LIPIEC / SIERPIEŃ 2018 Miesięcznik internetowy poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

TOP NOTE Anna Gadt Quartet Mysterium Lunae Follow Dices Eternal Colors Rozmowy: Django Bates Piotr Wojtasik

Paweł Dobrowolski Utrzymywanie równowagi fot. Kuba Majerczyk

Od Redakcji redaktor naczelny Piotr Wickowski [email protected]

JazzPRESS, miesięcznik zasadniczo ukazujący się elektronicznie, od dawna pojawia się również w wersjach papierowych. Przygotowujemy specjalne edycje towarzyszą- ce różnym festiwalom (jak na przykład Jazz nad Odrą), sezonowym cyklom koncer- towym (jak Cały ten jazz! w Promie Kultury Saska Kępa) oraz regularnej działal- ności klubowej (12on14 Jazz Club). Tego lata jednak, jak nigdy dotąd, towarzyszymy jednocześnie – w gazetowych, papierowych wersjach – wielu warsztatom, festiwa- lom i koncertowym miejscom w różnych rejonach Polski. Towarzyszymy od razu w dwóch zupełnie odmiennych wersjach – wydania dotyczącego historii polskiego jazzu oraz zajmującego się twórczością najmłodszych pokoleń polskich muzyków. „«Mam jedną odpowiedź: prawda. To było tak prawdziwe, że aż naiwne» – tłuma- czył swój sukces Michał Urbaniak. Co polscy artyści mogli wnieść do muzyki, któ- rej korzenie sięgają całkowicie obcych im kultur? Autentyczność, o której wspomina skrzypek, wydaje się być najbardziej prozaicznym wkładem, ale jak się okazuje – bardzo cennym. Joachim-Ernst Berendt rozpoczyna kanoniczną książkę Wszystko o jazzie, pisząc: «Jazz był zawsze sprawą mniejszości». Trudno nie zgodzić się z tym poglądem, kiedy poznaje się historię rozwoju gatunku w Polsce. Tutejsze środowi- sko pokazywało siłę zawsze wtedy, gdy musiało reagować na zmieniające się realia. Przetrwało, bo na każdym etapie tych zmian, parafrazując Urbaniaka, pozostawało naiwnie prawdziwe” – pisze Jakub Krukowski w eseju, który publikujemy w gazecie nazwanej Polish JazzPRESS. Poza tym wydanie zawiera ranking 25. kanonicznych polskich płyt jazzowych, których – naszym subiektywnym zdaniem – nie powinno się zapominać, wspomnienia Zbigniewa Namysłowskiego oraz przypomnienie bun- towniczego nurtu z historii polskiego jazzu i okolic. „Coraz częściej nie chcą się definiować, bo choć wywodzą się z jazzowego idiomu, to ich muzyka jest przesiąknięta właściwie wszystkim” – tak Mery Zimny charaktery- zuje muzykę graną przez przedstawicieli najmłodszych pokoleń „wchodzących na rynek”, solidnie wykształconych na licznych krajowych i zagranicznych wydziałach jazzowych. To fragment artykułu o wiele mówiącym tytule Młodzi ostoją jazzu, za- mieszczonego z kolei w papierowym wydaniu JazzPRESSu, związanym z konkursem Jazzowy debiut fonograficzny. Tam również rozmowy z laureatami najnowszych i najstarszej edycji tej rywalizacji oraz recenzje płyt, które ukazały się dzięki temu konkursowi. Miłej lektury 4|

SPIS TREŚCI 3 – Od Redakcji 6 – Portrety improwizowane 7 – Wydarzenia 10 – Wspomnienie 10 Marek Karewicz (1938 – 2018) Był niedoścignionym wzorem 11 Andrzej „Idon” Wojciechowski (1930-2018) Trąbka Melomanów 12 – Płyty 12 Pod naszym patronatem 18 TOP NOTE 21 Recenzje Transgresje braci Olesiów Skomplikowane struktury z przystępną formą Quindependence – Circumstances Confusion Project – Primal Joachim Mencel Quintet – Artisena Karolina Śmietana – Illusion Show Band – Dno przestrzeni Brad Mehldau Trio – Seymour Reads The Constitution! Esbjörn Svensson Trio – e.s.t. Live In London Tonbruket – Live Salvation Marcus Miller – Laid Black Clarinet Factory – Meadows Django Bates’ Belovèd – The Study Of Touch Scott DuBois – Autumn Wind Leslie Pintchik – You Eat My Food, You Drink My Wine, You Steal My Girl! Malia – Ripples (Echoes Of Dreams) Van Morrison & Joey DeFrancesco – You’re Driving Me Crazy Sons of Kemet – Your Queen Is a Reptile Spoiwo dla wielu stylów Kris Davis & Craig Taborn – Octopus 56 – Koncerty 56 Przewodnik koncertowy 66 Autorytet gwarantujący sukces JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |5

72 Przystępna i w sam raz wyszukana 75 Uwierzcie, bo to działo się naprawdę! 77 Swing, swing, swing 81 – Rozmowy 81 Paweł Dobrowolski. Utrzymywanie równowagi 92 Django Bates Wierzę w moc grania 99 Piotr Wojtasik Cały ten jazz! MEET! 104 – Słowo na jazzowo 104 Złota Era Van Geldera Jimmy, Jimmy, Jimmy...Cobb! 106 Kanon Jazzu Zupełnie niespodziewana mieszanka wszystkiego ze wszystkim 108 Polish Jazz – Kanon polskiego jazzu Słowiańska egzotyka 110 My Favorite Things (or quite the opposite…) Bez obaw, to tylko muzyka… 114 – Pogranicze 114 Down the Backstreets Nasiadówa z wesołymi ziomeczkami 117 – Redakcja

F L a : www.jazzpress.pl

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 6| Wydarzenia Portrety improwizowane rys. Jarosław Czaja Jarosław rys. Wydarzenia JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |7

Baltic Breeze Cezariusza Gadziny i Atom String Quartet altic Breeze – pod takim Church. Następne zaplano- stival (Litwa), Stockholm Jazz Bhasłem w trasę po presti- wano w ramach Jazz in Ober- Festival (Szwecja) i Free Fall żowych europejskich festiwa- hausen (Niemcy), Medynes Fe- Nights Helsinki (Finlandia). › lach jazzowych wyrusza w lip- cu Atom String Quartet wspól- nie z saksofonistą Cezariuszem Gadziną. Muzycy wystąpią w Danii, Niemczech, na Litwie, w Szwecji i Finlandii z pro- gramem między innymi z ich wspólnego albumu The Fifth Element. Pierwszy koncert odbędzie się 13 lipca podczas Copenhagen Jazz Festival, przy współpracy z duńskim stowarzyszeniem muzyków SWAN, w miej-

scowym Sankt Augustinus prasowe materiały fot.

Inglot sponsoruje Blue Note rzemyski producent kos- udziałem Randy’ego Breckera. Dotychczas, od kilkudziesięciu Pmetyków, firma Inglot zo- Następnym koncertem tego- lat, marka Inglot zaangażowa- stała sponsorem Blue Note rocznego festiwalu, na którym na była w lokalne wydarzenia Jazz Festival w Nowym Jorku, pojawili się polscy muzycy, był jazzowe - koncerty polskich i za- na którym promuje również występ Walk Away z Deanem granicznych gwiazd jazzu za- polskich artystów. Na pierw- Brownem. W czerwcu, w cza- praszanych do Przemyśla. Pa- szym koncercie inaugurują- sie trwania festiwalu, w miej- sjonatem jazzu był założyciel cym tę współpracę w nowojor- scach koncertów oraz salonie i pierwszy właściciel firmy Woj- skim klubie Blue Note wystą- Inglot na Times Square wpro- ciech Inglot. Firma specjalizuje pił Włodek Pawlik w swoim wadzona została do sprzeda- się w produkcji kosmetyków ko- triu z Pawłem Pańtą i Cezarym ży specjalna linia kosmetyków lorowych. Posiada ponad 760 sa- Konradem oraz z gościnnym polskiej firmy. lonów w niemal 90 krajach. ›

Modny Polish Jazz

olish Jazz – taką nazwę profesorem Rosławem Szaybo, lorem i puentą polskiej szko- Pnosi najnowsza kolek- autorem plakatów i okładek ły plakatu. To oczko puszczone cja ubrań przygotowanych płytowych, w tym do Astig- w stronę Rosława Szaybo, z któ- przez polską odzieżową mar- matic Krzysztofa Komedy, jed- rym mieliśmy zaszczyt współ- kę MISBHV. Zaprezentowana nym z przedstawicieli pol- tworzyć tę kolekcję (z Astigma- 6 czerwca w Pałacu Kultury i skiej szkoły plakatu. tic zawsze gdzieś w tle)” – napi- Nauki w Warszawie kolekcja „Polish Jazz to analiza zimne- sali projektanci MISBHV. Ko- wiosna/lato 2019 zaprojekto- go uniformu Polski Ludowej lekcja będzie sprzedawana od wana została we współpracy z kontrastowana humorem, ko- stycznia 2019 roku. › 8| Wydarzenia

Odpoczno na Womex 2018

wartet Odpoczno, jako jedy- Kna formacja z Polski, zapre- zentuje się na najważniejszych międzynarodowych targach world music na świecie – Wo-

mex 2018. Ich tegoroczna edycja prasowe materiały fot. odbędzie się w październiku w Las Palmas de Gran Canaria na Wyspach Kanaryjskich. Odpoczno tworzą artyści wy- wodzący się z różnych mu- zycznych światów: od muzy- ki tradycyjnej (Joanna Gan- carczyk, Marcin Lorenc) przez jazz, muzykę improwizowaną (Marek Kądziela) aż po rocko- wiązują w swoich utworach. Debiutancka płyta Odpocz- wą alternatywę (Piotr Gwade- Zespół powstał w 2014 roku, rok no wydana została przez Au- ra). Połączyło ich zamiłowanie później został laureatem Kon- dio Cave w marcu tego roku. do tradycyjnej muzyki regionu kursu Muzyki Folkowej Pol- JazzPRESS i RadioJAZZ.FM są opoczyńskiego, do której na- skiego Radia Nowa Tradycja. jej patronami medialnymi. › JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |9

Zrzutka dla Marty

spółpracowniczka łam stworzyć obrazową niszę dla muzyków – WJazz­PRESSu, autor- by znaleźli swoje miejsce w fotografii. I dla foto- ka wielu publikowanych grafów – by spróbowali odnaleźć się w muzyce. w naszym magazynie foto- W jej kolorze, jasnościach, ciemnościach, nasy-

fot. Piotr Gruchała Piotr fot. grafii i tekstów – Marta Ig- ceniu, kontrastach, barwach, fakturze, kształ- natowicz-Sołtys potrzebuje tach, wzorach, przestrzeni, emocjach, ruchu”. › wsparcia. Na portalu cro- wdfundingowym Zrzutka. pl prowadzona jest zbiór- ka, aby mogła powrócić do muzycznego fotografowania. Marcie Ignatowicz-Sołtys skradziono drogi sprzęt fotograficzny. Pomóc w zakupie nowego można uczestnicząc w akcji na stronie: zrzut- ka.pl/aparat-dla-marty. O ambitnych planach swojego muzyczne- go fotografowania Marta Ignatowicz-Sołtys tak pisała we wprowadzeniu do prezentują- cego jej prace odcinka publikowanej niegdyś w JazzPRESSie Galerii improwizowanej: „Chcia- Marek Pospieszalski w obiektywie Marty Ignatowicz-Sołtys 10| Wspomnienie

Marek Karewicz (1938 – 2018) Był niedoścignionym wzorem

Lech Basel [email protected]

Piątek 22 czerwca 2018 roku to bardzo smutny stiwalu Jazz nad Odrą. Był jego sta- dzień w historii polskiego jazzu. Tego dnia umarł łym bywalcem, fotografem, przyja- bowiem, w wieku 80 lat, Marek Karewicz. Muzyk cielem. Imponował niesamowitym jazzowy, dziennikarz, animator jazzu, ale prze- zmysłem fotograficznym, znako- de wszystkim fotograf i projektant ogromnej licz- mitym kadrowaniem i czuciem by okładek płytowych, głównie z serii Polish Jazz. istoty fotografii koncertowej. I - ru Człowiek symbol, człowiek instytucja, dusza ca- basznym poczuciem humoru, któ- łego środowiska jazzowego w Polsce. re czyniło Go duszą towarzystwa Poznałem Go ponad 40 lat temu, w czasie, gdy na rozlicznych bankietach około- współpracowałem z Biurem Organizacyjnym Fe- jazzowych. Oglądałem Jego zdjęcia fot. Katarzyna Stańczyk Katarzyna fot. JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |11 w czasopismach jazzowych, na Andrzej „Idon” okładkach płyt winylowych i wy- Wojciechowski (1930-2018) stawach zupełnie nieświadomie, nie zajmowałem się wtedy foto- Trąbka Melomanów grafią. Ale twarz Milesa Davisa, którą na zawsze zapamiętałem, Krzysztof Komorek to twarz z Jego fotografii. Tak jak [email protected] okładkowy Stańko, Komeda, Na- mysłowski… A gdy zacząłem fotografować jazz, Był jednym z pionierów zaskakiwał mnie swoimi uwaga- powojennego odrodze- mi, zarówno tymi życzliwymi, jak nia polskiego jazzu. i krytycznymi. Był dla mnie mi- Należał do założycieli strzem. Wzorcem niedoścignio- i pierwszych muzyków nym, niepodważalnym autoryte- historycznej grupy Melomani. Andrzej „Idon” Woj- tem, mimo tego, że tak naprawdę ciechowski zmarł 20 maja w Łodzi, w której przy- nasze kontakty ograniczały się do szedł na świat 87 lat wcześniej. okazjonalnych spotkań na festi- Grał na trąbce i wraz z innymi działał od początku walach i koncertach jazzowych. w powstałym w 1947 roku w Łodzi klubie muzycz- Z wielkim smutkiem przyjąłem nym Melomani. Ze wspólnego, niezobowiązującego wiadomość o Jego śmierci. Ozna- grania na początku lat pięćdziesiątych narodził się cza ona bowiem koniec pewnej tam, pod przewodnictwem Jerzego „Dudusia” Ma- epoki. Zarówno w wymiarze ogól- tuszkiewicza, zespół nazwany również Melomani. nym, jak i moim osobistym. To Andrzej „Idon” Wojciechowskim znalazł się w jego także ogromna strata dla całe- składzie. Był wówczas studentem filologii rosyj- go środowiska fotografów jazzo- skiej na Uniwersytecie Łódzkim. wych. Ta liczna grupa młodych Pod koniec lat pięćdziesiątych Andrzej Wojcie- ludzi traktowała Go z ogromnym chowski zrezygnował z muzykowania i, poza oka- podziwem i szacunkiem. Dla wie- zjonalnymi sytuacjami, przestał pojawiać się na lu był wzorcem, inspiracją, kimś scenie. Pracował jako dziennikarz w Polskim Ra- na kształt guru, dla wielu ser- diu, Łódzkim Ośrodku Telewizyjnym, był redak- decznym przyjacielem. Z całą torem naczelnym łódzkiego Kalejdoskopu, z któ- pewnością miał ogromny wpływ rym współpracował niemal do końca życia. Był na rozwój polskich fotografów, także autorem wspomnieniowych książek To był którzy ostatnimi czasy zaczęli od- jazz i Narodziny gwiazdy Komeda. Był współzało- nosić tak liczne sukcesy między- życielem i działaczem Stowarzyszenia Meloma- narodowe. Tym sposobem zawsze ni. W ostatnich latach był jurorem Festiwalu Fil- będzie z nami, a my z Nim. Żeg- mowego im. Krzysztofa Komedy organizowanego naj, Marku… › w Ostrowie Wielkopolskim. › 12| Pod naszym patronatem

FOLLOW DICES – ETERNAL COLORS Przywilej młodości, z którego warto skorzystać fot. Maria Jarzyna Maria fot.

ikołaj Kostka – skrzypek, kompozytor, lider zespołu Follow Dices, czyli grupy two- rzonej przez czterech młodych, zdolnych i nietuzinkowych muzyków. Poza nim w jej skład wchodzą: Franciszek Raczkowski (fortepian), Jan Jerzy Kołacki (kontra- bas) i Adam Wajdzik (perkusja). Formacja została założona w 2015 roku w Poznaniu Mprzez studentów akademii muzycznych – katowickiej, wrocławskiej i poznańskiej. Mimo że obecny, stały skład wyklarował się dopiero rok temu, zespół zdołał już odnieść wiele sukcesów. Tylko w 2017 roku został laureatem Hanza Jazz Festiwal w Koszalinie oraz otrzymał wyróżnienie na Blue Note Poznań Competition. W tym roku, w maju ukazała się debiutancka płyta Follow Dices zatytułowana Eternal Colors (SJ Records), na której kwartet prowadzi sonorystyczne poszukiwania między ludo- wością i współczesnymi rozwiązaniami harmonicznymi. Niektóre z trzynastu kompozycji zamiesz-

czonych na płycie wprost odwołują się do twórczości Johna Cage’a. promocyjny artykuł JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |13

Aya Al-Azab: Maj był dla ciebie bardzo in- tensywnym czasem, ukazały się prawie jednocześnie dwie debiutanckie płyty z twoim udziałem – nagrana wraz z Fran- ciszkiem Raczkowskim Duo i Eternal Co- lors kwartetu Follow Dices. Skąd ten po- śpiech?

Mikołaj Kostka: Fantastyczna historia. W listopadzie zeszłego roku, podjęliśmy z Follow Dices decyzję o zbiórce pieniędzy na nagranie debiutanckiego albumu. Zare- zerwowaliśmy sesję nagraniową w fenome- nalnym Monochrom Studio w Gniewoszo- Udało ci się rozdzielić oba projekty? A mo- wie na koniec stycznia. W trakcie zbiórki że są one ze sobą brzmieniowo powiązane? pieniędzy, dowiedziałem się o Jazzowym debiucie fonograficznym, programie reali- Warto wspomnieć, że Follow Dices w swo- zowanym przez Instytut Muzyki i Tańca, jej niedługiej historii miało oprócz Fran- który umożliwia co roku dwóm jazzowym ka jeszcze dwóch pianistów. Idea grania formacjom wydanie debiutanckich płyt. w skrystalizowanym na płycie składzie po- Złożyłem wniosek jako Raczkowski/Kost- jawiła się dopiero po dłuższym czasie dueto- ka Duo i parę dni przed wejściem do studia wej współpracy. Postanowiliśmy zarejestro- z Dices otrzymałem pozytywną odpowiedź wać na obu płytach moje dwie kompozycje

Udało nam się nagrać i wydać dwie płyty prawie w jednym czasie fot. Maria Jarzyna Maria fot.

z Warszawy. Radości nie było końca, lecz (co z pewnością sugeruje nić łączącą oba pojawił się też mały organizacyjny prob- krążki): Ludowiak oraz 7, aby pokazać, jak lem – debiut Duo musiał odbyć się przed konkretny skład modeluje myślenie o utwo- premierą Dices, aby zachować reguły mini- rze. Wiąże się to też z moją koncepcją kom- sterialnego programu. To był szalony czas, ponowania – na próby przynoszę szkice, ale udało nam się nagrać i wydać dwie pły- które w twórczej interakcji zostają dokom- ty prawie w jednym czasie. ponowane przez cały zespół. Muzycznie oba projekty dzieli na pewno Na obu płytach można usłyszeć ciebie koncepcja składu: duet vs kwartet, bardzo ka- i Franciszka Raczkowskiego, co może suge- meralny, intymny dialog Duo naprzeciw so- rować, że ich zawartość może być podobna. norystycznym poszukiwaniom Dices, a tak- artykuł promocyjny artykuł 14| Pod naszym patronatem

że wiele niuansów, których wychwytywanie Fascynująca sprawa. Na pewno stanowi pozostawiam już każdemu z słuchaczy. ona ograniczenie w znaczeniu ustawie- nia konkretnej perspektywy postrzegania Co ogranicza twoje poszukiwania świata, mając na uwadze zbiór estetyk obo- muzyczne? wiązujący w danym obszarze kulturowym. Na drugie pytanie odpowiedziałbym sceną Chciałoby się powiedzieć, że nic [śmiech]. z filmu, który mnie ostatnio dość mocno Uważam, że w każdym człowieku istnieje poruszył. Chodzi o film Pomiędzy słowami ogromny potencjał, który można kształto- Urszuli Antoniak, stworzony na podstawie wać i rozwijać, chociażby dlatego, że każdy jej doświadczenia emigracyjnego. Główny z nas posiada tak fascynujący i nieskończe- bohater Michael, grany przez Jakuba Gier- nie potencjonalny organ zwany mózgiem szała, próbuje zasymilować się z berliń- (zaintrygowanych odsyłam w przestrzeń ską społecznością. W pewnym momencie neurobiologii). Oczywiście warto, choć na pojawia się w jego życiu ojciec, już dawno chwilę, zejść z tego dumnego, humanistycz- uznany na zmarłego, i rozsadza tę pozornie nego piedestału, aby stwierdzić, że ograni- nieskazitelną maskę doskonałego Niem- czenia kryją się na każdym kroku. Przede ca. Ojciec, który staje się symbolem powro- wszystkim instrument, specyfika jego bu- tu do dzieciństwa, przypomina o rdzennej, dowy, możliwości techniczne, które warun- polskiej tożsamości Michaela. kują swoiście ścieżki poszukiwań. Po dru- Dodałbym ponadto jedną, myślę, że intrygu- gie, mnogość muzycznych inspiracji, które jącą kwestię – oprócz niezbywalnego skład- otaczają współczesnego człowieka z każdej nika tożsamości, jakim jest według mnie

Warto, choć na chwilę, zejść z dumnego, humanistycznego piedestału, aby stwierdzić, że ograniczenia kryją się na każdym kroku strony i niemożność ich zgłębienia z powo- poczucie przynależności – w każdej kultu- du wiecznego niedoczasu. Po trzecie, moja rze istnieje historyczny bagaż wydarzeń, własna tożsamość kulturowa, warunkująca emocji, kontekstów, zrozumiałych w dany, punkt wyjścia własnych poszukiwań. specyficzny sposób w konkretnej społeczno- ści (chociażby postrzeganie przez pryzmat Zwróciłeś uwagę na istotną kwestię – czy PRL-u socjalizmu w Polsce, zderzone z poj- przynależność kulturowa może być ogra- mowaniem tego zjawiska w Skandynawii niczeniem dla muzyka? Uznajemy muzy- czy też filtrowanie rzeczywistości i postaw kę za uniwersalny język, ale czy człowiek przez pryzmat wojny, zaborów). Tego nie da

potrafi się wyzbyć całkowicie swojego ję- się wyzbyć, tak samo, jak nie da się wgryźć promocyjny artykuł zyka, na przykład narodowego? dogłębnie w zbiorowe imaginarium in- JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |15

nej narodowości, którego emanacją jest ję- wcześniej artysta, że każdy młody muzyk, zyk. Można jedynie próbować, ale absolutne on w przeszłości również, chce odkryć coś osiągnięcie któregokolwiek z tych stanów nowego w muzyce. Myślisz, że jest to prag- jest z góry skazane na porażkę. nienie młodości? Ty też do tego dążysz?

Czytałam ostatnio rozmowę z bardzo do- Myślę, że młodość to taki szczególny okres świadczonym i dojrzałym instrumentalistą, w życiu człowieka, który popycha go w stro- który powiedział, że historia każdego muzy- nę zabarwionych nutką szaleństwa nie- ka zatacza koło i z awangardy i tak wraca się kończących się poszukiwań, przekraczania do tradycji, bo to ona jest fundamentem. własnych barier, buntu wobec ustalonego porządku. To czas, w którym mając w so- Tak, podpisuję się pod tym stwierdzeniem bie ogromny potencjał życiowej energii, nie z całą mocą. Przywołałbym tu metaforę zdajesz sobie jeszcze sprawy z różnorakich drzewa – awangarda jest jedną z gałązek ograniczeń – odkrywa się je dopiero póź- wyrastających z pnia zwanego muzyką, ko- niej w procesie dojrzewania. To przywilej rzeniem jest zaś tradycja. To korzeń żywi ro- młodości, z którego warto skorzystać. ślinę, napełniając rosnące na jej gałęziach Idąc tym tropem, ja również chciałbym listki życiodajnym płynem – wodą. Tak sa- wnieść coś osobistego do tego napełniane- mo z awangardą, bez nieustannych powro- go przez wieki, wielkiego muzycznego tygla, tów do korzenia, jakim jest tradycja – usy- choć z pokorą przyjmuję fakt, jak wiele zo-

cha, obumiera. Spójrzmy zresztą na obie stało już powiedziane, napisane, zagrane. › Jarzyna Maria fot. jazzowe awangardy: free jazz i third stre- am – pierwszy zanurzony był mocno w ko- rzeniach bluesowych, drugi zaś cechuje głębokie porozumienie ze współczesną mu- zyką poważną, będącą częścią europejskiej tradycji. Z moich ulubionych klasycznych kompozytorów podałbym ponadto za przy- kład Krzysztofa Pendereckiego, który po se- rii sonorystycznych eksperymentów z Fluo- rescencjami i Trenem Ofiarom Hiroszimy na czele powraca do swojego wielkiego mistrza Jana Sebastiana Bacha, a także tradycji ro- mantycznej, pisząc Pasję według św. Łuka- sza, zrywającą z radykalizmem awangardy.

Polscy kompozytorzy z tamtego okresu za- manifestowali wręcz odejście od awangar-

artykuł promocyjny artykuł dy, ale najpierw musieli jej doświadczyć. O tym samym mówił także wspomniany 16| Pod naszym patronatem

Łukasz Kokoszko Quartet P. E. Quartet – New Challenge – Cokolwiek

New Challenge to debiut kwartetu prowadzo- P. E. Quartet powstał na jazzowym wydziale war- nego przez gitarzystę Łukasza Kokoszkę. Gru- szawskiej szkoły muzycznej przy ulicy Bednar- pa powstała z jego inicjatywy na początku 2016 skiej, gdzie po raz pierwszy spotkali się tworzący roku i ma już na swoim koncie znaczące nagro- go czterej młodzi muzycy. Cokolwiek jest debiu- dy, w tym zwycięstwo w 2017 roku w katowi- tem tej formacji. ckim Międzynarodowym Konkursie Improwiza- Grupę tworzą: Jerzy Mączyński – saksofon te- cji Jazzowej. norowy, Szymon Wójcik – gitara, Rafał Różalski – Zanim zadebiutował pod swoim nazwiskiem, Łu- kontrabas i Bartosz Szablowski – perkusja. Więk- kasz Kokoszko zaistniał na rynku fonograficznym szość kompozycji granych przez kwartet nie ma wraz z zespołem Pawła Wszołka. Współtworzy jednego autora, lecz wynika ze wspólnych po- również zespół SoundMeck, z którym nagrał album szukiwań. Swoje inspiracje czerpią z wielu źródeł, Eruption. W skład kwartetu Kokoszki wchodzą ab- od jazzu i muzyki improwizowanej przez rocka solwenci wydziałów jazzowych akademii muzycz- sześćdziesiątych po nową elektronikę. „Cokol- nych na wydziałach jazzowych, związani z Kato- wiek jest wielkim bałaganem, chaosem, absur- wicami i Krakowem. Na fortepianie gra Grzegorz dalną mieszanką czterech różnych osobowości, Ziółek, na kontrabasie Maciej Kitajewski, na perkusji opowieścią o poszukiwaniu własnej tożsamości Grzegorz Pałka. oraz wspólnych wartości. Jest wynikiem kolek- Premierowy koncert miał miejsce 7 lipca podczas tywnego eksperymentowania i komponowania, Warsaw Summer Jazz Days. Płyta jest efektem możliwego tylko dzięki przyjaźni” – opisują swój zwycięstwa grupy w tegorocznej edycji konkursu album muzycy P. E. Quartet. Jazzowy debiut fonograficzny organizowanego Album miał swoją premierę 9 lipca. Ukazał się na- przez Instytutu Muzyki i Tańca. kładem wytwórni Multikulti Project. JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |17

Miłosz Bazarnik Trio – Trip of a Lifetime

Płytą Trip of a Lifetime hołd Esbjörnowi Svensso- nowi oddaje Miłosz Bazarnik. Nieprzypadkowo album ukazał się 20 czerwca, pięć dni po dziesią- tej rocznicy śmierci lidera legendarnego tria e.s.t. Miłośnik Esbjörna Svenssona Miłosz Bazarnik jest pianistą, kompozytorem i studentem Akademii Muzycznej w Katowicach. W triu towarzyszą mu grający na gitarze basowej Krystian Teliżyn (ab- solwent krakowskiej Szkoły Jazzu i Muzyki Roz- rywkowej) oraz perkusistka i wibrafonistka Lilia- na Zieniawa (absolwentka katowickiej Akademii). Ich płyta zawiera muzykę bliską jazzowi skan- dynawskiemu i mieści się w szeroko rozumia- nym modern jazzie. „Ten album jest wynikiem naszych relacji, przyjaźni i emocji” – komentują. Grupa szczególnie ceni sobie szerokie horyzonty Svenssona, który zdołał zmieścić w swojej muzy- ce – jak mawiał – „pewien rodzaj jazzu, ekspery- mentalny rock’n’roll i w pewnym stopniu muzykę klasyczną”. Wydawcą albumu Trip of a Lifetime jest wytwór- nia Dux. 18 NOTE TOP |

Płyty / Top Note Top / Płyty

TTOOPPNNOOTTEE aa z łsy pdjce d wknwnj zui „[Księżyc] sztuki. wykonywanej podejściem do własnym z ważań roz przywołanych paralelę jednak zauważyła mylnego. Artystka wiecznejspuścizny, Gadt zainspirowała się tąestetyką. Nic bardziej bum Mając na uwadze poprzedni, czerpiący z renesansowego dorobku al jemał odBoga. otrzy bo wytworzyć, stanie w jest nie sam których dary, światu przekazujeKościół że sugeruje,autor tym ciała”.Obrazem niższe „jednocześnieotrzymującegoSłońcaoświecającego ca od i światło Księży do chrześcijańską wspólnotę porównującego Akwinu, z Tomasza św. filozofii w odnajdziemy lunae” „mysterium Pojęcie jemnica Księżyca inspiracje. Kluczem do zrozumienia tej selekcji jest – płyty tytuł jej towarzyszyły szerokie jak odkrywamy, przemyślenia artystki, lizującnazewnictwokompozycji siedemnaście),ażich (jest a także Najnowszy album Anny Gadt imponuje bogactwem odniesień. Ana Anna Gadt Quartet –

Hevhetia, 2018 Hevhetia, Renaissance . , można by oczekiwać, że sięgając teraz do średnio Mysterium Lunae Ta ------walu Voicingers. festi żorskim na poznała kalistka Osborne,Annemie listka którą wo wioloncze luksemburska również się pojawia Gościnnie Gradziuk (perkusja). Krzysztof oraz trabas) (fortepian), Maciej Garbowski (kon Ojdana Łukasz trio: akompaniuje albumie przy jak Podobnie muzykami. proszonymi szczególnieistotnajestrelacjaza z sfery ostatniej do odniesieniu W dzyludzkich. mię stosunków ze wynikające cje emoliteraturę,orazsztukę– życie jającego wszystko, co chłonęła przez własnąlustratwórczośćodbijedo Doprecyzowującporównumyśl,tę (3/2018). JazzPRESS miesięcznikowi udzielonym wywiadzie w Gadt ła tłumaczy – muzyków” świadczeń do i przeżyć echa odbijają które dźwiękami, z jest podobnie niem zda Moim Słońca. odbitym łem świat jedynie a swoim, nie świeci w pełni autorski język zadziwiająco spójna i definiuje jej Różnorodność okazuje się Breathing, Gadt ------ij ryooae diwę atrta at oraz Gadt autorstwa (dziewięć przygotowane niej Te w studiu. naną zaś, które oznaczono jako wcześ wyko improwizacją wspólną była utworów Część wiedzy słuchacza. wiedzy zależnościod w będziejegosiępostrzeganie różnić to muzyków, doświadczenia osobiste o oparciu w powstał materiał bowiem Jeśli odbiorcy. również Księżyca koncepcjęautorską że ciekawe, drogą ją Tociekawsze.swo dużo się okaże odkrywanie ich żonych kompozycji. w tytułach Myślę, że późniejsze go bez wcześniejszego zgłębiania kontekstów wyra przesłuchać proponuję albumem, opisywanym z się zapoznać okazji jeszcze mieli nie którzy Tym, grupy. tej ków człon wszystkich pracy syntezę jako należy postrzegać efekt osiągnięty to zasługą, jej wyłącznie jest albumu wizja Choć muzycy). ci tworzą dzień co na RGG(które tria towarzystwie w zaś o wokalistce nie Gadt, Anny zespole samodzielnym o wić mó należy uwadze, nagrania personaliów określaniu przy na to Mając nakazem”. niż dro gowskazem raczej (...), umową wstępną jedynie jest zie] jaz w [muzyki „zapis opinii jej W szkice. jako śla okre liderka Garbowskiego), i Ojdany jednym po

możemy odnieść nie tylko do twórcy, ale twórcy, do tylko nie odnieść możemy JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 2018 sierpień / lipiec JazzPRESS, [email protected] Jakub Krukowski Tajemnicy | 19 ------TOP NOTE TOP NOTE 20 |

Płyty / Top Note Top / Płyty tc pzpdah instrumen przypadkach tych W Malicka Terrence’a mieni) się kolorach w sele ckiewiczowską war Mi poznajemy, sięgapo gdy jej sztatu wymiar inny Zupełnie treści. intonacja ska autor jest wyrazu środkiem kiedy poezji, interpretowaniu do Gadt Anny zdolności przykład komity To zna podejmujedwukrotnie. się autorka wykonania jego a okładki, wewnątrz zamieszczono jedyny, śniegu. ze wan zajmuje pozycję centralną wier których z BolesławaLeśmiana, sze cztery stanowią pertuaru re Trzon fascynacja. i zdziwienie się pojawią momentach nazewnictwem wielu w im nadanym z utworów skonfronto przesłuchanych waniu po że Gwarantuję, T jako oznaczonych cji kompozy pominąć też można Nie relacje. OOko interesujące bardzo wychwyci to oryginału, ujęcia fonetycznego analizę na i zdobędzie nastrojowi on się podda Jeśli słuchacza. raźni wyob od jest uzależniony mierze większej w odbiór że więc, myślę – wokalizy słów pozbawione P są tem NNO TTE T P ( Wyspiańskiego O E

Tekst utworu, jako jako utworu, Tekst Świteziankę reo życia Drzewo Impresje Pan dzisiaj dzisiaj Pan oraz film film oraz , , . Nie . We Bał ------. Rozważania nad nad Rozważania odpowiedzi. wań poszuki samodzielnych do one ją skłania skutecznie że jednak, ślę my doświadczeń, osobistych odwołanie do o tu trudniej pewno Na Svalbard. prowincji norweskiej oraz Meru szczytu mitycznego miejsc – konkretnych do odnosić jednak się zdają tytułów, ich nia wytłumacze jasnego odnalazłem je autorka. je podsumowu – ryzyko” i swobodę dowolność, dużą na sobie zwalam Po sztuce. w kalkulować nie „Staram się język. autorski pełni jej w definiuje i spójna dziwiająco za się okazuje różnorodność Ta kształtów. fenomenalnych biera na realizacji w która wizja, rębna od cechuje album kolejny Każdy inaczej. jest wokalistki tej padku przy W konwencjonalnie. brzmią teraz mainstreamu, od odstające jako mnie przeze określane jekty pro że wniosku, do dochodzę sem cza z teksty, własne Przeglądając artystów. innych płyt cenzowania re okazji przy naduży tegowyrażenia wać się mi zdarza bezkompromisowość. Niekiedy jest Gadt Anny twórczości podstawą że niu, nae utwierdziły mnie w przekona w mnie utwierdziły › ytru Lu Mysterium ------JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |21

Transgresje braci Olesiów

Piotr Rytowski [email protected]

ło dzienne ujrzała dopiero w 2016 roku, za sprawą Fundacji Słuchaj! Od Górecki Ahead dzieli tę płytę za- tem osiem lat, a nie dwa, jak mo- głyby wskazywać daty wydawni- cze. Tym bardziej warto posłuchać ich obu. Transgression to zbiór jedena- stu kompozycji – autorem trzech jest Marcin Oleś, natomiast Bar- tłomiej i Theo Jörgensmann na- Oleś Brothers & Theo Jörgensmann pisali po cztery utwory. Płyta jest – Transgression Fundacja Słuchaj! 2016 owocem dziesięciu lat współpracy tria, co tłumaczy słyszalne już od Olesiowe często sięgają po formu- pierwszych dźwięków albumu do- łę tria, zapraszając do współpracy skonałe porozumienie muzyków, wybitnych muzyków. W kwietniu zarówno na płaszczyźnie instru- tego roku miał swoją premierę naj- mentalnej, ale także, a może przede nowszy ich album Górecki Ahead, wszystkim, mentalnej. Słuchacze nagrany w triu z niemieckim wi- nie mają wątpliwości, że Olesio- brafonistą Christopherem Dellem wie i Jörgensmann myślą o muzy- (o koncercie premierowym pisa- ce w ten sam sposób. łem w JazzPRESSie 5/2018). Podob- W poszczególnych utworach dba- nie z udziałem jednego zaproszo- ją o doskonały balans pomiędzy nego gościa powstała wcześniej kompozycją a improwizacją – jed- płyta Transgression, na której obok no i drugie utrzymując na najwyż- braci zagrał zaliczany do najwybit- szym poziomie. Imponujące jest niejszych klarnecistów na świecie też połączenie dużej swobody, lek- Theo Jörgensmann. kości gry z niesamowitą precyzją, Transgression musiała długo po- słyszalną szczególnie w skompo- czekać na wydanie. Nagrana w 2010 nowanych strukturach. Jak to zwy- roku dla kultowej szwajcarskiej kle w przypadku muzyki Olesiów oficyny HatHut Records, świat- bywa, na płycie nie możemy mówić 22| Płyty / Recenzje

jąc granice pomiędzy różnymi mu- zycznymi światami i sposobami pa- trzenia na muzykę. Jeśli ktokolwiek ma jeszcze jakieś wątpliwości, cho- Oleś Brothers & Christopher Dell dzi oczywiście o muzykę Henryka – Górecki Ahead Audio Cave, 2018 Mikołaja Góreckiego, jednego z naj- większych polskich kompozytorów o grze solisty i sekcji rytmicznej. Tu XX wieku. Na swojej poprzedniej każdy jest równoprawnym solistą, płycie trio Oleś Brothers & Christop- członkiem tria, a i często także du- her Dell w interesujący sposób re- etu – w utworach gdzie dwóch mu- interpretowało twórczość Krzyszto- zyków podejmuje dialog na swoje fa Komedy. Jednak „zrobić Komedę” instrumenty. na wibrafon, kontrabas i perkusję Żaden z trójki artystów nie musi to zupełnie innego typu wyzwanie udowadniać, jak świetnym jest im- niż „zrobić Góreckiego” na ten sam prowizatorem, ich sola są niewy- skład. Jak muzycy poradzili sobie muszone, organicznie wypływa- z tym ambitnym zadaniem? Moim ją z samego serca muzyki. Słucha zdaniem nad wyraz dobrze. się tego z ogromną przyjemnoś- Pierwszy duży plus to sam pomysł cią. Tak, jak często muzykę graną sięgnięcia po muzykę Góreckiego. przez Olesiów w różnych konfigu- Muzykę niezwykłą, a poza III Sym- racjach trudno jest jednoznacznie fonią nieznaną dobrze szerokim gdzieś zaklasyfikować, to tym ra- kręgom odbiorców. Mistrzostwem zem bez wątpienia mamy do czy- jest jednak dopiero realizacja tego nienia ze współczesnym akustycz- pomysłu. Artyści nie proponują nym jazzem z najwyższej półki. nam „klasyki na jazzowo” czy po O tak jednoznaczne stwierdzenie prostu przearanżowanych kompo- na pewno trudniej będzie w przy- zycji Góreckiego. Mimo że utwo- padku albumu Górecki Ahead. Tytuł ry na płycie noszą takie same ty- płyty omawianej powyżej świetnie tuły jak oryginalne kompozycje, oddaje też zawartość nowszego al- to dotarli do ich sedna, a następ- bumu, albowiem muzycy dokonują nie stworzyli je niemal zupełnie tu swoistej transgresji, przekracza- na nowo. Górecki mówił, że cała JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |23

jego muzyka przekazuje jedną ideę. stylu na orkiestrę smyczkową), Lit- Bracia Olesiowe i Christopher Dell tle Requiem for a Certain Polka (Małe odnaleźli tę ideę i zaprezentowali requiem dla pewnej polki op. 66), ją w swój oryginalny, charaktery- Good Night (Good Night op. 63) i The styczny sposób. Bells are Ringing for the Angelus Do- W poszczególnych utworach słu- mini (Na Anioł Pański biją dzwony chacze mogą rozpoznać moty- op. 57 na chór mieszany a cappella). wy wyciągnięte wprost z partytur Podczas koncertowej premiery pły- kompozytora, ale całość stanowi ty miałem pewne obiekcje w sto- autorski, pełen inwencji program sunku do gry Christophera Della. artystów zainspirowany twórczoś- Myślę, że na płycie zostały one zmi- cią mistrza. Jeśli ktoś nie zna ory- nimalizowane. Jego gra jest nieco ginałów, może być mu trudno bardziej „konwencjonalna” w sto- wyobrazić sobie, że to utwory orkie- sunku do tego, co prezentują bra- strowe bądź przeznaczone na kla- cia, ale trio jako całość kreuje nie- syczne składy kameralne. Brzmią zwykłą aurę i wciąga słuchaczy do po prostu jak skomponowane z my- świata wspaniałej muzyki Henry- ślą o jazzowym triu! Wszyscy, któ- ka Mikołaja Góreckiego. rzy znają oryginały, z pewnością Płyty Transgression i Górecki Ahe- docenią mistrzowskie wyważenie ad pokazują, że bracia Olesiowie na pomiędzy kompozycjami Henry- przestrzeni lat cały czas utrzymują ka Mikołaja Góreckiego a swobod- świetną formę i niezwykle wysoki nym, otwartym podejściem jazzo- poziom artystyczny swojej muzyki wych muzyków. – niezależnie od tego, za jaki reper- Płyta zawiera 11 utworów pocho- tuar się biorą i w jakich składach dzących z różnych okresów twór- pracują. Zdecydowanie polecam czości kompozytora. Są wśród nich: wysłuchać obu albumów – aby Three Pieces in Old Style (w pierwot- w pełni docenić kunszt wszech- nej wersji Trzy utwory w dawnym stronnych artystów. ›

F L a : www.jazzpress.pl 24| Płyty / Recenzje

Skomplikowane struktury z przystępną formą

Jędrzej Janicki [email protected]

Poza liderem Mikołajem Kostką na obu płytach pojawia się znako- mity pianista młodego pokolenia – Franciszek Raczkowski. Muzyk ten znany jest również z dowodzenia świetnym autorskim triem. Jak ła- two się domyślić, tylko tych dwóch muzyków stworzyło płytę Duo. Pły- ta Eternal Colors natomiast to dzie- ło kwartetu Follow Dices. Obok wspomnianych już artystów skład Raczkowski/Kostka – Duo SJ Records, 2018 tego zespołu uzupełnia sekcja ryt- miczna reprezentowana przez kon- Nie ukrywam, że jazzowe skrzyp- trabasistę Jana Jerzego Kołackiego ce darzę namiętnością szczerą i perkusistę Adama Wajdzika. i bezwarunkową. Jak nietrudno Już samo rozszerzone instrumenta- się domyślić, pierwszą moją fascy- rium powoduje, że Eternal Colors jest nacją (wciąż niesłabnącą) był Zbi- nagraniem nieco bardziej rozbudo- gniew Seifert. Z czasem do głosu wanym i bogatszym niż Duo. Wspól- doszło młodsze pokolenie – Adam nym mianownikiem obu płyt jest Bałdych, Bartosz Dworak, Mateusz jednak fascynacja twórczością Joh- Smoczyński. Z tym większym za- na Cage’a, jednego z najwybitniej- ciekawieniem obserwuję rozwój szych twórców współczesnej muzyki kariery kolejnego „młodego wil- klasycznej. Dzieło tego kompozytora ka”, który upodobał sobie skrzyp- wyrasta z improwizacji, przypadku, ce jako swój wiodący instrument. śmiało eksplorując granice muzyki Mikołaj Kostka, bo o tym muzy- jako takiej. Podobnej drogi (choć nie ku mowa, to twórca dwóch płyt, aż tak skrajnie wyboistej) trzymają w których zakochać się można od się obie opisywane płyty. pierwszego usłyszenia. Eternal Co- Kostka i Raczkowski jednak, nawet lors i Duo to nagrania, które łą- zanurzając się bez pamięci w nie- czy o wiele więcej niż personalia bezpieczne wody improwizacji (czy dwóch muzyków. biorąc się za bary z legendą Cage’a JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |25

nym operowaniem narracją i przestrzennością brzmienia. Na Eternal Colors chyba najciekawiej wypada La- ment. Utrzymany w marszowym, jednostajnym Follow Dices – Eternal Colors rytmie, w połączeniu z prawdziwie lamentującą SJ Records, 2018 partią skrzypiec, robi naprawdę piorunujące wra- żenie. Tytułowy rozbudowany utwór swobodnie i interpretując na Duo jego utwór IV), operuje zmianami nastrojów, od harmonijnego starają się dbać również o wydobycie uspokojenia po dionizyjskie szaleństwo. melodii. Pomimo skomplikowanych Eternal Colors i Duo to dwie naprawdę znakomite pły- struktur i wszechobecnej impro- ty. Jeżeli na bezludną wyspę mógłbym wybrać tylko wizacji, utworów proponowanych jedną z nich, delikatnie zwróciłbym się w stronę Duo. przez muzyków słucha się bez krzty Tym wyznaniem absolutnie nie chcę umniejszać kla- zmęczenia czy jakiegokolwiek wy- sy Eternal Colors, a jedynie wskazać moją prywat- siłku. Właśnie w owej umiejętności ną faworytkę z tej dwójki. Na Duo zachwyca spokój, łączenia najbardziej skomplikowa- świadomość dźwięku i wspaniała kameralna atmo- nych nawet struktur muzycznych sfera. To akustyczny jazz na najwyższym poziomie, z przystępną formą i kreowaniem który powoduje, że niezagrożone do tej pory The New intymnego nastroju upatrywać na- Tradition Adama Bałdycha i Yarona Hermana docze- leży największej mocy obu płyt. kało się niebezpiecznego konkurenta atakującego fo- Posłuchajmy chociażby znakomi- tel lidera, jeżeli chodzi o format skrzypce-fortepian. tego Fancy z płyty Duo – końcowa Do Eternal Colors, nawet przy bardzo dużej dozie złej solówka Raczkowskiego to istne woli, również ciężko się przyczepić. Każdy z muzyków arcydzieło. Dużo w tym utworze na tej płycie wykonuje swoje zadania absolutnie zna- radości i skoczności, przemiesza- komicie, jednak panowie Kostka i Raczkowski pełnię nej jednak z nieszablonowymi swojej muzycznej wyobraźni są w stanie zaprezento- rozwiązaniami harmonicznymi wać w duecie. Tak czy inaczej, zalecam zachowanie i niebanalnym doborem dźwię- daleko posuniętej czujności i śledzenie każdego mu- ków. Także z Duo równie wspa- zycznego przedsięwzięcia tych dwóch muzyków. Jed- niale, choć poprzez zastosowanie no jest pewne, zaskoczą nas oni jeszcze wiele razy, zupełnie innych środków wyra- a płytami Duo i Eternal Colors już zapewnili sobie sza- zu, brzmi 3:29. Kameralna kom- cunek i sympatię wszystkich miłośników ambitniej- pozycja ujmuje bardzo oszczęd- szych i nieco mniej oczywistych dźwięków… › 26| Płyty / Recenzje

Quindependence – Circumstances

Mery Zimny [email protected]

Bardzo wciągający to materiał, róż- norodny, jeśli chodzi o brzmienie, dynamikę i formę. Obok melodyj- nych, dobrze napisanych tematów sporo jest prawdziwie zespoło- wej improwizacji. Muzycy dbają o szlachetność dźwięku, umiejęt- nie żonglują napięciami, nie da- jąc słuchaczowi szans na dekon- centrację. Bardzo dynamiczne, zapadające w pamięć frazy, które Jazz Sound, 2017 wręcz chce się nucić, przeplatają Quindependence to zespół mło- się z tymi lirycznymi, refleksyjny- dy, ale złożony z bardzo doświad- mi, zagranymi z dużą pieczołowi- czonych muzyków. Któregoś dnia tością i dbałością o detal. spotkali się, pograli, a powstała Artyści, choć „trzymają się ra- między nimi energia i świetna za- zem”, stwarzają sobie nawzajem bawa szybko zaprowadziły ich do przestrzeń do bardziej indywidu- wygranej w konkursie na Jazzo- alnych – solowych wypowiedzi, wy debiut fonograficzny 2016. Orga- w których słychać ich doświad- nizator – Instytut Muzyki i Tańca – czenie i niebanalną wyobraźnię. w nagrodę umożliwił im nagranie Poruszająco piękna jest partia niniejszego albumu. kontrabasu, a także fortepianu Składają się nań autorskie kompo- w balladowym Z. G. F., wciągają- zycje, za które odpowiadają kontra- ce są solówki dęciaków w Tokaju, basista Miłosz Skwirut i pianista obudowane świetną pracą perku- Michał Salamon. Obok utworów sji i sonorystycznymi brzmienia- własnych są tu też aranżacje pierw- mi generowanymi przez Skwiru- szej i drugiej części Gnossienne Eri- ta i Salamona. Taką esencją tego, ka Satie. Skład kwintetu dopełnia- co dobre w zespole, jest Road to ją Krzysztof Matejski (saksofony, the Promised Land – utwór, w któ- flet), Dominik Borek (trąbka, flu- rym jest zarówno żywiołowość, gelhorn) i Paweł Nowak (perkusja). jak i liryzm, w którym wszyscy JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |27

muzycy mają swoje „pięć minut”. nej muzyki tła, z doskonałą partią Oprócz ciekawych kompozycji Borka. własnych piękne są aranżacje Circumstances to wart uwagi zespo- Gnossienne – pierwsza część subtel- łowy debiut doświadczonych i zde- na, wprowadzająca nastrój, wierna cydowanie mających coś interesu- oryginałowi (świetny flet!) i druga jącego do powiedzenia młodych uwolniona, absorbująca, zdecydo- muzyków, ale też efekt twórczej wanie odbiegająca od idei tak zwa- „zabawy” grupy kumpli. › 28| Płyty / Recenzje

Confusion Project – Primal

Paulina Sobczyk [email protected]

nagraniowym Confusion Project dużo koncertuje, w Polsce i za gra- nicą. Zanim zajmiemy się muzyką, war- to zwrócić uwagę na sam wygląd płyty. Nie od dziś wiadomo, że ku- puje się oczami. Bardzo podoba mi się grafika i sam styl, w jakim okładka i booklet zostały zaprojek- towane. Jest to świetny przykład na to, jak można połączyć muzykę Soliton, 2018 z szatą graficzną albumu. Primal to – jak zostaje odkreślone Na albumie Primal trio Confusion na samym początku spisu utwo- Project proponuje niezwykłą opo- rów na okładce – suita. Słychać, że wieść. Najlepiej, aby w pełni sko- tak też został nagrany ten materiał. rzystać z jej muzycznej ilustracji Większość utworów bezpośrednio stworzonej przez zespół, zgodzić i płynnie przechodzi w kolejne. się na wzięcie w niej udziału. Tylko Artyści zamieścili opowieść, któ- wtedy w pełni można odkryć, jak ra została muzycznie zobrazowa- wiele kryje się w tej muzyce. na. Słuchacz jest świadkiem hi- Confusion Project to formacja za- storii człowieka, który zbiera się łożona w 2013 roku w Gdańsku. na odwagę i wyrusza na poszuki- W skład zespołu wchodzą Michał wanie swojego prawdziwego, pier- Ciesielski – fortepian, Piotr Gier- wotnego (angielskie „primal”) ja. szewski – gitara basowa i Adam Jest to jedna kompozycja podzielo- Golicki – perkusja. Na swoim kon- na na rozdziały. Co ciekawe, muzy- cie mają już trzy płyty. Debiutowa- cy zalecają, aby słuchacz wcielił się li w 2015 roku krążkiem How To w rolę głównego bohatera i przeżył Steal A Piano?, następnym był The tę przygodę na swój własny, indy- Future Starts Now, trzeci to Primal, widualny sposób. który miał swoją premierę w tym Suita składa się z dwunastu niesa- roku. Poza bogatym dorobkiem mowicie zróżnicowanych rozdzia- JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |29

łów. Materiał jest w całości autor- rej delikatny temat przechodzi ski, co czyni go jeszcze ciekawszym. z partii fortepianu do partii gitary The Old Oak – otwierający album – basowej. Jej końcówka natomiast jest krótką zapowiedzią, wprowa- zapowiada to, co będzie się działo dzeniem do całości. Nastrojowa w następnym, rewelacyjnym The ballada na fortepian solo, która at- Wind And The Stone. Totalnym za- taca przechodzi w tytułowe Pri- skoczeniem jest hiphopowy bit na mal. Słyszalny jest duży kontrast początku, który zostaje modyfiko- – Primal jest energetycznym, ryt- wany w dalszym toku utworu. micznym i niejednorodnym utwo- Muzycy często stosują formę klam- rem. Na końcu muzycy prezentują rową w poszczególnych utworach słuchaczowi bardzo mocne, wręcz – na sam koniec numeru powra- hardrockowe zamknięcie. ca materiał początkowy. Przemy- Trzy utwory, zatytułowane Mono- ślanym zamknięciem albumu jest logue I, Monologue II, Monologue The Landscape. Piękna, melancho- III, proponują ciekawą odmianę. Są lijna ballada, która melodię czer- przeznaczone odpowiednio na for- pie, i poddaje ją modyfikacjom, tepian solo, perkusję solo i gitarę z otwierającego album The Old Oak. basową solo. Dawno nie miałam w rękach tak Utwory są wewnętrznie zróżnico- przemyślanego i świeżego dzieła. wane, słuchacz nie jest w stanie po- Wszystkie elementy, składające się czuć się znudzony w żadnym mo- na jedną płytę, są bardzo ściśle ze mencie. Muzyka prezentuje cały sobą powiązane. Muzycy prezen- wachlarz emocji, które mogą towa- tują swoją grą najwyższą klasę, są rzyszyć samotnemu wędrowcowi – ze sobą świetnie zgrani. Muzyka od nadziei po smutek, zwątpienie, jest energetyczna, syntetyzująca radość oraz spełnienie. wiele stylów, pełna nowych kon- Najbardziej podoba mi się Upstre- cepcji i niuansów. W dwóch sło- am, czyli nastrojowa ballada, w któ- wach – dzieło kompletne. ›

F L a : www.jazzpress.pl 30| Płyty / Recenzje

Joachim Mencel Quintet – Artisena

Katarzyna Nowicka [email protected]

racji słowiańską kulturą ludową. Oprócz tytułów utworów nazywa- nych polskimi tańcami narodowy- mi oraz tańcami mniejszości et- nicznych próżno tu szukać oznak muzyki ludowej. Jak podkreśla sam kompozytor całego opublikowanego tu materiału, Joachim Mencel: „Mu- zyka ma «tańczyć» jedynie w duszy, a nie powodować faktyczną fizycz- ną ekspresję słuchacza”*. Ta styliza- cja muzyki ludowej niesie znamio- For Tune, 2018 na postchopinowskiej, tylko zamiast Co ma wspólnego jazz z graniem utworów klasycznych pojawiają się wiejskich muzykantów? Zarówno tu tematy jazzowe. Nie ma tu cyta- jazzman, jak i wiejski muzykant na tów zaczerpniętych in extenso z mu- ogół prosty i krótki temat muzyczny zyki tradycyjnej, ale jest za to coś, zamieniają w otwartą kompozycję. co zarówno muzykanci ludowi, jak Czego przykładów nie brak na pły- i jazzmani cenią sobie najbardziej – cie Artisena zespołu Joachima Men- otwartość i przestrzenność formy. cla, będącej ciekawym połączeniem Muzyka kwintetu jest przede wszyst- jazzu z korzeniami polskiej muzyki. kim uniwersalna i rozkłada swe Artisena jest wyprawą w głąb ryt- siły pomiędzy inspiracją melodycz- micznego i melodycznego bogactwa ną i rytmiczną tańcami oraz brzmie- Polski, jednak już od pierwszych niem i formą jazzową. Uwypuklenie dźwięków płyty kwintetu wiemy, nowoczesnych form jazzowych dla że nie spotkamy się tutaj z muzyką interpretacji muzyki ludowej pozwa- tradycyjną wsi. Nie ma tu miejsca la na szersze spojrzenie na inspirację na manieryczne gry wiejskich mu- tradycją, zwłaszcza gdy mamy do czy- zykantów, charakterystyczne me- nienia z tak aranżacyjną lekkością, trum czy proste repryzowe formy jaką funduje nam Joachim Mencel. stworzone do tańca. Artistena to Ta fuzja muzyki etnicznej i jazzo- fuzja nowoczesnego jazzu i inspi- wej dotyczy także instrumenta- JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |31

rium. Na płycie znajdziemy zarów- no instrumenty typowo ludowe, jak: lira korbowa (Joachim Mencel), skrzypce (Weronika Plutecka) oraz kontrabas (Paweł Wszołek), jak również typowo jazzowe: fortepian (Joachim Mencel), gitara (Szymon Mika) i perkusja (Szymon Madej). Wśród ośmiu kompozycji na szcze- gólną uwagę zasługuje inaugu- rujący krążek Polonez a-moll oraz przede wszystkim Kujawiak f-moll, który zachwyca dialektyką instru- mentarium. Liryzm fortepianu, dialog pomiędzy gitarą a perkusją stanowią fundament dla subtelnej brzmieniowości całej kompozycji. Intrygująca w całym zestawieniu jest też energiczna Kołomyjka bb- moll ze świetną grą skrzypiec. Artisena zachwyca rozmachem brzmienia kwintetu. Jednak dla mnie jest ona dużo mocniej jazzo- wa aniżeli etniczna. Oprócz progra- mowych tytułów próżno szukać tu większej inspiracji muzyką ludową. To trochę tak, jakby posłuchać dobrej jazzowej płyty bez czytania tytułów i na koniec odkryć paletę barw nawią- zującą do estetyki muzyki ludowej. ›

*Cytat za: www.joachimmencel.com/pro- jekty/artisena 32| Płyty / Recenzje

Karolina Śmietana – Illusion

Jakub Krukowski [email protected]

ją karierę rozwijała w Danii. Z pew- nością miało to wpływ na wybra- ny przez nią repertuar, w którym spośród dziewięciu kompozycji tyl- ko Za Blisko (wiersz Wisławy Szym- borskiej) śpiewany jest po polsku. To jeden z czterech cudzych teks- tów, pozostałe są jej autorstwa. Trzeba docenić zdolności pisarskie Śmietany, jednak płyta imponu- je przede wszystkim warstwą wy-

RecArt, 2017 konawczą, zarówno w kontekście warsztatu wokalnego, jak i klasy Szukając informacji o inspiracjach zaproszonych instrumentalistów. Karoliny Śmietany, natknąłem się Artystce akompaniują duński pia- na wywiad, który w 2013 roku prze- nista Søren Gemmer oraz gitarzy- prowadziła z Theo Bleckmannem sta Rafał Sarnecki, którego solówki na łamach naszego magazynu. Wo- są w mojej opinii największą war- kalista, zapytany o wpływ osobistych tością zespołu. Sekcję rytmiczną doświadczeń na twórczość, odpo- tworzą natomiast duński kontra- wiedział: „Sztuka powstaje z kon- basista Anders Fjeldsted i perkusi- kretnego powodu i w odpowiednim sta Radek Wośko. Liderka była od- czasie (...) to wynik motywacji, któ- powiedzialna za przygotowanie ra rodzi się we mnie poprzez to, co większości muzyki. Inspiracją do wydarza się w moim życiu”. Woka- jej powstania były podróże do No- listka zdaje się prezentować podob- wego Jorku i Afryki. ny punkt widzenia, co odzwiercied- Debiut polskiej piosenkarki i kom- la w autorskich tekstach. pozytorki jest dobrym prognosty- Porównanie obu muzyków jest kiem dla jej kariery. Przy okazji o tyle ciekawe, że podobnie jak Ble- myślę, że towarzyszący jej kwartet, ckmann wyjechał z rodzimego oprócz tej współpracy, powinien Dortmundu, szukając inspiracji zdecydować się na wspólne instru- w Nowym Jorku, tak Śmietana swo- mentalne nagranie. › JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |33

Show Band – Dno przestrzeni

Jędrzej Janicki [email protected]

czas tych wielogodzinnych potańcówek wykluwa- ły się naprawdę ciekawe składy. Jednym z nich jest ten, z którym Wojdyna nagrał Dno przestrzeni. Instrumentami klawiszowymi zajął się Maciej Głuszkiewicz, swego czasu współtwórca legendy polskiego progrocka – zespołu Klan, perkusistą zo- stał Jan Mazurek, członek Breakoutu, a na wszel- kich perkusjonaliach gościnnie zagrał Aleksander Bem z popularnego niegdyś zespołu Bemibek. Po tak zacnych instrumentalistach spodziewać się należało naprawdę znakomitej muzyki. Dno prze- strzeni przerasta jednak najśmielsze oczekiwa- GAD Records, 2018 nia. Już otwierające płytę Plus minus to kawał jazzu Dobrze raz na jakiś czas zajrzeć do o funkowym zacięciu, śmiało nawiązującym do archiwum. W zalewie słusznie zapo- brzmień Isaaca Hayesa czy nagrań wprost z wy- mnianych prób muzycznych można twórni Motown. Nie będzie przesadą stwierdzenie, tam – przy dużej porcji szczęścia i sa- że basówka Wojdyny brzmi tu jak z najlepszych na- mozaparcia – wyłowić prawdziwą grań ikony muzyki funk – Jamesa Jamersona. Potęż- perłę. Panie i Panowie, wprost z mro- ny groove tworzony przez sekcję rytmiczną to cha- ków zapomnienia przybywa do nas rakterystyczny rys twórczości zespołu Show Band. zespół Show Band. Materiał z kwiet- Nie inaczej jest w Dniu białej róży, w którym to swój nia 1975 roku nagrany w studiu Pol- kunszt i wyobraźnię prezentuje Głuszkiewicz, ope- skiego Radia, a wydany w obecnych rując całą paletą brzmień instrumentów klawiszo- czasach pod nazwą Dno przestrzeni, wych. Warto jeszcze wspomnieć o nieco bardziej to istna funkująca petarda. lirycznej Jesieni i utworze tytułowym, którego po- Zespołem Show Band brawurowo zazdrościć by mogło samo The Temptations. Uwa- dowodził Anatol Wojdyna. Ten gi- gę zwraca świetna partia skrzypiec Jana Mazurka. tarzysta basowy raz po raz zbie- Chyba tylko String Beat orkiestry Henryka Debicha rał muzycznych współtowarzyszy (nagrane zresztą w tym samym roku co Dno prze- i ruszał do Skandynawii, by grać strzeni) równać się może z zespołem Show Band. Woj- w lokalnych klubach muzykę do dynie i kolegom udało się stworzyć dzieło, które ema- tańca i, krótko mówiąc, zarabiać na nuje świeżością, zachwyca i przenosi nas w magiczny utrzymanie. Tak czy inaczej, pod- świat muzyki funk – niedalekiej krewnej jazzu. › 34| Płyty / Recenzje

Brad Mehldau Trio – Seymour Reads The Constitution!

Krzysztof Komorek [email protected]

ry przyśnił się muzykowi jak czyta na głos amerykańską ustawę zasad- niczą. Sen miał oczywiście „ścież- kę dźwiękową”, która pojawiła się na omawianej tu płycie w postaci naj- piękniejszej w całym godzinnym ze- stawie kompozycji. Jednej z trzech podpisanych przez Mehldaua. Pozostała piątka to nagrania autor- stwa Elmo Hope’a (De-Dah), Pau- la McCartneya (Great Day z czasów pobeatlesowskich), Sama Riversa Nonesuch, 2018 (Beatrice), Lernera i Loewe’a (Almost Ten rok jest szczególnie dobry dla fa- Like Being In Love) i Beach Boysów nów Brada Mehldaua. Ukazały się (Friends – drugi z moich faworytów już dwie płyty firmowane nazwi- na tej płycie, piękny przykład jak skiem muzyka. W planach kolej- z błahej melodyjki stworzyć arcy- ne wydawnictwa, tym razem z pia- dzieło). Całość ozdobiona perełka- nistą w roli gościa (żeby wspomnieć mi w postaci cytatów z Leoncavalla choćby o rychłej premierze albumu i Pierponta (słuchajcie i szukajcie!). Fleurine – prywatnie Mrs. Mehldau). Muzykę tria Mehldaua najlepiej Skupmy się jednak na wydanym opisują słowa samego pianisty, w maju albumie Seymour Reads The usłyszane kiedyś przeze mnie na Constitution! Płycie nagranej w sta- jednym z jego koncertów. Miałem łym od lat triu. już okazję je cytować, ale Seymour Zaintrygował Mehldau już tytułem Reads The Constitution! jest okazją, albumu. Jazzowe media wałkowały przy której właśnie one wyraża- wprawdzie ten temat na wszystkie ją kwintesencję Mehldauowskie- możliwe sposoby, ale gwoli poinfor- go grania: „Zagraliśmy kilka moich mowania ewentualnych niewiedzą- utworów i kilka utworów innych cych, przywołany w tytule osobnik gości”. Po prostu. Bez dopisywania to Philip Seymour Hoffman, któ- jakiejś wyrafinowanej ideologii. › JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |35

Esbjörn Svensson Trio – e.s.t. Live In London

Michał K. Dybaczewski [email protected]

Svenssona brzmi wręcz krystalicz- nie, a precyzyjnie konstruowane dźwięki tkają sieć subtelności i prze- strzeni. Z listy zagranych utworów szczególną uwagę przykuwają dwa: The Unstable Table & The Infamo- us Fable oraz Behind The Yashmak. W pierwszym otrzymujemy mi- raż jazzu z progresywnym rockiem. Dość zachowawcze wcześniej użycie elektroniki tu zostaje wykorzystane ACT, 2018 z całą mocą – energetyczna fuzja jest skutecznie kontrowana przez Svens- Czasem zdarza się tak, że nagłe dra- sona, przywracającego ład i porzą- matyczne wydarzenie jest elemen- dek po elektronicznej zadymce. Dro- tem budującym legendę artysty. gą zwiastowaną przez The Unstable Tak też było w przypadku Esbjörna Table & The Infamous Fable poszedł Svenssona, którego niespodziewana później kontrabasista Dan Berglund śmierć przerwała rozpędzoną ka- w swoim projekcie Tonbruket. rierę jego tria. Kto wie, gdzie byliby Behind The Yashmak ma orientalny dziś, gdyby lider żył? To pytanie, na klimat. W porównaniu z zapisem które nie znajdziemy już nigdy od- studyjnym z płyty Strange Place For powiedzi, a fakt jest taki że e.s.t. ze- Snow – utwór znacznie zyskał. Bli- szło ze sceny będąc u szczytu formy. skowschodnie klimaty są wyraź- Niedawno fani szwedzkiej trój- niej zaakcentowane, a linia basu ki otrzymali na dwóch płytach Dana Berglunda brzmi soczyście, (CD i LP) materiał z koncertu, któ- stając się immanentną częścią dia- ry miał miejsce w 2005 roku, w lon- logu. Później dołącza do niego tak- dyńskim Barbican Centre. że fortepian Svenssona oraz perku- Repertuar koncertu złożony został sja Magnusa Öströma. Gdy dźwięki z albumów: Strange Place For milkną w głowie pozostaje nieod- Snow (2002), Seven Days Of Falling parte pragnienie zobaczenia e.s.t. (2003) i Viaticum (2005). Fortepian na żywo. › 36| Płyty / Recenzje

Tonbruket – Live Salvation

Michał K. Dybaczewski [email protected]

przyznali gitarze. Czy projekty obu panów obrazują kierunek w jakim ewoluowałby e.s.t., gdyby Svensson nie odbył tragicznego w skutkach nurkowania? Trudno powiedzieć, chyba jednak utrzymałby całość w bardziej jazzowym sznycie. W tym, co oferuje Tonbruket, wy- raźnie słychać wpływy klasyki spod znaku Pink Floyd (z czasu The Wall i późniejszych), Yes czy Ca- ACT, 2018 mel. I tak na przykład otwierające The Show must go on! Esbjörna całość The Missing, poprzez specy- Svenssona już nie ma, ale osierocona ficzne tempo i pulsujący bas, - bu dwójka działa dalej, choć po śmierci dzi nieodparcie skojarzenia z Run lidera milczeli prawie dwa lata. Mag- Like Hell Pink Flyd. Mamy więc do nus Öström założył grupę sygnowa- czynienia z muzyką przestrzen- ną swoim imieniem, a Dan Berglund ną, ilustracyjną, kosmiczną, taką, stanął na czele formacji Tonbruket. w której dźwięki łączą się ze sobą Ta ostatnia pod koniec kwietnia wy- w wielobarwne konstelacje fonii. dała album koncertowy. Spośród utworów granych przez Berglundowi towarzyszą: Mar- Tonbruket na żywo, najbliższa sty- tin Hederos (fortepian, syntezato- listyce e.s.t. jest kompozycja Gripe, ry, skrzypce), Johan Lindström (gi- w której wyraźnie wyczuwa się no- tara) i Andreas Werliin (perkusja). stalgiczno-neurotycznego ducha Es- Kontrabasista w swoim post e.s.t.- björna Svenssona. Na szczególną owym projekcie podryfował dość uwagę zasługuje według mnie Pol- daleko od jazzu, a właściwie to po- ka Oblivion, która, za sprawą partii łączył rock progresywny z jego ele- skrzypiec Hederosa, utrzymana jest mentami. Podobnie zresztą zrobił w klimacie chasydzkiego folkloru. Öström, choć nieco inaczej rozło- I przyznam szczerze, że takie moty- żył akcenty. Jednakże i jeden i dru- wy lubię w jazzie dużo bardziej, ani- gi w swojej muzyce znaczącą rolę żeli fuzję z progrockiem. › JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |37

Marcus Miller – Laid Black

Marek Brzeski [email protected]

lub po prostu klangiem, wypatruję nowych płyt Millera z nadzieją, że może tym razem pojawi się coś, co ponownie mnie zachwyci. Czy taką płytą jest wydana niedawno Laid Black, nie jestem pewien – coś jed- nak drgnęło. Pomijając dwa pierwsze utwory, od 7-T’s płyta nabiera ciekawsze- go charakteru, również jazzowego. W 7-T’s zwraca uwagę solo na trąb-

Blue Note / Universal, 2018 ce oraz, przypominające klimat Maceo Parkera, solo na saksofonie. Bywają artyści, którzy balansując W Sublimity ‘Bunny’s Dream’ osti- na krawędzi wypalenia, zwodzą nato plus fortepian tworzą nastrój żądną nowości publiczność. Mając do przyjemnej improwizacji na ba- wszystko, co niezbędne – styl, po- sie, trąbce oraz saksofonie. W Unta- tencjał, ugruntowaną pozycję – ofe- med usłyszymy charakterystyczne rują muzykę, do której nas przy- unisona i solówki Millera, ale i cie- zwyczaili. My oczekujemy jednak kawy fortepian. czegoś więcej; świeżości i nowych Pianista wraca w No Limit, poka- pomysłów. zując ponownie klimat i barwę. Czasem odnoszę wrażenie, że tego Someone To Love to z kolei ładna, typu artystą jest właśnie Marcus melodyjna piosenka z charaktery- Miller. Niektóre jego płyty (ze wska- stycznym dla Millera unisonem na zaniem choćby na Silver Rain) są we bezprogowym basie. Keep’em Run- fragmentach, delikatnie mówiąc, nin (kompozycja zespołowa) przy- o niczym. Afrodeezia, mimo afry- pomina muzykę „ulicy”, ale w tym kańskich inspiracji i nominowania lepszym słowa znaczeniu. do Grammy, mojej prywatnej opi- Płytę kończy znana z Afrodeezii nii nie zmienia. Miłość ma jednak – Preacher’s Kid zagrana, a prze- swoje prawa. Zakochany w tym, co de wszystkim zaśpiewana przez niektórzy nazywają slappingiem genialny Take 6. Fenomenalny 38| Płyty / Recenzje

sekstet wokalny, obsypany chyba bywa również barwa, klimat, me- wszystkimi możliwymi nagroda- lodyka i harmonia. mi (między innymi dziesięć statue- Laid Black jest dziewiętnastą autor- tek Grammy), obchodził niedawno ską płytą Marcusa Millera. Na opi- dwudziestopięciolecie działalno- sywanie jego dokonań trzeba by ści, koncertując na całym świecie. odrębnego tekstu, można jedynie Dzięki Millerowi sięgnąłem po wspomnieć, że to jeden z najbardziej nieco zakurzone CD zespołu i po wpływowych artystów naszych raz kolejny nie mogłem wyjść z po- czasów. Zdobywca Grammy, wziął dziwu dla barwy głosów i kunsztu udział w nagraniu około czterystu wokalnego artystów. płyt, współpracował i współpracuje Wracając do Pokrytej czernią pły- ze wszystkimi, komponuje muzykę ty Millera, słucham jej więcej niż do filmów, jest producentem, aran- z przyjemnością. Jest w niej har- żerem, rzecznikiem UNESCO. Na monia, jazz, czasem nastrój, na- generalne podsumowanie jeszcze wet oklepane solówki basu nie za wcześnie. Laid Black to nie synte- drażnią. Towarzyszą mu do- za, to po prostu kolejna płyta bardzo brzy muzycy – szczególnie my- płodnego artysty. ślę o pianiście (Brett Williams) W czasach, kiedy wielu wyda- i saksofonistach (Alex Han, Kirk je się, że wiedzą wszystko, widzie- Whalum). Są też fragmenty, któ- li wszystko i nic ich nie dziwi, a co re określiłbym jako myślenie do za tym idzie, nic nie interesuje, ar- przodu, szukanie czegoś nowe- tysta poszukujący to wartość sama go – widać, że tym razem Mil- w sobie. Miejmy nadzieję, że ko- ler jeszcze nie „odcina kuponów”, lejne płyty, odsłaniając nowe mu- co jako słuchacza bardzo mnie zyczne światy „naszego bohatera”, cieszy. Lubię gitarę basową, jest wzbogacą nie tylko dorobek arty- w niej moc, a w rękach artysty sty, ale i nas – słuchaczy. ›

F L a : www.jazzpress.pl JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |39

Clarinet Factory – Meadows

Rafał Garszczyński [email protected]

Najnowsza produkcja zespołu – al- bum Meadows – jest niezwykle po- godną i przebojową produkcją. To trudna do opisania, czerpiąca inspi- rację z przeróżnych, często dalekich od klasycznego jazzowego amery- kańskiego idiomu muzyka. Podsta- wą brzmienia jest oczywiście ciepły ton klarnetu, jednak całość brzmi niezwykle nowocześnie, choć wielu słuchaczom klarnet może kojarzyć Clarinet Factory / Homerecords, 2017 się z jazzową prehistorią. Zespół Clarinet Factory to unikalna Muzycy mają talent do pisania na skalę światową jazzowa forma- chwytliwych melodii, czerpiąc in- cja, złożona z czterech niezwykle spirację zarówno z muzyki kla- utalentowanych czeskich klarneci- sycznej, bluesa, jak i etno z różnych stów, którzy grają razem już ponad kręgów kulturowych. Zajmują się 10 lat. Poszukiwaczom ich dziś już również komponowaniem na po- archiwalnych nagrań ułatwię za- trzeby filmów i sztuk teatralnych, danie – zespół zaczynał jako Czech co może tłumaczyć fakt, że płyty Clarinet Quartet. Mieli receptę na nagrywają niezbyt często, na każdy sukces, a także wyróżnienie się kolejny album zespołu trzeba cze- w tłumie – nietypowy skład i goście kać dwa, a czasem nawet trzy lata. specjalni, a także wielki talent. Klasycznie wykształceni muzycy Każdy z muzyków zespołu sięga od uczynili z przekraczania muzycz- czasu do czasu po inne instrumenty nych barier swoją misję. Ich kla- lub śpiewa, jeśli aktualnie jest taka syczne wykształcenie i doskonałe potrzeba. Bo, w związku z tym, że na wyczucie formy pozwala tworzyć scenie znajduje się pięciu klarneci- przebojową muzykę repetytywną stów, jednemu można pozwolić śpie- (Bolek i Lolek), kreatywnie używać wać (metody na jednoczesny śpiew brzmień elektronicznych i efektów, i grę na klarnecie podczas występów a także eksperymentować, zapra- na żywo nikt jeszcze nie wymyślił). szając licznych gości specjalnych. 40| Płyty / Recenzje

Ich najnowszy album może stanąć na półce z mu- jazzowych instrumentów, jakim zyką klubową, część utworów może służyć do tań- jest klarnet, a w przypadku Clari- ca. Inne mogą posłużyć za tło dźwiękowe w mod- net Factory nawet cztery klarnety. nym nocnym klubie. Jeśli szukacie w jazzowym Gdyby świat był nieco lepszy – świecie czegoś pomiędzy bałkańskim i tureckim utwór tytułowy, a także wspo- folklorem a ambitnymi projektami Laurie Ander- mniany już Bolek i Lolek byłyby son, z domieszką modnej jeszcze całkiem niedaw- światowymi przebojami. Ale człon- no klezmerki, to polubicie Clarinet Factory. kowie zespołu zajmują się muzyką, Meadows jest niezwykle udaną kontynuacją ich ar- a nie mediami społecznościowymi tystycznego dorobku, niemożliwego do sklasyfiko- i aktualnymi trendami w modzie. wania, jednocześnie bardzo nowoczesnego i opar- Chociaż… do Bolka i Lolka powstał tego na tradycji związanej z jednym z najstarszych całkiem udany teledysk. › JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |41

Django Bates’ Belovèd – The Study Of Touch

Krzysztof Komorek [email protected]

saksofonisty i kompozytora, z którym Bates współ- pracował chociażby w Loose Tubes, ale także zapra- szał go do studia przy nagrywaniu firmowanych swoich nazwiskiem płyt. Batesowskie originalsy to zarówno kompozycje nowe, jak też te znane już wcześniej z poprzednich albumów tria (pięć utwo- rów znanych jest z płyty Confirmation), czy też wy- konań koncertowych (tytułowy The Study Of Touch, który premierowo wykonano podczas The Proms w Royal Albert Hall). Prawie godzinna płyta zaczyna się miniaturą Sad-

ECM Records, 2017 ness All The Way Down z roku 2011, a kończy pre- mierowym, równie krótkim Happiness All The Trzecia płyta tria brytyjskiego pia- Way Up, który dopełnia początek, tworząc wraz nisty Django Bates’a to jednocześ- z nim ramy całego albumu. Liryczną stronę pia- nie debiut tego zespołu w barwach nistyki Batesa obrazują jego własny utwór Little ECM. Choć sam Bates po raz pierw- Petherick oraz This World, wspomnianego już Iai- szy pojawił się w barwach mona- na Ballamy’ego, który dedykował go swojej zmar- chijskiego wydawnictwa już w roku łej żonie. Bates, notabene, brał udział w nagraniu 1985. Trio narodziło się w kopenha- pierwszej wersji tej kompozycji na albumie sakso- skim Rhythmic Music Conservato- fonisty z roku 1994. ry, gdzie Bates nauczał, a pochodzą- Ciekawie wypada We Are Not Lost, We Are Simply cy z Danii perkusista Peter Bruun Finding Our Way, który pokazuje nieco inne oblicze i szwedzki basista Petter Eldh stu- zespołu, złożoność jego muzyki. Podobnie zresztą diowali. można mówić o Slippage Street. Centralną część al- Muzycy często sięgali wcześniej po bumu stanowi najdłuższy na płycie, tytułowy The kompozycje Charliego Parkera. Na Study Of Touch. Dla mnie najlepszy z całości. Świet- The Study Of Touch także pojawia nie obrazujący całą paletę stylów, jakie prezentuje się jedna z nich – Passport. Jednak trio Belovèd. Interesujące kompozycje (starsze na- tym razem na program albumu grania prezentowane są w odświeżonych aranża- składają się głównie utwory Bate- cjach) i świetni instrumentaliści. Te dwa składniki sa oraz jedno nagranie autorstwa dają w efekcie solidną i bardzo fajną płytę, z którą Iaina Ballamy’ego – brytyjskiego bez dwóch zdań warto się zapoznać. › 42| Płyty / Recenzje

Scott DuBois – Autumn Wind

Rafał Zbrzeski [email protected]

mann, kontrabasista Thomas Mor- gan i perkusista Kresten Osgood. Do współpracy DuBois zaprosił także dwa kwartety: smyczkowy i dęty – mamy więc do czynienia z płytą zarejestrowaną z udzia- łem dwunastu instrumentalistów. Liczba ta nie ma jednak zdecydo- wanego przełożenia na atmosferę muzyki, która jest kameralna, ce- chuje się dużą intymnością, choć ACT, 2017 wydaje się mniej stonowana, niż Nowojorski gitarzysta Scott Du- na poprzedniej płycie. Dodatkowi Bois to muzyk mający na koncie muzycy pojawiają się w dokładnie już kilka autorskich płyt, jednak zaplanowanych miejscach, a ich mam wrażenie, że w Europie zo- rola sprowadza się w zasadzie do stał dostrzeżony przez szersze gro- tworzenia modułów brzmienio- no odbiorców dopiero po przejściu wych koloryzujących i urozmaica- pod skrzydła wytwórni ACT. Wraz jących grę zasadniczego kwartetu. z tym transferem artysta chyba po- Album Autumn Wind zawiera mu- stanowił stworzyć swoją własną zykę, którą można by nazwać wersję Czterech pór roku, jednak w „współczesnym jazzem koncep- przeciwieństwie do Vivaldiego roz- tualnym”. Od pierwszego kontak- począł swój cykl od zimy (dokład- tu z płytą słychać, że jest to mate- nie rzecz ujmując – od albumu riał starannie i w najdrobniejszych z roku 2015, zatytułowanego Win- szczegółach przygotowany przed ter Light), zaś na nowym wydawni- wejściem do studia. ctwie cofnął się w przebiegu zmian Początek płyty z miejsca oczaro- pór roku i skupił na jesieni. wuje swoją kruchą delikatnoś- Na płycie towarzyszą mu muzy- cią i urodą. Pierwszy i drugi utwór cy, z którymi współpracował już to w zasadzie dialog gitary lidera przy okazji poprzedniego wydaw- i kontrabasu Thomasa Morgana, nictwa: saksofonista Gebhard Ull- w trzecim pojawi się już Ullman, JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |43

koloryzując muzykę brzmieniem coś zagranego przez dodatkowych klarnetu. muzyków – dialog – troche free – Akcja albumu niespiesznie rozwi- ładna melodia. I tak bez końca. ja się, ale im dalej w las, tym więcej Wszystko oczywiście zagrane zosta- drzew – i niekoniecznie robi to do- ło po mistrzowsku – pytanie tylko brze temu nagraniu. Po wielokrot- do czego miało prowadzić? Album nym przesłuchaniu odnoszę wra- ma wiele zachwycających momen- żenie, że DuBois chciał zawrzeć tów, jak choćby wspaniale rozwija- zbyt wiele pomysłów w ramach jący się, dynamiczny utwór Late Oc- jednej muzycznej opowieści i sam tober Changing Leaves. Gdyby okroić zapędził się w ślepą uliczkę. płytę o połowę i pozostawić tylko te Starał się uniknąć monotonii, do- najlepsze fragmenty naprawdę zro- dając dwa kwartety, o których pisa- biłoby to dobrze zawartości. łem na początku, jednak zabrakło W obecnym kształcie, wysłucha- chyba odpowiedniego wyważe- nie niemal dokładnie siedemdzie- nia proporcji, przez co płyta już na sięciu minut Autumn Wind zwy- wysokości połowy czasu trwania czajnie męczy. I choć zapewne będę grzęźnie w przekładańcu: ładna wracać do tych nagrań, to raczej melodia gitary – mały odjazd free – tylko we fragmentach. ›

Kanon Polskiego Jazzu w 100 odcinkach Słuchaj od poniedziałku do piątku o godz. 14.45 Dofinansowano ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach programu w RadioJAZZ.FM „Kultura – Interwencje 2018” 44| Płyty / Recenzje

Leslie Pintchik – You Eat My Food, You Drink My Wine, You Steal My Girl!

Katarzyna Syguła [email protected]

de wszystkich zabieganych ludzi zastałych w codziennych sytua- cjach. Kompozytorka oddaje świat takim, jaki jest – bez cienia idea- lizacji, za to z dużą dozą wysma- kowanego poczucia humoru i dy- stansu. Pianistka nie kryje się ze swoją fa- scynacją Ameryką Południową, a zwłaszcza kulturą brazylijską. Do swoich utworów często wplata Pintch Hard Records, 2018 typowe dla Latynosów rytmy, luz i pewien rodzaj ciężkiej do opisa- „Żresz moje jedzenie, chlejesz moje nia słowami spontaniczności. Naj- wino i kradniesz moją dziewczy- lepszym przykładem na to jest ty- nę” – ten, w wolnym tłumacze- tułowa kompozycja You Eat My niu, niewybredny fragment kłótni Food, You Drink My Wine, You Ste- usłyszała amerykańska pianist- al My Girl!, notabene inaugurują- ka i kompozytorka Leslie Pintchik, ca spotkanie z tą płytą. Przytoczo- przechadzając się ulicami nowo- na wcześniej anegdota stała się jorskiego Manhattanu. Powyższe kanwą dla humorystycznych i nie- słowa oraz lektura poematu Vijay co awanturniczych w charakterze Seshadri zatytułowanego North of melodyki i rytmiki. W finale po- Manhattan zaowocowały najnow- brzmiewają nawet odgłosy stłucz- szą, szóstą w jej dorobku płytą You ki (sic!). Eat My Food, You Drink My Wine, Prawdziwy żart muzyczny został You Steal My Girl! jednak zaadaptowany w utworze Leslie Pintchik jawi się jako wy- o niebotycznie długim tytule Your trawna obserwatorka otoczenia, Call Will Be Answered By Our Next która potrafi muzyką opowiadać Available Representative, In The frapujące historie. Jej kompozycje Order In Which It Was Received. portretują miejski zgiełk, a prze- Please Stay On The Line; Your Call JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |45

Is Important To Us. Już samym Wisienką na torcie, poza sześcio- kuriozalnym nazewnictwem ar- ma autorskimi utworami liderki, tystka puszcza oko do swoich są także dwie reinterpretacje stan- słuchaczy. Któż z nas nie denerwo- dardów jazzowych: I Am Glad There wał się, usiłując dodzwonić się pod Is You w charakterze bolera i Smo- numer infolinii? Najwidoczniej ke Gets In Your Eyes stylizowany na Leslie Pintchik także nie ominę- brazylijską sambę – wnoszą one po- ła ta stresująca sytuacja. Motywy wiew świeżości w te tak często gry- muzyczne powracają i nagle wpół wane utwory. zdania urywają się, symbolizując Królową tej płyty jest ewiden- oczekiwanie na połączenie i jego tnie Leslie Pintchik, ale nie spo- kolejne daremne próby. sób nie zwrócić uwagi na towa- Innym przejawem optymizmu ce- rzyszących jej członków zespołu: chującego twórczość artystki jest Rona Hortona (trąbka, flugel- Happy Dog. Radość i beztroska naj- horn), Steve’a Wilsona (saksofon lepszego przyjaciela człowieka od- altowy), Scotta Hardy’ego (kon- zwierciedla unisono fortepianu trabas, gitara basowa, gitara aku- z barwnym akordeonem w cha- styczna i elektryczna), Shoko Na- rakterze samby. gai (akordeon) oraz Michaela Muzyka kompozytorki nie traci po- Sarina i Satoshiego Takeishiego zytywnej energii i przesłania ra- (bębny i instrumenty perkusyj- dości z życia, nawet jeśli dotyka ne). Każdy z nich znakomicie wy- głębszych kwestii. Tutaj warto po- wiązuje się ze swojego zadania słuchać poruszających, lecz w naj- i daje o sobie znać. mniejszym stopniu nie będących U Leslie Pintchik wygrywa lek- depresyjnymi ballad: kruchej i de- kość i nienachalność brzmienia. likatnej Mortal (z przejmującymi Płyta You Eat My Food, You Drink solami saksofonu altowego Steve'a My Wine, You Steal My Girl! staje się Wilsona i trąbki Rona Hortona), ta- żywą historią z feelingiem i luzem, jemniczej Hopperesque oraz zamy- który napawa optymizmem oraz kającej płytę kołysanki dla doro- utrzymuje się długo po przesłu- słych A Simpler Time. chaniu. › 46| Płyty / Recenzje

Malia – Ripples (Echoes Of Dreams)

Piotr Pepliński [email protected]

senki te zyskały nowe brzmienie? Czym są i dokąd niosą Malię tytu- łowe fale? Malia jest bardziej znana w Euro- pie niż po drugiej stronie Atlan- tyku. Jej głównymi inspiracjami i mistrzyniami są wielkie diwy jazzu i soulu: Billie Holiday, Sarah Vaughan, Ella Fitzgerald czy wspo- mniana wyżej Nina Simone. Al- bum Ripples (Echoes Of Dreams)

MPSRecords/Edel, 2018 składa się z czternastu pięknych ballad. Ascetyczne aranże, mini- Obdarzona ciemną, ciepłą, hebano- malistyczne instrumentarium to wą barwą głosu Malia powróciła kolejne cechy najnowszego dzieła po kilku latach milczenia. Najnow- niemieckiej wytwórni MPS. Pogod- szy krążek Ripples (Echoes Of Dre- ne, przebojowe, pop jazzowe pio- ams) jest siódmym studyjnym al- senki z płyty sprzed dekady, otrzy- bumem w jej dyskografii. mały nowe życie. Pochodząca ze wschodnioafrykań- Sesja nagraniowa odbyła się w pa- skiej Malawi artystka zachwyciła ryskim mieszkaniu pianisty Ma- mnie kilka lat temu longplayem – lii. Artystce towarzyszyli w studiu hołdem dla Niny Simone (Black Or- jedynie pianista Alexandre Saada chid, 2012). Jej zmysłowe, oryginalne oraz trio smyczkowe. Dzięki temu interpretacje standardów, protest zabiegowi możliwe było uchwyce- songów, śpiewanych niegdyś przez nie głębokiego głosu Malii w pełni. Najwyższą Kapłankę Soulu, przy- Piaszczysty tembr głosu pieśniarki prawiały mnie o dreszcze. Nie ina- doskonale współgra z instrumen- czej jest z jej najświeższą produkcją. talistami. Utwory zyskały nowy Ripples jest remakiem płyty Echo- surowy rys, nabrały innego zna- es Of Dreams z 2004 roku. Dlaczego czenia. wokalistka zdecydowała się wrócić Wokalistka odsłania przed nami do materiału sprzed lat? Czy pio- swoją duszę. Jest to intymna wypo- JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |47

wiedź czterdziestoletniej, dojrzałej ty, emocjonalny głos protagonistki jest silny i pełen kobiety, która wygrała walkę z no- pasji. wotworem. Malia śpiewa w sposób Album Ripples (Echoes Of Dreams) kończą dwie prosty, otwartym głosem, szerokim piękne wersje wielkich przebojów. Malia przejmują- rejestrem, blisko mikrofonu. Bez co wykonuje Imagine Lennona. Towarzyszy jej mło- udziwnień, ozdobników, maniery. da wokalistka Mwezi. Ten hymn, będący wołaniem Porusza tu ważne, humanistyczne o pokój, nadal ma siłę. Poruszający finał to z kolei tematy. Teksty na płycie traktują The First Time Ever I Saw Your Face Ewana MacColla. o uczuciach, zawiłości relacji mię- Do tej pory moimi faworytkami były interpretacje dzyludzkich, tęsknocie. Roberty Flack (First Take, 1969) oraz George’a Micha- Silniejsza i pogodzona z tym, co ela (Songs From The Last Century, 1999). Szkoda tylko, przynosi życie, Malia, postanowi- że oba tracki są bonusami na wersji deluxe płyty. Bo ła po czternastu latach ponownie trzeba po prostu po nią sięgnąć! nagrać piosenki z przełomowej dla Cieszę się z powrotu Malii. Na najnowszym krążku niej płyty, gdyż teraz lepiej rozumie artystka prezentuje pełnię swego ciekawego i ory- ich teksty. Bardziej się z nimi utoż- ginalnego głosu. Wyciszony, autentyczny, intym- samia. Niezależna wojowniczka ny powrót do źródeł. Znakomity album! Wielbi- odczuła wewnętrzne pragnienie, ciele Norah Jones, Lizz Wright, Cassandry Wilson by to uczynić. Utwory nie zesta- i Dianne Reeves będą zachwyceni. Warto słuchać rzały się, zyskały bluesowo-soulo- Ripples (Echoes Of Dreams) późnym wieczorem przy wy charakter. Lekko zachrypnię- świecach. Niekoniecznie w samotności. ›

WWW.JAZZPRESS.PL/ARCHIWUM >> 48| Płyty / Recenzje

Van Morrison & Joey DeFrancesco – You’re Driving Me Crazy

Rafał Garszczyński [email protected]

ków historii muzyki, zanim jeszcze sam autor zdążył wydać całkiem udaną wersję koncertową zapre- zentowaną z okazji 40-lecia nagra- nia oryginalnego albumu. Od 1968 roku Van Morrison to „mu- zyk od Astral Weeks”. Całkiem nie- słusznie. Jego dyskografia jest nie- zwykle obszerna i interesująca, a tempo, w jakim powiększa ją w ostatnich miesiącach, jest wręcz Exile / Legacy / Sony, 2018 imponujące. Po pełnej gości spe- Urodzony w Belfaście Van Morri- cjalnych (Jeff Beck, Paul Jones, Ja- son jest z zasadzie od zawsze ar- son Rebello, Georgie Fame i wie- tystą amerykańskim. Jest zdecy- lu innych) bluesowej Roll with the dowanie bardziej znany za wielką Punches i wypełnionej swingowym wodą, tam skupia znaczącą część klimatem, choć jak dla mnie nieco swojej artystycznej aktywno- przestylizowanej, Versatile, kolej- ści. W Europie dla wielu pozosta- ną w ostatnich 12 miesiącach pro- je niestety muzykiem jednej płyty pozycją Van Morrisona jest You’re – Astral Weeks, która powstała w Driving Me Crazy. 1968 roku. Nie oznacza to, że póź- Gdybym musiał wybrać spośród niej nie udało mu się zarejestro- tych trzech albumów, z pewnością wać niczego ciekawego. Jest jednak wybrałbym właśnie ten najnow- ofiarą własnego sukcesu, repre- szy. Współpraca Van Morrisona i Jo- zentantem całkiem licznego grona eya DeFrancesco jest udanym po- artystów, których dotknęła klątwa mysłem, tym bardziej, że zwalnia genialnego debiutu. tego drugiego z obowiązków woka- Astral Weeks nie był z formalnego listy, co albumowi wychodzi zde- punktu widzenia debiutem nagra- cydowanie na dobre. Obaj są zapa- niowym Van Morrisona, jednak to trzeni w muzykę sprzed pół wieku, płyta, która trafiła do podręczni- potrafią do niej dodawać wiele od JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |49

siebie, jednocześnie darząc wielkim Radość wspólnego tworzenia mu- szacunkiem dokonania swoich mi- zyki słychać już od pierwszych strzów. nut Miss Otis Regrets Cole’a Porte- Do wspomnianego już Astral Weeks ra, kompozycji rozpoczynającej ten Van Morrison wraca po raz kolej- doskonały album. W jednym z wy- ny, przypominając The Way Young wiadów towarzyszących premie- Lovers Do z tego albumu. Piosen- rze płyty Van Morrison podkreślał, kę, która w interpretacji zespołu Jo- że nagrania powstały w zasadzie eya DeFrancesco pozostaje nonsza- w spontaniczny sposób i całość lancką balladą, bliską interpretacji można traktować niemal jak al- z koncertowego wykonania Astra bum koncertowy, mimo że powstał Weeks z 2008 roku. w studiu. Kameralny zespół muzyków gra- Jeśli tak ma wyglądać coś, co Ame- jących na co dzień z Joeyem De- rykanie określają jako easy liste- Francesco, repertuar złożony ning, to ja z pewnością popieram z oryginalnych kompozycji Vana taką muzykę, która daje wiele ra- Morrisona – zarówno nowych, dości, zarówno jeśli słuchamy jej napisanych z myślą o tym albu- z wielką uwagą, jak i wtedy, kie- mie, jak i bardzo starych (The dy towarzyszy nam jako tło dźwię- Way Young Lovers Do) – uzupeł- kowe, spełniając swoją użytkową niony kilkoma amerykańskimi funkcję w kawiarni, sklepie lub klasykami i głos lidera doskona- w zaciszu domowej kuchni. Nieza- le brzmiący na tle organów Ham- leżnie od tego, czy zespół sięga po monda to dobra recepta na prze- własne kompozycje Van Morrisona bojowy album. czy po bluesowe i jazzowe klasyki. ›

JazzPRESS swingująco ćwierka na Twitterze Nie przegap – obserwuj @JazzpressPL 50| Płyty / Recenzje

Sons of Kemet – Your Queen Is a Reptile

Janusz Falkowski [email protected]

rzył szansę słuchaczom na zako- chanie się w dźwięku, który ma ponadczasowe atuty jazzu – bunt, kolektywność, emocjonalną abs- trakcję – ale nie jest przygnieciony własną przeszłością” – uważa Gio- vanni Russonello z New York Ti- mesa. Kiedy przeczytałem te słowa, trochę straciłem zapał do pisania. Jednak… Gdybyście jakimś cudem nie zna- li Sons of Kemet, to Your Queen Impulse!, 2018 is a Reptile jest ich trzecią pły- Ta płyta okazała się bardzo na tą. Zespół gra w składzie: Sha- temat. Ukazała się na chwi- baka Hutchings (odpowiada za lę przed tym, jak do brytyj- wszystkie kompozycje) na sak- skiej rodziny panującej weszła sofonach i klarnecie, Tom Skin- Afroamerykanka. Akurat teraz ner i Seb Rochford na perkusjach Shabaka Hutchings spieszy nam oraz Theon Cross na tubie. Wcześ- przypomnieć, że było wiele sil- niej, w różnych konfiguracjach, nych i wizjonerskich „królowych” panowie spotykali się w takich z Czarnego Lądu, które pośrednio projektach jak Polar Bear, Hello lub bezpośrednio walczyły z ko- Skinny, Melt Yourself Down, Mu- lonializmem. Płyta na czasie, ale latu Astatke and the Heliocen- nie publicystycznie. Trochę Zeit- trics oraz Sun Ra Arkestra. geist dla współczesnych monar- Wszystkie tytuły utworów nowego chii... i jazzu zarazem. wydawnictwa Sons of Kemet za- „Aby zainteresować nowe poko- czynające się od słów „My Queen lenie, nie wystarczy dąć w róg Is...” są wglądem w światopogląd trochę inaczej niż poprzednio. Mu- Hutchingsa – są jego wersją kró��- sisz przetasować talię, całkowicie lewskiej rodziny. Każdy numer odnowić kontekst. Gdy pan Hut- zwraca uwagę na postać politycznie chings rozpostarł skrzydła, stwo- lub społecznie ważną dla czarnej JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |51

historii, od Yaa Asantewaa, matki chyba tylko jeden człowiek. Nie królowej Ashanti, która walczyła przypadkowo to Shabaka kompi- z brytyjskim kolonializmem na lował bardzo udaną składankę początku XX wieku, przez rady- współczesnego brytyjskiego jazzu. kalną działaczkę Angelę Davis, po To zwarte, choć cudownie niejed- prababcię Hutchingsa, Adę East- norodne środowisko. Blisko ze man. sobą współpracują, mieszają kom- Czy to jest protest album? Moim petencje i etniczne wibracje. Sha- zdaniem raczej elokwentna mu- baka jakimś cudem rezonuje tę pa- zycznie deklaracja odmiennego letę i układa w spójny i intrygujący widzenia rzeczywistości. Synowie przekaz rytmiczny. No i hipno- Kemetu prezentują nowe podejście tycznie miesza swym saksofonem do piosenki protestowej: pozytyw- ten dźwiękowy koktajl. ną, zmotywowaną i energetycz- Właściwie w każdym utworze na ną. Gdyby chcieć w prosty sposób nowej płycie Sons of Kemet jest ja- opisać muzyczną zawartość albu- kiś ciekawy współpracownik, któ- mu, to można powiedzieć, że na so- ry zostawia wyraźny odcisk w na- lidnych, klasycznie jazzowych fun- stroju kompozycji: saksofoniści damentach panowie zbudowali Pete Wareham i Nubya Garcia; Mo- chatę z bali na karaibskiej lub afry- ses Boyd, Eddie Hicks i Maxwell kańskiej plaży. Hallett przy perkusjach czy słynny Podziały gatunkowe traktują, na- MC Congo Natty. wiasem mówiąc, instrumental- To nawet przyjemne dla piszą- nie. Mamy tu rastafariańskie ska, cego o muzyce, jeśli z powo- szamański afrobeat, prawie kla- du nadmiaru bodźców i kon- syczny free jazz, melodeklamację tekstów nie sposób jakiejś płyty oburzenia w poetyce Gila Scotta- zaszufladkować precyzyjnie, że Herona, taneczne soca z Trynidadu, tak powiem, ujarzmić intelek- aż wreszcie odrobinę subtelności tualnie. „Chodzi tylko o to, by i finezji w stylu filmowych doko- znaleźć sposób na ponowne nań Milesa Davisa. zinterpretowanie tego, jak my- Takie spektrum dźwięków i ślimy o muzyce” – twierdzi osobowości może dziś okiełznać Hutchings (cytat za Pitchfork). › 52| Płyty / Recenzje

Spoiwo dla wielu stylów

Rafał Zbrzeski [email protected]

własną i cudza twórczością, jed- nak, jako że albumy łączy data pre- miery oraz szata graficzna, można przypuszczać, że w zamyśle twór- ców mają one stanowić dopełniają- ce się elementy. Pomimo zaledwie kilkuletniego stażu trudno uznać Thumbscrew za żółtodziobów. Skład tria two- rzą cenieni instrumentaliści o wy- robionej marce: gitarzystka Mary Halvorson, kontrabasista Michael Thumbscrew – Ours CuneiformRecords, 2018 Formanek i perkusista Tomas Fu- jiwara. Wyliczenie nagrań, w któ- Trio Thumbscrew raczy słuchaczy rych owi muzycy wzięli udział za- swoimi wydawnictwami w rów- jęłoby sporo miejsca – i byłyby to nych odstępach czasu. Debiutan- w zasadzie wyłącznie propozycje, cki krążek ukazał się w roku 2014, jeśli nie wybitne, to przynajmniej jego następca zatytułowany Con- interesujące. vallaria w roku 2016, a więc zgod- Czego zatem należałoby spodzie- nie z przewidywaniami bieżący wać się po albumach Ours i Theirs? rok przyniósł kolejne – i tu małe Z całą pewnością muzyki poszuku- zaskoczenia – aż dwa, wydane rów- jącej, nieszablonowej, rozszerzają- nocześnie, albumy zespołu. Pły- cej konwencję jazzowego trio z wy- ty Ours i Theirs tworzą dyptyk, na korzystaniem gitary. Nadzieje te którym trio prezentuje się zarów- muzycy – przynajmniej częściowo– no w autorskich kompozycjach, spełniają. Dlaczego częściowo? Za- jak i w roli interpretatorów stan- wierający autorski materiał krążek dardów. Materiał umieszczony zo- Ours, zgodnie z przewidywania- stał na albumach w zgodzie z ty- mi, przynosi zróżnicowane, intry- tułami, więc można chyba założyć, gujące kompozycje. Gra tria skrzy że intencją artystów było wyraź- się pomysłami, które zdają się po- ne postawienie granicy pomiędzy wstawać na bieżąco, w trakcie reje- JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |53

stracji materiału. Na Ours muzyka improwizowana jest spoiwem dla wielu stylów, z których czerpią mu- zycy. Najwyraźniej słuchać to w grze Halvorson, w której migają ele- Thumbscrew – Theirs CuneiformRecords, 2018 menty jazzu, flamenco i amery- kańskiej tradycji gitarowego mu- zykowania z bluesem i country tematy zostały oprawione w cha- na czele. Trio sięga też po rockowe rakterystyczne brzmienie zespołu patenty – choćby w mojej ulubio- i znajdują swoje rozwinięcie w im- nej kompozycji z płyty – Cruel He- prowizacjach poszczególnych jego artless Bastard. W dużej mierze to członków, jednak nie czuć tu tak kontynuacja drogi obranej przez wiele świeżości jak w przypadku grupę na poprzednich krążkach. autorskiego materiału. Członko- Jeśli ktoś zasmakował już w specy- wie Thumbscrew zdecydowanie ficznym „brzęczącym” brzmieniu lepiej prezentują się jako artyści gitary Halvorson, lubi perkusyjne kreujący muzykę od podstaw niż łamańce Fujiwary i odpowiadają w roli interpretatorów cudzego do- mu nieoczywiste zagrywki basowe robku. Niemniej czas poświęcony Formanka – będzie bardzo ukon- na odsłuch krążka Theirs nie jest tentowany obcowaniem z tym ma- czasem straconym – to wciąż bar- teriałem. dzo dobre granie. Problemem tego Rozczarowani nieco mogą być na- albumu jest to, że jego zawartość tomiast ci, którzy oczekując ot- blednie w konfrontacji ze swoim wartego, eksperymentalnego po- bliźniakiem. dejścia do standardów (a przecież Tak czy inaczej miłośnicy współ- maja pełne prawo spodziewać się czesnej jazzowej gitary powinni tego po tych akurat muzykach), sięgnąć po obie propozycje Thumb- sięgną po płytę Theirs. Klasyczne screw, bo obecnie to jeden z przo- kompozycje zostały potraktowa- dujących składów poruszających ne przez członków tria nader za- się w formule gitarowego jazzowe- chowawczo – oczywiście znane go tria. › 54| Płyty / Recenzje

Kris Davis & Craig Taborn – Octopus

Katarzyna Syguła [email protected]

Abstrakcja jest widoczna na pierwszy rzut oka już na okładce, gdzie niezidentyfikowane plamy i dość nietypowe zestawienie ko- lorystyczne zwiastują, że nie bę- dzie to kolejna sztampowa pły- ta duetu fortepianowego. Nasze wrażenie nie jest mylne, a co cie- kawe, rejestracja Octopus zosta- ła dokonana bez poprawek i cięć, jako recital live. Włączając płytę, Pyroclastic Records, 2018 ciężko określić, czy mamy do czy- nienia z awangardową improwi- Co to jest? Drapieżny głowonóg po- zacją jazzową czy może szeroko siadający osiem ramion, żyjący na pojętym eksperymentem współ- dnie oceanu. Oczywiście mowa czesnej muzyki klasycznej. Jed- o ośmiornicy. Wbrew pozorom no jest pewne – na płycie Octopus wciąż czytacie magazyn muzycz- fortepiany zamieniają się w żywy ny JazzPRESS i ten tekst nie będzie organizm, który zaczyna gadać, o najnowszej potrawie czy gatunku narzekać, krzyczeć, wręcz eksplo- w oceanarium, tylko o płycie Octo- dować z powodu silnych emocji. pus duetu fortepianowego Kris Da- Pierwsze zatknięcie się z tym al- vis i Craig Taborn. bumem zaskakuje, a może na- „Reakcja słuchaczy podczas trasy wet szokuje, gdyż poczucie chaosu, koncertowej wskazywała na to, że abstrakcji i nieustannie rozpędzo- ja i Craig podczas występu na sce- nych, często w morderczych tem- nie jesteśmy nie tyle dwoma różny- pach, utworów może nawet zmę- mi muzykami, co tworzymy zmie- czyć i zniechęcić słuchacza. Jednak niający się kształtem organizm. po drugim i każdym kolejnym Dlatego też zdecydowaliśmy na- przesłuchaniu nasza percepcja i to- zwać nasz duet Octopus” – wyzna- lerancja na pewnie rozwiązania ła, rozwiewając wątpliwości, Kris brzmieniowe poszerza się i zaczy- Davis. namy wyciągać smaczki z gąszczu JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |55

tego soczystego, spektakularnego szaleństwa niż w utworach Craiga brzmienia. Taborna. Tutaj szczególnie Chatter- Wśród sześciu kompozycji, na któ- box przykuwa uwagę, gdyż trudno re składa się ten album, znajdziemy znaleźć w historii najnowszej mu- dwa utwory pianistki Kris Davis zyki kawałek, w którym zmieści- (Ossining, Chatterbox), trzy szaleń- łoby się tyle uderzeń w klawisze cze wizje muzyczne pianisty Crai- w ciągu dziesięciu minut, w tak ga Taborna (Interruptions One, Two, morderczym tempie. Przywołuje to Three) i dwie reinterpretacje: Sing na myśl obraz szerzącej się plotki Me Softly of the Blues Carli Bley oraz i tytułowego gaduły, którego słowo- finałowej ballady Love in Outer Spa- tok nie ma końca. ce, którą skomponował Sun Ra. Interesującym zabiegiem jest połą- Cykl trzech utworów Interruptions czenie Interruptions Two z Sing Me One, Two, Three nie mógł mieć lep- Softly of the Blues w jeden utwór, szego tytułu, który oddaje jego cha- w którym podróż rozszalałym po- rakter. Wieczne powtórzenia, sza- ciągiem nieco zwalnia i można leńcze tempo, skoki pomiędzy wreszcie odetchnąć. Jednak praw- ekstremalnie niskimi i wysoki- dziwe ukojenie i dowód na wrażli- mi rejestrami i częste upodobnia- wość muzyczną, a nie tylko brawu- nie barwowe fortepianu do perku- rową technikę pianistyczną, duet sji sprawiają, że w tym szaleństwie Davis & Taborn pokazuje w czu- jest metoda, a owe „zakłócenia” sta- łym i pełnym subtelności Love in nowią spójną wizję. Outer Space. Muzycy wspólnie od- W skład duetu wchodzą kobieta dychają, posiadają niewyjaśnione i mężczyzna, jednak w ich sposo- połączenie emocjonalne i są jak ta bie komponowania nie widać zna- ośmiornica, która przemierza głę- czących różnic. Zaryzykuję stwier- biny fortepianu i poszukuje no- dzenie, że w Ossinning i Chatterbox wych ofiar – klawiszy do pożarcia. Kris Davis jest jeszcze większa doza Smacznego! ›

F L a : www.jazzpress.pl 56| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

LETNI FESTIWAL JAZZOWY W PIWNICY POD BARANAMI Jeszcze do 5 sierpnia na scenie Letniego Festiwalu Jazzowego w kra- 10 kowskiej Piwnicy pod Baranami codziennie występują czołowi polscy lipca muzycy jazzowi różnych pokoleń. W sumie odbędzie się sto takich KRAKÓW koncertów z okazji obchodów 100-lecia odzyskania przez Polskę nie- podległości. Wśród koncertujących będą: Maciej Obara & Dominik Wania, Friends – Karolak/Baron/Napiórkowski/Dębski/Czerwiński, Wojciech Karolak Trio, Lora Szafran & Bogdan Hołownia, Aga Zaryan & Michał Tokaj, Stanisław Sojka, QYaVy, Atom String Quartet, Kazi- mierz Jonkisz Energy, Adam Bałdych & Paweł Tomaszewski.

WOJTEK JUSTYNA TREEOH! & POLIANA VIEIRA – TRASA KONCERTOWA 11 Z letnią trasą koncertową przybywa holenderska grupa Wojtek Ju- lipca styna TreeOh!, która pojawi się wraz z gościem specjalnym, soulo- WAŁBRZYCH wą wokalistką z Portugalii Poliana Vieira. Od 11 do 16 lipca grupa kierowana przez polskiego gitarzystę Wojtka Justynę zaprezentuje się w specjalnie przygotowanym programie, na który złożą się kom- pozycje z jej dotychczasowego repertuaru, utwory napisane wspól- nie z Polianą oraz autorskie piosenki wokalistki. Formacja wystąpi w Wałbrzychu (11 lipca, A’propos), Wrocławiu (12 lipca, Nietota), Kędzierzynie-Koźlu (13 lipca, Kameleon Jazz Club), Krakowie (14 lipca, Teatr Nowy Proxima; 16 lipca, Harris Piano Jazz Bar) i Łodzi (15 lipca, Fabryka Grohmana).

12 SOPOT lipca18 marca

SWINGUJĄCE 3-MIASTO Jeszcze osiem koncertów pozostało do końca tegorocznej serii pod nazwą Swin- gujące 3-miasto zorganizowanej w czwart- kowe letnie wieczory na plenerowej scenie w ogrodzie Muzeum Sopotu. Do 20 sierp- nia zagrają jeszcze między innymi: Sławek Jaskułke solo, Leszek Dranicki solo, Piotr Kułakowski Critical Level, Ilona Damięcka Quartet, Janusz Mackiewicz Quartet, Ro- mek Puchowski solo, Marcin Janek Quintet i zespół Algorhythm. JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |57 artykuł promocyjny artykuł 58| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

LETNIA AKADEMIA JAZZU Prawie przez całe wakacje – od 12 lipca do 30 sierpnia – co tydzień 12 fani jazzu mogą spędzać czas na koncertach w łódzkim klubie Wy- lipca twórnia. W tym roku, w ramach Letniej Akademii Jazzu, zagrają ŁÓDŹ tam między innymi: Ole Morten Vågan & Trondheim Jazz Orchestra, Leszek Kułakowski International Quintet, Jazz Band Młynarski– Masecki oraz Stanisław Soyka & Wojciech Karolak Trio. Jedenastą już edycję LAJ zainaugurują Monika Borzym i Nikola Kołodziejczyk z projektem Radioheadycznie. Tradycyjnie integralną częścią wyda- rzenia będzie również INTL Jazz Platform, czyli warsztaty jazzowe dla młodych muzyków z całej Europy.

JAZZBLĄG FESTIWAL Sławek Jaskułke, Andy Middleton Quintet z udziałem Adama Nuss- 14 bauma, Artur Dutkiewicz Trio oraz Aga Zaryan wystąpią 14 i 15 lipca lipca podczas siódmej edycji Jazzbląg Festiwalu w Elblągu. Wszystkie kon- ELBLĄG certy odbędą się wGalerii EL. Każdy dzień zakończy jam session w Klu- bie Krypta z udziałem muzyków wcześniej koncertujących na festiwalu. Ciekawostką będzie występ kwintetu prowadzonego przez amery- kańskiego saksofonistę Andy’ego Middletona, w którym obok wybit- nego perkusisty z Nowego Jorku Adama Nussbauma zagrają polscy muzycy: Jerzy Małek (trąbka), Piotr Wyleżoł (fortepian) i Sławomir Kurkiewicz (kontrabas).

17 GLIWICE lipca18 marca

CZWARTEK JAZZOWY Z GWIAZDĄ: SUNDIAL TRIO Sundial Trio uświetni 17 lipca kolejny Czwar- tek Jazzowy z Gwiazdą w Śląskim Jazz Clu- bie w Gliwicach. Grupę współtworzą trębacz Wojciech Jachna, znany wcześniej z zespo- łów Contemporary Noise Quintet/Sextet, Sing Sing Penelope, a obecnie aktywnie dzia- łający również w formacjach Jachna/Buhl, Jachna/Mazurkiewicz/Buhl i Innercity En- semble, oraz dwóch młodych absolwentów prestiżowego Rytmisk Musikkonservatorium w Kopenhadze – pianista Grzegorz Tarwid i perkusista Albert Karch. WIĘCEJ >> JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |59 60| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

FORTEPIAN W KOŚCIELE: WŁODZIMIERZ NAHORNY Występem Włodzimierza Nahornego rozpocznie się 22 lipca w Gdań- 22 sku cykl akustycznych koncertów fortepianowych z udziałem czoło- lipca wych polskich muzyków jazzowych. Jako kolejni pojawią się na nich: GDAŃSK Piotr Wyleżoł (5 sierpnia), Adam Makowicz & Krzysztof Medyna (19 sierpnia), Andrzej Jagodziński (2 września), Kamil Piotrowicz (16 września) i Leszek Kułakowski (30 września). Poza czysto muzycznym celem organizowanego cyklu, jego organizatorom zależy na rozpropa- gowaniu idei odbudowy zabytkowych organów Fryderyka Rudolfa Da- litza. Koncerty będą odbywać się wkościele Bożego Ciała w Gdańsku.

ESKAUBEI & TOMEK NOWAK QUARTET – MINITRASA Z jazzowo-rapową formacją Eskaubei & Tomek Nowak Quartet spotkać 23 się będzie można tego lata na kilku koncertach, w tym również podczas lipca jazzowych festiwali. Na niektórych z nich gościnnie pojawią się wraz KRAKÓW z grupą legenda polskiego jazzu Michał Urbaniak oraz didżej, producent i pionier polskiego turntablismu Mr. Krime. Muzycy odwiedzą Kraków (23 lipca – Letni Festiwal Jazzowy), Prudnik (28 lipca – Międzynarodo- wy Prudnik Jazz Festival), Łomżę (17 sierpnia), Mielec (19 lipca, Jacek i Placek) i Rzeszów (26 sierpnia – Festiwal Teatralny Trans/Misje).

25 WARSZAWA lipca18 marca

PARDON, TO TU: DEBASHISH BHATTACHARYA TRIO, TRACZYK, ZEMLER Dwukrotnie nominowany do nagrody Gram- my, jeden z najwybitniejszych i najbardziej cenionych przedstawicieli muzyki hindu- skiej Debashish Bhattacharya wystąpi ze swoim triem 25 lipca w warszawskim klubie Pardon, To Tu. Mistrz gitary slide przyjedzie ze swoją córką, wokalistką Anandi Bhatta- charyą i bratem Subhasisem Bhattacharjee grającym na tabli. W drugim koncercie tego samego wieczoru Debashish Bhattacharya zagra z polskimi muzykami – kontrabasistą Wojciechem Traczykiem i perkusistą Hu- bertem Zemlerem. Będzie to ich pierwsze koncertowe spotkanie i jednocześnie przed- premierowa zapowiedź płyty, która ukaże się wczesną jesienią. WIĘCEJ >> JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |61 62| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

28 KRAKÓW lipca18 marca

KONKURS SEIFERTA John Scofield i John Medeski, w towarzystwie Big Bandu Konglomerat pod dyrekcją Niko- li Kołodziejczyka, uświetnią 28 lipca w Kijów Centrum w Krakowie koncert galowy trzeciej edycji Międzynarodowego Jazzowego Kon- kursu Skrzypcowego im. Zbigniewa Seifer- ta. Na tym samym koncercie ogłoszone zo- staną wyniki konkursu i zagrają jego laureaci. Wcześniej, od 25 do 27 lipca, w Europejskim Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach przysłuchiwać się będzie moż- na rywalizacji dwunastu skrzypków, altowio- linistów i wiolonczelistów z dziewięciu krajów, którzy zostali zakwalifikowani do finału. Każ- demu z uczestników przesłuchań towarzy- szyć będzie trio Dominika Wani. WIĘCEJ >>

3 JERZWAŁD sierpnia18 marca

JAZZWAŁD: ADAM MAKOWICZ I KRZYSZTOF MEDYNA Światowej sławy wirtuoz fortepianu Adam Makowicz – solo i w duecie z saksofonistą Krzysztofem Medyną, podobnie jak Ma- kowicz od lat mieszkającym w Nowym Jor- ku, wystąpią 4 sierpnia w ramach festiwalu Jazzwald ’18, w Jerzwałdzie niedaleko Iławy. Po występie zaplanowane jest jam session i specjalne muzykowanie dla uczczenia 78. urodzin Adama Makowicza. Adam Makowicz obecny jest na rynku mu- zycznym od lat pięćdziesiątych. W 1962 roku z Tomaszem Stańką założył grupę Jazz Darings, na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych był członkiem grupy Mi- chała Urbaniaka. JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |63 64| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

SALTY INSPIRATIONS JAZZ FESTIVAL New Bone – koncertujący na wielu europejskich festiwalach zespół 4 założony w 1996 roku przez trębacza Tomasza Kudyka, Stanisław sierpnia Słowiński Quintet – laureaci Grand Prix 39. Międzynarodowego WIELICZKA Konkursu Młodych Zespołów Jazzowych Jazz Juniors oraz Beata Przybytek – wokalistka, pianistka i kompozytorka, nagrodzona Ma- teuszem Trójki 2013 wystąpią 4 sierpnia na Rynku Głównym w Wie- liczce. Zorganizowane przez Centrum Kultury i Turystyki w Wieliczce wydarzenie odbędzie się w ramach Salty Inspirations Jazz Festival.

SINGER JAZZ FESTIVAL Jubileuszowa, 15. edycja festiwalu kultury żydowskiej Warszawa 27 Singera również w tym roku zapewni sporą dawkę muzyki synko- sierpnia powanej. Jazzową odsłonę imprezy zainauguruje 27 sierpnia Trans- WARSZAWA gression braci Olesiów i Theo Jörgensmanna, którzy po kilku latach przerwy ponownie spotykają się na scenie. Theo Jörgensmann zagra również z innymi polskimi grupami: Sundial Trio, E M 3, Stanisław Sło- wiński Trio. Pojawi się Kenneth Dahl Knudsen Tété, RGG z Vernerim Pohjolą, zespół Riccardo Zannelliego, Piano.pl Doroty Miśkiewicz, Sasha Strunin & Gary Guthman Quartet oraz Jazz Band Młynarski -Masecki. Ostatnim jazzowym akcentem będzie Violin Summit, do którego zaproszono między innymi Dominique’a Pifarély’ego, Ada- ma Bałdycha i Mateusza Smoczyńskiego. Warszawa Singera potrwa od 25 sierpnia do 2 września.

WIĘCEJ KONCERTÓW ZNAJDZIESZ NA www.jazzpress.pl/koncerty JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |65 66| Koncerty / Relacje fot. Paulina Krukowska Paulina fot.

Autorytet gwarantujący sukces

Jakub Krukowski Enter Enea Festival – Poznań nad Jeziorem Strzeszyńskim [email protected] – 28-30 maja 2018 r.

Przygotowaną na tegoroczną edycję pewnia ją przede wszystkim oso- Enter Enea Festival broszurę infor- ba dyrektora artystycznego. Odno- macyjną otwiera zdanie określające szę wrażenie, że autorytet Leszka imprezę jako „święto miłośników Możdżera jest głównym magne- muzyki i natury”. Trudno o lepszą sem przyciągającym widownię nad charakterystykę, skoro od ośmiu lat strzeszyńskie jezioro. Wspomniana na tych fundamentach zbudowa- sfera audiowizualna stanowi bar- no renomę tego wydarzenia. Choć dziej tło dla realizacji jego, niekiedy może nie do końca, bowiem za- zaskakujących, pomysłów. Każde- JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |67 mu festiwalowi życzyłbym jednak tak pięknego tła... Zeszłoroczny sukces zachęcił or- ganizatorów do kontynuowania trzydniowej formuły, poszerzonej Krukowska Paulina fot. o dodatkowy (otwarty dla wszyst- kich), poniedziałkowy koncert. Po- przedził go wernisaż w pobliskiej ABC Gallery, celebrujący odsłonię- cie dwóch nowych obiektów tu- tejszego parku rzeźb – Guzik z teo- rii widzenia Zbigniewa Sałaja oraz Tężnia Sztuki Roberta Kuśmirow- skiego. Stało się już tradycją, że pierw- szy dzień imprezy umożliwia pub- liczności udział w muzycznym eksperymencie i mając w pamię- ci poprzedni, z udziałem mrówek, oczekiwania wobec tego były szcze- gólnie wysokie. By im sprostać, za- proszono niezawodnego Miłosza Pękalę (instrumenty perkusyjne, elektronika), który w towarzystwie Bartosza Webera (elektronika) oraz Wiktora Podgórskiego (wi- zualizacje) przygotował program Echo Serca. Panowie zaprezento- wali muzykę eksplorującą czę- stotliwości odpowiadające pracy ludzkiego ciała. Dźwięki odwoły- wały się do konkretnych organów, co graficznie tłumaczono w abs- trakcyjnych wizualizacjach. Seans miał mieć moc terapeutyczną i fak- tycznie, odbiór był całkiem przy- jemny, choć równie dobrze mógł mieć na to wpływ gościnny udział Leszka Możdżera (fortepian). 68| Koncerty / Relacje

Pokaz siły klasycznych instrumentów Po występie młodych muzyków z Trójmiasta, na scenie pojawił Choć festiwal co roku udowadnia, że zamykanie go bardziej kameralny skład kryją- w wąskich, gatunkowych, ramach nie ma większego cy się pod enigmatyczną nazwą sensu, to drugi dzień tej edycji przesunął się zdecy- First Strings On Mars. Choć two- dowanie najdalej od jazzowego idiomu. Najbliższym rzą go tylko trzej muzycy, posługu- tej stylistyce był pierwszy występ kwintetu Toma- jący się wyłącznie instrumentami sza Chyły. Mimo że sięganie w jazzie po skrzypce smyczkowymi, to nie było mowy jest niewątpliwie polską specjalnością, której roz- o wytracaniu potencjału energe- kwit z dumą obserwujemy na przestrzeni lat, dla tycznego poprzedników. W zespole części słuchaczy kojarzyły się one dotąd z repertu- znaleźli się znani tutejszej publicz- arem klasycznym. Znakomicie, że poznańskiej wi- ności Georg Breinschmid (kon- downi mógł zaprezentować się jeden z najciekaw- trabas) i Igmar Jenner (skrzypce) szych obecnie muzyków specjalizujących się w tej – którzy w 2016 roku dali niezapo- dziedzinie. Tym lepiej, że towarzyszył mu oryginal- mniany koncert z zespołem radio. ny skład jego fantastycznej formacji – Piotr Chęcki string.quartet.vienna, trzeci z nich (saksofon), Szymon Burnos (fortepian, elektroni- – Florian Willeitner (skrzypce) – ka), Krzysztof Słomkowski (kontrabas), Sławomir zaliczył zaś festiwalowy debiut. Koryzno (perkusja). Repertuar w całości wypełniły Muzycy zaprezentowali autorski kompozycje lidera, zawarte na wydanej w ubiegłym materiał, w którym przebijały się roku debiutanckiej płycie Eternal Entropy. wpływy europejskiego folkloru fot. Paulina Krukowska Paulina fot. JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |69 fot. Paulina Krukowska Paulina fot.

(Balkan Dron, The Swingler), brazy- (perkusja), Magnusa Öströma (perkusja) oraz Ada- lijskiej bossa novy (Brazil Imported) ma Pierończyka (saksofon). oraz muzyki popularnej (Impresion Na duże uznanie zasługuje skala przedsięwzięcia. on Sting). Mimo szerokiego wachla- Odnoszę wrażenie, że organizatorzy co roku prze- rza inspiracji aranżacje wypad- ścigają się w pomysłach na jednoczesne zmiesz- ły spójnie, przekładając się na bar- czenie jak największej liczby muzyków – ciekawe, dzo pozytywne, momentami wręcz gdzie leży granica ich możliwości? Poziom wyko- rozrywkowe show. nawczy również nie pozostawił złudzeń, mieliśmy Lekkość repertuaru austriacko- do czynienia z pierwszorzędnymi fachowcami. Po- niemieckiego tria mocno kontra- znańska chóralistyka od lat uchodzi za wiodącą w stowała z finałowym tego dnia kraju, jeśli zaś spojrzeć na skład solistów, to trud- koncertem – na nowo zaaranżo- no o lepsze zestawienie. Zaskoczył zwłaszcza udział wanych przez Leszka Możdże- szwedzkiego perkusisty, który przyjechał specjal- ra Psalmów Dawidowych. Rozbu- nie na ten występ – szkoda, że tylko w tak ograni- dzona publiczność musiała szybko czonym zakresie usłyszeliśmy jego możliwości. nastroić się do kontemplacyjnych Uważam, że choć to wielka wartość móc usłyszeć kompozycji wykonywanych przez równie ambitne projekty na plenerowej scenie, to Poznański Chór Chłopięcy pod momentami okazują się zbyt wymagające, jak na dyrekcją Jacka Sykulskiego oraz luźny charakter takiej imprezy. Z drugiej strony pięciu solistów – Leszka Możdże- entuzjastyczna owacja na stojąco świadczy o pozy- ra (fortepian), Larsa Danielssona tywnym odbiorze występu, trzeba więc pogratulo- (kontrabas), Sławomira Koryzno wać festiwalowi naprawdę świetnej publiki. 70| Koncerty / Relacje

technicznych artysty, a właściwą jemu estetykę poznaliśmy w kolej- nych sześciu utworach. Nastrojo- we ballady idealnie komponowały fot. Paulina Krukowska Paulina fot. się z otoczeniem tutejszego jezio- ra i właśnie dla takich momentów warto co roku tu przychodzić. Zaproszenie Macieja Obary przy- pomniało o jazzowych korzeniach Festiwalu. Jego kwartet – Maciej Obara (saksofon), Dominik Wa- nia (fortepian), Ole Morten Vågan (kontrabas), Gard Nilssen (perku- sja) – zaprezentował esencję tego gatunku: brawurowe improwiza- cje, bezbłędne zrozumienie człon- ków zespołu i znakomity warsztat. Kompozycje pochodziły z ubiegło- rocznej płyty Unloved, wydanej nakładem niemieckiej wytwór- ni ECM. Dla mnie był to już drugi koncert grupy z tym programem, Kolejne zaskoczenia miałem więc możliwość poznać, jak ewoluował on na przestrze- Trzeci dzień rozpoczął koncert rosyjskiego wirtuoza ni kilku miesięcy. Niezwykłe, że bałałajki Aleksieja Archipowskiego. Wcześniej nie za każdym razem materiał brzmi dane mi było poznać możliwości artysty, ale zapa- świeżo, a muzycy ciągle odnajdują miętałem pozytywne relacje z jego zeszłorocznego w nim pokłady nowych inspiracji. występu z Leszkiem Możdżerem w Wilanowie. Pia- Polecam zwłaszcza skonfrontować nista również tym razem dołączył do kolegi, co mia- go z przestrzenią klubową, gwa- ło miejsce podczas utworu bisowego. Zanim to jed- rantującą w tym przypadku zupeł- nak nastąpiło, sceną zawładnął wyłącznie dźwięk nie inny odbiór. tego niepozornego, ludowego instrumentu. Trudno sobie wyobrazić, jak rozbudowane melodie Muzyczne widowisko można wydobyć, operując jedynie trzema struna- mi! W zapowiedzi twórczość Archipowskiego okre- Głównym wydarzeniem festiwa- ślono jako „muzyczne baśnie”, co zupełnie nie paso- lu był finałowy koncert pod nazwą wało do pierwszej, mocno rozrywkowej kompozycji. Symphosphere. Projekt jest wspól- Wstęp był jednak bardziej pokazem możliwości nym dziełem Leszka Możdżera JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |71

(fortepian) oraz amerykańskiej dzeniem, a tym, co wymyka się poza regułę i teorię”. saksofonistki Tii Fuller, skompo- Odnoszę wrażenie, że ten aspekt dominował rów- nowanym specjalnie na to wyda- nież w muzycznym programie tegorocznej edycji rzenie. Ponownie na scenie poja- Enter Enea Festival. Koncerty ułożono tak, by wza- wił się wieloosobowy skład, tym jemnie kontrastowały, uwypuklając zróżnicowaną razem Orkiestry Collegium F. pod tożsamość imprezy. Z pewnością nie był to łatwy re- dyrekcją Marcina Sompolińskiego, pertuar dla publiczności. a także grupa solistów – poza auto- Przyjeżdżając nad tutejsze jezioro, szuka się uciecz- rami Lars Danielsson (kontrabas, ki od trudnych tematów, zwłaszcza gdy towarzyszy gitara basowa), Bodek Janke (per- temu piękna pogoda. Jak się okazało, wszystkie te kusja) oraz Vojto Monteur (gitara sfery doskonale współgrają, a muzyka, w swej różno- elektryczna, elektronika). rodności, jest zawsze idealnym pretekstem do ode- Również w tym przypadku nie rwania się od rzeczywistości. To kolejny dowód, że można przejść obojętnie obok lo- Leszek Możdżer ma tu absolutną dowolność w kon- gistyki koncertu, dość powiedzieć, struowaniu programu – jego publika zawsze zaufa że Możdżer miał do dyspozycji aż mu w ciemno. › sześć klawiatur! Imponująca licz- ba elementów decydujących o mu- zyce uniemożliwia proste streszcze- nie przebiegu koncertu. Przez ponad półtorej godziny widowisko wielo- krotnie zmieniało charakter, czer- piąc z różnych stylistyk i instrumen- talnych konfiguracji. Zdecydowanie najciekawsze były żywsze fragmen- ty, kiedy Danielsson chwytał za gi- tarę basową, a Możdżer stawał za elektrycznym pianinem, tworząc znakomite tło dla energicznych soló- wek Fuller. Warto też docenić wkład Monteura odpowiadającego za elek- tronikę, w równym stopniu decy- dującą o melodii, co udział symfo- ników. „Kalejdoskop dźwięków” – to chyba najlepsze określenie dla tego projektu. W opisie obiektu Guzik z torii wi- dzenia określono pracę jako „grę po-

między kulturowo utrwalonym wi- Krukowska Paulina fot. 72| Koncerty / Relacje fot. Jarek Wierzbicki Jarek fot.

Przystępna i w sam raz wyszukana

Adam Tkaczyk Kamasi Washington – Warszawa, [email protected] Stodoła, 24 maja 2018 r.

Kamasi Washington wielką gwiaz- Kamasi oceniany jest przez pry- dą jazzu jest – to chyba już nieza- zmat haseł promocyjnych. przeczalny fakt, a nie opinia. Jego Wydaje mi się, że jazzowe „stare gło- przeszłe albumy się zna, jego naj- wy” wolą skupiać się na tym, że „nie nowsze się przesłuchuje, a na nad- jest on żadnym prorokiem”, „nie chodzące się czeka. Czy się go lubi, robi nic odkrywczego”, „co on ma czy nie – trzeba przesłuchać. O jego na sobie”, „nagrywa z raperami i jest muzyce się dyskutuje – poza środo- niepoważny” etc. Gdzieś w tych na- wiskiem jazzowym najczęściej en- rzekaniach znika twórczość, wspa- tuzjastycznie, a w nim... Odnoszę niałe albumy i radość z muzyki. wrażenie, że w wielu przypadkach Może dlatego na warszawski kon- JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |73 cert Washingtona zostałem oddele- gowany ja – człowiek zdecydowanie spoza środowiska. A może nikomu innemu się nie chciało, nie wiem (Adam, to miał być Twój przywilej – przyp. red.). Do Warszawy Kamasi zawitał po wydaniu EP-ki Harmony of Difference, a przed albumem Hea- ven and Earth. I to właśnie najnow- sze utwory zajęły większość koncer- tu. W końcu nazwa trasy to Heaven and Earth Tour. Kamasi przywiózł ze sobą zespół w składzie: Miles Mosley (kontra- bas), Brandon Coleman (klawisze), Ryan Porter (puzon), Tony Austin i Robert Miller (perkusja), Patrice Quinn (wokal). Od drugiego utworu do muzyków na scenie dołączył oj- ciec Kamasiego – Rickey Washing- ton (saksofon sopranowy i flet). Skład muzyków Kamasiego nie zmienia się od dłuższego czasu, więc wszyscy się doskonale rozu- mieją. Wiedzą, kiedy zrobić „miej- sce” na solówkę, kiedy kto dostanie owację itd. Koncert sprawiał wraże- nie robionego trochę na autopilocie, tym niemniej słuchało się go fanta- stycznie. Wbrew stereotypowi jazzu uduchowionego, przeżywania mu- zyki i przekazu – chodziło o zabawę. Sam Kamasi prowadził rozmowy z publicznością w dość lekkim to- nie, nie angażując się przesadnie emocjonalnie, nawet gdy ze sceny padało takie zdanie, jak: „I believe that diversity should not be tolera- ted, but celebrated”. Silną, osobistą fot. Jarek Wierzbicki 74| Koncerty / Relacje

deklaracją była kompozycja Milesa Mosleya Abra- najbliższym duchowemu przeży- ham, w której on również śpiewa. Bardzo mocny, waniu muzyki przez odbiorców rytmiczny utwór o niemalże hiphopowej, konfron- podczas występu. Obserwowałem tacyjnej energii. The Rhythm Changes z udziałem publiczność podczas odgrywania Patrice Quinn zmieniły atmosferę w klubie na bar- kolejnych melodii tego długiego, dziej beztroską, letnią, ale z momentami odważ- efektownego utworu: zamknię- niejszymi, gdy z solówkami wkraczał Kamasi, by te oczy, mimowolne kołysanie się, na sam koniec zrzucić na publiczność hałaśliwą a w szybszych momentach gryma- bombę w postaci jednoczesnego grania wszystkich sy na twarzy i taniec – Truth zdecy- na scenie. dowanie porusza. Truth jest chyba jedną z najpiękniejszych kom- Pojawiły się także utwory z nowej pozycji Washingtona, więc też musiała się zna- płyty: The Space Travelers Lullaby leźć na setliście. Jej wybrzmienie było momentem oraz potężne Fists of Fury – prze- mocne zakończenie i utwór bardzo aktualny przy obecnej atmosferze polityczno-społecznej w Stanach Zjednoczonych. Był też bis, chociaż nawet bez niego występ byłby wię- cej niż satysfakcjonujący. Koncert był świetny, nie sądzę by ja- kikolwiek fan czarnej muzyki mógł narzekać. Zresztą nie bardzo po- trafię sobie wyobrazić, by jakikol- wiek zaangażowany słuchacz mu- zyki, wychylający się poza radiowe playlisty i hity YouTube’a, wyszedł ze Stodoły niezadowolony. Dostali- śmy dwie godziny wspaniałej uczty muzycznej – jednocześnie przystęp- nej i w sam raz wyszukanej. Pięk- nie różnorodna publiczność wycho- dziła zadowolona, słuchałem, jak pozytywnie zaskoczeni byli ci, któ- rzy twórczości Kamasiego bliżej nie znali, oraz jak nakręceni byli ci, któ- rzy rozpoznawali wszystkie utwory. I o to w tym chodzi – prorok czy nie prorok, jego osoba i jego muzyka wy-

fot. Jarek Wierzbicki Jarek fot. wołuje duże emocje i przyciąga. › JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |75 fot. Paulina Krukowska Paulina fot.

Uwierzcie, bo to działo się naprawdę!

The Cookers – Poznań, Jakub Krukowski Blue Note – 26 maja 2018 r. [email protected]

Parafrazując tytuł utworu Believe, sofon), Eddie Henderson (trąbka) oraz lider Da- For It Is True, rozpoczynającego trzeci vid Weiss (trąbka). Nie ma miejsca, by wymienić album zespołu The Cookers (nazwa- wszystkie ich dokonania, warto jednak wspomnieć, nego nomen omen Believe), mogę po- że pierwsza trójka wywodzi się z legendarnej for- twierdzić, że warto było wierzyć. To macji Jazz Messengers i właśnie do powołanej przez prawda – ten zespół pojawił się w na- Arta Blakey’ego instytucji odwołuje się ich projekt. szym kraju! Siedmiu gigantów mu- Jeśli komuś byłoby jednak za mało gwiazd, uzupeł- zyki jazzowej, z których każdy móg- nię właściwy skład absolutnie wyjątkowej sekcji łby porwać publiczność solowym rytmicznej: George Cables (fortepian), Cecil McBee występem, przyjechało do poznań- (kontrabas) oraz Billy Hart (perkusja). skiego klubu Blue Note, by dać jedy- Jedynym negatywnym aspektem działalności tej ny w Polsce koncert. supergrupy jest wiek artystów. Dla jasności – nie Same nazwiska solistów, robią mam na myśli kondycji czy zaangażowania, jakie ogromne wrażenie: Billy Harper panowie prezentują na scenie, tych mogą im bo- (saksofon), Donald Harrison (sak- wiem pozazdrościć dużo młodsi jazzmani. Niestety, 76| Koncerty / Relacje zwłaszcza najstarszym z nich, z różnych powodów sza widownia, choć przyzwyczajo- zdarza się nie sprostać trudom dalekich podróży, na do gwiazd światowego formatu, co odbiło się na wymienionej obsadzie. Trudno jed- chyba po raz pierwszy miała oka- nak narzekać na zastępstwo nieobecnych mistrzów. zję aż tyle z nich mieć jednocześnie Za fortepianem zasiadł jeden z najciekawszych pia- na wyciągniecie ręki. Dopiero czer- nistów młodszego pokolenia – Danny Grissett, na wiec, a już śmiało mogę stwierdzić, kontrabasie zagrał kolejny Messenger – Essiet Okon że brałem udział w jednym z naj- Essiet, a na perkusji doświadczony sideman – Victor ważniejszych wydarzeń koncerto- Lewis. Naturalnie zaraz po zapowiedzi wszystkich wych roku. › wykonawców pojawiło się delikatne poczucie niedo- sytu, szybko jednak zastąpił je zachwyt nad fanta- styczną energią kolektywu. Choć każdy utwór oparty był na podobnym schema- cie wykonania (otwarcie w septecie, dwa kwartety – kolejno z saksofonem oraz trąbką, trio fortepianowe i na zakończenie ponownie septet), nie było mowy o monotonii. Większość kompozycji wyszła spod ręki Billy’ego Harpera, od lat udowadniającego mistrzo- stwo na tym polu. Koncert rozpoczął napisany przez niego The Call of the Wild and Peaceful Heart, którego interpretacja jasno dała do zrozumienia, że muzycy nie mają zamiaru się oszczędzać. Obiecujący począ- tek był jednak niczym w porównaniu z zamykają- cym pierwszy set Croquet Ballet, pierwotnie przygoto- wanym przez saksofonistę dla Lee Morgana. Po serii świetnych solówek i gry w pełnym składzie utwór za- kończył fascynujący dialog instrumentów dętych. Po przerwie wciąż dominowała twórczość Harpera, z wyjątkiem bluesowego Slippin’ and Slidin’ Cecila McBee oraz The Core z repertuaru Freddie Hubbar- da, zarejestrowanego, co warto podkreślić, gdy grał on w Jazz Messengers. Wskazane utwory, choć ory- ginalnie przeznaczone były na inne składy, a przy tym zakorzenione w odmiennych stylistykach, zo- stały znakomicie przearanżowane na aktualny, siedmioosobowy zespół. Po ponaddwugodzinnym występie żal było opusz- czać poznański klub – gdzie nie spojrzeć, stała jakaś

legenda jazzu, otwarta na kontakt z fanami. Tutej- Krukowska Paulina fot. JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |77 fot. Marcin Czajkowski Marcin fot.

Swing, swing, swing

Jazz dobry nad Dolinką: Michael „Patches” Stewart Marcin Czajkowski & Wojciech Karolak Trio, gościnnie Michał Urbaniak, Jerzy Bartz [email protected] – Warszawa, Służewski Dom Kultury – 18 maja 2018 r.

Wybierając się na koncert podsu- płynie czysty swing – Arek Sko- mowujący kolejny sezon cyklu Jazz lik. Niespodziewanie okazało się, dobry nad Dolinką w Służewskim że do artystów dołączyli również: Domu Kultury wiedziałem, że nie Michał Urbaniak, grający (wyjąt- wrócę z niego zawiedziony. Na jed- kowo) na saksofonie altowym oraz nej scenie spotkać mieli się: uro- Jerzy Bartz, wspomagający Skolika dzony w Nowym Orleanie Micha- na bongosach. el „Patches” Stewart, mający na Co to był za koncert! Energia, któ- koncie współpracę między inny- rą wnieśli ze sobą muzycy szyb- mi z Marcusem Millerem i Alem ko udzieliła się publiczności. Od Jarreau, legenda polskiego jazzu początku występu, spontanicz- Wojciech Karolak, oraz perkusi- nie uformowanego kwintetu, dało sta, w którego krwi (jak to słusznie się zaobserwować wśród słuchaczy określił organizator wydarzenia) pierwsze oznaki zainteresowania 78| Koncerty / Relacje dołączeniem do sekcji rytmicznej – buty zaczęły ude- kojarzony przede wszystkim z egzo- rzać o parkiet. Z każdym kolejnym utworem ta ten- tycznymi instrumentami perkusyj- dencja wzrastała i po niemal dwugodzinnym koncer- nymi, świetnie dopełniał grę Sko- cie artyści zostawili publiczność prawie roztańczoną, lika. Swing jest gatunkiem silnie a na pewno jeszcze nie dość nasyconą swingiem. opierającym się na rytmie, co zresz- Młodzi jazzmani często popadają w pułapkę, gra- tą pokazali tego wieczoru obaj ar- jąc swing przekombinowany, dodając dźwięki, któ- tyści. Nie oznacza to jednak, że in- re w tym rodzaju muzyki są zupełnie zbędne. Po- strumenty perkusyjne zagłuszały wstała ona przecież po to, żeby można było do niej innych muzyków – wręcz przeciw- tańczyć, a nie wsłuchiwać się w skomplikowane nie. Wraz z harmonią, zbudowaną improwizacje. Artyści występujący w Służewskim przez Wojciecha Karolaka, grające- Domu Kultury doskonale to rozumieli i zaserwo- go na organach Hammonda, dawa- wali słuchaczom swing w czystej formie, zagrany ły wielkie pole do popisu sekcji dętej. po mistrzowsku. Nie obyło się oczywiście bez im- A w niej – Michał Urbaniak na sak- prowizowanych partii solowych – którymi w koń- sofonie altowym i Michael „Pat- cu jazz żyje – jednak swoim skomplikowaniem ches” Stewart na trąbce oraz flu- nie kłóciły się one z myślą przewodnią wieczoru. gelhornie. Duet, który idealnie Wręcz przeciwnie, znakomicie podkreślały swin- spiął całość i sprawił, że słucha- gowy charakter wydarzenia. cze po koncercie nie chcieli opuś- Osobnego akapitu wymaga tutaj, wspomniana już cić sali koncertowej, domagając się wyżej, sekcja rytmiczna w postaci Arka Skolika kolejnych bisów. Sam zresztą by- na perkusji oraz Jerzego Bartza na bongosach. Po- łem wśród nich, bo swingu w ta- łączenie raczej niespotykane, jednak (w tym kon- kim wykonaniu mógłbym słuchać kretnym wydaniu) smakujące znakomicie. Bartz, bez końca. ›

fot. Marcin Czajkowski JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |79 80| Rozmowy fot. Kuba Majerczyk Kuba fot. JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |81

Czym byłaby bez nich muzyka? Co mieliby do zaprezentowania bez nich słynni liderzy pod- pisujący swoimi nazwiskami kolejne kwartety i kwintety? Choć stoją w drugim rzędzie albo kryją się jeszcze dalej, żaden zespół nie wzniesie się bez nich na wysoki poziom. Mistrzowie drugiego planu. Zwłaszcza z sekcji rytmicznej. Poszukiwani do powstających ciągle nowych formacji, wzywani rozpaczliwie na zastępstwa. Jednym z nich jest utrzymujący się niezmien- nie w czołówce polskich perkusistów Paweł Dobrowolski.

Utrzymywanie równowagi

Piotr Wickowski [email protected]

Piotr Wickowski: Nie ma to jak w szczególnie uprzywilejowanej być Pawłem Dobrowolskim na pol- sytuacji w tej branży. skiej scenie jazzowej – albo chcą mieć cię na stałe w składzie, albo Jest w tym dużo prawdy, rzeczy- chociaż na zastępstwo... wiście muzycy grający na niektó- rych instrumentach statystycznie Paweł Dobrowolski: [śmiech] To mogą mieć więcej pracy niż in- bardzo miłe, co mówisz, dzięku- ni, a sekcja rytmiczna do takich ję. Jeżeli rzeczywiście tak to wy- się zalicza. Jeśli przy tym ktoś po- gląda z perspektywy ludzi z ze- trafi się przemieszczać między wnątrz, to ja się bardzo cieszę stylami, czyli na przykład zagrać i jestem wdzięczny losowi, że życie w składzie akustycznym, elek- tak mnie pokierowało, bym mógł trycznym, a nawet eksperymen- spełniać swoją pasję jako muzyk. talnym, to na pewno propozycji Cieszę się z możliwości występo- pracy ma więcej. wania i nagrywania z wieloma różnymi składami. Skoro jesteśmy przy sekcji ryt- micznej – zdarzyło ci się współpra- Niebagatelne znaczenie miał w tym cować z basistami, z którymi się przypadku wybór instrumen- męczyłeś i z którymi nie miałeś tu. Dobra sekcja rytmiczna jest wystarczającego porozumienia? 82| Rozmowy

Nie patrzyłbym na to w ten sposób, bo nie jest tak, czy zupełnie pozamuzyczne. Trak- że zdanie jednej strony jest miarodajne. Myślę, że tuję każdą sytuację jako lekcję. Je- w muzyce, na zasadzie kompromisu, zawsze trze- żeli zdarza się, że gra mi się mniej ba się dopasować do partnerów, z którymi grasz, komfortowo, to nie próbuję zrzu- zwłaszcza w muzyce improwizowanej. Musi być cać tego na barki kogoś innego, tyl- utrzymywany pewien rodzaj balansu, jak na wa- ko szukam powodów, dlaczego tak dze, nie można dołożyć za wiele, bo przeważy któraś się dzieje. Może to problem ze mną, ze stron. Ideą pracy sekcyjnej jest utrzymywanie tej może to ja nie potrafię się do kogoś równowagi. Jeżeli ja mam okazję współpracować dostosować, a nie odwrotnie. Trze- z basistą, który z technicznego punktu widzenia ba postąpić zgodnie z dość okle- gra bardzo punktualnie to daje mi duży komfort panym powiedzeniem, że prawda i pozwala odejść od utartych szlaków. A jeżeli jest tkwi zawsze pośrodku. Nie chodzi odwrotnie, muszę w większym stopniu spełniać też o to, żeby się na siłę próbować funkcję akompaniującą, ponieważ taka będzie bar- dostosować, bo niektóre rzeczy po dziej pasować do sytuacji mu- zycznej. Myślę, że na tym pole- W muzyce, na zasadzie kom- ga praca w zespole. Dlatego nie widziałbym tego w ten sposób, promisu, zawsze trzeba się dopa- że z kimś gra się źle, a z innym sować do partnerów, z którymi dobrze. Po prostu każda sytua- grasz cja jest inna. Uważam, że trze- ba zawsze szukać złotego środka. Choć zdaję sobie prostu pasują nam bardziej, inne sprawę, że ludzie są różni, mają różne charaktery, mniej. To sztuka kompromisu czyli niektórzy mogą być bardziej sprofilowani na jakiś stworzenie sobie nawzajem możli- rodzaj grania i niekoniecznie będą chcieli się do- wie najbardziej komfortowych wa- stosować do kogoś innego. Poza tym mam szczęś- runków, aby muzyka, którą two- cie, że zawsze pracuję ze świetnymi, wykazującymi rzymy była jak najlepsza. wielką empatię muzykami i nie zdarzyło mi się, że- by były jakieś wielkie problemy. Skoro tak uważasz, nie dziwi, że wy- pracowałeś taką różnorodność i że Mówisz, jakby właściwie każda opcja była dla cie- jest tak wielu chętnych do współ- bie wygodna, a nawet jakbyś znajdował satysfak- pracy z tobą. Zawsze tak było, od- cję w dostosowywaniu się. Nawet jeśli ktoś ma kąd tylko zacząłeś się zajmować styl, który mógłby się wydawać niekomfortowy, to profesjonalnym graniem, czy do- nie jest dla ciebie problemem, bo potrafisz się od- piero z czasem przyszło takie podej- naleźć w takiej sytuacji? ście? Bo z tego, co mówisz, wynika, że właściwie masz jednakową zaba- Chciałbym aby tak było, natomiast kluczową rolę wę, niezależnie od tego, w jakiej for- w tym całym procesie odgrywa podejście, czyli rze- mule musisz funkcjonować. JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |83

Właśnie tak, staram się, by tak by- ło. Rzeczywiście na początku mojej drogi miałem mniejsze umiejętno- ści i moje postrzeganie muzyki by- ło węższe. A postawa bardziej rady- kalna...

Jakiego rodzaju „radykalizm” masz na myśli?

Może „radykalizm” to złe słowo. Mam na myśli to, że kiedy zacząłem się interesować jazzem, na całe mo- je szczęście skupiłem się głównie na podstawach, czyli na standardach, na tym, żeby poznać ten język. Pa- miętam, że wtedy, kiedy trwał ten proces, kiedy chłonąłem wiedzę, to nic innego nie miało dla mnie zna- czenia. Z perspektywy czasu wi- dzę jak ważne jest poznawanie mu- zyki od podstaw i porównałbym to do nauki języka. Najpierw poznaje- my alfabet, potem uczymy się zdań by finalnie, napisać wiersz. Mia- łem duże szczęście, bo trafiłem z re- komendacji Łukasza Żyty do szkoły fot. Jarek Wierzbicki nieodżałowanego Janusza Muniaka Na tych zajęciach miałem okazję doskonalić tech- na Floriańską 3. To był uniwersytet! niczne aspekty gry na instrumencie. Natomiast praktyczną szkołą był Jazz Club u Muniaka. Tam W czasie twoich studiów muzycz- przeszedłem na scenie lekcję życia, tam rozwijałem nych? się i budowałem swoje umiejętności grania z inny- mi muzykami. Jeszcze nawet przed studiami. Oczywiście na studiach w Katowi- Jak wyglądała nauka u Janusza Muniaka od stro- cach (Instytut Jazzu Akademii Mu- ny praktycznej? Były rozmowy? zycznej w Katowicach – przyp. red.) było świetnie i wiele się nauczyłem Nie, a jeśli już to raczej rzadko. To było głównie pod kierunkiem Adama Buczka. granie. 84| Rozmowy

Wprawki, ćwiczenia, czy bardziej jamowanie? występowały tam składy młodych muzyków, w których się też pojawia- Nie. Od razu koncert. Skok na głęboką wodę bez łem. I to w nich jeszcze stawiałem próby. pierwsze kroki. Miałem takie okresy, że grałem tam codziennie. Pamiętasz ten pierwszy raz? Jak do tego doszło, że w ogóle za- Tak, dobrze pamiętam. Byłem przerażony. cząłeś tam grać? Musiałeś naj- pierw jakoś przekonać do siebie Ja- Pamiętasz, z kim wtedy zagrałeś? nusza Muniaka?

Na kontrabasie grał Maciej Adamczak, a na forte- Wyjaśnię to, cofając się do wcześniej- pianie Ilona Gliwa. No i Janusz Muniak, jako lider szych wydarzeń. Po maturze zdałem kwartetu. Potem przyszły kolejne koncerty, okazji nie na architekturę, ponieważ lubiłem brakowało, bo w piwnicy u Muniaka grało się z Ja- rysować i pochodzę z rodziny, któ- nuszem Muniakiem w czwartki, piątki i soboty, trzy- ra jest trochę związana z architektu- setowe pełne wieczory. Oprócz tego w pozostałe dni rą. Moi rodzice raczej z geodezją, ale fot. Piotr Fagasiewicz Piotr fot. JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |85 wujek jest architektem. Więc to by- mnie nie interesowało to, co działo się na studiach ło naturalne, że poszedłem w takim architektonicznych. Chociaż z perspektywy czasu kierunku. Natomiast muzyką zają- uważam, że to był bardzo pouczający czas. Wtedy łem się zupełnie sam z siebie, tylko jednak w głowie miałem granie na perkusji, a ra- dlatego, że to lubiłem i chciałem się czej chęć grania. Chciałem grać muzykę jazzową, tym zajmować. Kiedy zdawałem ma- więc robiłem wszystko w tym kierunku. Miałem turę, nie byłem jeszcze na tyle przy- małą salkę do ćwiczenia, w której spędzałem mnó- gotowany, żeby w ogóle myśleć o stu- stwo czasu. Na studia przychodziłem tylko, żeby diach jazzowych czy o graniu jazzu, zaliczać poszczególne przedmioty. Głównie intere- więc przesiedziałem w Krakowie na sowało mnie granie i chodzenie na wszystkie moż- tej architekturze trzy lata. Zresztą liwe koncerty. Po trzech latach studiów byłem już na tyle zdeterminowany, że Uważam, że trzeba zawsze złożyłem podanie o urlop dzie- szukać złotego środka kański, po czym parę dni później pojechałem na egzaminy wstęp- ne do Katowic, na studia zaoczne, bardzo miło wspominam ten czas, które właśnie otworzono, to był drugi rok naborów. bo miałem okazję uczestniczyć mię- Przyjęto mnie i trafiłem na dwa lata do Łukasza Ży- dzy innymi w zajęciach prowadzo- ty, który wtedy zaczął uczyć, zaraz po swoich stu- nych przez profesora Wiktora Zina, diach. Miałem tam być przez trzy lata, ale po dwóch tego pana od telewizyjnego progra- Łukasz powiedział mi: „Słuchaj, nie ma sensu, żebyś mu Piórkiem i węglem. Pobyt w Kra- tu chodził, zdawaj na studia dzienne”. kowie wykorzystałem na intensyw- ne chodzenie po klubach i słuchanie Nie byłeś już w stanie pogodzić tych studiów z ar- tam świetnych muzyków, bywanie chitekturą? na festiwalach. Chłonąłem wszyst- ko, co się wtedy działo w Krakowie, Nie, architektura poszła w kąt i nie wróciłem już jak gąbka. A że Kraków miał i ma do niej. I to wtedy z rekomendacji Łukasza zaczą- silną scenę jazzową, wciągnąłem się łem grać u Muniaka. Na początku w składach ko- w nią. leżeńskich, jeszcze nie z Muniakiem. Ale Muniak oczywiście też gdzieś tam był i słuchał, aż kiedyś I już wtedy, jako student architek- przygarnął mnie do grania ze sobą. I tak to się za- tury, zacząłeś myśleć o zajęciu się częło. Zaczął mnie też brać na spotkania, które Zby- na poważnie muzyką, a zwłaszcza szek Namysłowski organizuje w Zakopanem, czyli graniem jazzu? na Jazz Camping Kalatówki. Janusz Muniak skupiał wokół siebie bardzo du- Przechodziłem wiele rozterek. żo młodych ludzi, głównie studentów z Katowic Szczerze powiedziawszy, zupełnie i środowisko krakowskie. Co tydzień bookował 86| Rozmowy sobie jakiś skład, więc będąc jedną nogą w Katowi- efektem sukcesu na Bielskiej Za- cach, a drugą w Krakowie, miałem okazję zagrania dymce Jazzowej (Actual Proof, 2006 w wielu konfiguracjach. Przewijali się przez tamtą rok – przyp. red.). scenę różni wspaniali muzycy, a ja, jako zupełnie początkujący miałem okazję zagrać na przykład Były też sukcesy z innymi forma- z Andrzejem Cudzichem. To był czas bardzo inspi- cjami. rujący, dużo się wtedy nauczyłem. Tak. Jeździłem w innych konfigu- Wtedy też zacząłeś grywać w zespołach, które racjach koleżeńskich. Zdarzało się zbierały nagrody na różnych jazzowych konkur- nam konstruować zespoły tylko po sach i zaczęły regularnie działać? to, żeby pojechać na konkurs i za- jąć w nim jakieś miejsce. I rzeczy- Tak. Pokłosiem grania w piwnicy u Muniaka oraz wiście parę razy się udało wygrać z tego, że miałem okazję studiować w Katowicach, zespołem, który istniał jedynie na były pierwsze składy jazzowe, z którymi zacząłem przesłuchaniach konkursowych. jeździć na konkursy. Było to trio Pawła Kaczmar- czyka, pierwotnie z Krzysztofem Pacanem, a póź- W konkursach takie sytuacje niej Michałem Jarosem na kontrabasie. przytrafiają się do dzisiaj. Jak oce- niasz te lata spędzone na studiach Płytę Trio - Live, która ukazała się w 2005 roku, na- w katowickiej Akademii? graliście już z Michałem Barańskim. To był świetny czas. Atutem tych stu- Tak, pojawił się Michał Barański, który zastąpił diów, oprócz niewątpliwego walo- Michała Jarosa. W tym składzie wygraliśmy spo- ru edukacyjnego, była możliwość ro konkursów i jedną z nagród była właśnie możli- poznania ludzi w podobnym wie- wość nagrania płyty. ku i o podobnych zainteresowa-

W efekcie zwycięstwa w Biel- skiej Zadymce Jazzowej. Czy tę Traktuję każdą sytuację jako płytę uznajesz za pierwszą zna- lekcję czącą, na której zaistniałeś?

Tak, to była jedna z pierwszych moich płyt jazzo- niach. A że nie było wtedy jeszcze wych. Oprócz tego równolegle grałem w triu for- zbyt wielu wydziałów jazzu, oprócz tepianowym z moimi kolegami z roku – Pawłem szkoły na Bednarskiej, więc trafiała Tomaszewskim i z Andrzejem Święsem. Z oboma tam większość adeptów z całej Pol- składami jeździłem na konkursy jazzowe, zdoby- ski. Studia w Katowicach skończy- wając nagrody i wyróżnienia. Trio Pawła Toma- łem w 2006 roku, będąc już dawno szewskiego też zresztą nagrało płytę, która była po maturze, bo miałem za sobą trzy JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |87 fot. Jarek Wierzbicki Jarek fot.

lata architektury, dwa lata studiów żo, ale zobaczymy co przyniesie przyszłość. Z Mi- zaocznych, rok przerwy i dopiero po chałem Wróblewskim od jakiegoś czasu nie gry- tym cztery lata normalnych studiów wamy, choć ukazała się płyta (City Album, recenzja dziennych w Katowicach. Tak więc w JazzPRESSie 4/2015). Całkiem niedawno, bo pod postudiowałem sobie 10 lat, kończąc koniec czerwca znów występowaliśmy razem z Pa- formalną edukację w wieku lat 29. włem Kaczmarczykiem i Michałem Barańskim na festiwalu Palatia Jazz w Niemczech. Takie spotka- Wspomniałeś o pierwszych dwóch nie po latach [śmiech]. Ponadto myślę, że wpływ ważnych zespołach, w których na ograniczenie mojego uczestnictwa w składach grałeś. Tak się złożyło, że były to tego typu miał fakt, że już w czasie studiów tra- tak zwane tria fortepianowe. Póź- fiłem w trochę inne rejony, bo do zespołu Nigela niej trafiłeś jeszcze do podobnej Kennedy’ego oraz Anny Marii Jopek. grupy pianisty Michała Wróblew- skiego. Czy taka formuła jest two- Skąd znalazłeś się w zespole Nigela Kennedy’ego? ją ulubioną? Głównie dzięki krakowskim koneksjom. Nigel miał Bardzo lubię tria fortepianowe lecz na ulicy Floriańskiej mieszkanie i przychodził czę- niestety nie gram w nich zbyt du- sto do Muniaka. Kiedy zaczął formować zespół, to 88| Rozmowy fot. Kuba Majerczyk Kuba fot.

dostałem propozycję grania w nim. Jednocześnie konwencji. Słuchasz tego typu ze- przyszła propozycja grania z Anną Marią Jopek. społów? I tak będąc jeszcze na ostatnim roku studiów, gra- łem w dwóch świetnych zespołach, z którymi za- Uwielbiam tę formułę! Miewałem cząłem jeździć po Polsce i po całym świecie. Byłem takie okresy w życiu, kiedy słu- jednak zmuszony rezygnować z innych propozycji. chałem tylko tria fortepianowego. Przesłuchałem milion razy więk- Jak na przykład tria fortepianowe? szość takich klasycznych nagrań, które się powinno znać – Jarret- Niestety tak... Do pewnego momentu udawało się ta, Hancocka, Coreę, Buda Powella, pogodzić pracę w wielu zespołach, ale na dłuższą Billa Evansa, Kenny’ego Barrona, metę nie było to możliwe. W składach, w których oczywiście także Brada Mehldaua nie możesz się pojawiać, twoje miejsce zastępują i całą plejadę wspaniałych piani- inni, taka jest kolej rzeczy. stów. Mógłbym ich długo wymie- niać. Słuchałem i słucham też, Jak jest w takim razie, w twoim przypadku, z grą rzecz jasna, innych składów. Bar- w układzie fortepian-kontrabas-perkusja? Pytam, dzo lubię kwartet z saksofonem bo myślę, że masz wyjątkowe predyspozycje do tej lub kwintet z saksofonem i trąbką. JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |89

Jestem fanem gitary, lubię różne motorem do działania? Grasz elektrycznie i aku- zestawienia z gitarą, nie tylko tria stycznie, jazz i niejazz – trudno cię zaszufladko- fortepianowe. Nie przywiązuję się wać. do jednej konfiguracji. Ostatnio pa- sjonuję się brzmieniami elektro- Zdecydowanie tak! Każdy projekt, w którym mam nicznymi [śmiech]. okazję zagrać, jest nowym wyzwaniem. Po pierw- sze, jest spotkaniem z kolejną odsłoną jakiegoś sty- Nie przywiązujesz się też do jedne- lu, kolejną wizją muzyczną lidera. Poza tym jest to go zespołu. Grasz w wielu bardzo też spotkanie osobowości, zarówno muzycznych, różnych grupach, w tym także nie- jak i charakterów, w kontekście czysto ludzkim. jazzowych. Czułbyś się ograniczo- Zdecydowanie są to wydarzenia pouczające. Bar- ny, gdybyś musiał realizować się dzo się z tego cieszę. Uważam, że to ma swoją war- tylko w jednym zespole? tość. Na pewno czerpię z tego dużą radość i pobie- ram jednocześnie lekcję. Tak, mogę powiedzieć, że Ciężko powiedzieć, ponieważ ni- to jest siłą napędową w moim przypadku. Jestem gdy się w takiej sytuacji nie znala- jednak świadom tego, że są też ludzie, którzy nieko- złem. Najdłuższa jest moja 12-letnia niecznie chcieliby tak postępować. Każdy przypa- współpraca z Anią Jopek i szcze- dek jest inny.

Jest też druga strona medalu. Pojawiają się jakieś przebłyski Czerpiąc tak wiele satysfakcji ze w głowie, że mógłbym stworzyć współpracy z różnymi składami coś własnego i korzystając z twórczości róż- nych liderów, możesz nie czuć potrzeby stworzenia czegoś „na rze powiedziawszy, to nie do koń- własny rachunek”. Nie obawiasz się, że zabraknie ca bym się zgodził z tym, co powie- ci na to motywacji? A może w ogóle nie masz – lub działeś, bo ona mi się nie nudzi. sądzisz, że nie będziesz miał – takiej potrzeby? Tylko że mam okazję grać jedno- cześnie z innymi muzykami. Mo- Bardzo dobre pytanie. Rzeczywiście, myślałem że rzeczywiście, gdybym miał grać o tym wielokrotnie. Uważam, że wszystko jeszcze tylko i wyłącznie w jednym zespo- przede mną. Obecnie moja ewolucja, jako muzyka, le do końca życia, mogłoby mi się to sytuuje mnie w takim miejscu, że pracuję dla in- znudzić... nych ludzi. I ta pozycja dziś jest dla mnie satysfak- cjonująca, aczkolwiek pojawiają się jakieś przebły- A nie uważasz, że ta różnorod- ski w głowie, że mógłbym stworzyć coś własnego. ność cię napędza? Czy to, że grasz Zobaczymy, co przyniesie przyszłość, na pewno nie jednocześnie z różnymi grupami, złożę teraz żadnej deklaracji, nie powiem, że czegoś u różnych liderów jest dla ciebie nie zrobię albo coś zrobię. 90| Rozmowy

Nie są tajemnicą twoje wczesne muzyczne począt- i moich ciotek. Był niechcianym, ki, kiedy udzielałeś się w kapelach heavymeta- rozklekotanym meblem, który wy- lowych oraz późniejsze zafascynowanie jazzem lądował w moim pokoju i na któ- w efekcie obejrzenia na wideo koncertu zespołu rym coś tam sobie brzdąkałem. Chicka Corei z Garym Novakiem na bębnach. Je- stem ciekaw, co w tym jazzowym graniu tak cię Miałeś jeszcze jakieś inne fascyna- wtedy ujęło, że zdecydowałeś się pójść właśnie cje muzyczne przed heavy meta- w takim kierunku. lem?

Zanim zabrałem się za jazzowe granie, miałem za Pamiętam, że mój ojciec miał tro- sobą też inne doświadczenia niż tylko heavy me- chę starych winyli, w tym też ta- tal, bo jako dziecko ćwiczyłem na fortepianie przez kich okołojazzowych, których lubi- dwa lata. łem słuchać. Był wśród nich między innymi Wojciech Młynarski. Stric- Nie byłeś jednak wystarczająco zdeterminowany, te jazzowych płyt w domu nie mia- żeby to kontynuować. łem, ale myślę, że moje ucho zawsze było w jakiś sposób na takie dźwię- Tak, nie miałem determinacji, bo wolałem grać ki wyczulone. Potem nastąpił okres z kolegami w piłkę. Ale pamiętam, że wtedy usły- młodzieżowego buntu, kiedy słucha szałem jak ktoś gra ragtime’y i strasznie mi się to się tego, czego słuchają koledzy. Ale spodobało. Później dowiedziałem się, że były to jednocześnie, wraz z moim kuzy- ragtime’y Scotta Joplina. nem, odkryliśmy magnetofon szpu-

Ciekawe, jesteś kolejnym muzy- kiem, po Marcinie Maseckim, Moje ucho zawsze było w ja- dla którego ważne jest, że kiedyś kiś sposób na takie dźwięki wy- usłyszał ragtime Scotta Joplina. czulone

Myślę, że to był pierwszy moment, w którym jakaś lowy wujka, który miał dużo taśm forma jazzowa zrobiła na mnie tak olbrzymie wra- nagranych z radia, jeszcze w latach żenie. sześćdziesiątych i siedemdziesią- tych. Słuchaliśmy dzięki temu Be- Nie zapobiegło to jednak porzuceniu przez ciebie atlesów, Stonesów, Led Zeppelin. fortepianu. Potem uzupełniłem to o ostrzejszą muzykę modnej w latach osiem- Porzuciłem fortepian, mimo że w moim poko- dziesiątych Metalliki, Slayera. Zała- ju, w domu, w Nowym Sączu, gdzie się wychowy- pałem się na thrash metal. wałem, stał taki instrument. Kupił go jeszcze mój Jako dygresję powiem, że ostatnio dziadek dla swoich dzieci, czyli dla mojego ojca dostałem przesyłkę od kolegi, który JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |91

odnalazł starą taśmę VHS z pró- jak powinno się grać. To jest muzyka!” I to był właś- bą z domu kultury. Na nagraniu nie Chick Corea Electric Band z Garym Novakiem. widać jak, jako 16-letnie pacholę, Następna była kaseta Coltrane’a z kwartetem, w któ- wściekle bębnię. I niestety po obej- rym grał Elvin Jones. A potem to już poszło... rzeniu tego nagrania stwierdziłem z przykrością, że dzisiaj bym tak Ale właściwie dlaczego? nie zagrał. A jeśli miałbym tak za- grać, musiałbym najpierw bardzo Po prostu mnie wciągnęło. dużo poćwiczyć. Chodziło o niesamowite umiejętności perkusi- Masz na myśli energię? stów, których wymieniasz?

Tak, ale też szybkość. Byłem bar- Nie. Wciągnęła mnie muzyka. Wtedy bardziej emo- dzo zdziwiony tym, że kompletnie cjonalnie postrzegałem muzykę, nie miałem o niej nieświadomy, co grać, grałem dość pojęcia. Kompletnie zafascynowałem się aurą, któ- sprawnie technicznie, jakieś me- rą posiada jazz, zarówno elektryczny, jak i aku- tra nieparzyste. Nie miałem o tym styczny. Nurt akustyczny nawet bardziej mnie zielonego pojęcia! Aż jeden z moich wciągnął, ze względu na Coltrane’a. Ta muzyka starszych kolegów, który gdzieś już miała taki mistyczny charakter! Nie wiedziałem, tam grywał, powiedział: „Słuchasz o co w niej chodzi, ale wpadłem jak śliwka w kom- jakiegoś metalu? Posłuchaj sobie, pot. No i koniec, nie było odwrotu. › fot. Piotr Fagasiewicz Piotr fot. 92| Rozmowy fot. Jarek Wierzbicki Jarek fot.

Django Bates – kompozytor, multiinstrumentalista, wykładowca. Muzyk i twórca niezwykle wszechstronny. Uznawany za jednego z najbardziej utalentowanych brytyjskich jazzmanów. Znany między innymi z licznych kompozycji pisanych dla dużych składów. Śmiały i częsty komentator wydarzeń bieżących – także pozamuzycznych. Wierzę w moc grania

Krzysztof Komorek [email protected]

Krzysztof Komorek: Rok 2017 był Band. Podobno inicjatywa nagra- dla ciebie bardzo ważny. Ukaza- nia wyszła ze strony jednego z nie- ły się bowiem trzy szeroko komen- mieckich radiowych big-bandów? towane płyty z twoim udziałem. Pierwsza z nich to Saluting Sgt. Pep- Django Bates: Tak, projekt był ini- per, czyli hołd dla Beatlesowskie- cjatywą HR (Hessischer Rund- go Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club funk) Bigband z Frankfurtu. JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |93

W nagranie ostatecznie zaangażo- Moi rodzice nie słuchali i nie puszczali nigdy w do- wały się trzy inne zespoły: fińska mu muzyki pop. Miałem, zdaje się, około ośmiu lat, UMO Jazz Orchestra, duński big- kiedy usłyszałem ową eksperymentalną stronę Be- band radiowy oraz Norrbotten Big atlesów. Oczywistym jest, że wywarło na mnie wra- Band ze Szwecji. żenie poznanie czegoś innego niż to, czego zwykle słuchało się w domu: psychodelicznej, beztroskiej Znaczenie Sgt. Pepper’s Lonely hippisowskiej muzyki. W swoim pokoju „grałem” na Hearts Club Band The Beatles dla perkusji z kartonowych pudeł słuchając najprzeróż- historii muzyki jest niepodważal- niejszych rzeczy: śpiewających Zulusów, Davy’ego ne, ale czy ty też masz jakieś osobi- Grahama (folkowy gitarzysta brytyjski– przyp. red), ste wspomnienia związane z tym jug bandów z Nowego Orleanu, Mingusa. No, a kie- albumem? dy pojawili się Beatlesi zostałem perkusyjnym part- nerem Ringa. Zetknąłem się z Sgt. Pepper’s Lo- nely Hearts Club Band przy okazji Wiadomo też, że darzysz dużą atencją Charliego osiemnastych urodzin mojej star- Parkera. Co jeszcze fascynowało cię jako młodego szej siostry. Po prostu kupiłem jej młodego muzyka?

Urodziłem się w roku 1960, w do- Zanim pojawiły się konkret- mu, który rozbrzmiewał dźwię- ne kompozycje, przez rok przy- kami jazzu, muzyki afrykań- gotowywaliśmy najdrobniejsze skiej, cygańskiej. A od czasu do szczegóły, włącznie z ustawie- czasu słychać też było muzy- kę Alfreda Schnitkego. Kultu- niem na scenie, tak żeby móc ra i muzyka pop w ogóle u nas jak najlepiej się widzieć i słyszeć się nie pojawiały – można po- podczas grania wiedzieć, że moi rodzice uwa- żali to za diabelskie wynalazki. ten album w prezencie. Podarunek W dniu, kiedy się urodziłem, w domu grała właś- doskonały. Przez zamknięte drzwi nie płyta Charliego Parkera. Słynne nagranie live jej pokoju słyszałem jakieś urywki, z Rockland Palace, album Bird Is Free (1961). Tak fragmenty. Już one dawały odczuć więc jego muzyka wypełniła moją duszę i tam już bogactwo dźwięków, stylów, efek- pozostała. tów, niespodzianek. Obficie okra- szone słowami szaleństwa i roz- Na początku swojej muzycznej drogi grałeś w du- sądku. żej grupie Loose Tubes, w której wielkie kariery zaczynało wielu znaczących muzyków brytyjskie- Czy ta płyta miała wpływ na kształ- go jazzu. Jak doszło do waszego spotkania i założe- towanie się ciebie, jako muzyka? nia zespołu? 94| Rozmowy

Na początku z niechęcią odnosiłem się do pomysłu się od innych moich zespołów. Za- grania z big-bandem, ale kiedy w sali prób pierwszy nim pojawiły się konkretne kompo- raz zetknąłem się z rozbudowanym 21-osobowym zycje, przez rok przygotowywaliśmy składem, zdałem sobie sprawę, że to dla mnie wspa- najdrobniejsze szczegóły, włącznie niała okazja do testowania moich kompozycji. Przy- z ustawieniem na scenie, tak żeby niosłem coś na kolejną próbę, wszystkim się to spodo- móc jak najlepiej się widzieć i sły- bało i, jak sądzę, odmieniło zespół. Od tamtego czasu szeć podczas grania. Żeby uzyskać przynosiłem kolejne utwory co tydzień. Ronnie Scott jak najlepsze akustyczne brzmie- lubił nasze granie i zaprosił nas do zagrania w swoim nie. Ćwiczyliśmy bez żadnych utwo- klubie. Publiczność przyjęła nas z entuzjazmem, me- rów, free, tylko z luźnymi wskazów- dia nas zauważyły. Właśnie ten tydzień występów za- kami – szybko, cicho, delikatnie. początkował wiele karier członków big-bandu. Tak, by zbudować zespołowi pod-

Czy to sukces tamtego zespołu spowodował, że jeszcze zanim Najważniejsze jest, aby zro- oddałeś hołd Sgt. Pepper’s Lonely bić wszystko na najwyższym Hearts Club Band, niejednokrot- poziomie, na jaki cię stać nie zajmowałeś się dużymi skła- dami? łoże spontaniczności. Teraz, kiedy Po sukcesie Loose Tubes przypadkiem uznano przychodzę z napisanym utworem, mnie za kompozytora bigbandowego. I rzeczywi- podchodzimy do niego w sposób ot- ście lubię bawić się nieskończonymi możliwościa- warty, jak podczas naszych impro- mi, jakie daje tak duży zespół. wizowanych sesji. Zapamiętywanie muzyki, ciągłe jej rozwijanie, udo- Druga z ubiegłorocznych twoich płyt – The Stu- skonalanie, pozwala nam na znie- dy Of Touch – to nagrania z triem Belovèd dla ECM sienie niepotrzebnego podziału na (recenzja w tym numerze JazzPRESSu). Spotkali- to, co wcześniej napisane, i to, co im- ście się w Kopenhadze, gdzie wykładałeś w tamtej- prowizowane. Podczas koncertów szym Rhythmic Music Conservatory. Co spowodo- Belovèd fragmenty zróżnicowanej wało, że zdecydowałeś się na zespół tak różniący muzyki łączymy poprzez stałą in- się od innych twoich projektów? terakcję pomiędzy trzema instru- mentalistami. Nigdy nie planowałem gry w triu. Jest tak dużo ta- kich zespołów. Jednak pewnego dnia usłyszałem Wasza pierwsza płyta była de- próbę zespołu z Petterem (Eldhem) i Peterem (Bru- dykowana Charliemu Parkero- unem) w składzie i poczułem, że muszę z nimi za- wi i związana z jego muzyką. Tym grać. Tak dla przyjemności. Nasze granie przerodzi- razem zdecydowaliście się nagrać ło się jednak w coś wyjątkowego. Tak, to trio różni prawie wyłącznie twoje utwory. JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |95

Część była znana już wcześniej, ale pojawiły się także nowe. Dlaczego tak właśnie zostały dobrane? fot. Nick White Nick fot.

Napisałem kilka utworów specjal- nie na ten album. Jeden z nich, Hap- piness All The Way Up, jest odpowie- dzią na starszy utwór Sadness All The Way Down (również zamiesz- czony na najnowszym albumie tria – przyp. red.). Kończy się wymyślo- ną nutą, słuchową iluzją, stworzoną bez studyjnych tricków, jedną nutę wyżej niż ostatni dźwięk fortepia- nu. Utwór Parkera Passport przy- pomina pierwsze wpływy, pod ja- kimi pozostawało nasze trio. Ten tytuł przy okazji dobrze korespon- duje z katastrofą, jaką jest Brexit. Jest jeszcze kilka starszych kompo- Manfred (Eicher) zaprosił mnie do tego projektu. zycji, tutaj przepracowanych na no- Wcześniej dał naszą płytę Anouarowi. Spodobało wo. Belovèd cały czas się zmienia, mu się i wybrał mnie do nagrań. Moja pierwsza pró- przemodelowuje i mam nadzieję, że ba z Anouarem to było także moje pierwsze muzycz- słuchacze dostrzegają te zmiany. ne spotkanie z oudem. Bardzo mnie to interesowało, także techniczne szczegóły, chociażby jak wygląda Trzecim z ubiegłorocznych albu- strojenie. Wszelkie kulturowe różnice. Improwiza- mów z twoim udziałem jest Blue cja wymaga wrażliwości. Wtedy wszystkie zestawie- Maqams Anouara Brahema, w któ- nia instrumentów i dźwięków są możliwe. Podo- rego nagraniu wzięli udział rów- bało mi się to wyzwanie, delikatne wejście w świat nież Dave Holland i Jack DeJohnet- dźwięków oudu. Wyczekanie na odpowiedni mo- te. To zupełnie inna muzyka niż ta ment, aby wnieść coś od siebie, wzbogacić harmo- z dwóch płyt tria Belovèd. W jej re- nicznymi rozwiązaniami zachodniego świata. cenzjach często podkreślano zna- komite zderzenie brzmienia oudu Jak wspominasz współpracę przy tym projekcie Brahema i twojego fortepianu. z Davem Hollandem – także Brytyjczykiem, ale ze Skąd wziąłeś się w tym zespole? starszego pokolenia – oraz z Jackiem DeJohnettem? Czy to było twoje pierwsze spotka- nie z muzyką o arabskich korze- Słuchałem dużo Dave’a Hollanda i Jacka DeJohnet- niach? te na albumie Gnu High (Kenny’ego Wheelera, wy- 96| Rozmowy danym w 1976 roku, z Keithem Jarrettem w składzie Wielu młodych polskich muzyków – przyp. red.). To było magiczne móc zagrać z ni- pamięta cię z kopenhaskiego Kon- mi oboma. Tworzą razem mocny zespół. Chłonny serwatorium. Uczyłeś i uczysz tak- i otwarty na moje działania. Wyruszamy w tra- że w innych europejskich szkołach. sę koncertową z tym projektem i mam nadzieję, że W Polsce żywe są dyskusje na te- więź między nami będzie się umacniać. Myślę, że mat różnic między polskim i duń- będę się uczył, czerpał z ich spokoju i pewności sie- skim modelem edukacji muzycz- bie. To ciekawe doświadczenie usłyszeć od nich róż- nej. Jak ty, z praktycznego punktu ne historie. Choćby z czasów Milesa. widzenia, oceniasz różne podejścia do nauczania muzyki w Europie? Jesteś bardzo zajętym kompozytorem. Komponu- jesz muzykę do spektakli teatralnych, na zamó- Wierzę w moc grania. Gram i two- wienia festiwali, dla orkiestr symfonicznych. Czy rzę muzykę z moimi studenta- pisanie na zamówienie i dla własnego zespołu mi, kiedykolwiek jest to tylko różni się od siebie? możliwe. Dlatego opuściłem Ko- penhagę i przeniosłem się do Ber- Dla mnie to ten sam i taki sam proces. To po prostu na. W Szwajcarii akceptują moje przekazywanie idei i wydobywanie emocji, odzewu pryncypia. Lubię także czuć, że ja ze strony publiczności. Nie ma znaczenia, czy jest sam uczę się razem z moimi stu- ona w teatrze, klubie czy w filharmonii. Najważniej- dentami. Razem z nimi gram swoje sze, by zrobić wszystko na najwyższym poziomie, na kompozycje, bebop, moje aranżacje jaki cię stać. Parkera. Wymyślam dużo ćwiczeń dla solistów. Ćwiczymy nietypo- we formy. I w każdej grupie kon- centrujemy się na odkryciu zespo- łowego brzmienia. Jednak ponad wszystko cała ta praca powinna za- wierać radość tworzenia muzyki, wspólnego aktu twórczego.

Ty sam, jako student, szybko po- rzuciłeś Royal College of Music, kończąc przedwcześnie edukację. Nauczyciele nie znaleźli drogi do- tarcia do ciebie? Czy uważasz, że formalne wykształcenie jest mu- zykowi niezbędne? Jak teraz wy- korzystujesz tamte swoje doświad- fot. Jarek Wierzbicki czenia w procesie uczenia innych? JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |97

Każdy powinien znaleźć swoją Dobre pytanie. Ostatnio podczas występów przesta- własną drogę nauki. Studenci mu- łem wspominać o Brexicie, ponieważ to nie miało zyki potrzebują impulsu od innych związku z naszym graniem. Kiedy wypowiadam się, muzyków. Bycie samoukiem ozna- choćby na Facebooku, kieruję się przede wszystkim cza tworzenie własnych ćwiczeń do swoich znajomych. Nie próbuję zmieniać czyich- i zadawanie mnóstwa pytań in- kolwiek przekonań. Robię to raczej, by zainteresować, nym, ale i samemu sobie. Źle tra- zaangażować, czasem zabawić moich przyjaciół. Nie unikam politycznych kontekstów w swojej muzyce, jednakże sta- Lubię czuć, że ja sam uczę się ram się nie przypisywać siebie do razem z moimi studentami konkretnej partii czy stronnictwa politycznego, ponieważ muzyka fiłem ze studiami w Royal Colle- pozostanie na zawsze, a programy partyjne i poglądy ge, przede wszystkim dlatego, że polityków zmieniają się co chwila. wówczas, w roku 1979, nie było tam Kiedyś, podczas koncertu w Sarajewie, ktoś z pub- jazzowego kierunku nauczania. liczności poprosił mnie o wsparcie ze sceny dla po- Uczyłem się kompozycji na wy- marańczowej rewolucji na Ukrainie. Generalnie dziale klasycznym, gdzie zupełnie popieram koncepcję rewolucji wtedy, kiedy jest ona nie pasowałem. potrzebna i przez chwilę kusiło mnie, żeby wyra- zić takie poparcie, ale po chwili namysłu stwier- W mediach społecznościowych, dziłem, że muszę wypowiadać się odpowiedzial- ale także podczas koncertów, czę- nie. Szczególnie stojąc na scenie muszę wiedzieć, sto i zdecydowanie komentowałeś o czym mówię. Tak wiec ostatecznie powiedziałem: i nadal komentujesz aktualną sy- „Nie wiem, kto tak naprawdę prowadzi pomarań- tuację polityczną. Nie ukrywasz czową rewolucję i jest za nią odpowiedzialny. Mu- swoich poglądów i przekonań. Ży- szę najpierw sprawdzić fakty”. Może nie było to jemy w czasach, kiedy w wielu oczekiwane wystąpienie, ale na pewno szczere. krajach mamy do czynienia z po- dobnym politycznym krajobrazem Może powinieneś wyraźnie oddzielić głos Djan- – w USA zwycięstwo odniósł Do- go Batesa artysty od wypowiedzi pana Batesa zwy- nald Trump, w Polsce – PiS, zwo- kłego obywatela? lennicy Brexitu w Wielkiej Bryta- nii. Wielu artystów w tych krajach Właśnie dlatego nie mówię już o Brexicie ze sce- pozostaje w opozycji do władz czy ny. Chociaż… widziałem raz koncert Jana Garbar- podejmowanych przez nie decy- ka, podczas którego on nie odezwał się ani jednym zji. Zapytam więc przekornie – czy słowem do publiczności. I to bardzo pasowało do je- myślisz, że ludzie, wyborcy, chcą go występu. Spróbowałem tak zrobić podczas jed- słyszeć wasz głos? I czy biorą go nego ze swoich koncertów i czułem się bardzo nie- pod uwagę? komfortowo. Jestem obywatelem swojego kraju, 98| Rozmowy jak wszyscy inni. Tworzenie i granie muzyki to ro- jątki trzymają za granicą i nie płacą dzaj społecznego zaangażowania. No chyba, że ktoś podatków. Także większość brytyj- uważa to za przekazywanie głosu Boga. Nie sądzę, skich mediów, które ci ludzie kon- bym był przekaźnikiem boskich myśli, choć mam trolują, przekonuje najuboższe war- nadzieję, że On / Ona mógłby zgodzić się z moimi stwy społeczeństwa o rzekomych muzycznymi wyborami. I może także z niektórymi benefitach, poprawie jakości ży- niemuzycznymi przemyśleniami. cia, co jest jednym wielkim kłam- stwem. Wkurza mnie to, nawet Partia rządząca w Polsce cieszy się mocnym popar- biorąc pod uwagę fakt, że wyjecha- ciem opinii publicznej. Nawet pomimo licznych łem z Wielkiej Brytanii w 2005 roku kontrowersji i silnych głosów sprzeciwu przeciwko i czuję się szczęściarzem mogąc ob- wprowadzanym zmianom. Mam wrażenie, że kwe- serwować to wszystko z oddalenia. stia Brexitu w Wielkiej Brytanii też nie jest jednoznaczna. Czyta- łem wywiad z Julianem Fellowe- Każdy powinien znaleźć swo- sem (pisarz, scenarzysta, współ- ją własną drogę nauki twórca serialu Downton Abbey – przyp. red), w którym on z ra- dością przyjmował decyzję o Brexicie. Stwierdził Skoro coraz częściej społeczeń- wprost, że nie ma ochoty słuchać, jak Bruksela mó- stwa nie oglądają się na historię, wi ludziom w Wielkiej Brytanii, jak mają żyć. Może nie chcą się uczyć na własnej prze- – nawet mając odmienne przekonania – powinno szłości, to może trzeba pozwolić im się z pokorą przyjąć decyzje większości, która może na popełnianie pomyłek na włas- chcieć zupełnie czegoś innego, niż nam się wydaje? ny rachunek?

Z jednej strony mamy takie opinie, jak ta Juliana Całkiem niedawno kilkaset tysięcy Fellowesa. Jednak z drugiej strony jest ponura rze- amerykańskich uczniów protesto- czywistość efektów Brexitu. Teraźniejszych i tych, wało przeciwko przemocy z użyciem które dopiero nastąpią. Podam przykład, który aku- broni palnej (Enough! National School rat dobrze pasuje do tego wywiadu. Dzień po głoso- Walkout – akcja miała miejsce 14 waniu dotyczącym Brexitu wielu Polaków mieszka- marca 2018 roku w proteście przeciw- jących i pracujących w Wielkiej Brytanii znalazło ko strzelaninie w Stoneman Douglas w swoich skrzynkach pocztowych „listy nienawi- High School – przyp. red.). Większość ści”. Wrzucone tam przez ich sąsiadów. Jasno suge- młodych ludzi w Wielkiej Bryta- rujące, że powinni opuścić Wielką Brytanię. Takie nii jest załamanych, wręcz zdruzgo- działanie napełnia mnie obrzydzeniem. Cała kam- tanych Brexitem. Miejmy nadzieję, pania związana z Brexitem wygląda na jedno wiel- że kolejne pokolenia mają poglądy, kie oszustwo elit, które nigdy nie stoją na przegranej które pozwolą ocalić ten nasz świat pozycji, ponieważ są niezmiernie bogate. Swoje ma- i ocalić siebie nawzajem. › JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |99 projekt: Agnieszka Sobczyńska Agnieszka projekt:

Piotr Wojtasik – trębacz, bandlider i pedagog, wykładowca Akademii Muzycznej w Katowi- cach i we Wrocławiu. Na swoim koncie ma znaczący dorobek sygnowany swoim nazwiskiem, a także współpracę z wieloma gwiazdami, między innymi z Janem „Ptaszynem” Wróblew- skim, Tomaszem Szukalskim, Leszkiem Możdżerem, Kennym Garrettem, Billym Harperem, Garym Bartzem. W tym roku obchodzi 30-lecie działalności artystycznej. Cały ten jazz! MEET! – Piotr Wojtasik

Jerzy Szczerbakow [email protected]

Jerzy Szczerbakow: Myślisz, że Piotr Wojtasik: Teoretycznie tak. obecne czasy sprzyjają pojawieniu Myślę, że to, jaką oni mieli siłę, się osobowości, które będą miały też wynikało z czasów, w jakich tak ogromny wpływ na jazz, jak tworzyli. Gdyby Miles żył dzisiaj, Davis lub Coltrane? Czy w tej mu- wszystko wyglądałoby inaczej. Ca- zyce nie zostało już dość dużo po- ła jego magia miałaby inny kon- wiedziane, żeby ktoś jeszcze mógł tekst świata i życia. Teraz jest jesz- na niej odcisnąć podobne piętno? cze za wcześnie, żeby dostrzec, 100| Rozmowy kiedy pojawi się ktoś podobny. Obecnie nie ma W tym roku obchodzisz trzy- szansy na chwilę zastanowienia nad muzyką, bo dziestolecie pracy scenicznej. Do- zaraz pojawia się jakaś inna. Może już tacy są, tylko datkowo jesteś wykładowcą aka- o nich nie wiemy albo ich przeoczyliśmy. Muzyka demickim. Twoje doświadczenie już tak się rozwinęła, że z każdym rokiem jest trud- zaowocowało wieloma refleksjami, niej improwizować i wymyślać coś nowego. Moż- które mogą być trudne do przyję- liwości jest coraz mniej. Jednak wiem, że wszyst- cia dla młodych muzyków. Jak twoi ko może się zmienić, bo zawsze się zmienia. Nie studenci reagują na perspektywę, wiadomo, czy będzie gorzej czy lepiej, ale na pew- którą im przedstawiasz? Nie mają no będzie inaczej. Historia ciągle jest bardzo świe- ochoty przestać grać? ża i trudno złapać dystans, ale obecnie nie widzę nikogo, kto miałby taką charyzmę, żeby zatrzymać Nikomu nie można mówić, co ma na chwilę czas. robić. Każdy musi sam przeżyć fot. Jarek Wierzbicki Jarek fot. JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |101 swoje życie. Mądrość w życiu i gra- Masz na swoim koncie wiele płyt, chciałem zapy- niu dają dwie rzeczy: wiedza i do- tać jednak o twoją pierwszą autorską, zatytułowa- świadczenie. Ja nie czuję się ną Piotr Wojtasik. Wydana została przez Polonię nauczycielem i nie traktuję studen- Records w 1993 roku. Jak właściwie do tego doszło? tów jak uczniów. Mówimy do siebie po imieniu, a jedyne różnice, jakie Kilka lat przed wydaniem tej płyty wytwórnia Pol- są między nami, to wiek i doświad- skie Nagrania zaproponowała mi nagranie krążka czenie. Studenci ufają mi i starają do swojej serii Polish Jazz. Zarejestrowaliśmy cały się korzystać z mojego doświadcze- album, dostałem wynagrodzenie za taśmę, ale za- nia. Czasem przychodzą po porady nim płyta została wydana, wytwórnia upadła. Po kilku latach Stasio Sobóla, właś- Muzyka już tak się rozwinęła, ciciel Polonii Records, wykupił moją płytę i ją wydał. Jednak do że z każdym rokiem jest trudniej tego czasu bardzo dużo zmieniło improwizować i wymyślać coś się w moim życiu i stylu grania. nowego Zadzwoniłem do Stasia i powie- działem, że to znacząca ingeren- w konkretnych sprawach, a ja czę- cja w moją twórczość, bo pierwsza płyta wychodzi sto opowiadam, że też podobnie ro- poza moją kontrolą. Nie wiedziałem, czy w ogóle biłem, na przykład przez trzy lata, mam coś do powiedzenia w tej kwestii. Stasio po- ale musiałem się wycofywać i za- wiedział, że chętnie mnie pozna i porozmawia, jed- wrócić, przez co w sumie straci- nak w sprawie płyty nie mam już nic do powiedze- łem pięć lat. Gdy taki młody muzyk nia, ponieważ nagrania nie należą do mnie. Tak mi zaufa, jest do przodu o te pięć została wydana moja pierwsza autorska płyta, bez lat. Mogę jedynie opowiadać stu- mojego udziału [śmiech]. dentom o swoich doświadczeniach i przemyśleniach, ale nie mogę ni- Kolejną płytą, która zwróciła moją uwagę, jest komu powiedzieć, jak ma grać i co Escape – nagrana z Tomaszem Szukalskim, jed- ma robić. Inaczej mógłbym zaszko- nym z gigantów polskiej muzyki, i wydana w 1999 dzić. Nauczyciel musi pomóc mło- roku. Tomasz Szukalski był uznawany za trudne- demu muzykowi, żeby w krótkim go we współpracy. Jakie były twoje wrażenia z pra- czasie – ponieważ studia w ska- cy z Tomkiem? li życia to bardzo krótko – wydobył z siebie coś, co przerośnie jego ma- Tomasz Szukalski nie był trudny we współpra- rzenia. Ale działanie musi wyjść cy. Był wspaniały, tylko robił rzeczy, które są nie- od niego. Tak ćwiczę z moimi stu- dopuszczalne we współczesnym świecie – zawsze dentami. Gramy wszyscy, część na- głośno mówił prawdę. Robił to bez względu na to, wet lepiej ode mnie [śmiech]. Czyli czy ktoś go pytał czy nie [śmiech]. To była wielka to działa. osobowość i genialny muzyk. Spędziliśmy ze sobą 102| Rozmowy długi okres. Tomasz był skryty i bardzo dużo cza- bry. Tribiute nagrałem trochę z sen- su potrzebował, żeby komuś zaufać. Jego talent był tymentu do tego klubu, a także do zwierzęcy i nawet on sam nie był w stanie go po- wszystkich muzyków, którzy kie- skromić. Niektórzy posiadają spryt, ale on miał dyś byli niemalże moimi bogami. prawdziwy talent i słuch absolutny. Tomek pocho- dził z Pragi i stworzono stereotyp, że jest ostry. Po Pamiętasz pierwszy koncert, na ja- latach uważam, że ludzie, którzy obwiniali go za kim byłeś w Akwarium? nieprzyjemne sytuacje, sami go prowokowali. On myślał, że tego oczekują. Mówi się, że miał trud- Pamiętam pierwszy koncert, jaki ny charakter, ale w stosunku do swoich przyjaciół, tam zagrałem. Miałem wtedy swój często młodszych od niego, zawsze był w porządku. band i to był odjazd. Andrzej Jago- Był bardzo pomocny, wręcz troskliwy. dziński grał na fortepianie, Kazik Pamiętam, jak kiedyś w trakcie trasy koncerto- Jonkisz na perkusji i ktoś na basie. wej złapał mnie silny ból w plecach, nie mogłem Koncert odbył się dwa dni przed wyjść z pokoju, a tym bardziej grać. Kiedy Tomek Wigilią. W klubie były trzy oso- się o tym dowiedział, od razu po- jechał do apteki po plastry roz- grzewające – wiedział, że mi po- Nie wiadomo, czy będzie go- mogą. W przypadku Szakala to rzej czy lepiej, ale na pewno bę- poświęcenie takie, jak dziesię- dzie inaczej cioletnia podróż z misją w Afry- ce [śmiech]. Tomek miał dobre serce. Żył w swoim stylu, ale nigdy nic złego mnie z by, w tym kelner liczony jako pub- jego strony nie spotkało. Mam swoje zdanie na jego liczność, i my [śmiech]. Byłem tak temat, bo przez osiem lat intensywnie z nim współ- spięty, że myślałem, że zgniotę swo- pracowałem. ją trąbkę. Kiedy blady stałem na scenie w trakcie pierwszego seta, Twoja najnowsza płyta Tribute to Akwarium jest przyszedł do klubu Tomasz Stań- bardzo wysoko oceniana przez krytyków jazzo- ko w czarnym kapeluszu i usiadł wych. Akwarium to nieistniejący już warszawski na scenie tyłem do mnie. Siedział klub jazzowy, a ty pochodzisz z Wrocławia. Dla- tak już do końca. Było to dla mnie czego więc Akwarium, a nie wrocławska Rura? ogromnym przeżyciem.

Akwarium istniało, zanim jeszcze w ogóle zaczę- Kiedyś powiedziałeś, że nie masz liśmy grać dla szerszej publiczności, zanim zaczę- już potrzeby grania za wszelką ce- liśmy jeździć po domach kultury w małych miej- nę i że grasz wtedy, kiedy czujesz, scowościach. W tamtych czasach Akwarium było że chcesz zagrać. Podjąłeś decyzję, marzeniem każdego muzyka. Jeżeli ktoś już grał że zamiast koncertowania skupisz w Akwarium, to musiał być dobry albo bardzo do- się na pracy dydaktycznej, co dało JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |103 fot. Jarek Wierzbicki Jarek fot.

ci wolność pod względem ekono- Jeśli się umie słuchać, to od nich również można micznym. się bardzo dużo nauczyć. Moja własna wiedza sta- nowi bardzo mały procent programu, którego na- Nie da się być muzykiem i wybrzy- uczam. Większość mojej wiedzy też dostałem od dzać. Nikt nie płaci po prostu za innych artystów, znacznie większych ode mnie. muzykę. Nie chciałem być sidema- Możliwość jej przekazywania jest dla mnie dużym nem do wynajęcia i grać popowych wyróżnieniem. Poza tym na pewnym poziomie to piosenek. Dzięki pracy w szkole nie samo przeżywam w muzyce, niezależnie od tego, muszę decydować się na granie te- czy to ja ją gram czy ktoś inny. › go, w co nie wierzę. Jeśli nie ma się dużych potrzeb, to takie rozwiąza- nie bardzo się sprawdza. Cały ten jazz! / www.calytenjazz.pl Jerzy Szczerbakow – autor cyklu Lubisz dzielić się swoimi doświad- Agnieszka Sobczyńska – autorka plakatów czeniami z młodymi muzykami? Piotr Karasiewicz – kanał YT karasek52 104| Słowo na jazzowo / Złota Era Van Geldera

Jimmy, Jimmy, Jimmy...Cobb!

Jarosław Czaja [email protected]

Minęło właśnie pół wieku od re- Chambersa i Jimmy’ego Cobba wy- jestracji koncertu tria Wyntona drukowane były o wiele mniejszą Kelly’ego z Joe Hendersonem w Bal- czcionką. Ponieważ te odkurzone timore. A ponieważ spośród muzy- nagrania live od razu zyskały duży ków biorących udział w tym wyda- rozgłos i uznanie zarówno u fanów rzeniu, wśród żywych ostał się tylko jak i krytyki, trudno się dziwić, perkusista Jimmy Cobb, jemu chciał- że doczekały się wkrótce następ- bym zadedykować ten odcinek. nych edycji. To, co Verve wydało na Warto bowiem zauważyć, że jest on, dwóch osobnych płytach, europej- mimo podeszłego wieku (89 lat), na- ska wytwórnia Lone Hill Jazz – re- dal aktywny muzycznie. To prawdzi- klamująca się hasłem „For Profes- wy Ostatni Mohikanin obok Roy’a sional Collectors!” – zmieściła na Haynes’a (93 lat!). Ale też chyba per- dwóch CD w jednym pudełku. Ale kusista stanowczo za mało doce- napis na okładce jest inny, chyba niony. Spoglądając na jego „zawodo- bardziej trafny: „Wynton Kelly Trio we papiery”, czyli nazwiska liderów, with Joe Henderson”. z którymi grał (na ich czele oczy- Bo po prawdzie koncert, który odbył wiście Miles Davis), można się tyl- się 21 kwietnia 1968 roku na deskach ko dziwić, że w przeróżnych zesta- Famous Ballroom w Baltimore, to wieniach, rankingach i branżowych było wyjątkowe, jednorazowe spot- przewodnikach – tam, gdzie królują kanie dwóch równorzędnych pod- zazwyczaj Elvin Jones z Tonym Wil- miotów wykonawczych. Trio, pod liamsem – Cobba zazwyczaj nie ma. wodzą pianisty Wyntona Kelly’ego, Kiedy w latach dziewięćdziesiątych po rozstaniu z Milesem Davisem wytwórnia Verve po raz pierwszy (1963) działało aż do śmierci kon- opublikowała taśmy z rejestracją trabasisty Paula Chambersa w 1969 koncertu w Baltimore, najwyraź- roku, jako jednostka autonomiczna, niej robiła to na fali niezwykłej po- ale też sekcja „do wynajęcia”. Współ- pularności, jaką cieszył się wówczas praca tria choćby z gitarzystą Wesem tenorzysta Joe Henderson. Wystar- Montgomerym przeszła do legendy. czy spojrzeć na okładkę. To Hender- Występowali także z wieloma teno- son był głównym bohaterem, a na- rzystami, między innymi z Georgem zwiska Wyntona Kelly’ego, Paula Colemanem i Hankiem Mobleyem. JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |105

Wynton Kelly Trio & Joe Henderson – Complete Recordings Lone Hill Jazz , 2004 fot. Jarosław Czaja Jarosław fot.

Drugi podmiot wykonawczy, czy- li tenorzysta Joe Henderson, mimo że wówczas ledwo przekroczył trzy- dziestkę, był już prawdziwym we- teranem. Niemniej, nie mógł się zapewne równać w popularno- jest nieco rozstrojony i brzmi jak staroświeckie pia- ści z triem Kelly’ego. Zadziwiają- nino z lokalu honky tonk. Ale skupmy się na postaci ce jest to, że muzycy zagrali koncert perkusisty. Bo jakkolwiek wszyscy grają tutaj wspa- w Baltimore bez żadnej wcześniej- niale, to jednak z pewnością cichym bohaterem szej próby. Poszli na żywioł. I – jak tych nagrań jest Jimmy Cobb. Ten kwietniowy dzień, to się mówi – „zażarło”. Na czymś ta- czy raczej wieczór w Baltimore był jego! kim polega właśnie magia jazzu. Co Cobb to perkusista może niezbyt efektowny (efekciar- zagrali? Prawie same „jamowe” stan- ski?), ale za to niebywale efektywny. To stara szkoła dardy, od Autumn Leaves, po If You bębnienia – idąca wprost od Papy Jo Jonesa: grać tak, Could See Me Now, plus trzy tema- aby napędzać cały zespół, a równocześnie być prawie ty Milesa Davisa: Four, Pfrancing (No „niewidzialnym”. Ilość czasu spędzonego obok genial- Blues) i The Theme. Jako bonus, do- nego kontrabasisty Paula Chambersa i oczywiście rzucono jeszcze dwa utwory nagra- wspaniałego pianisty Wyntona Kelly’ego zaprocen- ne w studiu – najprawdopodobniej towało tym, że Jimmy Cobb dorobił się niewątpliwie Van Geldera, ale bez Hendersona. swojego własnego, prostego i łatwo rozpoznawalnego I dużo można by dalej pisać o tym rytmicznego soundu. Stały puls utrzymywany prawą jak znakomicie „rozgrywane” jest ręką na talerzu ride i punktowane uderzenia lewą na tutaj napięcie stylistyczne pomię- werblu, stały się jego znakiem rozpoznawczym. dzy bardziej nonszalancką i swo- Można powiedzieć – tylko tyle i aż tyle. Bagatelka! bodną, pełną dysonansów i przedęć, Efekt jest zaskakujący, ponieważ ten właśnie per- momentami zahaczającą niemal kusyjny sound uważam – o dziwo! – za najbardziej o free, grą Hendersona, a nieco „sta- charakterystyczny dla lat sześćdziesiątych ubiegłe- roświeckim” – z pozoru! – funkcyj- go wieku. Nie „falowanie” Elvina Jonesa czy przy- nym, ale niebywale swingującym spieszanie i zwalnianie Tony’ego Williamsa, ale podejściem sekcji rytmicznej. Do właśnie ten stały, motoryczny i swingowy beat tego jeszcze dochodzi efekt, cokol- Jimmy’ego Cobba. Nieco podobnie brzmiał również wiek niezamierzony, ale w sumie Billy Higgins. Słucham i od razu wiem: lata sześć- ciekawy. Otóż fortepian Kelly’ego dziesiąte! › 106| Słowo na jazzowo / Kanon Jazzu

Zupełnie niespodziewana mieszanka wszystkiego ze wszystkim

Rafał Garszczyński [email protected]

sobie znany sposób. W dodatku nie- zależnie od repertuaru. Changes Two nie stanowi wyjątku od tej reguły. Członkowie zespołu – George Adams i Jack Walrath – to ludzie z trzeciego rzędu sekcji in- strumentów dętych sesyjnych or- kiestr. Don Pullen – pianista może nieco bardziej znany, Marcus Bel- grave – największe nazwisko oprócz lidera oczywiście. Dodać należy, że mimo faktu, że w 1974 Charles Mingus – Changes Two Atlantic / Warner, 1975 roku Charles Mingus lata świetno- ści miał już za sobą, to z pewnością Album powstał w 1974 roku. W cza- budżetu i siły nazwiska wystarczy- sie tej samej sesji nagrano płytę łoby na zebranie dużo ciekawsze- Changes One, znajdującą się ciągle go składu. Tak się jednak nie stało, na liście albumów, których bezsku- był to więc świadomy wybór lide- tecznie poszukuję. Każde nagra- ra. Zresztą wybór nie tylko związa- nie Charlesa Mingusa brzmi co naj- ny z sesją do tego albumu. Zespół mniej intrygująco, choć należał on w podobnym składzie grywał ra- również do artystów, którzy miewa- zem już od kilkunastu miesięcy. li lepsze i gorsze dni. Schyłek roku Changes Two zawiera też nieczę- 1974 należał do tych średnich. Jedno sto spotykany w nagraniach Char- pozostaje jednak cechą wyróżniają- lesa Mingusa utwór z udziałem cą wszystkie płyty Charlesa Mingu- wokalisty – Jackie Parisa – Duke sa na tle innych nagrań z lat sześć- Ellington’s Sound Of Love. Sam li- dziesiątych i siedemdziesiątych. der i kompozytor większości ma- Nikt inny nie potrafił tak jak on zro- teriału zawartego na tym albumie bić wyśmienitą orkiestrę z niezna- uważał w ostatnich latach swoje- nych muzyków, często wybieranych go życia obie płyty za jedne z naj- dość przypadkowo albo w jedynie doskonalszych w swojej karierze. JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |107

Być może zapomniał o tych wcześ- w zasadzie do niczego, samoist- niejszych, epokowych nagraniach, nych tworów artystycznych. Oczy- dziś uznawanych za absolutne kla- wiście można poszukiwać muzycz- syki – Pithecanthropus Erectus czy nych analogii, fascynacji muzyką Mingus Ah Um. Dlaczego Mingus free widoczną w jego nagraniach uważał Changes One i Changes Two z lat siedemdziesiątych, jednak za jedne ze swoich najdoskonal- moim zdaniem cokolwiek nagrał szych nagrań, nie mam pojęcia, je- Charles Mingus, można porówny- dyne racjonalne powody to czysto wać jedynie do innych jego nagrań. komercyjna chęć obrony własnym Nikt inny nie potrafił stworzyć autorytetem nowego materiału i chyba nigdy nie będzie potrafił albo częste i oczywiste u muzyków takiej zupełnie niespodziewanej parcie do przodu i szybkie zapomi- mieszanki wszystkiego ze wszyst- nanie o historycznych nagraniach. kim, z której niespodziewanie po- Jak często w sesjach ekscentrycz- wstaje świetna muzyka. Najczęś- nego basisty pojawia się kontekst ciej, jeśli doda się za dużo przypraw, polityczny, jednak nie warto na potrawa nie smakuje w zasadzie to zwracać uwagi, świat muzyki niczym. W tym przypadku sma- Charlesa Mingusa to bowiem jeden kuje wybornie. A na Changes One z nielicznych nieporównywalnych będę dalej polował… ›

Przegapiłeś ulubioną audycję? Znajdziesz ją na stronie: www.archiwum.radiojazz.fm 108| PolishSłowo na jazzowo Jazz / Kanon – Kanon Jazzu polskiego jazzu

Słowiańska egzotyka rejestrowanego w warszawskiej Filharmonii i wydanego przez Rafał Garszczyński związaną z samym Michałem Ur- [email protected] baniakiem wytwórnię UBX Re- cords (Historic Concert Live At Warsaw National Philharmonic Hall 1973). Wersja koncertowa jest spontanicz- na, a studyjna (Fusion) nieco bar- dziej uporządkowana. Całość jest Wiele spraw łączy albumy Michała Urbaniaka doskonałym przykładem najmod- nagrane w latach siedemdziesiątych. Na wszyst- niejszego wtedy jazzowego trendu kich pojawiają się motywy ludowe, czasem rdzen- charakteryzującego się dużą iloś- nie polskie, często identyfikowane ze słowiańską cią dziwnych brzmień. Tu poma- tradycją muzyczną rozumianą nieco szerzej. Wy- ga Urszula Dudziak i modyfikatory różnikiem wśród innych słynnych zespołów elek- dźwięku połączone ze skrzypca- trycznych z tego okresu, nawet tych mających mi lidera, pokręcone rytmy i odro- w składzie skrzypka, jest obecność głosu Urszuli bina egzotyki. W Stanach Zjedno- Dudziak, która śpiewała wtedy jak nikt przedtem. czonych najczęściej egzotyka była Wzorem w zakresie wynalezionego przez siebie ro- indyjska albo latynoska. Z tej per- dzaju śpiewu wspomaganego elektroniką pozostaje spektywy słowiańska propozycja zresztą do dzisiaj. zespołu Michała Urbaniaka mia- Fusion to skład całkowicie polski. Krótko później ła dodatkowy atut w postaci wy- w zespole Urbaniaka pierwsze poważne jazzowe różniającej ją spośród wielu innych nauki odbierać mieli niepełnoletni wtedy jeszcze: Marcus Miller i Kenny Kirkland. Album, przez wie- le lat niewznawiany, dziś obecny jest już na stałe w katalogu klasyków Columbii. Jest również jedną z zaledwie kilku całkowicie polskich, choć nagra- nych poza Polską płyt, które są znane i uznawane na całym świecie. Zasługa w tym nie tylko same- go Michała Urbaniaka, ale również tego, że w chwi- li nagrania płyty skład był doświadczony i miał za sobą sporą ilość koncertów w całej niemal Europie. To pozwoliło w ciągu krótkiej sesji nagrać wyśmie- nitą muzykę.

Dokument koncertowej doskonałości zespołu Michał Urbaniak Constellation grającego w identycznym składzie dostępny jest – Super Constellation CBS, 1973 dziś w postaci albumu zespołu Constellation za- JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |109

MICHAŁ URBANIAK Moim marzeniem było znalezienie się tam, gdzie Miles, Weather Report, Mahavishnu – czyli w Columbii. Dla- tego zanim wyjecha- liśmy do Stanów, w Niemczech nagrałem płytę dla CBS-u, czy- Michał Urbaniak – Fusion li europejskiej odnogi Columbia / Sony, 1974 Columbii (płyta Super Constellation, wyda- elektrycznych jazzowych propozy- na w USA jako Fusion cji unikalności. – przyp. red.). Do czego nie było łatwo dopro- Po latach broni się zaskakują- wadzić, bo oni nie nagrywali wówczas jazzu co dobrze, choć najciekawsze jest w Niemczech. porównanie wersji koncerto- Nieszczęśliwie też złożyło się, że jak zaprosi- Krause Adam fot. wej i studyjnej. Ja równie często łem ich na nasz koncert, żeby ich przekonać, sięgam po obie pozycje. Fusion wysłałem limuzynę, wydawało się, że wszyst- w związku z obecnością w głów- ko jest OK, a oni nie mogli wejść, bo pod klu- nym katalogu Columbii jest bar- bem stało tak wiele osób, które próbowały się dziej znana na całym świecie dostać na nasz koncert. i od lat pozostaje jedną z najważ- (Jak byliśmy w Stanach) po prostu kiedyś niejszych polskich płyt na świa- zadzwonił John Hammond i kiedy usłyszałem: towym jazzowym rynku. „Michael, kto jest twoim prawnikiem?” już Warto również zauważyć, że na- wiedziałem – jest kontrakt. John Hammond grania z Constellation były jedny- był wtedy wielkim autorytetem w Columbii, mi z ostatnich jak dotąd w karierze pełnił funkcję kogoś w rodzaju strategiczne- Adama Makowicza przygotowa- go doradcy. Zaprosił na spotkanie, jak powie- nych z użyciem elektronicznych działem, że moim prawnikiem jest Bill Kra- instrumentów, zanim zmieniając silovsky. I na tym spotkaniu podpisaliśmy zarówno styl, jak i instrument za- kontrakt. Najpierw ukazała się płyta Uli, New- jął się on praktycznie wyłącznie born Light, a po niej, jak dograliśmy dodatkowy fortepianem akustycznym. › utwór, Fusion.

Słuchaj podcastów Kanon polskiego jazzu >> 110| Słowo na jazzowo / My Favorite Things (or quite the opposite…)

Bez obaw, to tylko muzyka…

Piotr Rytowski [email protected]

Zdecydowanej większości naszych ubrani w białe przemysłowe kom- rodaków dzwony kojarzą się tylko binezony za pomocą perkusyjnych z kościelną dzwonnicą albo szero- talerzy orkiestrowych (piatti a due) kimi spodniami, talerze z obiadem, kreowali niezwykłą strefę dźwię- a „chodzony” z tańczonym tradycyj- kową wokół ich głów. Odpowiednie nie na studniówce polonezem. Pod- ruchy talerzami tworzyły niezwy- czas tegorocznej edycji Nocy Muze- kłe wrażenie fizycznego zanurzenia ów szwajcarska grupa ImProContra się w dźwięku. Osoby, które często Musikschule Basel, z gościnnym na początku siadały na krzesłach udziałem muzyków z Polski, poka- z pewnymi obawami, po chwili za- zała, że może być zupełnie inaczej. chęcały innych do wzięcia udziału Muzyczny performance zaprezen- w tym „dźwiękowym eksperymen- towany w warszawskim Soho Fac- cie” zainspirowanym utworem Edu tory był próbą wyjścia z muzyką Haubensaka. Myślę, że większość współczesną do szerokiego grona nie miała pojęcia, że to być może ich odbiorców. W dodatku odbiorców pierwszy kontakt z performatywną w znacznej mierze przypadkowych muzyką współczesną – ot, taka za- „kulturalnych turystów”. bawa z dźwiękiem… Młodzi artyści, którzy dotychczas Po kilkunastu minutach muzy- występowali między innymi na cy, nie przerywając gry na tale- Weimar Spring Festival, Rümlin- rzach, udali się do wnętrza hali, za- gen Festival czy w nowojorskim praszając ze sobą publiczność. Na Symphony Space, w majowy wie- podłodze surowego, pomalowa- czór zaprezentowali w Warszawie nego na biało pomieszczenia roz- spektakl instrumentalny (bo ta na- łożona była partytura – duża, po- zwa znacznie lepiej oddaje charak- dzielona na kwadraty plansza, na ter tej sztuki niż słowo koncert) której wymalowane były różnoko- składający się z trzech powiąza- lorowe „ścieżki” dla muzyków. Po- nych ze sobą utworów. Przed halą szczególne pola, linie, plamy ozna- nr 19 postindustrialnego Soho roz- czały dźwięki oraz sposób gry. Na stawionych zostało kilka krzeseł, na przykład barwne plamy na prze- które zostali zaproszeni widzowie cięciach ścieżek były miejscami czy może raczej słuchacze. Muzycy na swobodną improwizację. Mu- JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |111

zycy, grając na różnych instrumen- certów tak zwanej „trudnej muzy- tach, poruszali się po planszy, pro- ki” widziałem dzieci, które chłonęły wadząc rodzaj gry – z jednej strony to, co działo się na scenie. Nie pró- według ściśle określonych zasad bując tego nazwać, nie analizując, (ustalona struktura i dźwięki przy- odbierały dźwięki i ruch sceniczny porządkowane do pól) – z drugiej jako coś interesującego, coś „inne- posiadając dużo swobody (impro- go” i może dlatego wartego ich uwa- wizacje i interakcje między muzy- gi. Cóż, percepcja dzieci jest jednak kami na planszy). Utwór T.E.1 hi- inna i można ten przykład poddać szpańskiego kompozytora Pelayo pod wątpliwość w odniesieniu do Arrizabalagi nie pozostawiał już starszej części społeczeństwa, poru- wątpliwości, że obcujemy z muzy- szającej się głównie utartymi „per- ką współczesną, w której dużą rolę cepcyjnymi ścieżkami”. odgrywa improwizacja. Ale jak w tym kontekście potrak- W tym miejscu pojawia się pyta- tować sytuację, o której opowiadał nie – czy to dobrze, że zawsze chce- kiedyś Józef Szajna? Kiedy artysta my wiedzieć, z czym mamy do wystawiał swoje pierwsze awan- czynienia? Nazwanie czegoś „mu- gardowe przedstawienia na scenie zyką współczesną”, „sztuką współ- Teatru Ludowego w Nowej Hucie, czesną”, podobnie jak „free jazzem” wiedział, że publiczność będą sta- (a dla niektórych nawet po prostu nowili głównie robotnicy z huty, „jazzem”) już na wstępie budzi ne- trafiający do teatru w ramach „za- gatywne emocje części odbiorców. kładowych programów kultu- Że będzie trudne, niezrozumiałe, że ralnych”. Z jednej strony obawiał „to nie dla mnie”… Z czego może to się niezrozumienia swojej sztu- wynikać? Chciałoby się powiedzieć, ki i zniechęcenia publiczności do że to kwestia edukacji – szkoły nie teatru, z drugiej nie chciał iść na przygotowują nas do odbioru takiej żadne artystyczne kompromisy. sztuki (jeśli w ogóle przygotowują Ostatecznie stworzył nowatorską, nas do odbioru jakiejkolwiek sztu- autorską wizję – z pewnością nie ki). To zapewne istotny powód, ale łatwą do przyjęcia dla wielu „by- ponad wszelką wątpliwość nie je- walców teatrów”, a świetnie ode- dyny. Niejednokrotnie podczas kon- braną przez prostych ludzi, którzy 112| Słowo na jazzowo / My Favorite Things (or quite the opposite…)

prawdopodobnie w teatrze byli po raz pierwszy w rujący po ogromnej, kolorowej par- życiu. Podobnie jak dzieci, ta publiczność nie klasy- tyturze. fikowała, nie odnosiła tego do swojej wiedzy i do- Bez wątpienia performatywna, wi- świadczeń – po prostu odbierała to, co widziała, zualna oprawa muzyki może za- na poziomie emocji. I to na pewno jest jeden z klu- pewnić jej zupełnie inny odbiór czy do odbioru muzyki i sztuki nowoczesnej. Do- i przełamać wiele barier. Wie- póki w abstrakcji będziemy doszukiwać się ukry- le osób nie zdaje sobie sprawy, że tych kształtów, sensów i znaczeń, nasz obiór sztuki oglądając na przykład Lśnienie czy nie będzie pełny. Nie zadawajmy sobie pytania – co Odyseję kosmiczną 2001 Kubricka, przedstawia, ale – czy i jak na mnie działa. słucha między innymi awangardo- Trudno o jednoznaczną konkluzję z tych dywaga- wych utworów Pendereckiego i Li- cji. Na odbiór muzyki współczesnej wpływ mają getiego. W filmie odbieramy je jako zarówno edukacja kulturalna i wychowanie, ot- niezwykłe, pełne emocji, budujące wartość, swego rodzaju odwaga, jak i wrażliwość nastrój. W filharmonii, a tym bar- emocjonalna. Nie mówiąc już o tym, że nierzadko dziej na płycie, dla wielu (tych sa- także snobizm, ale to już inna historia. mych!) odbiorców mogłyby się oka- Wracając do występu grupy ImProContra – perfor- zać zbyt trudne, wręcz irytujące. mance we wnętrzu hali wśród części potencjalnych Wzajemne stymulowanie się zmy- słuchaczy budził pewne obawy. Łatwiejsze wyda- słów to z pewnością jeden z powo- wało się zajęcie miejsca na krześle i zanurzenie dów, dla którego coraz częściej po- się w dźwiękowym eksperymencie z talerzami niż wstają interdyscyplinarne dzieła przekroczenie progu i zejście po schodach w głąb sztuki, działające różnymi kanała- hali. Część ludzi niepewnie zaglądała do środka, mi percepcji. aby wycofać się po chwili, bo dźwięki dochodzące z Muzycy ImProContry po zakończe- wnętrza nie składały się w melodię, nie zawsze dał niu dźwiękowego spaceru po par- się wychwycić rytm, nie było jasnego komunikatu, tyturze szybko przemieścili się do czy to muzyka, czy… właśnie co? Jednak osoby, które rozwieszonych w różnych punk- zdecydowały się na wejście do hali, z reguły pozo- tach hali dzwonów rurowych, aby stawały tam do końca performance’u. Część z nich wykonać na nich utwór Mario Pa- mogła być „świadomymi odbiorcami” współczesnej gliaraniego Buckten Carillion. Kom- muzyki improwizowanej, ale myślę, że większość pozycja została napisana specjal- przyciągnął aspekt wizualny – muzycy w białych nie dla zespołu, a jej prawykonanie kombinezonach, w białej przemysłowej hali, space- miało miejsce w 2016 roku na festi- JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |113 fot. Piotr Rytowski Piotr fot.

walu Neue Musik Rümlingen. Prze- Podczas Nocy Muzeów grupa kil- strzenne, nakładające się na sie- kakrotnie wykonała swój trzyczęś- bie dźwięki dzwonów, dochodzące ciowy performance. Zobaczyło go z różnych części hali doskonale od- i wysłuchało około 200-250 osób. dawały zamysł kompozytora – przy- Mam wrażenie, że to niemało, jak woływały krajobraz dźwiękowy na tego typu muzykę. To z jednej kantonu Tessin, z wieloma kościoła- strony na pewno sukces dla grupy mi na sąsiadujących ze sobą górach. ImProContra Musikschule Basel, Bez wątpienia wymagało to pew- ale z drugiej może niewielki, choć nego skupienia i wyobraźni od słu- kolejny krok na drodze oswaja- chaczy, a przede wszystkim, tak jak nia naszego społeczeństwa z tym, przy poprzednich utworach, otwar- co nowe i w powszechnym mnie- tości na coś nowego, być może nie maniu trudne we współczesnej do końca zdefiniowanego… Do dziś muzyce. Mam nadzieję, że wszy- nie wiem, czy komentarz zasłysza- scy, którzy przyjęli od artystów za- ny od jednej z młodych osób wycho- proszenie do zanurzenia się w fa- dzących z hali: „o kurwa, ale schi- scynującym świecie dźwięków za!” należy rozpatrywać jako wyraz nieoczywistych, pozbyli się obaw aprobaty czy wręcz przeciwnie. i będą do tego świata wracać. › 114| Pogranicze / Down the Backstreets

Nasiadówa z wesołymi ziomeczkami

Adam Tkaczyk [email protected]

do głównego nurtu – tematycznie lub sonicznie. Opisywany w niniej- szym artykule debiutancki album Bizarre Ride II uka- zał się w 1992 roku nakładem kul- towej, niezależnej wytwórni Deli- cious Vinyl – domu pop-rapowych aktów, wśród których byli: słyn- ny one-hit wonder Young MC, am- bitny, ale niespełniony Def Jef (Just a Poet With Soul to niezła rzecz, ra- dzę odświeżyć!) czy swego czasu The Pharcyde – Bizarre Ride II the Pharcyde , 1992 bardzo popularny raper z Los An- geles Tone Loc. Nie wiem ile album który za chwi- W czasie wydania albumu, w rapo- lę Państwu przypomnę znaczy dla wym świecie, panował szał gang- ludzi spoza środowiska rapowe- sta rapu (szczególnie na Zachodzie, go, ale u nas jest on otoczony kul- który był naocznym świadkiem tem, a wspomnienie tego tytułu ogromnego sukcesu N.W.A.) – automatycznie wiąże się z wywoła- Dr. Dre szykował się do wydania niem niekontrolowanego skurczu The Chronic, śmigały już single ze mięśni policzkowych w tak zwany zwrotkami jego nowego protego- uśmiech. Sam długo nie rozumia- wanego – Snoop Dogga. Tydzień łem tego fenomenu, ale obecnie przed Bizarre Ride II the Pharcy- również należę do rzeszy fanów, de swój trzeci album wydał Ice którzy nigdy nie odmówią pusz- Cube, na Południu, dzięki przebo- czenia Bizarre Ride II the Pharcyde jowi Mind Playing Tricks On Me, co- podczas spotkania. raz większą popularność zyskiwali Obowiązkowa dawka informacji Geto Boys. The Pharcyde stanowili dla niezorientowanych: The Phar- zatem dla Zachodniego Wybrzeża cyde to zespół z Los Angeles, wyko- podobną alternatywę, co De La Soul nujący tak zwany rap alternatyw- i dla Wscho- ny, czyli znajdujący się w kontrze du. Wkrótce po nich albumy wyda- JazzPRESS, lipiec / sierpień 2018 |115

li także inni słynni przedstawicie- a większość słuchaczy pewnie do le tej fali alternatywnej sceny L.A. dzisiaj nie rozróżnia członków gru- – Freestyle Fellowship i Souls of py po ksywach (może z wyjątkiem Mischief. W kulturze hip-hopowej Fatlipa, który jednak lekko się wy- tworzyły się dwa nurty, wcześniej różnia). Ale co tam! To gra jako ca- wyraźniej odznaczające się głów- łość. nie na Wschodzie. Za produkcję odpowiedzialny jest Na czym polega ich magnetyzm? niemal w całości członek grupy – Pharcyde to normalne ziomecz- J-Swift. Wśród samplowanych ar- ki. Nie są gangsterami, nie są play- tystów znajduje się śmietanka boyami ani alfonsami, nie kreu- czarnej muzyki, między innymi ją w tekstach nowej rzeczywistości. John Coltrane, James Brown, Her- Pharcyde stawiają wszystko na za- bie Mann, Donald Byrd, Stanley bawę – zarówno swoją, jak i słucha- Cowell, Sly & The Family Stone, cza. Ich teksty dotyczą na przykład Quincy Jones, Roy Ayers i Marvin żartów z matek (Ya Mama), proble- Gaye. Jest ponadczasowo, funkowo, mów z policją (Officer), mijanej na energicznie, idealnie do porusza- ulicy piękności (Passin’ Me By), za- nej tematyki. W całość wpasowują bawnych problemów z kobietami się nawet krótkie skity, które bar- (Oh Shit) i generalnie sytuacji, które dzo często są wciskane w rapowe większość z nas powinna kojarzyć albumy na siłę i nie wnoszą żadnej z autopsji. Wszystko podlane jest dodatkowej wartości (oczywistym dużą dawką autoironii i humoru. wyjątkiem są albumy Redmana). Taki rap ma swoją publiczność – Losy zespołu nie potoczyły się tak zmęczoną rapowymi superbohate- dobrze, jak mogły. Co prawda ich rami, zawsze zdobywającymi naj- drugi album – Labcabincalifornia gorętszą laskę, zawsze najlepszymi był równie rewelacyjny, co opisy- w swoim fachu, wzbudzającymi wany tutaj debiut, ale kolejne – Pla- strach i podziw. Słuchanie rape- in Rap z 2000 roku oraz Humboldt rów, którzy nie biorą siebie prze- Beginnings z 2004 zawiodły. Zmie- sadnie poważne, było bardzo od- niał się skład, członkowie odcho- świeżające. Nie próbują też być dzili, by się znów schodzić przy róż- przy tym wirtuozami mikrofonu, nych okazjach, w tym rocznicach 116| Pogranicze / Down the Backstreets

wydania dwóch pierwszych płyt. momentów całego festiwalu. Dla- J-Swift borykał się ze strasznym tego jeśli tylko zobaczycie w mie- uzależnieniem od narkotyków. ście plakat ogłaszający koncert The Pharcyde nie wydali wspól- The Pharcyde – niezwłocznie ku- nie albumu od 2004 roku, ale cią- pujcie bilety. gle pozostają w trasie. W 2014 roku A do dwóch pierwszych płyt gru- byli z Polsce podczas Warsaw py trzeba wracać – przynajmniej Challenge (to była ta edycja, kiedy dla duchowej równowagi, albo- gwiazdą drugiego dnia był DMX) i wiem nikt lepiej nie przypomni, dali świetny, energiczny, zabawny że ci wszyscy muzyczni, nietykalni show – idealnie oddający charak- geniusze są również tylko ludźmi. ter ich muzyki. Kompilacja zabaw- I czasami nie uda im się poderwać nych upadków, poślizgnięć, ude- dziewczyny, ktoś ich przyłapie na rzeń itp. pokazana na telebimach łapczywym gapieniu się na kole- podczas Oh Shit była dla mnie jed- żankę, albo będą mieli nieprzyjem- nym z najbardziej pamiętnych ną reakcję na jointa. ›

JazzPRESS dostępny jest na takich urządzeniach jak iPhone i iPad w bardzo przyjaznej formie! Mamy nadzieję, że ułatwi Wam

to lekturę naszego miesięcznika! By przetestować jak czyta się nasz magazyn

na Waszych urządzeniach,

kliknijcie tutaj »

Piszemy dla Was i dzięki Wam Kontakt z redakcją: [email protected] Wydawca ul. Górczewska 201, 01-459 Warszawa Fundacja Popularyzacji Muzyki www.jazzpress.pl Jazzowej EuroJAZZ ISSN 2084-3143 Redakcja redaktor naczelny: Fotograficy: Piotr Wickowski Piotr Gruchała Marta Ignatowicz-Sołtys Mery Zimny Kuba Majerczyk Jerzy Szczerbakow Lech Basel Rafał Garszczyński Marcin Wilkowski Aya Lidia Al-Azab Piotr Fagasiewicz Ryszard Skrzypiec Piotr Banasik Wojciech Sobczak-Wojeński Jarek Misiewicz Krzysztof Komorek Barbara Adamek Sławomir Orwat Bogdan Augustyniak Jakub Krukowski Krzysztof Wierzbowski Radek Wośko Katarzyna Stańczyk Lech Basel Paulina Krukowska Małgorzata Smółka Katarzyna Kukiełka Aleksandra Zbrzeska Jarek Wierzbicki Vanessa Rogowska Mateusz Drewnik Basia Gagnon Przemek Kleczkowski Jarosław Czaja Anna Mrowca Marek Brzeski Piotr Rytowski Korekta Barnaba Siegel Katarzyna Czarnecka Cezary Ścibiorski Zuzanna Tuliszka Adam Tkaczyk Dorota Matejczyk Anna Piecuch Kira Leśków Kasia Białorucka Przemek Bychawski Rafał Zbrzeski Łucja Kubicka Marta Szostak Projekt layoutu Anna Mrowca Beata Wydrzyńska Piotr Pepliński Opracowanie graficzne, Michał K. Dybaczewski skład i łamanie Klara Perepłyś-Pająk Katarzyna Nowicka Marketing i reklama Agnieszka Holwek [email protected]

Wszystkie materiały w numerze objęte są licencją Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomer- cyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska, to znaczy, że wolno je kopiować i rozpowszechniać, jednak należy oznaczyć w sposób określony przez Twórcę lub Licencjodawcę, nie wolno używać do celów komercyjnych i nie wolno zmieniać, przekształcać ani tworzyć nowych dzieł na podstawie tego utworu. Z tekstem licencji można zapoznać się na stronie » 118| Pogranicze / Down the Backstreets

A R C H I W U M JAZZPRESS WWW.JAZZPRESS.PL/ARCHIWUM