Opowieści Belzebuba Dla Wnuka
Total Page:16
File Type:pdf, Size:1020Kb
Sylwetki Opowieści Belzebuba i Grega Lake’a zaowocowała muzycznym spotkaniem. Prócz nich na pokładzie stanęli: perkusista Michael Giles (Giles, dla wnuka Giles and Fripp), Ian McDonald oraz Pe- ter Sinfield – grający na instrumentach klawiszowych autor tekstów. Przyznawanie się do słuchania King Crimson Zespół niemal natychmiast stał się bywa ryzykowne. Dla jednych zespół skończył się popularny. Nie był to szał na pozio- mie The Beatles, ale w kręgach wyma- w roku 1969, zaraz po fonograficznym debiucie. gających słuchaczy każdy wiedział, co Inni gardzą pierwszym okresem, uważając go to King Crimson. Debiutancki album za zbyt oczywisty. Jeszcze inni tylko wcielenie „In the Court of the Crimson King” w samej Wielkiej Brytanii sprzedał się z lat dziewięćdziesiątych uznają za to właściwe, w nakładzie 100 tys. egzemplarzy. Ta- a znajdą się też tacy, którzy z oburzeniem jemnicze, katastroficzne przesłanie tekstów elektryzowało ludzi i świetnie oznajmią, że dopiero teraz grupa osiągnęła szczyt pasowało do tamtych niespokojnych swoich możliwości. czasów. Mitologiczno-ezoteryczne me- tafory przemawiały do wyobraźni za- Michał Dziadosz chodniego świata. King Crimson było na ustach wszyst- kich inteligentnych słuchaczy, a Jimi Hendrix uznał, że to „najlepszy zespół ing Crimson to zjawisko wy- o Davidzie Sylvianie, Franku Zappie, Pe- świata”. Sielanka trwałaby w nieskończo- jątkowe i nie da się go sklasy- terze Gabrielu, Peterze Hammillu i wielu ność, ale lider – Robert Fripp – stawał na fikować. Każdy etap twórczo- innych muzykach, związanych ze światem głowie, by jego zespół… nie zrobił wiel- ści Karmazynowego Króla to inny skład, King Crimson. Nie wymienię też wszyst- kiej kariery. Zwyczajnie bał się utracić inny kierunek, wreszcie – inne brzmie- kich składanek, kompilacji, koncertówek, nad nim kontrolę. Taka polityka może nie. Każdy album to odrębny byt. bootlegów i wydań specjalnych. A trochę się wydawać dziwna, ale charyzmatyczny Próba periodyzacji niemal pięćdziesię- tego było. Skupimy się na dyskografii stu- muzyk zawsze dawał coś w zamian. Zwy- ciu lat działalności grupy to niewdzięcz- dyjnej, spróbujemy ogarnąć ten chaos. kle była to kolejna błyskotliwa koncepcja ne zadanie. Artykuł wymaga kompre- Chaos inspirujący, który – z przerwami nowego wcielenia grupy – w innym skła- sji, dlatego wybaczcie, że nie wspomnę – trwa już blisko pięćdziesiąt lat. dzie, z innymi pomysłami, choć pod tą o pobocznych projektach członków ze- samą nazwą. społu. Nie napiszę o legendarnej szkole Okres mitologiczno- Pierwsza epoka działalności zespo- gitarowej Roberta Frippa ani o jego fi- -katastroficzny łu zakończyła się dość szybko. Można lozofii, inspirowanej Georgijem Gurdżi- King Crimson zaczęli grać w roku powiedzieć, że się rozpadł, a kolejnego jewem. Nie będzie zbyt wielu informacji 1969. Szkolna znajomość Roberta Frippa krążka miało nie być. Fripp chciał dołą- 70 Hi•Fi i Muzyka 7-8/18 Sylwetki czyć do Emerson, Lake and Palmer, ale staje być oczywista. Uznajmy zatem, że A potem nastał czas rozłąki i poszuki- komuś nie pasował. Jemu zaś nie paso- w okresie pomiędzy Gregiem Lake’em wań na własną rękę. Robert Fripp nagry- wało granie w Yes, choć dostał taką pro- a Johnem Wettonem na wokalu zespół wał z Brianem Eno ambientowe albumy pozycję. Warto nadmienić, że na drugiej tworzył Robert Fripp wraz z dobierany- albo występował jako gitarzysta Davida płycie Crimsonów miał śpiewać Elton mi na różne okazje współpracownikami. Bowiego (partia w utworze „Heroes” to John – a przynajmniej z taką inicjaty- Ten rozdział w historii King Crimson on). John Wetton i Bill Bruford spotkali wą wyszła wytwórnia. Legenda głosi, to dwie bardzo dobre płyty: „Lizard” się w grupie UK, podejmując przy okazji że Fripp wyrzucił go po pierwszej pró- (1970) i „Islands” (1971). Na pierwszej mnóstwo innych aktywności (np. Bru- bie. W końcu udało się zebrać stary skład śpiewali Jon Anderson (Yes) oraz (wy- ford zagrał w 1976 trasę z Yes). Życie to- i nagrać „In the Wake of Poseidon”. stępujący wcześniej gościnnie) Gordon czyło się dalej bez King Crimson, który Krytyka zmiażdżyła album, nazywając Haskell. Na drugiej – Boz Burrell. Oba wydawał się daleką przeszłością. go „odrzutami z pierwszej płyty”. Skład albumy to King Crimson z krwi i kości. Gdzie się podział rozpadł się na dobre. Greg Lake odszedł Potem jednak nastała zupełnie inna era. i poświęcił się graniu w Emerson, Lake melotron? and Palmer. Jazz-metal Lata 80. XX wieku to specyficzny czas. Niektórzy okres trzech płyt z Johnem Z jednej strony, kolorowy i inspirujący; Tło społeczne Wettonem uważają za najlepszy i najbar- z drugiej… na maksa obciachowy. Owa Pierwszy okres w twórczości King dziej spójny w historii zespołu. Sporo dwoistość wiązała się z demokratyzacją Crimson artystycznie był udany. Gdy w tym racji. Był to moment inspirujących rynku syntezatorów, rozkwitem MTV, spojrzy się na zespół w kontekście ów- poszukiwań, a mimo pewnego rozstrze- a przede wszystkim – przesyceniem su- czesnej sceny, jawi się on jako twór lenia stylistycznego – utwory i brzmienie rową w formie poprzednią dekadą, dla progresywny i awangardowy. Kiedy są rozpoznawalne niemal od razu. Wtedy której kolejna musiała stanowić kon- jednak porównamy go z tym, co na al- też powstało kilka bardziej komunika- trapunkt. Gdy tylko pierwsza fala punk bumach Karmazynowego Króla działo tywnych i wpadających w ucho kompo- rocka zaczęła opadać, pojawiły się m.in. się później, brzmi nieco… klasycznie. zycji. Płyty „Larks’ Tongues in Aspic” new romantic oraz różne „nowe fale”. Na pierwszych płytach nie brakowa- (1973), „Starless and Bible Black” (1974) Od „new wave” w ujęciu klasycznym, ło utworów pięknych i odkrywczych. czy „Red” (1974) to nie tylko ekspery- czyli ambitniejszym, kiełkującym wła- Z drugiej strony – King Crimson to nie menty, jazzrock, dodekafonia i mroczne śnie z punka, po NWOBHM (New Wave tylko „Epitaph”, „21-st Century Schizod zakamarki art rocka, ale również parę of British Heavy Metal). W obrębach Man” czy „Moonchild”. melodyjnych piosenek z tekstem i linią i zrębach mieliśmy do czynienia m.in. We wspominaniu hipisowskich cza- melodyczną – choćby „Book of Satur- z rockiem gotyckim, synth popem, cold sów nie ma nic złego, ale to tak jakbyście day”, „Nightwatch” czy „Starless”. Była to wave’em, dark wave’em i… ogólnie dużo w młodości prowadzili słynną na cały porywająca epoka. Po latach nieżyjący tych „wave’ów” było. kraj hurtownię dżinsów, a następnie już dziś Wetton wspominał: „Gdybyśmy W który nurt wpisywało się odrodzone wzięlibyście się za mnóstwo innych, am- wówczas ruszyli w trasę po USA, album King Crimson? Zachwycona prasa pisała bitniejszych przedsięwzięć. Tyle że ludzie „Red” zrobiłby w Ameryce wielką karierę. o „no wave”. Warto jednak wspomnieć, nadal kojarzyliby Was z dżinsami. Trochę Nawet dziś, po latach, panuje tam opinia, że termin ów obejmował także kontrkul- to niesprawiedliwe. Skoro jednak spo- że jest wspaniały. Ale Robert Fripp bał turowy ruch z Nowego Jorku, reprezen- łeczną recepcję zespołu mamy za sobą, się sukcesu. Nie chciał dopuścić, by King towany m.in. przez takich wykonawców, skupmy się na muzyce. Crimson stał się gwiazdą, jak Pink Floyd jak Lydia Lunch, Arto Lindsay, James czy Genesis. (…) Po kilku latach ciężkiej Chance, DNA, Mars, Glenn Branca, Mała dekonstrukcja pracy, licznych koncertach i trzech pły- Rhys Chatham. King Crimson, z ich mi- Niektórzy dzielą prościej. Pierwszy tach rozwiązanie zespołu było dla mnie strzowskim unikaniem podporządko- okres działalności King Crimson to po gorzkim zawodem. (…) Liczyłem na to, wania jakimkolwiek schematom, pasuje prostu interwał 1969-1974. Kiedy jed- że będę grał w King Crimson kolejne tu idealnie, choć nie buntował się prze- nak przyjrzymy się bliżej – sprawa prze- 20, 25 lat...”. ciwko niczemu, z wyjątkiem sztampy. Hi•Fi i Muzyka 7-8/18 71 Sylwetki 10 płyt King Crimson, Można powiedzieć, że publiczność otrzy- i szalone utwory (np. „Frame by Fra- których wstyd nie mieć: mała prawdziwą bombę. Tylko starzy me”, „Elephant Talk”, „Three of a Perfect fani byli w szoku, ponieważ zderzyli się Pair”) przeplatały się z ładnymi i zro- In the Court of the Crimson z zupełnie nową estetyką – bez melotro- zumiałymi (np. „Matte Kudasai”, „Two King (1969) nu, bez jazzu i bez jazgotu. Hands”, „Heartbeat”). Zespół chętnie Mimo wszystkich zastrzeżeń, płyta Skromniutki, czteroosobowy skład łączył oba światy. W ten sposób można jest bardzo dobra. Melodyjne, klasycz- rozwalał system. Dwóch Amerykanów go słuchać wybiórczo, unikając trud- ne motywy, przeple- – śpiewający gitarzysta Adrian nych wątków, ale można się też nieźle cione z zabawami Belew, znany ze współpracy naciąć. dźwiękowymi. Zasłu- chani w moderniz- mie muzycy dają wy- raz swoim fascyna- cjom, pokazując jed- nak znacznie więcej. Od cichego szeptu, do głośnego jazgotu. Na pewno nie jest to jedyna płyta King Crimson, którą warto znać, ale jeżeli ktoś nie słyszał, niech się nie przyznaje i nadrobi za- ległości. Lizard (1970) Weźmy najbardziej niepokojące frag- menty z dwóch pierw- szych płyt, uczyńmy je jeszcze bardziej ciem- z Frankiem Zappą, oraz uni- Po trzech albumach grupa się rozwią- nymi i zawiłymi, do- katowy basista Tony Levin – zała. Robert Fripp powrócił do twórczo- dajmy transowe rytmy i dwóch Anglików, działających ści solowej oraz zaczął wieloletnią (choć i powstanie „Lizard”. w poprzednich wcieleniach z przerwami) współpracę z Davidem Ta płyta nie nadaje Karmazynowego Króla: wybit- Sylvianem. W latach 90. XX wieku po- się do rozpoczynania ny perkusista Bill Bruford oraz jawiła się nawet opcja, by Sylvian