1 SPIS ZAWARTOŚCI TECZKI — Ł ? .& s j f / . ,feSfe(V......

kx^ . .. /.s.ł.s. - ę ^ L .0 ^ . }. ł . .

I. Materiały dokumentacyjne

1/1 ■- relacja właściwa —

I/2 - dokumenty (sensu stricto) dot. osoby relatora ------

I/3 - inne materiały dokumentacyjne dot. osoby relatora — ^

ii. Materiały uzupełnieniające relację k JA 3 ą-i £

III. Inne materiały (zebrane przez „relatora”): _____

111/1- dot. rodziny relatora ------

III/2 - doi. ogólnie okresu sprzed 1939 r. ------

III/3 — dot. ogólnie okresu okupacji (1939 —1945) ------

III/4 - dot. ogólnie okresu po 1945 r. ------

III/5 - Inne......

IV. Korespondencja

V. Wypisy ze źródeł [tzw.: „nazwiskowe karty informacyjne”] .Lo .

VI. Fotnorafln W

2 3 £lH H IH I»rillłlll(>eiU H IIIM 4IU Itlłtltilltl«llłtltlłłl{H illlliłłilł»lllłUM tl*«t«llłitł(lłllliflll>łłlliłllłU j)»l»IIH U UtM łl IK IIliltm UH M H H M tlim m H tH W łllH nS

4 5 mimwHwwwłniiiHtiiHiHumiiinnuwiiniHiwHW iiwm itm m iw iw u w i i miimwmMwm nm nmmmwwniwwwwiiiw t h Album majora Henryka Sucharskiego wiersz Konstantego Ilde­ Mii fonsa Gałczyńskiego, zaty­ tułowany „Pieśń o żoł­ nierzu z ” oraz osiem ilustracji przed stawiających poszczególne fazy walki. Dr JAROSŁAW RUSAK kustosz Muzeum M arynarki W ojennej Gdyni Nasz znajomy z woj. gdańskiego nadesłał mi egzemplarz Waszego dzień nika z artykułem o spro­ wadzeniu prochów mjra Sucharskiego na Wester­ platte w dniu 1 września br. Dziennik zamieszcza przy tym obszerny artykuł red. Dzianisza o bohater­ skim obrońcy Westerplat­ te. Ponieważ majora Su­ charskiego poznałem oso­ biście w czasie pobytu na urlopie u rodziców w Lu- biczku-Gręboszowie, a nie mam możności uczestniczę' nia we wspomnianej uro­ czystości, przesyłam wiersz p t. „Elegia", poświęcony pamięci dowódcy bohater­ skiej załogi Westerplatte. $ Tu, w powiecie Dąbro­ * wa Tarnowska, skąd po­ 9 chodzi major Sucharski, s Fotokopia stron jednej ,r*ziatwy” ? pamięć o nim jest bardzo \ Jedną z ostatnich, a być „Przeżyte wydarzenia nasu­ Ó wały między innymi i histo­ żywa i radość, że obecnie | może, że ostatnią kores- $ ryczne rem iniscencje(...) Te jego prochy spoczną w ro­ | pondencją majora Henry- zaszczytne parantele historycz Ó ne zobowiązywały. Przyszły dzinnej ziemi, jest wielka. f ka Sucharskiego jest arty- Ini następne. Przetrwaliśmy ;ch siedem. Wasz artykuł zachowamy I kuł napisany przez niego Henryk Sucharski, mjr** jako cenną pamiątkę w 9 | własnoręcznie na kilka- Artykuł mjra Henryka zbiorach archiwalnych P | naście dni przed śmiercią. Sucharskiego opublikowa­ Tow. Przyjaciół Ziemi Dąb I Artykuł ten, skierowany ny w—ff&zetee—drukowanej -owsktej. | do młodzieży, a poświęco- najprostszym sposobem, na (Z liatu Marii Kopaczkowej, :• ny obronie Westerplatte, powielaczu, uzupełnia Dąbrowa Tarn.) I opublikowany został ■ w 1 czasopiśmie polonijnym i „Dziatwa”. Do Polski je- I den egzemplarz tego arty- | kułu przywieziony został Z przez p. Władysławę Pio- | trowską z Malborka, która : przekazała go Muzeum | Marynarki Wojennej w s Gdyni. | Z treści artykułu, który | przypomina w zasadzie 5 szerzej już znane szcze- yóły z obrony Westerplat- { te, zacytuję tylko wstęp | oraz zakończenie; wydaje I się bowiem, że uzupełniń- I ją one w jakiś sposób we- | wnętrzńą charakterystykę | majora. 1 „Korzystając ze stworzo- 2 nych mi możliwości, pragnę ; się z wami, czytelnicy „Dziat- | wy”, podzielić wspomnienia 1 in; z Westerplatte, z kampanii 2 polsko-niemieckiej w 1939 ro- | ku. C/ynię to w 7-ma roczni- 5 cę tych wydarzeA w tym ce- | tu, aby nawet drobne Erag- s menty i okruchy naszej hi- ♦ 5 storii nie zginęły w pyle za- ; pomnienia, lecz zapadły w : Wasze młode umysły i gorą- Mjr Sucharski na rękach swoich żołnierzy w dniu ; re serca”. imiem* 1939 r. HIIIMUHI IłMIłtHfMIH I limmu IIIMIJ

6 — _ W*K ! 6l\ w • ■ • Bohaterski zolnierz - człowiek pełen życzliwości O majorze H. Sucharskim mówi jego siostra Anna Bugajska Do Gdańska na uroczystości zło- rzu, bohaterskim dowódcy obroń- dzo emocjonalnie w dalszym ciągu żenia prochów majora Henryka Su- ców Westerplatte, przeżywa wszystko, co wiąże się z char. '"iego na Westerplatte zjeżdża- _ Jakim pamięta pani brata? (Dokończenie na str 2) 1 ją jego najbliżsi krewni. Wczoraj Zawsze pełnego serdeczności, późnym wieczorem przyjechała z trQski dom^rodzinny> w kt6rym rodzinnej wsi Sucharskich, z Grę- wówczas ży!a matka (zm. 1941) j 0 pm boszowa w powiecie Dąbrowa Tar- mnie lg l t mlQd siQst p a _ ■ otrzyma- ! gen. Ma- nowsk? Anna Bugajska, najmłodsza miętam go już...... 4ylko w mundurze. siostra, jedyna pozostała przy zy- widziałam ,g0 od -razu po maturze, 1'ództwo 6 ciu z rodzeństwa Z panią Anną -d starał g. d Jkich, sta- Ileko Nea- przyjechali mąz Wojciech Bugajski, Gręboszowie i zawsze przyje_żałz syn Ryszard wraz z zoną Heleną zentami. I oraz zięc Władysław Gała. Dwie | listach o córki w tym najstarsza Barbara, Kiedy we wrześniu 1938 roku o- j z nas nie chrześniaczka majora (ur. w 1938 trzymał nom.nacę na dowódcę pla ! trawiony roku), aktualnie przebywają cówk: Westerplatte, napisał że I Toteż jak USA, wszystkie meble chce wysłać do Irła do nas Gręboszowa. Wyraźnie zdawał so- !l946 roku, Panią Annę Bugajską, poprosi- ^ia sprawę ze specyfiki nowego po- Łajor Hen- liśmy o garść wspomnień o najbliż- st—unku i nie zamierzał zakładać {) sierpnia szym jej sercu człowieku i żołnie- w Gdańsku mieszkania. Ostatecznie ■ w Neapo- uui v—wiie miu iiuub^ przysłał w prezencie swój rower, ja polskim najeźdźcy. Zlikwidows którym mąż ieździł przez długie [w Casa- radia, toteż o kapituł lata. i platte dowiedziałyśmy — Czy major nigdy nie myślał o ^mawiał: 12 września. założeniu własnej rodziny? IĘCICKI — Kiedy m ajor napis — Trudno powiedzieć — wspomi­ I”"——" ... - pierwszy list z niewoli? na pani Anna. — Matce i mnie, gdy ( — Już w kilka typ< go do tego namawiałyśmy, mówił: I przyszedł list od Henry poczekajcie, najpierw służba. Jak w Arnswalde. Zapyty* zostanę majorem, to o tym pomy­ steśmy zdrowi, co w ślę. Lata mijały. Dopiero po woj- zwykle swoją osobę p. n! dowiedziałam się, że miał sym­ ważniejsze — dowiedi patię, czy może nawet narzeczoną. że żyje. Mniej więcej Nie mógł do niej pisać bezpośred­ siąc otrzymywaliśmy v nio z oflagów, ponieważ mieszkała nalepki, które upoważn w Przemyślu, poza granicami Ge­ syłania 5 kg paczek z neralnej Guberni. Tę koresponden­ bielizną. Henryk zawsę cję załatwiał za pośrednictwem żo­ otaczał ludzi. Toteż cz ny porucznika Pająka — Jadwigi. łał nalepki z nazwiska Ukochanej brata, Wiktorii K. ni­ którzy nie mieli od kć gdy nie poznałam. Żyje i mieszka paczek. w Przemyślu, jak mi wiadomo bar- — Czy tak było do pacji? — Nie. Wiosną 1944 stały przychodzić listy Grossborn. Na pierwszi że przeżył wojnę czeka długo. Wprawdzie w 2 zakończeniu wojny przy Michał Łata. Był podwi ta, żołnierzem z Westi dynym z tego samego i pierwszy opowiedział ns nie Westerplatte. Stąd dowiedzie­ liśmy się, co przed 6 laty przeży­ wali brat i jego żołnierze. Jesienią 1.945 roku Franciszek Ko­ wal, gimnazjalny kolega majora, powrócił z Lubeki z wiadomością, że mieszkał razem z Henrykiem. Od niego dowiedzieliśmy się, że Henryk pędzony w kolumnie je­ nieckiej nie opodal tego miasta, w gospodarstwie iakiegoś bauera, spadł w nocy w stodole na klepi­ sko, doznając ogólnych potłuczeń i złamania obojczyka. Eskorta go tam łaskawie pozostawiła. Rannym za­ opiekował się zesłany na robotę, Polak o nazwisku Godek. Przechodząca następna kolumna 7 8 TAK niemożliwe jest cofnięcie cza- miodniową walką żołnierzy. Właśnie ę j su, tak niemożliwy jest również dzisiejszą aleją Kościuszki szli Wester- powrót historii. I to, co może nam platczycy do niewoli. Jakie myśli snu­ wydawać się powrotem — jest dal­ ły się wówczas w głowie dowódcy o- szym rozwinięciem historii, ujawnie­ bronu Westerplatte? I czy wierzył w niem nieznanego nam, bo utajonego w to, że powróci, i ze za ileś lat droga półmroku — oblicza. wiodąca do niewoli będzie drogą trium Historia nie powraca — ale historia falnego powrotu? się spełnia, historia dojrzewa wraz z I jeśli major Sucharski nie dożył czasem, aby dzieci mogły spożywać o- ty-h dni, których miał prawo oczeki­ woce z drzewa, które zasadzili ojco­ wać, reszty dokonała historia. Mała wie. urna z prochami, która przejechała u- Są jednak takie momenty w życiu licami Gdańska, była właśnie owym narodu, gdy naocznie widzi się owe doj namacalnym dotknięciem historii; pal­ rzewanie historii, gdy historia dotyka cem swym wymierzonym w przyszłość nas swym tajemnym palcem, wskazu­ historia wskazywała koniec drogi roz­ jąc nieoczekiwane perspektywy, albo poczętej pamiętnego września o wczes też zamykając zdarzenia w pewną ca­ nej rannej godzinie. łość, podsumowując je niby niezmor­ Była później długa, ponad godzinna dowany referent wielkiego, bo toczące­ pielgrzymka do prochów Majora zło­ go się przez lata zebrania. '* żonych w Dworze Artusa. Byłem tam. Właśnie w te dnie, gdy prochy rpa*- Widziałem spokój, powagę i prostotę jora Henryka |Sucharskiego zamknęły uroczystości. 1 te tysiące ludzi, którzy symfjTffTcźhte drogę zotmerza, na którą samorzutnie, całymi rodzinami przy­ wstąpił on 1 września 1939 roku o chodzili niosąc wiązanki biało-czerwo­ godz. 4.45 rano — raz po raz historia nych goździków, że po godzinie przed wskazywała palcem na to, co się speł­ urną wyrósł mur ciętych kwiatów. niło przez te trzydzieści dwa lata. Raz Tu też krzyżowały się dwie drogi: po raz zdarzenia deptały sobie po pię­ niemiecka, rozkrzyczana w histerycz­ tach, chodząc po tych samych ulicach nych przemówieniach, zatopiona w po­ i placach, ale już nie te same, gdyż wodzi faszystowskich flag droga 1939 dziejące się w trzydzieści dwa lata roku i droga dzisiejsza — uderzająca później, spełniające to, - j wówczas by­ skromnością obrządku i tym, że wszy­ ło zasiane. scy byli codzienni, ludzcy, nie wrze­ Bo czyż nie było ostatecznym pod­ szczący o tysiącleciach państwa i o sumowaniem historii przybycie pro­ wielkości narodu, a przecież przez to chów Majora na lotnisko we Wrzesz­ silni i pewni. czu na to samo lotnisko, na którym I to, że prochy Majora spoczęły na w 1939 roku wylądował Hitler — u- tym małym skrawku ziemi, która mia­ ważając się za zwycięzcę Sucharskiego ła stać się świadkiem końca naszej hi­ i setek tysięcy polskich żołnierzy; a storii, a stała się tylko zakrętem w przecież w te wrześniowe dni 39 roku dziejach narodu — jest najlepszym za­ wkraczał Hitler na drogę swej rychlej dośćuczynieniem i jest też najgłębszym kieski! znakiem historii... Potem szlak Majora skrzyżował się z pamiętną drogą, którą kroczył on we wrześniu 39 roku na czele kolum­ Zbigniew Źakiewicz ny obandażowanych, znużonych sied­

9 Przed ekshumacją prochów^ majoralfenrylta Sucharskiego

RZYM (PAP). W sobotę czasie bitwy pod Monte 21 bm. na polskim c.men- Cassino, tarzu Wojskowym w Casa Major Sucharski w o- Massima koło Bari, na statnich godzinach swego południu Włoch, odbędzie życia wyraził pragnienie, się uroczystość ekshumacji aby mógł być pochowany prochów pochowanego tam na ojczystej ziemi. Obec- w maju 1946 r. majora nie, po latach, urna z jego Henryka Sucharskiego, bo- prochami spocznie na za- haterskiego dowódcy obro wsze na Westerplatte, ny Westerplatte. W uroczystości wezmą udział przedstawiciele am­ basady polskiej w Rzymie oraz armii włoskiej. Urna z prochami majora Su­ charskiego zostanie prze­ wieziona przez żołnierzy włoskich z Casa Massima do Rzymu, a następnie, 27 bm., na pokładzie samo­ lotu Polskich Linii Lotni­ czych „ L o t ” powróci do Polski. Major Henryk Sucharski znalazł się we Włoszech po wyzwoleniu obozu jeń­ ców, w którym spędził la­ ta wojny. Zmarł w Neapo­ lu W' maju 1946 r. i został pochowany na cmentarzu w Casa Massima, gdzie spo czywają prochy kilku ty­ sięcy polskich żołnierzy, w większości zmarłych w wy niku ran odniesionych w

10 ' ^ o S - * m f ' laty rankiem X września września X rankiem laty y waoe. re 32 Przed światowej. ny łśi w ozię wybu­ rocznicę w właśnie żołnierzy Sucharskiego. majora Henryka dowództwem bronionej garstkę pod ziemi przez na stali polskiej i ognia lawiną pancernika ły działa r. 1939 W esterplatte, skrawek skrawek esterplatte, W zioną Holstein” „Schleswig woj­ II wybuchu rocznica erk Scasig zo­ Sucharskiego Henryka poświę­ żołnierskim kim spo­ by Polski, do Włoch powró­ dowódcy terskiego wr Ats, di bę­ do gdzie Artusa, przewieziona Dworu majora stanie prochami z urna bronił. ta­ z ceniem którego pol­ ku ziemi, skraw skiej tym na cząć boha­ prochy wojny chu zeł łsij o Polski.- do włoskiej ziemł Z ą gdi z eo oą z wolą, Jego z zgodnie cą publiczny do godz. 20 i w w i 20 godz. do publiczny zostanie przez wojskową wojskową przez zostanie godzi­ od września 1 dniu ssę oooą a We­ na przewieziona honorową asystę urna śnia 13.30. do 10 ny widok na wystawiona dzie opcne i n Wester­ W na się rozpocznie atniej. arm umieszczona lawecie i na sterplatte widziane są wystąpienia wystąpienia Prze­ są 17.00. godz. widziane o platte tu Jedności Narodu i przed przed i Narodu Jedności tu prochów Przed złożeniem nika obrony W esterplatte esterplatte W pod, po obrony nika gdzie kondukt Czołg-Pomnik, wyruszy Woje­ przewodniczącego sanm aoce uczest­ raporcie ostatnim Fron­ Komitetu wódzkiego resaiil waz cen­ władz przedstawiciele Pająka Leona rez. kpt 17.55 godzinie artyleryj­ salw o i skich, werbli rej udział zapowiedzieli • zapowiedzieli udział rej r­ u złożenie -niszy. do ny się odbędzie odgłosie przy Poległych, central­ władz nych. stawiciela ałdw rc, osa i wojska pracy, delegacje Sucharskiego, zakładów rodzi­ westerplattczycy, ajora m przybędą na tralnych, Apelu i Grunwaldu żem mieszkańcy Trójm iasta o- o- iasta Trójm mieszkańcy licznie stawią się też też się stawią Niewątpliwie licznie młodzieży. reu oce kraju. z goście brzeżu a pzbwjc n Wy­ na przebywający raz Zlż sę wzśi — września 1 się 'Zbliża Teraz, po 32 latach, latach, 32 po Teraz, 1 irna gd. 11 godz. o sierpnia 31 gdii 1.0 wrze­ w 1 14.00 godzinie O Ceremoniał pogrzebowy pogrzebowy Ceremoniał aoa erk Sucharskiego Henryka majora o eoaj un Krzy­ urny dekoracji Po a rcytś, któ­ w uroczystość, Na na Westerplatte na M. gnj Paoe o przy­ o Prasowej Agencji zamieściliś­ gazety naszej cji prochów bohaterskie- bohaterskie- a­ prochów ekshum do Polskiej cji gotowaniach informację my keo Pnea w ia­ w w Suchar­ Ponieważ esterplatte Henryka W skiego. ajora m obrońcy g,o był kapelanem w Dywizji Dywizji w kapelanem był uą sę osi c en­ cm opie­ polskim się Włoszech, kując we latach Bari w a światowej Podkarpackiej, wojny drugiej redakcji się do znalazły nieścisłości, tej domości gdzie spoczywają prochy prochy spoczywają gdzie okresie w Jan który ks. Merta, wczoraj się zgłosił w ostatnich chwilach jego jego chwilach ostatnich w Casamassima, w tarzem r erk Sucharskie­ Henryka jr m życia, słusznie zwrócił u- u- zwrócił słusznie życia, w przebywał 1946—1968 ry towarzyszył majorowi majorowi towarzyszył ry wagę na błędnie podaną podaną błędnie na wagę przez PAP datę śmierci śmierci datę PAP przez któ­ Merta, Jan Ks. go. ou lc 3 sepi te­ sierpnia 30 lecz esterplatte. roku, W dowódcy mr o ne mj 1946 maju w nie on zmarł gdzie odbyła się uroczy uroczy się odbyła gdzie kilka dni przed śmiercią, śmiercią, przed dni wspomi­ kilka — Sucharskiego y dilć u armen­ sakram mu udzielić by Neapolu, w roku goż na ks. Jan M erta — na na — erta M Jan ks. na pogrzebowa. stość it. dwł oi spra­ sobie w Zdawał mistą. leżał Major — tów. że bowiem, Wiadomo hdoy cr ma zie­ miał wy­ cerę bardzo Był chudzony, szpitalu. wrześniu 1939 roku na na roku 1939 go, wrześniu spytałem Gdy czone... ę ż di eo ą poli­ są jego dni że wę, iim sę a duo jak długo tak ci­ się odparł biliśmy esterplatte, W chym głosem: „No cóż, cóż, „No głosem: we wtedy chym było to jak W środowym numerze numerze środowym W — Odwiedziłem majora majora Odwiedziłem — h ceiai: Poz księ­ „Proszę oczekiwanie: i pcyoy reł nie­ rzekł pochylony, nim dza, chciałbym wrócić do do wrócić chciałbym nad dza, stałem gdy chwili, wielu, żołnierzy, którzy którzy żołnierzy, wielu, jednak nie spotkałem się się Nigdy spotkałem nie bliskich. jednak swo­ rodzinę, ostatnich w zwykle Polski”. zoik ylł yk 1 tylko myślał człowiek wspominali godzinach ich szył majorowi w ostatniej ostatniej w majorowi szył pewnej W mogliśmy”. z jego drodze na cmentarz. cmentarz. na drodze jego właśnie mjr. tak było... A przypadku Sucharskiego w ojczyźnie. o jednak wyłącznie chy 411 żołnierzy polskich polskich Ca­ pro­ żołnierzy 411 leżą w chy gdzie samassima, cmentarzem lata skim długie przez potem A cmentarz w Casamassima, Casamassima, w cmentarz pol­ nad pieczę sprawował s Met zsa odzna­ został erta M ks. i troskę, jaką otaczał otaczał jaką opiekę troskę, — Za PAP i tysięcy.) podała kilka jak nie (a zn — a noe a ­ am wniosek na — czony znaką „Opiekuna Miejsc Miejsc Rzy­ „Opiekuna od­ w — znaką PRL Chabasińskiego mie basadora aic Narodowej”. Pamięci szechnemu mniemaniu cmen­ mniemaniu polski największy szechnemu z ddć ż wrw pow­ wbrew że dodać, cze znajduje się bynajmniej nie bynajmniej Włoszech się we znajduje tarz onez plkc, nato­ polskich, żołnierzy Bolonii. Na pierwszym pierwszym w Na lecz Cassino, Bolonii. Monte w oat w oet po­ żołnierzy. Loretto naszych w Ponadto umierający by tym, pcyaą zzti 1 124 szczątki spoczywają reae H woi 1082 zwłoki sH 1680. — grzebane drugim na miast — Byłem przy śmierci śmierci przy Byłem — s Jn et towarzy­ Merta Jan Ks. ry kzi ro jesz­ arto w okazji Przy % Boi. 11 Napisał kiedyś Konstanty Hdefoni Gaiciyńskl piękny, wzruszający wlersi o obrońcach wąs­ kiego skrawka polskiej ziemi, toczących w osamotnieniu bój z wrogiem: KIEDY SI* WYPEŁNIŁY DVI 6* I PRZYSZŁO ZGINĄĆ I.ATEM, CZWÓRKAMI PROSTO DO NIEBA SZU Żo ł n ie r z * z w e s t e r f i.a t t *. Tak to oni, członkowie załogi Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte, dowo­ dzeni przez 41-letnlego majora HENRYKA SU­ CHARSKIEGO, jut w dniach wrześniowych wznieśli się na wyżyny legendy 1 zostali pu­ blicznie uznani za bohaterów. Właśnie wtedy, gdy hitlerowskie zagony pancerne wdzierały się w gła;b kraju, przełamując linie frontu I niszcząc pv

’ *■v — » — < v | ; ■i rv v U męstwo stawia- mi. Macie krótkofi wytrzy- no za wzór godny mać, sześć dywizji przyj- J naśladowania. „Ex- dzle wam i pomocą...” press Poranny" z S wrze- Minął ustalony termin, a śnia 1930 r. opatrzył swą odsiecz nie nadchodziła, relację z walk na osamot- Przeciwnie, radiotelagrafi- nionym gdańskim półwy- sta Rasiński odbierał z spie tytułem: „NIeustraszo- każdym dniem coraz bar- ne „Lwy Westerplatte” bro- dziej niepokojące wieści, nią się”. Ówczesna prasa, .Mjr Sucharski, będąc do- polska donosiła wtedy: *brze zorientowany w sy- „Cały naród polski z po-^tuacji, zrozumiał, że na dziwem i troską śledzi bo-rvładną pomoc liczyć nie haterską obronę załogCThioże. I wtedy postanowił Westerplatte w Gdańsku,'\na czele swego „garnizonu gdzie oddział polskiej pie-^^traceńców’’ bić się już choty odpiera ataki o wie- r. tylko o ten skrawek pol- le liczniejszych nieprzyja-^skiej ziemi w imię honoru eielskich sił lądowych, do-^polsklego żołnierza... Nie- konywane pod osłoną og- fłatwa to była decyzja. Je- nia ciężkich dział paneer-*. den z obrońców W ester- nika niemieckiego „Schles-^platte kpr. Edmund Szam- wig-Holstein”. MewskI wspomina: W tym samym czasie „Major Sucharski siedział nawet hitlerowski gtrierter Beobachter” ^ no zafrasowany i głęboko stwierdzał w tytule arty- V*1* nad «ymś zastanawia, kułu: „Westerplatte - k le -^ ™ d.n°tyc*h° ki*£° in l'° £ g : Ines \erdun”. nie się jakoś zmieni! po- Istotnie, nie spodziewali wP/*wdzi* 1 na*”r^ . . - T.__ __ . s był małomówny, leci widać się Niemcy, że 182-0S0b0T*^HyjO) g0 Coś gnębi (...). wa polska załoga aż przez ^ o d czasu do czasu przycho- siedem dni stawiać będzie d“ ł radiotelegrafista Rasiń- . , . . , , . . ski na którego twarzy ma- tak zacięty opór, odpiera-^^iowai niepokój. Po roz- jąc jeden szturm po dru-' ,-mowie z nim major Suchar, gim. Nie załamała jej ule- i 5ki 1 ^pitan Dabrowski byli . , J • \ zamyśleń'. Widzieliśmy, łt wa zelaza, spadająca na ‘ toczą wewnętrzna walk* każdy metr kwadratowy ^drtac o tycie tych ludzi, ziemi, z lądu, powietrza i r- -Jfyswoich posterunkach o łycie Q \ rannych...- Dowódca Westerplatte/^ mjr Henryk Sucharski, o- Ik^lAJOR Henryk Su- trzymał przed -wybuchem |^|charski. We wspom- wojny rozkaz, by bronić nieniach byłych żoł- się 12 godzin, gdyż w tym nierzy Westerplatte wielo- czasift miała nadejić_r>d- krotnie przewija się na- siecz. Jeszcze wcześniej, w zwisko ich dowódcy, pra- maju 1939 roku, już po wego człowieka, mężnego głośnej mowie sejmowej oficera, kawalera Orderu Becka, kiedy zjawił się na i Krzyża Westerplatte płk dypl. Ho- Walecznych, szowski, załoga usłyszała z Ten syn chłopa i szewca jego ust: „Nie jesteście sa- z Gręboszowa w pow. Dą-

12 i W ó O b to M . 'faf ź OG i< 6 - W 1 08, i m browa Tarnowska, stry­ w morze. Umocnienia skła­ zyny. Czek* ich jednak rw* cow Karpackich.tich. Ńie dlti-c czarowanje. Celne strzały or, jeczny wnuk znanego dzia­ dały się tu z koszar zało­ naszych żołnierzy podpalają Jednak pełnił służbę W ; łacza ludowego Jakuba Boj gi o betonowych stropach w porę cysternę, znajdującą polskim wojsku. Choroba I ki — „wójta z Gręboszo­ i piwnicach oraa z pięciu się jeszcze na terenie zaję- zwaliła go wkrótce Z nóg. tym przez Niemców. Dla Po­ wa”, zanim został komen­ wartowni. Były to pla- laków nastają ciężkie chwi­ 30 sierpnia 1946 r. zmarł dantem Wojskowej Skład­ cówki: „Prom”, „Przystań". le. Niemcy podchodzą coraz na zapalenie otrzewnej w nicy Tranzytowej na We­ bliżej; nieustannie w zrasta szpitalu brytyjskim „Elektrownia”, „Łazienki" liczba zabitych i sterplatte, miał już za so­ i „Fort”. . ., . . rannych, Neapolu, m..jąc lat 48. bą wieloletnią służbę woj­ niezbędnej* ™ e k? ^ Pochowany został z hono- W miesiącach letnich wowych lekarstw, żołnierze rami wojskowymi na cmen skową. Podczas X wojny 1939 r. cały teren wzmoc­ światowej walczył we su przemęczeni, słaniają się tarzu Casamassima W po- niono umocnieniami polo- na nogach, a brak odwodów Włoszech nad Piavą, na- uniemożliwia ich zluzowanie. ^ . H arl’ JJdzie po dz.S stępnie dowodził batalionem row*mi .^lecki- Cały obszar Westerplatte to dzień spoczywają szczątki ■ / o szturmowym 6 Dywizji m1’ '^"owiskam: dla bro- jedno rumowisko... wielu polskich żołnierzy. Major Sucharski zdaje fo­ Piechoty, a później do 1928 ni maszynowej i mozdzie- rzy, rowami łącznikowymi, bie sprawę z ciążącej na Przed łnilerrU, ostat­ roku był porucznikiem w nim odpow iedzialności. Wie. nim życzeniem majura 20 Pułku Piechoty w zasiekami z drutu kolcza­ że od niego zależy decyzja: stego itp. W skład uzbro­ walczyć czy kapitulować... było spoczą* na #jezy- Krakowie. Kolejne dwa la­ •tej ziemi. T» je*« ty- ta spędził w Szkole Pod­ jenia załogi wchodziły 2 IÓDMY dzień walki. działka przeciwpancerne eeenie lut-hiiaitir te rai, chorążych Ostrów—Komo­ Już od godz. 4.30 Ho 15 lalach. ĄO 37 mm, 1 działo 75 mm, S Westerplatte znala­ rowo, gdzie pełnił obo­ P o w ró ciła ś wm?s rte wiązki instruktora, jx>tem cztery moździerze piecho­ zło się pod huraganowym ty Brandta 81 mm, 16 ce- ogniem artylerii i moź­ na* majorze, pawróciłeś zaś do 1938 r. był oficerem i ziemi włajkieJ 35 Pułku Piechoty w kaemów, 17 erkaemów i dzierzy. Był to prawdziwy 8 elkaemów. kraju, w którym Twe Brześciu n/Bugiem. wał ogniowy, za którym Imię Jest lynonimem W« wrześniu 1938 r., Jakże inaczej przedsta­ szło niemieckie natarcie. bohaterskiej, niezłom­ na krótko przed zagarnię- wiały się siły i środki bo- Wartownia nr 2 była zbu­ rzona, zaś wartownie nr 1 nej postawy wrześnio- i 4 silnie uszkodzone. Amu wrso żołnierza. nicja znajdowała się na Powróciłeś, by J|»»- wyczerpaniu, a ranni mu­ erać na ziemi, której * sieli cierpieć straszliwe nierłnmnym mę- męki, ponieważ brak byłe itwf m ! ś broniłeś. najniezbędniejszych środ­ ków leczniczych. Rajm und Bo!duan Natarcie niemieckie w . końcu udało się odeprzeć,® Yale m ajor wiedział, że to O godz. 10.1* na ruinach V-już koniec, że trzeba przer Westerplatte pojawiła się ,'*'-wać walkę, by nie dopro- biała flaga. Major Suchar ski ze st. ogniomistrzem “OTwadzić do zagłady całej Piotrowskim udał się w kie­ ^załogi Westerplatte. Wy- runku linii przeciwnika, by '^czerpały się już wszystkie omówić z dowódcą niemiec­ kim kapitulację. Pierwsi ale i z humanitarnego do gen. Eberhardta. Ton jjunktu widzenia. ostatni rzucił kilka słów greeczn ościowych i zapew­ Bolesna i dramatyczna nił, że jeńcom nic ni<» gro­ zi. ,, Wyrażam podziw 1 'była to dla majora decy­ współczucie dla tak godnego zja. Ten twardy, zaharto- przeciwnika — powiedział .wany w bojach żołnierz. generał. — Jako dowód u- -^Który z Iście ohłooskim u- znania wręczam na nu szable z prawem noszenia Jej w ■^porem bronił na tym niewoli’*... (Niemcy. Jak Sskraw ku ziemi honoru poi zwykle, nie dotrzymali sło­ .Oskiego żołnierz*, rozpłakał wna, gdyż w obozie Jeniec­ kim zabrali szablę „na wsię po ozna'm!eniu zało- przechowanie**.) 'Od7P swego i">nctanow''en!a .^/Plutonowy Piotr Buder ODOBNIE jak tysią­ ^pisze w twoich wspom ce pclskich ofice­ nieniach. że ma.ior był za­ P rów, spędził major łamany, war*'? miał Sucharski lata wojny za niete do krwi. ..fcdołał drutami hitlerowskich obo­ trlko nowłedzW do zów w Arnswalde i Gros- ciem Sudetów przez Hitle- jowe hitlerowców! Prze- tvle: „Panie Bnr^r. wybł- sborn. A potem przedostał ra, major Sucharski objął ciwko 182 obrońcom We- ła straszna się do Włoch, gdzie objął dowództwo na Westerplatte, sterplatte rzucono do wTal- dowództwo 6 Baonu Strzel Odtąd sprawować mial ki ok. 4 tys. żołnierzy, 65 Of 3 O - i i «, m nr GJ pieczę nad 20-hektarowym dział różnego kalibru, po- ■P « 2g“ f s * s “ M i*ZS ra S b o «f językiem lądu, wysuniętym nad 100 karabinów mas U dzierzy, miotaczy ognia S - S i '3 _ 2 u

O T3 O, cc E-S 3 G

13 Ziemia ojczysta wita prochy sławnego żołnierza 14 15 Bój o Westerplatte zakończony. Na wychudłej, zmęczonej twarzy majora Henryka Sucharskiego ma­ luje się cały dramat siedmiu dni heroicznej walki i przejmujący ciężar decyzji o jej przerwaniu. Człowiek miotany sprzecznymi uczuciami dumy i przygnębienia, honoru i odpowiedzialności za życie i losy podwład­ nych. Na lewej ręce Majora sygnet z nazwą Westerplatte, która miała stać się Jego losem, miała prze­ nieść Jego imię do historii i legendy, miała przedłużyć Mu życie w sercach i pamięci pokoleń, które przy­ chodzą po Nim. To przejmujące w swym wyrazie zdjęcie majora Henryka Sucharskiego - o ile nam wiadomo - zu­ pełnie było u nas dotąd nieznane. Zamieściło je w niewiadomym nam dniu nie zidentyfikowane pismo szwajcarskie (na stronie okładkowej brak tytułu, odczytać możemy jedynie: Druck und Verlag Ringier Co. A. G., Zofingen. Filialen Zurich, Lausanne), opatrując je objaśnieniem: „Co stanie się i moją ojczyzną? Tak zdaje słę pytać komendant Westerplatte, który po bohaterskiej walce musiał wraz ze swoją załogą łkapitu- lować i teraz, wzięty przez Niemców do niewoli, pokonany I przybity srogą troską, rozmyśla nad tragicznym losem swego kraju, który po raz piąty w historii legł w gruzach. W uznaniu Jego dzielności pozostawili16 Niemcy eolskiemu oficerowi siablę”. ______4______wic*, sekretarz redakcji „Gło­ itawicie! Wojskowej Agencji PIĄTEK, 27 sierpnia 1971 roku rozpoczyna fi­ su Wybrzeża” — Tadeus* Ja­ FotosreficraeJ red. Stanisław nalny rozdział bohaterskiej epopei Westerplatte jako błoński, grup* oficerów gar­ Iwan. Alf nizonu warszawskiego, przed­ dzień sprowadzenia do kraju prochów dowódcy obro­ stawiciela prasy, radia, tele­ Na twarzach &wi*dków pod ny tej placówki we wrześniu 1939 roku. wizji. nioełej, przebiegającej w głę­ Pada deezcz. Samolot z R»y- bokiej powadze uroczystości Samolot Polskich Linii Lotniczych „LOT" gotowy maluje się skupienie. )*at do itartu z rzymskiego lotniska Fiumkłno. Przed mu i niewielkim opóźnieniem ląduje na warszawskim lot­ „AN-*4” aapuszcza motory. odlotem przyjmuje na pokład urną z prochami majora nisku. Jego pasażerowi* zo­ Henryka Sucharskiego, przekazanq załodze przez stają przewiezieni do między­ Kompania honorowa ponow­ przedstawicieli ambasady polskiej w Rzymie. narodowego p^rtu lotniczego. nie prezentuje broń. Generało Na płytę wmaszerowuje kom­ wie i oficerowie salutują. Załoga „Tu-134" LG D - kpt. Roman Skrzyński, pania reprezentacyjna Wojska Samolot z wolna kołuje N pilot Zbigniew Wiśniewski, nawigator Janusz Będ­ Polskiego, poprzedzana orkie­ na pas startowy. Jest go­ kowski, inżynier pokładowy Ryszard Jankowiak oraz strą I Warszaw-':iej Dywizji stewardesy — Barbara Kuligowska, Ewa Adamowicz Zmechanizowanej im. Tadeusza dzina 16.17. Samolot nabiera Kościuszki. Sztandar kompanii rozpędu 1 unosi się nad zie­ i Elżbieta Zbrożek — gotuje się do pamiętnego lotu, wieńczy biało-czerwona i ki­ mią. Członkowie delegacji świadoma, że za jej pośrednictwem prochy bohatera rowa wstęga. Kompania u- gdańskiej odbywają lot w mil majq być przywrócone ojczystej ziemi. stawia się fronten. do przy­ byłego z Rzymu samolotu. O- czeniu 1 zamyśleniu nad po­ Urna z prochami zostaje złożona w kabinie za­ podal stoi samolot wojskowy wagą chwili, której dane im łogi. Jest godzina 13.12, kiedy samolot startuje, biorąc przygotowany do startu do było być świadkami. Urna z Gdańska. Obok niego u- kurs na Warszawę. W czasie lotu załoga przywołuje prochami Majora spoczywa w w pamięci dramatyczne wydarzenia siedmiu dni bo­ stawia się grono świadków u- roczystej chwili. salonce samolotu, asystują jej haterskiej obrony Westerplatte. W powadze i skupie­ oficerowie z Warszawskiej Dowódca kompanii honoro­ niu odbywa podróż także 41 pasażerów. Komendy Garnizonu. Na wie­ wej por. Marek Sitko wydaje ku urny mosiężna tabliczka i komendy. W drzwiach samo­ napisem: Major Sucharski H., Około godz. 15 na płycie Męczeństwa dyr. Józef Pł»- lotu ukazuje się przedstawi­ n.fato) 1898 m.(orto) *0.8.1948. wojskowego portu lotniczego trusiński. ciel Komendy Garnizonu w Wąrszawie gromadzi się Obecny jest charge d'affai- Miasta "Mlecznego Warsza­ Załoga samolotu — mjr Jan gror. > tych, którzy będą świad res ambasady włoskiej w War­ wy z urną, kryjącą prochy bo Wojcieszek — dowódca, kpt. kami pierwszego zetknięcia szawie Gian Luigi Va1enza, Ryszard Listowski — II pilot, się prochów Mijora z rodzin- kpt. rez. Mikołaj Troirki. żoł­ haterskiego obrońcy Wester­ kpt. Henryk Kasprowicz — ną ziemią Wśród zebranych nierz, który zatknął polski platte, na ręK.ch. Urna ozdo­ nawifator, sierżant Włady biona jest wiązanką goździ­ sław Gaduła — radiotelegra­ ków, opasaną biało-czerwoną fista i st. sierżant Kazimierz Wysocki — technik pokłado­ wstęgą. Orkiestra gra sygnał wy, wszyscy z jednostki wojsk Wojska Polskiego. Przedsta­ lotniczych, prowadzi samolot wiciel Komendy Garnizonu z niezawodną pewnością. Miasta Stołecznego Warszawy wolno schodzi z trapu 1 W pewnej chwili „AN-24” staje na płycie lotniska. W obniża lot, wychodzi z chmur. ten sposób prochy majora Nad szybko zbliżającym się Henryka Sucharskiego zetknę­ morzem cały chmurny widno­ ły się pośrednio z ziemią pol­ krąg pęka pomarańczową ską, w której gorąco pragnął wstęgą jaśniejącą z wolna u spocząć. góry i tężejącą w czerwień u dołu. Dowódca kompanii honoro­ wej defiladowym krokiem Pilot wyprowadza samolot podchodzi ku urnie, salutuje nad morze. „AN-24” zatacza i asystuje przedstawicielowi Komendy Garnizonu Miasta łuk nad Westerplatte, przela­ Stołecznego Warszawy w prze­ tuje opodal kwiecącego wyso­ niesieniu urny do drugie­ ką białą kolumną pomnika o- go samolotu. Oficerowie m a­ brońców Wybrzeża, składa szerują pełni powagi i prze­ jęcia. Towarzyszy im warkot Majorowi lotniczy hołd w werbli. Zebrani na lotnisku miejscu jego walki, w miej­ generałowie i oficerowie od­ scu przesiąkniętym krwią dają nrochom majora Suchar­ pierwszych obrońców Ojczy­ skiego honory wojskowe. zny. Przedstawiciel Komendy Gar nizonu wnosi urnę do sa­ Zataczając wielki krąg, molotu, xa nim oficerowie zawraca ku gdańskiemu lot­ i żołnierze wnoszą 3 wieńce. nisku. Obniża się. Jest godzi­ Jeden z nich, uwity i liści na 17.18. laurowych, przywieziono z Ppłk Tadeusz Mikołajczyk wynosi urną i prochami mjr. •«- Rzymu; złożyła go ambasada Lotnisko w* Wrzeszczu. Ty­ eharskiego na płytą lotniska. polska. Drwa Inne przybrane siące mieszkańców Gdańska, są białymi 1 czerwonymi goź­ zgromadzonych na lotnisku, znajduje się siostra Majora sztandar na berlińskiej Sie- dzikami, na zdobiących Je szar z* zwruszemiem obserwują ten — Anna Bugajska z mężem, gesa le w dniu zwycięstwa fach czytamy: Bohaterskiemu symboliczny akt powitania. wiceminister obrony narodo­ nad hitlerowskim wrogiem w Obrońcy Westerplatte — Ra­ da Ochrony Pomników Walkr Na długo przed zapowiedzia wej, szef r ZP Wojska Pol­ wojnie rozpoczętej na Wester­ ną godziną przybycia specjał platte. Obecna jest delegacja i Męczeństwa; Bohaterskiemu skiego gen. dyw. Jan Czapla, nego samolotu, na lotnisko dowódca Warszawskiego O- ziemi gdańskiej — Mirosław Obrońcy Westerplatte — Za­ rząd Główny ZBoWID. Po­ ściągały setki gdańszczan: do­ kręgu Wojskowego gen. dyw. Demlchowicz — kierownik rośli, duża liczba młodzieży, Zygmunt Huszcza, szef Depar­ Wydziału Propagandy 1 Agi­ rucznik Sitko wraca do kom­ oficerowie wojsk lądowych i panii honorowej 1 staje na tamentu Kadr M inisterstwa O- tacji KW PZPR, Tadeusz Ma- Marynarki Wojennej. Na pły­ jej czele, w ydaje kolejne ko­ brony Narodowej gen. bryg. tusiak — sekretarz Wojewódz cie ustawiona w dwuszeregu kiego Komitetu Upamiętnie­ mendy. Zygmunt Zieliński, przedsta­ kompania honorowa Jednostk wiciele Zarządu Głównego nia Miejsc Walki 1 Męczeń­ Do samolotu wchodzi dele­ gacja gdańska oraa przedsta­ Obrony Wybrzeża. Sztandar ZBoWiD z wiceprezesem płk. stwa, Edward Łuczyński — b. jednostki przewiązany kirem. Janem Mazurkiewiczem — obrońee WestarpiaM*. F itu- wicieli Warszawskiej Komen­ „Radosławem”, sekretarskim cbeek Socfea — P t ia p r t m dy Garnizonu, którzy t a e w r - ^raybrw*4ą przedstawicie­ generalr^m Kazimierzem Bti- ZQ ZBoWiD, tflMrowIc WP sarć bedą prochom raajora le władz-: I sekretarz ltW sinklem, przedstawiciel Rady ppłk. Tadewp Mttnrtałciryfc i Sucharski ago w drodze de P8PR Atojsy Karkoszka,17 se­ Ochrony Pomników Walki i kmdr. por. KMsław frMk*- •deAetak Lee! taMe pceed- kretarz KW Tmdeuss Fiszhach, 18 9 . lu t

HENRYK SUCHARSKI (1898— 1946), major Wojska Polskiego, ko­ mendant Wojskowej Składni­ cy Tranzytowej na Westerpla­ tte

Urodził się 12 listopada 1898 r. w Gręboszowie (w pow. Dą­ browa Tarnowska) jako czwarte dziecko małżeństwa Agnieszki z domu Bojko (1868— 1941) i Stanisław a Sucharskiego (1866— —1935). Potem urodziło się jeszcze dalszych pięcioro dzieci. Z całej dziewiątki ochrzczonej w miejscowym kościele parafial­ nym wieku młodzieńczego i dojrzałego dożyło — oprócz Hen­ ryka — jedynie czworo dzieci: Franciszek (1895—1935), Bro­ nisława (1904— 1939), Roman (1909—1951) i jedynie dotąd żyją­ ca Anna (1914). W 1912 r. najstarszy brat Franciszek wyjechał „za chlebem” do Ameryki (Stanów Zjednoczonych). W domu było biednie; ojciec i matka z rodzinnych podziałów otrzymali 1 mórg ziemi. Nie sposób było z tego utrzymać licznej rodziny, stąd Stanisław Sucharski prowadził skromny warsztat szewski. Umiejętności jego znane były w całej okolicy. Znalazło to także odbicie w metryce chrztu Henryka, w której zawód oj­ ca określono jako „sutor” — szewc. Nie czuł się on jednak rze­ mieślnikiem, ale chłopem. Miał poczucie chłopskiej godności — żywe na tym terenie, znajdujące wyraz w zorganizowanym ru­

19 182 HENRYK SUCHARSKI chu ludowym. Dzięki powiązaniom rodzinnym Henryk zetknął się z wielkimi dyskusjami i walkami politycznymi, jakie toczy­ ły się w ruchu ludowym. Wzrastał przecież u boku stryjecznego dziadka, Jakuba Bojki (1857—1943), wójta gręboszowskiego, w odrodzonej Polsce senatora, jednego z najwybitniejszych re­ prezentantów ruchu ludowego, autora wielu polemicznych arty­ kułów i broszur politycznych. Utrzymywał on rozległe kontakty z krakowską inteligencją. Pisywali do niego m.in. Włodzimierz Tetmajer, Stanisław Wyspiański czy Władysław Orkan. Z jego też inicjatywy w 1910 r. dla uczczenia 500-lecia bitwy pod Grun­ waldem zaczęto, tak jak w inych miejscowościach Galicji, sy­ pać pamiątkowy kopiec. Podczas uroczystości poświęcenia kop­ ca, który usypano na Bojkowym polu, odbyła się wielka mani­ festacja patriotyczna z udziałem Okolicznych mieszkańców, „panów z Krakowa” i delegacji chłopów zza „kordonu” (zaboru rosyjskiego). Z kolei rodzina Sucharskich spowinowacona była z Wincentym Witosem (1874-—1945), wójtem z pobliskich Wierz­ chosławic, przywódcą ruchu ludowego, trzykrotnym premierem w niepodległej Polsce. Jego też Henryk — w późniejszym okre­ sie — uważał za jednego z największych przywódców ludowych. Niemały wpływ na ukształtowanie się osobowości i dalsze losy Henryka miał także proboszcz gręboszowski ks. Piotr Ha- lak (1862— 1931). Gn to bowiem bardzo szybko dostrzegł w spo­ kojnym i pracowitym uczniu 4-klasowej tutejszej iszkoły ludowej chłopca wyróżniającego się spośród rówieśników dojrzałym my­ śleniem. Za jego też przyczyną i chyba nie bez wsparcia material­ nego w roku szkolnym 1909/1910 11-letni Henryk rozpoczął naukę w pobliskim Tarnowie w II Cesarsko-Królewskim Gimnazjum Neoklasycznym z greką, łaciną, mineralogią oraz somatologią i krystalografią. W starszych klasach dochodził jeszcze rysunek. Po ukończeniu II klasy z powodu zapalenia stawów i długo­ trwałego leczenia tej choroby musiał przerwać naukę. W arku­ szu ocen klasy III B, do której uczęszczał, przy jego nazwisku figuruje dopisek „dobrowolny repetent”. Pracowitość i zdolno­ ści pozwoliły mu nadrobić wszelkie zaległości. Jednak dalsza nauka stanęła pod znakiem zapytania, i to nie tyle z powodu ■choroby, ile ubóstwa rodziców. W lipcu 1911 r. w ójt grębo­ szowski Jakub Bojko wystawił swojemu krewniakowi świa­

20 HENRYK SUCHARSKI 183

dectwo ubóstwa, stwierdzając, że Stanisław Sucharski, ojciec Henryka, „posiada jeden mórg gruntu i dom mieszkalny, z cze­ go ma do utrzymania rodzinę złożoną z 8 członków. Dochody [...] nie wystarczają na utrzymanie tejże rodziny, lecz przy pra­ cy rąk zaledwie licho jest w stanie dać możność utrzymania rodziny. Wskutek powyższego nie jest w stanie własnym kosz­ tem utrzymać swego syna w gimnazjum w Tarnowie”. Zacho­ wały się również podania Henryka Sucharskiego zwracającego się do Wysokiej c.k. Rady Szkolnej Krajowej o zwolnienie go z opłat czesnego (opłaty szkolne). Z dokumentów szkolnych, ja­ kie się zachowały w Archiwum Państwowym w Tarnowie, wy­ nika, że władze szkolne starały się pomóc Sucharskiemu w kon­ tynuowaniu nauki. Dostrzegano w nim duże zdolności, wsparte wytrwałością i pracowitością. Wszystkie zapisy szkolne świad­ czą, że z klasy do klasy przechodził ze świadectwem, na którym widniały jedynie stopnie dobre i bardzo dobre. Na każdym z arkuszów ocen przy jego nazwisku figurują dopiski: „do kla­ sy następnej — chlubnie”, „uzdolniony”. Z opinii i dopisków wynika, a potwierdzają to też wspomnienia kolegów, że żaden z zasadniczych przedmiotów nie sprawiał Henrykowi trudności. Miał natomiast kłopoty z rysunkiem. Przejawiał zaś zdolności deklamacyjne i często się nimi popisywał w klasie, zwłaszcza gdy chodziło o utwory Mickiewicza czy Słowackiego. Szczegól­ nie przypadł mu do gustu koncert Jankiela z Pana Tadeusza. Z postaci powieściowych najbliższy był mu Wołodyjowski. Zdolnościami Sucharski musiał się szczególnie wyróżniać, gdyż w czasie pierwszej wojny światowej w 1916 r., będąc już ucz­ niem klasy siódmej (nadrabiając zaległości, młodzież w Tarno­ wie przerabiała wtedy w ciągu semestru jedną klasę), otrzymał z Wydziału Powiatowego w Dąbrowie „na mocy aktu funda­ cyjnego [...] stypendium z fundacji ku uczczeniu 60-letniego jubileuszu panowania Najjaśniejszego Pana Franciszka Józefa I [...]. Nadane stypendium utrzyma stypendysta aż do ukończenia szkół średnich lub wyższych. Złe postępy w nauce lub naganne obyczaje powodują utratę stypendium”. Nie uczył się jednak zbyt długo. Na początku stycznia 1917 r. — przy drugim poborze rocznika 1898 w Tarnowie — został, jako poddany JCM Franciszka Józefa I, wzięty do wojska z przy­

21 184 HENRYK SUCHARSKI ^3 działem do 32 Pułku Piechoty Strzelców Austriackich z siedzibą w Bochni. Zgłosił się tam 13 lutego 1917 r. Z chwilą wcielenia do wojska austriackiego otrzymał tytuł „jednorocznego ochot­ nika”. Wśród ówczesnej młodzieży uczącej się w Tarnowie tego typu poborowego określano powiedzeniem „jednoroczny ochotnik, wzięty przemocą”. Niemniej był on traktowany jako kandydat do stopnia oficera po ukończeniu odpowiedniej szko­ ły wojskowej i odbytym stażu na froncie. Prawdopodobnie zezwolono Sucharskiemu na ukończenie VII klasy, gdyż w dokumentacji szkolnej przy jego nazwisku figu­ ruje dopisek: „odszedł do wojska 7 III 1917 r. Wcześniejsze świadectwo zostało wydanę dnia, 5 czerwca 1917 r., po myśli rozporządzenia Rady Szkolnej Krajowej z 6 II 1917 r., 1.2819/IV”. W czasie służby w 32 Pułku Piechoty stacjonował w Nowym Sączu, gdzie ukończył szkołę oficerską dla oficerów rezerwy. Na froncie był nad Piavą, jednak „prochu nie wąchał”. Dosłużył się jedynie stopnia starszego szeregowca (Gefreiter). W listopadzie 1918 r. — po odzyskaniu niepodległości — zgłosił się do 16 Pułku Piechoty Ziemi Tarnowskiej. Tu przydzielono go do kompanii marszowej i po przećwiczeniu oddziału w mustrze polskiej na po­ czątku 1919 r. wyjechał na front cieszyński, W Cieszynie otrzy­ mał przydział do 7 Kompanii w II Batalionie 16 Pułku Piecho­ ty. W drużynie, w której się znalazł, dowódcą był kolega z ła­ wy szkolnej Franciszek Foszcz. Miejscem ich postoju była Si- bica pod Cieszynem. Tu też zastało ich ogłoszenie o zawieszeniu broni i oświadczenie rządu polskiego wyrażające zgodę na polu­ bowne załatwienie sporu polsko-czeskiego. Decyzja rozjemców wywołała rozgoryczenie wśród żołnierzy. Na niektórych odcin­ kach frontu doszło do samowolnych działań zaczepnych, m.in. także na placówce w Sibicy. Po ostatecznym zawieszeniu broni 16 Pułk Piechoty odszedł w rejon Wadowic na należny mu od­ poczynek. Stąd też, po, przeprowadzeniu odpowiednich uzupeł­ nień, w listopadzie 1919 r. Pułk został przeniesiony do Wilna, jako rezerwa w V Armii dowodzonej przez gen. Szeptyckiego. Po otrzymaniu przydziału do VI Dywizji Piechoty tej Armii Sucharski mianowany został podchorążym. W Wilnie Pułk peł­ nił służbę wartowniczą. Podczas wojny polsko-rosyjskiej dowództwo VI Dywizji Pie­

22 HENRYK SUCHAFSri 185 choty postanowiło uformować Batalion Szturmowy. Formowanie tego Batalionu oparło się na zgłoszeniach ochotniczych. Bata­ lion II z 16 Pułku Piechoty, w którym służył Sucharski, naczelne dowództwo odkomenderowało zaś do Warszawy w .celu eskor­ towania na front litewsko-białoruski ekwipunku dla V Armii. Sucharski ochotniczo zgłosił się do formowanego Batalionu Szturmowego. Za walki w Batalionie Szturmowym Grupy Po­ leskiej III i V Armii. wódz naczelny na wniosek szefa sztabu generalnego gen. Władysława Sikorskiego nadał 29 września 1921 r. już podporucznikowi Henrykowi Sucharskiemu — order Virtuti Militari V klasy. Od tego momentu zaczęła się jego kariera wojskowa. Naj­ pierw, po zlikwidowaniu Batalionu Szturmowego, przeniósł się do 20 Pułku Piechoty Ziemi Krakowskiej (do 1920 r.), później został, już jako kapitan, instruktorem w Szkole Podchorążych i Oficerów Piechoty w Ostrowi Mazowieckiej (1928— 1930), po­ tem służył w 35 Pułku Piechoty w Brześciu n. Bugiem, a stam­ tąd w stopniu majora otrzymał nominację na dowódcę Woj­ skowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte. Zgodnie z za­ rządzeniem szefa biura personalnego Ministerstwa Spraw Woj­ skowych z 4 listopada 1938 r. poprzedni komendant mjr Stefan Fabiszewski przekazał 3 grudnia 1938 r. swoje obowiązki majo­ rowi Henrykowi Sucharskiemu. W trakcie służby w 35 Pułku Piechoty w Brześciu zapropo­ nowano mu stanowisko szefa bezpieczeństwa u boku sławnego wówczas Kostki-Biernackiego. Propozycję odrzucił, tłumacząc się, że jest oficerem liniowym, a nie policjantem. Zresztą nigdy nie pałał miłością do Piłsudskiego, ą przewrót majowy uważał za targnięcie się na prawowitą władzę. Przejmując placówkę na Westerplatte w gorących już miesią­ cach zwiastujących nadciągającą wojnę, zdawał sobie sprawę ze swej odpowiedzialności i beznadziejności położenia tego skrawka ziemi polskiej. Pomimo to objęcie dowództwa składnicy wojskowej uważał za wyróżnienie: powierzenie właśnie jemu tego, tak zagrożonego, odcinka. Żołnierze mieli do niego ogrom­ ne zaufanie. Czuli, że za powagą, nieraz też marsową miną — kryje się dobry człowiek. Był bowiem Sucharski człowiekiem pełnym godności i honoru żołnierskiego, małomównym, skrom­

23 186 HENRYK SUCHARSKI nym, a przy tym rzetelnie podchodzącym do swoich obowiąz­ ków, nieustępliwym w obronie swoich racji. Niewiele czasu pozostało na dokończenie prowadzonych od kilku lat prac nad rozbudową umocnień składnicy, mającej się — zgodnie z założeniami Sztabu Generalnego — bronić przez 6 godzin, tj. do chwili odsieczy specjalnego korpusu interwen­ cyjnego. Jednak 31 sierpnia, na parę godzin przed rozpoczęciem przez pancernik „Schleswig-Hołstein” ataku na Westerplatte, bę­ dącego pierwszym oficjalnym akordem drugiej wojny świato­ wej, okres obrony składnicy amunicyjnej został przedłużony do 12 godzin. Powierzono Sucharskiemu dowództwo placówki, której nie można było obronić. Od początku zdawał sobie z tego sprawę. Nieprzypadkowo żołnierzy z Westerplatte nazywano „straceń­ cami”. Stojąc — zdawało się — na zupełnie beznajdziejnej pozy­ cji, major starał się tak przygotować obronę, ażeby wykonać powierzone zadanie. Wydawało się, że obrona Westerplatte przez 12 godzin wyznaczonych przez Sztab Generalny jest niemożliwa. Nie wdawał się w dyskusje nad celowością obrony tego izolo­ wanego polskiego skrawka ziemi. Dla niego Westerplatte było taką samą ziemią polską jak rodzinny Gręboszów. Trzeba więc jej było bronić, wypełnić swój obowiązek. Noc z 31 sierpnia na 1 września na Westerplatte upływa wszy­ stkim w napięciu. Niektórzy piszą listy do rodzin i bliskich. Pisze je również major. Czują, że musi się „coś” wydarzyć. To wyczekiwanie jest bardzo męczące. Nerwy napięte są do ostat­ nich granic. Sucharski co powien czas telefonicznie sprawdza posterunki. Każe meldować sobie o każdej dostrzeżonej zmia­ nie. Panuje dziwny spokój. Z oddali, z Nowego Portu, docho­ dzą — nietypowe dla tej pory nocy — dźwięki jeżdżących tramwajów. Statki i barki dotąd cumujące przy nabrzeżu We­ sterplatte niezauważalnie opuściły Kanał Portowy... W parę minut po godz. czwartej pada pojedynczy strzał pistoletowy z lasku przylegającego do bramy kolejowej na Westerplatte. Sucharski zdaje sobie sprawę, że wojna wybuchnie lada chwi­ lę, robi notatki w kalendarzyku wydanym przez Polonię Gdań­ ską. Na tej właśnie kartce rozpoczynającej 35 tydzień 1939 r. wydrukowano hasło: „Pamiętaj, że jesteśmy strażnikami ujścia

24 HENRYK SUCHARSKI 187

Wisły”. Odnotowuje pod datą 31 sierpnia wizytę na Wester­ platte swego przyjaciela ppłka Wincentego Sobocińskiego z Ko­ misariatu Generalnego RP w Gdańsku. Pisze list do siostry Anny w Gręboszowie. Musiało to już być po północy, gdyż wpi­ sał na nim datę 1 września 1939 r. Cały czas czuwa. Pierwsze strzały z pancernika „Schleswig-Holstein” oznaczają -dla niego początek wojny polsko-niemieckiej, ale nie o Gdańsk, nie o Westerplatte, lecz o prawo narodu polskiego do życia w wolności. Działa rutynowo. Każe ogłosić alarm załogi. I tak bez tego wszyscy wiedzą, że jest wojna. Pomad 200 ludzi ma za­ świadczyć przed światem, że tego skrawka ziemi Polska nie odda. Jaka będzie cena tego świadectwa? On teraz ma decydować o życiu swoich żołnierzy. Wszystko było przewidziane, a jednak ileż trzeba będzie podjąć takich decyzji. Kiedy i czy w ogóle nadejdzie obiecana pomoc? Przetrwać. Przydaje się znajomość żołnierskiego rzemiosła. Wszyscy są na wyznaczonych stanowi­ skach. Zaskoczenie, które miało być celem pierwszego ataku Niemców, nie udało się. Rozpoczyna się normalna walka po­ zycyjna. Przewaga niemiecka jest przygniatająca. Mijają pierw­ sze godziny wojny. Dawno już minęło 12 godzin. Minął też straszliwy nalot bombardujący samolotów niemieckich; wyda­ wało się, że nikt nie ocalał. Sucharski podejmuje decyzję zarów­ no spalenia całej dokumentacji, jak też zniszczenia szyfrów ko­ dowych, dzięki którym można się było kontaktować z Dowódz­ twem Floty w Gdyni. Teraz pozostają już tylko wiadomości podawane przez radio, w których zawsze mówi się o nich. Po­ dziwia się bohaterstwo „lwów z Westerplatte”. Z każdvm dniem sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna. Czwartego dnia obrony major zwołuje naradę celem rozpatrzenia sytua­ cji. Zdania są podzielone. Wobec różnicy zdań Sucharski posta­ nawia walkę kontynuować. W dwa dni później kolejna narada. Nie daje żadnych wyników. Postawa bowiem kadry składnic sprowadza się do dylematu: bronić honoru żołnierza polskiego do ostatniej kropli krwi czy poddać się dla ocalenia przed zbio­ rowym samobójstwem, aby zachować życie dla przyszłej Polski. Sucharski już wie, że ta ostateczna decyzja będzie należała do niego. Straty na Westerplatte są coraz większe. Ciągłe ostrzeliwa­

25 188 HENRYK SUCHARSKI nie placówki wyszczerbia — i tak dość wątłe — umocnienia, niszczy też nieliczny sprzęt ogniowy. Również straty w ludżiach zabitych i rannych, chociaż niewielkie, wpływają na załogę. Do tego dochodzi wyczerpanie! fizyczne, spowodowane ciągłym trwaniem na stanowiskach, jednostajnym i bardzo nieregular­ nym odżywianiem! (głównie w nocy). Chociaż żołnierze, „krze­ pieni” wiadomościami o polskich sukcesach, nie tracą wiary w zwycięstwo, to coraz częściej dopytują się o nadejście obiecy­ wanej pomocy. Nieprzyjaciel zaczyna już podchodzić na odle­ głość rzutu granatem. Do walki zaś z bliska nie ma sił i środ­ ków. W wypadku przełamania więc obrony na Westerplatte grozi żołnierzom polskim masakra. Siódmego dnia obrony, po odparciu kolejnego ataku, major Sucharski podejmuje samodzielną decyzję o kapitulacji. O tej decyzji powiadamia oficerów i szeregowych. Każe wywiesić bia­ łą flagę. Część załogi zostaje ściągnięta do koszar. Po raz pierw­ szy zaznajamia żołnierzy z faktycznym położeniem kraju i pla­ cówki. Dziękuje wszystkim za spełnienie obowiązków. Wspól­ nie odmawiają modlitwę za poległych i śpiewają żołnierską pieśń Spij kolego. Około godz. dziesiątej w towarzystwie st. ogn. Leonarda Pio­ trowskiego i strz. Mariana Dobiesa major Sucharski udał się na linie niemieckie celem omówienia z kompetentnym dowódcą kapitulacji. Pomimo występowania tej trójki w charakterze par­ lamentarzystów poddano ich rewizji, zabrano płaszcze i pasy żołnierskie, majorowi zaś odebrano legitymację oficerską i Krzyż Virtuti Militari. Z szacunkiem natomiast odnieśli się do niego dowódca natarcia niemieckiego ppłk Henke, dowódca pancerni­ ka „Schleswig-Hołstein” kmdr Gustav Kleikamp i dowódca ca­ łości wojsk niemieckich gen. Friedrich G. Eberhardt. Od nich usłyszał słowa uznania, którego wyrazem było też wręczenie mu przez gen. Eberhąrdta szabli „z prawem noszenia jej w niewo­ li”, zatwierdzonym później przez dowództwo Wehrmachtu (OKW). Był to jeden z nielicznych wypadków honorowego po­ traktowania przez Niemców walczących żołnierzy polskich. Su­ charskiego wraz z oficerami z Westerplatte przetrzymywano w Gdańsku w Hotelu Centralnym obok dworca, szeregowych zaś Skoszarowano na Biskupiej Górce; następnie pierwszą gru­

26 HENRYK SUCHARSKI 189

pę w dniu 10, drugą 12 września, przetransportowano do Sta­ lagu I A w Stablack (dziś Dołgorukowo). Obóz ten usytuowano na poligonie wojskowym oddalonym o 40 km na południe od Królewca. Szybko jednak i stamtąd został Sucharski przewie­ ziony do Prabut (4—26 października), a kolejne etapy żołnier­ skiej niewoli wiodły przez obóz Hohnstein pod Pirną w Saskiej Szwajcarii, Arnswalde () i Gross-Born (Kłomino). Na każdym z tych etapów nieustannie zbierał informacje, ko­ respondował, pisał i wygłaszał prelekcje dotyczące obrony We­ sterplatte. Wyzyskał skrzętnie zapiski prowadzone we wspom­ nianym kalendarzyku. W Oflagu II B w Choszcznie opubliko­ wał w piśmie obozowym „Za Drutami” pierwszą polską relację z walk na Westerplatte, i to w dodatku napisaną przez o^obę najbardziej kompetentną. Pod artykułem wymieniono „źródła”, na podstawie których został on rzekomo napisany. Były to re­ lacje zamieszczone w prasie niemieckiej. Chodziło o wprowadze­ nie w błąd cenzury obozowej. Korespondował ze swoimi żołnie­ rzami. Interesował się ich losem. Głęboko przeżywał dylemat kapitulacji Westerplatte, często wracał w rozmowach właśnie do tej decyzji: czy była słuszna? Zawsze jednak podkreślał bez­ sporny fakt, że dzięki niej ocalone zostało życie kilkudziesięciu żołnierzy oraz że obronę zakończono w momencie, gdy nie było żadnych szans uchronienia kraju przed podbojem przez Niem­ ców. Czuł na sobie ciężar tej odpowiedzialności. Wiedział też, że jego postawa w obozach ma wielkie znaczenie moralne dla współtowarzyszy niewoli. Zawsze więc zachowywał postawę, która wywoływała szacunek nie tylko u kolegów, ale także u Niemców. Był pokonanym, ale nie zwyciężonym. Tęsknił za najbliższymi. Zachowały się jego przejmujące listy pisane do rodziny. Wyczekiwał wyzwolenia. Zbliżanie się frontu spowodowało że Niemcy podjęli decyzję o ewakuacji Oflagu II D Gross-Born na zachód. W dniu 28 stycz­ nia 1945 r. rozpoczęła się dramatyczna ewakuacja jeńców-ofice- rów z obozu. Jeńcy podzielili się na trójki. Każda z takich gru­ pek miała sanki, na które można było zabrać najpotrzebniejsze rzeczy. Sucharski wyszedł z obozu wraz z dwoma kolegami: mjrem Janem Poborowskim i mjrem Stanisławem Rogożem. Warunki marszu były straszliwe. Mróz, wysokie śniegi, a do

27 190 HENRYK SUCHARSKI tego wyczerpanie fizyczne, które dało o sobie znać już po pierw­ szych kilometrach ewakuacji. Na 32 postoju, gdy kolumna wy­ cieńczonych z głodu i zimna oficerów zatrzymała się na noc 6 marca w miejscowości Gross Panków, Sucharski odniósł po­ ważną kontuzję (spadł ze strychu stodoły na klepisko, gdy pró­ bował w nocy znaleźć drabinę). Już dalej nie mógł maszerować. Miał wybity prawy obojczyk. Był to już ludzki cień. Najpierw zajęli się nim Polacy przebywający na przymusowych robotach, później trafił do szpitala, by wreszcie doczekać się wolności w jednej ze wsi w pobliżu Lubeki. Tam też mieszkał, zabiegając jednocześnie o uzyskanie przydziału do wojska. Wreszcie w 1946 r. otrzymał przydział do II Korpusu Polskiego stacjo­ nującego we Włoszech. Tutaj skierowano go do II Brygady Strzelców Karpackich, gdzie objął dowództwo 6 Batalionu w San Spirito pod Bari. Pobyt Sucharskiego w oddziale nie był długi; coraz bardziej dawała się we znaki choroba. Skiero­ wano go do Neapolu na szczegółowe badania. Leżał tam kilka tygodni. Był jednak coraz słabszy. Zmarł w dniu 30 sierpnia 1946 r. Sekcja zwłok wykazała, że miał uszkodzony cały prze­ wód pokarmowy. Zdaniem lekarza, który dokonał sekcji — mu­ siał on być zatruwany jakimś nieznanym środkiem. Pogrzeb mjra Sucharskiego odbył się 1 września 1946 r. na przyszpitalnym cmentarzu w Neapolu. Później prochy jego zo­ stały ekshumowane i przeniesione w urnie na polski cmentarz w Casa Massima. W 1971 r., w kolejną rocznicę wybuchu dru­ giej wojny, urna z jego prochami została przewieziona z Włoch i złożona na Westerplatte. Wówczas został pośmiertnie udeko­ rowany Orderem Virtuti Militari II klasy — Krzyżem Koman­ dorskim. Ponadto miał 2 Krzyże Walecznych.

Andrzej Drzycimski

LITERATURA

Archiwum mjra Henryka Sucharskiego, „Głos Wybrzeża”, sierpień 1971 Drzycimski A., Górnikiewicz S., Wojna zaczęła się na Wester­ platte. Wybór zdjęć i opracowanie ■[...], Gdańsk 1979.

28 %h

29 30 31 32 33 34 35