ISSN 2084-4999 1,23 zł (23% VAT) lipiec-sierpień 2014 #21 Dźwięk:

Obraz:

Słowo:

Interakcje:

Redaktor naczelny Tadeusz Bisewski Redakcja Maciej Kaczmarski Korekta Agnieszka Kalus Michał Adamski Jakub Milszewski Agnieszka Młynarczyk Wydawca numer 21 Dawid Myśliwiec Fundacja Alterpop lipiec-sierpień 2014 Wojciech Onyśków Plac Kaszubski 8/205 ISSN 2084-4999 Dawid Wiktorski 81-350 Gdynia WSPIERAMY KULTURĘ, ZMIENIAMY LUDZI

KULTURA JEST WSZĘDZIE Na co dzień nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak duży wpływ ma na nas kultura.

W społeczeństwie powszechnie korzystającym z dóbr kultury żyje się lepiej – świat jest ciekawszy, ludzie mają więcej empatii, gospodarka jest bardziej innowacyjna...

Dowiedz się więcej o fundacji na: ALTERPOP.ORG.PL

Doładuj telefon i czytaj Alterpopa: doladowania.alterpop.pl * z potwierdzeniem doładowania zawsze otrzymasz link do najnowszego numeru PREMIERY płytowe #hip-hop #quasi-soundtrack Apollo Brown Thirty Eight ******* Brown, choć obecny na scenie od zale- dwie kilku lat, bywa już porównywany z Madlibem i nieodżałowanym J Dillą. Przyczyniły się do tego świetne płyty – zarówno solowe (m.in. The Reset i Clouds), jak i popełnione wespół z ce- nionymi raperami (Dice Game z Guilty Simpsonem i Trophies z OC). Produ- cent pochodzi z Detroit, co jest o tyle istotne, że jego najnowsza płyta to swoisty hołd dla miasta, którego już nie ma, i czasów, które bezpowrot- nie przeminęły. Thirty Eight jest także ukłonem w stronę kinowego nurtu blaxploitation z lat 70. – począwszy od stylizowanej na stare soundtracki okładki, poprzez tytuł nawiązujący do rewolweru o kalibrze 38, aż po „filmo- wą” zawartość dźwiękową. Muzyka opiera się na bezbłędnym samplingu czerpiącym garściami z so- ulu, funku, jazzu, bluesa i spuścizny legendarnej wytwórni Motown, która swą pierwotną siedzibę miała właśnie w Detroit. To zafiksowanie na punkcie przeszłości przełożyło się na brzmienie – ciepłe, pokryte patyną, trzaskające

◄ klikaj numer strony, aby wracać do spisu treści niczym zakurzony winyl obracający się na gramofonowym talerzu. Są tutaj pasaże analogowych klawiszy, liźnięcia funkowych gitar, soulowe pochody basu, przetworzone wokal- ne sample i orkiestrowe aranżacje. A wszystko to osadzone w klasycznej hip-hopowej rytmice. Niektóre utwory jawią się niczym zaginione klasyki ze złotej ery „czarnej” muzyki, inne – jak na przykład wspaniały, wykorzystu- jący fragment The Long and Winding Road Beatlesów Never Disappear – brzmią bardziej współcześnie. Całość jest jednak spójna, a także wybitnie ilustracyjna. Brown dopiął swego – słuchając Thirty Eight, trudno nie wyobrazić so- bie miejskiego gangsterskiego eposu z twardymi gliniarzami, złymi do szpiku kości szwarccharakterami i obowiąz- kowym romansem.

#industrial #noise Ben Frost A U R O R A ********* Po znakomitych płytach Theory Of Machines (2007), By The Throat (2009) i równie rewelacyjnym, inspi- rowanym powieścią Lema i filmem Tarkowskiego albumie Sólaris (2011) z Danielem Bjarnasonem, Frost po- wraca z kolejnym ciosem prosto mię- dzy oczy. Australijczyk (obecnie na dobrowolnym wygnaniu na Islandii) jest autorem niezwykle intensywnej, niepokojącej i nierzadko szokującej muzyki z pogranicza ambientu, noise’u, industrialu, elektroniki oraz muzyki kla- sycznej. A U R O R A zaczyna się złowieszczo – od narastającej fali szumów, trza- sków i dysonansów, przechodzących w miarową pulsację – i nie są to stra- chy na lachy (a kysz!). Frost stopniuje napięcie w mistrzowski sposób, nakła- dając kolejne warstwy planów dźwię- kowych. A przecież Flex to zaledwie wstęp do Nolana – prawdziwego ko- losa, który najpierw kosi spiętrzonym zgrzytem syntezatorów, a następnie wywołuje prawdziwe trzęsienie zie- mi plemiennym rytmem i kaskadami dramatycznych melodii. Filmowa pro- weniencja tytułu zobowiązuje – utwór faktycznie mógłby znaleźć się na so- undtracku do jednego z obrazów twór- cy Memento i Incepcji. W podobnym tonie utrzymane są monumentalny Venter, gwałtowny Sola Fide oraz pa- tetyczny Secant, w którym przetwo- rzone strzępy ludzkich głosów przy- pominają język duchów albo maszyn, przyprawiając o autentyczną grozę. Chwil wytchnienia jest niewiele – to ambientowy Teeth Behind Kisses i mi- nimalistyczny No Sorrowing – a i one są naznaczone podskórnym niepoko- jem. Frank Black powiedział kiedyś, że po wysłuchaniu dobrej rockowej płyty człowiek czuje się tak brudny, że musi wziąć prysznic. A U R O R A ma z roc- kiem niewiele wspólnego, ale po jej przesłuchaniu nawet pumeks z pastą BHP będzie bezużyteczny.

#pop #sadcore Lana Del Rey Ultraviolence ******* Mówcie, co chcecie o Lanie – że jest sztucznym produktem przemysłu roz- rywkowego, że komercyjne barachło, że karierę umożliwił jej społeczny sta- tus, że to ofiara kuracji botoksowej i w ogóle homunkulus. Dla mnie panna Skala ocen: Del Rey jest zjawiskiem i uroda nie ma ********** tu nic do rzeczy (no dobrze, może tro- Space Ritual chę...), zaś utwór Video Games uważam Stairway********* To Heaven za jedną z najwspanialszych piosenek w historii amerykańskiej muzyki. Twór- To musi******** być miłość czość Lany jest zresztą przesiąknięta jankeskim duchem – podczas odsłu- Dusza diabłu******* sprzedana chu przed oczami stają przepastne ****** autostrady (Route 66!), przydrożne Nadciąga noc komety bary i motele, westernowe kłębki I Can’t Get No Satisfaction***** roślinności niesione wiatrem przez pustkowia, pola kukurydzy w stanie Welcome To The Jungle**** Iowa, zaśnieżone równiny Minneso- *** ty, plaże na Florydzie i palmy w Kali- Ta piosenka powstała dla pieniędzy fornii. Mam tak samo jak** ty Czy na Ultraviolence są kompozy- cje dorównujące Video Games, Born Kim jest człowiek,* To Die i Summertime Sadness? Jak jeśli nie człowiekiem tylko najbardziej, choć trudno tu mówić o prześcignięciu samej siebie, nie mó- wiąc już o radykalnych woltach gatun- kowych. Pewnym zaskoczeniem jest Shades Of Cool, który rozpoczyna się jak najlepsze piosenki z serii o Jamesie Bondzie, by przejść w nastrojowego snuja à la Cocteau Twins, ale to ra- czej wyjątek. Obdarzona kapitalnym, „zadymionym” głosem Lana jest więc wierna powolnym tempom, tęsknym balladom, onirycznej atmosferze i tek- stom naszpikowanym w równej mierze emocjami, co odniesieniami do po- pkultury – a więc temu wszystkiemu, na co lubujący się w szufladkowaniu krytycy ukuli termin „sadcore”. Bo Ul- traviolence to przede wszystkim me- lancholia zaklęta w dźwiękach, smu- tek przebijający spod orkiestrowych aranżacji i wypływający z każdej niemal nuty. Wracając jeszcze do Bonda – trud- no w tej chwili wyobrazić sobie lepszą kandydatkę do zaśpiewania utworu promującego kolejny film o przygo- dach brytyjskiego agenta. Gdyby tylko decydenci czytali Alterpopa...

#psychodelia #rock The Black Angels Clear Lake Forest ******** Po ubiegłorocznej, nieco rozczarowu- jącej płycie Indigo Meadow, Czarne Anioły powracają z mini-albumem zatytułowanym Clear Lake Forest. Brzmienie amerykańskiej grupy nie- co się zmiękczyło – próżno szukać tu wymiataczy pokroju Young Men Dead z debiutanckiej płyty Passover (2006) czy Haunting at 1300 McKinley z albu- mu Phosphene Dream (2010), ale nie jest to zarzut. Kwartet z teksańskiego Austin na- dał swoim stoner-rockowym kompo- zycjom popowego sznytu, co oddaliło ich od The Doors, a zbliżyło do Beach Boys. Z drugiej strony są na tym al- bumie wszystkie patenty charakte- rystyczne dla Aniołów. Taki Sunday Evening jawi się niczym skrzyżowanie Jefferson Airplane (zresztą wysoka, niemal kobieca barwa głosu Alexa Maasa przywodzi na myśl wokal Gra- ce Slick) i The Velvet Underground, którzy mieli w repertuarze utwór pt. Sunday Morning. Wyraźne echa eki- py Lou Reeda słychać też w finalnym, rewelacyjnym Linda’s Gone. To zdecy- dowanie najlepszy kawałek w tym ze- stawie – długi, transowy, zestawiający rzężące instrumenty smyczkowe z nar- kotycznymi partiami gitary, miarową perkusją i wędrującym basem. Cieka- wostkę stanowią The Flop z organami niczym z tandetnego horroru z lat 50. oraz psychodeliczny The Executioner z tekstem jak spod ręki Johnny’ego Casha.

#dub #dub techno Yac Viscaria EP ******* Polski producent ukrywający się pod pseudonimem Yac od lat zalicza się do ścisłej dubowej czołówki, publikując znakomite sety didżejskie, live acty, podcasty i tzw. Versions, czyli własne interpretacje cudzych utworów. Niespełna półgodzinna Viscaria to pierwszy w pełni autorski materiał Yaca. Jest to nowoczesna, klikająco- -szumiąca odmiana dub techno – gę- sta, zawiesista i hipnotyczna. Mamy więc rozległe ambientowe przestrzenie podbijane miękką rytmiką (Xin), trans- owe melodie przebijające się przez pulsujące tło (Jike), ukłon w stronę mistrzów z Rhythm & Sound (Long – TEN bas!) czy dobroczynne dźwięki melodyki (Hao). Wszystko jest należy- cie zanurzone w głębokich pogłosach, rozległych echach i psychodelicznych delayach. Yac nie odkrywa nowych terytoriów na dubowej mapie, ale z wielką klasą odświeża te już dobrze znane i lubia- ne (być może przemawia przeze mnie inżynier Mamoń, ale co z tego?). At- mosfera Viscarii bardzo dobrze współ- gra też z obecną temperaturą, która sprawia, że topnieje asfalt. Czekam na longplay. Opracował: Maciej Kaczmarski #stoner #heavy #metal Corruption Devil‘s Share ******* Zespołów grających stoner w Polsce już zliczyć się nie da, a to głównie zasługa długoletniej działalności Corruption, którzy rozsiedli się na stonerowym tronie dawno temu. I wszystko byłoby pewnie super, gdyby z zespołu nie ode- szło jego czterech członków. Na poste- runku pozostał tylko głównodowodzący Anioł, basista, który dobrał sobie trójkę muzyków i w nowym składzie nagrał kolejny album. Devil‘s Share jest mniej charakterne niż poprzednie krążki, mniej stonerowe, a bardziej heavy. Jednak wciąż daje mnóstwo frajdy ze słuchania. Niemniej nowy skład, to nowa jakość, ale niekoniecznie wyż- sza. Brakuje na tym albumie wokalisty z prawdziwego zdarzenia, jakim bez wątpienia był Rufus. Co więcej, album jest dość nierówny – z jednej strony mamy hity, jak This Is the Day czy Gri- me Warehouse, z drugiej dość niemra- we choć ciężkie Inspire i Regression. Na uwagę zasługuje medley Born to be Wild i Holy Diver zatytułowany Born to be Zakk Wylde. Warto też wspomnieć o gościnnym udziale Sławka Wierzchol- skiego z Nocnej Zmiany Bluesa, wirtu- oza harmonijki ustnej, który użyczył swoich umiejętności w Traveller Blues. Devil‘s Share to solidny krążek zu- pełnie nowego zespołu, który przejął tradycje poprzedniego składu. Kawa- łek dobrej muzyki, która zawieść może co najwyżej starych fanów, ale mam wrażenie, że przyciągnie też dużo no- wych. #death #thrash #ciemnastronamocy Vader Tibi Et Igni ******** Weterani rodzimego death metalu nie nagrywają płyt słabych. Nawet je- śli zdarzy im się nagrać krążek lekko nudnawy, to wciąż jest on na poziomie nieosiągalnym dla 95% wykonawców. Tibi Et Igni w końcu wyciągnął Va- dera z błędnego koła nagrywania płyt świetnych, ale nużących. Pod wzglę- dem artystycznym krążek stanowi wy- raźny zwrot do czasów Revelations (szczególnie w budowie riffów i aran- żacjach), ale nie zabrakło też elemen- tów dla Vadera świeżych (wysokie wo- kale). To połączenie starego i nowego oblicza daje naprawdę wybuchowe efekty. Tibi Et Igni to dziesięć premie- rowych kompozycji, bardzo intensyw- nych i ostrych, typowych dla zespołu z Olsztyna. Świetną wizytówką albumu jest choćby numer otwierający Go To Hell – następujący po krótkim instru- mentalnym intro cios w twarz, który jest wyjątkowy w skali płyty ze wzglę- du na przewodni riff nawiązujący do skandynawskich tradycji death metalu. Po nim przychodzą kolejne razy, które spadają na słuchacza wraz z wykrzy- kiwanymi przez Petera opowieściami o bitwach, wojnie i ogniu. Jakby ktoś się jeszcze zastanawiał, jak powinien brzmieć death metal, to Vader dostarcza mu jego definicję. Bardzo gorący krążek, nie tylko z na- zwy. Parzy w uszy. Opracował: Jakub Milszewski #sound design #survival horror Strach ma wielkie uszy Lęk to jeden z najbardziej podstawowych i pierwotnych instynktów homo sapiens. Przemysł rozrywkowy doskonale zdaje sobie sprawę z potencjału, jaki niesie za sobą strach. Korzystają na tym nie tylko reżyserzy tak chętnie oglądanych filmów katastroficznych i horrorów, autorzy książek ostrzegających przed globalną apokalipsą czy podsy- cające atmosferę media, ale również producenci gier.

Lubimy się bać – pod warunkiem, że Przyspieszony rytm serca, rozszerzone jest to strach kontrolowany, to znaczy źrenice, nerwowe zgrzytanie zębami, taki, który nie wiążę się z konkretnym spocone dłonie, a nawet krzyk czy za- zagrożeniem ani realnymi konse- krywanie twarzy to naturalne odruchy kwencjami. W chwili trwogi zostaje fizjologiczne (tak zwane reakcje orien- uwolniona adrenalina, która wyostrza tacyjne). Nie sposób nimi kierować, ale zmysły, co na przestrzeni tysiącleci w końcu ustępują, podobnie jak towa- pomagało w przetrwaniu gatunku ludz- rzyszące im emocje, przynosząc ulgę kiego. Strach był wówczas sygnałem wynikającą ze świadomości, że to tylko do działania lub ucieczki. Dziś zgroza film czy książka. Albo gra – pierwotne – jeśli jest kontrolowana – służy głównie lęki są bowiem często podsycane przez rozrywce. O ile na prawdziwe przera- programistów, a zwłaszcza tych, którzy żenie jesteśmy rzadko przygotowani, zajmują się gatunkiem survival horror. na horror na ekranie telewizora czy W survival horrorach mamy najczę- komputera można się odpowiednio ściej do czynienia z sytuacją, w której nastawić. Wywołany w ten sposób wcielający się w głównego bohatera strach może mieć działanie stymu- gracz musi zmierzyć się z nadprzy- lujące, relaksujące, a nawet działać rodzonymi siłami, dysponując jed- jako swoiste katharsis. Jak przekonuje nocześnie ograniczonymi środkami. współczesna psychologia, kontrolowa- Twórcy tego typu gier posługują się ny strach sprawia, że po początkowym rozmaitymi technikami wzbudzania szoku wywołanym rzutem adrenaliny, strachu i niepokoju. Jedną z najważ- ciało i umysł stopniowo rozluźniają się. niejszych jest ścieżka dźwiękowa, któ- ra nierzadko może być dużo bardziej przeraża- jąca niż fabuła i strona wizualna. Odpowiednie udźwiękowienie potrafi doskonale korespon- dować z tym, co dzieje się na ekranie, o czym już na początku lat 80. ubiegłego wieku wie- dzieli twórcy Super Ma- rio Bros. Wykorzystany w słynnej platformówce soundtrack jako pierw- szy w historii stosował patent polegający na Super Mario Bros muzycznym odzwier- ciedleniu wydarzeń na producenci survival horrorów, gdzie ekranie oraz interaktywności pomię- oprawa dźwiękowa stanowi integralną dzy ruchami postaci, a środowiskiem, część rozrywki – nie tylko intensyfikuje w którym się znajduje. Japoński kom- wydarzenia, ale też daje wskazówki, na pozytor Koji Kondo stworzył rozma- przykład ostrzegając przed zbliżającym ite utwory odpowiadające krainom się niebezpieczeństwem. odwiedzanym przez Mario i Luigiego. Bardzo dobrze widać (i słychać) to Kiedy postać biegała pod gołym nie- w pierwszej części Silent Hill, wydanej bem, muzyka była lekka i radosna, w 1999 roku przez Konami. Posępną, lokacjom podwodnym towarzyszył opartą nieomal całkowicie na skali spokojny walc, w podziemiach poja- molowej muzykę skomponował Aki- wiały się złowieszcze dźwięki molo- ra Yamaoki, czyniąc z niej niezwykle we, w zamku Kinga Bowsera Koopy istotny element gry. Jej główny boha- rozbrzmiewał nerwowy, dysonansowy ter, Harry Mason, podróżując z córką utwór itd. Kiedy muzyka przyspiesza- ulega wypadkowi samochodowemu, ła, był to wyraźny sygnał dla gracza, po którym budzi się w spowitym mgłą że musi się pospieszyć, żeby przejść tytułowym miasteczku – bez córki do następnego poziomu, co stano- u boku. Początkowo dźwięki są led- wiło wyraźny element motywacyjny. wo słyszalne, co podkreśla martwotę I choć żadną miarą nie można uznać miasteczka, ale wraz z rozwojem akcji Super Mario Bros. za survival horror, stają się coraz wyraźniejsze i bardziej był to jeden z pierwszych przykładów złowróżbne. Kiedy Silent Hill przemie- na to, jak muzyka i efekty dźwiękowe nia się z wyludnionej osady w kosz- mogą być istotnym elementem nar- marną, ociekającą krwią wersję tego racji w grach. Taką praktykę rozwi- samego miejsca, ta zmiana ma swo- nęli i do perfekcji opanowali właśnie je odbicie w muzyce. Przeraźliwy ryk perspektywę kamery, wszechobecną mgłę i ciemność, dźwięk radia jest dla Harry’ego znacz- nie ważniejszy niż zmysł wzroku. W pierwszej i kolej- nych częściach Silent Hill (powstało ich w su- mie dziewięć) właściwie nie ma momentów wy- tchnienia. Nawet jeśli Silent Hill na ekranie nic się nie dzieje, poczucie nie- syreny alarmowej zwiastuje przejście pokoju nie opuszcza z rzeczywistoœci do potwornego wy- gracza. Miasteczko nigdy nie jest do miaru alternatywnego zaludnionego końca bezpiecznym miejscem, toteż przez upiory. Istotność dźwięku w Si- stan zagrożenia jest nieodłącznym lent Hill przejawia się w jeszcze inny elementem zwiedzania kolejnych lo- sposób. Jednym z najważniejszych kacji. Stan ten jest zaś w dużej mierze elementów ekwipunku jest stare ze- sygnalizowany przez muzykę i efekty psute radio emitujące szum za każdym dźwiękowe. Tajemnicze szepty, odległe razem, kiedy zbliża się niebezpieczeń- odgłosy zamykanych drzwi, jęki i po- stwo. Ze względu na klaustrofobiczną

Fatal Frame Hotel 626 mruki, łkanie w pustym pokoju, głos kolejne zagadki. Również w tej grze kobiety śpiewającej kołysankę, wycie istotną rolę pełni dźwięk – nawiedzone psa – wszystkie te dźwięki zdają się domostwo wydaje z siebie rozmaite dobywać znikąd, co z łatwością wy- niepokojące odgłosy, głównie zjaw, wołuje gęsią skórkę. Ale równie ważna które tuż przed atakiem i w jego trak- jest w tej grze cisza – jej wykorzystanie cie szepczą, krzyczą, klną i bluźnią. wcale nie utwierdza gracza w przeko- Zastosowano tu również pomysł za- naniu, że nie ma żadnego niebezpie- pożyczony z Silent Hill – główna boha- czeństwa, lecz raczej wzbudza w nim terka ma w zanadrzu tak zwane „spirit niepokój, na takiej samej zasadzie, na radio”, urządzenie, które pozwala jej jakiej funkcjonuje cisza w filmowych słyszeć mrożące krew w żyłach słowa horrorach tuż przed pojawieniem się wypowiadane przez duchy, takie jak monstrum. „Kobieta w kimono nadchodzi!”, „Na Podobne rozwiązania pojawiają się pomoc, na pomoc!” czy rozpaczliwe również w czteroczęściowej serii zaty- „Wypuście mnie stąd!”, co w połącze- tułowanej Fatal Frame (w Europie zna- niu z mrocznymi pomieszczeniami ny jako Project Zero, w Japonii funk- i upiorną muzyką sprawia, że włos jeży cjonuje pod tytułem Zero). W pierwszej się na głowie. części gracz wciela się w Miku Hinasa- Bodaj jeszcze większe wrażenie robi ki, młodą dziewczynę, która walczy ze Hotel 626, internetowa gra stworzona zjawami za pomocą przystosowanej przez koncern Frito-Lay na potrzeby do egzorcyzmów kamery otworkowej. promocji chipsów Doritos (co cieka- Miku szuka swojego zaginionego brata we, można grać w nią tylko między w nawiedzonej posiadłości, po drodze 18:00 a 6:00 rano, choć przestawie- unieszkodliwiając duchy, odnajdując nie zegara w komputerze załatwia przydatne przedmioty i rozwiązując sprawę). Akcja rozgrywa się w nawie- dzonym hotelu, z którego trzeba się Są i inne metody – w The Secret World wydostać bez szwanku. Wędrówka występuje podobny do lovecraftowego przez budynek składa się z dziesięciu Cthulhu potwór, który swoje dźwięki poziomów, w których trzeba wykony- zawdzięcza dmuchaniu w plastikowy wać określone zadania i rozwiązywać baniak (pomruk monstrum) i sze- zagadki. Nietypowość gry polega na lestowi skórzanej kurtki (łopotanie jej interaktywności – poza standardo- skrzydeł). Wrzask necromorfa w Dead wym interfejsem obsługiwanym mysz- Space 2 powstał po zarejestrowaniu ką, podczas rozgrywki trzeba używać głosu aktora, który krzyczał, bulgotał, też mikrofonu, kamery internetowej, mamrotał i warczał do mikrofonu, zaś a nawet telefonu komórkowego. Dla wszystkie te dźwięki zostały później przykładu, jedno z zadań polega na przepuszczone przez wszelkiej maści zaśpiewaniu kołysanki demoniczne- filtry i efekty. Podobną metodą zasto- mu dziecku tak, aby go nie obudzić. sowano przy produkcji The Last of Us, W innej scenie należy zrobić zdjęcie apokaliptycznej historii o inwazji wyjąt- widma kobiety w zaciemnionym po- kowo toksycznego grzyba zamieniają- mieszczeniu. Za każdym razem, gdy cego ludzi w podobne do zombie ślepe gracz fotografuje zjawę, ta wydaje mutanty wykorzystujące echolokację. z siebie przeraźliwy wrzask. Kamera Aktorzy wydobywali z gardła charak- internetowa robi też zdjęcia graczo- terystyczne skrzeczenie, które potem wi w najstraszniejszych momentach. poddano studyjnej obróbce. W tej sa- Duża część gry bazuje na dźwiękach. mej grze pojawiają się też liczne odgło- Jeden z ostatnich poziomów Hotel 626 sy drzwi, bram i zardzewiałego metalu, rozgrywa się w pokoju z szaleńcem, które zarejestrowano w opuszczonych który mamrocze i wykrzykuje obraź- budynkach w Rio de Janeiro. Popiski- liwe słowa. Gracz musi je zignorować wania szczurów to z kolei przyspieszo- i wsłuchać się w szepty w tle, które ne... gdakanie kur. podpowiadają mu, jak wydostać się Wykorzystywanie przedmiotów co- z pokoju i przejść do następnego po- dziennego użytku, patroszenie owo- ziomu. ców i warzyw, efekt echa, piskliwe Sound designerzy pracujący przy instrumenty smyczkowe, pełne dy- survival horrorach korzystają zarówno sonansów wybuchy symfonicznego z ogólnodostępnych, najczęściej płat- zgiełku (jak w Silent Hill, gdy wejściu nych banków dźwięków, jak i z partii w kałużę krwi towarzyszy przerażające nagrywanych specjalnie na potrze- brzmienie organów) – tego rodzaju by danej gry. Wojciech Kiwer, polski patenty dużo zawdzięczają rozwiąza- dźwiękowiec pracujący przy grach, niom znanym z kina. Bardzo ciekawie w jednym wywiadów zdradził, że zostało ukazane to w filmieBerberian „dźwięk wypruwanych flaków” osiąga Sound Studio Petera Kirklanda, gdzie się, grzebiąc rękoma w arbuzie lub roz- angielski dźwiękowiec tworzy odgło- gniatając miękkie owoce, zaś odgłosy sy do włoskich filmów grozy znanych potworów można uzyskać za pomocą jako giallo. Na przykład dźwięk dźga- suchego lodu w zetknięciu z metalem. nia nożem powstaje przy szatkowaniu The Last Of Us kapusty, odgłos rozrywanego ciała ma sowy, co jest kolejnym nawiązaniem swoje źródło w rozgniataniu arbuzów, do Lyncha). itd. Sound designerzy pracujący przy Filmową proweniencję ma także grach stosują niemal bliźniacze me- oprawa dźwiękowa gry F.E.A.R., w któ- tody. Twórcy udźwiękowienia do gry rej gracz wciela się w żołnierza specjal- Alan Wake otwarcie przyznają się do nej jednostki zajmującej się zjawiska- inspiracji Twin Peaks i innymi dziełami mi paranormalnymi. Na potrzeby gry Davida Lyncha, w których złowróżbne stworzono nie tylko imponującą biblio- dźwięki pochodzą z zaciemnionych po- tekę rozmaitych odgłosów, nagrywa- mieszczeń (Zagubiona autostrada), jąc m.in. dźwięki pompy czy ciągnięcia wyjątkowo hałaśliwych kaloryferów metalu po różnych powierzchniach, (Głowa do wycierania) czy odgłosu od- ale też zróżnicowaną muzykę. Zada- palanej zapałki (m.in. Dzikość serca). niem twórców soundtracku było stwo- W Alan Wake pojawiają się nagrania rzenie spójnego stylu na podstawie terenowe, zarejestrowane specjalnie dwóch odległych tradycji – hollywo- na potrzeby gry: brzęczenie żarówki, odzkiego rozmachu typowego dla kina podmuchy wiatru, szum starych mo- akcji i wyciszonego niepokoju filmów nitorów kineskopowych, trzask gałę- grozy rodem z Japonii. Firma Monolith, zi, plusk wody, echa jaskiń i starych, która wyprodukowała F.E.A.R., posta- opuszczonych budynków, przetworzo- nowiła zastosować narrację rodem ne odgłosy ulicznego tłumu, a nawet z kinematografii, gdzie dźwięk i mu- świergot ptaków, zarówno tych dzien- zyka służą jako niezwykle ważne narzę- nych, jak i nocnych (z naciskiem na dzie nie tylko potęgujące atmosferę, ale też kierujące gracza na właściwe Twórcy survival horrorów zdają się tory rozgrywki. Aby zadbać o odpo- dobrze rozumieć ten i inne elemen- wiedni suspens i nieprzewidywalność, ty natury ludzkiego strachu. Tytułów poszczególne partie muzyczne były z tego gatunku ciągle przybywa. Coraz komponowane na zasadzie kontra- częściej dorównują swoim filmowym stu. Utwory często osiągają straszliwe i literackim odpowiednikom w katego- crescendo i nagle cichną, choć w da- riach skutecznego generowania stra- nej scenie nic się nie dzieje, a gdy na chu. Ponieważ nie musimy już walczyć ekranie pojawia się przerażający duch o przetrwanie, w znoju szukając poży- dziewczynki, cisza zostaje przerwana wienia i broniąc się przed drapieżnika- w najmniej spodziewanym momencie. mi, nasze zakodowane przez ewolu- Wszystko po to, żeby jak najbardziej cję mechanizmy emocjonalne muszą przestraszyć gracza. To technika ty- znaleźć ujście gdzie indziej. Pierwotne powa dla japońskich horrorów, w któ- instynkty, takie jak niepokój i strach, rych napięcie budowane jest właśnie mogą zostać wykorzystane w sposób za pomocą sugestywnej ciszy, a także rekreacyjny. Tak jak nasi przodkowie ledwo słyszalnych dźwięków otoczenia zbierali się wokół ogniska, żeby opo- i halucynacji słuchowych. Technika, wiadać sobie straszne historie, tak my dodajmy, bardzo skuteczna, ponieważ w poszukiwaniu nowych form rozrywki pobudza wyobraźnię – zaniepokojony opartych na strachu zasiadamy dziś gracz sam wypełnia złowieszczą ciszę przed ekranem telewizora czy kom- własnymi lękami. putera i odpalamy straszną grę. Bo przecież zawsze lubiliśmy się bać. Maciej Kaczmarski

Berberian Sound Studio PREMIERY filmowe #Szwecja #komedia #seniorzy reż. Felix Herngren Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął ****** Powieść Jonasa Jonassona o tym nie- całkiem chwytliwym tytule ukazała się w Szwecji w 2010 roku. Z miejsca stała się bestsellerem, szybko osiągając suk- ces także na innych rynkach europej- skich. Nietrudno o wskazanie przyczyn tego sukcesu – lekkomyślny, nieznający strachu bohater, szereg nieprawdopo- dobnych okoliczności i mnóstwo od- niesień do współczesnej historii świata czynią ze Stulatka opowieść bardzo wdzięczną, łatwo przyswajalną i uniwer- salną, pomimo jej mocnego osadzenia w skandynawskiej mentalności. Mimo że na ekranie dzieje się spo- ro, niezwykle trudno jest odczuć dy- namikę zwrotów akcji. Reżyser często zmienia rytm opowiadania. Niestety lubi to robić zwłaszcza wtedy, gdy zmiana ta jest zupełnie niewskazana. W ten sposób Stulatek... traci impet, co w pewien sposób próbują ratować aktorzy. Na najwyższą ocenę zasługują David Wiberg i Mia Skäringer, odtwór- cy drugoplanowych, ale bardzo zabaw- nych ról przypadkowych towarzyszy głównego bohatera. Humor w adaptacji powieści Jonas- sona dawkowany jest jednak bardzo oszczędnie. Mimo zasadniczo kome- diowego wydźwięku filmu, zabawnych gagów znajdziemy w tej komedii jak na lekarstwo. Wygląda to tak, jakby zbiór osobliwych postaci i rekwizytów miał samą swoją obecnością zagwaranto- wać widzom doskonałą zabawę. Wąt- pliwa jakość większości dialogów spra- wia, że utkana misternie wielobarwna tkanina fabuły przestaje imponować.

#romans #wyciskacz łez #nastolatki reż. Josh Boone Gwiazd naszych wina ****** Miłość nastolatków na ekranie, szcze- gólnie tym wielkim, prezentuje się uroczo. Jeszcze bardziej wzruszająco jest, gdy w filmową historię wpleciona zostaje przedwczesna śmierć jednego z młodych bohaterów. Stworzenie praw- dziwego wyciskacza łez nie wydaje się zatem trudne, a dowód na to dał Josh Boone filmemGwiazd naszych wina. Wobec produkcji takiej jak ta moż- na mieć tylko dwie postawy ­– albo dać się ponieść wzruszającej do głębi hi- storii pełnych uroku bohaterów, albo odrzucić powierzchowne próby mani- pulowania emocjami widza. Przy całej dobrej woli, jaką miałem dla Gwiazd..., oraz całkiem obiecująco zapowiada- jącemu się początkowi, po kilkudzie- sięciu minutach na dobre dołączyłem do tej drugiej grupy. Mając w pamię- ci świetne Restless Gusa Van Santa, spodziewałem się podobnego podej- ścia do tematu miłości nastolatków obciążonej medycznym wyrokiem na jedno z nich. Tam było sporo czarnego humoru, a mniej słodyczy, tutaj – choć nie brakuje zabawnej ironii – proporcje zostały odwrócone. Scenarzyści Gwiazd... zadbali, by w ich filmie nie zabrakło ani jednej romantycznej kalki. Jest więc łączący kochanków przedmiot (książka), jest magiczne słowo porozumienia, są znamienne dla obojga cytaty, jest też wreszcie dramat i śmierć, które akurat w tej opowieści nie zaskakują widza. Jest w niej także sporo ciepła i nadziei, jednak obawiam się, że infantylne uję- cie głównego tematu bardziej zaszkodzi widzom, niż w czymkolwiek im pomoże.

#komiks #blockbuster #X-Men reż. Bryan Singer X-Men: Przeszłość, która nadejdzie ******** Nikt, kto obejrzał wszystkie odsłony tej serii, nie zaryzykowałby stwierdzenia, że były one produkcjami na równym, wysokim poziomie. Mało tego: X-Men: Ostatni bastion czy X-Men geneza: Wo- lverine zostały wręcz zmiażdżone przez krytyków i fanów. Wykazano się w nich porażającą niedbałością w adaptowaniu kultowych komiksów Stana Lee i Jacka Kirby’ego. Wszystkie jednak były duży- mi sukcesami finansowymi. Miłośnicy komiksowych adaptacji interesowali się każdym przejawem ekranowej ak- tywności swoich ulubieńców. Wobec komercyjnego powodzenia kolejnych projektów, przed powracającym do serii po jedenastu latach Bryanem Singerem postawiono gigantyczne wymagania, któ- re zostały spełnione z nawiązką. X-Men: Przeszłość, która nadejdzie to perfek- cyjnie zrealizowane kino science-fiction, garściami czerpiące zarówno z rysunko- wych pierwowzorów, jak i sprawdzonych gatunkowych schematów. „To, że ktoś się potyka i zbacza ze ścieżki, nie oznacza, że nie może być ocalony” – cytat ten pojawia się w fil- mie przynajmniej dwukrotnie i stanowi doskonałe podsumowanie wydźwięku tego dzieła. Przeszłość, która nadejdzie jest czymś więcej niż dwuipółgodzinną bijatyką w rodzaju Avengers. Najnow- sza produkcja Marvela zastanawia się nad naturą człowieczeństwa, przywołu- je temat klęski USA w Wietnamie, mówi o izolacji jednostki ze względu na jej in- ność. Tej historii – podobnie jak całemu uniwersum X-Men – przyświeca hasło „boimy się tego, czego nie znamy”.

#Francja #komedia romantyczna reż. Lisa Azuelos Pożądanie ******* Dobra komedia romantyczna to we współczesnym kinie towar zdecydo- wanie deficytowy. Pomiędzy słodko- -głupawymi tworami z USA a nieudolnie naśladującymi je pomyłkami z Polski znalazło się na szczęście miejsce na odświeżające europejskie podejście do tematu. Pożądanie Lisy Azuelos, reżyserki znanej z raptem kilku lekkich filmów o miłości, jest takie, jak uczucie, które łączy parę głównych bohaterów – zachwycające, intrygujące, świeże. Choć historia romansów dwojga dojrzałych ludzi to temat – delikat- nie mówiąc – dość ograny, Azuelos wdzięcznie i niebanalnie pokazuje zakazaną miłość. Zakazaną, bo Pierre jest szczęśliwym mężem i ojcem, który wcale nie poszukuje nowych doznań. Jednak od kilku tygodni poświęca się fantazjom na temat Elsy, urodziwej i intrygującej powieściopisarki. Zu- pełnie niespodziewane uczucie bu- rzy normalność obojga bohaterów. Namiętność prowadzi zaciętą walkę z poczuciem winy. François Cluzet i Sophie Marceau są uroczy, zabawni i wzruszający. Choć Pierre w kontaktach z Elsą przekra- cza dopuszczalną granicę, nie sposób uznać go za drania – wciąż adoruje żonę i doskonale spełnia obowiązki ojca. To do niego należeć będzie de- cyzja, która wpłynie na życie obojga bohaterów, a która doprowadzi do jednego z przyjemniejszych finałów znanych z popularnych „rom-komów”.

#dokument #muzyczny #oscar reż. Morgan Neville O krok od sławy ******** Dzięki temu obrazowi świat dowiedział się o istnieniu dziesiątek fantastycznie utalentowanych wokalistek i wokali- stów, którym popularność zawdzięczają wielkie gwiazdy muzyki rozrywkowej. O krok od sławy to bowiem próba od- dania należnej czci artystom, którzy swoimi umiejętnościami zapracowali nie na swój sukces, lecz na sukces innych. Talent nie jest tym, co gwarantuje życiowe i zawodowe spełnienie. Wszy- scy bez wyjątku bohaterowie doku- mentu Morgana Neville’a to doskonali artyści, dysponujący znakomitymi wa- runkami wokalnymi i odpowiednim warsztatem. Mimo to z różnych przy- czyn znajdują się w cieniu, o tytułowy krok od sławy. Reżyser pokazuje jednak, że nie zawsze jest to powód do zmartwienia – owszem, niejednokrotnie do głosu dochodzi frustracja. Są jednak wśród sportretowanych artystów tacy, którzy doceniają to, co udało im się w życiu osiągnąć. I to chyba najważniejsze, co chciał swoim dziełem przekazać Neville. O krok od sławy trzeba obejrzeć. Choćby po to, żeby przekonać się, że nie takie gwiazdy wielkie, jak je malują.

#małpy #sequel #blockbuster reż. Matt Reeves Ewolucja planety małp ****** Prawdą jest, że tytułowe ssaki w Ewo- lucji planety małp zaprojektowano jeszcze dokładniej, jeszcze naturalniej, pozwalając im, zwierzęcą mimiką wydo- być sporo z ich ludzkich pierwowzorów (w głównego małpiego bohatera wcielił się Andy „Gollum” Serkis). Prawdą jest też to, że poza przyjemnością z odbioru bodźców stricte wizualnych niewie- le dobrego można odnaleźć w filmie Matta Reevesa. W najnowszej odsłonie serii o zhu- manizowanych ssakach uraczeni zo- stajemy fabularnymi kliszami i całą galerią papierowych postaci, które są równie zaskakujące co fakt, że małpia saga doczekała się kolejnej części. Świat zwierząt jest zwierciadłem świata ludzkiego – w obu grupach na czele stoi dwóch silnych samców. Je- den z nich jest tym dobrym i racjonal- nym, drugi natomiast gotowy jest na podjęcie ekstremalnych środków, by przetrwać. Niezgoda w obu stadach doprowadza do otwartego konfliktu, który jest tyle efektowny, co przewi- dywalny. Wiemy przecież, że dobro musi zwyciężyć, a wygranie bitwy nie oznacza wygrania wojny. Wiemy też, że mimo spadającej jakości adaptacji prozy Boulle’a, Reeves jest już przy- mierzany do reżyserii kolejnej części. Psy szczekają, a karawana jedzie dalej. #obyczajowy #muzyczny #optymizm reż. John Carney Zacznijmy od nowa ******** Osiem lat temu John Carney urzekł cały świat intymną opowieścią o dwojgu ludzi z różnych światów, których nie- oczekiwanie połączyło piękno muzyki. Once było dziełem niezwykle prawdzi- wym, pozbawionym hollywoodzkiego blichtru i ckliwych rozwiązań. Po latach reżyser postanowił raz jeszcze wejść w świat doświadczonych przez los mu- zyków, choć tym razem jest trochę bardziej gwiazdorsko i z rozmachem. Wtedy w rolach głównych zobaczy- liśmy naturszczyków pałętających się po ulicach Dublina. W Zacznijmy od nowa miejską sceną staje się Nowy Jork, gdzie spotykają się przegrany producent muzyczny (Mark Ruffalo) i utalentowana, choć niezbyt pewna siebie wokalistka (Keira Knightley). To Skala ocen: spotkanie będzie ratunkiem dla obojga ********** – on odnajdzie w niej potencjał i szan- God must have been a fuckin’ genius sę na powrót do branży, ona skorzysta I just met a wonderful********* new man. na jego doświadczeniu i intuicji. He’s fictional but you can’t have everything Nowy film Carneya jest obrazem mądrym i stonowanym, choć ze My mum******** always said, względu na liczne podobieństwa do life is like a box of chocolates jego słynnego dzieła z powodzeniem I love you, honey******* bunny! mógłby nosić tytuł Twice.. W pierw- szym projekcie w Hollywood niejeden May the Force be****** with you reżyser przeszarżował – Irlandczyk ***** natomiast zachował zimną krew, raz Too weird to live, and too rare to die jeszcze oferując widzom pełną ciepłe- Coco Jumbo i do przodu**** go humoru opowieść o życiowych roz- bitkach, których udaje się uratować. Huston, we’ve got a problem*** Opracował: Dawid Myśliwiec Ja tu widzę niezły burdel**

Albercik! Wychodzimy!* #film #kultowi reżyserzy #retrospektywa Terry Gilliam Dziecko z kamerą Karierę zaczynał jako pracownik agencji reklamowej, ale szybko przerzucił się na rysowanie komiksowych pasków i tworzenie animacji. Pod koniec lat 60. wraz z pięcioma komikami stworzył trupę Monty Pythona, gdzie był animatorem i – sporadycznie – występował w skeczach. Surrealistycz- ne kolaże Terry’ego Gilliama stanowiły znakomite interludia pomiędzy kolejnymi scenkami, pomogły też zdefiniować styl i ikonografię grupy. Zamiłowanie do szeroko pojętych sztuk plastycznych będzie jedną z najbardziej rozpoznawalnych cech stylu przyszłego Gilliama-reżysera.

Pod koniec maja na ekrany polskich Twórca Brazil nade wszystko ko- kin wszedł nowy film amerykańskiego cha wszelkiej maści outsiderów, wy- reżysera – Teoria wszystkiego z Chri- kolejeńców, banitów, szaleńców, ludzi stophem Waltzem w roli głównej. To nieprzystosowanych do społecznych dobra okazja, żeby przypomnieć nie- norm. Światy kreślone przez reżysera zwykły dorobek jednego z najorygi- nierzadko grubą, groteskową wręcz kre- nalniejszych twórców w historii kina. ską, przebiegają na granicy snu i jawy, trzeźwości i odurzenia, rzeczywistości i halucynacji. Gilliam to piewca świata wyobraźni – czy to dziecięcej (Jeff Brid- ges, stały współpracownik i przyjaciel re- żysera, powiedział o nim, że jest jak „pra- stare dziecko”), czy tej kreowanej przez wariata lub narkomana. Potrafi ją barw- nie przełożyć na język filmu, wykazując się zegarmistrzowską precyzją w budo- waniu strony wizualnej. Kinematogra- ficzne sztuczki nie kryją jednak pustki: Gilliam jest równie zdolnym – z braku lepszego określenia – „opowiadaczem” i dlatego jego filmy sprawiają podwójną Terry Gilliam satysfakcję: zachwycają stroną formal- ną i jednocześnie przekazują historię do każdego zestawienia najlepszych ko- z wyrazistym, niebanalnym kośćcem. medii wszech czasów, zwykle na wysokie Wiele z nich jest przy tym nieodparcie pozycje. Powstał nawet broadwayowski śmiesznych. Obrazy Gilliama skrzą się musical Spamalot oraz gra komputero- humorem czarnym niczym zbroja nie- wa na podstawie pierwowzoru. Widzo- szczęsnego rycerza-kadłubka w jednej wie nadal zaśmiewają się do rozpuku, ze scen Monty’ego Pythona i Świętego oglądając Rycerzy, Którzy Mówią „Ni”, Graala. Od tego tytułu zresztą na dobre strażnika mostu pytającego o prędkość zaczęła się reżyserska kariera Gilliama. lotu jaskółki czy morderczego królika. Przyjrzyjmy się jej bliżej. Tylko cenzorzy w Malezji stwierdzili, że film jest wysoce obraźliwy i całkowicie Monty Python i Święty Graal zakazali rozpowszechniania Świętego (1975) Graala na terenie całego kraju. Dziewicza, jeszcze niesamodzielna pró- ba reżyserii pełnometrażowej fabuły. Jabberwocky Kręcąc pierwszy kinowy film w dorobku (1977) macierzystej grupy satyrycznej, Gilliam Solowy debiut Gilliama. Swego czasu dzielił fotel reżysera z Terrym Jonesem. niedoceniony, dziś ma status dzieła kul- Bezlitosna parodia arturiańskich legend towego. Komedia fantasy opowiadająca okazała się kasowym i prestiżowym o tytułowym monstrum, które sieje spu- sukcesem. Zjadliwy czarny humor w per- stoszenie w średniowiecznym królestwie syflażu historycznych i kostiumowych Bruna Niepewnego. Potworowi posta- produkcji sprawdził się doskonale. Mon- nawia przeciwstawić się Dennis (Michael ty Python i Święty Graal regularnie trafia Palin) – prosty bednarz o złotym sercu –

Monty Python i Święty Graal Jabberwocky zdobywając przy okazji serce księżniczki. nym tematem jest, w słowach samego Rubaszne dowcipy i absurdalne scenki Gilliama, „szaleństwo naszego dziwacz- kojarzyły się z komizmem Monty’ego nie zorganizowanego społeczeństwa Pythona. Zresztą w filmie pojawiają się i pragnienie ucieczki od niego w jaki- starzy znajomi Gilliama – Michael Palin kolwiek możliwy sposób”. Zaniedby- i Terry Jones, zaś w Ameryce wyświe- wany przez rodziców 11-letni Kevin tlano film pod tytułemMonty Python’s spotyka sześciu zuchwałych karłów, Jabberwocky, pomimo protestów Gillia- którzy ukradli mapę umożliwiającą ma. Niektóre sceny swym rozmachem podróże w czasie. Chłopiec odwiedza i plastycznością przypominały obrazy z nimi historyczne krainy i spotyka niderlandzkich malarzy, Boscha i Breu- sławne osobistości – Napoleona, króla gela. A tytuł nawiązywał do nonsensow- Agamemnona (w tej roli Sean Conne- nego wierszyka zamieszczonego w Po ry) i Robin Hooda, a następnie stacza drugiej stronie lustra Lewisa Carrolla, ostateczną walkę z upostaciowionym co również stanowi dobry trop. Niektó- Złem. Bandyci czasu to kolejna iście rzy doszukiwali się też w Jabberwocky montypythonowska (w obsadzie m.in. satyry na komercjalizację obyczajów John Cleese i Michael Palin) fantastycz- i biurokrację – te motywy będą stale na opowiastka pełna ironii, surrealizmu powracać w twórczości Gilliama. i malarskich ujęć. Film spodobał się zarówno krytykom, jak i widzom – przy Bandyci czasu budżecie zaledwie 5 milionów dolarów, (1981) przyniósł ponad 40 milionów zysków Pierwsza odsłona tzw. „Trylogii Wy- i ułatwił Gilliamowi realizację kolejnego obraźni” (kolejne to Brazil i Przygody filmu, w którym wielu do dziś widzi Barona Munchausena), której wspól- opus magnum reżysera. ducentów i do swej ponurej satyry nie Brazil (1985) dorobił wysilonego happy endu. Pomi- Druga część „Trylogii Wyobraźni” (i mo bardzo przychylnych recenzji i kilku zarazem pierwszy segment dysto- branżowych nagród oraz nominacji pijnego tryptyku, kontynuowanego do Oscara za scenariusz i scenografię przez 12 małp i Teorię wszystkiego). Brazil odniósł finansowe fiasko. Dziś Wyborna czarna komedia science fic- należy do klasyki kina – i to wcale nie tion osadzona w dwóch wymiarach: martwej. Wpływ filmu widać bowiem w totalitarnej rzeczywistości fikcyjnego w takich obrazach jak Batman Tima państwa i świecie wyobraźni główne- Burtona, Delicatessen i Miasto zagi- go bohatera. Sam Lowry (Jonathan nionych dzieci Jean-Pierre’a Jeuneta Pryce) jest skromnym urzędnikiem i Marca Caro, Mroczne miasto Alexa w Ministerstwie Informacji. Zmęczo- Proyasa i Hudsucker Proxy braci Coen. ny monotonią bezsensownej pracy Sam Gilliam inspirował się nie tylko pogrąża się w snach na jawie, gdzie Orwellem (którego ponoć nawet nie jest uskrzydlonym herosem odnaj- czytał) – o Brazil powiedział, że to „Rok dującym kobietę swych marzeń. Na 1984 dla roku 1984” – ale też Fellinim, skutek komputerowej pomyłki Sam co tłumaczy roboczy tytuł filmu:1984 nieoczekiwanie staje się wrogiem syste- i pół. Zresztą cały obraz czerpie ze mu. Film, mimo typowego dla Gilliama skarbnicy literatury i kina, przywołu- humoru, był jednak pesymistyczny jąc na myśl także m.in. Nowy wspa- w wymowie. Reżyser szczęśliwie nie niały świat Huxleya czy Metropolis uległ namowom amerykańskich pro- Langa.

Brazil budżet przekroczono dwukrotnie, Przygody Barona Munchausena (1988) zaś gotowy film trafił do dystrybucji Kolejny po Jabberwocky i Bandytach w USA w mocno ograniczonej liczbie czasu flirt Gilliama z wysokobudżeto- kopii, co przyczyniło się do komercyjnej wym kinem przygodowym. Krytykom porażki. Przygody... zarobiły niespeł- się spodobał, publiczności już mniej. na jedną szóstą z 46 milionów, które Film – inspirowany podróżami nie- nań wydano. Nieco lepiej poradziły mieckiego szlachcica i awanturnika sobie w Europie, która zawsze była Karla Friedricha von Münchhausena, bardziej przychylna eksperymentom spisanymi w XVIII w. przez Rudolfa Gilliama. Ericha Raspego w Niezwykłych przy- godach Barona Münchhausena – za- Fisher King chwyca scenografią, kostiumami, cha- (1991) rakteryzacją i efektami specjalnymi (we Umiarkowany sukces komercyjny, ale wszystkich tych kategoriach otrzymał wielki triumf artystyczny. Srebrny Lew nominacje do Oscara). Fabularnie rów- na 48. festiwalu filmowym w Wenecji, nież jest to obraz atrakcyjny – pełen Oscar i Złoty Glob dla Mercedes Ruehl, ciekawych przygód i fantastycznych Złoty Glob i nominacja do Oscara dla postaci z tytułowym Baronem na czele Robina Williamsa oraz inne, liczne na- (granym ze swadą przez Johna Nevil- grody i nominacje. Historia niezwykłej le’a). Okres zdjęciowy był jednak wy- przyjaźni byłego prezentera radiowe- jątkowo trudny i przebiegał w napiętej go, zgorzkniałego Jacka (Jeff Bridges), atmosferze, o czym wspominali Eric i komicznego włóczęgi Parry’ego (Robin Idle i Sarah Polley. Na domiar złego Williams), którego dotknęła osobista

Przygody Barona Munchausena 12 małp tragedia, to swoisty filmowy poemat 12 małp fantastyczny, rodzaj wielkomiejskiej (1995) baśni dla dorosłych. Audycja Jacka przy- Ten film, inspirowany francuskim czyniła się niegdyś do tego, że ogar- krótkim metrażem pt. La Jette Chrisa nięty szałem mordowania człowiek Markera, to już klasyka science-fiction otworzył ogień w restauracji, zabijając i bodaj największy sukces finansowy kilka osób – w tym żonę Parry’ego, Gilliama (blisko 170 milionów dolarów który od tamtej pory szuka Świętego wpływów przy niespełna 30-miliono- Graala. Mężczyzna upatruje w legen- wym budżecie). Akcja rozpoczyna się darnym kielichu wybawienia od cier- w 2035 roku. Czterdzieści lat wcześniej pienia. Powodowany poczuciem winy śmiercionośny wirus niemal całkowicie Jack pomaga mu w poszukiwaniach, zdziesiątkował ludzką populację. Oca- organizuje też Parry’emu randkę z za- leni zeszli pod powierzchnię ziemi. Cole hukaną urzędniczką, pomagając przy (Bruce Willis) w zamian za obietnicę okazji sobie i swojemu związkowi mi- skrócenia kary więzienia godzi się na łosnemu. Scena walca na nowojorskim podróż w przeszłość, aby zapobiec dworcu Grand Central Terminal należy rozprzestrzenieniu się zarazy. Po kilku do najpiękniejszych sekwencji w historii nieudanych próbach wreszcie uda- kina. je mu się trafić na właściwy trop, ale w finale okazuje się, że wszystkie czyny Cole’a mające uchronić ludzkość przed zagładą, doprowadzają właśnie do niej połączona z gorzkim podsumowaniem – niczym w micie o Edypie. Ta kasan- zmierzchu hipisowskiego lata miłości dryczna wizja apokalipsy posiadała oraz sugestywne opisy halucynacji gęstą atmosferę, wyraziste postacie, i paranoi złożyły się na przewrotną, nieoczekiwane zwroty akcji i misternie brawurową i oszałamiającą całość. poplątaną intrygę, która rozwiązywała W rolę Raoula Duke’a wcielił się John- się dopiero w zaskakującym finale. Za ny Depp, który dał sobie ogolić głowę rolę szalonego Jeffreya Goinesa Brad i przejął wszystkie charakterystyczne Pitt otrzymał pierwszą w karierze no- cechy Thompsona, niejako stając się minację do Oscara. jego wierną, młodszą o ćwierć wieku kopią. Jest to kreacja godna wszystkich Las Vegas Parano nagród świata (nie gorszy był Benicio (1998) Del Toro w roli Doktora Gonzo), ale Filmowa wersja genialnej powieści przeszła niezauważona, podobnie jak Lęk i odraza w Las Vegas Huntera sam film – przynajmniej początkowo. S. Thompsona to jedna z najdosko- Obraz Gilliama nie miał bowiem dobrej nalszych kinowych adaptacji literatury prasy i przepadł w zestawieniach, ale i jeden z najlepszych filmów Gilliama z czasem obrósł prawdziwym kultem. w ogóle. Szaleńcza historia dwóch po- Całkowicie zasłużenie. paprańców, którzy w światowej stoli- cy hazardu szukają „amerykańskiego Nieustraszeni bracia Grimm snu”, pochłaniając przy tym gargan- (2005) tuiczne ilości wszystkich narkotyków Siedmioletnia przerwa w karierze wy- znanych ludzkości i wszczynając kilka nikała z zakończonej porażką próby burd oraz skandali, zachowała ducha adaptacji powieści Don Kichote z La pierwowzoru. Zawarta w książce i filmie Manchy Cervantesa (o perypetiach jadowita, śmieszna i straszna satyra z planu zdjęciowego opowiada świet- na pojmowany po jankesku sukces, ny dokument Lost in La Mancha).

Las Vegas Parano W swoim następnym filmie Gilliam kacją zwłok, i jej niepełnosprawnego nie zrezygnował jednak z literackich umysłowo brata Dickensa (Brendan konotacji. Wilhelm i Jakub Grimmowie Fletcher), który poluje na wyimagino- – tutaj jako Will i Jake (Matt Damon wanego rekina. Wszystkie wydarzenia i Heath Ledger) – autorzy ponurych przedstawione są z perspektywy dziec- baśni dla dzieci jako wędrowni oszuści ka, które ucieka w krainę wyobraźni. zwalczający wymyślone przez siebie Postacie zaludniające Krainę traw są maszkary i wyłudzający pieniądze od bez wyjątku skrzywione i chore, zaś „ocalonych”? Koncept co najmniej ryzy- ich optyka świata – zniekształcona. kowny, zaś jego realizacja przebiegała Utrata zmysłów wydaje się być cza- w bólach (reżyser wykłócał się z pro- sami jedyną prawidłową reakcją na ducentami Harveyem i Bobem Wein- rzeczywistość, co zdaje się powtarzać steinem o niemal każdy szczegół). Tę Gilliam za Philipem K. Dickiem. Film niemoc widać też, niestety, w samym podzielił krytyków. Jedni chwalili rady- filmie. Bodaj po raz pierwszy w karierze kalny i zarazem poetycki przekaz oraz Gilliam tak bardzo zaniedbał fabułę trafne zobrazowanie szaleństwa, inni na rzecz strony wizualnej. Krytycy nie narzekali na przerost formy nad tre- bez racji pisali o przeroście formy nad ścią (zarzut, z którym reżyser spotyka treścią i szczątkowej historii będącej się regularnie). Michael Palin powie- jedynie tłem dla efektów specjalnych. dział, że albo jest to albo najlepszy Publiczność jednak dopisała – koszty film Gilliama, albo najgorszy. Z kolei produkcji Braci Grimm zwróciły się, krytyk Michael Atkinson stwierdził, że choć nie był to oszałamiający sukces. Kraina traw to „drapieżne, maniakal- Z perspektywy czasu gromy ciskane ne dzieło, które czeka na swój histo- w stronę filmu okazują się jednak ryczny moment – miną dekady, zanim zbyt bezlitosne – nie jest to szczyto- ktoś dostrzeże w nim niedocenione wa forma Gilliama, być może to nawet arcydzieło”. jego najsłabszy film – ale dostarcza rozrywki. Parnassus: Kraina traw Człowiek, który oszukał diabła (2005) (2009) Wyjątkowa pozycja w dorobku Gilliama, Doktor Parnassus (Christopher Plum- choć posiadająca wszystkie naczelne mer) wraz z niewielką trupą cudaków cechy jego twórczości. Ekranizacja po- prowadzi objazdowy pokaz kuglarski, wieści Mitcha Cullina i kolejna próba którego główną atrakcją jest przejście zagłębienia się w naznaczony traumą przez magiczne lustro. Nieśmiertelny umysł. Po śmierci matki-narkomanki starzec zawarł niegdyś pakt z diabłem Jeliza-Rose (Jodelle Ferland) wyrusza (Tom Waits) – w zamian za obietnicę z uzależnionym od heroiny ojcem (Jeff odmłodzenia zgodził się oddać mu du- Bridges) do domu babci na teksań- szę swojej córki (Lily Cole) w dniu jej 16. skiej prowincji. Tam poznaje Dell (Janet urodzin. Parnassus nie zamierza jednak McTeer), która zajmuje się mumifi- wywiązywać się z cyrografu i podejmu- Parnassus: Człowiek, który oszukał diabła je przewrotną grę z diabłem, w czym kosztował. Ciekawostka: rola Tony’e- pomaga mu tajemniczy Tony (w tej roli go to ostatni występ Heatha Ledgera, kolejno Heath Ledger, Colin Farrell, który zmarł w trakcie kręcenia filmu. Johnny Depp i Jude Law). Parnassus to Jego przedwczesna śmierć w styczniu jeszcze jeden hołd Gilliama dla świa- 2008 r. wstrzymała pracę nad filmem ta fantazji. Sam reżyser wielokrotnie na kilka miesięcy. W scenach toczących przyznawał, że tytułowa postać nosi się w „imaginarium”, Gilliam postanowił rys autobiograficzny – oto starzejący zastąpić Ledgera trzema innymi akto- się człowiek z bogatą wyobraźnią we rami – Lawem, Deppem i Farrellem, współczesnym świecie, który utracił którzy jednogłośnie przekazali swoje wiarę w cuda. Recenzentom i widzom gaże córce Ledgera. spodobał się ten obraz – film zebrał dobre noty i zarobił dwa razy tyle, ile Maciej Kaczmarski #fantasy #absurd #wyobraźnia #futuryzm

Sens życiawg Gilliama

Do tego, że jest to reżyser dysponujący jedną z najbardziej fantazyjnych wyobraźni w przemyśle filmowym nie trzeba nikogo przekonywać. Do tego, że jego dzieła nie należą do łatwych w interpretacji, także nie. Prawdziwym wyzwaniem jest przekonanie do Teorii wszystkiego widza, który z twórczością Terry’ego Gilliama nie miał jeszcze do czynienia. Dla kogoś takiego podróż w synestezyjny świat tego reżysera będzie prawdziwie niezapomnianym przeżyciem.

Swoimi filmami, nierzadko odrzucają- cymi format klasycznej narracji i dryfu- jącymi w stronę chaotycznej impresji, współtwórca kabaretu Monty Pythona zjednuje sobie widzów, którzy w kinie cenią odważnych poszukiwaczy. Jednak bodaj w żadnym ze swych poprzednich dzieł, nawet w tak apokaliptycznych jak Brazil czy 12 małp, nie kwestio- nował cywilizacji i człowieczeństwa tak mocno i dosłownie jak w Teorii wszystkiego, która światową premie- rę miała na zeszłorocznym festiwalu w Wenecji. Przyjęta chłodno dystopij- na wizja społeczeństwa nosi wszelkie znamiona stylu Gilliama, ze wszystkimi jego zaletami i wadami. Pierwsza dociera do nas warstwa wizualna, będąca dobrze znaną mie- szanką pstrej fluorescencyjności i futu- rystycznego technobrudu. Na ulicach Teoria wszystkiego nieokreślonego miasta oślepiające Terry Gilliam swą migotliwością neony atakują prze- niegdyś z tajemniczym telefonującym chodniów na każdym kroku, serwując rozmawiał i ten obiecał mu odpowiedź nachalną reklamę. Animowane bill- na pytanie o sens życia. Oczekiwanie boardy wychylają się spomiędzy stert na to jedno połączenie staje się treścią śmieci i przesuwają się po ścianach, codzienności Letha, który prosi swych śledząc Qohena Letha (w tej roli Chri- pracodawców o możliwość pracy zdal- stoph Waltz), neurotycznego socjopa- nej – tylko po to, by mógł nie opusz- tę, który jest analitykiem niezidenty- czać swego lokum i mieć pewność, że fikowanych danych. Mieszka on, jak podniesie słuchawkę, gdy On znowu wielu innych członków bezimiennej zadzwoni. Bohater otrzymuje pozwo- społeczności, w wiekowym monu- lenie Zarządcy, który jednak przygoto- mencie, który jest jednym z ostatnich wuje dlań zadanie – ma dokonać ana- świadków świetności obecnej cywili- lizy potężnego wzoru, z którym wielu zacji. Potężne, ale oszczędne wnętrza wcześniej sobie nie poradziło. Pewny jego starodawnego domostwa kontra- swoich umiejętności Qohen przyjmuje stują z rozwrzeszczanym stylem życia wyzwanie, lecz wkrótce przekonuje się w przyszłości, pozwalając Qohenowi o tym, że jest tylko narzędziem w rę- na zagłębianie się w jego obsesji. kach swego mocodawcy. Ten wyalienowany neurotyk czeka Nagi lunch, ExistenZ, Matrix, Pa- bowiem na telefon. Od kogo? Tego mięć absolutna – to tylko kilka tytułów, niestety nie wie. Wie natomiast, że już które przychodzą na myśl podczas se- ansu Teorii wszystkiego, a na doda- Warto jednak najnowszemu dziełu tek historia w całości zanurzona jest jedynego Amerykanina wśród Pytho- w orwellowskiej koncepcji Wielkiego nów poświęcić czas – choćby po to, Brata. W twórczym chaosie Gilliama by zobaczyć, jak z nieskrępowaną wy- jest zawadiacki urok, ale niewiele tre- obraźnią reżysera radzą sobie dosko- ści – zupełnie tak, jakby w tytułowej nali aktorzy. Bo przecież Terry Gilliam teorii reżyser naprawdę chciał zawrzeć – w jakiej formie by nie był – od zawsze wszystko, co w kinie już było, także dobierał i prowadził swych wykonaw- w warstwie fabularnej. Mamy tu więc ców z fantazją godną mistrza. motyw Boga, Wybrańca, poszukiwanie absolutu (niczym w Pi Aronofsky’ego), Dawid Myśliwiec wirtualną rzeczywistość i alegorię tota- litaryzmu. To zbyt wiele jak na niecałe dwie godziny seansu. #fantasy #absurd #wyobraźnia #futuryzm Tomna farmie Dziwne uczucia ogarniają mnie, gdy myślę o Xavierze Dolanie. Zachwyt, zdumienie, ale i lekkie ukłucie zazdrości. Bo kanadyjski artysta jest tylko o rok starszy ode mnie – ma 25 lat. Jak to się ma do jego dojrzałości psychicznej, umiejętności spojrzenia z dystansu na ludzkie słabości i obsesje? Już w pierwszym swoim filmie,Zabiłem swoją matkę, Dolan udowadnia, że można mieć nawet 18 czy 19 lat, a dostrzegać i rozu- mieć to, co głęboko w nas zakorzenione. Nie doświadczenie bowiem, lecz wrażliwość jest tym, co sprawia, że człowiek dostrzega i rozumie więcej. Wrażliwość, która charakteryzuje prawdziwych artystów.

W Tomie tytułowy bohater, redaktor z wielkiego miasta (w tej roli sam Xa- vier Dolan), na wieść o śmierci swojego chłopaka wyrusza na farmę, gdzie ten mieszkał. Poznaje matkę zmarłego, po- znaje Francisa, jego brata. Uczestniczy w pogrzebie. Ma przeczytać przemówie- nie, ale kończy się jedynie na puszczeniu piosenki, którą on i Guillaume kiedyś wspólnie śpiewali. Brak przemówienia smuci Agathę, matkę zmarłego, która chce wierzyć, że jej syn miał prawdzi- wych przyjaciół. Kobieta pragnie też dowodów na istnienie dziewczyny Gu- illeume’a. Ma żal do wymyślonej przez Francisa Sary, że nie przybyła na po- grzeb. Gdyby Tom przeczytał swoje prawdziwe przemówienie, wyszłoby na jaw, że syn Agathy był gejem. Francis o wszystkim wie i nie dopuszcza do ujawnienia prawdy o orientacji brata. Pierwszej nocy zastrasza Toma i każe mu wyjechać zaraz po ceremonii. Spra- Tom wy potoczą się jednak inaczej. Chłopak Xavier Dolan nie wyjedzie od razu. Zostanie przez Francisa przemocą zmuszony do uwia- udręką. Zaczyna dostrzegać we Franci- rygodnienia historii o fikcyjnej dziew- sie coraz więcej z Guilleume’a. Ich układ czynie Guilleume’a. Agatha uwierzy, ale zaczyna go w pewnym sensie pocią- czy aby na pewno? Gdy po kilku dniach gać. Z jednej strony boi się Francisa, Tom spakuje rzeczy i postanowi wyje- z drugiej odczuwa pokusę pozostania chać, okaże się, że Francis umieścił jego na farmie i życia z nowo poznanymi samochód w garażu i poodkręcał koła, ludźmi. W jednej z ostatnich scen filmu uniemożliwiając mu ucieczkę. nazywa ich nawet swoją rodziną. Jak to Od tego momentu napięcie między wszystko się skończy? bohaterami wzrasta. Przemoc Francisa Sposób, w jaki Dolan opowiada swoją wobec Toma niemal od samego począt- historię, przypomina wcześniejsze filmy ku przepełniona jest erotyzmem. Fascy- artysty, a zwłaszcza Na zawsze Lauren- nacja miesza się z nienawiścią. Kolejne ce (2012). Specjalnością Kanadyjczyka siniaki na ciele Toma są jak „malinki”. są dramaty psychologiczne. Czuje się Wszystko dzieje się jakby za obopólną w nich napięcie i niepokój podobne zgodą. W jednej z najbardziej porusza- do tych, które odczuwamy, oglądając jących scen filmu Francis długo zaciska filmy Andrieja Zwiagincewa, twórcy – dłoń na szyi głównego bohatera, ich wydawałoby się – zupełnie innego kina. twarze są bardzo blisko, przybliżają się Oczywiście u rosyjskiego reżysera brak i oddalają nieznacznie. Ostatecznie far- wątków homoseksualnych, z których mer puści przybysza, oddali się, by już Dolan buduje każdy swój film. Jednak i u nigdy nie zbliżyć do tego stopnia. I choć jednego i drugiego emocje bohaterów Francis prosi Toma, by został i nie wy- i ich wzajemne relacje są siłą napędową jeżdżał z farmy, to ten pierwszy nigdy dzieł, które tworzą. U obu reżyserów nie zdoła przełamać pewnej bariery. tym, co nadaje fabule rytm, są również Do końca będzie zaprzeczał temu, kim obsesje bohaterów – bardzo niebez- jest, i temu, kim był jego brat. pieczne, często głęboko ukryte i przez Dla Toma dłuższy niż przewidywał długi czas nieukazywane światu. pobyt na farmie staje się psychiczną Agnieszka Młynarczyk #animacja #humor Zabawnie i przewrotnie w animacjach Z animacjami bywa jak z codzienną, zwyczajną wymianą zdań: często im zwięźlej wyrazimy daną myśl, tym będzie ona treściwsza. Poniższe zestawienie animacji różni rodzaj humoru, którym operują. Nie znaczy to jednak, że nie ma dla nich wspólnego mianownika. Każde z tych siedmiu dzieł posiada pomysłowe i zaskakujące zakończenie, które świadczy o konsekwencji i kreatywności autorów.

Jan Koza, Polska pety – taki jest bohater, a w zasadzie superbohater w wykonaniu Janka Kozy. Rudy’s Blue Boogie Jego wyobrażenie superbohatera różni (2012) 2’56” się zupełnie od tego, które kojarzymy Animacja Polaka to teledysk do utworu z postaci Batmana czy Spider-Mana. zespołu The Stubs o tym samym tytule. Nagi bohater Rudy’s Blue Boogie nie Niemal zupełnie nagi, bo odziany jedy- różni się od nich tylko wyglądem. To nie we własnej roboty maskę oraz skar- superbohater dnia codziennego po-

Rudy’s Blue Boogie magający ludziom w potrzebie. Ale profesjonalisty. Tak jak Pac! czy Kokie- czy bycie superbohaterem stawia go teria, o których za chwilę, jest pracą ponad reguły życia społecznego? studenta. Etiuda Sebastiana Bielickiego zapada w pamięć. Jej największą zaletą Christophe Charron, Francja jest pomysłowość. Oglądamy dwie za- bawne bakterie, które przechwalają się Małe danie dla człowieka (2012) 1’59” swoimi nietypowymi umiejętnościami. Belicki stworzył też całkiem niegłupią Zastanawialiście się kiedyś, jak mo- pointę, co jest dodatkowym atutem głoby wyglądać przygotowanie rosołu tego króciutkiego filmu. w kosmosie? Christophe Charron wi- docznie tak. Francuski twórca zreali- Alicja Błaszczyńska, Polska zował animację, w której nienasycony żołądek pulchnego astronauty raczony Pac! (2012) 1’15” jest ziemskimi potrawami. Wszystko to dzieje się w kosmosie. Podsumo- Najmocniejszą stroną krótkometra- wać można to dwoma słowami: ko(s) żówki Alicji Błaszczyńskiej jest genialny miczna sytuacja. pomysł, który stał się podstawą fabuły tego trwającego jedynie minutę i pięt- Sebastian Belicki, Polska naście sekund filmu. Jego zdradze- nie zepsułoby radość oglądania Pac! Bakterioza Ograniczę się więc do zacytowania (2013) 1’02” umieszczonego na portalu Filmpolski. Bakterioza, w przeciwieństwie do po- pl opisu animacji: „Historia kobiety, wyższych animacji, nie jest dziełem która chciała się wykąpać”. Aby spowić

Bakterioza film jeszcze większą aurą tajemnicy, Tylko jedna z porad dotyczy wło- dodam, że jest to szalenie zabawna sów. Pozostałe trzy, mówiąc o innych historia kobiety, która chciała się kobiecych „artefaktach”, nie pozostają wykąpać. w tyle i rozśmieszają równie mocno.

Agnieszka Waszczeniuk Trevor Hardy Polska Wielka Brytania Kokieteria, Dead Bird (2012) 1’00” czyli jak kobiety uwodzą (2014) 3’21” Nasze zestawienie zabawnych i prze- Ta etiuda studencka osiąga sukces wrotnych animacji krótkometrażowych zakończmy animacją-sucharem. Przy- w tym, w czym nie osiągnęłaby sukcesu taczanie fabuły takiego filmu byłoby kobieta stosująca się do porad w niej błędem nie do wybaczenia. Mówienie, zawartych – uwodzi. Ten nietypowy o czym jest Dead Bird, to jak opowiada- poradnik uwodzenia urzeka przede nie fabuły żartu bez jego przytaczania. wszystkim głosem narratorki i jej spo- Zobaczmy więc sami, dlaczego chło- sobem formułowania zdań. Gdzie in- piec jest smutny, o czym opowiada mu dziej, jak nie u Waszczeniuk, usłyszymy nieznajomy starzec i co się przydarza kobietę-eksperta od uwodzenia, która, maleńkiemu ptaszkowi. mówiąc o damskich włosach, używa zwrotu „artefakt erotyczny”? Agnieszka Młynarczyk

Kokieteria, czyli jak kobiety uwodzą PREMIERY książkowe #powieść #thriller Sarah Lotz Troje ******* Trudno znaleźć bardziej charaktery- styczną książkę na księgarnianej pół- ce. Troje jest zupełnie czarna, łącznie z brzegami stron, niepokojąca i intry- gująca. Ma równie chwytliwy opis oraz pierwszą stronę okładki. Nie można przejść obok niej obojętnie. Chociaż fabuła jest fikcyjna, to powieść ma formę książki dokumen- talnej. Składają się na nią wywiady, fragmenty korespondencji, artyku- łów i reportaży. Wyłania się z nich opowieść o dziennikarskim śledztwie w sprawie nierozwiązanej tajemnicy katastrof czterech samolotów pasa- żerskich, które rozbiły się jednego dnia na czterech kontynentach. Cały świat z zapartym tchem śledził postępy do- chodzenia mającego wyjaśnić przyczy- ny katastrof, a zbiorową wyobraźnię podsycał fakt, że wypadki przeżyła trójka dzieci. Z kolei jedna z pasaże- rek samolotu lecącego do Japonii tuż przed śmiercią nagrała tajemniczą no- tatkę głosową, która dała podstawy do różnych szaleńczych teorii. To bardzo wciągająca opowieść, choć w pewnym momencie czytelnik uświadamia sobie, że być może nie po- zna satysfakcjonującego rozwiązania zagadki czterech katastrof i trojga oca- lonych. Warto ją przeczytać chociaż- by dla wyczerpujących opisów świata ogarniętego histerią podsycaną przez media, polityków i kaznodziejów.

#powieść #saga rodzinna Herbjorg Wassmo Stulecie ********* Herbjorg Wassmo sięga po historie rodzinne i przedstawia losy swoich krewnych na przestrzeni stu lat. Inspi- racją do napisania tej książki stał się obraz wiszący w katedrze na Lofotach, na którym uwieczniono postać jej pra- babki. Nie bez znaczenia było to, że urodziła się ona równo sto lat przed autorką, więc dała początek stuleciu silnych kobiet. Po takim wstępie można spodzie- wać się linearnej konstrukcji książki, lecz tu powieść nas zaskakuje po raz pierwszy. Pisarka przeplata losy pra- babki, jej najmłodszej córki oraz swo- jej matki. Pojawia się również mała Herbjorg i jej dzieciństwo, którego nie można nazwać sielskim. Po raz drugi zostajemy zaskoczeni tym, że autor- ka pisze wielką powieść, nie uciekając się ani do wielkich słów, ani do hero- icznych czynów. Książka opowiada o sprawach zwykłych, o codzienności kobiet zmagających się z trudami ży- cia na dalekiej północy, o narodzinach i śmierci, namiętności i obowiązku. Jak to się dzieje, że najpiękniejsze rodzinne sagi piszą Skandynawowie? Jak to możliwe, że człowiek z wypie- kami na twarzy czyta książkę, która nie zawiera w sobie żadnych elemen- tów sensacyjnych, a tylko urywki życia kobiet zamieszkujących nieprzyjazne Skala ocen: rejony Norwegii? Wiadomo tylko jed- Sto********** lat samotności no, Herbjorg Wassmo pisze w taki sposób, że czytelnik staje się częścią Miasto********* grzechu opowieści, niewidzialnym świadkiem ******** opisanych zdarzeń, dlatego wszystko, Cień wiatru o czym czyta, dotyka go osobiście. Stu- *******Gra w klasy lecie to jedna z powieści, która zostaje w pamięci na długo. Czas jest najprostrszą****** rzeczą

#powieść #romans Moja***** walka... Agnes Martin-Lugand Kronika sportowa**** Szczęśliwi ludzie czytają książki *** i piją kawę Paulo Coelho

*** Żegnaj laleczko** Bohaterka tej książki od roku przeży- wa żałobę po stracie swojej najbliż- Czas pogardy* szej rodziny. Pogrąża się w depresji, zaniedbuje siebie, swój dom i swoją kawiarnię, która nazywa się tak, jak brzmi tytuł tej powieści. Nie chcąc już słuchać gderania przyjaciela i wspól- nika, postanawia coś zmienić w swoim życiu i wyrusza do wybranej na chybił- -trafił irlandzkiej wioski. I to w zasadzie tyle. W tej książce zawarte są wszystkie stereotypy po- wielane bez umiarkowania w setkach produkowanych taśmowo powieściach ku pokrzepieniu serc. Dodam, że serc niewieścich. Wyjazd, domek na wsi, fascynacja nieznanym, szansa na nowy start. Ileż można?! Na dodatek autorka tej powieści naprawdę nie za bardzo się wysiliła – postacie są zaledwie naszkicowane. Ona zagubiona, w depresji, znudzona życiem i histeryczna (brr...). On nato- miast nieprzystępny, gburowaty, ale w głębi serca uczynny i czuły. Ta trzecia natomiast wzorowana była chyba na złej macosze z Kopciuszka – prawdziwa megiera. Poza tytułem, dość przyjem- ną dla oka okładką, książka ma jeszcze jeden plus – czyta się ją w mgnieniu oka, bo nie ma na czym się zatrzymać na dłużej.

#powieść #fantastyka Timur Vermes On wrócił ******* Adolf Hitler dostaje drugą szansę. Po raz drugi pojawia się na ziemi w roku 2011. Budzi się gdzieś na ławce w par- ku w Berlinie, mając wciąż na sobie mundur III Rzeszy. Nie wie, który jest rok, nie wie, jak skończyła się wojna, zupełnie nie orientuje się w sytuacji politycznej i społecznej kraju. Wie jedno – musi zakończyć swoją misję. Dzięki życzliwemu obywatelowi, którzy bierze go za dziwaka i komika, Hitler trafia na nagrania próbne do satyrycznego show. Okazuje się, że świetnie tam sobie radzi. Tylko, że to, co publiczność uważa za dowcip, Hitler mówi zupełnie poważnie. On wrócił to pozornie lekka i za- bawna powieść, głównie dzięki opisom perypetii bohatera we współczesnym świecie zdominowanym przez elek- tronikę i media. Główny bohater jest charakterystyczny, obdarzony wielo- ma przypisywanymi mu powszechnie cechami, które dzięki przerysowaniu tworzą rys komiczny. Jednak im dalej się brnie, tym większa konsternacja. Hitler ma plan i aby go zrealizować, nie potrzebuje już wojska, ciężkiego sprzę- tu i doskonałych generałów. Wystarczą media i ludzka naiwność. Nieopatrz- nie wspierają go producenci telewi- zyjni mający na względzie oglądalność i wpływy. Społeczeństwo w większości oczarowane jest pozornie bezbron- nym pajacem, który „udaje” Hitlera. To, co najpierw wydawało się zabawne, zaczyna coraz bardziej przerażać.

#powieść #literatura polska Remigiusz Grzela Złodzieje koni ******** Złodzieje koni to obraz rozkładu ro- dziny złożonej z trzech pokoleń – nie- obecnego ciałem Stanisława, jego syna Jerzego, który jest nieobecny duchem, i pogubionego nieco w życiu syna i wnuka – Kamila. Między głównymi bohaterami źle się dzieje. Nikt w tej rodzinie nie doświadczył ciepła ani wsparcia ze strony ojca. Bohaterowie pielęgnują w sobie odrzucenie, żal oraz tkwią w toksycznych układach. Obser- wujemy tę rodzinę w momencie dla niej przełomowym – powracają wspo- mnienia, rozdrapywane są źle zabliź- nione rany. Stanisław wraca do czasów, gdy wraz z matką Jerzego ukrywali się w lesie. Jerzy rozpamiętuje wszystkie razy, gdy zawiódł siebie i innych. Kamil dopiero smakuje dorosłego życia – styka się z jego skrajnymi przejawami – miłością i śmiercią. Postacie męskie zostały doskonale sportretowane – każda z nich obdarzo- na jest dużym bagażem doświadczeń, skomplikowaną psychiką i potrzebą miłości. Autorowi udało się pokazać dramat jednostki na tle dramatu całe- go narodu w czasach powojennych, ale także dramat człowieka, który źle czuje się ze swoim konformizmem. Postacie żeńskie nie są już tak przekonywające, a wręcz nieco nierealne – albo zbyt ide- alne, albo pełne sprzeczności. Pomi- mo tego Złodzieje koni to doskonała, współczesna, polska proza o ludziach, którzy chcieliby kochać i być kochani, lecz nie nauczyli się dawać miłości.

#wspomnienia #powstanie Anna Herbich Dziewczyny z Powstania ******** Przypadająca w tym roku 70. rocznica Powstania Warszawskiego sprawia, że mamy wysyp książek związanych z sierpniem 1944. To jedna z ostatnich okazji, żeby dotrzeć do uczestników i uczestniczek powstania, osób które walczyły i które próbowały przetrwać w mieście pogrążonym w chaosie walki. Anna Herbich zainspirowała się po- wstańczą historią swojej babci. Dotarła do wielu kobiet, których młodość przy- padła na czas wojny i które latem 1944 roku znalazły się w wojennej Warsza- wie. Bohaterki książki to rodowite War- szawianki, kobiety, które przybyły do stolicy z ziem leżących na wschodzie. Są wśród nich nastolatki i dwudzie- stolatki, mężatki i panny, szlachcian- ki, hrabianka oraz przedstawicielki niższych klas społecznych. Wszystkie łączy jedno – Powstanie Warszawskie. Nie każda z nich czynnie w nim uczest- niczyła, część po prostu próbowała przetrwać, co było tym trudniejsze, gdy miało się pod opieką noworodka. W oczy rzuca się pewna prawi- dłowość. Kilka bohaterek opowiada o dobrych Niemcach. Jedna z nich po upadku powstania została uratowana przez Niemca, któremu przypominała córkę, inna została puszczona wolno z łapanki, a jeszcze inna pielęgnowała w powstańczym szpitalu honorowego wroga. Żadna z dziewczyn nie mówi ani jednego dobrego słowa o Rosja- nach, których miały nieszczęście spo- tkać na swojej drodze. Sam ich widok budził przerażenie, czyny natomiast nie miały nic wspólnego z „wyzwale- niem”, o którym przekonywano nas przez ponad 50 lat po zakończeniu wojny. Czytajcie, to jedna z ostatnich okazji, by poznać powstańcze, drama- tyczne historie z pierwszej ręki.

#powieść #dla dzieci Grzegorz Gortat Miasteczko Ostatnich Westchnień ******** Czym jest Miasteczko Ostatnich Wes- tchnień? Jego nazwa brzmi uroczo, lecz niesie za sobą jakąś mroczną tajemni- cę, coś co graniczy z horrorem. Tytuło- we miasteczko to miejsce za rzeką, do którego trafiają zwierzęta po śmierci. Pewnego dnia szczury znajdują nad rzeką żywe ludzkie niemowlę, które mieszkańcy miasteczka postanawiają wychować. Opiekunem chłopca zosta- je Raben, pitbull skrzywdzony przez swojego właściciela, który stara się chronić dziecko i pokazywać mu świat. Gdy maluch dorasta, dochodzi do nie- uchronnego – zaczyna zastanawiać się nad swoją odmiennością i pragnie poznać świat ludzi. Na drugą stronę rzeki wyrusza z Rabenem. Świat ludzi niczym nie zaskakuje pitbulla. Jest dokładnie taki, jakim go zapamiętał, czyli okrutny. Dochodzi do wielu dramatycznych wydarzeń. Chłopiec w przyspieszonym tempie musi nauczyć się, jak radzić sobie z niegodziwością, chciwością i okru- cieństwem. Na jaw wychodzi nie tylko przeszłość Rabena, lecz również od lat nierozwiązana zagadka pojawienia się niemowlęcia w zwierzęcej krainie śmierci. Wielu autorów piszących „dorosłe” książki mogłoby uczyć się od Grzego- rza Gortata sztuki budowania napię- cia i snucia opowieści. Zawroty akcji, świetnie sportretowani bohaterowie to jeden z atutów powieści. Drugim jest to, że książka nie jest nachalnie mo- ralizatorska. Nie ma tu pokazywania palcem na dobro i zło. Jest sprawnie skonstruowana opowieść o chłopcu szukającym swoich korzeni i o zwie- rzętach, które zaznały wiele krzywd ze strony człowieka. To czytelnik, w za- myśle czytelnik młody wiekiem, ma zrozumieć, kto w książce jest dobry, a kto zły i na czym to zło polega.

#reportaż #historia ZSRR Igor T. Miecik Katiusza z bagnetem. 14 sekretów ZSRR ******* Igor T. Miecik zebrał w książce 14 hi- storii, które jeszcze niedawno były jed- nymi z najpilniej strzeżonych tajemnic ZSRR. Niektóre z nich pewnie nigdy nie zostaną do końca wyjaśnione. Autor zebrał sporo informacji, do- tarł do ludzi i miejsc, o których pisze, przeprowadził solidny research, ale książka nie byłaby tak dobra, gdyby nie miał talentu do snucia opowieści. W każdej historii odpowiednio odmie- rza proporcje. Jest więc trochę faktów historycznych, kilka dat, są świadkowie lub materiały potwierdzające istnienie głęboko skrywanej tajemnicy – czy to związanej z tajnymi badaniami, poczy- naniem NKWD czy też życiem osobi- stym partyjnych dygnitarzy i stworzo- nych przez nich bohaterów, takich jak Stachanow. Gdzie się da, opowieść do- prowadzona jest do końca. Wszystko to napisane tak, że można przeczytać w jeden wieczór. Lepiej jednak robić sobie przerwy i od czasu do czasu ochłonąć. Potrzeba czasu na zasta- nowienie i przemyślenie treści, która mimo dość lekkiego tonu, jest chwila- mi mocno przerażająca.

Opracowała: Agnieszka Kalus #powieść #kryminał Pan Mercedes W ostatnich latach komentarze do prozy Stephena Kinga są raczej jednoznaczne – amerykański autor coraz mocniej odchodzi od fanta- styki na rzecz kryminału i wątków obyczajowych. Trzeba przyznać, że szczególnie te ostatnie wychodzą mu nienajgorzej. Jednak każdy worek z pomysłami w końcu musi się wyczerpać. A Pan Mercedes tworzony był najwyraźniej po przekroczeniu tej niewidzialnej bariery.

Początek powieści jest zaskakująco obiecujący. Pierwsza scena rozgrywa się przed budynkiem, gdzie mają się odbyć targi pracy, co dla wielu osób może być nie lada szansą na poprawę bytu. Wszystko mogłoby skończyć się przynajmniej dla części z nich szczęśli- wie, gdyby na miejscu zgromadzenia nie zjawił się psychopata w masce klau- na za kierownicą Mercedesa z postano- wieniem zabicia jak największej liczby osób. Właściwa opowieść rozpoczyna się zaś rok później, gdy emerytowany detektyw dostaje list od mordercy. Mocny początek powieści to coś, do czego King zdołał nas już przyzwycza- ić – czy to dawno temu w Miasteczku Salem, czy też w Bastionie. Problem jednak w tym, że najwyraźniej im dalej jego tekstom do szeroko pojętej fanta- styki, tym gorzej idzie mu rozpędzanie całej historii. Tym bardziej, że dosłow- nie po kilkunastu stronach rozpoczyna się istna orgia klisz i schematów – czyli Stephen King to, co nawet niedzielni czytelnicy kry- minałów znają doskonale. Pan Mercedes Pierwszym ogranym motywem potrafi pisać, nawet jeśli jego pomysły z pewnością jest postać emerytowa- są, delikatnie rzecz ujmując, chybio- nego gliniarza, którego dręczy nie- ne lub ewidentnie niedopracowane. zamknięta sprawa i morderca nadal Szkoda jednak, że w parze nie idzie pozostający na wolności. Otrzymany odpowiednie budowanie napięcia – pewnego dnia list pozwoli mu prze- tożsamość mordercy, jego motywy, istoczyć się w prawdziwą nemezis a nawet postać zostają zdradzone na- łaknącą sprawiedliwości – niestety, prawdę szybko, stąd na próżno ocze- raczej nie ma co oczekiwać wiarygod- kiwać przysłowiowego „po nitce do nej i sensownej przemiany wewnętrz- kłębka”. A szkoda, bo ten jeden prosty nej bohatera. Bo w Panu Mercedesie zabieg mógłby przynajmniej przyćmić przedstawiciel prawa działa niczym wrażenie wtórności. zaprogramowany wcześniej robot, któ- Z jednej strony wydawca nie musi ry diametralnie zmienia swoje zacho- obawiać się jakichkolwiek trudności wanie za pomocą wciśnięcia jednego związanych ze sprzedażą książki sy- przycisku na obudowie. Także jego gnowanej nazwiskiem Kinga. Z dru- przeciwnik został niemal skopiowa- giej jednak renoma tego twórcy zobo- ny z setek, jeśli nie tysięcy thrillerów: wiązuje do czegoś więcej. Bo w Panu niezwykle inteligentny, ze złym dzie- Mercedesie, na dobrą sprawę, trudno ciństwem i z poważnymi problemami. szukać czegokolwiek nowatorskiego. W rezultacie King „wymyślił” pojedy- To powieść dosłownie zmiksowana nek, który… czytelnicy obserwowali z najbardziej popularnych i rozpo- już wielokrotnie, nawet jeśli niezbyt wszechnionych w thrillerach i krymi- często sięgają po tego typu literaturę. nałach motywów. A dobry warsztat to Jeśli coś przemawia za sięgnięciem jednak za mało, jeśli ktoś oczekuje od po Pana Mercedesa, to z pewnością lektury czegoś więcej niż możliwości jest to warsztat Kinga. Amerykański całkiem przyjemnego spędzenia kilku twórca już nie musi udowadniać, że godzin wolnego czasu. Dawid „Fenrir” Wiktorski #literatura #alkohol Element baśniowy, pr%centy czyliw książkach

Wprowadzanie „elementu baśniowego” to eufemistyczne określenie spożycia alkoholu wymyślone przez Marka Hłaskę i z powodzeniem eks- ploatowane przez Jana Himilsbacha i innych pięknych, choć niekoniecz- nie dwudziestoletnich, których opisuje Wojciech Kałużyński w książce Niebieskie ptaki PRL-u. Literatura obfituje w niezliczone opisy popijaw i czynów popełnionych pod wpływem. Te najbardziej znane, klasyczne już przykłady, których w tekście o tym tytule pominąć nie można, to Moskwa – Pietuszki Wieniedikta Jerofiejewa iPod Mocnym Aniołem Jerze- go Pilcha. Nie o nich jednak chcę dziś pisać, bo nie sztuka znać klasyki.

Niebieskie ptaki na rauszu czy chociaż solidną bójką. W czasach Wspomniana już książka Wojciecha przed pojawieniem się paparazzich Kałużyńskiego to pozycja non-fiction, i serwisów plotkarskich opowieści o wy- która opowiada o artystycznej elicie czynach Hłaski czy niewyparzonej gębie PRL-u – Cybulskim, Hłasce, Tyrman- Himilsbacha podawano sobie drogą dzie, Skrzyneckiem, Himilsbachu, pantoflową. Maklakiewiczu i innych, których ko- Wydaje się, że picie alkoholu było jarzymy z ekranu telewizji lub półki jednym z elementów tzw. image’u, ale w bibliotece. Niemal wszyscy opisani na pewno pełniło też inne funkcje. w książce artyści mieli jeden punkt W kraju, gdzie nikt niczego nie miał, styczny – zamiłowanie do knajpianego picie w restauracji czy hotelu świad- stylu życia. Artyści PRL-u uwielbiali pić czyło o pewnym statusie i odróżniało w doborowym towarzystwie. Ówcześni artystów od tych, którzy ubarwiali swo- celebryci budowali swoją legendę pod- ją rzeczywistość pod budką z piwem. czas mocno zakrapianych imprez, które W PRL-u piło się też ze względów ide- często kończyły się jakimś skandalem owych, by zapomnieć o dołującej sza- rości, braku swobody i by mieć uspra- – kobiety wykształconej, obowiązko- wiedliwienie dla szalonych zachowań wej, odpowiedzialnej i zaangażowa- nielicujących z powagą owych czasów. nej w walkę o wolność. Najpierw piją trenerzy chłopca. Piją, by ukoić nerwy Za wschodnią granicą podczas emocjonującej partii szachów, Wnioski te płynnie prowadzą do po- piją, by świętować zwycięstwo lub opić wieści o ludzkich namiętnościach i grze gorycz porażki, i piją, by lepiej im się w szachy. Zapach miasta po burzy myślało i by przepłukać gardło. Pije Olgierda Świerzewskiego zabiera nas i sam Oleg, z początku w celach to- do innego kraju charakteryzującego warzysko-rozrywkowych, później pra- się pozorną wolnością. Mowa o ZSRR gnąc stłumić żal po zawodzie miłosnym lat siedemdziesiątych i osiemdziesią- i w końcu po to, by zapić się na śmierć. tych, na które przypada dzieciństwo W ZSRR z powieści Świerzewskiego nie i młodość bohatera książki – mistrza ma takiej sytuacji, która mogłaby odbyć szachowego Olega. W tej powieści al- się bez picia. Rodzi się jednak pytanie, kohol jest wszechobecny. Pije się go czy autor tylko umacnia stereotyp, przy każdej okazji, a rezerwowa butelka czy może przekonał się osobiście, że zawsze czeka w kredensie matki Olega pić tam trzeba. Na pewno w oczach

Wojciech Kałużyński Olgierd Świerzewski Niebieskie ptaki PRL-u Zapach miasta po burzy polskiego czytelnika wątek alkoholowy opędzać od chęci sięgnięcia po butelkę. nadaje książce autentyzmu. Trzeba też Dramatyczne przeżycia, zmęczenie wspomnieć, że autor zawarł w powieści i stres są czynnikami, które osłabiają obszerny i poruszający opis wychodze- silną wolę Saszy i kierują jej tok my- nia z alkoholizmu. ślenia na alkohol i przyjemność, jaką zyska dzięki jego działaniu. Z trudem AAby rzucić picie utrzymywana abstynencja jest nie- Ten sam wątek leczenia się z choroby odzownym elementem charakterystyki alkoholowej znajdujemy w powieści bohaterki książki, a opisanie okresu kryminalnej Katarzyny Bondy pt. Po- sprzed leczenia oraz po terapii określa, chłaniacz. Główna bohaterka, Sasza jaką jest osobą i jakimi motywacjami Załuska, kryminolożka działająca po się kieruje. stronie dobrych, kilka lat wcześniej Nieustannie pojawiające się w książ- skończyła z piciem między innymi kach wątki alkoholowe mogą nas iry- dzięki wsparciu grupy AA. Jak każdy tować. Możemy się zżymać na to, że niepijący alkoholik ma świadomość, pisarze poświęcają tak wiele miejsca że jej walka z pokusą wypicia nigdy się pijakom, ze szczegółami opisując nie zakończy i będzie się nieustannie wszczynane przez nich burdy i przy- kre konsekwencje pijaństwa. Nic nie poradzimy na to, że alkohol postrze- gany jest przez wielu jako antidotum na smutek i obowiązkowy element każdej imprezy. A już na pewno nie można napisać realistycznie o PRL-u i ZSRR czy Rosji pominąwszy element baśniowy. Powieści kryminalne i oby- czajowe zyskują na tym, gdy pozytyw- ny bohater nie jest bez skazy, zmaga się z demonami i walczy o każdy dzień abstynencji. Czy nam się to podoba, czy nie, wydaje się, że picie tak zrosło się z codziennością, że trudno znaleźć realistyczną współczesną opowieść bez tego elementu. Agnieszka Kalus

Katarzyna Bonda Pochłaniacz #czytelnictwo #bookcrossing Z książkąw mieście Polacy nie czytają. Potencjalni czytelnicy usprawiedliwiają się wysokimi cenami książek, brakiem dostępu do nowości wydawniczych i niezado- walającymi zasobami bibliotek. Nie muszę chyba przypominać, że lubimy narzekać i wkładamy w to wiele energii. A wystarczyłoby spożytkować ją na rozejrzenie się wokół i odszukanie wielu ciekawych akcji społecznych z książką w tle, które trafiają do szerokiego grona odbiorców.

Oto subiektywny wybór akcji promu- alizować, bo zostawiane książki znikają jących czytelnictwo i wychodzących w okamgnieniu i najczęściej można na- z ofertą do tych, którzy chcieliby czytać, trafić na puste półki. Wniosek jest jednak ale nie wiedzą, jak zacząć, oraz do czy- pozytywny – ktoś te książki bierze i czyta. tających, którzy pragną rozwijać swoje Z książką w podróży – organizowana zainteresowania, poznać innych czy- przez PKP oraz Fundację Bookcrossing. telników i podyskutować o literaturze. pl akcja bookcrossingowa, której zamie- rzeniem jest umożliwienie podróżnym Dla początkujących wymianę bądź wypożyczenie książki na Miejskie Regały Książko- we – to akcja zapocząt- kowana przez władze Po- znania. W centrum miasta stoją ogólnodostępne re- gały załadowane książ- kami. Przynajmniej taki był zamysł. Idea regałów książkowych polega na tym, że każdy może po- dejść, wybrać sobie książ- kę, a w zamian zostawić jakąś pozycję ze swojej biblioteczki. Niestety, nie do końca udało się ją zre- Miejski Regał Książkowy dobnej zasadzie i często są świetnie zaopatrzone. Będąc w bibliotece, war- to również wypatrywać półki, pudełka, kartonu z książkami do wzięcia – za dar- mo lub za symboliczną złotówkę. Wiele razy znalazłam tam doskonałe pozycje.

Dla średniozaawansowanych W wielu miastach cyklicznie odbywają się akcje wymiany książek. Nie trzeba się na nie zapisywać, wystarczy przyjść w określone miejsce z tomami, których nie chcemy już mieć w swoich zbiorach, i wybrać sobie coś z pozycji przyniesio- nych przez innych uczestników. Zwykle obowiązuje zasada, że można wynieść tyle książek, ile się przyniosło, a nad porządkiem czuwają organizatorzy. Warto śledzić fanpage akcji w najbliż- szym nam mieście, czytać bibliotecz- ne ogłoszenia i mieć oczy oraz uszy otwarte na takie przedsięwzięcia jak Książka w podróży Book Change, Przytargaj książki, Drugie życie książki, Akcja wymiany książek itp. czas podróży. Organizatorzy wychodzą Targi Książki – te odbywają się z założenia, że książki z dworca powin- każdego roku w kilku miastach w Pol- ny krążyć od czytelnika do czytelnika, sce i dają możliwość uczestnictwa od miasta do miasta. Regały z dostar- w panelach literackich i spotkaniach czonymi przez wydawców (i nie tylko) autorskich. Przy okazji można zro- książkami stanęły na dworcach w sze- bić zakupy na stoiskach wystawców, ściu miastach: Warszawie, Wrocławiu, zdobyć autografy i dedykacje na swo- Poznaniu, Gdańsku, Gdyni i Katowi- ich egzemplarzach. Największe targi cach. Dzięki temu, że półka znajduje się odbywają się w Warszawie, ale warto w biurze dworca, a wymiana odbywa odwiedzić te w Krakowie, Katowicach, się przy świadkach, zawsze można na Łodzi i Targach Książki dla Dzieci i Mło- niej znaleźć sporo pozycji do wyboru. dzieży w Poznaniu. Bookcrossing – półki z książkami na wymianę znajdują się w wielu miejskich Dla zaawansowanych lokalizacjach. Widziałam je w kinach Spotkania autorskie – organizowane studyjnych, restauracjach, klubach, są nawet w małych miejscowościach, bibliotekach – wystarczy się rozglądać często w bibliotekach lub domach kul- i mieć ze sobą książkę, którą chcemy tury, w większych miastach również wymienić. Wszystkie działają na po- w księgarniach i instytucjach związa- nych z kulturą. Chociaż takie spotkania Poziom ekspert zwykle związane są z promocją najnow- Dla miłośników fantastyki w całej szej książki zaproszonego literata, to Polsce odbywają się konwenty, zlo- najczęściej rozmowa przybiera dość ty i spotkania. Czasami połączone są swobodny ton, a po części oficjalnej z targami, innym razem są to zloty, zazwyczaj można zamienić słowo z go- podczas których ludzie o podobnych ściem i poprosić o dedykację w książce. zainteresowaniach, czasem znający się Festiwale Literackie – te stają się z forów i wirtualnych gier, mogą pobyć coraz bardziej popularne. Często są w swoim towarzystwie i spędzić czas tematyczne i dotyczą tylko jednego ga- na rozmowach w realu. tunku literackiego, jak na przykład or- LARP (live action role-playing) – ganizowany we Wrocławiu Międzyna- tego typu atrakcje polegają na współ- rodowy Festiwal Kryminału czy Pióro tworzeniu i ogrywaniu akcji opartej na i Pazur będący siedleckim festiwalem fabule książki lub gry. Ostatnio mia- literatury kobiecej. W Warszawie od łam styczność z LARP-em, w którym 2013 roku odbywa się Big Book Festi- uczestnicy wcielali się w role znane val bez specjalizacji, za to z wieloma z serii książek Dimitrija Glukhovskie- atrakcjami skierowanymi zarówno do go Metro 2033. Ich spotkanie trwało szerokiego grona odbiorców, jak i do cały weekend i odbywało się w lochach pasjonatów literatury. Każdy z festiwali poniemieckiego fortu w Poznaniu. To oferuje panele tematyczne, dyskusje, atrakcja dla prawdziwych hardkorów, happeningi, spotkania autorskie. bo polega na smakowaniu literatury wszystkimi zmysłami. Agnieszka Kalus

Spotkanie autorskie z Wojciechem Jagielskim fragment

Kevin Dutton Mądrość psychopatów Wydwnictwo Muza, premiera 24 września

Mój ojciec to psychopata. Kiedy dziś W gruncie rzeczy można by ów se- o tym myślę, ta konstatacja wydaje mi rial produkcji BBC uznać za domowe się dziwna, a jednak jest prawdziwa. wideo rodziny Duttonów. Nie ma co do tego żadnych wątpli- Pamiętam, jak pewnego razu po- wości. Był czarujący, nieustraszony, magałem mu sprzedawać kalendarze ale i bezwzględny. Mimo że nigdy nie na Petticoat Lane Market na londyń- uciekał się do przemocy, w części jego skim East Endzie. Miałem wówczas ja- duszy, którą nazywamy sumieniem, kieś dziesięć lat, był powszedni dzień panował taki ruch jak w zamrażarce i powinienem siedzieć w szkole. Te ka- lendarze stanowiły prawdziwą gratkę Jeffreya Dahmera. Choć nikogo nie dla koneserów – miały tylko jedenaście zabił, paru z pewnością ustrzelił. miesięcy. Łaska boska, że geny to nie wszyst- – Tato, nie możesz ich sprzedawać ko. Prawda? – protestowałem. – Przecież brakuje Wystarczył przypadkowy gest czy w nich stycznia! rzucona w przelocie uwaga, by mój – Wiem – on na to. – To dlatego ojciec dostał, co zechciał. Prawdziwy zapomniałem o twoich urodzinach. talent, nie uważacie? Zdaniem wielu – Po czym zaczął jakby nigdy nic głośno osób przypominał bardzo cwaniaka zachwalać swój towar: – Ludzie, ludzie, Del Boya z serialu Only Fools and macie jedyną szansę kupić prawdziwy Horses, a ja muszę się z tym zgodzić. jedenastomiesięczny kalendarz! Sko- Co więcej, nie tylko podobnie się za- rzystajcie z naszej specjalnej oferty, chowywał, ale i parał się tym samym a w przyszłym roku dodatkowy miesiąc zajęciem – handlował na bazarze. dostaniecie zupełnie za darmo! I wiecie co? Sprzedaliśmy wszystkie, dę nie istnieją. Zupełnie jak nerwowy co do jednego. kierowca, który bez przerwy trzyma Zawsze byłem zdania, że osobo- nogę na hamulcu i zmusza nas do po- wość mojego ojca idealnie pasuje do dejmowania nielogicznych, irracjonal- nowoczesnego świata. Ani razu nie wi- nych decyzji. działem, żeby spanikował. Albo żeby – W plejstocenie nie było giełdy, stracił panowanie nad sobą. Albo mimo to ludzie mają zakodowaną zaczął się pocić z jakiegoś powodu. patologiczną awersję do ryzyka – za- A uwierzcie mi, miał po temu wiele uważył George Loewenstein, profesor okazji. ekonomii i psychologii w Karnegie Mel- – Podobno u ludzi strach rozwinął lon – Wiele mechanizmów rządzących się jako reakcja ułatwiająca przeżycie, naszymi emocjami nie jest zbyt dobrze żeby mogli ochronić się przed drapież- przystosowanych do życia we współ- nikami – powiedział mi kiedyś. – Ale czesnych czasach. w naszych czasach nieczęsto widuje Mnie, szczerze mówiąc, bardziej się tygrysy szablozębne przy stacji me- odpowiada określenie mojego taty. tra Elephant and Castle, nie uważasz? Fakt, że dziś awersję do ryzyka I miał rację. Ja przynajmniej nigdy uznaje się za patologiczną, nie ozna- żadnego nie spotkałem. Może jedynie cza automatycznie, że tak było zawsze. kilka śliskich gadów. No ale te znają Równie dobrze tym z nas, którzy cier- wszyscy. pią na kliniczną awersję do ryzyka Przez długi czas uważałem to po- – na przykład chroniczny lęk – mogła wiedzenie mojego taty za jedną z jego się po prostu dostać za duża porcja straganowych odzywek, za bzdety, czegoś skądinąd pozytywnego. Nie- które wciskał ludziom – zabawne, ale wykluczone przecież, że w czasach nic poza tym. Teraz, po latach, zaczą- naszych przodków obecność w gru- łem dostrzegać ukrytą w nich głęboką pie osobników hiperwrażliwych na biologiczną prawdę. W zasadzie mój zagrożenia decydowała o przeżyciu tatko zadziwiająco precyzyjnie podsu- – tak przynajmniej twierdzą biolodzy mował poglądy dzisiejszych psycholo- ewolucjoniści. Z tego punktu widzenia gów ewolucyjnych. Kiedyś odczuwanie chroniczny lęk to ważna korzyść ada- strachu naprawdę było mechanizmem ptacyjna. Im ktoś wrażliwszy na szelest ułatwiającym przeżycie i chroniącym liści, tym większa szansa, że utrzyma ludzi przed drapieżnikami. Okazuje się, przy życiu siebie, a także swoją rodzinę że na przykład małpy z uszkodzeniem i innych członków grupy. Nawet dziś ciała migdałowatego – sortowni uczuć niespokojni z natury lepiej wykrywają w mózgu – robią bardzo głupie rzeczy, zagrożenia: to właśnie oni dostrzegą biorą nawet do ręki kobrę. tę jedną wrogą twarz wśród dziesiąt- Ale miliony lat później, w czasach, ków zdjęć szczęśliwych lub obojętnych gdy za rogiem nie czyhają na nas dzi- ludzi – a nie jest to bez znaczenia dla kie zwierzęta, ten system obronny jest osoby, która w nocy znalazła się na zdecydowanie nadwrażliwy, reaguje na obcym terenie. Czasami i lęk może być niebezpieczeństwa, które tak napraw- pomocny. Pogląd, że zaburzenia psychiczne sze wyniki w testach na kreatywność bywają przydatne – a więc nie tylko niż ci z jedną kopią tej mutacji lub skazują dotkniętych nimi ludzi na nie- w ogóle niemający jej. Osoby z jedną potrzebne cierpienia, ale również przy- kopią są za to relatywnie bardziej kre- noszą im niezwykłe, choć czasami dzi- atywne, niż te zupełnie jej pozbawione. waczne korzyści – nie jest oczywiście Nawet depresja może przynieść nowy. Już ponad dwa tysiące czterysta pewne korzyści. Ostatnie badania lat temu Arystoteles stwierdził: „nie wskazują, że przygnębienie pomaga ma geniuszu bez ziarna szaleństwa”. nam myśleć – ułatwia skupienie uwagi Ten związek pomiędzy genialnością i zwiększa zdolność do rozwiązywania a szaleństwem stał się ewidentny dla problemów. Joe Forgas, profesor psy- większości zwykłych ludzi dzięki takim chologii na University of New South- przebojom kinowym jak Rain Man czy Wales przeprowadził pomysłowy eks- Piękny umysł, przynajmniej w przypad- peryment. Umieścił koło kasy w małym ku autyzmu i schizofrenii. W książce sklepie papierniczym w Sydney różne Mężczyzna, który pomylił swoją żonę drobiazgi: ołowiane żołnierzyki, plasti- z kapeluszem neurolog i psychiatra, kowe zwierzęta i samochodziki. Kiedy Oliver Sacks, opowiada między innymi kupujący wychodzili ze sklepu, prosił o swoim spotkaniu z pewnymi bliź- ich, żeby wymienili wszystkie zauwa- niakami. John i Michael, obaj głęboko żone przedmioty. Ale była w tym pu- autystyczni, wówczas dwudziestosze- łapka. Gdy padało, Forgas odtwarzał ścioletni, mieszkali w ośrodku opie- w sklepie Requiem Verdiego; gdy świe- kuńczym. Kiedy ktoś pewnego razu ciło słońce, klienci słuchali przebojów wysypał na podłogę zapałki z pudełka, Gilberta i Sullivana. obaj równocześnie wykrzyknęli „111”. Wynik eksperymentu okazał się Sacks pozbierał zapałki, policzył i… jednoznaczny: „depresyjni” klienci Niepozbawiony podstaw jest też zapamiętywali niemal cztery razy wię- stereotyp genialnego cierpiącego arty- cej przedmiotów niż „weseli”. Deszcz sty. Malarz Vincent van Gogh, tancerz z całą pewnością podziałał na ludzi Wacław Niżyński i John Nash, ojciec przygnębiająco i kazał im zwracać teorii gier (więcej o niej później), byli większą uwagę na otoczenie. Morał psychotykami. Zbieg okoliczności? z tej historii? Kiedy jest ładna pogo- Nie, według Szabolcs Kéri, badacza da, pamiętaj, żeby przeliczyć w sklepie z Uniwersytetu Semmelweisa w Buda- resztę. peszcie, odkrywcy polimorfizmu gene- Jeśli już raz zacznie się szukać ko- tycznego powiązanego ze schizofrenią rzyści wynikających z zaburzeń psy- i zdolnościami twórczymi. Kéri stwier- chicznych, to szybko okazuje się, że dził, że ludzie posiadający dwie kopie w zasadzie każde niesie ze sobą swego pewnej jednoliterowej mutacji DNA rodzaju nagrodę pocieszenia – w takiej w genie o nazwie neuregulin 1, którą czy innej postaci. Nerwica natręctw? poprzednio wiązano z psychozą – jak Nigdy nie wyjdziesz z domu, zosta- również ze złą pamięcią i wrażliwością wiwszy włączone żelazko. Paranoja? na krytykę – często osiągają dużo lep- Nigdy nie złapiesz się na kruczki praw- ne zapisane w umowie drobnym dru- swym stalowym nerwom, pewności kiem. Lęki i depresja? Strachu i smutku siebie i szybkiemu podejmowaniu – dwóch z pięciu podstawowych emo- decyzji. Niektórzy z nich to chirurdzy, cji, jakie odczuwamy, obecnych w ja- żołnierze, szpiedzy, przedsiębiorcy kiejś formie we wszystkich kulturach – a śmiem twierdzić, że i prawnicy. „Nie – doświadczamy w którymś momencie bądź zbyt zadziorny, wszystko jedno, naszego życia nieuchronnie. Z jednym jaki jesteś dobry. Nie pozwól, żeby istotnym od tej reguły wyjątkiem. Jest się zorientowali w zagrożeniu”, radził bowiem grupa ludzi, którzy nigdy – na- młodemu koledze Al Pacino, wciela- wet w najtrudniejszych i najbardziej jąc się w rolę szefa świetnej kancelarii wymagających sytuacjach – nie do- prawniczej w filmie Adwokat diabła. świadczają ani strachu, ani smutku. „Udawaj naiwnego. Bądź prostakiem, To psychopaci. Ktoś, kto jest psycho- kaleką, głupkiem, trędowatym, dziwa- patą, nie będzie się martwił, nawet jeśli kiem. Spójrz na mnie – od początku by- zostawi w domu włączone żelazko. No łem niedoceniany”. Pacino grał w tym bo co mu z tego przyjdzie? filmie diabła, a jego słowa moim zda- Jeśli przedstawicie tego rodzaju niem trafiają w sedno. Jeśli jest coś, co problem psychopacie, to popatrzy na wszyscy psychopaci mają wspólnego, was, jakbyście to wy zwariowali. Bo to niezwykła zdolność udawania zwy- widzicie, według psychopaty jemu nic czajnych, przeciętnych ludzi, choć za nie może wyjść na złe, wszystko musi fasadą tego wspaniałego przebrania wyjść na dobre. Niepodważalny fakt, bije zimne jak lód serce bezwzględ- że rok składa się z dwunastu, a nie nego, twardego jak skała drapieżnika. z jedenastu miesięcy, związałby ręce Jak powiedział mi pewien błyskotli- każdemu sprzedawcy wybrakowanych wy młody prawnik na balkonie swoje- kalendarzy, ale nie mojemu ojcu. On go penthouse’u z widokiem na Tamizę: potraktował wadę jako zaletę i sprawił, – Gdzieś w środku mnie ukrywa że pracowała na niego. się seryjny morderca. Ale zabawiam Nie był oczywiście w takim postę- go kokainą, wyścigami formuły jeden, powaniu odosobniony. Ani nie odbie- forsą i krzyżowym ogniem pytań. gał, wbrew twierdzeniom niektórych, Powolutku odsunąłem się od ba- tak bardzo od normy. Podczas swoich lustrady. badań poznałem wielu psychopatów To spotkanie na wysokościach (póź- wykonujących najróżniejsze zawody niej odtransportował mnie do hotelu – nie tylko tych z własnej rodziny. Ja- rzeką swoim luksusowym ślizgaczem sne, za bramami więzień zetknąłem wodnym) stanowi dobrą ilustrację się z paroma Hannibalami Lecterami mojej teorii na temat psychopatów: i Tedami Bundymi: bezlitosnymi i po- nasza fascynacja nimi wynika w du- zbawionymi sumienia gwiazdami na żym stopniu z faktu, że uwielbiamy firmamencie psychopatii. Ale spotka- iluzje, rzeczy, które na pozór wydają łem również takich, którzy, zamiast się normalne, a kiedy przyjrzeć im się niczym rak toczyć społeczeństwo od bliżej, okazuje się, że bynajmniej takimi środka, wzbogacają je i chronią dzięki nie są. Pewien pajęczak, Amyciaeali- neatipes, z wyglądu upodobnił się do psychologicznych może zdecydowa- mrówek, czyli do swego pożywienia. nie korzystnie wpłynąć na nasze życie. Dopiero gdy już jest za późno, ofiary Oczywiście moim zamiarem nie jest odkrywają, że popełniły błąd w oce- w żadnym razie idealizowanie zacho- nie jego charakteru. Wielu z moich wań psychopatów – a już na pewno rozmówców wie dokładnie, jakie to nie ich zachowań dysfunkcjonalnych. uczucie. A wierzcie mi, że to ci, którzy Byłoby to czymś na kształt poznaw- mieli szczęście. czego idealizowania czerniaka: pod- (…) stępną machinacją dokonywaną na Tacy właśnie są psychopaci. Na osobowości człowieka. Ale istnieją pierwszy rzut oka prezentują się świet- dowody sugerujące, że psychopatia, nie, potrafią wykorzystać swój czar, przynajmniej w niewielkich dawkach, charyzmę i nienaganny psychologicz- to coś jak osobowość plus opalenizna ny kamuflaż, by odwrócić naszą uwa- – może przynieść zaskakujące korzyści. gę od swej prawdziwej natury; choć Widziałem to na własne oczy. Kie- anomalia kryje się tuż przed naszym dy mój ojciec zrezygnował z handlu nosem, nas otumania ich odurzająca, na bazarze i przeszedł na emeryturę, hipnotyczna aura. bogowie nie patrzyli już na niego zbyt Ale psychopatia, jak zauważył dia- przychylnym okiem. (Choć przecież beł, a raczej jego ekstrawagancki lon- nie był zbyt wybredny: na pace jego dyński protegowany, przynajmniej trójkołowej furgonetki sąsiadowały ze w pewnym stopniu może się nam sobą figurki Buddy, Mahometa, Naj- jednak przysłużyć. Podobnie jak lęk, świętszego Serca, Maryi Dziewicy…). depresja i sporo innych zaburzeń Zachorował na chorobę Parkinsona psychicznych, czasami stanowi ele- i w przerażająco krótkim czasie z ko- ment adaptacyjny. Wkrótce przeko- namy się, że psychopaci posiadają goś, kto w dziesięć sekund potrafił spa- szereg cech – niezwykły magnetyzm kować walizkę (zaskakująco przydatna i sprawne podszywanie się pod kogoś, umiejętność), zmienił się w kogoś, kto kim nie są, to tylko zestaw startowy nie potrafi ustać na własnych nogach – które, jeśli tylko wiemy, jak je okieł- bez asysty dwóch osób („Kiedyś byliby znać i kontrolować, przynoszą często to gliniarze”, mawiał o tej obstawie). znaczne korzyści nie tylko w pracy, ale I wtedy jednak miewał swoje mo- i w codziennym życiu. Psychopatia jest menty, choć odkryłem to dopiero, gdy niczym światło słoneczne: jego nad- umarł. Pewnego wieczoru, niedługo miar może wywołać raka i zabić, ale po pogrzebie, przeglądałem jego rze- jeśli wystawiamy się na jego działanie czy i natrafiłem w szufladzie na notes z umiarem, ma dobroczynny wpływ na pełen odręcznych notatek. Były to za- jakość naszego życia i nasze zdrowie. piski opiekunek towarzyszących ojcu Na kolejnych stronach przyjrzymy w ostatnich miesiącach życia (udało się szczegółowo tym cechom i dowie- mu się, wbrew radom wszystkich, my się, w jaki sposób ich wykorzysta- zostać we własnym domu) – swego nie w ramach własnych umiejętności rodzaju dziennik opieki. Pamiętam, że pierwszą rzeczą, Choć zasady gry uległy zmianie, która przykuła moją uwagę w tych choć jego dusza znalazła się pod zapiskach, była schludność i szcze- ostrzałem, a obwody i synapsy mó- gółowość kolejnych wpisów. Pismo, zgu zostały zaatakowane bezlitosnym niewątpliwie kobiece, wiło się zmysło- ogniem wroga, choć jego szanse spa- wo po stronicach, odziane skromnie dły w zasadzie do zera – odchodził, w błękity lub czernie długopisów Bica, walcząc zażarcie. każdy szeryf i ligatura znajdowały się Gwiazdy i striptiz biją na głowę go- na swoim miejscu. Ale im dłużej czy- lenie i kanapki z ogórkiem serwowane tałem, tym bardziej uderzała mnie ich w każdy dzień tygodnia. jednostajność – brak jakichkolwiek I jakie ma znaczenie, że to tylko zmian w ostatnich miesiącach życia kłamstwa? ojca. Jakże monotonny, powtarzalny i ponury był jego ostatni występ na straganie życia. Oczywiście, kiedy wpa- dałem z wizytą, nie dawał nic po so- bie poznać. Parkinson może i pożerał żywcem jego ciało, ale nie był żadnym przeciwnikiem dla jego ducha. Za to notatki mówiły same za sie- bie: „7.30, asysta przy podnoszeniu z łóżka pana Duttona”. „Golenie pana Duttona”. „Przygotowanie kanapki z ogórkiem dla pana Duttona”. „Filiżanka herbaty dla pana Duttona”. I tak dalej, i tak dalej ad infinitum. Wkrótce znudziłem się i jak to zwy- kle się dzieje, zacząłem przerzucać po kilka kartek bez czytania. Nagle coś przyciągnęło mój wzrok. Drżącym, pa- jęczym pismem, wielkimi literami na samym środku strony napisano nastę- pujący tekst: „PAN DUTTON ĆWICZYŁ GWIAZDY NA KORYTARZU”. A kilka stron dalej: „PAN DUTTON WYKONAŁ STRIPTIZ NA BALKONIE”. Coś mi podpowiadało, że on to zmyślił. No ale przecież mowa o moim ojcu. Dlaczego miałby zmieniać swoje nawyki? PREMIERY

#sandbox #akcja gier Watch Dogs ***** Prawdopodobnie najgłośniejsza pre- miera tego roku, niekoniecznie w pozy- tywnym tego słowa znaczeniu. Ubisoft ma w końcu swoje GTA, tylko czy za kilka lat ktoś będzie o nim pamiętał? Watch Dogs zawodzi pod wieloma względami. Fabuła, choć momenta- mi ciekawa, raczej nie zapadnie na długo w pamięć. Trąci infantylnością, w wielu miejscach jest przewidywalna i nie dostarcza zróżnicowanych atrakcji. Nie ma świeżości, która przesądziła o światowym sukcesie Grand Theft Auto. Boli również brak wyrazistych po- staci. W historii trwającej kilkadziesiąt godzin znalazłem jeden charakter, który przypadł mi do gustu. Nieste- ty scenarzyści w pewnym momencie skręcili w niewłaściwą dróżkę i zepsu- li nawet to. Główny bohater – Aiden – to jeden z najnudniejszych prota- gonistów ostatnich lat, a przy okazji gość z niezwykle wątłym kręgosłupem moralnym. Osoby odpowiedzialne za rys tej postaci prawdopodobnie wciąż nie mogą się zdecydować, czy miał być rycerzem na białym koniu, czy zakap- turzonym łotrzykiem. Słabo wypada także miasto. Z pozo- ru duże i oferujące wiele dodatkowych aktywności, jednak ostatecznie nie po- trafi do siebie przyciągnąć. Zabrakło magii, która sprawia, że człowiek chce zobaczyć, co jest za zaułkiem i przy okazji wplątuje się w kłopoty. Tutaj uświadczymy co najwyżej kolejny sza- robury trawnik. I taka też w zasadzie jest cała gra. Szarobura i bez polotu.

#cRPG #turowa #klasyka Divinity: Original Sin ********* Klasyczne, izometryczne cRPG powra- cają do łask, czego Divinity: Original Sin jest najlepszym przykładem. La- rian Studios sięgnęło granicy swoich umiejętności, umożliwiając nam od- bycie fascynującej przygody, jakiej od czasów Baldur’s Gate ze świecą szukać. A wszystko to w turowym sys- temie walki, który wymaga od gracza ostrożnego planowania, analizowania współczynników i zważania na multum pomniejszych elementów. Ciekawie prezentuje się system ko- operacji. Do gracza w każdym momen- cie może dołączyć przyjaciel, by wraz z nim rozwiązywać kolejne zagadki i toczyć interesujące dialogi. W tych ostatnich każda postać może mieć wła- sne zdanie, a w przypadku niezgody decyzja rozstrzygana jest na zasadzie papier, nożyce, kamień. Pozwala to wczuć się w odgrywaną postać i jesz- cze bardziej czerpać satysfakcję z bo- gatego świata. Divinity: Original Sin zaliczyło kilka potknięć w technicznych aspektach, jednak kto zwracałby uwagę na drob- ną skazę, gdy oferuje mu się prawdzi- wy diament? Grzech nie zagrać! #FPS #II wojna światowa Enemy Front *** CI Games powraca do korzeni i wbrew pozorom nie jest to komplement. Ich najnowsza strzelanka, która przy oka- zji odświeża zapomniany ostatnimi laty okres drugiej wojny światowej, aż prosi się o wrzucenie do koszyka... dyskontowego. Tego z grami po 10 złotych. Enemy Front działa na silniku gra- ficznymCryEngine 3. To ten sam, który napędzał ostatnią część Crysisa. Nie- stety w grze tego nie widać. Postacie zachowują się, jakby zostały wystru- gane przez Gepetta, a obiekty straszą rozmazującymi się pikselami. Motorem napędowym Enemy Front miało być jednak coś innego. CI Games postanowiło stworzyć pa- triotyczną opowieść o żołnierzach AK walczących o ostatnie skrawki zruj- nowanej Warszawy. Główną postacią jest jednak amerykański korespondent wojenny, który chce zdobyć jak najlep- szy materiał dla swojego pracodawcy, a ironiczny uśmieszek nie znika mu z ust. Potencjał niezbadanych dotąd wydarzeń w grach komputerowych legł zatem w gruzach niczym Warsza- wa podczas wojny.

#wyścigi #zręcznościówka GRID: Autosport ******** Autosport jest wypośrodkowaniem po- między zdawkowo realistyczną jedynką, a totalnie zręcznościową dwójką. Choć model jazdy nie jest doskonały, to sa- mochody prowadzą się przyzwoicie. Czasami trzeba nawet z nimi powalczyć o panowanie na drodze, co daje się we znaki przy wprowadzaniu pojazdu Skala ocen: w kontrolowany poślizg. ********** Bardzo dobrą decyzją okazał się po- Balls of steel dział na kategorie wyścigowe i brak *********Headshot! przymusu uczestniczenia w każdej z nich. Gracz wybiera wyłącznie te, ********I live, again które go interesują i szlifuje swoje ******* umiejętności, paląc gumę w skąpa- Let’s rock nym w słońcu Paryżu, San Francisco ****** czy Abu Zabi. Cieszy powrót sporej War. War never changes ilości torów zamkniętych, na których Przed wyruszeniem w***** drogę, sprawdzą się przede wszystkim per- należy zebrać drużynę fekcyjni maniacy. **** Autosport posiada pewne niedo- Finish him! skonałości, jak chociażby okropny wi- Bomb has been planted*** dok z kokpitu, jednak w porównaniu z poprzednią częścią zyskuje w oczach, Blood for the Blood God** szczególnie u graczy ceniących sobie jakąkolwiek formę symulacji. Studio Game over* Codemasters godnie żegna się ze starą generacją sprzętową. Oby ich kolejna gra startowała z najwyższego pułapu.

#przygodowa #thriller Murdered: Śledztwo zza grobu **** Jeszcze przed premierą Śledztwo zza grobu jawiło się jako gra nie tyle ory- ginalna, co mająca pomysł na zainte- resowanie widza. Miasteczko Salem, rytualny zabójca, siły nadprzyrodzo- ne i tajemnica do rozgryzienia – cóż w tym zestawie mogłoby się nie udać? Pozornie nic, jeżeli za koncept odpo- wiedzialne jest doświadczone studio deweloperskie. W przypadku Śledztwa zza grobu pogrzebane zostało niemal wszyst- ko. Fabuła, choć posiada intrygującą otoczkę (w końcu miasteczko Salem znane jest z tego i owego), jest do bólu sztampowa i, co najgorsze, liniowa. Znamiona zakończenia pojawiają się już mniej więcej w połowie opowieści i od tego momentu gracz nie ma mo- tywacji, by brnąć dalej. Tym bardziej, że twórcy postanowili wrzucić nieco irytujących zapychaczy i z gry przygo- dowej stworzyli... grę akcji. Zamiast zza grobu śledztwo pro- ponuję przeprowadzić w Airtight Ga- mes, bo ktoś tu ewidentnie ma coś na sumieniu. Opracował: Wojciech Onyśków

Czytasz za darmo? Wyślij SMS-a

Nie mamy nic przeciwko darmowemu przesyłaniu znajomym numerów naszego pisma! Jeśli jednak posia- dasz ten numer z takiego źródła, a uważasz, że jest on wart swojej ceny - zapłać ją! To tylko 1.23 zł, a poz- wala nam kontynuować i rozwijać naszą działalność.

Wyślij HPAY.ALTERPOP na numer 7155 (1.23 zł ) #mana #magia #fantasy Buteleczka doskonałościniebieskiej Pozwala na przetrwanie nawet najbardziej epickich bitew. To dzięki niej spuszczamy na wroga pożogę, siejemy zamęt, otępiamy prze- ciwnika, a nawet przyzywamy nieumarłych, którzy odwalają za nas brudną robotę. Bez niej ratowanie świata nie byłoby możliwe, a Diablo nadziałby nas na róg jeszcze podczas cut-scenki. Niektórzy powiadają, że zawiera kofeinę i witaminę B. Skąd tak właściwie wzięła się mana i jaką rolę pełni w grach?

Geneza Witamina C, B1, B3, kwas pantotenowy, kofeina, węglowodany czy glukurono- lakton – skład chemiczny typowej fiolki many jest skomplikowany, a każda kolejna pozycja coraz trudniejsza do wypowiedzenia. W którym elemencie tkwi tajemnicza moc i przepis na suk- ces? Odpowiedzi należy szukać w mi- tologii polinezyjskiej. Popularna w grach niebieska sub- stancja wywodzi się z manaizmu – pierwotnej religii, która opiera się na wierze w manę. Jest to niematerialna siła występująca we wszechświecie, która przenika przedmioty. Człowiek napełniony maną darzony jest szacun- kiem. Zaszczytu tego mogą dostąpić wyłącznie jednostki wybitne, swego rodzaju wybrańcy. Również w grach nie każdy może Niebieska fiolka się parać magią, a co za tym idzie, ko- To właśnie w elektronicznej rozryw- rzystać z zasobów many. Zazwyczaj są ce mana nabrała drugiego znaczenia to czarodzieje – nieliczne jednostki po- i stała się jednym z najbardziej roz- siadające ogromne możliwości ogra- poznawalnych elementów. Magiczna niczone przez wątłość własnego ciała energia jest tym dla gier osadzonych i umysłu oraz przymus regeneracji. w klimatach fantasy, czym AK-47 dla W religii polinezyjskiej uważano, że strzelanek, a surowce dla strategii. manę można uzyskać, odbierając ją Choć pojęcie to po raz pierwszy zo- obiektowi, lub utracić poprzez nieod- stało wykorzystane w 1891 roku przez powiednie zachowanie. Powiększanie angielskiego antropologa R.H. Codring- ilości magicznej energii było możliwe tona, w grach, z oczywistych względów, dzięki specjalnym rytuałom odbywa- pojawiło się znacznie później. Za elek- nym zazwyczaj na osobności i otoczo- tronicznych ojców many uważa się nym atmosferą tajemniczości. Nikt nie twórców Dungeon Master, a po części jest w stanie sprecyzować, na czym to także Populousa. W tym drugim gracz dokładnie polegało, co skrzętnie wyko- wcielał się w boga. Do czynienia cudów rzystują twórcy gier. potrzebna była mu mana, której zasoby

Diablo II powiększały się wraz z liczbą wyznaw- ców. Brzmi znajomo, prawda? Niewątpliwie do eskalacji wizerun- ku many i uosobienia jej z niebieską barwą przyczyniło się Diablo. Kultowe kule z maną i życiem dla wielu są jedy- nym słusznym wyobrażeniem magicz- nej mocy, w którym ubywającą część można łatwo uzupełnić, sięgając za pas po odpowiednią fiolkę.

Ewolucja Od tamtej pory magiczna moc ewolu- owała i występowała już pod niemal każdą postacią. W Baldur’s Gate ma- gowie nie korzystali z klasycznej many. Zamiast tego zapamiętywali czary, a ich doświadczenie określało, jak dużo razy mogą zrobić z nich użytek. Odnowie- Diablo III nie mocy magicznej następowało po przespaniu całej nocy. względem prym ponownie wiedzie Dia- Część deweloperów eksperymento- blo. Studio Blizzard opracowało nawet wała z pokładami niebieskiego fluidu, specjalny algorytm, który losowo muto- przeinaczając go w działającą na po- wał związki wyrazów, w efekcie czego dobnej zasadzie wytrzymałość, a także powstawały unikalne, często szalone łącząc go z „życiem”. Pamiętacie tricki, formy. Smagacz Implementacji, Mocar- które sprawiały, że zamiast energii ży- ne Zbierające Grabie, Szorstki Szpadel, ciowej ubywała mana lub odwrotnie? Wiedza Wiedzy czy w końcu Pastorał Ekstremalnym przykładem są wampi- Nathanka nawiązujący do internetowe- ry. Władcy nocy gardzą błękitem, a za- go demagoga to tylko niektóre z nich. soby magicznej mocy czerpią z krwi, Co zatem wchodzi w skład many? którą później muszą uzupełnić. Dokładna recepta, podobnie jak za- wartość Coca Coli, znana jest tylko nie- licznym. Nieważne są jednak składniki, Pastorał Nathanka a ich zbawienne działanie. Po osusze- W manaizmie dość powszechną prak- niu niebieskiej fiolki jesteśmy w stanie tyką było nazywanie przedmiotów walczyć z pomiotami zła, ścierać się ze ważnych czy wręcz unikalnych dla smokami i ratować dziewice uwięzione społeczeństwa. Zabieg ten ochoczo w najwyższych komnatach wież. Choć przełożono na język gier komputero- podejrzewam, że zakuci w żelazo ry- wych, gdzie ekwipunek wyróżniający się cerze mają inną teorię na ten temat. magicznymi właściwościami zazwyczaj posiada oryginalną nazwę. Pod tym Wojciech Onyśków #E3 #ranking #zapowiedź najlepszych 5 z Los Angeles Tegoroczne święto graczy już za nami. Odbywające się w Mieście Anio- łów targi E3 przeszły do historii, a wraz z nimi obietnice na wspaniałe i dopracowane gry. Wśród wystawców nie zabrakło odtwórczości i po- wielania schematów, jednak niektóre tytuły zachwyciły nowatorskim pomysłem, świetnym wykonaniem czy po prostu osobliwym urokiem. To właśnie w nich warto lokować nadzieje i na nie odkładać zaskórniaki.

Bloodborne Przy Bloodborne ziści się mokry sen wszystkich fanów serii Dark Souls. Oto twórcy odpowiedzialni za jedną1 z najtrudniejszych i najbardziej wy- magających gier w historii porzucają klasyczną scenerię fantasy na rzecz XIX-wiecznej, wiktoriańskiej stylistyki. Rolę Londynu pełni tu tajemnicza me- tropolia Yharnam, opanowana przez mroczną zarazę, zamieniającą ludzi w groteskowe wynaturzenia. Oprócz zmutowanych monstrów, naszym przeciwnikiem będzie również spo- wite mgłą miasto i tajemnice skrywane w najmroczniejszych zakątkach. Nie zdziwiłbym się, gdyby przyszło nam walczyć z wampirami i rozwiązywać zagadki zaginionych kurtyzan. Jeżeli Bloodborne Rise of the Tomb Raider From Software wyciągnie wszystko sowany tryb wieloosobowy, w którym to, co ikoniczne dla tej epoki, może- po raz pierwszy może chodzić o coś my otrzymać najlepszą grę w historii więcej, niż jak najszybsze nabicie fraga. japońskiego studia. Fani zabawy w policjantów i złodziei w końcu będą mieli godnego następcę Rainbow Six: Siege SWAT-a. Nowa odsłona Tęczowej Szóstki, jesz- cze z podtytułem Patriots była dwu- Rise of the Tomb Raider krotnie anulowana i nikt tak naprawdę2 Każdy, kto grał w restart serii o popu- nie wierzył, że oddział specjalny kiedy- larnej pani archeolog, musi przyznać, kolwiek ruszy do akcji. Tymczasem jed- że była to udana próba przełożenia3 nostka ta nie tylko ma się dobrze, ale starej kultury rozgrywki na nowe re- przystępuje do efektownego kontrata- alia. Gra w odpowiednich momentach ku, z buta wyważając drzwi do pokoju nawiązywała do kultowych elementów, pełnego zakładników. Krótki fragment wprowadzając nas w brutalny świat rozgrywki nie pozostawia złudzeń. Seria zagadek i tajemnic. Rise of the Tomb wraca do najlepszych czasów i czyni to Raider będzie rozwinięciem tej idei. niezwykle efektownie. Rainbow Six: Panna Croft próbuje otrząsnąć się i po- Siege to nie tylko ogromne możliwości zbierać myśli po pierwszej przygodzie, taktyczne i niemal nieograniczona de- odkrywając przy okazji atrakcyjność wastacja otoczenia. To także zaawan- czyhającego na nią niebezpieczeństwa. Z naiwnej, wręcz głupiutkiej podróż- niczki przeradza się w dojrzałą, inte- ligentną kobietę, która nie akceptuje ustępstw na swojej drodze. Zwiastuje to jeszcze więcej przepełnionych pu- łapkami korytarzy, skomplikowanych łamigłówek i mistycznych artefaktów. A wszystko to podlane aromatycznym, „staroszkolnym” sosem. Dla wzboga- cenia smaku.

Assassin’s Creed: Unity Seria Assassin’s Creed co prawda zo- stała już wyeksploatowana do cna, jednak twórcy z każdą kolejną częścią4 przygotowują patent, dzięki któremu konflikt asasynów z templariuszami wciąż jest atrakcyjny. Tym razem ma- gnetyczne elementy są dwa - Francja za czasów Wielkiej Rewolucji oraz tryb kooperacji. Interesująca sceneria bę- dzie się tu przeplatać z możliwością Assassin’s Creed: Unity rozegrania majestatycznych, często

Mirror’s Edge podniosłych misji w kilka osób. Nowy kreślającymi swój charakter koloro- silnik graficzny wprowadzi niespotyka- wymi obiektami, a rozgrywka skupi ne dotąd elementy – ogromną liczbę się na jak najpłynniejszym pokonywa- generowanych w czasie rzeczywistym niu kolejnych przeszkód. Nie zabrak- postaci i płynne animacje towarzyszące nie sugestywnej walki, choć będzie zeskakiwaniu z budynków. O ile Black ona ostatecznością. Uwagę przyku- Flag było pomostem pomiędzy starą je również klimat zaszczucia i ciągłej i nową generacją, tak Unity stanie się obserwacji, podczas której mecha- prawdziwą iteracją panującej już ery niczny dźwięk przemieszczającej się technologicznej. kamery nie będzie niczym nowym. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z pla- nem, ze wspomnianej stajni wybie- Mirror’s Edge gnie czarny koń, który na długo utkwi Electronic Arts nie pokazało zbyt wiele w głowach napotkanych po drodze na temat Mirror’s Edge, jednak zdaw- obserwatorów. kowe informacje i skromny gameplay5 z bardzo wczesnej wersji pozwala mi Wojciech Onyśków wierzyć, że będzie to jedna z najlep- szych gier, jaka powstała w tej stajni. Świat zostanie złożony z elementów bieli kontrastującej z jaskrawymi, pod-