Obudź Mnie, Gdy to Się Skończy (Probudi Me Kad Završi) Tłumaczenie: Dorota Jovanka Ćirlić
Total Page:16
File Type:pdf, Size:1020Kb
Łódź 2020 Spis treści 9 Magdalena Koch, Gabriela Abrasowicz Trans-formacje tradycji i współczesności: dramat i teatr w BiH 55 Nejra Babić Walizka zbyt czerwona, żeby mogła być walizką (Kofer previše crven da bi bio kofer) tłumaczenie: Martyna Lechman 91 W Bośni bez zmian. Klasyczna współczesna bośniacka komedia przetrwania, którą na świat wydał Boris Lalić (Mirna Bosna. Klasična savremena bosanska komedija preživljavanja, na svijet donio Boris Lalić) tłumaczenie: Leszek Małczak 165 Dario Bevanda Pink Moon. Postdramatyczna rock opera (Pink Moon. Postdramska rock opera) tłumaczenie: Dominika Kaniecka 223 Tanja Šljivar Drapanie albo jak zabiła się moja babcia (Grebanje ili kako se ubila moja baka) tłumaczenie: Gabriela Abrasowicz, Berenika Nikodemska 265 Nedžma Čizmo Matka albo wszystkie lalki idą do nieba (Majka ili sve lutke idu u raj ) tłumaczenie: Martyna Lechman 291 Lejla Kalamujić Ludojadka albo jak zabiłam swoją rodzinę (Ljudožderka ili kako sam ubila svoju porodicu) tłumaczenie: Gabriela Abrasowicz 351 Adnan Lugonić Końca świata nie będzie (Neće biti smak svijeta) tłumaczenie: Magdalena Koch 383 Mirza Skenderagić Obudź mnie, gdy to się skończy (Probudi me kad završi) tłumaczenie: Dorota Jovanka Ćirlić 451 Biogramy redaktorek oraz tłumaczek i tłumacza 467 Wydawcy i Partnerzy Magdalena Koch Gabriela Abrasowicz Trans-formacje tradycji i współczesności: dramat i teatr w BiH Europa w Bośni, Bośnia w Europie Tanja Šljivar Śmierć wędrownej handlarki. Monolog dla Europy Europa jest młodą, białą kobietą, a jednocześnie starą, białą damą po- krytą warstwami białego pudru. Nosi złote szpilki, wytworną siwą pe- rukę, długą plisowaną suknię z brokatu, a jednocześnie białe, sportowe buty marki Nike wyprodukowane w azjatyckiej fabryce, wyzyskującej tanią siłę roboczą, czarne obcisłe jeansy i czarną kurtkę bomberkę. Ni- gdy nie zasłania swojej twarzy szalem, woalem, chustą czy szarfą, choć czasami, gdy jest na kacu, chowa swoje oczy za wielkimi ciemnymi plastikowymi okularami. Ona gada, gadając przekonuje, przekonując skłóca i sprzedaje, skłócając i sprzedając czerpie profity, profity aku- muluje, i tak w kółko, od zawsze i na zawsze. Jednym słowem, Europa jest wykształconą absolwentką wszelkich szkół erystycznych, retorycz- nych i krasomówczych, począwszy od sofistów, przez doktryny św. Au- gustyna ujęte w książce „O nauce chrześcijańskiej”, aż po współczesne kursy komunikacji biznesowej. Co jak co, ale mówić to Europa potrafi. Ona sama dla siebie stanowi scenografię, nic jej nie otacza oprócz niej samej oraz ciepłych i chłodnych mórz i oceanów. Jakiegoś innego, obcego ciała-lądu w swojej bliskości pod żadnym pozorem nie toleruje ani nie czuje. Przeciągle patrzy na publiczność, prosto w oczy. Zanim zacznie mówić, nawet nie odkaszlnie, a nie daj Boże, by się miała gdzieś, na przykład pod okiem albo po upudrowanym nosie, podrapać. Co to to nie. Ma zbyt wiele doświadczenia i wprawy w wystąpieniach publicznych. EUROPA Ja, Europa, potrafię mówić. Jestem wielojęzyczna, frankofońska, choć równie dobrze radzę sobie z angielskim jako lingua franca, biegle władam absurdalnie dużą liczbą przypadków oraz deklinacji w językach słowiańskich, znam też restrykcyjne reguły niemieckiego, 11 MAGDALENA KOCH, GABRIELA ABRASOWICZ że czasownik występuje w zdaniu oznajmującym zawsze na dru- gim miejscu i generalnie, stosuję niemieckie rygorystyczne zasady także we wszystkich pozostałych kwestiach, nieobca jest mi ugro- fińska grupa językowa, której nie da się z niczym powiązać, posłu- guję się też łaciną i innymi martwymi językami, ale nigdy milcze- niem. Ściśle rzecz ujmując: znam ortografię, gramatykę, składnię i słownictwo wszystkich 23 oficjalnie uznanych języków, znam ponad 60 języków autochtonicznych poszczególnych regionów i mniejszości narodowych, znam też liczne języki nieautochtoniczne, a nawet esperanto. Innym kontynentom, moim koleżankom, któ- re mają wprawdzie podobną przeszłość geologiczną, ale zupełnie odmienną przeszłość kulturową i, powiem to wprost, polityczną, właśnie z powodu tych różnic, mówienie tak sprawnie nie wycho- dzi. Dajmy na to taka Ameryka Północna: zamiast mówić, wije się raczej niezdarnie w jakichś prelingwistycznych konwulsjach. Jej środki retorycznej ekspresji są mniej subtelne, jej zamiary zbyt prosto wypowiedziane, a konsekwencje takiej mowy destrukcyjne. Ostatecznie, ona nawet w najmniejszym stopniu nie dysponuje tak okazałym wachlarzem tropów stylistycznych jak JA. Amerykę Po- łudniową i Australię mówić nauczyłam JA, lecz nawet do dziś nie osiągnęły one poziomu krasomówstwa i finezyjnej elokwencji jaką JA władam. Azja sprytnie milczy, a Afryka jest niema i każda z nich ma ku temu swoje powody. Azja i Afryka, wbrew wielu moim pod- bojom, represyjnym i kolonialnym… Europa nagle przerywa przemówienie. Kieruje bezpośredni, choć dys- kretny uśmiech w stronę publiczności i kontynuuje. …wbrew moim ciągłym staraniom związanym z wysiłkiem eduka- cyjnym, misyjnym czy handlowym, były i pozostają nieme. Ja, Europa, w odróżnieniu od nich, moich współtowarzyszek podró- ży, sióstr jeszcze z czasów Pangei, potrafię wypowiadać się dobitnie i elokwentnie. Jestem świadoma, że moje mówienie od setek lat to tak naprawdę – przekonywanie. Przebiegłe, wyrachowane, choć na 12 TRANS-FORMACJE TRADYCJI I WSPÓŁCZESNOŚCI granicy geniuszu, ale jednak – przekonywanie. Dzięki przekonywa- niu mogę handlować. Czym handluję? Czym tylko się da. Pracowa- łam jako wędrowna handlarka, przebywałam na Jedwabnym Szlaku, podróżowałam, wygłaszałam kazania, przekonywałam, sumiennie szerzyłam wiarę chrześcijańską i rozwijałam kontakty handlowe. Sta- łam się tak dobrą handlarką, że dałabym radę, jak to się w Bośni mówi, sprzedać prosię w Teheranie, prosię, które przez okres mojej kilku- setletniej wymiany handlowej z INNYMI okazywało się najczęściej tylko zwykłym spasionym, domowym kotem w worku. Oprócz pro- sięcia w Teheranie, próbowałam też opchnąć na Bliskim i Środkowym Wschodzie demokrację, a przy okazji sprzedać niewyobrażalną ilość AK-47, bardziej znanych pod nazwą kałasznikow, tysiące karabinów, setki tysięcy różnych materiałów wybuchowych i strzelb, pocisków moździerzowych, wyrzutni rakietowych, min przeciwczołgowych, samolotów C-17 i obłędną ilość sprzętu do obrony powietrznej. Na wolnym rynku, jak wiadomo, swobodnie krążą, wspierając się nawzajem, dwie formy kapitału: towar i pieniądz, pieniądz i towar, to- war i pieniądz, pieniądz i towar. Na tak zorganizowanym rynku, który jest moim dziedzictwem, INNI także mogą konkurować. Zatem, co INNI w tym czasie próbowali MI wcisnąć? Swoje potrawy, odpowie- dzialne za wysoki cholesterol tylu moich mieszkańców, swoje przy- prawy, zapachy, swoje wierzenia i przesądy, swoje zbyt skompliko- wane alfabety, systemy pisania od prawej do lewej i własną kaligrafię, którą ja zresztą jeszcze w czasach wynalazku Gutenberga rozniosłam w galaktyczny pył i unieważniłam, podobnie jak uznałam za zupeł- nie dla mnie zbędne te długie szaty i zamotańce na głowie – gdyż te kultury, te religie i to życie duchowe rozwijały się w zupełnie innych warunkach klimatycznych niż moje. Krótko mówiąc, ONI próbowali i wciąż próbują sprzedać mi na wolnym rynku – swój styl życia. Ktoś, na przykład jakiś cynik, rzekłby, że to sprzedawanie, niemal wciska- nie własnego stylu życia, jest jednak moją kulturową i polityczną tra- dycją, a nie kulturową i polityczną tradycją moich koleżanek, że jest to logiczna i moralna pułapka, z której nawet podczas najlepszych prze- mówień nie potrafię się uwolnić. Tak by istotnie mógł rzec jakiś cynik, 13 MAGDALENA KOCH, GABRIELA ABRASOWICZ ale teraz mówię JA. A ja mogę samą siebie krytykować, stosując dużo lepszą argumentację niż jakiś tam cynik, gdyż na moich najbardziej prestiżowych uniwersytetach ukończyłam celująco także studia post- kolonialne – więc doskonale wiem, że taka krytyka służy wyłącznie mojej autoafirmacji, ponieważ – jak mówi Spivak – „[n]iektóre z naj- bardziej radykalnych dyskursów krytycznych, jakie pojawiły się na Zachodzie, są rezultatem pragnienia, by utrwalić podmiot Zachodu czy też Zachód jako podmiot”1. Jak dawno temu powiedział Ivo Andrić: „Zdobycie Konstantyno- pola było dla ludności europejskiej wielkim ciosem”2. Stwierdził też, że: „Niewiele krajów odczuło to zderzenie dotkliwiej i boleśniej niż Bośnia”3. W końcu spuentował, że wiara tego narodu zdobywców, czy- li islam, „(…) niezdolny do jakiejkolwiek adaptacji, przerwał życie du- chowe kraju, zniekształcił je i zmienił w coś nad wyraz osobliwego”4. Europa nieco głębiej oddycha, powstrzymuje się, by nie prychnąć, po- wstrzymuje się, by nie wybuchnąć, powstrzymuje się, by nie okazać się jeszcze mniej poprawną politycznie niż przed chwilą. Jednak trzyma fa- son i mówi: Ciągnął też dalej, że „[p]ewien niemiecki naukowiec, Moritz Hoer- nes, na podstawie wyników swoich badań archeologicznych okre- ślił Bośnię jako miejsce, w którym w średniowieczu można było mówić zaledwie o śladach jakiejś kultury”5. Jeżeli zatem na Bośnię, w której nie było kultury, islam wywarł destrukcyjny wpływ, to kto by przypuszczał, że może się on przysłużyć tym moim obsza- rom, które wytworzyły jednak jakąś koncepcję kultury, czyli moim 1 G. Chakravorty Spivak, Can the Subaltern speak?, [w:] Marxism and Interpretation of Culture, Champaign 1988/Czy podporządkowani inni mogą przemówić?, tłum. E. Majewska, „Krytyka Polityczna” 2010, nr 24-25, s. 196. 2 I. Andrić, Die Entwicklung des geistigen Lebens in Bosnien unter de Einwirkung der türkischen Herrschaft, doktorska disertacija, Banja Luka 1995. 3 Ibidem. 4 Ibidem. 5 Ibidem. 14 TRANS-FORMACJE TRADYCJI I WSPÓŁCZESNOŚCI