Steven Gerrard Autobiografia
Total Page:16
File Type:pdf, Size:1020Kb
STEVEN GERRARD AUTOBIOGRAFIA Tłumaczenie LFC.pl Drodzy Paostwo! Jeśli macie przed sobą tą książkę z nadzieją, by dowiedzied się tylko o karierze Stevena Gerrarda to prawdopodobnie się zawiedziecie. Jeżeli jednak pragniecie przeczytad o życiu i sukcesach Naszego kapitana to nie mogliście lepiej trafid. Steven Gerrard to bohater dla wielu milionów, nie tylko kapitan Liverpool Football Club, ale także ważny element reprezentacji Anglii. ‘Gerro’ po raz pierwszy opowiedział historię swojego życia, które od najmłodszych lat było przepełnione futbolem. Ze pełną szczerością wprowadził czytelnika w swoje prywatne życie przywołując dramatyczne chwile swojego dzieciostwa, a także początki w Liverpoolu i sukcesy jak niewiarygodny finał w Stambule w maju 2005 roku. Steven ukazuje wszystkim, jak ważne miejsce w jego sercu zajmuje rodzina a także zdradza wiele sekretów z szatni. Oddajemy do Paostwa dyspozycji całośd biografii Gerrarda z nadzieją, iż się nie zawiedziecie i ochoczo przystąpicie do lektury, która niejednokrotnie może doprowadzid do wzruszenia. Jeśli Steven nie jest jeszcze Waszym bohaterem, po przeczytaniu tego z pewnością będzie ... Adrian Kijewski redaktor naczelny LFC.pl Oryginał: Autor: Steven Gerrard Rok wydania: 2006 Wydawca: Bantam Press W tłumaczeniu książki uczestniczyli: Katarzyna Buczyoska (12 rozdziałów) Damian Szymandera (8 rozdziałów) Angelika Czupryoska (1 rozdział) Grzegorz Klimek (1 rozdział) Krzysztof Pisarski (1 rozdział) Redakcja serwisu LFC.pl odpowiedzialna jest tylko i wyłącznie za tłumaczenie oryginału na język Polski, nie przypisujemy sobie tym samym praw do tekstu wydanego przez Bentam Press. Polska wersja, przetłumaczona przez LFC.pl, nie może byd sprzedawana. Steven Gerrard – Autobiografia (tłumaczenie LFC.pl) Strona 2 Wstęp iedy tylko przyjeżdżam na Anfield zwalniam przy Shankly Gates. Jednocześnie kieruje wzrok na Hillsborough Memorial. Widzę hołd składany dziewięddziesięciu sześciu fanom Liverpoolu, K którzy nigdy nie wrócili z półfinału Pucharu Anglii w 1989. Widzę szaliki zostawione przez odwiedzających, które są symbolem pamięci i wieoce złożone przez rodziny, dla których łzy pozostaną na zawsze. Posuwając się z wolna samochodem obok Memorial, patrzę na nazwiska tych, którzy zginęli na Leppings Lane End i już nigdy nie będą wśród nas. Zatrzymuję się przy jednym nazwisku. Dziesięcioletni Jon-Paul Gilhooley, najmłodsza z ofiar w Sheffield. Fan, który zginął podążając w ślady swojego ukochanego zespołu. Chłopiec, którego życie zostało przerwane, a przecież dopiero się zaczynało. Zginął w ścisku na trybunach nie nadających się dla ludzi. Znałem Jona-Paula. Był moim kuzynem. Do dzisiaj przechodzą mnie dreszcze. Robię znak krzyża i jadę dalej. Parkuję samochód i wchodzę na Anfield nadal myśląc o nim, jego rodzicach i swoim życiu. Miałem prawie dziewięd lat, kiedy Hillsborugh pochłonęło Jona-Paula. Był ode mnie rok starszy, ale łączyła nas pasja do futbolu. Jon-Paul kochał Liverpool z takim samym zapałam, który napełnia mnie kiedy tylko nakładam czerwoną koszulkę. Byliśmy prawie tacy sami. Mieszkaliśmy na tym samym osiedlu i mieliśmy podobne zainteresowania. Kopaliśmy razem piłkę na ulicy w pobliżu mojego domu w Huyton w koszulkach Liverpoolu. Klub był całym światem dla niego. Tak jak dla wszystkich ludzi w Merseyside, sobota 15 kwietnia 1989 na zawsze będzie budzid strach w moich myślach. Liverpool FC to była religia w domu, w których się wychowałem. Kiedy tylko usłyszeliśmy co się stało, szybko zgromadziliśmy się przed telewizorem, by oglądad wiadomości. Byłem tam ja, mój tata Paul, mama Julie i brat Paul. Wszyscy patrzyliśmy na te niewiarygodne sceny. Słuchaliśmy tego drżąc na widok najnowszych wiadomości. Nie mogłem tego przyjąd do świadomości, istnego horroru Hillsborough. Nikt z nas nie mógł pojąd tej masakry. Dlaczego? W jaki sposób? Kto? Tyle było pytao. Atmosfera tego wieczoru w naszym domu była przykra, naprawdę. Każdy podzielał te same obawy: 'Czy ktoś od nas pojechał na mecz. Boże, nie pozwól żeby tak było.' W koocu położyłem się spad. Wszedłem po schodach i rzuciłem się na łóżko, mając nadzieje na spokojny sen. Nie mogłem jednak. Byłem rozbudzony obrazami z Hillsborough. W koocu nad ranem zmorzył mnie niespokojny sen. O ósmej trzydzieści od drzwi dobiegło pukanie. Zbiegłem po schodach i otworzyłem zamek. To był dziadek Tony. Bez słowa wszedł do frontowego pokoju. Reszta rodziny była wzruszona i wkrótce wszyscy czekaliśmy, aż dziadek przemówi. Wiedzieliśmy, że coś jest nie tak. Dziadek mieszka po drugiej stronie ulicy i nie zwykł przychodzid o 8:30 w niedzielę rano. Pomyśleliśmy, że nasza rodzina nie zdołała uciec z Hillsborough. Wyraz twarzy dziadka mówił nam, że stało się coś strasznego. Steven Gerrard – Autobiografia (tłumaczenie LFC.pl) Strona 3 'Mam złe wiadomości' powiedział. 'Jon-Paul nie żyje.' Dezorientacja, złośd i łzy targały nami wszystkimi. Nie wiedzieliśmy, że Jon-Paul był na meczu. Chodził na Anfield cały czas, ale półfinał Pucharu Anglii to była wyjątkowa okazja. Dziadek mówił co i jak. Mama Jon-Paula, Jackie zdołała jakoś dostad bilet. Wiedziała jakie to ma dla niego znaczenie, by obejrzed ulubieoców w takim meczu. To było w Sheffield, a więc tylko siedemdziesiąt mil. Oczywiście chciał tam pojechad. Przyjaciel rodziny zabrał go. Wyjechali z Liverpoolu w sobotę rano wprawieni w dobre nastroje i podekscytowanie. Jon-Paul nigdy nie wrócił. Nigdy nie wrócił z meczu. Te słowa nigdy nie dadzą mi spokoju. Wtedy właśnie zaczynałem treningi w Centrum Szkolenia Liverpoolu, ale były na jakiś czas odwołane z powodu wydarzeo w Sheffield. Kiedy je wznowiliśmy, można tylko wywnioskowad z wyrazu twarzy trenerów, jakie piętno odcisnęła katastrofa na całym klubie i mieście. Hillsborough było głównym tematem w rodzinie przez wiele miesięcy. Nawet teraz, po siedemnastu latach wracamy do tego bolesnego zdarzenia. Kiedy tylko widziałem rodziców Jona-Paula podczas moich treningów, wyzwalała się we mnie determinacja, by osiągnąd cel. Kiedy przyszedł mój dzieo i debiutowałem w Liverpoolu powiedzieli mi 'Jon-Paul byłby z ciebie dumny.' Podczas meczu czułem jego obecnośd i szczęście, że spełniłem marzenie, które obaj mieliśmy. W chwili zwycięstwa zawsze o nim myślę i o jego możliwym szczęściu po wygranej Liverpoolu. Mam złamane serce każdego dnia, kiedy wspominam Jona-Paula i to, że już go z nami nie ma. Liverpool zachował się znakomicie wobec rodziny Jona-Paula. Był troskliwy i pomocny wobec wszystkich ludzi, którzy stracili swoich ukochanych na Hillsborough. Nadal tak jest. Liverpool ma również te same uczucia i bliskie relacje ze społeczeostwem. Pamiętam pewnego razu Jackie powiedziała tacie jak dobrze potraktował ją klub. Co roku podczas rocznicy Hillsborough, uroczystości odbywają się na Anfield. Wszyscy piłkarze są zobligowani do pojawienia się. Uważam to za słuszne. Zespół musi okazad swój szacunek dla dziewięddziesięciu sześciu. W 2005 czułem się naprawdę niedobrze, ale poszedłem na to. Nie mogłem opuścid uroczystości Hillsborough. To częśd mojego życia. Piłkarze normalnie spotykają się w Melwood i jadą autokarem na Anfield. Podczas jazdy rozmawiam z innymi zza granicy, którzy nie rozumieją tego. 'Gdzie jedziemy?' zwykle pytają. 'Co robimy?' Słyszeli o katastrofie Hillsborough, ale nie znali całej historii. Opowiadam im o tym, a oni siedzą w milczeniu i wielkim szoku. Wyjaśniam im co było w gazetach po Hillsborough i jakie to wywołało nastroje. Właśnie dlatego najgorszy przestępca, gazeta The Sun nigdy nie znajdzie się w Melwood, na Anfield czy w moim domu. Każdy fan Liverpoolu jest całkowicie przeciwko the Sun. Jestem kibicem Liverpoolu więc szanuję ich pogląd. Ja również straciłem bliską osobę na Hillsborough. Nie dotknę tej gazety. Zagraniczni piłkarze to rozumieją. Zawsze przychodzą na uroczystośd. To przynosi im zaszczyt i pokazuje głęboki szacunek nawet nowych piłkarzy dla klubu. Ta podróż jest dla mnie dziwna. Jadę tam z resztą zespołu, ale jest tam również moja rodzina i wszystkie myśli o Jonie-Palu przychodzą mi do głowy. Dla mnie uczestnictwo w uroczystości to nie zachowanie profesjonalisty, ale coś osobistego. Stoję tam ze spuszczoną głową jako opłakująca rodzina, ale również kapitan drużyny. Liverpool zazwyczaj otwiera trybunę the Kop, gdzie Jon-Paul i wiele z ofiar zwykle spędzało wieczory w sobotę. Uroczystośd trwa kilka godzin. Śpiewamy hymny, Steven Gerrard – Autobiografia (tłumaczenie LFC.pl) Strona 4 odmawiamy modlitwy i opłakujemy dziewięddziesięciu sześciu. W 2006 miałem czytanie, co było dla mnie niezwykle wzruszające. Czasami podczas uroczystości rozmawiam z Paulem Harrisonem, który jest zwykle bramkarzem rezerwowym Liverpoolu. Paul stracił ojca na Hillsborough. Coś strasznego. Nie mogę sobie wyobrazid życia bez rodziców. Rodziny wspierają siebie nawzajem. W Liverpoolu 'Nigdy Nie Będziesz Szedł Sam'. Nasza sławna pieśo to coś więcej, niż zlepek słów i wspaniałej melodii. To umowa społeczna między ludźmi. Jesteśmy ze sobą na dobre i na złe. Ludzie, którzy prowadzą Grupę Wsparcia Hillsborough zasługują na duże pochwały. Chcą sprawiedliwości i nie poddadzą się tak łatwo, co jest według mnie słuszne. To są rodziny w całym Liverpoolu, gdzie jest puste krzesło przy stole i wolna sypialnia. Te rodziny zasługują na sprawiedliwośd. W pełni popieram kampanię, ponieważ takie mam odczucie. Powinniśmy się dowiedzied co dokładnie zaszło na Hillsborough i kto jest za to odpowiedzialny. Władza, która pozwoliła na śmierd niewinnych ludzi powinna mied proces. Mój kuzyn umarł na Hillsborough i nie doczekał się sprawiedliwości. Kiedy rozgrzewam się na Anfield i widzę banner 'Justice