Maurycy Now Akowski Maurycy Nowakowski Sen W
Total Page:16
File Type:pdf, Size:1020Kb
NOWAKOWSKI MAURYCY SEN W WYSOKIEJ ROZDZIELCZOŚCI „Sen w wysokiej rozdzielczości” to szczegółowa biografia dokumentu- jąca drogę przebytą przez Riverside. Krok po kroku pokazująca meto- dy działań twórczych i organizacyjnych zespołu, szczegółowo analizująca wszystkie albumy grupy oraz relacjonująca trasy koncertowe. Autor książ- ki Maurycy Nowakowski, nie tylko wnikliwie na bieżąco śledził działalność zespołu, ale przede wszystkim w ostatnich latach odbył kilkadziesiąt dłu- gich, szczerych rozmów z muzykami Riverside. Biografię oparł właśnie o wiedzę pochodzącą z tych wywiadów, dzięki czemu powstała książka obalająca wiele mitów i rzucająca nowe światło na kolejne etapy historii Riverside, wypełniona szczerymi i nigdy wcześniej niepublikowanymi wy- ROZDZIELCZOŚCI W WYSOKIEJ SEN powiedziami. „Sen w wysokiej rozdzielczości” to książka bardzo auten- tyczna, w której muzycy zdradzają wiele tajemnic z życia prywatnego, jak i twórczego warsztatu zespołu oraz kontrowersyjnych szczegółów wybo- istej drogi muzycznego sukcesu. www.inrock.pl Cena: 39,90 zł In Rock MAURYCY NOWAKOWSKI riverside_okladka_druk_27mm.indd 1 2016.10.10 14.19:24 SPIS TREŚĆI 0 Nad brzegiem rzeki ..................................................7 1 Rzeki nurt ...............................................................12 2 Dorzecza .................................................................18 3 Przekroczyć samego siebie ...................................74 4 Głosy .....................................................................115 5 Punkt zwrotny ..................................................... 161 6 Sen szaleńca ......................................................... 210 7 Biegnij albo giń! .................................................. 260 8 Dziesięć po dziesiątej ..........................................298 9 Sanktuarium niewolników .................................325 10 Trzydzieści lat temu… ........................................365 11 Przerwany sen ..................................................... 393 Bibliografia .................................................................. 407 Dyskografia Riverside ................................................ 409 riverside_blok_druk.indd 415 2016.10.17 10.39:16 0 NAD BRZEGIEM RZEKI listopada 2015 roku, klub Stodoła w Warszawie. Dwa ty- 11siące ludzi, komplet publiczności. Na ulicach ponura, zim- na i wilgotna jesień, ale tamtego wieczoru w warszawskiej Sto- dole nikt o tym nie pamiętał. Koncert Riverside rozpalał głowy. Było gorąco. Muzycy, choć zmęczeni już nieco trasą, dali jeden ze swoich najlepszych występów. Entuzjazm na scenie, entu- zjazm na widowni. Riversajdzi, jak to mają w zwyczaju, kilkana- ście minut po zejściu ze sceny pojawili się w foyer, żeby spotkać się z fanami. Czekało na nich kilkaset osób. Uściskom, gratula- cjom i wspólnym zdjęciom nie było końca. Każdy chciał mieć jakąś pamiątkę z tego wieczoru; każdy chciał zamienić choć dwa słowa z chłopakami z zespołu. Atmosfera była niemalże świą- teczna, w powietrzu unosiła się aura sukcesu. Sukcesu ze wszech miar zasłużonego i wypracowanego. Dla takiego koncertu, takiej publiczności i atmosfery warto było walczyć przez te czternaście lat, jakie minęły od pierwszych prób. Tamtego listopadowego wieczoru coś się dopełniło. Ta obiet- nica, która zawisła w powietrzu w 2004 roku – najpierw dzięki znakomitemu debiutowi, a później udanym trasom koncer- 7 riverside_blok_druk.indd 7 2016.10.14 15.16:20 towym – w pełni się urzeczywistniła. „Out of Myself” i „Pro‑ gressive Tour” obiecały słuchaczom wielką muzyczną przygodę ze szczęśliwym finałem, a wyprzedany koncert w Stodole za‑ mykał pewien rozdział tej przygody. Happy endem. Dużo przez te czternaście lat się wydarzyło. Zespół przebył długą, wyboi‑ stą drogę z amatorskiego, metalowego podziemia w stronę mu‑ zycznych salonów, ale w każdej rozmowie w klubowym foyer, w każdym wymienionym uśmiechu, we wszystkich gratula‑ cjach zawarta była prośba o więcej. Bo choć pewien etap wę‑ drówki dobiegł końca, drzwi do wyższej ligi zostały szeroko otwarte. Ile było w ludziach radości i ekscytacji z udanego wie‑ czoru, tyle też wielkiej ciekawości, co będzie dalej. Wydawało się, że muzyków Riverside o nic nie trzeba będzie prosić, bo przecież sami doskonale wiedzą, ile osiągnęli i ile jeszcze mogą osiągnąć. Dalsze sukcesy były już tylko kwestią czasu. Mariusz Duda, Piotr Grudziński, Piotr Kozieradzki i Mi‑ chał Łapaj talentem, wyobraźnią, poświęceniem i konsekwen‑ tną ciężką pracą wyszarpali swoją własną szansę, wykarczowali osobną drogę do sukcesu, zdobyli uznanie rodzimej publiczno‑ ści i otworzyli sobie drzwi do kariery międzynarodowej. Grupa ludzi widzących w Riverside materiał na prawdziwą międzyna‑ rodową rockową gwiazdę wydatnie się poszerzyła. Te obrazy z listopadowego koncertu w Stodole pozostaną ze mną bardzo długo. O tym wszystkim chciałem napisać we wstępie książki mającej podsumować zaledwie półmetek historii Riverside. Piętnaście lat minęło, czekamy na drugie piętnaście. Co naj‑ mniej! Pod takim nieformalnym hasłem pracowałem. Spóź‑ niony już nieco, z ciążącym na barkach przekroczonym dead‑ linem, pisałem ostatni rozdział w lutym 2016 roku. 21 lutego przekonałem się po raz kolejny, że w życiu nie ma przypadków i nawet obsuwy mają swój wyższy sens. Wiadomość, która przyszła tamtego ranka, była niczym cios w tył głowy. Niewidzialny wróg, bez żadnego ostrzeżenia ude‑ 8 riverside_blok_druk.indd 8 2016.10.10 14.14:02 rzył nokautująco. Wszystko pękło w ułamku sekundy, jak przy‑ słowiowa bańka mydlana. Żywa historia, nad którą pracowa‑ łem, mając świadomość, że ciągle jest otwarta, i nawet kiedy ukończę książkę, będzie się pisać nadal, niespodziewanie się urwała, zakończyła. Z rzeczywistego, kolorowego nagrania w wysokiej rozdzielczości, momentalnie stała się czarno‑bia‑ łym archiwalnym zdjęciem. Historia zamknęła się nagle, jak drzwi, które z hukiem zatrzasnął przeciąg. Świetlana przyszłość zniknęła z pola widzenia zalana cieniem wielkiego znaku zapy‑ tania. Słowa mówiące o nagłej, niespodziewanej i przedwczes‑ nej śmierci Piotra Grudzińskiego długo nie potrafiły przebić się do świadomości. Gdy w 2014 roku rozpoczynałem pracę na tą monografią, pojawiały się pojedyncze głosy, że na tego rodzaju opracowanie jest za wcześnie. Mając świadomość, że zespół wciąż jest młody i dopiero na fali wznoszącej, uparłem się jednak, że zbliża się dobry moment na pierwsze podsumowanie jego drogi. Nigdy nie wątpiłem w sens tej książki. Już pierwsze rozmowy z muzy‑ kami (maj 2014 roku) potwierdziły, że to był ostatni moment na start operacji „monografia zespołu”. Już wówczas dogrzebanie się do niektórych wspomnień okazało się bardzo trudne, poja‑ wiały się rozbieżności, luki w pamięci. Wszyscy zaangażowani w ten projekt musieli włożyć spory wysiłek w to, aby niektóre wydarzenia odtworzyć i dokładnie umiejscowić na osi czasu. Po śmierci Piotra Grudzińskiego jeszcze bardziej umocniłem się w przekonaniu, że miałem rację. Wiedza wykorzystana w tej książce w znakomitej większości pochodzi bowiem z rozmów, jakie odbywałem z muzykami Riverside w trakcie siedmiu mo‑ ich pobytów w Warszawie: od maja 2014 do kwietnia 2016 roku. Przeprowadziłem w tym czasie trzydzieści wywiadów, re‑ jestrując na dyktafonie około stu godzin wspomnień. W tym sześć długich, kilkugodzinnych rozmów z Piotrem Grudziń‑ skim. Gdybym w 2014 roku ugiął się pod jakimikolwiek wątpli‑ 9 riverside_blok_druk.indd 9 2016.10.10 14.14:02 wościami i zwlekał z rozpoczęciem pracy, o dostępie do szcze‑ gółowych wspomnień Grudnia mógłbym zapomnieć. Zabrałby je na zawsze ze sobą… Jeśli można w kontekście śmierci Pio‑ tra mówić o jakichkolwiek „radościach”, to na pewno cieszę się, że zdążyłem go poznać, wysłuchać około dwudziestogodzinnej opowieści – wersji wydarzeń, losów Riverside i szczegółów jego wyjątkowej drogi muzycznej. Napisanie tej monografii bez jego wspomnień byłoby niemożliwe… Tak jak byłoby niemożliwe bez wsparcia i wspomnień Ma‑ riusza Dudy, Piotra Kozieradzkiego i Michała Łapaja, którym chciałbym podziękować za entuzjazm i otwartość, z jakim przy‑ jęli mój pomysł na tę książkę, za zaufanie, szczerość, dopuszcze‑ nie do wielu zespołowych tajemnic, za wielogodzinne wywiady, na które właściwie nie powinno być czasu, a zawsze jakoś się znajdował... Grudniowi nie mogę już podziękować osobiście, sądzę jednak, że wie, jak bardzo jestem mu wdzięczny za te wszystkie spotkania muzyczne i wspominkowe. Dziękuję rów‑ nież Monice „Demencji” Dudzie, Monice Grudzińskiej, Pauli‑ nie Łapaj, Magdzie i Robertowi Srzednickim, Markowi „Pre‑ zesowi” Laskowskiemu, Mateuszowi Dudarowi, Maćkowi Mellerowi, Piotrowi Kosińskiemu, Arturowi Szolcowi, Beli Ko‑ moszyńskiej, fanklubowiczom z Voices In My Head. Dziękuję „mojej” Monice, rodzicom i wszystkim tym, którzy wspierali mnie w czasie pracy nad tą książką. Mam świadomość, że prawdziwym właścicielem tej histo‑ rii jest życie. A ono pisze swoje scenariusze, nie pytając nikogo o zdanie, nie wdając się w żadną polemikę. Wypożyczyłem te wydarzenia, aby nadać im literacki kształt. Na moich oczach ta historia się toczyła i zamknęła. Śmierć Piotra Grudziń‑ skiego dogoniła mnie na absolutnym finiszu pracy. Wdarła się do książki, zmusiła do napisania dodatkowego rozdziału. Ten powstał niemalże na bieżąco, stał się bardziej relacją niż częś‑ cią podsumowania. Śmierć mimo wszystko nie stawia ostatniej 10 riverside_blok_druk.indd 10 2016.10.10 14.14:02 kropki w tej książce, a końcowe akapity nieśmiało snują wizję przyszłości. I choć pewien wielki rozdział historii Riverside nie‑ wątpliwie się zakończył... „This is not the