ANWIL TEAM #25LatWElicie

Gratulacje!

W ubiegłym roku obchodziliśmy wyjątkową, ponieważ 50. rocznicę istnienia ANWILU, w tym świętujemy ćwierćwiecze Klubu Koszykówki Włocławek S.A. Pozwalam sobie zestawić te wydarzenia, ponieważ pełnienie roli sponso- ra strategicznego drużyny jest jednym z kluczowych projektów realizowanych przez naszą spółkę. 25-lecie występów Rottweilerów na koszykarskich parkie- tach to dla nas ogromny powód do radości.

Z drużyną ekstraklasy mężczyzn Anwil Włocławek jesteśmy prawie od sa- mego początku istnienia Klubu – od sezonu 1996/1997. Korzyści płynące z tej współpracy są obopólne. Sponsoring Klubu jest dla ANWILU promo- cją marki w skali kraju, a jednocześnie jedną z kluczowych aktywności spółki spod znaku społecznej odpowiedzialności biznesu. Koszykarze chętnie uczest- niczą w akcjach wolontariackich organizowanych przez ANWIL z myślą o społeczności lokalnej, a także w przedsięwzięciach skierowanych do naszych pracowników.

Wsparcie finansowe Klubu ma więc dla ANWILU nie tylko wymiar spon- sorski. Sponsorowanie włocławskiej koszykówki, która jest dumą miejscowych kibiców, a także wizytówką miasta, to istotny element wzmacniania więzi łą- czących ANWIL z lokalną społecznością.

Mogę więc śmiało powiedzieć, że jubileusz ćwierćwiecza Rottweilerów jest wydarzeniem wyjątkowym dla Klubu, dla ANWILU jako sponsora strate- gicznego, a przede wszystkim dla wiernych kibiców drużyny, do których sam się zaliczam.

Gratuluję Zarządowi Klubu Koszykarskiego Włocławek, a także zawodnikom – byłym i obecnym, dotychczasowych sukcesów sportowych, zdobytych ty- tułów oraz wypracowania stabilnej, nieprzerwanie od 25 lat pozycji w tabeli rozgrywek PLK.

Na kolejne sportowe lata, a wierzę, że będzie ich co najmniej jeszcze raz tyle, życzę satysfakcji z rozgrywanych spotkań, a także aby ciężka praca całego sztabu, zawodników i klubu zawsze przechylała szalę zwycięstwa w koszykar- skich zmaganiach na stronę Rottweilerów.

Pamiętajmy jednak, że każda rywalizacja, zwłaszcza sportowa, niesie ze sobą ryzyko porażki. Gdyby więc takie miały się przytrafić, czego nie zakładam, proponuję zainspirować się słowami legendarnego Michaela Jordana:

Nie trafiłem ponad 9000 rzutów w mojej karierze. Przegrałem prawie 300 gier. 26 razy nie trafiłem decydujących piłek w meczu. Ponosiłem porażki raz po raz przez całe moje życie. I właśnie dlatego osiągnąłem sukces.

Jacek Podgórski Prezes Zarządu ANWIL S.A. strona 2 www.kkwloclawek.pl ANWIL TEAM #25LatWElicie

Drodzy Kibice i Sympatycy Anwilu Włocławek!

Jest mi niezmiernie miło skierować do Was kilka słów w ten wyjątkowy dzień, gdy z jednej strony świętujemy dwadzieścia pięć lat wypełnionych przeży- ciami i emocjami płynącymi z gry w Ekstraklasie, a z drugiej cieszymy się na myśl o kolejnym sezonie, który właśnie się rozpoczyna.

Ćwierć wieku temu kilku dżentelmenów z Włocławka nadało kolorów ów- czesnej, szarej rzeczywistości. Udała im się rzecz niesamowita: wprowadzili mały klub z nieznanego szerzej miasta do elity, a w niej z marszu dotarli do finału! I to w jakiej dyscyplinie?! Najbardziej widowiskowej, dynamicznej, zachodniej, jaką tylko możemy sobie wyobrazić. Andrzej Dulniak, Dariusz Borysow, Ryszard Badura, Zbigniew Polatowski, Artur Radke, a oprócz nich grono kilkunastu pasjonatów – to architekci konstrukcji, która przetrwała do dziś. Za wielką odwagę, determinację i otwarte umysły składam Państwu serdeczne podziękowania!

Anwil to my! Tak, drodzy Kibice, Anwil to WY! Nie byłoby tego ćwierćwie- cza, gdyby nie najwierniejsza i najbardziej oddana publiczność w Polsce. Kulturalna, świadoma i wymagająca. Dziś obchodzimy Wasz jubileusz. Świętujemy ciarki, które przeszły po Waszych plecach, gdy zabrzmiała sy- rena kończąca mecz o Mistrzostwo Polski w 2003 roku i łzy które ocierali- ście, gdy Śląsk Wrocław kolejny raz zabierał to, co wydawało się nam na wyciągnięcie ręki. Świętujemy wszystkie emocje, których nie da się wyrazić słowami ani przeliczyć na pieniądze.

Jako prezydent Włocławka, nieustannie podkreślam, że drużyna Anwilu to dla naszego miasta nie tylko doskonały nośnik promocyjny, ale przede wszystkim dobro wspólne o niezaprzeczalnych walorach integrujących, mobilizujących i rozrywkowych. Stąd zaproponowany przeze mnie zwrot miasta ku klubowi i wprowadzone po raz pierwszy rozwiązania systemowe. Pozwalają one podołać bieżącym wyzwaniom i z optymizmem patrzeć w przyszłość. Mowa tu także o wsparciu finansowym, które stało się jednym z filarów stabilizacji klubu. Jako wierny sympatyk drużyny Rottweilerów de- klaruję dalszą przychylność i wszelką możliwą pomoc. Wraz z nieocenionym sponsorem strategicznym i gronem mniejszych, ale równie ważnych sponso- rów postaramy się budować markę drużyny na długie lata.

Co przed nami? Wierzę, że nie mniej wielkich widowisk, zwycięstw, medali, wspaniałych historii i niezwykłych ludzi. Składając klubowi życzenia pomyśl- ności odniosę się do przykładu piłkarskiego Sheffield FC. To klub, który za miesiąc obchodzić będzie 160-lecie swojej działalności, przez co nazywany jest „antycznym”. Patrząc z jego perspektywy, Anwil określić można „współ- czesnym”, a to oznacza, że nasz czas dopiero się zaczyna... Marek Wojtkowski Prezydent Miasta Włocławek www.kkwloclawek.pl strona 3 ANWIL TEAM #25LatWElicie arkadiusz lewandowski But Urlepa, nie ta noga i Szabla za autobusem Kiedy tylko umówiliśmy się z Michałem Fałkowskim, że Procedura jest taka, że siadają na stole do masażu „pod- napiszę tekst do tego numeru Anwil Team, zastanawia- tykając” stopy Piotrkowi i nie inaczej robi Seid. Niestety łem się, jaką przyjąć konwencję. Czy pisać o tym, że jest problem z nim jest taki, że ma kontuzję, jeśli dobrze pa- zaszczytem być tam gdzie jestem? No fakt, jest. Czy pisać miętam, rozścięgna podeszwowego, z którą można grać, o tym co nam się udało a co nie? To już było i zapew- ale która wymaga dość mozolnego tejpu. Zakłada się go ne wiele razy jeszcze będzie. Dziś jednak wspominamy, z drobno rwanych kawałeczków plastra. No więc maser więc postanowiłem podzielić się z Państwem kilkoma (wy- tejpuje i tejpuje, w pocie czoła pracuje nad stopą Seida, baczcie, ale część wspominek nie nadaje się, z powodów wszystko trwa z 10 minut, chłopaki czekają w kolejce, za różnych, na upublicznienie) śmiesznymi historiami z mojej moment rozgrzewka… No, wreszcie Piotr kończy, chce się wieloletniej kariery w koszykarskim Anwilu. No to lecimy: zabierać za drugą nogę… a Seid na to: „Masi, ale to nie ta noga”…. Abrolat zwariował… Flying Shoe Arena Gramy finał w Sopocie. Na ławce trenerskiej Andrej Urlep Szablowski Avenue słynący, jak wiemy, ze swego porywczego charakteru. Pierwszy sezon dyrektora Hejmana w klubie (wtedy kie- Obok niego asystenci i ja, wtedy jako kierownik drużyny, rownik zespołu). Jedziemy do Sopotu na półfinał, a trzeba skupiony na prowadzeniu dość skomplikowanych staty- pamiętać, że były to czasy, że do Trójmiasta jeździło się styk. Mecze w sopockiej Hali 100-lecia zawsze były emo- „starą” jedynką, a nie autostradą. Ci, którzy podróżowali cjonujące i nie inaczej było tym razem. Nasza akcja „idzie” wówczas za zespołem pamiętają zapewne, że te wyjazdy na lewy kosz, ale niestety nie kończy się powodzeniem. miały swój niepowtarzalny klimat – całe sznury samocho- Coach Urlep, wkurzony jak cholera, usiłuje… hmmm, no dów ciągnących na wiosnę do Trójmiasta za Anwilem właśnie, wygląda, że chce kopnąć bidon albo lecącą mu- i mnóstwo znajomych twarzy z Włocławka na „Monciaku”. chę! A, że nosi mokasyny, więc but zsuwa się z nogi i ra- I tak kilka lat z rzędu. Zwyczajowo zespół zatrzymuje się dośnie leci na boisko. Wyobraźcie sobie: wszystko to dzieje na małą przerwę na jednej ze stacji w pół drogi. Kawa, to- się jakiś metr, zupełnie przede mną i Bobanem Mitevem. aleta, jakieś drobne zakupy. Wsiadamy do autobusu i za Obaj, z oczami jak pięć złotych, usiłujemy nie parsknąć chwilę mamy ruszać dalej. Kierownik zespołu sprawdza, śmiechem (bo przecież nas pozabija w tych emocjach!) czy wszyscy są. Są? No to jedziemy. Aż tu nagle ktoś rzu- i podziwiamy Andreja goniącego na boisko po but. ca: „Krzyśka nie ma!” (Szablowskiego – wówczas Krzysz- A tymczasem w kontrze biegną chłopaki z Prokomu Tre- tof pomagał zespołowi ekstraklasy, będąc trenerem grup fla… Ci z tyłu na trybunach mieli lepiej, bo przynajmniej młodzieżowych). Z tyłu zaś siedziała „wesoła gromadka” mogli się wyśmiać… i zaczęli nazywać sopocką Halę z Otisem Hillem na czele – zerkali w tylną szybę obserwu- 100-lecia „Flying Shoe Arena” jąc Krzysia biegnącego za autobusem wołając gromko „Sziszi, Sziszi” (Krzysztof miał i ma do dziś taką ksywkę Nie ta noga od Coach „Krzysiek” wymawianego przez Amerykanów Listopad 2005 roku. Mecz europejskich pucharów właśnie „Sziszi”). Widok truchtającego z reklamóweczką w Amsterdamie. Do hali przyjeżdżamy tradycyjnie półto- z sokiem i chipsami za autobusem, a zapewne wyszło rej godziny przed meczem, procedury są standardowe i tego z ponad kilometr, Krzyśka, pozostanie w mojej pa- każdy wie co ma robić. Niestety Holendrzy nie są najlepiej mięci na zawsze. Cały autobus oczywiście płakał ze śmie- zorganizowanym klubem na świecie i jest trochę nerwowo. chu. Ta historia ma jednak swoją puentę: gdy jechaliśmy Szukamy kogoś, kto da nam ręczniki, wodę, lód, za chwilę na mecz nr pięć zmajstrowaliśmy tabliczkę „Krzysztof Sza- spotkanie z komisarzem meczu… Ja jestem kierownikiem blowski Avenue” i umocowaliśmy tuż za ową stacją paliw. drużyny, masażystą mój przyjaciel Piotr Abrolat. Biegam więc po hali załatwiając wszystko, maser w pocie czoła Takich historii powstało przez lata dziesiątki. I zapewne tejpuje chłopaków, przygotowuje stroje, robi izotoniki… wszyscy Państwo mają swoje własne wspomnienia. Za- Do tejpowania siada jeden, drugi, wreszcie Seid Hajrić. tem… miłego wspominania! strona 4 www.kkwloclawek.pl ANWIL TEAM #25LatWElicie kamień milowy Koniec września 1992 roku. Rozpoczęła się prawdziwa złota polska jesień. Do lasów ruszyli grzybiarze. Jednak we Włocławku nikt nie myślał o urokach jesieni i grzybobraniu. Zbliżała się inauguracja rozgrywek koszykarskiej I ligi, w której debiutował zespół Nobilesu! Nobiles Włocławek vs. Zastal Zielona Góra W stolicy Kujaw zastanawiano się, jak w najwyższej klasie rozgrywkowej poradzi sobie absolutny beniaminek, ekipa Nobilesu Włocławek. Dwa lata wcześniej miejscowy biznes- men, Andrzej Dulniak, zaraził podobnych sobie pasjonatów do stworzenia zespołu zawodowego i jego efekt przerósł najśmielsze oczekiwania. W ciągu zaledwie dwóch sezonów drużyna z III ligi awansowała na salony rodzimego basketu, zyskując możnego sponsora – Kujawską Fabrykę Farb i La- kierów „Nobiles”, której szefował Ryszard Badura. Nad Wisłą wszyscy mieli jednak w pamięci ostatni sezon w ekstraklasie siatkarzy Włocłavii i ich spadek na zaplecze najwyższej klasy rozgrywkowej. Czy z koszykarzami będzie podobnie? To było pytanie, które najczęściej nurtowało włocławskich kibiców. Miejscowa prasa nie pompowała sztucznie balonu. Nie podsycała emocji. Wystarczy powiedzieć, że na dwa dni odpuszczali i przewaga gospodarzy wciąż oscylowała wokół przed planowanym meczem jedyną wiadomością w „Gaze- dwóch-czterech punktów. Nawet po trzech trójkach Jewgie- cie Pomorskiej” były ceny wejściówek do hali Ośrodka Sportu nija Pustogwara sytuacja niewiele się zmieniła gdyż Marke- i Rekreacji. Wypada je wspomnieć, gdyż dzisiaj wyglądają vicius z Łukowskim dbali o to, aby Zastal za każdym razem dość zabawnie. Otóż zwykły bilet kosztował 40 tysięcy wracał do gry. złotych, a ulgowy, dla młodzieży do lat 18-stu, 25 tysięcy. Decydująca o wyniku rywalizacji okazała się ostatnia minuta Podobnie było z karnetami. Zwykły kosztował 600 tysięcy spotkania. Emocje sięgały zenitu. Po punktach Pustogwa- złotych, ulgowy, 400 tysięcy. Jedyną stricte koszykarską wia- ra i Olszewskiego Nobiles wyszedł na prowadzenie 98:94 domością jaką podała wówczas „Pomorska” była kontuzja i był blisko sukcesu. Po chwili włocławianie wybronili akcję, kolana Mirka Wiśniewskiego i związana z tym niepewność, a następnie dwa oczka spod kosza zdobył Griszczuk. Jak się czy zdąży wykurować się na mecz. Dzień później w lokalnej okazuje, było to już ostatnie trafienie w tym meczu. Nobiles prasie kibice mogli przeczytać tylko zestaw par pierwszej wygrał 100:94 zbierając fantastyczne doświadczenie. kolejki. Beniaminek z Włocławka podejmował w niej ekipę Chyba nikt wówczas nie przypuszczał, że to zwycięstwo bę- z Zielonej Góry. dzie początkiem świetlanej kariery włocławian w najwyższej Zielonogórzanie, prowadzeni wówczas przez Grzegorza Fie- klasie rozgrywkowej. Najlepszym tego dowodem jest ćwierć dorowicza, poprzedni sezon zakończyli na ósmym miejscu. wieku gry w koszykarskiej elicie okraszone jedenastoma me- Była to doświadczona i zaprawiona w bojach ekipa w której dalami i trzema triumfami w krajowych rozgrywkach pucha- prym wiedli Sebastian Beuge, Tomasz Krzyżański, Mirosław rowych. Artur Gąsiorowski Łukowski, Piotr Bortnowski i Litwin Gvidonas Markevicius. Na początku sezonu ekipę z „Winnego Grodu” wzmocnili Nobiles Włocławek – Zastal Zielona Góra jeszcze Mirosław Rajkowski i Rosjanin Sergiej Diemurin. Bez 100:94 (45:48, 55:46) wątpienia, można się było tego zespołu obawiać. Nobiles: Roman Olszewski 36, Igor Griszczuk 25, Jewgienij Obawy okazały się płonne, choć do przerwy to zielono- Pustogwar 19, Maciej Marciniak 12, Wojciech Puścion 6, górzanie prowadzili 48:45. Druga połowa rozpoczęła się Grzegorz Skiba 2, Wojciech Kobielski 0. jednak od huraganowych ataków włocławian. W zespole Trener Szczepan Waczyński prowadzonym przez Szczepana Waczyńskiego prym wie- Zastal: Gvidonas Markevicius 37, Mirosław Łukowski dli Maciej Marciniak i wszędobylski Igor Griszczuk, a w de- 16, Mirosław Rajkowski 14, Sergiej Diemurin 12, Tomasz fensywie ze znakomitej strony pokazali się Grzegorz Skiba, Krzyżyński 6, Sebastian Beuge 5, Piotr Bortnowski 4. Wojciech Puścion oraz Roman Olszewski. Jednak rywale nie Trener Grzegorz Fiedorowicz www.kkwloclawek.pl strona 5 ANWIL TEAM #25LatWElicie igor griszczuk Jego pożegnalny film zapowiada napis: 11 lat temu przybył / by oddać swoje serce / tej drużynie / tym kibicom…/ dziś legenda opuszcza parkiet. Igor Griszczuk. Imię i nazwisko, które zna każdy kibic Anwilu Włocławek. Ale jak to się stało, że trafił na Kujawy? Narodziny legendy Rok 1991 był bardzo ważny dla włocławskiej lewizory, faksy, kamery, na tamte czasy towar koszykówki. Provide awansował z trzeciej do deficytowe. W drugą stronę po jakimś czasie drugiej ligi (obecnie: z drugiej do pierwszej) wybrał się zawodnik. i marzył o realizacji kolejnego celu: uzyskania - Ja kierowałem się względami ekonomiczny- prawa do gry na parkietach najwyższej klasy mi, dopiero później doszły sprawy emocjo- rozgrywkowej (wówczas pierwszej ligi, dziś eks- nalne. Firma Provide, która opiekowała się traklasy). Żeby to było możliwe, trzeba było wtedy klubem, zapewniała graczom lepsze dokonać wzmocnień. Klub dokonał dwóch: warunki finansowe, niż niejeden klub ekstra- padło na Jarosława Dubickiego i Igora Grisz- klasy. Przyjechałem i zostałem, ale z kłopo- czuka. Nikt nie przypuszczał, że właśnie rozpo- tami. Trzeba pamiętać, że wtedy, podczas czynają się piękne lata dla zespołu… pierestrojki, zagraniczne wojaże sportowców - Pierwszy kontakt z Igorem nawiązaliśmy już z całkowicie niemożliwych przeistoczyły się wcześniej, w 1990 roku, do Włocławka na tur- w „tylko” bardzo utrudnione. Puszczano zawod- niej przyjechały właśnie jego RTI Mińsk, AZS ników po ukończeniu 28. Roku życia, ja miałem Lublin i MKS MOS Pruszków – mówił w nie- 27… Ostatecznie na komisji powiedziałem, dawnej rozmowie z portalem PolskiKosz.pl Zbi- że w Polsce będę przy żonie, które rzekomo gniew Polatowski, były prezes klubu, wówczas miała podpisać kontrakt jako tancerka. Po rzecznik prasowy. kilku miesiącach wszystko jednak wyszło na Griszczuk wypadł tak dobrze, że wedle wspo- jaw. Trochę byli wkurzeni… – wspominał Igor mnień bohaterów tamtych czasów, trener RTI Griszczuka przed laty dla magazynu „Basket”. Aleksander Borysow zamykał swojego najlep- Griszczuk szybko wpasował się w nowe środo- szego koszykarza w pokoju hotelowym, aby wisko. Nie był jedynym rodzynkiem z zagrani- przypadkiem ktoś nie podjął negocjacji z gra- cy w zespole; poza nim w Provide’ie grał także czem. Mimo to Polatowski oraz ówczesny tre- jego rodak, Jewgienij Pustogwar. Bliskość kultu- ner drużyny, Mirosław Noculak, kontaktowali rowa, podobny język, a przede wszystkim cha- się z zawodnikiem namawiając go do pozosta- ryzmatyczna osobowość i wielkie umiejętności nia w Polsce i podpisania kontraktu z Providem. koszykarskie sprawiły, że 27-latek nie tyle co był - Byliśmy też z Mirkiem w Warszawie – wspo- jednym z wielu, co po prostu z marszu stał się minał kilka dni temu w wywiadzie dla oficjalnej liderem drużyny. – W tamtym sezonie rzucał strony klubu Andrzej Dulniak, prezes i jeden dla nas po 20,4 punktu na mecz – wspomniał z założycieli Provide’u. – To były tzw. Turnieje niedawno Mirosław Noculak, choć są źródła, Wyzwolenia w styczniu. Pamiętam do dziś, które podają inną wartość – 22,7. jakaś zimna hala, warunki okropne, ludzi parę Tak czy inaczej, gdy w kwietniu 1992 roku wło- osób. RTI grało z Legią i tak nam wpadł w oko, cławianie walczyli w barażach o awans do że po meczu uznaliśmy: tego chcemy! Oczywi- pierwszej ligi z Górnikiem Wałbrzych, niewielu ście, trochę to trwało zanim rozmowy z federa- stawiało na drugoligowca. Griszczuk i spół- cją zaowocowały kontraktem, ale się udało. ka pokazali jednak swoją moc, wygrywając Do dzisiaj tajemnicą pozostaje kwotą, jaką wło- rywalizację 3:1. Sam Białorusin zdobywał kolej- cławianie zapłacili za transfer gracza. Wiado- no 34, 18, 34 i 27 punktów! Gdy ponadtysięcz- mo tyle, że nie wszystko uiszczono w gotówce, ny tłum w starej hali OSiR fetował awans i swo- a część pokryto… sprzętem RTV AGD. Wedle jego nowego idola, ten nie pozostawał dłużny, wspomnień działaczy – przez niedawno po- krzycząc po polsku „Kocham Was!” wstałą polsko-białoruską granicę kursowały te- I tak narodziła się legenda… (MF) strona 6 www.kkwloclawek.pl ANWIL TEAM #25LatWElicie

www.kkwloclawek.pl strona 7 ANWIL TEAM #25LatWElicie wojciech krajewski Drugi trener pod względem długości pracy we Włocławku, trener mający za sobą absolutną sympatię tłumów, trener który wywalczył dwa medale oraz dwa Puchary Polski, trener w czerwonej marynarce… Wojciech Krajew- ski, który prowadził Nobiles Włocławek w latach 1993-1996, wspomina czasy sprzed ponad dwóch dekad. Unikatowy klimat Po dziewięciu latach pracy w Lechu Poznań, gdy zaczęło pobiegł do kibiców w trybuny… Oczywiście sędziowie wy- brakować funduszy, oddałem trenerkę Gieniowi Kijewskie- kluczyli większość graczy i mecz kończył się… trzech na mu, a sam wziąłem się za menedżerkę, czyli szukanie spon- trzech (w Nobilesie: Tomasz Jankowski, Grzegorz Skiba sorów. Pewnego dnia zadzwonił do mnie jednak Zbyszek i… Roman Olszewski! – przyp. M.F.)! Ostatecznie to my Polatowski i zaproponował pracę, a że „wilka ciągnie do wygraliśmy (102:96). Liga nałożyła potem jakieś kary, lasu”, to przyjechałem na rozmowy. I tak to się zaczęło, choć jechaliśmy nawet do Warszawy, aby obejrzeć nagranie zanim podpisałem kontrakt, skontaktowałem się jeszcze ze meczu na wideo. Cała sytuacja ma jednak inną puentę: Szczepanem Waczyńskim, czy nie ma żadnego problemu, wniebowzięty był wówczas prezes firmy Drumet, naszego że oferują mi pracę, bo przecież wtedy to on prowadził No- nowego sponsora, bowiem urywki z tej bijatyki były poka- biles. Szczepan zachował się z klasą, powiedział, że nie ma zane w 105 stacjach telewizyjnych na świecie! żadnych pretensji i żebym brał tę ofertę. Zespół był paczką zgranych ludzi, z których każdy rzucił A więc wziąłem i rozpoczął się piękny okres w mojej trener- się za drugim w ogień. To dawało nam sukcesy: wicemi- skiej karierze. Przyjechałem w trakcie sezonu, po pięciu me- strzostwo, brązowy medal, dwa Puchary Polski. Tamte czach graliśmy ze Stalą Stalowa Wola. Wypadliśmy nieźle, mecze miały swój unikatowy klimat, w ogóle czasy były wygraliśmy sześcioma punktami (84:78 – przyp. M.F.), zgoła inne, a dla mnie – jako trenera w mieście, w którym a potem był wyjazd do Zadaru. Niestety przegrany. panowała moda na koszykówkę – absolutnie fantastycz- Wpadłem w towarzystwo mocnych graczy – Igor Grisz- ne. Po każdym spotkaniu w hali OSiR meldowaliśmy się w czuk, Mirek Kabała, Heniu Wardach, Romek Olszewski pubie, nie pamiętam już ulicy, ale niedaleko późniejszego – ale przyznam, zawsze lubiłem trenować koszykarzy McDonald’sa, koło ulicy Chopina; do tego pubu przycho- o, nazwijmy to, męskich charakterach. Igorowi też potra- dzili też kibice, była niepowtarzalna atmosfera… fiłem powiedzieć, to był mecz z Zastalem: „Super, Igor, Powiedzieć, że byliśmy rozpoznawalni, to nie powiedzieć że rzucasz tyle punktów, ale chcemy żebyś też więcej po- nic. Moja żona zawsze się śmiała, że jak idzie na zaku- dawał”. Oj, zagotował się wtedy, choć nic nie powiedział, py, to nie zdąży wrócić do domu, a w klubie już wiedzą za to w meczu zdobył tylko dwa punkty, ale aż 21 asyst! co Krajewski ma na obiad! Zdjęcia, autografy, miłe sło- A my pokonaliśmy Zastal gładko, różnicą ponad 30 wa na ulicy były na porządku dziennym punktów (116:82 – przyp. M.F.). Ogółem Igor był jednak i człowiek to czasem do dziś wspomi- złoty chłop. Jeśli jakiekolwiek problemy były, np. poza bo- na. Tak jak całe trzy lata… Pamiętam, iskiem, to raczej musiałem temperować Mirka czy Henia, że była możliwość, żebym został na Igora nigdy. Zresztą, to była taka ekipa, że ja nie przypo- czwarty sezon, działacze rozmawiali minam sobie żadnego, absolutnie żadnego przypadku, ze mną na ten temat przed play-off, żebym przez te trzy lata mojej pracy musiał kogoś karać ale ja się uparłem i powiedzia- tak na serio, wyciągać konsekwencje, rozstawać się z kimś łem, że jak będzie mistrzostwo dyscyplinarnie… to zostanę. Mistrzostwa nie A propos dyscypliny. Pewnie starsi kibice pamiętają słyn- było, kontraktu też nie, ale ną bójkę w Stargardzie Szczecińskim? Romek Olszewski nie żałuję. Spędziłem we i Martin Eggleston, potężny center Komfortu, starli się Włocławku piękny czas, pod koszem, ktoś kogoś zaczepił, ktoś coś komuś poka- a czerwoną marynarkę, zał na palcach i nagle, zza pleców Romka, wyłoniła się starsi kibice na pewno ręka Igora i zawadziła o nos Tyrone’a Thomasa. Po chwili wiedzą o co chodzi, mam Tyrone gonił już Griszczuka po parkiecie, Eggleston wal- do dzisiaj. Czeka, żeby kie- czył z Heniem Wardachem, zaczęła się regularna bójka. dyś jeszcze ją założyć i przyjechać Najbardziej poszkodowany był jednak Siergiej Żełudok, do Włocławka… który kończył mecz z podbitym okiem. A Heniu Wardach Notował: Michał Fałkowski strona 8 www.kkwloclawek.pl ANWIL TEAM #25LatWElicie kamień milowy Nawet najmłodsi kibice koszykówką wiedzą, że włocławska koszykówka weszła do ekstraklasy pod nazwą Provide Włocławek. Nie wszyscy wiedzą jednak, że w momencie, w którym weszła, istniało ryzyko, że wcale nie zagości w elicie na długo. Wówczas na scenę wkroczył Ryszard Badura… Badura i Nobiles wchodzą do gry O ile Andrzeja Dulniaka trzeba nazywać ojcem chrzestnym i wicemistrzostwo zdobywane przy akompaniamencie euforii włocławskiej koszykówki w ogóle, wszak to on wespół z Artu- miasta. Pamiętam kolejne wicemistrzostwo ugruntowujące rem Radke i Zbigniewem Polatowskim stworzył podwaliny naszą pozycję w elicie, dalej brązowy medal, Puchary Polski. pod profesjonalny zespół basketu w trzeciej lidze (obecnej dru- Pamiętam także poszczególne mecze, jak choćby ten ze Ślą- giej) w 1990 roku, o tyle ojcem drużyny, która dwa lata później skiem, gdy pokonaliśmy ich 131:109. Wspominam często poje- znalazła się w ekstraklasie trzeba uznać Ryszarda Badurę. dynek w pucharze z Węgrami, gdy Kapeć (Mirosław Kabała W 1992 roku Badura szefował Kujawskiej Fabryce Farb i – przyp. M.F.) trafił za trzy na dogrywkę, choć rywale niemalże Lakierów Nobiles i doskonale pamięta spotkanie z sierpnia wyrzucili go na aut. Pamiętam oczywiście słynny rzut Jacka 1992 roku, kiedy to przy ulicy Piwnej spotkał się koszykarzami Krzykały. Siedziałem wtedy jakieś trzy metry od tego miejsca, Provide’u, którzy właśnie uzyskali awans do ekstraklasy. – Pa- z którego rzucał. Pamiętam dobrze jak po tym spotkaniu siłą miętam ich miny. Nie wiedzieli co ich czeka, byli zdegustowani, wzięliśmy nagranie od telewizji i śledziliśmy je klatka po klatce... apatyczni, no po prostu jak to się mówi potocznie – „zbite psy”. Ale wie pan co wspominam najbardziej? Tę niepowtarzalną Ale kiedy poinformowaliśmy ich, że w Nobilesie podjęto decy- atmosferę na hali. Te skandujące tłumy, zatłoczone przejścia, zję o wspieraniu koszykówki, to byli nagle zupełnie inni ludzie. schody, balkony... – opowiadał Badura, zapytany o detal, któ- Widać było, że odżyli. I tak to się zaczęło; podpisaliśmy umo- ry w szczególności utkwił mu w pamięci. wę, ja zostałem prezesem... – wspominał Badura dla jednego Każdy początek ma jednak swój koniec. Dla Ryszarda Badury z wcześniejszych numer Anwil Team. proces kończenia przygody z koszykówką rozpoczął się kiedy Szef Nobilesu niejednokrotnie powtarzał, że nie czuł się zbaw- przed sezonem 1996/1997 drugim strategicznym sponsorem cą koszykówką, ale po prostu wszedł w sponsorowanie basketu klubu zostały Zakłady Azotowe, a klub zmienił nazwę na No- we Włocławku, gdyż szkoda mu było pracy, jaką wcześniej biles/Azoty, by w kolejnych rozgrywkach doszło do następne- wykonał Dulniak. – Jego drużyna rok po roku awansowała go przekształcenia na Anwil/Nobiles. z III do I ligi i nagle zawisła w próżni. Wiedziałem, że to bardzo – Nie traktowałem tamtych wydarzeń jako czegoś negatyw- solidny fundament i trzeba było pomóc. Na szczęście trafili- nego i nie miałem nikomu za złe, że to wszystko się dzieje. Kosz- śmy na sprzyjający okres. U mnie w fabryce wróciliśmy z nazwy ta utrzymania drużyny rosły i Nobiles nie był już w stanie sam Polifarb do poprzedniej Nobiles i, co tu dużo mówić, potrzebo- łożyć na zespół. Przecież przede wszystkim chodziło o to, by waliśmy wsparcia marketingowego w Polsce. Wykorzystałem utrzymać koszykówkę we Włocławku. Gdy śp. pan Benedykt moment. Wiedziałem, że my potrzebujemy koszykówki i koszy- Michewicz przedstawił nam swoją propozycję, przystaliśmy kówka potrzebuje nas – dodał ówczesny prezes. na nią. Zgodnie z umową, Azoty wchodziły jako równorzęd- Za kwotę 350 tysięcy złotych Kujawska Fabryka Farb i La- ny partner, a po sezonie miało dojść do zmiany w nazwie. To kierów została głównym mecenasem klubu i tytularnym spon- wszystko było zaplanowane. Działo się dokładnie to samo, co sorem, nazwa Provide ustąpiła Nobilesowi. I jako Nobiles, kilka lat wcześniej z Provide’m. Nie chcieliśmy by to, co zostało w ciągu sześciu lat (do momentu odejścia Badury) zdobyła wypracowane, zostało zniszczone. Nobiles pod względem biz- dwa wicemistrzostwa kraju, jeden brąz, dwa Puchary Polski, a nesowym zrobił dokładnie to, co miał zrobić, a zespół… jest do także pojawiła na arenie międzynarodowej. dziś! – zakończył pierwszy sternik klubu w ekstraklasie. – Każdy sukces miał coś swojego. Pamiętam pierwszy sezon Michał Fałkowski

www.kkwloclawek.pl strona 9 ANWIL TEAM #25LatWElicie

Ikie Corbin był pierwszym Amerykaninem we Włocławku, a rok później wielkie nadzieje wiązano z Charlesem Claxtonem. Obaj trafili na Kujawy przez agenta ze Szwecji, a włodarze klubu… praktycznie nie widzieli ich wcześniej w akcji. Pierwsze „NBA” we Włocławku Śląsk Wrocław miał Keitha Williamsa, w Pruszkowie grał po gracza, który występował w NBA (gwoli ścisłości: łącznie Tyrice Walker, a Nathan Buntin występował w Przemyślu. niespełna pięć minut w trzech meczach…), we Włocławku Po awansie do ekstraklasy w 1992 roku, kibice Nobilesu zasta- zawrzało. nawiali się więc kiedy i do Włocławka zawita pierwszy koszy- - Pamiętam wielką eksplozję radości, tumultu i wrzawy, jak ra- karz ze Stanów Zjednoczonych. Ostatecznie musieli czekać zem z Charlesem, nowym centrem prosto z NBA, weszliśmy trzy lata, gdy w sezonie 1995/1996 we Włocławku zjawił się na jeden z balkonów podczas meczu ligowego. Chciałem by Ikie Corbin. Transfer wspomina Wojciech Kobielski, długoletni zobaczył jak to u nas wszystko wyglą- asystent w Nobilesie, który wielokrotnie pełnił także funkcję da i chciałem, aby fani go zobaczyli. głównego coacha. Mierzącego 215 cm wzrostu giganta - O Corbinie wiedzieliśmy tyle, że grał wcześniej w Japonii trudno było nie zauważyć i po chwili i dysponowaliśmy nagraniem z czasów, gdy występował… zaczęła się prawdziwa feta. Charles w NCAA. Biorąc pod uwagę, że w Japonii rywalizował przez nie wiedział o co chodzi… - wspomina cztery lata, wideo nie było aktualne, ale… takie po prostu były tamten moment Ryszard Badura, czasy. Brak Internetu powodował, że wszystko opieraliśmy na re- ówczesny prezes klubu. lacjach z agentami. Nam Corbina pomagał sprowadzić agent - O ile Ikie’a znaliśmy z kaset, o tyle ze Szewcji, Andersson, czy jakoś tak – wspomina Kobielski. Charlesa… nie widzieliśmy wcześniej 29-letni wówczas Amerykanin momentalnie zaaklimatyzo- w ogóle. Na żadnym nagraniu, na wał się w zespole. – Aklimatyzacja była bezstresowa. Pora- żadnym VHS-sie. Nic. Po prostu otrzy- dziłem sobie naprawdę szybko, biorąc pod uwagę fakt, że maliśmy od agenta, znowu od tego Szweda, jego dossier. wcześniej spędziłem sporo czasu w kraju całkowicie różnym Ale to też były podstawy: w jakich klubach grał, ile zdobywał od Polski. Wbrew pozorom nie miałem problemów komu- punktów. Nie specjalnie ufaliśmy w te dane, bo agenci bardzo nikacyjnych, bo koszykówka to koszykówka i jej język zawsze często zawyżali liczbę zdobywanych punktów i zbiórek. Dla nas jest taki sam. Co więcej, kilku graczy jednak liczyło się wówczas coś innego: wzrost. Chcieliśmy po- z drużyny mówiło już wtedy po angiel- tężnego centra i takiego dostaliśmy. 213 cm wzrostu, z butami sku, i teraz pewnie zaskoczę wszystkich, 215 – opowiada Kobielski, dodając – Zanim jednak kontrakt po angielsku rozmawiał ze mną nawet wszedł w życie, zrobiliśmy try-out. Trzy-cztery dni, za które za- Igor Griszczuk i nieźle mu to wychodziło. wodnik miał normalnie płacone, ale wiedział, że umowa bę- Założę się, że tego nie wiedzieliście, co? dzie ważna dopiero, jak pokaże, że naprawdę umie grać w ko- – wspominał kilka lat temu w wywiadzie szykówkę i nam się przyda. Do końca nie ufaliśmy agentom… dla Anwil Team sam Amerykanin, który 26-latek szybko odnalazł swoje miejsce w zespole i ogółem we Włocławku zanotował bardzo dobry w 21 meczach notował średnio 13,2 punktu. Włocławianie sezon. Uzyskiwał średnio 15,7 punktu, znowu zakończyli jednak sezon bez sukcesu. W ćwierćfinale aczkolwiek drużynowo rozgrywki były play-off lepszy w trzech meczach okazał się Komfort Forbo poniżej oczekiwań. Nobiles zakończył j Stargard Szczeciński i w składzie ponownie doszło do zmian. e na czwartej pozycji. Claxton pożegnał się z Włocławkiem. Rozczarowująca lokata sprawiła, że władze kluby zdecydo- - Oni obydwaj byli bardzo sympatyczni i co ważniejsze – wały się przewietrzyć zespół. Odeszli m.in. Mirosław Kaba- umieli grać w koszykówkę. Takie czasy, że poza umiejętno- ła, Roman Olszewski oraz Corbin, który przeszedł do Polonii ściami przede wszystkim kluczowa była atmosfera. Tym się Przemyśl. W jego miejscu Nobiles sprowadził Ryana Jamiso- wygrywało: jednością, klimatem wokół pracy na treningach, na, ale 24-latek nie sprawdził się i po 15 meczach został zwol- zespołowością. I gdy zawodnicy widzieli, że ktoś się wywyższa, niony. Tymczasem na telefon z jakiegokolwiek klubu za oce- to szybko go odcinali. Takich kilku było, ale zarówno Ikie, jak i anem czekał były zawodnik Boston Celtics, Charles Claxton. Charles szybko znaleźli wspólny język z resztą zespołu – koń- Gdy „Gazeta Pomorska” doniosła o tym, że Nobiles sięga czy Kobielski. Michał Fałkowski strona 10 www.kkwloclawek.pl ANWIL TEAM #25LatWElicie

hubert hejman Mój pierwszy raz… z Anwilem Kiedy w lipcu 2006r. otrzymałem telefon od Arkadiusza złapała nas noc jedyne co widział to światła tira, który Lewandowskiego z propozycją pracy w klubie, niewiele jechał z naprzeciwka. Niestety polskie drogi w niczym się zastanawiając skróciłem swój pobyt w Stanach Zjed- nie przypominały amerykańskich autostrad. Uspokoiłem noczonych i przyjechałem do Włocławka spełniać swo- Amerykanina, że w Polsce tak wygląda wyprzedzanie je marzenia. I choć z klubem współpracowałem już od i nie ma się czego obawiać. Do końca mi nie dowierzał, bo kilku lat, tak naprawdę oferta objęcia funkcji kierownika aż do dojazdu w hotelu w Augustowie nie zmrużył ani oka. drużyny była niczym ze snu. Miałem oto stać się częścią Następnego dnia czekała nas podróż do miejsca doce- drużyny, pierwszym kontaktem dla moich idoli w jakich- lowego. Przed nami jeszcze 550 kilometrów, czyli kolej- kolwiek sprawach pozaboiskowych, łącznikiem między nych kilka godzin jazdy. Po bardzo wczesnej pobudce, zawodnikami i trenerami a szefostwem klubu. ruszyliśmy w drogę. Rozmowy przerywały nam telefo- Nic więc dziwnego, że z tamtego pierwszego okresu ny od trenera Dedka. „Pamiętaj, że o 18 gramy mecz. pracy w klubie mam najwięcej wspomnień, które na Musisz ich dowieźć odpowiednio wcześniej, bo chce im stałe wyryły się w mojej pamięci. Jedną z najbardziej eks- zdążyć powiedzieć o naszej taktyce”- słowa słoweńskiego cytujących z perspektywy lat chciałbym dziś przybliżyć szkoleniowca kołatały w myślach podczas mijanych kilo- czytelnikom Anwil TEAM, ale historii i historyjek jest całe metrów. Niestety w jednej z litewskich miejscowości zwy- mnóstwo. czajnie się pogubiłem. Próbowałem pytać miejscowych Moja opowieść wiąże się z nowozelandzkim rozgrywa- o drogę, ale znajomość angielskiego na nic się zdała. Po jącym Markiem Dickelem oraz amerykańskim centrem długich poszukiwaniach właściwego kierunku dalszej jaz- Brandonem Kurtzem. Trener David Dedek, który szefo- dy, ruszyliśmy przed siebie. Nagle na środku drogi wyrósł wał wówczas drużynie, bardzo długo szukał odpowied- nam strażnik w mundurze. Okazało się, że dojechaliśmy nich zawodników na te pozycje. Odrzucał setki kandy- do przejścia granicznego Litwy z Łotwą. Nie było to jed- datur często z błahych powodów, a tymczasem sezon nak, żadne wielkie przejście graniczne, tylko zwykła bud- zbliżał się wielkimi krokami. Te część którą zaakceptował ka pośrodku pól. na podstawie zebranych danych i klub sprowadził do Jakież było zdziwienie pogranicznika, gdy otrzymał trzy Włocławka, po kilku dniach treningów odsyłał do domu. różne paszporty, w tym nowozelandzki (!). Nie zabrakło W końcu wybór padł na dwóch wyżej wspomnianych pytań o cel podróży i podejrzliwych spojrzeń. Po kilkuna- graczy. Prezes Polatowski odetchnął z ulgą, bo do startu stu minutach wnikliwej kontroli paszporty wróciły do na- w lidze zostały już tylko trzy tygodnie. szych rąk, a ja coraz bardziej nerwowo zerkałem na ze- Zawodnicy mieli przylecieć tuż przed wyjazdem drużyny garek. Oczyma wyobraźni widziałem już minę trenera, na turniej w Ventspils na Łotwie. Sęk w tym, że najpierw który dowiaduje się, że gwiazdy nie dojadą na czas. Na musieli przejść testy medyczne. Podjęto decyzję, że tuż po szczęście kilometry na Łotwie minęły wyjątkowo szybko przylocie zabiorę ich do COMSu (Centralnego Ośrodka i bez większych przygód. Medycyny Sportowej) i jeśli wszystko będzie OK, pojadą Wjechaliśmy do Ventspils na 2 godziny przed meczem, ze mną samochodem na Łotwę. W okresie kiedy nawiga- więc wiedziałem już, że daliśmy radę. Koszykarze zdążyli cja samochodowa nie była jeszcze tak powszechna, do zjeść czekający na nas obiad (a byli już naprawdę bardzo wyjazdu przygotowałem się drukując sobie mapy z inter- głodni) po czym zostawili torby w pokojach i przyszli na netu. Nowi gracze dostali zielone światło od medyków, wyjazd autokarem na mecz. Z pozostałymi graczami a ja ruszyłem z dwójką obcokrajowców w 800 kilometro- zdążyli poznać się w autobusie, a w szatni na odprawie wą podróż. poznali tajniki warsztatu trenera. Anwil Włocławek po- Zmęczeni kilkugodzinnym lotem, a następnie badania- konał tego dnia gospodarzy turnieju BK Ventspils 72:66, mi koszykarze szybko zasnęli w aucie. Po kilku godzinach a moi nowi koledzy z pracy zdobyli odpowiednio 4- Bran- jazdy, nagle z tylnej kanapy słyszę krzyk „Człowieku co don Kurtz i 1- Mark Dickel punkt w tym meczu. W suchych robisz, chcesz nas pozabijać?”. Kurtz obudził się właśnie statystykach z meczu było to tylko 5 punktów, a dla mnie w trakcie mojego manewru wyprzedzania, a ponieważ jedna z najbardziej zwariowanych podróży życia. www.kkwloclawek.pl strona 11 ANWIL TEAM #25LatWElicie

C

Josip pf Sobin

Paweł Leończyk sf

pg Ivan Almeida Kamil sg Łączyński

Jarosław Zyskowski

Trener: Igor Milicić / Asystent: Marcin Woźniak / II asystent: Grzegorz Kożan Trener: Artur Gronek / Asystent: Arkadiusz Miłoszewski / II asystent: Jakub Lewandowski

0 Jaylin Airington USA SG / SF 193 1993 1 Marcel Afeltowicz POL SG / SF 185 2000 2 Rafał Komenda POL SF 200 1998 5 Michał Nowakowski POL PF 202 1989 6 Ivan Almeida CBV SF 198 1989 9 Kamil Łączyński POL PG 183 1989 anwil włocławek anwil 11 Jarosław Zyskowski POL SF 203 1992 13 Josip Sobin CRO C 206 1989 14 Ante Delaš CRO SG / PG 200 1988 15 Damian Ciesielski POL PG 187 1997 29 Paweł Leończyk POL PF 203 1986 33 Szymon Szewczyk POL C / PF 209 1982

strona 12 www.kkwloclawek.pl ANWIL TEAM #25LatWElicie stelmet bc zielona góra

0 James Florence USA PG / SG 185 1988 3 Phil Taylor USA PG 175 1991 4 Armani Moore USA SF / PF 196 1994 8 Filip Matczak POL SG 187 1993 12 Jarosław Mokros POL SF / PF 200 1990 16 Boris Savović MNE PF / C 209 1987 17 Jakub Der POL SG 192 1996 18 Vladimir Dragičević MNE PF / C 206 1986 22 POL SG / SF 195 1982 34 Adam Hrycaniuk POL C 206 1984 35 Przemysław Zamojski POL SG / SF 193 1986 55 Łukasz Koszarek POL PG 187 1984

sg Trener: Igor Milicić / Asystent: Marcin Woźniak / II asystent: Grzegorz Kożan Trener: Artur Gronek / Asystent: Arkadiusz Miłoszewski / II asystent: Jakub Lewandowski pg Przemysław Zamojski Łukasz sf koszarek

Armani Moore pf

Vladimir V c Dragicević

Adam Hrycaniuk

www.kkwloclawek.pl strona 13 ANWIL TEAM #25LatWElicie #25LatWElicie inaczej,

100 000 dolarów czyli CZY WIESZ, żE otrzymał Nobiles za pra- … wa do transmisji z meczu 300 000 dolarów z PAOK-iem Saloniki rocznego kontraktu kosztował najdroższy w sezonie 1996/1997? Andrej Urlep potrzebował zawodnik w historii zaledwie 70 sekund, aby klubu, Białorusin w jednym meczu Pucharu Mistrzów otrzyma wieloletni skrzydłowy Aleksander Koul? Joe Crispin, amerykań- dwa przewinienia tech- Nobilesu i Anwilu, ski strzelec z rozgrywek , niczne i tym samym zostać Tomasz Jankowski 2005/2006, zawsze odesłanym na trybuny? grał przez większość swojej grał w butach zawiąza- kariery bez końcówki ma- nych na sznurowadła, na łego palca? Stracił go przy których wypisane miał próbie wsadu w 1992 r. koszykarze Benettonu imię swojej żony? Treviso, po treningu w sta- rej hali OSiR w 1995 roku, zapytali się pracowników Igor Griszczuk, obiektu: „Ok, a gdzie jest hala, w której rozegramy gdy przychodził do Pro- mecz?” vide’u z RTI Mińsk w 1991 238 wolnych i 66 trójek

roku, podpisał od razu to prywatne rekordy

czteroletni kontrakt? Andrzeja Pluty jeśli chodzi o rzuty już podczas meczów trafione z rzędu? trzecioligowego Provi- , reprezen- de’u Włocławek kibicom czas podczas time- tant Polski, gwiazda Proko- -outów umilał zespół mu Trefla, a potem gracz największy rozmiar cheerleaders? Panathinaikosu, Maccabi, buta miał serbski cen- Alby czy Caji Laboral… nie ter Dušan Jelić? 52,5! trener Andrej Urlep przeszedł testów u Davida korzystał z „pomocy” Dedka w 2006 roku? poker był ulubioną formą szamana spirytualisty, który medytował z zabijania czasu w autokarze podczas meczów wyjazdo- po awansie do finału chętnymi zawodnikami i , wych „złotej ekipy” z sezonu w sezonie 2009/2010 „czarował” kosze rywali? Anna Chojnacka 2002/2003? Grali m.in. Jeff trener Igor Griszczuk pracując w Nobilesie Nordgaard, Tomas Pacesas, wpadł do szatni, zdarł w latach 90-tych, była i jest do dzisiaj jedyną Damir Krupalija, a także… z siebie marynarkę i Igor Milicić. depcząc ją, krzyczał: kobietą na stanowisku J******* tego Bossa! kierownika drużyny w Mirosław Wiśniewski PLK? słynął z tego, że z hala OSiR pamięta przypa- linii osobistych rzucał dek, gdy jeden z kibiców zszedł w marcu 2012 roku do piłkę tak jak Rick Barry, Piotr Abrolat, z balkonu zawieszonego nad klubu przyszło zaproszenie oburącz od dołu? koszem, usiadł na… obręczy od programu „Dzień były maser w Anwilu, w Dobry TVN”? Wszystko 2000 roku pracował jako i wygrażał sędziom? Delikwen- ta nijak nie dało się usunąć, za sprawą nagrania masażysta mistrza olimpij- mecz przerwano i odczekano piosenki „My Girl” z okazji skiego, chodziaża Roberta Korzeniowskiego? aż sam wróci na swoje miejsce. Dnia Kobiet przez czterech ciemnoskórych graczy. Zebrał: Michał Fałkowski strona 14 www.kkwloclawek.pl www komentator RadiaAnwil SZARADOWSKI Krzysztof ANWIL TEAM #25LatWElicie . kkwloclawek Trzy wyjątkowe anegdoty . kabel. Awaria naprawiona, więc zapraszam na trzecią kwartę”! komunikat „Witam krótki podałem po przerwie. zdrowiaPrzepraszam stan ale niestetymój taki o tutaj tłok, się że… kibice martwili wyrwali by chcąc nie i transmisji słuchają bliscy moim że Wiedząc,miejsce. swoje na wróciłem szybko i papierosaWypaliłem przerwa. „Przerwana”.zapytałem.transmisja??”„A – nogi. równe na się zaczynałasię Akurat łem który wówczasjeździłmeczejako na zemną technik. „Zasłabłeś” powiedział.Poderwa– - się na zewnątrz, oparty o ścianę hali, okładany po twarzy przez Andrzeja Grabowskiego, Ocknąłem ciemno… zupełnie się robipotem a mroczki, się wirować,pojawiają woczach suchej nitki. W drugiej zaczyna brakować mi tlenu. Pot leje się strumieniem. Świat zaczyna lewejz strony monotonnei bum bum, PodAZS. koniec pierwszej kwarty mnie na ma nie Część z nich wisi nade mną, część opiera się o nasze plecy. Bęben z prawej strony, bęben okazuje się, że miejsce które zająłem znajduje się dokładnie pośrodku młyna kibiców AZS. nagle i Tłumciasno. gęstnieje robić się Zaczyna meczu. do Godzina boisko. całe na ma panoraNarożnik- piękna idealne. Miejsceparkietu, Siadam.obiekcie.się wydaje po się poruszaniu doświadczeniaw brak więc a Koszalina, do pierwszyMójlepszy.wyjazd ten pierwszy kto zasadzie: dziennikarzyna dla Miejsca głośna. niesamowicie i miejsca niego ostat do wypełniona zawsze klimatyzacji, jakiejkolwiek bez Hala bocznych. linii trybunki wzdłuż trzyrzędowe dostawiane i koszem za trybuna niewielka jedna TylkoGarden. Square Madison jak był obiekcie tym przy kurnik Nasz Gwardii. Hala Stara Koszalin. obowiązku odnotujmy, że kibice przemaszerowali w ten sposób kilka ładnych kilometrów. kronikarskiego Z benzynowej. stacji najbliższej przy barze wjedzenie pałaszującychchów zu- naszych minęliśmy ruszył korekgdy OczywiścieKujaw. stolicy ze drużyna rozgrywała pewne. Wszyscy czekający wówczas na udrożnienie drogi wiedzieli, że tego dnia swój mecz całygłos. na śpiewającjest Jedno poszli, korekruszy”I jak zgarnie Kierowca nas autobusu baru. najbliższego do piechotą idziemy więc zgłodnieliśmy wy, jak korku Stoimyw stać? miało się co „A odpowiedź: Otrzymujemy stało. się coś czy pytamy i ich Zatrzymujemy Anwilu. kibiców grupa duża nas do się zbliża krokiem równym jak słyszymy i mochodu gardeł„Aaaanwiiiillll,Aaaanwil kilkudziesięciu Włocławek”.Zaskoczenisa- wyskakujemy z krzyk i śpiewsłyszalny głośniej coraz przerywa nudę tę nagle I Nuda. aucie. wSiedzimy godzin. najbliższych kilka przez stoimy którym w korku, gigantycznym w się trzymujemy Toruniem) autostrady zaa - Świeciem, (między Stolna z okolicy W deszcz. marznący zjeździe padać zaczyna Po minusowa. temperatura termometrach Na Marzach. wych No- Trójmiasta.wówczaswz się meczów kończyła wielu Autostrada z Powrótjednego z ciemnych korytarzach Piotrek szczęśliwie odnalazł nasiuwolnił zopresji. sami trafiliśmy do niego przypadkiem? Dopiero po kilkudziesięciu minutach błądzenia po skoro korytarz,ów się znajduje gdzie uratować.Tylkomu, nas stanowiłwytłumaczyć jak po- kolega dobry jako który Kieplina, Piotrka do się dodzwoniliśmy minutach, dobrych kilkunastu po końcu,Wzasięgu. miało nie nas z żadne mało byłopomoc. Jakbytego o nym tempie, a światła zgasły szybciej niż błyskawiczw Tarnobrzegu,w opustoszała nikt nie słyszałktóra naszego wołania hali, WUgrzęźliśmy! klamki! one mają nie wewnątrz od że zorientowaliśmywtedy…się, i postanowiliśmy wrócićzamknięte, są że się, okazało Gdy pokonać. musimy które drzwi, drugie są dalej kawałek że się, okazało skrzydło sze halę. Trwało to chwilę. Kiedy jednak znaleźliśmy drzwi wyjściowe i otworzyliśmy ich pierw- wówczas w TV Kujawy Eweliną Nowicką pracująca zabłądziliśmy i zaczęliśmyz szukać wyjścia przed wspólnie prasowej konferencji z Wracającspotkaniu. po już się wydarzyła która sytuację, o Chodzi historii. bez raczejbył ten bo mecz, o chodzi nie długo. to zasadzieW na zapamiętałem ten wyjazd ale raz, jeden tylko tam ByliśmyWola. Stalowa pl Do usłyszenia! strona 15 - - zza mikrofonu ANWIL TEAM #25LatWElicie kamień milowy Wiosną 2002 roku włocławianie rozgrywali swój najlepszy sezon na arenie międzynarodowej i znaleźli się w gronie czterech najlepszych ekip Pucharu Saporty obok Montepaschi Siena, Hapoelu Jerozolima i Pamesy Walencja. Po cichu marzono o awansie do finału… Anwil - Pamesa Pamesa była rywalem z najwyższej półki. Jose Ignacio Ro- I choć włocławianie nie składali broni, walczyli do upadłego, dilla, Victor Luengo, Jose Antonio Paraiso, Bernard Hopkins, rywal był piekielnie mocny. Co prawda w 28. minucie spo- a przede wszystkim Francisco Elson i Derrick Alston. Ten tkania po trafieniu Igora Griszczuka, Anwil przegrywał tylko pierwszy w 1999 roku wybrany był w drafcie przez Denver 40:41. Niestety, im bliżej było końca spotkania, tym zmęcze- Nuggets, a drugi reprezentował wcześniej Philadelphia 76- ers i Atalanta Hawks. Nie ulegało więc wątpliwości – w tej parze półfinałowej zde- cydowanymi faworytami byli Hiszpanie. Włocławianie liczyli na atut, jakim jest pozycja gospodarza spotkania rewanżo- wego. Zasada w takich przypadkach jest prosta. Ugrać jak najwięcej na wyjeździe i odrobić ewentualne straty na „wła- snych śmieciach”. Do Hiszpanii ówcześni wicemistrzowie Polski nie pojechali w pełnym składzie, bez kontuzjowanego Vladimira Anzulo- vicia. Pierwsza połowa zdecydowanie należała do gospoda- rzy, którzy znakomicie organizowali się w obronie i prowa- dzili 40:27. Wydawało się, że misterny plan wywiezienia jak najlepszego rezultatu z Walencji legnie w gruzach. Jednak po nie dawało się coraz bardziej we znaki. Matt Santangelo, przerwie na parkiet wyszła zupełnie odmieniona ekipa Anwi- Ed O’Bannon czy Jeff Nordgaard pudłowali nawet otwar- lu. Skuteczna, agresywna obrona włocławian, pozwoliła na te rzuty, a dodatkowo gospodarze przegrali rywalizację na szybkie odrobienie strat. Znakomicie w tym czasie prezento- tablicach 42:25. Hiszpanie kontrolowali przebieg spotkania wali się Ed O’Bannon i Aleksander Koul. Reprezentant Bia- i wygrali 58:53. łorusi trafiał na 71 procentowej skuteczności z gry, natomiast We Włocławku nie było jednak rozpaczy. Może trochę Amerykanin miał 18 zbiórek. Anwil się rozpędził i na zaledwie żalu i niedosytu z niewykorzystanej szansy na finał. Jednak trzy minuty przed końcową syreną przewaga spadła do za- Pamesa nie była wtedy w zasięgu Anwilu. Co by jednak nie ledwie dwóch punktów! Taki wynik był marzeniem zespołu powiedzieć o sezonie pucharowym 2001/2002, był on nie- ze stolicy Kujaw. zmiernie udanym dla włocławskiej drużyny. Zarazem było to Niestety, wraz z zejściem za faule Saszy Koula, zaczęły się największe osiągnięcie zespołu z Kujaw w historii ich startów problemy włocławian i ostatecznie gospodarze zwyciężyli na europejskich parkietach. 77:65. Dwanaście punktów to w koszykówce niby niewiele 09.04.2002. Walencja i choć przyszłość dalszego udziału w rozgrywkach Pucharu BC Pamesa Valencia – Anwil Włocławek Saporty nie rysowała się dla włocławian w zbyt różowych 77:65 (24:19, 16:8, 14:21, 23:17) barwach, fani wierzyli w zwycięstwo. Znany komentator Anwil: Santangelo 15, Nordgaard 15, Koul 12, O’Bannon radiowy Jerzy Polak przez kilka wcześniejszych dni zachęcał 12, Prawica 7, Griszczuk 2, Skele 2, Savanović 0, Silobad 0. fanów do wcześniejszego przyjścia do Hali Mistrzów, aby już na rozgrzewce koszykarze z Walencji posmakowali włocław- 17.04.2002. Włocławek skiego piekła. W końcu w ćwierćfinale, dzięki wsparciu fa- Anwil Włocławek – BC Pamesa Valencia nów, Anwil odrobił dziewięć oczek straty z pierwszego meczu 53:58 (12:23, 18:16, 12:6, 11:13) z Panioniosem Ateny, wygrywając mecz 75:59. Anwil: Santangelo 14, O’Bannon 12, Koul 6, Nordgaard 6, I rzeczywiście, doping był doskonały, a Hala Mistrzów wypeł- Griszczuk 5, Savanović 3, Silobad 2, Prawica 2, Anzulović niona po brzegi. Dodatkowo, do gry wrócił Vladimir Anzulo- 2, Andruska 1. vić… A jednak początek meczu był katastrofalny. Po pierwszej kwarcie Hiszpanie prowadzili 23:12, a do przerwy 39:30. Michał Fałkowski, Artur Gąsiorowski strona 16 www.kkwloclawek.pl ANWIL TEAM #25LatWElicie grzegorz bachański - Dojrzewałem razem z Włocławkiem jako sędzia. Provide, Nobiles, a potem Anwil to dla mnie symbol koszykarskiej wolności, symbol zmian, które dotknęły polską koszykówkę po przemianach ustrojowych w 1989 roku – opisuje swoje wspomnienie związane włocławskim basketem Prezes Polskiego Związku Koszykówki, a w przeszłości zawodowy sędzia koszykarski, Grzegorz Bachański. Symbol koszykarskiej wolności Muszę zacząć od tego, że ja wychowywałem się na koszy- wspomnienie, mianowicie pojawiłem się w Hali Mistrzów kówce lat 80-tych. I cóż, na tamten moment człowiekowi jako sędzia w parze z Januszem Calikiem, aby poprowadzić podobała się ta gra, bo nie miał porównania. Gdy jednak pierwszy pojedynek włocławsko-wrocławski w nowej hali! dekadę później zaczęliśmy wszyscy oglądać NBA, stało się Grano jakoś późną zimą, wczesną wiosną 2002 roku (22 lu- jasne, że różnica, delikatnie mówiąc, istnieje. Koszykarze grali tego – przyp. M.F.), trenerem Anwilu był Aleksander Petrović, najczęściej w słabo oświetlonych, szarych salach gimnastycz- w ekipie Sasza Koul i Ed O’Bannon, a Anwil był tak silny, że nych. Takich dzisiejszych salkach szkolnych, gdzie drabinki w tamtym spotkaniu poza składem wylądował… Igor Grisz- wisiały na ścianach bocznych, kosze zwisały z sufitu, albo czuk. I gospodarze ten mecz wygrali, 91:81. Muszę przyznać, były doczepione do ścian, a z wejścia na parkiet wchodziło się że wówczas dało się odczuć w powietrzu jakąś nowość, jakąś praktycznie w pole trzech sekund. Takie realia. nowoczesność. Nowa arena, inny rodzaj grania, troszkę także I nagle, na koszykarskiej scenie w 1990 roku, rok po przemia- zmierzch wielkiej legendy, czyli wspomnianego Białorusina. nach ustrojowych w kraju, pojawił się mający wielkie aspira- I oczywiście, nie mogę się nie odnieść do samego Griszczuka, cje zespół z Włocławka. Zespół, który głośno mówił o tym, postaci absolutnie nietuzinkowej. Myślę, że prawdziwe będzie że chce walczyć o awans nie tylko z trzeciej do drugiej, ale stwierdzenie, że hala OSiR była najtrudniejszą do sędziowa- za moment także z drugiej do pierwszej ligi. To było swoiste nia areną w kraju, a Igor – najtrudniejszym graczem. Charak- novum, które zostało urzeczywistnione! Muszę powiedzieć, ternym cwaniakiem, w dobrym tego słowa znaczeniu, który że dla mnie Provide, a potem Nobiles, czyli fundamenty nie bał się wejść w konfrontację z arbitrem. dzisiejszego Anwilu, to był taki symbol koszykarskiej wolności. I na koniec moich wspominek – sezon dla Włocławka i Mocne, ofensywne granie, coś zupełnie nowego, inny rodzaj wszystkich fanów z Kujaw absolutnie wyjątkowy, czyli sezon łkowski

entuzjazmu i oddzielenie tego, co było w latach 80-tych 2002/2003. Tak, tak, też miałem swój udział w mistrzostwie a F z tym, co przynosiły lata 90-te. Polski, tak pół-żartem, pół-serio, można powiedzieć. Prowadzi- ł a

To taki jeden rodzaj moich wspomnień, powiedzmy, kibicow- łem bowiem mecze numer dwa i pięć finałowej batalii z Proko- ich : M :

ski. Drugi aspekt wiąże się oczywiście z moją pierwszą rolą mem Treflem Sopot. W tym pierwszym przypadku sopocianie ł w koszykówce, czyli rolą sędziego. Do dzisiaj pamiętam, wygrali u siebie, ale już w kolejnym nie było absolutnie dyskusji. a gdy w 1996 roku pojechałem do Inowrocławia by w duecie Anwil zdominował rywala w Hali i 100-lecia i wygrał zasłuże- otow z Krzysztofem Koralewskim prowadzić mecz Noteć – No- nie. Pamiętam, że kibice i klub z Sopotu czuli się dziwnie, bo N biles. Stresowałem się bardzo mocno, spać nie mogłem! przed spotkaniem byli pewni swego, ale już po meczu wszyscy Całe szczęście dla mnie, że trenerem włocławian był wów- uśmiechali się mówiąc: „Jeszcze zagramy mecz numer siedem”. czas Jacek Gembal, którego znałem z Pruszkowa. Przyznam I nawet ja, spiesząc się na – bardzo mi pomógł. Nie wywierał na mnie, młodym arbi- pociąg powrotny, gdy trze, żadnej presji. A Nobiles wygrał wówczas 107:94 i to był wychodziłem z hali, pierwszy z meczów, w których – nieskromnie powiem – przy- usłyszałem od jakie- nosiłem szczęście drużynie z Włocławka. goś pracownika: Pamiętam, że m.in. prowadziłem ostatnie wygrane spotkanie, „Do zobaczenia już wtedy Anwilu, w starej hali OSiR! Mecz finałowy numer na siódmym trzy z Zepterem Śląskiem Wrocław, zwycięski przez włocła- spotkaniu”. Jak wian 82:80. Pamiętam Andreja Urlepa, który szalał przy linii wiemy, do tego i miał wiele pretensji do naszej pracy. Trzeba zaznaczyć, że to spotkania już nie była wówczas jedyna porażka Śląska w całych rozgrywkach. doszło. W starciu Wrocławianie z pewnością mieli chrapkę na sezon bez poraż- numer sześć Anwil wy- ki, ale w tamtym dniu Anwil był lepszy. grał, ale akurat mnie we Z meczami „Świętej wojny” wiąże się także może kolejne Włocławku wtedy nie było… www.kkwloclawek.pl strona 17 ANWIL TEAM #25LatWElicie kamień milowy Sezon 2002-2003 zapisał się złotymi zgłoskami w historii włocławskiej koszykówki. Po raz pierw- szy ekipa ze stolicy Kujaw zdobyła złoty medal mistrzostw Polski, choć to Prokom Trefl był liderem po sezonie zasadniczym, a w trakcie rozgrywek wygrał trzy z czterech meczów z Anwilem. Złoty Anwil Na pierwsze dwa spotkania podopieczni Andreja Urlepa rezerwowych. jechali do Sopotu. Włocławscy kibice marzyli o choćby jednej Jeszcze tylko kilka wygranej i… ich marzenia ziścił Jeff Nordgaard! Przy stanie sekund i Damir 65:63 dla gospodarzy 10 sekund pozostawało na zegarze, Krupalija mógł wy- gdy włocławianie wyprowadzali piłkę z autu. Otrzymawszy kopać piłkę wysoko podanie, Nordgaard nie zawahał się ani chwili i praktycznie w trybuny, a morze nie patrząc na kosz, a jedynie w jego stronę, na czuja, rzu- kibiców przetoczyło cił i trafił! Wrzawa włocławskich kibiców poniosła się w Hali się przez sektory na 100-lecia, tak jak po meczu na molo niosła się pieśń „Morza parkiet. Fetowaniu szum, ptaków śpiew, złotą trójkę rzucił Jeff…!”. nie było końca, I choć rzeczywiście trójka Nordgaarda okazała się na wagę koszykarze razem złota i do dziś przez wielu ekspertów uznawana jest za mo- z kibicami ustawili ment przełomowy tamtego finału, trzeba jednak oddać się do wspólnego sprawiedliwości, że sopocianie nie załamali się. Wygrali mecz zdjęcia, dziennika- numer dwa dość wyraźnie (70:59), a także starcie numer czte- rze pracowali nad ry (86:72) już w Hali Mistrzów. Do Sopotu na piąty pojedynek materiałami pomimo ogromnego hałasu, a gdy w końcu wracali więc nastawieniu entuzjastycznie, remisując 2:2. wręczono medale i fani opuścili halę, impreza przeniosła się Stawka piątego meczu była niebagatelna, wszak zwycięzca do centrum. Najpierw Zielony Rynek został zalany morzem miał mistrzostwo na wyciągnięcie ręki. I choć wielu powąt- głów, a następnie Plac Wolności stał się miejscem sponta- piewało czy Anwil stać na to, aby po raz trzeci w serii wyjść nicznej radości. I nawet stróże prawa, zazwyczaj restrykcyjni, na prowadzenie, tak właśnie się stało. Zawodnicy Andreja nie tyle co pilnowali przestrzegania prawa, co pilnowali, aby Urlepa zagrali z wielką dyscypliną w defensywie i pozwala- prawo nie przeszkadzało w zabawie do późnego rana… jąc rzucić gospodarzom tylko 24 punkty w drugiej połowie, W końcu powód do celebracji był! Po jedenastu sezonach wygrali mecz 69:59. Na pomeczowej konferencji Damir Kru- w koszykarskiej ekstraklasie – nareszcie złoto! palija, bośniacki skrzydłowy, skomentował starcie krótko: „Nie zamierzamy wracać na wybrzeże na siódmy mecz!”. 31.05.2003. Prokom Trefl Sopot – Anwil Gdy na początku czwartej kwarty pojedynku numer sześć 65:66 (18:17, 14:14, 19:19, 14:16) Dragan Marković wyprowadził Prokom Trefl na prowa- 01.06.2003. Prokom Trefl Sopot – Anwil dzenie 70:58, wszystko wskazywało na to, że do kolejnego starcia jednak dojdzie. Tak przynajmniej myślał Eugeniusz 70:59 (30:13, 14:23, 8:11, 18:12) Kijewski i jego gracze, ale tej myśli nie dopuszczali do siebie 05.06.2003. Anwil – Prokom Trefl Sopot włocławianie i ich kibice, zagrzewający zespół do jeszcze jed- 73:61 (5:13, 29:13, 24:22, 15:13) nego wysiłku. I ten wysiłek włocławianie podjęli. Fantastycz- 07.06.2003. Anwil – Prokom Trefl Sopot nie zagrał Kris Lang, w pewnym momencie sezonu skreślony przecież przez trenera Urlepa, a w jego ślady poszli Andrzej 72:86 (15:19, 26:33, 11:13, 20:21) Pluta, Jeff Nordgaard i Tomas Pacesas. Sopocianie mieli co 12.06.2003. Prokom Trefl Sopot – Anwil prawdę rzut na wygraną, ale Joe McNaull przestrzelił spod 59:69 (20:21, 15:11, 10:17, 14:20) kosza i chyba tylko on sam wie, jak do tego doszło. 15.06.2003. Anwil – Prokom Trefl Sopot Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka. A w niej – wszyscy pamiętamy – trójka Nordgaarda z ośmiu metrów, 93:88 p.d. (22:18, 22:26, 14:22, 24:16, 11:6) następnie cztery przestrzelone rzuty wolne Amerykanina, słynny hak Pacesasa, trójka z rogu boiska Pluty i faul niespor- Michał Fałkowski towy Gorana Jagodnika, który był w tym czasie… na ławce Artur Gąsiorowski strona 18 www.kkwloclawek.pl ANWIL TEAM #25LatWElicie igor milicić Dla młodych kibiców Igor Milicić to przede wszystkim trener Anwilu Włocławek. Dla starszych, pamiętających słynny sezon 2002/2003 to także były zawodnik, który miał swój udział w zdobyciu jedynego mistrzostwa Polski przez Anwil Włocławek. Tak obecny coach wspomina tamten sezon… Sprintem po złoto Dołączyłem do zespołu później, niż reszta. Jakoś pod koniec roku czas wyznaczony mamy – mamy, jesteśmy dorośli – jesteśmy. No i przyznam, trafiłem w mocne środowisko. Nie chodzi o koszyków- to gramy! I jednemu z naszych zawodników bardzo, ale to bardzo kę, bo nie czułem się od nikogo gorszy, ale o specyfikę graczy. dobrze szło, więc cała grupka stała nad nim i go dopingowała. Tamta ekipa miała w swoim składzie kilka mocnych charakterów. Problem w tym, że zbliżał się moment, gdy powinniśmy być w ho- No i nie było mi łatwo także z innego powodu: wszyscy mieli telu, a dobra passa trwa. Widzimy, że trener Urlep dzwoni już do przypisane role, a ja, jak asystowałem, to mówili, że nie zdoby- asystenta i mówi, żeby czekał przy wejściu do hotelu i sprawdzał wam punktów. Jak punktowałem, to wówczas słyszałem, że nie czy się nie spóźnimy, a passa nadal trwa! 15 minut do wyznaczo- podaje… Dopiero po miesiącu naprawdę ciężkiej pracy, gdzie na nej godziny, my w kasynie, 10 – my nadal. W końcu jest, koniec treningach musiałem się mocno wykazywać, wszystko się ułożyło rozgrywki! Mamy kilka minut! Cóż, przyznam szczere, że to był i poczułem, że zespół mi ufa. najszybszy sprint tej drużyny w całym sezonie! Można powiedzieć, Na szczęście Internet nie był wówczas tak powszechny i do nas że Urlep zmotywował ekipę do treningu także poza treningiem… nie docierały żadne przykre głosy, że ktoś w nas nie wierzy czy coś Byliśmy trzy minuty przed czasem. takiego. Koncentrowaliśmy się na każdym kolejnym meczu i pra- Ale tak właśnie rodziła się ta wyjątkowa ekipa. To właśnie dzięki cowaliśmy, pracowaliśmy i jeszcze raz pracowaliśmy. Pamiętam, ciężkiej pracy i niesamowitej atmosferze – w siedmiu-ośmiu graczy że trener Andrej Urlep nawet stopował niektórych graczy, gdy byli spotykaliśmy się poza treningami non-stop, a podróże do innych w za dużym gazie po to, aby odpowiednio balansować zespołem, miast spędzaliśmy umilając czas grą w karty – to właśnie dzięki aby wygrywać zespołem. I taki zespół mieliśmy: Jeff Nordgaard, temu zrodziło się poczucie jedności, a potem sukces. To dzięki temu Andrzej Pluta, Tomas Pacesas, Damir Krupalija… Z Damirem wią- gdy jeden narzekał na to, że analizy wideo są za długie i zbyt że się śmieszna anegdotka. szczegółowe, inny potrafił go wyprostować, że właśnie dobrze, że Na początku, gdy dołączyłem do drużyny, zauważyłem, że wszy- takie są, bo te detale mogą zaważyć o naszym mistrzostwie. To scy śmieją się z tego, jak on rzuca za trzy, a to dlatego, że jego pró- może właśnie dlatego wszyscy uwierzyliśmy, że Jeff trafi tę trójkę, by nierzadko lądowały metr od kosza, albo trafiał tylko w tablicę, która ostatecznie dała nam mistrzostwo… a nie obręcz. Ta szydera stała się nieodłącznym elementem trenin- Notował: Michał Fałkowski gu. Krzyczeliśmy „co to za kasztany?” i śmieliśmy się po kolejnych nieudanych próbach, także sam Damir, który miał przy tym wielką radochę, ale jednak uparł się ćwiczyć ten element. I rzeczywiście, pod koniec sezonu zauważyliśmy, że tych trójek celnych jest jakby więcej. Puenta nastąpiła jednak po latach: śledząc karierę Damira, gdy już grał we Francji i Belgii, zauważyłem, że stał się… strzelcem z dystansu! Jak widać, praca popłaca! Ja też pracowałem nad sobą i do dziś mam w głowie mecz numer trzy we Wrocławiu. „Osiemnastka odwołana!” – tak krzyczeli kibice włocławscy, którzy witali nas w nocy już 15, 10 kilometrów przed Włocławkiem, skandowali nasze nazwiska i niejako odprowadzili nas pod halę. To było coś magicznego, tak jak sam mecz. Pa- miętam, że trafiłem bardzo ważną trójkę z rogu parkietu, potem był lay-up z kolana, celne rzuty wolne… Wcześniej oczywiście też miałem swój rytm, ale tamten mecz był niesamowity. Przecież ja wchodziłem do gry z ławki, niekoniecznie decydowałem o losach spotkań. W tamtym pojedynku jednak wszystko potoczyło się i dla mnie, i dla zespołu po prostu pięknie. I na koniec, nie może zabraknąć oczywiście anegdoty o naszym trenerze, Andreju Urlepie, a cała rzecz też miała miejsce we Wro- cławiu, choć nie były to play-offy, a sezon zasadniczy, albo faza szóstek. Przed spotkaniem poszliśmy do kasyna, oczywiście w po- rze wyznaczonej przez sztab. Kto chciał, to sobie zagrał, kto nie to tylko patrzył. Wchodzimy do środka, patrzymy, no nie, Urlep! Cóż, www.kkwloclawek.pl strona 19 ANWIL TEAM #25LatWElicie kamień milowy Jako koszykarz, Andrzej Pluta zdobył z Anwilem Włocławek wszystko, co mógł. Spędził we Włocław- ku sześć wyjątkowych lat jako zawodnik, a następnie dwa lata jako asystent trenera. Tak się jednocze- śnie złożyło, że ostatni medal wywalczony z nim w składzie, jest ostatnim medalem klubu w ogóle… Ostatni medal Anwilu, ostatni medal Pluty Żeby zdobyć złoty medal mistrzostw Polski, Andrzej Pluta Anwil w tamtym sezonie był efektowny i efektywny i nie musiał przyjść do Włocławka. Innej opcji nie było. Brązowe bał się nikogo. W ćwierćfinale Polonię Warszawa odpra- medale w Bobrach Bytom, skuteczna gra w Pogoni Ruda wił szybko w trzech meczach (trzecie starcie zakończyło się Śląska czy Czarnych Słupsk – to wszystko było efektowne, ale wynikiem 103:54!), a w półfinale nie dał szans Polpharmie nie spełniało ambicji najbardziej ambitnego Starogard Gdański w czterech starciach. sportowca, jakiego kibice w Hali Mistrzów W wielkim finale play-off na włocławian mogli oglądać w XXI wieku. czekał już jednak Asseco Prokom Gdynia, Dopiero Włocławek dał Plucie koszykarskie czyli jedyny zespół, który dwukrotnie ograł spełnienie marzeń, tak samo zresztą jak on, ekipę Igora Griszczuka w sezonie zasad- wraz z pozostałymi graczami i trenerami niczym. ekipy z sezonu 2002/2003, pozwolił speł- I choć ktoś, kto dzisiaj spojrzy na wynik nić marzenia koszykarskiego Włocławka. finału (0:4), może machnąć lekceważą- I choć w 2003 roku Pluta opuścił Kujawy co ręką, Włocławek był wówczas dumny na trzy kolejne lata – chcąc skompletować z drużyny. W składzie gdynian nie bra- pełną paletę sukcesów – musiał po prostu do kowało gigantów europejskiej koszykówki Włocławka wrócić. Ku zadowoleniu swoim, (, David Logan, Jan Jagla, jak i przy entuzjazmie kibiców. I gdy ponow- , Ratko Varda…), a mimo to nie założył biało-niebieski trykot Anwilu, sukcesy Anwil postawił się i w każdym z czterech me- ruszyły pełną parą: 2007 – Puchar Polski i Super- czów był absolutnie równorzędnym rywalem. puchar, 2009 – brązowy medal i 2010 – srebro. Wszystkie pojedynki kończyły się wynikami na Tak rozgrywki 2009/2010 Andrzej Pluta wspo- styku (86:93, 84:91, 76:79 i 79:80), a emocje mina w swojej książce „Z Dystansu”: towarzyszyło kibicom do ostatnich sekund. - Sezon był dość spokojny. Robiliśmy swoje i nie - Przegrywając finał (…) odebraliśmy srebrne oglądaliśmy się na nikogo (…) Wiele meczów medale. Tylko tego jednego kruszcu brakowało mi wygrywaliśmy nieznacznie, po zaciętych koń- we Włocławku do kompletu. Miałem złoto, brąz, cówkach, ale to nie był przypadek czy kwestia puchar i Superpuchar – a teraz srebro. Wszystko szczęścia. To raczej charakterów zwycięzców pchał pięknie się ułożyło. (…) Kończyliśmy sezon w do- nas do przodu – opowiada zawodnik. brych nastrojach. (…) Cieszyliśmy się z sukcesu, do Włocławianie rozpoczęli ligę od sześciu zwycięstw którego doprowadził nas Igor Griszczuk, z którym z rzędu, a następnie w trakcie sezonu jeszcze dwu- we Włocławku skompletowałem wszystkie trzy ko- krotnie notowali taką serię. Do play-off przystępowali lory medali – czytamy w biografii koszykarza. więc z drugiej lokaty, legitymując się wynikiem 22:4. Rok później, po sezonie 2010/2011, Andrzej Pluta - Trudnymi sytuacjami karmił się Krzysztof Szubarga, zakończył sportową karierę. Choć Anwil przegrał niesamowicie pracowitym – może nie efektownym, w ćwierćfinale z Treflem Sopot, 37-letni wówczas ale efektywnym – koszykarzem był Kamil Chanas, gracz nie odszedł jako przegrany. Odszedł jako z zimną krwią brał na siebie odpowiedzialność Alex wielki sportowiec i człowiek oraz jedna z dwóch naj- Dunn. Ja też nie miałem problemów z opanowaniem ważniejszych ikon w historii klubu. I tylko w aspekcie nerwów w trudnych momentach. Wierzyłem w siebie hipotetyzowania należy się zastanowić czy istnieje i pragnąłem tych decydujących rzutów i wielkich zbieżność dwóch kwestii: nieobecności kapitana meczów. Przez całą karierę tak miałem, że na parkiecie w Hali Mistrzów i braku kolej- im trudniejszy miał być kolejny rywal, tym nych medali w klubowej gablocie… bardziej nie mogłem się doczekać – wspo- mina Pluta. Michał Fałkowski strona 20 www.kkwloclawek.pl ANWIL TEAM #25LatWElicie

www.kkwloclawek.pl strona 21 ANWIL TEAM #25LatWElicie andrzej ulrich Po zdobyciu srebrnego medalu w sezonie 1998/1999 po wspaniałej walce z odwiecznym rywalem Śląskiem Wrocław wśród społeczności szkolnej zakiełkowała myśl, aby zorganizować spotkanie z koszykarzami. Spotkanie z Mistrzem, czyli misja edukacyjno – wychowawcza Wydarzeniem tym żyła cała Szkoła Podstawowa nr 12 we Uczennica prowadząca imprezę wita zaproszonych gości Włocławku. Dzieci przygotowały wraz z nauczycielami i zapowiada występy. Prawdziwy entuzjazm wzbudzają po- i moim skromnym udziałem program artystyczny. Przeka- pisy taneczne najmłodszych i wiersze o Anwilu oraz głównym zując zaproszenie, uczniowie poprosili kierownictwo klubu sponsorze drużyny. Każdy zawodnik ma poświęconą strofę, o podarowanie piłki, na której złożą autografy zawodnicy, która wywołuje uśmiech na twarzy… trenerzy oraz szefowie klubu, a następnie zostanie ona prze- Kolejnym punktem programu jest konkurs wiedzy o koszy- kazana na licytację podczas finału WOŚP. kówce. Trzech finalistów wyłonionych wcześniej walczy o na- Sala gimnastyczna, jak również korytarz prowadzący do niej grodę ufundowaną przez klub i firmę Anwil. Wreszcie nad- w starym skrzydle szkoły zostały udekorowane plakatami. chodzi moment zadawania pytań zaproszonym gościom. Chwila napięcia i wreszcie są! Zjawiają się na terenie szkoły To jednak tylko przedsmak do tego, co nastąpi za moment… przedstawiciele kierownictwa klubu z prezesem Polatowskim Główny punkt programu, czyli mecz między drużyną Anwilu na czele. Jest oczywiście sztab trenerski: Eugeniusz Kijewski Włocławek, a reprezentacją Szkoły Podstawowej nr 12! Ze oraz Wojciech Kobielski, a także koszykarze: Dariusz Kondra- względu na wielkość obiektu mecz zostaje rozegrany na ciuk, Robert Witka, Roman Prawica, Arkadiusz Makowski, jeden kosz, w każdej drużynie jest po dwóch zawodników. Igor Griszczuk, Bartłomiej Tomaszewski i Tomasz Andrze- Po jednej stronie: Roman Prawica i Robert Witka, a po dru- jewski. Ponadto wśród zaproszonych gości są redaktor Jerzy giej dwie uczennice – przedstawicielki szkolnego koła spor- Polak z Radia W oraz pani Małorzata Pelc z firmy Anwil S.A. towego. Jakby tego było mało – spotkanie komentuje Jerzy Pamiętam jak dziś… Mała sala gimnastyczna wypełniona Polak! jest do granic możliwości. Uczniowie z niecierpliwością cze- Takie retrospekcje w mojej głowie… Oczywiście wynik meczu kają na swoich idoli. Wreszcie wchodzą na salę gimnastycz- był mało istotny, ale pamiętam, że każdy kosz wzbudzał en- ną, każdy zawodnik prowadzony jest przez dziecko ubrane tuzjazm publiczności. Na zakończenie spotkania uczniowie w strój gimnastyczny. Widok ten przypomina obrazy prze- otrzymali gadżety klubowe, a zawodnicy rozdawali autogra- kazywane przez telewizję z największych aren sportowych. fy. I w tym miejscu chciałbym opowiedzieć małą anegdotę. Tak jak wspomniałem na początku, byłem jednym z orga- nizatorów tej wspaniałej imprezy i na jej zakończenie otrzy- małem podziękowanie. W pewnym momencie podczas rozdawania autografów podszedł do mnie uczeń i popro- sił abym złożył swój podpis na kartce. Odpowiedziałem grzecznie, że jestem mało znaczącą osobą. Co usłysza- łem? „Jak to? Przecież gratulacje panu składał sam prezes klubu i dlatego chciałbym, aby pan złożył autograf”. Nie miałem innego wyjścia, podpisałem się obok wspa- niałych zawodników naszej drużyny. Był to pierwszy i ostatni mój autograf w życiu. A co dalej? Zgodnie z obietnicą piłka została przekazana na licytację do Radia W. Początkowo jej wartość wynosiła 60 złotych, ale na godzinę przed końcem licytacji wydarzył się prawdziwy cud! 5 tysięcy złotych, ale to nie był koniec! Dwóch oferentów na przemian podbijało kwotę i osta- tecznie piłka została wylicytowana za kwotę 10 tysięcy sto złotych! Dziesięć tysięcy dla potrzebujących, czyli misja edukacyjno – wychowawcza klubu. strona 22 www.kkwloclawek.pl reklama reklama