WRZESIEŃ 2017

Miesięcznik internetowy poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

TOP NOTE Dziedzic Tempo

Rozmowy: Krzysztof Herdzin Troy Roberts Adam Baruch

Maciej Trifonidis Wszystko zaczęło się od punk rocka fot. Kuba Majerczyk

Od Redakcji redaktor naczelny Piotr Wickowski [email protected]

1. Zbierz możliwie dużo ludzi, na przykład 35 osób, potrafiących grać na instrumen- tach, nie ma znaczenia, czy zawodowych muzyków czy amatorów.

2. Nie weryfikuj ich umiejętności jakoś szczególnie rygorystycznie, liczą się chęci.

3. Popracuj z nimi nad swoimi kompozycjami, ale jednocześnie zachęcaj do przyno- szenia własnych prób kompozytorskich, aranżerskich – niech wasz repertuar będzie prawdziwie wspólny.

4. Kiedy już będzie szło całkiem nieźle, do tego stopnia, że uda się zarejestrować płytę i występować od czasu do czasu to tu, to tam, zdystansuj się od swojej zaszczytnej roli bandlidera, oddaj prowadzenie zespołu innym jego muzykom, zostawiając dla siebie raczej rolę koordynatora i obserwatora.

Czy powyższy przepis może zadziałać? 3275kg Orchestra działa tak już od kilku lat i właśnie zabiera się za przygotowywanie nowego programu. Oddajmy głos pomy- słodawcy i teoretycznemu liderowi tej orkiestry: „Mnie chodziło przede wszystkim o to, żeby zebrać ludzi, którzy chcą coś razem zrobić, przeżyć przygodę i nauczyć się czegoś od siebie nawzajem. Ta nauka jest naprawdę ważna. Chodziło przede wszyst- kim o entuzjazm”. Czy tak powinien brzmieć lider dużego, aspirującego zespołu muzycznego, który znajduje się na okładce aspirującego magazynu muzycznego? Czy tak powinna wy- glądać okładka...?

Miłej lektury 4|

SPIS TREŚCI 3 – Od Redakcji 4 – Spis treści 6 – Porterety improwizowane 7 – Wydarzenia 8 – Wspomnienie 8 John Abercrombie (1944-2017) Odszedł mistyk gitary 11 – Płyty 11 Pod naszym patronatem 16 TOP NOTE Dziedzic – Tempo 18 Recenzje Tomasz Chyła Quintet – Eternal Entropy Jerzy Milian – Music For Mr. Fortuna SoundMeck – Eruption Ola Trzaska – Amulet Monika Lidke – Gdyby każdy z nas… Mateusz Pospieszalski Quintet – Tralala Janusz Zdunek – Numery Andrzej Jagodziński & Janusz Strobel – Tête-á-tête Krzysia Górniak – Moment Charnett Moffett – Music From Our Soul Avishai Cohen – Cross My Palm With Silver Cuong Vu 4-tet – Ballet. The Music of Michael Gibbs Troy Roberts – Tales & Tones Rob Luft – Riser Federica Colangelo Acquaphonica – Chiaroscuro Viktorija Pilatovic – Stories Charlie Watts & The Danish Radio – Charlie Watts Meets The Danish Radio Big Band Alan Broadbent & London Metropolitan Symphony Orchestra – Developing Story Dominique Eade & Ran Blake – Town and Country Chicago / London Underground – A Night Walking Through Mirrors Atom String Quartet – Seifert 62 – Koncerty 62 Przewodnik koncertowy 74 Saksofonista we mgle 83 Muzyczny Młyn JazzPRESS, wrzesień 2017 |5

89 Duch Jazzu nad Kopenhagą 93 Welcome to Planet 97 Spotkanie na szczycie 100 Mad Mats powrócił 102 Obok czasem, razem czasem 106 Grzeczne święto gitary 111 Kluczem do sukcesu – dobór wykładowców 115 Jazz w Pałacu 121 – Rozmowy 121 Maciej Trifonidis Wszystko zaczęło się od punk rocka 133 Krzysztof Herdzin Swobodny strumień podświadomości 140 Troy Roberts Jeżeli dasz z siebie wszystko, ktoś to zauważy 146 Adam Baruch Piszę, bo lubię 156 – Słowo na jazzowo 156 Złota Era Van Geldera Po pierwsze: sekcja rytmiczna 158 Kanon Jazzu Charlie Hunter Quartet – Natty Dread 160 My Favorite Things (or quite the opposite…) Świat jest mały… jak Szwajcaria 162 – Pogranicze 162 Down the Backstreets Blakroc – Blakroc 165 – Redakcja

F L a : www.jazzpress.pl

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 6| Porterety improwizowane rys. Jarosław Czaja Jarosław rys. Wydarzenia JazzPRESS, wrzesień 2017 |7

Koryfeusz Muzyki Polskiej 2017

o 10 września przyjmowa� w siódmą rocznicę działalno� muzycznych oraz muzyków. Dne będą zgłoszenia kandy� ści Instytutu Muzyki i Tańca. Nagroda zostanie przyzna� datów do siódmej edycji nagro� Spośród zgłoszonych kandyda� na w kategoriach: Osobowość dy polskiego środowiska mu� tów Rada Programowa ds. Mu� Roku, Wydarzenie Roku, Na� zycznego – Koryfeusz Muzyki zyki IMiT w każdej z katego� groda Honorowa oraz, w przy� Polskiej. Nagrodzeni ogłoszeni rii wyłoni po pięciu nomino� znawanej od ubiegłego roku zostaną tradycyjnie 1 paździer� wanych. Na nich, od 15 do 19 kategorii, Debiut Roku. Wśród nika w Studiu Koncertowym września, głosować będzie tak nagrodzonych dotychczas mu� Polskiego Radia im. Witolda zwane Kolegium Elektorów, zyków są: Włodek Pawlik i Jan Lutosławskiego w Warszawie, czyli reprezentanci mediów „Ptaszyn” Wróblewski. ›

Gwiazdy na finał Blue Note Poznań Competition oncerty Kenny’ego Gar� Do 4 października przyjmowa� konawcy, którzy nie ukończyli Kretta, Denise King z Tony ne będą zgłoszenia zaintereso� jeszcze 30 lat. Startować mogą Match’s Trio oraz Roy Hargrove wanych rywalizacją. w kategoriach: zespół instru� Quintet uświetnią w tym roku Poznański konkurs adresowa� mentalny, solista – instrumen� finał czwartej edycji Blue Note ny jest do młodych instrumen� talista oraz wokalista. Pula na� Poznań Competition. Konkur������� talistów jazzowych oraz wo� gród wynosi 27 tysięcy złotych. sowe przesłuchania i towarzy� kalistów z kręgu jazzu, blue� O ich przyznaniu zadecydu� szące im koncerty odbywać się sa, piosenki autorskiej. W kon� je jury pod przewodnictwem będą od 13 do 17 października. kursie mogą wziąć udział wy� Krzesimira Dębskiego. › 8| Wspomnienie

John Abercrombie (1944-2017) Odszedł mistyk gitary

Cezary Ścibiorski [email protected]

Trudno uwierzyć i pogodzić się z niczył w nagraniu około 120 płyt. tą stratą. Tym bardziej że przez po� Należał do najbardziej rozchwyty� nad pół wieku przyzwyczaił nas do wanych gitarzystów jazzowych i po� swojej obecności. Regularnie do� zostanie jednym z największych mi� starczał nam wiele radości swo� strzów tego instrumentu w historii ją sztuką, nieustanne poruszając i gatunku. Był osobowością w ska� zaskakując pomysłami. 22 sierpnia li Django Reinhardta, Kenny’ego zmarł John Abercrombie. Burrella, Wesa Montgomery’ego, Był niezwykle pracowitym muzy� Jima Halla, Granta Greena, Johna kiem. W ciągu pięćdziesięciu lat swo� McLaughlina i Larry’ego Corryela. jej działalności nagrał bądź uczest� Odkryty po ukończeniu Berklee College of Music przez sławnego łowcę talentów Chico Hamiltona przeniósł się w 1968 roku do Nowe� go Jorku, aby zaraz potem stać się gwiazdą pierwszej wielkości nur� tu fusion. Z braćmi Brecker zało� żył Dreams – jedną z pierwszych grup grających w tym stylu. Sam na wielkie wody wypłynął w ze� spole Billy’ego Cobhama. Już na początku lat siedemdziesią� tych John Abercrombie nawiązał współpracę z Manfredem Eicherem i to ECM została jego portem ma� cierzystym do końca życia. Dla wy� twórni tej nagrał znakomitą więk� szość swojej muzyki. Począwszy od pierwszej płyty pod swoim nazwi� skiem: Timeless, przez kolejne albu� fot. Lech Basel my, był prawdziwym wulkanem JazzPRESS, wrzesień 2017 |9

pomysłów i nieulęknionym eks� nem na bębnach. Ostatnie swoje dwie płyty nagrał perymentatorem. Nagrywał w róż� w kwartecie, w którym ponownie pojawił się forte� norodnych zestawieniach instru� pian. Grał na nim Marc Copland, a ponadto skład mentalnych, swobodnie poruszając uzupełniali Drew Gress na kontrabasie i dalej Joey się pomiędzy hard bopem, jazzem Baron. akustycznym, przez fusion, duet Kiedy wspominam teraz Johna Abercrombie� gitarowy, aż po rejony free. A jed� go przypominają mi się jednak szczególnie dwa nak, brzmienie gitary, czy raczej wyjątkowe projekty, nieco z boku głównego nur� gitar, Abercrombiego pozostawało tu jego twórczości. Jeden z nich to duet z Ralphem rozpoznawalne, wyjątkowe i o mi� Townerem, w którym nagrali Sargasso Sea oraz stycznym zabarwieniu. Niespożyta Five Years Later. Drugi projekt to trio Gateway energia i pomysłowość cechowały Abercrombiego, Dave’a Hollanda i Jacka DeJohnet� jego grę w trio z Markiem Johnso� te. Muzycy wydali dwie płyty i odbyli trasy kon� nem i Peterem Erskinem w latach certowe w latach siedemdziesiątych, zyskując osiemdziesiątych. wielkie uznanie publiczności i krytyki. Po czym Późniejsze nagrania, począwszy od ponownie, po blisko dwudziestu latach, spotkali lat dziewięćdziesiątych, przybrały się na znakomitej sesji, która zaowocowała dwie� o wiele spokojniejszy i bardziej re� ma płytami. Po nagraniu materiału na planowa� fleksyjny charakter. Najpierw było ną płytę Manfred Eicher powiedział muzykom, że to trio z Danem Wallem na orga� jeszcze zostało sporo czasu wolnego. I tak powsta� nach Hammonda i Adamem Nus� ła druga płyta, zawierająca zupełne improwiza� sbaumem na perkusji, później, już cje. Wszystkie cztery albumy pokazują ile rado� w nowym millenium, niezwykły ści mogą nam dostarczyć wielcy muzycy, cieszący kwartet z Markiem Feldmanem na się swoim towarzystwem i wspólnym graniem. Do skrzypcach, ponownie z Markiem czego dochodziło zwykle, kiedy w składzie zespo� Johnsonem na basie i Joey’em Baro� łu był John Abercrombie. ›

Więcej o twórczości Johna Abercrombiego

JazzPRESS 6-9/2016 Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew fot. Lech Basel Lech fot. 10| Pod naszym patronatem JazzPRESS, wrzesień 2017 |11

Krzysztof Herdzin – Look Inward Jazzthetics

Najnowsza płyta Krzysztofa Herdzina może za- Kuba Płużek, Mag Balay & Antek Krupa, Bartek skoczyć miłośników dotychczasowej twórczości Prucnal Quartet, Klara Cloud & The Vultures, tego pianisty. Takiego albumu jak Look Inward nie Bieńczycki / Sobiechowski Duo, Jarek Kaczmar- miał on dotychczas w swojej liczącej 16 autorskich czyk, Szymon Mika & Przemek Kleczkowski – to krążków dyskografii – albumu wypełnionego w ca- wykonawcy, których utwory znalazły się na skła- łości muzyką improwizowaną na fortepian solo. dance Jazzthetics. Większość tych muzyków ma W zamierzeniu twórcy, i zarazem wykonawcy, two- na swoim koncie prestiżowe nagrody, autorskie rzenie tej muzyki miało być podróżą przez emocje, płyty oraz współpracę z polskimi i zagraniczny- spojrzeniem w głąb siebie, w poszukiwaniu równo- mi gwiazdami. Na płycie znaleźć można muzykę wagi, harmonii, spokoju. „Wierzę, że album Look spod znaku cool i modal jazzu, nastrojowe balla- Inward może być niczym lek, niczym muzykote- dy, fortepianową impresję z elementami klasyki, rapia pomagająca odnaleźć więcej spokoju, złapać dynamiczny oraz pełną ekspresji fuzję jazzu oddech” – uważa Krzysztof Herdzin. Poprzednia, i polskiego folkloru. orkiestrowa płyta Herdzina Suite on Polish Themes Materiał zarejestrowano w Krakowie, w miej- była nominowana do nagrody Fryderyk 2017 w ka- scu, które obecnie nosi nazwę Studia Nagrań tegorii płyta roku – muzyka współczesna. im. Janusza Muniaka. Koncertowa premiera Materiał na Look Inward zarejestrowano w studiu płyty odbyła się 30 czerwca właśnie tam, pod- S4 Polskiego Radia 11 kwietnia 2016 r. Wydawcą czas uroczystego nadania dotychczasowemu albumu jest Fusion Music. Premierę zaplanowano Studiu Nagrań Dworku Białoprądnickiego imie- na 15 września. nia Muniaka. 12| Pod naszym patronatem

Immortal Onion – Ocelot of Salvation Cezariusz Gadzina – Mosty

Tworząc w roku 2016 zespół Immortal Onion, Projekt Mosty powstał z inicjatywy saksofoni- młodzi gdańscy muzycy: Tomir Śpiołek (forte- sty Cezariusza Gadziny i został zaprezentowany pian, e-piano), Ziemowit Klimek (kontrabas, elek- podczas dwóch czołowych belgijskich festiwali tronika) i Wojtek Warmijak (perkusja) inspirowali jazzowych – Jazz Brugge w Brugii oraz Brosel- się dokonaniami popularnych ostatnio pianistów la Festival w Brukseli. Koncert w Brugii był zna- Tigrana Hamasyana i Esbjörna Svenssona oraz mienny, „brugge” w języku flamandzkim ozna- pianistki Hiromi Uehary. Fascynacji nimi dają wy- cza „most”. Muzycznym przesłaniem projektu raz na swojej debiutanckiej płycie Ocelot of Sal- jest właśnie łączenie styli muzycznych w no- vation, na której nawiązują też do wielu różnych wych kompozycjach tworzonych przez lidera. gatunków, między innymi do jazzu, muzyki filmo- Połączył on jazz nowoczesny z muzyką trady- wej, minimalizmu, fusion, muzyki elektronicznej, cyjną, słowiańską kantylenę z afrykańską ryt- a nawet progresywnego metalu. miką, jazzową swobodę z partiami zapisanymi Immortal Onion jest laureatem szóstej edycji pro- przez kompozytora. gramu Jazzowy debiut fonograficzny, organi- Zespół tworzą: Robert Majewski (trąbka), Maciej zowanego przez Instytut Muzyki i Tańca, dzięki Sikała (saksofon tenorowy), Grzegorz Nagórski któremu zespół mógł wydać swoją pierwszą pły- (puzon), Cezary Paciorek (akordeon), Paweł Pań- tę. Jej premiera miała miejsce 6 lipca na Warsaw ta (kontrabas), Piotr Iwicki (instrumenty perkusyj- Summer Jazz Days 2017. Wydawcą albumu jest ne) i Cezary Konrad (perkusja). Płyta ukazała się Requiem Records. 11 sierpnia nakładem wytwórni Universal. JazzPRESS, wrzesień 2017 |13

Michał Bąk Quartetto

Michał Bąk Quartetto to próba połączenia dwóch światów, jakimi są muzyka barokowa i współ- czesna improwizacja jazzowa. Te inspiracje wy- nikają z bogatego doświadczenia lidera Michała Bąka jako kontrabasisty biorącego udział w licz- nych projektach, także muzyki dawnej. Do składu zaprosił on trójmiejskich muzyków – perkusistę Sławka Koryzno, trębacza Emila Miszka i sakso- fonistę Piotra Chęckiego. Michał Bąk jest absolwentem Akademii Muzycz- nej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach na wydziale klasycznym oraz jazzowym. Poza au- torskim kwartetem współtworzy między innymi Orkiestrę Historyczną OH!, Arte Dei Suonatori, Goldberg Baroque Ensemble, Holland Baroque, Orkiestrę Kameralą Progress, Orkiestrę Muzyki Dawnej KORE, Kamil Piotrowicz Quintet, Chęcki/ Zienkowski Quartet, Nene Heroine. Płyta została wydana przez Alpakę Records 6 września. 14| Pod naszym patronatem

Piotr Schmidt & Wojciech Niedziela Tubis Trio – Dark Morning – The Truth

Piotr Schmidt (trąbka) i Wojciech Niedziela (for- Po ośmiu latach od wydania swojej pierwszej tepian) po półtora roku koncertowania w duecie płyty Live In Luxembourg kolejny krążek pub- weszli do studia Jazovia w Gliwicach, gdzie na- likuje Tubis Trio. Zespół tworzą obecnie Maciej grali swoje kompozycje, zebrane następnie na al- Tubis (fortepian), Paweł Puszczało (kontrabas), bumie Dark Morning. który zastąpił grającego wcześniej w tym skła- Obaj są wykładowcami Akademii Muzycznej dzie Marcina Lamcha, oraz Przemysław Pacan w Katowicach. Piotr Schmidt ma na swoim koncie (perkusja). Album zawiera dziesięć kompozycji dziewięć autorskich płyt, w tym trzy z zespołem Macieja Tubisa, które wyróżniają się dużą melo- Schmidt Electric. Wojciech Niedziela przez wiele lat dyjnością, wymykając się typowo jazzowej este- pełnił rolę lidera zespołu New Presentation. Wziął tyce. Jednak improwizacja jest najważniejszą udział w nagraniu 35 płyt, między innymi z Janem częścią tej muzyki, definiującą jednocześnie „Ptaszynem” Wróblewskimi, Piotrem Baronem, stylistykę. Jak twierdzi lider zespołu: „Żadnej Henrykiem Miśkiewiczem, Piotrem Wojtasikiem, chłodnej kalkulacji. Żywa reakcja publiczności Zbigniewem Namysłowskim, Maciejem Sikałą. na naszych koncertach to potwierdza. Chcemy Opublikowana nakładem SJRecords płyta jest naszą radością z muzykowania podzielić się z in- 24 tytułem w katalogu tej oficyny i podsumowu- nymi. Jazz, nie jazz. Nie ma znaczenia. Liczy się je dotychczasową działalność wydawniczą pod tylko prawda”. tym szyldem Piotra Schmidta i Marka Różyckie- The Truth jest debiutem tria w holenderskiej wyt- go. Płyta miała premierę 1 września. wórni Challenge Records. Premiera 8 września. JazzPRESS, wrzesień 2017 |15 16 NOTE TOP |

Płyty / Top Note Top / Płyty

TTOOPPNNOOTTEE ni świadomie, zastanawiał się, jak wpływają one na odbiór całeodbiór na one wpływają jak się, zastanawiał świadomie, ni peł w jednak, doskonalekażdywiadomo.Nie wszystkim pewnie muzycznego,utworutempa miarą są minutę na uderzeniaTo, że Dziedzic – For Tune, 2017 yh ati Ih łżne a łce i js jdotje o razu od jednostajne, jest nie płycie na ułożenie Ich partii. nych poszczegól mocy amplitudy obraz dokładny bowiem pokazuje rzenia na minutę). Ten prosty zabieg okazał się niezwykle ciekawy, tempa czeniami BPMwyrażonegow (ang. beats minuteper ude– ozna opatrzyłje utworówi nazewnictwa z Dziedziczrezygnował perkusyjnym manifestem. wym unikato się stającuderzeń, częstotliwość na właśnie nacisk dzie własnejformacji. debiutujePłyta liderzespołach jako różnych w perkusisty doskonałego opinii sobie wyrabiania tach la po który Dziedzic, Krzysztof daje temu ku Okazję albumu. go

Tempo Tempo kła � � � � � � � � wiszowe,którelider powierzył Pio kla partie są akcentowane silnie hip po aż funk przez jazzu od brzmienia, bogactwo zapewnia środowiska ne róż na Otwartość improwizacji. wspólnej we kompozycjirozwinęli lidera przez skomponowanych ciu dziewię z każdą którzy muzyków, towarzyszących dobór też wpływa wątpieniabez materiałujakość Na mego końca. sa do napięciu w trzyma thriller, dobry jak płyta, – suspensu skiego hitchcockow konstrukcję oddaje wykres Otrzymany klamrą. alną przyspieszyć,zamykając całośćide spada, znowu by w końcówceczym po BPM, 207 tempo osiągając nie, gwałtow następuje kulminacyjny Punkt BPM. 25 zaledwie do teriału ma połowie w dochodząc walnia spo sukcesywnie początek Mocny akcenty. się rozkładają jak widać, - hop. Już od otwarcia bardzo otwarcia hop.od Już do samego końca trzyma w napięciu Płyta, jak dobry thriller, � � � � � � � � � �

oókm n isrmni eetoizy ( elektronicznym instrumencie na solówkami intensywnymi czaruje Pianista Wyleżołowi. trowi i kompletną. że sprawiając, ki, muzy granej wizji świadomością imponuje lider ogromnewarsztatperkusisty.doświadczeniei Jako potwierdzający materiał dojrzały To naturalnie. nie brzmi płyty jego charakteru debiutanckiego podkreślanie Dziedzic, Krzysztof jak postaci, jazzo wym środowisku w cenionej tak przypadku W spina silne osobowości solistów. idealniegra ichrozumieją nowieznakomicie,się a Pa Kubiszynem. Robertem basistą z współtworzy Dziedzicktórą rytmiczna, sekcja jednak jest płycie nanajważniejsza tempa i rytmu akcentowanie na Dziedzicemw z dialogjego na gę uwa zwrócić (warto scratchesubtelnedodającego DJ oraz Anthimosa Apostolisa tarzystę BPM25 tonjący nostalgii,szczególnie utworachw wyraźny prezentujesaksofonistaKuba Więcek,wprowadza podejście inne Niecookładce. na umieszonego cia zdję ze krąg świetlisty jak silną, tak energiąnuje BPM

) oraz klasycznym fortepianie ( i 148 BPM148 › . Na albumie usłyszymy jeszczeNa . usłyszymy albumiegi Tempo JazzPRESS, wrzesień 2017 2017 wrzesień JazzPRESS, et oyj przemyślaną pozycją jest 80 BPM 80 204 BPM [email protected] Jakub Krukowski - Eproma, a ). Z uwagi Z ). ) – ema | 158 17 � � � � � � � � � TOP NOTE TOP NOTE 18| Płyty / Recenzje

Tomasz Chyła Quintet – Eternal Entropy

Basia Gagnon [email protected]

lowych przesłuchań, koncertowej trasy, jak i na płycie. Premiera Eter- nal Entropy odbyła się podczas festi� walu Jazz Nad Odrą, a w maju kwin� tet ruszył w trasę promującą album. Nagrany w trzy dni w Studiu Mono� chrom materiał sam lider tak oce� nia: „Myślę, że jak na pierwszą płytę to mocne uderzenie”. I słusznie. Zamieszczony na niej autorski materiał jest oryginal� ny i dojrzały. Kompozycje są bar� Polskie Radio, 2017 dzo różne, ale tworzą jednorodną Występ Tomasz Chyła Quintet sku� całość o zdecydowanej charakte� tecznie wybudził mnie z lekkiego rystyce. Większość jest autorstwa letargu festiwalowych przesłuchań Chyły. Płytę otwierają i zamyka� zeszłorocznego Jazz Juniors z prze� ją kompozycje zespołowe (Eternal świadczeniem, że mam przed sobą Entropy, 150K). Dwa utwory – Kyrie zdobywcę Grand Prix. Nie myliłam i You Who Wronged napisał kon� się, a nagrana dość szybko po wy� trabasista Krzysztof Słomkowski. granej płyta Eternal Entropy, którą Być może kluczem do tej kompozy� jako część nagrody wydało Polskie cyjnej różnorodności jest doświad� Radio, tylko to potwierdziła. czenie lidera, który poza jazzem Skład zaprezentowany na festiwalu nagrał trzy płyty z orkiestrą Sin� (Tomasz Chyła – skrzypce, Piotr Chę� fonietta Consonus i ma na swoim cki – saksofon, Krzysztof Słomkow� koncie nagrania z folkowym ze� ski – kontrabas, Sławomir Koryzno społem Polish Polka Orchestra. – perkusja, Szymon Burnos – forte� Ciężko tę płytę do czegokolwiek po� pian, elektronika) funkcjonuje na równać, a jej istotę dobrze oddaje ty� trójmiejskiej scenie od lat, a wielolet� tułowe Eternal Entropy. Nieco po� nie doświadczenie wspólnego muzy� nad dwie minuty czystej energii, kowania słychać było od pierwszych burzliwej, a jednocześnie zdyscypli� taktów, zarówno podczas festiwa� nowanej zespołowej improwizacji JazzPRESS, wrzesień 2017 |19

w szalonym tempie, mieszanki elek� tepianie Szymon Burnos, pozornie bez wysiłku prze� tronicznych zgrzytów, złowrogiego skakując od delikatnych fraz do karkołomnych pasa� jęku skrzypiec, dudniącego jak po� ży, by po chwili zagrzmieć akordami jak ranny słoń ciąg fortepianu i rozpędzonej per� w niepokojącym Inscrutable Fate. kusji mija tak szybko, że dwukrot� Tytułowy chaos dobrze oddaje też Three Shades of nie sprawdzałam długość utworu Black – kakofoniczna niby-polka, która doskona� na odtwarzaczu z listą na płycie. Za� le demonstruje nieograniczone możliwości muzy� raz potem dość niewinnie zaczyna ków, bez wysiłku przemierzających najróżniejsze się mój ulubiony utwór, cudna ko� gatunki. Solówki trzeba by nazwać „zespołówkami”, łysanka Bibi, Synku, bi (współautor� bo każda z nich to przepyszny dyskurs – fortepianu stwa lidera i kaszubskiej etnomu� z saksofonem, skrzypiec z basem, basu z fortepia� zykolog Witosławy Frankowskiej), nem i z powrotem... Chyła jest wielkodusznym lide� która po kilku taktach lirycznej rem i często oddaje prym znakomitemu Chęckiemu melodii rozwija się w pozorny cha� czy Burnosowi, sam usuwając się w cień, choć bez os połamanych rytmów, komedo� wątpienia nadaje płycie zdecydowanie autorski rys. wych akordów i przejmujących Kolejny utwór – Kyrie – brzmi jak żałobny pochód. solówek lidera w dialogu z fortepia� Last Hope pozornie uspokaja powolnym balla� nem i kontrabasem. dowym rytmem, który zaraz burzy brawurowy Saksofonista Piotr Chęcki z powo� Midnight Express. You Who Wronged to kompozy� dzeniem udowadnia zasadność swo� cja z przepięknie zagranym przez skrzypce tema� jej wygranej (nagroda specjalna tem, subtelnymi pasażami i transowymi akordami JazzPRESSu na wspomnianym Jazz fortepianu. Przejmujące piski skrzypiec intuicyjnie Juniors i w efekcie nasza stycznio� kontrapunktuje saksofon Chęckiego. wa okładka) frazami doskonale do� Płyta bez trudu wytrzymuje porównanie z koncertem pełniającymi wizję lidera. Chęcki na żywo. Nie wiem nawet, czy nie jest lepsza, bo po� ma własny, drapieżny ton, przypo� zwala na wielokrotne delektowanie się niebanalnymi mina mi Tomasza Szukalskiego, bo harmoniami, polifoniami, rytmami i barwami. Chy� potrafi być wyjątkowo liryczny, a ła za swoją inspirację uznaje Zbigniewa Seiferta. Eter- jednocześnie nieustannie szuka nie� nal Entropy, chociaż brzmi egzotycznie, jest dla mnie konwencjonalnych brzmień, od ul� znakomitą kontynuacją najlepszych tradycji polskie� tradźwiękowych pisków po bawo� go jazzu, mainstreamowe formy wypełniając wybu� le ryki w dolnych rejestrach. Taką chową mieszanką kaszubskiego folkloru, freejazzo� samą skalę i elastyczność ma na for� wej swobody, transowej świeżości i energii rocka. › 20| Płyty / Recenzje

Jerzy Milian – Music For Mr. Fortuna

Wojciech Sobczak-Wojeński [email protected]

Po pierwsze, inicjatywa poświę� cona jest osobie Jerzego Miliana – muzyka od dawna o statusie le� gendy, jednakże dopiero od nie� dawna przypominanego i pre� zentowanego szerszej publice dzięki serii kapitalnych, odświe� żonych nagrań. Po drugie, jak można przypuszczać po tytule, mamy tutaj do czynienia z dźwię� kową zawartością stworzoną spe� cjalnie dla autora zamieszania Stowarzyszenie Jazz Poznań, 2016 – czyli Macieja Fortuny. I w isto� O Music For Mr. Fortuna napisano cie tak jest. Oprócz pieczołowicie niejeden artykuł, płyta jest wszak wyselekcjonowanych kompozy� dostępna na rynku od grudnia cji z dorobku Miliana zespół pod ubiegłego roku. Pozostając jednak dowodzeniem trębacza wykonu� wiernym zasadzie, że „lepiej póź� je dwuczęściową kompozycję, któ� no, niż wcale” i licząc na Państwa rą kultowy wibrafonista popełnił nieustające zainteresowanie tym w przyjacielskim afekcie dla For� nagraniem, zapraszam do lektu� tuny właśnie. Po trzecie, okazuje ry moich osobistych refleksji. Nie się, że Music For Mr. Fortuna w pio� odkryję Ameryki, konstatując, że nierski, na rodzimym i w ogóle płyta robi wrażenie już na pozio� europejskim gruncie, sposób za� mie edytorskim. Trójkątna okład� ciera granicę między konwencjo� ka intryguje, nasuwa skojarzenia nalnym muzycznym nagraniem, ze ściśle limitowanym wydawni� a projektem multimedialnym. ctwem o wysokiej randze. Co do Dzięki aplikacji Stretch Milian jego ekskluzywności nie mogę się towarzyszącej temu wydawni� niestety wypowiedzieć, nie znając ctwu użytkownik może sterować realnego nakładu, ale zdecydowa� głośnością i szybkością poszcze� nie zaświadczam o wadze i wyjąt� gólnych ścieżek utworów z płyty, kowości tego projektu. tworzyć z nich pętle, jak również JazzPRESS, wrzesień 2017 |21

zapoznać się z ich materią nuto� dzo wysublimowane frazy, trzeba wą, co z kolei umożliwia podłą� to przyznać) i soczysty, klasyczny czenie się do kolektywnej impro� swing. Tytułowa kompozycja wpi� wizacji. Trzeba przyznać, że jest suje się najbardziej w synkretycz� to duch jazzu na miarę XXI wie� ny styl Miliana, który zdążyłem ku, za co już w tym miejscu skła� z nim skojarzyć po wysłuchaniu dam serdeczne gratulacje. Zaba� kilkunastu płyt sygnowanych wa jest przednia – zarówno dla jego nazwiskiem. Dużo zwrotów muzyków, jak i niegrających słu� akcji, akcenty orientalne, bardzo chaczy, którzy z łatwością mogą filmowe wstawki – wszystko to „rozebrać” każdy numer na czę� spokojne konkretnym jazzowym ści pierwsze, przysłuchać się po� groove’em. Bardzo dobry finisz szczególnym partiom, odkryć zło� nagrania. żoność słuchanej muzyki. Konkludując, płyta ta jest naj� W kontekście samego materia� ciekawszym, w mojej opinii, łu zawartego na płycie z zado� z ostatnich projektów Fortuny woleniem stwierdzam (wspo� i, co istotne, tworem niezmier� minając mój niegdysiejszy lekki nie komunikatywnym – przycią� sceptycyzm wobec masowo pro� gającym zarówno zmyślnym cy� dukowanych przez Macieja For� towaniem jazzu sprzed lat, jak tunę wydawnictw), że ów hołd i wspomnianą interaktywnością. dla Miliana skrzy się od emo� Cieszy to, że taki swoisty „tribu� cji, zachwyca konceptem, prze� te to” wykonuje się za życia arty� myca znakomite muzyczne roz� sty i, co więcej, sławiony Milian wiązania stylistyczne. Filmowy nie stanowi tutaj spiżowego po� urok ballad (rasowo zaaranżo� mnika, a przybiera rolę czynnego wanych z udziałem jazzowego współuczestnika projektu. Dzię� składu i kwartetu smyczkowego) ki temu nie mamy do czynienia przecina się z lekko knajpianym z nostalgią, a dotykamy żywej le� jazzem, sięgającym po południo� gendy. Czyżby Milian znów, tym we rytmy, oldschoolowe brzmie� razem dzięki pomocy młodszych nie quasi-wurlitzera, tradycyjnie, kolegów, zostawił polski jazzowy klarownie brzmiącą trąbkę (bar� światek o jeden krok za sobą? › 22| Płyty / Recenzje

SoundMeck – Eruption

Marta Szostak [email protected]

znaniu Meck indywidualnej na� grody specjalnej – Największego Talentu Festiwalu. Wokalistka była również nominowana do tegorocz� nego Fryderyka w kategorii Muzy� ka Jazzowa: Fonograficzny Debiut Roku. Otwierający album The Showing nie pozostawia złudzeń – Erup- tion nie jest albumem, który po jednym odsłuchu zapada w zapo� mnienie, niknąc w natłoku dużo Polskie Radio, 2017 bardziej intrygujących i wyrazi� Powstały przed niespełna dwoma stych brzmień; Eruption jest TYM laty zespół SoundMeck jest inicja� brzmieniem. Każda z dziewięciu tywą młodej polskiej wokalistki autorskich kompozycji Meck sta� i kompozytorki Sabiny Meck (a.k.a. nowi osobny przekaz utrwalo� Sabiny Myrczek). W jego skład, nych w niej stanów i emocji wo� poza liderką, wchodzą studenci kalistki. Autorka nie ukrywa, że i absolwenci katowickiej Akademii podczas komponowania całego Muzycznej: Paweł Surman (trąbka), materiału niezwykle ważne było Łukasz Kokoszko (gitara), Adam Ta� dla niej uwzględnienie artystycz� del (kontrabas) oraz Szymon Madej nego temperamentu i sposobu (perkusja). Każdy z członków ze� kreowania każdego z wykonaw� społu ma na swoim koncie nagro� ców; ja natomiast nie ukrywam, dy i wyróżnienia zdobyte zarów� że w moim odczuciu postawio� no na polskich, jak i zagranicznych nemu sobie wyzwaniu sprostała festiwalach jazzowych. Krótko znakomicie. po swoim powstaniu zespół zo� Chciałabym również zauważyć, że stał laureatem Grand Prix na Gru� choć to słowo pisane stanowiło in� pa Azoty Jazz International Contest spirację dla warstwy muzycznej, Tarnów; podczas tego samego wy� nie sposób zarzucić jej choćby naj� darzenia, jury zdecydowało o przy� mniejszego zbagatelizowania. So� JazzPRESS, wrzesień 2017 |23

undMeckowa erupcja w przemy� który swoimi solówkami (Wicker ślany i dopracowany sposób łączy Basket, Introduction) udowadnia, że ze sobą wpływ jazzu tradycyjnego jego obecność w finale i wśród na� i europejskiego, nie pozostając przy grodzonych II Międzynarodowego tym obojętną na pewne elementy Jazzowego Konkursu Gitarowego muzyki klasycznej. im. Jarka Śmietany była w pełni za� W czwartym utworze na płycie służona. – Words in Brackets – znajdujemy Zamykające album niespełna trzy� potwierdzenie słów artystki, któ� minutowe Urojenie, będące jedy� ra podkreśla szczególną rolę duetu ną polskojęzyczną kompozycją na głosu i trąbki, jako instrumentów płycie, zostawia po sobie nieodpar� wiodących. Tak jak w przypadku tą chęć sięgnięcia po więcej. Do ich recenzowanej przeze mnie płyty wrażliwości, ich rozumienia jazzu kwintetu Stanisława Słowińskiego i ich wokół niego oscylowania. Landscapes Too Easy To Explain, na SoundMeck bez wątpienia zasługu� której silny duet skrzypiec i trąbki je na miano jednego z najbardziej początkowo zaskoczył mnie formą oryginalnych zespołów młode� wyrazu, lecz z każdą kolejną chwi� go pokolenia. Jego świeże, odważ� lą coraz intensywniej prezentował ne i inspirujące brzmienie otwie� swoją wielobarwność – podobne ra słuchaczy na nowe doznania wrażenie odniosłam i tym razem. i uspokaja wszystkich zmartwio� Utwory Pomelo i Emergencies to do� nych przyszłością polskiego jazzu. skonałe wizytówki zarówno Meck I ponieważ zarówno sama erupcja, – wokalistki bezkompromisowej, jak i próba jej dźwięku udały się odważnej i brawurowo operują� doskonale, jestem pewna, Drodzy cej traktowanym instrumentalnie Państwo, że będzie z nami dobrze. głosem, jak i Kokoszki – gitarzysty, A właściwie to już jest! ›

F L a : www.jazzpress.pl 24| Płyty / Recenzje

Ola Trzaska – Amulet

Jakub Krukowski [email protected]

guje się kilkoma instrumentami, tak by utwory nagrywać „na set� kę”, musiało być niezwykle trud� ne. Album powstał ponadto dzię� ki wsparciu finansowemu akcji crowdfundingowej, więc również w tej kwestii los musiał być sprzy� jający. I był. Trzaska imponuje różnorodnoś� cią inspiracji. Poza jazzem mamy tu nawiązania do muzyki klasycz� nej (Brahms), bossa novy (E Preciso SJ Records, 2016 Perdoar), czy muzyki popularnej Drugi album wokalistki Oli Trza� (Gino). Jeśli utwór inspirowany jest ski jest świadectwem dojrzałości tytułem z repertuaru innego wy� i rozwoju jej twórczości. Duży na konawcy, posługuje się nim w bar� to wpływ miały życiowe doświad� dzo autorski sposób. Słychać to czenia, którymi dzieliła się na an� zwłaszcza w utworze Esquinas Dja� tenie RadioJAZZ.FM. Pomiędzy vana. Większość repertuaru sta� pracami koncepcyjnymi, a nagra� nowią jednak kompozycje własne, niem artystka urodziła dziecko, co w których artystka definiuje indy� zaważyło zwłaszcza na warstwie widualny styl. tekstowej. Również tytuł odnosi Należy docenić autentyczność tej się do tego zdarzenia – syn był dla muzyki, zresztą we wspomnia� niej szczególnym talizmanem, za� nym wywiadzie liderka nieraz pewniającym powodzenie przed� wskazywała ją jako nadrzędny cel sięwzięcia. projektu. Ważnym elementem po� Wydaje się, że szczęście już na magającym zrozumieć specyficzne wstępie było mocno potrzebne. okoliczności nagrania jest umiesz� Abstrahując od nieułatwiającego czona wewnątrz płyty wkładka pracy macierzyństwa, skoordyno� opatrzona stosownymi refleksja� wanie jedenastoosobowego skła� mi. To bardzo osobista i pełna kon� du, w którym każdy muzyk posłu� tekstów płyta. › JazzPRESS, wrzesień 2017 |25 26| Płyty / Recenzje

Monika Lidke – Gdyby każdy z nas…

Wojciech Sobczak-Wojeński [email protected]

listka Monika Lidke, która do pol� skojęzycznego projektu Gdyby każ- dy z nas… zaprosiła szereg bardziej znanych mi artystów (Dorota Miś� kiewicz, Anna Jurksztowicz, Ma� rek Napiórkowski, Michał Tokaj, Łukasz Żyta). Wybór mocnych, sprawdzonych nazwisk nie jest tu przypadko� wy, a Lidke, kreując własną jazzo� wo-folkową (bardzo pozytywne połączenie tych energii w woka� Dot Time Records, 2017 lu) narrację, może czerpać z do� Jak to jest z tym kobiecym jazzem świadczenia, zarówno innych wo� w Polsce? Dużo pań śpiewa, nie� kalistek, jak i ludzi pracującymi które z nich nagrywają płyty, ale często-gęsto na damskich projek� wciąż nie przebijają się do, po� tach okołojazzowych. Pogodne, wiedzmy, panteonu, gdzie miej� bezpretensjonalne i lekkie poety� sca w masowej wyobraźni zajmują ckie teksty Andrzeja Ballo, mają od lat gwiazdy starszych pokoleń bardzo ładną (to banalne słówko (Ewa Bem, , Lora nie jest użyte przypadkowo i wca� Szafran etc.) i pokolenia średniego le nieczęsto stosuję je w kontekście (Dorota Miśkiewicz, Anna Maria jazzowych płyt), świetnie wykona� Jopek, Maria Sadowska etc.). Z cze� ną i wyprodukowaną oprawę mu� go to wynika? Mam swoje przy� zyczną, w której można bez trudu puszczenia, choć bynajmniej nie wyłapać liczne inspiracje (mię� jest to miejsce na defetystyczne dzy innymi wspomniana AMJ, czy tony, wszak do omówienia jest pły� Dorota Miśkiewicz, a nawet Pat ta i to płyta całkiem ciekawa. Pod� Metheny Group), ale też doznać miotem wykonawczym jest nie� wrażenia, że jest to jednak „jakieś”. znana mi do tej pory (a może to, o To bardzo ważne, bo Monika Lidke czym pisałem wcześniej, kwestia na omawianej tu płycie nie wpada mojego niewyedukowania) woka� w osłuchane już do znudzenia wo� JazzPRESS, wrzesień 2017 |27

kalne maniery i nie hołduje wy� Miejscami tylko odczuwam znie� świechtanym kliszom, a jawi się jako cierpliwienie, zastanawiając się, czy artysta świadomy – łapiący idealny zawsze tego typu piosenki muszą dla siebie balans międzygatunkowy. mieć jakieś quasi-motywacyjne, z Co ważne i zdecydowanie na plus lekka filozoficzne zacięcie? Jazzowa z mojego punktu widzenia, to nie� piosenka, moim zdaniem, mogłaby wyciąganie zaproszonych znanych równie dobrze być prosta do bólu, gości na piedestał. Mam na myśli nie z hitowym posmakiem (bliższym tylko odważne (bo mniej marketin� numerom popowym, typowo roz� gowe) nieposługiwanie się nazwi� rywkowym), wszak to także muzy� skami na okładce płyty, ale również ka swobody, luzu i nie zawsze musi niedopuszczenie na zepchnięcie się intrygować niebanalną frazą. Po na drugi plan. Zakładam, że świa� prostu zamiast nurzać się w impre� domi zaproszeni muzycy nie mie� sjach spod znaku Turnaua (którego li intencji aż tak bardzo emanować lubię, skądinąd), wolałbym czasem swoją osobą, a ową harmonię w mu� posłuchać okołojazzowy, niebanal� zycznych kolaboracjach zrzucam na ny przebój na przykład o tuńczyku karb dojrzałości samej liderki. Każ� (vide: Dorota Miśkiewicz) czy pomi� dorazowo cieszę się, gdy artysta ofe� dorach (vide: Ewa Bem). Ale to moje ruje też w stu procentach autorski odczucia. A gdyby tak każdy z nas materiał, tu w dodatku – bez imito� posłuchał Gdyby tak każdy z nas..., to wania zachodnich gwiazdek – w ro� miałby pewnie swoje. Zachęcam do dzimej, pięknej mowie. takiego miłego ćwiczenia! ›

Platforma podcastowa RadioJAZZ.FM www.archiwum.radiojazz.fm Ty decydujesz kiedy, jakiej audycji słuchasz. 28| Płyty / Recenzje

Mateusz Pospieszalski Quintet – Tralala

Piotr Rytowski [email protected]

swego rodzaju kontynuację mate� riału sprzed niemal dekady. Cho� ciaż ci, którzy znają twórczość Po� spieszalskiego bez trudu odnajdą na płycie echa Tie Breaku, Voo Voo czy jego solowych dokonań, mię� dzy innymi w obszarze muzyki fil� mowej i teatralnej. Płyta jest stylistycznie dość eklek� tyczna – znajdujemy na niej mo� tywy stricte jazzowe, folkowe, ro� ckowe i wreszcie wkraczamy na Polskie Radio, 2017 teren muzyki (w dobrym tego sło� Dziewięć lat po wydaniu autorskie� wa znaczeniu) popularnej – prze� go projektu Empe3 Mateusz Pospie� de wszystkim dlatego, że Tralala to szalski nagrał kolejną płytę fir� płyta z… piosenkami. Na jedenaście mowaną własnym nazwiskiem utworów zawartych na płycie tylko i opartą przede wszystkim na ro� trzy to kompozycje instrumental� dzinnym składzie. Tym razem za� ne, a reszta to piosenki, do których brakło Marcina na kontrabasie – teksty napisali przyjaciele i bli� zastąpił go Max Mucha. Poza nim scy współpracownicy lidera – Woj� i Mateuszem w kwintecie wystę� ciech Waglewski, Adam Nowak, pują Marek Pospieszalski (saksofo� Bartłomiej Kudasik, Jerzy Jacek ny, flet, klarnet basowy), Barbara Bieleński oraz sam Pospieszalski. Pospieszalska (wokal) oraz Moritz Wokalnie na albumie udzielają się Baumgärtner (perkusja), a także Mateusz Pospieszalski, Barbara Po� gościnnie w dwóch utworach Ka� spieszalska (chrześnica lidera), Ma� rol Pospieszalski na tubie. rek Pospieszalski (syn lidera) oraz Spośród rozlicznych wcieleń mu� Max Mucha. zycznych Mateusza Tralala najbliż� Muzyka zawarta na płycie docie� sza jest wspomnianemu Empe3 – ra do słuchacza na przynajmniej mimo nieco zmienionego składu dwóch poziomach. Pierwsze wra� możemy tę płytę traktować jako żenie – zestaw piosenek. Dobrze JazzPRESS, wrzesień 2017 |29

skomponowanych, dobrze zaaranżowanych uwo� dłowego i własny abstrakcyjny ję� dzących chwytliwymi, czasem wręcz przebojowy� zyk – jako wykonawca piosenek, mi melodiami. Dla jednych może być to porcja bar� moim zdaniem, nie sprawdza się dzo dobrego rzemiosła, dla innych rozczarowanie tak dobrze. A może inaczej – jego – w końcu to kwintet doskonałego saksofonisty. Na dosyć specyficzny głos nie wszyst� drugim poziomie, kiedy wchodzimy w głąb (przy kim może przypaść do gustu. Po� kolejnych przesłuchaniach), odkrywamy z czego dobnie jest ze śpiewem Barbary Po� te piosenki są zbudowane. Świetne, pełne inwencji spieszalskiej – niby bez zarzutu, ale partie poszczególnych instrumentalistów i żywio� coś się nie zgadza. Czysty głos o sze� łowe improwizacje ukazują słuchaczom rdzennie rokiej skali, ale jak dla mnie jesz� jazzową naturę tej płyty. Dzieje się na niej napraw� cze (bo to młoda artystka) bez po� dę dużo – za każdym przesłuchaniem odkrywamy mysłu na własne brzmienie. coś nowego – melodie uwodzą coraz bardziej, a to Paradoksalnie, przez to – a może co jest pod nimi ukryte, fascynuje. dzięki temu – lepiej oceniam tę pły� To, do czego na płycie trzeba się przekonać, aby móc tę jako płytę jazzową, niż jako płytę ją bez zastrzeżeń skomplementować, to wokale. Ma� z piosenkami. W każdym razie, nie teusz Pospieszalski – doskonały w wokalizach, zna� rozbierając albumu na czynniki nych przede wszystkim z piosenek Voo Voo, gdzie pierwsze – chętnie i często do nie� wykorzystuje między innymi technikę śpiewu gar� go wracam. ›

#JazzDoIt! na antenie RadioJAZZ.FM

od poniedziałku do piątku, godz. 11:00-13:00 www.radiojazz.fm 30| Płyty / Recenzje

Janusz Zdunek – Numery

Jakub Krukowski [email protected]

kończą się w każdym przypadku źle. Wokalny fragment zdaje się być wy� łącznie ciekawostką, bo najważniej� sza jest bez wątpienia muzyka in� strumentalna. Lider zaprosił grupę instrumentalistów związanych z róż� nymi projektami, w których sam wy� stępuje: Kult – Jarek Ważny, Tomasz Glazik (saksofon barytonowy); Ma� rienburg – Ireneusz Kaczmar (gitara basowa), Rafał Baca (perkusja) oraz skład z festiwalu Zacieralia – Bogu� S.P. Records, 2017 miła „Boogie” Ludwińska (saksofon Nie przepadam za potocznym okre� altowy), Piotr Wróbel (tuba). Mocno ślaniem utworu muzycznego jako obsadzona sekcja instrumentów dę� „numer”, zawsze wydaje mi się, że tych, przekłada się na znakomite wy� umniejsza ono znaczenia nadawa� korzystanie potencjału ich dźwięku. nych tytułów. W przypadku naj� Album utrzymany jest w yassowym nowszej płyty Janusza Zdunka klimacie, co odnosi do korzeni arty� (trąbka) jest jednak inaczej, gdyż to stycznych lidera. Nie zabrakło jednak właśnie numery stanowią nazwy rockowych akcentów, oddających kolejnych kompozycji. jego bardziej aktualną działalność. Poza jednym „numerem” album ma Utwór opatrzony numerem 6 wień� charakter instrumentalny, trudno czy wypowiedziane z oddali stwier� więc nie zatrzymać się nad tekstem dzenie: „Fajne było moim zdaniem zawartym w 2. Jarek Ważny (puzon wszystko.”. Cytat ten dobrze oddaje oraz autor słów) recytuje historię kil� atmosferę, jaka niniejszą płytę wy� ku trudnych miłości, zaczynając od pełnia. Od początku słychać świetne mężczyzny kochającego dwie kobiety. zgranie kolektywu muzyków/znajo� Jack White w utworze Three Women mych zaangażowanych w nagranie. śpiewał kiedyś, że ma ich aż trzy, a Numery to bardzo przystępna i ener� żeby żadnej nie stracić, po prostu mil� giczna płyta, która przypadnie do czy… U Zdunka wieloosobowe relacje gustu nie tylko entuzjastom jazzu. › JazzPRESS, wrzesień 2017 |31

Andrzej Jagodziński & Janusz Strobel – Tête-á-tête

Krzysztof Komorek [email protected]

jazzowym i klasycznym oraz An� drzeja Jagodzińskiego, wybitne� go pianisty, tym razem grającego jednak tylko na akordeonie. Takie wydawnictwa z udziałem znakomitych muzyków, niewspół� pracujących ze sobą na stałe, są na świecie czymś zwyczajnym. Ileż to już kapitalnych płyt znajduje się na półkach miłośników mu� zyki kameralnej, delikatnej i nie� spiesznej? Przykłady można by Studio Realizacji Myśli Twórczych, 2017 mnożyć, ale wymieńmy przy tej okazji chociażby klasyczne już – W pewnej knajpie na uboczu, i moje ulubione – nagrania Char� gdzie zawsze najważniejsza była liego Hadena z Gonzalo Rubalca� muzyka, od lat mijali się dwaj pa� bą czy Patem Methenym, tegoż nowie. Stali bywalcy, którzy ni� Metheny’ego z Jimem Hallem lub gdy nie zamienili ze sobą słowa, Dave’a Hollanda z Kennym Barro� ograniczając się do przyjaciel� nem. Tête-á-tête świetnie się w to skich skinięć głową. Wreszcie zestawienie wpisuje. jednak stało się tak, że zasiedli do Tym bardziej, że obaj muzycy rów� rozmowy. Rozmowy muzycznej. nież należą do moich ulubieńców: Taka oto poetycka historia zawar� Janusza Strobla pamiętam jeszcze ta w załączonej do wydawnictwa z czasów fascynacji dokonaniami du� książeczce, stanowi wstęp do rze� etu Alber – Strobel. Andrzej Jagodziń� czywistych spotkań, które zaowo� ski w oczywisty sposób kojarzy mi cowały omawianą tu płytą. Spot� się z chopinowskimi interpretacja� kań dwóch muzycznych tuzów, mi w wykonaniu autorskiego tria, ale artystów z ogromnym dorob� także właśnie z akordeonowymi wy� kiem: Janusza Strobla, gitarzysty stępami, chociażby przy okazji płyt i kompozytora z doświadczeniem nagranych z Giovannim Mirabassim. 32| Płyty / Recenzje

Dziewięć kompozycji – sześć Strobla i trzy Jagodzińskiego. Trzy kwadranse odprężającej muzy� ki, czasem spokojnej, nastrojo� wej, niekiedy całkiem żwawej Każdy festiwal może mieć swój i radosnej. Z gitarą wybiegającą JazzPRESS... ku klimatom raz klasycznym, raz latynoskim i akordeonem podą� żającym od czasu do czasu ku no� woczesnemu musette. Brakuje mi takich płyt w wyko� naniu naszych krajowych, jazzo� wych znakomitości. Rejestracji, nawet jednorazowych, spotkań wybitnych postaci i grania nie� wymuszonego jakąkolwiek pre� sją. Mam nadzieję, że album z udziałem tego kapitalnego due� tu będzie promyczkiem zwiastu� jącym częstsze wydawnictwa tego typu. ›

F L

a :

www.jazzpress.pl BLUESOWY ZAUŁEK JazzPRESS, wrzesień 2017 |33

Krzysia Górniak – Moments

Wojciech Sobczak-Wojeński [email protected]

Jakie więc momenty zostały uchwycone na omawianym dys� ku? Momenty ożywczej, zabawowej (tak, w tej muzyce czuć nieskrępo� wanie, relaks i luz) i kolektywnej improwizacji wokół bardzo przy� stępnych tematów. Ogólna produk� cja materiału zapewnia sto procent brzmienia smooth, co pozwala na swoisty eskapizm, który określił� bym stanem – „Nawet nie wiem, w którym momencie płyty jestem”. Krzysia Górniak / Polskie Radio, 2017 Pod względem brzmienia i prezen� towanych klimatów sprawia, że O Krzysi Górniak przeczytałem muzyka idealnie płynie, wtapiając gdzieś, że jest to „Pat Metheny się w tło innych aktywności. w spódnicy”. Cóż, i tak w swojej ki� Oczywiście, niegodziwością byłoby czowatości określenie to nie przebi� (jak w przypadku dużej części zna� je „Lady ”, która kiedyś nych mi nagrań smoothjazzowych) grała na jednym z jazzowych fe� stwierdzenie, że jest to tak zwa� stiwali w Polsce (przepraszam, ale ny „muzak”, czy „elevator music”. nazwiska nie pomnę, wyparłem Przy baczniejszym wsłuchaniu się je). Na wstępie więc, dla klarow� w Moments i przy odrobinie świa� ności wywodu, podkreślę że, z sza� domości muzycznej nie sposób nie cunku do artystki, nie będę porów� dostrzec ciekawych rozwiązań to� nywać jej wysiłków z twórczością nalnych i wcale nie tak łatwego do Metheny’ego, jakkolwiek klimaty utrzymania balansu między nietu� prezentowane na płycie Moments, zinkową muzyką jazzową, a słod� jak i brzmienie jazzowego „wiosła” ką rozrywkowo-chilloutową opra� aż prowokują do dokonania ma� wą. Wszystko to sprawia, że wbrew łej analizy porównawczej, żeby nie pozorom nawet taki przeciętny Ko� powiedzieć – ośmielają do zarzutu walski słucha w istocie więcej, niż o pewną odtwórczość. może mu się wydawać. 34| Płyty / Recenzje

Zdecydowanie nie mam nic prze� robić. Niechybnie Krzysia Górniak ciwko takim nagraniom, bo peł� należy do grona bardzo świado� nią one, zamierzenie lub nie, wiele mych i sprawnych instrumenta� ważnych funkcji. W muzyce szu� listów, nie można zarzucić jej bra� kam jednak, niezależnie od gatun� ku kompozytorskiego kunsztu ku, czy prądu w ramach gatunku, i doświadczenia rynkowego. Wo� czegoś swoistego. Wówczas nawią� lałbym jednak posłuchać nieco zuję z dźwiękami, jak i na sposób bardziej oryginalnych klimatów, metaforyczny również z artystami, poznać jej indywidualny język mu� osobistą relację i muzyka zaczyna zycznej wypowiedzi. Jeśli takowy dla mnie znaczyć coś więcej – na� istnieje lub zostałby wypracowany. wet jeśli stanowi tylko tło do in� W obecnej sytuacji, starając się nych moich działań. W przypad� przekuć te skromne zarzuty w po� ku Moments mogę jedynie mówić zytyw, stwierdzam, że skoro od o dźwiękach, które są przyjemne dawna Pat Metheny nie uracza i na pewno spodobają się szerokiej nas taką muzyką (bo od dawna nie publiczności, czy nawet zainteresu� działa Pat Metheny Group), można ją ją jazzem, ale dla mnie pozostają sobie, bez większego dyskomfor� nieco anonimowe. Czuję też pewne tu i dla odmiany, posłuchać Krzy� skonfundowanie, gdy słucham aż si Górniak – na zasadzie „jak się tak daleko posuniętych „inspiracji” nie ma co się lubi…”. Miało nie być innymi artystami, bo często z ory� o Methenym, ale zrelaksowany tą ginałami mam wspomnianą wy� płytą, zdecydowałem zakończyć żej więź, a z imitatorami wcale. „na słodko”. Co by nie było, wspie� Po drugie, naraża to na porówna� ram taką muzykę – tym bardziej, nia, a tego – jak wspomniałem, po� że rodzimą – do czego i Państwa za� wodowany życzliwością – nie chcę chęcam. ›

F L a : www.jazzpress.pl JazzPRESS, wrzesień 2017 |35

Charnett Moffett –Music From Our Soul

Krzysztof Komorek [email protected]

Niemal zawsze towarzyszył basi� ście znakomity gitarzysta Stanley Jordan. Trzeba zaznaczyć, że obaj panowie spotkali się pierwszy raz – na niwie zawodowej – jeszcze przy okazji nagrywania debiutanckiej płyty Jordana, a także podczas wspomnianej już rejestracji pierw� szego albumu Moffetta. Pozostali muzycy także mieli już okazję z ba� sistą współpracować. W większości utworów na Music From Our Soul Motéma Music, 2017 pojawił się Jeff „Tain” Watts, oka� Rok 2017 dla basisty Charnetta Mof� zyjnie zastępowany przez Mike’a fetta był okazją do świętowania Clarka i Victora Lewisa. Znaczący trzydziestu lat od płytowego debiu� udział miał w koncertowych woja� tu. Przygotowania do celebracji roz� żach jubilata również pianista Cy� począł Moffett już trzy lata temu od rus Chestnut. Wisienką na torcie zarejestrowania pierwszych utwo� całego projektu był gościnny wy� rów w nowojorskim studiu Sear stęp Pharoaha Sandersa – bliskiego Sound. Nagrania trwały potem przyjaciela ojca Charnetta, perku� przez kilkanaście miesięcy kon� sisty Charlesa Moffetta – w trzech certów. Trzydzieści pięć lokalizacji utworach, podczas koncertu w Se� w czternastu krajach dało muzyko� attle. Trzynaście zarejestrowanych wi całkiem spory wybór. Ostatecz� nagrań to w większości autorskie nie na płycie znalazły się, pomie� kompozycje Moffetta oraz klasyki: szane ze sobą, fragmenty występów Mood Indigo Ellingtona i So What z klubów w Nowym Davisa. Jorku i Jazz Alley w Seattle oraz ze Na trwającym nieco ponad go� szwajcarskiego Bern Jazz Festival. dzinę wyborze silne piętno odcis� To nie koniec ciekawostek zwią� nął przede wszystkim Jordan, co zanych z tą płytą, warto bowiem wynika przede wszystkim z tego, przyjrzeć się także personaliom. że zabrakło go jedynie w dwóch 36| Płyty / Recenzje

WSPIERAJ WYDAWANIE KOLEJNYCH NUMERÓW JAZZPRESSU

utworach. Na charakter płyty wpłynął także fakt, że lider grał przede wszystkim na bezprogowej gitarze basowej, zdecydowanie rza� dziej sięgając po kontrabas. Moc� no zaznaczył swój udział, będący wówczas w kapitalnej formie, Pha� roah Sanders. Music From Our Soul to szczypta swingu przyprawiająca funkowe i jazzrockowe popisy poszczegól� nych składów: w większości kwar� tetów, choć pięć razy pojawia się trio, a mamy też na albumie jeden krótki utwór solo na kontrabasie. Kapitalne spojrzenie na trzy deka� dy kariery Moffetta i swoisty ukłon w stronę stałych współpracowni�

Fundacja Popularyzacji Muzyki Jazzowej EUROJAZZ Jazzowej Muzyki Popularyzacji Fundacja konta: nr 6994 0138 8002 0000 1169 05 1020 Fundacji" statutowa "Działalność tytułem wpłata Ważne: ków i przyjaciół. Sześćdziesiąt dwie minuty solidnego, dobrego jazzu. › JazzPRESS, wrzesień 2017 |37

Avishai Cohen – Cross My Palm With Silver

Jakub Paluch [email protected]

opuszczającą się igłę opanowu� je mnie uczucie niepokoju, lęku wręcz. To kwestia poszukiwań no� wych „smaków” i niechybnie na� stępujących po nich rozczaro� waniach. Na Cross My Palm With Silver dostajemy sprzeczne komu� nikaty. Avishai Cohen grał selektywnie, delikatnie, inteligentnie i jed� nocześnie emocjonalnie. Teraz otrzymaliśmy skończoną, nie� ECM Records, 2017 podlegającą wykładni i rozu� Avishai Cohen wpadł w groźną mieniu płytę. Szalony Kapelusz� muzyczną pułapkę. Z nieokreślo� nik często wypowiada pozornie nych, niezrozumiałych przyczyn skrajne komunikaty. Avishai na wszystkich szerokościach geo� i jego zespół pierwszymi dźwię� graficznych chce się widzieć w nim kami zachęcają do użycia wyob� Milesa Davisa. Tymczasem u Avis� raźni, a następnie brutalnie te haia Cohena jest jak na imprezie zapędy temperują. u Szalonego Kapelusznika, która Cohen gra obrazami, ale nie da ostatecznie nie kończy się szczęśli� się oprzeć wrażeniu, że mogą roz� wie. Słuchacze zostają postawieni minąć się z wyobraźnią słucha� w niewygodnym miejscu, muszą cza. Otwierające album „Will i Die, albo włączyć refleksję, albo wyrzu� Miss? Will i Die” obudziło nadzieję, cić płytę do kosza. bo zapowiadało intrygującą przy� Lubiłem Into The Silence. Często do godę. Niesamowity utwór, aż chce niej wracam, budzi emocje – pięk� się zatopić w rozważaniach, nie� ne, delikatne i refleksyjne granie. kończących się rozmowach o spra� Było lirycznie, malarsko i bez ba� wach ważnych. Charakterystyczna nałów opisywaliśmy, czym jest jest w nim gra na trąbce: świeża, koło życia. Często tuż przed do� przewrotna, topiąca się w skwarze tknięciem płyty winylowej przez słońca i piachu. Można odbyć po� 38| Płyty / Recenzje

dróż po nieodkrytych miejscach, ale tylko po to, Zadęcie Cohena jest charaktery� by ostatecznie zrozumieć, że wszystko to wbrew styczne, zapada w pamięć, chce autorom. Podczas słuchania aż chce się stworzyć się do niego wracać. Czuć, że za coś innego, niż to, do czego Cohen z taką siłą od� dźwiękami trąbki stoi intrygują� biorcę przekonuje. Takie napięcie wyczuwa się w ca historia, a w tym przypadku zespole: pianista Yonathan Avishai grając plama� ważne pytania o miejsce, z które� mi dźwięków tworzy niepowtarzalną atmosferę, go pochodzi. Autor podzielił się ze Cohen ciągle „wypędza” słuchacza na „wojnę”, jak� swoimi słuchaczami czymś dla by zmuszał do obserwacji uczucia niepokoju, bra� niego ważnym. Pomimo tej mno� ku komunikacji i strachu. gości wątków, wspaniałej liry� O nowej płycie można powiedzieć, że „kiedyś (...) ki, zobrazowanej dźwiękami opo� bardziej, teraz (...) o wiele mniej bardziej”* Nostal� wieści – do Cross My Palm With giczne, przemyślane kompozycje zostały zastąpione Silver nie będę wracał często. Z przez pełne lęku, wybuchające dźwięki przerywa� niecierpliwością czekam na kolej� ne chwilami spokoju. Kolejny raz motywem prze� ne opowieści, ale mniej nachalne, wodnim muzyki Izraelczyka jest śmierć – wcześniej pozostawiające słuchaczowi wol� ojca, teraz konflikt na Bliskim Wschodzie pomię� ność interpretacji. dzy Izraelem a Palestyną. Avishai Cohen to jeden z najcie� Z każdym kolejnym utworem uczucie niepoko� kawszych muzyków na świecie, ju przeszywa i dudni coraz mocniej. Shoot Me In a Cross My Palm With Silver jest The Leg jest tego doskonałym przykładem – przy mimo wszystko płytą ekscytują� skądinąd wspaniałej grze na perkusji Nasheeta cą, wielowątkową. z perspektywy Waitsa oraz Baraka Moriego na basie. Może tym opisu skomplikowanego konfliktu razem ja po prostu nie miałem ochotę na wal� ważną, a z technicznego i produk� kę? Autor ewidentnie chciał zadać sobie i słu� cyjnego punktu widzenia doskona� chaczom trudne pytania, tyle że świecąc lam� łą. Można opowiadać o niej godzi� pą po oczach. Szalony Kapelusznik to przecież w nami, a to charakteryzuje przecież większości jedynie pozory szaleństwa, ale w tym sztukę o dużej wadze. › przypadku wcale nie ma się ochoty podejść i po� znać go bliżej. Mnie wystarczyło przypatrywanie się „strzelaninie”, bez jakiegokolwiek zaangażo� wania. * Lewis Carroll, Alicja w Krainie Czarów.

JazzPRESS, wrzesień 2017 |39

Cuong Vu 4-tet – Ballet. The Music of Michael Gibbs

Krzysztof Komorek [email protected]

przy okazji organizacji cyklicz� nych koncertów na Uniwersytecie Stanu Waszyngton w Seattle, gdzie Frisell i Vu pracują jako wykła� dowcy. Oczywiście obaj muzycy osobiście wzięli udział w koncer� tach, między innymi jako człon� kowie skrzykniętego naprędce kwartetu. W tym momencie do� chodzimy do drugiej ciekawostki związanej z tym projektem, któ� ra ujawniła się niejako mimocho� Rare Noise Records, 2017 dem, a dzięki której pewne ana� logie i chęć porównań nasuwają Michael Clement Irving Gibbs to się same. Zapewne wiele osób pa� bohater wydanej niedawno płyty mięta znakomitą płytę Cuong Vu pochodzącego z Wietnamu tręba� Trio Meets Pat Metheny (recenzja cza Cuonga Vu. Urodzony w Rodezji – JazzPRESS 6/2016), ten sam skład Gibbs to także jazzowy puzonista, instrumentalny kwartetu, ten ale przede wszystkim kompozytor, sam trębacz, nawet ten sam per� aranżer i dyrygent. W trakcie swo� kusista (Ted Poor). Zmiana na sta� jej kariery nagrywał między inny� nowisku gitarzysty tylko wzmogła mi z Garym Burtonem, Kennym ekscytację. Wheelerem oraz Grahamem Col� Muzycy (w składzie kwartetu znaj� lierem. Obecnie znany jest przede dziemy jeszcze basistę Luke’a Berg� wszystkim jako aranżer pracujący mana) wzięli na warsztat pięć z big-bandami, czego przykładem kompozycji Gibbsa z lat sześćdzie� może być nagrana dwa lata temu siątych, z których cztery nagrane z NDR Bigband płyta zawierająca zostały w tamtym właśnie okresie, kompozycje Billa Frisella. przez wspomnianego już Gary’ego Idea nagrania Ballet wyszła właś� Burtona. Tytułowy Ballet, który ot� nie od wspomnianego gitarzysty wiera płytę, zaczyna się z lekka 40| Płyty / Recenzje

abstrakcyjnie, by przejść w poło� wie w bluesowe frazy najpierw gi� tary, a potem trąbki. Drugi z kolei Feelings and Things jest klasyczną i delikatną balladą. Najdłuższy na płycie And On The Third Day, rozpo� czynają Frisell i Vu w dość spokoj� nym nastroju, powoli podkręcając tempo i prowadząc słuchacza naj� pierw do kulminacyjnych, ostrych, momentami histerycznych, za to niewątpliwie fantastycznych so� lówek – kolejno – trąbki i gitary, a następnie do uspokojenia i nie� oczekiwanie subtelnego gitarowe� go finału. Zamykający płytę Sweet Rain ponownie czaruje piękną me� lodią, lirycznym solem trąbki i nie� co dynamiczniejszym, ale równie pięknym, popisem gitary. Znakomita płyta. Niespodziewanie – jako całość – chyba delikatniej� sza, niż ta powstała w kooperacji wietnamskiego muzyka z Methe� nym. Inna, ale bez dwóch zdań nie gorsza. Dobrze, że dzięki rejestra� cji i wydaniu opisany tu kapitalny show Vu i Frisella rozpowszechni www.radiojazz.fm się po świecie, przypominając przy okazji postać i dokonania uhonoro� wanego ubiegłorocznymi koncer� tami kompozytora. › JazzPRESS, wrzesień 2017 |41

Troy Roberts – Tales & Tones

Jakub Sokołowski [email protected]

in Billy’ego Strayhorna. To klasyczny jazzowy kwartet, który obok lidera współtworzą: Silvano Monasterios (fortepian), Robert Hurst (kontrabas), Jeff „Tain” Watts (perkusja). Zaczyna się od pulsu. A potem na� pięcie rośnie. Dynamika przycho� dzi zespołowi niemal instynktow� nie. Chemia, równowaga sił, obfitość i gęstość interakcji przyprawiają o zawrót głowy. Troy Roberts jest zręczny i wyprężo� Inner Circle Music, 2017 ny jak gotowy do skoku kocur. W jego Tales & Tones jest jak dobry sporto� grze słychać pewność siebie, wigor, wy samochód. Nie oczekujesz ni� fantazję. Jego głos jest dojrzały, a styl czego nowego ani zaskakującego, ukształtowany. Wirtuozerskie popisy ale lakier się błyszczy, dźwięk sil� saksofonisty fruną nad polirytmicz� nika przyprawia o dreszcz, a jaz� nym światem Wattsa i Hursta. Ich da to sama przyjemność. I jak tu grę cechuje: spryt i ruchliwość. nie czuć się wolnym? Wszystko tu jest niewymuszone, Troy Roberts. Saksofonista tenorowy. momentami olśniewające. Uszy� Przez lata wyrabiał sobie markę, wy� te inteligentnie, bez widocznych stępując u boku gigantów, takich jak szwów. Całość tworzy silny, gładki, między innymi Christian McBride, mainstreamowy jazz. Mamy na Ta- Jeff „Tain” Watts czy Joey De Fran� les & Tones granie swobodne i nie� ceso. Do tego na koncie ma wygra� skrępowane, ale z zachowaniem ną trzy razy z rzędu nagrodę Down� klarowności, przejrzystości przeka� Beatu w kategorii Jazz Solist Awards zu. Jak się okazuje, wcale nie trzeba i nominację do nagrody Grammy. grać niepokojącej awangardy, żeby Tales & Tones to siódmy jego album. uzyskać efekt luzu, wolności i bra� To sześć oryginalnych kompozycji ku granic. Sprawę załatwia wirtu� i trzy standardy, między innymi bra� ozeria i niezwykła interakcja mię� wurowa interpretacja Take the ‘A’ Tra- dzy członkami zespołu. › 42| Płyty / Recenzje

Pasmo LIVE (piątki, godz. 20.00)

22 Schmidt Electric "Live" września Sala Koncertowa Miasta Ogrodów, Katowice 29 Tribute To Miles Orchestra września Akwarium Jazz Club, Warszawa 6 Electric Groove Gang października Vertigo Jazz Club & Restaurant, Wrocław

Niedziele z Gary Guthman Monday Jazz Club (niedziele, godz. 20.00) 1 Gary Guthman Show października – Special Guest – Sasha Strunin 8 Great American Song Book października – Special Guest – Nika Lubowicz JazzPRESS, wrzesień 2017 |43

Rob Luft – Riser

Krzysztof Komorek [email protected]

Debiutancka płyta Lufta, nagrana w kwintecie, zawiera dziewięć autorskich kompozycji gitarzy� sty i jeden utwór napisany przez niego wspólnie z dwoma kolegami tworzącymi sekcję rytmiczną zespołu: Tomem McCrediem i Corriem Dickiem. Skład kwintetu uzupełniają inne młode nadzie� je brytyjskiego jazzu: saksofonista Joe Wright oraz grający na fortepianie, organach Hammon� da i harmonium Joe Webb. W większości melodyjne żwawe utwory, pro� wadzone są na ogół – na równi – przez samego Lufta na przemian z grającym na tenorze Wrig� Edition Records, 2017 htem. Ciekawie brzmią rockowe frazy w Beware Brytyjska wytwórnia Edition roz� skonfrontowane ze stricte jazzowym solo gita� szerzyła ostatnio listę związa� ry. Przeplatanie się mocnych, quasi-rockowych nych z nią artystów o gitarzystę warstw muzycznych z tymi bardziej stonowa� Roba Lufta. Urodzony w Londynie nymi pojawia się także w Dust Settles. Wśród muzyk to ubiegłoroczny laureat kompozycji znajdziemy także nagrania spokoj� Nagrody im. Kenny’ego Wheele� ne, delikatne, rozgrywane momentami na wpół ra, ufundowanej dla absolwentów z ciszą. W krótkim Slow Potion Luft kapitalnie Królewskiej Akademii Muzycznej miksuje ścieżki gitary klasycznej i elektrycz� wyróżniających się zarówno na nej. Nastrojowy Blue, White and Dreaming obja� polu wykonawczym, jak i kom� wia się z kolei duetem fortepianu i z lekka am� pozytorskim. Lufta mieli już oka� bientowej gitary. Płytę zamyka trwający ponad zję poznać także polscy jazzfani osiem minut We Are All Slowly Leaving, zaczyna� – zdobył on, bowiem trzecią na� jący się długim wstępem gitary klasycznej prze� grodę tegorocznego Międzynaro� chodzącym w znacznie dynamiczniejszą sakso� dowego Jazzowego Konkursu Gi� fonową opowieść. tarowego im. Jarka Śmietany. I nie Riser jawi się jako bardzo ciekawa, niejednorod� są to wszystkie wyróżnienia, o ja� na płyta, sięgająca po szeroki stylistyczny wa� kich można by wspomnieć przy chlarz inspiracji. To zdecydowanie ważny i moc� okazji przedstawiania brytyjskie� ny debiut. › go muzyka. 44| Płyty / Recenzje

Federica Colangelo Acquaphonica – Chiaroscuro

Małgorzata Smółka [email protected]

Muzyka ta tak bardzo przypad� ła mi do gustu z powodu kompo� zytorki, pianistki i liderki gru� py – Włoszki Federiki Colangelo. Fortepian zafascynował ją, kie� dy mając lat osiem, zobaczyła ten instrument u znajomych. Od tej pory Federica zaczęła pobierać lekcje muzyki, które kontynuo� wała aż do lat osiemnastu. Potem były studia w Utrechcie, licencjat Alfa Music, 2016 z jazzu i magisterium z klasyki. Bo kiedy usłyszała i zobaczyła The Pierwszy raz muzykę zespołu Ac� Köln Concert Keitha Jarretta, na� quaphonica usłyszałam w roku brała przekonania, że improwiza� 2012. Właśnie wyszła ich debiu� cja jest tym, co pociąga ją najbar� tancka płyta Private Enemy, lider� dziej. Ku mojej wielkiej radości po ka i kompozytorka kończyła Kon� powrocie z Niderlandów do Rzy� serwatorium w Utrechcie, a ja już mu Colangelo wydała w 2016 roku wiedziałam, że znalazłam dla sie� kolejną płytę swojego zespołu, za� bie coś wyjątkowego. Nie wiedząc tytułowaną Chiaroscuro. o muzykach zupełnie nic, słu� Nie można pisać o tej płycie, nie wy� chałam tej płyty tygodniami, za� jaśniając znaczenia jej tytułu. We� chwycając się na nowo każdym dług Wikipedii: „Chiaroscuro (wł. kolejnym dźwiękiem. Mimo że chiaro – jasny i scuro – ciemny) – to słychać było na niej zespół na po� termin stosowany czasem wymien� czątku swojej muzycznej drogi; nie ze >>światłocieniem<<, ale kła� który gra czasami za dużo dźwię� dący bardziej nacisk na różnice ków, ma za wiele pomysłów, ale w natężeniu światła, podczas gdy jak to zwykle bywa i co tak trud� >>światłocień<< oznacza ogólny roz� no często wyjaśnić – po prostu kład świateł i cieni w dziele (malar� między nami kliknęło. skim, graficznym, rysunkowym), JazzPRESS, wrzesień 2017 |45

dzięki którym uzyskuje się wrażenie z Bułgarii oraz Kristijan Krajnčan – trójwymiarowości. Nazwą tą określa perkusista ze Słowenii. Dotychcza� się również ostre kontrasty światło� sowe płyty ich zespołu wydane są cieniowe, charakterystyczne między pod nazwiskiem Federiki Colange� innymi dla Caravaggia”. Ponieważ lo nie bez przyczyny. Jej pozostaje do znawców malarstwa nie nale� wizja, jej jest rozumienie muzyki, żę, ta definicja pozostaje dla mnie które tak idealnie odgadują kole� raczej tylko definicją. Kiedy jednak dzy. „Mieć dwa albumy pod swoim Federica tłumaczyła mi, że na tej nazwiskiem, budować krok po kro� samej zasadzie uzyskiwano drama� ku swoją wizję sztuki – nie ukry� tyczne efekty w czarno-białym kinie wam, to miłe uczucie. A kiedy po� lat czterdziestych i pięćdziesiątych, mysły nabierają życia, przybierają moja wyobraźnia zaczynała praco� konkretną, ostateczną formę z tego, wać. Tym bardziej, że od pierwszego co niedawno było tylko zamysłem mojego zetknięcia się z muzyką Co� w mojej wyobraźni – to prawdziwa langelo jej kompozycje wydają mi się magia” – mówi Federica w wywia� idealnymi ścieżkami dźwiękowymi. dzie opublikowanym przez maga� Filmów czarno-białych lub pastelo� zyn Cent w lutym 2017 roku. wych obrazów, niepokojących prze� I własnie magiczne dla mnie jest strzeni, na zmianę z pulsującymi Chiaroscuro, płyta do której wy� kadrami zagonionego miasta. słuchania wszystkich zachęcam. Federica komponuje używając róż� A kiedy jako wstępu posłucha się nicy intensywności dźwięków. Jej Private Enemy, będzie można wy� zamysł idealnie odgadują muzycy, raźnie usłyszeć, jak w ciągu czte� którzy w tworzeniu obu płyt bra� rech lat wyklarowała się wizja li udział. A jest to skład niezwykle liderki, jak pozostały tylko te nie� zróżnicowany narodowościowo: zbędne dźwięki, jak jeszcze bar� Joao Driessen – holenderski sak� dziej otworzyły się przestrzenie sofonista, wychowany i wykształ� kompozycji, rozwinął każdy z mu� cony muzycznie w Londynie, Mat� zyków i jak wierna swojemu wi� thijs Tuijn – holenderski gitarzysta, dzeniu sztuki pozostała Federica Mihail Ivanov – kontrabasista Colangelo. › 46| Płyty / Recenzje

Viktorija Pilatovic – Stories

Jakub Sokołowski [email protected]

na przestrzeni lat, kiedy mieszka� ła na Litwie, w Holandii, Hiszpanii i Ekwadorze. To jej drugi album. Ciepło przyjęty debiut Nica’s ujrzał światło dzienne w 2013 roku. Jej wokal przynosi skojarzenia nie� mal oczywiste: Diana Krall, Sa� rah Vaughan czy Gretchen Par� lato. Co wyróżnia Viktoriję? Niezwykła zręczność w pokony� waniu skomplikowanych przebie� gów harmonicznych, elokwencja, Inner Circle Music, 2017 umiejętność improwizacji i jedno� Berło dzierży tutaj Viktorija. Jej czesnego zapanowania nad całą władza jest niemal absolutna, materią i strukturą muzyczną. a ona niczym despotyczny reżyser Zespół Viktoriji tworzą: Alber� pociąga władczo za sznurki. Śpie� to Palau (fortepian), Ales Cesari� wa, swinguje lekko, scatuje, wy� ni (bas) oraz Mariano Steimberg konuje partie chórków i dyrygu� (perkusja). Gościnnie na albumie je kolegami z zespołu. Dodatkowo występują również: Israel Sando� komponuje i aranżuje wszystkie val (gitara) i Perico Sambeat (sak� utwory, a także jest producentem sofon). Ten ostatni to najbardziej albumu. doświadczony z muzyków wystę� Młoda, dwudziestoośmioletnia wo� pujących na albumie, który ma na kalistka to świeże odkrycie labelu koncie współpracę z tuzami jak Grega Osby’ego Inner Circle Music, Pat Metheny, czy o którym powiedzieć, że specja� Brad Mehldau. Jego udział w na� lizuje się w wyszukiwaniu talen� graniu to kolejne potwierdzenie tów, to nie powiedzieć nic. Wy� reguły, że wszystko w życiu odby� starczy szybki rzut oka choćby na wa się na zasadzie wzajemności. karierę Jasona Morana. Stories z Viktorija bowiem wystąpiła ostat� kolei to osiem oryginalnych kom� nio na bigbandowym albumie Pe� pozycji napisanych przez Viktoriję rico Sambeata Voces (2015). JazzPRESS, wrzesień 2017 |47

Muzyka na Stories płynie po do� młody wiek artystki, nie jest to za� syć bezpiecznym gruncie. Pilatovic rzut pod jej adresem. to perfekcjonistka, wszystko więc Tymczasem Viktorija nadal dzier� jest tu idealnie zaplanowane, a cza� ży berło i jak się wydaje ma am� sem przemyślane aż do bólu. Gdy� bicję, żeby zapisać się wyraźnie by dodać tu szczyptę ryzyka, gram w historii jazzu. Jest na to poten� jakiegoś zaskakującego ruchu, cjał, ale Pilatovic musi uważać. Bo mielibyśmy album bardziej jesz� jak mówią, władza demoralizuje, cze brawurowy, nieprzewidywalny a władza absolutna demoralizuje i dojrzały. Jednak biorąc pod uwagę absolutnie. ›

PONIEDZIAŁEK WTOREK ŚRODACZWARTEK PIĄTEK SOBOTA NIEDZIELA

POWTÓRKI AUDYCJI 11.00 JazzDOIT! JazzDOIT! JazzDOIT! JazzDOIT! JazzDOIT! Jazz dla ludzi Radio Nastrój Janek Falkowski Jerzy Szczerbakow Jerzy Szczerbakow Janek Falkowski Janek Falkowski Mariusz Bogdanowicz Tomasz Tobin 12.00

13.00 JazzPRESSjonizm JazzPRESSjonizm JazzPRESSjonizm JazzPRESSjonizm JazzPRESSjonizm Dżez-Baba-Ryba Jazz do tańca Piotr Wickowski Piotr Wickowski Piotr Wickowski Piotr Wickowski Piotr Wickowski Piotr Baron Witold Busz 14.00 Peryferia Jazzu Everything but Jazz Kuba Bąk Natalia Szelachowska 15.00 60’ Polish Jazz 70’ Polish Jazz 80’ Polish Jazz 90’ Polish Jazz 00’ Simple Songs Sztukmistrz pasmo pasmo pasmo pasmo pasmo Rafał Garszczyński Maciej Krawiec 16.00 Kanon Jazzu Kanon Jazzu Kanon Jazzu Kanon Jazzu Kanon Jazzu Jazz Kameralny Input-Output-Putput pasmo pasmo pasmo pasmo pasmo Piotr Wickowski Tomasz Świtała 17.00 Kolory Materii The Seventies Marek Szerszenowicz Barnaba Siegel 18.00 Jazz do tańca Simple Songs Input-Output-Putput Dżez-Baba-Ryba Twopenny Hangover Pod Prąd Witold Busz Rafał Garszczyński Tomasz Świtała Piotr Baron Phil Jones Cezary Ścibiorski 19.00 Jazz Kameralny Kolory Materii Everything but Jazz Pod Prąd Jazz w Polsce Sama Treść Piotr Wickowski Marek Szerszenowicz Natalia Szelachowska Cezary Ścibiorski Zarembowicz/Matla Borys Dejnarowicz 20.00 Peryferia Jazzu The Seventies Sama Treść Sztukmistrz PASMO LIVE SUNDAY NEW LIVE Kuba Bąk Barnaba Siegel Borys Dejnarowicz Maciej Krawiec transmisje i retransmisje 21.00 Radio Nastrój Twopenny Hangover Jazz dla ludzi Jazz w Polsce Tomasz Tobin Phil Jones Mariusz Bogdanowicz Zarembowicz/Matla 22.00

23.00

RAMÓWKA 48| Płyty / Recenzje

Charlie Watts & The Danish Radio Big Band – Charlie Watts Meets The Danish Radio Big Band

Rafał Garszczyński [email protected]

sławnego zespołu, prowadził jazzo� wy kwintet i nieco większy skład dziewięcioosobowy, a także wielo� krotnie wyruszał w trasę z dużym big-bandem, w którego składzie grywali Evan Parker, Jack Bruce czy Courtney Pine. Ma na swoim koncie projek� ty wspominające dorobek Char� liego Parkera z udziałem między innymi Reda Rodneya, klasycz� ne amerykańskie standardy i styl Impulse!, 2017 boogie-woogie, a także własne Obecność Charliego Wattsa w tym kompozycje, odwołujące się do miejscu może Was nieco zdziwić, muzycznego dorobku Elvina Jone� on sam jednak nigdy nie ukrywał sa, Roya Haynesa i Maxa Roacha. fascynacji big-bandami i jazzo� To za jego poradą na miejsce Bil� wym graniem, mając na swoim la Wymana do The Rolling Stones koncie całkiem pokaźną, liczącą trafił Darryl Jones, basista o spo� kilkanaście pozycji, jazzową dysko� rych jazzowych doświadczeniach, grafię. między innymi z zespołu Milesa Większość muzycznej kariery Davisa. Zapewne również za spra� Charlie Watts związał z The Rol� wą Charliego Wattsa w studyjnych ling Stones, jednak grał również nagraniach The Rolling Stones w Blues Incorporated Alexisa Cor� można było usłyszeć Sonny’ego nera, w składzie którego poznał Ja� Rollinsa i Wayne’a Shortera. cka Bruce’a, a jego samego zastąpił Nagrania z orkiestrą duńskiego Ginger Baker, kiedy on sam dołą� radia powstały w 2010 roku i naj� czył do The Rolling Stones. Przez prawdopodobniej jedynie napię� wiele lat, będąc już członkiem tego ty kalendarz przeróżnych prac JazzPRESS, wrzesień 2017 |49

nagraniowych i koncertów spo� do nagrania premierowa prezenta� wodował, że na wydanie przez Im� cja dwuczęściowej suity autorstwa pulse! płyta musiała czekać aż sie� Charliego Wattsa i Jima Keltne� dem lat. Tak jak większość innych ra poświęconej Elvinowi Jonesowi, projektów Charliego Watta ten też uzupełnionej o trzy kompozycje trudno namierzyć. Można zrozu� z repertuaru The Rolling Stones, mieć, że strona internetowa The standard I Should Care Axela Stor� Rolling Stones nie promuje ubocz� dahla, Paula Westona i Sammy’ego nych produktów członków ze� Cahna oraz staranne odtworze� społu, ale Impulse! jest przecież nie Molasses Joe Newmana, wzo� częścią grupy Universal. Na świa� rowanej na wiekowej aranżacji towych stronach Universalu nie Woody’ego Hermana uwzględnia� ma śladu najmniejszego newsa jącej dwójkę perkusistów i dwa o niedawnej premierze albumu, kontrabasy. można go odnaleźć dopiero na Satisfaction, Paint It Black i You Can’t stronach francuskiego oddziału Always Get What You Want z reper� medialnego koncernu, widocznie tuaru The Rolling Stones są w wy� z punktu widzenia globalnej fir� konaniu duńskiej orkiestry moc� my perkusista The Rolling Stones no zmienione, stanowiąc zaledwie jest artystą lokalnym, który nie pretekst do eksplorowania brzmie� zasługuje na światową promocję… nia orkiestry, a sam mistrz ceremo� To wszystko przestaje mieć znacze� nii pozostaje jak zwykle w skrom� nie, kiedy włożycie płytę do swo� nym tle, gdzieś w środku orkiestry, jego odtwarzacza. Jej zawartość to oddając pole innym, w tym swo� zapis koncertu, który poprzedzo� jemu wieloletniemu partnerowi ny został jedynie kilkoma dniami w różnych projektach – basiście wspólnych prób – to zapewne ko� Davidovi Greenowi, saksofonistom lejny efekt wypełnionego przeróż� orkiestry i autorowi większości nymi zajęciami kalendarza lidera. aranżacji – liderowi orkiestry Ge� Repertuar to stanowiąca pretekst rardowi Presencerowi. 50| Płyty / Recenzje

Charlie Watts jest perkusistą ge� Nagrania Charliego Wattsa z or� nialnym, niedoścignionym wzo� kiestrą duńskiego radia to fanta� rem muzyka, który jest idealnym styczna lekcja muzyki, skupionej filarem każdego możliwego skła� na szczegółach, starannie przygo� du, niezależnie od muzycznego towanej i wymyślonej, nowoczes� stylu. Nigdy nie chce być gwiaz� nej, a jednocześnie wspominającej dą, jeśli pozwala brzmieniu in� piękne czasy zespołowej gry wiel� strumentów perkusyjnych zdo� kich jazzowych orkiestr. Czasów minować muzyczną przestrzeń, kiedy liczył się zespół i aranżacje, poszukuje partnera – to podstawa a nie gwiazdorskie popisy liderów. konstrukcji suity stanowiącej oś Wyśmienita suita autorstwa Watt� albumu – tu jego partnerem jest sa i Keltnera, doskonały pomysł na Søren Frost – perkusista orkiestry, klasyki The Rolling Stones, fanta� który za bębnami siada dopiero w styczne brzmienie orkiestry – szko� granym zapewne na bis Molasses, da tylko, że to jedynie siedem utwo� utworze zaaranżowanym na dwie rów, myślę, że koncert był dłuższy, perkusje przez Woody’ego Her� być może za kilka lat pojawi się ko� mana. lejna część tego wydawnictwa. ›

Płyta tygodnia godz. Rafała Garszczyńskiego 11:45

w RadioJAZZ.FM od poniedziałku www.radiojazz.fm do piątku JazzPRESS, wrzesień 2017 |51

Alan Broadbent & London Metropolitan Symphony Orchestra – Developing Story

Jarosław Czaja [email protected]

malał i z dużym trudem dobrną� łem do końca. W czym problem? Najkrócej rzecz mówiąc – w nad� miarze talentów samego Broad� benta. Artysta nie może się zdecy� dować, czy chce być tutaj pianistą, kompozytorem, aranżerem czy dy� rygentem orkiestry. A najwyraźniej nie da się pogodzić tych wszystkich funkcji naraz. Pewnym wyjściem z sytuacji byłoby – wzorem choćby naszego Włodka Pawlika na Night Eden River Records, 2017 In Calisia – zatrudnienie jakiegoś To płyta dla smakoszy pięknych dobrego solisty. Instrument melo� brzmień i klimatycznych, by nie dyczny w postaci trąbki lub sakso� powiedzieć rzewnych, nastro� fonu bardzo by się tutaj przydał, bo jów generowanych przez orkie� momentami mamy wrażenie, że strę symfoniczną. Niekoniecznie pomiędzy sekcją rytmiczną a or� zaś dla miłośników jazzu. Najwy� kiestrą powstaje próżnia. raźniej pianistę Alana Broadbenta, Jazzmani zawsze mieli większe który zyskał sławę grając wiele lat lub mniejsze kompleksy wobec w zespole Charliego Hadena, rozsa� „poważnej” muzyki europejskiej. dza ambicja. Zrealizował wreszcie, Wynikały z tego płyty bardziej przynajmniej we własnym mnie� lub mniej udane, ale moim zda� maniu, dzieło życia. Wszak wyeks� niem, tych dwóch osobnych świa� ponowane na okładce hasła Abbey tów pogodzić się nie da. Cierpi na Road i London Metropolitan Or� tym albo jedna, albo druga stro� chestra coś znaczą. To synonimy na. Oczywiście, London Metropoli� prestiżu w świecie muzyki. tan Orchestra gra znakomicie, tyle Przyznam, że podszedłem do dzieła tylko, że jest to inna bajka. Studio Broadbenta z ciekawością. Niestety, Abbey Road – wiadomo, klasa. Tyl� w miarę słuchania mój entuzjazm ko po co było zatrudniać prawdzi� 52| Płyty / Recenzje

wych jazzmanów – jak bębniarz wykonują na zmianę lider solo na Peter Erskine czy basista Harvie S, fortepianie i orkiestra, robi to wra� skoro w zasadzie swing jest tutaj żenie rozciągania go na siłę. Kiedy pojęciem obcym? zaś potem wydaje się, że Alan Bro� Przy powtórnym słuchaniu Deve- adbent zaczyna wreszcie improwi� loping Story da się zauważyć pew� zować – wchodzi orkiestra i... nic ną manierę w prowadzeniu nar� z tego. Cóż, jak widać, nie o impro� racji. Orkiestrę, fortepian i sekcję wizację tutaj chodziło. Jednak i do rytmiczną potraktowano jako trzy aranżacji można się przyczepić. osobne głosy i występują one na Urokliwa Naima Coltrane’a zaczy� przemian. Tam, gdzie grają wszy� na się sygnałem (rożek angielski?) scy razem (choć krótko) – jak jak z polowania, co można potrak� w trzeciej części niezwykle rozwle� tować jako żart albo wypadek przy kłego utworu tytułowego, robi się pracy. ciekawie. Ale gdy piękny temat Da� W sumie, jak dla mnie, przerost merona If You Could See Me Now formy nad treścią. ›

Pobierz aplikację mobilną

Oceń aplikację, zostaw swoją opinię  JazzPRESS, wrzesień 2017 |53

Dominique Eade & Ran Blake – Town and Country

Wojciech Sobczak-Wojeński [email protected]

argument „ad Mrongovia” – czyli: w Polsce country kojarzy się z ki� czowatym, beznadziejnym pikni� kiem country, a tutaj mamy coś ambitnego, więc nie bójcie się, lu� dziska! Cóż, coś w tym country jest cie� kawego, skoro jednak ów zakaza� ny owoc kusi nawet największych outsiderów. Są jednak artyści, któ� rzy śmiało inkorporują do swojej twórczości wątki country, a owe Sunnyside Records, 2017 decyzje artystyczne uzasadnia� Współcześni artyści szukają swo� ne są prywatnym sentymentem jego języka. Co by tu można prze� do tej muzyki. Sprowadzając rzecz tworzyć? Może warto pokusić się stricte do jazzu – pamiętacie Pań� o eksperyment i sięgnąć do cze� stwo zapewne doskonale tegorocz� goś przykurzonego, zapomniane� nego podwójnego jazzowego zdo� go, z lekka zbrukanego? A może bywcę Grammy, Johna Scofielda. country? Okay, ale nie przesadzaj� Dziś przed nami kolejny, bez mała, my z tą „countrowością”, bo nie jazzowy album, którego materia chcemy być przecież kojarzeni była tchnięta duchem country, ale z country... Stawiam śmiałą tezę, i amerykańskiego folku oraz go� że tego typu dylematy mają nowi spel. Pytanie, na ile możemy tu artyści wpisujący się w sążnisty mówić o bliskim związku arty� zbiór alt. country. Również u nas stów z tymi gatunkami, a w jakim każda publikacja będąca pró� stopniu o ćwiczeniu, eksperymen� bą alt. countrową czy dziełkiem cie na ich bazie. mniej lub bardziej inspirowa� Town and Country to dzieło due� nym muzyką country (vide nowa tu – wokalistki Dominique Eade płyta zespołu New Cage, wyda� i pianisty Rana Blake’a. Nie ukry� na przez Lado ABC) wykorzystuje wam, że do odsłuchu tego albu� 54| Płyty / Recenzje

mu zabrałem się z wielką ciekawością, bo formuła listka częściej skłania się ku melo� „damski wokal i fortepian”, a i poszukiwanie w niej recytacjom (a trzeba przyznać, że swojego języka do opowiadania znanych dobrze w countrowych i folkowych opo� muzycznych opowieści, są mi bliskie ze względów wieściach jest dużo tekstu!) i po� zawodowo-artystycznych. Zdawać by się mogło, że wściąganiu ekspresji. na wskroś jankeska płyta będzie energetycznym Nie mówię, że to źle, wszak popi� ładunkiem wybuchowym, a tymczasem interpre� sywać się nie zawsze warto i trze� tacje piosenek Boba Dylana, Johnny’ego Casha czy ba, ale najprzyjemniejsze Moon- tak sztandarowych melodii jak Moon River zaska� light in Vermont czy Give My Love kują raczej chłodnym intelektualizmem. To Rose dają słodki posmak tego, Zwłaszcza harmonizacje i technika Blake’a – w uję� jak ta płyta mogłaby brzmieć, ciu generalnym, odklejając to od konkretnych gdyby popłynąć amerykańskim, utworów – wprawiły mnie w największą zadu� pubowym luzem. I to jest chy� mę, bo w miejscach, gdzie spodziewałbym się wię� ba bolączka tego ciągłego prze� cej prostoty i luzu, pianista proponuje posępne, twarzania muzyki – artyści czę� piętrzące napięcie zestawienia akordów czy poszar� sto jakby nie potrafili dostrzec pane, atonalne uderzenia. Gdzie w oryginale melo� i docenić sedna muzyki, za któ� die zachwycają lekkością, tutaj otoczone są mrocz� rą się biorą, traktując ją jako ma� niejszą magmą akompaniamentu. Z ciekawości teriał bez właściwości, zdatny do zerknąłem w biogram owego jegomościa i moja każdej możliwej przeróbki. Prze� wstępna ewaluacja jego stylu zyskała potwierdze� twarzanie dla samego przetwa� nie w terminie „dark jazz sound”, z którego to ar� rzania, zabawa formą – bez re� tysta, związany skądinąd bardzo z trzecim nurtem, fleksji nad treścią. Wspomniany słynie. tu Scofield miał konkretną wi� Więc – owszem, jest to muzyka amerykańska, zję coverów – przy jednoczesnym ale znacznie bliższa kontestującej awangardzie szacunku do oryginałów, zacho� i beznamiętnej modernie niźli rozgrzanemu bo� waniu ich wymowy, charakte� powi w dowolnej odmianie. Więcej swingu sły� ru, temperatury, energii countro� chać z kolei w głosie Dominique Eade, choć odno� wej i jazzowej. Town and Country, szę nieodparte wrażenie, że w istocie wymęczony przynajmniej w mojej opinii, zie� podkład ogranicza jej realny potencjał. W obliczu je nudą i maskowaniem braku tak skomplikowanych muzycznie faktur woka� polotu. › JazzPRESS, wrzesień 2017 |55

Chicago / London Underground – A Night Walking Through Mirrors

Jakub Krukowski [email protected]

nowi rejestrację występu grupy na żywo w londyńskim klubie Cafe OTO z 21 kwietnia ubiegłego roku. W bogatym katalogu płyt zespołów spod szyldu Underground tylko jed� ną nagrał kwartet, miało to miej� sce w 2011 roku, gdy do duetu dołą� czyli Jeff Parker i Noel Kupersmith. Myślę jednak, że do rozszerzania pierwotnych składów możemy już się przyzwyczaić. Podobna sytua� cja miała miejsce w zeszłym roku Cuneiform Records, 2017 podczas rejestracji Cantos Invisive- „To muzyka protestu” – deklaru� is z okazji rocznicy Undergroundu je Rob Mazurek, właśnie dlatego z São Paulo (JazzPRESS – luty 2017). swoje zespoły nazywa Undergro� Mimo że na albumie znalazły się und. 2017 rok jest czasem politycz� jedynie cztery kompozycje, na� nego niepokoju, artysta podkreśla, granie jest niezwykle obszerne. że w obliczu zagrożenia muzyka Osiemdziesiąt minut intensywnej ma budować mosty, zachowując gry oddaje potencjał powołanego absolutną wolność. W tym roku składu. O ile porozumienie Taylo� mija też 20 lat od założenia forma� ra z Mazurkiem nie mogło budzić cji Chicago Underground Duo, któ� żadnych wątpliwości, o tyle w przy� rą kornecista współtworzy z perku� padku pozostałej dwójki nie było sistą Chadem Taylorem. Aby godnie gwarancji wpasowania się w wy� uczcić jubileusz, muzycy zaprosili pracowaną przez lata struktu� do nagrania dwóch londyńskich in� rę. Nic bardziej mylnego. Goście strumentalistów, Alexandra Haw� z Londynu perfekcyjnie uzupełni� kinsa (fortepian) oraz Johna Edwar� li zgrany duet, sprawnie rozwijali dsa (kontrabas), powołując kwartet pomysły liderów, jednocześnie sa� nazwany, a jakże – Chicago / Lon� modzielnie kształtując muzyczny don Underground. Nagranie sta� charakter kolektywu. 56| Płyty / Recenzje

Płytę otwiera niepokojąca kom� rując się od natłoku dźwięków aż pozycja A Night Spent Walking po ciszę. Kompozycja nawiązuje do Through Mirrors. Już sam tytuł bu� utworu Boss z płyty Locus, którą duje surrealistyczny obraz, któ� duet wydał w 2014 roku. Zestawia� rego nastrój potęgują urywane jąc obie partie, uwidacznia się kre� frazy Mazurka. Edwards wydoby� atywne podejście w interpretacji, wa najdziwniejsze dźwięki, do ja� w efekcie nowszy utwór jest pięć kich zdolny jest kontrabas, Taylor razy dłuższy od starszego. co rusz zmienia tempo wybijane� Album zamyka kompozycja opa� go rytmu (gra również na mbirze), trzona tajemniczym tytułem My- zaś Hawkins zaskakuje fortepia� steries of Emanating Light. Począ� nowymi improwizacjami. Muzycz� tek dominuje perkusyjne solo ny chaos jeszcze bardziej wypełnia Taylora, do którego dołącza nie� przestrzeń, gdy muzycy modyfiku� strudzenie eksplorujący możliwo� ją dźwięk elektroniką, a trębacz wy� ści kontrabasu Edwards. Mazurek dobywa z siebie przenikliwe woka� z Hawkinsem pojawiają się póź� lizy. To najdłuższa partia na płycie, niej, by po energicznej grze rozpły� prawdziwy manifest stylu grupy. nąć się w subtelnym finale. Druga w kolejności kompozycja So- Recenzując wspomniany Cantos In- mething Must Happen rozpoczyna się visiveis, napisałem, że jest on „szcze� mocnym elektronicznym akcentem, rą konwersacją bliskich osób, rozu� nie przeszkadza to jednak w eksplo� miejących się bez zbędnych słów”. rowaniu analogowych dźwięków. Dokładnie na tym samym opiera Na tym polu dominuje Hawkins, któ� się siła duetu Mazurka i Taylora. Pa� ry w dalszej części prowadzi ciekawy nowie określają się jako „dźwięko� dialog z kornetem Mazurka. wi i duchowi bracia”, a ich przyja� Boss Redux otwiera popis wirtuoze� cielską relację doskonale słychać rii Edwardsa. Pocierając energicz� we wzajemnym muzykowaniu. Na nie struny smyczkiem, wydobywa opisywanej tym razem płycie dołą� szaleńczą melodię, którą rozwija� czyli do nich instrumentaliści per� ją towarzysze. W trakcie dwudzie� fekcyjnie odnajdujący się w sfe� stu minut muzyka znowu płynie rze jazzowej improwizacji, tworząc nieprzewidywalnym rytmem, kie� bardzo udany projekt. › JazzPRESS, wrzesień 2017 |57

Atom String Quartet – Seifert

Mery Zimny [email protected]

Najnowsza płyta Atom String Quartet zatytułowana Seifert nie jest chyba przypadkiem – trzy czwarte zespołu miało już do czy� nienia z muzyką Seiferta podczas wspomnianego konkursu. Zeszło� roczną edycję wygrał skrzypek Ma� teusz Smoczyński, a wiolonczelista Krzysztof Lenczowski także brał w niej udział. Z kolei we wcześniej� szej edycji trzecią nagrodą nagro�

Fundacja im. Zbigniewa Seiferta, 2017 dzony został kolejny skrzypek ASQ – Dawid Lubowicz. Zbigniew Seifert – geniusz, który Seifert to czwarta płyta zespołu, opuścił nas zdecydowanie przed� na której muzycy zaprezentowali wcześnie, mimo tak młodego wie� kompozycje mistrza pochodzące z ku pozostawił po sobie dosyć po� krążków Seifert, Man On The Light i kaźny dorobek i przede wszystkim Kilimanjaro. Muzykę skrzypka, któ� unikalny styl oraz charakterystycz� rego wizytówką było jego unikalne ne seifertowskie brzmienie. Jego brzmienie, wziął na warsztat ze� muzyka stała się bardziej popular� spół, który także swoje brzmienie na i zaistniała w świadomości nie już wypracował. Klasyczny kwar� tylko muzyków zaledwie kilka lat tet smyczkowy, który za język wy� temu. Duża w tym zasługo funda� powiedzi obrał sobie jazzową im� cji jego imienia, która by upamięt� prowizację, świetnie radzi sobie z nić, ale też promować twórczość twórczością Seiferta, potrafi oddać skrzypka, organizuje między in� jej charakter i melodykę, nie tra� nymi poświęcony jego twórczości cąc przy tym tego, co ich wyróżnia konkurs. Spoglądając na finalistów – własnego brzmienia. tego konkursu, można stwierdzić, Sam wybór utworów jest wyraźnie że muzyka Seiferta nadal żyje i in� przemyślany, większość stanowią spiruje młodych, zdolnych skrzyp� te, które rozpisane były na jazzo� ków, i nie tylko skrzypków. wy, a w zasadzie jazzrockowy ze� 58| Płyty / Take Two

spół. Muzycy starannie je przeana� Smoczyński gra Evening Psalm, na lizowali i... wrócili niejako do ich którego podstawie później Dawid źródła. Seifert pisał swoje utwory Lubowicz stworzył swój Inspira- na skrzypce, a dopiero później po� tional Psalm. Pomiędzy nimi wy� wstawały aranżacje dla zespołu. brzmiewa spokojne i szlachetne Dla Atom String Quartet jego kom� Love in the Garden. Mamy też nieco pozycje są zarówno pretekstem do inną wersję Way to Oasis, które jest improwizacji, jak i polem dogłęb� bardziej dynamiczne i ciut ciem� nej analizy, której efektem są świe� niejsze w brzmieniu niż lekko sie� że aranżacje oraz pokaz nowych lankowy oryginał. możliwości, rozwiązań brzmienio� Muzycy zdecydowali się na wie� wych czy technicznych. le ciekawych rozwiązań, czasa� Opracowując materiał, zespół zro� mi wręcz zaskakujących. Tak do� bił to tak, by w pełni pokazać moż� brze znane nam Kilimanjaro grane liwości swojego składu, skroił Sei� jest na przykład w całości pizzicato. ferta na miarę swojego kwartetu w Wiolonczela najczęściej imituje sek� sposób mistrzowski – bez żadnych cję rytmiczną i robi to po mistrzow� uchybień. Jazzrockowe często kom� sku (między innymi w Quasimodo, pozycje muzycy przenieśli w nieco gdzie artysta gra akordami). Moim bardziej klasyczne rejestry, przede osobistym faworytem jest utwór wszystkim jeśli chodzi o brzmienie Stilness, będący popisem altowioli� i dbałość o dźwięk. Naprawdę trud� sty i wiolonczelisty – genialna aran� ne utwory grają z ogromną precy� żacja i ciekawe brzmienie. zją i czystością. Muzyka Seiferta w wykonaniu Trafna i ciekawa jest koncepcja al� Atom String Quartet to prawdziwie bumu. Pomiędzy utwory wykony� świeże i wartościowe podejście do wane przez zespół wplecione zo� twórczości mistrza, a dla słuchacza stały dwa piękne sola – Mateusz – prawdziwa muzyczna gratka. ›

F L a : www.jazzpress.pl JazzPRESS, wrzesień 2017 |59

Atom String Quartet – Seifert

Rafał Garszczyński [email protected]

tem skrzypce były ciekawostką w świecie muzyki improwizowa� nej. Warto również pamiętać, że w zasadzie tylko dwu muzyków, którzy urodzili się i wychowa� li poza USA, ma podobny status w historii gatunku – Zbigniew Se� ifert i Django Reinhardt. Muzycy Atom String Quartet po� stanowili poświęcić album nie wybitnym umiejętnościom im�

Fundacja im. Zbigniewa Seiferta, 2017 prowizacyjnym i technicznym Se� iferta, ale jego równie ciekawym Album jednego z najlepszych na i unikalnym kompozycjom, utwo� świecie improwizujących kwar� rom, w których kompozytor starał tetów smyczkowych poświęcony się przełożyć niełatwe muzyczne kompozycjom najlepszego jazzo� myśli Johna Coltrane’a na język wego skrzypka na świecie był w za� tak różniącego się od saksofonu sadzie skazany na sukces. Zawsze instrumentu, jakim są skrzypce. jednak coś może pójść nie tak. Z pozoru kompozycje napisane na Zbigniew Seifert zrobił dla jazzo� skrzypce i jazzowy zespół powin� wych skrzypiec mniej więcej to ny łatwo przekładać się na kwar� samo, co dla gitary tet smyczkowy. Album Seifert nie basowej, Charlie Parker dla sak� jest jednak w żadnym wypadku sofonu, Clifford Brown dla trąb� jedynie katalogiem, wybranych ki a Art Tatum dla fortepianu. Był według trudnego do rozpoznania wirtuozem, któremu wirtuoze� klucza, kompozycji Seiferta na ria nie przeszkodziła być wielkim cztery instrumenty smyczkowe. muzykiem. To nie jest łatwe, jeśli Jest czymś o wiele ciekawszym w dodatku nie ma się właściwie – to autorskie, często dalekie od żadnego wzorca. Przed Pastoriu� niezwykle ekspresyjnej stylistyki sem nikt nie grał na serio jazzu Zbigniewa Seiferta, spojrzenie na na gitarze basowej. Przed Seifer� jego twórczy dorobek. 60| Płyty / Take Two

Próba ścigania się i naśladowania jego kompozycje mają tak niezwy� muzycznej energii i drapieżno� kle osobisty, autorski charakter, że ści brzmienia skrzypiec Zbignie� nie powinny być grane przez in� wa Seiferta jest do dziś skazana na nych muzyków. Kilka prób adap� niepowodzenie, choć wielu pró� tacji nie było może jakichś wy� bowało… Zawsze lepiej jest robić jątkowo nieudanych, ale to raczej muzykę po swojemu. Tak właśnie wspomnienia niż coś o szczegól� zrobili członkowie Atom String nej wartości, odkrywcze przetwo� Quartet. Jeśli zatem spodziewa� rzenie. cie się zwielokrotnienia energe� Nie czepiam się choćby A Tribute tycznych solówek Seiferta – musi� To Zbigniew Seifert Jarka Śmietany, cie poszukać gdzieś indziej, choć ale to raczej muzyczne wspomin� raczej nic takiego nie znajdzie� ki i klasyczny „tribute”, a nie jakaś cie. Seifert to album zaskakująco wybitnie odkrywcza muzyka. Po� melodyjny, równie niespodziewa� jedyncze kompozycje pojawiają się nie zespołowy i wpisujący się w na płytach naszych skrzypków, to brzmienie zespołu, jakie znacie z zrozumiałe. Wtedy sprawdzają się wielu innych płyt, na których wy� najlepiej – Quo Vadis w wykonaniu stępuje najczęściej gościnnie. Adama Bałdycha i Yarona Herma� Muzykę Zbigniewa Seiferta znam na brzmi wręcz zjawiskowo, jednak niemal na pamięć, mimo że nie� nawet Adam, który jak nikt inny które z płyt są naprawdę trud� mógłby spróbować zagrać każdy ne do zdobycia. Dziś mam już od materiał Seiferta, nie robi tego. Sza� dawna pełną kolekcję, a część płyt nuję go za to. w postaci kopii jeździ ze mną nie� Seifert nie jest w żadnym wypad� mal zawsze zapełniając część pa� ku efekciarsko-przebojowy, a móg� mięci iPoda, z którym nie rozstaję łby takim być, muzykom kwartetu się w zasadzie nigdy. Kiedy album nie brakuje bowiem ani muzycznej pojawił się w zapowiedziach wy� inwencji, ani techniki, ani estrado� dawniczych, byłem nastawiony wego doświadczenia, pozwalające� dość sceptycznie, uważając, że mu� go zagrać pod publiczkę. To album zyki Zbigniewa Seiferta nie należy zespołowy, wysmakowany aran� w zasadzie dotykać i że wszystkie żacyjnie, eksplorujący możliwości JazzPRESS, wrzesień 2017 |61

brzmieniowe smyczkowego kwar� na bez odrobiny wstydu przypo� tetu. W całości wręcz konserwa� minać światu, że niemal co drugi tywny w zestawieniu z oryginal� wielkiej klasy jazzowy skrzypek na nymi kompozycjami. To autorskie świecie jest Polakiem, a wszystko w spojrzenie na kompozycje jednego zasadzie zaczęło się właśnie od Zbi� z największych polskich muzyków. gniewa Seiferta. Doskonała wizytówka polskiego Jedna wątpliwość natury edytor� jazzu i fantastyczny projekt opra� skiej – według mojej najlepszej cowany przy współpracy doskonale wiedzy popartej spojrzeniem na działającej Fundacji Zbigniewa Sei� okładkę zarówno pierwszego ana� ferta. logowego wydania, jak i współ� Płytę wydano niezwykle starannie. czesnej cyfrowej edycji albumu Wszystkie teksty z myślą o rynku Man Of The Light, współautorem międzynarodowym zostały opra� kompozycji Stillness jest Cecil Mc� cowane dodatkowo w języku an� Bee. Ale to w sumie nieistotny dro� gielskim. Powstała w ten sposób biazg, zdecydowanie niemający niezwykła muzycznie, doskonała wpływu na wybitną jakość mu� technicznie i edytorsko, światowa zyczną najnowszego albumu Atom produkcja, za której pomocą moż� String Quartet. ›

→ Z ARCHIWUM JAZZPRESSU / WWW.JAZZPRESS.PL 62| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

ŚJK: SILBERMAN AND THREE OF A PERFECT PAIR & JAN PESZEK Jan Peszek wystąpi 14 września wraz z formacją Silberman And 14 Three Of A Perfect Pair w Śląskim Jazz Clubie w Gliwicach. „Propo- września nujemy garść muzyki, trochę dziwnej i trochę niezwykłej... Muzyki GLIWICE splątanej jak poezja Miłobędzkiej, której słowa i treści tworzone są bez nadmiernego zwracania uwagi na reguły i formę. Nasza muzyka trochę taka jest, oscyluje wokół muzyki improwizowanej, ale nie po- gardza I’m Deranged (David Bowie) czy La mamma morta (Umberto Giordano)” – napisali muzycy Silbermana.

VERTIGO: JAZZPOSPOLITA Jazzpospolita – zespół, który od swojego debiutu pozostaje w nie- 20 mal nieustającej trasie koncertowej – zawita 20 września do wroc- września ławskiego klubu Vertigo. Grupa w ciągu ośmiu lat istnienia wydała WROCŁAW sześć płyt i zagrała około 300 koncertów. Działając w niezmienionym czteroosobowym składzie – Michał Przerwa-Tetmajer (gitara), Ste- fan Nowakowski (bas), Michał Załęski (fortepian, klawisze), Wojtek Oleksiak (perkusja) – wypracowała własne, rozpoznawalne brzmie- nie. Siłą Jazzpo są oryginalne kompozycje, sytuujące zespół na styku jazzu, postrocka i elektroniki.

ADAM BAŁDYCH & HELGE LIEN TRIO - BROTHERS Adam Bałdych z Helge Lien Trio oraz z Tore Brunborgiem wyruszy 22 we wrześniu w trzymiesięczną trasę koncertową po Europie, na któ- września rą złoży się aż 20 występów. Promowany będzie podczas niej naj- OSTRÓW nowszy album skrzypka zatytułowany Brothers. Po rozpoczynającej WIELKOPOLSKI trasę serii zagranicznych koncertów zespół pojawi się 22 września, w ramach Jazz w Muzeum, w Kinie Komeda w Ostrowie Wielkopol- skim. Do 4 listopada w Polsce trasa przebiegać będzie przez Lublin (Teatr Stary), Krasnystaw (KDK), Ełk (Papaja), Gdańsk (Stary Ma- neż, dwukrotnie), Wrocław (Radio Wrocław), Katowice (NOSPR), Kraków (Filharmonia), Głogów (MOK), Warszawę (Polskie Radio) i Poznań (CK Zamek). Trasa zakończy się 11 listopada na London Jazz Festival.

JAZZ Z WAMI: WŁODZIMIERZ NAHORNY TRIO Wybitny, niepowtarzalny kompozytor, jeden z pierwszych polskich 29 multiinstrumentalistów, jego życiorys to niemal cała historia polskie- września go jazzu. Włodzimierz Nahorny zagra 29 września, wraz ze swoim TRZEBINIA triem, w Trzebińskim Centrum Kultury w ramach cyklu koncertowe- go Jazz z wami. Istniejące w tym samym składzie od 1994 roku trio – z liderem na fortepianie,Mariuszem Bogdanowiczem na kontraba- sie i Piotrem Biskupskim na perkusji – jest bazą wszystkich projek- tów Nahornego. Zespół wykonuje kompozycje lidera. JazzPRESS, wrzesień 2017 |63 64| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy JazzPRESS, wrzesień 2017 |65

PARDON, TO TU: EVAN PARKER & EDDIE PRÉVOST Dwie legendy brytyjskiej sceny muzyki improwizo- wanej – saksofonista Evan Parker i perkusjonalista Eddie Prévost – wystąpią 13 września w warszaw- skim Pardon, To Tu. Obaj współpracują ze sobą od dawna, grali razem w różnych grupach, ale mają rów- nież w swoim dorobku pamiętne albumy zarejestro- wane jako duet – dwupłytowy Most Materiall (1997) i Imponderable Evidence (2004). O pierwszym z nich jeden z recenzentów napisał: „Muzyka, która jest czymś więcej niż muzyką i którą trudno określać tyl- ko terminami muzycznymi”.

WARSZAWA 1813 PARDON, TO TU KUP BILET wrześniamarca

12ON14: TRZASKA – MAZURKIEWICZ – SZPURA Mikołaj Trzaska (saksofony, klarnet), Jacek Mazur- kiewicz (kontrabas) i Paweł Szpura (perkusja) – ze- spół trzech ważnych postaci polskiej sceny improwi- zowanej zagra 16 września w warszawskim klubie 12on14. Obecne trio jest dopełnieniem wcześniejszej ich współpracy. Jacek Mazurkiewicz grywał ostatnio regularnie z Mikołajem Trzaską w duecie, uczestni- czył też w nagraniu muzyki Trzaski do filmu Wołyń. Paweł Szpura również wchodził wcześniej w skład grupy wykonującej muzykę filmową Trzaski.

WARSZAWA 1618 12ON14 JAZZCLUB KUP BILET wrześniamarca 66| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

WILANÓW JAZZ: AGA DERLAK TRIO Trio Agi Derlak zamknie tegoroczną edycję festiwalu Wilanów Jazz. Zespół powstał w 2013 roku, obecnie tworzą go: kontrabasista Tymon Trąbczyński, perku- sista Szymon Madej oraz pianistka Aga Derlak. Trio wykonuje autorskie kompozycje, będące wypadko- wą licznych inspiracji oraz własnych doświadczeń muzycznych. Zespół jest laureatem wielu nagród, w tym Fryderyka 2016 w kategorii Jazz – Fonogra- ficzny Debiut Roku. Koncert odbędzie się 17 wrześ- nia w Muzeum Plakatu w warszawskim Wilanowie.

WARSZAWA 1817 WILANÓW WSTĘP WOLNY >> wrześniamarca MUZEUM PLAKATU

MEMORIAL TO MILES TARGI KIELCE JAZZ FESTIVAL Ulf Wakenius Trio i China Moses wystąpią 1 paź- dziernika na finał szesnastej edycjiMemorial To Miles Targi Kielce Jazz Festival. Wcześniej, od 29 wrześ- nia kielecka publiczność będzie mogła uczestniczyć w koncertach następujących zespołów: Rafcox Trio, Dima Gorelik 3, Franciszek Pospieszalski Sextet, Tribute to Andrzej Przybielski i Wojtek Mazolewski Quintet. Ulf Wakenius zagra w triu z Leonardo Cor- radim na organach Hammonda i Tonym Matchem na perkusji. Chinie Moses towarzyszyć będą: saksofoni- sta Luigi Grasso, pianista Joe Armon Jones, perkusi- sta Marijus Aleksa i basista Neil Charles.

181 KIELCE KUP BILET październikamarca JazzPRESS, wrzesień 2017 |67

WSTĘP WOLNY >> 68| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy JazzPRESS, wrzesień 2017 |69

Mózg Festival Trzynasta edycja Mózg Festivalu będzie miała w tym roku znów dwie odsłony: bydgoską – od 23 września do 11 listopada i warszawską – od 28 listopada do 2 grudnia. Wśród wielu atrakcji z pogranicza sztuk przewidziano również mnóstwo koncertów. Wystą- pią między innymi: Joey Baron & Robyn Schulkow- sky, Ilia Belorukov & Gaudenz Badrutt, Orchestra Of New Creations, Experiments And Musical Im- provisations, Come Down To Earth Choir, Už Jsme Doma, Nina De Heney, Lindha Kallerdahi & John Holmström, Jonny Wartel Quartet, tria Zerang / Mełech / Wójciński, Theresa Wong / Christian Kobi / Frantz Loriot i Gorzycki / Pawlicki / Ziołek.

2318 KUP BILET październikamarca

GARY GUTHMAN MONDAY JAZZ CLUB Występem Sashy Strunin zainaugurowany zosta- nie 25 września nowy warszawski klub jazzowy. Na kolejnym koncercie, 2 października, Nika Lubowicz zaprezentuje program Great American Song Book. Podobną formułę będą mieć też kolejne wieczory – w mieszczącym się w hotelu Boss klubie co po- niedziałek odbywać się będzie koncert, podczas którego amerykańskiemu trębaczowi Gary’emu Guthmanowi i jego zespołowi towarzyszyć będzie na scenie jedna z polskich wokalistek jazzowych. Do końca roku wystąpią tam jeszcze między innymi: Ag- nieszka Hekiert, Agnieszka Wilczyńska, Ola Trzaska, Karo Glazer i Sabina Meck.

2518 WARSZAWA wrześniamarca 70| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

EKLEKTIK SESSION Zacieranie granic stylistycznych oraz promocja i in- tegrowanie środowisk twórczych – to główne zało- żenia wrocławskiego festiwalu Eklektik Session. W programie rozpoczynającej się 6 października te- gorocznej edycji festiwalu znaleźli się: norweski pia- nista i klawiszowiec zespołów Elephant9 oraz Super- silent Ståle Storløkken oraz mieszkający w Wiedniu muzyk i producent Dieter Kovačič (Dieb13). Na kon- cercie finałowym 9 października w Operze Wroc- ławskiej wystąpią: Jojo Mayer z amerykańską grupą Nerve oraz Eklektik Orchestra „Reversed”.

186 WROCŁAW KUP BILET październikamarca

JAZZ JAM. LEGIONOWO Kasia Pietrzko Trio oraz projekt Celuloid Artura Le- sickiego i Marka Napiórkowskiego z udziałem Hen- ryka Miśkiewicza i Doroty Miśkiewicz rozpoczną 20 października drugą edycję trzydniowego Jazz Jam. Legionowo. W następnym dniu zagra Paweł Nowak z Almoust Jazz Group, a Nula Stankiewicz, Janusz Strobel, Paweł Pańta, Cezary Konrad i Mariusz Fazi Mielczarek zaprezentują piosenki Agnieszki Osie- ckiej. Na finał Agnieszka Wilczyńska, Andrzej Jago- dziński, Michał Tokaj, Adam Cegielski i Łukasz Żyta przedstawią jazzowe wersje piosenek Wojciecha Młynarskiego. Koncertom będzie towarzyszyła wy- stawa zdjęć Kuby Majerczyka z okładek JazzPRESSu.

2018 LIEGIONOW0 październikamarca JazzPRESS, wrzesień 2017 |71

KUP BILET 72| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy JazzPRESS, wrzesień 2017 |73

PODLASIE JAZZ FESTIVAL Dwadzieścia lat działalności Bialskopodlaskiego Sto- warzyszenia Jazzowego, a także 30 lat pracy arty- stycznej bialskiego Jazz Trio fetowane będzie pod- czas tegorocznej, szesnastej edycji Podlasie Jazz Festival. Udział w zaplanowanym na 20 października jubileuszowym koncercie zapowiedzieli: Jan „Pta- szyn” Wróblewski, Ewa Uryga, Maciej Strzelczyk i Karol Szymanowski. Na koncertach w kolejnych dwóch dniach festiwalu wystąpią: duet Myrczek & Tomaszewski, Henryk Miśkiewicz & Full Drive z Mi- chaelem „Patchesem” Stewartem, Hanna Banaszak z zespołem i Włodek Pawlik Trio.

2018 BIAŁA PODLASKA KUP BILET październikamarca

WIĘCEJ KONCERTÓW ZNAJDZIESZ NA www.jazzpress.pl/koncerty 74| Koncerty / Relacje fot. Piotr Gruchała Piotr fot.

Saksofonista we mgle

Warsaw Summer Jazz Days – Warszawa, Amfiteatr Bemowo, Soho Factory, 30 czerwca – 9 lipca 2017 r.

Rozpoczęło się rockowo, później był dzień polskich debiutantów, któ� rzy musieli zmierzyć się z wzbudza� jącą wielkie emocje nową wielką gwiazdą. Konfrontowani byli jedne� go dnia gitarzyści działający w róż� nych stylistykach, a innego – ko� ledzy ze słynnego zespołu, grający już inaczej i na własny rachunek. Wszystko zakończył saksofono� wy finał z wokalnym akcentem. Ja� ka była 26. edycja Warsaw Summer Jazz Days – w relacji dwóch jazzpres�

sowych recenzentów. Gruchała Piotr fot. JazzPRESS, wrzesień 2017 |75

Adam Tkaczyk* [email protected]

W przedbiegach bardziej ostatni raz odczuwałem tę emocję rockowy niż jazzowy przed występem polskiego artysty. Mój Boże, jakiż to był genialny kon� 30 czerwca 2017 roku był wspania� cert! Począwszy od Walking Around łym dniem dla muzyki: nowy, świet� the Stormy Bay, przez kolejne kom� ny album wydał Jay-Z (to nie ma nic pozycje SBB, aż po dwa utwory na wspólnego z Warsaw Summer Jazz bis. Co prawda, podczas bisów (na Days, ale przemycam tę informację, które zagrano Z których krwi krew by propagować rap na najwyższym moja oraz Pieśń stojącego w bramie) poziomie), a w Amfiteatrze Bemo� byłem już zbyt zmarznięty, żeby wo wspólny koncert dali legendar� cieszyć się muzyką, ale publicz� na grupa SBB oraz światowej sławy ność wydawała się być wniebowzię� saksofonista Chris Potter. Prawdo� ta, więc biorę ich reakcje za papie� podobnie bardziej ekscytowałem się rek lakmusowy. Nie przeszkodziły zobaczeniem pierwszy raz na żywo kłopoty techniczne spowodowane SBB niż którejkolwiek z innych pogodą (element sprzętu mistrza gwiazd Warsaw Summer Jazz Days, Skrzeka nieco zamókł – kilka mi� z Kamasim Washingtonem na cze� nut, technicznych i było po proble� le. Od lat wysłuchiwałem, z różnych, mie), ku uciesze publiczności. często niespodziewanych źródeł, Był to zdecydowanie bardziej kon� wielkich pochwał dla SBB – pada� cert SBB niż Chrisa Pottera. Gość ły takie wyrażenia jak: „jedyna pol� dostał jedną okazję do dłuższej so� ska supergrupa”, „legenda”, „jedy� lówki, ale więcej światła ze sceny ny polski zespół światowej jakości”. i głośników zdecydowanie rzucali W gruncie rzeczy więcej słyszałem polscy muzycy. Jerzy Piotrowski to o zespole niż jego muzyki, bo znałem absolutny kosmita. Jego „pojedynek przede wszystkim twórczość z cza� perkusyjny” z Apostolisem Anthi- sów współpracy z Czesławem Nie� mosem, ze względu na moją sła� menem. Nadszedł najwyższy czas, bość do bębnów (jednak moje hip by to zmienić. Nie pamiętam, kiedy -hopowe wychowanie robi swoje),

* Krótka, ale ważna informacja: nie posiadam wykształcenia muzycznego, nie gram na żadnym instrumencie i w związku z tym uważam, że nie mam prawa oceniać, czy ktoś gra „dobrze” czy „źle”. Wygłoszone w tekście opinie bazują jedynie na tysiącach przesłu� chanych albumów i uczestnictwie w setkach koncertów jako słuchacz. I z perspektywy takiego słuchacza piszę. 76| Koncerty / Relacje

był moim ulubionym momentem koncertu i skończył się zdecydowa� nie zbyt szybko. Józef Skrzek potra� fot. Piotr Gruchała Piotr fot. fi chyba wszystko i wydaje mi się, że gdyby kazać mu zagrać na grze� bieniu, akompaniując Mariano Ita� liano, to i tutaj okazałby się wirtuo� zem. Ku zaskoczeniu… nikogo. Pewnie brzmię niemal jak rozhiste� ryzowana groupie, ale niech legen� dy mają możliwość „powąchania swoich kwiatów” za życia. Odnio� słem również wrażenie, że przy całej eklektyczności muzycznej w Amfi� teatrze im. Michaela Jacksona odby� wał się koncert zdecydowanie bar� dziej rockowy niż jazzowy. O ile partie solowe i improwizowane oraz obecność Chrisa Pottera wprowadza� ły nieco jazzu, to jednak ze względu na rodzaj energii i emocji sklasyfiko� wałbym występ jako rockowy. Koncert SBB i Chrisa Pottera je� dynie „towarzyszył” (cokolwiek to znaczy) Warsaw Summer Jazz Days i nie oznaczał jeszcze rozpoczęcia festiwalu. Pierwsze dźwięki, już w stu procentach rozpoczynają� ce wydarzenie, miały wybrzmieć 6 lipca w Soho Factory. To nie mogło się źle potoczyć po takiej „zerówce”.

Wart każdej ceny

Pierwszy dzień Warsaw Summer Jazz Days rozpoczynały dwa pol� skie zespoły: Immortal Onion oraz Quindependence. Obydwie grupy

fot. Jarosław Wierzbicki Jarosław fot. są laureatami programu Jazzowy JazzPRESS, wrzesień 2017 |77 debiut fonograficzny, organizowa� nego przez Instytut Muzyki i Tań� ca, można zatem wiązać z nimi po� ważne nadzieje. Pierwsi na scenę wyszli Immortal Onion. Trio w in� strumentalnym składzie: bas, kla� wisze, perkusja grało w dość nie� fortunnym momencie. Publiczność zajmowała swoje miejsca, była roz� kojarzona, miejscami zirytowana kłębiącymi się za swoim miejscem osobami i raczej nieskupiona na muzyce. Chaos i poszukiwania były fot. Piotr Gruchała skutkiem problemów z rozszyfro� wywaniem rzymskich cyfr, który� nie Krzysztof Matejski na saksofonie!), przyswa� mi oznaczone były numery rzędów. jalna muzyka, chociaż ciut trudniejsza niż podczas O ile w ostatecznym rozrachunku pierwszego koncertu. Oczekiwałem jednak cze� nie sprawia to wielu problemów, goś więcej niż „akceptowalnego” występu. Zdecydo� to nie jest procesem tak automa� wanie nie planowałem również ziewnąć tyle razy, tycznym, jak odczytanie oznaczeń ile mi się to zdarzyło. „Może to problem długiego arabskich. Tym niemniej muzy� dnia w pracy?” – pomyślałem, ale gdy wychodzi� cy nie byli sytuacją specjalnie zra� łem z sali, wymieniałem opinie i wsłuchiwałem żeni i zrobili swoje. Ich występ, na się w tłum, ludzie chwalili Immortal Onion, ale nie który składały się kompozycje z de� wyrażali opinii o Quindependence, więc widocz� biutanckiego albumu Ocelot of Sal- nie podzielali moje zdanie. Tym niemniej – oklaski vation, był zróżnicowany pod kątem były gorące, koncert niezły, choć krótki. energii i emocji, bardzo przyjemny Aż nadeszła wiekopomna chwila: o 21.30 pojawił dla ucha i stanowiący świetną roz� się Kamasi Washington ze swoim zespołem. Jed� grzewkę przed kolejnymi. Brakowa� na z największych obecnie gwiazd jazzu, kojarzo� ło mi w nim odrobiny pazura, ja� ny nie tylko przez fanów tego gatunku, ale również kiegoś wyrazistszego charakteru, nawet średnio zorientowanych słuchaczy. Debiu� ale gdy mamy do czynienia z talen� tancki album The Epic przewijał się w rankingach tem i pasją, to zdąży się on jeszcze na najlepszą płytę 2015 roku, a sam Kamasi zbierał wyrobić. doświadczenie u boku takich ikon, jak Lauryn Hill, Album Circumstances Quinde� McCoy Tyner, Freddie Hubbard, , Cha� pendence znałem już wcześ� ka Khan, Snoop Dogg czy ostatnio Kendrick Lamar. niej i zdążyłem go polubić. Wy� Na żywo Kamasi postawił na rozrywkę. Koncert stęp Quindependence też nie był trwał niemal dwie godziny, utwory zaaranżowane zły – przyjemne solówki (szczegól� były zdecydowanie bardziej funkowo i dynamicz� 78| Koncerty / Relacje fot. Jarosław Wierzbicki Jarosław fot.

nie niż w wersjach studyjnych. Nie słyszałem nigdy było nawet wyczuć szczyptę coun� wcześniej takiego „stadionowego”, przestrzennego try, a solówki robiły wrażenie – Lage brzmienia na żadnym koncercie jazzowym. Muzy� zna się na rzeczy. Niestety, koncert ka, w połączeniu z całą otoczką – pewnością siebie, dłużył się, czego dowodem jest licz� improwizacjami, efektownym strojem, stworzyła ba osób opuszczających salę. Z obo� wokół Washingtona swego rodzaju mgiełkę „nie� wiązku zostałem do końca, ale nie� tykalności”. Był zdecydowanie największą gwiazdą koniecznie chciałbym udać się na tego dnia festiwalu i tak jak powinien – „zamiótł” ten koncert drugi raz. scenę. Koncert wart każdej ceny, bardzo efektow� Jako następny występował Bill Fri- ny i bogaty. Osobiście byłem bardzo usatysfakcjo� sell (gitarzysta, a jakże!) – z jednej nowany również tym, że usłyszałem na żywo swój strony muzyk od lat ceniony, z dru� ulubiony utwór Washingtona – Malcolm’s Theme. giej raczej nie uważany za wirtu� oza swego instrumentu. Miałem Błogi relaks i mocny przekaz duże obawy – byłem znudzony po pierwszym koncercie, a ileż ci faceci Drugi dzień WSJD stał pod znakiem gitary. Nie szed� mogą wycisnąć z dwóch gitar i per� łem do Soho Factory rozemocjonowany. Nie jestem ki? Okazuje się, że dużo. Mała pry� wielkim fanem żadnego z występujących 7 lipca wy� wata, żeby postawić moje wraże� konawców. Jako pierwszy występował Julian Lage nia w odpowiedniej perspektywie: – Amerykanin, „cudowne dziecko” gitary, pomimo przy takiej ilości muzyki, jakiej słu� młodego wieku już bardzo doświadczony. Zaczęło cham, i takiej liczbie koncertów, na się dość interesująco i energicznie, w muzyce można jakich byłem, bardzo rzadko zdarza JazzPRESS, wrzesień 2017 |79 się występ, podczas którego „odpły� wcześniejszych, ocierał się o jazz rock i inne gitarowe wam”. Który działa paradoksalnie: fuzje. Tym niemniej skala emocji była szeroka – od z jednej strony maksymalnie anga� twardych, energicznych rockowy riffów, po bardziej żuje w słuchanie, a z drugiej relak� sentymentalne i spokojne utwory. Nie usłyszałem suje i pozwala zapomnieć o Bożym (lub po prostu nie rozpoznałem) kompozycji z wczes� świecie. Billowi Frisellowi i jego ko� nej twórczości Harriet Tubman, zagrane utwory po� legom się udało. Co takiego było chodziły głównie z nowszych płyt. W moim rankin� w grze tych trzech facetów? Nie po� gu nie przeskoczyli Frisella, ale byli zdecydowanie trafię odpowiedzieć, ale to coś za� bardziej interesujący niż Julian Lage. Odczuwało się hipnotyzowało mnie i pozostawiło również, jak ważny jest dla nich przekaz w muzyce, w stanie dyskretnej błogości. Frisell szerzenie idei i konfrontowanie problemów społecz� grał sporo z albumu Guitar in the nych, jakże mocno odczuwalnych obecnie w Stanach Space Age, ale pojawiały się również (co tam, Trumpito?). To dodatkowa wartość muzyki niespodziewane przeze mnie mo� Harriet Tubman. Nie mam nic przeciwko neutralne� menty, jak melodia A Change Is Gon- mu, grzecznemu graniu, ale wydaje mi się, że histo� na Come. Fantastyczny koncert. rie i muzyka wykonawców o wyrazistym przekazie Na koniec drugiego dnia zagrało są o wiele bardziej pasjonująca. trio Harriet Tubman. Za samą na� zwę zespołu mieli u mnie „do przo� du”. Trio w składzie: Brandon Ross (gitara), Melvin Gibbs (bas) i J.T. Le- wis (perkusja) przeplata w swo� jej muzyce jazz, soul, funk i rock. Występ był nagrywany i potencjal� nie miałby być wydany jako album live. Ale publiczność chyba stwier� dziła: „nieee”, bo całe grupy lu� dzi wychodziły z sali po kolejnych utworach. Muzycy uśmiechali się nerwowo, bo i co mieli zrobić? O co tu chodzi, moi mili? Czy zespół grał źle? Raczej nie, a przynajmniej mi się podobało. Czy dwuzdanio� wy wykład o tym, kim była Har� riet Tubman, uraził Waszą białą dumę? Późna pora? Nie wierzę, był przecież piątek. Muzycznie występ był miejscami

o wiele bardziej „pieprzny” od dwóch Gruchała Piotr fot. 80| Koncerty / Relacje

Piotr Rytowski [email protected]

Europa kontra Ameryka czego słuchać! Jestem przekonany, że wielu fanów wyszło z koncertów Dwa letnie dni WSJD. Dlacze� bardzo usatysfakcjonowanych. go dwa? W tym roku nie mogłem Trzeciego dnia festiwalu mogliśmy uczestniczyć w całości festiwalu – skonfrontować ze sobą dwa podej� mogę więc relacjonować tylko to, ścia do grania współczesnego jazzu. co wydarzyło się trzeciego i czwar� Jazz amerykański i jazz europejski tego dnia imprezy. Dlaczego letnie? to dziś według niektórych dwa zu� Nie tylko dlatego, że festiwal odby� pełnie odrębne gatunki muzycz� wał się w lipcu… „Letnie” to dobre ne. Sobotni wieczór potwierdził, że określenie temperatury emocji, ja� w tym stwierdzeniu jest na pewno kie wzbudziły we mnie tegorocz� chociaż odrobina prawdy. ne koncerty. Oczywiście niektó� Zaczęło The Orion Trio. Rudy Roy- re wciągnęły mnie bardziej, inne ston (perkusja), Yasushi Nakamu- mniej, ale żaden nie poruszył mnie ra (kontrabas) I Jon Irabagon (sak� dogłębnie, co na ogół miało miejsce sofony) spotkali się pięć lat temu na na poprzednich edycjach festiwalu. scenie niewielkiego nowojorskie� Nie oznacza to jednak, że nie było go baru i… postanowili od tego cza� fot. Piotr Gruchała Piotr fot. JazzPRESS, wrzesień 2017 |81 su grać razem. Co tu dużo mówić – robią to dobrze. Mainstreamo� wy, nowoczesny jazz zagrany z dużą dawką energii i jednocześnie dużą swobodą. Choć wszyscy muzycy re� prezentowali naprawdę wysoki po� ziom, to na szczególną uwagę zasłu� żył moim zdaniem Royston, którego perkusja często nadawała koloryt całej muzyce. Solo zagrane wyłącz� nie na talerzach czy momenty, kie� dy czytelny rytm utworu zmieniał się w gęsto utkane tekstury deter� fot. Piotr Gruchała minujące klimat muzyki, zdecydo� wanie zapadły mi w pamięć. Trio oryginalności. Być może po prostu nie jestem fa� żonglowało konwencjami – od gład� nem tego typu grania – dla mnie to „ładna muzy� ko płynących melodii po nerwowe ka”, z której jednak niewiele wynika. improwizowane sola, od swingu do Znacznie ciekawiej zaprezentował się Tonbruket, któ� transu – z prawdziwie amerykań� ry wielokrotnie podczas tego koncertu potrafił zasko� skim rozmachem. czyć słuchaczy – stylistycznymi woltami, brzmieniem, Dwa kolejne zespoły reprezentowa� niecodziennymi aranżacjami. Słychać było, że zespół ły scenę skandynawską. Ale gru� całymi garściami czerpie z historii muzyki popular� py łączy znacznie więcej niż miej� nej, ale robi to bardzo umiejętnie. W muzyce Tonbru� sce pochodzenia. Zespoły Magnus ket można się doszukać zarówno echa elektronicznych Öström Group oraz Tonbruket za� brzmień z lat osiemdziesiątych, gitarowego rocka pro� łożyli po tragicznej śmierci Esbjör� gresywnego, jak i muzyki eksperymentalnej. Zespół na Svenssona pozostali dwaj człon� świetnie wypadał w mocnych, energetycznych utwo� kowie E.S.T. – perkusista Magnus rach, opartych na wyrazistych riffach i to właśnie one Öström oraz basista Dan Berglund. stanowiły większą część zaprezentowanego materiału. Grupa Magnusa Öströma pojawi� Lider oprócz kontrabasu używał też skrzypiec, piani� ła się na scenie w aurze chłodnych, sta równie dobrze czuł się za keyboardem, jak i za for� niebieskich świateł, pasujących do tepianem – wszystko to sprawiało, że koncert był jesz� subtelnych improwizacji, który� cze bardziej różnorodny. Jak dla mnie – zdecydowanie mi rozpoczęła koncert. Po pierw� najciekawszy występ tego wieczoru. szych mocnych akordach fortepia� nu miałem nieodparte wrażenie, Pojedynek na saksofony że duch Svenssona odcisnął swoje piętno na tej muzyce, przez co nie� Pojedynek mogłoby się wydawać nierówny, bo do� stety straciła w moim odczuciu na robek i sławę głównej gwiazdy wieczoru – Bran- 82| Koncerty / Relacje

szulach, a Elling w garniturze, któ� rego nie powstydziłby się na sce� nie sam Sinatra. Słuchacze mogli podziwiać wirtuozerię i profesjo� nalizm na najwyższym poziomie – chciałoby się powiedzieć: „wzorzec jazzu”. A może idealnie działająca jazzowa maszyna? Jak dla mnie było to wszystko zbyt gładkie. Być może Marsalis doko� nał już tylu „nieortodoksyjnych” rzeczy w swojej muzycznej karie� rze, że zapragnął pójść szeroką dro� fot. Piotr Gruchała gą środka? Ale to już subiektywne rozważania – nie ma co kręcić no� forda Marsalisa trudno porównać z osiągnięciami sem na koncert z najwyższej świa� młodszego od niego o 16 lat Miquela Zenona, któ� towej półki, który pokazał, że tak rego kwartet jako pierwszy pojawił się na scenie. jak u zarania swej historii jazz Tymczasem już pierwsze minuty występu Miquel może być świetną zabawą. › Zenon Quartet pokazały, że mamy do czynienia z wysokiej próby jazzem. Z jednej strony mocno osadzonym w tradycji, z drugiej wykorzystującym nowoczesne środki wyrazu. Lider pochodzi z Por� toryko, gdzie zaczynał swoją edukację jako saksofo� nista. Latynoskie wpływy do dziś stanowią istotny element kolorytu jego twórczości. Muzycy zagrali bardzo sprawnie, a przy tym pogodnie, z dużą daw� ką pozytywnej energii. Energia koncertu nie spa� dała nawet wtedy, kiedy lider usuwał się w cień, ustępując pola pozostałym trzem muzykom: Luiso- wi Perdomo (fortepian), Hansowi Glawischnigowi (kontrabas) i Henry’emu Cole’owi (perkusja). Do� skonała muzyka na letnie popołudnie! Na zakończenie festiwalu gwiazda, na którą czeka� ło bardzo wielu fanów – Branford Marsalis Quar- tet i Kurt Elling. Absolutna pierwsza liga dzisiejsze� go mainsteamowego grania. Grania żywiołowego, a do tego niezwykle eleganckiego – co było słychać, ale też i widać: muzycy w nienagannie białych ko� fot. Piotr Gruchała JazzPRESS, wrzesień 2017 |83 fot. Paulina Krukowska Paulina fot.

Muzyczny Młyn

Młyn Jazz Festival – Jaroszowice, Jakub Krukowski Młyn Jacka, 6-8 lipca 2017 r. [email protected]

O walorach wypoczynkowych hote� „Improwizacja, to też lu Młyn Jacka można przekonać się kompozycja” w każdej chwili, przebywając w oko� licach Wadowic, natomiast raz Bogactwo programu dało się od� w roku, podczas Młyn Jazz Festival, czuć już pierwszego dnia, gdy na dane jest poznać koncertowy poten� scenie pojawił się Herbie Han- cjał obiektu. Siódma edycja impre� cock. Przywołany powyżej cytat zy nabrała naprawdę imponującej pochodzi z rozmowy, którą muzyk formuły – przez trzy dni odbyło się przeprowadził z Piotrem Metzem tu osiem różnorodnych koncertów, (prezenterem pierwszego festiwa� gromadzących na scenie gwiazdy lowego wieczoru) i myślę, że trafnie polskiego i światowego formatu. oddaje to, co tego wieczoru zapre� 84| Koncerty / Relacje

zentował. Choć repertuar w dużej mierze opierał ślił na samym początku lider, które� się na od dawna osłuchanych utworach, to piani� mu nie sposób odmówić wyczucia ście dał potencjał do rozwijania pomysłów sprzed w doborze składów. paru dekad. Możliwość usłyszenia takich stan� Biegłość w swobodnej interpretacji własnego do� dardów jak Actual Proof, Come Run- robku jest z całą pewnością cechą charakteryzującą ning To Me, czy przede wszystkim jego twórczość. Trzeba oddać, że rzadko który festiwal Cantaloupe Island, wykonanych może poszczycić się równie imponującym otwarciem, przez ich autora było dla mnie nie� zwłaszcza, gdy legenda występuje w tak doborowym zapomnianym przeżyciem, myślę składzie. Obok doświadczonych muzyków, perkusi� że w zupełności wynagradzającym, sty Vinnie Colaiuty i basisty Jamesa Genusa pojawi� niekiedy, jego przydługie przemo� li się: urodzony w Beninie gitarzysta Lionel Loueke wy. Nie można też pominąć pory� oraz Terrace Martin, ceniony w raperskim środowi� wających solówek Colaiuty, śpiewu sku producent, grający tego dnia na klawiszach, mo� Loueke w mlaskowym języku xho� dulatorach głosu oraz saksofonie altowym. „Jestem sa oraz wirtuozerii Martina (świet� szczęśliwy, mogąc grać z tymi muzykami” – podkre� ne solo na saksofonie w nowszej fot. Paulina Krukowska Paulina fot. JazzPRESS, wrzesień 2017 |85 kompozycji Secret Sauce). Przysło� wiową wisienką na torcie był za� grany na bis Chameleon, w którym Herbie potwierdził znakomitą kon� dycję – bawił się muzyką, zmieniał Krukowska Paulina fot. instrumenty i skakał po scenie. Tuż po tym występie pojawiła się wokalistka Marta Król z pięciooso� bowym zespołem, by zaprezento� wać program Tribute To The Police. Rozpoczęcie koncertu bezpośred� nio po głównej gwieździe festiwa� lu nie było szczególnie komfortowe dla muzyków, początkowo dało się odczuć, że uwaga widowni skon� centrowana była głównie na po� przedniku. Po chwili jednak znane melodie brytyjskiej kapeli, bardzo ciekawie zaaranżowane przez pia� nistę Pawła Tomaszewskiego, za� chęciły tłum do podejścia pod scenę. Dla mnie była to w końcu okazja na żywo usłyszeć Andrze- ja Święsa, grającego na basie elek� trycznym, który potwierdził swoje wysokie umiejętności również na tym instrumencie.

Wyraziste osobowości

Ciekawą atrakcją tegorocznego Młyn Jazzu była obecność codzien� nie innego konferansjera. W pią� tek, w tą niecodzienną dla siebie rolę, wcieliła się Anna Maria Jo� pek. Jej udział był tym właściwszy, gdyż miała okazję współpracować niemal z każdym zapowiadanym muzykiem. Jako pierwsze wystąpi� 86| Koncerty / Relacje

była to więc wielka gratka dla mi� łośników muzyki spod szyldu Po- lish Jazz. Drugi koncert stanowił popis ame� rykańskiej piosenkarki Dianne Reeves – wymienianej jednym tchem z Dianą Krall i Cassan� drą Wilson – jako czołowej diwy współczesnego jazzu. Półtorago� dzinny występ z całą pewnością dowiódł, że przypisywanie jej pre� stiżowej pozycji nie jest bezpod� stawne. Począwszy od interpretacji piosenki Boba Marleya Waiting In Vain, poprzez energiczne wokalizy w Dreams, aż po kameralną balladę Once I Loved udowodniła, jak zna� komicie odnajduje się w różnych formułach. W muzycznych podró� żach wspierał ją znakomity brazy� lijski gitarzysta Romero Lubambo oraz fantastycznie funkcjonują� ca sekcja w składzie: Peter Martin (fortepian), Reginald Veal (kontra� bas) oraz Terreon Gully (perkusja). Nawet niekorzystna aura nie prze� szkodziła widowni w żywiołowych reakcjach. Kolejne utwory, mimo deszczu, wieńczyły gromkie bra� fot. Paulina Krukowska wa, słusznie nagradzające ten pe� ło trio Wojciecha Karolaka (organy Hammonda) łen pasji występ. z Arkiem Skolikiem (perkusja) i Tomaszem Grze- Już poprzedniego dnia, przecha� gorskim (saksofon). „Muzyka płynie sama” – miał dzając się po terenie hotelu trud� odpowiedzieć lider na pytanie piosenkarki o to, co no było nie natknąć się na gwiazdę zagra tego dnia – tak też się stało, gdy zespół oddał zamykającą drugi dzień festiwalu się kilkunastominutowej improwizacji. Zaraz po – Chrisa Bottiego. Swoją otwartość niej dołączył Stanisław Soyka, nawiązując tym sa� trębacz potwierdził podczas wystę� mym do składu ze znakomitej płyty Blublula z 1981 pu, kiedy wykonując utwór For All roku. Panowie nieczęsto mają okazję grać razem, We Know, w towarzystwie woka� JazzPRESS, wrzesień 2017 |87 fot. Paulina Krukowska Paulina fot.

listki zszedł ze sceny i za� Tango Suit. Były jednak momenty, w których arty� grał wśród widowni. Amerykan� sta kierował grę w bardziej żywiołową stronę, jak ka nie była tego wieczoru jedynym choćby podczas You Don’t Know What Love Is, czy gościem, u boku lidera pojawiła utworach z gościnnym udziałem wspomnianej się również skrzypaczka Caroline Smith. Campbell. Łączone przez nią tema� ty klasyczne z jazzową improwiza� Eklektyczne zakończenie cją wypadły nieco pretensjonalnie, niemniej pasowały do widowisko� Trzeci dzień odznaczył się wyraźną różnorodnoś� wego charakteru koncertu. Spo� cią w programie. Choć wszystkie zespoły przeja� śród pięcioosobowej sekcji szcze� wiały podobną żywiołowość, to ich repertuar oraz gólnie mocno zaakcentował swoją składy były zupełnie odmienne. Na początku usły� obecność perkusista Lee Pearson, szeliśmy Marysię Sadowską, która tym sobotnim popisujący się ekwilibrystycznymi występem zakończyła projekt Jazz na Ulicach. Po� solówkami. dobnie jak na albumie, zaprezentowała szereg ta� Wybrany przez Bottiego reper� necznych i chwytliwych melodii, które rozruszały tuar oddawał charakterystyczną widownię cierpliwie znoszącą opóźnienia w pro� dla niego melancholijną manierę, gramie. zwłaszcza gdy sięgał po hymn Leo� Rozrywkowy nastrój podtrzymał występujący po narda Cohena Hallelujah, czy napi� niej zespół . Brytyjczy� saną wraz z Herbiem Hancockiem cy każdym kolejnym utworem podrywali publicz� 88| Koncerty / Relacje ność, o co szczególnie dbała charyzmatyczna woka� grodzonej Grammy płyty Country listka Sulene Fleming. Oczywiście dominującymi For Old Men, jest też świeżo po pre� postaciami na scenie byli liderzy grupy i jej jedy� mierze albumu supergrupy Hud� ni stali członkowie – basista Andrew Levy oraz gi� son. W Wadowicach powrócił jed� tarzysta Simon Bartholomew, kierujący ośmiooso� nak do nieco starszego projektu bowym składem. W programie znalazły się pozycje – Überjam – z Andym Hessem (gi� reprezentujące różne etapy kariery grupy od jej po� tara basowa) i Avim Bortnickiem czątków w latach dziewięćdziesiątych (BNH, So- (gitara elektryczna, sampler), a tak� metimes), aż po ostatnią płytę Sweet Freaks. Pionie� że gościnnie grającym na perkusji rzy acid jazzu nie zatracili swojej energii, co cieszy, Dennisem Chambersem. zważywszy, że ten niegdyś popularny gatunek jest Muzycy skupili się głównie na ma� coraz rzadziej praktykowany. teriale z albumu Überjam Deux, Zamknięcie tegorocznego Młyn Jazz Festival po� który całkowicie odbiegał od podej� wierzono gitarzyście Johnowi Scofieldowi. Arty� mowanych ostatnio przez Scofielda sta niedawno zakończył trasę koncertową z na� poszukiwań wokół muzyki coun� try. Jako, że miałem okazję usłyszeć na żywo również poprzedni mate� riał, mogę śmiało powiedzieć, że gi� tarzysta wciąż doskonale porusza się w obu stylistykach. Takie utwo� ry jak Snake Dance, Endless Sum- mer, czy napisana w hołdzie Cur� tisowi Mayfieldowi kompozycja Curtis Knew, brzmią ciągle świeżo. Naprawdę warto powracać do tej świetnej płyty. Przez ostatnie lata festiwalowa mapa Polski wyraźnie się zapełniła, więc wybór jazzowych imprez na te� renie kraju jest doprawdy imponują� cy. Artyści z całego świata mogą do� wolnie przebierać w koncertowych zaproszeniach, tym bardziej gratu� luję Małgorzacie Świętosławskiej, że udało się jej ściągnąć do swojego ho� telu tak znamienite nazwiska. Siód� ma edycja udowodniła duże ambicje organizatorów, ciekawe jak impreza fot. Paulina Krukowska rozwinie się za rok. › JazzPRESS, wrzesień 2017 |89 fot. Lech Basel Lech fot.

Duch Jazzu nad Kopenhagą Copenhagen Jazz Festival – Kopenhaga, 7-16 lipca 2017 r.

Anna Mrowca [email protected]

Lech Basel [email protected]

Na ostatniej stronie ulotki progra� przekonać, jak ta myśl sprawdza się mowej lwowskiego Alfa Jazz Fe� w praktyce. Bowiem na zjednocze� stival umieszczono taką oto wy� niu wysiłków sporej grupy spon� powiedź: „Duch jazzu jednoczy, sorów i organizatorów różnych a nie dzieli”. Jej autorem jest Her- wydarzeń jazzowych pod jednym bie Hancock. W lipcu dwoje kore� parasolem o nazwie Kopenha� spondentów JazzPRESSu mogło się ski Festiwal Jazzowy polega głów� 90| Koncerty / Relacje fot. Lech Basel Lech fot.

na idea tego wydarzenia. Trudno sobie wyobrazić, kanałem portowym scenie grało aby bez takiego porozumienia, bez wspaniałej or� między innymi trio Billa Frisella ganizacji oraz głębokiej odpowiedzialności za wy� i Roberto Fonseca. dawanie publicznych oraz sponsorskich pieniędzy Jazzem brzmiały sceny w parkach, możliwy był taki dziesięciodniowy maraton 1300 teatrach, domach kultury, licznych koncertów prezentujących tyle gatunków jazzu: od klubach jazzowych i zwykłych ka� nowoorleańskich parad ulicznych, swingu i main� wiarenkach, oczywiście na uli� streamu do szalonych dźwięków improwizatorów cach, a nawet w kościołach zamie� XXI wieku. nionych na sale koncertowe. Lista oficjalnych miejscówek festiwalo� Światowa stolica jazzu wych zamieszczona w gazecie pro� gramowej liczy sobie 41 pozycji Unoszący się nad Kopenhagą Duch Jazzu zamienił i kończy się słowami: „i wiele in� ją na ten czas w światową stolicę tej muzyki. Jazzu nych”. Zadbano o wszystkie grupy można było słuchać nieomal wszędzie. W wy� wiekowe, od dzieci poprzez mło� twornych salach koncertowych grały takie gwiaz� dzież do srebrzystoszarych nob� dy, jak Anoushka Shankar, Norah Jones, Dee Dee liwych emerytów. Rozrzucenie Bridgewater, Erykah Badu, Herbie Hancock, Jan koncertów po całym mieście spra� Garbarek, Lee Konitz, , David San- wiało sporo problemów logistycz� born czy też Jamie Cullum. W cyklu zatytułowa� nych, ale mieszkańcy stolicy Danii nym Jazz by the Sea na malowniczo położonej nad mieli dzięki temu bardzo ułatwio� JazzPRESS, wrzesień 2017 |91

w Kopenhadze bardzo aktywni. Przede wszyst� kim zorganizowali Polsko-duńskie dni jazzu, wyda�

fot. Lech Basel Lech fot. rzenie z okazji dziesięciolecia rozpoczęcia współ� pracy duńskich uczelni muzycznych z polskimi studentami. Na dziedzińcu i wewnątrz Koncert� kirken, czyli koncertowego kościoła, wystąpiły pol� sko-skandynawskie zespoły, w których obok jazz� manów z Danii, Norwegii i Szwecji grali między innymi: Maciej Kądziela, Marek Kądziela, Tomek Dąbrowski, Radek Wośko, Tomasz Licak, Tom Ja- cobson, Grzegorz Tarwid i Jędrzej Łagodziński. Koncertował też Kamil Piotrowicz ze swoim seks� tetem, a Artur Tuźnik obok udziału w tych polsko- duńskich dniach miał swój autorski, pięciodniowy cykl koncertów w Studenterhuset i był liderem ze� społu akompaniującego zjawiskowej Ann Farholt. O aktywnym udziale w jam sessions też należało� by wspomnieć. Rekordzistą został chyba Tomek ny dostęp do wydarzeń festiwalo� Dąbrowski, który podczas ośmiu dni festiwalo� wych, które często odbywały się wych zagrał 17 koncertów i występował z ponad „po drugiej stronie ulicy”. 65 muzykami. Byliśmy pod ogromnym wraże� Największym problemem było niem poziomu tych formacji. Ze spotkania róż� znalezienie odpowiedniego klucza nych kultur i mentalności, innego rozumienia do ogarnięcia tego maratonu, do� stosowania go do naszych gustów, oczekiwań i możliwości. Bardzo pomocni okazali się w tych poszu� kiwaniach organizatorzy. Na po� witanie wykreślili nam bowiem z akredytacji wszystkie nieomal wcześniej wyprzedane koncerty gwiazd.

Polski sposób na molocha

Jeszcze przed wyjazdem zamierza� liśmy skupić się na polskich ak� centach. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Nasi muzycy byli fot. Lech Basel 92| Koncerty / Relacje

muzyki i życia jako takiego po� wstały bardzo interesujące efekty

fot. Lech Basel Lech fot. artystyczne, których kulminacją był występ sekstetu o nazwie Po- lish- Ensamble, koń� czący ten minifestiwal. Z naszymi muzykami spędziliśmy w sumie prawie trzy dni, mając niewysłowioną przyjemność roz� mawiania z nimi podczas wspól� nych spacerów i posiłków oraz współuczestniczenia kręceniu oko� licznościowego reportażu filmowe� go. I to właśnie oni okazali się naj� lepszym kluczem do ogarnięcia tego jazzowego molocha. Zaprosi� li nas na do kultowego klubu Montmartre, to z nimi by� liśmy w Jazzklubben Christiania oraz La Fontaine. To dzięki ich re� komendacji trafiliśmy na koncer� ty cyklu Jazz XXI wieku w niesa� mowitym hallu teatru z widokiem na Stary Port przez przeszklone ściany. Opuściliśmy 1292 koncerty, nie zo� baczyliśmy wielu pięknie zapowia� dających się wystaw w kopenha� skich muzeach, nie odwiedziliśmy słynnej syrenki, a obok Tivoli tyl� ko przechodziliśmy kilka razy. Nie słyszeliśmy największych gwiazd festiwalu, nie byliśmy w wielu wartych odwiedzenia miejscach. Mimo to wywieźliśmy z Kopenhagi niezapomniane wrażenia i marze� nia o powrocie tam za rok, ze zmo� dyfikowaną koncepcją logistyczną. Bo naprawdę warto. › JazzPRESS, wrzesień 2017 |93 fot. Lech Basel Lech fot.

Welcome to Jazz Planet

Alfa Jazz Fest – Lwów, Lech Basel 23-27 czerwca 2017 r. [email protected]

W najśmielszych marzeniach nie Jak to było możliwe? przypuszczałem, że będę uczest� Codziennie jazz na żywo grano na niczył w tak ogromnej, masowej trzech podstawowych scenach: i stojącej na niezwykle wysokim 1. Scena na tyłach Pałacu Potockich, poziomie artystycznym i organiza� w centrum miasta zapraszała od cyjnym imprezie jazzowej i to za na� godziny 12:00 na dwa bezpłatne, szą wschodnią granica, na Ukrainie. plenerowe koncerty. Kameralna Według szacunków organizatorów scena, piknikowa atmosfera, leża� codziennie przez pięć dni słuchało ki, koce, zielona łąka ogrodu pała� tam jazzu od ośmiu do dziesięciu ty� cowego i markowe zespoły, mię� sięcy ludzi. Tak, to nie ma pomyłka! dzy innymi Igor Osypov Quartet, 94| Koncerty / Relacje

Ilhan Ersahin Istanbul Sessions z Turcji czy też Get The Blessing z Wielkiej Brytanii. 2. Scena na Rynku rozbrzmiewała jazzem od godziny 15:00, a na niej Kinga Głyk Trio z Polski, amery� kański Dave Fields Blues Band, Caryl Baker Quartet z gościn� nym udziałem Chico Freemana, Yllian Canizares i wielu innych. Codziennie dwa koncerty, wstęp oczywiście też bezpłatny. 3. Scena im. Eddiego Roznera w Parku Kultury i Wypoczynku im. Bohdana Chmielnickiego to coś zupełnie kuriozalnego. Raz do roku budowana jest ogrom� na hala namiotowa dla trzech tysięcy słuchaczy, klimatyzowa� na, z doskonale nagłośnioną sce� ną wyposażoną w wysokiej kla� sy telebimy i znakomite zaplecze dla artystów w postaci luksuso� wych, ogromnych kamperów, jakby żywcem wyjętych z Hol� lywood. Fortepiany przywożono aż z Holandii, aby zaspokoić wy� magania takich muzyków jak Herbie Hancock, Chick Corea, Gregory Porter, China Moses, Buika, Chucho Valdés oraz ze� społów Gordon Goodwin’s Big Phat Band, Yellowjackets, duet Paolo Fresu i Richard Gallia- no. Uff! Obsada godna kilku nie� złych festiwali. Bilety na tę sce� nę wyprzedały się w internecie w ciągu niecałych 10 godzin, fot. Lech Basel a ceny wcale nie były niskie. JazzPRESS, wrzesień 2017 |95

Powstaje pytanie – skąd te tysiące dzy innymi znanego praskiego browaru, jednego słuchaczy? Odpowiedź jest bardzo z głównych sponsorów festiwalu, uprzyjemniało prosta: w niedalekim sąsiedztwie odbiór muzyki. sceny głównej funkcjonowały trzy Poza tym w centrum Lwowa odbywały się koncer� bezpłatne strefy piknikowe, w tym ty dla dzieci, projekcje filmów jazzowych, koncer� jedna specjalnie przygotowana dla ty street jazzu, a w nocy, w kawiarniach, restaura� rodzin z dziećmi, przypominająca cjach i piwiarniach – jam sessions. kolorowe wesołe miasteczko z ka� Całość dopełniały warsztaty w klasach mistrzow� ruzelami, zjeżdżalniami, piaskow� skich oraz spotkania z wybitnymi osobistościami nicami, maszynami do produk� świata jazzu. Festiwal totalny – takie słowa cisnę� cji baniek i podobnymi atrakcjami ły się same do głowy. A do gardła również festiwa� dla najmłodszych. A dla trochę lowe lody jazzowe, jazzowa kawa i do zakupu liczne większych fanów jazzu przygoto� pamiątkowe gadżety. Sumy zaangażowane w reali� wane były telebimy, znakomite na� zację tego wydarzenia przyprawiłyby o ból głowy głośnienie i bezpośrednie transmi� dyrektorów naszych polskich festiwali... Nic dziw� sje ze sceny głównej. Pełne zaplecze nego, skoro tytularnym sponsorem był Alfa Bank. gastronomiczne z napojami, mię� Jak się okazało pod koniec tego wydarzenia, na Alfa fot. Lech Basel Lech fot. 96| Koncerty / Relacje

Jazz Fest byłem pierwszy i ostat� ni raz. W przyszłym roku będzie się on inaczej nazywał i będzie miał innych sponsorów. W dniach 27 czerwca – 1 lipca 2018 roku or� ganizatorzy zapraszają na Leopo� lis Jazz Fest. Gwarancje finansowe już są, pierwsze ważne kontrakty z gwiazdami podpisane, podstawo� wy kształt festiwalu, wypracowa� ny przez ekipę pod artystycznym przywództwem Ołeksija Kohana, pozostanie ten sam. Jeżeli dodam do tego niezwykły urok Lwowa, z jego licznymi atrak� cjami turystycznymi, wspania� łą i ciągle jeszcze niedrogą dla nas gastronomią i sympatycznymi go� spodarzami, to zapisanie tego ter� minu do swojego przyszłorocznego kalendarza warte będzie zastano� wienia. Ja w każdym razie bardzo chętnie tam wrócę. Wysłucha� łem sporo wspaniałej muzyki, po� znałem wielu nowych, ciekawych ludzi, nie tylko tych związanych z jazzem, nabrałem apetytu na bliższe poznanie miasta i uczest� nictwo w nocnych jam sessions, w których ze względów logistycz� nych i zdrowotnych nie mogłem w tym roku uczestniczyć. No i co tu dużo mówić: rozsmakowałem się w pysznym barszczu ukraińskim, wyjątkowych pierogach i znakomi� tej kawie, o komfortowych warun� kach do fotografowania nie zapo� minając. Jeśli jazzowy początek lata fot. Lech Basel A.D. 2018 – to tylko we Lwowie! › JazzPRESS, wrzesień 2017 |97 fot. www.jazzfotos-brunner.at fot.

Spotkanie na szczycie

Enrico Rava / Tomasz Stańko Quintet – Wiedeń, Krzysztof Komorek Porgy & Bess , 15 lipca 2017 r. [email protected]

Legendy europejskiej trąbki – pod wość wspólnego grania – ot choćby takim hasłem w lipcu tego roku w projektach Cecila Taylora. Teraz, odbyła się seria koncertów kwin� jako równoprawni liderzy kwarte� tetu, prowadzonego przez dwóch tu, wsparci swoimi stałymi współ� trębaczy, których mianem legend pracownikami, ruszyli w trasę po można określić bez wahania: En- Włoszech, uzupełnioną kilkoma rico Ravę i Tomasza Stańkę. Dwie koncertami w Europie. gwiazdy monachijskiej wytwór� W okolicznościowych wywiadach ni ECM, muzycy, którzy po raz obaj panowie podkreślali wzajem� pierwszy spotkali się ponad pięć� ny szacunek, jakim się darzą. Dużą dziesiąt lat temu i mieli już możli� wzajemną kurtuazję dało się od� 98| Koncerty / Relacje fot. www.jazzfotos-brunner.at fot.

czuć też podczas koncertu. I musze to skwitować nowszej płyty Tomasza Stańki słowem „niestety”. Oczywiście klasa obu muzyków – oraz utwory pianisty Giovannie- powoduje, że trudno jest tu formułować konstata� go Guidiego. Włoski pianista, tak� cje, mówiące o jakimś artystycznym niepowodze� że nagrywający dla ECM i grający niu. Zagrali na swoim zwykłym, wysokim pozio� w autorskim kwartecie Ravy, stał mie i nawet słuchało się tego okolicznościowego się największym wygranym tego kwintetu z przyjemnością (w moim odczuciu trosz� wieczoru, kipiąc energią i pomysła� kę drapieżniej, i przez to lepiej, wypadł Tomasz mi oraz wypuszczając się na dłu� Stańko). Jednak, z drugiej strony ktoś, kto spodzie� gie, dynamiczne solówki. Zdawało wał się jakiegoś wyjątkowego iskrzenia, musiał się, że w tej personalnej konfigura� obejść się smakiem. Obaj trębacze bardzo starali cji on właśnie czuje się i odnajduje się, by nie zdominować wieczoru swoją obecnością najlepiej. kosztem kolegi. Dlatego może przez większość cza� Słabo, niestety, wypadła sekcja su najlepiej słuchało się kwartetu, kiedy na scenie rytmiczna. Sprawiło to, w moim zostawał tylko jeden ze współliderów. przekonaniu, rozmontowanie Podczas podzielonego na dwie części, dwugodzin� znanego z płyty Tomasza Stań� nego koncertu, kwintet zagrał kompozycje obu trę� ki December Avenue duetu Reuben baczy – pojawiły się, między innymi, utwory z naj� Rogers – Gerald Cleaver. Na basie JazzPRESS, wrzesień 2017 |99 fot. www.jazzfotos-brunner.at fot.

zagrał w Wiedniu Dezron Douglas, ści tego, niecodziennego bądź co bądź, wydarze� a zmiana ta nie przysłużyła się nia przechylił na pozytywną stronę. Swojej wizy� grze całego kwintetu (dostępne w ty w mieście nad pięknym, modrym Dunajem nie sieci fragmenty innych koncertów będę, więc żałował. › kwintetu, zagranych z Rogersem, ugruntowują moją opinię w tej kwestii) i może stąd też wzięło się lekkie uczucie niedosytu, jakie po� zostało mi po tym koncercie. Basi� sta i perkusista ograniczyli się nie� mal zupełnie do tworzenia tła dla pozostałej trójki muzyków, a jedna czy dwie solówki zabrzmiały dość sztampowo i mało porywająco. Wieczór zakończył się krótkim bisem, piękną balladą zagra� na w trio Stańko – Rava – Guidi. Utworem, który szalę oceny cało� fot. www.jazzfotos-brunner.at 100| Koncerty / Relacje fot. Piotr Gruchała Piotr fot.

Mad Mats powrócił

Piotr Rytowski The Thing – Warszawa, Pardon, To Tu, [email protected] 20-21 czerwca 2017 r.

Pół roku po dwudniowej rezydencji Wszyscy którzy znają Gustafssona w Pardon, To Tu Mats Gustafsson i The Thing z pewnością spodzie� powrócił – już do nowej (tymczaso� wali się co może ich spotkać w cią� wej) siedziby klubu. W listopadzie gu tych dwóch wieczorów. Myślę, ubiegłego roku mogliśmy go po� że nikt się nie zawiódł. Przez klub dziwiać z dużym składem Nu En� przeszedł prawdziwy żywioł. semble, teraz pojawił się z jednym Od samego początku Gustaffson ze swych sztandarowych zespołów nawiązał świetny kontakt z pub� – triem The Thing. Co oznacza, że licznością za pomocą, jak zwykle, towarzyszyli mu Ingebrigt Håker pełnej humoru konferansjerki. Li� Flaten (kontrabas i gitara basowa) der zapowiedział, że grupa pierw� oraz Paal Nilssen-Love (perkusja). szego wieczoru wykona „stupid JazzPRESS, wrzesień 2017 |101 improvisations”, natomiast dru� To było zupełne novum w stosunku do dnia po� giego „serious compositions” i jak przedniego. się finalnie okazało, nie był to tyl� Rzecz jasna nie cały czas było melodyjnie – w końcu ko żart. Zgodnie z tą zapowiedzią to Gustafsson i The Thing! Niezależnie od tego, czy pierwszy koncert był, co tu dużo dostawaliśmy potężny cios dźwiękowy, oparty na mówić, bezpardonową (nomen mocnych riffach, czy proste, minimalistyczne mo� omen) jazdą free. Rozbudowane tywy powtarzane wielokrotnie, to jednak zdecydo� improwizowane utwory potrafiły wanie częściej niż pierwszego wieczoru słychać było przekształcić się z dzikiej wrzawy czytelne tematy i zaplanowaną formę utworów. Ale w momenty medytacyjnej zadu� kiedy słuchacze zaczynali się czuć zbyt bezpiecznie, my, aby po chwili uderzyć wyraź� muzyka jakby wymykała się spod kontroli i znowu nym rytmem i silnym niemal ro� zaczynał się żywioł. Mogło się podobać, mogło nie – ckowym riffem. z całą pewnością nikt się nie nudził. Muzycy odda� Wulkanem inwencji i kreatywne� li też hołd Donowi Cherry’emu, wykonując własną go podejścia do gry na swoich in� wersję utworu Decision in Paradise. strumentach był Ingebrigt Håker Wywołany na bis Gustafsson powiedział, nawią� Flaten, który wydobywał dźwięki zując do zapowiedzi rozpoczynającej pierwszy kon� z gitary basowej i kontrabasu chy� cert: „Skończyły nam się kompozycje, musimy wró� ba na wszelkie możliwe sposoby, cić do wczorajszego dnia i zagrać improwizację. a jego sola można, myślę, rozpa� Więc kto był wczoraj, może już iść…”. Myślę, że nikt trywać w kategoriach sceniczne� nie wyszedł i nikt tej decyzji nie pożałował. Czerw� go performance’u. Powalająca siła cowa aura zapowiadała burzę. Było duszno, na nie� dźwięku saksofonu Gustafssona, bie kłębiły się potężne chmury. W rezultacie, pomi� wsparta nie mniej energetyczną mo że deszcz nie spadł, nie było piorunów, wszyscy sekcją, sprawiała czasem wraże� przeżyliśmy potężną burzę. › nie, że „skompresowany” pod du� żym ciśnieniem dźwięk przybiera niemal materialną formę. Koncert „dla ludzi o mocnych nerwach”. Drugi dzień, zgodnie z planem, Gustafsson rozpoczął zapowiedzią kompozycji premierowych. Na do� wód tego na scenie pojawił się pulpit do nut! I rzeczywiście, już w pierwszym utworze, na tle gę� sto utkanego przez sekcję tła, usły� szeliśmy wyraźną linię melodycz� ną saksofonu. Mało tego, melodię zaczął grać też smyczkiem basista. fot. Piotr Gruchała 102| Koncerty / Relacje fot. Sylwia Smoczynska Sylwia fot.

Obok czasem, razem czasem

Janusz Falkowski Olo Walicki Kaszëbë 2 – Warszawa, [email protected] Pardon, To Tu, 20 sierpnia 2017 r.

Spotkanie z muzyką Ola Walickie- Zapewne zajęci ogromem indywi� go i projektem Kaszëbë 2 to podróż dualnych aktywności grają nie� z grupą muzycznych wagabundów, wiele wspólnych koncertów poza z których każdy ma w plecaku ka� Trójmiastem. Pardon, To Tu to ewi� wałek historii trójmiejskiego jazzu / dentnie miejsce dla nich szczegól� jassu, punk rocka, folku, elektroni� ne, również z racji pomorskich ko� ki i na dobrą sprawę całej interesu� rzeni właściciela klubu. Co za tym jącej reszty. Dźwięki dopełnia intry� idzie, przyciągają wielu pomorskich gująca i niejednoznaczna warstwa „expatów”, ale też muzycznych pa� tekstowa, autorstwa między inny� sjonatów, bo trzeba być odrobi� mi Doroty Masłowskiej, Gaby Kulki nę osłuchanym przed kontaktem i Tymona Tymańskiego. z muzyką Ola Walickiego i kolegów. JazzPRESS, wrzesień 2017 |103

Na scenie dostajemy, jak w gwiazd� niej z kwartetem Zbigniewa Namysłowskiego. Gra kowej restauracji, swoiste menu muzykę improwizowaną, komponuje do spektakli degustacyjne. Takiej mnogości teatralnych i do filmu. smaków, kolorów i faktur nie za� Jak każdy rasowy lider i kompozytor, często wyda� serwuje nam chyba nikt na naszej je się rozpromieniony koncertowym spotkaniem, scenie. Panowie, trochę jak dzieci, cieszy się autorskimi wstawkami kolegów i roz� nie potrafią utrzymać koncentra� daje niewerbalne gratulacje ukryte w szerokim cji na jednej czynności-stylistyce, uśmiechu. Gra na wszystkim, między innymi na interesuje ich wszystko jednocześ� tekturowych szarpanych wynalazkach ściągnię� nie. Ta gatunkowa tablica Mende� lejewa spójność zachowuje dzięki konsekwencji rytmicznej bazy w osobach Ola Walickiego i Kuby Sta- ruszkiewicza. Formuła zespołu jest organiczna, prawie bezwarunkowa. Pozwala wszystkim poruszać się w ich włas� nym kreatywnym uniwersum, dlatego nie sposób zamknąć tej propozycji w określonej konwencji. Ten skład trzeba potraktować ina� czej, dostrzec każdego z osobna. To zespół liderów, autonomicznych twórców, którzy na moment uzna� ją prymat kompozytorski Ola Wali� ckiego. Efekt robi robotę. Przyjrzyjmy się bliżej bohaterom muzycznego spektaklu. OLO WALICKI – głos, bass, dulcy� mer, piłkarzyki. Uczył się żywe� go grania w wieku 16 lat od takich dźwiękowych szperaczy, jak Jerzy Mazzoll i Jacek Olter (śp. perkusi� sta Miłości). Uczestniczył w nur� cie określanym jako yass i współ� pracował z Tymonem Tymańskim, Mikołajem Trzaską, Tomaszem Gwincińskim. Przez wiele lat grał w zespołach Leszka Możdżera, póż� fot. Sylwia Smoczynska 104| Koncerty / Relacje

tych z sieci oraz specjalnie spre� parowanych minipiłkarzykach, z których każdy „wykopuje” różne tony. M.BUNIO.S – głos, gitara, sam� ple. Pierwsze muzyczne szlify zdobywał w 1996 roku z forma� cją Ludzie. Ma na koncie niezli� czone kolaboracje, między in� nymi z Leszkiem Możdżerem, Maciem Morettim, grupą Bassi� sters Orchestra, Jerzym Mazzol� lem, Paralaksą, Fiszem, Arszynem i wieloma innymi. Lider kultowej formacji Dick4Dick. Muzyczny erudyta. Jest bijącym sercem tego składu. Ma kontakt z publicznością, zagaduje, potrafi prowokować i czasem wkręca kole� gów. Jest klasyczną bestią scenicz� ną. Sprawia wrażenie, jakby zależa� ło mu na każdej nucie, szczególnie tej nowej, dlatego sampluje, loopuje i „przeszkadza” z dużą gracją. PIOTR PAWLAK – gitarzysta i efek� ciarz wszelaki. W latach osiem� dziesiątych grał w Bieliźnie. Z Ty� monem Tymańskim i Jackiem Olterem współtworzył zespół Kury i ich już legendarny album P.O.L.O.V.I.R.U.S. Bardzo doświad� czony producent płytowy. Odpo� wiadał za płyty między innymi Scianki, Kur, Łoskotu, Kobiet, Ty� mon & Transistors, Pink Freud, Oczi Cziorne. To jemu należy w dużej mierze przypisać mocne, psychodeliczne fot. Sylwia Smoczynska brzmienie zespołu. Na długo za� JazzPRESS, wrzesień 2017 |105 pamiętamy jego gruntownie cza� szem Stańką, Sławkiem Jaskułke, Timem Bernem, sem przetworzone gitarowe ewo� Mikołajem Trzaską. Obecnie członek zespołu Marii lucje. Skupiony na instrumencie, Peszek, Tymański Brass Ensemble oraz klubowego elastyczny, niezwykle świadomy kolektywu Fox. możliwości technicznych. Przy Filar brzmieniowy zespołu, całkowicie otwarty sty� tym bywa uduchowiony. Odrywa listycznie. Nieprzeszkadzający kolegom w ambien� się czasem od ziemi i sprawia wra� towych poszukiwaniach, aktywny i zaciekawiony żenie, jakby niechętnie wracał do w postrockowych szarżach. Potrafi się solidnie roz� rzeczywistości. pędzić, jak w codzie Kontrabasu do tekstu Tymona KUBA STARUSZKIEWICZ – per� Tymańskiego. kusja, automaty. Znany z długolet� TOMEK ZIĘTEK – głos, trąbka, klawisze. Lider niej współpracy z zespołem Pink avant popowej formacji Loco Star. Grał z Dick4Dick. Freud oraz projektami Tymona Ty� Współpracuje z Nosowską, a przed laty z Pink mańskiego (Kury, Miłość, Tymań� Freud. ski Yass Ensemble). Współpracował Jego trąbka dodaje jazzowego oddechu brzmieniu między innymi z Leszkiem Moż� zespołu. Raz ECM-owsko aksamitna, innym razem dżerem, Davem Douglasem, Toma� zadziornie wmontowana w pejzaż całości. › fot. Sylwia Smoczynska Sylwia fot. 106| Koncerty / Relacje fot. Piotr Banasik Piotr fot.

Grzeczne święto gitary

Mery Zimny II Międzynarodowy Konkurs Gitarowy im. Jarka Śmietany [email protected] – Kraków, 28 czerwca - 1 lipca 2017 r.

Nie od dziś wiadomo, że Kraków utwory, z których jeden musiał być jazzem stoi. Po raz drugi, w cztery aranżacją kompozycji Śmietany. Jak lata po śmierci wybitnego gitarzy� podkreślali organizatorzy, daje to sty jazzowego Jarka Śmietany, od� nadzieję, że młodzi artyści na sta� był się dedykowany mu Międzyna� łe włączą do swojego repertuaru rodowy Konkurs Gitarowy. Wraz kompozycje polskiego jazzmana. z konkursem poświęconym inne� „Jego muzyka nasycona była blue� mu przedwcześnie zmarłemu ar� sem, miała ekspresję rocka i płyn� tyście – Zbigniewowi Seifertowi, ność bebopowej frazy” – czytaliśmy jest formą upamiętnienia niezwy� w konkursowym folderze o Jarku kle ważnych postaci w historii pol� Śmietanie. Jaka była muzyka za� skiego, i nie tylko polskiego, jazzu prezentowana przez aspirujących, oraz formą promocji i uchronienia młodych gitarzystów? Mam nieste� od zapomnienia ich muzyki. Każ� ty wrażenie, że odstająca jednak od dy z uczestników prezentował trzy tych słów. JazzPRESS, wrzesień 2017 |107

Typowo konkursowe zmagania

Pierwszą edycję konkursu wygrał Szymon Mika, w tym roku także zwyciężył nasz rodak. Podobnie dzia� ło się w przypadku seifertowskie� go konkursu. Zestawiając w pamięci ostatnie edycje obydwu wspomnia� nych wydarzeń da się zauważyć mię� dzy nimi duże różnice. W przypadku gitarzystów wydarzenie to zdecydo� wanie przypominało, przynajmniej w tym roku (w pierwszej edycji nie uczestniczyłam), szkolny konkurs, w którym uczniowie popisują się swoimi umiejętnościami. Konkurs Seiferta do tej pory promował in� dywidualności, a prezentujący się w finale muzycy, oprócz technicz� nej sprawności, rzeczywiście mie� li coś do powiedzenia. Ich występy były nie tyle konkursowym prze� słuchaniem, co minikoncertem, który przynajmniej w większości przypadków, śledziło się z zaintere� sowaniem. Uczestnicząc w finało� wych przesłuchaniach gitarzystów niestety miałam wrażenie, że to ty� powo konkursowe zmagania. Do konkursowych zmagań zakwa� lifikowano aż siedmiu Polaków i pięciu gitarzystów zagranicznych. Niby wszyscy prezentowali napraw� dę wysoki poziom, ale w większości było to „bezduszne” granie. Świetni technicznie, prześcigali się w szyb� kościowych, harmonicznych i ryt� micznych popisach, ale ich rezultat fot. Piotr Banasik 108| Koncerty / Relacje

interesowanie słuchacza. Z kolei Łu� kasz Kokoszko miał fajny feeling, czuł muzykę którą gra, prezentował fot. Piotr Banasik Piotr fot. ciekawe rozwiązania melodyczne i rytmiczne, ale mimo wszystko grał dosyć zachowawczo i sztywno. Po wy� słuchaniu tych dwóch prezentacji – podczas przesłuchań finałowych i na gali, w głowie pozostała pusta karta, na której nie odbiło się nic szczegól� nego, co spowodowałoby chęć powro� tu do tych konkretnych osób. Inaczej rzecz miała się w przypad� ku artysty, który ku mojemu za� skoczeniu zajął drugie miejsce. Był to Amerykanin Sean Clapis, któ� ry podczas przesłuchań zostawił daleko w tyle kolegów, a zamiast konkursowych popisów, dał praw� dziwy, acz krótki koncert. Dzięki niemu w końcu na scenie pojawiły był dosyć bezbarwny. Pozbawione emocji kompo� się emocje, głębia i po prostu praw� zycje czy aranżacje zagrane były często szablonowo dziwa muzyka. Był to jedyny gita� i grzecznie. Słuchając gry uczestników przypomnia� rzysta, który utkwił w pamięci i na ły mi się lata spędzone na tego typu przesłuchaniach którego koncert z chęcią kiedyś się w szkołach muzycznych, tylko że w jurorskiej ławie przejdę. Oprócz utworu Jarka Śmie� siedzieli wtedy sami gitarzyści, którzy strzygąc usza� tany, zaprezentował on swoje włas� mi, wyłapywali wszystkie potknięcia i niedociąg� ne kompozycje o zajmującej narra� nięcia czy techniczne braki oraz stali na straży wier� cji, które podkreślały wszystkie jego ności kanonowi. Na szczęście były wyjątki, niestety walory – piękne, melodyjne i bar� niedostatecznie docenione w rankingu zwycięzców. wne brzmienie, śpiewny ton i wie� lość muzycznych doświadczeń. Od Nagrodzeni razu dało się zauważyć, że jest to ar� tysta, który posiadł już umiejętność Na trzecim stopniu podium stanęli ostatecznie dwaj przekładania tego, co ma w głowie panowie: Rob Luft i Łukasz Kokoszko. Pierwszy to lon� i w sercu, na instrument. Na scenie dyńczyk, spod którego placów wybrzmiała barwna był w pełni naturalny, biła od nie� i ładna muzyka, której przyjemnie się słuchało. I choć go pasja, widać też było ogromne nie było fajerwerków, gitarzysta potrafił utrzymać za� sceniczne doświadczenie. W trak� JazzPRESS, wrzesień 2017 |109 cie występu nie tylko zaprezento� akademickie granie. Zwyciężył Polak Gabriel Nie- wał swoje umiejętności, ale potrafił dziela, który wprawdzie pokazał doskonały war� wejść w partnerski dialog z towa� sztat, ale niczym nie wyróżnił się na scenie, a bar� rzyszącą mu sekcją w osobach: Łu- dziej niż w roli frontmana, przynajmniej na razie, kasz Żyta (perkusja), Michał Ba- sprawdziłby się jako solidny sideman. Jedyna reflek� rański (kontrabas), która razem z sja, która została po jego prezentacji w finale to myśl, nim mogła wykreować tę piękną że pokazał świetne rzemiosło, jednocześnie nieco muzykę. Jakby powiedział pewien nużąc słuchacza. Stąd właśnie zaskoczenie, że nie znany, serialowy dyrygent: ”You wygrała indywidualność, która notabene niezależ� don’t have to play perfectly if you nie od tego konkursu, i tak będzie nadal błyszczeć play with blood”. Sean Clapis nie i realizować swoje autorskie pomysły. Smutne to tylko zagrał perfekcyjnie, ale zro� i niezrozumiałe zwłaszcza, że w składzie jury zasia� bił to z „krwią”. Oprócz drugiej na� dały takie osobistości jak gitarzyści: Mike Stern, Pe- grody, zdobył też specjalne wyróż� ter Bernstein, Marek Napiórkowski, Karol Ferfecki nienie ufundowane przez Alicję oraz Witold Wnuk i Alicja Śmietana. Śmietanę i Sergiu Tuhutiu – sesję nagraniową w legendarnym Abbey Popisowe granie jurorów Road Studio. Według jurorów, na pierwsze miej� Podczas gali finałowej na scenie Filharmonii Kra� sce w konkursie zasłużyło bardzo kowskiej, oprócz werdyktu i występu laureatów, fot. Piotr Banasik Piotr fot. 110| Koncerty / Relacje

odbył się też koncert wybitnych gi� tarzystów – jurorów. Żywiołowe i iście popisowe granie, które wci� skało w fotel zaserwował Marek Napiórkowski. Zaraz po nim w du� ecie wystąpili Mike Stern i Peter Bernstein, a na sam koniec pano� wie grali już razem. Ich występ to był prawdziwy żywioł naszpikowa� ny świetnymi solówkami i wspól� nymi improwizacjami. Zdecydo� wanie najbardziej zaznaczał swoją obecność Mike Stern, który z roz� pierającą go rockową energią co rusz przejmował pałeczkę pierw� szeństwa. Stern to gitarzysta o nieposkromio� nej naturze, który całkowicie odda� jąc się grze zapomina o wszystkim, co go otacza. Swoje momenty miał też Marek Napiórkowski, który w końcowym kawałku zagrał re� welacyjne solo i wszedł w ciekawy dialog ze Sternem. Utworem, któ� rym panowie zakończyli oficjal� ną część, był zagrany i zaśpiewa� ny przez Sterna Red House Jimiego Hendriksa, po którym owacjom, a w końcu bisom nie było końca. Gitarzystom podczas gali towarzy� szyli świetni i doświadczeni muzy� cy: Adam Kowalewski na kontra� basie i Patryk Dobosz na perkusji. Międzynarodowy Konkurs im. Jar� ka Śmietany zorganizowała Funda� cja My Polish Heart we współpracy z Fundacją im. Zbigniewa Seiferta oraz Letnim Festiwalem Jazzowym w Piwnicy pod Baranami. › JazzPRESS, wrzesień 2017 |111 fot. Bogdan Marciniak Bogdan fot.

Kluczem do sukcesu – dobór wykładowców

XIII Leszczyńskie Warsztaty Jazzowe Jerzy Szczerbakow – Leszno, 7-12 sierpnia 2017 r. [email protected]

Polska ma chwalebną wieloletnią Dla tych, którzy nie znają ogólnych tradycję jazzowych warsztatów, zasad, kilka słów wprowadzenia. wystarczy wspomnieć kultową już W zależności od intencji organiza� Chodzież. Uczestnicy to często mło� torów warsztaty są kierowane do dzież lub pasjonaci, niekoniecz� muzyków na różnym poziomie, or� nie przyszli muzycy, ale na pewno ganizowane są klasy poszczegól� kolejni nieodwracalnie zainfeko� nych instrumentów i wokalu oraz wani dobrymi dźwiękami. W wy� zajęcia indywidualne, teoretyczne niku splotu różnych okoliczności i gry w zespołach, a wieczorami od� miałem okazję sprawdzić na włas� bywają się jam session. nej skórze skuteczność rozwijania Warsztaty w Lesznie to impreza umiejętności grania jazzu na war� (w porównaniu z przywołaną Cho� sztatach w Lesznie. dzieżą) kameralna, ale mająca swój 112| Koncerty / Relacje

tów towarzyszących. A ponieważ skład kadry był międzynarodowy, mieszkańcy Leszna (oraz uczestni� cy oczywiście) mieli okazję posłu� chać nie tylko polskich, ale rów� nież europejskich jazzmanów. Pierwszy wieczór to koncert wę� gierskiego wokalisty Gábora Wi� nanda z towarzyszeniem polskich muzyków, czyli warsztatowego ze� społu towarzyszącego: Mateusz Kołakowski – fortepian, Dawid Kostka – gitara, Damian Kostka – kontrabas, Adam Zagórski – perku� sja. Koncert artysty utrzymującego się w stylistyce spopularyzowanej przez Kurta Ellinga był znakomitą przystawką do kolejnych wydarzeń artystycznych, chociaż ryzykiem okazało się zaproszenie na scenę jako gościa specjalnego kubańskiej wokalistki Elsy Valle (prywatnie żony artysty), która „przejęła” im� prezę i zmieniła w sposób nie do końca oczekiwany jej charakter muzyczny. fot. Bogdan Marciniak Kolejny wieczór należał do „pana odrębny charakter. Prezes Fundacji Pro-Musica, or� od gitary”, czyli Marka Napiórkow� ganizatora warsztatów, Julia Sawicka powiedziała, skiego, który razem ze swym przy� że kluczem do sukcesu i stworzenia atmosfery jest jacielem od zawsze, Arturem Le- dobór wykładowców. I rzeczywiście – wielu war� sickim, zaprezentowali materiał sztatowiczów było w Lesznie po raz kolejny. W skład z płyty Celuloid. Kto nie miał oka� kadry weszli instrumentaliści: Marek Napiórkow- zji usłyszenia tego materiału na ski, Jacek Piskorz, Jarosław Buczkowski, Hans-Pe- żywo, niech żałuje! Wieczór pe� ter Salentin, Maciej Fortuna, Martin Uherek, Ma- łen prawdziwej muzycznej magii ciej Kociński, Michał Kapczuk i Frank Parker oraz – klasyczne tematy z polskich fil� wokaliści: Natalia Lubrano i Gábor Winand. mów i kompozycje autorskie, wy� Zwyczajem warsztatów jest również to, że część mu� smakowane aranżacje na instru� zyków-wykładowców występuje w ramach koncer� menty akustyczne, niebywała JazzPRESS, wrzesień 2017 |113

kultura grania, a do tego lekkość bez względu, czy ma lat 13, czy 40, wspólne szukanie narracji. Ten wieczór był dla mnie najlepszych dla każdego dróg rozwoju, muzykal� prawdziwą ucztą. ność i umiejętność znajdowania muzyki w drobiaz� Następnym artystą, który prezen� gach – wszystkie te cechy zrobiły na mnie ogromne tował autorski projekt, był niemie� wrażenie. cki trębacz Hans-Peter Salentin. W związku z tym z wielką ciekawością czekałem Towarzyszyli mu: Piotr Wrombel na jego koncert, który okazał się zaledwie przyjem� na fortepianie, specjalnie przyby� nym doświadczeniem. Nic nie wnoszące nic zaba� ły z Ukrainy Igor Zakus na gita� wy z elektroniką podłączoną do trąbki zrównowa� rze basowej oraz etatowy perku� żyły dwie emocjonalnie totalnie rockandrollowe sista warsztatów, Adam Zagórski. solówki (zdecydowanie bardziej to słowo pasuje Gośćmi specjalnymi byli Jarosław niż „improwizacje”) Marka Napiórkowskiego, który Buczkowski i Marek Napiórkow� w ten sposób ukradł całe show. ski. Jak się okazało, ten ostatni był W ostatnim koncercie wzięli udział wykładający w przed wieloma laty studentem Sa� Lesznie Jacek Piskorz (fortepian), Michał Kapczuk lentina na jednych z warsztatów. (kontrabas, gitara basowa) oraz Maciej Kociński (sak� Hans-Peter Salentin jest fanta� sofon). Na perkusji zagrał Tomasz Torres, a gwiaz� stycznym wykładowcą. Sposób pro� dą wieczoru był Kuba Badach. Materiał z piosen� wadzenia zajęć, pasja muzyczna, kami Andrzeja Zauchy wydany został już wiele lat uważność na każdego uczestnika, temu, więc wydawałoby się, że temat jest nieco okle� fot. Bogdan Marciniak Bogdan fot. 114| Koncerty / Relacje pany. Nic bardziej mylnego! Kuba jest wybitnym występującej tu wyłącznie w roli muzykiem i potrafi z każdej piosenki na nowo wy� organizatorki (jest również jazzo� ciągnąć emocjonalne sedno i przekazać je w spo� wą wokalistką). Trzynaste już war� sób trafiający prosto w serce. Po drugie, wypełnia� sztaty jazzowe to tylko wycinek jąca szczelnie salę leszczyńska publiczność została działań jej fundacji (www.pro-mu� bezpardonowo potraktowana... jazzem, chwilami sica.org.pl), bo są jeszcze prowadzo� w dość radykalnej formie. Zestawienie tych dwóch ne w całym województwie projekty elementów, jak również lekkiej i dowcipnej konfe� artystyczne i edukacyjne skierowa� ransjerki Kuby, spowodowało, że większość zebra� ne na uwrażliwianie dzieci i mło� nych, którzy „przyszli na Kubę i na Zauchę”, na� dzieży na muzykę i sztukę. Taki wet nie zauważyło, że z przyjemnością uczestniczą wkład w kulturę budzi mój wielki w jazzowym koncercie! Koncert Badacha był no� podziw. A wszystko to w niewiel� woczesnym, opartym na jazzowej tradycji spojrze� kim mieście „szybowców i żużla”. niem na muzykę rozrywkową. Można? Można! Warsztaty jak zawsze zamykał koncert uczestników: Podsumowując – ja też w przy� wokalistów i zespołów warsztatowych. Ku mojemu szłym roku wrócę do Leszna. zaskoczeniu sala Teatru Muzycznego była szczelnie wypełniona publicznością, chyba nawet bardziej P.S. A w moim przypadku Michał niż na niektórych koncertach wykładowców. Kapczuk okazał się bardzo skutecz� Na koniec chciałbym wspomnieć o Julii Sawickiej, nym pedagogiem. Dziękuję! › fot. Bogdan Marciniak Bogdan fot. JazzPRESS, wrzesień 2017 |115 fot. Lech Basel Lech fot.

Jazz w Pałacu

New York Jazz Masters International Workshop Lech Basel – Wojanów, Pałac Wojanów, 8-15 sierpnia 2017 r. [email protected]

W przepięknych wnętrzach Pała� Prawdę mówiąc, bardzo trudno cu w Wojanowie odbyły się na po� było mi się zabrać do pisania tej czątku sierpnia warsztaty o nazwie relacji. Zwyczajnie brakowało mi New York Jazz Masters Interna� słów do opisania wyjątkowego cha� tional Workshop. Organizatora� rakteru warsztatów. I to na wielu mi drugiej edycji tego niezwykłe� płaszczyznach. Ta wyjątkowość to go wydarzenia była wrocławska odczucie nie tylko moje, ale rów� agencja Echomusic Art Manage� nież większości uczestników, 63 ment oraz Fundacja Dolina Pała� muzyków z 15 krajów. ców i Ogrodów przy wydatnym wsparciu finansowym Minister� Po pierwsze: wykładowcy stwa Kultury i Dziedzictwa Naro� dowego. Dyrektorem Artystycz� Klasę wokalistów prowadziła Judy nym warsztatów była znakomita Niemack, saksofonistów – Greg perkusistka Dorota Piotrowska. Osby, pianistów – Aaron Goldberg, 116| Koncerty / Relacje gitarzystów – Mike Moreno, basistami opiekował zarówno podczas zajęć, jak i poza się Matt Penman, a perkusistami – Kendrick Scott. nimi. Wspólne posiłki, granie na Te nazwiska mówią same za siebie i miłośnikom jamach, rozmowy w tak zwanym jazzu tłumaczą wszystko. Na dodatek okazało się, czasie wolnym, przy piwie i nie tyl� że ci znakomici muzycy są nie mniej wspaniałymi ko... Codzienne wieczorne jam ses� pedagogami, również poza swoimi specjalnościa� sions przenosiły się czasem do po� mi. Każdy z nich obok zajęć w klasach mistrzow� kojów i kończyły nad ranem. A i ja skich prowadził bowiem pracę nad ukształtowa� mogę pochwalić się tym, że grałem niem z grupy spotykających się po raz pierwszy z samym Kendrickiem Scottem. solistów zespołu jazzowego. Co prawda nie na bębnach, a w ko� A popołudniami nowojorscy mistrzowie prowa� szykówkę, ale za to wrzuciłem mu dzili fantastyczne wykłady, na których dzielili się dwie „trójki”. ze studentami swoją bogatą wiedzą o wielu aspek� tach zawodowego życia muzyka jazzowego. Wykła� Po drugie: wykładowcy i ich dy te były bogato ilustrowane muzycznymi przy� muzyka kładami, często w wykonaniu samych profesorów. Najbardziej podobała mi się atmosfera tego tygo� Fanom jazzu w zasadzie nie trze� dnia – zero gwiazdorzenia, ciepły, otwarty kontakt, ba żadnego z nich bliżej przedsta� fot. Lech Basel Lech fot. JazzPRESS, wrzesień 2017 |117 wiać, to absolutna czołówka, prosto z ojczyzny jazzu. Znamy ich z wie� lu płyt, często grają i u nas na fe� fot. Lech Basel Lech fot. stiwalach. Obok wcielenia peda� gogicznego uczestnicy warsztatów mieli niezaprzeczalne szczęście po� znać z bliska kunszt wykonawczy kadry profesorskiej. Jak wspomi� nałem, wielokrotnie przyłączali się oni do jamów, kilkakrotnie zagrali w różnych składach własną muzy� kę oraz standardy. Kulminacją był koncert kadry w Bukowcu, w Ar� tystycznej Stodole, na który przy� było zadziwiająco wielu słuchaczy. To było naprawdę niezwykłe wy� darzenie. Zwykłe koncerty to zu� pełnie co innego, nie mówiąc już o słuchaniu płyt.

Po trzecie: lokalizacja

Pałac w Wojanowie zapewnił uczestnikom warsztatów znakomi� te zakwaterowanie w swoich stylo� wych wnętrzach oraz idealne nie� omal warunki do pracy i nauki. Zdobyte doświadczenia pierwszej takiej realizacji z pewnością za� owocują w przyszłym roku. Piękny park, kryty basen sprzyjały regene� racji sił po trudach edukacyjnych i jamowych.

Po czwarte: organizacja

Choć ludzie odpowiedzialni za warsztaty przygotowywali je dopie� ro drugi raz, organizacja była nie� 118| Koncerty / Relacje

wego. Jeszcze raz serdeczne podzię� kowania za możliwość realizacji

fot. Lech Basel Lech fot. tego projektu.

Po piąte i wcale nie ostatnie: uczestnicy

Miałem niezwykłą przyjemność obserwowania, jak z grupy niezna� jących się w większości wcześniej muzyków New York Jazz Masters lepią zespoły jazzowe. Uczestnicy warsztatów coraz lepiej rozumiejąc istotę gry zespołowej, codziennie wykorzystywali w praktyce świeżo przekazaną im wiedzę. Zmieniali się nie tylko od strony czysto mu� zycznej, ale i od strony mentalnej, chłonąc pozytywną energię zarów� no wykładowców, jak i pozosta� łych uczestników. Ten codzienny bezpośredni kontakt z klasowymi amerykańskimi muzykami to nie� przeliczalna na żadną walutę war� omal bezbłędna. Oczywiście nie obyło się bez kilku tość dodana. I jak zgodnie twierdzi� drobnych niedociągnięć, ale też było to naprawdę li wszyscy uczestnicy, stosunkowo niełatwe zadanie logistyczne: zapanować nad gru� wysoka cena za te warsztaty była pą ponad 60 wrażliwych jednostek artystycznych znakomitą inwestycją w ich roz� z 15 krajów. Nad wszystkim unosił się jednak wspa� wój. Nie tylko muzyczny. niały duch jazzu, który jak to mówi ambasador do� Jest w Polsce wiele świetnych war� brej woli UNESCO Herbie Hancock, jednoczy, a nie sztatów jazzowych, także i takich dzieli muzyków i fanów. z wieloletnią już tradycją, stało się Miałem i ja swój skromny udział w tworzeniu tej bardzo dobrze, że do ich grona do� niezwykłej atmosfery. Dzięki uprzejmości i finan� łączyły i te – nowojorskich mi� sowemu wsparciu organizatorów udało mi się zor� strzów jazzu. Mam nadzieję, że ganizować w trakcie warsztatów niedużą wystawę New York Jazz Masters Internatio� moich jazzowych fotografii. Zmieniły one szklaną nal Workshop na stałe już wpisa� oranżerię, w której odbywały się zajęcia, koncerty ły się w kalendarz polskiego lata i jam sessions, w coś na kształt małego klubu jazzo� z jazzem. › JazzPRESS, wrzesień 2017 |119

JazzPRESS dostępny jest na takich urządzeniach jak iPhone i iPad w bardzo przyjaznej formie! Mamy nadzieję, że ułatwi Wam to lekturę naszego miesięcznika! By przetestować jak czyta się nasz magazyn na Waszych urządzeniach, kliknijcie tutaj » Piszemy dla Was i dzięki Wam 120| Rozmowy fot. KubaMajerczyk fot. JazzPRESS, wrzesień 2017 |121

Zbieracz dźwięków. Kolekcjoner brzmień. Kompozytor kolorów. Obserwator muzycznych procesów. Nieokiełznany poszukiwacz. Pracowity, konsekwen- tny, praktyczny, odpowiedzialny, niezależny, lojalny i nieprzekupny. Jego osobowość i twórcza pasja potrafi porwać do działania innych muzyków. Czasem nawet ich tłumy. Człowiek-orkiestra. Maciej Trifonidis.

Wszystko zaczęło się od punk rocka

Jerzy Szczerbakow [email protected]

Jerzy Szczerbakow: Jeżeli nie był- że chyba planowałem być aktorem, byś muzykiem, to byłbyś?... rakieta tenisowa służyła mi jako gitara, pufy od kanapy jako syn� Maciej Trifonidis: Zanosiło się, że tezatory, jak każdy dzieciak gra� będę tenisistą albo bramkarzem. łem na czym popadnie. Ale z dru� W obu przypadkach przez pewien giej strony, jako kilkuletni chłopak czas starałem się rozwijać w tych kie� już się przymierzałem do muzy� runkach. Grałem w klubie od małego ki. Wraz z kolegami konstruowa� na bramce, a w tenisa od czwartego liśmy różne instrumenty z tego, co roku życia, ale jakoś od tej rakiety te� znaleźliśmy na śmietniku, złomo� nisowej było blisko do gitary i tak się wisku czy w piwnicy. Były to sta� to skończyło. A w zasadzie zaczęło... re wiatraki, bębny od pralek, pusz� ki, garnki. Takie duże, industrialne W jakim wieku sięgnąłeś po gitarę? zestawy perkusyjne. Wyglądały jak perkusja Terry’ego Bozzio, tylko by� Dość późno, bo gdzieś koło czterna� ły fajniejsze. stego roku życia. A jak sięgnąłeś po gitarę, to grałeś Wcześniej udawałeś na rakiecie wtedy to, co słyszałeś w radiu, czy tenisowej, że grasz na gitarze? ogniskowe przeboje?

Tak, bo wcześniej to było bardziej Przepraszam, coś mi się przypo� aktorstwo, można więc powiedzieć, mniało. To też jest historia z dzie� 122| Rozmowy ciństwa. Moja pierwsza gitara. To chyba ciekawa W osiemdziesiątym trzecim bodaj� historia, a na pewno dla mnie ważna. Było to w Li� że. Tu panowało eurodisco. Przy� bii, tam spędziłem dzieciństwo. Na moim osied� najmniej na moim osiedlu. To był lu mieszkali ludzie pochodzący z wielu zakątków wstrząs, cały świat mi się przewró� świata, byli Hindusi, Pakistańczycy… Pamiętam, cił. Tam słuchałem zupełnie innej że jeden z tych młodych ludzi przesiadywał cały� muzyki. Któregoś dnia zobaczyłem mi godzinami na balkonie i grał. O dziwo nie na gdzieś na ulicy punkowców, którzy sitarze, nie na jakimś instrumencie pochodzącym szli z werblem i z gitarką. Coś mnie z tamtego regionu, tylko na gitarze akustycznej. tknęło, zacząłem się tym intereso� Przychodziłem pod jego balkon i słuchałem, co go wać. I tak wdepnąłem w punk ro� chyba irytowało, no bo wiesz, człowiek chyba szu� cka i przez kilka lat bujaliśmy się kał jakiegoś spokoju, medytacji, a tu mały brzdąc po osiedlu i grali w garażowych się wpatruje. Więc któregoś dnia widziałem, że po� bandach. Fajny czas. irytowany poszedł do pokoju, wrócił i dał mi małą czerwoną gitarkę, wyglądającą jak gibson. Była to A miałeś okres fascynacji graniem zabawkowa gitarka, ale piękna. To był mój pierw� tak zwanym ogniskowym, typu: szy instrument. Przejeździłem z nim całą Europę, „My Cyganie, co pędzimy z wia- różne podróże z rodzicami, a jak wróciliśmy już na trem” i tak dalej? stałe do Polski, to ją rozwaliłem o mur. Taki pierw� szy bunt. Bardzo żałuję tego instrumentu, długo Nie, nigdy nie miałem żadnych sy� szukałem podobnego, ale nie udało mi się znaleźć. tuacji ogniskowych, poza alkoho� Piękna czerwona gitara. lem. Muzycznie to w sumie od po� czątku było to robienie jakichś A jak zacząłeś grać na prawdziwej gitarze, to co autorskich rzeczy. wtedy grałeś?

Wszystko zaczęło się od punk Któregoś dnia zobaczyłem rocka. Jak wspomniałem, dzie� gdzieś na ulicy punkowców, ciństwo spędziłem w Libii, którzy szli z werblem i z gitarką. w środowisku multikulturo� wym i wszędzie było słychać róż� Coś mnie tknęło, zacząłem się ne ciekawe dźwięki, ale też słu� tym interesować chaliśmy dużo rocka. Miałem pięć-sześć lat i słuchałem AC/DC, KISS, ale też The Police, Queen itd. Wróciłem do Pol� Poza pewnym okresem w życiu, ski i zaskoczyło mnie eurodisco... załamka. Gdyby kiedy ze względów zdrowotnych nie punk rock, to nie wiem, co by dalej było. nie mogłeś grać na gitarze, to jed- nak gitara była dla ciebie tym naj- W którym roku wróciłeś? ważniejszym instrumentem. JazzPRESS, wrzesień 2017 |123 fot. Roy Bussinn Roy fot.

I tak, i nie, bo w pewnym sensie, nie, ale po prostu lubię, jak grają. Kiedyś nawet my� nawet ostatnio się zastanawiałem ślałem o sobie, że nie jestem muzykiem, tylko lubię nad tym, pomimo mojej głębokiej brzmienie instrumentów, zwłaszcza akustycznych. fascynacji instrumentami stru� Teraz, mam nadzieję, łączę tę fascynację z muzyką, nowymi, czy właściwie wszelkimi ale nadal fascynują mnie instrumenty. Brzmienie odmianami gitar, to tak naprawdę instrumentów i zbieractwo. Ostatnio kupiłem ksy� jestem jednak chyba multiinstru� lofon i uczę się na nim grać, wiec to się nie kończy... mentalistą. Strasznie mnie to krę� ci – bawią mnie instrumenty! Nie [śmiech] potrafię się opanować, zdarzają się właściwie jedynie krótkie okresy, Ale faktycznie, przez jakiś czas miałem problem kiedy nie mam manii zbieractwa, zdrowotny z ręką, nie będę o tym opowiadał, bo to kupowania instrumentów. I są to nuda. Musiałem zrezygnować z gry na gitarze. Po� właściwie przeróżne rzeczy, zazwy� jawiły się saksofony, flety, pojawiły się różne in� czaj takie instrumenty „gorszego ne instrumenty – co było w sumie fajne, bo gra na sortu”, potem je sprzedaję lub wy� każdym instrumencie niesie ze sobą nowe warto� mieniam. Czasem żałuję, czasem ści, bo poznajesz muzykę od zupełnie innej strony. 124| Rozmowy

Później przy pracy z orkiestrą jest to pomocne, bo Ale też przechodząc przez różne in� mimo że nie jestem super sprawny w pisaniu par� strumenty i ucząc się na nich grać tytur, przynajmniej wiem, jak można zagrać na da� do pewnego poziomu, uczę się in� nym instrumencie, jakie możliwości ma i może nego podejścia i to mnie fascynu� czasem łatwiej jest mi wytłumaczyć, o co mi cho� je. Każdy instrument uczy zupeł� dzi, ponieważ siądę do instrumentu i w miarę po� nie innego podejścia do muzyki, do prawny sposób przedstawię swoje pomysły. To rów� rytmu, frazy... nie ważne jak zapis nutowy. Miałeś nawet pomysł na zbudo- Najcenniejsze jest chyba to, że słyszysz barwę, re- wanie przez Piotra Zakrzewskiego jestr, słyszysz kolor i umiesz ten instrument w na- nowatorskiego instrumentu baso- turalny sposób wykorzystać. wego według twojego projektu.

Tak, to była taka ośmiostrunowa basogitara. Fajny instrument. Ale tak naprawdę sam konstruowa� łem wiele różnych instrumentów: przerabiałem i ciąłem gitary, robi� łem jakieś instrumenty perkusyj� ne. Takie przeróbki były czasem na potrzeby jednego nagrania, gdzie potrzebowałem brzmienia pseu� dositaru i sobie coś tam w gitarze upiłowałem, gryf albo inne części... I to grało albo grało przez chwilę i zostało nagrane, a czasem musia� łem nocą taki instrument wynosić z poczuciem wstydu, że jestem sła� bym lutnikiem. Kilka gitar unice� stwiłem.

Pamiętam gitary akustyczne, któ- re kiedyś przynosiłeś – i że wszyst- kie nosiły znamiona twoich fobii i lęków... [śmiech]

Chyba nie fobii [śmiech]. Może tak wyglądały trochę, ale to były ra� fot. Roy Bussinn czej znamiona duszy szalonego lut� JazzPRESS, wrzesień 2017 |125 nika-eksperymentatora. Próbowa� zespołu. Byłem na dwóch – w Teatrze Rozmaitości łem z tych instrumentów, które i w Wytwórni Wódek Koneser. teoretycznie nie miały prawa grać, coś wyciągnąć. Kupowałem bar� W Koneserze to był jeden z pierwszych koncertów dzo tanie gitary-złomy i próbowa� Trifonidis Orchestra. Rok 2008. łem przerabiać je tak, by pojawia� ły się jakieś ciekawe brzmienia lub Powiedz, jak doszedłeś do tego, że twoją specjaliza- by w ogóle grały. Skończyłem jed� cją są duże projekty, że wyszedłeś poza takie kla- nak ten proceder, bo miałem sporo syczne składy typu kwartet, kwintet?

W sumie można by rzeczywiście Kiedyś nawet myślałem o so- tak powiedzieć, że specjalizu� bie, że nie jestem muzykiem, tyl- ję się w dużych składach. To mo� ko lubię brzmienie instrumentów ja pasja. Granie solowe też spra� wia mi frajdę, szczególnie kiedy gram do filmów lub w jakichś „przypadków śmiertelnych”, bilans kameralnych sytuacjach. Na pewno orkiestry bar� mi się nie zgadzał, na przykład na dziej czuję, choć właściwie nie są to do końca orkie� dziesięć gitar zepsułem siedem. Ale stry. Nigdy nie tworzyłem niczego na kształt orkie� udało mi się przerobić kilka in� stry symfonicznej czy też big-bandów jazzowych. strumentów, które naprawdę fajnie To po prostu bardzo duże zespoły. Zawsze zaczyna grają. Niestety, nie zawsze wygląda� się wszystko od koncepcji, kompozycji, od tego, co ją dobrze... słyszę w głowie. Zazwyczaj opiera się to na wielu instrumentach, bo tak czuję. Potem zapraszam mu� Z jednej strony grywasz koncerty zyków i działamy. Nigdy nie starałem się pisać po� solowe – a są to sytuacje szczegól- prawnie w stylistyce bigbandowej czy klasycznych nie wymagające i wielu muzyków orkiestr i nie jest to jakiś mój problem czy też kom� się ich nie podejmuje – a z dru- pleks. To jest wręcz fajne, że robię tak, jak słyszę giej strony masz na koncie kil- i czuję, i to mnie cieszy. Jest wielu specjalistów, któ� ka wieloosobowych projektów. rzy rewelacyjne aranżują big-bandy i orkiestry i to Udawało ci się przekonać wiele jest OK. Ja robię coś innego. osób do uczestnictwa w tych ze- społach. Doskonale pamiętam, Mam wrażenie, że twoja muzyka ściśle wiąże się z jaką radością, jeszcze w etero- z obrazem, może nie bezpośrednio, nie chodzi mi wym JazzRadiu, prezentowaliśmy nawet o to, że lubisz grać do filmów, ale jest bardzo pierwszą płytę Trifonidis Orche- plastyczna, wizualna. stra. Sami w redakcji lubiliśmy tę muzykę i tym chętniej ją grali- Często mi się tworzą te filmy w głowie... i do tego śmy. Pamiętam też koncerty tego gram. 126| Rozmowy

Czy to znaczy, że proces tworzenia muzyki opie- będącej jazzem w klasycznym uję- ra się u ciebie na warstwie wizualnej, nawet jeżeli ciu, ale mającej bardzo dużo jazzo- chodzi wyłącznie o twoje wyobrażenia? wych elementów.

Różnie bywa, ale faktycznie wydaje mi się, że każ� Muzyka etniczna, muzyka świa� dy, kto pracuje nad muzyką, ma swój własny klucz, ta – to bardzo mnie inspiruje. Ale system. Jedni postrzegają muzykę matematycznie, bardzo trudno dzisiaj powiedzieć, inni szukają rozwiązań brzmieniowych, jedni wi� czym dokładnie jest ta muzyka dzą kolory, inni szlaczki, jeszcze inni słyszą po pro� świata, a czym nie jest. Ponieważ stu dźwięki. Nie ma jednej słusznej drogi. Każdy muzyka niezwykle się przemiesza� ma swoją metodę. Czasami inspiruje mnie jakieś ła. Jedno czerpie z drugiego. Etno, wyobrażenie, jakiś obraz, kolor czy uczucie, a cza� współczecha czy jazz – wszystko się sem to po prostu czysta muzyka. miesza.

Patrząc z perspektywy na płyty, które nagrałeś, na tworzone ze- Każdy instrument uczy zu- społy i projekty, to jest jakiś je- pełnie innego podejścia do mu- den ogólny kierunek. Czy masz zyki, do rytmu, frazy... poczucie kontynuacji? W tym momencie masz trzy równole- głe zespoły, które stylistycznie trudno ze sobą ze- A gdyby ktoś cię teraz zaprosił do stawić, ale kierunek twoich działań jest chyba zespołu: „Mam tutaj taki kwarte- dość konsekwentny? cik jazzowy, chciałbym, żeby pan Trifonidis grał, tutaj są moje kom- No, na pewno w tych dużych składach jest jakaś pozycje, i zapraszam do udziału”? konsekwencja. Możliwe, że po prostu lubię z grać z ludźmi, a jak jest ich dużo, to robi się ciekawie. To bym chyba odmówił.

Bo prywatnie nikt się z tobą nie przyjaźni? Czy w ogóle taka ścieżka bycia mu- [śmiech] zykiem u kogoś, realizowania cu- dzej wizji, dopasowywania się do Ech, prywatnie nie mam znajomych... [śmiech]. Tak niej, cię nie interesuje? naprawdę to lubię też obserwować całą tę sytua� cję. Ludzi, którzy tworzą coś razem. Lubię patrzeć, Tak po prostu wyszło. Raz, że zawsze jak to żyje. Taki organizm, jakim jest orkiestra, daje miałem sporo pomysłów. I ogrom� dużo wrażeń, dużo bodźców – i to jest fajne. ną potrzebę ich realizacji. Usłysze� nia ich. Nigdy też nie szukałem te� Poruszasz się głównie w muzyce improwizowanej, go typu okazji, owszem, zdarzały się instrumentalnej, o zabarwieniu etnicznym, nie- różne kooperacje, współprace, ale JazzPRESS, wrzesień 2017 |127 fot. Piotr Gruchała Piotr fot.

faktycznie najlepiej mi się tworzy, fisz ją zrealizować, piszesz muzykę, wymyślasz kreuje. Lubię to po prostu. brzmienia, zapraszasz artystów, organizujesz ze- spół, a później organizujesz promocję i koncerty, Mam wrażenie, że masz w sobie jest właśnie dowodem na to, że twoja osobowość bardzo silny gen lidera. jest osobowością lidera.

Nie wiem, czy mam czy nie. Wiem, Bo też jest tak, że moja praca, ta pozamuzyczna, jest że wszystko zaczyna się od jakie� jednak związana wyłącznie z muzyką. No, taki pa� goś błysku, impulsu, potem nie da� radoks. Opracowuję, organizuję różne wydarzenia je mi to spokoju i po prostu potrze� w Bemowskim Centrum Kultury. Nawet gdy nie buję to usłyszeć. Może nie pierwsze gram w tych projektach, wymyślam – kto, gdzie, ja� wykonanie, bo ono czasami jest sła� kiś kontekst, pretekst, cel... To też jest twórcze dzia� be, ale ten moment, kiedy człowiek łanie, które bardzo lubię. Lubię wymyślać jakieś mówi: „OK, gotowe! To jest to, o co mi takie „całości”. Zawsze musi być jakiś klucz, jakiś chodziło”. To duża przyjemność. Ale pomysł. Tak, lubię organizować. sprawy organizacyjne też ogarniam. Pozostawiając kwestie techniczno-instrumental- Wydaje mi się, że fakt, iż potra- no-filozoficzne, w tej chwili masz przed sobą trzy fisz nazwać swoją pasję, że potra- projekty – dwa w rozkwicie i w trakcie ożywiania. 128| Rozmowy

Ten rok i początek przyszłego to intensywny czas, dzie to przemieszany skład – będą co nie znaczy, że wcześniej miałem jakąś przerwę. dęte i mocno grooviąca sekcja, ale W ostatnich latach miało miejsce w moim życiu też akustyczne instrumenty stru� jakieś przegrupowanie. Mam poczucie, że w pew� nowe. Będę tam grał na gitarze do� nym sensie wyjechałem z miasta. Mimo że cały czas bro, więc będzie to bardzo ciekawe mieszkam w tym samym miejscu. Wyjechałem zestawienie. z miasta mentalnie, wycofałem się z kilku środo� wisk. Potrzebowałem przemyśleć kilka spraw, prze� Jak duży skład? grupować szeregi i zacząć coś od nowa, a może kon� tynuować, ale już z nowym podejściem. Bardzo dużo Dziesięć osób. Część ze starego ze� mi to te ostatnie dwa, trzy lata dały. Super czas, czu� społu, częściowo będą zaproszeni ję się, jakbym wyjechał na pustynię i tam medyto� nowi muzycy. I to jest projekt, któ� wał. Fajne doświadczenie, dzięki któremu wyjaśniło ry ruszy w połowie jesieni. Kolej� mi się wiele z tego, co dotąd było dla mnie niejasne. ny projekt to 15 cm above the gro� Teraz znowu mam ochotę. I jest pasja. Na jesieni ru� und. To dla odmiany doświadczenie sza zespół Tricphonix, w zupełnie nowej odsłonie. z nurtu new acoustic, który bardzo Kiedyś to był zespół dęto-perkusyjno-basowy, bo by� mnie fascynuje. Akustyczny kwin� ły bas, bębny i same saksofony, w nowej wersji bę� tet, świetni muzycy i fajni koledzy. fot. Roy Bussinn Roy fot. JazzPRESS, wrzesień 2017 |129

Mamy już gotowy materiał, zagrali� instrument, który nie obciążał pewnych mięśni, śmy trochę koncertów, a teraz czas więc pomyślałem, że uda mi się na tym grać. Jed� na płytę. Nagrywamy we wrześniu. nocześnie ręka znowu trochę odpoczęła i na trady� cyjnej gitarze też gram, choć bardzo już ostrożnie. Zanim dojdziemy do trzeciego pro- Wracając do dobro, wziąłem się za to i przez rok opa� jektu, chciałbym na chwilę za- nowałem wstępnie ten instrument, gram na nim. trzymać się przy „15 cm”, bo to jest Koledzy mówią, że da się tego słuchać, więc jest faj� też fascynująca historia. Z różnych nie. Ale w połowie drogi okazało się, że nie ma to nic wspólnego ze zwykła gitarą i wszystko jest inaczej. Trzeba by� Chodziło o to, byśmy razem ło się przestawić i uczyć na nowo. tworzyli materiał 3275 kg Orche- Trochę było z tym męki, ale uda� stry, byśmy razem nad tym pra- ło się. Wiadomo, że ten instru� ment wywodzi się z amerykań� cowali skiej muzyki bluegrass, country czy new acoustic itd., ale ja znowu powodów przestałeś grać na zwy- do tego podchodzę tak, że zamierzam grać na tym kłej gitarze, pojawił się saksofon, instrumencie bardzo różne rzeczy. Akurat projekt a później pojawiła się w twoim ży- 15 cm skupia się na muzyce new acoustic i akustycz� ciu gitara dobro. Skupiłeś się na nym graniu, które ma korzenie gdzieś w amerykań� muzyce, która w Polsce jest bardzo skiej muzyce tradycyjnej. Z drugiej strony ta muzy� mało popularna. I w jakiś sposób ka wywodzi się z muzyki irlandzkiej, wielu różnych stałeś się jej popularyzatorem. gatunków, które przypłynęły tam z Europy i wymie� szały się z bluesem. New acoustic ma w sobie też du� Wychodząc od dobro. Faktycznie żo jazzu. Od muzyki europejskiej, od jazzu czy awan� był taki moment, że po latach gra� gardy odróżnia tę muzykę to, że tam faktycznie jest nia na saksofonach wróciłem do więcej durowych akordów, co może w pierwszym gitary, bo ręka się naprawiła, ty� momencie powoduje zbyt jasne dla nas brzmienie, le że kiedy już nakupowałem gi� za delikatne, za wesołe. Ale to jest pierwsze skojarze� tar i zacząłem grać, to ta kontuzja nie. To wbrew pozorom niełatwa do grania muzyka się odnowiła. To był ten moment, i trzeba się ostro napracować. że człowiek powinien się załamać, pieprznąć wszystko i zająć czymś Wracając do pytania o muzykę new acoustic – ze zupełnie innym. Ale tu mi się względu na swoją „etniczność” i fascynację aku- przypomniało, że istnieje taki in� stycznymi brzmieniami, a teraz przez gitarę do- strument, jak gitara dobro, rezofo� bro i przez świat, który ona prezentuje, stałeś się niczna – nietypowy wariant, czyli popularyzatorem tego gatunku. Sam byłeś mocno granie w pozycji poziomej za po� zaskoczony tym, jak bardzo w Europie mocny jest mocą tone baru i pazurków. To był nurt new acoustic, a jak słaby jest w Polsce. 130| Rozmowy

W Polsce jest to muzyka niepopularna. U nas jest Przez te trzy lata ta orkiestra mia- bardzo mało instrumentalistów, którzy grają na ła kilka etapów... banjo, mandolinie czy gitarze dobro. To jest raptem kilka osób, które potrafią to robić profesjonalnie. Ja to nazywam sezonami. Był ca� A słuchaczy jest więcej, a nawet sporo, jak się oka� ły plan, kiedy rozpocząłem pracę zuje. W Europie ta muzyka jest bardziej popular� w Bemowskim Centrum Kultury na, ale też jest podobnie jak z gypsy jazzem. Gypsy i po kilku rozmowach z dyrekto� jazz, gypsy swing jest bardzo popularny we Fran� rem Marcinem Jasińskim postano� cji i wielu innych krajach, a w Polsce jest jeden czy wiliśmy, że zrealizujemy ambitny dwa zespoły, które to grają – i fajnie im to wychodzi, pomysł. I udało się. ale to nie są popularne rzeczy. Tak już jest, nasz kraj ma jakieś upodobania i poza tym, że lubimy muzy� Tu musimy dodać, że to ten sam dy- kę klasyczną, lubimy też jazz, jazz awangardowy, rektor, który objął mecenatem Ra- muzykę współczesną – pomijam disco polo – to by� dioJAZZ.FM, a siedziba redakcji ra- wamy pozamykani. A wynika to pewnie z naszego dia i JazzPRESSu mieści się właśnie charakteru, z naszego sposobu myślenia, pewne ga� w Bemowskim Centrum Kultury. tunki nam „weszły”, pewne „nie weszły”. W Polsce jest chyba ma� ło optymistycznej nuty, raczej się Jestem zadowolony, że uła- gra smutno lub transowo, albo twiłem muzykom sprawdzenia eksperymentalnie. Nie chcę ba� się, zrealizowanie muzycznych wić się w psychologa i oceniać, projektów z czego to wynika, i czy to dobrze czy źle, mam jednak swoje prze� myślenia na ten temat. W każdym razie nie jeste� Właśnie. I Marcin Jasiński bardzo śmy do końca otwarci... Dużo czasu nam zajmuje pomógł w realizacji projektu „or� przyzwyczajenie się do nowego. I akceptacja. O ile kiestra”. Wcześniejsze moje projek� muzyka afrykańska czy kubańska bardzo szybko ty orkiestrowe nie miały żadnego znalazły u nas tę akceptację, to jest wiele gatunków, wsparcia, infrastruktury, wszyt� które wzbudzają niechęć, śmiech albo są całkiem ko było robione w strasznie trud� niezrozumiane. nych warunkach. co było bardzo frustrujące. Bemowskie Centrum To teraz ciężki temat, czyli najcięższa orkiestra Kultury dało mi ogromne wspar� świata: 3275 kg Orchestra – kiedyś w internecie po- cie. Pierwszy etap projektu był ar� jawił się anons: „Formuję nową orkiestrę, zapra- tystyczno-edukacyjny. Trochę taki szam wszystkich chętnych”. Podpisano: Maciej poligon doświadczalny, laborato� Trifonidis. rium muzyczne, a trochę potrze� ba zgrupowania ludzi w działaniu. To było w 2014 roku, we wrześniu. Chciałem stworzyć maszynę, któ� JazzPRESS, wrzesień 2017 |131 ra zacznie kreować, tworzyć, wza� jemnie się edukować. Bemowskie Centrum Kultury dało nam miej� sce pracy, sprzęt, możliwości tech� Gruchała Piotr fot. niczne, wsparcie promocyjne, no, całe zaplecze. Orkiestra przeszła przez różne etapy. Na początku był to zespół 35-osobowy. Starałem się, byśmy kreowali go wszyscy razem, by każdy wnosił coś od siebie. Cho� dziło o to, byśmy razem tworzyli materiał 3275 kg Orchestry, byśmy razem nad tym pracowali. I tak po� wstała płyta, pierwsza seria kon� certów. Pierwszy sezon. Nie był to zespół, do którego wybierałem mu� zyków przez jakiś casting, decydo� wały raczej chęci.

No właśnie! Bo na początku to była sytuacja edukacyjno-warsztatowa. Pamiętam, że w ówczesnych mate- riałach o orkiestrze mocno podkre- certów, nagraliśmy płytę. Po jakimś czasie trzeba ślałeś, że w skład wchodzą muzycy było iść dalej i realizować kolejne pomysły. Tu też klasyczni, jazzowi i etniczni, mu- nastąpił zwrot, bo ja odszedłem zupełnie od udzie� zycy zawodowi i amatorzy. lania się w tym projekcie muzycznie. Stwierdziłem, że chcę dać pole do działania kolegom i wymyśli� Tak. Profesjonaliści, amatorzy, hob� łem projekt tak zwanej „rezydencji”. Oznaczało to, byści. Bardzo różni ludzie, z róż� że jeden z członków orkiestry, przygotowując au� nych środowisk muzycznych. Mnie torski materiał, stawał się rezydentem orkiestry na chodziło przede wszystkim o to, trzy miesiące i artystyczny kierunek wtedy nale� żeby zebrać ludzi, którzy chcą coś żał do niego. Ja pełniłem rolę koordynatora, nato� razem zrobić, przeżyć przygodę miast nie wtrącałem się w sprawy muzyczne. I to i nauczyć się czegoś od siebie na� się naprawdę udało, bo przez ten czas zrealizowa� wzajem. Ta nauka jest naprawdę liśmy trzy autorskie programy: Orientoscope Tade� ważna. Chodziło przede wszyst� usza Czechaka, Connections Daniela Polkowskiego kim o entuzjazm, i był entuzjazm. i Powidoki-Portrety Igora Przebindowskiego. To były Ten projekt naprawdę fajnie funk� trzy oddzielne projekty, które pokazały odmienne cjonował, zagraliśmy sporo kon� podejście, trzech różnych kompozytorów – różniły 132| Rozmowy się gatunkami muzycznymi, charakterem. Fajnie Projekt był zawsze autorski – jako się na to patrzyło z boku, jestem zadowolony, że zjawisko. Artystycznie rzeczywi� ułatwiłem tym muzykom sprawdzenia się, zreali� ście nie. A teraz pogramy moją mu� zowanie muzycznych projektów, bo nie zawsze ła� zykę. Dla mnie to też symboliczne, two o możliwość pracy nad własnym materiałem taki trochę powrót. Dokładnie dzie� z dużą grupą muzyków. To był kolejny sezon. Te� sięć lat temu powstał Tricphonix, raz zaczynamy zupełnie nowy, trzeci sezon. Nowa chwilę później Trifonidis Orche� twarz orkiestry. Nowy etap. Nie wszystko zdradzę, stra. Przez dziesięć lat, robiąc duże ale rozpoczynamy, a właściwie już rozpoczęliśmy zespoły, zrealizowałem się, potrze� nad nim pracę, bo w ciągu wakacji przygotowywa� bowałem odpoczynku. Ale pasja do łem muzykę i inne sprawy związane z tym projek� dużych składów pozostała, tyle że tem. Od początku września ruszamy z próbami no� bardziej w sferze organizacji. Chcia� wego materiału. Jest to mój autorski program pod łem stworzyć poligon doświadczal� tytułem Nomads. Premiera jest już zaplanowana ny dla muzyków, ale niekoniecznie na 11 listopada w Bemowskim Centrum Kultury. musiałem się tam realizować arty� stycznie. Wręcz wolałem nie, bo to Zmiana w funkcjonowaniu zespołu jest chyba też była dla mnie nauka. Po dzie� dość duża: na początku byłeś pomysłodawcą, li- sięciu latach przerwy znów poczu� derem skupiającym środowisko, dyrektorem, ale łem głód, żeby znowu napisać włas� wskazującym ogólny kierunek, a nie aktywnym ną muzykę. I chcę na nowo podejść uczestnikiem. Teraz zespół staje się twoim zespo- do tego zespołu. Jest fajnie! To wiel� łem autorskim. ka przygoda! › fot. Kuba Jurkowski Kuba fot. JazzPRESS, wrzesień 2017 |133

Krzysztof Herdzin – kompozytor, aranżer i pianista, który, jak się przyznaje, spróbował już wszyst- kiego. Opowiada o obecnym, szcze-

gólnym, etapie swojego życia, który Wierzbicki Jarosław fot. znalazł wyjątkowy wyraz w nowej płycie – autoterapeutycznej, pierw- szej w jego w olbrzymim dorobku na fortepian solo. O pazerności, nauczaniu, szukaniu „własnego ka- wałka podłogi” i poszukiwaniu rów- nowagi, harmonii, spokoju. O spo- glądaniu wewnątrz siebie poprzez muzykę.

Swobodny strumień podświadomości

Małgorzata Smółka [email protected]

Małgorzata Smółka: Sądząc po sam, bez pomocy kolegów, zapro� pierwszych zapowiedziach, uka- szonych gości, sampli, programo� zująca się we wrześniu płyta Look wanych tracków. I zrobiłem to na Inward jest inna od dziesiątek płyt żywo – bez wcześniejszych planów, nagranych przez ciebie wcześniej. I nakładek, aranżacji i produkowa� jest szczególnie ważna. Zgadza się? nia krok po kroku. Niczego też nie skomponowałem specjalnie z prze� Krzysztof Herdzin: To pierwsze na� znaczeniem na tę płytę. Po pro� granie solo. Jestem tylko ja i for� stu swobodnie improwizowałem, tepian. Po raz pierwszy zagrałem nie ograniczając się do grania „po 134| Rozmowy

formie” utworów, grając swobodnym strumieniem morozwoju. Od lat jestem w pew� podświadomości... Rzeczywiście, po nagraniu 16 au� nym procesie, który dzieje się torskich albumów i ponad 200 płytach, na których swoim tempem, ale wciąż pcha pojawiłem się w różnym charakterze – to nowość. mnie do przodu. Jako osobę świa� Na dodatek najbardziej osobista. domą swoich wad i ograniczeń, chcącą zapanować nad swoimi sła� Odnoszę wrażenie, że nagranie tej płyty wynikło bościami i starającą się o to, by po z potrzeby zmiany. Dosyć definitywnej zmiany prostu być lepszym, zbalansowa� myślenia o świecie, o człowieku, o artyście. Mówi- nym wewnętrznie i szczęśliwym łeś o tym na spotkaniu w ramach cyklu Cały ten człowiekiem. Zmieniam się – to Jazz! MEET!, w lutym tego roku. Mam wrażenie, fakt. Widzą to coraz lepiej moi bli� że wokół nas coraz intensywniej wydarza się hi- scy. Staram się przestawiać punk� storia, że przeżywamy czas wyraźnych deklaracji ty ciężkości w moich poglądach i dużego zamieszania. A Ty skupiasz się na wnę- o świecie, sztuce, ludziach, prze� trzu, swoim wnętrzu. Czy to jest twój sposób na wartościowuję pewne zasadnicze wszystkie zewnętrzne niepokoje? sprawy. Nie jest to łatwe, czasem błądzę. Droga, która kroczę, nie jest Nie wiem, czy to recepta na niepokoje, które cza� łatwa i z pewnością nie każdy ją ją się naokoło. Chyba raczej naturalny proces sa� zrozumie, ale to moje życie i moje fot. Jarosław Wierzbicki Jarosław fot. JazzPRESS, wrzesień 2017 |135 wybory. Ta płyta jest więc natural� odruch. A czy odczują to sami – to już tylko poboż� nym krokiem, pomocnym w mojej ne życzenie. Już to, że postanowiłem opublikować autoterapii. te nagrania, jest dla mnie kwestią odwagi. Wa� hałem się dość długo. Są one rzeczywiście po raz W notce prasowej na temat two- pierwszy w historii moich realizacji formą pew� jej nowej płyty Jurek Szczer- nej medytacji, bardzo osobistej i bardzo nietypo� bakow napisał: „W ten sposób wej – swobodna improwizacja, uciekanie od jazzu, Krzysztof Herdzin obnażył się emo- przestrzeń, minimalizm – nie grałem tak kiedyś. Ale poczułem się prawdziwie wolny. I bardzo chcę się tym po� Zmieniam się – to fakt. Staram dzielić z czującymi podobnie do się przestawiać punkty ciężkości mnie. Wiem, że to nie jest mu� w moich poglądach o świecie, zyka dla każdego, ale tak już jest sztuce, ludziach, przewartościo- ze sztuką. Przestałem się już wuję pewne zasadnicze sprawy przejmować, czy komuś moja twórczość się spodoba, czy nie. Pewien bardzo ważny dla mnie cjonalnie i artystycznie, pozwolił i mądry człowiek powiedział: „Ilu ludzi naprawdę spojrzeć w swoje wnętrze i zobaczyć, zrozumiało kim jesteś? Ilu zrozumiało twoją wi� jakim jest naprawdę człowiekiem”. zję świata, obawy, pragnienia? Może istnieje tylko A ty dodajesz: „Jest w tej muzyce du- jedna taka osoba. Możemy uznać się za szczęśliw� ży ładunek dobrych emocji, dobrej ców, jeśli znajdzie się choćby garstka takich, któ� energii. Jest w niej wolność”. Czy nie rzy zrozumieją nasze wybory”. Więc jestem spo� boisz się takich stwierdzeń? We- kojny. Nic na siłę. dług mnie są one dosyć ostateczne. Nie mówiąc o tym, że dosyć suge- Naszą wizję świata kształtujemy latami. Jeśli bę- stywne w stosunku dla słuchacza. dziemy mieć trochę szczęścia, w pewnym mo- mencie naszego życia wyklaruje się ona całkiem Rozumiem cię. Muzyka u każde� wyraźnie. To chyba jednak nie tylko nasza zasłu- go wywołuje skrajnie różny od� ga. Składa się na to nasze wychowanie, eduka- biór. To jej największa i najpięk� cja, wszystko i wszyscy, których na naszej drodze niejsza cecha – pełna abstrakcja, spotkaliśmy. To nieustająca droga... Grasz na bar- opowiadanie nie wprost, odwoły� dzo wielu instrumentach, zajmujesz się ogromną wanie się do wyobraźni słucha� ilością różnych aspektów muzyki, w muzyce pró- jącego. Dlaczego miałbym się bać bowałeś już chyba wszystkiego. Czy to znaczy, że stwierdzeń o dobrych emocjach, nadal nie znalazłeś tego „swojego kawałka pod- dobrej energii? Jeśli tak czuję i gra� łogi”? Szukasz idealnego miejsca dla siebie czy to jąc towarzyszyły mi one cały czas przejaw naturalnej ciekawości wszystkiego, chęci – dzielę się tym z odbiorcami. To spróbowania czego tylko się da? 136| Rozmowy

Tak, próbowałem już chyba wszystkiego. Nie tylko tanicznego „strumienia świado- grając na fortepianie, co umiem najlepiej, ale również mości dźwiękowej” stworzyć CD, na wielu innych instrumentach. Podobnie z gatun� produkt jednak komercyjny, trze- kami. Klasyka, jazz, pop, film, teatr, eksperymenty. ba było podjąć decyzje, wybrać od- Mówiłem o tym już wielokrotnie. Zawsze chciałem powiednią ilość muzyki, uporząd- być wszechstronny. Dlatego od zawsze starałem się kować, nazwać. Myślisz, że udało poznawać muzykę we wszelkich aspektach, i jako ci się nie stracić zbyt wiele z tej ma- wykonawca, i jako improwizator, kompozytor, aran� gii nocnej sesji w studiu nagranio- żer. Już na etapie szkoły średniej zainteresowałem wym? się jazzem i lżejszą muzą. Skończyłem klasę forte� pianu klasycznego u prof. Katarzyny Popowej-Zy� To było niezwykle trudne, fakt. Na� droń z najlepszą oceną. Grałem kilka lat jako organi� grałem kilka godzin muzyki. Po sta w kościele. Przez lata studenckie dorabiałem na wyjściu ze studia miałem mnóstwo weselach, grając też na perkusji. Mam za sobą kilku� lęków i pytań do siebie samego – letni epizod gry na ulicy w zachodniej Europie. Jeżeli czy coś z tego warto upubliczniać? dodać do tego pracę korepetytora w teatrze, akompa� Odczekałem kilka miesięcy, nabra� niatora w klasach skrzypiec i klarnetu w bydgoskiej łem dystansu i ze świeżą głową po� akademii, produkowanie płyt z muzyką popularną, słuchałem całości. Wybrałem dzie� dyrygowanie polskimi i zagranicznymi orkiestrami więć utworów, które składały się w repertuarze nie tylko rozrywkowym, ale i współ� w coś na kształt „zamkniętej for� czesnym, orkiestracje muzyki fil� mowej, szefowanie musicalom w teatrach i programom telewi� Ta płyta jest więc naturalnym zyjnym – można spokojnie po� krokiem, pomocnym w mojej au- traktować mnie jako kompletne� toterapii go wariata. Czym jest więc „mój kawałek podłogi”? To po prostu muzyka. Najpięk� my”, chociaż w przypadku impro� niejszy dar, jaki otrzymałem od losu. Jestem więc wizacji nie o to chodzi. Chciałem pazerny, Chcę nią oddychać, żyć, bawić się i dzięki jednak, aby cały materiał, słucha� niej funkcjonować, wszystko jej podporządkowa� ny od początku do końca, ukła� łem w swoim życiu. Czuję się spełniony i doceniony dał się w jakąś narrację. Aby każdy – zresztą ilość nagranych płyt, nagród i wyróżnień utwór, który wybrałem, miał jakiś jest dla mnie potwierdzeniem słuszności tej dro� pomysł. Nie nazywałem utworów, gi. Nie wszyscy są w stanie to zrozumieć, bo nie ma pozostawiając tylko numery po� prawdopodobnie nikogo, kto żyje w podobny sposób, rządkujące. Płyta zawsze pozbawia ale to już temat na inną opowieść. muzykę żywej interakcji ze słucha� czem, rzadko możemy się zespolić Nagrywałeś tę płytę bez przygotowania, tak jak to na jednej fali odczuwania, w prze� opisałeś w okładce krążka. Jednak żeby z tego spon- ciwieństwie do koncertu. Tam bu� JazzPRESS, wrzesień 2017 |137 zuje energia, czysta fizyka, wibra� cje miejsca, kontakt pozawerbalny między grającym a słuchającym. Wierzę jednak, że w tym przypad� ku klimat studia, nastrój tej nie� zwykłej chwili. magia, skupienie, kontemplacja – wszystko to, będzie wyczuwalne przez ludzi, którzy są podatni na tego typu przekaz. Ab� solutnie nie chcę grać tego na kon� certach. Po to wszedłem do studia sam, zgasiłem światło i skupiłem się na sobie, aby być w czystym, du� chowym środowisku wypływa� jącym z samotności, koncentra� cji i mojej osobistej modlitwy. Nie byłbym w stanie poczuć się tak na estradzie, przed publicznością, w świetle jupiterów. Byłoby to już kreacją, spektaklem, nie dość swo� bodną próbą sięgnięcia w głąb sie� bie. Trudno byłoby mi wejść znowu do tej samej rzeki. Dlatego ta płyta jest dla mnie tak osobistą i ważną wypowiedzią. fot. Kuba Majerczyk

Ponieważ jestem pedagogiem- denci, kiedy porównujesz ich ze studentami z cza- z wykształcenia i przekonania, sów, kiedy sam studiowałeś? chcę zapytać o twoje podejście do nauczania. Jesteś wykładowcą na Czego oczekują ode mnie studenci? Wybacz, ale Akademii Muzycznej im. Felik- musisz o to ich zapytać. Nie wiem. Mam swoje za� sa Nowowiejskiego w Bydgosz- łożenia metodyczne. I swoją misję. Ale nie musi być czy. Sam proces nauczania bardzo ona tożsama z oczekiwaniami młodzieży. Jak wszę� zmienił się przez ostatnie lata. Nie dzie, trafiają się wspaniale utalentowani i pokorni wspominając już o środowisku i studenci, jak również roszczeniowi, leniwi i rozka� tak zwanym przemyśle muzycz- pryszeni. Tysiące jazzmanów kiedyś nie uczyło się nym. Jak myślisz, jakie są oczeki- formalnie tej muzyki, ja również. Mieliśmy trud� wania od ciebie jako wykładowcy? niej, ale i naturalniej. W naszych czasach wszyscy Jak według ciebie zmienili się stu- oczekują szybkich efektów, łatwego tutorialu ro� 138| Rozmowy fot. Jarosław Wierzbicki Jarosław fot.

dem z YouTube’a. A to tak nie działa, niestety. Mło� że zaskakujący dla mnie rozwój dzieży często nie chce się drążyć tematu, ana� uczelni oferujących naukę muzy� lizować, spędzać czasu nad problemem, aby go ki jazzowej i rozrywkowej nie jest samemu rozwiązać. Wielu oczekuje gotowej recep� do końca dobrym trendem. Ilość ty: „proszę mi pokazać, jak zagrać to i to...”. Uwiel� akademickiej wiedzy, konwencji biam uczyć i sądzę, że po to również pojawiłem się stylistycznych i wykonawczych, na tym łez padole... Mam potrzebę dzielenia się z jedynych, słusznych narzędzi, któ� młodzieżą swoją wiedzą, spędzam z nimi mnó� re podczas egzaminów weryfikują stwo czasu, opowiadając o muzyce, w przekona� w oczach nauczycieli przydatność niu, że może mój entuzjazm, szczęście i doświad� i kompetencje grających – wszyst� czenia spełnionego artysty udzielą się im, zachęcą, ko to sprowadza jazz do paralelnej przekonają o tym, że warto wszystko temu podpo� muzyki klasycznej. Do skansenu rządkować. Staram się pozostawiać każdemu wol� gotowych patentów, automatycz� ność i zachęcam do kształtowania indywidualne� nego kopiowania mistrzów, komi� go języka. Uczę podstaw i wskazuję odpowiednie sji egzaminacyjnych niechętnieci kierunki do poznania narzędzi. Spieram się czę� akceptujących odwagę i oryginal� sto z moimi wspaniałymi kolegami-pedagogami ne pomysły grających. A przecież o istotę nauczania jazzu. Mam bowiem poczucie, wolność i własny styl były od za� JazzPRESS, wrzesień 2017 |139 wsze istotą tej muzyki. Staram się nieplanowany wypadek przy pracy. Typowa wi� więc postępować według zasady zyta u terapeuty. Jak zawsze, mam gotowych kil� „nauczyciel jest po to, aby wska� ka projektów. Pracuję równolegle nad kilkoma, zać drzwi, przez które student mu� od kiedy pamiętam. W kwietniu tego roku nagra� si już sam przejść”. Mam to szczęś� łem w Los Angeles prawdziwie kosmiczny mate� cie, że oprócz klasy fortepianu riał z moim największym bohaterem Vinniem Co� jazzowego prowadzę również wy� laiutą. Trio elektryczne odwołujące się do Weather kłady z improwizacji współczes� Report, Chick Corea Elektric Band i Headhunters nej i z propedeutyki instrumenta� Herbiego Hancocka. Jako trzeci w zespole był mój cji. Mam więc kontakt z olbrzymią przyjaciel i genialny basista, grający w większości ilością fajnych ludzi, którzy poza moich projektów – Robert Kubiszyn. Własne kom� zajęciami przychodzą do mnie ze pozycje, kolejna odsłona mojej wyobraźni. Płyty swoimi problemami, pytaniami nie zamierzam wydać w Polsce, bo nie mamy teraz i wątpliwościami. Kocham to. kompletnie rynku dla fusion. Ani odbiorców, ani szansy na promocję. Jest możliwość, aby zaistnieć Jestem ciekawa, czy po stworzeniu szeroko, ale na razie nie zapeszam. Pracuję nad czegoś tak ważnego, osobistego, in- tym. Na początku września zrealizowałem nagra� tymnego, tli się gdzieś już choć- nia na moją kolejną płytę z muzyką współczesną by zamysł kolejnej autorskiej pły- (dwie z poprzednich już były w ścisłym finale Fry� deryków, ścigając się z Kilarem i Pendereckim). Tym razem są to Swobodna improwizacja, ucie- światowe prapremiery: Koncert kanie od jazzu, przestrzeń, mini- podwójny na altówkę, saksofon malizm – nie grałem tak kiedyś. altowy i orkiestrę oraz Concer- tino na trio stroikowe i smycz- Ale poczułem się prawdziwie ki. Obie pozycje jako pierwsze wolny w światowej literaturze. Jestem już po rozmowach z światowym ty Krzysztofa Herdzina? Czy musi wydawcą Naxos. Do tego gotowy projekt Swinging upłynąć więcej czasu, aby nabrać Zaucha z moim big-bandem i wspaniałymi soli� dystansu? Chociaż płyta ukazu- stami (Ewa Bem, Monika Borzym, Anna Serafiń� je się dopiero teraz, ale jak wspo- ska, Andrzej Dąbrowski, Mietek Szcześniak, Ja� minałeś, nagrałeś ją w roku ubie- nusz Szrom). Zagraliśmy ten materiał kilka razy głym. Rok wystarczył do nabrania i wierzę, że poszłoby to fajnie w ludzi. Poszukuję perspektywy i sił na kolejne wy- sponsora na realizację płyty i nie jest łatwo. Wy� zwanie? karmienie tylu „gąb” to prawdziwe wyzwanie, nie� stety... Trzymaj kciuki! Odpowiedź jest bardzo prosta i pewnie cię nie zaskoczy. To był Będe trzymać, razem z Czytelnikami JazzPRESSu! › 140| Rozmowy fot. materiały prasowe materiały fot.

Troy Roberts – australijski saksofonista o imponującym dorobku kilkudzie- sięciu płyt nagranych w zespołach wielu słynnych i ważnych postaci współ- czesnego jazzu. Konsekwentnie realizujący się równolegle również w roli lidera. Nad realne w jego przypadku duże możliwości współpracy z wieloma gwiazdami przedkłada współpracę z mało znanymi muzykami i nie przykła- da dużej wagi do popularności. Troy Roberts wystąpi 6 października, razem z triem Kasi Pietrzko oraz Adamem Larsonem, na Sopot Jazz Festival. JazzPRESS, wrzesień 2017 |141

Jeżeli dasz z siebie wszystko, ktoś to zauważy

Maciej Majewski [email protected]

Maciej Majewski: Twoja ostatnia musieliśmy separować poszczegól� płyta Tales And Tones brzmi bar- nych instrumentów. Wszystko jed� dzo oldschoolowo, jednocześnie nak rejestrowaliśmy na komputer. bardzo nietypowo. Jaki był twój pomysł na ten album? Masz w swojej dyskografii płyty zatytułowane Nu Jive i Nu Jive 5. Po Troy Roberts: Masz rację, ta płyta przesłuchaniu obu doszedłem do ma oldschoolowy sznyt. Określił� wniosku, że na tej drugiej panuje bym ją nawet mianem klasycznej. większa różnorodność gatunkowa Nagrywaliśmy ją, grając razem w i jest więcej brzmień elektronicz- jednym pomieszczeniu i korzysta� nych. Nie znalazłem informacji, jąc jedynie z kilku mikrofonów. To czemu ta płyta nosi tytuł Nu Jive 5, wszystko miało miejsce w studiu skoro poprzednia to Nu Jive. Jeffa „Taina” Wattsa o nazwie Sanc�

[śmiech] Druga Fakt, że mogłem, i mogę na- płyta nosi tytuł dal, dzielić scenę z wieloma bo- Nu Jive 5, ponie� haterami mojego życia, jest bło- waż w trakcie trasy dołączył gosławieństwem do zespołu kolej� ny muzyk – gita� tuary Studios, które jest po prostu rzysta Tim Jago. W związku wielkim kościołem. Siadaliśmy z tym staliśmy się kwintetem. Po� na ołtarzu i graliśmy, mając ze so� myślałem wówczas, że trzeba zmie� bą nieustanny kontakt wzrokowy. nić tytuł, żeby było widać, że są to To było niezwykłe doświadcze� dwie różne płyty nagrane przez nie. Była tam taka akustyka, że nie dwa odmienne składy. 142| Rozmowy

Lista artystów, z którymi współpracujesz i współ- mi legitymować się nie tylko pracą pracowałeś robi wrażenie. Jak ważna dla twoje- z innymi, ale także własnym do� go rozwoju była praca z tak znanymi postaciami robkiem. świata muzyki jak , Gregory Porter, czy Aretha Franklin? A czy kiedy zacząłeś obracać się w kręgu tak znanych artystów, To naprawdę niesamowite doświadczenie. Fakt, że zwiększyły się możliwości doboru mogłem, i mogę nadal, dzielić scenę z wieloma bo� muzyków do twojego własnego ze- haterami mojego życia, jest błogosławieństwem. społu? Wszyscy ci artyści byli dla mnie bardzo mili i chętnie dzielili się ze mną swoją wiedzą. Bar� Nie liczy się to, jaki masz sto- dzo mnie też wspierali, pozwa� pień naukowy, ani to, ile czasu lając mi rozwijać swoje umiejęt� poświęcasz dziennie na grę na ności jako muzyka. Wszystkie te instrumencie. Jedynie twoja re- spotkania na scenie, które mia� putacja i umiejętności mogą ły miejsce w różnych zakątkach otworzyć przed tobą zupełnie świata bardzo na mnie wpłynę� ły. Reputacja poszczególnych ar� nowe możliwości tystów, z którymi grałem spra� wiała, że informacje o mnie trafiały do kolejnych Tak, na pewno poszerzył się krąg, muzyków. Scena jazzowa jest pod tym względem z którego mogę wybierać. Waż� wyjątkowa. Wielu artystów bacznie obserwuje, co niejsze jest jednak coś innego. Za� się na niej dzieje. Sprawdzają, jak dobry jesteś i co zwyczaj jest tak, że muzykę, którą potrafisz zagrać. Nie liczy się to, jaki masz stopień chcę grać, mam w swojej głowie. naukowy, ani to, ile czasu poświęcasz dziennie W przypadku mojego zespołu, czy� na grę na instrumencie. Jedynie twoja reputacja li Nu Jive, muzycy w nim grający i umiejętności mogą otworzyć przed tobą zupeł� nie są sławni. Oczywiście dopie� nie nowe możliwości, nawet jeżeli grasz koncert ro będą [śmiech]. I nie dlatego, że w małym klubie, który może nie mieć dla ciebie grają ze mną, ale dlatego, że sami wielkiego znaczenia. Wszystko zależy od podej� współpracują z innymi znanymi ścia. Jeżeli dasz z siebie wszystko, ktoś to po pro� artystami. Nie są supergwiazdami, stu zauważy. Tak było ze mną, gdy Jeff „Tain” Watts ale nie ma to dla mnie znaczenia, przyszedł zobaczyć mój koncert w Nowym Jor� ponieważ grają moją muzykę tak ku, a ja nawet nie wiedziałem, że jest na widow� jak nikt inny. Pewnie mógłbym za� ni. Po koncercie podszedł do mnie i zaproponował prosić do zespołu bardzo znanych współpracę. Duże znaczenie miało też to, że byłem muzyków, ale wtedy to nie było� skupiony nie tylko na graniu z innymi, ale tak� by to samo. Nie pasowaliby lub nie że na własnych projektach i płytach. To pozwala byliby oddani temu zespołowi tak, JazzPRESS, wrzesień 2017 |143

jak obecni. Nie chciałbym zresz� To, co powiedziałeś, dało mi do myślenia. Pa- tą niczego zmieniać w tym zespole. rę tygodni temu byłem na koncercie Kamasiego To, że Jeff „Tain” Watts gra na mo� Washingtona, którego twórczość ekscytuje wielu ich dwóch ostatnich płytach, nie odbiorców. A zanim wydał swój potrójny album wynika z tego, że jest sławny czy zaczynał podobnie jak ty – jako sideman. Zastana- dlatego, że mam do niego dostęp. wiam się, z czego wynika różnica pomiędzy jego Gra ze mną, ponieważ uwielbiam statusem, a twoim? sposób, w jaki prowadzi swoją grę i uważam, że łączy nas wyjątkowe Niewiele wiem o Kamasim Washingtonie. Jednak muzyczne porozumienie. Muzy� to, że ktoś nie jest w danym momencie dostrzega� ka jest zawsze na pierwszym miej� ny przez słuchaczy, czy szeroko pojęte media, nie scu. Jest wielu muzyków, którzy są oznacza, że jego sztuka jest gorsza. Jest wielu arty� popularniejsi i mam możliwość stów, którzy nagrali więcej płyt ode mnie, są znako� pracować z nimi, natomiast mu� mitymi muzykami, improwizatorami, artystami, szę mieć pewność, że porozumie� liderami, ale z jakiegoś powodu nigdy o nich nie nie muzyczne pomiędzy nami jest słyszymy. Popularność nie ma dla mnie znaczenia. trwałe i naturalne. Interesuje mnie przede wszystkim muzyka. fot. Todd Bashore Todd fot. 144| Rozmowy

Jaki rodzaj pracy sidemana preferujesz – wolisz da się wiele czynników, a najważ� grać na żywo, czy jako muzyk sesyjny pracujący niejszym z nich jest sama muzy� w studiu? ka. Robię teraz wiele wspaniałych rzeczy z różnymi muzykami. Lu� To wszystko zależy od muzyki, jaką mam do zagra� bię obie formy pracy jako sideman. nia. Mógłbym odpowiedzieć, że wolę występować Każdą z nich z różnych powodów. na scenie, jako sideman, ale co gdyby okazało się, że Z niektórymi lubię pracować tylko przychodzi mi grać jakąś muzykę, która mi zupeł� w studiu, a w innych przypadkach nie nie odpowiada. lepiej sprawdzamy się grając razem na scenie. Takie sytuacje jeszcze ci się zdarzają? A czy możesz powiedzieć, która Pewnie, nie ma reguły pod tym względem. Oczy� współpraca dała ci najwięcej jako wiście nie tak często jak kiedyś, natomiast mam to muzykowi? szczęście, że przez większość życia grałem i gram ze znakomitymi muzykami. Podejmując decyzję, Każda współpraca daje mi inne do� z kim będę grał jako sideman, nie mogę kierować świadczenia i z każdej wynoszę coś się tylko myśleniem zerojedynkowym. Na to skła� nowego. To mogą być elementy pra� fot. Andrzej Olechnowski Andrzej fot. JazzPRESS, wrzesień 2017 |145 cy zarówno jako lider, jak i mu� kształtował mnie najbardziej jako muzyka, artystę zyk sesyjny, spełniający inną funk� i lidera, którym dzisiaj jestem we własnym zespole. cję. Mam to szczęście, że uczę się od moich bohaterów i wszystkich lu� Na tegorocznym Sopot Jazz Festival zagrasz razem dzi, z którymi mam okazję współ� z Adamem Larsonem oraz polską pianistką Kasią pracować. Staram się zyskiwać Pietrzko. Masz już jakiś pomysł na ten występ?

Nie, nie myślałem jeszcze o tym. Duże znaczenie miało też to, Dopiero niedawno po raz pierw� że byłem skupiony nie tylko na szy rozmawiałem z Kasią. Myślę, graniu z innymi, ale także na że najważniejszą kwestią w ta� własnych projektach i płytach. kich przypadkach jest pozosta� nie otwartym na to, co proponu� To pozwala mi legitymować się ją pozostali muzycy. Będziemy nie tylko pracą z innymi, ale tak- dzielić te chwile razem na sce� że własnym dorobkiem nie, więc trzeba być uważnym i nie ograniczać się. Kasia po� desłała mi już swoje nagrania, jak najwięcej, jeśli chodzi o podej� z którymi muszę się zapoznać, żeby mieć świado� ście muzyczne czy biznesowe. Ale mość, jakie są ich wibracje, czym charakteryzuje z drugiej strony są też liderzy, któ� się jej muzyka i co ja mogę do niej wnieść. Sądzę, rzy nie są najłatwiejszymi ludźmi że ona zrobi podobnie w moim przypadku. Jazz jest we współpracy. Wtedy podejmuję bardzo uniwersalnym językiem, więc tylko od nas decyzję, czy wchodzę w interakcję zależy, jakich środków użyjemy, by się porozumieć. z nimi, czy nie. To też nauka. Nato� Nie mogę się już doczekać tego koncertu i przyjaz� miast gdybym miał wskazać jed� du do Sopotu. › nego lidera, od którego nauczyłem się najwięcej, będąc jeszcze dość młodym muzykiem, to wybrałbym Jamesa Morrisona. Jest on głównie trębaczem, ale gra też na innych instrumentach. Pochodzi, podob� nie jak ja, z Australii. Miałem przy� jemność pracować z nim przez pięć lat, koncertowaliśmy wtedy mię� dzy innymi w Europie, zagrałem na kilku jego płytach. Nadal oka� zyjnie współpracujemy, natomiast

od najmłodszych lat, to właśnie on Tillmann H. Adrien fot. 146| Rozmowy fot. Piotr Gruchała Piotr fot. BACKSTAGE

Adam Baruch – ambasador polskiego jazzu w Izraelu. Krytyk, dziennikarz, działacz muzycznych stowarzyszeń branżowych, wydawca, wykładowca po- siadający dyplomy kilku nauk ścisłych, w tym informatyki i fizyki. Posiada ol- brzymią kolekcję płytową, której gromadzenie rozpoczął jeszcze przed emi- gracją z Polski w 1967 roku. Jego pierwsze teksty o muzyce ukazywały się, zanim osiągnął pełnoletność. Był współpracownikiem znaczących periody- ków muzycznych (między innymi DownBeatu, New Musical Express, Jazzu, Jazz Forum). Opisując regularnie na swojej stronie internetowej www.adam- baruch.com nowości płytowe, stworzył prawdopodobnie największą anglo- języczną bazę danych o współczesnym polskim jazzie. Dyrektor artystyczny wszystkich dotychczasowych edycji koncertów z cyklu Singer Jazz, które odbywają się w ramach Festiwalu Kultury Żydowskiej Warszawa Singera. Piszę, bo lubię

Piotr Wickowski [email protected]

Piotr Wickowski: Na przygotowy- stąpili już chyba wszyscy polscy wanych przez ciebie wszystkich muzycy sceny jazzowej i improwi- czterech dotychczasowych edy- zowanej w jakikolwiek sposób na- cjach festiwalu Singer Jazz wy- wiązujący w swojej twórczości do JazzPRESS, wrzesień 2017 |147 kultury żydowskiej. Z czasem za- kali i dopiero w tym roku nasz festiwal umożliwił częło się na nim pojawiać coraz im zagranie razem. więcej projektów zupełnie nie- związanych tematycznie z głów- Czyli taka linia będzie kontynuowana w kolej- ną linią programową. A jaki jest nych edycjach Singer Jazzu? pomysł na kolejne edycje Singer Jazzu? W tym roku po raz pierwszy zorganizowaliśmy tak zwany summit, czyli spotkanie na szczycie. Uwa� Adam Baruch: Na pewno jeszcze żam siebie za ucznia Joachima-Ernsta Berendta, nie wszyscy odnoszący się do kul� który był moim bliskim przyjacielem, a jego zamy� tury żydowskiej u nas się pojawili. słem było inicjowanie takich nagrań czy wystę� Od początku do koncepcji judaisty� pów, jakie wcześniej nie miały miejsca. Uważam, ki na tym festiwalu podchodzili� że gdyby żył, miałbym jego błogosławieństwo. Sta� śmy w sposób zróżnicowany. Nigdy ram się kontynuować tę ideę, że właściwie muzy� nie było przymusu, by wykonaw� ka nie zna granic, że stylistyka nie zna granic, że ca charakteryzował się nawiązy� można łączyć bardzo różnych artystów ze sobą. Na waniem do muzyki i tradycji ży� przykład tylko pod pretekstem tego, że grają na tym dowskiej. Zresztą jak to rozumieć, samym instrumencie. Więc na pewno w przyszłym skoro historię jazzu od samego po� roku będzie kolejny summit. Może uda się zorgani� czątku współtworzyli muzycy ży� zować summit skrzypcowy – przecież Polska jest dowscy, zwłaszcza jeżeli weźmie� potęgą skrzypiec jazzowych, a skrzypce są drugim, my pod uwagę białych? Nawet w obok klarnetu, instrumentem najczęściej wykorzy� Polsce, jeszcze przed wojną, lekki, stywanym w zespołach klezmerskich. Poza tym na swingowy jazz grali właśnie, mię� pewno będę kontynuował organizowanie spotkań dzy innymi, muzycy żydowscy. Ży� weteranów z młodymi. dowskie pochodzenie lub związki z muzyką żydowską w przypadku Niedawno odebrałeś w Łodzi Grand Prix Stowa- tego festiwalu nie są najważniejsze. rzyszenia Jazzowego Melomani. Organizatorzy co- Szukamy ich jednak, skoro robimy rocznej gali uznali cię za najlepszego polskiego ten festiwal pod szyldem Warsza� krytyka i dziennikarza jazzowego. Jakie znaczenie wy Singera. Ale nigdy jeszcze niko� ma dla ciebie ta nagroda? mu nie powiedziałem: „Zrób jakąś żydowską muzykę, to u nas wystą� Nagroda była dla mnie kompletną niespodzian� pisz”. Układam program w oparciu ką. Nie zabiegałem o nią i nawet nie wiem, kto po� o swoje wieloletnie doświadczenie dał moją kandydaturę. Okoliczności jej otrzymania i jak dotąd to się udawało. Staram były niezwykle przyjemne, bardzo doceniam wy� się kreować sytuacje zupełnie no� siłek organizatorów, którzy co roku organizują tę we. Mikołaj Trzaska z Rolfem Küh� galę. Oczywiście nigdy niczego nie robiłem dla żad� nem nigdy wcześniej się nie spot� nej nagrody, zawsze działałem jedynie z wewnętrz� 148| Rozmowy nych potrzeb i przekonań. Jednakże miło, że ktoś Internet dał mi możliwość rozwi� moją pracę docenia, co w polskiej branży i w pol� nięcia się przede wszystkim pod skich mediach należy do rzadkości. Najważniej� względem technicznym, bo moja sze dla mnie są reakcje samych muzyków, często strona jest nie tylko spisem recen� wzruszające. Choć, co mnie dziwi, pozostają one za� zji, ale można na niej wiele wyszu� wsze między nami. To polska specyfika, muzycy ze kać, dotrzeć szybko do wszystkich świata nie ukrywają się ze swoimi emocjami. płyt jakiegoś artysty, płyt dowol� nych wydawnictw itd. Zajmowa� W twoim przypadku ta nagroda jest o tyle wyjątko- łem się zawodowo informatyką, wa, że jesteś autorem wyłącznie anglojęzycznym. więc było dla mnie jasne, że od po� czątku będę to robił wykorzystu� Tak, ale sądzę, że to nie miało wpływu na przyzna� jąc możliwości nowej technologii. nie tej nagrody. Chociaż szkoda, bo właściwie to jest A muszę się przyznać, że w inter� najważniejsze. Jestem przecież jedynym angloję� necie zakochałem się od pierwszej zycznym autorem piszącym o polskim jazzie. chwili. Nie zapominam o jego stro� nach negatywnych, ale to, jak uła� Na pewno jedynym piszącym na taką skalę. Twoje twia dotarcie do informacji, jest pisanie o jazzie zaczęło się jednak dużo wcześniej, niesamowicie ważne i, moim zda� jeszcze zanim uruchomiłeś swoją stronę interne- niem, w muzyce sprawdziło się tową. Możesz przypomnieć, jakie były początki? znakomicie. Wpłynęło to również istotnie na rozwój branży wydaw� Jestem dziennikarzem muzycznym od szesnaste� niczej. Oczywiście, jak wszystko, go roku życia. Zacząłem pisanie nie od jazzu, tyl� ma to swoje dobre i złe strony. Bio� ko od muzyki popularnej, rocka. Pracowałem dla znanej angiel� skiej gazety muzycznej New Mu� Wielką motywacją jest dla sical Express. Pisałem o polskiej mnie odzew i to, jak bardzo lu- scenie do Jazz Forum, kiedy mia� dzie czekają na te teksty ło jeszcze wydania obcojęzyczne, do edycji angielskiej. Wcześniej moje teksty pojawiały się w magazynie Jazz pro� rąc pod uwagę tylko legalne wy� wadzonym przez Józefa Balceraka. Dlatego zresz� dawnictwa, można powiedzieć, że tą, mimo niepełnoletności, przyjęto mnie do PSJ-tu dzisiaj mogę zdobyć jakąkolwiek specjalną decyzją zarządu stowarzyszenia. płytę, która kiedykolwiek została wydana. Oczywiście są jeszcze rze� Zgodzisz się z tym, że jednak nie praca dla liczą- czy, które istnieją tylko na winy� cych się tytułów prasowych, a dopiero internet dał lu, ale można się spodziewać, że w ci możliwość szerokiego dotarcia ze swoimi teks- końcu ktoś je wyda, jeżeli o nie py� tami do odbiorców? tają. Zwłaszcza że wydanie płyty JazzPRESS, wrzesień 2017 |149 fot. Jarosław Wierzbicki Jarosław fot.

kompaktowej obecnie nie wiąże się ukową, ciągle jeszcze wykładam. Nie mówiąc o ta� z dużymi wydatkami. Zajmuję się kich akcjach, jak organizowanie Festiwalu Singera kolekcjonowaniem płyt i pisaniem i udział w innych tego typu inicjatywach na świe� o nich od tylu lat, można powie� cie. Tak więc niewiele czasu mogę wytwórni po� dzieć, że zawodowo, i ciągle odkry� święcić. Ale ciągle jeszcze wydaję płyty, wyszło ich wam kolejne z lat sześćdziesiątych, już ponad 30 i powolutku ich przybywa. Co roku o których istnieniu nie wiedzia� wydajemy po dwie, trzy nowe. Czasami więcej, cza� łem. Żyjemy dziś pod tym wzglę� sami mniej, jeśli uznam, że tak ma być. Jako firmie dem w raju. prywatnej wszystko mi wolno.

Skoro mowa o branży wydawni- Twoja wytwórnia była pierwszą prywatną firmą czej, jak miewa się Jazzis Records? płytową wydającą w Izraelu jazz. Dopiero z czasem Jaka jest dynamika rozbudowy- pojawiły się podobne inicjatywy. Jak jest obecnie – wania katalogu twojej wytwórni? bardziej konkurujecie czy współpracujecie?

Dynamika jest słabiutka, bo jestem Absolutnie nie widzę konkurencji, bo nie ma o co osobą niezwykle zajętą – to znaczy konkurować, płyt prawie nikt już nie kupuje. prowadzę jeszcze ciągle karierę na� Z drugiej strony nie ma też bezpośredniej współ� 150| Rozmowy

pracy, bo to nie ma sensu, każdy ma swoją linię. Od wyjazdu z Polski? Jest kilku niezależnych wydawców, wśród których najbardziej aktywni są ci skrajnie awangardowi. Jeszcze z Polski wywiozłem sporo, Zresztą o czym tu mówić, dzisiaj taniej jest wydać bo wszystko, co tu wyszło, oczywi� płytę, niż zjeść obiad. ście do tamtej pory.

Podobnie jak tanio można ją nagrać. Czy na przykładzie tego, jak przy- bywało ci płyt, mógłbyś opisać No i nagrać. Oczywiście można to zrobić komplet� zmiany swoich upodobań muzycz- nie domowo, nie wychodząc z pokoju. Problemem nych? jest tylko, co zrobić po jej wydaniu, poza spaniem na pudełkach płyt, ale to już inna sprawa. Bardzo trudno byłoby mi to okre� ślić, bo mam nadzieję, że mój gust Domyślam się, że poza pracą naukową sporo cza- kompletnie nie zamarzł. To zna� su pochłania też prowadzenie bloga i zarazem czy, że ciągle jeszcze słyszę no� działalność popularyzatorska. Co z kolei wiąże się we rzeczy, ciągle jeszcze się czegoś z gromadzeniem przez ciebie od dawna olbrzymiej uczę. Mówiąc o działalności po� kolekcji płytowej. pularyzatorskiej, miałeś na myśli opisy płyt zamieszczane na mojej Kolekcję gromadzę od pięćdziesięciu lat. stronie? fot. Piotr Gruchała Piotr fot. JazzPRESS, wrzesień 2017 |151

Tak, jest tam olbrzymia ilość re- A że, w odróżnieniu od innych recenzentów, nie cenzji. To robi wrażenie. biorę pieniędzy za recenzowanie, nie można mnie przekupić [śmiech]. To ponad 5 tysięcy opisów - nie na� zywam tego recenzjami, chociaż Średnio co ile dni dodajesz nowy opis? tak ludzie to odbierają. Te teksty, choć podobne do klasycznych re� Dodaję dwa do trzech dziennie, jeżeli jestem w do� cenzji płyt, są bardziej opisowe. mu, bo jeśli jestem poza domem, to rzadziej. Nie� koniecznie codziennie i niekoniecznie jeden po drugim, bo czasem jeden ra� Googlowanie jest bardzo do- no, a następny wieczorem, róż� bre, ale mało inteligentne nie. Zależy, jak mi idzie pisanie. Zresztą każdy człowiek, który pisze, to powie: czasami to pły� Dodajmy, że te opisy są zazwyczaj nie bardzo swobodnie, czasami bardzo ciężko. Nie bardzo przychylne dla wykonaw- chciałbym być posądzany o autopromocję, ale wiel� ców. ką motywacją jest dla mnie odzew i to, jak bardzo ludzie czekają na te teksty. Nie, na pewno nie zawsze przy� chylne. Rzeczywiście długo za� OK, świadomość reakcji odbiorów jest na pewno mieszczałem tylko pozytywne opi� ważna, ale potrzebna jest jeszcze duża sumienność sy, omijając te płyty, których nie i regularność. chciałem opisywać. Jeżeli o ja� kiejś nie napisałem, to znaczyło, Myślę, że mam to w swojej naturze. Podobnie jak że mi się mniej podoba, tak to na� to, że ciągle jeszcze wykładam, chociaż nie musiał� zwijmy. Ale wielu ludzi mi mówi� bym tego robić. Mam jakiś drive do przekazania in� ło, że trzeba też ostrzegać przed zły� formacji następnym pokoleniom. Co brzmi strasz� mi płytami, co oczywiście ma sens. nie górnolotnie, ale tak jest naprawdę. Ja mam czasami dosyć ostry język i nie mam absolutnie żadnych wy� Cokolwiek by powiedzieć, stworzenie takiej ilo- rzutów sumienia, kiedy powiem ści opisów płyt wiąże się z olbrzymią pracą. Co we- coś niedobrego o płycie. Chociaż dług ciebie jest tu najbardziej potrzebne: samoza- jest tyle świetnych, że jednak po� parcie, dyscyplina, czy to przychodzi samo z siebie, kazuję te złe tylko wtedy, kiedy są, skoro jest się wielkim pasjonatem? na przykład, płytami bardzo zna� nych artystów. Krytykuję tylko ta� To jest pytanie, które ciągle mi zadają różni ludzie, kie, które uważam za kompletnie również koledzy z branży. To jest połączenie tego nieudane. Wtedy nie mam prob� wszystkiego, o czym powiedziałeś. Niewątpliwie pi� lemu, żeby powiedzieć to głośno. sanie wymaga wielkiej dyscypliny osobistej, bo jest 152| Rozmowy jednak mało czasu, wymaga samozaparcia, ale też Your Music, który jest większy i do� „enjoy your creation”. Czyli robię to z wielką przy� kładniejszy od Discogs. Kopiuję mo� jemnością, nie że się do tego zmuszam. Piszę, bo lu� je opisy równolegle na moje konto bię pisać. w RYM. Oczywiście są portale takie, jak AllMusic i podobne, Amazon też I tak, niejako „przy okazji”, powstała największa ma opisy płyt. Tylko tam są opisy al� anglojęzyczna baza danych o płytach polskich ar- bo nieprofesjonalne, albo kupione. tystów jazzowych. Oczywiście ja też nie jestem obiek� tywny. Te moje opisy są rzeczywiście właściwie dosyć sze� roką bazą danych, bo są w nich wszystkie nazwi� Zgadzasz się, że rozwój tego typu ska. Od początku starałem się, żeby moja strona rozwiązań, jak również w ogóle mogła służyć jako źródło informacji. internet, przyczynił się do niesa- mowitego rozwoju wiedzy na te- Skoro mowa o muzycznych bazach danych, jakie mat dzieł muzycznych? Mam na jest twoje zdanie, jako autora programu służącego myśli to, że obecnie wiedza na te- do gromadzenia i katalogowania informacji o pły- mat płyt wydawanych nawet tach, na temat tego typu rozwiązań popularnych w mikroskopijnych nakładach jest w internecie? powszechnie dostępna. Dotarcie

Mój program nie ma już więk� Nie jestem przeciwny postę- szego znaczenia, bo obecnie jest wiele aplikacji podobnych do powi, tylko nie jestem przekona- tej, którą stworzyłem przed laty. ny, że wszystko, czego teraz do- Problem tylko w tym, że trzeba świadczamy, jest postępem poświęcać dużo czasu, żeby infor� macje w nich ciągle uzupełniać. potem do takich płyt, chociażby Ktoś te dane musi wprowadzać. z drugiego końca globu, jest często banalnie proste. Są do tego różne podejścia. Jednym z nich jest upub� licznienie tego procesu. Jestem za. Jest kilka takich Jeżeli ktoś o tej płycie napisał. portali, gdzie są wpisane chyba wszystkie płyty na świecie. Są ich tam setki tysięcy. Jeśli ktoś ją do jakiejś bazy wpro- wadził. Masz na myśli na przykład Discogs? To jest bardzo skomplikowana Discogs jest jednym z nich. Każdy z nich ma swoje sprawa. Taka sytuacja ma swoje plusy i minusy. Ja popieram bardzo RYM, czyli Rate dobre i złe strony. Bardzo często je� JazzPRESS, wrzesień 2017 |153 stem mile zaskoczony wiedzą mło� dych ludzi, ich wysiłkiem, żeby ze� brać jakieś informacje, dotrzeć do istniejących źródeł. Z drugiej stro�

ny jestem już na tyle starym obser� Wierzbicki Jarosław fot. watorem świata, że nie postrzegam go jako idącego w dobrym kierun� ku [śmiech].

Również jeżeli chodzi o tego typu rozwiązania?

Jest masa rzeczy bardzo negatyw� nych związanych właśnie z tą tech� nologią. Wielu ludzi sądzi, że tech� nologia zastąpi im mózg. I w wielu wypadkach już tak jest, a oczywi� ście najlepsze jest połączenie obu, co już dziś jest niestety rzadkie. Lu� dzie po prostu googlują wszystko, nieważne co. Googlowanie jest bar� dzo dobre, ale powiedziałbym, ma� ło inteligentne. Bo słucham bardzo wielu płyt podczas jazdy samo� Gorzej, jeśli zastępuje myślenie. chodem.

W większości wypadków niestety Ten argument jest akurat sprzeczny z postępem, tak jest. Nie jestem przeciwny po� żyjemy przecież w czasach, gdy coraz więcej samo- stępowi, tylko nie jestem przeko� chodów nie jest wyposażonych w odtwarzacze płyt nany, czy wszystko, czego teraz do� kompaktowych. Właściwie można powiedzieć, że świadczamy, jest postępem. coraz rzadziej można je w samochodach znaleźć.

Z tym pewnie wiąże się to, że opi- OK, tak jest coraz częściej. Tylko że jest drugi po� sujesz wyłącznie płyty, które do- wód – mam bardzo wysokiej jakości sprzęt, na któ� tarły do ciebie na tradycyjnych rym empetrójki są kompletnie nie do słuchania. nośnikach – CD lub winylu? Trzecim powodem jest moje przekonanie, że jeśli ktoś wydaje album i nie podejmuje tego wysiłku do Przyczyn jest wiele, ale najprost� końca, czyli nie dba, żeby pojawił się też na fizycz� szą z nich jest kwestia słuchania. nym nośniku, miał atrakcyjną okładkę, to jakby 154| Rozmowy sprzedawał nawet bardzo dobrą książkę, ale w bar� koncepcje, czy pojedyncze utwo� dzo niechlujnej oprawie. ry, są tak zaskakująco piękne lub nieprzewidywalne. Ciągle jeszcze Forma „płytowa” jest jednak koniecznym dopeł- słucham muzyki w pewnego ro� nieniem całości dzieła? dzaju napięciu. Kiedy tego nie bę� dę czuł, może będzie już za późno. Moim zdaniem tak. Choć zdaję sobie sprawę, że mo� Ale na razie ciągle jeszcze to uczu� gę być kompletnie nie na czasie. Bo ja ciągle jeszcze cie jest. kocham książki, zapach druku jest dla mnie lep� szy od zapachu marihuany. Sądzę, że forma płyty Nie wierzę, że nie masz refleksji jednak się nie zestarzeje. Czy grecka rzeźba sprzed dotyczących przyszłości. trzech tysięcy lat nie jest nadal piękna? Zresztą gdy� bym zaczął przyjmować od muzyków płyty rów� Przyszłość widzę bardzo niepozy� nież w wersji elektronicznej, bardzo szybko zatka� tywnie. liby wszystkie moje dyski.

Uważasz, że jako osoba, która wy- Jeśli ktoś wydaje album i nie konała ponad 5 tysięcy opisów, podejmuje tego wysiłku do koń- a przesłuchała znacznie więcej ca, czyli nie dba, żeby pojawił płyt, mając ich w swojej kolekcji się też na fizycznym nośniku, pewnie z ponad 20 tysięcy... miał atrakcyjną okładkę, to jak- Więcej, dużo więcej. by sprzedawał nawet bardzo dobrą książkę, ale w bardzo nie- Czy ze swojego punktu widze- chlujnej oprawie nia jesteś w stanie przewidywać w jakimś stopniu przyszłość, do- strzegać z jakimś wyprzedzeniem nadchodzące Również muzyczną? nowe trendy w jazzie? Przyszłość muzyki w ogóle, ale Każde przewidywanie jest bezsensowne. Podszed� przede wszystkim naszej cywili� łbym do twojego pytania inaczej - ciekawsze jest, zacji. czy są jeszcze płyty, które mnie zaskakują. Czy to możliwe po przesłuchaniu kilkuset tysięcy płyt, Mimo wszystko życzę wielu sił do bo przecież nie wszystkie mam, ale na pewno ty� pisania i kolejnych ponad 20 tysię- le słyszałem. I uważam się za szczęśliwego czło� cy płyt w kolekcji. wieka. Mogę odpowiedzieć pozytywnie na to py� tanie, bo tak, niewątpliwie ciągle jeszcze pewnego Ciągle jeszcze działam, chyba będę rodzaju koncepcje, może nie całe płyty, ale pewne pisał, dopóki będę żył. › JazzPRESS, wrzesień 2017 |155 156| Słowo na jazzowo / Złota Era Van Geldera

Po pierwsze: sekcja rytmiczna

Jarosław Czaja [email protected]

W lutym tego roku zmarł, mając na całej sekcji rytmicznej. Spotkał prawie 90 lat, znakomity pianista idealnych kompanów w postaci Horace Parlan. Ta smutna wiado� basisty George’a Tuckera i perku� mość przeszła jednak bez większe� sisty Ala Harewooda i nie rozsta� go echa, ukazały się tylko krótkie wał się z nimi przez kilka lat (aż notki – tak, jakby chodziło o mu� do śmierci Tuckera w 1965 roku), zyka pośledniej rangi. Tymcza� co dało w efekcie szczególne, bo sem Horace Parlan pozostawił po wypracowane wspólnie brzmie� sobie znaczący dorobek, a nagra� nie sekcji rytmicznej. A było ono nia z przełomu lat pięćdziesiątych ciemne, bluesowe i oparte na cha� i sześćdziesiątych (między innymi rakterystycznym, transowym ryt� z Mingusem, Gordonem, Ervinem, mie. Nie dziwota, że muzyką Par� Turrentinem) należą do ścisłego lana zainteresowali się w swoim kanonu jazzu. Jego nazwisko nie� czasie koryfeusze acid jazzu, po� rozerwalnie wiąże się z wytwórnią nieważ w tym, co grała sekcja Blue Note, a album Us Three z 1960 Horace’a, był zawsze potężny GRO� roku stał się nieledwie kultowy, OVE! Dzisiaj raczej nie kultywuje wszak popularna w latach dzie� się brzmienia sekcji ani grupy. Nie więćdziesiątych grupa acidjazzowa ma na to zwykle czasu. A szkoda, od niego wzięła swoją nazwę. bo przez to jazz się zunifikował. Styl pianistyczny Horace’a Par� Wkrótce po śmierci Tuckera Parlan lana był unikalny co najmniej przeniósł się do Europy i mieszkał z dwóch powodów. Po pierwsze, aż do śmierci w Danii. Ale nie prze� choroba Heinego-Medina przeby� stał tworzyć muzyki. Mam oto pły� ta w dzieciństwie pozbawiła mu� tę nagraną w 1986 roku w „starym” zyka władzy w prawej ręce. Mu� kraju Rudy’ego Van Geldera, czyli siał więc wykształcić styl oparty w Holandii. Nasz patron jej z wia� na grze lewą ręką. Prawa służyła domych względów nie realizował, jedynie do „wystukiwania” rytmu. ale zarówno stylistyka, jak i reper� Po drugie – co rzadkie – był pia� tuar odnosi się wprost do „złotych” nistą „sekcyjnym”, podobnie jak lat wytwórni Blue Note. I co cieka� na przykład Count Basie. To zna� we: obok Parlana mamy oczywiście czy grał nie tyle na fortepianie, co jego starego kompana – perkusistę JazzPRESS, wrzesień 2017 |157

Ala Harewooda, a George’a Tuckera zastąpił nie mniej wybitny Rufus Reid. Tytuł Joe Meets The Rhythm Section odnosi się do tego, że sekcja ryt� miczna pod wodzą Horace’a Par� lana „spotkała” w studiu sakso� fonistę tenorowego (a w wolnych chwilach także... akordeonistę) po� chodzącego z Danii, niejakiego Joe Horace Parlan – Joe Meets The Rhythm Section Van Enkhuizena. Tutaj dygresja. Timeless, 1987 Chyba nie pisałem jeszcze o ho� lenderskiej wytwórni Timeless. spokojnie i bez stresu gra sobie jak... Dexter Gor� A była to najlepsza, moim zda� don albo nasz Muniak. Na tym samym poziomie niem, wytwórnia jazzowa w Eu� w każdym razie. I tu wracamy do wspomnianej ropie w latach osiemdziesiątych. na początku słynnej płyty Us Three. Na Joe Meets Nagrywała zresztą głównie Ame� The Rhythm Section obok standardów w rodza� rykanów. Ponoć istnieje nadal, ju Alfie’s Theme, Willow Weep For Me i God Bless ale wznowienia dzieł z jej kata� The Child znajdziemy także kompozycję własną logu wołają o pomstę do nieba ze Horace’a Parlana i zamieszczoną niegdyś właśnie względu na zmienioną (wyjątko� na Us Three. To wyśmienity temat: Wadin’. Całość, wo mdłą) szatę graficzną. Uważam zarejestrowana w słynnym Studio 44, jest dopraw� to za skandal! Na szczęście mam dy znakomita. Słuchając jej uważnie, zrozumiemy na półce kilka oryginałów… jasno, co znaczy naprawdę zgrana sekcja rytmicz� Wróćmy do Parlana i jego gościa na. Jeśli gdzieś zobaczycie płytę sygnowaną na� imieniem Joe. Otóż ten Joe, o któ� zwiskiem „Parlan”, kupcie ją w ciemno, bo zaiste rym chyba u nas nikt nie słyszał, warto! So Long, Horace… ›

F L a : www.jazzpress.pl 158| Słowo na jazzowo / Kanon Jazzu

Charlie Hunter Quartet – Natty Dread

Rafał Garszczyński [email protected]

Jego stylu nie sposób porównać w zasadzie do jakiegokolwiek inne� go gitarzysty. Ciągle poszukuje swo� jego brzmienia. Każdy jego album jest dla mnie od lat wielką muzycz� ną ciekawostką. Najczęściej jednak wracam do Natty Dread – zaskaku� jącego nagrania, które jest odtwo� rzeniem, noszącej ten sam tytuł, płyty Boba Marleya. Kiedy album ukazał się w 1997 roku – wszyst� kiego mogłem spodziewać się po Blue Note, 1997 Charliem Hunterze, ale z pewnoś� Charlie Hunter, to muzyk ekspe� cią nie tego, że poświęci całą płytę rymentujący. Dziś ma w swojej dy� piosenkom Boba Marleya i zrobi to skografii niezłą kolekcję własnych w tak bezpośredni sposób, odtwa� kompozycji, nagranych w przeróż� rzając repertuar jednego z klasycz� nych, zarówno kameralnych, jak nych albumów mistrza reggae. i bardziej rozbudowanych skła� Nagrana w dość eksperymental� dach. W kolekcji jego nagrań znaj� nym składzie – oprócz gitary dwa dziecie również produkcje poświę� saksofony i perkusja, płyta poka� cone takim muzykom jak: Cole zuje, że utwory znane z repertuaru Porter, Duke Ellington, czy Hank Boba Marleya, w rękach sprawnych Williams. Jest też album Public Do- muzyków mogą stanowić okazję main z anonimowymi kompozy� do jazzowych improwizacji równie cjami, do których nikt nie ma praw ciekawą jak każda dobrze napisana autorskich. Grający często na nie� piosenka. Możliwości brzmieniowe typowych gitarach muzyk pojawia gitary lidera, uzupełnione dodatko� się często w roli gościa w przeróż� wymi urządzeniami elektroniczny� nych nagraniach, nie tylko stricte mi, pozwalają mu emulować nie� jazzowych. Przez lata był również zwykle stylowo organy Hammonda, liderem rockowego zespołu Garage co uzupełnia brak fundamentu gi� a Trois. tary basowej, niezwykle potrzeb� JazzPRESS, wrzesień 2017 |159

nego dla takich klasyków jak No reanimacji dawnej legendy wytwórni. Po całym Woman, No Cry, czy Rebel Music. przedsięwzięciu został doskonały album Char� Album wydany przez Blue Note liego Huntera, który sprawę potraktował niezwy� jest częścią wymyślonego w latach kle poważnie. Kompozycje znane z Natty Dread dziewięćdziesiątych, przez znajdu� Boba Marleya stały się okazją do jazzowych im� jącą się w kryzysie artystycznym prowizacji, momentami przypominających do� wytwórnię, cyklu Cover Series – al� konania Billa Frisella, jednak nastawionymi bar� bumów odtwarzających wielkie dziej na integrowanie zespołu, niż popisy solowe. hity, niekoniecznie jazzowych arty� Dziś łatwo usłyszeć w grze Charliego Huntera twór� stów sprzed lat. W ramach tego cy� cze rozwinięcie tradycji jazzowej gitary Joe Passa, klu ukazało się jeszcze kilka płyt uzupełnione o umiejętności zdobyte w czasie na� – Tapestry Boba Beldena (w orygina� uki, jaką pobierał u Joe Satrianiego. Dodatkowe le oczywiście Carole King), What’s możliwości brzmieniowe daje Hunterowi gra na Going On Everette Harpa (Mar� ośmiostrunowej gitarze, którą potrafi wykorzy� vin Gaye), There Is A Riot Goin’ On stać do tworzenia równoległych linii melodycz� George’a Howarda (klasyk Sly And nych lub jednoczesnego grania partii gitary i basu. The Family Stone) i Déjà Vu, mniej Jeden z krótko istniejących zespołów Charliego Hun� znanego Fareeda Haque, będą� tera - T.J. Kirk - wziął nazwę od pomysłu połączenia cy przypomnieniem płyty zespo� muzycznych idei Jamesa Browna, Theloniousa Mon� łu Crosby, Stills, Nash And Young. ka i Rashaana Rolanda Kirka. Udawało się całkiem Był jeszcze album Ronniego Law� nieźle, ale Charlie Hunter nie potrafił zatrzymać się sa Harvest For The World, przypo� w tym miejscu i wkrótce ruszył na kolejne poszuki� minający płytę The Isley Brothers, wania. Album Natty Dread jest reprezentatywnym o tym samym tytule. Na tym se� przykładem jego twórczości i w 20-lecie od premiery ria zakończyła się po kilkuna� pozostaje równie ciekawy i odkrywczy, jak w czasie, stu miesiącach, tak jak wiele prób kiedy był zaskakującą nowością. › Kanon Jazzu Rafała Garszczyńskiego godz. od poniedziałku do piątku 14:45 160| Słowo na jazzowo / My Favorite Things (or quite the opposite…)

Świat jest mały… jak Szwajcaria

Piotr Rytowski [email protected]

Jeszcze do niedawna moje związki ze latach osiemdziesiątych wyemigro� Szwajcarią ograniczały się do comie� wała do Szwajcarii z mężem mu� sięcznego kontaktu z walutą CHF. Po� zykiem. Od słowa do słowa okazało wód taki sam, jak u niemałej grupy się, że tym muzykiem jest Włady� naszych rodaków – nie chodzi o kon� sław „Adzik” Sendecki. Postać, któ� to w Szwajcarskim banku… Jakiś czas ra na łamach JazzPRESSu pojawia� temu zacząłem recenzować podsu� ła się niejednokrotnie, w kontekście wane przez naczelnego płyty szwaj� wielu płyt, koncertów i wydarzeń, carskiej wytwórni Intakt Records (dla ale którą z pewnością warto przypo� dociekliwych do znalezienia w ar� mnieć – choćby dlatego, że (o czym chiwalnych wydaniach JazzPRES� może nie wszyscy wiedzą) Vladislav Su). Potem, trochę niespodziewanie, Sendecki został swego czasu uzna� za pośrednictwem muzycznych kon� ny przez New York Village Voice jed� taktów mojego syna, poznałem Syl� nym z pięciu najlepszych pianistów wię Żytyńską – perkusistkę zajmują� jazzowych na świecie. Choć nie uda� cą się muzyką współczesną, teatrem ło mi się dotrzeć do informacji o tym muzycznym i performanc’em, która kto jeszcze w tej piątce się znajduje od wielu lat mieszka i pracuje w Ba� i w jakim kontekście ta informacja zylei. Gra, uczy i organizuje festiwa� została opublikowana, to nie można le… Nie zapomnę chwili, kiedy pod� polemizować z faktem, że jest pia� czas naszego spotkania, kilka dni po nistą wybitnym. Ma na swoim kon� tym jak miałem okazję podziwiać cie współpracę z takimi muzyka� trio Freda Fritha na warszawskim mi jak , Jaco Pastorius, Joe koncercie (relacja - JazzPRESS 3/2017) Henderson, Marcus Miller, Michael w trakcie naszej rozmowy okazało i Randy Brecker. Od 1996 roku miesz� się, że Fred jest bliskim przyjacielem ka w Niemczech i jest związany Sylwii i prowadzi zajęcia w Akade� z NDR Big Band jako pianista i kom� mii Muzycznej w Bazylei. Świat jest pozytor. Co jakiś czas można go po� mały, pomyślałem – cóż za zbieg oko� słuchać na koncertach w Polsce. liczności… Nie trudno sobie wyobrazić, że te� W czasie tegorocznego, wakacyj� maty muzyczne zdominowały na� nego pobytu w Bazylei poznałem sze rozmowy i nie skończyły się na przyjaciółkę Sylwii. Polkę, która w osobie byłego męża. Po „Adziku” JazzPRESS, wrzesień 2017 |161 fot. archiwum autora archiwum fot.

przyszła kolej na brata mojej roz� mówczyni. Tu zaskoczenie było chyba jeszcze większe. Tomasz „Men” Świtalski, członek pierwszej punkowej załogi w Warszawie grał na saksofonie w legendarnych ze� społach polskiego undergroundu: Deadlocku, Kryzysie i Brygadzie w 2012 roku został, jako pierwszy Polak, przewodni� Kryzys. Było co wspominać! Świat czącym jury międzynarodowego Montreux Jazz Pia� jest mały – któż by przypuszczał, że no Competition – konkursu, który od 1999 roku od� w Bazylei trafię na kolejny tak cie� bywa się corocznie w ramach kawy polski wątek muzyczny… pod patronatem Quincy’ego Jonesa. Będąc w Szwajca� Mówiąc o polsko-szwajcarskich tro� rii nie mogłem oczywiście ominąć tej położonej na pach muzycznych nie sposób nie Szwajcarskiej Riwierze pełnej uroku miejscowości. wspomnieć w tym miejscu o (my� Trafiłem tam niestety w momencie, kiedy ekipy zwi� ślę, że większości jazzfanów świetnie jały właśnie całą infrastrukturę po tegorocznym fe� znanej) płycie Tomasza Stańki i jego stiwalu. Wiedziałem, że festiwal się już skończył, ale Freelectronic zatytułowanej Switzer- nie zakładałem, że w związku z demontażem scen, land (znanej też jako The Montreux namiotów itp. niemożliwy będzie dostęp do Miles Da� Performance). Album został nagra� vis Hall, czy ogrodów Montreux Palace z pomnikami ny w doborowym składzie: Tomasz słynnych muzyków. Cóż – może jeszcze kiedyś… Stańko, Janusz Skowron (yama� Świat jest mały. Rzecz jasna to stwierdzenie dziś ha DX7, fortepian), Witold Szczurek znaczy co innego – dzięki internetowi i nowym (kontrabas, gitara basowa) i Tade� technologiom. Pojęcie globalnej wioski wprowa� usz Sudnik (syntezatory, electronika) dzone w 1962 przez Herberta Marshalla McLuhana w 1987 roku, podczas słynnego festi� jest częścią naszego codziennego życia. Ale w tym walu jazzowego w Montreux. Mon� konkretnym przypadku jednak świat okazał się treux Jazz Festival to jeden z najwięk� mały dzięki muzyce, od której cała ta wakacyjna szych festiwali jazzowych na świecie przygoda się zaczęła. „Warszawa, Paryż, Berlin czy organizowany od 1967 roku. Wystę� Dakar – bo muzyka jest językiem wszechświata”* › powali tu także między innymi Mi� chał Urbaniak, Piotr Orzechow� * Bartek „Fisz” Waglewski – Język wszechświata (Polepione ski czy Leszek Możdżer. Ten ostatni dźwięki, 2000) 162| Pogranicze / Down the Backstreets

Blakroc – Blakroc

Adam Tkaczyk [email protected]

To był zdecydowanie mój ulubiony i nagrywają zwrotki (z wyjątkiem album 2009 roku. Do dzisiaj uwiel� RZA, który przyłożył swoje palce biam do niego wracać – praktycz� również do kwestii muzycznych). nie każdej zimy mam kilka mo� Co mamy zatem w menu? mentów, kiedy Blakroc nastraja mi Album otwiera (ale tylko w eg� dni. Sentyment jest duży, ale posta� zemplarzach fizycznych, nie ram się, żeby ten tekst nie był la� w serwisach streamingowych) urką – tym bardziej, że recenzje w „wspólny” utwór Ludacrisa i ODB prasie i internecie nie były aż tak (zza grobu). Jego tematyka może entuzjastyczne jak mój odbiór. odrzucić bardziej wrażliwe osoby, Blakroc to projekt muzyczny blues ale moim zdaniem kawałek jest -rockowego duetu The Black Keys na sposób typowy dla obydwu Pa� oraz Damona Dasha – współzało� nów zabawny i… hmm… pociesz� życiela legendarnego Roc-A-Fella ny. Zarówno Luda, jak i Dirt Mc� Records. Muzycy zapewnili swoje Girt są jednymi z nielicznych MC, proste i surowe, ale jakże charak� którzy potrafią nagrać arogancką terystyczne i unikatowe brzmienie, odę do kobiecych organów roz� a Dash wykonał kilka telefonów i rodczych w taki sposób, że słu� ściągnął do studia kolegów-rape� chacz nie tylko się nie zgorszy, ale rów, wokalistkę oraz pliki z woka� uśmiechnie i doceni konwencję. lem zmarłego Ol’ Dirty Bastarda Nie jest to łatwe, zapewne więk� – ruch kontrowersyjny, ale działa� szość raperów nie podołałaby za� jący na korzyść jakości albumu. daniu – tym bardziej należy usza� To, że muzyka The Black Keys at� nować kunszt. mosferą i rytmiką pasuje do rapo� W dwóch utworach pojawia się wych zwrotek, stwierdzić można Mos Def – w owym czasie bliski łatwo. słuchając ich płyt – na papie� kumpel Dame’a Dasha. Blakroc rze takie połączenie wyglądało ide� ukazał się kilka miesięcy po jego alnie. Nie wykroczyli poza plan, nie udanym solowym albumie The Ec- zrobili nic ekstra – Dan Auerbach static – widocznie będący nadal w i Patrick Carney są w strefie kom� „trybie albumowym” Mos lśni rów� fortu, grają swoje, raperzy wchodzą nież tutaj. Nie ma co się oszukiwać JazzPRESS, wrzesień 2017 |163

mu przychodziło mu z trudem. A jednak coś w jego rapie każe mi wracać do jego albumów, szczególnie wydanego niedługo przed Blakroc, Pray IV Reign. Na Blakroc nie zawiódł. Moim zdaniem jego zwrot� Blakroc, 2009 ki są bardzo jasnymi punktami albumu. Głos i sposób przekazu Jonesa perfekcyjnie pasu� je do brzmienia The Black Keys – w mojej opinii – od niego oczekiwano najwięcej. sprawdza się on o wiele bardziej w takim wyda� Mos Def łączy w sobie umiejętno� niu niż na pompatycznych i hałaśliwych bitach po� ści podziemnego rapera i prezen� kroju We Fly High (chociaż wyniki sprzedaży temu cję gwiazdy głównego nurtu – a to zaprzeczają). Obydwa występy Jonesa są mocne li� stawia przed nim zadanie usatys� rycznie (tak, tak – gdyby takie zwrotki nawinął kto fakcjonowania dwóch różnych inny, to żaden odbiorca nie miałby wątpliwości) publiczności. Patrząc po opiniach – oraz zarapowane w poprawny sposób, pasujący do chyba mu się to udało: solowy ka� podkładu. „Pasujący” – to słowo jeszcze przewinie wałek On the Vista jest regular� się nie raz w tym tekście. nie wymieniany jako ulubiony na „Kompatybilność” często jest powodem do zmar� albumie, a Ain’t Nothing Like You twień, gdy nagrywają ze sobą przedstawiciele róż� (Hoochie Coo) to z kolei mój pry� nych gatunków muzycznych. Nikt nie „przypaso� watny faworyt, na którym świetnie wał się” na Blakroc lepiej niż Raekwon. Ani The uzupełnia się z Jimem Jonesem. Black Keys, ani raper nie musieli wychodzić poza No właśnie, à propos… Jim Jones. swoje strefy komfortu przy nagrywaniu kawałka Lubię go, wbrew wszystkiemu. Pod Stay Off the Fuckin’ Flowers. Raekwon jedzie swo� względem warsztatu nigdy nie był ją uliczną opowieść (bez refrenu, czysty, płyną� dobrym raperem, opierał się głów� cy rap), Panowie dogrywają swoje ponure, surowe nie na niepodrabialnych, cha� instrumenty – Mendelejew i Skłodowska byliby rakterystycznych ad-libach (czy� dumni z takiej chemii między artystami. Zdecy� li słowach dokrzykiwanych po dowanie jeden z najmocniejszych momentów al� normalnym wersie, na oddzielnej bumu – aż prosi się o cały album Raekwona i The ścieżce), charyzmie i świetnym gło� Black Keys. sie. Czasami nawet, szczególnie na Na wysokości zadania stanęła również jedyna wo� początku kariery, utrzymanie ryt� kalistka – Nicole Wray. Jej solowy utwór Why Can’t 164| Pogranicze / Down the Backstreets

I Forget Him trzyma równy poziom Blakroc to po prostu przepis, który z popisami panów raperów. Poja� działa – wszystkie elementy ukła� wia się również w jedynym słab� danki do siebie naturalnie pasu� szym kawałku – zamykającym ją. Bez dostosowywania się czy roz� album Done Did It, wspólnie z nie� wadniania swych talentów. Czuć tu udanym eksperymentem Dasha duch entuzjazmu tworzenia i im� i Jima Jonesa – raperem NOE, któ� prowizacji. Czuć dym marihuany ry według środowiska za bardzo i lepkość rozlanych w studio napo� przypominał Jaya-Z, żeby być bra� jów (niekoniecznie alkoholowych). nym na poważnie. Według mnie Fantastyczna rzecz, jeden z moich po prostu brakowało mu umiejęt� ulubionych albumów ostatniej de� ności i charyzmy, nie trzeba kopać kady – według mnie bardzo niedo� aż tak głęboko, żeby znaleźć przy� ceniony. czyny nieudanej kariery. Przy okazji: sesje nagraniowe Bla- Zwrotkę w utworze z RZA daje kroc były nagrywane również również jeden z najlepszych tech� kamerą, czego efektem są fil� nicznie MC w historii – Pharoahe miki dostępne w internecie (ha� Monch. Podobno to jedna z naj� sło do wyszukiwarki: „Blakroc szybciej napisanych i nagranych webisode”). Gorąco polecam, bar� przez niego szesnastek w życiu. Nie dzo ciekawe materiały. W sieci słychać pośpiechu, jak zwykle jest można też znaleźć zapowiedź dru� niesamowity. Na albumie pojawia giego albumu Blakroc – na któ� się również Q-Tip (znany z A Tribe rym mieli udzielić się między in� Called Quest, ale czy naprawdę to nymi Jay Electronica, Sean Price, trzeba pisać?) – jego występ jest do� Curren$y, Wiz Khalifa i O.C. The bry, ale nie wyróżnia się z tłumu. Black Keys jednak stanowczo za� Billy Danze z M.O.P. – pomimo ca� przeczyli, by taki album miał się łej mojej sympatii dla niego lekko ukazać w najbliższym czasie – odstaje, choć nadal jest to akcepto� trwały prace, nagrano osiem utwo� walny występ. Praktycznie tylko rów, ale nie będą one kontynuo� NOE jest wyraźnie słabszy od resz� wane. Czyżby konflikt z Damem ty i można by go odpuścić. Dashem? To ci niespodzianka! › Kontakt z redakcją: [email protected] Wydawca ul. Górczewska 201, 01-459 Warszawa Fundacja Popularyzacji Muzyki www.jazzpress.pl Jazzowej EuroJAZZ ISSN 2084-3143 Redakcja redaktor naczelny: Piotr Wickowski Fotograficy: Piotr Gruchała Roch Siciński Marta Ignatowicz-Sołtys Mery Zimny Kuba Majerczyk Jerzy Szczerbakow Lech Basel Mateusz Magierowski Marcin Wilkowski Łukasz Nitwiński Piotr Fagasiewicz Milena Fabicka Piotr Banasik Rafał Garszczyński Jarek Misiewicz Aya Lidia Al-Azab Barbara Adamek Maciej Nowotny Bogdan Augustyniak Ryszard Skrzypiec Krzysztof Wierzbowski Urszula Orczyk Katarzyna Stańczyk Karolina Śmietana Paulina Krukowska Konrad Michalak Katarzyna Kukiełka Wojciech Sobczak-Wojeński Jarosław Wierzbicki Paulina Pacuła Korekta Krzysztof Komorek Katarzyna Czarnecka Sławomir Orwat Zuzanna Tuliszka Jakub Krukowski Mateusz Podlecki Marta Ignatowicz-Sołtys Dorota Matejczyk Radek Wośko Kira Leśków Lech Basel Przemek Bychawski Małgorzata Smółka Aleksandra Zbrzeska Projekt layoutu Beata Wydrzyńska Vanessa Rogowska Opracowanie graficzne, Basia Gagnon skład i łamanie Jarosław Czaja Klara Perepłyś-Pająk Marek Brzeski Piotr Rytowski Marketing i reklama Agnieszka Holwek Barnaba Siegel [email protected] Cezary Ścibiorski Adam Tkaczyk Anna Piecuch Kasia Wójcicka

Wszystkie materiały w numerze objęte są licencją Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomer- cyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska, to znaczy, że wolno je kopiować i rozpowszechniać, jednak należy oznaczyć w sposób określony przez Twórcę lub Licencjodawcę, nie wolno używać do celów komercyjnych i nie wolno zmieniać, przekształcać ani tworzyć nowych dzieł na podstawie tego utworu. Z tekstem licencji można zapoznać się na stronie » WRZESIEŃ LISTOPAD 2016

Gazeta internetowa Gazeta internetowa poświęcona jazzowi poświęcona jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143 i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

TOP NOTE Paweł aczmarczy Audiofeeling Trio & Mr. rime– Vars & aper Deconstruction

Rozmowy: Artur Dudiewicz TOP NOTE án Sudzina Jachna / Mazurkiewicz / Buhl – Dźwięki ukryte

Piotr Scholz Rozmowy: W muzyce nigdy Krzysztof Ronnie Burrage nic nie zabrzmi Kobyliński Krzysztof Lenczowski ta samo Zwiedzanie świata laureat nagrody azzPRESSu na Festiwalu azz Wolności od muzycznej strony

fot. Kuba Majerczyk fot. Kuba Majerczyk

GRUDZIEŃ 2016 Styczeń 2017 Marzec 2017

Miesięczni internetowy Miesięcznik internetowy Miesięcznik internetowy poświęcona jazzowi poświęcony jazzowi poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143 i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143 i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

Take Six Szóste urodziny JazzPRESSu!

TOP NOTE HoTS – Numbers Pięć pytań do Leszka Możdżera

Rozmowy: TOP NOTE Michał Urbaniak Sławek Jaskułke Piotr Iwicki Senne Mateusz Gawęda Muzyk wszystko Jazz musi zrobić sam ZWYCIĘZCY2016 Rozmowy: an Anka Kozieł Piotr chęcki Krzysztof Herdzin Ptaszyn azz Laureat nagrody JazzPRESSu na Festiwalu Jazz Juniors Wróblewsi Kiedy wychodzisz na scenę, ażda muzya PLEBISCYT nie możesz oszukiwać jest pożyteczna fot. Kuba Majerczyk fot. Kuba Majerczyk fot. Kuba Majerczyk

Kwiecień 2017

Miesięcznik internetowy poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

All of Ella: 100 lat Elli Fitzgerald

TOP NOTE Kuba Cichocki's A.L.E. Audubon Lab Experiment

Rozmowy: Michael Arbenz Krzysztof Kobyliński

Mateusz Smoczyński Jednocześnie w różnych kierunkach

fot. Kuba Majerczyk