Wyzwoleni, ale nie wolni (1945-1989). Studia z historii najnowszej T. 1

Pod redakcją

Anety Popławskiej, Barbary Świtalskiej-Starzeńskiej, Marcina Wasilewskiego, Radka Rafała Wasilewskiego

Warszawa 2015

Wyzwoleni, ale nie wolni (1945-1989). Studia z historii najnowszej pod redakcją Anety Popławskiej, Barbary Świtalskiej-Starzeńskiej, Marcina Wasilewskiego, Radka Rafała Wasilewskiego

Recenzent: prof. zw. dr hab. Wiesław J. Wysocki

Korekta i redakcja: Beata Gumienna Projekt okładki: Radek Rafał Wasilewski Indeks osób: Aneta Popławska, Barbara Świtalska-Starzeńska, Marcin Wasilewski, Radek Rafał Wasilewski Redakcja techniczna: Marcin Wasilewski

ISBN 978-83-64181-97-9

© Copyright by Uniwersytet Stefana Kardynała Wyszyńskiego Aneta Popławska, Barbara Świtalska-Starzeńska, Marcin Wasilewski, Radek Rafał Wasilewski, autorzy, Warszawa 2015

Wydawnictwo Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie ul. Dewajtis 5, 01-815 Warszawa

Oficyna Wydawniczo-Poligraficzna „Adam” 02-729 Warszawa, ul. Rolna 191/193 tel. (22) 843-37-23, (22) 843-08-79, tel./fax (22) 843-20-52

SPIS TREŚCI Słowo wstępne 4

Wyjazdy, powroty  Karol Leszczyński UW, Piąta ucieczka. Wyjazd z Polski Henryka Glassa 6 w grudniu 1945 roku  Ewelina Prokopiuk, Emigracyjne losy polskich żołnierzy. (Stowarzyszenie 16 Polskich Kombatantów)  Adam Wiorko IPN, Kapitan Czechowicz wykonał zadanie. 26 Propagandowy powrót Andrzeja Czechowicza do kraju (1971–1974)

Wobec opozycji  Ilona Lewandowska UKSW, Zdrajcy ojczyzny- przeciwnicy porządku 38 jałtańskiego rozstrzelani w wewnętrznym więzieniu NKWD/MWD w Wilnie w latach 1944–1947  Marcin Płotek WSP, Kształtowanie się wymiaru sprawiedliwości na Warmii 53 i Mazurach po II wojnie światowej – na przykładzie Sądu Okręgowego w Giżycku  Agnieszka Sławińska UKSW, Codzienne życie młodocianych więźniarek 69 politycznych w łagrze w Bojanowie w latach 1952–1956

Wokół polityki  Aneta Maria Herman UKSW, Życie Stefana Kaczorowskiego widziane oczami 89 jego córki  Waldemar Mazur UWr, Odwilż październikowa w prasie emigracyjnej („Kultura” 102 paryska a „Wiadomości” londyńskie)  Ariel Orzełek UMCS, Działalność i myśl polityczna Aleksandra Bocheńskiego 115 w Polsce Ludowej jako przykład wielonurtowości postaw działaczy Stowarzyszenia PAX wobec systemu politycznego po 1945 r.

Propaganda i edukacja  Paweł Fiktus UWr, Walka o młodzież na przykładzie ustawy o zasadach udziału 128 młodzieży w życiu państwowym, społecznym, gospodarczym i kulturalnym kraju  Tomasz Leszkowicz IH PAN, Główny Zarząd Polityczny WP jako centrum 139 wojskowej propagandy i indoktrynacji 1956-1980  s. Joanna Wiśniewska UKSW, Problematyka edukacyjna w przemówieniach 152 Prymasa Stefana Wyszyńskiego do sióstr zakonnych (1956-1963)

Reviews 165 Zdjęcia 170 Bibliografia selektywna 171 Indeks osobowy 179

3

Słowo wstępne

Wyzwoleni, ale nie wolni…w tych kilku słowach zawrzeć można sytuację, w jakiej znaleźli się Polacy i Polska w latach 1945–1989. Zebrane opracowania w niniejszej monografii, które pokazują realia okresu w sposób wielowymiarowy, jednak stanowią spójną całość. Zatem oddajemy do rąk Czytelników tom 1 monografii, składający się z 13 artykułów naukowych, podzielonych na cztery bloki tematyczne. Pierwszy: Wyjazdy, powroty, drugi: Wobec opozycji, trzeci: Wokół polityki oraz czwarty: Propaganda i edukacja. Przyjęto układ chronologiczno-problemowy, uznając ten wybór za optymalny. Autorami są zarówno doktoranci jak i doktorzy z różnych ośrodków akademickich oraz naukowych z całej Polski. Pragniemy podziękować wszystkim za przekazanie nam tak wartościowych artykułów. Zdajemy sobie sprawę, że chociaż niniejsza monografia nie wypełni luki w polskich badaniach, będzie jednak kolejnym znaczącym impulsem do pogłębienia studiów nad historią Polski 1945-1989. Pierwszy blok Wyjazdy, powroty otwiera artykuł Karola Leszczyńskiego, w którym autor opisuje ucieczkę z Polski spod okupacji sowieckiej Henryka Glassa, założyciela polskiego harcerstwa na terenie dzisiejszej Ukrainy i działacza Związku Harcerstwa Polskiego przed II wojną światową. Jego podróż prowadziła z Krakowa, przez Jelenią Górę, Szklarską Porębę, aż do Pragi, skąd został przewieziony do Londynu przez Brytyjczyków. Tematem tekstu Eweliny Prokopiuk są losy polskich żołnierzy po II wojnie światowej, żyjący na emigracji i działający w ramach emigracyjnego Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Londynie. Natomiast Adam Wiorko, przedstawił okoliczności powrotu do Polski kpt. Andrzeja Czechowicza, szpiega pracującego w Radiu Wolna Europa. Drugi blok tematyczny Wobec opozycji rozpoczyna tekst Ilony Lewandowskiej. Dotyczy on okoliczności rozstrzelania żołnierzy Armii Krajowej w wewnętrznym więzieniu NKWD/MWD w Wilnie w latach 1944-1947. Z kolei Marcin Płotek opisuje kształtowanie się wymiaru sprawiedliwości na Warmii i Mazurach po II wojnie światowej na przykładzie Sądu Okręgowego w Giżycku. Agnieszka Sławińska pokazuje codzienne życie młodocianych więźniarek politycznych w łagrze w Bojanowie w latach 1952-1956. W trzecim bloku Wokół polityki Aneta Maria Herman prezentuje biografię Stefana Kaczorowskiego, działacza Stronnictwa Pracy, przedwojennej chadecji, będącego w opozycji do reżimu komunistycznego. Jego postać została ujęta w kontekście jego relacji z żoną i córką. Waldemar Mazur opisuje, jak redaktorzy magazynów „Kultury” paryskiej oraz „Wiadomości” londyńskich, Jerzy Giedroyc i Mieczysław Grydzewski, w zupełnie odmienny sposób interpretowali wydarzenia, które miały miejsce w Polsce w czasie odwilży Gomułki. W kolejnym artykule, którego autorem jest Ariel Orzełek, przedstawiono działalność i myśl polityczną Aleksandra Bocheńskiego jako przykład wielorakości postaw działaczy Stowarzyszenia PAX w okresie PRL. Publikację zamykają trzy artykuły, dotyczące głównie wpływu ideologii, jak i propagandy szerzonej przez władze komunistyczne, ingerującej w różne sfery życia 4 społeczeństwa. Pierwszy, Pawła Fiktusa, dotyka tematu prób wywarcia wpływu przez władze komunistyczne na młodzież na przykładzie ustawy o zasadach udziału młodzieży w życiu państwowym, społecznym, gospodarczym i kulturalnym kraju. Tymczasem praca Tomasza Leszkowicza odnosi się do roli Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego, jako centrum wojskowej propagandy i indoktrynacji. Ostatni artykuł, siostry Joanny Wiśniewskiej, omawia problematykę edukacyjną w przemówieniach Prymasa Polski, kard. Stefana Wyszyńskiego, do sióstr zakonnych. Pragniemy wyrazić naszą wdzięczność Jego Eminencji Kardynałowi Kazimierzowi Nyczowi, arcybiskupowi Metropolicie Warszawskiemu i Wielkiemu Kanclerzowi UKSW za udział w uroczystym otwarciu obrad oraz objęcie nas swoim patronatem. Dziękujemy także za przyjęcia patronatu, jak i obecność Jego Magnificencji, Księdzu Rektorowi UKSW Stanisławowi Dziekońskiemu. Równocześnie składamy wyrazy podziękowania Panu Dziekanowi WNHiS UKSW dr. hab. Tadeuszowi Kamińskiemu oraz Dyrektorowi INH UKSW księdzu profesorowi Waldemarowi Graczykowi. Łączymy podziękowania, jako gościowi honorowemu, Panu profesorowi Zbigniewowi Wawer, Dyrektorowi Muzeum Wojska Polskiego. Dziękujemy także pozostałym instytucjom kulturalnym za wyrażenie zgody na patronat honorowy, takim jak: Muzeum Historii Polski, Instytutowi Pamięci Narodowej (Centrala) i Muzeum Narodowemu w Szczecinie. Redaktorzy książki kierują szczególne podziękowania dla recenzenta niniejszej monografii: profesora Wiesława Jana Wysockiego. Na koniec pragniemy również złożyć i wyrazić najgłębsze wyrazy podziękowania Panu Dziekanowi WNHiS UKSW dr. hab. Tadeuszowi Kamińskiemu za poparcie inicjatywy publikacji naszej monografii.

Aneta Popławska Barbara Świtalska-Starzeńska Marcin Wasilewski Radek Rafał Wasilewski

5 Karol Leszczyński Instytut Socjologii Uniwersytet Warszawski

Piąta ucieczka. Wyjazd Henryka Glassa z Polski w 1945 roku Słowa kluczowe: Henryk Glass, Ucieczki z PRL, ZHP, Hufce Polskie, Porozumienie Antykomunistyczne

Latem 1945 r. z brytyjską ambasadą w czeskiej Pradze skontaktował się Henryk Glass, który po dwóch dniach od pierwszego kontaktu został przetransportowany samolotem do Wielkiej Brytanii. W tym czasie rząd brytyjski naciskany przez związki zawodowe starał się nakłonić jak najwięcej Polaków do powrotu do kraju lub do wyjazdu do innych państw. Henryk Glass był dla nich na tyle cenny, że zdecydowali się przysłać po niego do Pragi samolot. Rodzina Glassów przybyła z Saksonii do Polski za panowania Augusta II Mocnego, a Henryk, urodzony 19 maja 1896 r. w Dąbrowie Górniczej, był przedstawicielem 7. pokolenia w Polsce1. W dniu 21.04.1837 r. Edward Glass otrzymał herb Prawda2. Matką Henryka była Zofia z Karneyów, rodziny z irlandzkimi korzeniami, ojcem Karol Glass, dyrektor różnych hut i fabryk, który w latach 90. XIX w. był dyrektorem handlowym huty Fitznera i Gampera w Sosnowcu, a na początku XX wieku został dyrektorem fabryki w Warszawie. 1905 r. rodzina przeniosła się do Kijowa, gdzie Karol Glass został dyrektorem fabryki ołówków Młoszewskiego3. To właśnie w Kijowie Henryk Glass rozpoczął wielką przygodę życia, działalność harcerską oraz antykomunistyczną, z którymi to dwiema pasjami związany był przez całe życie. Uczęszczał tam do Gimnazjum Realnego im. Św. Katarzyny. Z polskim harcerstwem zetknął się poprzez samokształceniową organizację Korporacja Uczniowska, z ramienia której wszedł w skład Komendy Skautowej w Kijowie 20 lutego 1915 roku4. W maju 1915 r., po maturze, przeprowadził pierwszy obóz harcerski na Ukrainie przeddnieprzańskiej, był już wtedy zaangażowany w działalność Polskiej Organizacji Wojskowej (POW), dla której organizował broń, głównie pistolety. Po obozie wziął udział w kursie instruktorskim, a jesienią rozpoczął studia w Kijowskim Instytucie Handlowym, który został wycofany do Saratowa ze względu na zbliżający się front niemiecki. W Saratowie Henryk Glass prowadził Hufiec Harcerzy, a także ukończył szkołę oficerską w konspiracyjnej POW. Po powrocie uczelni do Kijowa został drużynowym II Kijowskiej Drużyny Harcerzy, którą przemianował potem na Sztabową 5 był już wtedy znany jako Chudy Wilk, który to pseudonim towarzyszył mu do końca życia. W Kijowie poznał wielu późniejszych wybitnych instruktorów harcerskich oraz polskich patriotów, z którymi

1 A. Glass, Rodzina Glassów, Warszawa 2009 [maszynopis], s. 1. 2 Polska Encyklopedia szlachecka, t. 3, Warszawa 1985, s. 263. 3 A. Glass, Rodzina…, dz. cyt., s. 5. 4 Tenże, hm RP Henryk Glas Chudy Wilk, Warszawa 2009 s. 5. 5 Sztabówka. Naprzód! – tym zawołaniem członkowie drużyny pozdrawiali się nawet 40-50 lat później we wzajemnej korespondencji. 6 w latach 20. XX w. prowadził harcerstwo w całej Polsce, m.in.: Stanisława Sedlaczka (zamordowanego w Auschwitz), Władysława Nekrasza (autora wielkiego dzieła Harcerze w bojach6 opisującego wkład harcerstwa w odzyskanie przez Polskę niepodległości po pierwszej wojnie światowej, zamordowanego w Charkowie), braci Grzymałowskich, Alojzego Pawełka oraz Eugeniusza Piaseckiego – którego poglądy na wychowanie fizyczne dzieci i młodzieży wywarły duży wpływ na życie i działalność Henryka Glassa. W 1916 r. został zastępcą Naczelnika Harcerzy, Stanisława Sedlaczka7, lecz przerwał swoje zaangażowanie harcerskie wstępując do wojska. 1 lipca 1917 r. zgłosił się do I Korpusu Polskiego gen. J. Dowbór-Muśnickiego w Mińsku, gdzie został na kilka miesięcy oddelegowany do Mikołajewskiej Szkoły Artylerii w Kijowie8. Podczas pobytu w szkole werbował Polaków do armii i wstąpił do Ligi Wojennej Walki Czynnej. Dwie ucieczki z Kijowa Życie Henryka Glassa z burzliwego okresu I wojny światowej, rewolucji rosyjskiej oraz wojny polsko-bolszewickiej poznajemy dokładnie, niemalże dzień po dniu dzięki napisanej w 1931 r. wspomnieniowej książce Na Szlaku Chudego Wilka. Do której przedmowę stanowi list gen. Józefa Hallera. Dowiadujemy się z niej, że to właśnie w Mikołajewskiej Szkole Artylerii Chud y Wilk po raz pierwszy walczył zbrojnie z komunistami, broniąc budynków szkoły przed zrewoltowanymi bolszewikami. W listopadzie 1917 r. miał przerwę w czynnej służbie wojskowej i zaangażował się w tworzenie harcerstwa polskiego na Rusi i w Rosji, co było możliwe już jawnie dzięki upadkowi caratu. Od początku 1918 r. organizował harcerzy do służby wywiadowczej dla korpusu gen. Hallera. Po rozwiązaniu korpusu zaangażował się w działalność POW wciąż zdobywając dla nich broń oraz materiały wybuchowe. Latem 1918 r. Henryk Glass zaangażował się w prowadzenie kursu instruktorskiego w majątku Kiń Gurst pod Kijowem. Następnie, w listopadzie, wysłany na zjazd zjednoczeniowy ZHP w Lublinie. Gdy kijowska delegacja (Sedlaczek, Pawełek, Sopoćko, Glass) przejeżdżała przez Lwów, właśnie w mieście rozpoczynały się sławne walki pomiędzy Polakami a Ukraińcami, których ofiary leżą na Cmentarzu Orląt we Lwowie. Po zjeździe Henryk Glass wyruszył do Warszawy, gdzie zgłosił się do wojskowej służby. 14 listopada został wysłany z powrotem do Kijowa z rozkazami i wsparciem dla POW. Niemalże fantastyczne przygody z tej wyprawy rozpoczynają się choćby aresztowaniem przez Ukraińców i oczekiwaniem na rozstrzelanie. Opisując ten epizod Glass nie szczędzi bardzo ostrych komentarzy i szczerych opisów wobec Ukraińców. Chud y Wilk przetrzymywany był w wagonach kolejowych, gdzie oczekiwał na egzekucję, jednak udało mu się zbiec dzięki pomocy kolejarza, dotarł bezpiecznie do Kijowa, w którym ówcześnie przebywały wojska białych Rosjan. 22. Grudnia został zastępcą Naczelnika Harcerzy na Rusi i w Rosji, a miesiąc później 2 stycznia 1919, po tym jak Stanisław Sedlaczek wyjechał do Warszawy, Henryk Glass zastąpił go na tym stanowisku.

6 W. Nekrasz, Harcerze w bojach: przyczynek do udziału młodzieży polskiej w walkach o niepodległość Ojczyzny w latach 1914-1921, cz. 1 i 2, Warszawa 1930-1931. 7 H. Glass, Na szlaku Chudego Wilka, Warszawa 2007, s. 229. 8 J. Witting, Henryk Stanisław Glass-Jankowski, Życiorys, „Ognisko” 1984, nr 2, s. 5-6. 7 Na początku 1919 r. obronił dyplom oraz redagował harcerskie czasopismo „Harce”. Niebawem bolszewicy zajęli Kijów, co znacznie utrudniło życie i działalność Henryka Glassa, rozstrzelany został między innymi jeden z jego bliskich przyjaciół Marian Nekrasz, brat Władysława Nekrasza. Glass został ostrzeżony w czerwcu, że ma niebawem zostać aresztowany. Według jego wspomnień ci, których aresztowali już do domów, nigdy nie powrócili, rozstrzeliwani na miejscu lub mordowani w więzieniach. Chudy Wilk po raz pierwszy w obliczu bardzo trudnej sytuacji wykazał się odwagą, jak i brawurowym wyjściem z opresyjnej sytuacji, gdy z opanowanego przez komunistów Kijowa wydostawał się w przebraniu bolszewickiego żołnierza. Początkowo uciekał w kierunku na Homel, na stacji kolejowej nawiązując przyjaźń z marynarzem zagorzałym komunistą, dzięki której to znajomości uniknął kontroli dokumentów, a podróż koleją spędził w przeznaczonym dla siebie wagonie. Dzięki tej znajomości udało mu się oddalić od Kijowa. Tuż po jego ucieczce, następnego dnia, do domu Glassów przyszli Czekiści w poszukiwaniu Henryka, przesłuchiwali rodzinę, zabrali zdjęcia, nie znaleźli jednak żadnych kompromitujących materiałów, pomimo tego, że na widoku pozostały wojskowe mapy okolicy, których Chudy Wilk nie zdążył przed ucieczką spalić. Kilka dni później na przesłuchanie została wezwana siostra Henryka – Wanda Glass, do siedziby CzeKi poszła z ojcem, obydwoje obawiali się o to czy jeszcze kiedyś wrócą do domu. Komuniści pytali o harcerstwo w Kijowie, nazwiska, zbiórki itd. Wanda opowiadała o wszystkich, którzy już zdążyli z Kijowa wyjechać do Polski, o samym harcerstwie twierdziła, że w wyniku wojny, głodu i innych cierpień dzieci już nie są zainteresowane przychodzeniem na zbiórki i uczestnictwem w zabawach. Henryk tymczasem w okolicach Łunińca, jeszcze po bolszewickiej stronie frontu, został instruktorem oświatowym Komitetu Rewolucyjnego, tuż za frontem jeździł po okolicznych miejscowościach, improwizując biblioteki itd. Kilkukrotnie próbował przedostać się przez front, tak aby trafić do Polski, podczas jednej z prób, po raz kolejny, uratował się odwagą i bezczelnością, jaka jeszcze kilkukrotnie w życiu ocali go od śmierci. Gdy wracał z ukrycia (cały czas w bolszewickim mundurze) prosto na niego wyszli bolszewiccy żandarmi, zanim jednak zdołali coś powiedzieć, rozkazał im prowadzić się do oficera, oni tylko wskazali drogę i puścili go wolno. W końcu 10 lipca 1919 r. Łuniniec został zajęty przez wojska polskie. Henryk Glass po przejściu frontu, złożył raporty polskiemu wywiadowi i pomógł zidentyfikować i wyłapać dotychczasowych bolszewickich towarzyszy, którzy nie zdołali uciec przed nadciągającymi polskimi wojskami, następnie został przydzielony do Biura Wywiadowczego II Oddziału Sztabu Głównego. Jednocześnie nie przerwał swojej pracy harcerskiej, a wręcz w czasie wojny łączył jedno z drugim, gdyż prowadził wywiad na tyłach bolszewików, właśnie głównie dzięki 17 ośrodkom harcerskim, tym harcerzom, którzy wciąż pozostawali po bolszewickiej stronie frontu, w ZHP został na kolejne 13 lat członkiem Naczelnej Rady Harcerskiej. Druga ucieczka, już nie tak spektakularna jak pierwsza, też rozpoczęła się w Kijowie, do którego został ponownie wysłany pod koniec 1919 r., aby przewieźć dla POW kolejne rozkazy i pieniądze. Na miejsce dotarł omijając front przez Rumunię (tam chciano go wcielić do rumuńskiej armii) i drogą morską dotarł do Odessy, a następnie do celu swojej podróży. Jeszcze w grudniu 1919 r. po krótkim pobycie, kiedy bolszewicy rozpoczęli szturmowanie miasta, opuścił Kijów po raz ostatni. W drogę do Warszawy udał 8 się tym samym szlakiem, którym przyjechał. Podróż trwała dwa miesiące – dwa razy dłużej. Po przyjeździe do stolicy prosił o przydział frontowy, jednak został pozostawiony w wywiadzie. Na początku kolejnego roku akademickiego, w październiku 1920 r., został zdemobilizowany i rozpoczął studia ekonomiczne w Wyższej Szkole Handlowej w Warszawie, ukończył także Państwowy Kurs Wychowania Fizycznego. Na nienawiść ze strony komunistów i konieczność ucieczki w 1945 r. Henryk Glass intensywnie pracował przez cały okres dwudziestolecia międzywojennego. Oprócz zaangażowania w harcerstwo (w tym pełnienia funkcji Naczelnika Harcerzy w latach 1921- 1924) i prowadzenia razem z Sedlaczkiem wydawnictwa „Książnica Harcerska” tworzył od 1925 r. Centralne Biuro Porozumienia Antykomunistycznego. CBAP było ośrodkiem studiów i analiz, współpracował tam między innymi z: kard. Hlondem, bp. Adamskim, ks. Wyszyńskim (późniejszym Prymasem Polski) oraz harcerzami: Romanem Bnińskim, Baltarazarem Podhorskim, Witoldem i Mirosławem Sawickimi, Olgierdem Grzymałowskim, Tadeuszem Mareszem, Władysławem Nekraszem, Tadeuszem Sopoćko i wieloma innymi. Ich działalność antykomunistyczna była bardzo rozwinięta, wydawali książki oraz czasopisma „Walka z Bolszewizmem” i „Prawda o komunizmie”, Henryk Glass występował też jako ekspert przed sądami w procesach osób oskarżanych o komunizm. Swoje raporty przekazywali również władzom wojskowym9. W związku z tą działalnością po raz kolejny naraził się komunistom i doczekał się kolejnej próby zabójstwa, w 1929 r. przyszła do niego podejrzana paczka, której nie otworzył spodziewając się bomby, przekazał ją w ręce kontrwywiadu, który potwierdził jej zawartość i zdetonował. Lata 20. i 30. przyniosły Glassowi także sukcesy na polu rodzinnym, ożenił się z Feliksą Grabską – córką prof. Stanisława Grabskiego, brata premiera. Miał z nią czwórkę dzieci: Krystynę (1927), po wojnie nauczycielkę robót ręcznych i bibliotekarkę, Stanisława (1929), który zmarł w wieku 6 lat, w kilka dni po tym jak został kopnięty przez konia. Pośmiertnie otrzymał od Głównej Kwatery ZHP Krzyż Harcerski. Kolejny syn, Andrzej (1930), po II wojnie światowej był instruktorem harcerstwa ZHP, następnie ZHR, konstruktorem lotniczym, doktorem historii oraz autorem licznych podręczników harcerskich. Najmłodsza z dzieci - Maria (1937) była absolwentką St. Martins School of Arts i rzeźbiarką. W działalności harcerskiej Henryk Glass otrzymał dowód najwyższego uznania, zostając w 1927 r. mianowanym Harcmistrzem Rzeczypospolitej, jako jeden z dwunastu instruktorów harcerskich (po tych nominacjach, stopień hm. RP otrzymali jedynie: Stanisław Broniewski, Ryszard Kaczorowski oraz Tomasz Strzembosz). Ucieczka z niewoli i losy wojenne Do wybuchu drugiej wojny światowej został porucznikiem artylerii, najpierw w 1925 r. po ćwiczeniach oficerów rezerwy został podporucznikiem artylerii, a w 1937 r. porucznikiem. Na początku września 1939 r. wielokrotnie zgłaszał się do komisji poborowej z prośbą o przydział frontowy przypisanej mu II baterii 9 pułku artylerii lub dowolnego

9 A. Glass, hm RP Henryk Glass…, dz. cyt., s. 8. 9 pułku artylerii, podobnie jak w czasie wojny polsko bolszewickiej, jednak tak samo jak wtedy został skierowany do II Oddziału na odcinek sowiecki10. W końcu samodzielnie ruszył do Lublina gdzie otrzymał dowództwo nad rozbitkami 14 pułku artylerii lekkiej, który miał skierować do Kamionki Strumiłłowej w okolicach Lwowa, według relacji Andrzeja Glassa, ojciec z własnych środków finansował wyżywienie i leczenie swojego oddziału, w końcu zostali zbombardowani przez niemieckie lotnictwo. Po 17 września rozwiązał oddział i próbował przedostać się do wciąż walczącego Lwowa, jednak został otoczony przez Niemców w Kamionce Strumiłłowej. Udało mu się jednak uciec z niemieckiego transportu, gdzieś na szlaku zdobył cywilne ubranie od polskiego rolnika i na koniec września dotarł do rodzinnego majątku w Niwkach koło Dąbrowy Tarnowskiej, gdzie wakacje spędzała jego żona oraz dzieci, zaskoczeni 1 września przez wojnę. Rodziny jednak nie było, gdyż uciekła na wschód i dopiero kilka dni później, wobec napadu sowietów na Polskę, powrócili do Niwek, gdzie spędzili kolejne 3 lata wojny. Latem 1942 roku Feliksa Glassowa z trójką dzieci przeniosła się do Poronina, a kilka miesięcy później do Nowego Sącza, w którym została aż do 1946 r. Henryk Glass powrócił do Warszawy samotnie, obawiając się, aby jego rodzina nie ucierpiała w wyniku jego działalności konspiracyjnej. Aż do powstania wciąż pracował u ojca, zabezpieczony więc finansowo i względnie spokojny o rodzinę zaangażował się w konspirację. Wszedł do władz naczelnych organizacji Harcerstwo Polskie, które przyjęto konspiracyjną nazwę Hufce Polskie. Jej przewodniczącym był Stanisław Sedlaczek, który niebawem został aresztowany i zamordowany w Auschwitz. Organizacja ta powstała wśród izolowanego przed wojną, katolicko-narodowego, grona instruktorów harcerskich, nie włączając się do struktur Szarych Szeregów, nawet pomimo prób połączenia organizacji podejmowanych przez Delegata Rządu na Kraj oraz władze londyńskie11, w których to rozmowach Henryk Glass uczestniczył jako reprezentant HP, udało mu się także zablokować wykonanie wyroku śmierci wydanego przez NSZ na Aleksandra Kamińskiego za jego lewicowe poglądy12. Oddziały Hufców Polskich w Powstaniu Warszawskim walczyły w składzie batalionu Gustaw13. Drugim, zdecydowanie bardziej angażującym zajęciem konspiracyjnym, była kontynuacja pracy antykomunistycznej. Już 1 listopada 1939 zameldował się w II Oddziale i w porozumieniu z nim zajął się odtwarzaniem CBPA, swoją pracę prowadził pod kryptonimem Wytwórnia, członkowie Wytwórni po przysiędze stawali się żołnierzami SZP/ZWZ/AK, jednak sama jednostka nie była wymieniana w oficjalnej strukturze II Oddziału. Od marca 1941 r. Wytwórnia współpracowała bezpośrednio z Delegatem Rządu na Kraj. Zajmowała się głównie częścią propagandy

10 Tamże, s. 9. 11 Jednym z negocjatorów połączenia organizacji był Tadeusz Chciuk – Celt emisariusz londyńskiego rządu (zob. T. Chciuk Biali Kurierzy, Londyn 1989). 12 A. Glass, hm RP Henryk…, dz. cyt., s. 11. 13 J. Świderski, Harcerze 1944-1956. Najmłodsi w Powstaniu Warszawskim, drugiej konspiracji i więzieniach bezpieki, Warszawa 2005; G. Ciura, Pełnić służbę Bogu i Polsce: Harcerstwo Polskie (Hufce Polskie) 1939-1945, Warszawa 1998. 10 antykomunistycznej, składając miesięczne raporty. Do 1944 r. liczebność Wytwórni zwiększyła się do 120 żołnierzy i oficerów, także oddziału ochrony14. Jego działalność antykomunistyczna nie pozostała niezauważona, jeszcze w grudniu 1939 był wezwany do gestapo i nagabywany na współpracę w zakresie rozpracowywania komunistów. Gestapo zwracało także uwagę na jego niemieckie nazwisko i dawne pochodzenie rodu Glassów, które znacząco ulatałoby współpracę z władzami okupacyjnymi. Jednak Henryk odmówił, w Gawędach z drużynowym, wydanych jeszcze w 1923 r., zwracał uwagę, że wiele osób robi mu wyrzuty ze względu na nazwisko i kwestionuje jego patriotyzm i lojalność wobec Rzeczypospolitej, wielokrotnie zaprzeczał takim oskarżeniom, aż wreszcie musiał zaprzeczyć nie tylko przed Polakami ale także przed funkcjonariuszem gestapo15. W czasie okupacji doszło do dwóch kolejnych prób likwidacji Glassa, najpierw pod miejscem jego pracy zebrała się dużą grupa podejrzanie wyglądających ludzi, zadzwonił więc po swoją ochronę z Wytwórni, która przepędziła napastników. Drugim razem wychodząc z bramy swojej kamienicy na chwilę przystanął aby zawiązać buta, w tym czasie wyprzedził go sąsiad, który padł martwy, od pojedynczego strzału z ulicy, gdy tylko przekroczył bramę kamiennicy. Do czasu powstania był jeszcze raz bardzo bliski wpadki, zdarzyło mu się trafić na łapankę, mając przy sobie materiały konspiracyjne. Zapytał dorożkarza czy przewiezie go przez łapankę, ten się zgodził, a dokumenty włożył na kozioł na którym siedział. Przez łapankę przejechał udając Niemca, patrząc prosto w oczy każdemu mijanemu niemieckiemu żołnierzowi oficerowi. Było to równie odważne zachowanie jak 20 lat wcześniej, gdy był bliski wpadki wychodząc ubłocony z ukrycia wprost w ręce bolszewickich żołnierzy16. Przez czas okupacji starał się także namawiać ludzi do działania w harcerstwie czy konspiracji namawiał przedwojennych instruktorów harcerskich do zakładania drużyn harcerskich. Często brał także udział w spotkaniach narodowego klubu dyskusyjnego u Zofii Żychlińskiej17. W 1943 r. z jego inicjatywy powstał Społeczny Komitet Antykomunistyczny, a także Podwydział K w BIPie, w obydwu instytucjach był bardzo zaangażowany. Po doświadczeniach września 1939 r. wszedł w skład zespołu przy Delegaturze Rządu, który przygotował projekt ustawy o mniejszościach narodowych, zapewniając większe prawa Polakom i tym, którzy czują się z Polską związani, a mniejsze dla tych, którzy czują się tylko rezydentami w Polsce. Przed powstaniem zdołał zakopać archiwum Wytwórni w słoikach w ogródku jednego z domów na warszawskiej Saskiej Kępie, zostało ono odkryte pod koniec lat 50. przy okazji remontu tego budynku i przekazane do archiwum KC PZPR. W czasie samego powstania koordynował działalność wywiadowczą II Oddziału, zbierając informacje od członków oddziału osłonowego Wytwórni, którzy obserwowali komunistów. Udało im się np. na czas poinformować batalion „Zośka” o tym, że oddziały Armii Ludowej opuściły

14 Tamże, s. 10. 15 Wspomnienia, Londyn 1981- niepublikowany maszynopis udostępniony autorowi przez Marię Jaczyńską – córkę Henryka Glassa. 16 Tamże. 17 A. Glass, hm RP…, dz. cyt., s. 11. 11 swoje odcinki walki uciekając kanałami na Żoliborz i pozostawiając ten obszar niebronionym18. Z Powstania Warszawskiego Glass wyszedł cało, jednak chory na zapalenie płuc i dezynterię. Ostatniego dnia walk ewakuował się kanałami z placu Krasińskich na ulicę Warecką. Zatrzymał się u swojej siostry Wandy przy ulicy Złotej, udało mu się pod koniec września przekazać jeszcze awanse i wnioski o odznaczenia dla podległych mu żołnierzy. Powstanie zakończył w stopniu kapitana, a 2 października 1944 r. otrzymał Srebrny Krzyż Virtuti Militari oraz Złoty Krzyż Zasługi z Mieczami. Z obozu w Ursusie wydostał się z ludnością cywilną, by przez kilka przystanków trafić do Krakowa, gdzie zatrzymał się u rodziny swojej siostry. Tam podczas rewizji domu, w którym przebywał, gospodarze mówili Niemcom, że był chory na tyfus, w rzeczywistości leczył zapalenie płuc. Na krakowskich ulicach spotkał znajomego z Warszawy, o którym wiedział, że jest donosicielem gestapo, po tym spotkaniu nie wrócił już na dotychczasową kwaterę u rodziny swojej żony, lecz zupełnie nieprzygotowany i bez pożegnania postanowił wyjechać jak najdalej z Krakowa. Cudownym zbiegiem okoliczności napotkał Tadeusza Strumiłłę także Harcmistrza Rzeczypospolitej, wielkiego przyjaciela z harcerstwa, ten zawiózł go do swojego majątku w Książniczkach. Ucieczka z PRL W Krakowie od nowa nawiązał kontakt z AK, wznowił działalność Wytwórni, wydawał nawet broszurę informacyjną Polska Informacja Antykomunistyczna, po rozwiązaniu AK pozostawał w kontakcie z WiNem, zostało mu nawet zaproponowane aby dołączył do grona szesnastu, jednak odmówił, co zapewne uratowało mu życie19. Po procesie szesnastu, w sytuacji gdy trudno było uzyskać pewne informacje dotyczące tego, w jakim kierunku ma się toczyć dalsza praca Wytwórni i w ogóle dalsza działalność konspiracyjna, zdecydował się udać do Londynu, aby uzyskać informacje u źródła. Do wyjazdu Henryk Glass przygotowywał się już od lata, w Krakowie zdecydował się na wyjazd wspólnie ze Stanisławem Kauzikiem ps. Stanisław Dołęga-Modrzewski, współpracownikiem premiera Grabskiego w czasach jego rządów, a w czasie wojny przedstawicielem Stronnictwa Pracy w Delegaturze Rządu na Kraj. Glass i Kauzik zdecydowali się ruszyć do czeskiej Pragi, wcześniej profesor Stanisław Grabski – teść Glassa, porozumiał się z ambasadorem brytyjskim, aby ten zgodził się przez radio szyfrogramem uprzedzić ambasadora brytyjskiego w Pradze o możliwości przybycia dwóch Polaków, którym trzeba będzie pomóc w dotarciu do Anglii, gdyż są to działacze polskiego podziemia. Jako punkt przekroczenia granicy Glass i Kauzik wybrali Szklarską Porębę, mało uczęszczany i w ich opinii słabo strzeżony punkt graniczny. Autem służbowym kolegi Glassa dojechali do Wałbrzycha, gdzie zatrzymali się u kolejnych znajomych, którzy już zdążyli przenieść się na ziemie odzyskane. Następnego dnia ci znajomi zawieźli Glassa do

18 Tamże, s. 11. 19 Tamże, s. 12. 12 Kauzika do Jeleniej Góry, tam natomiast przyszli uciekinierzy, którzy znaleźli nocleg u znajomych Stanisława Kauzika. W Jeleniej Górze spędzili dziesięć dni, starając wyrobić obie przepustki na lewo do Czechosłowacji, wymagało to od nich sporej ilości pieniędzy, których mieli pod dostatkiem. Czas oczekiwania na dokumenty spędzali panowie na zwiedzaniu Jeleniej Góry i korzystaniu z uroków uzdrowiska, gdzie na niższych szczeblach pracowało jeszcze wielu Niemców. Po otrzymaniu trzydniowych przepustek na teren Czechosłowacji Glass i Kauzik pojechali do Szklarskiej Poręby, gdzie zameldowali się sowieckiemu oficerowi. Ten po dłuższej rozmowie w języku rosyjskim podstemplował im dokumenty i mogli ruszać do Pragi. Oficjalnie jechali oni do Pragi w poszukiwaniu maszyn zrabowanych przez Niemców z Krakowa i rzekomo przewiezionych do Czechosłowacji, od sowieckiego oficera, wojskowym transportem, przejechali do punktu granicznego, gdzie jednak dowiedzieli się, że jest już za późno na przekraczanie granicy, jednocześnie oferując nocleg i wyżywienie, a kilku oficerów PRL jak nazywał ich Glass prowadziło z przybyszami rozmowy, starając się wydobyć jak najwięcej informacji o celu ich podróży. Rano po otrzymaniu śniadania żołnierz odprowadził uciekinierów do granicy, którą stanowiła mała rzeczka i most ze szlabanem, który żołnierze podnieśli i wskazali im dalszą drogę. Od strony czeskiej, w przeciwieństwie do polskiej, nie było żadnych żołnierzy ani pilnujących granicy, nikt przybyszów nie zapytał o dokumenty. Po wejściu na większą szosę panowie napotkali umundurowanego rowerzystę, który w swoim mundurze ze złotymi lampasami wyglądał co najmniej jak generał. Był to jednak listonosz, który wskazał im drogę do najbliższego większego miasta. W pobliskiej kawiarni panowie uzupełnili śniadanie, po czym dowiedzieli się od obsługi, że niebawem pod kawiarnię podjedzie autobus do miasta, w którym urzęduje starosta. Korzystając z informacji tym autobusem pojechali do wspomnianego starosty, który bardzo uprzejmie przywitał przybyszów z Polski. Ci przedstawili mu dokumenty poświadczające ich opowieść o poszukiwaniu w Pradze maszyn z Polski, zapytani o to jakie posiadają przy sobie pieniądze zgodnie z prawdą opowiedzieli o dolarach i czeskich (zakupionych na czarnym rynku w Krakowie). Wspomniany czeski urzędnik poinformował ich, że korony tracą ważność tego dnia, ale chętnie wymieni im na nowe obowiązujące od kolejnego dnia. Czesi pomogli jeszcze Glassowi i Kauzikowi wynająć pokój w hotelu oraz poinformowali, że pociąg do Pragi odjeżdża o 3 w nocy. Przybysze skorzystali z pomocy, co więcej, woźny czeskiego magistratu zakupił im poza kolejką dwa bilety do Pragi. Następnego dnia znaleźli się w Pradze, gdzie po śniadaniu w wynajętym hotelu udali się najpierw na basen, a dopiero potem pod podany jeszcze w Krakowie adres polsko- czeskiego małżeństwa, które w czasie wojny zajmowało się przerzutem kurierów i uciekinierów z Polski do Francji i Anglii. Dzięki umówionemu haśle wspomniane małżeństwo zaopiekowało się przybyszami, proponując im nowe lokum. W następnej kolejności uciekinierzy udali się do ambasady brytyjskiej, gdzie pracownik w mundurze pułkownika wypytywał ich po rosyjsku o sytuację w Polsce i stosunki polsko-rosyjskie, a także o drogę, którą przybyli. W końcu poinformował, że był przygotowany na ich wizytę,

13 dzięki kontaktowi z Polski, i że w ciągu dwóch dni odlecą do Londynu. Czas ten poświęcili oni na zwiedzanie Pragi. Po dwóch dniach zgłosili się w umówionym miejscu ze skromnym bagażem, skąd wystartował samolot do Wielkiej Brytanii, wylądowali najpierw w Belgii aby przeczekać huragan, a potem w podlondyńskim lotnisku Croydon (dzisiaj w granicach miasta). Jednak i tam nie obyło się bez problemów, gdyż ani Glass, ani Kauzik nie znali wówczas angielskiego. W związku z nieporozumieniami z obsługą lotniska, zagrożono im że zawrócą do Pragi, jednak w końcu przyjechał do nich pracownik brytyjskiego wywiadu Andree Chelley, który tłumaczył swoje spóźnienie drobnym wypadkiem samochodowym po drodze, porozumiewali się po rosyjsku i francusku. Jak się okazało był on Rosjaninem ożenionym z Francuzką i pracującym dla Anglików. Zawiózł przybyszów do swojej posiadłości z kortem tenisowym i dużym ogrodem, przedstawił swojej żonie i zakwaterował w swoich pokojach. W kolejnych tygodniach gospodarz zapoznawał przybyszów z Londynem i sposobem poruszania się po mieście. Zapraszał też do siebie przedstawicieli polskiej emigracji, co miało na celu powtórną weryfikację ich tożsamości. W końcu Henryk Glass wspólnie z przyjacielem z dawnych czasów, Stanisławem Kirkorem, zakupili dom na przedmieściach Londynu. Kirkor pierwszy sprowadził swoją rodzinę z USA. Glassowi udało się sprowadzić z Polski żonę i najmłodszą córkę, dzięki pomocy jej ojca, wspomnianego już Stanisława Grabskiego, który wyjeżdżając na kolejną konferencję do Paryża w 1947 r. zabrał je ze sobą. Syn Andrzej i najstarsza córka zostali w Polsce, zdecydowani na budowanie swojej przyszłości w Warszawie i według ich słów mimo wszystko pracę dla Polski możliwą na tyle na ile się dało20, Andrzej Glass został konstruktorem lotniczym, działał też aktywnie w ZHP do 1995, kiedy to przeszedł do ZHR, w harcerstwie był jednym z animatorów ruchu lotniczego, córka Krystyna pracowała w Pałacu Młodzieży i w warszawskich gimnazjach jako instruktorka robót ręcznych. Na początku lat 50., podczas spotkań w Paryżu z ks. Marianem Sedlaczkiem (synem Stanisława), Glass proponował mu uczestnictwo w kanale przerzutowym materiałów do Polski i siatce wywiadowczej o komunistach, ten jednak odmówił, a struktura ta została niebawem przez polskie służby rozpracowana21. Tymczasem dla Henryka Glassa stworzono legendę jakoby zginął w powstaniu, w Wielkiej Brytanii używał nazwiska Stanisław Jankowski, które przylgnęło do niego aż do śmierci. Od 1948 r. pracował w polskim Komitecie Oświaty poza Londynem, równolegle reprezentując interesy różnych spółek. W 1952 r. został zdemobilizowany w stopniu majora. W sumie w czasie swojej służby wojskowej, oprócz wymienionych odznaczeń, otrzymał jeszcze: krzyż kawalerski orderu Polonia Restituta, Krzyż Niepodległości, Krzyż AK, Złoty Krzyż Zasługi, Medal Interallie 1914-1918, Miecze Hallerowskie, medal Polska Swemu Obrońcy 1918-1921, czterokrotnie medal Polska Swojemu Obrońcy 1939-1945, dznakę ZWC, Wojsk Polskich na Wschodzie i I Polskiego Korpusu22.

20 Wywiad Krystyny Lewandowskiej z autorem w dn. 24.05.2013. 21 Wywiad Mariana Sedlaczka z autorem w dniu 27.06.2012. 22 H. Glass: Życiorys – maszynopis udostępniony przez Marię Jaczyńską. 14 Od samego początku pobytu w Wielkiej Brytanii nawiązał kontakt z harcerstwem, gdzie współpracował nawet ze skonfliktowanym ze sobą Michałem Grażyńskim, chociaż do końca życia miał wyraziste poglądy katolicko-narodowe23. W ZHP w Wielkiej Brytanii działał bardzo intensywnie w Harcerskiej Komisji Historycznej, opisując dzieje początków harcerstwa, zwłaszcza na kresach. Był członkiem Koła Harcerek i Harcerzy z lat dawnych, a także przez kilka kadencji członkiem Naczelnej Rady Harcerskiej i Komisji Rewizyjnej ZHP. Na początku lat 70. był także członkiem Głównej Kwatery Harcerzy, którą kierował hm. Jacek Bernasiński. W harcerstwie, jako już raczej senior, angażował się gównie ideowo, był ostatnim harcmistrzem RP, zabierał głos w najważniejszych dla związku sprawach. Kiedy próbowano zmienić prawo harcerskie tak, aby umożliwić harcerzom picie alkoholu, to Glass był głównym rzecznikiem tego, aby pozostało po staremu. Instruktorzy harcerscy z całego świata pisali do niego listy z poparciem i prośbą o działanie. Po koniec lat 70. Glass jednak już się wycofał z intensywnej pracy w harcerstwie, także w latach 70. równoważnie używał prawdziwego i przybranego nazwiska. Feliksa zmarła w 1979 r. Henryk mocno przeżył te stratę, w listach do córki pisał o tym że ciągle myśli o niej i czeka na ponowne spotkanie. Rok później zdołał jeszcze na Polskim Uniwersytecie na Obczyźnie obronić doktorat pt. Metody Ekspansji Komunizmu. Jego dorobek książkowy zamknął się 34 pozycjami, w tym jeszcze dwiema ważnymi, napisanymi już w Londynie: Życie Radosne oraz W pracy i w walce - 16 życiorysów wybitnych Polaków.

23 107-letnia (w momencie udzielania wywiadu) druhna Elżbieta Andrzejowska, Naczelniczka Harcerek w latach 50., a potem 70., wspominała że: Glass do końca był endekiem. Wywiad udzielony autorowi we wrześniu 2014. 15 Ewelina Prokopiuk Uniwersytet Kard. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie

Emigracyjne losy polskich żołnierzy (Stowarzyszenie Polskich Kombatantów) Słowa klucze: Stowarzyszenie Polskich Kombatantów, II Korpus gen. Andersa, Emigracja, Stanica w Fenton, Polskie Towarzystwo Mieszkaniowe w Penhros

Po przegranej kampanii wrześniowej 1939 r., w której Polacy heroicznie walczyli w obronie Ojczyzny, dziesiątki tysięcy polskich żołnierzy wstępowało do powstających na obczyźnie jednostek wojskowych. Powstała chociażby Armia Polska we Francji, Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich, Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich, I Korpus Polski. Wielkim heroizmem wsławili się Polskie Siły Powietrzne. W wyniku podpisania układu Sikorski – Majski stworzono Armię Polską w ZSRR, której dowódcą został gen. Władysław Anders. Po zakończeniu działań wojennych i podpisaniu traktatów pokojowych poza granicami naszego kraju znalazły się rzesze polskich żołnierzy wraz z rodzinami, którzy w obawie o swoje życie nie mogli wrócić do Polski24. Wszystkie oddziały British Command, walczące zarówno w Europie jak i w Afryce, zostały skoncentrowane w Anglii. Wraz z żołnierzami w szeregach znaleźli się również tzw. Dependents, osoby w różnym stopniu spokrewnione z żołnierzami, a znajdujące się poza krajami ojczystymi oraz masy osób cywilnych, związanych z II Korpusem25. 20 marca 1946 r. brytyjski sekretarz Spraw Zagranicznych Ernest Bevin w odezwie do żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych wzywał Polaków do dobrowolnego powrotu do kraju. Zapewnił jednak, że ci żołnierze, których powrót do Kraju jest niemożliwy, będą traktowani w sposób godny ich zasług. Wśród wielu Polaków panowało przekonanie, że powrót do kraju byłby akceptacją porządku jałtańskiego i działałby na rzecz jego uwiarygodnienia. Były także inne powody, dla których nie myślano o szybkim powrocie. Niektórzy obawiali się represji, a dla mieszkających przed wojną na Kresach, Polska bez ziem wschodnich była pozbawiona ich kraju rodzinnego, co tym bardziej nie skłaniało do powrotu. W maju 1946 r. powołano Polski Korpus Przysposobienia i Rozmieszczenia, który miał pomóc żołnierzom w przystosowaniu się do życia w warunkach pokojowych i zdobycia nowych kwalifikacji. Pozwoliło to osiedlić się w końcu lat 40. w Wielkiej Brytanii ok. 150 tys. Polków. Żołnierze znajdowali się w dużo lepszej sytuacji niż cywile, mogąc po zakończeniu działań wojennych korzystać z opieki instytucji wojskowych, mimo to towarzyszyło im uczucie niepewności. Większość miała nadzieję, że pobyt poza krajem nie będzie trwał długo, jednak nikt nie był w stanie przewidzieć, kiedy będzie dane powrócić do wolnej już Polski. Nowa, emigracyjna rzeczywistość, w której znaleźli się polscy żołnierzy, niosła za sobą wiele problemów i trosk. Kłopoty ze sprowadzaniem rodziny, podjęciem pracy, wynajęciem pokoju, a zwłaszcza tęsknota za Ojczyzną i poczucie osamotnienia skłoniły członków Polskich Sił Zbrojnych do stworzenia organizacji, która

24 Według spisu ludności Wielkiej Brytanii z 1951 r. było w tym kraju 162 000 osób urodzonych w Polsce. 25 J. Janowski, Rodowód emigracji politycznej po II wojnie światowej, [w:] Materiały do dziejów polskiego uchodźstwa niepodległościowego 1939-1990, red. Z. Błażyński, Londyn 1996, s. 104. 16 jednoczyłaby żołnierzy wszystkich jednostek i byłaby ostoją, wsparciem i namiastką Polski. Nasi rodacy chcieli także kontynuować walkę o niepodległość Polski, czego wymagało wspólne, zorganizowane działanie. Powstały komitety organizacyjne trzech oddzielnych samopomocy, odpowiadających podziałowi Polskich Sił Zbrojnych na trzy główne rodzaje wojsk: wojsko lądowe, lotnictwo i marynarkę wojenną. W ten sposób powstały: Samopomoc Lotnicza, Samopomoc Marynarki Wojennej oraz Samopomoc Wojska26. Ta ostatnia organizacja była najliczniejsza i najbardziej znacząca po względem społecznym i politycznym, co spowodowało, że wielu lotników i marynarzy także do niej wstępowało. 25 sierpnia 1945 r. odbyło się w Londynie spotkanie 16 osób, głównie oficerów służących w I Korpusie, którzy zdecydowali o ukonstytuowaniu się w Komisję Organizacyjną Samopomocy Żołnierzy na Obczyźnie. Miała ona w przyszłości przeistoczyć się w Związek byłych Wojskowych na Emigracji. Zdecydowano także o głównych celach organizacji, którymi miała być m.in. organizacja pomocy żołnierzom chcącym pozostać za granicą, a także pomoc w znalezieniu pracy i ochrona przed wyzyskiem. Dwa miesiące po tym spotkaniu, tj. 23 października, Komitet Organizacyjny zebrał się ponownie, tym razem w szerszym składzie. Uchwalono wówczas powołanie do życia Stowarzyszenie Samopomoc Wojska oraz zdecydowano podjąć w ciągu najbliższych dwóch miesięcy działania zmierzające do utworzenia struktur terenowych organizacji – oddziałów i kół, a także doprowadzić do wyboru ich władz, wyboru władz Stowarzyszenia oraz zatwierdzenia przez Walny Zjazd statutu. Podczas zebrania wybrano członków Sekretariatu pełniącego do czasu Zjazdu funkcję zarządu Stowarzyszenia. Przewodniczącym został ppłk. dypl. Aleksander Jedziniak. Komitet określił cele przyszłej organizacji wojskowej: 1. Powołanie, w porozumieniu z władzami wojskowymi i przy ich technicznej pomocy, organizacji, która po demobilizacji przekształciłaby się w związek byłych wojskowych na emigracji; 2. Położenie podstaw materialnych dla takiego związku; 3. Stworzenie, jeszcze w ramach wojska, organizacji, która by mogła pertraktować w sprawach dotyczących przyszłości żołnierzy – bez angażowania w to władz wojskowych; 4. Uzyskanie organizacji, która by mogła służyć pomocą żołnierzowi w momencie przechodzenia do życia cywilnego, bronić jego interesów jako pracownika, ułatwiać znalezienie zatrudnieni27. Stowarzyszenie nie chciało być organizacją podtrzymującą postawy bierne. Wielokrotnie podkreślano, że działania na rzecz organizacji oraz innych osób muszą być zasadą obowiązującą zarówno władze jak i wszystkich członków organizacji. Podczas I Zjazdu Delegatów, odbywającego się w dniach 23-24 maja 1946 r., przyjęto ostateczną nazwę organizacji – Stowarzyszenie Polskich Kombatantów28.

26 Późniejsze kolejno: Stowarzyszenie Lotników Polskich, Stowarzyszenie Marynarki Wojennej, Stowarzyszenie Polskich Kombatantów. 27 T. Kondracki, Historia Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Wielkiej Brytanii, Londyn 1996, s.17. 28 Tamże s. 15. 17 Zjazd uchwalił także Deklarację, która była zbiorem zasad, na których organizacja opierała swoje działania. Wyrażała nadzieję na zwycięstwo etyki chrześcijańskiej i zasad demokracji związanych z wolnością narodów i jednostek. Dokument ten odpowiadał także na pytania dotyczące przyczyn pozostania poza Polską: Pozostajemy czasowo na Zachodzie ponieważ świat zachodniej kultury i cywilizacji jest równocześnie naszym światem i ponieważ narzucone formy życia w Polsce są obce duchowi naszej kultury i tysiącletniej tradycji. Zadaniem naszym jest dalsze utrwalanie związków cywilizacyjnych z Zachodem, z równoczesnym zachowaniem rdzenia polskich wartości kulturalnych29. Delegaci złożyli ślubowanie dochowania wierności tym wszystkim ideałom, za które cierpieli i oddali życie zarówno żołnierze jak i cywile w czasie wojny. Zezwól o Boże, byśmy wszyscy, których złączyła wspólna żołnierska powinność, pełniona pod biało- czerwonymi znakami, Służbę swoją, winną Tonie i Polsce zawsze pełnili tak, jak przystało na prawych Polaków, zawołaniem których jest: BÓG, HONOR I OJCZYZNA. Spraw Boże, byśmy naszym solidarnym wysiłkiem i ofiarną naszą pracą na społecznym polu służyli naszym Rodakom na obczyźnie, niosąc im bratnią pomoc i będąc dla nich wzorem zgody, jedności i oddania ojczystej sprawie. Tobie Boże, polecając naszą polską młodzież, przyrzekamy otaczać ją skuteczną i serdeczną opieką, własnym ją uczyć przykładem, jak Tobie i Polsce należy sprawować służbę, jak miłować polską mowę, tradycję i obyczaje, i jak być dumnym ze sławnych poprzez tysiąclecie narodowych naszych dziejów…30. Wychodząc z założenia, że sytuacja, w której wówczas znajdowali się żołnierze polscy poza granicami Kraju, była niezmiernie płynna, Walny Zjazd Delegatów zrezygnował z uchwalenia dokładnego programu działalności Stowarzyszenia, ograniczając się jedynie do wytycznych dla Rady Głównej31. Działalność Stowarzyszenia podzielono na trzy okresy: 1. Okres powstawania Stowarzyszenia; 2. Okres przejściowy. Trwający od chwili ukonstytuowania się władz Stowarzyszenia do rozpoczęcia pracy w zawodach cywilnych przez członków organizacji; 3. Konsolidacja życia polskiego na bardziej stałych miejscach osiedlenia. Do głównych celów działania SPK należało m. in.: 1. W dziedzinie ideowo – politycznej  Utrzymywanie i realizowanie wśród emigracji i społeczeństw krajów osiedlenia idei Niepodległej i Wolnej Polski;  Obrona dobrego imienia Polski i Polaków;  Współpraca z organizacjami polskimi (do grudnia 1991 r. z Krajem) oraz z komba- tantami innych narodów. 2. W dziedzinie kultury

29 Geneza Stowarzyszenia Polskich Kombatantów lata 1946-1948, s. 16, Archiwum Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Londynie. 30 T. Kondracki, dz. cyt., s. 5. 31 Projekt Centralnego Komitetu Organizacyjnego wytycznych dla Rady SPK do uchwalenia przez Walny Zjazd Delegatów w dniach 23-25 maja 1946 w Londynie, Archiwum Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Londynie. 18  Popieranie i prowadzenie działalności kulturalnej, opartej o tradycje narodowe i historyczne związku z kulturą chrześcijańską;  Popieranie polskiego szkolnictwa oraz działalności wydawniczej. 3. W dziedzinie opieki społecznej  Opieka nad starszymi osobami;  Pomoc inwalidom wojennym;  W pierwszych latach po wojnie pomoc w znalezieniu pracy lub w emigracji do krajów zamorskich;  Pomoc Polakom w Kraju i poza jego granicami;  Udział w rozdysponowaniu pomocy materialnej dla kombatantów, napływającej z różnych źródeł;  Opieka nad polskimi cmentarzami i pomnikami wojennymi. 4. W dziedzinie gospodarczej  Wypracowywanie środków potrzebnych do realizowania celów statutowych SPK32. Stowarzyszanie Polskich Kombatantów w Wielkiej Brytanii było największą organizacją kombatancką skupiającą blisko 30 tysięcy (stan z 1947 r.), skupionych w 257 kołach. Siedzibą organizacji był Polski Ośrodek Społeczno Kulturalny w Londynie (od 1974 r.). To właśnie tutaj odbywały się zjazdy, podejmowano najważniejsze decyzje, tworzono kolejne plany. Londyn stał się centrum życia Stowarzyszenia Polskich Kombatantów, stąd jego olbrzymie znaczenie w kształtowaniu życia emigracyjnego. Najwyższą władzą SPK był Zjazd Walny, zwoływany co trzy lata (od 1971 r., co dwa lata), w czasie którego ustalano główne założenia pracy, powoływano i odwoływano członków Rady Głównej, Komisji Rewizyjnej. W czasie pierwszego zjazdu SPK został wybrany Zarząd Główny (ówcześnie nazywany Komitetem Wykonawczym), na którego czele stanął, jako prezes, ppłk dypl. Aleksander Jedziniak, a wiceprezesami zostali kpt. Bolesław Łaszewski, kpt. Jan Gumiński33. Od początku swojej działalności Stowarzyszenie Polskich Kombatantów z wielką energią rozpoczęło swoją działalność, angażując się w wiele inicjatyw, co zaowocowało sześciokrotnym zwiększeniem liczby członków Stowarzyszenia w ciągu trzech lat z 11 do 65 tysięcy. 17 Grudnia 1946 r. Rada SPK podjęła decyzje zorganizowania Oddziału SPK Wielka Brytania, skupiającego tę część Stowarzyszenia, która działała na teranie Zjednoczonego Królestwa. W sierpnia następnego r. w Caxton Wall odbył się I Walny Zjazd SPK Wielka Brytania. Zostały na nim ustalone zasady podziału kompetencji pomiędzy Władzami Głównymi SPK a Oddziałem Wielka Brytania. Na członków organizacji zamieszkujących Zjednoczone Królestwo przypadł obowiązek prowadzenia Ośrodków Kombatanckich, wykonywania opieki społecznej, kierowania akcją kulturalną, oświatową, wychowawczą, prowadzenia przedsiębiorstw i warsztatów dochodowych, osiedlania i zatrudniania, a także utrzymywania współpracy ze Związkami Zawodowymi oraz innymi Organizacjami. Prezesem nowo powstałego Oddziału został Stefan Jodłowski.

32 T. Kondracki, dz. cyt., s. 5-6. 33 Tamże, s. 15. 19 Podstawą działania SPK były koła terenowe, które w pierwszych latach emigracji powstawały głównie w miejscach zwartego stacjonowania oddziałów Polskich Sił Zbrojnych. Po likwidacji oddziałów PSZ, a później także PKPR, nowym kierunkiem działania SPK WB było wspieranie dawnych kół wojskowych, działających wówczas w hotelach, co czasami skutkowało zakładaniem także nowych kół hotelowych. Ich członkowie zabiegali o lepsze warunki życia w hotelach, organizowali komitety parafialne, a co najważniejsze budowali między sobą więzy przyjaźni i braterstwa. W okresie największego rozwoju organizacyjnego w czerwcu 1947 r. kół SPK było 257 z blisko 30. tysiącami członków. Stowarzyszenie Polskich Kombatantów nigdy nie pretendowało do bycia organizacją o charakterze politycznym. Jednakże uznawało i popierało władzę polską na uchodźstwie, będąc jednocześnie łącznikiem między władzą o rozproszonymi emigrantami. Wobec konfliktów dzielących emigrację SPK stawało zawsze na straży zjednoczenia politycznego, co uważało za niezbędny element walki o niepodległość. Dbano by nie wspierać tylko świadczeń na cele społeczne, lecz i na Skarb Narodowy czy też inne rozliczne inicjatywy ogólnopolskie. Delegaci na I Zjeździe zwrócili się do wszystkich polskich organizacji społecznych, zawodowych, kulturalnych i oświatowych z propozycją pogłębienia współpracy. Ze względu na charakter organizacji, obejmującej swym działaniem niemal wszystkie aspekty życia na obczyźnie, SPK deklarowało branie udziału i przyjmowanie odpowiedzialności za stan prac niepodległościowych, kulturalnych, społecznych oraz gospodarczych podejmowanych poza krajem. Początkowo współpraca dotyczyła niemal wyłącznie organizacji działających na terenie Wielkiej Brytanii. W miarę rozwoju organizacyjnego zawiązano kontakty z organizacjami i instytucjami polskimi w 27 krajach34. Polskie Stowarzyszenie Powiernicze, będące afiliowaną spółką SPK, a od 1 kwietnia 1987 r. będące pod wspólnym zarządem SPK i POSK-u miało za zadanie pomagać Polakom szczególnie w kwestiach związanych z administracją brytyjską. Pomagano więc w wyrabianiu rent brytyjskich emerytom mieszkającym w Polsce, w likwidacji spadków czy sporządzano testamenty w języku angielskim35. Kolejnym bardzo ważnym aspektem pracy Stowarzyszenia była działalność powołanego w jego strukturach Biura Informacji i Porad. Do jego kompetencji należała pomoc w znalezieniu pracy, udzielanie porad prawnych. Wspierano byłych żołnierzy w kwestiach finansowych, zdobywaniu rent inwalidzkich, uzyskaniu statusu prawnego uchodźców oraz ewentualnego nabywania obywatelska angielskiego. Pomoc prawna dotyczyła także przypadków przychodzenia z pomocą rodzinom w kraju oraz sprowadzenia rodzin, egzekwowania praw kombatanckich oraz uregulowaniu kwestii pobytu i zatrudnienia. Kombatanci dbali o to, aby nie izolować się od życia publicznego Anglii, aby nie tworzyć polskiego getta. Namawiali głównie młodych do czynnego udziału w brytyjskim

34 Sprawozdanie Prezesa Zarządu Głównego SPK Wielka Brytania Cz. Zychowicza, październik 1987, Archiwum Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Londynie. 35 Sprawozdanie Prezesa Zarządu Głównego SPK Wielka Brytania Cz. Zychowicza, październik 1987, Archiwum Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Londynie. 20 życiu społecznym i politycznym, bo mogli więcej zrobić dla Polski, gdy byli włączeni w normalny tryb życia uświadomionego obywatela kraju swego zamieszkania. Bardzo ważną inicjatywą, podjętą przez Stowarzyszenie Polskich Kombatantów w Wielkiej Brytanii, było stworzenie w Penhros, w północnej Walii, Polskiego Osiedla wraz z ośrodkiem opieki. Po zakończeniu II wojny światowej Wydział Opieki Inspektoratu Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia postanowił stworzyć Polski Dom dla polskich żołnierzy i ludzi starszych, którzy pozostali na obczyźnie. Jako miejsce wybrano zamkniętą bazę lotnicza w Penhros. Zostało powołane Polskie Towarzystwo Mieszkaniowe, w skład którego zarządu wchodził m.in. Stefan Sobniewski, działacz SPK. Towarzystwo zarządza do dnia dzisiejszego tym osiedlem. Na terenie tej wyjątkowej wioski znajduje się także szpital, do którego przybywają rezydenci wymagający pielęgniarskiej opieki. Jako główny cel władze i mieszkańcy osiedla stawiają sobie stworzenie otoczenia, w którym życie może być prowadzone samodzielnie wraz z poszanowaniem kultury, tradycji i religii. Organizowane jest tam także życie towarzyskie, przejawiające się w wycieczkach do sąsiednich miejscowości, organizowaniu spektakli, zapraszaniu polskich grup artystycznych. Ważne jest także wspólne świętowanie świąt narodowych i religijnych, z dużym nastawieniem na polskie tradycje. Na terenie Polskiego Osiedla istnieje również Stanica Harcerska. Co roku przyjeżdżają na kolonie do niej liczne drużyny harcerzy i zuchów z całej Anglii36. Kombatanci mieszkający w Wielkiej Brytanii nie zapominali o swoich kolegach mieszkających w kraju. Sprawy Polski przenikały na co dzień pracę Stowarzyszenia, jego działania i plany na kolejne lata. Dla kolegów, którzy zdecydowali się powrócić do Ojczyzny, organizowana była pomoc materialna oraz finansowa. Kolejne Zjazdy SPK przyjmowały uchwały, w których składali wyrazy uznania i otuchy Polakom okrutnie doświadczanym przez władze komunistyczne i wzywali opinię publiczną całego świata do stanowczych interwencji, zwłaszcza w obronie więzionych kapłanów, na czele z Prymasem Wyszyńskim. SPK domagało się sprawiedliwości dla żołnierzy Armii Krajowej oraz tych byłych żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, którzy po wojnie powrócili do kraju. Pomocą objęto także kombatantów i ich rodziny mieszkające na Kresach Wschodnich. Organizowano dla nich pomoc materialną, wysyłano paczki świąteczne, podręczniki i książki dla szkół polskich. Została zorganizowana m. in. akcja Most Pomocy Polakom w Kazachstanie, w którą włączył się Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, Stowarzyszenie Wspólnota Polska, Fundacja EquiLibre, Komitet Pomocy Polakom na Wschodzie oraz Stowarzyszenie Polskich Kombatantów. W jej ramach wysłano pomoc w postaci paczek, które zawierały jedzenie, środki czystości, zabawki i słodycze dla dzieci. Stowarzyszenie Polskich Kombatantów zakupiło także dom Polski w Nieświeżu, który został przeznaczony na lokal dla Klubu Polskiego w Nieświeżu. Organizowana była tam szkoła niedzielna dla dzieci, kursy języka polskiego dla dorosłych. Działał zespół taneczny oraz chór dziecięcy. Istniała także biblioteka oraz sala kinowa, gdzie wyświetlane były filmy i programy o tematyce polskiej.

21 SPK dużo uwagi poświęcało także informowaniu opinii brytyjskiej o wielkości zbrodni, jakiej doświadczyli Polacy w czasie II wojny światowej od swoich dwóch okupantów. W 1978 r. SPK zorganizowało Konferencję Polonia 1978 – Polonia Jutra, w czasie której reprezentanci emigracji z całego świata podkreślali obowiązki emigracji wobec walczących o wolność Narodu. W 50. rocznicę zakończenia II wojny światowej, SPK wydało i bezpłatnie rozprowadziło broszurę w języku angielskim ’s Contribution to the Allied Victory In Second World War w nakładzie 20 000 egzemplarzy. Broszura ta dotarła również do księcia Karola, który po jej przeczytaniu zaprosił 74-osobową delegację do swojej posiadłości w Highrove, gdzie kombatanci mieli okazję rozmawiać o sprawach polskich37. Działacze Stowarzyszenia z wielką uwagą śledzili zmiany polityczne zachodzące w kraju w 1989 r. i wspierali działalność opozycji. Dlatego na przełomie 1989/1990 r. powstał Fundusz Doraźnej Pomocy Krajowi im. Tadeusza Mazowieckiego, z którego uzyskane środki były przekazane na ręce działaczy niepodległościowych na rzecz najbardziej potrzebujących Polaków. Po przemianach ustrojowych w Polsce nastąpiło wiele zmian w stosunkach społeczno-politycznych między krajem a emigracją. Przedstawiciele SPK, 22 grudnia 1990 r., w osobach prezesa Czesława Zychowicza i wiceprezesa Mieczysława Jarkowskiego, wzięli udział w uroczystościach przekazania insygniów władzy prezydenckiej Lechowi Wałęsie przez Prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego. To przełomowe wydarzenie nie zakończyło działalności SPK na rzecz Kraju: … nie wolno nam zapomnieć, że mamy nadal służyć w sprawie polskiej w kraju naszego zamieszkania. Nie skończyła się nasza rola reprezentanta i organizowania mas emigracji i pokolenia żołnierskiego, jak też tych z pokolenia posolidarnościowego. Musimy zadbać by nasze koła SPK nasze Domy Kombatanckie były prawdziwą oazą polskości i promowania spraw polskich. (…) Jest wiele do zrobienia. Polskie szkoły, opieka nad starszymi, obrona dobrego imienia polskiego, opieka nad cmentarzami pamiątkami itp. NIKT TEGO NIE ZROBI ZA NAS38. Zmiany ustrojowe dały początek regularnej współpracy SPK z Urzędem ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz ze Stowarzyszeniem Wspólnota Polska. Zaowocowało to zorganizowaniem I Światowego Zjazdu Kombatantów Polskich w Warszawie i Częstochowie w sierpniu 1992 r. Były to szczególne wydarzenie dla całego środowiska kombatantów rozsianego po całym świecie. Zjazd rozpoczął się 14 sierpnia spotkaniem w hali Torwar. Następnego dnia na placu Piłsudskiego w Warszawie, w uroczystość Wojska Polskiego, odprawiona została Msza św. w intencji żołnierzy walczących na frontach II wojny światowej, po złożeniu wieńców na płycie Grobu Nieznanego Żołnierza została zorganizowana Parada Zwycięstwa, czyli przemarsz kombatantów wg formacji wojskowych. Zjazd zakończył się 16 sierpnia na Jasnej Górze. W Częstochowie kombatanci, na ręce Prymasa Polski, złożyli meldunek Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II: Ojcze Święty, meldujemy, że my żołnierze polscy, kombatanci z całego świata przybyliśmy dziś na Jasną Górę, aby złożyć Matce Bożej hołd, aby ofiarować

37 Komunikat SPK nr 1/54/1996, Archiwum Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Londynie. 38 Komunikat SPK nr 3/34/92, grudzień 1992, Archiwum Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Londynie. 22 Jej naszą żołnierską wierność przysiędze. Przybyliśmy, aby podziękować Królowej Polski, że się spełniło to, czemu całe nasze życie poświęciliśmy – Ojczyzna jest wolna. Ojcze Święty, nasz umiłowały Rodaku, przyrzekamy, że do dostatniego tchu będziemy wierni Bogu i Ojczyźnie. Ojcze święty, Ciebie słuchamy, Ciebie kochamy, z Tobą i za Ciebie się modlimy. Tak nam dopomóż Bóg!39 Kombatanci w tym Zjeździe upatrywali nie tylko sposobność do spotkania się byłych żołnierzy z całego świata, ale przyczynek do nawiązywania więzi organizacyjnych, przekazywania tradycji żołnierskiej żołnierzom III Rzeczypospolitej przez kombatantów polskich, żołnierzy II Rzeczypospolitej. SPK jako jednemu z głównych celów stawiało sobie utrzymania polskiego, narodowego charakteru emigracji. Praca w aspekcie społecznym, kulturalnym i oświatowym miała charakter działania pośredniego i bezpośredniego. Pośrednia forma działania polegała na wsparciu finansowym i niesieniu pomocy różnym organizacjom, np. Związkowi Harcerstwa Polskiego, organizacjom sportowym, młodzieżowym. Natomiast bezpośrednia działalność zbliżała ogół społeczeństwa do Stowarzyszenia Polskich Kombatantów. Realizowane to było poprzez organizowanie obchodów rocznic państwowych, wspieranie rozwoju grup artystycznych (chóry, teatry, zespoły tańca, orkiestry), ułatwienie kolportażu polskiej prasy i książek, organizowanie świetlic i zaopatrywanie je w sprzęt i biblioteki. Subsydiowane oraz organizowane były wyjazdy zespołów teatralnych do ośrodków poza londyńskich. Gromadzono dużą ilość taśm video z filmami polskimi, które były wypożyczane Kołom, innym organizacjom oraz szkołom40. Organizowano obchody świąt narodowych, takich jak Święto Niepodległości, Święto Żołnierza. Rok 1989 został na emigracji ogłoszony Rokiem Polskim, w czasie, którego została zorganizowana wielka manifestacja emigracji Pamiętamy i Przypominamy. Kombatanci nie chcieli, aby zapomniano o żołnierzach walczących w czasie II wojny światowej, chcieli pozostać wierni przysiędze żołnierskiej (…) i oddawać młodszym sztafetę pokoleń, aby oni po nas prowadzili walkę o prawdziwą niepodległość dla Polski41. W myśl propagatorów idei Roku Polskiego 50-lecie najazdu na Polskę było okazją do pokazaniu światu naszych osiągnięć narodowych - w nauce, kulturze, sporcie, a także do przypomnienia heroicznej walki żołnierza polskiego w czasie II wojny światowej. Wielką troską SPK otaczało dzieci i młodzież, upatrując w nich przyszłość Polski. Dlatego też z wielkim zaangażowaniem organizowano i prowadzono szkoły polskie, nazywane później szkołami przedmiotów ojczystych (Sobotnimi), w których uczono języka polskiego, religii, historii, geografii Polski. Zawiązano także współpracę z Polską Macierzą Szkolną oraz Zrzeszeniem Nauczycielstwa Polskiego za Granicą, aby zintensyfikować wspólne działania w zakresie szkolnictwa. Największy rozwój tych szkół nastąpił w latach 50. SPK podkreślało, że szkoła stwarza najlepsze warunki, aby dziecko utrwalało zdobytą wiedzę i uczyło się żyć w grupie złączonej tymi samymi celami, tą samą ideą, jak zuchy,

39 Meldunek złożony Ojcu Świętemu, 16.08.1992, Archiwum Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Londynie. 40 Sprawozdanie Prezesa Zarządu Głównego SPK Wielka Brytania Cz. Zychowicza, październik 1987, Archiwum Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Londynie. 41 Komunikat Stowarzyszenie Polskich Kombatantów nr 5/89, marzec 1989, Archiwum Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Londynie. 23 harcerstwo, drużyna sportowa, chór czy teatr szkolny. Dbano, aby w przeżyciach bogactwa kultury narodowej każde dziecko miało możliwość brania czynnego udziału42. Do dnia dzisiejszego szkoły te są w Wielkiej Brytanii miejscem wychowania w duchu polskim. Organizowano także półkolonie, na których dzieci i młodzież miały okazję doskonalić język polski i wiedzę o Polsce. Z związku z tym, że grono kombatantów z roku na roku zmniejszało się, przy jednoczesnym małym zainteresowaniu organizacją przez nową emigrację zarobkową, Stowarzyszenie Polskich Kombatantów na walnych zjazdach poruszało kwestię jego przyszłości. Koncentrowano pracę na opieką nad kolegami, którzy nie byli zdolni sami sobie poradzić, ze względu na wiek, inwalidztwo i samotność. Przypominano o konieczności dbania o prawdę o Narodzie Polskim, o wkładzie do Zwycięstwa Aliantów w Drugiej Wojnie Światowej, by nie była ona fałszowana lub pomniejszana. Nie zapomniano także o dbałości o dorobek Stowarzyszenia, aby nie został on zmarnowany przez brak dokumentacji lub przetrwonienie majątku przez nieodpowiednie administrowanie nim, lub pochopne wyzbywanie się go43. Na XVII Walnym Zjeździe Federacji Światowej Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w 2001 r., takie posłanie Kombatantów Polskich, Weteranów II Wojny Światowej skierowali do młodych pokoleń Polaków w Kraju i na Wychodźstwie: My, kombatanci polscy, (…) byliśmy świadkami niewyobrażalnych zbrodni, straszliwych ludzkich dramatów, bezmyślnego niszczenia dorobku cywilizacyjnego całych pokoleń. Widzieliśmy także bezprzykładny heroizm, bezmiar poświęcenia i godną podziwu determinację w obronie najdroższych Polakom wartości. (…) Wielu z nas nie mogło powrócić do Ojczyzny, w której panoszyły się wojska obcego mocarstwa a przez nikogo nie wybierane władze wysługiwały się cudzym interesem. Przez prawie pół wieku wychodźstwo polskie ani na chwilę nie zaniechało walki o przywrócenie Polsce praw suwerennych, promieniowało nadzieją podtrzymującą na duchu rodaków w Kraju. (…) Nie dziwcie się nam, że odchodzimy z troską o to, by skarb wolności i niezawisłości, za który tyle zapłaciliśmy, nie doznał uszczerbku. Nie dziwcie się nam, że chcemy pozostawić po sobie przesłanie wynikające z doświadczeń długiego i pełnego dramatycznych wydarzeń z życia. Nasze doświadczenie mówi, że największym nieszczęściem dla Polaka jest utrata suwerennej państwowości polskiej i że szczęśliwość osobista zależy w decydującej mierze od szacunku i uznania, jakim własne państwo cieszy się wśród wolnych i suwerennych narodów świata. (….)44. Na 43 Walnym Zjeździe Delegatów Kół SPK w marcu 2013 r., kombatanci podjęli uchwałę zakończenia działalności Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Wielkiej Brytanii. Jego dalszą pracę przejęła Fundacja SPK Wielka Brytania. Jak powiedział Czesław

42 Komunikat SPK z dnia 6.12.1984, Archiwum Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Londynie. 43 Przyszłości Stowarzyszenie Polskich Kombatantów Federacja Światowa, 27.07.1999, Archiwum Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Londynie. 44 Posłanie Kombatantów Polskich, Weteranów II Wojny Światowej do młodych pokoleń Polaków w Kraju i na Wychodźstwie, 25 kwietnia 2001, Archiwum Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Londynie. 24 Maryszczak, ostatni Prezes SPK: Stowarzyszenie spełniło swój obowiązek wobec Polski i swoich członków i należy odejść z godnością i honorem. Dzięki roztropności dowódców jeszcze podczas działań wojennych stworzono tak dla żołnierzy, jak i osób cywilnych podstawy strukturalne życia społecznego, kulturalnego i naukowego. Zadbano o życie kulturalno-rozrywkowe, a szczególnie o krzewienie polskiej tradycji. Powstały polskie wydawnictwa książek i prasy, uniwersytety, szkoły, teatry. Po demobilizacji aby tego całego dorobku nie zaprzepaścić znaleźli się ludzie roztropni i dalekowzroczni, którzy postanowili, nie tylko kontynuować ale rozszerzać i dostosowywać do nowych warunków tę pracę. Często nie znając języka angielskiego, pracując wiele godzin dziennie aby zarobić na utrzymanie, walcząc z różnymi przeciwnościami Polacy, często w przefarbowanym mundurze lub demobilizacyjnym ubraniu, budowali fundamenty pod strukturę Stowarzyszenia. Powstały parafie, organizacje społeczne, młodzieżowe, zawodowe, a powoli i własne przedsiębiorstwa. Bez znaczenia była ranga wojskowa, wykształcenie czy pochodzenie – wszyscy ochoczo włączali się w stworzenie namiastki Polski na emigracyjnej ziemi. Dzięki przybywaniu kolejnych transportów ludności cywilnej z Indii, Afryki, Niemiec łączyły się rodziny, powstawały nowe. Większość dbała by życie polskie było bujne i pełnowartościowe. Roiło się od prelegentów, instruktorów i organizatorów. Pomimo trudności i nie zawsze przychylnego stanowiska Brytyjczyków potencjał kombatantów się rozrastał. Wiedząc, że jedynie pracując wspólnie można zdziałać wielkie rzeczy, Polacy zaczęli się organizować aby razem działać, pomagać, głosić prawdę o Katyniu, o bestialskim traktowaniu Narodu przez komunistów. Bez wątpienia Stowarzyszenie Polskich Kombatantów w Wielkiej Brytanii odegrało olbrzymią rolę w historii Polski i emigracji. Było inspiratorem i zarazem organizatorem szeroko pojętego życia społecznego i kulturalno-oświatowego polskiej emigracji w Wielkiej Brytanii. Członkowie organizacji wkładali swoją pracę i czas, aby współtworzyć polskie życie społeczne z dala od kraju. W poczuciu współodpowiedzlaności za losy kraju utworzyli społeczeństwo polskie na ziemi brytyjskiej, świadome swych powinności wobec Ojczyzny. Praca skierowana była do najmłodszych, poprzez tworzenie szkół, drużyn harcerskich, gromad zuchowych, zespołów młodzieżowych, grup sportowych, aby stworzyć warunki szkolenia i praktyczne wskazówki młodym Polakom. To był ich wkład w wysiłek uciemiężonego Narodu, aby Polska mogła być Polską w Kraju jak i na emigracji.

25 Adam Wiorko Instytut Pamięci Narodowej w Warszawie

Kapitan Czechowicz wykonał zadanie - Propagandowy powrót Andrzeja Czechowicza do kraju (1971–1974) Słowa kluczowe: Andrzej Czechowicz, Radio Wolna Europa, SB

Sprawa Andrzeja Czechowicza określana była w propagandzie PRL jako wielki sukces naszego wywiadu w inwigilacji środowiska Radia Wolna Europa. Andrzej Czechowicz był przedstawiany jako nasz człowiek wewnątrz RWE i często porównywany do Hansa Klossa, bohatera popularnego serialu Stawka większa niż życie. Poprzez działania gierkowskiej propagandy stał się ówczesnym celebrytą, objeżdżającym zakłady pracy, udzielającym wywiadów w mediach, odbierającym odznaczenia i nagrody. Poza propagandowym rozgłosem, Andrzej Czechowicz stał się jednak głównie bohaterem dowcipów. Jak choćby przykładowe: Czechowicz – Mata Hari MSW , zdjęcia robił aparatem marki Druh lub Na jakie grupy dzieli się ludność Polski?. Na inteligentów, półinteligentów, ćwierćinteligentów oraz asów wywiadu, które krążyły wówczas po Polsce45. Andrzej Czechowicz-Lechowicki (bo tak brzmiało jego pełne nazwisko) urodził się 17 sierpnia 1937 roku w Święcianach, niewielkim mieście niedaleko Wilna, w ziemiańskiej rodzinie o patriotycznych tradycjach. W 1939 roku jego ojciec został zmobilizowany do Wileńskiej Brygady Kawalerii i w toku działań wojennych trafił do niemieckiej niewoli. Matka Andrzeja, po zajęciu Kresów Wschodnich Drugiej RP przez Armię Czerwoną, została wraz z dziećmi zesłana do Kazachstanu, gdzie wszyscy musieli zmierzyć się z trudami zesłania. W 1946 r. w ramach repatriacji rodzina Czechowiczów szczęśliwie powróciła do Polski i osiadła na Górnym Śląsku, gdzie po pewnym czasie dołączył do nich powracający z niemieckiej niewoli ojciec Andrzeja46. Na początku lat pięćdziesiątych Czechowiczowie przeprowadzili się pod Warszawę. Andrzej Czechowicz ukończył liceum ogólnokształcące w Grójcu, a po maturze dostał się na studia historyczne na Uniwersytecie Warszawskim. W czasie studiów zaangażował się w działalność Związku Studentów Polskich, uczestniczył również w wydarzeniach października 1956 roku, oraz rok później w protestach studenckich po zamknięciu powstałego na fali odwilży październikowej pisma „Po Prostu” – wzywającego partię do szerokich reform47. Po ukończeniu studiów w 1962 roku Czechowicz podjął kolejne studia na germanistyce, próbował szukać również pracy. Doświadczenia okresu dzieciństwa na zesłaniu sprawiły jednak, że za wszelką cenę dążył do osiągnięcia statusu materialnego, który by mu pozwalał na dostatnie i godne jego pochodzenia rodzinnego życie. Dlatego miał duże oczekiwania materialne, których w Polsce Ludowej nikt nie mógł mu zapewnić.

45 M. Rakowski, Dzienniki polityczne 1969-1971, Warszawa 2001, s. 385, 420-421. 46 W. Bułhak P. Pleskot, Szpiedzy PRL-u, Kraków 2014, s. 207-208. 47 Tamże, s. 208-209. 26 W wywiadach sam zresztą podkreślał: Chciałem zarobić jak najwięcej, żeby w końcu wyjść z nędzy48. W 1963 r., podczas wyjazdu turystycznego do Wielkiej Brytanii, zdecydował się pozostać za granicą. Z powodu legalnego przyjazdu nie miał możliwości pobytu w Londynie, toteż wyjechał do RFN. Tam wykorzystał swoje ziemiańskie pochodzenie do uzyskania azylu politycznego49. Codzienność obozu dla uchodźców w Zirndorf, w którym przebywał, nie napawała Czechowicza optymizmem na szybką poprawę sytuacji materialnej. Jego ambicje i oczekiwania były dużo większe. W czasie pobytu w obozie poznał Romana Kotorowicza, dziennikarza Radia Wolna Europa. Korespondent regularnie odwiedzał obóz i rozmawiając z uchodźcami z różnych krajów zdobywał aktualne informacje o sytuacji w bloku wschodnim. Andrzej Czechowicz, dobrze wykształcony, bardzo towarzyski oraz biegle władający językiem niemieckim i rosyjskim, wyróżniał się spośród zwykłych uchodźców politycznych. Dlatego szybko zaprzyjaźnił się z Kotorowiczemi, zaczął mu odpłatnie pomagać w zbieraniu relacji, za co ten zarekomendował go do pracy w rozgłośni50. W tym miejscu wypada poświęcić nieco miejsca na charakterystykę postawy polskich władz komunistycznych wobec Radia Wolna Europa, które miało stać się miejscem pracy Czechowicza. Radio Wolna Europa od początku swego istnienia było problemem dla polskich władz komunistycznych. Emisję audycji dla Polaków rozgłośnia rozpoczęła latem 1950 roku. Najpierw przygotowywano je w USA, a następnie emitowano poprzez niewielki nadajnik w Niemczech Zachodnich, audycje te jednak w małym stopniu docierały na terytorium Polski. Dopiero gdy w grudniu 1951 roku kierownictwo rozgłośni objął Jan Nowak-Jeziorański, jej siedzibę w szybkim czasie przeniesiono do Monachium. Rozbudowano redakcję o doświadczonych pracowników przedwojennego Polskiego Radia i Polskiej Agencji Telegraficznej, a także zastosowano silne nadajniki umiejscowione w Niemczech i Portugalii. W ten sposób rozgłośnia swym zasięgiem objęła terytorium całej Polski, a jej wpływ na społeczeństwo polskie stał się rzeczywisty51. Reżim komunistyczny w Polsce początkowo postrzegał RWE jako jedną z wielu rozgłośni na Zachodzie nadającą w języku polskim, toteż we współpracy z ZSRR i innymi krajami bloku wschodniego stworzono cały specjalny system zagłuszania sygnału rozgłośni, który miał wspomóc niwelowanie wpływów wrogiej propagandy na terytorium Polski52.

48 A. Krajewski, Szpieg PRL w Radio Wolna Europa, http://polska.newsweek.pl/szpieg-prl-w- radio-wolna-europa,74085,1,1.html, aktualizacja 03-07-2012. 49 P. Machcewicz, Walka z Radiem Wolna Europa (1950–1975), [w]: Aparat bezpieczeństwa wobec emigracji politycznej i Polonii, praca zbiorowa pod redakcją R. Terleckiego, Warszawa 2005, s. 67. 50 W. Bułhak P. Pleskot, Szpiedzy PRL-u…, s. 216-217. 51J. Nowak-Jeziorański, Wojna w eterze. Kraków 2005, s. 25-44. 52 Polska w dokumentach z archiwów rosyjskich 1949–1953, wybór i oprac. A. Kochański, Warszawa 2000, s. 122-125. 27 Stosunek władz polskich do RWE zmienił się jesienią 1954 roku, kiedy to rozgłośnia rozpoczęła emisję audycji z udziałem pułkownika Józefa Światło – wysokiego funkcjonariusza Departamentu X Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, który uciekł na Zachód w grudniu 1953 roku podczas służbowego pobytu w Berlinie Wschodnim53. Ucieczka Światły i emisja audycji z jego udziałem na antenie monachijskiej rozgłośni była głębokim wstrząsem, zarówno dla społeczeństwa jak i dla władz. W konsekwencji tego w łonie partii i wszechwładnego aparatu bezpieczeństwa publicznego rozpoczął się wstrząs, który doprowadził najpierw do reorganizacji Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (powołanie w miejsce MBP nowej struktury Komitetu ds. Bezpieczeństwa Publicznego, zwolnienie ponad 9 tys. funkcjonariuszy i osądzenie części odpowiedzialnych za zbrodnie na więźniach)54, a następnie do przełomu politycznego i zmiany ekipy rządzącej w 1956 roku. W konsekwencji doprowadziło to do ustępstw władz wobec społeczeństwa. Wypuszczono więźniów politycznych oraz aresztowanego w 1953 roku prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego. Pojawiły się nowe pisma otwarcie krytykujące stalinizm, nie atakowano Kościoła i jak już wspominano częściowo osądzono winnych zbrodni stalinowskich, a także (również w wyniku społecznych protestów) zaprzestano zagłuszania Radia Wolna Europa55. Po odwilży 1956 roku nastąpiło czasowe osłabienie przez polskie władze działań wobec RWE, wynikało to zarówno z podjętych reform, jak i czasu jakiego ekipa Gomułki potrzebowała na umocnienie swojej pozycji. Same działania wobec rozgłośni podejmowane przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych (które w końcu 1956 roku wchłonęło KdsBP) ograniczyły się do obserwacji poczynań RWE bez podejmowania szerszych działań56. Intensyfikacja działań wobec rozgłośni nastąpiła na początku lat sześćdziesiątych po umocnieniu władzy nowej ekipy. Zgodnie z wytycznymi Służba Bezpieczeństwa rozpoczęła eliminację osób podejrzewanych o kontakty z ośrodkami polityki i kultury polskiej na Zachodzie, symptomem ataków na RWE stało się zatrzymanie w grudniu 1961 roku przez SB, a następnie tajemnicza samobójcza śmierć dziennikarza Henryka Hollanda. Pogrzeb dziennikarza stał się okazją do manifestacji partyjnych działaczy i intelektualistów protestujących przeciwko ograniczaniu swobód uzyskanych w 1956 roku. W tej atmosferze rozgłośnia, która starała się uzyskiwać na bieżąco informacje o nastrojach w partii, środowiskach twórczych jak i samym społeczeństwie, stała się na nowo głównym wrogiem PZPR i jej pierwszego sekretarza Władysława Gomułki, który zarzucił uczestnikom pogrzebu Henryka Hollanda, że pomogli Wolnej Europie w uprawianiu wrogiej propagandy57. W lipcu 1963 roku Władysław Gomułka podczas plenum KC PZPR zaatakował środowiska utrzymujące kontakty z wrogimi ośrodkami na Zachodzie. Ze względu na

53 AIPN, 0298/571(508/X), Materiały dot. Józefa Światły, t. 2, Notatka nr 1 dotycząca ucieczki Józefa Światły, 5 X 1954. 54 H. Dominiczak, Organy bezpieczeństwa PRL 1944-1990, Warszawa 1997, s. 128. 55 P. Machcewicz, Polski rok 1956, Warszawa 1993, s. 164-166. 56 P. Machcewicz, Walka z Radiem Wolna Europa (1950-1975)…, s. 39. 57 P. Machcewicz, Monachijska menażeria, Walka z Radiem Wolna Europa 1950-1989, Warszawa 2007, s. 133, K. Persak, Sprawa Henryka Hollanda, Warszawa 2006, s. 287. 28 kluczowe położenie strategiczne […] jesteśmy od lat wystawieni na zmasowane i szczególnie natężone ataki propagandowe ze strony sił imperialistycznych, szeroko korzystających z usług reakcyjnych emigrantów. Uzyskiwane informacje i plotki polityczne były wykorzystywane dla uprawiania dywersyjnej propagandy58. Ataki na rozgłośnię nasiliły się w kolejnych miesiącach tuż po rozpowszechnieniu za pośrednictwem RWE głośnego protestu intelektualistów polskich przeciw cenzurze i ograniczeniu w wydawaniu książek (tzw. listu 34). Uruchomiona w związku z tym kontrakcja władz najpierw potępiła sygnatariuszy listu i informowanie o proteście dywersyjnej rozgłośni, nim władze zdążyły odpowiedzieć na list59. Następnie protest 34 potępił prorządowy Związek Literatów Polskich, pisząc w specjalnym liście podpisanym przez 600 literatów należącym do ZLP o sprzeciwie wobec uprawianej na łamach RWE i prasy kampanii oczerniającej Polskę Ludową60. Bezpośrednim następstwem akcji władz stało się aresztowanie i oskarżenie o kontakty z rozgłośnią monachijską Melchiora Wańkowicza, którego w pokazowym procesie skazano na 3 lata więzienia, karę w wyniku amnestii zmniejszono, a samego pisarza szybko zwolniono z więzienia ze względu na zły stan zdrowia. Intencją władz było zastraszenie niepokornych twórców, a także wszystkich przekazujących informacje wrogim ośrodkom, osiągnięto jednak odwrotny rezultat, a jak podaje Jan Nowak-Jeziorański rezultatem akcji było zwiększenie kontaktów z krajem i znacznie większy niż wcześniej dopływ informacji61. Na ten właśnie okres przypadła ucieczka Andrzeja Czechowicza z Polski i spotkanie z korespondentem Radia Wolna Europa w obozie dla uchodźców w Zirndorf. Na obiecany etat w rozgłośni przyszło czekać kolejne miesiące, a w tym czasie zniecierpliwiony Czechowicz podjął kolejne działania. Najpierw próbował uzyskać wizę wyjazdową do Kanady, sprawa jednak wskutek biurokracji się przeciągała. Następnie zaciągnął się do służby w Polskich Kompaniach Wartowniczych - formacji złożonej z weteranów wojennych, stacjonujących na terenie RFN od czasu zakończenia drugiej wojny światowej. Tam został przydzielony do bazy w Dolnej Saksonii, jednakże ciężka i monotonna żołnierska służba, z niskim żołdem, wywoływały w nim tylko złość i frustrację. Będąc już dość rozgoryczony postanowił skontaktować się z Polską Misją Wojskową w Berlinie Zachodnim. Od jego wyjazdu z Polski i pozostania na Zachodzie upłynął zaledwie rok62. Latem 1964 roku Andrzej Czechowicz napisał długi list do Polskiej Misji Wojskowej w Berlinie Zachodnim, w którym prosił o możliwość powrotu do Polski. Stwierdził, że poznał ten cały tak okrzyczany Zachód i czuje się nim zawiedziony. Wyjaśniał, że w 1963 roku pozostał w Londynie z własnej woli, ponieważ czuł się tam dobrze i Anglia wywarła na nim duże wrażenie. Powodziło mu się dobrze i, jak podkreślał,

58 P. Machcewicz, Monachijska menażeria, Walka z Radiem Wolna Europa…, s. 133. 59 J. Eisler, Powodowani troską obywatelską…, „Tygodnik Powszechny” 2004, nr 11. 60 J. Eisler, List 34, Warszawa 1993, s. 79. 61 J. Nowak-Jeziorański, Polska z oddali, Kraków 1992, s. 18. 62 W. Bułhak P. Pleskot, Szpiedzy PRL-u… , s. 217. 29 miał duże powodzenie wśród miejscowych Polek i wszystko było takie przyjemne63. Za namową przeklętych informatorów ze Stowarzyszenia Kombatantów Polskich postanowił wyjechać do RFN. Dopiero tam zrozumieć miał, jacy podli są ci co tak dużo krzyczą o demokracji i wolności64. W obozie dla uchodźców poznał kłamców z Wolnej Europy, którzy odwiedzali obóz w Zirndorf i znękanym [..] zastraszonym ludziom wciskali do ręki 10 czy 20 marek, aby tylko coś naszczekali na Polskę65. Tłumaczył, że przez to wszystko znienawidził cały wolny Zachód66. Skruszony autor listu pokajał się za swoją ucieczkę i stwierdził, że gotów jest ponieść każdą możliwą karę, aby móc żyć w ludowej ojczyźnie oraz naprawić całe zło, które wyrządził swoją lekkomyślną ucieczką. Na koniec listu zdesperowany Czechowicz prosił o jak najszybszą odpowiedź w swojej sprawie z powodu strasznego przygnębienia, na skutek którego był gotów iść do Polski nawet na zielono (przez zieloną granicę – przyp. A.W.)67. Przy Polskiej Misji Wojskowej w Berlinie Zachodnim działały zakamuflowane rezydentury Departamentu I MSW (wywiad cywilny) oraz Zarządu II Sztabu Generalnego LWP (wywiad wojskowy). Gdy do rąk oficerów wywiadu trafił list Czechowicza, zorientowali się oni, że trafia się szansa na pozyskanie źródła informacji. Na spotkanie ze skruszonym uchodźcą udał się jeden z pracowników rezydentury wywiadu cywilnego, który - zamiast pomocy w powrocie do ojczyzny - zaproponował odkupienie win poprzez pracę na rzecz ojczyzny. To w efekcie miało przynieść mu więcej korzyści finansowych i materialnych niż powrót do kraju. Wobec takich perspektyw Czechowicz nie pozostał obojętny i wyraził zgodę na współpracę. Podczas spotkania otrzymał sprawdzające zadanie wywiadowcze: miał wykraść mapę sztabową przechowywaną w jego jednostce wartowniczej oraz zdobyć o niej jak najwięcej informacji. O werbunku nie było jeszcze wówczas mowy, wywiad MSW musiał najpierw sprawdzić kandydata68. Nieoczekiwanie jednak przed Andrzejem Czechowiczem otworzyły się nowe możliwości. Po wielu miesiącach oczekiwania otrzymał list o pojawieniu się możliwości zatrudnienia w RWE. Zaskoczony tym faktem, nie wiedząc, co ma dalej zrobić, poinformował o tym swoich protegowanych z wywiadu MSW. Tam również nie wiedziano, jak się zachować wobec niespodziewanej możliwości dotarcia do znienawidzonej przez decydentów PRL radiostacji i wobec tego kazano Czechowiczowi czekać na dalsze instrukcje. Zdezorientowany agent, nie wiedząc co dalej robić, przyjął ofertę pracy w monachijskiej rozgłośni69.

63 AIPN, 01703/100 (23638/V), Akta osobowe funkcjonariusza SB Andrzeja Czechowicza- Lachowickiego, s. 89. 64 Tamże, s. 91. 65 Tamże, s. 92. 66 Tamże, s. 93. 67 Tamże, s. 94. 68 W. Bułhak P. Pleskot, Szpiedzy PRL-u…, s. 221-223. 69 P. Machcewicz, Monachijska menażeria, Walka z Radiem Wolna Europa…, s. 180. 30 Kolejny kontakt ze strony wywiadu MSW nastąpił dopiero po kilku miesiącach, w październiku 1965 roku. Wtedy dokonano też formalnego werbunku Andrzeja Czechowicza do pracy na rzecz wywiadu MSW70. Czechowicz pracował w polskiej sekcji RWE w dziale badań i analiz. Praca polegała na codziennej analizie (research) raportów oraz prasy. Nie było to zajęcie na miarę jego wygórowanych ambicji oraz aspiracji materialnych, ale w ten sposób miał dostęp do aktualnych raportów sporządzanych przez korespondentów radia na podstawie informacji uzyskanych zarówno od uchodźców jak i przesłanych potajemnie z kraju. Miał dostęp do tajnych kart ewidencyjnych pracowników rozgłośni. Kserował dokumenty, fotografował je miniaturowym aparatem szpiegowskim, który otrzymał od wywiadu PRL albo wprost wynosił z pracy. Materiały regularnie przekazywał łącznikom lub oficerowi prowadzącemu. Dzięki temu do sekcji niemieckiej Departamentu I MSW popłynął strumień informacji dotyczących działalności rozgłośni i jej pracowników. Przez ponad 5 lat swojej działalności szpiegowskiej Andrzej Czechowicz przekazał wywiadowi PRL sporo dokumentów dotyczących Radia Wolna Europa. Wśród nich były dane, dzięki którym wywiad MSW dowiedział się o powiązaniach CIA z rozgłośnią71. W grudniu 1970 r. w Polsce doszło do wystąpień robotników na Wybrzeżu. W wyniku brutalnej interwencji władz polała się krew, zginęło kilkudziesięciu niewinnych demonstrantów, a wielu było rannych. W efekcie tego ekipa Gomułki została odsunięta od władzy, a rządy w kraju przejął Edward Gierek. Nowy sekretarz, poza uspokojeniem nastrojów społecznych, potrzebował sukcesu o wymiarze międzynarodowym. Wtedy też zrodził się pomysł propagandowego uderzenia w Radio Wolna Europa, które obiektywnie relacjonowało tragiczne wydarzenia72. Tuż po wypadkach grudniowych skontaktowała się z nim centrala wywiadu MSW, zalecając natychmiastowy powrót do kraju. Zaskoczony agent nie do końca podzielał zdanie w kwestii konieczności powrotu do PRL, choćby ze względu na fakt, iż w RFN posiadał kochankę. Jednakże nie miał wyjścia i musiał się podporządkować73. Prawdopodobnym jest przypuszczenie, że ewakuację Czechowicza zorganizował rezydent wywiadu cywilnego PRL w Paryżu, Zygmunt Orłowski, który dzięki temu wzmocnił swoją pozycję w centrali Departamentu I74. Wielu autorów także sugeruje, że powrót Czechowicza do kraju był elementem szerokiej gry prowadzonej przez KGB przeciwko Radiu Wolna Europa. Jej celem było zdyskredytowanie rozgłośni w oczach zachodniej opinii publicznej i doprowadzenie do jej likwidacji.75

70 P. Machcewicz, Kapitan Czechowicz wykonał zadanie, „Rzeczpospolita” - dodatek „Plus – Minus”, 7-8.01 2006. 71 Tamże. 72 P. Machcewicz, Walka z Radiem Wolna Europa (1950–1975), [w]: Aparat bezpieczeństwa wobec emigracji politycznej i Polonii…, s. 79-80. 73 Z. Fras, W. Suleja, Poczet agentów polskich, Warszawa – Wrocław 1995, s. 145-147. 74 Z. Siemiątkowski, Wywiad a władza. Wywiad cywilny w systemie sprawowania władzy w PRL, Warszawa 2009, s. 170. 75 A. Krajewski, Szpieg PRL…, http://polska.newsweek.pl/szpieg-prl-w-radio-wolna- europa,74085,1,1.html, aktualizacja 03-07-2012. 31 Oto bowiem w czasie, gdy wywiad MSW przygotowywał triumfalny powrót agenta do kraju, w Senacie amerykańskim pojawiły się zarzuty wobec RWE. Jeden z senatorów, prawdopodobnie od dłuższego czasu inspirowany przez wywiad sowiecki, zażądał wyjaśnień na temat finansowania rozgłośni monachijskiej przez CIA. Natychmiast wszczęto też ogólnonarodową kampanię na rzecz likwidacji radia, jako przeszkody w normalizacji stosunków między Wschodem a Zachodem76. Na szczęście rozgłośnia cieszyła się dużym poparciem i sympatią prezydenta USA i do jej likwidacji ostatecznie nie doszło. Po powrocie do Polski Czechowicz został ukryty w mieszkaniu konspiracyjnym. Należy podkreślić, że mieszkanie to otaczano przez dłuższy czas szczególną opieką służb, z obawy, iż aktywność medialna Czechowicza może spowodować zagrożenie jego życia. Wprawdzie nic takiego nigdy nie nastąpiło, aczkolwiek Służba Bezpieczeństwa przez kilka lat prowadziła specjalną sprawę obiektową w ramach jego ochrony77. Przez pierwsze dni w najwyższych kręgach państwowych debatowano, w jaki sposób wykorzystać Czechowicza propagandowo. I choć dekonspiracja agenta jest ostatnią rzeczą, jaką rozważają służby specjalne, w tym przypadku uznano, że wyreżyserowany powrót agenta do kraju przyniesie więcej pożytku niż jego dalsza działalność. Planowano przy tym podjęcie szerokiej walki propagandowej z RWE, której główną osią miały być początkowo konferencje z Czechowiczem w roli głównej. Następnie propagandowo uderzyć miała „Trybuna Ludu”, a temat w dalszych dniach miały publikować inne gazety. W planie działań przewidziano też nakręcenie filmu bądź serialu telewizyjnego o misji Andrzeja Czechowicza, a za całość przedsięwzięcia od strony artystycznej mieli odpowiadać dziennikarz Krzysztof Kąkolewski oraz jeden z twórców serialu Stawka większa niż życie, reżyser Andrzej Konic78. 9 marca 197179 przed mikrofonami Interpressu pojawił się Andrzej Czechowicz. Przedstawiono go jako człowieka, który z narażeniem życia przez ostatnie kilka lat pozyskiwał informacje z RWE. Chcąc nadać mistyfikacji jak najbardziej naturalny charakter, zaprezentowano go jako oficera wywiadu MSW w stopniu kapitana. Następnie główny bohater konferencji opowiedział dziennikarzom o sobie i kulisach swojej pracy w rozgłośni. Oczywiście cała opowieść została uprzednio autoryzowana przez MSW. Czechowicz szczególnie dobitnie podkreślił związki RWE z wywiadem amerykańskim oraz ośrodkami syjonistycznymi. Chcąc podsycić atmosferę tajemniczości oraz poniekąd wywołać strach w zwolennikach i sympatykach rozgłośni w kraju, ujawnił, że dysponuje listą informatorów radia w Polsce. Nie padły jednak żadne nazwiska80.

76 J. Nowak-Jeziorański, Polska z oddali…, s. 364-366. 77 AIPN, 0999/79 (123/III/OB.), Sprawa obiektowa krypt. Konrad dot. mieszkania, zamieszkałego przez kpt. Andrzeja Czechowicza, założona w celu ochrony ww. przed zamachem. 78 AIPN 0665/176, Informacja ministra spraw wewnętrznych wygłoszona na naradzie sekretarzy propagandy komitetów wojewódzkich PZPR, 1971, s. 1-10. 79 Wielu autorów podaje datę 10.03.1971. Datę 9.03.1971 podaję na podstawie Polskiej Kroniki Filmowej oraz serialu dokumentalnego S jak szpieg (reż. L. Wasiuta, M. Bodasiński TVP 2005). 80 Kapitan Czechowicz wykonał zadanie. Przywiozłem wiele tomów dokumentów. Relacje oficera polskiego wywiadu, „Trybuna Ludu”, 13.III.1971. 32 Wyreżyserowana konferencja miała nie tylko za cel uderzyć w Radio Wolna Europa oraz Zachód, ale również odwrócić uwagę społeczeństwa od rozpamiętywania wydarzeń na Wybrzeżu. Konferencja wywołała spore poruszenie w społeczeństwie, aczkolwiek wielu ludzi od razu dostrzegało mistyfikację władz. Znany felietonista Stefan Kisielewski pisał: A tu znów inna sensacja, ogłoszono z ogromnym trzaskiem, że oficer polskiego wywiadu Andrzej Czechowicz, pracował szereg lat w Wolnej Europie, teraz powrócił i będzie opowiadał rewelacje. Istotnie pokazał się w telewizji, wygląda trochę na debila, choć ma wyższe wykształcenie.[…] Jego rewelacje na razie prezentują się zgoła skromnie: że Wolna Europa jest na utrzymaniu amerykańskim, i że zbiera od Polaków informacje. Nie jest to straszna nowość, ale szum […] robią ogromny. Podobno wykrył polskich informatorów WE, ale nie mówi jakich. Będzie z tego pewno nieskończony szantaż, bo każdego da się oskarżyć, a dowody trzymać w kieszeni (lub też wcale ich nie mieć)81. Nagły splendor, który spadł na spalonego agenta wskutek zmanipulowanych działań, zaskoczył jego samego. W jednej chwili bowiem życie Andrzeja Czechowicza diametralnie się zmieniło. Oto ze zwykłego szpiega i emigranta stał się nagle swoistym celebrytą, którego w błyskawicznym tempie ukadrowiono, wypłacając równowartość pensji inspektora Departamentu I MSW, licząc od wyjazdu z Polski w 1963 roku. Zaliczono mu przy tym ten okres do wysługi lat82. Rozpoczęła się wielka akcja propagandowa. Każdego dnia media prześcigały się w gloryfikacji działalności kapitana Czechowicza, który w pojedynkę przez kilka lat stawiał czoła wrogim imperialistom z Radia Wolna Europa. Korzystając z okazji MSW przeprowadziło szeroko zakrojoną kampanię. Poinformowano społeczeństwo, że wszystkim, których związki z RWE kapitan Czechowicz ujawnił, darowano ich wrogą działalność. Do Episkopatu Polski przesłano raporty i materiały dotyczące kościoła, które podczas swojej działalności szpiegowskiej miał zdobyć agent83. Przez kolejne miesiące Czechowicz, zgodnie z instrukcjami resortu, na dobre zadomowił się w propagandzie gierkowskiej. Udzielał wywiadów w radiu, telewizji i prasie, które zawierały w większości patriotyczno-polityczne frazesy. Ustawicznie podkreślał w nich zgniliznę moralną Zachodu oraz cynizm wywiadów RFN i USA, które bez oporów wykorzystują do swojej pracy polskich emigrantów politycznych, a ci bez wahania sięgają po obce pieniądze. Atakował przy tym swoich byłych kolegów i współpracowników z RWE, których bez skrupułów oskarżał zarówno o działalność na rzecz obcych wywiadów, prymitywizm, jak również kolaborację z Niemcami podczas okupacji84. Pod ostrzałem krytyki znalazł się między innymi korespondent Roman Kotorowicz, który zarekomendował Czechowicza do pracy. Został on nazwany agentem wywiadu

81 S. Kisielewski, Dzienniki, Warszawa 1996, s. 561. 82 AIPN, 01703/100 (23638/V), Akta osobowe…, s. 118-121. 83 AIPN, 0639/56 (4/78), Kserokopie raportów RWE uzyskanych przez kpt. Andrzeja Czechowicza dotyczące problematyki kościoła rzymskokatolickiego w Polsce., W. Bułhak, P. Pleskot, Szpiedzy PRL-u…, s. 242. 84 Kapitan Andrzej Czechowicz wykonał zadanie. Rozpoznanie ośrodków antypolskiej dywersji. Relacja oficera polskiego wywiadu o działalności Wolnej Europy, „Trybuna Ludu”, 11.III.1971. 33 hitlerowskiego, który przeszedł na służbę amerykańską. Z kolei swojego przełożonego z Wydziału Analiz, Kazimierza Zamorskiego, Czechowicz określił jako tego, który miał mentalność i sposób myślenia policjanta z wiejskiego posterunku. Jednej z dawnych redakcyjnych koleżanek zarzucił, że podczas wojny pełniła funkcję kapo w nazistowskim obozie koncentracyjnym85. Najostrzej potraktował dyrektora rozgłośni monachijskiej Jana Nowaka-Jeziorańskiego: Nazywa się go w rozmowie z zaufanym oczywiście, gangsterem, satrapą, stupajką albo dzierżymordą. Nie wymyśliłem żadnego z tych określeń. Po prostu słyszałem je niejednokrotnie. […]. Bo dyrektor potrafi być bezwzględny w postępowaniu z personelem i wcale się z tym nie kryje86. Dodatkowo agent zarzucił dyrektorowi RWE dużą interesowność i przywiązanie do spraw materialnych, twierdząc, że Jeziorański bardzo często podróżował służbowo specjalnie tylko po to, aby pobierać dzienne diety w wysokości 100 dolarów dziennie87. Miało to na celu wywołanie głębokiego oburzenia w społeczeństwie polskim, dla którego w tamtych czasach 100 dolarów stanowiło niewyobrażalnie wysoką kwotę. O innych zarzutach wysuwanych przez Czechowicza pisał również Stefan Kisielewski: Ten as wywiadu […] on niby głupi, ale swoje żądło ma, gdy na przykład oskarżył jednego z kierowników WE Pomorskiego o szulerstwo i hazard sugerując, że on, Czecho (Czechowicz – przyp. A.W.) – pożyczył mu trochę forsy w zamian za uzyskanie dostępu do pewnych kluczy otwierających kasety z tajnymi aktami88. Z pomocą MSW Andrzej Czechowicz wykreował własną działalność i biografię. Przekonywał społeczeństwo, że do wyboru przez niego pracy w wywiadzie przyczyniły się korzenie rodzinne i patriotyzm, a jego wyjazd z kraju w 1963 roku był niczym innym, jak tylko misją zleconą mu przez Departament I MSW. Oczywiście było to możliwe po wcześniejszym gruntownym przeszkoleniu, podczas którego obmyślano sposoby dotarcia do rozgłośni monachijskiej, a sam kandydat przeszedł mnóstwo prób i egzaminów zanim ostatecznie przyjęto go do pracy w MSW. Wstępne szkolenie do pracy miało obejmować psychologię i umiejętność prowadzenia pojazdów mechanicznych. Ponadto Czechowicza rzekomo uczono chwytów judo, pisania raportów oraz obsługi zminiaturyzowanych urządzeń elektronicznych, a także mikrofotografii89. W opinii publicznej propagandowe zabiegi podejmowane wokół sprawy Andrzeja Czechowicza budziły tylko i wyłącznie humorystyczne skojarzenia. Potęgowały je kolejne wyreżyserowane wystąpienia agenta, w których propaganda nie wahała się porównywać go do bohatera emitowanego wówczas serialu Stawka większa niż życie – agenta J-23, kapitana Abwehry Hansa Klossa90. Czechowicz zachwycony tym porównaniem przed mikrofonami radia i telewizji snuł porównania do filmowego bohatera, a społeczeństwo miało kolejny powód do kpin z propagandy. Nieoceniony Stefan Kisielewski pisał: Czechowicz ze swoimi

85 W. Bułhak P. Pleskot, Szpiedzy PRL-u…, s. 242. 86 S. Koper, Wielcy szpiedzy PRL, Warszawa 2014, s. 286. 87 Tamże. 88 S. Kisielewski, Dzienniki…, s. 566. 89 A. Czechowicz, Siedem trudnych lat, Warszawa 1974, s. 16-22. 90 P. Machcewicz, Walka z Radiem Wolna Europa (1950–1975), [w]: Aparat bezpieczeństwa wobec emigracji politycznej i Polonii…, s. 82-83. 34 wypowiedziami przeniósł się z prasy centralnej do „Żołnierza Wolności” – to charakterystyczne. I nazywają go kapitan Klops – parafrazując telewizyjnego kapitana Klossa. Produkuje się […] plotąc rzewne pseudopatriotyczne bzdury, z których nic dorzecznego nie wynika. A swoją drogą zdumiewająca to rzecz: facet jest spalony raz na zawsze, twarz jego zna cała Polska i zagranica, nigdzie nie będzie się mógł pokazać ani nic w swojej branży robić91. Ostatnie spostrzeżenie znanego publicysty jest nader trafne. Oto bowiem Andrzej Czechowicz, pomimo całego splendoru i sławy medialnej, jakie na niego spadły po powrocie do kraju, poprzez to ujawnienie stał się zbędny w pracy wywiadowczej. MSW sterujące całą akcją doskonale zdawało sobie z tego faktu sprawę. Niemniej jednak starano się jak najdłużej wykorzystać Czechowicza, choćby dlatego, żeby zapewnić mu jakiekolwiek zajęcie, a resortowi odpowiedni rozgłos. Po występach medialnych przyszedł czas na objazd po kraju. Agent wyruszył więc w długą, bo ponad dwuletnią podróż po kraju, odwiedzając fabryki i zakłady pracy, domy kultury, a także szkoły92. Wszędzie był przedstawiany jako wielki as wywiadu, który przeniknął do wrogich zachodnich struktur, a po wykonaniu trudnego zadania powrócił do kraju. Zaś same spotkania tematycznie określano jako pogadanki na temat działalności zachodnich ośrodków dywersji ideologicznej93. Propagandowy objazd - poza humorystycznym efektem - przyniósł również skutek, którego mało kto się spodziewał. Oto do redakcji telewizji, radia oraz prasy zaczęły napływać listy od młodych ludzi zafascynowanych opowieściami kapitana Czechowicza, chcących wstąpić w szeregi służb specjalnych. MSW zatem nie mogło narzekać na brak chętnych do pracy. O tym, że niekoniecznie kapitan stał się ulubieńcem społecznym, świadczy chociażby humorystyczny incydent, który wydarzył się na jednej ze stacji benzynowych. Wówczas do auta Czechowicza wsiadł pijany major LWP i zażądał odwiezienia do Warszawy. Doszło do słownej sprzeczki między oboma panami. Interweniujący milicjant w cywilu usiłował załagodzić sytuację, ujawniając przed nietrzeźwym oficerem LWP dane Czechowicza. To jeszcze bardziej rozsierdziło majora, który obrzucił ulubieńca propagandy stekiem przekleństw, zarzucając mu, że żeruje na oficerach oraz że dawno powinien przestać istnieć. Zdenerwowany agent udał się do jednostki WSW w Rembertowie i zażądał wysłania na miejsce patrolu interwencyjnego. Niestety po powrocie na miejsce okazało się, że pijany oficer zdążył się ulotnić z miejsca zdarzenia przygodnie zatrzymaną nysą. Czechowiczowi nie zostało więc nic innego, jak złożyć raport ze zdarzenia na ręce Dyrektora Departamentu I MSW gen Jana Słowikowskiego94. Poza sławą w mediach Czechowicz otrzymywał też liczne gratyfikacje finansowe od resortu, a także odznaczenia. W 1971 roku otrzymał Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, w 1974 roku - Brązową Odznakę W Służbie Narodu oraz Srebrną

91 S. Kisielewski, Dzienniki…, s. 566-567. 92 A. Krajewski, Szpieg PRL…, http://polska.newsweek.pl/szpieg-prl-w-radio-wolna-europa,740 85,1,1.html, aktualizacja 03-07-2012. 93 AIPN, 01703/100 (23638/V), Akta osobowe…, s. 157-158. 94 Tamże…, s. 154-155. 35 Odznakę Za Zasługi w Ochronie Porządku Publicznego 95. Jednakże występy kapitana budziły coraz mniejsze zainteresowanie medialne, może poza Radiem Wolna Europa, które interesowało się występami agenta. Ukoronowaniem aktywności propagandowej było wydanie w 1973 i 1974 (dwa różne poprawiane przez cenzurę wydania) wspomnień kapitana Czechowicza zatytułowanych Siedem trudnych lat, w których po raz kolejny autor zaatakował rozgłośnię monachijską, a przede wszystkim Jana Nowaka- Jeziorańskiego, oskarżając go o współpracę z brytyjskim wywiadem oraz niemieckimi służbami, które miały mu umożliwić wydostanie się z Warszawy po Powstaniu Warszawskim oraz wyjazd z Polski96. W książce opublikował również dokument z 1970 r. podpisany przez nazistę Johanna Kassnera, w którym pojawiło się stwierdzenie, że Jan Nowak-Jeziorański podczas okupacji niemieckiej pracował jako zarządca majątku zrabowanego Żydom przez Niemców. Czechowicz pominął jednak kluczową dla całej sprawy informację, że Jeziorański pracował tam za zgodą i z polecenia polskiego podziemia, które wykorzystywało fakt ten do bieżącej działalności97. Dokument ten potem wielokrotnie wykorzystywano w celu poddawania w wątpliwość okupacyjnej przeszłości legendarnego kuriera z Warszawy. Stał się on nawet kanwą procesu, który Jan Nowak Jeziorański wytoczył powołującemu się na niego jednemu z niemieckich autorów. Proces niestety przegrał, gdyż przed sądem zachodnioniemieckim nie udało mu się udowodnić, że dokument pochodzi ze wspomnień Czechowicza98. Wydanie biografii było jednym z ostatnich akordów medialnego powrotu Andrzeja Czechowicza do Polski. Wspomnienia te przyniosły mu specjalną nagrodę ministra spraw wewnętrznych za działalność popularyzatorską dorobku wywiadu w 197499. Książkę przetłumaczono również na język niemiecki i wydano w NRD. Z tej okazji autor został zaproszony do Berlina Wschodniego w 1976 roku w celu odebrania wynagrodzenia za prawa autorskie. W organizację i zabezpieczenie tej wizyty, którą autor odbył wraz z rodziną, zaangażowano całą berlińską rezydenturę wywiadu MSW, bowiem wciąż obawiano się możliwości zamachu na niego100. Historia medialnego powrotu Andrzeja Czechowicza dobiegła jednak już końca. Podsumowując należy stwierdzić że cala sprawa zaważyła też niewątpliwie na jego dalszym życiu zawodowym i prywatnym. Obok pozytywnych aspektów był też i negatywny. Główny bohater tego zamieszania ułożył sobie życie rodzinne, obronił też resortowy doktorat poświęcony problematyce polskiej w działalności państwowych instytucji propagandowych RFN na Wojskowej Akademii Politycznej im. Feliksa Dzierżyńskiego. Jednak tak naprawdę od czasu zakończenia propagandowej akcji właściwie pozostawał bezrobotny i o tym cały

95 Tamże, s. 164. 96 A. Czechowicz, Siedem trudnych lat…, s. 146-150. 97 Tamże, s. 233. 98 W. Bułhak P. Pleskot, Szpiedzy PRL-u…, s. 251-252. 99 AIPN 01703/100 (23638/V), Akta osobowe…, s. 141, AIPN, 1593/394 (MSW 18402/II), Komisja Nagród Ministra Spraw Wewnętrznych w 1974 r. Zarządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych nr 6/74, 67/74 z 1974 r. w sprawie ustalenia Komisji Nagród, regulamin, wnioski poszczególnych zespołów, nagrody, s. 1-6. 100 AIPN , 01703/100 (23638/V), Akta osobowe…, s. 100, 145-147. s. 149. 36 czas monitował swoim przełożonym. Decydenci MSW, jak i sam Czechowicz doskonale wiedzieli, że wyjazd na Zachód jest niemożliwy, a jak pokazała historia - wobec niego były możliwe jedynie rozwiązania tymczasowe. W 1978 roku pozwolono mu na wyjazd w charakterze rezydenta wywiadu do placówki dyplomatycznej w dalekiej Mongolii. Był to humanitarny gest wobec zasłużonego funkcjonariusza, z którym nie wiedziano co dalej zrobić. Czechowicz nie sprawdził się w pracy dyplomatycznej, co przełożeni motywowali jego diametralnie odmienną praktyką zawodową oraz nieustępliwością w sprawach, które uważał za słuszne101. Do Polski wrócił już w stanie wojennym i z braku innych możliwości skorzystał z oferty pracy dydaktycznej na Akademii Spraw Wewnętrznych, gdzie prowadził wykłady o zachodnich ośrodkach dywersji ideologicznej. Jego pracę oceniano tam bardzo wysoko, a sam wykładowca starał się doskonalić swoje umiejętności zawodowe choćby w fachowo nazwanym przedmiocie stosowanie środków przymusu bezpośredniego (różne odmiany przemocy fizycznej)102. W 1985 roku ponownie przydzielono go do pracy operacyjnej w konsulacie generalnym PRL w Rostocku. Jednakże tutaj również nie sprawdził się, dała znać o sobie jego ambicja i skłonność do konfliktów. Odwołano go po dwóch latach do kraju pod zarzutami niesubordynacji wobec przełożonego, podrywanie autorytetu pracowników placówki wobec niemieckich gości, nadmierną podejrzliwość oraz nieuzasadnione gromadzenie materiałów kompromitujących103. Po odwołaniu do kraju Czechowicz ostatecznie został odsunięty na boczny tor i bez przydziału doczekał się zmian w resorcie w lipcu 1990 roku, kiedy to wraz z likwidacją SB odszedł z MSW. Następnie po krótkim epizodzie zawodowym w policji ostatecznie odszedł na emeryturę.

101 Tamże, s. 168. 102 Tamże, s. 174-175. 103 Tamże, s. 186. 37 Ilona Lewandowska Uniwersytet Kard. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie

Zdrajcy ojczyzny – przeciwnicy porządku jałtańskiego rozstrzelani w wewnętrznym więzieniu NKWD/MWD w Wilnie w latach 1944-1947 Słowa kluczowe: AK, Wilno, NKWD/MWD

Losy skazanych na śmierć i rozstrzelanych w Wilnie w pierwszym, powojennym okresie obowiązywania kary śmierci, czyli do 1947 r., miały, zgodnie z decyzjami sowieckich władz, pozostać na zawsze tajemnicą. Masowe groby, znajdujące się niemalże w centrum Wilna, w gęsto zabudowanej dzielnicy Żyrmuny, w parku Tuskuleny, odkryto na początku lat 90. W latach 19941995 i 2003 odnaleziono 45 mogił, w których pochowano 724 osoby. Byli to ludzie skazani na śmierć w latach 1944–1947104, różnych narodowości: 559 Litwinów, 56 Rosjan, 52 Polaków, 38 Niemców, 32 Białorusinów, 18 Łotyszy, 9 Ukraińców, 3 Żydów, Estończyk, Uzbek, Tatar, Osetyjczyk, Czuwasz, Ormianin i Udmurt. Zostali skazani na karę śmierci przez trybunały wojenne oraz komisje specjalne. Większość z nich (613 osób) została oskarżona i skazana na podstawie artykułu 58 kodeksu karnego Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Wśród skazanych były osoby kolaborujące w czasie wojny z Niemcami, dezerterzy z Armii Czerwonej oraz przestępcy kryminalni. Za służbę w litewskiej policji i litewskiej służbie bezpieczeństwa w czasie okupacji niemieckiej oraz innego rodzaju współpracę z okupantem rozstrzelano 80 osób. O przestępstwa przeciwko cywilnym mieszkańcom i za udział w ludobójstwie Żydów oskarżono 257 osób różnej narodowości, nadto kilka osób zostało skazanych za przestępstwa kryminalne. Największą jednak grupę wśród pochowanych w Tuskulenach stanowili wrogowie ludu i zdrajcy ojczyzny, aktywnie zwalczający władzę sowiecką. Wyrok śmierci wykonano na 206 członkach litewskiego ruchu oporu, 43 uczestnikach powstania z czerwca 1941 r. oraz 32 żołnierzach i współpracownikach Armii Krajowej105. Za współpracę z podziemiem antysowieckim zostali także skazani na śmierć trzej kapłani: telszewski biskup Vincentas Borysevičius106, litewski ksiądz Pranas Gustaitis i kapelan AK, ks. Mikołaj Tapper107. Pomimo wielu starań sowieckich organów bezpieczeństwa, by tajemnica Tuskulen nigdy nie wyszła na jaw, prób niszczenia grobów i dokumentów dotyczących wykonywania wyroków śmierci, zachowało się wiele śladów przeszłości. Spośród wszystkich spraw, w których zapadały wyroki śmierci w latach 1944–1947, w Litewskim Archiwum

104 W więzieniu NKGB-MGB w Wilnie wykonano 767 wyroków śmierci, 7 osób zmarło przed wykonaniem wyroku. 105 Podstawowe informacje o wydarzeniach związanych z miejscem podaje tablica przy kaplicy- kolumbarium w Tuskuleńskim Parku Pokoju. 106 Dokumenty dotyczące bp. V. Borysevičiusa zostały wydane w zbiorze: Lietuvos vyskupai kankiniai sovietiniame teisme, red. A. Streikus, Wilno 2000. 107 Por. Mikołaj Tapper, [w:] Leksykon duchowieństwa polskiego represjonowanego w ZSRR, oprac. R. Dzwonkowski, Lublin 2003, s. 591. 38 Specjalnym w Wilnie (LYA) nie ma akt 157 osób. Brakujące teczki to: sprawy dezerterów z Armii Czerwonej, kryminalistów, akta kilkudziesięciu Niemców i Łotyszy oraz siedem spraw litewskich. Problematyka związana z masowymi grobami w Tuskulenach jest dobrze znana na Litwie dzięki badaniom archeologicznym pod kierunkiem Vytautasa Urbanavičiusa108 oraz pracy Severinasa Vaitiekusa Tuskulėnai: egzekucijių aukos ir budeliai (1944–1947)109. Dramat wyzwolonych- Litwa po wkroczeniu Armii Czerwonej latem 1944 r. Rok 1944 nie przyniósł wolności ani pokoju mieszkańcom ziem, które miały po wkroczeniu Armii Czerwonej stać się ponownie Litewską Socjalistyczną Republiką Sowiecką. Stan ten nie zadowalał ani Litwinów ani Polaków, którzy, do tej pory pozostający w konflikcie na tle przynależności Wilna, stanęli w obliczu wspólnego wroga, a także niesprzyjającej sytuacji międzynarodowej. Litwa, a w raz z nią Wileńszczyzna, miały stać się częścią ZSRS, z czym ani Polacy ani Litwini nie chcieli się pogodzić. Na ogólnie panujący terror mieszkańcy odpowiedzieli oporem zbrojnym. Ta swego rodzaju wojna po wojnie trwała na Litwie do 1953 r.110. W lipcu 1944 r. na Wileńszczyznę wkroczyła Armia Czerwona, kończąc polsko- litewską konfrontację. Zmobilizowani w ramach akcji Burza żołnierze AK w większości trafili do sowieckich łagrów. Ci, którym udało się uniknąć rozbrojenia, rozpoczęli walkę z sowieckimi władzami. Nowa okupacja ukazała potrzebę współpracy dotychczasowych przeciwników. W czasie spotkania, które miało miejsce 16 marca 1945 r., w okolicach Olkiennik, zawarto porozumienie pomiędzy dowódcami polskiej i litewskiej partyzantki, uzgadniając szczegóły współdziałania w walce z wojskami sowieckimi. O pewnej zmianie we wzajemnych, polsko-litewskich relacjach pisze także Komendant Okręgu Wileńskiego AK ppłk. Antoni Olechnowicz Pohorecki w swoim raporcie: Na terenie właściwej Litwy od roku istnieje ruch partyzancki. Nastawienie partyzantki litewskiej do oddziałów polskich całkiem poprawne, dochodziło parokrotnie do współdziałania do wydostania się z matni

108 Zob. szerzej: A. Garmus, V. Urbanavicius, R. Jankauskas, Tuskulėnų dvaro teritorijoje ekshumuotų palaikų tyrimo ir identifikavimo ataskaita, Wilno 1994–1997; V. Urbanavičius, E. Vailionis, I. Vaskevičiutė, Grupinių kapų tyrimas buv. Tuskulėnų dvaro teritorijoje, Wilno 1994; V. Urbanavičius, I. Vaskevičiutė, Grupiniii kapu tyrimas buv. Tuskulénu dvaro teritorijoje, , 1995- 996; R. Jankauskas, A. Garmus, A. Barkus, V. Urbanavičius, Teismo archeologijos patirtis Lietuvoje: Tuskulėnų masinės kapavietės Vilniuje tyrimai, „Lietuvos archeologija“ 2005, t. 28; Forensic archaeology in Lithuania: the Tuskulënai mass grave, „Acta Medica Lituanica,” 2005, nr 1/t. 12, s. 70-74. 109 S. Vaitiekus, Tuskulėnai: egzekucijų aukos ir budeliai (1941–1947), Wilno 2011. 110 W 1953 r. po ujęciu przewodniczącego Prezydium Rady Litewskiego Związku Bojowników o Wolność (lit. Lietuvos laisvės kovos sąjūdžio - LLKS) Jonasa Žemaitisa ps. Vytauta s przestał istnieć jakikolwiek łącznik pomiędzy pozostałymi grupkami partyzantów. Pojedynczy partyzanci nadal działali. Ostatni litewski partyzant, który zginął z bronią w ręku to Antanas Kraujelis. Otoczony przez funkcjonariuszy bezpieczeństwa, zastrzelił się po spaleniu dokumentów 17 III 1965 r. G. Motyka, R. Wnuk, T. Stryjek, A. F. Baran, Wojna po wojnie. Antysowieckie podziemie w Europie Środkowo-Wschodniej w latach 1944-1953, Warszawa 2012, s. 94. 39 jednej czy drugiej strony(…)111. Polskie podziemie zbrojne, które miało już za sobą długą walkę i stworzyło dobrze zorganizowane struktury Litewskie, dopiero rozpoczynało szerzej zakrojoną działalność. Nasilenie represji sowieckich wobec polskiego podziemia zbrojnego na Wileńszczyźnie po lipcu 1944 r. Żołnierze Armii Krajowej szybko mieli się przekonać, że w nowej rzeczywistości nie będzie miejsca dla polskiego wojska. Po Akcji Burza krypt. Ostra Brama i zajęciu miasta zarówno przez oddziały AK Okręgów Wileńskiego i Nowogródzkiego, dowodzone przez Aleksandra Krzyżanowskiego ps. Wilk, jak i Amię Czerwoną, już 17 lipca polskie formacje partyzanckie zostały otoczone przez oddziały NKWD i internowane. Wbrew oczekiwaniom władz sowieckich, nie był to jeszcze koniec polskiego podziemia. Partyzanci, którym udało się uniknąć aresztowania wznowili działalność112. Po pierwszej, lipcowej fali aresztowań, nastąpiły następne. Decyzją komendanta Juliana Kulikowskiego ps. Ryngraf w końcu sierpnia reaktywowany został Kedyw Komendy Okręgu. Ważną częścią jego działalności było wykonywani wyroków śmierci na zdrajcach współpracujących z komunistycznymi władzami. Ze względu na nasilone aresztowania, w tym kaprala Antoniego Adamkiewicza ps. Longinusa na przełomie 1944 i 1945 r. ppłk Ryngraf wydał rozkaz zaniechania dalszych akcji likwidacyjnych, gdyż niosły one ze sobą jeszcze większe represje113. Wobec olbrzymich sił przeciwnika dalsze utrzymywanie oddziałów zbrojnych wydawało się bezcelowe. Dodatkowym argumentem były akcje odwetowe, jakie spadały na cywilną ludność za jakąkolwiek pomoc partyzantom. Komenda Okręgu Wileńskiego AK wydała rozkaz rozwiązania wszystkich oddziałów leśnych. Na jego podstawie partyzanci mieli ukryć broń i wrócić do domów. Okazało się jednak, że część z nich nie może się ujawnić. Kolejnym powodem, by nie wychodzić z lasu, była zakrojona na szeroką skalę akcja mobilizacyjna do Armii Czerwonej114. Początkowo akcja spotkała się z całkowitym bojkotem. Do punktów poborowych zgłaszały się przede wszystkim osoby, które ze względu na stan zdrowia lub pełnione funkcje były pewne, że zostaną zwolnione do domu115. Występowały również spontaniczne

111 J. Wołkonowski, ZWZ-AK a problem mniejszości etnicznych na Wileńszczyźnie, [w:] Opór wobec systemów totalitarnych na Wileńszczyźnie w okresie II wojny światowej, red. P. Niwiński, Gdańsk 2003, s. 58-59. 112 Ostatni okres działalności AK na Wileńszczyźnie został w polskiej literaturze historycznej dobrze opisany. Na szczególną uwagę zasługują: P. Niwiński, Okręg Wileński AK w latach 1944- 1948, Warszawa 1999; L. Tomaszewski, Wileńszczyzna lat wojny i okupacji 1939-1945, Warszawa 1999, J. Wołkonowski, Okręg Wileński ZWZ AK w latach 1939-1945, Warszawa 1996. 113 O działalności egzekutywy: A. Boryczka, K. Tochman, Z dziejów WiN-u, t. 1, Rzeszów 1999, s. 177–179. 114 Dopalanie Kresów. Nowogródzki Okręg AK w dokumentach, wybór i oprac. K. Krajewski, Warszawa 2009, s. 58-59. 115 Do 29 września 1944 r. według meldunku mjr. Soblisa na komisję przybyło w Wilnie 12 540 z 14 tys. poborowych, z których przyjęto 2 209 osób; w powiecie wileńskim stawiło się 4 637 z 10 tys. – przyjęto 1 897; w trockim przybyło 4 637 z 12 tys. – przyjęto 4 501. Do 1 listopada 40 akcje zbrojne przeciwko pracownikom komisji rekrutacyjnych. Jedna z nich miała miejsce w Dziewiniszkach, gdzie w nocy z 7 na 8 sierpnia 1944 r. został ostrzelany zakwaterowany komitet wykonawczy. W wyniku walki ze strony sowieckiej zginął starszy lejtnant, a jeden z żołnierzy został ranny. Akcji miał dokonać odział pod dowództwem Wiktora Daszkiewicza116. Dochodziło też do spontanicznych akcji wymierzonych w prowadzących akcję poborową. Wobec całkowitej porażki akcji mobilizacyjnej, we wrześniu i w październiku rozpoczęły się masowe łapanki, przeprowadzane przez specjalne oddziały NKWD, które często rozstrzeliwały ukrywających się młodych mężczyzn117. W tej sytuacji rozpoczęła się masowa ucieczka młodych ludzi do lasu, dlatego Komenda Okręgu Wileńskiego AK zdecydowała się na zorganizowanie w listopadzie 1944 r. oddziałów leśnych pod nazwą Samoobrona. Miały do nich wstępować tylko osoby ukrywające się, jednak po zajęciu Wileńszczyzny przez Armię Czerwoną, represje groziły każdemu młodemu mężczyźnie polskiego pochodzenia. Walka zbrojna przynosiła stronie polskiej coraz dotkliwsze straty. Od lata 1944 r. rozpoczęły się, często całkowicie bezpodstawne, aresztowania osób cywilnych. Tak pisze o sytuacji mjr Antoni Olechnowicz: Zachowanie władz podczas aresztów naprawdę dowolne, samowola kompletna. Chcą zabijają, chcą masakrują, chcą rabują, chcą niszczą najbardziej pewne i legalne dokumenty. Przed zbirami nic nie chroniło, wystarczyło, że się jest Polakiem, a z nim można robić wszystko, a należy robić tak, żeby ich było najmniej118. Nie wszyscy aresztowani stanęli przed sądem – zdarzały się przypadki publicznych egzekucji tuż po aresztowaniu, niektórzy zmarli w czasie śledztwa. Tych, którym udało się dotrwać do procesu, sądzono jako bandytów, oskarżając o to, że: weszli w skład antysowieckiej białopolskiej terrorystycznej organizacji, stawiając sobie za cel aktywną pracę przeciw sowieckiej władzy, werbunek w jej skład nowych uczestników a także przeprowadzanie terrorystycznych aktów w odniesieniu do obywateli

liczba przyjętych do armii wzrosła w Wilnie do 2 583 osób, w powiecie wileńskim do 2 109, w trockim do 4 743. Por. J. Wołkonowski, dz. cyt., s. 320. 116 Por. J. Wołkonowski, dz. cyt., s. 320. Informacje o akcji w Dziewiniszkach znajdują się w aktach sprawy Bolesława Kozłowskiego. Według danych NKWD w walce brali udział: Staniul Stanisław, Wasilewski Jan, Marcinkiewicz Wacław, Marcinkiewicz Bolesław, Adamkiewicz, Kozłowski Bolesław, Kozoist Wacław, Kozoist Czesław, Suchodolski Osip, Suchodolski Zygmunt, Kazar Stanisław, Wienckiewicz (dwóch braci), Antoszewski, Siliuk Stanisław, Wasilewski Michał, Wasilewski Iwan, Subocz (dwóch braci), Bujnowski Bronisław, Barsul Wincenty, Barsul Adam, Simonowicz Stanisław, Juchniewicz Czesław, Koniec Jan, Szamil Kaziemierz, Kuklis Bronisław, Mackiewicz Franciszek. Spis osób, które brały udział w napadzie na Dziewiniszki, LYA K–1 58 38480 b.b. k. 29. 117 Por. L. Tomaszewski, dz. cyt., s. 532–533; J. Wołkonowski, dz. cyt., s. 320. Według meldunku A. Boryczki Tońki w ciągu jednego tygodnia na Oszmiańszczyźnie rozstrzelano 157 mężczyzn, na drodze Mejszagoła – Wilno rozstrzelano 20 mężczyzn. 118 Meldunek A. Olechnowicz; cyt. za: J. Wołkonowski, dz. cyt., s. 300. 41 podejrzewanych o okazywanie pomocy Sowieckiej władzy. W istocie ich wina polegała na walce o niepodległą Polskę w granicach sprzed II wojny światowej119. Największa fala aresztowań miała miejsce na Boże Narodzenie 1944 r. Według sowieckich źródeł od 25 grudnia 1944 do 1 stycznia 1945 r. NKGB aresztowało 370 członków polskiego podziemia. W styczniu 1945 r. aresztowania znów się nasiliły – aresztowano 938 osób oskarżonych o przynależność do polskiego podziemia. Jednocześnie komuniści nawoływali do ujawnienia się partyzantów, dając im gwarancje osobistego bezpieczeństwa. Wobec nasilających się aresztowań część żołnierzy decydowała się na legalizacje. Już w październiku 1944 r. plut. Mieczysław Sienkiewicz Mir wyprowadził swój oddział z Puszczy Rudnickiej. Pomimo składanych obietnic bezpieczeństwa wszyscy zostali aresztowani. W marcu 1945 r. około 200 żołnierzy zdecydowało się na wyjście z lasu. Zostali aresztowani i poddani przesłuchaniom przez miejscowe NKWD. Około 50 z nich zostało odesłanych do Armii Berlinga, los większości jest nieznany120. Latem 1945 r. na zalegalizowanie się zdecydowali się między innymi: Bronisław Żukowski Cwaniak, Michał Tetianiec Myśliwy, Wacław Kisłowski Zawisza oraz Edward Wojtkiewicz Pancerz 121. Mimo obietnic wszyscy zostali wkrótce aresztowani. Najlepszym wyjściem wydawała się ucieczka na ziemie polskie. Do sierpnia 1945 roku rozwiązano większość oddziałów i zapewniono partyzantom w nich służącym bezpieczny transport. Niektórzy żołnierze przeszli przez zieloną granicę. Nie wszystkim jednak to się udawało. Mimo starannie przygotowanych kompletów dokumentów zdarzały się aresztowania. Jako jeden z ostatnich został aresztowany 8 września 1945 r., w czasie próby wyjazdu do Polski, Franciszek Pietraszun122. W tym czasie struktura AK na Wileńszczyźnie w zasadzie już nie istniała123. Litewskie podziemie zbrojne Lato 1944 r. było dla Litwy początkiem straszliwego okresu walki sowieckiego aparatu bezpieczeństwa z całym narodem, który rozpaczliwie próbował przetrwać. Główny atak skierowany był na dynamicznie rozwijające się litewskie podziemie zbrojne

119 Wiele aktów oskarżenia ma identyczne brzmienie, zmieniają się tylko nazwiska: Sądzeni w sprawie: Szupowski, Stankiewicz, Prokopowicz, Cejko, Norska, Matusewicz, Cholmińska, Czarnecki, Niechwiadowicz są aktywnymi członkami kontrrewolucyjnej organizacji Armia Krajowa. Mieli za swoje zadanie zorganizować zbrojne powstanie w sowieckiej Litwie, obalić władzę sowiecką i odnowić burżuazyjną Polskę w granicach z 1939 r. Wyrok, K–1 58 41268/3, a.b. Czarnecki Władysław, k. 32. 120 J. Wołkonowski, dz. cyt., s. 323-327. 121 LYA K–1 58 14392. 122LYA K–1 58, 39218/3 b.b. k. 42. 123 P. Niwiński, Polskie podziemie a okupacja radziecka po lipcu 1944 r., [w:] Opór wobec systemów totalitarnych na Wileńszczyźnie w okresie II wojny światowej, Gdańsk 2003, s. 71. Więcej o żołnierzach AK skazanych na karę śmierci na Litwie - I. Lewandowska, Żołnierze AK i osoby wspierające polskie podziemie zbrojne pośród pochowanych w zbiorowych grobach w wileńskich Tuskulenach, [w:] Różnymi drogami do niepodległości. Studia z historii najnowszej, red. B. Świtalska, M. Żuławnik, Warszawa 2014, s. 197-216.

42 oraz wspierającą je ludność. Paradoksalnie – brutalność i bezwzględność aparatu władzy mobilizowała ludność do coraz silniejszego oporu, a okrucieństwo wobec schwytanych przedstawicieli podziemia i ich rodzin powodowało, że partyzanci wybierali raczej śmierć niż niewolę. O podjęciu walki zbrojnej zadecydowało przekonanie, że zbrojny opór przekona kraje zachodnie do konieczności interwencji w sprawie Litwy124. Do oddziałów wstępowali różni ludzie: uczestnicy podziemia antyniemieckiego, masy młodych mężczyzn chroniących się w lesie przed mobilizacją, a także kolaboranci okresu wojny i uczestnicy pogromów antyżydowskich. Właśnie związki niektórych partyzantów z niemieckim okupantem były dla sowietów najlepszym argumentem dla legitymizacji swojej walki z litewskim podziemiem zbrojnym125. Pierwszą powszechnie działającą organizacją była Litewska Armia Wolności (lit. Lietuvos Laisves Armija LLA)126, zrzeszająca latem 1944 ok. 10 tys. osób w dwóch sektorach - czynnym (do wali zbrojnej) oraz organizacyjnym (zapewniającym zaplecze). Litewska Armia Wolności dzieliła się na okręgi terytorialne: Wilno, Kowno, Poniewież i Szawle. Spontanicznie powstawało także wiele oddziałów powstańczych, nie związanych z żadną większą organizacją127. Już latem 1944 r. partyzanci toczyli bitwy z oddziałami NKWD, atakowali posterunki milicyjne i więzienia. Ważnym elementem ich działalności była antysowiecka propaganda. Przekonani o tym, że niedługo nadejdzie pomoc z zachodu, planowali organizację ogólnokrajowego powstania. W podziemiu organizowały się również zgrupowania polityczne, które stawiały sobie za cel skoordynowanie całości partyzantki i nadanie jej jednolitego programu. Od września 1945 r. istniał Komitet Wyzwolenia Litwy, od stycznia 1946 r. Litewska Rada Narodowa, utworzona z inicjatywy Jonasa Noreiki128. Miała ona objąć kierownictwo sił zbrojnych Litwy i władzę cywilną w przypadku powstania. Rada przygotowała Apel do narodów świata. Nie znając ustaleń wielkich mocarstw Litwini liczyli na pomoc z wolnego świata. Walka z LLA i członkami organizacji politycznych przybrała na sile na początku 1945 r. trzydziestotrzyosobowy sztab dowództwa LLA schwytano 1 sierpnia 1945. Na przełomie marca i kwietnia 1946 r. aresztowani zostali członkowie Litewskiej Rady

124 G. Motyka, R. Wnuk, T. Stryjek, A. F. Baran, Wojna po wojnie…dz. cyt., s. 113. 125 Tamże, s. 60. 126 Pod koniec 1941 r. działalność swą zainaugurowało litewskie podziemie antyniemieckie. Już w grudniu 1941 r. została założona przez porucznika Kazysa Veverskisa konspiracyjna organizacja wojskowa Litewska Armia Wolności – LLA (Lietuvos Laisves Armija). Litwini nie podjęli jednak walki zbrojnej z Niemcami. Lietuva 194-1990, red. A. Anušauskas, Wilno 2005, s. 310. 127 Bronius Eiva, przed wojną żołnierz 29 litewskiego korpusu w czasie okupacji niemieckiej, został włączony do wojsk ochrony dróg i kolei. Po wejściu Armii Czerwonej na Litwę utworzył 125 osobowy oddział, który został rozbity 8 sierpnia 1944. Eiva został skazany na śmierć, rozstrzelany 7.02.1945 r. LYA, K-1,15, ap.2,3, 255-256. 128 N. Gaškaitė, D. Kuodytė, A. Kašėta, B. Ulevičius, Lietuvos partizanai 1944-1953 m, Kowno, 1996, s. 129. 43 Narodowej i dowódcy Legionu Żmudzkiego129. Pomimo tysięcy donosicieli, działalności wojsk NKWD i stosowania brutalnych akcji odwetowych na sprzyjających podziemiu cywilów ruch partyznacki przetrwał na Litwie do 1953 r. Zdrajcy ojczyzny walczączy o niepodległą Litwę Przeglądając korespondencję Naczelnika Wydziału A NKWD MGB z Trybunałami Wojennymi, dotyczącą wykonywania wyroków śmierci130, można zauważyć, że wraz z upływem czasu zmienia się charakter oskarżeń. Pierwszymi rozstrzelanymi są dezerterzy z Armii Czerwonej, uczestnicy mordów na Żydach czy też kolaboranci. Bardzo szybko dołącza do nich inna kategoria skazanych - Zdrajcy Ojczyzny, którzy oskarżeni byli o to, że chcieli odbudowę niepodległą Litwę. Pierwszym skazanym, rozstrzelanym za współpracę z litewskim podziemiem zbrojnym, był Jonas Tomėnas, wobec którego orzeczono karę śmierci 4 listopada 1944 r., za to, że w 1943 r. zawiadomił policję o pojawieniu się sowieckich partyzantów, a w lipcu 1944 r. nawiązał współpracę z litewskim oddziałem, który informował Niemców o działaniach Armii Czerwonej. Dokonał również aktu dywersyjnego - przeciął w pięciu miejscach przewody telefoniczne, łączące sztaby Armii Czerwonej131. Kolejne wykonane wyroki na oskarżonych o walkę o niepodległą Litwę dotyczą uczestników walk z czerwca 1941 roku132. Wyroki śmierci dotyczą przede wszystkim osób, które brały czynny udział w walkach z wycofującą się Armią Czerwoną, aresztowaniach i rozstrzeliwaniach komunistycznych działaczy. W niektórych przypadkach były one połączone z oskarżeniem o udział w mordach na Żydach czy też osobach innych narodowości133. Oskarżenia mają różny charakter –

129 S. Vaitiekus, dz. cyt., s. 148. 130 Korespondencja Naczelnika Wydziału A NKWD MGB z Trybunałami Wojennymi, dotycząca wykonywania wyroków śmierci, znajduje się w Litewskim Archiwum specjalnym w Wilnie. W jej skład wchodzą dokumenty dotyczące wykonania zatwierdzenia wyroku, wykonania, kopie wyroku śmierci, w niektórych przypadkach również uzasadnienie opóźnień lub wyjaśnienia dotyczące zaniedbań administracyjnych. LYA K-1, 15, ap. 2. 131 LYA K-1, 15, ap. 2,2, k. 209-212. 132 Powstanie na Litwie wybuchło 22 czerwca 1941 r., w dniu rozpoczęcia wojny niemiecko- sowieckiej. Wzięło w nim udział, według różnych źródeł, około od 90 000 do 131 000 osób. Kowno było centrum działań. Oddziały podporządkowane LAF oraz powstające spontanicznie grupy partyzanckie atakowały wycofujące się formacje Armii Czerwonej, NKWD, przejmowały mosty oraz inne ważne obiekty o strategicznym charakterze. Partyzanci wykonywali również wyroki na zdrajcach oraz funkcjonariuszach sowieckich władz bezpieczeństwa. Litwini podjęli także próbę odbudowania państwowości. Na czele Rządu Tymczasowego, który nie został zaakceptowany przez Niemcy, stanął Juozas Ambrazavicius. Rząd Tymczasowy, ze względu na niemieckie naciski, rozwiązał się 5 sierpnia 1941 r. Lietuvu Tautom sukilimas, 1941 m. birželio 1942, Wilno 2011, red. A. Želdokas, s. 75-80. 133 Spośród wszystkich skazanych na karę śmierci na Litwie w latach 1944-1947 za udział w mordach na Żydach było 250 osób. Vaitiekus, dz. cyt., s. 142. 44 dotyczą aresztowań, konwojowania aresztowanych Żydów134, a czasem również bezpośredniego udziału w mordach135. Niektórzy z powstańców byli też oskarżani o kolaborację z Niemcami, szpiegostwo na ich rzecz lub udział w sprawowaniu władzy136. Tego rodzaju sprawy były dla władz cennym argumentem dyskredytującym litewskie podziemie niepodległościowe. Jednak to, co Trybunały Wojenne uważały za winę zasługującą na karę śmierci, to w wielu przypadkach po prostu dążenie do odbudowania litewskiej państwowości137. W czasie procesu jednego z przywódców LLA Adolfa Eidimtasa podkreślano, że celem organizacji było oderwanie Litwy od ZRSS i odbudowa kapitalistycznego ustroju. Tego samego roku został skazany Jonas Norejka. Oskarżano go, że jeszcze w grudniu 1944 usiłował połączyć grupy partyzanckie na Litwie i zorganizować powstanie przeciw ZSRS138. Walka o niepodległość była akcentowana także w sprawach zwykłych, szeregowych partyzantów. Jonas Jukna został partyzantem, ponieważ w listopadzie 1944 przyszedł do niego dowódca oddziału, Juozas Minelga i powiedział: Chodź walczyć z sowietami. Wystarczy być słomką. W czasie przesłuchań Jukna mówił, że z własnej woli wstąpił do partyzantów, bo chciał odbudować republikę litewską. Tak samo w czasie śledztwa zeznawał Antanas Jerelunas, mimo, że był partyzantem tylko przez dwa miesiące od maja 1945 r. do aresztowania w lipcu139.

134 Salvis Petrauskas został skazany za to, że zorganizował w dniach 24-25 czerwca 1944 r. 40- osobowy oddział do walki z Armią Czerwoną. Aresztował aktywistów partyjnych i 6 rodzin żydowskich, których los jest nieznany. LYA K-1,15, ap.2, 2, k. 128-1134. 135 Powstanie czerwcowe, które bez wątpienia było wystąpieniem narodu w obronie niepodległości i wolności miało niestety także swoje ciemne karty, do których należy szereg wystąpień. Utożsamienie Żydów z komunistami, a następnie obciążenie ich winą za wszystkie nieszczęścia okresu okupacji sowieckiej, zostały doskonale wykorzystane przez niemieckie służby bezpieczeństwa. Do pierwszego masowego mordu ludności żydowskiej doszło w Kownie. Grupa Algirdasa Klimaitisa oraz oddziały płk. Kazysa Simkusa i por. Broniusa Norkusa w ciągu kilku dni zamordowały ok. 3 800 Żydów. Wydarzenia, zainspirowane przez Niemców, stały się początkiem fali mordów ludności żydowskiej. Pogromy zostały przeprowadzone z inspiracji niemieckich funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa, co potwierdza raport sporządzony przez SS- Brigadefurhera Waltera Stahlecker. Więcej - Holuokaust Lietuvoje 194-1945, oprac. A. Bubnys, Wilno 2011, s. 61-62. 136 Jonas Ženauskas z Kowna przed wojną był pracownikiem Saugumy (lit. Saugumo policija) Aresztowany w 1940 r. przebywał w więzieniu w Kownie, z którego uciekł w dniu 23 czerwca 1941 r. Został skazany za to, że rozpoczął walkę zbrojną przeciw władzy sowieckiej. Włamał się do składu z bronią. Zorganizował i uzbroił 3 oddziały w liczbie 50 osób. 27 czerwca 1941 r. z jego inicjatywy aresztowano 200 osób jako aktywistów komunistycznych. Zwolnił 30 osób jako niewinnych, reszta była rozstrzelana. Od sierpnia 1941 do kwietnia 1943 pracował jako inspektor wileńskiej policji. LYA, K-1,15, ap.5, k. 74-79. 137 Kostas Simanavičius, członek LLA, został skazany na śmierć za to, że złożył przysięgę walki z władzą sowiecką, aktywnie pracował do aresztowania, werbował nowych członków organizacji, posiadał broń i rozprowadzał antysowiecką literaturę LYA, K-15, ap 2, 6, k. 130-131. 138 Wyrok Norejka Jonas, LYA, K-1, 58.b 9792, k. 92-97. 139 S. Vaitiekus, dz. cyt. S. 146-147. 45 Kapłani pośród skazanych na śmierć Wśród skazanych na śmierć i pochowanych w zbiorowych grobach w Tuskulenach było trzech kapłanów. Jako pierwszy zginął ks. Mikołaj Tapper, Polak, ksiądz z archidiecezji wileńskiej. Od września 1941 r. pracował jako wikariusz i katecheta w parafii Ejszyszki, gdzie był również kapelanem AK (ps. Żaba). Został aresztowany 25 grudnia 1944 r. razem z żołnierzami AK, biorącymi udział w akcji w Ejszyszkach, w nocy z 19 na 20 października 1944 r. Pomimo, że nie brał udziału w tym wydarzeniu, został skazany na śmierć 5 kwietnia 1945 r. ,a wyrok wykonano 17 sierpnia 1945 r. Spośród duchownych wobec których orzeczono karę śmierci najlepiej znane są losy telszewskiego biskupa Vincentasa Borisevičiusa. Po raz pierwszy został on aresztowany 18 grudnia 1945 r. Przesłuchujący go funkcjonariusz NKGB postawił mu zarzuty: napisanie w 1943 r. listu pasterskiego o antysowieckiej treści oraz utrzymywanie związków ze zbrojnym podziemiem. Zaproponowano mu wolność w zamian za przygotowanie pisemnych charakterystyk politycznych pozostałych biskupów. Przyjął propozycję i w wigilię Bożego Narodzenia wyszedł z aresztu. Nie wrócił jednak do swojej diecezji, lecz udał się do abp. Mečislovasa Reinysa, gdzie pozostał przez całe święta. Opowiedział mu o szczegółach aresztowania i o swojej obietnicy danej NKGB. Bp Reinys negatywnie odniósł się do postępowania telszewskiego biskupa i ostrzegł go, że współpraca ze służbami bezpieczeństwa może nie skończyć się na przedstawieniu charakterystyk biskupów, a przejść w stałe donosicielstwo. Trzy dni spędzone u bp. Reinysa były swego rodzaju rekolekcjami, w czasie których bp Borisevičius ostatecznie zdecydował się na odmowę jakiejkolwiek współpracy. W tak trudnych okolicznościach powtał jego ostatni list pasterski, kierowany do wiernych na Boże Narodzenie 1945 r. List ten jest swego rodzaju testamentem duchowym biskupa140. Następny list, z 3 stycznia 1946 r., bp Borisevičius skierował do NKGB w Wilnie. Swoje postępowanie, zarówno w sprawach stawianych mu zarzutów jak i odmowę współpracy, tłumaczy słowami Ewangelii i nauką Kościoła141.

140 Człowiek, który nie żyje wiarą, szuka usprawiedliwienia dla swojej zemsty. Nie bądźmy i my w tej liczbie i nie mówmy, że miłość nieprzyjaciół jest niemożliwa. Tak mówiąc albo zanegujemy jasne Boże przykazanie: kochać i czynić dobrze swoim nieprzyjaciołom, albo będziemy bluźnić Bogu zarzucając Mu, że nakazuje rzeczy niemożliwe. (...)Po drugie, nie mówmy, że zło dokonane przez wroga jest zbyt duże. Cierpiący i wyśmiany na krzyżu Chrystus musiałby bardzo zawstydzić tak mówiącego. Przecież Chrystus umierając przebaczył swoim wrogom. I. Lewandowska, Dobry Pastrz oddaje życie swoje za owce. Historia biskupa Vincentasa Borisevičius, „Na Poważnie“ 2012, nr 7/8, s. 71. 141 Pomagałem zwolennikom różnych ideologii. Dołożyłem wszelkich starań by uratować Żydówkę, córkę lekarza Błata. Dostarczałem żywność ruskim żołnierzom, którzy byli w niewoli. Dostarczałem pożywienia radzieckim obywatelom przywiezionym przez Niemców na Litwę. Wszystko to czyniłem w swoim domu. My, ze św. pamięci biskupem prosiliśmy i wysłaliśmy księży pośredniczyć by nie rozstrzelano komunistów. Udało się uratować 5 osób: Žutautasa, Abramowicza i innych. Pośredniczyłem by z obozu koncentracyjnego wypuszczono Šejkunasów mieszkających w Telszach. Wraz z innymi biskupami Litwy podpisałem memorandum do władzy niemieckiej, by nie rozstrzeliwano Żydów. List kończy się deklaracją gotowości na znoszenie 46 Po raz drugi bp Borisevičius został aresztowany 5 lutego 1946 r. Dzień ten nie był wybrany przypadkowo – rozpoczynało się właśnie spotkanie pozostałych biskupów z szefem LSSR NKGB Dmitriem Jefonimowem, w którym próbowano zmusić episkopat do napisania pisma zachęcającego członków zbrojnego podziemia do ujawnienia się. Okazało się jednak, że aresztowanie telszewskiego biskupa nie przestraszyło zebranych – biskupi napisali list o charakterze ściśle religijnym, który nie odpowiadał zupełnie potrzebom władz. Od 6 lutego rozpoczęły się wielogodzinne przesłuchania bp. Borisevičiusa. W czasie ich trwania biskup nie próbował w żaden sposób usprawiedliwić siebie, jedynie jasno przedstawiał własne stanowisko. Pytany o poglądy na temat włączenia Litwy do ZSRS w 1940 r. odpowiedział: Zważywszy, że Litwa powinna być niepodległym państwem, proponowałbym, by tego nie było, tym bardziej, że przewodząca w Związku Sowieckim komunistyczna partia propaguje materialistyczny światopogląd i negatywnie odnosi się do religii, a ja jestem idealistą142. W czasie śledztwa ustalono, że biskup przechowywał antysowiecką literaturę, utrzymywał kontakty ze zbrojnym podziemiem, ukrywał u podległych mu księży poszukiwanego przez służby bezpieczeństwa Miseviča oraz napisał list o antysowieckiej treści. Proces obył się 28 sierpnia 1946 r. za zamkniętymi drzwiami, bez udziału świadków. Posiedzenie sądu trwało dwie godziny czterdzieści minut: od 13.15 do 15.55. Nie miały znaczenia pisemne zeznania świadków obrony, w tym żydowskich lekarzy Błatów i Rosjanki Ewgenii Medeckenė, które potwierdzały, że bp Borisevičius ratował życie ludzi niezależnie od ich wyznania, narodowości czy przekonań politycznych – został skazany na karę śmierci przez rozstrzelanie. Trzeci z kapłanów, ks. Pranasa Gustaitis był proboszczem w parafii Kołtyniany (lit. Kaltinėnai) w okręgu tauroskim. W swojej pracy duszpasterskiej cechował się odważnymi wypowiedziami i jednoznacznym stosunkiem do komunizmu. W czasie okupacji niemieckiej wzywał parafian do modlitwy, by nigdy nie powrócili na Litwę sowieci, co zarzucono mu w czasie procesu. Po wejściu Armii Czerwonej w 1944 r. nie zaprzestał katechizacji dzieci i odważnych kazań. Zachęcał do wychowywania dzieci w duchu katolickim i zabraniał rodzicom zapisywania ich do komunistycznych organizacji. Jednocześnie wspierał litewskich partyzantów. Wydał im ok. 50 fałszywych metryk urodzenia, dostarczał żywność i książki, otaczał także opieką duszpasterską. W jego domu schronienie znaleźli trzej żołnierze LLA, którzy przybyli z Zachodu, a także przez dłuższy czas ukrywał się litewski konsul i burmistrz Plungės Eduardas Misevičius. 17 stycznia 1946 r. został aresztowany razem z Eduardem Misevičiusem. Po długich przesłuchaniach został skazany na śmierć 28 sierpnia 1946 r. Wyrok wykonano 18 listopada, tego samego dnia, kiedy zginął bp Vincentas Borysevičius. Jego szczątki, jako

prześladowań. Po tym, czego w ostatnich dniach doświadczyłem, przeczytane przeze mnie słowa Zbawiciela z Ewangelii św. Jana. Dobry Pasterz daje życie swoje za owce głęboko mnie poruszyły. Mając na uwadze to, co powiedziałem, zaświadczam, że donosy są zupełnie niezgodne ze mną samym, ani z moimi obowiązkami, ani z moim sumieniem i dlatego kategorycznie odmawiam donoszenia. Jeżeli ja czymś zawiniłem, powinienem sam odkupić swoją winą, a nie ktoś inny za mnie. Tak postąpić nakazuje mi moja religia, tamże, s. 72. 142 Lietuvos vyskupai… dz. cyt., s. 42. 47 jedne z niewielu zostały zidentyfikowane. Jak się okazało, ks. Gustaitis nie został rozstrzelany – został zabity nieznanym narzędziem143. Wyroki śmierci w Litewskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej (LSRR) w latach 1944–1947 Kara śmierci była jedną z metod terroru, jaką posługiwało się totalitarne państwo, aby złamać wszelki opór społeczny. Obywatele, którzy zostali oficjalnie skazani na śmierć to tylko część ofiar systemu, nie należy zapominać o ogromnej liczbie rozstrzelanych czy zamordowanych, często w okrutny sposób, bez sądów oraz ofiarach łagrów i zsyłek144. Istotnym wydaje się jednak, kogo i za jakie przestępstwa skazywano na rozstrzelanie. Wyroki śmierci wydawano za przestępstwa ekonomiczne, kryminalne, wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości. Każde przestępstwo mogło być zakwalifikowane do odpowiedniego artykułu kodeksu karnego. W czasie okupacji sowieckiej obowiązywał na Litwie kodeks karny Radzieckiej Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Radzieckiej (kk RSFRR) z 1926 roku145. Kara śmierci najczęściej była orzekana na podstawie artykułu 58, dotyczącego przestępstw antypaństwowych146. W latach 1944–1947 większość osób (613 czyli 79,2 proc.) została skazana na śmierć na podstawie paragrafu 1 artykułu 58 – Przestępstwa kontrrewolucyjne147. Najczęściej stosowany był punkt a tego artykułu, który brzmiał: Zdrada ojczyzny, tj. działania podejmowane przez obywateli ZSRR ze szkodą dla potencjału wojennego ZSRR, jego niezależności państwowej lub nienaruszalności terytorialnej, a mianowicie: szpiegostwo, zdrada tajemnic wojskowych i państwowych, przejście na stronę wroga, ucieczka lub przelot za granicę, karane są najwyższym wymiarem kary – rozstrzelaniem i konfiskatą całego mienia, a przy okolicznościach łagodzących – pozbawieniem wolności na okres lat dziesięciu148.

143 S. Vaitiekus, dz. cyt. s. 153. 144 W wyniku represji sowieckich na Litwie w latach 1944–1947 zginęło 14 385 osób, spośród nich na śmierć skazano 774. Por. Lietuvos gyventojų genocidas, t. 2: š–ž 1944-1947, red. B. Burauskaitė, Wilno 2005, s. 883; S. Vaitiekus, dz. cyt., s. 216. 145 Lietuvos TSR valstybės ir teisės istorija, Wilno 1979, s. 295. 146 Doskonałym komentarzem są słowa Aleksandra Sołżenicyna: Zaiste nie ma pod słońcem takiego wykroczenia, zamiaru, czynu ani rodzaju bezczynności, którego nie mogłaby dosięgnąć karząca ręka Pięćdziesiątego Ósmego artykułu. A. Sołżenicyn, Archipelag Gułag. Próba dochodzenia literackiego, t. 1–2, Warszawa 1998, s. 66. 147 Za kontrrewolucyjne uznaje się działanie skierowane na obalenie, podkopywanie i osłabianie władzy rad robotniczo-chłopskich i wybranych przez nie na podstawie Konstytucji ZSRR i konstytucji republik związkowych – rządów robotniczo-chłopskich ZSRR, republik związkowych i autonomicznych, lub podkopywanie i osłabianie bezpieczeństwa zewnętrznego ZSRR oraz podstawowych gospodarczych, politycznych i narodowościowych osiągnięć rewolucji proletariackiej. W oparciu o zasady międzynarodowej solidarności interesów wszystkich ludzi pracy, działania takie, uznawane za kontrrewolucyjne także wtedy, gdy są skierowane przeciwko jakiemukolwiek innemu państwu ludzi pracy – nawet, gdyby nie wchodziło ono w skład ZSRR. Paragraf 58 kk RSFRR; cyt. za: R., Dzwonkowski, dz. cyt., s. 735. 148 Tamże. 48 W omawianym okresie sowieckie trybunały rozstrzygały również sprawy członków niemieckich władz okupacyjnych i ich współpracowników. Ponieważ w tym czasie prawo karne niewystarczająco klasyfikowało przestępstwa wojenne i kolaboracje Prezydium Najwyższej Rady ZSRS wydało w 1943 r. ustawę O wymiarze kary dla niemiecko- faszystowskich zbrodniarzy winnych znęcania się i zabójstw sowieckiej ludności cywilnej, żołnierzy Armii Czerwonej – więźniów wojennych, szpiegów, zdrajców ojczyzny z szeregu radzieckich obywateli i ich współpracowników. Za tego typu przestępstwa ustawa przewidywała karę śmierci. Kk RSFRR przewidywał, że tylko obywatel ZSRS mógł być podmiotem zdrady ojczyzny. Ustawa z 1943 r. rozciągała zakres obowiązywania kk RSFRR także na obcokrajowców149. Spośród wszystkich zamordowanych w latach 1944–1947 w wewnętrznym więzieniu NKGB-MGB 629 osób (81,3 proc.) było skazanych na karę śmierci zgodnie z kodeksem karnym RSFRR. Ustawę Prezydium Rady Najwyższej z 1943 r. zastosowano wobec 132 osób (17 proc.), 45 osób (1,7 proc.) skazano na śmierć zgodnie z kk BSRR150. Z paragrafu 1a art. 58 skazano na rozstrzelanie 492 osoby (63,5 proc. wszystkich skazanych na śmierć). Z paragrafu 1b (te same przestępstwa dokonywane przez wojskowych151) skazano 75 osób (9,7 proc.). Represyjna polityka władz w omawianym okresie była realizowana za pośrednictwem organów bezpieczeństwa (NKWD-MWD, NKGB-MGB), a legalizowana przez specjalny system sądowniczy, pozostający tylko narzędziem w rękach władz. Nie próbowano nawet stworzyć pozorów niezależności sądownictwa. Sowieckie prawo dowodowe w odróżnieniu od prawa dowodowego w krajach eksploatatorskich ma związek (...) nie tylko z kategoriami prawnymi. Ma ono związek z całym systemem idei, poglądów, przekonań, inaczej mówiąc z całym filozoficznym światopoglądem, panującym w społeczeństwie socjalistycznym, a więc panującym również w świadomości ludzi, a przynajmniej czołowych przedstawicieli tego społeczeństwa, jakimi są i muszą być sędziowie i śledczy, nosiciele idei i zasad najbardziej postępowego wymiaru sprawiedliwości, socjalistycznego wymiaru sprawiedliwości152. Inny był też sposób prowadzenia śledztwa czy też dowodzenia. Procesy często odbywały się jedynie w oparciu o zeznania fałszywych świadków. Według ideologii komunistycznej było to oczywiste i całkowicie usprawiedliwione. Nie można żądać, abyśmy w sprawach o spisek, o zamach stanu podchodzili z takiego punktu widzenia – dajcie nam protokoły, uchwały, dajcie nam legitymacje członkowskie, dajcie nam numery waszych legitymacji członkowskich; nie można żądać, żeby spiskowcy zawiązywali spisek na podstawie poświadczenia ich przestępczej działalności w trybie notarialnym. Tak, mamy na ten temat wiele dokumentów. Ale gdyby ich nie było, też uważalibyśmy, że mamy prawo stawiać w stan oskarżenia na podstawie zeznań i wyjaśnień oskarżonych i świadków i – jeśli chcecie – poszlak pośrednich153.

149 A. Trajnin, Uglovaja otwiestwiennost´ gitlerowcew, Moskwa 1944. 150 S. Vaitiekus, dz. cyt., s. 48-60. 151 Tamże, s. 48-60. 152 A. E. Wyszinskij, Tieorija sudiebnych dokazatiel`stw w sowietskom prawie, Moskwa 1950, s. 184. 153 A. E., Wyszinskij Sudiebnyje rieczi, Moskwa 1948, s. 459. 49 Spośród wszystkich instytucji sądowniczych największą liczbę wyroków śmierci orzekły na Litwie trybunały wojenne. W latach 1944-1946 wydały one 467 wykonanych wyroków śmierci (60,5 proc. z ogólnej liczby). Ich znaczenie wzrastało stopniowo w pierwszych latach powojennych. W 1944 r. decyzją trybunałów zapadło 29,3 proc. wyroków śmierci, w 1945 już 66,6 proc., a w 1946 – 85,4 proc. W czasie pokoju trybunały zajmowały się przestępstwami politycznymi. Dla ważności wyroku wystarczało, jeśli w posiedzeniu brało udział trzech członków. Dodatkowo na niektórych posiedzeniach byli obecni tłumacze. W ciągu omawianego okresu w wydawaniu wyroków śmierci przez trybunały brało udział 766 osób (101 przewodniczących trybunałów, 548 członków, 177 sekretarzy oraz ponad 20 tłumaczy154). Trybunały wydawały wyroki śmierci, a także pilnowały ich wykonania we właściwym terminie, za wykonanie wyroku bezpośrednio odpowiedzialny był przewodniczący trybunału. Po otrzymaniu zatwierdzenia wyroku przez wojskowe kolegium Najwyższego Sądu ZSRS dawał rozkaz wykonania wyroku członkom specjalnej grupy NKGB-MGB i kontrolował jego wykonanie. Wykonywanie kary śmierci w wileńskim więzieniu NKGB-MGB w latach 1944–1947 Kodeks karny RSFRR przewidywał tylko jeden sposób wykonania wyroku śmierci – rozstrzelanie. Ustawa Rady Najwyższej RSFRR dla zdrajców ojczyzny i współpracowników okupantów przewidywała karę śmierci przez powieszenie, jednak nie została ona wprowadzona do kk RSFRR155. O sposobie wykonywania kary śmierci w latach 1944–1947 świadczą akta wykonania wyroków oraz badania szkieletów znalezionych w Tuskulenach. Wykonywanie wyroków śmierci w LSRR należało do oddziału A (oddział archiwów i nadzoru NKGB-MWD), kierującego wewnętrznym więzieniem MKGB-MWD, któremu podlegała specjalna grupa wykonująca egzekucje i organizująca tajne pochówki. Skazani na śmierć przebywali w celi śmierci w więzieniu nr 1 na Łukiszkach, do czasu zatwierdzenia wyroku przez wszystkie instancje. Po wydaniu przez Sąd Najwyższy rozkazu wykonania wyroku śmierci, skazany był oddawany do dyspozycji kierownika NKGB-MGB. Kiedy egzekucja była przygotowana, naczelnik oddziału A NKGB-MGB wydawał naczelnikowi łukiskiego więzienia ściśle tajne polecenie przekazania skazanych oddziałowi A, w celu wykonania wyroku śmierci. W latach 1944–1947 wykonywanie wyroków śmierci odbywało się w Wilnie, w gmachu centralnym wewnętrznego więzienia NKGB-MGB. Wyprowadzanym z cel skazanym mówiono, że idą na komisję, która ma jeszcze raz rozpatrzyć sprawę czy też prośbę o ułaskawienie. W odległości ok. 30 metrów od miejsca rozstrzeliwania, w specjalnej piwnicy pod więzienną kuchnią do skazanego dołączało dwóch nadzorców, którzy szli z nim do pierwszej piwnicy, gdzie czekała dwu lub trzyosobowa komisja – zawsze z naczelnikiem oddziału A. Skazańcy musieli podać komisji swoje dane osobowe, po czym biorący udział w egzekucji prokurator podpisywał zaświadczenie potwierdzające tożsamość przyprowadzonego. Po tej procedurze komisja kazała czekać skazańcowi w sąsiedniej celi. Kiedy skazaniec wchodził do pomieszczenia, nadzorca

154 S. Vaitiekus, dz. cyt., s. 46. 155 A. S. Michlin, Spasoby primenenenija smertnoj kazni: istorija i sowremiennost’, „Gosudarstwo i prawo” 1997, nr 1, s. 73. 50 zamykał za nim drzwi, a jeden z katów łapał skazańca za rękę lub uderzał, by zwrócić na siebie jego uwagę, natomiast drugi strzelał w potylice lub w skroń. W większości przypadków skazańcy nie zdążyli się nawet zorientować, co się dzieje. Zwykle wykonywano kolejno po kilka egzekucji. Ciało chowano do szafy (mieściło się tam 5–6 ciał), zmywano podłogę i oczekiwano na następną ofiarę156. W latach 1997–1998 piwnice więzienia wewnętrznego oraz teren wokół zostały dokładnie zbadane. Ustalono wówczas, że cela śmierci była wielokrotnie przerabiana. W okresie wykonywania wyroków śmierci prawdopodobnie znajdowały się tam schody i drzwi prowadzące na zewnątrz. Tą drogą najprawdopodobniej były wynoszone ciała pomordowanych, które składano na ciężarówce, stojącej na dziedzińcu więzienia157. W ekshumacjach, przeprowadzonych w latach 1994–1995, w Tuskulenach odkryto 45 mogił. W największym grobie znaleziono szczątki 154 osób. W pozostałych były kości kilku lub kilkunastu osób. Ogółem odnaleziono 724 szkielety: 720 mężczyzn i czterech kobiet. Na podstawie badań ekspertów medycyny sądowej ustalono, że 702 osoby miały uszkodzenia czaszki: w 94,9 proc. były to rany postrzałowe. Najwięcej osób zginęło od strzału w potylicę. Jedną kulą zabito 506 osób, w 111 przypadkach przez czaszkę przeszły dwie kule, w 31 – trzy, w 4 – pięć kul. W jednym przypadku było to aż sześć strzałów. Mimo że w ZSRS jedynym dozwolonym sposobem wykonania kary śmierci było rozstrzelanie, śmierć skazanych bywała o wiele bardziej okrutna. Oprócz ran postrzałowych zauważono i inne uszkodzenia czaszki: zadane tępym narzędziem – 122 przypadków, rany kłute – 112 przypadków, cięte – 5 przypadków. Tępe zranienia zrobiono płaskim narzędziem, którego nie udało się ustalić. W niektórych przypadkach charakter zranień wskazuje, że głowa była ściśnięta pomiędzy dwoma płaskimi przedmiotami. Większość kłutych ran zrobiona została czterobocznym, ostrym narzędziem. Leżąca ofiara była uderzona tym przedmiotem tak, że przekuwało ono głowę na wylot. Rany cięte zostały zrobione niewielkimi toporkami158. 36 osób nie zostało zastrzelonych, lecz zmarło od ran kłutych lub ciętych. 239 miało zarówno rany postrzałowe, jak i mechaniczne uszkodzenia czaszki. Odpowiedzialność za wykonywanie wyroków i tajne pochówki ponosił naczelnik oddziału A NKGB-MGB. Do 15 stycznia 1946 r. pododdziałem bezpieczeństwa LSRR kierował podpułkownik bezpieczeństwa Stefan Charczenko, a w następnym okresie major bezpieczeństwa, później podpułkownik Paweł Griszin. Charczenko zorganizował 535 egzekucji, a Griszin 232159. W dokumentacji egzekucji można znaleźć także nazwiska bezpośrednich katów. Od 17 listopada 1944 do 18 października 1946 r. wyroki śmierci wykonywał naczelnik wewnętrznego więzienia NKGB-MGB, major bezpieczeństwa, później podpułkownik Wasilij Dołgirew. W czasie egzekucji zabił 650 osób. Od 18 listopada

156 S. Vaitiekus, dz. cyt., s. 100-105. 157 A. Samukienė, Kamera buv. KGB kalėjime. Architektūrinių ir istorinių tyrimų aiškinamasis raštas, Wilno 1998, s. 2. 158 R. Jankauskas, A. Garmus, A. Barkus, V. Urbanavičius, Teismo..., dz. cyt., s. 217-230. 159 S. Vaitiekus, dz.cyt., s. 227. 51 1946 r. do 16 kwietnia 1947 r. 99 wyroków śmierci wykonał naczelnik wewnętrznego więzienia MGB, kapitan bezpieczeństwa Borys Prikazczikow160. Prawda o masowych grobach W 1993 r. Departament Bezpieczeństwa Publicznego Republiki Litewskiej otrzymał informację o masowym pochówku w Tuskulenach. Dekretem prezydenta Algirdasa Brazauskasa z 25 stycznia 1994 r.: O badaniu okoliczności morderstwa ofiar NKGB-MGB pochowanych w latach 1944–1947 na terenie posiadłości Tuskuleny w mieście Wilnie została powołana państwowa komisja, pod przewodnictwem kierownika departamentu bezpieczeństwa publicznego, Jurgisa Jurgialisa. W latach 1994–1996 i 2003 na terenie posiadłości przeprowadzone zostały pod kierunkiem prof. dr hab. Vytautasa Urbanavičiusa prace archeologiczne. W 1994 r. odnaleziono szczątki 593 osób, w następnym roku odnaleziono ich 113, a w roku 2003 – w czasie prac związanych z budową kolumbarium – wydobyto kolejnych 18 ciał. Prokuratura generalna w 1994 r. rozpoczęła sprawę karną na podstawie ustawy z dnia 9 kwietnia 1992 r. O odpowiedzialności za ludobójstwo obywateli Litwy. Państwowa Służba Medycyny Sądowej wspólnie z naukowcami katedry antropologii Wydziału Medycznego Uniwersytetu Wileńskiego rozpoczęła identyfikację zwłok. Spośród 724 osób, których szczątki odnaleziono, zidentyfikowano tylko 45161. 2 lutego 1998 r. powołana została komisja, mająca przygotować projekt upamiętnienia ofiar z Tuskulan. 19 czerwca 2002 r. został przyjęty projekt utworzenia Tuskuleńskiego Parku Pokoju. Do kompleksu weszły: 4,9 ha parku, zabudowania dworskie, kaplica św. Teresy i kaplica-kolumbarium, w której pochowano odnalezione szczątki162. Grób w Tuskulenach, a także historie pochowanych w nim ludzi są bardzo obrazowym przykładem w jaki sposób państwo totalitarne, niezależnie od jego ideologii, eliminuje jednostki uznane za potencjalnie niebezpieczne, znamiennym jest również fakt, że nierzadko odbywało się to niezgodnie z elementarnymi zasadami, które powinny kierować działaniami wymiaru sprawiedliwości.

160 Tamże, s. 237. 161 A. Garmus, V. Urbanavičius, R. Jankauskas, Tuskulėnų dvaro teritorijoje ekshumuotų palaikų tyrimo ir identifikavimo ataskaita, Wilno 1994–1997. 162 Tematyka budowy muzeum była szeroko komentowana w litewskiej prasie. Wśród wielu artykułów możemy wskazać np.: Petras Girdzijauskas, Tuskulėnų bolševikinio teroro aukos – mūsų skausmas, „Varpas“ 2004, nr 12, s. 5.; H. Mażul, Modlitwa metalowych urn: Tuskulany odsłoniły wstrząsającą tajemnice, „Tygodnik Wileńszczyzny“ 2006, nr 44, s. 1-6; R. Kučinskas, Tuskulėnų koplyčia–kolumbariumas, „Įspūdingiausi interjerai Lietuvoje” 2005, s. 20-23.

52 dr Marcin Płotek Wyższa Szkoła Policji w Szczytnie

Kształtowanie się wymiaru sprawiedliwości na Warmii i Mazurach po II wojnie światowej – na przykładzie Sądu Okręgowego w Giżycku Słowa kluczowe: sądownictwo, Warmia i Mazury, Giżycko, historia

Na obszarze Ziem Zachodnich i Północnych jedną z licznych instytucji, którą budowano od podstaw, było sądownictwo. Szybkie uruchomienie organów wymiaru sprawiedliwości było potrzebne ze względów politycznych dla uwierzytelnienia nowej władzy na tych ziemiach. Przede wszystkim jednak sądy były niezbędne, aby państwo i społeczeństwo na tych terenach mogły właściwie funkcjonować. Proces tworzenia się Sądu Okręgowego w Giżycku i podległych mu sądów grodzkich może być egzemplifikacją problemów jakie napotykano w trakcie organizacji sądów wchodzących w skład okręgu Sądu Apelacyjnego w Olsztynie. Wystąpiły tu wszystkie zjawiska towarzyszące temu procesowi. Dlatego też jest to trafny przykład do ukazania przebiegu kształtowania się wymiaru sprawiedliwości na Warmii i Mazurach. Na temat tworzenia się zrębów polskiego sądownictwa możemy dowiedzieć się z książki Grzegorza Jakubowskiego. Autor ten opracował monografię sądownictwa polskiego od 1944 r. do 1955 r.163. W latach sześćdziesiątych Barbara Kunicka-Michalska opublikowała dwa artykuły dotyczące apelacji olsztyńskiej164. Jednakże nie posiadają one odniesienia do źródeł, na których opierała się autorka. Leon Chajn, były wiceminister sprawiedliwości, w swoich wspomnieniach także opisuje sytuację tejże apelacji165. Również artykuł Marcina Płotka poświęcony został początkom apelacji olsztyńskiej166. Inne pozycje odnoszące się do tego tematu traktują to zagadnienie w sposób bardziej marginalny167. Materiały archiwalne, na których oparto niniejszy artykuł, przechowywane są w zasobie Archiwum Państwowego w Olsztynie. Obejmują zespół Sądu Apelacyjnego w Olsztynie oraz Prokuratury Powiatowej w Giżycku. Okres poddany badaniom dotyczy lat 1945-1947, czyli od momentu pojawienia się pierwszych sądowników w Giżycku do czasu utrwalenia się struktury Sądu Okręgowego w Giżycku.

163 G. Jakubowski, Sądownictwo powszechne w Polsce w latach 1944-1950, Warszawa 2002. 164 B. Kunicka-Michalska, Początki polskiego sądownictwa powszechnego na Warmii i Mazurach (1945-1947), „Warmia i Mazury” 1963, nr 1 i 2. 165 L. Chajn, Kiedy Lublin był Warszawą, Warszawa 1964. Na temat roli jaką odegrał L. Chajn, jeden z twórców stalinowskich przekształceń w sądownictwie. Szerzej: G. Jakubowski, dz. cyt., s. 58-59. 166 M. Płotek, Przyczynek do powstania sądów apelacji olsztyńskiej 1945-1947, „Komunikaty Mazursko-Warmińskie” 2014, nr 1 (283), Olsztyn 2014. 167 Z. Dudzińska, Historia Giżycka 1945-1979, [w:] Giżycko. Z dziejów miasta i okolic, Olsztyn 1983. R. Tomkiewicz, Życie codzienne mieszkańców powojennego Olsztyna 1945-1956, Olsztyn 2003. E. Mierzyńska, Sądownictwo na Warmii i Mazurach. Skrót z historii i struktura współczesna okręgu olsztyńskiego, Olsztyn 2009. B. Łukaszewicz, Raptularz miejski. Olsztyn 1945-2005, Olsztyn 2006. 53 Celem prezentowanego opracowania jest przedstawienie problemów związanych z tworzeniem się struktur apelacji olsztyńskiej na przykładzie sądów wchodzących w skład okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. Równocześnie zostaną ukazane warunki życia społeczno-gospodarczego w pierwszych powojennych latach na terenie Warmii i Mazur. W drugiej połowie 1945 r. w skład okręgu Sądu Apelacyjnego w Olsztynie wchodziły następujące sądy okręgowe w: Olsztynie, Braniewie, Bartoszycach, Ełku i Elblągu168. Jednak już od października 1945 r. trwały przygotowania do przeniesienia siedziby Sądu Okręgowego w Bartoszycach do Giżycka, a tym samym zmiany organizacji apelacji olsztyńskiej. W lipcu 1945 r. do Giżycka przyjechał sędzia Sądu Okręgowego w Bydgoszczy Izydor Kołodziejczak, który zajął się organizacją sądu grodzkiego169. W sierpniu 1945 r. zatrudniono na stanowisku woźnego, przybyłego z Wileńszczyzny, Wincentego Dobriana. Początkowo biuro sądu mieściło się w dwóch pokojach odstąpionych przez Starostwo Powiatowe w Giżycku przy ul. Stalina 11 (al. 1 Maja). W ciągu pierwszych trzech miesięcy do sądu nie wpływały sprawy cywilne z powodu wyludnienia powiatu. Nie przesyłano także spraw karnych z powodu: …wymierzania doraźnej represji karnej przez Milicję Obywatelską we własnym zakresie i przez organy bezpieczeństwa X Armii Radzieckiej stacjonującej w Łuczanach170. Uruchomienie sądu grodzkiego nastąpiło we wrześniu 1945 r. Pracownikami sądu były głównie osoby delegowane do Giżycka z Bydgoszczy. Oprócz kierownika Kołodziejczaka, funkcję sekretarza piastował również przeniesiony z Bydgoszczy Jan Żywek. Stanowisko drugiego sekretarza objął delegowany z tego samego miasta Antoni Sobieszczak, który z powodu choroby zamierzał wrócić do Bydgoszczy171. Pierwszy polski sędzia w mieście pełnił funkcję doradcy prawnego tworzących się urzędów administracji publicznej oraz udzielał porad prawnych mieszkańcom Giżycka. Występował także w charakterze mediatora w pracach różnych komisji oraz na zebraniach stowarzyszeń społecznych172. Równocześnie obok sądu grodzkiego rozpoczęto tworzenie Sądu Okręgowego w Giżycku. W drugiej połowie 1945 r. Ministerstwo Sprawiedliwości delegowało do organizacji tego sądu byłego przewodniczącego Wydziału Zamiejscowego Sądu Okręgowego w Suwałkach Odo Klasse173.

168 G. Jakubowski, dz. cyt., s. 114-115. 169 M. Płotek, dz. cyt., s. 106. 170 Tamże. 171 Archiwum Państwowe w Olsztynie, Sąd Apelacyjne w Olsztynie (dalej: APO, SAO), 2806/3, k. 336-343. Poufne sprawozdanie sytuacyjne prezesa O. Klasse z okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku z 27 X 1945 r. 172 APO, SA, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 173 Tamże. 30 XI 1945 r. prezes Sądu Apelacyjnego w Olsztynie informował Ministerstwo Sprawiedliwości o planie przeniesienia Sądu Okręgowego w Bartoszycach do Giżycka. Skład sędziowski w Bartoszycach tworzyli prezes i dwóch sędziów okręgowych. Jeden z sędziów obsługiwał Sąd Grodzki w Bartoszycach. Prokuratura nie została powołana. W Giżycku pracował 54 W okresie tym nie funkcjonowała jeszcze prokuratura. W połowie października 1945 r. Ministerstwo Sprawiedliwości zaproponowało adwokatowi warszawskiemu Jankowskiemu stanowisko prokuratora okręgowego w Giżycku. Propozycja została przyjęta, jednak z nieznanych powodów kandydat do Giżycka nie przybył. Mniej kłopotów sprawiało zatrudnienie personelu administracyjnego w sądzie. W październiku sędzia Klasse przedstawił wnioski o mianowanie dwóch urzędniczek, jednego aplikanta i jednego woźnego174. Sądownicy w Giżycku, tak samo jak i w innych miastach, borykali się z problemem znalezienia odpowiedniego budynku nadającego się na urządzenie sądu. Sytuację pogarszała obecność wojsk sowieckich stacjonujących w mieście lub przez nie przemieszczających się175. Gmach byłego sądu niemieckiego (niem. Amstgericht) przy ul. Warszawskiej nr 36 mógł pomieścić sądy okręgowy i grodzki oraz prokuraturę. Obok niego znajdował się areszt oraz dom mieszkalny dla sądowników. Był on jednak zajęty przez sztab dywizji Armii Czerwonej i nie było mowy aby administracja sądowa mogła go przejąć176. 25 października Klasse odbył rozmowę z dowódcą tamtejszych oddziałów sowieckich, który oświadczył, że gmach zajmuje legalnie, gdyż starosta wyznaczył ten obiekt na sztab i póki jest w Giżycku to go nie opuści. W związku z czym jako tymczasowy lokal starosta giżycki przydzielił sądownikom jedno piętro w budynku naprzeciwko starostwa. Sąd zajął tymczasowo zdemolowanych osiem pokoi w koszarach przy ul. Stalina na pierwszym piętrze, pomiędzy oddziałami gruźliczym i wenerycznym tworzącego się szpitala powiatowego. Tymczasowe pomieszczenia nie zaspakajały potrzeb pracowników sądów, prokuratury, sędziego śledczego i komornika. W związku z tym 26 października Klasse udał się do starosty w celu uzyskania dodatkowego lokalu. Na użytek sądu grodzkiego przekazano trzy pokoje w gmachu starostwa, pomieszczenie na jedną dosyć dużą salę rozpraw i obszerną poczekalnię. Natomiast nie rozwiązano problemu aresztu, którego brak wpływał negatywnie na pracę sądowników. Osoby aresztowane przez sąd przetrzymywane były w pomieszczeniach dla zatrzymanych

prezes, wiceprezes i jeden sędzia okręgowy. Wszyscy ww. mieli wejść w skład Sądu Okręgowego w Giżycku po ukazaniu się zarządzenia Ministerstwa Sprawiedliwości o utworzeniu tego sądu. Zob.: APO, SAO, 2806/3, k. 1-5. Pismo prezesa Sądu Apelacyjnego z 30 XI 1945 r. do Ministerstwa Sprawiedliwości. 174 APO, SAO, 2806/3, k. 336-343. Poufne sprawozdanie sytuacyjne prezesa O. Klasse z okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku z 27 X 1945 r. Również w tym czasie proponowano przeniesienie na równorzędne stanowisko do Giżycka przedwojennemu sędziemu okręgowemu Makowskiemu z Suwałk (Markowskiemu - nazwisko nieczytelne oraz brak imienia, tak jak w przypadku adwokata Jankowskiego). W początkowym okresie tworzenia sądownictwa powszechnego na tych ziemiach, istniały trudności ze znalezieniem odpowiednich kandydatów na stanowiska prokuratorów i sędziów. Liczono, że pociągami z tzw. repatriantami mogą przyjechać sądownicy, którzy znajdą zatrudnienie na terenie apelacji olsztyńskiej. 175 Tamże. 176 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 55 Komendy Powiatowej Milicji Obywatelskiej (dalej MO), które znajdowały się w piwnicach komendy177. Warunki życia urzędników sądowych również nie przedstawiały się najlepiej. Często były powodem zniechęcenia do pracy na tych terenach, zwłaszcza u osób pochodzących z centralnej Polski. W sierpniu 1945 r. sądownikom zarezerwowano około 30 mieszkań. Wszystkie wymagały większego lub mniejszego remontu. Wobec tego, że przyjazd pracowników sądowych odwlekał się w czasie, zajęte zostały przez urzędników z innych instytucji. Pozostało tylko jedno czteropokojowe mieszkanie do dyspozycji pracowników sądu. Ponadto żywność przywożona z Białegostoku i Olsztyna była droższa o 10-20%. Aby poprawić sytuację aprowizacyjną Urząd Ziemski w Giżycku przydzielił sądowi okręgowemu trzy mleczne krowy. Stołówka funkcjonująca przy starostwie rozpoczęła wydawanie obiadów urzędnikom sądowym. Były one marne pod względem jakościowym i ilościowym. Narzekano na stałe menu w postaci kaszy przyrządzanej na zepsutym tłuszczu178. W końcu lutego 1946 r., po otrzymaniu z Ministerstwa Sprawiedliwości 5 tys. zł na jej urządzenie i 25 tys. na pomoc zimową, zorganizowano własną stołówkę sądową. Korzystali z niej liczni pracownicy sądów i prokuratury wraz z rodzinami179. Opał na zimę pozyskiwano przez tzw. kombinowanie. Polegało ono na tym, że poszczególni urzędnicy szabrowali węgiel i koks z piwnic zrujnowanych domów. Ponadto istniały problemy z bezpieczeństwem i porządkiem w mieście i na obszarze powiatu. W październiku 1945 r. sędzia Klasse sytuację na tym terenie opisał następująco: W mieście egzystują Powiatowa Komenda Milicji Obywatelskiej, Miejska Komenda MO i powiatowa Komenda Bezpieczeństwa. Wyszkolenie funkcjonariuszów tych jednostek jak najgorsze. Subordynacja prawie żadna. Postawa marna. W związku z prowadzoną obecnie akcją wysiedlania Niemców za Odrę, mają miejsce skandaliczne nadużycia ze strony Milicji. Nieludzkie traktowanie, grabienie wszystkiego, włącznie do mleka dla niemowląt, gwałcenie kobiet, pobicia itp. Wysiedleni Niemcy wyjęci są całkowicie spod prawa. Stosunek Milicji do obywateli polskich również jest karygodny. Brak prokuratury na miejscu wytwarza całkowitą bezkarność. Starostwo zawalone jest skargami na postępowanie Milicji i nic nie może uczynić. W związku z tym wszelka akcja asymilacyjna wśród Mazurów jest sparaliżowana. Mazurzy widząc niesłychane nadużycia ze strony władz i z drugiej strony ulegając agitacji niemieckiej, wyjeżdżają do Niemiec razem z Niemcami, a kraj wyludnia się z rolników. […] Gdyby stan moralny i wyszkoleniowy Milicji byłby podniesiony do poziomu chociażby możliwego, bezpieczeństwo publiczne w powiecie i w mieście byłoby zadawalające. Obecny możliwy jeszcze do wytrzymania stan bezpieczeństwa zawdzięcza się jedynie temu, że omawiane tereny nie przedstawiają dla napływowego elementu kryminalnego specjalnej atrakcji, gdyż są to tereny wyludnione i już właściwie pozbawione mienia portatywnego, nadającego się do łatwego zagrabienia i wywiezienia. Natomiast Milicja sprzedaje zagrabiane rzeczy u Niemców po niskich cenach

177 APO, SAO, 2806/3, k. 336-343. Poufne sprawozdanie sytuacyjne prezesa O. Klasse z okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku z 27 X 1945 r. 178 Tamże. 179 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 56 i to powoduje, że zaczynają zjeżdżać po zakup tych rzeczy różne indywidua, które oczywiście przy tej okazji uprawiają tak zwany szaber180. Sytuacja w powiecie poprawiła się po uruchomieniu sądu okręgowego. Dzięki stałemu nadzorowi nad działalnością funkcjonariuszy milicji i bezpieczeństwa starano się doprowadzić do poprawienia funkcjonowania tamtejszych organów ścigania181. Organizowano konferencje, obrady, wykłady, w których brali udział Klasie i Kołodziejczak oraz funkcjonariusze milicji, Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (dalej: UB). Z czasem jawna samowola organów ścigana została ograniczona na tyle, że zaczęły napływać sprawy karne do sądu grodzkiego. Najwięcej problemów sprawiały jednak zajścia, w których ofiarami żołnierzy sowieckich była ludność cywilna. Starano się w tych przypadkach wypracować modus vivendi182. Kończyły się one interwencjami u władz wojskowych. Kilkakrotnie musiano interweniować w sztabie marszałka Rokossowskiego183. 15 listopada 1945 r. przeniesiono do Sądu Okręgowego w Giżycku sędziego Sądu Grodzkiego w Liszkach Ignacego Westenholza. Objął on stanowisko wiceprezesa i przewodniczącego wydziału cywilnego. Dwa dni później do Giżycka przydzielono sędziego Sądu Apelacyjnego w Wilnie Mikołaja Szuszczewicza. Został on przewodniczącym wydziału karnego i okręgowym sędzią śledczym184. Praca sędziego śledczego w tamtym okresie była utrudniona. Często jego postanowienia o zastosowaniu środka zapobiegawczego w postaci aresztu lub zwolnienia podejrzanego były nierealizowane. Wręcz przeciwnie wywierano naciski do określonego zachowania sposobami godzącymi w godność sędziego i człowieka. Ponadto sędzia śledczy musiał współdziałać ze śledczymi władzami wojskowymi, co wiązało się z dalekimi wyjazdami185. 17 listopada do pracy w Sądzie Grodzkim w Giżycku przyjęto studenta prawa Uniwersytetu Wileńskiego Stanisława Juszkowskiego. 21 listopada 1945 r. zatrudniono w sądzie okręgowym pierwszego woźnego Dominika Ławeckiego, repatrianta z Wilna. W listopadzie w sądzie pracę znalazł przybyły z Wileńszczyzny Borys Stepanian,

180 APO, SAO, 2806/3, k. 336-343. Poufne sprawozdanie sytuacyjne prezesa O. Klasse z okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku z 27 X 1945 r. 181 APO, SAO, sygn. 2806/4, k. 101. Pismo z 15 II 1946 r. prezesa Sądu Apelacyjnego w Olsztynie do Ministerstwa Sprawiedliwości. W piśmie tym prezes sądu skarżył się na nieprzyjmowanie przez UB i MO w Giżycku osób, w stosunku do których zastosowano środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania. Instytucje te tłumaczyły się brakiem odpowiednich pomieszczeń i żywności. Proszono ministerstwo o pilną interwencję w tej sprawie. 182 M. Płotek, dz. cyt., s. 106. Sędzia O. Klasse w sprawach należących do właściwości prokuratora sądu okręgowego zastępował go w zakresie wydawania pilnych zarządzeń funkcjonariuszom MO i UB. Sprawował również funkcję sędziego okręgowego śledczego, intendenta, sekretarza sądowego. 183 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 184 M. Płotek, dz. cyt., s. 106-107. 185 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 57 przedwojenny urzędnik sędziego śledczego w Lidzie. Objął on obowiązki sekretarza prezydialnego, intendenta i rachmistrza. Następnym zatrudnionym pracownikiem był Kazimierz Rykowski, były urzędnik sekretariatu wydziału karnego w Wilnie, który został kierownikiem sekretariatu wydziału karnego. Przyjęto także do pracy kolejnego woźnego Piotra Dobriana186. Większość personelu w okresie jesienno-zimowym była zajęta zdobywaniem opału na potrzeby sądu i szkleniem okien. Znoszono urządzenia biurowe wynajdowane w opuszczonych domach lub porzucone na drogach przez maszerujące oddziały sowieckie. Prezes sądu okręgowego otrzymał od wojskowych władz sowieckich konia, którym zwożono opał i meble, a którego to w połowie grudnia 1945 r. sprzedano. Natomiast Sąd Okręgowy w Ełku do 22 grudnia nie nadesłał potrzebnych na utrzymanie pieniędzy 187. Od listopada do 23 grudnia trwały pertraktacje z władzami sowieckimi, zmierzające do objęcia poniemieckiego gmachu sądowego. Chciały go również przejąć UB i MO. Sposób w jaki został zajęty budynek sędzia Klasse opisał następująco: Od listopada do 23 grudnia 1945 r. trwają bezustanne pertraktacje z dowództwem miejscowej dywizji Armii Czerwonej w sprawie przekazania władzom sądowym gmachu b. Amstgericht. Nadto sprawa ta napotykała wciąż na trudności i z tego powodu, że na objęcie gmachu tego reflektowały Komenda Powiatowa Urzędu Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej. Powstała wówczas konieczność stosowania taktyki zaskoczenia. Opuszczanie gmachu b. Amstgericht przez sztab dywizji zapowiedziane zostało na rano dnia 22 grudnia. Wtedy to zostały sporządzone szyldy sądowe wszelkiego rodzaju, przeznaczone na zewnątrz i wewnątrz gmachu. Prezes sądu z dwoma woźnymi i sekretarzem prezydialnym ulokowali się w nocy z 21 na 22 grudnia w budynku opuszczonym naprzeciwko gmachu sądowego i tam przy ognisku w klatce schodowej wyczekiwali z gotowymi do przybicia szyldami na ostateczne opróżnienie gmachu sądowego. O świcie dnia 22 grudnia ostatnia naładowana fura wojskowa odjechała. Na ten znak oczekujący wpadli do gmachu sądowego i w pół godziny szyldy były zawieszone. W przeciągu jeszcze dwóch dni należało opanować z trudem objęcie reszty zabudowań z powodu grasowania w nich pijanych i uzbrojonych maruderów, którzy sprzedawali z tych gmachów co się tylko dało. Nie obeszło się i bez poturbowania jednego woźnego sądowego i uderzenie drzwiami prezesa sądu. W godzinę po opanowaniu głównego gmachu nastąpiły przykre incydenty z funkcjonariuszami U.B. roszczącymi do niego pretensje. Targi i pogróżki trwały następnie jeszcze w ciągu kilku dni lecz władze sądowe już mocno w gmachach usadowiły się, dyżurując w nich w dzień i w nocy. Prócz gmachu głównego przy ul. Warszawskiej nr 36 zajęte zostały przez sąd również i sąsiednie posesje nr 37 i 38188.

186 M. Płotek, dz. cyt., s. 107. 187 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 188 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. W swoich wspomnieniach wiceminister sprawiedliwości L. Chajn przytoczył fragmenty sprawozdania O. Klasse. Pominął w nich jednak opis zachowania się żołnierzy Armii Czerwonej oraz funkcjonariuszy MO i UB. Zob. L. Chajn, dz. cyt., s. 164. 58 Posesja nr 38 została zajęta przez inny urząd. Posesja nr 37 przeznaczona została na mieszkania. Stan budynków pozostawionych przez żołnierzy Armii Czerwonej był tragiczny. Były one całkowicie zdewastowane. Kaloryfery zniszczone, piece żelazne porozbijane i powyrzucane przez okna albo wywiezione. Stolarka drzwi i okien została połamana, a kasy pancerne rozprute. Sufit betonowy do pokoju kasy sądowej został przedziurawiony, gdyż nie można było wyłamać jej drzwi, aby się do niego dostać. Akta hipoteczne i sądowe wraz z połamanymi meblami tworzyły na dziedzińcu sterty śmieci sięgające pierwszego piętra189. Pierwotnie, według zarządzenia Ministerstwa Sprawiedliwości, Sąd Okręgowy w Giżycku, od 1 stycznia 1946 r., miał obejmować powiaty: giżycki, węgorzewski, kętrzyński, mrągowski, piski oraz darkiejmski i gierdawski. Ostatecznie w skład okręgu giżyckiego wszedł powiat bartoszycki. Natomiast powiaty darkiejmy i gierdawski wskutek przesunięcia granicy państwowej, która je przedzieliła, przestały istnieć jako samodzielne jednostki administracyjne i weszły w skład sąsiednich powiatów kętrzyńskiego i węgorzewskiego. W rezultacie okręg giżycki tworzyło sześć powiatów: bartoszycki, giżycki, mrągowski, kętrzyński, piski i węgorzewski190. W wyniku utworzenia Sądu Okręgowego w Giżycku nastąpiła likwidacja Sądu Okręgowego w Bartoszycach, który postanowiono przenieść z całym mieniem do Giżycka. Ze składu osobowego sądu miał pozostać na miejscu sędzia okręgowy Zbigniew Dylion, jako kierownik Sądu Grodzkiego w Bartoszycach wraz z niezbędnym personelem kancelaryjnym i jednym woźnym. Reszta urzędników miała przeprowadzić się do Giżycka. Prezesowi Sądu Okręgowego w Bartoszycach Szymonowi Gałkowskiemu powierzono od 1 stycznia 1946 r. pełnienie obowiązków wiceprezesa w Giżycku, kierownika wydziału karnego oraz przewodniczącego wydziału do wpraw doraźnych. Sędzia okręgowy śledczy w Bartoszycach Jan Szociński miał być przeniesiony na równorzędne stanowisko191.

189 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 190 Tamże. Według rozporządzenia ministra sprawiedliwości z 14 XII 1945 r. okręg giżycki miał obejmować sądy w: Bartoszycach (powiat bartoszycki), Białej Piskiej (część powiatu piskiego), Piszu (część powiatu piskiego), Giżycku (część powiatu giżyckiego), Mikołajkach (część powiatu mrągowskiego), Nordenburgu - obecnie Kryłowo w obwodzie kaliningradzkim (część powiatu gierdawskiego), Rynie (część powiatu giżyckiego), Kętrzynie (powiat kętrzyński), Węgorzewie (część powiatu darkiejmskiego i węgorzewskiego), Mrągowie (część powiatu mrągowskiego). Sądy w Nordenburgu, Rynie i Mikołajkach nie zostały uruchomione. Zob. M. Płotek, dz. cyt., s. 107. Jeszcze w czerwcu 1946 r. władze apelacji olsztyńskiej informowały inne urzędy, iż w skład okręgu giżyckiego wchodzą: Darkiejmy, Gierdawy, Bartoszyce, Pisz, Giżycko, Kętrzyn, Węgorzewo oraz Mrągowo. Zob. APO, SAO, 2806/4, k. 7. Pismo z 1 VI 1946 r. Sądu Apelacyjnego w Olsztynie, zawierające wykaz sądów grodzkich należących do apelacji olsztyńskiej, adresowane do Dyrekcji Poczt i Telegrafów w Olsztynie. 191 APO, SAO, 2806/3, k. 26. Wyciąg nr 70 z 2 I 1946 r. z księgi prezesa Sądu Apelacyjnego w Olsztynie. W styczniu 1946 r. ani pracownicy Sądu Okręgowego w Bartoszycach, ani mienie nie zostało przetransportowane z powodu trudności komunikacyjnych. Faktycznie personel sądu bartoszyckiego znalazł zatrudnienie w innej części kraju. 59 W styczniu 1946 r. utworzono sekretariat prezydialny sądu okręgowego, a także sekretariat wydziału karnego. Prowadzone były drobne remonty w celu przygotowania sądu do pierwszych rozpraw w wydziale karnym, które miały się odbyć w pierwszej połowie lutego192. Do pracy w sądzie okręgowym przyjęto nowe urzędniczki Henrykę Tajkiewicz i Marię Burluk, które zorganizowały sekretariat prezydialny. W wydziale karnym zatrudniono kontraktowych pracowników, studentów prawa: Jadwigę Zanussi, Wiktora Białoszewskiego i Irenę Szutowicz, a do wydziału cywilnego Janinę Andrasz. Liczba woźnych powiększyła się o Franciszka Marcinkiewicza. Równocześnie trwały prace organizacyjne nad utworzeniem rachuby sądu okręgowego, przez zaangażowanie 7 stycznia 1946 r. na stanowisko rachmistrza Genowefy Sochoń. Personel zatrudniony w sądzie nie miał odpowiedniego doświadczenia w pracy urzędniczej193. Skupiono się w pierwszej kolejności na zakładaniu repertoriów, ksiąg rachunkowych, teczek akt osobowych i wszelkich innych zeszytów. Brakowało regulaminów wewnętrznego urzędowania i dlatego sędziowie i przedwojenni urzędnicy z pamięci odtwarzali obowiązujące wzory. Papier na potrzeby sekretariatów, przybory piśmienne i obwoluty akt, personel sam zdobywał, suszył i oczyszczał, nieraz prasując żelazkami. Kasa sądu znajdowała się w kieszeni prezesa. Sprzęt biurowy nadal był znoszony z opuszczonych domów, a nawet ze zburzonych kaplic. Z porzuconej ambony kościelnej urządzono stoisko dla świadków na sali rozpraw. Trybunę ze zrujnowanego domu wycieczkowego przerobiono na stół prokuratorski w sali rozpraw194. 11 stycznia 1946 r. delegowano z Kielc wiceprokuratora Zdzisława Książkiewicza, który miał objąć stanowisko prokuratora195, jednak zaczął pełnić swoje obowiązki dopiero po powrocie z urlopu zdrowotnego 18 lutego 1946 r. Do tego momentu sprawy pozostające w kompetencji tego urzędu załatwiała prokuratura Sądu Okręgowego w Ełku oraz częściowo w Olsztynie. W sposób następujący prokurator Książkiewicz opisał początki swojej pracy w Giżycku: Prace organizacji prokuratury rozpocząłem wprost w rozpaczliwych warunkach. Brak było jakichkolwiek sił kancelaryjnych, woźnych, ksiąg, druków, materiałów kancelaryjnych i urządzenia biurowego. Przydzielone w budynku sądowym 2 pokoje na biura Prokuratury przedstawiały się beznadziejnie. Po przeprowadzeniu do możliwego stanu

192 APO, SAO, 2806/3, k. 19. Pismo z 15 I 1946 r. prezesa Sądu Okręgowego w Giżycku do prezesa Sądu Apelacyjnego w Olsztynie. W styczniu 1946 r. prezes Sądu Apelacyjnego w Olsztynie, Bolesław Steinman, informował Ministerstwo Sprawiedliwości o likwidacji Sądu Okręgowego w Bartoszycach i o otwarciu Sądu Okręgowego w Giżycku. Wspomniał również o przejęciu gmachu sądowego po wycofaniu się Armii Czerwonej. Wg. relacji B. Steinmana w sądzie funkcjonowały wszystkie wydziały przy jednym komplecie sędziowskim, składającym się z prezesa, wiceprezesa, jednego sędziego okręgowego. Etat prokuratora nie został obsadzony. Zob. APO, SAO, 2806/4, k. 257. Pismo z 14 II 1946 r. prezesa Sądu Apelacyjnego w Olsztynie B. Steinmana do Wydziału Administracyjnego Ministerstwa Sprawiedliwości. 193 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 194 L. Chajn, dz. cyt., s. 164. 195 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 60 pokoi rozpocząłem urzędowanie wraz z dwoma zupełnie niekwalifikowanymi woźnymi i jedną urzędniczką również niekwalifikowaną, która zresztą po tygodniu pracy opuściła je samowolnie. Wówczas zostały przyjęte najpierw dwie następnie w ciągu miesiąca marca trzecia urzędniczka, również wszystkie trzy niekwalifikowane i które z pracą w sądownictwie nigdy nic nie miały wspólnego. Z takim personelem zakładam z makulatury poniemieckiej repertoria i potrzebne księgi, załatwiłem bieżący wpływ, przyjmowałem sprawy z Prokuratury w Ełku i brałem udział w posiedzeniach Sądu196. 1 stycznia 1947 r. Prokuratura Sądu Okręgowego w Giżycku składała się z prokuratora Książkiewicza, jednego wiceprokuratora i podprokuratora, aplikanta i ośmiu urzędników, z których trzech miało pełne kwalifikacje urzędnicze oraz trzech woźnych197. W styczniu 1946 r. Prokuratura Sądu Okręgowego w Ełku przesłała do sądu w Giżycku akty oskarżenia. Zaczęły wpływać także akty oskarżenia z prokuratury giżyckiej. Sąd Okręgowy w Giżycku pierwszą sprawę, o charakterze karnym, rozpoznał 18 lutego 1946 r. i w tym samym dniu zapadł pierwszy wyrok polskiego sądu okręgowego198. W kwietniu 1946 r. liczba spraw i czynności realizowanych w Sądzie Okręgowym w Giżycku stale wzrastała. Stan etatowy sądu składał się z: prezesa, wiceprezesa, czterech sędziów okręgowych oraz jednego sędziego śledczego. Połowa etatów wakowała. Obsadzono jedynie etaty prezesa, wiceprezesa i jednego sędziego okręgowego. Powyższy komplet zmuszony był obsługiwać wszystkie sprawy oraz prowadzić śledztwa i rozpatrywać sprawy tzw. aresztowe. Sytuacja ta negatywnie odbijała się na pracy sędziów. Prezes, gdy nie organizował nowych sądów grodzkich, szukał personelu i mebli. Nie mógł brać udziału w normalnej pracy wydziałów i przewodniczyć kompletom sądzącym. Odczuwano brak sędziego śledczego, którego czynności wykonywać musiał jedyny sędzia okręgowy obarczony swoimi sprawami199. Sytuacja poprawiła się, gdy z Sądu Okręgowego w Złoczowie do Giżycka zostali przeniesieni: 23 kwietnia 1946 r. sędzia Władysław Jorkasch-Koch, 25 maja sędzia okręgowy Władysław Scherer. W czerwcu przyjęto aplikanta Ryszarda Zdziarskiego, a w lipcu aplikanta Czesława Bałzowskiego. 22 czerwca odbyło się pierwsze zgromadzenie ogólne sędziów sądu okręgowego. 31 sierpnia sędziego Mikołaja Szuszczewicza mianowano notariuszem i w tym dniu rozpoczął swoją działalność notariat w Giżycku. 11 listopada na podstawie zarządzenia ministra sprawiedliwości liczbę wydziałów w sądzie okręgowym oznaczono następująco: I Wydział Cywilny, II Wydział Karny, III Wydział Karny, IV Wydział dla Spraw Doraźnych i V Wydział dla Przestępstw Szczególnie

196APO, Prokuratura Powiatowa w Giżycku, 2572/1, k. 246-248. Sprawozdanie o stanie i działalności Prokuratury Sądu Okręgowego w Giżycku za okres od jej zorganizowania tj. od 18 II 1946 r. do 1 I 1947 r. Z. Dudzińska podaje, iż prokurator Z. Książkiewicz przybył do Giżycka 20 lutego 1946 r. zob. Z. Dudzińska, dz. cyt., s. 140. 197 Tamże. Jednostki prokuratury, na podstawie przepisów o ustroju sądów powszechnych z 1928 r., były powoływane i funkcjonowały m.in. przy sądach okręgowych i apelacyjnych. Zob. A. Lityński, Historia prawa Polski Ludowej, Warszawa 2010, s. 74. 198 M. Płotek, dz. cyt., s. 107. 199 APO, SAO, 2806/4, k. 145-146. Pismo z 1 IV 1946 r. prezesa Sądu Apelacyjnego w Olsztynie B. Steinmana do Ministerstwa Sprawiedliwości. 61 Niebezpiecznych w Okresie Odbudowy Państwa200. Na zgromadzeniu ogólnym sędziów, odbytym w pierwszej połowie listopada, ustalono następujące przewodnictwo wydziałów: prezes Klasse – Wydziału IV dla Spraw Doraźnych, wiceprezes Westenholz – Wydział I Cywilny, sędzia okręgowy Jorkasch-Koch - wydziały II, III i V karne, a sędzia Scherer zastępował sędziego okręgowego śledczego i uczestniczył w sądzeniu w wydziałach cywilnym i karnych201. W 1946 r. na remonty gmachów sądy otrzymały następujące kwoty w: Giżycku - 140 000 zł, Kętrzynie - 40 000 zł, Węgorzewie - 30 000 zł, Mrągowie - 40 000 zł i Bartoszycach 10 000 zł. Dzięki tym pieniądzom wyremontowano i uporządkowano budynki. Pracami budowlanymi osobiście kierowali kierownicy sądów, ewentualnie kierownicy sekretariatów tam, gdzie w sądach stanowiska sędziowskie jeszcze wakowały. Sami wynajmowali rzemieślników, układali plany, wybierali materiały budowlane i przesyłali rachunki, celem opłacenia architektów. 31 marca 1947 r. prace budowlane zostały zakończone. Z początkiem 1946 r. Giżycko posiadało połączenie kolejowe tylko z Kętrzynem. Z pozostałymi miejscowościami istniała tylko nieregularna komunikacja autobusowa. W listopadzie 1945 r. prezes sądu ściągnął końmi z pola wrak samochodu marki DKW czterocylindrowy, który do marca 1946 r. wyremontowano. Pojazd ten służył przez pewien czas jako jedyny środek komunikacji z sądami grodzkimi i dzięki niemu można było przyspieszyć odbudowę sądów. Samochód, z powodu licznych awarii, nie cieszył się popularnością wśród zmieniających się szoferów. Jeżdżący nim sędziowie musieli go w trakcie podróży pchać. Parę miesięcy potem Ministerstwo Sprawiedliwości przydzieliło Chevroleta, co umożliwiło organizowanie częstszych sesji wyjazdowych. Z powodu braku komunikacji z niektórymi dalszymi miejscowościami świadkowie i oskarżeni nie stawiali się do Giżycka. Nie też pomagały nakładane kary. Tylko dzięki samochodom dużo spraw zostało rozpoznanych. W pierwszej połowie 1946 r. zawiązano miejscowy oddział Związku Zawodowego Pracowników Sądowych i Prokuratorskich. Do związku należeli wszyscy pracownicy sądów i prokuratury. Związek zajmował dwa obszerne pokoje przy stołówce sądowej, założył bibliotekę i nabył pianino. Urządzano wycieczki samochodami i statkami oraz zabawy taneczne. Powstał chór damski pod batutą żony sędziego Westenholza. Gmach sądu stał się siedzibą zarządów wielu organizacji społecznych, zakładanych i kierowanych przez sądowników. Prezes Klasse pełnił funkcje: prezesa zarządu obwodu Ligi Morskiej na sześć powiatów, prezesa zarządu Oddziału Polskiego Związku Zachodniego, prezesa Oddziału Stowarzyszenia Prawników Demokratów, wiceprezesa Towarzystwa Turystycznego, wicekomandora Yacht Klubu Polskiego. Wiceprezes Westenholz sprawował funkcje: prezesa zarządu Oddziału Związku Pracowników Sądowych i Prokuratorskich, wiceprzewodniczącego Powiatowej Rady Narodowej, przewodniczącego Powiatowego Komitetu Odbudowy Warszawy i wicekomandora Yacht Klubu Polski. Sędzia okręgowy

200 M. Płotek, dz. cyt., s. 108. 201 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 22 VI 1946 r. odbyło się pierwsze zgromadzenie ogólne sędziów sądu okręgowego. 62 Jorkasch-Koch sprawował funkcję wiceprzewodniczącego Miejskiej Rady Narodowej, a inni należeli do wielu organizacji społecznych202. Od 22 grudnia 1946 r. Sąd Grodzki w Giżycku zajmował parter głównego gmachu przy ul. Warszawskiej. 6 maja sędziego Izydora Kołodziejczaka zastąpił sędzia Ignacy Westenholz, który został następnie odwołany do Bydgoszczy203. Sekretarz Żywek nadal kierował sekretariatem sądu, w którym pracowali od 1 lutego 1946 r. komornik sądowy Stanisław Widawski i od 1 kwietnia Helena Marcinkiewicz. Na wiosnę 1946 r. spod śniegu wydobyto niemieckie akta hipoteczne, które suszono na półkach. Potem zostały one posegregowane204. 20 lutego 1946 r. kierownikiem sądu został asesor sądowy Józef Dąbrowski, przeniesiony z okręgu apelacji wileńskiej, awansowany na sędziego grodzkiego. Zastępował on również sędziów sądów grodzkich w Mrągowie, Piszu i Węgorzewie, wyjeżdżając na sesje raz lub dwa razy w miesiącu. 10 lutego 1947 r. biura sądu przeniesiono do własnego gmachu przy ul. Warszawskiej nr 3205. Wydział hipoteczny pozostał nadal w gmachu sądu okręgowego ze względu na istniejące w nim specjalne urządzenia i pomieszczenia odpowiednie dla hipoteki206. Zbigniew Dylion z Sądu Grodzkiego w Bartoszycach 28 lutego 1946 r. przeprowadził się do Koszalina. Na stanowisku kierownika sądu zastąpił go sędzia śledczy Jan Szociński. Wszyscy pracownicy sądu włącznie z woźnym, którzy mieli przenieść się do Giżycka, podążyli za prezesem Szymonem Gałkowskim do Wałcza. 9 kwietnia również Szociński przeniesiony do Wałcza opuścił Bartoszyce i zabrał ze sobą resztę personelu sądu grodzkiego. Od czerwca 1946 r. raz w miesiącu do Bartoszyc na sesje wyjazdowe dojeżdżał sędzia grodzki z Kętrzyna, kilka razy w roku sędziowie okręgowi z Giżycka207. W Bartoszycach pozostała jedna urzędniczka Maria Benyskiewicz przyjęta do pracy 1 lutego 1946 r. Pod jej opieką znalazło się całe mienie sądowe. 1 kwietnia 1946 r. przyjęto do pracy urzędniczkę Alinę Giełbutównę, a 25 kwietnia woźnego Kajetana Wałczaka. Sędzia Klasse w sposób następujący opisał sytuację w Sądzie Grodzkim w Bartoszycach: Odtąd obszerne gmachy sądowe w Bartoszycach opustoszały. Nikt w nich nie zamieszkuje z powodu braku światła, wody i opału. Ponadto w nich podobno >straszy<. Samotna Giełbutówna za dnia dzielnie i nieustraszenie gospodarzyła. Gmach więzienia zajął miejscowy Urząd Bezpieczeństwa za zgodą prezesa Sądu Okręgowego. Gmach b. sądu okręgowego w Bartoszycach dotąd świeci pustkami, wewnątrz zdemolowany. Częściowe remonty konserwacyjne dokonane zostały w nim w lutym i marcu 1947 roku. W lipcu 1946 r. kierownictwo sekretariatu tego sądu objął Leopold Kozakiewicz, który w znacznym stopniu uporządkował sekretariat i wnętrza gmachu. Marja Benyskiewiczówna sterana ciężkimi

202 L. Chajn, dz. cyt., s. 165. 203 M. Płotek, dz. cyt., s. 108. 204 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 205 M. Płotek, dz. cyt., s. 108. 206 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 207 M. Płotek, dz. cyt., s. 109. 63 warunkami pracy opuściła Bartoszyce z dniem 30 listopada 1946 r. Od czerwca tegoż roku sędzia z Kętrzyna dojeżdża raz w miesiącu do Bartoszyc na sesje wyjazdowe. Kilka razy w ciągu roku przyjeżdżali tam sędziowie Sądu Okręgowego z Giżycka na sesje wyjazdowe208. Już w październiku 1945 r. prokurator Sądu Okręgowego w Olsztynie Frąckowiak zlustrował puste cele aresztu MO w Kętrzynie. Gmach sądu był nieuszkodzony i został zajęty przez UB. Funkcjonariusze nie korzystali z sal i pokoi sądowych, jedynie ze znajdujących się w suterenie gmachu cel więziennych, umieszczając tam swoich zatrzymanych. W pokojach sądu pozostały jedynie meble. Ksiąg i akt poniemieckich nie odnaleziono. Kierownik wydziału śledczego UB był gotowy przekazać sądownikom cały gmach za wyjątkiem trzech lub czterech pomieszczeń na parterze. Do dyspozycji miało być oddane pierwsze i drugie piętro budynku oraz dwie lub trzy cele209. Mimo wcześniejszych deklaracji przedstawiciela UB, poniemiecki gmach sądowy w Kętrzynie nie został udostępniony wymiarowi sprawiedliwości, wszelkie interwencje oraz pertraktacje nie odnosiły skutku210. Ostatecznie sąd został urządzony w trzypiętrowym domu czynszowym przy ul. gen. Sikorskiego 4. 1 marca 1946 r. zatrudniony został w nim sekretarz sądowy Konstanty Wtulich, a 7 marca dwóch woźnych Władysław Rokicki i Czesław Wtulich. Ekipa sądowników przystąpiła do porządkowania wnętrz oraz do zbierania sprzętu z opuszczonych kamienic211. Dzięki szczupłym kredytom zreperowano w kilku pokojach drzwi i okna. Uruchomiono sekretariat sądu, w którym w kwietniu pracę rozpoczęli Edmund Hubert i Marianna Piętka, a w sierpniu Zofia Jezierska-Szubartowska212. Pracownik Sądu Grodzkiego w Kętrzynie Zygmunt Kaczyński tak wspominał początki działalności sądu: Sąd w Kętrzynie mieścił się w nieodpowiednim, nieprzystosowanym do potrzeb lokalu. Urządzenie tego sądu stanowiła zbieranina najrozmaitszych, starych mebli łącznie z ławami kościelnymi na sali rozpraw. Wpływ spraw był większy niż w poprzednich sądach, szczególnie spraw karnych213. 19 czerwca 1946 r. kierownikiem sądu został sędzia Sądu Apelacyjnego w Wilnie, Ludwik Andrzejewski214. 3 lipca asesorem mianowana została Hanna Keller215. Pierwsze

208 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 209 APO, SAO, 2806/3, k. 360. Wyciąg z przedstawienia prokuratora Sądu Okręgowego w Olsztynie Frąckowiaka (brak imienia) z 16 X 1945 r. dot. stanu Sądu Grodzkiego w Kętrzynie. 210 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. Podobna sytuacja miała miejsce w Olsztynie, gdzie poniemiecki budynek sądowy zajął Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego. Zabiegi władz sądowych, zmierzające do przejęcia gmachu i podejmowane próby interwencji na szczeblu ministerialnym, nie przynosiły jakiegokolwiek skutku. Zob. M. Płotek, dz. cyt., s. 96. 211 M. Płotek, dz. cyt., s. 109. 212 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 213 APO, SAO, 2806/48, k. 146-149. Wspomnienia notariusza i kierownika Państwowego Biura Notarialnego w Kętrzynie Z. Kaczyńskiego. 214 M. Płotek, dz. cyt., s. 109. L. Andrzejewski 14 X 1946 r. został notariuszem. 64 rozprawy odbyły się w lipcu 1946 r. 15 października wiceprokurator Adam Wojciechowski z Prokuratury Sądu Okręgowego w Giżycku objął II rejon prokuratorski w Kętrzynie216. W październiku zostali przyjęci nowi pracownicy do sekretariatu Helena Hubert, Jadwiga Dybowska oraz przeniesiony z Giżycka woźny Wilhelm Bandura. Sąd grodzki zajmował parter i pierwsze piętro, a prokuratura drugie piętro sądu. Trzecie piętro pozostało w rezerwie z przeznaczeniem na mieszkania dla pracowników217. Sąd Grodzki w Mrągowie posiadał własny, dwupiętrowy gmach z urządzeniami dla hipoteki i trzema salami rozpraw. Obok znajdowały się mury spalonego aresztu. 21 maja 1946 r. kierownikiem sekretariatu został Roman Ławnik218. Poprzednio pracował w bankowości i był zawiadowcą stacji PKP, a przez pewien czas także sędzią policyjnym w Chicago. Doprowadził on kilka pokoi do użytku219. W czerwcu 1946 r. sąd był w trakcie remontu gmachu. Oczyszczano budynek, zreperowano zamki, czekano na szkło do okien, zamówiono opał220. W ciągu tego roku oszklono cały gmach, zabezpieczono go od wilgoci, wywieziono gruzy zbombardowanych ścian, zreperowano drzwi i naprawiono dach. 2 lipca w sekretariacie zatrudniono Stanisławę Romanowską. 16 lipca przyjęto do pracy woźnego Tadeusza Koperskiego. 1 stycznia 1947 r. po przyjęciu pracownika hipoteki Franciszka Rutkowskiego, uporządkowane zostały archiwa hipoteczne. Kierownik Sądu Grodzieckiego w Giżycku dojeżdżał do Mrągowa na sesje wyjazdowe raz w miesiącu i kierował pracami sekretariatu. Również sędziowie z Sądu Okręgowego w Giżycku kilka razy w roku przyjeżdżali na sesje wyjazdowe221. Sąd Grodzki w Węgorzewie mieścił się w trzypiętrowej, prywatnej kamienicy poniemieckiej, przydzielonej przez starostwo. 17 września 1946 r. na stanowisku woźnego zatrudniono przybyłego z Wilna Jana Grydziuszko222, byłego woźnego biblioteki publicznej. Nowy woźny sam uporządkował obszerny budynek, zwoził opał, reperował okna i drzwi. 1 grudnia do sądu przydzielono pracowników sekretariatu Hieronima Tarasiuka i Feliksa Markowskiego. Pierwszy z nich nie nadawał się do tej funkcji i został zwolniony. Markowski uruchomił sekretariat i pomagał przy porządkowaniu gmachu sądowego. Budynek oszklono i założono instalację elektryczną. Przygotowano salę rozpraw przez usunięcie ściany wewnętrznej w jednym z pomieszczeń. Meble przywożono z sąsiednich miejscowości, ponieważ Węgorzewo zburzone było w 80%. Kierownik Sądu

215 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 216 M. Płotek, dz. cyt., s. 109. 217 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 218 M. Płotek, dz. cyt., s. 108. 219 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 220 APO, SAO, 2806/4, k. 59. Pismo z 12 VI 1946 r. prezesa Sądu Okręgowego w Giżycku do prezesa Sądu Apelacyjnego w Olsztynie. 221 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 222 M. Płotek, dz. cyt., s. 108. 65 Grodzkiego w Giżycku dojeżdżał raz w miesiącu na sesje wyjazdowe i kierował pracami sekretariatu, do pracy w którym przyjęto 15 marca 1947 r. Krystynę Kapuścińską223. Sąd i areszt w Piszu były spalone i częściowo zburzone, przez co nie nadawały się do odremontowania. W czterech pokojach na parterze i w dwóch piwnicach odnaleziono hipotekę powiatową. Zachowały się poniemieckie księgi gruntowe sądów z Białej Piskiej, Piszy oraz Olecka. Przetrwała również biblioteka składająca się z kodeksów, dzienników ustaw i zarządzeń. Lustrujący teren sędzia Sądu Okręgowego z Ełku Władysław Markowski polecił we wrześniu 1945 r. urzędnikom starostwa i funkcjonariuszom MO zabezpieczenie hipoteki i biblioteki. Na budynek zastępczy dla sądu zaproponowano poniemiecką szkołę przy ul. Warszawskiej 31. Budynek ten nadawał się na uruchomienie w nim urzędu. Jednak był położony poza centrum miasta, w miejscu odosobnionym. Ze względów bezpieczeństwa zrezygnowano z tej lokalizacji224. Sąd od 1 kwietnia 1947 r. organizowano w ratuszu na drugim piętrze. Do jego dyspozycji oddano 12 pokoi wraz z salą rozpraw. Na pierwszym piętrze urzędował zarząd miejski225. 18 kwietnia przyjęto do pracy woźnego Wojciecha Wielgusiaka226. 15 maja ostatecznie uruchomiono Sąd Grodzki w Piszu. Pierwsza rozprawa odbyła się w tym sądzie 23 maja 1947 roku227. Tak jak w innych sądach grodzkich również tu kierownik sądu w Giżycku odbywał sesje wyjazdowe, zaś przedstawiciele sądu okręgowego przyjeżdżali kilka razy w roku na swoje sesje228. Gmach sądu poniemieckiego w Białej Piskiej zachował się w stanie nieuszkodzonym. Przy sądzie znajdowało się również niezniszczone więzienie. Budynek we wrześniu 1945 r. zajmowały wojska sowieckie. Lustrującemu budynek sędziemu Markowskiemu komendant wojenny oświadczył, że żadnych urządzeń sądowych tam nie ma. Gmach miał zostać zwolniony w momencie wyjazdu z miasta jednostek sowieckich229. Budynek od jesieni 1945 r. dozorował miejscowy posterunek MO, w wyniku czego umeblowanie zostało rozszabrowane. 1 sierpnia 1946 r. zatrudniono woźnego Bolesława Spudzisa, przybyłego z Wilna, stolarza, szklarza i ślusarza w jednej osobie230. Zamieszkał w gmachu sądu, uprzątnął cały budynek, zreperował drzwi i okna, przywiózł opał

223 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 224 APO, SA, 2806/3, k. 346-350. Sprawozdanie z 21 IX 1945 r. sędziego Sądu Okręgowego w Ełku, W. Markowskiego z podróży służbowej do Białej Piskiej i Pisza. 225 M. Płotek, dz. cyt., s. 108. 226 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 227 APO, SA, 2806/11, k. 89. Pismo z 12 VI 1947 r. prezesa Sądu Apelacyjnego w Olsztynie do Ministerstwa Sprawiedliwości. 228 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 229 APO, SA, 2806/3, k. 346–350. Sprawozdanie z 21 IX 1945 r. sędziego Sądu Okręgowego w Ełku, W. Markowskiego z podróży służbowej do Białej Piskiej i Pisza. 230 M. Płotek, dz. cyt., s. 108-109. 66 oraz dostarczył trochę mebli231. 23 sierpnia w sądzie rozpoczął pracę sekretarz Wiktor Ulicki, który po kilku tygodniach rozchorował się i odszedł232. Pracownicy sądowi w Białej Piskiej nie mieli mieszkań, co utrudniało angażowanie nowych urzędników. W związku z powyższym poproszono w październiku 1946 r. Wojewódzki Urząd Likwidacyjny w Olsztynie o przekazanie poniemieckiej posiadłości Walthera Luthera przy ul. 9 Maja nr 11 pracownikom sądu. Dom miał pięć mieszkań, nie był zamieszkały i był położony obok gmachu sądu233. W odpowiedzi Okręgowy Urząd Likwidacyjny odmówił przekazania posesji powołując się na stanowisko Zarządu Miejskiego w Białej Piskiej234. Kierownik Sądu Grodzkiego w Giżycku odbył tylko kilka sesji wyjazdowych w Białej Piskiej. Z powodu bliskiego sąsiedztwa z Piszem i wyludnienia powiatu postanowiono zawiesić funkcjonowanie tamtejszego sądu235. W Mikołajkach doszło do sporu między przedstawicielami sądu okręgowego a zarządem miasta. Gmach sądowy oraz dom i trzy działki miejskie zostały zajęte przez zarząd miejski, którego przedstawiciele zapewniali, że była to własność miasta. Na podstawie zachowanego spisu katastru nieruchomości ustalono jednak, że nieruchomości te były własnością sądu niemieckiego. Na początku 1946 r. władze sądowe przejęły prywatny poniemiecki dom nad jeziorem, z przyległym do niego sadem i ogrodem. Budynek choć zaniedbany, miał aż 20 pokoi. 1 maja 1946 r. przyjęto do pracy w Mikołajkach woźnego Ludwika Antoniuka. Oszklił on okna, naprawił drzwi oraz dach, usunął gruz i odpadki. Niestety Mikołajki w tym czasie nie posiadały jakiegokolwiek połącznia kolejowego, do tego miasto było wyludnione. W związku z tym zrezygnowano z organizacji sądu. W zamian planowano tam uruchomić dom wypoczynkowy dla sądowników ze względu na turystyczny charakter miejscowości oraz odpowiedni ku temu budynek236. Gmach sądowy w Rynie znajdował się we frontowym skrzydle zamku. Boczne i tylne skrzydła z dziedzińcami należały do więzienia237. Obok zamku stał dom piętrowy, w którym przed wojną mieściła się administracja więzienna. W Rynie do władz sądowych należały dwa domy mieszkalne i cztery działki rolne o łącznej powierzchni 31 ha. Od jesieni 1945 r. prezes sądu sprawował nadzór nad tym majątkiem przy pomocy miejscowego posterunku MO. Milicjanci, mimo licznych poleceń i upomnień, słabo wywiązywali się ze swoich obowiązków, przez co ucierpiały wnętrza budynków238. 16 stycznia 1946 r.

231 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 232 M. Płotek, dz. cyt., s. 108. 233 APO, SAO, 2806/11, k. 53. Pismo z października 1946 r. prezesa Sądu Okręgowego w Giżycku do Wojewódzkiego Urzędu Likwidacyjnego w Olsztynie. 234 APO, SAO, 2806/11, k. 56. Pismo z 10 I 1947 r. Okręgowego Urzędu Likwidacyjnego do prezesa Sądu Okręgowego w Olsztynie. 235 M. Płotek, dz. cyt., s. 109. 236 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 237 M. Płotek, dz. cyt., s. 109. 238 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 67 stanowisko kierownika sekretariatu objął Jan Maćkowiak. 25 maja zatrudniono pracowniczkę sekretariatu Jadwigę Żukowską i woźnego Aleksandra Bartoszewicza. Przystąpiono do porządkowania pomieszczeń sekretariatu, zdobyto trochę sprzętu biurowego239. Uporządkowano dziedzińce zamkowe, zreperowano bramy. Działki orne przekazano Mazurom pod uprawę w zamian za część plonów.240 Jednak 20 lipca funkcjonariusze UB bez uprzedzenia i porozumienia z władzami sądowymi zajęli cały zamek w celu urządzenia tam więzienia241. Woźnego usunięto z mieszkania, meble sądowe zabrano. Kierownikowi Maćkowiakowi utrudniano dostęp do biur sądowych, a ostatecznie przestano go wpuszczać do pomieszczeń sądowych. Dzierżawcy działek rolnych zostali z nich usunięci, a plony zabrane242. Interweniującego na miejscu prezesa sądu okręgowego wartownicy wypchnęli karabinami spod bramy zamkowej grożąc aresztowaniem. W kwietniu 1947 r. prezes odebrał z powrotem klucze od bram od UB. Działalność sekretariatu czasowo wznowiono. Pozostali jedynie sekretarz Maćkowiak i woźny Bartoszewicz, do czasu przejęcia majątku przez władze więzienne243. Ostatecznie sądu w Rynie nie utworzono. Organizacja sądów okręgu giżyckiego rozpoczęta w lipcu 1945 r. zakończyła się w roku 1947. W okresie tym zorganizowano obok sądu okręgowego, sądy grodzkie w Bartoszycach, Giżycku, Mrągowie, Kętrzynie, Piszu, Białej Piskiej (został on ostatecznie przeniesiony do Pisza) i Węgorzewie. Sposób ich funkcjonowania w tym czasie nadal odbiegał od stanu normalnego. Problemy jakie pojawiły się przy tworzeniu organizacji sądowej w okręgu giżyckim występowały w innych okręgach apelacji olsztyńskiej. Przede wszystkim kłopot sprawiało umiejscowienie sądów w odpowiednich budynkach. Ponieważ sądy poniemieckie były albo zajęte przez inne instytucje albo wymagały remontu. Poważnym problemem było znalezienie odpowiednich kadr sędziowskich i wykwalifikowanych urzędników, których brakowało. Sytuację utrudniały warunki socjalne, m. in. problemy z mieszkaniami, żywnością i komunikacją. Negatywny wpływ wywierała obecność wojsk sowieckich oraz zły stan bezpieczeństwa, którego nie poprawiała działalność funkcjonariuszy MO i UB. Mimo tych przeciwności do roku 1947 udało się stworzyć zręby polskiego sądownictwa na trenie Warmii i Mazur.

239 M. Płotek, dz. cyt., s. 108. 240 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 241 M. Płotek, dz. cyt., s. 108. 242 APO, SAO, 2806/11, k. 135-146. Sprawozdanie z 18 IV 1947 r. prezesa O. Klasse z przebiegu prac organizacyjnych sądownictwa w okręgu Sądu Okręgowego w Giżycku. 243 M. Płotek, dz. cyt., s. 109. 68 dr Agnieszka Sławińska Uniwersytet Kard. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie

Codzienne życie młodocianych więźniarek politycznych w łagrze w Bojanowie w latach 1952-1956 Słowa kluczowe: więźniarki polityczne, łagr, Bojanów

Lata 1944–1956 to okres rządów totalitarnych w Polsce, gdzie jedną z najbardziej indoktrynowanych grup społecznych była młodzież. Pokolenie urodzone w latach 30., w myśl komunistów, miało stanowić fundament i siłę napędową socjalistycznego państwa. Temat drugiej konspiracji niepodległościowej do tej pory jest przedmiotem badań wielu historyków. Druga konspiracja niepodległościowa rozwinęła się w latach 1944-1956, wówczas powstało około 1 000 organizacji antykomunistycznych skupiających prawdopodobnie 12 tysięcy młodocianych. Masowy rozwój młodzieżowych, szkolnych i harcerskich organizacji konspiracyjnych nastąpił w latach 1948–1953. Moje szczególne zainteresowanie budzą losy dziewcząt i kobiet w latach 1944–1956 oraz specjalne łagry progresywne dla chłopców w Jaworznie i dla dziewcząt w Bojanowie. Przeprowadziłam szeroką kwerendę źródłową, głównie w Archiwum Akt Nowych i w Instytucie Pamięci Narodowej. Badanie przeze mnie archiwaliów dotyczących tego tematu trwało 6 lat i objęłam zasięgiem poznanie losów dziewcząt skazanych z artykułów antypaństwowych w latach 1944–1956. Po dwóch latach pracy zdecydowałam się na zawężenie tematu do zanalizowania funkcjonowania łagru w Bojanowie i indywidualnych historii osadzonych tam młodocianych więźniarek politycznych. W artykule zarysuję tylko życie codzienne młodocianych więźniarek w łagrze Bojanowie w latach 1952–1956. Łagier dla więźniarek w Bojanowie został zaliczony do więzień klasy I - czyli najlżejszych dla więźniów politycznych, ze względu na swój wyjątkowy profil i zadania do wykonania. Pośrednio kontrolowany był przez funkcjonariuszy z Rawicza i wizytowany przez pracowników Wydziału Więziennictwa z WUBP z Poznania. W omawianym okresie łagrem zarządzało 4 naczelników: por. Feliks Kostrzewa – od października do grudnia 1952 r. i ppor. Eugeniusz Goncerz od października 1952 r. do października 1953 r., kpt. Antoni Dudek - od października 1953 r. do czerwca 1954 r. i starszy inspektor Helena Obiała – od lipca 1954 r. do 1958 r. Danuta Ćwiklińska – weteranka walk o niepodległość jeszcze z AK i działaczka WiN-owska, osadzona w Bojanowie na stanowisku lekarza, następująco opisywała Obiałową: Była to osoba nienawidząca osobiście ludzi o innych przekonaniach, inteligentna, ale okrutna i całkowicie pozbawiona kultury244. Łagier dla przestępczyń politycznych w Bojanowie funkcjonował od 28 października 1952 r. Za cezurę końcową uznałam wyjście na wolność z tej jednostki wychowawczej ostatniej więźniarki politycznej, na mocy amnestii z 30 kwietnia 1956 r. – była nią nauczycielka języka rosyjskiego, Anna Budryn, która odzyskała wolność 29 lipca 1956 r. Łagier progresywny powstał w celu reedukacji młodocianych przestępczyń na homo sovieticusa według metody Antona Makarenki, którą do polskiego systemu przetransformował Prof. Aleksander Lewin.

244 J. Kurtyka, Danuta Ćwiklińska-Gołąb. Wspomnienia konspiracyjne i więzienne z lat 1951- 1956, „Zeszyty Historyczne WiN-u” 2003, nr 19-20, s. 302. 69 Kwarantanna i przydział pracy

Młode obywatelki drugiej kategorii były zatem w łagrze traktowane gorzej niż kryminalistki i w stosunku do nich używano wyrafinowanych metod stalinowskich, aby je odpowiednio przystosować do sowieckiej rzeczywistości. Po przyjeździe do obozu poddawano je procesowi dwutygodniowej kwarantanny i następnie osadzano w celi wybranej przez wychowawczynie, zazwyczaj z kryminalistkami. Dziewczęta transportowane z różnych więzień centralnych nie wiedziały, gdzie i w jakim celu jadą. Najpierw dostawały wiadomość o przeniesieniu, a potem przewożono je w nocy więźniarkami na stację kolejową. Ładowano je do pociągów podzielonych na małe przedziały, w których mieściły się cztery osoby. Niektóre z młodocianych sądziły, że to wywózka na białe niedźwiedzie245. Maria Telatyńska-Kowalska wraz z koleżankami przejeżdżały w nocy przez rodzinną miejscowość – Szubin i Kcynię. Wydarzenie wspomina po latach: Jak jechałyśmy przez Kcynię i zobaczyłyśmy napis Kcynia przez te małe okienka, to trzymałyśmy się razem, żeby się nie rozpłakać, bo tam gdzieś tęsknota do mamy i w ogóle246. Alicja Perz była przewożona pociągiem z Fordonu do Bojanowa, skąd dźwigała przez kilka kilometrów torbę z depozytem247. Do tego progresywnego łagru trafiły też przyszłe uciekinierki, Danuty Załęska i Wanda Latopolska, pod eskortą wojska uzbrojonego w karabiny maszynowe, każda z nas miała swojego opiekuna, normalnie w pociągu z innymi pasażerami (nie wolno się nam było w ogóle odzywać pod groźbą strzału) w naszych normalnych cywilnych strojach248. Dziewczęta zazwyczaj wysadzano w nocy, w otoczeniu strażników z karabinami i psami. Kolejnym etapem było przydzielenie im worków do dźwigania przez 1,5 km do siedziby więzienia, zawierających ich osobiste rzeczy. Barbara Baran została wywołana z celi w Grudziądzu, gdzie służba więzienna nakazała zabrać jej swoje rzeczy. Uszeregowano grupę więźniarek, a następnie koleją przewieziono do Bojanowa, gdzie po przyjeździe odbył się przemarsz przy stuku trepów o bruk i wielu gapiów do Ośrodka249. Barbara Hajdukiewicz została przetransportowana pociągiem w lutym 1954 r. z więzienia w Gliwicach: Pierwsze wrażenie z Bojanowa to jasny mur więzienny i trzask zamykanej bramy250. Na jesieni 1954 r. do łagru trafiły z Olsztyna Anna Krzywobłocka i Janina Szumska, w specjalnie zarezerwowanych przedziałach w nocnym pociągu, Z dworca w Bojanowie szłyśmy dwójkami pieszo. Już świtało i przechodnie mogli nas widzieć. Jedna, może dwie kobiety śpieszące do pracy, przeszły obok nas nie patrząc na nas251. Transport z Olsztyna zaprowadzono do budynku z czerwonej

245 A. Sławińska, Wywiad z Marią Telatyńską-Kowalską, 28 II 2009, s. 20. 246 Tamże. 247 A. Sławińska, Rozmowa z Alicją Szletyńską z d. Perz, Łódź 28. VII. 2011 r., s. 12. 248 Archiwum Agnieszki Sławińskiej (patrz dalej: AAS), W. Olszewska z d. Latopolska, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Gdańsk 20. III. 2013 r., s. 4. 249 AAS, B. Białek, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Skierniewice 1. X. 2012 r., s. 3. 250 AAS, B. Hajdukiewicz-Dobosz, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Sosnowiec 24. VIII. 2011 r., s. 4. 251 AA S, Janina Wojdyło z d. Szumska, W Bojanowie 1954-1955, Gdańsk 16. XI. 2011 r., s. 1. 70 cegły, gdzie dziewczęta ustawiono w zatłoczonym korytarzu. Funkcjonariuszka spisywała wszystkich przy stoliku, a do pomocy wzięła sobie jedną z więźniarek: Postawna, wysoka dziewczyna, była później moją brygadzistką w pralni252. Po przyjeździe na miejsce przeznaczenia najpierw poddawano dziewczęta drobiazgowej kontroli, w tym upokarzającemu badaniu ginekologicznemu. Pracownicy odbierali więźniarkom wszystkie prywatne rzeczy, które składali w depozycie, np. całkiem pokaźny był depozyt Aleksandry Dębickiej – kolczyk, medalik, para korali, łańcuszek, puderniczka, dokumenty i Wandy Falewicz – zegarek, łańcuszek, pierścionek i wreszcie symbol religijny – krzyżyk oraz Barbary Gzyry – zegarek, medalik i dokumenty253. Alicja Perz w 1953 r. kwarantannę przechodziła w drewnianym budynku. Podczas tej specjalnej, 14-dniowej izolacji odbywały się poranne apele, po czym nastąpił rozdział do cel254. Następnie wszystkie dziewczęta dzielono na bloki A, B, C255. Pierwsze wrażenia Bernadety Gołeckiej po przybyciu do tego specjalnego ośrodka były następujące: Warunki lokalowe w stosunku do poprzednich wydawały mi się luksusem. Oddzielna łazienka i umywalka, cela do spania wielka, jasna, podłoga zamiast betonu256. W celi były głośniki, kwiaty, książki i gazety257. Warunki, jakie zapewniono w Bojanowie, były lepsze niż w Fordonie czy Inowrocławiu, ale skazane za przestępstwa antypaństwowe narażone były na towarzystwo osób o podejrzanej reputacji: Siedziałyśmy we 20 w jednej celi i dołączono do nas młodą osobę skazaną za zamordowanie dziecka. Jej zadaniem prawdopodobnie było donoszenie. I ginęły nam rzeczy, bo mogłyśmy otrzymywać wypiski....no i ginęły nam wypiski. Za to że dziecko pokroiła dostała tylko 4 lata258. Barbara Hajdukiewicz potwierdza wspomnienia Krystyny Muszyńskiej: Element tych dziewczyn siedzących był bardzo różny – złodziejki, prostytutki a nawet morderczynie, ale nie rozmawiał na temat swojego siedzenia. Można się było tylko domyślać. Ja osobiście nie mówiłam za co siedzę ale i tak wiedziały. Nie miałam z tego tytułu żadnych przykrości a raczej pomoc259. Krystyna Wojczal przewiezienie do Bojanowa uważała za kolejną karę, (…) to, że w Bojanowie trzymano więźniarki pospolite i polityczne było dodatkową karą. Wśród nich były też zwyczajne dziewczęta (manka, kawały polit., inne)260. Kiedy skazane biły się między sobą, Krystyna Wojczal chowała się pod łóżko.

252 AAS, Janina Wojdyło z d. Szumska, W Bojanowie 1954-1955, Gdańsk 16 XI 2011 r., s. 2. 253 AIPN Po, 681/18/4, Kierownik Działu Administracji, Protokoły zdawczo-odbiorcze więzienia w Bojanowie. Imienny wykaz depozytów, Bojanowo 23 IX 1953 r., k. 26. 254 A. Sławińska, Rozmowa z Alicją Szletyńską z d. Perz, Łódź 28 VII 2011 r., s. 12. 255 A. Sławińska, Rozmowa telefoniczna z Janiną Czyżewską z d. Najder, Sochaczew 11 X 2012 r., s. 1. 256 AAS, Krystyna Bojar z d. Muszyńska, Wspomnienia, Bydgoszcz 30 VIII 2011 r., s. 4. 257 AAS, Bernadeta Schmidt z d. Gołecka, Wspomnienia z Bojanowa, Bydgoszcz 26 VIII 2012 r., s. 1. 258 A. Sławińska, Wywiad z Krystyną Bojar, Bydgoszcz 28 II 2009, s.17. 259 AAS, B. Hajdukiewicz-Dobosz, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Sosnowiec 24 VIII 2011 r., s . 4. 260 AAS, Krystyna Cichoń z d. Wojczal, Wspomnienia z Bojanowa, Lubin 22 IX 2011 r., s. 3. 71 Wygląd cel i warunki więzienne Maria Telatyńska-Kowalska wspomina, że w Bojanowie stał 2 piętrowy budynek z czerwonej cegły261. Irena Wilczewska zapamiętała, że teren był rozległy i budowany różnymi budynkami: w największym 2 piętrowym znajdowały się cele, naprzeciwko niego stała administracja, w innych znajdowały się warsztaty i budynki gospodarcze – pralnia, kuchnia ze stołówką, itd. Na środku znajdował się placyk z drzewami, wokół którego była szeroka dróżka262. Jadwiga Rek-Grudzińska, wówczas 18-latka z Warszawy wspomina, że w obozie znajdowały się: pomieszczenia z celami, w których młodociane były przetrzymywane, a poprzecznie postawiony był budynek administracyjny, z łaźnią i świetlicą263. Dla innych dziewcząt swoistym novum było to, że cele w dzień były otwarte, a zamykany był jedynie korytarz na kratę. We wspomnieniach dziewcząt jest mowa o tym, że w celach znajdowało się około 10 piętrowych łóżek. Krystyna Muszyńska z 20-osobowej celi dla politycznych, znajdującej się na piętrze zapamiętała łóżka ustawione w dwóch rzędach. Halina Dobrowolska z d. Tararuj przebywała w 24-osobowej celi, gdzie był piętrowe łóżka – na dole spały dwie osoby, na górze jedna: Załatwiałyśmy się w metalowe w rodzaju wiader z uszami pojemniki, z których wybierało się do jakiegoś odpływu264. Janina Szumska trafiła do 20-osobowej celi, gdzie dostała górną pryczę w kącie sali. Wzdłuż ściany były umocowane wieszaki na kurtki. W wolnej części celi stał stół265. Młodociane więźniarki mogły udawać się na zajęcia do pracowni technicznych, takich jak szwalnia266 czy warsztat plastyczny267. Niektóre dziewczęta wspominają, że cele były obskurne268. W jednej celi, co podaje większość więźniarek politycznych z Bojanowa, mieściły się 22 łóżka, a w rogu stał kibel. O 6 rano na placu apelowym gromadzono wszystkie więźniarki na poranny apel i obowiązkową gimnastykę. Następnie młodociane udawały się na śniadanie do jadalni, a potem do pracy. W nocy cele były zamknięte, natomiast w dzień je otwierano, Można było

261 AAS, M. Telatyńska-Kowalska, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Kcynia 1 VIII 2011 r., s. 5. 262 AAS, Irena Tarnowska z d. Wilczewska, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Skwierzyna 2011 r., s. 8. 263 A. Sławińska, Wywiad z Jadwigą Rek-Grudzińską, 8 II 2010, s. 24. 264 AAS, H. Dobrowolska z d. Tararuj, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Sokóle 1 II 2012 r., k. 3. 265 T. Wolsza, W cieniu Wronek, Jaworzna, Piechcina...1945-1956. Życie codzienne w polskich więzieniach, obozach i ośrodkach pracy więźniów, Warszawa 2003, s. 38. Zazwyczaj na wyposażeniu w celi znajdowała się prycza, mała szafa na łyżki, wielofunkcyjna, aluminiowa miska, dzbanek na wodę, blaszane kubki, łyżki i taboret. 266 AAN, MBP, 1744, 689, Departament Więziennictwa, Wydział Inspekcji, Protokoły z inspekcji woj. poznańskie, 1953 r., Inspektorzy Wydziału Więziennictwa WUBP w Poznaniu, por. Jan Muczek, Kierownik Sekcji Polityczno-Wychowawczej, por. Franciszek Ciołek, Starszy Referent Ochrony chorąży Henryk Musielak, Raport sprawozdawczy z dokonanej inspekcji w więzieniu w Bojanowie w dniach od 10-11 III 53r., Poznań 17 III 1953 r., k. 216; dopiero w marcu 1953 roku zewidencjonowano wszystkie urządzenia w warsztacie szewskim. 267 A. Sławińska, Wywiad z Hanną Rajner, VI 2009, s. 10. 268 Taż, Wywiad z Marią Telatyńską-Kowalską, 28 II 2009 r., s. 20. 72 wyjść np. z książką do naszego parku, poczytać czy posiedzieć, o ile był to wolny czas na odpoczynek269. W lipcu 1953 r. cele w Bojanowie były tak zapluskwione, że naczelnik Eugeniusz Goncerz zarządził przeprowadzenie dezynfekcji przez sekcję odkażającą z Rawicza270. Dziewczęta do użycia miały około 15 różnego rodzaju lamp, 12 lichtarzy i 10 różnych luster271. Więźniarki pały na 356 różnych łóżkach i 6 pryczach z byłych obozów niemieckich, a w szpitalu czekało na nie 40 łóżek272. Więźniarki mogły się ogrzewać 7 piecykami blaszanymi i 13 piecykami żeliwnymi, ale nawet to nie wystarczało, bo ciągle było zimno. W łagrze było ciasno, dlatego konieczne było wybudowanie jeszcze jednego bloku dla 200 młodocianych kobiet-więźniów. Zalecono rozszerzenie terenu więzienia o ośrodek maszynowy, który miał być nowym miejscem szkolenia i pracy. Tuż przy blokach mieszkalnych leżały popiół, odpadki i śmieci273. Garderoba i warunki higieniczne Przez dwa lata funkcjonowania łagru władze więzienia i Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Rawiczu wiedziały, że podają młodocianym skazanym skażoną wodę do picia, jedzenia oraz mycia i nic w tej kwestii nie zrobiły. Kierownik Pracowni Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, mgr Fl. Kotteras i kierownik Oddziału Inżynierii Sanitarnej dr S. Kołaczkowski, powiadomili kierownika działu gospodarczego w Bojanowie, że woda jest silnie zanieczyszczona bakteriologicznie i nie może być używana do picia274.

269 AAS, B. Hajdukiewicz-Dobosz, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Sosnowiec 24 VIII 2011 r., s. 4. 270 AAN, MBP 1744, 14, Departament Więziennictwa. Wydział Inspekcji. Protokóły z kontroli jednostek więziennych i sprawozdania z wykonania zarządzeń poinspekcyjnych, protokóły z odpraw. WUBP Poznań 1953-1954, protokolant kierownik Sekcji Administracji Wydziału Więziennictwa Poznań, insp. K. Kędzierski, protokół z odprawy Naczelników więzień województwa poznańskiego odbytej w dniu 27 VII 1953 r. zleconej przez departament Więziennictwa, Poznań 28 VII 1953 r., k. 74. 271 AIPN Po, 681/18/3, Kierownik Działu Gospodarczego, Protokoły zdawczo-odbiorcze więzienia w Bojanowie. Wykaz sprzętu pomieszczeniowego, Bojanowo 8 II 1952 r., k. 57. 272 AIPN Po, 681/18/3, Kierownik Działu Gospodarczego, Protokoły zdawczo-odbiorcze więzienia w Bojanowie. Wykaz sprzętu pomieszczeniowego, Bojanowo 8 II 1952 r., k. 58. 273 AAN 1744, Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, z-ca naczelnika Wydziału Więziennictwa WUBP w Poznaniu, starszy inspektor M. Lewandowski, Materiały w sprawie działalności więzienia dla młodocianych kobiet w Bojanowie. 1953-1955. Do Naczelnika Więzienia w Bojanowie, Poznań 7 XII 1954 r., k. 152. 274 AIPN Po, 681/3/18/CD/1, Zakład Karny w Rawiczu, kierownik Pracowni Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, mgr Fl. Kotteras, kierownik oddziału inżynierii sanitarnej dr S. Kołaczkowski, Dokumenty projektowo-kosztorysowe studni artezyjskiej dla więzienia w Bojanowie. Badania bakteriologiczne wody w więzieniu w Bojanowie, Bojanowo 21 IV 1954 r., k. 10. 73 9 grudnia 1952 r. na łóżkach więźniarek leżała brudna pościel i brakowało zagłówków, a w celi nr 13 znaleziono pluskwy275. Dziewczęta w pustych zagłówkach chowały pastę do zębów, chleb, łyżki, grzebienie, szczoteczki do zębów i brudne opaski higieniczne. W łagrze w 1952 r. znajdowały się tylko 4 różne umywalki276. Słoma w siennikach była zupełnie starta, a 22 kible zardzewiałe i zanieczyszczone277. W 1953 r. w Bojanowie brakowało nawet szmat do sprzątania, gdyż nie można ich było zakupić na rynku. Na początku utworzenia łagru w Bojanowie wystąpił problem z utrzymaniem higieny – codzienne mycie odbywało się z rana, ale na terenie obiektu nie było wystarczającej ilości kranów - brakowało wody na umycie się przed snem. Wizytator Mieczysław Sławiński zalecił doprowadzanie więźniów przez wychowawcę w grupach po 30 osób do wieczornej toalety. Raz w tygodniu, w soboty, dziewczęta korzystały z łaźni i miały wymienianą bieliznę. Jeszcze w grudniu 1952 r. bielizna czysta była pomieszana z brudną i taką oddawano więźniarkom po zażyciu kąpieli. W marcu 1954 r. stan sanitarno- higieniczny łaźni określono jako urągający wszelkim wymogom278. Ściany były czarne, brakowało sprzętu kwaterunkowego na rozłożenie bielizny i w tym pomieszczeniu stały skrzynie z węglem. Naczelnik w raporcie podał, że bieliznę pościelową zmieniano dwa razy w miesiącu, a osobistą raz w tygodniu279. Na 20 pryszniców tylko 10 było czynnych, a więźniarki prowadzano w grupach po 30 osób, Myłyśmy się w tzw. obórce- wszystkie naraz – woda bieżąca zimna280. Dodatkowo popsuła się studnia i nastąpiło zmniejszenie ilości wody. Zwłaszcza kryminalistki nie przestrzegały higieny osobistej: niektóre nie lubiły porannego mycia czy czesania włosów, inne zostawiały nieporządek w celach. Mimo

275 AAN, MBP, 1744, 689, Departament Więziennictwa, Wydział Inspekcji, Protokoły z inspekcji woj. Poznańskie, 1953 r., inspektorzy Wydziału Więziennictwa WUBP w Poznaniu, kierownik Sekcji Specjalnej WUBP ppor. J. Zawadzki, naczelnik ppor. Eugeniusz Goncerz, kierownik Działu Administracji chorąży B. Majchrzak, kierowniczka szpitala plutonowa Salomea Budzyńska, Protokół z przeprowadzonej kontroli po linii sanitarnej w jednostce więziennej w Bojanowie w dniach od 9 XII 52 r. do dnia 10 XII 52 r., Bojanowo 10 XII 1952 r., k. 224. 276 AIPN Po, 681/18/3, Kierownik Działu Gospodarczego, Protokoły zdawczo-odbiorcze więzienia w Bojanowie. Wykaz sprzętu pomieszczeniowego, Bojanowo 8 II 1952 r., k. 58. 277 AIPN Po, 681/18/3, Kierownik Działu Gospodarczego, Protokoły zdawczo-odbiorcze więzienia w Bojanowie. Wykaz sprzętu pomieszczeniowego, Bojanowo 8 II 1952 r., k. 57. 278 AAN, MBP 1744, 14, Departament Więziennictwa. Wydział Inspekcji. Protokóły z kontroli jednostek więziennych i sprawozdania z wykonania zarządzeń poinspekcyjnych, protokóły z odpraw. WUBP Poznań 1953–1954. Naczelnik Wydziału Szkoleniowego kpt. Natan Akerman, referent Działu Szkoleniowego Sylwia Bartkiewicz, straszy sierżant Teresa Michałowska, Raport do Departamentu Więziennictwa MBP. Wydział Inspekcji w Warszawie, Warszawa 20 III 1954 r. k. 283. 279 AAN, MBP, 1744, 665, Departament Więziennictwa, Wydział Inspekcji, Raporty z ogólnych kontroli jednostek więziennych i OPW dotyczące spacerów więziennych. 1953 r. naczelnik Więzienia w Bojanowie, ppor. Eugeniusz Goncerz, Więzienie w Bojanowie, Bojanowo 22 IV 1953 r., k. 108. 280 AAS, H. Dobrowolska z d. Tararuj, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Sokóle 1 II 2012 r., k.3. 74 kontroli wychowawców i oddziałowych, skazane niechętnie sprzątały w celach. Niektóre więźniarki w 1953 r. nie zważając na regulamin więzienny kręciły sobie włosy sznurkami, robiły loki, malowały twarz i usta czerwoną bibułą oraz czerniły brwi. Janina Szumska, która siedziała z kryminalnymi w celi, zapamiętała pewne zajście: Rano często budziły mnie przekleństwa i złorzeczenia. Dwie dziewczyny stale się kłóciły i nawet zamachiwały się na siebie stołkami. Zwróciłam im kiedyś uwagę, żeby tak nie klęły. Wtedy już obie miałam przeciwko sobie281. Wychowawczynie, według raportu, przeprowadzały indywidualne i grupowe rozmowy ze skazanymi, poddając krytyce to zachowanie i stawiając je w świetle ośmieszającym282. Dochodziło do kradzieży wypiski, garderoby osobistej oraz mydła w czasie kąpieli. W 1954 r. dla więźniarek przychodzących w ostatniej grupie do kąpania brakowało wody, dlatego zarządzono przeprowadzanie kąpieli co 2 tygodnie. Wizytujący zalecili naczelnikowi więzienia w Bojanowie następujące postępowanie w tej sytuacji: Aby umożliwić należytą kąpiel więźniów polecono, aby do czasu zbudowania nowej studni przeprowadzać kąpiele w ciągu dwóch dni co tydzień oraz wprowadzić systematyczną kontrolę przebiegu mycia się więźniów przez wychowawczynie283. Oficer inspekcyjny był odpowiedzialny za przebieg kąpieli, dostarczanie wody oraz codzienne przynoszenie ciepłej wody do cel. Okazało się, że więźniarki w Bojanowie z braku wody chodziły brudne i ich bielizna osobista oraz pościel również nie odznaczały się czystością. 22 czerwca 1954 r. wysłanniczka Departamentu Więziennictwa, Sikorzanka, zanotowała w raporcie, że młodociane więźniarki w marcu miały tylko zimną wodę, a dopiero od czerwca 1954 r. dostawały ciepłą284. W 1953 r. skazane w Bojanowie nosiły poniemieckie mundury drelichowe jeszcze z 1939 r., niektóre miały kolor pasiaków i starte gwiazdy Dawida. Ubrania były brudne i więźniarki skarżyły się, że drelichy oddawano do prania dopiero po ich zupełnym ubrudzeniu285. Potwierdza to jedna ze skazanych politycznych, Barbara Hajdukiewicz:

281 Janina Wojdyło z d. Szumska, W Bojanowie 1954-1955, Gdańsk 16. XI. 2011 r., s. 12. 282 AAN, MBP, 1744, 665, Departament Więziennictwa, Wydział Inspekcji, Raporty z ogólnych kontroli jednostek więziennych i OPW dotyczące spacerów więziennych. 1953 r. naczelnik Więzienia w Bojanowie, ppor. Eugeniusz Goncerz, Więzienie w Bojanowie, Bojanowo 22 IV 1953 r., k. 198. 283 AAN, MBP 1744, 14, Departament Więziennictwa. Wydział Inspekcji. Protokóły z kontroli jednostek więziennych i sprawozdania z wykonania zarządzeń poinspekcyjnych, protokóły z odpraw. WUBP Poznań 1953–1954. naczelnik Wydziału Szkoleniowego kpt. Natan Akerman, referent Działu Szkoleniowego Sylwia Bartkiewicz, straszy sierżant Teresa Michałowska, Raport do Departamentu Więziennictwa MBP. Wydział Inspekcji w Warszawie, Warszawa 20 III 1954 r. k. 283. 284 AAN 1744, Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, Departament Więziennictwa, imię nieczytelne Sikorzanka, Materiały w sprawie działalności więzienia dla młodocianych kobiet w Bojanowie. 1953-1955. Raport do Dyrektora Departamentu Więziennictwa, Warszawa 22 VI 1954 r., k. 172. 285 AAN, MBP 1744, 14, Departament Więziennictwa. Wydział Inspekcji. Protokóły z kontroli jednostek więziennych i sprawozdania z wykonania zarządzeń poinspekcyjnych, protokóły z odpraw. WUBP Poznań 1953–1954. prokurator Wojewódzki L. Zboralski, Wojskowy 75 Ubrania miałyśmy jednakowe, z jasnego drelichu286. Janina Najder dokładnie opisała więzienne ubranie: Mój strój – spódnica i bluza w kolorze szarym i biała chusta na głowę oraz trepy na nogi287. Według relacji Ireny Wilczewskiej wszystkie więźniarki ubrane były jednakowo: Popielate uniformy (bluza + spódnica). Niektóre były jaśniejsze ze względu na spranie. Buty na drewnianych podeszwach tzw. okulaki 288. Natomiast Halina Dobrowolska z d. Tararuj podała następujący opis więziennego stroju: Była to spódnica z bluzą drelichowa, kurtka, kapelusik (toczek), wszystko koloru szarego. Na nogi onuce i buty drewniane289. W marcu 1953 r. pozwolono, po uprzednio napisanej prośbie, na używanie przez dziewczęta własnych pantofli rannych. W listopadzie 1954 r. do więzienia w Bojanowie dostarczono dla młodocianych 60 lub 150 par bucików brezentowych, a okulaki miały być tam przerabiane na mniejsze rozmiary290. Od okulaków bolały i ropiały stopy z powodu niezagojonych ran, niszczyły się podłogi więzienne, ich ślady jeszcze dziś można zobaczyć w szkole podstawowej i w gimnazjum w Bojanowie. Nie pomagało nawet zakupienie na krechę do Kosnumu pasty do podłóg i ich froterowanie291. Janina Szumska zapamiętała, że w 1954 i w 1955 r. więźniarki spały w koszulach do kolan z długimi rękawami i w nich chodziły również w dzień: Na koszule zakładałyśmy stare, drelichowe bluzy zapinane na guziki ze stójką i kieszonką u góry i takie same spódnice, na nogach – drewniaki. Na wiosnę pozwalano nam nosić kołnierzyki, t. j. białe paski materiału przyszywane do stójek. Miała to być nagroda. Wieczorem, po apelu ubrania składałyśmy w kostkę na stołkach. W nocy było przeraźliwie zimno pod cienkimi kocami, ale kurtkami nie wolno było się przykrywać292. Oparłam się tu nie tylko na wspomnieniach przetrzymywanych, lecz również na bazie źródłowej dostępnej w AAN. Znalazłam tam dokument świadczący o poważnym podejściu do sprawy umundurowania więźniarek i podnoszenia poziomu sanitarnego w tym ośrodku. Stronami zainteresowanymi stanem higienicznym reedukowanych byli: starszy inspektor Departamentu Więziennictwa,

Prokurator Rejonowy mjr Borkowski, inspektor Wydziału Więziennictwa WUBP ppor. J. Rosik, wice Prokurator Wojewódzki J. Godlewski, Odpis. Protokół, Bojanowo 28 VII 1953 r., k. 309. 286 AAS, B. Hajdukiewicz-Dobosz, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Sosnowiec 24 VIII 2011 r., s. 4. 287 Archiwum Agnieszki Sławińskiej, Janina Czyżewska z d. Najder, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Tomaszów Mazowiecki 23 X 2012 r., s. 1. 288 Archiwum Agnieszki Sławińskiej, Irena Tarnowska z d. Wilczewska, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Skwierzyna 2011 r., s. 7. 289 AAS, H. Dobrowolska z d. Tararuj, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Sokóle 1 II 2012 r., k. 3. 290 AAN, MBP 1744, 14, Departament Więziennictwa. Wydział Inspekcji. Protokóły z kontroli jednostek więziennych i sprawozdania z wykonania zarządzeń poinspekcyjnych, protokóły z odpraw. WUBP Poznań 1953–1954. Naczelnik Wydziału Więziennictwa WUBP w Poznaniu, st. insp. T. Skowyra, Pismo do Departamentu Więziennictwa MBP w Warszawie. Wydział Inspekcji, Poznań 26 XI 1954 r., k. 22. 291 AIPN Po, 681/18/6/dig. arch, inspektor działu finansów J.W., Protokoły zdawczo-odbiorcze więzienia w Bojanowie. Wykaz zadłużeń w dziale gospodarczym, Bojanowo 4 VIII 1954, k. 46. 292 Janina Wojdyło z d. Szumska, W Bojanowie 1954-1955, Gdańsk 16 XI 2011 r., s. 2. 76 por. M. Sławiński oraz jeden z ojców założycieli, Dyrektor Departamentu, Hipolit Duljasz. Pierwszy z wymienionych w odpowiedzi na pismo z 14 września 1953 r. pochodzące od Naczelnika Wydziału Mundurowego przy Departamencie Zaopatrzenia MBP, wystąpił z wnioskiem do Wydziału Więziennictwa MBP w Poznaniu o wykorzystanie nietypowego umundurowania w Bojanowie do pracy kulturalno-oświatowej. Kwatermistrzostwo w Poznaniu porozumiało się z administracją więzienną w Bojanowie co do komisyjnego rozpatrzenia sposobu zużytkowania dodatkowego przydziału uniformów. 6 października 1953 r. Kwatermistrzostwo w Poznaniu wydało decyzję, że traktuje wszystkie więzienia tak samo, wyjątek stanowiły wydzielone ośrodki dla młodocianych więźniów politycznych. Przytaczam treść pisma, w którym zawarto uzasadnienie takowej decyzji: Wobec tego, że więzienie w Bojanowie jest przeznaczone dla więźniów młodocianych kobiet i nosi charakter wybitnie wychowawczy, proszę o spowodowanie by powyższą jednostkę zaopatrywać w dodatkowe komplety bielizny osobistej i pościelowej, a mianowicie obok norm należności mundurowych przewidzianych dla więźniów kobiet /Nr. 21/S/ zmienionych Rozkazem Nr. 14/53. proszę przydzielić dla więzienia w Bojanowie dodatki mundurowe następującej ilości: bluza drelichowa – 1, spódnica drelichowa – 1, koszula damska letnia – 1, reformy bawełniane – 1, prześcieradła – 2, koc – 1, poszewka – 1293. W lipcu 1953 r. w Bojanowie używano misek, miednic, sienników, koców i bielizny z 1939 r., które były zużyte i wybrakowane oraz w małej ilości294. Na początku sierpnia 1953 r. bieliznę wymieniano raz w tygodniu, natomiast umundurowanie w miarę zabrudzenia, co personel więzienny wpisywał do księgi pokwitowań. Co tydzień oddawano z magazynu od 150 do 200 sztuk spodni i bluz295. Starszy referent Michałowski zanotował w raporcie, że bielizna była zmieniana raz na tydzień, a pościel raz na miesiąc. Sierżant skrytykował możliwość korzystania z kąpieli przez 40 minut przez młodociane więźniarki tylko w piątki i soboty, gdyż w Bojanowie było mało wody do obsłużenia większej liczby

293 AAN, MBP 1744, Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, Departament Więziennictwa, Wydział Polityczno-Wychowawczy, Hipolit Duljasz, Materiały w sprawie działalności więzienia dla młodocianych kobiet w Bojanowie. 1953-1955. Do Dyrektora Zaopatrzenia MBP, Warszawa 14 X 1953 r., k. 4. 294 AAN, MBP 1744, 14, Departament Więziennictwa. Wydział Inspekcji. Protokóły z kontroli jednostek więziennych i sprawozdania z wykonania zarządzeń poinspekcyjnych, protokóły z odpraw. WUBP Poznań 1953–1954.protokolant kierownik Sekcji Administracji Wydziału Więziennictwa Poznań, insp. K. Kędzierski, protokół z odprawy Naczelników więzień województwa poznańskiego odbytej w dniu 27 VII 1953 r. zleconej przez departament Więziennictwa, Poznań 28 VII 1953 r., k. 73. 295 AAN, MBP 1744, 14, Departament Więziennictwa. Wydział Inspekcji. Protokóły z kontroli jednostek więziennych i sprawozdania z wykonania zarządzeń poinspekcyjnych, protokóły z odpraw. WUBP Poznań 1953–1954. inspektor Wydziału Więziennictwa, Józef Rosik, Wyjaśnienia do protokołu pokontrolnego, Bojanowo 4 VIII 1953 r., k. 311. 77 przetrzymywanych296. Irena Wilczewska pamięta, że kąpiel w łaźni odbywała się raz na tydzień, Z pryszniców umieszczonych pod sufitem puszczano na chwilę wodę, obmoczone myłyśmy się, potem puszczano znów na popłukanie, ale nie zawsze zdążyłyśmy spłukać mydło297. Krystyna Wojczal podkreśla, że jeżeli nic się nie zepsuło, to kąpiel odbywała się raz w tygodniu, przez podwórze prowadzono nas do łaźni. Przez chwilę puszczano wodę z sufitu, aby się namydlić a potem żeby się spłukać. Było się brudnym zwłaszcza latem298. Jedna z funkcjonariuszek kilka razy brała Krystynę do innej pracy, po której zamykała ją w pomieszczeniu posiadającym cementową misę i kilka kranów. Zdejmowałam ubranie, wdrapywałam się do tej misy, szybko myłam się i ubierałam, twarz wycierając rękawem299. Irena Wilczewska podkreśliła, iż w pomieszczeniach nie było wody bieżącej ani kanalizacji. Młodociane więźniarki korzystały z dużych, kloszowych konewek ustawionych w celach. Każda więźniarka miała swój dyżur i musiała czyścić taki kubeł cegłami, gdyż w jednostce wychowawczej nie było żadnych środków dezynfekcyjnych300. Dyżurne przynosiły codziennie wodę spoza terenu pawilonu. Wieczorem skazane otrzymywały konewkę ciepłej wody, która była przeznaczona dla 20-24 dziewcząt. W październiku 1954 r. na 400 więźniarek na stanie więzienia znajdowało się tylko 30 misek do mycia i 30 wiader301. Wyżywienie Irena Wilczewska wspomina, że posiłki były wydawane i spożywane w stołówce302. Posiłki podawano 3 razy dziennie – na obiad był najczęściej zupa z kawałkami mięsa303. Anna Szydłowska z d. Krzywobłocka w 1954 r. spożywała razowy chleb z margaryną, marmoladą i czarną kawą zbożową. Ten jadłospis potwierdza Anna Rajner, która w Bojanowie na śniadanie dostawała do chleba marmoladę oraz lepsze dania w święta komunistyczne304. Na obiad były zupy, a raz w tygodniu mały kotlecik z ziemniakami. Raz podano w Bojanowie kaszankę z kiszoną kapustą, ale 17-letnia wówczas

296 AAN 1744, Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, Departament Więziennictwa, starszy sierżant, referent Michałowski, Materiały w sprawie działalności więzienia dla młodocianych kobiet w Bojanowie. 1953-1955. Raport, Bojanowo 25 X 1953 r., k. 184. 297 AAS, Irena Tarnowska z d. Wilczewska, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Skwierzyna 2011 r., s. 9. 298 AAS, Krystyna Cichoń z d. Wojczal, Wspomnienia z Bojanowa, Lubin 22 IX 2011 r., s. 3. 299 Tamże. 300 AAS, Irena Tarnowska z d. Wilczewska, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Skwierzyna 2011 r., s. 5. 301 AAN, MBP 1744, 14, Departament Więziennictwa. Wydział Inspekcji. Protokóły z kontroli jednostek więziennych i sprawozdania z wykonania zarządzeń poinspekcyjnych, protokóły z odpraw. WUBP Poznań 1953–1954, protokolant kierownik Sekcji Administracji Wydziału Więziennictwa Poznań, insp. K. Kędzierski, Protokół z odprawy naczelników Więzień woj. poznańskiego i Zielona Góra odbytej w dniu 29 X 1954 r. w Poznaniu, Poznań 1 XI 1954 r., k. 28. 302 AAS, Irena Tarnowska z d. Wilczewska, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Skwierzyna 2011 r., s. 5. 303 Tamże, s. 8. 304 A. Sławińska, Wywiad z Anną Rajner, Warszawa 2008 r., s. 10. 78 dziewczyna nie mogła tego zjeść ze względu na usunięty ząb305. Jadwiga Matwiejczuk zapamiętała, że w Bojanowie podawano czarny, niesmaczny chleb. 27 czerwca 1953 r. w jednym z donosów do naczelnika jednostki wychowawczej więźniarka polityczna Irena Ż., która pełniła wówczas funkcję celowej, poinformowała Eugeniusza Goncerza o sytuacji podczas śniadania. Podczas wydawania porannego posiłku doszło do pewnego zajścia – oddziałowa ze względu na szum w celi zamknęła drzwi i nie podała dziewczętom jedzenia. Część dziewcząt postanowiła jednak domagać się przydzielenia śniadania. Więc te które nie dostały powiedziały: najwyżej łaskę nam robi z jedzeniem. Nie przyjęły kary następujące: Wojciechowska Krystyna, Wielińska Agnieszka, Okrzesik Wanda, Szyłejka Maria306, Szymaniak Henryka, Kurkowska Teresa, Falewicz Stefania307, Jurek Wanda308, Bączyńska Jadwiga, Grzyb Helena309. A pozostałe w celi wzięły kawę i chleb, tylko nie jadły z powodu nie danej im wyznaczonej porcji kawy. Jak również korytarzowe z celi 2 nalewając jedzenie pierw patrzą się na daną osobę, o ile uważają za estetyczny wygląd to dadzą więcej, więc również to samo wpłynęło na więźniarki z celi 1310. Zatem personel więzienny przywłaszczał sobie jedzenie podając więźniarkom mniejsze porcje żywieniowe. Jadwiga Matwiejczuk zapamiętała Boże Narodzenie w 1953 r. Młodociane więźniarki przygotowały sobie wieczorną wieczerzę – na tą specjalną okazję zostawiły lepsze produkty z wypiski, stoły więzienne nakryły prześcieradłami, a oddziałowa pozwoliła im przynieść świerk z lasu. Skazane posiadały nawet opłatek, którym zamierzały się podzielić w tak ważnym w dniu. Nie było to im jednak dane: Przyszła taka oddziałowa Strzałka i zaczęła się drzeć, co my to zrobiłyśmy. (...)Wściekła się, że nie chcą brać kolacji. Jak wpadła do sali, zobaczyła, że te stoły ustawione i przykryte tymi białymi prześcieradłami (tam nie wolno było tego robić), to ten obrus wzięła za róg i wszystko nam zwaliła na ziemię. (…) Powiedziała, że ma być cisza, ani tchu. Jak ona poszła, (…) jak te dziewczyny wszystkie zaczęły płakać311. W Bojanowie młodociane co 14 dni mogły robić zakupy w kantynie i otrzymywały wypiskę, ale to nie wystarczało do odpowiedniego wyżywienie młodych, dorastających organizmów – pojawiła się awitaminoza, anemia i inne choroby, jak gruźlica312.

305 Anna Szydłowska z d. Krzywobłocka, Odpowiedzi na pytania ankiety dot. więźniarek politycznych z Bojanowa, Gdańsk 28. XI. 2012 r., s. 7. 306 Więźniarka polityczna, powinno być: Szyłejko Maria. 307 Więźniarka polityczna, powinno być: Falewicz Wanda. 308 Więźniarka polityczna, powinno być: Jurek Stefania. 309 Więźniarka polityczna, powinno być: Grzyb Nadzieja (Nada). 310 AIPN Wr, 0014/727, Irena Żak, Teczka tajnego współpracownika pseudonim Sprytna. Oświadczenie, Bojanowo 27 VI 1953 r., s. 21. 311 M. Bondarczuk, Działalność grup partyzanckich na Podlasiu w latach 1950-1954, Lublin 2010, s. 40. Nagranie Nr 3 przeprowadzone przez Panią Milenę Bondarczuk z Jadwigą Raczuk z d. Matwiejczuk. 312 T. Wolsza, W cieniu Wronek, Jaworzna, Piechcina...1945-1956. Życie codzienne w polskich więzieniach, obozach i ośrodkach pracy więźniów, Warszawa 2003, s. 54; Paczka mogła zawierać: 2 kg chleba lub 2 kg sucharów, 0,5 kg tłuszczów, 0,25 kg cukru, 0,15 kg cebuli, 0,05 kg tytoniu oraz 60 sztuk papierosów i pudełko zapałek. 79

Cenzurowanie listów Więźniarki zapamiętały cenzora, którego nazywały kierownikiem, gdyż brały od niego materiały dekoracyjne i biurowe313. W latach 1952-1954 skazane mogły napisać list i otrzymać korespondencję 2 razy w miesiącu. W marcu 1954 r. zdarzały się przypadki, że listy do młodocianych dochodziły z opóźnieniem lub wychowawczynie często gubiły korespondencję, oczywiście celowo314. Okazało się, że zdjęcie podane przez matkę Bernadety Gołeckiej nie dotarło do jej narzeczonego Zbigniewa Schmidta: Kochana Moja! Najbardziej ze wszystkiego jest to, że nie mogę się doczekać Twego zdjęcia i zaczynam wątpić czy w ogóle go otrzymam ale pocieszam się że tak skoro sama to potwierdzasz. Tak więc oczekuję z całą niecierpliwością315. Chłopak zapewniał ukochaną o tęsknocie, zbudowaną na przyjaźni i miłości, które stanowiły potężny fundament u tej dwójki konspiratorów – młodocianych więźniów Jaworzna i Bojanowa. Tak Deciu! Przyjemnie to powtórzyć, że Cię kocham, że zawsze kochać Cię będę i że nic nie osłabi mojego przywiązania do Ciebie316. Personel administracyjny zapominał o warunkowych zwolnieniach dla więźniarek politycznych: Bernadety Gałeckiej, Barbary Hajdukiewicz, Zofii Błajk i Teresy Block317. 18 września 1955 r. 22-letnia Barbara Hajdukiewicz tylko dzięki interwencji prokuratury opuściła łagier318. Więzienny szpital W Bojanowie stworzono tak złe warunki sanitarne, że niektóre dziewczęta wychodziły z łagru chore na zaawansowaną gruźlicę. Musiały się potem długo leczyć i zaważyło to w znaczny sposób na ich dalszym życiu. Znalazłam cztery przypadki zachorowań, potwierdzone w dokumentach: Alicji Perz, Nady Grzyb, Zofii Suszko oraz Heleny Wawro. Jedna ze skazanych za przestępstwo antypaństwowe, Nadzieja Grzyb, zapłaciła życiem, zmarła na gruźlicę, na którą zachorowała w łagrze. W 1954 r. w szpitalu

313 AAS, Irena Tarnowska z d. Wilczewska, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Skwierzyna 2011 r., s. 8. 314 AAN, MBP, 14, Departament Więziennictwa. Wydział Inspekcji. Protokóły z kontroli jednostek więziennych i sprawozdania z wykonania zarządzeń poinspekcyjnych, protokóły z odpraw. WUBP Poznań 1953–1954, naczelnik Wydziału Szkoleniowego kpt. Natan Akerman, referent Działu Szkoleniowego Sylwia Bartkiewicz, straszy sierżant Teresa Michałowska, Raport do Departamentu Więziennictwa MBP. Wydział Inspekcji w Warszawie, Warszawa 20 III 1954 r. k. 284. 315 Zbyszek Schmidt, List do Ukochanej Deci, Jaworzno 26. XII. 1954 r., s. 1. 316 Tamże, s. 2. 317 AAN, MBP 1744, Departament Więziennictwa, przedstawiciele Generalnej Prokuratury B. Wodnicki, A. Kasprzak, Materiały w sprawie działalności więzienia dla młodocianych kobiet w Bojanowie. 1953-1955. Sprawozdanie z wizytacji więzienia dla młodocianych kobiet w Bojanowie odbytej w dniach od 30 marca do 2 kwietnia 1955 roku, Warszawa 10 V 1955 r., k. 78. 318 AIPN Po, 3/93, Skorowidz do księgi więźniów w Bojanowie, Bojanowo 1954-1955, k. 20. 80 więziennym przebywała Alicja Perz, u której wykryto nacieki na płucach. Po wyjściu z więzienia okazało się, że miała gruźlicę319. Helena Wawro miała 150 cm wzrostu i ważyła tylko 50 kg. W lipcu 1953 r., gdy przebywała w więzieniu w Fordonie, zauważyła na stopach czerwono-sine guzy. Postawiono następującą diagnozę, zalecono jej naświetlanie słońcem, co też w sierpniu w czasie pracy w Bojanowie uczyniła320. Na początku września 1953 r. odczuwała kłucie w klatce piersiowej, zwłaszcza pod lewą łopatką. 10 października 1953 r. przyjęto ją na więzienną izbę chorych w Bojanowie z rozpoznaniem grypy i zapalenia płuc. Została skierowana na ambulatoryjne leczenie do szpitala w Bojanowie, ale jej stan nie ulegał zmianie. Gorączkowała przez 3 tygodnie z temperaturą powyżej 39 stopni, dlatego 27 października 1953 r. przewieziono ją do Poznania. Komisja Lekarska na podstawie analizy orzekła, że Helena Wawro była poważnie chora na wysiękowe zapalenie lewej opłucnej na tle gruźlicy. 21 grudnia 1953 r. Helena wyszła na warunkowe zwolnienie i podjęła intensywne leczenie. 22 czerwca 1954 r. dziewczyna po 6-miesięcznej przerwie w odbywaniu kary zgłosiła się do więzienia w Poznaniu321. Następnie trafiła do Bojanowa, skąd dopiero 14 sierpnia 1954 r. wyszła na wolność. 1 marca 1954 r. Irenie Flis zawieszono odbywanie kary na rok w łagrze, gdyż rozpoczęła intensywne leczenie w Klinice Chirurgicznej AM we Wrocławiu. Po pobycie w Bojanowie tylko pierwsza faza poprawy zdrowia trwała 17 miesięcy. Podczas leczenia przeprowadzano zabiegi chirurgiczne. 15 lutego 1955 r. Rada Państwa zawiesiła wykonywanie kary na 2 lata322. Irena trafiła do Szpitala Wewnętrznego im. Św. Józefa. Po wyjściu przez całe życie kontynuowała leczenie w przychodniach i u lekarzy prywatnych, Utracone w śledztwach i w więzieniach zdrowie już nigdy nie pozwoliło mi na w pełni efektywną i nieprzestaną pracę zawodową323. Od 1 do 3 grudnia 1954 r. pojawił się w Bojanowie Inspektor Józef Rosik, który zanotował w raporcie liczne uchybienia w szpitalu. Otóż pożywienie dla chorych więźniów dostarczano w miednicach do mycia, gdyż w jednostce wychowawczej brakowało znanego od dawna wynalazku jakim były ... wiadra324. Młodociane więźniarki polityczne skarżyły się, że mimo próśb nie były dowożone na czas na badania rentgenowskie do Ośrodka

319 A. Sławińska, Rozmowa z Alicją Szletyńską z d. Perz, Łódź 28 VII 2011 r., s. 13. 320 AIPN Wr 21/4997, Komisja Lekarska przy Szpitalu Więziennym, Akta śledcze p-ko Helenie Wawro. Orzeczenie, Poznań 23 XI 1953 r., s. 118. 321 AIPN Wr 21/4997, referent Działu Polityczno-Wychowawczego, naczelnik więzienia w Poznaniu , Akta śledcze p-ko Helenie Wawro. Opinia więźnia Wawro Helena, Wrocław 25 VI 1954 r., s. 133. 322 AIPN Wr, 401/535, I. Korbut, Akta w sprawie Ireny Korbut (Flis). Uzasadnienie roszczenia, Szczecin 2 XII 1992 r., s. 7. 323 AIPN Wr, 401/535, I. Korbut, Akta w sprawie Ireny Korbut (Flis). Uzasadnienie roszczenia, Szczecin 2 XII 1992 r., s. 7. 324 AAN, MBP1744, Departament Więziennictwa, inspektor Sekcji Administracyjnej Więzienia WUBP w Poznaniu, Józefa Rosik, Materiały w sprawie działalności więzienia dla młodocianych kobiet w Bojanowie. 1953-1955. Raport w sprawie kontroli działu administracyjnego i gospodarczego w Bojanowie, Bojanowo 1-3 XII 1954 r., k. 156. 81 Zdrowia w Rawiczu. W 1955 r. w Bojanowie stwierdzono kolejne 7 przypadków zachorowań na gruźlicę, a w wyniku zaniedbań zmarła więźniarka Emilia Kościelna325. Młodociane więźniarki wykorzystywane przez personel więzienny Funkcjonariusze w Bojanowie w wielu przypadkach wykorzystywali więźniarki z Bojanowa do osobistych celów. Zatrudnione w warsztacie krawieckim młodociane szyły bieliznę damską i dziecięcą dla wychowawczyń i funkcjonariuszek. W warsztacie naprawy odzieży pracowała Krystyna Wojczal, gdzie musiała wyrobić normę, za którą jej nie płacono. Inne więźniarki, jak Janina Szumska, nazywały ten warsztat szwalnią i szyły tam również ubranka do domów dziecka. W szwalni pracowała więźniarka polityczna Bożena Hlebowicz, którą Janina Szumska zapamiętała jako delikatną i subtelną osobę326. Robótkami ręcznymi na rzecz personelu bojanowskiego zajmowała się Teresa Block, która musiała obciąć swoje piękne warkocze, gdyż nie miała czasu na pielęgnację włosów. W tym miejscu nie zabrakło bliskiej przyjaciółki Teresy, Rozalii Jeziorskiej, nazywanej Różą. Obydwie dziewczęta wcześniej siedziały w Fordonie, w bardzo trudnych warunkach: Teresa powściągliwa, małomówna, zamknięta w sobie, wyglądała na głęboko zranioną. Pomyślałam, ze wiele przeszła i tego nie zapomni i nie wybaczy327. Jadwiga Matwiejczuk w 1954 r. znalazła zatrudnienie w warsztacie: Później, jak tam pracowałam to szyłam i też tak samo dla personelu tego, dla tych klawiszy, dla żon ich. (...) Oddziałowy nas prowadzał, przeważnie inspekcyjny, na dyżurkę i tam się brało miarę i przymiarki i tam ich obsługiwano328. Potwierdzeniem wniosku o szerzeniu się prywaty w jednostce wychowawczej jest zanotowana przez naczelnika Antoniego Dudka skarga na brak krawca męskiego: [kobiety] męskiej garderoby nie szyją, ponieważ nie posiadają kwalifikacji w tym kierunku, przez co funkcjonariusze zmuszeni są dawać do szycia płaszcze, spodnie czy mundury na wolności do spółdzielni, mimo że tut. jednostka kilkakrotnie zwracała się do władz zwierzchnich o przydział krawca na garderobę męską, lecz do tej chwili nie otrzymaliśmy takowego. Istnieje też warsztat usługowy szewski, lecz nie ma odpowiedniego szewca, który by mógł robić nowe trzewiki, a ten co jest reperuje tylko i zeluje, jednak szewc ten nie może obsłużyć na czas funkcjonariuszy, ponieważ jest dużo zamówień... Do chwili obecnej jedynie narzekania są ze strony funkcjonariuszy na brak należytego krawca na męską garderobę, dobrego szewca na robienie nowych trzewików329. Ośmiu funkcjonariuszom więźniarki i więźniowie pomagali w przestawianiu pieców, malowaniu, szykowaniu okien i wysyłkach. Pracownicy korzystali ze stołówki, w której darmowe

325 AAN, Ministerstwo Sprawiedliwości, Centralny Zarząd Więziennictwa, 2414, 21/2, Wydział Służby Zdrowia, Sprawozdania z działalności więziennej służby zdrowia, 1955, Sprawozdanie sanitarno-epidemiologiczne z jednostek więziennych za III kwartał 1955 r., Warszawa 1955 r., s. 23. 326 Janina Wojdyło z d. Szumska, W Bojanowie 1954-1955, Gdańsk 16 XI 2011 r., s. 16. 327 Tamże, s. 17. 328 M. Bondarczuk, Działalność grup partyzanckich na Podlasiu w latach 1950-1954, Lublin 2010, s. 40. Nagranie Nr 3 przeprowadzone przez Panią Milenę Bondarczuk z Jadwigą Raczuk z d. Matwiejczuk. 329 Tamże, k. 191. 82 posiłki przygotowywały i podawały im skazane. Za uprawianie ogrodu oraz utrzymania porządku na terenie łagru były odpowiedzialne więźniarki, dla których zgromadzono niezbędną do tego pomoc330. 29 stycznia 1953 r. Departament Więziennictwa MBP przekazał pracownikom w Bojanowie ogród warzywno-owocowy o powierzchni 1 ha, nad którym opiekę sprawował Komitet Pracowniczy, rozporządzający sprzętem ogrodniczym przejętym z byłego Domu Pracy Przymusowej331. Komitet Pracowniczy mógł zatem wykorzystać ogród i 30 ha ziemi na potrzeby personelu. Ziemię w ogrodzie na polu ornym oraz działki prywatne obrabiały więźniarki z Bojanowa. Przygotowanie personelu więziennego do kształcenia Skazanymi opiekowały się wychowawczynie, które mimo przeszkolenia politycznego w zakresie pracy makarenkowską metodą nie posiadały żadnego doświadczenia w wychowywaniu podopiecznych. To od razu stawiało opiekunki więźniarek na straconej pozycji, gdyż ich poziom intelektualny był niższy od wykształcenia niektórych przetrzymywanych. Irena Wilczewska wspomina: Większość z nich dokształcała się i często zwracali się do naszych dziewcząt o pisanie prac. Wychowawczynie były dość młode, ich przygotowanie zawodowe było bardzo pobieżne, ale odnosiły się do nas na ogół życzliwie332. Bronisława Hałas była wychowawczynią w stopniu kaprala i jeśli chodzi o pełnioną funkcję nie posiadała żadnego szkolenia praktycznego z zakresu ideologii komunistycznej, którą miała wpajać czy raczej narzucać dziewczętom. W organach bezpieczeństwa pracowała od 1947 r., w tym na nowej posadzie od sierpnia 1953 r. Z pracy jako wychowawca wywiązuje się dość dobrze, za wyjątkiem tego, że nie zna całkowicie zadań, jakie obowiązują wychowawcę333. Doszło do tego, że wychowawczynie znajdujące się często na niższym poziomie intelektualnym niż dziewczęta odbywające karę, nie zwracały uwagi na wiele wykroczeń z ich strony, kłótnie i bijatyki w celach. Niekiedy funkcjonariuszki specjalnie nie reagowały w takich sytuacjach, żeby ukarać winnych i wtrącić polityczne do karceru. Polityczne otrzymywały również najgorsze zatrudnienie w więzieniu, zazwyczaj trafiały do ciężkiej pracy w pralni, w łagrowym gospodarstwie, do napraw na terenie więzienia, do obierania ziemniaków i sprzątania śmieci oraz nieczystości.

330 AIPN Po, 681/18/3, Kierownik Działu Gospodarczego, Protokoły zdawczo-odbiorcze więzienia w Bojanowie. Wykaz sprzętu gospodarczego, Bojanowo 8 II 1952 r., k. 55; bańki na naftę, 11 beczek drewnianych, 4 drabinki pokojowe, 4 sztuki grabi żelaznych, 7 koszy wiklinowych do węgla, kłódki, latarnie, łopaty, szufelki do węgla, polewaczki ogrodowe, 6 pił poprzecznych, jedna szczotka do froterowania, 2 taczki drewniane, 40 różnych wiader, 347 żarówek elektrycznych, 3 klosze do lamp, 8 lamp kieszonkowych, 7 siekier, 11 pogrzebaczy, 30 miednic, łopaty, podsuwacze emaliowane, 257 kaczek szklanych, 2 żarówki do lamp kieszonkowych, 11 śmieciarek, około 30 skrzyń metalowych i drewnianych, bańki blaszane. 331 AAN, MBP, 1744, 689, Departament Więziennictwa, Wydział Inspekcji, Protokoły z inspekcji woj. poznańskie.1953 r., z-ca naczelnika Wydziału Kwaterunkowo-Eksploatacyjnego, kpt. J. Głodkiewicz, dyrektor Szefostwa Zaopatrzenia MBP, płk. Cz. Ringer, Do Kwatermistrza WUBP w Poznaniu, Warszawa 20 V 1953 r., k. 194. 332 AAS, Irena Tarnowska z d. Wilczewska, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Skwierzyna 2011 r., s. 8. 333 Tamże. 83 Szkoła przywięzienna w Bojanowie W 1953 roku zajęcia dla 52 więźniarek odbywały się w dwóch blokach: w godzinach 9-12 i 13-16334. Nauczycielki wolnościowe i nauczycielki-więźniarki sporządzały konspekty, które oddawały do sprawdzenia zastępcy od spraw polityczno- wychowawczych. Mimo tak podjętych środków ostrożności, które miały doprowadzić do płynnego przekazu materiału z poszczególnych przedmiotów zgodnie z wymaganiami sowieckimi. W Bojanowie utworzono również Korespondencyjną Szkołę Średnią, w której nauczały sprowadzone z Fordonu więźniarki polityczne. Do liceum zapisały się młodociane skazane za przestępstwa antypaństwowe. Uczyła się w nim Janina Szumska. Liceum stanowiło szansę na powtórzenie wcześniejszego materiału i poszerzenie wiedzy dla takich więźniarek jak 17-letnia Anna Krzywobłocka, która została aresztowana 14 kwietnia 1954 roku, na miesiąc przed egzaminem dojrzałości. Tutaj mogła kontynuować naukę. Janina Szumska uczęszczała do liceum, mimo że cały program miała przerobiony: Zajęcia odbywały się wieczorem. Dobrze pamiętam lekcje z historii i biologii, inne przedmioty nie były wykładane, prawdopodobnie z braku nauczycieli335. Nauczycielka historii wywołała Janinę Szumską do mapy, żeby pokazała Tokio: Nie to, że nie wiedziałam gdzie jest Tokio, ja nie wiedziałam co to jest Tokio. Stałam bezradna, ogłupiała. Nauczycielka przyjęła to ze zrozumieniem i powiedziała, że w więzieniu to się zdarza336. Niektóre wspominają, że szarą, więzienną rzeczywistość ożywiała nauczycielka biologii, która ubierała się kolorowo i zabawiała dziewczęta opowieściami o modzie. Wśród nauczycieli znalazła się była kurierka AK i cichociemna, prof. Elżbieta Zawacka, która w Bojanowie uczyła matematyki337. Podczas jednego z wywiadów decyzję nauczania więźniarek w łagrze tłumaczyła następująco: Bojanowo to było więzienie dla bardzo wielu młodych dziewcząt, dlatego że cała młodzież szkolna była zakonspirowana. We wszystkich szkołach średnich tworzyły się małe organizacje konspiracyjne, przeciwko komunie naturalnie. Tych młodych konspiratorów, chłopców i dziewczyny, wsadzali do więzień. W Bojanowie było duże więzienia dla dziewcząt. Były [tam] dziewczęta siedemnastoletnie, tuż przed maturą, które miały wyrok piętnaście lat więzienia.! Tak że to były okrutne dzieje w Bojanowie.[...] Ale [jak] siedziałam w Fordonie, dyrektorka więzienia (czy jak ona się wabiła) pyta mnie, czy jako nauczycielka chciałabym tam uczyć. Pomyślałam sobie – lepiej uczyć, niż siedzieć w więzieniu i zgodziłam się. Zawieźli mnie do Bojanowa koło Rawicza. Miałam uczyć w szkole podstawowej, bo wolno tam było otworzyć szkołę podstawową.[...] Kiedy mnie wsadzili do Bojanowa, zdołałam przekonać tego Makarenkę, że w Bojanowie trzeba zrobić punkt kontaktowy pobliskiej szkoły korespondencyjnej. Udało mi się! W Lesznie, niedaleko Bojanowa było normalne liceum korespondencyjne i oni się zgodzili

334 A. Applebaum, Gułag, Warszawa 2003, s. 315; Rozporządzenia NKWD z 1940 r. określiły długość dnia roboczego dla młodzieży od 12-16 lat na 4 godziny dziennie i drugie 4 godziny na naukę, natomiast więźniowie od 16-18 roku życia mieli pracować 8 godzin, z 2-godzinną przerwą na zajęcia lekcyjne. 335 Janina Wojdyło z d. Szumska, W Bojanowie 1954-1955, Gdańsk 16 XI 2011 r., s. 14. 336 Tamże., s. 15. 337 Bernadeta Schmidt z d. Gołecka, Bojanowo, Bydgoszcz 8 I 2007 r., s. 2. 84 na utworzenie w więzieniu punktu konsultacyjnego (bo takie punkty się tworzyło naokoło tej szkoły). Naturalnie temu dyrektorowi chodziło o to, że strażnicy mogli w ten sposób zdobyć maturę, bo byli po szkole podstawowej albo nawet podstawowej nie mieli. Ale mnie się udało też dla tych więźniarek – mogły być uczennicami szkoły korespondencyjnej. Prowadziłam tam matematykę. Była jakaś [więźniarka] z wyższym wykształceniem, inżynier – prowadziła fizykę i chemię338. Ktoś inny znowu geografię. Przyjaciółka moja (zaprzyjaźniona w więzieniu) była polonistką i prowadziła też historię339. W ten sposób ta młodzież była czymś zajęta, to było ważne. [Dziewczęta] się uczyły w liceum korespondencyjnym. To była moja jedyna nadzieja340. Elżbieta Zawacka i Bernadeta Gołecka siedziały w Bojanowie w jednej celi. Bernadeta znajdowała miejsce na krześle i na nim czas na naukę: Pamiętam jak przy oknie stały te dwie wyróżniające się panie [Elżbieta Zawacka i Maria Kwasiborska] z ożywieniem prowadząc długo godzinne rozmowy. Wyróżniały się wśród nas pod każdym względem. Szczególnie p. Elżbieta Zawacka była dla nas niedoścignionym wzorem zdyscyplinowania, jak żołnierz, pobyt w więzieniu traktowała jako kolejne zadanie do wykonania. Do życia podchodziła poważnie, była bardzo wymagająca, ale najwięcej wymagała od siebie. Pragnęła by młodzież w więzieniu nie zmarnowała czasu, by przygotowała się do studiów. Przebywając w jednej z celi z p. gen. Elżbietą Zawacką miałam to szczęście, że mogłam pożegnać się z nią z ogromną radością, gdy w lutym roku 1955 pozwolono jej wyjść na wolność341. Gdy na wolność wyszła Elżbieta Zawacka, Bernadeta Gołecka na jej polecenie uczyła matematyki w V, VI i VII klasie. Pierwsze, ważne zadanie wyznaczone przez Prof. Elżbietę Zawacką, edukowania nowych pokoleń, wykonała bezbłędnie. W przyszłości, już na wolności, otrzyma jeszcze wiele poleceń ze strony legendarnej Zo i będzie pracować na rzecz upamiętniania walczących o niepodległość. Szkoła przywięzienna w jednostce wychowawczej w Bojanowie funkcjonowała do 1970 roku. Widzenia z rodziną W 1953 roku nie zorganizowano poczekalni dla rodziców oczekujących na widzenie ze swoimi córkami, a pokój widzeń był nieposprzątany i zaniedbany. Do sierpnia 1953 roku wybudowano nowy budynek do widzeń z więźniami, ale spotkania z najbliższymi obywały się przez okratowane okienka. Dla więźniarek uzyskujących ulgi za zachowanie udzielano widzeń przy stoliku bez krat. Z czasem odwiedziny z rodzinami zostały przeniesione z niedzieli na wtorek i piątek. Ewa Przyżycka miała widzenia raz w miesiącu i matka przyjeżdżała do niej w weekendy. Spotkania odbywały się przy stoliku na świetlicy342. Irena Wilczewska na początku swojego pobytu w Bojanowie musiała pisać podanie na otrzymanie widzenia przy stoliku. W 1954 roku wszystkie widzenia odbywały

338 Więźniarka polityczna Kazimiera Janiak. 339 Więźniarka polityczna, Krystyna Muszyńska. 340 M. Brama, Rozmowa z Prof. Elżbietą Zawacką Zo, Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego, Toruń 14 IX, 26 X 2010 [dostęp on-line http://ahm.1944.pl/Elzbieta _Zawacka/7/?q=Bojanowo z dn. 20.11.2010]. 341 Bernadeta Schmidt z d. Gołecka, Czekając na rozkaz, Toruń I 2009 r., s. 1. 342 A. Sławińska, Wywiad z Ewą Wolszakiewicz z d. Przyżycką, Warszawa 23. X. 2012.r., s. 5. 85 się w większej sali przy stolikach, gdyż zlikwidowano rozmównicę. Między stolikami chodził funkcjonariusz. Rodzina mogła poczęstować odwiedzającego przywiezioną dla niego żywnością, ale i od tej reguły bywały odstępstwa. Podczas jednego z widzeń Janina Najder dostała od swojej matki drożdżówki, ale strażnicy zabronili wnosić je na teren więzienia343. Janina Szumska miała widzenie z rodzicami w połowie odbywania kary. W grudniu 1954 roku przyjechała do niej na widzenie bratowa Renia, która spodziewała się dziecka. Przywiozła Janinie sweter od matki, Zofii Szumskiej. System kar i nagród Jedną z najgorszych kar dla więźniarek politycznych, które wcześniej przeszły ciężkie śledztwo w areszcie śledczym, było umieszczenie ich w karcu. Jedną z nich, Annę Rajner, Stanisław Perz wtrącił na spanie na twardym łożu, o chlebie i wodzie na dwa tygodnie przed planowanym wyjściem z więzienia. Ojciec Anny posiadał stopień wojskowy piłsudczykowskiego oficera, za co zginął z rąk Sowietów w obozie w Uchcie. Funkcjonariusz bojanowski zaczął obrażać ojca Anny, ale córka stanęła w jego obronie: Byłam chora w tym karcu, bo miałam gdzieś jakiś czyrak, gorączkę i w ogóle. Nie przyznałam się do tego czyraka, żeby nie pomyśleli, że w ten sposób chcę się z karca wymigać. Złapałam wszy, bo ktoś zawszony był przede mną344. W karcu obok siedziała Wanda Falewicz – również córka przedwojennego oficera i endeka – Kazimierza Falewicza, który uciekł do Anglii. Anna Rajner wołała na nią w więzieniu Tuta. Dziewczęta rozmawiały ze sobą przez ścianę, gdy nie było strażnika koło cel izolacyjnych345. W listopadzie 1953 roku Anna Rajner wyszła na wolność. Od stycznia do kwietnia 1955 roku 18 kobietom wręczono upomnienie i 9 kolejnych dostało naganę. 10 osób pozbawiono prawa do korespondencji, w ówczesnych czasach jedynego źródła informacji i łączności z rodziną. W okresie od 1 stycznia do 2 kwietnia 1955 roku władze więzienne przyznały nagrody 366 osobom. Personel łagrowy w pełni realizował wizję optymistyczną swojego ideologa i promował zastosowanie metod motywacyjnych w stosunku do uległych więźniarek. Działalność kulturalno-oświatowa w Bojanowie Hipotezę optymistycznej pedagoga Antona Makarenki realizowano poprzez utworzenie szerokiej działalności kulturalno-oświatowej, rozwiniętego systemu inwigilacji i represji oraz możliwości ukończenia przez młodociane więźniarki polityczne przywięziennych kursów i szkoły. Funkcje kierownicze w Domu Kultury zazwyczaj pełniły wykształcone, młodociane więźniarki polityczne. Tymczasem indoktrynacja polityczna i kształtowanie psychiki młodocianych miało się odbywać właśnie w ramach pracy kulturalno-oświatowej346. W tym przypadku nastąpiło zderzenie interesów, bo w jaki sposób pracownice KO, którymi były polityczne, miały ulegać procesowi reedukacji, czyżby miały same siebie uczyć czy raczej personel wysługiwał się nimi, żeby edukowały całe 95%

343 Taż, Rozmowa telefoniczna z Janiną Czyżewską z d. Najder, Sochaczew 11. X. 2012 r., s. 2. 344 A. Sławińska, Wywiad z Anną Rajner, Warszawa 2008 r., s. 10. 345 Taż, Wywiad z Anną Rajner, Warszawa 2008 r., s. 10. 346 K. Szwagrzyk, Jaworzno. Historia więzienia dla młodocianych więźniów politycznych 1951- 1955, Wrocław 1998, s. 58-59. 86 przebywających tam kryminalistek? W łagrze działały takie zespoły jak kółko dramatyczne, chór, orkiestra, radiowęzeł itd. Do kółka dramatycznego należała Krystyna Muszyńska i grała w sztuce Makarenko347. To przedstawienie zapamiętała również Janina Szumska, która podkreśliła, że wystawiony w więzieniu Poemat pedagogiczny młodociane więźniarki zagrały bardzo dobrze – nie musiały zresztą mocno wczuwać się w role, bo znały to z codzienności więziennej348. Dziś nie zgodziłabym się występować na tych propagandowych akademiach. Wówczas traktowałam to jak rozrywkę w szarej codzienności, nie wierząc absolutnie w te recytowane bzdury349, przyznaje po latach Anna Krzywobłocka. Gazetkę o polsko-radzieckiej przyjaźni przygotowywała Bernadeta Gołecka, natychmiast się zgodziłam, był szczerze zdziwiony moją reakcją a jeszcze bardziej gdy zobaczył gotową tytuł Przyjaźń Polsko-Radziecka - naklejone postacie Adama Mickiewicza i Aleksandra Puszkina a pod nim wiersz Do przyjaciół Moskali 350. Jedna z więźniarek wspomina: ...Występowałam jako wolność. Udało się. Podobno bardzo ładnie miałam wyglądać. Miałam białą suknię, na głowie wieniec laurowy, na ręku białego plastycznego gołębia i włosy odpowiednio do tego zrobione351. Jadwiga Rek-Grudzińska recytowała wiersze albo Adama Mickiewicza albo Juliusza Słowackiego. Pamięta, że miała długi koc, który miał przypominać pelerynę. Pralnia Ewa Przyżycka odmówiła pracy w radiowęźle, za co przez zastępcę naczelnika do spraw polityczno-wychowawczych została wysłana do pracy w pralni: W pralni było ciężko, bo trzeba było wodę nosić i prać. W pralni były takie dwie dziewczyny, z którymi się zżyłam – Jadzia Matwiejczuk – łączniczka, ona miała duży wyrok, była łączniczką u Tatara, miała chyba 10 lat. I była Lena Kret352. Jadwiga Matwiejczuk przebywała w Bojanowie od 6 czerwca 1953 roku do 7 listopada 1954 roku, a Aleksandra Dębicka-Kret od 1czerwca 1953 roku do 13 kwietnia 1954 roku. Ewa Przyżycka pracowała w pralni od 13 sierpnia 1953 roku do 20 lutego 1954 roku. Do Bojanowa przywieziono rolników skazanych za nieodstawianie podstawowych dostaw: To była dla nas gehenna. Oni ich nie wpuszczali do pralni, a ich łachy dawali nam do prania. W tym kotle pływały wszy353. W 1954 roku w pralni pracowała Krystyna S., która wpisała się do pamiętnika Ireny Wilczyńskiej. W pralni przez 5 miesięcy pracowała więźniarka polityczna Bernadeta Gołecka. Skierowano tam również w na jesieni 1954 roku Janinę Szumską: W pralni, w której pracowałam był duży kocioł opalany węglem i balie z tarami. Najpierw prało się mydłem pocierając ubrania na tarze, później się gotowało w kotle, po wyciągnięciu z koła płukało się w zimnej wodzie, ciepłej brakowało, wyżymało się i układało do dużych, metalowych miednic i wynosiło się

347 Krystyna Bojar z d. Muszyńska, Wspomnienia, Bydgoszcz 30 VIII 2011 r., s. 4. 348 Janina Wojdyło z d. Szumska, W Bojanowie 1954-1955, Gdańsk 16 XI 2011 r., s. 5. 349 Anna Szydłowska z d. Krzywobłocka, Odpowiedzi na pytania ankiety dot. więźniarek politycznych z Bojanowa, Gdańsk 28 XI 2012 r., s. 12. 350 Bernadeta Schmidt z d. Gołecka, Wspomnienia z Bojanowa, Bydgoszcz 26 VIII 2012 r., s. 5. 351 A. Sławińska, Wywiad z Krystyną Bojar, Bydgoszcz 28 II 2009, s. 17. 352 A. Sławińska, Wywiad z Ewą Wolszakiewicz z d. Przyżycką, Warszawa 23 X 2012 r., s. 5. 353 Tamże, s. 5. 87 przez podwórze do drugiego gmachu, gdzie po stromych schodach niosło się te miednice na strych. Kiedy kończyłam wieszanie, często jako ostatnia swoich 40 przydziałowych sztuk, było już ciemno. Po paru miesiącach zaczęły mnie bardzo boleć stawy rąk354. Zakończenie Więźniarki w łagrze z trudem uzyskiwały możliwość warunkowego zwolnienia, a za swoje zachowanie czy samo tzw. nieprawomyślne pochodzenie trafiały również do karceru. Niektóre pod wpływem przeżyć załamały się i donosiły na swoje przyjaciółki, nawet po wyjściu na wolność. 120 nieprawomyślnych więźniarek z Bojanowa, dla nas dzisiaj bohaterek, wciąż nie jest znanych szerszej opinii publicznej, a przecież one również w jakimś stopniu wpisują się w losy młodzieży wyklętej. Chciano je zmienić w łagrze w Bojanowie, przeprowadzić reedukację czyli pieriekowkię i wpłynąć na umysły młodocianych przestępczyń antypaństwowych. Dlatego właśnie w warunki łagrowej rzeczywistości zastosowano cały system upodlenia wobec nastolatek tylko za to, że kolportowały ulotki antystalinowskie, pisały dowcipy polityczne i na inne sposoby walczyły z reżimem komunistycznym. Najmłodsze z nich miały tylko 15 lat... Warto przytoczyć wiersz jednej z więźniarek pisany po wielu latach, który stanowi maksymę Krystyny Bojar z d. Muszyńskiej, młodocianej więźniarki łagru w Bojanowie: ...Dołki Stale w ukropie Bo pod kimś wciąż kopie Marazm Gdy popadasz w marazm Do tańca rusz zaraz...355.

354 Janina Wojdyło z d. Szumska, W Bojanowie 1954-1955, Gdańsk 16 XI 2011 r., s. 3-4. 355 K. Bojar, Fraszki. Marazm [on-line http://v109084.home.net.pl/akant.biz/archiwum/9- satyra/806-krystyna-bojar-fraszki z dn. 20.03.2012].

88 Aneta Maria Herman Uniwersytet Kard. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie

Stefan Kaczorowski widziany oczami jego córki Słowa kluczowe: Stefan Kaczorowski, chadecja, ROPCiO

Praca ta rysując sylwetkę Stefana Kaczorowskiego skraca dystans między przeszłością a teraźniejszością. Nie będziemy historii mówionej zaprzęgać w karby chronologii, gdyż pamięć przywołująca wspomnienia wymyka się rozumieniu czasu jakim posługują się historycy. Staraliśmy się przede wszystkim uchwycić to jakim człowiekiem był Stefan Kaczorowski oraz przedstawić wpływ podejmowanych przez niego wyborów na życie jego rodziny. Historia opowiedziana przez Marię Kaczorowską-Herman pozwala zrozumieć przeszłość za pomocą empatii oraz podaje wiele interesujących faktów rzucających światło na postać tego chadeckiego działacza. Jednostkowy przekaz został uzupełniony wspomnieniami samego mecenasa Kaczorowskiego oraz osób, które się z nim stykały, co daje bardziej kompletny obraz minionej rzeczywistości. Kompatybilność tych przekazów pozwoli uwypuklić pewne cechy osobowości Stefana Kaczorowskiego, gdyż historia życia prywatnego stanowi zaplecze życia publicznego. Ojciec był bardzo staroświecki Stefan Kaczorowski urodził się w jeszcze w XIX w., bowiem przyszedł na świat 18 XI 1899 r. w Ośnie koło Aleksandrowa Kujawskiego. Jest to fakt bardzo ważny, wymagający podkreślenia, gdyż lata jego młodości przypadały na okres dwudziestolecia międzywojennego. W tym czasie zdobywał polityczne szlify, a co ważniejsze kształtowało się jego życie religijne oraz charakter, który tak zaciążył na stylu postępowania, a w latach 70. wyróżniał go od adeptów młodego pokolenia opozycji. Okres ten ukuł również specyficzny sposób myślenia, niezrozumiały dla części osób z którymi się stykał, czasem niejasny także dla członków rodziny. Przed II wojną światową Stefan Kaczorowski, jako chadecki działacz, należał do Stowarzyszenia Katolickiej Młodzieży Akademickiej (1919-1926) by potem do 1939 r. współtworzyć Chrześcijański Związek Młodzieży Pracującej Odrodzenie. W duchu tej grupy, już jako senior Odrodzenia, podejmował po powrocie z emigracji formację duchową na spotkaniach organizowanych przez prymasa Stefana Wyszyńskiego. Młody Stefan parał się również publicystyką. Redagował „Pracownika Polskiego” oraz „Pro Christo – Wiara i Czyn” (1928-1933). Aktywność na polu społeczno-politycznym doprowadziła go do piastowania wysokich funkcji w Chrześcijańskiej Demokracji, gdzie w latach 1931- 1934 objął stanowisko sekretarza generalnego, a następnie w Stronnictwie Pracy, gdzie od 1937 r. został członkiem Zarządu Głównego356. Zapewne ten przedwojenny czas odcisnął niezatarte piętno na charakterze Stefana i sprawił, że jego córka po latach określiła go mianem: staroświecki. Epitet nie ma jednak

356 Włodzimierz Domagalski, Stefan Kaczorowski, Encyklopedia Solidarności, http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title=Stefan_Kaczorowski [data: 06 III 2015 r.]. 89 zdaniem autorki pejoratywnego znaczenia, a jedynie w pewnym aspekcie niesie ze sobą zabarwienie negatywne, o czym zostanie wspomniane w dalszej części pracy. Natomiast owy pozytywny wydźwięk przedstawia w swych wspomnieniach Maria ukazując go jako niezwykle szarmanckiego człowieka, który przykładowo miał w zwyczaju dawać kobietom kwiaty czy to jej samej, czy sąsiadce. Widzieć zatem można było w nim dżentelmena, a to poczucie wzmagał elegancki strój i dbałość o schludność. Garnitur stanowił obligatoryjny ubiór, nawet w warunkach domowych. Z szykownym strojem nie rozstawał się niemal do śmierci. Zawsze w garniturze […]. Czysta koszula. […]. Zawsze bardzo długo się ubierał, długo się mył. Był niezwykle powolny jeśli chodzi o jakąkolwiek rzecz np. jeśli trzeba było coś zrobić w kuchni [...] Natomiast bardzo szybki w myśleniu i załatwianiu spraw357. Gesty, jak również ubiór czy sposób zachowania w codzienności domowej sygnalizują styl postępowania w sferze politycznej. Mecenas Kaczorowski tworzył wokół siebie nie tylko odmienny koloryt rzeczywistości. Raczej budził ducha zupełnie innej epoki, która mimo, a może właśnie ze względu na jej specyfikę, potrafiła zainteresować młode pokolenie. Atmosfera – wspomina Zbigniew Sekulski358 - odmienna od korowskich, tęchnących lewicowością konwentykli panowała na spotkaniach u mecenasa Kaczorowskiego. Piernik wyjęty z pieca, zabytkowy zegar stojący w rogu pokoju, przedwojenne cukiernice, wszystko eleganckie i schludne. Zupełnie inny klimat, także pod względem ideologicznym, ponieważ mecenas był ultrakatolikiem, bardzo wyczulonym na masonerię359. Jak widać czas dwudziestolecia międzywojennego, na który przypadała młodość Stefana, musiał mieć wpływ na ukształtowanie postawy i sposobu postrzegania świata. Dla niego partyjno-polityczne układy sprzed 1926 r. pozostawały odniesieniem, za pomocą których charakteryzował ludzi spotykanych w latach 70. Przykładowo Jacka Bartyzela360 określił jako człowieka z grupy Dubanowicza361. Myślał więc innymi kategoriami. To, że

357 Rozmowa z Marią Kaczorowską-Herman z dnia 27 II 2015 r. [nagranie w posiadaniu autorki]. 358 Zbigniew Sekulski (ur. 1947 w Sieradzu) – muzyk, współpracownik KOR, działacz ROPCiO, współpracownik Amnesty International (od 1977 r.). W czasie stanu wojennego internowany, od 1982 do 1997 r. na migracji w USA, Niezależność najwięcej kosztuje. Relacje uczestników opozycji demokratycznej w Łodzi 1976-1980, oprac. L. Próchniak, S. Nowinowski, M. Filip, Łódź 2008, s. 247. 359 Z. Sekulski, Nigdzie nie mogłem się odnaleźć, [w:] Niezależność najwięcej kosztuje. Relacje uczestników opozycji demokratycznej w Łodzi 1976-1980, oprac. L. Próchniak, S. Nowinowski, M. Filip, Łódź 2008, s. 151. 360 Jacek Bartyzel (ur. 1956 r. w Łodzi) - teatrolog, historyk idei, działacz opozycji demokratycznej. Pracownik naukowy m.in. UŁ, UMK (od 2002 r.), uczestnik ROBCiO, współzałożyciel RMP, doradca ZR NSZZ „Solidarność”, internowany w czasie stanu wojennego, w 1989 r. współzałożyciel Klubu Konserwatywnego w Łodzi; Niezależność najwięcej kosztuje. Relacje uczestników opozycji demokratycznej w Łodzi 1976-1980, oprac. L. Próchniak, S. Nowinowski, M. Filip, Łódź 2008, s. 243. 361 Edward Dubanowicz (1881-1943) – polityk, prawnik. Przywódca Narodowo- Chrześcijańskiego Stronnictwa Ludowego/Stronnictwa Chrześcijańsko-Narodowego. 90 S. Kaczorowski był przedwojennym politykiem zaznacza także Benedykt Czuma362. Widział on w nim także chadeka, człowieka kulturalnego i uczciwego, a przy tym wielkiego patriotę363. Wspomniany Jacek Bartyzel, po rozmowie ze S. Kaczorowskim, stwierdził, że nadawali na zupełnie innych falach, ale niewątpliwie jego postać budziła u niego ogromny szacunek. Chwilę wcześniej w swych wspomnieniach określa go mianem niesłychanie zacnego mecenasa364. Opowiada też zdarzenie z jednego ze spotkań Klubu Swobodnej Dyskusji, gdzie chciał wyrazić przeciwne zdanie niż S. Kaczorowski. Czuł jednak taki respekt, ale też życzliwość z jaką traktował go mecenas, że był wręcz onieśmielony. Choć odmienne postrzegane świata prowadzi do nieporozumień, to między innymi właśnie ten rys osobowości S. Kaczorowskiego, sprawiał, że środowisko związane z Ruchem Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO) liczyło się z jego zdaniem365. Ludzie patrzący na niego z zewnątrz czuli, że rozmawiają z człowiekiem innego formatu366. Przywoływana staroświeckość mecenasa Kaczorowskiego objawiała się również, ku niezadowoleniu córki i żony, w modelu rodziny jakiemu hołdował. Opierał go na tradycyjnym wzorcu, gdzie każdy członek rodziny ma jasno określone role - Już nawet moja babcia była bardziej nowoczesna - zaznacza Maria. W konsekwencji Stefan chętnie widziałby swą małżonkę jako osobę nieaktywną zawodowo, a spełniającą się w domu bądź przy działaniach społecznych. Taka wizja okazała się niemożliwą do spełnienia. Pomijając już fakt, że Ewa na wiele lat była zmuszona przejąć obowiązki głowy rodziny, to jej usposobienie nie pasowało do wizji Stefana. Praca zawodowa sprawiała jej po prostu satysfakcję367. Nie tylko paradoksem jest to, że przeszło trzydziestoletni prawnik ożenił się tuż przed wybuchem II wojny światowej z osobą, która nie odpowiadała preferowanemu

362 Benedykt Czuma (ur. 1941 r. w Niepołomicach) – absolwent Politechniki Warszawskiej, współzałożyciel tajnej organizacji niepodległościowej Ruch (1965 r.), osadzony w ZK w Strzelcach Opolskich w związku z próbą podpalenia Muzeum Lenina w Poroninie. Działacz NSZZ „Solidarność”, redaktor naczelny tygodnika „Solidarność Ziemi Łódzkiej”. W czasie stanu wojennego internowany, A. Borowski, W. Domagalski, Benedykt Czuma, http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title=Benedykt_Czuma [data: 06 III 2015 r.]. 363 B. Czuma, W PRL-u prawa człowieka były łamane na każdym kroku, [w:] Niezależność najwięcej kosztuje. Relacje uczestników opozycji demokratycznej w Łodzi 1976-1980, oprac. L. Próchniak, S. Nowinowski, M. Filip, Łódź 2008, s. 39. 364 J. Bartyzel, W pełni u siebie poczułem się dopiero w Ruchu Młodej Polski, [w:] Niezależność najwięcej kosztuje. Relacje uczestników opozycji demokratycznej w Łodzi 1976-1980, oprac. L. Próchniak, S. Nowinowski, M. Filip, Łódź 2008, s. 27-28. 365 B. Czuma, dz. cyt., s. 39. 366 A. Friszke rysując spór między S. Kaczorowskim a Jackiem Kuroniem jako jedną z przyczyn konfliktu widzi w mecenasie postrzeganie świata charakterystyczne dla osób, które przebywały na emigracji. Choć jest to uproszczenie stosunków z KOR-em to S. Kaczorowski myślał w kategoriach prawno-międzynarodowych, które dla Jacka Kuronia były zbyt odrealnione, A. Friszke, Czas KOR-u. Jacek Kuroń a geneza Solidarności, Kraków 2011, s. 160. 367 Rozmowa z Marią Herman z dnia 27 II 2015 r., dz. cyt. 91 typowi kobiety, ale także to, iż jego matkę również można by uznać za osobę, która brała sprawy w swoje ręce. Nie mieszkała ona bowiem ze swoim mężem, z którym była w separacji. Kształt, jaki przybrała relacja Stefana i Ewy, doprowadził ich córkę Marię do konstatacji, że 15 lat, które ich dzieliło, stanowiło epokę. Duża różnica wieku między nimi była jak przepaść pokoleniowa. Może jednak to nie owe 15 lat czyniło ich małżeństwo niezgranym, lecz te 12 lat emigracji oddaliło ich tak od siebie? Domek trzech dziewcząt Na pytanie postawione wyżej dziś nie znajdziemy już odpowiedzi. Trudno też uznać by powstająca rodzina Stefana i Ewy mogła normalnie funkcjonować w warunkach wojennych. Ze względu na czynne zaangażowanie w obronę kraju w 1939 r., a potem w podziemne życie polityczne, nieobecność Stefana w domu była dłuższa niż owe 12 lat emigracji. Po kampanii wrześniowej, jako przedwojenny działacz Stronnictwa Pracy, wszedł on w jego konspiracyjne struktury, tworząc ścisłe kierownictwo ugrupowania. Był także członkiem Rady Jedności Narodowej, a po powstaniu warszawskim, w którym walczył368 pod komendą kpt. Cypriana Odorkiewicza (ps. Krybar), otrzymał stanowisko delegata okręgowego Delegatury Rządu RP na Kraj w województwie łódzkim369. Przy tak intensywnej pracy w strukturach podziemia kontakt z niedawno narodzonymi dziećmi Jackiem (ur. 1939) i Marią (ur. 1940) był utrudniony, a w czasie działań zbrojnych czy krótkiego pobytu na Pawiaku (Stefan trafił tam przypadkowo w wyniku łapanki w kwietniu 1941 r.), wręcz niemożliwy. Po zakończeniu wojny Stefan stanął wobec realnej groźby utraty życia, co sprawiło, że w drugiej połowie 1945 r. zmuszony był udać się na emigrację. Zdaje się jednak, że tak obiektywne przedstawienie faktu uchodźstwa rozmija się po części z postrzeganiem tego zdarzenia przez rodzinę, a w szczególności przez żonę. Ewa nie potrafiła zaakceptować tego, że Stefan stawiał wyżej dobro Polski nad losem rodziny. Trudno jej było zrozumieć czemu tak aktywny działacz polityczny w ogóle się żenił? Musiała przyjąć brzemię konsekwencji nie swoich działań370. Stefan też przeżywał konieczność wyjazdu z ojczyzny i podejmował wysiłki zmierzające do połączenia rodziny. Pierwotnie wszyscy mieli opuścić kraj razem, jednak choroba dzieci pokrzyżowała im plany. W nieco ponad rok po swoim wyjeździe udało się

368 Jednakże po zdobyciu przez powstańców Powiśla Stefan Kaczorowski został przeniesiony do służby cywilnej, mającej zorganizować administrację na przejętym terenie. Patrz wspomnienia Stefana Kaczorowskiego wydane pod pseudonimem: W. Laryssa, Wspomnienia i uwagi uczestnika powstania warszawskiego, [Niemcy 1947?], s. 16. 369 Włodzimierz Domagalski, Stefan Kaczorowski, Encyklopedia Solidarności, http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title=Stefan_Kaczorowski [data: 06 III 2015 r.]. 370 Rozmowa z Marią Kaczorowską-Herman z dnia 21 II 2015 r. [zapis w posiadaniu autorki]. 92 Stefanowi sprowadzić do Francji Jacka371. Natomiast w listopadzie 1947 r. rodzina miała już być w komplecie. Niestety nadzieje te okazały się być płonne. Przekraczająca zachodnią granicę grupa Polaków w której była Ewa i Marysieńka została zostawiona przez opłaconego przewodnika w lesie372. Obydwie zostały aresztowane, a Ewę ostatecznie skazano na pół roku więzienia373. Stefan doświadczał w tym czasie chwil grozy. Był owego czasu wręcz zrozpaczony. Nie wiedział dlaczego żona z córką nie pojawiły się w Meppen, skąd miał je odebrać. Nie znalazłszy ich w Berlinie, pełen niepokoju oczekiwał wieści w Paryżu. Po miesiącu otrzymał list od żony, która napisała do niego jak tylko udało jej się wrócić do Łodzi. Ewa zarzucała Stefanowi, że tak fatalnie zorganizował ich przejazd za granicę374. Według brata Ewy, Wojciecha Winklera, który wraz ze Stefanem przekraczał w 1945 r. polską granicę, była to ostatnia z trzech próba ucieczki żony i córki adwokata. Fakt długiej nieobecności głowy rodziny jest kluczowy dla badań jego życia prywatnego. Zaciążył on mocno na stosunkach między członkami rodziny. Córka Maria, która urodziła się w 1940 r., niewiele zachowała wspomnień pochodzących sprzed 1957 roku związanych bezpośrednio z ojcem. Kiedy Stefan wrócił z emigracji zastał już właściwie dorosłą osobę, miała ona bowiem 17 lat. Rodzina Kaczorowskich praktycznie nigdy nie była w komplecie, gdyż Jacek pozostał w USA. Maria natomiast wychowywała się z matką i babcią czyli Marią Kuźnikową, siostrą ojca Ewy. Miedzy nimi wytworzyła się szczególnie bliska relacja i Maria do dziś poczytuje decydujący wpływ matki na jej postawę życiową375. Z mamą miałam bardzo dobry kontakt. Właściwie nie miałam przyjaciółek. Może między innymi przez to, że nie mogłam się otworzyć przed żadną. Miałam natomiast dobre koleżanki. Byłam lubiana w klasie. Mama była bardzo mądrą kobietą - koleżanki mając problemy przychodziły nie do swoich mam, lecz do mojej. Zawsze im dobrze poradziła […]. Po prostu wierzyłam, że chciała dla mnie bardzo dobrze. W wielu wypadkach potrafiła mi zwrócić uwagę na to co robię źle376. Ta zażyła więź nie wydaje się wynikać tylko z faktu, że w domu brakowało ojca, lecz raczej z usposobienia Ewy, która była otwartą osobą. Ze Stefanem utrzymywano kontakt, jednak fakt lustrowania przez pracowników poczty wysyłanych listów ograniczał możliwość szczerych wypowiedzi. Rzeczywistość pierwszej połowy lat 50. dyktowała, by ukrywać fakt przebywania ojca za granicą przed wszystkimi znajomymi, włączając w to koleżanki z ławy szkolnej. Zresztą tuż po wojnie brak ojca nie musiał być dziwnym zjawiskiem. Tym nie mniej w ogóle się nie rozmawiało o tego typu sprawach. Nikt też nie miał w zwyczaju zaciągania informacji na tak prywatne tematy. Panująca atmosfera

371 S. Kaczorowski, Jedenaście lat na emigracji 1946-1957, Szczytno-Łódź-Puszczykowo 1979/1980 [maszynopis w posiadaniu autorki], s. 100; W. Winkler, Emigrant, Warszawa 1994, s. 66. 372 Tamże, s. 18; Rozmowa z Marią Herman ze stycznia 2014 r. [zapis w posiadaniu autorki]. 373 Proces odbywał się z wolnej stopy. Ewa Kaczorowska przebywała w więzieniu na ul. Kopernika w Łodzi, a następnie w Obozie Pracy Wychowawczej w Głazie, Rozmowa z Marią Kaczorowską-Herman ze stycznia 2014 r., dz. cyt.; S. Kaczorowski, dz. cyt., s. 102. 374 S. Kaczorowski, dz. cyt., s. 102. 375 M. Kaczorowska-Herman, Mój ojciec [notatka w posiadaniu autorki]. 376 Rozmowa z Marią Kaczorowską-Herman z dnia 27 II 2015 r., dz. cyt. 93 nieufności sprawiała, że o losie Stefana wiedziało tylko najbliższe grono przyjaciół Ewy oraz jej rodzina. Żadna z nas nic nie mówiła o swoich rodzicach […]. Nawet o to gdzie pracują rodzice nikt się mnie nie pytał. Z koleżankami - chodziłam do żeńskiej szkoły [...] – mieszkałyśmy na tej samej ulicy. Jak chodziłyśmy do siebie żeby pożyczyć zeszyt, lekcje poodrabiać czy tylko posiedzieć nigdy nikt się nie pytał dlaczego jest sama mama? dlaczego nie ma ojca? […] Rosłam z tą świadomością, że nie powinno się o tych sprawach mówić377. Na codzienność życia w domku trzech dziewcząt składały się częste odwiedziny przyjaciół, którzy orientowali się w sytuacji w jakiej znalazły się Ewa i jej córka. W pewnym sensie można by rzec, że życie towarzyskie w nim kwitło. Mama często urządzała kolacje. Czasami to były przyjęcia składkowe […]. Przyjemnie i wesoło bawiliśmy się w gry i zabawy. Bardzo dużo energii wnosiła do domu moja babcia, która z nami mieszkała […]. Była to osoba szalenie ciepła378. Życie przynosiło jednak problemy dnia codziennego. Sytuacja materialna rodziny Stefana nie należała do zadowalających, skoro Ewa podjęła dwie prace. Z zawodu była dziennikarką, jednak ze zrozumiałych względów wybrała inne zajęcie zarobkowe – została sekretarką w szkole oraz animatorką świetlicy. Pracowała w zasadniczej szkole, a po południu w technikum w Pabianicach. Czasem, jak babcia również ona miała po południu zajęcia, mama przyjeżdżała do domu i przywoziła obiad w termosie, a potem jechała do Pabianic. Było tak dwa czy trzy razy w tygodniu. Tak więc pracowała bardzo dużo379. Także babcia miała sporo obowiązków. Prócz prowadzenia prywatnej szkoły podstawowej, do której zresztą od pierwszej do trzeciej klasy uczęszczała Maria, parała się nauczaniem analfabetów prowadząc im lekcje dwa razy w tygodniu. Pani Kuźnikowa musiała być nieocenioną pomocą dla Ewy. Współprowadziła dom m.in. gotując obiady. Darzyła Ewę dużą życzliwością, mimo że nie była jej matką, a jedynie ciocią. Ze zrozumiałych względów mała Maria często przebywała sama w mieszkaniu380. Nie bała się, choć dochodziło wtedy do zaskakujących zdarzeń. Kiedy byłam mała – w podstawowej szkole - to niejednokrotnie zdarzało się, że nasyłali do domu rozmaitych ludzi. To była taka specjalna forma nękania. Wyglądało to tak jakby pijak dobijał się do mieszkania, a trzeba wiedzieć, że my mieszkałyśmy na ostatnim, trzecim piętrze. Nikt przez pomyłkę nie mógł tam wejść […]. Jeżeli ktoś pokonał trzy piętra, nie wszedł do sąsiadów – nasze mieszkanie było po drugiej stronie klatki schodowej – i do nas się dobijał to musiał przyjść celowo. Muszę powiedzieć, że się specjalnie nie bałam […]. Krzyczał ktoś, dobijał się, kopał nogami w drzwi, dzwonił. Ja po prostu nie otwierałam. Renia381 pytała się kto to jest, a ja mówiłam, że nie wiem. Zawsze zdarzenia takie były wycyrklowane, tak by w mieszkaniu nie było mamy i babci 382.

377 Tamże. 378 Tamże. 379 Tamże. 380 Mieszkanie było duże, w związku z czym jeden pokój zajmowała sublokatorka. 381 Mowa o sublokatorce. 382 Rozmowa z Marią Herman z dnia 27 II 2015 r., dz. cyt. 94 Były też takie dni, kiedy Ewa wracała później z pracy, ponieważ brano ją na przesłuchanie. Choć Maria nie rozumiała jeszcze powagi sytuacji, pamięta zdenerwowaną babcię oczekującą na powrót jej mamy. Później dowiedziała się szczegółów: Ewa zostawała zabierana w dość ostentacyjny sposób spod zakładu pracy. Dodatkowo nie była pewna czy zostanie odwieziona do domu383. Bliżej 1956 r. zaczęły się zmieniać formy nacisku […]. Panowie z UB [Urzędu Bezpieczeństwa – przyp. autorki] nachodzili moją mamę i próbowali ją namówić by koniecznie sprowadziła do Polski ojca. Chciano by napisała do niego, że u nas jest już wszystko dobrze […]. Wiem nawet, że w sposób zawoalowany grozili mamie mówiąc: czy pani sobie zdaje sprawę, że pani córka może się nie dostać na żadne studia? Mama wtedy powiedział im, że jeżeli będzie mądra to się dostanie, a jeżeli nie będzie mądra to niech lepiej nie studiuje […]384. Zgodnie z życzeniem Ewa napisała do swego męża informacje, że sytuacja w Polsce uległa zmianie na lepsze. List zaczynał się od słów: drogi mój mężu. Ten zwrot, którego wcześniej nie stosowała, sprawił, że Stefan zorientował się, iż żona nie pisze szczerych słów zachęty by powrócił do kraju. Mama czekała na odpowiedz. Ojciec napisał: Droga moja żono – a tak przecież nigdy nie pisali do siebie listów – przyjadę, ale może jeszcze nie teraz, lecz w przyszłości. Przyszedł więc list pisany na okrągło. UB musiało się odczepić, ale wiele razy robili takie numery385. Życie codzienne domku trzech dziewcząt choć przybierało, na tyle na ile w tej sytuacji mogło, kształty normalności, musiało być niebywale nerwowe dla Ewy. Bardzo chciała przestać palić papierosy, ale nie była w stanie mimo licznych wysiłków. Miała także problem z bezsennością. Maria pamięta częsty problem braku tabletek nasennych i potrzebę starania się o nie u lekarzy386. Ta codzienność nie była więc codziennością sensu stricto, bowiem życie zwyczajnej rodziny powinno się toczyć innym torem. Maria czekała na ten moment, którego nie znała - przywrócenia normalności, wyrażającej się w kompletności rodziny. Wreszcie ta pożądana chwila nastąpiła. Stefan powrócił do Polski, którą tak kochał. Wrzesień 1957 r.387 stanowi cezurę, która diametralnie zmieniła życie rodziny Kaczorowskich. Wrócił człowiek, który dla Marii był bohaterem, a o którym do tej pory informacje dostarczały jej tylko listy i opowieści mamy. Mama pojechała po niego do Warszawy. Wszyscy czekaliśmy na balkonie. Podjechała taksówka. Wysiadła mama. Wysiadł ojciec z wielkimi, ogromnymi, metalowymi walizami. Oczywiście wzbudził sensacje wśród wszystkich sąsiadów [...]. Ja byłam bardzo wzruszona. Rzeczywiście czekałam na ojca. Dużo sobie obiecywałam po jego powrocie, że wreszcie rodzina będzie w komplecie388. Wyzwolony, ale nie wolny

383 Tamże. 384 Tamże. 385 Tamże. 386 Tamże. 387 S. Kaczorowski, Pamiętniki wrzesień 1958 – 20 sierpnia 1960, Łódź [brak daty wydania], s. 1. 388 Rozmowa z Marią Kaczorowską-Herman z dnia 21 II 2015 r., dz. cyt. 95 Choć zapewne powrót do kraju Stefana Kaczorowskiego wzbudzał zainteresowanie mieszkańców kamienicy przy ul. Piramowicza w Łodzi (mecenas przyjechał z Ameryki), to przede wszystkim stanowił swego rodzaju szok dla niego samego. Przybyłem z Zachodu – pisze Stefan w swych pamiętnikach pod datą marca 1960 r. - jako repatriant z wyraźnym nastawieniem publicznym, z dużą wolą pisania389. Do tej pory mieszkał w kraju, w którym mógł swobodnie wyrażać swoje poglądy, natomiast w Polsce musiał przywyknąć do tego, że wszelkie jego spostrzeżenia, myśli i uwagi nie będą mogły być wydrukowane. W związku z powyższym postanowił pisać pamiętniki, w których rok po powrocie z emigracji zapisuje: nie nabrałem jeszcze umiejętności takiego przedstawiania swoich poglądów, aby ominąć Scyllę i Charybdę współczesnej cenzury w państwie komunistycznym. Nie wiem czy kiedykolwiek takiej umiejętności nabiorę, jest ona bowiem dość obca mojemu usposobieniu390. Niewątpliwie mecenasa zawiodła niemożność publikowania swych prac. Zaraz po przyjeździe do kraju nie rozumiał on jeszcze reguł codzienności. Pewnie nie chciał ich rozumieć, bo nie zamierzał ich akceptować. Wychodził z założenia, iż należy mówić wprost to co się myśli. Bardzo denerwowałam się jak jechaliśmy pociągiem, a ojciec rozpoczynał rozmowę polityczną ze współpasażerami […]. A oni tak: jeden wychodził gdzieś na papierosa, drugi do toalety. Widać było, że nie bardzo chcą rozmawiać. Ojciec potem mówił: co to jest, że ludzie są tacy tchórzliwi i nie chcą w ogóle rozmawiać? […] Ja się czułam niekomfortowo. W takich sytuacjach bardzo się też denerwował mój młodszy syn Jacek [...]. Myśmy mu tłumaczyły z mamą, że u nas jest taka sytuacja, że na tematy polityczne rozmawiają tylko prowokatorzy391. Panujący układ społeczo-polityczny wzbudzał nieukrywaną złość w Stefanie. Nie raz reagował impulsywnie. Czasami to tak potrafił się złościć przy jakiejś sprawie, że nawet tupał. Dosłownie wściekał się […]. Mówił na komunistów: paskudni mordercy. Trzeba wszystkich powywieszać392. Mimo frustracji uważał, że jedyną możliwą drogą, jaką można przyjąć, jest postępowanie zgodne z prawem. Mała efektywność tych działań, nie zniechęcała go do podejmowania kolejnych akcji. Dlatego przy różnych okazjach pisał skargi do właściwych władz. W sposób legalny odpowiadał na doświadczaną rzeczywistość widząc nadużycia państwa w stosunku do swojej rodziny jak i w sprawach ogólnopolskich393. Uważał, że należy działać. Jeśli coś mu się nie podobało to pisał skargę […]. Gdy od Jacka przychodziły listy, zawsze było widać, że zostały przeczytane. Trzy tygodnie szły i widziało się ślady otwierania. Za każdym razem pisał skargę. Kiedyś poprosił go naczelnik poczty i powiedział: co ja panu powiem panie mecenasie? Że burze były na

389 S. Kaczorowski, Pamiętniki ..., dz. cyt., s. 8. 390 Tamże, s.1. 391 Rozmowa z Marią Kaczorowską-Herman z dnia 21 II 2015 r., dz. cyt. 392 Tamże. 393 Niech za przykład posłuży fakt wysłania przez S. Kaczorowskiego oświadczenia do ogólnopolskiego komitetu Frontu Jedności Narodowej, dotyczącego wyborów do rad narodowych w 1978 r. Oznajmiał on w nim, że nie zamierza głosować, bowiem katolicy nie mają prawa do zgłaszania własnych kandydatów na radnych, G. Waligóra, Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela 1977-1981, Warszawa 2006, s. 122. 96 Pacyfiku? Nic więcej nie mogę powiedzieć. Ojciec wiedział o tym, ale uważał, że tak należy czynić i wszyscy tak powinni robić […] Legalnymi metodami stale się przeciwstawiać. Dawać odczuć, że to się nie podoba i drążyć tą skałę394. Mecenas Kaczorowski był zatem legalistą. Nie akceptując zastanego stanu rzeczy wygłaszał bez skrępowania własne zdanie. Widać uznawał, że tak należy czynić, mimo miernych skutków. Przy tym wszystkim nie przejmował się zdaniem ludzi ani stanowiskiem władz. Ci natomiast, którzy wzrastali w rzeczywistości PRL-u nie widzieli tego jak system daleko wpłynął na ich codzienne zachowania. Ich zwyczajne życie dla kogoś, kto wrócił z Ameryki nie było normalne. Stefan Kaczorowski doszedł do konstatacji, że naród spsiał i poddał się kompletnie. Nie były to jeszcze czasy NSZZ „Solidarność”. Nic dziwnego więc, że nikt nie żywił jeszcze nadziei na rychłą zmianę układu. Na przekór niesprzyjającym warunkom owo nastawienie publiczne mecenasa Kaczorowskiego było tak silnie zakorzenione w umyśle, że działał wbrew systemowi, ale mimo wszystko w jego ramach. Nie traktował zawodu prawnika395 czysto utylitarnie. Prócz zwykłych spraw brał w obronę pokrzywdzonych przez państwo, nie zważając przy tym na konsekwencje jakie mogły go spotkać. Córka zapamiętała go jako dobrego adwokata, który prowadził z sukcesem wiele spraw. Miał taki charakter, że był bardzo przebojowy. Po prostu nie dopuszczał możliwości, że mógłby sprawę przegrać396. Zawziętość przypłacił zawieszeniem w prawach wykonywania zawodu397, po tym jak stawał w obronie chłopów, którym władze administracyjne nakazywały rozbiórkę krzyży. Sprawa ciągnęła się przez wiele lat (1963-1966), bowiem jej przedłużeniem stały się szykany zastosowane wobec mecenasa Kaczorowskiego. Czas ten został naznaczony silniejszą ingerencją władz w życie rodzinne. Spawy zawodowe niejako sprzęgły się z domowymi, kiedy Stefan sam zasiadł na ławie oskarżonych. Córka czuła się obserwowana, a w domu Służby Bezpieczeństwa przeprowadzały rewizje. Konfiskowano nawet książki w których Stefan miał zwyczaj umieszczać swoje uwagi w postaci gloss. Uczucie strachu było mimo wszystko obce nie tylko Stefanowi, ale także całej jego rodzinie. On sam podchodził do mnożących się uciążliwości z poczuciem humoru. Pewnego razu [w czasie rewizji – przyp. autorki] zapytano go: co by się stało gdybyśmy znaleźli u pana 1000 dolarów. On odparł: to bym się zastanawiał skąd wyście je wzięli?398 Z czasem, gdy działalność opozycyjna znajdowała ujście początkowo w funkcjonowaniu KOR, a później ROPCiO, przez mieszkanie Stefana zaczęło przechodzić wiele ludzi. Jego żona nie żyła już od 1974 r., ale wychowywały się przy nim wnuki: Paweł (ur. 1965 r.) oraz Jacek (ur. 1969 r.), które wraz z mamą Marią i tatą Krzysztofem zajmowały mieszkanie połączone z tym, które było własnością Stefana. W domu tym pojawiało się wielu gości, którzy niejednokrotnie przychodzili niezapowiedziani. Kiedyś przyjechał do nas Rafał [brat cioteczny Marii – przyp. autorki]. Miał odbyć służbę wojskową

394 Rozmowa z Marią Kaczorowską-Herman z dnia 21 II 2015 r., dz. cyt. 395 Prócz prowadzenia spraw jako członek Zespołu Adwokackiego nr 1 w Łodzi, stawał również w sądzie konsystorskim. 396 Rozmowa z Marią Kaczorowską-Herman z dnia 21 II 2015 r., dz. cyt. 397 Nadal jednak prowadził sprawy rozpatrywane w sądzie konsystorskim. 398 Rozmowa z Marią Kaczorowską-Herman z dnia 21 II 2015 r., dz. cyt. 97 i tą jedną noc przespał się u nas. Akurat wtedy przyjechał chyba Świtoń399 z Katowic więc przeniosłam Rafała z łóżka na polówkę. Potem gdy już wszyscy się ułożyli do snu dzwoni dzwonek i przychodzi starszy facet, którego ja prawie nie znałam [...]. Z wózeczkiem i ze śpiworkiem wchodzi i mówi, że on też się tutaj musi przespać. Rafał [...] bawił się tą sytuacją. Pytał się: czy u Ciebie to tak stale? Ja mówię: nie stale, ale często 400. Codzienność domowa miała więc w sobie coś z komedii, którą wyczuwała Maria, zachowująca poczucie humoru w dość groteskowych z dzisiejszej perspektywy sytuacjach. Naturalnie mecenas Kaczorowski był w tym czasie inwigilowany ze wzmożoną czujnością. W tym też okresie przeprowadzono najbardziej spektakularną rewizję w jego mieszkaniu. Kiedy miał się odbyć zjazd ROPCiO zainteresowani gromadzili się bądź u Stefana Kaczorowskiego przy ulicy Bednarskiej w Łodzi, bądź na ul. Konstytucyjnej u Benedykta Czumy. Ja już rano wychodząc z domu zauważyłam, że stoją przed nim dwie wołgi […]. Potem przybyły nieoznakowane samochody. Następnie widzę, że przyjechali z jakimś projektem i zaczęli robić pomiary na schodach. A to była przecież sobota. Potem pojawili się hydraulicy, którzy latali po piętrach od góry do dołu z narzędziami i torbami Od razu mówię do zgromadzonych w mieszkaniu, że zakupiłam więcej chleba, bo za chwilę będziemy mieć oblężenie […]. Oni się zastanawiali co robić […]. Oczywiście jak zmierzch zapadł [...] przylecieli z dwóch stron401. Drzwi mi wybili […] Wskoczyli jak z westernu - z kopa. Od razu się pojawiło kilku milicjantów, dwóch cywilów. Przy okazji stanęli przy wszystkich drzwiach. Od ubikacji też. Starli się z moją sąsiadką, która akurat u mnie była i korzystała z tego pomieszczenia. Ona ochrzaniła jednego z nich [...]. Tak samo ochrzaniła ich moja teściowa, która akurat spała sobie w małym pokoju. On wszedł i ją obudził, a ona do niego z awanturą. Z drugiej strony przyszli inni, bo wiedzieli, że mieszkanie jest połączone. Zaaresztowani wszystkich, którzy u nas byli. Chyba z 7 czy 8 osób [...]. Bardzo byli grzeczni, ale arogancko grzeczni. To taki był typ […]. Sięgnęli na górę […], a że byli bardzo elegancko ubrani, otrzepywali sobie z brudu białe mankieciki. Pani tam ma kurz! Ja mówię: wie pan porządków świątecznych jeszcze nie robiłam […]. To był już taki czas, że musieli być grzeczni, ale swoje robili. Mój syn Jacek kręcił się koło nich, a oni mówili, że może nie powinien. Ja odparłam: niech widzi w jakim kraju żyjemy […]. A mój syn dodał: ja oglądam francuski film i ta policja francuska lepiej

399 Kazimierz Świtoń (1931-2014) - elektryk, uczestnik głodówki zorganizowanej przez KOR w kościele św. Marcina w Warszawie, działacz ROBCiO, Twórca Wolnych Związków Zawodowych w Katowicach (1978), wielokrotnie aresztowany, skazany na rok więzienia za pobicie 4 funkcjonariuszy MO (1979), działacz NSZZ „Solidarność”, internowany w czasie stanu wojennego, K. Świtoń, Mój życiorys, http://www.switon.pl/zyciorys.php [data: 06 III 2015 r.]; J. Neja, Kazimierz Świtoń, www.encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title=Kazimierz _Świtoń [data: 06 III 2015 r.]. 400 Rozmowa z Marią Kaczorowską-Herman z dnia 27 II 2015 r., dz. cyt. 401 To znaczy do dwóch mieszkań, bowiem mieszkanie Stefana Kaczorowskiego i Marii Kaczorowskiej-Herman były połączone. Z każdego wychodziło się inną klatką schodową. 98 sobie od was radzi. I poszedł. […] Takie były pogaduszki, ale fakt, że to wesołe nie było, ponieważ tych wszystkich ludzi zaaresztowali […]402. Życie rodzinne Kaczorowskich niewątpliwie odbiegało od normy. Stefan jako działacz społeczny, człowiek z natury aktywny, wszedł w krąg opozycji lat 70., jednak awersja do systemu panującego w Polsce tkwiła w nim od samego jego zarania. Zarówno jego obecność jak i jej brak przed 1957 r. odegrała kluczową rolę w kształtowaniu postaw innych członków rodziny. Oni zupełnie inaczej postrzegali świat. Wiedzieli więcej widząc na własne oczy jak funkcjonuje państwo. Maria wyzbyła się ambicji ubiegania się o wyższe stanowiska w pracy. Miała wrażenie, że jeśli takowe by dostała musiałaby sprzeniewierzyć się własnym ideałom lub zostałaby zwolniona403. Trochę starsi od wnuków Stefana studenci przełomu lat 70/80 wiedzę tą dopiero zdobywali, uczestnicząc w wydarzeniach ostatniej dekady PRL-u. Owa wartość dodana, w postaci ukształtowania się określonych postaw, rzutuje na dzisiejsze postrzeganie rzeczywistości przez Marię i jej dzieci. W tym kontekście Stefan Kaczorowski był głową rodziny, nawet gdy przebywał na emigracji. Bardzo ciekawy człowiek Stefan Kaczorowski działania na polu społeczno-politycznym traktował priorytetowo. Wartości takie jak naród, Polska stały wyżej niż rodzina. Co nie znaczy, że jej nie kochał. Musiał boleć bardzo nad rozłąką i przeżywał to, że żonie i córce nie udało się dołączyć do niego na emigracji. Już po śmierci żony, Stefan zapisuje jednak w swych wspomnieniach pisanych w latach 70. następujące słowa: Gdy obecnie po wielu latach rozpatruję te wydarzenia, widzę w tym Łaskę Bożą. Lepiej bowiem, że żona moja wraz z córką pozostały w kraju, niżby miały się tułać ze mną po Francji, Anglii i Ameryce404. Jako człowiek głęboko religijny Stefan poruszał często tematykę wiary. Sam chodził codziennie do kościoła, a gdy był już chory co tydzień odwiedzał go ksiądz. Czuwał także by jego zamężna już córka dbała o sprawy duchowe. Do końca więc czuł się odpowiedzialny za swoją rodzinę i przekazywał jej to, co najważniejsze. Jednakże tę rolę ojca mógł przejąć, gdy jego córka była już właściwie dorosła. Jak w każdej rodzinie tak i w domu Kaczorowskich dochodziło do spięć między ojcem a córką, wynikających z różnicy pokoleń. Nie zgadzałam się absolutnie z jego apodyktycznością i stosunkiem do sprawy kobiet – staroświeckością. Czasem kłóciłam się, bo uważałam, że za ostro występuje przeciwko czemuś. Chodziło mi o formę wypowiedzi. Powodowało to kłopot, że nasi znajomi się poobrażają. Ogólnie z jego poglądami się zgadzałam. Chociaż nie zawsze dawałam mu to odczuć405. Choć na tym tle dochodziła czasem do nieporozumień, to według Marii ojciec nie osiągnąłby tak wiele, gdyby nie owa zaciętość trzymania się własnego zdania. Dziś widzi, że choć wcześniej denerwowała się, że Stefan chce układać jej życie, to jednak ojciec miał rację w wielu sprawach, tylko jako młoda osoba nie dostrzegała tego.

402 Rozmowa z Marią Herman z dnia 21 II 2015 r., dz. cyt. 403 M. Kaczorowska-Herman, dz. cyt. 404 S. Kaczorowski, Jedenaście lat na emigracji 1946-1957..., s. 102-103. 405 Rozmowa z Marią Kaczorowską-Herman z dnia 27 II 2015 r., dz. cyt. 99 Dla żony Stefana hierarchia wartości, gdzie rodzina została ulokowana na nieco dalszym planie, była niezrozumiała. Człowiek stawiający na pierwszym miejscu aktywność w sferze polityczno-społecznej, jej zdaniem, nie powinien był się żenić. Podobnie te sprawy postrzegała Maria. Wielokrotnie mama czy ja pytałyśmy się go, skoro tak wielką wagę przywiązuje do spraw politycznych i nie liczył się prawie z rodziną kiedy narażał ją, to dlaczego się w ogóle ożenił? Przecież mógł być sam. On mówił, że chciał mieć rodzinę, chciał mieć dzieci. Przywiązywał do tego dużą wagę. On nas kochał. Tyle, że zawsze te publiczne sprawy były na pierwszym miejscu. W czasie wojny trzymał broń w piwnicy […]. Pod tym względem nie chronił swojej rodziny406. Małżonkowie żyli właściwie obok siebie. Po części stało za tym pewnie niedobranie charakterów, ale niebagatelny wpływ na taki stan rzeczy musiała mieć także długa rozłąka. Stefan starał się dostosować życie rodzinne do siebie407. Nie było najlepiej między nimi dlatego, że ojciec był apodyktyczny […]. Był tradycjonalistą. […]. Miał za złe, że mama pracuje, a ona lubiła swoją pracę – prowadziła wtedy teatry amatorskie. Była w tym bardzo dobra. Uzyskiwała nagrody na konkursach […]. Ojciec uważał, że tyle zarabia, iż nie potrzeba by pracowała408. Owa niezależność Ewy i stanowczość Stefana, który mimo wszystko kierował się dobrem drugiego człowieka, ścierały się ze sobą. Przedstawia to komiczna, ale wymowna sytuacja z ich młodości, kiedy mąż zamknął swoją żonę w pokoju na klucz, by nie wychodziła w czasie choroby. Ewa natomiast uważając, że jest już zdrowa, przez okno wyszła na dwór w koszuli nocnej. W stosunku do Marii Stefan także objawiał - dla niej nadmierną - troskę. Denerwował się, że jego córka nie wraca z pracy. Nie mógł zrozumieć czemu mąż Marii potrafił pójść spać i nie przejmować się zbytnio faktem opóźniającego się powrotu żony, który nota bene był naturalny - Maria pracowała w teatrze i od czasu do czasu zostawała tam dłużej. Warto wspomnieć w tym miejscu, że ojciec wspierał swą córkę finansowo. Był hojną osobą i nie żałował pieniędzy przy różnych okazjach. Szczodrość przejawiała się w drobnych gestach, ale z nich przecież składa się codzienność. Nie widział potrzeby odkładania pieniędzy. Inwestował je w rodzinę. Mówił w żartach: płaci bogaty, a nie winowaty. Stałam kiedyś przy wystawie i powiedziałam: o jaka ładna sukienka. Ojciec poszedł i mi ją kupił. Tak po prostu. Mimo że była dosyć droga409. Jaki jeszcze był Stefan Kaczorowski? Córka widzi w nim człowieka, który był bardzo interesujący, o ogromnej wiedzy z zakresu literatury i historii. Szczególnie bliska była mu epoka romantyzmu. Dlatego też Maria uważa, że jego postawę życiową chyba najlepiej oddałaby dewiza: Nigdy z carami nie byłem w aliansach410. Przyjaciół miał wielu, ale miał też wrogów. Jawi się on jako człowiek, który nie bał się ludzi, gdyż Maria wspominając o jego bezkompromisowości mówi, że był taką osobą, która: nie przejmowała

406 Tamże. 407 M. Kaczorowska-Herman, dz. cyt. 408 Rozmowa z Marią Kaczorowską-Herman z dnia 27 II 2015 r., dz. cyt. 409 Tamże. 410 M. Kaczorowska-Herman, dz. cyt. 100 się tym co o nim myślą. Nie starał się komuś przypodobać. To nie miało dla niego znaczenia411. Mecenas Kaczorowski pozostał do końca sprawny umysłowo. Trudnym przeżyciem było dla niego wprowadzenie stanu wojennego. Brak komunikacji martwił go, gdyż nie wiedział co dzieje się z jego znajomymi. Ciężko wtedy chorował. Trzymał przy łóżku buty spodziewając się, że w każdej chwili mogą go aresztować. Najczarniejszy scenariusz szczęśliwie nie spełnił się. W czasie przesłuchań znający go opozycjoniści pytani o mecenasa podawali informacje, prawdziwe zresztą, o ciężkiej jego chorobie. Gdy mecenasowi Kaczorowskiemu brakowało już sił fizycznych i tak przyjmował gości. Będąc w stanie mówić kilka minut, odpoczywał trochę i znów wracał do rozmowy z nimi. Miesiąc przed śmiercią dokonywał korekty swego artykułu. Dziennikarz przedstawił mu tekst do druku, a on: przeczytał to i powiedział: tu coś brakuje. Ten popatrzył na mnie, uśmiechnął się i powiedział: dobrze panie mecenasie wstawimy 412. O tym, jakiego formatu człowiekiem był Stefan Kaczorowski, może poświadczyć obecność ogromnej liczby osób na jego pogrzebie. Biskup Józef Rozwadowski, który odprawiał uroczystość, powiedział, iż takiemu człowiekowi należy oddać cześć i hołd. Ponoć kazał nawet grabarzom zdjąć czapki z głów. Wielu widziało w Stefanie tego, który całe życie służył Bogu i Ojczyźnie413. Na jego ciągłość poglądów szczególnie zwraca uwagę Maria, pisząc: Droga życiowa mojego ojca choć z pozoru skomplikowana, obfitująca w różne przygody, często tragiczne zdarzenia, była prosta. Nigdy z niej nie zboczył (…)414.

411 Rozmowa z Marią Kaczorowską-Herman z dnia 27 II 2015 r., dz. cyt. 412 Tamże. 413 We wspomnieniach córki Stefana Kaczorowskiego jeden z mówców w czasie pogrzebu mecenasa miał użyć takich słów, M. Kaczorowska-Herman, dz. cyt. 414 M. Kaczorowska-Herman, dz. cyt. 101

Waldemar Mazur Uniwersytet Wrocławski

Odwilż październikowa w prasie emigracyjnej ("Kultura" paryska a "Wiadomości" londyńskie) Słowa kluczowe: emigracja, „Kultura”, prasa emigracyjna, uchodźstwo, „Wiadomości”

28 września 1954 r. miało miejsce wydarzenie, które władze sowieckie, jak i te urzędujące w Warszawie, przyjęły z dużą niechęcią: Rozgłośnia Polska Radia Wolna Europa (dalej: RWE) nadała audycję Za kulisami partii i bezpieki. Było to pierwsze z łącznie 236 wystąpień Józefa Światły na antenie stacji, w których ten były funkcjonariuszy MBP – do niedawna jeszcze kat i oprawca przeciwników ludowego ładu w Polsce – bezlitośnie rozliczał swoich byłych współpracowników, przekazując rodakom pozostającym w kraju informacje dotyczące życiorysów partyjnych dygnitarzy, sposobów fałszowania wyborów czy metod walki z Kościołem. W sposób szczególnie dotkliwy dla władz PRL kreślił on relacje łączące Polskę ze Związkiem Radzieckim, podkreślając ich niesymetryczność i poddańczy charakter. Audycje RWE z udziałem Józefa Światły, co było do przewidzenia, odbiły się szerokim echem tak w Polsce, jak i poza jej granicami. W ich odbiorze nastąpił jednak znaczący rozdźwięk pomiędzy krajem a emigracją. W PRL początkowo próbowano sprawę rewelacji Światły ignorować. Gdy jednak oczywistym stało się, że wypływu oskarżeń byłego funkcjonariusza bezpieki nie da się powstrzymać, nastąpiło gwałtowne przyspieszenie procesu erozji dotychczasowego systemu, co w efekcie doprowadziło do wymiany ekipy rządzącej415. W środowiskach emigracyjnych tymczasem sytuacja wyglądała zgoła odwrotnie. Kolejne odcinki Za kulisami... utrwalały jedynie stereotyp Polski, jako kraju okupowanego, w którym jakiekolwiek przemiany, przynajmniej mające charakter odśrodkowy, nie są możliwe. W tę retorykę wpisywały się także „Wiadomości” Mieczysława Grydzewskiego. Choć na łamach tygodnika bezpośrednio do audycji z udziałem Światły się nie odnoszono (pewnie z uwagi, że sprawę regularnie komentowały inne londyńskie redakcje, m.in. bliski pismu Grydzewskiego „Orzeł Biały”), to w okresie nadawania jego relacji przez RWE, zintensyfikowała się liczba artykułów, w których zwracano uwagę na beznadzieję i zamordyzm panujące w ojczyźnie, przy jednoczesnym podkreślaniu kluczowej roli Zachodu, zwłaszcza USA, w ewentualnym oswobodzeniu Polski spod radzieckiej okupacji. Ukazujący się po drugiej stronie Kanału La Manche miesięcznik Jerzego Giedroycia zdążył już wówczas wielu przyzwyczaić, że na jego łamach bacznie śledzono i komentowano wydarzenia krajowe416. Nie inaczej było w przypadku Światły i wynikającego z jego ucieczki rozprężenia, jakie można było zaobserwować nad Wisłą.

415 P. Ziętara, Emigracja wobec Października, Warszawa 2001, s. 27. 416 W latach 1952-1953 wydano pięć numerów krajowych „Kultury”, w których dokładnie analizowano sytuacją polityczną w Polsce, ale też życie kulturalne, kondycję systemu edukacji, armii czy sądownictwa. Sporo miejsca poświęcono też sytuacji Kościoła w PRL. 102 Oczywiście także w redakcji „Kultury” nie wierzono, że liberalizacja mająca miejsce w ojczyźnie, może dziać się bez przyzwolenia Moskwy i bezsprzecznie musi prowadzić do szczęśliwego zakończenia. Początkowo doszukiwano się w tych przemianach gry prowadzonej z polskim społeczeństwem, której celem było ostudzenie i odpowiednie skanalizowanie nastrojów, jakie mogła rozbudzić śmierć Stalina i rozstrzelanie Ławrentija Berii. Jerzy Stempowski w tamtym okresie pisał do Giedroycia, że pomimo świadomości, iż wszystkie przemiany odbywają się na rozkaz KPZR, nie powinni psuć niczego, co może być użyteczne dla literatury krajowej. Rozmowy i wymianę zdań należy ciągnąć niezobowiązująco dla podtrzymania i mnożenia kontaktów, jak długo ta faza trwa i Moskwa tego nie zabrania – donosił ze Szwajcarii. Naczelny „Kultury” przyznawał mu rację i choć umizgi władzy określał jako akcję obliczoną na rozłożenie emigracji i wyrwanie jej trzonowych zębów, to jednocześnie podkreślał, że nawet przelotne odprężenie jest niezmiernie ważne dla dalszego rozwoju kraju, że pewna suma wolności, nawet dawkowana w celach taktycznych, obraca się również przeciw sowietyzacji, zasługuje na uwagę417. Na łamach „Kultury”, przynajmniej w pierwszym okresie odwilży, zachowywano jednak dużą powściągliwość w komentowaniu wydarzeń krajowych. W marcowym numerze z 1955 r. Jerzy Stempowski pisał, powołując się na przykład z Rosji po wydaniu książki Ilji Erenburga, że odwilż nie jest jeszcze wiosną; odwilże zdarzają się też w środku długotrwałej zimy418. Także Juliusz Mieroszewski, który w kwestii spraw krajowych zwykł wykazywać o wiele mniejszy sceptycyzm niż Hostowiec, nie przejawiał oznak zbytniej wiary w skuteczność odśrodkowych przemian. Jeszcze w maju 1955 roku, rozwijając myśl zapoczątkowaną we wcześniejszych numerach, największej szansy na wyrwanie się Polski spod sowieckiego jarzma, upatrywał w zneutralizowaniu Europy, która tym samym nie byłaby ani rosyjska, ani niemiecka, ani francuska. Byłaby neutralnym związkiem państw, którego bezpieczeństwo pokrywałaby gwarancja O.Z.N.419. Niebawem publicysta miał tę koncepcję zarzucić, wypracowując pogląd drastycznie odmienny, określany przez niego samego jako ewolucjonizm. Neutralizacja Starego Kontynentu, o której pisał Mieroszewski, poruszana też była kilkukrotnie na łamach „Wiadomości”. W numerze z 12 grudnia 1954 roku w rubryce Puszka Adam Pragier oceniał ten proces zgoła inaczej niż Mieroszewski. Jego zdaniem takie rozwiązanie co prawda mogło doprowadzić do zakończenia zimnej wojny i ustabilizowania relacji pomiędzy ZSRS a demokracjami Zachodnimi, ale wiązać się musiało to z jednoczesnym pominięciem kwestii polskiej, wręcz przezwyciężeniem polskości czy nawet jej roztopieniem w otoczeniu. Ową polskość stanowić miała emigracja, która, zdaniem „Pandory”, jako jedyna wciąż mogła stanąć w obronie ojczyzny. Kraj w tym zakresie nie jest zdolny do samoobrony, i jego obrony nie można by także powierzyć żadnej polonii – donosił w swoim artykule420. Pojałtańskie lęki, rozbudzone relacjami Światły, dały o sobie znać także w innych artykułach publikowanych na łamach „Wiadomości”.

417 J. Giedroyc, J. Stempowski, Listy 1946-1949. Część pierwsza, Warszawa 1998, s. 292-293. 418 P. Hostowiec, Odwilż Erenburga, „Kultura” 1955, nr 3, s. 134-141. 419 J. Mieroszewski, Europa zneutralizowana?, „Kultura” 1955, nr 5, s. 111. 420 „Pandora”, Puszka: Perspektywy, „Wiadomości” 1954, nr 50, s.3. 103 W styczniu 1955 roku Pragier przestrzegał przed chęcią współistnienia Francji, Wielkiej Brytanii i USA ze ZSRS421, a w numerze gwiazdkowym zapewniał, że przewaga Sowietów nie wynika ani z ich większej siły wojskowej, ani z ich zasobów. Jedyną jej przyczyną jest paraliż, który ogarnął Zachód. Zdaniem publicysty światu nie groził konflikt atomowy, dlatego proponował podjęcie bardziej zdecydowanych kroków, wręcz wywołanie konfliktu z Sowietami na całym globalnym obszarze naraz422. Warto zauważyć, że ówczesne stanowisko londyńskiego tygodnika w kwestii wydarzeń krajowych niemal całkowicie pokrywało się z oficjalną linią polityczną Tymczasowej Rady Jedności Narodowej. W przyjętej wówczas Karcie Wolnych Polaków znalazły się wzmianki m.in. zabraniające podejmowania jakichkolwiek kontaktów ze sprawującym w Polsce władzę reżimem komunistycznym423. Jak trafnie zauważył Andrzej Friszke, zmiany zachodzące w Polsce w 1955 i na początku 1956 roku nie przybrały jeszcze dość wyrazistego charakteru, by mogły budzić większe nadzieje wśród Polaków myślących kategoriami zdecydowanych przeciwstawień: niepodległość-zniewolenie, wolność-niewola, odbudowa II Rzeczpospolitej-sowiecka kolonia424. Akcja repatriacyjna i kuszenie pisarzy W lipcu 1955 r. nadawanie rozpoczęła radiostacja Kraj, której program władze PRL przygotowały w całości z myślą o Polakach przebywających na uchodźstwie. Pierwszą audycję stanowił odczyt listu nawołującego emigrantów do powrotu na łono ojczyzny, podpisany przez pięćdziesięciu425 krajowych intelektualistów. Wśród nich znaleźli się m.in.: Maria Dąbrowska, Antoni Słonimski, Jerzy Zawieyski czy też rektor KUL-u ks. Józef Iwanicki. Warto zaznaczyć, że w znacznej większości osoby, których nazwiska widniały pod odezwą, cieszyły się szacunkiem wśród emigracji. Apel był zapowiedzią zmiany kursu w polityce PRL wobec uchodźców. Z dnia na dzień ludzie dotąd potępiani i szkalowani, którym zarzucano wręcz faszyzm czy agenturalną współpracę, stali się ważni, doceniani, wręcz hołubieni. Ułatwione zostały kontakty z rodzinami, nader chętnie wręczano paszporty konsularne, wprost pod drzwi przesyłano paczki z żywnością, oferowano finansowe wsparcie polskim placówkom oświatowym i kulturalnym, doszło nawet do tego, że finansowano kolonie i obozy wakacyjne dla dzieci emigrantów. W sposób jednak najbardziej kuszący oddziaływano na ludzi kultury, w tym pisarzy. Zbigniew Florczak, współpracownik „Kultury” w pierwszych latach istnienia pisma, który w 1949 r. podjął decyzję o porzuceniu życia na uchodźstwie, na antenie rozgłośni Kraj zachęcał emigrantów, w tym swoich dawnych przyjaciół, do powrotu. Jego wystąpienie w numerze wrześniowym przedrukował miesięcznik Giedroycia. Na uwagę zasługuje zwłaszcza przyjacielski, wręcz troskliwy język, jakim zwracał się on do emigracji:

421 Tenże, Puszka: Przypomnienie o Jałcie, „Wiadomości” 1955, nr 1, s. 3. 422 Tenże, Puszka: Butelka, „Wiadomości” 1955, nr 50, s. 3. 423 A. Friszke, Życie polityczne emigracji, Warszawa 1999, s. 246. 424 Tamże, s. 247. 425 Z uwagi, iż w roku wystosowania listu dwie osoby spośród sygnatariuszy zmarły, przyjęło się go określać jako List 48. 104 (…) Otóż wyznam pokrótce, że przez owe pięć lat, które mieszkam w Polsce nawet przez chwilę nie zagroziła mi śmierć intelektualna, a tym bardziej fizyczna. (…) Byłem między wami kilka lat i myślałem podobnie. Jest takie jedno słowo, którego ludzie mający do czynienia z książkami, i w ogóle drukiem, trochę się wstydzą. Wbrew sztucznemu zawstydzeniu postanowiłem tego słowa użyć: jestem człowiekiem szczęśliwym, tak w sensie prywatnym jak i społecznym. Z całą powagą mówię to do was przyjaciele, i do ciebie Marianie PANKOWSKI, który w obojętnej dalekiej Brukseli nie wiesz co zrobić ze swoją tak bardzo polską samotną poezją, i oto na własny koszt – biedaku – wydajesz czwarty czy piąty tom poezji, i do ciebie, Witoldzie POMYKAJ, mój dawny przyjacielu, z którym bez końca przy alkoholu rozważaliśmy katastroficzne aspekty naszej atomowej ery i szukaliśmy dla siebie ucieczki w jakieś wyssane z palca trzecie miejsce, a również do ciebie, Jasiu MOSZKOWSKI, i do wszystkich innych towarzyszy pióra czy zajadłych partnerów 426 dyskusji . Na tak sformułowane zawołanie do powrotu pod tekstem Florczaka swoją replikę zamieścił wywołany z imienia i nazwiska Pankowski427. W odpowiedzi – utrzymanej w życzliwym, może nawet współczującym tonie – zwrócił uwagę, że choć, jak to określił Florczak, nie wie co zrobić ze swoją bardzo polską samotną poezją, to w istocie prowadząc życie emigracyjne dane mu było ukończyć Uniwersytet Brukselski, gdzie pracuje i robi doktorat, opublikować pięć tomów poezji (w tym dwa po francusku), a w przeciągu najbliższych miesięcy planuje wydać jeszcze dwie książki. Jak podkreślał, cudzym kosztem. W liście Pankowski pytał, co w tym czasie osiągnął w ojczyźnie jego dawny przyjaciel, by natychmiast samemu udzielić odpowiedzi: Niestety, wszystko co ukazało się pod Twoim nazwiskiem można by zmieścić na jednej stronie: kilka recenzji, kilka ilustracji i ogłoszony ostatnio niepoważny fragment pisanej przez Ciebie powieści. Replika Pankowskiego, jakkolwiek celna, nie była tekstem, pod którym z czystym sumieniem podpisałby się każdy pozostający na uchodźstwie literat. Dla sporej części ludzi pióra emigracja stanowiło codzienną walkę o byt, częstą konieczność podejmowania pracy fizycznej, a już niemal zawsze odstąpienie od pisania jako głównego źródła zarobku. Giedroyc doskonale zdawał sobie sprawę z możliwych pęknięć wśród ludzi pióra. W odpowiedzi na list Stempowskiego – w którym ten donosił o projektowanej w kraju akcji obłaskawiania emigrantów428 – stwierdzał, że emigracja w osobach swojej elity kulturalnej jest na ostatnich nogach, a jako twórców najbardziej podatnych na zaloty kraju wymieniał Teodora Parnickiego, Witolda Gombrowicza i Czesława Miłosza (mięczaka, stale mającego kompleks zdrady)429. Swojemu współpracownikowi Giedroyc tego nie wyjawiał, ale także w stosunku do jego osoby miał pewne obawy. Proszony w sierpniu 1955 r. przez Jana

426 Z. Florczak, Zbigniew Florczak namawia do powrotu, „Kultura” 1955, nr 9, s. 103. 427 Jak możemy dowiedzieć się z korespondencji Giedroycia, chęć odpowiedzi poprzez „Kulturę” na inny apel Florczaka, wydrukowany w „Nowej Kulturze”, wykazał również Melchior Wańkowicz. Redaktor jednak z tej propozycji nie skorzystał, tłumacząc się zamknięciem numeru wrześniowego oraz nieaktualnymi argumentami, jakimi autor Ziela na kraterze miał się posłużyć. J. Giedroyc, M. Wańkowicz, Listy 1945-1963, Warszawa 2000, s. 397. 428 J. Giedroyc, J. Stempowski, dz. cyt., s. 292. 429 Tamże, s 293-294. 105 Nowaka-Jeziorańskiego o wskazanie pisarzy najbardziej narażonych na kuszenie ze strony komunistów, wymienił obok Parnickiego, Miłosza i Andrzeja Bobkowskiego właśnie Hostowca, jako literata najbardziej przez reżym kokietowanego, żyjącego w kompletnej nędzy i utrzymującego się jedynie z „Kultury”, namawianego na przyjazd do kraju za żelaznym listem430. Poszukując sposobu na zaradzenie owemu kuszeniu pisarzy, Giedroyc w listopadowym numerze „Kultury” z 1955 r. zaproponował sygnatariuszom Listu 48 przyjazd do Maisons-Laffitte – jak można było przeczytać – na przyjacielską rozmowę431. Redaktor nie chciał pozostawiać zaproszenia bez odpowiedzi, bądź też odpowiadać wprost odmownie, co w jego opinii byłoby na rękę reżimowi. W tej sprawie w swoich artykułach zamieszczonych w tym samym numerze przemówili Miłosz i Mieroszewski. Głośno komentowany był zwłaszcza tekst „Londyńczyka”, Dramat polskich klerków, w którym publicysta zarzucał rodzimym intelektualistom przebywającym w kraju kolaborację z władzą oraz brak rzucenia wyzwania komunizmowi. Pisał: Nie dążyli ani do kompromisu, ani nie usiłowali przyjąć komunizmu, by z bazy doktryny marksistowskiej wpłynąć na ewolucję ustroju wewnętrznego Polski, ani nie podjęli prób ucieczki na Zachód w manifestacyjnej skali432. Zaproszenie wystosowane przez „Kulturę” do krajowych intelektualistów wywołało w środowiskach niezłomnych falę oburzenia. Był to poniekąd efekt odcinania się Giedroycia od Londynu, jego funkcjonowania na uboczu emigracyjnego światka. Prawdopodobnie wielu spośród niezadowolonych znało jedynie treść redakcyjnej odezwy, niekoniecznie towarzyszące jej artykuły publicystów „Kultury”, a już z całą pewnością mało kto zdawał sobie sprawę z gry, jaką z krajem od dłuższego czasu prowadził redaktor. Z jego korespondencji z Mieroszewskim i Stempowskim z tamtego okresu jasno wynika, że nie wierzył w możliwość przyjazdu zaproszonych gości do Francji, jednak ewentualne odrzucenie zaproszenia postrzegał jako porażkę reżimowej propagandy i obnażenie pozorowania przemian. Na inicjatywę „Kultury” ostro zareagowały „Wiadomości”. W pierwszym numerze z 1966 roku pojawił się obszerny artykuł Adama Pragiera, w którym zarzucał on Giedroyciowi stwarzanie zamętu i bałaganu w środowisku emigracyjnym oraz okrutne natrząsanie się z położenia krajowych intelektualistów, nazywając ich niezależnym czynnikiem społecznym. W dalszej części artykułu czytamy: Jak widać, stoimy wobec całej piramidy bałamuctw, których skutki wszakże wcale nie są obojętne. Jeżeli to będzie komunistom dogadzało – a czemuż by nie? – może dojść do czegoś w rodzaju ducha genewskiego między wysłannikami ob. Bolesława Bieruta a zespołem „Kultury”, która występowałaby jako reprezentacja Polaków w wolnym świecie. Ani tematy rozmów, ani ich przebieg, nie byłyby w takim wypadku ważne. Ważny i w następstwach opłakany

430 J. Nowak-Jeziorański, J. Giedroyc, Listy 1952-1998, s. 71. 431 Redakcja „Kultury”, do czterdziestu ośmiu, „Kultura” 1955, nr 11, 1955, s. 3-4. Ten swoisty list otwarty redakcji „Kultury” wysłano również do RWE, BBC, Głosu Ameryki, AFP oraz „Tygodnika Powszechnego”. Ponadto każda z osób podpisanych pod Listem 48 otrzymała indywidualne zaproszenie do odwiedzin w Laficie. 432 J. Mieroszewski, Dramat polskich klerków, „Kultura” 1955, nr 11, s. 74-81. 106 byłby atoli sam fakt ich prowadzenia. Bo byłyby to rozmowy merytoryczne, z nieistniejącym w rzeczywistości partnerem i na nieistniejące na tej płaszczyźnie tematy433. Na łamach „Kultury” odpowiedzieć na falę zarzutów starali się głównie Mieroszewski i Stempowski. Ten pierwszy teksty atakujące miesięcznik określił mianem donosów według znanych wzorców wschodnich. Zaznaczył też, że oponenci „Kultury” mają wobec kraju oczekiwania nieprzystające do panujących realiów, a zespół skupiony wokół miesięcznika Giedroycia stoi na stanowisku, iż emigracyjny obowiązek nie wyczerpuje się w przypominaniu światu sprawy uwolnienia Polski, lecz – w miarę możliwości – powinien dotyczyć również wysuwania inicjatyw zmierzających do częściowej poprawy sytuacji krajowej, przy jednoczesnym wpływaniu na kształtowanie się opinii i poglądów w Polsce434. Znacznie bardziej zachowawczy w wysuwaniu argumentów obronnych był Stempowski. Jako Hostowiec miał przyjąć w tym sporze pozę bezstronnego obserwatora, starając się usprawiedliwić mieszkającego w Maisons-Laffitte redaktora nadrzędną dla emigracji koniecznością kontaktu z krajem435. Finiszem sprawy okazał się odzew z kraju, jaki wystosowano w styczniu 1956 roku. W tej sprawie Stempowski pisał do Giedroycia: Wczoraj otrzymałem tekst nowej odezwy 62 i wydaje mi się, że jest ona monumentem grubiaństwa i prostactwa. „Kultura”, która dołożyła tylu starań, aby na emigracji wytłumaczyć i wybielić krajowe czynniki społeczne, na pewno nie zasłużyła na to, aby te właśnie czynniki społeczne traktowały ją z takim obrażającym lekceważeniem. (…) Wydaje się, że „Kulturę” przestaną szanować, jeżeli połkniemy bez słów ten pasztet, i że zbytek cierpliwości utrudni nam nawet stosunki dalsze z krajem436. W dalszej części listu Hostowiec podkreślał, że nowa odezwa jest okazją do odczepienia się od tej historii i wystartowania w nowym miejscu. Wątek kończy stanowczym: Dość na razie krajowego gówna. I rzeczywiście. Już w lutowym numerze „Kultury” pojawia się kolejny na przestrzeni zaledwie kilku miesięcy artykuł podpisany przez Redakcję miesięcznika, w którym sprawę Listu 48 uznaje się za definitywnie zakończoną. Przy okazji tekst ten można odczytywać jako odpowiedź na zarzuty płynące z obozu niezłomnych. Zdaniem jego autorów zabieg polegający na wystosowaniu zaproszenia do osób podpisanych pod listem odczytanym na antenie rozgłośni Kraj, przyniósł zamierzone rezultaty, a manewr obliczony na sukces stał się dla reżymu źródłem zakłopotania. Także w lutym 1956 r. swoją odpowiedź na odezwę z kraju wystosowały „Wiadomości”. Piórem Kajetana Morawskiego na łamach tygodnika tłumaczono, że choć warunki życia emigrantów bywają ciężkie, to akceptowane są one jako cena niezależności, warunek konieczny do bycia Polakami be ograniczeń. Podkreślano solidarność z budowniczymi wznoszącymi z gruzów Warszawę i tymi, co polską straż trzymają na odzyskanych ziemiach, ale jednocześnie autor zaznaczał: solidarność nasza sięga także ich pragnień najgłębszych, pragnień, które stanowią o istnieniu i spójni

433 A. Pragier, Rozmowy Merytoryczne, „Wiadomości” 1955, nr 1, s. 1. 434 J. Mieroszewski, Karty na stół, „Kultura” 1956, nr 1, s. 3-11. 435 P. Ziętara, dz. cyt., s. 53. 436 J. Giedroyc, J. Stempowski, dz. cyt., s. 350. 107 narodu, których im właśnie objawiać nie wolno. Fragment artykułu – przepełniony złośliwością – poświęcono też Antoniemu Słonimskiemu, współpracownikowi międzywojennych „Wiadomości Literackich”, swego czasu jednemu z najbliższych przyjaciół Grydzewskiego, którego podpis znalazł się tak pod Listem 48, jak i późniejszą odezwą sześćdziesięciu dwóch 437. Gdy w maju 1956 r. Stanisław Mackiewicz – były Premier RP na Uchodźstwie, według ankiety „Wiadomości” z 1955 r. najpopularniejszy rodzimy pisarz na emigracji – ustępował ze stanowiska członka Rady Rzeczpospolitej, mało kto się spodziewał, że w niespełna miesiąc później publicznie ogłosi on decyzję o powrocie do kraju. Analizując publicystykę Mackiewicza z lat 50. ta decyzja nie wydaje się już jednak tak zaskakująca. Z tekstów ogłaszanych w „Kulturze”, „Dzienniku Polskim i Dzienniku Żołnierza” czy „Wiadomościach” wybrzmiewało narastające rozczarowanie Zachodem, zwłaszcza Stanami Zjednoczonymi i ich polityką wobec Związku Radzieckiego. Co było do przewidzenia, decyzja Mackiewicza spotkała się z falą krytyki w prasie emigracyjnej, pojawiały się zarzuty mówiące wprost o zdradzie, ale i głosy nieco bardziej stonowane, ubolewające nad sukcesem kampanii repatriacyjnej. Niespodziewane na tym tle były reakcje „Kultury”, a przede wszystkim „Wiadomości”. Tygodnik Grydzewskiego, który zdążył swoich czytelników przyzwyczaić do niezłomnego radykalizmu i ostrego potępiania tych, którzy decydowali się na kolaborację z krajowym reżimem, w zaskakującym tonie pożegnał się ze swoim publicystą. W artykule o wymownym tytule Harakiri Marian Hemar określił decyzję byłego premiera najlepszym propagandowym osiągnięciem ostatnich lat emigracji. Jednocześnie zaznaczył, że ruch ten zyska wymiar symboliczny, najpewniej zawstydzając niektórych Anglików i Amerykanów, którzy od czasu Jałty dopuścili się wobec Polski kolejnej zdrady438. W podobnym tonie utrzymany był tekst Mieroszewskiego, który winnych powrotu Mackiewicza, jego załamania się, upatrywał w całej emigracji, jej ideowej bezpłodności i wyznaczaniu nierealnych, utopijnych celów. „Londyńczyk” zestawił również wyjazd byłego premiera z bliską w czasie samobójczą śmiercią Jana Lechonia, w obu gestach doszukując się wspólnego podłoża i przestrzegając, że mogą one być dopiero początkiem serii, a obaj pisarze – jeśli tylko emigracja utrzyma się w obecnej formie – znajdą naśladowców. Zbliżamy się do nowego okresu. Będziemy musieli przerodzić się z emigracji przymusowej na emigrację dobrowolną – pisał, zaznaczając, że strach przed powrotem do ojczyzny, tym co tam się zastanie, przestaje pełnić rolę czynnika cementującego środowiska uchodźcze439. Próbując podsumować kampanię repartycyjną trudno jest jednoznacznie wskazać stronę, która w tej batalii odniosła sukces. Z jednej strony bardzo niewielka liczba emigrantów zdecydowała się na powrót do kraju (mowa o ok. 800 osobach)440, z drugiej w gronie tym nie zabrakło głośnych i znaczących nazwisk (m.in. wspomnianego już Mackiewicza, ale i Melchiora Wańkowicza, Zofii Kossak-Szczuckiej czy premiera rządu

437 K. Morawski, Namowy i powroty, „Wiadomości” 1956, nr 6, s. 2. 438 M. Hemar, Harakiri, „Wiadomości” 1956, nr 38, s. 4. 439 „Londyńczyk”, Kronika angielska. Lechoń-Mackiewicz, „Kultura” 1956, nr 7-8, s. 134-135. 440 P. Ziętara, dz. cyt., s.65. 108 londyńskiego Hugona Hanke). Bezsprzecznie akcja podjęta przez Warszawę przyniosła, w sposób niezamierzony, pozytywne skutki dla wielu pisarzy decydujących się pozostać na obczyźnie. Już w połowie sierpnia 1955 r. z inicjatywy RWE utworzono sponsorowany przez Amerykanów fundusz wydawniczy, z kolei w niespełna rok później, w wyniku działań lobbujących amerykańskiego oddziału TRJN w tamtejszym Departamencie Stanu, Komitet Wolnej Europy w ramach działań anty-repatriacyjnych podjął decyzję o ufundowaniu szesnastu stypendiów dla polskich pisarzy. Łącznie na ten cel oraz działalność wydawniczą Stany Zjednoczone przeznaczyły ponad 200 tys. dolarów441. Innym udogodnieniem, jakie spotkało ludzi pióra, w wyniku wydarzeń październikowych, było odstąpienie Związku Pisarzy od uchwały podjętej jeszcze w 1947 r., w której nawoływano do niedrukowania w kraju442.

Poznański czerwiec i nadejście Gomułki

Gdy między 28 a 30 czerwca 1956 r. ponad 10 tys. żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego oraz Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego w sposób zdecydowany i krwawy pacyfikowało protesty pracowników poznańskich Zakładów Przemysłu Metalowego im. H. Cegielskiego, na emigracji spodziewano się, że tym samym w kraju dobiegają końca procesy odwilżowe. Niespodziewanie tak się jednak stało. Wydarzeniom w stolicy Wielkopolski przyspieszyły procesy demokratyzacji w państwie. Władza ludowa uderzyła się w pierś, co uznać należy za swoisty ewenement w powojennej historii Polski. W październiku funkcję I sekretarza PZPR objął zwolennik narodowego komunizmu Władysław Gomułka, rozszerzeniu uległa przestrzeń twórcza dla ludzi nauki i kultury, wyrażono zgodę na funkcjonowanie prywatnych gospodarstw rolnych, a po trzech latach internowania zwolniono kardynała Stefana Wyszyńskiego. Polska zostawiała za sobą ponure lata stalinizmu, tymczasem emigracja, wielokrotnie skonsternowana takim obrotem spraw, próbowała zmierzyć się z nową rzeczywistością, znaleźć dla siebie miejsce i wyznaczyć zadania, jakich realizacja w tych odmienionych realiach winna być jej obowiązkiem. W stolicy Wielkiej Brytanii pewne ożywienie w polskim środowisku wywołało dopiero krwawe stłumienie poznańskich protestów. Zorganizowano zbiórkę datków dla poszkodowanych w Poznaniu robotników i ich rodzin czy ogłoszono tygodniową żałobę. Prasa emigracyjna także wykazała się refleksem. Większość ukazujących się w lipcu publikacji wyrażała obawy przed prześladowaniami protestujących pracowników, dopuszczano możliwość powrotu władzy do stosowania metod stalinowskich, a nawet próby powiązania wydarzeń czerwcowych z przygotowywanymi w Berlinie Wschodnim procesami agentów zachodnich wywiadów. Chcąc uniemożliwić reżimowi w kraju zidentyfikowanie protestujących, „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza” zrezygnował z zamieszczania zdjęć z Poznania, z kolei „Orzeł Biały” opublikował je z zamazanymi twarzami strajkujących443. „Wiadomości” z artykułem poświęconym wielkopolskim zajściom zwlekały niemal miesiąc. Grydzewski w rubryce Silva Rerum w sposób krótki acz dosadny piętnował poczynania komunistycznej władzy. Cyrankiewiczowi i Ochabowi wytykał, że jednym

441 Tamże, s. 66. 442 Silva Rerum, O postawie pisarza emigracyjnego, „Wiadomości” 1957, nr 13, s. 6. 443 P. Ziętara, dz. cyt., s. 117-118. 109 Poznaniem pobili wszystkie rekordy Suworowa i Murawjewa, a ich metody sprawowania władzy przyrównał do systemu niewolniczego. Prognozował też dalsze represje, w tym tortury śledztwa i szwindel procesów pokazowych. Zamieszki w Poznaniu stały się dla redaktora także pretekstem do wytknięcia wymownego milczenia lewicowym intelektualistom brytyjskim, stwierdzając wręcz, że w ich mniemaniu morderstwo dokonane przez komunistów nie jest morderstwem444. Już w połowie sierpnia sposób pisania w tygodniku o wydarzeniach poznańskich uległ jednak pewnemu złagodzeniu. Pragier w swojej stałej rubryce przyznawał, że zastępujący zmarłego Bieruta Ochab nie jest już otoczony kultem jednostki na wzór swojego poprzednika, prasa krajowa dopuszcza się surowych ocen dziedzin życia wewnętrznego, książki dotąd wstrzymywane przez cenzurę trafiają na półki księgarń, a premier PRL, Józef Cyrankiewicz, przyznaje, iż robotnikom z Zakładu im. H. Cegielskiego w istocie działa się krzywda, czego rezultatem miało być wypłacenie strajkującym odszkodowań na kwotę ok. 6 mln złotych. Przytoczenie powyższych rewelacji przez Pragiera nie oznaczało jednak, że bezgranicznie uwierzył on w postępującą liberalizację ojczyzny. Publicysta wciąż wytykał władzy, że dopuszcza do kraju jedynie wybrane książki, napisane przez wybranych pisarzy, a w taktyce obranej przez komunistów doszukiwał się podstępu: W rzeczywistości zanosi się na zjawisko całkiem odwrotne. Nie książka i pismo z Zachodu przenika do Kraju, ale propaganda komunistyczna z Kraju buduje sobie przyczółek mostowy w polskich środowiskach na Zachodzie. W pierwszym etapie zmierza ona oczywiście nie do tego by Polaków na Zachodzie przetworzyć w komunistów, ale by ugruntować pogląd że obok karty zachodniej na którą polityka polska beznadziejnie stawia, jest druga karta, sowiecka, mocniejsza 445 i bardziej obiecująca . Jerzy Giedroyc na wydarzenia z Poznania próbował reagować na przynajmniej kilku frontach, nie ograniczając się jedynie do publicystyki. Z jego korespondencji prowadzonej z Andrzejem Bobkowskim wiemy, że w sprawę starał się zaangażować Carlosa Castillo Armasa, ówczesnego prezydenta Gwatemali, który w wyobrażeniu redaktora miał wpłynąć na ONZ446. O wiele skuteczniejsze okazały się działania podjęte na Starym Kontynencie. Przy wsparciu Józefa Czapskiego udało się przekonać jedenastu wybitnych intelektualistów zachodnich do podpisania apelu w sprawie wydarzeń w Poznaniu. W odezwie wyrazili oni swoje wsparcie dla uczestników tragicznie zakończonych protestów, domagali się wysłania do Polski niezależnych obserwatorów oraz wszczęcia międzynarodowego postępowania. W tym gronie znajdował się m.in. Albert Camus, który 12 lipca 1956 r. w Paryżu wziął udział w wiecu solidarności z poznańskimi robotnikami, w trakcie którego odczytał treść podpisanego wcześniej listu. Wybór 19 października 1956 r. Władysława Gomułki na funkcję I sekretarza Partii zakończył trwającą od zajść w Poznaniu napiętą sytuację w kraju. Na emigracji kres swoistego stanu zawieszenia, w jakim znajdowała się Polska, przyjęto z ulgą, głównie z uwagi na oddalenie zagrożenia radziecką interwencją. Jednak w żadnym z ośrodków emigracyjnych taki obrót spraw nie wywołał równie dużego i szczerego entuzjazmu,

444 M. Grydzewski, Silva Rerum: Poznań, „Wiadomości” 1956, nr 30, s. 6. 445 „Pandora”, Puszka: „Druga rewolucja”, „Wiadomości” 1956, nr 33, s. 4. 446 J. Giedroyc, A. Bobkowski, Listy 1946-1961, Warszawa 1997, s. 376-380. 110 co w zespole „Kultury”. Jeszcze tego samego roku tekst przemowy, jaką Gomułka wygłosił w trackie obrad VIII Plenum Komitetu Centralnego PZPR, ukazał się w druku nakładem Instytutu Literackiego447. Wstęp popełnił Juliusz Mieroszewski. Z jego tekstu biła wiara w nowego sekretarza Partii oraz w szczerość jego intencji. Dajemy kredyt Władysławowi Gomułce – pisał – Ufamy, że jego celem jest pełne uniezależnienie Polski od Rosji. W dalszej części można było przeczytać o nadziejach „Kultury” związanych z oparciem nowego rządu na nie-komunistach i dążeniem do wypracowania własnej, narodowej drogi do socjalizmu. Publicysta nie zapominał też o emigracji oraz ewentualnej roli, jaką ta mogłaby odegrać, gdyby Gomułka odniósł sukces: Celem naszym nie będzie już niepodległość i suwerenność, lecz odbudowa wolności i ustroju demokratycznego w nowej Polsce. Warto odnotować, iż Mieroszewski kończył swój wywód zastrzegając sobie prawo do ostatecznej oceny poczynań Gomułki w świetle jego przyszłej polityki i dokonań448. Na łamach „Wiadomości” daremnym byłoby szukanie równie entuzjastycznych prognoz. Adam Pragier w swojej stałej rubryce oznajmiał, że zmiany i owszem, dokonały się, ale wciąż są to zmiany dyktowane z Moskwy: W wyniku przewrotu – a był to prawdziwy przewrót – nastąpią w Polsce różnorakie zmiany. Można je ująć w ogólnej formule: Polska uzyskała od Moskwy ograniczoną autonomię w sprawach wewnętrznych i uzyska zapewne zmniejszenie wyzysku gospodarczego. Zmiany te są bez wątpienia pomyślne i tak je przyjęto. Bogu dziękować trzeba że dzięki dyscyplinie narodu nie zostały okupione krwią. Ale te zmiany zakreślają zarazem granice tego, czego nie uzyskano. Albo raczej – czego Gomułka uzyskać nie mógł i nie chciał. A więc Polska będzie nadal rządzona przez monopartię komunistyczną. Nie będzie przywrócona demokracja parlamentarna, oparta na odpowiedzialności rządu wobec sejmu swobodnie wybranego. W polityce zagranicznej Warszawa ma nadal słuchać nakazów z Moskwy. Jak widać, daleka jest jeszcze droga 449 od przewrotu warszawskiego do Polski całej, wolnej, niepodległej . Wartym podkreślenia jest fakt, że publicysta „Wiadomości” nie dostrzegał, by w bloku wschodnim dokonano autentycznego zerwania ze spuścizną po Stalinie. Jego zdaniem dyktatura wciąż była utrwalana, jedynie dostosowywała się do zasad odpowiadających położeniu w Sowietach i na świecie. Odwrót Andrzej Friszke wskazuje trzy główne ośrodki myśli emigracyjnej, które w latach 1955-1957 odegrały kluczowe role w kształtowaniu różnych sposobów reagowania na zachodzące w ojczyźnie zmiany. Były to: polski Londyn (traktowany jako całość, choć nie wolny od wewnętrznych sporów i podziałów) oraz redakcje paryskiej „Kultury” i Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa450. Na łamach wydawanego we Francji

447 Warto nadmienić, że także tego samego roku IL wydał referat Nikity S. Chruszczowa O kulcie jednostki i jego następstwach, który w ZSRR, podobnie jak przemowa Gomułki w Polsce, stanowił symboliczne rozprawienie się z epoką stalinizmu. 448 J. Mieroszewski, Dylemat Władysława Gomułki, [w:] Przemówienie I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki na VIII Plenum, 21 X 1956, Paryż 1956, s. 3-11. 449 „Pandora”, Puszka: Odwilż i powódź, „Wiadomości” 1956, nr 47, s. 3. 450 A. Friszke, dz. cyt., s. 242. 111 miesięcznika opinie, że sprawy w kraju nie toczą się tak, jak pierwotnie zakładano, pojawiały się już w marcu 1957 r. Co prawda Mieroszewski w Analizie politycznej powoływał się na korespondenta brytyjskiej BBC, który był wręcz zachwycony przemianami dokonywanym w Polsce, ale sam przyznawał, że na rozwój wypadków krajowych spogląda z coraz większym niepokojem. Nie oznaczało to jednak odwrotu od wcześniej deklarowanych założeń politycznych. Zamiast tego publicysta próbował Gomułkę usprawiedliwiać, sugerując nawet wewnętrzne rozdarcie, jakie można było zaobserwować u I sekretarza (Któż z nas dokładnie wie – w jakiej mierze Gomułka – polski mąż stanu, hamuje Gomułkę – przywódcę komunistycznej reformacji?451). W trzy miesiące później opublikowano wywiad Giedroycia ze Stefanem Kisielewskim, w którym wizytujący Francję publicysta „Tygodnika Powszechnego” przypominał, jak wiele swobód uzyskano w PRL wskutek października. Zapytany z kolei o niepokojące wyhamowywanie procesu przemian, odpowiedział: Oczywiście: mogą być różne wahnięcia w przód i tył, proces jest skomplikowany i złożony, sądzę jednak, że nie ma już powrotu do stalinizmu ani w Polsce ani w Rosji – a stanowimy przecież naczynia połączone 452. Nawet jeżeli Giedroyc słowom swego rozmówcy dawał wiarę, to w tym samym numerze, w którym ukazał się wywiad z Kisielem, zdecydował się na publikację artykułu Zdzisława Broncela, mówiącego o słabnącej pozycji w PZPR lewicy partyjnej – utożsamiającej się z hasłami październikowymi. Miernikiem procesu liberalizacji ojczyzny była też dla Giedroycia możliwość docierania z zeszytami „Kultury” i wydawnictwami Instytutu Literackiego do czytelników krajowych, a w tej kwestii sytuacja zaczynała wracać do stanu sprzed jesieni 1956 r. Wydarzeniem które okazało się kluczowe w procesie wycofania poparcia „Kultury” dla ekipy Władysława Gomułki, było aresztowanie krajowej współpracowniczki Instytutu Literackiego, Hanny Rewskiej oraz wcześniejsze zamknięcie tygodnika „Po prostu”. Z zespołem tego pisma Giedroyc i Mieroszewski wiązali spore nadzieje, widząc w grupie młodych publicystów i działaczy przyszłych reformatorów polskiej myśli socjalistycznej. Ostatni numer paryskiego tygodnika z 1957 roku otwierał obszerny artykuł Zbigniewa Jordana o wiele mówiącym tytule Odwrót od października. Publicysta analizował w nim przyczynę konfliktu PZPR z „Po prostu”, zawieszenie pisma określając zwycięstwem konserwatywnego i dogmatycznego skrzydła Partii. Tekst kończył pesymistyczną konkluzją, że nie sposób oczekiwać demokratycznych przeobrażeń w kraju, skoro nawet w wewnątrzpartyjnych sporach na jakiekolwiek przejawy demokracji nie ma miejsca453. Co warto odnotować, tekst o symbolicznym wymiarze przypadł w udziale autorowi, który w istocie nie należał do najbliższego kręgu współpracowników „Kultury”. Mieroszewski, który wspólnie z Giedroyciem tworzył linię polityczną pisma, jeszcze przez blisko rok nie przekreślał ostatecznie październikowych przemian, niejako wciąż pozostawiając furtkę dla odnowienia się potencjalnych ruchów odwilżowych w kraju. Gdzie w emigracyjnym krajobrazie lokowały się „Wiadomości”? Niemal w przededniu październikowego wybuchu Grydzewski wciąż pozostawał nieugięty.

451 „Londyńczyk”, Kronika angielska. Dwa listy, „Kultura” 1957, nr 3, s. 63. 452 J. Giedroyc, Rozmowa ze Stefanem Kisielewskim, „Kultura” 1957, nr 6, s. 27-35. 453 Z. Jordan, Odwrót od października, „Kultura” 1957, nr 12, s. 3-22. 112 W tygodniku kilkakrotnie pojawiły się artykuły polemiczne wobec ewolucjonistycznych tez forsowanych przez „Kulturę”, a sam redaktor pisał: Niestety, cząstka intelektualistów na emigracji wyrywa się ażeby robić to co robi sam Kraj, i zapominając że emigrację obowiązuje program maksymalny, chce się włączyć do odwilży 454. W kolejnych miesiącach tę niezłomną postawę jego tygodnik utrzymywał. W numerze z 16 grudnia 1956 r. Pragier przyznawał, że zapowiedzi wystosowane przez Gomułkę powinny przynieść społeczeństwu możliwość swobodniejszego oddychania, a nowo wybrany sekretarz partii jest w kraju obecnie potrzebny, ale nadal nie może być w Polsce mowy o demokracji, a jedynie o większej swobodzie w obrębie rządzącej partii komunistycznej455. Niemal rok później, już po zamknięciu pisma „Po prostu” i zarzuceniu przez Partię większości z październikowych postulatów, z nieskrywanym poczuciem triumfu donosił: Trudno dziwić się że wśród tych, co byli w Polsce pionierami prądów, które ostatecznie znalazły wyraz w przewrocie warszawskim, znaczenie przewrotu przeceniono. (…) Rzecz o wiele dziwniejsza że także wśród Polaków w wolnym świecie złudzenia były, a po części są i teraz jeszcze niemniejsze. Gomułka wyrósł w wyobraźni tych, co chcieli się łudzić, na miarę już nie Kościuszki pod Racławicami, ale zgoła św. Jerzego, który pokonał smoka Chruszczewa, i rzucił go 456 pod kopyta swojego rumaka . Wydawać się może, że tym samym spór odnośnie odwilży, jaki „Wiadomości” toczyły z „Kulturą” przez blisko dwa lata, zakończył triumf redakcji londyńskiej. W końcu to ich postawa – brak wiary w intencje, a raczej możliwości Gomułki – okazała się słuszna. Jednak Juliusz Mieroszewski, główny politolog „Kultury”, w tak katastroficzny sposób na sytuację krajową się nie zapatrywał. O wiele wyżej cenił próby działania, wpływania na rzeczywistość, choćby nieudane, niż pasywność i bierność, jakie jego zdaniem cechowały polski Londyn. W styczniu 1958 r. środowisku londyńskiemu zarzucił wspieranie żywych sił narodu, które w istocie mają być bezosobową i bezcielesną abstrakcją, rzuconą na emigracyjny ekran dwu wymiarów: wspomnień i pobożnych życzeń457. Klęska odwilży październikowej nie złamała linii politycznej wydawanego w Maisons-Laffitte miesięcznika. „Londyńczyk” przyznawał, że entuzjazm i energia w kraju zostały zdławione, a to „Kultura” jako pierwsza dała kredyt zaufania I sekretarzowi458, lecz z jego artykułów jednocześnie biła pewność, że naprawa kraju od wewnątrz wciąż jest możliwa. Nie można wykluczyć, iż Mieroszewski przeczuwał, że była to dopiero pierwsza próba z wielu, jakie przyjdzie podjąć polskiemu społeczeństwu na drodze ku wolności. W odróżnieniu od niezłomnych jako żywą siłę narodu postrzegał młode pokolenie pozostające w ojczyźnie, nie starzejącą się emigrację. „Wiadomości” znajdowały się wówczas w skrajnie innym miejscu niż zyskująca popularność na emigracji, jak i w kraju „Kultura”, choć Grydzewski miał prawo tego jeszcze nie dostrzegać. Z pozoru jego pismo wciąż cieszyło się popularnością wśród czytelników, ludzie pióra wciąż zabiegali, by móc na kartach tygodnika zaistnieć, a koncepcje forsowane

454 M. Grydzewski, Silva Rerum: Emigracja a kraj, „Wiadomości” 1956, nr 38, s. 6. 455 „Pandora”, Puszka: Przewrót warszawski, „Wiadomości” 1956, nr 51, s. 3. 456 Tenże, Puszka: Po październiku – listopad, „Wiadomości” 1957, nr 50, s. 3. 457 J. Mieroszewski, Materiały do refleksji (IV), „Kultura 1958, nr 1/2, s. 77-85. 458 Tenże, Kronika angielska. Gomułkizm versus Gomułka, „Kultura” 1958, nr 6, s. 81-84. 113 na jego łamach – w tym stawiane przed emigracją cele maksymalne – wciąż nie były całkowicie niemożliwe do zrealizowania. Inna sprawa, że redaktor wręcz kurczowo trzymał się linii programowej, która mogła być podzielana przez emigrację wojenną, ale już dla kolejnych jej fal, a tym bardziej dla pokolenia młodszego, któremu przyszło na uchodźstwie wkraczać w dorosłość, była kompletnie niezrozumiała. Czytelnikiem krajowym „Wiadomości” nie były zainteresowane w najmniejszym stopniu. Wydarzenia październikowe dobitnie to obnażyły, a skutki takiego stanu rzeczy miały się wyraźnie uwidocznić już w kolejnej dekadzie.

114 Ariel Orzełek Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie

Działalność i myśl polityczna Aleksandra Bocheńskiego w Polsce Ludowej jako przykład wielonurtowości postaw działaczy Stowarzyszenia PAX wobec systemu politycznego po 1945 r. Słowa kluczowe: Aleksander Bocheński, Stowarzyszenie PAX, Bolesław Piasecki

Stowarzyszenie PAX jest jedną z najbardziej zagadkowych organizacji politycznych Polski Ludowej. Już samo jego powstanie, będące efektem rozmów na Zamku Lubelskim gen. Iwana Aleksandrowicza Sierowa z przywódcą przedwojennego Ruchu Narodowo-Radykalnego Falanga Bolesławem Piaseckim, jest jedną z największych tajemnic najnowszej historii Polski459. Organizacja grupowała działaczy o rozmaitej proweniencji. Jego przywódca, lider organizacji skrajnie nacjonalistycznej i antykomunistycznej, twórca koncepcji Imperium Słowiańskiego, podczas wojny przywódca Konfederacji Narodu, której członkowie swymi pseudonimami nawiązującymi do miast między Odrą a Dnieprem i Berezyną świadczyli o jej terytorialnym programie460, po wojnie stał się rzecznikiem porozumienia Polaków ze Związkiem Sowieckim. Sama celowość istnienia PAXu jest przedmiotem kontrowersji – czy był on organizacją w pełni kolaborancką i dyspozycyjną wobec komunistów polskich, a przede wszystkim sowieckich, czy też jego twórcom przyświecała troska o polską rację stanu, swoisty neopozytywizm, umożliwienie przetrwania Kościołowi Katolickiemu w warunkach nowej okupacji, zachowanie żywotnych sił narodu przed wyniszczeniem? O ile PAX sam w sobie był zjawiskiem oryginalnym, o tyle jeszcze bardziej intrygująca jest postać jednego z najważniejszych ideologów Stowarzyszenia Aleksandra Bocheńskiego461. Bocheński będąc w II RP reprezentantem środowiska młodokonserwatystów, skupionych wokół redagowanych przez Jerzego Giedroycia „Buntu Młodych” i „Polityki” stał niejako na uboczu oficjalnej linii politycznej obozu piłsudczykowskiego w latach 30., zwłaszcza po 1935 r. Stąd też wrogość jego dla koncepcji reprezentowanych przez marszałka Rydza-Śmigłego i OZN, ale też dystans wobec polityki grupy zamkowej, a powinowactwo ideowe z grupą pułkowników. Federalista, prometeista, rzecznik silnego rządu opartego jednakże na autorytecie społecznym był nade wszystko bacznym analitykiem polskiej historii i historiografii i ich wpływu na postawy społeczne, a przez to na politykę

459 O Piaseckim zob.: A. Dudek, G. Pytel, Bolesław Piasecki. Próba biografii politycznej, Londyn 1990; J. Engelgard, Wielka gra Bolesława Piaseckiego, Warszawa 2008; A. Jaszczuk, Ewolucja ideowa Bolesława Piaseckiego 1932-1956, Warszawa 2005. O PAX-ie w kontekście działalności Piaseckiego, zob.: A. Micewski, Współrządzić czy nie kłamać? PAX i Znak w Polsce 1945-1976, Paris 1978. 460 Zob.: A. Paszko, O katolickie państwo narodu polskiego. Inspiracje katolickie w ideach politycznych Grupy Szańca i Konfederacji Narodu, Kraków 2002. 461 Szkicowe zarysowanie jego działalności zob.: A. S. Kowalczyk, Wena do polityki. O Giedroyciu i Mieroszewskim, t. 1, Warszawa 2014, s. 84-106. 115 polską. Wówczas już dało się zaznaczyć charakterystyczne dlań przekonanie o istotnym, w wielu przypadkach decydującym, wpływie koncepcji politycznych, obecnych w polskiej polityce w okresie zaborów, a w II jego połowie reprezentowanych przez tzw. warszawską szkołę historyczną i lwowską szkołę historyczną, na przyczyny klęski polskich poczynań niepodległościowych w wieku XIX, stanowiących groźne memento dla polityki zagranicznej Polski ówczesnej. Był Bocheński zwolennikiem poglądu, że Polską niepodległą może być jedynie Polska mocarstwowa. Zbliżał się w tym on i jego grupa po części do pewnych koncepcji obozu narodowego. Aleksander Bocheński urodził się 6 sierpnia 1904 r. Jego dziadek był uczestnikiem Powstania Styczniowego, ojciec, Adolf, walczył w wojnie polsko-bolszewickiej. W dzieciństwie mieszkał w rodzinnym majątku w Ponikwie (obecnie na Ukrainie). Swą pierwszą książkę - opublikowane 1925 r. we Lwowie Tendencje samobójcze narodu polskiego - Aleksander napisał razem z bratem Adolfem462. Krytykował w niej wady Polaków, które stały się przyczyną upadku państwa w XVIII w. Później, jako młodokonserwatyści463, zaczęli wydawać w grudniu 1926 r. dwutygodnik „Głos Zachowawczy”. W tym samym roku stali się jednymi z założycieli organizacji Myśl Mocarstwowa, będącej kuźnią myśli politycznej młodego pokolenia, tworzącego założenia ideologii młodokonserwatywnej i mocarstwowej. Aleksander Bocheński często publikował w wydawanym w Poznaniu od przyszłego roku miesięczniku „Myśl Mocarstwowa”. W marcu 1928 r. wszedł w skład Zarządu Związku Pracy Mocarstwowej – organizacji grupującej młodych ludzi, którzy ukończyli już studia, a w dalszym ciągu pragnęli angażować się w działalność tego nurtu ideowego. W tym też czasie poznał Jerzego Giedroycia, który pod wpływem Rowmunda Piłsudskiego związał się z mocarstwowcami464. Publikując w wydawanych przez Giedroycia czasopismach – „Buncie Młodych”, a od 1937 r. „Polityce”465, skupiał się zwłaszcza na kwestiach narodowościowych i polityki zagranicznej. Toteż, gwałtownej krytyce poddawał politykę rządu wobec mniejszości, zwłaszcza w kwestii ukraińskiej466, ale również żydowskiej467. Uznawał nacjonalizm

462 Ad. Bocheński, Al. Bocheński, Tendencje samobójcze narodu polskiego, Lwów 1925. 463 Młodokonserwatyzm ten, stojący w opozycji do tradycyjnego konserwatyzmu, miał niekiedy charakter niemalże snobistyczny. Jak wspominał sam Aleksander Bocheński Czy stosunek nasz do konserwatystów mógł od początku być lepszy? Byliśmy zbyt zarozumiali i pewni swojej wyższości, by terminować latami u nich. Oni zaś prawdopodobnie nie byliby się nigdy zgodzili ulegać naszym wpływom. Cyt. za: R. Tomczyk, Myśl mocarstwowa. Z dziejów młodego pokolenia II Rzeczypospolitej, Szczecin 2008, s. 74. 464 Na temat działalności Giedroycia w okresie międzywojennym i wojennym zob.: M. Żebrowski, Jerzy Giedroyc. Życie przed „Kulturą”¸ Kraków 2012. 465 O środowisku „Buntu Młodych” i „Polityki” zob. M. Król, Style politycznego myślenia. Wokół „Buntu Młodych” i „Polityki”, Wrocław 1981. 466 Al. Bocheński, Problem polityczny Ziemi Czerwieńskiej, [w:] Nie jesteśmy ukrainofilami. Polska myśl polityczna wobec Ukraińców i Ukrainy. Antologia tekstów, red. P. Kowal, J. Ołdakowski, M. Zuchniak, Wrocław 2002, s. 169-210. 467 Tenże, Śmiertelne niebezpieczeństwo żydowskie, [w:] Zamiary, przestrogi, nadzieje. Wybór publicystyki „Bunt Młodych” „Polityka” 1931-1939, red. R. Habielski, J. Jaruzelski, s. 368-372, 116 za polską rację stanu, ale nie rozumiany w sposób endecki. Pytał retorycznie w 1938 roku: W jaki sposób dążenie do walki z mniejszościami może dać narodowi polskiemu wielkość i potęgę, oto głęboko niepokojące pytanie, jakie musi napawać zwątpieniem każdego nacjonalistę468. Odnosił to do polityki rządów sanacyjnych, uznając je, zwłaszcza po śmierci marszałka Piłsudskiego, za groźne wynaturzenie polskiej polityki469. Jasno formułował poglądy swojego środowiska: nie tymi drogami powadzilibyśmy Polskę, którymi jest dzisiaj prowadzona470. Politykę rządów piłsudczykowskich krytykował zresztą również z powodu jej represyjności. W głośnym artykule Kirow i Pieracki za błędne uważał zaognienie represji po ukraińskim zamachu na Ministra Spraw Wewnętrznych471. Inaczej odnosił się do polityki zagranicznej sanacji, zwłaszcza na odcinku niemieckim. Krytykował relacje polsko-francuskie przed zamachem majowym, nadmierną wiarę w sojusz z III Republiką oraz politykę Francji wobec Rzeczypospolitej. W dobie ocieplenia relacji polsko-niemieckich pisał: Trzynaście lat [chodzi o okres między podpisaniem polsko-francuskiej konwencji wojskowej, a deklaracji polsko-niemieckiej z 26 stycznia 1934 r. – A. O. ] kampanii przeciw Polsce i trzynaście lat zbliżania się Francji do Niemiec. Trzynaście lat przygotowania opinii polskiej do tego, że znajdzie się sama wobec swych wrogów w dniu walki. […] Po trzynastu latach, w których opinia i prasa francuska zarzucała nam złe stosunki z Niemcami, pogodziliśmy się z Niemcami i w sam raz od tej chwili zaczynacie nam zarzucać, żeśmy się pogodzili. […] Na całą Polskę, na całą prasę wszystkich polskich ugrupowań jeden tylko jedyny dziennikarz, Stanisław Mackiewicz, myślał i mówił, że nie potrzebujemy koniecznie być wyłącznie narzędziem Waszych manewrów zbliżenia do Niemiec472. Jednakże, już wówczas dawało o sobie znać u niego zainteresowanie kwestiami gospodarczymi. Przykładowo w artykule Celem jest żywy człowiek krytykował politykę etatystyczną, projekty gospodarki uspołecznionej, przytaczając jako egzemplifikację swych tez sowiecką politykę gospodarczą473. Przyznać należy, że A. Bocheński był w tym czasie, podobnie jak inni młodokonserwatyści, jednym z najbardziej antykomunistycznych polskich publicystów

Lublin 2008. 468 Tenże, Istotna treść nacjonalizmu polskiego, [w:] Zamiary, przestrogi, nadzieje..., s. 396. 469 O polityce narodowościowej rządów sanacyjnych, zob.: W. Paruch, Od konsolidacji państwowej do konsolidacji narodowej. Mniejszości narodowe w myśli politycznej obozu piłsudczykowskiego (1926-1939), Lublin 1997. 470 Al. Bocheński, Śmiertelne niebezpieczeństwo żydowskie…, s. 372. 471 Tenże, Kirow a Pieracki, [w:] Zamiary, przestrogi, nadzieje…, s. 251-253. Artykuł ten nieomal nie doprowadził do uwięzienia w Berezie Kartuskiej J. Giedroycia jako redaktora odpowiedzialnego „Buntu Młodych”. 472 Tenże, Trzynaście lat czekaliśmy na Ciebie Francjo, [w:] Zamiary, przestrogi, nadzieje…, s. 266-267. 473 Tenże, Celem jest żywy człowiek, [w:] Zamiary, przestrogi, nadzieje…, s. 237-240. 117 tamtej doby. Warto przypomnieć, że w 1940 r. planowano, aby w wyborach parlamentarnych w 1940 r. kandydował do polskiego Sejmu474. II wojna światowa była okresem przełomowym dla Bocheńskiego. Podczas w 1939 r. walczył w 22 Pułku Ułanów Karpackich, dostał się do sowieckiej niewoli, był więziony kilka miesięcy przez NKWD. Jeszcze przed 1939 r. krytykował w swej publicystyce polskie powstania narodowe. Twierdził, że szkodziły sprawie polskiej, będąc przyczyną śmierci bądź zsyłki narodowych elit, wzmocnienia antypolskiego sojuszu mocarstw zaborczych i ograniczaniu autonomii ziem polskich. Toteż, był przeciwny polityce rządów gen. Sikorskiego i Mikołajczyka. Uważał, że polscy politycy powinni kolaborować z Niemcami, aż do utworzenia proniemieckiego rządu. Wspominał o tym Giedroyc, według którego słów, miał otrzymać od Bocheńskiego list, w którym namawiał go do powrotu do kraju w celu prac przy tworzeniu kolaboranckich władz. Sam nazywał go programowym kolaborantem475. Sceptycznie zapatrywał się na możliwości porozumienia się ze Związkiem Sowieckim na Kresach Wschodnich w okresie okupacji tych terytoriów przez Armię Czerwoną. Wobec masowości hitlerowskich represji, zdając sobie sprawę, że utworzenie proniemieckiego rządu w końcowej fazie wojny jest w zasadzie niemożliwe zarówno z powodu zdecydowanej antyniemieckiego polskiego społeczeństwa, jak też niewielkiej chęci ku temu Berlina, starał się doprowadzić do złagodzenia polityki hitlerowców. Najlepszą tego egzemplifikacją była jego postawa wobec Powstania Warszawskiego. Działalność polityczną prowadził przede wszystkim w Krakowie. Był czynny w organizacji Wawel, która potem tworzyła Konfederacją Narodu. Przede wszystkim jednak związany był z Radą Główną Opiekuńczą, współpracując z hr. A. Ronikierem, prowadził rozmowy z Niemcami w celu jeśli nie doprowadzenia do kapitulacji warszawskiego garnizonu AK na honorowych warunkach, to powstrzymania mordów na ludności cywilnej stolicy476. Z ramienia RGO prowadził też rozmowy z ukraińskimi nacjonalistami, w celu powstrzymania mordów ludności polskiej na Wołyniu, w Małopolsce Wschodniej i wschodniej Lubelszczyźnie. Rozmawiał też w 1944 r. z J. E. Skiwskim i F. Burdeckim, postulując politykę na dwa fronty – próby porozumienia zarówno z Niemcami jak i z Sowietami, w celu lepszego położenia sprawy polskiej po nieznanym jeszcze w skutkach zakończeniu wojny. Jego brat Adolf był żołnierzem i oficerem Wojska Polskiego. Słynął z niebywałej odwagi, którą też przypłacił życiem. 18 lipca 1944 r. zginął rozbrajając pole minowe pod Ankoną, z jedną ręką na temblaku477. Mogło mieć to, obok ogólnych traumatycznych doświadczeń wojny, wpływ na późniejsze polityczne wybory jego starszego brata. Portret Adolfa wisiał w gabinecie Aleksandra do końca jego życia.

474 M. Król, dz. cyt., s. 18. 475 J. Giedroyc, Autobiografia na cztery ręce, Warszawa 1990, s. 74, 90. 476 A. Ronikier, Pamiętniki 1939-1945, Kraków 2013, s. 350, 354, 362-363. 477 O myśli politycznej Adolfa Bocheńskiego, zob. K. M. Ujazdowski, Żywotność konserwatyzmu. Idee polityczne Adolfa Bocheńskiego, Warszawa 2005. Zbeletryzowana narracja o jego wojennych losach: A. Majewski, Zaczęło się w Tobruku, Lublin 1985. 118 Po Powstaniu Warszawskim Bocheński napisał swoją najważniejszą książkę: Dzieje głupoty w Polsce. Pamflety dziejopisarskie478. Wydana po raz pierwszy w 1947 roku publikacja poddawała ostrej krytyce polskie powstania narodowe, politykę insurekcyjną, niechęć do współpracy z zaborcami i okupantami, wady ustrojowe państwa polskiego, wreszcie polską historiografię i publicystykę historyczną, oskarżając je o upowszechnianie i utrwalanie postaw powstańczych i przekonania o doskonałości polskich form ustrojowych. Wskazywał na wielką odpowiedzialność piszących o historii, twierdząc, że w dużej mierze odpowiadają oni za politykę polskich elit. Dzieje głupoty w Polsce były pisarską egzemplifikacją ówczesnych politycznych wyborów swego autora. Od kwietnia 1945 r. Bocheński wraz ze S. Stommą, J. Turowiczem, W. Kętrzyńskim, S. K. Rostworowskim, D. Horodyńskim, Alfredem Wielopolskim i S. Dolańskim spotykał się z Jerzym Borejszą, pertraktując z nim w sprawie porozumienia środowisk katolickich z władzami. Pierwsze spotkanie, w kwietniu 1945 r. jasno wskazywało na intencje obydwu stron. Borejsza pragnął pozyskać do współpracy z władzami środowiska katolicko-konserwatywne, zaś Bocheński i jego towarzysze – rozładowania sytuacji wewnętrznej w kraju. Na kolejnych, w maju, poruszono kwestię utworzenia stronnictwa katolickiego współpracującego z władzami, wydawania przez nie tytułu prasowego, wreszcie amnestii dla żołnierzy podziemia niepodległościowego. Na czele tworzącego się ruchu widziano B. Piaseckiego479. Na spotkaniu w czerwcu 1945 roku Bocheński zwracał uwagę, że trudne jest przeprowadzenie pacyfikacji podziemia niepodległościowego poprzez amnestię, z powodu obaw oddziałów partyzanckich przed aresztowaniami. Najskuteczniej na rozładowanie napięcia jego zdaniem wynikała nieingerencja organów sowieckich: wróci z lasu – pójdzie do więzienia […] Jest w narodzie skłonność do konspiracja od lat, którą trzeba drogą wychowawczą i powolnie rozładować. Na nastawienie społeczeństwa najlepszy wpływ wywiera nieingerencja władzy sowieckiej480. Na spotkaniu tym dał się poznać jako zwolennik poglądów autarkicznych w gospodarce, jednakże, jak się wydaje, była to taktyczna zagrywka – chęć zademonstrowania niechęci do kapitału zachodniego. Inną kwestią jest rezerwa, jaką Bocheński prezentował do zadłużania się zagranicą. Natomiast otwarcie popierał ideę utworzenia kolejnego pisma katolickiego, zbijając argument Borejszy, że istnieje już takowe w postaci „Tygodnika Powszechnego” twierdzeniem, że jest to organ krakowskiej kurii biskupiej. Podsumowywał starania swego środowiska: Nie chodzi nam o stworzenie już dzisiaj stronnictwa, chcemy wyrazić naszą opinię, na swój sposób do tych kół społecznych, do których głos Panów nie dochodzi. Rzecz jasna, musimy mieć pewną możność krytyki i niech cenzor nam nie skreśla całych stron481. Nie jest celem niniejszego opracowania przedstawienie genezy grupy Dziś i Jutro i Stowarzyszenia PAX. Podkreślić jednak należy rolę w powstaniu środowiska tzw. katolików postępowych Bocheńskiego482. Popierał koncepcję postawienia na jego czele

478 Al. Bocheński, Dzieje głupoty w Polsce. Pamflety dziejopisarskie, Warszawa 1996. 479 J. Engelgard, dz. cyt., s. 95-96. 480 A. Garlicki, Z tajnych archiwów, Warszawa 1993, s. 25, 27. 481 Tamże, s. 29. 482 O roli jaką Bocheński odegrał w kształtowaniu tego środowiska, zob.: R. Mozgol, Ryzykowna 119 B. Piaseckiego. Omówione wyżej rozmowy z Borejszą jasno świadczą również o jego zaangażowaniu w formowanie oblicza ideowego tegoż środowiska. Formalnie członkiem PAXu został jednak dopiero w 1956 r. Był to gest solidarności z Piaseckim, przeciw któremu rozpętano w Polsce i za granicą po 1956 r. kampanię nienawiści. Sam ideologię PAXu uważał za zbyt lewicową483. Dlaczego zatem w ogóle związał się z tym środowiskiem? Jeszcze przed spotkaniami z Borejszą napisał memoriał, w którym stwierdzał fakt powstania dwóch bloków w Europie – sowieckiego i anglosaskiego. Jako że Polska znalazła się w bloku wschodnim, na co polscy politycy nie mają wpływu, ich zadaniem powinno być zdobycie dla Polski jak najlepszej pozycji w takim układzie sił. Memoriał ten, jak wskazuje J. Engelgard, pozbawiony był jakichkolwiek akcentów ideowych, nie było w nim śladów sympatii do komunizmu czy Związku Sowieckiego: Celem więc naszej polityki byłoby przetrwanie tego okresu z jak najmniejszymi stratami dla teraźniejszości i przyszłości, z zachowaniem jak największych sił materialnych i duchowych484. Po latach zaś wspominał: Już od Stalingradu, a co dopiero od Jałty, wydawało mi się pewne, że po pierwsze jedyną możliwą i wskazaną polityką dla Polski jest ścisły sojusz ze Zw. Radzieckim, a po drugie, że naturalną konsekwencją sytuacji powojennej będzie ustrój socjalistyczny. Każda inna droga wydawała mi się nierealna, a na tle kolosalnych strat ludzkich i materialnych, jakie ponieśliśmy podczas okupacji – nawet szaleńcza485. Zwracał uwagę na znamienny fakt reorientacji koncepcji zagranicznych obozu narodowego, sprzeciwiającego się w swej większości porozumieniu polsko-sowieckiemu. Oceniał, że PAX musiał powstać, ażeby reprezentację polityczną zyskały środowiska nie lewicowe, a przychylne porozumieniu z Moskwą i narzuconymi przez nią władzami. Stwierdzał, że w przeciwnym razie powstałoby wrażenie, iż ludzie o poglądach nie- lewicowych są bezwarunkowo zwolennikami rządu na wychodźstwie. Zaznaczał osobliwość swej sytuacji - przedwojennego publicysty periodyków o jasnym profilu ideowym, który był całkowicie: różny od tego, który nowy układ sił i nowe perspektywy ustrojowe w Polsce dyktowały486. Akcentował ograniczenia, z jakimi ruch musiał się liczyć. Wynikały one z możliwości skompromitowania PAXu w oczach jego społecznego zaplecza. Toteż za zadanie swego środowiska uznawał: dowieść że praktykujący katolicy mogą i chcą współpracować z komunistami i socjalistami, na zasadzie uznania ich przewodnictwa, ale z zachowaniem całkowitej wierności w zakresie wiary i jurysdykcji, nakazom Ewangelii i Kościoła katolickiego487.

gra. Jak Aleksander Bocheński przyczynił się do powstania Dziś i Jutro, „Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej” 2007, nr 4 (75), s. 84-92. 483 Wojciech Kętrzyński wspominał, że Bocheński zarzucał mu radykalizm społeczny. A. Jaszczuk, dz. cyt., s. 111. 484 Cyt. za: J. Engelgard, dz. cyt., s. 94-95. 485 Motywy i postawy, wypowiedź Aleksandra Bocheńskiego, „Kierunki”, 29 XI 1970, nr 48 (754), s. 8. 486 Tamże. 487 Tamże. 120 Podobne akcenty pojawiały się w rozmowach z Borejszą i w innych wystąpieniach Bocheńskiego. Kwestią dyskusyjną jest czy zasady te udało się w pełni zrealizować. Kluczowa w jego koncepcjach była rola Kościoła, jako jednego z najważniejszych czynników mających wpływ na postawy społeczne. Porozumienie władzy z episkopatem polskim i duchowieństwem umożliwić mogło stabilizację stosunków wewnętrznych. Czy w swych koncepcjach szedł tak daleko jak Piasecki, pragnący za pomocą swego ruchu doprowadzić do przejęcia kontroli nad partią komunistyczną, a przez to nad państwem?488 Jak się wydaje celem maksimum dla niego, opartym na realistycznym podejściu, było zagwarantowanie Kościołowi w Polsce i intelektualistom katolickim przedwojennej pozycji i niezależności, pozwalającej im w pewnych przypadkach wpływać na politykę władz. Wyraźnie zresztą rozróżniał popieranie zasadniczych celów władzy i kwestie religijne, do których, jego zdaniem, komuniści nie powinni się wtrącać: Należę do tych, którzy sądzą, że obowiązkiem każdego obywatela jest współpracować, w miarę swych możliwości, z rządem polskim wszędzie tam, gdzie idzie o dobro i rozwój kraju, np. w walce o pokój czy wykonanie planów gospodarczych. Co do teologii natomiast, to przyjmuję ją tak, jak tego uczy Ewangelia, katechizm, encykliki papieskie489. A. Bocheński jasno stwierdzał, że nie zawsze między nim, a innymi działaczami środowiska istniała zbieżność poglądów. Nie było to nic nadzwyczajnego. PAX, jak wspominano, spełniał rolę forum dyskusji środowisk stojących na gruncie realizmu politycznego, jednocześnie nie będących komunistami. Naturalne więc, że w warunkach systemu dyktatorskiego stawał się areną politycznych dyskusji i formułowania koncepcji politycznych. Natomiast, zaakcentować należy, że metody kierowania ruchem przez Piaseckiego zwalczały opozycyjne wobec kierownictwa postawy. Trzon grupy stanowili działacze Falangi i KN oraz młodzi intelektualiści i przedstawiciele środowisk konserwatywnych. Prym wiedli ci pierwsi, związani z Piaseckim, pozostali natomiast często formułowali opinie sprzeczne z taktyką Piaseckiego. Ciekawym przykładem wielonurtowości PAXu, i szczególnej w nim roli Bocheńskiego, są losy książki Dzieje głupoty w Polsce. Wydał ją „Czytelnik” Borejszy, nie zaś wydawnictwo „PAX”, które w wewnętrznej recenzji skrytykowało Pamflety dziejopisarskie. Jak zwracał uwagę J. Engelgard, grupa Piaseckiego była nastawiona ideowo, nieobce jej były tradycje romantyczne, sam Piasecki był wszak formalnie żołnierzem AK, zaś jego ruch działał w konspiracji i podczas wojny i częściowo w II RP490. Główna różnica między Bocheńskim a Piaseckim polegała na genezie obecności w środowisku katolików postępowych. Dla tego pierwszego była ona logiczną konsekwencją układu geopolitycznego (chociaż w swych publikacjach, ze względów taktycznych i pragmatycznych, czynił pewne

488 Zauważyć można, że Piasecki swymi kolejnymi politycznymi inicjatywami pragnął doprowadzić do opanowania przez swe środowisko obozu politycznego o największych wpływach politycznych. W II RP OZN miał zostać zdominowany przez działaczy Falangi, podczas II wojny światowej ZWZ a następnie AK przez Konfederację Narodu, zaś w Polsce Ludowej PPR/PZPR przez „PAX”. Swe działania Piasecki opierał na twierdzeniu o wyższości ideologicznej swej grupy, która miała wypełnić „formę” organizacji mających być opanowanymi. 489 Al. Bocheński, Rozmyślania krytyczne. O Dobraczyńskim, „Kierunki“, 1.VII.1956, nr 9, s. 6. 490 J. Engelgard, dz. cyt., s. 151-152. 121 ukłony w stronę ideologii marksistowskiej491), dla przedwojennego przywódcy Falangi była ona, obok względów geopolitycznych, wyborem ideowym. „PAX” ze swą lewicowością w gospodarce po części nawiązywał do gospodarczych koncepcji RN-R Co spowodowało że ten przedwojenny publicysta, któremu bliżej było w pewnym okresie do piłsudczyków niż do narodowców, a z pewnością bliżej niż do Falangi, znalazł się w środowisku głoszącym potrzebę porozumienia Polski z Moskwą? Zakreślono już racje geopolityczne, jakie kierowały Bocheńskim. Czy jednak w latach 1939-1945 r. doszło do gwałtownej wolty w jego poglądach, koncepcjach politycznych, myśli politycznej, szerzej nawet – stylu politycznego myślenia? Jak się wydaje, w warunkach niepodległego państwa polskiego, idea kolaboracji w sytuacji utraty suwerenności i zagrożenia kulturalnego oraz fizycznego istnienia narodu, objawiała się u Bocheńskiego w tekstach dotyczących historii. Stąd też mówić można o ciągłości jego myśli politycznej, a nie o kilku myślach politycznych Bocheńskiego, dostosowującej się, na stałym fundamencie do zmiennych uwarunkowań politycznych. Zauważyć należy, że takie zjawisko typowe było zwłaszcza dla piłsudczyków492. Ustrój gospodarczo-społeczny w Polsce uznawał za konsekwencję sytuacji geopolitycznej. Nie był jego entuzjastą ale stojąc na gruncie realizmu politycznego uważał za konieczne dbanie przez obywateli o sprawne funkcjonowanie tego ustroju: Nie jestem marksistą, nie udaję, że nim jestem, nie należę do żadnej partii […]. Od 4-ch lat jednak kraj nasz znajduje się na drodze do socjalizacji i w tej chwili nie ma wyboru między socjalizmem a kapitalizmem czy inną koncepcją społeczną, lecz tylko między socjalizmem dobrym a złym, między gospodarką sprawną a kiepską, między dobrobytem a nędzą. Dlatego wydaje mi się, że każdy obywatel bezpartyjny tak samo jak partyjny bez względu na stosunek do filozofii czy metod marksizmu jeżeli ma swój obowiązek wypełnić, winien wypełnić go tak, by ustrój, który mamy, funkcjonował jak najlepiej. Rzeczowy obiektywizm, rzeczowa szczera krytyka jest tą cechą, którą obywatele bezpartyjni mogą i powinni wnosić do dyskusji, tam gdzie są do niej zbyt rzadko niestety, powołani493. Sądził, że zadaniem jego grupy jest dbanie o spokój wewnętrzny, industrializację kraju, upowszechnienie oświaty, obronę granicy zachodniej. Celom tym miało służyć budowanie współpracy pomiędzy państwem a Kościołem. Oceniał, po kilku latach działalności, że cel ten w dużej mierze udało się zrealizować494.

491 Al. Bocheński, Głos w dyskusji. O wielki narodowy przełom gospodarczy, „Kierunki”, 13 X 1957 r., nr 41 (71), s. 3, 9. 492 Por. W. Paruch, Myśl polityczna obozu piłsudczykowskiego 1926-1939, Lublin 2005. 493 Sprawozdanie Stenograficzne z 53 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego w dniu 4 lutego 1949 r., ł. 46. Stąd też popierał założenia planu 6-letniego. Sprawozdanie Stenograficzne z 84 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego w dniach 20 i 21 lipca 1950 r., ł. 182-186. Zdarzało mu się jednak, zwłaszcza w latach stalinizmu, używać retoryki marksistowskiej, gdy poruszał kwestie gospodarcze. Zob.: Sprawozdanie Stenograficzne z 103 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego w dniach 27 i 28 marca 1952 r., ł. 85-89. 494 Sprawozdanie Stenograficzne z 93 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego w dniach 22 i 23 marca 1951 r., ł. 153-154. 122 W 1947 r. został posłem do Sejmu Ustawodawczego. Nazywany niezależnym posłem w zależnym od Stalina Sejmie Ustawodawczym lat 1947-1952, Bocheński jasno zdawał sobie sprawę z celów swej obecności w parlamencie Polski Ludowej. Mówił, że Klub Katolicko-Społeczny, do którego należał musi się uważać i chce się uważać za nieoficjalnego reprezentanta dość wielkiego odłamu polskiej opinii publicznej. Oto wyrażamy myśli tych wszystkich katolików, którzy opierają swój światopogląd społeczny na encyklikach papieskich, a politycznie ani nie biorą czynnego udziału w stronnictwach bloku demokratycznego, ani też nie popierają zdecydowanie opozycji495. Innymi słowy, PAXowcy w Sejmie mieli spełniać rolę neutralnych wobec sporów władzy z jawną opozycją reprezentantów katolików, popierających poglądy chadeckie, wyrażone w encyklikach Leona XIII i Piusa XI. Zaznaczał Bocheński, że sam start tej grupy w wyborach do Sejmu, który był wszak niczym innym, jak poparciem władzy, mimo znalezienia się poza listą Bloku Stronnictw Demokratycznych, był zerwaniem z postawą bierną, wyrazem nadziei że można, a więc i trzeba nabrać zaufania do wytycznych naszej rzeczywistości i ludzi, którzy ją tworzą496. Zwracał uwagę na konieczność ostrożności w stosunku do rządu, tak, aby nie zawieść zaufania zaplecza społecznego środowiska, które jego grupa w Sejmie reprezentuje. Krytykował decyzje rządu Osóbki-Morawskiego, tj. zerwanie konkordatu czy pewien element nienawiści klasowej i partyjnej, przyjęty w propagandzie wewnątrz497. Inaugurując swą działalność na forum Sejmu Ustawodawczego pochwalał decyzję rządu Cyrankiewicza o amnestii, uważając że istnieje dobra wola jej wykonania. Streszczając postulaty swego środowiska podkreślał konieczność należytego uregulowania stosunków z Kościołem, organizacjami katolickimi, w kwestiach gospodarczych zaś umożliwienia prywatnej inicjatywie inwestowania oszczędności oraz nowelizacji ustaw podatkowych498. Niezależność poglądów, odwagę w ich głoszeniu, potwierdził Bocheński podczas sejmowej debaty nad układem polsko-czechosłowackim. Przypominał, że za porozumieniem z Czechami optowali również narodowcy: Czyż trzeba przypomnieć, że niezapomniany nauczyciel zgody słowiańskiej i walki wspólnej przeciwko najazdowi germańskiemu Roman Dmowski nie nazywał Czechosłowacji nigdy inaczej, jak tylko najcenniejszą twierdzą przeciw zalewowi Europy środkowej przez germanizm?!499. Akcentował również poglądy Dmowskiego na spór polsko-czeski o Śląsk Cieszyński, który uznawał za pretekst dla przeciwników sojuszu polsko-czeskiego do jego zwalczania500. Istotnie, trzeba było wielkiej odwagi, ażeby w zdominowanym przez komunistów Sejmie tak entuzjastycznie wyrażać się o Dmowskim. Jednocześnie dał wyraz

495 Sprawozdanie Stenograficzne z 8 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego w dniu 22 lutego 1947 r., ł. 37-38. 496 Tamże, ł. 38. 497 Tamże. 498 Tamże, ł. 39. 499 Sprawozdanie Stenograficzne z 11 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego w dniu 17 kwietnia 1948 r., ł. 33. 500 Tamże, ł. 34. 123 swym poglądom, że relacje polsko-sowieckie nie polegają na podporządkowaniu państwa polskiego Moskwie, czego dowodem miał być układ z Czechosłowacją. Jednocześnie podkreślał, że układ taki nie mógłby być możliwy, gdyby nie sojusz polsko-sowiecki. Oceniał, że podkreślanie rzekomej niezależności polskiej polityki zagranicznej, doprowadzi do uspokojenia sytuacji wewnętrznej w państwie501. Jak się wydaje, człowiek tak inteligentny jak Bocheński zdawał sobie sprawę z rzeczywistego charakteru relacji Warszawy z Kremlem. Jednakże mógł być szczery mówiąc: W przeszłości nasz naród nieraz chwytał za broń, by walczyć samemu w pozycji beznadziejnej. Ale teraz, jeżeli jesteśmy zdecydowani bronić granicy Odry, to dlatego, że wiemy, że granica ta jest nie tylko granicą Polski ale i granicą Słowiańszczyzny, nie tylko granicą Słowiańszczyzny, ale granicą cywilizacji przeciw renesansowi zawsze możliwemu barbarzyństwa, ludobójstwa germanizmu502. Warto na chwilę zatrzymać się nad tymi słowami. Trudno wierzyć w panslawizm Bocheńskiego, chodziło raczej w powyższym wystąpieniu o uargumentowaniu współpracy ze Związkiem Sowieckim, w jego przekonaniu niezbędnej w celu zapobieżenia wykrwawianiu się narodu polskiego. Przypuszczać można, iż spodziewając się wybuchu III wojny światowej, wobec jej niepewnego rezultatu i możliwości zaangażowania Niemiec po stronie Anglosasów, a zatem i zagrożenia polskiej granicy zachodniej, wolał, ażeby w ewentualnym konflikcie Polska stanęła po stronie Rosji. Nawiązywał w tym do koncepcji Dmowskiego z początku I wojny światowej. Na innym posiedzeniu mówił o cynicznej polityce naszych pseudoprzyjaciół zachodnich503 oraz o próbach odnowienia potencjału wojennego Niemiec przez mocarstwa anglosaskie504. Akcentował rolę sojuszu państw słowiańskich pod kierownictwem Moskwy, przeciw zachodniemu zagrożeniu, określając je mianem anglosasko-germańskiego. Stwierdzał, że sojusz polsko-sowiecki oparty jest nie na bezinteresowności, ale na wspólnocie interesów. Wykpiwał błędy polskiej polityki zagranicznej od XVIII wieku pokładającej wiarą w rzekomej bezinteresowności deklaratywnych sojuszników505. Stąd też z satysfakcją witał układ polsko-rumuński z 1949 roku506. Przejawem niezależności posła Bocheńskiego była też jego krytyka państwowego planu inwestycyjnego na rok 1948507 czy ustawy o podatku od wynagrodzeń508. Domagał się

501 Tamże, ł. 35. 502 Tamże. 503 Sprawozdanie Stenograficzne z 47 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego w dniu 26 czerwca 1948 r., ł. 45. 504 Tamże. Zob. też.: Sprawozdanie Stenograficzne z 98 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego w dniu 31 października 1951 r., ł. 49-50. 505 Tamże, ł. 46. Zob. też: Sprawozdanie Stenograficzne z 52 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego w dniach 10 i 11 stycznia 1949 r., ł. 120. 506 Sprawozdanie Stenograficzne z 54 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego w dniu 10 lutego 1949 r., ł. 26-27. Użył przy tym, zapewne z przedwojennego przyzwyczajenia słowa sowiecki (tamże, ł. 27). 507 Sprawozdanie Stenograficzne z 37 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego w dniu 24 lutego 1948 r., ł. 68-75. 124 również, po kongresie zjednoczeniowym PPR i PPS, przeprowadzenie amnestii dla więźniów politycznych i intensyfikacji procesu repatriacji. Niepokoiły go projekty skrócenia procedury sądowej, dopatrując się w niej możliwości łatwiejszego wydawania wyroków politycznych509. Z drugiej strony, jak się wydaje, w celach taktycznych mówił: Pozwolę sobie wyrazić nadzieję, że Rząd nadal jak dotąd będzie szedł po linii szanowania uczuć i praw ludności katolickiej510 jednocześnie podkreślając: duchowieństwo katolickie jest zawsze gotowe do spełniania swych obowiązków ustawowych wobec Państwa511. Rok później zresztą, wobec pogorszenia się relacji władz z Kościołem, wyrażał swoje tego powodu zaniepokojenie512. Na krytykę jednego ze swych przemówień zareagował następująco: Zastanawiając się nad tym, jaką rolę spełniają posłowie w Izbie, którzy zamiast polemiki używają epitetów, przyszedł mi na myśl dwuwiersz Mickiewicza, który może tłumaczyć ich obecność: … I głupi się zdadzą. Byle tylko poczciwi i pod mądrych władzą. Poczciwości może polemistom nie brak, tylko nie wiem, jak tam jest z tą władzą513. Rozważając jego koncepcje polityczne, warto nieco miejsca poświęcić charakterystyce jego stosunku do powstań narodowych. Rozdzielał ocenę bohaterstwa walczących i błędów decydentów514. Uważał, że zryw zbrojny ma sens tylko w przypadku powodzenia lub gdy jest wywołany w sytuacji eksterminacji narodu (tak jak Powstanie Zamojskie) i nie może zaszkodzić narodowej substancji nawet w przypadku niepowodzenia515. Popierał historyczne koncepcje ugody. Spierał się zaciekle z Jerzym Łojkiem o ocenę Aleksandra Wielopolskiego, którego charakteryzował jako wybitnego polityka obozu realizmu516. Osobną sprawą jest stosunek Aleksandra Bocheńskiego do tzw. kryzysów władzy w Polsce Ludowej. Po walkach ulicznych w Poznaniu w czerwcu 1956 r. apelował do premiera Cyrankiewicza o dialog władzy z robotnikami, który zapobiegłby podobnym zdarzeniom. Zwracał uwagę, że: odwilż nie może objąć swoim łagodnym tchnieniem dygnitarzy nie umiejących przyjąć spokojnie i przychylnie delegacji ludności517.

508 Sprawozdanie Stenograficzne z 53 posiedzenia…, ł. 45-51. 509 Sprawozdanie Stenograficzne z 52 posiedzenia…, ł. 120-121. 510 Sprawozdanie Stenograficzne z 34 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego w dniu 28 stycznia 1948 r., ł. 60. 511 Tamże. Krytykował też w umiarkowanym tonie Narodowy Plan Gospodarczy. Zob.: Sprawozdanie Stenograficzne z 93 posiedzenia…, ł. 148-154. 512 Sprawozdanie Stenograficzne z 52 posiedzenia…, ł. 119-120. 513 Tamże, ł. 151. 514 Al. Bocheński, Błąd Zbigniewa Florczaka, „Kierunki” 1956, nr 2, s. 10, 12. 515 Tenże, Wycinki prasowe, „Kierunki” 1957, nr 50, s. 2. 516 Tenże, Analiza polityczna artykułu Jerzego Łojka, „Kierunki” 1958, nr 1, s. 6-7; tenże, Drugi artykuł o Margrabim, „Kierunki” 1958, nr 11, s. 1, 5-7. Krytykował również koncepcje Łojka w sprawie szans powodzenia Powstania Listopadowego. Tenże, Artykuł Jerzego Łojka, „Słowo Powszechne” 1968, nr 301, s. 4. 517 Tenże, Rozmyślania krytyczne, „Kierunki”1956, nr 13, s. 3. 125 W dobie odwilży 1956 r. zwracał uwagę na naturalne dążenie ludzi do wolności, ale i przestrzegał przed jego przerodzeniem się w anarchię, z drugiej strony zaś – przed nadużywaniem władzy518. Przed październikiem zwracał uwagę na brak autorytetu, obniżenie rangi Sejmu, który nie potrafił naprawić błędów okresu stalinizmu. Zwracał uwagę na konieczność przemyślanego wyboru posłów do Sejmu, na potrzebę odwagi i odpowiedzialności na szczytach władzy519. Popierał koncepcję powołania Trybunału Konstytucyjnego520. W porównaniu z ówczesną publicystyką Bolesława Piaseckiego Bocheński bardziej bliski był niż on kręgom wzywającym do umiarkowanych reform521. Pamiętać należy, że nie był jeszcze wówczas członkiem PAXu, ale publicystą z nim związanym. Jeżeli przywódca Stowarzyszenia bliski był tzw. natolińczykom, to Bocheński zbliżał się nie do puławian może, lecz do grup stojących w centrum sporu o reformy. W marcu 1968 r. nie poparł antysemickiej retoryki PZPR, ale krytykował protesty, jednocześnie uważając, że również młodzi ludzie mają prawo dyskutować o sprawach politycznych522. W wydarzeniach Grudnia ’70 widział wypaczenie władzy ludowej. „Solidarność” natomiast uważał za ruch wartościowy, ale niebezpieczny, grożący wywołaniem wojny domowej. Stąd też poparł stan wojenny i wszedł do PRON-u523. Z czasem, wskutek starzenia się, jego wypowiedzi publicystyczne stawały się coraz rzadsze. Aleksander Bocheński był publicystą elastycznie dostosowującym się do warunków politycznych. Zdając sobie sprawę z wymogów taktycznych częstokroć popierał w swej publicystyce doktrynę marksistowską. Szczerze przekonany był o konieczności współpracy Polski ze Związkiem Sowieckim w warunkach świata pojałtańskiego. Jednocześnie starał się zachować niezależność myślenia, broniąc swego katolickiego światopoglądu i zapatrywań na historię. Wzywał do realizmu i umiarkowania. Jego postawa wobec Polski Ludowej częstokroć różniła się od zapatrywań przywódców środowiska PAX-u. Nie dokonał, tak jak Tadeusz Mazowiecki w 1955 r., rozłamu w Stowarzyszeniu, uważając to za krok bezcelowy. Popierając główne założenia Bolesława Piaseckiego pozostawał sceptyczny wobec wielu jego ideowych koncepcji, przyznając mu jednak słuszność w założeniach geopolitycznych. Smutnymi, ale zawierającymi wiele prawdy, słowy podsumował jego działalność Stefan Kisielewski: niegdyś konserwatywny liberał z Giedroyciowej „Polityki”, w czasie okupacji zwolennik Studnickiego próbujący się dogadać z Niemcami, po wojnie realista polityczny i inicjator ruchu Piaseckiego, teraz

518 Tenże, Rozmyślania o wolności, „Kierunki” 1956, nr 17, s. 10. 519 Tenże, Rozmyślania krytyczne. Przed wyborami, „Kierunki” 1956, nr 22, s. 5-6. 520 Tenże, Wycinki prasowe, „Kierunki” 1957, nr 7, s. 2. 521 Por. B. Piasecki, Konsekwencje, „Kierunki” 1956, nr 22, s. 3-4; tenże, Instynkt państwowy, „Kierunki”, 21 października 1956, nr 23, s. 1-2; tenże, Na drogach odnowy, „Kierunki” 1956, nr 28, s. 3. 522 Al. Bocheński, Trzeba się odzwyczaić od błogiego spokoju, „Słowo Powszechne” 1968 r., nr 74, s. 3. 523 Zmniejszyć natężenie nieufności (rozmowa z Aleksandrem Bocheńskim), „Zorza” 1983, nr 7, s. 4; Al. Bocheński, Zadania inteligencji polskiej, „Tygodnik Polski” 1983, nr 7, s. 6; tenże, Generał Wojciech Jaruzelski, „Za i przeciw” 1983, nr 27, s. 2. 126 basuje komunizm w swej zakłamanej publicystyce, choć czasem przemyca pewną niezasadniczą krytykę gospodarczą. Gdzie u niego prawda, a gdzie kłamstwo, co on sam o sobie myśli?524.

524 S. Kisielewski, Dzienniki, Warszawa 2001, s. 454-455. 127 Paweł Fiktus Uniwersytet Wrocławski

Walka o młodzież na przykładzie ustawy o zasadach udziału młodzieży w życiu państwowym, społecznym, gospodarczym i kulturalnym kraju z dnia 22 V 1986 r.

Słowa kluczowe: młodzież, PRL

W drugiej połowie lat 80., kiedy sytuacja gospodarcza Polski nie napawała optymizmem, a wprowadzone reformy nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, rozpoczęła się swoistego rodzaju walka o młodzież. Ówczesna władza, wywodząca się głównie z Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej oraz tzw. ugrupowań satelickich jak Zjednoczone stronnictwo Ludowe, Stronnictwo Pracy czy Stronnictwo Demokratyczne, nie była w stanie zagwarantować podstaw egzystencjalnych dla ludzi młodych. Problemy w postaci reglamentacji podstawowych towarów, braku mieszkań – coraz mocniej kontrastowały z postulatami zmian i reform lansowanymi przez „Solidarność”. Ruch solidarnościowy przynajmniej dawał gwarancję chęci zmian w kraju, a tym samym poprawę egzystencji młodych ludzi oraz ułatwienie wejścia w dorosłe życie. Sądzę, że ową sytuację trafnie opisują słowa Jacka Kuronia i Jacka Żakowskiego: przez lata, które minęły od wprowadzenia stanu wojennego, w zakładach wyrosło nowe pokolenie dziewiętnasto-, dwudziesto- i dwudziestoparoletnich robotników – wyzyskiwanych i pomiatanych, zarabiających grosze, które nie starczały na wykupienie kartek i pozbawionych jakichkolwiek perspektyw. Na własne mieszkanie mogli liczyć może za 20 lat, o awansach nie mieli co marzyć. Po kilku latach mogli co najwyżej dostać od związków wczasy poza sezonem, bo lepsze terminy obsadzali starzy, którzy mieli układy525. Tak więc dla ówczesnej władzy państwowej sytuacja społeczna nie napawała optymizmem i stosownym rozwiązaniem było zaproponowanie młodzieży czegoś nowego oraz konkurencyjnego, co sprawiałoby, że ruch solidarnościowy przestałby być dla nich atrakcyjny. Zainteresowanie młodzieżą było wówczas bardzo mocno akcentowane. W tym punkcie odsyłam do bogatej publicystyki na łamach Trybuny Ludu, gdzie prezentując kwestie związane ze zbliżającym się X Zjazdem PZPR526, poruszano przy tym kwestie związane z problemami młodzieży. Niedobra sytuacja gospodarcza Polski uniemożliwiała

525 J. Kuroń, J. Żakowski, PRL dla początkujących, Wrocław 1997 r., s. 259-260. Zob. również M. Balcerek, G. Nowacki, Młode pokolenie czasu kryzysu i reform. Polska młodzież `87, Warszawa 1988. 526 X Zjazd PZPR odbył się w dniach od 29 czerwca do 3 lipca 1986 r. Odnośnie jego przebiegu zob.: np.: P. Kowal, Koniec systemu władzy. Polityka ekipy gen. Wojciecha Jaruzelskiego 1986– 1989, Warszawa 2012; A. Albert [W. Roszkowski], Najnowsza historia Polski 1914–1993, t. 2, Londyn 1994 r., s. 861 i nast.; A. Paczkowski, Pół wieku dziejów Polski 1939–1989, Warszawa 1986, s. 547 i nast. Z ciekawszych dyskusji dotyczących sytuacji młodzieży w ówczesnej Polsce była debata odnosząca się do Rządowego programu poprawy warunków startu życiowego i zawodowego młodzieży, która został zaprezentowana w „Trybunie Ludu” 1986, nr 120, s. 4. 128 jakiekolwiek materialne gratyfikacje w postaci chociażby mieszkań, co w konsekwencji zmusiło do podjęcia innych działań. Przykładem tego było powołanie szeregu aktów prawnych gwarantujących, przynajmniej teoretycznie, szereg przywilejów, a przy okazji określających pozycję młodzieży we współczesnym społeczeństwie socjalistycznym. Celem niniejszej pracy jest opisanie zagadnienia mało eksponowanego w polskiej literaturze historyczno-prawnej. Owszem, omawiając drugą połowę lat 80. podkreśla się aspekty gospodarcze, nieudane reformy oraz powszechne ubożenie społeczeństwa. Zaprezentowany w niniejszej pracy problem odnosi się do problematyki społecznej o tyle istotnej, że jej konsekwencją było wykształcenie szeregu aktów prawnych, które po raz pierwszy w historii Polski Ludowej odnosiły się tak wielowątkowo do problematyki młodzieżowej. Jednym z najważniejszych, wprowadzonych do sytemu prawnego, aktów prawnych była ustawa o zasadach udziału młodzieży w życiu państwowym, społecznym, gospodarczym i kulturalnym kraju z dnia 22 V 1986 roku527. Warto przy tym na wstępie podkreślić, że tworząc zręby ówczesnego systemu regulującego status prawny młodzieży, w przypadku wspomnianej powyżej ustawy, chcąc mocno zaakcentować jej pozycję w systemie prawnym, wprowadzono do niej preambułę528. Co istotne, w ustawie pominięto klasyczny podział na prawa i obowiązki, zastępując je zwrotami wychowanie i kształcenie młodzieży, ochrona warunków życia młodzieży oraz aktywność obywatelska młodzieży. Warto przy tym wskazać, że na gruncie procesu legislacyjnego za podstawę uzasadniającą przyjęcie tego aktu prawnego przyjęto m.in. uchwałę Sejmu PRL z dnia 12 IV 1973 r., o zadaniach narodu i państwa w wychowaniu młodzieży i jej udziale w budowie socjalistycznej Polski – tak więc dokumentu sprzed 13 lat529.

527 Dz. U z 1986 r., Nr 21, poz. 108. 528 Preambuła brzmiała następująco: Mając na względzie, że przyszłość narodu oraz rozwój społeczny, gospodarczy i kulturalny Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej zależą od zjednoczonego wysiłku całego społeczeństwa we właściwym wychowaniu, wykształceniu i przygotowaniu zawodowym młodego pokolenia; uznając wychowanie młodzieży w duchu humanistycznych ideałów społecznych socjalizmu oraz wszechstronny rozwój jej osobowości, uzdolnień i tężyzny fizycznej za jedno z podstawowych zadań polityki państwa; kierując się zasadą, że rola i miejsce młodzieży w społeczeństwie zależy od jej aktywności i należytego wykonywania podstawowych obowiązków obywatelskich; w celu stworzenia warunków do pełnego udziału młodzieży w życiu państwowym, społecznym, gospodarczym i kulturalnym oraz ponoszenia przez młodych obywateli współodpowiedzialności za rozwój narodu i socjalistycznego państwa, stanowi się, co następuje: (w tym punkcie następuje dalsza treść aktu prawnego). 529 Sprawozdanie stenograficzne z II sesji Sejmu PRL – 9 posiedzenie z dnia 22 V 1986 r. – wypowiedź poseł – sprawozdawcy Elżbiety Gacek, ł. 24-26. Natomiast wcześniejszy akt prawny o randze ustawy został przyjęty w dniu 7 IV 1949 r. i była to ustawa o przekazaniu Ministrowi Oświaty zakresu działania Ministra Pracy i Opieki Społecznej w przedmiocie opieki społecznej nad dziećmi i młodzieżą (Dz. U. z 1949 r., Nr 25, poz. 175). Jednakże był to akt prawny odnoszący się jedynie do kompetencji pomiędzy poszczególnymi organami administracji państwowej. Innym aktem, aczkolwiek odnoszącym się częściowo do spraw młodzieży była m.in. ustawa o kulturze fizycznej z dnia 3 VII 1984 r., (Dz. U. z 1984 r., Nr 34, poz. 181 ze zm.). Brak było aktów prawnych regulujących pozycję polityczno-społeczną młodzieży w państwie. 129 Podczas ostatecznej debaty legislacyjnej, prezentując główne założenia ustawy poseł – sprawozdawca Elżbieta Gacek (z wykształcenia prawnik, sędzia Sądu Wojewódzkiego w Kielcach, członek PZPR), dotyczące przepisów ogólnych w których zawarto regulacje dotyczące obowiązków młodzieży jak i organów państwowych, zaakcentowała jedynie rolę młodzieży – przemilczając przy tym obowiązki państwa530. W myśl art. 2 do obowiązków młodzieży (określonych jako obywatelskie) należało wykorzystywanie swoich zdolności, wiedzy i sił twórczych dla dobra, rozwoju i bezpieczeństwa kraju. Ponadto młodzież obowiązana jest do stałego pogłębiania wiedzy i podnoszenia kwalifikacji zawodowych, rzetelnej i uczciwej pracy, sumiennego wypełniania obowiązków obywatelskich, godnego reprezentowania socjalistycznej Polski i przygotowywania się do jej obrony, przestrzegania prawa, ładu i porządku publicznego, poszanowania zasad współżycia społecznego, przestrzegania socjalistycznej dyscypliny pracy, strzeżenia i umacniania własności społecznej, przejawiania szacunku dla weteranów walki i pracy, współdziałania w zapobieganiu przyczynom i przejawom zjawisk patologicznych w życiu społecznym. Również do obowiązków młodzieży należało aktywne uczestniczenie w życiu i działalności szkół, zakładów pracy i innych środowisk w celu wpływania na rozwój społeczny, gospodarczy i kulturalny Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej jako państwa socjalistycznego. Analizując proces legislacyjny można przyjąć, że kwestia dwóch najważniejszych aspektów: obowiązki państwa a obowiązki młodzieży uległy zatarciu. Warto przy tym wskazać na wypowiedź poseł Józefy Matyńkowskiej – reprezentującej PZPR, która uznała, że kierunki polityki państwa wobec młodzieży zmierzają do autentycznego włączania młodego pokolenia i organizacji młodzieżowych do współrządzenia, a zarazem współodpowiedzialności za teraźniejszość i przyszłość531. Najobszerniejszą częścią projektowanej wówczas ustawy był rozdział II, dotyczący wychowania i kształcenia młodzieży532. W przypadku rozdziału III, zatytułowanego

530 Do obowiązków państwa w świetle art. 1 tejże ustawy należało tworzenie korzystnych warunków do świadomego, odpowiedzialnego i wszechstronnego udziału młodzieży w realizacji wspólnych zadań narodu i państwa oraz umacniania i doskonalenia socjalistycznych stosunków społecznych (ust.1). Z kolei w ust. 2 wskazano, że działania, o których mowa w ust. 1, powinny być dostosowywane do poszczególnych grup młodzieży, w zależności od jej wieku, zawodu i sytuacji społecznej. Jak widać zastosowano szereg zwrotów powodujących luźną ich interpretację, nie konkretyzując przy tym obowiązków państwowych. Ponadto w art. 3 ustanowiono, że państwo zapewnia systematyczne badania naukowe problemów młodzieży oraz udostępnianie wyników tych badań właściwym organom, jednostkom organizacyjnym i organizacjom. Z kolei owe wyniki badań winny być wykorzystane przez organy państwowe i inne państwowe jednostki organizacyjne oraz organizacje spółdzielcze i społeczne 531 Sprawozdanie stenograficzne z II sesji Sejmu PRL – 9 posiedzenie z dnia 22 V 1986 r. – wypowiedź poseł Józefy Matyńkowskiej, ł. 35. 532 Rozdział II obejmował art. 4-14. Usankcjonowano w nim, że m.in. integralną częścią systemu wychowania jest patriotyczno-obronne przygotowanie młodzieży do obrony Ojczyzny, sprzyjające rozwijaniu uczuć patriotycznych i internacjonalistycznych oraz kształtowaniu postaw obywatelskich. Szczególną rolę w patriotyczno-obronnym wychowaniu młodzieży spełniają Siły Zbrojne Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, kształtując jej moralno-polityczne 130 Ochrona warunków życia młodzieży. Podczas swej prezentacji poseł Gacek uznała, że opracowując jego brzmienie starano się wyjść naprzeciw realiom życia, jego uzasadnionym potrzebom, ale także godzić rozwiązania ustawowe z obowiązującym już systemem prawnym533. Natomiast rozdział IV, dotyczący aktywności obywatelskiej młodzieży, miał za zadanie umożliwić młodzieży realizację różnorodnych czynów i przedsięwzięć społeczno-produkcyjnych, wyrażających się m.in. działalnością na rzecz rozwoju gospodarki narodowej, unowocześniania wsi i postępu w rolnictwie, działalnością na rzecz awansu społeczno-zawodowego, postępu naukowo-technicznego i wdrożeń, ochrony środowiska, zachowania jego wartości534. Kluczowym zapisem było wprowadzenie części dotyczącej socjalistycznych związków młodzieży (rozdział V). W tym punkcie należy wskazać, że wprowadzenie do regulacji ustawowej organizacji młodzieżowych, którymi zgodnie z art. 38 ust. 1 ustawy były Związek Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, Związek Młodzieży Wiejskiej, Związek Harcerstwa Polskiego i Zrzeszenie Studentów Polskich, miało za zadanie zmarginalizowanie działającego w opozycji - Niezależnego Związku Studentów535. W tym przypadku poseł Gacek uznała, że w prowadzenie regulacji

wartości, zwłaszcza postawy patriotyczne i internacjonalistyczne, obywatelskiej odpowiedzialności za losy kraju, a także zdyscyplinowania, odwagi oraz wytrwałości w służbie oraz pracy. Ponadto wprowadzono, że szczególną rolę w systemie wychowania ma spełniać wychowanie przez pracę. Określono przy tym, bardzo ogólnie, kompetencje oraz zadania organów władzy państwowej oraz jednostek wychowawczych w przedmiocie kształcenia i wychowywania młodzieży. 533 Tamże ł. 27. Regulacja rozdziału III, obejmująca art. 15-22, dotyczyła takich zagadnień jak: okresowe oceny stanu zdrowia młodzieży, opieka zdrowotna w zakładach społecznej służby zdrowia, zadania zakładów pracy, mające tworzyć sprzyjające warunki startu społeczno- zawodowego młodych pracowników (np.: poprzez budowę hoteli i stołówek pracowniczych, dofinansowanie wkładów mieszkaniowych i udzielanie pożyczek mieszkaniowych dla wyróżniających się pracowników), wprowadzenie obowiązku dokonywania okresowych ocen stanu zdrowia młodzieży czy też specjalną opiekę dla młodzieży dotkniętej inwalidztwem i młodzieży niepełnosprawnej. 534 Tamże. Rozdarł IV miał bardzo ciekawą konstrukcję, ponieważ odnosił się zarówno do aktywności obywatelskiej (takich jak, np.: uczestniczenie w realizacji określonych przez państwo zadań w społecznym, gospodarczym i kulturalnym rozwoju kraju, umacnianie praworządności ludowej oraz ładu i porządku publicznego, udział w organach władzy i różnych formach samorządu społecznego oraz w umacnianiu demokracji socjalistycznej czy też działalność w organizacjach politycznych i społecznych) jak i do praw młodzieży (którymi były np.: opiniowanie sposobu wykorzystania środków przeznaczonych na realizację polityki państwa w sprawach młodzieży, opiniowanie projektów aktów prawnych czy też prowadzenia działalności gospodarczej, w tym w szczególności budownictwa mieszkaniowego w różnych formach organizacyjnych. 535 Według rozdziału V (art. 26-35), socjalistyczne związki młodzieży uczestniczą w procesie kształcenia i socjalistycznego wychowania młodzieży, pobudzają jej społeczną aktywność i organizują do pracy na rzecz społecznego, gospodarczego i kulturalnego rozwoju kraju, bronią jej praw i są rzecznikami jej interesów. Ponadto mogą inicjować i organizować działalność gospodarczą młodzieży w formie przedsiębiorstw własnych, przedsiębiorstw mieszanych, 131 dotyczących socjalistycznych związków młodzieży przyczyni się do tego, że pozwoli na partnerski udział (młodzieży – dopisek P.F.) w życiu kraju i przyczyniać się będzie do realizacji zasad współdecydowania i kształtowania polityki państwa wobec młodzieży536. W dalszej części ustawy wprowadzono Państwowy Fundusz Młodzieży (rozdział VI), który miał zarządzać środkami wypracowanymi przez młodzież, dotacjami z budżetu państwa, środkami przekazywanymi przez organizacje zrzeszające młodzież oraz działające na rzecz młodego pokolenia, dobrowolne wpłaty, darowizny, zapisy osób fizycznych i prawnych oraz środki przekazywane przez fundacje, a ponadto inne dochody ustalone przez Radę Ministrów. Uzyskane środki miały zostać przeznaczone m.in. na wspieranie czynów społecznych oraz inicjatyw gospodarczych podejmowanych przez młodzież, na pomoc dla sierot, jak i wychowanków domów dziecka oraz młodzieży dotkniętej inwalidztwem i niepełnosprawnej, działalność samokształceniowa, wydawniczą, naukowo-techniczna oraz wynalazcza młodzieży czy działalność kulturalno-rozrywkową, sportową i turystyczną na rzecz dzieci i młodzieży. Całość zapisów ustawowych kończył rozdział VII, w którym, poza określeniem daty wejścia ustawy w życie (1 stycznia 1987 r.), zawarto definicję szkoły, placówki oświatowo-wychowawczej jak i określono czym są socjalistyczne związki młodzieży (była mowa o tym powyżej). W trakcie procesu legislacyjnego oraz debaty nad jej przyjęciem, ustawa cieszyła się umiarkowanym zainteresowaniem oraz brak było głosów krytycznych (z wyjątkiem ciekawego wystąpienia bezpartyjnej poseł Danuty Pawlikowskiej – o czym będzie mowa w dalszej części tekstu). Zapewne wynikało to z tego, że debata nad ostatecznym kształtem ustawy była połączona z debatą nad informacjami Rządu o podstawowych problemach oświaty i wychowania oraz o warunkach życiowego i zawodowego młodzieży. Co istotne, bardzo krytycznie odnoszono się do przeprowadzonych wcześniej konsultacji społecznych. Tytułem przykładu wskażę na wypowiedź Sekretarz Sejmu - poseł Wiesławy Góźdź, która stwierdziła, że po raz pierwszy w ustawodawstwie polskim pojawi się akt normatywny, który w tak kompleksowy sposób normować będzie najbardziej żywotne sprawy młodego pokolenia, sprzęgać jego obowiązki z prawami, a życiowe i zawodowe szanse młodzieży z kształtowaniem warunków do ich realizacji. Ponadto podkreślił, że nie podziela negatywnego stanowiska jakie było prezentowane podczas konsultacji społecznych w kwestii uznania, że projektowana wówczas ustawa będzie ustawą, którą nie będzie można wcielić w życie, jak i której późniejsze stosowanie doprowadzi do podziału w społeczeństwie537. Jednakże, co istotne, przeprowadzona przez niego analiza

spółdzielni, udziału w spółkach oraz patronatów nad młodzieżowymi spółdzielniami pracy oraz spółdzielniami budownictwa mieszkaniowego. Wprowadzono przy tym odrębną regulację, mającą na celu ochronę pracowników będących członkiem zarządu zakładowej organizacji socjalistycznego związku młodzieży w czasie trwania mandatu. Rozwiązanie umowy o pracę mogło nastąpić po uprzednim uzyskaniu zgody właściwej terenowej instancji socjalistycznego związku młodzieży. 536 Tamże ł. 28. 537 Sprawozdanie stenograficzne z II sesji Sejmu PRL – 9 posiedzenie z dnia 22 V 1986 r. – wypowiedź posła Wiesławy Góźdź, ł. 35. Bardzo podobnie projektowany akt prawny oceniał przedstawiciel Stronnictwa Demokratycznego - poseł Mieczysław Bandurka – zob. Sprawozdanie 132 projektowanej ustawy była pozbawiona jakiegokolwiek uwzględnienia ówczesnej sytuacji społeczno-gospodarczej. Zaprezentowane przez niego tezy, odnoszące się do gwarancji miejsca pracy oraz możliwości nauki, wypływające z zapisów projektowanego aktu prawnego nie były poparte żadnymi konkretnymi przykładami lub też obowiązującymi normami prawnymi, które owe przywileje miały gwarantować538. O wiele ciekawiej prezentowała się argumentacja poseł Danuty Pawlikowskiej539, odnosząca się do realiów codziennej rzeczywistości oraz poparta konkretnymi przykładami. Już na początku swej prezentacji zadała pytania, zakończone własną odpowiedzią, w jaki sposób będzie wyglądać realizacja przyznanych uprawnień w sytuacji kiedy w Polsce panuje kryzys gospodarczy. W jej ocenie realizacja przyznanych uprawnień nie przyniesie satysfakcjonujących rezultatów. Wskazała przy tym, że jakikolwiek problem startu młodzieży w dorosłe życie nie może stanowić przedmiot analizy w oderwaniu od ówczesnej sytuacji gospodarczej, gdyż realia gospodarcze ówczesnej Polski nie dają możliwości, aby każdemu młodemu człowiekowi zagwarantować lepszy życiowy start. Natomiast godnym uwagi winno być zastanowienie się nad zmianą obecnego podejścia do rozwoju młodych ludzi. W tym przypadku uznała, że godna przemyślenia powinna być próba systemowego stworzenia godziwych warunków startu tym, którzy swoimi uzdolnieniami, ambicjami i rzetelną pracą dają wyraz wiarygodności i społecznego poparcia – godnych naśladowania540. Dodała przy tym, że o wiele ważniejszym była pomoc materialna dla młodych ludzi w postaci np.: urlopów wychowawczych czy też kredytów. W obecnej sytuacji gospodarczej nastąpiło, według Danuty Pawlikowskiej, odejście młodzieży od sektora państwowego. Mimo posiadanych dyplomów ukończenia studiów wyższych bardzo często młodzi ludzie podejmowali pracę w sektorze prywatnym, wykonując przy tym czynności nie adekwatne do ich wyższego wykształcenia, jak np.: praca w butikach czy też sprzedawanie jabłek przez inżyniera - elektronika. Ponadto podejmowane działania w postaci uroczystych świąt branżowych, jak Dzień Nauczyciela etc., nie doprowadzą do sytuacji, kiedy to osoby z wyższym wykształceniem zostaną z powodzeniem wykorzystane dla dobra gospodarki. Jednakże najważniejszym w jej prezentacji był opis ówczesnej sytuacji młodzieży nijak pasujący do założeń ustawy. Z chwilą zawarcia związku małżeńskiego, jak wskazała poseł Pawlikowska, zaczynało coraz bardziej przybywać problemów. Pierwszym i najważniejszym była kwestia mieszkania, która w polskich realiach nie mogła być rozwiązana na przestrzeni kilku najbliższych lat. Kolejne problemy pojawiały się później, a ich namacalnym dowodem był tzw. kierat, polegający na tym, że z momentem urodzenia dziecka jeden ze współmałżonków zajmował się poszukiwaniem odżywek i innych rzeczy dla dziecka. W swym bardzo ciekawym i zarazem odważnym wystąpieniu poseł Pawlikowska zadała pytania, czy należy postępować jak postępowały nasze babki robiące gałganka z pieluch zamoczonego w cukrze i dającego dziecku do ssania

stenograficzne z II sesji Sejmu PRL – 9 posiedzenie z dnia 22 V 1986 r. – wypowiedź posła Mieczysława Bandurki, ł. 73. 538 Tamże. 539 Sprawozdanie stenograficzne z II sesji Sejmu PRL – 9 posiedzenie z dnia 22 V 1986 r. – wypowiedź poseł Danuty Pawlikowskiej, ł. 73. 540 Tamże ł. 74. 133 czy może sami mamy ssać ten gałganek, żeby na te wyraźne niedomagania nie narzekać i nie złorzeczyć541. Warto przy tym przedstawić jej krytykę kredytu mieszkaniowego dla młodych małżeństw (zwanego MM). W momencie kiedy małżeństwo potrzymało własne mieszkanie, kolejny luksus - czyli pralka automatyczna - był możliwy przy posiadaniu dwójki dzieci. W tej sytuacji, jak wskazała poseł Pawlikowska, były dwa rozwiązania. Po pierwsze: liczyć, że urodzą się bliźniaki, a po drugie: rozwiązanie alternatywne, polegające na tym, że młodym pozostaje wiara w to, że elektrownia wyłączy prąd w całej dzielnicy albo zepsuje się telewizor i całą noc będzie można spędzić na realnych marzeniach o drugim dziecku i w efekcie posiadania upragnionej pralki542. Przedstawiona przez nią analiza warunków życia młodzieży kontrastowała z zasadami przyjętej ustawy. Warto przy tym dodać, że na etapie uchwalania ustawy był to głos, ciekawy, odważny i jako jedyny racjonalnie odnoszący się do planowanego aktu prawnego. Odnośnie przyjętej w dniu 22 V 1986 r. ustawy, na łamach „Trybuny Ludu” ukazała się jej prezentacja, autorstwa poseł Elżbiety Gacek543. Uznała przy tym, że wprowadzona do ustawy preambuła precyzuje kierunek wychowania młodzieży w duchu humanistycznych ideałów społecznych socjalizmu544. Ponadto, w jej ocenie, zapis dotyczący oficjalnie działających związków młodzieży stanowi odbicie polityki państwa. W przypadku braku najważniejszego akcentu – czyli definicji młodzieży, w ocenie poseł Gacek ta kwestia winna być regulowana przez doktrynę oraz praktykę. Mimo że ustawa nakładała szereg obowiązków na organy administracji oraz ośrodki wychowawcze, to jednak poseł – sprawozdawca uznała, że jej realizacja zależy od samej młodzieży. Drugim podmiotem miał być rząd, który do chwili wejścia ustawy w życie (tj. do dnia 1 I 1987 r.), powinien wydać akty wykonawcze. W tym punkcie zwracam uwagę na bardzo istotną kwestię, odnoszącą się do pojęcia młodzieży, które miało być wypracowane przez doktrynę i praktykę. Pierwsza kwestia odnosi się do pojęcia praktyki. Czy w tym przypadku należało rozumieć dorobek orzecznictwa sądowego czy też definicję wypracowaną przez organy administracji państwowej – tego nie sprecyzowano. Po drugie, ustawa operowała pojęciem młodzież, z którego wywodziła szereg skutków prawnych. W sytuacji, kiedy nie została określona górna granica wiekowa można było uznać, że do młodzieży zaliczyć można było osoby w wieku do lat 19, jak i dwudziestolatków czy nawet trzydziestolatków. Dla przykładu, obowiązująca wówczas ustawa z dnia 19 IV 1969 r. - Kodeks karny, w art. 120 § 4 wprowadzała pojęcie młodocianego, którym był sprawca, który w chwili orzekania nie ukończył lat 21545. Na podanym porównaniu widać, że w sytuacji kiedy ustawa karna wywodziła określone skautki dla pewnej grupy osób określonych wiekowo, wówczas wprowadzono górną granicę wieku. Natomiast na gruncie administracyjnym, w momencie kiedy przepisy ustawy, jak i przepisy wykonawcze wywoływały również określone skutki w postaci zobowiązań ze strony organów państwa, jak i odwrotnie, ze strony określonej

541 Tamże ł. 75. 542 Tamże. 543 E. Gacek, Zasady udziału młodzieży w życiu kraju, „Trybuna Ludu” 1986, nr 120, s. 6. 544 Tamże. 545 Dz. U. z 1969 r., Nr 13, poz. 94 ze zm. 134 grupy osób wobec Państwa, brak było najważniejszego elementu, który by jednoznacznie wskazywał kto jest adresatem aktu prawnego. Przyjęcie ustawy o zasadach udziału młodzieży w życiu państwowym, społecznym, gospodarczym i kulturalnym kraju z dnia 22 V 1986 r., stanowiło jeden z elementów walki o dusze młodzieży. Jak wskazano na wstępie, władza ludowa, w swym schyłkowym okresie, nie była zbyt atrakcyjna dla młodych ludzi. Śledząc akty prawne, odnoszące się do młodzieży, jak i regulujące ich prawa i obowiązki, należy wskazać na pewną prawidłowość. W okresie wcześniejszym ich liczba, jak i zakres przedmiotowy, były stosunkowo niewielkie. Ustawa o udziale młodzieży stanowiła zwiastun, który zapoczątkował całą serię aktów prawnych, gwarantujących młodzieży szereg przywilejów, jak i regulujących ich prawa oraz obowiązki. Wynika z tego, że z chwilą, kiedy kryzys gospodarczo-społeczny był na tyle poważny, że niemożliwym lub trudno wykonalnym stawało się zagwarantowanie młodym ludziom elementarnych warunków egzystencji (jak mieszkanie lub praca), sięgnięto po argumentację prawną. Nie do końca było to właściwe rozwiązanie, gdyż ogólnikowość przepisów sprawiała znaczną trudność w ich realizacji, gdyż niekiedy nie przewidziano delegacji ustawowej, upoważniającej określony organ do wydania przepisów wykonawczych. Ponadto, niekiedy realizacja ustawowych regulacji nie była możliwa z uwagi na brak środków finansowych. W tym punkcie należy wskazać na pozostałe akty prawne, odnoszące się do pozycji młodzieży, a wydane po 22 V 1986 roku. W pierwszej kolejności przytoczyć należy akty prawne, które zostały wprowadzone do sytemu prawnego na podstawie ustawy o zasadach udziału młodzieży w życiu państwowym, społecznym, gospodarczym i kulturalnym kraju z dnia 22 V 1986 roku. Do najważniejszych z nich zaliczyć należy m.in. rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 15 VI 1987 r. w sprawie udzielania pomocy rodzicom lub opiekunom prawnym nie będącym w stanie zapewnić wychowania, wykształcenia i opieki młodzieży546, rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 5 I 1987 r., w sprawie Ochotniczych Hufców Pracy547, rozporządzenie Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z dnia 6 I 1987 r., w sprawie profilaktycznych badań młodzieży548, rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 1 VI 1987 r., w sprawie określenia zasad i trybu prowadzenia ewidencji oraz zakresu i form pomocy dla młodzieży dotkniętej inwalidztwem i młodzieży niepełnosprawnej549, rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 5 I 1987 r., w sprawie udzielania zwolnień od pracy zawodowej pracownikom powołanym do pełnienia funkcji z wyboru w zakładowej organizacji socjalistycznego związku młodzieży550, rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 9 II 1987 r., w sprawie szczegółowych zasad tworzenia, wykorzystania i zarządzania Państwowym Funduszem Młodzieży551. Ponadto na podstawie przepisów analizowanej w niniejszym tekście ustawy została wydana uchwała Rady Ministrów z dnia 5 I 1987 r., w sprawie okresowych ocen stanu zdrowia

546 Dz. U. z 1987 r., Nr 20, poz. 119. 547 Dz. U. z 1987 r, Nr 2, poz. 9. 548 Dz. U. z 1987 r., Nr 2, poz. 17. 549 Dz. U. z 1987 r., Nr 23, poz. 130. 550 Dz. U. z 1987 r., Nr 2, poz.8. 551 Dz. U. z 1987 r., Nr 4, poz. 25. 135 młodzieży552. Jednakże ustawa o zasadach udziału młodzieży w życiu państwowym, społecznym, gospodarczym i kulturalnym kraju z dnia 22 V 1986 r., stanowiła prawnicze preludium, przed najważniejszym aktem prawnym, jaki został wprowadzony do polskiego sytemu prawnego w drugiej połowie lat 80., a odnoszący się do młodzieży, którym była ustawa z dnia 23 X 1987 r. o utworzeniu Komitetu do Spraw Młodzieży i Kultury Fizycznej553. Był to centralny organ administracji państwowej, którego kompetencje w kwestii młodzieży były bardzo szerokie i odnosiły się m.in. do takich kwestii jak: opracowywanie założeń polityki państwa w sprawach młodzieży, współtworzenie warunków do udziału młodzieży w życiu społeczno-politycznym czy też inicjowanie i współudział w podejmowaniu przedsięwzięć w sprawach warunków życia i działalności zawodowej młodzieży, w tym warunków pracy, polityki zatrudnienia i wynagradzania, adaptacji społeczno-zawodowej, pomocy socjalnej, uczestnictwa w kulturze, ochrony zdrowia, ochrony młodej rodziny i przeciwdziałania zjawiskom patologii społecznej wśród młodzieży. Ostatnim akcentem odnoszącym się do młodzieży był układ sporządzony we Wrocławiu dnia 24 VI 1988 r., między Polską Rzecząpospolitą Ludową a Niemiecką Republiką Demokratyczną o Dziele Przyjaźni młodzieży Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej i Niemieckiej Republiki Demokratycznej554. Ilość aktów prawnych poświęconych młodzieży w drugiej popowy lat 80., był bardzo duży w stosunku do aktów wydanych w okresie wcześniejszym. Mimo, przynajmniej teoretycznego zainteresowania młodzieżą, władza ludowa z każdym rokiem była coraz mniej atrakcyjna dla młodych ludzi. Dobrym przykładem odnoszącym się do sytuacji młodych ludzi może być analiza socjologiczna, opracowana przez ówczesnego czołowego polskiego socjologa Stefana Nowaka. Analizując społeczeństwo polskie w okresie drugiej połowy lat 80., uznał, że jeśli chodzi o posiadanie dóbr trwałego spożycia – rysuje się tu negatywnie swą odrębność pokolenie młode w odróżnieniu od rodzin starszych, mających za sobą dłuższe okresy inwestowania w rodzinę. Szczególnie dramatycznie przedstawia się sytuacja mieszkaniowa – są to sprawy powszechnie znane, ale nie sposób ich tu nie przypomnieć. Ale rzecz się do tego nie ogranicza. Liczni młodzi ludzie stojący u progu życiowo-zawodowej kariery, mają świadomość, iż podejmując pracę na etacie w systemie gospodarki uspołecznionej, nie będą w stanie, i to przez długie dziesięciolecia zapewne, z zarobków z pracą tą związanych zapewnić mieszkania dla siebie i swej świeżo zakładanej rodziny, ani też zapewnić jej innych elementów sytuacji bytowo-materialnej, które u progu wieku XXI uważają za dość normalne (np.: samochód) i które nie są bynajmniej rzadkie w starszym pokoleniu555. Postawy polityczno-społeczne ówczesnej młodzieży, uległy właśnie wskutek sytuacji gospodarczej radykalnej zmianie. W tym punkcie odeślę po raz

552 M.P. z 1987 r., Nr 2, poz. 9. 553 Dz. U. z 1987 r. Nr 33, poz. 179 ze zm. Komitet do spraw Młodzieży i Kultury Fizycznej istniał do 1991 r., kiedy to został zamieniony w Urząd Kultury Fizycznej i Sportu. Funkcję Przewodniczącego komitetu pełnił Aleksander Kwaśniewski – późniejszy Prezydent RP. 554 Dz. U. z 1989 r., Nr 13, poz. 69. 555 S. Nowak, O Polsce i Polakach, Warszawa 2009. W innej części tej rozprawy przestrzegał przed konsekwencjami tej sytuacji, które mogą przybrać postać patologii społecznej w postaci narkomanii lub też gangów młodzieżowych. Zob.: tamże, s. 278-279. 136 kolejny do badań warszawskiego socjologa Stefana Nowaka, który analizując postawy młodzieży w latach 70., czyli tzw. epoki Edwarda Gierka, uznał, że niczym nie różniły się od postaw osób wiekowo od niej starszych. Jednakże w latach 80. ich postawa uległa gwałtownej zmianie, przybierając postać roszczeniową wobec starszego pokolenia, zarzucając jemu, że tak urządzili ten świat, że młodzi w nim miejsca dla siebie nie widzą556. W tym przypadku uciekanie się do stworzenia pozorów zainteresowania młodzieżą w postaci wprowadzenia do sytemu prawego szeregu aktów pranych, a przede wszystkim ustawy o zasadach udziału młodzieży w życiu państwowym, społecznym, gospodarczym i kulturalnym kraju z dnia 22 maja 1986 r., nie odniosło oczekiwanych skutków. Litera prawa, nie zastąpiona powodzeniami i sukcesami na gruncie reform gospodarczych, nie przekonała młodzieży. Przedstawiona w niniejszej pracy ustawa został uchylona na podstawie ustawy z dnia 21 czerwca 1990 r., o uchyleniu ustawy o zasadach udziału młodzieży w życiu państwowym, społecznym, gospodarczym i kulturalnym kraju557. Tak więc jej żywot nie był długi. Po wyborach czerwcowych w 1989 r., jej zapisy straciły prawny byt. Słusznie uznał poseł Marek Rusakiewicz z Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, że ustawa reprezentuje jedynie młodzież wywodzącą się ze środowisk socjalistycznych. Świadczyć o tym miał zakres przedmiotowy organizacji młodzieżowych. Ponadto ustawa miała charakter czysto ideologiczny oraz wiele jej zapisów miało od samego początku charakter pustych deklaracji, niektóre z nich odwoływały się do odrębnych nigdy nie wydawanych regulacji prawnych558. Warto dodać, że podczas debaty sejmowej dotyczącej uchylenia tego aktu prawnego pojawiły się próby obrony tego aktu. Owszem, jego uchylenie było koniecznym procesem, aczkolwiek, jak wynika z wypowiedzi posła Mariana Popisa ze Stronnictwa Demokratycznego, ustawa miała za zadanie rozwiązać chociażby problem alienacji młodzieży oraz konieczność zainteresowania młodzieży sprawami państwowymi. Natomiast to, że zapisy ustawy były inaczej interpretowane na początku lat 90., z chwilą wprowadzania zasady systemu demokratycznego, wynikało z tego, że wzrosła podmiotowość młodzieży w postaci tworzenia nowych organizacji młodzieżowych559. Warto przy tym przywołać tezy autorstwa posła Jacka Kasprzyka z PZPR560, który naświetlił okoliczności legislacyjne powstania ustawy. Wówczas w Sejmie opracowano 17 projektów ustawy, wybierając w ostateczności ten najgorszy. Ponadto iluzją była rzekoma konsultacja z młodzieżą. Z kolei, jak zasygnalizował: sytuacja lat osiemdziesiątych, kiedy ta tragiczna sytuacja ekonomiczna, brak jakiegokolwiek autorytetu ówczesnej władzy nie doprowadziły do połowicznego sukcesu, czyli uaktualnienia pewnej ustawy, określając ją przy tym terminem: smętnego aktu zawadzającego polskiemu

556 Tamże s. 332. 557 Dz. U. z 1990 r., Nr 44, poz. 257. 558 Sprawozdanie stenograficzne z 33 posiedzenia Sejmu X kadencji RP z dnia 21 VI 1990 r. – wypowiedź posła sprawozdawcy Marka Rusakiewicza ł. 61-62. 559 Sprawozdanie stenograficzne z 33 posiedzenia Sejmu X kadencji RP z dnia 21 VI 1990 r. – wypowiedź posła Marka Popisa ł. 61-62. 560 Sprawozdanie stenograficzne z 33 posiedzenia Sejmu X kadencji RP z dnia 21 VI 1990 r. – wypowiedź posła Jacka Kasprzyka ł. 109-110. 137 prawodawstwu561. Z kolei, analizując usytuowanie ustawy w systemie prawnym, poseł Jerzy Slezak ze Stronnictwa Demokratycznego wskazał, że jedyną sensowną częścią tejże ustawy były zapis dotyczący Państwowego Funduszu Młodzieży. Pozostałe rozwiązania albo miały postać pustych frazesów albo też miały swe odpowiedniki w innych aktach prawnych, jak np.: ustawa Kodeks Rodziny i Opiekuńczy. Jednakże kilka rozwiązań, wprowadzonych na podstawie ustawy, w jego ocenie, należałoby kontynuować, jak chociażby opieka państwa nad młodzieżą szczególnie uzdolnioną562. Z chwilą wprowadzenia zrębów zasad demokratyzmu ustawa bardzo szybko zniknęła z polskiego systemu prawnego. Była niewątpliwe oznaką słabości ówczesnych władz komunistycznych. W momencie, kiedy sytuacja młodzieży była dramatyczna, a warunki egzystencjalne pogarszały się z każdym rokiem, antidotum na te bolączki miał stać się akt prawny, który był de facto aktem niewykonalnym. Młodzież lat 70., a młodzież lat 80., co wskazał cytowany w pracy Stefan Nowak, to dwie różne grupy społeczne. W pierwszym przypadku system reform napawał ową młodzież nadzieją, że jutrzejszy dzień będzie lepszy, natomiast skutki niepowodzeń gospodarczych i społecznych napełniały młodzież lat 80. przekonaniem, że jutro nic się nie zmieni, a może być jeszcze gorzej. Rozpaczliwa próba ratowania wizerunku władzy komunistycznej oraz resztek młodzieżowego poparcia nie przyniosła zamierzonych skutków. Poparcie jakie udzieliła młodzież Solidarności i zmianom w 1989 r., przyczyniały się do upadku systemu komunistycznego w Polsce, a wraz z nim i ustawą, która, w obliczu kryzysu gospodarczego- społecznego, tylko na papierze miała zmienić życie młodzieży.

561 Tamże: ł. 109. 562 Sprawozdanie stenograficzne z 33 posiedzenia Sejmu X kadencji RP z dnia 21 VI 1990 r. – wypowiedź posła Jerzego Slezaka, ł. 111-112. Na marginesie należy dodać, że debata sejmowa na uchyleniem ustawy zapoczątkowała również sejmową debatę nad pozycją młodzieży w ówczesnej Polsce. 138 Tomasz Leszkowicz Instytut Historii Polskiej Akademii Nauk

Główny Zarząd Polityczny WP jako centrum wojskowej propagandy i indoktrynacji (1956-1980) Słowa kluczowe: PRL, wojsko, LWP, propaganda, indoktrynacja, komunizm, GZP, oficerowie polityczni

Wojsko w Polsce Ludowej pełniło istotną rolę, nie tylko sprawując funkcję obrońcy państwa od zagrożeń zewnętrznych, ale także stanowiąc podporę systemu komunistycznego, nieraz biorąc na siebie walkę z jego przeciwnikami (w szczególności w 1956, 1970 i 1981 roku). Na co dzień Siły Zbrojne PRL zajmowały także ważne miejsce w systemie gospodarczym oraz w całym aparacie propagandowo-wychowawczym państwa komunistycznego. Ten ostatni aspekt, zauważany przez historyków ale wciąż dość słabo zbadany563, będzie tematem niniejszego artykułu, poświęconego Głównemu Zarządowi Politycznemu – instytucji odpowiedzialnej za polityczno-propagandową pracę w Ludowym Wojsku Polskim564. Poprzez pokazanie struktury GZP i podległego mu aparatu politycznego, innych organów o charakterze politycznym, funkcjonujących w wojsku oraz wybranych metod oddziaływania propagandowego, przedstawiona zostanie rola, jaką w systemie komunistycznym pełniła instytucja uznana za symbol politycznego oddziaływania na wojsko. Ze względu na ograniczenia objętościowe niniejszej publikacji, a także samą rozległość tematu, zasługującego na solidną monografię naukową, poniższe szkicowe rozważania ograniczone będą tylko do kilku wybranych problemów. Analizie poddany zostanie okres od października 1956 r. do sierpnia 1980 r., tzn. od końca okresu stalinowskiego i istotnej liberalizacji systemu komunistycznego (która objęła także wojsko), aż do wybuchu protestu społecznego i powstania ruchu „Solidarności”, który po niemalże dekadzie doprowadził do upadku komunizmu w Polsce. Wspomniany okres, nazywany czasem dekadą Gomułki i Gierka, cechował się swoistą stabilizacją i charakterystyczną dojrzałością reżimu komunistycznego w Polsce. Ramowy zakres działania Głównego Zarządu Politycznego WP przygotowany w 1969 r. stwierdzał: Główny Zarząd Polityczny WP jest instytucją centralną Ministerstwa Obrony Narodowej przeznaczoną do kierowania całokształtem problematyki partyjno- politycznej, propagandowo-agitacyjnej, kulturalno-oświatowej i wychowawczej w Siłach

563 W badaniach historycznych dominuje zainteresowanie problematyką propagandy wojskowej w czasie kluczowych kryzysów politycznych, np. J. Wtorkiewicz, Wojsko Polskie w akcji propagandowej i wyborach do Sejmu Ustawodawczego w 1947 roku, Warszawa 2002; P. Piotrowski, Propaganda wojskowa w latach 1980-1981 i w stanie wojennym, „Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej” 2001, nr 11, s. 31-37. 564 Określenie Ludowe Wojsko Polskie nie było nazwą oficjalną armii w PRL, choć powszechnie używano jej w propagandzie i swoistej autoidentyfikacji. Oficjalną nazwą w tym okresie były Siły Zbrojne PRL. Dla autora artykułu obydwa określenia stanowią synonimy. 139 Zbrojnych PRL, działając w tym zakresie pod kierownictwem politycznym właściwych ogniw Komitetu Centralnego PZPR565. W tak zwanym Domie bez kantów na skrzyżowaniu Krakowskiego Przedmieścia i ul. Królewskiej w Warszawie koncentrowała się więc cała problematyka pracy politycznej, propagandowej i wychowawczej, realizowanej w wojsku. GZP posiadał status wydziału Komitetu Centralnego PZPR i jako taki miał utrzymywać kontakt między armią a Białym Domem. Sprawował on też nadzór nad licznymi instytucjami centralnymi wojska – wymienić można wśród nich Wojskową Akademię Polityczną, Wojskowy Instytut Historyczny, redakcje czasopism wojskowych (dziennik „Żołnierz Wolności”, tygodnik „Żołnierz Polski”, miesięcznik „Wojsko Ludowe”), Wytwórnię Filmową Czołówka, „Wydawnictwo MON”, Dom i Muzeum Wojska Polskiego, Centralną Bibliotekę Wojskową czy Centralny Zespół Artystyczny WP i Orkiestrę Reprezentacyjną WP566. Rdzeń Głównego Zarządu Politycznego WP stanowiły trzy podstawowe komórki: Zarząd I (organizacyjny), odpowiedzialny za nadzór nad aparatem politycznym (zastępcami dowódców ds. politycznych) w jednostkach wojskowych oraz za działalność partyjną; Zarząd II (propagandy i agitacji), odpowiedzialny za pracę propagandowo-wychowawczą; Zarząd III (kulturalno-oświatowy), zajmujący się funkcjonowaniem aparatu kulturalnego i ogólnooświatowego (m.in. na przełomie lat 50. i 60., odpowiedzialny za dokształcanie oficerów do poziomu maturalnego). Oddzielna komórka podległa Szefowi GZP zajmowała się tzw. propagandą specjalną – pod pojęciem tym rozumiano pracę propagandową w czasie konfliktu zbrojnego oraz analizowanie i przeciwdziałanie propagandzie państw kapitalistycznych (prowadzonej np. za pomocą rozgłośni radiowych). Tematyka propagandy, funkcjonującej w rzeczywistości PRL (tzn. w czasie pokoju), leżała przede wszystkim w zakresie działania Zarządu II, posiadającego wyspecjalizowane komórki, zajmujące się szkoleniem politycznym, agitacją (pod którą rozumiano doraźne działania propagandowe, od propagandy wizualnej do obchodów rocznic i świąt), pracą polityczną w akademiach i szkołach wojskowych, kontrolą redakcji wojskowych i produkcji filmowej oraz inspiracją mediów cywilnych567. Struktura aparatu politycznego w wojsku pokrywała się z jego ogólną strukturą organizacyjną. Od szczebla okręgu wojskowego (rodzaju sił zbrojnych), poprzez związki taktyczne (dywizje i samodzielne brygady), jednostki wojskowe (pułki) aż do poziomu batalionów568 funkcjonowały stanowiska zastępców dowódców ds. politycznych,

565 Archiwum Ministerstwa Obrony Narodowej (patrz dalej: AMON), Główny Zarząd Polityczny Wojska Polskiego (dalej: GZP WP), sygn. 237/91/168, Ramowy Zakres Działania Głównego Zarządu Politycznego WP, k. 4. 566 Tamże, k. 23-25. 567 AMON, GZP WP, sygn. 240/91/243, Zakres zadań i funkcji Zarządu II Propagandy i Agitacji Głównego Zarządu Politycznego WP, k. 126-173. 568 Do 1956 r. istniało także stanowisko zastępcy dowódcy kompanii ds. politycznych, zostało jednak zniesione na fali przemian październikowych w wojsku (Rozwój Ludowego Wojska Polskiego w latach 1956-1980. Dzieło 2. Rozdz. IX Praca partyjno-polityczna w siłach zbrojnych PRL, red. W. Magon, Warszawa 1986, s. 7). W 1977 r. przywrócono to stanowisko jako nieetatowe – zajmowali je absolwenci politycznego profilu wyższych szkół oficerskich, kierowani 140 odpowiedzialnych za wspieranie wyszkolenia, dyscypliny, kształtowanie nastrojów oraz pracę propagandową. Do dyspozycji oficerów tych na każdym szczeblu organizacyjnym od okręgu wojskowego (rodzaju sił zbrojnych), przez związek taktyczny do jednostki wojskowej pozostawały komórki odpowiedzialne za pracę polityczną (zarząd/wydział/sekcja polityczna). Organizowały one prace podległych im oficerów, zajmujących m.in. stanowiska oficerów kulturalnych, instruktorów propagandy czy pełniących etatowe funkcje partyjne. W 1971 r. w Siłach Zbrojnych PRL było 5 921 oficerów aparatu politycznego, z czego w pionie organizacyjnym (zastępców dowódców ds. politycznych) służyło 3 284, partyjnym 631, młodzieżowym 221, propagandowym 1 125, a kulturalno-oświatowym 660. W gronie oficerów pionu propagandowego 416 było instruktorami propagandy i lektorami, 190 dziennikarzami, zaś 478 wykładowcami przedmiotów politycznych w akademiach i szkołach wojskowych569. Oficerowie polityczni do 1956 r. rekrutowali się przede wszystkim spośród absolwentów Oficerskiej Szkoły Politycznej im. Ludwika Waryńskiego, którą po Październiku rozformowano, tworząc w jej miejsce Ośrodek Szkolenia, organizujący kursy doszkalające. W późniejszym okresie korpus oficerów politycznych wzmacniano przeniesieniami oficerów o innych specjalizacjach570. W końcu lat 60. w zreformowanych wyższych szkołach oficerskich powstał profil politycznego kształcenia podchorążych, mający na celu kształcenie oficerów politycznych w kontakcie ze szkoleniem w danej specjalizacji wojskowej571. Natomiast w Wojskowej Akademii Politycznej, oprócz kształcenia wojskowych naukowców i wykładowców, przygotowywano wyższe kadry aparatu politycznego na potrzeby GZP, zarządów politycznych okręgów wojskowych (rodzajów sił zbrojnych) oraz zastępców dowódców ds. politycznych szczebla pułkowego i wyższych. Integralną częścią sterowanego przez Główny Zarząd Polityczny WP systemu oddziaływania propagandowego na wojsko stanowiły struktury Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Podstawowe organizacje partyjne do początku lat 60. funkcjonowały na szczeblu samodzielnych jednostek wojskowych, a więc przede wszystkim pułków i brygad. We wspomnianym okresie podjęto decyzję o przeniesieniu POP-ów o szczebel niżej, to znaczy do batalionów/dywizjonów lub innych samodzielnych pododdziałów w ramach jednostek wojskowych. W pułkach i brygadach utworzono w tym czasie odpowiednie komitety łączące poszczególne POP. Szczeblem wyższym były komitety partyjne związków taktycznych (dywizji), najwyższym zaś komitety okręgów wojskowych (rodzajów sił zbrojnych). Równolegle do tych ostatnich funkcjonował komitet Instytucji Centralnych Ministerstwa Obrony Narodowej. Nie istniało jedno, całościowe ciało łączące

na praktyki na stanowisku dowódców plutonu (Dziennik Rozkazów Tajnych MON, 1977, 11, poz. 63). 569 AMON, GZP WP, sygn. 240/91/243, Notatka służbowa w sprawie sytuacji kadrowej oficerów pionu propagandy w LWP oraz wniosków zmierzających do jej usprawnienia, k. 206-213. 570 AMON, GZP WP, sygn. 380/92/90, Uwagi dotyczące stylu pracy i obciążenia aparatu politycznego jednostek, k. 191. 571 R. Kałużny, Wyższe szkoły oficerskie wojsk lądowych w Polsce w latach 1967-1997, Zielona Góra 2005, s. 204. 141 wszystkie komórki partyjne – taką funkcję sprawował jedynie Główny Zarząd Polityczny WP, nie funkcjonował on jednak według (faktycznie fasadowych) zasad demokracji wewnątrzpartyjnej, wybieralności komitetów itp. Decyzja o przeniesieniu podstawowych organizacji partyjnych na poziom batalionowy była powiązana z działaniem w kierunku zwiększenia upartyjnienia w wojsku, przede wszystkim wśród żołnierskich dołów. Podobnie jak w przypadku cywilnych struktur partyjnych, w POP działały oddziałowe organizacje partyjne, które tworzono w pododdziałach i komórkach, w których służyło co najmniej pięciu członków partii. Najniższym szczeblem tej struktury były grupy partyjne, złożone z co najmniej trzech członków572. Kluczowym zjawiskiem związanym z rolą PZPR w Siłach Zbrojnych PRL było upartyjnienie wśród żołnierzy. W 1958 r. struktury partyjne w wojsku liczyły 49 527 członków i kandydatów. W zasadzie aż do roku 1961 następował spadek liczebności szeregów PZPR (44 053 członków i kandydatów), w znacznym stopniu powiązany z osłabieniem ideologicznym po Październiku 1956 r., akcjami weryfikacyjnymi oraz redukcją sił zbrojnych, rozwiniętych w okresie stalinowskim i w II poł. lat 50. sukcesywnie zmniejszanych. Od początku lat 60. nastąpił ponowny rozwój liczebności partii w wojsku: od 54 545 członków i kandydatów na początku 1962 r. (a 63 7731 wliczając w to Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Wojska Ochrony Pogranicza), poprzez 84 862 w 1965 roku (razem z Wojskami Wewnętrznymi i WOP) aż do 98 043 na początku 1968 roku573. W momencie tym w GZP stwierdzono osiągnięcie zadowalającego pułapu liczebności partyjnej, co zakładało postawienie na jakościowe wzmocnienie szeregów partyjnych574. Choć dla kolejnych lat nie dysponujemy tak szczegółowymi danymi, to można postawić hipotezę, że liczebność członków i kandydatów PZPR w wojsku utrzymywała się na podobnym poziomie lub wzrastała minimalnie – np. w 1975 r. szeregi partyjne zwiększyły się o 4,2%575. Istotniejszy od samego wskaźnika ilościowego jest jednak procent upartyjnienia w Siłach Zbrojnych PRL. W latach 1961-1968 odsetek oficerów należących do partii wzrósł z 67,4% do 79,5%, podoficerów zawodowych z 32,7% do 44,9%, podchorążych z 14% do 32,6%, a żołnierzy służby zasadniczej z 3,3% do 10,9%. W 1968 r. w PZPR znajdowało się 26% wszystkich żołnierzy służby czynnej (22,8% wszystkich pracowników wojska, z uwzględnieniem cywilów)576. Na początku 1976 r. członkami i kandydatami partii było 86,9% oficerów, 60,4% chorążych, 53,6% podoficerów zawodowych, 15,6% podchorążych

572 Instrukcja o pracy podstawowych organizacji partyjnych w Siłach Zbrojnych, Warszawa 1975, s. 44-47. 573 Wyliczenia na podstawie rocznych sprawozdań GZP dla MON: AMON, GZP WP, sygn. 267/91/155. 574 Tamże, Działalność partyjno-polityczna [w 1967 r.], k. 599-601. 575 Archiwum Akt Nowych (patrz dalej: AAN), KC PZPR, Centralna Komisja Kontroli Partyjnej, sygn. IX/90, Stan liczbowy, skład socjalny, staż partyjny, wiek członków, wykształcenie itp. dane dot. PZPR w Siłach Zbrojnych PRL na dzień 31.12.1975 r., k. 1, npgn. 576 Wyliczenia na podstawie rocznych sprawozdań GZP dla MON: AMON, GZP WP, sygn. 267/91/155. 142 i 5,7% żołnierzy służby zasadniczej577. Pokazuje to, że z partią związanych było ponad czterech na pięciu oficerów i około połowy podoficerów zawodowych, a w szczytowym okresie pod koniec lat 60. również co dziesiąty żołnierz służby zasadniczej. Dawało to PZPR bardzo duże pole oddziaływania. Potwierdzają to też bardziej szczegółowe wskaźniki według stanowisk. W roku 1967 osiągnięto 100% upartyjnienie wśród dowódców pułków, a rok później wśród ich szefów sztabów (na wyższych szczeblach organizacyjnych doprowadzono do tego już wcześniej). W 1961 r. ok. 78-89% dowódców batalionów/dywizjonów było członkami lub kandydatami partii, a w ciągu czterech kolejnych lat poziom ten jeszcze zwiększono (wśród dowódców batalionów zmechanizowanych osiągnięto wówczas wynik 99% upartyjnienia). Wśród dowódców kompanii i baterii (czyli podstawowych stanowisk oficerskich z punktu widzenia szeregowego żołnierza) w 1965 r. do partii należało od ok. 79-84% oficerów artylerii do 82-89% oficerów wojsk pancernych. Wśród dowódców eskadr lotniczych odsetek ten był jeszcze wyższy (85-91%). Z PZPR związany był też co drugi szef kompanii oraz ok. 26-32% dowódców wozów bojowych578. Pokazuje to, że członkami partii byli w znacznym stopniu żołnierze zawodowi, pełniący istotne funkcje (przede wszystkim dowódcze) i tym samym mający znaczny wpływ na żołnierzy579. Warto też dodać, że od 1963 r. ważnym postulatem rozszerzania szeregów była obecność członka lub kandydata PZPR w każdej drużynie, załodze lub działonie580. Według instrukcji o pracy podstawowych organizacji partyjnych, do zadań tych komórek należało m.in.: wpływanie na postawy członków, organizowanie ich działalności na rzecz realizacji linii partii, wspieranie dowództwa w działaniach na rzecz poprawy dyscypliny, mobilizowanie do wzorowego wykonywania zadań, współzawodnictwa i przodownictwa581, uszlachetnienie stosunków międzyludzkich, informowanie członków o aktualnych problemach politycznych, gospodarczych i społecznych, zacieśnianie więzi ze środowiskiem żołnierskim oraz rozwijanie społecznego zaangażowania członków, wpływanie na organizację młodzieżową w wojsku, działanie na rzecz poprawy warunków bytowych i życia kulturalnego oraz przejawianie troski o rodziny kadry i socjalistyczne

577 AAN, KC PZPR, Centralna Komisja Kontroli Partyjnej, sygn. IX/90, Stan liczbowy..., k. 1, npgn. 578 AMON, GZP WP, sygn. 380/92/89, Dane o stanie upartyjnienia wojska, ilości OOP, POP, komitetów partyjnych dywizji, okręgów wojskowych (równorzędnych), składzie władz partyjnych oraz dane o KMW, k. 383-384; Tamże, sygn. 380/92/196, Dane dotyczące stanu organizacji partyjnych w wojsku i rozbudowy ich szeregów w 1965 r., k. 425. 579 Warto dodać, że za pracę polityczną wśród żołnierzy na szczeblu kompanii odpowiedzialny był jej dowódca. 580 AMON, GZP WP, sygn. 380/92/143, Ocena stanu i wzrostu szeregów partyjnych w wojsku za okres od 1.01.1962 r. do 31.12.1962 r., k. 100. W momencie przygotowania tego dokumentu ok. połowy pododdziałów tego szczebla spełniało ten wymóg (tamże, .k. 104). 581 Ważnym elementem szkolenia i wychowania żołnierzy był ruch przodownictwa (przede wszystkim związany z nadawaniem odznaki Wzorowego Żołnierza i pochodnych) oraz współzawodnictwa (przodujące pododdziały oraz tytuł Drużyn Służby Socjalistycznej). Zob.: Rozwój Ludowego Wojska Polskiego..., s. 28-30. 143 wychowanie dzieci582. Zakres działalności PZPR w wojsku był więc znaczny: podobnie jak w innych instytucjach, partia była tu narzędziem oddziaływania na członków, instrumentem kontroli i inspiracji działań, a także symbolem i strażnikiem ideologizacji życia publicznego. Pomocnikiem PZPR w wojsku była organizacja młodzieżowa. Po rozwiązaniu Związku Młodzieży Polskiej na fali zmian popaździernikowych w aparacie polityczno- wychowawczym trwała dyskusja na temat sensu istnienia w Siłach Zbrojnych PRL ciała skupiającego aktyw młodzieżowy. Zwyciężyła ostatecznie koncepcja powołania nowej organizacji – Kół Młodzieży Wojskowej, które zaczęły powstawać od stycznia 1958 roku (sankcjonujący istnienie organizacji rozkaz MON wydano 30 lipca tego roku). Członkami KMW mieli być przede wszystkim odbywający służbę wojskową członkowie Związku Młodzieży Socjalistycznej, Związku Młodzieży Wiejskiej oraz instruktorzy Związku Harcerstwa Polskiego, uzupełnieni przez młodzież niezrzeszoną. Taka koncepcja organizacji funkcjonowała przez cały omawiany okres, mimo zmian organizacyjnych, będących pochodną losów historii całego oficjalnego ruchu młodzieżowego w PRL. W 1973 r. na fali integracji organizacji młodzieżowych KMW przekształcono w Socjalistyczny Związek Młodzieży Wojskowej, będący członkiem Federacji Socjalistycznych Związków Młodzieży Polskiej. W 1976 r. na bazie FSZMP powołano Socjalistyczny Związek Młodzieży Polskiej, który posiadał swoje komórki wojskowe583. Liczebność organizacji młodzieżowej rosła analogicznie do liczebności PZPR w wojsku. W 1958 r. członkami KMW był 34 281 żołnierzy służby zasadniczej, co stanowiło ok. jednej piątej liczebności całej tej grupy. Już jednak w 1962 r. w organizacji tej znalazło się 50% żołnierzy odbywających zasadniczą służbę wojskową. W drugiej połowie lat 60. odsetek ten ustabilizował się na poziomie ok. 71%. Zasadniczą grupą zrzeszoną w KMW byli przede wszystkim żołnierze z poboru, chociaż w organizacji znajdowali się także podchorążowie oraz młodsi żołnierze zawodowi (oficerowie, chorążowie i podoficerowie)584. Organizacja młodzieżowa posiadała strukturę umocowaną na niższych szczeblach organizacyjnych armii – zarządy szczebla kompanijnego, batalionowego oraz jednostki wojskowej, szkoły lub uczelni. Spowodowane to było chęcią przybliżenia organizacji do żołnierskich dołów. Instrukcja o zasadach działania KMW z 1961 r. (która zastąpiła dokument tymczasowy z 1958 r.) stwierdzała m.in.: Koła Młodzieży Wojskowej pracują pod ideowym i politycznym kierownictwem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, uczestnicząc w realizacji jej programu, w budownictwie socjalizmu w kraju i obronie jego zdobyczy. KMW zespalają żołnierzy wokół linii politycznej i zadań stawianych wojsku przez Partię i Rząd. […] Koła Młodzieży Wojskowej przyczyniają się swoją działalnością do umacniania zwartości i gotowości bojowej wojska, drogą osobistego przykładu swych członków w pełnym poświęcenia wykonywaniu każdego zadania służby wojskowej – w imię obrony Ojczyzny, jej wolności i niepodległości, dobra i szczęścia narodu585.

582 Instrukcja o pracy..., s. 16-26. 583 Rozwój Ludowego Wojska Polskiego..., s. 54-58. 584 Wyliczenia na podstawie rocznych sprawozdań GZP dla MON: AMON, GZP WP, sygn. 267/91/155. 585 AMON, GZP WP, sygn. 237/91/64, Zasady działania Kół Młodzieży Wojskowej, k. 14. 144 Wśród zadań wyznaczonych organizacji wymieniano kształtowanie miłości do Ojczyzny, pracę nad ideowo-politycznym wychowaniem żołnierzy, krzewienie naukowego światopoglądu, umacnianie przekonania o bezpieczeństwie kraju i wyższości socjalizmu, wzmacnianie przyjaźń z ZSRS i krajami socjalistycznymi, rozwijanie zasad moralności socjalistycznej, wspieranie działań na rzecz poprawy dyscypliny, wyszkolenia oraz przodownictwa i współzawodnictwa, podnoszenie poziomu kulturalnego i sportu, a także nawiązywanie więzi z organizacjami cywilnymi586. Rolę organizacji młodzieżowej w Siłach Zbrojnych PRL można sprowadzić zasadniczo do dwóch obszarów. Po pierwsze, dla aktywu KMW czy wojskowych kół SZMP, działalności ta była przedsionkiem członkostwa w PZPR (wielu aktywistów uczestniczyło zresztą w szkoleniu partyjnym). Z perspektywy szerokich mas żołnierskich celem organizacji było polityczne i ideowe oddziaływanie na żołnierzy służby zasadniczej, będące uzupełnieniem pracy polityczno-wychowawczej oraz (w mniejszym zakresie) partyjnej. Koła Młodzieży Wojskowej i ich następcy miały mobilizować swoich członków do dodatkowego wysiłku (np. współzawodnictwa czy czynów społecznych), spełniać rolę wychowawczo-dyscyplinarną587, a także prowadzić na najniższym szczeblu wojskowym pracę propagandową. Nad pracą organizacji młodzieżowej, podobnie jak w przypadku partii, czuwali oficerowie aparatu politycznego – etatowi instruktorzy młodzieżowi na szczeblu od jednostki wojskowej do okręgu wojskowego (rodzaju sił zbrojnych)588. Podstawową formą oddziaływania propagandowego w wojsku było szkolenie polityczne, obejmujące z założenia 100% żołnierzy wszystkich rodzajów służby. Jego program był ściśle ustalony przez Główny Zarząd Polityczny WP i rozpisany na dłuższe cykle, w latach 70. nawet kilkuletnie (w przypadku żołnierzy służby zawodowej). Według planu wyróżniano dwie formy prowadzenia zajęć politycznych: wykład oraz dyskusję, z czego ta ostatnia zajmowała od jednej czwartej do jednej trzeciej przeznaczonego czasu589. Postulat doskonalenia metod szkolenia politycznego był stale podnoszony w planach działania GZP, zwłaszcza, że zauważano wady jego realizacji (zwłaszcza słabość metodyki oraz problemy z frekwencją)590. Dla przykładu, funkcjonujący w II poł. lat 70. program szkolenia nowowcielonych żołnierzy służby zasadniczej, przechodzących tzw. szkolenie unitarne (początkowe, przed przysięgą wojskową), zatytułowano W służbie socjalistycznej Ojczyzny. Znalazły się w nim m.in. tematy poświęcone godłu, symbolom narodowym, ceremoniałowi wojskowemu

586 Tamże, k. 15-18. 587 Było to związane z rozwijaniem od lat 60. koncepcji tzw. wychowania przez kolektywy żołnierskie, zakładającego przekazanie karania pomniejszych przestępstw i występków przez samych żołnierzy, którzy mieli też pracować ze swoimi trudnymi kolegami na rzecz poprawy zachowania (Rozwój Ludowego Wojska Polskiego..., s. 23-24). 588 Tamże, s. 63. 589 AMON, GZP WP, sygn. 237/91/56, Program szkolenia politycznego na rok szkoleniowy 1961/62, k. 39-42. 590 AMON, GZP WP, sygn. 267/91/155, Problemy pracy aparatu politycznego i organizacji partyjnych, k. 202. 145 i wynikającym z tego obowiązkom ideowo-moralnym, wierności przysiędze i sztandarowi, a także dotyczące podstaw ustroju PRL, tematyce społeczno-ekonomicznej, roli partii, zaszczytnemu obowiązkowi obrony niepodległości i socjalizmu, strukturze i charakterowi Sił Zbrojnych PRL, wymaganiom współczesnego pola walki, dyscyplinie wojskowej, ochronie tajemnic, kolektywom żołnierskim i koleżeństwu oraz organizacji młodzieżowej w wojsku591. Program ten był wypadkową socjalizacji żołnierza do funkcjonowania w ramach nowej instytucji z wdrożeniem głównych zasad politycznych i ideologicznych. Całość programu na lata 1976-1977 zakładał realizację w tym czasie w szkoleniu politycznym żołnierzy służby zasadniczej ośmiu cyklów tematycznych: Budujemy silną i nowoczesną Polskę socjalistyczną, Polska Ludowa a świat współczesny, Nauka – światopogląd – moralność (dwukrotnie), Polska Ludowa spadkobiercą rewolucyjnych i patriotycznych dążeń narodu, Socjalizm źródłem wszechstronnego rozwoju Polski i państw socjalistycznej wspólnoty, Naród polski w walce o niepodległość i socjalistyczny rozwój Ojczyzny, Walka z imperializmem warunkiem postępu i zachowania pokoju we współczesnym świecie. Już same tytuły cyklu wskazują na dużą ideologizację treści, która miała na celu przekazanie żołnierzom oficjalnie obowiązującej wizji PRL, stosunków międzynarodowych, przeszłości oraz moralności i światopoglądu592. Program dla żołnierzy zawodowych, realizowany w cyklu pięcioletnim, zawierał treści bardziej zaawansowane, w założeniu podnoszące poziom ideowy kadry. W latach 1976-1980 oficerowie mieli przyswoić wiedzę z następujących cyklów: Marksizm-leninizm a zagadnienia współczesnej filozofii i socjologii, Marksizm-leninizm a zagadnienia ekonomii i polityki gospodarczej, Współczesne problemy naukowego komunizmu, Współczesne problemy polityczno-militarne, Problemy wychowania wojskowego, Aktualne problemy życia politycznego i wojskowego. W tym samym okresie dla podoficerów zawodowych przeznaczono następujące grupy treści: Problemy budownictwa socjalizmu w Polsce i świecie, Naukowy komunizm orężem sił socjalizmu i postępu, Wychowanie światopoglądowe, Współczesne zagadnienia polityczne i militarne, Problemy pracy wychowawczej i dowódczej. Co ciekawe, o ile program dla oficerów miał obejmować 48 godzin zajęć rocznie, to podoficerowie spędzać mieli na szkoleniu politycznym już 104 godziny593. Można podejrzewać, że było to spowodowane mniejszym upartyjnieniem tej grupy żołnierzy, a przez to mniejszymi możliwościami objęcia jej szkoleniem partyjnym. Program szkolenia politycznego nie wyczerpywał metod oddziaływania propagandowego w formie wykładowej. Istotnym uzupełnieniem powyższych lekcji była informacja polityczna, na którą w planie szkoleniowym zostawiono zwykle pewien zapas czasowy. Dotyczyła ona kwestii aktualnych (życia politycznego kraju, spraw międzynarodowych, zagadnień gospodarczych), przez co była głównym narzędziem szybkiego reagowania i dostosowywania pracy propagandowej do bieżących potrzeb594. Inną

591 Centralna Biblioteka Wojskowa, Dokumenty Życia Społecznego, GZP WP, sygn. 5.1d10/9, Programy szkolenia politycznego żołnierzy zasadniczej służby wojskowej (1976-1977). 592 Tamże. 593 Tamże, Programy szkolenia politycznego żołnierzy zawodowych (1976-1980). 594 W czasie IV Zjazdu PZPR w 1964 r. prowadzono stałą informację na temat jego obrad, m.in. w formie krótkiego komentarza przez każdym rozpoczęciem zajęć (AMON, GZP WP, sygn. 146 formą były odczyty lektorskie, powiązane zwykle z akcjami lektorskimi bądź też przeprowadzane na prośbę jednostek wojskowych. Zespoły lektorskie funkcjonowały zwykle na wyższych szczeblach organizacyjnych wojska (MON/GZP, okręgi wojskowe i rodzaje sił zbrojnych) i dzieliły się na dwa typy: etatowe, w których pracowali przeszkoleni pracownicy aparatu politycznego oraz nieetatowe, w skład którego wchodzili inni oficerowie – wykładowcy akademii wojskowych, dziennikarze prasy wojskowej, pracownicy instytucji centralnych MON, a także oficerowie liniowi. Na początku lat 60. referaty lektorskie trafiały do kilkudziesięciu tysięcy słuchaczy i poświęcone były głównie sprawom politycznym (krajowym i międzynarodowym), tematyce historycznej (w kontekście obchodów Tysiąclecia Państwa Polskiego) oraz wychowaniu ateistycznemu. Zespoły lektorskie przygotowywały także materiały na potrzeby pracy propagandowej na niższych szczeblach, do wykorzystania przez oficerów przygotowujących referaty okolicznościowe lub polityczne595. Równolegle do przekazywania treści właściwych z punktu widzenia ideologicznego trwała w PRL walka z tymi nieakceptowanymi przez rządzących komunistów. Wśród nich czołowe miejsce zajmowała religia (przede wszystkim katolicka), w związku z czym zwalczanie religianctwa stanowiło jeden z najważniejszych wątków pracy w całym środowisku partyjnym596. Dotyczyło to również w znacznym stopniu wojska, w którym działalności laicyzacyjnej nie ograniczano jednak tylko do członków PZPR. W wytycznych do pracy politycznej na rzecz ugruntowania światopoglądu materialistycznego przygotowanych przez GZP w 1961 r. nakazywano rozwinąć ją na całe środowisko oficerskie, polecając wyjaśniać oficerom bezpartyjnym, że aktywne, uporczywe uprawianie praktyk religijnych jest sprzeczne z wymaganiami jakie stawiamy oficerom

380/92/156, Notatka o nastrojach i stanie moralno-politycznym wojska w okresie 17-23.06.1964 r. [na podstawie meldunków telefonicznych zarządów politycznych z dnia 22.06.1964 r.], k. 191; Tamże, Notatka o nastrojach i stanie moralno-politycznym wojska w okresie 10-16.06.1964 r. [na podstawie meldunków telefonicznych zarządów politycznych z dnia 15.06.1964 r.], k. 138). O konieczności sprawnej informacji politycznej dementującej pogłoski rozpowszechniane przez zachodnie rozgłośnie radiowe pisano przy okazji notatki analizującej wpływy tego rodzaju medium na środowisko wojskowe (Tamże, Notatka informacyjna w sprawie kierunków oddziaływania wrogiej propagandy na nastroje wojska od 1 marca do 30 czerwca 1964 r., k. 205- 206). 595 AMON, GZP WP, sygn. 380/92/89, Notatka służbowa dot. oceny pracy lektorskiej w wojsku w 1960 r., k. 388-396; Tamże, Zestawienie danych o akcjach lektorskich organizowanych przez GZP w 1960 r., k. 401; AMON, GZP WP, sygn. 237/91/79, Notatka służbowa dot. oceny pracy lektorskiej w wojsku w 1961 r. 596 Zob. więcej: K. Kosiński, Religianctwo. Napięcie między ideologią a religią w świadomości członków i działaczy PZPR, „Polska 1944/45-1989. Studia i Materiały”, t. 12, 2014, s. 107-203. 147 Ludowego Wojska i nie da się zwłaszcza pogodzić z piastowaniem poważnych i bardzo odpowiedzialnych stanowisk służbowych597. Aparat polityczny zajmował się obserwowaniem problemu religianctwa już od II poł. lat 50. W biuletynach GZP z 1958 r. wymieniano metody zachęcania dzieci, rodzin wojskowych oraz samych żołnierzy zawodowych i służby zasadniczej do nawiązywania kontaktów ze środowiskami kościelnymi. Wśród nich znalazły się m.in. organizacja zabaw dla dzieci, wykorzystywanie świąt, przekazywanie żołnierzom listów duszpasterskich do rozpropagowania w jednostkach czy też oferowanie trudno dostępnych lekarstw598. Dokumenty te zawierały także szersze wnioski dotyczące źródeł religianctwa wśród przedstawicieli kadry zawodowej: przyczyn religianctwa wśród rodzin wojskowych i brak należytego odporu naciskowi kleru szukać należy przede wszystkim w niedostatecznej pracy światopoglądowej z naszej strony, we wpływach rodzin itp. Jeśli chodzi o sprawę dzieci i młodzieży to poważna część dzieci osób wojskowych uczęszcza na lekcje religii po to, ażby uniknąć szykan ze strony dzieci wierzących a nawet i ze strony osób dorosłych, zaangażowanych w szkołach599. Warto dodać, że przy okazji świąt religijnych przeprowadzano szczególną obserwację zachowań religijnych w wojsku. I tak np. przy okazji Wielkanocy w 1963 r. nie stwierdzono zwiększenia religianctwa wśród żołnierzy służby zasadniczej. Świadczyć miała o tym nieduża frekwencja w nabożeństwach, a także niewielka ilość próśb o przepustki w związku z chęcią uczestnictwa w spowiedzi wielkanocnej600. Wspomniane wytyczne z 1961 r. podkreślały istniejące formy przeciwdziałania religianctwu, krytykowały jednak kampanijność i jednorodność form działalności laicyzacyjnej (pogadanki i referaty lub środki administracyjne). Wśród postulowanych działań nakazywano m.in. zwiększenie intensywności pracy propagandowej, wychowywanie kadry w duchu laickim, demaskowanie działalności kleru, intensyfikację działalności w Organizacji Rodzin Wojskowych oraz nawiązanie współpracy z cywilnymi środowiskami i instytucjami odpowiedzialnymi za walkę z religią601. Zwalczanie religijności wśród żołnierzy stanowiło ważny problem pracy ideowo-politycznej Głównego Zarządu Politycznego WP przez cały opisywany okres. W 1974 r. wydano kolejne wytyczne w sprawie kształtowania naukowego światopoglądu i upowszechniania postaw laickich.

597 AMON, GZP WP, sygn. 380/92/89, Wytyczne w sprawie pracy politycznej, zmierzającej do ugruntowania światopoglądu materialistycznego wśród kadry zawodowej, podoficerów i szeregowców, k. 214. 598 AMON, GZP WP, sygn. 380/92/57, Biuletyn nr 9/22 o zagadnieniach pracy politycznej w wojsku, k. 2-3; Tamże, Biuletyn nr 10/24 o zagadnieniach pracy politycznej w wojsku, k. 25- 27. 599 Tamże, Biuletyn nr 10/24..., k. 26-27. 600 AMON, GZP WP, sygn. 380/92/143, Notatka o stanie moralno-politycznym wojska w okresie 8-15.IV.1963 r. (na podstawie meldunków telefonicznych zarządów politycznych z 16.IV.1963 r.), k. 90. 601 AMON, GZP WP, 380/92/89, Wytyczne w sprawie pracy politycznej, zmierzającej do ugruntowania światopoglądu materialistycznego wśród kadry zawodowej, podoficerów i szeregowców, k. 212-216. 148 W notatce na temat ich wykonania z listopada 1979 r. zauważano, że problem wciąż istnieje, a wiele ogniw frontu walki z religianctwem szwankuje602. Bez wątpienia istotny jest tu moment powstania wyżej wymienionej notatki – po pielgrzymce Jana Pawła II do Ojczyzny, która znacząco wpłynęła na wzrost religijności w społeczeństwie polskim. Najjaskrawszą metodą wykorzystywania wojska w PRL do walki z religią było powoływanie kleryków do służby wojskowej (zwykle o ciężkiej specyfice) i poddawanie ich intensywnej propagandzie i swoistemu kuszeniu odejściem do życia świeckiego603. Warto dodać, że intensyfikacja tych działań przez GZP miała miejsce w pierwszej połowie lat 60., w czasie kierowania tą instytucją przez gen. dyw. Wojciecha Jaruzelskiego604. Ważną okazją do oddziaływania propagandowego, organizowanego przez Główny Zarząd Polityczny WP, były święta państwowe i rocznice (szczególnie tzw. okrągłe). W kalendarzu obchodów występowały oczywiście co roku najważniejsze święta państwowe PRL, tzn. Święto Pracy (1 maja), Święto Odrodzenia (22 lipca) oraz rocznica wybuchu rewolucji październikowej (7 listopada). W wojsku były one zwykle uzupełniane Dniem Zwycięstwa (9 maja), Dniem Wojska (12 października) a także, w specyficzny sposób, Świętem Armii Radzieckiej (23 lutego). Program imprez wojskowych świąt zawierał w sobie bogaty zestaw środków, m.in. apele poległych, uroczyste zbiórki i capstrzyki; składania kwiatów i wystawianie wart w miejscach pamięci i na cmentarzach; uroczyste akademie i koncerty; spotkania z kombatantami; defilady oraz dni otwartych koszar. W latach 60. specyficzną formą masowych imprez propagandowych, którym patronowało wojsko, były sztafety organizowane m.in. w ramach obchodów Tysiąclecia oraz Dnia Zwycięstwa. Młodzieżowe kolumny w ramach tych kilkutygodniowych podróży odwiedzały miejsca związane z najnowszą i dawniejszą historią, zwłaszcza odwołujące się do losów partii komunistycznej, oraz ważne inwestycje z czasów Polski Ludowej. Sztafety stanowiły wędrującą po kraju iskrę mobilizacji politycznej – ich pojawieniu się towarzyszyły liczne imprezy lokalne, takie jak wiece, akademie, zloty młodzieży i kombatantów czy zobowiązania produkcyjne605. Ciekawym zjawiskiem były również organizowane przy okazji Dnia Zwycięstwa czy obchodów rocznicy powstania LWP spotkania oficerów ze środowiskiem cywilnym – mieszkańcami wsi, pracownikami dużych zakładów pracy czy młodzieżą szkolną. W czasie tych spotkań oficer (często posiadający jeszcze staż wojenny) występował jako lektor, tzn. wygłaszał referat propagandowy, bądź też w formie pogadanki komentował tezy referatu wygłaszanego przez lektora partyjnego. Treść przekazywana w ten sposób była bardzo

602 AMON, GZP WP, sygn. 380/92/419, Zrealizowane przedsięwzięcia przez Zarząd I [dot. realizacji wytycznych GZP WP w sprawie kształtowania naukowego światopoglądu, upowszechniania laickich postaw i socjalistycznej obyczajowości w środowisku wojskowych z grudnia 1974 r.], k. 297-303. 603 Przykład relacji kleryka wcielonego do wojska: S. Gabański, Dobrze! Zapiski kleryka- żołnierza (1965-1967), oprac. J. Marecki, Kraków 2013. 604 Zob. L. Kowalski, Generał ze skazą. Biografia wojskowa gen. armii Wojciecha Jaruzelskiego, Warszawa 2001, s. 243-262. 605 AMON, GZP WP, sygn. 240/91/96, Notatka dot. przebiegu akcji propagandowo-spotkaniowej na wsiach oraz Sztafet Tysiąclecia, k. 421-423. 149 zróżnicowana – od spraw samego wojska, poprzez tematykę historyczną, aż po problemy regionu, sprawy gospodarcze czy międzynarodowe606. O skali zjawiska mogą świadczyć, mimo ich fragmentaryczności, sprawozdania o przebiegu poszczególnych akcji spotkaniowych. W październiku 1966 r., w ramach obchodów 23-lecia LWP, zorganizowano 9 781 spotkań (1 690 z ludnością wiejską, 2 199 z pracownikami zakładów pracy oraz 5,892 z młodzieżą szkolną), w których według szacunków wzięło udział ok. 1,25 miliona osób. W kwietniu i maju tego samego roku, w ramach obchodów Dnia Zwycięstwa, organizowanych jako część celebracji Tysiąclecia Państwa Polskiego, zorganizowano spotkania w 30 514 miejscowościach, głównie mniejszych, w których wzięło udział ok. 3,5 mln uczestników. W tym samym czasie wojskowi odwiedzili dodatkowe ok. 5 tys. miejsc (szkoły, zakłady pracy). Spotkania w założeniu miały przebiegać w miłej, wręcz rodzinnej atmosferze, sprzyjającej wyrażaniu słusznego stanowiska politycznego. Tak opisywano ich przebieg jesienią 1966 r.: Wystąpienia oficerów spotkały się z żywym zainteresowaniem. Szczególnie serdecznie przyjmowano oficerów – kombatantów i z wielką uwagą słuchano ich wspomnień. W czasie spotkań stwierdzano dużą aktywność ludności, które jest odzwierciedleniem ogólnego ożywienia politycznego w związku z obchodami ostatniego roku 1000-lecia Państwa Polskiego […] Z problematyki międzynarodowej najwięcej zainteresowania wzbudzała wojna w Wietnamie. Z pytań i wypowiedzi przebijała często obawa czy ognisko wojny wietnamskiej nie przekształci się w konflikt światowy. Na ogół uczestnicy spotkań potępiali agresję USA w Wietnamie i solidaryzowali się z narodem wietnamskim walczącym o swą niepodległość. W innej notatce na temat tej samej akcji stwierdzano: Dotychczasowy przebieg kampanii propagandowej prowadzonej w środowisku cywilnym wskazuje, że wśród starszych wiekiem pracowników zakładów produkcyjnych oraz mieszkańców gromad wiejskich większą popularnością cieszą się spotkania z oficerami starszymi wiekiem i posiadającymi staż frontowy. Spotkania te wówczas nie ograniczają się do form oficjalnych, lecz przebiegają w atmosferze wzajemnego zbliżenia, rozmów, wymiany osobistych przeżyć, wspomnień. Warto przy okazji wspomnieć, że akcji spotkaniowej na wsi towarzyszyły też dodatkowe atrakcje oraz realne korzyści – miejscowości odwiedzały wojskowe i cywilne zespoły artystyczne, wyświetlano filmy, wojskowi lekarze udzielali porad lekarskich w miejscowościach oddalonych od ośrodków zdrowia, a ekipy budowlano-remontowe wykonywały konieczne prace i naprawy. Przykład oficerskiej akcji spotkaniowej, koordynowanej przez aparat polityczny i GZP WP, pokazuje, w jaki sposób i do czego wykorzystywano wojsko w propagandzie partyjno-państwowej. Żołnierze zawodowi występowali w roli rzeczników polityki

606 O akcji spotkań oficerów z ludnością zob.: AMON, GZP WP, sygn. 380/92/143, Informacja o pracy propagandowej w związku z 20-leciem LWP, k. 180-181; AMON, GZP WP, sygn. 240/91/96, Notatka dot. przebiegu akcji propagandowo-spotkaniowej..., k. 416-418; AMON, GZP WP, sygn. 380/92/196, Notatka o nastrojach i stanie moralno-politycznym wojska w okresie 8- 14.11.1966 r. (na podstawie meldunków telefonicznych zarządów politycznych z dnia 14.11.1966 r.), k. 296-297. 150 prowadzonej przez PZPR, przy czym opierano się tu na tradycyjnym przywiązaniu do munduru i zaufania, jakim darzono armię (z którą kontakt poprzez zasadniczą służbę wojskową miała większość rodzin w kraju). Jednocześnie wojsko delegowano do współprowadzenia działalności propagandowej w specyficznych środowiskach – wśród młodzieży szkolnej oraz na wsi, na której wpływy partyjne były w naturalny sposób ograniczone. Przykład ostatniego działania pokazuje, że propagandy wojskowej nie można rozpatrywać tylko w wąskim kontekście Ludowego Wojska Polskiego. Po pierwsze, armia była wykorzystywana również do przekazywania określonych treści, wpływających na postawy przedstawicieli środowiska cywilnego. Wśród grup objętych szczególnym priorytetem była młodzież szkolna oraz kombatanci, ale jak wskazano wyżej mogła być tu również ludność zamieszkują wieś czy głęboką prowincję. Po drugie, być może istotniejsze – wojsko co roku wypuszczało ze swoich szeregów dziesiątki tysięcy rezerwistów, wcześniej poddawanych intensywnej pracy politycznej. W jaki sposób przyswojone sobie wówczas treści wpływały na postawy tych ludzi w życiu cywilnym? Na to pytanie nie da się oczywiście łatwo odpowiedzieć (należy być jednak sceptycznym wobec prostych schematów komunikacyjnych), warto jednak uświadomić sobie to zjawisko. Jak pokazano wyżej, wojskowa propaganda dysponowała różnymi kanałami, przy pomocy których mogła oddziaływać na żołnierzy (zarówno zawodowych, jak i pochodzących z poboru). Wymienione przykłady nie wyczerpują oczywiście całego katalogu propagandowych – nie wspomniano tu o działalności innych organizacji społecznych działających wokół wojska (od Organizacji Rodzin Wojskowych do Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli), tzw. wychowania na tradycjach, będącego elementem swoistej polityki pamięci historycznej uprawianej przez wojsko, kultu braterstwa broni z Armią Radziecką czy różnych metod propagandy wizualnej, akcji ulotkowych itp. Na oddzielne potraktowanie zasługiwałyby też prawdopodobnie metody wspomnianej na początku propagandy specjalnej. Propaganda ta była wszechogarniająca, dotykała żołnierzy zarówno na poziomie instytucji (oficerowie polityczni, partia komunistyczna działająca jako zasadniczy element wojska), szkolenia jak i społeczności wojskowej (np. organizacji młodzieżowej, mobilizującej żołnierzy służby zasadniczej do działania). Ta powszechność polityczności i propagandowości prowadzi do wniosku, że w przypadku wojska w PRL można mówić o jego roli indoktrynacyjnej i udziale w systematycznym kształtowaniu postawy społeczeństwa polskiego w kierunku pożądanym przez rządzących komunistów. Centrum tej wojskowej indoktrynacji był Główny Zarząd Polityczny Wojska Polskiego – instytucja, w której spotykały się różne nurty pracy propagandowej w armii. To tam właśnie tworzono programy szkoleń politycznych, a potem kontrolowano ich wykonanie. To tam koordynowano działalność PZPR w wojsku oraz inspirowano organizację młodzieżową. To tam planowano kampanie polityczne, które realizowano w porozumieniu z Komitetem Centralnym, będącym faktycznym miejscem zarządzania PRL. Warto raz jeszcze podkreślić rolę GZP jako pasa transmisyjnego polityki partyjnej do instytucji państwowej (a zarazem społecznej), jaką były Siły Zbrojne. Stąd też wydaje się, że określanie Głównego Zarządu Polityczne WP mianem symbolu politycznej i ideologicznej kontroli nad armią jest w pełni uzasadnione. 151 s. Joanna Wiśniewska Uniwersytet Kard. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie

Problematyka edukacyjna w przemówieniach Prymasa Stefana Wyszyńskiego do sióstr zakonnych (1956-1963) Słowa kluczowe: żeńskie zgromadzenia zakonne, polityka edukacyjna, Prymas Stefan Wyszyński

Po powrocie z Komańczy Prymas Stefan Wyszyński pracował ponad ludzkie siły – wspominały siostry z Wydziału Spraw Zakonnych. Przewidywał bowiem, że wraz z jego uwolnieniem walka komunistów z Kościołem nie skończy się607. Najzacieklejsze boje toczone były na polu oświatowym. Niewygodny dla władz partyjno-rządowych fakt, że szkoła – jak to ujął ks. Prymas Wyszyński - choć socjalistyczna miała charakter katolicki, hierarcha tłumaczył gorliwością nauczycieli zakonnych608. Nic zatem dziwnego w tym, że prowadzona według zasad nomenklatury partyjnej polityka kadrowa w oświacie, nasilona w okresie tzw. ofensywy ideologicznej, nie przewidywała miejsc pracy dla przedstawicieli zgromadzeń zakonnych. Antyzakonnych tendencji nie odwróciło dojście do władzy Władysława Gomułki. Po początkowym entuzjazmie i powrocie religii do szkół, kurs wobec Kościoła szybko się zaostrzył, a przepisy prawa oświatowego wyrugowały osoby konsekrowane z edukacji. Nawet praca zakonników w pozaszkolnych punktach katechetycznych uznana została za nielegalną. Na pytanie Księdza Prymasa o powód dyskryminacji zgromadzeń zakonnych – W. Gomułka odpowiedział krótko – zakonnik to inny człowiek609. Okres - od urzędowania ministra oświaty Władysława Bieńkowskiego po przejęcie teki przez Wacława Tułodzieckiego - był de facto sankcjonowaniem dyskryminacji i eliminacji nauczycieli zakonnych. Był to jeden z głównych tematów poruszanych przez Prymasa Wyszyńskiego w przemówieniach adresowanych do sióstr zakonnych w latach 1956-1963. Analizie powyższego problemu towarzyszyły rozważania księdza Prymasa nad zagadnieniami takimi jak: laicyzacja szkolnictwa na wszystkich poziomach edukacyjnych, konieczność współpracy międzyzakonnej oraz kwestia kwalifikacji zawodowych personelu zakonnego610.

607 A. Łączka, Wspomnienia o współpracy międzyzakonnej zgromadzeń zakonnych żeńskich w Polsce po II wojnie światowej do roku 1960, t. 1, Warszawa 1984, s. 162 (mps). 608 Archiwum Instytutu Prymasowskiego (dalej: AIP), S. Wyszyński, Przemówienia do sióstr zakonnych. 1956-1960, t. 1, Do przełożonych wyższych, Warszawa, dn. 29 sierpnia 1958 r., tekst nieautoryzowany, s. 140 (mps). 609 P. Raina, Stefan Kardynał Wyszyński Prymas Polski, t. 3, Londyn 1988, s. 190. 610 Problem obecności osób zakonnych w oświacie, zob. szerzej: J. Żaryn, Dzieje Kościoła katolickiego w Polsce (1944–1989), Warszawa 2003; D. Zamiatała, Zakony męskie w polityce władz komunistycznych w Polsce w latach 1945–1989, t. 2, Działalność duszpasterska i społeczna zakonów w latach 1945–1989, Warszawa 2012; E. Kaczmarek, Dlaczego przeszkadzały? Polityka władz partyjnych i rządowych wobec żeńskich zgromadzeń zakonnych w Polsce w latach 1945- 1956,Warszawa 2007; B. Gromada, Szkoły Sióstr Nazaretanek w okresie Polski Ludowej, Lublin 152 Laicyzacja szkolnictwa Prymas Wyszyński podczas przemówień do sióstr zakonnych wskazywał na pewien paradoks. Z jednej strony władze ludowe uznawały religię za anachroniczny przeżytek, z drugiej natomiast poświęcały jej niewspółmiernie wiele uwagi. Wyrażał zdumienie, że państwo ponosi tak poważne nakłady finansowe i obciążenia kadrowe tylko po to, aby osłabić Kościół, który – według takich opinii - nie miał nic do zaoferowania obywatelowi PRL. Dla Prymasa był to kolejny dowód na to, że mimo całej partyjnej retoryki, Kościół był realną siłą, z którą agresor musiał się liczyć: Ze stosunków panujących u nas, trzeba by wnioskować, że religia – jak często czytamy w prasie – to tylko wstecznictwo, zacofanie i ciemnogród. A jednak poświęca się jej tyle uwagi i energii, tyle sił idzie na zwalczanie jej, tyle ludzi pracuje, aby ją zniweczyć, tyle się wydaje pieniędzy, aby rozbić Kościół Boży! Jak z tego widać, sami nawet nieprzyjaciele Kościoła św. muszą przyznać, że jest to jakaś wielka pozycja, na którą mimo wszystko, nie trzeba żałować sił i pieniędzy. I nie żałują! Jest to mimowolne świadectwo z ust nieprzyjaciół Kościoła Św. Prymas dzielił się z siostrami swoją wiarą i chrześcijańską nadzieją: Bóg zwalczany jest przez setki, tysiące lat i dotychczas nie jest zwalczony. Znaczy to, że jest siłą nie do zwalczenia, że jest najmocniejszy ze wszystkich, którzy się mienią na tym świecie wodzami, władcami, bogami. Rozsypują się w proch wszystkie bogi, a Bóg Żywy wciąż żyje, jest nadal ojcem i ma miliardy swych dzieci. Jest to jeszcze jeden powód do spokoju i radości611. Władza ludowa pod pojęciem laicyzacji rozumiała społeczny proces wyzwalania się spod wpływu religii i organizacji wyznaniowych we wszystkich dziedzinach życia612. Laicyzacja szkolnictwa - prowadzona stopniowo od przejęcia władzy przez komunistów – ustawowo wyartykułowana została dopiero dn. 15 lipca 1961 r. Artykuł 2 Ustawy o rozwoju systemu oświaty i wychowania z ’61 r. głosił: Szkoła i inne placówki oświatowo- wychowawcze są instytucjami świeckimi. Całokształt nauczania i wychowania w tych instytucjach ma charakter świecki; natomiast pkt. 4 artykułu nie pozostawiał wątpliwości, że monopol na kształcenie i wychowanie pozostawał w rękach państwa613. Proces i kult laicyzacji, jak tłumaczył siostrom Prymas Wyszyński, to produkt sprzed 100 lat. Ironizował, że do Polski wszystko dociera później. Zachwyt nad francuską morale laique, uznał więc za spóźniony o jeden wiek i zalecał, by raczej wśród jej propagatorów dostrzec - zarzucane niesłusznie Kościołowi - wstecznictwo. Nie trzeba zbyt tragicznie brać tej laicyzacji – wyjaśniał siostrom - mówić po prostu: ta świecka

2000; A. Mezglewski, Szkolnictwo wyznaniowe w Polsce w latach 1944-80 , Lublin 2004; tenże, Prawne i faktyczne formy dyskryminacji zgromadzeń zakonnych w okresie PRL w dziedzinie oświaty, [w:] A. Mirek (red.), Zakony żeńskie w PRL. Prawo instrumentem walki władz komunistycznych z Kościołem i zakonami w Polsce, Lublin 2009; J. Wiśniewska, Eliminacja sióstr zakonnych z systemu oświaty i wychowania Polski Ludowej, Warszawa 2014. 611 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, Do wychowawczyń i przedszkolanek zakonnych. III Niedziela Adwentu 1959 r., s. 220-221 (mps). 612 J. Godlewski, Współczesne problemy laicyzacji, [w:] Polityka wyznaniowa. Tło – warunki – realizacja, red. W. Mysłek, M. Staszewski, Warszawa 1975, s. 200. 613 Dz. U. 1961 nr 32, poz. 160, Ustawa z dnia 15 lipca 1961 r. o rozwoju oświaty i wychowania. 153 moralność, coś o tym wiem z historii i ośmieszał współczesną modę na tzw. świecką szkołę: ateizm sprzed pół wieku, francuski, tych którzy walczyli ze szkołą katolicką, miał jakieś podstawy intelektualne. A dzisiejszy żywi się skandalikami614. Po październikowej odwilży Prymas uprzedzał siostry zakonne, że batalia o szkołę będzie kontynuowana. Zmieniać się mogła jedynie jej forma. Ten sam natomiast pozostawał priorytet – całkowite odsunięcie Kościoła, w tym sióstr zakonnych od wpływu wychowawczego na dzieci i młodzież. Jednym z jego symptomów był fakt, że działalność dotychczasowych organizacji komunistycznych, lansujących tzw. socjalistyczne wychowanie bez Boga - zastąpiły nowe, spośród których Prymas wymieniał: Towarzystwo Szkoły Świeckiej oraz Stowarzyszenie Ateistów i Wolnomyślicieli, z misją prowadzenia walki ideologicznej o odrzucenie poglądów uznanych za irracjonalne, w tym przede wszystkim religijnych615. Bezduszne struktury – diagnozował Prymas – miały za zadanie zdezorganizować psychicznie, duchowo i moralnie naród. Uważał zatem za konieczne, by siostry przełożone, zwłaszcza wyższe, interesowały się bieżącym życiem społeczno- politycznym. W ramach sterowanej laicyzacji przestrzeni publicznej, przypuszczony bowiem został frontalny atak na nauczanie moralne Kościoła, co wymagało od zgromadzeń zakonnych stałej aktualizacji wiedzy na ten temat. Ksiądz Prymas zwracał uwagę na obszary życia chrześcijańskiego, które propaganda komunistyczna dyskredytowała. Były to przede wszystkim ataki wymierzone w podstawy moralności katolickiej i ewangeliczne wartości, zwłaszcza chrześcijańską wstydliwość, czystość, trzeźwość. Przestrzegał: To wszystko jest zaplanowane; zaplanowane jest rozpijanie Narodu, demoralizowanie dziewcząt, nudyzm, swoboda towarzyska, bezładność form. Jedocześnie zastanawiał się: Istotnie, to jest i dla nas tajemnica, że Naród mocno wierzy, nie ma na ogół wątpliwości teologicznych, trzyma się Kościoła, napełnia świątynie, bierze udział w najrozmaitszych uroczystościach, pielgrzymkach, wszędzie są tłumy. Ale jakże często te różne pielgrzymki, delegacje Biskupów, zjazdy, kończą się zgorszeniem. I to jest wskazanie, jak słaby jest wpływ moralności katolickiej na społeczeństwo. Choć media zagraniczne uznawały, że Kościół w Polsce zwyciężył – konstatował Prymas – to należało zachować czujność, pamiętając, że nierzadko zwycięstwo usypia. Hierarcha zachęcał siostry do przeciwdziałania fali demoralizacji i laicyzacji, przez angażowanie się w pracę wokół wydarzeń Wielkiej Nowenny, która programowo zmierzała do moralnej odnowy narodu. I wy – zwracał się do sióstr - przez swoje sentire cum Ecclesia, przez swoją wspólnotę z biskupami, przez wyjście z getta zakonnego - musicie (…), współdziałać z Kościołem616.

614 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, Do przełożonych wyższych zgromadzeń zakonnych żeńskich, Warszawa, dn. 15 maja 1959 r., s. 166-167 (mps). 615 Powstanie TSŚ oraz SAiW znalazło swoje uwieńczenie w powołaniu decyzją Sekretariatu KC PZPR, komisji ds. propagandy ateistycznej przy Wydziale Propagandy i Agitacji KC PZPR; H. Konopka, Religia w szkołach Polski Ludowej. Sprawa nauczania religii w polityce państwa (1944-1961), Białystok 1997, s. 206. 616 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, Przełożone zakonne współpracują z Kościołem. Do przełożonych wyższych zgromadzeń zakonnych żeńskich, Jasna Góra, dn. 8 października 1957 r., s. 72-73 (mps). 154 Apelował, by w ramach przygotowań do 1000-lecia Chrztu Polski, siostry zwróciły uwagę na sprawę wychowania młodzieży, którą do duchowej ruiny doprowadziła etyka laicka. Nieład moralny szerzony był m.in. za pośrednictwem organu prasowego ZMP, „Sztandaru Młodych”. Wykorzystując fakt rozwiązania ZMP, Prymas Wyszyński apelował do sióstr: Trzeba dźwignąć młodzież, chłopców i dziewczęta, to jest tragedia. Po rozbiciu młodzieży komunistycznej – wszyscy w wielkim kotle brudu się znajdują617. Prymas zwracał uwagę na pojawienie się w szkolnym nauczaniu propedeutyki filozofii oraz religiologii, które uznał za niezwykle niebezpieczne dla formowania młodzieży w prawdzie i moralności chrześcijańskiej. Choć w ramach systemu oświaty i wychowania traktowane były demagogicznie, bez należytej sumienności naukowej i pogłębienia, ze względu na siłę potencjalnego zagrożenia, dziedziny te powinny być przez siostry należycie zauważone i rozpoznane618. Prymas Wyszyński doświadczał jakiegoś przerażenia stanem moralnym narodu, a zwłaszcza młodzieży. Zakonnicom wskazywał konsekwencje wychowania dzieci bez Boga. Były nimi anarchia moralna, która przeradzała się stopniowo w anarchię społeczną i gospodarczą. Im bardziej dokuczał brak autorytetów i wzorców, tym bardziej potrzeba było w społeczeństwie osób, które się nie złamały, które mogłyby być pewnym punktem odniesienia dla zagubionych światopoglądowo wychowanków socjalistycznych instytucji oświatowo-wychowawczych619. Potrzebne było nie tylko kształcenie intelektualne i moralne, ale również zwykła, pełna dobroci i ciepła obecność sióstr wśród młodych i świadectwo ich wiary: W czasach niewoli serca, umysłu i woli, w czasach niewolników narzuconego gwałtem prawa, ustroju i światopoglądu, trzeba mobilizować wielką, istotową, zasadniczą miłość, by z jej pomocą wspierać i wyzwalać niewolników naszych czasów – mówił do sióstr na początku 1960 roku620. Konieczność współpracy międzyzakonnej Zgromadzeniom zakonnym stopniowo eliminowanym z edukacji621, Prymas Wyszyński polecał zintensyfikować współpracę międzyzakonnną, dzięki czemu siostry skuteczniej mogłyby stawiać wspólnie czoła piętrzącym się trudnościom. Współpraca między zgromadzeniami zakonnymi, zwana powszechnie Porozumieniem Międzyzakonnym prowadzona była już od szeregu lat622.

617 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, Do matek konsultorek i referentek diecezjalnych, Warszawa, dn. 8 stycznia 1957 r., s. 37 (mps). 618 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia do sióstr zakonnych. 1961-1963, t. 2, Do sióstr wychowawczyń, Wawer, 1961, s. 77 (mps). 619 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, Do sióstr archidiecezji warszawskiej, Warszawa, dn. 3 sierpnia 1957 r., s. 57 (mps). 620 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, Do sióstr karmelitanek, Wrocław-Karmel, dn. 8 lutego 1960 r., s. 234. 621 J. Wiśniewska, Eliminacja sióstr…, s. 165-166. 622 Formalnie erygowana została dopiero w 1970 r. jako Konferencja Przełożonych Wyższych Żeńskich Instytutów Zakonnych w Polsce. W 1950 r. podporządkowana została pod Wydział Spraw Zakonnych, czyli jednostkę organizacyjną Sekretariatu Prymasa Polski; J. Wiśniewska, 155 Prymas Wyszyński tocząc walkę o obecność sióstr zakonnych w oświacie, przestrzegał przełożone wyższe skupione w ramach Porozumienia Międzyzakonnego przed pułapkami partykularyzmu. Gdy idzie o zakony w Polsce – twierdził - zagrożenie jest wspólne, stąd i obrona musi być wspólna. Nie zawsze pomoże działanie na własną rękę, musi być jakaś solidarność w obronie życia i bytu zakonnego. Jako hierarcha znający realia systemu komunistycznego, wskazywał, że nierzadko indywidualna obrona interesów i dzieł poszczególnych zgromadzeń, może zaszkodzić innym czy nawet całemu Kościołowi. Już Skarga nas przestrzegał – nawiązywał Prymas do Kazań Sejmowych - o tonącym okręcie, z którego każdy chwyta swoje tobołki, zamiast ratować okręt. Unoszenie się jakąś dumą przedstawicieli poszczególnych zakonów, zwłaszcza z bogatą wielowiekową tradycją mogło się okazać zgubne: Są zakony – mówił Prymas - które miały wspaniałą przeszłość, ale pozostały po nich tylko ślady gruzów623. Wzywał, by rodziny zakonne tworzyły - jak to określił - bazę operacyjną Kościoła, a ten właśnie tracił swoje wpływy w zakresie wychowania dzieci i młodzieży624. Uwarunkowania polityczne wywołały konieczność swoistego przekwalifikowania się sióstr zakonnych na prace parafialne, katechizację szkolną i pozaszkolną oraz inne, często nie odpowiadające do końca specyfice i charyzmatowi założycielskiemu ich zgromadzeń. Dotykało to instytutów życia konsekrowanego, które tradycyjnie i nieraz od wieków zajmowały się edukacją. Siostry obawiały się, że nowy model działalności, proponowany przez Prymasa Wyszyńskiego w ramach wspólnego frontu zakonów przeciw komunistom, zniszczy dotychczasowy dorobek rodzin zakonnych. Prymas polecał jednak, by przełożone wyższe mądrze myślały o swoich założycielach, a zawężoną, anachroniczną interpretacją posłannictwa instytutu, nie usprawiedliwiały swojej nieobecności na polu walki o wiarę, wychowanie i przyszłość polskiego Kościoła, wymawiając się, że tego, co hierarchia kościelna akurat od zakonników wymaga, w naszych regułach (…) nie ma. Pouczał: Nie trzeba myśleć, że przełożeni i założyciele wasi byli tak ograniczeni w myśleniu, bo oni wyrośli z ducha czasu, potrzeb czasu i tym potrzebom chcieli zaradzić. Gdyby ci z wieku XI, dzisiaj żyli na pewno chcieliby zaradzić potrzebom dwudziestego wieku. (…) Gdyby oni dziś żyli, pisaliby reguły i konstytucje pod kątem współczesnych potrzeb Kościoła świętego. Szanując jak najbardziej ducha zgromadzeń zakonnych trzeba być wrażliwym na to, co dziś Duch Święty mówi Kościołowi Bożemu, czego dziś od Kościoła Bożego żąda – konstatował Prymas625.

Konferencja wyższych przełożonych żeńskich zgromadzeń zakonnych i konsulta w PRL. Zarys problematyki, „Archiwa, Biblioteki i Muzea Kościelne” 101 (2014), s. 309-315. 623 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, Do przełożonych wyższych zgromadzeń zakonnych żeńskich, Jasna Góra, dn. 7 listopada 1960 r., s. 298-299 (mps). 624 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, Przełożone zakonne współpracują z Kościołem. Do przełożonych wyższych zgromadzeń zakonnych żeńskich, Jasna Góra, dn. 8 października 1957 r., s. 60-61 (mps). 625 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 2, Aktualne potrzeby Kościoła powszechnego i możliwości pomocy Kościołowi w Polsce. Do przełożonych wyższych zgromadzeń zakonnych żeńskich, Warszawa-Tamka, dn. 5 maja 1961 r., s. 24-25 (mps). 156 Ksiądz Prymas zwracał uwagę na meandry współpracy ze Stowarzyszeniem Katolików Świeckich Caritas, która to instytucja generowała konflikty w obszarze: praca zawodowa sióstr wychowawczyń a zobowiązania wobec prawowitych przełożonych zakonnych. Przedstawiciele stowarzyszenia podejmowali działania dezintegrujące wspólnoty zakonne. Ksiądz Prymas napominał siostry: jesteście powołane przede wszystkim do wspólnoty zakonnej. Praca wasza wychowawcza jest tylko jednym ze środków waszego uświęcenia. Dlatego między przełożoną i siostrą – wychowawczynią, nie może stanąć żadna instytucja, która w dodatku będzie Was źle usposabiać wobec przełożonych626. Prymas Wyszyński doceniał rolę sekcji oświaty i wychowania pracującą w ramach Porozumienia Międzyzakonnego. Tworzyły ją siostry o znaczących kompetencjach i doświadczeniu627. Zwracał uwagę, że choć siostry zakonne pozbawiane były możliwości bezpośredniej edukacji dzieci i młodzieży, nawet przez to tylko kim były i przez swoje zachowanie oddziaływały w sposób formacyjny na wychowanków. Gdy komuniści likwidowali placówki oświatowo-wychowawcze sióstr zakonnych, tworząc równocześnie dla nich miejsca pracy w domach dziecka czy zakładach specjalnych, Prymas Wyszyński z jednej strony bolał nad tym faktem i próbował mu przeciwdziałać, z drugiej natomiast uznawał ten proceder za okazję do owocnego - pod względem pedagogicznym i religijnym – zaangażowania sióstr. W pracy z dzieckiem, zwłaszcza głęboko upośledzonym, które wymagało ofiarnej opieki – zauważał - duch chrześcijański i gorąca miłość bliźniego wykazuje wyższość moralności pedagogiki katolickiej nad innymi systemami, które odrzucają grupę dzieci głęboko upośledzonych uważając, że nic już dla nich nie mają. Stwierdzał, że Ewangelia przeciwnie, ma wiele do dania najbardziej upośledzonym. Zachęcał zatem siostry ze wszystkich zgromadzeń zakonnych do wytrwałości i wspólnej obrony tego, co możliwe w okolicznościach tak niesprzyjających działalności edukacyjnej zakonów628. Obecność sióstr zakonnych w oświacie Tracącym podstawy bytu materialnego i wątpiącym w sens swojego posłannictwa siostrom zakonnym, usuwanym z przestrzeni publicznej, w tym oświatowej, Prymas Wyszyński powtarzał: jesteście potrzebne Kościołowi powszechnemu i polskiemu629. Niekorzystną dla rodzin zakonnych sytuację interpretował z perspektywy teologicznej: powinność-obowiązek, wypełniane wszędzie i w każdych warunkach, boć my nie możemy wybierać, ani miejsc dla służby Bożej, ani czasów, ani warunków. To Bóg je układa630. Pozwalał sobie na takie wnioski, choć znał zasady polityki kadrowej komunistów. Wszak już pierwszy minister oświaty Polski Ludowej, S. Skrzeszewski oficjalnie deklarował, że w powojennej szkole nie będą tolerowane osoby uznane za wrogów nowego porządku,

626 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 2, Do sióstr wychowawczyń, Wawer, 1961, s. 77. 627 J. Wiśniewska, Konferencje wyższych przełożonych…, s. 322. 628 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, s. 72-73 (mps). 629 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, Do matek konsultorek i referentek diecezjalnych, Warszawa, dn. 8 stycznia 1957 r., s. 35. 630 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, Do zakonnych referentek diecezjalnych, Warszawa, dn. 2 sierpnia 1957 r., s. 50. 157 nawet najczcigodniejsze pozory – oceniał - nie osłonią szkodliwej działalności wychowawczej631. Postulowana wówczas walka o duszę nauczyciela632, zaostrzona w okresie objęcia urzędu prymasowskiego przez kard. Stefana Wyszyńskiego, kontynuowana była również po październikowym przełomie. W rzeczywistości oświatowej nie był respektowany pkt 19 porozumienia pomiędzy Rządem Polski Ludowej a Episkopatem z dn. 14 kwietnia 1956 r., gwarantujący, że zakony i zgromadzenia zakonne w zakresie swego powołania i obowiązujących ustaw, będą miały całkowitą swobodę działalności633. Przeciwnie, wobec zgromadzeń zakonnych stosowano bezpardonowe środki, a same siostry zakonne – jak ocenił to Prymas Wyszyński już z pewnej perspektywy czasu, bo na początku lat 60. – uznawano niepełnowartościowych obywateli. Mówił [życie zakonne] leży w pierwszym rzucie ataków nieprzyjaciół Kościoła. Pod adresem zakonnic padają najbardziej nieprzyjemne zarzuty. Musimy je odpierać z oburzeniem, bo Was uważają niemal za półludzi634. Przed rozpoczęciem roku szkolnego 1957/58 Prymas Wyszyński zapowiadał, że zbliża się okres ciężkiej pracy dla Kościoła, walki o każdą szkołę, godzinę religii, o każde dziecko, placówkę i miejsce pracy. Apelował, by zgromadzenia zakonne zdobyły się na wielkoduszność i przystąpiły do swoistej mobilizacji wszystkich sił pedagogicznych oraz zajęły jak najwięcej etatów, nie oglądając się na zmęczenie. Upominał: bądźcie naprawdę mulieres fortes, przestańcie się niekiedy mazać, przestańcie narzekać, przestańcie mówić o tym, żeście zmęczone, że wyczerpane – nie mówcie o tym nigdy, nigdy. (…) to jest taka katolicka mania osób duchownych; wszyscy są pomęczeni!635. Poprzeczkę wymagań podnosił bardzo wysoko. Mówił nawet, że lepiej jest z wyczerpania zejść z tego świata parę lat wcześniej, niż żyć długo a bezwartościowo636. Takie zadania stawiane były prawdziwym apostołom – wyjaśniał - których życie kończyło się na czerwono. Prymasowi chodziło jednak nie o kolor szat dostojników kościelnych, ale o krew męczenników. Tłumaczył, że w apostolstwo wpisany jest wymiar męczeństwa, a życie zakonne nie jest wygodnictwem, czy bawieniem się w piękną damę w habicie. Zwracał się zwłaszcza do mistrzyń

631 S. Skrzeszewski, Przemówienie (radiowe) do nauczycielstwa z okazji rozpoczęcia nowego roku szkolnego wygłoszone dnia 3 września 1947 roku, „Nowa Szkoła” nr 2-3 (1947) , s. 2-3. 632 S. Skrzeszewski, Nasza polityka oświatowa. Przemówienie wygłoszone na Zjeździe Kuratorów Okręgów Szkolnych w dniu 26 sierpnia 1947, „Nowa Szkoła” nr 2-3 (1947) , s. 19. 633 Zob.: Porozumienie między przedstawicielami rządu RP i Episkopatu Polskiego z dnia 14 kwietnia 1950 r., [w:] Państwowe prawo wyznaniowe Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Wybór tekstów źródłowych, red. M. Fąka, Warszawa 1978, s. 30. 634 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 2, Do sióstr z racji imienin, Warszawa, Miodowa, 3 sierpnia 1963, s. 328. 635 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, Do sióstr archidiecezji warszawskiej, Warszawa, dn. 3 sierpnia 1957 r., s. 58. 636 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, Do sióstr archidiecezji warszawskiej, Warszawa, dn. 3 sierpnia 1957 r., s. 57. 158 nowicjatów, by odpowiednio formowały wstępujące do klasztoru dziewczęta, wyjaśniając im, że Kościół jest walczący i męczeński637. Wobec gorliwej pracy osób zakonnych na szkolnej niwie, władze oświatowe zdecydowały o całkowitej eliminacji zakonników z edukacji. Jeszcze przed ogłoszeniem stosowanego zarządzenia ministra oświaty, Prymas Wyszyński szeroko omawiał tę kwestię podczas spotkania z wyższymi przełożonymi zakonnymi oraz siostrami koordynującymi pracę w diecezjach, tzw. referentkami. Zauważył, że postępowanie władz stało w jawnej sprzeczności z Konstytucją PRL, było niezgodne z zasadami równości obywatelskiej, bo wbrew prawu dyskwalifikowało określoną grupę ludzi i to takich, którzy mieli wysokie kompetencje i zasłużyli się bardzo dobrze638. Ksiądz Prymas w przemówieniach do sióstr zakonnych, zwracał uwagę na skutki usunięcia sióstr z nauczania religii w szkołach. Chodziło bowiem o pokaźną liczbę personelu. W roku szkolnym 1956/57 zatrudnionych było 1 208 sióstr zakonnych639. Same zakonnice obejmowały pracą katechetyczną 1 270 szkół ucząc ponad 400 tys. dzieci640. Odsunięcie osób zakonnych implikowało kryzys kadrowy, który w konsekwencji poważnie dezorganizował, a nawet groził zupełną likwidacją szkolnego nauczania religii641. Prymas Wyszyński informował siostry, że taki zarzut przedstawił władzom państwowym sekretarz Episkopatu, bp Z. Choromański642. Podczas spotkania z przedstawicielkami żeńskich zgromadzeń zakonnych Prymas stwierdzał: Gdy się usunie zakony, które stanowią faktycznie 1/3 personelu, to się zlikwiduje ogromną ilość godzin religii643. Ksiądz Prymas przekazywał siostrom, jak szukać rozwiązań. Zwracał uwagę, że dn. 6 sierpnia 1958 r. wydany został okólnik ministerstwa oświaty w sprawie zmian w stosunkach służbowych nauczycieli644, który określał zasady zatrudnienia katechetów zakonnych na drodze wyjątku. Prymas powtarzał przy tym ustalenia z obrad Komisji Głównej Episkopatu: szkół nie opuszczamy, nie czynimy nic, co by wskazywało, że się

637 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, Do mistrzyń nowicjatów, Warszawa, dn. 9 maja 1958 r., s. 113-114. 638 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, Do matek konsultorek i sióstr referentek diecezjalnych, Warszawa, dn. 22 sierpnia 1958 r. (tekst nieautoryzowany), s. 125-128. 639 H. Konopka, Religia w szkołach Polski Ludowej…, s. 220. 640 Archiwum Prymasa Polski, Konsulta Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych, Wykaz dzieł prowadzonych przez zgromadzenia zakonne żeńskie w Polsce. Stan na 1 stycznia 1957 r., b. p. 641 J. Wiśniewska, Dyskryminacja katechetów zakonnych w prawie oświatowym okresu gomułkowskiego, „Studia z Prawa Wyznaniowego” 17 (2014); w druku. 642 Por. AAN M. Ośw., sygn. 8667, minister J. Sztachelski, pełnomocnik Rządu do Spraw Stosunków z Kościołem, Odpowiedź na pismo z dn. 9 sierpnia 1958 r., bp. Z. Choromańskiego, sekretarza Episkopatu Polski, Warszawa, dn. 5 września 1958 r., k. 114-118. 643 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, 1956-1960, Do Matek Konsultorek i Sióstr Referentek Diecezjalnych, Warszawa, dn. 22 sierpnia 1958 r., s. 126 (mps, tekst nieautoryzowany, b. sygn.). 644 Dz. Urz. Min. Ośw. 1958, Nr 9, poz. 124, Okólnik w sprawie zmian w stosunkach służbowych nauczycieli religii, z dn. 6 sierpnia 1958 r. 159 wycofujemy ze szkół. Był przekonany, że odwołania i zasada wyjątku będzie skuteczna w obronie sióstr uczących w szkołach religii. Tak się jednak nie stało. Spraw sióstr zakonnych odwołujących się do ministerstwa oświaty nie rozpatrywano pozytywnie. Prymas zatem apelował, by mimo wszystko przełożone zakonne nie odwoływały sióstr ze szkół i nie przenosiły ich do innej pracy. Nakazywał: Trzeba wyczekać jakiś czas, kilka miesięcy. Gdyby się okazało, że absolutnie nie jest możliwe nauczanie religii, należy działać przez kurie, a nie na własną rękę. Musimy wymagać karności, dlatego zlecamy przełożonym wyższym, żeby zatrzymały te siostry, które uczyły religii, aż do ostatecznej decyzji. Zastrzegał, że siostry posiadające kwalifikacje zawodowe powinny być do dyspozycji kurii. Rozumiał jednocześnie, że brak pracy rodzi problem utrzymania finansowego zakonnic. Uważał jednak, że sprawom bytowym zgromadzeń zakonnych zaradzą poszczególne kurie diecezjalne. Przedstawił siostrom stanowisko Komisji Głównej Episkopatu, która zdecydowała, że nie będzie organizowała pozaszkolnego nauczania religii. Obawiano się, że rodzice nie zadaliby sobie trudu walki o szkolną katechezę. Wprowadzenie katechizacji parafialnej miało być ostatecznością645. Sprawę obsadzenia miejsc pracy w katechizacji przez siostry zakonne Prymas Wyszyński uznawał za priorytetową. Wymagał od wyższych przełożonych zakonnych posłuszeństwa absolutnego. Powołując się na swoje nadzwyczajne uprawnienia, udzielone mu przez Stolicę Apostolską, ostrzegał: Gdybym dostrzegł, że przełożeni wydają inne zarządzenia, będę ich zmieniał; tego wymaga dobro Kościoła. Poinformował siostry, że konsulta, czyli organ doradczy Prymasa, który tworzyły wybrane przełożone wyższe, przygotował pismo do władz państwowych w sprawie dyskryminacji praw zakonników w oświacie646. Zapewniał ponadto, że temat ten poruszany był podczas posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu647. Gdy Kościół został całkowicie odcięty od szkolnego wpływu na dzieci i młodzież, a zakonnicy pozbawieni przepisami prawa oświatowego możliwości nauczania religii nawet w salkach parafialnych648, Ksiądz Prymas wskazywał siostrom możliwość prowadzenia

645 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, Do matek konsultorek i sióstr referentek diecezjalnych, Warszawa, dn. 22 sierpnia 1958 r. (tekst nieautoryzowany), s. 125-128. 646 Por. AAN M. Ośw., sygn. 8667, Pismo żeńskich zgromadzeń zakonnych do Rady Państwa w sprawie nauczania religii przez osoby zakonne, Warszawa, dn. 29 sierpnia 1958 r., k. 38-39. 647 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, Do matek konsultorek i sióstr referentek diecezjalnych, Warszawa, dn. 22 sierpnia 1958 r. (tekst nieautoryzowany), s. 125-128. 648 Kościół jednak został odcięty od szkolnego wpływu na dzieci i młodzież, stąd musiał zająć się organizacją nauczania religii przy parafiach. Po całkowitym usunięciu religii ze szkół na podst. ustawy z dn. 15 lipca 1961 r., zgromadzenia zakonne, jak i poszczególni zakonnicy, szybko wykluczeni zostali na mocy przepisów prawa oświatowego nawet z pozaszkolnego nauczania religii. Dn. 19 sierpnia 1961 r. wydano zarządzenie poddające nadzorowi państwa nauczanie religii w punktach katechetycznych, natomiast 21 listopada 1961 r. pojawiła się instrukcja ministra oświaty dot. trybu realizacji tego zarządzenia. Zarówno zarządzenie jak i instrukcja wprowadzały cały szereg ograniczeń w zakresie nauczania religii w punktach katechetycznych, godząc w zakonników. Pozbawiały zgromadzenia zakonne możliwości prowadzenia punktów 160 katechizacji przy okazji, przykładowo w ramach pomocy rodzinom. Przypominał, że istniały w Polsce rodziny zakonne, które w swoim założeniu miały katechizację domową, np. założone przez O. Honorata Koźmińskiego. Członkinie tych wspólnot, jako pracownice domowe, nazywane wówczas służącymi, oprócz obowiązkowych prac gospodarczych, prowadziły równocześnie katechizację w kuchni, na schodach, w bramie, wszędzie! Prowadzenie katechizacji domowej miało działać poniekąd na zasadzie konia trojańskiego649. Prymas opowiadał o tym, jak siostry zakonne pielęgnując chorych po domach, gdy tylko zebrała się wokół nich gromadka dzieci, prowadziły tego typu nauczanie religii650. Namawiał zatem siostry, by nie marnowały żadnej okazji do podjęcia pracy katechetycznej. Wspominał: czytałem niedawno w życiorysie wybitnego komunisty, że pacierza najpierw nauczyła go służąca. Wiele rzeczy zapomniałem – miał napisać – ale jej nie zapomniałem 651. Siostry pozbawiane swoich dzieł nie powinny – według Prymasa – podejmować się dowolnych prac zarobkowych, ale szukać tylko takich, które bezpośrednio włączałyby je w misję Kościoła: Kto się ma troszczyć w tej walce z mocami ciemności jak nie my, którzy mamy habit czy sutannę? – pytał i przekonywał - To jest najbardziej intratne zadanie, bo za to dają Królestwo Niebieskie652. Za najbardziej dotkliwą stratę dla żeńskich zgromadzeń zakonnych, Prymas Wyszyński uznał likwidację szkolnictwa zakonnego. Proponował: wobec tej trudności starajcie się utrzymać kontakt z rodzicami, którzy dotychczas powierzali Wam swoje dzieci. Starajcie się również utrzymać kontakt z młodzieżą, która przeszła przez wasze szkoły, zwłaszcza z absolwentami. Od czasu do czasu zapraszajcie je do siebie, urządzajcie im dni skupienia, ażeby w ten sposób przedłużać owoce waszej pracy653. Wyliczając zasługi sióstr na polu edukacyjnym, Prymas zwracał uwagę na fakt, że niektóre zgromadzenia zakonne wypracowały sobie już uznaną w społeczeństwie markę. My wiemy – mówił – jak wielkie zasługi mają rodziny zakonne w życiu wychowania młodzieży i dzieci. Nie da się chyba nawet ocenić należycie tego mnóstwa inicjatyw wychowawczych, tych różnych szkół wychowawczych, kierunków pedagogicznych, które zostały stworzone przez wychowawczynie, przez założycielki wychowawczych rodzin zakonnych, te zespoły wychowania katolickiego. Ich odmian kierunków jest bardzo dużo. Gdyby ktoś chciał napisać historię pedagogiki katolickiej, to w takiej książce znakomite miejsce zajęłyby rodziny zakonne, które stworzyły różne szkoły i kierunki pedagogiczne.

katechetycznych, natomiast poszczególnych zakonników - prawa do nauczania religii; por. J. Wiśniewska, Dyskryminacja katechetów zakonnych… 649 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 2, Do przełożonych wyższych zgromadzeń zakonnych żeńskich, Jasna Góra, 11 listopada 1961, s. 99-100. 650 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 2, Służba w radości, Gniezno, 4 stycznia 1963 r., s. 273. 651 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 2, Do przełożonych wyższych zgromadzeń zakonnych żeńskich, Jasna Góra, 17 listopada 1962, s. 241-243; AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 2, Orędzie protektoratu nad zgromadzeniem Sług Jezusa, Warszawa, 18 marca 1962, s. 172. 652 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, Do przełożonych wyższych, Warszawa, dn. 29 sierpnia 1958 r., s. 138-143 (tekst nieautoryzowany). 653 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 2, Do sióstr wychowawczyń, Wawer, 1961, s. 76. 161 Wymieniał siostry zmartwychwstanki, niepokalanki i nazaretanki, które miały znaczące zasługi w budowie polskiego wychowania katolickiego. Apelował o czujność, bo gdy czasy dyskryminacji sióstr zakonnych w oświacie dobiegną końca, młodzież będzie wymagała szczególnej opieki; pracy, którą Prymas Wyszyński nazwał ambulatoryjną czy niemalże szpitalną, biorąc pod uwagę zranienia wewnętrzne, jakie niosło za sobą socjalistyczne wychowanie654. Kwalifikacje zawodowe sióstr zakonnych Sprawa kompetencji pedagogicznych i nauczycielskich była wątkiem często powracającym w przemówieniach Prymasa Wyszyńskiego do sióstr zakonnych. Problem kwalifikacji zawodowych urósł bowiem do rangi pretekstu dyżurnego, notorycznie wykorzystywanego przez władze oświatowe w zwalczaniu zgromadzeń zakonnych na terenie szkół. Z jednej strony resort oświaty stawiał przed siostrami wymagania, z drugiej natomiast pozbawiał je możliwości nauki. Choć nie miało to uzasadnienia w obowiązujących przepisach prawnych z Konstytucją PRL na czele, której art. 61 gwarantował prawo do nauki wszystkim obywatelom, zakonnice nie były dopuszczane do egzaminów dojrzałości655, odmawiano im prawa do studiowania, a nawet ukończenia szkół średnich, zawodowych czy korzystania z różnego typu kursów656. Prymas Wyszyński uważał, że ten fakt, choć krzywdzący, nie zwalniał zgromadzeń zakonnych z troski o należytą formację intelektualną i zawodową swoich członkiń. Siostry pozbawiane możliwości nauki, kształcić się miały w instytutach działających pod auspicjami Kościoła, m.in. w międzyzakonnym Wyższym Instytucie Katechetycznym w Krakowie (WIK), który prowadziło Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej od 1951 roku657. Ponadto władze kościelne we współpracy z Porozumieniem Międzyzakonnym prowadziły różnego typu studium i kursy doszkalające, dzięki którym wzrastały kompetencje zawodowe sióstr. Prymas wspominał, że zanim rozpoczęła się akcja systematycznych szkoleń były zgromadzenia zakonne, które nie miały ani jednej wykwalifikowanej katechetki, nawet w szkołach zakonnych, w których siostry uczyły przedmiotów świeckich nie było katechetek z kwalifikacjami. Przez zlecone samokształcenie lub szkolenia obowiązkowo prowadzone w domach zakonnych, a wieńczone egzaminami, siostry mogły włączyć się w pracę katechetyczną Kościoła658.

654 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 2, Do ss. przedszkolanek, wychowawczyń i studium prawnego, Warszawa, Wydział Spraw Zakonnych, Szucha 12, Adwent, 1961, s. 122-123. 655 AAN M. Ośw. GMWP, sygn. 8667, s. C. Piękosz, Pismo do Rady Państwa, Słupsk, wrzesień 1958 r., k. 164. 656 E. Kaczmarek, Dlaczego przeszkadzały? Polityka władz partyjnych i rządowych wobec żeńskich zgromadzeń zakonnych w Polsce w latach 1945-1956, Warszawa 2007. 657 J. Doppke, Katechizacja w Polsce. 1945-1990, Pelplin 1998, s. 208-209. 658 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, Do przełożonych wyższych zgromadzeń zakonnych żeńskich archidiecezji warszawskiej, Warszawa, dn. 2 sierpnia 1958 r., s. 117-118. 162 Prymas Wyszyński uważał również, że usuwanie sióstr zakonnych z oświaty nie powinno ich demotywować w pracy nad doskonaleniem kompetencji659. Zauważał bowiem, że z racji niekorzystnych uwarunkowań politycznych, nie widziały one sensu kształcenia się i poświęcania większej ilości czasu na pogłębianie własnej kultury intelektualnej660. Oficjalnie demaskował ponadto pewną niechęć niektórych przełożonych żeńskich zgromadzeń zakonnych do kształcenia podwładnych. Pytał czy się boją tego, że podwładne ukończą wyższe studia. Stwierdzał, że zna zgromadzenia zakonne, w których jeszcze ani jedna siostra nie została wykształcona. Imiennie będę wzywał, gdy otrzymam spisy. Będę nakazywał i polecał, by przełożone kształciły siostry - strofował661. Wskazywał, że instytuty zakonne potrzebowały wykwalifikowanych kadr do należytego wypełniania swojej misji. W dodatku sytuacja polityczna mogła ulec zmianie i okazałoby się wówczas, że choć praca wychowawcza dla sióstr zakonnych jest, lecz te nie dysponują odpowiednimi kadrami662. Uważał kształcenie za niezbędne i nie tolerował tłumaczeń w stylu: Nie mamy kogo posłać!663. Za wzór Prymas stawiał działania ofensywne prowadzone po stronie przeciwników Kościoła. Wspominał, że do jego rąk dostał się program rocznej pracy szkoleniowej Podstawowej Organizacji Partyjnej. Tylko jeden z tematów dotyczył spraw politycznych, natomiast pozostałe miały wyłącznie religijny charakter, np. religia ludów pierwotnych, Kościół i jego zadania, Rok Milenijny w programach biskupów. Konstatował: przecież ja bym mógł tę kartkę od razu wywiesić w seminarium duchownym i we wszystkich klauzurach zakonnych i pokazać: patrzcie, jak ludzie pracują! Naśladujmy ich! Jak pracują, jak się zajmują Kościołem664. Tymczasem w niektórych zgromadzeniach zakonnych, w obawie o zapewnienie utrzymania zwolnionym z pracy w szkołach siostrom, zlecano im obowiązki niezwiązane ani z charyzmatem zgromadzenia, ani z aktualnymi potrzebami Kościoła. Gdy władze kościelne prosiły o katechetkę, spotykały się z głuchym odzewem. Niekiedy tak się zdarza, że gdy rozwiążą placówkę zakonną, i my się martwimy o gromadę sióstr, która tam była, co by one jadły, i co by piły, okazuje się, że one tak się już pourządzały, że właściwie ani jednej nie ma wolnej do katechizacji i do tych prac, które są o wiele pilniejsze i bardziej właściwe naszemu powołaniu zakonnemu – strofował przełożone. Stwierdzał z bólem, że w niektórych przypadkach troska o zabezpieczenie własnego bytu

659 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, Do przełożonych wyższych zgromadzeń zakonnych żeńskich archidiecezji warszawskiej, Warszawa, dn. 2 sierpnia 1958 r., s. 124. 660 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, Do sióstr dyrektorek, wychowawczyń i nauczycielek, Warszawa, dn. 22 sierpnia 1958 r., s. 136 (tekst nieautoryzowany). 661 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, Do przełożonych wyższych, Warszawa, dn. 29 sierpnia 1958 r., s. 144 (tekst nieautoryzowany). 662 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, W odpowiedzi na życzenia, Warszawa, dn. 3 sierpnia 1959 r., s. 178. 663 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, Do przełożonych wyższych zgromadzeń zakonnych żeńskich, Jasna Góra, dn. 10 października 1959 r., s. 194. 664 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 1, Do przełożonych wyższych zgromadzeń zakonnych żeńskich, Jasna Góra, dn. 7 listopada 1960 r., s. 286. 163 zgromadzeń za mocno doszła do głosu. Przypominał więc, że na pierwszym miejscu należy zawsze stawiać zadania związane z wypełnieniem posłannictwa665. Przemówienia Prymasa Wyszyńskiego do sióstr zakonnych z lat 1956-1963 ukazują złożoną sytuację żeńskich zgromadzeń zakonnych, które w tym okresie prowadziły nierówną walkę z władzami partyjno-państwowymi o przetrwanie własnych dzieł oświatowych oraz kadr pedagogicznych w systemie oświaty i wychowania PRL. Choć walka ta zakończyła się ostatecznie klęską zakonów, a siostry odsunięto od wpływu wychowawczego na dzieci i młodzież, Prymas Wyszyński dowodził, że istnieją inne możliwości zaangażowania się sióstr na rzecz formacji intelektualnej i moralnej polskiej młodzieży. Apelował ponadto o doskonalenie zakonnego personelu pedagogicznego, aby siostry były gotowe do pracy edukacyjnej, gdy Kościół odzyska utracone wpływy w oświacie.

665 AIP, S. Wyszyński, Przemówienia…, t. 2, Do przełożonych wyższych zgromadzeń zakonnych żeńskich, Jasna Góra, 11 listopada 1961, s. 103.

164 Revives

The fifth escape. Henryk Glass departure from Poland in 1945 Key words: Henry Glass , escapes from Poland , ZHP , Polish Corps , the anti-communist Agreement Summary The paper describes escape of Henryk Glass (1896-1984) form Poland under Soviet occupation. Glass was a founder of polish scouting in todays Ukraine, and activist of Polish Scouting Association before the II WW. He had to leaved Poland because of his anti- communist activity from 1916 until 1945. The route of his journey led from Krakow by Jelenia Góra, Szklarska Poreba to Prague, from where he was flown to London by the British.

Immigration fate of Polish soldiers (Polish Combatants' Association) Key words: Polish Ex-Combatants Association, II Polish Corps, emigration, scout hause in Fenton, Polish Housing Society in Penhros Summary This article shows life of polish soldiers after Second World War, who lived on emigration. And it’s based on history of Polish Ex-Combatants Association in Great Britain. In this article was presented causes of creation of this organization, principles and selected forms of activities. The author attaches importance to work of Veterans’ for the whole emigration community. Mainly the article was based on the archive collections of The Polish Ex- Combatants Association in Great Britain. Polish Ex-Combatants Association in Great Britain played an important role in polish history and emigration. It was at the same time an inspiration and organizer of social, cultural and educational life of polish emigration in Great Britain.

Captain Czechowicz has done a task - Propaganda return of Andrew Czechowicz to the country (1971-1974) Key words: Andrzej Czechowicz , Radio Free Europe , SB Summary Andrzej Czechowicz was a Polish spy, who worked in The Radio Free Europe. In 1971 he was evacuated to Poland where a great myth had been prepared and it was revealed in public that for several years he was the officer of Polish intelligence service who worked in the radio station. For a few years Polish authorities operated the great propaganda action in which Andrzej Czechowicz went all over Poland, appeared on television and gave interviews that were to discredit Munich radio station and its staff. The propaganda action brought not many benefits for the authorities and Polish people did not take it seriously. After some years this undertaking was finished and its main hero was pulled out off media and given to be at Polish intelligence’s command. The consequences of the spy exposure

165 caused problems in his career. Its results are perceived by him till now. The article was based on archives of The Institute of National Remembrance, literature, memoirs and press articles.

Traitors homeland - opponents of Yalta order in the inner prison of the NKVD/ MVD in Vilnius in the years 1944-1947 Key words: AK , Vilnius, the NKVD / MVD Summary People of different nationalities and for various acts were sentenced to death between the years 1944-1947. However, the biggest group among them consisted of enemies of the people and traitors of the fatherland, actively fighting against the Soviets. 206 member of Lithuanian resistance movement, 43 uprising participants from June 1941 as well as 32 soldiers and associates of the were sentenced to death. Moreover, for the collaboration with anti-Soviet underground three priest were sentenced to death: Bishop of Telsiai Vincentas Borysevičius, Lithuanian priest Pranas Gustaitis and the Home Army chaplain, Fr. Mikołaj Tapper.

Formation of justice in Warmia and Mazury after World War II - an example of the District Court in Giżycko Key words: the judiciary, Warmia and Mazury, Giżycko, history Summary In the area of the former East Prussia attached to the Polish judiciary institution was built from the beginning. The lecture presents the problems associated with the formation of judiciary structures of the Olsztyn Court of Appeal in 1945-1947, for the example of the District Court in Giżycko. Archival materials on which this article is based, are stored in the State Archive in Olsztyn. They include an unit of the Olsztyn Court of Appeal and the District Prosecutor's Office in Giżycko. The study shows, among other things working and living conditions of the first judges who came into the District of Mazury and their social activities. There are showed contacts of judges with the Militia and the Security Office and security situation in the District Court in Giżycko.

Daily life of young women as political prisoners in gulag camp in Bojanowo between 1952-1956 Key words: political prisoners, gulag camp, Bojanów Summary In the years 1952-1956, in the Bojanów gulag, young female political prisoners were subjected to a re-education process. The girls that fought for freedom and democracy in the Polish People's Republic were to be turned into dedicated communist citizens. The prison's staff conducted the re-education by various means that made the imprisonment in the Bojanów facility exceptionally hard. It was not about physical repressions, meaning giving 166 the young female inmates the most difficult tasks. The personnel forced the girls to participate in obligatory ceremonies and press reviews and broke their resistance by imposing more punishments on them. The majority of them, however, did not succumb to the prison's reality.

Stefan Kaczorowski in the eyes of his daughter Keywords: Stefan Kaczorowski, the Christian Democrats, ROPCiO Summary This article portrays the family life of that meritorious Chadecia activist, and the intertwining of his private and public life. The subject is the relationship between Maria Kaczorowska-Herman and her mother (wife of Stefan Kaczorowski) from the perspective of her father, as an immigrant to USA and after his return to Poland. The article takes an oral history approach, and is based on interviews with his daughter, recollections of others regarding his character, as well as Mr. Kaczorowski’s own memoirs. Plentiful assembled materials reflect Stefan Kaczorowski’s personality, and the effects of his activist patriotic nature on his family life.

October thaw in the emigre press ("Culture " Paris and the "Messages" London) Key words : emigration , "Culture" , the press in exile , refugee , "Messages" Summary “Culture” and “Messages” wrote down in history as a two opposite magazines, even fighting each other. Article Polish thaw in emigration press (Paris “Culture” and London “Messages”) describes how editors of this two magazines, Jerzy Giedroyc and Mieczysław Grydzewski, in a completely different way interpreted the events that took place in Poland in time of gomułka’s thaw. Also, thus represents two opposite concepts of Polish independence and opposite roles that in opinion of both editors should fulfill emigration. Main research sources used in this article were issues of “Culture” and “Messages” that were published in the years 1953-1958 and correspondence that led Giedroyc and Grydzewski.

Wirtschaft und das politische Denken Alexander Bocheńskiego in Volksrepublik Polen als beispiel PAX Verband Einstellungen Aktivisten Gegen das politische system nach 1945 Stichworte: Aleksander Bocheński, PAX Verband, Bolesław Piasecki Zusammenfassung Die Tätigkeit und politische Meinung von Aleksander Bocheński in der Volksrepublik Polen als Beispiel von der Vielzahl der Stellung der Mitglieder des Vereins Paxs gegenüber dem politischen System nach 1945. (Zusammenfassung) Der Text berührt Problem des Verhältnis Aleksander Bocheński, der einer der besten von den Publizisten des Vereins Paxs gewesen 167 ist, von der Volksrepublik Polen im Kontext der Vielzahl der Stellung dieser politischen Gruppe. Diesen Text betrifft vor allem der Unterschiede zwischen Bocheński und anderen Hauptpersonen des Paxes. Der Artikel stützt sich auf die Presse-und Tagesbuchquellen und er vergleicht die Aussagen und die Tätigkeit von Bocheński mit der politischen Stellung des Paxes. Er beweist auch, dass Bocheński als Vorkriegs- und Kriegsvertreter, der andere Ideenströmungen als B. Piasecki und ihm nahe ideell Personen gehabt hat, hat sich in der Volksrepublik Polen von den pragmatischen Rücksichten geleistet. Bocheński hat seine Konzeptionen von ihm vorkriegen Überlegungen geleistet. Im Gegensatz zu den Mitglieder von Pax, die früher in Falanga tätig gewesen sein, waren für Bochenski keine ideologische Voraussetzungen aber der reine politische Realismus wichtig.

The battle for the youth on the example of the principles of the law on youth, their participation in state, social, economic and cultural life of the country

Key words: polish youth, Solidarity, the Committee on Youth and Sports Summary The second half of the 80s went into the history of Polish People's Republic as the time of very negative effects of economic reforms. The deepening economic crisis discouraged many young people to the then government, making the Solidarity movement increasingly competitive. On 22 May 1986, the people's government introduced to the existing legal system the law on the basis of youth participation in state, social, economic and cultural life of the country. In this publication, the main theses of the Act, which was to encourage and persuade young people to the then government, while discouraging them from Solidarity, will be presented. The law was in force very shortly, only 3.5 years. It was adopted in early 1990, in an already democratic Poland. However, based on this law, the people's government developed a whole system of legal acts relating to young people (including the law on the central body of state administration which was the Committee on Youth and Sports. This system, the same as the law on the principles of youth participation in state, social , economic and cultural life of the country was being systematically liquidated in the first months of the democratic Poland.

Main Directorate of Political WP as a center of military propaganda and indoctrination (1956-1980) Key words: PRL, military, LWP, propaganda, indoctrination, communism, GMP, political officers Summary The article focuses on the activity conducted by the communist Polish People's Army during a period from changes of October '56 to deep crisis of communist state in August '80. It presents structure named Main Political Directorate of Polish Army (Polish acronym: GZP WP) – institution, which control all of the political work with soldiers, for example communist party organisation or ideological training. Analysis, based on GZP WP 168 materials from Ministry of National Defence Archive and Central Military Library, shows structures of GZP WP and propaganda work of political officers. That work was a part of Polish People's Republic propaganda system, which was overwhelming and probably very effective. Soldiers in Polish People Army had a experience of indoctrination in communist style, which influenced on their awareness.

Educational issues in a Primate Stefan Wyszynski’s speeches to lay sisters (1956-1963) Key words: female religious congregations , educational policy, Cardinal Stefan Wyszynski Summary The Conference of Major Superiors of Religious Congregations of Lay Sisters, commonly known as the Agreement Among Monastic were common front of female religious orders directed against the communist authorities, aimed at the elimination of the Sisters of the public living spaces. Common struggle under the auspices of religious orders Primate, turned on the presence of nuns in education, disaster finally ended orders. Pursuant to the Act on the development of the system of education from 1961. Nuns were completely moved away from the school - and even law-school educational - educational impact on children and young people. Preserved in the archives of the Institute of Primate Primate unpublished speech to representatives of the consecrated life, reveal the key problems that came to face the Catholic Church, including religious people in the period of increased secularization and even atheism Polish education.

169 Zdjęcia

Fot. 1. Czesław Zychowicz w mundurze kombatanckim Źródło: zbiory prywatne Eweliny Prokopiuk. Fot. 2. Weterani pod Monte Cassino w 1990 r. Źródło: zbiory prywatne Eweliny Prokopiuk.

Fot. 3. Prymas Wyszyński z siostrami zakonnymi Źródło: AIP (Archiwum Instytutu Prymasowskiego) , b. sygn.

Fot. 4. Prymas Wyszyński

z wychowankami sióstr

Źródło: AIP (Archiwum Instytutu Prymasowskiego), b. sygn.

Revievs

170 666 BIBLIOGRAFIA SELEKTYWNA

I Archiwalia:

Archiwum Akt Nowych: 1. Departament Więziennictwa, Wydział Inspekcji, Protokoły z inspekcji woj. poznańskie. 2. Departament Więziennictwa. Wydział Inspekcji. Protokoły z kontroli jednostek więziennych i sprawozdania z wykonania zarządzeń poinspekcyjnych, protokoły z odpraw. 3. Materiały w sprawie działalności więzienia dla młodocianych kobiet w Bojanowie 1953- 1955. 4. KCPZPR.

Archiwum Agnieszki Sławińskiej

1. Białek-Baran Barbara, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Skierniewice 1 X 2012 r. 2. Bojar z d. Muszyńska Krystyna, Wspomnienia, Bydgoszcz 30 VIII 2011 r. 3. Cichoń z d. Wojczal Krystyna, Wspomnienia z Bojanowa, Lubin 22 IX 2011 r. 4. Czyżewska-Najder Janina, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Tomaszów Mazowiecki 23 X 2012 r. 5. Dobrowolska z d. Tararuj Halina, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Sokóle 1 II 2012 r. 6. Hajdukiewicz-Dobosz Barbara, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Sosnowiec 24 VIII 2011 r. 7. Hope Teresa z d. Jeżyk – nie odpisała na ankietę. 8. Kowalska-Telatyńska Maria, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Kcynia 1 VIII 2011 r. 9. Matwiejczuk z d. Radziwonka Stanisława, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Siedlce 11 I 2012 r. 10. Olszewska z d. Latopolska, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Gdańsk 20 III 2013 r. 11. Raczuk z d. Matwiejczuk Jadwiga, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Siedlce 11 I 2012 r. 12. Schmidt z d. Gołecka Bernadeta, Bojanowo, Bydgoszcz 8 I 2007 r. 13. Szydłowska z d. Krzywobłocka Anna, Odpowiedzi na pytania ankiety dot. więźniarek politycznych z Bojanowa, Gdańsk 28 XI 2012 r. 14. Tarnowska z d. Wilczewska Irena, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Skwierzyna 2011 r. 15. Wojdyło z d. Szumska Janina, Ankieta dla więźniarek politycznych z Bojanowa, Gdańsk 16 XI 2011 r.

666 Niniejsza bibliografia zawiera publikacje, które zostały wykorzystane przez autorów do opracowania poszczególnych zagadnień.

171 Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej

1. Akta personalne Andrzeja Czechowicza. 2. Akta śledcze p-ko Helenie Wawro. 3. Akta w sprawie Ireny Korbut (Flis). 4. Brodzik H., Notatka Służbowa z przeprowadzonej rozmowy z ks. Skrodziuk Mieczysławem w Otwocku w dniu 9 XI 1970 r., Otwock, 9 XI 1970 r., IPN OBUIAD Lublin. 5. Komisja Nagród Ministra Spraw Wewnętrznych w 1974 r. Zarządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych nr 6/74, 67/74 z 1974 r. w sprawie ustalenia Komisji Nagród, regulamin, wnioski poszczególnych zespołów, nagrody. 6. Protokoły zdawczo-odbiorcze więzienia w Bojanowie. 7. Salwa A., Charakterystyka księdza Skorodiuk Mieczysław – wikary par. Stężyca, Ryki, 9 III 1964. 8. Skorowidz do księgi więźniów w Bojanowie. 9. Sprawa obiektowa krypt. Konrad dot. mieszkania, zamieszkałego przez kpt. Andrzeja Czechowicza, założona w celu ochrony ww. przed zamachem. 10. Worch E., Charakterystyka administratora parafii Warszawice – ks. Skorodiuk Mieczysława, Otwock, 9 X 1973. 11. Wyciąg z informacji t.w. ps. Mostowski z dn. 21 XII 72. 12. Wyciąg z notatki służbowej z odbytego spotkania, Kłos 15 V 1974.

Archiwum Ministerstwa Obrony Narodowej

1. Główny Zarząd Polityczny WP.

Archiwum Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Londynie

1. Geneza Stowarzyszenia Polskich Kombatantów lata 1946-1948. 2. Komunikat SPK z dnia 6.12.1984. 3. Komunikat SPK nr 5/89, marzec 1989. 4. Komunikat SPK nr 3/34/92, grudzień 1992. 5. Komunikat SPK nr 1/54/1996. 6. Meldunek złożony Ojcu Świętemu, 16.08.1992. 7. Posłanie Kombatantów Polskich, Weteranów II Wojny Światowej do młodych pokoleń Polaków w Kraju i na Wychodźstwie, 25 kwietnia 2001. 8. Projekt Centralnego Komitetu Organizacyjnego wytycznych dla Rady SPK do uchwalenia przez Walny Zjazd Delegatów w dniach 23-25 maja 1946 w Londynie. 9. Przyszłości Stowarzyszenie Polski Kombatantów Federacja Światowa, 27.07.1999. 10. Sprawozdanie Prezesa Zarządu Głównego SPK Wielka Brytania Czesława Zychowicza, październik 1987.

Centralna Biblioteka Wojskowa, Dokumenty Życia Społecznego

1. Główny Zarząd Polityczny WP.

Litewskie Archiwum Specjalne (Lietuvos Ypatingasis Archyvas – LYA) 1. Dokumenty i materiały NKGD-MGB-KGB LSRR (sprawy karne). 172 II Dokumenty i akty prawne:

1. Dz. U. 1944 nr 1, poz. 2. 2. Dz. U. 1945 nr 31, poz. 187. 3. Dz. U. 1945 nr 37, poz. 219. 4. Dz. U. 1945 nr 50, poz. 288. 5. Dz. U. 1952 nr 33, poz. 232. 6. Dz. U. 1952 nr 33, poz. 233. 7. Dziennik Rozkazów Tajnych MON. 8. Instrukcja o pracy podstawowych organizacji partyjnych w Siłach Zbrojnych, Warszawa 1975. 9. Sprawozdania stenograficzne z II sesji Sejmu PRL – 9 posiedzenie z dnia 22 maja 1986. 10. Sprawozdanie stenograficzne z 33 posiedzenia Sejmu X kadencji RP z dnia 21 czerwca 1990.

III Niepublikowane dokumenty:

1. Glass, A., Rodzina Glassów, Warszawa 2009 [maszynopis]. 2. Glass, H., Wspomnienia, bm i bd [maszynopis]. 3. Glass, H., Życiorys, bm i bd [maszynopis]. 4. Kaczorowska-Herman M., Mój ojciec [notatki]. 5. Kaczorowski S., Jedenaście lat na emigracji 1946-1957, Szczytno-Łódź-Puszczykowo 1979/1980 [maszynopis].

IV Prasa:

1. „Kierunki” (1956; 1957; 1970) 2. „Na Poważnie“ (2012) 3. „Nowa Szkoła” (1947) 4. „Rzeczpospolita” (2006) 5. „Słowo Powszechne” (1968) 6. „Trybuna Ludu” (1986) 7. „Tygodnik Polski” (1983) 8. „Tygodnik Wileńszczyzny“ (2006) 9. „Varpas“ (2004) 10. „Za i przeciw” (1983) 11. „Zorza” (1983)

V Opracowania i artykuły:

1. Albert A. [Roszkowski W.], Najnowsza historia Polski 1914–1993, Londyn 1994. 2. Applebaum A., Gułag, Warszawa 2003. 3. Balcerek M., Nowacki G., Młode pokolenie czasu kryzysu i reform. Polska młodzież `87, Warszawa 1988. 4. Bartyzel J., W pełni u siebie poczułem się dopiero w Ruchu Młodej Polski, [w:] Niezależność najwięcej kosztuje. Relacje uczestników opozycji demokratycznej w Łodzi 1976-1980, oprac. L. Próchniak, S. Nowinowski, M. Filip, Łódź 2008. 5. Bocheński Ad., Al. Bocheński, Tendencje samobójcze narodu polskiego, Lwów 1925. 173 6. Bocheński Al., Dzieje głupoty w Polsce. Pamflety dziejopisarskie, Warszawa 1996. 7. Bojar K., Fraszki. Marazm [dostęp on-line http://v109084.home.net.pl/akant.biz/ archiwum/ 9-satyra/806-krystyna-bojar-fraszki z dn. 20.03.2012]. 8. Bondarczuk M., Działalność grup partyzanckich na Podlasiu w latach 1950-1954, Lublin 2010. 9. Brama M., Rozmowa z Prof. Elżbietą Zawacką„Zo”, Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego, 14. IX - 26. X. 2010 [on-line http://ahm.1944.pl/ Elzbieta_Zawacka/7/?q=Bojanowo z dn. 20.11.2010]. 10. Bułhak W., Pleskot P., Szpiedzy PRL-u, Kraków 2014. 11. Chajn L., Kiedy Lublin był Warszawą, Warszawa 1964. 12. Ciołkoszowa L., Publicystyka polska na emigracji 1940-1960, Warszawa 2013. 13. Czechowicz A, Siedem trudnych lat, Warszawa 1974. 14. Czuma B., W PRL-u prawa człowieka były łamane na każdym kroku, [w:] Niezależność najwięcej kosztuje. Relacje uczestników opozycji demokratycznej w Łodzi 1976-1980, oprac. 16. L. Próchniak, S. Nowinowski, M. Filip, Łódź 2008. 15. Dopalanie Kresów. Nowogródzki Okręg AK w dokumentach, oprac. K. Krajewski, Warszawa 2009. 16. Doppke J., Katechizacja w Polsce. 1945-1990, Pelplin 1998. 17. Dudek A., Pytel G., Bolesław Piasecki. Próba biografii politycznej, Londyn 1990. 18. Dudzińska Z., Historia Giżycka 1945-1979, [w:] Giżycko. Z dziejów miasta i okolic, Olsztyn 1983. 19. Ejszyszki. Kulisy zajść w Ejszyszkach. Epilog stosunków polsko-żydowskich na Kresach 1944-1945, wstęp i redakcja M. J. Chodakiewicz, Warszawa 2003. 20. Encyklopedia Solidarności, [on-line: http://www.encyklopedia- solidarnosci.pl /wiki/index.php? title= Strona_główna z dnia 10 III 2015]. 21. Engelgard J., Wielka gra Bolesława Piaseckiego, Warszawa 2008. 22. Forensic archaeology in Lithuania: the Tuskulënai mass grave, [w:] „Acta Medica Lituanica“ 2005, nr 1/t. 12. 23. Fras Z., Suleja W., Poczet agentów polskich, Warszawa-Wrocław 1995. 24. Friszke A., Czas KOR-u. Jacek Kuroń a geneza Solidarności, Kraków 2011. 25. Friszke A., Życie polityczne emigracji, Warszawa 1999. 26. Gabański S., Dobrze! Zapiski kleryka-żołnierza (1965-1967), oprac. J. Marecki, Kraków 2013. 27. Gacek E., Zasady udziału młodzieży w życiu kraju, „Trybuna Ludu”1986. 28. Gaškaitė, N., Kuodytė, D., Kašėta, A., Ulevičius, B., Lietuvos partizanai 1944- 1953, Kowno 1996. 29. Giedroyc J., Autobiografia na cztery ręce, Warszawa 1990. 30. Giedroyc J., Autobiografia na cztery ręce, wyd. 2, Warszawa 1994. 31. Giedroyc J., Bobkowski A., Listy 1946-1961, Warszawa 1997. 32. Giedroyc J., Gombrowicz W., Listy 1950-1969, Warszawa 2006. 33. Giedroyc J., Jeleński K. A., Listy 1950-1987, Warszawa 1995. 34. Giedroyc J., Mieroszewski J., Listy 1949-1956. Część druga, Warszawa 1999. 35. Giedroyc J., Miłosz Cz., Listy 1952-1963, Warszawa 2008. 36. Giedroyc J., Stempowski J., Listy 1946-1949. Część pierwsza, Warszawa 1998. 37. Glass, A., hm RP Henryk Glass “Chudy Wilk”, Warszawa 2009. 38. Godlewski J., Współczesne problemy laicyzacji, [w:] Polityka wyznaniowa. Tło – warunki – realizacja, red. Mysłek W., Staszewski M., Warszawa 1975. 39. Gromada B., Szkoły Sióstr Nazaretanek w okresie Polski Ludowej, Lublin 2000. 40. Habielski R., Niezłomni nieprzejednani. Emigracyjne „Wiadomości” i ich krąg 1940-1981, Warszawa 1991. 41. Habielski R., Życie społeczne i kulturalne emigracji, Warszawa 1999. 174 42. Holuokaust Lietuvoje 194-1945, oprac. A. Bubnys, Wilno 211. 43. Jakubowski G., Sądownictwo powszechne w Polsce w latach 1944-1950, Warszawa 2002. 44. Jankauskas R., Garmus A., Barkus A., Vilniuje tyrimai, V. Urbanavičius, [w:] Lietuvos archeologija, 2005, t. 28. 45. Janowski J., Rodowód emigracji politycznej po II wojnie światowej, [w:] Materiały do dziejów polskiego uchodźstwa niepodległościowego 1939-1990, red. Z. Błażyński, Londyn 1996. 46. Jaszczuk A., Ewolucja ideowa Bolesława Piaseckiego 1932-1956, Warszawa 2005. 47. Kaczmarek E., Dlaczego przeszkadzały? Polityka władz partyjnych i rządowych wobec żeńskich zgromadzeń zakonnych w Polsce w latach 1945-1956, Warszawa 2007. 48. Kaczorowski S., Pamiętniki wrzesień 1958 - 20 sierpnia 1960, Łódź [bd]. 49. Kałużny R., Wyższe szkoły oficerskie wojsk lądowych w Polsce w latach 1967- 1997, Zielona Góra 2005. 50. Kisielewski S, Dzienniki, Warszawa 1996. 51. Kisielewski S., Dzienniki, Warszawa 2001. 52. Komunizm. Ideologia – system – ludzie, red. T. Szarota, Warszawa 2001. 53. Kondracki T., Historia Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Wielkiej Brytanii, Londyn 1996. 54. Konopka H., Religia w szkołach Polski Ludowej. Sprawa nauczania religii w polityce państwa (1944-1961), Białystok 1997. 55. Koper S., Wielcy szpiedzy PRL, Kraków 2014. 56. Kosiński K., „Religianctwo”. Napięcie między ideologią a religią w świadomości członków i działaczy PZPR, „Polska 1944/45-1989. Studia i Materiały” 2014, t. 12. 57. Kowal P., Koniec systemu władzy. Polityka ekipy gen. Wojciecha Jaruzelskiego 1986 – 1989, Warszawa 2012. 58. Kowalczyk A. S., Wena do polityki. O Giedroyciu i Mieroszewskim, t. 1, Warszawa 2014. 59. Kowalski L., Generał ze skazą. Biografia wojskowa gen. armii Wojciecha Jaruzelskiego, Warszawa 2001. 60. Krajewski A., Szpieg PRL w Radio Wolna Europa, http://polska.newsweek.pl/szpieg-prl-w-radio-wolna-europa,74085,1,1.html, aktualizacja 03-07-2012. 61. Król M., Style politycznego myślenia. Wokół „Buntu Młodych” i „Polityki”, Wrocław 1981. 62. Kučinskas R., Tuskulėnų koplyčia-kolumbariumas; „Įspūdingiausi interjerai Lietuvoje” 2005. 63. Kunicka-Michalska B., Początki polskiego sądownictwa powszechnego na Warmii i Mazurach (1945-1947), „Warmia i Mazury” 1963, nr 1 i 2. 64. Kuroń J., Żakowski J., PRL dla początkujących, Wrocław 1997. 65. Kurtyka J., Danuta Ćwiklińska – Gołąb. Wspomnienia konspiracyjne i więzienne z lat 1951-1956, „Zeszyty Historyczne WiN-u” 2003, nr 19-20. 66. Kurtyka J., Tomasz Gołąb. Wspomnienia ze służby w AK i WiN w latach 1940- 1953, „Zeszyty Historyczne WiN-u” 2003, nr 19-20. 67. Laryssa W., Wspomnienia i uwagi uczestnika powstania warszawskiego [Niemcy 1947]. 68. Leksykon duchowieństwa polskiego represjonowanego w ZSRR, oprac. R. Dzwonkowski, Lublin 2003. 69. Lewandowska I., Dobry Pastrz oddaje życie swoje za owce. Historia biskupa Vincentasa Borisevičius, „Na Poważnie“ 2012, nr 7/8. 175 70. Lewandowska I., Żołnierza AK i osoby wspierające polskie podziemie zbrojne pośród pochowanych w zbiorowych grobach w wileńskich Tuskulenach, [w:] Różnymi drogami do niepodległości. Studia z historii najnowszej, red. B. Świtalska, M. Żuławnik, Warszawa 2014. 71. Lietuva 194-1990, red. A. Anušauskas, Wilno 2005. 72. Lietuvos gyventojų genocidas, t. 2: A-J 1944-1947, red. B. Burauskaitė, Wilno 1992. 73. Lietuvos gyventojų genocidas, t. 2: K-S 1944-1947, red. B. Burauskaitė, Wilno 2002. 74. Lietuvos gyventojų genocidas, t. 2: š-ž 1944-1947, red. B. Burauskaitė, Wilno 2005. 75. Lietuvos TSR valstybės ir teisės istorija, Wilno 1979. 76. Lityński A., Historia prawa Polski Ludowej, Warszawa 2010. 77. Łukaszewicz B., Raptularz miejski. Olsztyn 1945-2005, Olsztyn 2006. 78. Machcewicz P., Kapitan Czechowicz wykonał zadanie, „Rzeczpospolita” - dodatek „Plus – Minus”, 7-8.01.2006. 79. Majewski A., Zaczęło się w Tobruku, Lublin 1985. 80. Mezglewski A., Prawne i faktyczne formy dyskryminacji zgromadzeń zakonnych w okresie PRL w dziedzinie oświaty, [w:] Zakony żeńskie w PRL. Prawo instrumentem walki władz komunistycznych z Kościołem i zakonami w Polsce, red. A. Mirek, Lublin 2009. 81. Mezglewski A., Szkolnictwo wyznaniowe w Polsce w latach 1944-80, Lublin 2004. 82. Micewski A., Współrządzić czy nie kłamać? PAX i Znak w Polsce 1945-1976, Paris 1978. 83. Michlin A. S., Sposoby primenenenija smertnoj kazni: istorija i sowremiennost, [w:] „Gosudarstwo i prawo 1997“, nr 1. 84. Mierzyńska E., Sądownictwo na Warmii i Mazurach. Skrót z historii i struktura współczesna okręgu olsztyńskiego, Olsztyn 2009. 85. Mozgol R., Ryzykowna gra. Jak Aleksander Bocheński przyczynił się do powstania „Dziś i Jutro”, „Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej” 2007, nr 4. 86. Nie jesteśmy ukrainofilami. Polska myśl polityczna wobec Ukraińców i Ukrainy. Antologia tekstów, red. P. Kowal, J. Ołdakowski, M. Zuchniak, Wrocław 2002. 87. Niwiński P., Okręg Wileński AK w latach 1944-1948, Warszawa 1999. 88. Nowak S., O Polsce i Polakach, Warszawa 2009. 89. Nowak-Jeziorański J., Giedroyc J., Listy 1952-1998, Wrocław 2002. 90. Opór wobec systemów totalitarnych na Wileńszczyźnie w okresie II wojny światowej, red. P. Niwiński, Gdańsk 2003. 91. Paczkowski A., Pół wieku dziejów Polski 1939 – 1989, Warszawa 1986. 92. Państwowe prawo wyznaniowe Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Wybór tekstów źródłowych, red. M. Fąka M., Warszawa 1978. 93. Paruch W., Myśl polityczna obozu piłsudczykowskiego 1926-1939, Lublin 2005. 94. Paruch W., Od konsolidacji państwowej do konsolidacji narodowej. Mniejszości narodowe w myśli politycznej obozu piłsudczykowskiego (1926-1939), Lublin 1997. 95. Paszko A., O katolickie państwo narodu polskiego. Inspiracje katolickie w ideach politycznych Grupy „Szańca” i Konfederacji Narodu, Kraków 2002. 96. Piotrowski P., Propaganda wojskowa w latach 1980-1981 i w stanie wojennym, „Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej” 2001, nr 11, s. 31-37. 97. Płotek M., Przyczynek do powstania sądów apelacji olsztyńskiej1945-1947, „Komunikaty Mazursko-Warmińskie” 2014, nr 1. 98. Polska Encyklopedia szlachecka , t. 3, Warszawa 1985. 176 99. Roszkowski W., Historia Polski 1914-1993, Warszawa 1994. 100. Rozwój Ludowego Wojska Polskiego w latach 1956-1980. Dzieło 2. Rozdz. IX Praca partyjno-polityczna w siłach zbrojnych PRL, red. W. Magonia, Warszawa 1986. 101. Samukienė A., Kamera buv. KGB kalėjime. Architektūrinių ir istorinių tyrimų aiškinamasis raštas, Wilno 1998. 102. Sekulski Z., Nigdzie nie mogłem się odnaleźć [w:] Niezależność najwięcej kosztuje. Relacje uczestników opozycji demokratycznej w Łodzi 1976-1980, oprac. L. Próchniak, S. Nowinowski, M. Filip, Łódź 2008. 103. Siemiątkowski Z., Wywiad a władza. Wywiad cywilny w systemie sprawowania władzy w PRL, Warszawa 2009. 104. Skrzeszewski S., Nasza polityka oświatowa. Przemówienie wygłoszone na Zjeździe Kuratorów Okręgów Szkolnych w dniu 26 sierpnia 1947, „Nowa Szkoła” 1947, nr 2-3. 105. Skrzeszewski S., Przemówienie (radiowe) do nauczycielstwa z okazji rozpoczęcia nowego roku szkolnego wygłoszone dnia 3 września 1947 roku, „Nowa Szkoła” 1947, nr 2-3. 106. Sołżenicyn A., Archipelag Gułag. Próba dochodzenia literackiego, t. 1-2, Warszawa 1998. 107. Społeczeństwo polskie w XX wieku, red. J. Żarnowski, Warszawa 2003. 108. Sprawozdania Stenograficzne Sejmu Ustawodawczego 1947-1952, t. 6, Warszawa 1947-1952. 109. Szargodowskij M. D., Ugоlownyj zakon, Moskwa 1948. 110. Szwagrzyk K., Jaworzno. Historia więzienia dla młodocianych więźniów politycznych 1951-1955, Wydawnictwo „Klio”, Warszawa-Wrocław 1999. 111. Świtoń K., Mój życiorys, http://www.switon.pl/zyciorys.php [data: 06 III 2015 r.]. 112. Tomaszewski L., Wileńszczyzna lat wojny i okupacji 1939-1945, Warszawa 1999. 113. Tomczyk R., Myśl mocarstwowa. Z dziejów młodego pokolenia II Rzeczypospolitej, Szczecin 2008. 114. Tomkiewicz R., Życie codzienne mieszkańców powojennego Olsztyna 1945-1956, Olsztyn 2003. 115. Topolski J., Korzystanie ze źródeł literackich w badaniu historycznym, [w:] Dzieło literackie jako źródło historyczne, red. Z. Stefanowski i J. Sławiński, Warszawa 1978. 116. Trajnin A., Uglovaja otwiestwiennost´ gitlerowcew, Moskwa 1944. 117. Tuskulėnų dvaro teritorijoje ekshumuotų palaikų tyrimo ir identifikavimo ataskaita, A. Garmus, V. Urbanavicius, R. Jankauskas, Wilno 1994-1997. 118. Ujazdowski K. M., Żywotność konserwatyzmu. Idee polityczne Adolfa Bocheńskiego, Warszawa 2005. 119. V. Urbanavičius, E. Vailionis, I. Vaskevičiutė, Teismo archeologijos patirtis Lietuvoje: Tuskulėnų masinės kapavietės Grupinių kapų tyrimas buv. Tuskulėnų dvaro terito¬rijoje, Wilno 1994. 120. V. Urbanavičius, I. Vaskevičiutė, Grupiniii kapu tyrimas buv. Tuskulénu dvaro teritorijoje, Vilnius, 1995-1996. 121. Vaitiekus S., Tuskulėnai: egzekucijų aukos ir budeliai (1944-1947), Wilno 2011. 122. Waligóra G., Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela 1977-1981, Warszawa 2006. 123. Winkler W., Emigrant, Warszawa 1994. 124. Wiśniewska J., Dyskryminacja katechetów zakonnych w prawie oświatowym okresu gomułkowskiego, „Studia z Prawa Wyznaniowego” 2014, nr 17 [praca w druku]. 177 125. Wiśniewska J., Eliminacja sióstr zakonnych z systemu oświaty i wychowania Polski Ludowej, Warszawa 2014. 126. Wiśniewska J., Konferencja wyższych przełożonych żeńskich zgromadzeń zakonnych i konsulta w PRL. Zarys problematyki, „Archiwa, Biblioteki i Muzea Kościelne” 2014, nr 101. 127. Wolsza T., Codzienność w peerelowskim więzieniu w latach 1945-1956 (na przykładzie centralnych zakładów karnych we Wronkach, w Rawiczu i w Fordonie), „Polska 1944/45-1989. Studia i materiały”, t. 5, Warszawa 2001. 128. Wolsza T., W cieniu Wronek, Jaworzna i Piechcina...1945-1956, Warszawa 2003. 129. Wołkonowski J., Okręg Wileński, ZWZ AK w latach 1939-1945, Warszawa 1996. 130. Wtorkiewicz J., Wojsko Polskie w akcji propagandowej i wyborach do Sejmu Ustawodawczego w 1947 roku, Warszawa 2002. 131. Wyszinskij A. E., Sudiebnyje rieczi, Moskwa 1948. 132. Wyszinskij A. E., Tieorija sudiebnych dokazatiel`stw w sowietskom prawie, Moskwa 1950. 133. Zamiary, przestrogi, nadzieje. Wybór publicystyki „Bunt Młodych” „Polityka” 1931-1939, red. R. Habielski, J. Jaruzelski, Lublin 2008. 134. Zamiatała D., Zakony męskie w polityce władz komunistycznych w Polsce w latach 1945-1989, t. 2, Działalność duszpasterska i społeczna zakonów w latach 1945– 1989, Warszawa 2012. 135. Ziętara P., Emigracja wobec października, Warszawa 2001. 136. Żaryn J., Dzieje Kościoła katolickiego w Polsce (1944–1989), Warszawa 2003. 137. Żebrowski M., Jerzy Giedroyc. Życie przed „Kulturą”, Kraków 2012.

178 Indeks Akerman, N. 75-76, 81 Bujnowski, B. 38 Falewicz, W. 80 Algirdas, K. 42 Burdecki, F. 129 Fąka, M. 169 Anders, W. 16 Burluk, M. 60 Fiktus, P. 3, 5, 140 Andrasz, J. 60 Chajn, L. 53, 58, 60, 63 Filip, M. 102-103 Andrzejewski, L. 66 Charczenko, S. 48 Flis, I. 82 Andrzejowska, E. 14 Chciuk, T. 10 Friszke, A. 103 Antoniuk, L. 67 Chelley, A. 13 Gabański, S. 160, 186 Applebaum, A. 84 Chudy Wilk zob. H. Glass Gacek, E. 137, 138, 139, 140, August II Mocny 6 Ciołek, F. 73 142 Bałzowski, Cz. 61 Cyrankiewicz, J. 121, 134, Gałkowski, Sz. 59, 63 Bandura, W. 65 136 Gaškait, N. 40 Bandurka, M. 141 Czarnecki, W. 39 Giedroyc, J. 4, 116, 117, 121, Baron, B. 71 Czechowicz–Lechowicki, A. 123, 179 Barsul, A. 38 26-37 Giełbutówna, A. 63 Barsul, W. 38 Czuma, B. 102-103, 110 Gierek, E. 26, 29, 32, 31 Bartkiewicz, S. 75, 81 Czyżewska, J. (z d. Najder) Glass, A. 6, 9, 10, 14, Bartoszewicz, A. 68 72, 76-77, 86 Glass, E. 6, Bartyzel, J. 102-103 Ćwiklińska, D. 70 Glass, F. (z d. Grabska) 9, Bączyńska, J. 80 Dąbrowski, J. 60 10, 14 Benyskiewicz, M. 63, 64 Dębicka-Kret, A. 71, 88 Glass, H. 6, 7, 8, 9, 10, 11, Bernasiński, J. 15 Dmowski, R. 134,135 12, 13, 14, Bevin, E. 16 Dobrian, P. 58 Glass, K. 6 Białek, B. 71 Dobrian, W. 54 Glass, W. 8, 11 Białoszewski, W. 60 Dobrowolska, H. (z d. Glass, Z. 6 Block, T. 81, 83 Taraczuj) 73, 75, 77 Głdkiewicz, J. 84 Błajk, Z. 81 Dolański, S. 130 Godlewski, J. 76, 164 Bniński, R. 9 Dołgirew, W. 49 Gołecka, B. 81 Bocheński, Ad. 3, 4, 126, Domagalski, W. 101-102, Gomułka, W. 28, 29, 31, 127, 129, 132, 133, 134, 135, 104 120, 122, 125, 163 136, 137 Doppke, J. 173 Goncerz, E. 70, 73-76, 79 Bocheński, Al. 127, 128, Dubanowicz, E. 102 Grabski, S. 9, 12, 14 130, 132, 133, 136, 137 Dudek, A. 70, 83 Grabski, W. 12 Bojar, K. (z d. Muszyńska) Dudzińska, Z. 53, 61 Graczyk, W. 5 72-73, 85, 87, 89 Dulisz, H. 77-78 Grażyński, M. 14 Bondarczuk, M. 80, 83 Dybowska, J. 65 Griszin, P, 48 Borejsza, J. 130 Dylion, Z. 59, 63 Gromada, B. 163 Borisevičius, V. 43 Dziekoński, S. 5 Grydzewski, M. 4, 113, 119, Borkowski, 76 Dzwonkowski, R. 38, 48, 120, 121, 123, 124 Borowski, A. 102 187 Grydziuszko, J. 65 Brama, M. 86 Eidimtas, A. 42 Grzyb, N. 80-81 Broniewski, S. 9 Engelgard, J. 126, 130, 131, Grzymałowski, O. 9 Budyn, A. 70 132 Gumiński, J. 19 Budzyńska, S. 75 Falewicz, K. 87 Gustaitis, P. 179 Gustaitis, P. 44 Kaczorowski, J. 104, 108- Koźmiński, H. 161 Gzyra, B. 72 110 Książkiewicz, Z. 60, 61 Hajdukiewicz-Dobosz, B. Kaczorowski, R. 21 Kučinskas, R. 49 71-73 Kaczorowski, R. 9, Kuklis, B. 38 Haller, J. 7 Kaczorowski, S. 100-113 Kunert, A., K. 92 Hałas, B. 84 Kaczyński, Z. 64 Kunicka-Michalska, B. 53 Hemar, M. 119 Kałużny, R. 152 Kurkoć, M. 91 Herman, A., M. 3, 4, 97, 100, Kamiński, A. 10 Kurkowska, T. 80 101 Kamiński, T. 5 Kuroń, J. 99, 136, 184, 136 Hlebowicz, B. 83 Kapuścińska, K. 68 Kurtyka, J. 70 Hlond, A. 11 Kašeta, A. 43 Kuźnikowa, M. 105-106 Holland, H. 28 Kasprzak, A. 81 Kwasiborska, M. 86 Horodyński, D. 130 Kassner, J. 23 Laryssa, W. 104 Hubert, E. 64 Kauzik, S. 12, 13 Latopolska, W. 71 Hubert, H. 65 Kazar, S. 38 Leon XIII 134 Jabłoński, B. 91, 96 Kąkolewski, K. 32 Leszczyński, K. 3, 4, 7 Jaczyńska, Maria (z d. Glass) Keller, H. 65 Leszkowicz, T. 3, 5, 147 9, 11 Keret, L. 88 Lewandowska, I 3, 4, 35 Jakubowski, G. 53, 54 Kędzierski, K. 74, 78-79 Lewandowska, K. (z d. Jan Paweł II 22, 160 Kętrzyński, W. 130, 131 Glass) 9 Janiak, K. 85 Kirkor, S. 14 Lewandowski, M. 74 Jankowski, S. zob. H. Glass Kirow, S. M. 14 Lewin, A. 70 Janowski, J. 16, 183 Kisielewski, S. 33-35, 123, Lityński, A. 61 Jarkowski, M. 22 137 Luther, W. 67 Jaruzelski, W. 128, 137, Klasse, O. 54-60, 62-68 Ławecki, D. 57 139, 160, 187, 190 Kloss, H. 26, 34 Ławnik, R. 65 Jedziniak, A. 19 Kołaczkowski, S. 74 Łączka, A. 163 Jerelunas, A. 42 Kołodziejczak, I. 54, 57, 63 Łojek, J. 136 Jezierska-Szubartowska, Z. Kondracki, T. 17, 18, 29 Łukaszewicz, B. 53 64 Konic, A. 32 Mackiewicz, F. 38 Jodłowski, S. 17 Koniec, J. 38 Mackiewicz, S. 38, 119, 120, Jordan, Z. 123 Konopka, H. 165, 170 128, 190 Jorkasch-Koch, W. 61-63 Koperski, T. 65 Maćkowiak, J. 68 Juchniewicz, Cz. 38 Korbut, I. 82 Magoń, W. 151, 188 Jukna, J. 42 Kosiński, K. 158 Majchrzak, B. 74 Jurek, S. 80 Kostrzewa, F. 70 Majski, I. 17 Jurgialis, J. 49 Kotorowicz, R. 27, 33 Makarenko, A. 70, 87 Juszkowski, S. 57 Kotteres, F. 74 Marcinkiewicz, B. 38 Kaczmarek, E. 163 Kowalski, L. 160, 163 Marcinkiewicz, F. 60 Kaczorowska, E. 103-107, Kozakiewicz, L. 63 Marcinkiewicz, H. 63 112 Kozłowska, W. 93 Marcinkiewicz, W. 38 Kaczorowska-Herman, M. Kozłowski, B. 38 Marecki, J. 160, 186 101-113 Kozoist, W. 38 Maresz, T. 9 Kaczorowski, B. 91 Kozoist, Cz. 38 Markowski, F. 65 180 Markowski, W. 66 Piasecki, E. 7 Sedlaczek, M. 14 Maryszczak, Cz. 24 Pieracki, B. 128 Sedlaczek, S. 7, 9, 10 Mazowiecki, T. 22 Piękosz, C. 173 Sekulski, Z. 102 Mazowiecki, T. 22, 76, 137, Piętka, M. 64 Sierow, I. A. 129 182 Piłsudski, J. 22, 128 Sikorski, W. 16, 64, 129 Mazur, W. 3, 4, 113 Piłsudski, R. 127 Sikorzenka, 76 Mezglewski, A. 167 Piotrowski, P. 150 Siliuk, Stanisław 41 Michałowska, T. 75-76, 81 Pius XI 134 Simanavičius, K. 45 Michałowski, 78-79 Płotek, M. 3, 4, 53, 54, 57- Simkus, K. 45 Mickiewicz, A. 88 59, 61-68 Simonowicz, S. 41 Mieroszewski, J. 114, 117, Płotek, M. 53, 54, 57-59, 61- Skiwski, J. E. 129 118, 120, 122, 123, 124, 125 68 Skoczyński, B. 93 Mierzyńska, E. 53 Podhorski, B. 9 Skowyra, T. 77 Mikołajczyk, S. 129 Pomorski, W. 34 Skrzeszewski, S. 158, 159 Minelg, J. 45 Popławska, A. 5 Slezak, J. 149 Misevičius, P. E. 47 Pragier, A. 114, 117, 121, Sławińska, A. 3, 4, 69, 70, Morawski, K. 118, 119 122, 124 71, 76, 77, 78, 79, 81, 86-88 Motyka, G. 39, 43 Prikazczikow, B. 52 Sławiński, M. 75, 77 Muczek, J. 73 Prokopiuk, E. 3, 4, 16, 176 Słowacki, J. 88 Musielak, H. 73 Próchniak, L. 102-103 Słowikowski, J. 35 Neja, J. 109 Puszkin, A. 88 Słowiński, J. 93 Nekrasz, M. 8, Raczuk, J (z d. Matwiejczuk) Sobieszczak, A. 54 Nekrasz, W. 7, 8, 9 79-80, 83, 88 Sochoń, G. 60 Norejka, J. 45 Raina, P. 152 Sopoćko, T. 7, 9 Norkusa, B. 45 Rajner, A. 79, 87 Spudzis, B. 66 Nowak – Jeziorański, J. 27, Rejner, H. 73 Staniul, S. 41 29, 34, 36, 117 Rek-Grudzińska, J. 73, 88 Stefanowska, Z. 93 Nowinowski, S. 102-103 Ringer, Cz. 84 Steinman, B. 60, 61 Nycz, K. 5 Rokicki, W. 64 Stempowski, J. 114, 116, Obiała, H. 70 Rokossowski, K. 57 117, 186 Odorkiewicz, C.104 Romanowska, S. 65 Stepanian, B. 57 Okrzesik, A. 80 Ronikier, A. 129 Stomma, S. 130 Olechnowicz, A. 39, 41 Rosik, J. 76, 78, 82 Stroop, J. 92 Orłowski, Z. 31 Rostworowski, S. K. 130 Strumiłło, T. 12 Orzełek, A. 3, 4, 126 Rowecki, S. 91 Stryjek, T. 39, 43 Osóbka-Morawski, E. 118, Rozwadowski, J. 113 Strzembosz, T. 9 134 Rutkowski, F. 65 Studnicki, W. 137 Paczkowski, A. 91-92 Rykowski, K. 58 Suchodolski, O. 41 Pawełek, A. 7 Sadowski, I. 98 Suchodolski, Z. 41 Pawlikowska, D. 143 Sapija, A. 97 Szamil, K. 41 Perz, S. 87 Sawicki, M. 9 Szletyńska, A. (z d. Perz) 71- Petrauskas, S. 45 Sawicki, W. 9 72, 81 Piasecki, B. 126, 131, 132, Scherer, W. 61 Szmidt, B. (z d. Gołecka) 72, 180 Schmidt, Z. 80-81 85-86, 88 181 Szociński, J. 59, 63 Wawer, Z. 5 Žemaitis, J. 39 Szumska, Z. 86 Wawro, H. 81 Ženauskas, J. 45 Szuszczewicz, M. 57, 61 Westenholz, I. 57,62, 63 Zychowicz, Cz. 20, 22, 23, Szuszko, Z. 81 Widawski, S. 63 184 Szutowicz, I. 60 Wielgusiak, W. 66 Żak, J. 80 Szwagrzyk, K. 88 Wielińska, A. 80 Żakowski, J. 140 Szydłowska, A. (z d. Wielopolski, Aleks. 130 Żaryn, J. 163 Krzywobłocka) 71, 79, 85, Wielopolski, Alfr. 136 Żukowska, J. 68 88 Wilczewska, I. 72, 77, 88 Żuławnik, M. 42 Szyłejka, M. 80 Wilczyńska, I. 88 Żychlińska, Z. 11 Szymaniak, H. 80 Windsor, Karol 22 Żywek, J. 54, 63 Śmigły-Rydz, E. 126 Winkler, W. 104 Światło, J. 28 Wiorko, A. 3, 4, 26 Świtalska, B. 42 Wiśniewska, J. 3, 5, 163,

Świtalska-Starzeńska, B. 5 164, 166, 168, 170, 172 Świtoń, K. 109 Witting, J. 7 Tabakowska, E. 90 Wnuk, R. 39, 43 Tajkiewicz, H. 60 Wodnicki, B. 81 Tapper, M. 38, 46, 151 Wojciechowska, K. 80 Tarasiuk, H. 65 Wojciechowski, A. 65 Tarnowska, I. (z d. Wojczal, K. (z d. Cichoń) 72, Wilczewska) 73, 77-80, 84, 78-79, 82-83 86 Wojdyła, J. (z d. Szumska) Telatyńska-Kowalska, M. 71-73, 75-77, 83, 85-88 71-73 Wolsza, T. 73, 80 Tomkiewicz, R. 53 Wolszakiewicz, E. (z d. Tułodziecki, W. 163 Przyżycka) 86, 88 Turowicz, J. 130 Wołkonowski, J. 40, 41, 42, Ulevičius, B. 43 189 Ulicki, W. 67 Wtorkiewicz, J. 150 Urbanavičius, V. 39, 52 Wtulich, Cz. 64 Vaitiekus, S. 39, 44, 45, 48, Wtulich, K. 64 49, 50, 52 Wysocki, J. W. 5 Wachala, M. 90 Wyszyński Stefan 9, 28, 163, Waligóra, W. 108 164, 165, 166, 167, 168, 169 Wałczak, K. 63 Zakrzewski, W. 92 Wałęsa, L. 22 Załęska, D. 71 Wańkowicz, M. 6 Zamiatała, D. 163 Waryński, L. 152 Zamorski, K. 34 Wasilewski, I. 41 Zanussi, J. 74 Wasilewski, J. 41 Zawacka, E. 85-86 Wasilewski, M. 41 Zawadzki, J. 74 Wasilewski, M. 5 Zawistowski, A. 98 Wasilewski, R. R. 3, 4, 5 Zboralski, L. 76 182