<<

pop/rock

Jerry Lee Lewis Gordon Haskell Hionides The Black Crowes One Day Soon Croweology

§§§§¨ §§§§§ §§§§§§ §§§§¨ §§§§¨ §§§§¨

Już cztery lata temu Na początek trzy mocne punkty. Utwór kolejnego wykonawcy sięga- doczekał się dowodu uznania od kolegów otwierający płytę jest godnym następ- jącego w przeszłość, chociaż nie aż tak z branży w postaci albumu „Last Man cą „Harry’s Bar” – hitu, który kilka lat odległą jak ta, do której ostatnio wracają Standing”. Towarzyszyli mu na nim m.in. temu odnowił zainteresowanie słucha- Phil Collins czy . Grupa ( e , B.B. King, Bruce Spring- czy angielskim wykonawcą, szczycą- Black Crowes, znana przede wszystkim steen i . Płyta okazała się suk- cym się krótką współpracą z zespołem z „Shake Your Money Maker” (1990), cesem, więc Lewis powrócił do koncepcji King Crimson. Piosenki „( e Fools of z okazji 20-lecia ukazania się ich debiu- nagrań z udziałem sław. Yesterday” nie powstydziliby się najlepsi tanckiej płyty, nagrała jeszcze raz swoje Może lista gości na „Mean Old Man” rockmani. Choć należy dodać, że solowe najpopularniejsze piosenki – tym razem jest mniej spektakularna, ale i tak robi dokonania autora „One Day Soon” nie w wersjach akustycznych – i wydała je na wrażenie. Jak na poprzednim krążku mają prawie nic wspólnego z nagraniami podwójnym albumie „Croweology”. usłyszymy tu trzech Stonesów, Erica grupy kierowanej przez Roberta Frippa. Co mamy w efekcie? Kolejny zbiór nie- Claptona i Ringo Starra. Nowi goście to: Gordon Haskell słynie bowiem z melo- co inaczej brzmiących hitów? Ależ skąd! , czy . dyjnych, przyjemnych dla ucha, a przy Melomani otrzymali dzieło wybitne – Doborowe towarzystwo serwuje pół- tym pomysłowych, profesjonalnie za- takie, które z powodzeniem może kan- godzinną mieszankę lekko archaicz- aranżowanych i wykonanych ballad. dydować do tytułu „Płyta Roku 2010”. nych standardów rocka, country i bluesa Świadczy o tym drugi mocny punkt – Fakt, że mamy do czynienia z powtórka- w klimacie rodem z południa USA. Jest to wstęp do „Some Sins (I Should’ve Known mi, wcale nie obniża ich wartości. Bo te więc wycieczka w przeszłość, ale że mu- By Now)”. Współbrzmienia basu i aku- powtórki są tak zagrane i zaśpiewane, że zyczny wehikuł czasu działa bez zgrzytu, stycznej gitary są tu genialne. Wreszcie można ich słuchać bez końca. to nawet kolejnych wersji znanych na pa- trzeci utwór – „Forevermore” – zachwy- „Croweology” to kwintesencja rocka mięć utworów słucha się z przyjemnością. ca nie tylko melodią, ale nostalgicznym z domieszką folku. Najwyższa półka. ( e Lewis wciąż krzesze z fortepianu iskry, tekstem. Black Crowes – mający w dorobku albu- a w dodatku zestarzał się wytwornie Dalej jest różnie, chociaż produkcja ni- my dobre i takie sobie – tym razem po- i w jego śpiewie, niczym w głosie John- gdy nie schodzi poniżej pewnego pozio- kazali się z najlepszej strony. Nie ma tu ny’ego Casha z ostatnich płyt, słychać mu. Za to jest jeszcze kilka momentów, ani chwili nudy. Jakby wybrać najlepsze doświadczenia trudnego życia rock’n’rol- jak chociażby „Wounded Tigers”, których wokale z repertuaru kwartetu Crosby, lowego wygi. chciałoby się słuchać bez końca. Stills, Nash and Young, dodać trochę gi- Zazwyczaj o legendarnych artystach Co do realizacji, to może nie jest ona tarowej energii w stylu „Exile On Main sprzed dekad show biznes przypomina audio* lska, ale też trudno jej cokolwiek Street” ( e Rolling Stones i wszystko sobie zaraz po ich śmierci. Tym lepiej, że zarzucić. Haskell znów stanął na wysoko- okrasić sentymentalizmem Van Morriso- debiutujący 60 lat temu Lewis doczekał ści zadania. ■ na. Pomyślano nawet o * kuśnej okładce – się zasłużonego „upomnikowienia” jesz- w chwili rozłożenia powstają z niej czar- cze za życia. ■ ne wrony. Rewelacja! ■

Bartosz Szurik Grzegorz Walenda Grzegorz Walenda

119

119-120 rec pop-rock.indd 119 12/2/10 7:47:24 PM pop/rock

The Orb featuring Patrycja Markowska Artur Gotz David Gilmour Patrycja Markowska Obiekt seksualny Metallic Spheres

§§§¨¨ §§¨¨¨ §§¨¨¨ §§§§¨ §§§¨¨ §§¨¨¨

Wspólna płyta zasłużonego dla am- Najnowsza płyta Patrycji Markowskiej Od samego początku „Obiekt seksu- bientowej sceny ( e Orb oraz gitarzysty to kwintesencja polskiego popu: 3-, 4-mi- alny” wprowadza w zakłopotanie: czy to Pink Floyd to niespodzianka, ale i – jak nutowe, lekko rockowe kompozycje. Pro- album muzyczny? A może kabaret? przyznają zainteresowani – logiczne ściutkie melodie, banalne teksty, solidna Pierwszą hipotezę zdaje się podwa- następstwo istnienia wielu wspólnych praca instrumentalistów-rzemieślników. żać antyśpiew Gotza, którego aktorską płaszczyzn tych muzycznych światów. Całość zaś zmasterowana do radiowych ekspresję aż trudno znieść. Drugą – nie Wprawdzie od psychodelii oraz kos- standardów, czyli w myśl „im głośniej- najwyższej jakości humor i zbyt dobra micznych klimatów David Gilmour od- sze nagranie, tym lepsze miejsce na liście muzyka w tle – choćby autorstwa Ko- szedł dobrych parę lat temu, ale w czasie przebojów”. niecznego czy Waglewskiego – często współpracy z Alexem Patersonem oraz Za większość muzyki odpowiada Jerzy bardziej interesująca niż utrudniające jej Martinem „Youth” Gloverem bez proble- Runowski, znany ze współpracy z Kasią odbiór popisy wokalisty. mu przypomniał sobie dawne, awangar- Kowalską. Prawdopodobnie dlatego pły- Podobne dylematy się mnożą, bo płyta dowe dokonania Floydów. ta brzmi jak dokonania tej wokalistki lub jest niespójna. Wbrew tytułowi i sugestii Z jego lap steel guitar wydobywają się jednej z jej fonogra* cznych kopii. Choć wydawcy, jakoby miały się na nią składać charakterystyczne niepokojące „jęki”, wszystko jest tu na miejscu, to dominuje muzyczne erotyki, tra* ają się też piosenki tworzone techniką slide, a i słynny czar- poczucie, że zamiast Markowskiej każ- rozbijające tematyczną konwencję. Fakt, ny Stratocaster ciekawie się prezentuje na dą piosenkę mogła spokojnie zaśpiewać że teksty wyszły spod pióra nie mniej tle delikatnej elektroniki ( e Orb. Prócz inna pop-rockowa gwiazdka – od Dody niż dziesięciu autorów, dodatkowo kom- gitar w ciągnące się frazy instrumentów po Beatę Kozidrak. Markowska, owszem, plikuje sprawę. Choć teksty Osieckiej czy klawiszowych Brytyjczycy wpletli odgło- ma rozpoznawalne nazwisko, ale najwy- Broniewskiego prezentują oczywistą kla- sy natury, rozmowy i kolaże dźwiękowe. raźniej brak jej pomysłów na to, co może sę, to zmierzenie się z utworem „Kobiety Chociaż nie brakowało już mariaży ta- pod nim sprzedać. Na jej piątym albumie są jak pierogi” stanowi dość trudną próbę kich stylistyk (Fripp i Eno, Old* eld), to znajdziemy parę chwytliwych refrenów charakteru. W końcu nawet sam Dariusz dla fanów rocka „Metallic Spheres” może („Lew story”), kilka ballad o miłości Rzontkowski, twórca większości mate- stanowić dobre wprowadzenie do muzy- („Księżycowy”), ale gdzie odrobina ory- riału, prezentuje istną mieszankę stylów: ki elektronicznej. ginalności? Gdzie „styl Patrycji Markow- od infantylnie urokliwych kompozycji Pomimo patetycznego orkiestrowego skiej”, którym mogłaby oczarować? w rodzaju „I z kropeczką”, po wulgarne * nału dwie ścieżki tworzące album to Z pewnością nie tkwi w kilku napi- piosenki-dowcipy („Ptaka”). raczej jeden ambientowy „set” niż pro- sanych przez nią tekstach, bo gdy roz- Na scenie taka forma wypowiedzi ma grockowa suita. Poszczególne tematy brzmiewają słowa: „Hello, hello, hello/ zapewne rację bytu, ale na płycie jest po przechodzą płynnie jedne w drugie, ale wiem już, czego chcę/myślę o tym/że prostu męcząca. ■ trudno powiedzieć, by ta kompozycja to nie koniec”, to nawet średnio wraż- miała wyraźny kształt. liwy słuchacz też wie, czego chce i ma Bartosz Szurik Płyta ( e Orb z Gilmourem zyskuje nadzieję, że ów koniec nadejdzie czym z każdym przesłuchaniem, lecz pozostaje prędzej. ■ raczej ciekawostką niż arcydziełem. ■ Wiecej recenzji na stronie www.hfm.pl Bartosz Szurik Bartosz Szurik

120

119-120 rec pop-rock.indd 120 12/2/10 7:47:33 PM