<<

Recenzje płyt pop/rock

Emmanuelle Seigner Scott Stapp Rea Garvey Distant Lover Proof of Life Pride Universal 2014 Universal 2014

Muzyka: ≤≤≤≥≥ Muzyka: ≤≤≤≥≥ Muzyka: ≤≤≤≤≤ Realizacja: ≤≤≤≥≥ Realizacja: ≤≤≤≥≥ Realizacja: ≤≤≤≤≥

„Distant Lover” to druga solowa płyta Przynajmniej początek „Proof of Life” Album „Pride” to najnowsze dzieło Emmanuelle Seigner – francuskiej pio- zaskoczy wszystkich, którzy kojarzą byłego wokalisty grupy Reamonn, Rea senkarki, modelki i aktorki, znanej m.in. Scotta Stappa głównie z balladowych Garveya. Irlandczyk prezentuje na nim z ról femmes fatales w filmach swego przebojów jego rodzimej formacji Creed. nie tylko dobry warsztat wokalny i kom- męża – Romana Polańskiego. Najnowsza płyta wokalisty rozpoczyna pozytorski, ale również dużą wszech- Pomimo kinematograficznego rodo- się bowiem od mocnego uderzenia ist- stronność. wodu, na nowym krążku Seigner nie po- nej ściany dźwięków heavy metalowych Płytę rozpoczyna kameralna ballada stawiła na piosenkę aktorską. Większość gitar. „It’s a Good Life”, wykonana niskim gło- utworów to czysty rock’n’roll spod znaku Im jednak dalej, tym piosenki łagod- sem à la Nick Cave. Szybko jednak styli- lat 60. oraz 70. i kapel takich jak Velvet nieją. Nic w tym dziwnego. Stapp zorga- styka i nastrój ulegają zmianie: słyszymy Underground. nizował krążek na podobieństwo swojej wesołą i skoczną melodię „Can’t Say No”, Co ciekawe, numerem, który wyraźnie biografii, którą opowiada zgodnie z kon- jakby rodem z dublińskiego pubu, za- odbiega od tej stylistyki, jest właśnie co- wencją przypowieści o religijnym na- serwowaną przez męski chórek i banjo. ver grupy Lou Reeda i Johna Cale’a. Kom- wróceniu. Utwory „Slow Suicide” i „Who Nie sposób jej nie nucić jeszcze długo po pozycja „Venus In Furs” – a więc nosząca I Am” mają więc odpowiadać okresowi zakończeniu. ten sam tytuł co ostatni film Seigner i Po- jego „zagubienia”. Kolejne dotyczą prze- Folkowe i tradycyjne celtyckie motywy lańskiego – pomysłowo zaaranżowana na łomu, pogodzenia się z samym sobą, pojawiają się i w kolejnych kompozy- syntezator i elektryczną gitarę, wyraźnie odnalezienia sensu życia i religii. W war- cjach, ale już w mniejszym stężeniu. Nie nawiązuje do lat 80. Zebrane na krążku stwie tekstowej jest to dość nieznośne, brakuje też lekkiego, przebojowego roc- piosenki łączy więc raczej lekki, alterna- zwłaszcza w piosence o wiele mówiącym ka, jak w piosence „We All Fall Down”. tywny charakter i zadziorność niż nawią- tytule: „Jesus Was a Rockstar”. Delikatna elektronika wzbogaca piosen- zanie do konkretnej epoki. Nawet jedyna Muzycznie płyta jest dość standar- kę „Catch Me When I Fall” tak wyraź- na płycie, bardzo zresztą ładna, ballada, dowym przykładem postgrunge’owe- nie inspirowaną U2, że niemal słychać zachowuje trochę surowości dzięki meta- go amerykańskiego rocka. Piosenki są w niej głos Bono. Z kolei w manierze pro- licznemu pogłosowi okraszającemu wo- zgrabne, pełne dopracowanych melodii gresywnego rocka spod znaku Marillion kal Seigner. i brzmień. Najciekawiej wypada utwór i Fisha rozwija się najdłuższa na płycie Wszystko byłoby pięknie, ale niestety, tytułowy, który stanowi pomost między kompozycja – „Forgiveness”. Śliczny Emmanuelle nie jest tak dobrą piosen- cięższym i spokojniejszym graniem i, jak kobiecy wokal wzbogaca zaś chyba naj- karką, jak aktorką. W jej muzycznych na niespełna czterominutowy kawałek, bardziej poruszającą piosenkę w zestawie poczynaniach brak tej charakterystycznej imponująco się rozkręca. – „All That Matters”. zmysłowości, którą emanuje, gdy tylko Niestety, co typowe dla mainstreamo- Przy całej tej różnorodności, wszystko pojawia się na ekranie. Owszem, śpiewa wego rocka ostatnich lat – w dopraco- na „Pride” jest na swoim miejscu. Gdy po angielsku z rozkosznym francuskim wywanych wokalach, dublowanych war- refreny mają chwytać, to nie sposób im akcentem, ale jednak ciut zbyt monoton- stwach gitar i potężnych brzmieniach nie ulec. Gdy ma być nastrojowo – Gar- nie, by naprawdę uwieść. gubi się gdzieś „dusza” całego projektu. vey śpiewa tak, że ciarki przechodzą po Na krążku „Distant Lover” są przyjemne Duża strata – zwłaszcza w przypadku grzbiecie. momenty, ale nie rzuca on na kolana. n muzyków takich jak Stapp, którzy lubią Spokojnie można dopisać ten krążek roztaczać wokół siebie aurę uduchowie- do listy powodów, dla których warto ko- nia. n chać Irlandię. n Bartosz Szurik Bartosz Szurik Bartosz Szurik

Hi•Fi i Muzyka 7-8/14 77 Recenzje płyt pop/rock

Beth Hart i Joe Bonamassa Rosanne Cash Kenny Wayne Shepherd Live in Amsterdam The River & The Thread Goin’ Home Mascot Music 2014 Blue Note Records 2014 Mascot Music 2014

Muzyka: ≤≤≤≤≤ Muzyka: ≤≤≤≤≥ Muzyka: ≤≤≤≤≥ Realizacja: ≤≤≤≤≥ Realizacja: ≤≤≤≤≥ Realizacja: ≤≤≤≤≥

Joe Bonamassa dał się poznać jako fe- Rosanne to najstarsza córka Johnny’ego Kenny Wayne Shepherd to zdolny gita- nomenalny gitarzysta, który sprawdza Casha, zdobywczyni Grammy i autorka rzysta, uhonorowany kilkoma nagroda- się w każdym stylu. Do tego gra z ol- 13 studyjnych albumów. Choć klasyfi- mi, m.in. Billboard Music Award i Blues brzymią swobodą, także na koncertach. kowana jest jako piosenkarka country, Music Award. Ma też niezły „bluesowy” Nic dziwnego, że zdecydował się na ko- jej repertuar – zwłaszcza od czasów, gdy głos i ciekawe pomysły kompozytorskie. lejną płytę zarejestrowaną na żywo, tym przeniosła się z Nashville do Nowego Tym razem jednak skoncentrował się na razem w Amsterdamie. Jorku – łączy w sobie style folk, pop, repertuarze innych twórców. Żeby sprawić słuchaczom jeszcze rock i blues. Płytą „Goin’ Home” składa hołd swo- większą frajdę, do współpracy zapro- Dwa ostatnie zdominowały jej naj- im mistrzom. Są na niej utwory blueso- sił Beth Hart, wokalistkę specjalizują- nowszą płytę. Wszystkie utwory na- wych legend, takich jak B.B. King, Ste- cą się w rocku i bluesie, zwłaszcza tym pisała sama lub wspólnie z mężem, vie Ray Vaughan, Bo Diddley i Johnny z przełomu lat 60. i 70. XX wieku. Do a zarazem producentem, Johnem Leven- „Guitar” Watson. Repertuar zróżnico- tego brzmiącą jak czołowe piosenkarki thalem, który odpowiada także za udane wany, więc miłośnicy bluesa nie powin- tamtego okresu. aranżacje. Należy również docenić jego ni się nudzić. Do tego świetny zestaw W repertuarze znalazły się evergree- grę na gitarze techniką „slide”. To wła- akompaniatorów. Shepherd zaprosił do ny, takie jak „Nutbush City Limits” Tiny śnie Leventhal wykonuje przygrywkę do współpracy przyjaciół, a ponieważ na- Turner czy słynny smutas „Strange Fru- pierwszego utworu („The Feather’s Not leży do estradowej czołówki, porusza it”, śpiewany przez kobiece legendy. Nie- A Bird”). Od razu chce się słuchać. się wśród najlepszych. Nic dziwnego, że źle wypadł przebój grupy Blood Sweat Rosanne Cash może nie dysponuje w składzie znajdziemy takie nazwiska, & Tears „I Love You More Than You’ll wyjątkowo oryginalnym głosem, jednak jak Ringo Starr (perkusista ), Ever Know”. Jeśli ktoś woli oryginał, to śpiewa z ikrą i wyczuciem, co sprawia, że Joe Walsh (gitarzysta The Eagles), War- chyba z przyzwyczajenia, bo tu wcale przygotowany przez nią materiał brzmi ren Haynes (lider Gov’t Mule), a nawet nie jest gorzej. ciekawie i z każdym kolejnym przesłu- mistrza slide’owej gitary, Roberta Ran- Hart sprawdza się wokalnie, a kiedy chaniem staje się atrakcyjniejszy. Wśród dolpha. Bonamassa rozpoczyna solówkę, ciarki muzyków towarzyszących nie ma wielu W sumie 12 bluesowych evergreenów przechodzą po plecach. gwiazd. Słyszymy jedynie Dereka Truck- w mistrzowskim wydaniu plus trzy bo- Oczywiście, nie poprzestano na sta- sa w „World of Strange Design”. nusy. Polecam zwłaszcza „Breaking Up rociach. Z nowszych kompozycji mamy Kilka niespodzianek przynoszą za to Somebody’s Home”, ze świetnymi or- „Chocolate Jesus” Toma Waitsa i Kath- chórki. W „When the Master Calls the ganami. Dobrze też brzmi akustyczny leen Brennan. Brzmi inaczej niż ory- Roll” wokalistce towarzyszy Kris Kri- „Cut You Loose”. Z kolei fanom ostrych, ginał, ale nie mniej ciekawie. Jest rów- stofferson, natomiast w „Money Road” przetworzonych dźwięków powinna nież „If I Tell You I Love You” Melody śpiewa z nią Allison Moorer. przypaść do gustu interpretacja „Still Gardot. Nagrania idealne dla sympatyków A Fool”. Podsumowanie jest proste: jeśli Hart Bruce’a Springsteena i The Allman Bro- Gitara w mistrzowskim wydaniu, i Bonamassa będą koncertować w Pol- thers, ale z dużą dozą kobiecego uroku a do tego energiczny, dobrze postawiony sce, to warto się wybrać. n i ciepła. n głos. Dźwięki idealne na poranek. n

Grzegorz Walenda Grzegorz Walenda Grzegorz Walenda

78 Hi•Fi i Muzyka 7-8/14 Recenzje płyt pop/rock

Panasewicz Nazareth Lucky Peterson Fotografie Rock ‘N’ Roll Telephone The Son Of A Bluesman Universal 2014 Union Square Music 2014 ACM Productions 2014

Muzyka: ≤≤≥≥≥ Muzyka: ≤≤≤≤≥ Muzyka: ≤≤≤≤≤ Realizacja: ≤≤≤≥≥ Realizacja: ≤≤≤≤≥ Realizacja: ≤≤≤≤≥

Wokalista Lady Pank, Janusz Panase- Kolejny leciwy zespół poczuł bluesa Ostry blues, ale z relaksacyjnymi mo- wicz, wygospodarował nieco czasu, by i przygotował nową porcję nagrań dla mentami. Taką muzykę serwuje nam nagrać album solowy. Czy może raczej miłośników ostrego rocka. Czy potrzeb- na swojej nowej płycie Lucky Peterson – niezupełnie „solowy”, bo muzykę na ną? Dlaczego nie? amerykański gitarzysta i wokalista, grają- płytę napisali mu koledzy – John Porter Starsi fani zespołu pewnie kupią, aby cy także na organach Hammond B3. i producent krążka, Jakub Galiński. przypomnieć sobie czasy, kiedy szaleli Utwory są w większości autorskie, Czy z ich inicjatywy, czy samego Pa- przy przebojach „Hair of the Dog” czy z małymi wyjątkami (m.in. „I Can See nasewicza, muzycy porwali się na nieco „This Flight Tonight”. Młodzi być może Clearly Now” Johnny’ego Nasha). Otwie- inną stylistykę niż ta, do której przywykli polubią brzmienie Nazareth – dziś wie- rający „Blues In My Blood” doskonale fani Lady Pank. Na „Fotografiach” domi- le grup gra podobnie. Wreszcie: i jedni, wprowadza w nastrój albumu – zawiera nują piosenki w klimacie lekkiego indie- i drudzy docenią artystyczne walory większość brzmieniowych elementów, rocka. Innymi słowy: dostaliśmy jakby premierowych utworów szkockiej kapeli, które pojawiają się w pozostałych na- „Myslovitz z Panasewiczem na wokalu”. bo trzymają poziom. graniach. Jest ekspresyjny wokal lidera. I, niestety, muszę przyznać, że daleki je- Zespół wystąpił parę lat temu w Polsce i Są kłujące w uszy, bluesowe, ale nace- stem od ekscytacji tą mieszanką. nie wypadł najlepiej, za to „Rock ‘N’ Roll chowane rockowymi riffami dźwięki Nie chodzi nawet o to, że delikatne gita- Telephone” udowadnia, że muzycy nadal jego elektrycznej gitary. Wreszcie mamy ry z pogłosami i proste rytmy perkusyjne potrafią grać, a wokalista o szorstkim delikatne żeńskie chórki i fachowo, dy- są banalne do bólu. Po prostu – piosen- głosie, Dan McCafferty, wciąż dobrze namicznie brzmiącą sekcję rytmiczną, ki z „Fotografii” donikąd nie prowadzą. sobie radzi przy mikrofonie. Wszystko skąpaną w dźwiękach organów Ham- Z wyjątkiem utworu „Tępy nóż”, nic się jest jak za dawnych czasów, kiedy Naza- monda. tu nie rozwija i nie kulminuje w prze- reth zaliczano do brytyjskiej czołówki. Słowa piosenki „Mam bluesa we krwi” myślanym finale. Ot, zwrotki i refreny, Na basie wciąż gra Pete Agnew, a jego świetnie charakteryzują Petersona. Zresz- podane prawie bez dramaturgii i prak- syn, Lee, zastąpił zmarłego w 1999 roku tą, daje tego dowód w znakomitym, in- tycznie bez przykuwających uwagę par- perkusistę – Darrella Sweeta. strumentalnym „Nana Jarnell”. Taką tii instrumentalnych, za to z naprawdę Nowym członkiem grupy jest Jimmy bluesową gitarę słyszymy wyłącznie na zawstydzająco infantylnymi tekstami. Murrison, grający na gitarze i klawiszach. płytach najlepszych wykonawców tego Panasewicz nie rymuje wprawdzie „wlazł Cała czwórka wspólnie skomponowała stylu! kot na płot”, ale jest tego bliski, gdy śpie- repertuar i sprawnie go wykonała. W równie udanym „I’m Still Here” wa: „serce wali niczym młot / siódmy raz „Rock ‘N’ Roll Telephone” to gratka dla z kolei sprawdzają się wokalne umiejęt- mi uciekł kot”. Trudno to znieść, a to nie fanów zespołu, zwłaszcza że w tym skła- ności lidera. Kompozycja pojawia się na jedyna taka figura stylistyczna. dzie już go raczej nie usłyszymy. Krótko płycie w dwóch wersjach – bluesowej Trzeba za to przyznać, że płyta jest wy- po sesji McCafferty’ego zastąpił inny wo- i gospel. W pozostałych nagraniach też dana bardzo elegancko. Forma, zdjęcia kalista, Linton Osborne. Jeśli więc nawet nie brakuje atrakcji. Płyta dobrze zreali- i stylizacja na najwyższym poziomie. Ale zostaną wydane kolejne płyty, to już bez zowana i urozmaicona. n jej zawartość mogę szczerze polecić tylko charakterystycznego głosu, z którego Na- wytrwałym wielbicielom wokalisty. n zareth słynął. n

Bartosz Szurik Grzegorz Walenda Grzegorz Walenda

Hi•Fi i Muzyka 7-8/14 79