See discussions, stats, and author profiles for this publication at: https://www.researchgate.net/publication/309311765

Baseball i piłka nożna w amerykańskiej i polskiej kulturze jako przykład współczesnego mitu i rytuału / Baseball and soccer in American and Polish cultures as an example of contemp...

Book · January 2014

CITATIONS READS 8 212

1 author:

Michał Mazurkiewicz Jan Kochanowski University

85 PUBLICATIONS 47 CITATIONS

SEE PROFILE

Some of the authors of this publication are also working on these related projects:

''Sport and Religion. Muscular Christianity and the Young Men's Christian Association: Ideology, Theology and Activity (1857-1939)'' View project

The social influence of the KKK of 1920's in the US View project

All content following this page was uploaded by Michał Mazurkiewicz on 09 July 2019.

The user has requested enhancement of the downloaded file. BASEBALL I PIŁKA NOŻNA

Michał Mazurkiewicz

BASEBALL I PIŁKA NOŻNA w amerykańskiej i polskiej kulturze jako przykład współczesnego mitu i rytuału

Wydawnictwo Uniwersytetu Jana Kochanowskiego Kielce 2014 Recenzent prof. dr hab. Marek Gołębiowski

Redakcja Anna Małgorzata Kurska

Korekta Ewa Budziosz

Projekt okładki Anna Domańska

Formatowanie komputerowe Józef Bąkowski

Copyright © by Wydawnictwo Uniwersytetu Jana Kochanowskiego, Kielce 2014

ISBN 978-83-7133-557-0

Wydawnictwo Uniwersytetu Jana Kochanowskiego 25–369 Kielce, ul. Żeromskiego 5 tel. (41) 349–72–65 tel./fax (41) 349–72–69 http://www.ujk.edu.pl/wyd e-mail: [email protected] Spis treści

Wstęp ...... 7

Rozdział pierwszy. Piłka nożna i baseball w perspektywie historii sportu Kilka uwag na temat istoty i genezy sportu ...... 11 Zarys historii piłki nożnej ...... 16 Piłka nożna w Stanach Zjednoczonych ...... 26 Zarys historii baseballu ...... 32 Baseball w Polsce ...... 40

Rozdział drugi. Mit Istota mitu ...... 43 Tematyka mitologii ...... 49 Mit (opowieść święta) a fakty historyczne ...... 51 Mitologia i stosunek człowieka do mitów na przestrzeni wieków ...... 54 Mitologia sportu ...... 67

Rozdział trzeci. Rytuał Istota rytuału ...... 71 Przestrzeń i czas sportowych praktyk rytualnych ...... 85 Kilka uwag na temat przestrzeni ...... 85 Stadion – miejsce zmagań sportowych ...... 88 Czas zawodów sportowych ...... 100 Rytualizm w sporcie. Sport jako rytuał ...... 102 Zachowania rytualne w sporcie – wprowadzenie ...... 102 Rytuał w wybranych dyscyplinach sportu ...... 109 Rytuał w baseballu ...... 111 Rytuał w piłce nożnej ...... 115 Sport jako rytuał ...... 119

Rozdział czwarty. Bohater Definicja, typy i cechy bohatera ...... 123 Droga bohatera – mit bohaterski ...... 133 6 Spis treści

Historyczność modelowego bohatera ...... 140 Bohaterowie kultury masowej ...... 142

Rozdział piąty. Herosi sportu jako bohaterowie mitycznej podróży: kult bohaterów w kulturach polskiej i amerykańskiej Sylwetka bohatera sportu ...... 151 Mityczna podróż bohatera sportu ...... 163

Rozdział szósty. Sport a religia w kulturach polskiej i amerykańskiej Cechy wspólne piłki nożnej i baseballu ...... 183 Fani – wierni ...... 192 Kibicowanie w Polsce i w USA ...... 203 Sport jako religia ...... 211 Zakończenie ...... 219 Bibliografia ...... 221 Filmografia ...... 239 Wstęp

Możemy założyć, że nie ma ani nie było na świecie kultury, której obce byłyby zjawiska takie jak praktyki rytualne, wierzenia mityczne oraz kult bohaterów. Po- dobnie ma się rzecz z szeroko pojętym współzawodnictwem, które różne kultury kierują w kanały zachowań akceptowalnych dla ogółu, a przede wszystkim niena- ruszających zwartości grupy. Jednym z nich jest sport. Celem niniejszej rozprawy jest wniknięcie w zjawisko współczesnego sportu i dowiedzenie prawdziwości tezy, że sport jest czymś więcej niż tylko (zdaniem niektórych) niewyszukaną rozrywką. Założeniem, które postaram się zanalizo- wać, jest przekonanie, iż sport w swojej istocie stanowi dla współczesnego czło- wieka – Amerykanina, Polaka, jak i przedstawiciela innych narodów – coś o wiele ważniejszego. Wydarzenie sportowe jest rytuałem mającym wiele cech tradycyj- nie pojmowanego rytuału religijnego. Co więcej, jest ono żywą inscenizacją mitu bohaterskiego, z kluczową rolą herosa, który poprzez mężne czyny obdarza ludz- kość szczęściem. Spróbuję się też zastanowić, czy rytuał ten ma charakter świecki, czy też może wręcz religijny, lub czy posiada jedynie pewne cechy tego drugiego. W publikacji zajmę się sportem jako zjawiskiem niezwykle doniosłym kultu- rowo, niosącym ze sobą niezmierzony potencjał kształtowania zachowań człon- ków kultury. Dokonam tego, porównując dwie dyscypliny sportowe – baseball i piłkę nożną, popularne w Stanach Zjednoczonych i w Polsce. Sport zostanie tu zatem ukazany przez pryzmat dwóch dyscyplin bardzo cenionych także w innych kręgach kulturowych. Są one reprezentatywne, gdyż piłka nożna jest niezwykle popularna w Polsce, a baseball cieszy się ogromnym powodzeniem w USA. Obie gry aspirują do miana sportów narodowych, o czym świadczą statystyki uczest- nictwa oraz intensywność, z jaką przeżywane są mecze1. W rozdziale pierwszym przedstawię zjawisko sportu – poprzez analizę głów- nie piłki nożnej i baseballu – w kontekście jego historycznego rozwoju. Prześledzę

1 Należy zaznaczyć, że stosowanie określenia „sport narodowy” w odniesieniu do piłki nożnej upra- wianej w Polsce jest zwykle uważane za nadużycie, gdyż sport ten genetycznie wywodzi się z tradycji innego narodu. Termin ten używany jest jednak niekiedy potocznie w znaczeniu „dyscyplina sportowa numer jeden, najważniejsza dla danego narodu”. 8 Wstęp kształtowanie się sportu w jego różnorodnych odmianach, poczynając od czasów najdawniejszych. Opierać będę się tutaj na opracowaniach z zakresu ogólnej his- torii sportu oraz na wydawnictwach o charakterze encyklopedycznym. Istoty mitu omówię w rozdziale drugim. Wykorzystam przykłady z istnieją- cych mitologii, podejście antropologiczne reprezentowane m.in. przez Bronisła- wa Malinowskiego, wreszcie propozycje o charakterze teoretycznym autorów ta- kich jak np. Roland Barthes i Mircea Eliade. Konstrukcji kulturowego zjawiska rytuału dokonam w rozdziale trzecim. Pod- stawą rozważań będzie refleksja teoretyków antropologii – Arnolda Van Gennepa i Victora Turnera. Szczególnie istotna dla pojęcia rytuału reprezentowanego w ni- niejszej pracy jest teoria biogenetycznego strukturalizmu zaproponowana przez Eugene’a d’Aquiliego i in. Jeśli chodzi o mające fundamentalne znaczenie dla niniejszej rozprawy zja- wisko rytuału, przeanalizuję istotę i rodzaje zjawisk rytualnych występujących w sporcie oraz okoliczności ich występowania, zwrócę także uwagę na przestrzeń i czas rytualnych zawodów sportowych. W analizie mitu i rytuału szczególny nacisk położę na społeczeństwa, gdzie mit i rytuał są żywe, a więc na tak zwane społeczeństwa prymitywne. Wychodząc od nich, przejdę następnie do społeczeństw nowoczesnych, szukając w nich tego, co pozostało z czasów prehistorycznych. Bohater kultury będzie przedmiotem rozważań zaprezentowanych w rozdzia- le czwartym. Za podstawę posłużyły zarówno podejścia obecnie uważane za his- toryczne, jak Thomasa Carlyle’a przedstawione w jego dziele Bohaterowie. Cześć dla bohaterów i pierwiastek bohaterstwa w historii2, jak i nowsze. Współczesną antropologię reprezentują Lord Raglan i Joseph Campbell, natomiast refleksję ba- dacze współczesnej kultury popularnej, np. Daniel J. Boorstin, Marshall Fishwick, Robert Warshow i Dixon Wecter. Postaram się udowodnić, że bohater kultury masowej, również heros sportu, nosi w sobie znamiona mitycznego bohatera kulturowego. Wielbionego zawodni- ka obdarza się cechami mitycznymi. Podobnie jak opiewani przez eposy rycerskie herosi, on także odbywa legendarną drogę, aby po serii zmagań z przeciwnikiem i własnymi słabościami (gdzie ważną rolę odgrywają cechy charakteru, np.: odwa- ga, zdolność do podejmowania ryzyka, poświęcenie), przynieść swojemu ludowi cenny skarb. W tym szczególnym przypadku owym skarbem jest sukces sportowy – stanowiący dla ludzi wielkie dobro w chwili odniesienia zwycięstwa, lecz wciąż żywy także długo później, za sprawą przywoływania w pamięci przez kibiców. Szczególną uwagę zwrócę na powroty bohaterów sportowych porównywalne z triumfalnym powrotem herosa po zabiciu smoka. Jeden i drugi to momenty niezwykle ważne, chlubne, pełne radości oraz innych intensywnych emocji, które

2 T. Carlyle, Bohaterowie. Cześć dla bohaterów i pierwiastek bohaterstwa w historii, tłum. T. Macios, Zielona Sowa, Kraków 2006. Wstęp 9 po pewnym czasie stają się swoistą mieszanką historyczności i mityczności; inny- mi słowy historyczność przyobleka się w nich w szatę mityczną – owe rozważania będą stanowić treść rozdziału piątego. Zanalizowawszy mit, rytuał i postać bohatera, będę mógł w ostatnim rozdziale osądzić, czy sport kumuluje w sobie owe zjawiska. Przyjrzę się tu zachowaniom i wierzeniom kibica, porównując go do uczestnika religijnych praktyk rytualnych i spróbuję dociec, w jakim stopniu sport jest zjawiskiem religijnym. W badaniach posłużyłem się całym spektrum dostępnych materiałów o cha- rakterze źródłowym, szczególny nacisk kładąc na osobiste przeżycia sportowców spisane w biografiach, pamiętnikach, blogach internetowych, wywiadach praso- wych, artykułach. Innym źródłem są opinie kibiców, dla których sport stanowi treść życia. Ważną funkcję w zapoznawaniu się z ich poglądami spełniły kibi- cowskie fora internetowe i czasopisma. Szczególnie doniosłe okazały się infor- macje uzyskane bezpośrednio od kibiców podczas wywiadów przeprowadzonych przeze mnie szczególnie z fanami Korony Kielce, drużyny piłkarskiej z mojego rodzinnego miasta. Zapewne istotną rolę w podjęciu niniejszego tematu odegrał fakt, że jak dale- ko wstecz sięgam pamięcią, zawsze interesowałem się sportem, w szczególności piłką nożną, a jedne z najpiękniejszych wspomnień z czasów dzieciństwa to te związane z piłkarskimi mistrzostwami świata w 1982 roku, na których znakomity występ polskiej drużyny, mającej w składzie tak autentycznych bohaterów, jak Boniek, Młynarczyk i Lato, wywołał wśród kibiców narodową euforię. Pragnę gorąco podziękować Panu Profesorowi Markowi Gołębiowskiemu. Jego osobie zawdzięczam inspirację do podjęcia tego tematu badawczego i nieocenio- ną pomoc na każdym etapie powstawania pracy. Podziękowania za poświęcony czas, cenne sugestie oraz wskazanie istotnie ważnych materiałów i pomoc w ich uzyskaniu kieruję również pod adresem Pana Profesora Wojciecha Lipońskiego. Dziękuję też za cenne uwagi Panu Profesorowi Piotrowi Skurowskiemu. Podzię- kowania należą się także wszystkim, którzy w jakimkolwiek stopniu przyczynili się do powstania niniejszej pracy, kibicom, którzy zechcieli podzielić się swoimi cennymi uwagami dotyczącymi sportu i wreszcie moim Rodzicom.

Rozdział pierwszy Piłka nożna i baseball w perspektywie historii sportu

Kilka uwag na temat istoty i genezy sportu

Sport, porywając miliony entuzjastów szukających lepszego, ciekawszego, upo- rządkowanego świata, wyznaczał przez wieki kierunki założeń nowego rodzaju widowisk, z odmienną od teatru dramaturgią – nieznany jest tu bowiem przebieg i wynik zawodów – specyficzną estetyką ruchu, bogactwem rozmaitych rytuałów i zachowań rozsianych w ogromie dyscyplin. Dramatyzm zawarty w sporcie po- woduje nasilenie emocji, zarówno podczas wielkich imprez, jak i lokalnych, zwią- zanych z występami miejscowych ukochanych klubów, oraz wzmaga integrację – skupienie się narodów i grup wokół tych wydarzeń. Sport w całej swej historii wywołuje w ludziach zapał, wszechogarniający en- tuzjazm uświęcony tradycją kulturową i tworzący się w interesie społeczności, którą mogą być naród, lokalna grupa lub klub sportowy. Zapał powstaje, gdy ma miejsce jakieś zagrożenie dla wartości ważnych dla danego człowieka, gdy po- jawia się np. jakiś wróg narodu lub rywal drużyny sportowej. Potęgowany jest często przez udział charyzmatycznych postaci – wodza (np. grupy kibicowskiej) albo bohatera (mistrza – często lidera drużyny sportowej) i dużą liczbę podobnie myślących zapaleńców. Im jest ich więcej, tym większa chęć działania (co można zaobserwować także w stadach zwierząt). Zapał to, jakże powszechne wśród kibi- ców, uczucie wyzwolenia od trosk życia codziennego i gotowość rzucenia wszyst- kiego, aby móc zrealizować swoje dążenia bez względu na przeszkody. W takim przypadku niezwykle często rozumowe rozważanie i wszelkie zahamowania są osłabione i stłumione1. Tak więc, jak stwierdził Marshall Fishwick, „sport nadaje życiu formę i treść” oraz „angażuje czas, energię i pieniądze ludzi o wiele bardziej niż nauka”2.

1 K. Lorenz, Tak zwane zło, tłum. A. D. Tauszyńska, PIW, Warszawa 1996, s. 301–302. 2 M. Fishwick, The Hero, American Style, Mc Kay, New York 1969, s. 180. Tłumaczenia tego i innych cytatów pochodzą od autora (jeśli nie zaznaczono inaczej). 12 Rozdział pierwszy. Piłka nożna i baseball w perspektywie historii sportu

Jak już wspomniałem, ludzi porywają czempioni – współcześni bohaterowie, często charyzmatyczne indywidualności podziwiane i naśladowane przez kibi- ców. Ich umiejętności, spryt, mądrość boiskowa, nietuzinkowe zagrania są tema- tem długich analiz, często zapadają w pamięć bardziej niż inne, wydawałoby się ważniejsze, rzeczy. Który Polak nie wie, kim jest lub inny wir- tuoz polskiej piłki? Duży procent naszego społeczeństwa przechowuje też w pa- mięci jak skarb cenne momenty z chwalebnej przeszłości polskiej piłki, będące udziałem wybitnych futbolistów. Sport jest więc dziedziną niezwykle oryginalną, w której człowiek jest głęboko zanurzony. Na pytanie „Czy jest możliwe normalne życie bez sportu?” ciśnie się na usta odpowiedź „Nie”, mimo że sport objawia czasem swój negatywny i destruk- cyjny charakter w takich zjawiskach jak: pogarda dla przeciwnika, rezygnowanie z godności i ciepłych uczuć, krzywda wyrządzana rywalowi, przekupstwo, niedo- zwolony doping (wspomaganie się zabronionymi środkami farmakologicznymi), szowinizm, patologie społeczne, zanik uczuć wyższych. Przykładem nieprawego sportu były walki gladiatorów w rzymskim Koloseum. Znaczenie i ranga sportu wciąż rośnie we współczesnym świecie, co roztacza nieograniczone perspektywy. Nikt nie jest bowiem w stanie przewidzieć, jakie nowe formy rywalizacji sportowej pojawią się wraz z postępem cywilizacji – czy będą to np. wyścigi statków kosmicznych lub zawody na planetach innych niż Ziemia. Kiedyś ruch fizyczny spełniał funkcje utylitarne – zapewniał przeżycie. Dziś, pomijając utylitaryzm sportów profesjonalnych (uprawianie sportu, aby utrzymać siebie i rodzinę), jest czymś innym. Wzbudza emocje, dostarcza prze- żyć i odrywa od rzeczywistości, zachwyca, daje zdrowie (amatorska rekreacja). Z dużym prawdopodobieństwem można zaryzykować tezę, że sport nigdy nie zniknie z życia ludzi, gdyż – choć jego cele i podejście do niego były różne przez wieki – ludzie nie byli w stanie bez sportu żyć. Sport tworzy rzeczywistość, która ciągle ewoluuje. Widzimy ciągły postęp metod szkoleniowych, standardu opieki medycznej towarzyszącej sportowcom, m.in. coraz lepsze metody odnowy biologicznej. Wyniki sportowe w wielu dys- cyplinach – niejednokrotnie niezwykle wyśrubowane – są wciąż poprawiane. Po- wstają nowe sporty, nowe dyscypliny stają się popularne, a niektóre stare odcho- dzą w niepamięć. Sport jest jednym z najszerszych i najpowszechniejszych zjawisk kulturowych i społecznych współczesnego świata; jednakże, zdaniem Wojciecha Lipońskie- go, jest to zaniedbana, niedoceniona dziedzina, gdy chodzi o analizę naukową – umiejscowiona nisko w hierarchii zjawisk badanych przez nauki humanistyczne. Choć stanowi dla nich fascynujące pole badań, nigdy nie cieszył się ich zaintere- sowaniem. Wielu badaczy uważało sport za dziedzinę błahą, analizowano więc biologiczną istotę ciała ludzkiego, pomijano zaś jego związki z otoczeniem kultu- rowym i społecznym. Lipoński zauważył, że sport ignoruje m.in. filologia (co jest Kilka uwag na temat istoty i genezy sportu 13 szczególnie widoczne np. w filologii polskiej). Owo zaniedbanie usiłują w ostat- nich dziesięcioleciach nadrobić socjologia i kulturoznawstwo, a przede wszyst- kim historia sportu, czego efektem są publikacje coraz większej liczby prac na- ukowych poświęconych temu zagadnieniu3. Status sportu stopniowo się podnosi. Choć w niektórych kręgach nadal nie znajdują zrozumienia pewne jego aspekty, jak np. obsesyjne kibicowanie, powoli przestaje być zjawiskiem lekceważonym przez elity naukowe. Istnieje wiele definicji sportu. Według Słownika Języka Polskiego są to „ćwicze- nia i gry służące podnoszeniu i nabywaniu sprawności fizycznej i wyrabianiu pew- nych cech charakteru, jak wytrwałość, lojalność, nawyk przestrzegania reguł”4. Z kolei Encyclopaedia Britannica definiuje sport jako „powszechną formę rekre- acji i jeden z rodzajów wyrażania dążenia do samodoskonalenia się”5. Wydaje się jednak, że jest on zjawiskiem o wiele bardziej złożonym. Według Encyklopedii Socjologii

Złożona natura sportu z trudem poddaje się syntezującej interpretacji. Na przeszko- dzie stoi fakt, że sport ma wiele odmian i pełni wiele funkcji. Przejawia się w postaci zabawowej, kiedy to na plan pierwszy wysuwa się nie współzawodnictwo w dążeniu do uzyskania dobrego wyniku, ale interakcja między jednostkami i zespołami, której celem jest radość bycia razem, ekspresja osobowości oraz kinetyczne doznania he- donistyczne. Manifestuje się w formie czystej gry o charakterze perfekcjonistycznym ze względu na wymogi nie tylko sprawnościowe, ale także moralne. Wreszcie funk- cjonuje jako rodzaj pracy mającej na celu efekty pragmatyczne, głównie materialne. Ta wielopostaciowość sportu sprawia, że jest on analizowany z różnych perspektyw teoretycznych i aksjologicznych, a przede wszystkim staje się przedmiotem zaintereso- wania różnych nauk: przyrodniczych, technicznych, społecznych i humanistycznych. Wiedza o sporcie osiągana w obrębie poszczególnych nauk jest zatem z konieczności jednoaspektowa i fragmentaryczna...6

Ściśle związany z naturą człowieka sport jest ważną ekspresją wrodzonej mu potrzeby dynamiki, jest zatem jedną z form manifestowania ludzkiego bytu, bar- dziej poprzez wysiłek fizyczny niż intelektualny (choć istnieją też gry np. planszo- we lub karciane uznawane za sport)7. Jest ważnym obszarem życia społecznego jako zjawisko ponadklasowe, ponadnarodowe i ponadczasowe. Dzieje ludzkich

3 W. Lipoński, Rochwist i palant. Studium etnologiczne dawnych sportów i gier ruchowych na tle tra- dycji europejskiej, Akademia Wychowania Fizycznego im. Eugeniusza Piaseckiego w Poznaniu, Poznań 2004, s. 40–44. 4 Sport, w: Słownik języka polskiego PWN [CD-ROM], wersja 1.0, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2004. 5 Sport, w: Encyclopaedia Britannica, Vol. 21, The University of Chicago, Chicago 1968. 6 Z. Krawczyk, Sport, w: Encyklopedia Socjologii, red. Z. Bokszański, Oficyna Naukowa, Warszawa 2000, s. 112. 7 W. Lipoński, K. Sawala, Wstęp, w: Encyklopedia sportów świata, t. 1, Agora, Poznań–Warszawa 2008. 14 Rozdział pierwszy. Piłka nożna i baseball w perspektywie historii sportu kultur, rozumiane jako całościowy proces funkcjonowania człowieka, to zarazem historia zjawiska określanego mianem kultury fizycznej. Sport stanowi element kultury, który swym zasięgiem obejmuje wszelką aktywność ruchową, zarówno w ramach sportu profesjonalnego, jak i wychowania fizycznego, rekreacji, turys- tyki i rehabilitacji. Historia sportu jest tak długa, jak historia ludzkości, jako że sport obejmuje podstawowe ludzkie umiejętności rozwijane ze względu na różnego rodzaju ko- rzyści płynące dla człowieka. Zdaniem Ojca Świętego Jana Pawła II „sport jest z pewnością jednym z ważniejszych zjawisk, zdolnym przekazywać bardzo głę- bokie wartości językiem powszechnie zrozumiałym. Może być nośnikiem wznio- słych ideałów humanistycznych i duchowych”8. Samo słowo „sport” wywodzi się z łacińskiego disporto, a następnie disporte, co oznacza wyjście poza miasto w celu zażycia świeżego powietrza, ruchu i przy- jemności. W 1066 roku, wraz z inwazją francuskojęzycznych rycerzy Wilhelma Zdobywcy, słowo to trafiło do Anglii, gdzie w XVI wieku przybrało obecny kształt sport. W Anglii też znajdują się pierwsze świadectwa użycia tego wyrazu. Do reszty Europy słowo to przeszło za pośrednictwem języka francuskiego w XVIII wieku; w XIX wieku trafiło do Niemiec, a następnie do Polski9. W polskiej lek- sykografii udokumentowano je po raz pierwszy w 1866 roku w Encyklopedii Po- wszechnej Samuela Orgelbranda10. Korzeni sportu należy szukać w działaniach człowieka (jak i wielu innych żyjących organizmów) uznawanych za podstawowe: w zdobywaniu pożywie- nia i w walce (o partnera seksualnego oraz w obronie terytorium), które to – agresywne w swej istocie – następnie u wyższych organizmów poddawane są stopniowej rytualizacji. Warto też zauważyć, że zrytualizowanie agresji, aby po- wstrzymać się od agresji fizycznej, zaczyna się już w świecie zwierzęcym, co było przedmiotem badań etologa Konrada Lorenza. Walka wśród zwierząt związana jest przede wszystkim z konkurencją między osobnikami należącymi do tej sa- mej społeczności, gdzie osobniki wygrywające uzyskują przewagę w hierarchii. W konsekwencji wyodrębnienie silnych liderów odgrywa dużą rolę w utrzyma- niu gatunku. Nie neguje to oczywiście faktu istnienia również rozmaitych form walk między odmiennymi gatunkami zwierząt, rozgrywających się np. w relacji drapieżnik–ofiara11. Można zatem, na podstawie zacytowanych przykładów, pokusić się o stwier- dzenie, że rytualizacja zachowań zwierząt i ludzi leży u źródeł wielu aspek- tów ludzkiego życia; dotyczy to również wielu przejawów sprawności fizycznej,

8 Jan Paweł II, Oblicze i dusza sportu, w: Społeczny wymiar sportu, red. Z. Dziubiński, SALOS RP, Warszawa 2003, s. 6. 9 Z. Dziubiński, Jana Pawła II filozofia i teologia sportu, w: ibidem, s. 82. 10 Ibidem. 11 K. Lorenz, Tak zwane zło, s. 23–74, passim. Kilka uwag na temat istoty i genezy sportu 15 a w dalszej perspektywie sportu. Aktywność fizyczna – ruch, zabawa, współza- wodnictwo – towarzyszy człowiekowi od czasów zamierzchłej prehistorii, od epoki paleolitu12. Holenderski historyk kultury Johan Huizinga położył nacisk na rolę, jaką od- grywała i odgrywa zabawa w życiu człowieka. Stwierdził on: „Od dawna już i we wzrastającym stopniu umocniło się we mnie przekonanie, że kultura ludzka po- wstaje i rozwija się w zabawie i jako zabawa”13. Zabawa była więc, jak się wydaje, elementem życia już w społecznościach archaicznych, choć nie jest wyłączno- ścią homo sapiens. Wystarczy popatrzeć na igrające, walczące na niby, a przy tym uczące się życia zwierzęta, aby uzmysłowić sobie, że zabawa poprzedza pojawie- nie się człowieka. Według Huizingi ludzka kultura zaczyna się od gry i zabawy, wyrasta na ich podłożu. Zdefiniował on zabawę w następujący sposób: „Zabawa jest dobrowolną czynnością lub zajęciem, dokonywanym w pewnych ustalonych granicach czasu i przestrzeni według dobrowolnie przyjętych, lecz bezwarunko- wo obowiązujących reguł, jest celem sama w sobie, towarzyszy jej zaś uczucie napięcia i radości i świadomość ‘odmienności’ od ‘zwyczajnego życia’”14. Teorii zabawy jest jednak mnóstwo. Różni badacze kładli nacisk na różne jej aspekty – możemy więc mówić np. o zabawie jako katharsis, oczyszczeniu z nagromadzo- nych emocji, rozładowaniu agresji (Karl Menninger i Konrad Lorenz15), a także jako o poszukiwaniu stymulacji, niebezpiecznych przeżyć i silnych wrażeń (Mar- vin Zuckerman16). Do tego wątku jeszcze powrócę przy okazji omawiania roli ryzyka w życiu bohatera. Poczynając już od najdawniejszych czasów, nie sposób chyba znaleźć społecz- ności, które nie lubiłyby zabawy i rywalizacji (wyłączyć należy jedynie te wspól- noty religijne, których dogmaty uważają zabawę za źródło zła). Każde dziecko, zanim uświadomi sobie swoją cielesność, najpierw bawi się, sięgając po wszystko wokół, ponieważ budzi się w nim ciekawość życia; dziecko nie rozpoznaje jeszcze zabawki jako takiej, jest nią bowiem wszystko. W ten sposób ujawnia się natural- ny pęd do zabawy, witalna siła dążenia do ruchu. Można przyjąć, że każdy człowiek rozpoczyna swoją przygodę ze sportem właśnie poprzez zabawę w sposób spontaniczny, wkraczając w inną rzeczywis- tość i czas, ponieważ zabawa jest oderwana od codziennego życia. Stopniowo jednostka nabiera coraz większej sprawności i zaczyna porównywać się z inny- mi. Swoje umiejętności następnie sprawdza poprzez rywalizację. Liderami grup

12 E. Cashmore, Making Sense of Sports, Routledge, London 1996, s. 54. 13 J. Huizinga, Homo Ludens. Zabawa jako źródło kultury, tłum. M. Kurecka, W. Wirpsza, Czytelnik, Warszawa 1985, s. 7. 14 Ibidem, s. 48–49. 15 K. Menninger, Man against Himself, Harcourt, New York 1985; K. Lorenz, On Aggression, Bantam Books, New York 1971. 16 M. Zuckerman, Behavioral Expressions and Biosocial Bases of Sensation Seeking, Cambridge Uni- versity Press, Cambridge 1994. 16 Rozdział pierwszy. Piłka nożna i baseball w perspektywie historii sportu dziecięcych są zazwyczaj dzieci najsprawniejsze ruchowo. Obejmują przywódz- two i cieszą się szacunkiem pozostałych (człowiek dorosły również uzyskuje uznanie otoczenia, jeśli jest sprawny w aktualnie cenionych i modnych dyscy- plinach sportu17). Choć często bywa lekceważona jako bezproduktywne i niewłaściwe spędzanie wolnego czasu lub wręcz jego strata, zabawa jest jednym z najważniejszych ele- mentów ekspresji kultury danego ludu, wyraża bowiem jego charakter, witalność; jest zatem warunkiem jego zdrowia psychicznego i fizycznego. Daje ludziom moż- liwość rozwijania kreatywności i osiągnięcia zadowolenia. Na długo przed poja- wieniem się dzieła Huizingi pt. Homo Ludens Polak Eugeniusz Piasecki, profesor medycyny, ekspert higieny Ligi Narodów, założyciel pierwszej polskiej uczelni sportowej w 1911 roku, w Srebrnej Księdze Sokoła Poznańskiego zawarł swoje pio- nierskie obserwacje dotyczące zabawy: „Człowiek jest pełnym człowiekiem tylko w zabawie [...]. Jeśli zabawa dopiero okazuje nam całego człowieka – poznamy więc wartość jego, widząc, czem i jak się lubi bawić”18. Podsumowując, bez względu na sposób traktowania zabawy, jeśli wziąć pod uwagę wszystkie wymienione aspekty tego zjawiska, wydaje się faktem niezaprze- czalnym, że ma ona głęboki sens egzystencjalny – kształtuje życie człowieka i jest ważnym elementem w wielu jego przejawach.

Zarys historii piłki nożnej

Dyscyplinami sportowymi, które stanowią treść życia wielu ludzi na całym świecie i na które położono nacisk w niniejszej pracy, są piłka nożna i baseball. Na sport będę zatem patrzeć przez pryzmat owych dwóch dyscyplin. Piłka nożna jest sportem ogólnoświatowym, ale kontynentami uważanymi za prawdziwą bazę jej najgorętszych adoratorów są Europa i Ameryka Południowa (dlatego też każde mistrzostwa świata to tak naprawdę rywalizacja pomiędzy tymi dwoma konty-

17 Dla przykładu, w kręgach młodzieżowych ceni się kulturystykę, a więc modne jest chodzenie na siłownię; w kręgach politycznych i biznesowych w dobrym tonie jest gra w tenisa, gdyż to właśnie na korcie załatwia się wiele spraw. Kiedy w danym mieście drużyna sportowa (np. piłkarska) zaczyna odnosić sukces, na stadionie pojawia się wielu kibiców, którzy nigdy wcześniej nie interesowali się pił- ką nożną, co wśród „prawdziwych” kibiców budzi podejrzenia, że ich zainteresowanie wzięło się tylko z czystego koniunkturalizmu – krótko mówiąc, w danym momencie jest modne lub w dobrym tonie po- jawić się na stadionie. Prawdziwi kibice mówią o tych ludziach lekceważąco – „piknikowcy”. Archiwum własne autora, zebrane podczas badań własnych, wywiadów z kibicami piłkarskimi Korony Kielce. 18 E. Piasecki, Zabawa jako czynnik społeczny, w: Srebrna Księga Sokoła Poznańskiego, Poznań 1911, s. 116–117, cyt. za: W. Lipoński, Stan polskiej wiedzy antropologicznej o zabawie w zderzeniu z jej anglo- saskimi ujęciami teoretycznymi, w: Antropologia sportu, red. Z. Dziubiński, SALOS RP, Warszawa 2002, s. 221. Zarys historii piłki nożnej 17 nentami)19. Baseball jest również popularny w wielu krajach na całym świecie, ale najwięcej emocji wywołuje i największą bazę fanów ma w Ameryce Północnej oraz w Azji i na Karaibach. Choć sporty te różnią się w wielu aspektach, mają też wiele cech wspólnych. Od dawien dawna socjologowie i psychologowie próbują znaleźć odpowiedzi na pytania: „Dlaczego piłka nożna jest tak niezmiernie popularna na całym świe- cie?”, „Dlaczego ta popularność ciągle wzrasta?” i „Dlaczego właśnie ta gra wy- wołuje takie emocje?”. Bez wątpienia, dla całej rzeszy kibiców jest to sport numer jeden. Piłka nożna zachwyca, porusza, dla wielu jest pasją, dla niektórych – co wykażemy w dalszej części pracy – prawie religią. „Ze sposobu, w jaki ludzie roz- mawiają o piłce nożnej, mógłbyś wywnioskować, że rezultat meczu jest kwestią życia i śmierci. Oni nie rozumieją, to coś o wiele więcej”20 – słowa Billa Shankleya (dawnego menadżera FC Liverpool) dobrze ilustrują postawę fanów w stosunku do tego sportu. Według Janusza Czapińskiego hamburger i piłka nożna mają ze sobą wiele wspólnego:

Smakują tak samo milionom ludzi na wszystkich kontynentach. Wszędzie są te same przepisy, te same emocje, ta sama bułka z sezamem i ten sam keczup. Piłka nożna, jak amerykańskie fast food, nieustannie zdobywa świat21.

Widownię, bez względu na kraj, stanowią zazwyczaj osoby same grające w pił- kę; mogą więc tym goręcej utożsamiać się z bohaterami widowiska i krytycznie ich oceniać. Kluby piłkarskie na całym świecie stały się elementem tożsamości swych graczy i kibiców, których lojalność może trwać całe życie. Choć futbol jest grą zespołową, istnieje w nim miejsce na indywidualną wirtuozerię i sławę. Co jakiś czas zaczyna więc czarować kibiców jakieś nowe „cudowne dziecko” piłki nożnej.

19 Warto podkreślić rolę piłki nożnej w Brazylii, gdzie ma ona status niemal religii. Piewcą czaru la- tynoskiego, a szczególnie brazylijskiego futbolu, jest polski redaktor z długim stażem dziennikarza spor- towego Tomasz Wołek, którego zdaniem „Mieszanka rasowa, z dużym udziałem czynnika murzyńskie- go i kreolskiego sprawia, iż w zabawie tej objawiają się charakterystyczne atrybuty: naturalna miękkość i harmonia ruchów, przyrodzona gibkość i zwinność, iście taneczna elegancja. Towarzyszą temu tak właściwe Brazylijczykom cechy, jak fizyczna zmysłowość, kult ciała, zamiłowanie do wizualnego efektu na granicy akrobacji, skłonności do żonglerskich popisów w iście prestidigitatorskim stylu, baletowa wręcz elegancja i harmonia ruchów, wzrastanie w kulturze muzycznej i tanecznych tradycjach samby czy capoeiry. Dopiero to wszystko, wymieszane w trudnych do zdefiniowania proporcjach, tworzy ten jedyny w swoim rodzaju karnawałowy czar, ową nieporównaną magię piłkarskiego, niepowtarzalnego spektaklu”. Ważną rolę odgrywają też klimat, gdyż w Brazylii można grać przez cały rok, i bieda, z któ- rej tysiące młodych chłopców chcą się wyrwać poprzez sport, który jest „demokratyczny”, w którym wszystko zależy od własnych umiejętności, a nie od koligacji. T. Wołek, Posłowie, w: T. Mason, Pasja milionów. Piłka nożna w Ameryce Południowej, tłum. P. Bratkowski, Marabut, Gdańsk 2002. 20 Cyt. za: Soccer! The Game and the World Cup, Rizzoli International Publications, New York 1994, s. 1. 21 Piłka Globalna, „Wprost” 1998, z 14 czerwca, s. 64 – rozmowa z J. Czapińskim. 18 Rozdział pierwszy. Piłka nożna i baseball w perspektywie historii sportu

Piłka nożna jest grą prostą, jeśli chodzi o reguły. Pominąwszy przypadek pro- fesjonalnych gier, jedynym potrzebnym sprzętem jest piłka lub cokolwiek okrą- głego (można grać nawet owocem, kamieniem i innym przedmiotem). Chłopcy organizujący mecz piłki nożnej w zasadzie nie potrzebują prawdziwej bramki. Często szerokość ulicy, znaki kredą na ścianie, sterty ubrań albo wetknięte w zie- mię kije służące za słupki są w zupełności wystarczające. Ich kostium to koszulka, spodenki, skarpety i buty – oficjalnie wymagane są wprawdzie getry i korki, lecz, ponownie, tego rodzaju strój nie ma znaczenia w amatorskiej grze. Reguły wy- magają po prostu od graczy, aby nie zakładali na siebie czegokolwiek, co mogłoby stwarzać jakieś zagrożenie dla innych. Jasno sprecyzowane są również reguły do- tyczące fauli, w czym zawiera się powalanie przeciwnika na ziemię z użyciem rąk lub kopnięć, co jednak jest czasem różnie interpretowane przez sędziów, którzy znajdują się niejednokrotnie w ogniu krytyki. Do gry potrzebna jest jakaś otwarta przestrzeń – pole, łąka, plac miejski, podwórko – które może służyć jako boisko piłkarskie, co czyni grę łatwo dostępną dla każdego. Dużym plusem piłki nożnej (w porównaniu do innych sportów) jest jej konserwatyzm. Do 1903 roku powsta- ły wszystkie podstawowe przepisy, które, choć modyfikowane, w zasadniczym zrębie obowiązują po dziś dzień22. Podsumowując, na piękno piłki nożnej składają się: jej prostota, dostępność, stałość reguł oraz nieprzewidywalność. Nieprzewidywalne wyniki – częste nie- spodzianki, gdzie teoretycznie słabsze zespoły wygrywają z pewnymi faworytami dzięki swojemu uporowi i ambicji – dodają tej dyscyplinie pikanterii. Co należy szczególnie podkreślić, piłka nożna jest jedną z najinteligentniejszych gier, wy- magającą strategicznego umysłu, gdzie liczba możliwych rozwiązań jest nieogra- niczona. Oczywiście należy też odnotować, że sport ten jest źródłem wielu negatyw- nych zjawisk. Przejawiają się tam nacjonalizmy i narodowe urazy. W skrajnych przypadkach – o czym pisał już Ryszard Kapuściński w Wojnie futbolowej – pił- ka nożna może nawet wywołać zbrojne konflikty, jak ten pomiędzy Salwadorem i Hondurasem23. Często na trybunach pojawiają się faszystowskie okrzyki i trans- parenty; dochodzi też do aktów przemocy. Ponadto futbol jest zdominowany przez pieniądz. W ostatnich dziesięcioleciach budżety klubów, zarobki piłkarzy i prawa do telewizyjnych transmisji meczów wręcz eksplodowały, co spowodo- wało, że piłka stała się biznesem, gdzie liczy się głównie wynik, a nie piękno gry. Oprócz tego w wielu krajach ligi piłkarskie są wręcz przeżarte przez korupcję i co rusz wybuchają kolejne skandale związane z „ustawianiem” meczów. Wszystkie te elementy nie sprawiają jednak, że piłka nożna traci na popularności; jest zatem w tym sporcie jakiś magnetyzm.

22 W. Lipoński, K. Sawala, Encyklopedia sportów świata, t. 10, s. 84. 23 R. Kapuściński, Wojna futbolowa, Czytelnik, Warszawa 2007. Zarys historii piłki nożnej 19

Początki futbolu związane są z pojawieniem się samej piłki jako przedmio- tu. Jednakże nie można stwierdzić z całą pewnością, kiedy piłka pojawiła się po raz pierwszy. Według historyków w niektórych cywilizacjach była ona używana jako symbol życiodajnego boga – Słońca24. Pierwsze pisemne wzmianki na temat zespołowych gier z piłką pochodzą z kontynentu azjatyckiego. W Chinach gra o nazwie tsu-chu25 była popularna w trzecim i drugim milenium przed Chrystu- sem. Nazwa oznaczała kopanie skórzanej piłki nogami, a grę traktowano jako zaprawę wojskową mającą na celu wyrabianie zespołowego ducha ćwiczących. Skórzana piłka (wypełniona piórami lub sierścią zwierząt) miała być odbijana przez graczy tak, aby nie spadła na ziemię przez jak najdłuższy czas. Tsu-chu prze- szła do Japonii i w nieco zmienionej formie została nazwana przez Japończyków kemari. Zyskała popularność szczególnie w pierwszym tysiącleciu p.n.e. i stała się prestiżową rozrywką i umiejętnością, której opanowanie należało do wyższego wykształcenia. Była rozgrywana na placach świątynnych, miała podłoże religijne (kapłani przed jej rozpoczęciem prosili bogów o pokój i pomyślne zbiory). I tsu- chu i kemari miały bardzo mało wspólnego z dzisiejszą piłką z wyjątkiem tego, że były dwie drużyny, a piłkę kopano. Dzięki malowidłom naskalnym wiemy, że inne gry z użyciem piłki istniały w tym samym czasie w Ameryce, północnej Afryce i Indiach26. Niektóre z nich, jak znane w starożytnej Grecji oraz Rzymie fainida, episkyros i harpaston, są uznane przez historyków za najbardziej interesujące prototypy piłki nożnej, które wywarły wielki wpływ na gry z piłką, jakie dotarły do innych części Europy27. Chociaż różniły się między sobą, ich wspólną główną zasadą było wstrzelenie lub wrzucenie piłki za linię bramkową, używając rąk i nóg, robiąc uniki, odbierając ją przeciwnikowi i podając ją sobie wzajemnie. Powinniśmy pamiętać, że owe pro- ste gry zespołowe nie przypominały nowoczesnej piłki nożnej. Nie dziwi zatem fakt, iż do miana ojczyzny piłki nożnej aspiruje kilka krajów, szczególnie An- glia, Francja i Włochy, w których powstały bardziej złożone formy gry. Niemniej jednak większość historyków sportu twierdzi stanowczo, że prawdziwą odmianę piłki nożnej stworzono w Anglii28. W średniowieczu, mimo nieprzychylnego nastawienia Kościoła do sportu i zabawy (szczególnie z piłką), gry stały się niezwykle popularne. Trzeba zazna- czyć, że nie tylko greckie i rzymskie gry miały wpływ na resztę Europy: różne ich odmiany przeniknęły także z północnej Afryki na teren Hiszpanii i Francji za sprawą rozprzestrzeniającego się islamu w VII i VIII wieku. Niektóre lokalne chrześcijańskie kręgi, zdając sobie sprawę, że nie mogą bez końca z owymi forma-

24 W. Lipoński, Humanistyczna encyklopedia sportu, Sport i Turystyka, Warszawa 1987, s. 247. 25 Kronika sportu, red. M. B. Michalik, Kronika, Warszawa 1993, s. 25. 26 W. Lipoński, K. Sawala, Encyklopedia sportów świata, t. 10, s. 64. 27 J. Le Floc’hmoan, La genèse des sports, Petite Bibliotheque Payot, Paris 1962, s. 31–33. 28 W. Lipoński, Encyklopedia sportów świata, Atena, Poznań 2006, s. 365. 20 Rozdział pierwszy. Piłka nożna i baseball w perspektywie historii sportu mi rozrywki walczyć, jako że okazało się to bezcelowe (lub nawet szkodliwe), zde- cydowały się je zaakceptować, a nawet wyciągnąć z nich dla siebie jakąś korzyść. W rezultacie niektórym grom nadano nawet wymiar religijny29. Pierwsze historyczne wzmianki dotyczące początków futbolu we Francji mia- ły miejsce w XII wieku, kiedy w Auxerre podczas Świąt Wielkanocnych biskup podchodzący do ołtarza przerzucał sobie piłkę z jednej ręki do drugiej, a następ- nie rzucał ją w tłum. Złapanie jej stanowiło wielki honor i uważane było za dobrą wróżbę. Następnie wywiązywała się wspólna gra, polegająca na wyrywaniu sobie piłki przez zgromadzony tłum. Wielkanocne gry miały kilka odmian, np. w Niemczech i Normandii istniał zwyczaj przerzucania piłki ponad dachem kościoła do tłumu czekających po dru- giej stronie graczy. Czerpały one z pogańskich świąt odradzającej się po zimie przyrody. Są dowodem na to, że wiele elementów gier pogańskich – jak wspo- mniane symboliczne znaczenie piłki – przeniknęło do chrześcijaństwa. W grach tych dominował odgrywany konflikt pomiędzy ciemnością i jasnością, a więc do- brem i złem (owa dychotomia występuje także w najstarszej znanej w Polsce grze piłkarskiej – palancie, której stara ludowa forma odgrywana dorocznie we wtorek po Wielkanocy zachowała się w Grabowie koło Łęczycy, gdzie boisko dzielone jest na „niebo” i „piekło” i występuje odpowiedni podział drużyn na reprezen- tantów dobrych i złych mocy30). Cechą tych gier było przestrzeganie określonych reguł wzmocnionych religijnymi rygorami31. Warto odnotować, że francuskie piłki, używane powszechnie na dworach i w wielu domach, uważano w średniowieczu za najlepsze (obok włoskich) w Eu- ropie i zaczęto je wytwarzać na większą skalę (dzięki zapiskom z 1292 roku wie- my, że było wówczas 13 takich zakładów w Paryżu)32. Jeśli jesteśmy przy Francji, popularną francuską grą organizowaną w wiekach XIV i XV podczas chrześcijań- skich świąt była soule. Dwie duże drużyny (zwykle całe wsie lub dzielnice miast) miały za zadanie umieścić piłkę – rzucając, uderzając kijami, kopiąc lub przeno- sząc – w wyznaczonej bramce. Mogły ją stanowić bramy miasta lub wieś prze- ciwnika, a także jakieś naturalne obiekty – jezioro, las. Soule była brutalną grą, jako że nie było żadnych reguł ograniczających poczynania uczestników – każde przejęcie piłki, również z zastosowaniem uderzania i pchania przeciwnika, było dopuszczalne. Wkrótce stała się obiektem powszechnego potępienia, co dopro- wadziło do zakazów królewskich i kościelnych ekskomunik33. Co ciekawe, również wielu duchownych brało udział w tego typu grach, co wywoływało dużo zamieszania doktrynalnego. Podczas Rady Ekumenicznej

29 W. Lipoński, Rochwist i palant, s. 160–163. 30 Ibidem, s. 164. 31 Ibidem, s. 163. 32 R. Wroczyński, Powszechne dzieje wychowania fizycznego i sportu, Zakład Narodowy im. Ossoliń- skich, Wrocław 1985, s. 109. 33 W. Lipoński, Encyklopedia sportów świata, s. 365; R. Wroczyński, Powszechne dzieje, s. 110. Zarys historii piłki nożnej 21 w 1485 roku oficjalnie zabroniono gier w piłkę, zwłaszcza „w koszuli i publicz- nie”34. Po pewnym czasie pojawiła się łagodniejsza wersja soule o nazwie jeu de paume. Rozgrywano ją na dziedzińcach, a piłkę uderzano kijami, później zaś ra- kietami. Siłę i brutalność zastąpiła precyzja, a grę uważa się za prototyp tenisa i pochodnych35. We Włoszech niezwykle popularną grą była calcio, narodzona w szesnasto- wiecznej Florencji i przypominająca trochę dzisiejszą piłkę. Rozgrywano ją na publicznych placach otoczonych płotem. Dwie rywalizujące drużyny, z których każda składała się z 27 graczy, tak jak współcześnie podzielone były na formacje: obronę, pomoc i napad. Tylko bramkarzowi wolno było łapać piłkę, inni gracze mogli uderzać ją pięściami. O przestrzeganie reguł dbał sędzia. Graczami mogli być dobrze urodzeni obywatele, których obligowano do utrzymywania sprawnoś- ci cały rok poprzez zróżnicowany trening. Po raz pierwszy w historii sportu sto- sowano jednakowe (w tym samym kolorze) ubrania dla rozróżnienia poszczegól- nych drużyn. Popularność calcio, które rozprzestrzeniło się po całych Włoszech i było opiewane przez poetów, trwała około trzy stulecia, a obecnie słowo calcio oznacza w języku włoskim futbol36. Jednakże, jak już wspomniałem, to Anglicy szczycą się wynalezieniem gry naj- bardziej rozwiniętej i zbliżonej do dzisiejszej wersji piłki nożnej. Choć jej początki (pierwsze odmiany przypominały soule melées starożytnej i średniowiecznej Anglii) są niejasne, istnieje prawdopodobieństwo, że już rzymscy legioniści sprowadzili na Wyspy Brytyjskie swoje gry w piłkę, które mogły się rozwinąć we wczesne odmia- ny piłki nożnej uprawiane regularnie w kilku miastach. Jedna z teorii dotyczących powstania tych gier mówi, że stworzono je w wyniku świętowania zwycięstwa nad Rzymianami (według niektórych legend nad wikingami), a pierwszą piłką była gło- wa dowódcy pokonanego oddziału najeźdźcy. W rozgrywanych – już od I wieku naszej ery – na pamiątkę owego wydarzenia grach piłka symbolizowała przegania- nego wroga37. Piłkę, okrągły przedmiot – zwykle był to zwierzęcy pęcherz, później oprawiony skórą przez szewców – należało umieścić w bramce przeciwnika. Trzeba wspomnieć o powiązaniu sportu z kalendarzem religijnym. Każdego roku na koniec karnawału w zapustny wtorek w Chester, Derby, Alnwick, a także w innych brytyjskich miastach rozgrywano regularnie (prawdopodobnie w wy- niku przejęcia tradycji pogańskich przez chrześcijaństwo) pomiędzy reprezenta- cjami miejscowych parafii mecze, których zażartość dostarczała gawiedzi mnó- stwa emocji38. Nosiły one nazwę piłka tłustego wtorku (Shrove Tuesday Football)

34 R. Wroczyński, Powszechne dzieje, s. 108. 35 Ibidem, s. 111. 36 Kronika sportu, s. 75. 37 W. Lipoński, K. Sawala, Encyklopedia sportów świata, t. 10, s. 80. Zob. też W. Osterloff,Historia sportu, Nasza Księgarnia, Warszawa 1976, s. 181. 38 J. Arlott, The Oxford Companion to Sports and Games, Oxford University Press, Oxford 1975, s. 336. 22 Rozdział pierwszy. Piłka nożna i baseball w perspektywie historii sportu i rozgrywane do dziś w wielu angielskich miastach wciąż stanowią folklorystycz- ne atrakcje39. Gry zyskały dużą popularność nie tylko w miastach podczas świąt, lecz także na prowincji. Wersja futbolu o nazwie hurling at goal była prestiżową i zaciekłą walką między wsiami, przeradzającą się w dzikie krwawe bitwy, w których wy- pchany świński żołądek kopano przez pola i lasy, używając całej przemyślności i bezwzględności, z biciem i przepychaniem włącznie, aby umieścić go w bramce znajdującej się we wsi przeciwnika. Jako że gry stawały się coraz bardziej brutalne, co było źródłem konfliktów, a nawet zamieszek w miastach i na wsiach, zaczęto nakładać na nie oficjalne kró- lewskie zakazy. W 1324 roku Edward II oficjalnie zakazał gry (uznając ją za źródło wszelkiego zła) pod groźbą więzienia. Następcy Edwarda II, jak również królowie szkoccy, próbowali zdusić futbol w zarodku i zachęcić poddanych do uprawiania innych sportów, wydając kolejne edykty, ale nie były one zbyt skuteczne40. Anglicy zakochali się w piłce nożnej, która, jak już wspomniano, była dostęp- na i nie wymagała nakładów finansowych. Nie był to jednak tak godny sport jak calcio we Włoszech. Arystokracja i intelektualiści patrzyli na niego z góry, gdyż mieli własne formy rozrywki, które – jak polowanie – były niedostępne dla zwy- kłych ludzi i w konsekwencji uważane za zajęcia elitarne. Była to sytuacja nieco zbliżona do obecnej, gdzie sport (w tym piłka) jest lekceważony przez niektóre środowiska, przez co pozostaje na marginesie kultury, mimo swej popularności. Niski status piłki nożnej utrzymał się na Wyspach Brytyjskich do XVIII wieku, czego ślady można znaleźć w angielskich dziełach literackich, np. w Królu Lirze Szekspira, gdzie w jednym z dialogów „gracz piłki nożnej” zalicza się do najgor- szych obelg, o czym świadczy jedna z wypowiedzi hrabiego Kentu adresowana do Oswalda: „Ty nędzny graczu w piłkę!”41. W drugiej połowie XVIII wieku angielskie szkoły prywatne, tzw. Public Schools, przyjęły do swoich programów różne wersje piłki nożnej, co radykalnie zmieni- ło sytuację. Synowie arystokratycznych rodzin grali w tę grę w Eton, Winchester i Charterhouse, jako że władze tych szkół przywiązywały dużą wagę do gier zespo- łowych, doceniając ich wartości wychowawcze. Jednakże każda ze szkół rozwinęła własny zestaw zasad (np. niektóre dopuszczały częściowe używanie rąk), więc me- cze międzyszkolne należały do rzadkości. Niemniej pierwsze reguły wyeliminowały brutalność i spopularyzowały zasadę zdrowej sportowej rywalizacji42. Usiłowania mające na celu uporządkowanie reguł gry zaowocowały kilkoma spotkaniami pasjonatów piłki nożnej (np. w latach 1863, 1866, 1870 i 1889 i na początku XX wieku), podczas których podjęto ważne decyzje. Jak się okazało –

39 W. Lipoński, K. Sawala, Encyklopedia sportów świata, t. 10, s. 160–166. 40 Ibidem, s. 81–82. 41 W. Szekspir, Król Lear, tłum. M. Słomczyński, Zielona Sowa, Kraków 2002, s. 30. 42 R. Wroczyński, Powszechne dzieje, s. 190. Zarys historii piłki nożnej 23 o czym już wspomniałem – od tamtego czasu nie było już radykalnych zmian w przepisach, choć wciąż ewoluują one (głównie po to, by ożywić rozgrywkę i wyeliminować grę na czas, czyli na przetrzymanie, którą drużyny piłkarskie są skłonne praktykować w celu utrzymania korzystnego dla siebie rezultatu) z za- chowaniem szacunku dla ducha gry. Kluby i stowarzyszenia piłkarskie zaczęły powstawać w drugiej połowie XIX wieku. Pierwszy na świecie klub piłkarski Sheffield FC (o którym wspomnę jeszcze przy okazji omawiania zjawiska kibicowania) utworzono w 1857 roku, a pierwszą narodową federacją była angielska The Football Association – utwo- rzona w 1863 roku z inicjatywy angielskich drużyn uniwersyteckich, szkolnych oraz klubów43. Następnymi były federacje Szkocji, Walii i Irlandii. Pierwszy międzynarodowy mecz rozegrano 30 listopada 1872 roku pomiędzy Anglią i Szkocją, który zakończył się bezbramkowym remisem44. Z początku, gdy klu- by nie miały jeszcze swoich stałych siedzib, spotykano się przy kościołach lub w pubach, lecz z biegiem lat piłka nożna stawała się coraz bardziej wyrafinowa- ną grą, biorąc pod uwagę różnorodność metod treningowych, wariantów tak- tycznych i analiz. W konsekwencji dzisiejsze mecze przypominają bitwy, gdzie panuje żelazna dyscyplina, a każdy z graczy ma do wypełnienia ściśle określone zadania. Piłka nożna rozprzestrzeniła się na całym świecie za sprawą brytyjskiego ko- lonializmu i na początku XX wieku nadano jej organizacyjne ramy. W 1904 roku przez siedem europejskich krajów została utworzona FIFA (Federation Interna- tionale de Football Association) – światowa organizacja piłki nożnej, po czym licz- ba jej członków zaczęła stale wzrastać. Obecnie obejmuje ona ponad 200 narodo- wych związków45. Piłka nożna przeszła długą drogę i znajduje się w pełnym rozkwicie. Nie jest to już raczej gra ludowa, pogardzana przez elity, lecz zjawisko stanowiące przedmiot dysput słynnych polityków, artystów i innych wybitnych ludzi. Wzbudza emocje zarówno w bogatych, jak i biednych krajach, zwłaszcza w tych drugich stając się remedium na wiele społecznych problemów. Sport ten nie jest zwykłą rozrywką, lecz rytuałem wypełniającym pustkę i pozwalającym przeżyć ekstazę. W wielu zeświecczonych społeczeństwach zastępuje on religię, co tworzy zjawisko nazy- wane przez socjologów futbolizacją społeczeństw. Jeśli chodzi o najważniejsze wydarzenia w historii polskiej piłki nożnej, to na- leży zauważyć, że gra w piłkę zadomowiła się tu dopiero pod wpływem włoskich dworzan królowej Bony. Z zamiłowaniem sport ten uprawiał król Zygmunt III Waza; piłką zabawiali się również ówcześni studenci i czeladź cechowa w mias- tach. Sporządzano ją z wełny lub pakuł i obszywano skórą albo płótnem, a zabawa

43 S. Szczepłek, Moja historia sportu, t. 1: Świat, Presspublica, Warszawa 2007, s. 15. 44 J. Kukulski, Światowa piłka nożna, Sport i Turystyka, Warszawa 1974, s. 30–40. 45 S. Szczepłek, Moja historia sportu, s. 24–25. 24 Rozdział pierwszy. Piłka nożna i baseball w perspektywie historii sportu polegała na rzucaniu i odbijaniu jej. Liczne gry w piłkę w siedemnasto- i osiem- nastowiecznej Polsce obejmowały np. grę w ściankę, żydka, klaskankę, podbijan- kę, palanta i obertankę46. Potwierdzają to tacy szesnastowieczni polscy pisarze, jak Łukasz Górnicki i Mikołaj Rej. To jak ważną funkcję spełniał sport w edukacji młodych polskich szlachciców zostało udokumentowane w dziele Górnickiego Dworzanin polski, w którym au- tor tak nakreślił wizerunek doskonałego dworzanina:

[...] umiejętność z rozmaitemi broniami nie tylko mu [dworzaninowi] sie do potrzeby przygodzi, ale i do krotochwile [turnieju], albowiem bywają na dworze turnieje piesze, turnieje konne, bywa szermowanie, bywają gonitwy przed panem [królem] i oczyma wszytkich ludzi, gdzie iżby się dworzanin dobrze popisał, musi nad to, co jest miano- wane, siła umieć: musi być dobrym jezdcem, musi koń znać, wieść ji [kierować nim] pięknie i kształtownie na nim siedzieć47.

Górnicki podkreślał też wagę umiejętności pływania: „i pływanie zda sie, ja- koby mało użyteczne było, ano jest [a tym czasem jest to] barzo rzecz potrzebna człowiekowi rycerskiemu”48 i innych umiejętności: „dworzanin ma być dobrym zapaśnikiem, dobrym gońcą i wiele innych dobrych rzeczy umieć ma”49; „W tych tedy rzeczach, które mu przystoją, niechaj sie ćwiczy, aby znacznym był miedzy wszytkimi a ludziom sie dobrze podobał”50. Podkreślał też rolę trenerów-mistrzów w procesie edukacyjnym:

[...] potrzeba, aby wczas uczyć sie każdej rzeczy począł, a nie u leda kogo, ale prawie z początku [z samego początku] u co najlepszych mistrzów. Na czym jako wiele należy, widział to Filip, król macedoński, który nie chciał, aby kto iny, jedno Arystoteles, tak sławny filozof – a podobno nie był na świecie taki drugi – jego syna Aleksandra Wiel- kiego hnet z przodku, od ABC począwszy, uczył51.

Nowoczesny sport powstawał w Polsce w warunkach utraty niepodległości i rozdarcia kraju na części zaborcze. W tym czasie do popularyzacji wychowa- nia fizycznego i sportu przyczyniły się walnie działające w wielu galicyjskich miastach Towarzystwa Gimnastyczne „Sokół” oraz wielu entuzjastów ćwiczeń cielesnych – jak np. prof. Henryk Jordan, który w 1889 roku założył w Krakowie „Park Zabaw i Gier” – a także duża grupa lekarzy. Wreszcie niebagatelny wpływ wywarli bywalcy miast zachodnioeuropejskich chcący przeszczepić na grunt

46 J. Hałys, Polska piłka nożna, KAW, Kraków 1986, s. 12. 47 Ł. Górnicki, Dworzanin polski, t. 1, Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław 2004, s. 66–67. 48 Ibidem, s. 68. 49 Ibidem, s. 72. 50 Ibidem, s. 69. 51 Ibidem, s. 73. Zarys historii piłki nożnej 25 polski zagraniczne przykłady i wzory. Głównymi ośrodkami sportu były Lwów i Kraków52. Sport, rekreacja i kultura fizyczna pojawiły się na szerszą skalę w XIX wieku. Masowy rozwój przemysłu w Europie przyczynił się znacznie do przyspieszenia zmian obyczajowych i wpłynął na tworzenie się nowej rzeczywistości, którą sta- nowiły wielkie ludzkie skupiska. Napływający do miast masowo ze środowisk wiejskich i małych miasteczek utworzyli nowe warstwy społeczne, a zmianie ule- gły podstawowe elementy więzi i kontroli społecznej. W dużych zbiorowościach miast przemysłowych jednostki stawały się bardziej anonimowe i nie odczuwały presji społecznej tak mocno jak w dawnych miejscach zamieszkania, a stąd wyni- kał zanik religijności i generalnie daleko posunięta sekularyzacja. Doszło również do gwałtownego wzrostu liczby ludności klasy robotniczej. Wolny czas tej warstwy społecznej należało więc wykorzystać w nowy sposób. W celu zagospodarowania go tworzył się sport masowy i rekreacja. To w środowiskach robotniczych Europy powstawały pierwsze kluby sportowe, zrodziła się idea walki i rywalizacji na sta- dionach. To wtedy właśnie narodziła się większość istniejących do dziś angielskich klubów piłkarskich, a także niektóre polskie, jak np. Siła na Śląsku Cieszyńskim, a później Widzew Łódź i Marymont Warszawa. Jednocześnie nadal istniał sport elit, arystokracji, miłośników ekskluzywnych dyscyplin – wyścigi konne, myślistwo, jachting czy golf – skąd pochodzi wzorzec sportowca-dżentelmena. Wkrótce po- dobne ekskluzywne stowarzyszenia zaczęło tworzyć bogacące się mieszczaństwo. Kluby sportowe pojawiały się stopniowo na całym kontynencie europejskim i w Stanach Zjednoczonych oraz w koloniach brytyjskich w drugiej połowie XIX wieku. W rezultacie w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XIX stulecia doszło do pierwszych międzynarodowych kontaktów w niektórych dyscyplinach, co z kolei doprowadziło do uściślenia reguł poszczególnych sportów i powstania międzynarodowych federacji sportowych, a z czasem do organizowania mistrzostw świata. Na przełomie XIX i XX wieku skomercjalizowane, masowe widowiska za- częły przekształcać model dawnego sportowca-dżentelmena w bohatera tłumu. Jego kariera i ‘heroizm’ okazywany na arenie sportowej stawały się magnesem przyciągającym widza i gwarantującym dochody, jak również – co bardzo ważne w kontekście tematu niniejszej pracy – cennym materiałem mitotwórczym53. Pierwszy mecz piłki nożnej w Polsce – pomiędzy reprezentacjami Lwowa i Krakowa – rozegrano we Lwowie w 1894 roku. Spotkanie trwało sześć minut, to jest do zdobycia bramki, dzięki której zwyciężył Lwów (strzelcem był Włodzi- mierz Chomicki). To głównie na terenie Galicji na początku XX wieku zaczęło powstawać coraz więcej drużyn piłkarskich, a futbol zdobywał szerokie rzesze sympatyków54.

52 J. Hałys, Polska piłka nożna, s. 13–16. 53 W. Lipoński, Sport, literatura, sztuka, Sport i Turystyka, Warszawa 1974, s. 147. 54 J. Hałys, Polska piłka nożna, s. 12–15. 26 Rozdział pierwszy. Piłka nożna i baseball w perspektywie historii sportu

W 1911 roku powstał Związek Polskiej Piłki Nożnej będący częścią Austriac- kiego Związku Piłkarskiego, natomiast w pełni niezależny związek powołano do życia w 1919 roku. Okres międzywojenny to pierwsze konfrontacje międzynaro- dowe (pierwszy mecz z Węgrami w 1921 roku – porażka 0:1) i start ogólnokrajo- wej ligi (1927 rok). W czasie II wojny światowej życie sportowe, zdelegalizowane przez okupantów, ograniczało się jedynie do konspiracyjnie organizowanych me- czów na peryferiach miast i na prowincji55. Powojenne odrodzenie piłki to coraz większa liczba klubów i graczy, coraz większe zainteresowanie kibiców, aż do momentu, w którym piłka nożna wy- biła się zdecydowanie na pierwsze miejsce w hierarchii dyscyplin sportowych w Polsce. To również okres ogromnych sukcesów międzynarodowych: zdobycie złotego medalu olimpijskiego w 1972 roku w Monachium i brązowego medalu mistrzostw świata na mundialach w Niemczech w 1974 roku oraz w Hiszpanii w 1982 roku, które wywołały w Polsce stan prawdziwej euforii. Najsłynniejsi pol- scy piłkarze to np. w okresie międzywojennym Józef Kałuża i Wacław Kuchar, a po 1945 roku Gerard Cieślik, , Włodzimierz Lubański, Grze- gorz Lato, i Zbigniew Boniek. Piłka nożna w Polsce, jak i w każdym innym kraju, gdzie cieszy się dużą po- pularnością, dysponuje znaczącą siłą oddziaływania kulturowego. Istnieją zatem powiedzenia i zwroty językowe powstałe w świecie piłki nożnej, np. „dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe” lub „pokazać komuś żółtą/czerwoną kartkę”. Są tak- że filmy, które odegrały sporą rolę w społecznym postrzeganiu tej dyscypliny spor- tu, jak choćby Zawsze w niedzielę56 i Piłkarski poker57, piosenki (np. Trzej przyjaciele z boiska w wykonaniu Andrzeja Boguckiego), czy też utwory literackie, w których centrum znajduje się piłka nożna (np. Do przerwy 0:1 Adama Bahdaja58).

Piłka nożna w Stanach Zjednoczonych

Sport odgrywa niezwykle ważną rolę w życiu wielu Amerykanów. Jest to głębo- ka fascynacja, wynikająca z faktu, że jest on odzwierciedleniem wartości uważa- nych za kwintesencję bycia Amerykaninem: determinacji, niezłomności, upartej pogoni za sukcesem i pragnienia odnoszenia zwycięstw. Jak wiele innych kom- ponentów kultury amerykańskiej, również sport w Nowym Świecie ma korzenie w kolonialnej przeszłości USA. Imigranci przywieźli ze Starego Świata wiele gier,

55 Ibidem, s. 21–97. 56 Zawsze w niedzielę, reż. R. Ber, Polska 1966. 57 Piłkarski poker, reż. J. Zaorski, Polska 1988. 58 A. Bahdaj, Do przerwy 0:1, Nasza Księgarnia, Warszawa 1957. Piłka nożna w Stanach Zjednoczonych 27 które jednak w dobie purytańskiej były potępiane i zwalczane. Ślad takiej postawy jest zauważalny nawet w dzisiejszych czasach, jako że amerykańskiemu sportowi brakuje elementu zabawy, natomiast dominuje etyka wygrywania za wszelką cenę i bogacenia się. Wśród wczesnych sportów amerykańskich na uwagę zasługują najbardziej rozpowszechnione zapasy, wyścigi konne i walki kogutów59. Sytuacja piłki nożnej (; soccer) w USA jest dość skompli- kowana. Choć obecnie widać oznaki poprawy, gra przez lata pozostawała w cie- niu futbolu amerykańskiego, baseballu i koszykówki. Wytłumaczenia tego sta- nu rzeczy należy szukać m.in. w fakcie, że piłkę nożną od dawna postrzegano w Stanach jako grę kulturowo obcą, gdzie mało jest czysto fizycznej walki, goli i zdecydowanie zbyt słabo zaznaczony jest element widowiskowości. Ponadto dla wielu Amerykanów był to po prostu obcy, europejski sport (argumenty te prze- analizujemy bardziej szczegółowo w dalszej części pracy)60. Jednakże, co może wydać się dziwne, piłka nożna w USA ma bogatą histo- rię. Amerykańskie przekazy ludowe donoszą, że ojcowie założyciele, zakładający swoją osadę w Plymouth Rock, natknęli się na wybrzeżu Massachusetts na Indian grających w pewną odmianę piłki nożnej o nazwie pasuckquakkohowong, co zna- czyło „gromadzą się, aby grać w piłkę”. Piłka nożna, sprowadzona do Ameryki w połowie XIX wieku, znalazła uznanie na wielu amerykańskich uczelniach, ale nie rozgrywano jeszcze międzyuczelnianych meczów, a luźno ustalone zasady podlegały częstym zmianom. Wiadomo, że już w 1862 roku założono klub pił- karski (The Oneidas) w Bostonie, a w miejscu, gdzie drużyna rozgrywała mecze do dziś stoi upamiętniający to wydarzenie pomnik. Pierwszy mecz międzyuczel- niany rozegrano w 1876 roku w Nowym Brunszwiku, a rywalami były drużyny Princeton i Rutgers61. Nieustannie napływający imigranci brytyjscy zakładali miasta, w których w okresie rewolucji przemysłowej, tak jak w Europie, powstawały kluby piłkar- skie. W 1884 roku założono Amerykański Związek Piłki Nożnej (U.S. Soccer Fe- deration), który miał ujednolicić przepisy i zapewnić dalszy rozwój tej dyscypliny. Rok później Stany Zjednoczone rozegrały swój pierwszy mecz międzynarodowy, przegrywając z Kanadą 0:1. Było to zarazem pierwsze międzynarodowe spotkanie poza Wielką Brytanią62.

59 R. E. Painter, Tavern Amusements in Eighteenth Century America, w: The Leisure Class in America, red. L. Stein, Arno Press, New York 1975, s. 105–107. 60 R. G. Powers, Sports and American Culture, w: Making America, red. L. S. Luedtke, ASA, Washing- ton 1991, s. 214; M. Salisbury, American Attitudes Toward Soccer, 1995, http://www.sover.net/~spec- trum/hist1.html (1.03.2009). 61 D. Litterer, The History of Professional Soccer in New England, http://www.sover.net/~spectrum/ NewEngland.html (1.03.2009). 62 U.S. Soccer Federation, w: U.S. Soccer 1998 Media Guide, U. S. Soccer House, Chicago 1998, s. 4–11. 28 Rozdział pierwszy. Piłka nożna i baseball w perspektywie historii sportu

Pierwsza zawodowa liga piłkarska powstała w USA w 1894 roku, tym samym wyprzedzając znacznie ligi futbolu amerykańskiego i koszykówki. Co ciekawe, założycielami ligi byli właściciele klubów baseballowych. Nie byli oni bynajmniej wielkimi miłośnikami piłki nożnej, lecz chcieli jedynie zapełnić stadiony w prze- rwach między rozgrywkami baseballu, zupełnie nie przejmując się rozwojem i promocją konkurencyjnej dyscypliny. Często w meczach brali udział baseballi- ści, a ich trenerzy pełnili także funkcję trenerów piłkarskich, co owocowało dość niskim poziomem gry. W konsekwencji, piłka nożna od początku została umiesz- czona niżej w hierarchii niż baseball. Liga ta miała więc krótki żywot, mimo spro- wadzania graczy z Anglii63. W 1913 roku powstała kolejna, już bardziej rozbudowana, wersja amerykań- skiego związku piłkarskiego, który rok później został przyjęty do FIFA. W latach 1918–1939 w USA powstała nowa liga piłkarska, ciesząca się sporą popularnością, w której poziom gry był dość wysoki, co zaowocowało najbardziej spektakular- nym sukcesem w dziejach amerykańskiej piłki nożnej – dojściem do półfinałów mistrzostw świata. Powstało wówczas wiele aktywnie działających klubów, szcze- gólnie na wschodnim wybrzeżu, co stworzyło sprzyjające warunki do ukształto- wania się tam solidnej bazy piłkarskich kibiców. Długi okres zastoju, trwający do lat sześćdziesiątych XX wieku, zaowocował tylko jednym sukcesem amerykańskiej piłki – pokonaniem drużyny ojczyzny fut- bolu, Anglii, w mistrzostwach z 1950 roku. W 1967 roku doszło do wydarzenia, które zwróciło uwagę wszystkich amerykańskich kibiców sportowych – powstała zawodowa liga piłkarska o bezprecedensowym w historii potencjale. Grali tam tak pierwszorzędni gwiazdorzy światowej piłki jak: Beckenbauer, Cruyff, Banks, Eusebio, Deyna i wielu innych. W 1975 roku kontrakt z New York Cosmos (naj- bardziej znany do dziś amerykański klub) podpisał sam Pelé, co ściągnęło uwagę całego piłkarskiego świata. Temu przedsięwzięciu towarzyszyła ogromna kampa- nia promocyjna, organizowana przez fanatycznych milionerów – kibiców piłki nożnej. Niektóre mecze New York Cosmos oglądała siedemdziesięciotysięczna widownia, a frekwencja na innych stadionach też była wysoka. Piłka nożna sta- nęła przez moment na równi z „typowo amerykańskimi” (ten wątek niebawem rozwiniemy) sportami, jak futbol amerykański czy baseball. Sport ten miał fanów również wśród znanych polityków (np. Henry Kissinger, który miał wszakże ko- rzenie europejskie)64. Liga ta udowodniła, że możliwe jest zarażenie Amerykanów miłością do piłki. Sport ten został bardziej doceniony w amerykańskich domach, w szkołach i na uczelniach. Ziarno zostało zasiane – wielu byłych i obecnych piłkarzy dorastało

63 S. Holroyd, The First Professional Soccer League in the United States: of Professio- nal Soccer (1894), http://www.sover.net/~spectrum/alpf.html (1.03.2009). 64 E. Trifari, Soccer in the United States, w: Soccer! The Game, s. 50; D. Whitney, North American Soccer League (NASL) 1967–1984, http://www.rsssf.com/usadave/nasl.html (1.03.2009). Piłka nożna w Stanach Zjednoczonych 29 właśnie w tamtych czasach. Oczekiwania promotorów ligi były wielkie, ale zwe- ryfikowało je życie, była ona bowiem zarządzana w niezbyt racjonalny sposób. Miały w niej miejsce rozrzutność, zbyt duży rozrost i nadmierny import zagra- nicznych graczy, co blokowało miejsce utalentowanym młodym Amerykanom. Ligę zlikwidowano w 1984 roku z powodu niewypłacalności klubów65. Aż do lat dziewięćdziesiątych XX wieku większość Amerykanów pozostawała raczej obojętna w stosunku do piłki nożnej. Młodzi ludzie woleli uprawiać inne sporty, które dawały popularność i uwielbienie fanów. Również media prefero- wały inne dyscypliny, co przyczyniło się do spadku zainteresowania, a nawet bezwzględnej nienawiści do piłki wśród części amerykańskich kibiców. Uparcie powtarzano nieprawdziwe stereotypy – że soccer jest nudny, pełen bezmyślnego biegania, pada za mało goli oraz że to niemęski sport dla mięczaków (tym, że ety- kietkę sportów męskich otrzymały inne dyscypliny, np. baseball, zajmę się w dal- szej części pracy), pozbawionych odwagi i ambicji. Gdyby przez te wszystkie lata przedstawiano piłkę w inny sposób, amerykański krajobraz sportowy wyglądałby zapewne inaczej66. Niezwykle ważnym wydarzeniem w historii piłki nożnej w USA było przyzna- nie Stanom organizacji mistrzostw świata w 1994 roku. Decyzja ta była częścią kampanii mającej na celu popularyzowanie piłki nożnej w tych częściach świata, gdzie owa gra była niezbyt popularna – lub, jak dodatkowo w przypadku Stanów, nieszczególnie lubiana. Perfekcyjnie zorganizowane mistrzostwa przyciągnęły najbogatszych sponsorów i rzesze kibiców na stadiony. Drużyna amerykańska spisała się bardzo dobrze, pokonując m.in. Kolumbię i ulegając dopiero pierw- szorzędnej piłkarskiej potędze – Brazylii – co spotkało się z uznaniem prezydenta Billa Clintona. Piłka nożna wkroczyła w główny nurt kultury amerykańskiej, pił- karze stali się narodowymi bohaterami, a Amerykanie w większej liczbie zwrócili uwagę na futbol. Po zakończeniu mistrzostw nastąpił krótki zastój (burza w prasie ucichła, młodzi amerykańscy piłkarze zaczęli wyjeżdżać do Europy lub zmienili zawód), ale wkrótce powstała prężna, istniejąca cały czas liga zawodowa (Major League Soccer)67. W USA przykłada się też dużą wagę do szkolenia dzieci i mło- dzieży, co owocuje dobrymi wynikami grup młodzieżowych. Ogromnym sukce- sem amerykańskiej piłki po 1994 roku było osiągnięcie ćwierćfinału mistrzostw świata drużyny męskiej w 2002 roku i złoto olimpijskie kobiet w 2004 roku. Stale rośnie też liczba graczy w całym kraju. Piłka nożna zapuściła korzenie w Stanach Zjednoczonych, ale wybicie się na sport numer 1 wymaga jeszcze czasu. Wróćmy jednak do intrygującego zagadnienia pozostawania piłki nożnej w cieniu innych dyscyplin sportowych na gruncie amerykańskim. Zdaniem Na- thana D. Abramsa wzrost popularności baseballu był ważnym wydarzeniem w his-

65 D. Whitney, North American Soccer League. 66 M. Salisbury, American Attitudes. 67 Major League Soccer, http://web.mlsnet.com/about/ (1.03.2009). 30 Rozdział pierwszy. Piłka nożna i baseball w perspektywie historii sportu torii piłki nożnej w USA. Dla wielu Amerykanów baseball zajął bowiem miejsce, które w Wielkiej Brytanii i później w większej części Europy zajmował soccer. Był sportem niższych klas, masowym, jego rozwój utrudnił zatem rozkwit piłki noż- nej. Baseball i futbol amerykański trafiły na okres, gdy rodziła się amerykańska tradycja. Idea amerykańskiej wyjątkowości (American exceptionalism) polegała na tym, że w każdej sferze życia należało stworzyć unikalną amerykańską tożsa- mość. Baseball uznano więc za amerykański sport dla mas, a futbol amerykański za sport dla klas średnich i wyższych. Piłkę nożną – choć jak inne dyscypliny spełniała ważną funkcję w przypadku imigrantów, gdyż ułatwiała integrację – ko- jarzono kulturowo jako grę angielską68. Zatrzymajmy się na chwilę przy wspomnianej idei wyjątkowości. Amerykań- ski sport z amerykańską wyjątkowością – mającą źródła w czasach pierwszych osadników w Nowym Świecie (New World), z ich odizolowywaniem się od rze- komo skorumpowanego Starego Świata i zapatrzeniem w siebie (insularity) – połączył Frederic Paxson69. Jego zdaniem przekonanie o wyjątkowości oraz jego pochodna – odizolowanie się od reszty świata – stanowiły reakcję na brytyj- ski imperializm, szczególnie na brytyjski soccer i krykiet. Amerykański futbol i baseball pojawiły się więc nie tylko jako przejaw amerykańskiej wyjątkowości i odizolowywania się, lecz także jako jawna reakcja na brytyjską wyjątkowość i imperializm. Stanowiło to rodzaj specyficznie pojmowanego patriotyzmu, gdyż inne kraje znajdujące sie pod wpływem brytyjskiego imperium – choć opierały się jego hegemonii, jak Irlandia – nie broniły się raczej przed przyjęciem gier popularnych w Wielkiej Brytanii, np. piłki nożnej (najsłabszy opór odnotowu- jemy w Walii, gdzie szybko odeszły w zapomnienie takie regionalne sporty jak knappan, a furorę zrobiło brytyjskie rugby70). W USA, choć amerykańska piłkar- ska drużyna narodowa należy już obecnie do liczących się sił w światowej piłce nożnej, fakt ten znaczy niewiele dla rodzimych fanów, którzy preferują „swoje” sporty, nazywając ich rozgrywki mianem mistrzostw świata, nawet jeśli nie biorą w nich udziału drużyny spoza Stanów. Andrei S. Markovits i Steven L. Hellerman, którzy podjęli pierwszą poważną próbę odpowiedzi na pytanie, czemu piłka nożna nie stała się głównym sportem w USA, uważają, że sportowa kultura w tym kraju jest „zamrożona”. Innymi sło- wy, obecna sytuacja w amerykańskim sporcie utrwaliła się pod koniec XIX wieku.

68 N. D. Abrams, Inhibited but Not ‘Crowded Out’: The Strange Fate of Soccer in the United States, „The International Journal of the History of Sport” 1995, Vol. 12, No. 3, December, s. 3–4. 69 F. L. Paxson, The Rise of Sport, „Mississippi Valley Historical Review” 1917, 4, 2 (September), s. 143–168, cyt. za: M. Dyreson, Prologue: The Paradoxes of American Insularity, Exceptionalism and Imperialism, „Sport and American Society: Insularity, Exceptionalism and ‘Imperialism’”, special issue of „The International Journal of the History of Sport” 2005, red. J. A. Mangan, B. Majumdar, M. Dyreson, Vol. 22, No. 6, November, s. 938. 70 W. Lipoński, History, Tradition and Nation, w: Between Two Cultures: and Britain, red. P. Leese, British Council, Poznań 2004, s. 219. Piłka nożna w Stanach Zjednoczonych 31

Historia sportu weszła ich zdaniem na pewien tor, z którego zboczenie stawało się z czasem coraz trudniejsze, a po upływie wielu dziesięcioleci raczej niemożliwe. Pewne sporty, jak piłkę nożną i krykiet, uważano za sporty nieamerykańskie, et- niczne, popularne jedynie w pewnych grupach narodowych (w przypadku piłki nożnej byli to np. Niemcy, Włosi, Meksykanie), co jednak nie do końca oddaje obecnie istotę rzeczy, sport ten wyszedł już bowiem poza getta narodowe. Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że kręgi związane z baseballem, futbolem ame- rykańskim i koszykówką aktywnie starają się od lat dyskredytować piłkę nożną w oczach Amerykanów, podkreślając jednocześnie swoją rzekomą „amerykań- skość”71. Baseball, futbol amerykański i koszykówka wykorzystały odpowiedni moment i – uznane za amerykańskie – cieszą się tą opinią do dziś72. To, że jest to sport nieamerykański, było bardzo często powtarzanym argu- mentem przeciwko piłce nożnej. Ale spośród sportów najbardziej popularnych w USA jedynie koszykówka została rzeczywiście wynaleziona w Stanach (choć przez Kanadyjczyka). Pozostałe mają źródła w Europie, a piłka nożna wywodzi się z gier, w które grano po obu stronach Atlantyku. Grano w nią dużo wcześniej niż pierwsze kosze do brzoskwiń zawisły w szkole w Springfield (w stanie Massa- chusetts), dając początek koszykówce. Warto zauważyć, że w koszykówkę grano początkowo piłką używaną w soccerze. Co ciekawe, zdaniem Seana F. Browna baseball i koszykówka – być może za sprawą napływu obcokrajowców do amerykańskich lig – straciły nieco swój ame- rykański charakter, co zaowocowało pewnym spadkiem popularności, podczas gdy amerykański futbol, nieprzyjmujący tak wielu obcokrajowców takiego spad- ku nie zaznał. Brown stwierdził, że amerykańska wyjątkowość może być zagrożo- na, gdy obcokrajowcy napłyną masowo do ligi futbolowej i amerykański fan nie będzie miał już żadnego sportu uważanego za unikalnie amerykański73. Według Marka Dyresona, choć ciężko przewidzieć dalszy obrót wydarzeń, ame- rykański sport nadal będzie raczej promować naród niż społeczność globalną74.

71 Football – Soccer History, http://www.wayso.net/soccer_history.htm (1.03.2009); D. Litterer, The History. 72 A. S. Markovits, S. L. Hellerman, Offside: Soccer and American Exceptionalism, Princeton Univer- sity Press, Princeton, NJ 2001, cyt. za: S. F. Brown, Exceptionalist America: American Sports Fans’ Reac- tion to Internationalization, „Sport and American Society: Insularity, Exceptionalism and ‘Imperialism’”, special issue of „The International Journal of the History of Sport” 2005, red. J. A. Mangan, B. Majumdar, M. Dyreson, Vol. 22, No. 6, November, s. 1108–1113. 73 S. F. Brown, Exceptionalist America, s. 1116–1130. 74 M. Dyreson, Prologue, s. 942–943. 32 Rozdział pierwszy. Piłka nożna i baseball w perspektywie historii sportu

Zarys historii baseballu

Drugim, kluczowym dla analiz zawartych w tej pracy sportem jest baseball. Jego popularność w Stanach Zjednoczonych jest tematem wielu analiz nauko- wych. Co ciekawe, mimo że sport ten ma dużą konkurencję w postaci takich dyscyplin jak futbol amerykański, koszykówka i hokej, wciąż pozostaje tak samo popularny jak dawniej. Rozgrywki i ponad 300 drużyn lig juniorskich rozsianych po całych Stanach i Kanadzie przyciągają prawie 100 milionów fanów rocznie75. Jest on w USA uważany przez wielu kibiców za sport narodowy. Walt Whitman pisał: „Widzę wielkie rzeczy w baseballu; to nasza gra, amerykańska gra”76. Zdaniem Teda Spencera, reprezentującego The National Ba- seball Hall of Fame and Museum, baseball jest zakorzeniony w amerykańskiej kulturze tak długo, jak Amerykanie są narodem77. Sport ten jest szczególnie po- pularny w obu Amerykach, we wschodniej Azji i na Karaibach. Wielkim walorem jest jego ogólnodostępność, gdyż grać może prawie każdy. Sport ten ceniony jest przez kibiców za to, że w przeciwieństwie do innych dys- cyplin nie jest tu możliwa gra na czas, trzeba zatem grać z przeciwnikiem, przez co nie ma miejsca na kunktatorstwo. Ponadto gra się aż do wygranej, w przypad- ku remisu należy wyłonić zwycięzcę, co powoduje, że mecz trwa niekiedy bardzo długo. Pochodzenie baseballu jest niejasne, ale już w czasach starożytnych istnia- ły liczne gry polegające na odbijaniu piłek kijami. Jest to sport, który zdobył w USA popularność na długo przed futbolem amerykańskim i koszykówką. Po- czątek mógł dać mu krykiet (któraś z jego popularnych w Europie wersji: four corners, feeder, rounders i town-ball) lub palant, w który grali polscy emigranci. Lipoński zauważył, że istnieje niepotwierdzona hipoteza, iż tradycyjnie polskie- go palanta – należącego do rodziny gier w piłkę wybijaną kijem – przywieźli ze sobą do Ameryki pierwsi imigranci osiedlający się w Jamestown na początku XVII wieku i że właśnie tam palant miał się przyczynić – wspólnie z brytyjskimi odpowiednikami podobnych gier, jak rounders – do rozwoju amerykańskiego baseballu78. Z interesującego nas kulturowego punktu widzenia, warto już w tym momen- cie podkreślić, że baseball ma dużą zdolność do tworzenia symboli i mitów. Jed- nym z najsilniej zakorzenionych mitów było przekonanie, że gra ma pochodzenie

75 J. Mitsatsos, The Impact of Baseball on American Politics, referat wygłoszony na „Polish Associa- tion of English Speakers Conference”, Gdańsk, kwiecień 2002, s. 2. 76 Cyt. za: C. Alexander, Our Game. American Baseball History [preface], Henry Holt and Company, New York 1991, blurb. 77 Baseball Hall of Fame, http://web.baseballhalloffame.org/index.jsp (1.03.2009). 78 W. Lipoński, Rochwist i palant, s. 143. Zarys historii baseballu 33 czysto amerykańskie79. Według oficjalnej legendy nazwa baseball po raz pierw- szy rzekomo pojawiła się w 1839 roku w miejscowości Cooperstown, a reguły gry opracował niejaki Abner Doubleday80. Jeśli chodzi zaś o źródła pisane, prasę i literaturę, nazwa ta zaczęła pojawiać się w latach 1835–1841 w związku z za- stąpieniem chorągiewek, z którymi zderzali się zawodnicy, zakreślonymi pola- mi, zwanymi odtąd bazami (ang. bases)81. Pierwszym klubem baseballowym był New York Knickerbockers, a jednym z jego założycieli (w 1845 roku) Alexander J. Cartwright. Opracował on, wraz ze swoim komitetem, najważniejsze przepisy gry, które ukształtowały współczesny baseball: eliminowanie zawodnika poprzez trafienie go piłką, autowanie jedynie przez dotknięcie lub przymus, zasada trzech strajków i trzech autów w jednej połowie zmiany, ujednolicenie odległości po- między metami, wprowadzenie do gry sędziów, a wreszcie ujednolicenie strojów każdej drużyny82. Warto w tym miejscu przyjrzeć się stosunkowi społeczeństwa amerykańskiego do sportu w połowie XIX wieku. Steven A. Riess badał zmianę w nastawieniu do sportu amerykańskiej klasy średniej w tamtym czasie. Do lat czterdziestych i pięć- dziesiątych liczyła się głównie praca, kariera, zarabianie pieniędzy, nie zaś bezczynne spędzanie wolnego czasu, uważane za lenistwo. Potem jednak, kiedy kraj zaczął być modernizowany – za sprawą urbanizacji, industrializacji i imigracji – sport zaczął oddziaływać także na klasy średnie. W efekcie zaczęto go szeroko rekomendować, a niektóre tendencje przeniesiono na grunt amerykański z Europy83. Sport miał poprawiać zdrowie, uczyć moralności i promować ład społeczny. Budowanie charakteru opierało się na założeniu, że uczestnictwo w sportach promuje męskość, ponieważ poprzez sport mężczyzna może odnaleźć w sobie i zachować cechy uważane za typowo męskie: szorstkość i twardość. To w konse- kwencji miało dać społeczeństwu twardych obywateli, jakich potrzebowało84. Choć w epoce wiktoriańskiej ważną rolę odgrywał indywidualizm, w połowie XIX wieku na arenę wkroczyły sporty zespołowe z piłką, które wkrótce zaczę- to uważać za ważne w budowaniu charakteru i męskości. Tak więc np. baseball, cieszący się ogromną popularnością wśród klasy średniej, szybko okrzyknięto sportem męskim, a więc wymagającym odwagi, siły, zręczności, szybkiej reakcji, opanowania, dokładności85.

79 B. G. Rader, American Sports: From the Age of Folk Games to the Age of Spectators, Prentice Hall, Englewood Cliffs 1983, s. 127. 80 B. G. Rader, Baseball. A History of America’s Game, University of Illinois Press, Chicago 1994, s. 2. 81 W. Lipoński, K. Sawala, Encyklopedia sportów świata, t. 1, s. 143. 82 C. Alexander, Our Game, s. 4–5. 83 S. A. Riess, Sport and the Redefinition of American Middle-class Masculinity, „The International Journal of the History of Sport” 1991, Vol. 8, No. 1, s. 6–7. 84 Ibidem, s. 9–11. 85 Ibidem, s. 13–15. 34 Rozdział pierwszy. Piłka nożna i baseball w perspektywie historii sportu

Riess zauważył, że kryzys tradycyjnie pojmowanej męskości pod koniec XIX wieku spowodowany był m.in. powszechną biurokratyzacją (podporządkowa- ni komuś pracownicy stracili niezależność), brakiem poważnych wyzwań dla młodych mężczyzn, którzy nie mieli okazji wykazać się odwagą, jak ich ojcowie podczas wojny secesyjnej, a także postępującą feminizacją amerykańskiej kultu- ry. Odpowiedzią mężczyzn należących do klasy średniej było zwrócenie się ku sportowi, aby udowodnić swoją męskość sobie i innym, co było podparte nawo- ływaniem licznych propagatorów sportu, do których należał np. Theodore Roose- velt. Bohaterowie rozgrywek sportowych szybko stali się dla dzieci i młodzieży wzorami męskości i charakteru86. Druga połowa XIX wieku to stały wzrost popularności baseballu w USA i lawinowe powstawanie kolejnych klubów. W 1857 roku utworzono pierwszą amerykańską federację klubów amatorskich – National Association of Baseball Players, a w 1871 powstała pierwsza zawodowa federacja baseballu – National Association of Professional Base-Ball Players87. Powstała także zawodowa liga, a pierwszym w pełni zawodowym klubem był Red Stockings Cincinnati. Na początku XX wieku zaczęto budować wielkie stadiony baseballowe, a sport ten wkroczył do szkół i na uczelnie. W 1904 roku stał się po raz pierwszy dyscy- pliną pokazową na igrzyskach olimpijskich. Prawdziwa eksplozja sportu nastąpiła w ekscytujących latach dwudziestych – „Roaring Twenties”. Do blasku tej epoki przyczyniły się spektakularne wydarze- nia sportowe i liczny zastęp bohaterów sportowych. Sportowcy w dużej liczbie stanęli w świetle reflektorów, ich dokonania zaczęły być zauważane w całym kraju. Stadiony zaczęły się wypełniać coraz liczniejszymi rzeszami kibiców, np. w 1921 roku aż 81 000 fanów oklaskiwało walkę bokserską Dempsey–Carpentier, a w 1926 roku mecze World Series pomiędzy St. Louis Cardinals a New York Yankees oglądało w sumie 328 501 kibiców baseballu, co dało organizatorom do- chód w wysokości 1,2 miliona dolarów. Douglas A. Noverr i Lawrence E. Ziewacz nazwali ten okres złotym wiekiem amerykańskiego sportu88. Przyczyny takiego stanu były liczne. Naród był zmęczony wojną i pragnął powrócić do normalności; zaczął zatem optymistycznie patrzeć w przyszłość po ciężkim okresie, który przeszedł. W armii amerykańskiej wielu żołnierzy upra- wiało sporty, co zwiększyło zamiłowanie ludzi do sportu już po wojnie. Był on szansą na wykazanie się odwagą, siłą i honorem w czasach kiedy nie było już zmi- tologizowanego Zachodniego Pogranicza (Frontier), stał się więc zastępczą gra- nicą, gdzie bohaterski pionier mógł się wykazać poprzez walkę na boisku, akcje, gole. Technologiczna rewolucja spowodowała, że człowiek miał więcej wolnego

86 Ibidem, s. 20. 87 W. Lipoński, Encyklopedia sportów świata, s. 41. 88 D. Noverr, L. E. Ziewacz, The Games They Played. Sports in American History 1865–1980, Nelson Hall, Chicago 1983, s. 67–68. Zarys historii baseballu 35 czasu – zaczął mieć czas wolny. Poza tym sport zaczął otrzymywać poparcie ze strony kościołów ceniących rozwijanie sprawności, ale i jednoczesne pielęgnowa- nie cnót chrześcijańskich. Popularyzowała go prasa, a główne dyscypliny w latach dwudziestych to baseball, futbol (w kontekście USA „futbol” oznacza amerykań- ską wersję tej gry) i boks89. Także Benjamin Rader odnotował wysyp w tamtym okresie herosów w róż- nych dziedzinach, nazywając ową epokę złotym wiekiem amerykańskiego sportu. Według niego, bohaterowie sportowi rekompensowali publiczności przemijanie tradycyjnego marzenia o sukcesie, erozję wiktoriańskich wartości (jak np. praco- witość), które – choć USA to odrębny kraj – były tak samo przez klasę średnią wyznawane, i uczucie indywidualnej bezsilności. Bohaterowie ci za sprawą natu- ralnego talentu w wymierny sposób pokazywali swoje osiagnięcia, pokonującą wszystko siłę. Następowała wymiana bohatera – coraz rzadziej bywał to biznes- men lub polityk, a coraz częściej gwiazda kina, telewizji i sportu90. Baseball, sport z pozoru powolny, stał się dyscypliną ofensywną. Nastąpiła prawdziwa eksplozja talentów znakomitych graczy – jak Babe Ruth i cała plejada innych znakomitych wybijających (hitters/batters), m.in. , , Ty Cobb, Harry Heilman – wyrzucających nieraz siłą swoich uderzeń piłki poza ogrodzenia stadionów i odnotowujących niewyobrażalne rekordy. Były też całe zastępy znakomitych ’ów (rzucających), jak Urban Shocker, Stanley Covelski, Grover Cleveland Alexander. Wielu z tych zawodników stało się lokalnymi i ogólnokrajowymi bohaterami. Mieli oni niejednokrotnie barwne osobowości – byli to często wiejscy chłopcy, którzy dzięki swej wytrwałości osią- gali sukces. Ludzi to pociągało, gdyż świat na zewnątrz stadionu nie był już tak demokratyczny jak dawniej. Mecze były pełne dramaturgii, nic zatem dziwnego, że frekwencja rosła. Największymi ośrodkami baseballowymi w latach dwudzie- stych były Nowy Jork i Chicago. Tuż po krachu na giełdzie w październiku 1929 roku nie nastąpił żaden poważ- ny kryzys w baseballu. Wręcz przeciwnie – 1930 rok uznano za jeden z lepszych w historii amerykańskiego baseballu dzięki wysokiej frekwencji, wielu bardzo do- brym spotkaniom, znakomitym osiągnięciom indywidualnych zawodników, tj. głównie świetnemu wybijaniu. Jednak tuż po tym sezonie nastąpiło coś, co przy- czyniło się do kłopotów amerykańskiego baseballu. Mianowicie zdecydowano się wprowadzić do gry nową, wolniejszą piłkę (w National League była to piłka nieco cięższa z bardziej uwypuklonymi szwami), co sprawiło, że wybijanie już nie było tak spektakularne i liczba home runs znacznie spadła. Stało to w konflikcie z ocze- kiwaniami fanów, którzy – szczególnie podczas ciężkiego okresu Wielkiego Kry- zysu – chcieli być świadkami barwnych i ekscytujących, pełnych akcji spotkań (znany baseballista Bob Feller zauważył, że „baseball był źródłem ulgi w czasie

89 Ibidem, s. 68–72. 90 B. G. Rader, American Sports, s. 176–177. 36 Rozdział pierwszy. Piłka nożna i baseball w perspektywie historii sportu depresji”91). Sytuacja ekonomiczna kraju systematycznie się pogarszała, a na meczach baseballu frekwencja zaczęła spadać. Nastąpiły też obniżki zarobków graczy92. Baseball szybko jednak otrząsnął się z kłopotów za sprawą: lojalności fanów, a zatem utrzymującej się popularności baseballu, zdecydowanych liderów na sta- nowiskach właścicieli klubów, szybkiej poprawy błędów z przeszłości ligi – po- przez przywrócenie szybszej piłki i zniesienie zakazu rozmowy graczy z kibicami. Ważne były też: sprytne użycie chwytów promocyjnych, np. ustanowienie me- czów All-Star, założenie instytucji The Baseball Hall of Fame, pojawienie się fil- mów propagujących tę dyscyplinę, a także uratowanie klubu Boston Braves przed upadkiem poprzez przejęcie zarządzania klubem przez ligę93. W atmosferze niepewności amerykański sport próbował funkcjonować nor- malnie, ale trwało to jedynie dwa lata. W latach 1941–1945 na pierwszym miejscu stanęły kwestie związane z wojną, co sprawiło, że po jej zakończeniu zapotrzebo- wanie spragnionej publiczności na sport było duże94. Po II wojnie światowej przyszły najlepsze czasy dla baseballu: stadiony pękały w szwach, a gracze mieli ogromne kontrakty i cieszyli się kultową wręcz popu- larnością. Baseball stał się amerykańskim sportem narodowym. Należy jednak odnotować, że futbol zaczął dorównywać popularnością baseballowi95. David Riesman i Reuel Denney wiążą wzrost popularności futbolu z rozwojem amery- kańskiego społeczeństwa i przemysłu, gdzie miały miejsce podział pracy między poszczególnymi formacjami i synchronizacja ludzi w ruchu96. Zmieniał się także bohater sportu. Bernard Mergen zauważył, że bohater nie był już wszechstronny i pracowity jak Jim Thorpe (któremu przyjrzymy się w roz- dziale o bohaterze sportu), lecz wyspecjalizowany, dobrze zorganizowany, a cza- sem nawet uciekający się do podstępu, aby zdobyć teren przeciwnika97. Co ciekawe, aż do 1947 roku w zawodowej lidze baseballowej nie mogli grać Afroamerykanie (wcześniej niekiedy występowali, klasyfikowani jako Indianie lub mieszkańcy Karaibów), którzy musieli tworzyć własne ligi (tzw. Negro Leagues, któ- re spełniły ważną funkcję w latach dwudziestych, wiążąc silnie społeczność czarno- skórych obywateli Ameryki, dając im rozrywkę, ale też poczucie dumy). W wyniku dużej presji w latach czterdziestych mającej na celu integrację rasową98, pierwszy

91 B. Feller, B. Gilbert, Now Pitching, Bob Feller, Harper Parennial, New York 1991, s. 25. 92 D. Noverr, L. E. Ziewacz, The Games They Played, s. 99–102. 93 Ibidem, s. 103–104. 94 Ibidem, s. 138. 95 B. Mergen, Riesman Redux: Football as Work, Play, Ritual and Metaphor, w: Play as Context, red. A. Cheska, Leisure Press, West Point, N. Y. 1980, s. 106–116. 96 D. Riesman, R. Denney, Football in America: A Study in Cultural Diffusion, „American Quarterly” 1951, Vol. 3, No. 4, s. 309–325, cyt. za: B. Mergen, Riesman Redux, s. 107–109. 97 B. Mergen, Riesman Redux, s. 107–109. 98 J. Kelly, Integrating America: Jackie Robinson, Critical Events and Baseball Black and White, „Sport and American Society: Insularity, Exceptionalim and ‘Imperialism’”, special issue of „The International Zarys historii baseballu 37 czarnoskóry gracz Jackie Robinson podpisał kontrakt z klubem Major League Ba- seball – Brooklyn Dodgers. Zakończyło to długi, rozpoczęty w 1867 roku, okres ra- sowej segregacji w baseballu i przetarło szlaki kolejnym zawodnikom. Robinson był pierwszym czarnoskórym graczem przyjętym w poczet galerii sław – Hall of Fame. Baseball odegrał zatem niebagatelną rolę w historii stosunków rasowych w USA99. Zdaniem dziennikarza Howarda Cosella, „Są pewni ludzie amerykańskiego sportu, którzy są obecnie centralnymi postaciami historycznych książek tego naro- du. Jackie Robinson jest jednym z nich. [...] Znajdziecie tam Robinsona z powodu bezkrwawej rewolucji społecznej, jakiej dokonał”100. Jak stwierdził John Kelly, ten zawodnik odegrał ogromną rolę w historii USA, jako że następstwem jego działania była nie tylko integracja rasowa w sporcie (wszystkie główne ligi stały się biało- -czarne), ale przyczynił się on także do integracji narodowej101. Robinson „był pierw- szym, który nie był jednym z ‘nich’, ale stał się jednym z ‘nas’”102. Według Cosella gracz ten „pomógł zainspirować wizję, że naród jest zdolny do rasowej przyjaźni zamiast cierpień na tle rasowym, a to była najlepsza rzecz, jaka kiedykolwiek przy- darzyła się baseballowi”103. Należy przy tym zaznaczyć, że był to człowiek skromny, religijny, ale mający własne zdanie i walczący o to, by było ono usłyszane104. Jako człowiek przecierający pewien szlak, Robinson nie miał łatwego życia. W następujący sposób ujął to Cosell:

Co baseball zrobił dla Jackie Robinsona? Powiem wam. Przysporzył mu cierpień. To, z czym musiał żyć, było największym poniżeniem dumnego człowieka w całym moim życiu. Ale sprawił, że baseball zaczął wyglądać jak demokratyczny biznes – oto co zro- bił dla baseballu – i dał mu miejsce w amerykańskiej historii przez samą swoją obec- ność105.

Cosell myślał też z żalem o czarnoskórych graczach, którzy przed Robinso- nem musieli tułać się po Black Leagues, skupiających afroamerykańskie kluby (byli to np. Satchel Paige, Josh Gibson i Buck Leonard), którzy – choć częstokroć świetni – nie mogli wypłynąć na szerokie wody. Współczucie dotyczy też czar- noskórych zawodników, którzy przyszli po Robinsonie, ale często musieli zmagać się z niesprawiedliwym traktowaniem, szykanami, złośliwościami106.

Journal of the History of Sport” 2005, red. J. A. Mangan, B. Majumdar, M. Dyreson, Vol. 22, No. 6, No- vember, s. 1011. 99 B. G. Rader, Baseball, s. 150–152. 100 H. Cosell, Cosell by Cosell, A Playboy Press Book, Chicago 1973, s. 83. 101 J. Kelly, Integrating America, s. 1012–1013. 102 Ibidem, s. 1030. 103 H. Cosell, Cosell by Cosell, s. 87. 104 Ibidem, s. 89–91. 105 Ibidem, s. 87. 106 Ibidem, s. 83. 38 Rozdział pierwszy. Piłka nożna i baseball w perspektywie historii sportu

Choć z czasem baseball zaczął lekko tracić popularność na rzecz futbolu amerykańskiego, koszykówki i hokeja, nadal jest jednym z czterech najpopular- niejszych sportów w Stanach. Znalazł również uznanie na innych kontynentach i wciąż zdobywa nowych zwolenników. Stał się sportem olimpijskim – sześć razy jako dyscyplina pokazowa, a od 1992 roku już pełnoprawna dyscyplina olimpij- ska. Jako najwybitniejszych w historii baseballu należy wymienić takich graczy jak: Tyrus „Ty” Cobb, George Herman „Babe” Ruth, Denton True „Cy” Young, Sandy Koufax, James Rice, Stan Musial (oryg. Stanisław Franciszek Musiał, gracz polskiego pochodzenia, któremu w 1987 roku przyznano tytuł honorowego pre- zesa Polskiego Związku Baseballu i Softballu107), Joe DiMaggio. Baseball zawdzięcza swoją nieśmiertelność w amerykańskiej kulturze znajdu- jącej się w Cooperstown baseballowej galerii sław, która jest swoistym sanktu- arium ponad 500 wybranych przez kibiców największych graczy tej dyscypliny. To pełne eksponatów miejsce, wraz z sąsiadującym pierwszym, skonstruowanym w 1839 roku boiskiem baseballowym, jest źródłem niezapomnianych przeżyć licznych wycieczek kibiców, dla których bogate dziedzictwo tego sportu jest do- wodem na wpływ, jaki ta gra wywiera na amerykański naród108. Baseball jest również ważnym czynnikiem kulturotwórczym, przede wszyst- kim w społeczności amerykańskiej, lecz także wykraczającym poza ramy tej zbiorowości. Jest to gra rodzinna (w meczach uczestniczą całe rodziny, nie ma przemocy wśród kibiców). Wprowadziła do angielszczyzny wiele interesujących zwrotów językowych (jak drop the ball – zawalić, popełnić błąd, get to first base – pocałować kogoś na randce, touch base with somebody – nawiązać z kimś ponow- nie kontakt, play ball – współpracować, oraz it ain’t over till it’s over – to jeszcze nie koniec). W dziedzinie kultury materialnej wprowadził żucie tytoniu i iden- tyfikację z maskotkami klubowymi (zjawiska te opiszę w dalszej części pracy), a zwłaszcza czapkę baseballową. O wpływie baseballu na kulturę amerykańską świadczy też ogromna liczba programów telewizyjnych, filmów (np. Damn Yankees109), piosenek, w których jest wspominany (np. Mrs. Robinson), oraz książek poświęconych tej dyscyplinie. Baseball w literaturze amerykańskiej to z pewnością temat na oddzielną rozprawę naukową. Jeśli chodzi o pisarzy podkreślających doniosłość tej dyscypliny wy- mieńmy choćby wspomnianego już Walta Whitmana, Ernesta Hemingwaya (jego kubański bohater Santiago w opowieści Stary człowiek i morze często podkreśla rolę baseballu w jego życiu i porównuje się ze swoim idolem Joe DiMaggio110), Roberta Frosta, który pisał: „Tylko na meczu baseballowym czuję się naprawdę

107 W. Lipoński, Encyklopedia sportów świata, s. 44. 108 Baseball Hall of Fame. 109 Damn Yankees, reż. G. Abbott, S. Donen, USA 1958. 110 Wymieńmy kilka jakże znamiennych cytatów: „Ale ja muszę myśleć. Bo tylko to mi zostało. To i baseball.” (s. 63), „[...] wierz w ‘Jankesów’ synku. Pamiętaj o wielkim DiMaggio” (s. 13), „ [...] myślę, że wielki DiMaggio byłby dziś ze mnie dumny” (s. 60), „ [...] muszę ufać i być godnym wielkiego DiMaggio, Zarys historii baseballu 39 jak u siebie w domu – w Ameryce”111, czy też Philipa Rotha. Przykłady utworów literackich, w których baseball odgrywa ważną rolę to np. słynny wiersz Ernes- ta Thayera Casey at the Bat, a także powieści The Natural autorstwa Bernarda Malamuda112, The Universal Baseball Association Roberta Coovera113 i The Great American Novel Philipa Rotha114. Baseball nie pozostawał też bez wpływu na amerykańską scenę polityczną, o czym pisał obszernie James Mitsatsos. Przykłady są liczne i obejmują nawet najwcześniejszy okres historii Stanów Zjednoczonych: negocjowanie z miastami budowy stadionów finansowanych z pieniędzy publicznych, często poprzez wy- wieranie politycznej presji i stosowanie groźby przeniesienia drużyny do innego miasta, co – w przeciwieństwie do drużyn europejskich – jest w USA praktyko- wane, integracja afroamerykańskich graczy z białą większością, zaangażowanie się prezydenta (jak Bill Clinton w latach dziewięćdziesiątych) w rozwiązywanie problemu strajków baseballistów, czy też odstąpienie od „antytrustowej” legislacji (chodzi tu m.in. o to, że zawodnik jest „własnością” klubu i może być sprzedany, nie może sam negocjować z innym potencjalnym pracodawcą), goszczenie na me- czach liderów krajowych i światowych. Według Mitsatsosa ów związek baseballu z polityką na gruncie amerykańskim jest nieporównywalnie silniejszy niż ma to miejsce w przypadku innych głównych amerykańskich sportów. Większość ame- rykańskich prezydentów to albo aktywni gracze, albo miłośnicy baseballu oka- zujący publicznie poparcie dla tej gry, inaugurujący każdy sezon poprzez rzucanie pierwszej piłki w sezonie (np. Abraham Lincoln grał z dziećmi w baseball na traw- niku przy Białym Domu, Ulysses S. Grant zapoczątkował tradycję przyjmowania mistrzów kraju w Białym Domu, George Bush był kapitanem drużyny baseballowej Uniwersytetu Yale). Brak zainteresowania baseballem oznaczałby arogancję i ode- rwanie się od narodu amerykańskiego wraz z jego tradycją i nie przysporzyłby ta- kiemu prezydentowi popularności. Theodore Roosevelt, który nie uważał baseballu za wartościowy sport i zaniechał tradycji witania zwycięskiej drużyny w Białym Domu, pod wpływem ogromnych protestów zawiedzionych kibiców uległ pre- sji i zmienił zdanie. Prezydent Lincoln myślał o baseballu nawet na swoim łożu śmierci, wypowiadając słynne słowa: „Nie pozwólcie baseballowi umrzeć”115. Co ważne w kontekście polityki, baseball od początku był sportem, który pro- mował cechy obywatela amerykańskiego. Ci, którzy cenili skrupulatność, patrio- który wszystko robi doskonale” (s. 42). E. Hemingway, Stary człowiek i morze, tłum. B. Zieliński, Kama, Warszawa 1994. 111 R. Frost, cyt. za: Baseball Literature, http://www.yogiberramuseum.org/prog_literature.html (1.03.2009). 112 B. Malamud, The Natural, Harcourt Brace and Company, San Diego 1952. 113 R. Coover, The Universal Baseball Association, Inc., J. Henry Waugh, Prop, Random House, New York 1968. 114 P. Roth, The Great American Novel, Knopf Doubleday Publishing Group, New York 1995. 115 Cyt. za: J. Mitsatsos, The Impact of Baseball, s. 10. 40 Rozdział pierwszy. Piłka nożna i baseball w perspektywie historii sportu tyzm, upór, honor i posłuszeństwo, uważali go za narodowy sport i środek do kształtowania w obywatelach amerykańskiego charakteru116. Baseball stał się więc siłą jednoczącą naród amerykański, zwłaszcza po wojnie secesyjnej, gdy prezy- dent Andrew Johnson ogłosił baseball sportem narodowym, ważnym instrumen- tem kształtującym tożsamość narodową, mającym w sobie cechy, które wszyscy Amerykanie powinni posiadać: „porządek, dyscyplinę, podporządkowanie się regułom, przystosowywanie do zaistniałych okoliczności”117. Baseball wspierał protestancką etykę pracy, rolę jednostki, ale pracującej dla wspólnego dobra, oraz egalitaryzm, o czym świadczą też tradycyjnie tańsze niż na inne zawody sportowe bilety. Łączył w ten sposób ludzi z różnych warstw społecznych118.

Baseball w Polsce

W Polsce w baseball zaczęto grywać stosunkowo późno, a pierwsze kluby po- wstały w 1921 roku w Rybniku i Żorach (była to jeszcze piłka palantowa, gra zbli- żona do baseballu, ale z pewnymi różnicami), a dwa lata później powstała Liga Państwowa. W 1960 roku powstał Polski Związek Baseballu i Softballu (będący kontynuacją dawnego Polskiego Związku Piłki Palantowej), który został włączo- ny do Europejskiej Federacji Baseballu119. W latach siedemdziesiątych powstały kolejne kluby (m.in. w Bytomiu i Jastrzębiu), a w 1984 roku rozegrano mistrzo- stwa Polski – pierwszym mistrzem została drużyna Silesii . W następnych latach zaczęły powstawać kluby poza Śląskiem (np. Stal Kutno), wspierane da- rowiznami z krajów posiadających bogate i prężne organizacje baseballowe, np. z USA (pomagał też słynny Stan Musial), a duży nacisk zaczęto kłaść na tworze- nie rozgrywek juniorów pod patronatem amerykańskiej organizacji Little League i popularyzowanie tego sportu wśród młodzieży. W 1990 roku polska reprezen- tacja seniorów wystąpiła po raz pierwszy w Mistrzostwach Europy, a w 1994 roku Polska odniosła pierwszy sukces na arenie międzynarodowej, kiedy jej drużyna kadetów (juniorów młodszych) zajęła trzecie miejsce w mistrzostwach Europy. W latach dziewięćdziesiątych powstały uczniowskie kluby sportowe o profilu ba- seball, a dyscyplinę wpisano przez Urząd Kultury Fizycznej i Turystyki do pro- gramu „Sport wszystkich dzieci”120.

116 P. Levine, Spalding and the Rise of Baseball, Oxford University Press, New York 1994, s. 11. 117 Ibidem, s. 7. 118 S. McAfee, Quoting Baseball: The Intellectual Take on Our National Pastime, „Nine” 2005, Vol. 13, No. 2, s. 82–93. 119 W. Lipoński, Encyklopedia sportów świata, s. 43. 120 Baseball w Polsce, http://mabs40.republika.pl (1.03.2009). Baseball w Polsce 41

Należy wskazać, że baseball to w Polsce wciąż sport „na dorobku”, który na ra- zie przegrywa w konfrontacji z takimi potęgami jak piłka nożna. Istnieje tu więc pewne podobieństwo do sytuacji piłki nożnej na gruncie amerykańskim, choć proporcjonalnie pozycja baseballu w Polsce jest zdecydowanie słabsza. Można zatem stwierdzić, iż tylko wzmożona praca środowisk baseballowych mająca na celu popularyzowanie tego sportu w Polsce może przynieść liczące się rezultaty.

Rozdział drugi Mit

Istota mitu

Ludzka kultura obfituje zarówno w mity – opowieści o niezwykłych wyda- rzeniach z przeszłości, o bohaterach dokonujących nadzwyczajnych rzeczy, które z pewnych względów pozostały w pamięci żyjących – jak i w rytuały, czyli wyso- ce sformalizowane, powtarzane czynności o kształcie określonym przez zwyczaj. Należy przy tym podkreślić, że zjawiska te są obecne we wszystkich przejawach kultury, nie tylko w obszarze religii. Niezwykle ważna dla niniejszej pracy jest ich obecność w sporcie, czym bardziej szczegółowo zajmę się w dalszych częściach pracy. Pierwotnie słowo mit (muthos) oznaczało w języku greckim po prostu formę narracji (przy czym na ogół nie stawiano sobie pytania, czy była ona prawdziwa, czy nie). Sam termin oznaczał jedynie „słowo”, szczególnie słowo wypowiedziane. Dopiero później jego podstawowe znaczenie uległo z jednej strony poszerzeniu – zaczęło bowiem obejmować cały proces komunikacji – a z drugiej sprecyzowa- niu, gdyż oznaczało opowieść1. Mit – niezbędny element kultury – jest bardzo złożonym zjawiskiem. Zacznę od jego objaśnienia, przy czym należy zauważyć, że ze względu na jego wszechobecność – ale też i utajoną egzystencję – w kulturze istnieje wielka różnorodność jego koncepcji. Wartość semantyczna słowa „mit” nastręcza wielu problemów z uwagi na jego wyraźną niejednoznaczność. Często obecnie używa się go w znaczeniu niemą- drej opowieści lub wręcz cynicznej nieprawdy. Przyjmuje zatem zabarwienie pe- joratywne, określając nasz negatywny stosunek do tego wszystkiego, czemu nie dajemy wiary, w co powątpiewamy, co wydaje się nam nadużyciem – generalnie do wszystkiego, co jest dalekie od rzeczywistości. Jednocześnie jeśli przyjrzeć się temu, co wiemy o pierwotnych społeczeństwach, uderza wielkie znaczenie mitu

1 R. Graves, Mity greckie, tłum. H. Krzeczkowski, PIW, Warszawa 1974, s. 27–39. 44 Rozdział drugi. Mit pojmowanego jako opowieść święta, prawdziwa, sankcjonująca rzeczywistość, stanowiąca model (co akcentował Bronisław Malinowski2) i będąca jedynym sposobem odkrycia prawdy o świecie. W XX stuleciu naukowcy zdecydowanie zwrócili się ku drugiemu sposobowi rozumienia mitu. Jednym z największych zwolenników takiego traktowania mitów – jako źródła poznania, mądrości i wiedzy, a przez to stanowiących ogromną wartość ludzkości – był Mircea Eliade. Jego definicja mitu brzmi następująco:

Mit opowiada historię świętą, opisuje wydarzenie, które miało miejsce w okresie wyj- ściowym, legendarnym czasie ‘początków’. [...] Mit opowiada, w jaki sposób, za spra- wą dokonań Istot Nadnaturalnych, zaistniała nasza rzeczywistość; bądź rzeczywistość globalna – Kosmos, bądź tylko pewien jej fragment: wyspa, gatunek roślin, ludzkie zachowania, instytucja. Tak więc zawsze jest to opowieść o stworzeniu, relacja o tym, jak coś zaczęło być3.

Początki te raz na zawsze określiły naturę człowieka, a ich rezultaty są trwałe i widoczne. Choć rozegrały się w przeszłości, wydarzenia mityczne są wciąż aktuali- zowane, a człowiek współczesny nadal uczestniczy w mitycznej rzeczywistości. Ernst Cassirer, który pierwszy w czasach nowożytnych dostrzegł wagę mitów dla filozofii, twierdził, że mit powstaje z emocji. Jako wytwór umysłu jest ich wy- rażeniem lub uprzedmiotowieniem. Zdaniem Cassirera mit jest fundamentalną formą symboliczną, która kreuje nasze postrzeganie świata. Dzięki mitom grupy ludzi otrzymują coś, co jest absolutne i niepodważalne4. Według Susanne Langer przesycone tragiczną świadomością ludzkiego losu mity (będące wytworem fantazji) można uważać za coś w rodzaju prymitywnej filozofii:

Mity powstają w sposób dynamiczny, ale ich cel jest filozoficzny. Jest to prymitywna faza myśli metafizycznej, pierwsze ujęcie idei ogólnych. [...] Kiedy forma ta (mityczna) wyczerpuje się, religię naturalną wypiera dyskursywna, bardziej dosłowna forma my- śli, to znaczy filozofia5.

W społeczeństwach pierwotnych mit – pojmowany tam jako historia święta, prawdziwa – od świeckich – a zatem zwykłych, pospolitych – opowieści oddzie- la sposób narracji i starannie dobrana sceneria6. Pełni on ważną funkcję, przy-

2 Malinowski podkreślał, że mit funkcjonuje w społeczności jako „wzór moralnego lub religijnego zachowania”, nadaje więc moc rytuałowi, zachowaniom moralnym i organizacji społecznej. B. Mali- nowski, Mit, magia, religia, w idem: Dzieła, t. 7, tłum. B. Leś, D. Praszałowicz, PWN, Warszawa 1990, s. 358. 3 M. Eliade, Aspekty mitu, tłum. P. Mrówczyński, KR, Warszawa 1998, s. 11. 4 E. Cassirer, An Essay on Man, Doubleday, New York 1953, s. 110. 5 S. Langer, Nowy sens filozofii, tłum. A. H. Bogucka, PIW, Warszawa 1976, s. 303. 6 Joseph Campbell podkreślał niezwykle ważny wpływ otoczenia naturalnego na opowiadaczy mi- tów – odpowiedników naszych artystów. Są oni zazwyczaj bardzo dobrze wkomponowani w otaczający Istota mitu 45 woływany jest tylko w czasie uświęconym, podczas szczególnych wydarzeń, np. rytuałów religijnych lub magicznych, uzasadniając i uwierzytelniając je (jednak należy podkreślić, że nie opowiada się go niewtajemniczonym, a więc np. ko- bietom i dzieciom). W tej postaci mit jest świadectwem istnienia w człowieku tęsknoty za prapoczątkami, za rajskim porządkiem, a zarazem dowodzi potrzeby dewaloryzacji czasu historycznego, który – pozbawiony boskiego pierwiastka – jawi się jako coś niedoskonałego, a więc złego7. Zbliżenie się do prawdziwego bytu możliwe jest zatem tylko poprzez mit, dlatego też odgrywa on tak kluczową rolę w życiu członków społeczności zarówno pierwotnych, jak i rozwiniętych. Jednocześnie historie niewiążące się ze sferą sakralną – niedotyczące cza- sów początków, błahe, fałszywe, opowiadane dla rozrywki – a więc można rzec świeckie, wolno opowiadać wszędzie, niezależnie od miejsca i czasu, charakteru słuchaczy i osoby opowiadającej8. Wprawdzie u niektórych ludów (np. u północ- noamerykańskich Odżibwejów) takie podziały nie istnieją – to znaczy, że nie wy- stępuje tam kategoria opowieści fałszywej, przez co zarówno opowieści o zwy- kłych ludziach, jak i o siłach sakralnych oraz ludziach działających w dawnych czasach, są uznawane za prawdziwe9 – nie zmienia to wszakże faktu, że kultury przeważającej większości ludów charakteryzują się takim rozdzieleniem. Definicje podawane przez naukowców dość często różnią się w znacznym stopniu, mit bowiem, jako zjawisko wieloznaczne, wielofunkcyjne wymyka się próbom precyzyjnego zdefiniowania. Postrzeganie go na wielu odrębnych płasz- czyznach, w połączeniu z różnorodnością kultur go tworzących, praktycznie unie- możliwia syntezę wysiłków licznych badaczy tego zjawiska, choć wielu z nich, jak

ich świat. Campbell stwierdził: „Uświęcenie lokalnego krajobrazu jest podstawową funkcją mitologii.” To przyswojenie świata widać bardzo wyraźnie w kulturze jednego z ludów rdzennych Amerykanów – Nawahów. W ich przypadku (choć nie jest to przypadek odosobniony) obraz bóstw w jakimś stopniu kształtuje geografia. W ich domostwie –hoganie – drzwi wejściowe są zawsze skierowane na wschód, aby witać wschodzące słońce i otrzymywać błogosławieństwo każdego dnia. Cztery ściany wskazują cztery kierunki i cztery święte góry świata Nawahów, które wspierają firmament. Na środku znajduje się palenisko, które reprezentuje centrum kosmiczne, gdyż jego dym, symbolizujący Wielkiego Ducha, wychodzi przez otwór w stropie, stanowiąc miejsce do oddychania dla bogów. Mieszkańcy czują zatem silną więź z porządkiem kosmicznym. Tak ważną funkcję spełnia krajobraz, pomagając czuć obecność wszechstworzenia, przynależności do czegoś prastarego, a jednak żywego; nawet w milczeniu umożliwia nawiązanie kontaktu z nieznaną i nierozpoznawalną transcendencją. Zob. J. Campbell, Potęga mitu, tłum. I. Kania, Znak, Kraków 2007, s. 105–112. 7 Eliade nazwał to zjawisko obsesją ontologiczną; idem, Sacrum i profanum, tłum. R. Reszke, KR, Warszawa 1999, s. 76–77. 8 Podział na historie z jednej strony prawdziwe, opowiadane w obrębie kultu i tylko w obecności wtajemniczonych, a z drugiej fałszywe, opowiadane w dowolnym czasie, których mogą wysłuchać wszy- scy stosuje duża grupa naukowców: oprócz Campbella i Eliade np. także Raffaele Pettazoni. Zob. R. Pet- tazoni, Essays on the History of Religions, Brill, Leyden 1954, s. 11–24. 9 Ch. Vecsey, Imagine Ourselves Richly; Mythic Narratives of North American Indians, Harper, New York 1991, s. 65. 46 Rozdział drugi. Mit

Bronisław Malinowski, stwierdziło, że fenomen mitu istnieje w skali uniwersalnej10. Podobne stanowisko zajął Joseph Campbell, stwiedzając, że te same obrazy, mó- wiące o tych samych problemach we wszystkich mitach są tak samo czytelne dla mieszkańca dzisiejszych wielkich miast, jak i dla jaskiniowca: „To jest tak, jak gdyby ta sama sztuka była przenoszona z jednego miejsca w drugie, a w każdym miejscu aktorzy przywdziewali lokalne stroje i zaczynali grać tę samą starą sztukę”11. Mity podejmują tematy ponadczasowe (te same sceny i przypadki), lecz ich wyartykułowanie zależy od specyfiki danej kultury, a zatem przedstawiane są one w sposób odrębny. Natomiast ludzka psychika jest zasadniczo taka sama u miesz- kańców całego świata, ponieważ składają się na nią te same instynkty, popędy, konflikty i lęki. Z tego wspólnego źródła zrodziły się koncepcje jungowskich ar- chetypów (którymi zajmiemy się w dalszej części rozdziału), będących wspólnym dla odzianych w lokalne kostiumy mitów zasobem idei. Istnieje też teoria dy- fuzyjna, która analogicznie do wyjaśnienia mechanizmu zmian w kulturze uza- sadnia podobieństwo między mitami różnych kultur, ich rozprzestrzenianiem się z jakiegoś obszaru12. Także według Claude’a Lévi-Straussa podobieństwo między mitami jest ude- rzające. Zdaniem francuskiego antropologa nie zasadza się ono na podobnych ry- tuałach, z którymi mity się wiążą, jak twierdził Lord Raglan (o czym więcej w roz- dziale dotyczącym rytuału), lecz ma być oparte na ich identyczności strukturalnej (w odróżnieniu od podobnej lub odmiennej treści). A zatem znaczenia mitu po- winno się poszukiwać na podstawie całościowej struktury wewnątrz mitu, a nie pojedynczych opowieści13. Mity, jak stwierdził Lévi-Strauss, jako historie pełne zdarzeń losowych, zbiegów okoliczności, paradoksów i przeciwieństw ukazują to, co jest typowe dla wszystkich ludzi. Są one zatem wyrazem uniwersalnych cech ludzkich myśli i podświadomych pragnień obecnych w życiu każdej jednostki ludzkiej wyrażającej chęć rozstrzygania fundamentalnych dylematów, których nie rozwiązano lub których wręcz nie sposób rozwiązać za pomocą jednostkowego ludzkiego doświadczenia wiedzy. Dla przykładu, aby zanegować obserwowalny fakt, że śmierć oznacza unicestwienie człowieka, wprowadza się pojęcie „tamten świat”14. Mity powstają oraz istnieją poprzez tradycję przekazu ustnego. Dzieje się to za sprawą zręcznych opowiadaczy, którzy tworzą małe uprzywilejowane grupy osób powołanych do zajmowania się sacrum, mających doskonałą pamięć, wyobraźnię

10 B. Malinowski, Argonauci zachodniego Pacyfiku, w idem: Dzieła, t. 3, tłum. B. Olszewska-Dyoni- ziak, S. Szynkiewicz, PWN, Warszawa 1986, s. 390–395. 11 J. Campbell, Potęga mitu, s. 56. 12 Ibidem, s. 69. 13 C. Lévi-Strauss, Structural Anthropology, tłum. C. Jacobson, B. G. Schoepf, Basic Books, New York 1963. 14 B. Olszewska-Dyoniziak, Człowiek – Kultura – Osobowość. Wstęp do klasycznej antropologii kul- turowej, Atla2, Wrocław 2001, s. 228. Istota mitu 47 i talent literacki. W efekcie zawierają one różne, często modyfikowane wersje tej samej opowieści. Podstawowa prawda mitu pozostaje niezmienna przez wieki, lecz szczegóły są dowolnie zmieniane, co ma miejsce nie tylko w przypadku sa- mych opowiadaczy, lecz także w odniesieniu do reprezentantów różnego rodzaju dziedzin sztuki, w tym nienarracyjnych. Innymi słowy, mity to plastyczne mate- riały, które można oblekać w wiele form. Należy także odnotować, że owe prze- kazywane z pokolenia na pokolenie historie nie stanowią odizolowanych przy- padków, lecz są w pewien sposób powiązane z innymi podobnymi opowieściami w obrębie danej kultury. W konsekwencji autorstwa mitu nie można przypisać jednej osobie, proces twórczy bowiem jest udziałem całej wspólnoty. Dotyczy to także – przekazywanych z pokolenia na pokolenie – mitów sportu. Wracając do próby zdefiniowania mitu, wydaje się, że wysiłków badaczy nie da się zsyntetyzować nie tylko ze względu na różnorodność kultur tworzących mity, lecz także z powodu występujących między nimi różnic w zakresie morfologii i funkcji społecznych. Geoffrey S. Kirk konkludował, że „nie ma jednej definicji mitu, platonicznej formy, na podstawie której można odnosić się do istniejących przypadków”15. Ryszard Tomicki osadził rozumienie mitu w obrębie trzech podstawowych płaszczyzn odniesienia: pierwsza to mit jako narracja, a więc opowieść; druga pojmuje go jako archaiczny światopogląd, czyli relikt poglądów społeczności tra- dycyjnych; wreszcie na trzeciej płaszczyźnie jest on uniwersalną formą lub struk- turą świadomości16. To ostatnie ujęcie mitu można uznać za najszersze. Podobnie szerokie rozumienie mitu przedstawił Leszek Kołakowski w Obec- ności mitu. Świadomość mityczna realizuje, jego zdaniem, takie potrzeby jak: przeżywanie świata jako sensownego, wiara w trwałość wartości ludzkich, pra- gnienie widoku świata jako ciągłego; na koniec pozwala nam również bronić się przed obojętnością tegoż świata17. Biorąc pod uwagę przytoczone stanowiska, możemy spróbować zebrać typo- we cechy mitu, które znajdują się w większości teorii. Jest to opowieść dotycząca rzeczy świętych, można ją więc nazwać opowieścią religijną, przy zastrzeżeniu, że mity występują nie tylko w religii18. Tak więc jego treścią jest życie i działa- nie istot nadprzyrodzonych19 magicznych przodków lub bohaterów; są to także,

15 G. S. Kirk, Myth: Its Meaning and Functions in Ancient and Other Cultures, University of Califor- nia Press, Los Angeles 1973, s. 9–11. 16 R. Tomicki, Mit w: Słownik etnologiczny; terminy ogólne, red. Z. Staszczak, PIW, Warszawa–Po- znań 1987, s. 244–248. 17 L. Kołakowski, Obecność mitu, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1994, s. 8–9. 18 Wagę mitów w religii podkreślał Émile Durkheim, twierdząc, że stanowią one niezbędny element życia religijnego i są czymś odrębnym od porządku profanum. Zob. É. Durkheim, The Elementary Forms of Religious Life, tłum. C. Cosman, Oxford University Press, Oxford 2001, s. 73. 19 Co ciekawe, najwyższa nadprzyrodzona istota bardzo często porzucała ludzi, po tym jak dokony- wała swoich niezwykłych czynów i się wycofywała (co stanowi koncept tzw. deus otiosus). W wielu mi- 48 Rozdział drugi. Mit co w przypadku niniejszej pracy jest bardzo ważne, herosi sportowi. Bohaterscy przodkowie znani są głównie dzięki swoim dokonaniom w magicznym czasie początków, z którym mamy również do czynienia w przypadku sportu (np. po- wstanie danego klubu lub dyscypliny sportowej). Ponadto mit zajmuje się tym, co nadal jest prawdziwe i bezpośrednio dotyczy ludzi (tak jak interwencja sfery sacrum w ziemski świat i konsekwencje czynów, które odmieniły ludzki los). Ko- łakowski ujął to w następujący sposób:

Mit jest odkryciem sytuacji (absolutnie początkowej), która jest ważna dla życia ak- tualnego nie stąd, iż dostarcza wskazówek przydatnych w obchodzeniu się ludzi ze środowiskiem, ale stąd, że zabiegi życia codziennego relatywizuje do rzeczywistości nie-relatywnej i przez to nadaje im sens20.

Zdaniem Eugene’a G. d’Aquiliego i Charlesa D. Laughlina Jr., reprezentujących podejście, jak je określili, „biogenetycznego strukturalizmu”, „ludzie nie mają innego wyjścia jak konstruowanie mitów w celu wyjaśniania otaczającego ich świata. Elementy składające się na mity mogą mieć swoje źródło w społeczności, mogą też pojawiać się w snach, marzeniach lub fantazjach”21. Człowiek kreuje bo- gów, istoty nadprzyrodzone, demony i inne stworzenia, aby wyjaśnić to co widzi i co go często przeraża, ukoić egzystencjalny lęk i zdobyć władzę nad otaczającym go światem poprzez zrozumienie go. Zaspokajając w jakimś stopniu kognityw- ny imperatyw – ale też, co ważne, pragnąc zapanować nad chorobami, głodem i śmiercią – czyni to za pomocą określonych czynności rytualnych, opartych na strukturach mitu22. Wciąż, co najmniej dwa razy w roku, człowiek współczesny działa pod wpływem mitycznych sił kultury: świętując narodziny Chrystusa-bohatera oraz odrodzenie świata, czyli „Nowy Rok”, „nowe ja”, którym pragnie się stać. Owe starodawne historie o narodzinach i odrodzeniu wciąż zachowują dużą moc oddziaływania na społeczeństwa i naszą psychikę. Przetrwały mimo intensywnego rozwoju na- uki i techniki, który zmienił w pewnym stopniu nasze podstawowe pojmowa- nie natury oraz przeznaczenia rodzaju ludzkiego, opierając się fali racjonalności, która nie zdołała wyprzeć ich z naszej psychiki (o czym więcej w dalszej części rozdziału). Należy bowiem zauważyć, że technika – dając wiele wymiernych ko- rzyści, a także tworząc mit postępu – przyniosła też wiele zła, jak np. zniszczenie przyrody i widmo zagłady ludzkości. Z natury konserwatywny mit zachęca nas do podążania tropem naszych ojców, jest więc w pewnym sensie negacją mitu tach, najwyższa istota była zabijana przez ludzi, którzy odnosili jakąś korzyść za sprawą jej śmierci. Od tej chwili zawiązuje się silna więź pomiędzy bogiem i ludźmi. Zob. M. Eliade, Aspekty mitu, s. 96–106. 20 L. Kołakowski, Kultura i fetysze. Zbiór rozpraw, PWN, Warszawa 1967, s. 240–241. 21 The Spectrum of Ritual. A Biogenetic Structural Analysis, red. E. d’Aquili, Ch. D. Laughlin, Jr., J. Mc Manus, Columbia UP, New York 1979, s. 171. 22 Ibidem, s. 172. Tematyka mitologii 49 nowoczesności23. Nie jest, wszakże, tylko spojrzeniem w przeszłość, nostalgią za legendarnymi „dawnymi dobrymi czasami”. Podążanie drogą, jaką mit wskazuje, to wspaniały sposób, by rozwinąć się duchowo, zrozumieć świat, przezwyciężyć samotność, nabrać współczucia dla innych i stworzyć społeczność.

Tematyka mitologii

Warto na moment pochylić się nad główną tematyką mitologii. Mit próbuje wyjaśnić pochodzenie rzeczy, odpowiadając przy tym na wiele ważnych pytań. Ludzie od wieków opowiadają historie-mity o tym, jak powstał świat, kim są, skąd pochodzą, dokąd zmierzają i jak powinni żyć, czym jest dobro i zło, co czeka nas po śmierci (zwiększając świadomość istnienia innego świata). Są to także historie pouczające nas, jak powinniśmy się zachowywać w pewnych sytuacjach, np. pod- czas religijnych – choć nie tylko – ceremonii (rytuałów), a więc funkcjonują jako opowieści modelowe. Problemy w nich prezentowane mają znaleźć rozwiązanie właśnie poprzez przeprowadzony należycie rytuał, którym w przypadku omawia- nego w tej pracy sportu – co postaram się udowodnić – jest mecz. Ponadto, dużą rolę w mitach odgrywają niecodzienne, cudowne wydarzenia. Zalążkiem tych opowieści jest zazwyczaj jakiś kryzys egzystencjalny, którego rozwiązanie jest opisane w pełnym dramaturgii rozwinięciu i efektownym zakoń- czeniu. W całej opowieści dominuje język obrazowy, metaforyczny i symboliczny, który przemawia do wyobraźni i uczuciowości, a zarazem także do rozumu, anga- żując jednostki i społeczeństwa (wraz z rytuałem oraz innymi formami zachowań i działań, mających na celu utrwalenie i przekazanie wartości uznawanych w da- nej grupie). Swą trwałość i żywotność na przestrzeni stuleci mity zawdzięczają nieskończonemu potencjałowi swoich znaczeń, jako że ich pole semantyczne jest skrajnie wieloznaczne. Ich najwyższy autorytet i wiarygodność związane są z ich świętością lub ze świętymi początkami24. Mity dzielą otaczający nas świat na pozostające ze sobą w konflikcie sfery do- bra i zła. Walka między dobrem a złem jest zazwyczaj niezwykle dramatyczna, co wynika z samej istoty mitu. Warto wspomnieć już teraz, że wątek ten poruszę jeszcze przy okazji analizowania zawodów sportowych. Konflikt ten jest najczę- ściej personifikowany jako walka między szatanem a Bogiem. W konsekwencji mit np. usprawiedliwia wojny postrzegane jako moralna konieczność w walce o lepszy świat. Związana jest z nim także celebracja pewnych wartości uperso-

23 S. Keen, Stories We Live By, „Psychology Today” 1988, Vol. 22, December, s. 42–43. 24 J. Campbell, Potęga mitu, s. 153. 50 Rozdział drugi. Mit nifikowanych w panteonie bohaterów i nikczemników25. Istnieje przy tym wy- raźna dychotomia podziału na prawych bohaterów i demonicznych łotrów, na świat jasności i świat ciemności. Mit opisuje przeszłość, w której owe zestawienia przeciwieństw odcisnęły trwałe piętno, ale też pozwala wyobrazić sobie bardziej obiecującą przyszłość. Pamięć o rzeczach minionych, a zwłaszcza tęsknota za utraconym rajem, wiążą się z nadzieją na przyszłość i wzmagają pragnienie tego, czego jeszcze się nie osiągnęło. Mitom brakuje ścisłej chronologii i logiki, gdyż nie wszystko w nich jest ra- cjonalnie wyjaśnione. Są one bowiem metaforyczne, a więc operują jak gdyby na wyższym poziomie prawdy niż poziom historyczny. Zatem zwykła logika, chro- nologia, czas – nawet prawdopodobieństwo psychologii mężczyzn i kobiet, któ- rzy pojawiają się w opowieściach – nie są ważne. Ponadto mity są bardzo często antynomiczne, co oznacza, że występują przeciwko ogólnie przyjętym normom, zwyczajom i opiniom; są opowieściami, gdzie normalny porządek świata zostaje wywrócony do góry nogami, czego przykładami mogą być krwawe morderstwa wewnątrz rodzin oraz sytuacje, gdy mężczyźni pojmują za żony swoje matki. Mity odegrały ogromną rolę w dziejach kultury, a najbardziej dobitny przy- kład stanowi tu starożytna Grecja. Dlatego też najczęstszym skojarzeniem z mi- tologią są właśnie jej mity. Kolejną asocjacją jest duża liczba przychodzących na- tychmiast na myśl powiedzeń mających w nich swe źródła, np. syzyfowa praca, stajnie Augiasza, miecz Demoklesa, puszka Pandory, pięta Achillesa. Tworzące religię grecką mity były jej integralną, niezwykle istotną częścią. Nierozdzielnie zrosły się z rozwojem literatury greckiej, dostarczając przez wieki najważniej- szych wątków. Z tematyki mitycznej obficie czerpały helleńskie epos, tragedia i w dużej części liryka; to samo można powiedzieć o sztuce greckiej, w której wątki mityczne stanowią jeden z ważniejszych motywów rzeźby i malarstwa26. Sztuka, będąc istotnym uzupełnieniem tekstów literackich, jest bardzo waż- nym źródłem naszej wiedzy o mitologii. Z kolei pod wpływem antyku literatura i sztuka nowożytnej Europy przejęły wiele postaci i wątków fabularnych z racji ich uniwersalności. Bohaterami mitów greckich są nieśmiertelni bogowie i śmiertelni herosi. Ich sukcesy, będące zazwyczaj wynikiem wypraw i zdobywania się na nadludzki, czę- sto fizyczny (z dzisiejszej perspektywy można pokusić się o słowo „sportowy”) wysiłek, stanowią interesujący materiał mitotwórczy. W mitach znajduje wyraz – wprost lub w formie symbolicznej – wiele problemów nurtujących człowieka od stuleci: sny o potędze, pragnienie miłości, lęk przed śmiercią, marzenia o poko- naniu siły ciążenia przez oderwanie się od ziemi27. Mity mają często zabarwie-

25 S. Keen, Stories, s. 43. 26 M. Pietrzykowski, Mitologia starożytnej Grecji, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1978, s. 5. 27 Ibidem, s. 15. Mit (opowieść święta) a fakty historyczne 51 nie moralizujące, czego klasycznym przykładem jest morał płynący z opowieści o Ikarze.

Mit (opowieść święta) a fakty historyczne

Chociaż członkowie danej kultury nie wątpią w to, czy ich mity – opowieści poważne, święte – są prawdziwe, istnieją duże wątpliwości wśród przedstawicieli nauki dotyczące tego, czy są one oparte na historycznych wydarzeniach, choć brakuje absolutnej pewności, że każdy mit jest pozbawiony uzasadnienia w rze- czywistej przeszłości. Historyk Peter Bietenholz wysunął pogląd, że relacja może być określona mianem mitycznej, kiedy opisuje wydarzenia, których nie sposób potwierdzić na podstawie rozpoznawalnych faktów historycznych28. Potwierdził wnioski swoich poprzedników, np. Lorda Raglana, według którego „Mit nie jest stwierdzeniem historycznego faktu i nie jest wymyślnym, spekulatywnym wy- jaśnieniem naturalnego zjawiska, ale narracją powiązaną z rytuałem”29. Arthur M. Hocart, nazwawszy go „częścią rytuału nie istniejącą bez niego”, traktował mit jako słowne wyjaśnienie i uzasadnienie rytuału30. Duża grupa badaczy (m.in. Samuel Henry Hooke lub wcześniej Jane Harrison31) wyrażała podobne opinie. Nie ma dowodów na to, że mit kiedykolwiek uosabiał fakt historyczny. Z kolei według Jane Houston mit to historia, „która nie wydarzyła się nigdy, ale wydarza się zawsze”32, a więc historia zazwyczaj fikcyjna, której autentyczność nie jest do końca zbadana i udowodniona, mająca modelowy charakter, niosąca istotne dla kondycji człowieka treści. Obecnie duża grupa badaczy twierdzi, że – wbrew temu, co sądzono wcześ- niej – mity nie stanowią dla prymitywnego człowieka wytłumaczenia natural- nych zjawisk. Wynika to z faktu, że owe zjawiska, jako część codziennego życia, były obiektami jego percepcji, a nie źródłem medytacji; innymi słowy, stanowiły element towarzyszący praktycznym dążeniom w zmaganiu się z przeciwnościa- mi. Człowiek pierwotny nie był także motywowany pragnieniem wiedzy. Opinie,

28 P. G. Bietenholz, Historia and Fabula, Brill, New York 1994, s. 3. 29 Lord Raglan, The Hero. A Study in Tradition, Myth and Drama, Dover Publications, Inc., Mineola 2003, s. 117. Zdaniem Raglana, grecki mit o Helenie jest potwierdzeniem tezy, że mit nie jest historycz- nie prawdziwą opowieścią. Wyjaśnia on kult Heleny, który miał miejsce w różnych częściach Grecji (np. w Sparcie). Tak samo rzecz ma się w przypadku innych bohaterów eposów trojańskich. 30 A. M. Hocart, The Progress of Man, Methuen & Co., London 1933, s. 223, cyt. za: Lord Raglan, The Hero, s. 143. 31 S. H. Hooke, Myth and Ritual, Oxford University Press, Oxford 1933, s. 3; J. E. Harrison, The- mis. A Study of the Social Origins of Greek Religion, Cambridge University Press, Cambridge 1912 s. 328, cyt. za: Dictionary of the History of Ideas, http://etext.lib.virginia.edu/cgi-local/DHI (1.03.2009). 32 J. Houston, Lifeforce: The Psycho-Historical Recovery of the Self, Delacorte, New York 1980, s. 6. 52 Rozdział drugi. Mit jakoby mit był czymś w rodzaju prymitywnej nauki lub wynikiem medytowania na temat przyrody, były dominujące przez większą część XIX wieku. Malinowski (choć sam był naśladowcą Sir Jamesa Frazera, który twierdził m.in., że mity są przednaukowymi próbami wyjaśnienia świata naturalnego33) zauważył, że w pry- mitywnym człowieku istnieje bardzo minimalne czysto artystyczne lub naukowe zainteresowanie przyrodą. Według niego

Mit badany w swej żywej postaci nie jest symbolicznym, lecz bezpośrednim wyra- zem przedmiotu, którego dotyczy. Nie jest wyjaśnieniem zaspokajającym potrzebę zainteresowań naukowych, ale narracją, w której zmartwychwstaje pradawna rze- czywistość, narracją opowiedzianą dla zaspokojenia głębokich potrzeb religijnych, uzasadnienia dążeń moralnych, legitymacji nierówności społecznych, wyjaśnienia twierdzeń czy nawet wymogów praktycznych. W kulturze pierwotnej mit jest nie- odzowny: wyraża, wzbogaca i kodyfikuje wierzenia, chroni i wzmacnia moralność; gwarantuje skuteczność rytuału i zawiera reguły praktyczne, którymi człowiek po- winien się kierować. Mit [...] nie jest rozumowym wyjaśnieniem ani wyobrażeniem artystycznym. Jest natomiast pragmatycznym dokumentem pierwotnej wiary i mąd- rości moralnej34.

Tak więc spekulacje co do pochodzenia ciał niebieskich lub istoty życia i śmier- ci nie są rozpowszechnione w owych społeczeństwach, jako że to nie intelekt od- grywa w ich przypadku rolę decydującą; wręcz przeciwnie, ich członkowie kierują się głównie zmysłami. Obserwowanie czegoś niezwykłego i ciekawość dotycząca istoty owej rzeczy (bądź co bądź, nie bardzo powszechne nawet w dzisiejszych czasach i w przypadku „cywilizowanych” społeczeństw) nie wypełniają umysłów prymitywnych ludów poznawczym napięciem. Tak poważne myślenie o świecie i zasady moralne wymagają w pewnym sensie abstrakcyjnego słownictwa (jak np. idea, teoria, powód), którego brakuje w językach dzikich. Możemy więc powie- dzieć, że chociaż zdolność spekulatywnego myślenia stworzyła w późniejszych czasach filozofię i naukę, nie było jej w momencie tworzenia się mitologii. Podsu- mowując, według Malinowskiego

Uznanie całej mitologii wyłącznie za kronikę historyczną jest [...] takim samym błę- dem jak przyjęcie, że jest ona wynikiem przemyśleń pierwotnego przyrodnika. Takie podejście przypisuje też człowiekowi pierwotnemu pewien rodzaj impulsu naukowego i pragnienie wiedzy35.

W gruncie rzeczy można stwierdzić, że mity (także mitologia sportu) raczej nie zaspokajają ciekawości, co dotyczy również tej historycznej. Według Raglana

33 J. G. Frazer, Golden Bough: A Study in Magic and Religion, The Macmi Company, New York 1951. 34 B. Malinowski, Mit, magia, religia, s. 303. 35 Ibidem, s. 300. Mit (opowieść święta) a fakty historyczne 53

„Mit jest rytuałem odbijającym się w przeszłości, nie historycznej, ale rytualnej przeszłości będącej częścią wieczności”36. Wracając do kwestii świętości, wierzenia, mity i rytuały w tradycyjnym poję- ciu należą do rzeczy świętych, choć ich istota i zakres oddziaływania charaktery- zują się dużymi różnicami w zależności od religii, w których występują. Wszystko może być uznawane za święte – drzewo, kamień, strumień (niekoniecznie muszą to być bogowie lub duchy) – zależnie od tego, którą kulturę analizujemy. Pojęcie „święty” (sacrum), w znaczeniu „powiązany ze sferą nadprzyrodzoną”, „posiada- jący najwyższą godność i moc”, „nadrzędny w stosunku do innych obiektów”, jest przeciwieństwem drugiej domeny tworzącej świat, czyli ziemskiej (profanum). Są to dwa światy, które nie mają ze sobą nic wspólnego – są one całkowicie różne, choć człowiek może przechodzić z jednego do drugiego. Takie przejście stanowi prawdziwą metamorfozę (co jest widoczne szczególnie wyraźnie w rytuałach ini- cjacji). Człowiek wkraczający do jednego z tych światów zostaje całkowicie wyłą- czony z drugiego. Kiedy opuszcza sferę profanum, zaczyna życie religijne. Kiedy to co ziemskie wchodzi w kontakt z tym co święte, traci swoje cechy charakterys- tyczne i do pewnego stopnia samo staje się święte. Rzeczy święte są często chronione przed skażeniem rzeczami ziemskimi – bywają one przechowywane w odosobnieniu, w pewnej odległości, która ma je chronić i którą utrzymuje się za pomocą zakazów. Możemy wnioskować, że wie- rzenia to wyobrażenia o istocie rzeczy świętych, mity to święte, lecz nie histo- ryczne opowieści, a rytuały to reguły rządzące naszym zachowaniem, wytyczają- ce człowiekowi drogę w obcowaniu ze świętymi rzeczami37. Ludy prymitywne jednak są często nieświadome podziału na sferę sacrum i profanum, jako że świat stanowi dla nich jedność – jak gdyby wszechobecne sa- crum. Taki podział jest w pełni widoczny w społeczeństwach będących kulturami typu religijnego. Anthony F. C. Wallace podkreślił, że podział rzeczywistości na sfery sacrum i profanum jest często obserwowanym przekonaniem ontologicz- nym. Przy czym nie dotyczy jedynie przestrzeni, może odnosić się również do czasu, rzeczy i ludzi. Dychotomia sacrum/profanum ma często związek z poję- ciem tabu (o czym powiem więcej w rozdziale poświęconym rytuałowi)38.

36 Lord Raglan, The Hero, s. 147. 37 É. Durkheim, The Elementary Forms, s. 39–41. 38 A. F. C. Wallace, Religion: An Anthropological View, Random House, New York 1966, s. 74–75. 54 Rozdział drugi. Mit

Mitologia i stosunek człowieka do mitów na przestrzeni wieków

Prześledzę teraz początki mitologii i stosunek człowieka do mitów w różnych epokach. Tworzenie mitów ma swoje początki tuż po tym, jak istoty ludzkie za- kończyły ewolucję biologiczną. Jak stwierdził Campbell,

Wszędzie tam, gdzie żyli ludzie, zawsze i w każdych okolicznościach kwitły mity. Były one nieustającą inspiracją dla wszelkich ludzkich poczynań w sferze materialnej i du- chowej. [...] mit jest tajemnym otworem, przez który płynie niewyczerpana energia kosmosu [...] Religia, filozofia, sztuka, prehistoryczne i historyczne formy organizacji społeczeństwa, szczytowe osiągnięcia nauki i techniki, widzenia senne – wszystko to wywodzi się z magicznego kręgu mitu39.

Okres paleolitu – epoka łowiecka – zaowocował powstaniem mitologii, któ- ra wraz z towarzyszącymi rytuałami pomagała ludziom stawić czoło dylematom związanym z nieubłaganą ziemską rzeczywistością, zaspokajała tęsknotę, która ciągnęła ludzi ku niebu – esencji transcendencji napełniającej zachwytem i trwo- gą (stąd duchowy lot szamanów wchodzących w trans, będący w istocie wędrów- ką w inny, boski świat) – i stworzyła postać bohatera pokazującego co należy robić, aby stać się w pełni człowiekiem. Mity ukazywały, że istnieje inny świat – raj niegdyś utracony – w którym ludzie byli w bliskim kontakcie z bogami. Dla paleolitycznych łowców, zdaniem Karen Armstrong, wszystko, co robili, było sa- kramentem, wszystko napełniało ludzi zachwytem i trwogą, a każda rzecz mogła mieć w sobie świętość40. Głównym tematem wszelkiej mitologii jest przeświadczenie, że istnieje nie- widzialny wymiar bytu podtrzymujący wymiar widzialny. Mity, co należy pod- kreślić, były więc z pewnością reakcją ludzi na śmierć, która stanowiła nieodgad- nioną zagadkę. Dlatego już w okresie neandertalskim składano do grobów broń i ofiary zwierzęce, aby zapewnić ciągłość życia41. Okres neolityczny to zmniejszanie się roli łowiectwa i pojawienie się rol- nictwa, co sprawiło, że ludzie zaczęli inaczej pojmować siebie i otaczający ich świat. Podczas gdy w epoce łowców mitologię inspirowały zwierzęta, dla rolni- ka nauczycielem był świat roślin. Efektem jest częsty motyw mityczny roślin ja- dalnych wyrosłych z pogrzebanego ciała bóstwa złożonego w ofierze lub z osoby przodka. Te historie powtarzają się we wszystkich kulturach rolniczych, nawet od siebie izolowanych. Często ukazują też pierwszych ludzi wychodzących z łona

39 J. Campbell, Bohater o tysiącu twarzy, tłum. A. Jankowski, Zysk i S-ka, Poznań 1997, s. 19. 40 K. Armstrong, Krótka historia mitu, tłum. I. Kania, Znak, Kraków 2005, s. 15–20. 41 J. Campbell, Potęga mitu, s. 92. Mitologia i stosunek człowieka do mitów na przestrzeni wieków 55 ziemi. W rezultacie w mitologii otwór, przez który miało to nastąpić, stawał się miejscem świętym42. Uprawie ziemi nieustannie towarzyszył religijny lęk, obawa, czy objawi się bos- ka moc i czy ziemia wyda plony. Trwała walka człowieka o przeżycie toczona z siłami natury i przeciwnościami losu, w czym, oprócz ciężkiej pracy, pomóc miały składane bogom ofiary. Ziemię traktowano zwykle jako istotę żeńską, bo- ginię Matkę, choć często złą i okrutną. Bogini Ziemia pojawia się w bardzo wielu mitologiach (Demeter, Isztar, Astarte, Mokosz)43. Według ówczesnych mitologii ludzie odczuwali niezwykle silną więź z ziemią. Dominuje w nich symbolika umierania i zmartwychwstania, co jest nawiązaniem do nasion, które po okresie pozornego obumarcia dają plony; przenika ona rów- nież towarzyszące im kulty wraz z rytuałami. Choć całkowity triumf nad światem okazywał się niemożliwy, mity pomagały ludziom toczyć walkę i pogodzić się z własną śmiertelnością. Od około 4000 roku p.n.e. pojawiały się początki cywilizacji miejskiej. Lu- dzie z wznoszonych na coraz większą skalę miast zaczęli żyć w szybszym tempie i cieszyć się zdobyczami techniki oraz zyskali świadomość swoich możliwości, a nawet poczuli się panami własnego losu. Żyli jednak w ciągłym strachu, że tak pieczołowicie budowane osiedla miejskie mogą popaść w ruinę za sprawą szale- jących wojen i destrukcyjnych sił natury. Lęki te mają odzwierciedlenie np. w me- zopotamskich mitach o potopie44. Tak więc, choć dawna duchowość stopniowo zanikała i bogowie usunęli się nieco w cień, ludzie nadal mieli mocną świado- mość występowania elementu boskiego w otaczającej ich rzeczywistości. Ówcze- sne mity to często historie stworzenia, które przypominały, że sytuacja musi się niejednokrotnie pogorszyć, aby następnie przybrać lepszy obrót45. Ukazują one pewną ewolucję w stosunkach ludzi do bogów – bogowie nie są już w tych nar- racjach odizolowani i niedostępni. Próbę reinterpretacji tych relacji podjęli poeci (czego przykładem może być poemat o Gilgameszu). Często występujące w nie- mal wszystkich kulturach mity kosmogoniczne – stanowiące doniosły element rytuału np. świąt noworocznych lub koronacji – dawały ludziom zastrzyk boskiej energii, aby mieli siłę tworzyć nową lepszą rzeczywistość. W I wieku przed Chrystusem, gdy rozwinęła się nowa gospodarka rynkowa, rolę kapłanów i sferę sakralną zaczęto postrzegać jako coraz odleglejszą. Rozwija- jące się systemy religijne i filozoficzne, jak konfucjanizm, taoizm, buddyzm, hin- duizm i grecki racjonalizm, nie traktowały już dawnych mitów poważnie, a jeśli nawet ich wręcz nie potępiały, to eksponowały jedynie ich interpretację etyczną, co miało zaszczepić w ludziach zdolność do współodczuwania z innymi, poczu-

42 Ibidem, s. 124. 43 R. Graves, Mity greckie, s. 29. 44 K. Armstrong, Krótka historia mitu, s. 57–62. 45 Ibidem, s. 68. 56 Rozdział drugi. Mit cie sprawiedliwości, zdolność do poświęcania się dla bliźnich i szacunek do nich, a więc w kategoriach najogólniejszych – eliminować egoizm. W Grecji mity poddano wnikliwej, racjonalnej analizie w formie tragedii m.in. Ajschylosa, Sofoklesa i Eurypidesa. Podczas gdy bohater mitu częstokroć wycho- dził zwycięsko z opresji, bohater tragiczny był uwikłany w sytuację beznadziejną, bez wyjścia, ponieważ każde rozwiązanie było złe. Przedstawienia stanowiły kon- tynuację rytualnych form, wzbudzały u widzów głębokie emocje, głównie trwogę i współczucie dla bohatera, który w przeciwieństwie do mitycznego herosa, nie był w stanie wywalczyć pozytywnego rozstrzygnięcia. Tragedie spotkały się z po- irytowaniem i dezaprobatą Platona i Arystotelesa, którzy uważali je za zbyt emo- cjonalne, przedkładając w głoszonej przez siebie filozofii logos nad mythos46. Sprawiło to, że mit został zepchnięty do sfery fantastycznej opowieści, jednak- że pogańskie kulty oparły się dokonaniom racjonalizmu i przetrwały w Grecji aż do VI wieku n.e., kiedy to zostały wyeliminowane siłą za sprawą cesarza Justynia- na47. W kolejnych wiekach, na skutek zapoczątkowanego przez Platona i Arysto- telesa stopniowego marginalizowania porządku mythos, wiele narodów zaczęło tracić kontakt z sensem mitu. Dla chrześcijaństwa wszystko, co nie znajdowało potwierdzenia w Biblii, było nieprawdą. Chrześcijańscy teologowie uważali mit za bajkę, tak więc sprzeciwiali się używaniu terminu „mityczny” w odniesieniu do Jezusa. Co do „pogańskiej” mitologii, która stała na drodze pochodu chrześcijaństwa, to można stwierdzić, że uległa ona specyficznej asymilacji i wchłonięciu przez chrześcijaństwo. Warto przypomnieć, iż dotknęło ono też, o czym już wspominaliśmy, pogańskich gier. W ten sposób, jak stwierdził badacz chrześcijaństwa Philippe Walter, „typowo średniowieczna ‘mitologia’ powstała właśnie na gruncie pogańskich wierzeń, a chrześcijaństwo musiało je sobie przyswoić, aby je kontrolować”48. Na przykład Matce Bożej nadawano pewne cechy pogańskich bogiń (dlatego pielgrzymki or- ganizowane ku czci Najświętszej Maryi Panny, odbywane np. w maju, kierują się w miejsca często naznaczone przez obecność starożytnych wróżek lub bóstw)49, a z kolei chrześcijańskim świętym nadawano pewne cechy starożytnych lokal- nych bohaterów, np. św. Marcin miał pogańskiego odpowiednika w postaci Dzi- kiego Merlina, czarodzieja, który zasłynął w mitologii celtyckiej jako budowniczy megalitycznych budowli, m.in. kromlechu Stonehenge (Kręgu Olbrzymów)50. Chrześcijaństwo przejęło niektóre ze świąt pogańskich, np. Święto Zmarłych zo- stało ustanowione poprzez przyswojenie dawnego obyczaju celtyckiego związa-

46 W. J. Burszta, Logos i mythos w antropologii kultury, http://nauki.sciezki.pl/index.php?p=psy/14. php (1.03.2009). 47 Mała Encyklopedia Powszechna PWN, red. C. Sojecki, PWN, Warszawa 1970, s. 445; K. Arm- strong, Krótka historia mitu, s. 98. 48 P. Walter, Mitologia chrześcijańska, tłum. E. Burska, PAX, Warszawa 2006, s. 7. 49 Ibidem, s. 140. 50 Ibidem, s. 49–50. Mitologia i stosunek człowieka do mitów na przestrzeni wieków 57 nego z nocą Samain51. Politykę Kościoła w tym względzie dobitnie ukazuje list pa- pieża Grzegorza do ewangelizującego Anglów św. Augustyna z Canterbury z VIII wieku:

[...] powzięliśmy w sprawie Anglów postanowienie: żeby absolutnie nie burzyć w tym narodzie świątyń bożków, tylko same bałwany, które się tam znajdują. Żeby wziąć wody święconej i pokropić te świątynie, pobudować tam ołtarze i umieścić relikwie; jeśli bowiem świątynie te są przyzwoicie zbudowane, to jest rzeczą konieczną i wystar- czającą, aby tylko zmieniły swoje przeznaczenie: z miejsca kultu bożków stały się miej- scem chwalby prawdziwego Boga. Tym sposobem lud, widząc, że jego sanktuaria są szanowane, łatwiej wyrzuci błąd ze swego serca, a znając i czcząc prawdziwego Boga, z większą ufnością będzie się gromadził w miejscach, do których przywykł się uda- wać. Jakoż istnieje zwyczaj składania w ofierze duchom wielkiej liczby byków, należy nieznacznie zmienić ceremoniał tych ofiar tak, aby wypadały w dniach czy w świętach upamiętniających świętych męczenników52.

Chrześcijaństwo osadziło się więc w przedchrześcijańskim świecie, całkowicie przeciwstawnym Biblii; co ciekawe, świat ów wciąż jest widoczny na peryferiach chrześcijaństwa, gdzie istnieje archaiczna pamięć pogańskich tradycji, zabobo- nów i legend. Była to więc wielka mityczna przemiana, której skutki były ważne nie tylko dla średniowiecznych chrześcijan, lecz które są nadal odczuwane. Wielkie zmiany rozpoczęte w Europie w XVI wieku, które rozprzestrzeniły się na inne części świata w XIX i XX stuleciu, dały podwaliny nowej cywilizacji, której rezultatem, jak się spodziewano, miała być śmierć mitologii. Społeczno- ści rolnicze – opierające się na czynnikach niepewnych, jak pomyślność zbio- rów – zostały w dużej mierze zastąpione przez imperia ekonomiczne, bazujące na technicznej reprodukcji zasobów i reinwestowaniu kapitałów. Zachodnią no- woczesność wprowadzano przez kilka stuleci, był to więc złożony proces, któ- ry obejmował uprzemysłowienie, przeobrażenie rolnictwa, zmiany polityczne i społeczne oraz prądy myślowe Oświecenia, które wyszydziły mit, uznając go za przestarzały, fałszywy i niespełniający żadnej istotnej funkcji w nowoczesnym, będącym dzieckiem logos, społeczeństwie. Logos – a więc duch pragmatyczny, racjonalność, nauka – przeciwstawiając się porządkowi mythos, miał prowadzić do przewidywalności i skuteczności, a w perspektywie do odkryć i panowania nad otoczeniem (np. za sprawą wynalazków). Bohaterem stał się więc naukowiec, geniusz logos, wypierając geniusza duchowego inspirowanego przez mythos53. Jednym z pierwszych uczonych – bohaterów kultury – był np. Mikołaj Kopernik, który obalił dawne mity uznające Ziemię za jądro wszechświata54.

51 Ibidem, s. 47. 52 Cyt. za: ibidem, s. 9. 53 K. Armstrong, Krótka historia mitu, s. 113–116. 54 W dziele O obrotach ciał niebieskich, wydanym w 1543 r., wybitny polski astronom obalił pto- lemeuszowską i arystotelesowską teorię o geocentryzmie i ruchach ciał niebieskich, a stworzył nową 58 Rozdział drugi. Mit

W tych okoliczościach rola mitu uległa znacznemu osłabieniu, choć oczywi- ście mityczny wymiar historycznych religii sprawił, że mitologia niezmiennie odgrywała kluczową rolę dla żydów (Kabała), chrześcijan (Biblia), buddystów, hinduistów i muzułmanów (przypowieści w Koranie). Wydarzeniom historycz- nym, np. czynom Jezusa, nadano wymiar mityczny: stały się żywą rzeczywistością za sprawą praktyk rytualnych, jak również dyscypliną etyczną poprzez wzywanie wiernych do naśladowania Jego życia. W tradycjach wszystkich tych religii zaczął się tworzyć silny ruch mityczny, który czasem próbowano przekształcić w religie logos, jednak bezskutecznie. Jednocześnie wszystkie religie w pewnym sensie zro- zumiały i zaakceptowały ideę komplementarności mitologii i rozumu. W społeczeństwach pooświeceniowej epoki stopniowo przestawała się jednak liczyć świętość, a na znaczeniu zaczęło zyskiwać dążenie do poprawy losu, np. za sprawą ulepszania metod transportu lub postępu w medycynie i technologii pra- cy. Na krótką metę mogło to natchnąć ludzi energią i optymizmem, lecz w dalszej perspektywie nie było w stanie zastąpić dawnego, mitycznego sposobu myślenia i nadać ich życiu poczucia sensu, co w efekcie dało poczucie alienacji, niepokoju, a nawet gniewu55. Niemniej jednak nowoczesność wkroczyła także do Kościoła za sprawą refor- macji Marcina Lutra i Jana Kalwina, którzy atakowali politykę papieską i żądali gruntownych reform, pragnąc nadać religii nowy wizerunek, co w konsekwencji doprowadziło do rozbicia jedności Kościoła katolickiego. Duch nowoczesności w ich pojmowaniu religii oznaczał również odejście od świadomości mitycznej. Wprowadzili więc uproszczenia rytuałów, pomniejszając wagę Eucharystii. Dali wiernym swobodę samodzielnego studiowania i kontemplowania Pisma Święte- go, które uznali za jedyne źródło wiary56. Późniejsza epoka, Oświecenie, poprzez propagujące kult rozumu i wiedzy czo- łowe postacie, jak np. John Locke, przekonywała, że logos, a więc naukowe dos- konalenie się ludzi, prowadzi do szczęścia, a chrześcijaństwo musi wyswobodzić się z dawnych mitów. Myśliciele oświeceniowi wierzyli, że rozwój nauki pozwoli człowiekowi odpowiedzieć na fundamentalne pytania. Przy czym, co ciekawe, była to nie tyle próba destrukcji dawnych tradycji, ile usiłowanie skonstruowania nowej, alternatywnej mitologii. Można więc stwierdzić, że był tam zamysł zaofe- rowania ludzkości nowego zestawu założeń, który ludzie mieli przyjąć jako pew- niki – innymi słowy chodziło o przekonstruowanie podstawy rozumienia świa- teorię o heliocentrycznym układzie świata, co stanowiło największy przewrót w nauce, naruszyło bo- wiem dotychczasowe pojmowanie świata, przez co spotkało się z gwałtownym sprzeciwem ze strony kontrreformacji i reformacji, które widziały w teorii Kopernika niebezpieczeństwo dla religii i Kościoła. W 1616 roku na mocy dekretu papieskiego dzieło Kopernika zostało potępione i umieszczone wśród ksiąg zakazanych; z Index librorum prohibitorum skreślono je dopiero w XIX w. Z. Wójcik, Historia po- wszechna XVI–XVII wieku, PWN, Warszawa 1979, s. 86. 55 K. Armstrong, Krótka historia mitu, s. 116. 56 Z. Wójcik, Historia powszechna, s. 121–124 i 145. Mitologia i stosunek człowieka do mitów na przestrzeni wieków 59 ta57. Ale na równi z „nowoczesnymi” prądami trwały polowania na czarownice, które doprowadziły do torturowania i egzekucji ogromnej rzeszy kobiet i męż- czyzn podejrzewanych o kontakty z mrocznymi siłami. Surowe karanie czarow- nic nakazywała już słynna bulla Innocentego VIII z 1484 roku, a procesy o czary zaczęły się na zachodzie Europy, gdzie fale masowych prześladowań pojawiły się zwłaszcza pod koniec XVI oraz w pierwszej połowie XVII wieku i dotarły też do Polski; co ciekawe, w Polsce pierwszą czarownicę spalono w 1511 roku w Pozna- niu58. Sama siła rozumu nie pozwalała więc ujarzmić złych ludzkich instynktów i sprawić, aby czyniono dobro. Dziewiętnasty wiek przyniósł poważny atak na religię. Karol Marks wyko- rzystał i podgrzał atmosferę konfliktu między naukową epoką a dawnymi tra- dycjami, upatrując w religii symptom toczącej społeczeństwo choroby59. Oliwy do ognia dolał – a przez chrześcijan został uznany wręcz za zamach na religię – konflikt między treściami zawartymi w biblijnej Księdze Rodzaju, a hipotezą angielskiego przyrodnika Karola Darwina, twórcy teorii rozwoju świata orga- nicznego. Trudno przecenić cios, jaki opublikowane w 1859 roku dzieło O po- wstawaniu gatunków – choć niepierwsze na temat mechanizmu ewolucji, lecz zawierające imponującą liczbę faktów – wymierzyło chrześcijaństwu60. Nie- możność kompromisu między – uważaną za nieprawdziwą – mitologią a wie- dzą naukową stawała się coraz bardziej wyraźna. Kiedy w 1882 roku Fryderyk Nietzsche oznajmił, że Bóg umarł, oznaczało to, iż umarło w wielu ludziach poczucie sacrum, wraz z poczuciem satysfakcji czerpanym z wiary w istnie- nie czegoś głębszego, nadającego życiu sens i uwalniającego od trwogi; czegoś, co pozwalało czerpać z pełni zasobów człowieczeństwa. Idea Boga przestała w konsekwencji być podstawą jakiegokolwiek kodeksu moralnego – Nietzsche zwrócił uwagę na kryzys istniejących wartości moralnych (warto tu też wspo- mnieć o nietzscheańskiej koncepcji nadczłowieka)61. Logos nie dał ludziom raju na ziemi, nie uwolnił świata od zła, strachu i nie- szczęść. Przeciwnie – rozwój techniki pokazał, że nauka też może służyć barba- rzyństwu, a jej owoce mogą być nie tylko narzędziami postępu, lecz także zbrodni i terroru62.

57 W. J. Burszta, Logos i mythos. 58 J. Tazbir, Spotkania z historią, Iskry, Warszawa 1979, s. 102–103. 59 K. Armstrong, Krótka historia mitu, s. 123. 60 Kiedy dzieło Darwina ukazało się w druku, cały nakład książki został sprzedany tego samego dnia, co było pierwszą zapowiedzią poruszenia, jakie miała ona wywołać w życiu umysłowym XIX w. Darwin wstrząsnął wyznawaną wówczas teorią wartości i podzielił świat na gorących zwolenników i zażartych przeciwników swej idei. Za moment wyjścia dyskusji z kręgu uczonych do opinii publicznej uważa się spór T. H. Huxleya z biskupem Oksfordu podczas posiedzenia Brytyjskiego Towarzystwa Naukowego. Encyklopedia – przyroda i technika, red. J. Hurwic, Wiedza Powszechna, Warszawa 1963, s. 252–254. 61 F. Nietzsche, Wiedza radosna, tłum. L. Staff, Kraków 2004, sekcja 125. 62 K. Armstrong, Krótka historia mitu, s. 129. 60 Rozdział drugi. Mit

Zmarginalizowanie mitów w nowoczesnych czasach jest czymś bez prece- densu. Obecnie – w dobie cywilizacji technicznej, która charakteryzuje się po- stępującą desakralizacją rozpoczętą w Europie w XVII wieku wraz z rozwojem i emancypacją nauki oraz wyzwoleniem życia spod wpływów religii, a także patrzeniem na mit jako relikt (rodzaj archaicznego atawizmu) zanikający pod wpływem nauki – nastąpiła demitologizacja religii. Filozofia, psychologia i na- uki ekonomiczne pomniejszyły ideę Boga, redukując Jego znaczenie63. Według Eliadego ruch demitologizacyjny sprowadzał się do demaskowania profanum zawartego w sacrum64. W kulturze zachodniej wartości transcedentne i potrze- ba uświęcenia życia są często zepchnięte na margines (co można interpretować jako ekstensję nietzscheańskiej koncepcji śmierci Boga) i przesłonięte rozdę- tym ponad wszelkie granice konsumpcjonizmem. W części społeczeństw po- chłoniętych konsumpcją zdobyczy naukowych i technicznych doszło do zaniku mitów religijnych, kiedy sfera sacrum zaczęła wycofywać się z wielu dziedzin życia społecznego. Byłoby to nie do pomyślenia ani w czasach społeczeństw pierwotnych, gdzie życie samo w sobie było aktem religijnym, a każda ważna czynność partycypowała w sacrum, ani w starożytności, gdzie zarzut ateizmu łączył się często z wyrokiem śmierci (czego doświadczyli np. Sokrates i Anak- sagoras), ani tym bardziej w późniejszych epokach. Czasy, w których żyjemy, różnią się więc znacznie od czasów, gdzie doświadczenie religijne stanowiło główną treść życia65. Nie znaczy to jednak, że ludzie nagle wyzbyli się potrzeb przeżycia religij- nego i mitycznego. Dla wielu są one nadal na tyle silne, że nic nie jest w stanie ich umniejszyć lub unicestwić, co nie zawsze wszakże znajduje odzwierciedle- nie w praktykowaniu religijnym. Według Rudolfa Otto człowiek jest istotą ob- darzoną istotnym dlań zmysłem boskim/religijnym (sensus numinis)66. Podobnie twierdzili Eliade, Jung i Scheler67. Jak napisał ten ostatni, „Każdy skończony duch wierzy albo w Boga, albo w bożka”68. Nostalgie religijne mogą więc uobecniać się w figurach panteonu estrady, reklamy, oper mydlanych oraz, co bardzo istotne dla niniejszej pracy, stadionu, które pełnią funkcję owych bożków69. Mogą też przyjąć formę rzeczową, a czasem wręcz techniczną, by uniknąć mogącej uchodzić za niemodną dawnej formy (według Junga „Człowiek współczesny bez trudności

63 M. Zowisło, Mit sportu, w: Społeczny wymiar sportu, s. 149. 64 M. Eliade, Próba labiryntu. Rozmowy z Claude-Henry Rocquetem, tłum. K. Środa, Sen, Warszawa 1992, s. 149. 65 Zdaniem Burszty rozdział mythos/logos jest wytworem nowożytnej kultury europejskiej, nie ist- niał on w społeczeństwach prymitywnych i starożytnych. W. Burszta, Logos i mythos. 66 R. Otto, Świętość. Elementy irracjonalne w pojęciu bóstwa i ich stosunek do elementów racjonalnych, tłum. B. Kupis, KR, Warszawa 1999, s. 13–16. 67 M. Zowisło, Mit sportu, s. 155. 68 M. Scheler, Problemy religii, tłum. A. Węgrzecki, Znak, Kraków 1995, s. 237. 69 M. Zowisło, Mit sportu, s. 149. Mitologia i stosunek człowieka do mitów na przestrzeni wieków 61 godzi się ze wszystkim, co ma charakter techniczny”70). Mity zatem to nie tylko zespoły sądów religijnych, lecz także świeckich. Część z nich jest bardzo widocz- na, część pozostaje w ukryciu, by niekiedy niespodziewanie się ujawnić, jak mit ojczyzny w sytuacjach zagrożenia niepodległości71. Można zatem stwierdzić, że istnieje tendencja odwrotna do demitologizacji, polegająca na odnajdowywaniu w profanum zamaskowanego sacrum, na próbie ożywienia cywilizacji technicznej i przywrócenia pamięci jej źródeł. Gorącym zwolennikiem takiej tezy był Eliade, pisząc w pracy Sacrum, mit, historia:

Uważam za rzecz bardzo ważną odnalezienie owej mitologii oraz teologii przyczajonej nawet w najbardziej ‘nijakim’ życiu człowieka współczesnego; od niego tylko zależy, by wrócił ku źródłom i na nowo odkrył głębsze znaczenie wszystkich tych wypłowiałych obrazów i zdegradowanych mitów72.

Tak więc np. współczesny sport, mimo wielu deformacji i oderwania od do- świadczenia religijnego, zasadza się wciąż na łączności z antycznym prawzorem, ma głębokie egzystencjalne tło i duży potencjał do sprostania najwyższym wyzwaniom. Obecnie nadal zauważalny jest konflikt pomiędzy dwoma przeciwstawnymi obozami związanymi z odmiennymi postawami wobec mitu – „oświeceniową” (uważającą mit za prymitywny przeżytek) i „romantyczną” (uznającą mit za uni- wersalny, odwieczny wzorzec mądrości i przez to broniącą szczątkowych lub zde- formowanych mitów, widząc w nich pokłady żywego sensu, prastare święte ideały i wartości, uzupełniając je o wymiar eschatologiczny – podejście takie można spo- tkać u Mircei Eliadego, Paula Ricoeura, Gilberta Duranda i Josepha Campbella). Część naukowców staje zdecydowanie po jednej lub drugiej stronie barykady, ale są też tacy, którzy próbują pogodzić owe – wydawałoby się krańcowo rozbież- ne – stanowiska, twierdząc, że człowiek winien być zarówno podatny na uroki i mądrości mitów, jak i nieobojętny na korzyści płynące z postępu naukowego i technicznego, który jednak często przytłacza i wyjaławia człowieka z głębszych przeżyć, stając się źródłem jego obaw. Przykładem może tu być Hans Blumenberg, który podkreślał stałą obecność mitów w kulturze człowieka. Choć zauważył, że mity ewoluują, jego zdaniem są w swym niezmiennym rdzeniu formą oswajania trwogi powodowanej postępującymi odkryciami nauki, wobec których człowiek może czuć się mało znaczącym elementem73. Armstrong stwierdziła, że obie sfery egzystencji – zarówno mitologia, jak i nauka – poszerzają pole możliwości czło- wieka74. Niemożność ostatecznego przezwyciężenia opozycji logos/mythos w cy-

70 C. G. Jung, Archetypy i symbole, tłum. J. Prokopiuk, Czytelnik, Warszawa 1981, s. 271. 71 J. Waardenburg, Symbolic Aspects of Myth, w: Myth, Symbol and Reality, red. A. M. Olson, Univer- sity of Notre Dame Press, Notre Dame, London 1980, s. 41–68. 72 M. Eliade, Sacrum, mit, historia, tłum. A. Tatarkiewicz, PIW, Warszawa 1970, s. 40. 73 H. Blumenberg, Work on Myth, tłum. R. M. Wallace, The MIT Press, London 1990. 74 K. Armstrong, Krótka historia mitu, s. 7. 62 Rozdział drugi. Mit wilizacji nowożytnej podkreślał Cassirer, dodając, że pierwotne formy kultury za- chowują w niej swą moc, zawsze bowiem mogą się ujawnić w życiu społecznym, a niekiedy nawet je zdominować (za przykład podał okres Niemiec hitlerowskich jako rozkwit świadomie tworzonej mitologii, służącej, wraz z rytuałami politycz- nymi, przemianie etycznych wartości, gdzie lekceważenie owej mitologii było niedopuszczalne i mogło na winowajcę ściągać nieszczęścia)75. Według Burszty „Porządki logos i mythos są nierozdzielne, bo myślenie o jednym z nich nie jest w stanie wyprzedzić obecności drugiego. Mówienie zaś o drugim dokonuje się w terminach pierwszego”76. Zatem np. za nacjonalistyczną opowieścią o narodo- wych dziejach, ubraną w szaty porządku logos, kryje się rzeczywistość mitu jako założenie tej opowieści. Kiedy z systemu oświatowego usunięto literaturę grecką, łacińską i biblijną, zagubiona została cała zachodnia tradycja informacji mitologicznej. W świecie odmitologizowanym, gdy ludzie odarli go z tajemnicy, nie noszą już w umysłach owych historii i nie mogą spostrzec ich związku z tym, co przytrafia im się w ży- ciu. Nie dysponując takimi drogowskazami, które przez tysiąclecia budowały cy- wilizacje, kształtowały religie i pomagały ludziom żyć, zmuszeni są oni wypraco- wać je sami, chyba że są w stanie nadrobić edukacyjne zaniedbanie, a ów temat w pewien sposób ich zainteresuje77. W nowoczesnym świecie szybko zmieniają- cych się rzeczy mitologizowanie nie jest łatwe, ale każdy człowiek może w pewnej chwili odnaleźć taki aspekt mitu – mistyczny, kosmologiczny, socjologiczny, pe- dagogiczny lub inny – który w jakiś sposób wiąże się z jego życiem. Jak zauważył Roland Barthes,

Każdego dnia i na każdym kroku człowiek jest zatrzymywany przez mity, odsyłany przez nie do tego nieruchomego prototypu, który zamieszkuje jego miejsce, opanowu- je go jak jakiś ogromny wewnętrzny pasożyt i wytycza jego działaniom wąskie granice, w których wolno mu cierpieć, nie poruszając świata78. [...] Mity są nieustannym na- leganiem [...], by wszyscy ludzie rozpoznali się w tym wiecznym – a przecież powsta- łym w określonym czasie – obrazie, który pewnego dnia im nadano, jakby miał odtąd obowiązywać zawsze79.

Wyzwania hegemonii logos rzucali i nadal rzucają artyści – jak cytowani przez Armstrong: T. S. Eliot w Jałowej Ziemi, Joseph Conrad w Jądrze Ciemności, James Joyce, Günter Grass, Thomas Mann, Salman Rushdie, George Orwell, Malcolm Lowry i wielu innych, usiłując pokonać w ten sposób rozpacz oraz nihilizm XIX i XX wieku, mające źródło w demonicznych mitach rasy i narodu – „krwawych

75 E. Cassirer, Współczesność i mit, w: H. Buczyńska, Cassirer, Wiedza Powszechna, Warszawa 1963, s. 166–167. 76 W. J. Burszta, Logos i mythos. 77 J. Campbell, Potęga mitu, s. 20–21. 78 R. Barthes, Mitologie, tłum. A. Dziadek, KR, Warszawa 2000, s. 292. 79 Ibidem. Mitologia i stosunek człowieka do mitów na przestrzeni wieków 63 snów aryjskiej Rzeszy i czystych ludzi Yamato”80. Często tworzą oni wręcz re- pliki starożytnych mitów, przeżywanych jako część osobistej przemiany w wy- niku kontaktu czytelnika z innym światem, do którego co pewien czas dzięki obcowaniu ze sztuką się przenosi. Uczą one współczucia i troski o życie swoje i innych. Sztukę można więc w dzisiejszych czasach uznać za formę współczes- nej mitologii, za przesłanie, a nawet za terapię81. Także Campbell twierdził, że obecnie przekazicielem mitów jest artysta, będący odpowiednikiem mitotwórcy epok wcześniejszych. Jednak, musi to być artysta rozumiejący zarówno mitologię, jak i człowieczeństwo82. Campbell podkreślał rolę poezji, dociera ona bowiem do niewidzialnej rzeczywistości, do tego, co jest transcendentne wobec wszel- kiej myśli. Jest to język par excellence metaforyczny, a maską Boga, poprzez którą mamy doświadczać wieczności, jest metafora83. Wywołując skojarzenia i sugestie znacznie wykraczające poza same słowa, z których jest skomponowana, umożli- wia ona człowiekowi doświadczanie niezwykle głębokich przeżyć. W sztuce doświadczamy swoistego uwolnienia od rygorów rozumu i logiki, tworząc nowe formy, które niezwykle wzbogacają nasze życie i – jak się nam wy- daje – mówią coś istotnego oraz głęboko prawdziwego. Nowe mity, występujące w nowym kulturowo zmodyfikowanym kształcie, są w stosunku do dawnych zmienione tylko w formie powierzchownej (gdy chodzi np. o formę literacką), nie zmieniają się zaś treści głębokie, to jest archetypo- wy sens mitu84. Ludzie współcześni w jakimś stopniu kontynuują uczestnictwo w owych, lekko przekształconych mitach często właśnie poprzez sztukę. Nowe mity służą więc i, jak się wydaje, będą nadal służyć starym historiom. Na przykład film Gwiezdne Wojny, ukazujący państwo jako maszynę, która może zmiażdżyć społeczeństwo, tchnął zupełnie nowego ducha w klasyczną opowieść o bohaterze. Choć samoloty i pojazdy kosmiczne zastępują w nim ptaki, pozostają one sym- bolem upragnionego oderwania się człowieka od ziemi (do wątku bohaterskiego Gwiezdnych Wojen jeszcze powrócimy)85. Kiedy świat ludów prymitywnych odchodzi powoli w przeszłość, wiele badań antropologicznych i socjologicznych stawia sobie za cel sprawdzenie kondycji mitu we współczesności, analizę zjawiska jego żywotności we wszystkich przeja-

80 S. Keen, Stories, s. 42. Eliade również opisał marksizm (z jego mesjanistycznym modelem walki dobra ze złem, gdzie stroną dobrą jest proletariat) oraz faszyzm (będący próbą wskrzeszenia mitologii germańskiej, obalenia poprzez eschatona starego porządku, zniesienia religii chrześcijańskiej i wprowa- dzenia nowego nordyckiego ładu). Zob. M. Eliade, Mity, sny, misteria, tłum. K. Kocjan, KR, Warszawa 1999, s. 18–22. 81 K. Armstrong, Krótka historia mitu, s. 130–141. 82 J. Campbell, Potęga mitu, s. 118. 83 Ibidem, s. 75–79. 84 Z. W. Dudek, Od wyobrażenia do mitu, w: Mity (wprowadzenie do psychologii kultury), ENETEIA, Warszawa 2000, s. 25. 85 Gwiezdne Wojny [oryg. Star Wars], reż. G. Lucas, USA 1977. 64 Rozdział drugi. Mit wach codzienności, a więc np. w dziedzinie kultury popularnej, gdzie zmieniają się bohaterowie i dekoracje, ale zasada mitologiczna jest wciąż ta sama. Próbu- ją one odpowiedzieć na pytanie, czy w dzisiejszym świecie mit jest nadal formą świadomości, przed którą nie ma ucieczki. W swojej wnikliwej analizie kultury popularnej – we wspomnianych już wcześ- niej Mitologiach – Barthes poddał refleksji niektóre mity życia codziennego we Francji, przypominające do złudzenia również te w innych krajach. Zanalizował rozmaite zjawiska, jak np. wyścig kolarski „Tour de France” (wydarzenie sporto- we zgoła epickie, do czego jeszcze powrócimy) lub przywiązanie Francuzów do wina, postrzegając w nich zjawiska w swej istocie mityczne. Dla opisania natury mitów Barthes uznał, że mit jako przedmiot poznania sytuuje się w kręgu zainteresowań nauki szerszej od językoznawstwa – mianowi- cie semiologii, której jest fragmentem. Przejął od językoznawcy Ferdinanda de Saussure’a, twórcy podstaw semiologii, zaproponowane przez niego zdefiniowa- nie znaku jako składowej dwóch elementów – znaczonego (signifié) i znaczącego (signifiant) – gdzie pierwszy jest abstrakcyjnym pojęciem, a drugi jego akustycz- ną reprezentacją. Wszakże najistotniejszą cechą znaku jest jego arbitralność, nie istnieje bowiem żaden związek między fonologicznymi właściwościami słowa w różnych językach a jego znaczeniem; analogicznie symboliczne elementy kul- tury otrzymują znaczenie w zależności od danej kultury86. Zatem to znak jako całość jest punktem wyjscia dla struktury mitycznej, czyli w przypadku mitu si- gnifiant uobecniające mityczne signifié. Mit jest według Barthesa słowem – systemem porozumiewania się, komunika- tem, chociaż może on wcale nie mieć ustnego charakteru, przybierając formy pisane albo przedstawienia. Słowo zatem to każda jednostka lub każda synteza znaczenio- wa, czy to słowna, czy wizualna: zdjęcie jest więc słowem z tego samego powodu, co artykuł w gazecie. W konsekwencji, wszystko, co podpada pod pojęcie wypowiedzi, może być mitem – także sport, film, reportaż, widowiska, reklama, z których każ- de może być nośnikiem mowy mitycznej. Każdy przedmiot może przejść z istnie- nia zamkniętego, niemego, w stan podatny na zawłaszczenie przez społeczeństwo w postaci mowy. Niektóre przedmioty padają łupem słowa mitycznego jedynie na chwilę, by potem zniknąć, podczas gdy inne przychodzą na ich miejsce, przystę- pują do mitu, jest to więc proces żywy na przestrzeni ludzkiej historii87. Obrazowi przedmiotu przypisuje się dane znaczenie, pojęcie (tak jak w prze- szłości słowem były inkaskie kipu i piktogramy), a wspólnie elementy te tworzą znak. Mit, zdaniem Barthesa, nawarstwia się na języku – pierwotnym systemie semiologicznym – tworząc wtórny system semiologiczny, tak więc można stwier- dzić, że w pewnym sensie zawłaszcza on znak i deformuje sens88. Sens mitu można

86 F. de Saussure, Kurs językoznawstwa ogólnego, tłum. K. Kasprzyk, PWN, Warszawa 2002, s. 89–102. 87 R. Barthes, Mitologie, s. 239–240. 88 Ibidem, s. 162. Mitologia i stosunek człowieka do mitów na przestrzeni wieków 65 zniekształcić, ale nie da się go całkowicie usunąć; zniekształcony zaś sens należy rozszyfrować. Intencja mitu nie może być zbyt niejasna, gdyż wtedy jest niesku- teczna, ale też nie powinna być zbyt wyraźna, wówczas bowiem można w nią nie uwierzyć. Mit niczego nie ukrywa, jednakże na tym polega jego właściwa funkcja, że wprawdzie zniekształca, lecz nie prowadzi do zaniku89. Świat dostarcza mitowi rzeczywistości historycznej, określonej – jak okiem sięgnąć – przez sposób jej wytwarzania lub wykorzystywania przez ludzi; mit natomiast przywraca naturalny obraz tej rzeczywistości, oczyszcza i uniewinnia rzeczy, daje im fundament natury i wieczności, na którym wsparte, stają się zro- zumiałe same przez się. Mit tworzy się przez odebranie rzeczom historyczności – tracą one w nim pamięć swego wytwarzania90. Barthes widział mity jako narzędzia tworzenia kultury masowej, której elemen- tem jest jakże dla nas ważny sport, i rzeczywistości zdominowanej przez wartości mieszczańskie, gdyż kreują poczucie bezpieczeństwa, pomagają społecznościom adaptować się do trudnej rzeczywistości. Zadaniem mitologa jest przełamanie społecznego konformizmu, powszechnego zadowolenia z rzeczywistości oczywis- tej i bezpiecznej, a także odrzucenie pozornej oczywistości i nienaruszalności mi- tów; winien on je dostrzegać i demistyfikować91. Aby tego dokonać, mitolog musi wyjść poza społeczeństwo i poniekąd stanąć obok niego. Mit mieszczański według Barthesa posiada pewne charakterystyczne cechy. Pierwszą jest pozbawienie historii – „Mit pozbawia przedmiot, o którym mówi, wszelkiej Historii. [...] wystarczy tylko posiąść te nowe przedmioty, z których usu- nięto wszelkie ślady zabrudzeń wynikających z pochodzenia lub wyboru”. Proces ten nazwał „wyparowywaniem historii”92. Kolejnym składnikiem jest identyfi- kacja, w której efekcie mieszczanin, człowiek niemogący sobie wyobrazić kogoś innego różniącego się od niego, ignoruje go lub przekształca w siebie samego93. Trzecią cechą jest tautologia, a więc definiowanie tego samego przez to samo, mó- wienie np. „tak jest, bo tak jest” lub „dlatego, koniec, kropka”, co ucina natrętne pytania domagające się wyjaśnień94. Warto tu poświęcić kilka słów powszechnemu w wielu krajach mitowi oszczęd- ności, którą uhonorowano laurem jednej z najważniejszych cech mieszczańskich, jest to bowiem cnota, która kształtowała się wraz z tą grupą społeczną. Mit ten pielęgnowało wiele osób sprawujących władzę, gdyż dla bezpieczeństwa wspól- nego i osobistego lepiej stosować się do wspólnych zasad, kto zaś ich nie prze- strzega i nie identyfikuje się z mitologią wspólnoty może podzielić los konika

89 Ibidem, s. 253. 90 Ibidem, s. 277. 91 M. Miklicz, Zagadnienie mitu w nowszych opracowaniach naukowych – uwagi recenzyjne, w: Mit w badaniach religioznawców, z. 38, red. J. Drabina, Wyd. UJ, Kraków 2006, s. 162. 92 R. Barthes, Mitologie, s. 287. 93 Ibidem, s. 287–288. 94 Ibidem, s. 289. 66 Rozdział drugi. Mit polnego z bajki La Fontaine’a, który – podczas gdy mrówki hołdują mitowi pracy i oszczędności – bawi się, przez co zostaje potem bez środków do życia95. Mit ten sankcjonują obecne w wielu kulturach przysłowia, np. „oszczędnością i pracą ludzie się bogacą” lub „ziarnko do ziarnka, a zbierze się miarka”; nie podważa się ich prawdziwości, wręcz pożądane jest stosowanie się do nich96. Według Marii Ossowskiej „Bywa nawet, że czynność ciułania staje się celem samym w sobie i że osoby pokrzywdzone przez wstrząsy walutowe nie objawiają wcale szczegól- nego zmartwienia stratą, byleby nazajutrz mogły rozpocząć ciułanie na nowo”97. Ogromna grupa ludzi na całym świecie wpłaca co miesiąc pewne sumy pieniężne na poczet powiększenia oszczędności. Tak więc w dzisiejszych czasach mit trwa. Tak rozumiana skrzętność stała się częścią również polskiej kultury. Pozostając w tym kręgu, warto poświęcić kilka słów mitowi Polaka-katolika funkcjonującemu w polskiej myśli politycznej. Zdaniem Macieja Strutyńskiego jest to mit zakorzeniony w historii, przyjęty przez masy, mający przez długi czas siłę wyznaczania celu narodu98. Wyartykułowanie mitu Polaka-katolika najwięk- szy odzew miało w latach II Rzeczypospolitej, kiedy największymi wpływami cieszyła się Narodowa Demokracja – endecja. Kwestię katolicyzmu w myśli na- rodowych demokratów stawiano jako zasadniczą dla istnienia narodu i państwa. Roman Dmowski stwierdził:

Katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, zabarwieniem jej na pewien sposób, ale tkwi w jej istocie, w znacznej mierze stanowi jej istotę. Usiłowanie oddzielenia u nas katolicyzmu od polskości, oderwanie narodu od religii i od Kościoła, jest niszczeniem samej istoty narodu99.

Okres rządów komunistycznych sprzyjał funkcjonowaniu tego mitu, gdyż Po- lak-katolik, a więc par excellence opozycjonista, oznaczał „Polaka prawdziwego” – antykomunistę. W III Rzeczypospolitej model ten stracił nieco na znaczeniu, jako że przestał być przekonaniem podzielanym przez pewną część społeczeństwa. Oprócz wspomnianych w dzisiejszych czasach rolę odgrywają wciąż inne mity życia codziennego, których wszystkie podstawowe motywy są projekcjami spo- łecznego życia człowieka100. Wymieńmy niektóre z nich, będące wcieleniem na- szego, powszechnego wśród większości ludzkich kultur pragnienia. Tak więc są to: mit sukcesu odnoszonego w różnych dziedzinach; mit przedmieść (prag- nienie radowania się nieskażoną przez cywilizację doskonałością); mit elity

95 P. Cieliczko, Oszczędnością i pracą ludzie się (nie)bogacą, czyli o micie oszczędności jako drogi do zamożności, „Rocznik Mitoznawczy” 2006, t. 1, s. 142. 96 Ibidem, s. 141. 97 M. Ossowska, Moralność mieszczańska, Ossolineum, Wrocław 1985, s. 117. 98 M. Strutyński, Polak-katolik jako mit polityczny, w: Mit w badaniach religioznawców, s. 147–160. 99 R. Dmowski, Kościół, naród i państwo, Ostoja, Krzeszowice 2002, s. 21. 100 E. Cassirer, An Essay on Man, s. 148. Mitologia sportu 67

(pragnienie należenia do tajemniczej, często zamkniętej – lub jako taka po- strzeganej – mniejszości); mit nieśmiertelności i wiecznej młodości (pragnienie zachowania piękna i młodości przez jak najdłuższy czas, powiązane z lękiem przed brzydotą i starością); mit pierwszego razu (pragnienie odnalezienia in- tensywności, z jaką odczuwaliśmy doświadczenie czegoś po raz pierwszy, co ma umożliwić cieszenie się „innym lepszym czasem” i ucieczkę spod ciężaru czasu straconego). Wreszcie, last but not least, będący przedmiotem rozważań tej pracy mit sportu.

Mitologia sportu

Sport możemy bez wątpienia postrzegać jako system znaków. Zbigniew Kraw- czyk zauważył, że „sport jako struktura znaczeniowa funkcjonuje przede wszyst- kim jako system znaków, a inne zachowania sportowe potencjalnie także mogą być znakami”101. Byłoby zbyt daleko idącym uproszczeniem traktowanie sportu jedynie jako system reguł, gdyż

[...] warstwę zachowań sportowych można odczytywać w języku innego kodu: uni- wersalnych (pozasportowych) interakcji symbolicznych. W tym ostatnim znaczeniu zmagania sportowe będą jedną wielką przenośnią: komunikatem odczytywanym w kategoriach odwiecznych ludzkich wartości, dążeń, tęsknot i nadziei. W szczegól- ności będą tu wyrażone i wyeksponowane wartości zwycięstwa i porażki, siły i sła- bości, możliwości doskonalenia, ale jednocześnie ograniczenia spowodowane przez zewnętrzne bądź subiektywne siły102.

Innymi słowy, sport, podobnie jak inne zachowania kulturowe, partycypuje w sferze kultury symbolicznej, natomiast

[...] sprawność stanowi jedynie środek do osiągnięcia innych wartości – wartości sym- bolicznych. Są to wartości indywidualne, takie jak rywalizacja, walka, osobisty sukces czy umiejętność porażki, oddawane i odbierane już nie tylko jak zachowania właściwe wyłącznie sportowi. Wręcz przeciwnie, rozumiemy je jako uogólnione modele jed- nostkowej egzystencji, konkretyzujące się we wszystkich istotnych formach życia103.

Zbiorowe mity nadal często wypełniają nasze życie. Karl Mannheim stwierdził nawet, że „Życie, które jest pozbawione zbiorowych mitów, jest trudne do znie-

101 Z. Krawczyk, Sport i kultura, w: Sport, kultura, społeczeństwo. Księga pamiątkowa w 75-lecie uro- dzin prof. Z. Krawczyka, red. J. Kosiewicz, Wyższa Szkoła Ekonomii, Warszawa 2006, s. 122. 102 Ibidem. 103 Ibidem, s. 127. 68 Rozdział drugi. Mit sienia”104. A zatem wiele nowoczesnych mitów jest silnie związanych ze sportem, a charakteryzują się one funkcją społeczną (spajają grupy) i świecką treścią. Jako że sport jest ważną częścią kulturowej egzystencji, jego mity, mityczni bohatero- wie i przesłania są centralną częścią nowoczesnych kultur. Historia przyczynia się do procesu tworzenia mitów, których zadaniem, jak zauważyli Mangan i Holt, jest zainspirowanie ludzi do akcji poprzez odkodowanie rzeczywistości (a więc odkodowanie owych znaków, o których mówiliśmy, przywołując Krawczyka) w odpowiedni sposób105. Według Lipońskiego sport jest materiałem mitotwórczym, tworzy bowiem dynamiczny, podatny na mitologizację tok wydarzeń odbieranych przez widza jako rzeczywiste zdarzenia epickie oraz kreuje postać herosa podziwianego przez odbiorców106. Elementy epiczne najlepiej widać w sportach wymagających poko- nywania dużej przestrzeni, gdzie niezbędny jest ogromny wysiłek bohaterskiego zawodnika, np. w wyścigach kolarskich107. Roland Barthes, co wzmiankowaliśmy, postrzegał np. długi i wyczerpujący dla kolarzy – a także pełen dramaturgii i nie- oczekiwanych zwrotów wydarzeń, przez co bardzo pasjonujący dla widzów – wy- ścig Tour de France jako wielką epopeję108. Widz rozpoznaje siebie w walczącym zawodniku i tworzy własną mitolo- gię poprzez utożsamianie się z bohaterem109. Zawodnik przyczynia się zatem w ogromnym stopniu do dodawania coraz to nowych epizodów do powstającego mitologicznego obrazu110. Silne utożsamianie się (poniekąd podobne do tego od- czuwanego przez czytelnika, gdy rozpoznaje on siebie w bohaterze czytanej książ- ki) jest źródłem tworzenia barwnych opowieści, przekazywanych przez miłośni- ków sportu z pokolenia na pokolenie, w których centrum stoi opiewany przez kibiców mityczny, walczący ze złem heros. Odnosi on sukces sportowy w często pełnych dramaturgii okolicznościach. W życiu zawodnika nie brak też momen- tów smutnych, jak w większości mitologii – są więc kontuzje, jest pech, który niweczy cały poniesiony trud. Mity – jak już wspomnieliśmy – uczą nas przecież również pokory wobec życia. Pokazują, że ból jest jego nieodłączną częścią. Bardzo interesującą – skomplikowaną, wiodącą do sukcesu – mityczną dro- gę sportowego herosa przeanalizuję w rozdziale czwartym, skupiając się przede wszystkim na bohaterach piłki nożnej i baseballu.

104 K. Mannheim, Ideology and Utopia, Routledge and Kegan, London 1949, s. 119, cyt. za: J. A. Man- gan, R. Holt, Epilogue. Heroes for a European Culture, „European Heroes Myth, Identity, Sport”, special issue of „The International Journal of the History of Sport” 1996, red. R. Holt, J. A. Mangan, P. Lafranchi, Vol. 13, No. 1, March, s. 175. 105 J. A. Mangan, R. Holt, Epilogue, s. 169–170. 106 W. Lipoński, Colosseum świata, „Kultura” 1973, nr 50, s. 4, cyt. za: T. Sahaj, Fani futbolowi. Histo- ryczno-społeczne studium zjawiska kibicowania, AWF, Poznań 2007, s. 40. 107 W. Lipoński, Sport, literatura, sztuka, s. 151. 108 R. Barthes, Mitologie, s. 145–147. 109 T. Sahaj, Fani futbolowi, s. 40–41. 110 R. Barthes, Mitologie, s. 31. Mitologia sportu 69

Podsumowując, mity, w tym także mit sportu, z jednej strony umacniają tra- dycję, nadają jej większą wartość i obdarzają prestiżem, z drugiej zaś egzemplifi- kują wartości absolutne, będące paradygmatami całego ludzkiego postępowania. I wreszcie, dostarczają niezwykle silnych symboli, które nas porywają i uskrzy- dlają. Sens egzystencji jest przez ludzi odnajdywany w wierze w Boga, ale szukając go, tworzą oni nowe mity służące do objaśniania świata – często nieuporządko- wanego, niepewnego, wywołującego lęk i poczucie alienacji – oraz nadawania sensu ich na tym świecie obecności. W obecnych czasach wielu ludzi i wiele grup społecznych, odczuwających niepokój wywołany brakiem styczności między tym co relatywne a tym co absolutne, zdegustowanych racjonalizmem, który do pew- nego stopnia wyrugował mit z głównego nurtu cywilizacji, szuka ratunku w mi- tologii. Trzymając się tej argumentacji, możemy powiedzieć, że szuka go również na stadionie. Żywą inscenizacją mitu jest, zdaniem Campbella, rytuał. Mitoznawca podkre- ślał, że uczestnicząc w rytuale, człowiek uczestniczy w micie111. Mity są podstawą, na której opierają się czynności człowieka, uzasadniają je i wyjaśniają. Nadają więc sens działalności ludzkiej. Religijne lub magiczne rytuały (błaganie najwyż- szych bóstw podczas uroczystości, magiczne zaklęcia) wymagają wiary, będącej wyrazem głebokich ludzkich pragnień, obaw oraz nadziei i dlatego też posługu- ją się mitem. Nie istnieje nieodwracalność czasu. Święty czas mitu może zostać przywrócony w rytuałach, dając człowiekowi przekonanie, że istnieje coś stałego, niezmiennego. Jest on również przywracany na stadionie poprzez rytuał – mecz, co będzie stanowić treść naszych rozważań w dalszej części pracy. Wielu badaczy twierdzi, że mity są nierozerwalnie związane z rytuałami. Moż- na je opisać jako kojarzone z rytuałami słowa, stare prawdy czczone za ich pomo- cą, dające wiarę i gwarantujące skuteczność obrzędów. Mity łączą teraźniejszość z przeszłością, ustanawiając standardy i uświęcając rytuał. Trudno rozstrzygnąć co było najpierw – mit czy rytuał; zdania są tu podzielone. Niemniej jednak prze- nikają się one nawzajem, a zatem analiza jednego z tych zjawisk obejmuje w ja- kimś wymiarze analizę drugiego. Rytuał zawiera w sobie mit, ale również mit zawiera w sobie elementy rytuału. Wszystkie cudowne wydarzenia występujące w mitach są rezultatem działań cudotwórcy (mitycznej nadprzyrodzonej istoty lub bohatera), którego można uważać za osobę będącą częścią procesu rytualne- go. Nie tworzy on rzeczy z niczego, lecz używa niezbędnych do tego magicznych (rytualnych) przedmiotów – takich jak broń, różdżki lub słowa – i przechodzi przez pewien proces, w wyniku którego ma nastąpić osiągnięcie określonego celu (np. sprowadzenie deszczu lub zabicie potwora).

111 J. Campbell, Potęga mitu, s. 102.

Rozdział trzeci Rytuał

Istota rytuału

Termin „rytuał” pochodzi od łacińskiego słowa ritus i w tradycyjnym zna- czeniu zazwyczaj odnosi się do utrwalonych, sformalizowanych i powtarzanych czynności o charakterze religijnym, obejmujących zewnętrzne formy czczenia i wielbienia bóstw w obrębie danej wspólnoty religijnej. Jednak obecnie słowo to jest używane nie tylko w religijnym kontekście, gdyż natura rytuałów zmieniała się i w konsekwencji stały się one bardziej zeświecczone. Można też mówić o rytuałach odnośnie do kluczowej dla niniejszej pracy dziedziny – sportu. Będzie to wkrótce przedmiotem naszych rozważań. Czynności rytualne są określane przez zwyczaj i oparte na symbolice (przy czym używane symbole, np. krzyż, święte kamienie, mają często wielorakie zna- czenia). Według Susanne Langer rytuały są obrzędami będącymi artykulacją uczuć, ustanowionymi w celu kontemplacji symboli spełniających funkcję ko- munikacyjną, umożliwiającymi wiernym poznanie. Święte symbole to obdarzo- ne mocą przedmioty o niedającej się opisać wartości. Sądzi się, że ich moc jest szczególnie skuteczna, np. w chrześcijaństwie krzyż trzymany w ręku ma chronić przed diabłem, a obrazek przedstawiający Matkę Bożą osłaniać dom przed złem. Dlatego też oddaje się im cześć, zanosi do nich modły i służy1. Są zatem reprezen- tantem bóstwa, przekaźnikiem jego siły, a mogą być też wręcz uważane za źródło boskiej mocy. Zamiłowanie do rytuałów jest jedną z głównych cech ludzkości. Każda spo- łeczność wykształciła pewne obrzędy, ponieważ świadczą one o postawie danej grupy wobec świata i życia oraz wyrażają jej podejście do kształtowania rzeczy- wistości, mając przy tym wiele wspólnych cech, gdyż często te same rytuały wy- stępują w różnych zakątkach świata. Dowodzi to ich niewątpliwej uniwersalno-

1 S. K. Langer, Nowy sens filozofii, s. 236–240. 72 Rozdział trzeci. Rytuał

ści jako elementu ludzkiej kultury. Zdaniem Bronisława Malinowskiego nie ma ludów, nawet najbardziej prymitywnych, pozbawionych religii2. A zatem nie ma kultur, w których nie istniałyby rytuały. Są one nieodzownym elementem ludzkiej egzystencji. Rytuały mogą być zarówno rozbudowane i złożone, angażujące duże grupy ludzi, jak również proste, dotyczące niewielkich grup lub nawet indywidual- nych osób. Mogą być, jeśli pokusimy się o jeden typ klasyfikacji, kalendarycz- ne (przeprowadzane w ustalonym czasie) i niekalendaryczne (przeprowadzane w momencie kryzysu). Są one wyrazem najgłębszych pragnień i potrzeb danej społeczności, a instytucje wyrażające stałe, najbardziej fundamentalne potrzeby ludzkości, jak np. religijne – opierając się skutecznie przemijaniu czasu – nale- żą do najbardziej trwałych. Przekazywane przez wieki z pokolenia na pokolenie i uświęcone tradycją obrzędy uważa się za niepodważalne, nienaruszalne oraz w pełni uzasadnione. Co więcej, już sama możliwość zaprzestania ich praktyko- wania budzi lęk. Należy szczególnie podkreślić, że rytuały obejmują zbiór czynności występu- jących w określonym porządku, takich jak: używanie specjalnych zwrotów lub słów, recytacja, śpiew, taniec, grupowe procesje, przepełnione szacunkiem po- sługiwanie się świętymi przedmiotami (symbolami). Porządek wykonywania po- szczególnych czynności jest ustalony i pod żadnym pozorem nie może ulegać jakimkolwiek zmianom; nie ma tu zatem miejsca na spontaniczność. Każdy rytuał odgrywa pewne oparte na wierzeniach historie (mające źródło w mitycznych opowieściach) i przekazuje fundamentalne prawdy lub przesłania, mając na celu wywołanie emocjonalnych reakcji uczestników uroczystości i ze- spolenie grupy. Według Lorda Raglana mit jest niezbędnym elementem powta- rzanego ciągle rytuału, a mianowicie opowieścią będącą jego sednem3, a nawet czymś więcej – wręcz eksplikacją rytuału4. Daje więc odpowiedź na pytanie, dla- czego odprawia się dany rytuał – święte działanie tworzące w dramacie kultowym jedność z mitycznym słowem świętym. Jak już zasygnalizowałem pod koniec po- przedniego rozdziału, choć istnieją kontrowersje wśród naukowców dotyczące kwestii, któremu zjawisku – mitowi czy rytuałowi – przypisać rolę pierwowzoru, większość jest zdania, że uzupełniają i potwierdzają się nawzajem. Według Durkheima, który uznawał religię za podstawę porządku społeczne- go, rytuały to zbiór powiązanych z mitem reguł rządzących naszym zachowa- niem, które wskazują jak człowiek powinien obchodzić się ze świętymi rzeczami5. Pomagają one zjednoczyć ludzi i pozwalają co jakiś czas doświadczać zbiorowych przeżyć wyrażanych wspólnymi przemyśleniami i działaniem. Odprawiana cy-

2 B. Malinowski, Mit, magia, religia, s. 65. 3 L. Raglan, The Hero, s. 147. 4 Ibidem, s. 125. 5 É. Durkheim, The Elementary Forms, s. 40. Istota rytuału 73 klicznie uroczystość – zjawisko na kształt wspólnej komunii – daje podstawę ist- nieniu i odnawianiu się grupy społecznej6. Praktykując rytuały, społeczności kierują się głównie utylitarnymi potrzebami, obrzędy są więc biologicznymi mechanizmami służącymi zapewnieniu ochrony i pożywienia – mówiąc wprost, przetrwaniu. Obawa przed chorobą, głodem, śmiercią i odrzuceniem stanowi sedno rytuałów. Dla zewnętrznych obserwatorów mogą one wydawać się skomplikowanym, niejasnym w odbiorze zjawiskiem, ale dla osób je odprawiających oraz uczestników są proste i tworzą jasną, określoną i w pełni uzasadnioną całość. Stanowią wyrażenie pragnień, aby pojąć tajemnicę życia, aby działając na podstawie tzw. imperatywu kognitywnego7, uporządkować je i złączyć wyznawców z siłami natury (komunikacyjny aspekt rytuału podkre- ślał m.in. cytowany przez Burnsa i Laughlina James Leach8). Wszystkie ludzkie rytuały powstawały w sposób naturalny wraz z rozwojem instytucji społecznych. Ponieważ początki obrzędów tkwią w odległej, nieudo- kumentowanej przeszłości, najdawniejsze archeologiczne znaleziska, choć sięga- ją zarania ludzkości, nie są w stanie rozwiązać zagadek w sposób jednoznaczny. Najstarsze udokumentowane rytuały miały miejsce zdaniem Edwina O. Jamesa w górnym paleolicie między 30 000 a 10 000 lat przed naszą erą, o czym świadczy „Tańczący Czarownik” – narysowana na ścianie francuskiej jaskini Trois Frères postać człowieka przebranego za zwierzę, przedstawionego w rytmicznym tańcu naśladującym ruchy zwierzęcia w jakimś określonym celu9. Znane są również inne paleolityczne malowidła, na których ludzie imitują zachowania zwierząt. Uważa się, że był to rodzaj magii związanej z polowaniem, mającej zapewnić obfitość zwierząt i udane łowy. Teksty odkryte we wnętrzu niektórych egipskich piramid z okresu około 2400–2300 przed naszą erą miały na celu zapewnienie bezpiecznego przejścia fa- raonów z jednego (doczesnego) świata w drugi10. Opisują one pośmiertne rytuały zajmujące bardzo ważne miejsce w historii religii. Oparte były na legendzie o za- bitym przez swojego brata Ozyrysie, którego zwłoki zostały uratowane i ocalone przed rozkładem przez boginie Izydę i Neftydę. W rezultacie Ozyrys mógł zostać potem ożywiony przez boga słońca. Teksty w piramidach zawierają przesłanie, że zmarły faraon może być przywrócony do życia, jeśli po śmierci zostanie rytualnie upodobniony do Ozyrysa. Ten efekt miał osiągnąć obrzęd pośmiertny, na który składały się balsamowanie, śpiewy, recytacje dotyczące życia Ozyrysa, wzywanie go i otwieranie ust zmarłego, co miało przywrócić mu zdolność widzenia, od-

6 Ibidem, s. 287. 7 E. d’Aquili, Ch. D. Laughlin, Jr., J. Mc Manus, The Spectrum of Ritual, s. 9–12. 8 T. Burns, Ch. D. Laughlin, Jr., Ritual and Social Power, w: The Spectrum of Ritual, s. 252. 9 E. O. James, Origins of Sacrifice, Kessinger Publishing, London 2003, s. 24. 10 J. K. Winnicki, Religia starożytnych Egipcjan, w: Starożytny Egipt, red. A. Szczudłowska, PWN, Warszawa 1978, s. 138–155. 74 Rozdział trzeci. Rytuał dychania i przyjmowania pożywienia. Naśladownictwo i dokładność w odpra- wieniu rytuału miały każdorazowo przynieść spodziewane rezultaty11. Podobnie wyglądała sytuacja z uzdrawiającymi obrzędami w starożytnej Mezopotamii oraz z greckimi rytuałami zapewniającymi wieczną szczęśliwość po śmierci. Rytuały te, stanowiące odzwierciedlenie pewnych mitów, uważane były przez praktykują- ce je społeczności za konieczne i skuteczne. Rytuały – zarówno formalne, jak i nieformalne – wymagają dla ich odprawie- nia i ponawiania na przestrzeni lat, a często również wieków, przestrzeni fizycz- nej. Jak stwierdził Johan Huizinga,

Odgrodzenie uświęconego miejsca jest [...] pierwszą cechą charakterystyczną wszelkiej czynności sakralnej. Ów warunek wyodrębnienia posiada w kulcie, łącznie z magią i prawodawstwem, charakter szerszy niż tylko czasowy i przestrzenny. Niemal wszyst- kie obyczaje święcenia i wtajemniczania połączone są dla wykonujących i wtajemni- czanych ze sztucznymi sytuacjami wyodrębnienia lub wykluczenia12.

Większość rytuałów odprawia się gdzieś z dala od zwyczajnego świata, w spe- cjalnie przeznaczonych do tego celu, wyróżniających się na tle krajobrazu miej- scach, np. świątynie często stawiano na wzgórzach lub na tle morza. Miejsca te, starannie wybierane, są w wyraźny sposób odseparowane od reszty świata, tak jak – kluczowy dla naszej pracy – stadion sportowy. Jeśli jest to nawet miejsce, które nie posiada swoistych, szczególnych, wyróżniających cech, powinno być w jakiś sposób zmodyfikowane, uczynione bardziej wyjątkowym. Miejsce przeznaczone do praktyk rytualnych miało zazwyczaj kształt koła i po- siadało w centralnym miejscu ołtarz, na którym składano ofiary, często krwawe. Kształt nie był bynajmniej dziełem przypadku, gdyż dla wielu ludów miał i ma znaczenie symboliczne, symbolizuje bowiem koło życia, kolistość słońca, księży- ca i nieba (przykładem może być kształt tipi, namiotu u wielu północnoamery- kańskich plemion indiańskich). Wreszcie wynika z prostego faktu, że uczestnicy najdawniejszych rytuałów w naturalny sposób ustawiali się w kręgu. Krąg tworzył więc sakralną przestrzeń, a jednocześnie był odgrodzony i tym samym chroniony przed działaniem sił nieczystych. Świadectwem istnienia takich miejsc u zara- nia ludzkości są kamienne i ziemne kręgi o średnicy od kilku do kilkudziesięciu metrów, które powstawały w drugiej połowie młodszej epoki kamiennej i przez znaczną część epoki brązu. Realizowały one zasadę świętego kręgu – temenosu – z zaznaczonym centrum. Na terenie Wielkiej Brytanii znajduje się ich ponad tysiąc, z których najbardziej znane to: Stonehenge (składające się z dwóch krę- gów ogromnych głazów) i Woodhenge w Anglii, Beaghmore w Irlandii (zespół okręgów, kurhanów, ustawionych w rzędy głazów) oraz Callanish (z ogromnymi

11 V. Zamarowský, Bogowie i herosi mitologii greckiej i rzymskiej, tłum. J. Illg, L. Spyrka, J. Wania, Świat Książki, Warszawa 2003, s. 342. 12 J. Huizinga, Homo ludens, s. 37. Istota rytuału 75 słupami oraz pięknymi alejami13) i Ring of Brodgar, jak również Standing Stones of Stennes w Szkocji. Wewnątrz kręgów znajdują się głazy, słupy, skupiska ka- mieni lub jamy rytualne, kremacyjne, w których często odkrywa się wykopaliska będące świadectwem rytuałów: ceramikę, krzemienie, ozdoby, a także kości. Te ostatnie to ślady obrzędów wiążących się prawdopodobnie z kultem przodków, z zamierającymi i odradzającymi się słońcem oraz księżycem, z zapewnieniem płodności zwierząt i urodzaju zbóż, a także z zapewnieniem pomyślności ludzi żyjących14. Jak stwierdził Aubrey Burl, badacz kamiennych kręgów, te tajemnicze struktury „dostarczają dowodów na istnienie praktyk pozornie powierzchow- nych i pozbawionych znaczenia, które ukazują próby ówczesnych ludzi mające na celu zapewnienie im bezpieczeństwa w zagrażającym im świecie”15. Jeśli chodzi zaś o artefakty znajdowane w jamach, były to przedmioty codziennego użytku, w które wyposażano zmarłych. Równie doniosły jest symboliczny, zrozumiały i uzasadniony dla wszystkich wygląd budynku, w którym odprawiany jest rytuał. Istotne jest przestrzenne za- gospodarowanie jego wnętrza, uwarunkowane i przypieczętowane przez tradycję, co wpływa na nasze całościowe postrzeganie danego miejsca. Nie zmienia ono raczej swego kształtu, czego przykładem mogą być choćby izby parlamentu, np. w Wielkiej Brytanii. Jakiekolwiek zmiany mogłyby wpłynąć znacząco (zazwyczaj negatywnie) na zachowanie ludzi. Rytuały odbywają się też w otwartej przestrzeni, zwykle na wielkich placach (np. Plac Świętego Piotra w Watykanie, gdzie ludzie zbierają się w rytuale towarzyszącym wyborowi nowego papieża). Przykładami miejsc w naturalny sposób sprzyjających gromadzeniu się ludzi i charakterystycz- nych dla naszych czasów mogą być wielkie centra handlowe (gdzie trwa swoisty rytuał robienia zakupów), które są często architektonicznymi perłami (z rozbu- dowanym atrium), co daje kupującym poczucie podekscytowania i oczekiwania na to, co się może wydarzyć. Innym przykładem mogą być centra rekreacyjne, dokąd ludzie udają się odprawić obrzęd letnich wakacji, aby przejść swego rodza- ju rytualne odmłodzenie poprzez odpoczynek, sport i zabiegi lecznicze. Równie ważny jak miejsce, jest czas odprawiania rytuałów. Jak zauważył Elia- de, rytuały odbywają się nie tylko w przestrzeni uświęconej, lecz także w „czasie świętym”, „w owym czasie” (in illo tempore, ab origine) – wtedy, gdy bóg, przodek lub heros po raz pierwszy odprawił rytuał16. Czas świecki zostaje więc zawieszo- ny, a ofiara ma miejsce w tym samym pierwotnym momencie mitycznym17. Czas i miejsce odgrywają również dużą rolę w przypadku praktyk sportowych, do cze- go jeszcze powrócimy.

13 A. Burl, The Stone Circles of The British Isles, Yale University Press New Haven and London, Lon- don 1976, s. 150. 14 Z. Krzak, Megality świata, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 2001, s. 30–32. 15 A. Burl, The Stone Circle, s. 22. 16 M. Eliade, Mit wiecznego powrotu, tłum. K. Kocjan, KR, Warszawa 1998, s. 31. 17 Ibidem, s. 47. 76 Rozdział trzeci. Rytuał

Wzorcowe działania są bezustannie powtarzane przez ludzi, zarówno w przy- padku ludów „prymitywnych”, jak i w kulturach rozwiniętych. Często rzecz do- tyczy nie tylko rytuałów, lecz także każdej czynności, która zyskuje skuteczność za sprawą istnienia mitycznego wzorca. Australijscy Aborygeni dokonują obrze- zania za pomocą kamiennego noża, ponieważ tak zostali nauczeni przez mitycz- nych przodków. Z kolei judeochrześcijański siódmy dzień święty jest imitatio dei, odtwarza bowiem pierwotny gest Boga, który postanowił odpocząć tego dnia po trudzie stworzenia. Bóg daje więc przykład do naśladowania, ponieważ dla wszystkich chrześcijan niezwykle ważne są słowa Chrystusa wypowiedziane po odprawieniu Ostatniej Wieczerzy: „Czyńcie to na moją pamiątkę”18. Naśladownic- two staje się zatem aktem religijnym i środkiem prowadzącym do zbawienia19. Każdy rytuał ma pewien cel, zatem nie ma obrzędów przeprowadzanych bez powodu lub z nudy. Cel powinien być jasny i zrozumiały dla wszystkich osób biorących udział w rytuale. Obecność niezrozumiałych elementów sprawiłaby, że utraciłby on siłę oddziaływania, a zatem znaczenie. Nawet prymitywne ludy wiedzą, że należy go traktować jako całość zawierającą określony cel, do którego dąży się, stosując się do reguł obrzędu i wspierając to dużym zaangażowaniem emocjonalnym. Przeprowadzenie rytuału musi zatem spełniać pewne warunki. Osiągnięcie celu – którym może być np. błaganie o coś, wyrażenie uwielbienia lub oczyszczenie – służy stały, składający się z tych samych, znanych elementów zbiór czynności, których uczestnikami mogą być tylko wtajemniczeni. Rytuał winien wywierać silne wrażenie, pogłębione poprzez osobiste zaangażowanie uczestni- ków, co stanowi symboliczny wkład energii jednostkowych na rzecz wspólnoty. Jest ono uwarunkowane troską, z jaką dokonuje się przygotowań do uroczystości, jej przebiegiem oraz liczbą osób biorących udział w obrzędzie. Dostrzega się pra- widłowość, że im większa liczba uczestników, tym bardziej widowiskowy i po- ruszający jest sam rytuał. Z kolei im bardziej poruszający obrzęd, tym większą wizualną i duchową satysfakcję czerpią z faktu swego zaangażowania uczestnicy, czujący się jego ważnym elementem. W dalszej części pracy postaram się poka- zać, że jest to prawdą także w odniesieniu do sportu. Zdaniem Barbary W. Lex bardzo istotnym korelatem zaangażowania, np. w ry- tualny taniec, jest moment osiągnięcia transu rytualnego, kiedy występuje silne oddziaływanie czynników zewnętrznych na kilka zmysłów jednocześnie, wspo- magane dodatkowo w wielu kulturach przez użycie środków stymulujących, np. alkohol lub narkotyki. Osiągnąwszy stan transu, uczestnicy uzyskują równowagę emocjonalną, co jest rezultatem synchronizacji pracy obu półkul mózgowych: le- wej, odpowiedzialnej za funkcje intelektualne i prawej, sterującej naszymi uczu- ciami. Dominującą staje się prawa, co sprawia, że człowiek przepływa z ogra- niczonego ramami czasowymi świata w rzeczywistość, w której znika poczucie

18 Łk 22,20, Pismo Święte Nowego Testamentu, tłum. S. Kowalski, PAX, Warszawa 1957. 19 M. Eliade, Mit, s. 32–34. Istota rytuału 77 nieubłaganego upływu czasu, obawa przed złymi rzeczami i śmiercią, a dominuje świadomość i akceptacja pozornych logicznych paradoksów i przeciwieństw za- wartych w micie, na którego podstawie odprawiany jest obrzęd20. Trans, jak również wizja – zjawiska ważne w badaniach nad rytuałem – zalicza- ne są do tzw. odmiennych stanów świadomości, które mogą być wywołane spon- tanicznie (np. na tle hormonalnym) lub czynnikiem zewnętrznym (np. środkami farmakologicznymi wywołującymi halucynacje), oraz wspomagane rytmiczną muzyką, śpiewem i tańcem. Często ludzkie zachowania podczas czynności rytu- alnych, będące według teorii biogenetycznego strukturalizmu funkcją interakcji pomiędzy centralnym systemem nerwowym organizmu a środowiskiem, w któ- rym żyje21, odbiegają od standardów zachowań występujących w „zwyczajnym” życiu. Mają one wiele charakterystycznych cech, jak zmiany w sposobie myślenia, zakłócone poczucie czasu, utrata kontroli, zmiany w emocjonalnej ekspresji, wy- glądzie zewnętrznym, zaburzenia percepcji i priorytetów, poczucie brania udziału w czymś wielkim, wrażenie odmłodzenia i zwiększoną podatność na wpływy oto- czenia, jak stwierdził cytowany przez Erikę Bourguignon Arnold M. Ludwig22. Istnieją pewne uwarunkowane kulturowo różnice między tymi stanami, są one wszakże uniwersalnym ludzkim zjawiskiem, bardzo często wywoływanym na tle religijnym, zachodzącym podczas rytuałów. Z kolei trans w obrzędach inicjacyj- nych jest interpretowany jako rytualna śmierć starej osobowości23. Nie wszystkie obrzędy wywołują stan transu, ale powtarzające się rytmiczne bodźce (uderzanie w bęben, klaskanie, tupanie będące też ważnymi elementami widowisk sporto- wych, gdzie dodatkowo występuje skandowanie okrzyków dopingujących własną drużynę), bodźce wizualne (np. oświetlenie) oraz środki halucynogenne, post, medytacja i ustalony przebieg rytuału sprawiają, że zwiększa się prawdopodo- bieństwo wystąpienia takich stanów24. Barbara W. Lex uznała trans rytualny, powstały na podstawie zbioru uniwer- salnych neurofizjologicznych procesów w ludzkim organizmie, za zjawisko, które może wystąpić u wszystkich ludzi25. Osiągnięcie transu jest manifestacją pożąda- nych stanów emocjonalnych, wiary i intensywności kontaktu ze sferą sacrum26. Wyłącza się wtedy krytyczne myślenie, a ten, który podchodzi do rytuału ze scep- tycyzmem, staje się dla pozostałych kimś obcym27.

20 B. W. Lex, The Neurobiology of Ritual Trance, w: The Spectrum of Ritual, s. 125–128. 21 Ch. D. Laughlin, Jr., E. d’Aquili, Biogenetic Structuralism, Columbia UP, New York 1974, s. 15. 22 E. Bourguignon, Altered States of Consciousness, Myths and Rituals, w: Drugs, Rituals and Altered States of Consciousness, red. B. Du Toit, 1977, s. 7. 23 Ibidem, s. 15. 24 B. W. Lex, The Neurobiology, s. 120. 25 Ibidem, s. 118. 26 Ibidem, s. 120. 27 M. Gołębiowski, Being Alive. American Musical: Text, Performance, Values, Institute of English Studies, Warszawa 1988, s. 14. 78 Rozdział trzeci. Rytuał

Jeżeli chodzi o neurologiczne podłoże przeżyć rytualnych, należy wspomnieć o endorfinach, tzw. hormonach szczęścia, które wywołują wszelkie stany eu- foryczne, poprawiając krążenie krwi, usuwając utleniacze, uspokajając umysł i zmniejszając niepokój. Wysoki poziom endorfin, obserwowany zazwyczaj po zachodzie słońca, czyli wtedy, kiedy zwykle odprawiane są rytuały (i gdy zazwy- czaj rozgrywane są też interesujące nas zawody sportowe), ma duży wpływ na ja- kość i intensywność przeżyć religijnych28. Człowiek jak gdyby „płynie” przez uro- czystość, mając poczucie harmonii i spełnienia (tzw. oceanic feeling). Pojawiają się wtedy niezwykłe zachowania i doznania zmysłowe (np. zmniejsza się wrażliwość na ból), po czym następuje powrót do równowagi. W efekcie rozładowane zostają uprzednio nagromadzone napięcia emocjonalne. Trans jest więc rodzajem tera- pii, formą katharsis29 będącego wynikiem krótkotrwałego zjednoczenia słabego człowieka z siłami nadprzyrodzonymi30. Staranne przygotowanie rytuału obejmuje zazwyczaj dobranie odpowied- niego stroju, sprzętów lub przedmiotów niezbędnych dla prawidłowego prze- biegu wydarzenia oraz przemyślenia albo przećwiczenia poszczególnych jego faz (etapów). Rytuał powinien mieć strukturę dramatu: ma go cechować mocne rozpoczęcie (którym może być np. gest, sygnał dźwiękowy), będące zaproszeniem bóstw do świętego miejsca; środek ma być dobrze przemyślany, a po nim następuje stop- niowo budowany punkt kulminacyjny; obrzęd wieńczy pożegnanie z bóstwami, odesłanie istot pozaziemskich, podziękowania, a wreszcie stopniowy powrót do przyziemnej rzeczywistości. Widowisko towarzyszące przeprowadzanemu ry- tuałowi powinno dostarczać obserwatorom bodźców zmysłowych: wizualnych, dźwiękowych oraz dotykowych. Im ich więcej, tym większy stopień zaangażo- wania uczestników i większe prawdopodobieństwo udanego obrzędu. Dotyczy to także widowisk sportowych. Ustalone teksty rytuału ułatwiają komunikację w przekazywaniu intensywnych uczuć, a rozmowa i wymiana opinii po zakoń- czeniu uroczystości na temat tego, co się wydarzyło, pomaga lepiej zrozumieć i nadać odpowiednią rangę przeżytemu doświadczeniu. Ważną funkcję spełnia osoba przeprowadzająca rytuał. Powinna mieć dobry kontakt z istotami pozaziemskimi i być dobrze przygotowana do uroczystości. Osoby odprawiające obrzęd jak aktorzy na scenie mają przypisane role i uwidacz- niają dramatyczną strukturę tego wydarzenia poprzez odgrywanie rytualnych tekstów, odpowiednie ruchy, gesty, zaplanowane sposoby przemieszczania się, rozbudzanie oczekiwania, że coś się wydarzy31.

28 S. A. Wargacki, Rytuały inicjacyjne na Wyspie Menstruujących Mężczyzn, w: Rytuał. Przeszłość i teraźniejszość, red. M. Filipiak, M. Rajewski, Wyd. UMCS, Lublin 2006, s. 272. 29 B. W. Lex, The Neurobiology, s. 141. 30 M. Gołębiowski, Being Alive, s. 20. 31 K. Elam, The Semiotics of Theatre and Drama, Routledge, Abingdon 2002, s. 142–162. Istota rytuału 79

Na przestrzeni wieków w każdej społeczności znajdowała się osoba, której przypisywano moc i wpływ na bieg wydarzeń. Człowiek wierzył, że za sprawą pewnych przedmiotów, substancji lub dzięki wstawiennictwu u bóstw można osiągnąć korzyści. W każdej grupie przewodniczył temu procesowi magicz- ny bądź religijny lider. Kontakty z istotami nadprzyrodzonymi dotyczyły zwy- kle kultu zmarłych, jak również rytuałów związanych z zapewnieniem obfitości pożywienia, np. poprzez przywołanie deszczu, czego dokonywał lider-mediator mający zapewnić pomyślność swojej grupie. Oświecony przez przodków lider, rozporządzający siłą w różnych kulturach inaczej nazywaną (np. mana na wys- pach Pacyfiku) za sprawą owej mocy, silnej lub słabej, sprowadzał na swój lud pomyślność albo nieszczęście; część mocy przechodziła na pojedyncze osoby lub przedmioty, z którymi stykał się „święty”, czego efektem było przypisywanie przedmiotom właściwości uzdrawiających. Moc, jak wierzono, mogła przecho- dzić na następne lata, stąd zwyczaj pozostawiania podczas żniw małej części pola niezżętej, aby przenieść siłę na kolejny rok. Duchowym przywódcą był często, jak np. w starożytnym Egipcie, obdarzony boskimi cechami władca, jakkolwiek moc mogła z czasem zanikać, kiedy król stawał się słaby i niedołężny. W niektórych społecznościach liderem był szaman, który pełnił zarazem funkcję kapłana (choć nie w sensie bycia reprezentantem bóstwa, konsekrowanym i działającym w świątyni), proroka i lekarza, ale pozba- wionego cech nadprzyrodzonych. Szaman to osoba, która funkcjonuje w danej grupie po przejściu specjalnego szkolenia – np. specyficznego uderzania w bębny, tańca, nauk wchodzenia w kontakt z duchami, aby zdobyć ich przychylność – zakończonego ceremonią inicjacyjną. Funkcja ta zazwyczaj nie jest dziedziczna, najważniejszym kryterium jest bowiem posiadanie kontaktu ze światem poza- ziemskim, co uwidacznia się w zachowaniach odbiegających od „normalnych”, takich jak szaleństwo, nerwowość, upodobanie do samotności. Tak jak ksiądz chrześcijański, szaman przechodzi różne stopnie w hierarchii, czasem składa ofiary i przewodniczy plemiennym ceremoniom. Elementem wspólnym w wielu społeczeństwach, łączącym aspekty działania szamanów i kapłanów, jest używanie narkotyków podczas obejmowania tych funk- cji i w rytuałach składania ofiar. Substancje zawarte w halucynogennych roślinach miały wywołać ekstatyczny stan i ułatwić łączność z istotami nadprzyrodzonymi32. Co do przepowiadania przyszłości, to często wiązało się ono ze składanym w ofie- rze zwierzęciem, gdyż wolę bóstw odczytywano ze stanu wybranego organu, np. jak w przypadku praktykowanej m.in. w Mezopotamii hepatoskopii z wątroby33. Jeśli chodzi o składanie – mających zapewnić życzliwość bogów i dobre zbiory – ofiar, należy zauważyć, że w wielu kulturach przeważnie za skuteczniejsze uwa-

32 G. Grant, Wielka magia szamańska, Kirke, Wrocław 2003, s. 82–87. 33 Mezopotamia, w: Szkoła Magii i Czarodziejstwa, http://hogwart.edu.pl/biblioteka/hm3.htm/ (1.03.2009). 80 Rozdział trzeci. Rytuał

żano ofiary krwawe, gdyż krew jest zwykle postrzegana jako eliksir życia, czasem siedlisko duszy, płyn dający życie i szczęście34. Mówiąc o ofiarach krwi w rytuałach kultur środkowoamerykańskich, warto w kontekście tematu niniejszej pracy wspomnieć o sportach przedkolumbijskiej Ameryki – pokyah (pok-ta-pok), czy też tlachtli – uprawianych przez Majów i Az- teków. Można powiedzieć, że były to odmiany dawnej koszykówki, gdzie kau- czukową piłkę rzucano do pierścienia kamiennego. Ich wspólną cechą był kon- tekst religijny – były to gry rytualne, kończące się często ofiarą z ludzi, składaną podczas specjalnych ceremonii religijnych. W zależności od epoki lub typu gry poświęcano kapitana drużyny zwycięskiej lub przegranej35. Upływ czasu, tradycja, ciągłe powtarzanie, stałe uczestnictwo ludzi to czyn- niki, które umacniają rytuał i nadają mu powagę; w przeciwnym wypadku staje się on martwy. Żywe rytuały mogą ubożeć przez stopniowe zapominanie i zanik znaczenia, jak np. w powiedzeniu „na zdrowie” kichającej osobie. Powiedzenie to ma pochodzić od starej praktyki sprawdzania, czy uważany za zmarłego czło- wiek rzeczywiście umarł, co polegało na łaskotaniu wnętrza jego nosa; kichnięcie oznaczało, że żyje36. Obrzędy mogą także zamierać, jeśli rytualne formy są z jed- nej strony zbyt stare, aby wzbudzać uczucia wiernych, a z drugiej zbyt nowo- czesne (kiedy wprowadza się za szybko zbyt wiele innowacji), zbyt wzniosłe lub zbyt proste, gdy brak im odpowiedniej rangi, dramatycznej struktury, spójności, zaangażowania uczestników i ich emocjonalnego wkładu. Rytuały – wspominające i odnawiające dawne mityczne wydarzenia, które były niezmiernie ważne z punktu widzenia społeczności uczestniczących w uroczy- stościach i niesłychanie istotne dla danej religii (jak Ostatnia Wieczerza w chrze- ścijaństwie) – to uroczystości wywołujące intensywne, podniosłe emocje i spra- wiające, że ludzie czują się lepiej. Zapewniają one umocnienie praktykujących w przekonaniu, że należy je kontynuować w przyszłości. Obdarzanie ludzi lepszym samopoczuciem wiąże się z przynoszeniem ulgi w strachu i rozproszeniem obaw w dramatycznych momentach kryzysowych, w okresie przemian, transformacji lub przejścia jednostki albo zbiorowości z jed- nego stanu w inny. Rytuały są więc źródłem ulgi (także te praktykowane w spor- cie), jeśli chodzi o psychologiczny aspekt tego zagadnienia. Rytuały umożliwiają również uwolnienie ukrytej, wewnętrznej energii tkwiącej w podświadomości. Znika wtedy nieodzowna w działaniach społecznych koniecz- ność panowania nad sobą, co uwalnia wielkie pokłady energii, którą można spożyt- kować w wieloraki sposób. Dużą rolę w tym procesie odgrywają symbole, działając na nasze uprzednio powstrzymywane lub wręcz nieuświadamiane emocje. Według Hugh D. Duncana brak odpowiednich symboli, za których pomocą dochodzi do

34 E. O. James, Origins of Sacrifice, s. 22. 35 W. Lipoński, K. Sawala, Encyklopedia sportów świata, t. 11, s. 94–100. 36 C. Rivière, Teoria obrzędów świeckich w trzydziestu tezach, tłum. J. J. Pawlik, w: Rytuał, s. 308. Istota rytuału 81 komunikacji, prowadzi do eskalacji napięć społecznych i osłabienia więzi grupo- wej37. Fakt, że uczestnictwo w rytualnych przedstawieniach jest zbiorowe, dodat- kowo intensyfikuje żywotność i energię. Wielu badaczy, jak np. Alfred R. Radcliffe- -Brown, postrzega rytuał jako zjawisko zarazem ekspresyjne i symboliczne38. Obrzędy mogą przybierać różne formy, spełniając przy tym różne funkcje spo- łeczne. Tak więc rytuały tabu, polegające na unikaniu pewnych rzeczy będących źródłem stanu nieczystości (np. jakiegoś specyficznego pokarmu), pomagają pre- cyzyjnie określić granice pomiędzy grupami. Z kolei rytuały oczyszczenia – np. ablucje, egzorcyzmy lub spowiedź – pomagają pozbyć się złych mocy i sprawiają, że następuje ponownie włączenie jednostki do grupy po zerwaniu ze złem. Du- chowe ćwiczenia – jak asceza, mistycyzm lub medytacje – pomagają odnaleźć jedność z sacrum, zazwyczaj kosztem żelaznej dyscypliny i wyrzeczenia się przy- ziemnych potrzeb. Należy także wyodrębnić szczególny typ rytuałów, tzw. rytuały przejścia (rites de passage)39. Twórcą tej koncepcji był francuski antropolog, etnolog i folklorysta Arnold van Gennep, który zauważył, że życie jest serią przejść z jednej grupy do drugiej, lub z jednego stanu do innego (są to np. urodziny, osiągnięcie dojrza- łości, koronacja, przyjęcie święceń kapłańskich, ślub, śmierć) i towarzyszących tym zmianom ceremonii, gdzie przekraczane są często granice między sacrum a profanum40. Stanowiące większość uroczystości wewnątrz społeczności ludzkich rytuały dotyczą owych przejściowych momentów, gdzie przeważa zazwyczaj symbolika narodzin i śmierci. Są to np. nie tylko wspomniane narodziny, wejście w doro- słość, małżeństwo, lecz także przejście jednego roku w drugi (witanie nowego roku), jednej pory roku w inną (m.in. rytualne wyganianie zimy i witanie wiosny, czego przykładem może być polskie topienie Marzanny, lub nadejście lata od- grywane w ceremonii Sobótki, Wianki), dnia w kolejny dzień (rytuały związane z fazami księżyca) i wszelkie obrzędy inicjacyjne, np. szamanistyczne, utrwalają- ce poczucie przynależności do danej grupy, umacniające spójność społeczności i chroniące jej odrębność. Rytuały inicjacyjne to także rytuały wcielenia, polega- jące często na wkupianiu się alkoholem w łaski „starszyzny”, do grup kibiców i do drużyn sportowych, do czego powrócę. Obrzęd przejścia ma miejsce tylko raz w życiu człowieka, lecz dla całej wspól- noty te rytuały są ugruntowującymi tradycję, powtarzającymi się w dziejach ludzkości zjawiskami, mającymi duże znaczenie dla jednostki i grupy również we współczesnym świecie, czego przykładem jest wspomniane rytualne włączanie nowych członków np. do grup religijnych lub drużyn sportowych.

37 H. D. Duncan, Symbols in Society, Oxford University Press, Nowy Jork 1968, s. 185–190. 38 A. R. Radcliffe-Brown, The Andaman Islanders, The Free Press, Glencoe, Illinois 1948, s. 233. 39 A. van Gennep, Obrzędy przejścia, tłum. B. Biały, PIW, Warszawa 2006, s. 29–39. 40 W. J. Burszta, Antropologia kultury, Zysk i S-ka, Poznań 1998, s. 104. 82 Rozdział trzeci. Rytuał

Rytuały przejścia składają się według van Gennepa z trzech etapów. Pierwszym z nich jest wyłączenie (separacja), gdzie następuje odizolowanie uczestnika od dotychczasowych sytuacji, przez co następuje symboliczna śmierć dawnego ży- cia. Faza druga to etap marginalny (marginalizacja), w którym mamy do czynie- nia z naturalnym zawieszeniem, byciem poza społeczeństwem (jednostki mogą być wówczas poddawane różnego rodzaju zakazom, nakazom i próbom). Wresz- cie trzecie stadium rytuału to agregacja polegająca na powrocie do codzienności, ale już w nowej roli, co stanowi w pewnym sensie ponowne narodziny. Występuje tu często czynnik symbolicznego przywdziania nowego stroju i obrzędu oczysz- czania, a wszystko zwykle wieńczy wspólna biesiada i wymiana podarunków. Faza separacji jest najbardziej wyeksponowana w rozbudowanych obrzędach po- grzebowych, marginalizacja odgrywa dużą rolę podczas inicjacji, zaręczyn, ciąży, a etap włączenia podczas wesela. Celem rytuału przejścia jest redukcja szkodli- wych skutków zaburzeń w życiu grupy i jednostki, ochrona struktury wewnątrz zbiorowości i zapewnienie jej jedności41. Rytuał inicjacji – włączenia po raz pierwszy – który ma z chłopców uczynić dorosłych mężczyzn, pełnoprawnych członków wspólnoty, czyli zaakcentować ich dojrzałość społeczną, polega na poddaniu się wielu bolesnym i żmudnym za- biegom. Włączanie jednostki w świat dorosłych następuje według wzorców da- nej kultury42. Przykładem może służyć obyczaj postrzyżyn opisany w Starej Baśni Józefa Ignacego Kraszewskiego, gdzie siedmioletni chłopiec wychodził ze świata matki i kobiet, a przechodził do świata mężczyzn, pod władzę ojca43. Niektóre przykłady bolesnych prób, jakim bywają poddawani przechodzący inicjację, to: obrzezanie lub nacinanie penisa, nacieranie skóry pokrzywami, przejście przez szpaler mężczyzn chłoszczących rózgami, spożywanie wstrętnej strawy. Do ta- kich prób należą również próby milczenia, zimna i pragnienia. Po fazie margina- lizacji następuje włączenie. Rytuały przejścia występują nie tylko w egzotycznych plemionach, lecz także w „zachodniej” cywilizacji – w postaci „otrzęsin” (hazing) w przypadku bractw stu- denckich i armii (np. traktowanie tzw. beanów czy „kotów” w polskim wojsku). Wiele przygotowywanych przez starszych kolegów najdziwniejszych prób – wyma- gających od adeptów wykazania odporności na ból, wysiłek i wstyd – jest podsta- wowym warunkiem, który należy spełnić, aby być włączonym w daną społeczność. W niektórych przypadkach owe próby ocierają się nawet o sadyzm, gdy ofiary są tak maltretowane, że kończy się to poważnymi fizycznymi obrażeniami lub nawet

41 A. van Gennep, Obrzędy przejścia, s. 36–37, 186–190. 42 Ibidem, s. 84–87. 43 Cyt. za: S. A. Wargacki, Rytuały inicjacyjne, s. 267. Co ciekawe, pewne elementy rozpowszechnio- nych wśród Słowian postrzyżyn przetrwały do początków XX w. w magii ludowej na obszarach Biało- rusi, Ukrainy i wschodniej Polski – polegały one na obcięciu niemowlęciu włoska srebrną łyżeczką przy pierwszej kąpieli, co miało zabezpieczyć jego szczęście i bogactwo. Zob. Postrzyżyny, w: Mały słownik religioznawczy, red. Z. Poniatowski, Wiedza Powszechna, Warszawa 1969, s. 350. Istota rytuału 83

śmiercią, np. podczas „Piekielnego Tygodnia”, czyli „otrzęsin” na amerykańskich uczelniach44. Mimo odgórnych zakazów, nie udaje się zlikwidować rytuałów inicja- cyjnych. Jeśli siła represji jest duża, pozostają one w ukryciu, ale wciąż się odradzają i co jakiś czas przybierają na sile. Wydaje się więc, że nie można ich skutecznie za- kazać, tak samo jak np. spożywania alkoholu45. Skoro, choć zwalczane, trwają przez wieki, mają głęboki sens dla podtrzymujących je grup (wykluczyć na ogół należy upodobania sadystyczne sprawców). Powołując się na liczne badania (Aronson, Mills, Gerard, Mathewson, Young), Robert Cialdini stwierdził, że

[...] ich działania służą jedynie przetrwaniu grupy. Dzięki nim bowiem nowo przyjęci będą cenić sobie swoją przynależność do grupy, chętnie i lojalnie działać na jej rzecz, poświęcać się dla jej dobra. Słowem, zapewniać będą grupie spójność i trwanie46.

Im większym bowiem wysiłkiem zdobycie czegoś jest okupione, tym bardziej zazwyczaj to sobie cenimy i tym większa jest gotowość poświęcenia się dla dobra grupy. Co ciekawe, badaczka rytuału Jean Sybil La Fontaine zwróciła uwagę na jeszcze inny aspekt obrzędów inicjacji, mianowicie według niej inicjowani są wy- korzystywani, aby umocnić pozycję miejscowych przywódców i poprzez uznanie ich wyższości potwierdzić hierarchię społeczną47. Poglądy van Gennepa zostały wykorzystane przez Victora W. Turnera do ana- lizy stosunków społecznych charakteryzujących daną grupę. Wyodrębnił on dwa całkowicie odmienne modele wzajemnych relacji między osobami w obrębie da- nej społeczności: strukturę, na którą składają się zróżnicowane, ustrukturyzowa- ne i zhierarchizowane skupiska ludzi, oraz stan, który nazwał communitas, czyli poczucie przynależności do nieustrukturyzowanej wspólnoty, gdzie następuje za- nik granic i mamy do czynienia ze zrównaniem jednostek, które uznają wyższość jedynie władzy rytualnej48. Warto w tym miejscu zaznaczyć poniekąd avant la lettre, że podobnie rzecz ma się w przypadku emocji doznawanych przez publiczność zawodów sporto- wych. Zjawisko kibicowania będzie szerzej omówione w ostatnim rozdziale. Według Turnera najistotniejsze znaczenie ma środkowa część rytuałów przej- ścia, gdyż przeżywa się ją najbardziej emocjonalnie. Nazwał to stadium liminal- nością (od łacińskiego limen, czyli „próg”) – „przechodzeniem przez próg”, czy- li fazą przejściową, często określaną poniekąd jako faza zawieszenia, ciemności i obumarcia. Właśnie wtedy struktura symboliczna ma ulegać wzbogaceniu, gru-

44 R. Cialdini, Wywieranie wpływu na ludzi; teoria i praktyka, tłum. B. Wojciszke, GWP, Gdańsk 2004, s. 88. 45 Ibidem, s. 89. 46 Ibidem, s. 91. 47 J. S. La Fontaine, Imitation, Manchester University Press, Manchester 1986, s. 102–116. 48 V. W. Turner, The Ritual Process. Structure and Anti-Structure, Aldine De Gruiter, New York 1997, s. 96. 84 Rozdział trzeci. Rytuał pa staje się communitas, następuje zanegowanie obowiązujących norm, a ludzie stają się sobie równi, kreatywni, obdarzeni dużym potencjałem. Wyłączeni na czas trwania tej fazy ze struktur społeczeństwa uczestnicy – istoty liminalne – często chodzą nago, gdyż odzież jest tym, co oddziela nas od innych; także w sen- sie społecznym są oni uważani za osoby nieposiadające niczego, niemające żad- nego statusu i żadnej własności. Zwykle zachowują się biernie i pokornie, bez sprzeciwu przyjmują wszelkie arbitralnie wymierzane kary, co jedynie wzmacnia ich relacje ze społecznością. Spaja ich silna więź – braterstwo. Z pozornego cha- osu spowodowanego brakiem statusu wyłania się nowy porządek49 (przykłady przytaczane przez Turnera to ruchy millenarystyczne i hippisi, ale są to także, jak zauważyła Patricia J. Cleckner, grupy narkomanów50), a grupy targane konflikta- mi i mające tendencję do rozpadania się i ponownego łączenia (podobnie uważał Gluckman51) mają wzmocnioną strukturę społeczną. Ostatecznym przesłaniem rytuału jest wiara w utrzymanie harmonii między ludźmi mimo wszelkich kon- fliktów52. Rytuał generuje więc nowe społeczne relacje i spojrzenie na rzeczywi- stość; nadaje na nowo kształt ludzkiemu życiu53. Turner podzielił rytuały przejścia na dwa rodzaje: pierwszy to rytuały podwyż- szenia statusu, co implikuje przejście z niższej do wyższej pozycji w danej struktu- rze, natomiast drugi to rytuały zmiany (odwrócenia) statusu, gdzie osoby zajmujące niską pozycję w hierarchii społecznej podczas fazy liminalnej posiadają władzę nad tymi, którzy stoją wyżej w hierarchii, a w konsekwencji mogą im ubliżać i ich drę- czyć54; przykładem drugiego typu rytuału może być „zielony dzień/zielona noc” praktykowane na koloniach letnich lub obozach harcerskich w Polsce. Podsumowując, u człowieka widać stałą potrzebę rytuału. Obrzędy, przekazu- jąc niezmiennie wartości i normy społeczne, należą do ludzkości w takim samym stopniu jak język i kultura. Człowiek wyraża poprzez rytuał to, co go najbardziej porusza, uzewnętrznia swoje uczucia i postawy. Jak stwierdził Campbell, „Dzięki mitom nawiązujemy kontakt z podstawowymi archetypami naszego duchowego życia. Codzienne uczestnictwo w rytuałach utrzymuje cię we właściwej koleinie”55. „Wkraczasz w harmonię – umierasz dla ciała, a rodzisz się dla ducha”56. Bez rytu- ałów życie stałoby się utylitarne i wyrachowane. Dla niniejszej pracy zjawisko rytuału jest niezwykle ważne, gdyż w dalszej jej części zajmę się zjawiskami rytualnymi w sporcie i, poddając szczegółowej ana-

49 P. J. Cleckner, Cognitive and Ritual Aspects of Drug Use Among Young Black Urban Males, w: Drugs, Rituals and Altered States, s. 41. 50 Ibidem, s.164. 51 M. Gluckman, Order and Rebellion in Tribal Africa, Cohen and West, London 1963. 52 M. Gołębiowski, Being Alive, s. 47. 53 Ibidem, s. 21. 54 V. W. Turner, The Ritual Process, s. 167–169. 55 J. Campbell, Potęga mitu, s. 117. 56 Ibidem, s. 128. Przestrzeń i czas sportowych praktyk rytualnych 85 lizie piłkę nożną i baseball, spróbuję udowodnić, że sport jest sam w sobie zja- wiskiem rytualnym – współczesnym wszechobecnym obrzędem. Dla wielu jest przecież czymś tak ważnym jak seks i religia oraz sprawiającym, że inne rzeczy przesuwane są na dalszy plan. Sport to dla kibiców ucieczka do świata intensyw- nych (porównywalnych z religijnymi) przeżyć. Stadiony pełnią dla nich funkcję świątyń, a sportowi bohaterowie rolę bóstw.

Przestrzeń i czas sportowych praktyk rytualnych

Kilka uwag na temat przestrzeni

Przestrzeń i czas to bez wątpienia podstawowe wyznaczniki ludzkiej egzysten- cji we wszystkich jej przejawach. Praktyki rytualne również odbywają się w pew- nych określonych przestrzeniach i przedziałach czasu. Zanim przejdę do anali- zy zdarzeń sportowych jako zjawisk rytualnych, warto zastanowić się nad istotą przestrzeni, najpierw ogólnie, później zaś w kontekście zmagań sportowych. Na- stępnie omówię znaczenie czasu rozgrywania meczów. Norman Ashcraft i Albert E. Scheflen zauważyli, że człowiek, tak jak zwierzęta, definiuje swoją przestrzeń i ją oznacza. Wyraźnie wyznacza granice osobistej prze- strzeni i nie toleruje przekraczania ich przez innych. Osobista przestrzeń jest czymś innym w różnych kulturach i grupach społecznych, lecz wszędzie normy społeczne są respektowane, z wyjątkiem sytuacji ekstremalnych, jak np. nagły tłok57. Edward T. Hall dystanse, jakie ludzie utrzymują między sobą, nazwał prze- strzenią nieformalną, albowiem nie została ona wyraźnie skodyfikowana (oprócz przestrzeni nieformalnej Hall wyróżnił też przestrzeń trwałą, np. budowle, i na pół trwałą, np. ruchome ściany w japońskich domach)58. Przestrzeń postrzegamy poprzez aparat sensoryczny, a więc receptory prze- strzenne (oczy, uszy i nos) oraz receptory bezpośrednie badające świat dotyku, odczuć, których doznajemy skórą, błonami i mięśniami59. Społeczeństwa dokonują kształtowania i użytkowania przestrzeni w co najmniej trojaki sposób: nadając jej materialny kształt, określone wartości i funkcje, oraz przyjmując w stworzonych przez siebie ramach określone formy zachowania60. Zdaniem Floriana Znanieckiego ludzie w trakcie codziennych czynności war- tościują przestrzeń, a proces ten wyznacza sposób, w jaki ją użytkują. Podmioty

57 N. Ashcraft, A. E. Scheflen, People Space: The Making and Breaking of Human Boundaries, Anchor Press, New York 1976. 58 E. T. Hall, Ukryty wymiar, tłum. T. Hołówka, Muza, Warszawa 2005, s. 131–145. 59 Ibidem, s. 50. 60 A. Wallis, Miasto i przestrzeń, PIW, Warszawa 1977. 86 Rozdział trzeci. Rytuał ludzkie nie doświadczają jakiejś powszechnej przestrzeni, ale mają do czynienia z przestrzeniami ograniczonymi, różnorodnymi i różnie ocenianymi:

Każda przestrzeń jest składnikiem jakiegoś nieprzestrzennego systemu wartości, w odniesieniu do którego posiada swoistą treść i znaczenie. Może to być system re- ligijny, techniczno-wytwórczy, ekonomiczny, społeczny. Zespoły ludzkie [...] zwykle mają w sferze swego zbiorowego doświadczenia i działania wartości przestrzenne, któ- re traktują jako swą wspólną własność nie w sensie ekonomicznym, lecz w tym ogól- niejszym znaczeniu, że nimi wspólnie władają, posługując się nimi dla wykonywania pewnych czynności zbiorowych lub upoważniając jednostki do posługiwania się nimi przy wykonywaniu pewnych czynności indywidualnych61.

Znaniecki stwierdził, że człowiek poprzez swą obecność wchodzi w zakres własności przestrzennej jakiegoś zespołu, zatem uczestniczy w jej wartości. Poczucie przestrzeni od dawna nie jest już postrzegane jedynie jako twór na- tury, wykształcony w toku ewolucji, lecz jako dzieło ludzkie – antropogeniczne, kulturowe i społeczne. Szczególnie intensywnie dzieje się tak odkąd człowieko- wi, wraz z rozwojem techniki, w coraz większym stopniu udaje się panować nad przyrodą. Jak zauważył bowiem Christian Norberg-Schulz, większość działań po- dejmowanych przez człowieka zawiera w sobie aspekt przestrzenny62. Ważną cechą przestrzeni jest jej wspomniane już ograniczenie – mogące mieć charakter formalny lub nieformalny – gdyż granice utrudniają swobodny dostęp do poszczególnych obszarów. W konsekwencji, ważności nabierają kategorie przestrzenne nieodzowne dla wytwarzania i postrzegania przestrzeni, takie jak różnego rodzaju przejścia – np. drzwi, bramy, wrota, progi, mosty – gdyż umoż- liwiają sprawowanie kontroli ruchu i wymianę z otoczeniem63. Należy tu wspo- mnieć o szczególnej doniosłości omawianej w poprzednich rozdziałach symboli- ki progu, z którym wiąże się wiele mitów w różnych kulturach, a którego przekra- czaniu towarzyszą liczne obrzędy. Najbardziej emocjonalnie pojmowanym pojęciem przestrzeni jest „ojczyzna”; odwołuje się ono do postaw psychologicznych określonej społeczności. Warto zwrócić uwagę na upowszechnione przez Stanisława Ossowskiego pojęcia „ojczy- zna prywatna” (mała) oraz „ideologiczna” (wielka). Często to właśnie ta pierwsza – rodzinna wieś, miasteczko lub miasto – poprzez nasze uczestnictwo w zbioro- wości terytorialnej związanej z obszarem, gdzie spędziło się dużą część życia lub okres najbardziej podatny na tworzenie się więzi emocjonalnych, głównie dzie- ciństwo, są nam bliższe niż ta druga: państwo, kontynent lub świat (część kibi-

61 Cyt. za: J. Szewczyk, Szkolne obrzędy i rytuały w kontekście mitycznej podróży bohatera, Impuls, Kraków 2002, s. 118–119. 62 Ch. Norberg-Schulz, Bycie, przestrzeń i architektura, Murator, Warszawa 2000, cyt. za: B. Jałowiec- ki, M. S. Szczepański, Miasto i przestrzeń w perspektywie socjologicznej, Scholar, Warszawa 2006, s. 315. 63 B. Jałowiecki, M. S. Szczepański, Miasto i przestrzeń, s. 325–326. Przestrzeń i czas sportowych praktyk rytualnych 87 ców również wykazuje się takim „lokalnym patriotyzmem”, darząc największym uczuciem kluby z rodzinnych miejscowości)64. Ludzie różnią się sposobem kategoryzowania świata. W różnych kulturach przestrzeń jest odmiennie zorganizowana i przypisuje się jej inne wartości. Wa- loryzacja przestrzeni odbywa się za pomocą różnych nakładających się na siebie kryteriów estetycznych, egzystencjalnych, użytkowych i etycznych65. Interesujące zjawisko zróżnicowanego traktowania przestrzeni w różnych krajach przeanalizo- wał Edward T. Hall, który doszedł do ciekawych wniosków, obserwując postrze- ganie przestrzeni m.in. przez Niemców, Anglików, Amerykanów i Francuzów. Niemcy, jak odnotował Hall, mają ściśle ustalone obyczaje przestrzenne, ce- nią porządek i systematyczność, również w posługiwaniu się przestrzenią, są wy- czuleni na jej naruszanie i zdecydowanie jej bronią przed intruzami, dlatego np. w przeciwieństwie do Amerykanów nie tolerują otwartych drzwi w biurach; nie znoszą też lekkich mebli, które można przemieszczać, burząc porządek rzeczy66. Amerykanie czują wewnętrzną potrzebę posiadania własnego pokoju lub po- mieszczenia biurowego, które jednak jest otwarte, co oznacza, że nie odcinają się oni od reszty otoczenia, podczas gdy Anglicy są od dzieciństwa przyzwyczaja- ni do nieposiadania własnego pomieszczenia, co ma kontynuację np. w tym, że członkowie parlamentu nie mają swoich kancelarii. Anglicy zatem, aby schro- nić się przed ludźmi, wypracowali inne systemy wznoszenia wokół siebie barier, z których najważniejszą jest zamykanie się w sobie67. Francuzi lubią przebywać poza domem, często z uwagi na to, że żyją w dość ciasnych mieszkaniach. Lubią parki i wolne przestrzenie. W miastach dominuje system organizacji przestrzeni zwany „promienistą gwiazdą”, w którym występuje promienisty punkt centralny. Ma to swoje przełożenie np. w organizacji prze- strzeni pracy – szef jest centralną figurą i ma swoje biurko na samym środku pomieszczenia68. Specjalizujący się w socjologii miasta socjolog Bohdan Jałowiecki, dokonując klasyfikacji przestrzeni społecznej, wyróżnił przestrzeń wytwarzania, konsump- cji, symboliki i wymiany69. Wszystkie te kategorie odnajdujemy w przestrzeni, w której odbywają się, charakteryzujące się dużą dynamiką rozwoju, zawody sportowe70. Przez wytwarzanie rozumiemy tu zawody, które stają się produktem,

64 S. Ossowski, O ojczyźnie i narodzie, w: idem, Dzieła, t. 3, PWN, Warszawa 1967, s. 210. 65 R. Ledrut, Les images de la ville, Anthropos, Paris 1973, cyt. za: B. Jałowiecki, M. S. Szczepański, Miasto i przestrzeń, s. 344. 66 E. T. Hall, Ukryty wymiar, s. 167–175. 67 Ibidem, s. 175–182. 68 Ibidem, s. 183–187. 69 B. Jałowiecki, Człowiek i przestrzeń, w: Socjologia. Podstawowe problemy, PWN, Warszawa 1991, s. 184. 70 K. Piłat, M. Skoniecka, Sport i przestrzeń – przyczynek do antropologii miasta, w: Antropologia sportu, s. 184–186. 88 Rozdział trzeci. Rytuał zwykle ładnie opakowanym, medialnym, przynoszącym zysk. Z kolei przestrzeń konsumpcji w sporcie to tereny rekreacyjne i realizowane tam programy, ale też traktowanie sportu jako towaru, tylko jako sposobu zdobywania pieniędzy. Sport skutecznie opierał się przestrzeni konsumpcji, ale w dzisiejszych czasach opór ten wyraźnie osłabł. Natomiast w przestrzeń symboliki – wypełnianą przez historię, tradycję, religię, manifestacje postaw ideologicznych – sport wkracza wyraźnie ze względu na związki z narodem z lokalnymi społecznościami, które utożsamiają się z różnymi formami współzawodnictwa, dbając o tradycję i historię. Wreszcie przestrzeń wymiany obejmuje wymianę doświadczeń, wspomnień, przeżyć, opi- nii, nadziei.

Stadion – miejsce zmagań sportowych

Wielkie stadiony funkcjonują w miastach, gdyż tylko tam występują populacje mogące tę znaczną przestrzeń wypełnić; ponadto, rekreacja to nieodłączna cecha miasta i jego mieszkańców. Same stadiony pochodzą z okresu hellenizmu, nato- miast pomysł budowania wielkich kompleksów widowiskowych ze starożytnego Rzymu. To właśnie hellenizm i cywilizacja rzymska usytuowały amfiteatr, stadion i cyrk w centrum miasta, a idee, których realizacją były wymienione budowle, legły u podstaw nowoczesnych koncepcji urbanistycznych i architektonicznych, a zatem jako takie przetrwały do dzisiejszych czasów. Nadal są to miejsca, „gdzie realizowa- ne są odwieczne marzenia ludzi o potędze, chwale i dobrobycie”71. Jednak stopnio- wo przenosi się stadiony poza centra miast, jako że współczesne władze europej- skich miast nie traktują budowli sportowych tak priorytetowo jak kiedyś. Przykładem może być niedawny konflikt w Warszawie, gdy prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz próbowała zmienić podjętą przez poprzedników de- cyzję o budowie stadionu narodowego, opowiadając się za przeniesieniem jego lokalizacji ze Stadionu Dziesięciolecia, a więc samego centrum, na przedmieścia miasta, podając jako argument duże dochody, jakie miasto mogłoby uzyskać po- przez sprzedanie tak atrakcyjnie położonych terenów. Wskutek dużego oburze- nia społecznego, jakie sprawa wywołała, zrezygnowała z forsowania tej koncepcji. Świat humanistycznych wartości sportu zdał się wygrać więc w tym przypadku z zimną kalkulacją ekonomiczną. Wypada jednak przyznać, że jest to zjawisko o charakterze globalnym – coraz częściej stadiony budowane są poza centrami miast, z takim skutkiem, że zwiększa się niedosyt imprez w centrach. Zaowoco- wało to np. kończeniem wyścigu kolarskiego Tour de France na Polach Elizej- skich w Paryżu lub wprowadzeniem zawodów w chodzie sportowym na Rynek w Krakowie72.

71 Ibidem, s. 183. 72 Ibidem, s. 181. Przestrzeń i czas sportowych praktyk rytualnych 89

Przestrzeń możemy postrzegać w sposób realny – np. otaczający nas krajobraz – lub pośredni – a więc posługując się mediami, poprzez filmy lub fotografie. W ten sposób kształtuje się model rzeczywistości, który ma bezpośredni wpływ na ludz- kie zachowania73. W sporcie mamy do czynienia ze zjawiskiem równoprawności i zgodności postrzegania świata w sposób realny i pośredni, co przejawia się tym, że mecz oglądany zarówno bezpośrednio, jak i za pośrednictwem telewizji jest taki sam; nie można nim manipulować, przez co jest prawdziwy. Nie ma tu więc miejsca na fałszowanie rzeczywistości, z jakim mamy do czynienia np. w przy- padku tworzenia gwiazd z kiepskich piosenkarzy poprzez stosowanie specjalnych zabiegów audiowizualnych74. Ważną cechą przestrzeni jest również to, że może ona być przez ludzi przy- swajana, co polega na krótszym lub dłuższym umiejscowieniu się na jakimś te- renie, uznaniu go w pewnym stopniu za własny, oczywiście niekoniecznie w sen- sie prawnym. Kwestia przyswajania przestrzeni sportowej – stadionu – zostanie przeanalizowana przy okazji omawiania grupy baseballowych kibiców zasiadają- cych na chicagowskim Wrigley Field75. Jak stwierdzili Jałowiecki i Szczepański, podstawowym uwarunkowaniem przyswajania przestrzeni są cechy biologiczne człowieka i jego fizyczna spraw- ność. Co ważne, możliwości przyswajania przestrzeni różnicują nie tylko właści- wości podmiotowe jednostki, lecz także cechy samej przestrzeni. Istotny wpływ na proces jej przyswajania ma też sytuacja, ponieważ w inny sposób przyswaja sobie przestrzeń np. obiektu sportowego uczestniczący w rozgrywce piłkarz, za- angażowany kibic i wreszcie ktoś, kto tylko przez chwilę ogląda urywki meczu w telewizji. Jest to więc kwestia indywidualna, mająca wiele przyczyn76. Zawody sportowe odbywają się w specjalnie do tego wyznaczonych miejscach. W zależności od dyscypliny sportowej mogą to być wspomniane już stadiony, hale sportowe, tory wyścigowe lub inny rodzaj specjalnie wyznaczonej przestrze- ni. Z uwagi na to, że nasza analiza koncentruje się na piłce nożnej i baseballu, zajmijmy się obiektami, na których odbywają się zmagania sportowe w tych dys- cyplinach, a więc stadionami. Jak stwierdził Albert Jawłowski, podstawowym wymiarem przestrzennym większości profesjonalnych rozgrywek sportowych jest stadion z boiskiem umieszczonym w jego centrum77. Zacznę zatem od definicji stadionu. Według Słownika Języka Polskiego PWN stadion to „teren sportowy z komplek- sem urządzeń do przeprowadzania zawodów, szczególnie w piłce nożnej i lekkiej

73 B. Jałowiecki, Człowiek i przestrzeń, s. 190. 74 K. Piłat, M. Skoniecka, Sport i przestrzeń, s. 187. 75 B. Jałowiecki, M. S. Szczepański, Miasto i przestrzeń, s. 351. 76 Ibidem, s. 352–355. 77 A. Jawłowski, Święty ład. Rytuał i mit mundialu, Wydawnictwo Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2007, s. 125. 90 Rozdział trzeci. Rytuał atletyce, otoczony trybunami dla widzów”78. Podobną definicję znajdujemy u cy- towanego już badacza sportu Lipońskiego w jego Humanistycznej Encyklopedii Sportu. Stadion według niego to: „konstrukcja architektoniczna, stanowiąca po- łączenie przestrzeni przeznaczonej do rozgrywania zawodów sportowych z amfi- teatralnie usytuowaną widownią”79. W przypadku stadionu piłkarskiego boisko ma kształt prostokątny najczę- ściej długości 100–110 m (w krajach anglosaskich 110–120 jardów) i szerokości 64–73 m (odpowiednio 70–80 jardów). W meczach niższej rangi dopuszcza się dolne granice wymiarów boiska: długość 90 m i szerokość 45 m. Nawierzchnia płyty stadionu jest pokryta profesjonalnie założonym i troskliwie utrzymywanym trawnikiem. Pośrodku tylnych linii boiska, określanych jako linie bramkowe, znaj- dują się bramki szerokości 7,32 m i wysokości 2,44 m, mierząc odległość między wewnętrznymi krawędziami słupków, a wysokością od podłoża do dolnej krawę- dzi poprzeczki bramkowej. Przestrzeń pozabramkową wypełnia siatka, najczęściej sznurowa, ułatwiająca zatrzymanie piłki. Przed każdą bramką znajduje się pole bramkowe wyznaczone linią równoległą oddaloną 5,5 m od linii bramkowej i 2 li- niami do niej prostopadłymi, biegnącymi również w odległości 5,5 m od słupków bramki. W podobny sposób wyznaczone jest pole karne – linia równoległa 16,5 m od linii bramkowej i dwie prostopadłe, 16,5 m w bok od słupków bramkowych80. Boisko stadionu baseballowego składa się z pola wewnętrznego (ang. infield) oraz zewnętrznego (ang. outfield). Pole wewnętrzne stanowi kwadrat (ang. dia- mond – romb) o boku 90 stóp, tj. ok. 27,45 cm. Narożniki pola wewnętrznego są jednocześnie bazami, zakreślonymi łukami między bokami. Oś przebiegająca przez bazę matkę (ang. home-plate) i przeciwległą do niej bazę drugą wyznacza kierunek wybijania piłki. Wszystkie bazy, z wyjątkiem bazy matki, są numerowa- ne w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara: pierwsza, druga i trze- cia. W bazie matce, którą w języku polskim proponujemy określać również jako „metę”, znajduje się stanowisko do wybijania piłki. Na przekątnej kwadratu, w od- ległości 60 stóp i 6 cali (18,4 m) od mety, znajduje się stanowisko rzucania piłki (ang. pitcher’s plate lub pitcher’s box) dla zawodnika wybijającego ją w pole81. Najważniejszymi elementami stadionu są: boisko, zazwyczaj trawiaste, oto- czone niekiedy bieżnią lekkoatletyczną (wówczas jest to stadion wielofunkcyjny, który może również posiadać skocznie i rzutnie lekkoatletyczne), trybuny (gdzie zazwyczaj są siedzące miejsca dla kibiców), zaplecze dla radia i telewizji (np. kabi- ny dla sprawozdawców) i innego rodzaju zaplecza, np. dla sportowców i dla gości, oraz w niektórych przypadkach trybuna prasowa82.

78 Stadion, w: Słownik Języka Polskiego. 79 W. Lipoński, Humanistyczna encyklopedia, s. 341. 80 Opis podany za: W. Lipoński, Encyklopedia sportów świata, s. 367. 81 Ibidem, s. 40. 82 A. Jawłowski, Święty ład, s. 125–126. Przestrzeń i czas sportowych praktyk rytualnych 91

Obiekty sportowe to stałe formy architektoniczne (do których przez wieki wprowadzano modyfikacje, głównie natury estetycznej) odpowiadające potrze- bom poszczególnych dyscyplin sportowych. Jak już wspomnieliśmy, mogą być przeznaczone do uprawiania jednego lub więcej rodzajów sportu. Ponadto mogą też być miejscem odbywania się imprez kulturalnych lub rozrywkowych. Jeśli chodzi o trybuny, jest to przede wszystkim miejsce, z którego obserwuje się przebieg zmagań sportowych, lecz także scenografia wyznaczająca ramy, po- śród których odbywa się dramat współzawodnictwa. To zarazem tło estetyczne i audiowizualne, bez którego widowisko sportowe byłoby niezwykle zubożone83. Z kolei widownia, która wypełnia trybuny, to swojego rodzaju reprezentacja widzów przed telewizorami, czyli ogółu społeczeństwa. Zatem bierze ona udział w rytuale, który dotyczy nie tylko jej samej. Wynik gry, przebieg zawodów, posta- wa poszczególnych graczy oraz wiele pomniejszych szczegółów przyciągają uwa- gę często ogromnej liczby ludzi, choć uzależnione to jest, rzecz jasna, od rangi za- wodów – innym echem odbija się mecz w prowincjonalnym miasteczku, a innym finał mistrzostw świata. Architektoniczna typologia nowoczesnych stadionów czerpie wzorce z antycz- nych źródeł, z prototypu stadionu greckiego, nawet jeśli związek ten nie zawsze jest bardzo widoczny. Twórca nowożytnych olimpiad Pierre de Coubertin zapro- ponowany przez niego wzór zawodów sportowych, jeśli chodzi o semiotyczną or- ganizację przestrzeni i całość ideologicznego przesłania, postanowił zaczerpnąć ze starożytnej greckiej Olimpii, którą uznał za źródło form idealnych, np. wzorcowej przestrzeni, a jej odtworzenie miało stanowić nowy początek, zgodnie z zasadą zawartą w micie odtwarzania i uprawomocnienia. Miało to zapewnić znaczenio- wą i ideologiczną prawomocność rytuału sportowego. Choć nie powstała nowo- żytna Olimpia, igrzyska olimpijskie w symboliczny sposób ją odtwarzają. Dzisiej- sze stadiony też przypominają greckie teatry, rzymskie cyrki i amfiteatry84. Greckie stadiony miały zwykle kształt litery U, choć nie można tego ilustrować najsławniejszym stadionem w Olimpii, gdyż akurat ten obiekt otoczony był nasy- pami ziemnymi tworzącymi czworobok. Na stadionach rozgrywano konkurencje biegowe i inne zawody lekkoatletyczne. Okalały je trybuny z kamiennymi ławami, często usytuowane na naturalnych zboczach. Stadion w Olimpii, małym mieście u podnóża wzgórza Kronosa, to miejsce, z którego igrzyska biorą początek. Mógł pomieścić 45 000 widzów. Z okresu starożytności znane są także stadiony w Ate- nach, Delfach, Epidauros i Efezie85. Greckie teatry, budowane od IV wieku przed Chrystusem, stanowiły miejsca kultu Dionizosa, posiadały kamienne trybuny i dokładnie projektowaną, znajdu-

83 Ibidem, s. 127. 84 http://www.coubertin.ch/pdf (1.03.2009). 85 Mała encyklopedia kultury antycznej, red. K. Kumaniecki, K. Michałowski, L. Winniczuk, PWN, Warszawa 1990, s. 699. 92 Rozdział trzeci. Rytuał jącą się w naturalnym zagłębieniu terenu, nieckę z miejscem dla orkiestry i pod- wyższoną sceną86. Z kolei rzymskie cyrki były ogromnymi budowlami, ze znajdującymi się z trzech stron trybunami mogącymi pomieścić wielotysięczne tłumy. Odbywały się tam walki gladiatorów, którymi byli początkowo skazańcy, jeńcy wojenni i nie- wolnicy, a później ochotnicy, wabieni wysokimi nagrodami pieniężnymi. Były to ociekające krwią przedstawienia, w których gladiatorzy masowo ginęli w nadziei wywalczenia sobie sławy i wolności. Byli szkoleni w specjalnych szkołach należą- cych do bogatych, urządzających igrzyska Rzymian. W toczonych walkach, bę- dących antytezą sportu, gladiatorzy walczyli między sobą lub z wygłodzonymi i krańcowo rozdrażnionymi drapieżnymi zwierzętami. Na stadionach odbywały się też wyścigi rydwanów i inne pokazy87. Rzymskie amfiteatry budowano nie w nieckach, lecz na terenach znajdujących się nieco wyżej od otaczającego je te- renu. Otoczone były trybunami, nie posiadały miejsca na orkiestrę, a centralną część, gdzie organizowano występy, nazwano areną88. Niewątpliwie najbardziej monumentalnym zachowanym amfiteatrem jest rzymski amfiteatr Flawiuszów, znany jako Koloseum – potężna, mogąca po- mieścić wielotysięczną widownię, trzypiętrowa budowla, gdzie toczyły się walki z udziałem gladiatorów i zwierząt89. Na równi z dotychczas wymienionymi funkcjami przestrzenno-symbolicz- nymi, stadion jest również miejscem inicjacji, dokąd ojciec lub inny mężczyzna z rodziny – starszy brat, wujek, dziadek – zwykle zabiera syna lub krewnego, by wprowadzić go w dorosłość, co znajduje odzwierciedlenie w relacjach większo- ści kibiców, zadających sobie pytanie, jak zaczęła się ich miłość do sportu (po- wrócimy do tego w ostatnim rozdziale). Na internetowym forum jeden z kibiców Legii Warszawa tak wspominał swoje początki: „Mój debiut na Legii to połowa lat osiemdziesiątych – wówczas jeszcze z opiekunem, czyli moim wujkiem”90. Ki- bice Korony Kielce, wspominając pierwsze wizyty na piłkarskim stadionie, często podkreślają miłość do kieleckiego klubu, jaką zaszczepili w nich ojcowie i starsi bracia91. Także fani New York Yankees, z którymi, poprzez internetowe forum udało się nawiązać kontakt, podobnie wspominają początki baseballowej przy- gody – szczególnie podkreślają rolę ojców. Wydaje się zatem, że jest to schemat w pewnym wymiarze uniwersalny92.

86 http://worldstadiums.com/stadium_menu/architecture (1.03.2009). 87 M. Grant, Gladiatorzy, tłum. T. Rybkowski, seria „Człowiek i jego cywilizacja”, Wyd. Łódzkie, Łódź 1987. 88 http://worldstadiums.com/stadium_menu/architecture (1.03.2009). 89 Ibidem. 90 Forum Kibiców Legii Warszawa, hhtp://forum.legialive.pl/viewtopic.php?t=586 (1.03.2009). 91 Archiwum własne autora; zebrane podczas badań własnych, wywiadów z kibicami piłkarskimi Korony Kielce. 92 Archiwum własne autora; zebrane podczas badań własnych, rozmów z kibicami baseballowymi New York Yankees. Przestrzeń i czas sportowych praktyk rytualnych 93

Stadion to często miejsce szczególne, z duszą. Przyjrzyjmy się najpierw sta- dionom piłkarskim. Dla przykładu Stadion Śląski, słynny „Kocioł Czarownic”, to miejsce niezapomnianych ważnych meczów, np. Polska–ZSRR i Polska–Anglia, lub drużyn klubowych, np. Górnika Zabrze. W ten sposób rosnące napięcie przed meczem Górnika z Romą na Stadionie Śląskim (1970) opisał w autobiografii znakomity przed laty polski piłkarz Wło- dzimierz Lubański:

Samo wyjście przez tunel na stadion jest przeżyciem. Nie jest ważne czy wychodzi się tamtędy po raz pierwszy, czy po raz pięćdziesiąty. Jest zawsze to samo odczucie, potę- gujące się wraz ze wzrostem stawki, o którą się gra. Mecz z Romą. W tunelu jest ciem- no. Nie wiem, nigdy nie liczyłem ile metrów trzeba przejść, by znaleźć się w świetle jupiterów i by dotarł do uszu ryk stadionu. Najpierw słychać tylko monotonny stukot korków. Poza tym cisza. W dali widać światło, coraz go więcej... To małe początko- wo okienko na świat staje się po kilku chwilach wielką, oświetloną witryną. Pierwsze kroki na bieżni, jeden, dwa, trzy. I wtedy dociera ryk stadionu. Nie słychać własnego głosu. Tylko ściska w gardle i w klatce piersiowej. Dreszcze biegną po plecach. To wte- dy, przynajmniej dla mnie, była chwila największego napięcia. Opadało dopiero po kilkunastu krokach, zanim jeszcze dotarliśmy na połowę boiska93.

Lubański opisał też atmosferę stadionu w Chorzowie potęgowaną przez wy- słuchanie hymnu przed – wygranym 2:0 – pamiętnym meczem z Anglią w 1973 roku:

Tego ryku w Chorzowie nie zapomnę do końca życia. I tego hymnu śpiewanego przez osiemdziesiąt tysięcy widzów. A może było ich wtedy i sto tysięcy. Usłyszeć „Jeszcze Polska nie zginęła” śpiewane przez mrowie ludzi – to jest warte wszystkiego. Dresz- cze, drgające policzki i wargi, sucho w gardle. Obok mnie „Tomek” [Tomaszewski]. Spoglądam na niego. To samo. Na to nie ma silnych, wszyscy „pękają”. W momencie hymnu człowiek nie stoi na powierzchni ziemi. Jest unoszony jak gdyby siłą gło- su tłumu. I dochodzimy do bardzo ważnego punktu. Mobilizacji i motywacji. Po wspólnym hymnie nie ma innej możliwości jak tylko grać do upadłego. Chciałem nawet użyć sformułowania „poświęcić się”, ale to nie jest to samo. Człowiek czuje, że musi z siebie wykrzesać wszystko, że nie ma mowy o graniu na pół gazu, o jakimś markowaniu gry. Jest uczucie olbrzymiej chęci do gry, więzi, jaka zawiązała się mię- dzy kibicami i piłkarzami. Uwielbiałem to uczucie, mobilizowało mnie ono zawsze do wielkiej gry94.

W amerykańskim baseballu najważniejsze, budzące największe emocje i przy- ciągające największe rzesze kibiców mecze to rozgrywki World Series, których stawką jest tytuł mistrza kraju. Wzmianki o doniosłości tych spotkań znajdujemy w autobiografii słynnego baseballisty Joe DiMaggio (lata trzydzieste XX wieku;

93 K. Wyrzykowski, W. Lubański, Ja, Lubański, Wigor, Warszawa 1990, s. 18. 94 Ibidem, s. 19. 94 Rozdział trzeci. Rytuał pojawił się u niego np. zwrot thrill of playing – dreszcz podekscytowania związany z występem w World Series)95. A tak w bliższych nam czasach wspominał atmo- sferę finałowych meczów na Yankee Stadium w Nowym Jorku jeden z fanów:

Warto było doświadczyć tego uczucia, ten stadion naprawdę żył. Wyobrażałem sobie, jak muszą się czuć bohaterowie wieczoru, stojąc przed tak niesamowicie podekscyto- waną publicznością na tym słynnym stadionie. Bardzo szybko zrozumiałem co to zna- czy World Series i czym się różni od zwykłych ligowych spotkań. Miałem przecież na swoim koncie udział w niejednym meczu, ale tego, w czym uczestniczyłem w tamten wieczór, nie sposób było porównać z jakimkolwiek innym spotkaniem96.

Niezapomniane mecze rozgrywane na stadionach to także spotkania derbowe, a więc mecze dwu lokalnych drużyn. Derby – wyzwalające największe emocje w przypadku piłki nożnej – są traktowane niezależnie od rangi (mecze towarzy- skie, mistrzowskie) jako rywalizacja o pierwszeństwo w danej miejscowości97. Niejednokrotnie są to spotkania pomiędzy „odwiecznymi wrogami” – zazwy- czaj obydwiema drużynami z tego samego miasta – zwane niekiedy „świętymi wojnami”. Wspomnijmy tu słynne derby w Glasgow, mecze pomiędzy Celtikiem i Glasgow Rangers (do których za chwilę powrócimy), a w Polsce np. derby dru- żyn śląskich (Górnik Zabrze, Ruch Chorzów, , GKS Katowice, Za- głębie Sosnowiec), które w latach świetności polskiej piłki nożnej przyciągały na trybuny rzesze kibiców, lub odwieczną rywalizację krakowskich Wisły i Cracovii. Derby odgrywają szczególnie ważną rolę w dużych miastach południowoame- rykańskich, gdzie fakt, że kibice wiążą się z daną drużyną ma uzasadnienie his- toryczne, gdzie liczą się podziały narodowościowe i społeczne. Dla przykładu w São Paolo Palmeiras uważany jest za klub Włochów i ich potomków, a São Pa- olo i Corinthians to kluby, którym kibicują warstwy średnie i niższe. W Rio de Ja- neiro drużyna Fluminense była kojarzona ze starymi arystokratycznymi rodami, Flamengo zaś uważano przez lata za drużynę biedaków i czarnych, z kolei Vasco da Gama uważano za klub imigrantów z Portugalii98. Pochylmy się przez moment bardziej wnikliwie nad niezwykle fascynują- cym zjawiskiem spotkań derbowych. Oba słynne szkockie kluby, Celtic Glasgow i Glasgow Rangers, od zawsze miały najwięcej fanów, sukcesów i pieniędzy w li- dze szkockiej. Ich rywalizacja daleko wykracza poza sport, jest zjawiskiem socjo- logicznym, politycznym i kulturowym. Rywalizację tę zaognia fakt, że Celtic jest klubem tradycyjnie katolickim, podczas gdy Rangers to protestanci, którzy – co ciekawe – pierwszego piłkarza katolika zatrudnili dopiero w 1976 roku. Często

95 J. DiMaggio, Lucky to Be a Yankee, Grosset & Dunlap, New York 1951, s. 79–80. 96 Some Thoughts on the World Series, http://www.nydailynews.com/blogs/subwaysquawkers (1.03.2009). 97 Derby, w: Słownik Jezyka Polskiego PWN. 98 T. Mason, Pasja milionów, s. 136. Przestrzeń i czas sportowych praktyk rytualnych 95 dochodziło do krwawych starć między kibicami obu zespołów. Aby nie prowo- kować rozruchów, zakazano nawet uczniom przychodzić do szkoły w koszulkach swoich ulubionych klubów99. O derbach Sevilli pomiędzy FC Sevilla a Betisem Sevilla tak opowiadał we wspomnieniach były gracz drugiego klubu :

W Betisie możesz strzelać gole każdemu, ale najważniejsze, abyś skaleczył FC Sevillę. Jeśli to zrobisz, jesteś kozakiem. Ja tym kozakiem byłem! Derby w tym mieście zawsze smakowały wyjątkowo... Po strzeleniu gola Sevilli stajesz się królem miasta. Ludzie kłaniają ci się w pas, a ty wiesz, że gdy jutro kupisz gazetę, to znów będziesz na pierw- szej stronie100.

Jak stwierdził na łamach „Przeglądu Sportowego” grający kiedyś w lidze hisz- pańskiej polski piłkarz : „Specyfika tej rywalizacji polega na tym, że w tym mieście nienawidzą się nie tylko kibice, ale i działacze”101. Co do niechęci między klubami, to doszło nawet do skrajnej sytuacji, gdy Betis na swoim boisku rzekomo celowo przegrał mecz ze Sportingiem Gijon, aby w rezultacie z ligi spa- dła Sevilla. Porażkę swojego klubu z radością przyjęli jego kibice, czerpiąc satys- fakcję z faktu, że znienawidzony rywal zza miedzy został w ten sposób pozbawio- ny statusu pierwszoligowca. Przeciwieństwem ważnych meczów, gdzie stawka jest wyraźna, są tzw. mecze o pietruszkę lub mecze o czapkę gruszek, jak w żargonie piłkarskim określa się spotkania, w których gra toczy się jedynie o punkty lub prestiż. Ambitni sportow- cy nie lubią takich spotkań, o czym świadczy wypowiedź Zbigniewa Bońka: „Nie lubię »letnich« spotkań, takich bez atmosfery i napięcia. Trudno mi się wtedy w pełni zmobilizować”102. Owe „mecze o pietruszkę” są często rozgrywane przy małej liczbie widzów. Boniek stwierdził: Każdy piłkarz zgodzi się ze mną, że człowiek jest w stanie wyzwolić z siebie więcej energii na przykład na San Siro w Mediolanie, gdy mecz ogląda osiemdziesiąt tysięcy albo na Stadio Olimpico w Rzymie wobec kompletu dziewięćdziesięciu tysięcy niż przy siedmiuset widzach103.

Wydaje się, że „letnich” spotkań nie darzą sympatią sportowcy należący do różnych dyscyplin, także baseballiści, o czym świadczy wypowiedź Jorge Posady: „Najwięcej potrafię dać z siebie w meczach o dużą stawkę. Coś wtedy we mnie wstępuje”104.

99 M. Szadkowski, Słynne kluby piłkarskie. Celtic, Atena, Poznań 2007, s. 123–124. 100 W. Kowalczyk, K. Stanowski, Kowal. Prawdziwa historia, Zysk i S-ka, Poznań 2003, s. 112. 101 M. Kaliszuk, Bo się nienawidzą, „Przegląd Sportowy” 2007, z 2 marca, s. 11. 102 Z. Boniek, Prosto z Juventusu, Pomorze, 1986, s. 40. 103 Ibidem, s. 36. 104 http://www.jorgeposada.com/html/fancentral.html (1.03.2009). 96 Rozdział trzeci. Rytuał

Stadion w najwyższym stopniu spełnia więc swoją funkcję podczas meczów mających duże znaczenie dla społeczności kibicowskiej – innymi słowy z oka- zji rozgrywek sprawiających, że wypełnia się on do ostatniego miejsca kibicami oczekującymi wydarzenia, które podnosi ich ciśnienie. Jest wiele wspaniałych stadionów piłkarskich – wymieńmy choćby historyczne: angielskie Wembley, hiszpańskie Camp Nou, włoskie San Siro, miejsc owianych legendą, aren nieza- pomnianych spektakli, cudownej atmosfery. O atmosferze zawodów baseballowych decyduje też z pewnością strona wi- zualna amerykańskich stadionów. Oczywiście, stadiony różnią się między sobą, o czym pisał amerykański znawca baseballu Thomas Boswell, który stwierdził, że o guście miasta świadczy też stadion:

W każdym mieście i na każdym stadionie można odnaleźć ukryty smak gry. [...] Każdy stadion w Major League pozostaje wyraźnie unikalny. [...] uważam, że każdy stadion ma jedno najlepsze miejsce do obserwowania meczu105.

Dlatego Boswell miał zwyczaj spacerowania po stadionie w celu zmiany miejsc i wyszukania najlepszego, gdzie żaden szczegół gry – świst kija, rozmowy graczy, najdrobniejsze gesty – nie umknie uwadze. Jego zdaniem najpiękniejsze, mające największy urok stadiony to: Fenway, Wrigley i Detroit. Boswell skrytykował architekturę wielu nowoczesnych stadio- nów, uznając je za zbyt podobne i pozbawione stylu: „Jeden najważniejszy test architektury stadionu baseballowego jest prosty: kiedy się rozejrzysz, czy wiesz od razu, gdzie jesteś? Co roku, jak się wydaje, coraz mniej stadionów zdaje ten egzamin”106. Przywiązanie fanów do swojego stadionu jest zazwyczaj duże, o czym więcej w części pracy poświęconej kibicom. Za najtrudniejszą do wytłumaczenia cechę stadionów uznał Boswell ich niemal magnetyczną siłę przyciągania, która jest czymś tajemniczym. Jest to coś, co ciągnie ludzi na stadion czasem, wydawałoby się, nawet wbrew ich woli107. Stadiony charakteryzują się też rodzajem kibiców zasiadających na trybunach. Co do fanów z Fenway „Wytrzymałość i wytrwałość bostońskich fanów jest le- gendarna” 108 – są głośni, śpiewają, często półnadzy i pobudzający się alkoholem. Niemniej jednak Boswell zaznaczył, że są to kibice znający się na rzeczy: anali- tyczni i zawsze dobrze poinformowani, znają najbardziej sekretne statystyki (np. dotyczące potencjalnych transferów graczy), są też niewątpliwie oddani basebal- lowi. Znawca baseballu stwierdził: „Jednym z najlepszych sposobów, aby zmie- rzyć stopień zafascynowania danego miasta baseballem, jest zobaczenie, ilu ludzi

105 T. Boswell, Why Time Begins on Opening Day, Penguin Books, New York 1984, s. 18. 106 Ibidem, s. 15. 107 Ibidem, s. 19. 108 Ibidem, s. 5. Przestrzeń i czas sportowych praktyk rytualnych 97 piszących o tej dyscyplinie ma dzięki niej utrzymanie”109. Podkreślił, że w Bosto- nie jest ich naprawdę bardzo wielu. Jego zdaniem przeciwieństwem stadionów grupujących kibiców-koneserów są stadiony, gdzie powieściowi detektywi z tzw. hard-boiled tradycji, Philip Marlow albo Sam Spade poczuliby się jak u siebie w domu – gdzie atmosfera jest bardziej „zagęszczona”, a drużyny przeciwne wręcz boją się grać – Yankee Stadium w nowojorskiej dzielnicy Bronx i Wrigley Field w Chicago110. Wróćmy do – uważanego za jeden z atrakcyjniejszych stadionów baseballo- wych – Fenway Park, gdzie rozgrywają swoje mecze bostońscy Red Sox. Kibi- cowanie na Fenway tak opisał dawny łapacz Springfield College Tim Duquette: „Nowa Anglia ma trzy wspaniałe rzeczy, co do których każdy się zgadza od urodzenia: siedzenie w bleachers na Fenway, urlop na Cape Cod i zapomnia- łem, jaka jest trzecia”111. Jak stwierdziła Jane Gosford w swoim internetowym przewodniku po amerykańskich stadionach, A Guide to Major League Baseball Stadiums,

Jeśli baseball jest bostońską religią, to Fenway Park jest ich katedrą. Wierni w ogrom- nych ilościach wypełniają ten legendarny stadion i jest to uzasadnione. Fenway może nie jest najlepiej zadbanym stadionem, ale ma z pewnością więcej uroku i czuć w nim historię bardziej niż na jakimkolwiek innym obiekcie, który widziałam112.

Na innej stronie internetowej opisującej stadiony – The List: Best Ballparks – znalazł się cytat: „Fenway jest, krótko mówiąc, tym, czym ma być baseball”113. Inne ważne wymienione tam stadiony to np. wspomniany już Wrigley Field w Chicago i znany ze wspaniałej atmosfery Yankee Stadium w Nowym Jorku, o którym jeden z fanów napisał:

Niesamowite poczucie historyczności za każdym razem kiedy tam wchodzę – zabytki, fasada, podobizna Babe Rutha, wszędzie sławni zawodnicy z Hall of Fame. Poczucie zachwytu i szacunku. [...] Prawdopodobnie to coś jak wizyta w Luwrze, Watykanie lub zwiedzanie Piramid114.

Jeśli chodzi o chicagowski Wrigley Field, to niewątpliwie ma on swój urok. Jest to stadion stary, „z duszą”. W jednym z artykułów tak opisała go dziennikarka Debbie Howlett:

109 Ibidem, s. 6–7. 110 Ibidem, s. 8–9. 111 Cyt. za: ibidem, s. 5. 112 J. Gosford, A Guide to Major League Baseball Stadiums, http://www.associatedcontent.com/artic- le/96961/a_guide_to_major_league_baseball_stadiums.html (1.03.2009). 113 The List: Best Ballparks, http://espn.go.com/page2/s/list/ballparks/010427.html (1.03.2009). 114 Ibidem. 98 Rozdział trzeci. Rytuał

Brakuje mu wielu cech nowszych stadionów. Nie ma gigantycznego ekranu telewi- zyjnego. Starodawna zielona tablica jest obsługiwana ręcznie. [...] Urok Wrigley jest zdecydowanie old-schoolowy. Jego ceglane ściany pokrywa bluszcz115.

Tytułem komentarza, bluszcz (ang. ivy) niesie ze sobą skojarzenia z dostojną starożytnością. Tym bardziej, że najbardziej renomowane uczelnie amerykańskie są zgrupowane w Ivy League (co pierwotnie było nazwą stowarzyszenia drużyn futbolowych tych wszechnic). Część fanów chwali też stadion w Houston i atmosferę na nim panującą. Oto jedna z opinii z blogu internetowego kibica baseballowego:

Atmosfera na Minute Maid Park jest jedną z najlepszych. [...] To było niesamowite uczucie doświadczyć energii, którą dostarczają fani Astros. [...] Niektórzy z was mogą narzekać, że stanowe media nie okazują graczom Astros tyle miłości, na ile zasługują. Być może, ale wiem, że jesteście pośród najbardziej kompetentnych i najbardziej na- miętnych fanów w Ameryce. [...] Może Minute Park nie ma długiej historii, ale w ni- czym nie ustępuje Wrigley Field, Yankee Stadium, Shea Stadium czy Fenway Park116.

Stadion sam w sobie może stanowić obiekt dumy mieszkańców danego mia- sta, np. niedawno wybudowany stadion piłkarski w Kielcach, szczycący się przez pewien czas mianem najnowocześniejszego w Polsce. Sport bywa często postrze- gany jako najlepszy „ambasador” miasta, a udział zespołów sportowych w mię- dzymiastowych i międzynarodowych zawodach jest jego znakomitą promocją i przyczynkiem do rozwoju117. Aby zbudować stadion w Kielcach, doszło nawet do kompromisu przeciw- stawnych sił politycznych, o czym jeszcze przed oddaniem stadionu tak mówił prezes klubu Krzysztof Klicki:

I stał się prawdziwy cud, bo udało mi się pogodzić cztery różne, do tej pory zwaśnione, opcje polityczne. [...] Dlatego autentycznie jestem dumny, że udało mi się pojednać ze sobą te rozsądne osoby i je zjednoczyć dla idei tej budowli, która już wiosną przyszłego roku stanie się znakomitą wizytówką Kielc118.

Stadion, jako duma miasta, jest częstokroć obiektem nietykalnym. Fani wie- lu klubów nie tolerują drastycznych zmian w wyglądzie ukochanego stadionu, szczególnie jeśli posiada unikalny urok. Na przykład kiedy pojawiały się plany

115 D. Howlett, Cubs Put Smile on Chicago’s Face, http://usatoday.printthis.clickability.com/pt/cpt?ac- tion=cpt& (1.03.2009). 116 J. de Jesus Ortiz, Astros Fans Rock, and Here’s Why, w: Baseball Blog, http://blogs.chron.com/ baseballblog/archives/2008/05/astros_fans_roc.html (1.03.2009). 117 K. Piłat, M. Skoniecka, Sport i przestrzeń, s. 181. 118 J. Atlas, Dwa w jednym [wywiad z Krzysztofem Klickim], „Piłka Nożna” 2005, z 20 grudnia, s. 25. Przestrzeń i czas sportowych praktyk rytualnych 99 znacznych modyfikacji na słynnym Fenway Park w Bostonie, przywiązani do jego charakterystycznego, urokliwego wyglądu kibice zagrozili buntem119. Dla wielu fanów stadion to miejsce porównywalne z kościołem dla wiernych, a przez niektórych wręcz traktowane jako zastępczy kościół: mecze, podobnie jak największe nabożeństwa, mają zazwyczaj miejsce w czasie weekendu, kiedy część kibiców odwiedza oba miejsca, a część wybiera jedno lub drugie w zależności od intensywności przeżywanych tam emocji. Stadiony, tak jak świątynie, są obiektami wyróżniającymi się w pewien sposób z otoczenia, uświęconymi tradycją i posiadającymi specyficzną, w jakiś sposób niezwykłą, atmosferę. Ustanawiają swój kalendarz przedstawień, które w pewnym sensie pełnią funkcję dni świętych – odmiennych od dni powszednich, w które stadion jest zamknięty. Choć przestrzennie odgrodzony od reszty świata, nie jest od niej niezależny, tak jak reszta świata nie jest niezależna od niego. Jest więc dobrem wspólnym, bez którego istnienia człowiek, tak jak pozbawiony świątyń wierny, byłby w jakimś sensie uboższy. Społeczność stadionową współtworzą sportowcy, trenerzy, sędziowie, kibice, należący bezpośrednio do stadionu i odtwarzający przedstawienie. Wspólnotę sta- dionu tworzy na trybunach spragniona emocji, zespolona na czas zawodów gru- pa ludzi. Jak pisał Stefan Kisielewski w barwnym felietonie O piłce, „Na meczach spotyka się całe miasto, bez różnicy wieku, płci i zawodu”, gdyż „emocje meczów ligowych [...], to surogat przygody, to przygoda dostarczana masowo”120. Ludzie ci bratają się ze sobą – znikają wówczas różnice i bariery społeczne, o czym świad- czą rozmowy między nieznającymi się przed meczem osobami, czy nawet sponta- niczne podawanie sobie rąk, a wręcz – szczególnie w euforycznych momentach – uściski. Zostają zatem zawiązane więzi między ludźmi, którzy poza stadionem nie mają ze sobą prawie nic wspólnego. Każdy kibic daje przez to upust odwiecznemu pragnieniu identyfikacji z grupą. Pokuszę się o stwierdzenie, że w stadionie drze- mie pewna wewnętrzna siła, z której istnienia nie do końca sobie wszyscy zdają sprawę. Można ją nazwać siłą samoodnawiania i samostanowienia. Jak zauważył podkreślający etyczny aspekt rzeczywistości stadionowej An- drzej Pawłucki, ważną funkcję w życiu stadionowym spełniają osoby z zewnątrz, np. te które zaprowadzają tam pewien ład. Są to kulturowi strażnicy stadionu, pośród których najważniejszy jest „stadionowy mędrzec”. Jest nim zazwyczaj uczony: etyk, filozof sportu, pedagog sportu lub inny intelektualista sportowy, który posiadł najgłębsze zrozumienie zawodów i postaci zawodnika. „Mędrcy” są więc poniekąd akademicką reprezentacją społeczności stadionu. Prezentują oni sport w imieniu samych sportowców, o czym ci ostatni nie zawsze wiedzą, mogąc przyczyniać się do ustanawiania uniwersalnego projektu humanistycznego, np.

119 T. Boswell, Why Time Begins, s. 18. 120 S. Kisielewski, O piłce, „Nowe Państwo” 2011, nr 5, s. 46–47, przedruk za: idem, Rzeczy małe, „Iskry”, Warszawa 1998. 100 Rozdział trzeci. Rytuał poprzez tworzenie zasad fair play121. Stadion może więc mieć wkład w ustanawia- nie wspólnego dobra. Funkcję stadionowego strażnika pełni z jednej strony sędzia, który dyscypli- nuje moralnie znajdującego się w ferworze walki sportowca, a z drugiej służby porządkowe, które pomagają zapanować nad kibicami, jak wiadomo często ule- gającymi negatywnym emocjom. Społeczność stadionowa jest bowiem sui generis zakładnikiem swej stanowiącej istotę zawodów konfrontacyjnej postawy „jedni przeciwko drugim”, sprawiającej, że pragnienie pokonania przeciwnika, który w określonych okolicznościach postrzegany jest niemal jak wróg, staje się szcze- gólnie silne. Na przeciwnym biegunie są sporty, gdzie publiczność jest zwyczajo- wo nastawiona pokojowo, dojrzalsza emocjonalnie, jak w przypadku tenisa. Moż- na więc stwierdzić, że społeczność stadionowa nie stanowi sama z siebie o jakości wykonywanego projektu122. Kumulując negatywne emocje, stadion „wytwarza pole prewencji, chroniąc daną społeczność przed złem, jakie mogłoby się jej przydarzyć”123, nawet jeśli nie wszystko w jego obrębie dzieje się zgodnie z etycznym projektem sportu. Choć jego aspekt wizualny zmienia się wraz ze zmieniającymi się koncepcjami archi- tektonicznymi, stadion przez wieki trwa w społecznym i moralnym porządku z przypisaną mu na wielu poziomach rolą. Miejsce, w którym usytuowany jest stadion – np. kraj, gdzie rozgrywane są mistrzostwa świata, a w mniejszym wymiarze ulokowanie pomniejszych im- prez – ustanawia dla społeczności sportowej rytualny środek świata. Dodat- kowo przyczynia się do tego również centralne położenie rzeczywistości za- wodów w rzeczywistości przekazów medialnych. Przestrzeń mieszkania, pubu lub każda inna, gdzie umieszczony jest telewizor, też przynależy do przestrzeni rytuału, zazwyczaj bowiem pospolita zmienia się wówczas w przestrzeń rytual- ną. W magiczną moc dokonywania tej przemiany wyposażony jest telewizor – przedmiot o charakterze rytualnym124.

Czas zawodów sportowych

Czas zawodów sportowych, jak już wspomniałem, jest czasem w pewnym sen- sie specjalnym, wyjątkowym, innym niż czas pracy. Jak zauważył Turner, „W spo- łeczeństwach dużych i złożonych, które wyraźnie oddzielają sferę wolnego czasu od sfery wytwórczości, kultura, w myśl zasad podziału pracy, tworzy niezliczone

121 A. Pawłucki, Antropologia stadionu, w: Antropologia sportu, s. 302. 122 Ibidem, s. 303. 123 Ibidem, s. 304. 124 A. Jawłowski, Święty ład, s. 136–137. Przestrzeń i czas sportowych praktyk rytualnych 101 rodzaje widowisk. Można je określać jako sztukę, rozrywkę, sport, zabawę, grę, rekreację, teatr, lekką lub poważną lekturę i jak tam jeszcze”125. Ważną cechą zawodów sportowych jest ich cykliczność, powtarza się je bo- wiem co pewien określony czas – i to zarówno pojedyncze mecze, jak też roz- grywki ligowe, pucharowe i mistrzostwa – co sprawia, że nic nie jest dane raz na zawsze. Nawet mistrz nie może być pewien ponownego zdobycia tytułu, gdyż co pewien czas następuje nowy początek inicjujący nowy cykl, ujawniając tym sa- mym obecność wzorcowego czasu mitycznego, a patrzenie w przyszłość to ciągle odnawiana szansa na triumf. Drugą związaną z czasem cechą organizacji rozgrywek jest chronologiczność, gdyż umiejscowione w pewnym porządku kalendarzowym mecze tworzą ciąg zdarzeń historycznych, czyli starannie dokumentowane przez faktografów bo- gactwo dziejów sportu. Stanowi ono treść życia niemałej części pasjonatów, któ- rzy prowadzą liczne statystyki i nierzadko latami kolekcjonują wszelkie pamiątki związane z ważnymi historycznymi wydarzeniami sportowymi. Świadomość historii ma niebagatelne znaczenie we wspomnieniach nie tylko najzagorzalszych kibiców, lecz także w komentarzach dziennikarzy sportowych, którzy analizując obecne zmagania, doszukują się często analogii do wydarzeń z przeszłości. Istnienie czasu historycznego ma więc wpływ na emocjonalną in- tensywność uczestnictwa kibiców w zawodach. Jednak według Jawłowskiego cią- głość czasu historii niekiedy umyka sztywno rozumianej chronologii. Historia i czas mityczny krzyżują się wówczas ze sobą. Wydarzenia, a także biorące w nich udział postacie, drużyny itp. nabierają mitycznego znaczenia w kontekście ich udziału w procesie odradzania się ról, z których najważniejszą, centralną jest rola mistrza. Wraca się więc nieustannie do historycznych faktów, przypomina wyjąt- kowe i niepowtarzalne postacie. A jednocześnie Francuzi wciąż oczekują nowego Zidane’a, Argentyńczycy ko- lejnego Maradony126, a kibice reprezentacji Polski ponownego Wembley i ciągle marzą o nowych „Orłach Górskiego”, wspominając z rozrzewnieniem mityczny złoty wiek drużyny, która w latach siedemdziesiątych XX stulecia należała do naj- lepszych na świecie. Analogicznie, kibice New York Yankees marzą o kolejnym Joe DiMaggio, a kibice innych klubów baseballowych stale wypatrują następców swoich dawnych gwiazd. W konsekwencji ważne wydarzenia lub wybitne postacie z czasem nabierają cech paradygmatycznych, w ten sposób ujawniając czas mityczny. Podczas ko- lejnych zmagań pojawiają się nowi zawodnicy oraz następują wydarzenia o cha-

125 V. Turner, Teatr w codzienności, codzienność w teatrze, tłum. P. Skurowski, „Dialog” 1988, nr 9. 126 Poszukiwania nie ustają, o czym świadczy wyławianie młodych supertalentów (jak ostatnio Agu- ero, Messi czy DiSanto) i co rusz określanie ich, zazwyczaj na wyrost, mianem „nowego Maradony”. Zob. M. Wawrzynowski, Oni wciąż szukają nowego Maradony, „Przegląd Sportowy” 2008, z 8–9 marca, s. 16. 102 Rozdział trzeci. Rytuał rakterze paradygmatycznym. Tak samo mit, wbrew pozorom, nie jest opowieścią zamkniętą, ponieważ zawsze jest w nim miejsce na objawienie wprowadzające nowy motyw127. Przenikanie się czasu historycznego i mitycznego Jawłowski podsumował w następujący sposób: „ze względu na to, że czas historyczny ujaw- nia w tym wypadku cechy charakterystyczne dla mitu, najprecyzyjniej można by rzec, iż czas mistrzostw [świata w piłce nożnej] jest to czas mityczny z elementa- mi historycznymi”128. Jak już wspomniano, na stadionie przywołuje się czas początku, kiedy odtwa- rza się wzorcową przestrzeń, co odbywa się poprzez rozegranie spełniającego funkcję rytuału meczu lub w sposób dosłowny, czyli poprzez budowę nowych stadionów. Jak stwierdził Eliade, „każda budowa jest absolutnym początkiem”129. Mamy więc do czynienia z komplementarnością czasu i przestrzeni. Podsumowu- jąc, na stadionie przenikają się dwa wymiary: czas (mityczny, dostarczający wzo- ru zachowań) i przestrzeń (odtwarzająca czas początku i nadająca prawomocność rytuałowi). Stadion jest więc polem mitycznej relacji czasu i przestrzeni130.

Rytualizm w sporcie. Sport jako rytuał

Zachowania rytualne w sporcie – wprowadzenie

Zjawisko zachowań rytualnych w sporcie jest, co postaram się wykazać, nie- zwykle intrygujące, absorbuje zatem wielu badaczy. Przykładem jest Mari Wo- mack, która prześledziła zachowania wielu sportowców z zawodowych amery- kańskich lig różnych dyscyplin sportowych131. Niestety, prasa często upraszcza zjawisko zachowań magiczno-rytualnych, sprowadzając je do pojęć typu „oso- biste dziwactwa” lub „nieszkodliwe przesądy”, które traktowane są jedynie jako intrygujące ciekawostki dodające zawodom sportowym kolorytu. Taka postawa niesie ze sobą dalsze konsekwencje – sportowców uważa się za dziwaków, więc przez upublicznienie ich zachowań magiczno-rytualnych próbuje się ich od- wodzić od stosowania indywidualnych obrzędów lub wręcz ośmieszać. W tym kontekście szczególnie interesującym zjawiskiem staje się kurczowe trzymanie się przez zawodników zaprogramowanego w umyśle ciągu czynności wykonywa- nych w ściśle określonych okolicznościach.

127 A. Jawłowski, Święty ład, s. 121–122. 128 Ibidem, s. 124. 129 M. Eliade, Mit, s. 89. 130 A. Jawłowski, Święty ład, s. 134. 131 M. Womack, Why Athletes Need Ritual: A Study of Magic Among Professional Athletes, w: Sport and Religion, red. S. J. Hoffman, Human Kinetics Books, Champaign, Illinois 1992. Rytualizm w sporcie. Sport jako rytuał 103

Wbrew obiegowej opinii Womack, wyławiając z wielu istniejących definicji rytuału wspólne dla licznego grona badaczy jego cechy, obstawała przy traktowa- niu „dziwacznych” zachowań jak rytuały, zauważając ich powtarzalność, sforma- lizowanie w przeciwieństwie do spontaniczności, przestrzeganie określonego po- rządku, niezwykłość. Wreszcie, last but not least, ich siłę oddziaływania – innymi słowy przekonanie, jakie dają odprawiającemu je zawodnikowi, że w ten sposób kontroluje siły nadprzyrodzone. Pewność, że określone czynności przynoszą za- mierzony skutek, stanowi o mocy rytuałów, co potwierdzają stwierdzenia spor- towców, którzy, indagowani, stwierdzają najczęściej, że „to działa”. Gdyby było inaczej, prawdopodobnie większość zarzuciłaby te praktyki. Można zatem wnios- kować, że w umysłach zawodników powstaje silne przeświadczenie o skuteczno- ści rytuałów, jak również oczekiwanie, że poprzez ich dalsze praktykowanie uzy- ska się spodziewane efekty. Kolejnym aksjomatem staje się wiara, że w przypadku ich zaniechania można spodziewać się najgorszego (jest to bardzo ważny powód odprawiania rytuału, co zaznaczyłem przy omawianiu tego zjawiska w ogólniej- szym kontekście)132. Innymi słowy, owe obrzędy „pozwalają zapanować nad losem szczęścia i innymi zewnętrznymi czynnikami”133 oraz dają wrażenie sprawowania kontroli w sytuacjach, które wydają się nie do opanowania. Intensyfikacja wra- żenia, że ciężko zapanować nad sportowym otoczeniem, może z kolei prowadzić do zwiększania się niepokoju, a w efekcie do dekoncentracji134. Z pozoru można sądzić, że nie ma bezpośredniego związku między wykonywaną rytualną czynno- ścią a rezultatem zmagań sportowych, jawi się więc ona jako nieracjonalna, lecz nawet dla sceptyków te obrzędy mają przyziemną wymierną korzyść – zwiększają koncentrację graczy135. Rytuał kształtuje się u wszystkich sportowców w generalnie ten sam sposób, czego mechanizm psychologiczny doskonale określił baseballista Carl Yastrzem- ski, gwiazda Red Sox Boston: „miałeś świetny dzień – nie po prostu dobry – i mó- wisz sobie »nic nie zmieniam«”136. Jest to więc powiązanie, zgodnie z zasadą post hoc ergo propter hoc, czynności, które miały miejsce przed dobrym występem, z pozytywnym wynikiem tego występu, jako że zawodnicy nie upatrują źródeł osiągniętego sukcesu tylko w swych umiejętnościach, lecz próbują znaleźć też inne wytłumaczenia. Wypracowaną w ten sposób sekwencję czynności można zarzucić

132 Ibidem, s. 192–193. 133 J. L. Bleak, C.M. Frederick, Superstitious Behavior in Sport: Levels of Effectiveness and Determi- nants of Use in Three Collegiate Sports, „Journal of Sport Behavior” 1998, Vol. 21, s. 2. 134 G. Neil, The Place of Superstition in Sport: The Self-Fulfilling Prophecy, „Coaching Review” 1980, Vol. 3, s. 40–42; H. Matute, Learned Helplessness and Superstitious Behavior as Opposite Effects of Uncon- trollable Reinforcement in Humans, „Learning and Motivation” 1994, Vol. 25, s. 216–232. 135 G. Gmelch, Baseball Magic, http://dushkin.com/olc/genarticle.mhtml?article=27128 (1.03.2009). 136 S. Grossfeld, Quirk of Fortune. Superstitions – the Norm among Baseball Players, „The Boston Globe” 2007, z 29 marca, http://www.boston.com/sports/baseball/redsox/articles/2007/03/29/quirk_ of_fortune? (1.03.2009). 104 Rozdział trzeci. Rytuał lub poddać modyfikacji, jeśli stają się nieskuteczne. Już James George Frazer odno- tował w publikacji Golden Bough, że po pewnym czasie część ludzi zauważa, iż ma- giczne rytuały w gruncie rzeczy nie mają wpływu na pożądane efekty, które miały rzekomo przynieść137. Jak tylko pojawiały się wątpliwości, modyfikowano rytuały lub wprowadzano nowe, aby przywrócić wiarę w ich skuteczność138. Jak już zasygnalizowałem, rytuał pozwalający zwalczać przedmeczowy stres powstaje zwykle w taki sposób: jeśli jakąś sekwencję określonych czynności wykonywanych przed wygranym meczem powiązano w związek przyczynowo- -skutkowy z pozytywnym rezultatem, czyli wygraną, zyskuje ona wiarygodność, w efekcie czego jest już następnym razem świadomie powtarzana z wiarą, że – właściwie przeprowadzona – będzie nadal przynosić szczęście. Pozwala więc zachować spokój i dobrą kondycję psychiczną przed meczem, a to pomaga za- wodnikowi nakierować wspomnianą już koncentrację tylko na rzeczy w danym momencie ważne, a ponadto zachować jasność umysłu, okazywać czujność oraz błyskawicznie eliminować błędy. Mniej lub bardziej rozbudowane rytuały mogą dotyczyć wielu aspektów poza- stadionowej oraz stadionowej egzystencji zawodnika – jedzenia, sposobu ubiera- nia się, poruszania, parkowania w określonym miejscu – a wszystko to musi być wykonywane z precyzją. Wspólną dla sportowców z różnych dyscyplin podsta- wową zasadą jest ta, że w ich mniemaniu istnieje bezpośredni związek pomiędzy określonym zbiorem czynności a pozytywnym rezultatem gry. Śpieszymy wszakże podkreślić, że należy odróżnić rutynowe czynności przed- meczowe – jak np. rozgrzewkę – od przedmeczowych czynności rytualnych. Pod- czas gdy te pierwsze mają charakter racjonalny, zostały wyuczone praktycznie i są wykonywane celowo, aby najsprawniej przeprowadzić występ, te drugie nie mają logicznego uzasadnienia oczekiwania dobrego występu, a wykonuje się je bez- wiednie. Wydaje się więc, że o ile sportowcy mają kontrolę nad czynnościami ru- tynowymi, to nie mają oni żadnej kontroli nad czynnościami rytualnymi. Wręcz przeciwnie, można powiedzieć, że to one mają kontrolę nad sportowcami139. Rytualne czynności w sporcie są związane z sytuacjami obciążonymi dużym ryzykiem, groźbą niepowodzenia, nawet niebezpieczeństwem fizycznym, czyli przede wszystkim strachem przed odniesieniem poważnej kontuzji140; wszyst- ko to składa się na – jak nazwała to antropolog Mary Douglas – niebezpieczeń- stwo psychiczne141. Można tu zatem dokonać pewnej analogii do rytuałów od- prawianych we współczesnych społeczeństwach pierwotnych utrzymujących się

137 J. G. Frazer, Golden Bough, s. 65. 138 Ibidem, s. 68. 139 K. L. Burke, An Explanatory Investigation of Superstition. Personal Control, Optimism and Pessi- mism in NCAA Division I Intercollegiate Student-Athletes, http://www.athleticisight.com/Vol8Iss2/Su- perstition.htm (1.03.2009). 140 G. Gmelch, Baseball Magic. 141 M. Douglas, Purity and Danger, Routledge and Kegan Paul, London 1966. Rytualizm w sporcie. Sport jako rytuał 105 z łowiectwa, jak w przypadku ludów opisywanych przez Malinowskiego, które uciekały się do czynności rytualnych, nie dokonując połowów na względnie bez- piecznych wodach, a dopiero kiedy wypływały na pełne morze142. Sytuacje domagające się stosowania rytuałów to nie tylko całościowe występy w danych zawodach, lecz także pojedyncze trudne momenty. Zatem są to ob- rzędy wykonywane zarówno przed meczem, jak i przed konkretną czynnością w czasie rozgrywki, np. podczas wykonywania rzutów karnych w piłce nożnej (ang. taking penalty kicks) lub wybijania/uderzania piłki kijem w baseballu (ang. batting/hitting). To ostatnie uważa się za jedno z najryzykowniejszych zadań w tym sporcie, a nawet w sporcie w ogóle, gdyż nie wystarcza tu celność, z jaką piłka będzie rzucona ani to jak dobrze batter odbije piłkę, gdyż może ona po- lecieć w różne strony, zatem to los decyduje w dużym stopniu o pozytywnym rezultacie. Są więc sytuacje, gdzie nie można polegać jedynie na swoich umiejęt- nościach; znaczący jest tu element pewnej dozy przypadku. Sędzia Ron Luciano stwierdził, że „wybijanie piłki stanowi kombinację instynktu, koordynacji, nie- skończonej ilości ćwiczeń i szczęścia”143. Baseballista Kyle Snyder zauważył, że o wielu rzeczach w baseballu decyduje szczęście, a więc wiele zjawisk leży poza kontrolą sportowca. Dlatego większość graczy posiada osobiste rytuały mające na celu zapewnić przychylność losu144. Kluczową rzeczą przy wspomnianym wybijaniu piłki jest zatem pewność sie- bie145. Potwierdził to słynny Joe DiMaggio:

Pierwszym warunkiem, aby być dobrym wybijającym jest pewność. Żaden gracz nie może być dobrym wybijającym bez niej. [...] Jeśli jest strach w twoim sercu, że rzuca- jący może cię uderzyć, możesz sobie dać spokój z baseballem146.

Przy rzucaniu (ang. pitching), jak zauważył inny gracz baseballu Bob Feller, również trzeba w siebie wierzyć: „Musisz mieć talent, ale jeśli tam stoisz z ja- kąkolwiek wątpliwością w swoim umyśle, tyczącą się tego, czy możesz wygrać i pokonać dowolnego wybijającego [...], przegrasz z kretesem”147. Aby uzyskać pewność siebie, zawodnicy są gotowi na wiele wyrzeczeń. Czynniki decydujące o pomyślności występów sportowych są polem badań psychologii sportu. Z tego punktu widzenia można stwierdzić, że wszystko dzieje się w psychice sportowca. Ileż bowiem razy spotykamy się z sytuacją, gdy wyda- wałoby się pod każdym względem dobra drużyna na skutek niewytłumaczalnej blokady psychicznej nie potrafi pokazać pełni swych umiejętności, tkwiąc w kry-

142 B. Malinowski, Argonauci Zachodniego Pacyfiku, s. 265–280. 143 R. Luciano, D. Fisher, The Umpire Strikes Back, Bantam Books, New York 1982, s. 128. 144 S. Grossfeld, Quirk of Fortune. 145 R. Luciano, D. Fisher, The Umpire, s. 140. 146 J. DiMaggio, Lucky to Be a Yankee, s. 196. 147 B. Feller, B. Gilbert, Now Pitching Bob Feller, s. 18. 106 Rozdział trzeci. Rytuał zysie. Golfista Jack Nicklaus stwierdził, że „dobry strzał zależy w 50% od wyobra- żenia gracza na temat tego, jak powinien wyglądać dobry strzał”148. Czynniki wywołujące stres zawodników mają charakter sytuacyjny. Jako pierw- szy z nich należy wyliczyć znaczenie wydarzenia, gdyż proporcjonalnie do ważno- ści wydarzenia sportowego rośnie związany z nim stres. Trzeba zaznaczyć, że przez ważność niekoniecznie rozumiemy obiektywny prestiż zawodów, np. nie musi to być mecz o mistrzostwo świata, natomiast może to być rozgrywka, podczas której zawodnik wie, że jest po raz pierwszy oglądany przez rodzinę. Kolejnym wywołują- cym stres czynnikiem sytuacyjnym są oczekiwania, im bowiem większe, tym więk- sza może być presja i obawa przed oceną – zwłaszcza, jak zauważył N. B. Cottrell, w przypadku zawodników słabszych lub nieprofesjonalnych149 – co może z kolei prowadzić do niepowodzeń. Warto odnotować dużą rolę odgrywaną tu przez ki- biców (zajmiemy się nimi bardziej szczegółowo w rozdziale ostatnim), którzy nie kryją swoich – zwykle dużych – oczekiwań. Jak stwierdził Tomasz Sahaj, „Zbiorowe pragnienia i wymagania widzów wywierają bardzo silną presję na sposób gry spor- towców, którzy usilnie próbują te wymagania spełnić, co przecież nie zawsze jest możliwe”150. Zawodnicy muszą więc jakoś z tą presją, często potęgującą lęk, sobie radzić. Wreszcie do czynników sytuacyjnych zalicza się też niepewność, gdyż więk- sza wątpliwość co do danego wydarzenia potęguje niepokój zawodników. Kolejną grupą czynników stresogennych są czynniki podmiotowe, z których na pierwszym miejscu należy wymienić lęk jako cechę – niektórzy ludzie mają po prostu większe skłonności do lęku, co może mieć podłoże w uczeniu się w dzie- ciństwie określonych zachowań od rodziców, jak też w traumatycznych wydarze- niach z tamtego okresu, co sprawia, że stany lękowe mają charakter przewlekły. Drugim czynnikiem podmiotowym zdaniem Matta Jarvisa jest mająca cha- rakter emocjonalny samoocena oraz mające charakter poznawczy poczucie wła- snej skuteczności. Mają one związek z występowaniem zjawiska lęku, gdyż ich niski poziom przyczynia się do powstawania i nasilania się go w sytuacji presji, jaką bez wątpienia jest mecz151. Nie wszyscy sportowcy mają jednakową odporność emocjonalną, czyli zdol- ność do efektywnego działania mimo przeżywania silnych emocji negatywnych152, choćby dlatego, że każdy ma indywidualny poziom napięcia i poziom lęku – lękliwość, pobudliwość emocjonalną itd. Odporność emocjonalna może być kształtowana przez psychologów sportu, np. poprzez przekwalifikowanie emo-

148 Cyt. za: M. Jarvis, Psychologia sportu, tłum. M. Gajdzińska, GWP, Gdańsk 2003, s. 74. 149 N. B. Cottrell, Performance in the Presence of Other Human Beings: Mere Presence, Audience and Affiliation Effects, w: Social Facilitation and Imitative Behaviour, red. E. C. Simmel, R. A. Hoppe, G. A. Milton, Allyn & Bacon, Boston 1968, cyt. za: M. Jarvis, Psychologia sportu, s. 84. 150 T. Sahaj, Fani futbolowi, s. 102. 151 M. Jarvis, Psychologia sportu, s. 62–64. 152 M. Tyszkowa, Odporność psychiczna jako współczynnik sukcesu w sporcie i możliwości jej kształto- wania, w: Emocje w sytuacjach startowych, red. G. Olszewska, AWF, Poznań 1978, s. 70. Rytualizm w sporcie. Sport jako rytuał 107 cji, powiedzmy lęku w złość sportową, co zwiększa wiarę zawodnika we własne siły153, lub poprzez wzmacnianie wytrwałości w pokonywaniu trudności sporto- wych. Opanowywaniu stresu, a więc przerwaniu rozwoju negatywnych emocji, służą też techniki relaksacyjne, poznawczo-relaksacyjne – takie jak wyznaczanie celu – oraz techniki wyobrażeniowe, czyli wyobrażanie sobie pewnych czynno- ści do wykonania przy okazji przyszłego startu154. Nie zawsze jednak przynoszą one zamierzony skutek; nie są też gwarantem opanowania niepokoju sportowca i zwiększenia jego odporności. Warto przez moment przeanalizować kwestię pesymistycznego i optymistycz- nego podejścia sportowców do czekających ich zawodów. Według Jeffa M. Rud- skiego optymizm jest pozytywnie skorelowany z religijnością, podczas gdy pesymizm negatywnie, a to właśnie on ma leżeć u podstaw przesądnego zacho- wania155. Podobnie ujmowali to Jerome Tobacyk i Deborah Shrader, stosując jed- nak sformułowanie mała wiara we własną skuteczność156. Inni badacze również dostrzegli pozytywną korelację pomiędzy optymizmem a poczuciem panowania nad stresem157. Sportowcy osiągający sukcesy wykazują, jak sugerują badania, większą kon- trolę nad swoim zachowaniem i większy optymizm158. Mimo to, wielu bohaterów stadionów, nawet jeśli są w najlepszej formie, i tak korzysta z tego legalnego do- pingu, jakimi są rytualne czynności, obawiając się niepowodzenia. Czynności rytualne zazwyczaj są wykonywane przez sportowców indywidual- nie (choć mogą być czasem celebrowane wspólnie, również z trenerem). Ponadto trzeba zaznaczyć, że zdaniem George’a Gmelcha, większość z nich wykonywana jest bez emocji, czysto mechanicznie159. Kiedy czasem rytuał nie przynosi pozytywnych rezultatów, często stosowa- nym wyjściem z sytuacji, jak już sygnalizowaliśmy, cytując Frazera, jest mody- fikacja pewnych jego elementów, ale na ogół nie wiąże się to z odstąpieniem od głównych jego części160, choć często sportowcy mają problemy ze zdefiniowaniem tej „głównej części”. Baseballista Dennis Grossini stwierdził:

153 W. W. Miedwiediew, A. W. Rodionow, N. A. Chudadow, Doznania psychiczne w działalności sportowej, w: Psychologia i współczesny sport, red. M. Trzcińska, tłum. R. Adamowicz, N. Grygierczyk, W. Kamiński, Sport i Turystyka, Warszawa 1976. 154 M. Jarvis, Psychologia sportu, s. 70. 155 J. Rudski, The Illusion of Control, Superstitious Belief, and Optimism, „Current Psychology” 2004, Vol. 22, s. 306–315. 156 J. J. Tobacyk, D. Shrader, Superstition and Self-Efficacy, „Psychological Reports” 1991, Vol. 68, s. 1387–1388. 157 K. R. Fontaine, A. S. R. Manstead, H. Wagner, Optimism, Perceived Control over Stress, and Co- ping, „European Journal of Personality” 1993, Vol. 7, s. 267–281. 158 S. E. Taylor, J. D. Brown, Illusion and Well-Being: A Social Psychological Perspective on Mental Health, „Psychological Bulletin” 1988, Vol. 103, s. 193–210. 159 G. Gmelch, Baseball Magic. 160 M. Womack, Why Athletes Need Ritual, s. 196. 108 Rozdział trzeci. Rytuał

Niemożliwe jest powiedzenie, co jest najważniejsze, wszystko staje się ważne. Bałbym się zmienić cokolwiek. Tak długo jak wygrywam, robię wszystko tak samo161.

Psycholog behawiorysta Burrhus F. Skinner badał gołębie, ucząc je pewnych zachowań, które po ich właściwym wykonaniu były regularnie nagradzane po- żywieniem. Czekał na pożądane z punktu widzenia eksperymentu zachowanie ptaków, takie jak chowanie głowy pod skrzydło lub podskakiwanie, które po pewnym czasie gołębie kojarzyły z nagrodą, po czym nagradzał je. Jest tu duże podobieństwo do graczy, którzy też oczekują nagrody będącej konsekwencją pewnego zachowania. Sportowcy jednak szybciej zmieniają nieskuteczne ry- tuały. Skinner np. zauważył, że jeden z obserwowanych gołębi, nauczony, że przeskakiwanie z jednej nogi na drugą wiąże się z otrzymaniem pożywienia, skakał aż dziesięć tysięcy razy zanim w obliczu braku nagrody ostatecznie dał za wygraną162. Jeśli chodzi o sport, to zdaniem Blancharda

[...] jest coś w arenie, co przyciąga rytuał. Jest to szczególnie prawdziwe w odniesieniu do poczynań sportowych małej skali w społecznościach przedindustrialnych. Jednak- że nawet sport we współczesnym świecie Zachodu niesie z sobą środowisko sprzyjają- ce funkcjonowaniu rytuału163.

Podobnie zauważył Lipoński:

[...] sport jest dziś jednym z najbardziej widocznych publicznie dostarczycieli rytuału, który cechuje się niezwykłą dynamiką kulturową. W wyniku swoistej sekularyzacji sportu zaczęła wytwarzać się wokół niego odmiana stadionowego zrytualizowanego obyczaju, środowiskowych modeli działania zbiorowego, ale równocześnie pojawiło się tam sporo swoistych prawierzeń, które, by je odróżnić od wierzeń ‘serio’, spróbuj- my określić tu jak ‘wierzydła’, traktowanych pół serio, a niekiedy wcale poważnie jako zabobony (np. przepuszczanie czarnego kota przed autobusem przewożącym drużynę przeciwnika)164.

Niekiedy rytuały sportowe mogą przybierać formę swoistych rytualnych tabu, a więc jest to np. nieprzekraczanie pewnej linii, niejedzenie przed meczem, niegolenie się w dniu meczu lub niewchodzenie na pewną przestrzeń np. lewą nogą. W specyficznej sytuacji baseballu może to być zakaz rzucania kija na zie- mię w taki sposób, aby skrzyżował się z innym kijem. Rytuały te pojawiają się w sytuacji, gdy zostaje przez gracza dostrzeżony związek pomiędzy czynnością

161 G. Gmelch, Baseball Magic. 162 Ibidem. 163 K. Blanchard, Sport and Ritual. A Conceptual Dilemma, „Journal of Physical Education, Recre- ation, and Dance”, November–December 1988, s. 50, cyt. za: W. Lipoński, Rochwist i palant, s. 179. 164 W. Lipoński, Rochwist i palant, s. 179–180. Rytualizm w sporcie. Sport jako rytuał 109 wykonywaną przed zawodami a nieudanym występem. Zachodzi wówczas po- czucie złego wpływu danej czynności na rozgrywkę. Złamanie tabu ma przynosić katastrofalne skutki. Zachowania rytualne to też noszenie na ciele, dotykanie, całowanie fetyszy – przedmiotów, którym przypisuje się pewną magiczną moc. Mogą to być amulety, monety, łańcuszki, wisiorki, krzyże, które mają przynieść szczęście, a których rze- komą siłę zazwyczaj odkryto przez przypadek, jak buty, które baseballista Alan Foster, po tym jak zapomniał zabrać swoje, pożyczył od kolegi z drużyny i z któ- rymi potem się nie rozstawał. Są to też ubrania, których niekiedy się nie pierze z obawy, by szczęście nie zostało zmyte w praniu165. Wielu graczy reprezentujących różne dyscypliny sportu szczególną uwagę przywiązuje do numerów zawodniczych, które noszą na plecach, często wręcz prosząc władze klubu, do którego przychodzą, lub kolegów z nowej drużyny o przydzielenie im konkretnego numeru. Potwierdza to wypowiedź bramka- rza Wojciecha Kowalewskiego przed przyjściem do Kolportera Korony Kielce: „Chciałbym zostać przy trzydziestce, bo właśnie z tym numerem grałem przez kilka lat w Spartaku Moskwa. Z tego co wiem, to jest on zarezerwowany przez jednego z młodszych piłkarzy, ale mam nadzieję, że po negocjacjach jakoś się dogadamy”166. Często numery są przydzielane na długi czas, więc gracz, który przebywa w danym klubie od lat, ma w efekcie stały numer, niedostępny dla in- nych. Największym zaś zaszczytem dla zawodnika jest rezerwacja „na wieczność” numeru, którego nie przydzieli się już nikomu innemu, nawet po zakończeniu kariery przez gracza. Praktykę tę stosuje się tylko w odniesieniu do najbardziej zasłużonych graczy. Wzmiankę o tym znajdujemy np. w biografii baseballisty Ca- sey Stengela, gdzie pojawia się relacja z uroczystości, podczas której jego numer został „oficjalnie zdjęty z rejestru” (officially retired):

Jego strój powieszono na wystawie w szklanej gablocie na stadionie Diamond Club, chociaż Casey powiedział zanim wyszedł ze stadionu: „Chciałbym, żeby przekazali numer 37 jakiemuś młodemu graczowi, aby jego noszenie było kontynuowane i aby nadal wnosił on coś dobrego do drużyny Mets. Mam nadzieję, że nie włożą do szklanej gabloty mumii”167.

Rytuał w wybranych dyscyplinach sportu

Każda poszczególna dyscyplina sportowa tworzy osobliwy oddzielny świat wypełniony specyficznymi rodzajami zachowań, odrębnymi nawykami, które można nazwać rytuałami. Ów świat tych, jak je nazwali Barry McPherson, Ja-

165 G. Gmelch, Baseball Magic. 166 Ł. Cielemięcki, Wrócił do Polski, „Przegląd Sportowy” 2008, z 4 lutego, s. 10. 167 R. W. Creamer, Stengel. His Life and Times, Simon and Schuster, New York 1984, s. 312. 110 Rozdział trzeci. Rytuał mes Curtis i John Loy, „subkultur” jest unikalny, o czym świadczy choćby nawet żargon charakterystyczny dla każdej dyscypliny (wiążący emocjonalnie kibiców i sportowców), jak również nawiązywanie do historii, np. szukanie podobieństw, o czym mówiliśmy, pomiędzy nowymi gwiazdami a starymi bohaterami168. Jeśli chodzi o USA, to same zawody sportowe są amerykańskim rytuałem już od czasów kolonialnych, czyli od XVII wieku. Rytuał ten wraz z upływem czasu rozrastał się i rozpowszechnił w całych Stanach, ulegając też ciągłym przeobraże- niom, których skala jest przeogromna. Tak jak na całym świecie, również w Ame- ryce sport przestał być amatorskim obrzędem przejścia, a stał się profesjonalnym i wysoce wyspecjalizowanym ważnym zajęciem. Ludzie zaczęli identyfikować się bardziej z pojedynczymi dyscyplinami niż ze sportem w ogóle. Zapoznanie się z poszczególnymi rytuałami towarzyszącymi sportowi ma miej- sce już we wczesnym dzieciństwie – często za sprawą lub przy dużym udziale tele- wizji. Już małe dzieci nierzadko znają reguły gry poszczególnych sportów, jak też nazwiska oraz charakterystyczne techniki bohaterów, których próbują naśladować. Tak więc kręglarstwo kojarzy się obserwatorom z wieloma interesującymi za- chowaniami zawodników, jak np. specjalny sposób stawiania kroków, puszczanie kuli, ciągłe wycieranie rąk, posypywanie palców specjalnym proszkiem w celu zwiększenia tarcia oraz grupowe, plemienne rytuały, jak wzajemne dotykanie się, poklepywanie, trzymanie za ramiona. Futbol amerykański jest sportem jesiennym, co dodatkowo wzmacnia spe- cyficzny rytuał przejścia między latem a tą porą roku, jako że początek rozgry- wek oznacza koniec jednej, a początek drugiej. Corocznie gromadzi on tysiące widzów w zawodach na wszystkich możliwych poziomach, począwszy od roz- grywek szkolnych, a skończywszy na zawodach profesjonalnych. Na każdym z poziomów mecze futbolu są rytuałem odnowy dawnych tradycji. Ważną funk- cję w tym względzie pełni np. przywiązanie do hymnów i flag, celebrowanie lo- kalnego patriotyzmu, okazywanie przywiązania do barw i tradycji klubowych. Egzemplifikacji dostarczają rytuały związane z przebieraniem się w stroje klubo- we, w czym zawarte są elementy przyczyniające się do identyfikacji z totemem klubowym – np. jeśli klub nosi nazwę Jastrzębie i ma jastrzębia w herbie, drapież- ny ptak staje się odpowiednikiem totemu plemiennego. Amerykański futbol uważa się za grę zastrzeżoną wyłącznie dla mężczyzn, stąd bardzo rozpowszechnione są rytuały związane z podkreślaniem męskości i do- minacji. Należą do nich charakterystyczne uniformy, gdzie składające się na nie ochraniacze różnych części ciała stwarzają ogólne wrażenie średniowiecznej zbroi rycerskiej. Innym magiczno-rytualnym aspektem jest akcentowanie destrukcyj- nego, szkodliwego wpływu kobiet, z czego wynika m.in. wymóg powstrzymywa- nia się od seksu w noc poprzedzającą zawody, co jest uświęconą poprzez tradycję

168 B. McPherson, J. E. Curtis, J. W. Loy, The Social Significance of Sport. An Introduction to the Socio- logy of Sport, Human Kinetics, Champaign, Illinois 1989, s. 261. Rytualizm w sporcie. Sport jako rytuał 111 koniecznością i co do pewnego stopnia ma też miejsce w baseballu. Ów wątek został ukazany w filmie Damn Yankees (polski tytuł Czego pragnie Lola), kiedy bohaterowie-baseballiści w piosence Game opowiadają, jak to opierali się wdzię- kom pięknych kobiet, mając na uwadze grę, która ich czekała następnego dnia. Stwierdzali, że najważniejszy był dla nich mecz, o czym świadczy znamienny cy- tat wieńczący opowieści kolejnych zawodników relacjonujących sukcesy odnie- sione u płci odmiennej. Nieprzebytą przeszkodą na drodze do pełnego powodze- nia była właśnie myśl stanowiąca zarazem szlagwort refrenu piosenki: „Wtedy pomyślałem o grze” (oryg. „Then I thought about the game”)169. Zjawisko powstrzymywania się od seksu występuje także często w piłce nożnej i przybiera formę narzuconego rygoru abstynencji poprzez odcięcie drużyny od kobiet lub formę indywidualnego zakazu narzuconego sobie przez samych gra- czy. Tak opisał to niemiecki bramkarz Toni Schumacher:

Sam nie jestem z kamienia, ale w czasie tak ważnych turniejów jak mistrzostwa świata żona nie jest mi do niczego potrzebna. Na ten okres rezygnuję z seksu. Nie jestem przecież gorylem. W tym czasie odsuwam życie erotyczne na bok i myślę tylko o jed- nym: zostać mistrzem, zostać najlepszym bramkarzem świata. Nie mam wtedy ani chwili czasu na przyjemności i podniecenie. [...] Świadomie czy nieświadomie wszyst- ko podporządkowane zostaje dążeniu do zwycięstwa. Jest to tak zwana „sublimacja popędu”...170

Wracając do rytuałów przypisanych danej dyscyplinie sportowej, golfiści często zaczynają grę tymi spośród wielu kijów, które mają nieparzyste numery; koszy- karze odbijają piłkę przed rzutami osobistymi; wędkarze plują na przynętę przed zarzuceniem wędki; tenisiści unikają koloru żółtego; hokeiści poklepują bramka- rza po ochraniaczach przed meczem; jeźdźcy rodeo golą się przed zawodami171. Choć obserwacje te utwierdzają w przekonaniu, że rytuały pojawiają się we wszystkich niemal dyscyplinach sportowych, nas najbardziej interesują te, które nadają specyficznego kolorytu baseballowi i piłce nożnej.

Rytuał w baseballu

Baseball, uznawany przez wielu za główny amerykański sport i kojarzony z wieloma politycznymi wydarzeniami, rozgrywany na otwartych stadionach jest źródłem licznych rytuałów. Jest rytuałem przejścia z zimy w wiosnę, jako że po-

169 Damn Yankees. Jeśli chodzi o piosenki poświęcone baseballowi, to należy też wspomnieć o słyn- nej Take Me Out to the Ball Game, z filmu o tym samym tytule. Take Me Out to the Ball Game, reż. B. Berkeley, USA 1949. 170 T. Schumacher, Gryźć trawę, tłum. R. Turczyn, Iskry, Warszawa 1988, s. 72. 171 M. Morrison, Sports Superstitions, http://www.factmonster.com/spot/superstitions1.html (1.03. 2009). 112 Rozdział trzeci. Rytuał czątek rozgrywek wiąże się z nadejściem cieplejszej pory, przez co nabiera również charakteru plemiennego obrzędu odnowy. Wart odnotowania jest również rytuał przejścia związany z honorowaniem sławnych graczy odchodzących od czynnego uprawiania sportu, przechodzących do historii i stających się bohaterami, niemal bóstwami mającymi swój Panteon, czyli Hall of Fame (bardzo podobnie zresztą rzecz ma się w europejskim sporcie numer jeden – piłce nożnej). Wytworzył się także interesujący werbalny obrzęd używania wielu zwrotów i słów zapożyczo- nych z terminologii tego sportu, jak np. w relacjach męsko-damskich „dotarcie do pierwszej bazy” (getting to first base), o czym była już mowa. Jeśli chodzi o samą grę, to zdaniem niektórych nie ma drugiego sportu z taką liczbą indywidualnych, osobliwych rytuałów jak baseball. Boswell stwierdził: „Ze wszystkich naszych sportów żaden nie jest tak przywiązany do zwyczajów. To właśnie dlatego baseball ma więcej mitów niż jakakolwiek inna nasza gra”172. An- tropolożka Alaka Wali stwierdziła, że wydarzenia sportowe, zarówno w starych, jak i w nowych kulturach, są wysoce zrytualizowanymi czynnościami, a baseball ze względu na swoje tempo stwarza najwięcej przestrzeni dla pojawienia się rytu- ału173. Możliwym powodem jest jego starszeństwo w gronie amerykańskich dys- cyplin sportowych – był bowiem popularny o wiele wcześniej niż amerykański futbol i koszykówka174. W swych początkach był uprawiany przez prostych ludzi, których życie było zanurzone w folklorze. Zawodnicy niechętnie przyznają się do swoich osobliwych rytuałów, o czym świadczą słowa Luciano: „Niewielu graczy przyzna się, że są przesądni, ale kiedy mają wybijać piłkę, niektórzy z nich przechodzą przez czynności bardziej skom- plikowane niż w przypadku gimnastyka olimpijskiego”175. Specyficzne dla base- ballu zachowania rytualne obejmują np. praktykowane przez zawodników unika- nie dotykania linii faulu (są to dwie linie odchodzące od zewnętrznych krawędzi home plate – bazy matki – i dzielące boisko na strefy fair i foul). Za przykład może tu posłużyć Emiliano Fruto z , który, jak donosi internetowa strona klubu, przeskakuje przez te linie, wchodząc i schodząc z boiska176. Można też wspomnieć o unikaniu dotykania baz prawą nogą, o czym świadczą słowa Johna Lowensteina: „To trwa ciągle. Widzisz jak goście się potykają, biegnąc do baz, ponieważ są tak zdeterminowani, aby »uderzyć« każdą bazę lewą nogą”177. Znanym rytuałem jest także plucie w rękę przed chwyceniem kija. Niektórzy praktykują trzymanie swojego kija w czasie snu w noc poprzedzającą mecz (jak to czynił np. Richie Ashburn). Inni pilnują spożywania wyłącznie pewnego okre-

172 T. Boswell, Why Time Begins, s. 177. 173 Cyt. za: Baseball as America, http://baseballasamerica.org/pr2002_12_20.htm (1.03.2009). 174 Ibidem. 175 R. Luciano, D. Fisher, The Umpire, s. 136. 176 Columbus Clippers, http://www.clippersbaseball.com/news/?id=6676 (1.03.2009). 177 Cyt. za: T. Boswell, Why Time Begins, s. 178. Rytualizm w sporcie. Sport jako rytuał 113

ślonego produktu przed meczem, np. tylko kurczaka, jak Wade Boggs, którego żona rzekomo miała mieć ponad 40 przepisów na dania z tego drobiu, a zwyczaj ten utrzymywał on niezmiennie przez 7 lat178. Jeszcze inni rozmawiają z samym sobą i z piłką, co praktykował Mark Fidrych179, lub też nie zmieniają ubrania, któ- re miało przynieść szczęście, jak w przypadku Carla Yastrzemskiego, nadzwyczaj przywiązanego przez wiele lat do pary swoich czerwonych skarpet, emblematu drużyny Red Sox (czerwone skarpety, ang. socks)180. Julio Gotay grał, trzymając w tylnej kieszeni kanapkę z serem. Glen Davis żuł ciągle tę samą gumę prze- chowywaną w przerwach pod czapeczką. Dennis Martinez po każdej zmianie pił szklaneczkę wody, po czym stawiał ją odwróconą pod ławką – jego koledzy mogli powiedzieć, która to zmiana, licząc szklanki pod ławką. Roger Clemens w drodze na boisko poklepywał tablicę pamiątkową Babe Rutha w Monument Park na Yan- kee Stadium181. Słynny DiMaggio również odprawiał swój rytuał związany z do- tykaniem – w jego przypadku chodziło jednak o dotknięcie drugiej bazy przed każdym wejściem na boisko (podobnie czynił Willie Mays)182. słynął z opóźniania gry (poprzez całą serię drobnych ruchów w bazie matce – home plate) i nosił nazwę the human rain delay („opóźniacz desz- czu”, per analogiam do rain makers, osób przypisujących sobie magiczną moc sprowadzania deszczu, szczególnie cenną w suchszych regionach globu)183. Szcze- gólnie interesujące zachowania tego gracza obejmują np. trzy próbne zamachy kijem, a także wycieranie – zawsze lewą ręką – potu znad górnej wargi. Luciano zauważył z przekąsem: „Zawsze zastanawiałem się, ile potu może się zgromadzić nad jego wargą pomiędzy rzutami”184. Zawodnik Red Sox Wily Mo Peňa obwąchuje swój kij na całej długości, a na- stępnie gryzie go i całuje. Spytany czemu to robi, odpowiedział jak większość po- dobnych do niego sportowców: „Nie wiem. To po prostu coś, co zawsze robię”185. Joel Pineiro słynie z osobliwego sposobu ubierania się – zaczyna od lewej strony ciała, a więc od lewej ręki i lewej nogi. Tim Wakefield przed meczami rozwiązuje krzyżówki. Latynoamerykanie – choć nie tylko oni – noszą medaliki i często czy- nią znak krzyża (aczkolwiek zjawisko to występuje nie tylko w baseballu)186. Luciano podczas swojej sędziowskiej kariery zauważył przywiązanie niektó- rych graczy do swoich rękawic:

178 G. Gmelch, Baseball Magic. 179 S. Grossfeld, Quirk of Fortune. 180 Ibidem. 181 G. Gmelch, Baseball Magic. 182 Columbus Clippers. 183 S. Grossfeld, Quirk of Fortune. 184 R. Luciano, D. Fisher, The Umpire, s. 137. 185 S. Grossfeld, Quirk of Fortune. 186 Ibidem. Zob. też: R. Luciano, D. Fisher, The Umpire, s. 137. 114 Rozdział trzeci. Rytuał

Gracze [...] kochają swoje rękawice. Traktują je czule, przykładają do ran, nawet z nimi rozmawiają. Niektórzy gracze, jak [...] Aurelio Rodriguez, używają tej samej sfatygo- wanej rękawicy przez całą swoją karierę. Kiedy Graig Nettles zgubił ulubioną rekawicę, popadł w depresję187.

Zwrócił też uwagę na pewien ciekawy zwyczaj wybijających:

Wybijający z dużą namiętnością traktują swoje kije. Niektórzy z nich wierzą, że każ- dy kij ma przypisaną sobie określoną liczbę dobrych uderzeń i po tym, jak mają „na liczniku” duży przebieg, są odstawiane do momentu, aż pojawi się krytyczny moment, kiedy trzeba ich użyć188.

Jednym z charakterystycznych dla baseballu rytuałów jest żucie tytoniu. Prak- tyka ta, którą często przedstawiano wręcz jako integralną część gry, była bardzo popularna w Stanach, kiedy rodził się baseball, czyli w połowie XIX wieku. Żucie tytoniu uważano za silny środek pobudzający, o większej skuteczności od palenia, mający dodatkowy walor w postaci ograniczania pragnienia i zapobiegania wysu- szaniu ust, co jest skutkiem używania przez graczy śliny do zmiękczania rękawic. Przywołajmy dla przykładu słowa Luke’a Applinga, który tak chwalił sobie żucie tytoniu: „Mówili mi: »Chłopcze, lepiej rzuć to«. Ale żuję codziennie od sześćdzie- sięciu lat”189. Tradycja ta wciąż się utrzymuje, choć obecnie wiadomo, że jest nie mniej szkodliwa dla zdrowia niż palenie papierosów. Jej ofiarą padł np. słynny baseballista Babe Ruth, u którego wykryto rakotwórczą narośl w górnym odcinku gardła (nie powiodły się niestety rozmaite próby leczenia)190. Inną praktyką rytualną jest wzajemne prowokowanie się i opóźnianie gry po- między rzucającym i wybijającym, mające na celu denerwowanie i wytrącanie rywala z równowagi. Z kolei, aby samemu pozbyć się nerwowości w tak stresują- cych sytuacjach, stosuje się rozmaite obrzędy, mające stanowić antidotum na stres i sposób obrony przed nim, np. wypatrywanie ładnych kobiet na trybunach (ów zwyczaj dotyczy też sędziów, co potwierdził Luciano: „Czasem liczyłem widzów [...] lub próbowałem wypatrzeć najładniejszą kobietę na stadionie”191), czy zawo- dy w pluciu tytoniem na odległość. Tak więc powtórzmy – większość sportów posiada często wspólne dla nich rytuały. Niektóre opierają się na wykorzystywaniu otwarcie religijnych i magicz- nych zachowań, np. w formie modlitwy, zaklęcia, przywoływania dobrych mocy, posługiwania się magicznymi przedmiotami. Esprit de corps drużyny wzmacniają rytuały przejścia związane z przyjęciem nowego zawodnika do zespołu (o czym

187 R. Luciano, D. Fisher, The Umpire, s. 86. 188 Ibidem. 189 Cyt. za: T. Boswell, Why Time Begins, s. 259. 190 P. Bird, History of Chewing Tobacco Among Baseball Players, http://www.hhp.ufl.edu/faculty/ pbird/keepingfit/ARTICLE/History.HTM (1.03.2009). 191 R. Luciano, D. Fisher, The Umpire, s. 65. Rytualizm w sporcie. Sport jako rytuał 115 więcej w rozdziale poświęconym mitycznej drodze bohatera sportowego). Dla zawodnika, w różnych dyscyplinach, szczególnie istotne są też obrzędy związane z negocjowaniem wysokości kontraktu. Inną klasę rytuałów sportowych można zbiorowo scharakteryzować jako będący udziałem kibiców doping, na który skła- dają się np. tupanie, gwizdanie, buczenie, skandowanie w określonych sytuacjach. Oprócz rytuałów praktykowanych przez sportowców, powstają coraz to nowe ob- rzędy wymyślane przez fanów poszczególnych drużyn (do których powrócimy), np. określone sposoby kibicowania lub okazywania dezaprobaty poprzez wygwiz- dywanie kogoś albo czegoś. Specyficznym typem omawianego zjawiska są kibi- cowskie rytuały związane z analizowaniem statystyk. Jak wielokrotnie wspominaliśmy, rytuały podlegają wraz z upływem czasu procesowi transformacji. Przykładem obrzędu ongiś popularnego wśród amery- kańskich baseballistów było wypatrywanie białych koni w dniu meczu, widok takiego zwierzęcia uważano bowiem za bardzo dobry omen. Rozpowszechniony w latach dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku zwyczaj został później za- niechany – jak można się domyślać w wyniku znikania koni z ulic amerykańskich miast. Kolejną ciekawostką jest fakt, że do lat sześćdziesiątych nie tolerowano skrzyżowania kijów, w sytuacji gdy jeden kij położono na drugim; obecnie zjawi- sko to występuje jeszcze sporadycznie192.

Rytuał w piłce nożnej

Jeśli chodzi o piłkę nożną, częstą czynnością rytualną jest specyficzny spo- sób zakładania butów lub specjalne okręcanie kostek sznurówkami. Przykładowo Anglik John Terry wierzy, że będzie miał pecha, jeśli trzy razy nie okręci kostki sznurówką193. Gary Neville natomiast nie zmienia butów, w których wygrywa me- cze194. Czynnością rytualną jest także zakładanie na lewą stronę slipek. Ponadto należy wymienić (wspomniane już wcześniej przy okazji baseballu) przywiązanie do ulubionych numerów na koszulkach. Niektórzy przykładają wagę do określo- nego sposobu wstawania z łóżka w dniu meczu, inni do specyficznego sposobu wchodzenia na boisko – np. prawą nogą. Anglik Gary Lineker podczas rozgrzew- ki nie strzelał w kierunku bramki, żeby nie „marnować” goli. Jego rodak Stuart Pearce trzymał szczęśliwą maskotkę (konika-zabawkę) na ławce rezerwowych195. Więcej rzekomo cudownych gadżetów zabierał ze sobą na mecze Niemiec Toni Schumacher:

192 G. Gmelch, Baseball Magic. 193 Ł. Zaranek, Sportowcy są przesądni, „Dziennik” 2007, z 7 lutego, http://www.dziennik.pl/Load. aspx?TabId=14&lsnf=p&f=30767 (1.03.2009). 194 http://www.soccer-training-info.com/soccer_superstitions.asp (1.03.2009). 195 Ibidem. 116 Rozdział trzeci. Rytuał

W białej torbie, gdzie trzymam zapasowe rękawice i czapkę z daszkiem, są też moje talizmany ze Szwecji i Turcji, podarunki od kibiców. Przynoszące szczęście drobiazgi: włóczkowa laleczka, mały prosiaczek, jednofenigówka. Zabieram je ze sobą wszędzie, trochę dlatego, że mi się podobają, a trochę dlatego, że jestem odrobinę przesądny. Najważniejszy z talizmanów: zdjęcie mojego syna, Oliviera196.

Czasami wykorzystywane przedmioty o sile magicznej są aprobowane przez oficjalną religię. Wspomniano już o medalikach i żegnaniu się katolickich gra- czy w baseballu. W futbolu (soccer) pojawia się też skrapianie boiska lub ławki trenerskiej święconą wodą (Giovanni Trapattoni)197. W przypadku bardziej eg- zotycznych kultur, jak np. Kamerun, są to modlitwy szamanów i rzucanie klątw na rywali, posypywanie boiska różnymi magicznymi proszkami, zaklinanie pił- ki, oddawanie moczu na bramkę198. Jak podał w autobiografii Kazimierz Górski, podczas igrzysk olimpijskich w 1972 roku przywieziony przez ekipę Ghany cza- rownik miał rzekomo rzucić urok na reprezentację Polski; okazał się on jednak nieskuteczny (Polska wygrała 4:0)199. Zdaniem Roberta Philipa jednym z piłkarzy dysponujących największym zna- nym zbiorem rytualnych czynności przedmeczowych był szkocki bramkarz Alan Rough, na które składało się 10 punktów, a były to m.in.: niegolenie się w dniu meczu, zakładanie pod meczową bluzę swojej juniorskiej podkoszulki z czasów młodości, zabieranie na boisko starej piłeczki tenisowej, używanie w szatni wie- szaka z numerem 13, w tunelu przed meczem trzykrotne odbijanie piłki o ścianę, jak najczęstsze wydmuchiwanie nosa w czasie meczu (niestety, tak rozbudowany system rytuałów nie uchronił go przed kiepskim występem podczas mistrzostw świata w Argentynie w 1978 roku)200. Za odpowiednika Alana Rougha w świecie baseballu można uznać Ala Hrabo- sky’ego, znanego jako „Szalony Węgier”, który przed ważnym rzutem wykonywał całą serię specyficznych czynności, np. oddalanie się od miejsca rzutu, charak- terystyczne podbieganie, zdejmowanie czapki, wycieranie czoła zawsze prawą ręką, wymachiwanie nogą i potrząsanie głową201. Luciano za przykład rytualne- go „rekordzisty” podał Roberto Clemente, znanego z noszenia symboli voodoo, bransoletek i innych drobiazgów, na którego temat żartował: „Mówiono o nim, że może przebiec z bazy-matki do pierwszej bazy w 4,2 sekundy, a w 3,9 sekundy bez koralików”202. Internetowa strona klubu Columbus Clippers uznaje za nie-

196 T. Schumacher, Gryźć trawę, s. 11. 197 http://www.soccer-training-info.com/soccer_superstitions.asp (1.03.2009). 198 Ł. Zaranek, Sportowcy. 199 K. Górski, Pół wieku z piłką, Sport i Turystyka, Warszawa 1985, s. 194. 200 R. Philip, Leighton is the Latest in Long Line of Fall Guys, „Telegraph” 1998, 8 June, http://www. telegraph.co.uk/htmlContent.jhtml=/archive/1998/06/08/swnlei08.ht... (1.03.2009). 201 M. Womack, Why Athletes Need Ritual, s. 191. 202 R. Luciano, D. Fisher, The Umpire, s. 138. Rytualizm w sporcie. Sport jako rytuał 117 doścignionego mistrza w tej dziedzinie innego baseballistę, trzeciego bazmana klubu Kory’ego Casto, który stwierdził: „Tych rzeczy jest mnóstwo, często są to najdrobniejsze czynności i niektórzy mogą uważać mnie za wariata”203. Polski bramkarz Radosław Majdan ma swoje rytuały i wierzy w moc amule- tów, np. nigdy nie rozstaje się z pierścieniem Atlantów. Zapytany o to, powiedział: „Zawsze zakładam najpierw prawego buta i prawą rękawicę. Wierzę też w amule- ty, które przynoszą mi szczęście”204. Inny bramkarz, , zasłynął tańcem wykonywanym przed rzutami karnymi, zwanym „Dudek dance”. Wielu polskich piłkarzy, żegna się przed meczem znakiem krzyża, co można zaliczyć do rytuałów religijnych, które, jak wspomnieliśmy wcześniej, również mają swoje stałe miejsce w sporcie. Owo przeżegnanie się może niekiedy pociągnąć za sobą daleko idące konsekwencje, jak to miało miejsce w przypadku polskiego bramkarza Artura Boruca. Występując w barwach Celtiku Glasgow, uważanego za klub katolicki, uczynił to przed protestanckimi w większości kibicami Glasgow Rangers, czym wprawił ich w prawdziwą furię. Oto fragment rozmowy z Borucem, który opisał ów przedmeczowy rytuał i sytuację z derbów Glasgow w wywiadzie przeprowa- dzonym przez dziennikarzy portalu internetowego zajmującego się reprezentacją Polski:

– Czyli pańska religijność nie ogranicza się do prowokacyjnego przeżegnania się przed spotkaniem z Glasgow Rangers, którego fani w niemal stu procentach są pro- testantami? – Uchowaj Boże! Przecież już w Polsce, wybiegając na każde spotkanie, czyniłem znak krzyża. I nikomu to nie przeszkadzało. Tak naprawdę Szkoci sami stworzyli problem z religijnością Boruca i niesłusznie zrobili ze mnie prowokatora. Przedmeczowy rytuał, który odprawiam, nie był nie tylko groźny, ale też nie miał urazić niczyich uczuć. Kibi- ce Rangersów byli po prostu wściekli po porażce i całą złość wyładowali na mnie. – A zastanawia się pan w ogóle przed przeżegnaniem się, czy jest to już odruch bez- warunkowy? – Generalnie wcale nie rozmyślałem o tej manifestacji przynależności do świata ka- tolickiego, ale przed kolejnym meczem z Rangersami trudno było nie zastanowić się choć przez chwilę. Naprawdę trybuny oczekiwały – czułem wyraźnie – na to, jak się zachowam. Kibice rywali sądzili chyba, iż ugnę się pod presją. No i się rozczarowali. Przeżegnałem się oczywiście i będę to robił zawsze205.

Według Allena Guttmanna, który analizował związki sportu z religią, wszel- kie czynności, które dziś można określić mianem sportowych, były w społeczeń- stwach pierwotnych i antycznych ściśle powiązane z kultami religijnymi. Początki

203 Columbus Clippers. 204 http://www.se.com.pl/se/index.jsp?place=subSpecial&news_cat_id=1463&news_id=15181 &scroll_article_id=15181&layout=1&page=text&list_position=1 (1.03.2009). 205 http://www.naszakadra.info/index.php?plik=wstawki/news_caly&numer=12225&kat=15&na- zwa=Artur+Boruc (1.03.2009). 118 Rozdział trzeci. Rytuał sekularyzacji sportu miały miejsce jeszcze w starożytnej Grecji, gdy zaczął on być częścią codziennego życia, ale dopiero w czasach rzymskich religijne znaczenie zawodów zmniejszyło się w sposób widoczny. Tak więc współczesny sport jest bliż- szy sportowi rzymskiemu. Przedmeczowe lub też odmawiane w przerwie meczów w szatni modlitwy nie są tym samym, co proszenie sił wyższych o pomyślne plony albo oddawanie czci bóstwom w formie zawodów sportowych, jak to miało miejsce w starożytnej Grecji. Religia pozostaje z boku, a dla graczy mecz jest przeżyciem świeckim, nawet jeśli prosi moce nadprzyrodzone o pomoc206. Guttmann zauwa- żył jednak, że sport, ze swoim kultem uprawianym przez całe narody, z bohate- rami adorowanymi i naśladowanymi przez młodzież, nabiera quasi-religijnego znaczenia. Można go więc uznać za coś w rodzaju świeckiej religii207. Shirl J. Hoffman dostrzegł w sporcie duży potencjał wyrażania uczuć religij- nych, stwierdził jednak, że często brakuje związku między indywidualnymi rytu- ałami religijnymi sportowców, a ich systemem wartości. Obrzędy te są więc zale- dwie pewnymi utylitarnymi zachowaniami, mającymi prowadzić do zwycięstwa, pozbawionymi emocjonalnego przeżycia208. Zmniejszenie znaczenia rytuałów religijnych i religijności w sporcie może mieć związek ze zmianami w strukturze i znaczeniu sportu, lecz także, jak zauważyła Mary Douglas, może być częścią rewolty przeciwko formalizmowi, która wyraża się w odrzucaniu rytuałów w innych obszarach i na większą skalę209. Związkom sportu z religią zostanie poświęcone więcej uwagi w ostatnim rozdziale. Jeśli chodzi o trenerów, to wszyscy polscy kibice pamiętają legendarnego Ka- zimierza Górskiego, który nigdy nie golił się przed meczami. Górski tak to wspo- minał:

Koronnym jednak talizmanem była ponoć moja nie ogolona broda. Dziś już nie potra- fię wyjaśnić kiedy zaczęła się ta zabawa. Z całą pewnością przed pojedynkiem z Anglią w Chorzowie. A potem już mi tak weszło w nawyk: nie golić się przed meczem. I tak już pozostało. Przegrywałem też również nie ogolony. Jaki stąd wniosek; jestem prze- sądny czy nie? No cóż, chyba jednak jestem210.

Ponadto Górski wierzył też w cudowną moc swojego parasola, który zabierał na mecze. W bliższych nam czasach pokładał wiarę w magicznych właści- wościach swojego płaszcza. W eliminacjach do mistrzostw świata w 2002 roku na każdy mecz zakładał brązowy płaszcz. Reprezentacja Polski wygrała eliminacje, by po 16 latach przerwy zagrać na mistrzostwach. Niestety, na mundialu czar prysł. Podobne relacje o cudownym płaszczu podawano w przypadku portugalskiego tre-

206 A. Guttmann, From Ritual to Record, w: Sport and Religion, s. 148–150. 207 Ibidem, s. 149–150. 208 S. J. Hoffman, Recovering the Sacred in Sport, w: Sport and Religion, s. 157–158. 209 M. Douglas, Natural Symbols, Random House, New York 1970, s. 18. 210 K. Górski, Pół wieku z piłką, s. 279. Rytualizm w sporcie. Sport jako rytuał 119 nera Chelsea Londyn – Jose Mourinho, oraz pracującego w drużynie Bolonii Renzo Ulivieri, który miał nosić swój płaszcz nawet przy 30-stopniowym upale211. Omawiając typy zachowań magiczno-rytualnych zanotowanych u zawod- ników sportowych, koncentrowałem się, jeśli pominąć rytuały praktykowane w każdej dziedzinie życia, na samych wydarzeniach sportowych, a zwłaszcza mających miejsce na boisku. Jednak są też rytuały odbywające się w szatni, co odnotowano w przypadku zawodników piłkarskiej reprezentacji Włoch, którzy podczas mundialu w 1982 roku tworzyli w szatni krąg, pośrodku którego klękał Bruno Conti, a pozostali piłkarze kładli mu ręce na głowie, po czym Conti rzu- cał hasło: „Kto miga się od walki...”, a jego koledzy kończyli: „Ten jest wielkim...” (i tu padało niecenzuralne słowo), co w oryginale włoskim posiadało odpowiedni rytm i rym212. Również specyficzne rozmowy trenerów z zawodnikami odbywane w szatni w przerwie meczu są często same w sobie rytualnym zjawiskiem. Każ- dy trener stosuje własne „zagrywki”, które mają pobudzić zespół do walki. Może to być wspomniane tworzenie kręgu, wspólne modły, chóralne śpiewy, skando- wanie, retoryczne zapytania typu: „Kto wygra mecz?”, na które padają chóralne, zwykle wyreżyserowane, odpowiedzi. Ponieważ na ogół trenerzy preferują głośne rytuały pełne ekspresji, w niewielu szatniach panuje podczas spotkania spokojna atmosfera.

Sport jako rytuał

Zawody sportowe, jak widzimy, to zbiór licznych praktyk rytualnych. Można je również potraktować jako jeden wielki, bezkrwawy (choć gwoli ścisłości na- leży przyznać, że mamy tu też do czynienia z ofiarami – widokiem kontuzjo- wanych graczy) rytuał. Same zjawiska gry i obrzędu mają bowiem wiele cech wspólnych. W obu przypadkach jest to „zawieszenie codzienności, chwilowe zapomnienie o zewnętrznym świecie, zanurzenie w wyimaginowany świat tem- poralnej wspólnoty podobnych doznań, swoistego kolektywizmu uczuć”213. Pod- kreślał to Lipoński:

Podczas uczestniczenia w rytuale widowiska sportowego, podobnie jak podczas uczestnictwa w obrzędach religijnych, codzienne życie ulega suspensacji, swoistemu zawieszeniu i transcendencji, odejściu od realnego życia, natury, i jak chce filozof R. Guardini: „ten, który tego doświadcza, wie, iż jest to dlań istotne, dotyczy bowiem znaczenia jego egzystencji”214.

211 Ł. Zaranek, Sportowcy. 212 J. Berent, Piłkarze są bardzo przesądni, http://www.astar.czest.pl (1.03.2009). 213 T. Sahaj, Fani futbolowi, s. 106. 214 W. Lipoński, Rochwist i palant, s. 177; R. Guardini, The Phenomenology of Religious Experience, „Philosophy Today” 1962, Vol. 6, s. 90, cyt. za: Lipoński, Rochwist i palant, s. 177. 120 Rozdział trzeci. Rytuał

W sporcie mamy do czynienia również z innym elementem nierozdzielnym od rytuału, mianowicie z powtarzalnością – powtarza się rozgrywki ligowe i mis- trzowskie. Ponadto dostrzegamy element sformalizowania poprzez przestrzega- nie specjalnie wprowadzonych reguł, poniekąd zawieszających działanie zwy- kłych praw, które z kolei pozostają z boku i są wtórne w stosunku do nowego ustawodawstwa (które nie może być podważane, ciężko sobie wyobrazić np. piłkarza kwestionującego zakaz używania rąk podczas gry). Następna analo- gia ze sformalizowanym rytuałem to zamknięcie gry w określonych z góry ra- mach czasowo-przestrzennych, np. mecz piłkarski trwa 90 minut (nie dotyczy to baseballu, gdzie nie ma podanego z góry czasu rozgrywki), odbywa się na placu gry o ściśle określonych wymiarach. Należy też zauważyć, że ani rytuał, ani sport nie są (na ogół) nakierunkowane na korzyści praktyczne (choć chęć sprowadzenia deszczu, obfitego połowu lub uzdrowienia chorego taki cel na pewno ma). Gra sama w sobie nie tworzy żadnych dóbr, choć w obecnych cza- sach, stawszy się częścią procesu rynkowego, jest to trochę dyskusyjne, moż- na bowiem stwierdzić, że widowisko sportowe jest po prostu produktem na sprzedaż. Co więcej, każda z porównywanych praktyk kulturowych wymaga od uczestników totalnego zaangażowania emocji i zmysłów (spróbujmy sobie wy- obrazić naszą reakcję na kogoś czytającego gazetę w czasie ważnego meczu lub w czasie nabożeństwa). W tej kategorii na wymienienie zasługuje nastrój pod- ekscytowania przed meczem, podsycany oczekiwaniem na wyjście piłkarzy na boisko, w przypadku meczów międzypaństwowych wzmocnione odsłuchaniem i wyśpiewaniem hymnów narodowych, a także strach przed porażką i euforia po strzelonych bramkach. Na szczególne zaakcentowanie zasługuje wreszcie dobro- wolność w uczestnictwie215. Alyce Cheska również uznała sport za rytuał, uzasadniając to w podobny spo- sób:

Sport widowiskowy jako społecznie usankcjonowany rytuał prezentacji indywidualnej i zbiorowej siły wyraża się przez: 1) ujawnienie pięciu charakterystycznych właściwo- ści rytuału: powtarzalności, regularności, emocjonalności, dramatyzmu i symbolizacji; 2) wypełnienie funkcji rytuału: komunikacji, wierzeń i energii; 3) kondensowanie róż- norakich indywidualnych przejawów uzdolnień rozumianych jako potencjalne źródło zdolności zbiorowej; 4) kształtowanie się dynamicznej koncepcji zdolności jako wiary w możliwość zmiany, także mającej właściwości symboliczne216.

Jeśli chodzi o emocjonalność i dramatyzm, które wymienił Cheska, war- to przytoczyć Rogera Caillois, który stwierdził, że zawody sportowe to drama- ty swoimi perypetiami trzymające widzów w napięciu, wiodąc do finału, który

215 A. Jawłowski, Święty ład, s. 88–97. 216 T. A. Cheska, Sports Spectacular: A Ritual Model of Power, „International Review of Sport Socio- logy” 1979, Vol. 14(2), cyt. za: Z. Krawczyk, Sport i symbol, w: Sport, kultura, społeczeństwo, s. 134. Rytualizm w sporcie. Sport jako rytuał 121 część widowni doprowadza do szału radości, innych zaś wypełnia smutkiem217. Niezwykle celnie ujął to David Sansone, zauważając, że „sport jest rytualnym po- święceniem ludzkiej energii”218. Zdaniem Donalda W. Calhouna „zawody sportowe mogą być tragicznym ry- tualnym agonem, dramatyczną walką pomiędzy człowiekiem a naturą lub do- brymi a złymi ludźmi”219. Zauważył on, że taki tragiczny agon charakteryzuje się m.in. pewnością, że jeden z uczestników, bez znaczenia jak znakomity, przegra, że tragiczny błąd (podobnie jak hamartia bohaterów antycznych tragedii) może zniweczyć szanse nawet najlepszego gracza, oraz spektakularnymi momentami odwracania losów spotkania (np. prawie pewne zwycięstwo zamienia się w klęskę i odwrotnie). Jest to walka do końca, w trakcie której zawodnik zdaje sobie sprawę z własnej tożsamości, ukazane zostają bowiem takie cechy sportowca, jak jego sil- ne strony i ograniczenia. Poprzez wzbudzanie żalu, strachu oraz uświadomienie sobie transcendencji, przeznaczenia agon może również oczyścić widza220. Ten ostatni wątek podjął również Christopher Lasch, twierdząc, że kibic uczestniczy w agonistycznym rytuale. Dodał jednak, że rytuał degeneruje się w pospolite widowisko, kiedy uczestnictwo odbywa się poprzez telewizję221. Według Bernarda Mergena, który analizował amerykański futbol, sport może być jednocześnie rytuałem i rozrywką222. Nawet jeśli przyjąć to nieco kompromi- sowe stanowisko, można stwierdzić, że sport ma w sobie wielki rytualny poten- cjał, który może eksplodować w każdym momencie. Podsumowując, sport można z pewnością potraktować (zjawisko samo w so- bie pełne zachowań rytualnych) jako zarówno współczesny rytuał, co do którego istnieją jednak wśród naukowców rozbieżności, czy jest on rytuałem świeckim, czy religijnym, do czego jeszcze powrócimy, jak i mit bohaterski, z typowymi dla niego elementami, które zdefiniował w swoim klasycznym dziele Bohater o ty- siącu twarzy Joseph Campbell, a czego postaram się dowieść w kolejnych rozdzia- łach pracy. Pozwala to uznać sport za zjawisko niezwykle ważne, nie zaś błahe i służące jedynie rozrywce, jak zwykło się je przedstawiać. To sprawia, że często powtarzane, zwłaszcza po porażkach ukochanej drużyny lub ukochanego spor- towca, słowa osoby postronnej chcącej pocieszyć kibica: „To tylko gra”, wydają się mocno zaangażowanym emocjonalnie miłośnikom sportu niezwykle infan- tylne i puste. Sport to z pewnością nie tylko gra. To coś o wiele więcej – to jeden

217 R. Caillois, Gry i ludzie, tłum. A. Tatarkiewicz, M. Żukowska, Volumen, Warszawa 1997, s. 30. 218 D. Sansone, Greek Athletics and the Genesis of Sport, University of California Press, Berkeley 1988, s. 76, cyt. za: Lipoński, Rochwist i palant, s. 181. 219 D. W. Calhoun, Sport, Vulture and Personality, Human Kinetics, Champaign, Illinois 1987, s. 327. 220 Ibidem, s. 327–328. 221 C. Lasch, The Corruption of Sports, „New York Review of Books” 1977, April 28, s. 26, cyt. za: D. W. Calhoun, Sport, Culture and Personality, s. 343. 222 B. Mergen, Riesman Redux, s. 114. 122 Rozdział trzeci. Rytuał z najważniejszych aspektów naszego życia, pełen odwiecznych wzorców zacho- wań, niezwykłych zjawisk, głębokich treści godnych zauważenia i docenienia; to coś, co wielu ludziom wypełnia pustkę związaną ze zmniejszającą się rolą religii w znacznie dziś zlaicyzowanym świecie. Nie ma przesady w postrzeganiu sportu jako współczesnego rytuału. Czym- że bowiem innym, jak nie ponownym przeżywaniem rytualnych spektakli, są te wszystkie opowieści zaprzysięgłych kibiców o szczególnie ważnych meczach? Starałem się dowieść, że mamy do czynienia ze współczesną formą uczestnictwa w żywej rzeczywistości świeckiego (lub może już religijnego) mitu i obrzędu. Nie jest także dziełem przypadku, że język opisujący to, co w sporcie najistotniejsze – opowieści kibiców oraz komentarze sprawozdawców – tak chętnie naśladuje, oprócz słownictwa wojennego, retorykę religijną. Do wysnucia tych wniosków posłużyłem się analizą dwóch wybranych dyscy- plin, z pozoru różnych, mających jednak wiele cech wspólnych, które, choć popu- larne w odległych, raczej odrębnych, rejonach świata, wywołują równie głębokie emocje oraz wiążą mocno wokół bohaterskich sportowców (których mityczną drogą niebawem się zajmiemy) grupy wiernych – kibiców. Z pewnością nie są to jednak jedyne dyscypliny, które potwierdzają owe konkluzje. Na koniec powtórzę, że jako niezwykle ważna kwestia jawi się to, czy sport jest rytuałem świeckim, czy też, a jeśli tak, to w jakim stopniu, religijnym. To zagad- nienie przeanalizuję w rozdziale ostatnim. Rozdział czwarty Bohater

Definicja, typy i cechy bohatera

Spróbuję teraz przeanalizować postać bohatera, najpierw w ogólniejszym kul- turowym kontekście. To ułatwi przejście do badań koncentrujących się na jed- nym rodzaju bohatera, kluczowym dla naszej pracy – na bohaterze sportu. Według Słownika Języka Polskiego, bohater to „Ten, kto odznaczył się męs- twem, niezwykłymi czynami, ofiarnością dla innych”1. W mitologii greckiej była to „postać o nadludzkich cechach; półbóg, heros”2. Czasem nawet umierał on za swój lud, co umacniało wydźwięk jego działalności, a wręcz niejednokrotnie pro- wadziło do zapoczątkowania rytuału angażującego ludzi w oddawanie mu czci w sposób niezwykle intensywny3. Bohater to zatem ktoś, kto czyni rzeczy ważne, zmienia bieg historii w jakiejś dziedzinie. W przypadku sportu może to być bicie rekordów świata lub inne wy- jątkowe występy. Choć bohater jest wzorem do naśladowania, niekoniecznie musi być nadczłowiekiem. Jak stwierdził szkocki myśliciel Thomas Carlyle w swoim przełomowym dziele Bohaterowie. Cześć dla bohaterów i pierwiastek bohaterstwa w historii, „Wielki człowiek był zawsze jak błyskawica tryskająca z niebios: reszta ludzi oczekiwała go jak materiał palny – aby też zapłonąć!”4. W religii jest to ktoś, kto poświęca się dla współbraci i w efekcie jest wciąż żywy w rytuałach, jak np. Chrystus w chrześcijaństwie. Bohater to zwykle odważna, stawiająca na szali swo- je życie lub zdrowie jednostka samotnie zmagająca się z losem, choć np. w mito- logii socjalistycznej to nie jednostkę, lecz masy uznano za bohatera.

1 Bohater, w: Słownik Języka Polskiego PWN. 2 Ibidem. 3 D. Wecter, The Hero in America. A Chronicle of Hero-Worship, Charles Scribner’s Sons, New York 1972, s. xxiii. 4 T. Carlyle, Bohaterowie. Cześć dla bohaterów i pierwiastek bohaterstwa w historii, tłum. T. Macios, Zielona Sowa, Kraków 2006, s. 76. 124 Rozdział czwarty. Bohater

Carlyle wyróżnił sześć typów bohaterstwa: bohater-bóstwo (np. Odyn), prorok (np. Mahomet), poeta (Szekspir), kapłan (Luter), publicysta/pisarz (np. Goethe, Samuel Johnson), władca (Cromwell, Napoleon). Są to jednostki wychodzące po- nad pospolitość – u Carlyle’a można zauważyć rys zapowiadający nietzscheań- skiego Nadczłowieka – dla których nie liczy się zapewnienie sobie wygodnego życia, dążące do tego, co nowe, nieznane i docierające do sedna rzeczywistości, co spotyka się często z krytycznym osądem otoczenia. Nie działają oni jednak z pobudek egoistycznych. Jednostki słabsze i bierniejsze czerpały i czerpią z nich wzorce i siłę, co dotyczy różnych dziedzin życia, w tym tak ważnego dla nas spor- tu5. Historia ludzkości byłaby mdła i bez wyrazu, gdyby nie liczny panteon boha- terów, których niezwykłe czyny opiewane są w licznych opowieściach, kronikach i dziełach literackich. Kult herosa nie wychodzi z mody. Marshall Fishwick, analizując zapatrywanie społeczeństwa amerykańskiego na omawianą kwestię i twierdząc, że pewne rodzaje bohaterów nigdy nie umie- rają, wyodrębnił swoje typy herosa. Są to: swashbucklers – zawadiacy, zdobyw- cy i awanturnicy (Drake, Gilbert, Raleigh); arystokraci, ziemianie (Jerzy Wa- szyngton); romantyczni dżentelmeni cavaliers (Robert E. Lee); tworzący jeden z najważniejszych elementów amerykańskiej mitologii kowboje6; natural men – pionierzy, niespokojne duchy dążące na Zachód i prowadzące ludzi ku niezdo- bytym rubieżom, niczym ku nowemu Edenowi (Daniel Boone), pracowici self- -made men (np. Henry Ford lub bohaterowie powieści Horatio Algera); łagodni nieokrzesańcy – smooth roughnecks, np. Buffalo Bill; dobroduszni siłacze (jolly giants), jak drwal Paul Bunyan; hillbillies lub „biedni biali” – również bohaterowie ludowi, pochodzący z odległych, wiejskich, zanurzonych w folklorze obszarów górskich, np. Alvin C. York; wreszcie „zimni twardziele” (cool ones) – postacie historyczne: Billy the Kid, Jesse James, Al Capone, oraz fikcyjne, jak James Bond, a w niektórych filmach gangsterskich, jak np. Skamieniały las (The Petrified Fo- rest) z 1936 roku7, zimny, oszczędny w doborze środków, pozbawiony uśmiechu, obdarzony lodowatym, ale melancholijnym spojrzeniem grający rolę gangstera Duke’a Mantee Humphrey Bogart8. Aktor ten wcielił się również w rolę detek- tywa Sama Spade’a w filmie Sokół maltański (The Maltese Falcon) z 1941 roku9, adaptacji powieści Hammetta, utworu, który skodyfikował konwencje nowego zjawiska – nazwanego przez francuskich krytyków film noir („filmu czarnego”);

5 Ibidem. 6 Jak zauważył Marek Gołębiowski, „Western dostarczał kategorii dla mitologizowania historii ame- rykańskiej – jej aspiracji w budowaniu narodu na pustkowiu oraz działaniu, które te misje posuwa- ły naprzód lub ją hamowały [...]”; idem, Dzieje kultury Stanów Zjednoczonych, PWN, Warszawa 2004, s. 413. 7 Skamieniały las [oryg. The Petrified Forest], reż. A. Mayo, USA 1936. 8 S. L. Carpf, The Gangster Film, w: The American Cinema, red. D. E. Staples, United States Informa- tion Agency, Washington 1991, s. 244–245. 9 Sokół maltański [oryg. The Maltese Falcon], reż. J. Huston, USA 1941. Definicja, typy i cechy bohatera 125 został tu wprowadzony nowy typ bohatera – prywatny detektyw (wspomniany smooth roughneck), który nie jest szlachetnym stróżem prawa, lecz romantycz- nym, ale twardym bohaterem, wyznającym zasadę „cel uświęca środki”10. Owi „zimni twardziele” to pozbawieni współczucia i zdolności wybaczania bezlitośni mordercy11. Pośród cech charakteryzujących różne typy bohaterów ważne miejsce zajmują niewątpliwie odwaga i zdolność do podejmowania ryzyka. Odwaga to „Śmiała, świadoma postawa wobec niebezpieczeństwa, zdolność do takiej postawy; męstwo, śmiałość, nieustraszoność; siła moralna”12. Jest tą ce- chą, która pozwala podjąć ryzyko, mimo towarzyszącego mu niebezpieczeństwa. Ryzyko zaś to „Możliwość, prawdopodobieństwo, że coś się nie uda, przedsię- wzięcie, którego wynik jest nieznany, niepewny, problematyczny; odważenie się na takie niebezpieczeństwo; ryzykowanie”13. Podejmowanie ryzyka jest w wielu wypadkach konieczne. Dotyczy to zwłasz- cza sytuacji, gdy osiągnięcie jakiegoś celu jest niemożliwe w przypadku zrezygno- wania z wyboru ryzykownego wariantu. Zachowanie takie jest więc niezbędne, jeśli chce się zapewnić sobie przetrwanie lub uniknąć straty. Zasadniczo ludzie charakteryzują się awersją do strat i niemożnością pogodzenia się z nimi, oraz niezdolnością do zaakceptowania silnego żalu towarzyszącego stracie14. Wymie- nione czynniki owocują wzrostem skłonności do wyboru opcji ryzykownych. Mechanizmy neurofizjologiczne, sygnalizując w formie silnych emocji zagro- żenie związane z możliwością poniesienia bardzo dużych strat, chronią przed wkraczaniem w sferę bardzo dużego ryzyka (jest to tzw. reakcja ostrzegawcza)15, choć często ryzykujący działają w sposób impulsywny, ignorując potrzebę oceny rozmiaru negatywnych skutków16. Podejmowanie decyzji o ryzykownym zachowaniu, z którym ściśle wiąże się akt bohaterski, nie musi jednakże wynikać wyłącznie z czystej konieczności. Bywa to również sposobem na dostarczenie sobie silnych, pobudzających wrażeń i co za tym idzie przyjemności (o czym wspomnieliśmy przy okazji omawiania zabawy). Żądza wrażeń według Marvine’a Zuckermana to „cecha określona przez poszuki- wanie różnorodnych, nowych, złożonych i intensywnych doznań i doświadczeń oraz przez gotowość podejmowania fizycznego, społecznego, prawnego i finanso- wego ryzyka w celu dostarczenia sobie tych przeżyć”17.

10 Słownik filmu, red. R. Syska, Zielona Sowa, Kraków 2005, s. 573. 11 M. Fishwick, The Hero, passim. 12 Odwaga, w: Słownik Języka Polskiego PWN. 13 Ibidem. 14 T. Zaleśkiewicz, Przyjemność czy konieczność. Psychologia spostrzegania i podejmowania ryzyka, GWP, Gdańsk 2005, s. 47–56. 15 Ibidem, s. 42. 16 Ibidem, s. 71. 17 M. Zuckerman, Behavioral Expressions, s. 27. 126 Rozdział czwarty. Bohater

Zatem bohaterowie sportu lub estrady (o których będzie się mówić szerzej w podrozdziale poświęconym bohaterom kultury masowej) z pewnością kierują się również dążeniem do przeżywania silnych doznań (fizjologicznych i emocjo- nalnych). Co należy podkreślić, chodzi tu zarówno o dążenia ich samych, jak i o doznania ludzi, dla których wspomniane gwiazdy są idolami. Do kategorii poszukiwania wrażeń można zaliczyć poszukiwanie przygód, a nawet uczucia grozy (stąd zainteresowanie np. sportami ekstremalnymi), poszukiwanie doznań zmysłowych (np. poprzez zażywanie narkotyków), także tzw. rozhamowanie (np. poprzez podejmowanie działań o naturze hedonistycznej w formie przelotnych związków seksualnych, nadużywania alkoholu). Czynnikiem sprzyjającym poszu- kiwaniu wrażeń jest wrażliwość na nudę (a więc dążenie do zmian i nowości, chęć oderwania się od zajęć powtarzalnych i monotonnych)18. Co ciekawe, według cyto- wanego przez Robertsa psychologa Salvatore Maddiego poszukiwacze wrażeń, do których można zaliczyć dużą część bohaterów kultury masowej, np. sportowców, mają problemy z odnalezieniem znaczenia i celu zwyczajnego życia, ciągle dążą do czegoś ponadprzeciętnego, co może być dla nich w konsekwencji niekorzystne19. Ponadto ważną kwestią jest fakt, że poszukiwanie wrażeń jest również, zda- niem niektórych badaczy, silnie zdeterminowane genetycznie, a na poziomie neu- robiologicznym koreluje z poziomem enzymu monoaminooksydazy (MAO)20. U ludzi mających niski poziom MAO istnieje inklinacja do podejmowania wielu ryzykownych działań, natomiast osoby charakteryzujące się wysokim poziomem enzymu wykazują się dużą pasywnością zachowania i tendencją do unikania nowości i ryzyka21. Badania prowadzone nad poszukiwaniem wrażeń pozwoliły dojść uczonym do interesujących wniosków. Ich zdaniem zachowania związane z tą cechą charakteryzują głównie osoby w młodym wieku, przy czym średni po- ziom poszukiwania doznań jest wyższy u mężczyzn niż u kobiet; ponadto osoby poszukujące wrażeń cechują się preferowaniem złożoności i oryginalności, więk- szą akceptacją niepewności, a także bogatą wyobraźnią22. Fishwick uzupełnił obraz bohatera o cechę, która jego zdaniem jest tajemniczą i trudną do wyjaśnienia – mianowicie o styl. Jest to obraz dotyczący danej postaci, który przechowujemy w naszych umysłach (mental image), ściśle związany z wra- żeniami, które owa postać – bohater, uosobienie etosu – na nas wywiera. Jest to jakby jego dusza, która przejawia się w tworzonej wokół siebie atmosferze23. Roz- maici bohaterowie ludzkości – Sokrates, Neron, święty Franciszek, Chan Kubilaj, Robin Hood, Juliusz Cezar, William Szekspir i inni – mieli zdaniem Fishwicka

18 T. Zaleśkiewicz, Przyjemność i konieczność, s. 60. 19 P. Roberts, Risk, http://www.psychologytoday.com/articles/index.php?term=pto–19941101-0000 27&page=2 (1.03.2009). 20 Ibidem. 21 T. Zaleśkiewicz, Przyjemność i konieczność, s. 71. 22 M. Zuckerman, Behavioral Expressions, s. 63. 23 M. Fishwick, The Hero, s. 8–9. Definicja, typy i cechy bohatera 127 swój niepowtarzalny styl, a więc charakterystyczny sposób zachowania, ekspre- sji, własny urok24. Ów styl będzie również istotnym elementem naszej analizy w przypadku bohaterów sportu. Jako istotną kolejną cechę herosa należy wymienić dotykające go często uczu- cie osamotnienia podczas wykonywania misji. Najczęściej musi ją wypełnić sam lub będąc mniejszością w opozycji do błądzącej większości. Sam też niejedno- krotnie umiera, często będąc odrzuconym przez tych, którzy go kiedyś uwielbiali, z czym mamy do czynienia np. w przypadku mitycznego Heraklesa. Iluż słynnych przywódców, artystów, sportowców podzieliło jego los? Bohaterstwo opiera się bardzo często na prawości, a więc szlachetności, uczci- wości i cnotliwości25, choć nie jest to cechą wszystkich bohaterów. Zachowanie szlachetne etycznie nie jest bowiem zazwyczaj absolutnym warunkiem osiągnię- cia celu. Już w starożytnych mitach niejednokrotnie osiągać cele pomagała boha- terom przebiegłość, jak np. w przypadku Odyseusza. Również herosi dzisiejsze- go świata nie zawsze są cnotliwi. Można tu przyjrzeć się bohaterom sportowym: wielu z nich – choć niektóre jednostki są zdolne do szlachetnego postępowania w myśl zasady fair play – nazbyt często okazuje się być gwiazdorami oszukującymi w równie spektakularny sposób. Spośród najbardziej rażących przykładów moż- na tu wymienić słynnego gola strzelonego ręką podczas mistrzostw świata przez Diego Maradonę, który przyczynił się w ten sposób do zwycięstwa swojej dru- żyny (do Maradony jako bohatera kultury masowej jeszcze powrócę). Znacznie częstszą praktyką jest efektowne symulowanie fauli rywala, co w rezultacie przy- nosi własnej drużynie korzyść w postaci rzutów wolnych lub karnych; na swojego rodzaju specjalistę od tego typu zagrań wyrósł . Jeszcze innym kazusem jest nieuprzejme zachowanie tenisisty Johna McEnroe’a, który depry- mował swoich rywali rzucaniem rakietami i przeraźliwymi okrzykami, czy też „skracanie” sobie zakrętów przez Michaela Schumachera w wyścigach Formuły 1. Wśród znanych sportowych „spryciarzy” lub oszustów jest również kanadyj- ski sprinter Ben Johnson, który został najszybszym człowiekiem świata dzięki niedozwolonemu wspomaganiu substancjami anabolicznymi. Natomiast budzą- cego prawdziwy niesmak przykładu dostarczają hiszpańscy koszykarze, którzy na gromadzących zawodników niepełnosprawnych igrzyskach paraolimpijskich w Sydney zdobyli złoty medal; dopiero po fakcie wyszło na jaw, że większość za- wodników ich drużyny to osoby nie dość, że pełnosprawne, to wręcz całkowicie zdrowe26. Co ciekawe, większość przejawów braku prawości traktowana jest przez uwiel- biających gwiazdy kibiców jako zjawisko, na które można spuścić zasłonę mil-

24 Ibidem, s. 12. 25 Bohaterstwo, w: Słownik Języka Polskiego PWN. 26 Spanish Paralympic Exec Resigns amid Scandal, CBC Sports, http://www.cbc.ca/sports/story/2000 /11/30/para001130.html (1.03.2009). 128 Rozdział czwarty. Bohater czenia, zgodnie z zasadą, że bogom wolno więcej niż zwykłym śmiertelnikom. W efekcie zdobyty – podkreślmy, że w meczu piłki nożnej – ręką przez Maradonę gol został nazwany „ręką Boga”, wymieniony zaś Ronaldo upadający teatralnie w polu karnym rywala nawet gdy nie było faulu, czy też, aby dać inny przykład, Brazylijczyk symulujący uderzenie w twarz przez rywala (choć nie miało to pokrycia w rzeczywistości, natomiast skończyło się czerwoną kartką dla „rze- komo” faulującego go Turka), są nazywani przez znawców futbolu spryciarzami i wytrawnymi, doświadczonymi graczami. Żyjące w świetle jupiterów bożyszcza tłumów to sportowcy wybitni, bohate- rowie kultury, ludzie bogaci i uwielbiani; wprawdzie na zawodach potrafią poko- nywać granice fizycznej wytrzymałości, ale wielu z nich nie potrafi stawić czoła pokusom dnia codziennego. Nie zawsze było o tym wiadomo, gdyż dawniej ich prywatne życie często pozostawało w ukryciu. Tak więc Babe George Herman Ruth (1895–1948) – słynny amerykański baseballista, jeden z najbardziej uwiel- bianych sportowców amerykańskich, który uzyskał status wręcz mityczny – cie- szył się niesłabnącym podziwem kibiców, którzy pozostawali w nieświadomości odnośnie do aspektów jego burzliwego życia prywatnego (alkohol), o czym wię- cej w podrozdziale na temat bohaterów kultury masowej. Przykładem współczesnych polskich sportowców, którzy nie zdołali po- skromić swoich słabości jest bokser Andrzej Gołota, mający na koncie pobicie bezbronnych ludzi i nielegalne posiadanie broni. Sportowcy bywają zamieszani w handel anabolikami i narkotykami, a nawet w prostytucję, przekupstwo. Wielu z nich to ofiary nałogów, jak słynny znakomity żużlowiec Edward Jancarz zabity przez żonę podczas kłótni wywołanej alkoholem. Podsumowując, nie każdy ma na tyle silny charakter, aby zostać jednostką wybitną i nią pozostać. Bohater to jednostka silna, dla której istotą życia i powodem do dumy jest wzięcie udziału w trudnym lub niebezpiecznym przedsięwzięciu. Jako że konse- kwencje zaangażowania się w nie są nieprzewidywalne, musi on przede wszyst- kim mieć silną motywację do działania, następnie determinację w dążeniu do celu, ponadto musi być sprawny (nabywa te umiejętności za sprawą treningu)27, wreszcie mieć silny charakter. Pod pojęciem silnego charakteru Erving Goffman rozumiał zbiór następujących elementów: odwaga, waleczność, prawość i umie- jętność zachowania równowagi (co niniejszym spina w klamrę opisane wcześniej cechy bohatera)28. Wspomniana już odwaga to zdolność wytrwania aż do końca w wykonywa- nym przedsięwzięciu, waleczność zaś to szczególna jej odmiana, której posiadanie

27 Przywołajmy dla przykładu ogromną sprawność mitycznego Heraklesa, która wiąże go z antyczną athlesis. Bez niej niemożliwe byłoby dokonywanie nadzwyczajnych czynów. Herakles jest zatem arche- typem sportowca-atlety, budzącego podziw widzów i zdobywającego medale za swoje dokonania, do których niezbędna jest sprawność fizyczna. 28 E. Goffman, Rytuał interakcyjny, tłum. A. Szulżycka, WN PWN, Warszawa 2006, s. 233. Definicja, typy i cechy bohatera 129 oznacza chęć walki nawet z przegranej pozycji, mimo bólu, zmęczenia i przeciw- ności. Bohater wykazuje się zazwyczaj większą odwagą niż przeciętny człowiek29. Prawość to nieuleganie pokusie odejścia od standardów moralnych, nawet gdyby miało to przynieść duży zysk i ujść bezkarnie (formą prawości jest rycerskość, której przejawem jest sportowa zasada fair play). Zachowanie równowagi to sa- mokontrola, panowanie nad sobą, a więc przytomność umysłu, pewność siebie, zachowanie spokoju w każdych okolicznościach. Pozwala sprawnie wykonywać obrane zadania, z zachowaniem zimnej krwi i godnej postawy ciała nawet w sytu- acjach krytycznych. Warunkami niezbędnymi do osiągnięcia tego celu są spokój i niezłomność, która jest podstawą dumy, jak również warunkiem reputacji, którą można zdobyć, wykazując się zapałem i zaangażowaniem. Umiejętność zacho- wania równowagi jest wartością cenioną w wielu kulturach30. To właśnie silny charakter pozwala bohaterom mitologicznym odnieść sukces, a nawet umrzeć dla podtrzymania zasad31. Jak wspomniano, bohaterowie podejmują ryzyko (nigdy nie tchórzą, za co da- rzą ich podziwem osoby obawiające się zaryzykować32). To właśnie owo igranie z losem, a więc podjęcie ryzyka, stanowi najlepszą okazję do wykazania się siłą charakteru33. Brak podjęcia wyzwania oznaczałby brak możliwości sprawdzenia się i zademonstrowania pewnych cenionych atrybutów. Dlatego też, choć ostroż- ne życie też ma wiele zalet, większość ludzi poszukuje pewnego stopnia ryzyka. Ogromna liczba bardzo często daje upust tej tkwiącej w nich potrzebie poprzez rozwiązania zastępcze, takie jak uczestniczenie w grach losowych lub utożsa- mianie się z fikcyjnymi bohaterami filmu i literatury, którymi przeważnie nie są zwyczajni ludzie, lecz detektywi, agenci, gangsterzy, wreszcie sportowcy, którzy ucieleśniają wiele pożądanych cech. Te rozwiązania zastępcze są wygodniejsze i łatwiejsze od działań rzeczywi- stych, a poprzez uczestniczenie w nich dochodzi do potwierdzenia wartości kultury leżącej u podstaw kodeksu postępowania, którego pełne przestrzeganie w życiu codziennym byłoby zbyt trudne lub zbyt kosztowne. Obiera się je z obaw przed przekroczeniem progu oddzielającego świat cichy i bezpieczny (dom i usta- bilizowaną pozycję zawodową) od świata akcji, gdzie można otrzeć się o niebez- pieczeństwo i poczuć dreszcz emocji. Kontrast między tymi dwoma światami jest źródłem, z którego czerpią wszystkie komercyjne fantazje, są bowiem środkiem

29 R. W. Emerson stwierdził, że „Bohater nie jest bardziej odważny niż zwyczajny człowiek. Ale jego odwaga trwa pięć minut dłużej”. Ta wypowiedź bardzo celnie oddaje istotę sprawy. Owe „pięć minut” czyni bohatera kimś ponadprzeciętnym. http://www.quotationspage.com/search.php3?homesearch=he- ro&page=1 (1.03.2009). 30 E. Goffman, Rytuał interakcyjny, s. 222–233. 31 Ibidem, s. 241. 32 F. Farley, w: How To Be Great, http://www.psychologytoday.com/articles/index.php?term=pto– 19951101-000035&page=2 (1.03.2009). 33 E. Goffman, Rytuał interakcyjny, s. 265. 130 Rozdział czwarty. Bohater prowadzącym do osiągnięcia – dużo mniejszym kosztem i przy minimalnym ry- zyku – korzyści moralnych wiążących się z heroizmem. Trzeba także pamiętać, że krytyczne rozgrywki z losem mogą przynieść więcej szkód niż korzyści, a zatem nie są przez społeczeństwa tolerowane, jeśli istnieje cień podejrzenia, że wystę- pują w nadmiarze – przykładem takiego nadmiernie ryzykownego działania są pojedynki, którym próbowano przeciwdziałać w wielu epokach i kulturach, gdyż zbierały znaczne żniwo wśród ważnych grup społecznych34. Ważną rolę w życiu bohatera odgrywa nadzieja, że obrany cel można zreali- zować. Jak stwierdził Wiesław Łukaszewski, „Nadzieja pełni ważną funkcję ukie- runkowującą i podtrzymującą nasze działania”35. Nadzieja towarzyszy ludziom w różnych sytuacjach, np. w grach hazardowych, gdzie choć wynik wydaje się przesądzony przez los, ludzie wciąż powtarzają: „Mam nadzieję, że wygram”. Są też sytuacje, gdy przebieg i rezultaty zależą całkowicie lub częściowo od naszych własnych działań. W sytuacjach losowych i sprawnościowych nadzieja nie jest, zdaniem Łukaszewskiego, tym samym, jako że w sytuacjach losowych (niezależ- nych od osoby) oznacza ona tyle samo co pragnienie. Im większy możliwy sukces, im większą ma wartość, tym większe rodzi pragnienie. Na przykład kiedy można wygrać milion złotych, silne są pragnienia wygranej i wielka jest liczba osób jej pragnących. Silna jest więc też nadzieja na osiągnięcie tej upragnionej wartości. Podsycają ją pojawiające się sygnały spełnienia pragnień. Gdyby zaś stawką była symboliczna złotówka, sytuacja wyglądałaby odmiennie36. W sytuacjach, w których o powodzeniu decyduje nasza sprawność, nadzieja stanowi pochodną zaufania do samego siebie, do własnych sprawności, moty- wacji, zdecydowania, samokontroli. Jeśli jednak zaufanie człowieka do samego siebie jest ograniczone, nadzieja dotyczy nie naszego działania, ale nas samych, co może zostać wyartykułowane następująco: „Mam nadzieję, że przezwyciężę swoje lenistwo”37. Gdy przebieg i wynik danego zdarzenia zależy tylko częściowo od człowie- ka, a częściowo od wielu innych czynników, rzecz staje się bardziej skompliko- wana. Pragnienia, niepokoje, nadzieje wiążą się z wieloma sprawami. „Można przypuszczać, że im więcej czynników decyduje o przebiegu i wynikach zdarzeń, tym więcej jest źródeł niepewności i zarazem tym więcej potencjalnych źródeł nadziei”38. Nadzieja spełnia ważne funkcje, nie tylko w kontekście postaci bohatera, lecz także w szerszym – całej ludzkości. Zdaniem Łukaszewskiego „odwraca uwagę

34 Ibidem. 35 W. Łukaszewski, Nadzieja, wiara i pewność, „Charaktery” 2008, z 17 stycznia, http://www.charak- tery.eu/artykuły/Codziennosc/108/Nadzieja-wiara-i-pewnosc/ (1.03.2009). 36 Ibidem. 37 Ibidem. 38 Ibidem. Definicja, typy i cechy bohatera 131 od nieuniknionych negatywnych konsekwencji pogodzenia się z niechcianym [...] nawet nieracjonalna nadzieja w jakiś sposób organizuje codzienność, pod- trzymuje aktywność, skłania do lojalności wobec innych, przeciwdziała bierności [...] to, co niespełnialne dziś, może okazać się wykonalne w przyszłości”39. Kwestia nadziei wiąże się z przywoływaną przez nas, jakże ważną w przypadku bohaterów, kwestią ryzyka, więc wiele stwierdzeń dotyczących nadziei pochodzi z badań nad ryzykiem. Wiele wskazuje, że nadzieja (mierzona preferencją ryzyka) silnie wiąże się z korzyścią. A zatem, jak już wspomniałem, im większa korzyść, tym większa nadzieja (co stwierdził Łukaszewski). Ponadto ważną rolę odgrywa nastrój. Jak dowiódł Łukaszewski, im jest on lepszy, tym więcej nadziei co do przyszłych wydarzeń. Nadzieję wzbudza też często ogólnikowość wyobrażenia pożądanego stanu, stąd umiłowanie horoskopów i wróżb, gdzie każdą pozytywną informację traktuje się jako potwierdzenie nadziei na swoje szczęście40. Bohaterowie powinni zatem żywić głęboką nadzieję (która czasem graniczy z pewnością), co do pomyślnych efektów swoich działań, więc nawet jeśli się mylą, to za sprawą mocy wewnętrznego przekonania o własnej racji, mogą po- rwać tłumy. Swoją niezmienną wytrwałością przekonują ludzi, że są jednostkami wybranymi, wybitnymi, czego dowodem są np. przywódcy systemów totalitar- nych, a więc bohaterowie negatywni, do których zaliczał się Adolf Hitler. Wreszcie, w przypadku wielu dziedzin życia, w tym sportu, niezbędny do od- noszenia sukcesów wydaje się niepospolity talent, a szczególnie uświadomienie sobie jego posiadania i poparcie go ciężką pracą, o czym świadczą słowa basebal- listy Hanka Greenberga:

Porównywałem się do ich graczy. Nagle olśniło mnie, że żaden z graczy Brooklyn nie dysponuje takim talentem jak ja. To wtedy po raz pierwszy przeszło mi przez myśl, że nie jestem graczem na dorobku. Od tego momentu uwierzyłem, że jestem w pełni ukształtowanym, kluczowym zawodnikiem Ligi Amerykańskiej. [...] Jest czymś bar- dzo ważnym, aby wierzyć w siebie. Nie możesz tylko mówić sobie, że możesz coś zro- bić, ale po tym jak udowodnisz sobie, że potrafisz i przekonasz się, że stać cię na występ na pewnym poziomie, naprawdę masz tego dowód41.

A tak o swoim talencie jako o darze od Boga mówił inny baseballista Tommy John:

Baseball jest moim życiem. Bóg dał mi dar rzucania piłki baseballowej lepiej niż więk- szość innych ludzi. Moim darem dla Boga jest jak najlepsza gra w baseball42.

39 Ibidem. 40 Ibidem. 41 H. Greenberg, The Story of My Life, http://www.baseballibrary.com/excerpt.php?book=hank_gre- enberg&page=1 (1.03.2009). 42 T. John, S. John, J. Musser, The Tommy John Story, Revell, Old Tappan, New Jersey 1978, s. 101. 132 Rozdział czwarty. Bohater

Cechy bohaterów aren sportowych zostaną poddane głębszej analizie w roz- dziale poświęconym herosom sportu, w którym przyjrzymy się głównie przedsta- wicielom piłki nożnej i baseballu, próbując odnaleźć te elementy, które powodują, że niektórym sportowcom udaje się zapisać na trwałe na kartach historii. Podsumowując, należy stwierdzić, że w każdym człowieku tkwi pewien poten- cjał bohaterstwa, który często nie ma możliwości wypłynięcia na powierzchnię, z którego istnienia człowiek nie zdaje sobie sprawy, lub który ujawnia się sponta- nicznie dopiero w sytuacjach ekstremalnych. Ów moment odkrycia w sobie po- tencjału jest niezwykle ważny także u sportowców. Carlyle przekonywał:

W najmarniejszym nawet śmiertelniku tkwi coś szlachetniejszego [...]. Wskażcie mu tylko drogę, a najbardziej spodlony niewolnik zostanie bohaterem. [...] Trudność, zaparcie się siebie, męczeństwo, śmierć – oto są ponęty, działające na serce ludzkie. Rozpłomieńcie tylko życie jego wewnętrzne, a płomień ten zniszczy wszelkie niskie względy43.

Twierdził też, że „Społeczeństwo stoi na czci dla bohaterów”44. Te słowa wy- dają się oddawać istotę sprawy w bardzo dobitny sposób, choć należy też być świadomym faktu, że jest rzeczą niemożliwą, aby wszyscy ludzie byli bohatera- mi. Jak stwierdził komik Will Rogers: „Nie możemy być wszyscy bohaterami, ponieważ ktoś musi siedzieć na chodniku i klaskać kiedy przechodzą”45. W na- turalny sposób nasuwa się tu analogia do sportu – nie wszyscy mogą występo- wać na boisku; muszą być także ci, którzy herosów zmagań sportowych oglądają i oklaskują, a więc odgrywający niezwykle ważną rolę kibice, którzy towarzyszą sportowcom od wieków, np. już od antycznych igrzysk olimpijskich, do czego wkrótce powrócimy. Mimowolny podziw i poszanowanie dla wielkich ludzi jest czymś oczywis- tym, czego nie da się wyrugować z ludzkich serc. Świat potrzebował, potrzebuje i w dalszym ciągu będzie potrzebował herosów, których ceni, wspomina, naśla- duje lub przynajmniej próbuje naśladować, którzy są wciąż żywi tak długo, jak nie daje się o nich zapomnieć, dzięki mitom i rytuałom stanowiącym treść ludzkiej egzystencji.

43 T. Carlyle, Bohaterowie, s. 70. 44 Ibidem, s. 15. 45 http://www.quotationspage.com/search.php3?homesearch=hero (1.03.2009). Droga bohatera – mit bohaterski 133

Droga bohatera – mit bohaterski

Opowieści funkcjonujące w różnych kulturach i w różnych okresach podążają za wzorem starożytnego mitu bohaterskiego, który, jak zauważył Joseph Campbell, jest w gruncie rzeczy tą samą opowieścią powtarzaną bez końca w niezliczonej liczbie wersji46. Są to kierujące ludzkim życiem archetypy, a więc stale powtarza- jące się postacie i zdarzenia występujące w ludzkich snach i mitach we wszystkich społecznościach ludzkich i we wszystkich epokach. Te powracające elementy, np. młody bohater, mądry starzec, zmieniająca swą postać czarodziejka lub wróżka, są zbieżne z archetypami istniejącymi w ludzkim umyśle, ukazującymi się choćby w snach47 i stanowiącymi odzwierciedlenie procesów zachodzących w ludzkiej psychice. To przesądza o uniwersalnym charakterze takich opowieści – mogą być one równie intensywnie odczuwane przez wszystkich ludzi, ponieważ pochodzą z tego samego źródła i dotyczą tych samych problemów. Odpowiadają na pytania „Po co się urodziłem?”, „Jak mogę rozwiązać swoje problemy i być szczęśliwy?” i „Co mnie czeka po śmierci?”48. Najczęściej przyszły bohater, w tym także sportowiec, prowadzi spokojne, czę- sto monotonne życie w zwyczajnym świecie, nie spodziewając się, że jakiś na- gły impuls może wywrócić wszystko do góry nogami. Weźmy za przykład Lu- ke’a Skywalkera, bohatera filmowej serii Gwiezdnych Wojen, nudzącego się na swojej farmie, zanim na skutek wezwania księżniczki Lei wyruszył w gwiezdną przygodę49. Kiedy heros in spe wiedzie unormowany żywot, często tkwi w nim jakieś niezdefiniowane pragnienie, z którego istnienia nie zdaje sobie sprawy, a które ujawnia się w najbardziej nieoczekiwanym momencie. W tej chwili przed oczami bohatera staje inny świat – jest on całkowicie odmienny od dotychczasowego, wobec którego stanowi kontrast. Wraz z uświadomieniem istnienia tego odmien- nego świata pojawia się jakieś wyzwanie, problem, czasem niebezpieczeństwo lub działanie wrogiej siły, którym heros musi stawić czoła. Jest to kuszenie, zachęta albo wezwanie do akcji50. Niezmiernie ważną funkcję spełnia tu osoba wzywająca bohatera do działania: czasem jest to człowiek, jak np. w powieściach detektywistycznych klient zlecający prywatnemu detektywowi jakieś zadanie, czasem z kolei jakaś istota z „tamtego” świata, np. w bajkach żaba lub inne zwierzę wzywające bohatera do zanurzenia się

46 J. Campbell, Bohater, s. 19. 47 Ch. Vogler, A Practical Guide to the Hero with a Thousand Faces by Joseph Campbell, http:/www. skepticfiles.org/atheist2/hero.htm (1.03.2009). 48 Ibidem. 49 Gwiezdne Wojny. 50 J. Campbell, Bohater, s. 49–54. 134 Rozdział czwarty. Bohater w odmęty nowej rzeczywistości, co często przybiera formę konieczności zanurze- nia się w wodzie, wejścia do lasu lub wspięcia się na szczyt góry51. Moment, w którym w umyśle bohatera pojawia się wyzwanie, ów zew natury, apelujący, aby wyjść z jaskini bezpiecznej egzystencji, unieśmiertelnionej ponad- czasową metaforą Platona52, opuścić świat, którego przytulność jest formą iluzji oraz niewiedzy, i wyjść ku transcendencji, to decydująca chwila, w której posta- nawia on odbyć podróż ku temu, co doskonałe, aby uzdrowić kondycję swoich współbraci (których jest reprezentantem), stając się w ten sposób pośrednikiem między początkiem a końcem. Zanim to nastąpi mamy do czynienia ze stanem zawieszenia – z, jak go nazwał przywoływany w poprzednich rozdziałach Turner, okresem liminalnym, a więc okresem chaosu, oczekiwania na przełom. Z początku bohater nie jest skłonny przekroczyć progu nowego, nieznanego świata; często wręcz czuje strach, który może spowodować nawet odrzucenie pro- pozycji53. W końcu pokusa wzięcia udziału w tak ryzykownym przedsięwzięciu musi być czymś poparta. Zatem motywacja bohatera często ulega wzmocnieniu za sprawą zachęty płynącej ze strony osoby, dla której ważną kwestią jest przeko- nanie niezdecydowanego. Jest to zazwyczaj ktoś doświadczony – często mędrzec, który dostarcza argumentów na rzecz obrania odpowiedniej drogi, udziela rad, niekiedy nawet przekazuje bohaterowi magiczny przedmiot lub ich zestaw ma- jący ułatwić mu osiągnięcie celu. W niektórych opowieściach ów mentor musi być bardzo zdecydowany i użyć całej swej siły perswazji, aby zmusić niechętnego bohatera do podjęcia działań, które stanowią jedyną możliwość ratunku dla okre- ślonej grupy lub jednostki, z jakichś powodów zagrożonych. Po stoczeniu wewnętrznej walki w serce bohatera wstępuje odwaga, dzięki której podejmuje on decyzję o przekroczeniu progu, co stanowi początek przy- gody. Od tej chwili nie ma już odwrotu, gdyż bohater definitywnie rozstaje się z dotychczasową egzystencją i rozpoczyna nowy etap w swoim życiu. Moment podjęcia decyzji jest w życiu bohatera punktem przełomowym. Owo inicjujące zdarzenie, które wpłynęło na decyzję bohatera, „podobne jest do nasienia, w któ- rym zawierają się potencjalnie wszystkie przyszłe wydarzenia wraz z możliwymi drogami rozwoju, będącymi konsekwencją wyborów podejmowanych przez po- stacie biorące udział w historii”54. Nowy świat stanowi sferę pełną niespodzianek. Czyhają tam na bohatera pu- łapki poddające go próbom, które musi pomyślnie przejść. Jest to zarazem miej- sce, gdzie zawiązuje on sojusze mające mu pomóc w odbyciu drogi. Ponadto poznaje przeciwników, którzy ze swej strony nie będą szczędzić wysiłków, aby

51 Ibidem, s. 54. 52 Platon, Państwo, t. 1, tłum. W. Witwicki, PWN, Warszawa 1958, s. 358–366. 53 J. Campbell, Bohater, s. 55–57. 54 Ł. Trzciński, Mit bohaterski w perspektywie antropologii filozoficznej i kulturowej, Wyd. UJ, Kraków 2006, s. 121. Droga bohatera – mit bohaterski 135 mu utrudnić osiągnięcie celu (np. w tradycyjnych westernach takim miejscem jest saloon miasteczka na Zachodzie). Poznani przyjaciele udzielają cennych rad, poddają go szkoleniom, podczas których bohater nabywa nowych umiejętności (jak Luke Skywalker w Gwiezdnych Wojnach) – generalnie, czynią wszystko co w ich mocy, aby bohater mógł sprostać czekającym go wyzwaniom55. Jak to okre- ślił Łukasz Trzciński,

Podróż bohatera stanowi przede wszystkim eksplorację samego siebie, polegającą na rozpoznawaniu swych możliwości i próbie zdobycia wiedzy o własnej istocie. W bole- sny sposób uwalniając się od złudzeń, zmierza on do zdobycia remedium na stan, któ- ry stał się przyczyną jego wyprawy. Powinien się skonfrontować ze słabością i ujrzeć swe prawdziwe możliwości56.

Droga do tego stanu nie jest prosta, ale z perspektywy czasu okazuje się, że wszelkie trudności, błądzenie, a nawet spotkania z przeróżnymi istotami i sytu- acjami były konieczne do osiągnięcia upragnionego celu. W większości opowieści, kiedy bohater jest już gotowy do akcji, wyrusza do miejsca, które jest kluczowe dla całej opowieści – jest to miejsce, gdzie ma się do- konać najważniejsze wydarzenie, a więc np. zdobycie skarbu cennego materialnie lub duchowo (jak Święty Graal), wyratowanie ukochanej albo zabicie potwora. Często znajduje się ono pod ziemią, jest niebezpieczne, czai się tam wiele puła- pek, a cenna rzecz lub osoba są pilnie strzeżone57. Jest to w życiu bohatera niezwykle dramatyczny moment, w którym staje on oko w oko z największym niebezpieczeństwem. Dla osób stojących z boku jest to chwila mocnego identyfikowania się z nim, ale również moment grozy i zwąt- pienia. Dopiero triumfalne ponowne ukazanie się herosa uzmysławia wszystkim, że wszystko zakończyło się pomyślnie, a poczucie radości płynące z tego faktu jest obecnie tym silniejsze, im większa przedtem była obawa przed tragicznym końcem bohatera. Zwycięska batalia oznacza, że bohater wypełnił upragniony cel wyprawy, a więc zdobył magiczny przedmiot, który pomoże załagodzić jakieś konflikty, eliksir, mogący uratować jego lud, bądź też kobietę, którą uratował z opresji i któ- ra zostaje jego małżonką. Niekiedy owym skarbem jest jedynie nabyta w wyniku eskapady wiedza, mogąca w jakiś sposób przysłużyć się ludowi, z którego pocho- dzi bohater. Nie oznacza to bynajmniej końca opowieści, albowiem droga powrotna hero- sa również nie jest łatwa. Na tym etapie mamy zazwyczaj do czynienia z drama- tycznym pościgiem złych sił, które czynią wszystko, co w ich mocy, aby odzyskać utracony skarb. Jeśli zaczerpniemy przykład z kultury popularnej, to taki pościg

55 Gwiezdne Wojny. 56 Ł. Trzciński, Mit, s. 265. 57 Ch. Vogler, A Practical Guide. 136 Rozdział czwarty. Bohater miał miejsce w przypadku Luke’a Skywalkera, który uciekał w towarzystwie Księż- niczki Lei i swoich przyjaciół z Gwiazdy Śmierci w przywoływanym już filmie Gwiezdne Wojny, którego sukcesu należy niewątpliwie upatrywać w wyrazistym ukazaniu walki dobra ze złem i w odwołaniu się do mitów58. Najczęściej w pogo- ni uczestniczą siły mroków, jednakże pościg podejmują również często bogowie, z którymi bohater nie jest pojednany, lub wręcz ojciec bohatera, z którym znajduje się on w konflikcie. Doświadczenie pomaga bohaterowi wyjść zwycięsko z pełnej zagrożeń i często skrajnie niebezpiecznej ucieczki59. Jako zwycięzca, wzmocniony pomyślnym przebiegiem wydarzeń, wkracza więc z powrotem do świata, który uprzednio opuścił60. Jest to przykład omawianego przez wspomnianych w po- przednich rozdziałach van Gennepa i Turnera zjawiska o nazwie reaggregation, czyli ponownego dołączenia do grupy po okresie nieobecności. Bohater patrzy na swoich braci z dobrocią i współczuciem, postrzegając obecnie ich życie już z nieco innej perspektywy, gdyż poczuwa się do odpowiedzialności za swój lud61. Jednocześnie przynosi coś cennego, na co czekano z utęsknieniem, co powinno dać wymierne korzyści. Witany jest więc entuzjastycznie i z honorami. To, czego dokonał, przynosi mu uznanie, często dożywotnie i pośmiertne; w tym drugim przypadku jego żywotność jest utrzymywana za sprawą rytuału. Przedstawiony w zarysie schemat, w wielu wariantach i z pewnymi modyfika- cjami, jest powielany we współczesnych utworach literackich. Mające charakter symboliczny postacie zastępuje się często ich nowoczesnymi odpowiednikami, tak więc starym mędrcem może być nauczyciel lub lekarz, a nie jak poprzed- nio czarownik albo szaman. Z kolei opisywane w dawnych mitach miejsca, takie jak strzegące tajemnicy jaskinie czy labirynty, zostają zastąpione przez miejsca współczesne (np. miasto ze swoimi zakamarkami i wąwozami ulic); niemniej jed- nak jest to modelowy i ponadczasowy scenariusz, zadziwiający siłą oddziaływa- nia i nic nietracący na aktualności. Jest on niezwykle ważny dla naszej pracy, gdyż spróbujemy niebawem odnieść go do postaci sportowca. Heroiczne opowieści od wieków poruszają ludzi – są dla nich przedmiotem doświadczenia, rozważań i wspomnień, przekazują wiedzę życiową, pewne zło- żone prawdy. Choć zdefiniowanie różnych form opowieści jest niełatwe, istnieją między nimi uderzające podobieństwa. Jednym z najczęstszych typów opowieści są właśnie te opiewające wyprawę bohaterską62. Wyprawę bohatera można traktować jako swego rodzaju rytuał przejścia. Występujące po drodze przeszkody, które musi on pokonać, nie tylko umacniają

58 Gwiezdne Wojny. 59 J. Campbell, Bohater, s. 148–173. 60 Ch. Vogler, A Practical Guide. 61 Jak stwierdził Bob Dylan, „Bohater to ktoś, kto rozumie zakres odpowiedzialności, jaka na nim ciąży”; http://www.quotationspage.com/search.php3?homesearch=hero&page=2 (1.03.2009). 62 W. Burkert, Stwarzanie świętości, tłum. L. Trzcionkowski, Homini, Kraków 2006, s. 85. Droga bohatera – mit bohaterski 137 charakter bohatera, lecz także mają służyć pomocą w odnalezieniu przez niego finalnej tożsamości, prawdziwego wymiaru jego egzystencji, czemu ma ostatecz- nie służyć jego wędrówka. Na wyższej płaszczyźnie zazwyczaj kwestią jest też od- nalezienie tożsamości i uzyskanie spełnienia przez całe społeczeństwo za sprawą swego wysłannika – bohatera, którego czyny są potem przypominane poprzez jednoczący wszystkich rytuał63. Historia wyprawy stanowi opis tej drogi, a po- szczególne wydarzenia są punktami orientacyjnymi na mapie, dostarczającymi wskazówek osobom, które chciałyby tę drogę powtórzyć – fizycznie lub w wy- obraźni. Za przykład takiego rytuału można uznać praktykę drogi krzyżowej, gdy wierni przy kolejnych stacjach Męki Pańskiej odtwarzają kolejny etap cierpienia bohatera-Odkupiciela. A zatem „bohaterskie czyny herosa ustanawiają dla od- biorcy mitu symboliczną przestrzeń rytualną, w którą może się zanurzyć ten, kto chciałby uczestniczyć w bohaterskich osiągnięciach”64. Droga, jaką odbywa bohater aż do upragnionego celu, jest dla członków jego społeczności, pragnących wyzwolenia i szczęścia, niedościgłym wzorcem, a od- bywający podróż heros staje się niedoścignionym mistrzem należącym do obu światów65. Mit bohaterskiej wędrówki stanowi zatem archetyp drogi życia dla za- sadniczej większości ludzi, skąd bierze się jego uniwersalność. Jest bliski ludziom dzięki temu, że obfituje w całą masę wydarzeń, zarówno smutnych, jak i rados- nych, przez co staje się doświadczeniem osobistym i rzutującym na przyszłość jednostki, która się z nim utożsamia. Warto tu zwrócić uwagę, że u podstaw żywotności mitów bohaterskich leży niezmiennie od wieków głęboko zakorzenione w każdym człowieku pragnienie szczęścia. Z całą pewnością definicja szczęścia per se jest kwestią indywidualną, zarówno dla jednostek, jak i całych kultur, ale samo owo pragnienie, choć może obejmować różne rzeczy, jest niezaprzeczalne. Aspiracja do pokonania własnych problemów i słabości oraz zrobienia wszystkiego, co daje nadzieję na osiągnięcie szczęścia, przybiera formę podążania za kimś, komu się to udało i kto tym samym wskazał drogę (zwykle krętą i wyboistą) dla potomnych. Postać herosa, angażując również sferę emocji, pozwala człowiekowi zdać sobie sprawę z tkwiącego w nim potencjału – czasem ogromnego, ale będącego gdzieś w ukryciu – z którego istnienia nie do końca zdaje sobie sprawę. Bohater mityczny – ów niedościgniony ideał, mający zwykle swój ziemski odpowiednik w postaci nauczyciela, mistrza, guru posiadającego pewne jego cechy – czerpiąc z mocy transcendencji, staje się autorytetem stwarzającym motywację do działa- nia i realizowania swoich pragnień, przede wszystkim do osiągnięcia szczęścia66. Mit bohaterski, którego struktura nie zmienia się od wieków, choć ewoluują jego

63 Ł. Trzciński, Mit, s. 154. 64 Ibidem, s. 155. 65 J. Campbell, Bohater, s. 173–178. 66 Ł. Trzciński, Mit, s. 199. 138 Rozdział czwarty. Bohater zewnętrzne formy, trwa i wciąż stanowi niewysychające źródło inspiracji dla czło- wieka poszukującego szczęścia i walczącego ze złem. Zło to zaburzenie pewnej równowagi pomiędzy elementami składającymi się na całość wszechświata, służącej stabilności całego systemu, a naprawienie tego zła to przywrócenie pierwotnej harmonii. Oznacza ono konieczność walki, jaką podejmują wybitne jednostki. Zło, które należy pokonać, kumuluje się na drodze do celu, przyjmując postać licznych przeszkód, mających zniszczyć śmiałka lub odwieść go od powziętego postanowienia. Możliwy do akceptacji jest prowadzą- cy do wyzdrowienia ból, cierpienie – niezbędna ofiara, która prowadzi do szczę- ścia. Zło poddaje bohatera próbie, uczy go wybierania odpowiednich rozwiązań, przez co daje mu mądrość; zazwyczaj też ponosi klęskę za sprawą czynów do- brych, sprawiedliwych i mężnych bohaterów. Bohater jest więc „kimś, kto w naj- wyższym stopniu spełnia funkcję »regulatora« – pośrednika i ideału dla świata leczącego się z choroby utraty pierwotnej harmonii”67. Należy tu wszakże zaznaczyć, że heros nie uosabia wątku, jaki często wy- stępuje w literaturze akcji, mianowicie nie jest on prawie nigdy mścicielem kierującym się osobistymi względami i poczuciem ziemskiej sprawiedliwości, wymierzanej krzywdzicielom na zasadzie odwetu. Choć jego działania mają na celu przywrócenie sprawiedliwości i harmonii między ludźmi i światem, sprawiedliwość dokonuje się niejako sama przez się, za sprawą sfery transcen- dentnej, z którą bohater wszedł w kontakt68. Bohater przebywa więc w innym świecie: nie żywiąc nienawiści i uprzedzeń, patrzy na pozostawionych za sobą bliskich jak na ludzi nie do końca znających sens swej egzystencji, pogrążo- nych w iluzji, która jest jedynym znanym im sposobem życia, za co nie można ich winić. Odczuwa on zatem wobec nich współczucie, melancholię – to jest współczującą refleksję nad losami świata – i jest pełen miłosierdzia69. Cechy te często przekazuje jako jedną ze zdobyczy – mianowicie przesłanie etyczne – jakie przynosi z wyprawy swoim bliskim. Podróż ta w niektórych religiach, np. w hinduizmie, przybiera formę mentalnej ucieczki od dotychczasowych uwa- runkowań i ograniczeń, a śmierć starej osobowości prowadzi do wyzwolenia. Bohaterski trud oznacza więc w tym przypadku unicestwienie wcześniejszych złudzeń, a zachowanie herosa jest w najwyższym stopniu etyczne – nakiero- wane na nieszkodzenie innym, co najdobitniej egzemplifikuje zasada ahinsy, czyli występujący w wierzeniach hinduskich zakaz krzywdzenia ludzi, zwierząt i wszystkich istot żyjących70. Podobną ścieżkę duchowego rozwoju prezentuje buddyzm. Postuluje on cał- kowitą destrukcję poczucia „ja”, oczyszczenie się z iluzji, oświecenie, rozbudzenie

67 Ibidem, s. 167. 68 J. Campbell, Bohater, s. 254–257. 69 Ł. Trzciński, Mit, s. 180. 70 Ahinsa, w: Mały słownik religioznawczy, s. 16. Droga bohatera – mit bohaterski 139 w sobie współczucia i osiągnięcie stanu będącego poza cierpieniem – nirwany. Egzystencja niesie ze sobą nieuniknione cierpienie, które wynika z rozłąki z tym, co przyjemne i połączenia z tym, co bolesne. Ból egzystencji wynika z faktu, że wszystko, co istnieje, przemija. Nirwana to „całkowite ustanie bytu indywidu- alnego”, „uwolnienie się od trzech wad kardynalnych, tj. nienawiści, pożądania i omamu, już w tym życiu, i osiągnięcie w chwili śmierci takiego stanu, w którym wszystkie czynniki składające się na osobowość, ulegają zniszczeniu, a powstanie nowych jest niemożliwe”71. Tak więc wyzbycie się pragnienia uciech oraz usta- wiczne stawanie się lepszym wiedzie do pokonania cierpienia72. Sfera etyki jest równie ważna w taoizmie – chińskim systemie światopoglą- dowo-religijnym, którego centralnym pojęciem jest tao – ogólna zasada biegu i ładu przyrody oraz społeczeństwa. Drugim hasłem jest cnota rozumiana jako manifestacja tao w poszczególnych jednostkach. Według taoizmu, bardzo waż- ną zasadą postępowania ludzkiego jest uległość, która nie oznacza „nic nie ro- bienia”, ale dostosowanie się do tao, odrzucenie zabiegów i pragnień sprzecz- nych z biegiem przyrody. Ważna jest intelektualno-kontemplacyjna postawa człowieka, poczucie zdrowia fizycznego i umysłowego, niezabieganie o rzeczy, których i tak nie można osiągnąć, lub które osiąga się tylko na chwilę, gdyż nie są one wynikiem działania tao73. Niezależnie od kultury, w której został wykreowany, bohater – choć w pew- nych momentach swojej, często dramatycznej i pełnej sytuacji granicznych, drogi może porzucić dotychczasowe zasady etyki – zauważa, co jest w życiu naprawdę istotne i uzyskuje jasne przesłanie, którym jest stosowanie uniwer- salnych zasad etycznych. Jest on więc dla swojego ludu wzorem moralności74. Co ważne, postępuje on słusznie zarówno przy podejmowaniu ważnych decyzji podczas swej wyprawy, jak również nie lekceważąc drobnych epizodów, które mogą rzutować w sposób istotny na dalszy ciąg owej wędrówki. Często więc osiąga sukces, ponieważ wcześniej nie zlekceważył z pozoru nieistotnego zda- rzenia, które na pierwszy rzut oka nie ma związku z drogą, którą przebywa. Jest więc przewidujący i roztropny; będąc powołanym do bycia pośrednikiem na- prawiającym świat, wprowadzającym zasady sprawiedliwości i miłości, stanowi mikrokosmos w aspekcie ucieleśniania boskiej zasady życia, staje się eliksirem nieśmiertelności75. Niezmiernie ważną dla niniejszej pracy mityczną drogę odbywaną przez he- rosów sportu omówię w dalszej części pracy, starając się nawiązać do szerszego kontekstu i wyodrębnić w niej przywołane elementy klasycznego schematu.

71 Nirwana, w: ibidem, s. 303. 72 Buddyzm, w: ibidem, s. 66. 73 Tao, w: ibidem, s. 436–437. 74 Ł. Trzciński, Mit, s. 184. 75 Ibidem, s. 196. 140 Rozdział czwarty. Bohater

Historyczność modelowego bohatera

Z pewnością każdy człowiek często zastanawia się nad tym, czy dawni bohate- rowie, np. mitów greckich, którymi zajęliśmy się w poprzednim podrozdziale, to postacie, które istniały naprawdę, czy też jedynie wytwory wyobraźni. Wydaje się, że nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie. Lord Raglan dowodził, że tradycyjni bohaterowie to postacie fikcyjne, oto- czone kultem rytualnym na podstawie mitów, w których odegrały wiodące ro- le76. Zatem gdyby usunąć mity z nimi związane, niewiele by pozostało – żadnych historycznych zapisków, namacalnych efektów ich dokonań, jakie po sobie po- zostawili77. Wyraźnie oddzielił więc bohaterów mitycznych, co do których jego zdaniem nie ma żadnych podstaw, aby sądzić, że byli postaciami historycznymi, od bohaterów historycznych. Zauważył ponadto pewne interesujące charakterys- tyczne cechy herosów występujących w różnych mitach z różnych stron świata, np. to, że ich ojcowie to królowie lub bogowie, ich matki to damy dworu królew- skiego, niejasne są okoliczności ich poczęcia (przykładów dostarczają Mojżesz, Jezus – choć w tym drugim przypadku nie ma wątpliwości dla chrześcijan, że było to Niepokalane Poczęcie), że w momencie narodzin próbowano ich zgładzić (co było udziałem Edypa, Heraklesa, Jezusa), wskutek czego wychowywani byli w tajemnicy gdzieś w odległych częściach kraju. Ponieważ nie wspomina się o ich dzieciństwie, właściwa opowieść zaczyna się dopiero w momencie osiągnięcia przez nich dojrzałości, gdy wyruszają w podróż, podczas której walczą z dzikimi bestiami, potworami, smokami lub wrogimi władcami. W nagrodę pojmują cór- ki owych władców za żony lub sami zdobywają zaszczyty albo trony (Romulus, Sigurd, Król Artur). Jako władcy tworzą nowe prawo, po czym w wyniku zbiegów okoliczności popadają w niełaskę u bogów i tracą władzę, giną, zwykle w tajem- niczych okolicznościach. Losy ich zwłok często nie są znane, mają zatem kilka rzekomych miejsc pochówku, otaczanych kultem (jak Robin Hood)78. Lord Raglan przekonywał, że są to zdarzenia nietypowe dla prawdziwych his- torycznych władców. Bohater jest więc mitycznym bogiem, a bóg jest rytualnym bohaterem przebywającym nieskończenie swą drogę79. Warto jednakże zauważyć, że niektórzy badacze, np. Eliade, doszukują się his- toryczności pewnych herosów, zakładając, że były to postacie istniejące kiedyś na- prawdę, a jedynie poddane „zmitologizowaniu”. Bohaterowie, których czyny zo- stały udokumentowane na kartach historii, zdaniem rumuńskiego religioznawcy zostawali przenoszeni przez ludzi z rzeczywistości historycznej w przestrzeń mi-

76 Lord Raglan, The Hero, s. 173. 77 Ibidem, s. 196–197. 78 Ibidem, s. 174–175. 79 Ibidem, s. 203. Historyczność modelowego bohatera 141 tyczną, a ich biografię układano od nowa według norm mitycznych. Proces prze- miany w mitycznych bohaterów i odarcia wydarzenia z wszelkiej autentyczności historycznej trwa nieraz 200 lub 300 lat; przez ten okres pamięć ludowa zacho- wuje wspomnienie wydarzenia historycznego, później zaś włączane jest ono do działań mitycznych (przykłady podawane przez Eliade to Bogdan z Gozon, Wiel- ki Mistrz Kawalerów Świętego Jana na Rodos czy Marko Krajlevic, protagonista epopei jugosłowiańskiej; są oni kreowani na podobieństwo bohaterów z dawnych mitów80). A zatem nie ma pewności, że koncepcja Raglana jest słuszna. Jako modelowy przykład raglanowskiego herosa, Fishwick podał bohatera swoich czasów, amerykańskiego prezydenta Johna F. Kennedy’ego81. Co ciekawe, tylko nieliczni z panteonu amerykańskich przywódców – przy czym w wielu przy- padkach wciąż brak jednomyślności – są przez rodaków uznawani za bohaterów, np.: Andrew Jackson jako twardy wojownik, gdyż Amerykanie zawsze darzyli es- tymą bohaterów wojennych; Jerzy Waszyngton, reprezentujący typ zrównoważo- nego arystokraty; Abraham Lincoln jako ludowładca, wyzwoliciel niewolników i zbawiciel Unii82; wreszcie uznawany za wybawiciela narodu w czasach kryzy- su, wybierany aż czterokrotnie Franklin Delano Roosevelt. Ten ostatni, zdaniem Wectera, uznał swoją epokę za czas kryzysu, okres walki dobra ze złem i widział siebie jako kogoś wypełniającego przeznaczenie. Był więc bohaterem dla samego siebie, po czym stał się nim dla innych, zyskując uwielbienie83. John F. Kennedy posiadał zdaniem Fishwicka najwięcej cech klasycznego bo- hatera – jego ojciec był ambasadorem przy Dworze Świętego Jakuba (The Court of St. James), czyli ambasadorem w Wielkiej Brytanii; on sam otrzymał dobre wykształcenie na uniwersytecie Harvarda, następnie wyjechał, aby walczyć z Ja- pończykami. Po krwawej walce, gdy jako dowódca staranowanego przez nieprzy- jaciela kutra torpedowego wykazał się wytrwałością oraz odniósł kontuzję, któ- rej skutki odczuwał przez całe życie, powrócił i poślubił piękną młodą kobietę, odziedziczył królestwo ojca (polityka), objął władzę, pokonując rywala (Nixon), rządził, ustanawiając nowe prawo. Po nagłej stracie popularności i w wyniku kry- zysu związanego z wydarzeniami w Zatoce Świń, zmarł w niewyjaśnionych do końca okolicznościach, został pochowany w atmosferze ogólnej wielkiej żałoby w świętym miejscu (Arlington), a obecnie ma wiele miejsc kultu (centra kultury, biblioteki itd.)84.

80 M. Eliade, Mit, s. 51–56. 81 M. Fishwick, The Hero, s. 11. 82 D. Wecter, The Hero in America, s. 245. 83 Ibidem, s. 445–475. 84 M. Fishwick, The Hero, s. 11–12. 142 Rozdział czwarty. Bohater

Bohaterowie kultury masowej

Ostatnia kategoria w klasyfikacji Fishwicka to idole pop, którym poświęcę wię- cej miejsca (np. zespół The Beatles, Bob Dylan) – gwiazdorzy, w których wpatrują się z uwagą miliony telewidzów, wzbudzający ogromne emocje, ustanawiający trendy, mający rzesze „wyznawców”. Do tej grupy należą także sportowcy, jako że sport jest zjawiskiem szczególnie ważnym w kulturze masowej. Dokładnie zagad- nienie to rozwinę w kolejnym rozdziale. Jest w bohaterach kultury masowej coś, co sprawia, że pociągają za sobą ludzi – „wyznawców”; można sądzić, że są to cechy takie jak unikalny styl, odwaga, za- miłowanie do ryzyka, nawet kosztem bycia w mniejszości (np. w przypadku ar- tystów „niszowych”, idących pod prąd, przeciwstawiających się odważnie ogólnie panującym trendom), silna wola, ambitne cele. Czasem bohaterowie łączą w sobie wszystkie te cechy, niekiedy tylko niektóre z nich. Owi herosi kultury masowej, w tym sportu, zostali „wyodrębnieni” przez Dwighta Macdonalda. Macdonald wyraźnie podzielił sztukę na „poważną” („wysoką”, wyrafino- waną, autentyczną) i „popularną” („niską”, niewyrafinowaną, będącą odpo- wiedzią na zapotrzebowanie mas, można by rzec sztuczną), do której zalicza się profesjonalny sport; niekiedy może być autentyczna, ale z reguły nosi zna- miona kiczu i skierowana jest na wykorzystanie często nieświadomych i apa- tycznych mas85. Głównymi środkami przekazu drugiego typu kultury są: radio, filmy, komiksy, opowieści detektywistyczne i science fiction oraz telewizja. Choć nazywana jest niekiedy kulturą popularną, Macdonald skłania się bardziej ku nazwie kultura masowa, gdyż jest ona artykułem przeznaczonym do masowej konsumpcji, jak guma do żucia. Według niego wytwory wysokiej kultury są też niekiedy popular- ne, ale są to rzadkie przypadki; jako przykład podał Charlesa Dickensa. Początki masowej kultury nie są całkiem znane. Macdonald zauważył, że na początku XIX wieku demokracja i powszechne wykształcenie złamały monopol klas wyższych na kulturę. Spełnianie kulturalnych potrzeb zbudzonych ze snu mas stało się przynoszącym zyski biznesem, a rozwój techniki umożliwił tanią produkcję książek, czasopism, obrazów, muzyki. Powstały nowe media, jak te- lewizja i filmy, nakierowane na masowego odbiorcę, które zrewolucjonizowały kulturę i sztukę, i które wciąż mają ogromną moc oddziaływania. Amerykański badacz stwierdził, że „kultura masowa powstała jako i w pewnym sensie wciąż jest pasożytniczą rakową naroślą wyrosłą na kulturze wysokiej”86.

85 D. Macdonald, A Theory of Mass Culture, w: Mass Culture. The Popular Arts in America, red. B. Rosenberg, D. M. White, The Free Press, New York 1964, s. 59. 86 Ibidem. Bohaterowie kultury masowej 143

Macdonald zauważył, że kultura masowa jest w pewnym sensie kontynuacją sztuki ludowej będącej do rewolucji przemysłowej sztuką zwykłych ludzi, ale wi- dział też różnice pomiędzy nimi. Mianowicie

[...] sztuka ludowa wyrasta z dołu, jest spontaniczną, autochtoniczną ekspresją ludzi kształtowaną przez nich samych, bez udziału sztuki wysokiej, tworzoną, aby zaspo- kajać własne potrzeby, podczas gdy kultura masowa idzie z góry, jest kreowana przez specjalistów wynajętych przez biznesmenów, a widownią są pasywni konsumenci, któ- rych wybór ogranicza się do: kupować czy nie kupować87.

Sztuka ludowa (można to odnieść także do sportów ludowych) miała swo- ją szczególną jakość, kultura masowa natomiast „jest w najlepszym razie wul- garnym odbiciem kultury wysokiej”88. Oprócz tego kultura masowa może być według Macdonalda czymś dobrym tylko na samym początku, zanim wkroczą eksperci, analitycy rynku, biznesmeni i poddadzą ją obróbce – wówczas, na po- czątku, produkty kultury masowej mają pewne cechy prawdziwej sztuki ludowej. Niestety, twórcy stuki ludowej często nie są w stanie bronić się przed presją kul- tury masowej89. Sztuka masowa nie tyle zaspokaja potrzeby mas, ile je eksploatuje i to nie tylko w sensie finansowym, lecz także politycznym. W takim przypadku kultura maso- wa staje się bardziej tubą propagandową władz (jak np. w dawnym ZSRR), a nie rozrywką. Sztuka ludowa była małym zamkniętym światem zwykłych ludzi, od- grodzonym od świata ich panów – świata wysokiej kultury. Kultura masowa zda- niem Macdonalda mur ten zburzyła. To, co teraz obserwujemy, to walka kultury wysokiej z masową, której stawką jest uniknięcie groźby wchłonięcia tej pierwszej przez drugą. Wszechobecność, łatwość dostępu i łatwość konsumpcji, dynamizm kultury popularnej sprawiają, że zagraża ona kulturze poważnej. Kultura masowa produkuje kulturę zhomogenizowaną. Nie tworzy się więc warstwa śmietanki na mleku, wszystko jest wymieszane. W sposób demokratycz- ny, bez dyskryminacji, wszystko stanowi produkt do zemlenia i wszystko zosta- je dokładnie zmielone. Jako przykład Macdonald podał czasopismo „Life”, gdzie wszystko jest zhomogenizowane, wszelkie możliwe tematy sąsiadują ze sobą90. Są różne podejścia do zjawiska masowości. Część badaczy, konserwatyści, jak np. Ortega y Gasset, widzą masy jako nośnik taniości oraz wulgarności i postulują odbudowanie dawnego muru oddzielającego masy od arystokracji, a tym samym przywrócenie kontroli mas przez arystokrację. Z kolei liberałowie uznają masy za wewnętrznie zdrowe, lecz upośledzone za sprawą kiczu, którym są zasypywane; gdyby więc oferowano im rozrywkę na wyższym poziomie, sytuacja wyglądała-

87 Ibidem, s. 60. 88 Ibidem, s. 61. 89 Ibidem, s. 72. 90 Ibidem, s. 60–62. 144 Rozdział czwarty. Bohater by lepiej. Tak stwierdził np. Gilbert Seldes w swojej pracy The Great Audience91, obwiniając twórców kiczu, rzekomo niedoceniających publiczności, i intelektu- alistów, którzy nie współpracują z telewizją, radiem i kinem, a także publiczność, która wykazuje bierność i nie nalega na polepszenie jakości produktów kultury masowej. Macdonald odrzucił oba te sposoby postrzegania mas, twierdząc, że kultura masowa nie jest, jak one fałszywie zakładają, ekspresją ludu, jak sztuka ludowa, lecz ekspresją mas, a więc czymś całkowicie innym. Podkreślił, że masy, w przeciwieństwie do społeczności, są jedynie zbiorem pojedynczych ludzkich atomów niepowiązanych ze sobą; są, jak to ujął David Riesman w tytule swo- jej książki, „samotnym tłumem”92. Społeczeństwo zaś jest „grupą jednostek złą- czonych ze sobą wspólnymi zainteresowaniami, pracą, tradycjami, wartościami i sentymentami; czymś na kształt rodziny, w której każdy członek ma specjalne miejsce i funkcję”93. Macdonald pesymistycznie postrzegał zarówno przyszłość kultury wysokiej, często słabej, atakowanej wściekle przez kulturę popularną, jak i kultury maso- wej, która nie miała doświadczyć jego zdaniem podwyższenia standardów swoich produktów, a nawet, jak twierdził, „będziemy mieć szczęście, jeśli [kultura maso- wa] się nie pogorszy”94. Kultura wysoka próbowała bronić się przed zalewem kultury popularnej na dwa sposoby: akademizmem będącym próbą rywalizowania poprzez imitację oraz awangardą, czyli wycofaniem się z rywalizacji. Macdonald uznał tę drugą próbę za w pewnym stopniu udaną, pozwalającą odgrodzić pewną przestrzeń, gdzie poważni artyści mogli funkcjonować (m.in. Arthur Rimbaud, James Joy- ce, Igor Strawińsky i Pablo Picasso), niemniej jednak tylko do lat trzydziestych XX wieku. Późniejsze smutne wydarzenia tego stulecia oraz zamazanie granic między akademizmem, awangardą i kulturą masową, jak również ich przemie- szanie, sprawiły, że człowiek utknął na mieliźnie, z której nie może się wydostać. Owo wymieszanie nie wynika z podniesienia się poziomu kultury popularnej, ale z korupcji kultury wysokiej. „Nie ma nic bardziej wulgarnego niż wyrafinowany kicz” – za przykład Macdonald podał pisarkę Dorothy M. Sayers, zestawiając ją z Arthurem Conan Doyle’em95. Macdonald zauważył również obniżenie statusu współczesnego bohatera, któ- ry nie jest kimś poważnym, gdyż jego rolę odgrywali przeważnie „idole konsump- cji”, za to coraz mniej jest tu prawdziwych liderów, z których ludzkość mogłaby czerpać korzyści, to bardziej herosi są nastawieni na czerpanie korzyści96.

91 G. Seldes, The Great Audience, Viking Press, New York 1950. 92 D. Riesman, The Lonely Crowd, Yale University Press, New Haven, 1961. 93 D. Macdonald, A Theory, s. 69–70. 94 Ibidem, s. 72. 95 Ibidem, s. 63–64. 96 Ibidem, s. 66–68. Bohaterowie kultury masowej 145

Podział nakreślony przez Macdonalda ma w różnych formach kontynuację w analizach kolejnych krytyków sztuki i wydaje się wciąż aktualny. Jak stwierdził Denys Thompson, „Nasza bogata narodowa kultura jest zastępowana przez wy- twór syntetyczny, który gloryfikuje cywilizację nakierowaną na konsumpcję samą w sobie”97. Choć nie można nie zgodzić się z przytoczonymi opiniami, kultura masowa obecnej doby, ze względu na swą ogólnodostępność, wszechobecność i globaliza- cję, a także rozwój techniki, zmieniła nasze wyobrażenie o bohaterach i sprawiła, że zaroiło się od słynnych postaci, które często aspirują do miana bohaterów. Są to kochani przez kibiców, wznoszący się ponad poziomy sportowcy, a także artyści, politycy, ludzie nauki. Może to być przyczyną zamieszania w odbiorze kultury masowej, gdyż jej konsument, bombardowany z ekranu telewizora lub ze stron gazet tłumem barwnych postaci, musi z niego wyłowić jednostki godne uwagi, co jest tym trudniejsze, że często promowane są jednostki przeciętne kosztem wybitnych. Praktyka taka ma miejsce np. w przypadku przyznawania wszelkiego rodzaju nagród, zwłaszcza w branży muzycznej. W plebiscytach sportowych zaś często faworyzowani są piłkarze, nawet jeśli niczego szczególnie wielkiego nie dokonali, a odbywa się to kosztem wielkich sportowców reprezentujących inne, mniej popularne dyscypliny. Przy tej okazji należy odnotować zwrócenie uwagi przez Daniela J. Boorstina na różnicę pomiędzy dawnym bohaterem a bohaterem kultury masowej – tzw. celebrity (słowo, dla którego ukuto polski odpowiednik „celebryta”, pochodzi od łacińskiego celebritas – „mnóstwo”, „tłum” lub „sława”), czyli osobą sławną, którą umieścił on jednak nieco niżej w hierarchii wartości98. Według Boorstina nasze postrzeganie bohaterów zmieniło się od, jak ją okre- ślił, rewolucji graficznej w XIX wieku. Mniej więcej do tego momentu sława szła w parze z wielkością i przychodziła stopniowo, powoli. Potem zaś zaczęła jedy- nie oznaczać bycie dobrze znanym (jak stwierdził Boorstin, celebrity „to osoba, która jest znana z tego, że jest znana”99), niekoniecznie dzięki wielkim dokona- niom. W dodatku, za sprawą coraz liczniejszych mass mediów sławę można było osiągnąć szybko, co dokonywało się na coraz większą skalę, przekształcając się następnie w proces sztucznej produkcji sław, zaspokajającej tkwiące w nas pra- gnienie czczenia ludzi wielkich. Owi szybko kreowani celebrities – w tym także ludzie sportu, popularni, ale nie zawsze zasłużenie – tworzeni są przez osoby, które chętnie o nich czytają, lubią ich oglądać w telewizji, kupują ich nagrania i rozmawiają o nich. Bardzo często celebrities są to ludzie rozrywki i sportu, jed- nakże praktycznie celebrytą może zostać każdy, kto tylko dostanie się do mediów

97 D. Thompson, Discrimination and Popular Culture, Penguin, London 1964, s. 21. 98 D. J. Boorstin, The Image. A Guide to Pseudo-Events in America, Atheneum, New York 1972, s. 57– 58. 99 Ibidem, s. 57. 146 Rozdział czwarty. Bohater i komu uda się tam przez chwilę pozostać100. To, że każdy może być sławny, za- uważyła też ikona pop artu Andy Warhol w słynnym stwierdzeniu: „Każdy będzie sławny przez 15 minut”101. Bohater zdaje egzamin czasu, jest wciąż „żywy”, mimo faktu, że zmieniają się pokolenia, jego heroiczne czyny są wciąż ważne, natomiast sławna osoba (celebrity) jest zawsze tymczasowa. „Bohater jest stworzony przez folklor, świę- te księgi i książki historyczne, sławna osoba jest stworzona przez plotki, opinię publiczną, magazyny, gazety i efemeryczne wizerunki z ekranu kinowego i te- lewizyjnego”102. Co należy szczególnie podkreślić, „Upływ czasu, który tworzy i ustanawia bo- hatera, niszczy osobę sławną. Jeden jest tworzony, drugi niszczony przez powta- rzanie”103. Sławna osoba jest więc niszczona przez rozgłos, gdyż sława po pewnym czasie gaśnie, następuje utrata popularności, zapomnienie, wreszcie powrót do anonimowości. Nie dzieje się to w połączeniu z jakimiś tragicznymi konsekwen- cjami, jak to miało miejsce w przypadku bohaterów z odległej przeszłości, lecz jest to jakby naturalna kolej rzeczy. Jedną z podstawowych różnic między praw- dziwym bohaterem a sławnym osobnikiem jest więc zdaniem Boorstina to, że ten pierwszy jest nieśmiertelny, ten drugi zaś już za życia może stać się passé, a rozgłos, który zyskał dzięki opinii publicznej i który przyniósł mu sławę, może szybko zniknąć, tym bardziej, że obecna wielość mediów powoduje, iż szybko wykreowane nowe celebrities mogą szybciej usuwać w cień sławne do niedawna postacie104. Kolejną ważną różnicą podkreślaną przez Boorstina jest fakt, że bohaterowie są ważni za sprawą swoich cnót, wspaniałych cech charakteru, podczas gdy oso- by sławne dzięki pewnym trywialnym cechom, często zewnętrznym, jak np. ge- sty, język, głos, uśmiech. „Bohatera wyróżniały jego osiągnięcia; sławną osobę jej wizerunek lub znak firmowy. Bohater sam siebie tworzył; sławna osoba jest tworzona przez media. Bohater był wielkim człowiekiem; sławna osoba to wielkie nazwisko”105. Celebrities różnią się między sobą jedynie drobiazgami, tworząc grupę po- dobnych osób. Mimo wszystko osoby sławne przyćmiewają blask dawnych bo- haterów, jako że są bardziej aktualne (bohaterowie zatem nieco niemodni, prze- starzali), mają dobrą reklamę, agentów reklamowych i po prostu jest ich więcej, jesteśmy nimi wręcz zasypywani. Dlatego ktoś, kto dokonuje naprawdę boha- terskich czynów, jest zdaniem Boorstina degradowany do roli celebrity, jak pilot

100 Ibidem, s. 58–60. 101 Cyt. za: Brainy Quote, http://www.brainyquote.com/quotes/quotes/a /andywarhol109905.html (1.03.2009). 102 D. J. Boorstin, The Image, s. 63. 103 Ibidem. 104 Ibidem, s. 63–64. 105 Ibidem, s. 61. Bohaterowie kultury masowej 147

Charles A. Lindbergh, co w konsekwencji rzuca cień na jego bohaterski czyn, który za sprawą późniejszych plotek, szumu medialnego i skandali traci wartość. Prawdziwi herosi zaś często pozostają niezauważeni i anonimowi106. Jakkolwiekby oceniać osoby sławne (celebrities), choć jest sporną kwestią czy dorównują oni dawnym monumentalnym bohaterom ludzkości, dla wielu ludzi mogą być postaciami niewątpliwie wielkimi. Deprecjonowanie zatem np. bohate- rów sportu może być niekiedy dyskusyjne. Dla niejednego Polaka prawdziwymi bohaterami narodowymi byli i są przecież np. bohaterowie z Wembley z 1973 roku – i strzelec bramki . Podobnie ma się rzecz z muzykami należącymi do kultury masowej, np. z członkami grupy The Beatles, którzy przez wielu są uważani za ludzi autentycz- nie wielkich. Brytyjski zespół z użyciem prostych środków stworzył swój własny styl i zdobył uwielbienie na całym świecie107. Uwielbienie fanów (słowo pochodzi od słowa fanatyk, z łac. fanaticus, „oszalały”, przeniesione w XVII i XVIII wieku na ‘szał religijny’108) było i jest bezgraniczne: niemal jak w przypadku wszystkich czcicieli bohaterów przez wieki są oni w stanie się poświęcać, wydać wszystkie pieniądze, a nawet cierpieć dla swoich idoli109. Wielu wykonawców muzyki po- pularnej zyskało podobną adorację, choć nie sposób wymienić wszystkich – The Rolling Stones, Bob Dylan, w bliższych nam czasach Depeche Mode, The Cure czy U2 – zespoły, które wytworzyły swoiste subkultury bardzo wiernych i utoż- samiających się całkowicie ze swoimi idolami fanów, nawet poprzez charakterys- tyczny sposób ubierania się110. Tworzący w różnych okresach wybitni wykonawcy podkreślają zawsze, że muzyka, którą komponują, płynie z głębi ich serca, jest niezależna od panujących mód i zmian stylów, wydaje się więc, że największą siłą ich oddziaływania, oprócz talentu, jest także szczerość w ich twórczości. To po- zwoliło np. nowatorskim Beatlesom stać się zespołem nieśmiertelnym, choć wielu ówczesnych krytyków muzycznych sądziło, że ich popularność potrwa krótko111. Niepowtarzalni gwiazdorzy są wielbieni i pożądani, ale często samotni i nie- zrozumiani, jak to było w przypadku Marylin Monroe, która popełniła samobój- stwo, będąc u szczytu kariery. Słynne ikony popkultury obejmują cały panteon

106 Ibidem, s. 64–66. 107 G. Martin, M. Lewisohn, The Complete „Beatles” Chronicle, Bounty Books, London 1996, passim. 108 A. Brückner, Słownik etymologiczny języka polskiego, Wiedza Powszechna, Warszawa 1974, s. 117–118. 109 M. Fishwick, The Hero, s. 174–175. 110 J. Miller, Obnażeni. Prawdziwa historia Depeche Mode, tłum. N. Krakowska, InRock, Poznań 2005; J. Apter, Nigdy dość. Historia The Cure, tłum. K. Madeja, M. Mazurkiewicz, InRock, Poznań 2006; M. Wall, Bono. Święty i grzeszny, tłum. P. Kucharski, InRock, Poznań 2005. 111 Campbell podkreślał, że bohaterowie są często niedoceniani, stąd tak częsty w mitach motyw – bohater wychodzi z lasu ze złotem, a ono obraca się w popiół. Dar, który bohater przynosi światu, to czasem jakiś problem – świat nie chce go lub nie wie, co z nim zrobić. Cel, któremu w zamyśle miał służyć – tchnięcie życia w ruiny starego świata – nie zawsze jest osiągany. Zob. J. Campbell, Potęga mitu, s. 153–154. 148 Rozdział czwarty. Bohater postaci, których nie sposób wymienić, ale warto tu również wspomnieć o tak zna- nych aktorach jak Rudolph Valentino i Clark Gable – bożyszczach żeńskiej części publiczności we wcześniejszym okresie filmu. Co ciekawe, bohaterami kultury masowej nie muszą być jedynie żywi ludzie, gdyż do grona tego zaliczamy również postacie m.in. z komiksów, np. Myszkę Miki, wymyśloną przez Waltera Eliasa Disneya w 1927 roku. Ta animowana postać, choć nie była pierwszą stworzoną przez Disneya, odniosła największy niekwestionowany, spektakularny sukces. Jej wizerunek rozprzestrzenił się na całym świecie, w wielu krajach stając się główną ikoną kultury amerykańskiej. Choć nie była człowiekiem, a jedynie wytworem nauki i techniki, przynosiła ogromne zyski poprzez filmy, komiksy, a także liczne przedmioty z wizerunkiem słynnego gryzonia kupowane w milionach egzemplarzy, głównie za sprawą pragnących je mieć dzieci112. Na równi ze wspomnianą maksymalizacją zysków kultura masowa stworzyła także wzorzec człowieka szczęśliwego – bogatego, wyrafinowanego, wykazujące- go się dobrym smakiem hedonisty, cieszącego się powodzeniem, ale traktujące- go to z nutką znudzenia, bez nadmiernego entuzjazmu. Za sprawą magazynu, który wzorzec ów wypromował, zyskał on miano playboya. Wzorzec ów ma być spełnieniem marzeń pewnej części społeczeństwa. Playboy może osiągnąć status osoby słynnej pod warunkiem, że będzie ciągle nadążał za najnowszymi trenda- mi oraz – co najważniejsze – będzie w centrum uwagi: ma się o nim mówić i się z nim porównywać. Według Karen Armstrong w naszej, wydawałoby się nieheroicznej, epoce nadal szukamy bohaterów. Niemniej jednak w dawnych epokach mit herosa nie miał je- dynie dostarczać ikon do podziwiania, ale miał pomagać odkrywać tkwiące w lu- dziach zasoby heroizmu. Armstrong skłoniła się jednak ku stwierdzeniu, że w dzi- siejszych czasach jednostki mityczne, jak np. gwiazdy estrady, wywołują w nas tylko uczucie podziwu i biernej kontemplacji, a nie nakłaniają do naśladowania, zmienia- nia swego życia na lepsze lub wyrabiania sobie zdecydowanej postawy duchowej113. Robert Warshow, znany krytyk i znawca amerykańskiej kultury popularnej, również nie dostrzegał żadnej wielkości w kulturze popularnej, zdawał sobie wszakże sprawę z konieczności istnienia krytyki owej kultury, która dostrzeże jej wszechobecną i niepokojącą siłę przy jednoczesnym uświadamianiu wyższości sztuki poważnej114. Według niego najlepszym miejscem dla tej krytyki jest film jako najbardziej rozwinięta i absorbująca odbiorcę dziedzina kultury masowej, którą nazwał „nieślubnym dzieckiem sztuki”115. Istnienie „mniej wartościowej kultury” jest jednak nieuniknione:

112 http://en.wikipedia.org/wiki/Mickey_Mouse (1.03.2009). 113 K. Armstrong, Krótka historia mitu, s. 128. 114 R. Warshow, The Immediate Experience. Movies, Comics, Theatre and Other Aspects of Popular Culture, Atheneum, New York 1970, s. 24. 115 Ibidem, s. 27. Bohaterowie kultury masowej 149

Na drugim biegunie naszego społeczeństwa są ci, których wcale nie interesuje godna szacunku sztuka [...] gardzą Picassem [...] powieścią Kafki [...] są to czytelnicy tanich magazynów i komiksów, potencjalni niszczyciele książek, sponsorzy astrologów, zwo- lennicy obłąkanych sekt, beznadziejnie wyobcowani i stłamszeni, którzy nie podnie- cają się być może nawet Andym Hardym, a tylko Belą Lugosim, nawet nie Reader’s Digest, ale True Detective116.

Niekiedy jednak owa, jak Warshow ją nazwał, „lumpen kultura” przybie- ra formy niepozbawionej pewnej czystości i świeżości, mimo typowej dla niej powtarzalności. Jeśli chodzi o filmy, które jego zdaniem jako gatunek są pełne banału, jako wyjątek podał przykład obrazów z Charliem Chaplinem, szczegól- nie Monsieur Verdoux, w którym cudowna gra, pełna emocji, dwuznaczności, ironii pozwoliła mu nazwać Chaplina „jednym z nielicznych komediowych ge- niuszy, którzy zaszli tak daleko”117. Należy się z nim bezwzględnie zgodzić, gdyż jak stwierdził Marek Gołębiowski, „W historii kina amerykańskiego żadna inna osobowość nie zdobyła sobie takiej popularności jak Charles Chaplin – niepo- wtarzalny wykonawca”118, charakteryzujący się ogromną inwencją w wymyślaniu komicznych sytuacji119. Warshow potępił komiksy, w których wszechobecna przemoc redukuje całą kulturę do nieprzemyślanej anarchii, mające z tego względu zły wpływ na dzie- ci120. Surowemu osądowi poddał także filmy gangsterskie, które u źródeł skupiały się na przenikającej miejską Amerykę zbrodni, jako na przejawie choroby toczą- cej całe społeczeństwo121. Jego zdaniem były to obrazy gloryfikujące postać gang- stera – wyimaginowanego bohatera miasta, odrzucającego amerykanizm, silne- go, wyróżniającego się z tłumu, osiągającego sukces i w rezultacie ginącego. Jest więc – paradoksalnie dla kultury amerykańskiej – ukarany za swój sukces, nie zaś za bezprawne środki, które go do niego poprowadziły122. Tworząc taki wzo- rzec bohatera, filmy gangsterskie zdaniem Warshowa negatywnie oddziałują na widownię123. Drugim z najpopularniejszych typów bohatera ukazanego w amery- kańskim kinie – człowieka z rewolwerem – jest kowboj. Wprawdzie nie jest już on tak brutalny jak gangster, ale nadal jego persona osadzona jest na przemocy. Po- siada swój honor, ale zazwyczaj również reprezentuje „moralną dwuznaczność”, gdyż, mimo wszystko, zabija ludzi124.

116 Ibidem, s. 49. 117 Ibidem, s. 221. 118 M. Gołębiowski, Dzieje kultury, s. 340. 119 Ibidem, s. 341. 120 R. Warshow, The Immediate Experience, s. 84. 121 M. Gołębiowski, Dzieje kultury, s. 415. 122 R. Warshow, The Immediate Experience, s. 133. 123 Ibidem, s. 136. 124 Ibidem, s. 142. 150 Rozdział czwarty. Bohater

Wszystkie wymienione kategorie bohaterów kultury masowej stanowią nie- zwykle interesujące pole badań, niemniej jednak w niniejszej pracy kładę nacisk na inny typ herosa – bohatera sportu. Jak zauważył Zbigniew Krawczyk, „Sport – obok innych dziedzin twórczości masowej, np. filmu, piosenki, teatru – kreuje jedno- lub wielosezonowych gwiazdorów czy swoiste meteory – przedmiot za- interesowania, sympatii, ekscytacji, a często uwielbienia”125. Właśnie bohaterami sportu i utożsamianiem się z nimi kibiców zajmę się w kolejnym rozdziale.

125 Z. Krawczyk, Studia z filozofii i socjologii kultury fizycznej, Sport i Turystyka, Warszawa 1978, s. 81. Rozdział piąty Herosi sportu jako bohaterowie mitycznej podróży: kult bohaterów w kulturach polskiej i amerykańskiej

Sylwetka bohatera sportu

Bohaterowie zmagań sportowych to postacie w jakimś sensie wyjątkowe, dla których warto przyjść na stadion. Wręcz bogami kultury popularnej można na- zwać tych, których ich wyznawcy – kibice – kochają najbardziej, przy czym „Ido- lami dla zgromadzonych na stadionie widzów mogą być zarówno pojedynczy zawodnicy, jak i całe drużyny [...], ale także liderzy nieformalnych grup kibicow- skich” 1. Na początku rozdziału o bohaterach sportu warto przenieść się w daleką przeszłość, z której współczesny sport czerpie wiele wzorców. Przywołajmy tu przede wszystkim postać bohatera igrzysk starożytnej Grecji i średniowieczne- go rycerza. Zawody sportowe opisane zostały po raz pierwszy w Iliadzie i Odysei, naj- ważniejszych dziełach starożytnej greckiej kultury, poematach epicznych stwo- rzonych przez Homera na przełomie IX i VIII wieku p.n.e. Ukazał on w nich tam narodziny sportu i zwiastujące nadejście nowej epoki współzawodnictwo nieśmiertelnych bohaterów, stwarzając zarazem ideał człowieka, który przetrwał stulecia. Najdoskonalszy opis popisów sportowych znajdujemy we fragmencie Iliady przedstawiającym pogrzeb poległego w walce z Hektorem Patroklosa. Aby go uczcić, jego przyjaciel Achilles urządził zawody dla wojowników achajskich na równinie trojańskiej. Rywalizacja odbywała się w wielu dyscyplinach sportowych, a na zwycięzców czekały cenne nagrody: w najbardziej prestiżowej dyscyplinie, wyścigach rydwanów, pierwszą spośród licznych nagród była piękna branka. Po- zostałe zawody to: boks, zapasy, bieganie, rzucanie bryłą żelaza i strzelanie z łuku do gołębia. Mimo wszystkich kontrowersji, jakie wzbudza autentyczność opisu

1 T. Sahaj, Fani futbolowi, s. 102. 152 Rozdział piąty. Herosi sportu jako bohaterowie mitycznej podróży wojny trojańskiej, sprawność fizyczna i rywalizacja niewątpliwie zaczęły odgry- wać wielką rolę u Achajów już w XII wieku p.n.e.2 W Odysei zostały opisane zawody zorganizowane przez króla Feaków Alki- noosa, chcącego zademonstrować Odyseuszowi umiejętności swoich poddanych. Sprawność fizyczna była niezwykle ważna zarówno dla Achajów, jak i Feaków, o czym świadczy jedna z wypowiedzi bohatera Odysei Laodamasa: „[...] nie masz większej sławy dla mężczyzny nad sprawność nóg i rąk”3. Człowiek taki – szla- chetny, honorowy atleta, odważny, heroiczny i zawsze gotowy do zawodów, aby stać się godnym czci – stał się pierwowzorem sportowca-dżentelmena. Podczas igrzysk zatarciu ulegały różnice społeczne, a zwycięzca – pierwszy wśród rów- nych (primus inter pares) – gotów był do oddania życia za to, co piękne, aby za- pewnić sobie nieśmiertelność. Starożytni Grecy, dla których sport stał się jednym z ważnych środków pro- wadzących do celu – uzyskania harmonijnego rozwoju sprawności fizycznej i umysłowej, w którym to połączeniu upatrywano ideał doskonałego człowieka (platonistyczna idea kalokagatii4) – stworzyli ideał wychowania fizycznego. Szko- lono młodzież, która następnie występowała podczas uroczystości religijnych. Fizyczną edukacją zostali objęci wszyscy wolno urodzeni obywatele, co sprawiło, że takie wychowanie stało się demokratyczne. Popisy sprawności odbywały się regularnie, tworząc tzw. igrzyska, które wywarły ogromny wpływ wychowawczy na Greków i ich życie kulturalne; przyczyniły się także do obudzenia poczucia wspólnoty wśród Hellenów5. Najbardziej widowiskowe z igrzysk – te urządzane w Olimpii – oficjalnie za- częły się w 776 roku p.n.e. (jest to data pierwszych udokumentowanych histo- rycznie igrzysk olimpijskich, choć możliwe jest, że odbywały się już wcześniej) i trwały do 393 roku n.e.6 Było to zarówno święto sportu, kultury fizycznej oraz sztuki poświęconej sportowi, jak i wielkie spotkanie polityczne i handlowe, pod- czas którego ogłaszano olimpijski pokój, czyli wstrzymanie wszelkich działań wo- jennych i egzekucji. Obchodzone zawsze w lecie, trwały przez 5 dni i przyciągały ogromne rzesze uczestników z całego kraju. Brali w nich udział tylko mężczyźni, którzy wcześniej zaliczali pobyt w surowych obozach treningowych. Do zawodów dopuszczano jedynie zawodników o nieposzlakowanej czci, wolnych Greków, po obowiązkowej miesięcznej zaprawie, po złożeniu przysięgi, zaaprobowanych przez kolegium sędziów7. Zawody obejmowały wymagający wszechstronności i bardzo ceniony pięcio- bój (pentatlon). Składał się on z biegu, rzutu dyskiem, skoku w dal, rzutu oszcze-

2 Homer, Iliada, tłum. F. K. Dmochowski, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1974, s. 289–309. 3 Homer, Odyseja, tłum. J. Parandowski, Czytelnik, Warszawa 1972, s. 128–129. 4 W. Tatarkiewicz, Historia estetyki, t. 1: Estetyka Starożytności, Arkady, Warszawa 1998, s. 115–130. 5 J. Wolski, Historia Powszechna. Starożytność, PWN, Warszawa 1996, s. 128. 6 Polski Komitet Olimpijski, http://pkol.pl/pages/display/9569 (1.03.2009). 7 Kronika sportu, s. 36–37. Sylwetka bohatera sportu 153 pem, zapasów. Popularne były też: pięściarstwo (grecka widownia ceniła sobie silne wrażenia, lubując się w okrutnych zawodach – uprawiano boks z użyciem nabijanych ćwiekami owijaczy na ręce8) oraz wyścigi konne i rydwanów – te ostat- nie zwykle angażowały dużą liczbę wozów, miały spektakularny przebieg (karam- bole) i były dopingowane przez żywiołowo reagującą publiczność. Wszystkiemu towarzyszyły uroczyste przysięgi i wspólne procesje uczestników, widzów i władz do świątyni Zeusa oraz składanie ofiar – występy, jak w innych starożytnych cywilizacjach, przepajał więc duch religijny. W zawodach nie było podziału na kategorie wag, a jedynie na przedział wiekowy (seniorzy, juniorzy). Począwszy od 7 olimpiady zwycięzców dekorowano wieńcami ze świętych gałązek drzewa oliwnego, odciętych złotym nożem. Była to najwyższa honorowa nagroda, da- jąca szacunek i sławę. Po zakończeniu igrzysk zwycięzcy cieszyli się ogromnymi względami. Wśród radosnej wrzawy entuzjastycznie witano ich w rodzinnych miastach, czyniono honorowymi obywatelami, zwalniano z płacenia podatków, często zapewniano dożywotnie utrzymanie i bezpłatne usługi u wielu rzemieśl- ników (to ostatnie nie było pozbawione zapewne aspektów, jak byśmy powie- dzieli dziś, marketingowych). Wyczyny zwycięskich zawodników były inspiracją dla artystów, którzy uwieczniali ich w rzeźbie, stawiając im pomniki i opiewali ich wielkość w utworach literackich. Tak rodził się prawdziwy, czysty – i w wielu aspektach podobny do dzisiejszego – sport9. Co jest niezwykle ważne w kontekście niniejszej pracy, to fakt, że zawody w starożytnej Grecji, o czym już wzmiankowałem, obserwowali liczni widzowie, siedzący lub stojący wokół bieżni. Tworzyli oni grupy gromadzące się według miast i regionów, które zagrzewały do boju swoich sportowców. Jak opisała to Iwona Grys, „sportowcy byli gorąco dopingowani przez kibiców, rodzinę i przy- jaciół. Wznoszono na stadionie krótkie improwizowane okrzyki i zaśpiewy. Były to spontanicznie układane krótkie pieśni, określane mianem epinikionu”10. Po- nieważ rola kibica sportowego będzie stanowić ważną część niniejszej pracy, sta- rożytne początki zjawiska kibicowania wydają się być niezwykle istotne dla na- szych dalszych rozważań. Przejdźmy teraz do wieków średnich. Średniowiecznym bohaterem sporto- wym możemy nazwać rycerza biorącego udział w turniejach. Podczas wszelkich ważnych ceremonii koronacji, wjazdów królów do miast, uroczystości pasowa- nia na rycerzy oraz wesel odbywały się turnieje rycerskie11. Turnieje te, którym towarzyszyła oprawa widowiskowego i barwnego dworskiego ceremoniału oraz występów artystycznych, były zwykle znakomitymi spektaklami dostarczającymi widowni przedniej rozrywki. Cytowany wcześniej Huizinga porównał je do te-

8 T. Sahaj, Fani futbolowi, s. 20. 9 W. K. Osterloff, Historia sportu, s. 38–49. 10 I. Grys, Muzyka i sport, Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie, Warszawa 1998, s. 37. 11 R. Barber, Rycerze i rycerskość, tłum. J. Kozłowski, Dom, Warszawa 2000, s. 230. 154 Rozdział piąty. Herosi sportu jako bohaterowie mitycznej podróży atrów, za sprawą ich niezwykłej dramatyczności i arystokratycznej oprawy12. Roz- kwit turniejów, obejmujących pojedynki zazwyczaj na koniach, z użyciem mieczy, palcatów (grubych kijów) i kopii (joute), oraz różne popisy zręcznościowe, nastąpił między X a XV wiekiem. Właśnie w tym okresie swoje korzenie ma zasada fair play. Przebiegiem pojedynków rządził rycerski kodeks zachowania, zabraniający wszel- kich nieuczciwych metod walki, co nie zawsze miało miejsce podczas prawdziwych wojen. Część rycerzy wędrowała z turnieju na turniej, jedni dla sławy i zysków, inni w poszukiwaniu przygód. W efekcie wędrujący rycerz jawi się nam jako prototyp współczesnego sportowca. Rycerze stali się świeckimi postaciami kultowymi, two- rzono na ich temat barwne legendy, żyli oni życiem bohaterów13. Turnieje, w któ- rych często przelewano krew, były wielokrotnie potępiane przez Kościół podczas soborów, a zdarzało się, że rycerzom, którzy ponieśli śmierć w szrankach, odma- wiano nawet pogrzebu. Rozwój broni palnej w XV i XVI wieku doprowadził do upadku dawnego rycerstwa i, w konsekwencji, zaniku turniejów14. Pragnienie rywalizacji znalazło też swoje ujście w – organizowanych przez mieszczaństwo, któremu nie dane było uczestniczyć w turniejach rycerskich – za- wodach strzeleckich. Były one urządzane przez organizacje strzeleckie zwane brac- twami kurkowymi, które powstały w XI wieku w Holandii i szybko rozprzestrzeniły się po całej Europie. Zawody w strzelaniu z łuku, kuszy i broni palnej odbywały się raz do roku i stały się barwnymi i radosnymi świętami wyposażonymi we wspania- łą (opartą na rytuale religijnym) otoczkę. Wkrótce całe miasta brały udział w tych przypominających greckie Dionizja uroczystościach. Ich główną część stanowiły zawody, w których strzelano do glinianego lub drewnianego ptaka, zazwyczaj ko- guta, a zwycięzca otrzymywał tytuł króla kurkowego i poza nagrodami (jak np. koń, wół lub sztuka materiału) uzyskiwał wiele przywilejów, m.in. zwolnienie z płacenia podatków. W Polsce szczególną sławą cieszyło się bractwo lwowskie15. Obecnie do grona bohaterów zaliczają się jedynie ci sportowcy, którzy doko- nali rzeczy naprawdę nadzwyczajnych. Owego zaszczytu nie mogą zatem dostą- pić zawodnicy będący zaledwie drobnymi ciułaczami ligowych punktów, wyrob- nicy boisk lub bieżni, przeciętniacy niezdolni do dokonania wyczynu, który choć raz porwałby widownię. Ten niemal boski wymiar nadaje się wyłącznie herosom sportu, uznając ich wyczyny za zasługujące na największą chwałę. To powodu- je, że kibice często wręcz pielgrzymują za nimi w najbardziej odległe miejsca, chcąc ich oglądać. Garry Smith podkreślił ich niebywały (używał słowa awesome) talent, a więc zdolność, która nie jest cechą zwykłego śmiertelnika16. Są oni nie

12 J. Huizinga, Homo Ludens, s. 275. 13 T. Sahaj, Fani futbolowi, s. 33. 14 R. Wroczyński, Powszechne dzieje, s. 54–64. 15 W. K. Osterloff, Historia sportu, s. 66–69. 16 G. Smith, The Sport Hero: An Endangered Species, „Quest” 1973, Vol. 19, Issue 1, January, s. 59–70, cyt. za: D. W. Calhoun, Sport, s. 331. Sylwetka bohatera sportu 155 tylko fizycznie sprawniejsi od każdego z kibiców, lecz także – czy przede wszyst- kim – uosabiają ludzkie marzenia o byciu kruszącym ściany pogańskiej świątyni Samsonem lub Lancelotem na głowę bijącym przeciwników turniejowych i zdo- bywającym podziw pięknych niewiast17. Bohater sportu mocno wiąże ze sobą osobę kibica. Jak zauważył Cialdini, „[...] o stosunku zapamiętałych kibiców do własnych ulubieńców wcale nie decyduje chęć zabawy czy rozrywki. Stosunek ten ma charakter bardzo silnego, osobistego zaangażowania”18. Owo zaangażowanie (o którym więcej zostanie powiedziane w rozdziale poświęconym kibicom) wynika z ogromnej siły oddziaływania bo- haterów sportowych. Przywoływany przez Calhouna Świerczewski stwierdził, że bohater sportowy nie jest kimś, kto ma zabawiać (entertainer). Jest to ktoś, kto jak polscy piłkarze po meczu na Wembley w 1973 roku wzbudza wśród kibiców uczucia porównywalne do uczuć związanych z zakończeniem II wojny światowej. Absolutnie nie jest zatem jedynie kimś, kto zabawia gawiedź19. Bohater sportu zdaniem Smitha wpływa na swoich fanów następująco: po- przez wzmocnienie (reinforcement) – zachętę do realizowania akceptowanych przez społeczeństwo celów; uwiedzenie (seduction) – pokusę, aby złamać rządzą- ce społeczeństwem zasady; wreszcie jest to transcendencja (transcendence) – wy- jęcie jednostki ze społeczeństwa i nadanie jej nowej tożsamości. Pierwsza cecha jest spotykana najczęściej, ostatnia najrzadziej20. Tym, co budzi szczególny podziw obserwujących zmagania kibiców i co może przyczynić się do uznania danego sportowca za bohatera, jest walka mimo bólu21. Kolejny ważny element to the underdog factor – startowanie do zawodów z po- zycji skazanego na porażkę, uznanego już przed zawodami za kogoś o wiele słab- szego od przeciwnika i niezdolnego do odniesienia sukcesu22. Prawdziwym bohaterem nie jest bohater dnia (the hero of the day). Autentycz- ny heros powinien, jak stwierdził Calhoun, wykazywać swoje bohaterstwo przez dłuższy czas, co ma potwierdzać, że jego sukces nie jest jedynie szczęśliwym zbie- giem okoliczności23. Zdaniem Sahaja zapotrzebowanie na idoli sportowych jest nieprzemijają- ce – „Entuzjazm widzów pod względem absorpcji nowych idoli jest wprawdzie zwiewny i kapryśny (zależy od tego, w jak smakowitej i sugestywnej postaci media zaserwują im kolejnych »bohaterów«), ale trend wydaje się skądinąd bardzo silny

17 On the Difficulty of Being a Contemporary Hero, „Time”, http://www.time.com/time/printout/0, 8816,835781,00.html (1.03.2009). 18 R. Cialdini, Wywieranie wpływu, s. 180. 19 R. Świerczewski, The Athlete – The Country’s Representative As a Hero, „International Review of Sport Sociology” 1978, Vol. 13, No. 3, s. 89–100, cyt. za: D. W. Calhoun, Sport, s. 329–330. 20 G. Smith, The Sport Hero, s. 61–67. 21 D. W. Calhoun, Sport, s. 330. 22 Ibidem. 23 Ibidem. 156 Rozdział piąty. Herosi sportu jako bohaterowie mitycznej podróży i niełatwo przemijający”24. Kiedy bohater jest reprezentantem narodu, nadarza się też okazja do zamanifestowania uczuć patriotycznych, szczególnie podczas wielkich imprez. Pojawiają się wówczas takie atrybuty jak flagi w barwach na- rodowych lub nawet, jak w przypadku polskich kibiców, imitacje husarskich skrzydeł25. Z kart dziejów sportu wyłania się liczna grupa wyczynowców, których karie- ry można opisać słowami: nadzwyczajna, niewiarygodna, niezapomniana. Nie chodzi tu jedynie o zwykłych rekordzistów świata, których wyczyn ma zazwy- czaj charakter jednorazowy (choć rzecz jasna przygotowywany latami treningu). Dzieje się tak, w pewnych bowiem aspektach wymienieni dalej bohaterowie prze- wyższyli niejako „zwykłych” posiadaczy rekordów. Pelé, czyli Edson Arantes do Nascimento (ur. 1940), to największa postać w dziejach piłki nożnej – zdobywca rekordowej liczby 1300 goli, trzykrotny zdo- bywca tytułu mistrza świata w piłce nożnej z reprezentacją Brazylii, człowiek uznany przez magazyn „Time” za jedną ze stu ikon XX wieku, zawodnik obdarzo- ny bajeczną techniką, uwielbiany na całym świecie. Biedny chłopiec z prowincji, który rozpoczynał przygodę z piłką nożną od gry zwykłą szmacianką w bosono- gich drużynach, po latach stwierdził:

Żyliśmy w czystych, niewinnych czasach, otaczała nas prostota, a technologia nie zdą- żyła jeszcze wywrzeć na nas swojego wpływu. Nosiliśmy koszulki z surowej wełny, krótkie szorty i ciężkie buty. Te szorty – śmiech ogarnia, jak się patrzy na dawne roz- grywki...26

Jego kariera zatoczyła pełne koło – powrócił po latach do swego klubu, Santo- su, z którego wyruszył na podbój świata, w roli trenera młodzieży. Często na równi z Pelém stawia się Argentyńczyka Diego Maradonę (ur. 1960), innego chłopaka z nizin, który urodził się w biednej dzielnicy Buenos Aires, wy- soko wzleciał, po czym gwałtownie spadł z piedestału w wyniku problemów z narkotykami, niesfornego zachowania, licznych skandali. Jak stwierdził autor jego biografii Jimmy Burns, „Nawet odrobinę nie zrozumie go ten, kto nie obser- wował niezliczonych, zdało się, sztuczek, nie doznał charyzmy jego osobowości, kto nie widział, jak zachwyca zwolenników i jak o wściekłość przyprawia prze- ciwników”27. Wyraził też przekonanie, że „Jeśli można być czegoś pewnym co do Maradony, to tylko tego, że kiedy umrze – nieważne jak do tego dojdzie – pogrzeb w Buenos Aires będzie tak wielki jak pogrzeb Evity [(11 sierpnia 1952), pierwszej damy Argentyny, obiektu kultu, podczas uroczystości niebywałych rozmiarów procesja towarzyszyła przetransportowaniu trumny do mauzoleum, gdzie zabal-

24 T. Sahaj, Fani futbolowi, s. 104. 25 Ibidem, s. 105. 26 Pelé, Autobiografia, tłum. R. Januszewski, Amber, Warszawa 2006, s. 5. 27 J. Burns, Ręka Boga, tłum. Jerzy Łoziński, Zysk i S-ka, Poznań 2004, s. 12. Sylwetka bohatera sportu 157 samowane ciało miało być wystawione na widok publiczny28], a ludzie i tak nie uwierzą, że bohater naprawdę umarł”29. Koneserzy piłki nożnej pamiętają bramkę, przed której zdobyciem Maradona przebiegł sam z piłką pół boiska, ogrywając połowę angielskiej drużyny – wielu nazwało ją najpiękniejszą i najbardziej romantyczną bramką w historii. Przy tym wszystkim nie zapominają jednakże gola zdobytego ręką, kiedy to dla osiągnięcia zwycięstwa piłkarz zniżył się do oszustwa, o czym była wzmianka we wcześniej- szej części pracy. Gwiazda amerykańskiego baseballu, wspomniany już Babe Ruth (1895–1948), to jeden z licznych przykładów bohatera opisywanego w powieściach przez Ho- ratio Algera. Ten chłopiec z nizin społecznych, dzięki swemu talentowi, ale też i odrobinie szczęścia, podpisał zawodowy kontrakt z klubem i wkrótce za sprawą swych niezwykłych wyczynów sportowych i barwnej oso- bowości został okrzyknięty odkryciem i gwiazdą Major League. Po latach gry stał się postacią symbolizującą złotą erę baseballu, legendą, bożyszczem tłumów, „sułtanem uderzenia”, a nawet „Jego Wysokością Królem”, jak nazywał go znawca sportu Paul Gallico30, choć jego życie osobiste dalekie było od ideału (m.in. znany był z zamiłowania do alkoholu)31. Jego niewiarygodne rekordy przez długie lata pozostawały niepobite. Warto przyjrzeć się bliżej tej ikonie amerykańskiego baseballu. Ruth urodził się 6 lutego 1895 roku w Baltimore w biednej rodzinie niemieckich emigrantów, w brudnej i zaniedbanej dzielnicy. Nie przejawiając większego zainteresowania nauką, należał do tej grupy dzieci, która wołała spędzać czas na włóczęgach po okolicy i drobnych kradzieżach. W wieku siedmiu lat został umieszczony w ka- tolickiej szkole dla sierot, małoletnich przestępców i dzieci, których rodziców nie stać było na ich utrzymanie. W szkole tej spędził wiele lat, które ukształtowały jego osobowość i których ciepło potem wspominał. Szkoła zaszczepiła w nim sil- ne poczucie religijności oraz miłość do sportu. Chłopcy pracowali, ale też dbano o ich edukację poprzez sport. Pierwszym trenerem i mistrzem Babe Rutha był Brat Matthias – prefekt dyscypliny, człowiek potężnie zbudowany, silny, cieszący się ogromnym autorytetem chłopców, w tym Rutha, który nawet w czasach swej profesjonalnej kariery zachował wzorowane na swoim mistrzu gesty i sposoby chodzenia. Jemu to Ruth zawdzięczał „wejście” w baseball, sport na początku XX wieku niezwykle popularny w USA i również główny sport w szkole, w której przebywał – placówka posiadała aż 43 drużyny uczestniczące w rozgrywkach li- gowych podzielonych na kategorie wiekowe. Warto tu zasygnalizować, że ważną rolę trenera-mistrza omówię dokładniej w kolejnym podrozdziale.

28 http://www.evitaperon.org (1.03.2009). 29 J. Burns, Ręka Boga, s. 34. 30 Cyt. za: M. Fishwick, The Hero, s. 171. 31 http://www.baberuth.com/flash/about/biograph.html (1.03.2009). 158 Rozdział piąty. Herosi sportu jako bohaterowie mitycznej podróży

Babe Ruth czynił systematyczne postępy i jako siedemnastolatek, dzięki do- brym występom, trafił na łamy lokalnej gazety „Saturday Evening Star”. W 1914 roku nastąpił przełomowy moment w jego życiu – zgłosili się po niego przedsta- wiciele zawodowego klubu baseballowego , z którym to klubem podpisał on swój pierwszy zawodowy kontrakt opiewający na kwotę 600 dolarów za rok gry, mimo że teoretycznie powinien on pozostać pod opieką swojej szkoły do 21 roku życia. Przepis ten udało się jednak w jakiś sposób obejść32. Opuszczając znane mury szkoły, Ruth przekroczył więc próg, wstępując na drogę mającą doprowadzić go do bohaterstwa. Udany debiut wiosną 1914 roku i dobry cały pierwszy sezon przyniósł Ruthowi podwyżkę zarobków, co pozwoliło mu kupić motocykl, na którym uwielbiał jeździć po mieście i szczycić się przed dawnymi znajomymi. Jego występy w meczach szybko zaczęły robić ogromne wrażenie, a wiele ustanowionych przez niego rekordów miało pozostać niepobi- tych przez całe dziesięciolecia. Kolejne kluby, w których grał, to Boston Red Sox i New York Yankees, którego mecze przyciągnęły tak ogromne rzesze kibiców, że trzeba było zbudować nowy stadion, słynny Yankee Stadium, znany później jako „Dom, który zbudował Ruth” (The House that Ruth Built). Babe Ruth był jednym z pięciu pierwszych baseballistów uczczonych obecno- ścią w Baseball Hall of Fame. Skalę jego popularności widać było wyraźnie w ostat- nich chwilach jego życia, gdy lekarze ogłosili „stan krytyczny”. W ciągu dwóch dni do szpitala, w którym przebywał, przyszło ponad 10 tysięcy telegramów i listów; dzwonił do niego osobiście prezydent Truman, życząc powrotu do zdrowia; setki innych ludzi dzwoniły do szpitala, oferując krew i wszelką możliwą pomoc, a bu- dynek był oblężony przez kibiców. Jego śmierć wstrząsnęła Ameryką, była wyda- rzeniem ogólnopaństwowym, prasa wyniosła go niemal do poziomu świętego33. Prawdziwymi ikonami amerykańskiego baseballu są też z pewnością: opisany już Jackie Robinson oraz Joe DiMaggio, niezwykle ciekawa postać, do której za chwilę powrócimy. Aby pokazać, że bohaterowie sportu, to także przedstawiciele innych dyscy- plin, przyjrzyjmy się kilku innym znanym postaciom. Wśród tych niezwykłych herosów znajdujemy m.in. Amerykanów, a wśród nich dziesięcioboistę Boba Ma- thiasa (1930–2006), dwukrotnego mistrza olimpijskiego (jako 17-latek w 1948 roku w Londynie i w 1952 roku w Helsinkach), który zakończył karierę z niepraw- dopodobnym bilansem – zwyciężył we wszystkich swoich dziewięciu startach, a ponadto ustanowił trzy rekordy świata34. Po swoich zadziwiających wyczynach sportowych witany był jak bohater narodowy przez prezydenta Trumana. Peter Ueberroth, przewodniczący Amerykańskiego Komitetu Olimpijskiego, nazwał Mathiasa „jedną z tych rzadko spotykanych jednostek, które poprzez swoją de-

32 K. Wagenheim, Babe Ruth. His Life and Legend, Olmstead Press, Chicago 2001, s. 11–20. 33 Ibidem, s. 21–271. 34 Bob Mathias, Biography, http://www.answers.com/topic/bob-mathias (1.03.2009). Sylwetka bohatera sportu 159 terminację i upór, inspirują naród”35. Nakręcono o nim w 1954 roku biograficzny film fabularny pod tytułem The Bob Mathias Story36, w którym czempion zagrał samego siebie. Wreszcie najbardziej autentyczną formę aprobaty wyrazili amery- kańscy wyborcy, wysyłając go aż cztery razy do Izby Reprezentantów Kongresu Stanów Zjednoczonych37. Innym przykładem niezwykle wszechstronnego sportowca może służyć rdzen- ny Amerykanin z plemienia Komanczów James Francis Thorpe (1887–1953), pię- cioboista, dziesięcioboista, mistrz olimpijski z 1912 roku w obu tych dyscyplinach (choć nigdy wcześniej nie występował w wieloboju, przed igrzyskami był bowiem czołowym graczem futbolu amerykańskiego), który osiągnął ponadto wielkie sukcesy w aż 11 dyscyplinach sportu, wygrywając nawet turnieje tańca towarzy- skiego, co w dzisiejszych czasach wydaje się niewiarygodne. Został uznany przez Associated Press (1950) za największego sportowca świata pierwszej połowy XX wieku (niektóre organizacje uznały go nawet za sportowca stulecia)38. Ideał supermana zdawał się uosabiać Wilton Norman Chamberlain (1936– 1999), niezapomniany gwiazdor koszykówki, dysponujący niezwykłymi warun- kami fizycznymi (215 cm wzrostu przy wadze 128 kg) zyskał przydomek Wilt the Stilt (Szczudło). W trakcie oszałamiającej kariery w zawodowej lidze koszykówki – NBA, ustanawiał rekordy w liczbie zdobywanych punktów i zbiórek. W 1962 roku podczas jednego z meczów zdobył dla swojej drużyny 100 punktów, co było niespotykanym dotąd wynikiem. Przez 13 lat wybierano go do drużyny All Star. Aktywnością zadziwiał również długo po zakończeniu kariery sportowej. Mając ponad 60 lat, ukończył maraton na Hawajach, a następnie przebiegł aż 50 mil w Kanadzie. Przede wszystkim jednak stanowił ideał według starożytnego pojęcia kalokagatii, łączył bowiem harmonijnie wielką sprawność fizyczną z nie mniejszą sprawnością umysłową39. Legendarny bokser, Amerykanin George Foreman (ur. 1949) przeszedł drogę od bohatera proletariackiego (w młodości był ulicznym watażką), poprzez mis- trzostwo olimpijskie, tytuł zawodowego mistrza świata (który zdobył w 1973 roku, a następnie budząc powszechną sensację odzyskał, wracając na ring w 1994 roku w wieku 45 lat, stając się tym samym najstarszym mistrzem świata wagi cięż- kiej40), do kaznodziei. Jest to kolejna postać, która na stałe weszła do panteonu najwybitniejszych sportowców Ameryki i świata.

35 Bob Mathias, Decathlon Champion Dies, http://internationalmedalist.org/bob_mathias_dies.htm (1.03.2009). 36 The Bob Mathias Story, reż. F. D. Lyon, USA 1954. 37 Bob Mathias, Decathlon Champion Dies. 38 Jim Thorpe. World’s Greatest Athlete Biography, http://emgww.com/sports/thorpe/bio.htm (1.03.2009). 39 Biography for Wilt Chamberlain, http://www.imdb.com/name/nm0150219/bio (1.03.2009); M. Pe- truczenko, Bogowie Stadionów, „Tempo” 2006, z 22 grudnia, s. 21. 40 http://www.britannica.com/eb/article–9034859 /George-Foreman (1.03.2009). 160 Rozdział piąty. Herosi sportu jako bohaterowie mitycznej podróży

Polski alpinista Jerzy Kukuczka (1948–1989) wspiął się w ciągu 8 lat na wszystkie z czternastu himalajskich ośmiotysięczników, zdobywając tym sa- mym Koronę Himalajów i Karakorum. Co prawda, uczynił to jako drugi, po Włochu Reinholdzie Messnerze, lecz wszystkie szczyty, z wyjątkiem pierwsze- go, zdobył, pokonując je nowymi drogami i to dodatkowo w najtrudniejszych warunkach – zimą41. Zimą osiągał także bezprecedensowe sukcesy bohater Polski przełomu ty- siącleci – Adam Małysz (ur. 1977). Każdy jego występ na zawodach i triumfalne powroty do Polski oraz miejsca zamieszkania – Wisły – rozbudzały w rodakach olbrzymie emocje, entuzjazm i sprawiały im wielką radość. Wznoszący się nad poziomy i dokonujący niemalże cudów sportowcy rodzą się pod różnymi szerokościami geograficznymi. Nie sposób wspomnieć tu o wszyst- kich wyjątkowych postaciach, które zapisały się złotymi zgłoskami w sportowych annałach. Niewątpliwie jednak nie bez powodu postacie te są wciąż żywe, a ich dokonania i ich konsekwencje są powieleniem mitycznego prawzoru nakreślone- go przed wiekami. Dla ukazania nieco szerszej perspektywy, oprócz bohaterów reprezentujących piłkę nożną i baseball, pokazaliśmy wybranych bohaterów in- nych dyscyplin sportowych. Należy odnotować, że na miano bohatera sportu nie zasługują jedynie gwiaz- dy w skali ogólnokrajowej czy ogólnoświatowej. Często postaciami ważnymi są bohaterowie lokalni – zwykłe zdawałoby się jednostki, które w jakiejś dziedzi- nie odnotowują osiągnięcia, czym ekscytują i inspirują współczesnych im ludzi. Szczególnie wyraźnie było to widoczne dawniej, gdy sława nie rozprzestrzeniała się tak szybko jak teraz – a więc w epoce przedtelewizyjnej. Część herosów spor- towych pozostaje na stałe bohaterami lokalnymi (np. współczesny poznański pił- karz Piotr Reiss), część wypływa na szersze wody. Tony Mason zauważył, że wielbienie bohaterów, którzy charakteryzują się gwiazdorskim magnetyzmem, ma długą tradycję i jest odwieczną atrakcją gier42. Jeśli chodzi o opisywaną przez Masona angielską piłkę nożną, w tej dyscyplinie do początku XX wieku sława piłkarzy miała głównie zasięg lokalny – byli oni bo- haterami miast, w przeciwieństwie do graczy w krykieta, którzy byli przypisywani do swoich hrabstw, jako że rozgrywki obejmowały mecze między hrabstwami. Dopiero w późniejszym okresie zaczęły się mecze międzynarodowe. Należy zauważyć, że w dziewiętnastowiecznej Anglii, jak podkreślał Richard Holt, sportem, który pozwalał zajść daleko, odnieść sukces i stać się znanym w ska- li całego kraju, był właśnie krykiet43. Była to dyscyplina sportowa zajmująca tam

41 http://wikipedia.org//wiki/Jerzy_Kukuczka (1.03.2009). 42 T. Mason, Our Stephen and Our Harold’: Edwardian Footballers as Local Heroes, „European Hero- es. Myth, Identity, Sport”, special issue of „The International Journal of the History of Sport” 1996, red. R. Holt, J. A. Mangan, P. Lafranchi, Vol. 13, No. 1, March, s. 71. 43 R. Holt, Cricket and Englishness: The Batsman as Hero, ibidem, s. 48. Sylwetka bohatera sportu 161 centralne miejsce w XIX wieku i aż do lat sześćdziesiątych XX stulecia. Bohatero- wie krykieta – ludzie konserwatywni, ceniący rytuały związane z grą i skromni, cieszący się dobrą opinią44 – startowali z pozycji bohaterów lokalnych, ale m.in. za sprawą nowych połączeń kolejowych, które pozwoliły na przemieszczanie się drużyn i ułatwiły dystrybucję prasy, zaczęli uzyskiwać status narodowy. Pojawili się znawcy sportu piszący o krykiecie książki, którzy przyczynili się znacznie do popularyzacji kultu bohatera45. Jako przykłady piłkarskich bohaterów na skalę lokalną Mason wymieniał dwóch graczy przełomu wieków XIX i XX – Stephena Bloomera z Derby Co- unty i Harolda Fleminga ze Swindon Town. Tych lokalnych herosów kibice określali mianem „nasz Stephen” i „nasz Harold”, ceniąc ich za silny związek z regionem, lojalność i wiarygodność, skromność oraz niezwykły talent46. Byli to świetni strzelcy, kochani przez znających ich doskonale – często osobiście – widzów za uzdolnienie, specyficzne zagrania, osobliwe triki. Podstawą sucesu i osiągnięcia statusu bohatera jest sam występ, ale Mason podkreślał także rolę silnego charakteru tych ludzi oraz tajemniczej cechy – możemy powiedzieć, że to ów fishwickowski styl: „W sporcie trzeba wytworzyć wokół siebie pewną aurę, wymaga się tak ciężkiej do zdefiniowania »obecności« która zaszczepia pewność w tych, którzy są na boisku i tych, którzy są na trybunach”47. Wagę „własnego odrębnego stylu” podkreślał też, opisujący angielski krykiet, wspo- mniany już Holt48. Bloomer i Fleming byli wzorami do naśladowania dla swoich partnerów, któ- rzy „pożyczali” od nich rozmaite zagrania. Obaj zostali też następnie trenerami dzielącymi się doświadczeniami z młodymi adeptami sztuki piłkarskiej. O tym, że Bloomer był dla swojego miasta prawdziwym bohaterem świadczą takie epizody z jego kariery, jak: ogromny żal kochających go kibiców po zmianie barw klubowych i przeniesieniu się do Middlesbrough, tłumy na stadionie po jego powrocie do rodzimego klubu i, co najważniejsze, entuzjazm po awansie do pierwszej ligi w 1912 roku, kiedy rozszalały z radości tłum niósł na swoich barkach bohaterskiego piłkarza i jego kilku kolegów. Dowodzą tego również tłu- my na ulicach Derby w dniu jego pogrzebu w 1938 roku49. O kulcie Fleminga w rodzinnym Swindon świadczy nazwanie jednej z ulic jego imieniem lub też statuetka stojąca u wejścia do klubu50. Na gruncie amerykańskim sytuacja wyglądała wtedy podobnie – na przełomie XIX i XX wieku „najwięcej uwagi poświęcano lokalnym drużynom i lokalnym

44 Ibidem, s. 67–68. 45 Ibidem, s. 50–51. 46 T. Mason, Our Stephen, s. 72. 47 Ibidem, s. 73. 48 R. Holt, Cricket, s. 68. 49 T. Mason, Our Stephen, s. 82. 50 Ibidem, s. 83. 162 Rozdział piąty. Herosi sportu jako bohaterowie mitycznej podróży bohaterom. Nie było telewizji i radia, nie robiono jeszcze wielu zdjęć, więc jeśli chciałeś zobaczyć baseball, szedłeś obejrzeć mecz w pobliżu”51. Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt zjawiska heroizmu sportowego, a mianowicie na to, że wielu z tych bohaterów – lokalnych czy też ogólnokrajo- wych – to przybysze z innych obszarów, często wręcz innych krajów, a nawet kon- tynentów – imigranci, którzy poprzez sport przeszli proces asymilacji i włączyli się do nowego społeczeństwa, często stając się dla niego wzorem. Anthony A. Yoseloff opisał proces akulturacji Amerykanów włoskiego pocho- dzenia w pierwszej połowie XX wieku. Pojawiło się bowiem wtedy wielu bohaterów amerykańskich mających włoskie korzenie, jak np. baseballiści: Tony Lazzeri, Ernie Lombardi i Joe DiMaggio. Ten ostatni nie tylko utrzymał, ale nawet zwiększył sta- tus bohatera w amerykańskiej kulturze popularnej po zakończeniu kariery, za spra- wą choćby wspomnianej już wcześniej noweli Hemingwaya i piosenki duetu Simon & Garfunkel pod tytułem Mrs. Robinson. Tak więc choć na początku był traktowany jedynie jako bohater włoskiej mniejszości, potem jednak został „pochwycony” przez media i stał się narodową ikoną52. Można powiedzieć, że Stary człowiek i morze He- mingwaya z 1952 roku było zwieńczeniem jego amerykańskiego bohaterstwa. Di- Maggio stał się dla większości Amerykanów człowiekiem godnym naśladowania. Zmiana statusu z włoskiego bohatera na ikonę amerykańskiej popkultury do- konała się w warunkach wojny. DiMaggio stał się prawdziwym bohaterem ame- rykańskim, gdy tak jak wielu Amerykanów włoskiego pochodzenia opowiedział się po stronie USA, a przeciwko swojej poprzedniej, stojącej po stronie faszyzmu, ojczyźnie. Było więc czymś naturalnym, że baseballistę, którego wyczyny na bo- isku odbijały się szerokim echem i który zdecydował się wstąpić do armii Stanów Zjedonoczonych, zaczęto przedstawiać jako bohatera amerykańskiego. DiMaggio zaczął pojawiać się w najbardziej znanych gazetach, które podkre- ślały podziw dla zawodnika Yankee za wielki talent i niesamowity autorytet, jakim cieszył się na boisku53. Yoseloff odnotował też takie cechy gracza jak: zdolność przezwyciężania bólu (ważna cecha bohatera, o której już wspominaliśmy), zwal- czanie egoizmu dla dobra drużyny, umiejętność wybrania odpowiedniego mo- mentu na zejście ze sceny – zakończenie kariery – aby nie zapisać się źle w oczach kibiców54. Casey Stengel stwierdził (choć obaj nie darzyli się zbytnią sympatią): „Niczego mu nie brakuje i robi wszystko z łatwością. Ale to nie jest takie proste. Przy nim każdy trener wyglądałby dobrze. To chyba najlepsza rzecz, jaką można powiedzieć o jakimkolwiek baseballiście”55. Zauważył też w nim tajemniczą ce-

51 R. W. Creamer, Stengel, s. 36. 52 A. A. Yoseloff, From Ethnic Hero to National Icon: The Americanization of Joe DiMaggio, „The International Journal of the History of Sport” 1999, Vol. 16, No. 3, September, s. 3. 53 Ibidem, s. 15. 54 Ibidem, s. 16. 55 Cyt. za:. G. Millstein, Why They Cheer Joe DiMaggio, „New York Times Magazine” 1950, July, s. 41. Mityczna podróż bohatera sportu 163 chę, coś specjalnego: „Inni gracze wiedzieli, że w nim jest coś wyjątkowego. Kie- dy się pojawiał, przerywali to, czym się zajmowali i patrzyli jak wybija [piłkę]”56. Cała Ameryka – nie tylko włoska mniejszość – wiedziała i nadal wie, kim był DiMaggio. Pierre Lanfranchi i Alfred Wahl pokazali, że francuski futbol jest doskonałym przykładem tego, iż imigrant może stać się bohaterem narodowym. Słynny Ray- mond Kopa – piłkarz polskiego pochodzenia (Kopaczewski) – stanowi egzempli- fikację w pełni udanej i pełnej integracji imigranta57. Stał się we Francji postacią wręcz mityczną – wciąż przywoływaną, cytowaną podczas meczów58. Obecnie podobną postacią jest niemiecki piłkarz polskiego pochodzenia Miro- slav Klose. Zaaklimatyzował się w Niemczech i – często oskarżany przez polskich kibiców o odcinanie się od swoich korzeni (o czym świadczy choćby niechęć do udzielania wywiadów w języku polskim) – stał się niemiecką gwiazdą sportu. Przeanalizowawszy postać bohatera sportowego, jego typy i cechy, śledząc hi- storię sportu i formułując wnioski na podstawie losów słynnych herosów świata sportu, w następnym podrozdziale zastanowię się nad przebiegiem jego kariery, a zatem pokonywaniem drogi, która w przypadku największych postaci kończy się triumfem.

Mityczna podróż bohatera sportu

Bohater sportu jak bohater pradawnych mitów odbywa podróż, stanowiącą tło dla praktyk rytualnych odprawianych podczas zawodów sportowych. Najpierw zostaje wezwany do akcji, co trafnie opisał cytowany w poprzednim rozdziale Campbell:

Mitologiczny bohater, wyruszając ze swej powszechnej siedziby, którą może być rów- nie dobrze wiejska chatka, jak zamek, zostaje zwabiony lub przeniesiony na próg, za którym czeka go przygoda. Może też udać się tam z własnej woli. Spotyka tam widmo- wą postać, która strzeże przejścia. Może pokonać lub obłaskawić ową siłę i wejść żywy do królestwa ciemności59.

Tak więc przyszły bohater sportowy zostaje przez kogoś zainspirowany (może to być ojciec-kibic, co jest częstym zjawiskiem) lub sam bez niczyjej podpowie-

56 Cyt. za: The Bright Lights, „Newsweek” 1951, 24 December, s. 44. 57 P. Lanfranchi, A. Wahl, The Immigrant as Hero: Kopa, Mekloufi and French Football, „European Heroes. Myth, Identity, Sport”, special issue of „The International Journal of the History of Sport” 1996, red. R. Holt, J. A. Mangan, P. Lafranchi, Vol. 13, No. 1, March, s. 114. 58 Ibidem, s. 125. 59 J. Campbell, Bohater, s. 183. 164 Rozdział piąty. Herosi sportu jako bohaterowie mitycznej podróży dzi rozwija pragnienie obrania drogi sportowca. Opuszcza swój bezpieczny świat i rozpoczynając treningi, przekracza próg (fizycznie i mentalnie), wchodząc w świat pełen niepewności, trudów, walki i ryzyka. Warto podkreślić i zatrzymać się przez chwilę przy ważnej roli ojców przy- szłych bohaterów, którzy często już w dzieciństwie wzbudzają w nich zaintere- sowanie daną dyscypliną i są ich pierwszymi trenerami. Jako przykład ze świata baseballu może służyć fakt, że pierwszym trenerem młodego Tommy’ego Johna był jego ojciec, który podkreślał rolę ciężkiej pracy, mówiąc do znajomego: „My- ślę, że popracuję z moim synem. On kocha baseball. Może ma tylko przeciętny talent, ale jeśli popracuje ciężko – jak ktoś, kto ćwiczy grę na pianinie – może odnieść sukces”60. Pierwsze treningi odbywały się na prowizorycznym boisku przydomowym. Proces treningu był stopniowy, dobrze przemyślany, więc kiedy syn chciał ćwiczyć bardziej wymyślne zagrania, np. podkręcanie piłki, ojciec tonował jego zapał, mówiąc: „Po prostu pracuj nad podstawowymi zagraniami. Nie próbuj niczego na siłę przyspieszać. Poczekajmy rok lub dwa”61. Młody baseballista „szanował rady ojca. Trenował sumiennie i czytał wszyst- kie ksążki, które zdołał znaleźć o rzucaniu (pitching)”62. Tak po latach John oce- niał rolę pierwszego trenera w swojej karierze: „Pełna poświęcenia postawa mo- jego ojca w pracy ze mną jest jednym wielkim przyczynkiem do tego, gdzie teraz jestem. Bardzo dużo zawdzięczam mojemu tacie”63. Podobnie rzecz miała się z innym baseballistą Calem Ripkenem, z tym że jego w sport wprowadzili starsi bracia: „Zaangażowałem się w baseball za sprawą mo- ich dwóch braci: Olivera – osiemnaście lat starszego ode mnie i Billa – dziesięć lat starszego, którzy grali w baseball i softball. Byliśmy rodziną baseballową. Jako mały dzieciak zawsze byłem na placu z piłką, kijem i rękawicą”64. Bohaterowie zaczynają z różnych pozycji startowych, lecz czynnikami abso- lutnie determinującymi ich karierę nie są ani pochodzenie, ani płeć, ani status majątkowy. Niemniej wielu sportowców podkreśla, że osiągnęli sukces, wycho- dząc z wielkiej biedy, jak np. szwedzki piłkarz Zlatan Ibrahimović, który rzekomo „W dzieciństwie był tak biedny, że nie miał czym kopać piłki”65. Trzeba tu jednak zaznaczyć, że przytoczona zasada nie dotyczy wszystkich dyscyplin sportowych, ponieważ te bardziej „elitarne”, jak np. tenis, golf lub windsurfing, wymagają większych nakładów finansowych, jakie są w stanie zapewnić swoim dzieciom tylko bardziej majętni rodzice.

60 T. John, S. John, J. Musser, The Tommy John Story, s. 12. 61 Ibidem, s. 13. 62 Ibidem. 63 Ibidem, s. 173. 64 C. Ripken, A Manual for Baseball and Life, http://www.baseballlibrary.com/excerpt.php?bo- ok=the_ripken_way&page=1 (1.03.2009). 65 T. Lipiński, Wysoki z nizin, „Piłka Nożna Plus” 2008, z marca, s. 43. Mityczna podróż bohatera sportu 165

Nie bez znaczenia dla przyszłej drogi bohatera jest fakt dorastania w środo- wisku wiejskim, gdzie dostępność klubów sportowych i dobrej infrastruktury sportowej jest słaba, czy też w mieście, gdzie sytuacja pod tym względem zazwy- czaj wygląda lepiej. Znamy jednak ogromną liczbę sportowców wywodzących się z małych wiosek, tak więc na miejsce dorastania można spojrzeć również z innej strony – jako na świadectwo dawane przez dzieci dorastające w trudnych warun- kach, które często wykazują się większą pracowitością i determinacją, by osiągnąć sukces, także sportowy. Kandydaci na bohaterów są różni. Nie wszyscy podchodzą do swoich obowiąz- ków poważnie. Tym, którzy zechcą wykazać się dużą cierpliwością i pracowito- ścią, przychodzi zapłacić wysoką cenę, jaką stanowi rezygnacja z wielu życiowych przyjemności. Powszechnie wiadomo, że dobry sportowiec powinien stosować dietę i stronić od nadmiernie rozrywkowego stylu życia. Nie wszyscy równie do- brze radzą sobie z napięciem i ciężarami, które przychodzi im dźwignąć na ich drodze do doskonałości. Stąd tak często mówi się o „zmarnowanych talentach”, o czym wspomnieliśmy przy okazji wielu piłkarzy, np. Legii Warszawa, oczarowa- nych urokami wielkomiejskiego życia (m.in. Marcin Burkhardt66). Potrzebny jest więc silny charakter, pomagający w nieustannym dążeniu do celu. Jak stwierdził w autobiografii Stanisław Terlecki:

[...] żeby zrobić naprawdę wielką karierę w futbolu, trzeba mieć specyficzny charak- ter. Nie może w nim być miejsca na wątpliwości, kalkulacje. Za to trzeba być jak Kmicic. Pomylić odwagę z brawurą, przekroczyć granice bezczelności, po prostu za- ryzykować67.

Wagę dążenia do bycia lepszym podkreślał baseballista Derek Jeter: „Nie je- stem kimś takim, kto będzie siedział i będzie zadowolony z czegoś. Zawsze mogę być lepszy”68. Zawodnikom pomagają w tym byli i obecni trenerzy, koledzy z ze- społu oraz osoby związane z klubem, a także ludzie śledzący rozgrywki, kibice – szczególnie z rodzinnych stron gracza. Rozpoczęcie treningów to wejście w inny czas i przestrzeń. To okres niepo- koju, lecz zarazem ekscytacji, stawiania sobie celów; okres nadziei, oczekiwań, marzeń; ale przede wszystkim to okres ciężkiej pracy, a nawet cierpień. Nowa rze- czywistość niesie ze sobą inne reguły postępowania, ryzyko niebezpieczeństwa (np. w postaci kontuzji), zarówno rozczarowania, jak i satysfakcję.

66 „Kiedy miał 18 lat, obwołano go objawieniem. W pewnym momencie nie poradził sobie jednak z popularnością. Na boisku także nie spełniał pokładanych w nim nadziei”. A. Dawidziuk, Wystarczy na wykupienie Gizy, „Przegląd Sportowy” 2008, z 18 marca, s. 10. 67 S. Terlecki, Nahorny R., Pelé, Boniek i ja, Zysk i S-ka, Poznań 2006, s. 156. 68 JockBio.com, http://www.jockbio.com/Bios/Jeter/Jeter_mysay.html (1.03.2009). 166 Rozdział piąty. Herosi sportu jako bohaterowie mitycznej podróży

Oto dziecięce marzenia Kazimierza Górskiego: We Lwowie piłka miała bogate tradycje i swoją wielkość – Pogoń, każdy z nas marzył, żeby w niej kiedyś zagrać. Na razie uganialiśmy się za szmacianką, czyli nieforemną kulą uszytą z kawałków skóry i płótna69. Tak wspominał swoje aspiracje z początków przygody z piłką Anglik David Beckham:

[...] miałem tylko jedno zmartwienie: Manchester United nigdy nie zauważy mnie tu- taj, w Londynie. Spędzałem czas wspaniale, rozgrywając mecze i trenując z drużyną, ale dla taty istniał tylko jeden profesjonalny klub i w nim chciałem grać. W głębi duszy musiałem po prostu wierzyć, że jeżeli będę robił postępy i ciężko pracował, United o mnie usłyszy. [...] Trzymało mnie przy życiu przekonanie, że w końcu któregoś dnia otrzymam to wezwanie, na które czekałem od pierwszego kopnięcia piłki70.

A oto marzenia, jakże charakterystyczne dla młodych sportowców, stojącego u progu kariery w 1939 roku baseballisty Teda Williamsa: „Pewnego dnia [...], kiedy będę szedł ulicą, chcę, aby ludzie mówili: »Oto idzie największy wybijający wszech czasów«”71. Oczywiście jest wiele dzieci marzących o byciu bohaterem sportowym. Należy jednak podkreślić, że dane jest to osiągnąć nielicznym. Z biografii Tommy’ego Johna dowiadujemy się, że z 24 milionów chłopców, którzy aspirowali do profe- sjonalnego baseballu w lecie 1953 roku, być może tylko garstka była tak sumienna i zdeterminowana jak dziesięcioletni Tommy dorastający w Terre Haute, w stanie Indiana72. Wydaje się zatem, że – jak w innych dziedzinach życia – ci, którzy już w bardzo młodym wieku z jakichś powodów wyrabiają w sobie największą determinację, są najbardziej oddani i pracowici, mają szansę, oczywiście jeśli praca jest poparta talentem, wkroczyć na drogę bohaterstwa. Podobnie jak młody Beckham i wielu przyszłych piłkarzy, o byciu zauważo- nym przez profesjonalny klub marzył John. Mamy tu do czynienia z tym samym schematem – wypatrzony przez skautów (poszukiwaczy talentów) zawodowego klubu Cleveland Indians i po kilku latach pracy i awansowania do coraz wyższych kategorii, wreszcie wstąpił na bohaterski szlak. Tak swoje marzenia opisał ekspiłkarz warszawskiej Legii Wojciech Kowal- czyk: Całe moje dzieciństwo to jedno wielkie dążenie do gry na Łazienkowskiej. [...] Bywa- ło, że dostało się porządne lanie od ojca, ale to nie mogło mnie przekonać do nauki,

69 K. Górski, Pół wieku z piłką, s. 8. 70 D. Beckham, O sobie, tłum. H. Pawlikowska-Gannon, Wiedza i Życie, Warszawa 2004, s. 33–34. 71 M. Christopher, Great Moments in Baseball History, Little, Brown, Boston 1996, s. 43. 72 T. John, S. John, J. Musser, The Tommy John Story, s. 11. Mityczna podróż bohatera sportu 167

a odciągnąć od piłki. [...] W zasadzie całymi dniami grałem w piłkę... Byłem strasznie upartym dzieciakiem73.

I dalej: Gdy inni siedzieli na lekcjach chemii, ja zdzierałem i tak zdarte już kolana, ćwicząc strzały, dryblingi, podania74. Grający w Polsce Brazylijczyk Edson stwierdził: Urodziłem się, by grać w piłkę, to był błogosławiony dar od Boga. Od małego piłka była tam, gdzie ja. Spałem z piłką, chodziłem do szkoły z piłką. To, że zacznę grać i zrobię karierę, musiało być zapisane gdzieś na górze. Mocno w to wierzę75. Wzorem byli dla niego (co potwierdza nasze wcześniejsze obserwacje) jego bracia-piłkarze: Trzech z pięciu moich starszych braci grało w piłkę, nim ja jeszcze potrafiłem ją kop- nąć. Mimo że nie grali zawodowo, chodziłem na ich mecze, podziwiałem ich. Patrząc na nich, marzyłem o tym, by zostać piłkarzem. I w końcu mój sen się ziścił76. Oddając się marzeniom, przyszły bohater nie przestaje trenować wbrew nie- rzadko niesprzyjającym okolicznościom:

Baseball był ciągle ulubioną czynnością Stengela. Już kiedy był małym chłopcem, wra- cał do niego każdej wiosny, gdy teren był wciąż podmokły, a powietrze chłodne i gry- wał praktycznie każdego dnia aż do jesiennych chłodów77.

Podobnie rzecz się miała w przypadku młodego Teda Williamsa:

Kiedy Ted Williams dorastał w San Diego, spędzał cały wolny czas, grając w baseball. Każdego dnia, tuż po szkole, pędził na lokalne boisko North Park, gdzie wraz ze swoim kolegą, którego namówił do gry, organizowali mecze, które Ted nazywał Big League78.

O baseballiście Mannym Ramirezie tak opowiadała jego matka Aristidez:

Od wczesnych lat cechami, które były u niego najbardziej widoczne, były silna deter- minacja i pragnienie, aby grać w baseball... Kiedy miał sześć lub siedem lat, wiele razy obiad i kolację trzeba było zanosić na boisko baseballowe, gdzie grał79.

73 W. Kowalczyk, K. Stanowski, Kowal, s. 11, 12, 15. 74 Ibidem, s. 278. 75 Z supermarketu na boisko, wywiad z Edsonem przeprowadzony przez M. Chłopaś, „Dziennik” 2008, z 5 lutego, s. 28. 76 Ibidem. 77 R. W. Creamer, Stengel, s. 36. 78 M. Christopher, Great Moments, s. 42. 79 http://www.mannyramirez.com/about.htm (1.03.2009). 168 Rozdział piąty. Herosi sportu jako bohaterowie mitycznej podróży

W biografii Ramireza dalej możemy przeczytać: „od piątego do dwunastego roku życia, jego rozkład dnia nie zmieniał się zbytnio – rano na boisko, po połu- dniu do szkoły i z powrotem na boisko wieczorem”80. Inny baseballista, Christe Coste, wspominał: „Chciałem być baseballistą od chwili, gdy zobaczyłem pierwszy mecz w wieku 5 lat”81. I dalej:

Moje najwcześniejsze wspomnienia to zabawa w łapanie z moim dziadkiem, Bobem Coste, przed jego domem. Był dobrze wysportowany i był jedynym powodem, dla któ- rego zacząłem grać w baseball. Zawsze chciałem być jak on i to on sprawił, że chciałem być graczem baseballu82.

Niektórzy baseballiści, jak np. Bob Feller, swoje dziecięce marzenia by grać, uwieczniali nawet w szkolnych wypracowaniach83. Feller po latach otwarcie przy- znał się do miłości do baseballu: „To zawsze wydawało się być dobre małżeń- stwo – baseball i ja. [...] Trzeba naprawdę kochać baseball, aby grać tyle co ja”84. Podobnie zresztą rzecz miała się z Jeterem (którego miłość do baseballu została uwieczniona już w szkolnym wypracowaniu)85 i zapewne z wieloma innymi spor- towcami. Wracając do analizy przebiegu mitycznej drogi przyszłego bohatera sportu, pojawiają się na niej nowe przedmioty związane z uprawianą dyscypliną, które są nie tylko niemymi atrybutami, lecz także pewnymi symbolami przypisującymi zawodnika do pewnej grupy wiekowej i określającymi jej status (Feller stwierdził: „wyobraźcie sobie moje uniesienie, kiedy w wieku 10 lat mój tata podarował mi pierwszy strój baseballowy”86). Zawodnik, mimo bycia w grupie, toczy samotną walkę z samym sobą, pokonuje własne słabości i próbuje dążyć do doskonałości pod okiem trenerów, którzy w całym procesie spełniają niezwykle ważną funkcję. Jest ona bliźniaczo podobna do zadań campbellowskich mędrców, służących wa- hającym się przyszłym bohaterom radą przed zanurzeniem się w „głębiny”, wy- prawą po złote runo87. Tak pierwszego trenera, któremu wiele zawdzięczał, wspominał w autobiogra- fii wspaniały polski piłkarz, jeden z „Orłów Górskiego”, Włodzimierz Lubański:

Miałem szczęście, że zauważył mnie trener Jerzy Cich, któremu bardzo wiele za- wdzięczam. [...] Był to wspaniały człowiek. Z jednej strony umiał docenić mój talent, a z drugiej potrafił wskazać mi drogę stałego podnoszenia umiejętności. Sam ze mną

80 Ibidem. 81 http://www.chiscoste.com/player.html (1.03.2009). 82 Ibidem. 83 B. Feller, B. Gilbert, Now Pitching, s. 32. 84 Ibidem, s. 15. 85 http://jockbio.com/Bios/Jeter/Jeter_bio.html (1.03.2009). 86 B. Feller, B. Gilbert, Now Pitching, s. 32. 87 J. Campbell, Bohater, passim. Mityczna podróż bohatera sportu 169

pracował, doskonalił moją technikę i przygotowanie fizyczne. [...] Jerzy Cich był wspa- niały we wszystkim co robił. Poświęcał masę czasu, prowadząc ze mną indywidualne treningi. Pamiętam też, że długo marzyłem o dobrych butach piłkarskich. Trener Cich pojechał kiedyś na wycieczkę do NRD i stamtąd przywiózł mi wspaniałe korki. [...] wspominam go zawsze z dużym sentymentem88.

Dobry trener, tak jak wspomniany przez Lubańskiego Cich, powinien być za- tem obdarzony instynktem, aby móc wypatrzeć przyszłego bohatera w tłumie. Potwierdził to znany uniwersytecki trener baseballowy Pat McMahon, wypowia- dając słowa, które winny cechować każdego dobrego trenera, zarówno baseballu, piłki nożnej, jak i każdej innej dyscypliny:

Naprawdę uwielbiam nabór do drużyny. Uwielbiam spotykać graczy, ich rodziny i oce- niać talent, dostrzegać, które dzieciaki się nadają. Szukamy jednostek wyjątkowych. Nie tylko dobrego baseballisty, lecz także wspaniałego człowieka89.

Za egzemplifikację może też posłużyć postać Wilberta Robinsona, trenera Brooklyn Dodgers, który w biografii Stengela został podany jako przykład bardzo dobrego trenera wyszukującego utalentowane jednostki i pracującego nad ich rozwojem: „był świetnym trenerem, człowiekiem, który wiedział, jakich graczy potrzebuje i który pracował ciężko, aby ich znaleźć i rozwinąć ich talent”90. Ważna jest wiara trenera w możliwości zawodnika, co podkreślał Tommy John, wspominając, jak motywował go trener Eddie Stanky: „Wiesz, młody czło- wieku, wierzę, że będziesz jednym z najlepszych pitcher’ów w baseballu! Wierzę w ciebie”91. Dobry trener to mistrz motywacji, o czym świadczą słowa sędziego basebal- lowego Rona Luciano na temat trenera Earla Weavera (choć należy zaznaczyć, że często się z nim kłócił podczas meczów i nie darzyli się sympatią):

Earl Weaver był jednym z największych trenerów w historii baseballu. Kiedy przejdzie na emeryturę, powinien trafić od razu z ławki Baltimore Orioles do Hall of Fame. Jest geniuszem w motywowaniu baseballistów i podczas gdy niektórzy trenerzy wybiegają myślą dwie lub trzy zmiany w przód, Earl jest już w środku następnego tygodnia. Nie można go nie podziwiać92.

Luciano podkreślał: „Strategia jest oczywiście ważna, ale najważniejszym za- daniem trenera jest motywowanie swoich zawodników”93.

88 K. Wyrzykowski, W. Lubański, Ja, Lubański, s. 10–11. 89 B. Wagnon, Coming Home to Family: Pat McMahon Will Lead Diamond Dogs when Polk Retires, http://msuinfo.ur.msstate.edu/alumnus/fall.94/36mcmaho.htm (1.03.2009). 90 R. W. Creamer, Stengel, s. 103. 91 Cyt. za: T. John, S. John, J. Musser, The Tommy John Story, s. 32. 92 R. Luciano, D. Fisher, The Umpire, s. 30. 93 Ibidem, s. 189. 170 Rozdział piąty. Herosi sportu jako bohaterowie mitycznej podróży

O wpływie podziwianego trenera (w tym przypadku futbolowego – Vincenta T. Lombardiego) na członków drużyny i nie tylko tak mówił znany amerykański dziennikarz Howard Cosell:

Nigdy nie spotkałem człowieka, który dałby z siebie więcej swoim bliskim, na których życie wpłynął w takim stopniu jak Lombardi. Ludzie, którzy krążyli w jego orbicie – gracze, trenerzy i ci, jak ja, którzy tylko przechodzili – byli tak samo pod jego wpły- wem. Nikt nigdy nie miał na mnie większego wpływu94.

Następnie dodając, że „Był człowiekiem dyscypliny i zasad, o niezłomnym charakterze, z umysłem klasycznego uczonego. [...] Naprawdę zależało mu na lu- dziach. Zależało mu na doskonałości, na wygrywaniu, chciał być zapamiętany”95. Trener – mityczny mędrzec – to postać ważna nie tylko na początku drogi, w sporcie bowiem towarzyszy on przyszłemu bohaterowi jako doradca na wszyst- kich etapach wędrówki. Dziennikarz sportowy i znawca baseballu Thomas Boswell podzielił trenerów baseballowych na cztery kategorie (wydaje się, że ten podział z powodzeniem można też zastosować w odniesieniu do trenerów piłkarskich): Napoleon, np. Bil- ly Martin – pełen emocji i pasji; lider, jak Whitey Herzog – kochający dyscyplinę i charakteryzujacy się odwagą; następnie taktyk, jak Gene Mauch – analizujący w najdrobniejszych szczegółach sytuację na boisku; i wreszcie Wujek Robbie, np. Tommy Lasorda – sympatyczny, z poczuciem humoru, dobroduszny, wykazujący się zrozumieniem dla innych96. Najlepsi trenerzy to zatem ci, którzy są mocni na różnych płaszczyznach (do czego zdaniem Boswella zbliżył się Whitey Herzog97) i trzymają się swojej koncepcji. Cytowany przez Boswella Herzog stwierdził: „Nie cofaj się. Jeśli zamierzasz coś zrobić, to zrób to. Nie przepraszaj. Przegraj po swo- jemu albo wygraj po swojemu”98. Wracając do młodego sportowca, po pewnym czasie od momentu rozpoczęcia treningów, nowy do niedawna świat przestaje być tak nieznany i nieprzewidywal- ny. Pewne przedmioty, np. flagi, herby, insygnia, proporce oraz amulety, nadanie nowej tożsamości poprzez przypisanie numeru na koszulce oraz pseudonimu, jak również rytuały, pozwalają ów świat „oswoić” i dają poczucie przynależności do grupy99. Osadzony w procesie stopniowego oswajania się przyszły sportowiec czuje się coraz pewniej i bezpieczniej, a stały trening pod okiem fachowców „ob- rabiających” jego talent dodaje mu jeszcze pewności. Podkreślmy jeszcze raz –

94 H. Cosell, Cosell by Cosell, s. 97. 95 Ibidem. 96 T. Boswell, Why Time Begins, s. 89–90. 97 Ibidem, s. 94. 98 Cyt. za: ibdem, s. 103. 99 D. C. Ogden, Major League Baseball and Myth Making: Roland Barthes’s Semiology and the Main- tenance of Image, „Nine” 2007, Vol. 15, s. 15–21. Mityczna podróż bohatera sportu 171 wsparcie i pomoc ze strony trenerów odgrywają w tym procesie niebagatelną rolę, jako że większość młodych adeptów sportu potrzebuje mistrzów. Znakomicie podsumował rolę trenera – jako szlifierza obrabiającego diament – były trener niemieckiego bramkarza Toniego Schumachera Rüdiger Schmitz:

Masz naturalny talent. Jesteś jak diament ukryty jeszcze w nieforemnej bryle. Jak dłu- go trzeba ją obrabiać zanim objawi swój skończony kształt? Jeśli będziesz energicznie nad sobą pracował, jeśli zeszlifujesz wszystkie braki i niedoskonałości, wydobędziesz z siebie to najcenniejsze100.

Wspomniany już Lombardi to, zdaniem Leveretta T. Smitha, lider, ktoś, kto kształtuje człowieka (a moulder of men)101. Niezwykle ważne jest korygowanie błędów zawodnika, co podkreślał Tommy John, mówiąc o trenerze Alu Lopezie: „Lopez [trener Chicago White Sox] praw- dopodobnie najlepszy defensywny łapacz w historii baseballu, potrafił szybko zauważać błędy w pitchingu i doradzać pitcher’om co do ich błędów zanim zako- rzeniły się jako utrwalone niedobre zwyczaje”102. „Szlifowanie diamentu” to także wymuszanie na graczu zmian, co znakomicie obrazują słowa Stengela na temat baseballisty Mickey’ego Mantle:

Musi się dużo zmienić. Musi zmienić swoją postawę, przestać się dąsać i robić rzeczy, których mu się nie każe robić. Musi dorosnąć i stać się świetnym graczem...103

Stengel nie miał cierpliwości do tych graczy, którzy nie chcieli się uczyć, po- dziwiał natomiast tych, którzy taką chęć wykazywali104. Widać tu duże podobień- stwo do trenera polskiej kadry piłkarskiej Leo Beenhakkera, który niejednokrot- nie wyrażał żal, że zawodnik, który ma potencjał, nie potrafi go wykorzystać. Podczas zgrupowania reprezentacji w 2008 roku, gdy trener nie mógł przeboleć braku postępów utalentowanego Radosława Matusiaka, stwierdził: „Bardzo mnie boli, gdy piłkarz marnuje swój talent. [...] z jakiegoś powodu nie gra współmiernie do swojego talentu. [...] nie jest to poziom, którego od niego oczekiwaliśmy”105. Zwykle w karierze zawodniczej na miano trenera-mistrza zasługuje tylko jedna wybitna postać, jak w przypadku fenomenalnej polskiej ekipy piłkarskiej z 1974 roku zwanej „Orłami Górskiego”, gdzie większość jej zawodników niezwy- kłą estymą darzy po dziś dzień legendarnego Kazimierza Górskiego, przypisując wyłącznie jemu zainicjowanie indywidualnej eksplozji ich talentu. Tak po latach

100 T. Schumacher, Gryźć trawę, s. 22. 101 L. T. Smith, The American Dream and the National Game, Bowling Green University Press, Bow- ling Green, Ohio 1975, s. 249. 102 T. John, S. John, J. Musser, The Tommy John Story, s. 29. 103 R. W. Creamer, Stengel, s. 257. 104 T. John, S. John, J. Musser, The Tommy John Story, s. 271. 105 I. Koprowiak, Zawiódł najbardziej, „Przegląd Sportowy” 2008, z 29 maja. 172 Rozdział piąty. Herosi sportu jako bohaterowie mitycznej podróży pisał o Górskim i jego zespole w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych cytowa- ny już Lubański:

Entuzjazm i chęć wspólnej pracy była w tej drużynie niespotykana. [...] wszyscy, wszy- scy tworzyli wielki zespół. Wreszcie na miarę naszych narodowych nadziei. Kazimierz Górski potrafił każdemu z nich przydzielić optymalną rolę. Obsadził swój zespół zna- komicie. Nic nie można było zrobić ani lepiej, ani inaczej. To był wymarzony zespół składający się z jedenastu idealnie dopasowanych do gry ludzi. [...] Dzięki Górskiemu ten idealny okres został wykorzystany niemal w stu procentach106.

Do pełnego sukcesu zabrakło zdaniem Lubańskiego tylko trochę szczęścia i pogody podczas pamiętnego półfinału z drużyną RFN, rozgrywanego w nienor- malnych dla meczów warunkach, na zalanej po oberwaniu chmury murawie107. Podsumowując, trenerzy są różni. Wydaje się jednak, że trener baseballowy Mel Harder celnie skonstatował: „Cóż, każdy trener ma swoje własne podejście, ale końcowy rezultat sprowadza się do: »czy to działa?«”108. Herosowi sportu pomagają w drodze nie tylko trenerzy, lecz także lekarze, masażyści, sztab odnowy biologicznej. Są to ważne osoby, bez których pomocy droga na szczyt byłaby znacznie trudniejsza lub wręcz niemożliwa. Przykładowo, baseballista Curt Schilling o swoim lekarzu powiedział:

Doktor Craig Morgan jest bez wątpienia jednym z najbardziej cenionych ekspertów w dziedzinie leczenia barku na świecie. Jestem tu gdzie jestem, ponieważ 13 lat temu on był jedyną osobą na tej planecie, która trafnie oceniła co mi jest, postawiła prawi- dłową diagnozę i potem mnie leczyła. [...] Leczenie i terapie, które aktualnie są uzna- wane za nowatorskie, on stosował już 10 lat temu. Zaufałem mu, powierzyłem wtedy moją karierę i zawsze będę mu ufał109.

Ciepło swoich lekarzy, doktora Jobe’a i doktora Starka, wspominał również Tommy John, który dzięki ich kunsztowi przeszedł udaną, mimo że niezwykle skomplikowaną, operację łokcia110. Po młodzieńczym okresie wytężonych treningów i pomniejszych prób (a więc np. meczów w kategoriach dziecięcych lub juniorskich, na małych boiskach) przy- chodzi czas na wejście do nowej, dorosłej drużyny, co często wiąże się z rytuała- mi inicjacyjnymi, a potem wypłynięcie na prawdziwą „głębię”, a więc decydującą próbę: w dorosłej drużynie, na wielkim stadionie, przy wielotysięcznej widowni. Tak po latach wspominał moment tuż przed dołączeniem do słynnych New York Yankees wielki DiMaggio:

106 K. Wyrzykowski, W. Lubański, Ja, Lubański, s. 38. 107 Ibidem. 108 T. John, S. John, J. Musser, The Tommy John Story, s. 18. 109 Curt Schilling’s Official Blog, http://www.38pitches.com (1.03.2009). 110 T. John, S. John, J. Musser, The Tommy John Story, s. 93–108. Mityczna podróż bohatera sportu 173

Oto byłem tam, dopiero co skończyłem dwadzieścia jeden lat i przygotowywałem się do dołączenia do New York Yankees, najwspanialszego zawodowego zespołu na świe- cie. [...] Zastanawiałem się, jakie są moje szanse na pozostanie w tym klubie. Zastana- wiałem się, czy inni Jankesi mnie zaakceptują, ponieważ słyszałem niezliczone opo- wieści o tym, jak zawodnicy wchodzący do zespołu dostawali za swoje od starych111.

Natomiast Lubański swoją inicjację opisał następująco:

Zima 1962 roku. Górnik Zabrze wygrał przetarg o Lubańskiego i zostałem powołany na pierwszy obóz w Jeleniej Górze. [...] Stara „paka” Górnika to: Oślizło, Olszówka, Floreński, Lentner, Czok, Wilczek, Pol. Przestrzegała starych zwyczajów, stanowią- cych podstawę programu „kulturalno-rozrywkowego”. Jednym z tych zwyczajów było „wkupianie” się młodych zawodników. Polegało ono na tym, że trzeba było coś star- szym „postawić”112.

O udanym wkupieniu się Lubańskiego i jego kolegi Słomianego świadczą sło- wa przytaczanego przez Lubańskiego Ernesta Pola: „No, myślę, że się spisali do- brze, chyba można ich będzie przyjąć do klubu”113. Życie w zgodzie ze starszymi zawodnikami jest dla wchodzącego do zespołu gracza niezwykle ważne, o czym możemy się przekonać również z biografii Sten- gela. Były baseballista Charles Nichols udzielił młodemu Stengelowi na progu jego kariery następującej rady:

Coś ci powiem. Nie kłóć się cały czas. Słuchaj swojego trenera. Lub kiedy starszy za- wodnik poucza cię, słuchaj go. Nigdy nie mów: „Nie zrobię tego”. Zawsze słuchaj. Jeśli nie zamierzasz robić tak jak on mówi, nie mów mu tego. Wpuszczaj to jednym uchem, nie wypuszczaj przez miesiąc, a potem jeśli nic z tego nie będzie, wypuść drugim uchem. Ale jeśli to ma sens, zapamiętaj i trzymaj się tego. Zrobisz tak i nauczysz się czegoś, unikniesz wielu kłopotów114.

Stengel potraktował tę radę serio – szczególnie jeśli chodzi o słuchanie starszych zawodników, co okazało się dla niego korzystne. Jest bowiem oczywiste, że „ugłas- kani” starsi zawodnicy mogą odegrać w karierze młodego przyszłego bohatera nie- bagatelną rolę – rolę doradcy. Za przykład niech posłuży starszy kolega Tommy’ego Johna, Steve Jankowski, który „wziął zawodnika pod swoje skrzydła”115 i udzielał mu cennych rad. Wielki podziw dla starszego kolegi, od którego wiele zaczerpnął – Lou Gehriga – wyrażał DiMaggio: „Gehrig był typem zawodnika, który wzbudzał szacunek. [...] Nie tylko podziwiałem Lou, ale zdumiewał mnie”116. Inny starszy ko-

111 J. DiMaggio, Lucky to Be a Yankee, s. 63–64. 112 K. Wyrzykowski, W. Lubański, Ja, Lubański, s. 16–17. 113 Ibidem, s. 17. 114 R. W. Creamer, Stengel, s. 41. 115 T. John, S. John, J. Musser, The Tommy John Story, s. 19. 116 J. DiMaggio, Lucky to Be a Yankee, s. 105. 174 Rozdział piąty. Herosi sportu jako bohaterowie mitycznej podróży lega wspominany przez DiMaggio w jego autobiografii to Joe Cronin, który radził młodemu graczowi: „Joe, [...] masz coś wyjątkowego. Po prostu bądź sobą, bądź swobodny i nie próbuj kopiować niczyjego stylu”117. Co do pierwszego meczu w najwyższej lidze, w jakim indywidualny zawodnik wziął udział, wielu graczy podkreśla, że zdawali sobie sprawę, jak wielkie znacze- nie to pierwsze spotkanie może mieć dla ich dalszej kariery. Zawodnicy czują, że może to być prawdziwy przełom w ich drodze życiowej i początek spełniania marzeń. Feller tak wspominał moment swojego debiutu w Major League: „Kiedy tam stałem [...], wiedziałem, że jestem na progu osiągnięcia czegoś, co stanowi sedno marzeń”118. Debiut w meczu pierwszej ligi francuskiej w następujący sposób opisała legen- da francuskiej piłki nożnej – Michel Platini:

Moje życie zaczęło się w wieku 17 lat i... 316 dni, 2 maja 1973 r. To była sobota [...]. Po raz pierwszy nałożyłem tego dnia koszulkę zawodowego klubu [Nancy]. Przysze- dłem do szatni dużo wcześniej niż zazwyczaj. [...] Wyjąłem z torby moje buty, dokrę- ciłem korki i dotknąłem koszulki, na której widniała reklama zachwalająca sklepy ze sprzętem fotograficznym. [...] Spoglądam na obrońców rywali. Średnio mają około trzydziestki, a ich gęby przypominają piratów. Nieogoleni, by jeszcze podkreślić swój wygląd. A naprzeciw ja, młokos i gołowąs. [...] Jeszcze jestem pogrążony w swoich myślach, kiedy dostaję po raz pierwszy piłkę. [...] A już za chwilę jestem „skoszony” i miast przeprosin słyszę „ty gówniarzu”. Wstaję i wykonuję pierwszy rzut wolny. Pierwszy na dworze wielkich. [...] Tego wieczoru, po powrocie do domu, w otoczeniu ojca i matki czuję się szczęśliwy119.

Stanisław Terlecki uznał za bardziej stresujący moment wejścia do szatni swo- jej dorosłej drużyny niż samo wyjście na boisko: „Większą tremę niż przed debiu- tem w lidze miałem jednak przed pierwszym wejściem do szatni Gwardii. Prze- cież rozbierali się w niej dorośli mężczyźni, a najmłodszy z nich [...] był siedem lat starszy ode mnie”120. Podobnie, jeśli chodzi o silną ekscytację, rzecz ma się w przypadku baseballi- stów, np. Joego Nuxhalla:

[...] podskoczył. Na moment zapomniał, gdzie jest. [...] miał oczy szeroko otwarte. [...] To już nie były rozgrywki juniorskie. Był w zawodowej lidze121.

117 Ibidem, s. 65. 118 B. Feller, B. Gilbert, Now Pitching, s. 19. 119 M. Platini, Moje życie jak mecz, tłum. K. Wyrzykowski, Glob, Szczecin 1990, s. 9–10. 120 S. Terlecki, R. Nahorny, Pelé, s. 8. 121 M. Christopher, Great Moments, s. 22. Mityczna podróż bohatera sportu 175

Dotyczyło to także Tommy’ego Johna:

Ściskało go w żołądku. Podekscytowanie, strach, radość i realizacja trwającego całe życie marzenia to wszystko działo się w tym momencie. Tommy John miał właśnie rzucać [...] jego pierwszy mecz w największej lidze!122

Jeter tak mówił o debiutach w lidze baseballowej: „Kiedy wychodzisz tam i po raz pierwszy pojawiasz się w swoim pierwszym meczu, jesteś trochę zdenerwo- wany”123. Natomiast swoje osobiste związane z debiutem doświadczenie opisał następująco: „Było fajnie, ale byłem zdenerwowany. Byłem cały w nerwach tego dnia. Zawsze marzyłem o tym, żeby zagrać, ale to nie wydawało się realne, kiedy naprawdę się wydarzyło”124. Niekiedy trema jest tak wielka, że dochodzi do nieprzyjemnych zdarzeń. W przykry sposób okupił stres związany z debiutem w Manchesterze United mło- dy Beckham: „Byłem tak podekscytowany, że poderwałem się z ławki i rozciąłem sobie głowę o sufit”125. Podobnie rzecz się miała ze wspomnianym już, rozgrzewającym się przed de- biutem, baseballistą Joe Nuxhall’em: „Przeszedł niecały metr. Potem potknął się i wylądował twarzą w błocie”126. Trema może też być przyczyną nieudanego występu. Baseballista Warren Spahn podczas debiutu w 1942 roku nie potrafił dobrze rzucić piłki, co tak zde- nerwowało trenera Casey’a Stengela, że postanowił odesłać go do niższej ligi. Z pewnością zachwiało to karierą gracza, który jednak powrócił potem do Major League i stał się jednym z najlepszych leworęcznych rzucających, a Stengel wielo- krotnie potem przyznawał się, że odesłanie Spahna było błędem127. Jeśli mówimy o debiucie na boisku, to dramatyzm chwili jest wprost pro- porcjonalny do doniosłości spotkania. Może być tak, że momentem prawdzi- wej próby będzie mecz w chwili, gdy zawodnik dawno już wyszedł z wieku juniora, ale wcześniejsze występy wydają się nieistotne przy tak ważnym wy- darzeniu jak np. mecz o mistrzostwo świata czy choćby o mistrzostwo ligi, a więc rozgrywka o wielkim ładunku emocjonalnym, rozgrywana pod ogrom- ną presją, mecz, który ma przejść do historii – czasem zawodnicy sami mó- wią, że na taką chwilę czeka się całe życie. Wytwarza się wtedy duże napięcie potęgowane stawką meczu. O takim spotkaniu mówi się już dużo wcześniej,

122 T. John, S. John, J. Musser, The Tommy John Story, s. 24. 123 C. Breakey, Ramirez Strikes out Side in Debut, http://newyork.yankees.mlb.com/content/prin- ter_friendly/nyy/y2007/m07/d03/c2065 (1.03.2009). 124 M. Feinsand, Jeter Dazzles through a Decade, http://www.mlb.com/content/printer_friendly/nyy/ y2005/m05/d30/c1068448.jsp (1.03.2009). 125 D. Beckham, O sobie, s. 65. 126 M. Christopher, Great Moments, s. 23. 127 B. Nash, A. Zullo, The Baseball Hall of Shame 3, Pocket Books, New York 1987, s. 78–79. 176 Rozdział piąty. Herosi sportu jako bohaterowie mitycznej podróży tym bardziej że atmosferę niejako „pompują” też media. Dla zawodnika to czas wielkiej próby i okazja do zostania prawdziwym bohaterem. Może to być np. mecz prestiżowej Ligi Mistrzów. Oto wspomnienia polskiego piłkarza Micha- ła Żewłakowa: Pamiętam moje pierwsze mecze w Lidze Mistrzów. Wówczas nie byłem przyzwycza- jony do takich spotkań i bardzo emocjonowałem się, że zagram przeciw piłkarzom, których znam tylko z telewizji. Teraz spokojniej podchodzę do takich meczów128.

Inicjacyjna podróż to wkroczenie na arenę sportową. Posługując się językiem metaforycznym, można tę chwilę porównać do mitycznej opowieści o połknięciu przez wieloryba, w której, tak jak biblijny Jonasz, bohater zostaje połknięty i we- ssany przez nieznane129, co jest swego rodzaju unicestwieniem. Od tej pory zdany jest on raczej tylko na siebie, choć towarzyszą mu rady, udzielane przed godziną próby, strzegą amulety i wysłannicy opiekuńczej siły. Jest to chwila prawdy – czas stawiania czoła różnorakim wyzwaniom, na które składają się momenty grozy oraz cały ciąg niesamowitych prób. Świat, w którym bohater się znajduje, jest od- mienny od mu znanego, często pełen niespodzianek i niewytłumaczalnych zwro- tów akcji. Dominuje w nim stan zawieszenia, oczekiwania na to, jak zakończy się batalia. Wynik zawodów sportowych pozostaje jednak kwestią otwartą dopóki, jak mówią komentatorzy sportowi, „piłka jest w grze”. Bohater przechodzi metamorfozę i odnosi sukces – pokonuje mityczne po- twory, czyli swojego przeciwnika, wyrywa z czeluści ich twierdz skarb w postaci pucharów oraz medali i triumfalnie wraca do swojej społeczności. Zdarza mu się jednakże bywać nękanym przez przeciwnika nawet po zwycięsko zakończo- nym meczu, oponent może się bowiem dopatrywać w postępowaniu czempiona nieuczciwości i składać skargi do wszelkiego rodzaju gremiów, co przypomi- na campbellowską pogoń za bohaterem złych mocy celem wydarcia mu cennej zdobyczy130. Ileż triumfalnych powrotów zapisało się w pamięci kibiców sportowych. Prze- analizujmy najpierw tego typu wydarzenia w piłce nożnej. Wszyscy w Polsce pa- miętają zwycięskie powroty polskich drużyn, jak te po mundialach w 1974 i 1982 roku, które zamieniały się w istne święta narodowe. Noszą one wszelkie znamio- na powrotu mitycznego herosa, który przynosi ludziom cenne dary. Tak Kazimierz Górski wspominał powrót z pamiętnego spotkania z Wembley (1973, wynik 1:1):

128 M. Kaliszuk, Mamy spełnić marzenia kibiców, „Przegląd Sportowy” 2008, z 19 lutego, s. 8–9. 129 J. Szewczyk, Szkolne obrzędy i rytuały, s. 60. 130 Odwołania-skargi występują często w sytuacji, gdy jedna z drużyn nie może się pogodzić np. z uznaniem przeciwnikowi – jej zdaniem – nieprawidłowo zdobytej bramki lub wypaczeniem wyniku meczu przez arbitra. Archiwum własne autora. Mityczna podróż bohatera sportu 177

Po powrocie do kraju powitano nas z wielką pompą. [...] którą kontynuowano w ro- dzinnych miastach i macierzystych klubach moich podopiecznych. Wciąż wpływały zaproszenia na spotkania z całej Polski, dla mnie i zawodników131.

Z kolei o powitaniu po powrocie z mistrzostw świata w 1974 roku mówił na- stępująco:

Wracaliśmy do kraju w aureoli sławy, świadczyły o tym liczne dowody uznania do- cierające z kraju oraz z zagranicy, głównie od naszych rodaków rozsianych po całym świecie. Pisano o nas z entuzjazmem, wychwalano, gratulowano największego osią- gnięcia w historii polskiego piłkarstwa. [...] Wpierw euforia, jakiej nie widziała od lat Warszawa. Nieprzebrane tłumy na Okęciu i wzdłuż trasy naszego triumfalnego przejazdu. Transparenty, oklaski, wiwaty i odkryty samochód sunący ulicami stolicy. Spotkania i przemówienia. Setki, tysiące telegramów i listów. Gratulacje wierszowane i ilustrowane132.

Bardziej dosadnie ujął swój powrót do Warszawy były „legionista” Kowalczyk po zdobyciu przez Legię mistrzostwa Polski: „Jednak nie okazałem się lamusem, mogę z dumą wrócić do Warszawy. Z dumą i z tytułem mistrza Polski”133. Boniek tak opisał fetę po zdobyciu przez Juventus, w którego barwach wtedy występował, mistrzostwa Włoch (1984):

Na każdym skrzyżowaniu tłumy kibiców zatrzymywały samochód. [...] Wszystkie uli- ce wyglądały tak, jakby raptem cały Turyn wyszedł na spacer. W fontannach kąpali się młodzi i starzy...134

Największy jednak sukces w piłce nożnej to zdobycie tytułu mistrza świata. Powitanie mistrzowskiej drużyny (1958) w jego rodzinnej, zakochanej w futbo- lu, Brazylii przedstawił w autobiografii Pelé. Najpierw, w Recife, niesiono naro- dowych bohaterów nad wiwatującym tłumem, następnie odbyła się wielka feta w Rio, a tak wyglądał przyjazd piłkarzy do São Paulo:

Kiedy nazajutrz przyjechaliśmy do São Paulo, wydawało się, że wszyscy mieszkańcy chcą złożyć hołd bohaterom. Ludzie byli dosłownie wszędzie, wiwatowali, machali rę- kami, skandowali podczas kolejnej parady, z okien leciały na nas konfetti, każdy chciał nas uścisnąć, podać rękę. Gdybyśmy mieli jakiekolwiek wątpliwości co do tego, co znaczyła wygrana w Pucharze Świata dla Brazylijczyków, szybko musiałyby się rozwiać podczas tych pierwszych dni szaleństwa i euforii. Było to niepowtarzalne doświadcze- nie. [...] wszyscy byli szczęśliwi, a my cieszyliśmy się, że daliśmy tyle szczęścia135.

131 K. Górski, Pół wieku z piłką, s. 214. 132 Ibidem, s. 230–232. 133 W. Kowalczyk, K. Stanowski, Kowal, s. 70. 134 Z. Boniek, Prosto z Juventusu, s. 92–93. 135 Pelé, Autobiografia, s. 67–68. 178 Rozdział piąty. Herosi sportu jako bohaterowie mitycznej podróży

Analogicznie, w świecie rozgrywek baseballowych możemy zaobserwować podobne zjawisko triumfalnego powrotu herosów sportowych. W biografii Babe Rutha autorstwa Kala Wagenheima znalazł się opis zwycięskiego powrotu mis- trzowskich Yankees z Saint Louis (1928). Pociąg wiozący bohaterów zatrzymywał się po drodze w wielu miastach, gdzie czekały tłumy rozentuzjazmowanych kibi- ców, do których zawodnicy często wychodzili. Tłumy otaczały też Rutha w No- wym Jorku, jak tylko pokazywał się na ulicy136. Feller wspominał zatłoczone i zasypane konfetti ulice Cleveland po zdoby- ciu przez Cleveland Indians mistrzostwa (wygrania World Series) w 1948 roku: „Mieszkańcy Cleveland zorganizowali nam pierwszorzędną paradę i fetę. Zgro- madziło się ich 200 000”137. Opis jednego z triumfalnych powrotów trenowanego przez Stengela zespołu – New York Mets – z 1962 roku znajdujemy też w jego biografii: Zespół powrócił do Nowego Jorku, gdzie miasto powitało ich paradą w stronę Broad- way. Stengel, po tym jak wręczono mu klucze do miasta, powiedział: „Dostałem klucze do wielu miast, ale tego użyję do otwarcia nowego zespołu”138.

Ogromna radość – to najkrótszy opis tego, co odczuwają kibice po zdobyciu przez drużynę mistrzostwa. Tak właśnie było w Chicago w 2005 roku, gdy White Sox zdobyli trofeum, wygrywając po raz pierwszy od 1917 roku World Series:

Biły dzwony kościelne. [...] Wyły syreny, trąbiły klaksony, a fani zalali ulice Wietrz- nego Miasta. [...] Kibice, którzy zgromadzili się w United Center, aby oglądać mecz, zaczęli skakać i się ściskać. Pewien człowiek, który dołączył do tej ciżby, krzyczał do swojego telefonu ze łzami w oczach: „Udało się! Udało się! Udało się!”. [...] Setki ludzi zgromadziły się w deszczu koło stadionu White Sox – U.S. Cellular Field – ściskając się serdecznie. [...] „To jest cudowne, spełnił się sen” – powiedział 31-letni Robert Cruz, stojąc z przemoczoną flagą White Sox przewieszoną przez ramię – „2005 rok jest naj- lepszym rokiem w moim życiu!”139.

Po zdobyciu tytułu mistrzowskiego przez Red Sox w 2007 roku (wygraniu World Series) fani w Bostonie wylegli na ulice, by zamanifestować swoją radość, co – jakże, niestety, typowe dla europejskich kibiców piłki nożnej – w połączeniu z alkoholem i rozpalonymi emocjami doprowadziło do chuligańskich wybryków, choć nie na taką skalę jak w 2003 roku, kiedy to doszło nawet do walk z policją, zakończonych śmiercią jednego z kibiców140. Najpierw mistrzowski zespół przybył na swój stadion –

136 K. Wagenheim, Babe Ruth, s. 180–182. 137 B. Feller, B. Gilbert, Now Pitching, s. 171. 138 R. Creamer, Stengel, s. 298. 139 White Sox Fans Hit Streets to Celebrate, http://nbcsports.msnbc.com/id/9834035 (1.03.2009). 140 D. Abel, M. Cramer, Hub Tightens Security for Series Revelers. Police Arrest 37 after Sox Victory, „The Boston Globe” 2007, z 29 października, http://www.boston.com/sports/baseball/redsox/article- s/2007/10/29/hub_tightens_secu.... (1.03.2009). Mityczna podróż bohatera sportu 179

Fenway Park – gdzie powitał ich rozgorączkowany tłum, następnego zaś dnia dru- żyna, stojąc na platformie wielkiego pojazdu, przejechała triumfalnie przez najważ- niejsze punkty miasta, przedzierając się przez skandujących radośnie fanów141. Tak wspomina ów dzień jeden z kibiców Red Sox na swoim blogu:

Jak można opisać czystą, prawdziwą radość? Jak pojąć to uczucie, kiedy doświadcza go całe miasto? Niech ktoś mi powie, jak się temu oprzeć! Emocje są zbyt silne, aby z nimi walczyć. Po prostu bierzesz flagę i idziesz. [...] Cóż to za cudowny widok zobaczyć 50 000 ludzi świętujących coś, za czym podążali niemal w religijnym uniesieniu przez cały rok. Czułem się jak tuńczyk w puszce ściśnięty wśród tysięcy moich braci. [...] Braci, którzy uciekli ze szkoły, z pracy, nie poszli na umówione wizyty lekarskie, a jeśli mogli, nie wzięli nawet udziału w pogrzebach swoich bliskich, aby tylko być częścią tego wielkiego szaleństwa. [...] Czekałem wraz z resztą tego tłumu, aby zobaczyć boha- terów. [...] Kiedy zatrzymali się koło nas, ryk tłumu był ogłuszający142.

Radość kibiców potrafi być, jak widać, ogromna, o czym świadczy też przy- kład powrotu innego klubu baseballowego – – po zdobyciu mis- trzostwa National League’s Central Division w 2007 roku. Tysiące fanów tej dru- żyny wyległy na ulice miasta, towarzysząc wszystkim poczynaniom zwycięskich herosów143. Ich kibicka, Kathy Leith, tak wypowiedziała się o sukcesie swego klubu: „Cze- kałam na to całe życie. To jest lepsze niż dzień, kiedy wyszłam za mąż i prawie tak dobre jak dzień, kiedy się rozwiodłam”. Burmistrz Chicago Richard Daley o fanach Cubs powiedział: „To są świetni kibice. Kochają Cubs, wyczuwa się che- mię”144. Parady zwycięzców mają miejsce w niemal każdej dyscyplinie zespołowej po zdobyciu ważnego trofeum, przykładem są tytuły mistrza Polski w piłce ręcznej zdobywane przez kieleckie Vive, fetowane przez licznych kibiców, szczególnie uradowanych, gdy odbywa się to kosztem „odwiecznego wroga” – płockiej Wisły. Wracając do USA, warto wspomnieć o zwycięzcach rozgrywek Super Bowl w fut- bolu amerykańskim. Kiedy triumfatorem była drużyna New York Giants (2008), parada zwycięzców na Broadwayu przyciągnęła niezliczone rzesze kibiców. Bo- haterowie Nowego Jorku zostali następnie przyjęci w ratuszu. Te triumfalne powroty mogą mieć także charakter indywidualny i bardziej lokalny, gdy dany sportowiec osiada w swoich rodzinnych stronach, by służyć lokalnej drużynie, z której wyruszył na podbój świata, radą i cennym doświadcze- niem nabytym podczas mitycznej podróży. Przykładem może być ,

141 Red Sox Return Home, http://www.gobostoncard.com/blog/2007/10/30/red-sox-return-home (1.03.2009). 142 I Want My Funeral to Be a Rolling Rally, http://redsoxdiary.blogspot.com/2007_10_01 (1.03.2009). 143 Fans Celebrate Cubs’ Crown, http://www.nbc5.com/print/14232292/detail.html 144 D. Howlett, Cubs Put Smile. 180 Rozdział piąty. Herosi sportu jako bohaterowie mitycznej podróży wieloletni piłkarz Stali (gdzie zaczynał karierę jako 12-letni trampkarz145), do której po latach powrócił w roli działacza sportowego, czy Józef Młynarczyk, który powrócił do macierzystego Widzewa Łódź w roli trenera bramkarzy. Doty- czy to także wielu postaci ze świata baseballu, jak cytowany już Stengel (powrót w roli trenera do klubu, w którym wcześniej grał jako zawodnik – Brooklyn Do- dgers). Innym przykładem jest Ralph Houk – najpierw zawodnik, potem trener New York Yankees. Są oni autorytetami i prawdziwymi modelami do naśladowa- nia dla młodych adeptów sztuki piłkarskiej i baseballowej. Bohater, świecąc przykładem, przyczynia się w sposób bezpośredni (np. poprzez osobiste spotkanie) lub pośredni (dzięki mediacji telewizji) do rozbudzenia w dziec- ku pragnienia uprawiania sportu i włączenia go w proces rekrutacji do sportowych subkultur (dyscyplin sportowych)146. Bohater jako wzór, model to również ważny punkt campbellowskiego schematu drogi bohaterskiej. Oto jak zjawisko „promie- niowania” bohatera sportowego wygląda w praktyce – baseballista Alex Rodriguez stwierdził: „Jeśli dzieciakowi jak ja, z Miami, mającemu ciężkie dzieciństwo, mogło się udać, każdemu z dzieciaków może się udać”147. Jeden z kibiców, piszący do in- nego baseballisty Jorge Posady, skierował do niego następujące słowa: „Jorge, jesteś wzorem dla mojego trzynastoletniego syna. Ma nadzieję, że kiedyś zastąpi cię na boisku”148. A tak pisał do Posady pewien chłopiec: „trenuję codziennie. Kiedy doro- snę, chcę być kimś takim jak ty, łapaczem w New York Yankees”149. I opinia jeszcze jednego fana: „Jorge, jesteś inspiracją dla tylu ludzi. To, co robisz [...] przynosi na- dzieję tym, którzy najbardziej jej potrzebują”150. Niezmierna siła oddziaływania bohatera sportowego jako wzoru do naślado- wania zależy od wysokiego stopnia akceptacji społecznej. Gdyby był on postacią kontrowersyjną, niecieszącą się przychylnością wielu ludzi, z pewnością sytuacja wyglądałaby inaczej i nie pełniłby funkcji autorytetu. Zwycięski heros ma więc „to coś”, coś nieuchwytnego, co sprawia, że świeci pełnym blaskiem, w którym chcą się pławić inni – ów trudny do zdefiniowania styl, zasugerowany jako jedna z właściwości bohatera kultury przez Fishwicka (o czym już była mowa). Tak o tym stylu, w tym przypadku Dereka Jetera, mówił jego były kolega z drużyny – Aaron Boone: „Po prostu coś w nim jest. Kiedy jest na boisku, dzieją się dobre rzeczy. Nie potrafię nawet tego opisać”151. A trener Joe Torre stwierdził: „Od początku było wiadomo, że jest w nim coś nadzwyczajnego.

145 J. Hałys, Polska pilka nożna, s. 964. 146 B. McPherson, J. E. Curtis, J. W. Loy, The Social Significance of Sport, s. 258. 147 B. Hoch, AROD’s Children’s Book Hits Shelves, http://arod.mlb.com/players/rodriguez_alex/artic- le.jsp?story=020607 (1.03.2009). 148 http://www.jorgeposada.com/html/fancentral.html (1.03.2009). 149 Ibidem. 150 Ibidem. 151 JockBio.com, http://www.jockbio.com/Bios/Jeter/Jeter_quotes.html (1.03.2009). Mityczna podróż bohatera sportu 181

To jak się nosił, to jak grał. On ma po prostu zakodowane wygrywanie152. Dawny kolega Dwight Gooden opisał to bardziej lakonicznie: „To osobliwy gatunek”153. A jego rolę w drużynie podsumował : „Ten facet jest niesamowity i ma bardzo dobry wpływ na innych graczy”154. Przypomina to opinie o wybitnych piłkarzach. , były kole- ga z reprezentacji, tak scharakteryzował Lubańskiego:

Włodek był dla mnie, i nie tylko dla mnie, piłkarskim geniuszem. Olbrzymi talent poparł ogromną pracą. To nie jest wyświechtany frazes, on naprawdę był przykładem dla innych. [...] Wpływał znakomicie na drużynę155.

A trener Górski powiedział:

Kto tak wcześnie gra w drużynie narodowej [debiutował jako szesnastolatek], musi mieć coś, co go wyróżnia spośród innych. [...] On się z tym urodził. Był liderem dru- żyny w każdym calu. [...] Włodek był kapitanem z prawdziwego zdarzenia. [...] Naśla- dując go, można się wiele nauczyć156.

Ludzie sportu, poprzez ciągłą obecność w mediach, kreują pewne wzorce po- staw. Upatruje się w nich źródeł autorytetu, szczególnie jeśli mogą poszczycić się znaczącymi osiągnięciami. Sportowiec powinien więc „widzieć siebie oraz wszyst- ko, co robi, przez pryzmat misji, jaką ma do spełnienia względem ludzkości”157. Bardzo ważną rolę bohaterów sportowych podkreśla Kościół katolicki, szcze- gólnie od kiedy na tronie papieskim zasiadał wielki miłośnik sportu Jan Paweł II. Mają oni być wzorem dla młodzieży, zarówno jeśli chodzi o aspekt fizyczny, jak i duchowy. Papież z całą stanowczością apelował: „Nigdy nie zapominajcie, dro- dzy atleci, że inni ludzie, a w szczególności młodzi, patrzą na was, a często także stanowicie ważne punkty odniesienia”158. Mówił:

Dobrego sportowca musi cechować uczciwość wobec siebie i wobec innych, siła mo- ralna bardziej i w większym stopniu niż siła fizyczna, wytrwałość, duch współpra- cy i poczucie społeczne, wspaniałomyślność, szlachetność, otwartość umysłu i serca, umiejętność dzielenia się159.

152 Ibidem. 153 Ibidem. 154 Ibidem. 155 K. Wyrzykowski, W. Lubański, Ja, Lubański, s. 125. 156 Ibidem, s. 129–133. 157 T. Wójciak, Społeczny wymiar sportu – refleksja teologiczno-moralna, w: Społeczny wymiar sportu, s. 35. 158 Jan Paweł II, Audiencja dla drużyny Atlanta Bergamo, 6.12.1997, cyt. za: S. Gądecki, Igrzyska Wszechświata, w: Społeczny wymiar sportu, s. 35. 159 Jan Paweł II, Międzynarodowy Jubileusz Sportowców, Rzym 14.04.1984, cyt. za: ibidem, s. 33. 182 Rozdział piąty. Herosi sportu jako bohaterowie mitycznej podróży

Zauważył też, że „Nabyta techniczna sprawność ułatwia zdobycie siły ducho- wej, która przekracza siłę muskułów”160. Sport zatem, poprzez ćwiczenie odruchów, kształtowanie woli, wymagając znoszenia trudów i niewygód, niesie ze sobą bogate dziedzictwo wartości, któ- re przyczynia się do integralnego rozwoju osoby, kształtując człowieka wiernego zobowiązaniom, zdolnego do wyrzeczeń, umiejącego podporządkować się zasa- dom, konsekwentnego, sprawiedliwego, solidarnego z innymi. Sport w najlep- szym wydaniu jest więc zmaganiem służącym osiągnięciu dobra, a nawet święto- ści. Sportowiec, który dzięki swej pracowitości, determinacji i odwadze, staje się idolem dla młodych ludzi, ma więc pomóc im wyjść z biednego, niesprawiedliwe- go i często zdeprawowanego świata. Młodym ludziom z biednych i zaniedbanych środowisk ma ukazać prawdziwy sens istnienia. Sport stanowi więc motywację do doskonalenia samego siebie – walkę ze swoimi wewnętrznymi ograniczeniami. Każdy kibic ma bliskich mu bohaterów, którzy zaspakajają pragnienia jego ser- ca, potrzebę powtarzanego rytuału, ceremonii i triumfu herosów, z którym może się mocno utożsamić. Tego rodzaju bohaterów można znaleźć w spirytualnym sanktuarium nowoczesnego wyznawcy – na stadionie161. Triumf, którego pragną kibice, jest osiągany przez bohatera po odbyciu podzie- lonej na wyraźne etapy drogi, która bynajmniej nie jest usłana różami. W ostat- nim rozdziale przeanalizuję związki sportu z religią i w tym kontekście ocenię postać kibica, a więc kogoś, kto towarzyszy herosowi sportowemu.

160 Jan Paweł II, Do piłkarzy z ‘Varese’, 4.12.1982, cyt. za: Gądecki, Ibidem. 161 J. A. Mangan, R. Holt, Epilogue, s. 171. Rozdział szósty Sport a religia w kulturach polskiej i amerykańskiej

Cechy wspólne piłki nożnej i baseballu

Zanim przejdę do analizy związków rytuału sportowego z religią, zastanówmy się nad tym, co mają ze sobą wspólnego piłka nożna i baseball. Istotę obu dyscyplin, jak i każdego sportu, stanowi współzawodnictwo, a więc chęć zwyciężania, czyli po prostu bycia lepszym od innych1. Mecze to swoista „próba sił”, a jej efekty wyznaczają miejsce zawodnika w sportowej hierarchii2. Jest to rywalizacja między dwiema grupami zawodników – drużynami, nosząca nazwę walki sportowej3, podczas której obserwujemy objawy agresji skierowanej na przeciwnika. Zatem obie te dyscypliny, jak i większość pozostałych konku- rencji sportowych, można scharakteryzować jako dziedziny, w które agresja jest niejako wpisana z założenia4. Walka sportowa jednak, choć można ją uznać za zachowanie napastliwe, zważywszy na często doznawane w czasie walki kontuzje, reprezentuje agresję w jej uregulowanej społecznie, a więc w założeniu bezpiecz- nej, formie5. Co nie przeszkadza niektórym badaczom dzielić sporty na bardziej (jak boks lub rugby) i mniej agresywne, gdzie w toczącej się walce sportowiec mierzy się nie z osobowym przeciwnikiem, lecz z odległością, wysokością, cza- sem, punktami, a nierzadko i z samym sobą, (np. skok w dal, szybownictwo, sza- chy, łucznictwo, jazda figurowa na lodzie6).

1 J. Dziąsko, Teoria walki jako podstawa efektywnych działań w sporcie, „Kultura Fizyczna” 1978, nr 6. 2 Z. Naglak, Kilka uwag na temat znaczenia współzawodnictwa sportowego w procesie przygotowania sportowego, „Sport Wyczynowy” 1988, nr 9. 3 R. M. Kalina, Przeciwdziałanie agresji, Instytut Wydawniczo-Usługowy „Ekspert”, Warszawa 1991. 4 B. Karolczak-Biernacka, Agresja w sporcie, w: Encyklopedia psychologii, red. W. Szewczuk, Funda- cja Innowacja, Warszawa 1998, s. 5. 5 M. Volkamer, cyt. za: Wybrane psychologiczne aspekty aktywności sportowej, http://www.wbc.po- znan.pl/Content/1553/index.html (1.03.2009). 6 J. Supiński, Percepcja pojęcia agresji w sporcie, „Zeszyty Naukowe AWF Wrocław” 1987, nr 44. 184 Rozdział szósty. Sport a religia w kulturach polskiej i amerykańskiej

Mamy tu do czynienia w pierwszym rzędzie z przeciwieństwem swój–obcy, które odpowiada podstawowej dychotomii aksjologicznej dobro–zło; podobna sytuacja ma miejsce na trybunach zajmowanych przez kibiców obu rywalizu- jących ze sobą drużyn7. Warto zauważyć, że opozycyjne pary typu swój–obcy, dzień–noc, słońce–księżyc są podstawowymi elementami semiotycznej kon- strukcji mitu8. Jak stwierdził Eleazar Mieletinski, w sferę mitologii wkraczamy, wychodząc od semantycznych opozycji, które wyrażają najprostszą – przestrzen- ną i zmysłową – orientację człowieka, jak również percepcję kontrastowych do- znań, przechodząc następnie do ich kosmologicznego rozumienia9. Obie wymienione w tytule niniejszej pracy dyscypliny to sporty zespołowe, gdzie zawodnicy działają w grupach, nieraz tworzonych przez trenerów całymi la- tami i w rozbudowanym procesie. Same tylko zasady budowania zespołu są liczne i obejmują np. rozwijanie poczucia dumy z przynależności do grupy, wyznaczanie celów zespołowych, objaśnianie każdemu zawodnikowi jego obowiązków, które muszą być skorelowane z obowiązkami innych członków drużyny. Szczególnie ważne jest zapobieganie tworzeniu się klik wewnątrz zespołu10, gdyż drużyna, aby odnosić sukcesy, musi być wewnętrznie spójna (przez spójność należy tu ro- zumieć „sumę sił, które oddziałują na uczestników w kwestii pozostawania czę- ścią grupy”11). Często drużyna składająca się ze świetnych zawodników nie osiąga wyników odpowiednich dla doskonałości jej poszczególnych członków, gdyż nie jest „zgrana”. Owo zgrywanie się lub też docieranie może trwać nieraz bardzo długo. Nie do przecenienia jest tu rola przywódcy, który koordynuje jednostkowe dążenia i kieruje działaniami grupy. Bywa nim zazwyczaj trener lub kapitan dru- żyny sportowej, a także inni członkowie drużyny, którzy przyjmują nieformalne role przywódcze i tworzą atmosferę, szczególnie jeśli są to starsi i doświadczeni zawodnicy. Za przykład baseballisty-przywódcy może posłużyć tak podziwiany przez Di- Maggio Lou Gehrig (o czym była już mowa), przykładem piłkarza-przywódcy zaś, podanym przez bramkarza Toniego Schumachera, jest kapitan reprezenta- cji Niemiec, : „Mózgiem i duszą drużyny [1982 rok] był Breitner. Urodzony przywódca, do tego niepodważalny as boiska”12. Tego, jak bardzo li- der może wpływać na mobilizację, dowodzi wspomnienie Stanisława Terleckiego na temat zachowania kapitana dawnej reprezentacji Anglii Terry’ego Butchera: „krzyczał do kolegów zachrypniętym głosem: »Chłopaki do boju, pozabijajmy

7 A. Jawłowski, Święty ład, s. 133–134. 8 Ibidem, s. 133. 9 E. Mieletinski, Poetyka mitu, tłum. J. Dancygier, PIW, Warszawa 1981, s. 287. 10 A. V. Carron, K. S. Spink, H. Prapavessis, Team-building and Cohesiveness in the Sport and Exercise Setting: Use of Interventions, „Journal of Applied Sport Psychology” 1997, Vol. 9, s. 61–72. 11 L. A. Festinger, S. Schachter, K. Back, Social Pressures in Informal Groups: A Study of Human Fac- tors in Housing, Harper & Bros, New York, 1950, cyt. za: M. Jarvis, Psychologia sportu, s. 80. 12 T. Schumacher, Gryźć trawę, s. 32. Cechy wspólne piłki nożnej i baseballu 185 ich, Anglia jest najlepsza!«, a angielscy piłkarze skakali do siebie i zderzali się klatkami piersiowymi, bili głowami w ścianę”13. Aby drużyna była zgrana, ważna jest wspomniana już atmosfera. Schumacher stwierdził:

Wyobraźmy sobie, że odbywa się mecz międzypaństwowy. Wszelkie animozje i za- drażnienia w zespole idą w niepamięć. Wszystkie problemy znikają w okresie przygo- towań dzięki znakomitej dynamice grupy. O ileż większą gotowość walki wyzwala taka harmonia. O ile większe daje to szanse na zwycięstwo14.

O roli trenera podczas mitycznej drogi bohatera pisałem obszernie w poprzed- nim rozdziale. W tym miejscu skoncentruję się na tym, jak kształtuje on atmos- ferę w zespole. Według cytowanego już trenera baseballu McMahona wielką rolę w tym procesie odgrywa zaufanie:

Jest rzeczą niezwykle ważną, żeby gracze ci ufali. Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy trener jest osobą, której zawodnicy nie obdarzają zaufaniem. Zaufanie to dobra atmos- fera w drużynie. To może pomóc w osiągnięciu sukcesu15.

Trenerzy Dave Trembley (Baltimore Orioles) i Terry Francona (Boston Red Sox) również uzależniają dobre wyniki prowadzonych przez siebie drużyn od właściwej atmosfery w panującej w ich zespołach16. Także według Leo Beenhakkera do stworzenia dobrej atmosfery w drużynie ważne jest zaufanie:

Wszystko zaczyna się od zaufania. Jak przychodzi nowy trener, to na początku zawod- nicy starają się stworzyć jakiś dystans, muszą cię poznać, muszą poczuć, że mogą na tobie polegać. To wymaga czasu. Najważniejsze to zdobyć zaufanie, ale zaufanie musi działać w dwie strony. Poza tym, jest to grupa ludzi, w której każdy jest inny, ma inny charakter, sposób bycia. Trzeba mieć pewną wiedzę, taką ludzką, żeby poruszać się we właściwym kierunku i podchodzić do każdego indywidualnie, żeby stworzyć grupę współpracujących z sobą osób. Trzeba być szczerym i otwartym. [...] Nie powinno być tak, że ja jestem wyżej, a oni są na innym poziomie. Absolutnie tak nie jest, wszyscy je- steśmy na jednym poziomie, jesteśmy jedną drużyną. Otwartość, szczerość pozwalają na to, żeby stworzyć prawdziwy kolektyw17.

Opinie o dobrej atmosferze w ówczesnej reprezentacji Polski potwierdził bramkarz Sebastian Przyrowski: „Atmosfera jest doskonała, bo taką umiejętnie

13 S. Terlecki, R. Nahorny, Pelé, s. 61. 14 T. Schumacher, Gryźć trawę, s. 62. 15 B. Wagnon, Coming Home to Family. 16 http://baltimore.orioles.mlb.com; http://boston.redsoc.mlb.com (1.03.2009). 17 Anioł, który ma jedną słabość, wywiad z Leo Beenhakkerem, rozm. D. Kułaga, E. Nadgrodkiewicz, „Super Relaks, dodatek Echa Dnia” 2008, z 21 marca, s. 98–99. 186 Rozdział szósty. Sport a religia w kulturach polskiej i amerykańskiej wprowadza sztab szkoleniowy z trenerem Beenhakkerem na czele. [...] Jest nie tylko doskonałym fachowcem, ale i bardzo dobrym psychologiem”18. Wspomniane wcześniej zaufanie do trenera, kształtujące atmosferę, opisał Schumacher, mówiąc o Franzu Beckenbauerze: „Franz mógłby mi zawiązać oczy, postawić nad stumetrową przepaścią i kazać krok po kroku podchodzić do kra- wędzi, a ja bym go posłuchał – takie mam do niego zaufanie. Poszedłbym za nim wszędzie”19. Trener, który tworzy dobrą atmosferę, naprawdę przyczyniający się do suk- cesów przyszłych bohaterów sportu – to ktoś, komu zawodnicy ufają i dla kogo gotowi są na wiele wyrzeczeń. Znakomicie wyraził to Ron Luciano, mówiąc o tre- nerze baseballu Ralphie Houku: „Zawodnicy Houka tak bardzo go lubią, że zbu- dowaliby dla niego ścianę z cegieł, a następnie sami się przez nią przebili”20. Być może taką sympatię wzbudzał tym, że „Na boisku będzie walczył o najmniejszą szansę długo i zdecydowanie...”21. Trenerem darzonym szacunkiem i lubianym (choć nie od początku, musiało bowiem minąć trochę czasu, aby zaskarbił sobie szacunek i sympatię) przez za- wodników New York Yankees był też Casey Stengel, czego dowody znajdujemy w jego biografii22. Dobry trener, tworząc odpowiednią atmosferę w bohaterskiej drużynie, powi- nien też tchnąć w nią odwagę, o czym świadczą słowa cytowanego już legendar- nego Kazimierza Górskiego: „Jeśli coś mi się naprawdę udało w pracy z drużyną w latach 1972–1974, to zaszczepić jej odwagę, przełamać kompleks niższości wo- bec utytułowanych przeciwników, z którymi w przeszłości nam się nie wiodło, uwierzyć we własne siły”23. Trener powinien też sam wykazywać się odwagą, potrafiąc odważnie modyfi- kować skład, stawiając na młodych zawodników, co było cechą m.in. wspomina- nego już Stengela. Potwierdza to opinia Ala Lopeza: „największym plusem Sten- gela było to, że chętnie stawiał na młodzież”24. Wracając do podobieństw pomiędzy drużynami piłkarskimi i baseballowymi, należy zauważyć, że opierają się one na efekcie współpracy, co często zwiększa skuteczność działania25. Ponadto występują przed pewnym audytorium, często wielotysięcznym, co w przypadku grania „u siebie” przyczynia się do zwiększenia

18 Być mile zaskoczonym, wywiad z Sebastianem Przyrowskim, rozm. S. Szymczak, „Echo Sportowe Świętokrzyskie, dodatek Echa Dnia” 2008, z 3 marca, s. 7. 19 T. Schumacher, Gryźć trawę, s. 51. 20 R. Luciano, D. Fisher, The Umpire, s. 189. 21 Ibidem, s. 191. 22 R. W. Creamer, Stengel, s. 221–240. 23 K. Górski, Pół wieku z piłką, s. 199. 24 R. W. Creamer, Stengel, s. 245. 25 N. Triplett, The Dynamogenic Factors in Pacemaking and Competition, „American Journal of Psy- chology” 1898, Vol. 9, s. 507–553, cyt. za: M. Jarvis, Psychologia sportu, s. 82. Cechy wspólne piłki nożnej i baseballu 187 poziomu pobudzenia u profesjonalnych zawodników i często owocuje lepszymi wynikami. Obie te dyscypliny pełnią w dodatku funkcję instrumentów socjalizacji, „kształtują charakter”, a więc wyrabiają wspomnianą już odwagę, poświęcenie, dyscyplinę i wytrwałość26. Co należy szczególnie zaakcentować, są to sporty sto- sunkowo tanie i ogólnodostępne, ponieważ prawie każdy obywatel może zarów- no czynnie, jak i biernie partycypować w rozgrywkach. W odróżnieniu od wymagań stawianych przez inne dyscypliny, adeptom futbo- lu (europejskiego) lub baseballu nie potrzeba jakiejś niezwykłej siły ani wysokiego wzrostu. Bill Veeck, właściciel Cleveland Indians w latach czterdziestych XX wieku, w następujący sposób wypowiedział się o baseballu: „Baseball jest ostatnim spor- tem, gdzie gracze nie muszą mieć siedmiu stóp wzrostu i szerokości”27. Wydaje się jednak, że dotyczy to również piłki nożnej, jako że było i jest wielu niskich i niespe- cjalnie dobrze zbudowanych graczy, którzy odnosili duże sukcesy. Te sporty może więc uprawiać – nawet profesjonalnie – każdy, bez względu na warunki fizyczne. Oczywiście, aby osiągnąć w tych dyscyplinach sukces, potrzebne są pewne predyspozycje psychiczne, pewne cechy, które omawialiśmy przy okazji opisu postaci bohatera w poprzednim rozdziale. Przypomnijmy zatem tylko niektóre z nich. Na pierwszym miejscu na ogół wymienia się wytrzymałość i twardość. Tak o charakterze piłkarza mówił Schumacher:

Piłka nożna to nie jest sport dla wychuchanych lalusiów, tylko dla twardych repów, którzy potrafią przekroczyć granice własnej wytrzymałości. [...] Chcę być jak Rocky. Żaden tam słabeusz. Wiem aż za dobrze, że muszę przegnać z ciała wszelkie oznaki rozprężenia. Utrzymanie kondycji to ciągła walka. Myśl o prawdziwym urlopie napa- wa mnie lękiem. Żyję w ciągłej obawie, że przy dłuższym okresie bez treningu więzadła i mięśnie mi zwiotczeją28.

Twardość to uparte dążenie do doskonałości mimo poważnych problemów rodzinnych, tak jak to miało miejsce w przypadku cytowanego już baseballisty Fellera (jego żona była uzależniona od narkotyków)29. Wielką twardość i determinację wykazał inny baseballista Dave Dravecky, któ- ry mimo wykrycia u niego nowotworu – co doprowadziło do poważnej operacji, podczas której wycięto mu większą część mięśnia odpowiadającego za ruch ręką – w wyniku żmudnych treningów i ku zdumieniu lekarzy powrócił na boisko jako rzucający San Francisco Giants30.

26 S. B. Drewe, Competing Concepions of Competition: Implications for Physical Education, „European Physical Education Review” 1998, Vol. 4, No. 1, s. 5–20. 27 Cyt. za: B. Feller, B. Gilbert, Now Pitching, s. 10. 28 T. Schumacher, Gryźć trawę, s. 78–81. 29 B. Feller, B. Gilbert, Now Pitching, s. 208–209. 30 M. Christopher, Great Moments, s. 67–79. 188 Rozdział szósty. Sport a religia w kulturach polskiej i amerykańskiej

Nie mniejszą rolę odgrywają pracowitość i konsekwencja. Baseballista Derek Jeter zauważył w swoim internetowym dzienniku, że „gry nie wygrywa się na pa- pierze”31 – trzeba wyjść i stopniowo, robiąc małe kroki, starać się osiągać wyższe cele. Przed każdym sezonem panuje pewien optymizm, ale wszystko zależy od tego, czy konsekwentnie będzie się te małe kroki stawiać. A sukces można osią- gnąć tylko wtedy, kiedy człowiek nie da się stłamsić przez trudności, nieważne jak duże32. W utrzymaniu konsekwentnie obranego kursu – aby stać się bohaterem spor- towym – w obu analizowanych dyscyplinach pomocni są kibice. Baseballista Eric Byrnes stwierdził: „Wszystkim moim fanom dziękuję za wsparcie. To wy ładujecie moje akumulatory!”33. Inny gracz baseballu Barry Bonds, żegnając się w swoim dzienniku internetowym z fanami San Francisco Giants, kiedy odchodził z klubu, oświadczył:

Uważam miasto San Francisco i was, kibiców, za moją rodzinę. Dziękuję wam za to, że mnie kochaliście i wspieraliście, kiedy było dobrze i kiedy było źle. Czuję z wami silną więź, jako że dorastałem z wami wszystkimi...34

Nie są to odosobnione opinie, powtarzane są one na przestrzeni lat. Swoim fanom był wdzięczny także DiMaggio podczas pożegnalnego występu w 1949 roku:

[...] zacząłem się trząść, trochę z zimna, ale głównie z emocji, które przepływały we mnie podczas tej cudownej fety, jaką nowojorscy fani mi zgotowali. [...] Oto tu sta- łem – imigrant, syn rybaka, stojący przed 70 000 ludzi, obok burmistrza największego miasta świata. To było przytłaczające i jak sądzę, w końcowej mowie oświadczyłem: „Dziękuję Dobry Panie za to, że uczyniłeś mnie Yankee’”. Nigdy nie byłem bardziej poważny w całym moim życiu35.

Pożegnalny występ Teda Williamsa (1960) poprzedzony był następującym przemówieniem:

Baseball jest najcudowniejszą rzeczą w moim życiu. Gdybym zaczynał jeszcze raz i gdyby ktoś mnie zapytał, gdzie chciałbym grać, odpowiedziałbym, że w Bostonie, tam, gdzie są najlepsi kibice w Ameryce. Dziękuję wam36.

Rolę, jakże ważną, kibiców w rytuale zawodów sportowych przeanalizuję do- kładniej w kolejnych podrozdziałach.

31 Jeter’s Journal, http://www.mlb.com/players/jeter_derek/about/journal.jsp (1.03.2009). 32 Ibidem. 33 Wild Pitches with Eric Byrnes, http://www.byrnesie.com/ssp/journal?id=2 (1.03.2009). 34 http://barrybonds.mlb.com/players/bonds_barry/journal/journal.jsp?id=092107 (1.03.2009). 35 J. DiMaggio, Lucky to Be a Yankee, s. 155. 36 M. Christopher, Great Moments, s. 45–46. Cechy wspólne piłki nożnej i baseballu 189

Jednym z podobieństw, choć może nie od razu rzucającym się w oczy, między baseballem a piłką nożną jest też kierowanie agresji kibiców na sędziów. Arbiter Ron Luciano zauważył:

Kibicom nie trzeba wiele, by winić sędziego. Sędziowie mogą być odpowiedzialni za wszystko, co nie wychodzi: gracz nie uderza, drużyna przegrywa, kibic kłóci się ze swoją żoną, kubański kryzys. Wińcie sędziego za wszystko. Po to tam jest37.

Co jest szczególnie istotne dla naszych rozważań, oba sporty są silnie zrytu- alizowane (co już omówiliśmy) i w rezultacie, jako gry zespołowe przyciągające masową widownię, tworzą jedyne w swoim rodzaju, często niesłychanie drama- tyczne, o trudnych do przewidzenia końcowych wynikach spektakle, mające źró- dła w czasach antycznych, w walkach gladiatorów. Analizowane dyscypliny spełniają ponadto ważne funkcje społeczne i psycho- logiczne. Często grupy ludzi, które je w pewnych okolicznościach uprawiają, od- noszą z tego powodu korzyści, z których istnienia nie zawsze my, kibice, zdajemy sobie sprawę. Jak stwierdził Michael L. Mullan, zrytualizowane zachowanie prowadzi do spójności społecznej: „Sport jest częścią tej zrytualizowanej społecznej stabil- ności, zbiorem praktyk i zachowań wyuczonych w młodości i na stałe zakodo- wanych w dojrzałej osobowości, systemem, który pozwala jednostce iść przez społeczeństwo, będąc prowadzonym przez wskazówki i znaki”38. Nawiązuje do przywoływanego już wcześniej Goffmana, który twierdził, że w instytucjach to- talnych, w warunkach ekstremalnych, gdzie życie prywatne jest ograniczone, jak np. w więzieniu, jednostka odczuwa gwałtowną zmianę – traci swój dawny świat i doświadcza nowej, narzuconej z góry rzeczywistości. Jest stłamszona i traci kon- trolę nad większością spraw. Szuka więc sposobów, aby w miarę możliwości ów dawny świat – to, co jest dla niej najważniejsze – odtworzyć poprzez odnowienie dawnych codziennych rytuałów, tradycji i symboli, które coś znaczyły; próbuje w jakimś sensie odzyskać kontrolę nad swoim życiem. Te dawne codzienne rytu- ały dotyczą również sportu39. Amerykańskie obozy Heart Mountain i Minidoka, gdzie w czasie II wojny światowej przetrzymywano japońskich jeńców wojennych, są przykładami takich miejsc. Baseball był przed wojną sportem niezwykle popularnym wśród Amery- kanów japońskiego pochodzenia – był nawet głównym mechanizmem ich asy- milacji, włączania się w nurt kultury amerykańskiej; nie przestał pełnić ważnej funkcji w ich życiu również podczas trudnego obozowego życia40. Baseball i inne

37 R. Luciano, D. Fisher, The Umpire, s. 81. 38 M. L. Mullan, Sport, Ethnicity and the Reconstruction of the Self: Baseball in America’s Internment Camps, „The International Journal of the History of Sport” 1999, Vol. 16, No. 1, March, s. 1. 39 Ibidem, s. 3. 40 Ibidem, s. 4. 190 Rozdział szósty. Sport a religia w kulturach polskiej i amerykańskiej sporty, łatwe do rozegrania oraz uniwersalne w swoim przesłaniu i kulturowej interpretacji, pozwoliły internowanym przetrzymać ten ciężki czas i odsunąć od siebie myśli, że byli więźniami. Rozgrywki były więc spontaniczną reakcją na zniewolenie. Nadano im ramy formalne – powstały drużyny, wybrano trenerów i sędziów, a mecze często były pełne emocji. Grano też z drużynami szkolnymi z zewnątrz, co spełniało ważną funkcję – pozwalało integrować się japońskim więźniom z zewnętrznym światem41. Baseball ułatwił przetrzymywanym Japończykom oparcie się pragnieniu ra- dykalnych posunięć, jak np. walki; pomógł im odnaleźć sens życia poprzez czę- ściowe odzyskanie tożsamości i osobistej autonomii. Widać tu analogiczne po- dobieństwo do przypadku brytyjskich jeńców grających w piłkę nożną w obozie Ruhleben w Niemczech. Mecze te uwalniały ich od nudy i stresu związanego z permanentnym zamknięciem42. Lipoński w artykule Sport: History, Tradition and Nation pokazał też więźniów obozu Auschwitz uprawiających potajemnie boks i zapasy43. A zatem sport podczas wojny odgrywał niezwykle ważną rolę – dawał w trudnych chwilach namiastkę normalności i chwile radości, przypomi- nał o przynależności do danej grupy i narodu. Obie dyscypliny – baseball i piłka nożna – mogą stanowić symbole narodowe, tworzyć narodową tożsamość. Rzecz jasna, dotyczy to wielu narodów, m.in. Szko- tów lub Walijczyków podkreślających swoją odrębność poprzez piłkę nożną44. Stąd np. wynikają, co już wzmiankowałem, odwołania do uczuć patriotycznych poprzez używane przez polskich sprawozdawców i dziennikarzy, manipulujące naszą mitologią, sformułowania zagrzewające do okazywania ofensywnego du- cha typu „polskie orły”, „husaria”, bądź też w defensywie nawiązując do historycz- nej obrony Częstochowy, czyli utrzymanie za wszelką cenę korzystnego wyniku wobec zmasowanego ataku przeciwnika. Choć powstały w różnych rejonach świata i mają zdecydowanie odmienne zasady gry, piłkę nożną i baseball łączy jedna wspólna rzecz, są to bowiem gry zespołowe, w których używa się piłki (bez której zresztą nie istniałoby wiele dys- cyplin sportowych). Warto zatem przez moment zastanowić się nad istotą tego przedmiotu. Słownik Języka Polskiego podaje, że jest to „kula sprężysta różnej wielkości, wykonana z gumy, skóry itp., wypełniona powietrzem lub wypchana czymś (rzadziej lana), służąca do zabawy i gier sportowych”45. Słownik The New Oxford Dictionary of English definiuje piłkę w podobny sposób: „wypełniony czymś lub pusty w środku przedmiot kulisty lub owalny, kopany, rzucany albo

41 Ibidem, s. 8–11. 42 Ibidem, s. 9. 43 W. Lipoński, History, Tradition and Nation, s. 225. 44 H. F. Moorhouse, One State, Several Countries: Soccer and Nationality in a ‘United’ Kingdom, „The International Journal of the History of Sport” 1995, Vol. 12, No. 2, s. 55–74. 45 Piłka, w: Słownik Języka Polskiego PWN. Cechy wspólne piłki nożnej i baseballu 191 uderzany podczas gry”46. Według Lipońskiego jest to „kulisty bądź owalny przed- miot, cechujący się sprężystością, wykonany z najrozmaitszych materiałów, wy- pełniony powietrzem, lany, wypchany”47. Piłkę, w zależności od rodzaju sportu, można kopać, rzucać rękami, odbijać powierzchnią ciała, uderzać kijami lub ra- kietami rozmaitego typu. Jak wspomnieliśmy przy okazji omawiania historii piłki nożnej, moment pojawienia się piłki ginie w pomroce dziejów. Domniemywa się, że piłka u części ludów symbolizowała życiodajne słońce, a gry piłkarskie wywo- dzą się z pierwotnej zabawy, która polegała na wyrywaniu sobie z rąk zdobyczy, np. owocu lub bryły krzemienia48. Nazwa po raz pierwszy wystąpiła prawdopodobnie w obrębie kultur śródziemno- morskich jako praindoeuropejski bhel lub bholn (wydymać się, puchnąć), co dało ła- cińskie pila49. Do języka angielskiego słowo ball przeszło za pośrednictwem staroger- mańskiego i staronorweskiego (bollr)50. Słownik etymologiczny Brücknera podaje, że do języka polskiego słowo piłka (wpierw piła) przeszło w XVI wieku z łaciny51. Piłki w dawnych czasach znacznie różniły się od dzisiejszych. Wpierw były to kłębki z wełny albo pakuł, które w późniejszych czasach obszywano skórą. W późniejszych epokach piłki wykonywano z nadmuchanego pęcherza zwierzę- cego, który umieszczano w pokryciu skórzanym52. W przypadku futbolu europejskiego ważącą 396–453 g i mającą obwód 68– 71 cm piłkę tworzy skórzana powłoka wypełniona gumową dętką, nadmuchiwa- ną powietrzem. W baseballu piłka jest mniejsza: ma ciężar 142 g i obwód 23 cm. Jest okrągła, a jej wykonana z korka, kauczuku lub innego sprężystego materiału część środkowa obszyta jest wygarbowaną końską lub wolą skórą w kolorze ja- snobeżowym i zazwyczaj ma czerwone szycia53. Należy tu podkreślić, że piłka nie jest dla kibica zwyczajnym przedmiotem, służącym jedynie do rozegrania meczu. Dla wielu jest to przedmiot, z którym mogą być silnie związani emocjonalnie. Sędzia baseballowy Luciano stwierdził:

Dla większości fanów piłka Major League jest przedmiotem darzonym trwającym przez lata uczuciem. Kiedy fan trzyma piłkę baseballową, dawne wspomnienia z bo- iska i gorąca atmosfera stadionowa nagle powracają. Kiedy przebiega palcami po uwy- puklonych szwach, odżywają na moment słodkie wspomnienia z dzieciństwa54.

46 Ball, w: The New Oxford Dictionary of English, red. J. Pearsall, Oxford University Press, Oxford 2001, s. 130. 47 Piłka, w: W. Lipoński, Encyklopedia sportów świata, s. 364. 48 Ibidem, s. 365. 49 Ibidem, s. 364. 50 Ball, w: Online Etymology Dictionary, http://www.etymonline.com/index.php?search=ball&se- archmode=none (1.03.2009). 51 Piłka, w: A. Brückner, Słownik etymologiczny, s. 414. 52 W. Lipoński, Encyklopedia sportów świata, s. 365. 53 Opis za: Ibidem, s. 40. 54 R. Luciano, D. Fischer, The Umpire, s. 77. 192 Rozdział szósty. Sport a religia w kulturach polskiej i amerykańskiej

Dodał też, że dla sędziego piłka jest cennym rekwizytem, szczególnie opatrzo- na autografem – może wtedy służyć jako prezent lub napiwek55. W biografiach zawodników również znajdujemy wzmianki o podpisywanych piłkach. Feller z rozrzewnieniem wspominał pierwszą podpisaną piłkę – z auto- grafami Babe Rutha i Lou Gehriga – którą otrzymał jako dziecko i przechowywał przez długie lata. Pamięta też jak wielkim przeżyciem było podpisanie przez niego – po raz pierwszy w karierze – piłki małemu chłopcu, który go o to poprosił56. Piłki, co widać zarówno podczas meczów piłki nożnej, jak i baseballu, są często zatrzymywane przez kibiców, jeśli wpadną w trybuny, mimo próśb o ich zwrot. Fani traktują je jak cenne trofeum, którym można się później pochwalić i które bardzo cenią, szczególnie jeśli pochodzą z meczu o dużą stawkę. Podsumowując, piłka nożna i baseball to rozgrywane przez dwa zespoły gry uważane za coś więcej niż zwykła rozrywka. Sporty te są różnie traktowane – dla zawodników są rozrywką lub profesją, dla zagorzałych fanów wręcz religią (co jeszcze przeanalizuję), dla socjologów drabiną do społecznego awansu, dla an- tropologów niezwykłymi zjawiskami, pełnymi zagadek, rytuałów i mitów. Mają jednak wiele cech wspólnych. Nie ulega wątpliwości, że są to zjawiska złożone i zasługujące na uwagę badacza. W kolejnym podrozdziale przeanalizuję to, kim są fani sportowi i czy uprawnione jest porównanie ich zaangażowania do żarli- wości religijnej.

Fani – wierni

Przyjrzyjmy się teraz tym, dla których sport to coś, co stanowi treść ich życia, czyli kibicom, to bowiem ich obecność na stadionach nadaje sens rozgrywkom. Jak stwierdził Tomasz Sahaj, „duszą widowni sportowej są prawdziwi kibice”57, co jeszcze dobitniej określił Zbigniew Krawczyk: „»sport bez trybun« nie ma ani społecznego, ani psychologicznego sensu”58. Na związek kibiców ze sportowcami zwróciło też uwagę wielu innych badaczy, np. Donald W. Calhoun: „Poczucie samorealizacji w sporcie, jak gdzie indziej, za- wsze obejmuje związek z innymi ludźmi, widzami, którzy są obecni lub nieobec- ni. Sportowe wydarzenie jest dramatycznym rytuałem, agonem, którego częścią są zarówno zachowania obserwatorów, jak i występujących”59.

55 Ibidem. 56 B. Feller, B. Gilbert, Now Pitching, s. 21–27. 57 T. Sahaj, Fani futbolowi, s. 11. 58 Z. Krawczyk, Sport i kultura, s. 119. 59 D. W. Calhoun, Sport, s. 325. Fani – wierni 193

Wagę obecności kibiców w życiu sportowca i w sporcie w ogóle podkreślają też np. Christopher Lasch, uznający kibiców za ludzi znających się na sporcie i potrafiących trafnie oceniać sytuację na boisku oraz postawę zawodników60, jak również Hans Lenk, który uważa, że obecność widzów podkreśla powagę sportu61. Wydaje się, że sportowiec, dokonując swoich wyczynów, w dużym stopniu robi to ze względu na kibiców. Jak stwierdził baseballista Tommy John, „to na- groda doświadczyć uwielbienia tłumu, ogłuszającego aplauzu”62. A następnie dodał: „Czuję się odpowiedzialny za to, aby coś dawać kibicom baseballowym, a nie jedynie czerpać z baseballu korzyści. Dlatego czuję się zmuszony do jak najlepszej gry, na jaką mnie stać”63. „Sądzę, że każdy człowiek, który występuje na publicznej arenie, jak ja, jak sportowcy, musi oczekiwać jakiejś manifestacji publicznego poruszenia, zapału w ciągu swojego życia. Pozostaje tylko pyta- nie, do jakiego stopnia i w jaki sposób okazywanego” – zauważył amerykański dziennikarz Howard Cosell64. A zatem kibice i sportowcy żyją w pewnego rodzaju symbiozie – jedni potrze- bują drugich. Fani potrzebują bohaterskich wyczynów swoich idoli, ci zaś ludzi, którzy swoim wsparciem przyczynią się do osiągnięcia sukcesu i którym mogą swoje bohaterskie czyny zademonstrować. Obie grupy czerpią z siebie nawzajem liczne korzyści i są nieodzownymi elementami sportu. Według Małej Encyklopedii Sportu

Kibic, to widz przyglądający się rozgrywkom sportowym, bywalec stadionów i hal sportowych, sympatyk klubu, drużyny lub zawodnika. Kibic jest nosicielem specyficz- nego typu zachowań zwanych kibicowaniem, różniących się od zachowań uznawa- nych w sytuacjach pozasportowych i wprowadzających nowe formy wyrażania przeżyć i emocji sportowych. Istnieją kluby kibiców sportowych zrzeszające zwolenników da- nego klubu lub organizacji sportowej65.

The Dictionary of Sport ujmuje to krócej: „fan, to ktoś, kto jest oddany spor- towi”66. Sahaj stwierdził, że choć w każdym społeczeństwie wśród kibiców są ludzie cieszący się społecznym szacunkiem i odgrywający w społeczeństwie często bar- dzo ważne role (przykładem może tu być papież Jan Paweł II),

60 C. Lasch, The Corruption of Sports, „New York Review of Books” 1977, April 28, s. 24–30, cyt. za: D. W. Calhoun, Sport, s. 327. 61 H. Lenk, Philosophie des Sports [Philosophy of Sport], Schondorf, Hofmann 1973, cyt. za: D. W. Calhoun, Sport, s. 327. 62 T. John, S. John, J. Musser, The Tommy John Story, s. 173. 63 Ibidem, s. 170. 64 H. Cosell, Cosell by Cosell, s. 370. 65 Kibic, w: Mała encyklopedia sportu, A–K, Sport i Turystyka, Warszawa 1980, s. 352. 66 Fan, w: The Dictionary of Sport, red. P. Cummings, A. S. Barnes & Co, New York 1949, s. 132. 194 Rozdział szósty. Sport a religia w kulturach polskiej i amerykańskiej

Kibic [...] jest przeciętnym, i jeżeli można tak powiedzieć, szeregowym, anonimowym, niczym specjalnym niewyróżniającym się odbiorcą wydarzeń sportowych, uczest- nikiem „życia sportowego”. Poświęca jednak tym wydarzeniom bardzo dużo uwagi, i to niekoniecznie kibicując tylko jednej dyscyplinie czy konkurencji sportowej. „Żyje sportem”, tzn. jest nie tylko jego aktywnym spektatorem, ale również jego konsumen- tem. Czytuje prasę sportową, a w czasopismach pozasportowych śledzi rubryki po- święcone sportowi. Ogląda telewizję pod kątem widowisk sportowych. [...] groma- dzi informacje na temat interesujących go wydarzeń sportowych i chętnie dyskutuje z podobnymi mu pasjonatami na ich temat. Dla kibica sport jest jego pasją, hobby, któremu chętnie się oddaje67.

Jak już wspomniałem, kibice od zawsze odgrywali dużą rolę – już w starożyt- nej Olimpii, ale także w rzymskim Koloseum oraz podczas turniejów rycerskich zagrzewali swoich ulubieńców do walki lub zbijali z tropu ich przeciwników. Calhoun podkreślał, że tę tezę potwierdza fakt, iż sportowcy zwykle wygrywają w meczach u siebie, można powiedzieć w slangu sportowym, że pomagają im ściany68. Zauważył też słusznie, że dzisiejsza widownia to jednak również fani przed telewizorami i odbiornikami radiowymi, czyli tzw. nonparticipating wat- chers-at-home (or elsewhere), którzy nie mają bezpośredniego kontaktu z innymi fanami, nie wpływają bezpośrednio podczas meczu na jego przebieg i nie mają tak osobistego związku ze sportowcami jak kiedyś69. Sahaj odnotował, że kibic w piłce nożnej często bywa nawet nazywany „dwu- nastym zawodnikiem”, wpływ kibiców bowiem na wynik zawodów jest duży. Jak już wspomniałem, zazwyczaj wygrywają gospodarze, a jako wyjaśnienie tego zja- wiska może posłużyć fakt, że znają oni dobrze „swój teren”. Często jest też tak, że drużyny gości są zmęczone podróżą do miejsca rozegrania meczu. Niemniej jednak, obecność przyjaźnie nastawionych kibiców zwiększa komfort psychiczny graczy i daje im wsparcie. Fani zagrzewają do walki, przyczyniając się do zwy- cięstwa swojej drużyny, a tym samym do porażki przeciwnika. Im bardziej nie cierpią konkurencyjnego klubu i im bardziej wrogo są do niego nastawieni, tym bardziej go deprymują, co często przyczynia się do popełniania przez przeciwni- ków błędów i w konsekwencji do ich porażki70. Mark L. Knapp i Judith A. Hall podali, że w zawodowym baseballu gospodarze wygrywają u siebie w 53% spot- kań, w futbolu amerykańskim w 58%, ale np. w zawodowej lidze hokeja już aż w 64%71. Okazywanie wsparcia odbywa się na różne sposoby. Jednym z ciekawszych jest dostrzegalne na trybunach symboliczne zachowanie, które wydaje się formą

67 T. Sahaj, Fani futbolowi, s. 86. 68 D. W. Calhoun, Sport, s. 326. 69 Ibidem, s. 332–337. 70 T. Sahaj, Fani futbolowi, s. 90. 71 M. L. Knapp, J. A. Hall, Komunikacja niewerbalna w interakcjach międzyludzkich, tłum. A. Śliwa, L. Śliwa, ASTRUM, Wrocław 2000, s. 171–172. Fani – wierni 195 powrotu do zanikłych obyczajów istniejących w kulturach prymitywnych (np. rdzennych Amerykanów) podczas wojen – zwyczaj malowania twarzy. Malując twarz, kibic demonstruje przywiązanie do barw narodowych i klubowych oraz wyraża pragnienie wpływania na przebieg wydarzeń na boisku poprzez depry- mowanie rywali i podnoszenie na duchu swojej drużyny72. Przemysław Piotrowski podzielił kibiców na „konsumentów”, „prawdziwych kibiców” i „chuliganów”. Tych pierwszych interesuje głównie dobre widowisko i doznania estetyczne, ci drudzy zaś są mocniej zaangażowani emocjonalnie, prag- ną głównie zwycięstwa swojej drużyny. Trzecią grupę natomiast stanowią ludzie niezainteresowani ani poziomem zawodów, ani zwycięstwem swojej drużyny, za to poszukujący silnych wrażeń, napięcia, ryzyka poprzez starcia z policją lub ki- bicami drużyny przeciwnej73. Należy też wspomnieć o pojawiającym się często ostatnimi czasy terminie pseudokibic. Oznacza on właśnie agresywnego kibica, chuligana wdającego się w bójki z kibicami innych drużyn, niecofającego się przed obrażaniem graczy drużyn przeciwnych i sędziów, niekiedy wręcz posuwającego się do głoszenia ra- sistowskich haseł74. Równie dużą popularność zdobyła ostatnio – głównie w kon- tekście piłki nożnej – nazwa ultras, którą określa się zorganizowane grupy odda- nych kibiców. Ruch ten, który działa prężnie w większości krajów europejskich, narodził się w latach sześćdziesiątych XX wieku we Włoszech w odpowiedzi na brytyjski ruch hooligans, jednakże – choć obie grupy dopingują swoje drużyny i jeżdżą za nimi – istnieje między nimi zasadnicza różnica. Chuligani nie stronią od bijatyk z fanami innych drużyn, podczas gdy ultras koncentrują się na mani- festowaniu swych uczuć do klubu poprzez, typowe dla meczów piłkarskich, chó- ralne, melodyjne śpiewy i widowiskowe efekty pirotechniczne. Ich domeną jest doping i kreowanie opraw meczowych z wykorzystaniem flag na kijach, transpa- rentów, serpentyn, konfetti, balonów i kartonów. Wśród elementów pirotechnicz- nych należy wymienić: race, stroboskopy, „wulkany” („rodzaj fajerwerku, który podczas spalania, trwającego kilka sekund/minut, wyrzuca snop iskier sięgający kilku metrów”75), świece dymne, różnego rodzaju sztuczne ognie. Leonard Koppett rozróżnił cztery typy kibica, których angielskie nazwy to: rooter, bettor, analyst i thrill-seeker. Rooter to kibic lojalny wobec swojej drużyny, emocjonalny, identyfikujący się ze swoimi bohaterami. Bettor to ktoś, kto obsta- wia mecze, interesuje go, kto wygra, a nie sam przebieg meczu. Lubi dobrą grę, ale jest przede wszystkim biznesmenem. Jego lojalność wobec klubów jest zmienna.

72 W. Lipoński, Rochwist i palant, s. 180. 73 P. Piotrowski, Szalikowcy. O zachowaniach dewiacyjnych kibiców sportowych, Wydawnictwo „Adam Marszałek”, Toruń 2000, s. 10. 74 http://pl.wikipedia.org/wiki/Kibic (1.03.2009). 75 Vandroll, strona o pirotechnice podwórkowej i amatorskim rakietnictwie, http://www.vandroll.yoyo. pl/index.php?mm=slo (1.03.2009). 196 Rozdział szósty. Sport a religia w kulturach polskiej i amerykańskiej

Z kolei analyst to osoba, którą interesuje strategia, statystyka, unikalne szczegóły i nieznane ogólnie fakty, co pozwala jej uważać się za eksperta. Porównuje zawody z meczami z przeszłości, o których ma wiedzę; jest to więc np. dziennikarz spor- towy. Thrill-seeker oczekuje odnalezienia w zawodach sportowych niezwykłych, emocjonujących wydarzeń, jak celnego rzutu z ogromnej odległości w ostatniej sekundzie meczu koszykówki76. Zatem kibic (przede wszystkim mamy tu na myśli kategorię „prawdziwego kibica” lub rooter’a) jest osobą zainteresowaną jakąś dyscypliną sportową i ak- tywnie uczestniczącą – poprzez spędzanie swojego czasu i wydawanie swoich pieniędzy, często niemałych – w stopniu wyższym niż nie-kibice, w zdarzeniach związanych z jego ulubioną dyscypliną. Sahaj podkreślił fakt, że kibic, o czym już wspomniałem, dobiera do grona znajomych osoby o podobnych zaintere- sowaniach, dostosowuje swój czas do czasu zawodów sportowych, jest gotowy do odgrywania roli „turysty sportowego”, a więc do jeżdżenia nawet w odległe miejsca, aby obejrzeć interesujące go mecze. Jest osobą zaangażowaną, a na- wet okazującą miłość do swej drużyny, przejawiającą się w licznych insygniach świadczących o przynależności do zamkniętej społeczności sympatyków – jest to np. szalik w klubowych barwach czy inne gadżety, które nawiązują kolorem, stylem itp. do ulubionego zespołu77. Jeśli chodzi o wydawanie pieniędzy będące wymiernym dowodem zaangażowania, tak wspomina swój największy wydatek jeden z fanów Yankees:

Poleciałem do Nowego Jorku na weekend, żeby obejrzeć mecz World Series. Wyda- łem 280 dolarów na bilet – największą sumę, jaką kiedykolwiek wydałem na bilet na jakiekolwiek wydarzenie. Nigdy nie żałowałem, że tak się stało, chociaż gra była kiep- ska. [...] Ale przynajmniej mogę powiedzieć, że byłem na pierwszym meczu Yankees w World Series po 15-letniej przerwie78.

Kibice nie szczędzą wysiłków, aby obejrzeć mecz ukochanej drużyny, nawet jeśli oznacza to długie przygotowania i liczne wyrzeczenia. Za przykład niech również posłuży polska grupa piłkarskich kibiców włoskiego Lazio Rzym: „Pięcioosobowa reprezentacja polskich laziali udała się do Rzymu na derbo- wy pojedynek Lazio z Romą. Przygotowania do tej wyprawy trwały ponad trzy miesiące”79. Potwierdza się w tym przypadku stwierdzenie, że im dłuższe ocze- kiwanie, a także im większym kosztem okupione, tym większe zadowolenie, które zwiększało się stopniowo, wraz z wydarzeniami, które potęgowały rozbu- dzenie emocji.

76 L. Koppett, The Essence of the Game Is Deception: Thinking about Basketball, Little, Brown, Boston 1973, cyt. za: D. W. Calhoun, Sport, s. 332–334. 77 T. Sahaj, Fani futbolowi, s. 90. 78 Some Thoughts on the World Series. 79 A. Pańczyk, Wyjazd: Derby Rzymu 2006, hhtp://sslazio.pl/index.php?go=wyjazd (1.03.2009). Fani – wierni 197

Natychmiast po pozostawieniu bagaży udaliśmy się na Stadio Olimpico. Stadion był naturalnie zamknięty, ale przechodzenie obok niego było dla nas pierwszą poważną porcją emocji przed derby. [...] postanowiliśmy zaopatrzyć się w artykuły kibicowskie w oficjalnym sklepie Lazio. [...] Zakupiliśmy szale, bluzy, ale też takie atrybuty jak portfel czy krawat. [napięcie sięgnęło zenitu w momencie wejścia na stadion] To, co do tej pory widzieliśmy tylko za pośrednictwem telewizji, wciągało nas teraz do siebie i nie chciało puścić. [...] Jeszcze na dwie godziny przed meczem rozpoczęły się śpiewy, a swoje apo- geum osiągnęły w momencie wyjścia piłkarzy na rozgrzewkę. [...] można było zoba- czyć piękną choreografię złożoną z granatowych, błękitnych i białych chorągiewek80.

Każdy mecz jest w pewien sposób wyjątkowy, więc kibic żyje w ciągłej obawie, że rozgrywka, którą opuści, może być emocjonująca i niepowtarzalna. Obawa ta jest często silniejsza niż niezadowolenie z powodu niskiego poziomu dotych- czas obejrzanych spotkań. Zazwyczaj nie odstraszają więc czynniki, które innych mogą odwieść od zamiaru obejrzenia meczu, np. wysoka cena biletu lub daleka podróż. Niezwykle ciężko odpowiedzieć na pytanie: „Co sprawia, że dany klub spor- towy zajmuje tak szczególne miejsce w sercu kibica?”. Być może jest to pierwsze pójście z ojcem na stadion, wspomnienie z dzieciństwa, mieszkanie blisko stadio- nu lub dorastanie wśród fanów danego klubu. Jak stwierdził Jerzy Dudała,

Klub jest czymś, co przyciąga. To – według kibiców – tradycje, herb, barwy, kawałki legend, opowieści o meczowych przygodach i wreszcie specyficzny i wszechobecny klimat (kto chodzi na mecze, doskonale wie, o czym mowa). To wszystko składa się w jedną – dla wielu magiczną – całość81.

Lojalność kibica wspomniany już Koppet porównał do oddania swojemu krajowi odczuwanego przez patriotę. Poprzez sukces swojej drużyny, fan osiąga triumf, który nigdy nie mógłby mieć miejsca w jego prawdziwym życiu, poza sportem82. Boswell podkreślił wagę długoletniego przywiązania do klubu:

Dla długoletniego fana największą przyjemnością jest trwanie przy jednym klubie przez lata i zajmowanie się nim. Największa rozkosz przychodzi, gdy ta drużyna toczy zaciętą walkę o najwyższą stawkę – o mistrzostwo. W końcu uwaga, którą jej poświę- camy i nasze uczucie opłaca się83.

Kibice gromadzą się jednoczeni wspólnymi zainteresowaniami, ale podkreśl- my, że przede wszystkim silnymi emocjami (można by rzec wręcz miłością) do

80 Ibidem. 81 J. Dudała, Fani-chuligani. Rzecz o polskich kibolach. Studium socjologiczne, Żak, Warszawa 2004, s. 11. 82 L. Koppett, The Essence, cyt. za: D. W. Calhoun, Sport, s. 335. 83 T. Boswell, Why Time Begins, s. 21–22. 198 Rozdział szósty. Sport a religia w kulturach polskiej i amerykańskiej swojej ulubionej drużyny – zwykle klubowej, choć również narodowej; w przy- padku tej drugiej jednak mecze rozgrywane są o wiele rzadziej, co powoduje, że zjednoczenie pod sztandarami narodowymi dokonuje się tylko przy specjalnych okazjach. Bliskość innych podobnie myślących fanów zazwyczaj jeszcze bardziej rozbudza emocje. Niestety silne emocje, podczas ważnych meczów o dużą stawkę mogą narazić niektórych kibiców na nagłą śmierć sercową. Miłość ta może być zatem tragiczna w skutkach. Daniel L. Witte, Michiel L. Bots, Arno W. Hoes i współpracownicy zwrócili uwagę na wzrost śmiertelności w wyniku zawału serca wśród holender- skich kibiców piłki nożnej podczas ćwierćfinałowego meczu pomiędzy Holandią i Francją na Mistrzostwach Europy Euro’96 w Anglii. Mecz był niezwykle dra- matyczny, a losy awansu do półfinału roztrzygnęły się w rzutach karnych (Ho- landia odpadła z rozgrywek)84. Przypadki takie nie są odosobnione. Warto też wspomnieć o efekcie prac brytyjskich autorów raportu Admissions for Myocardial Infarction and World Cup Football: Database Survey, który świadczy o sile psy- chicznych uniesień kibiców. Autorzy ustalili, że podczas piłkarskich Mistrzostw Świata we Francji w 1998 roku liczba przypadków zawału serca wzrosła o 25%, szczególnie za sprawą serii rzutów karnych podczas meczu Anglia–Argentyna, przegranej przez Anglików85. Wracając do kwestii identyfikowania się kibiców z grupą, zdaniem Andrzeja Flisa z Uniwersytetu Jagiellońskiego:

Grupa kibiców spełnia wszystkie funkcje wspólnoty. Ludzie myślą i czują tak samo, a to oznacza, że w otaczającej ich rzeczywistości znaleźli coś stałego. Mają zabezpie- czoną potrzebę identyfikacji i przynależności do grupy. Pojawił się cel, do którego można dążyć, wyznając te same wartości86.

Według Junga identyfikacja z grupą ludzi związanych szczególnym stanem umysłu i ze sobą tożsamych prowadzi do przemiany osobowości. Stwierdził on jednak, że grupowe przeżycie przemiany odbywa się na niższym poziomie świa- domości niż przeżycie indywidualne. Ważnym wydarzeniem dla grupy jest rytu- ał, czyli „czynność kultowa, która ośrodkiem działalności grupy czyni uroczyste przedstawienie sakralnych czynów i wydarzeń, a tym samym uniemożliwia masie popadnięcie w zależność od nieświadomych sił popędowych”87. Takim rytuałem

84 D. L. Witte, M. L. Bots, A. W. Hoes, E. Diederick, D. E. Grobbee, Cardiovascular Mortality in Dutch Men During 1996 European Football Championship: Longitudinal Population Study, „British Med- ical Journal” 2000, Vol. 321, s. 1552–1554, cyt. za: T. Sahaj, Fani futbolowi, s. 68. 85 D. Carroll, S. Ebrahim, K. Tilling, J. Macleod, G. D. Smith, Admissions for Myocardial Infarction and World Cup Football: Database Survey, „British Medical Journal” 2002, Vol. 325, s. 1439, cyt. za: T. Sahaj, Fani futbolowi, s. 65. 86 http://www.wislakrakow.com/forum/archive/index.php?t–159-p–4.html (1.03.2009). 87 C. G. Jung, Archetypy i symbole, tłum. J. Prokopiuk, Czytelnik, Warszawa 1981, s. 139–142. Fani – wierni 199 dla grup kibiców jest mecz. Rolą kibica jest wspieranie swojej drużyny podczas rozgrywki (choć nie tylko) w sytuacjach dobrych i złych. Typową cechą fana jest pragnienie posiadania jak największej liczby przed- miotów związanych z obiektem swojej pasji, a więc wszelkiego rodzaju pamiątek sportowych, zdjęć, wydawnictw itp. (znajduje to potwierdzenie w moich wspo- mnieniach, gdy już jako 10-latek zdobyłem autograf wybitnego trenera Antoniego Piechniczka, co stanowiło dla mnie wielki skarb), oraz wspomniane już pragnie- nie interakcji z innymi fanami podzielającymi jego zainteresowanie. Podobnie jak drużyny klubowe, istnieją także specjalne kluby kibica, tworzone często przez osoby prywatne. Zaangażowanie obejmuje więc również aktywność na forach ki- bicowskich i udział w zlotach fanów88. Tak zwany prawdziwy kibic udział w meczu traktuje poważnie, nie jak roz- rywkę. Za ważną uznaje każdą rozgrywkę swojej drużyny, niemniej wspomnia- ny wcześniej podział na mecze ważniejsze i mniej ważne, zważywszy na stawkę, o jaką toczy się bój, liczbę kibiców angażujących się w zmagania (im jest ich wię- cej, tym lepiej) oraz intensywność zaangażowania, wydaje się uzasadniony. Przez intensywność zaangażowania rozumiem tu m.in. nieustanne myślenie o swojej drużynie. Według wyników badań angielskiej firmy „Virgin Money” przeciętny angielski kibic myśli o swoim klubie średnio 80 razy dziennie. W tygodniu poświęca śred- nio aż 15,8 godzin czasu ukochanej drużynie, w co wchodzi oglądanie spotkań na żywo na stadionie oraz w telewizji, śledzenie informacji dotyczącej drużyny w mediach i w internecie, podróże na mecze, rozmowy z przyjaciółmi o swoich ulubieńcach, jak również inna „aktywność kibicowska”. Najbardziej zagorzałymi kibicami mają być fani Sheffield United, którzy myślą o swojej drużynie 110 razy dziennie89. Co ważne, mamy do czynienia nie tylko z identyfikacją ze swoją grupą, druży- ną, lecz także ze swoim stadionem. Na przykład opisywani przez Holly Swyersa baseballowi kibice sektora skupiającego najzagorzalszych zapaleńców Chicago Cubs, tzw. bleachers regulars, tworzą na Wrigley Field prawdziwą, wierną swo- jemu stadionowi i klubowi społeczność. Zdaniem Swyersa słowo „społeczność” lojalnych fanów opisuje raczej uczucie niż empirycznie namacalny zbiór faktów. Jej członkowie czują bez słów, że tworzą grupę składającą się z osób, które łączy duży sentyment do miejsca i do siebie nawzajem90. Wspólnie dzielą przestrzeń i czas. Swyers nazwał to, „alternatywnym poczuciem własności” – stadion nie

88 S. Thorne, G. C. Bruner, An Exploratory Investigation of the Characteristics of Consumer Fanati- cism, „Qualitative Market Research: An International Journal” 2006, Vol. 9, No. 1, s. 51–72. 89 Badania angielskiej firmy „Virgin Money” zajmującej się monitorowaniem rynku, w: D. Rupiński, Myślą nawet gdy śpią, „Dziennik” 2007, z 10 sierpnia, s. 30. 90 H. Swyers, Community America: Who Owns Wrigley Field, w: Sport and American Society: Insula- rity, Exceptionalim and ‘Imperialism’, special issue of „The International Journal of the History of Sport” 2005, red. J. A. Mangan, B. Majumdar, M. Dyreson, Vol. 22, No. 6, November, s. 1087. 200 Rozdział szósty. Sport a religia w kulturach polskiej i amerykańskiej jest więc ich prywatną własnością, stanowi jednak dla nich dużą wartość; jest to zatem posiadanie nie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Stadion jest przez kibi- ców używany, dlatego jest to „ich” stadion. Długoletnia znajomość ze stadionem wytworzyła w nich poczucie własności. Jest wspólna historia, są wspomnienia związane z meczami i miejscami na stadionie. Ich przestrzeń społeczna zawiera miejsca specjalne jak np. the death seat – owiane legendą miejsce przeznaczone dla najstarszego członka społeczności stadionowej, miejsce, do którego w przy- padku nieobecności nestora nie są dopuszczani ludzie nienależący do bleachers regulars. Historia stadionu przeplata się nieustannie z historią życia kibiców91. Tommy Robinson, kibic angielskiego klubu piłkarskiego Luton, tak wspomi- nał początki swojego kibicowania:

Kiedy ja zaczynałem chodzić na piłkę, czułem, że jestem częścią całego tego widowi- ska. Od rana czułeś wielkie emocje w związku ze zbliżającym się meczem. Kupowałeś szalik, bilet, wchodziłeś na trybuny, czułeś to wspaniałe uczucie. Dopingowałeś swoich piłkarzy już na godzinę przed początkiem zawodów, w trakcie meczu dawałeś z siebie wszystko, marzyłeś, żeby twoi ulubieńcy strzelili bramkę92.

Jeśli zaś chodzi o miejsce piłki nożnej w życiu kibiców, stwierdził, że: „Piłka nożna obecna jest w naszym życiu cały czas, my po prostu żyjemy futbolem. Mat- ki naszych dzieci tego nie rozumieją. Żyją trochę innym życiem – zakupy, praca, dom i takie tam”93. Według kibiców Korony Kielce, których opinie udało mi się zebrać, to jest ich świat, jego zasady rozumieją tylko oni, natomiast ich dziewczyny i żony, choć niektóre z nich nie wykazują wrogiego stosunku do piłki nożnej, nigdy nie będą jego prawdziwą częścią94. Zauważalne jest to bardzo wyraźnie podczas szczegól- nie ważnych imprez sportowych, takich jak piłkarskie mistrzostwa świata. Doszło nawet do tego, że podczas mundialu w 1998 roku ukuto termin „wdowy mundia- lowe” dla określenia zjawiska samotności żon i narzeczonych zażartych kibiców. Co więcej, aby stawić czoło rozmiarom i konsekwencjom tego zjawiska, czaso- pisma zamieszczają wskazówki jak podtrzymać związek w wypadku istnienia od- miennych u każdego ze współmałżonków postaw wobec sportu95. Co ciekawe, fakt, że kobiety zwykle pozostają z boku, nie biorąc pełnego udzia- łu w tej „męskiej” rozrywce, jaką jest pasjonowanie się sportem, różnie się inter- pretuje. Według statystyk kobiecą widownię na stadionach piłkarskich szacuje się

91 Ibidem, s. 1088–1090. 92 ‘Top Boys’, Tommy Robinson – MIGS Luton Town, „To my kibice!” 2007, nr 3 (17), z września, s. 28. 93 Ibidem. 94 Archiwum własne autora; zebrane podczas badań własnych, wywiadów z kibicami piłkarskimi Korony Kielce. 95 M. Jarvis, Psychologia sportu, s. 39. Fani – wierni 201 obecnie na około 10–15 procent wszystkich kibiców, czasami odsetek ten wzrasta do 2096. Zdaniem Sahaja sytuacja stopniowo jednak się zmienia– na polskich sta- dionach zauważa się większą liczbę zainteresowanych kobiet, które przyczyniają się do łagodzenia obyczajów. Podkreślił on, że różnica między krajami europej- skimi, np. Polską, a Stanami Zjednoczonymi, polega na tym, że w USA mężczyźni wciąż jednak znacznie częściej umawiają się ze swoimi partnerkami na oglądanie meczów, traktując to jako rodzaj spotkania towarzyskiego97. Honorata Jakubowska, poprzez dyskusję na forum internetowym, starała się wyszukać przyczyny, dla których kobiety darzą futbol mniejszą sympatią niż męż- czyźni. Wyniki tego badania pozwalają wyłonić kilka głównych powodów, które można uznać za reprezentatywne również dla stosunku kobiet do innych podob- nych dyscyplin zespołowych. Po pierwsze, jest to zdaniem uczestniczących w fo- rum sport nudny, gdzie dorośli mężczyźni biegają za piłką jak małe dzieci i bez- myślnie kopią się po kostkach. Po drugie, sport ten jest rywalem kobiety, gdyż to właśnie jemu zamiast swoim partnerkom mężczyźni poświęcają swój wolny czas. Wreszcie, po trzecie, futbol to po prostu świat inny, męski, obcy kobietom, które mają kulturowo zakodowane, że piłka to sport dla mężczyzn98. Warto przy tym zwrócić uwagę na interesujący aspekt rozmów na owym fo- rum, mianowicie jeden z wypowiadających się tam mężczyzn, który napisał, że nie lubi piłki nożnej, dodał też, że nie jest gejem, co daje do myślenia o wszech- potędze stereotypu, iż „prawdziwy” mężczyzna lubi piłkę nożną, natomiast brak takiego zainteresowania zdaje się implikować wątpliwą męskość respondenta. Z kolei część kobiet przyznaje, że czasem ogląda mecze, ale podkreślają one, że nie są fankami, być może z obawy przed utożsamianiem ich z tak oczywiście męską pasją. Niewielka grupa kobiet przyznaje się do częstego oglądania meczów, ale jakby z lęku wyznaje: „widocznie jestem jakaś inna”, mając poczucie, że prak- tyką tą wykraczają one poza jakąś normę. Część kobiet interesuje się zmaganiami na boisku przede wszystkim ze względu na urodę piłkarzy. Pewna niewielka gru- pa przyznaje, że ogląda mecze razem z mężczyznami, ale zdaniem autorki moż- liwym scenariuszem jest, że owo kibicowanie to bardziej „zadowalanie” swego partnera, by poprzez dostosowanie się do męskiego świata budować więź między płciami99. Jak już wspominano, fani są wierni swojemu klubowi, a trzeba dodać, że jest to zazwyczaj wierność bezinteresowna i dozgonna. Przykładem takiej postawy wobec tradycyjnej nazwy klubu, wręcz traktowania jej jak świętości, której nie

96 Women and Football, Sir Norman Chester Centre for Football Research, University of Leicester, http://www.le.ac.uk/footballresearch/resources/factsheets/fs9.html, cyt. za: H. Jakubowska, Kobiety i piłka nożna, „Czas Kultury” R. 22, 2006, nr 2(131), s. 29. 97 T. Sahaj, Fani futbolowi, s. 80. 98 H. Jakubowska, Kobiety i piłka, s. 30–34. 99 Ibidem, s. 34–38. 202 Rozdział szósty. Sport a religia w kulturach polskiej i amerykańskiej należy profanować, są kibice Stomilu Olsztyn, którzy – nie mogąc pogodzić się ze zmianą funkcjonującej wiele lat historycznej nazwy (co miało przyczynę w wy- cofaniu się głównego sponsora – zakładów gumowych „Stomil” – ze wspierania finansowego klubu) – wyrazili sprzeciw, publikując następujące oświadczenie:

My, kibice Olsztyńskiego Klubu Sportowego „Stomil”, chcemy wyrazić nasz stanowczy sprzeciw wobec działań Zarządu klubu OKS 1945 Olsztyn, który to klub jest kontynu- atorem tradycji sportowych OKS „Stomil” Olsztyn. Jesteśmy zniesmaczeni, a zarazem rozgoryczeni faktem, że władze klubu mimo mniej lub bardziej oficjalnych zapowiedzi nie robią nic w kierunku powrotu do historycznej, najbardziej rozpoznawanej w całej Polsce i najbliższej kibicom, nazwy klubu. [...] To ta nazwa przyciągała na stadion po kilkanaście tysięcy kibiców. To ta nazwa połączyła nas – kibiców. Dla nas, [...] ludzi w całości, szczerze oddanych klubowi bardzo ważne jest przywiązanie do historii Klu- bu wyrażonej poprzez barwy, herb i nazwę właśnie. Nasze gorące uczucie do ukocha- nego Klubu każe nam w każdy możliwy sposób walczyć o przywrócenie ich do stanu dla nas pierwotnego. Prosimy o poparcie naszej akcji, które można wyrazić na stronie internetowej100.

Podobnie postępują fani innych drużyn, gdy „profanuje się” nazwy ich klubów, dodając np. człon stanowiący nazwę sponsora. Przykładem może tu być warszaw- ska Polonia i jej zdegustowani kibice, gdy do historycznej nazwy dodano człon „Hoop” – nazwę sponsorującej klub firmy produkującej napoje. Częste prośby o rezygnację z jednego członu nazwy kierowali do prezesa klubu Kolporter Koro- na Kielce Krzysztofa Klickiego kieleccy kibice, wśród których co czas pewien ro- dziła się nadzieja, że prezes zrozumie ich argumenty i zrobi im prezent w postaci zniesienia członu „Kolporter”101. Najbardziej konserwatywni pod tym względem są jednak fani Barcelony, którzy aż do sezonu 2006/2007 nie pozwalali nawet na umieszczenie logo sponsora na „świętych” koszulkach zawodników ukochane- go klubu (w tamtym sezonie odstąpiono od tej tradycji i umieszczono logo, nie sponsora wprawdzie, lecz UNICEF-u, wspieranego od tej pory przez klub)102. Kibice nie mogą też pogodzić się, gdy ich ukochany klub przenosi się do in- nego miasta. Gdy znany baseballowy klub Giants przeniósł się z Nowego Jorku do San Francisco, a Dodgers z Nowego Jorku do Los Angeles, wielu fanów przez długie lata miało za złe właścicielom, że dopuścili się takiej „zdrady”. Na jednym z meczów w Nowym Jorku, gdy do miasta zjechali dawni ulubieńcy – Dodgers – kibice wystawili ogromny baner z napisem: „O’ Malley [właściciel Dodgers’ów] Go Home” („O’Malley, wracaj do domu”)103. Poza tym, wielu nowojorskich ki-

100 Oświadczenie kibiców Stomilu, „To my kibice!” 2007, nr 8(71) z sierpnia, s. 6. 101 Człon „Kolporter” został ostatecznie zniesiony w lipcu 2008 roku, po wycofaniu się tej firmy ze sponsorowania klubu w wyniku afery korupcyjnej, w którą kielecki klub był zamieszany. Archiwum własne autora, zebrane podczas badań własnych, wywiadów z kibicami piłkarskimi Korony Kielce. 102 http://www.duma-kataloni,yoyo.pl/ciekawostki.html (1.03.2009). 103 R. W. Creamer, Stengel, s. 301. Kibicowanie w Polsce i w USA 203 biców Dodgers i Giants, po opuszczeniu miasta przez ich ulubione kluby, nigdy nie przestawiło się na kibicowanie Yankees104. W polskiej piłkarskiej ekstraklasie mieliśmy do czynienia z podobną sytuacją. Właściciel Groclinu Grodzisk Wiel- kopolski Zbigniew Drzymała, po ujawnieniu zamiaru przeniesienia klubu z Gro- dziska do Wrocławia, stał się w swojej miejscowości przedmiotem bezpardono- wych ataków werbalnych. Podsumowując, o tym, jak ważne dla kibica jest kibicowanie, niech świadczy przypadek dziennikarza Howarda Cosella, który w dzień po zamachu na Rober- ta Kennedy’ego, postanowił zmienić zwyczaj i podczas prowadzenia programu sportowego zdecydował się nie podawać wiadomości sportowych, a zaprezento- wać swój monolog na temat sensu życia, po czym został zasypany listami zawie- rającymi pretensje o brak najświeższych informacji sportowych105:

[...] jest, oczywiście, ogromna liczba ludzi w USA, którzy nie życzyli sobie mieć swojej normalnej rutyny przerywanej pod żadnym pozorem, dla których usłyszenie wyniku baseballu było ważniejsze niż jakaś introspektywna myśl co do stanu narodu, co do tego, w jakim społeczeństwie ich dzieci dorastają, co do trzech zabójstw, które miały miejsce w Stanach w ciągu pięciu lat [zapewne chodzi o Johna Fitzgeralda Kennedy’e- go, Roberta Kennedy’ego i Martina Luthera Kinga], co do tego, co jest w tym kraju nie tak i co można z tym zrobić106.

W tym przypadku jest to refleksja raczej smutna, pokazuje jednak niezwykłą siłę kibicowskiego uczucia wobec sportu – rzec można uczucia równie silnego jak żywionego przez wyznawcę jakiejś religii, dla którego rezygnacja z udziału w na- bożeństwie byłaby równie trudna do zaakceptowania. Są tu intensywne emocje, jest wiara i chęć ciągłego odnawiania swojego uczestnictwa w sportowym nabo- żeństwie odbywającym się w specjalnym miejscu i czasie. Jest potrzeba identyfi- kacji, a nawet bratania się z innymi „wiernymi”, czującymi podobnie. Podkreślę to jeszcze raz – wszystkie te pragnienia i emocje są niezwykle silne, co sprawia, że ciężko nazwać sport jedynie rozrywką.

Kibicowanie w Polsce i w USA

W Polsce ruch ultras rozwija się bardzo intensywnie, mając swoje oddziały przy większości klubów piłkarskich szczebla centralnego. Według opinii polskich kibiców piłkarskich Polska generalnie może się poszczycić dobrymi i oddanymi

104 Ibidem, s. 297. 105 H. Cosell, Cosell, s. 360. 106 Ibidem, s. 361. 204 Rozdział szósty. Sport a religia w kulturach polskiej i amerykańskiej kibicami, co zauważył jeden z dyskutantów kibicowskiego forum: „Polskie stadio- ny, choć są koszmarne, to potrafią być piękne. Jesteśmy w europejskiej czołówce jeśli chodzi o oprawy i doping”107. Przeanalizuję zatem kwestię zorganizowane- go dopingu podczas meczów piłkarskich na przykładzie opisu kilku rozgrywek polskiej ligi, potem zaś przybliżę formy dopingu na baseballowych stadionach amerykańskich. Tak jak w przypadku uczestników rytuałów religijnych i świeckich, dużą rolę w zwiększeniu intensywności przeżyć kibiców odgrywają elementy audiowizual- ne: koszulki, szaliki i flagi w klubowych barwach, banery, oświetlenie, rytmicz- ne klaskanie, uderzanie w bębny, trąbienie, gwizd, głośny rytmiczny doping, np. w formie wspólnego skandowania. Ten ostatni element w przypadku opisywane- go w biografii Stengela dopingu klubu New York Mets polegał na głośnym po- wtarzaniu haseł takich, jak: „Let’s Go Mets!”108. Gdy mowa o baseballu, warto też wspomnieć o – opisującym mityczną rozgrywkę baseballową i znanym z licznych przedstawień De Wolf Hoppera – słynnym wierszu Casey at the Bat, napisanym przez Ernesta Thayera i recytowanym przez publiczność na wielu stadionach109. W przypadku niektórych klubów – jak Baltimore Orioles – może to być głośne literowanie nazwy klubu110. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku dopingo- wania polskich klubów piłkarskich (np. „K-K-S mistrzem jest!”, „C-C-C-W-K, C-W-K-S Legia!”, „M-K-M-K-S, hej Korona Kielce!”111) Wszystkie te elementy wykonywane przez kibiców tworzą tzw. oprawę meczu. Wracając do polskiej ligi piłkarskiej, kibice poszczególnych zespołów wprost prześcigają się w organizowaniu najciekawszych opraw, przekształcając je w sui generis odrębną konkurencję sportową; czasopisma kibicowskie i fankluby pro- wadzą nawet regularne klasyfikacje, w których mecze drużyn ligowych punkto- wane są także i w tej dziedzinie. Jedną z najwyższych frekwencji (np. jesienią 2007 roku – 20 667 widzów na mecz112) i jak widać w transmisjach, jedne z lepszych opraw meczów ma w pol- skiej lidze Lech Poznań. Oto słowa piłkarza Lecha Piotra Reissa z 2007 roku:

Mamy za sobą w każdym spotkaniu 20 tysięcy kibiców. Nam fani niesamowicie pomagają, za to na rywali działają deprymująco. Na pewno wielu graczy z polskiej ligi jest stremowanych przed wyjściem na murawę, gdy widzą takie tłumy na sta- dionie113.

107 http://www.sportonet.fora.pl/ultras,11/atmosfera-na-stadionach,223.html (1.03.2009). 108 R. W. Creamer, Stengel, s. 302. 109 The Encyclopedia of Sports, red. F. G. Menke, A. S. Barnes and Company, Cranbury, N. J., s. 110–111. 110 T. Boswell, Why Time Begins, s. 59–60. 111 Archiwum własne autora. 112 Ł. Czuku, Milion w środę, milion w sobotę, „Piłka Nożna Plus” 2008, z marca, s.17. 113 M. Henszel, W. Miller, Twierdza przy Bułgarskiej, „Przegląd Sportowy” 2007, z 7 grudnia, s. 5. Kibicowanie w Polsce i w USA 205

O kibicach i atmosferze w Lechu mówił też jeden z jego szkoleniowców – : Nie spodziewałem się jednak, że tutaj będzie aż tak wielkie zainteresowanie i związane z tym oczekiwania. Dlatego źle byłoby, gdybyśmy dla tych wspaniałych fanów zagrali na przykład tylko o to, by zostać w lidze. Oni zasługują na coś więcej...114

Warto już teraz zasygnalizować, że podobnie wygląda sytuacja w przypadku baseballu. Dla przykładu, tak baseballista Derek Jeter w swoim internetowym dzienniku opisał udział kibiców New York Yankees w tworzeniu atmosfery (wpis z września 2005 roku):

Granie u siebie jest dla nas dużą korzyścią w tym sezonie. Można poczuć się rozpiesz- czonym, mając taką frekwencję, jaką my mamy. [...] Co wieczór mamy ogromną wi- downię, a kibice naprawdę czują każdy ruch. Znają się doskonale na rzeczy. Czuje się ich obecność, co jest jednym z powodów tego, że gramy tak dobrze u siebie115.

Ciekawy opis Derbów Trójmiasta, jak zwane są mecze pomiędzy Arką Gdy- nia a Lechią Gdańsk, prezentuje miesięcznik polskich fanów piłki nożnej „To my kibice!”. Relacja rozpoczyna się od opisu napięcia, jakie od długiego czasu towa- rzyszyło zbliżającemu się meczowi: „Ten mecz od dawna elektryzował nie tylko fanów obu drużyn, ale także policję, władze piłkarskie, włodarzy Trójmiasta”116. Stopniując efekty, autor tekstu umiejętnie odwzorował atmosferę panującą przed pierwszym gwizdkiem: Kilkadziesiąt minut przed pierwszym gwizdkiem trybuny gospodarzy były już prawie wypełnione, było już słychać doping, a także czuć ogromne ciśnienie, widoczne, gdy tylko pod stadion podjechały autobusy z kibicami Arki, a na murawę wbiegli na roz- grzewkę piłkarze żółto-niebieskich117.

Za niebagatelną uznano kwestię przygotowania się kibiców do meczu:

Bardzo fajne wrażenie robiły identyczne bluzy z napisem „”, w które ubra- ni byli niemal wszyscy uczestnicy tego „wyjazdu”. Na płocie okalającym sektor gdynia- nie wywiesili 7 flag. Płot po stronie gdańskiej również dobrze udekorowany płótna- mi [...] tłum lechistów wyglądał imponująco, zwłaszcza gdy wszystkie trybuny razem unosiły szale w górę, co w czasie tego meczu miało miejsce kilkakrotnie118.

Na uwagę, zdaniem relacjonującego wydarzenie, zasłużyła także oprawa me- czowa: „Była podświetlana racami folia wraz z pasami materiału, która wraz

114 M. Henszel, Cegiełka po cegiełce, „Przegląd Sportowy” 2007, z 2 marca, s. 5. 115 http://www.mlb.com/players/jeter_derek/about/journal_2005.jsp (1.03.2009). 116 „To my kibice!” 2007, nr 11(74), z listopada, s. 18. 117 Ibidem, s. 19. 118 Ibidem, s. 19–20. 206 Rozdział szósty. Sport a religia w kulturach polskiej i amerykańskiej z transparentami przyczepionymi nad sektorem tworzyła hasło »Musisz w pierw- szej lidze grać, przecież Ciebie na to stać«”119. Zwieńczenie relacji stanowi opis pirotechniki: „Były liczne race, stroboskopy, zielone i pomarańczowe świece dymne, wyrzutnie [konfetti]. Część pirotechniki wylądowała na bieżni. Wszystko razem dało fajny, nieco oldskulowy klimat120. Podobnie rozłożone są akcenty opisu meczu derbowego Widzew Łódź–ŁKS Łódź:

Choć mecz był rozgrywany o godz. 20:00, fani ŁKS-u zorganizowali swoją zbiórkę już o godz. 14:00. Rozdawane były okazjonalne, białe koszulki z napisem „Klubem Łodzi jest ŁKS”. [...] Po stronie ŁKS-u 5 flag, po stronie Widzewa płot ściśle udekorowany płótnami. [...] Obie strony starały się jak mogły, aby zaprezentować godną derbów choreografię. Widzewiacy postawili sobie bardzo wysoko poprzeczkę. Dwuczęściowa choreografia z dwuczęściowym napisem „Łódź by night” i cytatem piosenki zespołu Lady Pank „Mała wojna”. Do tego rysunki przedstawiające kamienice ul. Piotrkow- skiej, ludzi bawiących się przy alkoholu oraz walczących kibiców. [...] Co ciekawe, ŁKS przygotował coś w rodzaju riposty. Napis na transparencie głosił „I będziemy zawsze lepsi” [...]. Główna choreografia ŁKS-u tego dnia to tzw. cięta sektorówka [kompozy- cja składająca się z pociętych, trzymanych przez kibiców, kawałków papieru tworzą- cych po jednoczesnym podniesieniu w górę jakiś motyw, całość] z motywem znanym z jednej z flag „Uliczni wojownicy”. Potem były też barwy ułożone z kawałków folii, którym towarzyszyły stroboskopy, a chwilę później rozwinięto malowaną sektorów- kę z herbem. Natomiast druga i ostatnia prezentacja Widzewa to 600 flag na kijach z motywem szachownicy w asyście rac i ogromnego napisu na płocie. [...] Widzew tradycyjnie już prowadził głośne, melodyjne śpiewy, lecz i ŁKS nie pozostawał w tyle i był całkiem nieźle słyszalny121.

Ten sam mecz tak opisał skarżyski członek fanklubu Widzewa:

W czasie meczu kibice Widzewa jak i ŁKS-u zaprezentowali ciekawe oprawy przygoto- wane przez Ultrasów obu ekip. Na uwagę zasługuje flagowisko w wykonaniu Widzewa, które prezentowało się znakomicie w połączeniu z racami świetlnymi. [...] Jeśli cho- dzi o doping, oczywiście bezdyskusyjnie wygrywał Widzew, na trybunach prezentując piosenki śpiewane we wcześniejszych latach kibicowania oraz najnowsze pieśni.

Warto w tym miejscu odnotować rodzaj argumentacji podanej przez fana dla uzasadnienia swoich wyjazdów na mecze drużyny, której kibicuje:

Przegrywanie meczu za meczem nie przyciąga na stadion zbyt wielu kibiców i nie mo- tywuje ich za bardzo. Jednak to, co odróżnia Nas, kibiców łódzkiego Widzewa od in- nych ekip kibicowskich jest to, że My w większości jesteśmy fanatykami kochającymi

119 Ibidem, s. 20. 120 Ibidem. 121 Ibidem, s. 30–31. Kibicowanie w Polsce i w USA 207

swój klub. Nie jeździmy dla piłkarzy i wyników (wiadomo każdy by chciał, żeby jego drużyna była najlepsza w kraju, ale na razie Widzew taką drużyną nie jest). Jeździmy po to, aby pokazać się z jak najlepszej strony kibicowskiej122.

Kibice, którzy zwiazali się z drużyną na dobre i na złe, są doceniani przez za- wodników. Na przykład baseballista Jim Palmer podkreślał, że prawdziwi kibice to ci, którzy zostają nawet po nieudanych meczach, aby zademonstrować swoje wsparcie dla zawodników. To ci, którzy jeżdzą za drużyną i pocieszają po poraż- kach: „Nie szkodzi. Doceniamy to, co robicie”123. Dobrą atmosferę meczów potrafią też stworzyć kibice drużyn grających w niż- szych ligach, co znajduje potwierdzenie we wspomnieniach kibiców Szombierek Bytom o meczu z 12 czerwca 2004 roku, który miał szczególne znaczenie, gdyż obchodzono jubileusz 85-lecia klubu:

Na naszą oprawę złożyło się mnóstwo elementów: wpierw podnieśliśmy styropiano- wy napis GKS SZOMBIERKI, podczas gdy z tyłu zostały odpalone konkretne zielone świece dymne. Dało to maksymalnie super efekt. Odpaliliśmy 11 rac. Następnie pod- nieśliśmy do góry biało-zielone szarfy, co stworzyło także bardzo ładny widok. Kolej- nym elementem było odpalenie 30 pochodni, a do tego 5 pięciometrowych wulkanów przed flagami – dało to wypasioną [bogatą] choreografię. Jednak hit sezonu dopiero miał nadejść – i tak oto na sam koniec podnieśliśmy 5 pasów materiału w zielonych barwach imitujących murawę boiska, a pomiędzy nimi 11 koszulek z nazwiskami piłkarzy wszech czasów bytomskich Szombierek. Była to pierwsza taka choreografia w Polsce124.

Podobne napisy pojawiają się też na stadionach baseballowych, np. na przy- gotowywanych przez fanów banerach z napisami „Marvelous Marv” i „Cranber- ry Strawberry We Love Throneberry” (chodziło o okazanie sympatii dla gracza Marva Throneberry’ego). Wzmianka o tym oraz o ustanowieniu przez klub New Jork Mets Dnia Banerów znalazła się w biografii Stengela125. Kibicowanie nie tylko pochłania dużo czasu i energii, lecz także wymaga spo- rych nakładów finansowych. Oto jak organizują doping i oprawy meczów kibice Zagłębia Sosnowiec:

W przygotowaniach do ciekawszych meczów zazwyczaj bierze udział grupa 20–30 osób. [...] Standardowo spotykamy się 3 godziny przed meczem. Jednak czasami trze- ba być nawet 7–8 godzin przed pierwszym gwizdkiem. Rysunki na flagach i transpa- rentach malujemy sami. Środki finansowe na sfinansowanie opraw uzyskujemy przez zbieranie [od kibiców Zagłębia Sosnowiec] na każdym meczu do puszek. Również

122 Skarżysko-Kamienna On-Line, http://www.skarzysko.org/modules.php?name=Forums&file- =viewtopic&p=141122 (1.03.2009). 123 Cyt. za: T. Boswell, Why Time Begins, s. 238. 124 http://www.ultrasszombierki.prv.pl/historiagrupy.html (1.03.2009). 125 R. W. Creamer, Stengel, s. 302. 208 Rozdział szósty. Sport a religia w kulturach polskiej i amerykańskiej

produkujemy vlepki [małe naklejki bogate w treści w różnorodnej formie – tekst, gra- fika, rysunek z treścią lub aforyzmem – naklejane przez kibiców np. w autobusach, na budynkach, na klatkach schodowych], szaliki oraz jakieś inne rzeczy, np. małe flagi126.

Podobnie radzą sobie fani Szombierek Bytom: „Zrobiliśmy specjalną puszkę w naszych barwach, do której na każdym meczu wrzucana jest kasa. W ten spo- sób ludzie mają także udział w tworzeniu spektaklu ULTRAS”127. Ta uwaga jest szczególnie warta odnotowania, wskazuje bowiem na uświadamianie sobie przez kibiców ich współudziału w kreowaniu całości przeżycia, na które składają się nie tylko wydarzenia rozgrywające się na boisku. Niektóre grupy kibiców otrzymują też na ten cel pewne kwoty od władz swoich macierzystych klubów. W przypadku baseballowych klubów amerykańskich zbieranie pieniędzy na oprawę meczów jest rzadsze, ale też ma miejsce, a dotyczy np. banerów128. Zorganizowane grupy fanów zwykle podgrzewają atmosferę już kilka dni przed meczem, wzywając wszystkich do gorącego dopingu. Oto wezwanie kibi- ców Korony zamieszczone przed jednym z meczów w lokalnej prasie:

Pamiętajcie! Wszyscy przychodzimy na mecz w barwach – zakładamy koszulki, bie- rzemy szaliki – niech nasze trybuny będą żółto-czerwone [barwy kieleckiego klubu]. I oczywiście, dopingujmy z całych sił!129

Kibice amerykańskich gier zespołowych zazwyczaj nie zachowują się tak jak śpiewający i głośni europejscy kibice piłki nożnej. Mecze baseballu w Stanach to bardziej wydarzenia rodzinne, choć także opatrzone zazwyczaj piękną oprawą, to jednak nieprzypominającą w dużym stopniu opraw meczów piłkarskich. Na amerykańskim stadionie ważna jest atmosfera pikniku, święta, tak więc na jednej ze stron internetowych poświęconej meczom baseballu, przy opisie Miller Park, stadionu Milwaukee Bucks, zachwycano się lokalnymi, serwowanymi na stadio- nie kiełbaskami z kapustą i miejscowym piwem130. Ciekawostką na meczach baseballowych jest występowanie maskotek – za- zwyczaj ludzi przebranych za zwierzęta – które mają intensyfikować doping i do- dawać kolorytu stadionom. Niektóre z nich wydają się być śmieszne, jak „Plu- skwa Baseballowa” (Baseball Bug) na meczach Cleveland Indians lub Twinkie the Loon – dziwaczny ptak, który nie spodobał się miejscowym kibicom Minnesota Twins, a przez kibiców drużyn przyjezdnych był wręcz atakowany, co skończy- ło się szybkim zakończeniem jego kariery na stadionie Twins. Maskotką może też być prawdziwe zwierzę, jak pies bernardyn o imieniu Schottzie – ulubieniec

126 Ultras Zagłębie ‘05, „To my kibice!” 2007, nr 8(71), z sierpnia. 127 http://www.ultrasszombierki.prv.pl/historiagrupy.html (1.03.2009). 128 Baseball as America. 129 Złocisto-Krwiści zapraszają, „Echo Dnia” 2008, z 21–24 marca, s. 23. 130 http://sportsillustrated.cnn.com/2005/baseball/mlb/08/31/fvi.brewers/index.html (1.03.2009). Kibicowanie w Polsce i w USA 209

Cincinnati Reds, cieszący się wręcz statusem gwiazdy (był np. gościem słynnego programu Late Night with David Letterman)131. Warto przyjrzeć się niektórym wybranym amerykańskim stadionom basebal- lowym pod kątem panującej tam atmosfery sportowej. Na jednym z forów in- ternetowych z lipca 2007 roku na pytanie angielskiej miłośniczki sportu, który stadion baseballu warto odwiedzić podczas wizyty w USA, kibice rekomendowali najczęściej stadiony dwóch klubów: Chicago Cubs i – opisywany w rozdziale trze- cim, przy okazji omawiania przestrzeni sportowych praktyk rytualnych – New York Yankees, jako te, na których kibice tworzą najlepszą atmosferę. Oto nie- które z opinii: „New York Yankees mają prawdopodobnie najlepszą baseballową atmosferę”. „Jeśli chcesz zobaczyć coś na kształt piłkarskiej widowni, zajmij miej- sce w tanim sektorze (oryg. bleachers) na stadionie Yankee. Są głośni, śpiewają, przynoszą różne przedmioty mające wzmóc hałas...”; „Chociaż jestem kibicem Giants, zgodzę się, że Chicago Cubs dostarczają najbardziej pamiętnych przeżyć baseballowych. Fani Cubs są jednymi z najbardziej oddanych”; „Cubs mają naj- ładniejszy stadion i najlepszą atmosferę podczas meczów”132. Jeśli chodzi o wspomniany już Yankee Stadium, potwierdzenie pozytywnych opinii znalazło się w dziennikach baseballistów. Poza cytowanym nieco wcześ- niej Jeterem, atmosferę na Yankee Stadium w następujący sposób zachwalał inny gracz, Alex Rodriguez:

Chcę podziękować nowojorskim kibicom. Nie jest dziełem przypadku, że graliśmy na tak wysokim poziomie na Yankee Stadium, a duża część tego sukcesu jest bez wątpie- nia związana z gorącą atmosferą, którą tworzą podczas każdego meczu133.

Niektórzy fani baseballu potrafią być szowinistyczni i nieprzyjemni w stosun- ku do ekip gości, o czym wspomniał Luciano:

Najbardziej zawzięci byli fani w Arlington, Texas. Nie ma wątpliwości. Tylko wygry- wanie liczy się dla nich. W większości innych miast, jeśli zawodnik drużyny przeciw- nej pokaże jakieś dobre zagranie, jest nagradzany brawami. W Teksasie będzie miał szczęście, jeśli wyjedzie cały z miasta134.

Preferencje kibicowskie zazwyczaj są w baseballu i w piłce nożnej – a więc między innymi w USA i w Polsce, choć także w innych krajach – przekazywane z pokolenia na pokolenie. Dzieci najczęściej naśladują postawy wobec sportu, ja- kie prezentują ich rodzice lub rodzina. Otrzymują też pozytywne wzmocnienie w reakcji na postawy, które uznane są przez rodziców za właściwe. Chłopiec, ob-

131 B. Nash, A. Zullo, The Baseball Hall of Shame 3, s. 138–143. 132 http://www.lonelyplanet.com/thorntree/thread.jspa?threadID=1427201 (1.03.2009). 133 http://www.mlb.com/players/rodriguez_alex/journal.jsp (1.03.2009). 134 R. Luciano, D. Fisher, The Umpire, s. 55. 210 Rozdział szósty. Sport a religia w kulturach polskiej i amerykańskiej serwujący ojca mocno zaangażowanego w oglądanie meczu, zapewne będzie na- śladował jego zachowanie. Prawdopodobnie ojciec zareaguje na to, chwaląc syna i wyjaśniając mu zasady gry – wzmocni więc tym samym jego zachowanie135. Przywołany przez Jarvisa model Bandury składa się z czterech elementów: uwaga – syn obserwuje kibicującego ojca; zapamiętywanie – syn odnotowu- je to zdarzenie w pamięci; odtwarzanie – syn naśladuje ojca, kibicując druży- nie; wzmocnienie – syn spotyka się to z pochwałą ze strony ojca, co powoduje, że postępowanie będzie często powtarzane przez dziecko, przez co wejdzie mu w krew136. Jarvis zauważył, że takie pozytywne umocnienie w roli kibica dotyczy przeważnie chłopców, a nie dziewczynek, które mogą być zignorowane lub nawet skarcone137. To może mieć wpływ na omówione wcześniej diametralnie różne po- stawy mężczyzn i kobiet wobec sportu i to, że to raczej mali chłopcy, a nie małe dziewczynki zaczynają kibicować określonej drużynie, wspieranej w danej rodzi- nie od pokoleń i wyrastają na następców swoich ojców i starszych braci w wielkiej kibicowskiej rodzinie. Wracając do kibiców baseballu, oni również są bardzo oddani swoim druży- nom – co przekazywane jest z pokolenia na pokolenie – tworząc liczne fankluby. Mają wiele rytuałów związanych z przebywaniem na stadionach. Jak, opierając się na e-mailach od kibiców, podała jedna z amerykańskich stron internetowych poświęconych baseballowi, jest to np. kupowanie odznak swej drużyny (także od- znak unikalnych dla danego meczu) i przypinanie ich do czapeczki baseballowej, co sprawia, że pod koniec sezonu jest ona pełna odznak i odkładana do kolekcji, po czym w nowym sezonie cały proces jest powtarzany już z nową czapeczką. Ponadto częstym zjawiskiem jest robienie zdjęć na meczach i umieszczanie ich na swoich stronach internetowych lub w specjalnych albumach. Praktykowane jest też zapisywanie wyników w terminarzach i programach kupowanych na stadio- nie lub w specjalnych zeszycikach, czemu niejednokrotnie towarzyszy kolekcjo- nowanie pomeczowych artykułów prasowych. Częste jest zbieranie autografów (niektórzy kibice próbują za wszelką cenę zdobyć choć jeden podpis podczas me- czu). Są kibice, którzy zbierają fragmenty murawy lub ziemi, co wydaje się zada- niem trudnym, ale wykonalnym choćby z pomocą chłopców asystujących w me- czach138. Należy tu zaznaczyć, że większość podobnych kibicowskich rytuałów, jak choćby bardzo rozpowszechnione zbieranie autografów lub robienie zdjęć, występuje też w piłce nożnej. W kategoriach przestrzennych interesującym zwyczajem na stadionach base- ballowych jest zmiana miejsca w pewnym stałym momencie gry, np. po 7 zmia-

135 M. Jarvis, Psychologia sportu, s. 38–39. 136 A. Bandura, Social Learning Theory, Prentice Hall, Englewood Cliffs 1977, cyt za: M. Jarvis, Psy- chologia sportu, s. 39. 137 M. Jarvis, Psychologia sportu, s. 39. 138 http://www.baseballparks.com/Rituals.asp (1.03.2009). Sport jako religia 211 nie139. Występuje też, często spotykana także na obiektach piłkarskich, praktyka zajmowania tego samego miejsca na stadionie, co stanowi przejaw rozwiniętego (omawianego przy okazji analizowania przestrzeni) terytorializmu140. Część kibi- ców zamiast od razu kierować się na swoje miejsce, woli obejść przed spotkaniem stadion dokoła, aby lepiej poczuć atmosferę meczu141. Niektórzy jeżdżą na me- cze wyjazdowe swoich drużyn; są też tacy, którzy jeżdżą na jak największą liczbę meczów, po to, by „zaliczyć” wszystkie stadiony w danej lidze. Jeden z fanów tak o tym pisał:

Zaliczyłem wszystkie stadiony w Major League Baseball od 1997 roku. [...] także w li- gach International, Eastern i NY-Penn. [...] Kiedy tylko oddawany jest do użytku nowy stadion w którejś z tych lig, jadę tam. [...] Tego lata moim celem jest zaliczenie Texas League [jako, że niektóre stadiony są znacznie oddalone od siebie, są to czasem nawet całotygodniowe wyprawy]142.

Duża część wspomnianych kibicowskich czynności rytualnych dotyczy też fa- nów innych dyscyplin. Analiza ta pokazała, mam nadzieję, czym jest sport dla wielkich rzesz kibiców po obu stronach Atlantyku. Czy jest czymś na kształt reli- gii? Spróbuję odpowiedzieć na to pytanie w kolejnym podrozdziale.

Sport jako religia

Na przestrzeni wieków można było dostrzec liczne związki sportu z religią. Li- poński zauważył, że sport w pierwotnych formach wykazywał związek ludyczno- ści z wierzeniami i rytuałem, a więc religią, co dotyczy zarówno okresów pogań- stwa, jak i wszystkich późniejszych wielkich religii monoteistycznych (judaizmu, chrześcijaństwa i islamu). Gry są często pozostałościami po dawnych rytuałach. Różne formy współzawodnictwa cielesnego wiążą się z religią w związku z ist- nieniem dualizmu dobra i zła, a więc walką dobrych i złych bóstw, która potem imitowana była przez ludzi; w Egipcie np. uczyło to ludzi zachowań moralnych i pokazywało postępowania niegodne, które należało zwalczać143. Wspomniane już igrzyska w Grecji stanowiły wspólne pole sportu i religii. Był to wielki obrzęd religijny, któremu patronowały bóstwa. Jest rzeczą niezwykle ważną, że sprzeciw wobec pogańskiego powiązania sportu z religią leżał u pod-

139 Ibidem. 140 E.T. Hall, Bezgłośny język, tłum. R. Zimand, A. Skarbińska, PWN, Warszawa 1987, s. 162. 141 http://www.baseballparks.com/Rituals.asp (1.03.2009). 142 Ibidem. 143 W. Lipoński, Rochwist i palant, s. 159. 212 Rozdział szósty. Sport a religia w kulturach polskiej i amerykańskiej staw wielowiekowej niechęci chrześcijaństwa do sportu, który traktowany był jako przejaw pogańskiego kultu ciała. Sprzeciw chrześcijaństwa wobec pogaństwa nie oznaczał jednak zaplanowanego unicestwiania go. Chrześcijaństwo wchłaniało liczne elementy pogańskich tradycji religijnych, aby ułatwić asymilację nowych wiernych. Lipoński odnotował jednak niedobrą konsekwencję tego procesu – chrześcijaństwo znaczną część starożytnej kultury ludycznej zabiło144. W średniowiecznych miastach rytuał religijny powiązany był z zawodami wspomnianych bractw kurkowych, które odbywały się wyłącznie w dni świątecz- ne, z okazji Zielonych Świątek, zakończenia żniw (tzw. strzelania żniwne), a np. w Poznaniu z okazji obchodów dnia świętego Marcina, gdzie religia stanowiła rytualną oprawę145. W przypadku znanych dawniej w Polsce biegów z kołatkami lub klekotkami religia odgrywała ważniejszą rolę. Zawody te były organizowane w niektórych wsiach wielkopolskich w Wielki Piątek, Wielką Sobotę i rano przed rezurekcją w dzień Zmartwychwstania Pańskiego. Lipoński opisał zachowaną do dziś tra- dycję rozgrywania w Bukówcu Górnym zawodów pomiędzy dwiema grupami chłopców, które biegnąc, upamiętniają śmierć Chrystusa146. Jest to „świadomy hołd społeczności wiejskiej składany Bogu”, „ekspresja zbiorowej łączności z Bogiem”147. Warto się jednak zastanowić, czy sport jako rytuał sam w sobie posiada pewne znamiona religii, a więc czy jest – a jeśli tak, to w jakim stopniu – jakąś jej formą. Analizując sport, możemy doszukać się w nim pewnych podobieństw do re- ligii; jest tam „element mistyczny” (co zauważył Howard Slusher dostrzegający liczne podobieństwa między sportem i religią, a w wielu epokach ich wzajemną koegzystencję, widoczną zwłaszcza w rytuale148), przy czym głębokie przeżycia, zdaniem Lipońskiego, bardziej odczuwalne są w sportach wymagających dużego wysiłku149. Jest ceremoniał, są rytuały, podział na zło i dobro („złe” i „dobre” dru- żyny, jak w palancie), zaangażowanie kibiców, traktowanie przez nich rozgrywek z najwyższą powagą, wzmacnianie więzi społecznej, by wymienić tylko niektó- re elementy występujące również w zjawiskach religijnych. Lipoński dostrzegł w niektórych grach coś więcej niż element ludyczny:

W różnych grach z pewnością odnajdziemy różne natężenie wyższych odczuć i warto- ści: w niektórych z nich przeważa prosty element ludyczny, w innych jednak, nawet na poziomie plebejskim, dostrzegamy poczynania ludzkie wiążące człowieka z wyższym

144 Ibidem, s. 160–161. 145 Ibidem, s. 167. 146 Ibidem, s. 168. 147 Ibidem, s. 176. 148 H. Slusher, Man, Sport and Existence, Lea & Febiger, Philadelphia 1967, s. 133, cyt. za: ibidem, s. 172. 149 W. Lipoński, Rochwist i palant, s. 175. Sport jako religia 213

wymiarem egzystencji i refleksji nad nią, często – świadomie lub nie – wiążące go z wyższym niż egzystencja doczesna wymiarem uniwersum150.

W podobnym tonie wypowiada się Kendall Blanchard, według którego sport jest identyfikowaniem się z czymś większym niż własne życie, co jest wyjaśnie- niem siły zarówno sportu, jak i religii151. Na potwierdzenie tych słów należy od- notować, że niektórzy sportowcy dochodzą do podobnych wniosków. Zbigniew Boniek tak mówił o roli piłki nożnej we Włoszech: „Futbol, podobnie jak w Bra- zylii, jest we Włoszech religią i trudno znaleźć człowieka, który nie byłby jej wy- znawcą” 152, „We Włoszech piłka nożna to coś więcej niż sport. To swoista religia, której popularność jest niezmienna »od zawsze«”153. Również ludzie związani z baseballem uznają sport za religię. Tak właśnie Ron Luciano ocenił stosunek trenera Earla Weavera do tej dyscypliny sportowej: „Ba- seball jest religią Earla [...] uważał stadion za piękną kaplicę”154. Część badaczy jednak stanowczo się z tym poglądem nie zgadza. Według Joan M. Chandler sport nie jest religią, ponieważ przyczyny, dla których ludzie biorą udział w sporcie, są diametralnie różne od powodów wkroczenia na ścieżkę reli- gijności. Jej zdaniem, tylko religia zaspokaja fundamentalne potrzeby człowieka i daje odpowiedzi na ostateczne pytania155. Powszechnie uznaje się, że religia po- maga ludziom odpowiedzieć na najważniejsze pytania związane z życiem, ale nie jest czymś łatwym stwierdzenie, czym one są, jako że dla jednych mogą dotyczyć życia doczesnego, dla innych zaś życia po śmierci. Słowo religia nie oznacza więc dla każdego tego samego. Trzeba przyznać, że nie ma w tej kwestii zgody także wśród naukowców. Równie stanowczy jak Joan M. Chandler i zbliżony w poglądach jest J. J. Co- akley, który stwierdził, że sport i religia leżą na przeciwstawnych biegunach ludz- kiego doświadczenia156. Ale np. stanowisko Roberta J. Higgsa jest mniej nieprze- jednane: „sport i religia w wielu aspektach są takie same, ale w wielu różnią się znacznie i nie można ich zrównywać”157. Niektórzy badacze skłaniają się jednak ku traktowaniu sportu jako religii lub przynajmniej mającego pewne cechy religii zjawiska quasi-religijnego. Przykła-

150 Ibidem, s. 178. 151 K. Blanchard, Preface, w: idem, The Anthropology of Sport. An Introduction, Bergin & Garvey, Westport, Connecticut 1995, s. xvii. 152 Z. Boniek, Prosto z Juventusu, s. 83. 153 Ibidem, s. 29. 154 R. Luciano, D. Fisher, The Umpire, s. 66. 155 J. Chandler, Sport is not Religion, w: Sport and Religion, s. 55–59. 156 J. J. Coakley, Sport and Society: Issues and Controversies, Times Mirror/Mosby, St. Louis 1986, cyt. za: S. J. Hoffman, Sport as Religion, w: Sport and Religion, s. 8. 157 R. J. Higgs, Muscular Christianity, Holy Play, and Spiritual Exercises: Confusion about Christ in Sports and Religion, „Arete” 1983, 1(1), s. 59–85, cyt. za: J. Mathisen, From Civil Religion to Folk Religion: The Case of American Sport, w: Sport and Religion, s. 17. 214 Rozdział szósty. Sport a religia w kulturach polskiej i amerykańskiej dowo Shirl J. Hoffman, analizując sport amerykański, stwierdził, że sport tworzy i kształtuje wartości uważane za części składowe systemu wartości społeczeństwa amerykańskiego, takie jak wyrabianie charakteru, walor ciężkiej pracy samej w so- bie, upór w dążeniu do celu, duch rywalizacji współegzystujący z umiejętnością pracy w zespole. Każda z tych cech ma oczywiste korzyści społeczne, przywiązują one bowiem jednostkę do wartości wyznawanych przez daną społeczność. Tym sposobem tworzą środowisko, zwykle grupę, w której obrębie można dać upust swoim emocjom, często niezwykle intensywnym. W przypadku sportu rzecz ma się identycznie jak w przypadku zgromadzeń religijnych. Wydarzenie sportowe jest zatem przeżyciem, które może być okazją do wyrażania uczuć religijnych158. Nasuwa się analogia do poglądów cytowanego w poprzednich rozdziałach Dur- kheima, który postrzegał religię jako zjawisko wzmacniające więź społeczną po- przez rytuały, a emocje, jakie wyzwala, uważał za podstawę kolektywnego po- czucia świętości. Jak zauważył Hoffman, „możliwe, że gloryfikując sport poprzez starannie przeprowadzane rytuały, Amerykanie w rzeczywistości oddają cześć amerykańskiemu społeczeństwu”159. Jak świętość zaczynają być traktowane same boiska, na których odbywają się zawody160. Według Catherine L. Albanese system religijny tworzą nakazy (np. poprzez dogmaty, teologię), zasady postępowania (m.in. w formie etycznych i moralnych systemów wartości), czynności kultowe (czyli rytuały), a wreszcie społeczno- ści, a więc grupy ludzi powiązanych ze sobą trzema pierwszymi elementami161. W konsekwencji nadała ona sportowi rangę kulturowej religii, do czego predy- stynują go: jego wydzielona przestrzeń, czas różny od codziennego, potoczne- go, dramatyczny przebieg akcji, odgrywający przypisane role ludzie występujący w specjalnych strojach, symbolika tworząca inny świat znaczeń. Podobnie jak re- ligia tradycyjna, ta kulturowa religia jest oknem na świat transcendencji, porząd- kuje codzienne życie człowieka i nadaje mu sens162. Michael Novak uznał sport za pewną, nie najwyższą wprawdzie, formę reli- gii, a więc nie taką jak np. chrześcijaństwo, islam, judaizm czy buddyzm, lecz naturalną religię, odpowiedź na naturalny boski impuls, podobną w formie do tradycyjnych religii, pociągającą ludzi mających potrzebę wolności, szacunek dla rytuału, pragnienie symboliki. Impuls ten może być wyrażony np. poprzez asce- zę i wyrzeczenia w czasie przygotowań, poczucie szacunku dla tajemnic własnej duszy i ciała, jak i dla sił nadprzyrodzonych, dla czasu i miejsca rywalizacji, po- czucie przeznaczenia, braterstwa i uczestniczenia w odwiecznym rytmie natu- ry. W dążeniu do doskonałości kierujemy się wzorami, których dostarczają nam

158 S. J. Hoffman, Sport as Religion, w: Sport and Religion, s. 6–7. 159 Ibidem, s. 7. 160 N. Elias, E. Dunning, The Quest for Excitement, Basil Blackwell, New York 1986, passim. 161 C. L. Albanese, America, Religions and Religion, Wadsworth, Belmont, CA 1999, s. 8–10. 162 Ibidem, s. 465–476. Sport jako religia 215 sportowcy. Podobnie jak religia, sport wiąże się z pragnieniem piękna, poczucia jedności z wszechświatem i innymi ludźmi163. Ponadto, tak samo jak religia sport jest, zdaniem Novaka, zorganizowany i udramatyzowany. Jego początki, tak jak początki dramatu, mają źródła w re- ligijnych uroczystościach. Nawet w naszych, w dużym stopniu zlaicyzowanych czasach nadal funkcjonują rytuały sportu, a on sam spełnia funkcje religijne: za- spokaja głęboki głód emocjonalny, uświadamia człowiekowi sens jego życia, do- starcza przeżycia przynajmniej pogańskiego poczucia pobożności; są tu rytuały, specjalne stroje i nerwowe poczucie oczekiwania. Sportowiec może być pogani- nem, ale sport jest naturalną religią164. James A. Mathisen określił sport mianem ludowej religii z uwagi na zawarty w nim unikalny zbiór mitów, wartości, wyznawanych zasad i kultowego uczęsz- czania, czyli rytuałów, oraz poczucie historycznej kontynuacji i tradycji, co wszystko razem wzięte funkcjonuje w sposób podobny do religii165. Coś na kształt świeckiego pseudoreligijnego zjawiska upatrywał w sporcie z kolei Harry Edwards (podobnie jak przywołany przy okazji analizy rytuałów Guttmann)166, jako że sport ma swoich świętych, patriarchów, bogów, świątynie, gdzie zbierają się miliony, aby zamanifestować wiarę167. John W. Loy wraz ze współpracownikami stwierdzili, że sport może funkcjo- nować jako obywatelska religia lub quasi-religijna instytucja, która zastępuje wy- znanie religijne w jego funkcji wzmocnienia społecznej integracji168. Michael Murphy i Rhea White dostrzegli w sporcie wielką siłę w wynoszeniu ludzi poza poczucie zwyczajności oraz zdolność wywoływania sił, które można uznać za mistyczne lub religijne. Podczas zawodów sportowych odczuwamy więc coś na kształt przeżycia religijnego, przez co sport staje się zjawiskiem niemal religijnym169. Natomiast Joseph L. Price w analizie meczu Super Bowl potraktował futbol ame- rykański w kategoriach wydarzenia religijnego, gdzie celem meczu jest zdobycie terytorium przeciwnika, podbicie jego ziemi, niosąc rytualny przedmiot – piłkę – i umieszczając ją tylko w wyznaczonym miejscu, zachowując się w zgodzie z zasa- dami gry, gdyż w innym przypadku nieuniknione byłyby kary. Mamy tu do czy- nienia z dwoma mitami: ustanowienia się narodu i wyrażania nadziei narodowych (analogia z mitem początków Ameryki – niesienia kultury na ziemię niczyją)170.

163 M. Novak, The Natural Religion, w: Sport and Religion, red. S. J. Hoffman, s. 36–41. 164 Ibidem. 165 J. A. Mathisen, From Civil Religion, s. 17–30. 166 H. Edwards, Sociology of Sport, Dorsey Press, Homewood, IL 1973, s. 90. 167 Ibidem, s. 261–262. 168 J. W. Loy, B. D. McPherson, G. Kenyon, Sport and Social Systems, Addison-Wesley, Reading, MA 1978, s. 301. 169 M. Murphy, R. White, The Psychic Side of Sport, Reading, Massachsetts 1978, s. 5. 170 J. L. Price, The Super Bowl as Religious Festival, w: Sport and Religion, s. 13–15. 216 Rozdział szósty. Sport a religia w kulturach polskiej i amerykańskiej

Wreszcie Charles S. Prebish już w pełni uznał sport za religię (co w jakimś sensie uwiarygadnia cytowane na początku tego podrozdziału słowa Bońka i in- nych sportowców oraz ekspertów wypowiadających się np. na temat piłki nożnej w Brazylii). Posługuje się on tymi samymi pojęciami co każda religia, a mianowi- cie: odprawiany publicznie i prywatnie rytuał, zaangażowanie, poświęcenie, dys- cyplina, uwielbienie, ostateczność (wieczność)171, komunia (posłużę się tu wpro- wadzonym przez Turnera pojęciem communia, communitas) – którą w przypadku sportu jest zbiorowa euforia, wiara, świątynia, śpiewy, koronacja, resakralizacja. Swoje legendy i mity mają zarówno sport, jak i tradycyjne religie, które nadają każdemu z nich szerszą perspektywę –może nie tyle historyczną, ile nieco za- mgloną, w której prawda miesza się z rzekomymi, nie do końca potwierdzonymi informacjami. Z kolei legendarni herosi to wzorce do naśladowania, bohaterowie kultury, prawdziwe archetypiczne modele dla przyszłych pokoleń wiernych172. Podobnie do wielkich religii z ich zbiorem dogmatów i teologią, sport ma swoje seminaria, gdzie tajniki „teologii” zgłębiają przyszli sędziowie i trenerzy. Jak wierni do świątyni wyznawcy przynoszą na mecz swoje symbole wiary: fla- gi, proporce, emblematy, bluzy. Tak jak tradycyjne religie sport jest sposobem ostatecznej transformacji (ultimate transformation), w której efekcie człowiek całkowicie zmienia swoje życie za sprawą doświadczenia ostateczności. Religijne doświadczenie w sporcie jest dostępne dla każdego, o każdej porze i w każdym miejscu, tak jak w tradycyjnych religiach istnieje jedność z bezosobowym abso- lutem, a więc z Bogiem. Sport zmaga się z tymi samymi etycznymi trudnościami, tak samo walczy o poprawę kondycji ludzkości poprzez działalność charytatywną i społeczne zaangażowanie. Prebish posunął się nawet do stwierdzenia, że wy- znawcy sportu nie mogą uważać się za chrześcijan czy żydów, mogą jedynie na- wiązywać do tych nazw jako do kulturowego dziedzictwa. Co więcej, sport jego zdaniem to najszybciej rozprzestrzeniająca się religia173. Ciekawie swoje, również uznając sport za religię, spostrzeżenia sformułowała Alyce Cheska:

Wielu Amerykanów oddaje religijną cześć w kościele sportu. Nabożeństwa odbywają się dla potrzeb wierzeń indywidualnych członków, mogą to być futbol, wyścigi, golf czy nurkowanie. Przyprawiająca o dreszcz jest doniosłość tej chwili i piękno otoczenia. Na ścianach wiszą rekwizyty i przedmioty sławiące dawnych bohaterów. Ofiara, którą bezgranicznie pragnie się złożyć, jest radośnie składana. Występy barwnie ubranych muzyków pobudzają do działania. Silnie przemawiający obraz pokonywania przeciw-

171 W pewien sposób o tym, co miał w tym miejscu na myśli Prebish, świadczą wypowiedzi piłkarzy, np. Bońka: „W porażce drużyny jest coś z wyroku śmierci. I ja to odczuwam.” (Z. Boniek, Prosto z Ju- ventusu, s. 91), czy Schumachera: „Nie wyłapany strzał to przegapiona szansa na wieczność” (T. Schu- macher, Gryźć trawę, s. 10). 172 Ch. S. Prebish, ‘Heavenly Father, Divine Goalie’: Sport and Religion, w: Sport and Religion, s. 43–53. 173 Ibidem, s. 53. Sport jako religia 217

nika jest ukazywany z dramaturgią. Tutaj każdy doświadcza swojego spełnienia. Kiedy człowiek opuszcza to miejsce, rozmyśla – dobrze, że tu byłem, gdyż poczułem moc174.

Arnold R. Beisser, opisując zachowanie kibica, również uczynił analogię do uczestniczenia w nabożeństwie:

[...] każdej niedzieli kibic sportowy usadawia się przed swoim elektronicznym ołta- rzem, tak jak wierny kiedyś w kościele, [...] patrząc jak bardzo wytrenowani zawodnicy odgrywają ceremonię [...] podnosi się czasem z krzesła, [...] aby dopingować, tak jak kiedyś wyznawcy wstawali ze swoich ław, by [...] śpiewać hymny. [...] kiedy rytuał jest zakończony, kibic jest odnowiony; wszystko przebiegło dobrze ...175

Za celne podsumowanie mogą posłużyć słowa Zbigniewa Krawczyka, który stwierdził, że sport

pozostaje [...] jednocześnie i mitem, i religią, i sztuką. Stąd poddaje się interpretacjom w kategoriach doświadczenia sakralnego czy parasakralnego, jest wyrazem dążenia do osiągnięcia nieosiągalnego oraz wyraża ideę piękna rozumianą według kanonów najbardziej wyrafinowanych współczesnych koncepcji estetycznych176.

Należy w tym miejscu przypomnieć, że prawie każda religia uznaje pojęcie świętości, sfery świętej, tajemniczej, z którą obcuje się jedynie czasem i nad którą nie ma się kontroli. Jest ona przeciwna sferze profanum, tej z którą stykamy się w codziennym, zwyczajnym życiu. Święte mogą być czas – ten w którym obcujemy ze świętością, i miejsca – te w których objawia się świętość. Związane z sacrum jest wreszcie pojęcie transcendencji, a więc czegoś nadnaturalnego, nie z tego świata. Jako transcendentne można zatem traktować przedmioty pierwszorzędnej wagi, te które uznajemy za kluczowe dla naszej egzystencji, nawet jeśli należą do sfery kultury zwyczajnej, ziemskiej, zdaniem Hoffmana np. jeśli amerykanizm podnosi się do statusu religii, przez analogię można przyjąć za rzecz świętą flagę, a ideały, które w oczach Amerykanów reprezentuje – wolność, sprawiedliwość, pragnienie szczęścia, stają się w ten sposób transcendentnymi wartościami177. Ponieważ lu- dzie nie czują się dobrze bez odniesienia do sfery transcendentnej, przenoszą jej elementy do zwykłego codziennego życia, a więc również na stadion. Ujawniają się emocje, które możemy uznać za transcendentne178.

174 A. T. Cheska, Sport Spectacular, cyt. za: Z. Krawczyk, Sport i symbol, s. 134. 175 A. R. Beisser, The Madness in Sports, Charles Press, Bowrie 1977, s. 143, cyt. za: J. A. Mangan, R. Holt, Epilogue, s. 175. 176 Z. Krawczyk, Sport i kultura, s. 118. 177 S. J. Hoffman, Sport as Religion, s. 6. 178 P. Berger, The Heretical Imperative, Anchor Press, Garden City, NY 1979.

Zakończenie

Tezą postawioną we „Wstępie” niniejszej pracy było nasuwające się podobień- stwo między wydarzeniami sportowymi w ich wielu aspektach z jednej, a rytu- ałem, mitem oraz postacią bohatera kultury z drugiej strony. Głęboko zaangażowani emocjonalnie w wydarzenia sportowe, w których uczestniczą, kibice, mają wiele cech upodabniających ich do wiernych biorą- cych udział w rytuałach religijnych. Są tak samo przywiązani do swoich wierzeń i praktyk, oddani, z niecierpliwością oczekują uroczystości – meczu. W identycz- ny sposób przeżywają intensywne emocje, traktując areny sportowe niczym swe- go rodzaju świątynie, a więc miejsca niezwykłe, co często podkreśla tworzona przez nich oprawa rozgrywek. Występuje zatem poczucie uczestniczenia w czymś szczególnym – jest tu intensywność, pasja, poruszenie, cisza w krytycznych mo- mentach, uniesienie w chwilach triumfu, przygnębienie towarzyszące porażkom, poczucie jedności ze wszechświatem i innymi ludźmi. Nie jest to rzecz błaha, ludzie biorący bowiem udział w spektaklach sportowych naprawdę intensywnie przeżywają fakt swego uczestnictwa. Czują się mocno związani z innymi uczest- nikami, członkami autentycznej wspólnoty, jaka zawiązuje się między nimi, gdzie na czas zawodów znikają bariery dzielące ich w życiu pozastadionowym. Jeśli więc nie ma dostatecznych dowodów na to, że biorą oni udział w rytuale reli- gijnym, na pewno jest to co najmniej rytuał świecki, który dostarcza zintensyfi- kowania przeżycia esprit de corps. Silne emocje odczuwane są jeszcze długo po meczach, nie jest to zatem zwykła rozrywka, np. film animowany oglądany tylko dla miłego spędzenia czasu. Sport jest zjawiskiem mającym wiele punktów stycznych z religią – przycią- gając tłumy wiernych miłośników, biorących cyklicznie udział w wydarzeniach sportowych, jest on dla nich zjawiskiem niezwykle ważnym, wręcz niezbędnym do życia. Aby osiągnąć sukces sportowy, tak samo jak w przypadku dążenia do zbawienia duszy w chrześcijaństwie (i nie tylko), potrzebne są pewne cechy: de- terminacja w dążeniu do osiągnięcia celu, pragnienie doskonałości, odwaga, dys- cyplina, zdolność do wyrzeczeń. Zarówno religia, jak i sport, wykorzystując wiel- kie pokłady ludzkiej energii, są elementami kultury dysponującymi ogromnym potencjałem. Nawet więc jeśli duża część badaczy nie traktuje sportu jako rytuału 220 Zakończenie religijnego, można powiedzieć, że jest to co najmniej rytuał świecki, zawierający sam w sobie mnóstwo zachowań rytualnych, co starałem się w niniejszej pracy wykazać. Ów rytuał odbywa się w specjalnie do tego wyznaczonym miejscu – na stadio- nie, przy specjalnej oprawie, w obecności licznej rzeszy „wyznawców”. Fani spor- towi bowiem mają wiele cech upodabniających ich do oddanych swemu kultowi wiernych. Podobnie jak w przypadku jego odpowiednika religijnego, istnieje stały porządek rytuału sportowego, czemu służy przestrzeganie reguł danej dyscypliny. Jest więc on sformalizowany. Cechuje się on również, tak jak tradycyjnie pojmo- wany rytuał, powtarzalnością. Jest on czymś niezwykle poważnym, traktowanym serio. Odprawia się go w specjalnym czasie, odmiennym od zwykłego, codzien- nego. Jest to swego rodzaju święto. Jeśli chodzi o bohaterów sportowych, to są to z jednej strony bohaterowie kul- tury masowej, a więc uważani przez część badaczy za bohaterów pomniejszych, z drugiej zaś to jednostki w jakimś sensie wybitne, mężne, stanowiące wzory, bę- dące źródłem dumy narodowej lub lokalnej. Przechodzą oni pewną drogę odpo- wiadającą klasycznemu schematowi nakreślonemu przez Lorda Raglana i Josepha Campbella, dostrzeganą na całym świecie i we wszystkich epokach historycznych: porzucają to, co stare i wyruszają na poszukiwanie oraz w celu zdobycia skarbu, po czym po wielu trudach przynoszą swym narodom złote runo. Szczególnie owe triumfalne powroty przywoływane we wspomnieniach sportowców są tu kluczo- we – to momenty spełnienia. W niniejszej analizie w dużej mierze oparłem się na wspomnieniach sportow- ców i kibiców, starając się wykazać, że triumfujący zawodnicy stają się postaciami mitycznymi, wspominanymi, stanowiącymi model do naśladowania dla kandy- datów na przyszłych bohaterów, dającymi nadzieję, że można być lepszym, że po ciężkiej pracy przychodzi nagroda. Jak stwierdził Campbell, kiedy jakiś człowiek staje się wzorcem życiowym dla innych, to znaczy, że wszedł w sferę istnienia zmitologizowanego1. Mityczna przeszłość ma bowiem wpływ na to, co ludzie czy- nią w chwili obecnej. Znalezienie sensu egzystencji staje się największą potrzebą i najtrudniejszym zadaniem człowieka chcącego świadomie przeżyć swoje życie. Żywię przekonanie, że w publikacji tej wykazałem, że sport pomaga wielu ludziom ów sens znaleźć. Bardzo często traktujemy pewne zjawiska kulturowe powierzchownie, nie starając się dostrzec tkwiących głębiej ukrytych znaczeń. Praca ta, mam nadzie- ję, stanie się skromnym przyczynkiem do spojrzenia na sport z nieco innej niż zazwyczaj perspektywy, do uznania go za współczesny rytuał oraz dostrzeżenia w nim elementów mitu bohaterskiego.

1 J. Campbell, Potęga mitu, s. 35. Bibliografia

Teksty źródłowe

Publikacje zwarte, artykuły Abel D., Cramer M., Hub Tightens Security for Series Revelers. Police Arrest 37 after Sox Victo- ry, „The Boston Globe” 2007, z 29 października, http://www.boston.com/sports/baseball/ redsox/ articles/2007/10/29/hub_tightens_secu... (1.03.2009). Abrams N. D., Inhibited but Not ‘Crowded Out’: The Strange Fate of Soccer in the United States, „The International Journal of the History of Sport” 1995, Vol. 12, No. 3, December. Anioł, który ma jedną słabość, wywiad z Leo Beenhakkerem, rozm. D. Kułaga, E. Nadgrodkie- wicz, „Super Relaks, dodatek Echa Dnia” 2008, z 21 marca. Armstrong K., Krótka historia mitu, tłum. I. Kania, Znak, Kraków 2005. Atlas J., Dwa w jednym [wywiad z Krzysztofem Klickim], „Piłka Nożna” 2005, z 20 grudnia. Bahdaj A., Do przerwy 0:1, Nasza Księgarnia, Warszawa 1957. Beckham D., O sobie, tłum. H. Pawlikowska-Gannon, Wiedza i Życie, Warszawa 2004. Berent J., Piłkarze są bardzo przesądni, http://www.astar.czest.pl (1.03.2009). Bird P., History of Chewing Tobacco Among Baseball Players, http://www.hhp.ufl.edu/faculty/ pbird/keepingfit/ARTICLE/History.HTM (1.03.2009). Bleak J. L., Frederick C. M., Superstitious Behavior in Sport: Levels of Effectiveness and Deter- minants of Use in Three Collegiate Sports, „Journal of Sport Behavior” 1998, Vol. 21. Boniek Z., Prosto z Juventusu, Pomorze, Bydgoszcz 1986. Boswell T., Why „Time” Begins On Opening Day, Penguin Books, New York 1984. Breakey C., Ramirez Strikes out Side in Debut, http://newyork.yankees.mlb.com/content/prin- ter_friendly/nyy/y2007/m07/d03/c2065 (1.03.2009). Brückner A., Słownik etymologiczny języka polskiego, Wiedza Powszechna, Warszawa 1974. Buckley C., Man Is Rescued by Stranger on Subway Tracks, „New York Times” 2007, January 3, http://www.ny”Time”s.com/2007/01/03/nyregion (1.03.2009). Burke K. L., An Explanatory Investigation of Superstition. Personal Control, Optimism and Pessimism in NCAA Division I Intercollegiate Student-Athletes, http://www.athleticisight. com/Vol8Iss2/Superstition.htm (1.03.2009). Burns T., Laughlin Ch. D., Jr., Ritual and Social Power, w: The Spectrum of Ritual. A Biogenetic Structural Analysis, red. E. d’Aquili, Ch. D. Laughlin Jr., J. Mc Manus, Columbia UP, New York 1979. Być mile zaskoczonym, wywiad z Sebastianem Przyrowskim, rozm. S. Szymczak, „Echo Spor- towe Świętokrzyskie, dodatek Echa Dnia” 2008, z 3 marca. 222 Bibliografia

Carlyle T., Bohaterowie. Cześć dla bohaterów i pierwiastek bohaterstwa w historii, tłum. T. Ma- cios, Zielona Sowa, Kraków 2006. Carron A. V., Spink K. S., Prapavessis H., Team-building and Cohesiveness in the Sport and Exercise Setting: Use of Interventions, „Journal of Applied Sport Psychology” 1997, Vol. 9. Cassirer E., An Essay on Man, Doubleday, New York 1953. Cassirer E., The Individual and the Cosmos in Renaissance Philosophy, Basil Blackwell, Oxford 1963. Cassirer E., Współczesność i mit, w: Buczyńska H., Cassirer, Wiedza Powszechna, Warszawa 1963. Chandler J., Sport is not Religion, w: Sport and Religion, red. S. J. Hoffman, Human Kinetics, Champaign, Illinois 1992. Cielemięcki Ł., Wrócił do Polski, „Przegląd Sportowy” 2008, z 4 lutego. Coover R., The Universal Baseball Association, Inc., J. Henry Waugh, Prop, Random House, New York 1968. Cosell H., Cosell by Cosell, A Playboy Press Book, Chicago 1973. Creamer R. W., Stengel. His Life and Times, Simon and Schuster, New York 1984. Czuku Ł., Milion w środę, milion w sobotę, „Piłka Nożna Plus” 2008, z marca. Dawidziuk A., Wystarczy na wykupienie Gizy, „Przegląd Sportowy” 2008, z 18 marca. de Jesus Ortiz J., Astros Fans Rock, and Here’s Why, w: Baseball Blog, http://blogs.chron.com/ baseballblog/archives/2008/05/astros_fans_roc.html (1.03.2009). DiMaggio J., Lucky to Be a Yankee, Grosset & Dunlap, New York 1951. Dmowski R., Kościół, naród i państwo, Ostoja, Krzeszowice 2002. Farley F., w: How To Be Great, http://www.psychologytoday.com/articles/index.php?term=p- to–19951101-000035&page=2 (1.03.2009). Feinsand M., Jeter Dazzles through a Decade, http://www.mlb.com/content/printer_friendly/ nyy/y2005/m05/d30/c1068448.jsp (1.03.2009). Feller B., Gilbert B., Now Pitching, Bob Feller, Harper Parennial, New York 1991. Gmelch G., Baseball Magic, http://dushkin.com/olc/genarticle.mhtml?article=27128 (1.03. 2009). Gosford J., A Guide to Major League Baseball Stadiums, http://www.associatedcontent.com/ article/96961/a_guide_to_major_league_baseball_stadiums.html (1.03.2009). Górnicki Ł., Dworzanin polski, t. 1, Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław 2004. Górski K., Pół wieku z piłką, Sport i Turystyka, Warszawa 1985. Greenberg H., The Story of My Life, http://www.baseballibrary.com/excerpt.php?book=hank_ greenberg&page=1 (1.03.2009). Grossfeld S., Quirk of Fortune. Superstitions – the Norm among Baseball Players, „The Bo- ston Globe” 2007, z 29 marca, http://www.boston.com/sports/baseball/redsox/article- s/2007/03/29/quirk_of_fortune? (1.03.2009). Hemingway E., Stary człowiek i morze, tłum. B. Zieliński, Kama, Warszawa 1994. Henszel M., Cegiełka po cegiełce, „Przegląd Sportowy” 2007, z 2 marca. Henszel M., Miller W., Twierdza przy Bułgarskiej, „Przegląd Sportowy” 2007, z 7 grudnia. Hoch B., AROD’s Children’s Book Hits Shelves, http://arod.mlb.com/players/rodriguez_alex/ article.jsp?story=020607 (1.03.2009). Homer, Iliada, tłum. F. K. Dmochowski, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1974. Bibliografia 223

Homer, Odyseja, tłum. J. Parandowski, Czytelnik, Warszawa 1972. Howlett D., Cubs Put Smile on Chicago’s Face, http://usatoday.printthis.clickability.com/pt/ cpt?action=cpt& (1.03.2009). Jan Paweł II, Audiencja dla drużyny Atlanta Bergamo, 6.12.1997. Jan Paweł II, Do piłkarzy z ‘Varese’, 4.12.1982. Jan Paweł II, Międzynarodowy Jubileusz Sportowców, Rzym 14.04.1984. Jan Paweł II, Oblicza i dusza sportu, w: Społeczny wymiar sportu, red. Z. Dziubiński, SALOS RP, Warszawa 2003. Kaliszuk M., Bo się nienawidzą, „Przegląd Sportowy” 2007, z 2 marca. Kaliszuk M., Mamy spełnić marzenia kibiców, „Przegląd Sportowy” 2008, z 19 lutego. Kapuściński R., Wojna futbolowa, Czytelnik, Warszawa 2007. Kisielewski S., O piłce, „Nowe Państwo” 2011, nr 5, przedruk za: idem, Rzeczy małe, Iskry, Warszawa 1998. Kołakowski L., Kultura i fetysze. Zbiór rozpraw, PWN, Warszawa 1967. Kołakowski L., Obecność mitu, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1994. Koprowiak I., Zawiódł najbardziej, „Przegląd Sportowy” 2008, z 29 maja. Kowalczyk W., Stanowski K., Kowal. Prawdziwa historia, Zysk i S-ka, Poznań 2003. Langer S., Nowy sens filozofii, tłum. A. H. Bogucka, PIW, Warszawa 1976. Lipiński T., Wysoki z nizin, „Piłka Nożna Plus” 2008, z marca. Luciano R., Fisher D., The Umpire Strikes Back, Bantam Books, New York 1982. Malamud B., The Natural, Harcourt Brace and Company, San Diego 1952. McAfee S., Quoting Baseball: The Intellectual Take on Our National Pastime, „Nine” 2005, Vol. 13, No. 2. Miedwiediew W. W., Rodionow A. W., Chudadow N. A., Doznania psychiczne w działalno- ści sportowej, w: Psychologia i współczesny sport, red. M. Trzcińska, tłum. R. Adamowicz, N. Grygierczyk, W. Kamiński, Sport i Turystyka, Warszawa 1976. Morrison M., Sports Superstitions, http://www.factmonster.com/spot/superstitions1.html (1.03.2009). Naglak Z., Kilka uwag na temat znaczenia współzawodnictwa sportowego w procesie przygoto- wania sportowego, „Sport Wyczynowy” 1988, nr 9. Nash B., Zullo A., The Baseball Hall of Shame 3, Pocket Books, New York 1987. Neil G., The Place of Superstition in Sport: The Self-Fulfilling Prophecy, „Coaching Review” 1980, Vol. 3. Nietzsche F., To rzekł Zaratustra, tłum. B. Wacław, Zysk i S-ka, Poznań 1998. Nietzsche F., Wiedza radosna, tłum. L. Staff, Kraków 2004. On the Difficulty of Being a Contemporary Hero, „Time”, http://www.”Time”.com/”Time”/prin- tout/0,8816,835781,00.html (1.03.2009). Oświadczenie kibiców Stomilu, „To my kibice!” 2007, nr 8(71), z sierpnia. Ossowski S., O ojczyźnie i narodzie, w idem: Dzieła, t. 3, PWN, Warszawa 1967. Pańczyk A., Wyjazd: Derby Rzymu 2006, hhtp://sslazio.pl/index.php?go=wyjazd (1.03.2009). Pawłucki A., Antropologia stadionu, w: Antropologia sportu, red. Z. Dziubiński, SALOS RP, Warszawa 2002. Pelé, Autobiografia, tłum. R. Januszewski, Amber, Warszawa 2006. Philip R., Leighton is the latest in long line of fall guys, „Telegraph” 1998, 8 June, http://www. telegraph.co.uk/htmlContent.jhtml=/archive/1998/06/08/swnlei08.ht... (1.03.2009). Piłka Globalna, „Wprost” 1998, z 14 czerwca. 224 Bibliografia

Pismo Święte Nowego Testamentu, tłum. S. Kowalski, PAX, Warszawa 1957. Piotrowski P., Szalikowcy. O zachowaniach dewiacyjnych kibiców sportowych, Wydawnictwo „Adam Marszałek”, Toruń 2000. Platini M., Moje życie jak mecz, tłum. K. Wyrzykowski, Glob, Szczecin 1990. Platon, Państwo, t. 1, tłum. W. Witwicki, PWN, Warszawa 1958. Ripken C., A Manual for Baseball and Life, http://www.baseballlibrary.com/excerpt.php?bo- ok=the_ripken_way&page=1 (1.03.2009). Roth P., The Great American Novel, Knopf Doubleday Publishing Group, New York 1995. Rupiński D., Myślą nawet gdy śpią, „Dziennik” 2007, z 10 sierpnia. Schumacher T., Gryźć trawę, tłum. R. Turczyn, Iskry, Warszawa 1988. Seles M., Przezwyciężyć strach, tłum. R. Śmietana, Znak, Kraków 1998. Smith G., The Sport Hero: An Endangered Species, „Quest” 1973, Vol. 19, Issue 1, January. Szekspir W., Król Lear, tłum. M. Słomczyński, Zielona Sowa, Kraków 2002. Terlecki S., Nahorny R., Pelé, Boniek i ja, Zysk i S-ka, Poznań 2006. The 50 Greatest Sports Movies of All Time, „Sports Illustrated” 2003, August. The List: Best Ballparks, http://espn.go.com/page2/s/list/ballparks/010427.html (1.03.2009). „To my kibice!” 2007, nr 11(74), z listopada. ‘Top Boys’, Tommy Robinson – MIGS Luton Town, „To my kibice!” 2007, nr 3(17), z września. U.S. Soccer Federation, w: U.S. Soccer 1998 Media Guide, U.S. Soccer House, Chicago 1998. Ultras Zagłębie ‘05, w: „To my kibice!” 2007, nr 8(71), z sierpnia. Wagenheim K., Babe Ruth. His Life and Legend, Olmstead Press, Chicago 2001. Wagnon B., Coming Home to Family: Pat McMahon Will Lead Diamond Dogs when Polk Reti- res, http://msuinfo.ur.msstate.edu/alumnus/fall.94/36mcmaho.htm (1.03.2009). Wawrzynowski M., Oni wciąż szukają nowego Maradony, „Przegląd Sportowy” 2008, z 8–9 marca. Wybrane psychologiczne aspekty aktywności sportowej, http://www.wbc.poznan.pl/Conten- t/1553/index.html (1.03.2009). Wyrzykowski K., Lubański W., Ja, Lubański, Wigor, Warszawa 1990. Z supermarketu na boisko, wywiad z Edsonem przeprowadzony przez M. Chłopaś, „Dzien- nik” 2008, z 5 lutego. Zaranek Ł., Sportowcy są przesądni, „Dziennik” 2007, z 7 lutego. http://www.”Dziennik”.pl/ Load.aspx?TabId=14&lsnf=p&f=30767 (1.03.2009). Złocisto-Krwiści zapraszają, „Echo Dnia” 2008, z 21–24 marca. Zowisło M., Mit sportu, w: Społeczny wymiar sportu, red. Z. Dziubiński, SALOS RP, Warszawa 2003.

Teksty on-line About Sergeant Alvin C. York, http://www.sergeantyorkproject.com/about_sgt_york.htm (1.03.2009). Baseball as America, http://baseballasamerica.org/pr2002_12_20.htm (1.03.2009). Baseball Hall of Fame, http://web.baseballhalloffame.org/index.jsp (1.03.2009). Baseball Literature, http://www.yogiberramuseum.org/prog_literature.html (1.03.2009). Baseball w Polsce, http://mabs40.republika.pl (1.03.2009). Biography for Wilt Chamberlain, http://www.imdb.com/name/nm0150219/bio (1.03.2009). Bob Mathias, Biography, http://www.answers.com/topic/bob-mathias (1.03.2009). Bibliografia 225

Bob Mathias, Decathlon Champion Dies, http://internationalmedalist.org/bob_mathias_dies. htm (1.03.2009). Brainy Quote, http://www.brainyquote.com/quotes/quotes/a /andywarhol109905.html (1.03. 2009). Columbus Clippers, http://www.clippersbaseball.com/news/?id=6676 (1.03.2009). Curt Schilling’s Official Blog, http://www.38pitches.com (1.03.2009). Fans Celebrate Cubs’ Crown, http://www.nbc5.com/print/14232292/detail.html (1.03.2009). Forum Kibiców Legii Warszawa, hhtp://forum.legialive.pl/viewtopic.php?t=586 (1.03.2009). George Washington: A National Treasure, http://www.georgewashington.si.edu (1.03.2009). http://archeowiesci.blox.pl/html/1310721,262146,21.html?210664 (1.03.2009). http://baltimore.orioles.mlb.com (1.03.2009). http://barrybonds.mlb.com/players/bonds_barry/journal/journal.jsp?id=092107 (1.03.2009). http://boston.redsoc.mlb.com (1.03.2009). http://sportsillustrated.cnn.com/2005/baseball/mlb/08/31/fvi.brewers/index.html (1.03.2009). http://wikipedia.org//wiki/Jerzy_Kukuczka (1.03.2009). http://www.answers.com/topic/book-of-sports (1.03.2009). http://www.baberuth.com/flash/about/biograph.html (1.03.2009). http://www.baseballparks.com/Rituals.asp (1.03.2009). http://www.baseballasamerica.org/pr2002_12_20.htm (1.03.2009). http://www.britannica.com/eb/article–9034859/George-Foreman (1.03.2009). http://www.charleslindbergh.com/wwii (1.03.2009). http://www.chiscoste.com/player.html (1.03.2009). http://www.duma-kataloni,yoyo.pl/ciekawostki.html (1.03.2009). http://www.jockbio.com/Bios/Jeter/Jeter_bio.html (1.03.2009). http://www.jorgeposada.com/html/fancentral.html (1.03.2009). http://www.lonelyplanet.com/thorntree/thread.jspa?threadID=1427201 (1.03.2009). http://www.mannyramirez.com/about.htm (1.03.2009). http://www.mlb.com/players/jeter_derek/about/journal_2005.jsp (1.03.2009). http://www.mlb.com/players/rodriguez_alex/journal.jsp (1.03.2009). http://www.naszakadra.info/index.php?plik=wstawki/news_caly&numer=12225&kat=15& nazwa=Artur+Boruc (1.03.2009). http://www.quotationspage.com/search.php3?homesearch=hero (1.03.2009). http://www.se.com.pl/se/index.jsp?place=subSpecial&news_cat_id=1463&news_id=15181 &scroll_article_id=15181&layout=1&page=text&list_position=1 (1.03.2009). http://www.soccer-training-info.com/soccer_superstitions.asp (1.03.2009). http://www.sportonet.fora.pl/ultras,11/atmosfera-na-stadionach,223.html (1.03.2009). http://www.ultrasszombierki.prv.pl/historiagrupy.html (1.03.2009). http://www.wislakrakow.com/forum/archive/index.php?t–159-p–4.html (1.03.2009). http://worldstadiums.com/stadium_menu/architecture (1.03.2009). I Want My Funeral to Be a Rolling Rally, http://redsoxdiary.blogspot.com/2007_10_01 (1.03.2009). Jeter’s Journal, http://www.mlb.com/players/jeter_derek/about/journal.jsp (1.03.2009). Jim Thorpe. World’s Greatest Athlete Biography, http://emgww.com/sports/thorpe/bio.htm (1.03.2009). JockBio.com, http://www.jockbio.com/Bios/Jeter/Jeter_mysay.html (1.03.2009). JockBio.com, http://www.jockbio.com/Bios/Jeter/Jeter_quotes.html (1.03.2009). Major League Soccer, http://web.mlsnet.com/about/ (1.03.2009). 226 Bibliografia

Red Sox Return Home, http://www.gobostoncard.com/blog/2007/10/30/red-sox-return-home (1.03.2009). Skarżysko-Kamienna On-Line, http://www.skarzysko.org/modules.php?name=Forums&file- =viewtopic&p=141122 (1.03.2009). Some Thoughts on the World Series, http://www.nydailynews.com/blogs/subwaysquawkers/ boston-red-sox/ (1.03.2009). Spanish Paralympic Exec Resigns amid Scandal, CBC Sports, http://www.cbc.ca/sports/story- /2000/11/30/para001130.html (1.03.2009). Trenches on the Web, Bio: Sergeant Alvin C. York, http://www.worldwar1.com (1.03.2009). Vandroll, strona o pirotechnice podwórkowej i amatorskim rakietnictwie, http://www.vandroll. yoyo.pl/index.php?mm=slo (1.03.2009). White Sox Fans Hit Streets to Celebrate, http://nbcsports.msnbc.com/id/9834035 (1.03.2009). Wild Pitches with Eric Byrnes, http://www.byrnesie.com/ssp/journal?id=2 (1.03.2009).

Monografie i opracowania

Albanese C. L., America, Religions and Religion, Wadsworth, Belmont, CA 1999. Alexander C., Our Game. American Baseball History, Henry Holt and Company, New York 1991. Antropologia sportu, red. Z. Dziubiński, SALOS RP, Warszawa 2002. Apter J., Nigdy dość. Historia The Cure, tłum. K. Madeja, M. Mazurkiewicz, InRock, Poznań 2006. Arlott J., The Oxford Companion to Sports and Games, Oxford University Press, Oxford 1975. Ashcraft N., Scheflen A. E., People Space: The Making and Breaking of Human Boundaries, Anchor Press, New York 1976. Bandura A., Social Learning Theory, Prentice Hall, Englewood Cliffs 1977. Barber R., Rycerze i rycerskość, tłum. J. Kozłowski, Bellona, Warszawa 2000. Barthes R., Mitologie, tłum. A. Dziadek, KR, Warszawa 2000. Baudrillard J., O uwodzeniu, tłum. J. Margański, Sic!, Warszawa 2005. Beisser A. R., The Madness in Sports, Charles Press, Bowrie 1977. Berger P., The Heretical Imperative, Anchor Press, Garden City, NY 1979. Between Two Cultures: Poland and Britain, red. P. Leese, British Council, Poznań 2004. Bietenholz P. G., Historia and Fabula, Brill, New York 1994. Blanchard K., The Anthropology of Sport. An Introduction, Bergin & Garvey, Westport, Con- necticut 1995. Blanchard K., Preface, w: idem, The Anthropology of Sport. An Introduction, Bergin&Garvey, Westport, Connecticut 1995. Blanchard K., Sport and Ritual. A Conceptual Dilemma, „Journal of Psychical Eduacation, Recreation and Dance” 1988, November–December. Blumenberg H., Work on Myth, tłum. By R. M. Wallace, The MIT Press, London 1990. Boorstin D. J., The Image. A Guide to Pseudo-Events in America, Atheneum, New York 1972. Bourguignon E., Altered States of Consciousness, Myths and Rituals, w: Drugs, Rituals and Altered States of Consciousness, red. B. Du Toit, Rotterdam 1977. Brown S. F., Can European Football Spur Interest in American Soccer? A Look at the Champions WorldTM Series and Major League Soccer, „Soccer and Society” 2005, Vol. 6, No. 1, March. Bibliografia 227

Brown S. F., Exceptionalist America: American Sports Fans’ Reaction to Internationalization, „Sport and American Society: Insularity, Exceptionalim and ‘Imperialism’”, special issue of „The International Journal of the History of Sport” 2005, red. J. A. Mangan, B. Majum- dar, M. Dyreson, Vol. 22, No. 6, November. Burkert W., Stwarzanie świętości, tłum. L. Trzcionkowski, Homini, Kraków 2006. Burl A., The Stone Circles of The British Isles, Yale University Press New Haven and London, London 1976. Burns J., Ręka Boga, tłum. J. Łoziński, Zysk i S-ka, Poznań 2004. Burszta W. J., Antropologia kultury, Zysk i S-ka, Poznań 1998. Burszta W. J., Logos i mythos w antropologii kultury, http://nauki.sciezki.pl/index.php?p=p- sy/14.php (1.03.2009) Caillois R., Gry i ludzie, tłum. A. Tatarkiewicz, M. Żukowska, Volumen, Warszawa 1997. Calhoun D. W., Sport, Culture and Personality, Human Kinetics, Champaign, Illinois 1987. Campbell J., Bohater o tysiącu twarzy, tłum. A. Jankowski, Zysk i S-ka, Poznań 1997. Campbell J., Potęga mitu, tłum. I. Kania, Znak, Kraków 2007. Carpf S. L., The Gangster Film, w: The American Cinema, red. D. E. Staples, United States In- formation Agency, Washington 1991. Carroll D., Ebrahim S., Tilling K., Macleod J., Smith G. D., Admissions for Myocardial Infarc- tion and World Cup Football: Database Survey, „British Medical Journal” 2002, Vol. 325. Cashmore E., Making Sense of Sports, Routledge, London 1996. Cheska T. A., Sports Spectacular: A Ritual Model od Power, „International Review of Sport Sociology” 1979, Vol. 14(2). Christopher M., Great Moments in Baseball History, Little, Brown, Boston 1996. Cialdini R., Wywieranie wpływu na ludzi; teoria i praktyka, tłum. B. Wojciszke, GWP, Gdańsk 2004. Cieliczko P., Oszczędnością i pracą ludzie się (nie)bogacą, czyli o micie oszczędności jako drogi do zamożności, „Rocznik mitoznawczy” 2006, t. 1. Cleckner P. J., Cognitive and Ritual Aspects of Drug Use Among Young Black Urban Males, w: Drugs, Rituals and Altered States of Consciousness, red. B. Du Toit, Rotterdam 1977. Coakley J. J., Sport and Society: Issues and Controversies, Times Mirror/Mosby, St. Louis 1986. Cottrell N. B., Performance in the Presence of Other Human Beings: Mere Presence, Audience and Affiliation Effects, w: Social Facilitation and Imitative Behaviour, red. E. C. Simmel, R. A. Hoppe, G. A. Milton, Allyn & Bacon, Boston 1968. Davidson J., Adler D., Sports on Film and Video, Scarecrow Press, New Jersey 1993. de Saussure F., Kurs językoznawstwa ogólnego, tłum. K. Kasprzyk, PWN, Warszawa 2002. Dickson P., The Hidden Language of Baseball, Walker & Company, New York 2003. Doliński D., Psychologiczne mechanizmy reklamy, GWP, Gdańsk 2005. Douglas M., Natural Symbols, Random House, New York 1970. Douglas M., Purity and Danger, Routledge and Kegan Paul, London 1966. Drewe S. B., Competing Concepions of Competition: Implications for Physical Education, „Eu- ropean Physical Education Review” 1998, 4(1). Drugs, Rituals and Altered States of Consciousness, red. B. Du Toit, Rotterdam 1977. Dudała J., Fani-chuligani. Rzecz o polskich kibolach. Studium socjologiczne, Żak, Warszawa 2004. 228 Bibliografia

Dudek Z. W., Od wyobrażenia do mitu, w: Mity (wprowadzenie do psychologii kultury), ENE- TEIA, Warszawa 2000. Duncan H. D., Symbols in Society, Oxford University Press, Nowy Jork 1968. Dunton-Downer L., Riding A., Szekspir, tłum. D. Koper, R. Morusiewicz, Wiedza i Życie, Warszawa 2005. Durkheim É., The Elementary Forms of Religious Life, tłum. C. Cosman, Oxford University Press, Oxford 2001. Dyreson M., Prologue: The Paradoxes of American Insularity, Exceptionalism and Imperialism, „Sport and American Society: Insularity, Exceptionalim and ‘Imperialism’”, special issue of „The International Journal of the History of Sport” 2005, red. J. A. Mangan, B. Majum- dar, M. Dyreson, Vol. 22, No. 6, November. Dziąsko J., Teoria walki jako podstawa efektywnych działań w sporcie, „Kultura Fizyczna” 1978, nr 6. Dziubiński Z., Aretologia sportu, w: Antropologia sportu, red. Z. Dziubiński, SALOS RP War- szawa 2002. Dziubiński Z., Jana Pawła II filozofia i teologia sportu, w: Społeczny wymiar sportu, red. Z. Dziubiński, SOSRP, Warszawa 2003. Edwards H., Sociology of Sport, Dorsey Press, Homewood, IL 1973. Elam K., The Semiotics of Theatre and Drama, Routledge, Abingdon 2002. Eliade M., Aspekty mitu, tłum. P. Mrówczyński, KR, Warszawa 1998. Eliade M., Joga. Nieśmiertelność i wolność, tłum. B. Baranowski, PWN, Warszawa 1997. Eliade M., Mit wiecznego powrotu, tłum. K. Kocjan, KR, Warszawa 1998. Eliade M., Mity, sny, misteria, tłum. K. Kocjan, KR, Warszawa 1999. Eliade M., Próba labiryntu. Rozmowy z Claude-Henry Rocquetem, tłum. K. Środa, Sen, War- szawa 1992. Eliade M., Sacrum i profanum, tłum. R. Reszke, KR, Warszawa 1999. Eliade M., Sacrum, mit, historia, tłum. A. Tatarkiewicz, PIW, Warszawa 1970 Elias N., Dunning E., The Quest for Excitement, Basil Blackwell, New York 1986. Encyclopaedia Britannica, The University of Chicago, Chicago 1968. Encyklopedia – przyroda i technika, red. J. Hurwic, Wiedza Powszechna, Warszawa 1963. Encyklopedia Socjologii, red. Z. Bokszański, Oficyna Naukowa, Warszawa 2000. Festinger L. A., Schachter S., Back K., Social Pressures in Informal Groups: A Study of Human Factors in Housing, Harper & Bros, New York, 1950. Fishwick M., The Hero, American Style, Mc Kay, New York 1969. Fontaine K. R., Manstead A. S. R., Wagner H., Optimism, Perceived Control over Stress, and Coping, „European Journal of Personality” 1993, Vol. 7. Frazer J. G., Golden Bough: A Study in Magic and Religion, The Macmi Company, New York 1951. Freud S., Czynności natrętne a praktyki religijne, w: idem, Dzieła, t. 2: Charakter a Erotyka, tłum. R. Reszke, D. Rogalski, KR, Warszawa 1996. Freud S., Totem and Taboo, tłum. J. Strachey, Routlege & Kegan, London 1950. Gądecki S., Igrzyska Wszechświata, w: Społeczny wymiar sportu, red. Z. Dziubiński, SALOS RP, Warszawa 2003. Gluckman M., Order and Rebellion in Tribal Africa, Cohen and West, London 1963. Goffman E., Rytuał interakcyjny, tłum. A. Szulżycka, WN PWN, Warszawa 2006. Bibliografia 229

Gołębiowski M., Being Alive. American Musical: Text, Performance, Values, Institute of En- glish Studies, Warszawa 1988. Gołębiowski M., Dzieje kultury Stanów Zjednoczonych, WN PWN, Warszawa 2004. Gostkowski R., Sport w starożytności, PZWS, Warszawa 1959. Grant G., Wielka magia szamańska, Kirke, Wrocław 2003. Grant M., Gladiatorzy, tłum. T. Rybkowski, seria „Człowiek i jego cywilizacja”, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1987. Graves R., Mity greckie, tłum. H. Krzeczkowski, PIW, Warszawa 1974. Grys J., Muzyka i sport, Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie, Warszawa 1998. Guardini R., The Phenomenology of Religious Experience, „Psychology Today” 1962, Vol. 6. Guttmann A., From Ritual to Record, w: Sport and Religion, red. S. J. Hoffman, Human Kine- tics, Champaign, Illinois 1992. Hall E. T., Bezgłośny jęk, tum. R. Zimand, A. Skarbińska, PWN, Warszawa 1987. Hall E. T., Ukryty wymiar, tłum. T. Hołówka, Muza, Warszawa 2005. Hałys J., Polska piłka nożna, KAW, Kraków 1986. Harrison J. E., Themis. A Study of the Social Origins of Greek Religion, Cambridge University Press, Cambridge 1912. Higgs R. J., Muscular Christianity, Holy Play, and Spiritual Exercises: Confusion about Christ in Sports and Religion, „Arete” 1983, 1(1). Hocart A. M., Kingship, Oxford University Press, London 1927. Hocart A. M., The Progress of Man, Methuen & Co., London 1933. Hoffman S. J., Recovering the Sacred in Sport, w: Sport and Religion, red. S. J. Hoffman, Human Kinetics, Champaign, Illinois 1992. Hoffman S. J., Sport as Religion, w: Sport and Religion, red. S. J. Hoffman, Human Kinetics, Champaign, Illinois 1992. Holroyd S., The First Professional Soccer League in the United States: American League of Pro- fessional Soccer (1894), http://www.sover.net/~spectrum/alpf.html (1.03.2009). Holt R., Cricket and Englishness: The Batsman as Hero, „European Heroes. Myth, Identi- ty, Sport”, special issue of „The International Journal of the History of Sport” 1996, red. R. Holt, J. A. Mangan, P. Lafranchi, Vol. 13, No. 1. Hooke S. H., Myth and Ritual, Oxford University Press, Oxford 1933. Houston J., Lifeforce: The Psycho-Historical Recovery of the Self, Delacorte, New York 1980. Huizinga J., Homo Ludens. Zabawa jako źródło kultury, tłum. M. Kurecka, W. Wirpsza, Czy- telnik, Warszawa 1985. Jacobi J., Psychologia C.G. Junga, tłum. S. Ławicki, PAX, Warszawa 1968. Jakubowska H., Kobiety i piłka nożna, „Czas kultury” R. 22, 2006, nr 2(131). Jałowiecki B., Człowiek i przestrzeń, w: Socjologia. Podstawowe problemy, PWN, Warszawa 1991. Jałowiecki B., Szczepański M. S., Miasto i przestrzeń w perspektywie socjologicznej, Scholar, Warszawa 2006. James E. O., Origins of Sacrifice, Kessinger (Publishing), London 2003. Jarvie G., Highland Games, Ancient Sporting Traditions and Social Capital in Modern Interna- tional Communities, „Studies in Physical Culture and Tourism” 2003, Vol. 10, No. 1. Jarvis M., Psychologia sportu, tłum. M. Gajdzińska, GWP, Gdańsk 2003. Jawłowski A., Święty ład. Rytuał i mit mundialu, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2007. 230 Bibliografia

John T., John S., Musser J., The Tommy John Story, Revell, Old Tappan, New Jersey 1978. Jung C. G., Archetypy i symbole, tłum. J. Prokopiuk, Czytelnik, Warszawa 1981. Jung C. G., Kerényi C., Essays on a Science of Mythology. The Myth of the Divine Child and the Mysteries of Eleusis, tłum. R.F.C. Hull, Pantheon Books, New York 1949. Kadrow S., Studia nad rytuałem w archeologii, w: Rytuał. Przeszłość i teraźniejszość, red. M. Fi- lipiak, M. Rajewski, Wyd. UMCS, Lublin 2006. Kalina R. M., Przeciwdziałanie agresji, Instytut Wydawniczo-Usługowy „Ekspert”, Warszawa 1991. Karolczak-Biernacka B., Agresja w sporcie, w: Encyklopedia psychologii, red. W. Szewczuk, Fundacja Innowacja, Warszawa 1998. Keen S., Stories We Live By, „Psychology Today” 1988, Vol. 22, December. Kelly J., Integrating America: Jackie Robinson, Critical Events and Baseball Black and White, „Sport and American Society: Insularity, Exceptionalim and ‘Imperialism’”, special is- sue of The International Journal of the History of Sport, red. J. A. Mangan, B. Majumdar, M. Dyreson, 2005, Vol. 22, No. 6, November. Kirk G. S., Myth: Its Meaning and Functions in Ancient and Other Cultures, University of Ca- lifornia Press, Los Angeles 1973. Kitses J., The Western, w: The American Cinema, red. D. E. Staples, United States Information Agency, Washington 1991. Knapp M. L., Hall J. A., Komunikacja niewerbalna w interakcjach międzyludzkich, tłum. A. Śli- wa, L. Śliwa, ASTRUM, Wrocław 2000. Kociuba M., Geneza rytuału w kontekście antropologii Renè Girarda, w: Rytuał. Przeszłość i teraźniejszość, red. M. Filipiak, M. Rajewski, Wyd. UMCS, Lublin 2006. Koppett L., The Essence of the Game Is Deception: Thinking about Basketball, Little, Brown, Boston 1973. Kowalski J. W., Dramat a kult, Krajowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1987. Krawczyk Z., Sport, w: Encyklopedia Socjologii, red. Z. Bokszański, Oficyna Naukowa, War- szawa 2000. Krawczyk Z., Sport i kultura, w: Sport, kultura, społeczeństwo. Księga pamiątkowa w 75-lecie urodzin prof. Z. Krawczyka, red. J. Kosiewicz, Wyższa Szkoła Ekonomii, Warszawa 2006. Krawczyk Z., Sport i symbol, w: Sport, kultura, społeczeństwo. Księga pamiątkowa w 75-lecie urodzin prof. Z. Krawczyka, red. J. Kosiewicz, Wyższa Szkoła Ekonomii, Warszawa 2006. Krawczyk Z., Sport w społeczeństwie współczesnym, PWN, Warszawa 1973. Krawczyk Z., Studia z filozofii i socjologii kultury fizycznej, Sport i Turystyka, Warszawa 1978. Kronika sportu, red. M. B. Michalik, Kronika, Warszawa 1993. Krzak Z., Megality świata, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 2001. Kukulski J., Światowa piłka nożna, Sport i Turystyka, Warszawa 1974. La Fontaine J. S., Imitation, Manchester University Press, Manchester 1986. Lanfranchi P., Wahl A., The Immigrant as Hero: Kopa, Mekloufi and French Football, „Europe- an Heroes. Myth, Identity, Sport”, special issue of „The International Journal of the History of Sport” 1996, red. R. Holt, J. A. Mangan, P. Lafranchi, Vol. 13, No. 1, March. Lasch C., The Corruption of Sports, „New York Review of Books” 1977, April 28. Laughlin Ch. D., Jr., d’Aquili E., Biogenetic Structuralism, Columbia UP, 1974. Le Floc’hmoan J., La genèse des sports, Petite Bibliotheque Payot, Paris 1962. Ledrut R., Les images de la ville, Antropos, Paris 1973. Lenk H., Philosophie des sports [Philosophy of Sport], Schondorf, Hofmann 1973. Bibliografia 231

Levine P., Spalding and the Rise of Baseball, Oxford University Press, New York 1994. Lévi-Strauss C., Structural Anthropology, tłum. C. Jacobson, B. G. Schoepf, Basic Books, New York 1963. Lex B. W., The Neurobiology of Ritual Trance, w: The Spectrum of Ritual. A Biogenetic Structu- ral Analysis, red. E. d’Aquili, Ch. D. Laughlin, Jr., J. Mc Manus, Columbia UP, New York 1979. Lipoński W., Dzieje kultury brytyjskiej, PWN, Warszawa 2005. Lipoński W., Encyklopedia sportów świata, Atena, Poznań 2006. Lipoński W., History, Tradition and Nation, w: Between Two Cultures: Poland and Britain, red. P. Leese, British Council, Poznań 2004. Lipoński W., Humanistyczna encyklopedia sportu, Sport i Turystyka, Warszawa 1987. Lipoński W., Rochwist i palant. Studium etnologiczne dawnych sportów i gier ruchowych na tle tradycji europejskiej, Akademia Wychowania Fizycznego im. Eugeniusza Piaseckiego w Poznaniu, Poznań 2004. Lipoński W., Sport, literatura, sztuka, Sport i Turystyka, Warszawa 1974. Lipoński W., Stan polskiej wiedzy antropologicznej o zabawie w zderzeniu z jej anglosaskimi ujęciami teoretycznymi, w: Antropologia sportu, red. Z. Dziubiński, SALOS RP, Warszawa 2002. Lipoński W., Sawala K., Encyklopedia sportów świata, t. 1, 10, 11, 14, Agora, Poznań–Warsza- wa 2008. Litterer D., The History of Professional Soccer in New England, http://www.sover.net/~spec- trum/NewEngland.html (1.03.2009). Lord Raglan, The Hero. A Study in Tradition, Myth and Drama, Dover Publications, Inc., Mineola 2003. Lorenz K., On Aggression, Bantam Books, New York 1971. Lorenz K., Tak zwane zło, tłum. A. D. Tauszyńska, PIW, Warszawa 1996. Loy J. W., McPherson B. D., Kenyon G., Sport and Social Systems, Addison-Wesley, Reading, MA 1978. Łukaszewski W., Nadzieja, wiara i pewność, „Charaktery” 2008, z 17 stycznia, http://www. charaktery.eu/artykuły/Codziennosc/108/Nadzieja-wiara-i-pewnosc/ (1.03.2009). Macdonald D., A Theory of Mass Culture, w: Mass Culture. The Popular Arts in America, red. B. Rosenberg, D. M. White, The Free Press, New York 1964. Malczewska-Rytko M., „Rytuał polityczny: próba charakterystyki”, w: Rytuał. Przeszłość i te- raźniejszość, red. M. Filipiak, M. Rajewski, Wyd. UMCS, Lublin 2006. Malinowski B., Argonauci zachodniego Pacyfiku, w: idem, Dzieła, t. 3, tłum. B. Olszewska-Dy- oniziak, S. Szynkiewicz, PWN, Warszawa 1986. Malinowski B., Mit, magia, religia, w: idem, Dzieła, t. 7, tłum. B. Leś, D. Praszałowicz, PWN, Warszawa 1990. Mała encyklopedia kultury antycznej, red. K. Kumaniecki, K. Michałowski, L. Winniczuk, PWN, Warszawa 1990. Mała Encyklopedia Powszechna PWN, red. C. Sojecki, PWN, Warszawa 1970. Mała encyklopedia sportu, A-K, Sport i Turystyka, Warszawa 1980. Mały słownik religioznawczy, red. Z. Poniatowski, Wiedza Powszechna, Warszawa 1969. Mangan J. A., Holt R., Epilogue: Heroes for a European Future, „European Heroes. Myth, Iden- tity, Sport”, special issue of „The International Journal of the History of Sport” 1996, red. R. Holt, J. A. Mangan, P. Lafranchi, Vol. 13, No. 1, March. 232 Bibliografia

Mannheim K., Ideology and Utopia, Routledge and Kegan, London 1949. Manteuffel T., Historia powszechna. Średniowiecze, PWN, Warszawa 1997. Markovits A. S., Hellerman S. L., Offside: Soccer and American Exceptionalism, Princeton Uni- versity Press, Princeton, NJ 2001. Martin G., Lewisohn M., The Complete “Beatles” Chronicle, Bounty Books, London 1996. Mason T., Our Stephen and Our Harold’: Edwardian Footballers as Local Heroes, „European Heroes. Myth, Identity, Sport”, special issue of „The International Journal of the History of Sport” 1996, red. R. Holt, J. A. Mangan, P. Lafranchi, Vol. 13, No. 1, March. Mason T., Pasja milionów. Piłka nożna w Ameryce Południowej, tłum. P. Bratkowski, Marabut, Gdańsk 2002. Mathisen J. A., From Civil Religion to Folk Religion: The Case of American Sport, w: Sport and Religion, red. S. J. Hoffman, Human Kinetics, Champaign, Illinois 1992. Matute H., Learned Helplessness and Superstitious Behavior as Opposite Effects of Uncontrolla- ble Reinforcement in Humans, „Learning and Motivation” 1994, Vol. 25. Mazurkiewicz M., Some Observations about Religion and Religiousness in the United States of America, „Studia Neofilologiczne Akademii Świętokrzyskiej” 2005, t. 3. McPherson B., Curtis J. E., Loy J. W., The Social Significance of Sport. An Introduction to the Sociology of Sport, Human Kinetics, Champaign, Illinois 1989. Menninger K., Man against Himself, Harcourt, New York 1985. Mergen B., Riesman Redux: Football as Work, Play, Ritual and Metaphor, w: Play as Context, red. A. Cheska, Leisure Press, West Point, N.Y. 1980. Merton R. K., Teoria socjologiczna i kultura społeczna, tłum. E. Morawska, J. Wertenstein, PWN, Warszawa 1982. Mezopotamia, w: Szkoła Magii i Czarodziejstwa, http://hogwart.edu.pl/biblioteka/hm3.htm/ (1.03.2009). Michałek K., Historia Stanów Zjednoczonych Ameryki 1861–1945, Książka i Wiedza, Warsza- wa 1992. Mieletinski E., Poetyka mitu, tłum. J. Dancygier, PIW, Warszawa 1981. Miklicz M., Zagadnienie mitu w nowszych opracowaniach naukowych – uwagi recenzyjne, w: Mit w badaniach religioznawców, z. 38, red. J. Drabina, Wyd. UJ, Kraków 2006. Miller J., Obnażeni. Prawdziwa historia Depeche Mode, tłum. N. Krakowska, InRock, Poznań 2005. Millstein G., Why They Cheer Joe DiMaggio, „New York Times Magazine” 1950, July. Mit w badaniach religioznawców, z. 38, red. J. Drabina, Wyd. UJ, Kraków 2006. Mitsatsos J., The Impact of Baseball on American Politics, referat wygłoszony na „Polish Asso- ciation of English Speakers Conference”, Gdańsk, kwiecień 2002. Moles A., Kicz czyli sztuka szczęścia, tłum. A. Szczepańska, E. Wende, PIW, Warszawa 1978. Moorhouse H. F., One State, Several Countries: Soccer and Nationality in a ‘United Kingdom’, „The International Journal of the History of Sport” 1995, Vol. 12, No. 2. Mullan M. L., Sport, Ethnicity and the Reconstruction of the Self: Baseball in America’s Intern- ment Camps, „The International Journal of the History of Sport” 1999, Vol. 16, No. 1, March. Murphy M., White R., The Psychic Side of Sport, Reading, Massachusetts 1978. Norberg-Schulz Ch., Bycie, przestrzeń i architektura, Murator, Warszawa 2000. Novak M., The Natural Religion, w: Sport and Religion, red. S. J. Hoffman, Human Kinetics, Champaign, Illinois 1992. Bibliografia 233

Noverr D., Ziewacz L. E., The Games They Played. Sports in American History 1865–1980, Nelson Hall, Chicago 1983. Oberman H., Luter. Człowiek między Bogiem a diabłem, tłum. E. Adamiak, Marabut, Gdańsk 2004. Ogden D. C., Major League Baseball and Myth Making: Roland Barthes’s Semiology and the Maintenance of Image, „Nine” 2007, Vol. 15. Olszewska-Dyoniziak B., Człowiek – Kultura – Osobowość. Wstęp do klasycznej antropologii kulturowej, Atla2, Wrocław 2001. Ossowska M., Moralność mieszczańska, Ossolineum, Wrocław 1985. Osterloff W. K., Historia sportu, Nasza Księgarnia, Warszawa 1976. Otto R., Świętość. Elementy irracjonalne w pojęciu bóstwa i ich stosunek do elementów racjonal- nych, tłum. B. Kupis, KR, Warszawa 1999. Oxford Guide to British and American Culture, red. J. Crowther, Oxford University Press, Oxford 2004. Painter R. E., Tavern Amusements in Eighteenth Century America, w: The Leisure Class in America, red. L. Stein, Arno Press, New York 1975. Paxson F. L., The Riese of Sport, „Mississippi Valley Historical Review” 1917, 4, 2. Petruczenko M., Bogowie Stadionów, „Tempo” 2006, z 22 grudnia. Pettazoni R., Essays on the History of Religions, Brill, Leyden 1954. Piasecki E., Zabawa jako czynnik społeczny, w: Srebrna Księga Sokoła Poznańskiego, Poznań 1911. Pietrzykowski M., Mitologia starożytnej Grecji, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, War- szawa 1978. Piłat K., Skoniecka M., Sport i przestrzeń – przyczynek do antropologii miasta, w: Antropologia sportu, red. Z. Dziubiński, SALOS RP, Warszawa 2002. Powers R. G., Sports and American Culture, w: Making America, red. L. S. Luedtke, ASA, Washington 1991. Prebish Ch. S., Heavenly Father, Divine Goalie: Sport and Religion, w: Sport and Religion, red. S. J. Hoffman, Human Kinetics, Champaign, Illinois 1992. Price J. L., The Super Bowl as Religious Festival, w: Sport and Religion, red. S. J. Hoffman, Hu- man Kinetics, Champaign, Illinois 1992. Radcliffe-Brown A. R., The Andaman Islanders, The Free Press, Glencoe, Illinois 1948. Rader B. G., American Sports: From the Age of Folk Games to the Age of Spectators, Prentice Hall, Englewood Cliffs 1983. Rader B. G., Baseball. A History of America’s Game, University of Illinois Press, Chicago 1994. Religia, Kościoły i wyznania. Leksykon PWN, red. J. Herman, T. Herman, PWN, Warszawa 2002. Riesman D., The Lonely Crowd, Yale University Press, New Haven 1961. Riesman D., Denney R., Football in America: A Study in Cultural Diffusion, „American Quar- terly” 1951, Vol. 3, No. 4. Riess S. A., Sport and the Redefinition of American Middle-Class Masculinity, „The Internatio- nal Journal of the History of Sport” 1991, Vol. 8, No. 1. Rivière C., Teoria obrzędów świeckich w trzydziestu tezach, tłum. J. J. Pawlik, w: Rytuał. Prze- szłość i teraźniejszość, red. M. Filipiak, M. Rajewski, Wyd. UMCS, Lublin 2006. Roberts P., Risk, http://www.psychologytoday.com/articles/index.php?term=pto–19941101- 000027&page=4 (1.03.2009). 234 Bibliografia

Rudski J., The Illusion of Control, Superstitious Belief, and Optimism, „Current Psychology” 2004, Vol. 22. Rytuał. Przeszłość i teraźniejszość, red. M. Filipiak, M. Rojewski, Wyd. UMCS, Lublin 2006. Sachs M. L., Psychological Well Being and Vigorous Physical Activity, w: Psychological Founda- tions of Sport, red. J. M. Silva & R. S. Winberg, Champaign, Illinois 1984. Sahaj T., Fani futbolowi. Historyczno-społeczne studium zjawiska kibicowania, AWF, Poznań 2007. Salisbury M., American Attitudes Toward Soccer, 1995, http://www.sover.net/~spectrum/ hist1.html (1.03.2009). Sansone D., Greek Athletics and the Genesis of Sport, University of California, Berkeley 1988. Scheler M., Problemy religii, tłum. A. Węgrzecki, Znak, Kraków 1995. Seldes G., The Great Audience, Viking Press, New York 1950. Skurowski P., Żyro T., Wprowadzenie do wydania polskiego, w: Bellah R. N., Madsen R., Sulli- van W. M., Swindler A., Tipton S. M., Skłonności serca. Indywidualizm i zaangażowanie po amerykańsku, tłum. D. Stasiak, P. Skurowski, T. Żyro, Wydawnictwa Akademickie i Profe- sjonalne, Warszawa 2007. Slapek D., Gladiatorzy i polityka. Igrzyska w okresie późnej republiki rzymskiej, Monografie SNP, seria humanistyczna, Wrocław 1995. Slusher H., Man, Sport and Existence, Lea & Febiger, Philadelphia 1967. Słownik filmu, red. R. Syska, Zielona Sowa, Kraków 2005. Słownik języka polskiego PWN [CD-ROM], wersja 1.0, Wydawnictwo Naukowe PWN, 2004. Smith L. T., The American Dream and the National Game, Bowling Green University Press, Bowling Green, Ohio 1975. Soccer! The Game and the World Cup, Rizzoli International Publications, New York 1994. Społeczny wymiar sportu, red. Z. Dziubiński, SALOS RP, Warszawa 2003. Sport and Religion, red. S. J. Hoffman, Human Kinetics Books, Champaign, Illinois 1992. Sport, kultura, społeczeństwo. Księga pamiątkowa w 75-lecie urodzin prof. Z. Krawczyka, red. J. Kosiewicz, Wyższa szkoła Ekonomii, Warszawa 2006. Strutyński M., Polak-katolik jako mit polityczny, w: Mit w badaniach religioznawców, red. J. Drabina, Wyd. UJ, Kraków 2006. Supiński J., Percepcja pojęcia agresji w sporcie, „Zeszyty Naukowe AWF Wrocław” 1987, nr 44. Swyers H., Community America: Who Owns Wrigley Field, w: Sport and American Society: Insularity, Exceptionalim and ‘Imperialism’, special issue of „The International Journal of the History of Sport” 2005, red. J. A. Mangan, B. Majumdar, M. Dyreson, Vol. 22, No. 6, November. Szadkowski M., Słynne kluby piłkarskie. Celtic, Atena, Poznań 2007. Szczepłek S., Moja historia sportu, t. 1: Świat, Presspublica, Warszawa 2007. Szewczyk J., Szkolne obrzędy i rytuały w kontekście mitycznej podróży bohatera, Impuls, Kra- ków 2002. Świerczewski R., The Athlete – The Country’s Representative As a Hero, „International Review of Sport Sociology” 1978, Vol. 13, No. 3. Tatarkiewicz W., Historia estetyki, t. 1: Estetyka Starożytności, Arkady, Warszawa 1998. Tatarkiewicz W., Historia filozofii, t. 1, PWN, Warszawa 1981. Taylor S. E., Brown J. D., Illusion and Well-Being: A Social Psychological Perspective on Mental Health, „Psychological Bulletin” 1988, Vol. 103. Bibliografia 235

Tazbir J., Spotkania z historią, Iskry, Warszawa 1979. The Bright Lights, „Newsweek” 1951, 24 December. The Dictionary of Sport, red. P. Cummings, A. S. Barnes & Co, New York 1949. The Encyclopedia of Sports, red. F. G. Menke, A. S. Barnes and Company, Cranbury, N. J. The New Oxford Dictionary of English, red. J. Pearsall, Oxford University Press, Oxford 2001. The Oxford English Dictionary, Second Edition, red. J. Simpson, E. Weiner, Clarendon Press, Oxford University Press, Oxford 1989. The Scottish Histories. Robert Burns, Geddes & Grosset, 2001. The Spectrum of Ritual. A Biogenetic Structural Analysis, red. E. d’Aquili, Ch. D. Laughlin Jr., J. Mc Manus, Columbia UP, New York 1979. Thompson D., Discrimination and Popular Culture, Penguin, London 1964. Thorne S., Bruner G. C., An Exploratory Investigation of the Characteristics of Consumer Fana- ticism, „Qualitative Market Research: An International Journal” 2006, Vol. 9, No. 1. Tobacyk J. J., Shrader D., Superstition and Self-Efficacy, „Psychological Reports” 1991, Vol. 68. Tomicki R., Mit, w: Słownik etnologiczny; terminy ogólne, red. Z. Staszczak, PIW, Warsza- wa–Poznań 1987. Trifari E., Soccer in the United States, w: Soccer! The Game and the World Cup, Rizzoli Interna- tional Publications, New York 1994. Triplett N., The Dynamogenic Factors in Pacemaking and Competition, „American Journal of Psychology” 1898, Vol. 9. Trzciński Ł., Mit bohaterski w perspektywie antropologii filozoficznej i kulturowej, Wyd. UJ, Kraków 2006. Turner V., Teatr w codzienności, codzienność w teatrze, tłum. P. Skurowski, „Dialog” 1988, nr 9. Turner V., The Ritual Process. Structure and Anti-Structure, Aldine de Gruyter, New York 1997. Tyszkowa M., Odporność psychiczna jako współczynnik sukcesu w sporcie i możliwości jej kształtowania, w: Emocje w sytuacjach startowych, red. G. Olszewska, AWF, Poznań 1978. van Gennep A., Obrzędy przejścia, tłum. B. Biały, PIW, Warszawa 2006. Vecsey Ch., Imagine Ourselves Richly; Mythic Narratives of North American Indians, Harper, New York 1991. Vogler Ch., A Practical Guide to the Hero with a Thousand Faces by Joseph Campbell, http:/ www.skepticfiles.org/atheist2/hero.htm (1.03.2009). Waardenburg J., Symbolic Aspects of Myth, w: Myth, Symbol and Reality, red. A. M. Olson, University of Notre Dame Press, Notre Dame, London 1980. Wall M., Bono. Święty i grzeszny, tłum. P. Kucharski, InRock, Poznań 2005. Wallace A. F. C., Religion, An Anthropological View, Random House, New York 1966. Wallis A., Miasto i przestrzeń, PIW, Warszawa 1977. Walter P., Mitologia chrześcijańska, tłum. E. Burska, PAX, Warszawa 2006. Wargacki S. A., Rytuały inicjacyjne na Wyspie Menstruujących Mężczyzn, w: Rytuał. Przeszłość i teraźniejszość, red. M. Filipiak, M. Rajewski, Wyd. UMCS, Lublin 2006. Warshow R., The Immediate Experience. Movies, Comics, Theatre and Other Aspects of Popular Culture, Atheneum, New York 1970. Wecter D., The Hero in America. A Chronicle of Hero-Worship, Charles Scribner’s Sons, New York 1972. 236 Bibliografia

Whitney D., North American Soccer League (NASL) 1967–1984, http://www.rsssf.com/usada- ve/nasl.html (1.03.2009). Winnicki J. K., Religia starożytnych Egipcjan, w: Starożytny Egipt, red. A. Szczudłowska, PWN, Warszawa 1978. Witte D. L., Bots M. L., Hoes A. W., Diederick E., Grobbee D. E., Cardiovascular Mortality in Dutch Men during 1996 European Football Championship: Longitudinal Population Study, „British Medical Journal” 2000, Vol. 321. Wolski J., Historia Powszechna. Starożytność, PWN, Warszawa 1996. Wołek T., Posłowie, w: Mason T., Pasja milionów. Piłka nożna w Ameryce Południowej, tłum. P. Bratkowski, Marabut, Gdańsk 2002. Womack M., Why Athletes Need Ritual: A Study of Magic Among Professional Athletes, w: Sport and Religion, red. S. J. Hoffman, Human Kinetics Books, Champaign Illinois 1992. Wójciak T., Społeczny wymiar sportu – refleksja teologiczno-moralna, w: Społeczny wymiar sportu, red. Z. Dziubiński, SALOS RP, Warszawa 2003. Wójcik Z., Historia powszechna XVI-XVII wieku, PWN, Warszawa 1979. Wroczyński R., Powszechne dzieje wychowania fizycznego i sportu, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1985. Yoseloff A. A., From Ethnic Hero to National Icon: The Americanization of Joe DiMaggio, „The International Journal of the History of Sport” 1999, Vol. 16, No. 3, September. Zaleśkiewicz T., Przyjemność czy konieczność. Psychologia spostrzegania i podejmowania ryzy- ka, GWP, Gdańsk 2005. Zamarovský V., Bogowie i herosi mitologii greckiej i rzymskiej, tłum. J. Illg, L. Spyrka, J. Wania, Świat Książki, Warszawa 2003. Zeidler A., Sztuka – Mit – Hermeneutyka, Wyd. Instytutu Kultury, Warszawa 1988. Zieliński K., Godność jako pojęcie teorii wychowania fizycznego, w: Społeczny wymiar sportu, red. Z. Dziubiński, SALOS RP, Warszawa 2003. Zuchora K., Dalekie i bliskie krajobrazy sportu, WSiP, Warszawa 1996. Zucker H., Babish L., Sports Film. A Complete Reference, McFarland, Jefferson 1987. Zuckerman M., Behavioral Expressions and Biosocial Bases of Sensation Seeking, Cambridge University Press, Cambridge 1994.

Strony internetowe

Amphitheatres and Gladiators, http://www.classicsunveiled.com/romel/html/amphiglad.html (1.03.2009). Cassirer on Myth, http://timboucher.com/journal/2004/11/cassirer-on-myth.html (1.03. 2009). Dictionary of the History of Ideas, http://etext.lib.virginia.edu/cgi-local/DHI (1.03.2009). Encyclopaedia Britannica, 2008. Encyclopaedia Britannica Online, http://search.eb.com/eb/article- 9078022 (1.03.2009). Football – Soccer History, http://www.wayso.net/soccer_history.htm (1.03.2009). Hillbilly, http://en.wikipedia.org/wiki/Hillbilies (1.03.2009). http://en.wikipedia.org/wiki/George_Foreman (1.03.2009). http://en.wikipedia.org/wiki/Mickey_Mouse (1.03.2009). http://pl.wikipedia.org/wiki/Kibic (1.03.2009). Bibliografia 237 http://pl.wikipedia.org/wiki/Oliver_Cromwell#W.C3.B3dz_podczas_wojny_domowej (1.03. 2009). http://www.cliffrichardtennis.org/planet_tennis/history.htm (1.03.2009). http://www.coubertin.ch/pdf (1.03.2009). http://www.en.wikipedia.org/wiki/julian_huxley (1.03.2009). http://www.evitaperon.org (1.03.2009). http://www.quotationspage.com/search.php3?homesearch=hero&page=1 (1.03.2009). On the Difficulty of Being a Contemporary Hero, „Time”, http://www.”Time”.com/”Time”/prin- tout/0,8816,835781,00.html (1.03.2009). Online Etymology Dictionary, http://www.etymonline.com/index.php?search=ball&search- mode=none (1.03.2009). Polski Komitet Olimpijski, http://pkol.pl/pages/display/9569 (1.03.2009). Women and Football, Sir Norman Chester Centre for Football Research, Uniwersity of Leice- ster, http://www.le.ac.uk/footballresearch/resources/factsheets/fs9.html (1.03.2009).

Filmografia

A League of Their Own, reż. P. Marshall, USA 1992. Babe Ruth Story, reż. R. D. Ruth, USA 1948. Chariots of Fire, reż. H. Hudson, Wielka Brytania 1981. Damn Yankees, reż. G. Abbott, S. Donen, USA 1958. Field of Dream, reż. P. A. Robinson, USA 1989. For Love of the Game, reż. S. Raimi, USA 1999. Goal, reż. D. Cannon, USA 2005. Gwiezdne wojny [oryg. Star Wars], reż. G. Lucas, USA 1977. Jim Thorpe – All American, reż. M. Curtiz, USA 1951. Lot nad kukułczym gniazdem [oryg. One Flew Over the Cuckoo’s Nest], reż. M. Forman, USA 1975. Major League, reż. D. S. Ward, USA 1989. Piłkarski poker, reż. J. Zaorski, Polska 1988. Pride of the Yankees, reż. S. Wood, USA 1942. Rookie of the Year, reż. D. Stern, USA 1993. Skamieniały las [oryg. The Petrified Forest], reż. A. Mayo, USA 1936. Sokół maltański [oryg. The Maltese Falcon], reż. J. Huston, USA 1941. Superman, reż. R. Donner, USA 1978. Take Me Out to the Ball Game, reż. B. Berkeley, USA 1949. The Best Years of Our Life, reż. W. Wyler, USA 1946. The Bob Mathias Story, reż. F. D. Lyon, USA 1954. The Jackie Robinson Story, reż. A. E. Green, USA 1950. The Man from the Left Field, reż. B. Reynolds, USA 1993. The Pride of St Louis, reż. H. Jones, USA 1952. The Sandlot, reż. D. M. Evans, USA 1993. The Scout, reż. M. Ritchie, USA, 1994. Victory, reż.J. Huston, USA 1981. Zawsze w niedzielę, reż. R. Ber, Polska 1966. Druk i oprawa Wydawnictwo UJK

View publication stats