Azja-Pacyfik 2009, nr 12

ROZMOWA

WIETNAM NA DRODZE WIELKICH PRZEMIAN: KRĘTE ŚCIEŻKI OD KOMUNIZMU DO KAPITALIZMU Wywiad naukowy z dr. Adamem Ffordem przeprowadzony przez Krzysztofa Gawlikowskiego

KG: Panie Doktorze, cieszę się niezmiernie, że Pan, jeden z najwybitniej- szych specjalistów stosunków gospodarczych i społecznych współczesnego Wietnamu, zgodził się przedstawić nam swoje przemyślenia na temat wiet- namskiej transformacji i opowiedzieć, jak ona naprawdę wygląda. A oglądał ją Pan przecież nie tylko z perspektywy badacza, ale również praktyka, za- angażowanego w różne programy rozwojowe. Zrozumienie tych procesów nie jest sprawą prostą, zwłaszcza dla ludzi Zachodu, którzy często zachodzące w Azji procesy postrzegają przez pryzmat doświadczeń własnej historii i cy- wilizacji. Mam nadzieję, że ten wywiad, przeprowadzony przez Internet, po- może naszym Czytelnikom lepiej je zrozumieć. AF: Naszą rozmowę o Wietnamie rozpocznijmy żartobliwą powiastką: Diabeł postanawia iść na emeryturę. Jest zmęczony i trochę znudzony, chce mieć więcej czasu na gry komputerowe i oglądanie Amerykanów w Afganistanie. Wybiera więc na swego następcę młodego diabła – pod warunkiem jednak, że ten najpierw nauczy się rzemiosła, naśladując starego praktyka i zadając stosowne pytania. Po pewnym czasie obaj obserwują świat, jak to diabły mają w zwyczaju. Nagle stary diabeł powiada: „Patrz, patrz! To jest świetne”. Młody diabeł spojrzał w dół i zo- baczył człowieka, który podniósł z uśmiechem z ziemi coś jasnego i błyszczącego, i włożył to do kieszeni. Młody diabeł dziwi się: „O co chodzi?”. „Rewelacja, to się nie wydarzyło przez kilka dekad!” – odpowiada stary diabeł, ciesząc się jak dziecko. Rozwinąwszy swoje ciemne skórzane skrzydła, zleciał z radosnym gwiz- dem w dół, w kierunku człowieka, zaś jego uczeń udał się za nim. „Ale co to jest, co?” – wołał młody diabeł. „Odnalazł Prawdę, Prawdę!” – krzyczał stary. – „To cu- 192 Wietnam na drodze wielkich przemian downe, cudowne… ach, jakaż radość”. Młody diabeł zafrasował się – był przecież jedynie młodym diabłem, któremu brakło doświadczenia mistrza w zwyczajach ludz- kich – i rzekł: „Ale przecież my jesteśmy, jak wiesz, Ostateczną Negacją i Synami Węża-Szatana, jak Prawda może być dla nas dobra?” – „Ech” – mówi stary dia- beł. – Teraz zejdziemy na ziemię i pomożemy człowiekowi ją tam zaprowadzić…”. Jako „stary lis” w zakresie problemów Azji, wie Pan, jak trudno dochodzić tam do ostatecznych Prawd. KG: Wiem, jak często mogą być tam mylące proste odpowiedzi oparte na oczywistych faktach. Lecz czy mógłby Pan wyjaśnić naszym Czytelnikom nastę- pującą kwestię: Dlaczego wietnamscy przywódcy zaczęli ważne przekształce- nia gospodarcze w latach 80.? Jakie były najważniejsze przyczyny tych zmian? AF: OK, proszę mi pozwolić przez chwilę pomyśleć. Uważam, że Pańskie pytanie zawiera zbyt daleko idące sugestie. Zakłada ono, po pierwsze, że przemiany następują w wyniku posunięć, które zostały zainicjowa- ne przez „wietnamskich przywódców”, a po drugie, że powinniśmy myśleć i dys- kutować o ich działaniach w kategoriach „przyczyn”. Po ponad 30 latach mówie- nia i pisania o Wietnamczykach i o przemianach, jakim podlegają – a staram się robić to koherentnie i z uwzględnieniem pewnych zasad moralnych – kiedy spoty- kam oba te podejścia – od razu zaczyna mnie boleć głowa. Są przekonujące argu- menty, że przekształcenia gospodarcze w komunistycznym Wietnamie nie zostały wcale „spowodowane przez przywódców”. A ponadto należałoby jeszcze dobrze zastanowić się nad tym, co rozumiemy pod terminem „przywódca”. Czy mamy do czynienia z „faktami”, czy pewnymi założeniami politycznymi? Kwestie te doty- czą zarówno empirii, jak i kontekstu. John Dunn (profesor teorii polityki na Uni- wersytecie w Cambridge) podkreśla fundamentalną różnicę między rozpatrywa- niem państwa jako faktu a traktowaniem go jako pewnej idei: Każda z tych dwóch koncepcji (państwa jako faktu socjologicznego i państwa jako normatywnego projektu politycznego) musi odnosić się w pewien sposób do większości formacji, które nazywamy państwami, lecz z żadnej nie wynika jasno, jak to stosować w praktyce1. Od Dunna zapożyczyłem przekonanie, że należy być bardzo wyczulonym na to, jak myślimy o jakimś państwie. Jest oczywiste, że kiedy decydujemy, co nale- ży tam pochwalać, a co potępiać, nasze osądy moralne nie powinny determinować w zbyt wielkim stopniu poglądów na to, co realnie tam ma miejsce. Kiedyś, jako zachodni lewicowiec (tak…, tak…), zainteresowany byłem kwe- stią, jak idee marksistowskie mogą być stosowane w warunkach krajów przedno- woczesnych, gdzie z konieczności koncepcje te traciły swoją „zachodniość”. Moi

1 John Dunn, The Cunning of Unreason: Making Sense of Politics, Basic Books, New York 2000, s. 69. Wywiad naukowy 193 krewni z Polski uważali mnie wtedy za zupełnego idiotę. Ale takie było moje po- dejście intelektualne do Wietnamu w połowie lat 70. W tym czasie miałem mętne wyobrażenia o wielu sprawach. Dzisiaj chciałbym powiedzieć o dwu interesujących kwestiach. To one właś- nie sprawiają, że kiedy dyskusja o przemianach w Wietnamie i o tym, jak ten kraj, wychodząc z ówczesnej sytuacji, doszedł tam, gdzie jest dziś, zaczyna koncentro- wać się na jego przywódcach, rodzą mi się wielkie wątpliwości. Po pierwsze, w przeciwieństwie do Chin i większości państw Europy Wschod- niej, można określić „datę założycielską” współczesnego państwa wietnamskie- go, która w istocie nie wiąże się niemal zupełnie ze Związkiem Radzieckim. Jest to rok 1945, kiedy pojawiły się rozmaite społeczne inicjatywy i działania skiero- wane przeciwko kontynuacji francuskiego panowania. Niewiele jest dowodów, że było to „skoordynowane powstanie”, jak zwykle twierdzono w komunistycznej – a czasem i antykomunistycznej – propagandzie. Niezwykle zapładniające badania Davida Marra, który ukazał, co działo się w różnych miejscowościach i społecz- nościach lokalnych w Wietnamie, dowodzą, że w praktyce nie było tam niemal wcale rzeczywistej koordynacji działań2. Zasadniczym czynnikiem sprawczym gwałtownego pojawienia się wtedy ru- chu narodowego była oczywista i przemożna siła, a mianowicie powszechna wro- gość wobec odbudowy obcej dominacji. Ludzie podzielali ją i przejawiali w róż- nych formach, gdy nadarzyły się do tego warunki. Jestem skłonny twierdzić, że te właśnie społeczne emocje i działania były kluczowe dla historii Wietnamu i po- zostają takimi do dzisiaj. KG: Można dodać do Pana rozważań, że Bao Dai3, ostatni marionetkowy cesarz sprawujący władzę nad Centralnym Wietnamem pod francuskim kolo- nializmem, w 1945 r. ofi cjalnie abdykował i dołączył do Komitetu Narodowe- go, stworzonego do proklamowania w Hanoi nowej Demokratycznej Repub- liki Wietnamu. Rosyjscy bolszewicy dokonali egzekucji ostatniego cara wraz z rodziną. Król Michał w Rumunii lub ostatni car Bułgarii uniknęli tego losu,

2 David G. Marr, Vietnam 1945. The Quest for Power, University of California Press, Berke- ley CA, 1995. 3 Bao Dai (1913–1997) – ostatni cesarz dynastii Nguyen, nominalnie władał w latach 1926–1945 centralną częścią Wietnamu, wydzieloną przez kolonizatorów jako ich protektorat Annam. Po abdy- kacji i przekazaniu regaliów nowym władzom DRW wszedł w ich skład jako obywatel książę Nguyen Vinh Thuy. W 1946 r., podczas misji dyplomatycznej w ich imieniu do Hongkongu, uciekł do Francji, gdzie przebywała duża część jego rodziny. W 1949 r. Francuzi nominowali go premierem marionetko- wego rządu w Sajgonie, później przemianowano go na operetkowego cesarza, którym nominalnie był do 1955 r., kiedy to – po fasadowym referendum – utworzono Republikę Wietnamu, by lepiej przeciw- stawiać się hasłom narodowym z Północy. Zasłynął jako cesarz-playboy i częsty gość francuskich ka- syn. (Przypisy dodane przez Krzysztofa Gawlikowskiego oznaczone są jako KG). 194 Wietnam na drodze wielkich przemian lecz wypędzono ich za granicę. Wydaje się, że europejskim komunistom ni- gdy nie śniło się nawet stworzenie nowego ustroju razem z ostatnimi monar- chami! A Wietnamczycy zrobili to. Oni nie wprowadzili jedynie nowego ustro- ju, lecz proklamowali niepodległość narodu kolonialnego, zniewolonego przez sto lat… A w ceremonii proklamowania DRW brało udział kilku ofi cerów ar- mii USA z misji wojskowej OSS4 przy kwaterze głównej Ho Chi Minha, nie Sowietów. Sama zaś deklaracja była oparta na amerykańskiej deklaracji nie- podległości. Wietnamska Liga Niepodległości (Viet Minh) i siły partyzanckie walczące przeciwko Japończykom (w jakich Ho odgrywał ważną rolę) zosta- ły stworzone z poparciem Amerykanów i KMT5, fi nansowym oraz w postaci dostaw broni. Ruch oporu w Wietnamie rozwijał się natomiast bez żadnego zaangażowania Kominternu. Późniejsza ewolucja ruchu, w zasadzie narodo- wego, w kierunku komunizmu wydaje się głównie wynikiem prób odbudowy swego panowania kolonialnego przez Francję oraz popierania tych działań ze strony USA. Logika zimnowojennej konfrontacji przekształciła wprawdzie wietnamski ruch narodowy w „komunistyczny”, przynajmniej jego fasadę, lecz należy pamiętać, że jego uczestnicy i działacze kierowali się głównie mo- tywacjami narodowymi, nie zaś ideologicznymi, jak w przypadku komunistów z niepodległych państw europejskich. AF: Zgadzam się, że to są istotne szczegóły, lecz pamiętajmy również, że Bao Dai niedługo po tym uciekł do Francji. Trudno było utrzymać na dłużej tak szero- ki front narodowy. I nie było wcale łatwo przeprowadzać demokratyczne reformy, budować niepodległe państwo i w tym samym czasie stawiać czoła – politycznie i zbrojnie – byłemu kolonialnemu mocarstwu. Tego nie można było dokonać wraz z „francuskim cesarzem”. Przejdźmy jednak do drugiej kwestii związanej z poj- mowaniem przemian w Wietnamie. Ruchy polityczne, które skupiły się wokół Ho Chi Minha, początkowo w ramach narodowej opozycji wobec Francuzów, następnie w organizacji zbrojnego oporu wobec Japonii, potem w Demokratycznej Republice Wietnamu (tzw. Wietnamie Północnym), a wreszcie ruch ponownego zjednoczenia kraju w latach 1975–1976 (już po jego śmierci) – wszystkie miały charakter „Kościołów szerokich”, obej- mujących ludzi różnych orientacji.

4 OSS – Offi ce of Strategic Service; organizacja tajnych służb Stanów Zjednoczonych, która ode- grała dużą rolę podczas II wojny światowej. Na jej podstawie utworzono później CIA. 5 Kuomintang – we współcześnie przyjętej transkrypcji pisany jako Guomindang, Par- tia Narodowa, która w latach 1928–1949 rządziła Chinami, tocząc kolejne wojny domowe z komu- nistami. W okresie II wojny światowej kuomintangowskie władze Chin były kluczowym sojuszni- kiem Stanów Zjednoczonych w Azji (KG). Wywiad naukowy 195 Określenie „szeroki Kościół” (broad church) wywodzi się z mojej angielskiej kultury politycznej. Tam, gdzie są protestanci, pojawiają się zwykle tendencje do zachowań sekciarskich, gdyż inaczej niż w przypadku katolików (jak dotąd?) pro- testanci mogą zakładać własne oddzielne Kościoły, jeśli tylko nie są zadowoleni z istniejących, a czynią to rzeczywiście chętnie. Dlatego czasami jest ważne, aby unikać tego poprzez organizowanie szerokiej dyskusji w ramach Kościoła, co wy- maga tolerancji, „zgody na niezgodę” itd. Kościół Anglii, wstrząsany podziałami etnicznymi wewnątrz samej Wielkiej Brytanii, z czego wyrastały takie grupy, jak baptyści, metodyści i prezbiterianie, był świadomy tych tendencji. Obejmował on więc protestantów, nietolerujących ostentacji i przeciwstawnych poglądów, two- rzących swoje „małe Kościoły”, a na drugim krańcu tego spektrum takich, któ- rzy sami nazywali siebie „anglo-katolikami”. Taką formację nazywamy właśnie „szerokim Kościołem”. Rezultaty jej działań mogą być nader interesujące, jak na przykład formalna doktryna anglikanizmu, zakładająca, że „prawdą jest to, w co wierzą członkowie Kościoła” w danym momencie. Dobrym Polakom katolikom może się to wydać nieco dziwaczne, lecz tak właśnie przyjęto. Chodzi mi tutaj o to, że pochodzący z Północy działacze Komunistycznej Partii Wietnamu, którzy podlegali w znacznie mniejszej mierze czystkom francuskim niż ich towarzysze z Południa, tworzyli – jak się wydaje – „szeroki Kościół”6. Dlate- go wietnamscy funkcjonariusze państwowi, którzy mieli za sobą kariery we fran- cuskim okresie kolonialnym, nie doświadczali takich prześladowań, jak w innych państwach postkolonialnych, a debaty polityczne, jak mi się wydaje, były tam o wiele bardziej otwarte. Pokazuje to jasno studium Sophie Quinn-Judge o Ho Chi Minhie7. Wietnamczy- cy, którzy pochodzili z Północy i z Centrum, doświadczyli w znacznie mniejszym

6 A. Fforde odwołuje się tu chyba przede wszystkim do podziału Wietnamu linią rozejmową wzdłuż 17. równoleżnika na część północną – DRW i południową – Republikę Wietnamu. Kształtowały one rzeczywistość polityczną tego kraju po porozumieniach genewskich z 1954 r. aż do zjednoczenia kra- ju w wyniku zwycięstwa Północy w 1975 r. Podział ten miał jednak swoje historyczne antecedensa: ziemie północne, zwłaszcza basen Rzeki Czerwonej, to prastara kolebka państwowości wietnamskiej i kultury, podczas gdy ziemie południowe stopniowo podbijano i kolonizowano głównie dopiero mię- dzy XV a XVIII w. W okresie kolonialnym różnice te jeszcze utrwalono w związku z podziałem kra- ju na Kochinchinę na Południu, administrowaną bezpośrednio przez Francuzów, i dwa protektoraty – Annam (w Centrum) i Tonkin (na Północy) – administrowane pośrednio. Bezpośrednio po 1945 r. północny Wietnam kontrolowały wojska chińskie KMT, a Południe – brytyjskie. Ponadto DRW, kon- kurując politycznie z rządami nominowanymi na Południu przez Francję albo Stany Zjednoczone, musiała także prowadzić bardziej koncyliacyjną w różnych aspektach politykę niż większość państw komunistycznych Europy Centralnej i Wschodniej (patrz: chronologia dziejów Wietnamu) (KG). 7 Sophie W. Quinn-Judge, Ho Chi Minh: the Missing Years, 1919–1941, University of Califor- nia Press, Berkeley 2003. 196 Wietnam na drodze wielkich przemian stopniu francuskich represji8. Pewne skutki tego można dostrzec także w gene- ralnej strategii Ho Chi Minha, a nawet jego mentalności, podobnej do Gorbaczo- wa, a odmiennej niż w przypadku Mao. Jako bardzo młody człowiek postanowił on „pojechać i zobaczyć”, jaki jest ten „Zachód”. Opuścił Wietnam na wiele lat, pracując i poznając USA, Francję i Wielką Brytanię. Będąc stosunkowo pragma- tycznym, starał się przyjmować taktykę dobrze dostosowaną do sytuacji, w jakiej emocje masowe stanowiły główny napęd przemian historycznych, jak tego do- wodziłem wcześniej. Jego działania różniły się więc zasadniczo od stosowanych przez chińskich warlordów (przejętych przez Mao9) czy też od polityki stalinizmu z okresu po II wojnie światowej, która o mały włos nie doprowadziła do jego uni- cestwienia przez nazistów. Ujmując to nieco poetycko, historia Wietnamu w tym okresie nie została napi- sana przez nieliczne jednostki na stanowiskach przywódczych, lecz przez skom- plikowane działania wielu ludzi w różnych częściach kraju i z różnych klas spo- łecznych. Dlatego wspomniane studium Marra z 1995 r. jest tak ważne, gdyż dowodzi ono, że podczas masowych buntów z 1945 r. elementem defi niującym je nie było wcale „kierowanie ludem przez partię”, gdyż była to cała seria nie- skoordynowanych powstań w całym kraju. Co ciekawe, w istocie ten sam pogląd o wietnamskim stylu dokonywania przemian, rozpoczynaniu się ich oddolnie bez jakichś wskazówek politycznych, sformułowaliśmy już wcześniej (w 1988 r.) w opracowanych przeze mnie wraz z Stefanem de Vylderem analizach okresu przejściowego lat 80.10 Twierdzę zatem, że zamiast koncentrować się na oświad- czeniach Biura Politycznego partii rządzącej i temu podobnych dokumentach, powinniśmy przede wszystkim zwrócić uwagę na zachowania i reakcje społecz- ne. Trzeba się przy tym pogodzić, że nasze analizy nie będą jednak wówczas ak- ceptowane przez wszystkich. Kiedy przegląda się angielskojęzyczną literaturę studiów wietnamistycznych, widać, że jest to ważny temat, chociaż, oczywiście, wielu badaczy przyjmuje klasyczny punkt widzenia, że to „partia i jej kierowni- ctwo byli twórcami historii”. Obecnie można przeczytać liczne opisy wydarzeń sprzed 1954 r., kiedy to Fran- cuzi, pokonani pod Dien Bien Phu (w 1954 r.), zostawili kraj podzielony, zgodnie z genewskim Porozumieniem o zawieszeniu broni, z linią podziału nieco na pół-

8 Chodzi o wspomniane wcześniej protektoraty kolonialne Tonkin – na Północy i Annam – w Centrum. Sam Ho Chi Minh pochodził z prowincji Nghe An (znanej z buntowniczych nastawień do każdej władzy) w ówczesnym Annamie (KG). 9 Autorowi chodzi zapewne przede wszystkim o militarystyczne nastawienie i przekonanie, że „władza bierze się z luf karabinu” (KG). 10 Patrz praca: Adam Fforde, Stefan de Vylder, Vietnam – An Economy in Transition, SIDA, Sto- ckholm 1988. Nowe jej rozszerzone i zaktualizowane wydanie ukazało się jako: From Plan to Mar- ket: The Economic Transition in Vietnam, Westview, Boulder 1996. Wywiad naukowy 197 noc od Hue. Na Północy istniał wtedy reżim uznawany przez świat komunistyczny za komunistyczny, ze stolicą w Hanoi, i drugi reżim, uznawany przez kraje okre- ślane wtedy jako „miłujące wolność”, ze stolicą w Sajgonie. Wtedy to zainteresowałem się Wietnamem, koncentrując się początkowo w swo- ich badaniach na tak zwanym Pierwszym Planie Pięcioletnim (1961–1965), który wydawał mi się wówczas „budową klasycznego socjalizmu” (tak…, niestety). Po pobycie w Wietnamie w latach 1978–1979, gdzie w czasie nauki wietnamskiego poznałem kilkoro sympatycznych Polaków, skupiłem swoją uwagę na skolekty- wizowanym rolnictwie. Oba te tematy badawcze są oczywiście interesujące i po- niekąd odnoszą się do Pańskiego pytania. Pod koniec lat 70., po upadku Sajgonu i ponownym zjednoczeniu kraju, wielu badaczy twierdziło (za ofi cjalną propagan- dą wietnamską), że ci Wietnamczycy, którzy popierali walkę, zjednoczyli się pod przewodnictwem partii komunistycznej. Niektórzy Amerykanie, chcąc wierzyć, że zostali pokonani „przez najlepszych”, określali Wietnamczyków jako „azjatyckich Prusaków”. Le Duan, pierwszy sekretarz Partii, który pełnił urząd od 1960 r. (zmarł w 1986 r.), nazywał wręcz swych rodaków „narodem bohaterów”. Z kolei zachod- ni „socjaldemokraci” zakładali, że partia komunistyczna działa dobrze i cieszy się szerokim poparciem społecznym. Takie podejścia nie stanowią jednak dobrych schematów interpretacyjnych dla zrozumienia tych aspektów ówczesnych prze- mian gospodarczych, które – moim zdaniem – były kluczowe z punktu widzenia tego, co miało nastąpić pod koniec lat 70. Większość zagranicznych analityków i dobrze poinformowanych obserwato- rów zakładała, że po ostatecznym zwycięstwie w 1975 r. i ponownym zjednocze- niu narodu (w latach 1975–1976) Wietnam zmierza do przyspieszonej neostalinow- skiej industrializacji, z budową fabryk stali, z tworzeniem kompleksów przemysłu zbrojeniowego itd. Gdyby ktokolwiek z nich przepowiedział w 1976 r., że do lat 1979–1980 presja polityczna tak narośnie, iż w rezultacie w 1981 r. we WSZYST- KICH przedsiębiorstwach państwowych (oczkach w głowie systemu znajdujących się niejako „na szczycie jego łańcucha pokarmowego”) będzie dozwolony handel rynkowy dobrami z tak zwanej „listy” (tymi, które miały wspierać realizację pla- nu) – zostałby po prostu wyśmiany w salach konferencyjnych. KG: Do opisu ówczesnej sytuacji trzeba dodać, że konieczna była również wtedy demilitaryzacja systemu! Gigantyczna machina wojny z olbrzymią ar- mią musiała zostać zdemontowana, a ich potencjał powinien zasilić cywilną gospodarkę, która miała właściwie dopiero powstać. Był to trudny politycz- ny problem. Trzeba było się liczyć z tysiącami generałów i innych ofi cerów zwycięskiej armii, którzy nie mogli w ciągu jednego dnia zostać pozbawieni władzy, prestiżu i wszystkich przywilejów, i po prostu odesłani do orania pól! Przywódcy wietnamscy rozwiązali problem, przynajmniej częściowo, poprzez 198 Wietnam na drodze wielkich przemian wysłanie ich do Kambodży (w 1978 r.) w celu wyzwolenia jej od reżimu Czer- wonych Khmerów, ale to wciągnęło Wietnam w następną przedłużającą się wojnę i konfrontację z Zachodem oraz Chinami… AF: Proponuję jednak byśmy koncentrowali się na sytuacji wewnętrznej. Wiet- nam był zupełnie zdewastowany ponad 30 latami wojen, chociaż dane ekonomicz- ne sugerują, że pomoc gospodarcza, udzielona obszarom bardzo biednym, była na tyle wielka, że produkcja została podtrzymana11. Na starcie, w latach 50., Północny Wietnam był bardzo biedny. Zamieszkiwali go głównie chłopi. Wcześniej Francuzi uczynili bardzo niewiele, by rozwinąć te tereny. Ich główną bazą podatkową i eksportową były rejony centralne (zwłasz- cza wyżyny centralne) i południe (delta Mekongu). Nawet wymuszając dostawy żywności pod groźbą bagnetów, zgodnie z zasadami stalinowskimi, to nie było do- bre miejsce do przeprowadzania przyspieszonej urbanizacji i industrializacji. Jeśli się to Panu podoba, region Mekongu można określić jako spichlerz kraju, swego rodzaju „wietnamską Ukrainę” – jego utrata (przy podziale kraju) oznaczała, że przyspieszona budowa socjalizmu nie będzie łatwa. Można by sformułować jesz- cze wiele innych zastrzeżeń do takiej polityki. Po pierwsze, gdy reforma rolna w komunistycznym stylu była wprowadzana we wczesnych latach 50., nie zdołano zapewnić kierownictwa wiejskim „kadrom”12 lojalnym wobec partii rządzącej. Wielu ludzi zostało osądzonych i bardzo źle po- traktowanych, zakwalifi kowano ich bowiem jako tzw. „złe elementy” (byli to po- siadacze ziemscy, bogaci chłopi itd.). Jednak wielu z nich miało silne pozycje po- lityczne zdobyte w walce antyfrancuskiej lub w inny sposób (jak powiedziałem, partia była przecież „szerokim Kościołem”). Zatem w późnych latach 50., kiedy doszło do „korekty błędów”, I sekretarz partii został wyrzucony. Pozyskanie ryżu z dotkniętej biedą delty północnej stało się wówczas jeszcze trudniejsze. Te zmia- ny nie powstrzymały wprawdzie zakładania spółdzielni rolniczych, lecz miały ogromny wpływ na to, co się z nimi działo po założeniu.

11 Adam Fforde, S.H. Paine, The Limits of National Liberation – Problems of Economic Manage- ment in the Democratic Republic of Vietnam, with a Statistical Appendix, Croom-Helm, London 1987. 12 W dawnych systemach społecznych Azji Wschodniej populacja była ofi cjalnie podzielona na dwie podstawowe „warstwy”: ludzi, którzy pracują wytwórczo oraz są rządzeni i „kadry”, które kie- rują różnymi sprawami, rządzą ludźmi i uczą ich właściwego zachowania oraz odpowiedniego my- ślenia, wpajając im cnoty moralne. Już Mencjusz (371–289 p.n.e), wielki chiński fi lozof konfucjań- ski, rozwinął tę koncepcję, przyjętą przez imperium chińskie od samego jego początku. Członkowie aparatu państwa byli odznaczani rangami (zwykle 18), jak w zachodnich armiach, które determino- wały ubiór, tytulaturę, kompetencje itp. Najniższe rangi otrzymywali funkcjonariusze lokalnych spo- łeczności wiejskich. Ten stary system imperialny i jego ścisły hierarchiczny porządek, z niewielki- mi modyfi kacjami, został zaadaptowany przez nowe systemy komunistyczne w Azji, stąd formalnie wydzielano tam „kadry” wyróżniające się nawet strojem. Raz uzyskany stopień „kadrowca” w za- sadzie zachowywało się do śmierci, a zmieniało tylko stanowiska (KG). Wywiad naukowy 199 Po drugie, Hanoi utraciło kontrolę nad cenami. Ceny wolnorynkowe rosły i gdy we wczesnych latach 60. rolnicy zaczęli wysyłać swoje córki do miast, by roze- znać się, czy są w stanie sprzedawać swoją produkcję na wolnym rynku, było to tolerowane przez władze. Rynek więc się rozwijał. Stąd też na plenach zwoływa- nych we wczesnych latach 60. pojawiali się przywódcy ostro krytykujący fi rmy państwowe za „pęd na rynek”13. Teraz proszę pozwolić mi przeskoczyć do późnych lat 70. Wraz ze zjednocze- niem kraju władze uzyskały dostęp do Mekongu – ich „regionu czarnoziemów”. Ale użyte metody wykorzystania tych zasobów nie zostały sensownie zaadapto- wane do wietnamskich realiów. Dla tych na Południu było oczywiste, jak bardzo nieefektywne były „mechanizmy ekonomiczne” wprowadzone na Północy i jak trudna była przez to sytuacja. To raczej nie powstrzymało kolektywizacji przepro- wadzanej brutalnymi metodami w regionach centralnych, lecz spowodowało, że nie użyto przemocy przeciwko rolnikom w delcie Mekongu, kiedy ruch kolekty- wizacji próbował odebrać im ziemię14. Tak doszliśmy do źródeł gospodarki rynkowej w Wietnamie. Analizując ją z perspektywy średniookresowej, trzeba przyjrzeć się rozwojowi mechanizmów rynkowych na Północy do 1975 r. Już wówczas ich skala i znaczenie były fak- tycznie znacznie większe, niż to przedstawiano w książkach. I tolerowano to do pewnego czasu. Zatem kiedy w latach 1978–1979 została odcięta niewielka po- moc z Zachodu i skończyło się chińskie wsparcie gospodarcze, nie udało się ich zrekompensować wywiezieniem ryżu z delty Mekongu, jak objaśniano, z powo- du powodzi i „kryzysu”. Można dodać, że gwałtowne pogorszenie stosunków z Pekinem wiązało się z podpisaniem przez Hanoi Traktatu o przyjaźni i współ- pracy z ZSRR, co wyglądało na jednostronny sojusz z Moskwą, chociaż sami Sowieci wkrótce zaczęli narzekać, że „młodszy brat” był niedostatecznie im po- słuszny i nawet oskarżali go o „żebraczy” stosunek do pomocy15. Wspomniany

13 Fforde i Paine (op.cit.) przedstawiają to wszystko w nieco napuszonej manierze. Mogę tylko usprawiedliwiać się, że taki styl był uznawany wtedy za odpowiedni. Zawarte w tym tekście anali- zy gospodarki Północy pomagają jednak objaśnić to, co miało nastąpić. 14 Solidne badania naukowe w Wietnamie pokazują, że to Amerykanie stworzyli „chłopstwo średniorolne”, kiedy wreszcie zajęli się w sposób poważny klasową strukturą wsi na Południu. Patrz np. Nguyen Thu Sa, Ve nhan vat trung tam o nong thon Nam bo: Nguoi Trung nong [O głównych aktorach na terenach wiejskich Południa – chłopach średniorolnych] „Tap Chi Khoa Hoc Xa Hoi” # 9, Qui 3/1991. Rolnicy, którzy byli dzierżawcami ziemi i część plonów musieli oddawać właści- cielowi albo w prowadzeniu swego gospodarstwa byli zależni w inny sposób od upraw właścicie- li ziemi, którzy ją nabyli pod rządami francuskimi, traktowali kolektywizację jako próbę odebrania im ziemi, którą właśnie niedawno uzyskali. Zazwyczaj wiedzieli też oni dość dobrze, jaką politykę w tej dziedzinie prowadzono na Północy. 15 Adam Fforde, Economic Aspects of Soviet-Vietnamese Relations: Their Role and Importance, [w:] Robert Cassen (ed.), Soviet Interests in the Third World, Sage, London 1985. 200 Wietnam na drodze wielkich przemian kryzys spowodował porzucenie wielu odgórnych ograniczeń przez przedsiębior- stwa państwowe, które pomijając mechanizmy gospodarki planowej, rozpoczę- ły handel bezpośredni ze swoimi dostawcami i klientami. Rolnicy coraz więcej swych produktów sprzedawali na rynku, a nawet zajmowali tereny, które miały być uprawiane przez spółdzielnie. W rezultacie w praktyce już wtedy nastąpiło w dość szerokim zakresie przejście od gospodarki centralnie planowanej w kie- runku gospodarki rynkowej. Na VI Plenum w 1979 r. znalazło to odzwierciedlenie w przyjętych uchwałach, które mówiły, że wszystko może zostać zaakceptowa- ne, pod warunkiem że umożliwi to „eksplozję” (bung ra) produkcji. I podobnie jak to było w 1945 r., widzimy, jak piszący stanowiska polityczne oraz partyjne dokumenty określają ten potężny i nieskoordynowany rozwój aktywności w ka- tegoriach „polityki partii”. Jak sugerował to Dunn, ukazywano pewne projekty polityczne jako fakty społeczne. Dlaczegoż nie? Dynamika tych procesów była ogromna. W 1981 r. widzimy znamienną mo- dyfi kację polityki państwa (dekret 25-CP)16, która zezwalała wszystkim przed- siębiorstwom państwowym na „własne zbilansowanie” – to jest na zapewnienie sobie na rynkach potrzebnych materiałów do produkcji i na zbywanie własnej produkcji w podobny sposób. Podobny charakter miała dyrektywa partyjna (CT- -100)17 zezwalająca spółdzielniom wiejskim na znacznie większą swobodę dzia- łalności gospodarczej ich członków. Nie ma żadnych poszlak, że działania te powielały rozwiązania chińskie lub że były one zasługą doradców radzieckich. Wydaje się, że wprowadzano w ten sposób po prostu bezpieczne pod względem ideologicznym sposoby nazwania tego, co już realnie następowało. Ujmując to bardziej szczegółowo, można powiedzieć, że dyrektywy te chroniły tych, któ- rzy już „przeskoczyli istniejące przeszkody” i byli narażeni na możliwe ataki aktywistów, stanowiących typową mieszankę karierowiczów i „wyznawców”. Zachęcały one z kolei tych, którzy wahali się, czy nie byłoby warto spróbować nowych rozwiązań18.

16 Dekret rządowy ze stycznia 1981 r., który pozwalał przedsiębiorstwom państwowym handlo- wać ich produktami na rynku. Odtąd mogły one kupować materiały i sprzedawać swe produkty po cenach rynkowych. 17 Dyrektywa partyjna z 1981 r., która zatwierdziła fundamentalne zmiany w kierowaniu kolek- tywnymi gospodarstwami rolnymi. Według nowych instrukcji produkcja przekraczająca pewien po- ziom (co okazało się raczej łatwą przeszkodą do pokonania) mogła być sprzedawana na rynku. Po- nadto znaczną część kolektywnych prac mogły znowu przejąć odradzające się gospodarstwa rodzinne. 18 Przemiany zachodzące w sektorze przedsiębiorstw państwowych zostały przedstawione w stu- dium: Adam Fforde, Vietnamese State Industry and the Political Economy of Commercial Renais- sance: Dragon’s Tooth or Curate’s Egg?, Chandos, London 2007. Niestety, jest to bardzo droga po- zycja, lecz – jak sądzę – egzemplarze w miękkich okładkach są również w obiegu. Wywiad naukowy 201 Proszę sobie wyobrazić sytuację, kiedy przedsiębiorstwa państwowe z sukcesem uczą się, jak kupować i sprzedawać z zyskiem. Gdy byłem studentem w latach 1978– 1979, części rowerowe były dobrem niezwykle trudnym do zdobycia. Kiedy zaś po- wróciłem jako badacz w latach 1985–1986, na ulicach Hue (starej stolicy) było ich pełno. Można dodać, że wiele ich wyprodukowano w fabrykach sektora obrony, któ- re mogły się tego podjąć. Na łamach partyjnej gazety „Nhan Dan” toczyły się wte- dy szczegółowe dyskusje na te tematy. Wiele z tych przedsiębiorstw przemysłowych dzięki wypracowanym na rynku zyskom podwyższało pensje robotników. Było przy tym dużo zamieszania. Czy było to dobre, czy złe? Około roku 1984 lub 1985 poja- wiły się koncepcje ułatwiające zrozumienie tego zamieszania. Formowanie się tych koncepcji było często nader sprytne i dobrze ukierunkowane. Jasne jest, że stało się możliwe stworzenie pewnych koncepcji, które mogły generować pewną racjonal- ność w polityce zapewniającą jej skuteczność. Tłumaczyły one „fakty społeczne” i stymulowały formowanie użytecznych „normatywnych projektów politycznych”19. Być może najbardziej przewrotnym przykładem takich działań był sam dekret 25-CP, zgodnie z którym przedsiębiorstwa państwowe powinny mieć (i faktycznie musiały realizować) trzy plany – a właściwie jeden plan, ale z trzema jego częścia- mi. Istotą tej manipulacji było planowanie produkcji, która miała być sprzedawana na rynku! Wszystko więc wyglądało na papierze elegancko – planowanie stało się częścią rynku… Tak doszliśmy do sławnego VI Zjazdu Partii w 1986 r., to jest do tego momentu, o który Pan pytał jako o początek wielkich reform wietnamskich. Wtedy już w samym Wietnamie „siła przekonywania pieniądza” (z poparciem ze strony reformistów za granicą) oraz „biznesowe interesy państwa” były wystarcza- jąco silne, by pokonać przeciwników. Pierwotny zarys referatu politycznego przy- gotowanego na ten zjazd był głęboko konserwatywny, lecz z czasem rzeczowe ar- gumenty oraz pieniądze przemówiły i VI Zjazd ogłosił ostatecznie swoje poparcie dla doi moi, czyli „reform wietnamskich” i tak to już poszło… Tak więc możemy teraz wrócić do Pańskich początkowych pytań: dlaczego przywódcy wietnamscy rozpoczęli głębokie przemiany w latach 80.? Jakie przy- czyny były najbardziej istotne? Prosta odpowiedź brzmi, że zrobili to jako politycy, którzy zwykle muszą reagować na różne presje i uwzględniać istniejące uwarun- kowania. Partia, jak pamiętamy, była „szerokim Kościołem narodowym” i dosto- sowywała się do zmieniających się układów interesów, a one wiązały się z kolei

19 Więcej informacji o tych procesach, wraz z próbą porównania sytuacji w Wietnamie z porażką towarzyszy radzieckich przy tworzeniu alternatywnego systemu gospodarczego, który umożliwiłby integrację Rosji ze światem, tak by dzieci nowych elit również mogły studiować w Cambridge lub na Stanfordzie [w:] Adam Fforde, Policy Ethnography and Conservative Transition from Plan to Mar- ket – The Construction of Policy Rationalities and the ‘Intellectual Limitations of Leading Comra- des’, „International Journal of Social Economics” 2009, Vol. 36, No. 7, s. 659–678. 202 Wietnam na drodze wielkich przemian z rosnącymi wpływami wolnego rynku na funkcjonowanie przedsiębiorstw pań- stwowych (oraz konsumentów!). Uwzględnić też należało powszechne niezadowo- lenie z systemu centralnego planowania. Zatem kiedy te tendencje narosły odpo- wiednio, polityka musiała się zmienić odpowiednio do zmieniających się realiów. Oczywiście, destalinizacja systemu, w znaczeniu poszerzania wolności podró- żowania nawet wewnątrz kraju itp., musiała poczekać aż do późnych lat 80. i wczesnych 90. Do tego czasu nie byłem zapraszany do domów osób prywat- nych, przynajmniej otwarcie, czyli przez około 15 lat od pierwszej mojej wizy- ty w tym kraju. KG: Może miał Pan w tym czasie jedynie kolegów ze szkoły, a nie praw- dziwych przyjaciół? Ludzie z Azji Wschodniej generalnie unikają zaprasza- nia cudzoziemców do domów z wielu powodów. Kiedy odwiedzałem Wietnam w latach 1977–1979, w trakcie krótkich tam pobytów, wielokrotnie byłem zapraszamy do domów moich starych przyja- ciół, którzy wcześniej studiowali w Polsce. Wielu moich wietnamskich przy- jaciół odwiedzało mnie całymi godzinami w hotelu – szliśmy razem pospace- rować po mieście i mogliśmy szczerze porozmawiać. W Sajgonie po prostu wchodziłem do licznych domów w Cholon (w chińskim starym mieście), gdzie byłem zaskoczony ogromną otwartością rozmów z lokalnymi Chińczykami, oczywiście po chińsku, o sytuacji wewnętrznej i ich różnych obawach. Oczy- wiście moi tłumacze wietnamscy nic z tego nie rozumieli. Czasem ludzie za- trzymywali mnie wręcz na ulicy, tylko po to, by zamienić kilka słów lub zapro- sić mnie do herbaciarni… Byłem tym bardzo zaskoczony, gdyż w tym czasie w Chinach takie swobodne kontakty z cudzoziemcami były niewyobrażalne. W reżimie maoistowskim, przed rewolucją kulturalną, jako student potajem- nie odwiedzałem dwie rodziny, jedną chłopską na przedmieściach i jedną in- telektualistów z centrum miasta, a już nie potajemnie – dom sekretarza par- tii w naszej szkole, ucznia Mao z Yan’anu20. Zatem mogłem uzyskać mnóstwo informacji o realnym życiu w maoistowskim systemie. Lecz system wietnam- ski był, niewątpliwie, o wiele bardziej otwarty, można było mieć więcej zaufa- nia do sąsiadów… AF: Tak, to porównanie jest sensowne. Mój dobry znajomy z Pańskiej części świata lubił Wietnamczyków, uczył ich w swoim domu swojego języka i mówił świetnie po wietnamsku. My między sobą mówiliśmy po francusku (tak jak czy- niła to kiedyś moja mama ze swoją przyrodnią siostrą z Krakowa, ale to już inna historia). Zapytałem go kiedyś, co myśli o różnicach między Chińczykami i Wiet-

20 Podczas wojny oporu przeciwko Japonii, w latach 1937–1947, „stolica” komunistycznych rejonów wyzwolonych, ich władze centralne i główne uczelnie mieściły się w małym miasteczku Yan’an, w prowincji Shaanxi, w Chinach północnych (KG). Wywiad naukowy 203 namczykami. Powiedział mi na to, a były to wczesne lata 80., że w obu krajach, jeśli Pierwszy Sekretarz Partii obudzi się rano z genialnym pomysłem i będzie potrzebował masowej demonstracji poparcia, tego samego popołudnia „masy się zbiorą”. Lecz w Chinach ludzie by wierzyli w jego plany, a w Wietnamie „byłby to całkowicie pokaz teatralny”. Niewątpliwie jest tu coś na rzeczy, na temat czego można by się spierać, lecz dodaje to smaczku moim opowieściom. Wielu Wietnam- czyków mówiło mi, że w Wietnamie jest „łagodniej” (mem hon) niż w Chinach. KG: Na ile efektywna jest, Pana zdaniem, transformacja gospodarcza w Wietnamie przy zachowaniu tak wielu przedsiębiorstw państwowych? AF: Moja odpowiedź wynika dość jasno z tego, co powiedziałem przed chwilą. W sytuacji tak dynamicznego rozwoju handlu i rynku można było spodziewać się gwałtownego rozwoju gospodarczego. I to nastąpiło. Pamiętać przy tym trzeba, że w latach 1989–1991 nastąpił upadek ZSRR, co oznaczało w praktyce, że Wietnam utracił znaczące programy pomocy, warte prawdopodobnie około 20 USD, lub na- wet więcej, na głowę. Dla biednego kraju była to bardzo duża strata. Mechanizmy funkcjonowania korupcji i jej skala sugerują brak jakiejkolwiek silnej władzy cen- tralnej. Występuje jednak coś na kształt „konkurencyjnego klientelizmu” – znane- go nam z Tajlandii. Jeśli ktoś próbuje wymuszać od swego „klienta” zbyt dużo, inni „klienci” mogą odwrócić się od takiego „patrona” i wejść w relację z kimś innym21. To zaskoczyło wielu japońskich przedsiębiorców, którzy spodziewali się, że zasta- ną tam kombinację indonezyjskiego politycznego poparcia (sprzed upadku gen. Su- harto) z „dyscypliną ludzi używających pałeczek” (jak my). Sytuacja ewoluowała przy tym w kierunku „społeczeństwa otwartego”. Rolnicy, którzy uwolnili się ze spółdzielni, jak również ci z delty Mekongu, w większości byli posiadaczami zie- mi. Struktura powierzchni gospodarstw rolnych była także dość dobra – inaczej niż w Anglii w czasie rewolucji przemysłowej (gdzie nastąpiła ogromna koncentracja jej własności). Obszary biedy szybko się kurczyły. Wraz z odtworzeniem bazy po- datkowej wystąpiły wprawdzie w późnych latach 90. niewielkie niepokoje na wsi, ale politycy szczebla centralnego szybko odkryli, że rozwój wsi był korzystny dla reżimu, dawał im poczucie satysfakcji i umożliwiał lokalnym politykom zrobienie czegoś dobrego, a było to również korzystne dla napełniania ich kieszeni. KG: Należałoby również uwzględnić to, że wietnamski system był znacz- nie bardziej zdecentralizowany już w latach 70., a prawdopodobnie nawet wcześniej. W trakcie moich wypraw do Wietnamu w późnych latach 70. by-

21 Ta koncepcja została dobrze rozwinięta przez Donera i Ramsaya w ich studium z 1997 r. (Ri- chard Doner, Ansil Ramsay, Competitive Clientelism and Economic Governance: The Case of Tha- iland, [w:] Sylvia Maxfi eld, Ben Schneider (eds), Business and the State in Developing Countries, Cornell University Press, Ithaca 1997. Wietnam bliższy jest pod tym względem raczej Włochom niż Zimbabwe). 204 Wietnam na drodze wielkich przemian łem zdumiony, jak niewiele autorytetu miały ministerialne polecenia kierowa- ne do lokalnych urzędników na wsi. Proszę pamiętać stare przysłowie z impe- rialnych, przedkolonialnych czasów: Władza cesarza kończy się przy wejściu do wsi. Społeczności wiejskie były niemal całkowicie autonomiczne. Także powia- ty i prowincje były dość niezależne od rządu centralnego w kwestiach prak- tycznych, jak się wydaje, w stopniu znacznie większym niż w Chinach. Kiedy po wojnie wietnamsko-amerykańskiej omawiałem ten problem z wietnam- skim naukowcem, wskazał on, że wojna ta wymagała wysoce autonomiczne- go funkcjonowania lokalnych „kadr”, gdyż często linie komunikacyjne były poprzecinane, władze centralne nie mogły zapewnić dodatkowych środków i każdy lokalny przywódca czy dowodzący powinien znaleźć rozwiązanie sa- modzielnie… Oczywiście były również ogólne wytyczne, które musiały zostać wykonane. Zatem możemy mówić o swoistym „kreatywnym anarchizmie”, pozostałym jako spuścizna odległej i bliższej przeszłości, która wniosła wiel- ki wkład w dobre rezultaty reform… AF: Pan tu użył chyba nieco „schińszczonego” tłumaczenia powiedzenia Phep vua thua le lang, które bym przetłumaczył jako: „Edykt/pozwolenie króla (termin znaczy króla albo królową, lecz na pewno nie cesarza) musi ustąpić zwyczajom wioski”22. Słowo użyte tu na określenie „wioski” (lang) nawiązuje raczej do tego, „co robimy” niż do „ofi cjalnych” struktur „wspólnoty wiejskiej” (xa) i wsi jako mniejszej jednostki osadniczej (thon)23. I jest to chyba coś, co my, okropni An- glicy, określilibyśmy może jako maksymę użyteczną dla zatroskanego lokalnego mandaryna stającego w obliczu złożoności życia wiejskiego. Czy nie ma podob- nego powiedzenia po polsku? W każdym razie Pańskie rozumowanie brzmi przekonująco. Jednak bez wiel- kich reform politycznych, cokolwiek by to znaczyło, musiało pojawić się w Wiet- namie wiele problemów. Są kwestie masowej edukacji szkolnej, powszechnej opie-

22 Nguyen Van Huyen, wybitny wietnamski historyk, rozumiał to przysłowie następująco: „Pra- wo króla ustępuje zwyczajom wioski” (The law of the king cedes to the custom of the village). Patrz jego: The Ancient Civilization of Vietnam, The Gioi Publishers, Hanoi 1995 (przetłumaczone z wy- dania francuskiego, Hanoi 1944), s. 77–78. Oczywiście termin „prawo” nie może być interpretowa- ny w tym miejscu w tradycji europejskiej (KG). 23 Fforde odnosi się tu w pewien sposób do bardzo złożonego problemu licznych kategorii osad wiejskich i ich wietnamskich nazw, z których wiele ma paralelne terminy sinowietnamskie (wiet- namskie czytania hieroglifów chińskich). Najważniejszym terminem oznaczającym autonomiczną „wspólnotę wiejską” był lang, lecz obok tego funkcjonował też sinowietnamski termin xa (ch. she). Taka społeczność stanowiła podstawową i autonomiczną wspólnotę społeczną w sensie administra- cyjnym, prawnym, moralnym i religijnym. Fizyczny rozkład domów rodzinnych i ich agregacje to był odrębny problem. W praktyce autonomiczna „wspólnota wiejska” lang mogła składać się z kil- ku osad, które obok thon nosiły jeszcze inne specyfi czne nazwy, a mogły też należeć do niej poje- dyncze oddalone gospodarstwa (KG). Wywiad naukowy 205 ki zdrowotnej, dróg i infrastruktury. Jednak główną łamigłówkę stanowi problem struktur politycznych. Kiedy wyłonił się sektor prywatny, okazywało się coraz wy- raźniej (przynajmniej w mojej ocenie), że chociaż partia rządząca stanowi „szero- ki Kościół”, brakuje jej mechanizmów wysłuchiwania opinii z zewnątrz. Pomaga nieco prasa, podobnie jak ludność, która nauczyła się demonstrować, pisać petycje i domagać się czegoś nieustępliwie, lecz to wydaje się nie funkcjonować wystar- czająco dobrze. Nie jest jednak wcale jasne, czy raczej nikt jeszcze nie był wystar- czająco kreatywny, by wypracować sposoby, jak można dojść „stąd – tam”, czyli do jakiegoś systemu demokratycznego. Zgłaszane są wprawdzie niezbyt rozsądne pomysły natychmiastowego przeprowadzenia wyborów powszechnych, lecz, jak mądrze argumentuje Paddy Ashdown24, wiąże się z nimi taki problem, że ci, którzy najprawdopodobniej zostaliby wybrani i zdobyliby władzę, to nie są wcale najlepsi ludzie. Takie przejście wymaga czasu i musi być pewnym procesem, potrzebne są też pewne wcześniejsze doświadczenia tak elit, jak i ludności, aby takie przejście nastąpiło. Trzeba jednak zaznaczyć, że widać już pewne przemiany w tej sferze. Na poziomie struktur wiejskich (poniżej „aparatu”) władze teraz często są rzeczy- wiście uczciwie wybierane, a nie tylko nominowane zgodnie z wytycznymi partii czy „leninowskimi normami”. W dokumentach skierowanych do lokalnych kadr partyjnych można znaleźć wytyczne, jak te sprawy należy zorganizować. Niektóre miasta i prowincje mają już przywódców, którzy starają się brać sprawy w swoje ręce i proponują, by zostali uczciwie wybranymi przez ludność (np. duże miasto Da Nang czy prowincja Vinh Phuc w sąsiedztwie Hanoi). Oczywiście pojawia się natychmiast problem, kto mógłby stanąć do wyborów przeciwko nim. Wydaje mi się, że patrzy Pan na sukcesy Wietnamu w kategoriach standardo- wych statystycznych wskaźników rozwoju, jak również w kategoriach rosnącej zdolności do sprostania skutkom dalszych przemian w polityce i społeczeństwie. Jeśli chce się widzieć rzeczy zgodnie z metaforą „szklanki do połowy pustej czy do połowy pełnej”, wówczas zgadzam się w pełni. Jednak pozostaje problem, że bez wyraźnego politycznego kierownictwa procesu przemian, produkcja dóbr przez sektor publiczny jest niezbyt wydajna, próbują ją więc inicjować organiza- cje inne niż państwo (takie jak nieformalne grupy rolników25). To może przynosić tak skutki dobre, jak i złe26.

24 Paddy Ashdown, Swords and Ploughshares: Building Peace in the 21st Century, Orion, Lon- don 2008. 25 Autor szczegółowo analizował te nowe struktury. Patrz: Adam Fforde, Vietnam’s Informal Far- mers’ Groups: Narratives and Policy Implications, „Suedostasien aktuell – Journal of Current Sou- theast Asian Affairs” 2008, No. 1. 26 Oczywiście jako Anglik nie odważyłbym się nawet sugerować, że dobra publiczne są najle- piej wytwarzane przez państwo. Jestem jednak świadom tego, czego wielu naszych amerykańskich kolegów zdaje się wciąż nie wiedzieć, że nie można takich spraw zostawić całkowicie „dobrym lu- 206 Wietnam na drodze wielkich przemian KG: Pomińmy już reformy polityczne instytucji administracji państwowej. Jak zmieniła się codzienna kontrola polityczna życia i pracy zwykłego obywa- tela? I co mógłby Pan powiedzieć o zmianie warunków życia? AF: Dobre pytanie…, trudniej z odpowiedzią. Nie jestem pewien, jak na to py- tanie można by odpowiedzieć. Moim zdaniem aparat bezpieczeństwa jest mniej re- presyjny w Wietnamie niż np. w takich krajach, jak Singapur, ale opinie są różne. Kwestią kluczową jednak pozostaje, że bez wyborów, które ludzie uznają za wolne, nie jest łatwo zmienić funkcjonowanie kraju. Pewne sprawy, jak korupcja, pozo- stają dużym problemem, a władze stopniowo tracą swój autorytet. Ludzie obecnie cieszą się o wiele szerszymi wolnościami w wielu aspektach. Mogą np. czytać, co chcą i w praktyce nie ma kontroli publikacji, które przywozi się do kraju, chociaż przywożenie antykomunistycznych rozpraw publikowanych przez Wietnamczy- ków w USA może narazić kogoś na kłopoty, jeśli służby bezpieczeństwa chciały- by tym się posłużyć. Uważam, że w najbardziej oczywisty sposób brakuje wolno- ści organizowania się i zakładania stowarzyszeń. Jeśli chodzi o zmiany w standardzie życia, te są ogromne. Można to zobaczyć, skoro pamięta Pan czasy sprzed końca lat 80., nawet w samych fi zycznych rozmia- rach ludzi, a wśród grup lepiej sytuowanych – w stosunku do jedzenia. Do poło- wy lat 90. (mówię tu przede wszystkim o Północy i północnej części środkowego Wietnamu) zwykle kiedy kadrowcy uzyskiwali dostęp do jedzenia (np. goszcząc cudzoziemców) koncentrowali swoją uwagę na mięsie smażonym, ostrych smakach i rzeczach zwykle lubianych przez ludzi, którzy – mimo różnych swoich przywi- lejów – nie odżywiają się dobrze. Teraz to się wyraźnie zmieniło i najlepsze pół- nocne dania są, moim zdaniem, lepsze nawet niż na Południu, chociaż przedtem to ono bardzo górowało. Na poziomie „ulicznego jedzenia” południowe jest jednak nadal o wiele lepsze. Rosnące zróżnicowanie społeczne spowodowało, że pojawił się liczny proletariat, który nie radzi sobie najlepiej. Rolnicy znaleźli się z kolei pod presją normalnej gospodarki kapitalizmu. Jednak władze nadal przeznacza- ją znaczne środki na ochronę zdrowia i edukację (choć korupcja i w tej dziedzi- nie zmniejsza to, co biedni powinni uzyskać). Jeśli chodzi o ubieranie się i modę, poziom jest całkiem dobry. Ogólnie rzecz biorąc, młodzież uniknęła małpowania kalifornijskiego stylu „ulicznego punka” i chyba znaczą tu sporo wpływy wyni- kające z powiązań z Europą oraz Australią. KG: Jakie są cechy charakterystyczne wietnamskiego procesu transfor- macji? AF: Główną cechą jest z pewnością endogeniczność przemian. Nie jest to pro- ces inspirowany i kierowany politycznie ani kopiowany na podstawie jakiegoś dziom” w terenie. Osoby, których nie lubią, skazane są wtedy zwykle na różne cierpienia. Jeśli dany region jest bardzo biedny, produkcja sama się nie rozwinie itd. Wywiad naukowy 207 modelu zagranicznego. Analiza sekwencji zdarzeń pokazuje, że przemiany wiet- namskie zaczęły się wcześniej niż chińskie i są chyba nawet bardziej gruntowne, a ponadto zmiany nastąpiły najpierw w sektorze przedsiębiorstw państwowych, czyli w przemyśle. Standardowe analizy Chin mówią, że tam najpierw miały miej- sce zmiany na wsi. KG: Być może przemiany nawet nie są dyrygowane ani dokładnie kiero- wane z centrum. W Chinach można również zauważyć złożone interakcje po- między władzami centralnymi, prowincjonalnymi i lokalnymi, a także mno- gość spontanicznych ruchów i działań oddolnych. AF: Hmm, to trafna uwaga, ale… Kiedy ludzie „widzą, że dokonuje się coś, czego pragną”, przejawiają stałą tendencję do stwarzania sobie autora historii, któ- ry ją sobie niejako „zawłaszcza”. Znana praca Sachsa i Woo dobrze ilustruje ta- kie ujęcie tej kwestii27. KG: Wietnam jest być może jedynym krajem komunistycznym, w którym w trakcie procesu transformacji przedsiębiorstwa państwowe zostały rozwi- nięte w warunkach prawie rynkowej gospodarki i dobrze funkcjonują. Jak było to możliwe? AF: Nie chciałbym Pana zanudzić, ale co – Pana zdaniem – znaczy „przedsię- biorstwo państwowe”? W latach 1991–1993, kiedy pomoc bloku socjalistycznego została utracona, a granice zostały szeroko otwarte, wietnamskie przedsiębiorstwa państwowe były już wystarczająco konkurencyjne, aby zwiększać poziom produk-

27 Patrz: Nazrul Islam, Vietnam’s Lesson for China: An Examination of the Sachs-Woo Hypoth- esis’, „Comparative Economic Studies” 2008, No. 50, s. 111–157 (AF). A. Ffordemu chodzi o bar- dzo głośną pracę: Economies in Transition: Comparing Asia and Europe, pod red. Jeffreya D. Sach- sa, Stephena Parkera i Winga Thye Woo (MIT Press, Cambridge, Mass. 1997), będącą rezultatem ogromnego programu badań porównawczych siedmiu krajów podlegających procesowi transforma- cji: Chin, Wietnamu, Mongolii, Rosji, Polski, Węgier i Czech (badania te, jak też serię konferencji naukowych włączających miejscowych polityków-reformatorów fi nansowało Center for Asian Pa- cifi c Affairs, prowadzone przez amerykańską Asian Foundation). Praca ta miała wyraźną orientację neoliberalną (przemiany w Polsce opisywał Leszek Balcerowicz ze swoim zespołem, a rosyjskie – Jegor Gajdar), a zarazem przedstawiała rządy i polityków jako głównych twórców historycznych przemian. Redaktorzy głosili tezę, później wielekroć powtarzaną szczególnie przez Sachsa i Woo w kolejnych publikacjach, że reformy typu „big-bangu”, takie jak w Europie Centralnej, dają o wiele lepsze rezultaty niż podejście gradualne, krok po kroku, i wprowadzanie mechanizmów rynkowych obok starych, planistycznych. Ta ostatnia teza jest właśnie określana przez Nazrula Islama jako „hi- poteza Sachsa i Woo”, którą badacz ten wnikliwie krytykuje jako sprzeczną z realiami historycznymi. W odniesieniu do Chin niezmiernie szczegółową analizę gradualnych przemian, zaczętych oddolnie jeszcze na początku lat 70. XX w., na długo przed początkiem reform Denga, jako znacznie efek- tywniejszej drogi niż eksperymenty „big-bangu” przeprowadza Lynn T. White, III (z Uniwersytetu Princeton), Unstately Power, t. I, Local Causes of China’s Economic Reforms, t. II, Local Causes of China’s Intellectual, Legal and Governmental Reforms, M.E. Sharpe, New York 1998, t. 1–2. Patrz artykuł recenzyjny o tej pracy w tomie 2/1999 „Azji-Pacyfi ku” (KG). 208 Wietnam na drodze wielkich przemian cji, generować pieniądze na podatki państwu, zwolnić znaczną część personelu28 itd. Przez lata 90. udział wytworzonego przez sektor państwowy PKB rósł, wzrost gospodarczy był szybki, infl acja – niska, a polityka makroekonomiczna, ogólnie mówiąc, dość racjonalnie prowadzona. Nie było znaczniejszych subsydiów w róż- nych formach, takich jak tanie kredyty czy tanie dolary (mam tu na myśli stosowa- nie różnych kursów wymiany walut, np. konieczności sprzedawania części uzyska- nych dolarów państwu, powiedzmy, za 10 dongów, a sprzedawanie reszty na rynku za 100 dongów, ale z możliwością kupowania ich znowu z państwowego banku za 15 dongów – mieliście podobną sytuację w Polsce za czasów komunizmu). Na tym polega „wietnamski paradoks”: gdyby to było państwo Ameryki Łacińskiej czy Afryki z poprzedniego ustroju, to – jak wydaje się – nie byłoby to możliwe. Można zaryzykować twierdzenie, że do późnych lat 80. większość wietnam- skich przedsiębiorstw państwowych stała się „wirtualnie przedsiębiorstwami akcyjnymi”29. Pojawił się bowiem nieformalny rynek kapitałowy, z menedżera- mi zbierającymi kapitały od swoich pracowników oraz ich żon (chyba wspomi- nałem, że Wietnamki pracują, prowadzą sklepy i często uzyskują wyższą pozycję społeczną, niż wynikałoby to z komunistycznego systemu edukacyjnego?). Wy- daje mi się, że bez tego bardzo trudno zrozumieć pozytywne wyniki produkcji na początku lat 90. Ludzie wiedzieli, jak dysponować kapitałem, jak zarządzać ryzy- kiem i dochodami itd. Czyli przedsiębiorstwa państwowe okazywały się de facto spółkami joint venture. Niektóre, oczywiście, były w dalszym ciągu nierentowne, lecz nieraz podtrzymywało je sztucznie państwo dla utrzymania zatrudnienia. Jed- nak wraz z gwałtownym wzrostem zysków nadwyżka kapitałowa przepływała na obszary, gdzie mogła zostać zainwestowana. Co ciekawe, niedawne badania sugerują, że koneksje polityczne nie dają zbyt wiele, jeśli już jest się w biznesie30. To jest tylko zasada generalna, najczęściej kie- dy posiada się sieć popleczników, wartość takich koneksji, kiedy już jesteś w bran- ży, nie jest tak wielka. Istotnie, polityczne koneksje są bardzo ważne dla zdobycia kapitału, lecz gdy już go się zdobyło, „konkurencyjny klientelizm” powoduje, że synowie, córki, bratankowie i siostrzenice funkcjonariuszy (jak zawsze) też muszą starać się i konkurować. To jest różnica tworząca inną jakość. Struktura klasowa,

28 Jednak w tym samym czasie drobny handel i inne aspekty zwykłego dla Azji Południowo- -Wschodniej „życia ulicznego” tak szybko się odradzały, że wielu zwalnianych pracowników łatwo znajdowało zatrudnienie i zarobek (często pracując dla swoich przedsiębiorczych żon). 29 Adam Fforde, Vietnamese State Industry and the Political Economy…; idem, Vietnamese Sta- te Owned Enterprises (SOEs) – ‘Real Property’, Commercial Performance and Political Economy, Working Paper Series # 69 August 2004, SEARC, City University of Hong Kong, http://www6.cityu. edu.hk/searc/Data/FileUpload/262/WP69_04_Fforde.pdf (wejście: 30.11.2009). 30 Edmund J. Malesky, Markus Taussig, Where is Credit Due? Legal Institutions, Connections, and the Effi ciency of Bank Lending in Vietnam, „Journal of Law, Economics, and Organization” 2008. Wywiad naukowy 209 która formuje się obecnie, nie jest zbytnio związana z lewymi dochodami, łapówka- mi czy dostępem do innych bieżących środków na utrzymanie. Oczywiście skorum- powani aparatczycy zarabiają mnóstwo pieniędzy, ale Wietnam to nie Zimbabwe! KG: Chciałbym dodać, że kobieta w Azji Południowo-Wschodniej od dawna odgrywała znaczniejszą rolę niż w Chinach czy Japonii. Dotyczy to w szczegól- ności Wietnamek i Tajek. Proszę pamiętać o dwóch siostrach Trung, kobietach generałach, które stały na czele zrywu zbrojnego przeciwko chińskiej admini- stracji (40–43 r. n.e.) i są do dziś czczone. W czasach monarchii Wietnam był jedynym krajem konfucjańskim, w którym córki razem z synami dziedziczyły majątek rodziny, w tym pola uprawne. Zatem nie jest zaskakujące, że kobiety odgrywają tak istotną rolę w rozwoju gospodarki rynkowej. Należy również wziąć pod uwagę, że na Południu znacjonalizowana gospodarka centralnie pla- nowana została wprowadzona dopiero po 1975 r., przez co połowa Wietnamu miała zaledwie 10-letnią przerwę bez gospodarki wolnorynkowej. Powrót do gospodarki rynkowej był zatem tam łatwy i naturalny. Zaraz po zwycięstwie nad Południem tysiące Wietnamczyków z Północy ruszyło po zakup towarów i sprzętu, które znikły na Północy dawno temu. Stąd w tym czasie miała miejsce wielka „gorączka zakupów na rynku”, również na Północy… Czynnik czaso- wy jest bardzo ważny, jak pokazują przykłady Chin i Rosji. W Chinach chłopi utracili swoje prywatne pola uprawne pod koniec lat 50., stąd, gdy pod sam ko- niec lat 70. pola komun ludowych zostały rozparcelowane pośród rodzin, w dal- szym ciągu żyli rolnicy, którzy wiedzieli, jak prowadzić gospodarstwo rolne. Z drugiej strony w Związku Radzieckim minęły trzy pokolenia i najbardziej wydajni chłopi, nazwani „kułakami”, zostali fi zycznie unicestwieni. Stąd chło- pi tam zanikli, a zastąpili ich „robotnicy rolni”, którzy nie wiedzą, jak prowa- dzić gospodarstwo. Reforma w Wietnamie była dużo prostsza do przeprowa- dzenia, nawet niż w Chinach, poniekąd właśnie z tego powodu. AF: To celna uwaga i uważam, że fundamentalna. Mężczyźni, którzy kultu- rowo są przyzwyczajeni do słuchania swoich kobiet i opiekowania się dziećmi, są po prostu zupełnie inni od mężczyzn, którzy tego nie potrafi ą. Ogólnie Wiet- namki, podobnie jak wszyscy ludzie, mają swoje wady, lecz ich aktywność wno- si, jak sądzę, bardzo wiele do widocznej narodowej pewności siebie, elastyczno- ści i pragmatyzmu. KG: Jak funkcjonuje prywatny biznes w niewątpliwie autorytarnym lub, być może nawet, półkomunistycznym systemie? AF: Proszę spojrzeć na moją ostatnią odpowiedź. Uważam, że nie jest zbyt użyteczne myślenie o systemie wietnamskim jako o autorytarnym. Jak mi powie- działa niedawno piękna wietnamska bizneswoman: „Właśnie różne obluzowania (long leo) w systemie sprawiają, że łatwo jest zarabiać pieniądze”. Bardzo przy- 210 Wietnam na drodze wielkich przemian pomina mi to Anglię w XVIII w. Ale nie będę upierał się przy tym, gdyby ktoś chciał mnie poprawić. KG: Zgadzam się, że wspomniane powyżej kategorie systemów politycz- nych fałszują rzeczywistość. Każda z nich ma swoje specyfi czne charaktery- styki i funkcjonuje w rzeczywistości tylko do pewnego stopnia zgodnie ze swo- imi ofi cjalnymi zasadami, ale obok tego są w nim pewne „pęknięcia”, „dziury” lub sprzeczności, i to one zazwyczaj sprawiają, że działa w miarę sprawnie. Jednakże ci, którzy nie są specjalistami, potrzebują pewnych „etykietek”, aby mieć przybliżony pogląd, z jakim systemem mają do czynienia… Na przykład Polska, mimo takich „pęknięć”, jak istnienie prywatnego rolnictwa czy bar- dzo wpływowego Kościoła katolickiego, mogła być nazywana „komunistycz- ną”. Jaką etykietkę przykleiłby Pan współczesnemu Wietnamowi? AF: Dobra uwaga. Wydaje mi się, że najlepszą etykietką byłby „kapitalizm”. Kilka lat temu miało miejsce pewne ciekawe wydarzenie, kiedy cena kawy była przez jakiś czas stosunkowo niska. Większość uprawiających kawę w Wietnamie prowadzi to jako przedsięwzięcie rodzinne, a sadzi się ją głównie na nowo pozy- skanych ziemiach na Wyżynie Centralnej. Przyjęli oni w większości założenie, że ceny wzrosną, a że już zarobili wcześniej, mogli spokojnie „przetrwać dołek”. Państwo niewiele zrobiło, aby im pomóc. Ich głównym zagranicznym konkuren- tem była Brazylia (również produkująca kawę Robusta), gdzie rząd podjął duże interwencje na rynku. To wydarzenie, a także wiele innych przypadków pokazują, że w Wietnamie mamy do czynienia z kapitalizmem, gdzie ryzyko ponoszą prze- de wszystkim biznesmeni. Wydaje się, że korupcja była istotna przy uzyskiwaniu dostępu do jakichś środków produkcji (jak to jest w wielu krajach), lecz następnie konkurencja staje się bardzo istotnym czynnikiem. Przedsiębiorstwa państwowe również ze sobą konkurują. Generalnie polityczne koneksje dają ci jakąś protek- cję, lecz nie za dużo „śmietanki”, kiedy już masz swój kapitał. Jeśli ta zasada zo- staje pogwałcona i jest jakaś „korzyść”, taka jak np. tani kredyt, chętni ustawiają się niemal w kolejkę, starają się zagarnąć jak najwięcej, opłacają polityków itp. Zwykle pojedynczy polityk nie może wtedy łatwo zapewnić swoim klientom do- stępu do takich środków. Jeśli spróbuje, konkurenci jego klientów udadzą się po „opiekę” do innego polityka (najczęściej nie ma jednego Wielkiego Bossa) i renta szybciutko znika. Jest to naturalnie dość mętna teoria, lecz mamy przykłady kra- jów wysoce skorumpowanych i zarazem dynamicznie rozwijających się gospo- darczo (Włochy nasuwają się na myśl jako dobry przykład). Jednym z elementów tej sytuacji jest to, że kapitał powinien zgodnie z normami kulturowymi genero- wać zyski. To z nich opłacało się modne garnitury, piękne partnerki itd. (myślę tu oczywiście bardziej o Włoszech północnych niż południowych). Wywiad naukowy 211 KG: Teraz możemy powrócić do pytania: które ze zmian społecznych i go- spodarczych, jakie nastąpiły w ostatnich 20 latach, są najważniejsze? AF: Najważniejszą zmianą w sferze gospodarczej było wyjście z ubóstwa znacz- nej części populacji. W 1989 r. rolnicy w regionie północnym i środkowo-północnym wciąż byli słabi i przygnieceni z powodu niedożywienia, jedli mało wartościowe mie- szanki składników łykowatych oraz włóknistych i własnego ryżu31. Po niemal dwóch dekadach dość szeroko odczuwalnego wzrostu gospodarczego, na poziomie 6–8% PKB w skali roku, sytuacja zupełnie się zmieniła. Rolnicy nie boją się podejmować ryzyka i niejednokrotnie gromadzą zasoby umożliwiające nowe inwestycje. Bardzo interesujący był w tym aspekcie przykład wspomnianej powyżej konkurencji rolni- ków uprawiających kawę w kapitalistycznej Brazylii i tych na Wyżynie Centralnej Socjalistycznej Republiki Wietnamu. Pierwsi otrzymali olbrzymią pomoc ze strony państwa, które przejęło na siebie ryzyko. W Wietnamie rolnicy zdawali sobie spra- wę z tego, że prędzej czy później tendencje na rynku się odwrócą i w związku z tym postanowili przeczekać kryzys lub wycofać z rynku kawę i jej mieszanki, państwo zaś interweniowało w bardzo niewielkim stopniu. Ze wzrostem gospodarczym wią- zały się podstawowe inwestycje w infrastrukturę: elektryfi kację (której część kosz- tów na poziomie gminy ponosili rolnicy), telewizję, drogi, telefonię komórkową itd. Zmiany na poziomie społecznym są najtrudniejsze do precyzyjnych ocen. Chyba jeszcze na nie za wcześnie. Na przykład jeden z moich studentów badający w Wiet- namie „męskość” stwierdza, że trudno tam znaleźć typowe feministyczne ambicje. Jego koledzy, z którymi przeprowadzał wywiady, często wspominali, że w trakcie chaosu lat 80. i wczesnych 90. ich matki okazały się bardzo aktywne i pełne inicjaty- wy, natomiast ojcowie zatrudnieni na pensjach byli dosyć bierni. Jednak ta sytuacja w wietnamskich uwarunkowaniach kulturowych nie stwarzała zagrożenia dla nich jako „mężczyzn”, lecz raczej stymulowała odkrywanie nowych form małżeństwa i relacji między małżonkami, jakie moglibyśmy określić jako „partnerskie” – w kon- tekście odkrywania, czym jest „partnerski” związek, wraz ze wstydliwymi sprawami związanymi z doświadczeniami seksualnymi i poprzednimi partnerami, radościami i lękami wynikającymi z aktywności kobiecej w kwestii seksu itd. KG: „Męskość” jest kategorią ściśle kulturową i jej określanie w Wietna- mie różniło się bardzo z jednej strony od bardzo patriarchalnych Chin pół- nocnych, a z drugiej od Tajlandii, gdzie kobiety były jeszcze bardziej aktywne. Niestety, liczne badania „genderowe” oparte są na fałszywych uogólnieniach, jakie to rzekomo role pełnią kobiety i mężczyźni w „tradycyjnych społeczeń-

31 Podczas wojny ze Stanami Zjednoczonymi komisje poborowe przyjmujące ochotników do wojska nie tylko sprawdzały ich wiek (skończone 18 lat) oraz ogólną kondycję, ale i ważyły kan- dydatów. Zgodnie z wytycznymi przyjmowano tylko takich, którzy ważyli nie mniej niż 35 kilo. To daje wyobrażenie o fi zycznej kondycji ówczesnej młodzieży (KG). 212 Wietnam na drodze wielkich przemian stwach”. Założenia te opierają się na specyfi cznych doświadczeniach europej- skich, nie biorąc pod uwagę głębokich różnic kulturowych. Życie seksualne i związane z nim normy także przynależą do sfery kultury, naturalnie, ciągle się zmieniającej. AF: Hmm, chyba słuszna uwaga. Mam wrażenie, że na początku miał miejsce okres niepohamowanego rozpasania wśród zamożnych Wietnamczyków (innym przykładem tego była Hiszpania po śmierci Franco). Od tego czasu zaś sytuacja się ustabilizowała. Oczywiście istnieje problem prostytucji, handlu ludźmi itp. Za to pojawienie się środowisk gejowskich nie wydaje się wzbudzać większych emocji wśród ludzi. Zjawisko to jest w większości po prostu ignorowane. Nie przypomi- nam sobie, abym był świadkiem otwartego okazywania homofobicznych niechę- ci. Rosnące unowocześnianie kraju zamiast podważać tradycyjne role, zdaje się raczej skłaniać młodych ludzie do czerpania nadal z tradycji, tylko z redefi niowa- niem wciąż na nowo swoich ról społecznych. KG: Jak oceniłby Pan stosunki Wietnamu z sąsiadami z ASEAN (po okre- sie zimnych i gorących wojen)? AF: Moim zdaniem w tej dziedzinie Wietnamczycy odnieśli sukces. Mam wra- żenie, że współczesny rozwój ASEAN pod wieloma względami otworzył nowy roz- dział w zakresie stosunków międzynarodowych w regionie po okresach konfl iktów zbrojnych. Wietnam jest wprawdzie średniej wielkości krajem Azji Południowo-- -Wschodniej, lecz na arenie międzynarodowej ma o wiele większe znaczenie, niż wynikałoby to z jego potencjału, zwłaszcza w sferze dyplomacji i militariów. Jego dyplomaci i wojskowi wykazują duże doświadczenie, jakiego trudno się było po nich spodziewać. Np. dyskusje o harmonizacji przepisów odnośnie do ruchu tury- stycznego pomiędzy Wietnamem i Tajlandią nie stwarzały żadnych napięć i prze- biegały w dobrej atmosferze. Naturalnie Chiny są wielkim i wspólnym proble- mem dla wszystkich krajów regionu, chociaż różni członkowie ASEAN mają do niego różne podejścia. KG: Rozwój stosunków z sąsiadami nie był łatwy, ponieważ wielu z nich, prowadząc politykę proamerykańską, widziało w Wietnamie wielkie komuni- styczne zagrożenie. Pamiętam rozmowę z tajskim generałem i jego wywody, że wojskom wietnamskim starczyłoby dwóch–trzech tygodni na okupowanie kraju i zajęcie Bangkoku. Z tego właśnie powodu w latach 80. Tajlandia na- wiązała bardzo bliskie stosunki z Chinami… AF: Hmm, słuszna uwaga. Choć nie uważam, aby obecnie ktokolwiek w regionie chciał prowadzić wojny i zawsze pozostaje „chiński problem”. Ale w tej dziedzi- nie to Pan jest ekspertem. Nie sądzą, żeby którekolwiek z państw regionu (w tym Wietnam) chciało sprawdzić, jaka byłaby reakcja jego społeczeństwa w przypad- ku ogłoszenia powszechnej mobilizacji na wypadek wojny. Im bardziej oddalamy Wywiad naukowy 213 się od 1975 r., tym bardziej pamięć o wojnach zanika. Przypominam sobie jednak, jak wyglądało Hanoi, kiedy tam byłem w dniu rozpoczęcia operacji „Pustynna bu- rza” (chyba było to w 1991 r.?) i miałem zamiar trochę sobie pobiegać. W mieście panowała grobowa cisza. Posługaczka z personelu hotelu podeszła do nas i zapy- tała się, czy to rzeczywiście miało miejsce. Gdy potwierdziłem, zalała się łzami. Ogrodem zajmowała się piękna kobieta, która podczas wojny należała do jednost- ki przeciwlotniczej na tamie. Sąsiednia jednostka została ostrzelana przez amery- kański samolot, w wyniku czego wszyscy zginęli, same młode dziewczęta. Trud- no powiedzieć, jakie ślady i urazy pozostawiły te wszystkie wspomnienia? Ja nie chciałby się w to nawet wdawać. KG: Czy ideologia komunistyczna, teraz po większej części w formie na- rodowej, wywiera nadal jakiś wpływ na politykę gospodarczą? AF: I tak, i nie. Jeśli rozumieć będziemy komunizm w kategoriach, jakimi po- sługiwałem się w młodości (które moi polscy krewni uważali za głupie), rzekłbym, że niewielki. Lecz jeśli rozumieć go jako pewien zestaw idei i wartości, niespójny jak również w przypadku wielu innych ideologii, wówczas sądzę, że można mó- wić o dwu dziedzinach tego dziedzictwa. Pierwsza z nich wiąże się ze spuścizną Ricardo. Nowoczesna ekonomia neo- klasyczna usilnie próbuje oddzielić się od polityki, socjologii itd. Stara się ignoro- wać kwestie społeczne, które towarzyszą zjawiskom gospodarczym, co niektórzy odnoszą przede wszystkim do problemu „klas społecznych”. W szerokim rozu- mieniu widać to w ogromnym zamieszaniu związanym z „polityką klimatycz- ną” u nas, w Australii, ignorującą realia polityczne i społeczne. Wierzy się przede wszystkim w „ekonomię”. Wraz z upływem czasu w Wietnamie rośnie znaczenie tych koncepcji, gdyż ekonomiści wykształceni na Zachodzie, stają się coraz starsi i zajmują coraz wyższe stanowiska. Uważam jednak, że co najmniej w latach 90. i na początku obecnej dekady były wciąż w Wietnamie widoczne wpływy mar- ksizmu jako pewne pozostałości. Inspirowały one ludzi do myślenia o szerszym kontekście problemów ekonomicznych. Chodzi o to, że „ekonomia” nie funkcjo- nuje w izolacji, co ma fundamentalne znaczenie dla radzenia sobie z rozmaitymi współczesnymi idiotyzmami. Po drugie, wydaje mi się, że występują w Wietnamie bardzo silne – chociaż mętne – emocje, których przejawem stają się przekonania, że polityka gospodarcza władz powinna być rozpatrywana w szerszym politycznym i społecznym kontek- ście i że – wbrew pozorom – nie dotyczy ona tylko ekonomii. O ile się orientuję, nikt jeszcze tych kwestii nie badał. KG: Czy widzi Pan jakieś wpływy socjalistycznych wartości i koncepcji? Jak np. oczekiwanie, że państwo zapewni podstawowe, niezbędne do życia do- 214 Wietnam na drodze wielkich przemian bra i usługi? Czy przesadny nacisk na zasadę równości i traktowanie kapita- listów jako „złodziei dóbr publicznych”? AF: Chyba celna uwaga. Myślę, że takie odczucia występują, niemniej nie mają one chyba podłoża „komunistycznego”. Słyszałem, jak ludzie mówili, że rok 1945 był ważniejszy dla Wietnamu niż 195432. Jest to kraj, w którym polityka wiąże się przede wszystkim, jak mi się wydaje, z satysfakcją z jego rozwoju, przez co rozu- mie się postępy w edukacji, ochronie zdrowia, budowie dróg itp. Odpowiedzial- ność za to ponosi społeczeństwo i państwo, i to uznaje się za normalne. Nie sądzę, że ma to wiele wspólnego z egalitaryzmem. Ogólnie akceptuje się tam zróżnicowa- nie społeczne i to, że jedni są bogatsi od drugich. Kontrowersyjny może być nato- miast sposób, w jaki oni dochodzili do bogactwa. Czy robili to w sposób etyczny, czy też karygodnie okradając państwo. Zatem ludzie postrzegają niejako państwo jako część kraju, a nie po prostu coś kontrolowanego przez jakąś klikę. KG: Czy mógłby Pan porównać transformację w Chinach oraz w Wietna- mie i wskazać podstawowe podobieństwa i różnice? AF: Podstawy obu transformacji są podobne, różne są natomiast ich parametry33. Chiny nie wpłynęły wyraźnie na Wietnam, przynajmniej jeśli chodzi o zdarzenia widoczne na powierzchni. Różnice widać w samym datowaniu politycznych decy- zji i sekwencji wydarzeń (np. w Wietnamie reformy zaczynano od przemysłu pań- stwowego, w Chinach od rolnictwa). Centralne planowanie w Chinach sprawdziło się w tym sensie, że stworzyło podstawę przemysłu i wysoki stopień akumulacji pierwotnej. Państwo zyskało więc środki, które mogło przesuwać na zaopatrzenie i zmieniać proporcje cenowe na korzystne dla rolników. Stąd, gdy pojawiły się siły rynkowe w sektorze przedsiębiorstw państwowych i gdy rozwinął się nowy sektor przedsiębiorstw terenowych, mogły one wszystkie korzystać z dużego popytu za- możnych rolników na ich produkty. W Wietnamie rolnicy wyodrębnili się na do- bre ze spółdzielni dopiero pod koniec lat 80., a nastąpiło to w sytuacji, gdy rynek został już zdominowany przez skomercjalizowane przedsiębiorstwa państwowe.

32 W 1945 r. proklamowano niepodległość Wietnamu, chociaż jednocześnie rozpoczęła się dłu- ga wojna z Francją i jeszcze wiele lat musiało upłynąć, by niepodległość realnie nastąpiła. Nato- miast w 1954 r., kiedy to zawarto porozumienia genewskie, Francja i mocarstwa zachodnie wresz- cie uznały DRW, a jej rządy na Północy otrzymały całą dekadę względnego spokoju. Setki tysięcy ludzi zyskało możliwość wyboru i przesiedleń: na „socjalistyczną Północ” albo na kapitalistyczne i antykomunistyczne Południe. Na Północy nastąpiła też wtedy intensyfi kacja „budowy socjalizmu”. Z perspektywy „narodowej” rok 1945 był oczywiście ważniejszy, a z perspektywy „budowy socja- lizmu” – zapewne 1954 (KG). 33 Patrz szczegółowe analizy w studium: Adam Fforde, From Plan to Market: The Economic Transitions in Vietnam and China Compared, [w:] Anita Chan i in. (eds.), Transforming Asian So- cialism: China and Vietnam compared, Allen and Unwin, Canberra 1999. Wywiad naukowy 215 Zatem w przypadku Chin państwo było znacznie silniejsze i o wiele ważniej- sze niż w Wietnamie, a głównym problemem stało się radzenie sobie z silnym pań- stwem, ale równocześnie nader kruchym (i przez to nieraz źle funkcjonującym). W Wietnamie natomiast siły rynkowe stały się potężne i mogły robić prawie to, co chciały, zaś politycy dostosowywali się do nich, jak powinni. Podstawowym prob- lemem politycznym jest więc tam stworzenie warunków politycznych do uformo- wania się silnego państwa, dbając zarazem, by kierowanie nim nie wpadło w ręce idiotów, którzy zaczną koncentrować wszystkie środki na jakichś „wizjach rozwojo- wych” czy też będą tracić czas na „moszczenie własnych gniazdek” kosztem głębo- kich i potrzebnych przemian, zanim dojdzie ostatecznie do zawalenia się systemu. KG: W Europie Środkowej i Wschodniej reformatorzy chcieli przede wszystkim skopiować zachodni model gospodarki wolnorynkowej i demo- kracji liberalnej. Niektórym krajom udało się podążanie tą drogą, innym nie. Wydaje mi się, że zarówno Chiny, jak i Wietnam nie kopiują żadnego zagra- nicznego modelu i przeprowadzają reformy bez dokładnie wytyczonych ce- lów. Przemiany stanowią tam pewien ruch, którego kierunek może być lepiej czy gorzej wyznaczony, lecz bez konkretnych celów. W Chinach początkowo przedsiębiorstwa państwowe pozostawiono samym sobie, czyli w systemie pla- nowania, natomiast równolegle państwo promowało transformację rynkową na terenach wiejskich, tworzenie lokalnego przemysłu i spółek joint ventures, w tym z kapitałem zagranicznym. Dopiero w znacznie późniejszym stadium państwo zaczęło reformować sektor państwowy, co wszędzie jest zadaniem trudnym. W Wietnamie reformy rozpoczęto jednocześnie w przedsiębiorstwach państwowych i na terenach wiejskich, co wiązało się z tym, że wszyscy chcie- li poprawić swoją sytuację w czasie ogólnego kryzysu. Armia chińska zaczę- ła działać na rynku, rozwijając przemysł i usługi na potrzeby cywilne, takie jak: supermarkety, restauracje, linie lotnicze, a nawet przemyt towarów za- granicznych. W Wietnamie, jak się wydaje, armia nadal ma komunistyczną mentalność i naciska na ograniczanie rynku. Czy mam rację? AF: Hmm, ciekawa uwaga. Ale trudno mi odpowiedzieć, bo Pan jest o wiele lepiej zorientowany w meandrach polityki w Europie Środkowej i Wschodniej niż ja. Niemniej zasadnicza tendencja Pańskiego pytania jest chyba słuszna: przepro- wadzenie bilansu tego, co się dokonało w Wietnamie, wymaga wejścia w znacz- nie głębsze analizy niż odniesienia do „modeli” i „reform”. Armia w Wietnamie ma – z pewnością – swoje ważne interesy, wątpię jednak, by była ona zjednoczo- na i zdolna do walki o nie ze wszystkimi pozostałymi strukturami państwa. Jeśli jakaś konkretna grupa wojskowa, której działania prześledzimy, będzie dążyła do ekspansji, będzie narzekać, jak wszyscy kapitaliści, na ograniczania związane z si- łami rynku, albo odwrotnie. Podobnie jest z personelem aparatu bezpieczeństwa: 216 Wietnam na drodze wielkich przemian identyfi kuje się on z państwem i obecnym ustrojem, lecz wątpię, by było rozsąd- ne określanie ich jako ludzi „o komunistycznej mentalności”. W końcu, grzebiąc w archiwach, znajdujemy coraz więcej ludzi ze Stasi i podobnych im bękartów tej samej profesji, którzy byli nadzwyczaj pragmatyczni w doprowadzaniu wręcz do upadku panującego ustroju, byle w sposób pozwalający im zachować kontrolę nad wydarzeniami, kiedy tylko zorientowali się, gdzie wieją wiatry historii.

Konkluzje

AF: To chyba byłoby tyle? KG: Moim zdaniem błędem było uznawanie wszystkich krajów komuni- stycznych za podobne do siebie, a traktowanie ich transformacji jako proce- sy podobne, z tymi samymi celami i metodami, było jeszcze bardziej fałszywe. Ideologiczny model komunistyczny był błędny, zaś ideologiczna transforma- cja do innego modelu, też ideologicznego, wiąże się z poważnymi zagrożenia- mi. Każdy przypadek jest inny. Każdy kraj ma swoje własne doświadczenia historyczne i dziedzictwo… Każda droga stwarza szanse na określone osiąg- nięcia, ale również prowadzi do jakichś rezultatów negatywnych. Przypadek Wietnamu jest naprawdę interesujący z tego punktu widzenia. AF: Zgadzam się. Przypominam sobie pewną rozmowę, jaką przeprowadzałem na temat Polski z Pana rodakami. Starałem się wtedy uzasadnić tezę głoszącą, że Wasz kraj na tle państw Europy Środkowej i Wschodniej, ma raczej niewielkie do- świadczenia w cieszeniu się pożytkami z państwa w nowoczesny sposób (dla – na- zwijmy to w uproszczeniu – osiągania „rozwoju”). Jest to skutkiem braku własnej państwowości w XIX w. i na początku XX w. A zatem potrzeba będzie dłuższego czasu, by Polacy wypracowali własną drogę „bycia Polakami”, która pasowałaby do współczesnych realiów. Trudności pogłębia jeszcze bezprecedensowa homo- geniczność etniczna w obecnych granicach z 1945 r., a następnie upadek reżimu komunistycznego. Wydaje mi się, że uśmiechnął się Pan pobłażliwie… To może teraz poleciłby mi Pan jakąś dobrą restaurację w Warszawie?

POSTSCRIPTUM (na podstawie badań terenowych prowadzonych w połowie 2009 r. mających służyć celom konsultingowym; cytat z wypowiedzi rozsądnie myślącego lokalne- go funkcjonariusza komunistycznego w jednym z dużych miast Wietnamu): Rozwój gospodarczy dokonuje się za sprawą ludzi, ludzi pracy, którzy pracują cięż- ko i kreatywnie. Na pewno nie osiąga się go za sprawą „kadry”, Partii czy pań- Wywiad naukowy 217 stwa. Na szczęście powstrzymują się one od mieszania się do wszystkiego, tak jak to kiedyś czyniły. Naturalnie, niektórzy ludzie sądzą, że nasz rozwój jest wynikiem starań „kadry” i państwa. Ludzie poprawiają swój byt przez swoją pracę, aby żyć i rozwijać się. W rzeczywistości zaś niektórzy z „kadry” wykorzystują tylko polity- kę państwa, aby się szybko wzbogacić na łapówkach. To wszystko.

Tłumaczenie: Katarzyna Golik Opracowanie: Redakcja Azja-Pacyfik 2009, nr 12

IN MEMORIAM

Katarzyna Golik

WITOLD JABŁOŃSKI – NIESŁUSZNIE ZAPOMNIANY POLSKI SINOLOG

Bezpośrednio po II wojnie światowej prof. Witold Jabłoński był bezsprzecznie najwybitniejszym polskim sinologiem, który uruchomił tę specjalność po histo- rycznych zawieruchach na Uniwersytecie Warszawskim. Inspirował on i organi- zował ważne przekłady z klasycznej literatury chińskiej i wykształcił całe grono badaczy, z prof. Mieczysławem J. Künstlerem na czele, w późniejszych czasach wieloletnim kierowniku Katedry Sinologii na UW. Niestety, prof. Jabłoński zmarł przedwcześnie, nie zdążywszy zrealizować wielu planów i przygotować odpo- wiednich następców.

1. Życie publiczne

Witold Andrzej Jabłoński urodził się 10 stycznia 1901 r. w Pniewie koło Łom- ży w rodzinie ziemiańskiej1. Był on nie tylko wybitnym badaczem, lecz również aktywnym uczestnikiem życia publicznego w Polsce i za granicą. W latach 1920–1921 jako ochotnik brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej; działał również w Polskim Komitecie Plebiscytowym na Górnym Śląsku. W czasie II wojny światowej kontynuował pracę dydaktyczną w konspiracji, m.in. przygoto- wując studentów do magisterium, oraz naukową, korzystając z własnych materia- łów. Uczestniczył w akcjach odczytowo-koncertowych pastora M. Kośmiderskiego

1 Z antykonserwatywnego domu miał on wynieść „niezależność myśli i przekonań”. Janusz Chmielewski, Witold Jabłoński, „Przegląd Orientalistyczny” 1958, nr 1 (25), s. 3. Katarzyna Golik 219 w zborze metodystycznym w Warszawie2. Pod koniec powstania warszawskiego opuścił stolicę, dzięki czemu uchowały się jego zbiory orientalne. Po kilkumie- sięcznej tułaczce powrócił do Warszawy3. Był współautorem memoriału do Mini- sterstwa Oświaty z kwietnia 1945 r., w którym zawarł krytykę planu wyprowadze- nia Uniwersytetu Warszawskiego poza Warszawę4. W latach 1948–1950 kierował Działem Dalekiego Wschodu w Studium Zagadnień i Języków Wschodnich5. Dzia- łalność publiczna i naukowa prof. Jabłońskiego przyniosła mu nagrodę państwo- wą III stopnia6 (1955) i wiele odznaczeń: Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski7 i Medal Dziesięciolecia8.

2. Studia i działalność naukowa

Witold Jabłoński w 1919 r. rozpoczął na UW9 studia fi lozofi czne, które ukoń- czył w 1924 r. Następnie wyjechał do Francji, gdzie sinologia przeżywała okres największej świetności. Na uniwersytecie w Paryżu został uczniem wybitnych uczonych – sinologa Marcela Graneta i buddologa Jana Przyłuskiego. Najważniej- sza z punktu widzenia rozwoju naukowego okazała się współpraca z Granetem, pod którego kierunkiem obronił w 1927 r. pracę o Księdze Obyczajów Li Ki [Li Ji] i uzyskał stopień magistra (licencie des lettres)10. Dyplom ten był pierwszym wy- danym przez Institut des Hautes Études Chinoises11. Studia orientalistyczne kon- tynuował do 1930 r. w Collegè de France, u orientalistów tej klasy, co Henri Ma- spero i Paul Pelliot, zakończył je dyplomem z języka chińskiego i japońskiego. Ponadto został magistrem Sorbony12. Po powrocie do kraju w 1933 r. rozszerzył swoje zainteresowania naukowe o ję- zykoznawstwo porównawcze, na co istotny wpływ miało małżeństwo ze slawistką, dr Antoniną Obrębską13. W tym samym roku na podstawie pracy Le sentiment per-

2 Andrzej Śródka, Uczeni polscy XIX–XX stulecia, t. 2: H–Ł, Aries, Warszawa 1995, s. 85. 3 Janusz Chmielewski, Witold…, s. 5. 4 Aandrzej Śródka, Uczeni…, s. 84. 5 Biogramy uczonych polskich, cz. 1: Nauki społeczne, z. 1: A–J, Wrocław 1983, s. 499. 6 Wraz z J. Chmielewskim i O. Wojtasiewiczem za przekład traktatu Czuang-tsy. 7 Odznaczenie to zastało przyznane profesorowi na dzień przed jego śmiercią, tak że nawet nie dowiedział się o jego otrzymaniu. 8 Andrzej Śródka, Uczeni…, s. 84; J. Chmielewski, Witold…, s. 7. 9 Andrzej Śródka, Uczeni…, s. 84. 10 Biogramy…, s. 499. 11 Janusz Chmielewski, Witold…, s. 4, 9. 12 Ibidem, s. 4. 13 Ibidem. 220 Witold Jabłoński – niesłusznie zapomniany polski sinolog sonnel et le conformisme dans le Li Ki obronił doktorat z fi lozofi i na UW14. Ponadto w tym czasie był starszym asystentem w Seminarium Orientalistycznym UW, a po uzyskaniu stopnia doktora habilitowanego w 1935 r. został tamże docentem15. Obro- na pracy habilitacyjnej odbyła się na Wydziale Humanistycznym UW, a przepro- wadził ją specjalnie w tym celu zaproszony z Francji prof. Przyłuski16. Wykłady na sinologii prowadził w latach 1935–1937, 1939, 1945 oraz 194717. Witold Jabłoński był wśród tych uczonych, którym UW zawdzięcza podźwignięcie się w trudnym okresie powojennym18. Podjął się on rewindykacji zbiorów biblioteki uniwersyte- ckiej wywiezionych przez Niemców, dzięki czemu dzisiejsza biblioteka dysponu- je niemal całością zbiorów sprzed wojny19. Kierował też obronami prac dyplomo- wych swoich studentów. W latach 1945–1947 miała miejsce przerwa w zajęciach dydaktycznych na sinologii – profesor przebywał wówczas w Chinach jako radca Ambasady RP20 i nie było go kim na UW zastąpić. Po powrocie z placówki dyplo- matycznej przejął po zmarłym w trakcie wojny prof. Janie Jaworskim kierowni- ctwo Katedry Sinologii UW21. W 1948 r. został profesorem nadzwyczajnym. Po- nadto w latach 1950–1952 był kolejno dziekanem Wydziału Humanistycznego, dziekanem Wydziału Filozofi cznego i dyrektorem Instytutu Orientalistycznego22. W latach 50. XX w. współpracownicy prof. Jabłońskiego nie dorównywali mu najwyraźniej wiedzą i umiejętnościami pedagogicznymi. Zarówno delegacja chiń- skich przedstawicieli oświaty, jak i Ambasada ChRL bardzo krytycznie ocenia- ły sinologię UW, szczególnie zaś niski poziom nauczania współczesnego języka chińskiego i jego znajomości wśród kadry23. Problem ten dostrzegał również prof. Jabłoński. W przeciwieństwie do innych polskich sinologów doceniał bezpośred- ni kontakt z żywym językiem chińskimi i z Chinami, uważał też, że był on ważny szczególnie dla tych studentów, którzy mieli się zająć pracą badawczą. Podejście to było wyjściem poza fi lologię klasyczną i świadczyło o szerokich horyzontach profesora, jak również o jego nonkonformizmie, gdyż jego współpracownicy wy- jazdom do ChRL wręcz się sprzeciwiali. Dzięki staraniom prof. Jabłońskiego po raz pierwszy w historii polskiej orientalistyki kilku absolwentów wyjechało do 14 Biogramy…, s. 499. 15 Ibidem. 16 Janusz Chmielewski, Witold…, s. 4. 17 Biogramy…, s.499. 18 Justyna Szymańska, Polscy wydawcy przekładów z literatur orientalnych w XX wieku, Dia- log, Warszawa, 2000, s. 54. 19 Janusz Chmielewski, Witold…, s. 5. 20 Ibidem. 21 Justyna Szymańska, Polscy…, s. 52 22 Biogramy…, s. 499; Andrzej Śródka, Uczeni…, s. 84. 23 Pobyt chińskiej delegacji kulturalno-oświatowej w Polsce, Archiwum MSZ, 11/66/5, 1952– –1953, s. 2. Katarzyna Golik 221 Państwa Środka na letni kurs językowy, a następnie trzech studentów i trzech ab- solwentów sinologii rozpoczęło studia na Uniwersytecie Pekińskim24. Krytyczne uwagi Chińczyków nie dotyczyły wyłącznie spraw merytorycznych. Z przedstawicielstwa ChRL pochodzi uwaga, że wykładowca, prof. Jabłoński, znajduje się pod wpływem reakcyjnej literatury chińskiej25. Ówczesny minister spraw zagranicznych Stanisław Skrzeszewski bronił profesora i stanowczo stwier- dził, że jego odwołanie nie może być w ogóle brane pod uwagę. Swoje stanowisko tłumaczył wiekiem naukowca, a jego braki w znajomości współczesnej literatury – niedostateczną pomocą i współpracą ze strony MSZ. Obiecał również uzupeł- nienie kadry o dwójkę polskich absolwentów chińskich uczelni26. Prof. Jabłoński przez całą swoją działalność naukową przede wszystkim był związany z UW. W dowód uznania czytelnia Wydziału Orientalistycznego otrzymała jego imię. Jego aktywność nie ograniczała się jedynie do tej instytucji. Od 1933 r. pracował na Uniwersytecie Jagiellońskim w charakterze lektora języka chińskiego, zaś rok później zaczął prowadzić zajęcia w Szkole Wschodoznawczej przy Insty- tucie Wschodnim w Warszawie27. W 1935 r. aktywnie włączył się w prace Komi- sji Orientalistycznej Polskiej Akademii Umiejętności (PAU), której członkiem był od chwili powstania28. Od 1956 r. był kierownikiem Pracowni Dalekiego Wschodu w Zakładzie Orientalistyki Polskiej Akademii Nauk29. W latach 30. XX w. został członkiem następujących towarzystw orientalistycznych: Societe Asiatique w Pa- ryżu, Polskiego Towarzystwa Orientalistycznego, American Oriental Society i To- warzystwa Naukowego Warszawskiego30. Uzyskawszy środki z Funduszu Kultury Narodowej, między 1936 a 1937 r. odbył dwuletnią podróż naukową, z czego pół- tora roku spędził w Chinach31. W trakcie tej wyprawy prowadził również badania językoznawcze w Anglii, Japonii, Korei i USA32. Uczestniczył też w Międzyna- rodowych Kongresach Orientalistycznych: w Paryżu (1948) i Cambridge (1954). W latach 1950–1957 był przewodniczącym ministerialnej komisji programowej dla orientalistyki i praktycznie kierował rozbudową całej orientalistyki w Polsce33. Prof. Jabłoński był również członkiem redakcji „Przeglądu Orientalistycznego” 24 Wg wspomnień p. Agnieszki Łobacz. 25 W notatce z czerwca 1955 r. do ministra spraw zagranicznych S. Skrzeszewskiego w punkcie II,b. Młodzież polska na studiach w ChRL, Archiwum MSZ, 12/67/3, 1954–1955. 26 Notatka z 27.11.1953 r., punkt 3, Młodzież polska na studiach w ChRL, Archiwum MSZ, 12/67/3, 1954–1955. s. 3. 27 Janusz Chmielewski, Witold…, s. 4. 28 Ruch naukowy na polu orientalistyki, „Przegląd Orientalistyczny” 1953, z. 1, s. 66. 29 A. Śródka, Uczeni…, s. 85. 30 Od 1936 r. członek-korespondent, od 1951 r. członek zwyczajny. 31 Janusz Chmielewski, Witold…, s. 5. 32 Andrzej Śródka, Uczeni…, s. 84. 33 Janusz Chmielewski, Witold…, s. 5. 222 Witold Jabłoński – niesłusznie zapomniany polski sinolog i współredaktorem „Rocznika Orientalistycznego”34, na których łamach publiko- wał35. W ostatnim okresie życia był inicjatorem i wykonawcą programu przyswo- jenia nauce i kulturze polskiej klasyków literatury i fi lozofi i chińskiej36. Angażo- wał się też w popularyzację wiedzy o Chinach, czego efektem była organizacja kilku wystaw sztuki chińskiej wraz z Polskim Towarzystwem Orientalistycznym i Towarzystwem Wiedzy Powszechnej37.

3. Poznawanie Chin

O Witoldzie Jabłońskim pisze się, że był erudytą, znawcą kultury europejskiej i humanistą o szerokich horyzontach, czego przykładem było studium Irlandia wczesnego średniowiecza z 1956 r.38 Jednak to przede wszystkim związki z Chi- nami i dogłębna znajomość kultury tego kraju okazały się trwałym wkładem w na- ukę polską i europejską. Nie tylko badał, lecz także, jak pisali o nim chińscy przy- jaciele, kochał Chiny tak samo, jak własną ojczyznę39. Po raz pierwszy w Chinach przebywał w latach 1930–1932. Został wówczas doradcą z ramienia Komisji Ligi Narodów ds. reformy chińskiego systemu eduka- cji40, równolegle pracując jako wykładowca języka i literatury francuskiej na zna- nym uniwersytecie Qinghua w Pekinie41. Wówczas nawiązał bliskie relacje z chiń- skimi intelektualistami, które utrzymywał do końca życia42. Pobyt ten zwieńczyła podróż po centralnych i zachodnich Chinach43, która w znacznej części była pio- nierską wyprawą odbytą pieszo44. W latach 1937–1938 zajmował się dydaktyką z dziedziny językoznawstwa porównawczego na Uniwersytecie Jenching [Yanjing] w Pekinie. W tym okresie aktywnie współpracował z pekińskimi czasopismami naukowymi45. Do Państwa Środka powrócił w latach 1945–1947, kiedy został mianowany radcą Ambasady RP w Nankinie. 34 W którym jednak nie zamieszczono w ogóle informacji o jego śmierci. 35 Biogramy…, s. 500. 36 Janusz Chmielewski, Witold…, s. 13,14. 37 Ibidem, s. 6, Kronika Orientalistyki, „Przegląd Orientalistyczny” 1950, z. 3, s. 97–98. 38 Janusz Chmielewski, Witold…, s. 8. 39 Ibidem, s. 15. 40 Artykuł pt. Kilka uwag o organizacji nauki w Chinach. 41 Biogramy…, s. 499; A. Śródka, Uczeni…, s. 84. 42 JanuszChmielewski, Witold…, s. 4. 43 Andrzej Śródka, Uczeni…, s. 84. 44 Janusz Chmielewski, Witold…, s. 4. 45 Część z opublikowanych w nich tekstów zaginęło i jest obecnie niedostępna. Janusz Chmie- lewski, Witold…, s. 5. Katarzyna Golik 223 Podróż prof. Jabłońskiego w towarzystwie dr. Michała Derenicza46 rozpoczęła się 13 grudnia 1945 r. i wiodła przez Moskwę. Pobyt w stolicy ZSRR został dość dobrze udokumentowany i wiele mówi o jego sposobie działania oraz kontaktach nawiązanych w trakcie dwóch wcześniejszych pobytów w Chinach. W pierwszej kolejności prof. Jabłoński i dr Derenicz odwiedzili chińską pla- cówkę w ZSRR, gdzie spotkali się z ambasadorem Foo Ping-shuengiem47. Wizy- ta w chińskiej ambasadzie przebiegła w bardzo serdecznej atmosferze, gdyż prof. Jabłoński znał dyplomatów przebywających wówczas na tej placówce, zaś z am- basadorem miał wielu wspólnych znajomych ze świata polityki i kultury. Profesor otrzymał również list polecający do wpływowego polityka, dr. Sun Fo48. W liście tym, którego treść została odczytana polskim gościom, ambasador Foo nie szczę- dził pochwał pod adresem polskiego uczonego. List napisała również żona rad- cy Chen Ting49, polecając polskich dyplomatów wiceministrowi spraw zagranicz- nych Liu Chieh50. W trakcie tego samego pobytu prof. Jabłoński nawiązał kontakty towarzyskie z misją Mongolskiej Republiki Ludowej51. Jego gest został przyjaźnie przyjęty przez mongolskich ministrów, obie strony wymieniły informacje na temat swoich krajów, jednak Mongołowie zaznaczyli, że ofi cjalne stosunki utrzymują jedynie z ZSRR52. Najmniej owocna była wizyta w ambasadzie polskiej, o której zmie- rzający do Chin dyplomaci pisali, że była niezbyt pomocna53. Wizytę w Moskwie profesor pragnął wykorzystać do pogłębienia swych studiów nad Chinami, ponie- waż jednak interesujące go wydawnictwa rosyjskie były w księgarniach niedo- stępne, udał się do Leningradu w celu skorzystania ze zbiorów Akademii Nauk54. Sytuacja nowo powstałej polskiej placówki w Nankinie była niezmiernie trud- na. W Chinach szalała infl acja, lokale były trudno dostępne i niezwykle kosztow- ne, ponadto likwidator ambasady w Szanghaju, jako zwolennik rządu londyń- skiego, nie chciał nic wydać, a co cenniejsze rzeczy sprzedał55. Również znaczna część Polonii nie utrzymywała kontaktów z placówką Polski Ludowej. Przez cały czas ujawniały się też trudności związane z personelem placówki. Pomimo licz-

46 Który był uczniem wybitnego orientalisty W. Kotwicza. 47 Pisownia nazwisk w tym akapicie wg źródła. 48 Synowi Sun Jatsena. 49 Była córką Polki i profesora Li. 50 Raport nr 1 z 17.12.1945 r., Org. urzędów dyplomat. RP, Archiwum MSZ, 6/1480/94, 1946, s. 1–2. 51 Państwo utworzone przez Związek Radziecki w 1921 r. o nieokreślonym w tym czasie statusie. 52 Raport nr 1, s. 3. 53 Pomimo że jej pracownicy mieli być „niezwykle kompetentni”, ibidem, s. 4. 54 Ibidem, s. 3. 55 Notatka z 18.07.1946 r., Org. urzędów dyplomat. RP, Archiwum MSZ, 6/1480/94, 1946, s. 1–2. 224 Witold Jabłoński – niesłusznie zapomniany polski sinolog nych przeciwności ambasada była w stanie funkcjonować, a nawet nawiązać bar- dzo dobrą współpracę z ambasadami ZSRR56 i USA, co było w głównej mierze zasługą prof. Jabłońskiego57. Z dostępnych archiwów MSZ dysponujemy jedną dobrze udokumentowaną spra- wą, w której ważną rolę odegrał prof. Jabłoński. W 1946 r. miały miejsce napady ugrupowań komunistycznych na szpitale prowadzone przez polskich misjonarzy, w wyniku których kilku z nich poniosło śmierć. Duchowni zwrócili się listownie z prośbą o pomoc do prof. Jabłońskiego, który interweniował u władz polskich i u delegata Kominternu w Nankinie58. Po powrocie profesora do pracy naukowej w Polsce i proklamowaniu ChRL Witold Jabłoński odbył w latach 195359, 1955 i 1957 trzy podróże do Chin. Pod- czas drugiej z nich, reprezentując PAN, odwiedził po drodze moskiewski Insty- tut Wschodoznawstwa Akademii Nauk, zaś w Pekinie – Chińską Akademię Nauk. Wziął też udział w organizowanej przez Akademię konferencji na temat normali- zacji współczesnego języka chińskiego60. Dwa lata później, podczas ostatniego pobytu, powtórzył część trasy ze swo- jej podróży sprzed 25 lat. Z Chin planował wrócić do kraju na początku sierpnia. Dnia 22 lipca prof. Jabłoński brał udział w obchodach Święta Odrodzenia w Am- basadzie PRL61. Tego wieczoru miał się ponoć czuć świetnie. Zmarł nagle 23 lipca 1957 r. Przyczyny śmierci pozostają nieznane. W notatkach, raportach czy nawet tajnych depeszach znajdujących się w zbiorach Archiwum MSZ nie ma wzmian- ki na ten temat. Od 22 lipca do początku września 1957 r. brakuje w ogóle jakich- kolwiek dokumentów. Zwłoki prof. Jabłońskiego zostały poddane kremacji w Pekinie, a jego prochy przesłano do kraju. Złożono je do grobu na Cmentarzu Wojskowym na Powąz- kach dnia 31 lipca 1957 r.62

56 Ambasador radziecki był uczniem wieloletniego znajomego prof. Jabłońskiego, zaś inny dy- plomata uczniem prof. Kotwicza, orientalisty lwowskiego. Raport nr 1…, s. 2. 57 Notatka…, s. 4 58 Ibidem, s. 4 59 Ruch…, s. 65–66. 60 Janusz Chmielewski, Witold…, s. 6. 61 Uczestniczyli w nim m.in. minister spraw zagranicznych Zhou Enlai i wiceprzewodniczący ChRL Zhu De, Obchody uroczystości, przyjęcia, wycieczki dyplomatów, Archiwum MSZ, 12/82/4, 1957, s. 1. 62 Janusz Chmielewski, Witold…, s. 7. Katarzyna Golik 225

4. Dorobek naukowy

Prof. Jabłoński zajmował się językiem jako ważną częścią kultury, lecz trakto- wał go nie jako cel, ale przede wszystkim jako środek do prowadzenia badań. Za- interesowanie fi lologią było również wynikiem kontaktów naukowych z chińskimi uczonymi oraz małżeństwa ze slawistką Antoniną Obrębską. Na temat problema- tyki języka chińskiego publikował w chińskich czasopismach naukowych. Wraz z kolegą ze studiów w Paryżu, J. Jaworskim, opracował zasady polskiej transkryp- cji pisma chińskiego63, która była stosowana w polskiej orientalistyce przez kilka- dziesiąt lat64. W 1956 r. rozpoczął prace nad słownikiem polsko-chińskim. Projekt ten po jego śmierci został zarzucony i do dziś nie doczekał się fi nalizacji65. Jednak w swoich badaniach nie ograniczał się wyłącznie do strony językowej66. Prof. Witold Jabłoński dokonał wielu wartościowych tłumaczeń dzieł literackich na język i polski i francuski. W pracy habilitacyjnej Les „siao-ha (i-eu) l-yu” de Pekin. Un essai sur la poesie populaire en Chine opracował teksty 177 pekińskich piosenek ulicznych, które nie zostały w większości opublikowane (160), ani po chińsku, ani w językach europejskich; przeanalizował je pod kątem formalnym, te- matycznym i leksykalnym. Ich analiza wymagała znajomości gwar, etnografi i, oby- czajowości oraz topografi i Pekinu67. Był również autorem przekładu Niezrównany pan Czao Tsy-jüe Lao She. Była to pierwsza powieść chińska przetłumaczona na język polski bezpośrednio z oryginału68. Podobnie pionierskim przedsięwzięciem na gruncie polskim była Antologia literatury chińskiej, której inicjatorem był prof. Jabłoński. O jej wartości stanowi fakt, że udało mu się przedstawić bogatą spuś- ciznę literacką Chin za pomocą stosunkowo niewielkiej liczby tekstów69. Podob- nie jest z publikacją Z dziejów literatury chińskiej, która imponuje wszechstron- nym podejściem do zagadnienia i w efekcie przedstawienia literatury tego kraju jako części kultury nierozłącznie związanej z rozwojem historycznym, społecznym i umysłowym Chin. Zawiera ona również liczne fragmenty tekstów. Za najważ- niejsze osiągnięcie translatorskie uchodzi traktat Prawdziwa księga południowego kwiatu. Za sprawą profesora polscy czytelnicy mogli się również zapoznać z poe-

63 W artykule Polska transkrypcja pisma chińskiego. 64 Nieliczni naukowcy stosują ją do dnia dzisiejszego. 65 Nie licząc naprędce przygotowanego słownika z 1993 r. i opracowań stanowiących część podręcznika. 66 J. Chmielewski, Witold…, s. 10. 67 Op.cit., s. 12. 68 Ibidem, s. 13. 69 Tadeusz Żbikowski, Antologia literatury chińskiej – recenzja, „Przegląd Orientalistyczny” 1958, nr 1 (25), s. 107. 226 Witold Jabłoński – niesłusznie zapomniany polski sinolog zją Qu Yuana. Z powyższych przykładów widać wyraźnie, że prof. Jabłoński nie ograniczał się jedynie do literatury klasycznej, tłumacząc także pisarzy i poetów współczesnych70. Po ukończeniu studiów fi lozofi cznych w Polsce, w czasie studiów we Francji Wi- told Jabłoński zainteresował się myślą chińską. Zasłynął jako badacz Pięcioksięgu konfucjańskiego, szczególnie zaś Księgi Obyczajów, czyli kodeksu rytuału konfu- cjańskiego, analizując stosunek etyki i etykiety. Interesowała go odpowiedź na py- tanie, czy w rytuale zachowana zostaje indywidualność i spontaniczność działania. W swojej analizie doszedł do wniosku, że konfucjańska kazuistyka rytuału stwarza element indywidualnego osądu i przechodzi w moralność osobistą71. W pracy Wa- runki rozwoju chińskiej myśli naukowej pisał o tzw. sofi zmie w myśli chińskiej72. Był też inicjatorem badań nad myślą Wang Chonga, fi lozofa-racjonalisty z I w73. Ulubionym kierunkiem myśli prof. Jabłońskiego był taoizm, zaś tekstem – Prawdziwa księga południowego kwiatu. Nagrodzony przekład dzieła Zhuang- zi to najpełniejsze tłumaczenie na język europejski w owym czasie. Była to praca zbiorowa, jednakże prof. Jabłoński przełożył 2/3 tekstu74. Przedstawione powyżej osiągnięcia są jedynie przykładami jego wszechstron- nych zainteresowań. Wyjątkowa była wielopłaszczyznowość jego badań, w wyniku czego sformułowane wówczas wnioski pozostają do dziś aktualne. Potrafi ł doce- nić znaczenie tradycji dla cywilizacji chińskiej jako jedynej podstawy całej kultu- ry i wiedzy (ekonomicznej, medycznej, rolniczej, technicznej)75. Jego studia były skierowane na procesy i zjawiska, nie na jednostkowe fakty fi lologiczne76 i obej- mowały całość dziejów kultury Chin, a nie tylko starożytność77. Interesowała go społeczna geneza zjawisk i ich funkcja w społeczeństwie. Prof. Witold Jabłoński jako uczony cieszył się szacunkiem i uznaniem zarówno badaczy chińskich, jak i europejskich, a jako człowiek – szerokim gronem przy- jaciół na trzech kontynentach.

70 Janusz Chmielewski, Witold…, s. 13. 71 Ibidem, s. 10. 72 Szkoła fi lozofi czna Mo Ti. 73 Biogramy…, s. 499. 74 Janusz Chmielewski, Witold…, s. 14. 75 Andrzej Śródka, Uczeni…, s. 85. 76 Janusz Chmielewski, Witold…, s. 8. 77 Ibidem. Katarzyna Golik 227

5. Publikacje

Prof. Witold Jabłoński pozostawił po sobie ponad 70 publikacji w językach: polskim, francuskim, angielskim i chińskim, obejmujących prace naukowe, po- pularne i przekłady, w tym m.in.78: – Le sentiment personnel et le conformisme dans le Li Ki, „Tsing hua Week- ly” 1932, XXXVII, Pekin; – Chiński drzeworyt ludowy, „Grafi ka” 1933, z. 3, Warszawa; – Kilka uwag o organizacji nauki w Chinach, „Przegląd Orientalistyczny” 1933, Warszawa; – Polska transkrypcja pisma chińskiego, „Rocznik Orientalistyczny” 1934, Lwów; – Rozwój i drogi dziejopisarstwa chińskiego, „Przegląd Współczesny” 1935, nr 162, Warszawa; – Les „siao-ha (i-eu) l-yu” de Pekin. Un essai sur la poesie populaire en Chine, „PAU, Prace Komisji Orientalistycznej” 1935, nr 19; – Rok w drzeworycie chińskim, Arkady, Warszawa 1936; – Wiadomość o Polsce w dziele chińskim z wieku XVII, „Rocznik Orientali- styczny” 1936, Lwów; – Marcel Granet and His Work, „The Yenching Journal of Social Studies” 1936, I, 2, Pekin; – Chiński pluralizm ustrojowy, „Przegląd Socjologiczny” 1937, V, Warszawa; – Social Pluralism in China of Yesterday, „The Visra-Bharati Quarterly” 1938, Calcutta; – Religia Japonii, „Religie Wschodu” 1938, Warszawa; – Religie Chin, „Religie Wschodu” 1938, Warszawa; – Niezrównany pan Czao Tsy-jüe, Lao Sze, przekład, Wiedza Powszechna, Warszawa 1948 i Książka i Wiedza, Warszawa 1950; – Warunki rozwoju chińskiej myśli naukowej, „Przegląd Orientalistyczny” 1948, nr 1; – Zmierzch tradycyjnych horyzontów myśli chińskiej, „Przegląd Orientali- styczny” 1949, nr 1; – Nowa problematyka sinologii, „Przegląd Orientalistyczny” 1950, nr 3; – Geneza chińskiej bibliografi i a rodzaje literackie, Towarzystwo Naukowe Warszawskie, Warszawa 1950; – Etyka i etykieta konfucjańska, „Sprawozdania PAU” 1950, t. LI, nr 1; 78 Poniższe zestawienie powstało na podstawie zbiorów BUW, biblioteki sinologii UW, artyku- łów w „Roczniku Orientalistycznym” i „Przeglądzie Orientalistycznym”. 228 Witold Jabłoński – niesłusznie zapomniany polski sinolog – Kaligrafi a chińska, „Przegląd Orientalistyczny” 1950, nr 1; – Angor Thom, [w:] Słownik sztuk plastycznych, Zeszyt dyskusyjny, cz. I, II, Arkady, Warszawa 1951; – Czy-ma, [w:] Słownik sztuk plastycznych, Zeszyt dyskusyjny, cz. I, II, Arka- dy, Warszawa 1951; – Koreańska sztuka, [w:] Słownik sztuk plastycznych, Zeszyt dyskusyjny, cz. I, II, Arkady, Warszawa 1951; – Mandaryn, [w:] Słownik sztuk plastycznych, Zeszyt dyskusyjny, cz. I, II, Ar- kady, Warszawa 1951; – Mudra, [w:] Słownik sztuk plastycznych, Zeszyt dyskusyjny, cz. I, II, Arka- dy, Warszawa 1951; – Nowa problematyka sinologii, „Przegląd Orientalistyczny” 1951, nr 3; – Dziewczyna o białych włosach. Sztuka w pięciu aktach, Ho Jingchi, Ting Yi, przekład, Czytelnik, Warszawa 1952; – Obraz Chin starożytnych Szuan-Tsego, „Przegląd Orientalistyczny” 1952, nr 4; – Prawdziwa księga południowego kwiatu, Czuang-Tsy, przekład, wraz z J. Chmielewskim, O. Wojtasiewiczem, PWN, Warszawa 1953; – Les biographies des lettres confuceens de l`epoque Han, „Rocznik Orien- talistyczny” 1953, XVII; – Stanowisko kobiety u progu okresu feudalnego według Tso-Czuanu, „Prze- gląd Orientalistyczny” 1953, nr 2; – K`u Jüan, starożytny wieszcz chiński, „Przegląd Orientalistyczny” 1953, nr 3 oraz K’ü Jüan – Zbiór referatów wygłoszonych na sesji ku czci Poety, Warszawa 1953; – Kartki z dziennika podróży po Wietnamie (1932 r.), „Przegląd Orientali- styczny” 1953, nr 4; – Nowi ludzie w nowych Chinach, „Przegląd Orientalistyczny” 1954, nr 2; – Zagadnienia przekładów z języków orientalnych zilustrowane na materiale chińskim, [w:] O sztuce tłumaczenia, Wrocław 1955; – XXIII Międzynarodowy Kongres Orientalistów w Cambridge, „Przegląd Orientalistyczny” 1955, nr 1; – V rocznica proklamowania Chińskiej Republiki Ludowej, „Przegląd Orien- talistyczny” 1955, nr 1; – Pieśń, Kuo Mo-żo, przekład, „Przegląd Orientalistyczny” 1955, nr 2; – Oparzelisko, Wen I-Tuo, przekład, „Przegląd Orientalistyczny” 1955, nr 2; – Pochwała wina, Li Tai-po, przekład, „Przegląd Orientalistyczny” 1955, nr 3; – Z dziejów literatury chińskiej, Wiedza Powszechna, Warszawa 1956; Katarzyna Golik 229 – Antologia literatury chińskiej, przekład, wraz z J. Chmielewskim, A. Dęb- nickim, O. Wojtasiewiczem, PWN, Warszawa 1956; – Guanyu Hanyu guifan wentide yixie kanfa [Kilka uwag o problemie reguł języka chińskiego], [w:] Xiandai Hanyu guifan wenti xueshu huiyi wenjian huibian, Beijing 1956; – Tantan fanyi wenti [Rozważania o problemach przekładu], „Zhongguo Ju- wen” 1956, nr 44, Beijing; – Mickiewicz w Chinach, „Przegląd Orientalistyczny” 1956, nr 4; – Chińska Rewolucja Literacka, „Przegląd Orientalistyczny” 1956, nr 1; – Wen Wong, „Rocznik Orientalistyczny” 1957, XXI; – Etyka chińska, „Przegląd Orientalistyczny” 1957, nr 3; – Pieśni z Czu, K’ü Jüan, przekład, wraz z J. Chmielewskim, O. Wojtasiewi- czem, PWN, Warszawa 1958; – Mądrość Państwa Środka, Seria: Myśli Srebrne i Złote, Wiedza Powszech- na, Warszawa, wyd. 1 – 1958, wyd. 2 – 1967; – Poezja chińskiej rewolucji. Zeszyty repertuarowe dla wieczorów artystycz- nych o Chińskiej Republice Ludowej, przekład, wraz z J. Chmielewskim, A. Wirthem, O. Wojtasiewiczem, Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Chińskiej, Warszawa 1961. Azja-Pacyfik 2009, nr 12

MATERIAŁY I INFORMACJE

Agnieszka Łobacz, Joanna Markiewicz

PROFESOR YI LIJUN – AMBASADOR LITERATURY POLSKIEJ W CHINACH (W 75-LECIE URODZIN)

Polska literatura ma w Chinach wielu przyjaciół i oddanych czytelników. Wystar- czy prześledzić bibliografi ę dokonań chińskich tłumaczy, by stwierdzić, jak długa jest lista polskich przekładów w Chinach. Wśród chińskich polonistów szczególne miejsce zajmuje Pani Profesor Yi Lijun (易丽君) – znakomita i uznana tłumaczka oraz badaczka polskiej literatury, którą zajmuje się od blisko 50 lat. Pochodzi z prowincji w środkowych Chinach, urodziła się w Huang- gang 4 grudnia 1934 r. W 1953 r. rozpoczęła studia na Wydziale Filologii Chińskiej Uniwersytetu Wuhan (stolica prowincji Hubei), a następnie w latach 1954–1960 studiowała polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Jak sama mówi, studia w Polsce wybrała ze względu na Mikołaja Kopernika i Adama Mickiewicza. To z podziwu dla odkryć toruńskiego astronoma postanowiła poznać kraj, który wy- dał tak wielkiego uczonego, a zainteresowanie naszym państwem nasiliła lektura Mickiewiczowskiej Ody do młodości, na którą przypadkiem trafi ła w trakcie stu- diów w Wuhan. Dziś twierdzi, że Kopernik i Mickiewicz zdeterminowali całe jej dorosłe życie. Po obronie pracy magisterskiej u profesor Jadwigi Kulczyckiej-Saloni w 1960 r. wróciła do Chin, gdzie rozpoczęła pracę zawodową w dziale międzynarodowym Chińskiego Radia, jako redaktorka i dziennikarka sekcji wschodnioeuropejskiej. Od 1962 r. na długie lata Yi Lijun związała się z Wydziałem Języków Wschodnio- europejskich (obecnie Wydział Języków Europejskich) Pekińskiego Instytutu Ję- zyków Obcych (dzisiejszy Pekiński Uniwersytet Języków Obcych). Przez wiele lat kierowała tamtejszą Katedrą Języka Polskiego, wykładając przede wszystkim hi- storię literatury polskiej. Wykształciła wiele pokoleń chińskich polonistów, wśród Agnieszka Łobacz, Joanna Markiewicz 231 których kilkoro przygotowało pod jej kierunkiem rozprawy doktorskie. Utrzymy- wała aktywną współpracę z polskimi ośrodkami naukowymi, a w latach 1984–1986 prowadziła zajęcia w Zakładzie Sinologii Uniwersytetu Warszawskiego. Jej zasłu- gi na polu nauczania akademickiego zostały uhonorowane tytułami: „Wzorowe- go Nauczyciela miasta Pekinu” (1995), „Znakomitego Nauczyciela” Pekińskiego Uniwersytetu Języków Obcych (2006) oraz „Znakomitego Nauczyciela Wyższych Uczelni miasta Pekinu” (2007), a ze strony polskiej – medalem Komisji Eduka- cji Narodowej przyznanym z okazji 50-lecia pekińskiej polonistyki jej najbardziej zasłużonym wykładowcom w 2004 r. Dorobek akademicki profesor Yi został wy- różniony godnością doktora honoris causa nadaną jej przez Uniwersytet Gdań- ski w uznaniu dla całokształtu działalności. Był to pierwszy taki tytuł zagranicz- nej uczelni przyznany profesorowi Pekińskiego Uniwersytetu Języków Obcych. Działalność translatorską rozpoczęła wkrótce po ukończeniu studiów poloni- stycznych na Uniwersytecie Warszawskim. Praca nad pierwszymi przekładami zbiegła się z okresem chaosu rewolucji kulturalnej w Chinach (1966–1976), która objęła represjami elity intelektualne i polityczne, m.in. za szerzenie obcych wpły- wów. Stąd też jej pierwsze przekłady, m.in. monografi i poświęconej Juliuszowi Słowackiemu i powieści Zofi i Nałkowskiej, nie zostały w Chinach nigdy wydane. Podczas rewolucji kulturalnej Yi Lijun została zesłana, razem z całą pekińską uczelnią, do pracy na wsi, na dwuletnią przymusową „reedukację” (1970–1972). To tam właśnie rozpoczęła tłumaczenie Dziadów Mickiewicza. Zadanie to zlecił wydawnictwu ówczesny premier Zhou Enlai (1898–1976), zaintrygowany treścią XIX-wiecznego utworu, którego inscenizacja wywołała wielki przypływ nastrojów patriotycznych u Polaków, a zdjęcie przez cenzurę dalszych spektakli spowodowa- ło demonstracje studentów pod pomnikiem Mickiewicza w Warszawie i w konse- kwencji gwałtowny zryw wolności w marcu 1968 r. Pracę nad przekładem ukoń- czyła w 1974 r., lecz jego wydanie drukiem ukazało się dopiero dwa lata później. Był to pierwszy przekład dzieła obcych klasyków, jaki ukazał się w Chinach po 10 latach przerwy, i odebrany został przez chińską inteligencję jako pierwsza ja- skółka odwilży po latach rewolucji kulturalnej oraz sygnał otwarcia się Chin na świat. Praca ta – jak wspomina Yi Lijun – wykonywana w trudnych warunkach i z dala od rodziny, pozwoliła jej przetrwać tę burzę dziejową. Wydana w 1976 r. III część Dziadów została przyjęta przez krytykę i czytelników z wielkim entuzja- zmem. Przekład całości Dziadów w tłumaczeniu profesor Yi Lijun wraz z częś- cią II, przełożoną przez profesora Lin Honglianga, ukazał się w 2000 r. Zainteresowanie chińskich czytelników twórczością Mickiewicza, którego – jak sama twierdzi – darzy wielką miłością za jego liryczną poezję serca, za patriotyzm, zbuntowaną duszę – zachęciło Yi Lijun do pracy nad przekładem Pana Tadeusza. Zabrała się za to krótko po sukcesie Dziadów i pracowała nad poematem równo- 232 Profesor Yi Lijun – ambasador literatury polskiej w Chinach legle z tłumaczeniem Trylogii Henryka Sienkiewicza przez kilkanaście lat. Każdy, kto czytał te utwory wie, jak niezwykle subtelne stylistycznie są to teksty i jakiej biegłości i maestrii językowej wymagało przeniesienie ich do innego, tak odmien- nego języka. Reakcje krytyki na opublikowane teksty polskiego poety dowodzą, że zadanie to chińskiej tłumaczce znakomicie się udało. Istotne dla wysokiej ja- kości przekładu okazały się zapewne pierwsze studia Yi Lijun na wydziale fi lolo- gii chińskiej. Pierwszy poetycki przekład Pana Tadeusza dokonany z oryginału, przy współpracy z profesorem Lin Hongliangiem, ukazał się w Chinach w 1998 r. Dorobek translatorski Yi Lijun jest ogromny. Przetłumaczyła teksty ponad 40 polskich autorów, przyswajając chińskim czytelnikom znakomity kanon polskiej poezji, prozy i eseju. Z ważniejszych osiągnięć translatorskich Yi Lijun należy wymienić: Sławę i chwałę Jarosława Iwaszkiewicza (1986) wspólnie z Pei Yuanyingiem, Krzyżaków (1996) wspólnie z Zhang Zhenhuiem, Ogniem i mieczem (1997) oraz Potop (2000) wspólnie z Yuan Hanrongiem, Ferdydurke (2003), Prawiek i inne czasy (2003), Dom dzienny, dom nocny (2007) również z udziałem Yuan Hanronga. Dokonała przekładów wierszy wielu polskich poetów, m.in. Marii Konopnickiej, Aleksandra Fredry, Jana Brzechwy, Jana Lechonia, Juliana Tuwima, Czesława Miłosza, Ta- deusza Różewicza, Wisławy Szymborskiej, by wymienić tylko niektórych. Warto dodać, że dwa polskie utwory w tłumaczeniu Yi Lijun (Jarosława Iwaszkiewicza Poziomka i Aleksandra Kamińskiego Antek Cwaniak) zostały włączone do kano- nu lektur w chińskich szkołach średnich. Przekłady Yi Lijun poparte są nie tylko doskonałą znajomością języka i twór- czości autorów, ale także gruntowną wiedzą o polskiej historii i kulturze. Dobór autorów wskazuje, że tłumaczka doskonale zna i rozumie historię polskiej lite- ratury. Jej wytrwała praca przyczyniła się do popularyzacji na gruncie chińskim twórczości m.in. Henryka Sienkiewicza, Sławomira Mrożka i Witolda Gombrowi- cza. W znakomity sposób i z wielką precyzją potrafi ła objaśniać chińskim czytel- nikom nie tylko zawiłości polskiej historii i obyczajowości, ale także tajniki daw- nej i współczesnej polszczyzny. Od wielu lat nad tłumaczeniami polskich autorów pracuje razem z mężem, Yuan Hanrongiem, emerytowanym profesorem fi zyki ato- mowej, również absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego. Yi Lijun jest autorką wielu opracowań monografi cznych dotyczących polskiej literatury, m.in. Literatura polska (1999), Historia powojennej literatury polskiej (2002), Czesław Miłosz z bliska (2006). Uczestniczyła w pracach redakcyjnych nad słownikiem polsko-chińskim, jest autorką haseł encyklopedycznych do leksykonów i wydawnictw poświęconych polskiej literaturze, publikowanych w przeróżnych periodykach. Była długoletnią naczelną redaktorką czasopisma „Wschodnia Euro- pa” (Dong Ou), w którym publikowała liczne przekłady polskiej literatury. Na po- Agnieszka Łobacz, Joanna Markiewicz 233 trzeby akademickie opracowała wiele skryptów z dziedziny języka i literatury pol- skiej. Jest autorką dziesiątek artykułów i opracowań z zakresu polskiej literatury. Publikowane przekłady są zazwyczaj poprzedzone przedmowami zawierającymi nie tylko zwięzłą informację o autorze, lecz także wnikliwą analizę literacką tekstu. Materiały towarzyszące uroczystości nadania Jubilatce doktoratu honorowego Uniwersytetu Gdańskiego (grudzień 2007 r.), dostępne na stronach internetowych1, są – jak dotąd – najbardziej kompletnym i kompetentnym podsumowaniem dorob- ku profesor Yi dokonanym w Polsce. Jej młodzieńcza fascynacja Mickiewiczow- skimi ideami romantycznego buntu, jakże łatwo wpisującymi się w rewolucyjne wyzwania w Chinach tuż po zakończeniu wojny domowej, przesądziła o kierunku jej pierwszych zainteresowań w literaturze polskiej. Trwałość tego kierunku zain- teresowań bardzo pięknie przedstawił w laudacji profesor Józef Bachórz. Nie stał się jednak kierunek ten – szczęśliwie – kierunkiem jedynym. Profesor Krzysztof Gawlikowski w recenzji dorobku Yi Lijun zwrócił uwagę na przemieszczanie jej zainteresowań ku współczesności w miarę pojawiania się w Chinach warunków do publikowania przekładów literatury najnowszej. Kolejny recenzent, profesor Bogdan Mazan, wskazał, jak piękną klamrę w dorobku profesor Yi stanowi fakt tłumaczenia z jednej strony Sienkiewicza, a z drugiej – Gombrowicza: autorów o diametralnie odmiennym podejściu do roli pisarza i funkcji powieści. Pojmowanie roli literatury przez polskich twórców przywołuje Yi Lijun szcze- gólnie często w opracowaniach literaturoznawczych i historyczno-literackich, a zwłaszcza we wspomnianej już Historii powojennej literatury polskiej. Ten zwię- zły podręcznik uniwersytecki obejmuje okres od 1945 r. do końca XX w., omawia lub tylko wymienia ponad 300 nazwisk polskich autorów (łącznie z wzmiankami odnoszącymi się do klasyków). Oprócz bibliografi i zaopatrzony jest w cenne anek- sy, jak: kronika najważniejszych wydarzeń politycznych i kulturalnych, niepomi- jająca przemilczanych przez wiele lat w Chinach protestów wobec władzy w cza- sach PRL i działań opozycji (Poznań, październik 1956 r., Wybrzeże, „List 34”, powstanie KOR, powstanie Solidarności, stan wojenny, sprawa Pen Clubu i in- nych stowarzyszeń, Okrągły Stół, klęska PZPR w wyborach w czerwcu 1989 r.) oraz chronologia najbardziej znaczących dzieł literackich – od pierwszych opubli- kowanych w latach 1944 i 1945 w Polsce i za granicą (Juliana Przybosia Póki my żyjemy, Władysława Broniewskiego Drzewo rozpaczające, Antoniego Słonimskie- go Wiek klęski), po koniec lat 90. (Piesek przydrożny Czesława Miłosza, 1997). W tej skondensowanej, fragmentami sprawiającej wrażenie niemal leksyko- nu, książce autorka przedstawia zmiany w podejściu do roli literatury następujące

1 M.in.: http://www.univ.gda.pl/pl/administracja/pliki/wydarzenia/2271/laudacja.doc; http:// www.univ.gda.pl/pl/info_dla_med/biuro/?tpl=prasowe_wyd&id_wyd=2170; http://gdansk.nasze- miasto.pl/wydarzenia/800705.html. 234 Profesor Yi Lijun – ambasador literatury polskiej w Chinach po przesileniach politycznych. Charakteryzując zmiany w polskim życiu kultural- nym po 1956 r., poza wcześniej zrelacjonowanymi dyskusjami nad odrzuceniem zadań bezpośrednio propagandowych (socrealizm) i dogmatyzmu w stosowanych kryteriach ocen, Yi Lijun wypunktowuje przede wszystkim: przywrócenie pisarzy 20-lecia międzywojennego, w tym także autorów lewicowych, represjonowanych i skazanych na zapomnienie, odejście od schematów w utworach poświęconych ruchowi oporu i szerzej – całej II wojnie światowej, otwarcie na powojenną lite- raturę Zachodu i przenikanie stamtąd intelektualnych rozterek. Odnotowuje pew- ną liberalizację polityki kulturalnej, która pozwala na zwrócenie się literatury ku ogólnym kwestiom egzystencji ludzkiej i na pozostawianie w dziele literackim wątpliwości bez oczywistych, banalnych odpowiedzi. Szczególnie godne uwagi jest zaznaczenie przez autorkę wyjątkowej w tym okresie roli teatru w Polsce, przedstawienie nowych obszarów poszukiwań twórców teatru nie tylko w repertuarze wzbogaconym o nowo odczytane i przeniesione na scenę teksty 20-lecia, lecz i w stosowanych środkach wyrazu. Autorka przypomi- na, jakim wydarzeniem wykraczającym poza teatr było wystawienie Przepióreczki Stefana Żeromskiego, ponowne inscenizacje dramatów Karola Huberta Rostwo- rowskiego, a nade wszystko odkrycie Witkacego, jego prekursorskiej twórczości w zestawieniu z awangardą Europy Zachodniej i nowe pytania o miejsce literatury absurdu. Spektakle Witkacego i Gombrowicza autorka wiąże ze skrótowym prze- glądem całego życia teatralnego, podkreśla zmieniające się znaczenie poszczegól- nych ośrodków teatralnych, pojawieniem się festiwali sztuk współczesnych, rozpo- częciem wydawania „Dialogu”, dyskusje dramaturgów z teoretykami i krytykami. Odnotowuje zmiany w rozważaniach nad sensem podstawowych pojęć – wolność, sprawiedliwość – w nowych dramatach Leona Kruczkowskiego (Pierwszy dzień wolności, Gubernator), podkreśla pojawienie się sięgających poza dotychczaso- we doświadczenia dramatów Sławomira Mrożka i Tadeusza Różewicza, których utwory przekładała. Rzetelnie przedstawione są dalsze zmienne koleje walki o liberalizację narzu- cające literaturze przewodnią rolę w wielkiej, obejmującej wszystkie dziedziny ży- cia dyskusji, jaka toczy się przez lata 60. i 70. XX w. Podkreśla, że literatura tego okresu nie mogła unikać kwestii drażliwych. Autorka przedstawia pojawienie się wydawnictw drugiego obiegu i śledzi dramatyczne zmagania lat 80. XX w., kiedy służebna wobec społeczeństwa rola literatury jest w Polsce wyjątkowo doniosła. W tym kontekście szczególnego znaczenia nabierają oceny Yi Lijun w pięknie na- pisanym rozdziale poświęconym literaturze ostatniego 10-lecia XX w. Relacjonu- je przykłady postaw twórczych pisarzy publikujących w latach 90. z nieskrywa- nym uznaniem dla omawianych autorów, przede wszystkim: Czesława Miłosza, Wisławy Szymborskiej, Zbigniewa Herberta. Miłosza postrzega autorka w ostat- Agnieszka Łobacz, Joanna Markiewicz 235 nich dwóch omawianych tomach dwoiście: jako stawiającego głębokie fi lozofi cz- ne pytania o przyczyny cierpień i zła na świecie, pytania egzystencjalne, kierujące literaturę ku ogólnoludzkim rozterkom, a jednocześnie odnotowuje ton osobisty wielu strof przepełnionych serdeczną, ciepłą pamięcią krainy dzieciństwa, miejsc w przeszłości bliskich. Herberta natomiast widzi jako dążącego do etyczno-moral- nego podsumowania naszej epoki, przekonanego, że powinnością poety jest rola bezkompromisowego moralisty i obrona ludzkiej godności. Jeszcze wyraźniej ocenę zmiany roli literatury po transformacji w Polsce for- mułuje Yi Lijun w przedmowach do obydwu tłumaczonych powieści Olgi Tokar- czuk2, stanowiących najnowsze pozycje w jej dorobku translatorskim. W nowych warunkach politycznych literatura uwolniona od służebności w walce społeczeń- stwa o swobody obywatelskie może skoncentrować się na subiektywnych różni- cach w przeżywaniu tych samych zjawisk przez różne postaci, na nieprzypadkowej przypadkowości3, na drobnych zdarzeniach splatających przeszłość z teraźniejszoś- cią. Wnikliwie przedstawione są również techniki pisarskie Tokarczuk, co jest już odrębnym tematem. Wieloletnie, jakże konsekwentne działania na rzecz zbliżenia obu kultur zosta- ły docenione i uhonorowane w Polsce wieloma nagrodami i odznaczeniami: Od- znaką Honorowy Zasłużony dla Kultury Polskiej (1984 i 1997), Krzyżem Kawa- lerskim Orderu Zasługi RP (2000), Medalem Komisji Edukacji Narodowej (2004), Dyplomem Ministra Spraw Zagranicznych za wybitne zasługi dla promocji Polski w świecie (2007), tytułem doktora honoris causa Uniwersytetu Gdańskiego (2007), Nagrodą Centrum Języka Polskiego i Kultury Polskiej dla Cudzoziemców „Polo- nicum” (2008), Nagrodą Stowarzyszenia Autorów ZAiKS (2008). W Chinach Yi Lijun uhonorowana została przez Chińskie Stowarzyszenie Tłu- maczy prestiżowym tytułem jednego z 47 Seniorów Zawodu Tłumacza Literatu- ry Obcej (2004), poza wymienionymi wcześniej tytułami za pracę dydaktyczną. Udziela się w Stowarzyszeniu Tłumaczy Chińskich, w tym jako stały członek za- rządu Pekińskiego Oddziału Stowarzyszenia, a także w Związku Pisarzy Chińskich. Pomimo przejścia na emeryturę nadal jest aktywna zawodowo. Jest uczestnicz- ką i organizatorką licznych konferencji międzynarodowych, na których z pasją pro- muje polską literaturę, język i kulturę. Przedstawiła m.in. swój referat na Konfe- rencji poświęconej Mickiewiczowi w 150-lecie śmierci (Gdańsk, 2005). Przesłała referat na IV Kongres Polonistyki Zagranicznej, organizowany przez Uniwersytet Jagielloński w 2008 r. Wraz z mężem Yi Lijun uczestniczyła w Kongresach Tłu- maczy Literatury Polskiej w Krakowie w 2005 i 2009 r. Wspólnie z mężem Yuan Hanrongiem kończy przekład Pana Wołodyjowskiego. To ostatnia pozycja z Sien-

2 Prawiek i inne czasy, wyd. 2003 i 2006; Dom dzienny, dom nocny, 2007 (Por. bibliografi a). 3 Wstęp do Dom dzienny, dom nocny, s. 9. 236 Profesor Yi Lijun – ambasador literatury polskiej w Chinach kiewiczowskiej Trylogii, jaka pozostała jej do przetłumaczenia. W planie ma ko- lejne przekłady…

Najważniejsze pozycje z bibliografii w układzie chronologicznym

1976 , Dziady, część III – przekład 1984 Tadeusz Różewicz, Moja córeczka – przekład 1986 Jarosław Iwaszkiewicz, Sława i chwała – przekład wspólnie z Pei Yuan- yingiem 1988 Sławomir Mrożek, Zbiór 9 mikroopowiadań – przekład (w miesięczniku „Literatura na Świecie”) 1988 opowiadania M. Hłaski, T. Różewicza, L. Wantuły, J.B. Ożoga, W. Żu- krowskiego w zbiorze opowiadań autorów z Europy Wschodniej, Dusza w kajdanach – przekład 1989 9 polskich poetów o poezji – esej (w miesięczniku „Literatura na Świecie”) 1992 Wybór polskiej poezji XX wieku – przekład 1996 , Krzyżacy – przekład wspólnie z Zhang Zhenhui 1997 Henryk Sienkiewicz, Ogniem i mieczem – przekład wspólnie z Yuan Han- rong 1998 Adam Mickiewicz, – przekład przy współpracy Lin Hong- lianga 1999 Literatura polska – monografi a 2000 Henryk Sienkiewicz, Potop – przekład wspólnie z Yuan Hanrong 2000 Maria Dąbrowska, Dzienniki (fragmenty) – przekład (w miesięczniku „Dong Ou”) 2002 Historia powojennej literatury polskiej – monografi a 2003 , Ferdydurke – przekład wspólnie z Yuan Hanrong 2003 Olga Tokarczuk, Prawiek i inne czasy – przekład wspólnie z Yuan Han- rong (2. wydanie w 2006) 2004 Witold Gombrowicz, Dzienniki (fragmenty) – przekład (w miesięczniku „Literatura na Świecie”) 2006 Czesław Miłosz z bliska – monografi a 2007 Olga Tokarczuk, Dom dzienny, dom nocny – przekład wspólnie z Yuan Hanrong Azja-Pacyfik 2009, nr 12

MATERIAŁY I INFORMACJE

Daniel Kawa

OBLICZA PAŃSTWOWOŚCI AZJATYCKIEJ. ASPEKTY CYWILIZACYJNE, KULTUROWE, POLITYCZNO-PRAWNE I EKONOMICZNE

III Międzynarodowa Konferencja Naukowa, Toruń, 21–22 maja 2009 r.

Już po raz trzeci odbyła się w Toruniu międzynarodowa konferencja naukowa, w której wzięło udział ponad 100 uczonych ze wszystkich ośrodków naukowych oraz kilkanaście osób spoza Polski. Inicjatorem i kierownikiem naukowym wszystkich dotychczasowych konfe- rencji była wicedyrektor Instytutu Politologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, dr Joanna Marszałek-Kawa. Konferencja została zorganizowana przez Towarzystwo Azji i Pacyfi ku oraz Instytut Politologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Instytut Stosunków Mię- dzynarodowych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika i Towarzystwo Przyjaźni Pol- sko-Chińskiej. Konferencja z roku na rok gromadzi coraz więcej uczonych z kraju i zagranicy; zgodnie z ideą dr Joanny Marszałek-Kawy konferencje nabierają coraz bardziej in- terdyscyplinarnego charakteru. Tak jak w przypadku poprzednich konferencji jej efekty, czyli wystąpienia, zostaną opublikowane w kilku tomach, z których każdy będzie miał określoną specyfi kę. Wyniki I konferencji zatytułowanej „Azja – polityka, gospodarka, system poli- tyczny” opublikowano w czterech tomach: Oblicza Chin na początku XXI wieku. Historia. Polityka. Społeczeństwo; Meandry japońskiej polityki; Powrót Smoka. Marsz ku pozycji globalnego mocarstwa; Życie polityczne Azji. Realia i dążenia. Były one uzupełnione kilkoma tekstami młodych pracowników naukowych sku- pionych wokół prof. Jana Rowińskiego. 238 Oblicza państwowości azjatyckiej Efekty II konferencji, której nadaliśmy tytuł „Rola i miejsce Azji we współ- czesnym świecie”, także opublikowano w czterech tomach: Japonia. Histo- ria i współczesność; Problemy rozwoju państw azjatyckich; Znaczenie państw azjatyckich we współczesnym świecie oraz Chińska polityka zagraniczna i jej uwa- runkowania. Tym razem wzmocnił je zwłaszcza tom „japoński” i teksty profeso- rów: Mikołaja Melanowicza i Andrzeja Pepłońskiego oraz doktorów: Ewy Troj- nar i Krzysztofa Karolczaka. W III konferencji wzięli udział chińscy uczeni z prof. Miao Huashou i doc. Liu Jian na czele z Akademii Stosunków Międzynarodowych prestiżowego Uniwer- sytetu Ludowego w Pekinie. W obecnej konferencji uczestniczyli również przed- stawiciele koncernu wydawniczego Anhui Publishing Group z przewodniczącym Lin Qingfa. Wśród gości konferencji mogliśmy spotkać dyplomatów z takich krajów, jak: Chińska Republika Ludowa, Federacja Rosyjska, Malezja, Ukraina, Czechy czy Białoruś. Jest nam szczególnie miło, że wśród uczestników znaleźli się tak wybit- ni uczeni, jak: profesorowie Andrzej Antoszewski z Uniwersytetu Wrocławskiego, Andrzej Chodubski z Uniwersytetu Gdańskiego, Edward Czapiewski z Dolnoślą- skiej Szkoły Wyższej, Bogdan Góralczyk z Uniwersytetu Warszawskiego, Adam Jelonek z Uniwersytetu Jagiellońskiego, Ewa Oziewicz z Uniwersytetu Gdań- skiego, Jacek Sobczak ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, Maciej Szczurowski z Toruńskiej Szkoły Wyższej, Bogdan Rok z Uniwersytetu Wrocławskiego, Lech Wyszczelski z Akademii Podlaskiej; wybitni znawcy prob- lematyki gospodarczej: profesorowie Kazimierz Starzyk i Krystyna Michałowska- -Gorywoda ze Szkoły Głównej Handlowej oraz Bogusława Skulska z Uniwersy- tetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Po otwarciu dokonanym przez prezesa Towarzystwa Azji i Pacyfi ku Adama Mar- szałka oraz wystąpieniu rektora UMK Andrzeja Radzimińskiego, wiceprezydenta miasta Torunia Zbigniewa Fiderewicza, przedstawiciela Urzędu Marszałkowskiego Denisa Dembka oraz dziekana elekta Wydziału Politologii UMK Romana Bäckera merytoryczną część obrad plenarnych poprowadziła Bogusława Skulska z Uniwer- sytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Wygłoszono siedem referatów: prof. Bo- gusława Skulska – Biznes międzynarodowy w Azji Wschodniej w warunkach glo- balnego kryzysu gospodarczego, prof. Kazimierz Starzyk – Implikacje światowego kryzysu gospodarczego dla Azji Wschodniej, prof. Miao Huashou – Retrospekcje i perspektywy w rozwoju stosunków pomiędzy ChRL a USA, prof. Krystyna Mi- chałowska-Gorywoda – Forma współpracy UE z krajami azjatyckimi, prof. Je- rzy Sielski – Polityczne systemy wartości: azjatyckie, europejskie i amerykańskie a współczesny kryzys polityczny i gospodarczy, prof. Andrzej Chodubski – Pola- cy w Korei. Daniel Kawa 239 Pozostała część obrad odbyła się w panelach. Pierwszy z nich poprowadziła prof. Krystyna Michałowska-Gorywoda. Wygłoszono dziewięć referatów, z których na szczególne zainteresowanie zasługują: Problemy bezpieczeństwa Azji i Pacyfi ku w kontekście zagrożenia bronią jądrową i terroryzmem autorstwa prof. Henryka Hermana, Czy Chiny gotowe są odgrywać rolę globalnego mocarstwa militarne- go? autorstwa prof. Macieja Franza, Polityka mocarstwowa Rosji w Azji – uwa- runkowania historyczne autorstwa prof. Edwarda Czapiewskiego. Moderatorem drugiego panelu był wybitny polski politolog, prof. Andrzej An- toszewski. Skupił on przede wszystkim młodych uczonych interesujących się prob- lematyką ekonomiczną i politologiczną. W panelu trzecim wystąpienia koncentrowały się wokół zagadnień związanych z problematyką międzynarodową oraz prawną. Duże zainteresowanie wzbudził wy- kład prof. Miao Huashou oraz doc. Liu Jian, 30 lat rozwoju gospodarczego ChRL po reformie i otwarciu na zewnątrz. Problem praw człowieka podjęli: dr Mateusz Stępień w wystąpieniu Zachodnie prawa człowieka na tle konfucjańskiego modelu interpretacji świata oraz dr Wiesław Wacławczyk – O wolności sumienia w Chinach. W panelu prowadzonym przez prof. Henryka Hermana wygłoszono siedem referatów. Występujący jako pierwszy dr Bartosz Kruszyński podjął pytanie Czy USA może zwyciężyć w Afganistanie? Dr Hayssam Obeidat mówił o Wyznaczni- kach polityki zagranicznej Chin wobec krajów Zatoki Perskiej. Dr Andrzej Anders analizował Wpływ przemian politycznych w krajach Azji Południowo-Wschodniej w pierwszej dekadzie XXI w. na funkcjonowanie ASEAN. Wystąpienia w panelu piątym pod przewodnictwem prof. Jerzego Sielskiego rozpoczął referat wygłoszony przez prof. Zbigniewa Wiktora pt. Rola państwa chińskiego w przezwyciężaniu kryzysu gospodarczego. Inne aspekty tego zagad- nienia omówiła mgr Aleksandra Niemczyńska – Chińska metamorfoza – tradycja a rewolucja. Mgr Karol Kościelniak natomiast zrelacjonował Obraz Chin w prasie polskiej podczas Igrzysk Olimpijskich „Pekin 2008”. W panelu kierowanym przez prof. Adama Jelonka jako pierwsza zabrała głos prof. Ewa Oziewicz, przedstawiając Perspektywy rozwoju gospodarczego gospo- darek Azji Południowo-Wschodniej na tle obecnego kryzysu gospodarczego. Prof. Jerzy Grabowiecki skupił się na Japońskich grupach kapitałowo-przemysłowych keiretsu w dobie globalizacji. Dzięki dr Grzegorzowi Ronkowi poznaliśmy bli- żej zagadnienie Współpracy gospodarczej między Indiami a Wielką Brytanią na początku XXI wieku. Pozycja ekonomiczna Iranu została dokładnie przedstawio- na przez dr. Bartosza Bojarczyka. Problematyka wojskowa dominowała w panelu moderowanym przez prof. Ma- cieja Franza, w którym wystąpili m.in. prof. Lech Wyszczelski z referatem – Teo- rie wojny ludowej w koncepcji Mao Zedonga, dr Andrzej Wierzbicki omówił Kon- 240 Oblicza państwowości azjatyckiej fl ikty etnopolityczne w Azji Centralnej (na przykładzie Kazachstanu i Kirgistanu). Należy także odnotować wystąpienie dr Veroniki Belyevy pt. „Państwo” azjaty- ckie w obrębie Federacji Rosyjskiej. Specyfi ka etnopolityczna Republiki Kałmucji. Podczas panelu ósmego prowadzonego przez prof. Kazimierza Starzyka swoje wystąpienia przedstawiło dziewięciu referentów. Wystąpienia rozpoczął prof. Grze- gorz Piwnicki referatem – Spory o strategiczne akweny morskie w Azji Wschodniej na początku XXI wieku. Prof. Jacek Sobczak przedstawił referat na temat Ujgu- rów – chińskich wyznawców islamu. Dr Maceli Burdelski skupił się na problema- tyce koreańskiej w referacie pt. Dwa państwa koreańskie – geneza – struktura – funkcje – prognozy. Jednak najbardziej interesujący był referat wygłoszony przez prof. Bogdana Góralczyka, który zaprezentował Rosnącą rolę Chin na arenie mię- dzynarodowej. Największy był panel dziewiąty kończący obrady, w którym wygłoszono aż je- denaście referatów. Jednocześnie był on najbardziej zróżnicowany tematycznie. Wśród mówców byli: prof. Aleksander Lipatow z referatem Złota Orda a kultu- ra polityczna Państwa Moskiewskiego, dr Piotr Kwiatkiewicz – Okupacja teryto- riów Republiki Azerbejdżanu – wieloaspektowy zarys problemu, dr Natalia Mak- symowicz – Maoiści a kwestia edukacji w regionie Dolpo w Nepalu, płk Tadeusz Krząstek przedstawił sylwetkę Gen. Brygady pilota Witolda Urbanowicza. Boha- tera bitwy o Anglię i obrońcę Chin 1940–1945. Konkludując, należy wskazać, że wystąpienia w większości były na bardzo do- brym poziomie. Efekt konferencji „Oblicza państwowości azjatyckiej. Aspekty cywilizacyjne, kulturowe, polityczno-prawne i ekonomiczne” zostanie opublikowany przez współ- organizatora konferencji Wydawnictwo Adam Marszałek. Należy także podkreślić, że toruńskie konferencje stały się największym spot- kaniem naukowym specjalistów z zakresu historii, polityki, kultury, ekonomii w kraju. Organizatorom udało się doprowadzić do tego, że możliwe było spotka- nie najwybitniejszych uczonych, jak prof. Bogdan Góralczyk, prof. Jerzy Sielski, prof. Ewa Oziewicz, prof. Andrzej Antoszewski, prof. Miao Huanshou, prof. Kry- styna Michałowska-Gorywoda, prof. Andrzej Chodubski, płk Edward Czapiew- ski, prof. Adam Jelonek, prof. Lech Wyszczelski oraz prof. Jacek Sobczak z mło- dymi adeptami nauki. Azja-Pacyfik 2009, nr 12

MATERIAŁY I INFORMACJE

Małgorzata Pietrasiak

BADANIA AZJATYCKIE NA UNIWERSYTECIE ŁÓDZKIM

Zakład Azji Wschodniej Uniwersytetu Łódzkiego został powołany jako jed- nostka Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego w 2005 r. Obecnie w jego skład wchodzą: prof. nadzw. dr hab. Małgo- rzata Pietrasiak, która kieruje jednostką, dr Dominik Mierzejewski, dr Grzegorz Bywalec oraz mgr Masakatsu Yoshida. Ważną rolę w pracach naukowych i dzia- łalności dydaktycznej pełnią doktoranci, a są to: Tomasz Kamiński, Karol Żakow- ski, Tomasz Jurczyk, Bartosz Kowalski, Anna Pietruszewska i Małgorzata Stań- czyk, którzy przygotowują bądź już przygotowali swoje rozprawy doktorskie pod kierunkiem prof. Małgorzaty Pietrasiak, oraz Włodzimierz Cieciura i Andrzej Bo- ber, którzy współpracują z Zakładem, a przygotowują swoje prace pod kierunkiem prof. Mariana Brody. Zainteresowania członków zespołu koncentrują się wokół szeroko pojętej prob- lematyki Azji Wschodniej, głównie jej problemów politycznych i miejsca w sto- sunkach międzynarodowych, a szczegółowymi obszarami badawczymi są: pań- stwa Półwyspu Indochińskiego (zwłaszcza Wietnam) oraz ich rola w regionie Azji Południowo-Wschodniej (Małgorzata Pietrasiak), chińska dyplomacja, koncepcje polityki zagranicznej i elity władzy w ChRL (Dominik Mierzejewski), mniejszości narodowe i mniejszość Hui w Chinach (Włodzimierz Cieciura), Unia Europejska a Chiny (Tomasz Kamiński), Tajwan a ChRL (Tomasz Jurczyk), problemy sepa- ratyzmów w Chinach (Bartosz Kowalski), szkolnictwo wyższe i polityka eduka- cyjna w Chinach (Anna Pietruszewska), system polityczny i polityka zagraniczna Japonii (Karol Żakowski), język i kultura Japonii (Masakatsu Yoshida), Syberia– 242 Badania azjatyckie na Uniwersytecie Łódzkim –Japonia (Małgorzata Stańczyk), problem zjednoczenia Korei (Andrzej Bober), gospodarki azjatyckie, głównie Indii (Grzegorz Bywalec). Pracownicy Zakładu Azji Wschodniej są członkami licznych stowarzyszeń na- ukowych w kraju i za granicą, w tym: Towarzystwa Azji i Pacyfi ku, The Associa- tion for Asian Studies (USA), The European Association of Chinese Studies, The Chinese Association for Political Studies (USA), Japońskiego Stowarzyszenia Nauk Politycznych (Nihon Seiji Gakkai). Prezentowali oni swój dorobek na licz- nych konferencjach krajowych i zagranicznych, tematycznie związanych z regio- nem Azji Wschodniej. W 2009 r. pojawiła się nowa inicjatywa poszerzenia zainteresowań naukowych Zakładu – powstał Zespół Badań Syberyjskich, który skupia naukowców polskich i rosyjskich zajmujących się szeroko pojętą problematyką syberyjską; kieruje nim prof. Małgorzata Pietrasiak. Od 2000 r. we współpracy z Zakładem Azji Wschodniej i pod opieką nauko- wą prof. Małgorzaty Pietrasiak aktywnie działa studenckie Koło Naukowe Azji i Pacyfi ku. Dodatkowo od 2009 r. w ramach koła działa sekcja japońska, której wsparcia udzielił mgr Masakatsu Yoshida. Zakład Azji Wschodniej, wspólnie z Ko- łem Naukowym, rokrocznie organizuje konferencje w ramach Łódzkich Spotkań Wschodnioazjatyckich. W maju 2009 r. spotkania podporządkowane były 60-tej rocznicy proklamowania Chińskiej Republiki Ludowej, a ciekawą inicjatywą był panel harbiński. W tej części spotkań udział wzięli Harbińczycy i ich potomko- wie, m.in.: Władysław Ziemkowicz, Witold Świderski (wnuk gospodarza Gospody Polskiej w Harbinie), dr Sergiusz Sachno i Agnieszka Kardas. W konferencji brał udział prof. Jan Rowiński. Kolejna planowana konferencja z tego cyklu odbędzie się w dniach od 20 do 21 maja 2010 r., a tym razem jej część poświęcona będzie roli Syberii w stosunkach międzynarodowych. Głównym celem spotkań jest in- tegracja młodych naukowców zafascynowanych problematyką azjatycką i możli- wość prezentacji ich dorobku naukowego. Koło Naukowe propaguje również wiedzę o Azji Wschodniej, przygotowując liczne panele dyskusyjne, spotkania z gośćmi związanymi z regionem i organizu- jąc wyprawy naukowe. Do tej pory zorganizowano trzy wyprawy: do Chin, na Sy- berię i na Półwysep Indochiński, obejmującą Tajlandię, Laos i Kambodżę. Wraże- nia z wyprawy studenci na bieżąco relacjonowali na blogu http://wzdluzmekongu. blog.pl. Kierownikiem i opiekunem wyprawy był dr Grzegorz Bywalec. Rozwój badań naukowych nie byłby możliwy bez systematycznej pracy dy- daktycznej ze studentami. W ramach Zakładu Azji Wschodniej i wcześniej Kate- dry Badań Wschodu, z której wyłonił się Zakład, powstało kilkadziesiąt prac ma- gisterskich, przygotowywane są również prace doktorskie. Wszyscy członkowie zespołu, w tym doktoranci i studenci, publikują w czasopismach naukowych, kra- Małgorzata Pietrasiak 243 jowych i zagranicznych i książkach. Od roku akademickiego 2009/2010 na Wy- dziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych UŁ uruchomiono nową spe- cjalność dla studentów szczególnie zainteresowanych Azją Wschodnią i Bliskim Wschodem – specjalność orientalną (www.orient.uni.lodz.pl), która jest dalszym krokiem w kierunku rozwoju naukowego i dydaktycznego jednostki. Azja-Pacyfik 2009, nr 12

MATERIAŁY I INFORMACJE

WAŻNIEJSZE SPOTKANIA POLITYKÓW POLSKI ORAZ KRAJÓW AZJI I PACYFIKU

(listopad 2008 – listopad 2009)

4–5.11.2008 Minister obrony narodowej Bogdan Klich przebywał z wizytą w Indiach, gdzie przeprowadził rozmowy z ministrem obrony Indii Shrikiem A.K. Antonym m.in. na temat współpracy dwustronnej oraz udziału sił zbrojnych w operacjach poza granicami kraju. Towarzyszący ministrowi przedstawiciele polskiego przemysłu obronnego rozmawiali z przedstawicielami wiodących fi rm hinduskiego sektora obronnego.

6–7.11.2008 Minister Bogdan Klich przebywał z wizytą w Wietnamie, gdzie przeprowadził rozmowy z ministrem obrony Wietnamu, gen. Phungiem Quang Thanhem, a tak- że złożył kurtuazyjną wizytę prezydentowi Wietnamu Nguyenowi Minh Trietowi. Rozmowy dotyczyły współpracy sił zbrojnych obu krajów, relacji politycznych oraz możliwości rozwoju współpracy w takich dziedzinach, jak: handel, inwesty- cje, edukacja i kultura.

30.11–2.12.2008 Prezydent RP Lech Kaczyński wraz z małżonką złożył wizytę ofi cjalną w Mon- golii, gdzie odbył rozmowy z prezydentem Nambarynem Enkhbayaraem oraz pre- mierem Sanjaagiinem Bayarem. Prezydenci podpisali wspólną deklarację, w której mowa jest m.in. o współpracy handlowej i gospodarczej między Polską i Mongo- lią. Była to pierwsza wizyta głowy polskiego państwa w Mongolii od czasu prze- mian ustrojowych w obu krajach. Kalendarium 245

2–5.12.2008 Prezydent RP Lech Kaczyński wraz z małżonką złożył wizytę ofi cjalną w Japonii, gdzie odbył rozmowy z premierem Taro Aso, spotkał się z przewodniczącym Izby Reprezentantów Yohei Kono i ministrem spraw zagranicznych Hirofumi Nakaso- ne. Para prezydencka wzięła udział w przyjęciu z okazji inauguracji 90-lecia na- wiązania stosunków dyplomatycznych między Rzeczpospolitą Polską i Japonią. Podczas wizyty prezydent Lech Kaczyński nadał Krzyże Komandorskie Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w pracy misyjnej i dydaktycznej księdzu Michałowi Moskwie i księdzu Nikodemowi Pisarskiemu – salezjanom pełniącym od ponad 70 lat posługę w Japonii.

5–6.12.2008 Prezydent RP Lech Kaczyński wraz z małżonką złożył wizytę ofi cjalną w Repub- lice Korei, gdzie odbył rozmowy z prezydentem Lee Myung-bakiem oraz spotkał się z premierem Hanem Seung-soo. W trakcie wizyty podpisany został Program wykonawczy na lata 2009–2011 do Międzyrządowej umowy kulturalnej o współ- pracy w dziedzinie kultury, nauki i edukacji (z 9.07.1993 r.).

5–12.12.2008 Na zaproszenie marszałka Senatu oraz byłego prezydenta Lecha Wałęsy w Pol- sce przebywał Tenzin Gyatso – XIV Dalajlama Tybetu. W Warszawie duchowy przywódca Tybetańczyków złożył wizyty marszałkom: Sejmu Bronisławowi Ko- morowskiemu i Senatu Bogdanowi Borusewiczowi oraz wygłosił wykład publicz- ny „Odpowiedzialność powszechna we współczesnym świecie”; w Gdańsku zaś wziął udział w uroczystościach, organizowanych z okazji 25. rocznicy przyznania Lechowi Wałęsie pokojowej Nagrody Nobla. W czasie pobytu w Gdańsku z Da- lajlamą spotkał się prezydent Francji Nicolas Sarkozy.

19–21.01.2009 Szef Sztabu Generalnego WP, gen. Franciszek Gągor, złożył ofi cjalną wizytę w Pa- kistanie. Była to pierwsza w historii wzajemnych kontaktów bilateralnych wizy- ta szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w tym kraju. Szef SG WP spotkał się z najwyższym rangą dowódcą armii pakistańskiej – przewodniczącym Połą- czonych Sztabów, gen. Tariqiem Majidem, oraz z ministrem obrony narodowej Chandry Hamadem Mukhtarem. W czasie spotkań dyskutowano na temat perspek- tyw dalszej dwustronnej współpracy wojskowej, walki z globalnym terroryzmem oraz sytuacji na pograniczu pakistańsko-afgańskim z uwzględnieniem kontekstu 246 Kalendarium współpracy z siłami ISAF (International Security Assistance Force) w Afganista- nie. Z Pakistanu gen. Gągor udał się do Afganistanu.

5–8.03.2009 Na zaproszenie gen. Franciszka Gągora z pierwszą ofi cjalną wizytą w Polsce prze- bywał szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Mongolii, gen. Tsevegsuren Togoo. Podczas spotkania szefów sztabu obu państw strona polska przedstawiła zaangażo- wanie Sił Zbrojnych RP w operacjach realizowanych w ramach NATO, Unii Eu- ropejskiej oraz pod auspicjami Organizacji Narodów Zjednoczonych. Szczególną uwagę zwrócono na operację ISAF w Afganistanie. Gen. Togoo wyraził duże za- interesowanie wymianą doświadczeń w zakresie transformacji, jak również wspól- nego szkolenia żołnierzy.

24–26.04.2009 Z ofi cjalną wizytą w Polsce przebywała prezydent Republiki Indii Pratibha De- visingh Patil, która spotkała się z prezydentem Lechem Kaczyńskim, premierem Donaldem Tuskiem, a także marszałkiem Sejmu Bronisławem Komorowskim. Te- matyka rozmów dotyczyła stosunków dwustronnych, bezpieczeństwa międzyna- rodowego, szczególnie w kontekście sytuacji w Afganistanie i Pakistanie, a tak- że możliwości dalszego rozwoju współpracy parlamentarnej oraz gospodarczej, z uwzględnieniem współpracy w dziedzinie przemysłu zbrojeniowego i cukrow- niczego. Prezydenci Polski i Indii podpisali dwie umowy: o współpracy w zakre- sie turystyki oraz o współpracy w zakresie zdrowia i medycyny. Prezydent Prati- bha Devisingh Patil wraz z grupą przedstawicieli biznesu indyjskiego wzięła udział w Polsko-Indyjskim Forum Gospodarczym.

25–26.05.2009 Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski przebywał w Wietnamie w związku z odbywającym się w Hanoi IX Spotkaniem Ministrów Spraw Zagra- nicznych ASEM (Asia–Europe Meeting). Głównym celem spotkania był przegląd dotychczasowej współpracy krajów Unii Europejskiej i Azji oraz jej zacieśnienie, m.in. w kwestiach bezpieczeństwa międzynarodowego, przeciwdziałania zmia- nom klimatycznym i skutkom światowego kryzysu gospodarczo-fi nansowego. Przy okazji spotkania ASEM minister Radosław Sikorski odbył rozmowy bilateralne z wicepermierem i ministrem spraw zagranicznych SRW Phamem Gia Khiemem oraz został przyjęty przez premiera Nguyena Tan Dunga. Głównym tematem roz- mów była polsko-wietnamska współpraca gospodarcza i działania zmierzające do zwiększenia polskiego eksportu do Wietnamu. Ponadto minister R. Sikorski odbył spotkania dwustronne z szefami dyplomacji: ChRL – Yangiem Jiechi, Indonezji Kalendarium 247 – Hassanem Wirajudą, Republiki Korei – Yu Myung-hwanem oraz sekretarzem ds. zagranicznych Islamskiej Republiki Pakistanu Salmanem Bashirem. Mini- ster R. Sikorski wziął też udział w Spotkaniu Ministrów SZ państw Grupy Wy- szehradzkiej i Japonii.

7–8.07.2009 Z wizytą ofi cjalną w Polsce przebywał prezydent Republiki Korei Lee Myung- -bak, który przeprowadził rozmowy z prezydentem Lechem Kaczyńskim oraz pre- mierem Donaldem Tuskiem. Rozmowy dotyczyły przede wszystkim relacji poli- tycznych i gospodarczych między obu krajami, inwestycji koreańskich w Polsce oraz możliwości zacieśniania współpracy wojskowo-technicznej. Wizyta prezy- denta Lee Myung-baka wpisała się w obchody 20. rocznicy nawiązania stosun- ków dyplomatycznych między Polską a Republiką Korei. Wziął on także udział w inauguracji Koreańsko-Polskiego Forum Gospodarczego.

26–27.07.2009 XIV Dalajlama przebywał w Warszawie, gdzie podczas spotkania z prezydent stolicy Hanną Gronkiewicz-Waltz odebrał tytuł honorowego obywatela miasta, odwiedził Muzeum Powstania Warszawskiego oraz wygłosił wykład na Uniwer- sytecie Warszawskim.

7.10.2009 Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski spotkał się z przebywającym z wizytą roboczą w Polsce szefem dyplomacji Australii Stephenem Smithem. Mi- nistrowie omówili m.in. kwestie bilateralne oraz najważniejsze sprawy z zakresu problematyki międzynarodowej, ze szczególnym uwzględnieniem sytuacji w Af- ganistanie. W toku wizyty podpisana została dwustronna umowa o zabezpiecze- niu społecznym.

16.11.2009 Przebywający w Polsce w ramach obchodów 20. rocznicy ustanowienia stosun- ków dyplomatycznych między Polską i Republiką Korei Specjalny Wysłannik Prezydenta Korei, członek Zgromadzenia Narodowego, Chang Yoon Seok, został przyjęty na specjalnej uroczystości przez ministra spraw zagranicznych Radosła- wa Sikorskiego, a także wziął udział w ceremonii przekazania listów gratulacyj- nych w Pałacu Prezydenckim.

Oprac. Małgorzata Ławacz