodu wpłynęła w istot­ jest również analityczna odmiana czasu przeszłego, ny sposób na ukształtowanie się dzisiejszych gwar polegająca na tym, że funkcję odróżniającą jedne kociewskich. Jednocześnie sprawiła, że dialekt, któ­ formy od drugich pełnią nie końcówki fleksyjne lecz ry się tutaj wykształcił, odbiega w wyraźny sposób zaimki, partykuły. Występuje tu najczęściej odmiana od pozostałych gwar północnopolskich, położonych typu ja żem gadał, ty żeś gadał, mi żem gadeli, wi na lewym brzegu Wisły. żeśta gadeli, óni gadeli. Ponadto dla odmiany wy­ Łączność dialektu koeiewsfciego z dialektami ku- razów w czasie przeszłym znamienne są następu­ jawsko-wielkopolskimi i mazowieckimi jest dzisiaj jące końcówki: -eli, zamiast -ali (greli, woleli, deli) bardzo silna. Z dialektami pochodzenia wielkopol­ w 3 osobie liczby mnogiej i -óm zamiast -em (bylóm, skiego wiąże go przede wszystkim brak mazurzenia, widziałóm) dla rodzaju męskiego w 1 osobie liczby tzn. brak wymowy spółgłosek sz, ź, cz, dż jak s, z, pojedynczej. c. dz, typowej dla dialektów mazowieckiego, mało­ polskiego, północnośląskiego. Wspólne jest również Najbardziej uderzającą cechą fonetyczną gwar ko­ występowanie na początku wyrazu dźwięcznego1 w ciewskich jest odmiana e w 'a przed każdą spół­ w grupach sw-, kw-, tw, gdy w pozostałych pol­ głoską nosową, np. ciań, lań. zamiast cień, leń. skich dialektach panuje w tych grupach bezdźwięcz­ Kociewie jest terenem, na którym oddziaływały ne f. H. Górnowicz twierdzi, że cały system fono- językowe wpływy niemieckie - od strony Gdańska. logiczny dialektu kociewskiego, w. jego wczesnej fa­ i, przez Malborskie, od strony Prus Wschodnich. Po­ zie (XIII w.) kształtował się pod wpływem systemu mimo jednak tego wielowiekowego oddziaływania, 33 starokujawskiego . w gwarach kociewskich spotyka się tylko germaniz- Faktów językowych, łączących Kociewie z dialek­ my leksykalne. Występują one głównie w tych ka­ tami mazowieckimi jest znacznie więcej. E. Rzetel­ tegoriach semantycznych, na które miał wpływ ofi­ ska-Feleszko34 wymienia tu m.in. zastąpienie pier­ cjalny język niemiecki w czasach zaborczych np. wotnego a długiego przez a, bowiem mieszkańcy Ko- w dziedzinie rzemiosła wiejskiego i nowszej kul­ ciewia pereypowali mazowieckie a ścieśnione, będą­ tury materialnej. Do dziś u ludzi starszych słyszy

6 się germanizmy typu: b 1 u t k a (kiełbasy z krwi), pierwszy nazwy grup etnonimicznych z terenu Ko- 1 e b e r k a (wątrobianka), c u k, bana (pociąg), ciewia: Feteroków (w Starogardzkiem) i Polanów szprica (strażacka sikawka), muszkibada (cu­ (w Świeckiem)38. kier), kry czka (brukiew), munia (pysk) itp. W późniejszym okresie szczególnie istotne dla Dialekt kociewski należy do dialektów młodych, omawianego zagadnienia są studia S. Bystronia89 ukształtowanych na bazie dawnego pomorskiego (ka­ (wyróżnienie na obszarze Kociewia Feteraków, Lasa­ szubskiego) substratu pod wpływem dialektów ku- ków i Polan), W. Łęgi40 (charakterystyka osadnic­ jawsko-wielkopolskich i później mazowieckich. Po­ twa, między innymi na terenie Kociewia), Z. Sta- wstawał stopniowo i prawdopodobnie dojrzewał w mirowskiej41 (lokalizacja i geneza nazw grupowych, dwóch historycznych okresach, tj. w okresie krzy­ między innymi Feteraków, Olendraków i Górali), 42 żackim i w czasie porozbiorowej niewoli. W tych B. Sychty (wprowadzenie nowych nazw grupowych okresach była ograniczona łączność z Macierzą, a z terenów granicznych: Nadwiślaków, Piaskarzy). przerwana ciągłość kontaktu z językiem literackim Wyżej wymienioną problematykę poruszali rów­ sprzyjała wytworzeniu się gwar. Dzisiejszy dialekt nież w swoich pracach J. Kozłowski48, A. Fischer44, kociewski jest bliski polskiemu językowi literackie­ A. Kutrzebianka45, B. Stelmachowska43 i J. Gajek17. mu. Dzięki temu silnie ekspanduje w kierunku Ka­ Współczesne ujęcie nazw grup etnonimicznych na szub, Borów Tucholskich i Malborskiego, niwelując Kociewiu przedstawił R. Kukier48. Opierając się na bardziej wyraziste cechy dialektalne tych terenów. różnorodnych kryteriach (językowe, kulturowe, osad­ Reasumując: właściwymi dla dialektu koeiewskie- nicze, zawodowe, gospodarcze, onomastyczne itd.) go są w szczególności następujące cechy językowe: wyróżnił około dwudziestu nazw grupowych. Każda - brak mazurzenia, z nazw została ściśle zlokalizowana i opatrzona sto­ - zastępstwo pierwotnie długiego a przez a, sownym komentarzem. - pomieszanie i z y, J. Treder w pracy „Pochodzenie Pomorzan oraz - utrata miękkości w grupie św, choronimów i etnonimów z obszaru Pomorza Gdań­ - zastąpienie ę_ przez ą skiego", wykorzystując materiały F. Ceynowy, Z. Sta- - występowanie typu dwa krowy, dwa kobiety, mirowskiej, B. Sychty scharakteryzował etymologię - zamiana e w a przed każdą spółgłoską nosową. ważniejszych etnonimów z terenu Kociewia. - identyfikacja w czasie przeszłym rodzaju mę­ Opierając się na dotychczasowej literaturze moż­ skiego i żeńskiegoi, na na obszarze Kociewia wyodrębnić następujące - brak k, g przed i, e, duże grupy etnonimiczne (patrz mapka): - brak rozróżnienia czasów w liczbie mnogiej, 1. Feteraków, zamieszkałych głównie we wsiach - końcówki: -m dla 1 osoby liczby mnogiej cza­ Janiszewo, Janiszewko, Szprudowo, Kursztyn, Cierz- sowników, pice, Pomyje, Lignowy, Rudno. Nazwa Feteraków -ta dla 2 osoby liczby mnogiej czaso­ wywodzi się z niemieckiego- Vetter (kuzyn, krew­ wników, niak), bądź również z niemieckiego fett(er) Boden -ów dla 1 osoby liczby pojedynczej ro­ 1 (tłusta ziemia) albo z łacińskiego veteres (dawni lu­ dzaju męskiego czasu przeszłego, dzie, weterani). Większość badaczy obstaje przy dru­ -eli dla 3 osoby liczby mnogiej czasu gim wyjaśnieniu, twierdząc jednocześnie, że termin przeszłego, •.ten pierwotnie dotyczył dawnych kolonistów nie­ -ma dla 1 osoby liczby mnogiej trybu mieckich, sprowadzonych tu zapewne jeszcze .przez rozkazującego. Krzyżaków; Opublikowane dotychczas prace na temat proble­ matyki językowej Kociewia nie wyjaśniły wszystkie­ 2. Olendraków (Olandraków), mieszkających na go. Dodatkowych opracowań wymagają przede wszy­ nizinie wiślanej, pomiędzy Międzyłężem a Sartowica-. stkim stosunki językowe, panujące na Kociewiu "mi, a pochodzących w części z dawnej ludności ho-: pr-zed napływem mazowizmów oraz pierwotny zwią­ lenderskiej (olęder - osadnik holenderski), przyby­ zek terenów tego regionu z Pomorzem. Zapewne łej na te tereny w XVII-XVIII wieku; ludność tę' obecnie zwie się Nadwiślakami; szczegółowe badania toponomastyki, zwłaszcza na­ zewnictwa starszego, mogłyby przynieść nowe infor­ 3. Górali, nazwanych tak w związku z fizjogra­ macje, pozwalające na wypełnienie występujących fią i ukształtowaniem terenu przez nich zamieszka­ jeszcze luk. łego (Godziszewo, Turze, Lubiszewo, Sobowidz itd.). Współcześnie poczucie przynależności do tej grupy GRUPY ETNONIMICZNE już się niemal całkowicie zatarło; zdefiniował R. Kukier. Według niego ,„...grupa et- 4. Polanów (Polusów), występujących w bezleś­ nonimiczna jest to ludność określonego niewielkiego nych okolicach Świecia. Nazwa wskazuje na napływ obszaru, wyodrębniona przez okolicznych mieszkań­ osadników z Polski lądowej, zapewne z ogólnie poj­ ców na podstawie pewnych cech kulturowych i, -sto­ mowanej Wielkopolski, do której lud mógł zaliczać sownie do tych, odpowiednio nazwana. W mniejszo­ graniczące z Kociewiem Kujawy i Krajne; ści przypadków jest to ludność wydzielająca się na 5. Lasaków (Borusów), zamieszkałych na krańcach zasadzie poczucia własnych odrębności kulturowych Borów Tucholskich, w południowej części Staro­ 87 i nazwy...". gardzkiego (Zimne Zdroje, Osieczna, Zdrojno, Kas- Systematyczne badania podziałów etnograficznych parus, Osiek, Zdroje itd.). Lasacy stanowią ogniwo- Pomorza, w tym również Kociewia, prowadzone by­ przejściowe między rdzennymi Kociewiakami, a od­ ły od połowy ubiegłego stulecia. W 1866 roku, w cza­ rębną grupą etniczną Borowiaków Tucholskich. sopiśmie „Skorb kaszebsikosłoyjaskje" rnove", F. Cey- nowa w granicach tzw. okręgów wymienił po raz' Józef Golicki

% PRZYPISY sunek kaszubszczyzny do dialektów Polski lądowej, Kon­ ferencja Pomorska (1954): Prace Językoznawcze, Warszawa 1 J. Milewski: Kociewie, (w:) Zapiski Kociewskie, Gdańsk 1956, s. 37—48. 1957, s. 12—29. 24 S. Urbańczyk: Zarys dialektologii polskiej, Warszawa 2 Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych 1953, s. 55 i 61. krajów słowiańskich, t. 4, Warszawa 1883, s. 230. 25 H. Górnowicz: Dialekt malborski, t. 1: Fonetyka, flek­ 3 Por. K. Bączkowski: Koty czy kotły, „", sja, składnia, Gdańsk 1967; Dialekty kociewski i malbor- 1970 nr 1. ski, (w:) Pomorze Gdańskie, Nr 4: Literatura i język, 4 S. Kujot: Dzieje Prus Królewskich, Roczniki Towarzy- Gdańsk 1967, s. 147—172; Ustne systemy wokaliczne w gwa­ stwa Naukowego w Toruniu, 1913, s. 202; J. Łęgowski: rach pólnocnopolskiich, Rozprawy Komisji Językowej Łódz­ Przegląd prac dotyczących ludności polskiej Prus i Po­ kiego Towarzystwa Naukowego, t. 11, 1965, s. 20—33. morza z lat 1899—1900, Roczniki Towarzystwa Naukowego 25 E. Rzelelska-Feleszko: Dialekt kociewski, Problematy­ w Toruniu, 1900, s. 169. ka, granice, słownictwo, (w:) Pomorze Gdańskie, Nr 6: ' K. Potkański: Napis grobowy Bolesława Chrobrego. Pi­ Kociewie, Gdańsk 1969, s. 5—30. sma pośmiertne, t. 2, Kraków 1924, s. 126. 27 E. Rzetelska-Feleszko: Słownictwo Koclewia, Studia 6 J. Czekanowski: Wstęp do historii Słowian, Lwów 1927, z Filologii Polskiej i Słowiańskiej, t. 9, 1970, s. 147—160. s. 47. 25 H. Łowmiański: Początki Polski, t. 3, Warszawa 1967, ' A. Bruckner: Słownik etymologiczny języka polskiego, s. 137—179. Kraków 1927, s. 242; A. Bruckner: Początki Słowiaństwa 28 S. Arnold: Teoria plemienna w ustroju administracyj­ i Polski (Z powodu książki prof. J. Czekanowskiego), nym Polski Piastowskiej, Kraków 1927. Kwartalnik Historyczny, 1927, s. 302. 311 H. Górnowicz: Dialekty kociewskie.... s. 148. 8 S. Kozierowski: Badania nazw topograficznych dzisiej­ sl E. Rzetelska-Feleszko: Dialekt kociewski... s. 19—24. szej archidiecezji poznańskiej, t. 1, Poznań 1916, s. 311. 32 H. Górnowicz: Dialekty kociewskie... s. 147. I J. Haliczer: Słownik geograficzny, Tarnopol 1935, s. 137. 33 Tamże, s. 151—161. 10 W. Taszycki: Kociewie i inne nazwy pokrewne, (w:) 34 E. Rzetelska-Feleszko: Dialekt kociewski... s. 19—24. Rozprawy i studia polonistyczne, 1: Onomastyka, Wrocław 36 H. Popowska-Taborska: Kociewie... s. 43. 1958, s. 178—186. s" E. Rzetelska-Feleszko: Dialekt kociewski... s. 24—25. 37 R. Kukier: Podziały etnograficzne środkowej części II Z. Stamirowska: Kociewie i inne nazwy grup języko- Pomorza Nadwiślańskiego, Rocznik Grudziądzki, t. 2, 1961, wo-terytorialnych na pierwotnym Pomorzu, „Język pol­ s. 184. ski", 1937, s. 52—55. 38 F. Ceynowa: Skorb kaszebskosłovjaskje móve, Svjece 12 B. Sychta: Kaszubskie grupy regionalne i lokalne, ich 1866, s. 89. nazwy i wzajemny stosunek do siebie, Rocznik Gdański, s' S, Bystroń: Nazwy i przezwiska polskich grup ple­ 1958—1959, s. 246. miennych i lokalnych, Prace i Materiały Komisji Antro­ 13 H. Popowska-Taborska: Kociewie, „Pomerania", 1981 pologicznej, t. 4, cz. 2, Kraków 1925, s. 95—152. nr 9, s. 41. 40 W. Łęga: O składnikach etnograficznych Pomorza w " G. Labuda: Kociewie, (w:) Słownik starożytności sło­ wiekach ubiegłych, Zapiski Towarzystwa Naukowego w wiańskich, t. 2, Wrocław 1964, s. 435. Toruniu, t. 6, Nr 2—3, Toruń 1923, s. 21—36. 15 J. Treder: Pochodzenie Pomorzan oraz choronimów 41 Z. Stamirowska: Kociewie... s. 82—186. i etnonimów z obszaru Pomorza Gdańskiego, Gdańsk 1982, 42 Mapa kaszubskich grup regionalnych i lokalnych i są­ s. 30. siednich grup etnicznych, (w:) B. Sychta: Kaszubskie gru­ >• Tamże, s. 28—36. py- 17 Z. Stamirowska: Kociewie... s. 82—83. 43 J. Kozłowski: Objaśnienie do mapy etnograficznej 13 K. Nitsch: Dialekty kociewskie, (w:) Wybór pism po­ Prus Królewskich, Książęcych i Warmii, Pamiętniki Fi- lonistycznych, t. 3: Pisma pomorzoznawcze, Wrocław 1954. zyograficzne, t. 3, Warszawa 1883, s. 484—490. " Atlas językowy kaszubszczyzny i dialektów sąsiednich, 44 Polskie Pomorze, t. 1: Ziemia i ludzie, Toruń 1929, t. 1—4, Wrocław 1964—1978. s. 181—185. 20 Z. Topolińska: Na marginesie granicy językowej ka- 45 A. Kutrzebianka: Etnografia polskich grup ludnościo­ szubsko-tucholskiej i kaszubsko-kociewskiej, Rozprawy wych na zachodzie, Prusy i Kaszuby, Uniwersytet Jagiel­ Komisji Językowej Łódzkiego Towarzystwa Naukowego, loński, Kurs Naukowo-Informacyjny o Ziemiach Zachod­ t. 10, 1964, s. 14—22. nich, Nr 3, Kraków 1945, s. 8. 21 L. Zabrocki: Gwara Borów Tucholskich, 1: Granica 48 B. Stelmachowsika: Polskie grupy etniczne ludności gwarowa między Borami Tucholskimi, Kaszubami i Ko­ rdzennej Pomorza, Slavia Occidentalis, t. 19, Poznań 1948, ciewiem, Slavia Occidentalis, t. 16, 1937, s. 4—48. s. 156—189. 22 Atlas opracowany .przez zespół naukowców w Zakła­ 47 J. Gajek: Skład etniczny Wielkiego Pomorza, Teka dzie Słowianoznawstwa PAN szeroko referuje problema­ Pomorska, Nr 1—2, Toruń, s. 8—12. tykę leksykalną, słowotwórczą, fleksyjną i fonetyczną ka­ 48 R. Kukier: Podziały Etnograficzne... s. 177—195; zo­ szubszczyzny i dialektów sąsiednich. bacz również: R. Kukier: Zagadnienia etnografii regionu 23 Z. Stieber: Zarys dialektologii języków zachodniosło- świeckiego, (w:) Dzieje Świecia nad Wisłą i jego regionu, wiańskich, Warszawa 1956, s. 29, 36 i n.; Z. Stieber: Sto­ t. 2, Warszawa 1980, s. 207—214.

REGIONALIZM (Dokończenie)

Dlatego będziemy 1. zbierać materiały historyczne i folklorystycz­ stko to, co zwać zwykliśmy wartościami regionalny­ ne, odnoszące się do naszej ziemi kociewskiej, choć­ mi, a przez to ożywić miłość do rodzinnych stron. by najdrobniejsze; Chcemy pośrednio wpływać na wyrobienie się sil­ ^ 2. publikować przyczynki do historii poszczegól­ niejszego poczucia dumy szczepowej, ożywić poczu­ nych miast i wsi, kościołów i parafii; cie łączności z dawnymi pokoleniami, z którymi do­ 3. rejestrować i opisywać wykopaliska prehisto­ piero razem tworzymy ową wielką wspólnotę naro­ ryczne z naszego terenu; dową. 4. zaznajamiać czytelników z treścią wydawnictw, Swoim zainteresowaniem objąć chcemy przede dotyczących naszego regionu, popularyzować ostatnie wszystkim powiaty starogardzki i tczewski orazj wyniki nauk historycznych oraz zaznajamiać z prze­ wschodnią część powiatu kościerskiego, tj. historycz­ jawami kultury duchowej i materialnej naszego re­ ne Kociewie i teren do Kociewia wprawdzie nie gionu; należący ale od zarania dziejów z Kociewiem zwią­ 5. inwentaryzować zabytki sztuki ludowej, kultury zany administracyjnie i gospodarczo. duchowej oraz przyrody celem ochrony przed za­ Zapraszamy do współpracy wszystkich miłośników pomnieniem i zniszczeniem. naszej ziemi i jej dziejów, w szczególności ducho­ Tą drogą starać się będziemy odszukać ślady ży­ wieństwo, nauczycielstwo i wszystkich tych, co w cia i działania naszych pradziadów, utrwalać je zakresie naszych zainteresowań mieliby coś do po­ i zachować przyszłym pokoleniom, utrwalać wszy­ wiedzenia.

8 JÓZEF MILEWSKI Gdy przyszli podpalić dom

Kociewie w latach 1020-1939 graniczyło od wscho­ POLSKIE KONCEPCJE WOJNY OBRONNEJ du :z niemieckimi Prusami Wschodnimi, a od północ­ nego wschodu z Wolnym Miastem Gdańskiem. Zaj­ z Niemcami, oparte min. o studia wojskowe lat 1926- mowało 'obszar około 3000 km2, tj. około 15 procent -1930 i 1935-1936, nie zakładały żadnych akcji ob­ Pomorza międzywojennego, i zamieszkane było przez ronnych większymi siłami na Pomorzu, a jedynie za- ponad 200 tysięcy osób, co stanowiło 20 procent lud­ bezipeczenie osłony mobilizacji, czyli wykonanie frag­ ności Pomorza Gdańskiego, należącej w przeszło mentarycznych umocnień osłonowych, przeprowadze­ 90 procentach do narodowości polskiej, a w pozosta­ nie ewakuacji oraz przygotowanie i wykonanie znisz­ łej części głównie do narodowości niemieckiej. czeń. Na wypadek ofensywy niemieckiej, zakładano W okresie międzywojennym region ten "wyróżniał się, jak najdłuższe rozdzielanie wojsk przeciwnika, zgru­ spośród innych w Polsce północnej, stosunkowo naj­ powanych na Pomorzu Zachodnim i w Prusach większą zwartością społeczno-polityczną ludności pol­ Wschodnich, po czym czasowe opuszczenie Poimorza skiej, wolną od separatystycznych dążeń, zdecydowaną polskiego, z wyjątkiem samodzielnego rejonu obron­ do obrony polskiego Pomorza. nego Gdynia-Hel. Natomiast w przypadku wywoła­ Teatr wojenny Pomorza polskiego, w skład którego nia przewrotu politycznego w Wolnym Mieście Gdań­ wchodził teren Kociewia, w stosunku do pozostałych sku i prób przyłączenia tego miasta do Rzeszy, prze­ obszarów Polski charakteryzował się najbardziej od­ widywano interwencję zbrojną dla przywrócenia tam środkowym położeniem. Miał kształt uciążliwego- dla status quo (1920/1921, 1928-1930, 1935-1936, 1939). kraju kłina-korytairza, prowadzącego nad polski Bał­ Polski plan operacyjny zakładał zorganizowanie sta­ tyk, na tzw. „okno na świat", który z jednej strony łej obrony dopiero na linii Bydgoszcz-Toruń i dalej potęgował znaczenie polityczne i gospodarcze Pomo­ wzdłuż górnej Wisły. Nie przewidywano natomiast rza, a z drugiej uniemożliwiał Polsce usadowienie się przygotowania przepraw przez Wisłę w rejonie Świe- nad ".morzem. Niewielka powierzchnia nie stwarzała, cia-Chełmna, strategicznie nader ważnym dla połą­ z punktu widzenia obronności, warunków do szybkiej czenia terenów operacyjnych na wschód i zachód od koncentracji wojsk i wykluczała jakiekolwiek rozwi­ tej rzeki. nięcie się na niej armii polskiej i jej wyprowadzenie, Opracowany przez Sztab Główny, w pierwszej po­ pozwalając wrogowi na ostrzeliwanie polskiego obsza­ łowie 1939 roku, „plan wycofania" rozróżniał trzy ru przez dalekonośną artylerię czy ataki lotnicze. strefy ewakuacyjne. Terenów Kociewia dotyczyła stre­ Dla ówczesnej Polski główną wartość miała tu fa I - nadgraniczna, obejmująca pas szerokości 10- dwutorowa linia kolejowa nadwiślańska, krzyżująca -15 kilometrów, sięgający imniej więcej od Chojnic się w Tczewie z liniami dla Niemiec ważnymi, kie­ do Opalenia, oraz strefa II, tzw. właściwego wycofa­ dyś przez nieb budowanymi dla ruchu na wschód: nia, pokrywająca pas szerokości 1-2 powiatów i te­ Piła-Chojnice-Tczew i Królewiec-Malbork-Tczew. reny byłego zaboru pruskiego. Ważna była także linia jednotorowa, nowo wybudo­ wana ,z południa na północ, biegnąca przez Bory Tu­ Ze strefy I miały być ewakuowane do południo- cholskie z Bydgoszczy przez Lipowe Tucholską i Ko­ wowschodniej części Polski zakłady, urzędy, instytu­ ścierzynę do Gdyni, zwaną magistralą węglową. Szla­ cje wojskowe i państwowe, rodziny wojskowych i kom żelaznym towarzyszyły drogi bite, z których urzędników państwowych oraz ze strefy II ludność nadwiślańska, najważniejsza i niemal jedyna o kie­ z przedpola pozycji obronnych, a w szczególności zaś runku południkowym, znowu krzyżowała się w Tcze­ specjaliści i wykwalifikowani robotnicy. Ewakuacje wie z podobną szosą biegnącą z zachodu na wschód. rodzin wojskowych i urzędników państwowych zosta­ ła zarządzona nocą 28 sierpnia 1939 roku i dość spra­ W tej sytuacji Tczew, jako 'miasto nadgraniczne, wnie przeprowadzona. urósł do wyjątkowej rangi węzła komunikacyjnego, opartego na mostach przez Wisłę, odgrywających tak Ustalono również wykazy osób niepewnych i po­ negatywną, jak i pozytywną rolę. Był to jeden z naj­ dejrzanych pochodzenia niemieckiego, przewidzianych ważniejszych węzłów >w kraju, ustępujący - pod do internowania na wypadek zagrożenia państwa. wzaledem znaczenia strategicznego na Pomorzu - je­ W powiecie starogardzkim taki wykaz obejmował, dynie obronie polskiego Wybrzeża. Mosty, leżące na według źródeł niemieckich, około sto dwadzieścia na­ samej granicy .między Polską a Wolnym Miastem zwisk. Według polskich źródeł 'dotyczyło to tylko dwu­ Gdańskiem, należały całkowicie .do Polski, której te­ dziestu pięciu osób. Niestety, wykonanie tych czyn­ rytorium kończyło się tuż za przyczółkiem wschodnim, ności nastąpiło zbyt późno, bo dopiero 1 września nie posiadającym praktycznie prawie żadnego przed­ 1939 roku, nad ranem, co umożliwiło ucieczkę lub pola. Stąd Niemcoim zależało na ich całkowitym opa­ ukrycie się wielu niebezpiecznym Niemcom. nowaniu i wykorzystaniu dla celów wojskowych. Mia­ W trakcie wycofania się z Pomorza planowano ły one dla nich kluczowe znaczenie, gdyż poprzez „ko­ przeprowadzenie zniszczeń na szlakach komunikacyj­ rytarz pomorski" łączyły Rzeszę z Prusami Wschod­ nych (mosty, wiadukty kolejowe, drogowe, stacje i nimi. węzły kolejowe itp.), których głównym zadaniem było Usadowienie się Niemiec na Pomorzu polskim od­ utrudnienie posuwania się wojsk niemieckich. Szcze­ cięłoby naszą gospodarkę ad morza, 'wzmocniłoby nie­ gólną uwagę zwrócono na mosty drogowe i kolejowe mieckie wpływy polityczne na wybrzeżu nadbałtyc­ w Tczewie, o czym świadczy fakt dwukrotnego tu kim. Przeciwna też oddaniu Pomorza była sama 'miej­ pobytu gen. Bortnowskiego, jako inspektora armii, scowa ludność polska, która słusznie stwierdzała: a potem w .marcu i początkach sierpnia 1939 roku - „Boimy się Niemców, jeżeli przyjdą wyrżną nas wszy­ już jako dowódcy armii „Pomorze". Dowódca stacjo­ stkich". Znaczenie Pomorza polegało i na tym, że nującego w Tczewie 2 Baonu Strzelców, ppłk Stani­ rozdzielało siły niemieckie na północy i ewentualnie sław Janik, otrzymał od niego rozkaz wzmocnienia przy korzystnej sytuacji strategicznej ułatwiało swo­ obrony rejonu miasta Tczewa, ze szczególnym zwró­ bodę zwrotu zaczepnego przeciw Pomorzu Zachodnie­ ceniem uwagi na 'mosty, których w żadnym wypadku mu czy Prusom Wschodnim. nie należało oddać Niemcom w stanie technicznie

9 sprawnym, W tym celu (przydzielono dowódcy tegoż stacjonujący w nader ważnym punkcie strategicznym, baonu, tej najdalej wysuniętej na północ jednostki mający bronić w razie potrzeby miasta i mostów w armii „Pomorze", dwa czołgi (francuskie „Renault" ciężkiej sytuacji taktycznej, bo w odosobnieniu; bez R 35 - niestety przestarzałe) odkomenderowane z 13 styczności w łączności z sąsiadującymi jednostkami. pociągu pancernego „Generał Sosnkowiski" z Nasielska Jeszcze w imarcu ze sztabu Inspektoratu Armii w oraz grupę saperów dla przygotowania mostów do 'Toruniu utworzono zawiązki sztabu armii „(Pomorze". wysadzenia. Obszerne urządzenia stacji towarowej Za- W rnaju 1939 roku powstały plutony (1 oficer + 60 jączkowo-Tczew zaczęły patrolować uzbrojone grupy strażników) wzmocnienia Straży Granicznej drogą po­ kolejarzy. wołania do nich rezerwistów. Z początkiem czerwca W czerwcu 1939 roku saperzy, pod dowództwem zaczęły przybywać na Poimorze, w rejon Tucholi, jed­ ppor. Norberta Juchtmana, zużywając 5 ton trotylu nostki 9 dywizji piechoty, w tym 34 p.p. z Białej przygotowali mosty do wysadzenia. W sierpniu pod­ Podlaskiej. minowano jeszcze inne obiekty kolejowe i drogowe, W nocy na 24 sierpnia 1939 roku została zarządzona m.in. wiadukty oraz zestawiono specjalne pociągi, wy­ min. na Pomorzu niejawna mobilizacja alarmowa re­ posażone w pętle do rwania torów i materiały wy­ zerwistów z kartkami mobilizacyjnymi wszystkich ko­ buchowe do niszczenia 'budynków i innych urządzeń lorów. W jej 'wyniku zmobilizowano np. w powiatach kolejowych. Do zniszczenia zostały przygotowane rów­ Starogard i Tczew cztery do pięć tysięcy (mężczyzn, nież strażnice Straży Granicznej w Tczewie, Skar­ z czego część skierowano do ośrodków zapasowych w szewach i Gniewie. centralnej Polsce. Ze względu na zaplanowane czasowe wycofanie się 2 baon strzelców osiągnął stan około 1300 żołnierzy z Pomorza, zakładano jedynie budowę doraźnych i zajął stanowiska bojowe w rejonie 'mostów oraz na umocnień obronnych typu polowego. Najwcześniej, bo północny wschód od miasta Tczewa. 2 batalion 65 sta­ już w imaju 1939 roku, przystąpiono do tych prac w rogardzkiego pułku piechoty, o stanie (po mobilizacji) rejonie Tczewa, a więc na długo przed datą 24 czerw­ około 1200 żołnierzy, obsadził stanowiska bojowe na ca 1939 roku, pod którą ukazał się rozkaz szefa Szta­ wzgórzach w rejonie Gniewa, a jeden z jego plutonów bu Głównego, nakazująca ich wznoszenie. Na innych w gminie Janowo. 2 Pułk Szkoleżerów Rokitniańskieh odcinkach, jak w rejonie Godziszewa, Starogardu, w Starogardzie, wchodzący normalnie w skład Po­ Skarszew, Gniewa, Opalenia czy Nowego n. Wisłą, morskiej Brygady Kawalerii, rozbudował się do stanu przystąpiono do budowy tych umocnień dopiero w lip­ prawie 1100 kawalerzystów i 30 sierpnia 1939 roku cu, nie naruszając przy tym zasiewów, drzewostanów przesunął się w celach obronno-osłonowych w rejon itp. Były to rowy strzeleckie, odkryte stanowiska bro­ miejscowości Nowa Wieś-Żabno-Krąg i Bączek- ni (maszynowej, schrony, zasieki z drutu kolczastego, -Bolesławowo. zapory z szyn (np. na mostach w Tczewie) czy zapo­ ry przeciwczołgowe (Koźliny, Pszczółki, Sobowidz itd.). W wyniku mobilizacji „kolorowej" nastąpił też na­ Tej akcji, niestety, nie zdołano zakończyć ido chwili pływ rezerwistów do jednostek terytorialnych typu wybuchu wojny. Wartość bojowa tych przeszkód by­ milicyjnego, o nazwie Baony Obrony Narodowej (ON) ła stosunkowo niewielka. z dodatkiem nazwy miasta, w którym organizowała się dana jednostka. Na uwagę zasługuje 82 Baon Pie­ Niestety, na (wykonanie zalewów łąk na północny choty (Baon ON „Starogard"), liczący około 900 żoł­ wschód od Tczewa nie było pieniędzy, a bronione nierzy, który jako jedyny w Brygadzie Pomorskiej ON ogniem byłyby poważną przeszkodą dla broni pan­ został zmotoryzowany, otrzymując samochody cięża­ cernej i piechoty. rowe zarekwirowane niłynorn Wiecherta w Starogar­ Zgodnie z jedną z kilku koncepcji Sztabu Główne­ dzie i szpitalowi w Kocborowie. Dnia 28 sierpnia 1939 go zdecydowano się, na okres czasowego opuszczenia roku, jedna kompania tego baonu ON została prze­ Pomorza, pozostawić w poszczególnych powiatach sunięta w rejon Tczewa, a dwie pozostałe w rejon .specjalnie przygotowane i wyposażone grupy dywer- Opalenia i Gniewa (z plutonem w Janowie). Dowódz­ syjno-wywiadowcze, oznaczone kryptonimem „Grun­ two 'baonu mieściło się w Rakowcu. wald". Wydziały wojskowe przy starostwach specjal­ Obok baonów ON formacją wojsk terytorialnych nie dobierały do nich ludzi nie wyróżniających się były oddziały Przysposobienia Wojskowego (PW), w aktywną działalnością społeczno-polityczną w okresie skład których wchodziły hufce PW szkół średnich (ju­ międzywojennym, gdyż anieli oni żyć w warunkach nacy 17-10-letni), mobilizowane w trybie alarmowym okupacyjnej legalności. Po .zaprzysiężeniu przeszkolo­ 24-25 sierpnia, obsadzone kadrą oficerów rezerwy. no ich w Toruniu i w jednej z podwarszawskich W Tleniu, na II turnusie obozu PW w sierpniu, prze­ fnSejscowości, a po 20 sierpnia 1939 roku wyposażono bywali junacy ze Starogardu, którzy po wybuchu w pistolety, .granaty ręczne, (miny, trytol, lonty, za­ wojny ruszyli na południe. Niestety, o ich losie, jak palniki i paczki z kolcami przeciw.sarnochodowyimi. i o losie junaków z Tczewa, brak danych. Grupy rniały przystąpić do' pracy tuż po wkroczeniu Dnia 113 sierpnia 1939 roku Sztab Główny w War­ wojsk hitlerowskich na teren danego powiatu. Nale­ szawie zarządził utworzenie z 13 i 27 dywizji piechoty żeli do nich m.in. w powiecie świeckim Witold Bie- tzw. Korpusu Interwencyjnego, nawiązującego do lowski, nadleśniczy a Przewodnika, w powiecie sta­ dawnej idei lat 1920/1921, kiedy to do Starogardu rogardzkim Franciszek Jażdżewski z Czarnej Wody, skierowano 83 p.p. i inne jednostki wojska polskiego, który dnia 12 września 1939 roku spowodował tam przewidziane do zajęcia „niespokojnego", wrogo wykolejenie pociągu towarowego, a w sąsiednim po­ względem Polski ustosunkowanego Wolnego Miasta wiecie kośeierskim co najmniej dziesięciu dotąd Gdańska i wcielenia go do Macierzy. Dnia 17 sierpnia zidentyfikowanych Polaków. 1939 roku korpus skierowano na Pomorze z zadaniem •opanowania nagłym atakiem Gdańska, w przypadku gdyby wojna imiała się ograniczyć tylko do obszaru tego miasta. Stosownie do tego dziesięć dni później, PRZYGOTOWANIE JEDNOSTEK WOJSKOWYCH 27 dywizja piechoty, z częścią jednostek towarzyszą­ DO WALKI cych, znalazła się w rejonie leśnym Osieczna-Ocy- pel-Osowo-, skupiając około 15 tysięcy rozpoczęła częściowa „cicha" mobilizacja „pierwszych żołnierzy. Jednak 31 sierpnia, w wyniku nowych za­ rzutów" wojska polskiego, przeprowadzona 23 marca ostrzeń sytuacji politycznej w Europie, wydano roz­ 1939 roku, tj. po okupacji Czechosłowacji przez armię kaz wycofania dywizji z terenu Pomorza. niemiecką. Była to odpowiedź na żądanie Hitlera Dnia 28 sierpnia zarządzono wycofanie rezerwistów włączenia Wolnego Miasta Gdańska do Rzeszy i bu­ z terenów zachodnich państwa, którzy dotąd nie zo­ dowy eksterytorialnej autostrady przez Pomorze pol­ stali zmobilizowani, a ich przerzut w głąb kraju za­ skie. Wtedy to drogą indywidualnych powołań, prze­ sadniczo zakończył się 30-tego tego miesiąca. szkolonych na ćwiczeniach rezerwistami wzmocniono Do dyspozycji jednostek wojskowych już wiosną stany liczebne jednostek wojskowych w Tczewie, Sta­ 1939 roku zgłaszali się harcerze. Tak było w Starogar­ rogardzie, Gniewie i zapewne Obozu Ćwiczeń „Gru­ dzie i Tczewie. W tym ostatnim 'mieście przyczynili pa" pod Grudziądzem. Akcją tą w pewnym stopniu się oni niin. do wykrycia w niemieckiej piekarni koło został również objęty batalion szkolny lotnictwa w poczty składnicy broni i do ujęcia trzech niemieckich Świeciu. Szczególnie wyczulono, w zakresie wzmocnie­ -dywersantów. Z końcem sierpnia, w ramach tzw. Po­ nia gotowości bojowej, 2 Baon Strzelców w Tczewie, gotowia 'Harcerek i Pogotowia Wojennego Harcerzy,

10 pełnili w komendach obrony przeciwlotniczej 'miast powrócili do Torunia. 2 baon wykonał swoje zada­ funkcje obserwatorów, (gońców, wywiadowców. Część nie - 'mosty zostały 'wysadzone. Potem otrzymał roz­ z nich zakwaterowano nawet w koszarach. Czynili to kaz opuszczenia Tczewa z 'nastaniem zmierzchu. Pod­ wierni ślubowaniu „twierdzą nam będzie każdy porządkowany został 2 pułkowi szwoleżerów w Staro­ próg:..."! publicznie odnowionemu 29 sierpnia w Staro­ gardzie. gardzie. Nastroje wśród żołnierzy, [powołanych rezer­ Na odcinku gniewskim Niemcy w gminie Janowo wistów i społeczeństwa, a także wśród harcerzy były zaatakowali wysunięte tam dwa plutony piechoty: bojowe. Domagano się ukrócenia niemieckich poczy­ 11 baonu 66 p.p. i baonu ON „Starogard". Przystąpi­ nań. Nikt nie wątpił wówczas w zwycięstwo polskiej ły one, wraz z polską ludnością, do wycofania się na sprawy. lewy brzeg Wisły. Rejsy promu pasażerskiego i przy­ Od kwietnia 1939 roku niemieckie samoloty rozpo­ gotowanych uprzednio łodzi, którymi ewakuowali się znawcze stale naruszały polską granicę. Polskie lotni­ funkcojnariusze Straży Granicznej, wojsko i ludność ctwo otrzymało polecenie ich atakowania. Lotnicy cywilna, osłaniała motorówka patrolowa SG „Ślązak", 4 Pułku Lotniczego w Toruniu, którzy na wypadek która pod banderą marynarki handlowej od jesieni wojny imieli działać nad Pomorzem, stale patrolowali 1937 roku pełniła służbę graniczną i celną na odcinku rejony przygraniczne. W lipcu jeden z polskich samo­ Gniew-Piekło-Tczew. Jednostka ta miała wypor­ lotów ruszył w celach rozpoznawczych nad Prusy ność 12,5 ton i osiągała prędkość 13 węzłów na go­ Wschodnie, skąd nie atakowany dotarł nad Bałtyk, po dzinę, posiadała jedno działko 37 mm, 2 ckm i 4-oso- czym „pomorską gardzielą" wrócił nad Kociewiem na bową załogą. „Ślązak" tego dnia wystrzelił na nie­ macierzyste lotnisko. mieckie stanowiska ogniowe, położone za wałem prze­ Od około 24 sierpnia na linii kolejowej Chojnice-• ciwpowodziowym, ponad 800 pocisków 37 nim i około —Tczew kursowały regularnie tylko dwie pary tran­ 12 tys. pocisków 7,92 mm. Zakończywszy ewakuację, zytowych pociągów towarowych i jedna para pocią­ około godz. 19 zatopiła się na głębokości 5 metrów gów osobowych pospiesznych. u ujścia Wierzycy do Wisły, a załoga oddała się do dyspozycji II batalionu 65 p.p., który wieczorem opuścił Gniew. Baon ON „Starogard" patrolował lewy brzeg Wisły 1 WRZEŚNIA od Tczewa do Gniewa (kompania ON „Tczew") i od Gniewa do Nowego (2 p.szwol.), bez styczności bojo­ o godz. 4.45 Niemcy hitlerowskie, dysponujące ol­ wej z nieprzyjacielem trwając na stanowiskach obron- brzymią przewagą sił i środków, bez wypowiedzenia no-osłonowych. wojny napadły na Polskę, znacznie słabszą, osamot­ 27 Dywizja Piechoty ;z zawiązanego Korpusu Inter­ nioną od początku do końca w swej obronie. Uderze­ wencyjnego dopiero w dniu 1 września, a więc z jed­ nie nastąpiło również z terenu Wolnego Miasta Gdań­ nodniowym opóźnieniem, przystąpiła do wycofywania ska. Rozpoczęły się bitwy graniczne Armii „Pomorze", się na południe. wystawionej na dwustronne uderzenia z zachodu i wschodu. Przed armią tą stanęło niewykonalne zada­ 2 września sytuacja wojsk polskich na Pomorzu ule­ nie obrony jedynego połączenia Polski z obszarem gła pogorszeniu. Rano, kiedy wojska hitlerowskie zaj­ Bałtyku, podobnego do saku, zwężającego się od mowały imiasto Tczew, 2 p. szwol. w Starogardzie przedmieścia Bydgoszczy w stronę polskiego skrawka otrzymał rozkaz opuszczenia miasta i po wykonaniu Wybrzeża. uprzednio nakazanych zniszczeń, w tym mostu kole­ jowego w Nowej Wsi, ruszył na południe w kierunku Ważnym ogniwem w tej bitwie granicznej był oczy­ Osia. Już wcześniej w tym samym kierunku, choć wiście Tczew, w którym onoło godz. 4.45 zbombardo­ przez Skórcz, maszerował 2 fos, podporządkowany wano koszary, część imiasta, rejon dworca kolejowego 2 pułkowi szkoleżerów. Obydwie te jednostki pod i zachodniego przyczółka mostów. Z terenu Gdańska wieczór znalazły się w rejonie Osia. odezwała się artyleria i ruszyło natarcie przeważają­ cych oddziałów niemieckich na całym francie wschod­ Tego .dnia został zajęty przez wroga Gniew, z któ­ nim i północnowsehodnim, ze szczególnymi nasileniem rego II batalon 65 p.p. przez Nowe podążał do Gru­ na wschodnim przyczółku 'mostów. Dyżurny ruchu w dziądza, do swej macierzystej jednostki. Rozkaz wy­ Szymankowie Alfons Runowski, uprzedził stację PKP cofania się na południe przez Nowe wykonywał też w Tczewie o zbliżaniu się niemieckiego pociągu pan­ baon ON „Starogard". Chciał zdążyć na przeprawę cernego, za którym podążał następny pociąg. Żołnierze przez most w Grudziądzu. W godzinach popołudnio­ 2 baonu nie dali się jednak zaskoczyć, choć nie po­ wych pierwsze oddziały wroga wkroczyły do Staro­ siadali sprawnej artylerii, potrzebnej do wsparcia gardu. Zmotoryzowana czołówka 32 pułku straży gra­ ognia własnej piechoty. Przewaga ognia z broni cięż­ nicznej (Grenzwacha), po krótkiej walce z kilkuna­ kiej wroga była przygniatająca i smimo dzielnej obro­ stoosobowym oddziałam polskiej Straży Granicznej, ny mostów groził wjazd pociągu pancernego i ich opa­ zajęła wieś Zblewo i okoliczne zabudowania. nowanie. W tej sytuacji dowódca 2 fos ppłk Janik, Ciężko walczyły w Borach Tucholskich trzy wielkie zarządził wysadzenie mostów w powietrze, co nastą­ jednostki wojskowe, na czas nie wycofane z Pomo­ piło w dwóch fazach, około godziny 6:00 i 6.30. Nie­ rza - 9 i 27 dywizja piechoty oraz Pomorska Bry­ mcom nie udało się podstępnie opanować mostów, gada Kawalerii. Odcięte działały bez wspólnego do­ które do końca służyły wykonywaniu umów o tran­ wódcy, koordynującego operację. zycie kolejowym między Polską a Rzeszą Niemiecką. Wojska hitlerowskie, po dokonaniu głębokiego wy­ Obrona rejonu Tczewa trwała przez cały dzień. Nie łomu w polskiej obronie w Borach Tucholskich, za­ powiodły się próby natarcia wzdłuż szosy Koźliny- częły zagrażać od zachodu miastu Świecie, co w efek­ —Tczew, atakowanej ptrzez kompanię wspieranej wo­ cie groziło odcięciem „korzytarza pomorskiego". zami pancernymi. To samo trzeba powiedzieć o kilku 3 września, we wczesnych godzinach rannych, ob­ próbach natarcia z linii Pszczółki-Swietlikowo po­ serwatorzy z. lotnictwa otrzymali polecenie dokonania djętych siłą dwóch batalionów piechoty, wspieranych rozeznania 'sytuacji pod Świeciem i powiadomienia ogniem artylerii i lotnictwem. Dowódcy Lotnictwa Armii „Pomorze" o położeniu Niemcy stracili w walkach o mosty około 30 zabi­ wojsk własnych i wroga. Sztab armii stracił już tych i 20 rannych, podczas gdy na odcinku Swietli- wpływ ma kierowanie walką oddziałów polskich, od­ kowo-Pszczółki około 130 poległych, pochowanych ciętych w Borach Tucholskich. Jeszcze w godzinach później w Gdańsku. Straty zaś 2 fos ocenia się na rannych zamknięcie okrążonych w korytarzu wojsk 20 'dotąd identyfikowanych żołnierzy. Poważnie zo­ polskich nie było pełne, gdyż Świecie, miasto „wy­ stał uszkodzony główny trzon koszar tej jednostki. prowadzające" z tego korytarza, pozostało wolne. Ale Około godz. 8 z lotniska w Toruniu, na samolocie .miasto to od samego rana było kilkanaście razy 'bom­ R-XIII D, wyruszyli do Tczewa dwaj oficerowie jed­ bardowane i ciągle ostrzeliwane przez Niemców. nostki bojowej I plutonu 43 Eskadry Towarzyszącej, Z tzw. „kotła świeckiego-" (Grupa-Jeżewo-Świecie) por. obserwator Tadeusz Galler i ppor. pilot Andrzej nadchodziły rozbite oddziały, które próbowały tu prze­ Wojciechowski, by z rozkazu dowódcy Armii „Pomo­ prawić się na wschodni brzeg Wisły. Uszkodzony pa­ rze" stwierdzić - gdyż łączność telefoniczna została rowiec, który z początku pełnił rolę promu, bezładnie uszkodzona - czy mosty zostały wysadzone w powie­ spłynął w dół rzeki. W ciągu dziesięciu godzin w ak­ trze. Według ppłk Janika wylądowali oni pod Tcze- cji ratowania wojsk z „kotła świeckiego" brał udział wem około godz. 11.00, po czym z jego meldunkiem Oddział Wydzielony „Wisła" iz Flotylli Rzecznej Pol-

11 -skiej Marynarki Wojennej, podległy dowódcy Armii dzka RKU odmówiła bowiem ich przyjęcia. 14-letni „Pomorze". Dotąd bezczynny, teraz związał wroga Waldemar Ozimek ruszył na wojnę razem z 2 p. szwo­ ogniem między Grucznem a Kosowem, przeprawiając leżerów, w którym zawodowo służył jego ojciec, i od na wschodni brzeg około 200 piechurów, kawalerzy- 14 września walczył zbrojnie jako szeregowy. Nie stów 2 p. szwol., 16 p. ułanów i taborytów Pomor­ inaczej było w Tczewie, z którego na ochotnika na skiej Brygady Kawalerii. wojnę poszli miin. 19-letni Władysław Jurgo, Paweł W godzinach od 11 do zmroku, w rejonie Sartowic Szulc i Edimund Eggert '(poległ w rejonie Kielce1-Opa- Górnych, przeprawił się przez Wisłę, przy niewielkich tów). W dniu 1 września do dyspozycji dowództwa stratach, baon ON „Starogard". Był to jedyny oddział 2 bs zgłosił się ochotniczo harcerz Zygfryd Tauben- piechoty, który zwarty przedostał się przez rzekę, blatt oraz pięciu innych harcerzy, w tym 14-letni licząc jeszcze około 300 żołnierzy. Grupki ułanów i Edward Boćwiardowski. Wszyscy pełnili w tej jedno­ •strzelców konnych z rozbitych szwadronów 16, 18 i 8 stce różne funkcje pomocnicze aż do dnia 3 września, .pułku przeprawiły się 3 14 września na odcinku Sar- w którym 2 ibs dotarł do Świecia. towice-Grupa. Niektóre grupki żołnierzy 9 dywizji Dnia 3 września 19:30 roku. po godz. 11, po •wypo­ i inne przeprawiły się w Grudziądzu, nocą z 4 na 5 wiedzeniu wojny JNiemcoim przez Wielką Brytanię, września, po •zwalonych przęsłach 'mostu, zniszczonego zjawili isię u kierownika szkoły w Barłożnie "wszyscy 2 września. Główną siłą przebojową PBK, na połud­ przedpoborowi tej wsi, prosząc o poradę, jak dostać nie od Świecia, był jej 1 dywizjon pancerny się do wojska, by wspólnie walczyć przeciwko Niem- Oblicza się, że w „kotle świeckim" znalazło się 13- com. -14 tysięcy żołnierzy, z których po zaciętych walkach Wieczorem, 3 września, w lasach na południe od na przeprawy wiślane dotarło 10-11 tyisięcy. Przepra­ Osieka, Francsizek Bobkowski zorganizował ubrania wiło się tylko około 4 tysiące. cywilne dla girupy rannych, niezdolnych do walki żoł­ Straty w „kotle świeckim" oblicza się na 3,5 do nierzy polskich, a pozostawioną przez nich broń za­ 4,5 tysięcy poległych i potopionych w rzece oraz oko­ konserwował i zakopał. Podobnie postąpiła rodzina ło 3,5 tysiąca wziętych do niewoli żołnierzy, koleja­ Fensfcich w Piecach koło Kalisk, która ukryła części rzy i cywilów. Wśród nich znalazło się około 1000 uzbrojenia, amunicję, mundury żołnierskie, książki żołnierzy 2 bs z Tczewa, których wróg wziął do nie­ polskie i aparat radiowy. Na uznanie zasługuje posta­ woli w Świeciu około godz. 17. Uprzednio 2 bs stracił wa Borowiaków, którzy mimo ostrych (represji wro­ kompanię kpt Monkosy, która jako straż tylna, w ga, codziennie pomagali kluczącym po lasach żołnie­ czasie przemarszu na szosie Osie-Świecie, została rzoin ppor. Cieiemkiewicza. Rozbitkowi armii „Pomo­ odcięta i już do jednostki nie wróciła. rze" pomagali też tu "więźniowie, wypuszczeni na wol­ W rejonie Świecia zostały rozbite tnin. część 2 szwa­ ność jeszcze przez władze polskie. dronu i cały 4 szwadron 2 pułku szwoleżerów ze Sta­ rogardu. Łącznie straty tego pułku 'wynosiły około 30 poległych kawalerzystów, w tym kilkunastu w re­ jonie Świecia w .dniu 3 września 1939 roku, w któ­ BILANS STRAT LUDZKICH I MATERIALNYCH rym to dniu spalił się magazyn zbożowy w Pnzecho- wie. jest nie do ustalenia. Armia „Po>moirze" w dniu Część potopionych pod Świeciem żołnierzy spłynę­ 1 września 1939 roku, o godz. 4,45 imiała pięć regular­ ła potem w rejon Grudziądza, gdzie niektórych z nich nych dywizji piechoty (9, 15 i 27 jako lewobrzeżne udało się zidentyfikować, jak n,p. Aleksego Binerow- i 4 oraz, 16 jako prawobrzeżne, czyli Grupa Opera­ skiego z gminy Morzeszczyn. cyjna „Wschód"), Pomorską (Brygadę Kawalerii 4 września był pierwszym dniem odcięcia „koryta­ (PBK), szereg jednostek pozadywizyjnych (i bs, 2 bs, rza" od Polski. Wiele pomniejszych oddziałów pol­ Baony ON i inne) oraz różnego 'rodzaju oddziały skich, oderwanych od jednostek lub zagubionych, dłu­ improwizowane. Ponieważ wszystkie one - z wy­ go jeszcze przetrwało na pomorskim placu bojowym. jątkiem oddziałów improwizowanych - zostały zmo­ 5 września rano znajdowały isię w Borach Tuchol­ bilizowane do 27 sierpnia 1939 roku, należy przyjąć, skich niedobitki szwadronu łączności PBK. Około 70 że w chwili rozpoczęcia wojny posiadały pełne skła­ rozbitków z 2 bs przebywało koło Warlubia i w okoli­ dy osobowe, a więc w dywizjach piechoty po 16.492 cach Jeżewa w dniach 6-7 września. Ostatnim, re­ ludzi, w PBK 7.184, a np. w batalionach ON (było gularnym oddziałem, który opuścił plac boju w Bo­ ich jedenaście) po około 350. Tak więc całość armii rach Tucholskich, była 3 kompania 34 p.p., dowodzona posiadałaby łącznie około 100 tysięcy żołnierzy. przez ppor. Stanisława Cielenkiewicza O świcie, W walkach na lewobrzeżnym pasie działania, a w 4 września znajdowała się w rejonie Czerska. W po­ szczególności w Borach Tucholskich i w tzw. „kotle łowie września kompania uwikłała się w ciężkie wal­ świeckim", w dniach 1—3 września armia „Pomorze" ki z wrogiem, w których straciła 10 żołnierzy. Około straciła 2/3 stanu 9 DP, 2/5 części 27 DP (około 20 września oddział liczył jeszcze 20 żołnierzy; jego 25 procent i 50 procent artylerii), 3/4 części PBK, sytuacja stawała się cor^z cięższa. Po,potyczce z pa­ 1 i 2 bs oraz 5 baonów ON, co stanowiło około trolem żandarmerii niemieckiej, stoczonej około •25 procent ogólnego stanu tej wielkiej jednostki ope­ 22 września, jego stan zmniejszył się do 15 ludzi. racyjnej. 3 października uderzył na stację kolejową Maksymi­ Po prawej stronie dolnej Wisły kompletnie został lianów© pod Bydgoszczą, obsadzoną przez żołnierzy rozbity baon ON „Świecie", działający w ramach 208 pułku bawarskiej Landwehry i tam został wzięty Grupy Operacyjnej „Wschód". do niewoli. W momencie kapitulacji oddział liczył Jedynym zwarcie 'wyprowadzonym z Borów Tu­ 13 żołnierzy, w tym jednego młodszego oficera i 3 pod­ cholskich oddziałem piechoty, i przy tym najwięk­ oficerów. Grupa Cielenkiewicza była najdłużej na szym, bo liczącym około 300 żołnierzy, był 35 p.p. Pomorzu walczącym regularnym oddziałem. Dłużej od z 9 DP, którym dowodził ppłk Jan Maliszewski, a niego walczyli obrońcy Helu i żołnierze Samodzielnej który w dniach 3 i 4 września prowadził ponad 200 Grupy Operacyjnej „Polesie". jeńców niemieckich. PBK była ostatnim oddziałem (szczątki), jaki 3 września zdołał przebić się z rejonu Świecia na południe, w kierunku Bydgoszczy. WSPÓŁUDZIAŁ LUDNOŚCI W WALKACH Na terenie Kociewia w dniach 1-3 września pole­ OBRONNYCH gło orientacyjnie około 1600 żołnierzy polskich, w tym około 1000 w rejonie Świecia (nie licząc tych, • był znaczny. Ludność polska chciała walczył z Nie­ którzy utonęli). Inni polegli spoczywają w 'mogiłach, mcami. Świadczyły o tym nazwiska ochotników ze w kwaterach cmentarnych (na cmentarzach) w miej­ Starogardu, jak np. 31-letni Paweł Raszeja czy Zbi­ scowościach: gniew Więckiewicz, który zgłosił się do marynarki Bzowo 3 Osie 10 wojennej i we wrześniu 1939 roku walczył w obronie Drzycim 112 Przechowo 100 Kępy Oksywskiej. W dniu 31 sierpnia wyruszyli do G. Grupa 100 Świecie (Sulnówko) 40 centralnej Polski 18-letni Witold Wetta, 19-letni Fran­ Grupa 62 Tczew 18 ciszek Słoimiński (zaginął 3 września w Borach Tu­ Jeżewo 40 Warlubie 36 cholskich) i 21-letni Teodor Czecholiński, by tam Laskowice 10 Wielki Lubień 10 ochotniczo zasilić szeregi Wojska Polskiego. Starogar­ Nowe 10

12 OFIARY DZIAŁAŃ FRONTOWYCH 1939 ROKU SUBKOWY: (ZIDENTYFIKOWANE OSOBY CYWILNE) 1. Lenart Rozalia, ur. 1898, zginęła w m. Osie 3.9. 1939, MIASTO STAROGARD: 2. Skowroński Stanisław, ur. 1,917, robotnik, zginął 1. Bonkowska Anna, lat 43, poniosło śmierć koło pod Osiem 3.9.1939. Osia 3.9.1939, 2. Jacobson Wacław, ur. 1925, uczeń gizmnazjum, OBOZY JEŃCÓW WOJENNYCH (TYMCZASOWE) zgon koło Włocławka 12.9.1939, W 1939 KOKU POD NADZOREM WEHRMACHTU 3. Lewandowski Julian, ur. 1915, ogrodnik, zaginął 1.9.1939, Osie. W kościele i okalającym go cmentarzu od ok. 4. Marinczak Tomasz, lat 22, ranny w głowę zmarł 6.9.1939 ido połowy października 1939 roku, dla jeń­ w szpitalu 14.9.1939, ców wojennych polskich i ludności cywilnej z Osia, 5. Morawski Zygmunt, ur. 1897, robotnik, zgon w Nowego, Warlubia. Stan około 700 osób. Starogardzie 3.9.1939; Osiek. W kościele we wrześniu więziono żołnierzy G. Muller Gustaw, ur. 1378, poniósł śmierć koło Osia polskich i ludność cywilną - uciekinierów. 3.9.1939, Grupa. W Obozie Ćwiczeń więziono żołnierzy polskich. 7. Reiske Anna, lat 42, poniosła śmierć koło Osia Różanna k. Gruczna. We wrześniu na podwórzu fol­ 3.9.1939, warku spędzono ok. 2060 osób z Gruczna i okolić, 8. Schitke Wilhelm, ur. 1907, kierowca, zgon w także żołnierzy, pod strażą Wehrmachtu. Stąd w „pie­ Warszawie 21.9.1939, kielnym" transporcie wywieziono ich do Norymbergii. 9. Slomiński Franciszek, ur. 1920, zaginął w Borach Skarszewy. Obóz dla polskich jeńców urządzono we Tucholskich 3.9.1939, wrześniu w tartaku. Stan około 200 ludzi, częściowo 10. Szarafin Stanisław, ur. 1910, zaginął 8.9.1939, zatrudnianych przy wykopkach ziemniaków. Pod ko­ 11. Tocha Feliks, ur. 1908, zaginął 30.9.1939. niec 1939 roku przeniesiono, obóz do Torunia. ^ Starogard. W tzw. białych koszarach przy ul. Pade­ : rewskiego więziono w październiku polskich żołnie­ 1. Rahm Frieda, lat 36, Osowo, zginęła od odłamka rzy. granatu k. Osia 3.9.1,939, Terespol. Obóz urządzony w pierwszych dniach oku­ pacji hitlerowskiej, w połowie października 1939 roku GMINA OSIEK: przekazany SS. Stan około 7000 osób, przeważnie żoł­ 1. Wiesner Augustyn, ur. 1872, Kasparus, tamże zgon nierze polscy. 5.9.1939, Warlubie. Obóz urządzono w tartaku przy ul. Szkol­ nej w pierwszej połowie września dla polskich jeń­ GMINA JEŻEWO: ców wojennych. '1. Cejrowski Jan, ur. 1861, Głączewo, zgon w Ta- szewku 5.9,1939, UDZIAŁ WEHRMACHTU W ZABÓJSTWACH . 2. Kruczkowska Pelagia, tur. 1903, Jeżewo, .zgon pod POLSKICH ŻOŁNIERZY - JEŃCÓW I LUDNOŚCI Warszawą 7.9.1939, CYWILNEJ .3. Sodolski Jan, ur. 1900, Jeżewo, zaginął w czasie wojny (data i miejscowość nieznane), Gniew. Żołnierze Wehrmachtu 'współuczestniczyli w 'morderstwach ludności cywilnej w Lesie Szpęgaw- GMINA OSIE: skim w 1939 roku. 1. Engler Irena, lat 26. Trosowo, .zgon k. Osia wsku­ Grupa. Wachmani Wehrmachtu zastrzelili dwóch pol­ tek rażenia odłamkiem granatu 3.9.1939, skich jeńców wojennych, w 1939 roku, w polskim 2. Kindel Marta, lat 37, Semlin, zgon k. Osia jak obozie jenieckim. wyżej 3-.9.19S9. Osie. Wehrmachtowcy zastrzelili spośród internowa­ nych w obozie w kościele Franciszka Adamskiego ur. MIASTO TCZEW: 1896, rolnika z Osia, oraz Piotra Kosedę, ur. 1887 ro­ 1. Bareza Jan, ur. 1893, kolejarz, zgon w Szroęgaw- ku z Nowego - obydwóch 8.9.1939 'raku. sfcu 3.9.1,939, Skórcz. We 'wrześniu w lesie k. Mieliczek wehrmach­ . 2. Czechanowski Rudolf, ur. 1916, robotnik, zgon w towcy, z jednostki stacjonującej w Skórczu, jednego Tczewie 1.9.1939, z dwóch polskich jeńców -wojennych zabili z broni 3. Ćwikliński Jan, ur. 1909, robotnik, zgon k. dwor­ maszynowej, a drugiego ciężko ranili. ca PKP w Grudziądzu 10.9.1939, Starogard - Strzelnica. Leutmant Bruns i oberfeld- 4. Fleming Jan, ur. 1909, szewc, zgon rood Rember­ febel Grabowski, obydwaj z oddziału Wehrmachtu, towem 15.9.1939, stacjonującego w Strzelnicy, 21.10.1939 roku w lesie 5. Grzybowski Piotr, ur. 1902, robotnik, zgon Świe­ koło Starogardu brali udział w dokonywaniu zabójstw cie - Osie 3.9.1939, ludności cywilnej, w tym kobiety o nieznanym na­ 6. Kleinówna Katarzyna, ur. 1920, zgon rood Świe­ zwisku. ciem 3.9.1939, Szlachta. Trzej żołnierze oddziału Wehrmachtu, sta­ 7. Kuliczak Ignacy, ur. 1890, zwrotniczy PKP, zgon cjonującego na stacji kolejowej w Szlachcie, ciężko k. Warszawy 30.9.1939, ranili z broni palnej Wincentego Czarnowskiego 8. Lisiecki Piotr, ur. 1907, szewc, zgon w rejonie z Kłanin, który zmarł we wrześniu. Tczewa 1.9.1939, Świecie. Żołnierze Wehrmachtu asystowali przy egze­ 9. Marlewski Piotr, ur. 1909, robotnik, zgon w Tcze­ kucji przeprowadzonej 7 i 8.10.1939 roku, około 80 Po­ wie 1.9.1939, laków i Żydów na cmentarzu w Świeciu. 10. Marut Zofia, ur. 1913, zgon pod Osiem 2,9.1939, Warlubie. Stanisław Bogdan Wojnowski, ur. 4.4.1917, 11. Muszyński Wacław, ur. 1904, ceramik, zgon w syn właściciela 'majątku Kończyce pod Nowem, pod­ Warszawie 17.9.1939, chorąży WiP, jeniec, został zamordowany przez straż­ 12. Nadolny Edward, ur. 1913, asystent PKP, zgon nika Wehrmachtu w obozie w tartaku 16.9.1939 (po­ w m. Kowel 17.9.1939, chowany we wspólnej mogile żołnierzy na cmentarzu 13. Ornas Waleria, ur. 1895, zgon pod Osiem 2.9.1939, w Warlubiu). 14. Pelplińska Janina, ur. 1891, zgon koło Osia 2.9. 1939, Wielkość strat materialnych, poniesionych przez 15. Wagner Ludwik, ur. 1912, robotnik, zgon w War­ ludność cywilną w czasie 'walk wrześniowych na Ko- szawie 10.9.1939, ciewiu, jest trudna do ustalenia. Naloty samolotów 16. Wiśniewski Józef, ur. 1925, zgon pod Kutnem 1.9. i ogień artylerii agresora spowodowały zniszczenia 1939, budynków mieszkalnych i gospodarczych oraz urzą­ 17. Wiśniewski Leon, ur. 1912, robotnik, zgon k. Tcze­ dzeń komunalnych w miastach i wsiach. Uszkodzone wa 1.9.1939, zostały koszary w Tczewie, spaliły się zakłady imły- 18. Zawadzki Mieczysław, ur. 1913, szewc, zgon w Świeciu 3,9.1939, 19. Żmuda-Trzebiatowski, ur. 1903, policjant, zgon k. Warszawy 30.9.1939. Dokończenie na str. 27

13 EDMUND KOSIARZ —*———«—ra__^_^^^^—_____ Początek operacji pomorskiej Wyzwolenie Kociewia

Najważniejszym wydarzeniem grupy wojsk przeciwnika zajął się cji znaczne siły SS, będzie mógł styczniowych dni 1945 roku by!a 3 Front Białoruski, a wojska 2 korzystać z ich rezerw i zasobów, prowadzona na ziemiach polskich Frontu Białoruskiego w pierwszych a tym samym prędzej niż kto inny strategiczna operacja wojsk ra­ dniach lutego otrzymały nowe za­ zorganizuje nowy front. dzieckich, znana w historii dru­ danie. W pierwszych dniach lutego 1945 giej wojny światowej pod nazwą roku wiślańsko-odrzańskiej. Była ona Styczniowe dni 1945 roku wstrzą­ snęły całym niemieckim frontem ważną częścią składową wielkiej LINIA FRONTU NA POMORZU ofensywy zimowej radzieckich sił wschodnim. Ostatecznie prysły na­ zbrojnych, prowadzona była bo­ dzieje dowództwa niemieckiego na powstrzymanie wojsk radzieckich przebiegała od Mierzei Wiślanej wiem na głównym kierunku stra­ wzdłuż wschodnich wybrzeży Za­ tegicznym, wiodącym wprost do nad Wisłą i na siedmiu umocnio­ nych liniach obrony w zachodniej lewu Wiślanego przez rzekę Nogat, granic państwa niemieckiego i je­ następnie wzdłuż Wisły dochodziła go stolicy - Berlina. W ciągu Polsce. 3 lutego wojska radzieckie dzieliło od Berlina zaledwie 60-70 do Grudziądza, potem skręcała na dwudziestu trzech dni jej trwania południowy zachód w kierunku wojska 1 Frontu Ukraińskiego i 1 'kilometrów. Aby odsunąć termin nieubłaganie zbliżającej się osta­ Chełmna, a następnie biegła dalej Frontu Białoruskiego, wraz z wal­ na zachód w kierunku Sępólna czącą w jej składzie 1 Armią Woj­ tecznej klęski i powstrzymać na­ pór wojsk radzieckich, dowództwo Krajeńskiego, Okonka, Choszczna, ska Polskiego, wyzwoliły zachod­ Cedyni aż do Odry. nią część Polski. W zaciętych wal­ niemieckie w styczniu 1945 roku za­ kach rozbito trzydzieści pięć dywi­ częło ściągać z frontu zachodniego, Na Pomorzu Gdańskim pozycje zji przeciwnika, a dwadzieścia pięć a także z Włoch, Danii i Norwegii obronne zajmowała 2 armia nie­ innych , dywizji zdekompletowano poważne siły w liczbie czterdziestu miecka pod dowództwem gen. Wal­ w 60-75 procentach. Straty wojsk dywizji i duże ilości uzbrojenia. tera Weissa. Od wybrzeży Zalewu hitlerowskich były olbrzymie. Do Wojska aliantów zachodnich uzy­ Wiślanego do Świecia, opierając niewoli dostało się 137.400 żołnie­ skały przez to jeszcze bardziej się o lewy brzeg Nogatu i Wisły, rzy, a jeszcze większa liczba po­ sprzyjające 'warunki do kontynuo­ działały 20 i 23 'korpusy armijne legła, bądź też wskutek odniesio­ wania swoich działań ofensywnych. oraz korpuśna grupa bojowa „Rap- nych ran została wyłączona z dal­ W wyniku styczniowych uderzeń pard". Od Świecia w kierunku za­ szej wałki. Wojska radzieckie zdo­ wojska radzieckie dotarły do Odry, chodnim, aż do miejscowości Lip­ były 1.377 czołgów i dział pancer­ ale na północy cale Pomorze pozo­ ka, położonej na Pojezierzu Kra­ nych, 8.280 dział różnych kalibrów, stawało jeszcze w rękach niemiec­ jeńskim, broniły się: 27 korpus ar­ 5.707 moździerzy ,19.490 karabinów kich. Naczelne Dowództwo niemiec­ mijny, 46 korpus pancerny i 18 maszynowych i 1.360 samolotów, kie wiązało z tym określone plany. korpus piechoty górskiej. Na pierw­ nie licząc olbrzymiej ilości znisz­ Szef niemieckiego Sztabu General­ szych liniach obronnych gen. Weiss czonego uzbrojenia na polach bi­ nego gen. płk Heinz Guderian snuł zgrupował przeważającą część tew. plany wykonania co najmniej swych sił, obliczaną na około dwa­ naście dywizji. W drugim rzucie Drugim ważnym wydarzeniem na dwóch przeciwuderzeń: jednego na południu Polski z rejonu Głogowa zaś i w rezerwie posiadał siłę czte­ ziemiach polskich w styczniu 1945 rech do sześciu dywizji. roku była pomyślnie zapoczątkowa­ w kierunku na Poznań i drugiego na przez wojska radzieckie 2 Fron­ na północy z rejonu Pyrzyc i Przeciw zwróconemu frontem na tu Białoruskiego i współdziałające­ Choszczna, również w kierunku na północ prawemu skrzydłu wojsk 1 go z nim 3 Frontu Białoruskiego' Poznań. „Spodziewałem się - pi­ Frontu Białourskiego, a w jego tzw. operacja wschodniopruska. sze gen. Guderian w swoich składzie także 1 Armii Wojska Pol­ Przez pięć dni, od 14 do 18 stycz­ wspomnieniach - wzmocnić przez skiego działały związki taktyczne nia, jednostki 2 Frontu BiałoruiS- to obronę stolicy Rzeszy i we­ 11 armii niemieckiej dowodzonej „ kiego, nacierające z rejonu Różanu wnętrznego obszaru Niemiec oraz przez gen. SS F. Steinera. i Serocka, toczyły zacięte walki o zyskać na czasie w celu doprowa­ Naczelne dowództwo radzieckie, przełamanie obrony niemieckiej w dzenia do wszczęcia rokowań o za­ widząc komplikującą się sytuację wieszenie broni z mocarstwami za­ rejonie Nasielska, Modlina. Płoń­ 1 operacyjną na Pomorzu, 8 lutego ska, Przasnysza i Mławy. W nocy, chodnimi". 1945 roku podjęło decyzję zlikwi­ z 18 na 19 stycznia przełamały kil­ Do obrony Pomorza i wykonania; dowania niemieckiej grupy armii ka pozycji tzw. mławskiego rejonu silnego przeciwuderzenia w dniach „Wisła", a tym samym wyzwolenie umocnionego i ścigając wroga roz­ 21-25 stycznia 1945 roku zorgani­ Pomorza. Planowane rozbicie sił winęły szybkie natarcie w kierun­ zowano grupę armii „Wisła", a jej niemieckich na Pomorzu oznaczało ku Malborka i Elbląga. 26 stycznia dowódcą mianowano reichsfuhrera także zlikwidowanie niebezpie­ czołgi 5 &rmii pancernej gwardii, SS Heinricha Himmlera. Gen. Gu­ czeństw grożącego' skrzydłu wojsk dowodzonej przez gen. Wasilija derian sprzeciwił się temu wyboro­ 1 Frontu Białoruskiego. Wolskiego, przecięły autostradę łą- wi, proponując powierzenie nowe­ W planowanej operacji pomor­ .cząca Elbląg z Królewcem, a na- go stanowiska feldmarszałkowi Ma­ skiej główna rola miała przypadać steonie dotarły nad wybrzeże Za­ ksymilianowi von Weichsowl, do­ wojskom 2 Frontu Białoruskiego, lewu Wiślanego w rejonie Tolk­ tychczasowemu dowódcy grupy ar­ dowodzonym przez marsz. Kon­ micka, odcinając od sił głównych mii „F" w południowej Europie. stantego Rokossowskiego. Wojska w Prusach Wschodnich grune armii Hitler nie przyjął tej propozycji, te miały przejść do natarcia z przy­ „Północ" w sile około 7R0 tvs. żoł­ wychodził bowiem z założenia, że czółków na zachodnim brzegu Wi­ nierzy. Rozbiciem odizolowanej Himmler, mając w swej dyspozy­ sły w rejonie Grudziądza i po prze-

14 łamaniu obrony przeciwnika osiąg­ czelnego dowództwa o przystąpie­ nąć do 20 lutego linię: ujście Wi­ niu do operacji pomorskiej, prze­ sły - Tczew - Bytów - Miast­ rzucił z prawego na lewe skrzydło ko - Szczecinek. Po dotarciu d< frontu dwie dywizje artylerii tych miejscowości marsz. Rokossow­ szturmowej, jedną dywizję i trzy ski miał wprowadzić do działań 19 samodzielne brygady artylerii ra­ armię, przydzieloną z odwodów na­ kietowej, dwie dywizje artylerii czelnego dowództwa. Po wprowa­ przeciwpancernej, dwie dywizje ar­ dzeniu tej armii do działań, woj­ tylerii przeciwlotniczej i inne ska frontu miały nacierać w ogól­ mniejsze jednostki artyleryjskie. nym kierunku na Szczecin, a swy­ Wojska pancerne, w pierwszych mi prawoskrzydłowymi związkami dniach lutego, zajęte były głównie opanować Gdańsk i Gdynię. kompletowaniem swoich składów. W tym czasie wojska prawego Do1 10 lutego udało się jednak w skrzydła 1 Frontu Białoruskiego' pełni skompletować tylko jeden miały do 12-13 lutego zlikwidować korpus pancerny i jeden zmechani­ okrążone zgrupowanie niemieckie zowany, a następnie skierować je w Poznaniu, Pile, Wałczu i Cho­ na lewe skrzydło frontu, w celu szcznie oraz utrzymać i rozszerzyć wzmocnienia działającej tam 70 ar­ przyczółki na zachodnim brzegu mii. Dodatkowo w pierwszych Odry. Jednocześnie z wykonywa­ dniach lutego wojska 2 Frontu Bia­ niem tych zadań 1 Front Białoru­ łoruskiego wzmocnione zostały 3 ski miał rozpocząć przygotowania Gen. płk Paweł Batów, dowódca 65 Ar­ samodzielnym korpusem gwardii do operacji berlińskiej. mii Ogólncwojskowej pod dowództwem gen. Aleksieja Zadania postawione przez na­ Repr. fot. Wacława Wiercińska Pamfiłowa, przekazanym z odwo­ czelne dowództwo radzieckie przed dów naczelnego dowództwa. •wojskami 2 Frontu Białoruskiego rzucony został 3 korpus kawalerii Wojska inżynieryjne, dowodzone były śmiałe, ale zarazem trudne do gwardii, który rozmieszczony zo­ przez gen. Borysa Błagosławowa, wykonania. Po ciężkich walkach w stał w rejonie na północny zachód musiały zabezpieczyć wojskom styczniu 1945 roku siły frontu by­ od Fordonu i wszedł w skład od­ przygotowującym się do natarcia ły poważnie uszczuplone. Łącznie z wodu dowódcy 2 Frontu Białoru­ przeprawę przez Wisłę na odcinku przydzieloną 19 armią liczyły one skiego. Działająca wzdłuż Nogatu i Nowe - Grudziądz. Skierowana w wprawdzie czterdzieści pięć dywi­ Wisły 2 armia uderzeniowa pod do­ ten rejon z innych odcinków fron­ zji piechoty, ale przeciętnie w jed­ wództwem gen. Iwana Fiediunin- tu 4 inżynieryjna brygada ponto- nej dywizji było tylko do czterech skiego również przegrupowała nowo-imostowa, wzmocniona dworna tysięcy żołnierzy, a więc około po­ główne siły1 na swe lewe skrzydło. pułkami i sześcioma samodzielny­ łowy stanu etatowego. Jeszcze go­ Podobnie przegrupowała się 65 ar­ mi batalionami inżynieryjnymi, w rzej wyglądała sytuacja wojsk pan­ mia, dowodzona przez gen. Pawła krótkim czasie zbudowała na Wi­ cernych, we wszystkich bowiem Batowa, działająca w rejonie na śle most o nośności 60 ton, umożli­ jednostkach znajdowało się zaled­ zachód od Grudziądza. Wchodzący wiając tym samym szybkie prze­ wie 297 sprawnych do działań w jej skład 18 korpus armijny rzucenie wojsk na lewy brzeg rze­ czołgów, czyli około 25 procent sta­ przeprawiał się 8 lutego na lewy ki. nu z połowy stycznia 1945 roku. brzeg Wisły, oczekując na przystą­ Przygotowanie operacji wymaga­ Samoloty 4 armii lotniczej rozrzu­ pienie do natarcia. ło wiele wysiłku od służby kwa- cone były na różnych lotniskach, Rozpoczęcie operacji na nowym, termistrzowskiej. Przygotowujące niekiedy dość odległych od linii kierunku działań wymagało także się do działań armie potrzebowały frontu pozostały na dalekich tyłach, częściowego przegrupowania innych paliwa, amunicji, żywności i in­ wskutek czego wojska odczuwały rodzajów wojsk, zwłaszcza artylerii nych rodzajów zaopatrzenia, a tym­ brak amuncji i innych rodzajów i wojsk pancernych. W myśl wska­ czasem główne składy frontu pozo­ zaopatrzenia. Ponadto żołnierze by­ zówek marsz. Rokossowskiego, do­ stały daleko w tyle. Zmobilizowa­ li przemęczeni ciągłymi walkami. wódca artylerii frontu gen. płk no więc cały transport kolejowy i Planowanie i organizowanie w tych Aleksander Sokolski, w dniach od samochodowy, aby w krótkim, cza­ warunkach nowej operacji nie by­ 3 do 8 lutego, a więc również sie możliwie jak najlepiej wyposa­ ło zadaniem łatwym. przed otrzymaniem dyrektywy na- żyć walczące wojska. Znaczną Dowódca 2 Frontu Białoruskiego, część zaopatrzenia dostarczono po­ marsz. Rokossowski, jeszcze przed ciągami, w czym duże usługi od­ otrzymaniem dyrektywy mówiącej dali polscy kolejarze, zwłaszcza z o przystąpieniu do działań na Po­ węzłowych stacji w Nasielsku i morzu Gdańskim, dokonał oceny Działdowie. Transport kolejowy do­ sytuacji operacyjnej i przewidując cierał do Wisły, a następnie zaopa­ zamierzenia naczelnego dowództwa trzenie przeładowywano na samo­ radzieckiego, już w pierwszych chody i nimi dostarczano je do jed­ dniach lutego rozpoczął nostek frontowych. Szczególnie trudne było dostarczenie olbrzy­ PRZEGRUPOWANIE WOJSK. mich ilości paliwa. Podwożono je cysternami kolejowymi do Wisły, 49 armię pod dowództwem gen. a następnie dwoma rurociągami, Iwana Griszina wycofano z prawe­ zbudowanymi w rejonie Fordonu i go skrzydła frontu i do 4 lutego Grudziądza, przepompowywano na skoncentrowano w rejonie Iławy, lewy brzeg rzeki, skąd cysternami Lubawy i Nowego Miasta Lubaw­ dostarczano na linię frontu. skiego. Następnie przeszła ona na 8 lutego 1945 roku, w dniu otrzy­ zachodni brzeg Wisły i w nocy, z mania dyrektywy naczelnego do­ 8 na 9 lutego, wyszła na pierwszą wództwa radzieckiego o przystąpie­ linię frontu w rejonie Sierosławia, niu do operacji pomorskiej marsz. zmieniając przebywające tam jed­ Rokossowski miał już część swych nostki 70 armii. W tym czasie, 3 sił przegrupowanych i częściowo lutego - 70 armia, dowodzona przygotowanych do działań. Tego przez gen. Wasilija Popowa, wzmoc­ też dnia wydał rozkaz, w którym niona została 330 i 369 'dywizją postawił przed swymi wojskami za­ piechoty z odwodu marsz. Rokos­ Gen. płk Iwan Fieduninski, dowódca danie osiągnięcia linii: ujście Wi­ sowskiego. Dzień przed tym z pra­ 2 Armii Uderzeniowej sły - Tczew - Bytów - Miastko wego na lewe skrzydło frontu prze- Repr. fot. Stanisław Zaczyński - Szczecinek. Zgodnie z tym roz-

15 kazem, 2 armia uderzeniowa, do­ po dwóch dniach natarcia, 12 lute­ PraWóskrzydłowe związki 49 ar­ wodzona przez gen. Fieduninskie- go, 65 armia zdołała opanować mii posuwały się znacznie wolniej. go, w celu uniknięcia trudnego Świecie. Nieco lepiej rozwijało się Działająca tam 385 dywizja piecho­ forsowania Wisły miała skoncentro­ natarcie 70 armii, wspieranej kor­ ty natrafiła na szczególnie silny wać część swych sił na przyczółku pusem pancernym i zmechanizowa­ opór przeciwnika w rejonie miej­ 65 armii i 11 lutego, co najmniej nym, ale również i jej jednostki scowości Osie, położonej około 20 dwoma korpusami armijnymi, na­ w pierwszym dniu operacji zdołały kilometrów od Świecia. Osia bro­ cierać w ogólnym kierunku na Sta­ posunąć się do przodu zaledwie niły jednostki z 83 i 251 dywizji rogard Gdański, z izadaniem wyjś­ 5-10 kilometrów. niemieckiej piechoty. Kilkakrotne cia na linię Tczew - Zblewo. 65 ataki oddziałów radzieckich z 385 armia pod dowództwem gen. Bato- W następnych dniach wałki na dywizji początkowo nie dały rezul­ wa miała rozpocząć natarcie 10 lu­ wszystkich odcinkach frontu były tatów. Walki trwały cały dzień. tego z rejonu na zachód cd Gru­ niemniej zacięte. Oddziały niemiec­ Nocą, z 16 na 17 lutego, 385 dy­ dziądza w kierunku północno-za­ kie, wykorzystując dogodne do wizja wzmocniona została 546 puł­ chodnim i do 14 lutego wyjść na obrony warunki terenowe, stawiały kiem piechoty ze 191 dywizji. Ran­ linię Zblewo-Czersk, a następnie zacięty opór, wskutek czego w cią­ kiem, 17 lutego, oddziały radziec­ kontynuować natarcie na Bytów. gu pięciu dni operacji wojska ra­ kie wznowiły natarcie, aby wieczo­ W tym samym dniu miała przejść dzieckie trzech nacierających armii rem tegoż dnia zdobyć Osie - • waż­ do natarcia 49 armia, dowodzona posunęły się do przodu w kierun­ ny punkt oporu, zamykający drogę przez gen. Griszina, z zadaniem ku północno-zachodnim zaledwie do Czerska. wyjścia do 13 lutego na linię 15-40 kilometrów. Czersk-Chojnice, a następnie kon­ Czersk, niewielkie miasto, poło­ tynuować marsz w kierunku na Stosunkowo największe sukcesy żone na autostradzie między Choj­ odniosła lewoskrzydłowa 70 armia Biały Bór. 70 armia pod dowódz­ 1 nicami a Starogardem Gdańskim, twem gen. Popowa, z przydzielo­ gen. Popowa, posuwając się do miał dogodne połączenia z Koście­ nym korpusem pancernym i kor­ przodu około 40 kilometrów. Szcze­ rzyną i Bytowem, a także z inny­ pusem zmechanizowanym, miała gólnie zacięte walki jednostki tej mi miastami Pomorza Gdańskiego rozpocząć natarcie, również 10 lu­ armii toczyły na podejściach do i Koszalińskiego. Okoliczny rejon tego, z rejonu na północ od Byd­ Chojnic. 15 lutego żołnierze 70 ar­ pokryty jest lasami, z dużą ilością goszczy w kierunku północno-za­ mii, wsparci czołgami 1 korpusu jezior, terenów błotnistych, poprze­ chodnim, aby do 13 lutegO' wyjść pancernego gwardii i jednostkami cinany małymi rzeczkami i strumy­ na linię Człuchów-'Debrzno, a na­ korpusu kawalerii oraz samolota­ kami. Warunki do obrony Czerska stępnie kontynuować natarcie na mi 4 armii lotniczej, rozpoczęli na­ były więc doskonałe, tym bardziej, ogólnym kierunku na Czaplinek. W tarcie na Chojnice, kończąc walki że obronę wzmocniono przez wy­ celu wzmocnienia uderzenia tej w godzinach wieczornych wyzwole­ budowanie licznych linii okopów, armii, działającej na lewym skrzy­ niem miasta. schronów bojowych, gniazd karabi­ dle frontu, masz. Rokossowski po­ nów maszynowych i dział przeciw­ stanowił wprowadzić do walki znaj­ 49 armia pod dowództwem gen. pancernych oraz zagród minowych. dujący się w jego odwodzie 3 kor­ Griszina, mająca zadanie wyjścia Dnia 19 lutego, dowódzca nacie­ pus kawalerii gwardii pod dowódz­ do 13 lutegol na linię Czersk - rającego od południa na Czersk twem gen. Oślikowskiego. Korpus Chojnice, natrafiła w pasie swego 492 pułku piechoty, ppłk Liamajew ten 10 lutego miał skoncentrować natarcia na silny opór nieprzyja­ powziął decyzję przerwania obro­ się w rejonie Sępólna Krajeńskie­ ciela i do 15 lutego zdołała posu­ ny przeciwnika nocą przez niewiel­ go i następnego dnia, w godzinach nąć się do przodu zaledwie 15-20 ki oddział, działający z zaskocze­ rannych, uderzyć w kierunku na kilometrów. Częścią swych sił nia. Do ataku wydzielił trzy działa Człuchów z takim wyliczeniem, aby miała najpierw opanować Tucholę, pancerne i pluton fizylierów. Gru­ najpóźniej 12 lutego opanować re­ będącą ważnym węzłem komunika­ pa ta śmiało' przystąpiła do wyko­ jon Chojnic i Człuchowa. Po opa­ cyjnym, ale otoczoną od wschodu nania swego zadania. Samobieżne nowaniu tego rejonu korpus miał i południa dużymi masywami leś­ działka pancerne ze znajdującymi nacierać w kierunku Miastka i Bia­ nymi, a ponadto osłoniętą od się na nich fizylierami zbliżyły się łego Boru. wschodu rzeką Brdą, trudną do po­ pod osłoną nocy do pozycji nie­ konania ze względu na rozpoczyna­ mieckich. Żołnierze niemieccy zo­ W sobotę, 10 lutego, w godzinach jące się wiosenne roztopy. stali tym brawurowym atakiem tak rannych lewe skrzydło i centrum zaskoczeni, że w ciągu pierwszych 2 Frontu Białoruskiego przystąpiło Dnia 14 lutego, jedna z czoło­ 15-20 minut nie otwierali ognia. ' wych dywizji radzieckich sforso­ Działa pancerne przerwały linie I wała Brdę, a następnie drogami leś­ obronne, a następnie zaczęły nisz- , nymi dotarła do południowych czyć stanowiska ogniowe przeciw­ DO NATARCIA, krańców Tucholi, łamiąc po drodze nika. W tym czasie ppłk Liamajew opór przeciwnika. Pododdziały nie­ rzucił do ataku pozostałe oddziały I rozpoczynając operację pomorską. mieckie pospiesznie przygotowywa­ 492 pułku. Zgodnie z planem do natarcia ru­ ły się do obrony południowego' szyły 65, 49 i 70 armia, wspiera­ przedmieścia, ale dywizja radziec­ ne przez lotnictwo 4 armii lotni­ ka niespodziewanie zmieniła kie­ Nocny atak z różnych kierunków ] czej. 2 armia uderzeniowa przepra­ runek natarcia, obchodząc miasto na umocnione punkty oporu wro­ wiała się jeszcze przez Wisłę. i uderzając na nie od zachodu, tym ga powiódł się całkowicie. Częścio­ Walki od pierwszych chwil natar­ samym odcinając garnizonowi nie­ wo rozbity oddział hitlerowski, oba­ cia stały się bardzo zacięte. Jed­ mieckiemu część dróg odwrotu. wiając się okrążenia, zaczął w poś­ nostki 2 armii niemieckiej pod do­ piechu wycofywać się w kierunku wództwem gen. Weissa broniąc się W tym czasie do północno- północno-zachodnim do Czerska, a na zawczasu przygotowanych pozy­ - wschodnich., krańców 'miasta zbli­ w ślad za nim podążały oddziały cjach, starały się za wszelką cenę żały się rłnhe, jednostki radzieckie, 492 i 584 pułków ze 199 dywizji powstrzymać atakujące oddziały ra­ a od południa podchodziły główne piechoty. Pościg był zdecydowany dzieckie, a na poszczególnych od­ siły 49 armii. 15 lutego w godzi­ i szybki. Oddziały radzieckie nie­ cinkach frontu wykonywały nawet nach rannych, niemiecki /garnizon mal „na plecach" przeciwnika kontrataki. Najcięższe walki trwa­ w Tucholi zaatakowany zostą*ł jed­ wdarły się do Czerska i w nocnych ły w pasie natarcia 65 i 49 armii. nocześnie z trzech 'śstron. Tegoż walkach ulicznych całkowicie roz­ Wskutek silnego oporu przeciwni­ dnia oddziały radzieckfe, wdarły się biły garnizon niemiecki. 20 lutego, ka, w pasie działania tych armii, na ulice Tucholi i wyzwoliły mrą- około godziny 01.00 Czersk został natarcie rozwijało się bardzo wol­ stp. Garnizon tucholski został roz­ wyzwolony. Hitlerowcy stracili po­ no, gdyż w dniu jego rozpoczęcia bity, jedynie niewielka grupa żoł­ nad dwa tysiące zabitych żołnierzy jednostki radzieckie zdołały posu­ nierzy niemieckich zdołała wyrwać i oficerów, jedenaście czołgów i nąć się do przodu na odległość za­ się z miasta, ale została rozbita dział pancernych, dwadzieścia sześć ledwie 2-3 kilometrów. Dopiero przez lotnictwo 4 armii lotniczej. dział artyleryjskich oraz dużą ilość

16 innego sprzętu bojowego i mate­ W ciągu pierwszych dni natarcia, Terror- święcił swój tryumf, a slu­ riałów wojennych. od 10 do 16 lutego, wojska, 2 Fron­ py telefoniczne i latarnie uliczne Najwolniej rozwijało się natarcie tu białoruskiego posuwały się do pokrywały się coraz większą liczbą w pasie działania 65 armii, dowo­ przodu 5-8 kilometrów dziennie, powieszonych ofiar. Tylko na dro­ dzonej przez gen. Batowa. Przeciw­ wyzwalając m.in. Świecie, Tucholę, gach od Koszalina do Gdańska żoł­ nik stawiał tam tak duży opór, że Chojnice, Kamień Krajeński, Sła- nierze 2 Frontu Białoruskiego do­ oddziały radzieckie posuwały się do węcin, Dębnicę, Laskowice. W na­ strzegli ponad 140 powieszonych z przodu zaledwie 2-3 kilometrów stępnych dniach tempo natarcia tablicami na piersiach: „Powieszo­ dziennie. Z tego też powodu nie osłabło1, przeciwnik natomiast ny z,a samowolne opuszczenie po­ mogła w .planowanym terminie roz­ wzmógł kontrataki. O każdy punkt zycji", „Powieszony z,a dezercję", począć natarcia 2 armia uderzenio­ oporu, o każdą wioskę i miasto „Powieszony z,a tchórzostwo". Po­ wa gen. Fiediuninskiego, mająca co trzeba było toczyć zacięte boje. przez bezwzględny terror i zastra­ najmniej dwoma korpusami nacie­ Marsz. K. Rokossowski zdał so­ szenie chciano zmusić wahających rać z przyczółka 65 armii bie sprawę, że bez wprowadzenia się żołnierzy i ludność cywilną do do walk nowych sił trudno będzie posłuszeństwa hitlerowskim wła­ wykonać [postawione zadania, toteż dzom i stawiania oporu nacierają­ W KIERUNKU TCZEWA. przebywającej w obwodzie 19 ar­ cym wojskom radzieckim. Z nową mii polecił zająć pozycje wyjściowe siłą odżywał element nihilizmu, za­ Wobec małego tempa natracia 65 do natarcia w rejonie Chojnic, Sę­ powiadany przez Hitlera, jeszcze w armii, nie miała ona po prostu pólna Krajeńskiego i Koronowa. 1934 roku, w czasie rozpoczynanych miejsca do rozwinięcia swych sił. Podobny rozkaz otrzymał 3 korpus przygotowań do wojny Wymowne Stało się to możliwe dopiero 16 lu­ pancerny gwardii. Zanim jednak słowa nabrały teraz, na początku tego, ale zamiast zamierzonych siły te dotarły do linii frontu, 19 1945 roku straszliwego znaczenia: dwóch korpusów, do natarcia z re­ lutego natarcie wojsk zostało, po­ „Możemy zostać rozbici, ale jeśli do jonu na zachód od Grudziądza; wstrzymane na linii Gniew-Skórcz tego dojdzie, wraz, z nami zginie -Wda-Os owo-Czarna Woda-. cały świat — świat objęty poża­ przystąpił tylko jeden korpus 2 ar­ 3 mii uderzeniowej. -Kars in-Rytel-Choj niczki. rem" . Na szczęście, w 1945 roku Dowództwo niemieckie, spodzie­ W sobotę, 24 lutego, wojska 2 ani Hitler, ani jego ministrowie i wając się natarcia z tego kierun­ Frontu Białoruskiego wznowiły generałowie nie dysponowali bro­ ku, przygotowało w pasie natarcia działania ofensywne. 19 armia już nią, która umożliwiłaby zniszczenie 2 armii uderzeniowej głęboko urzu- 2 marca rozpoczęła walki o wyzwo­ świata, ale mieli jeszcze dużą wła­ towaną obronę, opartą o liczne wę­ lenie Miastka, a 3 korpus pancerny dzę i mogli przysporzyć okupowa­ zły i punkty oporu. O każdy ki­ gwardii w rejonie między Łazami nym narodom niezliczoną ilość nie­ lometr trzeba było toczyć zacięte a Osiekiem Koszalińskim dotarł do szczęść. Nie szczędzili nawet naro­ walki, a przykładem ich mogą być Bałtyku i rozpoczął walki na po­ du niemieckiego, któremu Hitler działania pododdziałów 86 dywizji dejściach do Koszalina. Na pozosta­ groził unicestwieniem w myśl słów piechoty, nacierającej w kierunku łych odcinkach frontu działania wypowiedzianych w marcu 1945 ro­ Gniewa. wojsk radzieckich miały mniej dy­ ku do ministra uzbrojenia i pro­ Na podejściach do tego znanego namiczny przebieg. Oddziały 2 ar­ dukcji wojennej III Rzeszy Alberta „Jeśli wojna ma być prze­ z wojen polsko-krzyżackich miasta, mii uderzeniowej gen. Fiediunin­ Speera: skiego, nacierające z rejonu Gnie­ grana, naród musi również, zgi­ wojska hitlerowskie miały wiele 4 nąć" : O punktów oporu, zamykających dro­ wa i Skórcza w kierunku na Sta­ realizacji tej groźby świad­ gi na północ. Na jeden z nich, bro­ rogard Gdański, natrafiły na tak czyły praktyczne posunięcia naczel­ niony przez dwie kompanie piecho­ silny opór, że nie posunęły się do nych władz niemieckich. ty, dywizjon artylerii, sześć moź­ przodu ani o kilometr. Podobnie Dowództwo niemieckie do zorga­ dzierzy i dwa samobieżne działa wyglądały działania 65" armii gen. nizowania nowych linii obronnych, pancerne typu „Ferdynand", nacie­ Batowa, nacierającej z rejonu Lu- potrzebowało czasu. Ale z tego zda­ rał .pułk z 86 dywizji piechoty, ale bichowo-Czarna Woda w kierunku wało sobie sprawę także dowódz­ kilkakrotne jego ataki zostały od­ na Starą Kiszewę i Kościerzynę. two radzieckie. Ponieważ każdy parte. Dowódca jednej z kompanii, Niewielkie sukcesy miała 49 armia dzień zwłoki w natarciu mógł póź­ ppor. Sawin, zaproponował wów­ gen. Griszina, nacierająca na So- niej drogo kosztować, naczelne do­ czas śmiały manewr, który też zre­ rniny i Studzienice. Jedynie 70 ar­ wództwo radzieckie postanowiło alizowano. Kompania wzmocniona mia gen. Popowa, wspierana 8 kor­ kontynuować je bez przerwy woj­ plutonem dział przeciwpancernych pusem zmechanizowanym gen. Fi- skami dwóch frontów białoruskich. pod dowództwem ppor. Reznikowa, rasonowicza, posunęła się do przo­ We wtorek, 6 marca w godzinach obeszła drogami leśnymi hitlerow­ du, dochodząc do Leśna, Jezior rannych, do, natarcia ruszyły wszy­ ski punkt oporu i wyszła na jego Kruszyńskiego i Somińskiego, So- stkie armie 2 Frontu Białoruskiego. tyły. Zamaskowane stanowiska og­ min, Lubonia, Piaszczyny, Masło­ 2 armia uderzeniowa gen. Fiediu­ niowe przeciwnika stały się teraz wic i Żabna. ninskiego natarła na Gniew oraz widoczne. Radzieckie działa prze­ Po dotarciu wojsk radzieckich do przełamała obronę niemiecką na. ciwpancerne otwarły ogień i dość Bałtyku zakończył się drugi etap kierunku starogardzkim. Oddziały szybko zniszczyły trzy działa i ty­ operacji pomorskiej. Niemiecka niemieckie 23 korpusu armijnego leż karabinów maszynowych prze­ grupa armii „Wisła", rozdzielona nie były w stanie powstrzymać jej ciwnika. Zaskoczeni hitlerowcy, nie na dwie części, .pozbawiona została natarcia, ale z uporczywej obrony spodziewając się ognia z tyłu, za­ swej siły uderzeniowej. Wojska jej, nie zrezygnowały. Między innymi częli pospiesznie przegrupowywać cofające się „...w straszliwym, nie­ 6 marca swoje siły, ale wszelki ruch między porządku i często mieszające się z, .stanowiskami uniemożliwiał silny kolumnami uciekinierów - jak ZACIĘTE WALKI stwierdził hitlerowski generał But- ogień radzieckich fizylierów i ka­ 2 rabinów maszynowych. Po zniszcze­ lar - stały się niezdolne nie tylko wywiązywały się w Gniewie i w niu kilku stanowisk ogniowych do działań zaczepnych, ale także do rejonie Starogardu Gdańskiego. kompania .ppor. Sawina ruszyła do prowadzenia skutecznej obrony". Gniew, zwany pomorskim Kazi­ ataku. Jednocześnie z nią przeszły Dowództwo niemieckie nie rezy­ mierzem, położony jest na lewym do natarcia inne oddziały 86 dywi­ gnowało jednak z prób powstrzy­ brzegu Wisły, przy ujściu Wierzy­ zji. Silny punkt oporu przeciwnika mania natarcia wojsk radzieckich. cy - od wschodu osłania go Wi­ na podejściach do Gniewa zosta! Za wszelką cenę dążyło do przy­ sła, a od południa wpływająca do zdobyty. Punktów takich było jed­ wrócenia porządku w swych woj­ Wisły Wierzyca. Dowództwo nie­ nak więcej. Zacięta ich obrona skach i zwiększenia ich zdolności mieckie przekształciło miasto w sil­ sprawiła, że związki taktyczne 2 . bojowej. Hitler nakazywał bez­ ny punkt oporu, mający powstrzy­ armii uderzeniowej do 19 lutego względną obronę utrzymywanych mać natarcie wojsk radzieckich w 1945 roku zdołały podejść jedynie pozycji, a oficerów i żołnierzy, kierunku Gdańska. Trzeba przy­ do Gniewa, ale samego miasta jesz­ którzy wykazują małoduszność, po­ znać, że w .pewnej mierze to się cze nie opanowały. lecił oddawać pod sądy polowe. 17 udało, wojska radzieckie podeszły bowiem pod Gniew już w połowie lutego, ale na podejściach do nie­ go zostały powstrzymane. Póź­ niej w lokalnych walkach kilka­ krotnie oddziały 2 armii uderze­ niowej próbowały przełamać obro­ nę przeciwnika, ale stale natrafia­ ły na silne przeciwdziałanie. I te­ raz, 6 marca, wojska radzieckie po­ nownie ruszyły do szturmu. Natarcie było znacznie silniejsze od poprzednich. Ale i tym razem oddziały hitlerowskie stawiały za­ cięty opór. Następnego dnia sytua­ cja uległa zmianie. W rejonie na zachód od Gniewa wojska radziec­ kie przełamały obronę niemiecką, posuwając się szybko w kierunku północnym. Dalsza obrona miasta, groziła garnizonowi hitlerowskiemu okrążeniem i całkowitym rozbiciem. Chcąc tego uniknąć i zachować si­ ły do obrony rubieży gdańskich, jednostki hitlerowskie zaczęły stop­ niowo wycofywać się na północ. 7 marca Gniew odzyskał wolność. W tym samym czasie trwały za­ cięte walki o Starogard Gdański - jedno z najstarszych miast Pomo­ rza Gdańskiego. Dowództwo 2 ar­ mii niemieckiej przywiązywało du­ żą wagę do utrzymania Starogardu w swych rękach, był on bowiem ważnym węzłem komunikacyjnym na podejściach do Gdańska. Przy­ gotowania obronne rozpoczęto już jesienią 1944 roku, a od połowy stycznia roku następnego, w miarę zbliżania się linii frontu, prowadzo­ no je z coraz większą intensywnoś­ cią. Wojska gen. Fiediunińskiego już w drugiej połowie lutego próbowa­ Radzieckie wojska w wyzwolonym Starogardzie Gdańskim ły dotrzeć do Starogardu. Podczas Repr. fot. Wacława Wiercińska tego natarcia zdobyto m.in. 20 lu­ tego Kasparus i Szlachtę, a 21 lu­ stało zniszczone wraz z całą nie­ mi. Najsilniej umocniona została tego . Tocząc zacięte walki mal obsługą. Za śmiały ten czyn jednak wschodnia część miasta, po­ wojska radzieckie wcisnęły się kli­ Prezydium Rady Najwyższej ZSRR łożona nad Wisłą, z tego bowiem nem jedynie w rejon odległego o odznaczyło ppor. Kulikowa Orde­ kierunku dowództwo niemieckie 7 km Jabłowa. Dopiero 4 marca rem Sławy I stopnia5. spodziewało się natarcia wojsk ra­ zdobyto Skórcz, Bobowo i Grabo­ Opór hitlerowców z każdą godzi­ dzieckich od stycznia 1945 roku. wiec, a następnego dnia Lubichowo ną słabł, a przed południem został Liczyło ono, że po dotarciu do No- i Wysoką. Z tego też rejonu na­ całkowicie złamany gatu wojska radzieckie skoncentru­ tarł 6 marca 116 korpus armijny STAROGARD ją swe wysiłki na forsowaniu Wi­ 2 armii uderzeniowej, aby w za­ sły w rejonie Tczewa. Tymczasem ciętych walkach przełamać obronę ODZYSKAŁ WOLNOŚĆ, a jednostki 2 armii uderzeniowej jednostki 2 armii uderzeniowej oddziałów hitlerowskich z 23 kor­ zbliżyły się do miasta od strony pusu armijnego i wieczorem tego udały się w pościg za cofającymi się oddziałami 23 korpusu armij­ południowej. W takiej sytuacji do­ dnia zbliżyć się do Starogardu. wództwo . niemieckie przerzuciło w Walki na przedmieściach trwały ca­ nego przeciwnika. Następnego dnia, 8 marca wyzwoliły Pelplin i na ca­ rejon na południe od Tczewa wszy­ łą noc. Żołnierze hitlerowscy na stkie niemal siły 23 korpusu ar­ wszystkich odcinkach bronili się łej linii zaczęły zbliżać się do Tcze­ wa. mijnego, pozostawiając do obrony uporczywie, ale wytrwali tylko do wschodniej części miasta nad Wi­ sana. Z brzaskiem ruszyły do ataku Walki o Tczew były nadzwyczaj słą niewielkie oddziały osłony i czołgi, którym drogi podejścia do zacięte. To stare, znane już w punkty obserwacyjne. miasta wytyczyli w nocy zwiadow­ XIII wieku i mające bogatą hi­ cy. storię, miasto odegrało w niemiec­ Hitlerowskie ugrupowanie bojo­ Pierwszy do miasta wdarł się 10 kim systemie obrony Wybrzeża du­ we zostało rozpoznane przez zwia­ samodzielny batalion czołgów, a żą rolę, zamykało bowiem od po­ dowców 372 dywizji piechoty. Po wraz z nim zwiadowcy, dowodze­ łudnia podejścia do odległego o otrzymaniu danych o obronie nie­ ni przez ppor. L. Kulikowa. Na 33 km Gdańska, a ponadto było mieckiej, dowódca jednego z ba­ ulicach wywiązał się zażarty bój. ważnym węzłem komunikacyjnym, talionów tej dywizji, mjr Siergie- W pewnym momencie ppor. Kuli­ łączącym kilka linii kolejowych i jew, zaproponował wykonanie kow dostrzegł działo, które swym, dróg kołowych, biegnących z po­ śmiałego manewru. Zamierzał mia­ ogniem zamykało drogę czołgom. łudniowego wschodu i zachodu w nowicie podczas nocy przedostać się Było ono dobrze zamaskowane i kierunku Gdańska. W Tczewie skrycie do wschodniej części mia­ niewidoczne dla czołgistów. Po znajdowały się także mosty na Wi­ sta i w czasie generalnego sztur­ szybkiej ocenie sytuacji ppor. Kuli­ śle. mu na Tczew zaatakować od tyłu kow poderwał swych żołnierzy do Dowództwo hitlerowskie przygo­ broniący się tam garnizon. Propo­ ataku. On też pierwszy zbliżył się towało miasto do długotrwałej zycja była śmiała, ale możliwa do do stanowiska artyleryjskiego i obrony, otaczając je liniami oko­ wykonania, więc ją przyjęto. Wie­ rzucił wiązkę granatów. Działo zo- pów i różnego rodzaju przeszkoda­ czorem 11 marca mjr Siergiejew

18 przystąpił do jej wykonania. Do wym atakiem wdarły się na przed­ rany od północy przez próbujące przedostania się na tyły wroga wy­ mieścia Tczewa. Od strony zachod­ się przedostać do miasta bataliony, znaczył kompanię por. Pieluszkowa, niej uderzyli żołnierze 242 dywizji a od południa przez usiłujące się. wzmocnioną czterema karabinami piechoty. Oddziały hitlerowskie wydostać z Tczewa resztki: rozbi­ maszynowymi. Do przodu wysiał broniły się zacięcie. Wówczas do tych oddziałów. Dzielni żołnierze najpierw zwiadowców. W nocy do­ ataku przystąpiła grupa mjr. Sier­ nieugięcie trwali na swych stano­ tarli oni niepostrzeżenie do oko? giejewa. Pojawienie się jej na ty­ wiskach, aby po czterech godzinach pów niemieckich i nie oddając łach broniących się wojsk niemiec­ połączyć się z głównymi siłami na­ strzału zlikwidowali czujki, a na­ kich wywołało w mieście panikę. cierającej 2 armii uderzeniowej. stępnie obsługi karabinów maszy­ Żołnierze hitlerowscy porzucili sta­ Opór garnizonu tczewskiego został nowych i kilku innych stanowisk nowiska ogniowe, kryli się w mie­ całkowicie złamany, a miasto od­ ogniowych przeciwnika. Za nimi szkaniach i w piwnicach bądź zyskało wolność. posuwała się cala kompania. Żoł­ uciekali na północ, a wielu rzuca­ Edmund Kosiarz nierze jej przeszli niemieckie oko­ jąc broń poddawało się do niewoli. py, ciągnące się wzdłuż lewego Opór oddziałów hitlerowskich brzegu Wisły, i podążając ostroż­ szybko słabł, ale dowództwo nie­ nie za torującymi im drogę zwia­ mieckie nie rezygnowało jeszcze z dowcami przedostali się na tyły utrzymania miasta w swych rę­ obrony niemieckiej. Tam kompania kach. Na pomoc garnizonowi podzieliła się na dwie grupy. tczewskiemu skierowało dwa bata­ Pierwsza, pod dowództwem mjr. liony piechoty, które zaczęły zbliżać Siergiejewa, zajęła kilka domów w się do miasta od strony północnej. centrum miasta, po jego wschodniej W mieście trwały jeszcze walki stronie, druga zaś, dowodzona przez uliczne, przybycie posiłków mogło por. Pietuszkowa, dotarła do pół-, więc utrudnić oddziałom radziec­ nocnej części miasta i tam zajęła kim dalsze działania. Bataliony hi­ stanowiska ogniowe. tlerowskie nie dotarły jednak do Tymczasem, centrum miasta, gdyż drogę zagro­ dziła im grupa por. Pietuszkowa. O ŚWICIE 12 MARCA, Niewielki pododdział radziecki po­ wstrzymał ataki 2 batalionów. Sy­ po silnym przygotowaniu arty­ tuacja jego chwilami była nie­ leryjskim, do szturmu ruszyły zwykle trudna, walkę toczył bo­ jednostki piechoty, które brawuro­ wiem niemal w okrążeniu, napie-

JÓZEF M. ZIÓŁKOWSKI Powrót białych żurawi

Stary Morawski ręką przysłonił oczy. Teraz jakby urządzonych i zagaspodarowanych. Ale że to niby lepiej widział dwóch jeźdźców podążających w jego bogactwo z pracy rąk się brało, ludziska jakoś nie stronę. Zachodzące słońce czerwieniło się za prawie pamiętali. Zapominali też, że Hitler dwóch jego sy­ czarną ścianą lasu. Zmęczone konie stąpały powoli, nów zabrał na wojnę, a gdy on, ich ojciec, nie chciał krusząc cienką warstwę lodu w zapadlinach drogi. potomków do wojska puścić, to o mały włos mu­ Tu i ówdzie trakt przecinały szare smugi resztek siałby się ze swoją ukochaną gospodarką rozstać. śniegu, pozostałości zimowych zamieci. Wiedział też, że wojny mają swoje prawa i on ich Gdy podjechali, Morawski oparł się o widły, a sta­ nie zmieni. Stąd i Niemcom, co parli na Rosję, jeść ry Baca - owczarek począł szczekać, szaleńczo szar­ musiał dawać, to i czemu nie Ruskim, co teraz Niem­ piąc łańcuch. Chwilami można było mieć obawę, że ca pędzili w odwrotną stronę. Nie, w politykę się "wyrwie uwięź i skoczy ku jeźdźcom, którzy przysta­ nie bawił, chociaż swoje zdanie na temat niektó­ nąwszy odezwali się mało zrozumiałym językiem. Do­ rych spraw miał. Jego główną polityką była praca piero po chwili Morawski się domyślił, że pytają i to, żeby bydło i wszelki dobytek głodny nie cho­ o drogę na Berlin i jeździeckie siodła. To nagłe spot­ dził. Pamiętał też, że kiedyś mieszkał w tej swojej kanie zniewoliło go, mimo że u niemieckiego cesa­ ziemi w wykopanym dole, nim murowaną chału­ rza walczył w pierwszej światowej i tam został ran­ pę postawił. ny, dlatego też na drugą wojnę nie poszedł. Pilnował Po posiłku jeźdźcy otarli usta, wzięli pepesze i wy­ ziemi i nigdy nie myślał, że w takich okolicznoś­ szli do koni, które posilały się paszą. Starszy żoł­ ciach przyjdzie mu spotkać radzieckich żołnierzy. nierz pogładził konia po pysku, mrucząc coś po On, prosty pomorski chłop, zaprosił przeto przy­ swojemu. Złapał zwierzę za grzywę i z półobrotu jezdnych do domu. Cóż, że ruskie... wskoczył na jego grzbiet. Podobnie zrobił to drugi. Jego siedlisko za wsią, położone na wzgórzu, zaw­ Morawski pokazał im ręką na zabudowania ma­ sze wszyscy pokazywali. Ponoć należało do dobrze jątku, tam powinni znaleźć siodła. Ruszyli. Wypo-

19 czynek, aczkolwiek chwilowy, okazał się zbawienny - Ponieważ nie posiadałem ani wołu ani osła, ani dla koni. Były teraz jakby żwawsze, bardziej po­ służebnicy, ani żadnej innej rzeczy, poza biblioteką, słuszne jeźdźcom. W stronę majątku jechali na skró­ mogłem powiedzieć „omnia mea mecum porto" - żartobliwie skomentował pan Józef oglądany przeze ty przez pole. Zachodzące słońce czerwieniło się jesz­ mnie dokument. cze, gdy dotarli do zabudowań. Zaciągnął się „sportem" i zdecydował się jednak W majątku Opacki wiernie wykonywał ostatnie kontynuować swoją opowieść, którą wielu z obec­ polecenia swego pana, który uchodząc polecił mu nych mieszkańców Pomorza, czy też Warmii i Ma­ zur, mogłoby uznać za prawie swoją, bo przecież pilnować dobytku. Przeto, gdy w perspektywie li­ jeszcze żyją bezpośredni uczestnicy tego wielkiego powej alei zobaczył tych dwóch na koniach, stanął powojennego „przeflancowania". Obcy politycznym jak wryły. dywagacjom, a posłuszni historii. A że tam, gdzieś - A więc już są - powiedział szeptem do siebie. w głębi duszy, zwykłe ludzkie wspomnienia przesy­ cone są, jak leśne powietrze żywicą, odrobiną sen­ Jeden z żołnierzy zeskoczył i zapytał o siodła. Za­ tymentu... To przecież też ludzkie. rządca pogadał z nim chwilę, potem jako pierwszy Pojawili się na tej pomorskiej ziemi i z miejsca ruszył ku ogromnej stajni. I wtedy padł strzał, po przylgnęły do nich różne przydomki. Chociażby ten - chwili drugi i trzeci. Opacki znieruchomiał. Strach „amerykanie zza Buga". Ci nie pozostawali dłużni. Też mieli swoje nazwy na miejscowych. odebrał mu zdolność myślenia i jakiegokolwiek ru­ - • Nasz transport - zaczął pan Józef - jako pierw­ chu. Czekał tylko, kiedy celna kula dosięgnie i je­ szy miał przetrzeć nowy szlak przesiedleńczy z Wil­ go. Jednak obejrzał się. Dwa ludzkie trupy leżały na - na Kowno fi dalej przez polski już Olsztyn do w bezładzie, nieco dalej harcząc dogorywała piękna Łuczan (obecnie Giżycko - przyp. J. Z.). Nie zwy­ klacz. Opacki uprzytomnił sobie, że strzały padły czajny to był transport. Niby „nauczycielski", chociaż było nas, nauczycieli, procentowo najmniej: trzy ob­ z piwnicznego okienka starodawnego dworku. Po­ sady szkół podstawowych i jedna obsada gimnazjum, chyliwszy się chciał sięgnąć po pepeszę i wtedy usły­ w sumie około trzydziestu pedagogów, z rodzinami szał niemiecki okrzyk. siedemdziesiąt osób. Najliczniejszą grupę stanowili chłopi spod Smorgoń i Swięcian, resztę uzupełniała Podbiegli do niego i stanowczo kazali usunąć cia­ zbieranina ludzi wszelkich zawodów i warstw spo­ ła Rosjan. Potem odeszli. Tuż obok drogi, prowa­ łecznych, nie wyłączając pewnej hrabiny z dwupię­ dzącej do majątku, stał krzyż. W pobliżu niego Opa­ trowym nazwiskiem i dwojgiem nieletnich hrataiątek. cki wykopał dwa doły w ziemi. Ruskie, nie-ruskie, - Chłopi, z natury (przezorni - pan Józef zaciągnął się ponownie - wieźli ze sobą inwentarz żywy ale przecież ludzie i przy krzyżu ich miejsce. Tak i sprzęt rolniczy, wypełniając tym dobytkiem karty wtedy pomyślał. ewakuacyjne do ostatniej pozycji. Ale znalazło się w transporcie coś, czego nie przewidywała żadna rub­ Szedłem powoli oglądając te miejsca. Stary kuśty­ ryka tego dokumentu. Była to trumna, załadowana kając starał mi się dorównać kroku. cichaczem przez pewnego kolejarza, na wypadek zgo­ - Tak było - upewniał minie. - Naprawdę tak nu jego małżonki, dogorywającej na raka. Ten smutny było! cmentarny rekwizyt dodawał naszemu transportowi niezwykłości, budząc u przesądnych ponure przeczu­ Wierzyłem ale nie byłem zadowolony z tej opo­ cia, jeżeli nie wręcz nieszczęście, to conajmniej nie­ wieści; relacji starczyło na dwie kartki maszynopi­ powodzenie. Istotnie, zdarzył się po drodze wypadek, su. A przecież miałem napisać o wspaniałym wy- że koń zabił chłopa, gdy ten chciał mu dorzucić obro­ zwolicielskim obrazie pierwszych dni wolności, o pa­ ku w ciasnym wagonie. Przesądni panikarze mieli więc noramie pełnej Rosjan i Polaków, pełnej radości satysfakcję, a my nieoczekiwany pogrzeb, i to zgoła i kwiatów. Z tymi kwiatami to chyba przesada, bo nie ten, którego się spodziewano. wówczas w marcu nie były osiągalne. Nurtowało Po chwili milczenia pan Józef opowiadał dalej: mnie przez cały czas pytanie: jacy byli naprawdę - Dotarliśmy do granicy. W Insterburgu mieliśmy ci, którzy oswobadzali w owe marcowe dni tę po­ się przeładować z szerokich torów na normalne, do morską ziemię? wagonów ocechowanych polskimi już znakami kole­ Chcąc posklejać pamiętne okruchy tamtych pierw­ jowymi. Zapytałem o komendanta dworca, chcąc zor­ szych chwil wolności odwiedziłem pana Józefa Dyl- ganizować jakąś pomoc fizyczną przy przeładowaniu. kiewicza, człowieka, który tam „za Bugiem" i tu, Pokazano mi blondynka w stopniu kapitana. Sieroża, na pomorskiej ziemi, towarzyszył oswobodzicielom tak miał na imię mój rozmówca, łatwo dał się na­ Winda klekotała niesamowicie, a do tego> jeszcze te mówić na „riumku" wódki, ale z miejsca odrzucił „egipskie" ciemności, powodowane brakiem żarów­ prośbę o pomoc ze strony żołnierzy radzieckich twier­ ki, którą widocznie ktoś „zwinął". Wreszcie ciemna dząc, że wsławieni bohaterstwem „bojcy" nie są po- klatka się zatrzymała. Jeszcze kilka kroków kory­ sługiwaczami. Gaffę tę musiałem naprawić dwiema: tarzem, krótki dzwonek i uchyliły się drzwi, a w nich następnymi „riumkami". Po którymś z kolei kieliszku gospodarz. kapitan Sieroża wysunął konkretną i całkiem logicz­ ną propozycję: - Znajesz czto? Dam tiebia fryców! - A to pan! - usłyszałem wileński, śpiewny Choczesz? Przydzielona mi setka jeńców zakrzątała się głos. - Proszę do środka... Proszę... wokół dobytku repatriantów zachęcona przez nas Mówią o nim: poeta, kronikarz, chociaż mogliby obietnicą tytoniu i chleba ze słoniną. zwyczajnie - • pan Józef. Kiedy przybył do Tczewa tnie było jeszcze tego osiedla, w którym obecnie mieszka. Pan Józef uśmiechnął się. To już powojenna narośl na przedniej części Sucho- - Dalej już była Polska, a w niej Kętrzyn z nie­ strzyg, dawnej podmiejskiej wsi. Ale wtedy, kiedy do mieckim jeszcze napisem Rastenburg, potem Olsztyn Tczewa przybył pan Józef, nie było też i części mia­ i Łuczany (Giżycko). sta. Ta ostatnia miejscowość nie przemawiała do prze­ konania panu Józefowi, mimo niewątpliwych uro­ Opasłe kroniki mieszczą wiele zdjęć, wycinków, no­ ków Pojezierza Mazurskiego. Klimat wilgotny, ko­ tatek z wydarzeń wileńskich i tczewskich. Szafa mary... Dzieci zaczęły chorować na odrę. Postanowił wspomnień pełna jest teczek z zapisanymi kartkami, odbyć rekonesans w poszukiwaniu innej miejsco­ a wśród nich kartka najważniejsza, jak gdyby z po­ wości, bardziej nadającej się do aklimatyzacji. granicza życiorysu - karta ewakuacyjna, napisana w języku rosyjskim i litewskim. W lewym narożni­ ku nadruk: Główny Pełnomocnik Polskiego Komi­ Wybór Tczewa na drugą w jego życiu siedzibę, tetu Wyzwolenia Narodowego. Pieczątki, podpisy po rodzinnym Wilnie, odbył się bez uczestnictwa „sił i różne adnotacje, między innymi i o tym, że wymie­ niony został zdjęty z ewidencji wojskowej, doko­ wyższych". Choć fataliści mogliby dopatrzeć się pew­ nał wymiany waluty i... przekazał mieszkanie. nego powiązania z rokiem 1923, kiedy to, jako naiw-

20 ny młodzik gnany żądzą przygód, pod wpływem za 49 armią generała lejtnanta Syczewa2 w kierunku przeczytanych książek usiłował się dostać do Wol­ na Tczew. Dnia 12 marca to ważne ze względów stra­ tegicznych miasto kolejarzy zostało wyzwolone spod nego Miasta Gdańska, aby stamtąd wyprawić się w 3 hitlerowskiej okupacji . Z nim to miały się związać szeroki świat. Oczywiście statkiem, przy pomocy ja­ moje przyszłe losy. kiegoś „zbłatowanego" marynarza. Operacji tej prze­ Któregoś dnia wezwano mnie do oddziału kadr szkodził list gończy, wysłany z rodzinnej Nowowilej- zarządu politycznego Frontu. Tam powitał mnie puł­ ki. Droga powrotna odbyła się w warunkach dale­ kownik Slesarew i z miejsca wyłożył w czym rzecz: kich od romantyki, bo ciupasem pod eskortą, via To­ — Masz tu skierowanie na zastępcę komendanta ruń, Białystok, Grodno do Wilna, gdzie na marno­ wojennego w Tczewie. Urządza to ciebie? — Sądzę, że tak. trawnego syna czekała strapiona matka. Dzisiaj nie — No, to życzę powodzenia. chce się wierzyć, że ten oto sędziwy pan miewał Do rozmowy włączył się generał lejtnant Subbo- 4 ongiś skłonności do takich wędrówek. Wtedy uwiózł tin : z Samborowego grodu gorycz doznanego zawodu i żal, — A pamiętajcie, towarzyszu kapitanie, że na po­ wierzonym wam odcinku będziecie reprezentowali na­ a na twarzy ślady licznych zadrapań i spiorą śliw­ szą ojczyznę. kę pod oikdem, widomy znak nierównej walki z trze­ — Zapewniam towarzysza generała, że obowiązki ma Niemcami, z którymi dzielił wspólną celę w miej­ swe spełnię z godnością. skim areszcie. Tamtych zatrzymano za uchylanie się I tak się rozpoczął „mój" polityczny okres tczew­ ski. od służby w wojsku polskim i próbę ucieczki przez Pierwszym komendantem był kapitan Safronow, zieloną granicę. wkrótce na jego miejsce przybył podpułkownik Piotr Jesienią 1945 roku pan Dylkiewicz zetknął się Michajłowicz Klementiew, oficer kadrowy, uczestnik wojny domowej, który od razu postawił swoje wa­ z Tczewem po raz drugi, już jako dojrzały czło­ runki: wiek, wyzwolony od tęsknoty do wypraw. Wystarczy­ — Umówmy się, kapitanie Tiszczenko, że spra­ ła bowiem jedna podróż z Łuczan przez Olsztyn do wami mieszkańców wy będziecie się zajmowali. Ja Iławy, w ciżbie szabrowników i spekulantów, w ob­ jestem frontowcem i nie znam się na sprawach spo­ łeczno-politycznych. Zgoda? skurnych pudłach towarowych wagonów, wśród nie­ — Zgoda, towarzyszu pułkowniku! ustannych swiarów, kwiecistych dowcipów, by odech­ Odtąd mój gabinet w komendanturze wojennej był ciało mu się dalszej perygrynacji raz na zawsze. nieustannie zapełniony ludźmi. Przychodzili z naj­ I wtedy w 1945 roku w Tczewie znalazła się spo­ rozmaitszymi problemami, a tych było w tym czasie mnóstwo: bo i sama sprawa zaopatrzenia w artykuły ra grupka „wilniuków", samorzutnie zorganizowana żywnościowe stanowiła problem nr 1 i przywróce­ w towarzyską „chawerę", której celem było utrzy­ nie sprawności miejskim urządzeniom komunalnym manie więzi regionalnych, by nie zaginęły tradycje i zabezpieczenie wszelkiego mienia pozostawionego kresowe, śpiewny język z właściwymi sobie powie­ niekiedy na łaskę losu... I wreszcie organizacja życia gospodarczego, nade wszystko zaś stworzenie atmo­ dzonkami: „nie biduj", „był zaszedwszy", „w ta po­ sfery, sprzyjającej realizacji nowego programu po­ ra... Przepisy na kołduny i wspaniałą nalewkę litycznego, który głosiła Polska Partia Robotnicza. „trys-diwindis, co jest zniekształconą nazwą litew­ Sekretarz miejscowego komitetu powiatowego, tow. skiego „trys devynirasł' (co znaczy — trzy razy dzie­ Jan Andrysiak był jednym z pierwszych moich gości. więć — tyle bowiem było ziół wszelkiego rodzaju w Wraz z nim przyszedł jego zastępca, tow. Stanisław Wodzeński. Pierwszy, rosły mężczyzna, lat około 50, tej nalewce), a nade wszystko zaś przesądy, bez któ­ ubrany byl w czarną jesionkę i zwykłą robociarską rych nie podobna sobie wyobrazić prawdziwego wil­ czapkę. Drugi, nieco starszy, miał na sobie płaszcz nianina, to wszystko odżywało na nowym gruncie. z kołnierzem futrzanym, ale już mocno sfatygowa­ nym, na głowie zaś narciarkę. Twarz jego nosiła śla­ Wśród przyjaciół i znajomlków, przy kieliszeczku dy ospy przebytej w dziecinnych latach. wspaniałej nalewki wracały wspomnienia z okresu Miasto liczyło w tym czasie nie więcej ponad 18 nauki w Studium Teatralnym w Wilnie, z lat oku­ tysięcy mieszkańców. Ludność miejscowa, zamknięta pacji. Można się było zadumać nad biegiem czasu w sobie była zastrachana, nie otrząśnięta jeszcze w powojenne dni. Bo przecież i tutaj nie mógł się z okupacyjnej psychozy i hitlerowskiej propagandy, wyzbyć pan Józef swej społecznej aktywności. przedstawiającej nas, ludzi radzieckich, jako azja­ tyckich dzikusów, wyzbytych wszelkich godności — Ponieważ miałem pewien staż w Związku Pa­ i cech ludzkich. Natomiast element napływowy był triotów Polskich w Wilnie, uważałem, że trzeba się pewny siebie, hałaśliwy i rozpychający się łokciami, zgłosić do komitetu partii. Stamtąd skierowano mnie żądny posiadania poniemieckiego lub opuszczonego mienia, stanowisk i posad. Wypadało mi tego i owe­ do Tymczasowego Zarządu Państwowego, który miał go przymknąć w areszcie za samowolę i bezprawie. pieczę nad opuszczonym mieniem poniemieckim. Tam To poskutkowało. zajmowałem się pracą w referacie przemysłowo-hand- Pierwszy burmistrz miasta, ob. Mężyk na oko wy­ lowym. A w partii, w PPR spotkałem się z towa­ glądał na żarliwego patriotę, potrafił też wygłaszać rzyszem Andrysiakiem1, potem z kapitanem Tiszczen- płomienne przemówienia. Z chwilą wyzwolenia mia­ sta przywdział oficerskie buty, bryczesy, mundur ką, który bywał w naszym komitecie częstym gościem. z koalicyjką i furażerkę — słowem: Polak jak się Mój rozmówca wyjmuje z teczka kilkanaście po­ patrzy. Tymczasem, w parę tygodni potem okazało szarzałych kartek. się, że ten pozer był zwykłym hitlerowskim kolabo- racjonistą. Rzecz i* sn*, musiał zdiać niegodny uni­ — Pytałeś o klimat tanach dni, tych pierwszych form i powędrował tam, gdzie było jego miejsce. powojennych dni: często mnie o to wypytywałeś. My­ Małżonka jego, urocza blondynka, okazała się spryt­ ślę, że najwłaściwiej oddają je wspomnienia kpt. niejsza od męża: z miejsca odżegnała się od niego i uciekła nam, uwożąc ze sobą złoto i kosztowności Tiszczenki, które zachowały się w moich zbiorach. nagromadzone w latach okupacji. Czytam: W tym wysoce zróżnicowanym zbiorowisku ludz­ kim nie sposób było się rozeznać, kto jest z nami, „Był początek marca 1945 roku. Wojska nasze, po a kto przeciw nam. Nie będzie krzty przesady, jeżeli zdobyciu zabytkowego miasta Gniewa, skierowały sie powiem, że stosunek dla nas był wyraźnie nieko­ na Starogard. Moja kolumna z materiałami pędnymi rzystny. Przedstawiał się jak 1:100. Zresztą, nie da­ dla jednostek zmotoryzowanych posuwała się w ślad leko szukając, w naszej komendanturze potrafili za-

21 melinować się cwaniacy, dezerterzy z frontu, którzy woleli przetrwać wojnę w zacisznym miejscu. Wy­ kryłem takich trzech i niezwłocznie odprawiłem do macierzystych jednostek. Kto wie, czy poza dezercją nie mieli oni innych sprawek na sumieniu. Na do­ ciekanie nie było czasu."

Tyle krótkich wspomnień samego kapitana Tisz- czenki. - Jak doszło do spotkania pana z Tiszezenką? - pytam pana Józefa. - Więc na moment musimy jeszcze wrócić do za­ pisków „naszego kapitana", w których czytamy:

„Jesienią 1945 roku, gdzieś w początku paździer­ nika, tow. Andrysiak przedstawił mi nowego towa­ rzysza lat około czterdziestu. - Poznajcie się: Józef Dylkiewicz, repatriant z Wil­ na, z zawodu nauczyciel, z zamiłowania społecznik. - Bardzo mi milo - uścisnąłem dłoń nowo przy­ Józef Dylkiewicz nad kartami swojej kroniki byłego i wymieniłem swoje nazwisko. A gdy ten dal­ Fot. Stanisław Zaczyński szą ^ rozmowę jął kontynuować w najczystszej rus- czyźnie, zapytałem go z głupia frant, czy przypad­ kiem nie jest spadochroniarzem. była zaangażowana w wojnę z Sowietami i panu­ - Co też wam przyszło do głowy, kapitanie? Czy jąca w kraju psychoza antyradziecka udzieliła się wyglądam na takiego, co spada z nieba? - odpo­ również i mieszkańcom Pomorza, stała się poniekąd wiedział. - Otóż to, właśnie! Spadliście mi wprost z nieba nakazem patriotyzmu. Wprawdzie tu, na tych tere­ i będziecie wielce .przydatni w rozmowach z tutejszy­ nach, sam Piłsudski nigdy nie cieszył się sympatią, mi mieszkańcami, bo ja ani rusz nie mogę się z ni­ o wiele wyżej ceniono generała Hallera, nie prze­ mi dogadać, a nierzadko zdarzają się przypadki wręcz szkadzało to jednak w utrzymaniu jedności z kur­ humorystyczne. Kiedyś jakiejś delegacji kobiecej za­ cząłem rzecz klarować, że tak i tak, że trzeba wpierw sem polityki sanacyjnej, trwającej do tragicznego sorawę rozpatrzyć (a więc „rozebratsia"), to one wie­ września 1939 raku, a podtrzymywanym przez obóz cie co zrobiły? Zaczęły się rozbierać, wprowadzając londyński podczas wojny, a po niej także. W tej at­ mnie tym w kłopotliwą sytuację. mosferze, na ziemi nieostygłej jeszcze z wojennej po­ - Innym razem - kontynuowałem swoje żale - byłem w terenie z milicjantami, ścigając bandziorów, żogi i niewygasłych antagonizmów, nie można było dopuszczających się szabru i gwałtów. Po powrocie się spodziewać kwiatów dla zwycięzców, niosących do Tczewa, mówię moim „mołojcom" (a wszyscy, jak wolność stamtąd, skąd jej się najmniej spodziewano. jeden, byli z województwa, poznańskiego), że trzeba Co się zaś tyczy drugiej części pytania, to trzeba zjeść kolacje („paużynać") to wyobraźcie sobie, mi­ mo zmęczenia gotowi byli iść urzynać... tylko nie wiedzieć, że na wojnie różnie bywa. Obiektywnie wiedzieli co i komu!" można powiedzieć, że nie tylko żołnierze radzieccy pozwalali sobie na różne wybryki. Jeśli chodzi o te sprawy, nazwijmy je „damsko-męskimi", to różnie - Panie Józefie, odłóżmy wspomnienia kapitana z nimi bywało. Przecież znane były z czasów okupacji Tiszczenki - zaproponowałem, kiedy miny nam już panie, które wysługiwały się niemieckim żołnierzom, spoważniały. - Pamięta pan, w jakim celu rusza­ twierdząc potem, że je gwałcono. Podobne przypad­ liście w teren? ki zdarzały się i po wyzwoleniu. A żołnierze to nor­ - W sprawach .zaopatrzenia, reformy gospodarczej, malni mężczyźni. Przeróżne więc są prawdy, zwłasz­ rolnej... Chłopi byli przecież zbuntowani, ponieważ cza w stanie wojny. Należy również pamiętać, że reakcja nawoływała, że te rządy są przejściowe w Armii Radzieckiej, na pierwszej linii było sporo i przyjdą „ci z Londynu" i będą ziemię odbierać. własowców, których zgarnięto po zajęciu terenów A przecież trzeba było myśleć o polskich wiosennych wschodnich, dając im możliwość zmazania, w bezpo-, siewach, te z 45 roku były pozostałością wojenną. średniej walce z Niemcami, swoich win. Okiełznanie Były też i sprawy polityczne, partyjne. Trzeba było także tych ludzi z wielu powodów było bardzo trud¬ „klarować" ludziom, na czym ma polegać nowy układ ne. polityczny. Partia była na początku bardzo słabiutka. W Tczewie, w pierwszych miesiącach było 48 par­ tyjnych, potem PPR znalazła oparcie w kolejarskiej Trzask zapałki i jasny płomień wydobył z półmroku braci, mimo że wśród niej było sporo PPS-owców5. kontury starczej twarzy. Pan Józef zaciągnął się pa­ pierosowym dymem. Zapanowała cisza, w której by­ - Napewno utkwiły panu w pamięci reakcje ludzi ło słychać szmer przesuwającej się taśmy magnetofo­ na poczynania Tiszczenki, a i także Rosjan. Ciągle nowej. Gdzieś w głowie tłukły się znane słowa-ha- jeszcze w naszej świadomości tkwi szereg anegdot, sła: wyzwolenie, bohaterstwo, przyjaźń, które dzisiaj urosły w znaczenie, są symbolem konkretnej karty' mówiacych o przywarach wyzwolicieli. najnowszej historii Polski. Słyszę też dawny rubasz­ - Popularność i wzięcie, jakie W krótkim czasie ny śmiech zmieszany z płaczem... To wszystko na­ zdobył wśród mieszkańców Tczewa i powiatu „nasz leży poukładać

22 Maleńka płyta z wierszem Rusłana Gamzatowa kręciła się z szelestem. Wiem, że pora na kolejne pytania, bowiem po dwudziestu pięciu latach od tam­ tych dni nadszedł do Komitetu Miejskiego PZPR w Tczewie list ze Związku Radzieckiego, zawierający wiele pytań, dotyczących starych przyjaciół Tiszczen- ki. Minio upływu ćwierćwiecza odszukano sporą gru­ pę znajomych. Listy zaczęły krążyć coraz częściej, aż wreszcie Tiszczenko przyjechał do Tczewa. Ileż tematów było do wspomnień! Ile ciepła i wylewnoś­ ci! A już ze starym druhem Józefem Dylkiewi- czem Tiszczenko nie mógł się nagadać. Gość odwie­ dził harcerzy, niektóre zakłady pracy, szkoły. Na uroczystej sesji Miejskiej i Powiatowej Rady Naro­ dowej nadano Jemiejanowi Dmitrijewiczowi Tiszczen- ce tytuł „honorowego obywatela miasta Tczewa". By­ ło to pierwsze zaszczytne wyróżnienie, przyznane w powojennych dziejach tego nadwiślańskiego grodu. Pan Józef sięga do przepastnej szafy i wyciąga al­ bum, w którym znajdują się wycinki prasowe, zdję­ Fragment lista „Mileczki" Tiszczenki cia. Jedna z fotografii jest szczególnie interesująca. Fot. Stanisław Zaczyński Dokładniej - jej dwie odbitki: jedna zdobiąca kar­ tę kroniki, druga wycięta z radzieckiej gazety. Na obu zdjęciach ci sami ludzie i Tiszczenko. Przyglą­ Oto rozmawiam z osiemdziesięcioletnim człowiekiem, dam się i równocześnie odżywa stara prawda, ze •o człowieku najwięcej można powiedzieć na podstawie któremu historia podzieliła życie na dwa etapy, wy­ oczu i twarzy. Twarz Tiszczenki owalna, uśmiechnię­ raźne jak brzegi rzeki. Ten wileński, uświęcony AK- ta, pełna radości... I te oczy, za którymi widać przy­ -owską konspiracją i dwoma cennymi krzyżami. Ten jazną duszę. tczewski okres, już jako „amerykanin zza Buga", z pi­ - No, a teraz powiedz mi, jaka jest różnica mię­ dzy tymi zdjęciami? - zaskoczył mnie pytaniem pan sarskim, społecznikowski i nauczycielskim stażem. Józef. Wyrwany do odpowiedzi ponownie studiuję Skromne mieszkanie, żadnych kosztowności czy olej­ twarze na fotografiach. Mój rozmówca, widząc moje nych obrazów, ni innego drogiego dobytku... zakłopotanie wyjaśnia: - Na tym zdjęciu z gazety Z okna widać oświetlone już mieszkania sąsiednie­ wyciętym, Tiszczenko ma krawat! go budynku. W dole, między blokami, przemykają Przyjrzałem się uważniej i rzeczywiście: Dylkie- wicz, Glinikowski i inni, których na tczewskim ryn­ szare postacie pędzące do ludzkich mrowisk, gdzie ku sfotografował Michaił Krawczemko, towarzyszą­ dom, dzieci i swojskie ciepło rodzinnego ogniska. Pę­ cy Tiszczenee w wycieczce po ziemi tczewskiej, wszy­ dzące po chwilę odpoczynku w wędrówce po ziemi, scy oni pod krawatami. Zaś nasz bohater, na foto­ w tym składaniu w całość własnego żywota... I nie­ grafii z albumu, w rozpiętej pod szyją koszuli. Aby gala była pełna, dla potrzeb radzieckiej prasy, Mile- jedno życie dobiegnie końca nie zaznawszy przy­ czce Tiszczence dorobiono krawat ręką retuszera. czaj naszej rozmowy, a miało być pierwszym, bo z ta­ - Kilka lat trwała nasza korespondencja - mó­ kim zamiarem go odwiedziłem. wi Dylkiewicz, kartkując stos listów. - Tylko ja - Kim był dla pana Tiszczenko? umiałem rozczytać to niekształtne pismo. Dlaczego niekształtne? Mleczka miał przestrzelone obie ręce - Człowiekiem i przyjacielem - odpowiada. i dlatego tak brzydko pisał. Lata utrwalają szacunek i wdzięczność, jak i zna­ ' - Pisał...? To znaczy, że już nie pisze? czenie prostego faktu, że tych dwóch spoczęło pod Ostatni list, który przyniósł listonosz do Skrytki krzyżem, w dalekiej pomorskiej ziemi. A pamięć w dziesięciopiętrowym budynku na tczewskim osiedlu Suchostrzygi, brzmiał: o nich wraca co roku, jak lot białych żurawi.

Józef M. Ziółkowski Nikołajew, 23.3.73 r. Mój drogi Józieńku!

Pocztówkę i gazety otrzymałem, za które bardzo dziękuję, żebyś wiedział, z jaką niecierpliwością czeka­ łem na wiadomości od Ciebie. A gdy otrzymałem, poczu­ łem się jak nowo narodzony. Misza' jest gdzieś u swoich na Kijowszczyżnie. Jego ojciec umierający, więc na razie nie przekazałem jemu pozdrowień od Ciebie. Co zaś do mego zdrowia, to przedstawia się ono żałośnie. Nie wie­ rzę lekarzom, że to wrzód. Boję się, że coś innego... Nie wiem, czy dożyję do 1974 roku. Może przyjdzie rozstać się jesienią. Przesyłam Ci pamiątkę ode mnie, być może ostatnie zdjęcie. Popatrz, co ze mnie pozostało na dzień dzisiejszy. A jak z Twoim artykułem do czasopisma „Kraj Rad"? Kiedy będzie wydrukowany przyślij mi choć jeden egzem­ plarz. Co do moich wspomnień, to jeszcze leżą u Miszy i gdyby ze mną coś się stało, zwracaj się do niego. On zobowiązał się doprowadzić je do końca.

- Twój Mileczka.

Jeżeli twarz i oczy mówią, co w głębi duszy tkwi u człowieka, to i jego przeczucia są prawdziwe. Tisz­ czenko zmarł jesienią 1973 roku na raka żołądka. To najważniejsze pytanie ciągle oddala się i wraca.

23 JÓZEF MILEWSKI Wysiłek pierwszych

Około sześciotygodniowe działa­ w Świeciu (4 marca 1945), Staro­ botniczej, Polskiej Partii Socjali-I nia wojenne 1945 roku, ciągłe gardzie (13 marca) i w Tczewie stycznej, Stronnictwa Ludowego, przemarsze dużych jednostek woj­ (13 kwietnia). Tworzyły się też a później Stronnictwa Demokra­ skowych, jak i ich stacjonowanie Powiatowe Rady Narodowe (w tycznego troszczyły się o odpo- na Kociewiu, przyniosły ternu re­ Tczewie 21.06.1945). Istniejące w wiednią reprezentację w tych ra­ gionowi duże straty na wsi i w powiatach już od kwietnia 1945 dach Dla przykładu, na przełomie! miastach. Były one daleko więk­ roku Międzypartyjne Komisje Po­ lat . 1945- 1946 w skład Powiato­ sze niż te, które powstały np. po rozumiewawcze Polskiej Partii Ro­ wych Rad Narodowych wchodzili: wojnie trzynastoletniej z Krzyża­ kami, czy „po Szwedach". Znacz­ ny był ubytek ludzi. W wielu na­ ogółem PPR | PPS | SL SD bezpartyjni wet dużych gospodarstwach rol­ nych pozostał tylko koń czy kro­ Tczew 49 25 12 7 2 3 wa. Miasto Nowe było zniszczone Starogard 40 6 6 5 3 20 w około 40 procentach. Brakowa­ Świecie 35 7 4 8 5 11 ło rąk do pracy, siły pociągowej, surowców... Mimo to, ci co prze­ trwali, przystąpili do odbudowy Największym problemem w tym ropy" byli całkowicie zastraszeni własnych warsztatów pracy, a czasie był brak żywności. Wójt i załamani. Żebrali o laskę u zwy­ tym samym - całego kraju. gminy Bobowo, Władysław Kilian, cięzców. Zatracili właściwą im polecił zwieźć do jednego magazy­ czystość, zaradność i porządek. POCZĄTKI nu niewielkie ilości zboża chlebo­ Akcja „Niemcy" nabrała nowych wego po okupancie, ześrutować je rumieńców na przełomie 1945 i WŁADZ ADMINISTRA- i po 2 kg dziennie wydawać naj­ 1946 roku, kiedy to stosownie do CYJNO-POLITYCZNYCH bardziej potrzebującym rodzinom. uchwał poczdamskich, przystąpio­ O chlebie z mąki w jego gminie no do przesiedlania na zachód Tuż po wyzwoleniu poszczegól­ nie było nawet mowy. Ogromną obywateli byłej Rzeszy. W wyniku nych miejscowości zaczęły w nich stratę, uszczuplającą i tak nie­ tej akcji, prowadzonej aż do koń­ samorzutnie powstawać polskie, lo­ wielkie zapasy, było podpalenie ca 1948 roku w sposób, jak naj­ kalne władze administracyjne: so­ przez nieznanych sprawców stodo­ bardziej humanitarny bez przeja­ łectwa, magistraty, starostwa i ra­ ły pofolwarcznej w Urbanowie, w wów odwetu, wyjechało ze Staro­ dy narodowe. Organizowały się (której magazynowano około 30 ton gardzkiego 2220 Niemców, z Tczew­ też posterunki Milicji Obywatel­ żyta, pszenicy, jęczmienia i gro­ skiego 3854, a ze Świeckiego około skiej, komitety obywatelskie, fa­ chu. Zakopcowane na wsi ziemnia­ 3000 osób. W ten sposób rozwią­ bryczne i dla ochrony porzucone­ ki psuły się, a w mieście nie moż­ zany został problem, który przez go imienia społecznego. Inicjatora­ na było ich nabyć. Pracujący w wieki jątrzył stosunki polsko-nie- mi powstania tych władz byli nie magistracie w Starogardzie • — mieckie. Na gospodarstwa ponie­ tylko miejscowi działacze polscy, wspomina Bernard Janowicz •- mieckie przybyli repatrianci zza ale również dowódcy wojsk ra­ brali jako jedyną zapłatę pól bo­ Buga lub osoby wywiezione w dzieckich. W największych miej­ chenka chleba. Pierwsza zapłata wojnie przez okupanta, uchodźcy scowościach powstały radzieckie w gotówce, 150-300 zł, wypadła wojenni, reemigranci. Nowe życie komendatury wojenne i dopiero w dopiero w maju, kiedy na gruzach rozpoczęło około 10 tysięcy osób kilka dni po wyzwoleniu przyby­ Berlina zakończyła się już II woj­ w całym regionie kociewskim. wały do miast powiatowych Ko- na światowa. Z czasem wprowa­ Pierwsze lata odbudowy, w tym eiewia grupy operacyjne Polskiej dzono kartki żywnościowe, które szczególnie okresy referendum lu­ Partii Robotniczej, Pełnomocnika uprawniały do zakupów po cenach dowego (30.06.1946) oraz przygoto­ Rządu Tymczasowego RP na wo­ niższych, niż na tzw. wolnym ryn­ wań do wyborów do Sejmu Usta­ jewództwo pomorskie, Minister­ ku. Ale na nic - wspomina jed­ wodawczego (19.06.1947), poważnie stwa Bezpieczeństwa Publicznego, na z pracownic zarządu gminnego zakłócały zbrojne bandy reakcyj­ Rolnictwa i Reform Rolnych i in­ w Lubichowie z tego czasu - z nego podziemia, nie godzące się z ne. Ich członkowie byli tu pierw­ góry nigdy nic wiedzieliśmy, ile zachodzącymi w Polsce przemia­ szymi, oficjalnymi przedstawiciela­ czego i kiedy otrzymamy. nami społeczno-politycznymi. Naj­ mi władzy ludowej, 'którzy niekie­ Transport kolejowy był zdezor­ groźniejszymi z nich były pluto­ dy dokonywali samorzutnych reor­ ganizowany. Na stacjach w Tcze­ ny Zygmunta Szendzielarza (pseu- ganizacji władz lokalnych. Grupy wie, Starogardzie czy w Smętowie donim „Łupaszko"), przedwojenne­ te można by nazwać niejako inter­ czekało się po prostu na najbliż­ go rotmistrza ułanów, w okupacji wencyjnym aparatem młodej wła­ szy pociąg często kilka dni. A dowódcy jednego z oddziałów AK, dzy ludowej, który choć istniał przecież pociągi były potrzebne, bo przybyłego z Wileńszczyzny. Swo- krótko, odegrał niezwykle ważną przez szereg pierwszych 'miesięcy ją -wrogą działalność rozpoczęły od rolę w procesie kształtowania się po wyzwoleniu ciągnęli z Prus napadu na Śliwice (15.09.1045), a zrębów Polski Ludowej. Wschodnich na zachód uchodźcy. nasiliły ją w 1946 roku. Zaprzesta­ W terenie powstały organizacje Szli Niemcy, przeważnie starsi, ko­ ły ją dopiero w pierwszej polowie Polskiej Partii Robotniczej, a tak­ biety, dzieci, obszarpani, zarośnię­ 1947 roku. Oddziały „Łupaszki" że odradzały się inne polskie par­ ci, wynędzniali. Rzadko na wozach, napadały na miasta (np. 3 maja tie i stronnictwa przedwojenne. a najczęściej na taczkach lub ręcz­ 1946 r. z bronią w ręku na Tczew), Zawiązały się w miastach Tym­ nych wózkach ciągnęli swój nędz­ posterunki milicji (np. 19 maja czasowe Miejskie Rady Narodowe: ny dobytek. Dawni „panowie Eu­ 1946 r. w Starej Kiszewie, gdzie

24 ziemi przeszła we władanie pań­ stwa. W 1949 roku powstały na niej PGR-y. Niektóre majątki jak np. Owidz i częściowo Bietowo przekazane zostały szkołom rolni­ czym. ' By zagwarantować niezbędne ilo­ ści zboża i innych produktów rol­ nych, potrzebne miastom na cele aprowizacyjne, wprowadzono we wrześniu 1945 roku - mimo cięż­ kiej sytuacji w rolnictwie - obo­ wiązkowe świadczenia w zbożu, ziemniakach, żywcu i mleku.

NACJONALIZACJA, ODBUDOWA I ROZBUDOWA PRZEMYSŁU

Tuż po wyzwoleniu część fabryk przeszła pod zarząd wojsk radziec­ kich, a inne jako bezpańskie - w tym poniemieckie - obsadzili i za­ Przedstawiciele pierwszych władz w wyzwolonym Starogardzie w dniu bezpieczyli robotnicy. Były to za­ 15 lipca 1945 roku. Od lewej: T. Ziółkowski, starosta; kpt. Poguliajew, z-ca komendanta wojennego; M. Toruniak, I sekretarz KP PPR. kłady zniszczone, zdewastowane i (Ze zbiorów prywatnych autora) zdekompletowane. Niektóre maszy­ ny, wymontowane przez uciekają­ cych Niemców, stały na stacjach kolejowych, czekając na wywózkę. Maszyny te trzeba było sprowadzić zastrzelono 5 żołnierzy i jednego: domiłem komendanta radzieckiego z powrotem do fabryk, z których rolnika), stacje kolejowe, sklepy w Radziejewie, który wysłał od­ zostały zabrane. (rap. w Piecach), urzędy, przedsię­ dział żołnierzy. Ci spatrolowali la­ Jako jedne z pierwszych w Sta­ biorstwa itp. Głośnym echem od­ sek, na nikogo już, nie natrafiając. rogardzie uruchomiono młyny (12 biła się na Pomorzu walka między Jak się później dowiedzieliśmy, marca 1945), co miało istotne zna­ grupą tej bandy a plutonem ope­ byli w nim Niemcy, którzy tym czenie dla wyżywienia ludności. racyjnym Wojewódzkiej MO w sposobem nie chcieli dopuścić do Na ziemi świeckiej podjęto prace, Bydgoszczy. Było to w lesie, koło wprowadzenia reformy w życie... zmierzające do rozruchu dwóch Lipinek Świeckich 5.06.1946 r., w - Ale chłop - dodaje Raczkow­ elektrowni wodnych w miejscowo­ czasie której to potyczki zginęli ski - nie miał czym zaorać i ob­ ściach Gródek i Zur. Częściowe uru­ funkcjonariusze Stefan Zagórski, siać otrzymanego gruntu, a czekać chomienie cukrowni w Pelplinie Władysław Spychała, Zdzisław Wi- nie mógł, bo szła gwałtowna i cie­ nastąpiło już w listopadzie 1945 ro­ zor, Andrzej Czapliński i Czesław pła wiosna. Nie miał maszyn rol- ku, całkowite dwa lata później. Mońka. W czasie napadów bandy­ niczych, ziarna siewnego, sadzo­ Wraz z odbudową zakładów prze­ ci mordowali ludzi, grabili towa­ nek, nawozów mineralnych, konia mysłowych Kociewia przystąpiono ry i pieniądze, terroryzowali spo­ ani krowy. Zaczynał od niczego. do realizacji uchwały Rządu z 1946 kojną ludność. Notowano napady W tej sytuacji zwróciłem się z, pro­ roku o budowie zakładów płyt pil­ na działaczy partyjnych i admini­ śbą, o wypożyczenie koni, do ko­ śniowych w Czarnej Wodzie, tej stracyjnych. Łącznie bandy zbroj­ mendy radzieckiej w Radziejewie. największej podówczas inwestycji nego podziemia dokonały 23 mor­ Ta nie odmówiła. Rozdział koni, w przemysłowej w tym regionie. derstw politycznych i 10 rabunko­ którym sam brałem udział, trwał W dniu 3 stycznia 1946 roku wych, w tym 13 w powiecie tczew­ przez, trzy dni. Codziennie wypoży­ ukazała się ustawa o nacjonalizacji skim, 6 w Starej Kiszewie i 6 w czaliśmy po około 60 koni. Dal­ przemysłu, kiedy już olbrzymia powiecie starogardzkim. szych 20 koni wypożyczyła chło­ większość fabryk tego regionu by­ pom jednostka radziecka w Mira- ła w rękach państwa. Do nielicz­ REFORMA ROLNA dowie. Chłopi byli bardzo wdzięcz­ nych spornych przypadków należa­ ni żołnierzom radzieckim, gdyż, bez, ła Pomorska Huta Szkła w Staro­ Akcja ta na ziemi gdańskiej zo­ ich pomocy nie byliby w stanie gardzie, stanowiąca od 1936 roku stała podjęta najwcześniej w po­ obsiać swych pól. 170 koni chłopi własność udziałowców Towarzystwa wiecie starogardzkim. Do podziału zatrzymali już, na własność... Akcyjnego. Jeszcze w 1947 roku ziemi wśród bezrolnych i małorol­ W wyniku reformy 834 rodziny właściciele tej huty kontynuowali nych chłopów przystąpiono tutaj robotników folwarcznych, chłopów starania o jej skreślenie z rejestru już 16 marca 1945 roku, zakończo­ bezrolnych i małorolnych powiatu przedsiębiorstw, przeznaczonych do no w I etapie 31 tego miesiąca, a starogardzkiego otrzymały 4906 ha nacjonalizacji. Ale ich próby speł­ ostatecznie 17 maja - Niedobrze ziemi z 42 majątków. Do tego do­ zły na niczym. Na masówce, 11 li­ wyglądała sprawa w Piesienicy — szło 376 gospodarstw poniemieckich stopada 1947 roku, załoga huty jeszcze po latach wspominał Zyg­ o 4347 ha. podjęła rezolucję, pod którą pod­ munt Raczkowski, jeden z kierow­ Natomiast w powiecie tczewskim pisało się ponad 190 pracowników, ników brygad parcelacyjnych na do reformy przystąpiono 11 kwiet­ a której treść brzmiała: „Nie go­ ziemi starogardzkiej. -• Kiedy wy­ nia 1945 roku. Objęto nią 112 ma­ dzimy się pod żadnym warunkiem, szliśmy na pola, by pomierzyć zie­ jątków. Podział ziemi zakończono by Huta Szkła przeszła w ręce mię, z, pobliskiego lasu posypały 13 maja tego roku. prywatnych akcjonariuszy ze Skier­ się strzały. Strzelano do nas, choć Warto dodać, że zbiory tego ro­ niewic. Gdyby to miało nastąpić, mówiono nam, że powiat staro­ ku w powiecie starogardzkim na­ gotowiśmy powziąść stanowczą po­ • gardzki to teren spokojny i bez­ leżały do najniższych w historii. stawę, a nawet wszcząć walkę i pieczny. Zresztą co tu się dziwić, Wyniosły one 5 kw. żyta z ha, psze­ pod żadnym warunkiem nie dopu­ leżał w strejie przyfrontowej, na nicy i jęczmienia po 10 kw., a ow­ ścić prywatnych udziałowców do bezpośrednim zapleczu walczącego sa 8, kw. Ziemniaków jadalnych władzy. Nasz, honor i włożona jeszcze Gdańska. W tej sytuacji zebrano 80 kw., pastewnych 10 iw. krwawa praca nie pozwalają, by trzeba było uchodzić z, pola. O oraz 2 kw. roślin oleistych. się w ten sposób uniżyć i dać stwierdzonej przeszkodzie powia­ W wyniku reformy znaczna część udziałowcom możność egzystencji

25 tym, którzy opuścili nas w czasie najazdu hitlerowskiego, nie wypła­ cając wynagrodzenia przez całe 3 tygodnie. Upoważniamy Radę Za­ kładową do poczynienia odpowied­ nich kroków u miarodajnych władz państwowych i partyjnych, by raz wreszcie Huta Szkła została upań­ stwowiona...".

ODBUDOWA I ROZWÓJ HANDLU SPÓŁDZIELCZEGO

Godne wyeksponowania są zmia­ ny, jakie od samego początku po wyzwoleniu zaczęły zachodzić w dziedzinie handlu spółdzielczego. Tak więc już w 1945 roku Po­ wszechna Spółdzielnia Spożywców w Świeciu zatrudniała 12 pracow­ ników, podczas gdy w wiejskich sklepach „Samopomocy Chłopskiej" tego powiatu pracowało aż 205 pra­ Pierwszy pochód 1-majowy w Starogardzie. Na czele reprezentacji cowników. Związku Walki, Młodych z-ca przewodniczącego Zarządu Powiatowego, Wręcz jak grzyby po deszczu po­ Kazimiera Gapówna. wstawały tego typu placówki na Ze zbiorów prywatnych autora). ziemi starogardzkiej: sklep ogólno- spożywczy spółdzielni „Samopomoc Chłopska" w Starogardzie (21.04. nia Kolejarzy i Pracowników Ko­ „Głos Wybrzeża" (grudzień 1948). 1945), spółdzielni „Rolnik" (4.07. munikacyjnych, która prowadziła Powstawały biblioteki, świetlice, 1945) i spożywców „Przyszłość" w 6 sklepów, zatrudniała 36 pracow­ kluby; amatorskie zespoły artystycz­ Skórczu t6.09.1945), „Zgoda" (19.07. ników, a zrzeszała 1036 członków. ne. 22 maja 1945 roku powstała 1945) w Kaliskach, „Ogniwo" w W ramach unifikacji, 1 grudnia miejska świetlica w Skórczu. W tym Osiecznej, „Bałtyk" w Zblewie, 1948 roku została ona przejęta, też miesiącu w Skórczu przedsta­ „Nadzieja" w Szlachcie, „Syndykat" przez TSS. wienie teatralne zaprezentował ze­ w Osieku czy „Kolejarz" w Smę­ spół klubu żołnierskiego 65 armii towie. Czesław Dawicki zorganizo­ DZIAŁALNOŚĆ KULTU­ radzieckiej, a 16 sierpnia zespól wał Powszechną Spółdzielnię Spo­ RALNO-OŚWIATOWA koła Związku Walki Młodych ze żywców „Społem" w Starogardzie Starogardu. Dnia 26 czerwca 1946 (24.06.1945), która założyła też skle­ Priorytetowym zadaniem kultu­ roku skórczanie oklaskiwali wy­ py w Lubichowie i Smętowie. W ralnym w skali masowej, po wy­ stępy zespołu artystycznego szkoły pierwszych dniach lipca 1945 roku zwoleniu Kociewia było zaspokoje­ MO ze Słupska. W grudniu tego reaktywowała swoją działalność nie, w maksymalnym stopniu, za­ roku por. Koryś, z jednostki woj­ spółdzielnia spożywców „Jedność" potrzebowania na polskie słowo skowej z Gdańska, popisywał SIĘ w Kocborowie. W lutym 1946 roku drukowane. Jeszcze więc w lutym ze swoim zespołem w Osiecznej, sklep starogardzkiej spółdzielni ry­ i w marcu 1945 roku drukarze podczas, gdy zespół 51 pp. bawił backiej „Rybak" był w stanie Świecia przystąpili do uruchomie­ w tym czasie 'mieszkańców wsi sprzedać 2 tys. kg świeżej ryby do nia drukarni w tym mieście. Wy­ Osiek. W 1947 roku oglądano wy­ Trójmiasta. W lipcu w powiecie: dobyli ukryte we wrześniu 1939 stępy chóru „Halka" w Osiecznej starogardzkim pracowały 22 sklepy roku polskie czcionki, które wte­ i amatorów osieckiego „Caritasu" spółdzielni „Samopomocy Chłop­ dy z polecenie władz okupacyjnych w sztuce pt. „Wielką Niewiasta". skiej". W 1948 roku, w tymże po­ miały ulec zniszczeniu. Z pierw­ Dnia 20 lutego 1949 roku brawa wiecie do sektora uspołecznionego szymi drukarzami w Świeciu zbierali w Skórczu junacy „Służba należało już 15 proc. punktów współpracowali wojskowi drukarze Polsce" za przedstawienie pt. „Le­ sprzedaży. W ślad za tym, w Sta­ armii radzieckiej. Pod koniec mar­ śna Droga". rogardzie powstały pierwsze han- ca uruchomiono w Starogardzie Już w pierwszych tygodniach pol dlowo-usługowe spółdzielnie pracy drukarnię prywatną E. Carnutha wyzwoleniu zaczęto uruchamiać np. branży krawieckiej („Starogar- pod zarządem państwowym. W tej szkoły podstawowe. W 1945 roku dzianka", 15.03.1948). W końcu drukarni wyszły m.in. zachowane; reaktywowano także szkoły średnie: 1947 roku za podstawową formę do dziś, w polskim języku druko­ Państwowe Licea i Gimnazja Koe­ spółdzielczą na wsi starogardz­ wane, Komunikaty Radzieckiego^ dukacyjne w Starogardzie (30 kiej - jak zresztą w całym kra- Biura Informacyjnego (z kwietnia kwietnia) Tczewie (12 maja), Świe- in ju - uznano G.S. „Samopomoc 1945 r.), książeczka-broszurka pt. ciu i Gniewie (1 sierpnia). W Pel-'' Chłopska", a w mieście PSS „Spo­ „Podpisanie paktu przyjaźni, pomo­ plinie rozpoczęło nauczanie Koedu­ łem". W ślad za tym powstał Po­ cy wzajemnej i współpracy powo­ kacyjne Liceum Biskupie. Tamże wiatowy Związek Gminnych Spół­ jennej między Związkiem 'Radziec­ 14.09.1945 roku wznowiło działal­ dzielni „Samopomoc Chłopska" w kim a Republiką Polską" oraz zbiór ność Wyższe Seminarium Duchow­ Starogardzie (1948). wierszy Józefa Milewskiego „Wier­ ne. Wieczorowe gimnazjum dla do­ Nie inaczej sprawy te wyglądały sze z okupacyjnego Kociewia rosłych istniało nawet w Pińczynie w Tczewie, w którym pierwsze pla­ (1939-1945)". Nie inaczej wygląda­ (1947-1949). cówki „Samopomocy Chłopskiej" ło to w Tczewie, gdzie podobna Największym na Kociewiu ośrod-| powstały 25.04.1945 r., a nazajutrz drukarnia m.in. w styczniu 1946 kiem szkól zawodowych stał się Powszechna Spółdzielnia Spożyw­ roku wydała pierwszą książeczkę-, Tczew. Tak w maju 1945 roku ców. W dniu 3 sierpnia tego roku -broszurkę pt. „Szopka tczewska - wznowiło tam naukę Gimnazjum. w Tczewie, działało 57 sklepów, w satyra lokalna" autorstwa i pry­ Mechaniczne, a z początkiem roku tym 3 spółdzielcze. W rok później watnym nakładem Józefa Nałęcza- szkolnego Zasadnicza Szkoła Zawo­ Tczewska Spółdzielnia Spożywców Dylkiewicza. dowa oraz Państwowe Koeduka­ posiadała 7 sklepów, liczyła 853 Na Kociewie docierały dzienniki- cyjne Gimnazjum i Liceum Kupie­ członków, a jej obrót sięgał 90 min czasopisma: „Ziemia Pomorska" z ckie. W roku szkolnym 1947/48 zł. Obok tej spółdzielni wcześniej Bydgoszczy (od 4.03.1945), „Dziennik rozpoczęto naukę w Liceum Peda­ działała w Tczewie też Spółdziel- Bałtycki" z Gdyni (od 19.05.1945), gogicznym, jedynym na Kociewiu.

26 Starogard (1947) i Tczew (1946) np. upamiętnienia miejsc walki i ku Młodzieży Wiejskiej „Wici", otrzymały Państwowe Szkoły Mu­ męczeństwa ludności tego regionu. - współpracującym z ludowcami, czy zyczne. Szkoły rolnicze powstały Reasumując, trzeba stwierdzić, np. w- Związku Harcerstwa Pol­ m.in. w Skórczu, Bietowie (1946— że w latach 1945-1949, a w szcze­ skiego. Dokonane w latach 1945- -1947), Pogódkach (1946-1947) i w gólności w latach realizacji 3-let- -1949 przemiany społeczno-gospo­ Subkowach. W Świeciu powstała niego planu odbudowy kraju, darcze i kulturalne zamykały w jednoroczna Szkoła Przysposobienia (1946-1949), dokonały się na Kociewiu zasadniczzasadzie przemiane okrey sstruk odbudow­ y gospodar­ Zawodowego w Gospodarstwie Do­ turalne, wypływające głównie z ki regionu, stwarzając warunki do mowym. W Bolesławowie w latach uspołecznienia środków produkcji dynamicznego rozwoju Kociewia w 1946-1948 działało Koedukacyjne i przeprowadzenia reformy rolnej. latach następnych. Działaczom i lu­ Gimnazjum Spółdzielcze Handlowe Nie byłyby one możliwe bez po­ dziom pracy, tego jednego z naj­ i Gospodarstwa Wiejskiego. mocy wojsk radzieckich, od któ­ cięższych okresów w historii zie­ Ks. dr Bernard Sychta w podzie­ rych np. Starogard otrzymał 20 ton mi kociewskiej, należą się nie tyl­ miu okupacyjnym napisał utwór zboża chlebowego, a szpital w Koc- ko słowa uznania i podziękowania, pt. „Ostatnia gwiazdka Mestwina" borowie 10 ton innych prowiantów. ale również nasza wierna, stała pa­ oraz zbierał materiały etnograficz­ Znaczna była pomoc w lekarstwach, mięć. ne. Zaraz po wyzwoleniu przygoto­ transporcie, w rozminowaniu tere­ wał je do druku. Inż. Alfons Hoff­ nu, zabezpieczeniu mienia, w uru­ Józef Milewski mann, przedwojenny dyrektor ze­ chomieniu fabryk, ściganiu prze­ społu elektrowni Gródek-Żur, stępców wojennych, organizowaniu twórca szkoły polskich elektryków władz administracyjnych itp. Trze­ WAŻNIEJSZA LITERATURA w Gródku nad Wdą, wspólnie z ba też dodać, że ważną rolę w tym innymi pracował w okupacji nad okresie odegrała młodzież kociew- 1. Dzieje Świecia nad Wisłą i jego re­ planami kompleksowej elektryfika­ ska, zorganizowana od pierwszych gionu, t. 2. Warszawa 1980. cji kraju. Teraz zaczął je realizo­ tygodni po wyzwoleniu w Związku 2. Linowski Stefan: Dzieje Tczewa w wać, Kociewiak Paweł Wyczyński, Walki Młodych, ideowo związa­ latach 1939-1965, Tczew 1977. działacz Polonii Francuskiej, wydał nym z Polską Partią Robotniczą,, 3. Milewski Józef: Z pierwszych lat na obczyźnie pierwszą po wojnie w Organizacji Młodzieżowej Towa­ władzy ludowej na Kociewiu (w) w języku polskim 'książkę pt. „Noc rzystwa Uniwersytetów Robotni­ „Z Pola Walki" 1972, nr 2, s. 209-238. betlejemska" (1949). czych, pracującą pod egidą Pol­ 4. Odyniec Wacław, Podoski Kazimierz, Sporo zrobiono w zakresie kul­ skiej Partii Socjalistycznej, Związ­ Sobociński Andrzej: Ziemia staro­ tury politycznej Kociewia drogą gardzka, Gdańsk 1974.

GDY PRZYSZLI PODPALIĆ DOM Dokończenie

narskie w Przechowie pod Świeciem. Spłonęły sterty BIBLIOGRAFIA ze zbożem min. we wsi Piaseczno i Jeleń. Wojska Ciechanowski K.: Armia „Pomorze", Warszawa 1983; Polskie, opuszczając tereny Kociewia, uznały za ko­ Ciechanowski K.: Działania bojowe Grupy Operacyjnej „Czersk" w dniach od 1 do 5 września 1939 roku (praca ma­ nieczne zniszczenie m.in. mostów, nie tylko w Tcze­ gisterska), Warszawa 1960; wie, ale także kolejowych w Pelplinie, Nowej Wsi Ciechanowski K.: Wrześniowy szlak Pomorskiej Brygady pod Starogardem i w Krampce koło Lubichowa, 'mo­ Obrony Narodowej, (w:) „WTK" z 31.VIII i 7.IX.1969; Dyskant J .: Oddział Wydzielony „Wisła", Warszawa 1982; stu na rzece Wierzycy pod Gniewem, a także urzą­ Iwanowski W.: Kampania wrześniowa 1939, t. 1, Warszawa dzeń kolejowych nastawni elektrycznych w Tczewie, 1981; szesnastu kilometrów torów kolejowych w obrębie Jaszowski T.: Łagodzenie skutków II wojny światowej i Starogardu oraz promu wiślanego pod Gniewem. Za­ okupacji hitlerowskiej na Pomorzu Gdańskim w płaszczyźnie społecznej. Referat wygłoszony na sesji naukowej w Byd­ szła potrzeba zatopienia motorówki patrolowej SG goszczy w 1979 roku; „Ślązak" na Wiśle pod miastem. Nie wróciła do Jurga T.: Bitwa w „korytarzu" pomorskim, (w:) Najnowsze swych właścicieli czy użytkowników znaczna ilość Dzieje Polski (1939-1945), t. 11, 1967, s. 5-13; Kledzik W.: Dzień 1 września 1939 na trasie Tczew—Mal­ bork, (w:) „Przegląd Zachodni", nr 3-4, 1957, s. 414^426; koni, wozów i samochodów, zarekwirowanych przez Kronika 2 pułku ułanów Legionów Polskich i 2 pułku szwo- wojsko. Podczas bezładnej ewakuacji padło wiele in­ wentarza żywego, który 'uciekająca ludność pozosta­ leżeró w Rokitniańskich , Starogard Gdański 1 9 5 9 ; Matynia J.: Na szlakach walki i męczeństwa województwa wiła w opuszczonych zagrodach lub straciła w czasie gdańskiego w latach 1939-1945. Gdynia 1967; ucieczki. Milewski J.: Kociewie w latach okupacji hitlerowskiej 1939-1945, Warszawa 1977; Agresja zbrojna Niemiec zburzyła (porządek prawny Sławiński K: Lotnisko toruńskie' 1920—1939, Warszawa 1983; na ziemiach polskich i stworzyła warunki do ekster­ Szubański R: Polska broń pancerna w 1939 roku, Warszawa minacji ludności słowiańskiej. Spowodowała także 1982; zniszczenie dorobku kulturalnego Polski. TMZK Księga imienna strat ludzkich II wojny światowej (Kociewie), Starogard Gdański 1983; Witkowski R: Walka z agresją niemiecką na Pomorzu Gdańskim w 1939 roku. Referat wygłoszony na sesji nauko­ Józef Milewski wej w Gdańsku w 1982 roku.

27 Wiersz Romana Senskiego

SZKIC REGIONALNY ULICĄ ŚWIĘTOPEŁKA

uwaga — to jest ważne rana ulicy wahanie łzy pochyła przy stuletniej chacie na piaskach w plecy powiew rzeki gdzie taniec płonących sosen twarz zagląda i to — pomóż w kamienie wypuść mnie stąd przez pół godziny na zmarnowanie pod górę z kaszlem stara kobieta bożamęka na pustce rozsypuje puch lat rozcina życie ma dźwiga wek wiśni tu i tam dla męża na wiarę w potęgę izby ulicą pomorskiego księcia i lasu po nadzieję na powrót zdrowia jest intymna bariera w oku kiełkuje szpital za którą święto natury w dole miasto z rdzą pośrodku pierwsze drogowskazy powracania i przegranych a potem — w dół

(Świecie - 1985) KAPLICZKA W SARTOWICACH

przedziurawiła pierścień drzew objęła pokrzywy we władanie NOWE czarcie ścieżki sąsiadkami jej spoczynku odnajduje przy brzegu Wisły cień miasteczka jest poniżej imiona oryli i retmanów murów - odbijają się wypalone kapliczka z rumieńcem cegły w odwilży oka dziewczęcego pocałunku sen i lęk pozostanie tu na zawsze w dal przerzuca wierność naliczyłem kroki na piętnaście minut w Sartowicach wieczór poślizgiem - wdzięczny jestem pospieszny autobus rozbija milczącym uliczkom bo ciąg chmur nie czułem się samotnym noc pędzi przez lata przejezdnym - za kilka dni oczekiwania zapomnę że tu byłeni ona czuwa - nie ma oklasków i wsadziłem tylko jeden palec za śpiew flisaków w pomorską historię

28 Roman Landowski Zapalenie znicza SZKICE PROZĄ PAMIĘCI MICHAŁA RÓŻANOWSKIEGO To było dawno, krótko po Wniebowzięciu, kiedy z pól powiewało świeżym chlebem, a kłosy posmutniały, nagle zgięte wpół pod echem strzałów. Rosnące obok rumianki nie odmówiły ciału swego zapachu. Zawsze życzliwe i szlachetne nie tylko z nazwy. A oni, z tamtej strony granicy, tak sobie zwyczajnie, bez powodu... Nie mieli chęci na mo­ dlitwę, bo Maria wyszła z kapliczki do nieba dzień wcześniej, w śpiewie skowronków. Niedaleko dźwigać kamienie w poszarpanym brzuchu i leżeć na wznak przy wtórze requiem. Wiedział o tym najlepiej pierwszy poległy żołnierz, dwa tygodnie przed wybuchem wojny.

ROZSTRZELANYM OBYWATELOM TCZEWA Nigdy nie widzieli muru tak blisko, jak wtedy, gdy po krótkim krzyku niebo z trzaskiem się rozwarło. Ktoś wezwał Chrystusa, inny nie dokończył przekleństwa. Kilku rzuciło w twarz: „Niech żyje Polska!". Jeden z nich z opóźnieniem opadł na ziemię. Przygarnął ścianę i w ostat­ niej chwili ręką zdążył zetrzeć krew. Chciał ukryć hańbę i żeby im wybaczono, bo rzeczywi­ ście nie wiedzieli, co robią. Potem bogowie dokonali rozliczeń: było ich trzynastu. Feralna liczba! Bogowie też byli prze­ sądni. Po latach, obok na skwerze, zakwitły róże. Czerwone do ostateczności. Dzisiaj może się zda­ rzyć, że potomek któregoś z tych, którzy naciskali spust, zwiedzając miasto uzna, że dawniej było ono ładniejsze, nawet bez róż. Bo tak mówił jego ojciec.

HARCERSKIE ZADUSZKI Posmutniał park w uroczystość obnażania starych drzew. Obecnie już nikt nie wie, czy trud­ no im było umierać przed miłością, w okresie pierwszego wzruszenia. Z kim odeszli w trwa­ łym pamiętaniu: z żałobną twarzą matki albo dziewczyny, zapisanej jako pierwsza do czuwa­ nia nad sercem. Chryzantemy jak w piosence i jak każdego roku, ale najjaśniej w tym dniu świeci Perseusz z konstelacji Zaciśniętych Ust. Chociaż nie zdołał ocalić Andromedy. I wtedy zaszumi uroczyście zaduszkowy park, wiatr pochyli płomień ku tablicy, by rozpoznać ich imiona.

PRZED OBELISKIEM RADZIECKICH JEŃCÓW ZAMORDOWANCH W NICPONI Wiatr od Wisły rosyjskie zmierzchy przyprowadził łąką na przełaj. Taką samą łąką, jak smoleńskiej trawy pokos. A zima też podobna, sękata jak nad Dnieprem. W nocy lodami po­ stękiwała. Nawet trudno było myśleć, bo niewiele tego było: czy straszniejszy mróz czy głód. Pot już nie smakował solą, a pamięć traciła drżenie. Każda ziemia jest życzliwa, nawet gdy jej imię wcześniej zdarto. I każdy wiatr jest wio­ senny, także ten z Wierzycy, kiedy topi śnieg na kopcach pospiesznie usypanych mogił. Nim się pogodzili, że nie wrócą do naddnieprzańskich łąk, ktoś im powiedział, że jeszcze za­ tańczą na własnym pogrzebie. A przecież dawno ucichły rytmy walca w balowej sali. Przy pewnej wyobraźni można je odtworzyć, zanucić ulubione „Fale Amuru" albo „Na stokach Man­ dżurii", ale pogrzebów nie było. Zwyczajna różnica między obietnicą, a dobrą wolą.

CMENTARZE Z GWIAZDĄ Trudno ich zliczyć, bo nie wszystkim zdołano przywrócić imiona. Czy ta ostatnia sekunda na­ leżała do „za waszą i naszą", czy do znienawidzonego „eto germania"? Który z nich to wie­ dział? Mówią, że można rozpoznać po uśmiechu na ustach albo po tym, czy padli twarzą ku ziemi, czy ku niebu. Ci, z twarzą ku niebu zwróconą, zapatrzyli się w swoją gwiazdę błagając, by prześcignęła czas i wypędziła go z tragicznej ery. To był jedyny sposób na skrócenie wieku i otwarcie następne­ go, tego bez wojen. Dlatego pomódlmy się: - Świeć im gwiazdo, bez względu na kolor, ale promiennie i ciepło. Jeżeli nie wiedzieli, świeć im także, zawsze i do końca pamięci, to srebrnie to czerwono, aż po pełną świadomość dobra. A tym, którzy każdego roku zapalają znicze, połącz dar wdzięczno­ ści i zrozumienia. Ci, którzy omijają płomień, udając że nie zauważają, przebacz po prostu, bo ich nikt nie nauczył nigdy niczego, nawet podziwu dla człowieka. Świeć im. gwiazdo, i zapro­ wadź wszystkich - tych z twarzą ku ziemi i ku niebu, tych palących znicze i omijających pło­ mień - zaprowadź do miejsca, gdzie dłoń służyć będzie tylko uściskowi pojednania.

29 O WYDARZENIACH W 1919 ROKU

JAN A. KAMIŃSKI Nim do Świecia przyszła Polska

Klęska Niemiec na frontach I wojny światowej schutzu zażądał zwrócenia obrazu. Powstało wtedy] przybliżyła niepodległościowe nadzieje Polaków. Wie­ wielkie zamieszanie, ponieważ Polacy stawiali opór] lu młodych mężczyzn ochotniczo wstępowało w szeregi a żołnierze niemieccy ścigali przechodniów po uli-, organizowanego wojska polskiego oraz do organiza­ cach. Wydarzenia te doprowadziły do ogłoszenia w ­ cji wojskowych. Patriotyczne zrywy ożyły także na Świeciu stanu oblężenia, który trwał cały miesiąc, od Pomorzu. Już od 5 grudnia 1918 roku na jego tere­ 22 lutego do 22 marca, a następnie wznowiony w mie­ nie rozpoczęły działalność władze polskie. siącach kwietniu i .maju. Napięcie wzrastało, gdyż W powiecie świeckim legalną bazą dla działań kon­ jednocześnie trwały walki powstańcze na froncie spiracyjnych Organizacji Wojskowej Pomorza (OWP) poznańskim. były tzw. towarzystwa wojaków, które zrzeszały pol­ Jednym z powodów wprowadzenia stanu oblężenia ską ludność, a szczególnie byłych żołnienzy armii nie- były również wypadki 22 lutego 1919 roku. W lu­ mieckiej. W Świeciu i powiecie świeckim pracę kon­ tym doszło w .Berlinie do wystąpień członków partii] spiracyjną podjęli min. ppor. Rosiński, ppor. Przewo- „Spartakus". Poparli je członkowie tej organizacji w ski, ppor. Kuberski, sierż. Antoni Chruściński, Brunon Świeciu. Tego dnia Grenzschutz zamierzał aresztować Hoffman, Paweł Rosiński, Jan Sobiechowski, Jan Gu­ dwóch „niebezpiecznych Spartakusów" - Skolesińskie- towski, Ludwik Kmiecik, Leon Tłoczyński i Józef go i Grunwalda. Jednego ;z nich rzeczywiście areszto Bona. Jak podawał „Mestwin", dodatek „Słowa Po­ wano, co wywołało sprzeciw Polaków i wielkie pub morskiego", w artykule wspomnieniowym Jana Kar­ liczne zgromadzenie. Kiedy żołnierze straży granicz nowskiego z dnia 3 maja 1031 roku, to właśnie oni nej odprowadzali aresztanta, tłum podążył ich śla­ zwołali wszystkich byłych żołnierzy - Polaków na dem i otoczył ich. Zgromadzenie tłumu uniemożli- wielki wiec w -dniu 14 grudnia 1918 roku, celem wiało użycie brani. Jednak, gdy wszyscy znaleźli sil założenia rady żołnierzy. Na wiecu tym, pod pozo­ w pobliżu koszar, w zasięgu karabinów maszyno- rem zorganizowania tejże rady, założono Towarzystwo wych, Niemcy otworzyli ogień. Zginęła wówczas 11- ­ „Jedność", które było początkiem tworzącego się ba­ lenia Agnieszka Grabowska i Ludwik Weiner, lat 57. talionu wojska polskiego w Świeciu. Biuro Komendy OWP znajdowało się w 'mieszkaniu prywatnym Anto­ niego Chruścińskiego, posługując się nazwą „Biuro Informacyjne Rady Ludowej". Członkowie organiza­ cji posiadali broń, którą dostarczał nielegalnie podofi­ cer armii niemieckiej, Paweł Rosiński, za co został później aresztowany. Tajna organizacja z każdym dniem stawała się liczniejszia. Jednym z jej celów było przemycanie ochotników do polskiego wojska. Niebawem akcję tę rozszerzono na teren całego po­ wiatu. Przez granicę, w okolicy Brodnicy, przeszło dwustu ochotników. Władze niemieckie pilnie jednak śledziły ruchy Polaków. Pierwszego aresztowania władze zaborcze, dokonały 6 marca 1919 roku w karczmie Franciszka Wyrwickie- Budynek dawnej landratury pruskiej w Świeciu nad Wisłą, go w Brzechowie. Komendant miejscowego Grenz- Od 1920 roku siedziba starostwa polskiego. Obecnie mieści schutzu (Straży granicznej), Molier aresztował gospo­ się w nim Urząd Miasta i Gminy. (Ze zbiorów własnych autora) darza i ppor. Rosińskiego, którego przewieziono do Grudziądza, gdzie wytoczono mu proces o zdradę sta­ W następnych miesiącach doszło do ponownych nu. Zatrzymano także Franciszka Bogackiego, Fran­ zajść o różnym nasileniu. Znany był incydent z od­ ciszka Kotarskiego, Orzechowskiego, Leona Tarkow- działem Rossbacha. W tej sytuacji iw powiecie za­ skiego i Piotra Lewandowskiego. Granzschutz na po­ częła urzędować Tymczasowa Rada Państwowa, speł­ czątku 1919 roku obstawił główne ośrodki powiatu niająca funkcję Sejmiku i Wydziału Powiatowego. 'świeckiego, jednak OWP nadal pracowała sprawnie. Jako delegat rządu do końca 1919 roku urzędowa! Skupiała wówczas trzech oficerów i aż 3.409 pod­ przy landraturze Stanisław Wojnowski, który 24 oficerów i szeregowców. Organizacją dowodził ppor. stycznia 1920 roku, a więc dzień przed przejęciem Julian Rosiński, zaś funkcję jego adiutanta pełnił miasta i powiatu przez władze polskie, wybrany zo­ sierż. Antoni Chruściński. Dowódcami trzech batalio­ stał pierwszym starostą powiatowym. nów byli podporucznicy Józef Kuberski i Teodor 17 stycznia 1920 roku oddziały wojska polskiego Przewoski oraz chorąży Józef Pokorski. Dochodziło gen. Hallera rozpoczęły akcję oswobodzenia terenów jednak ciągle do licznych represji :ze strony władz, przyznanych Polsce postanowieniami Traktatu Wer­ a zwłaszcza Grenzsehutzu. Mnożyły się rewizje, aresz­ salskiego. 25 stycznia, wczesnym rankiem ostatnie towania i napady. oddziały niemieckiego Grenzschutzu opuściły Świecie, Podczas uroczystości Towarzystwa Gimnastycznego a kilka godzin później, wśród bicia 'dzwonów wkro­ „Sokół", organizowanej w 1019 roku 'dla uczczenia czyły do miasta pierwsze kolumny żołnierzy polskich pamięci Jana Kalińskiego, urządzono loterię fantową. owacyjnie witane przez miejscową ludność. W wojsko­ Portret szewca-bohatara wygrał na tej imprezie Bo­ wym szyku szli również ochotnicy świeccy, prowa lesław Nelfce. Gdy wracał do domu, patrol Grenz- dzeni przez Antoniego Chruścińskiego.

30 MARIA WŁADYCZANKA Siew polskiego słowa

WSPOMNIENIA O MOIM OJCU Braciom Lechowi i Andrzejowi

Rodziców naszych, Łucję z Grzegorzewskich i An­ i z jaką radością zaczął siew polskiego słowa wśród toniego Władyków sprowadził' na Pomorze rok 1920. ludzi - początkowo nieufnych do przybyszów z Swoim przyjazdem odpowiedzieli na wezwanie „Królestwa", czy jak się potocznie mówiło „Antków pierwszego Kuratora Okręgu Szkolnego Pomorskie­ warszawskich" - w krótkim czasie serdecznych go, prezesa Towarzystwa Naukowego w Toruniu, przyjaciół. Czasem z twardej, skażonej germanizma- dr Łęgowskiego1, który organizował po pierwszej mi, mowy miejscowej ludności, wyłuskiwał jakieś słowo staropolskie, a w rozmowach z nami poka.- wojnie światowej szkolnictwo na terenie tzw. wów­ zywał je jak drogocenny klejnot, którego nie udało czas „Kresów Zachodnich". się przez te wieki zdeptać najeźdźcom. To były jego Zamieszkaliśmy w Tczewie na ulicy Bałdowskiej 5. wielkie radości, którymi dzielił się z otoczeniem i z Moja matka - przy pomocy kolejno następują­ nami, ledwo od ziemi odrosłymi malcami: - „Dźwie- cych po sobie „pomocy domowych": Marianny, Mani rze..." - czy słyszycie jak bardzo słowiańskie jest i, wojowniczej Otylki - prowadziła nasz skromny to słowo, a „knefliczki" - wprawdzie pochodzenia dom, hodowała w ogródku kwiaty i „pędziła" wspa­ niemieckiego, ale to zdrobnienie spotykamy bardzo niałe, wchodzące właśnie w modę, pomidory. Żywa dawno w języku polskim, już u Mikołaja Reja. Naj­ i pełna dowcipu, razem z ojcem, stworzyła z naszego droższe były te słowa zapomniane, skazane na wy­ domu nie tylko ośrodek życia towarzyskiego, ile ra­ marcie. Odnotował je swym pięknym, drobnym pis­ czej miejsce spotkań ludzi, których życie nie za­ mem obok tłumaczeń z klasycznych tekstów grec­ mykało się w czterech ścianach własnych interesów. kich i łacińskich, i obok wierszy, którym poświę­ Była wreszcie najwierniejszą towarzyszką i pomoc- cał chwile odpoczynku. i nicą ojca w pracach nad repolonizacją Pomorza. Jej zaangażowanie w tę pracę było rzeczą natural­ Któregoś dnia, czytając książkę w parku, na ław­ ną jeśli choćby najbardziej ogólnie zważyć atmosfe­ ce koło różowych kasztanów, usłyszał głos dziecka; rę, w jakiej upłynęło jej dzieciństwo i lata młodo­ śpiewającego „Jeszcze Polska nie zginęła". Było to ści: obydwaj jej dziadkowie byli uczestnikami Po­ w tamtych czasach wielkie przeżycie. Chłopcem oka­ wstania Styczniowego w 1863 roku, a ojciec dwu­ zał się, o ile pamiętam, Marian Orcholski, syn tczew­ krotnie aresztowany za potajemne nauczanie historii skiego kupca, a późniejszy uczeń mojego ojca. Polski i działalność społeczną i patriotyczną, zagro­ żony był zsyłką na Sybir. Sama zresztą, jako zaled­ wie kilkunastoletnia dziewczyna, należała w tajem­ nicy przed rodzicami do organizacji socjalistycznej Wspomniałam mimochodem Żeromskiego. Jego i na własną rękę, z grupą rówieśników prowadziła duch panoszył się, i w wielkiej chwale żył, w na­ działalność, mającą na celu „walkę z caratem". Z ta­ szym dużym słonecznym mieszkaniu, pełnym szaf kim „stażem" życiowym nie mogła oczywiście i póź­ wypchanych książkami i czasopismami, z dębowym niej nie brać udziału w pracy społecznej, ani też stołem, zawalonym przygotowanymi do poprawy ze­ biernie patrzeć na pracę swojego męża. Lecz życia szytami uczniów ojca i z oknami, na których rosły matki to osobny rozdział. Tu pisać będę przede kwiaty matki. Z wyjątkiem paru miękkich foteli­ wszystkim o ojcu. ków i kanapki w gabinecie ojca, reszta umeblowa­ „Repolonizacją Pomorza" - trochę mnie niepoko­ nia była bardzo skromna. I tak pozostało do końca, ją te wielkie słowa. Choć prawdziwe, nie bardzo choć nie było to w stylu lat międzywojennych. Za może pasują do niczym szczególnym nie wyróżniają­ to było bardzo* dużo miejsca na nasze harce... cej się sylwetki młodego polonisty. Zza binokli ogar­ Od wschodniej strony, wzdłuż całego mieszkania niały świat dobre, spokojne oczy, zapatrzone w ja­ biegł długi kamienny balkon. W drewnianych zielo­ kieś swoje myśli-marzenia, czasem śmiejące się we­ nych skrzynkach kwitły czerwone pelargonie albo soło i trochę przekornie. Powiedzmy więc po prostu, nasturcje, zwane tu „patrzy-panna-prz,ez,-płot". W bo­ że ojciec nasz i matka kochali Polskę w sposób, cznej skrzynce rosła zawsze maciejka. Lipy, sięga­ który dla dzisiejszego pokolenia jest już trochę da-< jące konarami okien drugiego piętra, wdzierały się leki: z jakąś wielką gotowością do ofiar. Młodzi, w czerwcu zapachem i brzękiem pszczół. Od zachod­ wychowani na Żeromskim, prześladowani za polskość niej strony domu kapryfolium oplatało oszkloną we­ w szkole rosyjskiej - w ślad za obrączkami, które randę, a w maju od ogródka bił zapach bzów. złożyli na skarb narodowy, dorzucili resztę swojegoi Wiosną wieczory pomorskie są bardzo jasne, perło- życia. Wyobrażam sobie z jaką ulgą i beztroską wo-błękitne. Kładzie się na nich chyba daleki blask zostawiał mój ojciec swoje dyrektorstwo w Sierpcu podbiegunowych białych nocy. Dobrze było w takie

31 wieczory siedzieć najciemniejszym kącie i słuchać tew morskich w czasie pierwszej wojny świato­ wspomnień rodziców z ich szkolnych i uniwersytec­ wej - gdyż służył wtedy w marynarce - znalazł ­ kich czasów. Kielecki park z szeroką aleją i kamien­ się, razem z Chińczykiem sprzedającymi jabłka, w ną ławką przy źródle, na którą nigdy już nie wróci brzuchu wieloryba. Został w pamięci rotmistrz Biruta, znałam dobrze, zanim wzięłam w rękę „Sy­ pierwszego pułku szwoleżerów - Karol Kiedrzyński, zyfowe prace". Za Kielcami szedł Kraków z „We­ Byli i inni, może bardziej zasłużeni, lecz nie pa­ selem", Siemaszkową, Solskim, Węgrzynem i Adwen­ miętam ich nazwisk. towiczem. Młodość naszych rodziców stała się w ich wspomnieniach częścią naszego życia. Wśród tych ludzi na stanowiskach, w pięknych mundurach i w dostojnych sutannach, mój ojciec Mroczniała wyobraźnia dziecka, gdy po czasach był najskromniejszy, najmniej godnie reprezentowało uniwersyteckich przychodziła kolej na wspomnienia się jego wytarte popielate ubranie. I nawet nie bar­ o przeżytych w Płocku latach pierwszej wojny, dzo był obecny. Chyba trafnie w szopce Bożonaro­ o szpitalach zapełnionych odorem rannych żołnierzy, dzeniowej uczniowie Szkoły Morskiej przybrali go ­ zwożonych pola walki. znając wówczas okru­ w szatę jednego z trzech Magów (pozostałymi byli cieństw, jakie miała przynieść następna wojna, zda­ kpt. M. Stankiewicz i inż. Ancuta) i włożyli w usta wało się, że tamto było zapowiedzią porę zaże­ Krasińskiego: gnanego końca świata. „Rzeczywistość się pomału w świat prz,eviienia ideału". Czasem letnie wieczory zapełniały się inną treścią. Ten świat marzeń był mu tak bliski, że potrafił Koledzy i przyjaciele mojego ojca — wytrawne wil­ wyłączyć się z rozmowy i trwał daleki w jakimś ki morskie, pierwsi oficerowie polskiej floty han­ zasłuchaniu czy zapatrzeniu, a przecież bliski goto­ dlowej i pierwsi wykładowcy polskiej Szkoły Mor­ wością swojej serdeczności. skiej, która wówczas mieściła się w Tczewie, snu swe opowiadania dalekich mórz i nieznanych kra­ Po pierwszym okresie, gdy z braku sił pedago- jów. Któż dziś pamięta dobrego i pełnego pogody gicznych pracował nie tylko w obydwóch gimna­ 2 lekarza szkoły, komandora Floriana Hłasko, który zjach, ale i w Szkole Morskiej, zostało mu już tylko „morzami ku Polsce płynąc, oczy w wolnej ojczyź­ gimnazjum męskie.9 Zostało mi przeświadczenie, po-; nie zamknął" - jak głosi napis zrujnowanym twierdzone uratowanymi z wojny •- nielicznymi przez Niemców i ciągle jeszcze nie odrestaurowanym niestety •- listami mojego ojca, jak bardzo wiele, pomniku na jego grobie, na starym cmentarzu serca dawał swoim uczniom. - „Jak wróble chmarą tczewskim, a pamiętać trzeba, że przyczyną jego otoczyliście mnie. Nie mogę odejść" -• mówił w ma­ śmierci było przeziębienie, którego się nabawił, gdy lignie przedśmiertnej. Ich wdzięczność ciągle jeszcze wśród zimna i zawieruchy, sam z gorączką, szedł przy różnych okazajach dociera do mnie, jak naj­ do jednego z chorych uczniów. Kto dziś wspomina droższe dziedzictwo. mądrego' inżyniera Kazimierza Bielskiego,3 towarzy­ sza dalekich spacerów i rozmów mojego ojca; w czyjej pamięci zachowała się wyniosła postać pozor­ nie oschłego, a pełnego czujnej dobroci komandora W jesienne i zimowe wieczory moi rodzice prowa-l Gustawa Kańskiego4? A byli przecież inni zasłuże­ dzili kursy języka polskiego dla kolejarzy, listono-­ ni i wybitni: dyrektor Szkoły Garnuszewski5, mate­ szy, policjantów, celników i - Bóg jeden wie - ko­ matyk - prof. Maresz,8 inżynier Kokiński,7 bohater­ go jeszcze. ski kapitan Mamert Stankiewicz, Konstanty Macieje- Były też inne sprawy, którym - my; dzieci wicza _ zmarły niedawno - i tylu innych. Wielu musiałyśmy ustępować miejsca. Przed plebiscytem! z nich odeszło w zapomnienie podobne do śmierci. na Śląsku różnymi środkami lokomocji, czasem pie-, W parnięci dziecka zachowały się zarysy sylwetek szo, ojciec przemierzał Pomorze, wyszukiwał tych ­ i twarzy „spotykanych codziennie na tych samych którzy urodzili się na Śląsku, a potem razem z peł­ ulicach, parę zabawnych zdarzeń" wreszcie strzępy nym ofiarności Janem Struczyńskim10 zaopatrywał! opowiadań, których uzupełnienie szukało się później w żywność i wysyłał na plebiscyt. Pamiętam też] w „Smudze cienia", „Tajfunie" i „Lordzie Jimie" - przyjazd dzieci polskich z Japonii, kolonie dzieci] na kartach powieści Józefa Conrada. z Opolszczyzny... Były to sprawy dla nas wówczas niezrozumiałe, lecz na pewno ważne. Służyli im na­ Wszystko to jest już dzisiaj kartą historii - nie­ si rodzice, a my • - czasem pomijani - na całe ży-j objętą na pewno, a być może bardzo wybitną kartą cie zaczerpnęliśmy coś bezcennego z atmosfery ich ­ historii, która miała wpływ na dalszy rozwój na­ bezinteresownej, wspólnej pracy. W naszym skrom-l szego miejsca na morzach i oceanach, a także na nym mieszkaniu jakoś prywatnie - nie politycz-l miejsce w politycznych układach świata. Lepiej niż nie - żyła cała Polska. Portrecik Piłsudskiego byłj ja opowiadać by mogli o tym, oceniać, ówcześni podarkiem, jaki ojciec jeszcze w Płocku dostał odj uczniowie Szkoły Morskiej. swojego ucznia, który - bardzo „smarkaty" - uciekł do Legionów i potem trzeba mu było wypraszać przebaczenie u zagniewanych rodzicieli. Generał Hal­ Do domu moich rodziców przyjeżdżali też czasem 11 z głębi Polski starzy koledzy szkolni i niwersytec- ler, od czasu jak był gościem naszego miasta, stał cy. Zachodzili i zjeżdżali polscy działacze Kaszub się tak bliski, że mówiło się o nim jak o członku i Kociewia. Bywał rozśpiewany pełen humoru wi­ rodziny. Polityka nie tworzyła przepaści i podziałów. zytator szkolny pan Strumpf, majestatyczny inspek­ Z najbardziej godnych szacunku krajów na świecie tor Binnek, niezrównany gawędziarz, zmarły w obo­ Polska była jedyna, a Polacy braćmi najdroższymi, zie w Dachau, ks. Paweł Prabucki ze swym opo­ i nie dzieliło się ich na lepszych czy gorszych tylko wiadaniem, jak to niczym Jonasz po jednej z bi­ dlatego, że pochodzą z Poznania, a nie z Lwowa.

32 „"Studia będziesz robiła w Wilnie'* - zapadła de­ Któregoś niedzielnego ranka, gdy czekając przed cyzja moich rodziców, gdy miałam osiem czy dzie­ domem na rodziców zbierających się do kościoła, więć lat. pomrukiwałam pod nosem jakąś piosenkę, wyrósł przede mną, jak spod ziemi, kilkunastoletni chłopiec Kiedyś przyjechał Osterwa z „Księciem Niezłom­ w czerwonej czapce niemieckiego gimnazjum, ze­ 12 nym". Na wielkim placu przed Szkołą Morską, rwał mi z włosów kokardy i wdeptał je w ziemię, obok starego cmentarza, pod wygwieżdżonym nie­ krzycząc ze złością niezrozumiałe słowa. Kojarzę to bem działy się rzeczy niepojęcie wielkie i tragicz­ wspomnienie z malborskim zamkiem, tak trudnym ne. Czy potrafiłabym odczuć żałobę, jaką w dwa­ przez wiele wieków do przejednania chrztem dobro­ dzieścia lat później, w chwili śmierci Osterwy, okry­ ci i braterstwa. Nie uczono nas w domu szowiniz­ ła się Polska, gdyby nie to nocne widowisko',, na mu, i trzeba przyznać niektórzy Niemcy umieli to które mimo pewnych sprzeciwów matki, zabrał mnie docenić. Na wiadomość o ciężkiej chorobie ojca zgło­ ze sobą nieustraszony w takich przypadkach ojciec? sił się stary fryzjer, Niemiec, z gotowością przycho­ dzenia do domu, by strzyc go i golić. Mój ojciec Czasem w lecie jeździliśmy na szeroką, jeszcze nie odrzucił tej usługi. Takich faktów było więcej, wówczas pustkę plaży Gdyni czy Małego Kacka. łącznie z uratowaniem mojej matki przed areszto­ Leniwie płynęły godziny nad morzem „rudo-zielo- waniem i obozem. nym, a fiołkowym w oddali". Pewnie to wówczas, leżąc obok ojca, na całe życie nauczyłam się tęsk­ Ojciec nie doczekał się czasów, gdy przez Polskę noty do milczącego zapatrzenia w poruszający się i świat szły fale dyktatury i nacjonalistycznej nie­ żywioł, do odchodzenia od zgiełku i pracy, do orzeź­ nawiści. wiającego zapachu słonej wody. - Dzięki Bogu, że na to nie patrzy - mówiła matka. Pamiętam jak kiedyś leżąc na piasku głośno roz­ Upomniała się o niego hitlerowska policja. Na ważał pochodzenie nazwy „Gdynia": pierwszej liście Polaków, przeznaczonych do obozu, - Gdnu... Ku dnu... Tu ziemia schodzi „ku dnu" było nazwisko moich rodziców. Cała lista „prze­ morza, więc może dlatego „Gdynia". - Nie znam stępstw", notowanych skrupulatnie od początku ich się na onomastyce i nie wiem, czy współczesne ba­ pobytu na Pomorzu, była uzasadnieniem wyroku. dania potwierdziły tę zachowaną w pamięci paro­ Przeoczono jednak szczegół, że od dwunastu lat oj­ letniego zaledwie dziecka hipotezę mojego ojca... ciec już nie żył. Należała się zemsta i za to: na platformy samochodów wyrzucono wszystkie książki Pomorskie jesienie, sycące liście wilgocią, bywają mojego ojca, wszystkie jego notatki i wiersze. Przez długie i piękne. W starym, opuszczonym dziś, parku parę dni palono nimi w fabryce papieru i papy. za miastem, zwanym „Strzelnicą", była aleja klo­ nowa, gdzie siedząc z ojcem na półokrągłej długiej ławce, po raz pierwszy zetknęłam się z Kasprowi­ Maria Wladyczanka czem. Byłam zbyt mała, żeby zrozumieć jego pro­ ste słowa, lecz coś przemówiło z nich do mnie. Może sprawiło to miękkie brzmienie głosu mojego WYJAŚNIĘ NI A REDAKCJI ojca, jego własne wzruszenie? Była to ostatnia je­ sień jego życia i chyba ju.ż na zawsze szara okładka Łucja (22.05.1892-6.04.1968) i Antoni Władyka byli znanymi działaczami i organizatorami życia kulturalnego Tczewa pierwszego wydania „Księgi ubogich" kojarzyć mi lat międzywojennych. Szcególne zasługi wnieśli w rozwój się będzie z mgłą, zasnutą smugami słońca, kładą­ oświaty, m.in. pracując społecznie w Towarzystwie Czytel­ cymi się cicho na szeleszczących liściach i ostatnich ni Ludowych. W ubiegłym roku przypadła setna rocznica chwilach dziecięcej beztroski. urodzin (1.06.1885), a w roku bieżącym sześćdziesiąta rocz­ nica śmierci (7.12.1926) Antoniego Władyki. 1 Nie mogę zamknąć tych wspomnień pomijając Dr Józef ŁęgowsM, pseud. Nadmorski (1852-1930), zasłu­ Gdańsk - jeszcze jedną „miłość" życia moich ro­ żony dla Pomorza i nauki polskiej etnograf 1 dialektolog. 2 dziców. Florian Hłasko, dr medycyny, podróżnik, autor wspom­ nień „Morzami ku Polsce", które w postaci książkowej do druku przygotował, wydał i przedmową opatrzył Antoni Tak się złożyło, że przez jakiś czas, tydzień w ty­ Władyka. Zmarł 29 grudnia 1921 roku. dzień jeździłam z rodzicami do dentysty do Gdań­ 3 Kazimierz Bielski, inż. technolog, kierownik Wydziału ska, potem włóczyliśmy się po wąskich, starych Mechanicznego tczewskiej Szkoły Morskiej, poprzednio dłu­ uliczkach, patrzyliśmy na zieleń wody w Raduni, goletni dyrektor jednej ze stoczni w Petersburgu. W Tcze­ nad którą stał XIV-wieczny wielki młyn krzyżac­ wie zostały wydane przez Instytut Wydawniczy Szkoły ki, słuchaliśmy najcudniejszego śpiewu dzwonów Morskiej jego podręczniki szkolne, m.in. „Mechanika teo­ retyczna", „Prawidła wykonywania rysunków maszyno­ i „u św. Katarzyny". Na kawę z bitą śmietaną zacho­ wych", „Turbiny parowe". Antoni Władyka współpracował dziliśmy do maleńkich kawiarenek, czasem do wiel­ przy redakcji tych podręczników, jak również przy pra­ kich magazynów Sternfelda, gdzie po raz pierwszy cach edytorskich publikacji pozostałych autorów - kole­ w życiu jechałam windą i gdzie na jednym z pięter gów, wykładowców szkoły. było istne królestwo lalek. Zatrzymywaliśmy się * Gustaw Kański, kpt. ż.w., z-ca dyrektora Szkoły Mor­ przed witrynami kwiaciarń, gdzie sprowadzano naj­ skiej, kierownik Wydziału Nawigacyjnego szkoły, autor wydanych w Tczewie podręczników szkolnych: „Streszczo­ piękniejsze holenderskie kwiaty... ny kurs morskiej praktyki", „Locja", „Nawigacja". Prze­ wodniczył komisja państwowej która w lipcu 1920 roku Jeżeli słońce zachodziło czerwono, widać było z zakupiła w Holandii fregatę (rok wodowania 1869) dla po­ długiego balkonu naszego domu, jak na przeciw­ trzeb szkoły. Jednostka ta wcześniej pływała kolejno pod ległym brzegu Wisły lśnią krwawym blaskiem go­ banderą angielską, włoską i holenderską, zmieniając każ­ dorazowo nazwę - „Chinsura", „Lucco", „Nest". Trzy- tyckie okna malborskiego zamku, ogrodzone niepo­ masztowy żaglowiec wiosną 1921 roku otrzymał nazwę jętymi dla dziecka i pewnie dla takich ludzi, jakim „Lwów" i przeznaczenie statku szkolnego PS Morskiej w był mój ojciec, sprawami wielkiej polityki. Tczewie.

33 * Antoni Garnuszewski (1886-1964), kmdr, inż. mech., dy­ ków „Maszyny morskie" i „Gospodarstwo maszynowe nna rektor Szkoły Morskiej okresu tczewskiego, jednocześnie statkach". wykładowca teorii i budowy okrętu, autor wydanych w 8 Mamert Stankiewicz i Konstanty Maeiejewicz, legen - Tczewie podręczników „Budowa okrętu" i „Teoria okrę­ •darni dowódcy statku szkolnego „Lwów", kapitanowie iĄ tu". Przykry incydent dotyczący jego rezygnacji ze sta­ Kpt. M. Stankiewicz dowództwo żaglowca sprawował w nowiska dyrektora szkoły był bardzo żywo komentowany latach 1924-1927, jego następcą był kpt. K Maeiejewicz, w owych latach. Inż. Garnuszewski odszedł z tego stanowi­ Pierwszym dowódcą statku szkolnego „Lwów" (1920-193) ska na własną prośbę, która została przyjęta przez ówcze­ był kpt. Tadeusz Ziółkowski. snego ministra przemysłu i handlu, Eugeniusza Kwiatkow­ 0 Gimnazjum Męskie w Tczewie mieściło się wówczaT skiego. Przyczyną rezygnacji było żądanie redaktora na­ w budynku obecnej Szkoły Podstawowej Nr 5 przy u s czelnego pisma „Polska Zbrojna", żeby uczniowie należący Obrońców Westerplatte. Drugie gimnazjum, o którym wspo , do szkolnej organizacji faszystowskiej byli szczególnie po­ mina Autorka, to Gimnazjum Żeńskie, obecnie mieści ­ pierani przez dyrekcję i wykładowców szkoły, m.in. mie­ w jego budynku Zespół Szkół Budowlanych im. Jana I I I li otrzymywać dyplomy ukończenia bez względu na wy­ Sobieskiego (ul. Dzierżyńskiego 1). niki w nauce. Dyr. Garnuszewski reprezentował stanowi­ 10 Jan Struczyński, znany kupiec branży spożywczej i ar­ sko, że wszyscy uczniowie są równi i winni być jedna­ tykułów „kolonialnych", jeden ze współzałożycieli w - kowo traktowani. Nie wyraził zgody na żadne ustępstwa, roku Towarzystwa Ludowego w Tczewie. W 1918 roku by ale potem złożył rezygnację. Jego następcą został kmdr członkiem polskiej Bady Ludowej, która następnie w » Adam Mohuczy. Inż. Garnuszewski mieszkał w Tczewie roku przekazała władzę polskiemu wojsku i nowo tworzt0 nej administracji terenowej. przy ul. Sambora. Współcześnie jego imieniem nazwano 11 arktyczny statek badawczy PAN oraz osiedle mieszkanio­ Uroczystości powitania gen. Józefa Hallera i oddzia¬ we w Tczewie - dawne Śródmieście II. łów wojska polskiego odbyły się w Tczewie 30 stycznia 6 1920 roku. Aleksander Maresz, wykładowca matematyki i fizyki, 12 uczył także w tczewskich gimnazjach. Spektakl plenerowy „Księcia Niezłomnego" Pedro Cal 7 Todeusz Kokiński, inż., mechanik okrętowy I klasy, derone miał miejsce w Tczewie 14 sierpnia 1926 roku kierownik warsztatów w Szkole Morskiej, autor podręczni- Teatr „Reduty" wystąpił w 130-osobowej obsadzie.

Felieton Moim zdaniem

W „Polityce" nr 5 -z. 1985 roku słynny KTT rozpra­ w tym kraju obowiązek i prawo ,dbać o właściwe ste­ wił się z krajowym ruchem wydawniczym, 'poddając rowanie polityką wydawniczą, aby ten swoisty poli­ ostrej krytyce racje bytu prowincjonalnej, niskoka- czek nam wymierzony aż tak nie bolał? Czy nie te nałowej produkcji wydawniczej. Zareagowałem na­ właśnie lokalne wydawnictwa, zamiast narzekać na tychmiast, lecz mój list do Redakcji w tej sprawie braki i trudności (odczuwane stokroć dotkliwiej od pozostał bez odzewu. Problem jednak pozostał i zbyć poligraficznych potentatów), nie wykonują skutecznej, go milczeniem nie można. To nie tylko różnica zdań oczekiwanej i akceptowanej przez środowisko — do­ w jakiejś tam sprawie, lecz określony sposób podejś­ brej roboty także politycznej..., -często za innych cia do sprawy o żywotnym dla kultury znaczeniu. i wbrew innym. A to już niebezpieczna .gra, której lekceważyć nie Bzdura, że (cyt. KTT) „papier i moce produkcyjne wolno. rozdrapywane są przez mnożące się jak grzyby po Niejednokrotnie właśnie mozolna, na średniowieczny deszczu regionalne wydawnictwa". Przecież zadawa-\ sposób nieomal realizowana działalność wydawnicza, lając się często wprost wyżebranym odpadem z dru-i nieprofesjonalnych „oficyn" na prowincji ratuje nas karń, ścinkami i makulaturą, „wydawnictwa" te po-\ często przed absolutnym wyobcowaniem z historii, trafią nie tylko godziwie ten cenny papier spożytko­ tradycji i kultury własnego regionu, gdyż „centrali" wać, ale w postaci oczekiwanej publikacji oddaćI raczej obca jest troska :o pozastołeczne racje i .potrze­ czytelnikowi. Z tej lokalnej produkcji żaden tytuł nie i by. Przykład narzuconego onegdaj, kompromitującego zalega na półkach ani nie trafia do kosza, to ipewne.] swoją „ostrożnością/' nakładu obu unikalnych słow­ Pod jednym wszakże zdaniem KTT podpisuję się] ników gwarowych Kaszub i Kociewia Bernarda Sych- oburącz., gdy mówi: „z. naszym ruchem wydawniczym ty ,— o światowym rozgłosie w środowiskach nauko­ dzieją się rzeczy niepokojące, niebezpieczne, o dale­ wych — jest wielce wymowny. Policzmy, ile przez kosiężnych konsekwencjach". Podany przeze mnie czterdzieści powojennych lat szacowne centralne in­ przykład też o tym świadczy. Tylko przyczyna nie stytucje profesjonalne wydały liczących się publikacji tkwi w trwonieniu papieru przez garstkę wydawców monograficznych na wysokim poziomie naukowym i lokalnych (zaledwie promil ogólnej produkcji książek), technologicznym z historii Kaszub i Kociewia? Ile a raczej należy jej szukać w tonach różnej treści porządnych albumów, nie mniej urokliwej od Tatr „knotów", wydawanych bez uwzględnienia potrzeb, czy Mazur, „Szwajcarii" Kaszubskiej i Kociewskiej? gdzie owo liczenie się z surowcem jakoby nie obowią­ Brak zapotrzebowania czy kompetentnych autorów? zywało. "Wystarczy przecież spojrzeć na odpowiednie Skądże znowu. Zatem przeoczenie, czy też „centrycz- nie" realizowana polityka (wydawnicza)? Jakby nie działy księgarskich regałów i magazynów, za szybę sądzić smutny to błąd o wydźwięku wcale nie tylko kiosków, na upstrzone plakatami płoty i tablice ogło­ lokalnym. Docierają tu bowiem sukcesywnie aktual­ szeń, na biurka w urzędach... W każdym razie warto ne w treści i edytorsko piękne wydawnictwa pomor­ zastanowić się nad „receptą" KTT, byle głębiej — skie, jednakże „bezinteresownie" wydawo.ne przez wtedy i odpowiedź bliższa będzie prawdy. Tymczasem różnej maści ziomkowstwa W RFN. Zamiast nieustan­ nie dajmy sobie zamącić w głowach, przecież i my nie dublowanych albumów o miastach i regionach, także umiemy patrzeć... i oceniać. Wyciągać wnioski których polskości nikt nigdy nie negował, nie mogli­ potrafimy również. byśmy im przeciwstawić zgoła jednego. Kto więc .ma WASZ KOCIEWIAK

34 ANDRZEJ GRZYB JÓZEF ZIÓŁKOWSKI Miasto jak inne

STAROGARD GDAŃSKI - „stolica" Kociewia. Miasto leżące po obu stronach rzeki Wie­ rzycy na Pojezierzu Kociewskim. Jedna z najstarszych miejscowości Polski północnej. Obecnie czwarty, co do wielkości, ośrodek przemysłowy województwa gdańskiego. Miasto liczy ponad 46 tysięcy mieszkańców.

Pociąg zbliża się do stacji. Ściana lasu kończy jach na świecie leczy się specyfikami wyprodukowa­ się nagle. Pola po prawej zbiegają ku strudze, by za nymi w Starogardzie. NADBAŁTYCKIE ZAKŁADY zapleczem olch wspiąć się aż do zabudowań PGE-u OBUWNICZE „NEPTUN", to też, duży zakład. Czte­ w Nowej Wsi. Kilka silosów i obory. Trochę niżej ry miliony par obuwia co roku trafia na rynek kra­ grupa domków jednorodzinnych w budowie. Pociąg jowy. Część produkcji kierowana jest na eksport. przejeżdża most, pod którym wartko przepływa Wie­ Jest to firma nowoczesna, zmodernizowana, dbająca rzyca. Na wysokiej skarpie piętrzy się szpital. Za o wysoką jakość. Próbuje również, nadążać z,a mo­ -osiedlem domków jednorodzinnych w budowie, do,. I jeszcze, nie wymieniając wszystkich, trz,eba wzdłuż szosy T-83 widać pierwsze bloki. Trochę po­ wspomnieć FABRYKĘ MEBLI OKRĘTOWYCH „FA- niżej, tuż przy drogowym moście, zbiornik gazu, a MOS", pracującą na potrzeby wszystkich stoczni w na drugim brzegu w dole, składowisko Starogardz­ kraju. W tym zakładzie jakość produkcji, to rzecz, kich Zakładów Spirytusowych. Pociąg mija monopo­ podstawowa. Wiele statków sprzedajemy przecież, za lowe mury i przejazd kolejowy, który jeszcze nie- dewizy. Muszą więc być solidnie, a jednocześnie fun­ j'dawno był wąskim gardłem starogardziej komuni- kcjonalnie i estetycznie wyposażone. „Famos", poza łkacji. I już dworzec kolejowy. Znane perony. Od głównym profilem produkcji, dostarcza też, wyposaże­ lat dworzec niewiele się zmienił. Wąskie, podziem­ nie dla obiektów hotelowych, a także w ramach nad­ ne przejście, w którym wiecznie trwa remont. Świe­ wyżek produkcyjnych, wytwarza poszukiwane wyro­ że tynki, lecz farba na zadaszeniu połuszczona. Pod by rynkowe. nogami drewniany podest, a pod nim, jak dawniej - Starogard to nie tylko zakłady pracy. A co sły­ kałuża. To słoneczne, kwietniowe przedpołudnie po­ chać w innych dziedzinach życia? stanowiliśmy poświęcić na reporterską wędrówkę po - OŚWIATA, POWAŻNY PROBLEM NASZEGO • Starogardzie i spotkanie z prezydentem miasta. Do MIASTA. Niestety, mamy z,a mało miejsc w szkol­ :- .niedawna przecież starogardzką administracją „dowo­ nictwie podstawowym. Kilka lat temu wydawało się, dził" naczelnik miasta, teraz „rządzi" prezydent. że problem rozwiązaliśmy. Od dwóch lat mamy w Prezydent Zdzisław Dobrowolski rozmawia przez szkolnictwie podstawowym zmianowość w granicach •telefon. Czekamy chwilę w sekretariacie. Właśnie 1,7. To oznacza, ż,e miastu jak najszybciej potrzebna starsza pani przyszła, żeby porozmawiać z prezyden­ jest nowa, duża szkoła podstawowa i oczyiuiście przy­ tam o ulicy i o bloku, w którym mieszka, Coś tam, dałoby się duże przedszkole, ale ono nie rozwiąże nie tak. Sekretarka informuje: dzień, godzina, i no­ wszystkich problemów w tej kwestii. Mamy sporo tuje to, co mieszkanka mówi. Ta odpowiedziała, że szkół ponadpodstawowych: Liceum Ekonomiczne, przyjdzie. Dziękuj i wychodzi. Technikum Chemiczne, Technikum Obuwnicze i Li­ Przez uchylone drzwi drugiego gabinetu słychać i ceum Medyczne, . a także wiele szkół zawodowych. widać naradę. Spotkanie dotyczy budowy kolektora, Problem może pojawić się z,a kilka lat, wtedy, kie­ •ściekowego, sądząc po tonie dyskusji, ważnej dla mia­ dy do szkół średnich trafi wyż, demograficzny, uczą­ sta inwestycji. Wchodzimy do gabinetu sporego, ale cy się w podstawówkach. No cóż,, na razie cieszymy raczej skromnego. Meble starodawne. Sufit wysoki, się z, kadr, które co roku trafiają do zakładów i in­ ' '.tak jak to dawniej być musiało. Budynek w końcu stytucji w mieście i w regionie. Kilka lat temu od­ liczy sporo lat. Rozkładamy swoje szpargały, włącza­ dano do eksploatacji nowy szpital i nową przychod­ my magnetofon i... nię. Okazało się, ż,e na dzień dzisiejszy z,a skromnie - Mimo, że Tczew jest największym miastem na wtedy zaplanowano. Po prostu potrzeby w lecznic­ Kociewiu, powszechnie mówi się, że Starogard jest twie, zarówno zamkniętym jak i otwartym, dziś nie jego stolicą. Samo miasto jest malowniczo położone są zaspokojone w mieście. nad Wierzycą, otoczone kompleksami leśnymi, żyje Jest tego rodzaju problemów dużo więcej. Takich, jednak nieco z dala od wielkomiejskiego! zgiełku co i cieszą i martwią. SPORT I REKREACJA w Trójmiasta. W swojej bogatej i długiej historii mia- mieście... No cóż,, mamy na przykład - wicemistrzo­ | sto ma sporo pięknych kart ale i tragicznych, nazna­ stwo kraju juniorów w piłce nożnej, mimo to, nasz, czonych piętnem wojen i niewoli. Z prezydencki ego* KLUB „WIERZYCA" ma nikłe szanse w trzeciej li­ okna widać wiele: zatem jakim jest to miasto dzi­ dze. Mamy piękną halę sportową, niestety, szczęście siaj... nie jest pełne, bo brak tej hali zaplecza. - Starogard to piękne miasto z bardzo długą i W KULTURZE mamy sporo nawet krajowych suk­ ' nietuzinkową historią, miasto, które okrzepło i roz­ cesów, ale dom kultury skromny. Tworzymy obecnie, winęło się w socjalistycznej Polsce. W roku 1954 mia­ na bazie Miejskiego Domu Kultury i dawnego domu ło ono 17 tysięcy mieszkańców, dz,iS ma ich 46 ty­ kultury „Polfy", Starogardzkie Centrum Kultury. W sięcy. Jest to ośrodek przemysłowy z siedemnastoma tym roku rozpocznie się realizacja pierwszego etapu, \ większymi zakładami pracy. Niektóre z, nich liczą, się dobudowa piętra na dawnym obiekcie „Polfy". Dru­ ; w skali kraju. Ot, choćby STAROGARDZKA „POL­ gi etap — dobudowanie sali widowiskowej — w pro­ FA", zaopatrująca kraj w 116 ogólnej produkcji le- jekcie, na razie nie stać nas na to. Ten stan wywo­ \ ków, zakład, który połowę tej prod,ukcji daje na eks­ łuje niezadowolenie mieszkańców. A i animatorzy i port. Produkty „Polfy" znane są w kraju i za grani­ twórcy kultury też, się nie cieszą. Warunki pracy mo­ cą z, wysokiej jakości. W prawie sześćdziesięciu kra­ że obecnie trochę lepsze, ale jeszcze bez, tej projekto-

35 wanej sali. W kulturze istotą jest upowszechnianie, w wielu przypadkach powinien w sprawę odbudowy a bez, tej sali nie będzie z, tym najlepiej; znowu i remontów włączyć się wojewódzki konserwator z.a¬ trzeba będzie tułać się, „latać" imprezy. Mamy w bytków. Niestety, konserwator nie przyznał nam środ­ mieście ZESPÓŁ PIEŚNI I TAŃCA „KOCIE WIE", ków. Radzimy sobie, jak możemy. Tam gdzie można, orkiestrę dyrygowaną przez, pana Karbowskiego, ze­ oferujemy prywatnym osobom, rzemieślnikom obiek­ społy teatralne, a sali widowiskowej z, prawdziwego ty do odbudowy lub kapitalnego remontu. PilnujeM zdarzenia nie mamy. my tylko, aby roboty prowadzone były właściwie i ­ kształt budynków został zachowany. — Powróćmy jeszcze na chwilę do spraw, na któ­ rych rozwiązanie mieszkańcy oczekują od dawna. — Znając to miasto, układ jego ulic, trzeba uznać,! Choćby do sprawy pomnika „nie spełnionych ma­ że nie ma ono najszczęśliwszych rozwiązań komuni­ rzeń", czyli basenu. kacyjnych. Uliczki są wąskie i wszystkie biegną w — W okolicy kawiarenki „Słoneczna", nad Wierzy­ kierunku rynku — centrum handlowego. cą, od dawna straszy nieczynny BASEN KĄPIELO­ — To prawda. Trzeba rozwiązać PROBLEMY KO­ WY. Budowę tego basenu rozpoczęto po uzyskaniu MUNIKACYJNE MIASTA. Na dzień dzisiejszy 80 nagrody z, konkursu miast Starogard — Malbork. procent komunikacji koncentruje się na rynku. Wszy­ Niestety, obiekt okazał się pomyłką. Po to, aby ten stkie ciągi komunikacyjne prowadzą do centrum. Szczególnie ciąg północ—południe jest prawie że nie basen mógł być eksploatoioany, trzeba wybudować, do rozwiązania. Utrudnia nam to prawidłowe funk¬ za około 100 milionów złotych, urządzenie do uzdat­ cjonowanie komunikacji miejskiej. niania wody. Oczywiście, można spróbować napełnić basen przez, trzy noce wodą z, sieci wodociągowej i po — Rynek to centrum handlowe... takim napełnieniu przez, jeden dzień można by się — Tak. Uważam, ż,e CENTRA HANDLOWE są z,a¬ kąpać. To jest rozwiązanie nie do przyjęcia. A jedno­ letą miasta. Klient wie o tym najlepiej. Mamy w tej cześnie nie stać nas na zainstalowanie urządzeń chwili trzy takie centra: w rynku, na Osiedla Ko­ uzdatniających wodę. Rozpatrywaliśmy nawet sprawę pernika i w Alei 1 Maja. Planujemy czwarte cen-\ trum przy ulicy Chojnickiej. innego użytkowania tego obiektu; może przeznaczyć go na hodowlę karpi? — A jak w tej chwili wygląda zaopatrzenie wl mieście? Starogardzianie mówią, że więcej można ku-1 — Byłaby to wielka szkoda. Wokół tego basenu pić w Tczewie, tczewianie, że w Starogardzie. urosła mała infrastruktura sportowa. — Szereg przedsiębiorstw, WPHW, PSS i „Samo­ — Aby wodę z, rzeki można było puścić przez, ba­ pomoc Chłopska' w roku poprzednim zapewniły mia­ sen, to trzeba WYRUGOWAĆ ŚCIEKI, zrzucane przez. stu zaopatrzenie poż.aroz.dz.ielnikowe na kwotę 250 Kleszczewo, Nową Wieś. W tych miejscowościach są milionów złotych. Wszyscy wiemy, jakie były i ja­ potężne fermy hodowlane. Dochodzi do tego trzeci kie są kłopoty na naszym rynku. Robimy wszystko, truciciel — szpital w Kocborowie. aby było jak najlepiej. Czy nam się udaje, ocenią — No właśnie. Starogard leży nad Wierzycą. Nie­ klienci. stety rzeka ta jest mocno zanieczyszczona. — Jesteśmy w połowie kadencji rad narodowych. — O ile wiem, można już w Wierzycy, nawet w Jak wygląda współpraca organu uchwałodawczego i miejskim parku, złowić sporego pstrąga, ale to jesz­ wykonawczego.? cze nie dowód, ż,e woda jest czysta. Działa oczysz­ — LUDOWŁADZTWA MUSIMY SIĘ UCZYĆ. No-\ czalnia „Polfy" i oczyszczalnia miejska. W roku na­ wa ustawa o radach narodowych stawia spore wy-\ stępnym nastąpi rozruch oczyszczalni Zakładów Mle­ magania radnym i administracji. Dobrze jest, jeśli i czarskich. „Polmos" też, zajął się właśnie wyelimino­ posiedzenia rady są „gorące". Źle by było, gdyby ra-\ waniem zrzucania ścieków do rzeki. Sporo nieczy­ da milczała lub była radą wzajemnej adoracji. Rad-\ stości trafia do Wierzycy powyżej miasta Starogard. ni stawiają odważnie problemy, urzędnicy, współpra-l — Od niedawna włada Starogardem prezydent. Co cujący z. radą, muszą postawione zadania rozwiązy-1 z tego przywileju zyskało miasto? I może powie nam wać. Wciąż, trwa wzajemne „docieranie się" rady i\ Pan przy okazji, który z poblemów na dzień dzisiej­ administracji. Myślę, że procesy integracyjne prze-' szy jest w mieście „problemem nr 1"? biegają w naszym mieście bez. większych konfliktów — Nowa nazwa kierownika Urzędu Miejskiego nic i stosunkowo szybko. Na przykładzie „Polfy" można' nie zmieniła, niczego nie ułatwiła, dodała tylko obo­ powiedzieć o tym, jak zakład, myśląc o swoich inte-* wiązków. Tak jak w każdym mieście i u nas naj­ resach, przyczynia się do rozwoju miasta. „Polfa" mai ważniejszym, podstawowym kłopotem jest problem własne bloki, myśli o kulturze i sporcie w mieście. mieszkaniowy. Właściwie są to dwa tematy: BUDOW­ „Polfa" miastu, miasto „Polfie". A mogłoby być jesz­ NICTWO NOWE I UTRZYMANIE STARYCH ZASO­ cze lepiej. I tu rada może wymóc na zakładach par­ BÓW MIESZKANIOWYCH. W pierwszym temacie tycypowanie we wszystkim, co się w mieście dzieje. jesteśmy przygotowani do realizacji zadań wyższych, Dyrektorom, oczywiście, zawsze brakuje środków. niż, to przewidziano w planach. Mamy zamiar w tym Rada Narodowa może przecież, zakładom stawiać wa­ roku oddać 270—280 mieszkań. Można by zrobić wię­ runki. Powiedzmy: chcecie zatrudnić dziesięciu no­ cej, ale brak środków kredytowych i odpowiedniego wych pracowników, to dajcie tyle i tyle na rozwój zaopatrzenia materiałowego niweczy te możliwości. miasta. To przecież, dla wszystkich w mieście, w tym Spodziewamy się, ż,e stan ten zmieni się na lepsze dla was też.. Dajcie na handel czy kulturę... w drugiej połowie 1988 roku. Obecnie realizujemy za­ Jeszcze chwilę rozmawiamy z prezydentem, dopija­ dania na Osiedlu 22 Lipca i Osiedlu Kościuszki. Te my herbatę, dziękujemy za rozmowę, prosimy o uła­ tereny są już, uzbrojone. Dalsze tereny pod budow­ twienie dotarcia nam do młodzieży. Prezydent dzwo­ nictwo, niestety, tego uzbrojenia nie mają. Tempo ni do dyrektora Liceum Ogólnokształcącego. Zała­ realizacji tych zadań szczególnie ogranicza niekorzyst­ twione. Możemy iść na spotkanie z młodzieżą. ny bilans cieplny w naszym mieście. Planujemy bu­ dowę nowej ciepłowni. Tym sposobem rozwiążemy, a przynajmniej poprawimy, ten bilans do roku 1990. Dyrektor liceum, mgr Zenon Lewandowski przyj­ Wiele problemów stwarza utrzymanie starej sub­ muje nas bardzo miło. Nim minie przerwa, w lice­ stancji mieszkaniowej. Robimy, co możemy. Niestety, alnej auli zgromadzą się przedstawiciele organizacji sytuacja wciąż, nie wygląda najlepiej. Zwłaszcza część młodzieżowych i samorządu. Będziemy mogli poroz­ starego miasta, w okolicach rynku i Kanału Młyń­ mawiać z najaktywniejszymi z aktywnych. Jeszcze skiego wymaga natychmiastowych remontów. STARE w czasie przerwy rozmawiamy przez chwilę ze Zdzi­ MIASTO w zasadzie jest zbudowane z, cegły popoża- sławem Zblewskim z Czarnocina, uczniem IV klasy, rowej. Cały szereg budynków nadaje się tylko do roz­ •który jest zwycięzcą Olimpiady Historycznej. Duży biórki. Trzeba wykwaterować mieszkańców i rozpo­ to sukces osobisty tego ucznia i szkoły też. cząć remont od fundamentów. Mamy zatwierdzony Przerwa się kończy. Idziemy do auli. Młodzież cze­ budżet, ale zapewnia on tylko jedną czwartą potrzeb­ ka. Nie bardzo wiedzą, o czym będzie mowa. Przed­ nych środków. Jest to wprawdzie budżet „kroczący", stawiamy się, więc i zapraszamy do swobodnej dy­ ale potrzeby są ogromne. W starych budynkach są skusji. O Starogardzie, o tym, co można by w mieś­ piece kaflowe, instalacja wodna i kanalizacyjna ar­ cie zrotoić, poprawić. Pytamy wręcz, co zrobiliby, gdy­ chaiczne, bywa, ż,e jeszcze ołowiana. Oczywiście, ż,e by znaleźli się na „prezydenckim stołku".

36 Mówią. Może trochę z rezerwą, bo jest z nimi dy­ gólną chyba sprawą jest izba pamięci. Proszę tę izbę rektor szkoły, ale po chwili jakby zapominają o je­ odwiedzić. Myślę, że warto. Izbę założyli nasi po­ go obecności. Interesują się sprawami własnego mia­ przednicy. My ją teraz uzupełniamy, dbając o to, sta. Z niektórych wypowiedzi wynika, że są Ło ich aby materiały, dokumenty, pamiątki w niej zgroma­ •domowe problemy, że rozmawiali o tym już nie raz dzone przypominały nam na codzień najchlubniej- z rodzicami. Wypowiedzi są coraz śmielsze, wstają i sze karty z historii miasta i wychowanków tej szko- mówią do nas, a przede wszystkim do siebie. Szkoda, ły- że umykają niektóre fragmenty i sformułowania. Barbara Kleczkowska - Restauracje w naszym mie­ 'Mówią żywiołowo. Nawet z pasją tak, że nie sposób ście to typowe knajpy. Po godzinie trzynastej nie ma wszystkiego zanotować. sensu tam iść. Należałoby chyba ograniczyć podawa­ nie alkoholu. Nikt porządny do takich spelun nie :Adam Gudalewski - Jeśli miałbym w mieście pre­ wejdzie. zydencką władzę, to przede wszystkim zająłbym się Hanna Czaja - Trzeba może wyraźnie rozgraniczyć jkulturą. Uczymy się w szkole, w domu, czasu więc restauracje i kawiarnie tak, aby młodzież mogła bez i mamy niewiele. Chciałby człowiek czasem pójść do obawy spotkać się, wypić kawę, czy herbatę, poroz­ domu kultury, na jakąś ciekawą imprezę. Filmy do- mawiać, nie patrząc na pijackie scenki. Mieszkam 1 cierają do nais z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Je­ blisko dworca. Nieraz pytają mnie ludzie, gdzie moż śli ktoś interesuje się nowościami, to musi pojechać na zjeść obiad. Jest restauracja, ale po trzynastej do Gdańska. jest to pijacka knajpa. I jeszcze może sprawa tury­ styki w naszym mieście. Dniała u nas „Turus" i „Or­ Jarosław Bandura - Jest kompleks sportowy, jest bis", ale informacji turystycznej brak. Jest przecież khala. Nie mamy tam wstępu, dla młodzieży jest ona w naszym mieście co zwiedzać. Jest muzeum w ra­ [."zamknięta, a przecież nie każdy jest wyczynowcem tuszu i w Baszcie Gdańskiej. Brak w mieście galerii l'w jakimś klubie. Wiadomo, że w sekcjach sporto- czy salonu wystawowego... jwych są najlepsi. Więcej jest jednak takich, którzy •chętnie pobawiliby się w sport niewyczynowo. Brak Mówią. Nie nadążamy z notowaniem. Aula jakby . nam basenu pływackiego w mieście. Jeśli ktoś chce się pomniejszyła, a młodzieży jakby przybyło. Czy popływać, musi jechać do Tczewa. Latem jeździmy jest tak w rzeczywistości, czy to tylko złudzenie? nad okoliczne jeziora. Wioletta Zielińska - Od paru lat mieszkam na Osiedlu Sześćdziesięciolecia. Brak u nas ciągle wo­ Katarzyna Szczurowska - Wydaje mi się, że ważne dy. To już jest śmieszne, ale rura regularnie pęka ksą sprawy bardzo małe, przyziemne. Choćby czy- w tym samym miejscu. Rozkopują, naprawiają i pę­ I stość w mieście. Wszędzie, na ulicach, skwerach, jest ka. Czy nie można tego zrobić raz a dobrze? Brak pełno śmieci. Nie mało w tym winy każdego nas. na naszym osiedlu zieleni. Posadzono drzewka, ale Miasto powinno dbać o czystość. Są odpowiednie prawie wszystkie obumarły. Widocznie zrobiono to [•służby. Aż strach wspomnieć o naszym miejskim źle. Mieszkańcy sadzą kwiatki, sieją trawę, ale spra­ l-parku. To nie jest miejsce, gdzie można by pójść, wą tą generalnie powinno zająć się miasto. W na­ Ina spacer. Tereny zielone są zaniedbane na Obszarze szej szkole lekarz jest raz w tygodniu. Jeśli uczeń •całego miasta. Sadzi się wprawdzie drzewka i kwia­ chce uzyskać poradę lekarską albo zachoruje, to mu­ ty, ale potem nikt o to nie dba. Zawsze te sprawy si iść do ośrodka i stracić kilka godzin. Potem trze­ \ są u nas „akcją", a nie powinno tak być. Szkoła też ba to nadrobić. Nie mamy też dentysty... , .pomaga miastu w utrzymaniu czystości, wiosną i je­ sienią. A czysto powinno być przez cały rok. Mamy Jesteśmy trochę zaskoczeni. Młodzież z powagą, kwiecień. Trochę sypnęło śniegiem i już służby za­ z troską, śmiało mówi o problemach swojego mia­ skoczone. Teraz dopiero można sobie na naszych sta, szkoły, domu. Widać, że są to jej własne pro­ chodnikach ręce i nogi połamać. I jeszcze jedna spra­ blemy. Mówią więc w interesie miasta o swoich ma­ wa Ostatnio w mieście mamy całe tabuny bezpań­ łych i większych troskach. Mimo obecności pana dy­ skich psów, a w piwnicach domów stada kotów. Wy­ rektora mówią, co myślą i, co ciekawe, w wielu daje mi się, że z tym też coś trzeba zrobić... przypadkach, jakby powtarzają słowa prezydenta Młodzież zaczyna się uśmiechać. Dyskutują mię- miasta. Prezydent mówił o przyszłych kadrach, o ab­ i dzy sobą. Poszeptują o tym, o czym warto by jesz­ solwentach miejscowych szkół, że w przyszłości w cze powiedzieć. Jakby z większą • ochotą wstają teraz ich rękach spocznie los tego miasta. Na tak myślą­ i mówią. cych młodych ludzi można liczyć, miasto w przy­ szłości nie zawiedzie się. Jacek Lange - Nie wiem, co może prezydent mia­ sta, jakie są jego kompetencje, ale zająłbym się zdo­ pingowaniem zakładów pracy w mieście, aby łożyły Mamy dwie godziny czasu. Idziemy na rynek, że­ l na jego rozwój. Słyszałem, że „Famos" miał się włą- by pochodzić, pooglądać i coś zjeść. Przy poczcie I czyć w budowę basenu. Nic z tego nie wyszło. Są skręcamy do parku. Parkową aleją też można dojść L w mieście bogate zakłady, jak choćby „Polfa" i do rynku. Chcemy zobaczyć, jak wygląda ten park. f wspomniany już „Famos". Pracownicy tych zakła­ Czy zmienił sdę? Na lepsze, a może na gorsze? Wio­ dów są mieszkańcami naszego miasta. Dyrektorzy i senna zieleń wiele uszczerbków potrafi ukryć. Mło­ załoga powinni o tym pamiętać. dzież mówiła o tym parku nienajlepiej... ale chyba przesadziła. Park z naszej pamięci prezentował się o I-Sławomir Tyborski - Jeszcze kilka łat temu kąpa- wiele gorzei. Alejki uprzątnięte, ławki w niezłym l łem się^w naszej rzece. Dzisiaj, gdyby się ktoś chciał stanie i zieleń, ta mniejsza i większa, zadbana. Mo­ 'wykąpać, to na brzegu musiałaby stać pomoc lekar­ że to tylko wrażenie, może przechodząc przez ten ska. Widać, co pływa w naszej Wierzycy. Brud, pia- park codziennie, inaczej wyglądała je o porządki. ;na... Widać to, choćby z mostu. Chyba w „Głosie Wy­ Może trafiliśmy na ten „dobry dzień". Przechodzimy brzeża" pisano, że ktoś tu złowił pstrąga, ale ja w pod Mostem Chojnickim, na którego kamiennym li­ to nie wierzę. cu obywatele miasta przytwierdzili tablice, upamięt­ niającą Floriana Ceynowę, iako przywódcę powsta­ Ewa Kucińska -• Moja sprawa jest niewidoczna na nia w 1846 roku. Schodkami w górę... tu dawniej w zewnątrz. Mam zimą w mieszkaniu około dziesięć maleńkim sklepiku kupowało się „słodkości"... •stopni. Mieszkam w domu przy Alei Wojska Pol­ Po rynku kręcimy się trochę bez celu. Znamy tu skiego. Jeśli muszę s;e dłużej uczyć, to nie ma in- przecież każdy sklep, każdą kamieniczkę. Tłoczno tu, "nej rady, trzeba włożyć trzy swetry i jeszcze opatu­ gwarno. Przy kościele farnym, wzdłuż murów obron­ lić się kocem. Wydaje mi się, że trzeba też coś zro- nych gwar milknie. Kocie łby, zakamarki, podwór- *bić z przykrym zapachem z „Polfy". Ludzie szczel­ rza... Tuż obok żywego miasta odpoczywa tutaj, jak­ inie zamykają drzwi i okna, ale to niewiele pomaga. by trochę zapomniana, odrobina tego dawnego gro­ Trochę trzeba się pochwalić. Mamy w naszym Li­ du. ceum szczep harcerski. Dobrze działający. Organizu­ Andrzei Grzyb jemy wiele ciekawych imprez i akcji. już szcze­ Józef Ziółkowski

37 Nasze promocje

MAGDA MATRACKA, młoda mieszkanka Starogardu Gdańskiego, jest uczennicą Li­ ceum Ogólnokształcącego im. Marii Skłodowskiej Curie. Debiutowała tekstem poetyckim w kolumnie „Spotkania Literackie" na łamach „Dzien­ nika Bałtyckiego" w 1985 roku, pod pseudonimem Paula Panasewicz. Drukując dwa - wydaje się ciekawe - wiersze Magdy zapraszamy innych, nieznanych nam jeszcze, młodych poetów z Kociewia.

PIOSENKA Magda NIECHCIANEJ DZIEWCZYNY O tak zostanę starą panną wiem Matracka będę robić na drutach szalik będę gubić oczka lewe prawe DOKĄD PÓJDZIESZ a potem już nic nie zobaczę nawet siebie bluesik w lustrze (może to i lepiej) ani ciebie dokąd pójdziesz jak robisz karierę gdy inni odeszli ani żony twojej dokąd pójdziesz ani twoich dzieci kiedy bluesa wiem 'skończą grać pójdę dobrym ludziom dokąd pójdziesz na udrękę gdy plecami odwrócona Bóg mi wynagrodzi przeszłość w niebie dokąd pójdziesz i może umrę gdy przyjaciół nagle brak i może umrę dokąd pójdziesz zanim posiwieję wsiąkły gdzieś ostatnie grosze dwa byłoby lepiej dokąd pójdziesz dla ciebie dla mnie Bosa Bieda tańczy ci po palcach zapomnieć a Brud szydzi o tak gdy zgarniają cię spod bram zapomnę dokąd pójdziesz zostanę starą panną gdy zostałeś- SAM?... wiem...

38 ROMAN SKECZOWSKI JADWIGA STANISZEWSKA Herby miast, wsi 1 i osad kociewskich

Herby pojawiły się na Zachodzie i niezwłocznie nęło blisko 800 prac konkursowych. Rozstrzygnię­ [niemal upowszechniły się na ziemiach polskich cia nie było, gdyż Rada Miejska pragnęła mieć już w XIII wieku. W ciągu następnych stuleci ich godło o tematyce morskiej, a Komisarz Rządu | rola rosła, to znów malała. W chwili ich pojawie- i Wojewoda preferowali tematykę generalsko-le- •nia zyskują sobie miejsce wśród symboli państwa, gionową (i takie były to projekty). Ministerstwo ^poszczególnych ziem, stały się symbolem auto- Spraw Wewnętrznych nie podjęło decyzji w tak fcnomii osad miejskich, a także znakami rodowymi spornej sprawie; w tym stanie rzeczy Gdynie za­ [rycerstwa. opatrzyła się w pieczęć z godłem Państwa. I Mniej wyraźnie rysuje się ich upowszechnienie Natomiast herby Pelplina i Skórcza, skorygo­ we wsiach lokowanych oraz wśród osad miesz- wane przez placówkę naukową Poznania, nie na­ Lczańskich. Ponieważ w symbolach zawartych na trafiły na żadne opory. tarczach herbowych, a szczególnie w zmianach, Herby Kociewia nie były dotychczas przedmio­ jakim one podlegały, tkwią przekazy o wartości tem zainteresowań zbiorowych heraldyki, co gor­ historycznej; co najmniej od XVIII stulecia stały sza - można wskazać na prace nasze i obce, któ­ się one przedmiotem badań naukowych, które re dysponowały tylko częściowym materiałem. [przybrawszy postać wyodrębniającej się nauki Z tych względów wydaje się, że zebranie rozrzu­ pomocniczej historii, uzyskały nazwę własną - conych informacji oraz ukazanie przemian jest heraldyka. Wprawdzie nazwa ta silniej przyległa zadaniem aktualnym i pożytecznym. Ido badań nad herbami rodowymi aniżeli godłami Zarówno nazwa jak i granice tego regionu są [państwowymi lub znakami miejskimi, ale we już naszym Czytelnikom znane. Przypominamy, współczesnym ujęciu ogarnia ona wszystkie te że w przybliżeniu odpowiadają one historycznym •treści, które były w minionych czesach atrybuta- granicom dawnych powiatów: tczewskiego, staro­ fmi pozycji i stanowiska posiadacza herbu. gardzkiego i świeckiego - przyjmując stan raczej Treści heraldyczne, jako całość, znalazły się sprzed stu lat; natomiast wschodnią granicę regio­ : wymienionych wyżej powodów pod opieką nu Kociewia zawsze stanowiła Wisła. ochroną państw co najmniej od XVIII wieku. Po przeprowadzeniu szczegółowych kwerend We Francji rozpoczęto rejestr heraldyczny w udało się zarejestrować aż 15 osad kociewskich 11696 roku, a w 1828 roku w Królestwie Polskim legitymujących się posiadaniem własnego znaku 'wprowadzono urzędową „Księgę Heroldii". Jed­ - w tym 8 stanowią herby miast istniejących, nakże heraldyki miejskiej Pomorza nie objęto dwa znaki należą do miast, które utraciły swoje w tej pracy. prawa, a jeden należy do osiedla przemysłowego Herby miejscowości, to w przytłaczającej więk- Czarna Woda; pozostałe - to herby wiejskie. \szości herby miast, których początki sięgają cza­ Wprawdzie nasz współczesny heraldyk J. Szy­ su nadania danej osadzie praw miejskich. Proces mański przestrzega przed zbyt pochopną akcep­ rozwoju sieci miejskiej odżył w XIX wieku i z te- tacją herbu wiejskiego, najczęściej będącego go­ ! go względu nowe osiedla zwracały się do ośrod­ dłem parafialnym, ale dodaje: „Wsie, które były ków heraldyki praktycznej, która łączyła sztukę kiedyś miastami, przecież posiadają herb miej­ z przeszłością regionalną, a projekty wykonywane ski, który chyba zawsze warto przypomnieć". I przed wojną przez Katedrę Nauk Pomocniczych A nasz zasłużony badacz heraldyki miejskiej, Uniwersytetu Poznańskiego przedkładano do za­ Marian Gumowski wykazał szereg osad na Pod­ twierdzenia do Ministerstwa Spraw Wewnętrz­ karpaciu i ziemi chełmińskiej, które - chociaż nych. obecnie są wsiami - swoje herby posiadały. Bardzo barwny obraz ówczesnej sytuacji sta- Nasze więc zadanie polegać będzie na odnale­ Łnowiła Gdynia, która pragnąc uzyskać własny zieniu całego materiału i poddaniu go krytycz­ [herb, rozpisała konkurs otwarty i to dwukrotnie nej ocenie. Szczególne zaś zadanie będzie pole­ raz w 1927 roku (uzyskała wówczas 200 pro­ gało na prześledzeniu zmian, jakim herby ule­ jektów), a po raz drugi w 1936 roku, kiedy wpły- gały w ciągu stuleci.

39 TCZEW posiada najstarszy spośród wszystkich herbów miast porńot- skich. Jest nim złocisty gryf zwrócony w, lewą stronę. Jest to transpo­ zycja herbu, jakim posługiwał się dzielnicowy książę pomorski Sam­ bor II, który tu, w Tczewie, miał swoją rezydencję, a rozwijającemu] się u stóp grodu osiedlu kupiecko-rzemieślniczemu nadał w 1260 roku prawa miejskie. Herb ten utrwalony został już na pieczęci, którą rada miejska ufundowała zapewne wkrótce po lokacji, a stosowano ją do 1309 roku (po raz ostatni). Wykonawcą jej zapewne był zarządca men­ nicy książęcej w Tczewie, a zarazem złotnik - Herman z Brzuśc. Herb ten silnie utrwalił się wśród mieszczaństwa tczewskiego, skoro Krzyżacy, starannie forsując symbolikę swojego młodego państwa, po­ zostawili to godło bez zmian. Podkreślić tu należy owe silne trwanie dawnych tradycji pomorskich Przy mieście bowiem osadzono wysoki urząd administracji krzyżac­ kiej, jakim był wójt tczewski. Używał on godła krzyżackiego, przewi­ dzianego dla miasta i wójtostwa tczewskiego; tym krzyżackim herbem był biegnący dzik. Natomiast chorągiew krzyżackiego wójta składała się z czterech czarnych i białych pasów. Sam rysunek gryfa tczewskiego podlegał prawom rozwoju sztuki różnych epok - inaczej wyglądał w okresie gotyku, a znacznie wzbo­ gaciły się jego skrzydła w dobie baroku. Niemniej jednak przetrwał on 700 lat bez uzupełnień. Metrykę tego znaku możemy w sposób niemal pewny związać z latami panowania księcia Sambora II, a ściślej - z ich schyłkiem, który przypadł na 1269 rok. Jedynie w latach 1793- 1853 usunięto gryfa z pieczęci, gdy Prusacy zawiesili samorząd, a wprowadzili magistrat, jako organ jednolitej władzy państwowej,! posługując się czarnym orłem pruskim. Łącznie z lat 1260-1939 zacho­1 wało się 19 odcisków różnych pieczęci miejskich. Wiele zamieszania wprowadzono do sprawy kolorów herbu. Tradycje] miejskie i praktyka wskazuje, że złocisto-żółtego gryfa zamieszczono na] niebieskiej tarczy. Uczony pruski - A. Beckherrn - mówi o gryfie! czerwonym na białym tle, ale wyraźnie mowa tu o godle książąt po-j morskich ze Słupska. Zatem należy tę informację uznać jako pomyłkę! badacza. Niestety, byli i tacy heraldycy, którzy dali się zwieść, bowiem aktualny herb, zatwierdzony w 1938 roku, przedstawia czerwonego gry­ fa na srebrnym bądź białym polu.

ŚWIECIE jest jednym z ośrodków miejskich, których samorząd sięga swymi początkami czasów księstwa pomorskiego. Herb Świecia, utrwalony po połowie XIV wieku posiada swoją dawną pomorską wymowę, a jego wyobrażenie pokrywa się z nazwą, którą należy wywodzić od światła lub świecenia. W istocie na herbie tym widzimy płonącą pochodnię w otoczeniu dwóch półksiężyców. Bliższa jednak analiza najstarszych pieczęci może dać pole do pewnych korekt; otóż najstarsza wersja zdaje się zawierać dwa zwrócone ku sobie łuki, które z czasem odczytano jako półksiężyce. Łuki te rozdzielał zamiesz­ czony pośrodku miecz, względnie linia przedzielająca tarczę. Sporządzona w XVII wieku pieczęć zawiera herb, który stosowanj jest już do dzisiaj (choć na przemian występuje tu świeca, to znów pochodnia). Stosuje się złote półksiężyce na niebieskiej tarczy; nato­ miast podjęte po 1920 roku próby zmiany kolorów księżyca i świec- -pochodni na biały, a tarczy - na czerwony spowodowały, że przyjęłj się obie wersje. Herb Świecia jest dosyć oryginalnym tworem mieszczan. Znaki bo­ wiem krzyżackich dygnitarzy w Świeciu były całkiem odmienne. Herł komtura - to Matka Boska jako patronka Zakonu, a herb wicekom- tura - to szachownica. Szachownica znalazła się również na chorągw: ziemi świeckiej z czasów bitwy grunwaldzkiej i była podzielona na pok czerwone i białe.

40 NOWE, miasto położone na wysokim brzegu Wisły, prawa, miejskie uzyskało w 1301 roku. Po znacznych zniszczeniach krzyżackich, dokona­ nych w 1309 roku, odbudowa samorządu miejskiego nastąpiła w 1350 roku. Herb miasta, zawarty na średniowiecznej pieczęci, przetrwał do na­ szych czasów. Posiada on nader częsty w średniowieczu motyw, miano- nowicie - • mur obronny, otaczający stojącą wewnątrz warownię. Od XVII wieku rozbudowaną budowlę zastąpiono dość typową dla heraldyki pomorskiej bramą miejską, bez dodatków. Dawniej oznaczano mury i budowle kolorem czerwonym na niebie­ skiej tarczy; ostatnio, tzn. po 1920 roku kolor tarczy zamieniono na biały, ale wprowadzono jako trzecią barwę - niebieskie dachy budowli.

STAROGARD posiada herb o wyjątkowo barwnej przeszłości, a sa­ mo miasto ma odległe dzieje, choć nie zawsze udokumentowane. W 1198 roku ośrodek ten, położony w pobliżu znacznej warowni, jaką wówczas był Owidz, przekazany został rycerskiemu zakonowi joannitów. Tędy przebiegał stary trakt handlowy, łączący porty Zatoki Gdańskiej z ośrodkami położonymi wewnątrz kraju. W tym komunikacyjnie ważnym punkcie joannici zbudowali kościół św. Jana, a przy szlaku rozwinęli osiedle, zapewne targowe, o wymow­ nej nazwie Starogard. U schyłku XIII stulecia miała się tu mieścić siedziba pomorskiej ka­ sztelanii. Był to więc znaczny ośrodek. W 1339 roku Starogard uzyskał prawa miejskie. Niebawem pojawiła się pieczęć miejska, nosząca po­ środku koronę, a pod nią - jeden krzyż. Wprawdzie istnieje wskazów­ ka, świadcząca o drugim krzyżu, ale oznaczono go jako integralną część korony, tak jak to występowało u większości średniowiecznych koron. Ponieważ Krzyżacy nie preferowali korony, jako znaku heraldycznego, być może jest ona śladem wcześniejszych tradycji, związanych z podró­ żami króla Przemysława II po Pomorzu, choć w dokumentach brak na to dowodów. W XVIII wieku stosowano herb z koroną i jednym krzyżem. Na przełomie XVIII i XIX wieku pojawia się czytelny wizerunek herbu wyobrażającego koronę z krzyżykiem, a pod nią samoistnie większy krzyż, u dołu zaś tarczy jakby spoczywał okazały półksiężyc. Ten pół­ księżyc zdaje się być nawiązaniem do herbu znanego z pieczęci z 1400 roku, gdzie pod dolnym krzyżem znajduje się niedostatecznie już czy­ telny obiekt. Według pieczęci z XVIII stulecia, a zastosowanej w 1809 roku, herb Starogardu bardzo upodobnił się do herbu gdańskiego. Mia­ nowicie dodano dwa „trzymacze" w postaci lwów, takich jak gdańskie, a podtrzymujących tarczę z symbolami. I tu następuje główna zmiana; w podtrzymywanej przez lwy tarczy znajduje się jeden krzyż, nato­ miast korona, z małym krzyżykiem, została umieszczona pod tarczą herbową, na której pozostał krzyż nad leżącym półksiężycem. W latach 1793 do 1853 miastom pomorskim odjęto samorząd, a urzędy państwowe posługiwały się pruskim czarnym orłem. Po przywróceniu samorządu powrócono do dawnego herbu; o ile krzyż pod koroną prze­ trwał bez zmian, o tyle krzyżyk nad koroną raczej się usamodzielnił. Oznaczono go w wersjach raz białej, to znów czarnej. Po 1920 roku nie dokonano zmian w bogatym herbie stolicy Kociewia. Przyjął się złoty kolor korony, a czerwony dla tarczy. Biorąc pod uwagę sześciowiekową tradycję tego herbu, należy dodać, że jego istotne treści zachowano, liczne zaś zmiany świadczą o dużej wadze i licznych poglądach na sprawę tego godła, prezentowanych przez dawne mieszczaństwo Starogardu Gdańskiego. Wydaje się, że wyodręb­ nienie górnego krzyża od korony miało na celu podkreślenie rangi sym­ boliki krzyżackiej w tym herbie, choć może są to wpływy gdańskie.

41 SKARSZEWY pojawiają się w źródłach około 1320 roku już JE ukształtowane miasto. Stanowiło ono własność joannitów, którzy tu pr nieśli siedzibę swojego pomorskiego baliwatu. Skarszewy, tak samo ; i inne miasta joannickie, uzyskały herb zakonnego patrona, mianowi św. Jana. Głowa świętego Jana w aureoli umieszczona jest na niebieskiej t czy. Mniej pewna jest tradycja pieczęci pochodzącej z XV wieku, a v obrażająca kruka czarnego na tarczy. Używana była ona bardzo krót

LUBISZEWO stanowi trzeci ośrodek wczesnomiejski, którego r wój łączy się z Zakonem joannickim. Wprawdzie w chwili sprowadzę: zakonu, osada składała się już z dwóch grodów, położonych na str; zbiegu prastarych szlaków handlowych oraz posiadała jeden z najs szych na Pomorzu kościołów Wkrótce joannici zlokalizowali tu pierwotną siedzibę swojego b: watu, przeniesionego później do Skarszew. W latach 1227-1253 Lubiszewo było również ośrodkiem stołeczn; księstwa tczewsko-pomorskiego, a od połowy XIII wieku uzyskało p wo targu i stało się ośrodkiem wytwórczości rzemieślniczej. Mimo wi. osiągnięć gospodarczych nie uzyskało pełnych praw miejskich, a od ] czątków XV stulecia podupadło. Nie mamy pewności, czy Lubiszewo uzyskało własny herb, natomi wiadomo, że tutejszy baliwat taki herb posiadał i różnił się on od h bu skarszewskiego tym, że głowa św. Jana była na misie (i właścit w tej postaci ten herb reprodukujemy).

GORZĘDZIEJ, stara nadwiślańska osada, posiadała również n trykę miejską. Osadę tę, wraz z dwoma potężnymi grodami, ofiaro\ książę pomorski, Mściwoj II, biskupowi płockiemu Tomaszowi, w: z prawem utrzymania promów na Wiśle. Osada, położona na skrzyżowaniu szlaku wiślanego oraz lądowe wiodącego z Zachodu do Malborka, szybko przekształciła się w mia i w 1287 roku uzyskała prawa miejskie magdeburskie. W 1312 roku Krzyżacy znieśli samorząd miejski. Średniowieczna p częć miejska,niestety, nie zachowała się. Natomiast królewski heralc Otto Hupp zamieścił herb Gorzędzieja wśród herbów sołectw, podk ślając bardzo wczesną proweniencję tego herbu. Wyobraża on pr na niebieskim tle siatkowym, a w górnych krawędziach umieszczc księżyc i gwiazdę.

GNIEW uzyskał prawo miejskie chełmińskie w 1297 roku, a więc pod rządami Krzyżaków. Wkrótce pojawia się pieczęć miejska, wyobra! jąca w herbie ptaka, zapewne mewę unoszącą ku górze pochwycc rybę. Ten sam herb miało i tutejsze komturstwo krzyżackie, natomiast ch rągiew komturstwa wyobrażała dwie strzały, skrzyżowane na czerwo­ nym tle. Barwy herbu miejskiego - to biały symbol na niebieskimi

42 Na tym zamyka się przegląd heraldyki kociewskiej związanej genetycznie ze średniowieczem. W czasach nowszych natężenie lokacji jest już słabsze. Prawa miejskie otrzymują dwa miasta. Ponadto dwie wsie otrzymują urzędowo zatwierdzone herby.

PELPLIN pojawia się w źródłach historycznych jako siedziba za­ konu cystersów już w 1274 roku Natomiast od 1821 roku był siedzibą diecezji chełmińskiej. Od 1882 roku rozwija się jako ośrodek przemy­ słowy. Prawa miejskie uzyskał Pelplin w 1930 roku, a po kilku latach Mini­ sterstwo Spraw Wewnętrznych zatwierdziło herb miasta, na którym umieszczono białą infułę biskupią na niebieskim tle.

SKÓRCZ jako wieś, pojawia się w źródłach w 1339 roku. Natomiast w XIX wieku licząc około 2000 mieszkańców, przekształca się w ośrodek gospodarki leśnej. W 1905 roku staje się węzłem kolejowym. W 1935 roku Skórcz uzyskał prawa miejskie, a dwa lata później za­ twierdzono herb miasta, na którym widnieją dwie pionowo przedzielone tarcze. Na lewej umieszczono czerwonego gryfa pomorskiego na białym polu, zwróconego w prawo. Natomiast na prawej połowie uwidoczniono szpaka czarnego, wspartego na czerwonym murze — na tle niebieskie­ go nieba. Szpaka w dawnym języku Pomorza, zwano skorczem, jest to więc powiązanie znaku z nazwą miasta. W latach okupacji zawieszono prawa miejskie Skórcza. Natomiast herbu Skórcza nie zamieszczono w żadnych wydawnictwach z lat 1937— -1962. Dopiero dzięki staraniom Józefa Węsierskiego, w 1962 roku zo­ stał odnaleziony opis herbu pióra Franciszka Szornaka, zamieszczony w „Dzienniku Starogardzkim", oraz płyta ceramiczna z herbem miasta, wykonana w Skórczu przed wojną i troskliwie przechwywana.

CZARNA WODA, duża osada przemysłowa; posiada własny herb co najmniej od schyłku XIX stulecia. W 1894 roku opublikował go Otto Hupp. Używano ten herb na pieczęci sołtysa gminy Czarna Woda. Przed­ stawia on na niebieskim polu trzy pionowo ustawione gwiazdy, a u dołu skrzyżowane liście palmowe. Czarna Woda nie jest wyjątkiem, wszak więcej wsi Pomorza Gdań­ skiego w XIX wieku uzyskało, bądź odnalazło swoje herby, np. Wdzy­ dze, Sierakowice, Mirachowo itd.

STĘBLEWO to wieś na pograniczu Kociewia. Do 1920 roku wcho­ dziła ona do powiatu tczewskiego, położona nad Wisłą, 10 km na pół­ noc od Tczewa. Stęblewo posiada również odległą i barwną przeszłość. Herb otrzy­ mało ono jednakże dopiero w 1925 roku, decyzją Senatu Wolnego Mia­ sta Gdańska, kiedy to wszystkie wsie, tworzące okręgi urzędowe, czyli wójtostwa, uzyskały własne godła. Jako regułę stosowano łącznie trzy symbole w tym jeden był obowiązkowo gdański (dwa krzyże), drugi regionalno-żuławski, a trzeci lokalny. Według tej „recepty" opracowano herb Stęblewa. Obok najdawniej­ szego herbu Gdańska, umieszczono liście wodnego wina - jako herb Żuław - a pod nimi herb włodarstwa krzyżackiego w Grabinach.

HMH 43 mm

Powyżej przedstawiono herby dwunastu kazać, w jakim stopniu przysługują one sa-| miejscowości, głównie miast, położonych na mym wsiom, a w jakim stanowią znaki właści­ Kociewiu .W jednym przypadku Stęblewa sięg­ cieli tych osad. Wiadomo np., że Tymawa była nięto do miejscowości położonej na pograniczu siedzibą zakonu rycerskiego kalatrawensów, kociewsko-żuławskim, ale niegdyś z ziemią a Subkowy - ośrodkiem administratorów-wloJ tczewską związanej. darzy dóbr biskupich. W toku badań natrafiono na ślady herbów Wyniki tych badań zostaną opublikowane wiejskich, wcale obfitych na ziemi chełmiń­ w jednym z następnych numerów. skiej i kaszubskiej. Na Kociewiu ślady te wio­ dą do Tymawy, Subków, Piaseczna i innych osad. Mimo posiadania ich odcisków, autorzy Roman Skeczowski pragną zebrać wyczerpujący materiał, aby wy­ Jadwiga Staniszewska!

HISTORYCZNY OLIMPIJCZYK

ZDZISŁAW ZBLEWSKI z Czarnocina, uczeń IV klasy Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Curie- Skłodowskiej w Starogardzie Gdańskim, został zwycięzcą ogólnopolskiego finału Olimpiady Historycznej. Poniżej zamieszczamy niewielką, lecz chyba interesującą, rozmowę z laureatem, którą przeprowadził red. Andrzej Grzyb.

AG.: - Jak to się stało, że oto jesteś laureatem A.G.: - Wróćmy może do Olimpiady. Olimpiady Historycznej? Z.Z.: - Eliminacje były trójetapowe: szkolne, wo Z.Z.: - Moje zainteresowanie historią trwa od star­ jewódzkie i krajowe. Zdobywałem maksymalną ilość szych klas szkoły podstawowej; tu w Liceum Ogól­ punktów, 100 na 100. Uważam, że ta olimpiada jesl nokształcącym rozwinąłem te zainteresowania. Pan bardzo subiektywna. Nie można oceniać wiedzy co mgr Leszek Kubiak, mój nauczyciel historii, zapro­ do punktu. Koledzy mieli może mniej szczęścia. Nie ponował mi udział w Olimpiadzie Historycznej. Za­ uważam, żeby mniej ode mnie wiedzieli. Mieli po cząłem się przygotowywać. Oprócz wiedzy, którą prostu mniej szczęścia. Poziom tej olimpiady byl niosły szkolne lekcje historii, zacząłem czytać sporo bardzo wyrównany. książek. I może nie po to, żeby się więcej dowie­ AG.: - Czy to twoja pierwsza olimpiada? dzieć, lecz po to, żeby zrozumieć historię. Moje za­ Z.Z.: - Kiedyś brałem udział w Olimpiadzie Geo­ interesowania koncentrują się wokół dwudziestole­ graficznej. Napisałem wtedy monografię geograficz­ cia międzywojennego. ną mojej wsi. W tej monografii zawarłem rozdział A.G.: - Dwudziestolecie; więc może coś w nim? dotyczący historii mojej wsi. Źródła są niewielkie. Z.Z.: - Nie interesuje mnie strona formalna histo­ Głównie czerpałem wiadomości z „Atlasu geogra­ rii. Interesują mnie, wręcz pasjonują, ludzie histo­ ficznego Królestwa Polskiego i Litwy". rii. Uważam, że rządy, parlamenty, stronnictwa, par­ AG.: •- A co powiesz o czasach II wojny świato­ tie - to ludzie. Odczuwający tak, jak my. Słabi, wej, czy najnowszych dziejach twojej wsi? silni. Tacy jak my. Interesują mnie ich wewnętrzne Z.Z.: - Ja nie interesuję się okresem II wojny inspiracje, dlatego może chętnie sięgam do biogra­ światowej. Moją wsią natomiast - tak. W tym przy­ fii. Próbuję zrozumieć ludzi, którzy kształtowali hi­ padku źródłem wiedzy są ludzie. Chętnie rozmawiam storię; wiem, byli to politycy, ale przede wszystkim o tych „pamiętnych" dziejach z moim dziadkiem, ludzie. Na przykład Piłsudski, Sikorski, czy Rataj. z krewnymi, z sąsiadami. To jest ciekawa historia, Odbicie ich poczynań było widoczne na szerszym tle, inna od tej książkowej, jakby pokazana z innej stro­ ale to ludzie tacy, jak my. Nie ma między nimi ny, relacje bywają sprzeczne, ale właśnie dlatego a nami różnicy. ciekawe. A.G.: - W ciekawy sposób myślisz o historii, wiem, A.G.: -• Masz indeks, bo to nagroda za I miejsce że pochodzisz z Czarnocina kolo Skarszew, może za kilka tygodni matura i co dalej? tam, właśnie wśród najbliższych, ukształtowało się Z.Z.: - Będę studiował. Oczywiście historię. Chciał­ to historyczne zacięcie? bym podjąć te studia w Krakowie. Tam jest naj­ Z.Z.: - Tak. Pochodzę z Czarnocina, wsi położonej starszy, z najbogatszym naukowym dorobkiem, uni­ niedaleko Skarszew. Trudno powiedzieć, czy te mo­ wersytet w kraju. je zainteresowania mają coś wspólnego z miejscem AG.: - Życzę sukcesów. Dziękuję za rozmowę. urodzenia, z najbliższymi. Tak i nie. Czy są czyjąś inspiracją? Nie wiem. Po prostu historia zajęła mnie bardziej niż język ojczysty, czy chemia. Rozmowę zanotował: A. GRZYB

44 Andrzej Grzyb Z BRULIONU Szkice do poematu „Kociewie (część pierwsza)

I ne. Z "i do, to przecież oczywiste, bród wierzb, topól, leszczyny rodzą się i umierają. Drogi. Powietrze poprzebijane dziesiątkami lśnią­ Te w świat i te za miedzę. Zakorzenione solid­ cych ostrzy. To słońce. Agresywne, niby szer­ nie w pamięci dziadów, ojców i synów. Jak te mierz ćwiczący przed lustrem. wierzby, topole, leszczyny zapomniane, ścinane Rwie margaretki. Zaplątane w łąkę, w olszy­ tuż przy ziemi, strzelają wpierw gibką witką nę, obraca się, pochyla, wolno kończy taneczne tuż obok rozpadającego się w proch pnia, z ko­ pas. rzenia, na którym wybijały się osie porzuco­ Na pokarbowanych cieniem zielonych liściach nych gdzieś w kącie podwórza wozów i bry­ błyszczą mleczne perły rosy. czek, wiją się świeżą koleiną, podnoszą się no­ i Rzekę tylko słychać. Nie widać toczącej się wym cieniem, prychają, turkoczą, warczą, niby po kamieniach wody. Nie widać zza podnoszą­ żywe kamienie milowe wędrują przed siebie. cej się kurtyny poranka nabijanych żółcią, zie­ lenią, fioletem i odrobiną bieli brzegów strugi. V A może to nie struga. Może tam, za postrzępio­ nym muślinem mgły, warzy się pejzaż i pogo­ Ludzie. Przeciętni. Nie. nie ma takich. da. Może nawet więcej się sublimuje. Tam, Ojciec. przecież o kilka kroków, z pęku margaretek, Matka. z ręki uniesienia i kruszonych słów gotuje Siostra. dziewczyna wywar siedmiu marzeń i choćby I głupi Franek. jednego spełnienia. A jeszcze Jadźka latawica, Tereska pięćdziesię­ cioletnia dziewica, Maryjka kulawa, co to nic II chłopu nie przepuści. Krewni i sąsiedzi. Dzia­ dek i babcia na cmentarzu (ileż tu luda, śpią Gwałtowny podmuch napina żagiel lasu. Roz­ dla nas jeden przy drugim), dobrze pamiętam, kołysany stateczek płynie ku brzegom hory­ na jesień i na wiosnę, rok po roku, zabrała ich zontu. Płatki maku i kuleczki dmuchawca zry­ ta z kosą. wając się, szybują z pagórka na pagórek. Lata­ I pradziadek i prapra, który niewiadomo, skąd, jące ryby? Tak. A tam z wądołu, strosząc pió­ zza mórz może, port znalazł na tym samym ropusz kurzu, polna droga wspina się po złu- cmentarzu, grobu już nie ma. Nie ma śladu. szczonej skórze wieży, nad którą błyszczy krzyż Jak to? Jestem ja. południa. VI III

Mówisz i wyrasta drzewo. To, co drzemało Jak głupcy, co to ich nie sieją, a wschodzą," w twardej skorupce rozsadza ją, wypuszcza wyszły z lasu i podpierają niebo na ugorze. A korzenie, dźwiga się ku słońcu wątłym pniem, pokoślawiły się, pogarbiły, Hubami porosły, porasta liśćmi. Mówisz, ogród wypełnia się parchami, jemiołą. A popłakały się, połuszczy- światłem i cieniem. Owoc dojrzewa. Sycisz się ły. I liszajami świecą. Widać nielekko niebo nim. Mówisz, ziarno znajduje przystań w ziemi, dźwigać nad takim ugorem. która jego jest. I czeka. I nie czeka. Jak echo, gdy mówisz, gotowe pomnożyć ziarno w ziarno, VII słowo w słowo, dla zabawy i spamiętania. „Serca nie wytłumaczysz". Będą się dziwić, IV może śmiać, a ty będziesz wracał. Uporczywie, solidnie, poważnie. Trzymając dzieci za ręce, Ziemia. Pola, łąki, ugory, lasy. Zagrody za­ gderając na żonę. Bez powodu gderając, jakby gubione wśród pagórków. I przysiółki i wioski. w gorączce, jakby tłumiąc niepokój. Drogi i ścieżki. Kręte, pokarbowane, wydepta­ - No, kochani, już niedaleko.

45 T

] Z : EG&Ł na kii I mi R EGiONALNY wi im: I cii KRZYSZTOF KUCZKOWSKI Z:

m zi C2 Dedykacje zza oceanu G SI PAWŁA WYCZYNSKIEGO SPOTKANIA Z POEZJĄ p

My - In jedyni na świecie Murzyni o pięknych białych w przekonaniach £ PAWEŁ WYCZYŃSKI urodził się na wybudo- O karawele o wspaniała maszynerio dzieciątek - 1

waniach Zelgoszczy 29 czerwca 1921 roku. Wybuch mesjaszj fi wojny 1939 roku przerwał mu naukę w Państwo­ My - dzikusy w nienagannych krawatach Oczekujemy od trzystu poplątanych lat wym Gimnazjum w Starogardzie Gdańskim. W zadośćuczynienia historii v latach okupacji uczestniczył w ruchu oporu na dohrej wróżki Zachodu 1 Kociewiu. Jest jednym z twórców młodzieżowej stopnienia lodowców :i organizacji konspiracyjnej o nazwie Związek Ja- 1 szczurczy („Jaszczurka"). Po wcieleniu go w 1942 (przekł. Krystyna Rodowskal roku do Wehrmachtu znalazł się w Jugosławii. Wiele lat swojego pracowitego życia poświęci! i Tam uciekł z niemieckiego wojska. Po wojnie Wyczyński rozplątywaniu frankokanadyjskich * przebywał kolejno w Austrii i Francji. Świadec­ j two dojrzałości uzyskał we Włoszech. Studia uni­ splotów. Prestiż, jakim cieszy się w Kanadzie, wersyteckie ukończył w Lille. W 1951 roku prze­ świadczy o celowości tej pracy. niósł się na stałe do Kanady, gdzie broni swoją ! pracę doktorską. Odtąd szybko wszedł na wyżyny III kanadyjskiej humanistyki. W bieżącym roku ten znakomity naukowiec W 1981 roku, w Ottawie, ukazał się zbiór wier­ i twórca obchodził swoje 65 urodziny. Nigdy nie szy Pawła Wrzosa-Wyczyńskiego, zatytułowany zapomniał o swoim polskim, kociewskim pocho­ „W słonecznej ciemni" .Wyczyński wydał książkę dzeniu. Dowody przywiązania do ziemi rodzinnej, własnym sumptem, przy pomocy Sekcji Wielokul- jej przyrody i ludzi, znajdujemy w prawie każ­ turowości Rządu Kanadyjskiego. Obszerny tom dym utworze Jego autorstwa. jest pięknie opracowany od strony edytorskiej i graficznej (drzeworyty, rysunki, fotografie). Tyle II pierwsze, bardzo zewnętrzne wrażenie. W miarę lektury kolejnych utworów, dedyko­ Kim jest Paweł Wyczyński? Wymieńmy po wanych „Młodzieży znad Wisły, Wierzycy i Wdy krotce utwory, funkcje, prace. A więc profesor i tym co zginęli, by inni mogli żyć", przed czytel­ literatury francuskiej na Uniwersytecie w Otta­ nikiem otwiera się księga pełna swojskich kraj­ wie, jeden z największych amerykańskich roma- obrazów, arkadyjskich wspomnień, myśli czystych,! nistów. Jest członkiem kanadyjskiej akademii Zwłaszcza cykl „Bosą stopą po ugorze" pełen jestl nauk i byłym członkiem Komisji Dwukulturowoś- traw, zbóż rozmaitych, kwiatów: krokusów i fioł­ ci i Dwujęzyczności. Jest autorem kilkunastu ksią­ ków, malw i słoneczników, drzew: lip i jarzębin! żek i współautorem kilku dalszych, na swoim topól i jabłoni, świerków i sosen (Wyczyński jest koncie ma kilkadziesiąt studiów naukowych i po­ autorem szkicu o symbolice drzew w literaturze! pularnonaukowych. Znaczna część jego prac po­ światowej) .W wierszu „Ojczyzna moja", pisze:! święcona jest związkom dwóch kultur: polskiej „Żyjesz we mnie poszumem naszych sosen i chłop-1 i kanadyjskiej. Paweł Wyczyński stworzył Cen­ ską mową rozdzwaniasz me żyły", by zakończyć! trum Badań nad Cywilizacją Frankokanadyjską. ten liryk piękną poetycką konkuluzją: „Ojczyzna Stąd już tylko krok do Óuebecu i jego literatury. ubogich: polem szeroka, wysoka niebem". Ojczyz­ Jest współautorem słownika pisarzy ąuebeckich, na ubogich, ojczyzna pierwszych wzruszeń, pej­ zawierającego dane biograficzne ponad sześciuset zaż dziecięcych fascynacji z matką, kreślącą znak twórców. Chcąc w niewielkim chociaż stopniu krzyża i ojcem, idącym za pługiem w tle. Wier­ przybliżyć tzw. problem Ouebeku odwołajmy się sze te inspirowane są kociewską przyrodą, przy­ - nietypowo - do poezji, do wiersza jednego wołującą echa wczesnej młodości autora, echa z najbardziej interesujących współczesnych poe­ dzieciństwa spędzonego na skraju Borów Tuchol­ tów ąuebeckich, Jacąesa Braulta: skich, ' niedaleko Zelgoszczy.

46 Kolejna grupa wierszy, opatrzona jest cytatami jącą z mroków zapomnienia minione idee i do­ [z „Konrada Wallenroda" i z „Grobu Agamemno- świadczenia. Jest jedynym sposobem skomuniko­ na" Jana Lechonia. Cykle „Jaszczurczym szla- wania tego, co było z tym, co jest. Jeżeli słowa fkiem" i „Strzępy skrwawionych wspomnień", poetyckie zostanie okiełznane przez intelekt poe­ [•mocno osadzone w biografii Wyczyńskiego, stano- ty, mogą powstać wiersze o przesłaniu humani­ [wią swoisty rozrachunek z czasami okupacyjny­ stycznym, opiewające wolność, miłość i godności mi, są poetyckim pożegnaniem poległych przyja- głęboko religijne. Takie właśnie są wiersze Wy­ Iciół i kolegów. Swoje utwory dedykuje pamięci czyńskiego. [Zygmunta Bączkowskiego, Zygmunta Grochockie- tgo i Józefa Grzędzickiego i innych. Odwołajmy się V ponownie do życiorysu poety. W czasie okupacji Inależał do młodzieżowej organizacji konspiracyjnej Są książki z samej swojej natury tak bardzo ziemi starogardzkiej o nazwie Związek Jaszczur- antyakademickie, że ich opis filologiczny byłby [czy (Jaszczurka). Jego współtowarzyszami byli nie na miejscu. Podejście szkolarskie byłoby nie­ Em. in. Z. Bączkowski, I. Geneza, A. Ossowski, Z. zręczne, ba, nietaktowne. To tak, jak gdyby myśl iGrochocki, K. Milewski. Organizacja stawiała czystą rozpisać na głosy i w każdy z głosów [swoim członkom wysokie wymagania moralne - wsłuchiwać się oddzielnie. Tak, „zagony marzeń" [pisze Józef Milewski - streszczające się w haśle Wyczyńskiego są niepodzielne. „Idziemy tam, gdzie świeci szubienica, a zginie- ,my, by inni mogli żyć". Potem było przymusowe Wyczyński pisze wierszem białym, lekceważy •wcielenie do wojska niemieckiego, Jugosławia, sobie strukturę wiersza, jego gramatykę, nie dba Austria, Francja, Włochy... o przepisy i popisy. Pisze w Posłowiu: „Na nic |W świetle powyższych faktów wiersze Wyczyń­ zda się kunszt wierszydeł, pleciwo słownego ha­ skiego z cyklów „Bosą stopą po ugorze", „Jasz- zardu, błyskotka suchej retoryki! Poematowi nie [czurczym szlakiem", „Strzępy skrwawionych trzeba słuchać dawnych czy nowych prawideł. [wspomnień" jawią się jako szczególny przypadek Nieważne, czy tok słów składa się w strofy, czy i lirycznego życiorysu. Nie są to jednak kreacje rym spina końce wierszy, czy rym faluje prawem Łłzawe czy sentymentalne, przeciwnie: emocje au- powrotów lub się rozlewa dowolnie dźwiękami, ftora, mimo upływu paru dziesiątków lat, są nadal przenośnią i obrazem. Niech rym nie będzie nigdy Lżywe; umiejętnie obiektywizując swoje wspom- tanim wędzidłem, lecz oryginalną linią muzycz­ [nienia, Wyczyński uchronił się przed napisaniem nych splotów, niekoniecznie na końcu, lecz w róż­ [historii prywatnej, jego wiersze doskonale potra­ nych członach wiersza!". Oczywiście nie należy fią żyć poza garstką krewnych i przyjaciół poety. z powyższego stwierdzenia wyciągać pochopnych Są nie tylko dokumentem, co po prostu dobrą li­ wniosków. Nie ma w poetyckiej robocie Wyczyń­ teraturą. skiego niedbałości, taniej powierzchowności, itp. Wręcz przeciwnie, „uczeń" Kasprowicza i Tetma­ IV jera pieczołowicie cyzeluje swoje teksty, do nie­ których wraca po latach, pisze nową redakcję, Olgierd Budrewicz tak pisze o autorze „W sło­ zmienia, dopisuje (np. pod wierszem „Ojczyzna necznej ciemni": „...godzinami wysiaduje w swo- moja" charakterystyczny dopisek „Wiersz złożo­ rjej dziupli na piętrze domu, wśródksiążek i papie- ny z motywów zrodzonych w lipcu 1941."). ,rów Czyta, pracuje. Pisze (tajemnica absolutna) wiersze". Zupełnie jakby "Wyczyński nie był przy- Twórczość poetycka jest dla członka Królew­ [zwyczajony do roboty pisarskiej, do odwiedzin skiej Akademii Nauk Kanady antyakademickim muzy. A przecież debiutował mając osiem lat (!) azylem. Przypadek odosobniony? Ależ nie. Wy­ •wierszem napisanym na urodziny Józefa Piłsu­ starczy przypomnieć sobie liryki składane przez dskiego. Pisał jako uczeń gimnazjum, w czasie profesorów Wykę czy Kotarbińskiego. Czyżby i okupacji tworzył wiersze patriotyczne, których więc osobny gatunek poetycki, „gatunek profe­ l część została po wojnie opublikowana. W 1949 ro- sorski"? Odrzucając całą zabawność tego sformu­ ; ku we Francji, pod psuedonimem okupacyjnym łowania, zachęcam do lektury wierszy Pawła Wy­ Paweł Wrzos, wydał drukiem sztukę sceniczną czyńskiego, wierszy mocno osadzonych w trady­ w trzech aktach pt. „Noc betlejemska". Jest więc cji poetyckiej, nieco tylko staroświeckich w swe- chyba w tym powiedzeniu o pisaniu „w tajemni­ rze języka (warsztatu) ale jakże poruszających cy" - tajemnica pisania, jest pokora wobec sło­ głębią refleksji, miarą uczucia. wa i... odrobina kokieterii. Bo pisanie wierszy, to praca niezwykła, misteryjna: Zainteresowanych szczegółami życiorysu i dzia­ łalności Pawła Wyczyńskiego odsyłam do popu­ larnych opracowań jemu poświęconych. Pełny rys o Bo p łowo rasta wykrzyknikiem duszy™' biograficzny zawiera artykuł Józefa Milewskiego: wszystkie sylaby niesione oddechem „Paweł Wyczyński w 60 rocznicę urodzin", za­ wszystkie litery kreślone piórami ono wyrasta światem nad światami mieszczony w Nr 2 z 1981 roku „Jantarowych we wszystkich słowach które mowa składa Szlaków". Interesujący jest wywiad Olgierda Bu­ i pojęcia i spójnie myślenia" drewicza: „Od Wisły do Rzeki Świętego Wawrzyń­ ca" w jego książce pt. „Rodacy spod klonowego (Słowo w rozkwicie - fragment) liścia", wydanej przez Interpress w 1981 roku. Bo słowo poety jest tworem zjawiskowym, ulot­ nym, refleksem pamięci, plamką światła wyrywa­ KRZYSZTOF KUCZKOWSKI

47

* PAWEŁ WRZOS WYCZYŃSKi

W: wgmsmmmtMmmmM

KOŚCIÓŁ NAD WIERZYCĄ ŻNIWO

Wieki dźwiga na swych gotyckich barkach, cieniem czerwonym powiewa w wodzie jego przeszłość, Siostrze Stefanii, łuki okien i wieżyc, niby ręce załamane nieruchomo patrzą w niebo. Uśmiechy niebios powiązane w snopy, Ileż nadziei mojej zawisło u jego ścian! nadzieja zapalona kosą na granicie, Ileż wspomnień przylgnęło do jego dzwonów! żylaste ręce ustawione w kopy, Słyszę me kroki młodzieńcze marzenia makiem poplątane w życie, ,rozsypane w ciemnej nawie, pacierz na bruzdy wysypany ziarnem, 1 a spojrzenia moje błądzą po ołtarzu walka idąca boso po ściernisku, jak świec przygasłych odblaski. grzech ostem z snopów wyrzucony — czarny, wczoraj - grabiami zbierane na rżysku. W gotycki kościół nad Wierzycą wspięła się dusza moja; Jutro - we wrotach otwartej stodoły, serce leży na fundamentach miłość - ostatni zagon do podcięcia, kamiennym zrostem siły i wiary. ofiara - kłosy z spuszczonymi czoły, Tęsknota płynie szeptem wody słonecznej pokój - chrzęst słomy, śmierci i poczęcia. w bezmiary losu co szumi jak las, żłobiąc bruzdami czoło, o wirując na głębiach wieczności. Plon ja ci niosę, plon cały w złocie, chociaż kłos ziarno swe plewą okrywa; W omszałych murach młodzieńczy ginie czas, - życie na nowo zbudzone w omłocie A Wierzyca nam szumi zawsze ta sama. będzie końcem... i początkiem żniwa.

48 sonety Adama Asnyka.

Lemieszy ojcowskich śpiew w ugór snów się wrzyna I blaskiem drży na skibach jak kłosów spojrzenia; Gdzieś w głogach przyczajona pól Salve Regina Rzuca w bruzdy dymiące niebios pozdrowienia.

Zaduma ojca twarzy, niby ozimina Przylgnęła rąk uściskiem do pługu ramienia I wpada w czarne bruzdy jak „Zdrowaś" za syna, Jak mit zbóż, co pod darnią ziarna rozpromienia.

Zaorz Ojcze żywota melodie żałobne I rzuć na nie garść grudy - niech więcej nie wstają! - Narodzin akt się śmiercią o ciąg życia prosi:

Wzejdą trudy, jesieniom smętnym niepodobne, Zielenią Twoich tęsknic na słońcu zagrają, A pola, wielkie pola, gwiezdny wiatr rozkłosi.

WÓZ DRZYMAŁY B^ upamiętnić (opowiadania dziadka mego.

Wżarły się koła w piach... głęboko! szpice uchwyciły się trawy, luśnie, jak węgły domu, wzięły na ramiona, po cygańsku, lniany okap, pod którym syczą żale i sny.

Nie ruszać się jemu stąd! Niech zbutwieje w odwilgłych drogach rozkaz Bismarcka! Niech Bock, Westrap i Hakata wyją jak psy! Michał zostanie na polach Grodziska! Konie wyprzęgnięte odpoczną w cieniu brzozy! Przykładem świeci Józef Stopa z Pinczyna! Z Miłosławia i Wrześni lecą mężnych głosy! Bierwiona olch ogrzeją żylaste ręce furmana! W chłopskich oczach polska ziemia się rumieni! Chłopskiej duszy żaden landrat nie wydrze, nie zmieni!

Wóz żerdziami pogłosu 'mieni się cały w gwiazdach; cieniem wyrasta w nim ciepła izba Zdroju i sady wiśniowe Cegielska, stalowe spójnie podwozia lgną do roli, płyną w glebę, jak siup graniczny.

Niczym wydrzeć prawy byt z dziejowej stągwi! Wóz wprzągł się hartem w chłopskiej wiary błysk i dyszlem wyrżnął, jak koń kopytem, Prusakowi w pysk!

49 „Saga koeiewska" jest lekcją historii, ale też lekcją i KRZYSZTOF KUCZKOWSKI patriotyzmu. O nastrojach patriotycznych komórszeza- ków niech zaświadczą słowa Michała Kłosa, jednego z bohaterów powieści: „My tu niby siedzim ji praeu-1 ' jim, ale mamy łoczy ji łuszy łotwarte, ho, ho, a jaki Na tyłach świata człowiek słyszy, że gdzieś się foijó, że gdzieś je re-H wolucja, to już człowiekowi świerzbić rance. Tak by chciał póimagać ji prać, a prać. Żeby jano z tego coś było." (s. 189). I jasne jest, że nie chodzi tutaj o chęć czyli w centrum do ehłopackiej bitki, ale o to, „żeby jano z tego coś było". Co? Polska. W Wielkim Koimórsku są tacy, którzy świadomie podsycają polskość, pieczołowiciej hołubią iskrę, z której wielki ogień musi wybuchnąć.] Tutaj piękne postacie pana Wedelsztyna („bochpol- nisch"), dziadka Dainielewicza, księdza Neliki, organa-1 Gdzieś ma tyłach świata jest Wielki Komorsk. Zda­ sty, szewca Jandraszka, który „przechowywał te książ­ wać isię może, że na początku maiazego stulecia w ki (te, tzn. polskie -• przyp. kk) pod deską w podło-1 Komóirsku żyło się jak iu Pana Boga za piecem - dze, a to z obawy przed rewizją" (s. 197). z dala od wielkiej polityki i emocji, jakie z, sobą nie­ sie. Zdawać się imoże, powtórzmy, że ludzie w Ko­ „Saga" B. Eckerta, to powieść osnuta wokół dzie­ morsku, szerzej na Kociewiu, żyli w miarę dostatnio, jów rodzimy Czubków. Głowa rodziny, Dełal (Tadeusz) że rytm ich życia dyktowała przyroda, że swoje dnie Czubek, majster budowlany, wychowany był według i noce poświęcali zbożnemu 'dziełu istnienia, jakie. przesłania zawartego w poniższej piosence przystoi maluczkim, że cała ich energia społeczna „Wszystko do celu dąży na świecie wyczerpała się w kultywowaniu ludowych obrzędów Drogą przez wieki wskazaną, i zwyczajów. Zdawać się może, ale przyszedł czas, Wiosna po zimie, jesień po lecie kiedy „Na rozległym obszarze imiędzy Renem a Dźiwi- Stałą powraca przemianą ną, otoczonych żelazną obręczą wojsk niemieckich, Bracia! Bracia! Wielki Komorsk był... punktem centralnym" (s. 259). Głównym zadaniem życia jest praca, Był to trok 1915. W 'tymże araku rzeczywistość zadała Praca nie tylko zdobi, wzbogaca" kłam metaforze o „tyłach świata". A wcześniej? Czy >(s. 137) już wcześniej okrutna historia nie odcisnęła swojego Z czasem Dełal powiada, „chcieli wojny, to niech jój piętna na sielskim bytowaniu różnych Kłosów majo" (s. 277). I dodaje „każdy człowiek ma prawo, i Czubków? bronić sie. Każdy musi ratować sie sóm. Manna nie Żeby odpowiedzieć na to pytanie należy dokładnie zlejici nikomu ,z nieba" (s. 278). Słowa te towarzyszą' określić czas akcji „Sagi kociewskiej" Bolesława Ecker­ wspaniałej scenie obtaczania żaren, która to robota' ta. Akcja powieści rozpoczyna się 17 września 1888 zyskuje rangę działalności politycznej. Pozytywistycz­ roku w pociągu linii Bydgoszcz-'Gdańsk, kończy 23 ne zasady Dełala ulegają radykalizacji. Choćby dla stycznia 1920 roku w Grudziądzu wkroczeniem „nie­ tej sceny warto powieść przeczytać. Warto śledzić bieskich" hallerczyków. Czasy to nie byle jakie. Prze­ proces dojrzewania ideowego Czubka, rozwijanie się łomowe w dosłownym tego słowa znaczeniu. Oto jego świadomości narodowej. 15 czerwca 1888 roku umiera król pruski i cesarz nie­ Bolesław Eckert okazał się pisarzem bardzo miecki Fryderyk III :(Kaiser Friedrich der Dritte) - miennym. Cechuje go dbałość o realia historyczne' władca stosunkowo liberalny, niechętny księciu Bi­ skrupulatność w przedstawianiu szczegółów otayczajo- j smarckowi. Jego następca Wilhelm II (Kaiser Wilhelm wych, tutaj (wesele, chrzciny, wieńcowe, odpust, złote I der Zweite) popiera 'tendencje nacjonalistyczne w pań­ gody i in., ale również obecność czegoś, co możemy stwie niemieckim, w czasie jego panowania ożywia nazwać „rekwizytami" przełamu wieku. A więc się (działalność genmaniizacyjna. Jednak postacią naj­ pierwszy we wsi gramofon, a więc automobil, iście bardziej znienawidzoną przez Kociewiafców jest kan­ diabelski wynalazek, a więc sterowiec, co zawisł nad clerz Otto von Bismarck. Przypomnijmy, żelazny Kan­ Komorskiem i pewnie co złego zapowiada. Początek clerz był autorem konwencji Alvenslebena (1863) uła­ wieku, to nie tylko Billów i Hakata, to również „la twiającej wojskom rosyjskim niszczenie polskich od­ belle epoąue" z jej wiedeńskimi walcami, z ogród­ działów powstańczych, zwolennikiem Kułturkaimpfu kowymi potańcówkami. Dzięki tym właśnie „rekwi­ wyrażającego się w prowadzeniu polityki antykościel­ zytom" utwór Eckerta staje się i bardziej prawdziwy nej, połączonej z intensywnymi zabiegami gerimamiza- i bardziej prawdopodobny. cyjnymi (zwłaszcza po 1878 r.) i Komisji Kołonizacyj- Powieść nasycona jest humorem językowym i sy­ nej (1886), której działalność polegała na wykupywa­ tuacyjnym. Śmieszy nas anegdota opowiadana przez niu iziem z rąk polskich i rozwijaniu niemieckiego pana Kłejna o Wilhelmie der Zweite, „jak jeszcze osadnictwa. Jeżeli do tego dodamy tzw. rugi bismarc- był młodym kronpryncem", śmieszy noc poślubna koiwskie, przyjdzie uznać pruskiego księcia za praw­ Antosi i Dełala zakończona „fypsem" Czubka. Pyszna dziwy dopust boży. Toteż wiadomość o odsunięciu jest historia werbunku koimórszezaków do pracy na Bismarcka od władzy, w imarou 1890 irofcu, stała się plantacjach szparagów. Przykłady 'można by mnożyć. dla 'bohaterów sagi wielkim świętem, zapowiedzią Dużym atutem „Sagi kociewskiej" jest język. Język przełomu w polityce niemieckiej. Zanim jednak myśl modno zindywidualizowany, rubaszny i potoczysty. o „Najjaśniejszej Rzeczpospolitej" uzyskała realne W Komorsku słyszymy nie tylko rdzenną gwarę ko­ podstawy, Kociewiacy pasjonowali się kolejnymi eiewska, ale też język polski literacki i język osad­ „•amianami gabinetowymi". Miejsce „Żelaznego Kancle­ ników niemieckich. Język mówiony [mieszkańców Ko­ rza" zajmowali kolejno hrabia Leo von Caprivi, ksią­ morska jest dźwięczną zbitką 'wszystkich tych „spo­ żę Hohenlohe i graf Bernhard von Bulow. Zwłaszcza sobów komunikowania się", jest - w wydaniu B. Ec­ ten ostatni, rzecznik niemieckiej organizacji nacjona­ kerta - stylizacją niesłychanie atrakcyjną dla czy­ listycznej Deiutscher Ostmarkenverein, od pierwszych telnika. liter nazwisk założycieli, zwanej Hakatą (1894), zapi­ Kończąc ten przegląd zalet „Sagi kociewskiej" na­ sał się czarnymi zgłoskami w księdze polityki anty­ leży podkreślić raz jeszcze, że utwór B. Eckerta zo­ polskiej. W Wielkim Komorsku żywo komentowało stał napisany sprawnie pod względem językowym się wojnę Rosji z Japonią (1904). Komórszczacy wal­ i fabularnym, że jest świetnie przygotowany do dru­ czyli w wojnie 1914 roku. ku przez Marię Boduszyńską-Borowikową, że stano­ wi ważną pozycję w dorobku wydawniczym Zrzesze­ Tak, „Saga koeiewska" jest prawdziwą lekcją hi­ nia Kaszubsko ^Pomorskiego w Gdańsku. storii. Akcja powieści obejmuje lat trzydzieści z okła­ dem, trzydzieści lat pełnych niecodziennych wydarzeń politycznych i zmian obyczajowych. Ale zanurzenie w historię jest jeszcze głębsze. Odwołując się do hi­ Bolesław Eckert: SAGA KOCIEWSKA, Zrze­ storii Wielkiego Komorska (is. 17) czy Grudziądza (s. 68-69), narrator przywołuje fakty z odległej prze­ szenie Kiasziubisfco-Pomorskie Oddział Miejski szłości. Zawsze jest to jednak przeszłość państwa pol­ w Gdańsku, Gdańsk 1983. skiego. Zawsze „Polskość, jeno Polskość..."

50 szych aktualnie opracowań iregło* RYSZARD SZWOCH nalnyeh, których lista w okresia dziesięciu lat pracy towarzystwa (1974-1984) obejmuje piętnaście ty­ tułów, głównie z dziedziny historii, najczęściej pióra własnych człon­ Dorobek wydawniczy ków, miejscowych działaczy kultu­ ry. Na liście tej znalazły się też publikacje materiałów z sesji nau­ TOWARZYSTWA MIŁOŚNIKÓW kowych, współorganizowanych przez TMZK, przy których wydaniu nie obeszło się bez znacznego udziału ZIEMI KOCIEWSKIEJ towarzystwa.

Swego czasu tę aktywność wy­ dawniczą usiłowano w kręgach Kiedy w 1973 roku grono dzia­ dorobku wydawniczego o dalsze „niechętnych", by nie rzec wręcz łaczy starogardzkich zakładało To­ pozycje - wreszcie coraz ambit­ wrogich „doradców" zdyskredyto­ warzystwo Miłośników Ziemi Ko- niejsze nakreślanie zamierzeń na wać i ośmieszyć, sprowadzić do ma­ ciewiskiej, za jedno z naczel­ przyszłość. Zdobyte doświadczenia ło znaczących wymiarów, do stanu nych aadań uznało popularyza­ okresu próbnego muszą zaowoco­ „raczkowania". Początki są trudne cję dziejów i dorobku kulturalne­ wać, a zapału powinno wystarczyć w każdej dziedzinie, wstydzić się go regionu. Pożądaną formą tej Tematów i pól badawczych zre­ więc pierwszych kroków nie nale­ popularyzacji miały być publikacje sztą również jest pod dostatkiem. ży, gdyż ten etap jako zupełnie na­ na temat historii i teraźniejszości Gdyby jeszcze pozyskać odpowied­ turalny w procesie rozwoju prze­ Kociewia, podejmowane przez au­ nie możliwości poligraficzne, godne chodziliśmy wszyscy, nawet i ci, torów zarówno z kręgu lokalnych schyłku XX wieku. . Poprzestawa­ którzy teraz zdają się o nim zapo­ aktywistów, jak też przez naukow­ nie na tzw. małej poligrafii nie mo­ minać. ców z ośrodków akademickich. Tak że zadowolić już nikogo, wytrąca profesjonaliści, jak i amatorzy, bowiem z szerszego obiegu wartoś­ wzbogacili piśmiennictwo1 regional­ Znając realne możliwości, TMZK ciowe publikacje, których stan starało się własną aktywność wy­ ne ziemi koeiewskiej o cenne po­ techniczny i estetyczny zniechęca zycje, dotyczące najważniejszych dawniczą realizować w wielu pła­ odbiorcę, nie mówiąc już o zwycza­ szczyznach, których jedną z osta­ wydarzeń minionych stuleci, dal­ jowym w takich wypadkach, sym­ szej i nowszej historii regionu. tecznych i najpełniejszych form by­ bolicznych nakładach tych „dru­ ło samodzielne podejmowanie się ków". wydania określonych publikacji. Dziś można śmiało orzec, iż nie­ Wśród form pośrednich w tej dzie­ jednokrotnie inspiracji TMZK zaw­ Aktywność wydawnicza TMZK dzinie realizowano zamierzenia wy­ dzięczać należy podjęcie szeregu te­ od pierwszych chwil działalności dawnicze poprzez udział finansowy matów, które złożyły się w rezulta­ zmierzała do wypracowania włas­ TMZK w kosztach druku, partycy­ cie na przygotowanie i wydanie nych doświadczeń zarówno w sfe­ powanie w honorariach autorskich jakże oczekiwanych tytułów. I choć rze inspiratorskiej, patronackiej, jak i współdziałanie z wydawcą, który nadal dotkliwie odczuwalny jest i bezpośrednio nakładczej. Takie podjął się druku. Do tej dziedziny brak monograficznego ujęcia dzie­ rozumienie posłannictwa uwarun­ należało również inspirowanie pew­ jów Kociewia w postaci zwartego kowane było (i pozostaje nadal) nych tematów, zamawianie ich u opracowania syntetycznego, dyspo­ realnymi możliwościami towarzy­ autorów, zlecanie opracowań oko­ nuje wszakże ten region kilkoma stwa, a te nie są zbyt imponujące. licznościowych, w dalszej kolejnoś­ przyczynkowymi, poważnymi omó­ Zwłaszcza jeśli chodzi o finansową ci - wszelkie prace redakcyjne wieniami głównych zagadnień z hi­ stronę, która niejednokrotnie prze­ i korefctorskie, a nawet szeroko pod­ storii (zwłaszcza okresu okupacji), sądza sprawę. Stan ten wpływa de­ jęty mecenat nad twórcami, czego kultury (folklor, sztuka ludowa), cydująco na wybór formy i spo­ końcowym efektem miała być spo­ językoznawstwa (leksykografia, cha­ sobu powielania tekstów, z reguły dziewana publikacja. Bez tych rakterystyka gwary), literatury re­ najtańszego i najprostszego - nie­ czynności i przedsięwzięć wiele ty­ gionalnej i muzyki. Te ostatnie stety, jednocześnie niezbyt atrakcyj­ tułów nigdy by nie mogło powstać, dziedziny nie miały dotąd zbyt wie­ nego dla odbiorcy. W większości bez względu na to, kto miałby je le szczęścia ani u twórców, ani u zatem powielano teksty wydaw­ drukować. Zatem w ocenie dzia­ krytyki, chociaż ostatnio dostrzec nictw TMZK techniką kserodruku, łalności wydawniczej i te fakty można i tu znaczne ożywienie ba­ chociaż wykorzystano także usługi również należy brać pod uwagę, ma­ dań. poligraficzne PZG w Bydgoszczy, jąc przy tym świadomość absolut­ GZP w Elblągu iin. nie społecznego charakteru tej pra­ Podejmując działalność wydaw­ Wielokrotnie, i na różnym szczeb­ cy. Warto aby o tym wszystkim pa­ niczą, TMZK miało świadomość lu, akcentowana potrzeba udostęp­ miętać w konstruowaniu ocen, nie sporych zapóźnień w rejestrowaniu nienia lokalnym wydawcom niepro­ tylko w stosunku do TMZK. dziedzictwa regionu, zaniedbań w fesjonalnym odpowiednich możli­ tej dziedzinie, których naprawić nie wości poligraficznych, w drodze po­ Dorobek wydawniczy TMZK na­ było łatwo, zwłaszcza w obliczu pa­ stawienia do ich dyspozycji nie­ rastał powoli i stanowił przede lących potrzeb bieżących. Pomijając wielkiego zakładu - drukarni ni­ wszystkim odpowiedź na pilne za­ pożyczymy tego stanu wypada skonakładowej - znalazła swój fi­ potrzebowanie społeczne Kociewia. stwierdzić, że „historiografia" lo- nał podczas spotkania z Wicemini­ Tematyka opracowań koncentrowa­ . kalna poczyniła wyraźny krok w 1 strem Kultury, Edwardem Gołę­ ła się więc wokół zagadnień ogól­ stronę poprawy stanu świadomości biewskim, w listopadzie 1984 roku, nych i martyrologii okupacyjnej, a naszego społeczeństwa, nade wszy- kiedy przyrzeczone na ten cel od­ zdominowały ją publikacje o cha­ sttoo poprzez dostarczenie czytelni­ stąpić jedną z wysłużonych dru­ rakterze przewodnikowym, infor­ kowi szeregu opracowań z dziedzi­ karń gdańskich, nie przystosowaną macyjnym, nawet antologicznym. ny regionalistyki koeiewskiej. Za­ do realizowania ogromnych (pow­ danie to dalekie jest wciąż od wy- szechnych dziś) nakładów, zaś mo­ Listę tytułów otwiera „Ekstermi­ ipełnienia, gdyż skala potrzeb w tej gącą z powodzeniem sprostać za­ nacja nauczycieli powiatu staro­ dziedzinie niewspółmiernie prze- mówieniom wydawniczym np. to­ gardzkiego w latach 1939-1945" rasta możliwości nie tylko TMZK, warzystw regionalnych. Czy obiet­ (1974 rok), zbiór krótkich biografii ale i wszystkich pozostałych regio­ nica ta zostanie wreszcie spełniona nauczycieli, którzy ponieśli śmierć nalnych towarzystw kociewskich ku pożytkowi społecznemu i oży­ w wyniku hitlerowskiej akcji wy­ razem wziętych. Uzmysłowienie so­ wieniu kultury narodowej? niszczenia inteligencji pomorskiej. bie tego faktu nie paraliżuje jed­ Nie oglądając się na trudności Materiały dotyczą sylwetek 47 pe­ nak działań, czego dowodem być i przeszkody, TMZK podjęło za­ dagogów, głównie szkolnictwa pow­ może systematyczne wzbogacanie mysł wydawania najpotrzebniej­ szechnego, stanowiąc istotny przy-

51 czynek do poznania martyrologii jednej z grup zawodowych Kocie - wia o wybitnie patriotycznych za­ GADKI PO NASZAMU sługach. W tym kręgu tematycz­ \-OÓ nym pozostaje też „Szpęgawsk" brutki (1979 rak), będący skróconym szki­ cem historycznym w stosunku do Z Jósia kawalir fest! Nie było i ni ma we wsi brutki co obszernej monografii o tym .samym by, kędy Jóś na psiwo szed, ślipiów ni wywracała. Bo z Jó­ tytule z (1959 troku wydanej przez sia rychtowny je chłop. Nawet jak na pole gnój w kunie wy­ Wydawnictwo Morskie. Estetycznie wydana broszura zaopatrzona zo­ wozi, to galoty ma kościylne. I nie żebi powrózkam ścion- stała w fotografie i szkic topogra­ gane, ale świńskim paskem ze szlufkami. Galoty jak miechi, ficzny największego' cmentarzyska ofiair -hitlerowskiej kaźni na Koeie- ale nic mu ni dinda, jubka dychtowna, bez łatów, z knafla- wiu. mi od gulgóna do pempóna. A gumniacze, ho>, ho!, jak łofi- Niewielki przewodnik „Miejsc Pa­ mięci Narodowej w Starogardzie cerki wyglancowane i na numer, ani szurniencia ani człap- Gdańskim" (1979 rok) przyniósł nińcia. Idó z Jóśkem krok za krok. Rukcuk w polu sie Jóś zwięzłe informacje o ponad osiem­ dziesięciu obiektach, związanych z obrobi. Ledwo na kuniki cmokał w ta, a już wewta cmoka. tradycją patriotycznej przeszłości A pola ma całe trzi morgi. Po łojcach wjyncyj mniał, ale miasta i jego mieszkańców, w tym około pięćdziesięciu dotyczących bo­ to psiwo i tańcowanie, i baśka i szkat... toć i by tym, co ploto lesnych lat okupacji. Wykazuje on niestworzone brewerije na Jósia, tyż wnetki trzi morgi ostali. także lokalizację około dwudziestu miejsc pamięci, które dotychczas nie Ma Jóś na wszytko czas, bo sie z roboto potrafsi uwzinóć zostały upamiętnione. Uzupełnie­ w mig. Ma tyż na brutki czasu a czasu. I choć łep już si­ niem tego toimikiu miał być, według zamierzeń wydawcy, album omawia­ wy, to ón gada, że po to łoczi majo, żebi ślipili, a łon eszcze 1 nych obiektów, którego jednak nie nie natrafsił na swojo. I pewnikem swygo je Jóś. Jak ancug prędko należy się spodziewać. kościylny w niedziela wcióngnie i dyrda na msza, to głowa Dwa spośród tytułów omawianego okresu dotyczą dorobku literackie­ ma w łobłokach. choć ciotkom trza sia zgodzić i czapko mu­ go Kociewia, zaś opublikowane zo­ sowo macha. Kozom sia mu ino Śmiejo zes tyj elegancyi, ale stały przy współpracy i z zasadni­ czym wkładem edytorskim Zrzesze­ co tamój Jósiowi kozy. Nie z takiymi deptanygo tańcował. nia Kaszubsko-Poniorskiego w A kędy mu chto przygadywa, że je buś, to Jóś sia śmnieje. Gdańsku. Władysława Kirsteina „Kociewie, Gawędy i wiersze" (1976 Żebi pank, tak sie śmnieje, i jak sie wyśmnieje to gado, że r.) - to przykład antologii tekstów ma na te gupotki eszcze czas. Te trzi kłaki siwe, co mu na folklorystycznych i współczesnej twórczości koeiewskiej, zróżnicowa­ łisyj glacy sia gonió, prziliże i sia dalij śmnieje. nych pod względem gatunkowym. Wartością zbiorku jest pomieszcze­ I mówi: — A tośta mni, ciotko, przigadali, a niech was! nie w nim przedruków z trudno' dziś Obaczta, jak sia cieszi, tyn wasz. Jakby w rajo był. A gam­ dostępnego dzieła J. Łęgowskiego „Kaszuby i Kociewie" z 1892 roku. ba na knyfel zarnkła ma. Jakbi mniał mu kto poryraja uglin- Opublikowano w nim także wybór drać. Nie szczirzy sie, bo mu, widać, ni do śmnichu. Chłop, wierszy współczesnych poetów nur­ tu kociewskiegO', w wielu wypad­ jak wyschłe drewko. Delijyi sia trzima, na psiwo to rna strach kach jako jedyny dotąd przykład iść, bo bi zara trampkam w munia dostał. A młodsi przecie ich" twórczości literackiej. Podobnie „Świadectwo złego czasu (Z kartek ody mnie. Ni ma eszcze moich pindziasiónt pianć letków. okupacyjnych Kociewia poetyckie­ a z łoczu mu cosik licho patrzi. Jakbi już zara mnieli mu go)" z 1980 roku przynosi wybór wierszy jedenastu autorów, których „wieczne" śpsiwać. Ja móm do takego raju eszcze czas! —i wspólnym tematem jest rzeczywi­ I znowu zaczon sia śmniać. stość wojenna i okupacyjna gehen­ na, widziane z pozycji bezpośred­ ANKA Z BORU niego w niej udziału autorów, tak w szeregach konspiracji, w warun­ kach obozowej kaźni, ale także z tyczy to .zwłaszcza publikowanych ności cywilnej, jak również uczest­ pozycji rozrachunku z wojną przez materiałów z sesji naukowej „Fol­ ników walk obronnych, konspiracyj­ pokolenie czasu pogardy". Staran­ klor literacki Kociewia" (prace An­ nych, powstańczych i wyzwoleń­ nie przygotowany tomik zamykają drzeja Bukowskiego i Nelli Fijak czych, tak spośród stałych miesz­ noty biograficzne o autorach żyją­ z 1982 roku), referujących stan ba­ kańców Kociewia, jak i czasowo cych i tych, dla których jest to już dań nad folklorem kociewskim w przebywających i zmarłych (poleg­ pośmiertna publikacja, czasem je­ XIX i XX wieku, a także „Kocie­ łych, zamordowanych) na Kocie- dyny ślad po ich twórczości. wie w muzyce" (1983 r.), z sześcio­ wiu, ale także Koeiewiaków, któ­ ma rozdziałami pióra specjalistów rych śmierć dosięgła na innym te­ Lata osiemdziesiąte przyniosły w dziedzinie muzykologii i (kultury. renie, • w praktyce więc na wszyst­ wyraźne ożywienie działalności Obie publikacje powstały we współ­ kich obszarach wojenno-okupacyj­ wydawniczej TMZK, głównie pod pracy z Wojewódzkim Ośrodkiem nej odysei (obozy koncentracyjne względem znacznego przyrostu licz­ Kultury w Gdańsku. i jenieckie, fronty walk itd.). Ob­ by tytułów. Ogółem w tym okresie Pozycją o nieprzecenialnej wprost szerna ta publikacja, licząca ponad wydano dwukrotnie więcej publika­ wartości jest „Księga imienna strat trzysta stron druku, miimo' nieunik­ cji i to wyłącznie prawie jako wy­ ludzkich II wojny światowej (Ko­ nionych braków, stanowi przykład dawnictwa własne. Z konieczności ciewie)" z 1983 roku, wysoko oce­ właściwie pojętej roli wydawcy reprezentują one skromny poziom niona przez recenzentów i użytkow­ i inspiratora dla utrwalenia pamięci edytorski, jednak z racji ważnej ników, także zagranicznych. Przy­ o ofiarach wojny z lokalnego środo­ tematyki i niejednokrotnie wysokie­ nosi ona bowiem podstawowy ma­ wiska, które przestają być li tyl­ go poziomu naukowego, bądź war­ teriał informacyjny, i niekiedy ko „anonimową zbiorowością", ok­ tości źródłowych, wysuwają się na wprost dowodowy, odnośnie miejsc reśloną zbyt biurokratycznie i obco czoło dorobku wydawniczego. Do- i okoliczności śmierci zarówno lud­ brzmiącą cyfrą.

52 ci polskiej na Pomorzu po niewoli zaborczej oraz wyzwolenia ziemi ko­ GADKI PO NASZA MU ciewskiej spod okupacji hitlerow­ skiej. Relację swoją autor wzboga­ SfGclza. ols. cl&Stzum cił o noty biograficzne niektórych działaczy niepodległościowych z lat Wej, powiedzieli mnie, wyńdzie take nowe psisnio czy ni- 1918-1929 oraz przedruk stanu or­ ganizacyjnego władz „republiki psismo, C O ' o naszy kcciawski ziamni psisać bandzie. Każdy gniewskiej". Przytacza również li­ je srodze rad, jak mu co nowygo i psianknygo dóma sia stę poległych w Powstaniu War­ szawskim i podczas przeprawy wiś­ niańdzie, czy sa taka zamrażarka obsorguje, czy prosiaki bez lanej w rejonie Czerniaków a i Żo­ szkody wyrosnó na walne warchlaki, abo tyż dobra synowa liborza, a także biografie kociew­ skich uczestników powstania 1944 walne wiano w dom wniesie. A fak nom, Kociewiakóm, taka roku. nowa ksióżka abo insze psismo uda sia drukarń wypuścić, to Ostatni z tytułów biblioteczki ko­ tyż sia tak cieszym, jak gbur z tych prosiaków. ciewskiej, „Działalność chóru „Lut­ nia" w Starogardzie Gdańskim Bo to, wej, te młode, to majo uż zapómnióne, i ta nasza 1913-1983" (1984 r.) pióra Barbary mowa kociewska, i obucie i wyszywanki, i skorupy i insze Bortliczek, będący skrótem pracy magisterskiej autorki, przynosi in­ gary. To uż tera nie wiedzo, jak to przódzi tu Mniamcy by­ teresujące wiadomości o pracy wiel­ li, a nie wjedzó, że tu zawdy Polaki mnieszkali, na chtór- ce dla kultury zasłużonego zespo­ łu śpiewaczego, jego długoletnich nych dawni Pomorzany mówjyli abo Kaszuby. Jak raz było członków i wybitnych działaczy. morowe powjetrze i wjele ludzi pomerło, tedy tyż tu polskie Prócz materiału informacyjnego ludzie przyszli i nowy kociewski folklor bez lata wyróbjiii. i źródłowego, wymieniane pozycje przynoszą także sporo cennych ma­ A Mniamcy, co to para tu przyszło, to wnetki musieli sia teriałów ikonograficznych, jako że polski mowy nauczyć, to tyż i chwatko Polakami sia zrobjiii. każdy tomik ilustrowany jest z re­ guły kilkoma zdjęciami o wartoś­ Bo jak sia jedan we wsi znalaz, to by sia z mniaszkańcami ciach archiwalnych. Warto przy tym nie dogodał, a jak se eszcze kobjyta z Pomorzaków wzión, dodać, że wydawnictwa TMZK swo­ ją oprawę plastyczną w większości to uż ano nazwisko ostało. I tak, wej, choć Mniamcy chcieli, zawdzięczają współpracy z artystą żeby tu wszyści po mniamniecku gadeli i Mniamcami sia kociewekim Janem Wałaszewskim, który jest autorem projektów okła­ czuli i choć bez tan Kulturkampf i Hakata nas na Mniam- dek i niejednokrotnie także ilustra­ ców przerobjić chcieli, to my przy naszy Ojczyźnie, co sia cji i przerywników. Polska nazywa, ostelim i nigdy inaczy nie bandzie. Ale żeby W drugie dziesięciolecie swej to wszyści o< tym wjedzieli, tedy wjele psisać musim i daw­ działalności wydawniczej TMZK weszło z inicjatywą poszerzenia ne dzieje rozpamniantywać — ale tyż i o tan nasz region kręgu tematycznego publikacji, dbać i corazki bogatrzy robjić, coby sobje i Ojczyźnie naszy m. in. o twórczości rodzimych poe- tów-amatioirów, współcześnie pisząc dobrociów nazorgować. cych w gwarze kociewskiej. Jako pierwszy wydano tomik wierszy Tedy tych dobrociów Wóm, co to czytać bańdzieta, naszy Antoniego Górskiego „Modraki" Ojczyźnie i wszytkim ludziom na śwecie życzą. A że to bez (1985 r.) z rysunkami autora, zawie­ rający ponad dwadzieścia utworów utrzymania POKOJU sia nie da — tedy niech zawdy je PO- kociewskich, odznaczających się I "KÓJ, ta dobroć nad dobrocie. swoistym humorem, soczystością ję­ zyka i lekkością formy. wasz Sięgając do wciąż nie wyczerpa­ nej skarbnicy tematów z dziedziny TONY WJYRCIGAMBA historii, Józef Milewski - niez­ mordowanie wynajdujący okoliczno­ ści wydobycia z zapomnienia coraz to nowych kart przeszłości Kocie- FPodobną wymowę zawiera obszer­ Sobieskiego po ziemi kociewskiej wia, zaprezentował dwa szkice o ne zestawienie materiałów biogra­ (1657-1696)" z 1983 roku o związ­ wciąż mało znanej, aczkolwiek ficznych, wsipoimnieniowyeh i foto­ kach rodziny Sobieskich z Kooie- ostatnimi czasy przez dobrych graficznych pod tytułem: „Los jest wiem i echach tych związków w znawców przedmiotu opracowanej przestrogą - nie legendą..." (1984 tradycji i legendzie oraz zachowa­ działalności masońskiej, która w r.), stanowiące uzupełnioną i .znacz­ nych obiektach przeszłości. Biogra­ tradycji ludowej Kociewiaków za­ nie poszerzoną wersję publikacji ficzna pozycja pt. „Helena Lange pisała się rn. in. licznymi opowieś­ TMZK sprzed dziesięciu lat o ek­ (1894—1973), Nauczycielka i patriot- ciami o „farmazynaeh" i ich ta­ sterminacji nauczycielstwa staro­ ka" (1984 r.) omawia życie i zasłu­ jemniczym świecie, dostępnym tyl­ gardzkiego. gi działaczki konspiracyjnego har­ ko dla wtajemniczanych „Z dzie­ I Wśród wydawnictw TMZK wy­ cerstwa i PCK w okresie okupacji jów wobiomularzy na Kociewiu łoniła się z czasem jednolita, co do 'hitlerowskiej, podobnie jak opraco­ 1778-1938, (wyd. 1985), oraz dru- •poziomu relacji i wyraźnie akcen­ wanie pt. „Zygmunt Bączkowski gj - „Z martyrologii Żydów na towana technicznie (format, szata (1921-1944), Polski życiorys" (1984 kociewiu 1939-1945 (wyd. 1985), graficzna, kolorystyka poszczegól­ r.) o jednym z kociewskich uczest­ pokazujący w olbrzymim skrócie lo­ nych tomików), biblioteczka kociew- ników Powstania Warszawskiego w sy gmin żydowskich do czasu wojny ska Tworzą ją do tej pory głów­ 1944 roku, harcerskim działaczu oraz wyniszczenie przez okupanta nie opracowania historyczne jed­ konspiracyjnej „Jaszczurki". Na­ tej grupy ludności wraz z obiekta­ nego autora, powszechnie znanego stępny tytuł serii kociewskiej; mi kultury judaistycznej na tym popularyzatora dziejów regionu - „Styczeń 1920, luty i marzec 1945 terenie. Oba zagadnienia wymagają [dr Józefa Milewskiego ze Starogar- na Kociewiu" (1984 r.) odnosi się do z całą pewnością dogłętaiejszego , du Gdańskiego. Otwiera ją intere­ najistotniejszych wydarzeń historii niż dotąd zbadania i ukazania w sujące opracowanie „Szlakiem Jana tego wieku: odbudowy państwowoś­ pełniejszej skali, gdyż zarówno au-

53 tor jak i wydawca potraktowali MARIA PAJĄKOWSKA publikacje jako drobny przyczynek do ukazania wzajemnego oddziały­ wania jakże odrębnych kultur i tra­ dycji, reprezentowanych przez za­ mieszkujące na Kociewiu dwie mniejszości narodowe, które w róż­ nym stopniu wpływały na dzieje tej ziemi, współtworzyły jej historię D Z I E Ł O i tradycję i zaznaczyły swój udział w jej kulturze. Wśród szkiców biograficznych TMZK znalazła się też sylwetka nauczycielki, działaczki harcerskiej i znanej ze swych obozowych wier­ BERNARDA szy, więźniarki Stutthofu, której Jó­ zef Milewski poświęcił swoją bro­ szurę „Waleria Anna Felchnerow- ska (1902-1984) i jej patriotyczny świat", (wyd. 1985), oraz wydany w roku bieżącym podobny portret S Y C H T Y konspiratora czasu wojny („Zyg­ munt Grochocki (1922-1943) - har­ cerz i jasasczurkowiec") - tego sa­ mego autorstwa. Opisany wielokrotnie i przez hi­ Gwary Kociewia nie są jeszcze w pełni zbadane i opisane, nieł storyków odnotowany, jako pierw­ szy na ziemiach polskich, epizod za­ doczekały się dotychczas takiego monograficznego opracowania początkowujący Wiosnę Ludów - jak na przykład sąsiedni dialekt malborski, który opracował Hu­ spisek chłopski Floriana Ceynowy bert Górnowicz.1) przypominany został również przez Fonetykę i fleksję gwar kociewskich opisał jeden z najwybitniej-} tegoż autora w związku z przypa­ dającą w obecnym roku 140 rocz­ szych polskich dialektyków - Kazimierz Nitsch, który na począt­ nicą tamtych wydarzeń („Szlakiem ku naszego wieku dotarł i na Kociewie.Obecnie od pewnego jużl starogardzkiej epopei - 1846"). czasu gwary kociewskie są przedmiotem badań naukowych dia-l O innych tytułach aktualnie złożo­ lektyków i studentów Uniwersytetu Gdańskiego i Wyższej Szkoły! nych do druku, wypadnie mówić z chwilą ich ukazania się. W dorob­ Pedagogicznej w Bydgoszczy. ku wydawniczym TMZK stanowić Natomiast z zakresu słownictwa najpoważniejszą publikacją sta-1 będą już trzecią dziesiątkę publi­ nowi trzytomowa praca Bernarda Sychty pt. „Słownictwo kociew­ kacji. 2 skie na tle kultury ludowej". ) Bernard Sychta znany jest głównie Plon działalności wydawniczej jako autor bardzo cenionego i szeroko znanego w świecie słowiań­ TMZK do końca 1984 roku dowodzi 8 zatem, że nie jest to aktywność po­ skim „Słownika gwar kaszubskich na tle kultury ludowej". ) Wj zorna lub mało znacząca, lecz że przedmowie do I tomu autor wyznaje: „Pragnąłem napisać takil pozwala się zmierzyć nie tylko licz­ słownik, który byłby zarazem pieśnią wyśpiewaną na cześć i chwa­ bą konkretnych tytułów, ale zwła­ szcza szerokim zakresem tematycz­ łę pięknej i bogatej kaszubszczyzny". Nieco dalej wyznaje, że rów­ nym, wypełniającym luki w ofic­ nież sami Kociewiacy zachęcali go do napisania „Słownika kociew- jalnej i „nierychliwej" historiogra­ skiego". Trudno się tym zachętom dziwić; kociewszczyzna, choć fii akademickiej do czasu, kiedy ta mniej odmienna od polszczyzny ogólnej niż dialekt kaszubski! zechce swym naukowym zaintereso­ waniem objąć ziemię kociewską w też na takie opracowanie zasługuje. Jeśli chodzi o liczbę opraco­ sposób bardziej wnikliwy, pełny i... wań, jest czego Kaszubom zazdrościć. Bernard Sychta obiecał Ko- twórczy. ciewiakom słownik, słowa dotrzymał. Jako rodowity Kaszub miał Czy działalność wydawnicza jest okazję poznać południową gwarę kociewką w latach 1933-1935, przedsięwzięciem potrzebnym i czy gdy był młodym księdzem w Świeciu i później podczas okupacji,! spełnia swe zadania wobec społe­ czeństwa regionu? Na to pytanie gdy przez cztery lata ukrywał się w Osiu, mając znowu żywy kon­ odpowiedzi dostarcza przede wszy­ takt z gwarą. Północną gwarę kociewską poznał bliżej jako kape-l stkim odzew, z jakim snotykaią się lan Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Starogardziel publikacje TMZK, które błyskawi­ Gdańskim (w latach 1935-1939 ),a od 1947 roku był proboszczeml cznie znikają w sprzedaży o tyle utrudnionej, że odbywającej się po­ w Pelplinie, gdzie pozostał do śmierci (zmarł w 1982 roku). Prawiel za siecią księgarska. Odbiorcy wy­ pół wieku wypadło mu więc żyć i pracować na Kociewiu. dawnictw TMZK potrafią znaleźć O jego zainteresowaniach tym regionem świadczą też sztuki! drogę do oczekiwanej tiublikacji, nauczyli sie bowiem czujnego śle­ napisane gwarą kociewską: „Duchy klasztorne" (komedia wysta-l dzenia zaoowiedzi wydawniczych, wiona w 1934 roku przez teatry amatorskie w Świeciu, Chełmniel aby zapewnić sobie coraz to nowe i okolicy) oraz „Wesele kociewskie", które ukazało się w Wydaw-I ..kociewiana", których nakład wciąż nictwie Morskim w Gdyni w 1959 roku. Warto by i dziś przypom-l jeiszcze nie zaspakaja autentycznych potrzeb. Trzeba sie wiec nieźle po­ nieć te sztuki mieszkańcom Kociewia. Dobrym przykładem może I spieszyć' Powodzenie niektórych ty­ być tu Regionalny Teatr Dramatyczny z Luzina na Kaszubach, tułów, dziś już zupełnie wyczerpa­ który z dużym powodzeniem (również w gdańskim teatrze „Wy­ nych, dowodzi pilnej notrzeby pod­ brzeże") przedstawił po kaszubsku napisaną sztukę B. Sychty pt. jecie wznoweń. Należy zatem po­ myśleć i o tych, którzy zasmako­ „Hanka sę żeni". wali w lokalnej historii i tradycji nieco nóźniej. zwłaszcza o młodzie­ ży. W nich tkwi przyszłość ruebu regionalnego. I to nas zobowiązuje. 1) por. H. Górnowicz, Dialekt malborski, t. I—II, Gdańsk 1967-1974. 2 por. B. Sychta, Słownictwo kociewskie na tle kultury ludowej, t. I-III, Ossolineum 1880-1985. Kyszard Szwoch 3) t. I-III, Ossolineum 1967-1976.

54 Słownik kociewski B. Sychty zawiera ciekawy materiał języko­ ciairotać lub ciairónić 'dużo i szyb­ wy z obszaru leżącego na południowy wschód od Kaszub (okolice ko mówić'. Chojnic i Tucholi), na lewym brzegu Wisły między Starogardem „Jak ta zacznie ciajrotać, to nie Gdańskim, Tczewem, Gniewem, Nowem i Świeciem. Ludność ta ma końca" stanowi mieszaną grupę etniczną, posługującą się dialektem po­ wstałym prawdopodobnie na podłożu kiedyś rdzennie pomorskim, lelek 'pieszczoch' (u B. Sychty tyl­ później wywarły tu swój wpływ gwary kontynentalne - głównie ko w znaczeniu 'zły duch, diabeł') kujawskie i mazowieckie. Słownik kociewski B. Sychty jest nie „Z naszi Anki to je taki lelek, że tylko dokumentem języka, ale i folkloru. Poszczególne wyrazy jak ji sie powie, to z,ara riczi". przytacza autor w kontekście zwrotów, przysłów, porzekadeł i pio­ senek ludowych czy też przypowieści. Jako doktor etnografii do­ koszczka 'skrzyp polny' (podany skonale znał kulturę materialną i duchową Pomorza. Zgromadzo­ przez B. Sychtę koszcz w znaczeniu ny przez niego z Kociewia materiał cechuje głęboki autentyzm, tym jest na południowym Kociewiu jest więc on cenny nie tylko dla językoznawcy, lecz także dla nie używany) etnografa i folklorysty. „Z fegro pola wiele mi było, tam Oddając do rąk czytelników pierwszy tom swego dzieła, w jano sama koszczka rośnie" przedmowie do niego sędziwy autor napisał: „Byłbym jeszcze szczęśliwszy, gdybym dożył tego dnia i mógi ujrzeć całość w goto­ kre'eión 'duży, brzydki kret' wym kształcie książkowym. Byłby to mój ostatni większy uśmiech „Znówki kreeión wlazł nórn w za­ w życiu." gony" Niestety, los nic był tak łaskawy, trzeci tom „Słownictwa ko- kula 'pisemne zawiadomienie prze­ ciewskiego na tle kultury ludowej" ukazał się już po śmierci. syłane przez sołtysa od domu do Ważne jednak, że się ukazał. Ma więc Kociewie (jeszcze nie domu: wszystkie regiony doczekały się tego) swój słownik gwarowy, któ­ „Toć chodziła luda lo zbieraniu, ry mimo pewnych niedostatków i licznych luk jest bardzo cenny stonki, nie czitałeś?" i powinien być w większym stopniu na Kociewiu rozpowszech­ niony - zwłaszcza we wszystkich szkołach i czytelniach, na co kwękają 'ten, kto kwęka' I niski nakład (1000 egz.) nie bardzo pozwala. „Z niego to je czista kwękają, więcy nastęka niż to warte"

miękura 'ktoś słabowity' „To nie był wcale taki miękura ANEKS DO SYCHTY będzie uzupełnienie do „Słownika kociewskiego". Będzie można wy­ tak szibko sie usujnył". Zapewne wiek i stan zdrowia nie mienić nazwiska osób, które nade- móncziti 'mączysty' ślą materiał językowy, przy którym pozwoliły Bernardowi Sychcie „Nie lubią tich kruszków, só take opracować słownictwa koeiewskie- zawsze należy zaznaczyć miejsce mónczite". go w pełni. Ci, którzy znają gwary występowania i najlepiej fragment kociewskie dostrzegają często braki przykładowego kontekstu. Publika­ nieużiti 'nieżyczliwy' (u B. Sychty l w przedstawianym zasobie leksy- cja będzie miała charakter popular­ w tym znaczeniu jest nieużitni) ' kalnym. Językoznawcy określają je nonaukowy, więc proponujemy, za­ „To só takie niieużite ludzie, że z i szacunkowo na 1/3 zasobów całego miast pełnej transkrypcji fonetycz­ niami nie ma co". słownictwa na Kociewiu. Warto nej, uproszczony zapis według za­ więc uchronić od zapomnienia po­ sad pisowni ogólnej. Jedynie ścieś­ obkład 'to, co kładzie się na posma­ minięte przez B. Sychtę wyrazy, niona w wymowie samogłoska ,,e' rowanym chlebie' (u B. Sychty wy­ przywołać je i określić. Są chyba wymaga umownego zaznaczenia stępuje tylko w znaczeniu 'okład, [jeszcze na Kociewiu ludzie, do któ- przez „e" lub „e" (w wymowie kompres') l rych przemawiają słowa autora: zbliżona do „y" lub „i"), np. mleko „Nie dość, że Ule smaroioidła, to [ „Każde słowo urzekało mnie prze- 'mleko', natomiast ścieśnione „o" jeszcze durch z obkładem chcieli I dziwną urodą i wywierało niesamo- można zapisywać przez znany znak chleb". [wity wpływ. Żadnym z nich nie „ó" (w wymowie zbliżonej do „u") I pogardziłem. Żadnego nie odrzuci- np. ón 'on', dóm 'dom'. Najbardziej [ łem. Nieraz były to już tylko okru- kłopotliwy będzie zapis samogłosek I chy słów, tułające się jeszcze tu i nosowych, gdyż w gwarach kociew- Niekiedy znane nam z gwar ko- I ówdzie po zapadłych pustko­ skich oprócz (a najczęściej zamiast) ciewskich wyrazy umieścił B. Sych­ wiach..." ,A" i „Ę" występuje nosowe „u", np. ksiunżka (względnie ksiónżka) ta w swoim słowniku, ale w innym znaczeniu, więc i to warto odnoto­ I Zbierajmy więc te okruchy słów 'książka' i nosowe „a", mp. w gwa­ wać. Należy jeszcze dodać, że bar­ jak kiedyś zbierało się „zaostałe" rze południowoikociewskiej ' jest dzo ważne jest też pochodzenie in­ I na polu kłosy, bo trzeba to wszyst­ ganś 'gęś'. Taki uproszczony i za­ formatorów (czyli tych, którzy da­ ko - jak pisał B. Sychta - „co stępczy zapis kłóci się z zasadami nych słów używają); POWINNI TO [wyszło spod serca ludu kociewskiego ortografii, ale jest tu chyba jedy­ BYC TYLKO RODOWICI KOCIE- wydobyć i z całą godonością na ja­ nym wyjściem. WIACY, natomiast zanotować daną ką zasługuje, przenieść do skarbca Dla zachęty warto podać pierw­ formę może każdy dobry obserwa­ [kultury ogólnonarodowej". KAŻDY szą grupę wyrazów pominiętych tor języka, życzliwy Kociewiu. [MOŻE SIĘ DO TEGO PRZYCZY­ przez B. Sychtę. Wszystkie zanoto­ NIĆ W kolejnych numerach na- wano ma południowym Kociewiu - , szego MAGAZYNU zamieszczać się w okolicach Świecia a. Wisłą. Maria Pająkowska

55 W KUCHNI PRZY STOLE

Tym małym opowiadaniem Andrzeja Grzyba zapowiadamy przygotowywaną publika­ cję Kociewskiego Kantoru Edytorskiego pt. „W kuchni i przy stole" — oczywiście na Kociewiu. Książka ta ma odtworzyć, przypomnieć, częściej zarejestrować, w literackiej lub innej formie, dania dawnej kuchni, zwyczaje przy stole, te weselne, świąteczne i te powszednie. A przy tym, jakby przy okazji, znajdą się konkretne przepisy na obiadowe dania i na potrawy, które trafiały na stół w czasie śniadań i wieczerzy. Uprzejmie ZAPRASZAMY SZANOWNYCH CZYTELNIKÓW, tych którzy kucharzą i tych niekucharzy lecz smakoszów, co to pilnie śledzą co się w garnku dzieje, do współ­ redagowania zapowiedzianej książki. Opisy potraw, ich regionalne nazwy, tajemnice ich pitraszenia, okoliczności w jakich trafiały na stół, czy wreszcie gadki, przysłowia lub opowiadania, związane z kuchnią i stołem, a więc słowem - wszystko, co z jedzeniem ma związek - prosimy przesłać na adres naszej redakcji. Czekamy!

ANDRZEJ GRZYB Biała polewka-kwaśna Po podwórzu i polach hasała jeszcze zima. się z dziadkiem, żeby podczas nieobecności ba-1 Biała zima, naznaczona piętnem odwilży, grza­ bci ugotować białą polewkę! Wszyściutko ­ ła się w słońcu, popłakując z lodowych sopli. punkt po punkcie, zrobiliśmy tak, jak trzeba. , Na dachu i na ganku radośnie, już wiosennie, Woda w garnek i na piec. Potem kurzą łapką I awanturowały się wróble. Ile miałem wspólne­ albo skórkę od słoniny, marchewkę, pietrusz-j go z tymi ptaszkami, wiedziała najlepiej bab­ kę, selera nie za dużo, listek bobkowy, ziele! cia: angielskie, sól, szczyptę pieprzu, garść suszo-j - Ledwo co wyszedł na podwórze a po­ nych grzybów i ziemniaków kilka. Gotować, I patrz! Łapawdce mokre, w butach aż chlapie. Jeszcze szklanka maślanki z łyżką mąki. I go-ł I portki i sweter... Głowa rozpalona, no tak, tować. A zasmażyć tylko tak, żeby choć jedno! już katar! Zaraz się napijesz lipowej herbaty oko tłuszczu zabłysło na polewce. Zasmażyć! z miodem. I tam, przy placie, usiądź. Musisz z odrobiną cebuli... się wygrzać, knapie! Bo jak nie, tak i przez Było wszystko dokładnie tak, bez pośpiechu, I tydzień spod pierzyny nie wyleziesz. jak należy. I figa z makiem! Nie była to babci-\ Nie było rady, trzeba było pić te lipowe i ru­ na biała, kwaśna polewka. Nie była, choć tak ­ miankowe herbatki z miodem, siedzieć przy bardzo chcieliśmy, żeby była. Wprawdzie zja­ piacie i grzać się. Z kotem na kolanach, co dło się tę naszą polewkę, bo i cóż można było] chwilę wyciągać ręce do skarpet, do rękawic, innego zjeść, ale jakoś w krew to nie szło. Bezj do czapki, bo może już suche i można przeko­ przekonania się jadło, bez podzwaniania łyżką! nać babcię, że to nic, że żaden katar, że teraz, w talerz, bez przeniyśllwania o tym, czy tamj jak wyjdę, to już będę uważał. jeszcze w garnku na dolewkę chociaż pół łyżkij - Tak, taaak... No tak! - mówiła babcia, zostało. kiwając głową i łyżką między szczyptą soli a I - A siądź tu, przy mnie. Kartofle pomożesz! listkiem bobkowym, a znaczyło to - nie, nie, ostrugać - wyrywała mnie babcia z polewko-1 nie i jeszcze raz nie! .wych wspominków. - Zegar już kwadrans na [ Siedziałem więc głaszcząc kota, wpatrując 'drugą wybił. Dziadek w drodze, a polewka wl się w od czasu do czasu wyskakujące na blachę polu. z pieca iskierki. Polewka bulgotała już w garn­ | I obieraliśmy migiem garść kartofli. BabciaJ ku na dobre. Zaciągnąłem odrobinę zapachu, ••kroiła je, też migiem, w kostkę. Już zaciągała] jakby w pamięć i pomrukiwałem jak kot... ipolewkę maślanką. Zasmażała. Kręciłem sięl Polewka... Biała, kwaśna... Na kurzych pyt­ przez tych kilka chwil uparcie opodał dudnią-l kach, z garścią suszonych grzybów. Kot rozwi­ [jcego na kuchni garnka. Wąchałem, ślinki łyka- j jał się z kłębka, przechylał postrzępiony pysk, •otwierał jedno oko i patrzył ze zrozumieniem I - Spróbujesz, łakomczuchu - oto spotka!, na tę moją rozciamkaną do siódmych niebios gminie honor największy. gębę. Dobrze wiedział, w czym rzecz. i Babcina łycha wsmykiwała się do brzuchate- - A podaj mi z szuflady trzy ziarnka an­ jgo garnka, kłęby polewkowej pary waliły pod gielskiego ziela, bo zapomniałam na śmierć! jbielony sufit, a ja już rozdziawiałem gębę cze- Tak niewiele było w tej polewce, że faktycz­ jkając, aż babcia podmucha, pochucha i tak,, nie, niepamiętanie o trzech ziarnkach angiel­ Itak... spróbuję! ! skiegO ziela mogło zadecydował a obsolutnym j Nim dziadek otrzepał jubkę w sieni i nim niepowodzeniu. Ileż to przecież natrudziliśmy |-)tworzyl drzwi, talerze już dymiły na stole. ' 56 M^^HHI^Śh, ROMAN LANDOWSKI

Tczewski parnasik lat dwudziestych

Odwiedziny Melpomeny

Na pierwszych afiszach teatralnych drutowanych rnondu". Ponownie zespół przyjechał w kwietniu te­ w języku polskim, jakie pokazały się na słupach ogło­ goż roku. Organizatorem wizyty był Polski Czerwony szeniowych tuż po przyłączeniu Tczewa do Macierzy, Krzyż, który dochód z przedstawień teatralnych prze­ najczęściej zapraszały na swoje spektakle zespoły To­ znaczył na akcję osiedleńczą repatriantów. Zaprezen­ runia, Grudziądza i Bydgoszczy. Nierzadko .zdarzało towano wówczas dwie komedie: „Pannę mężatkę" Jó­ się, że miasto to odwiedzały teatry z Warszawy, Kra­ zefa Korzeniowskiego i „Madame Sans-Gene" Victo- kowa, Poznania, a nawet Wilna. W pierwszych latach re'a Sardou. różny był ich poziom, podobnie jak i różne organi­ W maju 1922 roku Teatr Narodowy z Torunia od­ zacje zajmowały się ich upowszechnianiem. Najważ­ wiedził Tczew jeszcze 'dwukrotnie. Pierwszy raz przy­ niejszym było jednak to, że przywoziły ze sobą z da­ wiózł ze sobą duże widowisko1 historyczne „Obrona wna oczekiwane polskie słowo. Częstochowy" Juliusza Moersa iz Poiradowa i sztukę Dyrekcje teatrów chętnie wybierały Tczew jako „Pan poseł" J. Fijałkowskiego. Druga wizyta umożli­ miejsce swoich objazdów. Miasto posiadało znakomi­ wiła tczewskiej publiczności obejrzenie „Balladyny" cie w owych czasach wyposażoną salę widowiskową, Juliusza Słowackiego oraz komedii „Czysty interes" dysponującą technicznie sprawną sceną. Hala Miej­ St. Kiedirzyńskiego. Zysk z tych wszystkich przedsta­ ska - bo tak się zwał wówczas budynek obecnego wień został przeznaczony na zasilenie funduszy miej­ Domu Kultury Kolejarza - mieściła 600 widzów i cie­ scowego oddziału Towarzystwa Czytelni Ludowych, szyła się opinią jednej z najlepszych placówek tego •a szczególnie na zakup nowych książek do biblioteki. rodzaju na Pomorzu. Poza tym doskonałe połączenia W końcu roku zespół toruński, już pod nazwą Teatru kolejowe, dogodna baza noclegowa - Tczew posiadał Objazdowego, zagrał cztery • doi z rzędu „Śluby pa­ wtedy cztery hotele - zachęcały do przyjazdów. Te nieńskie" Aleksandra Fredry. sprzyjające okoliczności czyniły .z imiasta korzystny punkt wypadowy dla odwiedzin okolicznych miejsco­ Wiosną następnego roku aktorzy :z Torunia pojawili wości, szczególnie pozostałych 'miast kociewskich - się ponownie, ale z zespołem o zmienionej nazwie. Gniewa, Pelplina, Starogardu. Teatr Miejski zaproponował cykl przedstawień złożo­ ny z trzech tytułów: „Gobelin" W. Jastrzębiec-Zalew- Już w grudniu 1920 roku, staraniem Polskiego Czer­ skiego, inscenizacji historycznej „Krzyżacy" wg wonego Krzyża, przyjechał Teatr Objazdowy Nr 1 H. Sienkiewicza i wodewilu C. Danielewskiego „Pola­ Sekcji Oświaty ,i Kultury Ministerstwa Spraw Woj­ cy w Ameryce". Ogólmy kryzys gospodarczy dawał skowych. Głównym zadaniem wojskowych teatrów się 'w owym czasie we znaki także teatrom. Mimo objazdowych była obsługa kulturalna rannych i cho­ wyraźnego powodzenia 'toruńska służebnica Melpome­ rych żołnierzy w szpitalach. Kraj uwikłany w wyda­ ny 'musiała ograniczyć swoje 'wyjazdy w teren. Wy­ rzenia wojennej ze wschodnim sąsiadem zapewniał jątkowe 'wzięcie 'wodewilu Danielewskiego zachęciło poszkodowanym bezpłatne przedstawienia, natomiast dyrekcję do jeszcze jednej wizyty w 1924 roku, po­ dochody ze spektakli dla ludności cywilnej przezna­ łączonej z wystawieniem dramatu L. Rydla „Na zaw­ czano ma .rzecz wojska. Teatr ten na Pomorzu cieszył sze". Teatr z Torunia był wierny swojej żelaznej się powodzeniem zgoła z innego powodu: zaznajamiał wręcz zasadzie, polegającej na prezentacji dwóch róż­ „z perłami polskiej literatury scenicznej", jak to okre­ nych tytułów podczas jednego wyjazdu - dramatu śla miejscowa gazeta. Z trzech przedstawień, jakie patriotycznego i komedii. Było zawsze coś dla ducha wówczas zaprezentowano w Tczewie, nie wszystkie i dla rozrywki. należały do owych scenicznych „pereł", bo obok ko- tmedii Aleksandra Fredry „Damy i huzary" i wode- Trudności finansowe wstrząsnęły toruńskim teatrem, Iwilu Stefana Turskiego „Krakowskie zuchy" przed- ale stolica Pomorza nie zrezygnowała ze swojej sceny. I stawiono anonimową komedyjkę „Chrześniak wojen­ Nowa dyrekcja, na której czele stanęli dwaj człon­ ny". kowie poprzedniego zespołu - Helleński i Szydłowicz, Pierwsze imiesiące niepodległości wyzwoliły w Tcze­ zorganizowali nową instytucję pod nazwą Stały Po­ wie ambicje posiadania własnego teatru stałego. Był morski Teatr Objazdowy, powołany wyłącznie do ob­ to wyraz autentycznych zainteresowań i potrzeb spo­ sługi terenu. Nowy teatr, zbudowany na bazie ze­ łecznych, przerastające jednak możliwości miejsco­ społu poprzednio rozwiązanego, od pierwszych dni wych pasjonatów. Tczewski Teatr Polski - bo taką swojego istnienia miał do Tczewa zaufanie, skoro w przyjął nazwę - kierowany przez panów Szulca i Foł- tym mieście zainaugurował swoją działalność wysta­ tańskiego, zainaugurował swoją działalność 22 maja wiając w grudniu 1924 roku „Mazepę" J. Słowackiego. 1921 roku, wystawieniem „Grubych ryb" Michała Ba­ Było to znaczące wydarzenie artystyczne, a miejsco­ łuckiego. Pio tej premierze dalszy słuch o zespole za- wa prasa chwaliła wysoki poziom spektaklu. I ginął. Nowy sezon teatralny 1925 r. goście z Torunia rów­ W całym dwudziestoleciu międzywojennym naj­ nież rozpoczęli w Tczewie, grając już 5 stycznia swo­ trwalsze związki z Melpomeną mieszkańcy Tczewa za­ ją premierę „Ślubów panieńskich" Aleksandra Fre­ wdzięczali teatrowi toruńskiemu, który chociaż kilka- dry. Dwa dni później miejscowy „Dziennik Tczewski" krotnie zmieniał swoją nazwę zawsze odnawiał kon­ doniósł, że „nowa wystawa komedii i jej troskliwe takty. Serię udanych występów -w Tczewie rozpoczął przygotowanie pozwoliło spędzić publiczności wieczór Teatr Narodowy z ówczesnej stolicy Poimorza pod w słonecznej atmosferze geniuszu hr. Fredry, ojca kierownictwem Mieczysława Szpakiewicza. Na zapro­ komedii polskiej". szenie Komitetu Obchodów Powrotu Tczewa do Ma­ W następnym miesiącu mieszkańcy Tczewa znowu cierzy toruński zespół 30 stycznia 1922 roku przedsta­ mogli podziwiać kunsztowny dowcip mistrza Fredry. wił dramat Maurice'a Maeterlincka „Burmistrz Styl- Teatr toruński wystawił „Zemstę". Do połowy imają

57 zespół ten odwiedził gród Sambora, jeszcze cztery .ra­ „Golgota" w inscenizacji Tadeusza Niewskiego i Bo­ zy, wystawiając dwa tytuły polskie, Cyryla Danielew­ lesława Rosłana, z muzyką Jana .Sebastiana Bach - skiego „Męczeństwo Świętego Wojciecha" i Karola i Johannesa Brahmsa. Wy'darzeniem teatralnym w -Rostworowskiego najnowszą sztukę „Antychryst" oraz Tczewie była kolejna inscenizacja „Pana Tadeusza"* dwie francuskie krotochwiile. Był to ostatni sezon po­ według Adama Mickiewicza. Występ 40-to osobowego morskiej „objazdówki". zespołu był nader udany. Kolejny rok przynosi dalsze zmiany. Dyrekcję w Teatr grudziądzki bywał w Tczewie systematycznie Toruniu obejmuje Karol Banda, którego staraniem dwa razy w miesiącu. 1 czerwca publiczność tczewska powstaje tak zwana „Fuzja Pomorska", łącząca trzy po raz pierwszy obejrzała sztukę Gabrieli Zapolskiej teatry z Torunia, Bydgoszczy i Grudziądza w jedną „Kaśka Kariatyda" z Wandą Zbierowską w roli tytu­ instytucję. W 1926 roku tylko raz ten teatr odwiedził łowej. I Tczew. Zapowiadaną farsę Varneueille'a „Musisz być W połowie czerwca 1927 roku przez Tczew Wisłąl 'moja" dwukrotnie odwoływano, by przedstawić ją przepływał statek z prochami Juliusza Słowackiego, ostatecznie i zaprezentować 12 lipca. To „robienie far­ sprowadzanymi na Wawel. Było ło wielkie przeżycie sy iz grania farsy", jak określano niesłowność teatru, nie tylko dla mieszkańców Tczewa. Cała Polska przy­ mocno napiętnował „Dziennik Tczewski" w kilku swo­ gotowywała się do przyjęcia Wielkiego Poety. Każdy ich artykułach. Potrzeby teatralne w tej sytuacji za­ teatr w kraju wprowadzał do swojego repertuaru I spakajały amatorskie teatry Tczewa i Starogardu przynajmniej jeden 'dramat Słowackiego. 27 czerwca I Gdańskiego. Teatr Miejski w Grudziądzu wystawił w Tczewie! Zjednoczenie teatrów pomorskich nie było fuzją ani „Lilię Wenedę", poprzedzoną okolicznościową prelek­ udaną ani trwałą. Po roku rozpadła się, przywraca­ cją. ^ ' ^ I jąc działalność i nazwy dawnych teatrów. Kierowni­ W październiku, stale podnoszący swoją rangę artyJ ctwo toruńskim Teatrem Miejskim przypadki' przez styczną, grudziądzki Teatr Miejski przywiózł do Tcze- -l następne cztery lata Jerzemu Rygierawi. Do polowy wa wielką literaturę - dramat Stefana Żeromskiego I 1929 roku ten teatr cieszący się w Tczewie uznaniem, „Sułkowski", by już następnego dnia zagrać farsą nie odwiedził (miasta. Długie oczekiwanie" zostało jed­ Stanisława Kiedrzyńskiego „Kobieta, wino i dancing", nak nagrodzone. 6 czerwca 1929 roku zespół zapropo­ Ten teatr również stasował zasadę łączenia na wy-1 nował iwy darzenie teatralne wielkiej miary. Przedsta­ jazdach spektakli gatunkowo różnych. wił „Fryderyka Wielkiego" Adolfa No waczy niskiego z -Ludwikiem Solskim W roli tytułowej. Spektakl cie­ Do końca roku tczewianie jeszcze kilka razy okla-l szył się ogromnym powodzeniem, ściągnął widzów skiwali, często zasłużenie, występy pomorskich akto-l z północnej części Pomorza, a ponieważ iw Gdańsku rów. W listopadzie zespół pokazał wielki obraz hi-1 zabroniono wystawienia tej sztuki, do Tczewa przy­ storyczny Juliusza Moersa z Porodowa „Obrona Czę- j były .również liczne grupy zamieszkujących tam Po­ schochowy czyli 'Przeor Paulinów", grany już przed laków. pięcioma laty przez teatr toruński. 'Spektakl realiao- j wała Ewa Bośniaeka-Tusizowska. W następnym mie-1 W centrum uwagi pozostawała oczywiście postać siącu 'Spektakl ten powtórzono na wyjeździe W Pelpli­ wielkiego aktora. „Nie wiadomo, kiedy Solskiego na­ nie. leży bardziej podziwiać - pisał w 131 numerze miej­ scowy „Goniec Pomorski" - jako wielkiego artystę, Ważnym wydarzeniem teatralnym były przedsta­ czy jako natchnionego inscenizatora, niezrównanego wienia w dniach 3 i 14 grudnia 1927 roku, kiedy ten I reżysera, który swoim wpływem podnosi cały zespól sam zespół pokazał w Tczewie „Dziady" Adama Mic­ z nim współpracujący do najwyższych możliwości (...) kiewicza oraz owacyjnie przyjętą sztukę Ludwika Ta właśnie troska, o całość przedstawienia, a nie Władysława Anczyca „Kościuszko pod Racławicami",! o własną kreację, to charakterystyczna cecha -mistrza W tym czasie Zarząd Polskich Kolei Państwowych Solskiego". Ludwika Solskiego Tczew oklaskiwał jesz­ wydał decyzję o cofnięciu uprawnień do bezpłatnych cze pięć lat później we fredrowskim „Panu Jowial- przejazdów dla aktorów Teatru Miejskiego w Gru-1 skim", zrealizowanym przez toruński Teatr Ziemi Po­ dziądzu. Decyzja ta odbiła się głośnym echem po morskiej. Teatrowi temu publiczność tczewska za­ całym Pomorzu. Wiele redakcji pisim natychmiast wdzięcza również możliwość obejrzenia znanych podniosło protest. Tczewski „Goniec Pomorski" w 275 gwiazd polskiej Melpomeny, m.in. Juliusza Osterwy numerze pisał: „Nie chcemy tutaj powtarzać uwag, i Kazimierza Junoszy-Stępowskicgo. jakie, wiadomość o przyczynie zerwania przyjazdówi W grudniu 1924 roku współpracę z Tczewem nawią­ wywołała, powiem tylko tyle, że tak rozumiana] zała druga pomorska scena, Teatr Miejski w Gru­ oszczędność byłaby, szczególnie ze względów kultural-] dziądzu. Na pierwszą wizytę zespół przywiózł adap­ no-narodowych, wprost fatalna w swych skutkach^ tację teatralną sienkiewiczowskiej powieści „Ogniem i zyskałaby poklask chyba tylko tych, którzy marzą i mieczem". W następnym roku zaprezentowano' tylko o odzyskaniu „korytarza do niemczyzny". Był to bar­ jedną francuską farsę lecz w 1928 roku zapropono­ dzo silny argument. W protestach powoływano się wano już repertuar bardziej ambitny. W październiku również na potrzebę niesienia polskiego słowa, po­ teatr zaprezentował sztukę Stefana Żeromskiego pt. krzepienia przez teatr ducha narodowego i dyrekcja „Uciekła mi przepióreczka" oraz „Spadkobierców" kolei uległa. Jednak w następnym 1928 roku reper­ Adama Grzymały-Siedleckiego. tuar teatru grudziądzkiego pozostał bardzo odległy od ideowej argumentacji, zawartej w odwołaniu do Były to lata kryzysu widowni, który zmuszał do decyzji o cofnięciu bezpłatnych przejazdów. poszukiwań nowej publiczności. Niekiedy tczewska prasa narzekała na spadek frekwencji publiczności. Pierwszeństwo przejęła lekka muza. Po okresie Na ambitne, o patriotycznej wymowie, sztuki polskie klasyki na scenę powróciły teraz zabawne komedie chodzili niemal wyłącznie (przedstawiciele inteligen­ i mało abmitne farsy ozy wodewile. Do końca roku cji i kupiec twa. Pierwszy zachwyt, wywołany pol­ obejrzano w Tczewie dziesięć tytułów tego gatunku, skim, słowem i narodowymi tematami, jakby już w tym wiele takich, o których zupełnie zapomniano. opadł, natomiast wysoka cena biletów nie zachęcała Bawiono się przy krotochwilowych intrygach „Pani do częstych odwiedzin „świątyni Melpomeny". Dyrek­ X" Bissona, „Przyjaciółki pana ministra" czy „Wicka cje teatrów sięgnęły więc po fcrotoehwile, farsy i wo­ i Wacka" Zygmunta Przybylskiego. Jedna z takich dewile, by w ten sposób zachęcić do 'Częstszych kon­ komedyjek wywołała nawet skandal. Sztuka J. De- taktów z teatrem. Obok polskich utworów tego ro­ vale'a „Simona czyli wolna miłość", z Hryniewicz- dzaju najchętniej grano tytuły francuskie, tak cha­ -Winklerową w roli tytułowej, została przez część rakterystyczne ze swoim dowcipem sytuacyjnym i pi­ zgorszonych matek uznana za niemoralną. „Goniec kantnym żartem. Ta literatura teatralna trafiała do Pomorski" w spokojnym tonie pochwalił dobrą grę niewybrednych upodobań szerokiego widza. Pośród aktorki, ale zganił teatr za wybór tej fryWolnej ko­ wielu przeciętnych spektakli zdarzały się również ar­ medyjki uważając, że „...na nasze stosunki, gdzie tystycznie poprawne, jak farsa Arnolda Bacha „Don teatr polski ma zadania zgoła inne i ,o "wiele "pjyżjsze Juan mimo woli" w dobrej obsadzie z Ebertowiczo- niż gdzie indziej, sztuki tego rodzaju chybiają celu. wą, Zasławsfcą i Chimurkowskim. Dobre opinie zespół Tutaj bowiem na razie pożądane są w [pierwszym również zgromadził za przedstawienie dwóch komedii rzędzie sztuki, które również na galeriach znajdują francuskich: Ludwika Verneuiila „Ananas" i Gabriela należyte zrozumienie, nie wywołując ^wrażeń nie ma­ Dregeli „Dobrze skrojony frak". W marcu 1927 roku jących niczego wspólnego z teatrem, jako instytucją 42 osobowy zespół zaprezentował misterium religijne kulturalno-oświatowa i 'wychowawczą".

58 Należy sądzić, iż najwięcej obaw kierowano wobec Juliusza Słowackiego albo adaptacja sceniczna mniej 'wyrobionej publiczności, też „na .galeriach", „Ogniem i mieczem" według powieści Henryka Sien­ która zbyt realistycznie reagowała na to, co działo kiewicza. się na scenie. Natomiast redakcja „Gońca Pomorskie­ Natomiast zasługą poznańskiego Teatru Nowego by­ go" upomniała się o wypełnienie przez teatr swojej ło przedstawienie publiczności Tczewa znakomitego społecznej funkcji. Teatr Miejski w Grudziądzu, jak­ Mieczysława Frenkla, który w październiku 1929 ro­ by wziął te wszystkie uwagi do serca, już w listo­ ku zaprezentował się w roli Wistowskłego w komedii padzie się zrehabilitował 'wystawiając dramat nie­ Michała Bałuckiego „Grube ryby". Artysta zebrał mieckiego naturalisty, Gerharta Hauptinanna „Hanu­ •serdeczne owacje i bardzo pochlebne opinie prasowe. sia" w przekładzie Marii Konopnickiej oraz, z okazji W następnym roku ten sam teatr przedstawił równie rocznicy Powstania Listopadowego, „Kordiana" Juliu­ wybitnego Kazimierza Junoszę-Stępowskiego. Teatr sza .Słowackiego. Nowy w Poznaniu, jako pierwszy, przywiózł do Tcze­ Zmiana osoby dyrektora teatru w Grudziądzu spo­ wa i na całe Pomorze przekłady sztuk amerykań­ wodowała również poprawę repertuaru w stronę am­ skich. bitniejszej literatury dramatycznej. Wiosną 1929 roku Teatrem, który zaprezentował największą ilość sław tczewianom podobało się „Zaczarowane koło" Lucjana aktorskich była wileńska „Reduta", która .złożona z Rydla i „Popas króla Jegomości" Adama Grzymały - aktorów Wilna i Grodna w latach 1925-1929 prowa­ -Siedleckiego. Ale już jesienią teatr odebrał od lo­ dziła stałe objazdy po całej Polsce. Dnia 14 sierpnia kalnej opinii publicznej, reprezentowanej przez re­ 1926 roku 130 osobowy zespół, kierowany przez Ju­ dakcję „Gońca Pomorskiego", kilka gorzkich uwag. liusza Osterwę, zagrał pod gołym niebem na placu Spowodowały je wystawienie „Judasza" Kazimierza przed Szkołą Morską „Księcia Niezłomnego" Pędnio Przerwy-Tetmajera. Powszechnie wiadomo, że ten wy­ Calderoine, najwybitniejszego dramaturga hiszpańskie­ bitny poeta nie pozostawił w swojej spuściźnie uda­ go złotego wieku. nych dramatów. Grano je mimo niedomogów kon­ Po dwóch latach, w lipcu Juliusz Osterwa osobiście strukcji dramatycznej i nieprawdopodobieństwa psy­ jako aktor zaprezentował się w głównej roli dramatu chologicznego. W przypadku „Judasza" doszła jeszcze Stefana Żeromskiego „Uciekła mi przepióreczka". Nie pokrętna wymowa sztuki, niezgodna z ideą (katolicyz­ było już w tym przedstawieniu Stefana Jaracza, któ­ mu. Publiczność tczewska, i nie tylko tczewska, była ry od roku uczestniczył w objeździe z innym zespo­ raczej wychowana na przykładach Cyryla Danielew­ łem. O tym popularnym aktorze mówiono i pisano skiego, takich jak „Pod godłem Krzyża", które to wi­ wówczas nie tylko z racji sukcesów 'scenicznych. Pi­ dowisko dramatycizno-religijne wystawiono w lutym sała o nim niemal cała prasa. Z powodu osobistych tegoż roku. powikłań życiowych ten wybitny człowiek teatru po­ Zespół grudziąidzki ponownie szybko się zrehabili­ padł w depresję i alkoholizm. Głośne się stały jego tował przywożąc, dla upamiętnienia 150 rocznicy skandale, konflikty z dyrektorami teatrów. Zrywał śmierci gen. Kazimierza Pułaskiego „Konfederatów przedstawienia, uciekał ze sceny. Podczas pobytu w Barskich" Adama Mickiewicza. Paryżu, w listopadzie 1926 roku próbował popełnić samobójstwo. W czerwcu następnego iroku we Lwo­ W latach dwudziestych najczęściej odwiedzały wie, już po ucharakteryzowaniiu uciekł z garderoby Tczew teatry Torunia i Grudziądza. Aktorzy ze stoli­ tuż przed rozpoczęciem przedstawienia. Poszukiwano cy Pomorza do 1929 roku złożyli dwadzieścia siedem go przez wiele dni, a prasa rozpisywała się na ten wizyt teatralnych. Najczęściej przyjeżdżali

59 Budynek ciły odwied Hali Miejski o teatry. Obecnie siedziba Domu Repr. fot. Stanisław Zaczyński.

Zapowiedź występów „światowej sławy artysty" Kazimierza Juno­ szy Stępowskiego. Słup ogłoszeniowy na tczewskim rynku obecnie już nie istnieje. (Ze zbiorów prywatnych Stanisława Komorowskiego)

ko recytatorka. W repertuarze tej aktorki znajdowały nie zawsze dopisywała. Jednocześnie w tym samym się recitale poezji Mickiewicza, Norwida, Krasińskie­ czasie amatorskie zespoły teatralne silniej ugrunto­ go, Staffa, Leśmiana, Wierzyńskiego oraz prezentacje wywały swoje własne prawo społecznej funkcji, sta­ prozy Sienkiewicza. Występy warszawskiej artystki bilizując zacny żywot obok działalności zawodowych) zdobywały wysokie oceny we wszystkich miastach scen objazdowych. kraju. Świadczyły o tym liczne recenzje, które tczew­ Pierwszymi przejawami powstającego społecznego ski „Goniec Pomorski" chętnie przedrukowywał. Za­ ruchu teatralnego w Tczewie były polskie przedsta­ letą występów Ryohterówny był ich dydaktyczny cha­ wienia amatorskie, organizowane już w okresie pierw­ rakter, popularny i patriotyczny repertuar. Aktorka, szej wojny światowej przez różne anonimowe środo­ poza koncertami słowa dla dorosłych przygotowywała wiska. Najwcześniej własny patronat nad działalnoś­ również specjalne występy dla dzieci, nawet w wieku cią teatralną ujawniło Towarzystwo Ludowe, które w przedszkolnym. mieście powstało jeszcze w latach zaboru pruskiego, dokładnie 17 kwietnia 1907 roku, z inicjatywy „czter­ W ciągu dziesięciu lat Tczew odwiedziło osiemnaście nastu patriotów Tczewa i okolicy, którzy założyli ją różnych teatrów, prezentując osiemdziesiąt spektakli, (tę organizację - przyp. R.L.) w tym wówczas znie­ a więc średnio osiem przedstawień teatralnych rocz­ mczanym grodzie Sambora, dla pobudzenia polskości nie. Czy to było dużo czy mało? Uwzględniając wa­ i pielęgnowania mowy ojczystej". Informacja ta po­ runki imiasta, jego mieszkańców sprzed ponad pół chodzi z 1932 roku z 151 numeru „Gońca Pomorskie­ wieku, to należy przyznać, że ilość ta była wielkoś­ go", który relacjonował przebieg uroczystości z okazji cią znaczną. Przecież obecnie teatr w Tczewie nie jest 25-leeia towarzystwa, obchodzonego 3 lipca 1932 roku. wcale liczniej reprezentowany. Średnia roczna, jak Do grona założycieli należał także Jan Brejski, póź-l w każdej statystyce, nie rozkładała się równomiernie, niejszy wojewoda pomorski, zasłużony działacz naro­ W najlepszych latach teatry proponowały niemal dowy i polityk, rodowity Kociewianin. dwadzieścia przedstawień rocznie, a w tych „chu­ Z przeglądu prasy tczewskiej lat dwudziestych wy­ dych" latach po cztery przedstawienia. Zdarzały się nika, że Towarzystwo Ludowe odegrało czołową rolą różnymi przyczynami spowodowane przerwy w wi­ w rozbudzaniu amatorskiego ruchu teatralnego ale zytach, trwające nawet pół roku, a w 1921 roku tcze- pierwsze formalnie odnotowane przedstawienie tea- wianlie 'mieli tylko jeden raz okazję spotkać się z tea­ ' tralne w Tczewie należy przypisać Polskiemu Czer- trem. Była to prezentacja „Grubych ryb" Michała wonamu Krzyżowi. Był to odegrany w połowie 1920 Bałuckiego, zrealizowana przez miejscowy Teatr Pol­ roku wodewil Konstantego' Kruniłowskiego z muzy­ ski, którego losy - jak już wiemy - nie potoczyły ką Władysława Powiadowskiego „Królowa przedmie-i się korzystnie. ścia". Ten od niemal trzydziestu lat modny wodewil: W sytuacji, gdy „zawodowa Melpomena" zaniedby­ wspierał różne cele charytatywne, głównie zasilał ak­ wała swoje obowiązki, z Parnasu schodziła jej ama­ cje" pomocy dla chorych i rannych żołnierzy toczonej torska zastępczyni, nieraz od niej bardziej życzliwie wtenczas wojny. przyjmowana. Z biegiem lat zachwyt nad teatrami Ruch teatralny pomagał również kampanii plebiscy­ objazdowymi nieco przygasł. Aplauz stawiał się cich­ towej na Śląsku. Dowodem na to jest informacja za­ szy, kolejki przed kasami imalały, co było objawem mieszczona w 11 numerze „Dziennika Tczewskiego" naturalnego nasycenia pierwszych, tych (najpilniej­ zawiadamiająca, że 29 stycznia 1921 roku „odegrana] szych po odzyskaniu niepodległości potrzeb kultural­ zostanie przez młodociane siły amatorskie sztuka zna­ nych „wygłodzonego" społeczeństwa, złaknionego pol­ nego voety Or-Ota (Artura Oppmana - przyp. R.L.) skiego słowa ii treści przekazywanych iza jego pośred­ p.t. „Szopka 'polska". Utwór ten, grywany z wielkim nictwem. A były one najczęściej nacechowane patrio­ powodzeniem w /Teatrze Polskim 'w Warszawie, .przed­ tyzmem, opiewające losy narodu. Mimo to frekwencja stawia oczom widza -cały -szereg charakterystycznych'

60 postaci biblijnych, historycznych i typowo komicz­ nie zespołu, potwierdzone wystawieniem w ciągu ro< nych, • a urozmaicony muzyką, śpiewem, [deklamacjami ku dwóch komedii Aleksandra Fredry. i tańcami, zyska 7iiewątpliwie uznanie wśród Tcz.e- Teatr Powszechny, po raz pierwszy pod swoją na* wian, przy iym cel — dochód bowiem -przeznaczony zwą, zaprezentował się publiczności tczewskiej jest ma akcję plebiscytową na Śląsku — powinien za­ 15 kwietnia 1924 roku wodewilem Konstantego Krum- chęcić miejscową publiczność do jak "najliczniejszego łowsfciego „Królowa przedmieścia". przybycia". „Teatry amatorskie nie przyciągały dotąd zbytnio Wcześniej wspomniane Towarzystwo Ludowe po publiczności - pisał „Dziennik Tczewski" z tego sa­ 1920 roku jakby ustąpiło ze swej przewodniej pozy­ mego roku w swoim 83 numerze - gdyż amatorzy cji i przekazał obszar amatorskiego ruchu teatralne­ niejednokrotnie zawiedli. Tym razem publiczność do­ go innym organizacjom 'społecznym. Ponownie teatral­ pisała i jak najlepsze odniosła z teatru wrażenia (...) nie uaktywniło się po 1926 roku, głównie poza Tcze­ Z wielką przyjemnością stwierdziliśmy, że odegranie wem. ról wypadło ponad wszelkie oczekiwanie. Nie przy­ puszczaliśmy, że w Tczewie znajdują się takie talenty W 1926 roku istniał zespół teatralny Towarzystwa sceniczne. (...) Takiego teatru amatorskiego Tczew Ludowego w Miłobądzu, z powodzeniem wystawiają­ jeszcze nie widział". Premiera wodewilu rokowała cy „Jasełka" anonimoiwanego autora. Bardzo aktyw­ świetny rozwój tego pięćdziesięcioosobowego zespołu. ny był zespół tej organizacji w Pelplinie, szczególnie Stało się jednak inaczej. Sztuka Kr^młowskiego zno­ widoczny od 1927 roku, kiedy prasa odnotowała lip­ wu była pierwszym ii ostatnim przykładem istnienia cowe premiery „Złotego cielca" i „Szpitala wariatów". Teatru Powszechnego. Powtórzyła się historia Teatru 6 listopada, z okazji wieczornicy, zorganizowanej na Polskiego sprzed trzech lat. W sumie zespół teatralny zakończenie budowy Zakładu św. Józefa, zespół przed-" „Sokoła" zaniechał stosowania nazwy stałej sceny stawił dwie jednoaktowe sztuki - „Królowa kwia­ miejskiej, a w następnym roku zakończył w ogóle tów" i „Chrzest ognia". Pelplińscy amatorzy w na­ swoją działalność. Ostatnimi zanotowanymi przedsta­ stępnych dwóch latach przygotowali po jednym ty­ wieniami był dramat Władysława Ludwika Anczyca tule rocznie. Zespół z Pelplina był częstym gościem „Kościuszko pod Racławicami", przygotowamy na rocz­ tczewskiej publiczności. nicę Konstytucji 3 Maja przy współudziale tczewskich Od 1922 roku czołową rolę w amatorskim ruchu tea­ chórów - „Lutni" i „Echa", oraz powtórzenie „Chaty tralnym Tczewa pełniło Towarzystwo Gimnastyczne za wsią" Józefa I. Kraszewskiego Dnia 5 września „Sokół". Zespół teatralny tej organizacji nie wyróż­ 1925 roku w ramach „Dnia Sportowego", połączonego niał ,się niczym szczególnym, podobnie jak scena ama­ z obchodami V rocznicy Towarzystwa Gimnastyczne­ torska Towarzystwa Ludowego prezentował średni po­ go „Sokół" w Tczewie ponownie zagrano popularny ziom artystyczny, grał przeważnie sztuki jednoaktowe utwór Kraszewskiego. Przedstawienie nie cieszyło się anonimowych autorów o komediowym charakterze i jednak dużym [zainteresowaniem. „Dziennik Tczewski" patriotycznym zabarwieniu. Cechą jego była jednak w 207 numerze odnotował „mały udział publiczności", wyjątkowa systematyczność, która skupiała znaczną a także kilka uwag o tym, że czterdzieści osób liczący ilość zwolelnmików. Raz w irofcu miłośnicy teatru z zespół „odegrał złe sceny zbiorowe", w których nie „Sokoła", poza owym „tuzinkowym" repertuarem, było ruchu i że całe przedstawienie było źle wyre­ 'przygotowywali duże przedstawienie z dobrej litera­ żyserowane. tury. Dwa lata z rzędu były to komedie Michała Ba­ łuckiego: w 1923 roku „Ciepła wdówka", w 1924 roku W tej sytuacji przewodnictwo w miejscowym ru­ „Radcy pana radcy", a w 1925 roku inscenizacja chu teatralnym przejęli konkurenci „Sokoła", którzy „Chaty aa wsią" .według prozy Józefa I. Kraszew­ odmówili wcześniej połączenia z Teatrem Powszech­ skiego nym. Dawne Koło Miłośników Sceny przy Urzędzie Kontroli Skarbowej zmieniło nazwę na Towarzystwo W tym okresie działało jeszcze kilka amatorskich Miłośników Sztuki Polskiej szybko zyskując uznanie zespołów teatralnych - Towarzystwa Powstańców widzów i miejscowej prasy. Na skutek konfliktu i Wojaków, stowarzyszeń młodzieży [katolickiej, to­ z dyrekcją Zjednoczonych Pomorskich Teatrów warzystw śpiewaczych. Ich zasługą było przedstawie- Objazdowych 24 marca 1926 roku „Dziennik Tczew­ , nie mieszkańcom Tczewa min. „Klubu kawalerów" ski" podkreślił zasługi amatorskiego ruchu teatralne­ P Michała Bałuckiego oraz „Karpackich górali" Józefa go. „Północne Pomorze od pewnego czasu z wiado­ Korzeniowskiego. mych powodów było pozbawione teatru i odwiedzin W 1922 roku odrodziła się idea utworzenia stałego zjednoczonych zespołów Toruń — • Bydgosz.cz. — Gru­ 1 teatru miejskiego. Niepowodzenie pierwszej próby dziądz. - podawała gazeta. - Swoje potrzeby kultu­ I sprzed roiku nie zdołała zweryfikować poglądów na ralne miasta zaspokajają we własnym zakresie. Tczew | ten temat. Powtarzające się wymagania kontynuacji posiada Towarzystwo Miłośników Sztuki Polskiej, a nauki czystości języka i upowszechniania narodowych Starogard Scenę Polską, która istnieje od czterech tradycji w znacznie zniemczonym mieście, w którym. -lat. długa okupacja pruska wycisnęła widoczne ślady, Pisano o tym w związku z wystawieniem w Tcze­ spowodowały podjęcie ponownych starań. Dyskusja wie przez teatr starogardzki „Spadkobierców" Ada­ trwała niemal cały rok. Mówiono o tym, że w 1921 ma Grzymały Siedleckiego. Scena Polska w Starogar­ roku powołano już w Tczewie stały Teatr Polski, któ­ dzie powstała dokładnie 9 lutego 1923 roku celem ry - o ozym już wapoiminałem - przedstawił tylko „szerzenia kultury i oświaty przez wystawianie pol­ jedną sztukę. Dyskusja taka toczyła się na łaimaoh skich sztuk scenicznych". Zespół faktycznie pełnił rolę „Dziennika Tczewskiego". O racji imoże zadecydował stałego teatru miejskiego. Dysponował własną salą głos jednego z czytelników, brzmiący wówczas jak i przez wszystkie lata swego piętnastoletniego istnie­ motto: „...teatr jest nauką, a nauki mowy ojczystej nia cieszył się -opinią teatru grającego na poziomie ze­ i pieśni dużo nam jeszcze potrzeba". Słowa te nawet społu zawodowego. Przy okazji recenzji ze spektaklu dzisiaj, po sześćdziesięciu czterech latach, nie straciły „Spadkobierców", jaka się ukazała w 68 numerze na aktualności. „Dziennika Tczewskiego" z 24 marca 1926 roku, autor Do próby powtórnego polwołania stałego teatru omówienia poinformował, że starogardzka Scena Pol­ 'miejskiego przymierzyła się sekcja teatralna Towa­ ska gościnnie występowała w Teatrze Narodowym w rzystwa Gimnastycznego „Sokół" oraz nowo powstałe Warszawie. Musiał to być rzeczywiście dobry zespół. Koło Miłośników Sceny. Na zebraniu zespołu towa­ 11 stycznia 1929 roku Scena Polska przedstawiła W rzystwa „Sokół" w dniu 21 listopada 1923 roku po­ Tczewie „Betlejem polskie" Lucjana Rydla. wołano do życia Teatr Powszechny w Tczewie. Jed­ Występy Sceny Polskiej były rewizytą. Amatorzy nocześnie wysunięto dwa wnioski. Pierwszy zobowią­ z Urzędu Kontroli Skarbowej 2 lutego tego samego zywał teatr do prezentacji przedstawień o częstotli­ roku wystawili w Starogardzie komedię Daszyńskiej wości co najmniej miesięcznej. Drugi wniosek pro­ w 3 aktach pt. „Zastąp mnie". Cztery dnii później, ponował włączenie do Teatru Powszechnego Koła własnej już publiczności, przedstawili kolejną pre­ Miłośników Sceny, by w ten sposób utworzyć jeden mierę. silny zespół. Przyszłość 'dowiodła, że ostatni postulat, Tczewskie stowarzyszenie teatralne z każdym na­ chociaż słuszny, na zawsze pozostał w sferze marzeń. stępnym rokiem traciło prymat w gronie zespołów Członkowie Koła Miłośników Sceny nie przyjęli pro­ amatorskich. 1 lutego 1927 roku [wystawiło dwie jed­ pozycji połączenia. W efekcie nastąpiło nagłe ożywie­ noaktowe komedie, a w następnym roku przygotowało

61 utwór Michała Bałuckiego „Koliński", który zaprezen­ dowców. W żadnym następnym 'dziesięcioleciu Melpo^ towany został tnJn. 29 listopada 1929 roku starogar­ mena nie była tak hojna, jak w tym pierwszym po) dzkiej publiczności. odzyskanej niepodległości. Muza z maską tragiczną] W końcu 1926 rokiu w tczewskim ruchu teatralnym nie patronowała już tak często wizytom scen profesjo­ znowu zmienił się lider. Na icizoło wysunął się zespół nalnych i nie mobilizowała tak silnie zespoły amator­ Stowarzyszenia Młodzieży Katolickiej, przewyższający skie. W ostatnich czterech dziesiątkach lat zdarzały wszystkich ilością realizowanych przedstawień, choć się wprawdzie w Tczewie godne uwagi inicjatywy pod względem artystycznym prezentował raczej słaby teatralne, jak istniejący przy Domu Kultury Kolejarza poziom. Grał popularne wśród wykonawców sztukci w latach pięćdziesiątych zespół dramatyczny, w na­ jednoaktowe, najczęściej anonimowe lub autorów ma­ stępnym dziesięcioleciu działająca Scena Literacka ło znanych i przeważnie o treści religijnej. Jeszcze w „Propozycje", uznana dzisiaj przez niektórych za mały grudniu 1926 roku przedstawiono „Wenanejusza" i fenomen teatru poezji i publicystyki, trwający do „Świętą Agnieszkę", w następnym roku „Dzwonek chwili obecnej dziecięcy zespół teatralny „Baj" - świętej Jadwigi", „Lokatorów", następnie inne, rów­ także przy placówce kolejowej - albo organizowane nież mniej wartościowe sztuki. Nielicznym wyjątkiem w latach siedemdziesiątych Tczewskie Spotkania Tea- było przedstawienie „Karpackich górali" Józefa Ko­ feralne, ale nie dorównywały one tym dawnym zespo­ rzeniowskiego. łom ani przedstawieniom. W 1929 troku, gdy Stowarzyszenie Młodzieży Kato­ Na powodzenia teatralne tamtego dziesięciolecia lickiej zostało rozdzielone oa dwie samodzielne orga­ miały niewątpliwie wpływ inne, bardziej naturalne nizacje - Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Mę­ stosunki społeczne. Teatr był wówczas rzeczywistym skiej i Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej, instrumentem oddziaływań patriotycznych i wycho­ aktywność kulturalna tego środowiska znacznie zma­ wawczych. Prawie 20 tysięczny Tczew, podobnie jak lała. i inne pomorskie miasta, był wtedy szczególnie chłon­ Zainteresowania teatralne wykazywało także Towa­ ny, jego mieszkańcy żywo reagowali na każdy prze­ rzystwo Śpiewu „Lutnia". Ten najstarszy w Tczewie jaw życia kulturalnego. Każda forma teatralna była polski chór mieszany, założony w 1919 roku, poza realizacją własnej potrzeby adaptacji i integracji spo­ swoją podstawową działalnością śpiewaczą, co pewien łecznej. Teatr tamtych lat nie tylko uczył, baiwil czas 'realizował również przedstawienia teatralne. i uszlachetniał estetycznie, ale również - a może W kronikach zachowały się informacje o wystawie­ właśnie przede wszystkim - uświadamiał o narodo­ niu w listopadzie 1925 roku sztuki Władysława Bełzy wej tożsamości, dostarczając z dawna oczekiwaną sa­ „Słowiczek". 'Regularnie co roku chór przygotowywał tysfakcję słuchania polskiego słowa. popularne szopki i widowiska jasełkowe. Były to zasługi nie tylko Melpomeny. Tragiczna Ża najlepszy amatorski teatr lat międzywojennych muza w swoich staraniach nie pozostawała osamot­ w Tczewie uznać należy zespół „Scena" przy Gimna­ niona. Często wspierała ją Talia, kokieteryjna muiza zjum Żeńskim. Wyróżniał go wysoki poziom arty­ ,z imaską komiczną. Wraz iz pozostałymi sióstrzycami styczny i ambitny repertuar. Zupełnie dobrze radził z Parnasu - najchętniej z Polihymnią i Terpisycho- sobie 'min. z takimi utworami jak: „Pan Jowiałski", rą - zapraszały na tczewską scenę również śpiewa­ „Zemsta", „Śluby panieńskie" Aleksandra Fredry, ków i tancerzy. Ale o teatrze śpiewanym w następ­ „Sublokatoirka" Adama 'Grzymały-Siedleckiego, „Na nym zeszycie, po przewertowaniu na nowo roczników zawsze" Lucjana Rydla, „Wesele" Stanisława Wy- „Dziennika Tczewskiego" i „Gońca Pomorskiego", spiańskiego czy „Mazepa" Juliusza Słowackiego, wy­ stamtąd bowiem pochodzi podstawowa wiedza niżej stawiane w latach 1931-1936. podpisanego o działalności 'muz z tczewskiego Parna­ Trzeba przyznać, że ruch teatralny lat dwudziestych su lat dwudziestych. nie znalazł już w przyszłości tak aktywnych naśla­ Roman Landowski

JERZY STACHURSKI

P P i e ś n i i

MUZYKANTY, GRAJTA... OJ, TUP-TUP PO PODŁODZE

Oj, tup-tup po podłodze Komu zagracie dzisiaj grajkowie Nie zawadzi noga nodze Jakich do skrzypiec nut żeście znieśli ;Ni buciczek bucikowi Niech z beczek wino rytm wam podpowie Ni dziewczyna chłopakowi Niech nie zabraknie zbója ni cieśli Oj, tup-tup od komina Patrz - święci na obrazach prostują kolana Niech się Anka w tańcu trzyma Jak warkocz dziewczyny plecie się zgoda :Bo nie dojdziesz pośród gości I niech przez rok cały - jak tu ©d rana Kto utonie z nią w ciemności Nie spali jej ogień nie porwie woda Grajże skrzypku, tak do ucha Niech nie chowa się dziewucha Graj basisto, ruszaj w tany Utwory pochodzą z cyklu pieśni kociew- skich na sopran i fortepian z muzyką Każdy chłopak dziś sprzedany ' Andrzeja Wawryków

62 Jan Giełdon

W maleńkim domku, jak kiedyś ma­ wiali mieszkańcy Czarnej Wody - „na polach", wśród lasu mieszka, wraz z mat­ ką, znany w kraju kociewski rzeźbiarz ludowy, JAN GIEŁDON. Urodził się 27 lipca 1929 roku. Do września 1939 roku ukończył trzy klasy szkoły podstawowej. 'Po wojnie dokształ­ cał się na kursach wieczorowych. Dwa lata był uczniem Technikum Sztuk Pla­ stycznych w Gdyni-Orłowie. Po przerwa­ niu nauki kilka lat pracował w Zakłay- dach Płyt Pilśniowych w Czarnej Wo­ dzie. Dotknięty chorobą przerwał pracę w roku 1962. Od tego roku, gospodarząc z matką na niewielkim kawałku ziemi, nękany chorobą, rzeźbi i maluje. Jak sam mówi, to struganie najpierw fuja­ rek, potem ptaszków i świętych rozpo­ :::":.:^::;;::SfHr^;r: czął w dzieciństwie, pasając krowy. Po przerwaniu pracy zawodowej mógł swo­ jej rzeźbiarskiej pasji poświęcić więcej po trzy. Rzeźbił i "rzeźbi pan Jan te ptaki czasu. Jego prace trafiały między sąsia­ tak, jak je widzi przez kuchenne okien­ dów i znajomych, a poprzez Wojewódz­ ko, czy idąc przez las do sklepu. Chętnie ki Dom Twórczości Ludowej w Gdańsku sięga po sosnowe gałęzie na porębie, tam i „Cepelię" daleko poza Kociewie, nawet śród odr ostów i sęków drzemią te jegoi za granicę. Wkrótce zyskał sławę „pry­ ptaki. Wystarczy kilka pociągnięć kozi­ mitywnego", bardzo autentycznego „pta­ kiem, żeby takiego ptaszka „wypuścić". sznika". „Ptasznika", bowiem kiedy się Świętych - Teresę, Franciszka, Anto­ zachodzi do Giełdona. to kuchnię i po­ niego rzeźbi Giełdon z jednego kawałka koik wypełniają szpaki, dudki, kraski - suszonego, lipowego i olchowego, czy malowane i niemalowane, na gniazdkach wierzbowego drewna. Jego święci, malo­ i na gałązkach, pojedynczo i po dwa, wani i niemalowani, zastygają w pełnym G/3 powagi bezruchu. Twarze mają jakby podobne, wygładzone, z wyraźnie nacię­ tymi oczyma, podkreślonymi czerniami. Szczególnym pięknem wyróżniają się spośród rzeźb Giełdona jego uskrzydlone fftllllfliilll Anioły Stróże. Bywa, że na stoliku, czy wykonanym przez artystę krześle, stoją obok siebie J-;':-;-;; Matka Boska z Dzieciątkiem i Kopernik, wiewiórka z szyszką i sikorka na gnieź­ dzie, lalka i ptaszek, którego wydłużony ogon jest piszczałką. A ponad tym, na ścianie w rzeźbionych ramkach wisi Chrystus jako dziecko i tuż obok Matka. Boska. Jest Jan Giełdon laureatem wielu na­ gród, uczestnikiem licznych wystaw, je­ go prace znajdują się w zbiorach Mu­ zeum Ziemi Kociewskiej w Starogardzie Gdańskim, Oddziale Etnograficznym Mu­ • w zeum Narodowego w Gdańsku, w mu­ zeach etnograficznych Krakowa, Pozna­ fes nia i Warszawy. •:•• r& Tekst i zdjęcia ANDRZEJ GRZYB

63 cie -'zajmowali wszakże intratne urzędy i do spd- RYSZARD SZWOCH rego doszli znaczenia. I tak, na przykład, Jakub Jacobson z holenderskiego miasta Emden, który w służbie polskiej w 1616 roku będąc, dzięki swoim wysokim predyspozycjom błyskawicznie awansował ze starszego mincerza na administratora królewskiej mennicy bydgoskiej, gdańskiej, toruńskiej i elbląs­ kiej, a następnie rychło został generalnym dzierżaw­ Wojciech cą wszystkich mennic w Królestwie za panowania Wazów, którzy się zresztą u niego tęgo zadłużyli. Swoje związki z Prusami Królewskimi przypieczę­ tował dzierżawą dóbr gniewskich i malborskich. Tu ze Starogardu dokonał żywota i w 1639 roku spoczął w podzie-! miach kościoła Mariackiego w Gdańsku. Inny z Ja­ cobsonów, Abraham, potomek poprzedniego, działał w 1661 roku w komisji sejmowej. W następnym wie­ czyli Jacobsonów ku do bardziej znanych postaci tego rodu wypada zaliczyć warszawskiego jubilera i ziemianina, Wilhel­ potomek nieodrodny ma Krystiana, u którego na 1.432 talary zadłużył się nie kto inny, jak sam książę biskup warmiński i poeta stanisławowski, Ignacy Krasicki. Podobnie* i Joachim Jacobson, brat poprzednio wymienionego, Kiedy i skąd Jacobsonowie przybyli do Polski który po ojcu objął warsztat jubilerski, dostarcza­ trudno dzisiaj precyzyjnie określić. Pewnym jest, jący wyroby złotnicze, miał niewypłacalnych wierzy-- że ich gniazdo w równej mierze mogło1 znaj­ cieli w osobach... króla, hrabiego Briihla, księżnej' dować się w Skandynawii jak i w Niderlandach; , Czartoryskiej de Nassau i innych znakomitych osób. w każdym razie różne gałęzie tego rodu stam­ Znaczne zapewne musiały być zasługi Wilhelma Ja­ tąd również czerpią soki. W dawnej Rzeczypospo- • cobsona, skoro zgromadzone stany Rzeczypospolitej litej spotykamy już Jacobsonów, którzy - choć nie obdarzyły go, wraz z potomstwem, zaszczytnym szla­ opanowali jeszcze njaważniejszych krzeseł w Sena­ chectwem, zaś król Stanisław August uroczyście go KONTERFEKTY ® KONTERFEKTY osoba Pawła Tollika. Szukając wzorców lub poprzedników banku sięgnąć należy do 1864 roku, kiedy założona została Spółka Pożyczko­ wa w Gniewie, przeznaczona głów­ nie dla chłopów. Jej bezpośrednie­ go związku, a ściślej potwierdzenia, że bank utworzony został na bazie I tej spółki, nie udało się ustalić. Nie wiadomo także, kiedy uległa likwidacji. W każdym razie, dawa­ ła jakiś impuls dla założycieli ban­ ku. Intencją tych organizacji było BOGDAN BIELIŃSKI przeciwstawianie się polityce ko-] lonizacyjnej zaborcy przez umacnia­ nie pozycji ekonomicznej polskich' gospodarstw chłopskich. W tych okolicznościach 7 maja 1907 roku powstał w Gniewie Bank Jak gburski syn Ludowy, który pod nazwą Banku Spółdzielczego przetrwał do dzisiaj a w roku 1982 obchodził swe 75-le- cie. Z tej to okazji zasłużony dzia­ łacz bankowy, Jerzy Makowski z mieszczuchem został Sopotu, opracował historię tego ban­ ku, opartą na źródłach szczęśliwie zachowanych i przechowanych w Banku Spółdzielczym w Gniewie. Praca ta, zatytułowana „75 lat Ban­ Gniew i dzisiaj może zauroczyć Koloryt i atmosfera miasta nie ku Spółdzielczego w Gniewie" sta­ przybysza, choćby z uwagi na jego mogą przesłonić jednak sytuacji nowi podstawowe źródło dla niniej­ atrakcyjne położenie oraz zabytko­ polityczno-społecznej początków szego artykułu. wy charakter zabudowy. XIX wieku. Pomorze Gdańskie już Gdy cofniemy się do ubiegłego od 1772 roku znajdowało się pod -stulecia, uroku dodawały miastu zaborem pruskim, a polityka ger- nadto barwnie ubrane mieszczki, manizacyjna aktywizowała miejsco­ Postacią najbardziej z bankiem krzątające się na przedprożaoh ryn­ wą ludność do stawiania oporu. związaną był współzałożyciel tej in­ kowych kamienic, dorożki z zaprzę­ Przykładem może być chociażby stytucji, Paweł Tolłik, w jednej giem konnym, swobodnie porusza­ strajk dzieci szkolnych w Piasecz­ osobie członek zarządu, kierownik, jące się po wybrukowanych ulicz­ nie w latach 1906/07. księgowy i kasjer. kach, karczmy, gdzie przy kuflu pi­ Na ten czas przypadają również Pochodził z rodziny, która moc­ wa beczkowego gwarzyli mężczyź­ narodziny Banku Ludowego w Gnie­ no zakorzeniła się na Pomorzu ni. wie, z którym ściśle związana jest Gdańskim. Przodków jej można

64 uhoronował przywilejem i herbem Jedlina. Szczerze oddany polskiej ojczyźnie, Wilhelm Jacobson pozo­ stał jej wierny aż do końca. Gdy rozbiory położyły kres Rzeczypospolitej, wśród szlachty hołdującej na wierność nowemu władcy Wilhelma nie było. Zdą­ żył bowiem umrzeć, zanim jego szlachecki honor miał zostać wystawiony na próbę lojalności. Od niego, Wilhelma, w przyszłości wywiedzie się silnie rozkrzewione drzewo genealogiczne rodu, w którego pokolenia mocno zapadnie szczytne posłan­ nictwo służby ojczyźnie i narodowi. Mniej przykła­ dów patriotyzmu dostarczyli Jacobsonowie, którzy najstosowniejszą karierę upatrywali w służbie woj­ skowej. Choćby Kazimierz Jacobson, który swoją nie dość radykalną postawą w rozruchach Wiosny Lu­ dów 1848 roku, zawiódł oczekiwania Chłapowskiego '••W: w Poznańskiem. Za to w czasie powstania stycznio­ wego zrehabilitował go Gabriel Jacobson, ekspediu­ jąc aż z Danii przez Bałtyk transport broni dla po­ wstańców 1863 roku. . Część Jacobsonów poświęciła się medycynie, któ­ ra to profesja ten ród szczególnie interesowała - począwszy od medyka Teofila i królewskiego kon- syliarza Józefa, wnuka tegoż ostatniego, Szczepana, < pigularza i obieżyświata, do Gorgoniusza - wielce

Szkicowy portret Wojciecha Jacobsona, wykonany w 1934 roku przez J. Makowskiego z Torunia. Bepr. autora. iKONTERFEKTY KONTERFEKTY KONTERFEKTY ra wyszła za Pawła Manię z Raj- Kujota, Ograbiszewskiego, Jana Zie­ ków i miała córkę Urszulę. Otóż lińskiego i dyrektora Michała Sie- Urszula wyszła za mąż za bogate­ ge. Wychowankom wszczepiono su­ go kupca z Gniewa - J. A. Klei­ rowe zasady tegoż Instytutu Bi­ na, który też jest blisko z bankiem skupiego. Wychodziła stąd młodzież związany, pełniąc w nim odpowie­ dojrzała, dolbrze przygotowana i pa­ dzialne funkcje we władzach sa­ triotycznie wychowana. Wśród ab­ morządowych. solwentów było wiele osób odda­ nych sprawie Pomorza. W końco­ Natomiast ojciec Pawła - Mel­ wym okresie zaborów była to je­ chior Tollik zasługuje na odrębne dyna szkoła na Pomorzu Gdańskim, opracowanie. W tym miejscu jed­ która przetrwała z językiem pol­ nak nie sposób przemilczeć jego skim. znaczącej roli dla rozwoju Towarzy­ stwa Rolniczego w Piasecznie, któ­ Jak to było w zwyczaju, rodzice rego był wiceprezesem. Założycie­ ziemianie dzieci swe starali się osa­ lem i prezesem tego pierwszego na dzić na gospodarstwie. Ponieważ oj­ Pomorzu kółka rolniczego, zawiąza­ cowiznę w Janowie objął - jak nego w 1862 roku, był Juliusz Kra- wcześniej wspomniano - Augustyn, ziewicz z Tymawy. Z tymże właś­ dla Pawła znaleziono spadkobier­ nie kółkiem była organizacyjnie czynię z gospodarstwa rolnego Ka­ związana wspomniana wcześniej raimskich w Rakowcu. Spółka Pożyczkowa, która z niego Bronisława z Kamińskich (1872- wyrosła podobnie, jak szereg in­ -1949), żona Pawła Tollika, pocho­ nych ogniw rozbudzających świado­ dziła ze znaczącej rodziny kociew­ mość narodową i walczących z ger­ skiej, której korzenie sięgają tu po­ Paweł Tollik (1868-1936). manizacją. łowy XVIII wieku i wywodzą się Fot. B, Weidemann, ze zbiorów autora. Do szkoły powszechnej Paweł ze wsi włościańskiej Kulice. Matka uczęszczał w Janowie, natomiast Bronisławy, Marcjanna z Majew­ skich, miała wśród swoich przod­ znaleźć w Rajkowch, gdzie nazwi­ gimnazjalistą został w Collegium Marianum w Pelplinie. Szkoła ta ków generała wojsk polskich, sko Tollików na grobach miejsco­ uczestnika insurekcji 1830 roku. wego cmentarza jest coraz mniej zawiązana została jako zakład wy­ czytelne. Z takiego też ziemiań­ chowawczy dla chłopców i okreś­ Paweł pozostawał na gospodarst­ skiego rodowodu wyrósł Paweł Tol­ lona mianem szkoły katedralnej wie żony, liczącym około 300 mórg lik. i śpiewaczej. Utworzona w 1836 ro­ ziemii, najwyżej dziesięć lat. Mimo Urodził się 17 grudnia 1868 roku ku, dopiero w 1864 roku uzyskała swojego chłopskiego pochodzenia nie w Janowie n/Wisłą. Ojciec jego, status proginimazjum typu staro- wykazywał większego zainteresowa­ Melchior był gburem w Janowie. klasycznego. W archiwach diecezji nia pracą na roli. Zainteresowania, Matka Paulina z Behrendtów była chełmińskiej w Pelplinie znaleźć jakbyśmy je dzisiaj określili, „eko­ drugą żoną Melchiora. Paweł był można ślad obecności Pawła Tol­ nomiczne" Pawła przeważyły nad najmłodszy z pięciorga dzieci. Jego lik a w VII klasie tej szkoły, w ro­ żmudną zapewnie dla niego gospo­ starszy brat, Augustyn, odziedziczył ku (szkolnym 1877/78. Uczył się tam darką rolną. Wyniósł je zapewne gospodarstwo po ojcu. Siostra Kla­ wówczas pod kierownictwem księży: z gospodarstwa ojcowskiego, w któ-

.65 zasłużonego działacza społecżno-narodowego ńa Ko­ Krótko po osiedleniu się w Starogardzie świeżo ciewiu, którego grób cudem chyba tylko zachował doktoryzowanego chirurga Gorgoniusza i jego żony się w idealnym wprost stanie na starogardzkim Pauliny z Koenigów, 14 kwietnia 1885 roku urodzi! cmentarzu. Jako zdecydowany obrońca polskości, się im syn Wojciech. Gorgoniusz Jacobson licznymi inicjatywami kultywu­ Wojciech Jacobson najpierw kształcił się w miej­ jącymi polski śpiew, literaturę, ruch sportowy i wza­ scowej szkole powszechnej, a- następnie w pruskim jemnej pomocy, występował przeciwko uciskowi ger- gimnazjum sposobił się do matury. Jednak patrio­ manizacyjnemu. W jego rodzinie ideały patriotycznej tyczna atmosfera domu rodzinnego, a także wcześnie służby stawiane były ponad wszystko. W takim też uświadomiona potrzeba oporu przeciwko zaborczej duchu wychowywał swoje dzieci, z których dojrza­ polityce wynarodowiania społeczeństwa pomorskiego, łego wieku doczekali się tylko dwaj synowie: Bogdan obudziły w nim potrzebę czynnego działania. Urze­ i Wojciech, przyszli wybitni działacze niepodległościo­ czywistnił ją w konspiracyjnym kole filomackim, do wi, którzy - niczym testament ojcowski - realizo­ którego należał wraz z młodszym bratem Bogdanem. wali jego nadzieję na odrodzenie niepodległej Polski. Warto wiedzieć, że kadencja „Wojtka", jako prezesa Wojciech Jacobson kontynuował rodzinną tradycję tajnego koła starogardzkich filomatów, przypadła na i wybrał zawód lekarza. Jego zasługi jednak daleko najtrudniejszy okres jej działalności, bo w atmosfe­ wykroczyły poza sferę pracy wśród chorych. Był rze szczególnej czujności zaborcy i wyroków słyn­ niezwykłą osobowością swoich czasów, postacią tyleż nego procesu toruńskiego. Bracia Jacobsonowie po kontrowersyjną, co i podziwianą i szanowaną. Nie maturze w 1905 roku rozpoczęli studia we Wrocła­ porósł w legendę, chociaż z pewnością wybijał się wiu, nadal prowadząc aktywną działalność w aka­ ponad przeciętność. Jego wielkim umiłowaniem by­ demickim Związku Młodzieży Polskiej. Ich zasługą ła wolna Polska. O nią przyszło mu walczyć w obu było utworzenie cennej biblioteki Grupy Narodowej. światowych wojnach. W pierwszej za jego głowę Kult polskiej literatury i historii uznawał Wojciech wyznaczono nagrodę 20 tysięcy marek w złocie, a za naczelny obowiązek każdego. Polaka, na równi Hindenburg skazał go trzykrotnie na karę śmierci. z uświadamianą coraz powszechniej walką o niepo­ W drugiej wojnie okupant powtórzył ten wyrok. dległość. Po latach tak wspominał ten etap własnej I chociaż Wojciech trafił na karty wielu wspomnień edukacji patriotycznej: „Zaczynaliśmy rozumieć, że i pamiętników, jest bohaterem powieści i dramatu wystarczyłoby z części niemieckiego zaboru wysie­ Gerarda Górnickiego, chyba zbyt mało wie o nim dlić - bezwzględnie i na wzór praktyk niemiec­ współczesne pokolenie, tu na Kociewiu również. kich -- urzędników i kolonistów, wysyłanych maso-

KONTERFEKTY KONTERFEKTY KONTER F EKTYL rym w czasie swojej bytności zaj­ „Odebrałem od pana Tadeusza ną na sprzedaż jej ojcowizny. Uzy­ mował się rachunkowością. Tollika z Janowa na zaspokojenie skaną z podziału spadku gotówkę Był skrupulatny w rozliczeniach mej pretensji pożyczkowej w kwo­ wykorzystali na zakup kamienicy swoich wierzytelności wobec osób cie 11.000 marek kwotę 1.353 zł i u- na rynku w Gniewie pod nr 34. prywatnych. Wprawdzie żyrował ważam się zupełnie za zaspokojo­ Stała się ona jednocześnie pierw­ weksle, które sam musiał wyku­ nego co do tej pretensji wraz z od­ szą siedzibą Banku Ludowego. pywać, co miało go podobno zmu­ setkami". sić do sprzedaży kamienic dla po­ Pożyczka zaciągnięta została przed Po przeprowadzeniu się Tollików krycia cudzych długów i doprowa­ 1910 rokiem, a spłacił ją już syn z Rakowea w roku około 1907 Gniew dziło go do bankructwa. Był więc dłużnika. Finansistom pozostawiam liczył 3.900 mieszkańców. Miasto już

Członkowie Związku Samodzielnych Kupców w Gnie­ Rodzina Pawia Tollika. wie. Siedzą: i pierwszy z prawej Paweł Tollik, w środ- Fot. B. Weidemann, ze zbiorów autora. . Fot. B. Weidemann, ze zbiorów autora. mało prizezorny i obdarzał swoich wyliczenie kursu marki względem wcześniej zostało uzbrojone w wo­ znajomych o wygórowanych po­ złotego w tak rozległym okresie co- dociąg miejski. Odtąd jedyna w trzebach finansowych zbyt wielkim najmniej dwudziestu lat wraz z swoim rodzaju bliźniacza pompa, zaufaniem. uwzględnieniem odsetek. stojąca na rynku przed budynkiem Na dowód uczciwych rozliczeń w Szerokie zainteresowainie ojca dzia­ nr 34, stała się reliktem przeszłoś­ środowisku rodzinnym niech posłu­ łalnością społeczną nie pozostały bez ci, ozdabiając rynek do dziś. Było ży przykład wystawienia przez Pa­ wpływu na rozbudzenie inicjatyw tu także już zbudowane, choć ze wła w dniu 11 maja 1930 roku po­ Pawła na odcinku bankowości. zwłoką ponad pół wieku, odgałę­ kwitowania tej treści: Zdecydowali się więc Paweł z żo- zienie linii kolejowej z głównej ma-

66 wo w polskie dzielnice od czasów Bismarka, a będą ,:*?'• one (te dzielnice - przyp. red.) tak czysto polskie, jak może żadna inna część naszej Ojczyzny". Czas coraz bardziej przybliżał „powszechną wojnę naro- rów", w której świat 'miał zapłonąć także i po to, ażeby z popiołów tej pożogi zakwitła jutrzenka wol­ ności. Sycili się tą nadzieją tacy jak on, „urodzeni w niewoli, okuci w powiciu". I nie próżnowali. Miał już wtedy Wojciech za sobą studia medyczne w Monachium i Wrocławiu oraz specjalizację w po­ znańskim Instytucie Higieny. Zdobył też doktorat medycyny i chirurgii. Wraz z wybuchem I wojny światowej otrzymał przydział lekarza i wojskowego, kolejno na front francuski i rosyjski. Okres ten opi­ sał później w swoim „pamiętniku lekarza-Polaka". Po załamaniu się frontu wrócił na teren Wielkopol­ ski i nawiązał kontakty z Naczelną Radą Ludową. Dotarcie do jej kierownictwa ułatwił mu kolega uni­ wraz z bratem Bogdanem. wersytecki, dr Wierusz z Poznania, który jako kurier Repr. fot. Henryk Spychalski. przewoził z Warszawy wiadomości dla Rady. Spotkali się przypadkowo' w pociągu, kiedy Wojciech wybrał mi jak Poznańskie", mimo że nie towarzyszyło te­ się ze Środy przez Poznań do' Starogardu na święta mu tak bardzo odczuwalne w Wielkopolsce rozgo­ gwiazdkowe 1918 roku. Tak więc w Poznaniu Wie­ rączkowanie. Czekając na przyjazd misji zatrzymał rusz przedstawił Jacobsona księdzu Adamskiemu, się w rodzinnym domu w Starogardzie. Dziwne to który przekazał mu list polecający do Korfantego były święta... lub kogoś z misji Ententy w Gdańsku. Już na miej­ Ojciec chorował i wszystko wskazywało na to, że scu ustalił, że w garnizonach Starogardu, Malborka, dni jego są policzone. I on także miał świadomość, Grudziądza i Piły •wprowadzono stan gotowości i od­ że uczestniczył w przełomowym zakręcie dziejów. niósł wrażenie, „że Pomorze znacznie lepiej przy­ „Z ogromnie wycieńczonym ojcem niewiele już słów gotowało się do nieuniknionej rozprawy z Niemca- zamieniliśmy - wspomina Wojciech. - Obydwaj

KONTERFEKTY KONTERFEKTY KONTERFEKTY •gistrali do Gniewa. Plac pod bu­ właścicielem wielkiej firmy hand­ wszych trzech lat, tj. w latach dowę dworca kolejowego oddał J. lowej. Ponad wymienione składy po­ 1907-1910, a później zasiadał w ra­ A. Klein, o czym z satysfakcją siadał sklep metalowo-wielobran- dzie nadzorczej w okresie od 1927 wspomina jego córka Maria, zamie­ żowy, a także prowadził hurt soli. do 1929 roku. szkała dotąd w Gniewie w domu Klein miał dwa imiona - Jan i An­ swoich rodziców. toni. Fonetycznie wymawiano, skrót pierwszego imienia przez „i", a nie Centrum miasta, gdzie skupiało przez „jot". Jeszcze obecnie żyjący Bank został zarejestrowany w Są­ się życie jego mieszkańców, to o- mieszkańcy z tamtych lat pamięta­ dzie Grodzkim w Gniewie z datą czywiście rynek. Tu, w Gniewie jest ją, jak rodzice wysyłając dzieci po 11 maja 1907 roku, otrzymując na­ on nadzwyczaj uroczy. Obie kamie­ zakupy do sklepów Kleina' mówili zwę: Bank, spółka zapisana z nie­ nice Tollika, w których mieściły się „idź aby do JA Kleina". Firma, o ograniczoną odpowiedzialnością. koleijne siedziby Banku Ludowego, reklamę której musiał dbać właś­ usytuowane były we wschodniej ciciel, miała w tamtych czasach ko­ J. Makowski zwraca uwagę, że pierzei rynku, pochodzącej z XVIII/ losalne znaczenie. Jednakże sam w nazwie brak określenia „ludo­ /XIX wieku. Pomiędzy tymi budyn­ fakt używania potocznie, na co wy oraz miejscowości będącej sie­ kami, pod nr 29, mieścił się Za­ dzień, nazwiska razem z inicjałami dzibą banku i domniemywa, że za­ kład Fotograficzny Bernarda Wei- dwojga imion wynikał z przyczyn łożyciele nie godzili się z nazwą deroanna. To w jego atelier wyko­ czysto praktycznych. Po prostu, jak „Yolksbank" i na niemieckie nane były ad jęcia ilustrujące ni­ do Gniewa przybył drugi kupiec o brzmienie miejscowości „Mewę". niejszy artykuł. Po śmierci Bernar­ tym samym nazwisku, trzeba było Przypuszczenie to oparte jest na in­ da Weidemanna zakład przejęła je­ ich odróżnić, by nie zgubić klientów nych znanych udokumentowanych go żona Paulina. na rzecz konkurencji. faktach odmowy rejestracji pod polskimi nazwami, uzasadnionych Natomiast strona zachodnia rynku Tenże J. A. Klein piastował po­ pnzez sądy. (przeciwległa), to jedyny na Pomo­ ważne funkcje w gniewskim ban­ rzu zestaw domów podcieniowych. ku, w jego organach samorządo­ Stosując napis firmowy na bu­ Tu, pod nr 14, mieściła się apteka wych. dynku, a być może także w nad­ „Pod Łabędziem". Czas jej założe­ rukach i pieczęciach, użyto spryt­ nia określa się na XVII stulecie. Gniew oswobodzony został, z bli­ nego obejścia, eksponując jedynie Ostatnim aptekarzem w okresie sko 150 letniej niewoli, 27 stycznia słowo „Bank", a pozostałą treść międzywojennym był Emil Ponczek, 1920 roku. Równocześnie miasto wypisując pod nim mało widoczny­ u którego w charakterze samodziel­ awansowało do siedziby starostwa, mi inicjałami E.G.m.u.H. Pełna na­ nej laboranłki pracowała także jed­ które przetrwało jedynie do 1932 zwa w oryginale brzmiała: Bank na z córek Pawła •- Halina. Emil roku. Pierwszym starostą był Fran­ Eingetragene Genossenschaft mit Ponczefc był w latach 1927-1929 ciszek Czarnowski. Wcześniej był unbeischrankter Haftpflicht - bez członkiem zarządu banku. Za swo­ on prezydentem tzw. Republiki określenia nazwy i jego siedziby. ją działalność został w 1939 roku Gniewskiej, która zawiązała się w roku 1919 i trwała dziewięć mie­ Pierwszą lokalizacją banku była zamordowany przez Niemców w kamienica Pawła Tollika w rynku Szpęgawsku pod Starogardem. sięcy do wkroczenia wojsk polskich pod dowództwem gen. Hallera. pod nr 34. Bank usytuowano na J. A. Klein, w rynku, pod nr 1, pierwszym piętrze, wydzielając dla miał sklep kolonialny, który nieo­ I tenże Czarnowski był również niego dwa pokoje. W mniejszym podal „Pod basztą" prowadził też członkiem zarządu banku, od chwi­ stała kasa pancerna i przechowy­ wyszynk trunków. Był on zresztą li jego powstania, przez okres pier­ wano księgi i inne dokumenty ka-

67 przeczuwaliśmy, że to nasze ostatnie widzenie się dowa postawa Naczelnej Rady Ludowej dawno go w tym życiu. Nie zatrzymywał mnie, przeciwnie, już zniechęciła do zabiegania o jej przychylność. błogosławił mi, lecz wskazując na polskiego białego Miał w sobie dość energii, ażeby podołać zadaniu. orła na moim mundurze rzekł: „Oni nie są jeszcze Swój talent dowódczy najpełniej udokumentował pokonani, potęga ich ogromna, wyłgali się od za­ zaplanowanych działaniach operacyjnych, których ce­ służonej kary. Takimi odznakami drażni się ich tyl­ lem było wyzwolenie Inowrocławia. ko". Widziałem, że mój ojciec, który całe życie stra­ Potem los rzucił Jacobsona jeszcze raz do Ino­ wił na upartej, cichej walce z germanizacją, o za­ wrocławia, gdzie został odkomenderowany do służby chowanie polskości na Kociewiu, nie podziela mej sanitarnej tworzącego się Dowództwa Okręgu Gene­ wiary w sukces zbrojnego powstania w obecnych ralnego' Pomorze. Tam czekał na wymarsz dywizji) warunkach". na teren Pomorza, odzyskanego po wiekowej nie­ Na wieść o przybyciu misji do Gdańska udał się woli. Rok 1920 nie przyniósł jednak zupełnego spo­ Jacobson do jej kwatery w hotelu, opodal dworca, koju, ponieważ młode państwo polskie uwikłało się | i tam spotkał się z Korfantyni i Paderewskim, a w niepotrzebną nikomu „wojnę bolszewicką". Toteż także poznanym wcześniej adwokatem Maciaszkiem. Jacobson otrzymał następny przydział, tym razem Wtedy też zapadło postanowienie: misja pojedzie do do „flotylli sanitarnej" na Wiśle, przewożącej aż do 1 Poznania. Tczewa rannych z tej wojny. Pewnego dnia na po­ Potem wszystko potoczyło się niczym lawina, o kład „Łokietka", pełniącego rolę pływającej sanitar­ czym dziś mówi każdy podręcznik historii. Powsta­ ki, zawitał nuncjusz Watykanu w Warszawie, arcy­ nie Wielkopolskie wybuchło! Wiadomości oficjalne, biskup Achilles Ratti, Spotkanie to pozostało nie­ chociaż skąpe i sprzeczne, donosiły o rozruchach zapomnianym epizodem dla załogi i pacjentów, tym towarzyszących pobytowi Ignacego Paderewskiego bardziej, gdy monsignore niebawem zasiadł z małżonką w Poznaniu oraz obecności misji alian­ papieskim tronie, jako Pius XI. Jacobson natomiast, ckiej w tym mieście. Natychmiast, jak to było moż­ po' rozwiązaniu „flotylli", otrzymał propozycję wy­ 1 liwe, Jacobson wyruszył do Poznania, jednak w fer­ boru miejsca pracy jako lekarz wojskowy. Wybrał worze wydarzeń i spraw dotarł do Gniezna i tam, Toruń. rozpoznany przez powstańców rwących się do roz­ Kolejne lata, oprócz pracy zawodowej, wypełniał ] prawy z zaborcą, obwołany został dowódcą napręd­ działaniem w towarzystwach i związkach kombatan­ ce skoimpletowanych oddziałów. Nie było czasu na ckich, spisywał wspomnienia z przebytych kampanii zabieganie o oficjalną nominacją, zresztą zbyt ugo­ wojennych i powstańczych, zamieszczał artykuły KONTERFEKTY KONTERFEKTY » KONTERFEKTY sowę. Natomiast w większym po­ Pawła-Stanisłiaw widywał często, w nowe miejsce, nieopodal starej' koju przyjmowano interesantów. jak ojciec radził sobie ręcznym dru­ lokalizacji, przy tej samej ścianie Nie omieszkano zaakcentować pols­ kiem i tak to wspomina w jednym rynku pod nr 26, gdzie przetrwał kiego charakteru tej placówki: na liście: do dnia dzisiejszego. Przeniesienie widocznym miejscu widniał portret nie stanowiło problemu, ponieważ księdza Piotra Wawrzyniaka (1849- „Była żelazna prasa o boku ca 30 lokale w nowym budynku stanowi­ —'1910), zasłużonego dla sprawy cm, dalej była książka z papierem ły również własność Pawła Tollika. spółdzielczości. Na suficie, w ro­ podobnym do pergaminu czy pe- Wykupił całą nieruchomość od gach, namalowane były portrety luru oraz karta preszpanowa o wiel­ Niemca Richarda Ziehna ze wsi Mickiewicza, Słowackiego oraz Kra­ kości tej książki. Ojciec pisał ko­ Kuchnia koło Walichnów. Jest to sińskiego (czwarty nie ustalony). respondencję najczęściej do Banku budynek piętrowy zwieńczony man­ Spółek Zarobkowych w Poznaniu, sardą. W nowym budynku bank Z pierwszych dokumentów o pra­ z którym był w ścisłym kontakcie zajmował pierwszy pokój na par­ cy banku zachowała się jedynie - ręcznie, kopiowym atramentem. terze, w dalszych dwóch pomiesz­ część deklaracji członkowskich. Nie Następnie zwilżał mokrą gąbką czeniach była Kasa Chorych oraz jest chyba przypadkiem, że pierw­ przekładkę preszpanowa i w ustalo­ Urząd Skarbowy razem z Komu­ szą deklarację złożył miejscowy ku­ nym porządku układał napisany list nalną Kasą Oszczędności. Wszyst­ piec JA Klein (nr ewidencyjny - i rnoiksry preszpan do książki, a tę kie te instytucje zatrudniały łącz­ 1). Miało to znaczenie nie tylko z kolei do prasy. Po ca 20 minu­ nie 5 osób." prestiżowe dla nowo organizującej tach wyjmował oryginał listu do się jednostki, lecz jednocześnie za­ wysyłki, a odbity odpis pozostawał pewniało napływ licznej rzeszy w książce korespondencji". Dopiero po dziesięciu latach użyt­ udziałowców. Z zachowanych dekla- kowania, bo w 1930 roku bank wy­ .racji udało się ustalić przekrój za­ Trzeba pamiętać, że praca w tam­ kupił zajmowany budynek od Paw­ wodowy członków spółki. W poło­ tym czasie, szczególnie w takich ła Tollika za 33.441,70 zł. wie byli to rolnicy, następną gru­ jednostkach organizacyjnych jak pę stanowili rzemieślnicy, potem bank, wymagała szczególnego poś­ Od 1928 roku funkcję kierowni­ kupcy i drobni przemysłowcy więcenia. Udział społecznego zaan­ ka banku powierzono Aleksandrowi gażowania członków w pracach Kozłowskiemu, który rok wcześniej Bieżącą pracę banku wykonywał banku, zdecydowanie przewyższał •zatrudniony został w banku. Przez jednoosobowo Paweł Tollik i to od wydolność etatowej obsługi. Jed­ ten rok zapoznawał się z etatową jego założenia w 1907 roku nie­ nakże o wykorzystaniu pracownika pracą. Paweł Tollik, opuszczając przerwanie przez dwadzieścia lat niech świadczy w dalszym ciągu stanowisko kierownicze, miał już kiedy to w 1927 roku zwiększono cytowany list Stanisława Tollika: 60 lat. Okresy narastających kry­ obsługę etatową do trzech osób. „Nie pamiętam, żeby Ojciec wy­ zysów, konieczność utrzymania ban­ Kierując bankiem wykonywał rów­ korzystywał kiedyś urlop. Wyni­ ku i ochrony jego przed upadłoś­ nież w tym czasie sam wszystkie kało to pewnie z tego, że do 1928 r. cią zmusiły zarząd do przeprowa­ czynności rachunkowo-kancelaryjne. był jedynym pracownikiem, a ban­ dzenia zmian personalnych. Koz­ Były one nader czasochłonne zwa­ ku nie można było zamknąć. Nig­ łowski objął również przewodnict­ żywszy, że w tamtym okresie nie dy nie słyszałem narzekań na ten wo w zarządzie. Tollik w dalszym było żadnych maszyn do liczenia, temat, wczasów wówczas nie zna­ ciągu pracować miał jeszcze przez nawet liczydeł tak popularnych w no i każdy pilnował swego warszta­ osiem lat. Swoje doświadczenia, na­ Kongresówce. Maszyny do pisania tu pracy. Z pierwotnej siedziby byte w czasie długotrwałej pracy, zastępowała tu piraca ręczna. Syn bank przeniósł się około roku 1920 przekazywał następcy.

68 prasie, zaś relacje pamiętnikarskie ogłosił drukiem tuti Militari. Dr Jacobson wie o tym, że Niemcy za w wydaniach książkowych, Uparcie też zabiegał o jegoi dawne grzechy - udział w powstaniu wielko­ stworzenie Związku Powstańców Wielkopolskich. Pi­ polskim - wyznaczyli dużą nagrodę za jego głowę. sał: „Jesteśmy bracią wspólnej doli, wspólnej rado­ Pomimo to, pod przybranym nazwiskiem, pełni funk­ ści - w naszym zamkniętym kole wszyscy sobie cję komendanta szpitala i wszyscy oficerowie z ko­ równi! Karierowiczami nie byliśmy, grzbietów zgi­ lumny zgłaszają się do niego> o pomoc. Melinuje ich, nać nie nauczył nas wróg - jedna starość chyba wciąga do rejestru chorych, a następnie ułatwia prze­ nam je pochyli". W innym miejscu wyznał nie bez dostanie się z powrotem do Warszawy". goryczy, że każdy z powstańców „narażał swe życie Wojciech Jacobson wpadł w ręce Niemców, jednak dobrowolnie - bez przymusu, bez rozkazu. Nie py­ i tym razem nie dane im było wykonać na nim tał się, czy go przyodzieją - czy dadzą mu żołd trzykrotnie ferowanego wyroku śmierci. Tym razem lub odznaczenia. Przeciwnie, obawiał się nawet - nie mogło być wątpliwości, że nie poprzestaną tylko i nie bez powodu - że jego dążenie do zbrojnego na mistyfikacji, jaką ongiś bezsilni Niemcy urządzili wyparcia zaborcy z ziemi ojczystej będzie mu po­ w głównej kwaterze Hindenburga w Kołobrzegu, pa­ czytane za jakąś awanturniczą swawolę". Przecież ląc publicznie kukłę z nazwiskiem Jacobsona. W tea­ nie dla siebie - posiadał Krzyż Niepodległości, dwu­ trze tej wojny nie zadowoliliby się takim gestem. krotnie Krzyż Walecznych i ten najwyższy order: Pozostała jedynie ucieczka. Zbiegł więc z niewoli Virtuti Militari - ale dla swych podkomendnych przez Lwów, Węgry do Francji. Ostatecznie prze­ pragnął zadośćuczynienia. dostał się do Szkocji i Anglii, gdzie podjął pracę Wrzesień 1939 roku znowu postawił Jacobsona na jako lekarz w Darnly. pierwszą linię walki z odwiecznym wrogiem, tym Jego niepohamowany antygermanizm ani na chwi­ razem jako dowódcę batalionu piechoty. Z uzna­ lę nie uległ wyciszeniu. Ogrom zniszczeń moralnych, niem wspomina go w swych pamiętnikach Emil Ku­ wśród podbitych przez hitlerowców narodów, kazał mor: „W kampanii wrześniowej w 1939 roku na Jacobsonowi spojrzeć jeszcze bardziej krytycznie na czele batalionów Obrony Narodowej walczy pod So­ złowieszczą, nie mieszczącą się w kategoriach cywili­ chaczewem i nad Bzurą. Nie pozwala Niemcom na zacyjnych i humanitarnych istotę germańskiej idei. przełamanie frontu pod Sochaczewem, swoim bo­ W 1943 roku opublikował, pod pseudonimem Woj­ haterstwem i odwagą przewyższa nawet niektórych ciecha ze Starogardu, pracę p.t. „The Germans the oficerów liniowych. W czasie drugiej wojny świa­ Canibals of Europę", wydaną w Londynie. Niemcy towej bezsprzecznie zasłużył na następny order Vir­ jako ludożercy Europy! Trudno o bardziej dosadne

.'KONTERFEKTY KONTERFEKTY KONTERFEKTY Zgodnie ze statutem władza w wątpliwie osobą pierwszoplanową sy. Trudny był dla banku okres tego typu jednostkach, jakim jest byłby tu JA Klein, co do którego pierwszych czterech lat po wyzwo­ również bank, spoczywała w rękach wiadomo, że w radzie zasiadał w la­ leniu. Wtedy to w 1924 roku dla ra­ zarządu. W gniewskim banku li­ tach 1927-1937, natomiast prawdo­ towania gospodarki wprowadzono czebność zarządu nie przekraczała podobny jest jego udział (w radzie reformę walutową. Szokujący na­ liczby trzech osób. Paweł Tollik był względnie w zarządzie) w latach wet dla współczesnego czytelnika, członkiem zarządu od założenia ban­ 1915-1926. JA Klein funkcję Pre­ obytego ze skutkami inflacji, bę­ ku aż do swojej śmierci, tzn. w zesa Rady Nadzorczej sprawował w dzie zapewne wartość nowo wpro­ latach 1907-1936, a więc przez dwa­ latach 1927-1929. wadzonej złotówki, którą wymie­ dzieścia dziewięć lat. Być może, bo niano za 1 milion 800 tysięcy ma­ brak na to dokumentów, JA Klein Z innych osób wymienić należy rek polskich. był członkiem zarządu w latach takich członków rady jak: Franci­ 1915-1926, wiadomo natomiast, że szek Czarnowski (1927-1929), Mar­ Rozwój banku odnotowano znów z pewnością był nim od 1911 do cin Gogółkiewicz (1927-1937) - od 1928 roku. Najwcześniejszy za­ 1914 roku. Trzecią osobą z 10-letnłm prezesem był od 1934 roku, Antoni chowany bilans roku 1927 i porów­ stażem w zarządzie był Aleksander Nowacki (1932-1935), Brunon Lud­ nanie osiąganych wyników z tym Kozłowski (w latach 1927-1937). wig (1934), Roman Wiese (1936- bilansem daje obraz tej poprawy. -4937), ks. Kazimierz Wojtaszew- Mimo objawów kryzysu gospodar­ Ponadto w zarządizie do wybuchu ski (1930-1933). Praca w -organach czego w Polsce w późniejszym ok­ wojny funkcje pełnili: Fr. Czar­ samorządowych była oczywiście spo­ resie, w bilansie za 1930 rok jesz­ nowski (1907-1910), Emil Policzek łeczna. Wynagrodzenie otrzymywa­ cze nie znalazł on znaczniejszego (1927-1928), Albin Rozme.rowski li tylko pracownicy etatowi. Paweł odbicia. Kapitał nie był wycofywa­ (1930), Michał Detreziński (1931— Tollik po 1924 roku otrzymywał ny, a nawet wzrastał. Narastający -1935), Brunon Ludwig (1935-1937) płacę miesięczną w wysokości 300 kryzys po raz pierwszy w 1932 r. i Antoni Nowacki (1935-1937). zł, a od 1929 roku 400 zł. i ostatnio zamknął bilans banku stratą. Taka Mimo luk w poszczególnych la­ od 1934 roku już tylko 200 zł. Dla sytuacja była powszechna wśród o- tach w składzie osobowymi zarządu porównania podaję, w dalszym cią­ gółu spółdzielni kredytowych. Wie­ •wiadomo, że żaden Niemiec, nawet gu za J. Makowskim, że dyrektor lu z nich groziła upadłość. Dopie­ w czasach zaboru, we władzach banku w Pelplinie w 1926 roku ro konsolidacja ruchu spółdzielcze­ banku nie zasiadał, a językiem otrzymywał 375 zł. miesięcznie, a w go, do której doszło w 1934 roku „urzędowym" był zawsze język pol­ Grudziądzu 1000 zł. W Lłpuszu dy­ przez powołanie do życia żintegro- ski. Zebrania zarządu odbywały się rektor zarabiał 1000 zł, a pozostali wianej organizacji, p.n. Związek dwa lub trzy razy do roku. Po każ­ pracownicy otrzymywali: kasjer Spółdzielni Rolniczych i Zarobko­ dym zebraniu Paweł Tollik trady­ 400 zł (rocznie) „książkowa" 100 zł wych R.P. w Warszawie, uzdrowiła cyjnie zapraszał członków zarządu miesięcznie plus 20 zł za utrzymanie sytuację. Rząd wówczas uruchomił do swego mieszkania na kawę. czystości i opalanie, siła pomocni­ kredyty konwersyjne. Polegały one Skład rady nadzorczej też nie zo­ cza, zaangażowana na okres przejś­ na rozłożeniu na długoletnie okresy stał w całości odtworzony. Za okres ciowy, 30-49 zł miesięcznie, zaś spłaty scalonych zadłużeń, na zasto­ lat 1907-1926 i 1938-1939 brak w praktykant w 1934 roku otrzymywał sowaniu 2-łetniej karencji i obni­ ogóle danych. J. Makowski w swo­ miesięcznie 15 zł. żeniu stopy procentowej. jej pracy wylicza dziewiętnaście osób, które wchodziły w skład ra­ Bank w Gniewie, utworzony w Po okresie pewnego złagodzenia dy w okresie lat 1927-1937. Nie­ 1907 roku, przeżywał różne okre­ -skutków kryzysu sytuacja finanso-

69 określenie bestialstwa „podpalaczy świata". Z do­ biografii narodowej, pióra Stanisława Szpilczyńskie- świadczeń obu wojen, w których zmierzył się z tym go, w dziesiątym tomie „Słownika". Szkoda tylko, że samym wrogiem, wysnuł Jacobson przeświadczenie, autor dotarł do tak niewielu wiadomości o życiu że jedynie bezwzględna, całkowita likwidacja Rzeszy i zasługach Jacobsona, co życiorys jednego z naj­ może stanowić gwarancję pokoju dla ludzkości. Ko­ wybitniejszych synów Pomorza niewątpliwie zubo­ rzenie odwiecznych zagrożeń w tym względzie za­ żyło, redukując oszczędny rys jego życia do podsta­ warł też w opublikowanej pod koniec wojny w Edyn­ wowych zaledwie faktów. Pozostaje wierzyć, że Ja­ burgu polskojęzycznej pracy p.t. „Na tropach Sło­ cobson w przyszłości doczeka się należnego mu za­ wian i Żermanów". interesowania biografów. Po wojnie zamieszkał w Londynie, wciąż czynny Poza działalnością zawodową zainteresowania wią­ w zawodzie chirurga. Jak odnotował londyński zały Jacobsona z żeglarstwem, które aktywnie upra­ ] „Dziennik Polski", Wojciech Jacobson „do końca wiał wraz z synami. Ten fakt z jego życia warto myślał o innych; sam już chory, ratował nogę pa­ uprzytomnić sobie w związku z pięknymi sukcesa,-| cjenta, skazanego na amputację..." mi w tej dziedzinie sportu jego syna, jachtowego Zmarł 9 października 1961 roku i spoczął na ob­ kpt. żw. Wojciecha Jacobsona - juniora. Ten szcze­ cej ziemi, z dala od Polski, Pomorza, rodzinnego ciński żeglarz, związany z akademickim sportem po­ Postać Wojciecha Jacobsona w historiografii pol­ wojennego 40-lecia w JK AZS Szczecin, od Le Havre skiej otaczają surowe i dość jednoznaczne oceny, do Vancouver prowadził przez Atlantyk i Pacyfik sprawiedliwie przyznające mu wybitne talenty do­ jacht „Vagabond II", mając u boku, jako członka: wódcze i pisarskie, jednocześnie ganiące jego daleko załogi, swoją córkę Magdalenę (najmłodsze pokole­ posunięty subiektywizm, napastliwość i nieustępli­ nie Jacobsonów). Ich śmiała wyprawa uznana zo- ' wość wobec tych, którzy głosili przeciwne niż on stała ze „Rejs Roku 1985", zaś kapitan Jacobson uho­ poglądy. Ponad wszystkim jednak akcentowany jest norowany I Nagrodą Honorową oraz „Srebrnym Sek- w tych osądach szczery i wielkiej miary patriotyzm stantem". Jacobsona, dzięki któremu traktował on rzeczywistość Kolejne pokolenie Jacobsonów wypełnia więc bo­ swojej epoki w sposób sobie właściwy. gate tradycje rodu nowymi treściami, przysparzając Wielokrotnie portretowany przez malarzy i rysow­ sławy - nie tylko nazwisku - lecz przede wszy­ ników, a może utrwalony w popiersiu „toruńskim", stkim polskiej ojczyźnie, w której historię przez kil­ którego los powojenny nie jest dziś znany, doczekał ka wieków Jacobsonowie wrośli silnymi korzeniami. się Jacobson również swej zwięzłej notki w polskiej RYSZARD SZWOCH KONTERFEKTY KONTERFEKTY KONTERFEKTY wa w końcówce lat 30-tych znowu nie na pracy banku. Po jego śmier­ Jaik wynika ze źródłowych zapi­ się pogorszyła. Było to jednak w ci zarząd pracował w następującym sów Paweł Tollik był także człon­ ^części skutkiem zmian personelu i składzie: Aleksander Kozłowski, kiem komitetów wyborczych na po­ skupieniu z konieczności wszystkich Brunon Ludwig i Antoni Nowacki. wiat kwidzyński. Po odzyskaniu czynności na pracującym znów tyl­ Pracownikami etatowymi byli Alek­ niepodległości przez Polskę w roku ko jednym członku zarządu. Na po­ sander Kozłowski i Gertruda Rez- 1918, ale jeszcze przed oswobodze­ czątku 1936 roku zmarł bowiem Pa­ rneirówna. Prezesem Rady Nadzor­ niem Pomorza, zawiązała się w weł Tollik. Odejście tego najbar­ czej w tym czasie, począwszy od Gniewie Rada Ludowa Powiatowa. dziej doświadczonego pracownika 1934 roku, był Marcin Gogółkie- Sekretarzem tej Rady był również musiało się dodatkowo odtoić ujem­ wicz. Paweł Tollik. Niemcy oddali jej do W trzy lata po śmierci Pawła .dyspozycji na siedzibę dawny zamek Tollika zamknął się w roku 1939 krzyżacki. nieprzerwany dotąd 32 letni okres wytężonej i owocnej pracy banku. „Paweł Tołliik zmarł 20 lutego "Wielu działaczy zginęło, niektórzy 1936 roku o godzinie siódmej pięć­ przetrwali, żeby po latach okupacji dziesiąt po południu w Gniewie we reaktywować Bank Ludowy w Gnie­ własnym mieszkaniu przy placu wie. Do nich należał Feliks Tra- Bronisława Piaracikiego 34" - mowisiki. stwierdza suchy zapis w księdze stanu cywilnego. Zmarł w wieku lat 68. Nie doczekał ponownej okupa­ Czyż ofiarną, bez reszty zaanga­ cji niemieckiej, dzięki czemu nie żowaną pracę możemy uznać tylko podzielił losu swych kolegów, któ- za właściwe wypełnienie powierzo­ ,rzy zaangażowanie się w odbudowę nych obowiązków? polskości musieli przypłacić śmier­ Otóż choćby tylko z zamieszczo­ cią w. obozach. nych cytatów listu Stanisława Tol­ Za całokształt swej działalności lika bez wątpienia przebija spo­ przed 1930 roikiem uhonorowany zo­ łeczny charakter działalności. Moż­ stał srebrnym krzyżem zasługi. na rozważać, czy w tym, co da­ W roku bieżącym minęło pięć­ wał z siebie Paiweł Tollik przewa­ dziesiąt lat od chwili jego śmierci. żał profesjonalizm, czy zaangażowa­ Pochowany został na cmentarzu w nie społeczne i postawa patriotycz­ Gniewie. Razem z nim spoczęła je­ na. Niewątpliwie splotły się w jego go żona Bronisława, która zmarła działalność wszystkie te elementy, w 1949 roku w Tczewie. co w efekcie daje sylwetkę człowie­ Uznaniem dla Jego osoby niech ka oddanego całym sercem służbie będzie fakt wprowadzenia do Słow­ społecznej. nika Biograficznego Warmii, Mazur Poiza zawodową i społeczną pra­ i Powiśla hasła: PAWEŁ TOLLIK, cą w Banku Ludowym w Gniewie, niemal w przededniu obchodzonej rocznicy zgonu. Bank przy rynku 34 w Gniewie. Zdjęć Paweł Tollik był współzałożycielem roku. „Rolnika" w Gniewie zanim tam się Fot. B. Weidemann, ze zbiorów autora. przeniósł na stałe. BOGDAN BIELIŃSKI 70 W pierwszych dniach maja 1986 roku pożegna­ estetyka, rozwój gospodarczy, a przede wszystkim liśmy Zygmunta Kułakowskiego. Każde pożegna­ ludzie, podobnie jak On troskliwi i zaangażowani. nie człowieka, który odchodzi na zawsze, uświa­ Zygmunt Kułakowski był wielkim orędowni­ damia żywym kruchość ludzkiego losu, ale z kru­ kiem powstania Muzeum Wisły w Tczewie. Dzięki chości istnienia można uczynić wielkie życie. Jego mozoinym staraniom ta nieliczna w świecie Takim uczynił Zygmunt Kułakowski swoje życie, placówka muzealna właśnie w tym mieście zna­ które przebył godnie i rzetelnie. lazła swoją siedzibę. Z wielką pasją gromadził Ogólnie znany ze swej uczciwości, upodobania wszystko, co rozsławiało miasto, redagował kro­ prawdy i skromności, budził powszechny szacu­ niki, dokumentował przeszłość i współczesność nek. Zawsze utożsamiano Go ze spokojem, roz­ miasta, z troską spoglądał w jego przyszłość. wagą i mądrością. Szczerze się cieszył z powodzeń innych ludzi, Zygmunt Kułakowski urodził się 1 maja 1917 z uznaniem podkreślał ich zasługi i powodzenia, roku w Unieczy. W listopadzie 1945 roku zamie­ łącząc wszystko z faktem, iż z tego miasta bądź szkał w Tczewie, który odtąd stał Mu się bliski, regionu pochodzą, w nim żyją, tworzą i opiewają jak rodzinne nadbużańskie strony. Po ukończeniu jego codzienność. Był zawsze tam, gdzie czyniono w 1949 roku studiów w «»»^__ _^^__^^^^_-_ coś społecznie wartościo- Wyższej Szkole Handlu wego, sprawiedliwie roz- Morskiego w Sopocie dzielając uznania i czę­ i pracował w gdańskich- ZYGMUNT sto, może zbyt często, instytucjach handlowych z właściwą sobie skrom­ na stanowiskach ekono­ KUŁAKOWSKI nością pomniejszając misty. własny udział. Pracę zawodową w 1.05.1917-3.05.1986 Ostatnio martwił się, że •Tczewie rozpoczą w 1955 już nie mógł być wszę­ roku, podejmując pracę dzie. Jednak chorobę, któ­ w Zakładach Mięsnych, ra go dotknęła, trakto­ jako kierownik działu wał jak przerwę, potem ekonomicznego. W czer­ zamierzał wrócić do swo­ wcu 1969 roku został po­ jej pięknej działalności. wołany na stanowisko Jeszcze w marcu, na zastępcy przewodniczące­ uroczystości otwarcia bi­ go Prezydium Miejskiej blioteki głównej książni­ Rady Narodowej w Tcze­ cy miejskiej cieszył się, wie. Swoją pracowitą że przybyła nowa pla­ obecność w miejskich cówka. Z zadowoleniem organach administracji zwiedzał jej pomieszcze­ państwowej kontynuował nia, interesował się jej potem na stanowiskach przyszłością. Tam spotkał kierowniczych w kilku się z wyrazami podzięko­ kolejnych wydziałach. wania i uznania, w dniu Poza pracą zawodową 40-lecia działalności Miej­ pełnił szereg funkcji spo­ skiej Biblioteki Publicz­ łecznych, był m.in. ław­ nej w Tczewie i w rocz­ nikiem Sądu Powiatowe­ nicę wyzwolenia miasta go, prezesem Miejskiego spod hitlerowskiej oku­ Komitetu Stronnictwa pacji udekorowany został Demokratycznego, człon­ Krzyżem Kawalerskim kiem Miejskiego Komite­ Orderu Odrodzenia Pol­ tu Ochrony Pomników i ski, który ukoronował Miejsc Pamięci Narodo­ poprzednio zasłużenie wej, wszędzie sumienny, odpowiedzialny i szano­ otrzymane odznaczenia i wyróżnienia. Skromny, wany. nawet zażenowany, przyjmował gratulacje. Wów­ Najwybitniejsze zasługi zgromadził jako dzia­ czas jeszcze wierzył, że niebawem wróci do swo­ łacz Towarzystwa Miłośników Ziemi Tczewskiej. ich odłożonych spraw. W kwietniu jeszcze ucze­ Był jednym ze współzałożycieli tej organizacji, stniczył w posiedzeniu Społecznej Rady Kultury, a ostatnio - przez trzynaście lat - pełnił obo­ mówił o bliskich i dalszych planach Towarzystwa wiązki jej prezesa. Tutaj ujawnił swoje najwięk­ Miłośników Ziemi Tczewskiej. Denerwowała Go sze talenty organizacyjne, umiejętność współżycia jednak już powolność niektórych prac, spieszył z ludźmi i jednoczenia podobnych sobie zapaleń­ się, jakby się obawiał, że nie zdąży. ców wokół pożytecznego dzieła upowszechniania Zawsze przez wszystkich lubiany, pozostanie najcenniejszych wartości regionu kociewskiego. w naszej pamięci jako Człowiek szlachetny i wiel­ Był inicjatorem wielu poczynań kulturalnych kiej życzliwości. A najżyczliwsza była mu kociew- i społecznych, które na trwałe wzbogaciły obraz ska ziemia, której odwzajemniał swoje umiłowa­ i życie miasta. W tym względzie był wybitną oso­ nie. Z tego szacunku do ziemi powstawały Jego bistością, mecenasem wszelkich działań podnoszą­ szlachetne ideały. cych rangę miasta. Jego troską stały się zabytki, Niech miejsce, w którym spoczął, wypełni spo­ różne formy popularyzacji wiedzy o mieście, jego kój, a pamięć o Nim niech otoczy cześć! 71 Z cyklu opowieści ludzi ginących zawodów ADAM GRZEŚKOWIAK Z WALICHNOWSKIEJ NIZINY

Opracował i do druku przygotował: ROMAN KLIM

W roku 1925, gdy liczyłem sobie tylko symboliczne wynagrodzenia. przeciwpowodziowych, opracowany- I trzy latka, ojciec mój Franciszek Natomiast doizorca wałowy i pom- mi z dużym wyprzedzeniem. Po-I Grześkowiak objął funkcję dozor­ piarze (mieszkali iw budynkach służ­ nadto strażnice stanowiły -miejsce I cy wałowego w Związku Wałowym bowych, do których należało trosz­ zbiórek gońców na rowerach i ko- I Niziny Walichnowskiej. W tym cza­ kę ziemi i łąki, za które nie pła­ niach. Patrole zazwyczaj zmienia- I sie starostą wałowym był Jan cono ani dzierżawy, ani podatków. ły się co dwanaście godzin. Oczy- I Dirksen, Niemiec gospodarujący na Traktowano to jako rekompensatę wiście strażnice przed wojną nie I około 250 ha., który miał dwóch za -wykonywane czynności. W okre­ posiadały łączności telefonicznej. I przysięgłych wałowych. Nizinę Wa- sie międzywojennym i podczas oku­ Jedynie pompa w Rybakach mia- I lichnowską podzielono bowiem na pacji składki wałowe zbierał od ła połączenie • - jak to się dziś mó- I dwa jakby okręgi, w którym każdy wszystkich gospodarzy mój ojciec, wi „towarzyskie" -• za pomocą I z nich sprawował władzę wyko­ po wojnie -zaś, ze -względu na zwięk­ jednego aparatu telefonicznego, na I nawczą w porozumieniu ze staro­ szoną ilość płatników, biuro związ­ którym „wisiał" p-ompiarz w Ry- I stą wałowym. Biurem zaś zawiady­ ku zaangażowało poborcę, który się bakach i starosta wałowy w Mię- 1 wał sekretarz Związku. Do pracow­ wyłącznie tym trudnił. Ojciec zaś dzyłężu. W strażnicach znajdował J ników Związku zaliczano dozorcę pozostał przy funkcji doizorcy wa­ się sprzęt, potrzebny na wypadek I wałowego i dwóch pompiarzy. łowego. przerwania wałów lub większych I Głównym zadaniem dozorcy wało­ Do Związku Wałowego należeli przesiąków. Były to worki do pia- 1 wego - w tym wypadku mojego wszyscy gospodarze, posiadający sku, łopaty, -kilofy, taczki, latarnie, I ojca - było pilnowanie wału, aby jakąkolwiek ziemię na Nizinie Wa­ pale, faszyna, widły itp. Po wojnie I tnie pasione na nim bydła, otwie­ lichnowskiej. Grupował on nastę­ wybudowano dwie następne straż- 1 ranie i zamykanie szlabanów na pujące wsie: Kotlo, Polskie Gro­ nice: w Wielkich Walichnowach I wale przed i po komisyjnym jego nowo, Wielkie Gronowo, Małe Gro­ i Międzyłężu wraz z magazynami I przeglądzie, pilnowanie śluz w Gro­ nowo Kuchnia, Rozgarty, Wielkie na sprzęt przeciwpowodziowy. Jak nowie i Wielkich Walichnowach Walichoowy, M-ałe Wali-chnowy, mi opowiadali miejscowi ludzie, oraz ściąganie składek wałowych, Folwark Międzyłęż, Stary Między- najwyższy poziom wody w Wiśle uchwalanych corocznie przez walne łęż, Nowy Międzyłęż, Szprudowo, miał miejsce w czerwcu 1925 roku,] zebranie. Jeśli chodzi o pompia­ Lignowy, Rudno, Wielki Gar-c, Ma­ kiedy to podobno woda sięgała po­ rzy, to w Rybakach jednym z nich ły Garc i Ryfoafci. Trzeba tutaj wy­ ziomu jednego metra od korony wa­ był Polak Paweł Lipiak, zaś w Mię- jaśnić, że chociaż sześć ostatnich łu. dzyłężu Niemiec nazwiskiem Egler. miejscowości leży na wyżynie, to Zadaniem tego w Międzyłężu było jednak wchodziły w skład Związku wypompowywanie wody z Rowu O tym, że w Rybakach i w Mię­ Wałowego, bo niektórzy gospodarze dzyłężu znajdują się pompy, które Granicznego do Jeziora Pelpliń- z tych miejscowości posiadali na skiego, natomiast tego w Rybakach nad-miar wody z niziny wypompo­ Nizinie Walichnowskiej swoje Bie­ wują do Wisły, miałem tylko mgli­ odprowadzanie wody z Jeziora rnie. Nadmienić też należy, że w Pelplińskiego na zewnątrz do Wi­ ste pojęcie, oparte na opowiada- okresie przedwojennym większość nia-ch ojca. Jednak tak się zdarzy- | sły. Oboje zaś dodatkowo byli od­ majątków ziemskich na tym obsza­ powiedzialni za zamykanie lub ot­ ło, że w czasie okupacji, w maju rze znajdowało się w rękach Niem­ 1940 roku, Arbeitsa-mt przydzieliłj wieranie śluz przy określonym sta­ ców. Majątki Polaków można by­ nie wody. mnie do starosty wałowego, który ło policzyć na palcach. Natomiast teraz nazywał się „Der Deichhaup-t- Związek posiadał własny statut z gospodarstwa średnie i małe w maon der Falkenauer Niederung". 1854 roku i na nim się opierał. De­ przeważającej części miały charak­ Moim zadaniem u niego było pomóc] cydującym czynnikiem działalności ter polski. Oczywiście sytuacja ra­ w gospodarstwie i w pracach biu­ Związku było walne zebranie. Skła­ dykalnie zmieniła się po drugiej rowych „Deiehve-rfoandu" czyliJ dało się ono z przedstawicieli, wy­ wojnie światowej, ponieważ ponie­ Związku Wałowego. Ponieważ przed bieranych na zebraniach wiejskich, mieckie majątki zostały -objęte re­ wojną uczęszczałem do gimnazjum,! po dwóch z każdej wsi i, o ile pa­ formą rolną i właścicielami ziemi gdzie uczyliśmy się kilku języków, \ miętam, na okres dwóch lat. Wal­ stali się wyłącznie Polacy. Zmie­ a w tym i niemieckiego, to znałem \ ne zebranie decydowało o wszyst­ niło się także częściowo nazewnict­ ten język dość dobrze w piśmie, kich przedsięwzięciach Związku, wo wiosek. I tak Polskie Gronowo gorzej było z mową, ale z biegiem szaś zarząd, w skład którego wcho­ i Małe Gronowo otrzymały wspól­ czasu przestało mi to sprawiać dzili starosta wałowy, dwóch przy­ ne miano „Gronowo-". Pod wspólny trudność. Dotychczasowy sekretarz,' sięgłych wałowych i sekretarz, był mianownik „Międzyłęża" podciąg­ Niemiec, poszedł gdzieś na innyJ wykonawcą podjętych uchwał. nięto także Folwark Międzyłęż, Sta­ niemiecki urząd, a ja po nim obją-! Wszyscy posiadacze ziemi na Nizi­ ry Międzyłęż i Nowy Międzyłęż. łem tę funkcję. Przy pomocy „Dei-ch- nie Walichnowskiej zobowiązani Przed wojną i w czasie okupacji hauptmanna" nieźle sobie radziłem.] byli do płacenia uchwalonej przez na całej długości wałów znajdowa­ Przebywając w Międzyłężu, tak z walne zgromadzenie składki wało­ ły się dwie strażnice wałowe: w opowiadań „Deichhauptmanna" jak wej, w dwóch ratach rocznie, wios­ Polskim Gronowie i Rybakach. • i z własnych doświadczeń, pozna­ ną i jesienią. Jej wysokość uzależ­ Zbudowane one zostały z myślą o łem całą działalność Związku Wa­ niona była od ilości ziemi. Ze skład­ ochronie przeciwpowodziowej. Kie­ łowego, który w owym czasie no­ kowych pieniędzy opłacano robot­ dy ogłoszono alarm przeciwpowo­ sił miano „Deichverband der Falke­ ników wykonujących roboty me­ dziowy wówczas z polecenia władz nauer Niederung". Biuro Związku lioracyjne, koszty pompowania oraz administracyjnych zbierały się w było pirzy-budowane do budynku sekretarza związku. Starosta wało­ tych strażnicach patrole, które mieszkalnego. Pracując tam zapo­ wy i przysięgli wałowi w zasadzie dzień i noc dozorowały nakazany znałem się szczegółowo z całym sy­ pracowali społecznie, otrzymywali teren, zgodnie z planami akcji stemem odwadniania Niziny Walich-

72 nowskiej, prowadzanym za pomo­ stałych. Zakładano, że pomieszcze­ hauptmanna" nie przebywałem do cą rowów odpływowych i pomp. nie na nową pompę wybuduje się końca. W systemie tym główne rowy od­ na początku obwałowania śluzy W 1945 roku wróciłem do rodzi­ pływowe łączyły się z pompami od­ głównej. Miała ona pompować wo­ ców do Gronowa. Tam czekał na wadniającymi, które na pewnej dę iz Jeziora Pelplińskiego do Wi­ annie ojciec, który pozostawioną przestrzeni były obwałowane, a to sły do wysokości stanu 5 metrów część dokumentów Związku Wało­ w tym celu, by nie powodować roz­ w Wiśle. Kiedy obwałowany teren, wego Niziny Walichnowskiej przy­ lewisk na polach w czasie wiosen­ a więc polder, napełniłby się wodą wiózł z biura w Międzyłężu do Gro­ nych roztopów. Rowy boczne, czyli pompowaną przez pompę, wówczas nowa wozem, ratując je w ten spo­ podstawowe, zbier.ały nadmiar wód ma skutek wyższego ciśnienia wody sób przed spaleniem. Tak powstało z pól rolników i kierowały ją do w polderze, a niższego w Wiśle, na­ w Gronowie nowe biuro Związku głównych rowów. Z nich najdłuż­ stąpiłoby otwarcie głównej śluzy Wałowego. Pracę w nim oficjalnie szy rów, biorący swój początek w i woda mogłaby swobodnie płynąć rozpocząłem od 1 stycznia 1946 ro­ miejscowości Ciepłe i wpadający do do rzeki. Z chwilą zaprzestania ku, jako sekretarz zarządu. Prak­ Jeziora Pelplińskiego, nazywa się pompowania, zwiększone ciśnienie tycznie zaczęliśmy .organizować Rowem Wałowym. Drugim rowem wody w Wiśle z kolei powodowało­ Związek Wałowy od początku. głównym jest Rów Graniczny. Roz­ by zamknięcie głównej śluzy. W pierwszej kolejności wzięliśmy poczyna się on w Gronowie' W związku z tym planem zamó­ się do usuwania szkód w wale, i poprzez śluzę w Międzyłę- wiono przed wojną w „Danziger bowiem wycofujące się wojska żu (Wpada do Jeziora Pelpliń­ Werft - Schichau" (obecnie Stocz­ niemieckie wykopały różne bunkry, skiego. Nazwano go dlatego Rowem ni Gdańskiej) pompę z silnikiem o s strzelnice, rowy i tym podobne Granicznym, lub „Graniczniakiem", wydajności 12 m wody na minu­ umocnienia, które trzeba było wy­ ponieważ rozgraniczał ziemie wsi tę. Zamówienie zostało zrealizowa­ pełnić ziemią. Trwało to dwa lata, czysto nizinnych od leżących na wy­ ne i na krótko przed wybuchem ponieważ w miejscach tych pow­ żynie. Ponadto można wymienić, z wojny pompę przywieziono na stawały wgłębienia, a ziemia mu­ tych ważniejszych, jeszcze dwa inne miejsce. siała się uleżeć. Kiedy wszystko zo­ rowy, które wpadają poprzez śluzy stało wyrównane, wały obsiano tra­ do Rowu Granicznego. Są to Sred- wą. W przeciwieństwie do wałów niak i Jeziernilk. Na końcu Jeziora nie stwierdzono większych szkód w Pelplińskiego umiejscowiona jest Z tą pompą kojarzy mi się pe­ urządzeniach wodnych. Okazało się pompa odwadniająca o wydajności wien epizod okupacyjny. Kiedy 8 tylko, że ta trzecia pompa, która 12 m wody na minutę. Tłoczy ona przybyłem tutaj, aby podjąć pracę nie została wbudowana w pomiesz­ wodę rurami przez wał do Wisły. w maju 1940 raku „Deiehhaupt- czenie, miała skrzywioną oś i Niem­ Wylot jej znajduje się w wale w mann" miał już wtedy siedemdzie­ cy po prostu nie zdążyli ją napra­ miejscowości Rybaki. Pompa ta, siąt lat. Ze swoimi pracownikami, wić i zamontować. którą nazywano „Zgoda", posiada­ nawet z Niemcami, rozmawiał po ła silnik „Bergmanna" starego ty­ polsku. Niedługo po moim przyby­ pu, który połączony był z pompą ciu, pompiarz w Rybakach zadzwo­ Już jesienią 1945 roku odbyły się za pomocą sprzęgła pasowego. Roz­ nił do niego i przekazał wiadomość, wybory delegatów na walne zebra­ ruch silnika odbywał się przy uży­ że przyjechali jacyś inżynierowie nie Związku Wałowego Niziny Wa­ ciu rozrusznika sodowego. Obowią­ i przywieźli plany budowy tej trze­ lichnowskiej. Delegaci ci wybrali zywała żelazna zasada, że pompa ciej pompy. „Deichhauptmann", nie spośród siebie przewodniczącego musi być uruchomiona przy pozio­ spiesząc się, kazał stangretowi za­ zarządu Związku Wałowego Niziny mie wody 2,20 metrów na wodo­ przęgać do bryczki dwa wyjazdowe Walichnowskiej - bo taka nazwa mierzu Jeziora Pelplińskiego. W konie, zabrał mnie ze sobą i po­ została zatwierdzona przez ówczes­ przeciwnym wypadku woda za­ jechaliśmy do Rybaków, odległych ny Urząd Wojewódzki w Gdańsku, lewała pompę. Pompiarzem w Ry­ o około cztery kilometry. Kiedy w miejsce dawnego „starosty wa­ bakach przez długie lata był Paweł przybyliśmy na miejsce, stanęło łowego". Przewodniczącym został Lipiak, który zmarł w 1955 roku. przed nami dwóch młodych cywi­ nieżyjący już Albin Fitzek, gospo­ Jego miejsce zajął Franciszek Ma­ lów, wypowiedzieli swoje sakra­ darz z Wielkich Walichnowów Wy­ linowski. mentalne „Heil Hitler", a on im na brano również przysięgłych wało­ to „Guten Tag" i wyłuszczyli o co wych. Zostali nimi, również już chodzi. Wyciągnęli plany lokaliza­ nieżyjący dzisiaj, Paweł Wylińskł cji pomieszczenia dla pompy i jesz­ z Gronowa i Paweł Kasper z Mię- Następna pompa znajduje się w cze innych elementów budowy. Po­ dizyłęża. Mnie powierzono funkcję Międzyłężu. Jest to właściwie ze­ kazali mu dokładnie wszystkie sekretarza zarządu. Od razu przy­ spół składający się z dwóch pomp, szczegóły. Wtedy „Deichhauptmann" stąpiłem do sporządzania ksiąg z których jedna może pompować powiedział im, że mają mu te pla­ gruntowych, bo one stanowiły pod­ wodę z Rowu Granicznego do pew­ ny dać do ręki. Odebrał je i jedno­ stawę działalności statutowej Związ­ nego poziomu, druga> zaś usuwa wo­ cześnie sięgnął ręką do kieszeni. ku Wałowego. Musiałem zbierać dę z tego samego rowu aż do dna. Wyciągnął ołówek i przekreślił ca­ dane w ówczesnym Powiatowym Pompy te tłoczą wodę do Jeziora łą dokumentację na krzyż naślinio- Urzędzie Ziemskim w Tczewie o Pelplińskiego. Wydajność każdej z nym ołówkiem kopiowym. Oddając 8 przydzielonych ludności działkach nich wynosi 12 m na minutę. Rów mi te plany powiedział: „Wir fah- rolniczych na Nizinie Walichnow­ Graniczny odgrodzono od Jeziora ren los" - i bez słowa odjechaliś­ skiej, o ich wielkości i położeniu. Pelplińskiego wałem, na którym my. Kiedy pompiarz Lipiak powie­ Prócz ściągniętych składek, Zwią­ umiejscowiona jest śluza. Przy nor­ dział tym inżynierom, że ten zek Wałowy posiadał dodatkowe malnym stanie wody w Jeziorze „Deichhauptmann" jest nie tylko fundusze ze sprzedaży faszyny, Pelplińskim jest ona otwierana, na­ gospodarzem, ale również z wyk­ dzierżawy traw na wale, dzierża­ tomiast kiedy poziom wody pod­ ształcenia inżynierem architektem, wy łąk i ziemi. Całość wpływów, nosi się, wówczas śluzę się zamyka. wsiedli w samochód, dogonili nas jak i wydatków, kontrolowała dwa Szczególnie ma to miejsce po wio­ i pojechali za bryczką aż na pod­ razy do roku komisja rewizyjna, sennych roztopach i wówczas w za­ wórze. Tam go przeprosili i wów­ wybrana z delegatów na walnym leżności od potrzeby uruchamia czas „Deichhauptmann" nakreślił zebraniu. Ponadto nadzór finanso­ się jedną lub drugą pompę. im patykiem na ziemi swój plan, wy sprawował Urząd Wojewódzki, Trzeba tutaj dodać, że pompy według którego mieli opracować no­ a nadzór techniczny był w gestii w Międzyłężu połączone są z sil­ wą dokumentację. Gdzieś po mie­ "Rejonowego Kierownictwa Robót nikami pasami transmisyjnymi o siącu nowa dokumentacja była już Wodno-Melioracyjnych w Starogar­ szerokości 40 centymetrów i dłu­ gotowa. W oparciu o nią przystą­ dzie Gdańskim. Z dodatkowych fun­ gości 15 metrów. Już przed wojną piono do budowy pomieszczenia na duszy opłacało się robotników, któ­ ówczesny zarząd Związku Wałowe - pompę ' oraz innych elementów rzy do późnej jesieni do wczesnej -go planował zamontowanie trzeciej i prace te zakończono po kilku la­ wiosny cięli faszynę w kępach pompy odwadniającej, którą miano tach. Samej pompy nie wbudowa­ preywałowyeh, trzcinę na „Bora- umiejscowić w Rybakach. Jej ro­ no, o czym dowiedziałem się do­ wie" lub wykonywali inne roboty la miała być nieco inna od pozo­ piero po wojnie, ponieważ u „Deich- gospodarcze.

73 Po opadnięciu wysokiej wody w sprowadzał w dół na nizinę do Ro­ jej nie było; możliwości jej budo­ Wiśle odbywały się każdego roku wu Wałowego. Te masy wody trze­ wy zrodziły się dopiero po obwa­ komisyjne przeglądy wałów. Przy­ ba było dodatkowo wypompowy­ łowaniu Jeziora Pelplińskiego, po­ jeżdżali na nie przedstawiciele wać. Sprawa spływu wody z wy­ przez pociągnięcie pierwszego wa­ Urzędu Wojewódzkiego, Prezydium żyn nie była jednak prawnie załat­ łu do wyżyn w Małym Garcu. Powiatowej Rady Narodowej w wiona i Związek Wałowy musiał Z uwagi na to, że wody wiosenne Tczewie, Rejonowego Kierownict­ ponosić dodatkowe koszty pompo­ spływały z wyżyn rowami w dół do wa Robót Wodno-Melioracyjnych w wania. Kosztów tych w żaden spo­ Rowu Wałowego zalewając pola, Starogardzie Gdańskim. W skład sób nie można było wyegzekwować został on prawie na całej długości komisji wchodzili też przewodniczą­ i wobec tego, dla użytkowników obwałowany. Ale te roboty zosta­ cy Związku Wałowego, przysięgli ziem na wyżynach, dodatkowe pom­ ły wykonane później. wałowi i sekretarz jako protoku- powanie było gratisowe. Takich ro­ Chciałbym jednak wrócić do lant. Przedmiotem oględzin był wał wów, prowadzących wodę z wy­ głównego wału, o którym wcześ­ na całej jego długości oraz obwało­ żyn do Rowu Wałowego, było sześć. niej opowiadałem. Jego linię stale wania śluz i pomp. Zauważone Biegły przez następujące wsie: Cie­ podwyższano do wysokości starego i wpisane do protokołu usterki by­ płe, Szpruchowo, Lignowy, Rudno, wału, biegnącego przy szosie Wiel­ ły usuwane. Koordynatorem prac Wielki Garc i Mały Garc kie Walichnowy i dalej do Mdę- inwestycyjnych i remontowych by­ dzyłęża. Wówczas to, w okresie ła jednostka nadrzędna Związku W mojej świadomości utrwaliły wojny francusfco-niemieckiej (1871- Wałowego, wspomniane już Rejono­ się także informacje, wyczytane z -72), przy pomocy niewolników we Kierownictwo Robót Wodno- kroniki Związku Wałowego oraz za- francuskich zbudowano kolejny no­ Melioracyjnych, ma czele którego isłyszane od „Deichhauptmanna", wy wał, prostując łuk starego, po­ stał inż. Zdzisław Kurtkowiak, któ­ składające się w rezultacie na hi­ przednio wspomnianego, z Wielkich ry po kilku latach nagle umarł. storię powstania Niziny Walichnow- Walichnów do Międzyłęża. . Zyska­ Po nim kierownictwo objął inż. iskiej. W oparciu o te źródła wiem, no w ten sposób około tysiąca hek­ Piechota. Tej instytucji Związek że w XVI wieku sprowadzono tu­ tarów nowej ziemi. Oczywiście te­ Wałowy zawdzięcza dużo dobrego. taj Holendrów, którym powierzono raz wysokość wału podwyższono, Między innymi nastąpiło urucho­ „wyrywanie" ziemi szeroko rozla­ zaś stary wał w Małych Walich­ mienie trzeciej pompy w Rybakach. nej Wiśle i zmienianie jej w upraw­ nowach pozostawiono jako już nie­ Po jej próbnym rozruchu została ne pola. Holendrzy zaczęli odgra­ potrzebny i taki pozostał do dzi­ ena przekazana Związkowi Wało­ dzać rozległe rozlewiska, budując siaj. Muszę jednak jeszcze dodać, wemu w użytkowanie. Wykonano wały ochronne od wyżyn w Ciep­ że kiedy budowano nowy wał, na także kapitalny remont głównej łem aż do Rybaków. Do dnia dzi­ i odcinku od strażnicy w Gronowie śluzy w Rybakach, wymieniono siejszego widnieją ślady tego bu- ido Wielkich Walichnów, wówczas również ośnieżniice, założono nowe ,downictwa. Nie były to, co praw­ odcięto odnogę Wisły w dwóch bramy. Wybudowano również dwie da, wały tej wysokości i szerokoś­ miejscach, tam gdzie graniczyły nowe, wspomniane już, strażnice z ci co obecnie, bo przez dłuższy czas ziemie Gronowa i Kuchni oraz magazynami na sprzęt przeciwpo­ ich położenia się zmieniały. Pierw­ Kuchni i Wielkich Walichnów. wodziowy w Międzyłężu i w Wiel­ szy wał, zbudowany przez Holen­ Przed zbudowaniem tego wału kich Walichnowach. Do wszystkich drów, ciągnął się od miejscowoś­ miejscowość Kuchnia stanowiła strażnic i pomp doprowadzono sieć ci Ciepłe, linią obecnego wału, aż właściwie wyspę. Odciętą wałem telefoniczną. W starych magazynach do strażnicy w Gronowie. Następ­ odnogę nazwano „Boraiwą". Zaroś­ przeciwp o wod ziowych wymieniono nie od tej strażnicy odbijał w le­ nięta trzcinami i szuwarami ist­ I uzupełniono sprzęt, natomiast do wo i zatoczywszy półkole, na któ­ nieje ona do dziś, z tym że jej ko­ nowych magazynów zakupiono no­ rym obecnie stoją gospodarstwa ryto od strony zewnętrznej (od Wi­ wy sprzęt. W pomieszczeniach pomp Smolińskich, Bałdowskich, Kwate- sły) zostało zasypane i nie ma już Wymieniono całą instalację elek­ rowskieh, Kruczyńskich i Szulców, po nim żadnych śladów. tryczną. Poza tym wyremontowano łączył się z obecną szosą Gniew - śluzę w wale w Wielkich Walich­ - Wielkie Walichnowy. Dalej biegł Po podwyższeniu wałów wbudo­ nowach. Ta bowiem w 1950 roku linią istniejącej szosy, aż do daw­ wano w nie nowe, bardzo praktycz­ miała poważny przeciek. Rejonowe niejszego Małego Gronowa i, w ne śluzy w Rybakach i w Między­ Kierownictwo Robót Wodno-Melio­ miejscu gdzie obecnie stoi transfor­ łężu. Znajdują się one przy obec­ racyjnych wybudowało również po­ mator, znowu skręcał w lewo i za­ nych pompach. Wiem jednak, że mieszczenie i wstawiło w polu w taczając dość duży łuk przechodził w Rybakach już wcześniej zain­ Wielkich Walichnowach pompę po­ koło krzyża przez obecną szosę w stalowano śluzę w starym wale, ale mocniczą, kierującą nadmiar wody Wielkich Walichnowach. W dalszym jak wynika z mapy, którą ofiaro­ z Jezdooiika do Rowu Graniczne­ ciągu prowadził z prawej strony tej wałem Muzeum Wisły, ten wał zo­ go. Ponadto stale konserwowano szosy prizez tzw. „Duchy", czyli bu­ stał przez Wisłę przerwany, a ślu­ rowy podstawowe, tzn. wszystkie dynki stojące na starym wale w za całkowicie zniszczona. Z opo­ inne rowy, poza Rowem Wałowym Wielkich Walichnowach, do obec­ wiadań „Deichhauptmanna" wiem, i Rowem Granicznym, które były nego połączenia wałów, tam gdzie że w miejscu, gdzie Rów Wałowy w gestii Związku Wałowego. stoi strażnica z magazynem na wpływa do Jeziora Pelplińskiego, sprzęt przeciwpowodziowy. Następ­ na pierwszym wale w Małym Gar­ nie jego linia biegła obecnym sta­ cu również była umiejscowiona W każdej ówczesnej gromadzie rym wałem do jego końca w Mię- śluza, która nadmiar wody z Ro­ wu Wałowego wpuszczała do je­ Rejonowe Kierownictwo Robót dizyłężu, by za strażnicą wałową 1 Wodno-Melioracyjnych zatrudniało raptownie skręcić w lewo i po doj­ ziora i chroniła w ten sposób ob­ czterech do sześciu pracowników, ściu do pomp biegła dalej na po­ wałowane ziemie przed zalaniem. którzy przez cały rok konserwowali łudniowy zachód do wyżyn w Ma­ Pompy w Rybakach i w Mię­ rowy podstawowe z Jeziornikiem i łym Garcu. Był to pierwszy ka­ dzyłężu, zbudowane w latach 70- Sredniafciem włącznie. Pieczę nad wał osuszonej niziny ochronionej -itych ubiegłego stulecia, posiadały nimi sprawowali mistrzowie melio­ wałem. Z czasem wał ten podwyż­ napęd parowy. Pozostałości po „epo- racyjni, Kazimierz Samulewski szono1, a w końcu nawet doszło do •ce pary" istnieją jeszcze do dzisiaj, i Henryk Smugicczewsfei. Istniały zaniechania jego pierwotnej linii. w postaci wysokiego komina w wówczas najstępujące gromady: Wtedy właśnie zaczęto go prosto­ Międzyłężu i magazynu przeciwpo­ Gniew (z wsiami Kotlo, Gronowo, wać, osuszając większe obszary ni­ wodziowego, w którym znajdują się Kuchnia i Szprudowo), Małe Wa- ziny. Po wyprostowaniu jego linia jeszcze niektóre urządzenia parowe. Mchnowy (z wsiami Wielkie Walich- biegła od strażnicy w Gronowie do W Rybakach wysoki komin, nie­ nowy i Międzyłęż), Rudno (z wsia­ obecnego złączenia się wałów w stety, rozebrano w 1950 roku. Ja­ mi Lignowy, Wielki Garc) oraz Wielkich Walichnowach oraz od ko uzupełnienie tego tematu muszę Subkowy (z wsiami Miały Garc raptownego jego skrętu w lewo w jeszcze dodać pewien ciekawy i Ryfoaki). Należy tutaj dodać, że Międzyłężu do Rybaków. W dal­ szczegół. Otóż śluzę w Rybakach z wyżyn system odwadniający łą­ szej kolejności obwałowano obecną tak skonstruowano, aby przystoso­ czył się w jeden rów główny, któ­ główną śluzę w Rybakach. Przedtem wać ją do transportowania opału ry wody z roztopów wiosennych potrzebnego do opalania kotłów

74 pomp w Rybakach jak i w Między- tomiast z lewej wpada do niego Wojewódzkie jakiegoś cennego lężu (oczywiście Wisłą i Jeziorem Srediniak. Ale wracając do czasów przywileju dla Związku Wałowego, Pelplińskim). Niewątpliwie już cha- ojca „Deiohhauptimanna" trzeba po­ nadanego przez króla polskiego, .rakter zabytkowy mają ślady po wiedzieć, że jeszcze do dziś na ob­ którego imienia już sobie nie przy­ pompie czerpakowej napędzanej szarze całej Niziny Walichnowskiej pominam. Jednak doskonale pa­ kieratem. Przy trzeciej pompie w istnieje szereg śluz, wykonanych za miętam, że było tam więcej cieka­ Rybakach stoją dwa mury, dość jego czasów. Niektóre z nich są już wych i wartościowych dokumen­ szeroko oddalone od siebie. W ce­ nieprzydatne i nieczynne. Inne dzia­ tów oraz kilka egzemplarzy kroni­ gle tych murów, od strony wewnę­ łają jeszcze, jak śluza zasuwana w ki Związku Wałowego i Niziny Wa­ trznej, występują okrągłe szczeli­ Gronowie na pierwotnym wale lichnowskiej. ny. Widoczne są one prawie do po­ między gospodarstwami Bałdow- Jeśli chodzi o dalsze dzieje łowy „koła", reszta natomiast tkwi skich. Odprowadza ona specjalnym Związku Wałowego, to muszę zasypana w ziemi. Są to resztki po rowem do Rowu Granicznego nad­ przyznać, że wstrząsają mną uczu­ czerpakach, które wyrzucały wodę miar wody ze stawów, znajdują­ cia mieszane. Bodajże w 1958 roku z Jeziora Pelpiińskiego przez ślu­ cych się w łuku wału. Podobnie wyszła nowa ustawa, w myśl któ­ zę do Wisły. Te urządzenia czerpa­ śluza umiejscowiona na łuku „Bo- rej rowy podstawowe zostały przy­ kowe zostały wyparte przez pom­ rawy" koło gospodarstwa Bendyka pisane poszczególnym gospodarzom. py parowe, które z kolei, około w Gronowie. Prowadzi ona wodę Ich konserwacja została przekazana 1900 roku, zostały zastąpione przez rowem do drugiej śluzy w łuku w gestię rolników, właścicieli zie­ pompy elektryczne, zasilane z elek­ starego wału w dawnym Małym mi. Rola Związku Wałowego ogra­ trowni zbudowanej w Steckim Mły­ Gronowie. Tutaj sprowadza wodę niczyła się odtąd tylko do nadzoru, nie koło Pelplina. również drugi rów, biegnący pilnowania właściwego przebiegu Do osuszenia Niziny Walichnow- z Wielkich Walichnów po zewnętrz­ konserwacji. Jednak ówczesny za­ sikiej i budowy wielu obiektów od­ nej stronie wału pierwotnego do rząd Związku Wałowego nie chciał wadniających w dużym stopniu tej samej śluzy zasuwowej, która się z ludźmi użerać i dlatego cały przyczynił się ojciec mego „Deich- wypuszcza tę wodę do Rowu Gra­ podał się do dymisji. Po naszym hauptmanna". Za jego czasów nicznego. Istnieje także śluza zasu­ odejściu w 1959 roku odbyło się wszystkie rowy zostały wyprofilo­ wowa na wale w Wielkich Walich- Walne Zebranie, które wybrało wane, a wały podwyższone do obec­ nowach, która nadmiar wody z ro­ przewodniczącym Konofała z Mię- nej wysokości. Powstały wówczas wów podstawowych tej wsi odpro­ dzyłęża, przysięgłych wałowych już cztery główne rowy: Wałowy, Gra­ wadza do Wisły. Ponadto działa nie pamiętam, a moim następcą zo­ niczny, Średniak, Jeziernik. Uzy­ jeszcze kilka śluz „jednodrzwio- stał Bolesław Bielicki. Jednak no­ skały one jeden „spad", z wyjąt­ wych" na Jeziernifcu i Sredniaku. wy zarząd długo nie istniał, bo­ kiem Jeziernika, posiadającego sy­ Za zasługi w zagospodarowanie wiem po kilku latach Związek Wa­ stem śluz i dwa „spady". Jeden Niziny Walichowskiej przed I woj­ łowy uległ całkowitej likwidacji, z nich odprowadzał wody z rowów ną światową, ówczesny „Deicłwer- a wszystkie akta przywieziono do podstawowych ze wsi Małe Wa- band der Falkenauer Ńiederung" Tczewa, chyba do Referatu Wod­ liehnowy do rowu łącEącego się z ojcu mojego „Deichhauptanianna" nych Melioracji. Dokładnie nie pa­ Rowem Granicznym, a drugi „spad" wystawił pomnik z kamienia wraz miętam tej nazwy, bo i tam na­ Jeziernika prowadził wody z ro­ z tablicą pamiątkową, usytuowany stąpiły reorganizacje. O dalszych wów podstawowych z końca wsi na skrzyżowaniu szos z Wielkiego losach akt Związku Wałowego' Ni­ Małe Walichimowy i niedaleko pom­ Garca do Małych Walichnów i Mię- ziny Walichnowskiej niewiele mogę py w Międzyłężu poprzez śluzę dzyłęża. Pomnik, bez tablicy, stoi powiedzieć, natomiast - według wpadał do Rowu Granicznego. Po­ do dziś. mnie - dokładniejszymi informa­ nieważ nachylenie Jeziernika, czyli cjami w tym zakresie powinni dy­ Będąc sekretarzem zarządu Zwią­ sponować: inż. Władysław Pade­ pierwszego „spadu", nie bardzo zku Wałowego niejednokrotnie prze­ funkcjonowało, w latach 1945-55 rewski, pani Orlikowska i pan Ja­ glądałem uratowane przez ojca do­ nusz Korłas. zamontowano pompę małej wy­ kumenty. Pamiętam, że natknąłem dajności, która nadmiar wody z tej się wówczas na pochodzące jesz­ części Jeziernika pompuje do Rowu cze z lat międzywojennych potwier­ Granicznego z prawej strony, na­ dzenie odbioru przez Archiwum Adam Grześkowiak

MICHAŁ ROMANOWSKI Migdałowy kwiat pielęgnowany w sądzie

...Cóż. za rzecz .przedziwna a także .stanowi motto na honorowym dyplomie, wrę­ Czytanie! - jako gałązka oliwna Lub migdałowy kwiat... czanym najaktywniejszym czytelnikom za szczególne osiągnięcia w tej mierze i okazaną społeczną troskę o Tym fragmentem poezji Norwida zespół recytator­ książkę. ski Liceum Ogólnokształcącego, kierowany przez Bar­ Jubileusz obchodzono 12 marca 1986 roku w dniu, barę Malczewską, niby klamrą spiął prezentowany który dokładnie wymierzył upływ czterech dziesiąt­ przez siebie montaż literacki, którym uświetnił uro­ ków lat pracy z książką i dla umysłu czytelników. czystość 40-lecia działalności Miejskiej Biblioteki Pu­ Tczewska książnica miejska tego dnia przekazała blicznej im. Aleksandra Skulteta w Tczewie. Norwi­ mieszkańcom do publicznego użytkowania swoją bi­ dowski cytat widnieje odtąd w wejściu do książnicy, bliotekę główną. Adaptacja obiektu przez kilka lat

75 spędzała wielu osobom sen :z powiek, budziła również uzasadnione zainteresowanie władz (różnego stopnia i specjalistów z dziedziny upowszechnienia kultury, a także przybliżała nadzieję poprawy warunków pra­ cy i rozwinięcia nowych form udostępnienia na miarę biblioteki współczesnej nie tylko iz nazwy, podykto­ wanej obecnością epoki, ale stanowiącej dyspozycję rzeczywistej funkcji. Goście uczestniczący w otwarciu placówki, jak i ci wszyscy, którzy zdążyli ją już od­ wiedzić wiedzą, że jest to biblioteka na miarę na­ szych czasów. Po wielu latach oczekiwania nie trzeba się wstydzić efektu. W 1847 roku, gdy władze pruskie postawiły na ów­ czesnym Przedmieściu Gdańskim, kosztem 17 tysięcy talarów, budynek dla swojej nie zawsze sprawiedli­ Budynek dawnego sądu, obecnie siedziba biblioteki wej Temidy, trzydzieści lat potem /rozbudowany dla głównej książnicy miejskiej w Tczewie. potrzeb sądu nowo utworzonego powiatu, nikt nie Fot. Stanisław Zaczyński przypuszczał, że w końcu XX stulecia obiekt ten sta­ nie się siedzibą (biblioteki miejskiej. Nie wiedziano o tym również wtedy, gdy w budynku 'mieścił się sze do pomieszczeń o korzystniejszej powierzchni. I powiatowy organ sądownictwa niepodległej Rzeczpo­ W dniu powstania, 12 marca 1946 roku, co nastąpiło | spolitej, ani wówczas, kiedy zaraz po wyzwoleniu w pierwszą rocznicę wyzwolenia Tczewa spod oku­ spod okupacji hitlerowskiej, zapadały iw nim wyroki pacji hitlerowskiej, biblioteka rozpoczęła pracę w lo­ śmierci sądu specjalnego, orzekane przeciw wrogom kalu o trzech pomieszczeniach przy ul. Kościuszki 18 "narodu polskiego. (gdzie obecnie znajduje się przedszkole), łącznie na | Stało się to dopiero w połowie lat siedeimdziesią- 2 76 im . Po dziewięciu latach przeniosła się na piętro • tych, gdy Sąd Rejonowy (spadkobierca dawnych są­ budynku przy ul. Jarosława Dąbrowskiego 22 (dzisiaj dów grodzkich i powiatowych) przeniósł się do nowo zajętym przez Spółdzielnię Pracy „Gryf), by już w wzniesionego obiektu przy ul. Kołłątaja, a dawny bu­ 1959 roku zmienić siedzibę na dwa większe pomiesz­ dynek przy ul. Jarosława Dąbrowskiego został przez czenia w Domu Kultury Kolejarza przy ul. 1 Maja 4. resort sprawiedliwości przekazany do dyspozycji Od stycznia 1970 roku biblioteka mieściła się już pod władz miejskich, a te zadecydowały o przekazaniu te­ nowym adresem: ul. Kościuszki 1. Zbudowany tam go obiektu na potrzeby biblioteki. pawilon został wprawdzie postawiony dla wyłącznych Autorom programu użytkowego adaptowanego obie­ potrzeb biblioteki, tym razam w zasięgu możliwości ktu dopisała wyobraźnia; początł owo wydawało się dawnych fundamentów, służących poprzednio jakimś bowiem, że stanęli przed stworze dem „nowego cudu starym warsztatom, stajniom i zapleczom gospodar­ świata". Dysponowali całkowitą powierzchnią 900 rn2. skim. Owe przestrzenne ograniczenie zezwoliło na Dotychczas biblioteka, łącznie ze wszystkimi placów­ takie, a nie inne rozwiązanie wnętrz, które już po kami filialnymi nie posiadała nawet połowy tego me­ kilku latach okazały się niefunkcjonalne i za ciasne. trażu. Po dokładnym zapoznaniu się ze stanem rze­ W pawilonie biblioteka spędziła największą część czywistym okazało się, że 1/3 powierzchni to „nie­ swego życia, bo prawie szesnaście lat, z czego połowa użytki" w postaci klatek schodowych, korytarzy i zeszła na oczekiwanie tego, czym aktualnie się szczy­ strychów, 'nieprzydatnych dla przyszłej, podstawowej ci przy ul. Jarosława Dąbrowskiego 6. funkcji bibliotecznej. Okazałość zewnętrzna budynku,. będąca często przedmiotem zazdrości i podziwu, skur­ Również placówki filialne musiały się zadowolić czyła się zatem do wymiarów 'Skromniejszych niż lokalami „wygospodarowanyimi". Były to zawsze po­ przypuszczano. Wyobraźnię ograniczyły również trud­ mieszczenia po jakimś sklepie, warsztacie rzemieślni­ ności adaptacji 'substancji wewnętrznej budynku. Nie czym czy mieszkaniu. Żadna siedziba biblioteczna nie każdą ścianę imożma było wyburzyć lub przesunąć, została izbudowana zgodnie z obowiązującymi w bu­ a więc rozkład pomieszczeń nie uległ większym zmia­ downictwie normatywami, nigdy funkcje biblioteczne nom.' Zaczęto kombinować, jak ze starego sądu zro­ nie trafiły na desiki projektantów. Wszystko, czym bić nową bibliotekę. Rzeczywiste możliwości ostudziły aktualnie dysponuje MBP jest przystosowane, zaadap­ umysły fantastów. Wiadomo, iż z przerobionego nigdy towane, przerobione. Nawet przewidywana filia na nie tyle korzyści co z nowego, chociaż to pierwsze osiedlu mieszkaniowym Suchostrzygi, liczącym obec­ ponoć jest najtrwalsze i najbardziej cieszy. Przero­ nie już 18 tysięcy .mieszkańców, znajdzie umowną lo­ bione po ojcu ubranie z konieczności nosiło się naj­ kalizację, dzięki słynnym potknięciom inwestycyjnym, dłużej, bo z dobrego 'materiału i nie było wyboru. w jednym z pomników radosnego' budownictwa z Przed takim samym wyborem stanęła dyrekcja tczew­ okresu „kraju 'rosnącego w siłę". Tczewska fabryka skiej Miejskiej Biblioteki Publicznej, która nigdy nie domów nie doszła do skutku, więc w jej niedoszłym miała książnicy głównej z prawdziwego zdarzenia. hotelu 'robotniozyim przy ul. Jagiellońskiej, po wielu Wybór był brutalny i bezalterinatywny - budynek po uciążliwych zabiegach imetodą nękania, w części par­ sądzie albo nic! Budowa nowej biblioteki nie jest teru dużego gmaszyska książnica miejska urządzi i nie była możliwa. swoją osiedlową filię. Trzeba przyznać, że długo to Biblioteka 'miejska w Tczewie nigdy nie miała trwa i w sumie nie świadczy dobrze o 'tzw. trosce szczęścia do trafnych decyzji lokalizacyjnych. i wszelkich deklaracjach o rozwoju kultury. Czy tak W swoim czterdziestoleciu pięciokrotnie zmieniała ad­ musi zawsze być, czy kultura imusi czekać na potknię­ res, przenosząc się z ulicy na ulicę, wprawdzie zaw- cia innych? Gdyby fabrykę domów na Such ostrzygą eh

76 udało się doprowadzić do szczęśliwego końca, osiedle podczas uroczystości 40-lecia. Kadra bibliotekarek w nie miałoby biblioteki. ostatnich trzech latach znacznie się odmłodziła. W tym miejscu można przytoczyć inne przykłady W gronie, pracujących w tczewskiej książnicy niemal przypadkowych zdobyczy bazy 'dla kultury. Tczew­ dwadzieścia lat, trwają jeszcze Brygida Kozak i Bar­ skiego Domu Kultury nigdy nie zamierzano budować, bara Soszyńska, które cierpliwie czekały na poprawę instytucja została umieszczona w umownie przy­ warunków w kierowanych przez siebie placówkach. stosowanym budynku po byłym domu socjalnym Po­ T doczekały się, bowiem w wyniku uruchomienia bi­ morskiej Fabryki Gazomierzy. Osiedlowy Klub Kul­ blioteki głównej w budynku po byłym sądzie, wypo­ tury „Conrad" na Czyżykowie zaistniał przy okazji życzalnia główna w pawilonie przy ul. Kościuszki '1 budowy garaży, placówka o podobnym przeznaczeniu otrzymała pomieszczenia po czytelni popularnonauko­ na Suchostrzygach na skutek postawienia osiedlowe­ wej, a oddział dziecięcy przeniesiony został ze skrom­ go pawilonu handlowo-usługowego. Natomiast Mię- nego poimieszczenia przy ul. Kościuszki 21 do pawi­ dzyosiedlowy Dorn Kultury Spółdzielni Mieszkaniowej lonu. zawdzięcza swoje istnienie wybudowaniu biurowca i W efekcie nowej struktury Miejska Biblioteka Pu­ przylepionego doń pawilonu handlowego. Sytuacja ta­ bliczna przypomina kształt instytucji z wizerunkiem ka nie jest specyfiką czy wyłącznością typowo tczew­ XX wieku. Najwięcej zainteresowania wzbudzają no­ ską i władze miasta nie są teimu winne. Ich zasługą we formy usług bibliotecznych, które poprzednio ni­ jest umiejętne manipulowanie tymi możliwościami gdy nie występowały. Gabinet lingwistyczny, poza pozyskiwania zastępczej bazy jakie były. Tak już po udostępnianiem zbiorów obcojęzycznych i materiałów prostu jest, że kultura nigdy się nie imieści w pla­ dydaktycznych do nauki języków, w przyszłości pro­ nach, normatywach czy 'rozdzielnikach albo innych wadzić będzie własne kursy języków obcych, na po­ wyznacznikach społecznej infrastruktury. Wystarczy ziomie i o profilu zgodnym z zapotrzebowaniem śro­ się powołać na przykłady najbliższe - żenująca spra­ dowiska. Czytelnia muzyczna zadowoli tczewskich me­ wa bazy dla Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w lomanów, świadcząc usługi z zakresu kopiowania na­ Gdańsku albo zaradność sąsiadów ze Starogardu, któ­ grań fonograficznych z zasobów prawie 8 tysięcy płyt rzy też robią co mogą: remowują, adaptują, moderni­ i kilkuset nagrań magnetofonowych audycji słowno- zują, by swojej miejskiej książnicy, umieszczonej w -muzycznycih. Własna sala ekspozycyjna - zaadapto­ budynku dawnego kasyna oficerskiego, nadać możli­ wana ze zwyczajnego strychu - pozwoli na prowa­ wie najlepszy kształt i usprawnić jej funkcję. Taka dzenie fonm wystawowych, co łącznie ze salą oświato­ jest rzeczywistość „umowności". wą (poszerzona dawna sala rozpraw) zapewni pro­ wadzenie właściwej działalności upowszechnieniowej. Uimowna nie jest jedynie praca, wykonywana rze­ Nowością będzie także udostępnianie zbiorów dotyczą­ telnie i z poświęceniem, wynikłam której są efekty cych historii imiasta, w ramach utworzonej w tym zadziwiające nawet. Biblioteka miejska w Tczewie celu specjalnej sekcji. Dodać należy jeszcze dwie przed czterdziestu laty zaczęła skromnie od księgo- istotne dla codziennej pracy biblioteki pracownie - | zbioru 1.237 woluminów i 319 pierwszych czytelników. introligatorską, by usamodzielnić się w zakresie opraw , W 1948 roku było już nieco ponad 5 tysięcy egzem­ i bieżącej konserwacji książek, oraz reprograficzną, plarzy książek, a więc tyle ile dzisiaj posiada nieje­ która będzie na potrzeby czytelnicze kopiowała teksty, den mieszkaniec w prywatnej bibliotece. plany, ilustracje ze zbiorów biblioteki. Księgozbiór 'ilościowo zaczął wyraźnie wzrastać po­ Nowo zorganizowana biblioteka główna wymaga cząwszy od 1956 roku. Odtąd każde następne pięcio­ jeszcze doposażenia w urządzenia i zapewnienia peł­ lecie powiększało zasoby o kilkanaście tysięcy wolu- nej obsady etatowej. Należy przypuszczać, że placów­ I minów. Największy skok nastąpił w ostatnich pięciu ka całkowitą sprawność osiągnie w następnym roku. latach, które wzbogaciły księgozbiór o 1/4 całego sta­ W sumie można orzec, iż przy temacie „bibliotekar­ nu. Dzisiaj jest tego ponad 150 tysięcy, a więc 120- stwo" w Tczewie można postawić dużą „fajkę", nie -krotnie więcej niż czterdzieści lat temu. Niemal dlatego, że problem został odfajkowany, ale rozstrzy­ 30-krotnie zwiększyła się liczba czytelników, czytają­ gnięto go w sposób optymalnie najsłuszniejszy, gwa­ cych osiem razy więcej niż ich poprzednicy z 1946 rantujący prawidłowe warunki pracy do końca na­ roku. szego stulecia. Można by wymienić jeszcze długi rząd cyfr, wskaź­ Wrażeinie 'robią wnętrza. Mimo różnych „akademiz- ników, współczynników, które zaświadczają rosnące mów" na temat funkcjonalności i noirmatywów budo­ znaczenie bibloiteki w społecznym i kulturalnym obra­ wlanych, albo dyskusji o tym, jak powinno być na­ zie miasta. Niektórzy twierdzą, że część tych zjawisk prawdę, budynek jest przykładem na to, jak można jest naturalnym skutkiem ogólnej tendencji cywiliza­ w atmosferze wzajemnego zrozumienia ową przysło­ cyjnego awansu naszego społeczeństwa, jego intelek­ wiową „umowność" doprowadzić do wartości zadawa­ tualnych zainteresowań. Można się z tymi zgodzić, ale lającej. Spory udział '-wnieśli doń - oprócz oczywiście w znacznej 'mierze owe efekty są zasługą ludzi pra­ inwestora - wykonawcy. „Utykające" tczewskie cujących w bibliotekarstwie. A najdłużej w tczew­ Przedsiębiorstwo Budownictwa Komunalnego zrobiło skiej książnicy pracowała Halina Czarnecka, bo aż co mogło, by projekt adaptacji urealnić. Niekiedy jesz­ 35 lat, w tym 16 lat pełniąc obowiązki kierownika in­ cze ciśnie się pytanie, czy - mimo swoich ograniczo­ stytucji. W zespole aktualnie zatrudnionych bibliote- nych możliwości - zrobiło wszystko. Końcowy efekt I karzy najdłuższym stażem legitymuje się Teresa Le- estetyczny, podnoszący wrażenie całości, jest dziełem wandowska, pracująca 33 lata na tym samym stano­ starogardzkiej Fabryki Mebli Okrętowych „Famos", wisku i w tej samej placówce, pełniącej rolę wy­ która zaprojektowała, wykonała i na miejscu zmon­ pożyczalni głównej. towała meble i drewniany wystrój pomieszczeń. Ca­ O zasługach ludzi, krzątających w ciszy biblio­ łość, stylizowana na II połowę XIX wieku, wprowa­ tecznych pomieszczeń, bardzo serdecznie mówiono dziła klimat dawnej intymności.

77 jedną godzinę przegadał z nim o „nowych myślach" | i wartościach nauki. Jako historyk zaś i geograf po­ trafił Skultet wyciągać wnioski z przeszłości. Zwo­ lennik reformacji, więzień Świętej Inkwizycji wiele lal przesiedział w celi watykańskiego Zamku Anioła za to, że czytał książki zakazane i miał dużo czasu, ] by przemyśleć swoje życie i utwierdzić własne prze­ konania. Burzliwy życiorys myśliciela i naukowca z j Tczewa zasługuje na odrębne opisanie - nie mieści f się ono w niniejszym szkicu - ale dzisiaj już wiado­ mo, że imię jego trafnie nadano tczewskiej książnicy. | Duch Aleksandra Skulteta, niezauważalnie przemie­ rzający w ciszy biblioteczne pomieszczenia, sprzyja umacnianiu przyjaźni z książką. Jego wielkie umiło­ wanie nauki i literatury jest wystarczającą gwaran­ Fragment wnętrza czytelni muzycznej. cją, że należycie zaopiekuje się zbiorami i czytelni­ Fot. Stanisław Zaczyński kami przychodzącymi po wiedzę. Okazało się - już po oddaniu placówki - że ma­ jątku pilnować winni jednak ludzie żywi, szczególnie Wnętrza zaczęły się podobać dopiero w 'stanie koń­ kiedy niektórzy - również żywi - nie podzielają cowym, gdy były gotowe i można je było obejrzeć po przypisanego Sfcultetowi zadowolenia. W ferworze dy­ montażu. Nie wszyscy od razu byli przekonani o skusji, toczonej wokół kłopotliwych spraw braku lo­ słuszności umieszczenia biblioteki w budynku po są­ kali dla innych - równie ważnych, nawet bardzo dzie. Przypuszczano, że pomieszczenia będą ciemne, ważnych, a dla części najważniejszych - instytucji, zimne i... mogą straszyć ci wisielcy z 1945 roku, po 7. ust poważnych ludzi wymykają się niekiedy nie­ których rozdawano „na szczęście" kawałki sznura ze poważne propozycje. Np. że w Tczewie jest już dużo szubienicy. Przy tej okazji należy wyjaśnić, że część bibliotek (?) i dlaczego jeszcze tyle pomieszczeń w biblioteczna placówki mieści się w budynku fronto­ budynku po sądzie, albo że jeżeli biblioteka nie ma wym byłego sądu, a administracja i pracownie w gdzie podziać się ze swoimi książkami, to można je dawnym więizieniu, Lecz cokolwiek byśmy nie powie­ spakować i gdzieś przechować lub rozdać do szkół, dzieli, obecnie książnica tczewska osiągnęła najwyż­ i jeszcze temu podobne „rozwiązania", a to tylko dla­ szy w swojej historii stopień organizacyjny. tego, że komuś innemu są potrzebne poimieszczenia. No bo jak dzisiaj porównywać to, co posiada tczew­ Przy okazji daje znać o sobie czyjś brak wiedzy ska książnica, ze skromnymi początkami łat czterdzie­ i wyobraźni. Każda biblioteka potrzebuje przestrzeni. stych lub zalążkami polskiego bibliotekarstwa okresu Zwiększające się stany posiadanych księgozbiorów nie międzywojennego?! Wtedy placówka Towarzystwa są skutkiem fanaberii pracowników biblioteki, którzy Czytelni Ludowych również borykała się z uzasad­ chcą 'mieć tego jak najwięcej, lecz wynikiem bieżącej nionymi trudnościami. Wypożyczalnia przenosiła się produkcji wydawniczej. Mimo całego gadania o kry­ trzykrotnie. Najpierw znajdowała się w pomieszcze­ zysie książki, jej ubytki są i były zawsze mniejsze niach poczty, potem przy ul. Kościuszki - gdzie tyle o,d nowości. Książki po to się wydaje, by je czytać, a lat w okresie powojennym „gnieździł się" oddział dzie- czytać można za pośrednictwem biblioteki, która prze­ cęcy - by „dokonać żywota" w budynku miejskich cież nie może być li. tylko magazynem. Takie już łazienek. życie! To tak, jakby zaprzestać produkcji samochodów Księgozbiór przedwojennej biblioteki .znacznie od­ z powodu źle utrzymanych dróg, albo lepiej -• zre­ biegał od stanu posiadania czasów obecnych. W 1927 zygnować z jedzenia na skutek trudności w rolni­ roku wypożyczalnia TCL dysponowała 2.048 'wolumi­ ctwie i zaopatrzenia rynku. Można także zabronić za­ nami, z których korzystało 550 czytelników, dokonując kładania rodzin, jeżeli mamy kłopoty w budownictwie w tymże roku 7.738 wypożyczeń. Po jedenastu latach mieszkaniowym. Nie należy się więc zbytnio przej­ księgozbiór wzrósł tylko do 3.278 egzemplarzy, a stan mować, bo bibliotece krzywda się nie stanie i nikt nie zarejestrowanych czytelników obniżył się do 465. będzie jej eksmitował. Ale nie dziwię się, że dyrektor Trudno te cyfry porównać do wyników np. 1984 roku, książnicy tczewskiej, Grażyna Żeśko niekiedy ima „te­ kiedy obecna książnica miejska w Tczewie zgroma­ go wszystkiego czasem dosyć". Dobrze, że tylko cza­ dziła 139.675 woluminów dla 8.829 czytelników, któ­ sem.. Prawdopodobnie 'wówczas, gdy słyszy o takich rzy dokonali ponad 244 tysięcy wypożyczeń. Uwzględ­ przerażających propozycjach. Ale trzeba umieć wy­ niając znaczny przyrost ludności, najsłuszniej będzie baczać, szczególnie tym, którzy nie zaznali delikatnej posłużyć się wskaźnikiem zasobności księgozbioru, woni migdałowego kwiatu i nie widzieli jego prze­ który określa ilość książek przypadających na jednego dziwnego biało-iróżowego koloru. Dlatego kwiat ten mieszkańca. Wiedząc, że w 1938 roku Tczew liczył wymaga szczególnej troski. Trzeba go pielęgnować, by około 27 tysiący obywateli, wskaźnik ten wynosił za­ starczyło woni i barwy dla wszystkich. I wbrew po­ ledwie 0,12 książek na jednego 'mieszkańca, gdy w zorom, mimo że jego kwitnienie przypadło w budyn­ 1984 roku wykazywał 2,6. Nastąpił więc prawie 22- ku po byłym sądzie, pozostanie poza wyrokiem. Bo -krotny •wzrost. w tym obiekcie nie zapadają już decyzje o zakłada­ Najwięcej powodów do zadowolenia miałby zapew­ niu pętli na szyję, albo ścinaniu głów. A wyroki śmier­ ne Aleksander Skultet, patron biblioteki. Ten, uro­ ci na książkach w cywilizowanych społeczeństwach, dzony 'w Tczewie w końcu XV wieku, wybitny przed­ a 'więc i w naszym kraju, dawno zastały uchylone. stawiciel polskiego renesansu potrafiłby docenić wy­ siłki czynione dla rozwoju czytelnictwa. Jako bliski współpracownik i przyjaciel Mikołaja Kopernika nie- Michał Romanowski

78 diii ii IIBWl—WlUllMIHH S*WMMWM>«MMW « * LEGENDY • PODANIA • BAŚNIE • LEGENDY • PODANIA • BAŚNIE • LEGENDY

JANINA SOSZYŃSKA Legenda o Królowej Pomorza

Na Kociewiu leży wieś znana nie tylko wśród Pewnego1 razu Bernatk wiózł smołę aż do ludności miejscowej, ale i w całej Polsce. To Gniewa. Wziął ze sobą syna, aby ten się choć Piaseczno. Najstarsze sanktuarium maryjne na trochę uweselił i spojrzał na konia i wóz, kiedy Pomorzu. Tu corocznie jesienią, w dniu 8 wrze­ on będzie sam zajęty przy rozładunku smoły. śnia, w katolickie święto Narodzenia Najświęt­ Wprawdzie syn był mu wielkim ciężarem, ko­ szej Panny Marii, odbywa się wielki odpust. chał go przecie i bolał nad jego niedolą. Cza­ W małym zabytkowym kościółku, zbudowa­ sem rozmyślał: Co też się stanie z Jefkiem, nym w stylu gotyckim, znajduje się także go­ kiedy oboje z żoną się zestarzeją i sami będą tycka figurka Matki Bożej z Dzieciątkiem na potrzebowali pomocy? prawym ręku, wyrzeźbiona w topolowym drew­ Dzień był gorący. Słońce prażyło niemiło­ nie przez nieznanego artystę prawdopodobnie siernie, zalewając oczy potem. Wyjechali wcze- - w drugiej połowie XIV wieku. snym rankiem. Z kultem tej świętej figurki wiąże się bar­ - Słuchaj, synu - powiedział do' chłopca >- dzo stara, bo przeszło sześćset lat licząca le­ zatrzymajmy się tu na skraju lasu, posilmy się genda, która uległa może pewnym zmianom, i odpocznijmy, nim dojedziem ,na miejsce. jednak zachowała się w pamięci ludzkiej do . - Dobrze, ojcze - odpowiedział kaleka. dnia dzisiejszego. Tedy się zatrzymali. Bernatk przywiązał Choć już Polska od czasów Mieszka I była swoją nędzną szkapinę do drzewa, rzucił jej państwem chrześcijańskim, wiara w jednego wiązkę trawy, wyjął z kobiałki kawałek plac­ Boga i Świętą Panienkę mieszała się na Pomo­ ka, suszoną rybę i z pobliskiego źródełka przy­ rzu przez długi jeszcze czas z wiarą w złe mo­ niósł dzbanek chłodnej orzeźwiającej wody. To ce i czarownice. Wierzono również, że jedni był cały ich posiłek. ludzie mogą rzucać na drugich uroki i czary. Lekki wietrzyk przynosił zapach rozgrzanego Ziemie pokrywały wówczas tysiącletnie pusz­ słońcem igliwia sosen i świerków i błogim le­ cze, rozświetlane błękitnymi taflami jezior nistwem rozlewał po utrudzonym ciele. i obszernymi polami, na których zakładano osa­ - Spocznijcie krzynę, ojcze - odezwał się dy. Było ich podówczas mało. Wszystkie nale­ Jefka. - Strudzeni jesteście. Ja zostaną na żały do księcia Sambora, Kościoła lub klaszto­ woizie, ino md przynieście parę tych pięknych ru. Chłop musiał ciężko pracować od świtu do szyszek, które leżą pod tą wielgaśną sosną. nocy, aby oddać nakazaną daninę i wyżywić Może coisi z nich zmajstruję na podarek dla swoją rodzinę. Jedni uprawiali ziemię, inni matki, bo przecie nic nie kupimy. trudnili się połowem ryb w jeziorach, których Smolarz spełnił jego prośbę, potem rzucił na tu nie brakowało, a jeszcze inni wybierali pa­ trawę ciemną zgrzebną płachtę, ułożył się na chnący miód z barci leśnych lub warzyli smo­ niej i wkrótce zmorzył go sen. łę. Chłopak zabrał się do majstrowania, bo miał Najgorzej ze wszystkich wiodło się ubogiemu od urodzenia wielce sposobną ku temu rękę, smolarzowi Bernatkowi, który miał tylko jed­ a i nożyk zawsze nosił przy sobie. nego syna Jefka, i na dodatek „tkniętego złą Po pewnym czasie odłożył robotę - była mocą". Chłopiec w wieku lat dziesięciu dostał skończona - i spojrzał w niebo, by się upew­ paraliżu nóg i nie mógł pomagać ojcu ani w nić, czy nie czas obudzić ojca. W tej chwili lesie, ani w domowym gospodarstwie. A trzeba zobaczył wysoką piękną panią z maluśkim dzie­ go było wyżywić. Nie pomagały pacierze, szep­ ciątkiem na ręku. Ubrana była w kolorowe szan­ tane codziennie przez nieszczęsną matkę, ani ty, jakich chłopiec nigdy w życiu nie widział. odczynianie uroków, sypanie ziół na ogień, oka­ Pani uśmiechnęła się i rzekła: dzanie pachnącym jałowcem, spalanie szaro- •- Podejdź do mnie, chcę ci coś podarować. srebrzystych kul toczonych z delikatnych włó­ Kaleka z wrażenia nie mógł nawet ust otwo­ kien lnu. Choroba nie ustępowała. Wtedy cała rzyć. wioska zgodnie orzekła, że jest to kara boża - No, chodź - zachęcała pani. - Nie lękaj i Bernatek musi cierpieć w pokorze, bo praw­ się. Jak ci na imię? dopodobnie ciężko zawinił. ,Nikt jednak nie wie­ O, jasna pani! - wyjąkał wreszcie. Na dział, co by też on mógł uczynić złego, jako że imię mi Jefka, ale ja nie mogę przyjść do cie­ był to człek spokojny, nikomu nie wadzący bie. Ty nie wiesz, że „złe" odjęło mi moc w i nigdy nie sięgający po cudze dobro. nogach? Już dwa lata leżę i nie mogę się ani

/ 79 i LEGENDY PODANIA BAŚNIE LEGENDY PODANIA BAŚNIE LEGENDY bawić, ani pracować, jako inne dzieci. Jeśli ty, odzyskane zdrowie. Sam nie wiedział, dlaczego I pani, przyjdziesz do mnie, podaruję twemu sy­ zaczął odmawiać pacierz, a kiedy skończył go neczkowi tę oto uczynioną przeze mnie zabaw­ i wstał, piękna pani zniknęła. kę, bo> nic więcej nie mam. Jak wielkie było wzruszenie ojca, gdy po Wyciągnął na dłoni zrobionego z szyszek przebudzeniu sdę ujrzał syna szykującego fur- śmiesznego imałego .ptaszka. mankę do dalszej drogi! - Dziękuję ci, Jefku - powiedziała pani. -i Wieść o tym wydarzeniu rozeszła się szybko - Dziękuję ci, Jefku - powiedziała pani. - po całej okolicy, bo wszyscy znali rodzinę ubo­ przyjdź do mnie, przynieś sam tę zabawkę giego smolarza i wiedzieli o nieszczęściu, jakie i przyjmij ode mnie podarek, bo jak ci już mó­ go spotkało, kiedy „złe moce" uczyniły kaleką wiłam, mam i ja coś dla ciebie, z czego się bar­ jego syna. Teraz wracał zdrowy i cała wioska dzo ucieszysz. mogła sdę o tym przekonać. Chłopiec opowie­ Oczy chłopca zaszły gorzkimi łzami bólu... dział jak wyglądała Piękna Pani, a miejscowy - Pani, przecież mówiłem, że nie mogę... proboszcz orzekł, że była to sauna Najświętsza nie mogę... - i ukrył twarz w dłoniach. Panienka, a uleczenie Jefki uznał za prawdzi­ - Możesz - powiedziała pand. - Uwierz wy cud. mi i wstań. Wstań i chodź. Nieznany rzeźbiarz w 1380 roku wyrzeźbił Chłopiec uwierzył. Bez żadnych trudności figurę uśmiechniętej Madonny, którą umiesz­ zeskoczył z fury i pobiegł do pięknej pani. Na­ czono w miejcowym kościele. Wnet Piaseczyń- gle zrozumiał, że już jest zdrowy, że będzie ska Madonna zasłynęła łaskami d cudami, gro­ mógł biegać, jak inne dzieci i pomagać w pra­ madząc niezliczone rzesze pielgrzymów, a lud cy rodzicom. Ukląkł u stóp pięknej pani i za­ ogłosił ją swoją opiekunką - Królową Pomo- płakał. Były to łzy radości ii wdzięczności za rza.

STEFAN A. FLEMING Jak dobry diabeł Jankowi fujarkę podarował Krzysztofowi Kuczkowskiemu Było to dawno, dawno temu. Wcale nie za Nicpoń - mówiono - co to w lesie pohuczy, z siedmioma górami, nie za siedmioma rzekami. dzupli starej wierzby na rozstajach błyśnie nocą O wiele bliżej. Bardzo blisko. I może nawet nie złym okiem, popsoci w oborze, na dachu, czy było wtedy diabłów, tak jak ich dzisiaj nie ma. w kominie. Taka czarcia, wiecznie rozczochra­ Byli i są ludzie. Dobrzy i źli. I tacy trochę do­ na kruszynka. Diabeł, nie, to znaczy tak, ot, brzy i trochę źli. Może... jest głębokie i szero­ pocieszna, kusa figura, do tego leniwa tak ohy­ kie, jak mówi ociupinkę niegrzecznie Magda. dnie, że w piekle już od dawna nie zarejestro­ Może... o przepraszam, nie znosi tego „dawno, wano żadnej jego zasługi. I pewno tak by już dawno" i tych na wstępie gór, rzek i lasów. pozostało, gdyby nie ów piekielny rwetes wo­ Rozumiem. Do rzeczy! kół nowych paragrafów, a szczególnie tego jed­ Diabeł, przynajmniej raz w roku musi wy­ nego, na wspomnienie którego wszystkim pie­ konać swą diabelską powinność. Dlaczego przy­ kielnikom cierpła skóra. najmniej raz w roku? Dlatego,, że diabły, szcze­ Smentk właśnie otrzymał urzędowe obwiesz­ gólnie te polne, leśne, wiejskie, ponoć nawet czenie, przywołujące wszystkich diabłów do i miejskie, te rozliczne diabliki rozstajne i wie­ porządku, jego, jak się domyślał, też. Była je­ czorne, są bardzo leniwe. Badając statystyki, sień. Późna jesień. I chociaż mówiło się złośli­ diabelscy urzędnicy wywiedzieli się o tym za­ wie, że urzędowe pisma błądzą, zanim trafią do raźliwym, najgroźniejszym z możliwych niedo­ adresata, diabli wiedzą, jakimi dróżkami to ciągnięciu w diabelskiej robocie i usłużnie obwieszczenie do Smentka trafiło wyjątkowo przedstawili zwierzchności, czyli Lucyferowi, szybko. Drapał się Smentk po kudłatym łbie odpowiedni, zwalczający diabelskie lenistwo, dzień cały, noc i jeszcze jeden dzień, bo za­ memoriał. Po piekielnej awanturze, czyli burz­ rządzenie poważne, że skóra cierpnie, do czy­ liwej dyskusji, zatwierdził Lucyfer sporą liczbę nienia złego zobowiązuje, do wytężonej diabel­ odpowiednich paragrafów, z których najważ­ skiej pracy, a on właśnie rozglądał się za cie­ niejszy brzmiał: „Jeśli diabeł przynajmniej raz płym kąteim na zimę. Trzeciego dnia nie mógł w roku nie przysłuży się piekielnej sprawie, sobie Smentk miejsca znaleźć. Po gościńcu się to..." Lepiej nie wspominać, co z takim dia­ kręcił, piaskiem w oczy gospodarzom sypał, po­ błem mogłoby się stać. W każdym razie na­ piskiwał przeraźliwie w łozach. Zły był, jak sto wet najodważniejszym diabłom po tym, memo­ najprawdziwszych czartów. riałowym „to"... cierpła skóra. Nie było rady. Chcąc, nie chcąc, przystroił Smentk był raczej kiepskim diabłem. W każ­ się Smentk jak wędrowny kowal, wór z na­ dym razie nawet w piekle nie bardzo go sza­ rzędziami ma plecy zarzucił, kostuchom się pod­ nowano. Ot, jeszcze jeden z mrowia diabełków, parł i ruszył ku wsi ze szczerym zamiarem którzy na ziemi nic na chwałę piekła nie robią. zbałamucenia jakiejś niewinnej duszyczki.

80 LEGENDY • PODANIA • BAŚNIE • LEGENDY • PODANIA • BAŚNIE * LEGENDY

Z łąki nad rzeką wolno podnosiła sdę ciężka kowalu, zjawiliście się, jakbyście spod ziemi zasłona październikowej mgły. Jasio, jak co- wyrośli. dzień, pasł trzy krowy. Skulony przy maleń­ - A to dobre, spod ziem wyrosłem! Toś kim ognisku próbował rozgrzać zgrabiałe ręce, sprytnie wydumał, łobuzie, cha, cha... obracając je nad przygasającym płomieniem. Kowal Kuba przykucnął przy ognisku. Kła­ Chłód jednego z ostatnich październikowych dąc sobie na kolanach wyciągnięte zza pazuchy dni przenikał tysiącami igiełek pod Jasiową ka­ zawiniątko, ręce nad ogień wyciągnął. potą. Pognałby Jasio krowy do zagrody, ale go­ - Nie zimno ci? Chłód taki już, że i psa spodyni surowo nakazała solidnie napaść, do­ z domu żal wypędzić. brze pilnować i na wieczorny udój do zagrody -• Zimno - potwierdził Janek. przypędzić; nie wcześniej i nie później, ale "wie­ - Tak, tak chudzino, zimno ci i pewno głod­ czorem. Nie było rady. Pilnował Jasio, jak mu no. przykazano, żeby krowy na cudzy zagon nie - Głodno - powtórzył jak echo Janek. -• poszły, żeby nie rozbiegły się i nie zgubiły, bo; Nie. O, jeszcze mam kromkę chleba. Podzielę gospodyni i gospodarz srodzy, złoiliby skórę,. się z wami. a i jak amen w pacierzu, przepędziliby ze służ­ -• Serce masz dobre, chłocze. Mówisz, po­ by. I nikt by się za Jasiem nie ujął. Ojciec dzielisz się, to pięknie. Nie odmówię. daleko, na obczyznę za chlebem powędrował. Janek przełamał kromkę na pół i podał tę Matka rozchorowała się i pomarła. I choć przy­ większą część kowalowi. Milczeli przez chwilę. garnęli go dalecy krewni, to lekkiego życia na Spoglądając na siebie przyjaźnie, ze smakiem służbie Jasio nie miał. Popłakiwał na swój sro­ jedli chleb. gi los imały pastuch, ale rady nie było, co rano - Toś mnie, synku, ugościł. można by musiał się zrywać o świcie, za marną kromkę lepiej. chleba pędził krowy na pastwisko. Nie, nie - Et, nie mam więcej, a dla was ta okru­ narzekał Jasio na swój los, cóżby to zresztą szyna pewno ledwo na ząb. dało. Nic. Pasł Jasio krowy i czekał na powrót - Nie, nie, chodzi okruszynę, ale o ojca, tylko że teraz ten jesienny chłód siekł do serce. Boś z serca dał, choć tobie bardziej niż szpiku kości. Tak siekł, że mimo coraz krót­ mnie, synku, kiszki marsza grają. A podzie­ szych dni, coraz trudniej było na pastwisku do liłeś się bez wahania. zmierzchu wytrzymać. Tak trzeba przecież. Grzał Jasio ręce nad ogniskiem, bił rękoma Kowal nic nie odrzekł. Rozsupłał rzemyk, o kaptoę, pod niewielką skarpę podbiegał w który oplatał zawiniątko, spoczywające na jego górę i w >dół ku ognisku, ale niewiele to wszy­ kolanach. stko pomagało. —• Trzeba, mówisz? Trzeba. To teraz ja się z tobą podzielę. Nagle, ni stąd ni zowąd, -jakby wyrastając Wędrowiec wyjął spory kawałek sera i kieł­ spod ziemi, stanęła przed chłopcem jakaś po­ basy wianuszek i półbochen złocistego chleba. stać. - Ot, zapraszam, smyku. Bierz i jedz na - Kto tu? zdrowie. - To mówiąc wyjął z kieszeni kapoty - Ejże, dzieciaku, nie bój się, to ja, nie wi­ błyszczący stalą i białą kością okładziony ko­ dzisz, Kuba, wędrowny kowal. Wędrowałem tą zik i podzielił ser, kiełbasę i chleb równo na ścieżką od brodu. Ognisko widzę, to i podsze­ połowę. dłem, bo wieś tu gdzieś niedaleko musi być, - Trzeba by też coś do picia - sięgnął do a w tej mgle nic nie widać. kieszeni i wyciągnął zgrabny kubek. -• Od brodu idziecie? Patrzyłem na ścieżkę - No, urwisie, choć taikiś maleńki, jak Tom­ ' i nikogo nie widziałem. Może to ta mgła. Może cio Paluch, trzy krowy pasiesz, to i tę ociupin­ przysnąłem. kę mleka w kubek udoisz w mig. -• Może. Kiedym podszedł, to jakbyś pochli­ - Ale gospodyni - zawahał się Janek - pywał. Może to przez sen. jak pozna, będzie się gniewała. Wędrowny kowal zrzucił z ramienia spory Widzę, żeś doprawdy zacny chłopak, a go­ skórzany wór. Zastukało, zachrzęściło w worze spodynię masz surową. Idź. Pół kubka udój. żelastwo. „Pewno narzędzia, hufnale i podko- Po łyku tylko będzie, ale trudno. i wy" - domyślał się Janek. Kowal rozchylił Pobiegł Janek ku krowom, i już po chwili obszerną opończę i wyjął z przepaściste] kie- siedział przy ognisku jedząc to, co m kowal [ szeni tabakierkę. Za kciukiem usypał sporą do garści wtykał, że aż uszy m szczyptę tabaki i pociągając wąchałem, zażył. - A widzę, żeś ani kropli więcej nie udoił. A kichnął tak siarczyście, że wydawało się Ja­ Pół kubka i ani kropli więcej. To ci z ciebie siowa, iż iskry dookoła się posypały. dopiero aptekarz! Cha, cha, ani kropli więcej... - Na zdrowie, kowalu, na zdrowie. Patrzył Janek na kowala i też zaczął się śmiać. I cieplej jakby się zrobiło. Wiatr już tak - Przestraszyłeś się? Co? Tak, tak. Sam tu, nie zacinał, wilgoć od rzeki i łąki nie pchała widzę, jak palec, krów na pastwisku doglądasz, ; się za kołnierz. to i obcego się przestraszyłeś. Wciąż jedząc, chłopiec, od słowa do słowa, - Nie przestraszyłem się. Tylko... tak nagle, m się spostrzegł, opowiedział o sobie wszyst-

81 I LEGENDY • PODANIA • BAŚNIE • LEGENDY • PODANIA • BAŚNIE • LEGENDY ko. O matuli, która pomarła i ojcu, który gdzieś Jak wiatr też wrócił, trzymając w garści J w świecie, nie wiedząc o śmierci mamy nic, wierzbową witkę. pracuje, a może już wraca, i o gospodarzach - No, siadaj zuchu. Daj kozik. W tej witce,, srogich, choć przecież z Jankiem spokrewnio­ chłopcze, drzemie wiele wesołej muzyki. Poka­ nych. Kowal Kuba postękiwał, pokasływał ,ale żę ci, jak z witki zrobić fujarkę. Patrz uważ­ chłopcu opowiadania nie przerywał, tedy tylko, nie. kiedy Janek się zacinał, dorzucał jedno, dwa Wziął kowal witkę w garść, kozikiem ją , słowa po to tylko, by chłopiec nie przerywał ponacinał, opukał, zestrugai, gdzie trzeba, opowieści. Kiedy Janek skończył, kowal sporą dziurkę wyciął i po chwili to, co mu w ręce chwilę milczał. pozostało, podniósł do ust i zagrał. - Srogo się los, chłopcze, z tobą obszedł, Siedział Janek przy kowalu i jak urzeczony okrutnie..., a wiesz ty, może rzuć to wszystko słuchał śpiewu fujarki. i ze mną chodź, ot, zobacz, dukatów mam peł­ - Teraz ty spróbuj -• powiedział kowal ny trzos i fach mam niezły. Biedy nie zaznasz. wtyfkając Jankowi w garść fujarkę. A krowy, chłopcze, za krzywdę twoją do rzeki Przyłożył Janek fujarkę do ust i dmuchnął. zagnamy i potopimy. Niech tym twoim gospo­ Popiskiwanie jakieś, poświstywanie poturłało darzona, psiajuchom, za zgryzoty i z chciwości się w trawę. te ich kamienne serca pękną. - Trzeba się nauczyć. Patrz na mnie. -• Co mówicie, kowalu? Strach słuchać! Nie I uczył go kowal dobrą chwilę. Uczył dmu­ pójdę z wami, bo tu na ojca muszę czekać. chać równo i palcami przebierać. W każdym A gospodarze surowi, to prawda, ale przecież razie, nim się Janek obejrzał, już najprostsze mam u nich kąt i chleba kawałek, a wy mi ra­ melodie grać potrafił. dzicie krowy topić. Nie. - A teraz, chłopcze, weź kozik i przynieś Cofnął się chłopiec od ogniska. Przestraszył trochę grubszą witkę. Pora zrobić drugą fu­ się tej niespodziewanej mowy wędrownego ko­ jarkę. Ja będę grał i ty, łatwiej się nauczysz. wala. Pobiegł Janek ku wierzbie po witkę. Szybko - Nie bój się, chłopcze, ja tylko tak... się uwinął, ale kiedy wrócił, przy ognisku nie - Nie rnożna nawet talk myśleć. Nie czyń było już wędrownego kowala. Podniósł Janek drugiemu, co tobie niemiłe, mawiała matuś. fujarkę i rozglądał się uważnie, bo jeśli kowal 'Nigdzie z wami nie pójdę. poszedłby ku ścieżce, to musieliby się minąć, -• Nie pójdziesz? Szkoda. Będziesz tu sie­ a nie minęli się. „Jakby pod ziemię się za­ dział na pastwisku, marzł, pochlipywał, a może padł" - pomyślał Janek. - ,.I kozik zosta­ i zamarzniesz, bo coś mi się wj^daje, że ci twoi wił". gospodarze to i na śniegu gotowi krowy paść. - Kowalu, gdzieście się podzieli. Was? ko­ - Muszę czekać na ojca. zik został. - Pomogę ci odnaleźć ojca. Talary mam. Nawoływał kowala sporą chwilę, ale już. -• Nic mi po waszych talarach. Tu muszę na zmierzchać zaczęło. Nie było rady, włożył Ja­ ojca czekać. A za ser, kiełbasę i chleb bardzo nek kozi do kieszeni, fujarkę za pazuchę i wit­ dziękuję. ką, którą wciąż w ręku trzymał, popędził kro­ - Widzę, że nic ode mnie nie chcesz. I nie wy ku wsi. boisz się srogiego losu. Tak niedobrze się złożyło, że raport o 'mięk­ Przykucnął wędrowny kowal przy ognisku, kim serduszku Smentka, który przebrany za tobołek z jedzeniem zawiązał i ukrył pod ka­ wędrownego kowala, zamiast duszę do piekła potą. Podumał jeszcze chwilę, ręce nad ogni­ zaciągnąć, no, przynajmniej do złego namówić, skiem pogrzał i powstał. nauczył chłopca strugać fujarki z wierzbowych. - Nic nie chcesz •- powtórzył raz jeszcze witek, a i nakarmił chudzinę i pochwalił. Jak kowal i sięgnął po skórzany wór z kowalskim skrupulatnie zanotował czarci kontroler, takie­ dobytkiem. - Nic nie chcesz, ale jak odejdę, go diabelskiego wstydu piekło przez Smentka to znowu będzie ci smutno - położył wór się najadło, że nie można było sprawy płazem z powrotem na trawie. - Zuch z ciebie, chłop­ puścić. To nie diabeł, napisał kontroler, to pra­ cze, a ze mnie okrutny osioł, żem cię do złego wie anioł! namawiał. Widzisz tę wierzbę, chłopcze. Wi­ W każdym razie od tego czasu Smentk w pie­ dzisz? kle za karę siedzi. I choć upłynęło już niejedno - Widzę. dziesięcio, a może nawet nie dziesięcio, a stu­ - Masz tu kozik i migiem przynieś ot, taką lecie ,to nadal czarci nauczyciele próbują nau­ jak palec wierzbową witkę. Biegnij, ja ci czyć go, jak duszyczki niewinne przekabacać..., krów popilnuję. jak biednemu jeszcze choćby kruszynkę Zawahał się Janek, ale widząc, że kowal roz­ ukraść, jak bogatemu dołożyć, ale tak, żeby siada się przy ognisku, spytał: mu w pięty poszło. Jest tych przedmiotów, - A poco wam gałązka? których próbują nauczyć w piekle Smentka, - Przynieś, to zobaczysz. jeszcze dużo więcej, ale cała ta nauka psu na - Popatrzył Janek na kozik, który mu w budę. Niejeden czarci magister z kretesem za­ ręku błyszczał, spojrzał raz jeszcze na kowala łamał się, ucząc Smętka. I mówią o nim, że i pognał jak wiatr ku wierzbie. zdolny to diabeł, tylko jakby zbyt ludzki.

82 słał 80 piechurów do antypruskiej JOZEF MILEWSKI konfederacji pomorskiej. Klasztor w Pelplinie odwiedzili m. in. królo­ wie Kazimierz Jagiellończyk (1479), Zygmunt III Waza (1623), król szwedzki Karol Gustaw (1626), król W 55-leciie miasta Pe! plina polski Władysław IV (1635), królowa Eleonora (1675) i Jan III Sobieski . W okresie międzywojennym kilka czonej formie, a we wnętrzu, od (1677). Po tym ostatnim pobycie osiedli pomorskich otrzymało pra- góry, sklepienia trojakiego rodza­ przetrwała do dziś nazwa ulicy - Iwa miejskie, a wśród nich Pelplin, ju: kryształowe, siatkowe, gwieź- „Przystań Jana Sobieskiego" nad f fetory w tym roku obchodzi swój dzisto-siatkowe. Katedra, w 1965 ro­ kanałem młyńskim, dla upamiętnie­ 55 jubileusz. W związku z tą rocz­ ku podniesiona do godności bazyliki nia miejsca wyjścia z gondoli we­ nicą nie od rzeczy będzie przypom­ mniejszej, jest w ogóle jedną z naj­ neckiej na teren Pelplina tegoż kró­ nieć chociażby niektóre z najważ­ bogatszych w kraju w dzieła sztu­ la i jego orszaku. niejszych wydarzeń z przeszłości te- ki świątyń. W jej wnętrzu znajdu­ |go osiedla, o którym już Jan Dłu- ją się niepowtarzalne w Polsce stal­ W marcu 1823 roku klasztor w [gosz w XV wieku napisał, że poło- le dębowe, gotyckie i renesansowe Pelplinie uległ likwidacji, a w rok Iżony w nim klasztor „wszystkich wykonane przez zakonnych i świec­ później tu powstała siedziba die­ śmiertelnych podziwem napełnia" kich mistrzów snycerki. Bardzo cezji chełmińskiej, dziś jednej z naj­ | (Historia Polski, t. XI. s. 504). cenna i niepowtarzalna jest też ga­ większych w naszym kraju. W ślad Miejscowość o nazwie Pelplin ni- leria malarstwa pomorskiego (XVI- za tym przeniesiono do Pelplina z ! gdzie więcej w Polsce nie wystę­ -XVIII wiecznego) Hermana Ha- Chełmna seminarium duchowne puje, ale emigranci z tych okolic na, Andrzeja Stecha i Bartłomieja (1829). Powstała też Szkoła Tumska sprzed I wojny światowej założyli Strobla, tym wartościowsza, że ob­ Śpiewacza (1836), przekształcona w osiedle o identycznej nazwie w sta­ razy tkwią w kompozycjach ołta­ 1864 raku w Collegium Marianum, nie Wisoonsin w USA. Nazwa ta, rzowych. Znane są też w kraju, jedyne, w którym do 1920 roku a właściwie jej dawniejsze brzmie­ mieszczące się w katedrze, organy uczono języka i historii polskiej (w nia Poiplin (1274), Polpelin (1290), barokowe z lat 1677-1680 i np. 1923 roku upaństwowione, w 1927 Polplym (1298) oraz Paplin i Pep- ambona wykonana w 1682 roku roku o prawach pełnej szkoły śred­ lin (1583), zdaniem niektórych ety­ przez Mateusza Schollera z Gnie­ niej). W 1891 wieś otrzymała nowy mologów wywodzą się od starosło­ wa. gmach szkoły ludowej. wiańskiego nazwania topoli (papla), Cystersi oddawali się przeróżnej W 1852 roku Pelplin, liczący oko­ względnie od słowa plin (płin), tj. działalności kulturalnej i oświato­ trzęsawisko, bagno. Przez długie ło 1300 mieszkańców, otrzymał po­ wej. W XIV wieku urządzili przy łączenie kolejowe z Gdańskiem wieki Pelplin był tylko mało zna­ klasztorze tzw. scriptorium, tj. pra­ ną miejscowością, choć w niej i Bydgoszczą. W 1878 roku ruszyła cownię przepisywania książek, do­ cukrownia, która w połowie XX właśnie powstały, i znajdują się do kumentów itp., a także introligator - dnia dzisiejszego, bardzo znaczące wieku, powiększona o 19 nowych mię. W 1415 roku przedstawiciel cy­ obiektów produkcyjnych (w 1970 r. dla naszego narodu dobra kultural­ stersów udał się na sobór w Kon­ ne. Jak świadczą znaleziska archeo­ o oddział kwasu cytrynowego), zaj­ stancji, a np. w 1424 roku brat Fry­ muje obecnie w zakresie wydajnoś­ logiczne najstarsze ślady pobytu deryk (skarbnik zakonu) na pół­ człowieka pierwotnego w tych oko­ ci jedno z czołowych miejsc w gru­ roczne studia uniwersyteckie do Pa­ pie 77 zakładów tego przemysłu w licach sięgają czasów młodszej epo­ ryża. W 1623 roku brat Chrystian ki kamienia (4500-1700 p.n.e.). Za­ Polsce. W 1892 roku powstała mle­ bronił na uniwersytecie pracę dok­ czarnia parowa, a pięć lat później chowały się też w ziemi monety torską. Już w I połowie XV wieku z okresów panowania niektórych olbrzymi spichlerz zbożowy koło powstała w Pelplinie szkoła (śred­ dworca kolejowego. cesarzy rzymskich, mówiące że tę­ nia), uprawniająca do otrzymania dy lub w pobliżu biegł niegdyś tytułu bakałarza, niezbędnego dla 1866 roku Walenty Stefański za­ słynny szlak bursztynowy. uzyskania święceń kapłańskich. By­ łożył Towarzystwo (kółko) Rolnicze W dniu 2 stycznia 1274 roku ksią­ ła też szkoła klasztorna dla mło­ w tej wsi, a potem przy niej spół­ żę gdańskopomorski, Mszczuj II, na­ dzieży szlacheckiej, w której nau­ kę pożyczkową i konsumpcyjną ki pobierał np. Jackowski z Jab- oraz bibliotekę. W 1895 roku zawią­ dał to osiedle (liczące zapewne oko­ z ło 100 mieszkańców), oraz inne pob­ łowa. Była kapela dęta złożona za­ zał się bank ludowy, a w 1901 roku liskie, cystersom z Pogódek. Przy­ konników, a zasłynęły w Europie powstała spółka wspólnego zakupu byli oni tu dwa lata później, a dzię­ tzw. tabulatury pelplińskie z XVII i zbytu „Rolnik", której dyrektorem ki różnego rodzaju podobnym na­ wieku zgromadzone przez bracisz­ został ks. Feliks Bolt. W 1906 ro­ daniom, w tym np. obszaru leś­ ków Feliksa Trzcińskiego i Maury­ ku obradował tu przez dwa dni sej­ nego Bielsk przez Władysława Ło­ cego. Już pod koniec XIII wieku mik Związku Spółek Zarobkowych kietka z 27 listopada 1307 roku, przystąpiono do kompletowania bi­ i Gospodarczych z udziałem ich pa­ z czasem urośli do wielkości najpo­ blioteki klasztornej, która po wie­ trona ks. Piotra Wawrzyniaka. W la­ tężniejszego •- obok biskupa ku­ kach zbiorów liczy obecnie ponad tach 1920-1934 działała w Pelpli­ jawskiego -• feudała średniowiecz- 50 tysięcy druków zwartych i in­ nie spółdzielnia spożywców „Zgo­ nokościelnego na terenie objętym nych. W Pelplinie przetrwał do dziś da", która prowadziła pięć skle­ granicami dzisiejszego Kociewia. jedyny w Polsce egzemplarz Biblii pów i palarnię kawy ziarnistej. Gutenberga z XV wieku, pomnik Cystersi, obok obiektów ściśle piśmiennictwa o wartości ogólno­ Do powstania styczniowego posz­ klasztornych, już około 1280 roku ludzkiej. Wśród zakonników nie ło ośmiu wychowanków seminarium przystąpili do budowy monumen­ brakowało np. w XVII wieku kon­ duchownego i Collegium Marianum. talnego kościoła o powierzchni 2200 struktorów zegarów (cieniowych, W 1874 roku powstało w tej wsi m* dla- około 8000 wiernych, dziś słonecznościennych i mechanicz­ towarzystwo śpiewacze, najstarsze co do wielkości ustępującego tylko nych), biegłych mierników czy geo­ na Pomorzu, które pielęgnowało bazylice morskiej w Gdańsku i ka­ metrów. tradycje patriotyczne. Na przełomie tedrze w Oliwie. Po prawie dwu­ lat 1868 i 1869 zaczął się tu uka­ stu latach budowy, przypadającej Począwszy od XVI stulecia przy­ zywać „Pielgrzym", gazeta, która też na okres rządów opata Hen­ bywali do klasztoru zakonnicy odegrała ważną rolę w zakresie bu­ ryka ze Starogardu (1317-1323). z Warmii. W 1656 roku Szwedzi dzenia świadomości narodowej. kościół ten został konsekrowany więzili przez pewien czas przeora Z jej drukarni w 1890 roku wysz­ 8 marca 1472 roku, choć zapewne zakonu w Starogardzie, skąd udało ły też pierwsze egzemplarze „Wia­ nie wykończony. Dziś, zwiedzają­ mu się zbiec konno do Gdańska. rusa Polskiego" dla Polonii West­ cych ten obiekt sakralny, w podziw Tam też w roku następnym był falskiej. W 1899 roku Kociewiak- wprowadzają między innymi por­ zmuszony przebywać konwent pel- -kleryk seminarium duchownego, tal północny i cztery zewnętrzne ba­ pliński. Po wojnach szwedzkich za­ Paweł Czapiewski założył w tej szty ośmiokątne, gdzie indziej na czął się wzmacniać żywioł polski w uczelni Kółko Historyczne, podczas Pomorzu nie spotykane w tak skoń­ klasztorze. W 1769 roku przeor wy­ gdy dziewięć lat później powstał

83 równie patriotyczny Klub Kaszu- go. Pelplin liczył wtedy 4200 miesz­ precedensu w Europie. Zniszczono- bologów (kleryków). Pelplin przek­ kańców, a zaliczenie go w rejestr pomniki polskiej kultury politycz­ ształcał się w ośrodek pracy umy­ miast ożywczo wpłynęła na życie nej. Rozkradiziono co wartościow­ słowej i piśmienniczej Kociewia, w gospodarcze tej niewielkiej miejsco­ sze książki bibliotek naukowych w polską stolicę kulturalną tego re­ wości, choć do nierozwiązanego Pelplinie, a inne dzieła spalono. gionu, w jedyny na tym terenie wciąż problemu należało bezrobo­ ośrodek polskich badań naukowych, cie, podsycane przez wprawdzie Dnia 5 grudnia 1939 roku, wbrew o czym świadczyła skupiona wo­ nieliczną, ale politycznie i gospo­ IX artykułowi konkordatu z 1925 kół ks. Stanisława Kuj ot a (1845— darczo silną mniejszość niemiecką. roku, bez uprzedniej konsultacji z. -1914) pelplińska szkoła historycz­ Dnia 3 września 1939 roku, w bp Okoniewskim i bez wiedzy pry­ na, podobnie jak krakowska czy południe, wojska hitlerowskie masa polskiego kard. Hlonda oraz. lwowska swymi badaniami obejmu­ wkroczyły do Pelplina, co jedna z ambasadora RP przy Watykanie,, jąca cały kraj. Wszystko to słu­ Niemek, Ditta Lutz, skwitowała administratorem diecezji chełmiń­ żyło sprawie polskości na Pomorzu. publicznym na rynku podarciem skiej został Niemiec, bp ks. Karl Funkcje kulturalno-naukowe zo­ i podeptaniem polskiej flagi naro­ Maria Splett, znany później z wielu stały rozbudowane w okresie mię­ dowej. Tegoż dnia przybyły do mia­ antypolskich zarządzeń. Niemcy za­ dzywojennym, zwłaszcza kiedy w sta gauleiter NSDAP w Gdańsku, częli trąbić na cały świat, że tym samym Stolica Apostolska wyrazi­ 1926 roku, po 120 latach przerwy Albert Forster, oświadczył do ze­ branych przed katedrą Niemców: ła zgodę na przyłączenie Pomorza biskupem chełmińskim został Po­ do Rzeszy. lak ks. dr Stanisław Okoniewski, od „Polacy spolszczyli Pomorze w cią­ 1930 roku tytułujący się również gu 20 lat, my Niemcy zgermanizu- Odpowiedzią na represje był biskupem morskim. Ten wybitny jemy je w ciągu 24 godzin". W ślad udział Polaków w ruchu oporu, działacz społeczny, mecenas sztuki za tym poszły czyny. Zakazano uży­ którego formy były różne. Tak np. i nauki, zreformował nie tylko wania publicznie mowy polskiej, wykradano z rąk najeźdźcy księ­ szkoły "wyznaniowe w tym osiedlu wprowadzono godzinę policyjną, jak i gozbiory polskie. W zamurowanej oraz .przygotował przesłanki pod obowiązek meldowania się męż­ części starych zabudowań klasztor­ budowę przyszłego muzeum diece­ czyzn. W budynku seminarium du­ nych ukrywano ponad 20 tysięcy zjalnego, ale także zbudował ogól­ chownego urządzono siedzibę gesta­ tomów Biblioteki Gdańskiej PAN. nodostępny Dom Społeczny (1937) po wraz z aresztem, w którym zaczę­ Tajne nauczanie prowadziły nau­ oraz stworzył warunki pod budo­ to zamykać działaczy polskich. Przez czycielki Aleksandra Balcer i Ag­ wę dzielnicy ogródków działkowych mury tego „obozu odosobnienia" nieszka Fabian. Powstały grupy i domków jednorodzinnych, która przeszło do grudnia 1939 roku oko­ TOW „Gryf Pomorski" i AK. W wy­ przetrwało do dziś pod nazwą „Oko- ło 100 Polaków, w tym do 11 li­ niku dokonanej 7 października niewo". Imię Polski, zwłaszcza stopada 50 z Gniewa. Jako jednego 1942 roku dywersji na stacji wy- wśród studentów zachodniej Euro­ z pierwszych, 13 września areszto­ koleiło się 15 wagonów towarowych, py, rozsławił ks. Franciszek Sawic­ wano ks. Jerzego Chudzińskiego, jedna osoba poniosła śmierć, a dwie ki (1877-1952), twórca tzw. pelpliń- redaktora „Pielgrzyma", prezesa zostały ranne. Latem 1944 roku skiej szkoły filozoficznej. W zakre­ Stronnictwa Narodowego. Dokonał przez Puszczę Kampinowską wy­ sie malarstwa wyróżniali się trzej tego sam szef miejscowego gestapo, syłano z cukrowni cukier dla pow­ bracia Drapiewscy, podczas, gdy np. ledwo 20 lat liczący Helmut Rich­ stańców warszawskich. Ukrywano w rzeźbie M. Cichosz. Nie zanied­ ter, były kleryk bawarskiego semi­ zbiegów z miejsc odosobnienia, pod­ bywano spraw obronności kraju, o narium duchownego, który chełpił rzucano żywność i papierosy więź­ czym m. im. świadczy powstanie w się, że jest dobrym katolikiem. niom obozu koncentracyjnego Stutt- W drukarni „Pielgrzyma" zaczęto 1927 roku Kurkowego Bractwa hof, okresowo zatrudnionym na te­ składać gazetę hitlerowską „Der renie Pelplina. Spieszono z pomo­ Strzeleckiego (ostatni król kurko­ Danziger Vorposten", a Chudziń­ wy Franciszek Malewski), które w cą ofiarom bombardowania miasta, skiego w tydzień potem zamordo­ w tym cukrowni i urządzeń sta­ 1936 roku wzięło udział w Kon­ wano w koszarach w Tczewie. Pa­ gresie Zjednoczenia Kurkowych cyjnych w dniu 20 lutego 1945 ro­ łac biskupi zamieniono na kasyno ku. Bractw Strzeleckich w Gdyni, pod­ oficerskie z restauracją i salą ta­ czas którego odbyły się zawody neczną, a z katedry urządzono sa­ strzeleckie i uroczystości zbratania lę koncertową, a potem szkolenio­ Pelplin wyzwoliły wojska radziec­ „stanu średniego" z morzem. wą dla szkoły policyjnej. Dnia 20 kie 2 Armii Uderzeniowej gen. października 1939 roku aresztowa­ I. Fiediunińskiego 7 marca 1945 ro­ Dnia 6 grudnia 1930 roku ukazało ku. Poległo m. in. 16 żołnierzy Ar­ się rozporządzenie Rady Ministrów no 20 innych księży, z których 16- -17 też rozstrzelano w. Tczewie. mii Czerwonej. Zniszczenia w bu­ o zaliczeniu z dniem 1 stycznia dynkach i urządzeniach komunal­ 1931 roku gminy wiejskiej w po­ Przestała całkowicie istnieć kuria biskupia, co było przypadkiem bez nych były znaczne. Z cukrowni oku­ czet miast, co nastąpiło nie bez pant zdążył wywieźć silniki elek­ wkładu osobistego bp Okoniewskie­ tryczne. Spalony został magazyn z cukrem. Dwa wiadukty kolejowe zostały wysadzone w powietrze. Tuż po wyzwoleniu przystąpiono do odbudowy miasta ze zniszczeń wojennych. Rozbudowie poddane stały zakłady stolarskie i cukrow­ nia. Powstała fabryka mebli. Prze­ budowano mosty i jezdnie, unowo­ cześniono oświetlenie uliczne, pow­ stały wodociągi. Miasto otrzymało nowy dworzec kolejowy (1965), nowy gmach posterunku MO, no­ wy ośrodek zdrowia i muzeum die­ cezjalne. Po 1960 roku rozwinęło się budownictwo mieszkaniowe, pow­ stały nowe dzielnice mieszkaniowe, bloki wielorodzinne i domki indy­ widualne. Upamiętniono wiele miejsc zbrodni, dzień wyzwolenia (pomnik), nazwiska działaczy spo­ łecznych, jak np. Walentego Ste­ fańskiego (tablice pamiątkowe 1985). Wzrastała liczba mieszkań­ ców: 1945 - 3900, 1960 - 5500, Centrum współczesnego Pelplina 1970 - 6300, 1980 - 7500. Od 1969

84 iroku ukazują się roczniki nauko­ bitny działacz Polonii w USA, J. (Montreal, 1976) i Krzysztof Kose- we pt. „Studia Pelplińskie". Iwicki, autor książki-dokumentu pt. dowscy (Moskwa, 1980) ,,Z myślą o niepodległej", wyróż­ .Pelplin ma warunki do osiąg­ Po wojnie miasto Pelplin rozsła­ nionej nagrodą „Polityki" (1980), nięcia nowych sukcesów społeczno- wili m. in.: ks. dr B. Sychta, autor czy np. ks. dr Antoni Liedtke, spe­ -gospodarczych jak i kultur alno- unikatowych słowników gwar ka­ cjalista w zakresie sztuki sakral­ -naukowych w nadchodzących la­ szubskich i koeiewskieh, ks. dr J. nej, autor książki pt. „Saga pel- tach. Pasierb, współautor równie unika­ plińskiej Biblii Gutenberga" (1983). towej monografii pt. „Pelplin" W boksie brązowe medale olimpij­ (1978), Aleksander Karczyński, wy­ skie zdobyli pelplinianie Leszek Józef Milewski

o Chopinie ,wspominających dworek i koncerty. Sam JAN A. KAMIŃSKI domek gospodyni, stojący w nim fortepian nasuwał skojarzenia, że czas się tutaj zatrzymał. Dookoła, a było to w maju, sady pokryte wiosennym kwieciem. Nad pobliską Wdą wierzby pochylone. Cisza i spokój. Wydawało się przez chwilę, że młody Fryderyk sią­ dzie do fortepianu i popłyną nad rzeką i łąkami ma­ zurki". W HOP KOZŁ GRA E Jakże stosowne w tym miejscu będzie uzupełnie­ nie tych wspomnień skojarzeniami Tadeusza Mayzne- ra: „Wchodzi się w szumiące łany zbóż i wonne łąki MAZURKI szmaragdowe, borami okolone, i w wioski z chałupa- mu krytymi słomianą strzechą, z drogami topolą i wie­ rzbą sadzonymi. I widzi się ludzi wiejskich, przemie­ nionych kołodziejów, siewców, żeńców i oracza, przo­ downice i prządki. Przemienieni, bo dziwnie piękni Świecie, stara pomorska osada, nad Wisłą położona, w swojej radości : smętku". która w 1988 roku obchodzić będzie 650 rocznicę na­ Tyle wyobrażenia, konkrety były mniej przekony­ dania praw miejskich, niejedną w swoich murach go­ wujące. Bliższe oględziny fortepianu, o któryan wspo­ ściła osobistość. Był tu Jan Długosz, twórca legionów minała Hanna Fokczyńska, ujawniły dwa medale z polskich - gen. Henryk Dąbrowski, autor hymnu rosyjskim napisem. Instrument pochodził z Petersbur­ narodowego - Józef Wybicki... Odwiedziło to miasto ga, wyprodukowany przez firmę Muhlbaeh w 1870 ro­ pięciu królów polskich, a nawet car Piotr I. Jednak ku. Też staruszek, lecz dużo młodszy od tamtych o tym, że w Świeciu przebywał, komponował i grał z epoki Chopina. Pewne, że w Kozłowie Fryderyk Fryderyk Chopin niewiele w kraju wiedziało osób. na nim nie mógł grać, co jednak nie przekreślało fa­ W saimym Świeciu wiedzą o tym fakcie od niedawna. ktu, że tutaj przebywał. Odkrywanie śladów chopinowskiej obecności, za­ Wiele źródeł, opracowań, a 'zwłaszcza ocalała ipo dawnionych czasem i niepamięcią, było zajęciem tyle Chopinie korespondencja są w tym względzie jedno­ atrakcynym, co i żmudnym, tym bardziej, że wielu - znaczne. Powszechnie wiadomo, że młody Fryderyk także w gronie znawców przedmiotu - mocno powąt­ był i grywał w Szafami, Gulbinaoh, Sokołowie, Ki­ piewało w realność tego faktu. Początkowy trop po­ kole, a Paweł Dzianisz W swojej pracy „Okolice Cho­ bytu genialnego Polaka na kociewskiej ziemi pro­ pina" podaje, że ponadto był i gtrywał w Ugoszazu, wadzili do Kozłowa, imiejscowości leżącej w pobliżu Płonnie, Turznie, Izbicy, Nieszawie, Świeciu i Kozło­ Przechowa, gdzie w ubiegłym stuleciu zamieszkiwała wie. Chodzi tu oczywiście o to Świecie, położone mię­ moja rodzina. Jej potomkowie, którzy mieszkają tam dzy Wisłą a Widą, zwane Starym Miastem, dzisiaj już do dziś, Julianna Pająkowska i Kazimierz Młocicki nieistniejącym. Tamto miasto było wielokrotnie nę­ przekazali bardzo ważne, dla dalszych poszukiwań, kane powodziami, a w 1855 roku żywioł obu rzek spo­ informacje na ten teimat. Przed II wojną światową wodował dosłownie zalanie całego miasta, kiedy Uli­ duży rozgłos całej sprawie nadali reporterzy pomor­ cami i rynkiem płynęły łodzie. Była to ostatnia z se­ scy i warszawscy, którzy już wówczas szukali w Ko­ rii wielkich powodzi XIXJwiecznych. Po tej tragedii złowie śladów po Chopinie. Wszystkie te ślady, pod­ miasto przeniesiono na 'drugi brzeg Wisły, rozbudo­ trzymywane w minionych latach porzez miejscową wując je w sąsiedztwie klasztoru bernardynów. tradycję, wzbudzały ogromne zainteresowanie. Wojna W czyim domu i u kogo w 1825 roku w Świeciu jednak ponownie je zatarła. Chopin się zatrzymał lub gdzie koncertował, trudno Pierwszą osobą, która pokazała miejsce, gdzie stał już dziś ustalić. Czy było to w kamienicy któregoś dworek odwiedzany przez kompozytora, była Hanna ze świeckich mieszczan, ozy w zajeździe czy gospo­ Fokczyńska. Niestety, sam dworek spłonął w 1910 dzie? roku. Współcześnie, gdy w swoich poszukiwaniach Okoliczne Kozłowo jest bogatsze dla zrekonstruowa­ przybyłem w 1983 roku do Kozłowa, wieś już nie nia bytności Chopina. Na załączonej do wspomnianej przypominała tamtej osady z czasów Chopina. Wi­ pracy Pawła Dzianisza mapce, ilustrującej pobyt kom­ doczne piętno wywarły na niej pobliskie Zakłady Ce­ pozytora na Kujawach i Pomorzu, została ta miejsco­ lulozy. Zmieniły się zabudowania, inny tu już na­ wość podana. Towarzyszy jej opis, stwierdzający iż wet lokalny klimat, powietrze straciło ożywczy za­ jest to „osada w powiecie świeckim, administracyjnie pach, chociaż pozostała owa specyficzna atmosfera związana z Przeohowem, przedmieściem Świecia". Tak wyobraźni, odtwarzająca obraz sprzed 160 lat. więc zagadka została wyjaśniona. Osada leży w uroczej kotlince nad Wdą, wśród zie­ Źródła historyczne potwierdzają, że w 1756 roku leni. A więc to tutaj młody Chopin wypoczywał i le­ właścicielem Kozłowa był Antoni Zboiński, kasztelan czył nadwątlone zdrowie. To było to miejsce, które elbląski, który tę wieś otrzymał od ojca, również towarzyszyło pierwszym młodzieńczym mazurkom kasztelana - dobrzyńskiego - Ignacego Zboińskiego. Frycka, „kiedy duszę miał najwrażliwszą, fantazję W rękach tej rodziny Kozłowo pozostało przez wiele najbujniejszą i serce najczulsze", jak pisze o nich lat. (mazurkach), powstałych w tamtym okresie, Tadeusz Kociewski epizod wakacyjnych podróży Chopina Mayzner w swojej małej książeczce. nierozłącznie dotyczy Szafarni. Wiadomo, że zaniepo­ Ale mieszkańcy Kozłowa nie zdołali przechować tej kojeni imizernym •wyglądem Fryderyka, nieustępującą tradycji do czasów wspóczesnych, a niektórzy nawet wątłością i bladością jego - mimo nieustannej opieki wątpili, czy rzeczywiście tutaj kiedykolwiek Chopin lekarzy - rodzice postanowili wysłać go na wakacje przebywał. Jedynym więc realnym tropem była re­ na wieś. Z licznych zaproszeń wybrano wieś Szafar- lacja Hanny Fokozyńsfciej. „Przyjechałam z rodzicami nię, należącą do Juliana Dziewanowskiego, ojca Do­ do Kozłowa z Warszawy w 1920 roku - wspomina­ minika, licealnego przyjaciela Fryderyka. Bywał tam ła. - Doskonale pamiętam opowiadania mieszkańców dwa lata z rzędu, każdorazowo korzystając z wycie-

85 czek do okolicznych 'krawnych i znajomych państwa można z chopinowskiej biografii Kazimierza Mierzyń­ Dziewanowskich. W 1825 raku, (podczas drugich wa­ skiego: „Chętnie wyjeżdżano (z Szafami - przyp. kacji w Szafairaii, bywał taim 'także zaprzyjaźniony z red.) do krewnych i sąsiadów w okolicy, przy czym nimi Józef Zboiński, właściciel majątku Kowalewo Fryderyk na znak uhonorowania sadzany był w po­ w powiecie płockim, który zabrał Chopina na kilka wozie na głównym siedzeniu". dni ido siebie. Stamtąd ipochodai iist Fryderyka, infor­ Odnalezienie siadów po Chopinie stało się dosko­ mując;.' o wycieczce do 'Gdańska. Z Kowalewa pisał nałą okazją do wyznaczenia w 1985 roku turystyczne­ do rodziców i sióstr: „...gdy wyjeżdżamy do Płocka, go „Szlaku Chopina". Szlak wytyczył oddział PTTK szaleństwem by było, gdybym z imej strony nie miał w Świeciu. W 160 rocznicę pobytu kompozytora w Ko­ o tym donieść. Dziś wiec w Płocku, jutro w Rości­ złowie odsłonięto w tej miejscowości obelisk. Na obe­ szewie, popołjfljtfze w .Kikole, pairę dini w Turznie, lisk posłużył, odnaleziony podczas prac ziemnych przy parę dni w Kozłowie i w moment w Gdańsku, i na budowie szkoły na osiedlu Mairkaiiki w Świeciu, głaz powrót". Chopin jechał na tę wycieczkę w towarzy­ narzutowy. Przewieziony do Kozłowa, stanął w pobli­ stwie Józefa Zboińskiego, więc nie trudno się do­ żu miejsca, gdzie mieścił się dworek Zboińsikicń, na myśleć, dlaczego iząpianowano „parę dni" pobytu w obecnym polu Hanny Fokczyńskiej, która aktem da­ Kozłowie. W tym samym liście informował, jak moż­ rowizny przekazała grunt. Płytę z napisem w czynie na do niego adresować korespondencje: „...trudno społecznym wykonał kamieniarz z Nowego, Hubert wiedzieć, gdzie 'mię szukać trzeba, ale co ja, regu­ Gizeński. O 'małą architekturę tereniu wraz ;z zielenią larnie, co ikirok nieledwie pisać będę i dam znać, do­ zadbali pracownicy świeckiego PGKiM pod kierowni­ kąd adresować, żeby rai się dostało. Ale ile pan ctwem Jadwigi Iwanowskiej. Zboiński twierdzi, motana pisać przez Toruń, Świecie Uroczystość odsłonięcia tablicy, połączona z wmu­ (w oryginale listu: Sćhwetz - przyp. cred.) do Kozło­ rowaniem aktu erekcyjnego obelisku, odbyła się 27 wa, żebyśmy przyjechawszy już liścik zastali". Z tego października 1985 roku. Do Kozłowa tego 'dnia licznie wynika, iż iw Kozłowie planowano dłuższy pobyt, przybyła imłodzież szkolna, przedstawiciele władz, wy­ prawdopodobnie również w drodze powrotnej z Gdań­ znawcy chopinowskiego talentu. Akt erekcyjny od­ ska, skoro Fryderyk tam oczekiwał korespondencji czytał prezes oddziału PTTK w Świeciu, Czesław Ku­ z domu. rzyna, a jego wmurowania dokonali - naczelnik Trasa do Gdańska mogła prowadził Wisłą lub trak­ Świecia, Zbigniew Sobolewski w asyście 'działaczy tem dyliżainsowym. Czy była to obecna szosa E-16? PTTK - Hieronima Bortza i Jana Kamińskiego. Obe­ Należy sądzić, że ze względu na nadwą.tlone .zdrowie lisk odsłonili — I sekretarz Komitetu Miejsko-Gmin­ piętnastoletniego Frycka, jego opiekunowie wybrali nego PZPR, Roman Czechowski, rektor Akademii Mu­ podróż powozem. Czegoś na ten temat dowiedzieć .się zycznej w Bydgoszczy, Roman Suchecki i prezes PTTK, Czesław Kurzyna. Po południu, w sali wido­ wiskowej Świeckiego Domu Kultury, odbył się dla licznie zgromadzonych 'melomanów recital chopino­ wski obecnej na uroczystości Joanny Domańskiej, uczestniczki XI Międzynarodowego Konkursu Piani­ stycznego im. Fryderyka Chopina. Odtąd na „szlaku Chopina", 'Wiodącym ze Świecia przez Kozłowo do Terespola Pomorskiego, wita tu­ rystów obelisk Wielkiego Polaka, „talentem świata obywatela". W ten sposób został na trwałe zapisany m w historię ziemi świeckiej. Odwiedzających to miejsce witają także odległe dźwięki mazurków, to brawurowych, to smętnych, ibo;- dące odzwierciedleniem zasłyszanych w okolicy śpie­ wek, dumek i tańców ludowych.

Jan A. Kamiński

:&";":' Swi ecie z XIX wieku, w którym gościi Chopin. Zdjęcie pochodzi z lat ni'"e ":o" . późniejszyc•*--•--• h ' i •-przedstawi •---1-L a jedn• --ąi - - - powodzi. Tzw. „Stare Miasto" już nie istnieje. (Ze zbiorów autora).

Obecni na uroczystości odsłonięcia tablicy goście i przedstawiciele władz. < Fot. autor. Przed odsłonięciem obelisku. Fot. H. Sarnecki.

86 JERZY KIEDROWSKI Wszystko za uśmiech dziecka

powiedzieli się również nauczyciele. wie. Taki moment zawsze jest ro­ Szczególnego poparcia udzielili Ur­ dzajem egzaminu, zarówno dla or­ szula Fortuna i Jan Szymała, znani ganizatorów i wykonawców. Widok z wieloletniej działalności kultu­ szczelnie wypełnionej dziećmi sali ralnej wśród dzieci i młodzieży. napawał nadzieją, a jednocześnie Młodzi zapaleńcy, pod kierunkiem podsycał tremę. Podniecenie ogar­ Henryka Lemki, przystąpili do pra­ niało wszystkich, także wcześniej cy w listopadzie 1965 roku. Rozpo­ zwerbowanych do grona najbliż­ częły się próby bajki Ewy Szel- szych współpracowników: Tadeusza burg-Zarembiny „Za siedmioma gó­ Oszmanę - elektryka, Hugona rami, za siedmioma lasami". Zapał Sturma - akustyka i Klarę Lem­ młodych „aktorów", zdolności i kom­ ka, która jako charakteryzatorka petencje Henryka Lemki i upór dziecięcym twarzyczkom dodawała i stanowczość dyrektora Cześnika urody na miarę potrzeb baśniowych przezwyciężyły wszelkie biurokra­ postaci. Ludzie ci cale swoje umie­ tyczne przeszkody, których, niestety, jętności oddali teatrzykowi. Ważne po drodze nagromadziło się sporo. umiejętności - bo dobre oświetle­ Powstały dekoracje i stroje, zapro­ nie, odpowiednia słyszalność czy jektowane i wykonane przez Urszu­ sceniczny makijaż, to znaczna część lę i Henryka Lidzińskieh. Jedno­ ogólnego powodzenia. cześnie Tadeusz Abt przystąpił do Pierwsza premdera, ta „premiera muzycznego opracowania pierwszej premier", zakończyła się pełnym scenicznej baśni. Rozpoczęła się sy­ sukcesem opiekunów i wychowaw­ stematyczna praca, tyle żmudna, co ców. Nagrodą za trud i wysiłek by­ zarazem radosna. Próba za próbą. ły długotrwałe oklaski. Dzieci od­ Trwa ona nieprzerwanie po dzień tąd domagały się dalszych realiza­ dziesiejszy. Zapłatą jest uśmiech cji. Oczywiście te dzieci z widow­ dziecka. W owym codziennym two­ ni. I one zadecydowały, że teatr rzeniu tego teatralnego, baśniowe­ winien istnieć nadal. Było to waż­ go świata przewodzi zawołanie Hen­ ne wyróżnienie dla instruktorów ryka Lemi „WSZYSTKO ZA UŚ­ i młodych aktorów. Wśród tych MIECH DZIECKA!" .Pomaga ono ostatnich, niemal dwadzieścia lat zwłaszcza w przezwyciężaniu róż­ ternu na scenie zaprezentowali sq> norakich trudności, a tych, jak m. in. Danuta Dunajska, Ewa Mar­ wszędzie, nie skąpi skomplikowana, Roman Henryk Lanka. szalek, Janusz Lidziński, często absurdalna codzienność. Milczewski, Krzysztof Slomkowski.. Fot. Adam Lemka. Do premiery doszło 12 stycznia Dzisiaj już dorośli, prowadzą włas­ Placówki upowszechniania kultury 1967 roku. Pierwszego przedstawie­ ne dzieci na teatralne przedstawie­ w swej codziennej działalności, obok nia oczekiwano długo i niecierpli­ nia. innych rozlicznych zadań, powinny kształtować wrażliwość, a także współuczestniczyć w rozwijaniu za­ interesowań estetycznych. Nie są to zadania łatwe. Ambitna załoga, tworząca zgodny kolektyw, może je z powodzeniem podjąć. Tak było i jest w Domu Kultury Kolejarza w Tczewie, gdzie pracuje, rozwija się i działa Teatralny Zespół Dzie­ cięcy „Baj". Zespół ten powstał w maju 1965 roku z inicjatywy ówczesnego dy­ rektora domu kultury, Stanisława Cześnika, który zwrócił się do Hen­ ryka Lemki z propozycją założenia i prowadzenia dziecięcego zespołu teatralnego. Pomysł okazał się war­ tościowy, a wybór personalny kie­ rownika zespołu szczęśliwy - teatr istnieje już dwadzieścia jeden lat! W takich okolicznościach doszło do serdecznej, godnej naśladowania współpracy „kultury" i „oświaty", innymi słowy: Domu Kultury Ko­ lejarza i Szkoły Podstawowej Nr 5, gdzie wtedy dyrektorował Piotr Po premierowym przedstawieniu „Śpiącej królewny" Peraulfa w x1 Klein. Za powołaniem zespołu wy­ Fot. Adam Lemka.

87 ze „Śpiącej królewny". Od lewej - stoją: Scena z premierowego przedstawienia w 1986 roku. Adam Lip~ „.— .. nusz Żarach; poniżej Fot. Stanisław Zaczyński styna Sarnec'ka. ' Fot. Adam Lemka.

Później na scenę weszła „Królew­ W roku tym do wiernych widzów, wej Nr 5 w Tczewie, rodzice, gro­ na i sześciu krasnali" według Hele­ w znacznej części już stałych sym­ no pedagogiczne, a także wiele mło­ ny Ciesielczuk. Tym razem premie­ patyków „Baja", na pięć przedsta­ dych kobiet. Te ostatnie, byłe człon­ ra odbyła się 5 czerwca 1968 roku. wień zawitał „Kopciuszek" Jana kinie zespołu przyszły obejrzeć ju­ Dzieci na widowni „wyklaskały" Brzechwy. Dla młodych aktorów był bileuszową uroczystość wraz z mę­ szesnaście przedstawień. I znowu to rok łaskawy, bowiem umożli­ żami i własnymi już dziećmi. Przy­ pełny sukces! Zaobserwowano przy wił występy na „szerokiej" estra­ szły przeżyć po latach jeszcze raz okazji wyższy poziom wykonawczy dzie podczas obchodzonych Dni chwilę emocji, tak dobrze im zna­ i zwyżkę zainteresowania teatrem Gdańska. W następnym roku twór­ ną z czasów, kiedy same znajdowa­ w środowisku. Na scenie wówczas cy sympatycznego teatru dziecię­ ły się po tamtej stronie scenicznej wystąpili: Barbara Dąbrowska, Bar­ cego sięgnęli znowu po ulubionego rampy. bara Kufta, Ewa Marszalek, Gra­ przez wykonawców i widzów żyna Sochacka, Janusz Lidziński, „Szewczyka Dratewkę". Jednocześ­ Po kilku ciepłych zdaniach przy­ Jerzy Skwierawski... nie zastanawiano się nad „rzeczą witania, przyjętych serdeczną wrza­ większą". wą i oklaskami, kierownik zespołu, Do współpracy w zespole realiza­ Henryk Lemka powiedział między torów, teatrzyku dziecięcego w tym innymi: okresie doszła Zofia Szymańska. Jej Była nią adaptacja andersenow- zasługą były odtąd pomysłowe stro­ skiej „Królowej Śniegu". W sumie je, które w pierwszej kolejności na­ wielki trud i duże ryzyko, bo to „Radość dziecka i jego uśmiech, leżało przygotować do następnej przecież klasyka dziecięcej literatu­ to największy skarb, a zespołów premiery. Po serii prób ze sceny ry, znany autor, popularna baśń, a zajmujących się rozdzielaniem tych dziecięcej ukłonił się „Dzielny inscenizacja też niełatwa. Po pre­ skarbów jest niewiele. Dzieci w ze­ Szewczyk Dratewka". Po raz pierw­ mierze, w październiku 1975 roku spole teatralnym uczą się nie tylko szy pokazał się w mroźny ranek 14 obawy okazały się płonne. Długo swojej roli ale przede wszystkim stycznia 1969 roku. W tej bajce wy­ rozlegały się głośne brawa. ,,Kró' odwagi publicznego występowania, różniła się Danuta Dryja, Krystyna Iowa Śniegu" podbiła dziecięcą wi­ poprawnej dykcji, piękna ojczyste­ Ackerman, Grażyna Sochacka i Ste­ downię. Serdecznościom i podzię­ go języka, harmonii gestów i ru- ] fan Szeja. kowaniom nie było końca. Baśń cie­ chów. Oprócz tego, co może naj­ szyła się ogromnym powodzeniem. ważniejsze, uczą się solidarności j Spotkania dzieci ze swoimi baś­ Przy pełnych widowniach wysta­ działania w kolektywie, uczciwości \ niowymi bohaterami przestały 'być wiono ją piętnaście razy. i punktualności. Podobnie jak w I li tylko zwykłą zabawą czy obo­ każdym mechanizmie potrzebne jest wiązkiem, wśród członków zespołu, Drugie dziesięciolecie rozpoczęło najmniejsze kółko, tak również tu, J tych małych i większych zawiązy­ się od „Basi i Azorka" Romy Sane- na scenie najmniejsza nawet rola \ wały się przyjaźnie, wzajemnie po­ ckiej. Historię małej i beztroskiej jest równie ważna, jak ta głów- \ magano sobie w nauce, tej najważ­ dziewczynki ciekawie przedstawił na..." niejszej, po którą się chodziło do zespół ambitnych wykonawców. No­ szkoły. W pamięci utrwalały się wy etap działalności teatru rozpo­ Nikt nie wątpił w prawdziwość wrażenia pozostające do końca ży­ częli nowi „aktorzy" - Anna Ko­ tych słów, przyjęto je owacją. Trzy cia. walewska, Marzena Kuchta, Alicja lata potem, w czasie kolejnego ga­ Domian, Teresa Piątek, Małgorzata lowego przedstawienia, gorące okla­ W 1971 roku ponownie na scenie Eajewska, Mirosława Kurek i przy­ ski i wyrazy uznania były podzię­ pojawiają się postacie zza siedmiu szły instruktor teatralny DKK - kowaniem dla Henryka Lemki. Re­ gór i lasów, ulubiona Królewna Grażyna Murawska, a także Piotr żyser i kierownik artystyczny dzie­ Śnieżka razem z szóstką krasnali. KJossowski Jacek Storma, Janusz cięcego „Baja" obchodził wówczas Znowu w starych murach Domu barach, Adam Litka. Był to, zda­ jubileusz 45-lecia działalności w Kultury Kolejarza rozlegał się niem Henryka Lemki, najbardziej amatorskim ruchu teatralnym. śmiech, było gwarno, panowała ra­ pracowity i najzdolniejszy kolek­ W tym szlachetnym „bagażu" naj- dość i „grzmiały" oklaski. tyw. Poza aimi byli inni, trudno wdzięczniejsze miejsce zajęły ostat­ Dwa lata później współpracująca dzisiaj wymienić wszystkich. Razem nie lata, ozdobione radością i u- z Domem Kultury Kolejarza Szkoła zapisali naj dojrzalszy okres na kar­ śmiechem dziecka. To formalne uz­ Podstawowa Nr 5 otrzymała imię tach kronik swojego zespołu. nanie, równie szczere, wypełniło ho­ Adama Mickiewicza. Urozmaicono norowe Wyróżnienie Prezydenta formy współpracy, nasilono wspól­ W 1980 roku Teatralny Zespół Miasta „Panorama Tczewa". Kie­ ne działania. Do grona ludzi, któ­ Dziecięcy „Baj" obchodził 15 lecie rownik muzyczny zespołu, Tadeusz rym zależy na dobrym działaniu ze­ pracy. Zajętą do ostatniego miejsca Abt w następnym roku, z uwzględ­ społu, dołączył Józef Balcerowicz, •salę Domu Kultury Kolejarza wy­ nieniem pozostałych zasług dla roz­ dyrektor szkoły. Gwarancje wza­ pełnili rówieśnicy młodych wyko­ woju życia kulturalnego, udekoro­ jemnych korzyści wychowawczych nawców, w tym w przeważającej wany został Złotym Krzyżem Za­ umocniły podstawy teatrzyku. mierze uczniowie Szkoły Podstawo­ sługi.

88 KOCIEWSKA KRONIKA KULTURALNA 1984

S T Y C Z E Y leny Lange, nauczycielki i działaczki nego Kapeli Kociewskiej, znanego w Starogard Gd. ruchu oporu oraz konspiracyjnego har­ mieście popularyzatora muzyki ludo­ Podczas spotkania weteranów ruchu cerstwa i PCK w latach okupacji. wej, twórcy i działacza kultury. robotniczego grupie działaczy wręczo­ Opublikowano jednocześnie biografię W eliminacjach do 29 Ogólnopolskie­ no Medale 100-lecia polskiego ruchu Lanżanki, zaś pamiątki i dokumenty go Konkursu Recytatorskiego wyłonio­ robotniczego. Wśród odznaczonych zna­ osobiste tej nauczycielki przekazano do no 13 finalistów. Wystąpili oni w kon­ leźli się działacze społeczni i twórcy Izby Pamięci w Szkole Podstawowej cercie laureatów w Starogardzkim Cen­ kultury - Zygmunt Oller, Antoni Ge- nr 4. trum Kultury. rigk i Teofil Muzolf. Przez cały miesiąc czynna była w bu­ Tczew dynku Cechu Rzemiosł Różnych w Tczew W Tczewskim Domu Kultury odbył Starogardzie Gd. wystawa rzemiosła Przyjęto do realizacji projekt pomni­ się koncert pastorałek i kolęd w wy­ kociewskiego. Zgromadzono na niej ka ofiar wojny 1939-1945, autorstwa konaniu zespołu „Spes" z Tczewa. W ckoło 200 eksponatów z dziedziny me­ inż. arch. Zdzisława Majera, który zlo­ programie, obok ludowych i tradycyj­ blarstwa, dziewiarstwa, krawiectwa, kalizowany będzie w parku im. Ko­ nych utworów, zaprezentowano autor­ haftu, także wyroby ze szkła, rzeźbę pernika w Tczewie. skie pastorałki tczewskich twórców: w drewnie i wyroby jubilerskie. Wszy­ 12 marca wręczono tradycyjne „Pa­ Romana Landowskiego i Wojciecha Ga­ stkie prace były dziełem uczniów i noramy Tczewa" dla zasłużonych insty­ lińskiego. adeptów rzemiosła. tucji. Uhonorowano Zespół Szkół Za­ Czynna była wystawa fotograficzna wodowych „Polmo", Zasadniczą Szko­ Tczew Witolda Michalika z Krakowa pt. „Pa­ łę Budowlaną, oddział tczewski Polskie­ radoksy wielkiego finału". Obrazowała Postanowiono zorganizować „Dyskote­ go Związku Filatelistycznego, Spółdziel­ ona refleksje autora na temat śmierci kę z sercem", dochód z tej imprezy nię Inwalidów „Wisła", NBP oddz. i przemijania. przekazano na fundusz pomocy dla Tczew i Zakłady Mięsne. Z końcem stycznia minął termin wychowanków Państwowego Domu W eliminacjach rejonowych 23 Ogól­ składania prac konkursowych z dziedzi­ Dziecka w Tczewie. nopolskiego Konkursu Piosenki Ra­ ny fotografii w tematach: „Moje mia­ dzieckiej w Tczewie wyróżniono na­ Gniew sto, zdarzenia i ludzie" oraz „Moje grodami J. Malczewską, R. Kwaśnia­ Urząd Miasta, Miejsko-Gminny Ośro­ -widzenie świata". Organizatorem kon­ ka i grupę wokalną z tczewskiego LO. dek Kultury oraz TMZG ogłosiły kon­ kursu był Tczewski Dom Kultury. Na wojewódzki konkurs filmów ama­ kurs na wspomnienia o najnowszej torskich zgłoszono do przeglądu 21 fil­ Gdynia historii regionu i miasta. Plon konkur­ Rozstrzygnięty został konkurs plastycz­ mów. Wśród nagrodzonych znalazł się su zostanie przekazany do Izby Pa­ m.in. film „Nieprzemijanie" z AKF w ny dla dzieci i młodzieży, ogłoszony mięci w Gniewie. przez Pałac Młodzieży w Gdyni, a za­ Tczewie. tytułowany: „Jan III Sobieski i wikto­ Gdańsk Gniew ria wiedeńska". Wpłynęło nań kilka­ Ogłoszono wyniki konkursu plastycz­ 3 marca odbyło się spotkanie komisji set prac od 430 uczestników z 31 szkół nego „Głosu Wybrzeża" i Okręgowego historycznej ZW PTTK z Gdańska z całego województwa. Wśród piętnastu Przedsiębiorstwa Rozpowszechniania władzami i aktywem społeczno-kultu- prac z Kościelnej Jani nagrodzono ry­ Filmów w Gdańsku, na który -wpłynę­ ralnym miasta i regionu. Omówiono sunki Olgierda Kalinowskiego, Danuty ły 464 prace. Ogromny sukces odniosła stan organizacyjny Izby Pamięci Ja­ Soboń i Karoliny Szczepańskiej. w tym konkursie młodzież ze .Szkoły na III Sobieskiego, przekazano dla niej Podstawowej nr 1 w Starogardzie Gd. LUTY kolejną partię darów od ofiarodawców pod kierunkiem Wiesława Cyrzana i Starogard Gd. indywidualnych i zbiorowych. Zwiedza­ Brygidy Fałkowskiej, trzecią nagrodę 18 lutego obchodził swoje 70 urodzi­ no też okolicznościową wystawę „So- otrzymali Jarosław Brodnicki i Iwona ny zasłużony działacz i popularyzator biescianów". W ramach posiadanych Gwizdała. Wyróżnienia przypadły Pio­ historii Kociewia, dr Józef Milewski zbiorów postanowiono zorganizować za­ trowi Myszewskiemu z Gniewa i Pio­ ze Starogardu Gd. Wśród życzeń od lążek przyszłego muzeum w Gniewie. trowi Durayowi ze Starogardu Gd. miejscowych władz politycznych i ad­ W ramach akcji „Gniew" TMZG wy­ ministracyjnych oraz organizacji spo­ MARZEC stąpił z zamiarem uruchomienia kursu łecznych i instytucji kulturalnych by­ Starogard Gd. przewodników turystycznych. ły też gratulacje od redakcji pism, z 6 marca w 39 rocznicę wyzwolenia którymi jubilat współpracuje. miasta do pamiątkowej „Księgi Zasłu­ Pelplin Z inicjatywy TMZK odsłonięta zo­ żonych dla Starogardu Gd." wpisano 24 marca wyznaczyli sobie spotkanie stała tablica pamiątkowa ku czci He- Jana Schulza - kierownika artystycz- wychowankowie pelplińskiej uczelni

Mijały kolejne lata, wystawiono murzeń Henryk Lemka ciągle przy­ łek, Lisewa, Radostowa, Subków, następne spektakle, rozdzielając ze pomina: Koncewic, Swarożyna... sceny owe „skarby największe". „Pomyślcie, ile radosnych prze­ Ostatnia premiera odbyła się pod­ Zmieniali się wykonawcy, czasem żyć i wzruszeń na scenie doznają czas Dni Kultury, Oświaty, Książ­ także osoby w zespole realizato­ i ilu tysiącom swoich rówieśników ki i Prasy 1986. Na sali uczniowie rów. Ale fenomen dziecięcego tea­ sprawiają radość i niezapomniane Szkoły Podstawowej im. Adama tru trwa. W 1985 roku minęło dwa­ wrażenia..." Mickiewicza. Tradycyjnie już pożeg­ dzieścia lat pracy „Baja". Aktual­ No właśnie! Ilu tysiącom? War­ nano absolwentów tej szkoły — nie nadal zespołem kieruje, jak tościowanie w tysiącach może się członków zespołu, którzy przez dawniej, Henryk Lemka, przy wydawać przesadą... Zespół prowa­ cztery lata pracowali w teatrze. współpracy Grażyny Murawskiej, dzi własną statystykę. Okazuje się, Znowu zabrzmiały oklaski. Przeka­ Tadeusza Abta, Tadeusza Oszmany, że w ciągu dwudziestu lat przygo­ zano podziękowania i gratulacje, Stanisława Siemińskiego, Lidii tował osiem premier, nie wliczając wiele życzeń opiekunom i młodym Schneider, Ireny Jurczyńskiej... wznowień. Występował trzysta razy aktorom. Życzono, by na próbach dla prawie 100.000 młodych widzów królowało zawołanie „Wszystko za Teatr trwa, choć różne przeżywa (słownie: dla stu tysięcy)! Obok uśmiech dziecka!", a na scenie wiele dni, najczęściej radosne i słonecz­ dzieci z Tczewa sceniczne baśnie baśni w bajecznych spektaklach. ne. W chwilach przejściowych zach- obejrzeli młodzi widzowie z Pszczó- Jerzy Kiedrowski

89 KOCIEWSKA KEONIKA KULTURALNA 198 4

„Collegium Marianum", najstarszej Tczew bichowa. Inny działacz kulturalny, Jan szkoły średniej na Kociewiu. Z jej Pod patronatem LOK sesję popular­ Schulz ze Starogardu Gd. otrzymał na­ murów "wyszło wielu znakomitych re­ no-naukowa pt. „Żołnierskie drogi do grodę wojewody gdańskiego za wy­ prezentantów nauki, sztuki, medycyny, Polski" zorganizowała młodzież Zespołu bitne zasługi w rozwoju kultury mu­ •prawa... znanych w kraju i poza gra­ Szkół Zawodowych nr 1, Prócz refera­ zycznej . nicami. tów przedstawiono film dokumentalny 26 maja zainaugurowano w Starogar­ KWIECIE N oraz program poecyko-muzyczny. dzie coroczne „Dni Kociewia" z boga­ Starogard Gd. 13 kwietnia otwarto w tczewskim tym programem: recytacje w gwarze 18 kwietnia odbyło się spotkanie Muzeum Wisły stałą ekspozycję „Dzie­ kociewskiej, jarmark twórczości ludo­ działaczy TMZK z wojewódzkim kon­ je żeglugi wiślanej". Składa się na wej, przegląd filmów krótkometrażo- serwatorem zabytków i delegacją par­ nią część historyczna i kolekcja ma­ wych o Kociewiu, występ Zespołu Pie­ ku etnograficznego we Wdzydzach. Te­ larstwa o tematyce związanej z Wi­ śni i Tańca „Kociewie", III Szranki matem debaty była ochrona budownic­ słą. Otwarcia wystawy dokonał pre­ Teatralne, międzywojewódzki przegląd zydent m. Tczewa, Cz. Glinkowski. Ku­ twa drewnianego i powołanie skanse­ orkiestr dętych. Impreza trwała do stoszem Muzeum Wisły został inż. Ro­ nu kociewskiego. Podjęto w tej spra­ 3 czerwca. man Klim. Za szcególne zasługi przy wie obustronne zobowiązania. 31 maja wręczono nagrody naczelnika organizowaniu muzeum wręczono „Pa­ W Muzeum Ziemi Kociewskiej w Sta­ m. Starogardu dla pracowników kultu­ noramę Tczewa" doc. dr Przemysławo­ rogardzie Gd. czynna była wystawa ry. Laureatami zostali: Irena Podgórska, wl Smolarkowi z Centralnego Muzeum malarstwa nieprofesjonalnego ze zbio­ Edwin Hening i Andrzej Błażyński. Ho­ Morskiego. norowe członkostwo ZMZK otrzymał rów Muzeum Etnograficznego w Toru­ M A J Jan Schulz. niu. . Starogard Gd. Do rejonowych eliminacji szkolnych Tczew zespołów artystycznych z terenu Ko- Muzeum Ziemi Kociewskiej zorganizo­ 11 maja odbyły się uroczystości rocz­ ciewia stanęło około 7G0 uczestników. wało wystawę ludowej tkaniny deko­ nicowe 60-lecia Polskiego Związku Że­ Nagrodzono chóry i zespoły wokalne racyjnej. Eksponaty z lat 1880-1940 po­ glarskiego, połączone z odsłonięciem Szkoły Podstawowej or J i nr 7 ze chodziły ze zbiorów Oddziału Etnogra­ tablicy pamiątkowej i sesją naukową ficznego Muzeum Narodowego w Gdań­ Starogardu Gd., harcerski zespół z Wdy w TDK. Urządzono też wystawę foto­ sku. i Rywałdu, zespoły taneczne: „Małe graficzną i kiermasz akcesoriów żeglar­ Kociewie" przy SCK i ze Szkoły Pod­ 18 maja obchodził 80-lecie urodzin skich. stawowej nr 1 w Starogardzie Gd., a Alojzy Stawowy, znany rzeźbiarz ko- 23 maja otwarto wystawę poświęco­ także zespół fletów z Kalisk. ciewski, zamieszkały w Bietowie k. Lu- ną Janowi III Sobieskiemu. Zorgani- .IIsI-MIIsaMl I I!MlII Iil«WI I H ii^

140 ROCZNICA POWSTANIA STAROGARDZKIEGO 1846

Po przegranym powstaniu listopadowym, w Paryżu botę do wieczora i w tym czasie plebania przekształ­ ma emigracji, w 1832 roku powstało Towarzystwo De­ ciła się w prawdziwą siedzibę sztabu powstańczego. mokratyczne Polskie, które od 1340 roku poprzez Tu wspólnie z ks. Łobodzkim i innymi patriotami swoich emisariuszy zaczęło przygotowywać ponowne ustalono szczegółowy plan napadu ma Starogard, po powstanie w trzech zaborach. W kraju podobnie żywą wykonaniu którego i po zwołaniu pospolitego' rusze­ działalność przejawia Walenty Stefański (1813-1877) nia miano „'miejscowe powstanie ustalić" i 'rozszerzyć, w Poznaniu, założyciel tajnego Związku Plebejuszy zająć miasta Tczew i Gniew, zwerbować duchowień­ (1842-1843). Zgodnie ,z instrukcją powstańczą Pomo­ stwo „starej ziemi kaszubskiej". Powstańców zagrze­ rze zastało podzielone na 10 obwodów, w tym staro­ wano do walki słowami: „Ludzie! Macie przed sobą gardzki, którego komisarzem został student z Króle­ chwalebne dzieło! Idźcie walczyć za religię i za ojczy- wca, Juliusz Trojanowski, a po jego aresztowaniu na nę! Będziecie za to wynagrodzeni gruntem. A jak wy, przyjęcie dowództwa wyraził zgodę dwudziestodzie- tak w tej samej minucie zbroją się wszędzie wasi więcioletni student medycyny w tymże Królewcu, Flo­ bracia Polacy! Polska znowu powstaje..." rian Ceynowa, rodem z Kaszub, który w latach W sobotę wieczorem, 21 lutego 1846 roku, Ceynowa 1943-1844 odbył roczną służbę wojskową w artylerii przeniósł swą kwaterę dowódczą pod twierdzę Staro­ pruskiej. Ceynowa tym 'Chętniej wyraził zgodę na gard i stąd po północy w towarzystwie pomocników objęcie zaproponowanej snu funkcji, że znał Staro­ udał się na 'most chojnicki, aby z niego bezpośrednio gard i okolice. Miasto to liczyło w 1846 roku około dowodzić 'Zamierzonym atakiem na miasto (głównie na 3,5 tysiąca mieszkańców, przeważnie Polaków. Stacjo­ koszary). Kiedy zbliżyła się godzina trzecia nad ra­ nował w nim garnizon skia'dający się z 3 szwadronu nem, godzina rozpoczęcia zaplanowanego ataku, stwier­ 1 pułku huzarów przybocznych i 3 batalionu 5 wschod- dził, że stawiło się jedynie około stu powstańców,, niojpruskiego pułku Landwehiry, łącznie 500-600 żoł­ podczas, gdy inni, zwłaszcza iz terenu Kaszub, zawie­ nierzy pruskich. dli. Doszły też odgłosy o zdradzie i postawieniu gar­ W planach Floriana Ceynowy uderzenie na Staro­ nizonu pruskiego w stan gotowości bojowej. Załamały gard miało nastąpić siłami 900-1100 rebeliantów, się postawy i nastroje powstańców obawiających się, składających się głównie z okolicznych chłopów, rze­ że Polska, o którą mają walczyć, znowu będzie szla­ mieślników wiejskich i innych wieśniaków, uzbrojo­ checka i krzywdząca lud. W tej sytuacji Ceynowa nych w strzelby, kosy, widły, siekiery. był .zmuszony, po odebraniu przysięgi milczenia, po­ Ceynowa przybył w piątek, 20 lutego 1846 roku, do wstanie odwołać .. księdza Stanisława Łobodzikiego (1796-1863), admini­ W stan oskarżenia rząd pruski postawił dwudziestu stratora parafii w Klonówce (około 10 km od Staro­ czterech rebeliantów starogardzkich, z których Cey­ gardu), sąsiadującej bezpośrednio z parafią w Kokosz - nowa, 'ks. Łobodzki i Puttkammer-Kleszczyński otrzy­ kowach, w której od 1840 roku proboszczem był brat mali karę śmierci. Wszyscy wyszli na wolność jedy­ Floriana, ksiądz Marcin Ceynowa. Został tani życzli­ nie dzięki wybuchowi w Berlinie w 1848 roku rewo­ wie przyjęty jako zapowiedziany i oczekiwany do­ lucji ^marcowej. wódca powstania. Oznajmił on gospodarzom Klonów- Rebelia starogardzka nie powiodła się, ale wymowa ki, że termin insurekcji ogólnopolskiej, której częścią tego faktu, jak również udział jej wielu uczestników jest rebelia starogardzka, został ustalony na noc z 21 w następnym zrywie patriotycznym, w powstaniu na 22 lutego 1846 roku, w której oficerowie garnizonu styczniowym, miały ogromne znaczenie polityczne w starogardzkiego bawić się będą na balu karnawało­ latach niewoli pruskiej. Świadczyły o dążeniach wol­ wym, ostatnim przed wielkim postem. nościowych mieszkańców Pomorza. Ceynowa przebywał w Klonówce przez piątek i so­ J.rVL

90 1984 KOCIEWSKA KRONIKA KULTURALNA

zowano ją w związku z przyjęciem twórców z terenu Kociewia. Zaintere­ LIPIEC przez Zespół Szkól Budowlanych imie­ sowaniem cieszył się pokaz tkactwa Re­ Starogard Gd. nia Sobieskiego. Wykorzystano na niej giny Matuszewskiej z Czarnego Lasu 11 lipca, w pierwszą rocznicę śmier­ obiekty z muzeów Gdańska, Malborka i wystawa rzeźb Alojzego Stawowego. ci ostatniego dowódcy 2 Pułku Szwo­ i Tczewa, Biblioteki PAN w Gdańsku W restauracji ,,Kosmos" serwowano leżerów Rckitniańskieh ppłk. Tadeusza i Towarzystwa Miłośników Ziemi Gniew­ tego dnia potrawy kociewskiej kuchni. Łękawskiego na jego grobie stanął skiej. Tczew pomnik, wzorowany na mauzoleum ro- Gniew 9-10 czerwca w VII ogólnopolskim kitniańczyków. Rzeźby wykonał znany 28 maja zaczęły się „Gniewinki", po­ Przeglądzie Dziecięcych Zespołów Ta­ pomorski artysta, Antoni Łangowski z przedzone przemarszem orszaku ,,kró­ necznych PKP zaprezentowało się 15 Czerska. lewskiego". W programie uwzględniono zespołów. sesję popularno-naukowa o historii 22 czerwca w Tczewie rozpoczęły się SIERPIEŃ miasta, wystawę nabytków do Izby Pa­ II Spotkania Nadwiślańskie. W ramach Starogard Gd. mięci, występy Państwowej Orkiestry imprezy odbyły się „Tczewskie Sobót­ Zasłużony chirurg starogardzki, dr Kameralnej z Torunia i zespołu estra­ ki", w czasie których oprócz wystę­ med. Bernard Gajdus, odznaczony zo­ dowego z Grudziądza. pów artystycznych uruchomiono rejsy stał papieskim orderem „Pro Ecclesia Skarszewy statkiem po Wiśle. Odbyła się też se­ et Pontiiice". sja naukowa na temat delty Wisły. 25 maja problemy miasta i gminy Tczew Skarszewy prezentowano na antenie Oficjalnie powołano do życia Towarzy­ stwo Miłośników Wisły. 23 sierpnia w Tczewskim Domu Kul­ Rozgłośni Gdańskiej Polskiego Radia Skórcz tury odbył się interesujący spektakl pt. w trzech audycjach publicystycznych. „Mieć nadzieję", z udziałem Krystyny 8-9 czerwca, z okazji 50-lecia nada­ Prońko i Andrzeja Fedorowicza. CZERWIEC nia Skórczowi praw miejskich, zorga­ Starogard Gd. nizowano sesję naukową z referatami 26 sierpnia, również w Tczewie, w Laureatami w III Starogardzkich prof. Bogusława Krei, prof. Władysła­ wojewódzkim przeglądzie zespołów ro­ kowych wojewńdztwa gdańskiego, pod Szrankach Teatralnych zostały: Tea­ wa Wędzińskiego, dr Józefa Milewskie­ nazwą „Rock na murawie", udział trzyk Dziecięcy M-GOK w Skarszewach, go i dr Alfonsa Sikory. Wręczono też wzięło 12 zespołów młodzieżowych. Teatr Poetycki ,,Puls" z SCK i Teatr pamiątkowe medale m.in. działaczom Poezji ze Starogardu. •regionalnym Małgorzacie Garnyszowej Pelplin 3 czerwca na jarmarku twórczości lu­ z Pąezewa i Józefowi Milewskiemu ze Grono wychowanków Collegium Ma- dowej w Starogardzie wystąpiło 20 Starogardu Gd. rlanum, pod kierunkiem Henryka Łu-

UROCZYSTOŚĆI W KLONÓWCE

W 140 rocznicę zrywu chłopów kociewskich (prze­ ciwko pruskiemu 'zaborcy, w miejscu zawiązania się spisku pod wodzą Floriana Ceynowy, w Klonówce koło Starogardu Gdańskiego odsłonięto pamiątkowy obelisk według projektu inż. Mieczysława Brejskiego i Bogdana Soleckiego. Z inicjatywą upamiętnienia tych historycznych wy­ darzeń wystąpiło Towarzystwo Miłośników Ziemi Ko­ ciewskiej, zaś Rada Sołecka Klonówki podjęła się w czynie społecznym wykonania obelisku i urządzenia zieleńca wokół niego. Finał tych działań przypadł w „Dniach Kociewia 1986". Uroczystość, ,z udziałem miejsko-gminnych władz Moment odsłonięcia obelisku w Klonówce. politycznych i administracyjnych oraz mieszkańców Fot. H. Spychalski wsi, poprzedziło wystąpienie dr Józefa Milewskiego, który przedstawił dzieje powstania 1846 roku i losy •MBMnHBnMHHBBi jego przywódców. Odsłonięcia tablicy pamiątkowej dokonała najstarsza mieszkanka Klonówki, 84-letnia Występ artystyczny dziatwy szkolnej z Klonówki. Franciszka Maza w towarzystwie sekretarza KM-G Fot. L. Lewandowski w Starogardzie Gdańskim, Gerarda Kuchty i zastęp­ cy przewodniczącego MK PRON, Marka Łukaszew­ skiego. Delegacja młodzieży, mieszkańców i organiza­ cji społeczno-regionalnych złożyły kwiaty na płycie obelisku. Po części poetycko-muzycznej odśpiewano „Rotę". Następnie wręczone Zostały odznaczenia i wyróżnie­ nia za pracę społeczną w upowszechnianiu kultury. Złotym Krzyżem Zasługi odznaczono 'mgr Ewę Beyar, współtwórczynię Zespołu Pieśni i Tańca „Kociewie". Nagrodą Prezydenta Starogardu Gdańskiego uhonoro­ wano mgr Gizelę Dembińską, Halinę Krzemień i Teo­ dora Omarnika. Wręczono też dyplomy i listy gratu­ lacyjne, m.in. autorom obelisku — B. Soleckiemu i M. Brejsfciemu, sołtysowi A. Grothowi, który wraz z Radą Sołecką Klonówki doprowadził do zrealizowa­ nia inicjatywy 'działaczy TMZK.

R.Sz.

91 KOCIEWSKA KRONIKA KULTURALNA 1984 kowicza, ufundowało epitafium, ku czci kiestr w Tczewie i Starogardzie Gd. Trzcińsk pierwszego wojewody pomorskiego w oraz Władysław Smuda ze wsi Subko­ W rocznicę wybuchu II wojny świa­ niepodległej Polsce, dr Stefana Łaszew- wy - weteran 60-letniej wzorowej służ­ towej odsłonięto obelisk, upamiętnia­ skiego. Umieszczono je na pomniku by pożarniczej. Do gratulacji dołączy­ jący ofiary hitlerowskiego ludobójstwa cmentarnym w Pelplinie, na miejscu ły się TMZK i wład-ze lokalne. z Trzcińska i okolic, w tym nauczy­ wydartych przez hitlerowców inskryp­ Blisko ćwierć wieku po śmierci Bog­ cieli Eryka Luckinera i Jana Giełdona. cji. Przy okazji grobowiec Łaszewskie- dana Jacobsona, wybitnego działacza Podobna uroczystość, połączona z odsło­ go poddano konserwacji. niepodległościowego i prawnika, grób nięciem pomnika ofiar terroru hitle­ Zelgoszcz jego został upamiętniony i oznakowa­ rowskiego, odbyła się w Osieku. 20 sierpnia, w 40 rocznice śmierci ny. Renowacji podano również grób Rudno Zygmunta Bączkowskiego na baryka­ rodziców Bogdana, stanowiący cenny 22—23 września odbyło się tradycyjne dach Powstania Warszawskiego, odbył obiekt dawnego rzemiosła kamieniar­ Święto Plonów gminy Pelplin. Atrak­ się apel pamięci przy pomniku „Jasz- skiego. cją programu dożynkowego były wy­ czurkowców" w Zelgoszczy. TMZK zor­ Tczew stępy artystyczne i ludowa zabawa ta­ ganizowało też wystawę, ilustrującą Miejska Biblioteka Publiczna i Towa­ neczna. udział Kociewiaków w walkach po­ rzystwo Miiośników Ziemi Tczewskiej wstańczych 1944 roku. oraz Oddział Zrzeszenia Kaszubsko-Po- Gdańsk Nowa Wieś Rzeczna morskiego ogłosiły konkurs na wspom­ Podczas koncertu zspołów folklory­ Przed zabytkowym zespołem pałaco­ nienia o Tczewie pod hasłem ,,Ocalić stycznych w Teatrze ,,Wybrzeże", wśród wym, siedzibą dyrekcji Kombinatu Rol­ od zapomnienia pamięć przodków". najlepszych zespołów pieśni i tańca nego PGR, umieszczono obelisk ku Termin składania prac wyznaczono na Kaszub i Kociewia, zaprezentowała się czci Edwarda PTzanowskiego, powstań­ koniec 1985 roku. Kapela „Kociewle". Program reżysero­ ca styczniowego 1863 roku, tkóry tu Gniew wał Jan Właśniewski. mieszkał aż do śmierci. W jednym z Podczas badań archeologicznych, pro­ pomieszczeń pałacu TMZK urządziło wadzonych przez ekipę Muzeum Arche­ Ottawa stałą ekspozycję biograficzną, poświęco­ ologicznego w Gdańsku, odkryto śla­ Członek honorowy TMZK, prof. dr ną zasłużonej rodzinie Przanowskich, dy nadbrzeża przystani zanikowej nad Paweł Wyczyński, został przyjęty na Wisłą z XIII-XIV wieku, pozostałości audiencji w Nuncjaturze Apostolskiej bramy miejskiej, części murów miej­ przez papieża Jana Pawła II. Spotka­ WRZESIEŃ skich, baszt i zabudowy XIV-wiecznej nie odbyło się 21 września w godzi­ Starogard Gd. miasta. nach porannych. Wybitny Kociewiak Jubileusz 80-lecia urodzin obchodzili Społeczeństwo Gniewa podjęło budo­ jest tłumaczem poezji Karola Wojtyły zasłużeni Kociewiacy: Ludwina Gulowa wę pomrAka Zwycięstwa 1 Wolności, na język francuski i angielski, zaś ich, ze Starogardu Gd. - emerytowana na­ którego odsłonięcie przewidziano na Autora poznał osobiście podczas po­ uczycielka i działaczka związkowa, rocznicę wyzwolenia miasta, 8 marca dróży kardynała po skupiskach polo­ Franciszek Kroi - były dyrygent or­ 1985 roku. nijnych w Kanadzie.

Od kilku dni plakaty zwoływały zewsząd Kociewiaków na doroczne święto folkloru. Wreszcie nadszedł ten dzień! W piątkowe południe, 6 czerwca 1986 roku, z Ratusza sta­ rogardzkiego popłynęły dźwięki hej­ nału. Mieszkańcom grodu nad Wie­ rzycą znane to dźwięki, które prze­ żyły swego autora, niezapomnianego Zygmunta Karbowskiego. Rozpogodziło się niebo, kiedy ło­ skot doboszowego bębna uciszył współczesną „gawiedź", zgromadzo­ ną przed Ratuszem, bo oto herold 4 w stroju z dawnych, staropolskich czasów, ogłosił „wszem i wobec i każdemu z osobna", że rozpoczął się czas uciech, zabaw i tańców no i jarmarcznych zakupów. Tak właś­ nie się zaczęły „Dni Kociewia Anno Domini 1986". i Ludowy poeta ó kccicwski. Antoni Górski, podpisuje Obrosły „Dni Kociewia" już le­ gendą i mocno zapadły w tradycję miasta, ale z czasem jakby przy- blakły, spowszedniały. Czyżby mia­ ły ustąpić przed naporem kapryś­ nej współczesności? Oto wkraczają — jeden za dru­ o gim — zespoły. Tęcza barw... ka­ lejdoskop rusza. Rozbrzmiewa daw­ na muzyka polska — to wspaniała grupa z Kalisk. Po niej w swoj­ skim korowodzie scenę opanowuje kociewski zespół z Lubichowa, po którym „Piaseckie Kociewiaki" in­ scenizują „Wesele Kociewskie" nie­ doścignionego Bernarda Sychty. Po chwili „Koleczkowianie" porwą wszystkich prezentacją pieśni ka­ szubskich, a ukraiński zespół „We-

92 1984 KOCIEWSKA KRONIKA KULTURALNA

PAŹDZIERNIK ce". Oprócz specjalistycznych referatów ju Recytatorskim Literatury Romantycz­ Starogard Gd. naukowych odbyły się koncerty i pre­ nej im. C. K. Norwida w Zakopanem. Podczas inauguracji roku kultural­ zentacje muzyczne utworów inspirowa­ Utalentowana recytatorska uzyskała no-oświatowego wręczono medale „Za nych folklorem koeiewsklm. Impreza liczne nagrody i wyróżnienia także w zasługi dla Starogardu Gdańskiego". zyskała rangę najpoważniejszego do­ innych konkursach i prezentacjach. Otrzymali je Roman Miszewski, Edwin konania artystycznego ostatnich lat. Hening i Michał Sadownik. Kościerzyna 27 grudnia uhonorowano TMZK „od­ TMZK ogłosiło konkurs jubileuszowy 23 listopada, w ramach wyjazdowego znaką Opiekuna Miejsc Pamięci Naro­ z okazji 40-lecia wyzwolenia Starogar­ Kolegium Kultury i Sztuki, z działa­ dowej' ' za stałą troskę o wszystkie du Gd. i Kociewia. Obejmuje on wszy- czami kultury spotkał się Wiceminister miejsca wsławione w dziejach miasta stike gatunki literackie i publicystycz­ Kultury i Sztuki Edward Gołębiewski. i regionu. Wśród odznaczonych był tak­ ne oraz plastyczne. W toku dyskusji o lokalnych proble­ że Kombinat Rolny w Nowej Wsi Tczew mach rozwoju kultury mówili m.in. Rzecznej, tkórego zasługą jest upamięt­ Muzeum Wisły wzbogaciło się o na­ przedstawiciele TMZK, TMZ.T. Podczas nienie grobu powstańca 1863 roku oraz stępną ekspozycję. Stanowią ją „Ło­ spotkania wręczono też nagrody dla szczególna troska o zespół pałacowy, dzie ludowe dorzecza Wisły". działaczy kociewskich: Bernarda Jano- stanowiący jeden z najlepiej zachowa­ Pelplin wicza, Alicji Kłos i Alojzego Stawo­ nych i właściwie użytkowanych obiek­ wego. 12 października zainaugurował swoją tów zabytkowych na Kociewłu. działalność Instytut Pastoralny przy Podobne spotkanie odbyło się w FPS Wyższym Seminarium Duchownym. „Folmo" w Tczewie z Wiceministrem Tczew Umożliwi on zdobywanie specjalizacji Kultury i Sztuki, Wacławem Janasem, W Tczewie otwarto nową placówkę z określonych dyscyplin teologiczno-pa- który odwiedził kilka tczewskich pla­ czytelniczą - filię nr 4 MBP, miesz­ storalnych. cówek kulturalnych. czącą się przy ul. Pionierów na Osie­ Zblewo dlu Staszica. Gminny Obywatelski Komitet Ochro­ GRUDZIEŃ ny Pomników Walki i Męczeństwa przy­ Starogard Gd. Piaseczno stąpił do zbiórki funduszy na budowę 9 grudnia w sali koncertowej Pań­ Z inicjatywy miejscowego działacza pomnika ku czci pomordowanych i po­ stwowej Szkoły Muzycznej odbyło się Jana Ejańkowskiego -powstał zespół ległych mieszkańców gminy w latach prawykonanie kompozycji Kazimierza pieśni i tańca „Piaseckie Kociewiaki". 1939-1945. Guzowskiego „Pamięci nieskończoność" W chwili powstania liczył 33 członków do słów Jerzego Stachurskiego. Utwór w wieku od 12 do 66 lat. Repertuar na sopran i kwartet smyczkowy po­ zespołu zawiera przede wszystkim tra­ LISTOPAD wstał jeszcze w 1982 roku w związku dycyjne pieśni i melodie dawnego Ko- Starogard Gd. z imprezą „Kociewie w muzyce". ciewia. 10-11 listopada odbyła się II sesja Starogardzianka Anna Piekutowska naukowa z cyklu „Kociewie w muzy­ otrzymała II nagrodę na XIII Turnie­ Zebrał i opracował: R. SZWOCH

ireteno" zdobędzie serca widzów. Czego tu nie ma!? Pełen werwy chór Koła Gospodyń Wiejskich z Pieców, dostojny i szacowny chór „Echo" z Tczewa, doskonały zespół rozrywkowy z Kalisk, „siarczyste" chłopaki z Karolewa i z Tczewa oraz zdobywające doświadczenie ze­ społy estradowe z Kleszczewa, Szlachty, Osiecznej... Skrzy się, hu­ mor, bo oto bawią widzów kaba­ rety z Kokoszkowych i Lubania. Ra­ dują się oczy, kiedy piękne dziew­ czyny w ramionach swych partne­ rów ruszają do tańca. A jest na co popatrzeć: uroda, gracja, kreacje... i ta muzyka. Kiedy występuje Klub Tańca Towarzyskiego przy Staro­ gardzkim Centrum Kultury przed estradą szpilki nie można wcisnąć, występ choru Koła Gospodyń Wiejskich z Piecó-W. taki tłok. „Piaseckie Kociewiaki" w inscenizacji „Wesela Ko- Trzydniowy maraton rytmów, ciewskiego" Bernarda Sychty. stylów i barw, mimo kapryśnej po­ PM gody, zwabił sporo widzów. Gwa­ rowe popisy recytatorów, wystawy, kiermasz, polowanie na autografy kociewskich ludzi pióra oraz sze­ roki wybór publikacji regionalnych... Si I tak przez wszystkie te dni. Do tego jeszcze imprezy rekreacyjno- -sportowe w Borzechowie, Nowej Wsi i w starogardzkiej Strzelnicy, spotkania i prelekcje -• aż do 11 czerwca. Było w czym wybierać. Kto przegapił okazję, niech nie traci nadziei. Następne „Dni Ko- ciewia" już za rok!

Paw-ela

93 KORZEC OSOBLIWOŚCI DAWNYCH I DZISIEJSZYCH

LAT TEMU...

760 - istniał pod Tczewem gród Zamejte, będący w 160 - w 1826 roku, w Klonówce urodził się Edward 1226 raku prawdopodobnie siedzibą rycerza- Kalstein, •uczestnik spisku Floriana Ceynowy -feudała Pakosława, w 1846 roku, członek kierownictwa starogardz­ - w tym samym iroiku rozpoczęto w Tczewie, kiej Ligi Polskiej (1848-50), jeden z przywód­ na „górnym mieście" budowę kościoła para­ ców pomorskiej organizacji powstańczej pod­ fialnego, obecnej fary p.w. św. Krzyża. czas Powstania Styczniowego 1863 iroku, autor 720 • - U stycznia 1266 roku w zamku nowskim zmarł rozprawy „Echo narodu czyli rzecz o sumieniu książę gdańsko-pomorski, Świętopełk II Wiel- narodowym" (Pelplin 1872), zmarł w Pelplinie iki, w 1898 roku, - również w 1266 roku, książę gdański, Mszczuj - w Kozłowie pod Świeciem w tym samym roku (Męstwie, Mściwoj) II, syn wyżej wymienio­ urodził się Józef Puttkamer-Kleszczyński, je­ nego Świętopełka, walcząc wspólnie z Prusami den z przywódców powstania Ceynowy. odniósł koło Nowego zwycięstwo nad Krzyża­ 150 - w 1836 roku powstała w Pelplinie Szkoła Tum­ kami. ska i Śpiewacza na poziomie niepełnym śred­ 710 - Ten sam Mszczuj II w 1276 roku zatwierdził nim, w 1864 roku przekształcona w progimna- nadania ziemskie w Pelplinie na rzecz zakonu zjuim o nazwie Collegium Marianum, jedyne cystersów, gdy tymczasem jego brat, Sam­ •w zaborze pruskim z polskim językiem nau­ bor II, książę dzielnicy tczewsko-lubiszewskiej, czania. darował Zakonowi Krzyżackiemu ziemię gnie­ 140 - w Gniewie odbyła się manifestacja mieszkań­ wską wraz z Gniewem, ców miasta i okolic, domagających się niepo­ - była już znana wieś owalnicowa Wielki Garc. dległości Polski, 680 - • rozegrała się w 1306 roku nad jeziorem Lubi- - • w lutym tego samego troku miało miejsce tzw. szewskim zwycięska bitwa między wojskami powstanie starogardzkie, kierowane przez Flo­ Władysława Łokietka a Brandenburczykami, riana Ceynowę, o czym piszemy w niniejszym w której zginął rycerz Jan Zwadujewicz ze numerze „KMR". Swarożyna, 130 -• w 1856 roku uruchomiony został w Tczewie - 27 pańdziernika tego samego roku Władysław młyn parowy. Łokietek przebywał w Świeciu, by w drodze 120 - w Pelplinie powstało założone w 1866 roku do Gdańska przyjąć hołd od podległych mu przez Walentego Stefańskiego (1813-1877) To­ mieszczan. warzystwo Rolnicze, 620 - w 1366 roku istniała już wieś Szczerbięcin. - natomiast w Gniewie w tymże roku ukazał się 520 -• zakończenie wojny trzynastoletniej z Zakonem pierwszy numer pisma rolniczego „Piast" oraz dla mieszkańców Starogardu zapisało się zdo­ założono Towarzystwo Gospodyń. byciem miasta przez oddziały polskie- kpt. Pa­ 110 - w Iwicznie na Kociewiu urodził się w 1876 wła Jasieńskiego, które po 10 miesięcznym roku Izydor Gulgowski, późniejszy etnograf, oblężeniu, w nocy z 22 na 23 lipca 1466 roku twórca skansenu kaszubskiego we Wdzydzach. wypędziły z niego Krzyżaków, 100 - urodził się Antoni Garnuszewski, mgr inżynier - w 1436 roku w Tczewie umiała miejsce wielka mechanik, komandor, dyrektor Państwowej powódź na skutek przetrwania wałów wiśla­ Szkoły Morskiej w Tczewie nych, zbudowanych w latach 1283-1300. 90 - urodził się Kazimierz Eckstein, w latach mię­ 470 - w 1516 roku zmarł, ścięty toporem, Szymon dzywojennych profesor gimnazjum w Świeciu, Materna, zbuntowany mieszczanin gdański, pro­ w 1939 roku rozstrzelany przez hitlerowców, wadzący przez 25 lat, wspólnie z bratem - w tym samym roku (1896), w Jeżewie w po­ Grzegorzem, zbrojną wojnę rozbójniczą prze­ wiecie świeckim, urodził się Bernard Łosiński, ciw gdańskiej Radzie Miejskiej, napadając ze późniejszy działacz społeczny i oświatowy na swoim oddziałem na konwoje wozów kupiec­ Kaszubach, który w 1940 roku zginął w obo­ kich, im.in. na szlaku kociewskim Subko­ zie koncentracyjnym w Stutthofiie wy - Brzeźno - Rajkowy - Klonówka - -'Starogard, gdzie do dzisiaj znany jest tzw. 70 - na Kociewiu powstała antypruska partyzantka „Wąwóz Maternów". polska, 460 - w 1916 roku pożar strawił ratusz tczewski, - iw 1526 roku koło wsi Gzatkowy Wisła po­ który już nigdy nie został odbudowany. nownie przerwała wały przeciwpowodziowe. 410 - w Gniewie, w 1576 troku obradował Sejmik 60 - • 26 marca 1926 roku z tczewskiego portu rzecz- Generalny Ziem Pruskich. mo-morskiego wypłynęły do Danii dwie pierw­ 360 sze barki motorowe z 1300 tonami węgla z Za­ - w czasie wojny szwedzkiej w 1626 roku na głębia Sląsko-Dąbrowskiego, dworze biskupów kujawskich w Subkowach przebywał król Zygmunt III Waza, - ks. dr Stanisław Okoniewski w 1926 roku, ja­ ko pierwszy Polak, przyjął urząd biskupa-or- - tegoż samego roku otwarto w Tczewie ponto­ dynariusza Diecezji Chełmińskiej w Pelplinie. nowy imost przez Wisłę, zbudowany przez Szwe­ dów. 40 - w Borach Tucholskich i na Kociewiu w 194S 290 - w 1696 roku zmarł król Jan III Sobieski, od roku grasowała banda „Łupaszki", która wśród 1667 roku starosta gniewski. wielu napadów najokrutniejszegO' mordu doko­ 240 :-• przypadkowy pożar fary tczewskiej w 1746 nała 19 'maja w Starej Kiszewie, roku zniszczył jej -wnętrze. - 30 sierpnia 1946 roku przywrócono połączenie, 230 - w roku 1756 uruchomiono w Gniewie stację przez wojnę zniszczonej, linii kolejowej na dyliżansową na - od dwudziestu lat czyn­ odcinku Skarszewy-Kościerzyna. nej - linii pocztowej, której pierwszym pocz- 30 - w 1956 roku zmarła w Saint-Etianne we Fran- mistrzem był Karol LatecM. .cji Agnieszka Mazela, urodzona w 1889 roku 220 - w 1766 roku odnotowano pierwszą wzmiankę w Tczewie, zakonnica sióstr miłosierdzia, zna­ o nowo założonej wsi Kaliska. na ze swej społecznej 'działalności charytatyw­ 210 - tczewianin Tomasz Koss, syn ławnika miej­ nej wśród polonijnej biedoty emigracyjnej, skiego, rozpoczął w 1778 roku na korwecie - powstała Starogardzka Fabryka Mebli Okrę­ „Discovery" podróż w ramach III wyprawy towych „Famos", przekształcona z dawnych dookoła świata kapitana Jamesa Cooka. Zakładów Meblarskich, 170 - władze pruskie w 1816 przeprowadziły kasatę - 23 września w Starogardzie odsłonięto pierw­ klasztoru bernardynów w Świeciu. szy na Pomorzu pomnik Adama Mickiewicza.

94 KORZEC OSOBLIWOŚCI POWAŻNYCH I ZABAWNYCH

CZY WIECIE, ŻE...

... rzeka Wierzyca, na swej 135 ki­ ... w latach 1613-1772 Skarszewy ... w czasach kontrreformacji w No­ lometrowej długości, po opuszcze­ były siedzibą pomorskiego sądu wym nad Wisłą na stosie spalono niu w okolicach Bartos zego Lasu grodzkiego, który w roku 1700 ska­ w 1624 roku dwie rzekome czarow­ Pojezierza Kaszubskiego, prawie zał cztery kobiety, oskarżone o cza­ nice - Małgorzatę Tyburkow i An­ przez 110 kilometrów płynie przez ry; torturowane przez siedem mie­ nę Jagodkaw, posądzone o kontak­ obszar Kociewia. sięcy zostały spalone na stosie. ty cielesne z diabłem Rokitą, a sie­ dem lat później podobny los spot­ ... już po 1514 roku założono w Sta­ ... w Warszawie na Marymoncie jest kał trzecią mieszkankę Nowego, rogardzie wodociągi, zaprojektowa­ ulica Pelplińska, a obok, niemal Annę Bernhadt. ne prawdopodobnie przez Mikołaja nad Wisłą tuż przy Lasku Bielań­ Kopernika, który bywał częstym skim -• ulica Tczewska, natomiast ... jeszcze w XVIII stuleciu biegła gościem mieszkającej w tym mieś­ na Pradze Południe, na osiedlu Go- w Tczewie wokół starego miasta, cie siostrzenicy Reginy, córki sio­ cławek znajduje się również nie­ wzdłuż wewnętrznej linii murów stry wielkiego astronoma, Katarzy­ wielka ulica Świecka. obronnych, ulica, zwana Okólna lub ny - żony miejscowego kupca, Kle­ Okrężna. mensa Moliera. ... dawna wieś królewska Skórcz otrzymała w 1934 roku prawa miej­ ... w latach międzywojennych w ... 30'% procent powierzchni Borów skie, kiedy miejscowość ta prze­ 2 Tczewie ukazywała się regularnie Tucholskich, tj. około 350 km tego kroczyła 3 tysiące mieszkańców, a gazeta pod nazwą „Dziennik Tczew­ kompleksu leśnego leży na obsza­ herb miasta - przedstawiający w ski", która w 1927 roku zmieniła rze Kociewia, iw tym w 3/4 sta­ dwóch polach gryfa i szpaka czyli tytuł na „Goniec Pomorski". nowi drzewostan kultur sosnowych. po kociewsku skorca - zatwierdzo­ ny został trzy lata później. ... urodzony w Tczewie Ryszard ... na terenach obecnego starogardz­ Karczykowski należy dzisiaj do ... Gorzędziej w latach 1287-1312, kiego Stadionu Tysiąclecia, w śred­ ścisłej czołówki tenorów operowych na mocy aktu lokacyjnego nadane­ niowieczu znajdowało się „Krucze świata, śpiewa w najwybitniejszych go przez biskupa płockiego Toma­ Pole", o którym podania mówią, że teatrach operowych obu półkul, nie sza, był miastem, które Krzyżacy służyło za plac straceń skazanych wyłączając mediolańskiej Scali, lon­ zamienili na wieś. przez Krzyżaków obywateli mia­ dyńskiej Covent Gardan, czy rów­ sta. nie słynnej Metropolitan Opera w Nowym Jorku, teatrów operowych ... dnia 15 października 1672 roku Wiednia, Moskwy, Tokio, Berlina, urodziła się w Gniewie córka Jana ... w końcu 1918 roku, zaraz po wy­ gdzie łącznie prezentował ponad i Marii Sobieskich, de la Berbilune, buchu rewolucji w Niemczech, od­ trzydzieści partii operowych. zwana przez gniewian Sobieska był się w Skarszewach wielki wiec, Berbiluna, ochrzczona trzema imio­ w którym uczestniczyła Róża Luk­ nami - Adelajda - Teofila - ... w 1950 roku do nazwy stolicy semburg, prezentująca na nim po­ Ludwika, która przeżyła niecałe stawy wybitnie internacjonalistycz- Kociewia, Starogardu, dodano przy­ pięć lat i - według miejscowej le­ miotnik „Gdański", celem odróżnie­ ne lecz manifestujący mieszkańcy gendy - ukazywała się na zamku domagali się niezwłocznego przeka­ nia tego miasta od Starogardu gniewskim, po swojej śmierci, w Szczecińskiego, z którym je często zania władzy w mieście polskiej ra­ każdą najdłuższą noc roku w towa­ dzie ludowej. mylono. rzystwie Czarnej Damy, którą była jej matka, Marysieńka Sobieska. ... za najstarszą świątynię na ziemi kociewskiej uznaje się kościół far- ... obecna ulica ks. Ściegiennego w ny św. Mateusza w Starogardzie, ... dojazdowa linia kolejowa, wybu­ Tczewie w ubiegłym wieku zwała, którego najdawniejsza część pocho­ dowana w 1902 roku, z Nowego do się Długie Ogrody, bowiem zawsze dzi z końca XII wieku, a jego oko­ Twardej Góry, była koleją prywat­ prowadziła ku ogrodom nad Wisłą, ło 150 lat trwająca budowa zosta­ ną, która dopiero w 1937 roku zo­ zielonej dzielnicy peryferyjnej o ła ukończona w 1339 roku. stała upaństwowiona. nazwie Podlice.

ROZMOWY Z GŁUCHYM

Jak się masz, Bartoszu? Jak się masz, Janie? Boże pomagaj, chłopie! - Mam gąsiora w koszu. Mam mleko w dzbanie. Ja tu glinę kopię. Jak się czują twoje dzieci? Tyś się pewnie dziś się Czy daleko do Pelplina? On związany, nie wyleci? wyspał. To jest dobra glina! A czy zdrowa twoja żona? Uważam, bym go nie wylał. Czyś ty głuch? Nie widziałem lisa bez Co ty pleciesz? Zostań Było nas dwóch! ogona. z Bogiem! Czyś ty bez rozumu? Dziś się z tobą nie dogadam. Idź i przewróć się przed Drugi poszedł do domu! Po co? Przecież deszcz nie progiem! A, gadaj głupi z panem... pada! Na wieki wieków amen! (Z okolic Sierosławia) (Z Drzycimia) (Z Osia)

95 KORZEC OSOBLIWOŚCI TYLKO ZABAWNYCH

FIGLI KI LUDOWE

POZDROWIENIE KIESZEŃ

Pozdrawiam cię przez koniec Wisi paskuda fartucha koło uda byś nie dostała dużego a w tej paskudzie brzucha grzebią ludzie

PLOTKARZE NA ZADUFANYCH i Gęsiarze za miedzą Kto zadziera nos do góry co gęś usra to zjedzą pokazuje w nosie dziury

ŚWIĘTE SŁOWA W OSTATECZNOŚCI Nie ma pola Choć chłop jak żaba bez konkola ale to nie baba

TEŻ MI PIĘKNA! WIECZNY ZAPIS Nogi Co się napisze w kominie jak batogi na glinie Ręce to nigdy nie zginie jak obręcze

Antoni KOCIEWSKI Józek koty goni ENTLICZEK zrób mi wózek w czarnej chuście PENTLICZEK dam ci placka po kapuście CZYLI na powrózek Kapusta go obaliła DZIATWY Józek i wszystkie koty zabiła DAWNE szykuj wózek Antoś padł ODLICZANKI cztery kółka kot go zjadł i dyszołka

Kuba Kubie w nosie dłubie Za stodołą za kapustą co wywierci Ktoś tu bywał między nami kulał się tam chudy z tłustą to da śmierci co się obżarł słodzinami Tak się długo tam kulali co wydrapie sucha rzepa - mokry chrzon aż kapustę połamali to da gapie •nikt to nie był - tylko on

96 Powołany w końcu 1985 roku KOCIEWSKI KANTOR EDYTORSKI Tczew-Starogard Gdański (Sekcja Wydawnicza Tczewskiego Domu Kultury) wydal dotychczas następujące pozycje:

dwa tczewskie almanachy poetyckie WIDOK OGÓLNY s. 32, cena 100,- NAJBLIŻSZA OKOLICA s. 40, cena 100,- oraz publikacje zlecone: Roman Landowski: Książnica tczewska 1946-1986 ? Tczewska Wiosna Plastyczna - katalog Ryszard Szwoch: Starogardzka książnica 1946-1986

W opracowaniu redakcyjnym lub w druku znajdują się i niebawem się ukaże: GARSC ŚMIECHU I PIEPRZU SZCZYPTA czyli facecji kopa Józef Milewski: ZABYTKI I INNE OSOBLIWOŚCI STAROGARDU SZKICE REGIONALNE arkusz poetycki wierszy Andrzeja Grzyba, Romana Landowskiego i Romana Senskiegol SZPĘGAWSK Z martyrologii mieszkańców Kociewia, w opr. red. J. Milewskiego

W planach najbliższych lat SKARBCZYK czyli o Kociewiu i Kociewiakach prawie wszystko (leksykon regionalny) W KUCHNI I PRZY STOLE HERBY Z KOCIEWIA SZTUKA LUDOWA KOCIEWIA SPOTKANIA NADWIŚLAŃSKIE Cena 140,- zł

Kociewski Kantor Edytorski Tczew-Starogard Gd. 1986

ISBN 83-85026-06-1 PL ISSN 0860-1917 SKÓRCZ STAROGARD GD ŚWIECIE TCZEW GNIEW NOWE PELPLIN SKARSZEWY

~

W najbliższych zeszytach m.in.:

Józef Milewski: SZLAK WYZWOLENIA Michał Misiorny OKOLICA MOJEJ MATKI Andrzej Pawlina: POCHODY GWIŻDŻ ÓW I HERODÓW Dalszy ciąg cyklu Romana Landowskiego „Tczewski parnasik lat dwudziestych: BELL CANTO Z MUZĄ W PODWIĄZKACH MIŁOŚCI ŚWIETLNYCH IGRZYSK Andrzej Grzyb: WZDŁUŻ CZARNEJ WODY Ciąg dalszy cyklu w oprać. Romana Klima: OPOWIEŚCI LUDZI GINĄCYCH ZAWODÓW W „KONTERFEKTACH" sylwetki Antoniego C ewskiego i Franciszka Nierzwickiego - pióra Ryszarda , cha Józef Golicki: KOCIEWIE - KULTURA MATERIALNA Romana Skeczowskiego i Jadwigi Staniszewskiej dalsze opracowania O HER­ BACH MIEJSCOWOŚCI KOCIEWSKICH Reportaż Józefa Ziółkowski a także lektury naszych przodków - kociewską kronika kulturalna - aneks do Sychty (pod red. dr Marii Pająkowskiej) - nasze promocje - poezja - próby literac­ kie - regionalny regał (omówienia, recenzje, zapowiedzi...) - legendy - po­ dania - baśnie (również Józefa Ceynowy) - korzee osobliwości - Gadki po naszamu - Z życia regionu