CZERWIEC 2019

Miesięcznik internetowy poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

Rafał Dubicki Story About Emotions

TOP NOTE Eryk Kulm Quintessence Private Things

Mariusz Bogdanowicz

Władysław Adzik Sendecki Świat prawników, polityków i spryciarzy

fot. Kuba Majerczyk Mistrzowie Polskiego Jazzu

w 100 odcinkach Słuchaj od poniedziałku do piątku o godz. 14.45 w Podcasty z audycji na: www.archiwum.radiojazz.fm

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury w ramach programu „Muzyka”, realizowanego przez Instytut Muzyki i Tańca. Mistrzowie Od Redakcji redaktor naczelny Piotr Wickowski Polskiego Jazzu [email protected]

Przypadająca 4 czerwca okrągła rocznica polskich wyborów parlamentarnych 1989 roku stała się okazją do wielu wspomnień, refleksji i kłótni. Oczywiście nie tylko do- tyczących dokładnie tamtych wydarzeń, ale też czasów przed i po nich, zmian ustro- jowych, do których doszło w Polsce przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesią- tych, oraz wszystkiego, co się z tym wiąże. Powiedzieć, że co do oceny ówczesnych wyborów, ale i przemian – politycznych, ekonomicznych, społecznych i każdych in- nych – do których one doprowadziły bądź nie, zdania są podzielone… to prawie nic nie powiedzieć. Punktów zapalnych i paliwa jest tak wiele, że jakiekolwiek nadzieje na zakończenie wojny polsko-polskiej muszą chyba pogrzebać nawet najbardziej niepoprawni optymiści. W tej sytuacji może warto posłuchać tych, którzy patrzą na wszystko z dystansu. Czując przy tym jednak nadal silny związek z krajem ojczystym oraz interesując się wszystkim, co się w nim wyrabia. Jak Władysław Adzik Sendecki, który wyemi- grował z Polski na początku lat osiemdziesiątych. Dziś nie ukrywa on swojego roz- czarowania: „Wyjechałem, nie żeby się materialnie wzbogacić, ale żeby żyć w kraju, w którym ludzie się szanują. W Polsce wtedy było tego bardzo mało, było gnębienie na każdym kroku. Przeraża mnie, gdy teraz słyszę, jak Polacy ze sobą rozmawiają. Czy to komunizm jest winny? Czy sami jesteśmy sobie winni? Czy tacy jesteśmy na- prawdę? Absolutnie nie do zniesienia i nie do przyjęcia”.

Miłej lektury

Podcasty z audycji na: www.archiwum.radiojazz.fm

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury w ramach programu „Muzyka”, realizowanego przez Instytut Muzyki i Tańca. 4|

SPIS TREŚCI 3 – Od Redakcji 6 – Portrety improwizowane 7 – That’s NYC , Babe 8 – Wydarzenia 12 – Wspomnienie 12 Rosław Szaybo (1933-2019) Nie twierdzę, że jestem geniuszem, ale z pewnością jestem zawodowcem 16 – Płyty 16 Pod naszym patronatem 24 TOP NOTE Eryk Kulm Quintessence – Private Things 27 Recenzje Szymon Klekowicki Sextet – A Day In The Bus Kuba Więcek Trio – Multitasking P.E. Quartet – Cokolwiek Michał Martyniuk – Nothing To Prove Silberman Quartet – Asanisimasa Fred Hersch & WDR Big Band – Begin Again Fred Nardin Trio – Look Ahead Brian Newman – Showboat Veronika Harcsa & Bálint Gyémánt – Shapeshifter VA – Joni 75: A Birthday Celebration The Cinematic – To Believe The Comet Is Coming – Trust In The Lifeforce Of The Deep Mystery Harriet Tubman – The Terror End Of Beauty Mopcut – Accelerated Frames Of Reference The Art Ensemble of Chicago – We Are On The Edge: A 50th Anniversary Celebration Sentymentalnie i przystępnie – Wojciech Karolak w osiemdziesiąte urodziny Algorhythm, czyli inkubator Z całym szacunkiem, ale drzwi pozostaną otwarte! Blue Note Records: Beyond The Notes 55 – Koncerty 56 Młyn Jazz Festival 58 Przewodnik koncertowy 66 Siła, która łączy pokolenia i nieznajomych 76 Chwile, gdy czas się zatrzymał JazzPRESS, czerwiec 2019 |5

80 Never be comfortable 89 Jedyny taki festiwal 94 Kwartet dwóch szóstek 96 Koncertowy jubileusz hammondzisty 99 – Rozmowy 101 Władysław Adzik Sendecki Świat prawników, polityków i spryciarzy 115 Mariusz Bogdanowicz Cały ten jazz! MEET! 122 – Słowo na jazzowo 122 My Favorite Things (or quite the opposite…) Bird na… polskim weselu 125 Złota Era Van Geldera Bas na czele 125 127 Kanon Jazzu Zwyczajna wybitna płyta 129 – Pogranicze 129 Down the Backstreets Tak się robi „żywy” hip-hop 131 – Redakcja

F L a : www.jazzpress.pl

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 6| Wydarzenia Portrety improwizowane rys. Jarosław Czaja Jarosław rys. That’s NYC jazz, Babe fot. Kasia Idźkowska Kasia fot.

Marcus Machado – gitarzysta, producent. Gra w eklektycznym stylu, łącząc , jazz, rock i hip-hop. Nie bez przyczyny nosi ksywkę Hendrix. Fotografowałam go podczas na- grań do nowej płyty w Red Bull Studios, a także w trakcie koncertu w Blue Note Jazz Club.

Kasia Idźkowska 8| Wydarzenia

Nowy start Pardon, To Tu i Akwarium

a koncertową mapę wystartował w nowej sta- czasowa linia programo- N Warszawy wróciły dwa łej siedzibie po kilku latach wa klubu zostanie utrzyma- ważne punkty – kluby, któ- przerwy, podczas których na. Co oznacza, że na scenie, re w przeszłości, w różnych funkcjonował jedynie w mie- za którą nadal będzie wid- okresach, były jednymi z naj- siącach letnich jako świetlica nieć słynna czerwona ściana ważniejszych miejsc, nie tylko przy warszawskim Nowym wypełniona olbrzymią licz- w Polsce, ale również w ska- Teatrze. Nowa stała siedziba bą nazw zespołów i nazwisk li europejskiej, z granym na zlokalizowana jest, podobnie muzyków, gościć będą arty- żywo jazzem oraz gatunkami jak poprzednia, w warszaw- ści reprezentujący różne ga- pokrewnymi. Od czerwca cie- skim Śródmieściu, jednak tunki, których łączy niestan- kawa muzyka znów ma wy- w innej jego części, przy Alei dardowe podejście do muzy- brzmiewać ze scen Pardon, To Armii Ludowej. Lokal znaj- ki. W planach są również co Tu i Akwarium. duje się w niewielkiej odle- najmniej dwudniowe rezy- Koncert nigeryjskiego we- głości od innych popular- dencje, które umożliwią kon- terana afrobeatu i afrykań- nych miejsc koncertowych takt z większą dawką muzy- skiego jazzu, saksofonisty Or- stolicy – Stodoły i 12on14 Jazz ki jednego bohatera. Pod tym lando Juliusa i londyńskiego Club. samym szyldem nadal odby- zespołu The Heliocentrics za- Jak zapowiedział w Radio- wać się też będą różne wyda- inaugurował 7 czerwca dzia- JAZZ.FM właściciel Pardon, rzenia literackie, które przy- łalność Pardon, To Tu. Klub To Tu Daniel Radtke, dotych- gotowywać będzie Magdale- na Dudek. Akwarium, reaktywowane w poprzedniej swojej siedzi- bie przy Skwerze Hoovera na Krakowskim Przedmieściu, rozpoczęło dzień wcześniej od występu tria Andrzeja Ja- godzińskiego z Czesławem Małym Bartkowskim i Ada- mem Cegielskim. Następ- nie zagrał specjalnie powoła- ny do życia Akwarium Band, w którego składzie znaleź- li się muzycy jazzowi młod- szych pokoleń. Klub nie będzie ograniczał się tylko do prezentowania jazzu, o czym świadczyły już pierw- sze koncerty – w kolejnych dniach scenę oddano bowiem do dyspozycji wykonawcom reprezentującym nurty elek- fot. Beata Gralewska troniczne i disco. › JazzPRESS, czerwiec 2019 |9

Jazz Forum Showcase w Szczecinie

howcase dla młodych pol- S skich zespołów jazzowych organizują w Szczecinie ma- gazyn Jazz Forum i festiwal Szczecin Jazz. Muzycy będą mogli zaprezentować się przed promotorami i dziennikarza- mi z Polski i całego świata na początku października. Wydarzenie będzie podzielo- ne na dwie części. Pierwsza, showcase’owa, odbędzie się 1 i 2 października w Radiu Szcze- cin. Weźmie w niej udział osiem młodych polskich zespo- łów wybranych przez między- kłady, panele dyskusyjne oraz Zgłoszenia do Jazz Forum narodowe jury. Jednocześnie warsztaty. Showcase przyjmowane są do od 1 do 3 października w hotelu Oficjalnym partnerem wydarze- 30 czerwca. Formularz zgło- Radisson Blu bezpłatnie wszy- nia jest Worldwide FM, które bę- szeniowy i regulamin uczest- scy zainteresowani będą mo- dzie prowadziło live streaming nictwa jest dostępny do po- gli wziąć udział w części kon- audio-wideo oraz transmisje brania na stronie www.jazzfo- ferencyjnej. Zaplanowano wy- koncertów showcase’owych. rumshowcase.com. ›

R E K L A M A 10| Wydarzenia

Muzycy vs Fundacja Polski Jazz

rupa muzyków zaprote- nia Projektami Departamen- na koncie sukces, jakim nie- G stowała w liście otwar- tu Muzyki Instytutu Muzy- wątpliwie był Polski Jazz 360° tym przeciwko działaniom ki i Tańca, dementując infor- w pierwszym roku swego dzia- Fundacji Polski Jazz, zarzuca- macje o współpracy z Funda- łania, mieliśmy silne przesłan- jąc jej niepłacenie od początku cją Polski Jazz. „Instytut Mu- ki, że także w tym roku otrzy- roku honorariów za ich kon- zyki i Tańca nie współpraco- mamy dofinansowanie” – ar- certy organizowane w ramach wał i nie wspierał finansowo gumentowali. projektu Polski Jazz 360°. „Chce- Fundacji Polski Jazz przy rea- W dalszej części listu pada de- my przestrzec przed dalszą lizacji projektu Polski Jazz 360°. klaracja uregulowania płat- współpracą oraz uświadomić Jednocześnie informujemy, iż ności i kontynuowania dzia- nasze środowisko kulturalne, działalność Fundacji Polski łalności Fundacji Polski Jazz: którego wszyscy jesteśmy częś- Jazz nigdy nie była objęta pa- „W pełni rozumiemy rozgory- cią, jak poważny jest to prob- tronatem honorowym Insty- czenie i zniecierpliwienie czę- lem” – napisali muzycy. tutu Muzyki i Tańca” – napisa- ści muzyków. Zapewniamy, „Z rozmów przeprowadza- ła Alina Święs. że także my od początku tego nych z innymi artystami, któ- W odpowiedzi na zarzuty pre- roku nie pobieramy za swoją rzy podjęli współpracę z Fun- zesi Fundacji Polski Jazz – Ma- pracę żadnych wynagrodzeń. dacją Polski Jazz, wiemy, iż za- teusz Zarembowicz i Piotr Mat- Jest nam niezmiernie przykro ległości w płatnościach sięga- la – w liście opublikowanym na z powodu zaistniałej sytuacji ją stycznia roku 2019, wyna- jej profilu facebookowym przy- i nadszarpnięcia zaufania ar- grodzenia nie otrzymał żaden znali, że nie są w stanie ure- tystów. Ponownie chcemy za- z siedmiu zespołów (łącznie 49 gulować wynagrodzeń muzy- pewnić, że mimo wszelkich koncertów)” – podali muzycy. ków. Jako powód problemów fi- perturbacji robimy wszystko, Pod listem podpisali się: Zbi- nansowych wskazali brak do- aby jak najszybciej móc ure- gniew Chojnacki, Anna Gadt, tacji na projekt Polski Jazz 360° gulować wszystkie należno- Mateusz Gawęda, Krzysztof z Programu Muzyka Minister- ści. Aby mogło to nastąpić, nie Gradziuk, Grzegorz Pałka, Ste- stwa Kultury i Dziedzictwa Na- możemy jednak składać bro- fan Raczkowski, Radek Wośko rodowego. „W roku ubiegłym ni – zakończenie działalności i Alan Wykpisz. wniosek dotacyjny do Progra- Fundacji byłoby nie tylko stra- Po opublikowaniu ich listu mu Muzyka otrzymał wyso- tą dla nas oraz niewątpliwie swoje stanowisko zaprezen- kie noty. Dlatego w listopadzie także dla naszych beneficjen- towała również Alina Święs, ponownie zdecydowaliśmy tów, ale co gorsza naszych wie- kierownik Działu Zarządza- się ubiegać o dotację. Mając rzycieli”. ›

Przegapiłeś ulubioną audycję? Znajdziesz ją na stronie: www.archiwum.radiojazz.fm JazzPRESS, czerwiec 2019 |11 ARTWORK: PEYERDC.C

REŻ. SOPHIE HUBER, PROD. USA/UK/SZWAJCARIA/2018

MUSICINE I JAZZPRESS ZAPRASZAJĄ NA SEANSE W CZERWCU: BIAŁYSTOK: 12 CZERWCA KINO FORUM KRAKÓW: 13 CZERWCA KINO POD BARANAMI KIELCE: 14, 22, 28 CZERWCA KINO MOSKWA POZNAŃ: 19 CZERWCA KINO MUZA W POZNANIU WARSZAWA: 23 CZERWCA KINO MURANÓW WROCŁAW: 30 CZERWCA KINO NOWE HORYZONTY GDAŃSK: 18 CZERWCA KINO KAMERALNE CAFE

Dystrybutor Partner 12| Wspomnienie

Rosław Szaybo (1933-2019) Nie twierdzę, że jestem geniuszem, ale z pewnością jestem zawodowcem*

Trzymana w dłoni żyletka, wyrwa- pracowniach: plakatu Henryka To- ne z gazety zdjęcie na zielonym tle, maszewskiego i malarstwa Wojcie- czy palący papierosa posępny męż- cha Fangora. Tam poznał Stanisła- czyzna – są okładki, których wi- wa Zagórskiego, z którym – oprócz zerunek na stałe zadomowił się przyjaźni – połączyła go twórcza w popkulturze, nierzadko silniej pasja. W ówczesnych czasach, jako niż zawarta na płycie muzyka. 21 tandem, seryjnie wygrywali pań- maja 2019 roku zmarł Rosław Szay- stwowe konkursy, zgarniając licz- bo, autor takich projektów. ne prestiżowe nagrody. Mimo że Choć urodzony 13 sierpnia 1933 w późniejszych latach ścieżki ich roku w Poznaniu artysta między- karier rozdzieliły wody Oceanu At- narodową sławę osiągnął w la- lantyckiego, to po obu jego brze- tach siedemdziesiątych, po prze- gach, choć osobno, osiągali porów- prowadzce na Wyspy Brytyjskie, nywalne sukcesy. to w ojczyźnie już wcześniej zapra- cował na swoją renomę. W latach Jazz 60 1955-61 studiował w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, uzy- Niewątpliwie największym wkła- skując dyplom w dwóch przełomo- dem Szaybo w rodzimą kulturę, wych dla polskiej szkoły plakatu było kreowanie wizerunku śro- JazzPRESS, czerwiec 2019 |13

dowiska związanego z Polskimi ła na ten, jedyny w swoim rodza- Nagraniami. Projektem, którym ju, obraz. Po zeszłorocznej śmier- wkroczył w świat jazzu, był plakat ci Marka Karewicza – fotografa Jazz 60, ze zdjęciem klubu studen- niezwykle ważnego dla środowi- ckiego Hybrydy. Nie to jednak ot- ska, nagłówki gazet nieco na wy- worzyło mu drzwi do legendarne- rost przypisywały mu wyłączność go wydawnictwa. Jak opowiadał, tej kreacji. W praktyce wiele pro- w trakcie wizyty w salonie mat- jektów powstawało wspólnie, cze- ki jeden z przedstawicieli przed- go najlepszym przykładem jest siębiorstwa zainteresował się jego Astigmatic Krzysztofa Komedy. pracą, co zaowocowało zleceniem Oprócz kanonicznej zawartości okładki albumu Idzie żołnierz bo- muzycznej, kultowa stała się rów- rem lasem. Udany projekt skłonił nież zaprojektowana przez Szay- kierownictwo do powierzenia mu bo okładka, w której wykorzystał opracowania identyfikacji nowej on fotografię wykonaną właśnie serii wydawniczej. „W 1964 roku przez Karewicza. zarówno polski jazz, jak i pol- ski plakat, to były marki słynne Przepraszam, ale co to jest w Europie, a nawet na świecie. (…) CBS? Uznałem, że tę nazwę trzeba prze- kształcić w rozpoznawalny brand”. W 1966 roku Szaybo wyjechał do Tak powstał kultowy szyld Polish Wielkiej Brytanii, gdzie po dwóch Jazz, który do dnia dzisiejszego jest latach dopracował się stanowiska znakiem jakości krajowej muzyki. dyrektora artystycznego w agen- Warto w tym miejscu podkre- cji reklamowej Young & Rubicam. ślić kolektywną pracę artystów Niezwykle intratna posada okazała sztuk wizualnych, która wpłynę- się niczym w porównaniu z ofertą, 14| Wspomnienie

jaką otrzymał w 1974 roku. Podob- młodzież oczekiwała od świata no- no na zadane przez telefon pyta- woczesności i zabawy. Naturalnie nie, czy chciałby zostać dyrektorem musiało znaleźć to wyraz w prze- artystycznym CBS-u (CBS to jeden myśle fonograficznym. Okładka z trzech komercyjnych kanałów te- urosła wówczas do rangi nieod- lewizyjnych dominujących w USA zownego elementu muzyki, często przed powstaniem telewizji kablo- decydującego o powodzeniu sprze- wej), miał grzecznie zapytać, co to daży. Nic dziwnego, że przemysł jest CBS… Przedstawiciel medialne- szukał talentów otwartych na wy- go giganta oznajmił, że dokładnie magania współczesności. takiej osoby potrzebuje i jak wkrót- Polak prestiżowe stanowisko pia- ce się okazało – nie pomylił się. stował przez 15 lat, odpowiadając za Polak miał szczęście trafić do Lon- wizerunek wielkich gwiazd świa- dynu w okresie Swinging Sixties, towej muzyki. „Moja praca polegała kiedy opanowana beatlemanią na tym, że szedłem na obiad z Roy- em Orbisonem, czy też omawiałem wygląd okładki płyty z Leonardem Cohenem. (…) Bycie wizytówką CBS było bardzo przyjemne”.

Kreowanie mitu

W polskiej świadomości Szay- bo wciąż pozostaje autorem iko- nicznych obrazów świata jazzu – okładek płyt Komedy, Ptaszy- na, Stompers czy Nieme- JazzPRESS, czerwiec 2019 |15

na. Choć pewnie już tym ugrun- wspomnieć. Bardzo zachęcam do tował swoją pozycję w panteonie obejrzenia filmu dokumentalne- mistrzów designu, to jednak jego go Przyjaciele na 33 obroty Grzego- zasługi są znacznie większe. Po- rza Brzozowicza, w którym Szay- znaniak współtworzył wizerunek bo i Zagórski przybliżają kulisy innych gatunków, o znacznie bar- powstawania swoich najsłynniej- dziej globalnym wymiarze. Użyta szych projektów. przez niego żyletka na albumie Bri- „Okładka musi sprawiać przyjem- tish Steel Judas Priest stała się iko- ność ludziom, którzy kupią płytę. ną heavy metalu na Wyspach. Za- (…) Słuchasz muzyki, pijesz kawę, projektowaną przez niego okładkę patrzysz na okładkę i między tobą debiutu pionierów punkrocka – a artystą dochodzi do swoistego, The Clash, a zwłaszcza logo zespo- bezpośredniego kontaktu”. Jako en- łu, w nieskończoność powielano tuzjasta zarówno muzyki, jak i do- na koszulkach. Niezwykła histo- brego projektowania, bardzo chciał- ria kryje się również za pracą nad bym, żeby każdy muzyk miał ten kopertą kompilacji przebojów Si- piękny cytat na uwadze. Zwłaszcza mona and Garfunkela z 1981 roku. teraz, gdy materialne opakowanie Z powodu kłótni muzyków projek- albumu zastępuje często cyfrowa tant musiał przeprowadzić casting ikona. › na... ich sobowtórów. „Jeśli projek- towałeś okładki dla wykonawców, Jakub Krukowski którzy przeszli do historii, to i ty stajesz się częścią mitu.” – celnie podsumował Szaybo.

Jego portfolio jest ogromne i nie * Wypowiedzi Rosława Szaybo pochodzą ma tu miejsca, by o wszystkim z wywiadu dla portalu culture.pl. 16| Pod naszym patronatem

RAFAŁ DUBICKI – STORY ABOUT EMOTIONS Emocje zamknięte w melodiach tory About Emotions to debiutan- Bartosza Chajdeckiego do filmu Jestem cki album trębacza i kompozyto- mordercą w reżyserii Macieja Pieprzycy. S ra Rafała Dubickiego. Dał się on Debiutancki album nagrał w kwartecie, już szerzej poznać, współpracując mię- którego skład uzupełniają gitarzysta Mi- dzy innymi z Sylwią Grzeszczak i Rayem chał Sołtan, kontrabasista Mateusz Woź- Wilsonem. Ma na swoim koncie główną niak i perkusista Adam Lewandowski. nagrodę w konkursie improwizacji w ra- Materiał miał swoją premierę z końcem mach Baszta Festiwal w Czchowie (2016). kwietnia podczas koncertu w warszaw- Trębacz jest absolwentem Akademii Mu- skim Nowym Świecie Muzyki. zycznej w Bydgoszczy, wydziału Jazzu Materiał zawarty na płycie powstawał i Muzyki Estradowej. Jest aktywnym mu- przez kilka lat. Dla trębacza ważne było, by zykiem koncertowym i sesyjnym, zadebiutować przed trzydziestymi urodzi- nagrywającym płyty zarów- nami. Wspierało go w tym między in- promocyjny artykuł no z muzyką jazzową, jak i rozrywkową. Pracował przy rejestracji muzyki filmowej, między innymi skomponowanej przez

nymi gro- no najbliższych osób i znajomi muzycy. Nagra- nie płyty było jednak dla niego nie tylko spełnie- niem marzenia, ale też inwestycją, którą po- mogli mu zrealizować sponsorzy. kowska n fot. Beata Bie Beata fot. JazzPRESS, czerwiec 2019 |17

Mery Zimny: Powiedziałeś kiedyś, że jazz może być absolutnie dla każdego. Udowod- nienie tego było jednym z twoich celów przy nagrywaniu debiutanckiej płyty?

Rafał Dubicki: Dokładnie tak. Muzyka jazzowa często kojarzy się dzisiaj ludziom z czymś dziwnym, niezrozumiałym, a na- wet męczącym. Dla mnie samego w mu- zyce najważniejsza jest melodia, którą sta- rałem się uchwycić podczas tworzenia kompozycji. Chciałem uzyskać efekt przy- stępności tych utworów, przy zastosowaniu jazzowych form wyrazu, takich jak na przy- kład improwizacja. Tworząc je, wyrażałem Brzmienia i melodie, które prezentuję na przede wszystkim swoje odczucia poprzez płycie, są odzwierciedleniem mojej wraż- dźwięk, ale jeśli uda się dzięki temu spopu- liwości muzycznej, zamysłu kompozytor- laryzować jeszcze bardziej muzykę jazzową, skiego i sposobu budowania improwiza- będzie to bardzo ważne i cenne osiągnięcie. cji. Jako muzyk sesyjny gram i nagrywam artykuł promocyjny artykuł Jeśli ktoś ma taką potrzebę lub chęć, aby nagrać utwór i pokazać go światu, powinien to robić, bez względu na to, co ktoś o tym powie lub napisze

Debiut to ogromne wyzwanie, chcąc nie to, co zakłada koncepcja wymyślona przez chcąc, przez jego pryzmat będzie się okre- innych. Na swojej płycie postanowiłem po- ślało artystę i jego twórczość. Obawiałeś kazać to, co mi się naprawdę podoba, czyli się tego, tworząc tę muzykę? melodię i brzmienie. Dzięki takiemu podej- ściu nie odczuwałem żadnej presji, ponie- Kompletnie o tym nie myślałem i nie my- waż wiem, że materiał ten jest po prostu ślę. Daleki jestem od generalizowania czego- moim punktem widzenia, nie ma tu próby kolwiek, zwłaszcza muzyki. Uważam, że jeśli udowadniania czegokolwiek. Wierzę głę- ktoś ma taką potrzebę lub chęć, aby nagrać boko, że taki tok myślenia również znajdzie utwór i pokazać go światu, powinien to ro- swoich entuzjastów. bić, bez względu na to, co ktoś o tym powie lub napisze. Tworzenie muzyki to nie zawody Jak powstawały te utwory? Był to efekt sy- kowska n czy rywalizacja, kto jest lepszy, a kto gorszy. stematycznej pracy, czy melodie przycho- Każdy wartościuje tę dziedzinę po swojemu. dziły do ciebie same? fot. Beata Bie Beata fot. 18| Pod naszym patronatem

Trwało to kilka lat i nie była to systematycz- wien stan melancholii. Grając swoje utwo- na praca. Te melodie pojawiały się w mojej ry, również chciałem hipnotyzować w taki głowie jako efekt zadumy przy użyciu in- sposób słuchaczy. strumentu. Zwykle je gram i staram się za- pamiętać. Jeśli którąś zapominałem, był to Od razu słychać, że mniej cię interesują dla mnie znak, że nie było w niej nic ujmu- eksperymenty i awangardowe szaleństwa, jącego. Te melodie, które ze mną zostawa- a bardziej melodia. Zawsze tak było, że ły, nagrywałem na dyktafon i później nad przykładałeś nieco większą wagę do war- nimi pracowałem, w końcu sprawdzałem, stwy melodycznej, do tematów, które zapa- jak brzmią podczas prób z zespołem. Re- dają w pamięć? asumując, był to jak najbardziej natural- ny proces, bez oznak produkcji muzycznej. Zawsze szukałem w muzyce równowagi Po prostu przyszedł dzień, że tych melodii i harmonii. Uwielbiam klarowność dźwię- miałem tyle, by nagrać i wydać płytę. ków i barwy instrumentów. Moje ulubio- ne utwory zawsze charakteryzowały się W nocie dotyczącej płyty napisałeś: „to piękną melodią. Na tej podstawie właś- jazz, który zrodził się z inspiracji złotymi nie wymyślałem swoje tematy. Lubię, kie- dziećmi tej muzyki”. Kogo dokładnie mia- dy muzyka, którą słyszę, wprowadza mnie łeś na myśli? w pewien stan daleki od codziennego pę-

Był to jak najbardziej naturalny proces, bez oznak produkcji muzycznej

Mam wielu idoli, jeżeli chodzi o grę solo- du, problemów i nawału obowiązków. Kie- wą na trąbce. Niemniej zawsze najchętniej dy improwizuję, również staram się myśleć wracam do starych mistrzów tego gatun- melodią, tak aby moje solo było trochę jak ku. Freddie Hubbard, Lee Morgan, Clark nowy temat w utworze – przemyślanym, Terry – to jedni z nich. Jednak moim naj- logicznym ułożeniem dźwięków w zapa- większym wzorem i idolem gry był, jest miętywaną frazę. Melodia i brzmienie były i będzie Chet Baker. Jego sposób budowa- więc dla mnie wyjściowymi i najważniej- nia melodii jest dla mnie absolutnie nie- szymi aspektami podczas pisania utworów. dościgniony. Dzięki swemu zmysłowi me- Komponując utwory, starałem się sprawić, lodycznemu, przepełnionemu masą uczuć, by odbiór mojej muzyki był jak najbardziej potrafił budować przepiękne frazy. Po- pozytywny. Nie zamierzałem zaostrzać jej przez lata ćwiczeń na trąbce starałem się brzmienia, łamać formy czy wprowadzać nawiązywać właśnie do Bakera. Słucha- elementów niepokoju. Jedynym takim jąc jego płyt, wielokrotnie łapałem się na momentem na płycie jest Intro, w którym

tym, że ta muzyka powoduje u mnie pe- wraz z kontrabasistą Mateuszem Woźnia- promocyjny artykuł JazzPRESS, czerwiec 2019 |19

kiem wykorzystaliśmy elementy free, ja- różnego rodzaju koncertach oraz jam ses- ko wprowadzenie do całego materiału. Ca- sions. Zastanawiając się nad skompletowa- ła reszta kompozycji to klarowne, czytelne niem kwartetu, obrałem dwa zasadnicze brzmienia. kryteria. Zależało mi, abym miał w zespole wybitnych instrumentalistów – i tak właś- Ta muzyka nie ma nic ze słowiańskiej me- nie się stało – każdy z nich prezentuje wiel- lancholii, którą często u nas słychać. Wpi- ki kunszt gry na swoim instrumencie. Dru- suje się raczej w nurt europejskiego jazzu. gim równie ważnym aspektem był fakt, że Wybrzmiewa mi w niej klimat śródziem- poznaliśmy się już parę lat temu, dzięki nomorski – ciepło i słońce. czemu wiedziałem, że są to osoby przyjaź- nie nastawione i gotowe się zaangażować. Spotkałem się już z wieloma opiniami na te- Mogłem dzięki temu liczyć i na profesjona- mat tej płyty. Faktycznie niewiele w niej sło- lizm, i na dobrą atmosferę w zespole. wiańskiej specyfiki, bardzo u nas popularnej. Trzeba jednak pamiętać, że ilu ludzi, tyle sko- Ile wolności zostawiłeś swoim kolegom, jarzeń. Nie wzorowałem się w sposób odtwór- a ile tej muzyki zapisałeś? czy na jakimkolwiek nurcie jazzu na świecie. Chciałem po prostu, by muzyka ta budziła ra- Starałem się zostawić im jak najwięcej wol- czej ciepłe i pozytywne skojarzenia. ności, wiedząc, że zagrają tak, jak tego wy- maga kompozycja. Utwory zapisałem jak To zdecydowanie muzyka, która sprzyja standardy jazzowe – z uwzględnieniem sty- zatrzymaniu się, zwolnieniu, uporządko- lu, w którym bym to słyszał, tempa, harmo- waniu myśli, głębszemu oddechowi. nii oraz tematu głównego. W partiach solo- wych oraz częściowo w akompaniamencie Zdecydowanie tak. Myślę, że każdy w ży- koledzy mieli absolutną wolność wyrazu ciu, oprócz dobrej pracy, pieniędzy i zdrowia, i interpretacji moich kompozycji. szuka tak zwanego świętego spokoju. Braku zbędnych nerwów i przygód. Dzięki pisaniu Nie obawiałeś się, jak zabrzmi chwilami muzyki sam taki spokój w sobie odnajdywa- mocniejsze, rockowe granie gitarzysty, na łem. Okoliczności tworzenia płyty również tle twojej zdecydowanie delikatniejszej były sprzyjające. Zatem i muzyka powinna gry i brzmienia? być kojąca, przystępna i relaksująca. Dążyłem do tego, aby podczas jej słuchania można by- Sam go do tego namawiałem. Okazuje się, ło choć na chwilę zaznać spokoju i odpocząć. że obaj w czasach nastoletnich słuchaliśmy rocka. O ile u gitarzysty to dość naturalne, Jak dobierałeś muzyków? Jak ważna była o tyle trębacz rockowy nie jest zbyt częstym wasza wcześniejsza znajomość? zjawiskiem. Niemniej w latach gimnazjal- nych, kiedy nie grałem jeszcze na trąbce, Muzyków, z którymi miałem zaszczyt słuchałem muzyki rockowej, która do dziś

artykuł promocyjny artykuł i przyjemność nagrać płytę, poznałem przy została gdzieś w mojej podświadomości. › 20| Pod naszym patronatem

Karolak Trio – Moontag Piotr Baron – Wodecki Jazz

Moontag to druga płyta Wojciecha Karolaka Miłość Zbigniewa Wodeckiego do jazzu była w klasycznym triu jazzowym. Poprzednią był obustronna – to właśnie chce udowodnić sakso- zbiór piosenek Przybory i Wasowskiego wydany fonista, band lider i aranżer Piotr Baron na swo- w latach osiemdziesiątych. Pianiście tym razem jej najnowszej płycie Wodecki Jazz. towarzyszyli perkusista Arek Skolik i kontrabasi- Piotr Baron dokonał jazzowych aranżacji po- sta Paweł Pańta, który zajął się również produkcją pularnych kompozycji Zbigniewa Wodeckiego, płyty. takich jak Lubię wracać tam, gdzie byłem, Opo- „Postanowiłem, że zrealizuję myśl o wspól- wiadaj mi tak, Z Tobą chcę oglądać świat i Za- nej płycie, która zakiełkowała w mojej głowie cznij od Bacha. W nagraniu wzięli udział nie tylko po pierwszym naszym wspólnym muzycznym współpracujący z Baronem muzycy jazzowi – jak spotkaniu” – wyjaśnia pomysłodawca płyty Pa- Robert Majewski na trąbce, Michał Tokaj na forte- weł Pańta. „Pierwszy raz grałem z Wojciechem pianie, Maciej Adamczyk na kontrabasie i Łukasz Karolakiem w piwnicy Wandy Warskiej i Andrze- Żyta na perkusji – ale również goście zajmujący ja Kurylewicza. Pierwszy raz w triu z Arkiem się na co dzień innymi gatunkami – muzyczni, a Skolikiem zagraliśmy w Oslo w czerwcu 2014” – także pozamuzyczni – wśród nich między innymi: wspomina. Album zawiera różnorodne kompo- śpiewający tu i grający na skrzypcach Sebastian zycje, od standardów, takich jak The Star-Cros- Karpiel Bułecka, raper Tomasz „Tomson” Lach sed Lovers Duke’a Ellingtona i Ballad For Bernt oraz recytujący Paweł Królikowski. Krzysztofa Komedy, po utwory lidera. Premierowy koncert odbył się 31 maja w Stu- Koncert premierowy płyty odbył się 23 maja diu Koncertowym Polskiego Radia im. Włady- w warszawskim klubie SEN. Album ukazał się 7 sława Szpilmana w Warszawie. Album ukazał czerwca. Wydawcą jest Studio Realizacji Myśli się nakładem Agencji Muzycznej Polskiego Twórczych. Radia. JazzPRESS, czerwiec 2019 |21

Sasha Strunin – Autoportrety Andrzej Kowalski Quartet – Abstrakt

Poezja Mirona Białoszewskiego znów docze- Abstrakt to debiut gitarzysty i kompozytora An- kała się muzycznej interpretacji. Tym razem za drzeja Kowalskiego, który wraz ze swoim kwar- sprawą Sashy Strunin i jej najnowszej płyty Au- tetem łączy jazz z elementami muzyki elektro- toportrety. Wokalistka po raz kolejny zaprosiła nicznej i rockowej, dbając przy tym o zachowanie do współpracy amerykańskiego kompozytora, odpowiedniej dawki improwizacji. aranżera i trębacza Gary’ego Guthmana. W na- Na płycie znajdą się autorskie kompozycje Ko- graniu uczestniczyli też pianista Filip Wojcie- walskiego. „Staram się różnicować utwory pod chowski, kontrabasista Paweł Panta i perkusista względem formalnym i zawsze stawiać wy- Cezary Konrad. zwania sobie i kolegom z zespołu” – mówi lider. Album składa się z dziewięciu kompozycji napi- Skład zespołu uzupełniają saksofonista Robert sanych przez Guthmana. Znany krytyk jazzowy Wypasek, basista Jan Wierzbicki i perkusista Adam Baruch zaliczył ten materiał do najambit- Adam Wajdzik. niejszych prób przełożenia twórczości autora Ten rok kwartet może zaliczyć do szczególnie Karuzeli z madonnami na język muzyczny. udanych. Zdobył Grand Prix Lotos Jazz Festival Sasha Strunin na polskich i europejskich sce- Bielska Zadymka Jazzowa oraz Nagrodę Sto- nach obecna jest od 2005 roku. Cztery lata warzyszenia Autorów ZAiKS na festiwalu San- później ukazała się jej debiutancka płyta dłu- tander Jazz nad Odrą. Abstrakt został zreali- gogrająca. Pomimo sukcesów odnoszonych zowany dzięki kolejnej wygranej – w konkursie w komercyjnych projektach zmieniła wizerunek Jazzowy debiut fonograficzny Instytutu Muzy- i w 2016 roku, we współpracy z Guthmanem, ki i Tańca. nagrała swingowy album Woman In Black. Płyta ukaże się 15 czerwca nakładem EBS Group Autoportrety ukażą się 21 czerwca nakładem Records. Koncert premierowy odbędzie się 5 Solitonu. lipca na festiwalu Warsaw Summer Jazz Days. 22| Pod naszym patronatem

Eskaubei & Tomek Nowak Quartet Bandonegro – Sweet Spot – !Hola Astor

Sweet Spot to trzeci album w 5-letniej historii !Hola Astor to spotkanie zespołu Bandone- zespołu Eskaubei & Tomek Nowak Quartet, łą- gro z twórczością rewolucjonisty tanga Astora czącego ze sobą jazz i hip-hop. Na płycie groove Piazzolli. Zespół proponuje autorskie kompozy- spotyka się ze swingiem oraz tradycja z nowy- cje, jednocześnie interpretując tradycyjne tanga mi kierunkami rozwoju muzyki improwizowanej. i łącząc to wszystko z jazzem i rockiem. Kwartet Przede wszystkim jednak – jak deklarują muzycy tworzą Michał Główka (bandoneon, akordeon), – „Jest to opowieść o ludziach, miejscach i miło- Jakub Czechowicz (skrzypce), Marek Dolecki ści do muzyki”. „To zapomniane historie, pochwa- (fortepian), Marcin Antkowiak (kontrabas). Na ła życia i twórczości mistrzów podane wraz z mu- najnowszej płycie wsparli ich również młodzi zyką będącą efektem uważnego słuchania siebie jazzmani: gitarzysta Dawid Kostka i perkusista nawzajem” – dodają. Mateusz Brzostowski. Do zespołu, który tworzą trębacz Tomek No- Muzycy Bandonegro swoją przygodę rozpoczęli wak, kontrabasista Alan Wykpisz, perkusista w wieku 15 lat, wygrywając prestiżowy konkurs Maksymilian Olszewski, raper Bartłomiej Eskau- PIF Castelfidardo we Włoszech (w kategorii Nu- bei Skubisz i pianista Kuba Płużek, dołączył, po evo Tango). Po roku nagrali debiutancki album raz kolejny, DJ Mr Krime. W nagraniach gościn- Tango Nuevo By Astor Piazzolla. Współpraco- nie występują także wokalistka Aleksandra To- wali z gwiazdami tanga, takimi jak Nelson Pino, cka, jeden z najważniejszych raperów w historii Roberto Siri, Nito & Elba Garcia, Clarisa Aragon polskiego hip-hopu – Eldo, soulowo-funkowy & Jonathan Saavedra, Los Totis czy Maria Ines wokalista Jarecki i saksofonista Bartek Prucnal. Bogado & Roberto Zuccarino. Płyta ukazała się 10 maja nakładem Fundacji Premiera albumu !Hola Astor zaplanowana jest Polski Jazz. na czerwiec. Wydawcą jest SJ Records. JazzPRESS, czerwiec 2019 |23 24 NOTE TOP |

Płyty / Top Note Top / Płyty

TTOOPPNNOOTTEE Polskie Radio, 2019 Polskie żości, bo takiego rasowego,w takiego – bo amerykańskiegojazzużości, ce Quintessen skład pierwszy dziewięćdziesiątychskrzyknął lat ku z powrocie po Kulm Eryk jak dobrze, Pamiętam cin Kaletka w Thingste okazjonalnie.Tymczasem wyrazu środeksięgajątenna po w cież się ona zazwyczaj z Chodzine.przedeo wszystkim na naszym bo rynku, sięga po mniej obiegowe rozwiązania formal w łemw w powróttojest żeDodajmy tem. razu, od nieobecności z dłuższej po powrócił Kulm Eryk Eryk Kulm Quintessence –

odbiorze.Nic podobnego! Owszem, różni się od tego, co dominuje i wydał płytę płytę wydał

publicznymradiu, że głównym nurcie tacy luminarze, jak Dave Holland.DaveJednakluminarze, jak nurcietacygłównym obajmelodycySiddiktrębaczi Rasul –

zasadzie cały czas improwizują razem, a Birthday.

awangardą, chociaż od lat wykorzystują ją prze Był to wtedy powiew niezwykłej świe niezwykłej powiew wtedy to Był PrivateThings

kolektywną improwizację.kolektywną Kojarzy

jestjakoby trudną płytą Private Things wielkim stylu.Usłyszawielkim

saksofonistaMar

oy kwinte nowym S n począt na USA

nie po kolei. najlepszym Priva ------torstwa amerykańskiego pianisty pianisty amerykańskiego autorstwa utworu wręcz elegijnego go, spokojne od się rozpoczyna Płyta wyostrzone zmysły. Things, vate i zdrowia dowracając Kulm Eryk że wrażenie, odparte nie Mam duchowych. sił wzlot ją losu ści i w raz to pierwszy Nie esencja. tylko nych, zbęd rzeczy absolutnie ma nie Tu i spójny niezwykle całość, jako pomyślany jest świetnie Quintessence album Nowy żość pozostała. płyty do płyty bli byłoMessengersówżejdo z perkusiście naszemu wtedy że powiedzmy, to Blakeya, Arta pą z porównanie to dalej ciągnąć jest w już Kulm teraz Ale brakowało. styluMessengersów zawsze– u powodują wzlot sił duchowych. przeciwności losu i kłopoty z ciałem Nie pierwszy to raz w sztuce, kiedy absolutnie rzeczy zbędnych, tylko esencja. spójny i nieprzegadany. Tu nie ma pomyślany jako całość, niezwykle Nowy album Quintessence jest świetnie Moanin’, ny mesu Gyy po Gdyby miejscu. innym kłopotyz re o All. For Free zue key przeciwno kiedy sztuce, ił niesamowicie miał a zsa jż raczej już dzisiaj ciałempowodu nieprzegadany. enk świe Jednak tworząc czasów eki Pri nas nas ------do głównego dania. Tutaj jeszcze Kaletka na teno na przystawka Kaletka Tutaj jeszcze dania. głównego do krążka, fragment rzec, konwencjonalny można najbardziej, To Castellano. Dolpha scu podkreślić wielkie wyczucie i wyczucie wielkie podkreślić scu w Warto pomysł! Wspaniały Roacha. nie!),a (rewelacyj talerzach na wyłącznie prawie gra sta W inna. zupełnie ale Blakey), się przypomina (znowu Kulma partia wa tu tema wersję drugą nieoczekiwanie mamy Potem tenorze. na solomemKaletki doskonale zgrane z uwagę świetne, na zwrócić też ride).Tutaj (talerz warto Cobb na Jimmy tchniony jak gra Kulm gdzie walkingiem, rywającym walcujący szybki, niewątpliwie wi – Flap – Flip od – ny w są ne i lidera torstwa au tematy frapujące już wypełniają płyty Resztę Szkil. chał Mi pianista ma Jarosa) Michała kontrabasu nie (z wejście solowe Świetne i rze Ups & Downs. Downs. & Ups

Siddik na trąbce grają swoje partie osobno. osobno. partie swoje grają trąbce na Siddik w

After The Morning The After sposób nieprzypadkowy, bo każdy następ każdy bo nieprzypadkowy, sposób drugiej na werbluna drugiej i ma większe tempo. Kulminację stano tempo. Kulminację większe ma

ekssy rk Kla Ułożo Kulma. Eryka perkusisty u aż n pcąk js solo jest początku na także Tu JazzPRESS, czerwiec 2019 2019 czerwiec JazzPRESS, irse wrj perkusi wersji pierwszej poprzez

oazseim jedy towarzyszeniem tomachw [email protected] kulturę muzycz kulturę Ups & Downs & Ups Flip – Flap Flap – Flip Jarosław Czaja stylu Maxa stylu y miej tym z

ryt po | do 25 ------

TOP NOTE TOP NOTE 26 |

Płyty / Top Note Top / Płyty komicie, szeroko i szeroko komicie, zna Graon Szkila. fortepian przez i akcji Siddika i dialogi swobodne dzają doprowa nieuchronnie której do kulminacji, czyli „kotle”, każdym z grają co tego, do przeciwwagą są wejścia lowe so Jego Szkil. Michał pianista ce w ma zadanie Specjalne ning utwór niesie który vamp, jego na uwagę zwrócić nie szczegól Warto muzyki. tej opoką prawdziwąjest basista że fakt, kla kontrabasie, które dobitnie uwypu i jest Kaletka, pranie so na sujący.gra Doskonałą partię YusefLateef, o la à wokal „czarny” tutaj się jawia po nieoczekiwanie Jednak płyty. z klimatów kojniejszych wiąca klamrę, jakby powrót do spo pozycja A ciarsko. i barwy mistrz To Kulma. Eryka ną acnw Klte z umiejętno za Kaletce, Marcinowi żą się tutaj młodemu saksofoniście jazzie.wym Szczególne brawa nale w ekipO z jedna to ce Quintessen Jegonowy razem. tym jest inaczej Nie muzyków. bierać sobiedo umiał zawsze Kulm Eryk Tynera. McCoya lu w pochody „mocne” zagrać też u N T

O N T rczi ae id ne r efek gra nie nigdy ale precyzji, Kaletki, następuje zatrzymanie zatrzymanie następuje Kaletki, pianistów nie jest regułą. Potrafi regułą. jest nie pianistów TT PP OO Ekomjeszczejest Epłyty końcu na jak na skrzydłach. polskim, ale chybaale i polskim,

h Mrig After Morning The reaai konwencji przełamanie alpe brzmiącychnajlepiej dziwoświetniepa–

przodu dęciacy. Po dęciacy. przodu

z fe Te Mor The After

oddechem, co co oddechem, solonaJarosa

tej muzy tej początku początku stano świato

sty ------ae wdj sę aaa tn we ton nadawać się wydajenawet a trębaczowi, ustępuje nie tenorze, jak na i zarówno ton, piękny ważony, zrówno ma który Kaletka, łości. nera.I słuchać i improwizacji.Trzebarównocześnie czy zwykła koncentracja na własnej W jestzwiązany z nurtem AACM. bo powszedni, chleb to Siddika la Rasu Dlaco.byle nie trębaczemto i z improwizacji kolektywnej uprawiania ryzyka i ale ści, jak Eryk Kulm. u sce dzo się cieszę, że znalazł swoje miej i wspanialesię Rozwinął łem. i dawna od kiemi dźwię „białym” głównie gra miast frapującychdialogach.Siddiknato o

ai syu rna i wystar nie grania stylu takim wiele starszym amerykańskim amerykańskim starszym wiele

ou a wpnaeo lidera wspaniałego tak boku

cały czascały myśleć o przedęciami.ZnamMarcina za odwagę.za Wszak podjęcie

reagować na dźwięki part

na sopranie, w ase u kibicowa mu zawsze › doświadczonym Rozmowa z

formieca Erykiem Erykiem Kulmem o

niczym czasem Private Things

bar ------

JazzPRESS, czerwiec 2019 |27

je o tym Szymon Klekowi- tekście tej płyty o nieodżało- cki Sextet i płyta A Day In wanym Charlesie Mingusie. The Bus. Duch jego muzyki w jakiś Szymon Klekowicki to mło- na poły magiczny sposób dy puzonista (przyznaję bez przenika poczynania seks- bicia, że ten instrument, tetu, przydając im charakte- chyba ze względu na po- rystycznego „bujnięcia”, bez stać niezapomnianego Fre- którego tego typu muzyka da Wesleya, kojarzył mi się byłaby w najlepszym przy- Szymon Klekowicki zawsze nieco bardziej z fun- padku przyzwoita. Sextet – A Day In The kiem niż z jazzem), któ- Zespół Klekowickiego do- Bus ry szturmuje polską scenę skonale „czuje bluesa” – to Audio Cave, 2019 jazzową. W skład jego seks- nie kunszt kompozycyj- tetu wchodzą inni młodzi, ny czy instrumentalna bie- Pamiętacie, jak Billy Gib- acz niektórzy już ze spo- głość (choć tego oczywiście bons z ZZ Top – najbardziej rym doświadczeniem, mu- również temu nagraniu nie charyzmatyczny brodacz zycy – pianista Adam Jarz- można odmówić) stanowią w historii rock’n’rolla – wy- mik, saksofonista altowy o niewątpliwej sile A Day śpiewywał, że calusieńki Jakub Łępa, saksofonista te- In The Bus. Tajemnicą ar- dzień czekał na wypchany norowy Marcin Dąbrowski, tystycznego sukcesu (miej- po brzegi autobus, którym kontrabasista Tymon Trąb- my nadzieję, że pójdzie on mógł późną nocą nareszcie czyński i perkusista Michał w parze z komercyjnym) tej powrócić do domu? Utwór Dziewiński. Wierzcie mi płyty jest właśnie ta pozor- opowiadający tę niezbyt albo nie, ale oni naprawdę nie wyświechtana i zuży- sympatyczną historię nazy- są w stanie wykrzesać bar- ta „miłość do muzyki”. Tym wał się Waitin’ For The Bus, dzo, bardzo dużo ognia… razem zwrot ten to nie tani a jego genialny riff otwierał Pierwsze dźwięki i pierw- frazes, lecz świadectwo ol- opus magnum blues rocka sza jakże radosna nowina – brzymiego zaangażowania – płytę Tres Hombres z 1973 A Day In The Bus zachwyca i pasji wszystkich muzy- roku. Jak się jednak okazu- przepotężnym (oczywiście ków. Ktoś powie, że to przy- je, w świecie muzyki nawet jak na jazzowe standardy) wilej debiutantów, którzy prozaiczna podróż autobu- brzmieniem. We wszyst- za sprawą niewielkiej ilości sem niejedno może mieć kich utworach pobrzmiewa wyrobionych „koncertogo- imię. Przejażdżka tym nud- nuta starego dobrego bebo- dzin” nie odczuwają jeszcze nawym środkiem transpor- pu, dość mocno przyprawio- zblazowania. Nawet jeżeli to tu („przejażdżka”, mało po- nego swingowym zacię- prawda, to sekstetowi Szy- wiedziane, nawet cały dzień ciem. A skoro już jesteśmy mona Klekowickiego życzyć w nim spędzony!) może się przy klasykach klasyków wypada wszystkiego dobre- okazać naprawdę znakomi- muzyki jazzowej, to nie spo- go, a zwłaszcza zachowania tą jazzową jazdą. Przekonu- sób nie wspomnieć w kon- tej młodzieńczej, nieco nie- 28| Płyty / Recenzje opierzonej energii i radości nąć niczym bańka mydlana to zainspirować”. Zatem ot- z grania. O wszystko inne wraz z przesłuchaniem no- wierający album utwór SU- można być spokojnym… wego materiału. GARboost jest zakorzenio- Cudeńko. A w zasadzie ina- Another Raindrop była pły- nym w bliskowschodniej czej, nie ma co zdrabniać tą debiutancką, ukazującą etniczności dynamitem ko- i umniejszać. Cudo. Prawdzi- kunszt 22-letniego wówczas jarzącym się z dokonaniami we cudo. Tylko w takich ka- lidera, który grając na dość Shabaki Hutchingsa. Echa tegoriach opisywać można nudnawych z natury sak- współczesnej sceny brytyj- ten debiut-petardę sekstetu sofonach – altowym i sopra- skiej w polskim wykonaniu Szymona Klekowickiego. › nowym – wydobywał z nich brzmią zdecydowanie prze- nową jakość i atrakcyjną konująco i mam nadzieję, że Jędrzej Janicki melodykę. Tamta płyta była ten pionierski krok posta- jednorodna kompozycyj- wiony na rodzimym grun- nie, a w 13 krótkich utwo- cie będzie kontynuowany. rach wybrzmiewała liryka Przypuszczałem, że elektro- typowa dla ducha polskiego nika będzie jedynie ubar- jazzu. Na następnej zatytu- wiać kompozycje, odgry- łowanej Multitasking jej nie wa ona tymczasem często usłyszymy. rolę pierwszoplanową, wy- Można się było tego spo- tyczając ścieżki, za który- dziewać już po przedpre- mi podąża sekcja akustycz- mierowych zapowiedziach, na – świetnie koegzystuje Kuba Więcek Trio że w ruch poszła elektro- z nią perkusja i kontrabas, – Multitasking nika. Ale nie tego, że Wię- tworząc kompletne, choć , vol. 82, Polskie Nagrania / cek, wraz z towarzyszącymi zróżnicowane podwaliny Warner Music Polska, 2019 mu Michałem Barańskim dla saksofonowych woja- (kontrabas) i Łukaszem Żytą ży Więcka. W utworze Jazz Kiedy dwa lata temu Kuba (perkusja), dokona tak dużej Robots (z gościnnym udzia- Więcek wydał swoją debiu- wolty stylistycznej. Jej efek- łem Marcina Maseckiego) tancką płytę w legendarnej tem jest muzyka wymyka- elektronice towarzyszyły serii Polish Jazz, byli tacy, jąca się jednoznacznym kla- dzwoneczki, tworząc klimat którzy podchodzili do tego syfikacjom, niedająca się znany z dziecięcej trylogii z dystansem. Gdy okazało zaszufladkować. Raymonda Scotta Soothing się, że druga płyta saksofo- Na moje pytanie o inspi- Sounds For Baby. nisty również oznaczona racje albumu Kuba Wię- Niespodzianki się na tym będzie tą znaną na całym cek odpowiedział dość lako- nie kończą. W piosen- świecie marką, znów poja- nicznie: „Staram się słuchać ce (tak!) Jazz Masala poja- wiły się głosy podchodzące wszystkiego dobrego i no- wia się kolejny instrument do tego z rezerwą. Wątpli- wego, co jest wokół, i jestem – głos Michała Barańskie- wości powinny jednak pęk- otwarty na to, że może mnie go imitujący, za sprawą hin- JazzPRESS, czerwiec 2019 |29

duskiej techniki konna- P.E. Quartet. Cóż, wielkim kol, dźwięk tabli. Dużo tego miłośnikiem tego mode- wszystkiego, czasem może lu motoryzacyjnego poten- się wydawać, że nawet za tata z Michigan nigdy nie dużo, bo „trawiąc” jedne no- byłem, ale skoro miał on winki, musimy zmierzyć się jakikolwiek wpływ na po- z kolejnymi. Nie jest to jed- wstanie tak świetnej płyty, nak zarzut, ale istota tego al- to spojrzeć muszę jednak bumu, bo przecież termin na poczciwego vana nieco multitasking definiowany P.E. Quartet przychylniejszym okiem… jest jako umiejętność wyko- – Cokolwiek P.E. Quartet to zespół stwo- nywania wielu czynności Multikulti Project, 2018 rzony przez czterech wy- jednocześnie. Ćwiczmy za- jątkowo interesujących tem tę kompetencję, traktu- „Nie byłoby tej płyty, gdy- muzyków. Współtworzą go jąc płytę Kuby Więcka jako by nie zielony ford gala- saksofonista tenorowy Je- idealny poligon doświad- xy…” – takie tajemnicze rzy Mączyński (obecnie czalny. › stwierdzenie znaleźć mo- wraz z Marcelem Baliń- żemy wewnątrz okładki skim w arcyciekawym Jer- Michał Dybaczewski albumu Cokolwiek zespołu ry & The Pelican System),

R E K L A M A 30| Płyty / Recenzje gitarzysta Szymon Wój- przez sekcję rytmiczną, pe- cik (z Mączyńskim zna- łen wewnętrznego napię- ją się chociażby ze wspól- cia, lecz również przestrze- nych występów w RASP ni dla wysublimowanych Lovers – na marginesie, po- popisów Szymona Wójcika. lecam rozwinięcie akroni- Moim faworytem pozostaje mu RASP), kontrabasista jednak rozbudowana kom- Rafał Różalski (czyli jed- pozycja Znużony, początko- na czwarta kwartetu En- wo delikatnie prowadzona tropia Ensemble) oraz per- przez Mączyńskiego, prze- Michał Martyniuk kusista Bartosz Szablowski chodząca we freejazzowo- – Nothing To Prove (podpora niedoceniane- spacerockową część środ- SJ Records, 2018 go Paweł Surman Quartet). kową, po to, by dopełnić się Mączyński, Wójcik, Różal- w finale intrygującą solów- Rekomendacja Randy’ego ski i Szablowski to czwór- ką Różalskiego. Breckera zawsze musi robić ka wyborowa, wobec któ- Każdy z instrumentalistów wrażenie. Wszak wszyscy rej oczekiwania mogą być zasługuje na szczere sło- doskonale wiemy, że starszy tylko wysokie. Na szczęś- wa uznania, jednak płyta z braci Breckerów nie zwykł cie płyta Cokolwiek do- ta zachwyca przede wszyst- rzucać słów na wiatr. Dlate- godzi gustom nawet naj- kim fenomenalnym wyczu- go gdy ten wybitny trębacz większych jazzowych ciem kompozycji. Swoboda tak bardzo chwali* najnow- malkontentów. w karbach dyscypliny – ten szą płytę polskiego pianisty Ascetyczna oprawa płyty prosty przepis w tym wy- Michała Martyniuka, war- stoi w kontrze do jej bogatej padku dał naprawdę pioru- to nadstawić ucha i zapo- zawartości. Panowie zna- nujący efekt. znać się z dziełem Nothing komicie wplatają do kom- Być może, tak jak chcieliby To Prove. pozycji wątki improwizo- tego muzycy P.E. Quartet, Michał Martyniuk to uro- wane, całość jest jednak muzyka to bałagan i chaos. dzony w Szczecinie piani- bardzo wysmakowana. Ci Niewątpliwie jednak, jak sta młodego pokolenia, któ- młodzi muzycy zdają się ro- wyśpiewywał to ochoczo ry od dawna żyje i tworzy zumieć (co nie jest znowu lider jednego z łódzkich ze- w odległej Nowej Zelandii. tak powszechne w świecie społów rockowych, jest to Po kilku latach artystycz- polskiego jazzu), że impro- jak najbardziej „chaos kon- nej działalności doczekał wizacja to nie granie czego- trolowany”. Cokolwiek to się on swojego drugiego au- kolwiek „z kapelusza”, lecz kawał rozimprowizowa- torskiego wydawnictwa, umiejętne i zdyscyplinowa- nego dzieła, które zasługu- które w nieco przewrotny ne podporządkowanie się je tylko na najgłośniejsze sposób zatytułował właś- całości utworu. Dobitnie oklaski. › nie Nothing To Prove. Płyta pokazuje to utwór Krzyk, ta odbiła się dość szerokim fantastycznie napędzany Jędrzej Janicki echem w jazzowym świat- JazzPRESS, czerwiec 2019 |31 ku, a sam artysta dochrapał bardziej przesterowanych się nominacji do Fryderyka brzmień urozmaicają nieco 2019 w kategorii jazzowego klimat płyty. debiutu roku. Nothing To Prove, dzięki Jak dość szybko można swojemu niewątpliwemu się przekonać, płyta ta nie urokowi i perfekcji wyko- rozczarowuje. Składa się nania, pewnie przyciągnie z ośmiu zgrabnie skrojo- słuchaczy, którzy nieco rza- nych kompozycji Martyniu- dziej sięgają po repertu- ka, które wykonane zostały ar jazzowy. Dla miłośni- Silberman Quartet w bardzo profesjonalny spo- ków jazzowych dźwięków – Asanisimasa sób przez niego i towarzyszą- za to może okazać się bar- Audio Cave, 2019 cy mu zespół. Trzon owego dzo przyjemnym uzupeł- zespołu stanowią utalento- nieniem dnia. Choć nie „Asanisimasa” – to tajemni- wani muzycy młodej sceny jestem miłośnikiem takie- cze słowo brzmi trochę, jak- polskiego jazzu – saksofoni- go sposobu prowadzenia by je wypowiadał ktoś bę- sta Jakub Skowroński, gita- utworów, to przyznaję, że dący w stanie wskazującym rzysta Kuba Mizeracki, kon- Michał Martyniuk swój cel na spożycie, jednak dla każ- trabasista Bartek Chojnacki stworzenia płyty przyjem- dego szanującego się miłoś- i perkusista Kuba Gudz. nej i łatwej w odbiorze zre- nika twórczości Federico Martyniuk tym albumem alizował naprawdę bardzo Felliniego zbitka ta ma nie- chyba rzeczywiście chciał dobrze. Być może ciut wię- mal magiczne znaczenie. pokazać, że absolutnie ni- cej odwagi aranżacyjnej do- W filmie 8½ to specyficzne czego nie musi udowad- dałoby tej płycie pewnego zaklęcie wywołuje u Guido niać. Panowie tworzą muzy- charakterystycznego rysu, Anselmiego (genialna rola kę lekką, łatwą i przyjemną, jednak warto docenić miłe Marcello Mastroianniego) która nie wymaga pełni chwile, które można spę- szereg jakże dziwnych re- skupienia i namysłu. Nie dzić w towarzystwie zespo- miniscencji z dzieciństwa… jest to, rzecz jasna, zarzut, łu Michała Martyniuka Absolutnie nie mam za- lecz jedynie próba określe- i Nothing To Prove. › miaru tym wstępem ini- nia stylistyki, w której po- cjować kącika filmowego, rusza się zespół Michała Jędrzej Janicki wbrew pozorom nadal trzy- Martyniuka. Oprócz same- mam się mocno linii jazzo- go pianisty, którego partie wej. Wszak Asanisimasa są najciekawsze i najlepiej * Na tylnej stronie okładki Nothing To (mniejsza o drobne rozbież- wyeksponowane na płycie, Prove znaleźć można takie oto słowa ności w zapisie) to tytuł naj- warto zwrócić uwagę rów- Randy’ego Breckera: „It’s a beautiful nowszego dzieła Silberman and moving album with great com- nież na gitarzystę Kubę Mi- Quartet. positions and playing from everyone zerackiego, którego delikat- – it’s very well thought out and put Silberman na polskiej sce- ne ciągoty w stronę nieco together!”. nie jazzowej działa już od 32| Płyty / Recenzje

ładnych paru lat – w róż- cia (no, a na pewno płyt ne między muzyką jazzo- nych konfiguracjach i róż- jazzowych). Już tytułowy wą i klasyczną. To potęga nych składach (spoiwem utwór, oparty na początko- dźwięku w najczystszej po- i liderem projektu jest per- wych kilku prostych akor- staci, mroczna i przypra- kusista Łukasz Stworze- dach, buduje nastrój rodem wiająca o dreszcz niepo- wicz, to jego pseudonim z klasycznych filmów gro- koju nawet najbardziej artystyczny dał nazwę ze- zy. Zgodnie ze sprawdzoną muzycznie „nieczułych”. To społowi). Płytę Asanisima- maksymą później napięcie naprawdę przepiękna im- sa nagrała grupka zna- tylko rośnie (cóż, od filmo- presja, naznaczona wciąga- jomych, którzy mieli już wych tropów chyba jednak jącym i nieco dekadenckim przyjemność wcześniej ze nie ucieknę). Znakomicie sznytem… sobą współpracować. Bar- brzmi również Tamburel- Zanurzenie się w świat dzo ciekawym pomysłem, lo, zwłaszcza w środkowej tworzony przez Silberman który siłą rzeczy wymusza części, w której na tle hip- Quartet wymaga odwagi pewne rozwiązania aranża- notycznego podkładu sek- i chwilowego chociaż po- cyjne, jest obecność w skła- cji rytmicznej sama partia rzucenia świata rzeczywi- dzie zespołu dwojga klawi- fortepianu brzmi nieco bar- stego. Asanisimasa gwa- szowców. Dorota Zaziąbło dziej mainstreamowo. To rantuje doznania, które oraz Mateusz Gawęda (do tej znakomite przełamanie ra- dotychczas nie były koja- pory nie mogę wyjść z po- czej awangardowego cha- rzone z muzyką jazzową. dziwu dla płyt jego autor- rakteru całej płyty. A przecież mrok, melan- skiego tria – Overnight Ta- Jako niepoprawnego mi- cholia i tajemnica mogą być les oraz Falstart) grają nie łośnika zespołu Pink Floyd również źródłem głębokiej tylko na fortepianach, lecz szczerze zaintrygował satysfakcji. › również na syntezatorach, mnie również trzeci utwór których dość szerokie wy- na płycie (kompozycja bez Jędrzej Janicki korzystanie uznać można tytułu, nieznanego twór- za jedną z cech charaktery- cy), który w początkowych stycznych płyty Asanisima- fragmentach przypomina sa. Obok wspomnianego już nieco genialne Welcome To Jazz Movie perkusisty Łukasza Stwo- The Machine z płyty Wish co wtorek, godz. 12:30 rzewicza skład zespołu uzu- You Were Here. Absolut- pełnia kontrabasista Jakub ną perłą jest jednak utwór w ramach pasma Mielcarek. szósty, będący aranżacją dziennego JazzDoIt Muzyka tworzona przez Sil- fragmentu koncertu na Zaprasza berman Quartet jest mrocz- skrzypce i orkiestrę kompo- na i niepokojąca, a jej struk- zytorki Sofii Gubajduliny. Andrzej Winiszewski tury idealnie wpisują się Utwór ten dalece wykracza w klimat nocnej samotnej poza bezsensowne rozróż- kontemplacji świata i ży- nienia i granice budowa- JazzPRESS, czerwiec 2019 |33

Band. W składzie tego ze- na usłyszeć można było na społu znajdziemy nazwiska solowym Alone At The Van- muzyków znanych mię- guard rok wcześniej. Rain dzy innymi z własnych in- Waltz jest najstarszą spo- teresujących projektów, jak śród zagranych kompozy- saksofoniści Johan Hörlen, cji (datuje się na lata osiem- Karolina Strassmayer, Oli- dziesiąte), z kolei The Big vier Peters i Paul Heller, trę- Easy pojawił się w ubie- Fred Hersch & WDR bacze Ruud Breuls i Andy głym roku na płycie Live Big Band – Begin Haderer, puzoniści Lu- in Europe. Całość rozpoczął Again dwig Nuss i Andy Hunter Hersch premierowym Be- Palmetto Records, 2019 oraz perkusista Hans Dek- gin Again, od którego wy- ker. Niektórych z nich pol- dawnictwo wzięło cały ty- W ostatnich latach mogli- scy słuchacze mieli moż- tuł, zamknął natomiast śmy się cieszyć kilkoma al- ność poznać na koncertach utworem The Orb zapoży- bumami Freda Herscha po- w naszym kraju. czonym ze swojej muzycz- kazującymi różne oblicza Za aranżacje i poprowadze- no-teatralnej produkcji My tego muzyka. Ukazały się nie Big Bandu odpowia- Coma Dreams. płyty z nagraniami solo, dał Vince Mendoza, sześ- Znajdziemy na płycie qua- dokumentacja europejskiej ciokrotny laureat Grammy, si-ellingtonowskie klima- trasy koncertowej tria oraz który poza własnymi na- ty i bigbandowe przeboje nagrania pierwszego trzy- graniami pochwalić się w rodzaju Forward Motion, osobowego składu pianisty może współpracą z szero- z kapitalnymi solówkami zarejestrowane w roku 1997. kim spektrum artystów, ta- perkusji i dęciaków. Poru- Uzupełnieniem tego boga- kich jak Björk, Chaka Khan, szająco wybrzmiewa Out So- ctwa była autobiograficz- Al Jarreau, Bobby McFerrin, meplace (Blues For Matthew na książka (wszystkie wy- Diana Krall, Melody Gardot, Shepard) – utwór poświęco- mienione wydawnictwa Sting, Joni Mitchell, a także ny ofierze brutalnego mor- polecaliśmy na łamach London Symphony Orche- derstwa z 1998 roku, dzisiaj JazzPRESSu – odpowiednio stra i Chicago Symphony jednemu z męczenników w numerach: 10/2017, 6/2018, Orchestra. walki o równouprawnienie 12/2018 oraz 1/2018). Rok bie- Niemal godzinny album środowisk LGBT. A lirycznie żący przyniósł kolejny al- składa się w znacznej części podsumowuje płytę wspo- bum i jeszcze inną odsłonę z utworów znanych z wcześ- mniany już The Orb, za- kariery artysty. niejszych płyt pianisty. Ha- grany częściowo solo przez Płyta, nad którą się zatrzy- vana ukazała się na podwój- Herscha. Elegancki, niesa- mamy, zawiera dziewięć nym albumie koncertowym mowicie przyjemny w od- kompozycji Herscha na- tria w roku 2012. Z kolei Pa- biorze album. › granych wraz ze znakomi- storale inspirowany Kinder- tym kolońskim WDR Big szenen Roberta Schuman- Krzysztof Komorek 34| Płyty / Recenzje

nia, że klasyka pomaga zro- samym roku był nomino- zumieć własny materiał, wany w kategorii wschodzą- wprowadza logikę do autor- cy artysta. Wcześniej otrzy- skiej twórczości, a każdemu mał nagrodę L’académie de muzykowi z osobna daje też jazz de France jako muzyk szanse na zaprezentowanie roku 2016. swoich umiejętności. Utwory zawarte na płycie Jedenaście utworów znajdu- mocno osadzone są w swin- jących się na płycie odnosi się gu, który Nardin bardzo Fred Nardin Trio do klasyki jazzu nowoczes- lubi. Częste zmiany tem- – Look Ahead nego. Dziewięć to kompozy- pa, popisy solowe muzy- Naïve, 2019 cje Nardina, One Finger Snap ków, przejścia od melan- to utwór Herbiego Hanco- cholijnej ballady jazzowej Bywa, że jazzowi artyści szu- cka, a New Direction – perku- poprzez bluesa do szybkie- kając swojej drogi, czerpią ze sisty zespołu Leona Parkera. go tempa (w tym fragmen- skarbnicy twórczości klasy- Utwór ten wyróżnia się i za- tu wokalnego) sprawiają, że ków. Inni, zapatrzeni w swo- skakuje, bowiem w całości płyta jest niezwykle uroz- je umiejętności, prą do przo- zaśpiewany jest scatem. Nie- maicona. Autor tego krąż- du bez oglądania się na stety wydawca nie podaje na ka proponuje nam jazz dla wzorce, czego konsekwen- okładce (ani w internecie), koneserów, ale poprzez me- cją staje się mieszanina sty- kto go wykonuje. lodyjne tematy zaprasza do lów, swoisty chaos, pozornie Związki Nardina z klasy- słuchania również tych, upiększony indywidualny- ką jazzu to pokłosie pracy którzy z jazzem mają znacz- mi popisami, z których nic ze znakomitym big-bandem nie mniej do czynienia. nie wynika. W muzyce im- Amazing Keystone Big Band, Popisowym utworem jest prowizowanej wykonywa- którego zresztą był współza- tytułowy Look Ahead. Tutaj, nej przez młodych muzy- łożycielem. Praca z tą for- tak jak i w innych kompozy- ków takie sytuacje zdarzają macją zaowocowała wielo- cjach, muzycy pokazują do- się niestety bardzo często, ma nagraniami, ale przede skonały warsztat i zarazem a projekty, które powstają wszystkim kooperacją mię- dużą wrażliwość. Wpraw- w ten sposób, nadają się je- dzy innymi z Quincym Jone- dzie skład zespołu jest mię- dynie do odłożenia na półkę sem, Cécile McLorin Salvant, dzynarodowy, gdyż grają- po jednorazowym ich prze- Zaz i Charlesem Aznavou- cy na fortepianie lider tria słuchaniu. rem. W 2018 roku big-band, jest Francuzem, basista Or Look Ahead zaprzecza te- podczas francuskiej corocz- Bareket pochodzi z Izrae- zie, że młodzi muzycy od- nej ceremonii rozdania na- la, a perkusista Leon Par- rzucają klasykę. Pianista gród branży jazzowej – Vic- ker jest Amerykaninem, nie Fred Nardin, będący tuż po toires du jazz – ogłoszony ma to jednak żadnego wpły- trzydziestce, wraz z kolega- został najlepszą grupą jazzo- wu na porozumienie mię- mi ze swojego tria udowad- wą. Sam Fred Nardin w tym dzy artystami. Jak to w ta- JazzPRESS, czerwiec 2019 |35 kiej muzyce bywa – nie jest boat (stylowy cadillac z lat Na Showboat Newman nie ważne skąd jesteś, ważne, pięćdziesiątych XX wie- odkrywa Ameryki. Serwu- jak czujesz i co w danej ma- ku) zdradza, że mamy tu do je nam jedenaście przemy- terii masz do powiedzenia. czynienia z powrotem do ślanych, ciekawie zaaranżo- Ci muzycy znaleźli wspólny przeszłości, do złotych de- wanych standardów. Brzmią język i przygotowali cieka- kad swingu. Album jest hoł- one ciepło, łagodnie, pogod- wą propozycję, do której słu- dem dla wspaniałej ery, gdy nie, lekko. Do nagrania tego chacz z chęcią i często bę- wszystko było wielkie, w każ- longplaya zaproszono rozbu- dzie wracał. › dym znaczeniu tego słowa. dowany skład wybornych Brian Newman zaczynał muzyków. Dęciaki wiodą tu Andrzej Wiśniewski swą przygodę z muzyką prym. Album otwiera orygi- w szkolnym zespole jazzo- nalna kompozycja lidera San wym w rodzinnym Cleve- Pedro. Podszyty latynoskim land. Inspirował się wie- beatem utwór jest dobrą za- loma stylami, od Milesa powiedzią tego, co następu- Davisa i Cheta Bakera po je dalej. Tropicalia to track, mocniejsze brzmienia – Nir- w którym trębacz śpiewa vanę i Thin Lizzy. Uczęsz- z feelingiem godnym cro- czał do University of Cincin- onerów sprzed dekad. Sun- nati College-Conservatory of day In New York jest z kolei Music, ale porzucił edukację opowieścią o mieście, w któ- i w 2003 roku przeprowadził rym Newman spełnia swoje Brian Newman się do kolebki światowej kul- marzenia. – Showboat tury – Nowego Jorku. Praco- Mocnym punktem płyty Verve Records / Universal Music wał w klubach na Manhat- jest klasyk Don't Let Me Be Group, 2018 tanie jako barman, a później Misunderstood. Pieśń zna- muzyk. W jednym z nich zo- na najbardziej z interpreta- Amerykański perkusista Ja- stał dostrzeżony przez lau- cji The Animals, Niny Simo- mison Ross, niemiecki trę- reatkę Oscara i zdobywczy- ne oraz Joe Cockera, tu ma bacz Till Brönner oraz kon- nię wielu statuetek Grammy twarz Lady Gagi. Spotkanie trabasista z Izraela Avishai – Lady Gagę, która zaprosi- przyjaciół w studiu nagra- Cohen to przykłady zna- ła go wówczas do współpra- niowym przyniosło ciekawy komitych instrumentali- cy. Połączyła ich przyjaźń efekt. Wokalistka wykonu- stów, którzy próbują swych oraz wspólna pasja. New- je ten song wyraziście, bez sił przed mikrofonem. Do man pracował w jej zespo- udziwnień, emocjonalnie. tego grona dołącza, debiu- le, w 2013 roku uczestniczył Przyznam się, że przekona- tujący właśnie w legendar- w sesji do Cheek To Cheek. łem się do jej talentu dopie- nej wytwórni Verve Recor- Był to duetowy album jego ro po ukazaniu się wspo- ds, Brian Newman. Okładka koleżanki i jej mentora – mnianego wyżej albumu zeszłorocznego krążka Show- Tony’ego Bennetta. Cheek to Cheek. Gdyby rodzi- 36| Płyty / Recenzje

me gwiazdy popu śpiewały bezwarunkowo przykuwa choć w połowie tak jak ona… uwagę słuchacza. Kolejny Balladą You Don’t Know utwór San Francisco zaska- What Love Is Newman udo- kuje lekkością i frywolnoś- wadnia, że całkiem nieźle cią w wokalnej interpreta- odnajduje się w nostalgicz- cji. Niemal każde następne nej estetyce. Na finał otrzy- nagranie pokazuje inne mujemy zawadiacki cover oblicze wokalu Veroniki Jockey Full of Bourbon z re- Harcsy. pertuaru Toma Waitsa. Veronika Harcsa Kapitalnie wybrzmiewa try- The True American Jazz & Bálint Gyémánt logia First Night (tu zwra- Man – takim mianem okre- – Shapeshifter ca uwagę także solo kon- śla siebie Brian Newman Traumton Records, 2019 trabasu), Second Night, Last w mediach społecznościo- Night, zaczynająca się w na- wych. I nie jest to wyraz Veronika Harcsa i Bálint stroju mroku, kończą- narcyzmu i megalomanii. Gyémánt współpracowa- ca natomiast w klimatach Co potwierdza dobry, solid- li ze sobą dotąd jako duet. rockowych z melorecyto- ny album Showboat. Szefo- Już dwa ich wcześniej- wanym i skandowanym wie Verve podjęli dobrą de- sze albumy, nagranie bez tekstem. Niemal dziewię- cyzję, podpisując kontrakt udziału innych muzyków, ciominutowy Serge With z trębaczem i wokalistą zwróciły uwagę publicz- Holy Scar zawiera świetne, tej klasy. Nie zapomnijcie ności i krytyki. Na trze- długie, znów bliskie rocko- o tym krążku podczas wa- cią płytę Shapeshifter wę- wemu idiomowi, gitarowe kacyjnych pląsów. › gierscy artyści zaprosili solo Gyémánta. do współpracy belgijską Shapeshifter znakomicie wy- Piotr Pepliński sekcję rytmiczną w oso- pada od strony kompozy- bach kontrabasisty Nico- cji. Dobrze broni się szer- lasa Thysa oraz perkusisty szy, czteroosobowy skład Środek Antoine’a Pierre’a. i sprawni instrumentaliści Na Shapeshifter autorką – na czele z grającym na gi- Bluesa niemal całości repertua- tarach współliderem. Jed- co środę, godz. 13:30 ru – zarówno w warstwie nak największym i nieza- słownej, jak i muzycznej – przeczalnym atutem płyty w ramach pasma jest Veronika Harcsa. Jedy- jest Veronika Harcsa i jej fa- dziennego nie dwa utwory skompono- scynujący, zniewalający głos, JazzPRESSjonizm wał Bálint Gyémánt, a tekst który nie pozwala oderwać Zaprasza Aya Al Azab jednego napisała Borbála się od tej muzyki przez całe Harcsa. Album zaczyna się trzy kwadranse. › przepiękną balladą Listen To Me Now. Uwodzący głos Krzysztof Komorek JazzPRESS, czerwiec 2019 |37

wokalistce, która napisała wiele lat współpracujący teksty do utworów Mingusa, z Joni Mitchell – rewelacyjny stworzyli Phil Woods, Gerry jak zwykle Brian Blade, pia- Mulligan, John McLaughlin, nista Jon Cowherd i pełnią- Jan Hammer, Stanley Clar- ca w kilku utworach funkcję ke i Tony Williams. W su- solistki Chaka Khan. mie żaden z nich nie był Wzruszające wspomnienie specjalnie związany z mu- zafundował sobie, i pewnie zyką Mingusa, podobnie jak słuchającej w domowym za- VA – Joni 75: A Birth- sama Joni Mitchell, jednak ciszu jubilatce, jej dawny ko- day Celebration powstał album wybitny. chanek Graham Nash, któ- Decca / Verve / Universal, 2019 Joni Mitchell to przede ry swoją własną kompozycją wszystkim poetka i całkiem Our House przypomniał czas, Joni Mitchell to artystka je- uzdolniona malarka, na kiedy mieszkali razem w Lau- dyna w swoim rodzaju. Jej scenie zawsze jednak była rel Canyon, w okolicach Los twórczość nie daje się zakwa- niezwykle sprawną woka- Angeles. Cała reszta zawarto- lifikować do żadnego gatun- listką, czasem sięgającą po ści muzycznej krążka audio, ku muzycznego. Jednak jej gitarę. Niestety w związku a przypuszczam, że również związki z jazzem są niepod- z przewlekłą chorobą nie i filmu (poza CD, o którym ważalne. W jej jazzowych ze- była w stanie uczestniczyć mowa, szykowany jest do wy- społach, w latach siedem- w muzycznej celebracji swo- dania w Europie krążek z na- dziesiątych, grali między ich 75 urodzin, pewnie też graniem wideo, z większą innymi Jaco Pastorius, Don nie doczekamy się już jej ilością materiału, w tym rów- Alias, Wayne Shorter, Airto nowego materiału, jednak nież dodatkowymi nagrania- Moreira, Larry Carlton, Phil kolejny album z nagrania- mi tych, którzy wypadli naj- Woods, John McLaughlin, mi jej utworów – tym razem lepiej), w niektórych krajach Gerry Mulligan, Tony Wil- w wersji z urodzinowego pojawiającego się na dużym liams, Jan Hammer, Stan- koncertu – przypomina, jak ekranie, to kompozycje ju- ley Clarke, , Lyle wiele ważnych i ciekawych bilatki, te najbardziej znane Mays, Michael Brecker, Mark kompozycji stworzyła. i inne, nieco już zapomniane. Isham, Manolo Badrena Jak zwykle w takim przypad- Wśród tych, których wyko- i Alex Acuña. Lista równie ku spotkało się wiele muzycz- nania zapamiętam na dłużej długa, co znakomita. nych indywidualności, część i będę przypominał w mo- Jeden z jej najlepszych al- nagrań wypadła wręcz rewe- ich audycjach, będzie z pew- bumów – Mingus – poświę- lacyjnie, inne są co najmniej nością niezwykłe wykona- cony jest w całości muzyce poprawne. Doskonale spraw- nie Amelii przez Dianę Krall. Charlesa Mingusa i powstał dził się zespół towarzyszący Już jedynie dla tej piosenki w składzie najlepszym wokalistkom i wokalistom, warto kupić tę płytę. W wer- z możliwych w owym cza- w składzie którego znaleź- sji filmowej Diana Krall śpie- sie. Zespół towarzyszący li się również muzycy przez wa jeszcze podobno For The 38| Płyty / Recenzje

Roses – nie mogę się doczekać wał mnie aż tak bardzo co- tego wydania. Zapamiętam kolwiek senny, ni to hipho- też przejmujący wokal Kri- powy, ni to jazzowy klimat sa Kristoffersona, który jest wytwórni Ninja Tune? Ab- niemal 10 lat starszy od boha- solutnie za to powaliła terki wydarzenia, a jego głos mnie płyta Ma Fleur z 2007 przypomina mi niezwykle roku. Była przejmująca, no- męski i pewny, choć obiek- stalgiczna, subtelna, pełna tywnie słaby sposób śpiewa- genialnych tematów, zdy- nia Johnny’ego Casha z jego The Cinematic Or- namizowana po mistrzow- ostatnich płyt (seria Ameri- chestra – To Believe sku. Ot, rewolucyjny zwrot can Recordings). Całkiem nie- Ninja Tune, 2019 akcji, jak nie The Cinema- źle wypadła również Norah tic Orchestra! Wymyślano Jones, o której kolejny już raz Z muzyką The Cinematic temu potem różne etykiety, muszę napisać, że to artyst- Orchestra wiążę wiele wspo- ale dla mnie to wciąż pły- ka genialnie przygotowują- mnień. Utwór Flite, które- ta o klimacie wymykającym ca kilka piosenek, ale ciągle go poszukiwałem wszędzie, się prostemu szufladkowa- niepotrafiąca udźwignąć za- od kiedy usłyszałem tę kapi- niu. I opus magnum grupy. dania nagrania dobrej pły- talną samplowo-perkusyjną Jak jest zatem z tegorocz- ty solowej. Rewelacyjnie, jak opowieść w kultowym Jazz nym To Believe? Przyznam, zwykle, zaprezentowała swo- Radiu, Burn Out (lub Awa- że miałem z tym albumem je wykonania Chaka Khan, kening Of A Woman), dźwię- nie lada problem. Z jed- a całość ubarwił charaktery- kowy kolaż moim zdaniem nej strony takie Lessons łą- stycznym tonem trąbki Amb- definiujący ten zespół, czy czy ciekawy perkusyjny rose Akinmusire. elektryzujące The Revolution rytm z melancholijną, prze- Album, co oczywiste, ma lep- – były ścieżką dźwiękową strzenną pętlą orkiestro- sze i nieco słabsze momen- mojej młodzieńczej fascyna- wych dźwięków, ale brakuje ty, ale w takich sytuacjach cji muzyką improwizowa- w tym wszystkim nieco og- nie może być inaczej. Warto ną. I to zanim jeszcze pozna- nia. Nazwałbym to „The Ci- jednak po niego sięgnąć, bo- łem oryginały, do których nematic Orchestra for be- wiem zawiera muzykę nie- utalentowany lider Orche- ginners” – gdyż utwór ten zwykłej artystki i jeśli fani stry Jason Swinscoe tak się stanowi zgrabną wizytówkę Seala, Diany Krall czy Norah z entuzjazmem odwoływał mocno uśrednionego stylu Jones po jego wysłuchaniu w swoim projekcie. kapeli. Dla początkujących – zainteresują się nagraniami Pomijając kilku utworów, pewnie OK, dla tych, którzy Joni Mitchell, to można bę- które prawdziwie uwielbia- od 12 lat nie słyszeli nowej dzie uznać, że robota została łem, większość pozostałych studyjnej płyty Orchestry – należycie wykonana. › kompozycji jednak była być może trochę za mało. mi raczej obojętna. Może Podobnie jest z niektórymi Rafał Garszczyński po prostu nigdy nie pory- pozostałymi utworami. Od- JazzPRESS, czerwiec 2019 |39

noszę wrażenie, że w tytu- rym po wielu, wielu latach pełnie sentymenty na bok – łowym numerze czy w Wait ponownie gościnnie udzie- A Promise, utwór zamykający for Now / Leave the World ze- la się Roots Manuva. Pio- wydawnictwo, to moim zda- spół wręcz na siłę chce być senka ta ma istotnie żyw- niem majstersztyk (naresz- łagodny (ciekawe określe- szą dynamikę, niemniej nie cie!). Jest tu filmowo, wokale nie, nieprawdaż?), wpada- mogę jakoś dać się porwać (Heidi Vogel) są charakter- jąc w rejony o tyle ckliwe, ani melorecytacji, ani śpie- ne, dynamika jest przednia co mdłe. Ktoś powie, że po- wowi rapera na pop-chil- – od oniryzmu ku świetnie dobne klimaty były na Ma loutowym tanecznym bea- wyprodukowanemu, współ- Fleur. Być może, ale czy to za cie. Piękne The Workers of czesnemu grande finale. sprawą tematów, czy aranża- Art przynosi za to wyczeki- Podsumowując: nie jest tak cji lub dynamiki tego specy- waną satysfakcję. Eteryczne, źle! Ba, może w ogóle nie jest ficznego (w mojej ocenie) al- smutne i ciepłe zarazem – źle. Absolutnie nie twierdzę, bumu koncepcyjnego tam ta jakby echo poprzedniej pły- że jest to nieudana płyta. To naiwność była szczera, urze- ty lub ścieżki dźwiękowej wciąż produkt premium, kająca, a tu stanowi jedynie The Crimson Wing (2008). na szczęście z przebłyskami przesłodzoną imitację. Więc znów w sentymen- prawdziwej sztuki. Powro- Wyraz ten, o ironio, pojawia talnym afekcie zaczynam ty poza tym nie zawsze są ła- się w utworze A Caged Bird trochę bardziej lubić ten twe, a tym bardziej, gdy ma / Imitations of Life, w któ- krążek. A już odkładając zu- się w dyskografii tak wyra-

R E K L A M A 40| Płyty / Recenzje ziste dokonania i trzeba mie- wej muzyki brytyjskiej. Na- elektronicznego hip-hopu rzyć się z dziwnymi oczeki- wet Kamasi Washington, Flying Lotusa. Elokwentnie waniami takich, jak niżej „prorok” odrodzenia ame- określił brzmienie The Co- podpisany. Dopuszczam jesz- rykańskiego jazzu, jest jego met Is Coming recenzent cze taki scenariusz, że płyta fanem. Najbardziej charak- Guardiana – „to zbudowany To Believe musi się w słucha- terystyczne w postawie ar- na miksie elektronicznych czu zakorzenić (z ang. grow tystycznej Hutchingsa jest tekstur i połamanych bitów on somebody), by móc ją oce- unikanie ograniczeń gatun- hardcore jazz”. nić trochę łaskawiej. kowych i poszukiwanie no- Pierwszy numer Becau- Polecam to wydawnictwo wych kontekstów dla współ- se The End Is Really The Be- każdemu, kto w dzisiejszych czesnego jazzu. ginning od razu wprowa- hałaśliwych czasach szu- W autorskim projekcie The dza lekki zamęt poznawczy. ka nieco wysmakowania. To Ancestors wspólnie z czołów- Wchłania nas w ilustra- również świetny prezent dla ką południowoafrykańskich cyjne fascynacje klimata- tych, którym myśl o słucha- muzyków łączy plemienną mi z Blade Runnera, z dusz- niu jazzu, czy w ogóle muzy- rytmikę z europejską dyscy- nym beatem, rozbudowaną ki instrumentalnej, jawi się pliną harmoniczną. Jego Sons orkiestracją nasyconą prze- wciąż jako abstrakcyjna. › of Kemet, najogólniej rzecz strzennymi efektami i po- ujmując, spiritual free jazz głosami. Za to w singlowym Wojciech Sobczak-Wojeński spod znaku odmła- Summon The Fire uderza ty- dza karaibskim groovem op- powy rockandrollowy sak- artym o dwa zestawy perku- sofon Shabaki, wzmocnio- syjne i tubę. Natomiast trzeci ny trywialnym rytmem projekt Shabaki, The Comet prowincjonalnego disco. To Is Coming, to zbudowana bardziej zgryw promocyj- na elektronicznej, często ny, ale też jawna deklaracja house’owej bazie kosmiczna braku obciachu w eksplora- jazzowa podróż do przyszło- cji kiczu. Jak z przymruże- ści naszej cywilizacji. niem oka napisał o tym nu- Mimo dość pesymistycz- merze recenzent magazynu nego przesłania i psycho- The Quietus – „Jeśli jest to The Comet Is delicznych uniesień w sty- jazz, to dla chuliganów pił- Coming – Trust In lu Mahavishnu Orchestra karskich”. The Lifeforce Of The – w muzyce z ich nowego al- Towarzysząca zespołowi Deep Mystery bumu Trust In The Lifeforce właściwie od początku drogi Impulse!, 2019 Of The Deep Mystery odnaj- spuścizna jazzu uduchowio- dą się zarazem miłośnicy nego, kosmicznego, ze źródeł Saksofonista i kompozytor rave’owych bachanaliów Sun Ra czy Alice Coltrane, to dziś z początku lat dziewięćdzie- jest na Trust In The Lifeforce najważniejsza twarz no- siątych, jak choćby i fani Of The Deep Mystery jedynie JazzPRESS, czerwiec 2019 |41 paliwem, które rozpala go do wówczas relacjonowałem. Za- to, by piękno i przeraże- lotów w zupełnie niesąsied- pamiętałem występ zespołu nie zmieściły się w jednym nie galaktyki. Muzyczna pe- jako eklektyczny, ocierający utworze”. Dużo pracy przy regrynacja The Comet Is Co- się o rocka, najodważniejszy albumie wykonał również ming od zawsze wiedzie po ze wszystkich festiwalowych. producent Scotty Hard. The wielu podwórkach. Grime, Muzykom zależało nie tylko Terror End Of Beauty został dubstep, jungle, aż po szalo- na zapewnieniu publiczno- wymieniony przez magazyn ny, rozpędzony drum’n’bass ści rozrywki, ale również na Rolling Stone jako jeden z 20 spod znaku Prodigy. Jak przekazywanych wartościach najlepszych albumów jazzo- w Blood Of The Past, kie- – w muzyce oraz dopowiedze- wych 2018 roku. Co na to dy mamy dym na wysoko- niach pomiędzy utworami. (nie mniej prestiżowy prze- ści czoła, coś na języku i pły- Pamiętam też swój niesmak cież) magazyn JazzPRESS? niemy w czysty rave, ale przy z powodu ogromu wycho- Harriet Tubman zawsze tym nie unikamy dystopij- dzących z koncertu osób – nie mieli smykałkę do klucze- nej melodeklamacji o smut- zapomniałem o was, misie! nia, nie dają się zaszuflad- nym końcu naszej planety. › Wrażenia, jakich dostarczył kować. Niemal każdy ko- mi ubiegłoroczny album Har- lejny utwór przynosi inne Janusz Falkowski riet Tubman, przypomniały skojarzenia muzyczne – od mi tamten koncert. Jest to al- Milesa Davisa z lat siedem- bum, który niektórych może dziesiątych przez Jimiego znudzić, ale część publiki do- Hendrixa aż po Nine Inch ceni ciężar przekazu i gęstą Nails. Pierwsze, co przycho- atmosferę muzyki zawartej dzi do głowy podczas słu- na płycie. chania The Terror End Of Obowiązkowe okienko in- Beauty – to agresja. Muzy- formacyjne: Harriet Tub- ka zawarta na albumie jest man (daruję sobie tłuma- gęsta, niepokojąca, różno- czenie nazwy, bo zakładam rodna i agresywna właś- że nasi Czytelnicy to lu- nie. Zespołowi nie robi róż- Harriet Tubman dzie, którzy wiedzą, na czy- nicy, w którą stronę pójdą ze – The Terror End Of ją cześć nazwano zespół) to swoimi improwizowanymi Beauty trio – gitarzysta Brandon kompozycjami – czy ostrzej- Sunnyside, 2018 Ross, basista Melvin Gib- sze, rockowe brzmienie, bs oraz perkusista J.T. Le- skupione wokół gitary, czy Moje pierwsze bliższe spotka- wis. The Terror of Beauty lżejsze, bliższe klasycznego nie z muzyką grupy Harriet to ich czwarty wspólny al- jazzu. Za każdym razem po- Tubman miało miejsce dwa bum studyjny. Tytuł pły- kazują swoją maestrię, mo- lata temu, gdy przygotowywa- ty nawiązuje do wypowie- mentami wręcz sprawiając łem się do Warsaw Summer dzi Sonny’ego Sharrocka wrażenie bezczelnego popi- Jazz Days 2017, który to festiwal o „znalezieniu sposobu na sywania się. 42| Płyty / Recenzje

Co prawda każdy członek tria nie tylko – jaki procent osób debiutował krążkiem Acce- dostaje moment na zabłyś- ma czas, cierpliwość i ocho- lerated Frames of Reference. nięcie, ale najbardziej cha- tę przy obecnym tempie W skład zespołu wchodzą rakterystyczne i zapadające przepływu informacji na artyści pochodzący z trzech w pamięć dźwięki wypływa- wielokrotne słuchanie pły- różnych krajów, mający za ją z gitary elektrycznej Bran- ty, która początkowo się nie sobą nieco odmienne do- dona Rossa – jak na przykład spodobała? Nie ma co ukry- świadczenia, ale bez wątpie- w 3000 Worlds czy w niesamo- wać – gdyby nie zobowiąza- nia łączy ich muzyczna filo- witej interpretacji Redemption nie się do napisania niniej- zofia – otwartość i odważne Song Boba Marleya. Tym nie- szego tekstu – ja bym nie poszukiwania. mniej praca całego kolektywu powrócił do The Terror End Audrey Chen – amerykań- i różnorodność brzmienio- Of Beauty więcej niż jeden ska wokalistka i wioloncze- wa robią wrażenie, a dodat- raz. Stąd wniosek – nowy al- listka o tajwańsko-chiń- kowe punkty zbierają płynne bum Harriet Tubman może skich korzeniach. Edukację przejścia pomiędzy kolejnymi wzbudzić mieszane uczucia muzyczną rozpoczęła jako punktami tracklisty. i nie „podpasować” większo- dziecko i przeszła wszyst- Spójrzmy zresztą na pierw- ści słuchaczy. Ja zdecydowa- kie jej stopnie, by następnie sze z brzegu: Farther Unk- nie nie żałuję poświęconego zwrócić się ku improwiza- nown i 3000 Worlds – kos- mu czasu. › cji i formom eksperymen- miczne, niepokojące utwory, talnym. W Mopcut używa Adam Tkaczyk spokojnie mogące się znaleźć wyłącznie głosu, artystka w katalogu Funkadelic; Pro- zresztą nie ukrywa, że to totaxite i Five Points – ostrzej- właśnie wokalistyka jest sze, rockowe, przynoszące mi obecnie w centrum jej zain- na myśl eksperymenty Nine teresowań. Inch Nails; Redemption Song Julien Desprez – francu- – grał ktoś kiedyś Marleya ski gitarzysta, od zawsze w taki sposób?! Nie zawsze te zafascynowany rockiem wycieczki udają się w 100 pro- i jazzem, obecnie jego zain- centach, ale zazwyczaj przy- teresowania mieszczą się noszą coś innego i ciekawego. jednak pomiędzy swobodną The Terror End Of Beauty to improwizacją a sztukami w mojej opinii dzieło, które Mopcut – Accelera- performatywnymi i wizual- docenia się dopiero po kil- ted Frames Of nymi. Gra na instrumencie ku przesłuchaniach, ale jest Reference często korzystając z technik tego warte. Po pierwszych Trost, 2019 poszerzających jego możli- dwóch odsłuchach byłem wości. znudzony, potem zacieka- Trio Mopcut to dość świeży, Lukas König – austria- wiony, by w końcu uznać al- a jednocześnie enigmatycz- cki perkusista, który ob- bum za bardzo dobry. Pyta- ny twór, który niedawno za- sługuje również synte- JazzPRESS, czerwiec 2019 |43 zatory i elektronikę oraz risa (formacja Scorn czy Połączenie techniki z wy- odpowiada za stronę pro- projekt z Eraldo Bernoc- obraźnią nastrojoną na dukcyjną debiutanckiego chim) oraz dokonań jego przekraczanie granic defi- albumu. W dorobku ma kolegi z macierzystego ze- niuje ją chyba najlepiej. zarówno studia na kilku społu Justina Broadricka Dwóch panów nie pozostaje prestiżowych uczelniach w ramach duetu Techno w tyle. Każdy z nich na tyle muzycznych, jak i współ- Animal oraz tria Curse of mocno ingeruje we właś- pracę z dziesiątkami nie- the Golden Vampire. Moż- ciwości swojego instru- tuzinkowych postaci ze na by tu oczywiście przy- mentu, że gdyby nie opis świata awangardy. wołać również rozmai- na okładce, w niektórych Powyższa trójka artystów te elektroniczne emanacje momentach trudno było- połączyła siły, by stworzyć Kevina Martina, szerzej by się zorientować, jaki ze- pozbawione tradycyjnych znanego jako The Bug. Czu- staw narzędzi odpowiada ram piosenki. Tak przynaj- je się tu podobne wibracje za brzmienie Mopcut. Am- mniej można zrozumieć i podobną siłę oddziaływa- plituda nastrojów na albu- dość mocno pogmatwane nia na słuchacza, choć po- mie jest ogromna, od zma- notki, które na swój temat tężna, wgniatająca w fotel, sowanych ataków, które muzycy zamieścili w sieci. produkcja, w przeciwień- obezwładniają gęstą i lep- Jednak by uznać materiał, stwie do powyższych, wy- ką elektroniką, po zupełnie który znalazł się na Accele- lewa się w tym przypadku minimalistyczne, snujące rated Frames Of Reference, na dużo rozleglejsze dźwię- się spokojnie drony. Od po- za piosenkowy, potrzeba na- kowe terytoria. szatkowanego, agresywne- prawdę sporo dobrej woli, Muzyka z debiutu Mopcut go free-noise’u do wyciszo- przynajmniej przy pierw- nie jest jednak łatwo prze- nych, jawiących się w tym szym odsłuchu krążka. Nie widywalna, wymyka się też kontekście niczym quasi- znaczy to, że debiut Mopcut prostym klasyfikacjom ga- ballady fragmentów. niewart jest uwagi, wręcz tunkowym. Choć pierw- O dojrzałości artystycz- przeciwnie! To jedna z naj- sze skojarzenia powracają nej członków tria niech bardziej świeżych i bez- jeszcze kilkukrotnie pod- świadczy fakt, że pod- kompromisowych płyt, ja- czas odsłuchu płyty, to jej czas odsłuchu absolutnie kie zdarzyło mi się usłyszeć zawartość mieni się bar- nie występuje wrażenie w przeciągu kilku ostatnich dzo różnorodnym wachla- niespójności, choć logi- miesięcy. rzem zastosowanych środ- ką muzyki Mopcut powin- Wraz z otwierającym al- ków. Audrey Chen błyszczy, ni zajmować się chyba ma- bum potężnym uderze- używając głosu w niepraw- tematycy badający na co niem gęstej elektroniki dopodobny sposób. Choć dzień teorię chaosu. › moje skojarzenia popłynę- trudno mi się przemóc, by ły w kierunku poszukiwań określić ją jako „śpiew”, to Rafał Zbrzeski byłego perkusisty grupy wokalna sztuka Amery- Autor jest dziennikarzem Napalm Death Micka Har- kanki musi budzić respekt. Radia Kraków.

44| Płyty / Recenzje

to nowych, twórczych ar- świeżości, podając je w zu- tystów. Trzeba jednak pa- pełnie nowej formie. miętać, że filarami zespołu Myślę, że próby gatunko- cały czas są muzycy, któ- wego zdefiniowana płyty rzy AEOC zakładali. Jeszcze mijają się z celem, i jest to na początku tego roku było kolejny duży atut tego ma- ich trzech – 50-lecie grupy teriału. Całość zaczyna się świętuje już tylko dwóch. rozbudowaną kompozy- W styczniu odszedł od nas cją Variations And Sketches The Art Ensemble Joseph Jarman. Pozosta- from the Bamboo Terra- of Chicago – We Are li – Roscoe Mitchell i Fa- ce (wokal – Rodolfo Cordo- On The Edge: A 50th moudou Don Moye (78 i 72 va-Lebron), której najbli- Anniversary lata) – emanują cały czas żej jest chyba do muzyki Celebration magiczną energią, która współczesnej. W kolejnych Pi Recordings, 2019 przesądza o wyjątkowości utworach nie brakuje za- tego kolektywu. równo starannych aranża- Pięćdziesiąt lat istnienia le- Jubileuszowy album to cji, jak i zupełnie swobod- gendarnej formacji Art En- dwie płyty – studyjna nych improwizacji, są tu semble of Chicago to wspa- i koncertowa. Są one z jed- rdzenne afrykańskie ryt- niała okazja do celebracji. nej strony spojrzeniem na my i jazzowy groove, poety- Przy takich okazjach mówi historię grupy i docenie- ckie melorecytacje i etnicz- się „piękny jubileusz”. Ten niem spuścizny trzech nie- ne zaśpiewy, a wszystko jest piękny w dwójnasób – żyjący muzyków oryginal- w niezwykle ekspresyjnej piękna, okrągła rocznica nego kwintetu – Lestera formie. to jedno, ale ważniejsze, że Bowiego, Malachiego Fa- Dostajemy solidną porcję piękna jest muzyka zawar- vorsa i wspomnianego już muzyki Art Ensemble Of ta na rocznicowym albu- Jarmana. Z drugiej jed- Chicago o bogatym kolo- mie. nak są dowodem na to, że rycie, pełnej inwencji, ko- Podczas ubiegłoroczne- zespół jest nadal niezwy- lektywnej – a więc takiej, go Jazz Jamboree muzycy kle twórczy, że wciąż trud- którą zespół przez 50 lat po- AEOC pokazali, że mimo no zamknąć jego muzykę zyskiwał coraz to nowych 50-letniego stażu na sce- w jakiekolwiek ramy styli- fanów. Tym albumem nie nie nie idą na kompromi- styczne i że nie powiedział tyle pokazuje on, że zakoń- sy i nie odcinają kuponów jeszcze ostatniego słowa. czył pięć dziesięcioleci swo- od swoich dokonań z prze- Słychać to nawet wtedy, jej działalności, co daje szłości. Podobnie jest na kiedy muzycy wracają do nam sygnał, że właśnie tej płycie. Dzieje się tak utworów z przeszłości, ta- z impetem wchodzi szóstą na pewno między inny- kich jak Chi-Congo 50, Od- dekadę. › mi dzięki temu, że grupa walla czy Tutankhamun – jest zasilana przez coraz robią to w sposób pełen Piotr Rytowski JazzPRESS, czerwiec 2019 |45

Sentymentalnie i przystępnie – Wojciech Karolak w osiemdziesiąte urodziny

Krzysztof Komorek [email protected]

Wojciech Karolak świętował w koń- trycy, czyli po słonecznej stronie cu maja jubileusz osiemdziesięcio- ulicy. lecia. Znakomity pianista i wirtuoz Wojciech Karolak nadal jest ak- organów Hammonda rozpoczynał tywnym uczestnikiem życia ar- swoją karierę jako saksofonista. tystycznego – koncertuje i nagry- Występował z The Wreckers An- wa kolejne płyty. Przy rocznicowej drzeja Trzaskowskiego, współ- okazji, warto zwrócić uwagę na pracował z Krzysztofem Kome- jego długo oczekiwane, niedaw- dą, Tomaszem Szukalskim, Janem no wydane płyty – dwie zupełnie Ptaszynem Wróblewskim. Kom- nowe i jedną wznowioną o statusie ponował i aranżował dla big-ban- kultowej. dów – Polskiego Radia i Studia M-2. W autorsko-małżeńskim duecie Wojtek Karolak / Adam z Marią Czubaszek tworzył popu- Czerwiński – In A Sentimental larne piosenki. Pisał muzykę do Mood. Live In The Studio spektakli teatralnych i dla kina. W roku 2016 otrzymał nagrodę Płyta firmowana wspólnie z per- Orła Polskiej Akademii Filmowej kusistą Adamem Czerwińskim. za kompozycje do filmu Ekscen- Stosunkowo krótka, między in- nymi dlatego, że zarejestrowa- na z przeznaczeniem do wydania w pierwszej kolejności na dysku winylowym. Wspomnianemu du- etowi towarzyszyli w nagraniach saksofonista tenorowy Tomasz Grzegorski, grający na flugelhor- nie Robert Majewski oraz gitarzy- sta Marcin Wądołowski. Artyści zarejestrowali dziesięć utworów (dwa z nich połączone). W programie znalazły się miedzy Wojtek Karolak / Adam Czerwiński – In A Sentimental Mood. Live In The Studio innymi standardy Doxy Sonny’ego AC Records, 2018 Rollinsa, In A Sentimental Mood 46| Płyty / Recenzje

Duke’a Ellingtona, A Frame For The ra całego projektu oraz Strzeż się Blues Slide’a Hamptona, piosen- szczeżui Ptaszyna Wróblewskiego, ka Old Folks Jacquesa Brela, a także który poprowadził big-band – wy- dwie kompozycje Karolaka, w tym konał zespół, w składzie którego słynne Wyszłam za mąż, zaraz znaleźć można nazwiska samych wracam napisane wspólnie z Ma- gwiazd: Namysłowski (kapital- rią Czubaszek oraz zagrane na fi- ne solo w przebojowym utworze nał Już czas na sen (Dobranoc) Je- tytułowym), Muniak, Szukalski, rzego Wasowskiego. Całość płynie Stańko (tu z kolei porywający po- w przyjemnych, bluesowych kli- pis w rozpoczynającym wydawni- matach. ctwo A Day In The City), Bartkow- ski, Novi Singers. Wojciech Karolak – Easy Zbyt „rozrywkowy” charakter re- pertuaru nie pozwolił na wydanie „Moim zamiarem było zrealizo- albumu w serii Polish Jazz. Dziś ten wanie płyty zawierającej muzykę argument brzmi zabawnie – chcia- rozrywkową nagraną przez muzy- łoby się zawsze obcować z roz- ków jazzowych. Zrobiona na luzie rywką na tak wysokim poziomie. i przeznaczona do słuchania na lu- Z dowcipnym (DACP 796) Endless zie” – to słowa samego Wojciecha Transit, niezwykle oryginalnym In- Karolaka o wznowionym właśnie stant Groove, nastrojowymi Seven albumie z roku 1975. Szczerze mó- Shades Of Blue i Goodbye. wiąc, trudno lepiej opisać owo wy- dawnictwo. Karolak Piano Trio – Moontag Osiem kompozycji – siedem auto- Najnowsze z wydawnictw Wojcie- cha Karolaka jest dość nietypowe. To dopiero drugi album, na którym muzyk prezentuje się w klasycz- nym, jazzowym fortepianowym triu. Obok lidera w nagraniach wzięli udział perkusista Arek Sko- lik oraz pomysłodawca całego przedsięwzięcia kontrabasista Pa- weł Pańta. Spośród tuzina utworów tylko dwa podpisane zostały przez same- Wojciech Karolak – Easy Polskie Nagrania, 1975, Polish Jazz Maters – go Wojciecha Karolaka. Pozostałe 2019 są autorstwa klasyków krajowych JazzPRESS, czerwiec 2019 |47

fis kontrabasisty w Komedowskim Cherry, kapitalnie wypadają de- likatne Ballad For Bernt oraz Old Folks, a także zamykająca program płyty piosenka Jerzego Wasowskie- go Dobranoc, już czas na sen, któ- ra – sądząc z chęci, z jaką Wojciech Karolak po nią sięga – stała się swo- istym nagraniowym talizmanem muzyka. Easy – tytuł wydanej przed niemal Karolak Piano Trio – Moontag pół wiekiem płyty, najlepiej defi- Studio Realizacji Myśli Twórczych, 2019 niuje muzyczną drogę, jakiej Woj- ciech Karolak stara się trzymać. Ma i światowych: Andrzeja Kurylewi- być lekko i przyjemnie. Prosty – co cza, Krzysztofa Komedy, Duke’a El- nie oznacza bynajmniej uszczerb- lingtona, Burtona Lane’a, Willarda ku na jakości – bezpretensjonal- Robinsona i Andrè Previna. Album ny jazz, nagrany dla satysfakcji za- zaczyna krótka wersja The Star- równo twórców, jak i odbiorców. Crossed Lovers zagrana solo na for- I tak właśnie jest, w każdym z wy- tepianie. Zwraca uwagę minibene- mienionych przypadków. ›

WSPIERAJ WYDAWANIE KOLEJNYCH NUMERÓW JAZZPRESSU

Fundacja Popularyzacji Muzyki Jazzowej EUROJAZZ nr konta: 05 1020 1169 0000 8002 0138 6994 Ważne: wpłata tytułem "Działalność statutowa Fundacji" 48| Płyty / Recenzje

Algorhythm, czyli inkubator

Rafał Zbrzeski [email protected] Autor jest dziennikarzem Radia Kraków.

Oferty współpracy od bardziej do- świadczonych artystów są chyba najlepszą miarą umiejętności mu- zyków zespołu, a rozliczne projekty, w których brali udział, każdorazo- wo wzbudzały żywe zainteresowa- nie, by wspomnieć tu o nagraniach Sławka Jaskułkego, Tomasza Chyły, Dominika Bukowskiego czy Kami- la Piotrowicza oraz autorskim ze- spole Emila Miszka. Fryderyk dla Algorhythm – Mandala Alpaka Records, 2017 Miszka z całą pewnością nie był zbiegiem okoliczności. Już od wydania w 2015 roku debiu- Jednak to właśnie Algorhythm na- tanckiego krążka formacja Algor- leży postrzegać jako jedną z kluczo- hythm wyróżniała się pośród in- wych formacji dla tak zwanej „no- nych młodych zespołów krajowej wej trójmiejskiej fali jazzu”. Zespół sceny. Płyta zatytułowana Segments ten można śmiało traktować jako bardziej zapowiadała co prawda jeden z inkubatorów owego od- niż w pełni ukazywała możliwości świeżającego powiewu, który nad- drzemiące w muzykach z Trójmia- szedł z wybrzeża Bałtyku. W Sta- sta, czas jednak pokazał, że zarów- nach Zjednoczonych, w złotej epoce no członkowie formacji, jak i całe jazzu, często używane były poję- skupione wokół nich środowisko cia East Coast Jazz i West Coast Jazz, to niebywale kreatywna grupa ar- nic nie stoi na przeszkodzie, aby tystów, a w ciągu czterech lat, które w Polsce zaczął funkcjonować ter- minęły od tamtej premiery, nazwi- min Baltic Coast Jazz. Jeśli się przyj- ska Chęcki, Burnos, Koryzno, Miszk mie, to z całą pewnością wśród płyt i Słomkowski stały się nie tylko roz- dla niego formatywnych powinien poznawalne, ale i pożądane przez być wymieniany drugi album Al- liderów, w tym też z zupełnie od- gorhythmu Mandala, który ukazał miennych niż jazz rejonów. się w roku 2017, co zapoczątkowało JazzPRESS, czerwiec 2019 |49 też działalność wydawniczą arty- Wszystko to brzmi jak opis kolejnego udanego, stów pod szyldem własnej wytwór- ale niezbyt wyróżniającego się wydawnictwa. Co ni Alpaka Records (o wciąż niezbyt zatem sprawia, że Algorhythm nie ginie w tłu- rozbudowanym, ale wielce intere- mie innych wykonawców? Nie są to dzikie szar- sującym katalogu). że w solówkach czy wirtuozowska ekwilibrysty- Trwająca niespełna pięćdzie- ka, choć jestem przekonany, że na jedno i drugie siąt minut i zawierająca jedena- nie zabrakłoby członkom grupy ani pomysłów, ście utworów płyta zarejestrowa- ani umiejętności technicznych. Swoją strategię na została w kwintecie: Emil Miszk wykolejenia muzyki z torów przewidywalności – trąbka, Piotr Chęcki – saksofon kwintet realizuje w skali mikro. Kompozycje, któ- tenorowy, Szymon Burnos – forte- re przy pobieżnym kontakcie można by uznać za pian, Krzysztof Słomkowski – kon- mainstreamowe, rozbijane są niepozornymi wtrą- trabas i Sławek Koryzno – perku- ceniami, przesunięciami, celowymi nierównoś- sja. Akustyczna muzyka zespołu ciami i sprytnie poutykanymi szczegółami – a to zawarta na Mandali wcale nie jest w melodii, a to gdzieś w metrum. Sprawiają one, bardzo odległa od głównego nurtu że praktycznie każdy utwór ma drugie dno, wbija jazzu. Sporo tu melodii, zmyślnie się w głowę czymś, co łatwo przeoczyć przy pierw- ułożonych kompozycji, zapamięty- szym kontakcie. Gdzieś na drugim planie tej ener- walnych, powtarzalnych i wpada- gicznej i żywej muzyki czai się duch nieskrępo- jących w ucho fragmentów. Utwory wanej improwizacji, ale trzymany w ryzach przez w rodzaju Taco Taco noszą nawet kompozycje Burnosa i Miszka. pewne znamiona przebojowości. Wydany w tym roku trzeci krążek grupy zatytu- Żwawe, dynamiczne kompozycje łowany został Termomix. Grupa skurczyła się do przeplatają się z tymi bardziej sto- kwartetu (na nowym albumie zabrakło kontraba- nowanymi, a wszystko wydaje się sisty) oraz dokonała sporej wolty w zakresie styli- świetnie zrównoważone. styki i brzmienia. Zmiany są znaczne, ale w pew- nym sensie tej płyty słucha się jak dalszego ciągu poprzedniczki. Muzycy sięgnęli co prawda prócz instrumentów akustycznych również po elektrycz- ne (fx, moog, fender rhodes czy wurlitzer) i elek- tronikę oraz uczynili z niech elementarną część brzmienia, jednak trudno nie zauważyć, że wciąż mamy do czynienia z rozwojową wersją stylu bu- dowanego przez zespół już na poprzednich wydaw- nictwach. To, co na Mandali czaiło się gdzieś na drugim, trze- cim planie, wysunęło się obecnie na front, choć Algorhythm – Termomix w kilku momentach pojawia się podobny, nie- Alpaka Records, 2019 co urockowiony drive. Na Termomix podejście do 50| Płyty / Recenzje dźwięków jest bardziej otwarte, ale i mocno dyso- co dzieje się na światowej sce- nansowe. Więcej tu free, a jednocześnie pojawia się nie jazzowej, jednak bazą był ich całkiem sporo nawiązań do muzyki klubowej i hip własny, okrzepły już styl, który -hopu (podkreślonych poprzez użycie elektroniki pomimo wszystkich zmian, nie czy melorecytacje). Rzecz jasna są to trendy obecne stracił nic ze swojej charaktery- w całym światowym jazzie, a ostatnimi czasy na- stycznej zadziorności. O ile jed- wet dość modne za sprawą, między innymi, muzy- nak Mandala jest płytą pod wie- ków wywodzących się z londyńskiej sceny nowo- loma względami uniwersalną, bo jazzowej. zadowoli zarówno miłośników Na tegorocznym albumie trójmiejska grupa po- bardziej tradycyjnych form, jak kusiła się o połączenie dwóch elementów, któ- i poszukiwaczy nowych wrażeń, re niekoniecznie muszą iść w parze. Emil Miszk, to Termomix dla gatunkowych pu- Piotr Chęcki, Szymon Burnos i Sławek Koryzno rystów może być propozycją nie- nagrali płytę znakomicie umiejscowioną w tym, łatwą do przełknięcia. ›

Pasmo LIVE (piątki, godz. 20.00)

14 Kinley pres. JAZZ – Karolak Piano Trio czerwca SEN, Warszawa

21 Cały ten jazz! LIVE! Jan "Ptaszyn” Wróblewski Quartet czerwca PROM Kultury Saska Kępa, Warszawa

28 Mistrzowie Polskiego Jazzu. Sławomir Kulpowicz czerwca PROM Kultury Saska Kępa, Warszawa JazzPRESS, czerwiec 2019 |51

Z całym szacunkiem, ale drzwi pozostaną otwarte!

Jakub Krukowski [email protected]

Dwa albumy – With All Due Respect Wójciński / Szmańda Quartet oraz Luty, choć nagrane w różnym – With All Due Respect czasie, przez odrębne składy i dla innych wytwórni, wiele łączy. Bez- Nazwiska zawarte w nazwie gru- pośrednim spoiwem, od razu rzu- py nie wskazują bynajmniej na jej cającym się w oczy, jest obecność dwóch liderów. „Wójciński” odnosi duetu Ksawery Wójciński / Krzysz- się do aż trzech postaci – braci Mau- tof Szmańda. Zgłębiając informa- rycego (trąbka), Ksawerego (kontra- cje dotyczące aspektów technicz- bas) oraz Szymona (fortepian). Na- nych, dostrzegamy jeszcze, że obie tomiast Szmańda, dopełniając stan płyty powstały w Quality Studio, liczbowy kwartetu, może być tylko a za oprawę graficzną odpowia- jeden – Krzysztof (perkusja). Zwró- dał Philip South. Są jednak i inne cenie uwagi na równorzędną pozy- zbieżności – koncepcja, oparta na cję wszystkich członków i brak hie- nieskrępowanej grze (i to jest po- rarchii w zespole, jest istotne dla dobieństwo najważniejsze) oraz... zrozumienia specyfiki jego brzmie- zamiłowanie do alfabetu Morse’a, nia. Nikt nie dominuje tu nad resz- widoczne na obu okładkach. tą, liczy się suma talentów czterech osobowości. Słuchając With All Due Respect (dru- giej, studyjnej płyty), warto powró- cić do debiutu Wójciński/Szmańda Quartet – Delusions (2016). Jego ma- gia tkwiła w nieprzewidywalności materiału, nagranie było bowiem pierwszym spotkaniem muzyków. Choć każdy z nich był świadom możliwości pozostałych, to nie miał pojęcia, jak wpłyną one na brzmie- nie kolektywu. Pomysł na kolejną rejestrację musiał nasuwać pyta- Wójciński / Szmańda Quartet – With All Due Respect nie, czy po tamtej sesji oraz odegra- Kansas Records, 2019 niu dziesiątków koncertów pano- 52| Płyty / Recenzje wie mogą się jeszcze nawzajem czymś zaskoczyć. począłem od oczywistej, zdawałoby Paradoksalnie – lepsze zgranie i zrozumienie po- się, tezy, że kwartet składa się z czte- pchnęło ich ku większej kreatywności. „Każdy kon- rech muzyków. Doors Not Shut jest cert, który gramy, traktujemy (...) jak nową odrębną sekstetem, ale w żadnym fragmencie całość. Improwizacja jest komponowaniem w czasie ich płyty nie słyszymy naraz sześciu rzeczywistym i każdy z nas na scenie jest kompozy- artystów! Koncepcja albumu Luty torem” – powiedział Ksawery Wójciński na łamach zakłada nieustanną rotację perso- Jazz Forum. Trudno oprzeć się wrażeniu, że na pły- nalną, co dało niezwykły efekt róż- cie swobodne improwizacje finalnie przybrały formę norodności brzmienia. Choć zainte- zamkniętych kompozycji. Taki efekt możliwy był tyl- resowania wykonawców kierują ich ko w przypadku muzyków intuicyjnie wiedzących, poszukiwania wokół freejazzowej w jakim kierunku rozwiną swoje pomysły partnerzy, improwizacji, to w wielu fragmen- i potrafiących dopasować do nich własne idee. Bez tach skłaniają się oni ku współczes- dokładnego poznania się, nie byłoby to możliwe. nej kameralistyce, minimalizmowi „Od pierwszych dźwięków wiedziałem już, że coś czy nawet żartobliwym recytacjom. ważnego dzieje się między nami” – wspominał na- Wszystko znakomicie spaja idiom granie Delusions, Ksawery Wójciński. Tę niezwykłą „otwartych drzwi”, zawarty w na- chemię nadal doskonale się czuje. zwie grupy. Odnoszę wręcz wraże- nie, że żadnych drzwi tu nigdy nie Doors Not Shut – Luty było, co dało pole do nieograniczo- nych inspiracji. Równocześnie nie Choć formuła opisywanego wcześniej zespołu jest zdziwi mnie, jeśli otwartość pro- konwencjonalna, to fakt, że tworzą go trzej bra- jektu w przyszłości dotyczyć będzie cia (i muzyk rozumiejący ich tak, jakby był czwar- również jego składu. Śledząc dotych- tym z nich), nadaje mu wyjątkowości. Inaczej jest czasową działalność wskazanych w przypadku Doors Not Shut. Poszczególne konfigu- muzyków, wiem, że dobór gości był- racje personalne członków projektu przywołują na by, w ich przypadku, równie wyjąt- myśl znane od lat formacje (całe Krzysztof Dys Trio, kowy, jak koncepcja tej płyty. › trzy-czwarte Soundchecku, połowy Wacław Zimpel Quartet i Hery), natomiast jako samoistny twór za- skakuje niecodziennym instrumentarium. Perkusjo- nalia (Australijczyk Philip South – jak widać nie tylko zajmujący się grafiką), perkusja (Krzysztof Szmań- da), kontrabas, gitara basowa (Andrzej Święs), forte- pian (Krzysztof Dys), klarnet altowy (Wacław Zimpel) i drugi kontrabas (Ksawery Wójciński). Choć krea- tywność tych muzyków z pewnością pozwoliłaby na połączenie wszystkich barw, to postanowili oni zu- pełnie inaczej wykorzystać nadmiar bogactwa. Charakteryzując Wójciński / Szmańda Quartet, roz- Doors Not Shut – Luty Audio Cave, 2018 JazzPRESS, czerwiec 2019 |53

rię jednej z najsłynniejszych – JazzPRESS 10/2018). Sesja wytwórni płytowych, której ta świetnie obrazuje prze- płyty są dobrze znane każ- słanie wynikające z histo- demu słuchaczowi jazzu. rii Blue Note. Przez zmienne Firma Blue Note została za- koleje 80-letniego istnienia łożona w 1939 roku przez firmy muzyka wychodząca niemieckiego emigranta Al- pod jej szyldem, mając moc- freda Liona i amerykańskie- ne oparcie w tradycji, sięgała go pisarza Maxa Margulisa, jednocześnie daleko w przy- Blue Note Records: który wyłożył środki na jej szłość, śmiało eksplorując Beyond The Notes utworzenie. Wkrótce potem i wytyczając nowe kierunki. Reżyseria i scenariusz: Sophie Huber, Margulisa zastąpił inny nie- Symboliczne jest tu nagry- produkcja: Mira Film, Isotope Films, polska dystrybucja: MusiCine, premie- miecki emigrant, fotograf wanie kompozycji Masqua- ra: 2019. Francis Wolff. I to właśnie lero, w której obok młodych tych dwóch gentlemanów gwiazd obecnej Blue Note Dawno już nie widziałem miało doprowadzić do suk- wzięli udział sami Wayne tak dobrego filmu doku- cesu i ponadczasowego zna- Shorter (kompozytor tego mentalnego, emanującego czenia wytwórni. Ponieważ utworu) i Herbie Hancock. tak dobrą energią i optymi- panowie nie znali się na mu- Takie spotkanie już samo zmem. Na dokument skła- zyce, roli doradcy w tej dzie- w sobie przywołuje minio- dają się nagrania z począt- dzinie podjął się saksofoni- ne dziesięciolecia i stano- ków działalności wytwórni sta Ike Quebec. I już wkrótce wi przy tym idealny łącznik Blue Note, archiwalne foto- potem dla firmy zaczęli na- dwóch zasadniczych, prze- grafie i rejestracja współ- grywać tacy mistrzowie, jak platających się składowych czesnej sesji nagranio- Thelonious Monk, Art Bla- filmu. wej, w której uczestniczyły key, John Coltrane, Bud Po- Film sięga do historii, korzy- gwiazdy jazzu starszych well czy Miles Davis. stając ze wspomnień, przede i młodych pokoleń. Poza Oś filmu tworzy se- wszystkim Lou Donaldsona, sferą wizualną wielkim sja sekstetu składające- ale także Shortera, Hanco- atutem obrazu jest znako- go się z Lionela Louekego, cka i Rudy’ego Van Geldera. micie opracowany i odtwo- Ambrose’a Akinmusire’a, Wykorzystano też nagrania rzony dźwięk. Polska pre- Marcusa Stricklanda, Ken- archiwalne z wypowiedzia- miera Blue Note Records: dricka Scotta, Roberta Gla- mi kolejnego prezesa firmy Beyond The Notes w reżyse- spera i Derricka Hodge’a. – Bruce’a Lundvalla. Opo- rii szwajcarskiej reżyserki Zespół nazwany został na wieści tych osób, pomimo Sophie Huber odbyła się 9 potrzeby wydawnicze Blue zaawansowanego wieku po- maja w warszawskiej kino- Note All Stars, a efektem zostających wciąż w świet- kawiarni Stacja Falenica. jego pracy jest płyta Our Po- nej formie, przywodzą na Blue Note Records: Beyond int Of View, która ukaza- myśl pogawędkę w gronie The Notes opowiada histo- ła się w 2017 roku (recenzja przyjaciół. Wyłaniający się 54| Filmy / Recenzje z wypowiedzi twórcy firmy naldson przypomina tak- stylistyki Bauhaus, tworzone i jej legendy – Alfred Lion że, jak Alfred Lion poznał przez kolejnego człowieka le- i Francis Wolff – jawią się się na talencie Theloniou- gendę – Reida Milesa. jako żywi, pełni dobra lu- sa Monka i pomimo że jego Film wyjaśnia przyczyny za- dzie. Barwnym przykładem wyjątkowe i nowatorskie, wieszenia działalności firmy jest tu opowieść Shortera jak na owe czasy, koncepcje w 1974 roku. Jej wznowienie i Hancocka o tym, jak Fran- w ogóle nie były rozumia- pod prezesurą byłego szefa cis Wolff zaczynał tańczyć ne, wspierał go przez pięć lat Columbii Bruce’a Lundvalla w chwilach, kiedy nagra- pomimo braku sukcesu ko- na nowo przywróciło prestiż nia nabierały właściwego mercyjnego, łożąc na utrzy- tej marki. Podczas tej prze- kształtu. Wprawdzie ten ta- manie pianisty. rwy doszło do poważnych niec nie miał nic wspólnego Do historii Blue Note nawią- zmian społeczno-kulturo- z rytmem muzyki, ale, jak zują młodzi muzycy two- wych. O zjawisku hip-ho- wspominają muzycy, „jak rzący obecnie jej muzycz- pu, który z tych zmian wy- Francis tańczył, to nagranie ny wizerunek, podobnie jak nikał, a dla którego znalazło się udawało”. aktualny prezes firmy Don się miejsce w katalogu odro- Muzycy mówią o unikal- Was. Solidne merytorycz- dzonej wytwórni, opowiada- nej atmosferze i świet- ne wsparcie zapewnił fil- ją Ali Shaheed Muhammad nych warunkach stworzo- mowi Michael Cuscuna, od i Terrace Martin. Dowodząc nych muzykom przez Liona 1984 roku pełniący w Blue tym samym, jak duże zna- i Wolffa – swobodzie wypo- Note rolę konsultanta i pro- czenie ma obecnie hip-hop wiedzi, umożliwianiu prze- ducenta reedycji. Jest on też jazz, którą to tezę skwapliwie prowadzania prób wszyst- właścicielem archiwum potwierdza między innymi kich utworów, za które zdjęć Francisa Wolffa. Dzię- Robert Glasper. muzycy także otrzymywa- ki wykorzystaniu tych nie- Optymizmem napawają li wynagrodzenie, możliwo- zwykłych fotografii twórcy wypowiedzi młodych mu- ści wpływania przez nich filmu, wykorzystując znako- zyków, którzy z ogromnym na ostateczny kształt na- micie montaż, ilustrują nar- szacunkiem odnoszą się grania. Wszystko to, a także rację wspomnień artystów, do tradycji, ale też odważ- nadrzędność wartości arty- aby przystępnie i atrakcyjnie nie sięgają do współczes- stycznej nad celem bizneso- przybliżyć dawne fakty i naj- nych brzmień. To dobrze ro- wym, stworzyło grunt dla ważniejszych muzyków. Jed- kuje na przyszłość, nie tylko muzyki, która wpisała się nocześnie pokazuje się, jak legendarnej wytwórni, ale na trwałe w historię jazzu, powstawały niepowtarzal- i jazzu w ogóle. › a nawet w istotny sposób ne, ikoniczne okładki płyt ją współtworzyła. Lou Do- Blue Note, odwołujące się do Cezary Ścibiorski JazzPRESS, czerwiec 2019 |55

KONCERTY fot. Piotr Banasik Piotr fot. 56| MŁYN JAZZ FESTIVAL WADOWICE Gwiazdy Młyn Jazz

Legenda rodzimego jazz-rocka, krakowskie Laboratorium, neosoulowa ikona Joss Stone oraz zawsze energetyczna i zadziorna Macy Gray uświetnią dziewiątą edycję wadowi- ckiego Młyn Jazz Festivalu. Od 4 do 6 lipca w malowniczym kompleksie hotelowo-rekre- acyjnym Młyn Jacka usłyszeć będzie można również błyskotliwego wokalistę i gitarzystę Raula Midóna, jednego z duchowych spadkobierców Franka Sinatry, zawsze nastrojo- wego Petera Cincottiego oraz jego swingującego „kuzyna”, Kanadyjczyka Matta Duska.

Laboratorium mitments, opowiadający fikcyjną histo- rię „rewolucji” soulowej w Dublinie. Wszystko zaczęło się w… 1947 roku w Zakopanem, gdzie Świetny, szlifowany na największych urodził się Janusz Grzywacz, pianista i lider Laborato- przebojach Arethy Franklin, neosoulo- rium. „W zasadzie przez całe liceum regularnie zakła- wy głos 15-latki (sic!) z południowo-za- dał swoje zespoły, w których występował także Marek chodniej Anglii od razu wywindował Stryszowski (saksofonista i późniejszy współzałożyciel ją na szczyt list przebojów i wzbudził zespołu) – jego kolega z tej samej szkoły i ulicy” – tak zachwyt słuchaczy jej urodą i talen- opowiada o genezie Laboratorium, jego basista Krzysz- tem. Przez kolejną dekadę Joss Stone tof Ścierański. Na warsztatach w Chodzieży w 1971 roku wręcz obsesyjnie skakała po różnych muzycy z Laboratorium zetknęli się z kwintetem Toma- gatunkach i nastrojach muzycznych, sza Stańki, który, jak się miało okazać, miał duży wpływ przełączając się z R&B na bluesa, z fun- na późniejsze brzmienie zespołu. W 1973 roku Laborato- ku na rocka. Dziś 32-letnia wokalist- rium zdobyło pierwszą nagrodę na festiwalu Jazz nad ka ma na koncie Grammy, Brit Awar- Odrą i od tego momentu zaczęła się również ich euro- ds i siedem studyjnych autorskich pejska kariera. albumów. Współpracowała z wielo- Reaktywacja grupy nastąpiła w 2006 roku. W kolejnych ma gwiazdami z różnych muzycznych latach Laboratorium wystąpiło na dziesiątkach festi- światów, wśród których byli: James wali jazzowych, przyciągając tłumy. W listopadzie 2018 Brown, Herbie Hancock, Stevie Won- roku światło dzienne ujrzał kolejny album studyjny po- der, Gladys Knight, Sting, Van Morri- pularnej „Laborki” – Now. Muzyka zespołu nie straciła son, Questlove i Mick Jagger. swojej oryginalności, a w jednym z nowych utworów Do swojego ostatniego wydawni- pojawił się gościnne O.S.T.R. ctwa Mama Earth zaprosiła gwiazdor- ski skład instrumentalistów (Nitin Joss Sawhney na gitarze, Jonathan Joseph na perkusji, Étienne M’Bappé na ba- Przyznam, że pierwszy kontakt z The Soul Session, debiu- sie i Jonathan Shorten na klawiszach). tem Joss Stone, pamiętam do dziś. Po pierwszych taktach od Z kolektywnej wolnej kreacji powstał,

razu przywołałem w pamięci film Alana ParkeraThe Com- o dziwo, bardzo przemyślany i eklek- promocyjny artykuł JazzPRESS, czerwiec 2019 |57

tyczny album obracający się głównie Całe zamieszanie doprowadziło do podpisania kon- w klimatach afro-popu i funku. traktu z Atlantic Records. Gray nagrała płytę, ale re- nomowana wytwórnia zmieniła zdanie i zrezygno- Macy wała z wydania albumu. Zawiedziona porażką Macy uciekła do domu rodzinnego. Jednak taśma demo Pojawiła się na świecie w amerykań- żyła już swoim życiem i krążyła od promotorów do skim Ohio jako Natalie McIntyre. Do- różnych wytwórni. Aż materiałem zainteresowało się rastała w niewielkim mieście Canton Epic Records. Wydany w lipcu 1999 roku On How Life jako nieśmiała dziewczynka z kom- Is zadziwił muzyczny świat bardzo oryginalnym, dy- pleksem dziwnie zachrypniętego gło- namicznym miksem nowoczesnego R&B z hiphopo- su. Studiowała klasyczny fortepian, ale wym backgroundem. W wielkim stylu, przebojem chłonęła także muzykę legend soulu ta- I Try, Gray zawojowała listy przebojów. Multiplatyno- kich, jak Stevie Wonder, Marvin Gaye wy album przyniósł wokalistce dwie nagrody Gram- i Aretha Franklin. Kiedy wydawało się, my. Jeśli posłuchacie tych dźwięków dziś, na pewno że kariera muzyczna nie jest dla niej, odnajdziecie podobne tropy u współczesnych gwiazd postanowiła się przenieść do Los Ange- R&B. les i rozpocząć studia scenopisarskie. Cała magia to jej głos. Od lekkości i lirycznej melody- Los sprawił, że pewnego dnia zgodzi- ki przechodzi przez zgrabne frazowanie w wielu kolo- ła się napisać teksty do piosenek przy- rach, po niski, mocny niczym cios bokserski, bluesowy jaciółki. W dniu nagrania demówki zaśpiew. To żywy instrument, który po wielu latach w studiu nie pojawiła się wokalistka… kariery nie stracił nic ze swojej drapieżności, co udo- Pomimo ogromnej niechęci do włas- wadnia radośnie ostatnia płyta wokalistki zatytuło- nego wokalu dała się namówić i za- wana Ruby. › śpiewała cały materiał. W ten sposób świat poznał Macy Gray. Janusz Falkowski 58| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

CZWARTEK JAZZOWY Z GWIAZDĄ: YES4JAZZ Koncertowa premiera płytyHard Work formacji Yes4Jazz odbę- 13 dzie się 13 czerwca w ramach Czwartków Jazzowych z Gwiazdą czerwca Śląskiego Jazz Clubu. GLIWICE Od 2013 roku zespół Yes4Jazz opiera swój repertuar na autor- skich kompozycjach pianisty Wojciecha Pruszyńskiego. Oprócz niego grupę współtworzą Robert Chyła na saksofonie i Piotr Stepek na kontrabasie. Gwiazdą wieczoru będzie jednak per- kusista Arek Skolik. Jeden z najciekawszych obecnie polskich „bębniarzy” jazzowych, oprócz Yes4Jazz na stałe współpracu- jący z zespołem trębacza Ziuta Gralaka oraz prowadzący swój własny skład Checkmate. Oprócz tego Skolik pracował z rodzi- mą czołówką, między innymi Stanisławem Soyką, Maciejem Si- kałą, Piotrem Wojtasikiem, Zbigniewem Namysłowskim i Lesz- kiem Możdżerem.

ENTER ENEA FESTIVAL To już ósme muzyczne spotkania nad Jeziorem Strzeszyńskim 17-19 w Poznaniu organizowane pod marką Enter Enea Festival i pod czerwca kierownictwem Leszka Możdżera jako dyrektora artystyczne- POZNAŃ go imprezy. Pomiędzy 17 a 19 czerwca zabrzmia między inny- mi: bałkanska orkiestra deta, operowy śpiew, elektroniczny jazz i fortepianowy koncert solowy. Jednym z wydarzeń festiwalu będzie występ wirtuoza instrumen- tów perkusyjnych Jojo Mayera i jego zespołu Nerve. Ciekawą, ale zupełnie innego rodzaju propozycją bedzie koncert Chrisa Jar- retta, wirtuoza fortepianu i organów koscielnych. Nad Jeziorem Strzeszyńskim po raz pierwszy na scenie spotkają się też Nigel Kennedy i Leszek Możdżer.

F L a : www.jazzpress.pl JazzPRESS, czerwiec 2019 |59 60| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

15 GLIWICE czerwca

FILHARMONIA 2019: ROBERTO BONATI Roberto Bonati – uznany włoski kompozytor, kon- trabasista i dyrygent – wystąpi 15 czerwca w ra- mach cyklu Filharmonia w Gliwickim Centrum Kultury Jazovia. Na scenie jest obecny od 1980 roku i ma ogromne doświadczenie, zarówno jako solista, jak i lider własnych zespołów. Muzyka Bo- natiego bazuje na jazzie, ale takim, który nie jest gatunkiem, a językiem, udoskonalonym i zdolnym do budowania intensywnych emocji i nadania od- miennego charakteru poezji i kulturze. W konserwatorium w Parmie Bonati jest profe- sorem jazzowej kompozycji i improwizacji, a za- razem szefem Wydziału Nowych Technologii i Języków Muzycznych. W swojej działalności artystycznej nagrywał dla wielu prestiżowych wytwórni: ECM, Soul Note i Imprint Records. WIĘCEJ >> JazzPRESS, czerwiec 2019 |61 62| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

ART CELEBRATION 2019 – EAST WEST MIGRATIONS Migracje ze wschodu na zachód pozwalały rozwinąć skrzydła 23 takim znakomitym twórcom, jak , Zbigniew czerwca Seifert, Michał Urbaniak, Henryk Wars, Bronisław Kaper. Ludz- RZESZÓW kie migracje w kontekście muzyki i sztuki będą tematem kon- certu, który odbędzie się 23 czerwca w Auli Politechniki Rze- szowskiej. Koncert podzielony będzie na dwie części. W pierwszej autor- skie wersje kompozycji między innymi Warsa i Kapera przed- stawi Kuba Stankiewicz Trio. Po nim wystąpi AC Band – ze- spół złożony z muzyków z Podkarpacia z gościnnym udziałem skrzypka Bartosza Dworka. Finał wydarzenia uświetni Michał Urbaniak Jazztet – grupa wy- bitnego skrzypka z hammondzistą Wojciechem Karolakiem w składzie.

VERTIGO SUMMER JAZZ FESTIVAL Pomysł na Vertigo Summer Jazz Festival wziął się z potrzeby 1-31 promocji muzyki jazzowej w przestrzeni miejskiej Wrocławia. Or- lipca ganizatorzy chcą trafić do jak największej grupy odbiorców, dla- WROCŁAW tego nie skupiają się na jednej lokalizacji. Przez 31 dni lipca festi- wal odwiedzi 31 miejsc na mapie Wrocławia, a w każdym z nich wystąpi inny wykonawca. W lecie we Wrocławiu będzie można posłuchać jazzu na plażach miejskich, w komunikacji, na dachach budynków, w hote- lach i parkach. Wśród niezwykłych lokalizacji będzie również najwyższy budynek w mieście – Sky Tower i Tor Wyścigów Kon- nych. Współorganizatorem imprezy jest Wydział Kultury Urzędu Miejskiego Wrocławia.

JAZZBLĄG FESTIWAL Uznani mistrzowie i „młoda krew” polskiego jazzu – wypełnią 12-13 program dwóch dni ósmej edycji elbląskiego festiwalu Jazzbląg. lipca We wnętrzach Centrum Sztuki Galerii EL 12 lipca zagrają Sta- ELBLĄG roniewicz North Park z udziałem Erika Johannessena, Bernard Maseli Soundscape i Grzegorz Nagórski Electric Euphonium Quartet. W drugim dniu wystąpią młodzi zdolni, na czele z triem sakso- fonisty Kuby Więcka, oraz kwartet trębacza starszego pokole- nia – Marcina Gawdzisa. Po zakończonych koncertach w Klubie Krypta (podziemia CS Galerii EL) odbywać się będą tradycyjnie towarzyszące festiwalowi jam sessions. JazzPRESS, czerwiec 2019 |63 64| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

11 lipca -29 ŁÓDŹ sierpnia

LETNIA AKADEMIA JAZZU W drugim tygodniu lipca rusza kolejna edycja Letniej Akademii Jazzu. Przez całe wakacje na festiwalowej scenie w łódzkim klubie Wytwó�����r- nia prezentować się będą wykonawcy różnych stylistyk, o różnej rozpoznawalności. Do Łodzi przyjadą legendy: wirtuoz gitary Bill Frisell oraz wybitny saksofonista Joe McPhee, który będzie gościem specjalnym tria Mikołaja Trzaski. Z Francji przyjedzie skrzypek Clement Janinet z projektem O.U.R.S., a ze Szwajcarii wokalist- ka o polsko-japońskich korzeniach Yumi Ito. Spośród polskich gwiazd zagra Jerzy Małek z międzynarodowym kwintetem, projekt Jach- na / Mazurkiewicz / Buhl oraz trio Marcina Wa- silewskiego, świętujące 25-lecie działalności. WIĘCEJ >> JazzPRESS, czerwiec 2019 |65 66| Koncerty / Relacje fot. Kuba Majerczyk Kuba fot.

Siła, która łączy pokolenia i nieznajomych

55. Santander Jazz nad Odrą Festival – Wrocław, Impart, Plac Społeczny, 26-30 kwietnia 2019 r.

Koniec kwietnia to oczekiwanie na dwa święta. Zanim nadejdzie uprag- niona majówkowa laba, jest jeszcze pięć dni, a tym razem nieoficjalnie sześć, podczas których rokrocznie króluje jazz. 55. Santander Jazz nad Odrą Festival, zanim przeszedł do historii, dostarczył miłośnikom muzyki szeregu emocji swoim bogatym i zróżnicowanym repertuarem, inspiro- wanym między innymi bluesem, muzyką etniczną czy popularną. W tym roku potwierdził swoją renomę, o czym spieszą poinformować nasi wy- słannicy. JazzPRESS, czerwiec 2019 |67

Anna Mrowca [email protected]

Tańcząc z Jazzmeią licznym gronem muzyków, wśród których znaleźli się stali członko- W pierwszy, piątkowy wieczór ofi- wie jego tria – Czesław Bartkowski cjalny maraton koncertowy ot- i Adam Cegielski oraz wokalist- worzyła Jazzmeia Horn, amery- ki – Grażyna Auguścik i Agniesz- kańska wokalistka ze znaczącym ka Wilczyńska. Wykonali reper- imieniem i głosem nie od parady, tuar legendy rodzimego jazzu, który modulowała na wiele spo- Krzysztofa Komedy. Moda na re- sobów, wprawiając widownię za- interpretowanie twórczości tego równo w zachwyt, jak i zdziwie- kompozytora nadal ma się dobrze. nie. Jazzmeia posiada naturalny Nie ukrywam, że muzyka Komedy dar uwodzenia słuchaczy zaan- mnie porywa, a niektóre jej współ- gażowanymi tekstami, osadzony- czesne interpretacje ciągle rozpa- mi we współczesnym feminizmie, miętuję. Niestety, tego koncertu opowieściami o tolerancji rasowej nie zaliczę do niezapomnianych. lub relacjach rodzinnych, dopeł- Prawdopodobnie moją uwagę prze- nieniem tych czarów jest etniczny płoszyła nadmierna powaga i pew- strój i krzyż egipski w dłoni. Podczas koncertu nie omieszka- ła także zaprosić słuchaczy do bez- pośredniego celebrowania muzyki, z czego osobiście skorzystałam i za- tańczyłam z nią pod sceną. Był to mój pierwszy praktycznie niczym nie- skrępowany kontakt z artystką i ja- koś nie jestem zdziwiona, że stało się tak akurat podczas Jazzu nad Odrą. Inauguracyjne roztańczenie tak roz- bujało moje emocje, że potrzebowa- łam dłuższej chwili, by dostroić się do drugiego koncertu tego wieczoru. Tymczasem kolor zastąpiono czer- nią, żywioł – wstrzemięźliwoś- cią, a Amerykę – Polską. Na scenę

wszedł Andrzej Jagodziński z dość Basel Lech fot. 68| Koncerty / Relacje

nego rodzaju przygnębienie, które wylało się ze sceny. Nie odnalazłam się w wizji An- drzeja Jagodzińskiego i pełna we- wnętrznych rozterek wyszłam w drugiej połowie koncertu, by po- wrócić dopiero następnego dnia na koncert amerykańskiego trębacza Keyona Harrolda. I dać się uwieść. Wychowany w rodzinie z muzycz- nymi tradycjami, w otoczeniu licz- nych braci i sióstr, Keyon często odnosił się podczas występu do schedy po dziadku, który zrezyg- nował z kariery na rzecz założenia własnej orkiestry, czy śpiewających w kościele rodziców i rodzeństwa. Jak na muzyka nagrodzonego sta- tuetką Grammy i współpracujące- go z potęgami współczesnego popu przystało, Keyon zdawał się dosko- nale wyważać dwie przeciwności – skromność i dociekliwość jazzma- na z estradowym rozbuchaniem. W jego muzyce jest sporo auten- tycznej i nienachalnej pewności siebie, ale też otwartości na otocze- nie. Podczas takich wieczorów za- pomina się o upływie czasu, więc zdziwiłam się, że tak szybko nade- szła pora na bisy.

Kogo kocha Jazz nad Odrą?

Trzeci dzień festiwalu zaczął się lekko i raczej w klimacie main- streamu. Po ogłoszeniu laurea- tów Grand Prix 2019 na scenę we-

fot. Lech Basel Lech fot. szła piękna kobieta z burzą loków, JazzPRESS, czerwiec 2019 |69

Kandace Springs, której reper- Oleszkiewicza i jego Los Angeles Quartet po nie- tuar tylko w części można zali- dzielnym, jakże udanym, występie. Tak sobie my- czyć do jazzu. Źródła jej twórczości ślę, że jest to miłość co najmniej odwzajemniona, tkwią mocno w muzyce popular- a może nawet trójstronna, sądząc po żywych reak- nej i w bluesie. Po zastanowieniu cjach rozentuzjazmowanych słuchaczy i zasłużo- powiedziałabym, że było angażują- nych owacjach na stojąco. co i przyjemnie, głównie ze wzglę- Kunszt Darka Oleszkiewicza jest dobrze znany du na osobowość sceniczną samej wrocławskiej publiczności już od wielu lat. W do- wokalistki, chociaż brzmieniowo datku niezwykle cenną gratką dla melomanów są raczej powtarzalnie, szczególnie również jego partnerzy sceniczni. Właściwie każ- w porównaniu do rasowej dawki dy występ pod szyldem grupy Darka to gwaran- jazzu, jaką zaserwował nam kolej- cja jazzu w najlepszym amerykańskim wydaniu ny artysta. i jednocześnie afirmacja takiej „monolitycznej” „Jazz nad Odrą cię kocha” – powie- współpracy muzycznej, podczas której poszczegól- dział uradowany dyrektor festi- ni wykonawcy toną w improwizacji, wzajemnie się walu Wojciech Siwek do Darka napędzają, a przy okazji niejako wchłaniają zasłu- fot. Kuba Majerczyk Kuba fot. 70| Koncerty / Relacje

mującym chłodem. Czy słyszałam echa legendarnego Esbjörn Svens- son Trio, z którego wywodzą się dwaj muzycy Rymden – Dan Ber- glund i Magnus Öström? Momen- tami owszem, ale czy to ma znacze- nie? Zaprezentowano nam nowy rozdział w jazzie skandynawskim, który wybrzmiał świeżo i czarow- nie. Warto odnotować, że skład tria uzupełnia pianista Bugge Wessel- toft. Z perspektywy czasu podtrzy- muję moje pierwsze wrażenie, że fot. Lech Basel ten koncert zabłyszczał najjaśniej spośród wszystkich blasków jazzu, chaną publiczność. Po tym występie naprawdę się jakich doznałam na tym festiwalu. starałam, by nie ustawiać niebotycznych poprze- Kolejny projekt tego wieczoru dla czek następnym artystom i po prostu cieszyć się przeciwwagi zapowiadał się bar- nadchodzącą muzyką. Jednak poprzeczka ustawi- dzo widowiskowo. Trio przekształ- ła się sama. ciło się w kwintet, a w dalszej czę- ści sceny zasiadła orkiestra Banku Wyż skandynawski Santander, tytularnego partnera tegorocznej edycji Jazzu nad Odrą. W poniedziałkowy wieczór doświadczyłam kon- Na scenę wszedł dyrektor arty- certu, który dosłownie mnie uniósł, a wszystko to styczny, Leszek Możdżer, na sakso- za sprawą szwedzko-norweskiej super grupy o na- fonie towarzyszyła mu Tia Fuller, zwie Rymden, co w tłumaczeniu oznacza „prze- za kontrabasem usiadł uwielbiany strzeń” lub „wszechświat”. Zapewne w tym miejscu przez polską publiczność Lars Da- spodziewasz się drogi Czytelniku peanów na temat nielsson, na gitarze zagrał Wojtek skandynawskiego minimalizmu i wycofania, cha- „Monter” Orszewski, a na perkusji rakterystycznego dla wykonawców z tej szeroko- Wojciech Buliński. ści geograficznej. Powiem tyle, że minimalistyczna Ze względu na obecność na sce- była tylko oprawa multimedialna koncertu, a i tak nie licznych artystów intensywne absorbowała sporo uwagi. przygotowania techniczne do kon- Ileż ciepła było w tym koncercie, ile pięknych linii certu trwały rekordowo długo, ale melodycznych. Tytuły utworów, takie jak na przy- też zespół nagłaśniający zebrał za kład Przerębel, nawiązywały do surowej Półno- swoją pracę zasłużone owacje. Za- cy, ale w warstwie muzycznej uwalniały szeroką nim rozbrzmiały pierwsze dźwię- gamę odczuć, niekoniecznie kojarzących się z doj- ki, przez głowę przemknęło mi JazzPRESS, czerwiec 2019 |71 szybkie pytanie: czego się spodzie- wać – harmonii czy chaosu? Ale okazało się, że nie ma na nie pro- stej odpowiedzi. Wciąż czuję jesz- cze pewien dyskomfort, związa- ny z tym, że nie umiałam odnaleźć linii wiodącej, istoty tego koncer- tu. W momencie gdy wyczuwałam już elementy, z którymi mogłam się głębiej utożsamić, zaraz je gu- biłam. Mimo wszystko doceniam próbę połączenia tak wielu indy- widualności, instrumentów i wąt- ków na jednej scenie. Jak się oka- zuje, techniczne wyżyny w kwestii udźwiękowienia takiego przedsię- wzięcia czasem zwiastują równie wielkie wyzwania dla słuchaczy.

Pojedynki dnia szóstego

Jazz nad Odrą to taki festiwal, gdzie nie tylko godziny, ale nawet doby mijają niepostrzeżenie. Oficjalnie w kalendarium jest pięć dni, wypeł- nionych muzyką i imprezami towa- rzyszącymi. W tym roku koncerto- wanie tak nas pochłonęło, że ostatni muzycy oficjalnego programu zeszli ze sceny grubo po drugiej w nocy, równocześnie dość hucznie rozpo- czynając majowe święto pracy. 30 kwietnia celebrację Międzyna- rodowego Dnia Jazzu otworzył wy- stęp kwartetu Adama Bałdycha. W repertuarze znalazły się utwo- ry z jego najnowszej płyty Sacrum Profanum, próby zaprezentowania

kanonu pieśni sakralnych wedle Majerczyk Kuba fot. 72| Koncerty / Relacje własnej, niezależnej i śmiałej wizji. Dzięki współ- i gościnnie zasiadł za fortepianem. pracy czterech uzupełniających się, wzajemnie do- Dzięki niemu z cienia wyszli kon- pełniających się muzyków Bogurodzica zabrzmia- trabasista Chris Smith i perkusista ła jak pieśń bliska człowiekowi i jego intymnym Mike Whitfield Jr., pokazując nam przeżyciom duchowym, wręcz urzekająco. Jeśli ten szeroki zakres swoich umiejętno- koncert kiedykolwiek powtórzy się w kościele, chęt- ści improwizacyjnych. nie przyjdę doświadczyć kontrastu ciepła muzyki Opuszczając salę teatralną, czu- z zimnem wyniosłych, sakralnych murów. łam jednak pewien niedosyt, więc Planowałam zakończyć 55. Jazz nad Odrą wystę- moje kroki skierowały się ku sali pem kwartetu Tii Fuller, zwłaszcza że zaciekawiła kameralnej, gdzie występował mnie jej wypowiedź o kształceniu własnego arty- już Kuba Stankiewicz, a w odwo- stycznego „ja” na zasadzie powstawania diamen- dzie czekał Piotr Wojtasik. Co za tu – pod ciśnieniem i w wysokiej temperaturze. wspaniałe koncerty! Niczym yin Uznałam to za doskonałą klamrę festiwalu, krop- i yang – spokój i wyciszenie Stan- kę nad „i”. Zapowiedź ta wytworzyła także pewne- kiewicza w kontrze do żywiołu go rodzaju napięcie i oczekiwanie na błyszczące, Wojtasika. Niech tylko wspomnę, nieoszlifowane wspaniałości, tylko czekające na że oba występy zakończyły się bi- wysłuchanie. sami na stojąco, a nocny pojedy- Uczucie spełnienia dokonało się, ale nie za sprawą nek na kontrabasy w wykonaniu Tii, nieoczekiwanie zapewnił mi je Leszek Możdżer, Jorisa Teepe’a i gościnnie wystę- który spontanicznie przyjął zaproszenie artystki pującego Darka „Olesia” Oleszkie- wicza podczas ostatniego kon- certu to crème de la crème tego wieczoru i symboliczne zwień- czenie sześciu (!) niezwykle rów- nych, pod względem emocji i ja- kości, dni występów. Trudno też nie wspomnieć o szcze- gólnej atmosferze, jaką Jazz nad Odrą wykształcił przez 55 lat swo- jego istnienia, goszcząc wielu war- tościowych twórców i wychowu- jąc kolejne pokolenia entuzjastów jazzu. Od lat spotykam tam tych samych ludzi. Mimo że nie znamy się osobiście, zawsze uśmiechamy się do siebie, świadomi, że w pew- nym sensie razem współtworzymy fot. Kuba Majerczyk coś wyjątkowego. JazzPRESS, czerwiec 2019 |73

Lech Basel [email protected]

Social music Odrą? Otóż w swojej biografii Davis Ładnych parę lat temu, gdy udziela- napisał, że nie gra jazzu, tylko „so- łem się w Biurze Organizacyjnym cial music”. Kilka słowników, któ- Festiwalu Jazz nad Odrą, wszyscy re wertowałem, aby przetłuma- marzyliśmy o jednym: żeby kiedyś czyć ten termin, odpowiadało mi zagrał tu Miles Davis. Nasze ma- wprost: „muzyka społeczna”. Więk- rzenia nie spełniły się, król jazzu szość bezpłatnych koncertów orga- zagrał dwukrotnie w Polsce, ale na nizowanych przez Strefę Kultury festiwalu Jazz Jamboree. Pozosta- Wrocław podczas ostatniego festi- ła wielka satysfakcja, że zorganizo- walu odbywała się w przestrzeni wał to jeden z nas, wrocławianin, Placu... Społecznego. Tomasz Tłuczkiewicz. Przez wiele lat uczestniczyłem Dlaczego piszę o tym w kontekście w moim ulubionym festiwalu tegorocznego Festiwalu Jazz nad na specjalnych zasadach. Dawno temu, jeszcze w czasach studen- ckich, jako członek ekipy organi- zacyjnej, po latach jako fotorepor- ter. Pozwalało mi to na zupełnie inne spojrzenie na to wydarzenie. Na bezpośredni kontakt z muzy- kami, na wywiady, fotografowanie z bliskiej odległości, w końcu na możliwość wysłuchania wszyst- kich czy wybranych koncertów. Nawiązałem też wiele znajomo- ści i przyjaźni z bardzo ciekawymi ludźmi. Dlaczego o tym wszystkim piszę? Pewnego dnia spotkałem pod sce- ną na Placu Społecznym znajo- mego sprzed lat, który przyznał: „Wiesz, nie mam kasy na bile- ty, a ciągnie mnie jak zawsze do fot. Kuba Majerczyk jazzu”. Postanowiłem przyjrzeć 74| Koncerty / Relacje fot. Kuba Majerczyk Kuba fot.

się bliżej takiej sytuacji, pomyślałem o niespo- rem zaserwowała małe trzęsienie dziewanym odwróceniu ról. Co mógłby mi zaofe- ziemi w postaci koncertu niezwy- rować Jazz nad Odrą, gdybym znalazł się w sytu- kle barwnej Sun Ra Arkestra. acji mojego kolegi. Niespodziewanie okazało się, Słuchałem ich oraz oglądałem że dużo godzin muzyki na wysokim poziomie po raz pierwszy i zakazany owoc i kilka bardzo ciekawych spotkań oraz wystaw. w postaci banana gościł na mo- A konkretnie? jej twarzy od początku aż do koń- Jeszcze zanim zaczął się festiwal, można było zo- ca ich widowiska. Jazzowy piknik baczyć dwie bardzo jazzowe wystawy. Festiwalo- trwający do końca festiwalu tyl- wych plakatów w Centrum Historii Zajezdnia oraz ko raz musiał przenieść się z po- pokonkursową wystawę MK Jazz Foto, czyli pierw- wodu deszczu pod dach. Młodzież szej edycji fotograficznego konkursu imienia Mar- konkursowa oraz Trio Marcina ka Karewicza. A w trakcie samego festiwalu można Patera zdążyli zagrać przed opa- było bez biletu wysłuchać naprawdę sporo jazzu na dami, ale José Torres i jego Hava- żywo. Podczas konkursowych przesłuchań w Sali na Dreams, a także zespół Algor- Kameralnej Impartu osiem zespołów zagrało bar- hythm, musieli przenieść się do dzo ciekawe, na wysokim poziomie koncerty. Mo- Impartu. żemy być spokojni o przyszłość polskiego jazzu – Ostatniego dnia festiwalu na ot- młodzież mamy fantastyczną. Scena plenerowa wartej scenie spotkała się historia zainaugurowała swój pięciodniowy program lekką JnO – reaktywowany zespół Crash rozgrzewką w postaci występów DJ-a i uczestników z Natalią Lubrano i zespół Skicki- konkursu na Indywidualność Jazzową, a wieczo- Skiuk, laureaci JnO roku 2016. Dwa JazzPRESS, czerwiec 2019 |75 zespoły, dwie epoki, dwa zupeł- nie inne podejścia do grania jazzu. I wspomnienia bardzo osobiste. Mam przyjaciół i tu, i tam. Lubi- łem młodzieńczą pełną wspania- łej energii muzykę „crashowców” i to samo w nowej formie odnajdu- ję u moich nowych, młodych przy- jaciół... Taka klamra. Ich koncerty zakończyły Piknik Jazzowy 2019, ale to nie był koniec bezpłatnych atrakcji. W festiwalo- wym klubie zaczynał się bowiem ostatni jam, jak wszystkie poprzed- nie zakończony dopiero nad ra- nem... Rok w rok w plebiscytach Jazz Fo- rum ten festiwal uznawany jest za najlepszy w kraju. Kocham go, ale jednak słyszałem też wiele opinii o konkurentach, przyglądałem się ich programom, często z elektry- zującymi nazwiskami wykonaw- ców, na kilku byłem. Pytałem by- walców innych festiwali: na czym polega ten fenomen zwany JnO? Odpowiedź była zawsze ta sama – „klimat”. Rozmowy, spotkania z ciekawymi ludźmi, te oficjalne i te spontaniczne. Zawsze wspa- niały program, nawet jeśli brak tych najsłynniejszych. W moim odczuciu również i ten w posta- ci „social music” na Placu Społecz- nym. Leżaki, festiwalowe piwo kraftowe, lody i frytki, zapiekan- ki i hamburgery, hot dogi i sushi, torby, koszulki, naklejki. Jazz nad

Odrą! › Majerczyk Kuba fot. 76| Koncerty / Relacje fot. Piotr Banasik Piotr fot.

Chwile, gdy czas się zatrzymał

Basia Gagnon XXV Międzynarodowy Festiwal Starzy i Młodzi, czyli Jazz [email protected] w Krakowie – Kraków, Teatr Variete, Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha, 16-30 kwietnia 2019 r.

Są koncerty dobre, świetne i wybit- na przez sekcję rytmiczną. Potem ne, których nie da się zapomnieć. było trochę lepiej, ale, jak się okaza- Każdy z tych rodzajów reprezento- ło w trakcie bisu, genialny wokali- wany był w tym roku na XXV edy- sta, który jej towarzyszył w niektó- cji Festiwal Starzy i Młodzi, czyli rych utworach w trakcie koncertu Jazz w Krakowie. był praktycznie niesłyszalny. Dobry był koncert Kandace Zjawiskowa wokalistka ma głos Springs, wokalistki z USA po raz o bardzo ciekawej barwie, jasnej pierwszy występującej w Polsce. w górach i oryginalnie chropowa- Byłby świetny, gdyby nie problema- tej w dołach. Starannie go kontro- tyczny dźwięk. Przez pierwsze trzy luje, moim zdaniem niepotrzeb- utwory była skutecznie zagłusza- nie, bo mogłaby sobie pozwolić na JazzPRESS, czerwiec 2019 |77 więcej szaleństwa i uwolnienia logy; czasem gorzką, w teraźniejszość jak Gaza City, energii, którą ewidentnie posiada. czasem szaloną i poza czasem jak Abbaji. Przepięk- Najbardziej wiarygodna była we na była też kompozycja Pharoaha Sandersa The własnych kompozycjach, głównie Creator Has A Master Plan, z chóralnym wokalem. z promowanej w tej trasie płyty In- Za krótki, jak dla mnie, koncert zakończyły dwa digo. Szczególnie utkwiło mi w pa- bisy i owacje na stojąco. mięci emocjonalne Unbreakable. Podzieliła się swoją pasja do Cho- Żeby umysł, dusza i serce tańczyły... pina, na którego motywach skom- ponowała kilka utworów. Bardziej Joachim Mencel zaprezentował w Centrum Mang- niż poprawnie zaśpiewała stan- gha materiał ze swojej ostatniej płyty Artisena z ze- dardy, szczególnie pięknie At Last społem w składzie: Weronika Plutecka – skrzypce, na bis, z zasłużonymi owacjami na Szymon Mika – gitara, Paweł Wszołek – kontra- stojąco. bas i Szymon Madej – perkusja. Lider grał zarów-

Powrót gwiazdy

Wybitny był koncert gwiazdy, co do której miałam duże oczekiwa- nia, i słusznie. Weteran jazz-ro- cka i fusion John McLaughlin to legenda z czasów Mahavishnu Or- chestra. 77-letni muzyk doskonale przetrwał próbę czasu. Od pierw- szego dźwięku zaczarował i po- rwał wierną mu publiczność, entu- zjastycznie reagującą zarówno na znane przeboje jak i nowe kompo- zycje. Absolutnym strzałem w dzie- siątkę było zaangażowanie do wybitnego zespołu, w którym zna- leźli się Gary Husband (perkusja) i Etienne Mbappe (gitara basowa), hinduskiego perkusjonisty Ranji- ta Barota, zaostrzającego doskona- ły już materiał egzotycznymi ryt- mami konnakol. Każdy utwór był podróżą, czasem

nostalgiczną w przeszłość, jak Tri- Banasik Piotr fot. 78| Koncerty / Relacje

no na fortepianie jak i zjawiskowo brzmiącej lirze korbowej. Ta ostat- nia dodała oryginalnym, opar- tym na polskich tańcach, kompo- zycjom nieziemskiego wymiaru. W skórzanych spodniach i czar- nym kapeluszu, z charakterystycz- ną fryzurą pochylony nad tym nie- zwykłym instrumentem Mencel wyglądał jak archetypiczny bard, snujący bajeczną opowieść. Koncert rozpoczął dedykacją: „Żeby umysł, dusza i serce tańczyły...” i z całą pewnością ten cel osiągnął. Skład zespołu perfekcyjnie dopeł- nia wyobraźnię lidera. Niezwykłe dźwięki liry na przemian z bły- skotliwymi improwizacjami na fortepianie pięknie współbrzmią ze skrzypcami, a gitara Szymo- na Miki doskonale kontrapunktu- je oryginalnymi improwizacjami tanecznym tematom. Lira elektro- nicznie wzmocniona zyskuje głę- bi, a pogłos dodatkowego wymiaru, przypominając brzmieniem eg- zotyczne wschodnie instrumenty, a chwilami organy. Kompozycje są zarówno przemyślane jak i sponta- niczne – radosna celebracja folklo- ru i jazzu.

W hołdzie Krzysztofowi Komedzie

Projekt Andrzeja Jagodzińskie- go Tribute To Komeda powstał dla uczczenia 50. rocznicy śmierci wy-

fot. Piotr Banasik Piotr fot. bitnego artysty. Lider zaprosił do JazzPRESS, czerwiec 2019 |79 niego mistrzów: Henryka Miśkie- O ironio, usunięty swego czasu ze szkoły muzycz- wicza (saksofony), Czesława Bart- nej za granie jazzu skrzypek zafascynował się te- kowskiego (perkusja) i Adama raz średniowieczną muzyką sakralną Hildegardy Cegielskiego (kontrabas) oraz wo- z Bingen i renesansowym kompozytorem Thoma- kalistkę Agnieszkę Wilczyńską. sem Tallisem. W wykonaniu ansamblu w składzie: Aranżacje Jagodzińskiego powsta- Krzysztof Dys – fortepian, Michał Kapczuk – kon- ły do genialnych tekstów Wojcie- trabas (na nagraniu płytowym gra Michał Barań- cha Młynarskiego, z wyjątkiem ski), Dawid Fortuna – perkusja i Adam Bałdych na instrumentalnych Svantetic czy za- standardowych skrzypcach i specjalnych skrzyp- granej na bis Crazy Girl. Perfekcyj- cach renesansowych brzmiały zjawiskowo. ny zarówno w intonacji, jak dyk- Specjalnie użyłam słowa „ansambl”, bo taka była cji wokal Agnieszki Wilczyńskiej gra zespołu: symbiotyczna, pełna wzajemnego zro- znakomicie przypomniał genialne zumienia i dialogu, synergii wyobraźni i wykorzy- kompozycje Komedy, takie jak te- stania środków artystycznych. Po dwóch utworach maty z filmów Dwóch ludzi z sza- w temacie Sacrum Bałdych zaprezentował własne fą czy Rosemary’s Baby, nadając im kompozycje o otwartym formacie z przeważającą nowego brzmienia. Znakomity ze- dozą zespołowej improwizacji. A potem imponują- spół dopełniał muzycznego obrazu co wrócił do mistycznej sfery Sacrum. Rzadko zda- perfekcyjnym akompaniamentem rzają się koncerty, podczas których ma się tak in- i oszczędnymi solówkami. tensywne wrażenie bycia w chwili, tu i teraz, jakby czas nie istniał i dopiero burzliwe oklaski potrzeb- Magiczne skrzypce ne były do przywołania nas do rzeczywistości. Je- dyną wadą tego koncertu było to, że był za krótki. Drugi koncert festiwalu celowo zo- Wyjątkowy artysta, wyjątkowa płyta i wyjątkowy stawiłam na koniec – absolutnie wieczór. › wybitny był występ Adama Bał- dycha promujący najnowszą płytę wydaną przez prestiżową wytwór- nię ACT w całkowicie polskim skła- dzie. Album, zatytułowany Sacrum Profanum, nagrano w hamburskim studiu, w którym pracowali Peter Gabriel czy The Beatles. Tym ra- zem festiwalowy dźwięk był nie- naganny, a materiał wprost genial- ny. Niezwykłe połączenie muzyki dawnej i współczesnej w aranżacji i wykonaniu wyjątkowego skrzyp- ka tworzy mieszankę wybuchową. fot. Piotr Banasik 80| Koncerty / Relacje fot. Radosław Kaźmierczak / Katowice Miasto Ogrodów Miasto / Katowice Kaźmierczak Radosław fot.

Never be comfortable

Rafał Zbrzeski VIII Katowice JazzArt Festival – Katowice, Muzeum Śląskie, [email protected] Katowice Miasto Ogrodów, Jazz Club Hipnoza, Autor jest dziennikarzem Kawiarnia Literacka Miejscownik, Zakład Karny, Radia Kraków. Miejski Dom Kultury Koszutka Filia Dąb, Rondo Sztuki, Pałac Młodzieży, 26-30 kwietnia 2019 r.

„You should never be comfortab- je imprezą dba, by nawet miłośnicy le, man”– cytat z wypowiedzi Mi- eksperymentalnych nurtów jazzu lesa Davisa było hasłem przewod- nie czuli się zbyt pewnie na z góry nim ósmej edycji Katowice JazzArt upatrzonych, „awangardowych” po- Festival. Już po zapoznaniu się z fe- zycjach. stwialową rozpiską dało się zauwa- Lineup zdawał się też być posta- żyć, że program imprezy nie został wionym przez organizatorów py- stworzony z myślą o gatunkowych taniem o kształt współczesnej mu- tradycjonalistach, a Martyna Mar- zyki improwizowanej, jej granic, kowska, która od kilku lat kieru- a jednocześnie mógł zostać potrak- JazzPRESS, czerwiec 2019 |81 towany jako dość śmiała próba od- fragmentów książki, a i LeGendre dołączył do mu- powiedzi. W tym ujęciu jazz jest zycznej strony spotkania, pełniąc rolę perkusjona- terminem, pod którym kryje się listy w jednym z utworów. wiele odmian kreatywnej muzyki, Kolejnym wydarzeniem był koncert austriackiego a samo pojęcie okazuje się być bar- duetu Zsamm, który odbył się pod ziemią, a kon- dzo pojemne, co znakomicie kore- kretnie na poziomie -4 nowej siedziby Muzeum sponduje z wpisaną w tradycję ga- Śląskiego, zlokalizowanej w budynkach i podziem- tunku otwartością. nej infrastrukturze dawnej kopalni Katowice. Sło- weńska wokalistka i producentka Maja Osojnik Dawka ożywczego hałasu i austriacki perkusista (również śpiewający, a ra- czej krzyczący) Patrick Wurzwallner wygenerowa- Pierwszego dnia festiwalu odby- li sporą dawkę ożywczego hałasu. Brutalnego, ale ły się aż cztery wydarzenia, zapla- nowane w różnych punktach mia- sta. Przedsmakiem koncertów było spotkanie z Kevinem LeGendrem, brytyjskim pisarzem i dziennika- rzem, autorem książki Don’t Stop The Carnival. Black British Music (ukazała się właśnie pierwsza część pracy). LeGendre zaprezentował fragmenty swojej obszernej pracy, a muzycznie spotkanie zilustrowa- ła brytyjska saksofonistka Camil- la George. Autor przeczytał zale- dwie kilka urywków z książki, ale i to wystarczyło, by uzmysłowić so- bie ogrom tematu, który zdecydo- wał się zbadać i opisać. Trafionym pomysłem okazało się przeplatanie słowa czytanego muzyką. Camilla George kapitalna, choć mało u nas znana saksofonistka, posługująca się ciepłym i mocnym tonem, wy- suwała się wtedy na pierwszy plan. Jej solowe interpretacje Ol’ Man Ri- ver oraz innych standardów i włas- nych kompozycji odnosiły się bez- pośrednio do prezentowanych fot. Radosław Kaźmierczak / Katowice Miasto Ogrodów 82| Koncerty / Relacje

Następnie zaprezentował się kwar- tet Reverso. Obok puzonisty Ry- ana Keberle’a i pianisty Franka Woeste’a, którzy tworzą trzon gru- py od jej powstania w 2014 roku, w składzie pojawiają się zamien- nie różni muzycy. Wielu słuchaczy przyciągnął zapewne udział w ka- towickim koncercie legendarne- go, nowojorskiego wiolonczelisty Erika Friedlandera, który zgodnie z przewidywaniami pokazał swój kunszt, ale nie zdominował przy tym występu. Skład uzupełniał młody francuski perkusista Guil- hem Flouzat. Muzyka Reverso to niełatwy do sprecyzowania konglomerat wpły- wów jazzowych (zarówno z ame- rykańskiej, jak i europejskiej szko- ły) oraz inspiracji klasycyzujących. Przyznam, że podczas tego wystę- pu kilka razy traciłem orientację co do kierunku, w którym zespół zmierza, choć po zakończeniu nie byłem w stanie niczego mu zarzu- cić. Z sali wyszedłem jednak nieco skonfudowany, ale i zafrapowany tym co usłyszałem. fot. Radosław Kaźmierczak / Katowice Miasto Ogrodów Późnym wieczorem pochodzące z Norwegii: pianistka i kompozy- niepozbawionego uroku, zwłaszcza, że sami artyści torka Anja Lauvdal oraz tubistka z iście wisielczym humorem i ogromnym dystan- Heida Johannesdottir za pomocą sem podchodzili do prezentowanych przez siebie zestawu instrumentów klawiszo- dźwięków. Mroczna i pełna zwierzęcej siły propo- wych, elektronicznych i tuby wy- zycja Zsamm kontrastowała jednak nieco z jasnym generowały kosmiczny dźwiękowy i czystym wnętrzem Muzeum Śląskiego, w innej lo- krajobraz z pogranicza ekpery- kalizacji występ duetu z całą pewnością zrobiłby mentalnej elektroniki, popu i mu- jeszcze większe wrażenie. zyki klubowej. JazzPRESS, czerwiec 2019 |83

Odmienne rzeczywistości zyków na scenie. Do udanego odbioru przyczyniała się też, pełna uroku i humoru, niewymuszona kon- Sobotnie koncerty rozpoczęły się feransjerka w wykonaniu Giulli. występem tria włoskiej (mieszka- Oprócz publiczności festiwalowej na koncercie po- jącej w Katalonii) kontrabasistki jawiła się spora grupa mieszkańców dzielnicy, i kompozytorki Giuli Valle’i. Wśród w tym babcie z wnukami oraz całe rodziny. Występ śląskich familoków katowickiej Włoszki spotkał się z owacyjnym przyjęciem. To dzielnicy Dąb zabrzmiał znakomi- dowód, że nie należy bać się proponować ludziom cie skomponowany, bliski głów- tego typu grania poza centrami dużych miast, bo nemu nurtowi jazz, w wykonaniu i w zupełnie odmiennych okolicznościach zarów- tria złożonego z fortepianu i piani- no wykonawcy, jak i słuchacze spoza owych cen- na elektrycznego, kontrabasu i per- trów świetnie się odnajdują. kusji. Sam zestaw może nie był Kolejny koncert miał miejsce w galerii Rondo Sztuki, niezwykły, ale poziom wykonaw- katowickiej Akademii Sztuk Pięknych. Przestrzeń czy z całą pewnością już tak. Naj- wystawowa wypełniona była pracami dyplomo- mocniej zachwycała liderka, która wymi studentów śląskiej uczelni. Wśród nich wy- w przystępnej formie przemyca- stąpiła zjawiskowa wokalistka Marja Mortensson, ła sporo kreatywnych pomysłów, posługująca się techniką wokalną joik, skandynow- a przy ekspresji jaką zaprezento- skiego ludu Saami. Towarzyszyli jej Daniel Herske- wała nikt nie mógł mieć wątpliwo- dal (tuba, trąbka basowa) i Jakob Janssonn (perku- ści, kto kieruje poczynaniami mu- sja). Muzycy w cudowny sposób połączyli muzykę fot. Radosław Kaźmierczak / Katowice Miasto Ogrodów Miasto / Katowice Kaźmierczak Radosław fot. 84| Koncerty / Relacje tradycyjną z improwizacją, a dzięki zastosowaniu Wieczór zakończył się recitalem so- loopów brzmienie wzbogacone zostało poprzez na- lowym, występującego po raz dru- łożenie linii trąbki basowej na partie tuby. Ogromny gi podczas tej edycji Erika Friedlan- urok Marji w połączeniu z oszczędnym, ale nasyco- dera. Wiolonczelista zaprezentował nym brzmieniem dał niesamowity, magiczny efekt. materiał z wydanego w 2007 roku Przy okazji zwróciłem uwagę na autorską twórczość albumu Block Ice & Propane, będą- tubisty – Daniel Herskedal stał się dla mnie jednym cego muzyczną reminiscencją i im- z największych festiwalowych odkryć. presją na temat podróży kamperem przez Stany Zjednoczone, które mło- dy Erik odbywał rokrocznie wraz z całą rodziną. Koncert przeplata- ny był projekcją archiwalnych zdjęć wykonanych podczas owych wojaży przez ojca muzyka – Lee Friedlan- dera, a także opowieściami po czę- ści tłumaczącymi genezę poszcze- gólnych utworów. Pomimo ascetycznej formy (a może właśnie dzięki niej) występ wywo- łał duże poruszenie. Friedlander w swojej grze łączył tradycyjne po- dejście do instrumentu z techniką zbliżoną do gry na gitarze (artysta zaczynał przygodę z muzyką jako gitarzysta). Połączenie spokojnych, ale niezbyt typowych dla wiolon- czeli dźwięków, zahaczających o tradycyjne gatunki muzyczne amerykańskiej prowincji, z obra- zami sprzed lat wywołało iluzję obcowania z rzeczywistością, któ- rej już dawno nie ma. Tuż przed ostatnim tego dnia kon- certem w galerii Engram, miesz- czącej się na parterze Katowice Miasto Ogrodów, otwarta została wystawa sześciu fotograficznych portretów wykonanych przez Lee Friedlandera. Wśród bohaterów JazzPRESS, czerwiec 2019 |85 prac znaleźli się między innymi: Billie Holiday, Chet Baker i Miles Davis.

Feeria mało jazzowa

Zgodnie z zapowiedzią organiza- torów niedziela należała do arty- stów z Francji. Na ten dzień zapla- nowano tylko dwa koncerty, oba okazały się wyjątkowe, choć skraj- nie odmiennie pod względem sty- listycznym. fot. Radosław Kaźmierczak / Katowice Miasto Ogrodów Pod ziemią, w przytulnej auli no- wej siedziby Muzeum Śląskie- Wieczorny koncert był popisem francusko-kolum- go, wystąpił kwartet Spring Roll, bijskiej, ale stacjonującej w Lyonie, formacji Pixvae. którego poczynaniami kierowa- Powoli festiwalową tradycją staje się, że wieczor- ła flecistka Sylvaine Helary. Ze- na, niedzielna propozycja jest tą, która stylistycznie staw instrumentów uzupełnio- najmniej przynależy do jazzu i muzyki improwizo- ny został przez mooga, kontrabas wanej. Pixvae prezentują bowiem porażający ener- i saksofon (naprzemiennie z klar- gią mariaż rocka z tradycyjną muzyką Ameryki Po- netem). Muzyka, która zabrzmia- łudniowej. ła w katowickich podziemiach Koncert Pixvae to dwie godziny muzyki w du- przywodziła zaś na myśl połącze- żej mierze opartej na polirytmii i wielogłosowym nie inspiracji dokonaniami dzie- śpiewie. Elementy przybrudzonego, rockowego więtnasto- i dwudziestowiecznych brzmienia dodają utworom grupy bogatą dynami- kompozytorów muzyki klasycznej kę. Zdecydowanie sercem tej koncertowej maszyny z otwartymi strukturami, stano- jest rozbudowana sekcja rytmiczna, a płucami roz- wiącymi punkt wyjściowy dla par- taczające ze sceny przecudny urok dwie wokalistki tii improwizowanych. Brzmienie oraz wokalista (wszyscy zresztą korzystający pod- mooga dodawało całości lekko kos- czas występu z perkusjonaliów). Taką feerią wdzię- micznego charakteru, a partie sak- ków, barw, ruchu i żywej energii zakończył się trze- sofonu od czasu do czasu przypo- ci dzień imprezy. minały, że jednak wciąż jesteśmy na festiwalu jazzowym. Kapitalnie Solowe eksploatacje wypadły dialogi obu instrumen- tów dętych – flet i saksofon teno- Po najbardziej energetycznym występie przyszła rowy to nieczęste połączenie, które pora na najintensywniejszy dzień festiwalu. Już zabrzmiało naprawdę intrygująco. o godzinie 12:00 należało zameldować się pod bra- 86| Koncerty / Relacje

grupę gości po areszcie. Świat oglą- dany zza krat, nawet przez niespeł- na trzy godziny, wygląda zupełnie inaczej… Występ Resiny odbył się w żeń- skim skrzydle aresztu. Scena usy- tuowana została w końcu koryta- rza, otoczonego kolejnymi piętrami galerii, z których drzwi prowadzi- ły do cel, a zakończonego wysokim, strzelistym oknem. Sam budynek powstał w XIX wieku, więc i jego architektura potęgowała doznania. Uzbrojona w efekty wiolonczela, której dźwięki wielokrotnie Ka- rolina loopowała i nakładała, cza- sem wspomagając się skromny- mi perkusjonaliami, wybrzmiała niesamowicie w tym szczególnym miejscu. Szczególna była też pub- liczność, przebywające w areszcie kobiety reagowały różnie – od po- zornej obojętności, po wzruszenie. Muzyka Resiny, mimo że czerpie w dużej mierze z dokonań dwu- fot. Radosław Kaźmierczak / Katowice Miasto Ogrodów dziestowiecznej awangardy muzy- ki poważnej, okazuje się być bar- mą katowickiego aresztu śledczego. Od lat trwa dzo uniwersalna, a zagrana w tym współpraca pomiędzy ekipą JazzArtu, a kapitanem miejscu stanowiła silne przeżycie Wojciechem Brzoską (wychowawcą kulturalno- dla większości obecnych, nie wyłą- oświatowym, zatrudnionym w placówce). W jej ra- czając artystki. mach, podczas każdej odsłony festiwalu, w areszcie Kolejne dwa wydarzenia zaplano- odbywa się koncert jednego z wykonawców, biorą- wane tego dnia również były wy- cych udział w festiwalu. W tym roku dla osadzo- stępami solowymi. W sali koncer- nych kobiet wystąpiła wiolonczelistka Karolina towej Katowice Miasto Ogrodów Rec, skrywająca się pod artystycznym pseudoni- zagrał Morris Kliphuis. Holender- mem Resina. ski waltornista zaprezentował wie- Sama wizyta w tym miejscu była dużym przeży- lowymiarowe spojrzenie na swój ciem. Kapitan Brzoska przed występem oprowadził instrument. Jego koncert był połą- JazzPRESS, czerwiec 2019 |87 czeniem elementów komponowa- Następnie zagrało polsko-szwajcarsko-austriackie nych z improwizacją, a naturalne trio Hang Em High. Podczas koncertu grupa rów- brzmienie waltorni modyfikował noważyła elementy czadowego, punk-jazzowego co jakiś czas za pomocą pokaźne- grania z momentami odpływania w improwizację. go zestawu efektów. To właśnie W bardziej swobodnych fragmentach byli jednak w tych momentach, gdy wykorzy- nieco mniej przekonujący niż podczas dynamicz- stywał preparację i elektronikę nych, pełnych wigoru tematów. najmocniej zagłębiał się też w im- Czwarty dzień zamknął kolektyw Innercity En- prowizację. semble. Działający już od prawie dekady zespół, Następnie, po sąsiedzku, w klu- który właściwie zasługuje na miano supergrupy bie Hipnoza odbył się solowy kon- polskiej sceny alternatywno-jazzowej, doczekał się cert jednego z czołowych perku- oddanej grupy fanów. Nic dziwnego, że klub Hip- sistów polskiej sceny niezależnej. noza ledwo pomieścił chętnych do posłuchania ich Hubert Zemler zagrał materiał muzyki na żywo. Zgodnie z oczekiwaniami grupa napisany specjalnie na zamówie- zatopiła słuchaczy w gęstwinie dźwięków z pogra- nie festiwalu. Słuchając jego mu- nicza post-rocka, muzyki etnicznej i improwizacji. zyki, nie mogłem pozbyć się wra- Przyznam, że obawiałem się nieco, czy to co zauro- żenia, że perkusista pozostaje pod czyło mnie na płytach formacji znajdzie swoje od- przemożnym wpływem amery- zwierciedlenie w żywym graniu, ale poza tym, że kańskich minimalistów, na czele było dużo głośniej i może nieco bardziej agresyw- ze Stevem Reichem, którego Drum- nie, to specyficzny klimat został zachowany. ming pobrzmiewało mi w głowie przez większa część występu. Jed- Zakończenie w pełni księżyca nak, jak przytomnie zauważył mój znajomy, z którym podzieliłem się Zakończenie Katowice JazzArt Festival tradycyjne tą refleksją – Zemler grał sam, uzy- przypadło w Międzynarodowy Dzień Jazzu. W tym skując przy tym efekt podobny, do dniu, w ramach imprezy, odbyła się, między inny- tego który Reich osiągnął przy po- mi, dyskusja o miejscu i roli kobiet we współczes- mocy rozbudowanego zespołu. nym jazzie. Paradoksalnie dwa koncerty, które zro- Oba solowe koncerty ukierunko- biły na mnie tego dnia największe wrażenie były wane były na eksplorowanie moż- występami odległymi stylistycznie od tradycyjnie liwości konkretnego instrumentu pojmowanego jazzu. i ukazały występujących artystów Po raz drugi wystąpiła Resina. Tym razem na dużej jako znakomicie panujących nad sali, z towarzyszeniem niesamowitych wizualiza- narzędziami swojej pracy. Jednak, cji i świateł oraz z Hubertem Zemlerem, wspoma- gdyby każdy z nich trwał nieco kró- gającym wiolonczelistkę grą na perkusji wrażenia cej, a myśl muzyczna została nieco były zupełnie inne niż podczas występu w aresz- bardziej skondensowana, to i siła cie. Resinie udało się wykreować niezwykłą aurę, wyrazu mogłaby być dużo większa. i o ile ubiegłoroczna płyta Traces, z której pocho- 88| Koncerty / Relacje dził prezentowany repertuar jest naprawdę bardzo i oprawę świetlną. Na zewnątrz bu- dobrym albumem, to na żywo, pochodzące z niej dynku ustawione zostały rucho- utwory nabierają dodatkowego wymiaru. Resina me reflektory, których promienie pokazała wielką klasę, udowadniając, że za pomocą wpadały do środka przez mnóstwo subtelnych, minimalistycznych środków, z ogrom- małych otworów przygotowanych nym wyczuciem i wrażliwością potrafi oczarować w przesłonach zakrywających publiczność, niezależnie od miejsca, w którym wy- okna. Minimalistyczna elektroni- stępuje. ka przeplatająca się z preparacją, Ostatnim akordem tegorocznego festiwalu był noc- brzmieniem instrumentów ludo- ny koncert legendarnej, avantfolkowej formacji wych i kobiecym śpiewem genero- Księżyc. Dla mnie był to jeden z najbardziej wycze- wał odrealniony nastrój, przesiąk- kanych występów. Z muzyką Księżyca zetknąłem nięty niepokojącą nostalgią. Nie się około roku 2005, kiedy już od kilku lat nie ist- zabrakło działań parateatralnych nieli jako zespół, choć w środowisku zainteresowa- z użyciem skromnych rekwizytów nym muzycznymi eksperymentami cieszyli się sta- – jak samotnie kołysząca się nad tusem grupy kultowej. Od momentu reaktywacji scena żarówka, czy ogromny biały w roku 2014 Księżyc koncertuje sporadycznie, więc balon, jako żywo przypominający okazja posłuchania zespołu na żywo była możli- księżyc w pełni. wością wyjątkową. Grupa dosłownie zahipnotyzowała Z całą pewnością był to jeden z tych koncertów, zgromadzoną publiczność jednym który przenosił słuchaczy w absolutnie inny wy- długim ciągiem dźwięków. Podczas miar. Zaciemnione wnętrze dawnej kopalnianej występu przeplatały się ze sobą stolarni w Muzeum Śląskim stało się sceną spek- folk, muzyka współczesna i impro- taklu łączącego dźwięk, działania parateatralne wizacja. Gdy Księżyc skończył grać na sali zapanowała pełna napięcia cisza w oczekiwaniu na ciąg dalszy. Dopiero nieśmiałe „dziękujemy” wypowiedziane przez jedną z wo- kalistek poruszyło lawinę braw. Zespół na bis wykonał jeszcze krótki utwór Zakopana, zamyka- jąc tym samym ósmą edycję Kato- wice JazzArt Festival. Wydarzenia odległego od schematów, pełnego różnorodności i daleko wybiegają- cego poza tradycyjnie rozumiane gatunkowe ramy, nastawionego na odkrywanie rzeczy nowych i nie- fot. Radosław Kaźmierczak / Katowice Miasto Ogrodów oczywistych. › JazzPRESS, czerwiec 2019 |89 fot. Arin Al Azab Al Arin fot.

Jedyny taki festiwal

11. Lublin Jazz Festiwal – Lublin, Aya Al Azab Centrum Kultury w Lublinie, 23-28 kwietnia 2019 r. [email protected]

Lublin jest specyficznym miastem. czeka mnie niekonwencjonalny Położone w południowo-wschod- jazzowy festiwal. Wiedziałam, że niej części Polski, z pozoru duże, wo- program nie będzie wypełniony je- jewódzkie miasto, a jednak małe dynie topowymi gwiazdami kla- i kameralne. Niby multikulturowe, sycznego jazzu. Wiedziałam, że or- a jednak trochę zaściankowe. Jednak ganizatorzy po raz kolejny pokuszą przede wszystkim Lublin posiada się o gatunkowy mariaż. Będzie coś własną duszę, która sprzyja tworze- do tańca i do zadumy. niu jedynych w swoim rodzaju im- Po raz kolejny, również w ramach prez kulturalnych. Takich jak Lublin festiwalu, oprócz koncertów głów- Jazz Festiwal, który po raz jedenasty nych odbyły się mniejsze w róż- odbył się pod koniec kwietnia. nych miejscach miasta i imprezy Dla mnie była to piąta edycja, któ- towarzyszące: wernisaż wystawy rą rozpoczynałam przekonana, że fotografii Macieja Nowaka Patrząc 90| Koncerty / Relacje

na jazz, wystawa plakatów z 10-letniej historii fe- sze nadzieje pokładałam w pra- stiwalu, a także – z okazji 88. rocznicy urodzin i 50. premierę projektu Marcina i Bar- rocznicy śmierci Krzysztofa Trzcińskiego (które to tłomieja Olesiów, Irka Wojtczaka, przypadały dokładnie w czasie festiwalu) – pro- Wojciecha Jachny, Bartka Pruc- jekcja filmu Komeda, Komeda reżyserii Nataszy nala, czyli Polish Jazz Requiem. Ziółkowskiej-Kurczuk oraz spotkanie autorskie Już sam skład robi wrażenie i po- z Magdaleną Grzebałkowską, autorką książki Ko- budza apetyt na koncert mistrzów. meda. Osobiste życie jazzu. Przynętą tego koncertu, na któ- rą dałam się złapać, był również Polskie nowości repertuar, czyli aranżacje Bar- tłomieja Olesia najpiękniejszych Organizatorzy LJF starają się co roku, aby w line- jazzowych utworów. Najpiękniej- upie umieścić choć jeden premierowy koncert. szych, bo napisanych przez legen- Tym razem nowości było dość sporo. Najwięk- dy ku czci legend. Marcin Oleś tak opisuje najnow- szy projekt: „Inspiracją powołania do życia projektu Polish Jazz Requi- em był jeden z najbardziej znaczą- cych polskich albumów jazzowych autorstwa Tomasza Stańki i jego kwintetu pod tytułem Music For K. Sam album, nagrany kilka miesię- cy po śmierci Komedy, któremu był poświęcony i dedykowany, był jed- nocześnie hołdem i wyrazem gnie- wu. I niezgody po śmierci mento- ra, przyjaciela i wielkiego artysty. Takiego samego mentora znalazł dla siebie Komeda, pisząc kil- ka lat wcześniej, być może własne opus magnum po śmierci wielkie- go Johna Coltrane’a, zatytułowane Nighttime, Daytime Requiem. Wie- le lat później trębacz Andrzej Przy- bielski skomponował swoje requi- em Epitafium For Jacek po śmierci zmarłego kontrabasisty Jacka Bed- narka. Każdy ze wspomnianych

fot. Arin Al Azab Al Arin fot. tu utworów to zupełnie odmien- JazzPRESS, czerwiec 2019 |91 ny świat dźwiękowy, zupełnie inna narracja i odmienny ciężar, mó- wiący tyle samo o samym twórcy, co o jego podejściu do materii mu- zycznej”. Tego smutku, żalu, gniewu nie było czuć w interpretacji współ- czesnych mistrzów podczas lubel- skiego koncertu, emocje były ra- czej stonowane, a atmosfera na scenie nerwowa. Domyślam się, że przed tą prapremierą nie było do- statecznie wielu wspólnych spot- kań i prób, bo brakowało współ- pracy między instrumentalistami, którzy nie stworzyli zespołu. Nie takiego poziomu porozumienia muzycznego oczekuje się od ta- kich muzyków. Siedziałam bli- sko sceny, widziałam stres lidera – Bartłomieja Olesia, który próbo- wał panować nad całością, a ta nie przypominała jazzowego składu, a zespół kameralny, który dostał partyturę dzień przed koncertem. Muszę posłuchać tego projek- tu w innych okolicznościach, bo sama nie wierzę, że po progra- mie z tak dobrymi aranżacjami i w wykonaniu tak doskonałych fot. Arin Al Azab instrumentalistów można wyjść z sali koncertowej tak rozczarowa- belskiej scenie zagrali na trąbce Marcin Elszkowski, nym. pianista Marcel Baliński, Franciszek Pospieszalski Natomiast doskonały koncert zagra- na kontrabasie, a w zastępstwie za Wiktorię Jaku- li Jerry & The Pelican System, czyli bowską na perkusji zagrał Krzysztof Szmańda, co nie zespół saksofonisty Jerzego Mączyń- odbiło się bez echa, bo dzikość i punkowy charakter skiego, którego najnowszy album Szmańdy wpisał się idealnie w chaotyczną, kontra- wydany został w ramach kultowej stową strukturę Jerry & The Pelican System, a nawet serii Polish Jazz. Oprócz lidera na lu- zdominował sekcję rytmiczną. 92| Koncerty / Relacje

kwartetem w składzie: Krzysztof Dys – fortepian, Michał Barań- ski – kontrabas, Dawid Fortuna – perkusja, zaprezentował muzykę z albumu Sacrum/Profanum. Było to spotkanie niezwykle intymne i spójne. Bałdych rozpoczął kon- cert XVI-wiecznym angielskim motetem Spem in alium Thomasa Tallisa i średniowieczną kompo- zycją O virga ac diadema świętej Hildegardy z Bingen. Już pierw- szą interpretacją skrzypek i jego fot. Arin Al Azab zespół udowodnili mistrzostwo, przekształcając wokalną formę na Pomimo młodego wieku i niekoniecznie jazzo- głosy skrzypiec i fortepianu, a do- wych korzeni poszczególnych członków zespo- dana delikatna sekcja rytmiczna łu, Jerry & The Pelican System zaprezentowali wzmocniła wrażenie innowacyj- najciekawszy materiał pośród wszystkich, któ- ności takiego rozwiązania. re miałam przyjemność słuchać ze scen tego- Album składa się również z au- rocznej edycji festiwalu. Użycie słowa ciekawy torskich utworów – jak zagra- nie jest przypadkowym określeniem, Mączyń- ny podczas koncertu Profundis – ski przygotował w sposób kalejdoskopowy wy- który posiada więcej elementów razisty, różnorodny program – w ramach jednej jazzowych, dzięki czemu autor kompozycji jak i całego koncertu. Jego utwo- przypomina, że profanum pełni ry składają się z małych, odmiennych od siebie w muzyce tak samo ważną rolę elementów stylistycznych, które tworzą, mimo jak sacrum. Muszę wspomnieć różnic, całość, niczym wycinki gazet układane jeszcze o błyskotliwym zabiegu, przez czarny charakter w thrillerze. Bo puzzle jakim jest zastąpienie w Concer- Mączyńskiego posiadają pierwiastek przeraża- to For Viola And Orchestra altów- jący, a tym samym intrygujący. Kompozycje ry- ki, renesansowymi skrzypcami, sowały psychologiczny portret człowieka, który które kształtem i strojem (obniżo- posiada w sobie dużo mieszanych, burzliwych nym) przypominają „większą sio- emocji względem świata i ludzi dookoła. Jakże strę”. Sacrum/Profanum to kolejna rzadkością jest tak ilustracyjne podejście do mu- solidnie przygotowana, a równo- zyki, która w obrębie koncertu opowiada jedną cześnie przystępna propozycja historię. Adama Bałdycha, którego sukces Z całkowicie nowym materiałem przyjechał został potwierdzono w Lublinie również Adam Bałdych, który wraz ze swoim długimi owacjami na stojąco. JazzPRESS, czerwiec 2019 |93

Mistrz i uczniowie – szacu- wal jak zwykle włączyli do programu żywiołowe, nek i piękno zachęcające do wyzwalającego tańca zespoły jak Malox, którego lider – Eyal Talmudi zagościł na Niezwykle lirycznym koncertem, Festiwalu również rok temu, w składzie Kutiman który pozostawił we mnie najwię- Orchestra. Energiczny nieco szalony saksofonista cej pozytywnych emocji – myślę, że Talmudi po raz kolejny zadziwiał...kondycją! Ska- spowodowanych perfekcyjnością cze, tańczy, biega i jednocześnie gra na saksofonie, wykonawstwa i niezwykłym pozio- kto mu dorówna? A poważnie, znowu oczarował mem współpracy muzyków zespo- mnie etnicznym jazzem, który jest również ma- łu – był występ Enrico Rava Quar- nifestem przeciwko toczącym się wojnom w Izra- tet. Już od pierwszych dźwięków elu – cieszę się, że są w tym kraju ludzie świadomi i ich postawy biła klasa! Brzmienie i niegodzący się na okupację Palestyny. trąbki Ravy – miękkie, gładkie i nie- Była także elektronika – w postaci brytyjskiego zwykle powściągliwe w ekspresji – zespołu Portico Quartet, który zapewnił prawie utrzymane było przez cały koncert. dwugodzinny psychodeliczno-transowy seans – Godne uwagi było porozumienie pełen kolorowych obrazów, pociągający, a zarazem między muzykami. Byli to: Fran- odprężający film. Po tym koncercie chętnie wra- cesco Diodati – gitara, Gabriele cam wieczorami do ich nagrań, a to chyba najlep- Evangelista – bas, Enrico Morello – sza rekomendacja. perkusja. Tych młodych, a szanują- Każde duże miasto w Polsce może pochwalić się cych przestrzeń instrumentalistów jazzowym festiwalem, ale które z nich organizuje, zaprosił do współpracy doświad- tak jak Lublin, różnorodne, otwarte wydarzenie, czony trębacz. Potrafili oni wyko- traktujące jazz nie jako gatunek, ale jako muzykę rzystać dany im czas, wypełnić przede wszystkim improwizowaną? › luki, pozostawione celowo przez Ravę. Wyraźny był także, godny naśladowania, pełen uznania sto- sunek uczniów do mistrza, który odwzajemniał im tym samym, ni- czym dumny ojciec synom. Wysu- wała się na pierwszy plan radość i lekkość wspólnego grania, czego brakuje mi często na koncertach polskich zespołów.

Niejazzowo na jazzowo

Oprócz czysto jazzowych propozy- cji, organizatorzy Lublin Jazz Festi- fot. Arin Al Azab 94| Koncerty / Relacje Paweł Stradowski Paweł fot. fot.

Kwartet dwóch szóstek

John Scofield, Combo 66 – Warszawa, Paweł Stradowski 12on14 Jazz Club, 15 maja 2019 r. [email protected]

John Scofield ma talent do tworze- cenianym na całym świecie za nia eleganckich, chwytliwych me- wkład w rozwój współczesnego lodii, co potwierdził kolejny raz jazzu i muzyki popularnej. Kwar- na swoim najnowszym albumie. tet Combo 66 zawiązany został Pierwszy koncert promujący Com- w związku z sześćdziesiątymi szó- bo 66 przed polską publicznością stymi urodzinami artysty. Scofield odbył się 15 maja w warszawskim uważa, że „66 to najlepszy numer klubie 12on14. jazzowy, jaki można sobie wyma- John Scofield jest jednym z naj- rzyć”, nawiązujący do wszystkich bardziej wszechstronnych gita- wspaniałych płyt z lat sześćdzie- rzystów, od lat nagradzanym i do- siątych. JazzPRESS, czerwiec 2019 |95

W nowym kwartecie Scofield ko- rzysta ze wsparcia swojego długo- letniego współpracownika, cha- ryzmatycznego perkusisty Billa Stewarta, basisty Vicente’a Arche- ra oraz pianisty i organisty Geral- da Claytona, syna basisty Johna Claytona. Wspólnie, z wyobraźnią, nasycają jazz elementami innych gatunków i czynią go nietuzinko- wym, a przy tym, dzięki grze Sco- fielda, ciągle bardzo rozpoznawal- nym. Idąc na warszawski koncert Scofielda obawiałem się, że po wy- stępie będę nieco przytłoczony gi- tarowymi solówkami. Zupełnie niepotrzebnie, nie było ich wcale za wiele. To był bez wątpienia po- pis, ale świetnej synergii muzy- ków. Kwartet Scofielda zagrał kilka kompozycji z najnowszego krąż- ka Combo 66, wybrane utwory z wcześniejszych albumów oraz kilka standardów jazzowych. Sco- field grał z unikalnym dla siebie, jazzowo-bluesowym i jednocześnie country-rockowym sznytem, a jego sekcja rytmiczna oraz pianista wy- pełniali przestrzeń licznymi nie- przewidywalnymi i intrygującymi improwizacjami. Wzajemnie się uzupełniali, kolejno przejmowali prowadzenie, a jednocześnie pod- kreślali walory gitary Scofielda, która w rękach mistrza po prostu uwodziła. Lekkość i sprawność gry mistrza tego wieczoru wprowadza- ła w prawdziwe osłupienie. › fot. Paweł Stradowski 96| Koncerty / Relacje fot. Piotr Gruchała Piotr fot.

Koncertowy jubileusz hammondzisty

Andrzej Kowalczyk Kinley Pres. Jazz: Wojciech Karolak Piano Trio [email protected] – Warszawa, SEN, 23 maja 2019 r.

Uczta dla tych, którzy kochają jazz skim hammondzistą, dysponują- w jego dystyngowanym, swingo- cym własnym niepodrabialnym wym wydaniu. Pianista, z ogrom- i potężnie swingującym stylem, ną muzyczną charyzmą, nie epato- charakteryzującym się elegancją wał kaskadami dźwięków, ale grał i smakiem w doborze hammondo- jedynie te ważne dla jego muzycz- wych kolorów. nych opowieści. Mniej skojarzeń nazwisko Karolak Wojciech Karolak to nazwisko in- budzi w kontekście aranży – a prze- stytucja – najczęściej zestawiane cież jest jednym z najlepszych pol- z nazwiskiem Hammond, oczywi- skich jazzowych aranżerów i kom- ście w kontekście organów. Trudno pozytorów (vide film Excentrycy, się temu dziwić, bo od lat jest naj- czyli po słonecznej stronie ulicy). bardziej charakterystycznym pol- Natomiast już całkiem mało fa- JazzPRESS, czerwiec 2019 |97 nów jazzu kojarzy Karolaka z for- tepianem. Owszem, nagrał kiedyś w fortepianowym triu płytę z pio- senkami Wasowskiego, ale było to dawno, a poza tym płyta ta jakoś nie przebiła się do powszechnej świadomości. Poza tym Wojciech Karolak jest dość wybredny w doborze muzy- ków, z którymi występuje. Od lat w hammondowym triu towarzy- szy mu w sekcji Arek Skolik, a basy gra sobie (nogą) sam. Dlatego wielkim wydarzeniem był koncert w cyklu Kinley Pres. Jazz promujący jego nową płytę Mo- ontag. Po pierwsze – płyty Karo- lak nagrywa niechętnie i tych pod- pisanych jego nazwiskiem jest naprawdę niewiele. Po drugie – płytę nagrał właśnie na fortepia- nie z towarzyszeniem basisty. Po trzecie – premiera zbiegła się nie- mal z osiemdziesiątym jubileu- szem urodzin artysty. Płyta nie ukazałaby się, gdyby nie – nazywany przez Karolaka „pol- skim Paulem Chambersem” – Pa- weł Pańta, spiritus movens pro- jektu. To on, przy okazji jakiegoś wspólnego występu, zrozumiał potencjał muzykowania w takim składzie, namówił Karolaka do na- grań oraz dopiął wydanie płyty. To dzięki niemu płyta ujrzała światło dzienne właśnie w dniu koncertu w warszawskim klubie SEN. Koncert był ucztą dla tych, któ- rzy kochają jazz w jego dystyngo- fot. Piotr Gruchała 98| Koncerty / Relacje

meleon i wirtuoz kontrabasu Pa- weł Pańta. Koncert składał się z dwóch czę- ści, a na setliście znalazły się kom- pozycje Karolaka (między innymi tytułowy Moontag), Komedy, Wa- sowskiego oraz jazzowe standardy. Nie zabrakło oczywiście niezrów- nanej konferansjerki Karolaka, jak zawsze błyszczącej dowcipem. Ponieważ koncert był połączony z celebrą osiemdziesiątych uro- dzin artysty, na scenie pojawił się tort ze świeczkami, wszyscy od- śpiewali „sto lat” wzruszonemu jubilatowi, który skomentował to w typowym dla siebie stylu: „Pań- stwo i ja jesteśmy w tej kwestii zgodni!”. Bez zbytniej emfazy mogę napisać, że był to naprawdę wyjątkowy, pe- łen wzruszeń i jazzowych uniesień wieczór. ›

fot. Beata Gralewska wanym, swingowym wydaniu. Wojciech Karolak jest pianistą dysponującym, przy dość oszczędnym stylu gry, ogromną muzyczną charyzmą. Nie ma w zwyczaju epatować kaskadami dźwięków, sku- piając się na graniu tych ważnych dla jego muzycz- nych opowieści. A jest to kunszt dostępny tylko naj- wybitniejszym. Pozostali muzycy z zespołu to crème de la crème swingowych sekcji – krakowski perkusista Arek Skolik, mistrz w budowaniu groove’u bardziej „niegraniem” niż graniem, oraz coraz mocniej od- ciskający swój ślad na polskiej scenie jazzowy ka- fot. Piotr Gruchała JazzPRESS, czerwiec 2019 |99

ROZMOWY fot. Kuba Majerczyk Kuba fot. 100| Rozmowy fot. Kuba Majerczyk Kuba fot. JazzPRESS, czerwiec 2019 |101

Władysław Adzik Sendecki. Pianista. W jego życiu nie brakowało dramatycznych wydarzeń i gwałtownych zwrotów akcji. Klasyczną edukację pianistyczną zniweczyła jego fascynacja jazzem. Zdobycie wykształcenia na kierunku jazzowym – manifestowanie sprzeciwu wobec socjalistycznego państwa. Niedługo po osiągnięciu pełnoletniości zwyciężał w konkursie Jazzu nad Odrą z grupą Extra Ball, której był współzałożycielem. Pod koniec lat siedemdziesiątych miał swój udział w działalności zespołu Sun Ship. Po wyemigrowaniu na początku lat osiemdziesiątych był współzałożycielem formacji Polski Jazz Ensemble. Grał z wieloma największymi gwiazdami jazzu – między inny- mi w Glass Menagerie Billy’ego Cobhama, Passport Klausa Doldingera a przed kilkoma dniami z Randym Breckerem. Uczestniczył w sesjach nagraniowych do kilkuset płyt. Jako jedyny polski muzyk zaliczył epizod koncertowej i studyjnej współpracy z Jaco Pastoriusem. Od 1996 roku jest członkiem hamburskiego NDR Bigband uważanego za jeden z najlepszych dużych zespołów jazzowych na świecie. Równolegle kontynuuje swoją autorską twórczość, między innymi jako oryginalny solista. Ostatnio ukazały się dwa jego albumy – nagrane z Atom String Quartet Le Jardin Oublié / My Polish Heart oraz duet z Jürgenem Spieglem Two In The Mirror. Świat prawników, polityków i spryciarzy

Piotr Wickowski [email protected]

Piotr Wickowski: Zacznijmy od Były rodzinne tradycje muzyczne? twoich początków, czyli od Gorlic. Podobno pochodzisz z muzycznej Tak, u nas ze strony ojca była wiel- rodziny, w której był niejeden for- ka tradycja i przede wszystkim tepian? był wielki szacunek do muzyki, oczywiście klasycznej. W ogóle do Władysław Adzik Sendecki: Tak, przeróżnych sztuk pięknych. Ale mieliśmy dwa fortepiany i jedno właśnie fortepian był głównym pianino. Właściwie do każdego po- ulubieńcem w naszej rodzinie. koju, w którym nikt nie spał był przydzielony jakiś instrument, na W rodzinie byli wcześniej profe- którym można było pracować. sjonalni muzycy? 102| Rozmowy

Nie udało się, bo trzeba by było prawdopodobnie jemność. Jak ojciec znalazł mo- inaczej ułożyć życie, ale mój ojciec, jego brat, jego je pałki do jazzowej perkusji, bar- siostra, która wcześnie zmarła – wszyscy grali na dzo się zmartwił i ostrzegł mnie, że fortepianach. Mój ojciec półprofesjonalnie uczył w takiej dziedzinie udało się tylko muzyki. Studiował jednak żurnalistykę i prawo takim jak The Beatles i Dave Bru- w Krakowie. Tam zakochał się w mojej mamie, ona beck. w nim, a ponieważ miała wyjść za kogoś innego, ty- dzień przed ślubem ją wykradł. Wyjechali z Krako- Czyli był zorientowany. wa do Gorlic i tam zamieszkali w domu dziadków. Oczywiście. U nas w domu były Ucieczka do Gorlic – dobre na tytuł pierwszego nuty. Poza tym on grał. Sam z nim rozdziału autobiografii. grałem, jako gówniarz, na orga- nach czy pianinie, na imprezach Tak. Rzeczywiście była między nimi miłość do koń- tanecznych. ca. Ojciec zmarł dawno, jeszcze przed moją pełnolet- niością. Wywarł na nas, jako dzieciach, niesamowi- Co to były za imprezy? te piętno. Nie musiał nam wiele mówić, wystarczyło na niego popatrzeć, żeby wiedzieć, co ma na myśli. W kawiarni. Wchodziłem w nocne Były między nami jakieś wibracje, świetnie się ro- życie pod jego opieką. zumieliśmy, bez moralizatorskich rozmów. Wiado- mo, jak to gówniarze, robiliśmy różne psoty, ale wy- To było w Gorlicach? starczyła jego mina, żebyśmy wiedzieli, co o tym sądzi.

Był etap młodzieńczego buntu? Zawsze pojawia się ten prob- lem – trzeba przebijać się przez Tak, był, oczywiście. mury ludzi i różnych instytucji

A muzycznego buntu? Tak. Dorabiałem w ten sposób. Po- Raczej mój brat Stefan przez to przechodził. On był za tym pisałem aranżacje na jego ta- szaleńcem w takich sprawach, prawdziwie się bun- neczny zespół. Oczywiście one nie tował. Ale właściwie nawet dzisiaj nie wiem dla- wyglądały chyba najciekawiej, ale czego i o co chodziło. on prosił, żebym to robił. I coś tam Ja byłem trenowany na klasyka i oczywiście, kiedy robiłem. Właściwie to nie wiem do zaczęły się kontakty z inną muzyką, zaczął się ro- dziś, z jakim skutkiem, bo nie mieli- bić problem. A ponieważ nie mogłem grać na for- śmy na ten temat wielkich rozmów. tepianie innej muzyki niż klasyczna, to zacząłem Nie było czasu, bo przyjeżdżałem stukać na bębnach. Sprawiało mi to wielką przy- przecież tylko na wakacje czy święta. JazzPRESS, czerwiec 2019 |103

Ze szkoły z Krakowa?

Tak, z liceum muzycznego. Ojciec zmarł, gdy miałem 17 lat, jeszcze przed moją maturą.

Wtedy w Krakowie zaraziłeś się bakcylem jazzu?

Dzięki mojemu bratu, którego ro- dzice wysłali do Krakowa do li- ceum plastycznego, bo jak tyl- ko zaczął malować, stwierdzili, że jest wielkim talentem. Tam spot- kał krakowską awangardę, która ogromnie mu imponowała. Wciąg- nął w to mnie, zafascynował całą tą tajemniczością, happeningami i wszystkim innym. Bardzo mnie fot. Jarek Wierzbicki to ciekawiło. Pamiętam, jakie wrażenie zrobił na Chodzi o poczucie wolności? mnie Roland Kirk! Jego występ na Jazz Jamboree obejrzałem w czarno Tak o wolność. Zacząłem się zastanawiać, jak zna- -białym telewizorze marki Klejnot, leźć wolność w codziennych obowiązkach muzycz- który co chwilę się psuł, na którym nych, obowiązkach interpretacyjnych. Bo byli pro- niewiele było widać i z którego nie- fesorowie… Zawsze pojawia się ten problem – trzeba wiele było słychać. Ale to nie mu- przebijać się przez mury ludzi i różnych instytucji. zyka była najważniejsza! Miał na One mają zawsze swoje prawa, reguły interpretacji, szyi wiele saksofonów… To wszyst- grania…, bo to szkoły. Musi być tak i tak. Więc jak ko było bardzo dziwne. to zrobić, żeby tańczyć na tej linie? Żeby być sobą, a z drugiej strony dać to, czego oczekują. Bo jak nie, Dlaczego to było takie ważne? to robi się dyskusja i albo wyrzucą, albo będą jakieś inne negatywne konsekwencje. Po raz pierwszy słuchałem kogoś, kto odważył się w ten sposób za- Takie dylematy miałeś już wtedy? chowywać na scenie i tak prezento- wać swoją wizję. Po prostu zaimpo- Absolutnie. nowało mi odrzucenie wszystkich przyzwyczajeń i moralnych klisz. Od początku, jako adept klasyki? 104| Rozmowy

Tak, od początku. Na moim pierwszym występie, Czyli jak interpretować? mając 14 lat, grałem w filharmonii Koncert f-moll Chopina. Później w lokalnej gazecie było napisa- Tak, żeby wciągnąć w to swoje życie ne, że grałem ten koncert tak, jakbym go sam na- i oddać muzykę, jakbyś ją ty napi- pisał. Muszę się przyznać, że wtedy tego nie rozu- sał, tak jak ją rozumiesz. Każda nu- miałem. ta, każdy ton jest twój – to znaczy wychodzi z ciebie, nie jest jakiś za- Jak to odebrać – czy to komplement? grany czy „odbębniony” bzdurnie, tylko jest przeżyty. To jest twoje… Wtedy nie wiedziałem zupełnie. Co to miało zna- czyć… Dlaczego ktoś tak to zrozumiał? Jaki był sens Duża sztuka! tej interpretacji? Ale po to się chyba gra, bo inaczej muzyka nie ma żadnego sensu. Dlatego jestem szczęśliwy, że byłem w stanie – po pierwsze – czegoś ta- kiego doświadczyć, to zrozumieć i w ogóle wyciągnąć różne wnioski.

Pójść tą drogą?

Pójść tą drogą, tak.

W internecie można znaleźć wi- deo bardzo słabej jakości z progra- mu telewizyjnego z występem two- im i twojego brata. Nagranie jest z programu satyrycznego Spotkanie z balladą. Pamiętasz kiedy to było?

Poznałem po moim zegarku, bo wtedy go kupiłem. To było w sie- demdziesiątym piątym, czyli kiedy miałem 20 lat.

Jesteście przebrani za sportow- ców i toczycie pojedynek grając na cztery ręce na fortepianie. Nagra- fot. Kuba Majerczyk nie było w Krakowie? JazzPRESS, czerwiec 2019 |105

Tak. Materialnie?

Jak trafiliście do tego programu? Tak, zdarzało mi się głodować i jeść same jabłka z ogro- du sąsiada. Dorabiałem, grywając do striptease’u. Sie- Byliśmy już znanymi postaciami działem przy fortepianie za kotarą, żeby mnie nie było w Krakowie, miałem przecież już widać. Nie byłem wtedy jeszcze nawet pełnoletni. Extra Ball. Ten zespół założyłem Materialnie ciężko było, całej naszej rodzinie.

Świat może szczęśliwie istnieć Represje polityczne? tylko, jeżeli będziemy się szano- Trudno powiedzieć, co to było. wać i uczciwie pracować dla na- Ojciec nie był partyjny i gene- szego wspólnego dobra. Trzeba ralnie byliśmy antybolszewiccy, wypleniać głupotę i barbarzyń- więc kładziono ojcu kłody pod nogi. Dwa razy nas wywłaszczo- stwo z naszego życia no. Pierwsze było wywłaszcza- nie stalinowskie, kiedy zaraz po z Jarkiem Śmietaną mając 18 lat. wojnie zabrano nam lasy. Potem, kilka tygodni po W 1974 roku byliśmy na Jazzie nad śmierci ojca, przyszli i powiedzieli mamie, że ma- Odrą po raz pierwszy, a w następ- my się wynieść z domu w trybie prawie natychmia- nym – po raz drugi. W siedemdzie- stowym. Z naszego domu rodzinnego w Gorlicach. siątym trzecim zaczęliśmy pisać Ponoć miał w tym miejscu powstać ośmiopiętrowy z Jarkiem pierwsze utwory i za- hotel. Bzdura, bo na tym gruncie nie mógł powstać czynaliśmy je trochę ćwiczyć. Pa- taki budynek. I do dziś nie powstał. miętam, że ten zegarek kupiłem Chcieli nas przesiedlić do baraków, oczywiście ma- po pierwszym i ostatnim tournée ma się nie zgodziła. Pomogli jej znajomi i jakoś po Rosji. Ale to przede wszystkim sprzedała „państwu” nasz dom za „piece of cake”, mój brat był bardzo znany w Kra- cząstkę wartości. Jeszcze udało się jej ubłagać, żeby kowie, miał kolegów wśród akto- w naszym domu powstała szkoła muzyczna i zosta- rów i dziennikarzy. Byliśmy w tym wiła dla niej nasz fortepian Steinwaya. I rzeczywi- środowisku. Kabarety – Pod Bara- ście była tam szkoła przez jakiś czas. Byłem tam po nami, Buda, Teatr 38, Klub Wolno- latach – nasz fortepian stał w piwnicy z wyrwanymi myślicieli Euhemera. Wspaniali wszystkimi klawiszami z kości słoniowej i struna- i ciekawi ludzie… mi. Mieliśmy piękny ogród, który został zniszczony…

Masz świetne wspomnienia z tam- Bolesne wspomnienia. tych czasów? Bardzo bolesne. To był taki moment, kiedy pomy- Nie czuję już nawet, jak było ciężko. ślałem sobie przerażony: „Nie, ja tutaj nie jestem 106| Rozmowy w stanie żyć, tu nie ma szacunku do niczego i ni- dobierania tekstów różnych au- kogo”. I później w wyjeździe pomogły mi przeróżne torów, mówienia między wiersza- okoliczności. mi. I potem wyrzucono mnie ze studiów. Wątek sprzeciwu wobec komunizmu przewija się w twojej biografii. Z Wydziału Muzyki Rozrywko- wej PWSM w Katowicach, jedy- Nie mogło być inaczej! Dzisiaj mam do tego nego wtedy jazzowego kierunku wszystkiego trochę inny stosunek, bo uważam, w Polsce. że po jednej i po drugiej stronie są bonzowie, rzą- dzący resztą, czyli niewolnikami, którzy są przez Tak. Nagle dostałem zakaz wyjaz- nich wykorzystywani. Z tego punktu widzenia du, zabrali mi paszport. Miałem po- nie ma większej różnicy między kapitalizmem, czucie, że wszystkie reguły gry są po tego typu jak obecnie, a ówczesnym komuni- ich stronie. A ponieważ nie należę zmem. Świat może szczęśliwie istnieć tylko, jeżeli będziemy się sza- Wyjechałem, nie żeby się nować i uczciwie pracować dla materialnie wzbogacić, ale żeby naszego wspólnego dobra. Trze- żyć w kraju, w którym ludzie się ba wypleniać głupotę i barba- rzyństwo z naszego życia. szanują

Miałeś poważne problemy z powodu swoich po- do ludzi, którzy siedzą i się urządza- glądów, które manifestowałeś w socjalistycznej ją, pomyślałem: „Zostaje albo kupić Polsce. czołg, ukryć się w lesie i się ostrze- liwać, albo samemu się zastrzelić”. Wiesz, nawet nie bardzo wiem, czym dokładnie Tylko dzieci już były w drodze, więc podpadłem. Zrobiłem kilka występów z Piotrem rzeczywiście miałem dylemat. Szczepanikiem, z programem zakazanych piosenek. Które lata były najgorsze? Program słowno-muzyczny z wierszami i piosen- kami? Siedemdziesiąty ósmy, dziewią- ty, osiemdziesiąty. Degrengolada. Tak, śpiewał Piotr, który, jak wiadomo, miał wy- Szedłem na zebranie Solidarności, raziste poglądy polityczne. Przyjaciel, który był a po drugiej stronie zielonego stołu na naszym występie w Starej Prochowni w War- zasiadali dokładnie ci sami, co byli szawie, mówił mi potem, że była straszliwa ci- wcześniej. sza, zimny pot się lał, bo takie to były zakazane treści. Był w tym ten polski humor, umiejętność Wszystko się nawarstwiało? JazzPRESS, czerwiec 2019 |107

Tak, więc jak się okazało, że przez przypadek dostanę paszport, w ogó- le się nie zastanawiałem. fot. Jarek Wierzbicki Jarek fot. Dostałeś chyba przez bałagan?

Dokładnie. Dostałem go z impre- sariatu i ten pan, który mi go da- wał, powiedział tylko „spierda- laj”. Paszport na wyjazd do Berlina z Air Condition Zbyszka Namy- słowskiego. Urządziłem wszystko po kryjomu tak, żeby już nie wró- cić. Miałem ważny powód, żeby nie wracać, bo przyszedł już bilet do wojska.

Dostałeś przydział do jednostki?

Nie, dostałem wezwanie na adres, gdzie było więzienie wojskowe. Miałem się tam stawić.

Nie miałeś skończonych studiów i groziła ci służba w Ludowym Wojsku Polskim? decyzja była ciągle odmowna. Nie wiem, co chcie- li ze mną zrobić, nie wiadomo było, o co chodzi, ale Nie, byłem podoficerem. nie wyglądało to za wesoło. To był dla mnie ostatni dzwonek. Który to stopień uzyskałeś podczas studiów? Udało się też ściągnąć rodzinę.

Tak. Poza tym miałem dwoje dzie- Tak, żona dojechała jakieś dwa tygodnie póź- ci, byłem jedynym żywicielem ro- niej. Miała szwajcarską wizę turystyczną. Czy- dziny i jako artysta nie podlega- li nie sprawdzili tego. Albo nie mogli sprawdzić. łem poborowi, mając kategorię S. Nie wiem, w Polsce możliwe było wszystko i nic. Szły w mojej sprawie listy z mini- Nie mam pojęcia, ale jestem szczęśliwy, że wte- sterstwa kultury i z telewizji, że- dy wyjechałem. Było strasznie trudno po wyjeź- by mnie zostawili w spokoju, ale dzie i potrzebowałem wiele czasu, żeby jakoś ze- 108| Rozmowy brać się do kupy, ale taki jest ten świat. Na pewno W ogóle nic nie było moje. Na- było warto. wet z Billym Cobhamem nie gra- liśmy nic mojego. Nie wiem, kim Jak wyglądały początki na Zachodzie? Zagrałeś wtedy byłem. Funkcjonowałem ja- z Air Condition ten koncert w Berlinie i odłączy- ko sprawny muzyk. Improwizo- łeś się od nich? wałem, pisałem na różne skła- dy, w tym na orkiestrę – wszystko, Zagrałem z nimi trasę. A potem… nie bardzo pa- żeby zarobić. Nie wiedziałem, że miętam… Pojechałem chyba pociągiem do Szwajca- o pieniądzach trzeba rozmawiać, rii. Grałem w Szwajcarii i w Niemczech. zanim się zacznie coś robić. Mu- siałem się bardzo szybko tego na- Łatwiej było się w Szwajcarii zaczepić? uczyć, że człowiek uspokaja się, jak ma wszystko uporządkowane. Nie, nie wiedziałem, gdzie łatwiej. W ogóle nic nie Więc dostałem najpierw w dupę wiedziałem. – pracy miałem bez liku, ale nie- wiele pieniędzy. Udało się na tyle, Interesuje mnie twoje przejście od roli muzyka, że mieliśmy dach nad głową i by- który w Polsce już miał pewną renomę, współ- ło co jeść. tworzył cenione tu zespoły, jak Extra Ball czy Sun A po pewnym czasie zadzwonił te- Ship, do statusu kogoś, kto próbuje żyć z muzyki lefon z Polski… na Zachodzie? Trudne było zaczynanie od nowa, od zera? Ktoś sobie przypomniał o tobie?

Właściwie nie doświadczyłem zaczynania od ze- Tak jakby… W przerwie koncer- ra, bo od razu miałem pracę. Najpierw, jak się roz- tu w klubie odebrałem telefon od niosło, że tam jestem, to muzycy zrobili mi kon- pana z Pagartu. Nie będę mówił cert w klubie Bazillus, w Zurychu. Był Jojo Mayer, od kogo dla jego dobra, jest obec- młody wówczas chłopak, był Billy Cobham, Mon- nie znaną w Polsce postacią. „Co ty ty Alexander, który zaczął mnie namawiać do tam robisz?” – „Gram właśnie kon- wyjazdu do Ameryki. Billy Cobham dał mi od ra- cert” – „Wiesz, że mamy tutaj plany zu kontrakt w swoim zespole Glass Menagerie. w związku z tobą?” [śmiech]. Twier- Zacząłem pisać muzykę do filmu. Ledwie skoń- dził, że chcą mnie wysłać na zagra- czyłem, już dzwonili z następnego studia. Mam niczny festiwal, ale nie mogę je- jeszcze kalendarz z tamtych czasów – przez kil- chać bezpośrednio ze Szwajcarii, ka pierwszych lat prawie codziennie grałem. Tyl- tylko najpierw muszę przyjechać ko że za marne pieniądze i… muzyka też była bar- do Warszawy. dzo różna. Po latach nie czuję złości, cieszę się, że jestem wolnym człowiekiem. Nie grałeś swojej muzyki? A w wolnych krajach też nie jest ła- JazzPRESS, czerwiec 2019 |109 two być wolnym. Wyjechałem, nie Z twoich początków na zachodnim rynku polskich żeby się materialnie wzbogacić, ale melomanów na pewno interesuje wątek współpra- żeby żyć w kraju, w którym ludzie cy z Jaco Pastoriusem. Byłeś jedynym polskim mu- się szanują. W Polsce wtedy było te- zykiem, który wyjechał z nim w trasę i nawet na- go bardzo mało, było gnębienie na grał z nim płytę. każdym kroku. Przeraża mnie, gdy teraz słyszę, jak Jest straszna. Polacy ze sobą rozmawiają. Czy to komunizm jest winny? Czy sami Jakim doświadczeniem była dla ciebie współpra- jesteśmy sobie winni? Czy tacy je- ca z Jaco Pastoriusem w trudnym momencie jego steśmy naprawdę? Absolutnie nie życia, gdy zmagał się z uzależnieniem od narkoty- do zniesienia i nie do przyjęcia. ków, półtora roku przed śmiercią?

Okazało się, że zmiana ustroju nie Tragiczna postać, jak wiesz… Wielki muzyk, bez musi polepszać relacji społecznych. tak zwanych kwalifikacji, czyli wykształcenia, ale z wielką intuicją, niekalkulują- cy. Był jednym z największych Kiedy gram swoją muzykę, geniuszy, jacy w muzyce się po- nie chcę, żeby była zdefiniowa- jawili. Mam jeszcze kompozy- na, nie chcę czerpać z jakiegoś cje, które mi napisał – ręcznie, w autobusie – nigdy niewykony- gabinetu rekwizytów wane. Jak powiedziałem mu, że nie chcę już brać udziału w tej Rozpłakałem się, kiedy padł mur trasie, powiedział, że rozumie, ale on musi w tym berliński… tkwić, bo potrzebuje pieniędzy.

Dlaczego? Wtedy, w 1986 roku, ty też z powodu pieniędzy wziąłeś udział w nagraniach zorganizowanych Bo domyślałem się, co się stanie, dla Pastoriusa, które ukazały się jako Stuttgart jak kapitał rzuci się na Polskę. Tych Aria, i następnie wyruszyłeś w trasę z tym mate- pieniędzy w ogóle nie widać, a są riałem? żądania, są sługusy, którzy mu- szą egzekwować, co im się powie. Tak, kiedy grałem w Blue Note w Nowym Jorku, Zdigitalizowana odpowiedzialność, przyszedł do mnie ten fatalny producent Pastoriu- czyli anonimowe rozproszenie od- sa (Jan Jankeje – przyp. red.) i Biréli Lagrène, że- powiedzialności. Nie ma odpowie- by mi to zaproponować. Przyjechałem, jak mate- dzialnych – są jakieś prawa, jest riał był już częściowo ponagrywany, brakowało świat prawników, polityków i spry- solówek Biréliego. Usłyszałem: „Może byś zagrał ciarzy. jakieś solówki? Tak, żeby pokazać Biréliemu, w ja- 110| Rozmowy kim kierunku”. Zdziwiłem się, bo on już był wte- W kontekście tego, co tam się dzia- dy dosyć znany. ło, na pewno tak. Zresztą skończy- ło się na tych koncertach we Wło- I jest go sporo na tej płycie. Nagrywaliście oddziel- szech. Podobno pojawił się z tej nie swoje ścieżki? trasy jakiś bootleg, nagrany już be- ze mnie. Oddzielnie, tak. Miałem dwa dni na te nagrania. A później była trasa. Mówiłeś, że muzyka, którą grałeś po wyemigrowaniu, często nie by- Czyli to było nagrywane trochę po omacku? ła taka, jaką chciałbyś grać. Jak, w takim razie, określisz muzykę, Próbowałem różne soundy, w ogóle nie patrząc na która jest twoja, która spełnia two- to, co z tego ma być. A oni tego wszystkiego potem je oczekiwania jako wykonawcy? użyli. Zawsze miałem jedną ideę muzyki, Zdaje się, że z trasą nie było lepiej. Ile miało być do której pasuje określenie „con- koncertów? sciousness” – „świadomość”. Zawsze chciałem – jak to się mówi – odje- Chyba około dziesięciu. Ja zje- chałem po trzecim czy czwar- tym, jak złapałem jakichś Wło- W ogóle nie nazywam tego, chów próbujących wynieść mój co robię, bo zawsze gram sprzęt. wszystko po swojemu

Była taka fatalna organizacja? chać. Chodzi o to, że kiedy gram Katastrofalna. Jaco wtedy już nie wiedział, cze- swoją muzykę, nie chcę, żeby by- go się złapać. Nikt nie chciał z nim pracować ła zdefiniowana, nie chcę czerpać na serio, bo bywał nieuchwytny. Ci ludzie by- z jakiegoś gabinetu rekwizytów. li wówczas prawdopodobnie jedynymi, którzy mu Muzyka musi być związana ze coś zaproponowali. Zrobiło mi się bardzo smut- mną i z moim życiem. Chcę móc no, ale nie miałem energii, żeby walczyć z takimi swoją fantazję rozegrać na scenie. przeciwnościami, bałem się, że stracę kosztowny Jest obojętne czy zacznę od jedne- sprzęt. Byłem też w trudnym momencie mojego go dźwięku i zrobię z tego godzi- życia. I niedługo potem wyjechałem do Nowego nę muzyki. Oczywiście mogę się Jorku grać z Marcusem Millerem. pobawić i zagrać jakiś temat – na przykład amerykańskiej piosen- Kiedy patrzysz z perspektywy czasu, to uważasz, ki oczekiwanej przez publiczność, że dobrze zrobiłeś, rezygnując z tej trasy? która chciałaby go usłyszeć tak, JazzPRESS, czerwiec 2019 |111 jak w knajpie, najlepiej zagrane jak dream, marzenie, powietrze, którego mi bra- w czarny sposób – ale muszę mieć kowało… Piękno, swoboda. Nie było ważne, jak to na to ochotę. można nazwać, czy to jest fusion, czy funky.

Czułbyś jednak wewnętrzny sprze- Nie stroniłeś od elektroniki. ciw, robiąc coś takiego? Tak, zdarzało się. Do dzisiaj dużo posługuję się elek- Uwielbiam dawać ludziom coś, troniką, bawię się nią. To są doświadczenia – wcho- co im sprawi zadowolenie, ale to dzę w coś, staram się, żeby było moje, weszło we powinno też być moje zadowole- mnie od brzucha przez serce do głowy. A kiedy już nie. Tylko ja tu gotuję, to jest mo- jest, osadzi się, to szukam wentyla, szukam okna, że- ja restauracja. Na pewno gotuję by je pootwierać. smacznie. Ktoś się może czasem skrzywić, ale wtedy dodam mu jakieś ziółko, żeby wszystko zno- wu się wyrównało. Przez cały czas jest jakaś metafizyczna kore- spondencja pomiędzy publicznoś- cią i mną na scenie. To jest mój rodzaj grania. Stylistyka nie ma żadnego znaczenia. Jak chcę zro- bić joke, to robię, byle był do tego jakiś powód, żeby to było zrozu- miałe.

Czy stylistyka nigdy nie była dla ciebie ważna? Nawet w czasach Extra Ball czy Sun Ship?

Nie zapominaj, że miałem 18 lat, jak z Jarkiem Śmietaną pisałem muzykę dla Extra Ball.

Nadal możesz się pod nią podpi- sać?

Absolutnie! Jarek nie pisał póź- niej takiej muzyki, a ja do dzisiaj

piszę podobną. Ta muzyka była Wierzbicki Jarek fot. 112| Rozmowy

Jesteś z tego zadowolony?

Nie, jest mi to obojętne. Chcę mieć tylko spokój, bo jak mnie porównu- ją na przykład do jakiegoś Chicka Corei, to mnie szlag trafia.

Podobno kiedyś się nim fascyno- wałeś?

Tak, ale to nie ma z tym nic wspól- nego. To są tylko etykietki. Jak jest się młodym, to łapie się różne rze- czy, tak jak kupuje się spodnie, które mają markowe naszywki.

Kiedy poczułeś, że twoja sytua- cja na Zachodzie zaczyna się zmie- niać, że grasz więcej własnych rze- czy?

To nie był moment, to ciągle jest proces, który trwa całe życie. Cią- gle intensywnie pracowałem, że- by muzykę, którą gram, zrozumieć, wziąć ją do swojego wnętrza. Właś- ciwie to gram już zawsze swoją muzykę, nawet grając „cudzą” kom- fot. Kuba Majerczyk pozycję.

Stylistyka? W ogóle nie nazywam tego, co robię, bo Uświadomić ją sobie? Odcisnąć zawsze gram wszystko po swojemu. własne piętno?

Wolałbyś, żeby nie przypisywano cię do określo- Nie, to jest egoizm. Rozegrać tak, nego stylu? Nie nazywano pianistą jazzowym, po- jak ja to widzę, dać temu inny, mój powym, rockowym czy jakimkolwiek innym? osobisty wymiar.

Tak, tylko po prostu pianistą. Niektórzy w Niem- Chcesz powiedzieć, że po emi- czech mówią: „styl Sendecki”. gracji w całej masie różnych jo- JazzPRESS, czerwiec 2019 |113 bów bywały chwile, kiedy czu- si się dziać dalej, musi mieć ciągle odpowiedni le- łeś się zupełnie dobrze z tym, co vel – energetycznie i emocjonalnie. To była nauka grałeś? na całe życie… Drugą dał mi Jasiu Muniak, który powiedział: Tak, nawet jak grałem heavy metal „Nie zapominaj – kontrapunkty! Kontrapunkty!”. dla 20 tysięcy ludzi na widowni. I to wszystko, to jest cały mój przewodnik do gra- nia z innymi, do bycia z publicznością, w ogóle do W takich okolicznościach łatwiej bycia. polubić tę sytuację? Cechą charakterystyczną twojej bardzo rozpro- W każdych okolicznościach są szonej twórczości jest jej duża różnorodność i jed- trudności. Z samym sobą masz nocześnie indywidualizm. Objawiający się rów- trudność. Wychodzisz przed 20 ty- nież niezwykłymi albumami na fortepian solo, sięcy ludzi. Wiesz, jaka to siła? My- jak Piano albo Solo Piano At Schloss Elmau. Z dru- ślisz: „Co ja tutaj mam zagrać? Ze- giej strony od lat pracujesz w hamburskim NDR Bigband, jednym z najlepszych big-bandów na świecie, w któ- Właściwie to gram już za- rym musisz na co dzień być wsze swoją muzykę, nawet gra- „trybikiem” wieloosobowej mu- jąc „cudzą” kompozycję zycznej „fabryki”. Nie jest to dla ciebie trudne?

żrą mnie”. Ale musisz tresować te Nie. Fabryka to nie jest właściwe określenie, do 20 tysięcy lwów. Nie ma żartów. fabryki bym nie chodził. Zupełnie nie widzę Ja miałem dwóch najważniejszych w tym sprzeczności, bo jak mówiłem, zawsze, od nauczycieli muzyki… Pierwszym samego początku staram się zrozumieć, wejść był Marian Pawlik… w dyskusję, rozszerzyć to, co dostaję. Poza tym większość muzyki, którą gramy, daje ogromne Do dzisiaj działający w Krakowie możliwości. Możesz się fantastycznie bawić róż- kontrabasista i świetny lutnik. nymi „kleksami”, to jest pianistycznie rozwijają- ce. Ale może nawet bardziej jest mentalnie roz- Tak, cudowny człowiek! On mi kie- wijające. dyś powiedział, jak jeszcze cho- dziłem do liceum i pętałem się po Wprawia w dobre samopoczucie? Krakowie: „Stary, musisz tak grać, że nawet jakby na scenie wszyscy Tak. Bo trzeba temat „łyknąć” z innej perspek- dostali ataku serca, publiczność tywy, inaczej się poczuć w tym. Dla mnie forte- nie powinna zauważyć, że coś jest pian w takim ensemble’u tworzy architekturę, nie tak”. To znaczy, że muzyka mu- zajmuje się robieniem całej formy. Big-band to 114| Rozmowy są horns, ale to jest „moja broszka”, żeby był for- Tak, ale ja ciągle gram w głowie. tepian z horns. To jest codzienne zmaganie się Big-band zabiera mi czas, jak mam z tą siłą. jakieś zadanie, z którym się bory- kam. Bo niektórzy piszą tak frag- Indywidualista nie ma z tym problemu? mentarycznie i o niczym, coś, co nic nie mówi. Często taki jest efekt Dostajesz marchewkę, pietruszkę, kalarepę i mu- komponowania z komputerem. sisz z tego zrobić danie. Możesz pójść w różnych W komputerze zawsze jakoś to kierunkach, masz tylko te produkty. Gotuję po pro- brzmi, jest poukładane, ale potem, stu swoją zupkę z tego, co dostaję. Dobrze się przy jak masz live instrument, rhythm tym bawię. section – te fundamenty – to jest Oczywiście staram się zrozumieć całą kompozy- inna prawda. Tak że czasem bory- cję, o co w niej chodzi, jakie są emocje. Zastana- kam się z czymś, bo nie wiem, jak wiam się, jak energię tej całej muzyki skanalizuję. to ugryźć, z której strony, żeby dać Czasem są dyskusje, kompozytor mi mówi: „Ja bym temu jakiś sens… chciał, żebyś tutaj…”, a ja mu mó- wię: „Stary, chcieć możesz dużo, ale ja tego nie chcę”. A może on Nie liczę tych taktów, ale ma rację? Muszę to zrozumieć, kompozytor dostaje tę plasty- bo jeśli nie, to choćby mi pisto- kę. Takie zabawy są bardzo let do głowy przystawił, nie do- stanie tego. Wygrywa zawsze to wesołe „lepsze”. Wtedy szala czasu przechyla się Jak często takie dyskusje się zdarzają? niebezpiecznie na rzecz big-ban- du? Bardzo rzadko, ale się zdarzają. Na przykład jest jakaś sekwencja open solo for someone, są tam Tak, ale cały czas jedno pomaga gdzieś dwa akordy, a najpierw 112 taktów… Najczęś- drugiemu. Nie muszę ćwiczyć – ciej to komputerowe druki. Mam to liczyć? OK, je- w tym sensie nie tracę, a zyskuję żeli napisałeś mi te dwa akordy, to znaczy, chcesz w każdej sytuacji, każda taka sy- jakiejś plastyki, więc maluję, rozwijając tymi far- tuacja wzbogaca. To jest energia, bami i ich odcieniami. Nie liczę tych taktów, ale jesteś w swoim żywiole. Stary, jak kompozytor dostaje tę plastykę. Takie zabawy są się tam nagram 100 tysięcy „dzi- bardzo wesołe. wolągów” w pięciu taktach i póź- niej siądę do fortepianu, na swo- Jak ma się do tego twoja autorska twórczość? Zy- im solowym koncercie, i położę skuje czy traci? Może big-band zabiera ci za dużo tylko kilka dźwięków… To sma- czasu? kuje cudownie. Fruwam! › JazzPRESS, czerwiec 2019 |115 projekt: Agnieszka Sobczyńska Agnieszka projekt:

Mariusz Bogdanowicz jest wirtuozem kontrabasu, liderem, a także wydawcą fonograficznym, producentem oraz pedagogiem. Prowadzi audycję Jazz Dla Ludzi w RadioJAZZ.FM, a nie- dawno został wybrany na stanowisko prezesa Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego. Poza graniem we własnym zespole od ponad trzydziestu lat niezmiennie współtworzy trio, które jest filarem sekstetu Włodzimierza Nahornego. Pomimo wielkiej pasji do grania na kontraba- sie również komponuje, bo – jak sam mówi – podobnie jak większość kontrabasistów tęskni za melodią. W swojej muzyce stara się unikać niepotrzebnych dźwięków. Swoją twórczością chce ofiarować słuchaczom odrobinę spokoju, którego każdy potrzebuje. Cały ten jazz! MEET! – Mariusz Bogdanowicz

Jerzy Szczerbakow [email protected]

Jerzy Szczerbakow: Mówi się, że je w jej dolnych rejestrach. Basi- dobry basista może zrobić w zespo- ści potrafią zmieniać harmonię le wiele, a wybitny jeszcze więcej. dźwiękami, które wybierają. Jak W zespole bas z jednej strony, jako postrzegasz rolę basu w zespole? instrument rytmiczny, klei sekcję rytmiczną, a z drugiej – scala har- Mariusz Bogdanowicz: Odnio- monię, bo podpiera to, co się dzie- sę się do roli basisty jako człowie- 116| Rozmowy ka, ponieważ uważam, że musi się on charaktery- Zawsze fascynowało mnie brzmie- zować pewnymi ściśle określonymi cechami. Ten nie tego najpiękniejszego i naj- nisko brzmiący instrument przede wszystkim ważniejszego instrumentu świa- akompaniuje. Grając bas, służymy kolegom w ze- ta, jakim jest bas. Oczywiście jest spole, stabilizując strukturę muzyczną. Tworzymy on słyszalny w zespole, ale nieste- fundament, na którym wznosi się budynek. Do- ty nie w całym swoim spektrum kładnie tak, jak w architekturze. Fundament musi dźwięków. Często jest tak, że in- być stabilny, żeby budynek stał pewnie. W muzy- strumenty, które są wyżej, zabiera- ce jest podobnie. Basiści muszą być bardzo stabil- ją mu trochę brzmienia. Mało kto ni i cechować się chęcią niesienia pomocy innym. potrafi grać w kilkuosobowym ze- Ktoś, kto nie ma w sobie tych cech, nie może być spole w ten sposób, żeby nasycenie, basistą. nie tylko brzmieniem, ale również emocjami, było czytelne i słyszal- W dzisiejszych czasach można zauważyć tenden- ne. To dotyczy wszystkich instru- cję do grania wirtuozerskiego, popisywania się mentów. Interesuje mnie takie gra- umiejętnościami. Czy nie jest to czasem antyteza nie w zespole, w którym nie używa dobrego grania na basie? się zbyt wielu dźwięków, bo sądzę, fot. Piotr Gruchała Piotr fot. JazzPRESS, czerwiec 2019 |117

że dzisiaj wszystkiego jest za du- z kolegami założyliśmy zespół Heavy Metal Sex- żo. Artyści zazwyczaj reagują na tet i wystartowaliśmy w konkursie Jazz Juniors otaczający ich świat i czasy, w ja- w Krakowie. Przyznam się, że pojechaliśmy na kich żyją. Obecnie wszystko na nas ten konkurs, bo były bardzo atrakcyjne nagrody krzyczy, uważam więc, że chyba po- i dosyć dużo pieniędzy do zdobycia. To był marzec trzeba nam trochę spokoju. Sztuka, 1982 roku, panowała wtedy bieda, stan wojenny muzyka nie jest po to, żeby się po- i obowiązywała godzina milicyjna. W tamtych pisywać, tylko, w pewnym sensie, czasach muzyka rockowa święciła triumfy. Śmia- by jej służyć. Jeżeli artysta, muzyk liśmy się, że trzy instrumenty dęte brzmią dość mocarnie, dlatego też trochę dla żartu nazwaliśmy zespół Heavy Grając bas, służymy kolegom Metal Sextet. Byłem pomysło- w zespole, stabilizując strukturę dawcą tej nazwy. Nie mieliśmy muzyczną. Tworzymy funda- świadomości, jak później się wszystko potoczy. Nasz skład ment, na którym wznosi się bu- wywołał niemałe poruszenie dynek w akademiku wydziału jazzo- wego. Na konkurs do Krakowa grający na czymkolwiek w trak- pojechaliśmy należącą do Akademii nysą. Zdoby- cie występu macha do publiczno- liśmy wszystkie nagrody, a później posypały się ści, sugerując, jak świetnie gra, to różne propozycje współpracy. Udało się również wtedy kończy się sztuka. Koniecz- nagrać dwie płyty. Wtedy nasz zespół zaczął ist- na jest koncentracja na muzyce. Je- nieć, ale przyznam się, że pierwotnie nie było ta- żeli zaczniemy się zastanawiać, jak kiego zamierzenia. ktoś na nas patrzy i czy podoba mu się, jak akurat coś zagraliśmy, to Prawie trzydzieści lat temu założyłeś Mariusz Bog- jest koniec sztuki. Przynajmniej ja danowicz Quartet, z którym wydałeś pierwszą au- tak to rozumiem. torską płytę.

Podczas studiowania na Akademii Tak, mój pierwszy album nosi tytuł Back To The Muzycznej w Katowicach zacząłeś Bass. Tytuł ten stanowi pewną grę słów. Odnosi się grać z różnymi zespołami, co prze- w pewien sposób do sytuacji, kiedy ludzie podczas łożyło się na twoją dalszą karierę. kłótni, która trwa za długo i staje się coraz bardziej zawiła, nie wiedząc już, o co się kłócą, w języku W zespołach zacząłem grać już angielskim mówią: „back to the base”, co oznacza troszeczkę wcześniej, ale w cza- wróćmy do początku. W tym przypadku słowo „ba- sie studiów miało miejsce jed- se” może oznaczać też bazę. Bas i baza są słowami, no spektakularne wydarzenie. które po angielsku brzmią identycznie, jednak róż- Będąc na pierwszym roku, wraz ni je pisownia. Wówczas jedynie z kontekstu moż- 118| Rozmowy na wywnioskować, które słowo rozmówca ma na Syntonia jest określeniem sposobu myśli. Tytuł mojej płyty oczywiście oznacza bas, odnoszenia się do ludzi charakte- jednak w nagraniach nawiązywałem również tro- ryzującego się chęcią nawiązywa- chę do „początku”. nia bliskich kontaktów emocjo- Na płycie razem ze mną zagrał Mariusz Mielczarek nalnych. Do pewnego stopnia to na saksofonie, Piotr Biskupski na perkusji oraz fe- jest bardzo fajne. Jednak ogromna nomenalny amerykański gitarzysta Brandon Fur- potrzeba zaprzyjaźnienia się i by- man. Brandon przez kilka lat mieszkał w Polsce. cia blisko w skrajnej postaci mo- Fantastycznie się z nim grało, w lot łapał wszystkie że być kłopotliwa i męcząca. Kiedy moje pomysły, jest genialnym muzykiem. Grali- usłyszałem ten termin, to od razu śmy wspólnie na wielu koncertach, jednak później pomyślałem o sobie. Z jednej stro- wrócił do Stanów. Zacząłem wtedy kombinować ze ny trochę pasuje do mnie, a z dru- składem zespołu. Dołączył do nas grający na fortepianie Krzy- siek Herdzin, który grał z nami Sztuka, muzyka nie jest po przez kilka lat. to, żeby się popisywać, tylko, Pamiętam, jak kiedyś mieliśmy w pewnym sensie, by jej służyć zaplanowany koncert w klu- bie Rura we Wrocławiu. Aku- rat wtedy zadzwonił do mnie Brandon, mówiąc, że jest w Polsce. Zaoferował giej – idealnie obrazuje muzykę. się, że może ze mną zagrać, jeśli potrzebuję gita- Co my, artyści, innego robimy na rzysty. Akurat pięć minut później zadzwonił do scenie? Chcemy ze słuchaczami mnie Krzysiek Herdzin i zapytał czy mógłbym go nawiązać bliski kontakt emocjo- zwolnić z tego koncertu, bo wynikły u niego ja- nalny. To oczywista sprawa. Pub- kieś ważne sprawy prywatne. Krzysiek jest lojal- liczność swoim słuchaniem nas ny i bardzo obowiązkowy, więc powiedział, że je- inspiruje. śli to problem, to oczywiście zagra na koncercie mimo wszystko. Zgodziłem się na jego nieobec- Od wielu lat współtworzysz jeden ność i od razu poprosiłem Brandona, żeby z nami z ważniejszych zespołów w pol- wystąpił. Zagraliśmy ten koncert praktycznie bez skiej muzyce jazzowej, Nahorny próby, a graliśmy nowe utwory. Tydzień później Trio. Pamiętasz, jak doszło do two- nagraliśmy drugą płytę, Confiteor Song, na której jego spotkania z Włodzimierzem grają oczywiście obydwaj muzycy. Nahornym?

Trzeci autorski album zatytułowałeś Syntonia, To było dawno temu, ale pamię- określenie to jest terminem funkcjonującym tam ten moment bardzo dobrze. w psychiatrii. Skąd pojawił się pomysł na taką na- W tamtym okresie bardzo du- zwę płyty? żo nagrywałem. Krótko mówiąc, JazzPRESS, czerwiec 2019 |119 fot. Piotr Gruchała Piotr fot.

byłem sidemanem. Miałem spo- Obecnie trio jest bazą sekstetu. W triu gramy wy- ro propozycji koncertów. Pewne- łącznie kompozycje Włodka, natomiast w sekstecie go dnia zadzwonił do mnie Wło- – polską muzykę poważną. Skupiamy się na kom- dek z zaproszeniem na wspólny pozycjach Chopina, Karłowicza, Szymanowskiego, występ. Zagraliśmy razem jeden, a ostatnio także Paderewskiego. Jednak nie ograni- drugi raz i tak się dobrze dogady- czamy się do nich. Nagraliśmy również uroczą pły- waliśmy, że gramy razem do dziś. tę pod tytułem Piosenki lwowskie z kompozycjami Nagraliśmy wspólnie również kil- w opracowaniu Włodka. Na tym krążku można ka płyt. Skład zespołu sam się uło- usłyszeć trochę miejskiego folkloru. żył i tak już ponad trzydzieści lat. Najświeższym owocem naszej współpracy w triu Jak na razie jesteśmy najdłużej ist- jest płyta z balladami. Trochę naciskałem na Wło- niejącym triem w historii polskie- dzia, żeby nagrać taki album, i dzięki temu powsta- go jazzu. ła płyta Ballad Book – Okruchy dzieciństwa. Znajdu- ją się tam same ballady, nie ma żadnego hałasu, bo Zespół Włodzimierza Nahorne- naprawdę mam już tego serdecznie dosyć. Włodek go nie ogranicza się tylko do gra- trochę się krzywił na początku, że same ballady bę- nia w triu. Często można was dą nudne. posłuchać w rozszerzonym skła- Włodzimierz Nahorny jest muzykiem freejazzo- dzie? wym, awangardzistą. Kojarzony jest ze słowiań- 120| Rozmowy ską liryką. Były lata, kiedy się burzył przeciwko te- Piotr Iwicki, napisał, że Włodzi- mu, bo wszyscy kojarzą go tylko z tym Jej portretem, mierz Nahorny jest Chopinem a on napisał mnóstwo świetnych utworów. Ale tak jazzu. Uważam to za bardzo traf- się utarło i z tym jest kojarzony. ne określenie. Niestety często nie Płyta Ballad book – Okruchy Dzieciństwa, mimo doceniamy ludzi za ich życia. Ma- tych skojarzeń na jego temat, ma wspólny mia- my szczęście, że razem z nami na nownik z jego muzyką. Stosunkowo niedawno, świecie żyje naprawdę wielki ar- bo zaledwie kilka lat temu, a po prawie trzydzie- tysta. Moim zdaniem jest jednym stu latach wspólnej pracy, uświadomiłem sobie, z najważniejszych muzyków XX, że nie pamiętam, żeby Włodek kiedyś grał za dłu- a także XXI wieku. Potwierdze- go. Nigdy nie nudziłem się podczas jego solówek niem tego jest z pewnością rów- na koncertach. Jego muzyka charakteryzuje się ge- nież ta płyta z balladami. nialnym panowaniem nad formą i całą konstruk- cją. Nie tylko utworu lub solówki, ale wręcz całe- Co będziecie grali na koncertach? go koncertu. Materiał z nowej płyty czy coś Człowiek się nie nudzi, bo jego gra jest jak chodze- jeszcze? nie po nieudeptanym śniegu. Cały czas odkrywa nowe przestrzenie, które są inspirujące i ciekawe. Na koncertach gramy tylko nową Wciąga publiczność w swoją opowieść z pomo- płytę. Nie gramy wtedy żadnych cą sekcji, perkusisty i basisty. Pewien recenzent szybkich, dziarskich utworów i to i krytyk muzyczny, który również jest muzykiem, działa świetnie. Ludzie tylko słu- chają. Baliśmy się, że taki pomysł się nie sprawdzi, bo czym innym jest słuchanie płyty z balladami w domu, a tego typu występ na ży- wo może być trudny w odbiorze. W tej chwili mało kto słucha mu- zyki, celebrując ją tak jak dawniej. Kiedyś w kilkanaście osób słucha- ło się w kółko jednej płyty, przez całą noc popijając tanie wino. Teraz są inne czasy. ›

Cały ten jazz! / www.calytenjazz.pl Jerzy Szczerbakow – autor cyklu Agnieszka Sobczyńska – autorka plakatów fot. Piotr Gruchała Piotr Karasiewicz – kanał YT karasek52 JazzPRESS, czerwiec 2019 |121 122| Słowo na jazzowo / My Favorite Things (or quite the opposite…)

Bird na… polskim weselu

Piotr Rytowski [email protected]

Podczas tegorocznej majówki mia- ce jazzowej. Częściej chodzi jednak łem przyjemność być gościem na o muzykę towarzyszącą uroczyste- weselu. Na przyjęciu zorganizowa- mu obiadowi lub bankietowi niż nym w urokliwym miejscu nad o jazz do tańca. Poza tym widzę już Zalewem Zegrzyńskim nie mogło, grymas na wielu twarzach: „Ale rzecz jasna, zabraknąć zespołu gra- o jakim jazzie my tu mówimy?”. jącego do tańca. Cóż, nie był to ze- To prawda, na ogół są to tak zwane spół jazzowy, co przyjąłem jako coverbandy, z większą lub mniej- rzecz oczywistą – w końcu to „pol- szą sprawnością grające popularne skie wesele”. Okazuje się jednak, że standardy. No, ale zawsze to zdecy- grup oferujących urozmaicenie za- dowanie lepszy wybór niż nietra- bawy gości weselnych jazzem nie cące na popularności disco polo. brakuje. Wystarczy wpisać w wy- Jeśli do wyszukiwarki wpiszemy szukiwarkę hasło „jazz na wesele”, nie „jazz na wesele”, ale „jazz for aby zostać zasypanym propozycja- wedding”, to w wynikach pojawią mi zespołów. Ponoć to trend, któ- się przeróżne zestawienia i playli- ry dosyć dynamicznie rozwija się sty najlepszych jazzowych utwo- w naszym kraju. rów na tę okazję. Nie brakuje tam Organizatorzy imprez deklarują, że standardów Louisa Armstronga, obecnie 10-15 procent zapytań doty- Franka Sinatry, Elli Fitzgerald czy czy oprawy muzycznej w stylisty- Nat King Cole’a – bo czy to nie pięk- nie zatańczyć pierwszy taniec przy dźwiękach You’re My Everything, You Do Something To Me, The Way You Look Tonight czy Let’s Do It (Let’s Fall In Love). A Charlie Parker? Czy to dobry wy- bór? Czy goście byliby zadowole- ni? Można zacząć dywagować, że to zależy od gości, od atmosfery, od tego, jakie utwory byśmy wybrali… A gdyby tak sobie wyobrazić, że to Bird sam gra na saksofonie na pol- JazzPRESS, czerwiec 2019 |123 skim weselu. Trudne? Zbyt abs- trakcyjne? Czy aby na pewno? W wydanej w ubiegłym roku książce The Dom Jan Błaszczak tropi historię Stanleya Tolkina – właściciela kultowych, z dzisiej- szej perspektywy, nowojorskich klubów The Dom i Stanley’s Bar. Autor rozmawia z wieloma świad- kami historii, które rozgrywa- ły się na Lower East Side w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Tolkin, potomek polskich emigrantów, swój słynny klub otworzył w budynku Polskie- go Domu Narodowego. The Dom, podobnie jak położone po sąsiedz- ku The Five Spot czy Slug’s, był miejscem, gdzie bywali między innymi Thelonious Monk, Archie Polskie wesela mają jeszcze przy- Shepp czy Philly Joe Jones. najmniej kilka innych okołojazzo- Częstym gościem w okolicy był też wych konotacji. Jedna z nich to Charlie Parker. Ponoć kumplował muzyka do filmu Wesele Wojtka się z Tolkinem. Kiedy Bird był już Smarzowskiego. Piosenki w więk- w głębokim nałogu i potrzebował szości skomponowane przez Ty- pieniędzy na heroinę, gotów był mona Tymańskiego zostały na- podjąć się każdego zlecenia. Stan- grane przez grupę Tymon & The ley Tolkin załatwiał mu fuchy… na Transistors przy udziale licznych polskich weselach. Charlie Parker gości (między innymi Lecha Ja- grał na swoim saksofonie polki nerki, Roberta Brylewskiego, Jacka dla polonijnych gości weselnych. Majewskiego, Kuby Staruszkie- Mało tego, niektórzy twierdzą, wicza, Tomka Ziętka czy nesto- że wsłuchując się w jego muzy- ra trójmiejskiej sceny jazzowej – kę, możemy usłyszeć riffy, które Przemka Dyakowskiego). Płyta brzmią jakby były wprost „wyciąg- z soundtrackiem stanowi pewne- nięte” z polek. Czyżby te „polskie go rodzaju kontynuację idei, któ- chałtury” rzeczywiście zostawiły rą kierował się Tymon, tworząc ślad w twórczości geniusza jazzo- kultowy P.O.L.O.V.I.R.U.S. zespołu wego saksofonu? Kury. Pastiszowo-prześmiewcza 124| Słowo na jazzowo / My Favorite Things (or quite the opposite…) konwencja tym razem nie ma już jednak takiej ka słów… Nam się podobało, było siły i świeżości co album Kur. Z tą płytą mam tak, późno. Po czasie jakimś Wojtek za- jak z „tradycyjnym polskim weselem” – miejsca- dzwonił z pytaniem, czy udało- mi świetnie się bawię, a miejscami czuję się nieco by mi się nam odtworzyć klimat zniesmaczony, jak podczas niewybrednych wesel- tamtego spotkania. Spróbowali- nych konkursów. śmy… Też nam się podobało, choć Zupełnie inne weselne skojarzenie wiąże się z pły- czy przypomina ono zajście na we- tą Wojtka Mazolewskiego Chaos pełen idei. Jed- selu, nie jestem w stanie państwu nym z utworów na albumie jest Gdybym / Get Free, powiedzieć...”. Choć mnie, jako słu- z gościnnym udziałem Wojciecha Waglewskie- chaczowi jeszcze trudniej odnieść go. Geneza tego mashupu związana jest z weselem się do tego, co miało miejsce pod- Marka Pospieszalskiego. Tak Waglewski wspomi- czas weselnej zabawy, to z całym na to w książeczce dołączonej do płyty: „Podczas przekonaniem mogę powiedzieć: wesela naszego przyjaciela (a więc okoliczności mnie też się podoba! nieco się rozmyły – jak to na weselu), wykonali- Choć nie zawsze możemy słuchać śmy z Wojtkiem i jeszcze kilkoma kolegami, i chy- jazzu na weselu, to z pewnością ba koleżanką, wspólny utwór w tanecznym ryt- znacznie częściej możemy się wese- mie… Aby dodać mu charakteru pieśni miłosnej, lić przy jego słuchaniu, czego wszyst- w końcu to wesele, pozwoliłem sobie dorzucić kil- kim czytelnikom gorąco życzę. ›

Platforma podcastowa RadioJAZZ.FM www.archiwum.radiojazz.fm Ty decydujesz kiedy, jakiej audycji słuchasz. JazzPRESS, czerwiec 2019 |125

Bas na czele

Jarosław Czaja [email protected]

Może to kogoś zdziwi, ale uważam, To przecież Chambers współtwo- że specjalne miejsce w galerii mu- rzył największe arcydzieła z ka- zyków najbardziej zasłużonych talogu Blue Note na przełomie lat dla wytwórni Blue Note należy się pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, Paulowi Chambersowi. Czyli ba- w rodzaju Cool Struttin’ Sonny’ego siście. Bo to się zwykle tak pisze, Clarka, Blue Train Johna Coltrane’a, że bas to podstawa itd., ale tak na- Whistle Stop Kenny’ego Dorha- prawdę ludzie „od dołu” w jazzie są ma, Inventions & Dimensions Her- mocno niedocenieni. Jak przyjdzie biego Hancocka, The Congregation co do czego, zawsze w rankingach Johnny’ego Griffina itd., itp... - Mu wygrywają trębacze, saksofoniści, zyk zrealizował dla Blue Note także albo nawet perkusiści. Owszem, cztery albumy jako lider, ale nieko- Chambersa niby wszyscy znają niecznie wszyscy je znają. A szko- i poważają, ale niekoniecznie chy- da. Moim zdaniem przynajmniej ba zdają sobie sprawę, jakim był fe- jednego z nich powinni koniecz- nomenem. nie posłuchać, a mianowicie feno- Nijak nie mogę zrozumieć na menalnego Bass On Top z 1957 roku. przykład, jakim cudem – z opinią Od razu dodam – to nie jest płyta człowieka mocno rozrywkowe- wyłącznie dla basistów… go i nałogowego, a także przecież Teraz ciekawostka. Ukazała się nie- krótko żyjącego – zdołał zagrać dawno książka autorstwa Mariu- z powodzeniem na tak wielu se- sza Czubaja zatytułowana Około sjach nagraniowych. Jako sideman północy. Jest to powieść sensacyj- wystąpił na płytach ponad osiem- na, czy może kryminalna, z jazzem dziesięciu artystów jazzowych! lat sześćdziesiątych w tle. Nie tyle I to wszystko niejako na boku, bo nawet z jazzem, co z kontraba- przecież ciężko pracował kilka do- sem, który widnieje na okładce. Na brych lat w topowym zespole Mi- kartach tej książki pada w pew- lesa Davisa. Trudno się temu „ob- nym momencie stwierdzenie, jako- łożeniu” dziwić, bo udział tego by Paul Chambers kompletnie nie muzyka gwarantował wręcz, że potrafił grać smyczkiem i że grał dane wykonanie będzie miało od- wręcz fatalnie. Bardzo mnie to za- powiedni ciężar gatunkowy. intrygowało, bo lubię, kiedy ktoś 126| Słowo na jazzowo / Złota Era Van Geldera

podważa od lat ustalone dogmaty. sycznej. Właśnie kilka dni temu Wszak Joachim-Ernst Berendt pi- słuchałem jednego wirtuoza gra- sał we Wszystko o jazzie, że Cham- jącego smyczkiem na wioloncze- bers grał smyczkiem po mistrzow- li. W myślach przez cały wieczór sku. Nie pozostało mi nic innego, porównywałem go do Chamber- jak samemu zweryfikować tę kwe- sa. Inna muzyka, inny stopień wta- stię. Sięgnąłem po wspomnianą jemniczenia, ale jednak przepaści płytę Bass On Top. Już na samym poziomów nie ma. jej początku mamy trwający pra- Na płycie Bass On Top towarzyszą wie sześć minut standard Yester- Chambersowi doskonali muzycy days, który w całości – od począt- – Kenny Burrell, Hank Jones i Art ku do końca, z tematem i solówką Taylor – ale zgodnie z tytułem krąż- – zagrany został przez Chamber- ka stanowią jedynie tło dla lidera. sa smyczkiem. Po wysłuchaniu nie Kontrabas jest tutaj w głównej roli pozostaje nic innego, jak przyznać i trzeba przyznać, że doskonale so- rację jednak Berendtowi. bie radzi w roli instrumentu za- Tak się składa, że od czasu do cza- równo melodycznego, rytmiczne- su chodzę na koncerty muzyki kla- go, jak i harmonicznego. › fot. Jarosław Czaja Jarosław fot. Paul Chambers Quartet – Bass On Top Blue Note, 1957 JazzPRESS, czerwiec 2019 |127

Zwyczajna wybitna płyta

Rafał Garszczyński [email protected]

w rodzaju One Of A Kind, nigdy nie- wznowionego, wydanego w połowie lat siedemdziesiątych albumu na- granego w 1970 roku z Billym Har- perem grającym w zastępstwie za stałego wtedy członka zespołu – Benniego Maupina. Z tego same- go okresu – ostatnich miesięcy ży- cia zastrzelonego w czasie koncertu przez życiową partnerkę Lee Mor- gana – pochodzi również Live At The Lighthouse. W oficjalnej dysko- Lee Morgan – Candy grafii to przedostatni album tręba- Blue Note, 1958 cza, potem udało się nagrać już tyl- ko The Last Session, jak nietrudno W przypadku Lee Morgana sprawa zgadnąć, wydaną pośmiertnie. Tak jest dość prosta. W zasadzie każ- więc kandydatów do Kanonu Jazzu dy jego album jest wart najwyż- w przypadku tego trębacza jest cał- szej uwagi, niezależnie od tego czy kiem sporo. Sam Morgan jest jed- został nagrany przez zespół przez nym z moich ulubionych muzyków. niego kierowany, czy trębacz wy- W Kanonie powinny znaleźć się stąpił u kogoś gościnnie. W jego płyty z jego udziałem z dyskogra- własnej dyskografii znajdziemy ta- fii The Jazz Messengers Arta Bla- kie genialne płyty, jak umieszczone keya, albumy nagrane wspólnie już w naszym redakcyjnym Kano- z Hankiem Mobleyem i Jimmym nie Jazzu The Sidewinder czy Indeed!, Smithem oraz pewnie jeszcze parę oraz takie, które musiały poczekać innych. Przypominam, że przed- nieco dłużej na prezentację. Wśród stawiałem już ważną płytę Johna tych drugich jest Candy. Coltrane’a – Blue Train, na której za- W kolejce czekają jeszcze Delight- grał Lee Morgan. fulee, Lee-Way i Tom Cat. Chętnie Z historycznej perspektywy Can- umieściłbym w Kanonie również dy nie wyróżnia się na tle innych parę wydawnictw nieoficjalnych, nagrań muzyka z końcówki lat 128| Słowo na jazzowo / Kanon Jazzu

pięćdziesiątych. Ot, taka zwykła, tym każdych pieniędzy wydanych kolejna sesja w studiu Rudy’ego na tę płytę jest genialne wykona- Van Geldera, a raczej dwie sesje, nie kompozycji C.T.A. Jimmy’ego część nagrań zrealizowano bo- Heatha, napisanej przez saksofoni- wiem 18 listopada 1957 roku, a po- stę prawdopodobnie z myślą o na- zostałe 2 lutego roku 1958. W takich graniu jej z Milesem Davisem. Al- przypadkach często powstawały bum Volume 2 Milesa, na którym wydawnictwa niespójne muzycz- się znalazła, jest dziś klasykiem. nie, ponieważ kiedy nagrywano C.T.A. grał również Donald Byrd dłużej niż jeden dzień, zmieniały na znakomitej płycie Artura Tay- się sekcje rytmiczne. Muzycy ko- lora Taylor’s Wailers z 1957 roku rzystali z pomocy tych kolegów, i kilka razy Chet Baker. To wyjąt- którzy byli akurat dostępni, wcześ- kowa, przyjazna trębaczom kom- niej skończyli swoje koncerty. Wie- pozycja. le nagrań w tym okresie powsta- Zestawienie obok siebie swingo- wało późną nocą, po zakończeniu wego nagrania tytułowego (spora klubowej działalności koncertowej, tu zasługa basisty Douga Watkin- lub w dni, kiedy koncertów było sa i nieco skrzywdzonego tech- mniej, bo widzowie odsypiali – na niczną jakością rejestracji perku- przykład w poniedziałki. sisty Arthura Taylora) z balladą W przypadku Candy udało się za- Since I Fell For You i z niezwykle chować na dwu sesjach identycz- żywiołowym bopem w C.T.A. naj- ny skład zespołu, prawdopodobnie lepiej pokazuje muzyczną uniwer- grającego wtedy w takim kształcie salność Lee Morgana, który w ko- koncerty. W późniejszym okresie, lejnych latach dokładał jeszcze po 1960 roku, ton trąbki Lee Mor- fantastycznie jazzowe i przebojo- gana stał się bardziej wyrazisty we kompozycje w rodzaju jednego i agresywny, a na wielu nagraniach z największych przebojów gatun- pojawiają się jego własne kompozy- ku – The Sidewinder. cje, miał bowiem wyjątkowy talent Candy to wybitna, choć całkiem kompozytorski, nieodkryty jeszcze zwyczajna płyta z katalogu geniu- w 1957 roku. sza trąbki, który w zasadzie ni- Osią albumu są jazzowe standardy. gdy nie nagrał albumu niewarte- Dla mnie jednak nagraniem war- go uwagi. ›

F L a : www.jazzpress.pl JazzPRESS, czerwiec 2019 |129

Tak się robi „żywy” hip-hop

Adam Tkaczyk [email protected]

nosił nazwę Mission i pod takim szyldem wydał w 2001 roku album One. Ekipa spotkała się i zaczę- ła grać w Bostonie, ale przeniosła do Oakland i właśnie Rejon Zato- ki reprezentują z dumą od jakie- goś czasu. Earthtones to ich płyta numer dwa pod względem chro- nologii, numer jeden pod wzglę- dem popularności. Pomimo jako takiej spójności i konsekwencji w brzmieniu, Eart- Crown City Rockers – Earthtones Basement Records, 2004 htones to dość zróżnicowany al- bum. Zaczynamy od Another Day, Miesiąc temu wizytowaliśmy Sac- który definiuje nastrój utrzyma- ramento, gdzie gospodarzami byli ny do końca płyty, ale co jakiś czas panowie z Blackalicious. Pozosta- trafiamy na wycieczkę, dzięki któ- jemy w Kalifornii, przenosimy się rej skutecznie unikamy letargu. zaledwie nieco ponad godzinę jaz- Zanim do tego przejdziemy – Eart- dy na Zachód, do Oakland. Tutaj, htones najczęściej brzmi, podobnie w mieście Too $horta, Swaya Callo- jak większość alternatywnego rapu waya i Maca Dre, witają nas Crown z Zachodniego Wybrzeża, energicz- City Rockers – zespół niekoniecz- nie, pozytywnie, z wiarą w przeka- nie kojarzony z pierwszą ligą jazz zywane wartości i reprezentowaną rapu, ale zdecydowanie zasługują- kulturę. Tak jak czujecie się słu- cy na taki tytuł. chając Jurassic 5, wczesnego Black W skład Crown City Rockers Eyed Peas i Hieroglyphics – pomi- wchodzą: Raashan Ahmad (rap), mo różnic stylistycznych – będzie- Headnodic (bas, produkcja), Kat cie się zapewne czuć, słuchając Ouano (klawisze), Max MacVeety Crown City Rockers. (perkusja) oraz Woodstock (sam- Wracając do tych „czarnych owiec” pler, perkusja). Wcześniej zespół – na przykład w Fortitude poja- 130| Pogranicze / Down the Backstreets

wia się raper, któremu poświęci- perem całkiem niezłym, ale nie łem sporo miejsca w Down The na tyle dobrym, by podnieść po- Backstreets miesiąc temu – Gift of ziom albumu. Stoi w jednym szere- Gab. Jego zwrotka jest dokładnie gu z całą armią solidnych MC, któ- tym, czego należy się spodziewać – rych słucha się bardzo przyjemnie, popisem akrobacji wokalnych i li- ale których nikt nigdy nie wymie- rycznych. ni jako najlepszych w historii. Bra- Poza tym dostajemy od czasu do kuje charyzmy, brakuje nieco wię- czasu przerywnik instrumentalny. cej wyobraźni w tekstach. Ludzie I dziwi mnie, że moim ulubionym odpowiedzialni za warstwę mu- momentem albumu jest właśnie zyczną na Earthtones nie muszą utwór pozbawiony wokalu – D Mi- się „martwić”, że ktoś skradnie im nor Nine. Jak powiedziała mi kiedyś show. Podkreślam jednocześnie – pewna mądra dziewczyna: „trąb- Raashan Ahmad zdecydowanie ka jest jedynym instrumentem, posiada wystarczające umiejętno- który potrafi opowiedzieć życie” – ści, by słuchać go z dużą przyjem- i w tym utworze, jeśli się wsłuchać, nością. opowiada sporo. Simple jest u fun- Niewiele rzeczy może się na tym damentów najbardziej tradycyjnie albumie nie podobać, chociaż żad- hip-hopowo brzmiącym kawał- ne nie osiągają też poziomów ge- kiem na albumie, zdecydowanie niuszu. Crown City Rockers to wyróżnia się na tle całości. zespół bardzo solidny – w jak naj- Crown City Rockers odważ- bardziej pozytywnym tego słowa nie wrzucili wokalny sampel na znaczeniu. Każdy członek grupy pierwszy plan, dołożyli boomba- spełnił swoją rolę, w mojej opinii powe bębny i zrobili klasyczny, no- album nie ma słabych momentów wojorsko brzmiący joint. Dlacze- i całe 65 minut zapewnia rozryw- go odważnie? Bo takie bity mają kę na wysokim poziomie. A to zda- eksponować rapowane zwrot- je się jest coś, do czego powinni dą- ki. A z tym w Crown City Rockers żyć wszyscy muzycy, troszczący się jest tak… Raashan Ahmad jest ra- o swoich słuchaczy. ›

DTB Live Adama Tkaczyka w każdy piątek godz. 14:00 w audycji JazzPRESSjonizm radiojazz.fm/player Kontakt z redakcją: [email protected] Wydawca ul. Górczewska 201, 01-459 Warszawa Fundacja Popularyzacji Muzyki www.jazzpress.pl Jazzowej EuroJAZZ ISSN 2084-3143 Redakcja redaktor naczelny: Fotograficy: Piotr Wickowski Piotr Gruchała Marta Ignatowicz-Sołtys Janusz Falkowski Kuba Majerczyk Aya Al Azab Lech Basel Mery Zimny Marcin Wilkowski Jerzy Szczerbakow Piotr Fagasiewicz Rafał Garszczyński Piotr Banasik Ryszard Skrzypiec Jarek Misiewicz Wojciech Sobczak-Wojeński Barbara Adamek Krzysztof Komorek Bogdan Augustyniak Sławomir Orwat Krzysztof Wierzbowski Jakub Krukowski Katarzyna Stańczyk Radek Wośko Paulina Krukowska Lech Basel Katarzyna Kukiełka Małgorzata Smółka Jarosław Wierzbicki Aleksandra Zbrzeska Beata Gralewska Vanessa Rogowska Mateusz Drewnik Basia Gagnon Przemek Kleczkowski Jarosław Czaja Anna Mrowca Marek Brzeski Kasia Idźkowska Piotr Rytowski Plakaty Barnaba Siegel Agnieszka Sobczyńska Cezary Ścibiorski Adam Tkaczyk Korekta Anna Piecuch Katarzyna Czarnecka Kasia Białorucka Zuzanna Tuliszka Rafał Zbrzeski Dorota Matejczyk Marta Szostak Przemek Bychawski Anna Mrowca Łucja Kubicka Piotr Pepliński Projekt layoutu Michał K. Dybaczewski Beata Wydrzyńska Katarzyna Nowicka Opracowanie graficzne, Jędrzej Janicki skład i łamanie Klara Perepłyś-Pająk Paulina Sobczyk Marcin Czajkowski Marketing i reklama Agnieszka Holwek [email protected]

Wszystkie materiały w numerze objęte są licencją Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomer- cyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska, to znaczy, że wolno je kopiować i rozpowszechniać, jednak należy oznaczyć w sposób określony przez Twórcę lub Licencjodawcę, nie wolno używać do celów komercyjnych i nie wolno zmieniać, przekształcać ani tworzyć nowych dzieł na podstawie tego utworu. Z tekstem licencji można zapoznać się na stronie » A R C H I W U M JAZZPRESS WWW.JAZZPRESS.PL/ARCHIWUM

GRUDZIEŃ 2018 STYCZEŃ 2019

Miesięcznik internetowy Miesięcznik internetowy poświęcony jazzowi poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143 i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

DODATEK: Jazzowe prezenty Jazz 2018 Nikola Lipska ZWYCIĘZCY Kolędy

Karolina Pernal Quintet Claridad

TOP NOTE TOP NOTE Jan Ptaszyn Wróblewski Tomasz Chyła Komeda. Moja słodka Rozmowy: europejska ojczyzna Quintet Sebastian Zawadzki Circlesongs Andrzej Dąbrowski Jorge i Maikel Vistel Vitold Rek Grzegorz Tarwid Nie dać się zaszufladkować Nie chodzić utartymi ścieżkami

fot. Kuba Majerczyk fot. Kuba Majerczyk