ISSN 2353-1037 nr 2(35)/2019 egzemplarz bezpłatny marzec/kwiecień

IKONy w „DOMU PRACZKI” Muzea – KRYZYS czy RENESANS ?? TaJEMne życie KOTóW WIERSZE: GAWIN – FALA – PODLASKI – KUSIAK – PODLASKI – FALA – WIERSZE: GAWIN

Conan, manga, Sigalin i Śliwka FELIETON – PATRZĘ I WIDZĘ O czym myślę...? Jan Nowicki – To dlaczego nie jesz? O tamtych czasach. Szczęsnych, jak mawia – Jem ciociu, jem – wyszeptałem poeta. To wtedy właśnie, w oddalonej z wędrującą gulą w gardle. o 200 km Warszawie, w sierpniu‚ – Jaki Ty jesteś do Antosia po- 55 roku odbywał się Światowy Festiwal dobny. Tył głowy jak u niego. Młodzieży. Jadłem i jadłem. Ale z miski nie chciało ubywać. Nagle zza po- Kumpel dotarł po mnie łówki jajka wychylił się nieśmiało już do Kowala z Bydgoszczy, nie włos, ale cały pukiel. No może na jakimś lśniącym „Bał- nie pukiel, a loczek jaki noszą sta- tyku” z wyścigową kierow- ruszki. Lekko skręcony, ujarzmiony nicą o wąskim siodełku, gumką recepturką. ukrytym przed światem – Przepraszam ciociu – krzyk- w środku dupy. Ja od nąłem i pognałem w stronę toalety, wujka Paszyńskiego poży- Fot. A.N. gdzie... wiadomo co. czyłem rower, u którego w przednim Po chwili stanął przede mną głę- Po powrocie usłyszałem: kole, spod opony wystawała dętka. Ale boki talerz, wypełniony po brzegi zna- – Jedz Jasiu, jedz, bo ci wystygnie. się to sznurkiem szczelnie obwiązało komitą, suto zaprawioną śmietaną, cu- No to znowu zacząłem. To błą- i ruszyło w stronę stolicy. W furtce downie pachnącą szczawiową. Wściekle dzenie po zupie, w poszukiwaniu jadal- zapłakana matka, ze słoikiem smalcu, głodny sięgnąłem po ogromną łychę nych fragmentów, których było coraz którego z nerwów zapomniałem zabrać. i z miejsca zabrałem się do jedzenia. mniej. Bo widać recepturka pękła, a pu- Stała i krzyczała: Ciotka Helena, tymczasem ani kiel jak to pukiel rozpłynął się beztro- – Odwiedź tam ciotkę Helenę! przez moment nie spuszczała ze mnie sko po całym wnętrzu talerza w kwiatki Ruszyliśmy prawą stroną. Ja za rozkochanego spojrzenia. Sięgała po i tylko czekał. Wiedziałem na co. Tacy nim. A ten „jebaniec”, żeby mnie upoko- chusteczkę, którą cicho ocierała łzę, jak ja wtedy, nie dawali łatwo za wy- rzyć, ciągle przyspieszał. Czerwony jak a potem z wielkim hukiem nos. graną. Z zamkniętymi oczami postano- burak, spocony, ciągnąłem za nim na W pewnym momencie na brzegu wiłem konsumpcję przyspieszyć. Choć stojąco, z przerwami na zmianę zdartego talerza ujrzałem pierwszy, nieśmiały zapłakałem, bo nad łzami nie potrafi- sznurka na dętce. łem zapanować. Tuż pod Warszawą pożegnaliśmy – Co się stało? Dlaczego pła- się, bo ja udałem się w poszukiwaniu czesz Jasiu? jakiegoś Rembertowa, gdzie mieszkała Niech się stanie co chce! – Ze wzruszenia. Dawno cioci nie ciotka Helena – rodzona siostra mojego widziałem. No i płaczę też z powodu zmarłego ojca – Antoniego. Zjem wszystko! Talerz tego mojego tyłu głowy, podobnego do Przywitała mnie przy furtce ma- zjem. Łychę zjem! Obrus tyłu głowy mojego tatusia. łego domku i ledwie poznała. Łycha za łychą. Niech się stanie – To Ty jesteś Jasiu? Synek mo- zjem! Ciotkę zjem. Zjem, co chce! Zjem wszystko! Talerz zjem. Ły- jego brata? Jezus Maria, jak Ty wyglą- zjem, zjem... chę zjem! Obrus zjem! Ciotkę zjem. Zjem, dasz. Chodź, umyjesz się i coś zjesz. zjem, zjem... Miednica z wiadrem stała za za- – Dolać ci? – usłyszałem ciepły słonką. Gdy zza niej wyszedłem, zoba- głos ciotki Heleny. czyłem że siedzi zapatrzona we mnie jak siwy włos. Spojrzałem ukradkiem na fry- – Proszę – wyszeptałem mokru- w święty obraz i o czymś rozmyśla. zurę cioci i już wiedziałem czyj. Wzią- teńki. – Odwróć się! – rozkazała. łem głęboki oddech i nie przerywając Udała się w stronę kuchni. Nie bardzo wiedząc o co cho- jedzenia, przesunąłem go dyskretnie na W oczekiwaniu na dolewkę szybko wy- dzi, pokazałem plecy i usłyszałem skraj talerza. Po paru łyżkach, stwierdzi- ciągnąłem grzebyk z bocznej kieszeni płacz. Cichy, tłumiony. Przez który łem, że za pierwszym podąża drugi, a za spodni i wyczesałem z talerza resztki si- z trudem przebijały się dwa słowa: drugim trzeci. Opanowany przy pomocy wych włosów, które przez łzy zaczęły mi „Czysty Antoś”. przełknięcia śliny, miałem już podzięko- powoli przypominać makaron z soi. – Umyłem się ciociu – wybełkota- wać za poczęstunek, kiedy ciotka z czu- – Śpisz u mnie? – spytała z troską. łem. A na imię mam Jasiu. łością zagadnęła: – Tak ciociu, nie mam gdzie się Podeszła do mnie i zaczęła gła- – Smakuje Ci? podziać. dzić włosy na głowie. Usłyszałem: – Pycha ciociu. Pycha! – To dobrze. Na kolację odgrzeję – Jasiu! Tył głowy masz dokładnie – No to jedz kochany. Mój Boże! ci resztę szczawiowej. taki, jak u Antosia. Taki kawał drogi rowerem. Musisz być – Dobrze ciociu! A potem tym samym tonem: bardzo głodny. – Odwróć się Jasiu. Jezus Maria! – Zjesz coś? – Jestem ciociu. Jestem. Z tyłu czysty... Antoś. www.projektorkielce.pl cy

„Nędzników” Wiktor Hugo przemianę szwedzkiego społeczeństwa. W „Mordercy zaczyna od frazy: W roku 1815 bez twarzy” Wallander jest jeszcze uprzedzonym pan Karol Franciszek Benvenuto i przerażonym emigracją prowincjonalnym urzędni-

Myriel zajmował stolicę bisku- kiem, który z każdym kolejnym śledztwem otwiera się w y daw pią w Digne. Był to starzec sie- na kulturową różnorodność współczesnego świata.

demdziesięcioletni, piastujący Śledztwo, o posmaczku prawie kryminalnym, do- od tę godność od roku 1806. Cho- tyczyć też może postaci autora. I nie mam tu na myśli ciaż szczegół ten nie dotyczy słynnego dramatu Pirandella, lub jednej z postmoder- w żadnym względzie treści sa- nistycznych rapsodii Johna Bartha, lecz błyskotliwy mej naszego opowiadania, może jednak nie będzie debiut z lat 90. – „Rien ne va plus” Andrzeja Barta. zbytecznem, choćby dla zachowania dokładności we Trawestującą i motyw faustowski, i oczywiście tro- wszystkiem, spisać tu pogłoski i zdania, jakie o nim szeczkę „Portret Doriana Graya” opowieść o dwustu- krążyły w chwili, gdy przybył do swej djecezji. Pierw- letnich losach podobizny księcia d’Arzipazzi, mimo- sze zdanie, które czytelnika uwiedzie, zapowie, lecz wolnego, choć niemego obserwatora polskiej historii, nie ujawni skrywanej tajemnicy. Monumentalny pię- zapamiętałem między innymi dzięki opisowi rosołu ze cioksiąg Hugo jest przecież – w istocie – opowieścią stu dwudziestu zwierząt, gotowanemu specjalnie dla o intrydze, o niekończącym się śledztwie inspektora Stanisława Augusta. Sprowokowała ona jednak dysku- Javerta, na tle społecznej panoramy królestwa Francji sję o tożsamości autora na seminariach magisterskich okresu restauracji Burbonów i monarchii lipcowej, dla i w pokojach adiunktów. W konkursie kim jest Andrzej której kryminalny wątek stał się zaledwie pretekstem. Bart, prowadził długo Marian Brandys, o kilka długo- Lektura cyklu Henninga Mankella o komisarzu ści wyprzedzając Józefa Hena. Pisarz, który mógł stać Wallanderze to nie tylko precyzyjny i świetnie napi- się środkowoeuropejskim Thomasem Pynchonem, nie- sany – rozłożony na kilkanaście ksiąg – epos o drobia- długo potem (niestety) zrzucił płaszcz tajemnicy i uwo- zgowym śledztwie w poszukiwaniu morderców, skrzący dzicielską – dla literaturoznawców – anonimowość. od wisielczego humoru w dialogach komisarza z są- dowym patologiem Nybergiem. Przygody genialnego policjanta z Ystad, jak w soczewce ukazują mentalną Pawet Chmielewski Współpraca: Małgorzata Angielska, Łukasz Lucjusz Dubin, Piotr Kardyś, Piotr Kletowski, Lidia Kowalska, Mirosław Krzysztofek, Agata Kulik, Agnieszka Majcher, Kielecki magazyn kulturalny Diana Michalska, Grzegorz Niemiec, „Projektor” dwumiesięcznik Dorota Nowak-Baranowska, ISSN 2353-1037 Jan Nowicki, Agata Orłowska, www.projektorkielce.pl Michał Płoski, Łukasz Rakalski, e-mail: [email protected] Emmanuella Robak, Katarzyna Sobota tel. 605 343 341 Zdjęcia: Wydawca: Stowarzyszenie Twórcze „Zenit” Michał Jaroń, Lena Kolasa ul. Zbożowa 4 lok. 12, 25-416 Kielce www.zenit.org.pl Rysunki i komiksy: Redaktor naczelny: Paweł Chmielewski Robert Kolasa, Jerzy Ozga Okładka: „Król Zielony & Marszałkuńcio” Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie Logo: Tomasz Łukaszczyk prawo do redagowania nadesłanych tekstów. Odpowiedzialność za Skład, redakcja graficzna:Krys tian Mucha treść zamieszczanych reklam ponoszą wyłącznie reklamodawcy. 1 temat numeru Twórczość czytelników Spis treści: FELIETON – PATRZĘ I WIDZĘ TEATR Jan Nowicki Agnieszka Majcher 0. O czym myślę...? 37. Dystansu cokolwiek za mało (Monodram Eweliny Gronowskiej i Mateusza Pakuły w Teatrze im. Stefana Żeromskiego) TEMAT NUMERU: TWÓRCZOŚĆ CZYTELNIKÓW Marcin Podlaski RETRO 4. Wiersze Mirosław Krzysztofek Robert Wieczorek 38. Tajemnicze menu (Prawdopodobnie nigdy tego nie słyszeliście, 5. Wiersze ale to najlepsza płyta świata) Zbigniew Brzeziński Paweł Chmielewski 6. Kultura i fenomen wędrowania (O kulturowych konotacjach 38. „Niedotykalny” z miasta Lemnos (Prawdopodobnie nigdy tego turystyki i pieszych wycieczek) nie czytaliście, ale to najlepsza książka świata) Rafał Gawin 8. Wiersze POPKULTURA Jowita Fala Paweł Chmielewski 9. Wiersze 39. Mr Robot, jak to jest zrobione? (Paweł Gąsowski „Wprowadzenie do kognitywnej poetyki komiksu”; Rozalia Knapik „Sztuczny bóg”) Błażej Tomaszewski 10. Wiersze MUZYKA Iga Reczyńska Mirosław Krzysztofek 11. Wiersze 40. Robots and aliens stealing jobs (Mudhoney „Digital Garbage”); Arkadiusz Kwaczek przed zaśnięciem (Rustin Man „Drift Code”) Ja tylko chciałem oprawić swój obraz (Opowiadanie) 12. Lidia Kowalska Elvis Strzelecki 41. Tragedia przeistoczenia (Oathbreaker „Eros/Anteros”) 13. Wiersze Mariusz Wróblewski KOMIKS 14. Rysunki Piotr Kletowski Paweł Kusiak 42. Nowe życie (Kurt Busiek, Cary Nord, Greg Ruth „Conan – 15. Wiersze narodziny legendy”) Agnieszka Czarnecka Paweł Chmielewski 16. Wiersze 44. Rotunda dla kolekcjonera – cz. II (Jason Lutes „Berlin. Janina Raczyńska-Kraj Miasto kamieni”; Anna Krztoń „Weź się w garść”; Mieczysław 16. Wiersze Skalimowski „Dzieniewicze“) Aleksandra Perzyńska 17. Wiersze MUZEALNICTWO Ewa Szatybełko Łukasz Lucjusz Dubin 18. Koniec sezonu (Opowiadanie) 46. Kryzys czy renesans? (O kondycji muzeów w Polsce) Michał Mazur 20. Wiersze LITERATURA Małgorzata Angielska Monika Luque-Kurcz 50. O tajemnicach i przemilczeniach (Gillian McAllister „Wszystko 21. Wiersze oprócz prawy”) Tomasz Kozłowski Agata Orłowska 22. Sąsiedzi (Fragment powieści „Larva”) 51. Miau, miau, miau! (Champfleury „Koty. Historia, obyczaje, Łukasz Szaruga obserwacje, anegdoty”) 23. Wiersze Emmanuella Robak Patrycja Sikora 52. Chwalmy Bladego Króla (Marcin Podlewski „Bezkres”) 24. Wiersze Katarzyna Sobota Sylwia Kanicka 53. Ja i świat w trzech odsłonach (Marta Podgórnik „Mordercze 25. Wiersze ballady”; Jan Rojewski „Ikonoklazm”; Anna Adamowicz „Animalia”) Agnieszka Malonik-Taggart 26. Górnik w łańcuchach wciąż tańczy (Muzyka i taniec w kulturze DESIGN Republiki Południowej Afryki) Diana Michalska Piotr Sobota 54. Anonimowy kreator zbiorowej wyobraźni (Wystawa Karola Śliwki 28. Jaskinia (Opowiadanie) w Instytucie Dizajnu) OBYCZAJE PLASTYKA Grzegorz Niemiec Agata Kulik 30. Nie wierz, bo się omylisz (Prima aprilis w historii i kulturze) 55. Chłopiec, który słucha pociągów (Wywiad z Martą Adamowicz, artystką-video) Jerzy Ozga 31. Pro publico bono „Kantyna – bar” (Komiks) Michał Płoski 56. Dwa spojrzenia na świętą ikonę (Antoni Myśliwiec – fotografie, HISTORIA Paulina Krajewski – malarstwo w „Domu Praczki”) Dorota Nowak-Baranowska Diana Michalska 32. Co pewien maharadża miał wspólnego ze Słowackim (Polacy 59. Żołnierze Wyklęci w kostiumie sarmackim (Wystawa malarstwa w Indiach podczas II wojny światowej) Ignacego Czwartosa w Muzeum Współczesnym Wrocław) Piotr Kardyś 34. Co pewien Włoch zrobił dla świętokrzyskiego („Życie i twórczość NOWE TECHNOLOGIE Jana Filipa Carosiego”) Paweł Chmielewski 60. Oko, które patrzy („Czego pragną drony?”) ARCHITEKTURA Paweł Chmielewski MANGA 35. O człowieku, który nie ma ulicy w Warszawie (Andrzej Piotr Kletowski Skalimowski „Sigalin. Towarzysz odbudowy”) 61. Przygody długouchego ronina (Stan Sakai „Usagi Yojimbo Tajemnice”) ROK STANISŁAWA MONIUSZKI Łukasz Rakalski RÓŻNOŚCI 36. Jazz zobowiązany ( Włodek Pawlik „Pawlik/Moniuszko: Polish Jazz”) 61. Galeria rysunkowa Roberta Kolasy 2 Od redakcji

Paweł Chmielewski Czy Urząd Miasta Kielce chce likwidacji magazynu kulturalnego „Projektor”? Wiele na to wskazuje. Zacznijmy jednak od konkretów. Żadne o najważniejszych zjawiskach współcze- czasopismo kulturalne w Polsce nie jest w stanie wychodzić bez pomocy snej kultury, wydawany na wysokim po- finansowej – ministerialnej, samorządowej, fundacji państwowej, bądź ziomie edytorskim, zawierający artykuły autorów cenionych w Polsce? domu kultury. Żadne. Trudno odpowiedzieć. Brak me- Ile otrzymał – w szóstym roku Wersję internetową, domenę, trans- rytorycznej reakcji ze strony Urzędu istnienia – dotacji magazyn z Urzędu port, wysyłkę w Polsce i poza jej gra- Miasta tego nie ułatwia. Zgodzimy się Miasta Kielce w 2019 r.? Zero. Od kiedy nice, dodruk ponad 500 egz. (z 1400 na- natomiast, że każda władza ma powin- trwają starania? Od 26 września 2018 r. kładu) wydawca finansuje we własnym ności wobec obywateli, również w dzie- Jedyną odpowiedzią na pisma złożone zakresie. dzinie edukacji i upowszechniania kul- przez wydawcę była trzyzdaniowa notka Powstaje pytanie, czy maga- tury. Darmowy magazyn pełni taką rolę. przesłana u schyłku stycznia (sugeru- zyn rozprowadzany w całej Polsce nie Jego czytelnikom (wersji papierowej jąca de facto „upaństwowienie” gazety) pełni funkcji promocyjnej, edukacyjnej i cyfrowej - 1400+20.000), instytucjom oraz odmowa spotkania z przedstawicie- i kulturotwórczej? A może swą rolę speł- kultury, wreszcie kilkudziesięciu auto- lami redakcji. niły anonimy, regularnie wysyłane do rom należy się sensowne wyjaśnienie ze Czytelnik może zapytać – o jaką urzędu, w których redakcji zarzucano strony decydentów. To przecież „tylko” niebotyczną kwotę stara się redakcja? „brak poszanowania wartości chrze- (lub „aż”) taki elementarny składnik spo- Niewiele ponad osiem tysięcy złotych ścijańskich”, „promocję obcych kultur”, łecznego ładu. miesięcznie (przeznaczonych na skład, anonimy pełne ksenofobii, o charakterze „Projektor” wciąż się ukazuje opracowanie graficzne, honoraria autor- antysemickim? Czy mieszkańcom Kielc dzięki ofiarności czytelników i odwadze skie, redakcję, korektę i druk magazynu). nie jest potrzebny magazyn traktujący autorów. Jak długo? PS. Już po wydrukowaniu magazynu otrzymaliśmy odpowiedź z Urzędu Miasta Kielce, który Doceniając kulturotwórczą rolę magazynu „Projektor” odmawia jego dofinansowania. A „Projektor” nadal będzie się ukazywał

Kielecki magazyn kulturalny „Projektor” potrzebujeTwojego wsparcia!

„Projektor” to magazyn non-profit To olbrzymia baza artykułów o literaturze, teatrze, filmie, muzyce, komiksie, street arcie, sztukach plastycznych dostępna za darmo! Na stronie www.projektorkielce.pl ponad 25.000 stron tekstów, 5.000 fotografii, 300 grafik i komiksów, setki recenzji książkowych, teatralnych i płytowych. Możesz wesprzeć jego dalsze wydawanie wpłacając darowiznę na konto: 49 2030 0045 1110 0000 0248 9310 (z dopiskiem „darowizna na rzecz magazynu Projektor”)

3 temat numeru temat numeru Twórczość czytelników Twórczość czytelników

Marcin Podlaski

*** Poezja wymaga ciała. Błażej Tomaszewski przesterowanie: układ twoje rzęsy zagarniają noc, usta chłoną smog, dłonie ściskają żołądek. elektroniczny zrywa się chciałbym zapiąć ci sukienkę albo na stopę pracownik działu ubezpieczeń straszy karami finansowymi za włożyć but, złapać wargi niedopilnowanie zgłoszenia o w zęby i nie puścić. niepotrzebny mi tlen, odprowadzaniu składek z innego tytułu kiedy połykam słowo. jesteś każdym wierszem, którego nie napisałem i nigdy nie napiszę. boję się wolałbym być nieubezpieczony ale przynajmniej bezpieczny wolałbym żeby samo się mówiło wolność słowa jest jak pozwolenie na ucieczkę niewolnikowi do którego potem się strzela albo jak przedsądowe wezwanie do usunięcia postu yesterday nie napiszę już nic co mogłoby wywołać reakcję inną niż fizjologiczna kciuk serce śmiech Lewisowi te ulice znamy jak własne kieszenie boję się puste. kiedyś chłopakom robili zdjęcia na zebrze; nie chcę tego przechodzić nigdy więcej teraz kierowcy hackneyów trąbiliby z krzykiem otwieranie skrzynki na listy dwa razy dziennie gtfo. przejście dla artysty jest na marginesie kompulsywne sprawdzanie maili i fb wielkiej pięciolinii, ale pociesza nas pauza co zrobiłem czy jestem przestępcą politycznym po każdym akordzie, białe pasy na ruchliwej drodze. ekonomicznym zalegam ze spłatą długu zabiłem kobietę lusterkiem wdech – jadąc zbyt blisko chodnika to dlatego jest wyrwane?

boję się kto dziś zapuka a może nie może wyważą libia co się stanie z tobą z rodzicami jak mogę was obronić kiedy sam cały drżę w lokalnej architekturze króluje obsydian. skarabeusze, znudzone, nabłyszczają kirys prochem piachu. czy zauważyłeś, że nie ma tu żyjątek o miękkim futrze? chityna. skóry suchsze niż kość aktor sieci rozkopanej skamieliny. nie ma czym się schłodzić. uzbrojonym mężczyznom majaczą skarby nikabów, a te zwisają w mojej klawiaturze brakuje klawisza ctrl pajęczo postrzępione ALE ZA TO MAM CAŁKIEM SPRAWNY CAPS LOCK z rzadkich kłączy. i pali, pali słońce ognistym AAAAAAAAAAAA palcem, tym najmniejszym. modlimy się do pięści. nie istnieje dla mnie niedostępny rejestr jestem substancją z której destyluję langue 5 czerwca 2018 śliskie glizdy jelit / wiążę w bransolety i rzucam łapcie wieprzki chrum chrum jakie dobre jestem ostatnim bossem syndykatu syntaks mam deep web powiązań i nie zawaham się go przeciąć sieci w centrum siedzi caerostris darwini tak że (nauczcie się wreszcie pisać to poprawnie) Marcin Podlaski (ur. 1993 r.). Doktorant językoznawstwa, pilnuj obojczyka obojczyk piękne słowo studiuje na Uniwersytecie Masaryka w Brnie. Laureat w mojej qwercie nie działa a raczej panuje kompletny brak ctrl XIII Połowu Poetyckiego organizowanego przez Biuro test redukcji nie daje satysfakcjonujących rezultatów Literackie [2018]. Publikował m.in. w czasopismach: „Helikopter”, „Wakat”, „Wizje”, „Salon Literacki”, więc dopełniam kontrastywnie: *x to mój przyjaciel i nie „Féerie”, „Tlen Literacki”, „Inter-. Literatura-Krytyka-Kul- wie co u mnie tura”, a także w „biBLiotece” Biura Literackiego. Zdo- ewidentna dewiacja chyba że to zdanie eliptyczne bywca kilku wyróżnień w ogólnopolskich konkursach z wyłączonym komponentem ten fałszywy skurwiel // poetyckich (m.in. „O Laur Opina”, „Milowy Słup”, „Po- etycki Lombard”) oraz I miejsca w kategorii debiut OKP im. Haliny Poświatowskiej [2018]. Mieszka w Brnie. 4 5 temat numeru temat numeru Twórczość czytelników Twórczość czytelników

fragment listu nieznanego zeka do Robert Wieczorek Nadieżdy Mandelsztam znaleziony fragment listu Cecylii Arisz na stacji kolejowej w Woroneżu do Aagfe Van der Voegh biało tak biało że powinien tu być raj czysta ziemia zapisana dobrym życiem ta czerń trzyma jak imadło, jest i ziemią, i niebem, pani Nadieżdo gładką przestrzenią za którą zacierają się kształty i litery, płatki śniegu mają tyle kształtów ale nie jest jedyna. czasem układają się w słowa czasem w skrzypce patrzę na białe kryzy, blade twarze, na których wykwitają rumieńce, ubite pod butem wyciągnięte szyje ptaków nad martwą rybą. krąg za kręgiem coraz głębiej widzę odkryte ścięgna, rozkrojoną skórę, mechanizm, pani Nadieżdo w którym ktoś czyta jak w otwartej księdze. w drodze na Kołymę mróz nauczył się rysować święte twarze na deskach wagonów ja znam tylko ból, nie wiem jak wtedy zginały się stawy, lęk na policzkach nie wiem, które kości robiły największe siniaki na mym ciele, które mięśnie czyniły go zwinnym złodziejem. no i śmierć na saniach w mundurze wśród widm pamiętam swój strach, kiedy wracał przed świtem, Pani Nadieżdo śmierdzący dżumą trzeba się nauczyć na pamięć znad kanałów, bliższy w swej anatomii do wieprza. słów pospiesznych i wierszy leży teraz jak świniak, tylko zamiast rzeźnika zacni obywatele przemycić na brzeg uczą się, jak korzystać ze śmierci.

gdzie życie zacznie kiełkować jak przebiśnieg w tej ciepłej bladości, w tej ciemności po krawędź, w otwartym ciele i zapiętych po szyje kołnierzach, gdy sprawiedliwy wywodzi swą mądrość z martwego łotra,

jest w tym wszystkim harmonia. darowanie win. fragment listu Teopompa z Chios do Izokratesa fragment listu Mileny Jesenskiej historia nie jest sztuką – przypomina matematykę. liczysz jeńców, objętość trucizn, odejmujesz przechwycony przez Fritza Suhrena daty i dodajesz kolejne. funkcje zmian granic gdyby był robakiem zwinęłabym go w liść, zamykasz w wykresach marszrut. interpretacje niosła długo, długo między piersiami to już kwestia polityki. zmieniasz x na nazwisko aż gryzłby mnie do krwi, jeśli uda ci się dotrzeć do źródła. oto jest prawda. gdyby stał się szafą w moim pokoju zaczęłabym grę w chowanego, oto jest sprawca. popiół ma swoją przyczynę. cud by rozkoszować się każdą drzazgą wbitą w skórę. obrócony w nicość i symbol nowych czasów – wszystko ma swoje imię. zaznaczam. choć płaczę. Tłumaczyłam go, by nie był sam, by jego szamotanie nie było tylko ucieczką myszy choć prawo stanowi inaczej i spełniam marzenia zatrzaśniętej w labiryncie, szaleńca. bo po to spisuję historię, by cisza by wszystkie krwotoki, bezsenne ciemności, nie stała się kłamstwem. równanie musi mieć wynik nie były tylko wpisem w pamiętniku, wyznaniem, który spłonie wśród ukłonów przyjaciół. choć sam chciałbym inaczej. Pięć dni razem to nie jest całe życie – ale może nim być. rozpisujesz dni na listy, gorączkujesz noce na księżycowym zamku, Robert Wieczorek (ur. 1969) w Pińczowie, mieszka ulica jest daleką Ameryką. w Kielcach. Publikował w czasopismach: „Akant”, Wszystkie procesy jakie zachodzą w nas i wokół „Kozirynek”, „SZAFA”, „SALON LITERACKI”, antologiach prowadzą do nicości. pokonkursowych. Laureat głównej nagrody w konkur- sie im. B. Mikoszewskiego (2009), nagrody specjalnej w Konkursie Literackim im A. Babaryki (2012), I miejsca Ludzie się rozpadają, jak potem składać płatki popiołów w konkursie „O Granitową Strzałę” (2013), II miejsca w jeden organizm? widzę Józefa, widzę Jezusa, w Konkursie im. H. Snopkiewicz (2018). W 2014 r. wydano idą przez plac jak bracia bliźniacy. jego tomik wierszy „Złodziej imion” (Kraków, Wydawnic- Może ocaleją z ognia jakieś drzwi, jeden dzień two MINIATURA). 4 5 temat numeru temat numeru Twórczość czytelników Twórczość czytelników

Zbigniew Brzeziński Kultura i fenomen wędrowania Ludzie chodzili od zawsze. Zbierali Zgodnie ze statystykami VI Sudeckiej Żylety, żywność, gonili zwierzynę, migrowali, imprezy uznanej rok temu przez internautów Szacunek dla gór i tatrzański klapek pielgrzymowali, brali udział w krucjatach za najtrudniejszy maraton pieszy w Polsce, W maju 1991 roku drugi raz w życiu by- i wojnach. Długodystansowe marsze dla 16 lutego 2019 roku wystartowało 675 osób, łem w Tatrach. Na dole pogoda była całkiem przyjemności to jednak stosunkowo nowe w tym, zgodnie z tabelą zapisów na stronie Ulti- przyjemna, ale powyżej schronisk wciąż leżał masport, 277 kobiet. Wojciech Pasek, sekretarz śnieg i to w pokaźnych ilościach. Szliśmy we zjawisko kulturowe. kapituły tytułu honorowego Superpiechur Świę- dwóch na ostatnią „turę”. Na początku szlaku W Górach Świętokrzyskich rozwój tu- tokrzyski, tak napisał we wstępie do podsumo- podeszli do nas dziewczyna i chłopak. Przywi- rystyki wiąże się nierozerwalnie z osobą Alek- wania edycji z 2016 roku: Kobiety, bez względu tali się i zapytali o parę lat starszego ode mnie sandra Janowskiego (A. Janowski, Wycieczki na wiek, już dawno przestały ustępować męż- Grześka Pawlika (taternik, przewodnik święto- po Kraju, t. I (Kielce – Chęciny – Karczówka – czyznom wytrzymałością i psychiczną odporno- krzyski, twórca jednej z pierwszych stron inter- Góry Ś. Krzyskie – Bodzentyn – Wąchock – Iłża – ścią. Dowód na to można znaleźć na mecie każ- netowych o Górach Świętokrzyskich): Radom), Warszawa 1902). To w jego „Wyciecz- dego z naszych maratonów. - Przepraszamy, co to znaczy, jak jest kach po kraju” czytano o podstawach wędrowania czarna kropka w białej obwódce? Czy to ozna- i szczególnie atrakcyjnych trasach. Współzało- Fenomen długodystansowego cza, że nie można iść szlakiem? życiel Polskiego Towarzystwa Turystycznego wędrowania, czyli Chodziło oczywiście o pierwszy znak, nieraz zwracał uwagę na przewagę wycieczki skąd nas nagle tylu? o początek szlaku, ale w tej ignorancji było coś, pieszej nad zwiedzaniem w jakiejkolwiek innej Zapisy na III Zimowy Maraton Święto- co było piękne – szacunek dla gór, lęk przed formie. Ot chociażby pisząc o liczbie uczest- krzyski (odbył się 19 stycznia 2019 roku) trwały potęgą tatrzańskich kolosów. Z czasem za- ników ekspedycji: Co do ilości osób najlepiej zaledwie trzy minuty i dwadzieścia sekund. Tyle czął zanikać i zastąpił go „tatrzański klapek”, dają się urządzić wycieczki po trzy lub cztery wystarczyło, by wypełnić limit 475 uczestników symbolizujący tabuny ludzi bez należytego osoby, bo ilość taka na jedną furmankę najła- i otworzyć listę rezerwową. Na IV Maraton Pie- przygotowania. twiej się zabierze i nocleg najprędzej zarządzi. szy Przedwiośnie (06.04.2019 r.) – dwie minuty Janusz Kurczab w „Filarze Kazalnicy” opi- Piesze wędrówki mogą być znacznie liczniej- i jedenaście sekund… Podczas rejestracji na sując tłum na Krupówkach w latach sześćdzie- sze, ale wtedy z wielu wygód zrezygnować na- wspomnianą VI Sudecką Żyletę padł serwer… siątych XX wieku przedstawił go tak, jak pewnie leży. Za to humor i swoboda obficie powetują Podobnie jest od pewnego czasu przy zapisach zrobilibyśmy to i dziś: mnóstwo wczasowiczów brak wygód (s. 10). Co należało zabrać ze sobą na inne marsze długodystansowe. Jeśli jednak i gdzieniegdzie przemykający ci, którzy przyje- obowiązkowo w taką drogę? Wina czerwonego pomyślimy, że zapisy na I Przedwiośnie trwały chali chodzić lub się wspinać. W czasach Kur- trochę jest bardzo w drodze przydatne, bowiem „aż” kwadrans, a limit wynosił zaledwie siedem- czaba wyróżniały ich brezentowe plecaki. Ten tak do wody, jak i do herbaty dolewane, czyni je dziesiąt pięć miejsc, znajdziemy się w innej rze- tłum z Krupówek prędzej czy później musiał od- smaczniejszymi i zdrowszymi. (s. 9). czywistości. Szóstego kwietnia na tej wymaga- kryć, że gdzieś tu obok są jakieś góry. A kiedy W swoich książeczkach poświęcił też jącej, liczącej siedemdziesiąt sześć kilometrów już je odkrył, to w nie ruszył. Wypełnił gwarem chwilę na refleksję nad sensem wędrowania: trasie pojawi się trzysta osób, a chętnych było, dolinki, popularne szlaki, czy osiągalny kolejką Śmiało więc niechaj wędrownik pospieszy do co najmniej drugie tyle. Imprezy długodystan- szczyt Kasprowego. Wciąż jednak wystarczy iść tych zakątków ziemi ojczystej, bo wycieczka sowe zaczęły cieszyć się szalonym zaintere- w mniej popularne rejony, wyruszyć wcześniej, taka da mu zdrowie ciała i duszy, niejedno sowaniem. Przyciągają biegaczy długodystan- by spotkać się sam na sam z drogą. Prawie nikt cierpienie boską siłą przyrody ukoi, a stargane sowych, miłośników nordic walking, trenerów już nie pamięta, że historia zdobywania Tatr to pracą i stołecznym życiem nerwy do łagodnego fitness, reprezentantów służb mundurowych również historia śmierci. W przewodniku „Tatry i ożywczego akordu z całą bogatą matką naturą i oczywiście wędrowców. Wszyscy chcą się Polskie” Józefa Nyki spotkamy przecież i opo- dostroi (s. 10). zmierzyć z drogą i ze sobą. Czasem nie prze- wieści o ludziach, którzy ginęli z wycieńczenia kładając sił na zamiary, skoro ową VI Sudecką na szczytach nie mogąc znaleźć bezpiecznej Panie na szlaku Żyletę przeszło 350 osób z 675 startujących. drogi w dół. Dziś wszystko jest prostsze. Bodaj najpoważniejsze przemiany zaszły Rozmawiałem kiedyś o tym fenomenie od czasów Aleksandra Janowskiego w obecności ze znanym z cotygodniowych relacji z wędró- Ludzie w górach pań na szlakach. W „Wycieczkach po kraju” pi- wek po szlakach rozmaitych Andrzejem Armadą. Bez wątpienia dawniej ludzi na szlakach sał on tak: Aby możliwie dobrze zwiedzić Góry Siedzieliśmy w Miedznej Murowanej po zakoń- było mniej. W 1992 wędrując z Wołkowyi do S-to Krzyskie gorąco mogę polecić, aby od S-tej czeniu Maratonu Po Ziemi Opoczyńskiej (50 ki- Chatki Puchatka na Połoninie Wetlińskiej spo- Katarzyny, przez szczyt gór przejść do Nowej lometrów). Stwierdziłem, że na koniec przyda- tkaliśmy przez cały dzień na trasie jednego czło- Słupi. Dla pań jest to wycieczka może trochę łaby się ankieta i zapytanie uczestników, po co wieka. Dopiero w schronisku było kilka osób, za forsowna, panowie jednak zupełnie bez wy- wzięli udział w tej imprezie? Andrzej odpowie- które trafiły tu innymi drogami. W 1990 prze- czerpania dadzą sobie radę. Przejście piechotą dział: „pewnie każdy z jakichś swoich osobistych chodząc Jurę Krakowsko-Częstochowską nikogo od Klasztoru S-tej Katarzyny do Klasztoru powodów”. Główny organizator tego marszu, poza najpopularniejszymi ruinami zamków, gdzie S-to Krzyskiego zabierało mi od 3 do 5 godzin Krzysztof Niewadzi, mówił podczas oficjalnego zawsze było parę osób. Ludzi w górach jest więc czasu (s. 18-19). zakończenia, że kiedy włóczyli się po płaskich więcej, ale to, co jeszcze ważniejsze – ludzie Po pierwsze trzeba przyznać, że Janow- opoczyńskich terenach, uważano ich za wa- w górach są inni. Zwrócił na to uwagę Włodzi- ski chodził rześkim tempem. Po drugie kobiety riatów, kiedy zaczęli nosić numery startowe – mierz Wysocki, który poznał środowisko radziec- już od dawna zdobywają nawet góry najwyższe. za sportowców. kich wspinaczy podczas kręcenia filmu „Pion” 6 temat numeru temat numeru Twórczość czytelników Twórczość czytelników

(„Vertikal” 1966 rok). Podczas jednego z zareje- i nie ma co rozpoczynać od czyjegoś poczu- strowanych koncertów opowiadał, że to nie tacy cia krzywdy. Profesjonalizacja wędrówek sami ludzie jak na dole, że w górach noszą się Buty i odzież to odrębna historia. O obu- Ta profesjonalizacja przejawia się nie nadzwyczaj godnie. wiu do trekkingu nikt nie słyszał. Nosiło się tylko w sprzęcie, bieliźnie termicznej, czy stup- Podobną historię opowiadał kiedyś ce- więc dowolne buty sportowe. Popularne też tutach. Wraz z rozwojem organizowanych im- niony polski alpinista Konstanty Miodowicz. były zamszaki, o ile ktoś dostał takie na „trak- prez długodystansowych pojawiły się rozma- Wspinali się w Tarach w zespole z jednym ze torze”. Na cięższe trasy zabierało się glany ite udogodnienia – od wytyczenia bezpiecznej starszych taterników. Gdy znaleźli się na szczy- albo buty wojskowe z charakterystycznymi opi- trasy, po punkty żywieniowe i dowóz na start. cie, tamten uśmiechnął się szeroko, rozkrzyżo- naczami. Wszystko raczej ciężkie, oczywiście Kiedy w 1995 roku postanowiliśmy przejść wał ramiona i powiedział: przemakające i nieprzepuszczające powietrza. w jeden dzień szlak im. Edmunda Massalskiego - W górach to jest fajnie! O membranach typu Gore-Tex nikt nie słyszał, w składzie Maciej Lisowski, Piotr Krzemiński i ja - Tak! – odkrzyknęli Miodowicz i reszta tak samo, jak i o podeszwach Vibram. Z kurtek wszystko układaliśmy sami i mnóstwo z tego młodzieńców. dość popularne były harcerskie kangurki, ale planu poszło nie tak. Weteran spojrzał na nich i powiedział: każdy nosił, co udało mu się kupić. No i oczy- Założyliśmy, że wystartujemy z Kuźniak, – Co wy tam wiecie, studenciny, jak ja na wiście, tatrzańskim wzorem, nosiliśmy flanelowe przez co najwyższe szczyty Gór Świętokrzy- co dzień to jestem węglarzem na Bródnie. koszule. Spodnie? Jeansy, od dresu, piłkarskie skich zostały na koniec. Postanowiliśmy ruszyć I tu ocieramy się o sedno. Drogi i góry krótkie spodenki – kto co miał. Pierwszy polar o świecie, a że nie było jak dojechać na począ- nie obchodzą tytuły naukowe, czy pozycja spo- zobaczyłem w Tatrach w 1991. Był własnością tek drogi. Biwakowaliśmy więc bez sprzętu na łeczna. Nawet jeśli jest tak, jak podczas nie- wspomnianego Grześka Pawlika. Kosztował stoku Perzowej. Lekko połamani po takim wy- dawnego spotkania w Kielcach powiedział pięć milionów starych złotych i byłem pewien, wczasie ruszyliśmy dziarsko z pierwszymi ozna- himalaista Aleksander Lwow, że zdobycie naj- że w życiu na taki nie uzbieram. Na szczęście kami wschodu słońca. Z Radostowej (mniej wię- wyższej góry świata stało się bardziej kwestią technologie tanieją, a mnie udało się w 1998 cej połowa trasy) zgoniła nas burza i zmusiła pieniędzy niż czegokolwiek innego. Wciąż jest znaleźć dobrze płatną pracę na wakacje. Za do jej przeczekania w Ciekotach. Ze Świętego normalne, że w drodze, w schronisku, czy na zarobione pieniądze kupiłem nie tylko kurtkę Krzyża schodziliśmy już o zmroku, a ludzie, któ- szczycie ludzie zaczynają rozmowę bez powita- z polaru, ale i 35-litrowy plecak Karrimora, rzy pytali, czy idziemy do Nowej Słupi, po otrzy- nia i prezentacji. Ot tak, bo czują potrzebę, żeby taki typowy worek górski, węższy niż plecy. maniu odpowiedzi: „nie, do Gołoszyc”, z trudem kogoś zagadnąć, podzielić się jakąś opowieścią, Mam go do dziś. Jedyne co nawaliło, to nade- powstrzymywali się od pukania w czoło. Osta- refleksją, wrażeniem. Jesteśmy w górach, więc rwałem komin. tecznie dotarliśmy po dwudziestu dwóch godzi- jesteśmy tu sami swoi. Większej zażyłości nie Na przełomie lat osiemdziesiątych i dzie- nach marszu do Przełęczy Karczmarka, mniej trzeba, droga sama wystarczy. Wspomina się, więćdziesiątych o takim worku nawet bym nie więcej osiem kilometrów od celu. Tu doszliśmy rozmawia o sprzęcie, pyta o dalsze plany, albo pomarzył, bo nie wiedziałem, że takie istnieją. do wniosku, że dalsza walka nie ma sensu. Ko- czerpie z czyichś doświadczeń, z jakąś przebytą Najpopularniejsze wówczas plecaki to albo cha- lejny biwak pod gołym niebem i rano parę ki- już trasą. rakterystyczne bombki na jednodniowe wypady lometrów spaceru do szosy głównej, by dostać (od biedy nadał się chlebak, nim wzbogaciłem się na busa. Dziś podwieźliby nas na start, wy- Słowo o sprzęcie się do tego stopnia, żeby mieć bombkę, dwu- karmili po drodze, oznaczyli trasę tak, żeby się Skoro już wywołałem ten temat, przyj- dniowy rajd harcerski z moim zastępem „Czar- na niej nie zgubić i otoczyli troskliwą opieką. rzyjmy się zmianom, które zaszły. Trochę na nych Panter” przeszedłem z chlebakiem na ple- Szacunek dla organizatorów i wolontariuszy! To, zasadzie zderzenia tego dawnego wędrowania cach, w którym zmieścił się cały mój podróżniczy że mamy w województwie tyle pieszych imprez z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, majątek), albo stelaże na dłuższe trasy. długodystansowych i na tak wysokim poziomie, gdy namiot można było rozbić omalże wszędzie Biwakując trzeba jeszcze na czymś spać. to zasługa ludzi dobrej woli, z pasją i wizją. i współczesnych imprez długodystansowych. Karimaty powoli wchodziły na rynek (swoją ku- Cały majątek nosiło się w plecaku, bo in- piłem w 1995 roku). Częściej jednak nosiło się To po co się idzie w te góry? nego wyjścia nie było. Przed wyprawą ustalało ciężkie, dmuchane materace. Worek ze zwinię- Pewnie do końca życia będę się nad tym się minimalną ilość „pancerników” (konserw) na tym śpiworem, przypominającym cienką kołdrę, zastanawiał. W ubiegłym roku poświęciłem tej głowę i każdy się z tego uczciwie wywiązywał. miał co najmniej trzydzieści centymetrów śred- kwestii opowiadanie – „Dotyk góry” dostępne na Ze względu na ekonomikę smarowania pieczywa nicy. Niektóre plecaki ze stelażem miały nawet portalu Fantastyka.PL. Może krajobrazy, widoki, preferowaliśmy produkty tanie i wydajne. I tak zostawione na niego miejsce między komorą panoramy i zdobyte szczyty to tylko miłe do- na przykład na wspomnianej Jurze mieliśmy główną a górną klapą, na przykład model Rysy, datki? Może w chodzeniu chodzi o to, żeby spo- pełno „Pasztetów Mazowieckich”, jedną kon- którego używałem. tkać się z samym sobą, bo im człowiek starszy serwę mięsną i jedną rybną. Tuszonka zresztą O kijach trekkingowych też nikt u nas nie tym czasu na takie spotkania ma mniej? Spo- się wzdęła po drodze, ale ustaliliśmy, że wolimy słyszał. Cóż się dziwić? Józef Nyka w swoich tkać się z najbliższymi, bo w zaganianym dniu umrzeć od spuchniętej konserwy niż od pasztetu „Tatrach Polskich” jeszcze dekadę później (wy- i o to trudno. Porozmawiać z kimś, kto też jest i zjedli ze smakiem. Na szczęście obeszło się bez danie z 2003 roku) pisał o nich: kijki narciar- w drodze. Idzie się też po doświadczenie życia. skutków ubocznych tego desperackiego czynu. skie. A przecież poważne chodzenie po Tatrach Droga jak los ma swój początek, ma swój kres, Nie było napojów izotonicznych i batonów ener- zawsze było bardziej profesjonalne niż to po bywa wyboista, trudna, stroma, czasem niebez- getycznych, za to garkuchnię można było wyko- Górach Świętokrzyskich. Nie było też lekkich pieczna. Łatwiej sobie poukładać życie w głowie, pać pustą puszką na każdej polance i uwarzyć latarek czołowych. Używaliśmy modelu Patrol powielając co jakiś czas ten trening. Żyje się w garnku nieco ciepłej strawy, albo przynajmniej na trzy baterie R20. Duża siła światła, ale też z większą świadomością siebie i innych, pełniej. zagotować herbatę. i duży ciężar, no i konieczność noszenia w ręce. Jeszcze, żeby tylko wszyscy pamiętali, że papie- Namioty były ciężkie, dlatego najlogicz- Najbardziej jednak do chodzenia po- rek po cukierku waży na tyle mało, że bez trudu niejszym wyjściem było ich rozpakowanie i po- trzebne są nogi i wola ich używania w terenie, doniesie się go do śmietnika… I dbali o pozdro- dzielenie elementów na uczestników wyprawy. a te na szczęście mieliśmy i mamy do dzisiaj. wienie innego wędrowca na szlaku. Ktoś dźwigał szpilki i śledzie, ktoś inny tropik, następny rurki masztów. Dodatkowy ciężar, Zbigniew Brzeziński (ur. 1973), kielczanin rodem z Suchedniowa, absolwent m.in. London School of Public Relations, uzyskał też irlandzki Diploma In Journalism. Publikował m.in. w „Nowym Filomacie”, „Almanachu ale za to w miarę sprawiedliwie porozkładany. Historycznym” i Świętokrzyskim Miesięczniku Kulturalnym „Teraz”. Współautor „Świętokrzyskiego Słownika A przy długiej wyprawie ta sprawiedliwość jest Biograficznego”. Autor opowiadań fantasy, pod pseudonimem „Wilk który jest” pisze na Fantastyka.PL. ważna, bo trzeba ze sobą trochę wytrzymać Ostatnio wydał tomik „Drolerie”. 7 temat numeru Twórczość czytelników

Rafał Gawin JAŚ ZAKŁADA KAPELĘ Z MAMĄ, WIĘC BABA JAGA TRACI PRACĘ Chłopak i dziewczyna to normalna rodzina WIARA MATEK. PRZYCZYNEK wyrazów. Nagrałeś to? Moja czarna skrzynka tonie w oceanie. A ja tylko spuszczam wodę, DO NAUKI O ZNIKANIU powietrze, ogień i ziemię. Serce? Kapitan Interesują mnie kobiety, które istnieją. Nie stracił planetę, niczym rękę i nogę, niuansuję. To teraz takie modne: wejść w czynność, gdy mózg na ścianie tworzy nowe która dzieje się wyłącznie w tobie, gdy nie widać galaktyki. Jajecznica z proszku: walczę różnicy. Coś się tli, więc to duch albo jego dzielnie, ale się nie zaciągam. I tak stojąc dym, potwarz dla przezroczystości, policzek z boku, choć już opadając jak zeszłoroczny dla przyzwoitości w kolejach losu przekazu. wyciek – skandal! – sprawdzam się i olewają Rzeczownikoza? Ekran traci kontrolę nad wizją mnie wszystkie definicje. Podobno wszystko szumów. Kobiety schodzą z pierwszego planu, to złe słowo, gdy precyzja środków bo ktoś ustawił schody, do piekła, aż skwierczy wymaga uświęcenia, gdy różnorodność poprawność postawy. I tylko ogień radzi sobie wyłącznie na styku światów jest wolny? Wypalony, niczym dziura w dobrej obcych. Voodoo w poszukiwaniu nowinie, wylatuję przez oko, puszczone powtarzalności, kiedy ostatni rytuał w pończosze na twarzy wiejskiego rzezi- opiera się na szybkich kciukach bez mieszka. Gdy przenoszę, nie urodzę kompleksu ofiar głupich selfie. Pstryk? więcej. Tyle mi zostało z femiterroryzmu, takie czasy Prowokować to wy, panie szlachcianki, nie mogą się zgodzić, taki naród nie wyda rentierki plus, leninki minus niczym spodnie zbawiciela w sztywnej oprawie. Rozprawie? Error! poniżej pasa. Taki stop, metalu z niewiedzą. Będę tak pytał, aż napytam sobie bogactwa, A polityka dalej obrączkuje, odmawiając aż z języka zostanie mi kropla śliny. Jad, praw do logiki. W gorących krajach, rajach, jad, jad na ulicach, choć głodne dzieci ssą a jak, a jak. A szkoła wybiega z dzieci, piłki niczym brzuchy i przyklejają się gdy grożą rewolucją parki, nieposprzątane. do toreb, spakowane w tripie za jeden wybity ząb. PLAN ZDZISŁAWA Wielcy politycy robią rzeczy trudne, RZECZYWISTOŚĆ NIE ISTNIEJE. ale pożyteczne. MODLITWA O ZŁOTY DESZCZ Leszek Balcerowicz Bierz mnie na bank, Odwróć się i zamień uczniu. Nie oszczędzaj w zdanie. się. Zostań moim słupem Nawet jeśli rozumiemy się bez słów, pożytku prywatnego. to wiemy bez których. Czar pryska Ego sum. Ergo na mnie i nie mam nic gnomicznie. Zbudź się, na zmianę. Wszystko noszę zbudź. Zbrudź. Jak miasto, w sobie. Najlepsze, które umarło, wzięte że to nie pomaga, bo przecież brakiem siły. dawno cię tam nie ma. Dawno Łódź, 25 listopada 2018, 27 lutego 2019 i nieprawda. Jeszcze prościej mógłbym to rozwiązać, gdyby nie pętla na mojej szyi, GRUBY ZAWIADOWCA BURZY BOBA worek kamieni w dobrej wierze, winie i karze. Pełne zanurzenie BUDOWNICZEGO w kulturze gwałtu, w naturze skargi nadzwyczajnej. Czy aby A Tribute to „Brulion” V, feat. Piotr Gajda nie wymykamy się sobie przez zamknięte – Jakie piwo kupić żonie? usta? Kuszące parametry wpadają – Takie, żeby się w końcu spiła i dała ci spokój. w ciągi: stała, zmienna i niewiadoma. Kto się spisze, Rafał Gawin (ur. 1984). Poeta, redaktor, korektor, recen- a następnie odda do dyspozycji zent, konferansjer i animator kultury. Sekretarz redakcji narządów z przeznaczeniem „Arterii”. Instruktor w dziale programowym Domu Li- i bez przebaczenia? Istnieją dowody teratury w Łodzi, odpowiedzialny za wydawnictwa. na życie poza cmentarzem. Opublikował 3,5 książki poetyckiej, ostatnio „Wiersze dla kolegów” (2017), a niedługo „Jem mięso” (2019). Gdy zmartwychwstaniesz, już ja ci Tłumaczony na języki, ostatnio rumuński, węgierski i sło- pokażę. weński. Prowadzi rubrykę „Wiersz wolny” w „Liberté!”. 8 temat numeru Twórczość czytelników

Jowita Fala

gdy czytasz mi z warg teraz piłka jest po twojej stronie boiska możesz się wyżyć możesz wygrać możesz ustąpić pola albo ostentacyjnie i spektakularnie wpaść w moją siatkę zrobić mi dzień dobrze zakupy tak tak wchodzę ci w słowo teraz piłka jest po mojej stronie boiska mogę dalej grać dalej kosić dalej uciekać i tracić cię z oczu taki urok sportów bezkontaktowych i spadających okularów gwiazd bez szans na życzenie więc powiedz powiedz to słowo wejdź do mnie i potknij się o nie gdy czytasz mi z warg

gdy spotka nas jakiś raj nigdy więcej nie będę karmić cię piersią jesteś już dużą dziewczynką i choć świat widzi cię w pastelowych barwach nawet gdy masz okres po kres odpowiada ci echem śmiechem grzechem albowiem to twoje ciało jest winne wodzi na pokuszenie kradnie zabija składa fałszywe świadectwo z czerwonym paskiem czasów niczym w telewizji publicznej gdy trzymamy się za ręce nigdy więcej skazujemy się na wywarczenie wyćwierkanie pożarcie niczym news w tym nienasyconym kraju gdzie zawsze będziemy ka gdy spotka nas jakiś raj

tak śnił mi się twój ślub: monotonna ceremonia i wesele w płonącej stodole: wiejski stół niczym ubojnia: tłum wujków śliniących się na wskroś i alkohol który ci nie pomógł zrzucić brzemienia tylko welon zachowałaś dla mnie zachowałaś gorącą krew mimo nocy krótkich noży tak

Jowita Fala (ur. 1989) w Warszawie. Studiowała. Pisze wiersze. Publikowała w „Helikopterze”, „Interze” i „Ślą- skiej Strefie Gender”. Nie je mięsa. Ciągle coś traci. 9 temat numeru temat numeru Twórczość czytelników Twórczość czytelników

Błażej Tomaszewski

faza lustra rano mijam cmentarz – nowy dom mojej spadkodawczyni (tak się teraz nazywa)

każdego ranka mijam cmentarz a obok mnie siedzi żydówka

gear box to nasz glitter box kluczę w jej udach szukam drogi centralnie

otwiera usta wypluwa język na deskę mój pociąg ma opóźnienie rozrodczą czterdzieści minut bycia w pomiędzy czterdzieści minut tycia w kfc pluje wodorostami rzyga ciężkimi oficerkami esesmana kurczak rozwiera nogi – stresuje mnie dzisiejszy seks bo będzie seks napalona połyka własną pięść puszcza oko w rajstopach mój zegar biologiczny ma opóźnienie wziąć do ust czy kręcić wskazówkami? wciskam palec w jej krocze drugi cmentarz mijam w czarnowie bydlęce wagony wjadą na twój peron z godzinnym opóźnieniem

na kawie się nie skończy codziennie rano walę w słup będzie seks codziennie kończę na dłoniach podnieca mnie twój żydowski nos będę ciągnęła cię za czarne kłaki

mój pociąg

drugs kings and drag queens sex gender narkotyki w szczelnych woreczkach państwo z państwa trzech liter gdzie czarny jest jedynie deszcz

bóg ma nogi i coś pomiędzy wymaca ci siostrę i brata

śnię beztroskę o mokrym sromie judith butler która wargami połyka treść podbrzusza niemowląt Błażej Tomaszewski (ur. 1993) w Bydgoszczy, gdzie obecnie mieszka. Emocjonalnie związany z Toruniem. a ja chciałam tylko smaku ust chłopca Jego niewydana powieść pt. „Żebro Adamowe” zdo- który niósł trumnę mojej babci lesbijce była wyróżnienie w II edycji ogólnopolskiego konkursu Rozpisani.pl (2018). Jego wiersze można przeczytać w antologii „Wyjustowani. Antologia młodych twór- ców” (2018). 10 11 temat numeru temat numeru Twórczość czytelników Twórczość czytelników

Iga Reczyńska Arabskie noce: Al-Nisa To jest dorosłość, staroświecki ceremoniał sezonów, ułożenia słońca, gdy twoje włosy jak rozarium powoli zmieniają barwę. Tak mi powiedziałeś na Alexanderstrasse.

Teraz noszę twoje imię wyszyte na wargach (a arabski alfabet niczym rośliny miododajne Arabskie noce: Al-Lajl – opada aż do serca zawsze w lewą stronę), Wrześniowa melancholia trudna do tłumaczenia: więc jestem czwartą surą, częścią księgi. wieczorne mgły na polach i zapach palonego drewna. W tych momentach, gdy świat się kurczy jak mięsień serca do jednego uderzenia, pamiętam dymne wonności twojego ciała, białe sandałowce i roślinne żywice.

Al-Nisa (z arabskiego) – kobiety, 4 sura Koranu Pamiętam upalną noc, gdy mówiłeś: Tęsknota za tobą jest równa jedynie pierwotnej tęsknocie za ojczyzną. Jestem twoją ziemią, zamkniętą blizną od Morza Arabskiego włosów (czy czujesz algi, mokry piasek i sól?) do stóp Hindukusz (wieczny chłód jak chłód powietrza i skał).

To ukojenie podobne do mantr: dotykam warg, pamiętam smak słodkiej zielonej herbaty, cytrusów i jaśminu. Przechodzę łagodniej te wrześniowe melancholie, bo wiem, że nasze przełamanie jest tylko fizycznym rozstaniem - kiedy kładę się do snu, w piersi mam pół księżyca,

ty drugie pół.

Arabskie noce: Al-Intifar Al-Lajl (z arabskiego) – noc, 92 sura Koranu Żeby być równą choć kwiatom mirtowców i potrafić z łatwością otwierać się jak one na dźwięk wezwania na modlitwę, piszę:

mój wojowniku o ciele ciemnym i ciepłym niczym nagrzana ziemia, w te noce upalne (myślę: twoje usta raniące mi wargi wschodnimi smakami) tęsknię najbardziej. Wiosna w Berlinie Więc odkryta jak w chorobie, przed każdym Pamiętam dobrze codzienną tęsknotę późną zimą niepełnym snem w doskonałym języku odliczam: w Berlinie – za twoim ciałem ciemnym i lśniącym półksiężyc, półcielesny, północ, półnagość, jak liście mahonii na Havemannstrasse

półksiężyc... (gdzie romantyzm długich nocy – gwiazdy spadające z linii tramwajów, więc można wymówić życzenie: niech miasto stanie w ogniu, niech pożar obejmie ciała kochanków). Al-Intifar (z arabskiego) – rozdzielenie, 82 sura Koranu Teraz mamy pełną słodycz, ulice pełne białych łun kwiatów dzikich drzew i zostaje tylko zanurzyć się w miód nocy, wolno oblizać palec.

Iga Reczyńska (ur. 1987) w Kielcach. Studiowała filo- logię polską. Brała udział w slamach poetyckich. Jej utwory można znaleźć w miesięczniku „Teraz” i w in- ternecie. Autorka książki poetyckiej „Ciało (boskie se- zony)” (wyd. Miniatura, 2018). Mieszka w Berlinie. 10 11 temat numeru temat numeru Twórczość czytelników Twórczość czytelników Arkadiusz Kwaczek Nie, przykro mi. To który wypełniał wir jakiejś konsystencji. Była obrazy mojego znajo- wieża strażnicza zbudowana z ludzkich kości, mego – powiedziała. na szczycie której siedziały kruki. Obserwowały Aha, są świetne. człowieka w płaszczu wsiadającego do pociągu Ja tylko chciałem Surrealizm wydaje skonstruowanego z mięśni. Jeśli ruszy, będzie się być bardzo po- musiał wjechać w tunel, z którego wystawały pularny. Jednak ceny dwie ogromne ręce chwytające się krawędzi, tak oprawić swój obraz za tego typu sztukę jakby ktoś wszelkimi siłami starał się uniknąć bywają tak wysokie, nieuniknionego losu. Kupiłem obraz. Wygrałem licytację w inter- że raczej łatwo się nie sprzedają – stwierdziłem Patrzyłem dłuższą chwilę na ten niezwykły necie. Dużo osób brało w niej udział, ale nie trochę bezczelnie. świat. Następnie założyłem koszulkę, choć nie mogli mnie pokonać. Byłem zbyt zdetermino- To prawda, jak się sprzeda jeden na kilka mie- byłem pewny, czy powinienem, bo schnięcie wany, żeby go nabyć. Tak bardzo mi się spodo- sięcy to jesteśmy zadowoleni. Jakby nie patrzeć, farby trwa na pewno znacznie dłużej. W tym bał. Kiedy kurier dostarczył przesyłkę do domu, utrzymujemy się przede wszystkim z oprawiania czasie kobieta już zdążyła wszystko posprzątać byłem tak podekscytowany, że od razu zdecy- i renowacji, a sprzedaż to miły dodatek – odpo- i poprosiła, abym podszedł do lady. dowałem się pójść do sklepu, gdzie świadczono wiedziała ze skromnością. Rama do obrazu będzie kosztowała dwie- usługę oprawiania obrazów. Sklep miał swoją Co zrobić, w tym kraju ludzie nie mają zbyt ście złotych. Płatne z góry. Obraz do odbioru siedzibę niedaleko od mojego miejsca zamiesz- wiele pieniędzy na przyjemności – powiedzia- za trzy dni – powiedziała zwyczajnie, jakby te kania. Dotarłem do celu w niecałe dwadzieścia łem dość banalnie, toteż szybko zmieniłem te- kilka godzin naszej szczególnej bliskości w ogóle minut. Muszę dodać, że lokal budził pewien nie- mat rozmowy. nie zaistniały. pokój, ponieważ zupełnie różnił się od innych A pani? Czy pani też jest malarką? – zapyta- Przepraszam, ale dlaczego płatne z góry? – punktów tego typu. Nie posiadał ani szyb, ani łem z ciekawości. zapytałem zdziwiony. witryny. Jedynie nad drzwiami wisiał szyld: Uhm, też jestem surrealistką, ale ja nie maluję Nigdy nie wiadomo kiedy pan wróci, a żyć GALERIA OBRAZÓW, OPRAWA I RENOWACJA. obrazów na płótnie – odpowiedziała. Zaintry- trzeba – odpowiedziała spokojnie. Wszedłem do środka. Galeria była bardzo do- gowany jej słowami spróbowałem kontynuować Nie warto było dalej prowadzić tej rozmowy. brze oświetlona, to w pewien sposób tłumaczyło ten wątek. To jakaś wariatka, pomyślałem. Zapłaciłem za brak potrzeby korzystania ze światła dziennego. To bardzo interesujące. Można wiedzieć na ramę i odwróciłem się do wyjścia. Kiedy poło- Trzymając swój obraz w ręku, rozejrzałem się czym maluje pani swoje obrazy? – po raz kolejny żyłem dłoń na klamce, usłyszałem jeszcze ostat- chwilę po wnętrzu galerii. Wszystkie obrazy na zadałem pytanie. nie zdanie. sprzedaż były surrealistyczne. Najtańszy kosz- Naprawdę chce pan wiedzieć? – odpowie- Niech pan pod żadnym pozorem nie wchodzi tował pięć tysięcy złotych, pewnie dlatego, że działa pytaniem. do portalu. Niech pan znajdzie klucznika. On nie miał dużego rozmiaru. Natomiast kilka z tych Uhm. wskaże panu drogę – powiedziała. czekających na oprawę, które akurat można było Maluję obrazy na ludzkim ciele. Najczęściej Kiedy otworzyłem drzwi oślepiło mnie świa- dostrzec, w ogóle nie są warte wzmianki. na plecach. Jeśli pan chce, to mogę panu coś tło tak silne, że z oczu pociekły mi łzy. Mu- Wreszcie zza drzwi z napisem: TYLKO DLA namalować – powiedziała ze stoickim spokojem. siałem ręką zasłonić twarz. Drzwi same się PERSONELU wyszła osoba z obsługi. Była to za mną zamknęły ze zwiastującym nieszczę- bardzo ładnie i skromnie ubrana młoda kobieta. Nie wiem, jak opisać ten koktajl uczuć jaki mi ście skrzypnięciem. Miała na sobie białą bluzkę z kołnierzykiem towarzyszył, kiedy to usłyszałem. Zanim ogar- Gdy doszedłem do siebie, w przerażeniu spoj- oraz czarną spódnicę, buty na obcasie tego sa- nąłem swoje myśli, siedziałem już na taborecie, rzałem na otaczający mnie świat. Był dokładnie mego koloru. Najbardziej jednak zwracały na bez koszulki, z łokciami opartymi na kolanach, taki sam jak obraz na moich plecach. Jedyną siebie uwagę jej włosy, białe jak śnieg, które tak żeby kobiecie było wygodnie malować. Ona różnicą były kruki, które teraz skupiły się wy- w pierwszej chwili skojarzyły mi się z włosami w tym czasie przygotowała farby i przymierzała łącznie na mnie i wzbiły groźnie do lotu. Czło- drowów, elfów ze świata fantasy. Podeszła do się do pracy. wiek w płaszczu, stojący na schodach pociągu, lady i przywitała się ze mną. Przed pierwszym ruchem pędzla zdążyłem ponaglał mnie, abym biegł w jego stronę, bo Czym mogę służyć? – zapytała. jeszcze zadać jedno pytanie. maszyna zaraz wystartuje. W chwili desperacji Dzień dobry, chciałbym oprawić obraz – po- Czy pani się nie martwi tym, że cała pani odwróciłem się i zacząłem szarpać za klamkę, wiedziałem, przekazując kobiecie przedmiot. praca się zmarnuje, kiedy ludzie wrócą do swo- ale drzwi ani drgnęły. Zacząłem krzyczeć: pro- Sprzedawczyni przez chwilę oglądała go w sku- ich domów i się po prostu umyją? – zapytałem, szę pani, proszę otworzyć, ja tylko chciałem pieniu, po czym odezwała się do mnie. i dodałem – Przecież to tak, jakby robiła pani oprawić swój obraz! Proszę pani! Pomocy! Bardzo ładnie namalowany. Szkoda tylko, że komuś tatuaż na chwilę. Ponownie spojrzałem za siebie na nowy świat. taki zwyczajny. Drewniany domek, góry, jezioro, Tak, to prawda. Jednak najpierw muszą wró- Ptaki zbliżały się bardzo szybko. Nie wyglądały to wszystko można zobaczyć w rzeczywistości. cić, a niewielu się ta sztuka udaje. Niektórzy na stworzenia zmierzające w moją stronę w ce- Wybrać się na wycieczkę, przy okazji dobrze z desperacji starali się nawet korzystać z wody, lach pokojowych. Rzuciłem się do biegu. Zdąży- wypocząć – powiedziała. którą im namalowałam, ale to ja ją stworzyłam, łem w ostatniej chwili. Pociąg tak się zatrząsł Uhm, to prawda, ale gdy się żyje w mieście więc oczywiście nie mogła zadziałać tak, jak podczas startu, że straciłem równowagę. Kątem i ma się ciągle mało czasu, to jakoś bardziej się w tym świecie. Na obrazie surrealistycznym nic oka dostrzegłem, że ten ktoś z tunelu trzyma się takie rzeczy docenia, również na obrazie – od- nie jest tym, czym się wydaje być. krawędzi już tylko jedną ręką. powiedziałem. Oczywiście nie zrozumiałem niczego ze słów Pewnie ma pan rację. Jaką ramą chciałby go malarki. Kolejne kilka długich godzin spędzi- Arkadiusz Kwaczek (ur.11.11.1988) w Warszawie, pan ozdobić? – zapytała. łem w tej samej pozycji, czując miłe łaskotanie w której zamieszkuje do dzisiaj. Autor dwóch ksią- Myślę, że powinna być w kolorze domku, tak pędzla na swojej skórze. Kiedy kobieta powie- żek poetyckich: „Arkadiament”, Zeszyty Poetyc- jakby kasztanowa – odpowiedziałem. Ta roz- działa, że skończyła, wstałem z taboretu. Ciało kie (2013), „Światy równoległe”, Fundacja Duży mowa była tak sztywna i zwyczajna, że postano- miałem zdrętwiałe i sztywne jak kłoda. Podsze- Format (2014). Ukończył studia magisterskie na wiłem ją trochę urozmaicić. dłem do lustra, żeby obejrzeć efekt jej pracy. kierunku: Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna. Meloman. Esteta. Miłośnik kultury japońskiej. Jego Przepraszam bardzo, czy te surrealistyczne Obraz był piękny, ale bardzo mroczny. spełnieniem literackich marzeń jest napisanie wiel- obrazy są pani autorstwa? – zapytałem. – Ciężko opisać w słowach, co właściwie przed- kiego poematu na cześć Matki Bożej, Maryi Panny, Wszystkie są sygnowane tym samym nazwiskiem. stawiał lub przekazywał. Był na nim portal, Królowej Polski. 12 temat numeru temat numeru Twórczość czytelników Twórczość czytelników

Elvis Strzelecki Będzie dobrze (to tylko życie) Permanentnie upajam się jego oddechem, pozostając na granicy jawy oraz snu Miejsca, które odwiedzam jak piwnice ciemne i tajemne pozbawione są śladów światła Tylko umysł, sprawne bydle jeszcze jakoś mnie prowadzi Po tym cholernym labiryncie, na którego krańcu dostrzegam, że przegrałem Upadam niczym dziecko okradzione z resztek sił Uderzam pięścią o zimną podłogę, modląc się o znak Tak bardzo boli, kiedy pragniesz iść, ale na ma gdzie Na próżno szukasz nadziei w oczach bliźnich Niepotrzebnie sięgasz po wspomnienia płonące w zakamarkach twojej pamięci Życie jednak, parszywa bestia dalej trzyma cię za ręce Dając ci zapas powietrza do dalszej drogi

Więzień Okrutne młode ciało, co starca w sobie nosisz Grzejącego dłonie przy wieczornej herbacie Czemu tak karzesz go własnym odbiciem w lustrze Czemu ból zadajesz, ilekroć w metrykę spojrzeć musi Jak ma żyć w zgodzie ze sobą, kiedy nakazane ma gonić za pięknem ulotnym Zdobywać szczyty gór, które niedługo się zapadną Ścigać się z pustymi futerałami symbolizującymi męskość Kłaniać karłom mentalnym Cierpieć na krótkowzroczność Niebo Kochać szybko Cieszyć się powoli Mógłbym zagrać ci piękną melodię na strunach z trzciny Wolność mu odbierasz od poczęcia Co kaleczy nasze ciała wczesnym lipcowym wieczorem Nie oferując nic w zamian Mógłbym zaśpiewać głosem tak niskim Pozostawiasz mu tylko trwanie i kilka zmarszczek w promocji By przywołał krople potu w okolice twojego pępka Których pozbyć się nie może wtedy, gdy najbardziej tego pragnie Mógłbym sukienkę kobaltową skrócić maksymalnie Używając tylko oczu I mógłbym tak do rana wyliczać wszystkie swoje plany Lecz ja wolę żyć tak, jakby tu było niebo Które choć ubogie w anioły, piękno i spokój Ma swój niepowtarzalny kulisty kształt

Siłacz W słabości mocarz się objawia, co, gdy trzeba podnosić ciężary upada na kolana Przed matką, ukochaną, Stwórcą o wielu imionach Dziękczynienie lub modły składając Kiedy oczy jego wilgotne się stają, nawadniając wycieraczkę pod drzwiami mieszkania Kiedy dłonie przestają ciągnąć sznur i tulą się do siebie Kiedy słowa przestają być wyłącznie skowytem A myśli wdrapują się o piętro wyżej I miejsca już nie ma na plastikowe sztućce, płytkie oddechy, mętne spojrzenia Bo chaos zastąpił porządek Elvis Strzelecki (ur. 1990). Absolwent Wyższej Szkoły A nicość w pełnię obrócił wcześniej wspomniany Przyjaciel z Góry Handlowej w Radomiu oraz Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Z wykształce- Wtedy dopiero można mówić o jakiejkolwiek mocy nia dziennikarz i kulturoznawca. Swoją dziennikarską Co marne mięso w wartościowy proch przemienia przygodę rozpoczął w 2011 roku od autorskiego cyklu Nie prosząc o nic w zamian „Lekcje muzyki Elvisa”, który drukowany był na łamach „Gazety Radomskiej” przez 5 lat. Współpracował rów- nież m.in. z „LAIF”, „Igi Magiem”, „Cogito” oraz „Hiro”. Wiersze publikował w „Nowym Dzienniku – Polish Daily News”, „Creative Magazine”, „Gazecie Kulturalnej” i „Helikopterze”. Prywatnie miłośnik muzyki oraz pasjo- nat kultury rave. Mieszka w Radomiu. 13 temat numeru temat numeru Twórczość czytelników Twórczość czytelników architektoniczne oraz grafikę użytkową. Mieszka i pracuje w Warszawie. muje się projektowaniem architektury i Mariusz Wróblewski (ur. 1972), ukończył Politechnikę Łódzką. Zawodowo zaj - urbanistyki. Wykonujeurbanistyki. szkice i rysunki rysunki

14 15 temat numeru temat numeru Twórczość czytelników Twórczość czytelników

Paweł Kusiak

Wiersz poleceń

ciebie prosimy upodobnij nas kształcie. imię wyprzedź alfabet. obudź się martwy w przestrzeni suwerennej. kredycie coś polskę bierz się za siebie. hipermarkecie mięs burz się dla squatu. łasko pańska (no logo) skończ kształt i podobieństwo. łasko bezpańska jedź na siódmej reakcji: sonduj a nie sądź i w mgławicach i dialektykach zacznij powszechny spis bezdomnych. ciebie prosimy: top dziesięć znaków w zderzaczu hadronów bo teleportacja prawem a nie towarem

Ustawić się w kolejce jeśli zmarli mają białe źrenice sputnik musi ważyć 10 miligramów i być pod ręką albo nadawać ustalone dawki. ziemia – powietrze. ziemia – powietrze. billboard chybił. disney zbawia filmy z białek. tyle o miłości. jeśli strona czynna to moja strona moja strona moja bardzo bierna strona sprawdza memy których kolor jest – – i nie ma przełomu. żywcem w ustrój ciała. remiks przed ciszą wyborczą. powietrze – ziemia. powietrze ziemia. jeśli masz roraty wygodne do spłaty niech podaje wiek wiekowi szabry szabry Trzecia natura

stan skupienia miasta o siódmej rano. dożylnie aktywa i pasywa. to się nagrywa. nazywam się od pewnego czasu a w owym czasie wyszło rozporządzenie – stan skupia oferty. wprawa. w lewo żul jebie w kosmos. matka nie wie: oddałem głos stymulowany (hasztag madonna). przy tej ścianie tak miło że można iść dalej. transport tekstu wychodzi z orbity. za dymy idzie z użycia. modlitwa wstawiennicza w proponowanych. kto położy rękę a kto chuja – nie wiem. stan skupu na chwilę obecną: Paweł Kusiak (ur. 1998). Autor (i współautor) wierszy. planeto ufam tobie bo do sekty trzeba dwojga Laureat kilku konkursów i finalista XIII Połowu Poetyc- kiego Biura Literackiego. Publikował m.in. w „Wizjach”, „Helikopterze”, „Wakacie”, „Tlenie Literackim” i „Małym Formacie”; napisał pewien wiersz na pewnej ścianie. Studiuje filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim. Mieszka w Krakowie, z którego nie pochodzi. 14 15 temat numeru temat numeru Twórczość czytelników Twórczość czytelników Janina Raczyńska-Kraj

Agnieszka Czarnecka Sześćdziesięciu Pięciu kołysze się niebo Dziecię na świat przychodzi Koncert kołysanki nucić potrzeba Duszą chłonę nut plask strumienie, trzask windą wjeżdżam szczęk w błękit nieba, grzmot nawet serce świetlistą szczeliną spłynęli poranione Aleksandrowa czuje rytm. Sześćdziesięciu Czterech już są Płomień w oku cicha noc świat rozjaśnia, a solista gdzie wyłapuje nuty Wadim – nie z mroku. Toto – nie Pięciolinią otulone jest ochotnik – Georg będą kwitnąć, lulajże Maleńki karmić zmysły i widzi Dziecina całą noc… anielski chór makoczerwony (miał być niebieski) 08.04.2017 unosi rączęta szkarłat nad śnieg bieli świat opływa pieśń gloryja gloryja Magiczny koncert śpiewają anieli Księżycowym pyłem drżało dziewięć strun. /26.12.2016/ Roztańczone palce wypieściły dźwięk. W pięcioliniach nuty nie mieściły się, biegły wśród słuchaczy, tworząc obraz snu. Co mi tam

Najpiękniejsza muza ze znanych mi muz, El Floridita zapachami dźwięków tchnęła w niego moc. a co mi tam Zasłuchanych ludzi otuliła znów z Hemingway’em magią, tajemnicą, w której serca drżą. wychylam daiqiri i jesteśmy od zaraz na ty Gdy wirtuoz przestał drżeniem wzniecać pył, ale fiesta z księżycowych strun opadł muzy czar. w rytm staccato A w powietrzu długo jeszcze w dźwięku żył hawańskiej ulicy koncert wyjątkowy i wciąż w głowach trwał. pląsam z wiatrem śladami Ernesta 26.11.2016 co mi tam sjesty nie było Wiersz powstał po koncercie Piotra Resteckiego, w La Bodeguita del Medio wirtuoza gitary w Stajni Artystycznej w Marcinkowie znów z Ernestem wypijam mojito stary człowiek i może Agnieszka Czarnecka (ur. 1966 roku) w Starachowi- mogę i ja cach. Ukończyła WSP w Kielcach na kierunku filologia polska. Publikowała na łamach czasopism: „Święto- aż wybije mi dzwon krzyski Magazyn Kulturalno-Literacki”, „Tygodnik Ko- bim bam necki”, „Angora”. Laureatka nagród w regionalnych bon ton konkursach literackich. Autorka tomików: „Ciszy śpiew”, „Byłam cieniem, jestem słońcem”. Należy do grupy /Cuba, 04.08.2018/ poetyckiej „Z doliny Czarnej” w Stąporkowie. Mieszka w Smykowie, powiat konecki. Janina Kraj (ps. literacki Janina Raczyńska-Kraj), ur. 1958. Absolwentka KUL z wykształceniem teolo- gicznym. Mieszka w Radlinie k/Kielc. Wiersze opu- blikowała w kilku antologiach i czterech zbiorkach poetyckich: „W blasku miłości” (2012), „Z tobą i bez cie- bie” (2013), „Ja Przez krzyż wyniesione” (2015), „Zeszyt pamięci” (2018). Laureatka kilku konkursów literackich. 16 17 temat numeru temat numeru Twórczość czytelników Twórczość czytelników

Aleksandra Perzyńska twarzą do ściany świat jest pełen rzeczy które kochamy

widzę pokój Patti Smith nie zazdroszczę kobietom Beatlesów z jednym małym świetlikiem łóżkiem biurkiem i krzesłem po ojcu nie zazdroszczę kobietom Beatlesów na półkach zbiór osobliwych pamiątek zwłaszcza tej Niemce i Japonce pokotem książki papiery przykurzone fotografie przezywanej toksyczną karlicą wszędzie kocia sierść i rzygi zawsze obce nigdy swoje (chociaż przecież bardziej niż właśnie ich to już być nie mogło) świat jest pełen rzeczy które kochamy wiecznie niepewne w ciągłej podróży od bliskich i po umarłych znoszące puste jaja w nieswoich gniazdach świat jest bo my jesteśmy kukułki podrzucone życiowym przypadkiem chociaż w powietrzu czuć już stęchliznę podniosły i rozgryzły te jabłka świat jest wszystkim, co jest faktem* pod nieobecność żony i byłych dziewczyn widzę fanek rozkładających się na podłogach jak perskie dywany aż ciężko było przejść leży na łóżku kompletnie ubrana przez napady agresji depresje padaczki dziewczynka o siwych warkoczach i twarzy szamanki ataki paniki szału w rybackiej wełnianej czapeczce owinięta w męski wytarty płaszcz i zaniki pamięci z czarnych sfatygowanych trzewików wystają skarpetki w pszczółki na końcu i tak utraciły wszystkie szanse wtulona w kraciastą flanelową koszulę po mężu bracie kochanku samotne stare kobiety pielęgnuje pamięć jakby była dzieckiem w klubie samotnych serc całe ich życie było muzyką nie ucieka przed duchami ani przed sobą a pointa jest milczeniem zapisuje i gubi jak strzępy wspomnień fragmenty wierszy nigdy nienarodzonych chociaż poczętych gdzieś w tle serial kryminalny z lat dziewięćdziesiątych w wyciszonym telewizorku na podłodze resztki czerstwego chleba oliwę wylizały koty zimna czarna kawa w porcelanowej niekompletnej filiżance stoi na biurku ojca

wokół stosy albumów o sztuce brudne skarpetki zużyte chusteczki trochę jak w Chelsea Hotel wszystko leży kobieta która kiedyś znała wszystkich gdyby nie udawała że śpi mogłaby spojrzeć na wyblakłą fotografię młodego poety wiszącą samotnie twarzą do ściany

*Ludwig Josef Johann Wittgenstein. Przełożył Bogusław Wolniewicz. Patti Smiths POCIĄG LINII M wyd. Czarne Aleksandra M. Perzyńska. Poetka, prozatorka, artystka wizualna i edukatorka z Gdańska. Wiersze publikowała m.in. w pismach: „Autograf”, „Topos”, „Res Humana”, „Semestr”, „Migotania, przejaśnienia”, „Rzeczpospolita kulturalna” (Londyn), „Fraza”, „Fabularie”, „Dzienniku Bałtyckim”, „Gazecie Wyborczej”, „Tygodniku Trójmia- sto”, „Kurierze Gdyńskim” oraz kwartalniku artystycznym „Bliza”. Jej poezja i proza jest tłumaczona na język an- gielski i niemiecki. 16 17 temat numeru temat numeru Twórczość czytelników Twórczość czytelników

Ewa Szatybełko Nie mogę uwierzyć w słowa recepcjonisty. wygładza naszą skórę, a tłuszczyk ze świe- Przecież przed rezerwacją wykluczyłam opcję żych ryb wzmacnia komórki. Pachniemy jak Koniec sezonu z małżeńskim łożem. Chłopak prosi mnie sól i spraye do opalania. Słyszymy słowa: o dowód rezerwacji. vamos, playa, agua. Po przylocie – Por favor, dos! Importante – nagły ru- Okolica zasypuje nas drobiazgami, które są Na południu wyspy wylądowaliśmy o pięt- mieniec na bladym policzku, gdy wyciągam tym cenniejsze, im bardziej niepozorne: ka- nastej. Ojciec otworzył puszkę Aquariusa. telefon. – Padre. He is my father – wska- myk z nadkruszonego schodka kaplicy, który Znajdujemy się w śródziemnomorskim ku- zuję na Władysława, który z dłońmi złożo- ojciec zmyślnie chowa w kieszeni, przeciwko rorcie, akurat pogrążonym w sjeście, gdzie nymi za plecami egzaminuje ogromną agawę bandanie z nazwą wyspy. Głaskanie nerwo- nielicznym, wachlującym się spacerowiczom w hallu. – We can’t sleep together. wego kota spod cantiny versus rybny pedi- akompaniuje hiszpańskie radio. Nadciągające – Oh, really? – chłopak przewraca oczami. cure. Tyle się dzieje i nie dzieje się nic. z lotniska taksówki i busy wyrzucają z siebie Jednak po chwili do pomieszczenia wkracza Łapiemy stopa do miasteczka, w którym oszołomionych turystów – nikt nie spodziewał kierowniczka hotelu z ognistą natapirowaną natrafiamy na ustronny kościół z frontem ca- się aż takiego skwaru. fryzurą i w kolczykach-kołach. Kłaniamy się łym w turkusowych azulejos. Rozmawiamy Trzy godziny wcześniej czekaliśmy pod sobie, a recepcjonista odbiega od swojego o cykadach. Sączymy sok przy marinie pełnej sklepem duty free, każde z nas z pękatym ple- niedomagającego komputera i sadzi susy po jachtów. To wyjątkowo dobry rok – końcówka cakiem. Potem mój ojciec trafił na szarą płytę wzorzystym linoleum schodów – byle tylko sezonu, a temperatury jak w lipcu. lotniska i przypomniał sobie, jak to jest prze- znaleźć pokój z oddzielnymi łóżkami i jak naj- Czasami dręczy mnie myśl, że ścigam się dzierać się przez wiatr do przedniego wejścia szybciej się nas pozbyć. z czasem. Myślę sobie tak: jeszcze pięć lat samolotu. A teraz jego oczy, zmrużone pod – Widziałaś, jak wyrosła? – ojciec nie za- temu popłynęlibyśmy wpław ku otwartemu wpływem innego światła, i jego uszy, strojące rejestrował sytuacji, pstryka za to komórką morzu. Jeszcze z osiem, a moglibyśmy każ- się na pokrzykiwania w kilku językach, wy- zdjęcie agawy. Wszystko wydaje mu się wiel- dej nocy spać gdzie indziej: w innym mieście, chwytują fale dawno zapomnianych wrażeń. kie i wspaniałe. Myślę, że doceni ten wyjazd, albo nawet i pod gołym niebem. Może nie – Coś niesamowitego. Dziękuję ci, có- ponieważ po raz pierwszy od jakichś piętna- powinnam zamartwiać się kolanem ojca, ani reczko – mówi. Ale ja jeszcze nie czuję ulgi. stu lat poleciał na wakacje. jego bólami w klatce, ale w tym wieku to ni- Do taksówki wsiadamy z Hiszpankami, do * gdy nic nie wiadomo… Dobrze, że zdążyłam których mój ojciec od razu zaczyna się za- Po prysznicu i drzemce zwiedzamy zaka- z tą wycieczką. lecać. Próbuje dukać po południowemu. Na marki hotelu. Mój ojciec wyraźnie odmłod- * szczęście zajął miejsce z przodu, więc jego niał: kluczy, waha się, zagląda tu i ówdzie. Pewnego wieczoru, podczas kolacji, nad uwagę szybko odwracają migające za oknem Jego chód jest żywy i sprężysty, choć w tym Władysławem pochyla się sprężysty gitarzy- palmy, kasyna i stragany z dmuchanymi ma- roku skończył siedemdziesiąt lat… Może już, sta. Na jego dłoni walczą o naszą uwagę dwa teracami. Taksówkarz z krzyżykiem nad de- a może dopiero. sygnety. You have such a beautiful wife, kom- ską rozdzielczą niemal nas zabija, zjeżdżając Ja, niemal o połowę młodsza, ssę cukierka, plementuje po angielsku. z ronda, na którym inni wyspiarze jeżdżą którego wyciągnęłam z wielkiej szklanej kuli, – Co powiedział? – chciałby wiedzieć oj- równie szybko. Rzuca jakieś pytanie, a współ- i zastanawiam się, czy to nie jest przypad- ciec. pasażerki odpowiadają: kiem tak, że tylko się oszukuję. Może zor- – Że ładnie razem wyglądamy – unikam – Si, Plaza Azul. ganizowałam cały ten wyjazd ze zwykłego prawdy tak, jak tutejszy wychudzony kot Wysiadamy przed nimi. Sięgam po bagaże, poczucia obowiązku? Może chcę ojcu coś okrążyłby truchełko myszy: zataczając wo- a ojciec nachyla się do zakurzonego okna zrekompensować? Zobaczyć jego minę, kiedy kół niego duże koło, aby finalnie umknąć i kłania kuguarzycom: w końcu to ja coś mu sprezentuję, a nie, tak w boczną uliczkę. – Senioras, mi nombre es Władek. Wła-dek! jak przez całe życie – on mnie? * Hiszpanki śmieją się i odjeżdżają w tuma- Schodzimy kafelkowym korytarzem pełnym Innego dnia leżymy na plaży, a ja zwracam nach gęstego kurzu. orchidei, gdy nagle ojciec rzuca: ojcu uwagę: Władysław stwierdza, że już tu kiedyś był. – To jakieś szaleństwo. W zamian nakupuję – Nie możesz się tak zachowywać… Nie po Tak, był tutaj. We wczesnych latach osiem- nam jedzenia. to z tobą wyjeżdżałam, żeby przyglądać się, dziesiątych. A posąg – właśnie ten, z podróż- – Pamiętaj, że śniadania mamy w cenie. jak męczysz te biedne... nikiem, wyglądał i-den-ti-ko, tylko wokół – No, no, żeby dziecko ojcu fundowało ta- – Ja męczę? Ja kocham kobiety – broni się skweru nie stało jeszcze tyle kramów. Wska- kie przyjemności… Władysław, po czym wybucha swoim zwycza- zuje na żeglarza w renesansowym wdzianku, Ale już milkniemy. Znaleźliśmy się nad jowym śmiechem sympatycznego niedorajdy. na którego palcu – uniesionym ku niebu długim basenem, do połowy zalanym świa- Kiedy nie odpowiadam, zaczyna niby dla nie- w mądrym geście, wypoczywa żywy, ale nie- tłem słońca. W wodzie stoi para staruszków poznaki – ale ja już znam te numery – otrze- ruchomy gołąb, całkiem inny niż wszystkie w okularach-pilotkach. Trzymają się za ręce. pywać stopy z piasku ręcznikiem. znane nam gołębie. Milczą. Leżaki puste, bo większość gości – Ta dziewczyna, którą zaczepiałeś – tłu- – Mój boże, niektóre rzeczy się nie zmieniają. wraca z plaży dopiero o zmierzchu. Ojciec maczę – ma z dwadzieścia lat. Zjadamy lody. On, ciężko powiedzieć, czy kuca i teatralnym gestem zanurza dłoń w wo- Odwraca głowę i usiłuje ją wypatrzyć. Pro- wciąż szczęśliwy, czy już tylko uprzejmy dzie, śmieje się. sto z plaży weszła na podest pełen tańczą- w tym upale, wiąże kolorową nitkę na ramie- – Dotknij! Jest idealna. cych par… Dziewczęta i młodzieńcy wirują niu kaktusa. Ja, lekko przygarbiona pod cię- w upojnym oderwaniu od czasu, a ich ubra- żarem plecaka, prowadzę nas do hotelu naj- Pierwszy tydzień nia wyglądają jak z lat osiemdziesiątych, pierw kawiarnianą avenidą, a później uliczką Godziny-przyjemności płyną ospale dziewięćdziesiątych, teraźniejszych, jakich- cienką jak strużka potu. i zamieniają się w dni-przygody. Szwen- kolwiek. Tego miasta z całą jego aurą, tych * damy się po plażach i miasteczkach. Piach nabrzeżnych deptaków i nieustannie zapada- – Dormitorio con dos camas separadas? nas podsusza, a trawy wszechobecnej makii jącego zmroku, zdają się nie dotyczyć nasze No disponible. rozdrapują łydki, ale potem morska woda banalne rozróżnienia na dekady. Dziewczyny 18 19 temat numeru temat numeru Twórczość czytelników Twórczość czytelników

już nie widać, ale Władysław jest z siebie wydaje się podupadły. Każdego dnia, zanim absurdalnie opalony ojciec, dla którego wyraźnie zadowolony. pierwsi goście zejdą na śniadanie, w basenie jacuzzi stało się codziennością, stoi na ta- pływa ponury recepcjonista. Myślałam, że za- rasie z widokiem na las. W ręku ma torbę Drugi tydzień leży mi na wdzięczności ojca, ale teraz czuję wypchaną ciastkami, kartonikami Toblerone, W ciągu tych kilkunastu dni stajemy się się wręcz głupio, że do szczęścia trzeba mu ulotkami muzeów i mapami. Powietrze jest dla siebie jak starzy przyjaciele. Po pokoju było tak mało. A może za to wszystko, co mi zaskakująco świeże i przejrzyste, zupełnie chodzimy w strojach kąpielowych, wachlując dał w życiu, powinnam wykupić lot i noclegi inne niż na wyspie, czystsze niż w domu. się liśćmi palmy, które zrywamy ukradkiem, w naprawdę luksusowym miejscu? Uśmie- Ojciec chwieje się i kurczowo chwyta za wychylając się przez okno. Upijam się – on cham się i wołam: serce. On zaraz upadnie, myślę ze zgrozą. też. Opowiadamy sobie o różnych niepowo- – Kto ostatni przy barze, ten stawia! I tak ziszczą się moje obawy. Dobrze, dzeniach. Palę papierosy. Koścista dziew- Z początku nie może uwierzyć, że to wła- że zdążyliśmy... czyna na rolkach wciska Władysławowi do śnie jemu rzuciłam to wyzwanie, ale szybko I dalej: Jak ja sobie z tym poradzę? Jak go ręki dżointa – wypalamy go w drodze na dys- przypomina sobie ceny tutejszych drinków. przewiozę? Czy są jakieś procedury…? kotekę. Tyle nowych możliwości przed nami! Rozchlapuje wodę i pędzi jak młody ratownik, Między drzewami snuje się chłodny po- * co ocaliłby swój portfel nawet przed tsunami. wiew. Pasażerowie taniego lotu, podobnie Mimo wszystko zaczynam powoli mieć dość * jak my opaleni i znudzeni czekaniem, drze- ojca. I nie chodzi o to, że jest źle. Chociaż – Kocham cię – mówi ojciec, kiedy w przed- mią z czasopismami na piersi, nasuwają słom- ciało brązowieje, a my żyjemy naszą małą dzień wylotu wychodzimy z ogrodu botanicz- kowe kapelusze na ogorzale czoła, wykupują sjestą, to jednak dla mnie trwa ona za długo. nego, jednego z tych, które nawadniane są z kiosku szaliki na jesień. Podbiegam do ojca. A gdy tak sobie nad tym dumam, Władysław dwadzieścia godzin na dobę – ale nie będę ci A on podnosi głowę, macha – może do mnie, z rozanieloną twarzą wynurza się z basenu więcej dziękować, bo to już głupio brzmi. a może do platynowej dziewczyny z lotniska i wygłasza po raz kolejny: * Oslo-Rygge – i nie upada. – Jak boga kocham, luksus. Wracamy z przesiadką w Norwegii, bo Nagle widzę wszystko w szerszej perspek- tylko na taki kurs było mnie stać. Małe, Ewa Szatybełko (ur. 1987), mieszka, pracuje i pisze tywie. Basenowe kafelki są obtłuczone, a bar niebieskie lotnisko. Absurdalny widok: mój opowiadania w Warszawie.

Numery archiwalne dostępne w redakcji i na naszej stronie internetowej: www.projektorkielce.pl

18 19 temat numeru Twórczość czytelników

Figury Michał Mazur Piłka wypada z ekranu tv. Okruchy KULA... Z odcumowanego statku Odbija się widzę resztki znikającego brzegu po całym przeszłych zdarzeń. pokoju ...... To blaknienie. SZEŚCIAN... Ląd pożera.

WYBIJA OKNO Tak, na podwórze. że zostają same okruchy.

PROSTOKĄTY... Którymi nikt się nie naje.

JA – wybiegam z domu za nią... Pi CZŁOWIEK. 3,14159265...

1921 Lem Mozaika Na granicy dwóch czasoprzestrzeni. Mozaika. W teraźniejszości. Tworzę mozaikę. Pojawiają się fantazje o przeszłości. Każdy tworzy swoją mozaikę. I przyszłości.

Topór rozwścieczonego krasnoluda tnie Ale skoro teraźniejszość nie istnieje powietrze utkane przez grę fabularną. to czy jesteśMY?

Trzepot kartek książki. Czy tylko byliśmy i tylko będziemy? Jednej z wielu – przy zgłębianiu kognitywistyki. Czy aż byliśMY i aż będzieMY?

Electro lub synth pop w tle. Mozaika rośnie. Bo zdobywa przestrzeń. Wielka architektura Anaksymander Zaproszenie dla Mickiewicza Boecjusz Cyceron Zamek na barkach nowogródzkiej góry Demokryt Od miesięcznego brał pozłotę blasku. Epikur z Samos Filon Góry Świętokrzyskie. Grzegorz z Nysy Nie tylko góry. Hypatia Kwarta mocy starożytnej. Jamblich Tej samej co po Litwie Grażyny grasowała. Ksenofanes Lykon Dziś pulsuje w innej krainie. Marek Aureliusz... Mojej – nie mojej. I czasem się przejawia. Oni zaczęli. I jest. Anodowali, drenażowali, Michał Mazur (ur. 1987). Kielczanin. Z zawodu prawnik tworzyli dyletację i przedsiębiorca. Prywatnie zapalony sportowiec. Jako i hydroizolację. muzyk koncertował m.in. w Filharmonii Świętokrzyskiej, na Kadzielni, w Warszawie. Organizator Festiwalu Poezji Jaskółczy ogon. Śpiewanej „ANIOŁOM NA NIEBIE”. Twórca filmów aktor- skich i animowanych, komiksów, fotografii i grafik. Publi- Stanął obiekt wielkiej architektury. kuje w zakresie: sztuki, prawa, finansów i sportu. 20 21 temat numeru Twórczość czytelników

Monika Luque-Kurcz 1. nie jestem już częścią w kawiarni wybieram śmierć ten sam stolik w rogu lśni bielą rozkładam serwetkę jest na niej kilka zaschniętych wierszy 4. rozbierz mnie weź na ręce reszcie pozwalam upaść z wysokości warg w płatną przepaść i przyłóż do swojej piersi krzyk zdaje się filigranowy zamawiam filiżankę espresso wciąż ten sam lubię przyglądać się dłoniom powtarzalny numer bacznie obserwować emocje przereklamowanej sieci o oczach drzemiące pod skórą napięte cięciwy większych niż sarnie i lęku ścięgien wbitym w sęki podłogi głodne zbliżającego się ciała drzazgi wówczas lekko zmieszana zapamiętuję każdą kroplę wsuwam się w haniebną rolę męczennicy krwi i płatek gerbery sny walczę o oddech nie chcę jeszcze zamykać się w sobie zapisane w zwiniętych rogach w dusznych okładkach gdzie nie przenika ni atom powietrza ani gram piasku soli i ziemi potrzebuję przestrzeni nie czytajcie mnie jestem skażona nie łudźcie się 2. nocą was też nikt nie czyta każdego wieczoru zsuwałam się wzdłuż własnego ciała do niego jakby włosy były lianą a ściana przestrzenią był taki cichy 5. exit obmywałam się w nim do bieli stóp mogłabym cię kochać owinięta w czysty ręcznik miłością jakiej świat nie zna zgarniałam gwiazdy być w powietrzu unosił się zapach wiatru i przypływami środka do dezynfekcji ałunem na twojej skórze ubranie zostawało nad rzeką świtem uciekałam każdym ścięgnem oznajmić jak jesteś mi bliski ułożyć dłonie w kształt źródła wiesz

jeszcze trochę się boję 3. monady myśli o tobie świtów gdy wiem czasami zapada w nas cisza jak długi korytarz o gładkich ścianach że istniejesz strzyżony dywan tłumi kroki słyszę wówczas łagodny przepływ krwi on czyta ja piszę lub na odwrót te chwile gdy możemy poza sobą powdychać powietrza ułożyć kilka warstw na zapas pozwolić Monika Luque-Kurcz (ur. 1977) w Rzeszowie. Kilka lat dojrzeć słowom spędziła w Hiszpanii. Debiutowała w Kwartalniku Li- terackim „Wyspa” (2016). Publikowała w „Nowych najbardziej tęsknią dłonie i Myślach”, „Helikopterze”, „Obszarach Przepisanych” wiersze (Norwegia), „Frazie”, „sZAFie”, „Nestorze”, „Migota- świty przechodzą z różu w czerwienie kiedy czekamy niach”, „Akcencie”, „Mojej Przestrzeni Kultury MPK”, aż minie noc i jordan znów wypłynie internetowym „Babińcu Literackim”. Jej wiersze kilka- krotnie publikowano w e-Dwutygodniku Literacko-Ar- na spodek filiżanki tystycznym Pisarze.pl, w którym jest współautorką „ANTOLOGII POETÓW POLSKICH 2017”, wydaną w wy- dawnictwie Pisarze.pl. Mieszka i pracuje w Ropczycach na Podkarpaciu. 20 21 temat numeru temat numeru Twórczość czytelników Twórczość czytelników

Tomasz Kozłowski dyrektor dał nam tydzień urlopu służbo- wego – cierpliwie tłumaczył Wojtek. Dostrzegli Joannę. Przedstawiłem ją. – Widzisz, państwo są aktorami z awan- gardowego teatru i ćwiczą scenę miłosną – wyjaśniłem. – Miło mi, to, to zaskakujące wyjaśnie- nie – Joanna, choć zdziwiona jak ja, z rozba- Sąsiedzi wieniem komentowała – miłosną scenę, ooo, bardzo miłosną, głośną. – Przepraszamy za te hałasy, jak to przy próbach człowiek się angażuje, przeżywa. fragment powieści „Larva” Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że tak nas słychać. Przy tym cały czas mamy wrażenie, Wróciłem do pensjonatu wcześniej niż – Przepraszam bardzo, że niepokoję – za- że to jest zbyt sztuczne, właśnie za głośne, zwykle. cząłem zaskoczony widokiem i przez to nieco a z drugiej strony musimy to wykrzyczeć zza – Wyobraź sobie, oni znowu pieprzyli się zbity z tropu – ale państwo tak głośno hm, dekoracji tak, by cała widownia słyszała – jak jakieś króliki albo żółwie, na cały korytarz no, tego – zabrakło mi słów, mnie wyga- tłumaczyła Dagna. było słychać te jęki, stęki. Musisz coś z tym danemu w trzech językach dziennika- – Proszę wejdźcie, siadajcie – Bartek zrobić – ledwo przekroczyłem próg pokoju rzowi – tego no, rozmawiacie. Moja zaprosił nas do środka, wyjął dwie Joanna przywitała mnie pretensją. Zrobiłem przyjaciółka akurat pracuje i te hm, szklanki z barku, nalał czerwonego wielkie zdziwione oczy. hałasy, rozumiecie państwo… wina i podał nam bez słowa. – Chyba żartujesz, chcesz żebym lu- Patrzyli na mnie z rozbawie- Joanna umościła się w dużym dziom zabronił głośno rozkosz przeżywać? niem, a na ich twarzach malował się fotelu, ja na brzegu łóżka. Czemu żółwie? – równocześnie oburzyłem się coraz większy uśmiech. – No to macie kłopot. Naturalnie i zdziwiłem. – Chyba rozumiem problem. Mam na zagrać to będzie za cicho, głośno wykrzy- – Nie wiesz o czym mówisz. Oni tak jęczą imię Bartek – mężczyzna podszedł do mnie czeć to będzie nienaturalnie – jak zwykle blisko godzinę! I… i ciągle tak samo! No, co i wyciągnął rękę. Odpowiedziałem uściskiem. w jednej zgrabnej myśli ogarnąłem problem. rusz powtarzają te same stękania, te same – Jacek. Jacek Fontenierski. – A gdyby zastosować mikro porty i nagło- słowa. Chyba tak już z dziesięć razy. Wtedy podeszła dziewczyna, miała de- śnienie całej przestrzeni widowni. Wyobraża- – Ile razy? Żaden normalny facet nie dałby likatną, dziecięcą uśmiechniętą buzię i filu- cie sobie; widz siedzi w dwudziestym rzędzie rady tyle razy, nawet po viagrze. terne spojrzenie. a tu z tyłu słyszy miłosne szepty, delikatne – O! Posłuchaj. Znowu zaczynają. Żółwie – Dagna. westchnienia aż po przejmujący finał, ale bez jak to robią to głośno piszczą i stękają. – Jacek. zbędnego, hmm hałasu – włączyła się Joanna, Faktycznie. Przez zamknięte drzwi pokoju Podaliśmy sobie dłonie. noo tak, jak zwykle ja ogarniam problem, z korytarza było słychać jak wespół w zespół – Widzisz Jacku, my jesteśmy aktorami… a ona znajduje rozwiązanie. oboje wyjęczeli, wystękali wręcz wykrzy- – Porno? – nie wytrzymałem i wtrąciłem – W naszym teatrze nie ma dwudziestu czeli swoje orgazmy. Do tego słownictwo, dość bezmyślnie. rzędów – roztropnie zauważyła Dagna – i ta- bardzo wulgarne, okrzyk „pieprz mnie!” było Wtedy oboje wybuchnęli śmiechem tak kiego nagłośnienia. najdelikatniejszym z zawołań. Ok. To była głośnym, że zaintrygowało to Joannę i nie- – Czyż technika ma pokonać sztukę?! – to przesada, nawet dla mnie, a niby co to zna- zauważona stanęła za mną w drzwiach. byłem ja po opróżnieniu szklaneczki całkiem czy nawet dla mnie, czyżbym we własnych – No nie, teatralnymi, z Kielc. Tam grywa mocnego wina. oczach uchodził za wzór tolerancji? Idę. Wy- się sztuki awangardowe, bardzo nowoczesne I tak spędziliśmy resztę wieczoru analizu- garnę towarzystwu o kulturze, przyzwoitości w przekazie, a wtedy granice się zacierają, jąc scenę miłosną zza kulis, potem już kon- i umiarze. rozmywają… dycje teatrów regionalnych w Polsce, sztuki Puk, puk. Cisza, potem ciche szmery za – Czy te krzyki to… – nie dokoń- w ogóle – poszło czerwone, poszedł tokaj drzwiami. czyłem pytania. co go miałem wypić z Joanną, a nawet moja – Proszę – męski głos. – Tak, próbujemy bardzo trudną piersiówka na czarną godzinę. Otwieram drzwi, staję w progu dużego scenę łóżkową do nowego spekta- *** pokoju, podobnego do naszego ale z dwoma klu. Mamy ją zagrać tylko głosami, Przytuliłem się do cudownie gładkich ple- pojedynczymi łóżkami i co rzuca mi się zza ściany. ców Joanny, westchnąłem słodko czując ro- w oczy: łóżka są idealnie – Wow! Ale czemu w Kry- snącą radość z tego przytulenia: zaścielone, pościel niena- nicy? – nadal stałem oszoło- Wiesz Josieńko, ciężki jest zawód aktora; ruszona a dwie komplet- miony, choć już gdzieś wewnątrz tyle się nastękać bez żadnej przyjemności – nie ubrane osoby stoją po rodził się wielki wybuch śmie- jeszcze mocniej przywarłem do jej ciała, ob- środku pokoju! Ona: w obcisłym jasnym gol- chu z tego nieporozumienia. jąłem, dłonią sięgnąłem piersi, palcami wy- fie spod którego przebijał biustonosz oraz – Połączyliśmy pożyteczne z po- czułem podniecająco twardy sutek, moje łono w spodniach sportowo dresowych, jasne żytecznym. Oboje korzystamy z leczniczych przylgnęło do zachęcająco wypiętej pupy... lekko falujące włosy, na oko trzydziestka. zabiegów, zdrowotnych wód i ćwiczymy tę Byliśmy naturalni ale na korytarzu nikt nie On: w luźnym zielonkawym sweterku w se- cholerną scenę. To był warunek pod jakim słyszał naszej rozkoszy. rek i zapiętych dżinsach, pomimo podobnego Tomasz Kozłowski (ur. 1960). Kielczanin. Laureat konkursów fotograficznych. Brał udział w kilkunastu wy- wieku z wyraźnymi zakolami. Hm, szybko się stawach zbiorowych i kilku indywidualnych. Wydał pierwsze opowiadanie z cyklu „Remedium”. Fragment uwinęli z tymi ubraniami biorąc pod uwagę, opowiadania „Salvator” zdobył drugie miejsce w plebiscycie Kieleckie Scyzoryki 2018, organizowanym że skończyli kilka minut temu – pomyślałem. przez „Echo Dnia”. 22 23 temat numeru temat numeru Twórczość czytelników Twórczość czytelników

Łukasz Szaruga Niby strzała rozciągnięta niebotycznie przeciąga smród zgnilizny, Niebosiężnie ze skarpy monaster zwarte w lękliwym ścisku goniąc nad miastem nuty oliwy i soli a po upstrzonych zaciekami nieczystości zaułkach swawoli Niebosiężnie z urwiska monaster Saliów orszak, Noworocznym przenikniętych świętem Ojczyzny. spogląda ku śpiącej u stóp góry dolinie Prześnionym pływem sunie rumak godnie, niewzruszony jak reja, niczym ster powłócząc spojrzeniem po starganych kwietnych z zachodu na wschód zwraca ninie licach, a jeździec sercem gorący jak pochodnie sczerniały węgielny wzrok rozpaczając stężały spokojem posągu pod okiem Mens Bony nad kruszejącym z groźbą skalnym obłamem ściąga z Świątyni Romulusa kolumn świetnych w tańcu z wiatrem, roztańczony kłamem, pętające je tamaryszka wonie, umacniane wrzosowisk lecz dlaczego tańczącym, pod sobą mając dalekim szumem, zaś zaduch zrodzony z widowisk cenobitów osnutych pacierzem wyszywanym potrzeby oddechami pieni powietrze w oceanie oskomy. łez błamem? To na lewo, wtem na bok pochyla szorstkie skała z podmuchem cielsko, I nagle kruszeją wsporniki słów nie poczytujcie jej tego za złe, jak obłok gdy dla myśli nadchodzi nów bowiem porwany z burzą chybocze się anielsko a złote nadzieje i karmazyny ochoty to na lewo, to groźnie się znów nachyla, przed świątynię zniżają swe loty, a z monasteru białe lico z lękiem nie wychyla, ku której naglą pretorianów czoła zadzierając czoło ku tańczącej u szczytów skale: i spiż wezwania, co z gardła woła pogrzebanym rychło pod zwaliskiem szumnej lawiny cesarskiego: „Nie nastawać na godność ruszonej roztańczonym obłamem nie odda dziewiczych kapłanek, przed Westy Zachód rozblasku Wschodu, nie przyda miast kpiny przybytkiem złóżcie oręża chrzęsty milczenia lodem skutego w ciszy zaklęta osłoda. dla uczczenia dnia od was to dość”. Nie zadraśnie martwego ostry krzemień, Zbrojnych na wartę rzuciwszy zmierza z lwa godnością nie przesypie się żwir boleśnie w oczodół próżny. do przytułku świętego pod okiem podziwu, rękojeścią Tak czysty modrym oceanem nieboskłon, wspierając dłoń, Trajan. Pochodni smętkiem skroń okuta cisza pokrywa równiny pustynnych łon. w orszaku Westalek, intymną ciszą kamienna posadzka dyszy, której westchnienia posąg jeno bóstwa zamarły dosłyszy Dolinę w kurhan usypie u podnóży w żywej wciąż matczynym ciepłem wizji pośmiertnej dłuta, śpiącą góry, cichą jak o brzasku dzień z klątwą niedomówioną na ustach i grozą posępnej przestrogi ciemny, rozszalały, północny mór. rozpiętej osuwającym się przestworem nad kalającym te progi. A monaster pogrzebany spokój wieńczy chmur. Żywotna kora z drzewa pochwycona tęgiego zarzewiem 28.09.2018 owocującym w Westalki Najwyższej dłoniach chichocze stosami iskier na prośbę o płomień śpieszących z odzewem. Oto mgławą wstęgą zaszło Palatynu podobłocze a blask światła się raźno świątynią rozpotoczył, zakrwawił się ognia wybrzmiałą posoką Wieczny ogień i zatonął w chłonne cesarskie oczy połyskując na źrenicy grozy patoką Naprężył się, rozluźnił i naraz załopotał proporcami zdjętej złowróżbnym swądem zmierzchu rozgrzanym Forum Romanum przysługę niosąc brukom i wizją nieboskłonu oblanego szkarłatem. uroczyście dziś dmąc między siedmioma wzgórzami powiew wiatru rozkołysany italską porą południową. Wobec pląsów rozpasanych iglic płomiennych sennie rozczulona nawracała intonacja: Zaludniona dziś Via Sacra pretorstwem i dziatwą, „Dziś na nowo ogniem zajaśniał ołtarz matczyny Westy, nudą cuconą afektem i dla żądzy pastwą wiecznie na straży spraw boskich i przyziemnych”, przebiegłą gadaniną rączych słowem sofistów, szeptały usta kapłanek nastrojone pod płomienne szelesty, wyrwigroszów, skrybów, rybaków, kopistów, a domyślone, lecz niewybrzmiałe, którym wroga hołdu owacja, patrycjuszów ściągających noski na woń pospólstwa; Trajana rozbłysły się jawem myśli: „Oto ogień, którym Wieczne Miasto wyciągają swe ciężkie brzemieniem prawa szyje spłonie. Popiołem legną Italskie ziemie, Zachodnich krain polegnie sto, odlewający norm litery juryści o wielkiej prudencji dwojakiej natury to żywioł: w obronę weźmie, gdy rozsierdzony, goreje, gdy dźwięczą im w uchu cienkie tony sestercji pod martwą ziemią zarodnią spoczywa, w sercu istoty uśpiony, tleje. i stęp stukających o nie kopyt cesarskiego rumaka, co ściąga rozlśnione spojrzenia na wkraczającego rodaka. Cześć i chwała Wiecznemu Ogniu!”. 16.07.2018 Gładko czesany siwy włos spływa, okalając krągłe czoło a spod spiętego na ramieniu, purpurowego płaszcza Łukasz Szaruga (ur. 1991) w Kielcach. Ukończył studia napierśnik rozsyła roztańczone srebrem refleksy w koło. na kierunku Dziennikarstwo i Komunikacja społeczna na Oko rozbłyska dumą wziętych ziem, nie kala go hulaszcza Uniwersytecie im. Jana Kochanowskiego w Kielcach, aktualnie zajmuje się grafiką komputerową. Jego de- rozpusta, podboje i zmagania zdobi blizną wzięta rana; biutanckie utwory poetyckie ujrzały światło dzienne na teraz jej nie zazna pod pretorianów grozą pierś cesarza Trajana. stronie www.szuflada.net, publikuje recenzje muzyczne na łamach magazynu kulturalnego „Projektor”. Autor zbioru „Gnothi Seauton” (2018). Mieszka w Kielcach. 22 23 temat numeru temat numeru Twórczość czytelników Twórczość czytelników

film drogi Patrycja Sikora co myśleliście, gdy cyrk wsuwał się rano w mapę miasta: że dziewczętom z placu zabaw przestaną parować młode brzuchy? że syn weźmie lekcję świata, jak bierze się łyk oranżady? zobaczą wszystko, co nocami z żółtej płachty dachu skrobią karły: ślinę, sierść i śmierć.

co myśleliście, gdy w suchej dłoni syna stygł popcorn: że gwiazdą wieczoru nie powinien być murzyn z białą wstążką na szyi? pociesza dzieci z pierwszych rzędów, które płaczą, bo nie odrobiły jeszcze zadań z przyrody. wieczorem będą śnić czarne zęby i brokat na ciałach akrobatek.

co myśleliście, gdy waszą córkę znaleźli w rozciętym grzbiecie konia: że wygląda jak klacz w rui, którą głodny francuz nakrył grubą derką, gdy syn odklejał landrynki z biletu do cyrku? zwierzęta zasypiały wtedy po cichu, stare kobiety czesały ciasne kucyki - teraz kołyszą siwe głowy.

cyrk już odjechał, w ubojni na ścianach namalowano sceny z bajek mięsem dławiła się już przez całe życie przeciąg wyszliśmy za późno. zdążył mi się zrobić przeciąg w relacji pozamałżeńskiej. wciąż opowiadasz o dziewczynce którą podobno urodziła drukarka. to treści żołądkowe wyjątkowo kwaśne, kiszone cytryny narysowałeś sobie w Paincie, wyplułeś pestki z wczorajszych wyobrażeń o byciu dobrym ojcem albo wujkiem, który skacze: w dal, czasem w bok. miało być cesarskie z weselnej fotobudki, klisza pękła jednak jeszcze w łonie matki. dziś wklejasz tylko znaczki, polecasz mi ten z figurką grubego Buddy z nadciśnieniem albo chorą tarczycą. mówisz, że poczta nie zawodzi tylko w twoich klaserach, reszta nie ma już żadnego znaczenia.

czasem rozmawiamy już tylko o tym, jak założyć rodzinę z kaloryferem, a ja bawię się świetnie i krzyczę: nie przeszkadzaj mi bo tańczę.

Marina Abramović leży w trawie i patrzy pewnie było już po wszystkim. wczoraj kierowca ze wsi jak wszystkie inne torturował na dworcu autobus. okrył go papierem ściernym jak kocem z polaru, szorował mu czoło z rdzy: „synuś, synuś, jedźmy stąd, ja już nie mogę” – płakał krótko. jakaś wizja końca świata nagle zapleśniały mu wąsy. żona upiekła skubańca, w szarym swetrze zwłoki młodych myszy, mylił trasę już od początku. najgorzej było na zakrętach – zawsze ślisko i zimno, na jego żywot święty z kuchni wołanie, że jakaś kobieta z Belgradu wycięła sobie gwiazdę na brzuchu, że dziecko zabiła, bo go nie chciała, że zwariowała Patrycja Sikora (ur. 1989) w Wieruszowie. Pisze po- cała ziemia, a w niebie nikt nie mieszka. ezję i prozę. Finalistka projektu Biura Literackiego Po- żona płakała krótko w brudny fartuch, łów 2018. Nominowana do Nagrody Głównej XXIV OKP pogoda też była w kratkę. im. J. Bierezina. Publikowała w magazynie „Kontent”, „Helikopter”, „Tlen Literacki”. Mieszka w Poznaniu. 24 25 temat numeru temat numeru Twórczość czytelników Twórczość czytelników

Sylwia Kanicka Poezja jest w sercu, nie na papierze (Sławkowi - za każdą chwilę i zadumę, nad moimi słowami) etyczny erotyk Proszę Pana zatańcz trochę prywaty wrzucę w poezję, między dźwiękiem a dotykiem bo czym jest poezja jeśli nie prywatą. odległość Mówi Pan, że poezja to zabawa słowem, gitarowej struny nieprawda, On uczył, jak pisać, by czytało się lepiej. obrysuję kształt twojej twarzy ustom spragnionym Proszę Pana pozwolę się zwilżyć proszę się ze mną nie kłócić. by opuszkami przymknąć powieki Gdy młoda kobieta świat chciała pokonać słowem rzucając niczym sztyletem, zatańcz On czytał ze zrozumieniem między wczoraj a dziś i szukał sensu w zapisanych słowach. jutro jeszcze tak odległe Pan mówi, że wymyślam proszę nie wzruszać zdziwionymi ramionami. za przełkniętym drogowskazem Nie wie Pan, co znaczy poezja zapisana wierszem. iść coraz dalej Pan widzi słowa na białym papierze, i czekać cierpliwie a On je czytał każdym swoim zmysłem. na każdy ruch nieopanowany On mój nauczyciel.

zatańcz Pan drwi, między minutą a godziną chwila że to sentymenty i miłość przemawia przeze mnie czas szaleni nie boją się ryzyka Być może lekcje rozumienia poezji jeszcze dany błądzą odrobiłam lepiej. dłońmi po plecach Ja tylko piszę niezgrabne wersy, zamknij w ramionach skrępowanie szukają adrenaliny w całość ubierając niejedno istnienie. na prześcieradle by jak tonący oddychać nią On jest wspaniałym współczesnym poetą. zapisane takty łapczywie uśpią pierwszy taniec Chce się Pan spotkać, umówić na wywiad. przyszedł nagle Zrobić mi zdjęcie, napisać artykuł. nie zrobiła makijażu Wspaniale, tylko, że Pan nie rozumie choć w nim wygląda lepiej że ktoś na poezji od Pana zna się lepiej. więc wymalował na jej twarzy Ja tylko czasami coś sobie napiszę, uniesienie w szarości dnia, by było mi lepiej. wyuzdanie rzucając na podłogę

zapachy się zmieszały z wyjątkowym dźwiękiem Ach te motyle jeszcze szukał Niby zima i pora nieodpowiednia jej wzroku na szybkie uniesienia, jeszcze z ust spijał a jednak motyle pomyliły pory roku. podniecenie Rozkładają skrzydła gotowe do lotu, a ona tańczyła choć pewnie zginą z zimna. w rozpiętej sukience Z kokonu wychodzą zaspane, i cisza nastała zdziwione nagłym ogrzaniem. cisza Rozglądają się wokół powoli sza spijając z ust podniecenie. Są gotowe do drogi.

A potem w ciepłym promieniu wirują i prężą się Sylwia Kanicka (ur. 1980) w Oleśnie. Mieszka w Rudni- niczym koty pod dotykiem dłoni. kach. Pedagog, nauczyciel, doradca zawodowy, histo- ryk. W wolnej chwili fotograf. Debiutowała w miesięcz- I choć czują nadchodzące zimno niku „Rzeczpospolita Kulturalna” Londyn, czerwiec 2008. kuszą swymi skrzydłami. Jej utwory zamieszczane były w antologiach poezji wydawanych przez portale poetyckie. W grudniu 2016 roku wydała debiutancki tomik „Bez twarzy”. 24 25 temat numeru Twórczość czytelników

Agnieszka Malonik-Taggart Górnik w łańcuchach wciąż tańczy Afryka. Piach, upał, bieda, sawanna, dzika na znaczeniu i w dalszym ciągu stano- niezliczona ilość plemion, wiele z nich – przyroda. Krajobrazy i zwierzęta, sceny jak wią niezwykle silny element afrykańskiej zwłaszcza w obrębie kultury tańca – wy- z animacji „Król Lew” – to chyba pierwsze tożsamości RPA. Rytmu Afryki nie można korzystuje podobne elementy – styl ży- przychodzące do głowy skojarzenia z Afryką. się nauczyć, on płynie we krwi i jest cia (taniec miłości), wierzenia (taniec A zaraz po nich – bębny, dźwięki djembe przekazywany z pokolenia na pokolenie rytualny), wydarzenia (taniec wojenny). czy marimby. Rap i hip-hop. I coś, co i niezmiennie pozostaje jednym z głów- Drugi nurt reprezentuje szereg tańców, to wszystko łączy. Rytm. nych elementów określających przyna- stworzonych w RPA pod wpływem wy- leżność kulturową i społeczną. darzeń historycznych. Najistotniejsze Taniec i muzyka w afrykańskich W RPA kultura taneczna repre- z nich okres apartheidu, doprowadziło społeczeństwach są jednym z podstawo- zentuje – to dość luźny podział – dwa do wykształcenia sytuacji, w której, wych elementów ekspresji i przynależ- nurty. Pierwszy z nich to taniec trady- oprócz tradycyjnej roli, taniec spełniał ności etnicznej. Towarzyszą narodzinom cyjny, każdy, związany z obrzędami ple- bardziej praktyczne funkcje – miał za i pogrzebom, ślubom, ceremoniom reli- miennymi. Mimo iż w Afryce występuje zadanie wyrażać protest, a jego skła- gijnym, a nawet oficjalnym wydarzeniom Goobmot Dance. Fot. Domena publiczna politycznym. Są sposobem na oczyszcze- nie, odpędzenie złych mocy oraz formą okazania szacunku dla zmarłych przod- ków. Ruch w tańcu ma określone znacze- nie, może łączyć, ale i dzielić, wyrażać zarówno szacunek, jak i pogardę, okazy- wać uległość albo wolę walki do ostat- niej kropli krwi. To, co odróżnia specyfikę tańca w Republice Południowej Afryki od in- nych, to przekonanie, że ciało tancerza nie jest jednym elementem, ale że składa się z odrębnych, niezależnych od siebie części, które są w stanie poruszać się w innym rytmie niż pozostałe. Ten po- zorny brak harmonii wzmaga, to dyna- mikę tańca, to podnosi walory wizualne, ale także budzi w obserwującym niepo- kój. Wspomagane rekwizytami i zaklę- ciami tańce nie straciły z upływem czasu

Pokaz taneczny na jednym z parkingów. Fot. Agnieszka Malonik-Taggart dowe służyły jako forma komunikacji. W czasach apartheidu powstało kilka form tanecznych, z których najważ- niejsze to Gumboot Dance, Toyi-Toyi oraz Pantsula. Korzenie Gumboot Dance, czyli „Tańca Gumowców” sięgają końca XIX w., kiedy na terenie obecnego RPA odkryto pokłady złota. Eksploatację płytko położonych złóż rozpoczęto bar- dzo szybko, nie licząc się z warunkami pracy i ryzykiem. Pracownicy kopalni wydobywali kruszec w ciemności, do miejsca pracy przymocowani byli łańcu- chami i nie wolno było im się porozu- miewać pomiędzy sobą. Ubranie robocze składało się z kombinezonu, kasku i wy- sokich gumowych butów. Jedyną formą komunikowania się w takich warunkach było uderzanie butem o but i potrzą- sanie łańcuchami. Powstawały dźwięki o określonym znaczeniu, podobnie jak w alfabecie Morse’a. Po zakończeniu 26 temat numeru Twórczość czytelników

Toyi-Toyi. Fot. Domena publiczna pracy w kopalni, górnicy wracali do wio- sek i uczyli tego sposobu komunikowa- nia się kolejnych pracowników, a rytmy, uderzenia i dźwięki wplatali w istniejące formy taneczne. Toyi-Toyi powstał nieco później i jest utożsamiany z ruchem powstań- ców Mau Mau w Kenii, a popularność zawdzięcza protestom w Zimbabwe, które niedługo później dotarły do RPA. Jest rodzajem tańca wojennego, jego agresywne ruchy i okrzyki mają na celu zastraszenie i onieśmielenie prze- ciwnika – nieposkromiona wataha ru- sza w tanecznych ruchach do przodu, wykrzykując bojowe slogany. Warto tu wspomnieć o afrykańskiej wierze w moc zaklęć i amuletów – odpowiednio przy- gotowany przez liderów tłum jest prze- konany o swej mocy, jest jak w transie, którego nie da się przerwać, bo zdaje się być całkowicie odcięty od bodźców ze- przypominały ruchy kaczki, i choć nam Dzierżąc kije, a często i maczety, porusza wnętrznych. Jego energia i determinacja kaczka niekoniecznie w ten sposób się się w takt bębnów i dźwięków wuwuzeli często wzbudzała paniczny strach w od- kojarzy, miały symbolizować lekkość (trąbek, które w komercyjnej postaci działach, które miały za zadanie opano- i grację. Obecnie Pantsula ściśle wiąże zrobione są z plastiku na wzór tradycyj- wanie sytuacji. Toyi-Toyi był nie tylko się z gatunkiem muzycznym kwaito nego instrumentu z rogu). Tańcom nadal tańcem. Był jednym z niewielu dostęp- i jest lokalnym odpowiednikiem hip-hopu towarzyszą obrzędy, zaklęcia i czary – nych w tamtych czasach dla rdzennych z elementami tanecznego free style’a. i wynikająca z nich wiara w zwycięstwo. Afrykanów rodzajów broni. Pomimo lat europejskich wpły- I tak jak kiedyś, nadal wzbudza strach Inną wymowę ma taniec Pantsula – wów i indoktrynacji apartheidu, rdzenni w przeciwnikach. o ile Gumboot i Toyi-Toyi powstały jako mieszkańcy RPA nie zaprzestali prak- reakcje na opresję apartheidu, o tyle tykowania swoich plemiennych zwycza- Pantsula zrodziła się spontanicznie. Sta- jów. W tym wrzącym i często kipiącym nowi połączenie afrykańskich tańców tyglu jakim ze względu na swą etniczną tradycyjnych z elementami tańca no- różnorodność jest ten kraj, na równi woczesnego oraz elementami historycz- z parytetami i zdobyczami cywilizacji, nymi (jak wcześniej wymieniony Gum- funkcjonują stare, afrykańskie zwyczaje boot) i polega na kreatywnej ekspresji takie jak lobola (opłata za pannę młodą), i rywalizacji. Ruchy Pantsuli na początku a poligamia stanowi usankcjonowaną prawnie formę małżeń- Był jednym z niewielu stwa. Na ulicy, tuż obok Toyi-Toyi był nie tylko tańcem. ogłoszenia usług mię- rodzajów broni. dzynarodowego koncernu dostępnychdla rdzennych w tamtych Afrykanów czasach medycznego, znajdzie się tablica z ogłosze- niem usług sangomy, sprzedającego muti ma- jącego zapewnić miłość, Tańczą wierni w kościołach, a na- sławę, bogactwo. wet politycy podczas akcji wyborczych, Nie zmieniła się a o tym, jak ważny jest to element, może również funkcja i znacze- świadczyć taniec w wykonaniu byłej nie tańca. Mieszkańcy przywódczyni demokratów w RPA, Helen RPA tańczą w parkach, Zille. na parkingach a często W RPA taniec i muzyka to nie tylko także spontanicznie na rozrywka. To sposób na odreagowanie ulicach. Wojowniczy tłum wielu stresów, wyrażenie zarówno szczę- nadal tańczy Toyi-Toyi ścia i euforii, jak i frustracji czy złości – podczas protestów, powodów do nich, pomimo upadku apar- strajków i demonstracji. theidu w dalszym ciągu jest tu bez liku.

Agnieszka Malonik-Taggart (ur. 1971 w Kielcach). Od dwunastu lat wraz z mę- żem i synem mieszka w RPA. Pracuje w międzynarodowej firmie kosmetycznej, podróżuje, prowadzi bloga www.wkrainieteczy.wordpress.com. Pantsula. Fot. Domena publiczna 27 temat numeru temat numeru Twórczość czytelników Twórczość czytelników

Piotr Sobota Zapewne z racji tego, że przedmiot okre- ślono jako pistolet, sprawą zainteresowało się wojsko. Nie chcąc, by sprawa zyskała rozgłos, Dowództwo Okręgu Generalnego „Kielce” nakazało kontynuację wydobycia, z pominięciem jaskini oraz zakazało wyko- rzystania środków wybuchowych. Do pracy wyznaczono czterech żołnierzy z Zarządu Budownictwa Wojskowego w Kielcach. Wśród Pewnego dnia mój przyjaciel Michał zabrał – W okresie międzywojennym – pod- nich był właśnie dziadek Franciszek. Na Jaskiniamnie do swego dziadka, Stanisława, emery- jął – w związku z odzyskaniem niepodległości wszelki wypadek sprowadzono też sapera. towanego drogowca, który od dawna szukał i znaczącym tempem rozbudowy infrastruk- Jako pierwszy zszedł na dół bliski przyja- kogoś chętnego do wysłuchania wspomnień. tury drogowej, konieczne było tworzenie ciel dziadka, ale nie pamiętam, jak się nazy- Nic dziwnego, że starszy pan bardzo się nowych kopalni wapienia. Obok Kadzielni wał. Nagle krzyknął z przerażenia. ucieszył na to spotkanie. czy Wietrzni, odkrywkę uruchomiono także – Co się stało? – przerwał dziadkowi Mi- – Mój dziadek, czyli prapradziadek Mi- w wapiennej górze Śluchowicy, usytuowanej chał, wyraźnie zaaferowany. Ja też zastygłem chała, był żołnierzem w czasach Piłsudskiego przy nowej kolei Herbsko-Kieleckiej. Pierw- w bezruchu, próbując wyobrazić sobie, co mo- i II Rzeczypospolitej – zaczął, a ja uśmiech- sze lata wydobycia odsłoniły znany wam gło tak przestraszyć żołnierza. nąłem się na myśl, że dowiem się o wojen- dziś niezwykły fragment tektoniki w postaci – Słuchajcie dalej – pan Stanisław uniósł nych przygodach przodka najlepszego kumpla charakterystycznych, silnie pofałdowa- w górę palec wskazujący. – W ślad za ze szkolnej ławki. Myliłem się jednak. nych skał wapiennych. Z powodu tej nim na linie opuścił się jeszcze saper – Gdyby nie dziadek Franciszek, nigdy nie właśnie niezwykłości zachowano i młody żołnierz dźwigający sprzęt. zainteresowałbym się obcymi cywilizacjami. szczyt góry. Mój dziadek wraz z kolegami za- Mam na ten temat sporą wiedzę – uśmiech- Początkowo nic nie wskazy- bezpieczali stanowisko od góry, nął się pan Stanisław. – Badania arche- wało na to, że pod ziemią może a dozorca kopalni pilnował, żeby ologiczne, prowadzone w ruinach budowli, się znajdować coś innego niż skały nikt nie zakłócał przebiegu akcji. które pozostawiły po sobie starożytne i jaskinie – tu pan Stanisław zawiesił Po umówionym czasie żołnierze wró- cywilizacje, wskazują na to, że głos. Czułem wzrastające podekscytowanie. cili ze wstrząsającymi informacjami. Otóż w pewnym momencie na- Nigdy nie przyszło mi do głowy, że z kamie- na końcu jaskini, która prawdopodobnie sta- szej historii ludzkość była niołomem wiąże się jakiś sekret, na dodatek nowiła szyb wentylacyjny, znajdowało się po- odwiedzana przez cywili- związany z istotami pozaziemskimi. Patrzy- dłużne jak kanał pomieszczenie, zakończone zacje pozaziemskie. Dowody łem więc na dziadka Michała wyczekująco, dwiema płaskimi ścianami. Dokładnie pod potwierdzające tę hipotezę, spragniony dalszego ciągu opowieści. wylotem szybu leżał w nienaturalnej pozycji odnaleziono na terenach staro- – Pewnego razu – kontynuował staru- szkielet w pofałdowanym ubraniu, z gładką żytnej Mezopotamii, w Egipcie, szek – kiedy zagłębienie wynosiło mniej jajowatą czaszką, podobną nieco do ludzkiej. w Azji oraz w obydwu Amery- więcej połowę obecnego, jeden z robotników, Szczęka zamiast zębów miała jedną listwę, kach. Skala tych odkryć była tak odkuwając wapienne kamienie, odsłonił cze- ostrą i wąską pośrodku, a szeroką i płaską wielka, że dowiedział się o nich luść w skale, prawie do niej wpadając. Po- na końcach. Boczna część czaszki była za- cały świat. Na pewno słyszeli- czątkowo każdy sądził, że to po prostu ja- uważalnie pęknięta od uderzenia. Przy pasie ście o rysunkach w Nazca w Peru skinia, taki też zapis znalazł się w dzienniku zmarłego znaleźli kaburę odkrytego tydzień czy kompleksie świątynnym w Puma wydobycia, a robotnicy kontynuowali pracę. wcześniej „pistoletu”. Punku w Boliwii? Kilka dni później natrafiono jednak na ele- Przyjaciel Franciszka opowiadał, że w jed- – Coś niecoś – odrzekłem, zasko- menty, które nie były już skałą, ale czymś nej ze ścian pomieszczenia mieściły się drzwi, czony szeroką wiedzą i młodzieńczym w rodzaju betonu. a właściwie dwie klapy. Górna wisiała na wręcz entuzjazmem, z jakim dziadek Mi- Do jaskini opuścił się na linie pierwszy jednym zawiasie, dolna leżała płasko na chała opowiadał o przybyszach z kosmosu. śmiałek z latarką na baterie, której światło podłodze. Obie nosiły ślady silnego uderze- Staruszek upił spory łyk herbaty, po czym odsłoniło nieregularny korytarz, z zagłębie- nia. Za nimi oczom żołnierzy ukazała się sala pochylił się ku nam nad stołem. niami w ścianach. W jednym z nich znalazł on wielkości wnętrza kościoła wojsko- – A wiedzieliście, że podobnych odkryć do- jakiś przedmiot, przypominający pistolet, ale wego Garnizonu Kieleckiego Wojska konywano również w Polsce? z lufą o otworze wąskim jak szpilka i cienką Polskiego. Zobaczyli tam kilka roz- Uniosłem brwi i spojrzałem na przyjaciela. rękojeścią, niepasującą do ludzkiej ręki. trzaskanych pojazdów różnej wielko- Michał pokręcił głową, wyraźnie rozbawiony. Część „pistoletu” była pęknięta, ukazując in- ści. Najwidoczniej doszło do potężnej Chciał coś powiedzieć, ale dziadek zmierzył trygujący gąszcz płytek, drucików i soczewek. eksplozji. Jej źródłem był prawdopo- go karcącym spojrzeniem. – Co, uważasz, że Dodatkową konsternację dobnie ostatni pojazd, którego zmyślam? O, nie. Mówię prawdę. Ale mało budził materiał, z którego resztki leżały na uszkodzo- kto wie o owych śladach bytności obcych. nieznana broń została nej platformie. Ich niewielka skala sprawiła, że nie wydosta- wykonana – ani stal, ani Żołnierze przyjrzeli się bli- wały się do opinii publicznej. drewno, ani nawet „plastyk”, który w tamtych żej temu dziwnemu wehikułowi i do- – Powiem więcej – dodał po krótkiej chwili czasach nie był jeszcze rozpowszechniony. szli do wniosku, że jego powyginana milczenia. – W naszym mieście też się taki Mało tego, wyobraźcie sobie, że znalezisko, konstrukcja pierwotnie skierowana była pio- ślad znalazł. choć przez długi czas leżało pokryte wilgocią nowo w górę. Zapewne właśnie poruszała się – Gdzie? – zapytałem z bijącym sercem. i odchodami nietoperzy, po oczyszczeniu wy- na platformie ku podłużnemu otworowi, który Starszy pan uśmiechnął się szeroko, widząc dawało się jak nowe, bez śladu rdzy, a kolor znajdował się w sklepieniu pomieszczenia. moje zainteresowanie. miało zbliżony do platyny. Przez ów otwór platforma wysuwała się na 28 29 temat numeru temat numeru Twórczość czytelników Twórczość czytelników

szczyt góry, gdzie zrobili właz, który następ- – Próbowałem kiedyś znaleźć tę jaskinię, Zupełnie jakby kiedyś ktoś, wynosząc resztki nie zamaskowali warstwą gleby. ale niestety złamałem nogę w czasie jednej z podziemnego kompleksu, zahaczył o szcze- – Zrobili? – powtórzyłem. – To znaczy z takich wycieczek. Zniechęciłem się do po- linę i urwał kawałek, który utkwił w niej na kto zrobił? szukiwań w kamieniołomie. A teraz tego ża- ponad pół wieku. – Pobratymcy tego nieszczęśnika, któ- łuję. Kto wie, może coś tam jeszcze zostało – Widzisz to? – zwróciłem się do przyja- rego kości znaleźli towarzysze broni do odkrycia? ciela, dotykając ostrożnie znaleziska. „Dzia- dziadka Franciszka – odparł pan Stani- Westchnął smutno, ale widząc nasze prze- dek miał rację” – ta myśl napełniła mnie eu- sław, jakby wyjaśniał najoczywistszą rzecz jęcie, uśmiechnął się i machnął ręką. forią, której doświadczają odkrywcy nowych, na świecie. – A któżby inny mógł stworzyć – Ech, nie martwcie się mną. Na stare lata nieznanych światów. taką konstrukcję? mi się nagle przypomniały dziecinne marze- – Taaa – mruknął Michał bez przekona- – Co było dalej? – dopytywał Michał. nia. Dziękuję wam, żeście mnie wysłuchali. nia, rozcierając obolałe miejsce. – Pewnie, – Żołnierze zdążyli jeszcze odkryć kolejne, Chociaż tyle z tego wszystkiego… gdy kontaktowali się z dawnymi cywiliza- okrągłe drzwi, otwierające się jak przesłona Wracaliśmy do domu przejęci niezwykłą cjami Egiptu i Azji, to mieli bazy założone w aparacie, której płyty zostały wyrwane siłą historią miejsca, które przecież obaj tak do- w wielu miejscach do obserwacji pobliskiego wybuchu. Za nimi ujrzeli owalny tunel z licz- brze znaliśmy. W głowie aż huczało nam od ludu. Sprawdzali, czy nadaje się do eduka- nymi bocznymi korytarzami. Dyscy- pytań i domysłów. Postanowiliśmy sprawdzić, cji. Ale być może uznali, że dziki lud, z któ- plina wojskowa wzięła górę nad cie- czy w opowieści dziadka jest choćby ziarno rego kiedyś rozwinie się cywilizacja Słowian, kawością i żołnierze wycofali prawdy. Parę dni później, na razie nie jest warta uwagi, i postano- się. Później sporządzili raport, letnim rankiem, wybraliśmy wili odlecieć. który przekazali dowództwu. się obaj do kamieniołomu, Parsknąłem śmiechem, słysząc jego sarka- Do dokumentu dołączyli kilka obecnie ogólnodostępnego. styczny ton. Po chwili jednak spoważniałem. małych elementów, które zdołali za- Zaczęliśmy wspinaczkę od dołu, zakładając – Myślisz, że wtedy doszło do tej kata- brać z wnętrza jaskini. wstępnie, że szyb z opowieści dziadka oraz strofy? Szanse na kolejną i bardziej szcze- tak zwana Jaskinia pod Fałdem o długości je- – Nie wiem – Michał wzruszył ra- gółową ekspedycję przerwał wybuch denastu metrów i głębokości pięciu metrów mionami. – Może chcieli wysadzić bazę drugiej wojny światowej. Z żołnie- to jeden i ten sam twór. Dotarliśmy do niej w powietrze, ale coś poszło nie tak rzy, którzy brali udział w pierwszych bez większych trudności, nie licząc przedzie- i silniki rakiety zaczęły się palić? oględzinach, przeżył tylko mój dziadek. Po rania się przez kłujące krzewy. – A wtedy jeden z obcych próbo- wojnie kopalnię przejęły władze sowieckie Wyciągnąłem z plecaka linę, zawiązałem wał uciekać szybem nim nastąpi i kontynuowały wydobycie. Tymczasem dzia- wokół pobliskiego głazu i opuściłem się na eksplozja – podchwyciłem. Wy- dek Franciszek zamieszkał niedaleko kopalni, dół. Po drodze wymacałem kilka metalowych obraźnia szybko podpowiedziała przy trakcie piekoszowskim, i zajął się rolnic- szczebli, wbitych dawno temu. Za mną opu- mi dalszy ciąg dramatycznych twem. Jako akowiec musiał jakoś ukryć swoją ścił się Michał. Jaskinia faktycznie miała ta- wydarzeń. – Kosmita poślizgnął przeszłość. Któregoś dnia próbował podejść kie wymiary jak w opisie, jednak nam rzuciło się i spadł na dół, ale już po bliżej kamieniołomu, ale go przepędzili. Zdą- się w oczy to, że ściany są skalne, ale dno wybuchu, więc jego ciało nie żył tylko zobaczyć dwóch mężczyzn w kom- ziemne – zupełnie jakby ją ktoś kiedyś za- uległo spopieleniu. Sama binezonach, niosących różne dziwne przed- sypał. Oprócz nabijarki do tytoniu i opako- eksplozja musiała zaś na mioty do furgonetki. Ową furgonetkę widywał wania po gilzach nie znaleźliśmy początkowo trwałe dezaktywować spe- jeszcze nie raz. Kiedy przestała się pojawiać, nic ciekawego. cjalną bombę, która miała uni- w kopalni z powrotem zaczęto używać mate- Zaczęliśmy rozkopywać dno składaną cestwić bunkier, zmieniając go w masę riałów wybuchowych. saperką, chociaż miało to takie szanse skalną po opuszczeniu przez obcych. Dzięki – Wszystko zniszczyli? – spytałem zawie- na sukces, jak przekopanie się z USA do temu obiekt, choć ukryty, przetrwał do cza- dziony. Chin. Po godzinie byliśmy już zlani po- sów współczesnych, a góra Śluchowica – A któż to wie? – dziadek Stanisław roz- tem – zrobiło się duszno, gdyż jedyny zachowała swoje tektoniczne pofał- łożył ręce. – W 1947 roku w kamieniołomie dopływ powietrza był kilka me- dowanie, niezniszczona wewnętrz- pojawił się geolog Czarnocki. Sądzę, że wła- trów nad nami. nym wybuchem. dze postanowiły położyć kres plotkom, „od- – Mam dość, to bez sensu – – Dobra, dobra – tonował mój krywając” tajemnicę Śluchowic i zapraszając jęknął mój przyjaciel i wstał, żeby zapał przyjaciel. – To mało re- chętnych do podziwiania niezwykłego gó- rozprostować kości. Zrobił to jednak alne, ale intrygujące. Może napiszmy rotworu. W końcu, jeśli pozwoli się przyjeż- zbyt gwałtownie, zatoczył się od lek- o tym książkę? Będziemy urządzeni do dżać, oglądać, to każdy pomyśli, że pewnie kiej pomroki spowodowanej zbyt długą końca życia. nie ma tu nic do ukrycia. Już w 1952 roku pracą w kuckach i uderzył głową w ścianę Roześmiałem się serdecznie. Choć sam nie szczyt góry ustanowiono rezerwatem, choć jaskini. Na szczęście trafił w miejsce poro- potrzebowałem więcej dowodów na to, że wydobycie zakończono dopiero 18 lat później. śnięte mchem. Ciemnozielona kępa spadła opowieść dziadka była prawdziwa, wiedzia- Ale tego momentu dziadek nie dożył. Z kolei na ziemię. łem, że i tak nikt by mi nie uwierzył. Platy- mój tato nie był w ogóle zainteresowany ka- Wtedy dostrzegłem coś, co nie pasowało nowy fragmencik zabraliśmy ze sobą i umie- mieniołomem ani jego historią. Twierdził, że do reszty – w szczelinie odkrytej przez ze- ściliśmy w przezroczystym breloku z plastiku. to bajki. Mimo to o wszystkim mi opowiedział, rwany mech, który rósł tutaj dzięki odrobi- Gdybyśmy go oddali władzy, pewnie prze- dzięki temu mogę to teraz przekazać wam. nie światła z wylotu jaskini, zobaczyłem ma- padłby tak samo, jak wejście do podziemnej Pan Stanisław zamyślił się głęboko. Spo- lutki fragmencik materiału koloru platyny. bazy obcych. glądał przy tym to na mnie, to na swego Piotr Sobota (ur. 1989), absolwent budownictwa (specjalność budowa dróg) na Politechnice Święto- wnuka. Zdawało mi się, że chce jeszcze coś krzyskiej. Zawodowo zajmuje się organizacją ruchu drogowego. Lubi podróżować w ciekawe miejsca dodać, ale się waha. Wreszcie oparł się łok- regionu świętokrzyskiego. Ponadto w wolnych chwilach zaczytuje się w literaturze SF. Obie swoje pasje ciami o blat stołu i zniżył głos: połączył w prezentowanym opowiadaniu „Jaskinia”, które jest jego debiutem literackim. 28 29 Obyczaje

Grzegorz Niemiec na Półwyspie Apenińskim. Tytuł fran- cuskiej komedii „Jego rybki” (Poisson d’avril, 1954) o perypetiach niezdarnego mechanika samochodowego z doboro- wym duetem aktorskim Bourvil – Louis de Funès, wskazuje iż jej autor Gilles Grangier jest gorącym orędownikiem „Dnia kwietniowej ryby”. Prima aprilis szeroko rozpo- wszechnił się w Europie, znany jest Nie wierz, w USA, Australii, Nowej Zelandii i cie- kawe, że zawędrował nawet do Japonii i Korei Południowej. A jak wiemy „dobry żart jest tynfa wart”, dlatego redakcje gazet i stacje te- bo się omylisz lewizyjne próbują 1 kwietnia wyprowa- dzić nas w pole. Najbardziej spektaku- Pochodzenie prima aprilis pozostaje nieznane po dziś dzień. Europejczycy sądzą, larne kłamstewka są zebrane w rankingi, że ów zwyczaj wywodzi się z rzymskich Cerialii – obchodów ku czci bogini Ceres, będzie w nich trzyminutowy reportaż którym towarzyszyły żarty i śmiech w dniu 1 kwietnia, zaś mieszkańcy Azji BBC z 1957 roku o szwajcarskim drze- Południowej będą widzieć w nim odmianę Holi – święta wiosny, które Hindusi wie, na którym rośnie spaghetti (Swiss i Nepalczycy urządzają przy pełni księżyca w miesiącu phalguna (luty-marzec) Spaghetti Harvest), całostronicowe także współcześnie. ogłoszenie „USA Today” z 1998 roku re- klamujące „Kanapki dla leworęcznych” Prima aprilis rozpowszechnił Gowk Day), w Portugalii „Dzień kłam- (Left-Handed Whopper) Burger Kinga. się na Starym Kontynencie najpewniej stwa” (Dia da mentira), a na Litwie W 2000 roku Google miał promować u kresu średniowiecza, a do Polski – „Dzień kłamcy” (Melagio diena). Do- wyszukiwarkę potrafiącą czytać ludzkie wnioskując z wiersza Wacława Potoc- tkliwie o istnieniu „Dnia śmiechu” (День myśli, zaś trzy lata później rozpowszech- kiego (1621-1696), który „Prima apri- смеха) przekonali się mieszkańcy Mo- niono plotkę o epidemii SARS w Hong- lis” nazywa „modą staroletnią” – dotarł skwy w 1703 roku, tłumnie przybywając kongu, która wywołała panikę tamtej- około XVI stulecia. za namową heroldów na „niesłychane szych mieszkańców. Ale mniejsza o genezę, w pierw- przedstawienie”, ale gdy uniosła się Mimo primaaprilisowej dyspensy szy dzień kwietnia (łac. prima dies Apri- kurtyna ujrzeli napis „Pierwszy kwiet- od obowiązku drukowania rzetelnych lis) stroimy sobie żarty, psikusy i figle nia – nie wierz nikomu!” (łudząco przy- informacji żartobliwy news może wy- oraz przy pomocy kłamstewek – tak dla pominający zawołanie – „prima wołać wielkie poruszenie. śmiechu – wprowadzamy się nawzajem aprilis, nie wierz, bo Wśród mocno skandalizu- w błąd, niegdyś proponowano zakup się pomylisz!”) – po- jących wiadomości jest krokodylich łez, gołębiego mleka, zjedze- dobno był to ostatni wzmianka „Polityki” nie pierogów z trocinami albo wypicie akt spektaklu. z 2005 roku o rze- kawy z gliny, później wysyłano niesto- Oryginalni komym transfe- sowne prezenty, bądź satyryczne pocz- mieszkańcy Pół- rowaniu pol- tówki – z uszczypliwym, bywało, że wul- wyspu Iberyj- skiego skoczka garnym komentarzem do starych panien, skiego pozwolili narciarskiego kobiet o wątpliwej reputacji i kawalerów. sobie na nutkę Adama Małysza Przyjęty kodeks primaaprilisowych ekstrawagancji do ekipy au- zachowań, przynajmniej jeśli chodzi i nie przeszkadza striackiej. o zasadę, jest uniwersalny, za to nazwa im, że prima aprilis Transfer polskiego Więcej frajdy święta uwarunkowana kulturowo i se- obchodzą 28 grud- skoczka narciarskiego sprawi czytelnikowi mantycznie – przynależnością do okre- nia w „Dniu Świętych Adama Małysza do ekipy lektura zamieszczo- ślonej grupy języków. W krajach anglo- Niewiniątek” (el Día de austriackiej. nego na Wikipedii pri- języcznych 1 kwietnia nazwano „Dniem los Santos Inocentes) – jest maaprilisowego życiorysu głupców” (April Fools’ Day lub rzadziej to katolickie święto nazywane u nas Adama Mickiewicza (1840-1939) – All Fools’ Day), żartować należało przed „Dniem Świętych Młodzianków”. polskiego wynalazcy, niezmordowanego południem, a oświecony autor dowcipu Natomiast francuski „Dzień kwiet- podróżnika, antropologa i entomologa, winien poinformować ofiarę o wyprowa- niowej ryby” (Jour du poisson d’avril) na którego cześć pewien gatunek pająka dzeniu jej w pole okrzykiem „April fool!”. to echo żartu, w którym wysyłano na ochrzczono jego nazwiskiem, wizjonera Tam, gdzie w użyciu jest język połów osoby niepoinformowane o wio- i domatora, konstruktora krajalnicy do niemiecki (Niemcy, Austria), a także sennej ochronie ryb związanej z ich tar- chleba oraz maszyny do podciągania w Skandynawii prima aprilis nazywa łem. Współcześnie w tym dniu przypina oczek w rajstopach, współpracownika się całkiem zwyczajnie „1 kwietnia” się do pleców nieświadomej tego osoby takich sław nauki jak Bronisław Ma- (niem. der erste April), zaś w Szkocji to papierową rybkę, co jest także prakty- linowski, Piotr Kropotkin czy Nikola „Dzień polowania na głupca” (Hunt the kowane w prima aprilis (Pesci d’aprile) Tesla, przedstawiciela paradygmatu 30 31 Obyczaje

interpretacyjnego i zwolennika wiedzy bawi, ale i zaskakuje nieoczekiwanym Tak, bliższy nam pierwszokwiet- syntagmatycznej. To on po rzekomo uda- finałem, mimo iż posługuje się znajo- niowy psikus niż Halloween, lecz nych testach „odmgłamywacza” rozwie- mym schematem wyjątkowego dnia, o zgrozo obserwuję jak prima aprilis wającego opary dymu palonych przez w którym „zabukowano nam kosz- ustępuje miejsca plebejskim uciechom Witkacego papierosów, przeprowadził mar” – niech to będzie feralny „Piątek intelektualnie spauperyzowanego spo- pierwszą na świecie próbę maszyny do trzynastego” (1980, reż. Sean S. Cun- łeczeństwa, ciasno osadzonym w godzi- rozpędzania mgły, która przy owej pró- ningham), Boże Narodzenie („Cicha nach największej oglądalności – mało bie spaliła się razem z portretami Mic- noc, śmierci noc”, 1984, reż. Charles śmiesznym i przewidywalnym – progra- kiewicza pędzla Witkacego. W przeded- E. Sellier Jr.), walentynki („Moja krwawa mom o charakterze konkursu dla utalen- niu rewolucji październikowej był na walentynka”, 1981, reż. George Mihalka), towanych inaczej. Ci za Gierka próżno krążowniku „Aurora”, gdzie pił „wódkę „Halloween” (1978, reż. John Carpenter) szukaliby aplauzu pod trzepakiem. Mickiewicza” w towarzystwie maryna- albo prima aprilis. Taka różnica, że tu Nie, śpiewać nie każdy może... rzy, z tego też okresu pochodzą „Sonety jest cukierek, a tam psikus! Przyznam się, ja nie mogę. krymskie” niesłusznie przypisywane poecie o tym samym nazwisku. Po licz- nych podróżach przedostał się z Ro- sji okrężną drogą przez Chiny, Hawaje, Japonię i Australię do Polski. W schył- kowym okresie działalności pisał wspo- mnienia, te niestety zaginęły podczas II wojny światowej. Za ciekawą wariację na temat prima aprilis trzeba uznać „Dzień Śmie- chały”, jedyny album cyklu przygód Kajka i Kokosza, w którym chudszy z bo- haterów jest pokazany bez czapki, znów w innej scenie Janusz Christa narysował pewną mieszkankę Mirmiłowa z rybą na plecach, nawiązując do „Jour du pois- son d’avril”. Amerykańska odmiana nietuzin- kowego święta mogła inspirować byłą gwiazdę koszykówki Shaquille’a O’Neala przy tworzeniu oryginalnego – bowiem prezentującego gafy koszykarzy – pro- gramu „Shaqtin’ a Fool”. Cotygodniowe epizody ukazują zabawne sytuacje z parkietów NBA i mają przewagę nad primaaprilisowymi newsami, bo nie są zmyślone. Pozostańmy za oceanem – w ostatnich latach wyprodukowano tam kilka krótkometrażówek o wspólnym ty- tule „April Fool’s Day”, owym tytułem zdradzając pomysł, za którym kryje się poniekąd przewidywalna fabuła, a dużo wcześniej pełnometrażowy horror „Prima aprilis” (1986) Freda Waltona, na tyle interesujący, że młodszy remake – także „Prima aprilis” (2008) – duetu Phil Flo- res-Mitchell Altieri wypada blado na tle pierwowzoru. „Prima aprilis” Waltona oferuje nam wielopokojową posiadłość na wy- spie z osobliwą galerią mebli, zdjęć, obrazów oraz sekretów z życia rodziny pewnej studentki. Gospodyni zapro- siła na sztubacką prywatkę mało roz- garniętych rówieśników, a ci być może zabawę przypłacą życiem? Rodzinne tajemnice mogą inspirować amatorów Rys. Jerzy Ozga escape roomów, zaś sam film strasząc 30 31 HISTORIA

14 lutego 2019 r., kiedy wszystkie dzienniki świata, nawet te poważne, przypominają Co pewien maharadża o Dniu św. Walentego, indyjski „Times of India” (edycja w stanie Gudżarat) miał wspólnego ze przełamuje dominującą narrację, choć w pewnym sensie nadal mówi o historii Słowackim pewnej miłości. Dorota Nowak-Baranowska Fot. Dorota Nowak-Baranowska Dorota Fot.

Zamiast wyjaśniać genezę Dnia Za- przez władcę księstwa Nawanagar, ze działalność – tu miał miejsce słynny kochanych i publikować listy najbardziej stolicą w mieście Jamnagar, co stanowi marsz solny (zorganizowany przez Gan- romantycznych miejsc na randkę, najwięk- teren dzisiejszego Gudżaratu. W 1942 r. dhiego protest w formie marszu o dłu- szy indyjski dziennik przypomina histo- w niewielkiej osadzie Balachadi naro- gości 240 mil przeciwko nałożeniu przez rię „Wielkiego Hindusa o wielkim sercu” dziła się enklawa do dziś sympatycznie Brytyjczyków horrendalnych podatków („Great Indian by Heart”), czyli mahara- nazywana „Little Poland in India”. na sól) i tu również narodziła się słynna dży Jam Saheba z księstwa Nawanagar. idea biernego oporu. „Bapu”, czyli „Tata” Oprócz Wandy Dynowskiej, wielką Balachadi – polska osada Nie uważajcie się za sieroty. Je- rolę odegrali także: ówczesny konsul w kraju nad Gangesem steście teraz Nawanagaryjczykami, ja Eugeniusz Banasiński i jego żona – Kira Każdego roku w styczniu lub w lu- jestem Bapu, ojciec wszystkich miesz- oraz wicekonsul Tadeusz Lisiecki. Wszy- tym (w tym roku dokładnie 14 lutego) in- kańców Nawanagaru, w tym również scy troje znacząco przyczynili się do po- dyjskie media, a w szczególności media i wasz. W ten sposób przywitał polskie mysłu przyjęcia rodaków na terenie Indii, lokalne w zachodnim stanie Gudżarat, dzieci książę Digvijayasinhaji. Jak to się aczkolwiek kwestia zakresu ich działań przypominają o rocznicy śmierci Jam Sa- stało, że, mimo zależności od Korony różni się, nieraz kolosalnie, w zależności heba, indyjskiego maharadży i arysto- Brytyjskiej, Jam Sahib miał wolną rękę od konsultowanych źródeł czy relacji sa- kraty Shri Sir Digvijaysinhji Ranjitsinhji w podjęciu tak ważnej decyzji? Otóż In- mych zainteresowanych. Media indyjskie Sahib Bahadura (1895-1966), który w la- die były brytyjskie w dwóch trzecich. kładą raczej nacisk na indywidualną rolę tach 40. XX wieku stał na czele ówcze- Pozostałą część stanowiły tak zwane maharadży, przedstawiając go niczym snego północno-zachodniego indyjskiego księstwa (princely states), czyli mi- heroiczną figurę, bohatersko walczącą księstwa Nawanagaru. W Polsce jest ni-państwa, których monarchowie – choć o każde polskie dziecko. Choć podobna on znany pod bardziej swojsko brzmią- podlegali Koronie w kluczowych kwe- mitologia i tendencja do idealizowa- cym przydomkiem „Dobry Maharadża”. stiach – posiadali pewną dozę autono- nia pojawia się w wielu wypowiedziach Czym zawdzięcza swoją sławę nad Wi- mii (mogli na przykład samodzielnie po- i artykułach, czasem wręcz ocierając się słą? Otóż kiedy w 1941 r. Stalin wyraził bierać podatki, a tym samym gromadzić o etos legendy, bardziej niż o fakty, to zgodę na wyjazd osieroconych polskich własne fundusze). Mogli też, przynaj- jednak, w każdym typie narracji, osoba dzieci z terytorium Związku Radziec- mniej w lokalnej administracji, zachować dobrego (i bogatego, ale i hojnego) króla kiego, kilkaset z nich trafiło do portu tradycyjny hinduski tytuł „maharadża”. stanowi pewien wspólny mianownik. w Bombaju. Ich dalsze losy po przybiciu Było to o tyle ważne w polskim kon- do tego portu owiane są tajemnicą, a do- tekście, że „Dobry Maharadża” w dużej Mozaika polsko-indyjska stępne źródła nie podają jednoznacznej mierze sam sfinansował infrastrukturę Na tym jednak nie kończą się odpowiedzi. Bezsporny natomiast jest przeznaczoną dla polskich dzieci. relacje między Polską a subkontynen- fakt, że Indie w tamtym czasie, podob- Niemałą rolę w logistyce, organi- tem indyjskim. Z pewnością w całej nie jak Polska, nie były niezależne zacji, ale też finansowaniu miała odegrać tej historii można zadać sobie pyta- i w związku z tym wszystkie ważne de- polska placówka dyplomatyczna, utwo- nie, dlaczego Jam Saheb pochylił się cyzje musiały przechodzić przez ręce rzona w 1933 r. w New Delhi. W kon- akurat nad dziećmi-uchodźcami z Pol- władz brytyjskich. Statek z polskimi sulacie tym pracowała w tamtym cza- ski, skoro cała Europa była ogarnięta uchodźcami nie mógł zakotwiczyć w sto- sie niejaka Wanda Dynowska (znana wojną, a grupa kilkuset uciekinierów licy Maharashtry. Ostatecznie więc trafił też jako Umadevi, gdyż tym imieniem pod opiekuńczymi skrzydłami mahara- do Gudżaratu, na wybrzeże Morza Arab- ochrzcił ją Gandhi), uczennica samego dży (między 500 a 1500, zależnie od róż- skiego, do portu Rosi, podobno na roz- Mahatmy, który, nomen omen, również nych źródeł) stanowiła zaledwie kroplę kaz samego maharadży. Tam dzieci wraz pochodził z Gudżaratu i w tym regio- w morzu całej fali uchodźców na świe- z opiekunami od razu zostały przyjęte nie koncentrowała się jego główna cie? Otóż poprzedni maharadża księstwa 32 HISTORIA

Skwer Dobrego Maharadży w Warszawie. Fot. Mateusz Opasiński (źródło wikipedia.org)

Nawanagaru, krykiecista Ranjitsinhji, Oczywiście, nie bez znaczenia były reprezentując Indie w Lidze Narodów, drobne różnice kulturowe, które jednak miał okazję przebywać w Europie, gdzie szybko udawało się niwelować, a ich poznał genialnego kompozytora, piani- istnienie tylko dokładało wyrazistości stę i polityka... Ignacego Paderewskiego. i odrobiny humoru całemu przedsięwzię- W tę podróż zabrał swojego przybranego ciu. Powszechnie wiadomo, że koszma- syna i zarazem późniejszego następcę rem wszystkich przedszkolaków jest kon- tronu, Digvijayasinhaji, czyli właśnie sumpcja szpinaku, który w Indiach, a tym późniejszego Dobrego Maharadżę. Tak bardziej w wegetariańskim Gudżaracie rozpoczęło się zainteresowanie i sympa- jest jednym z najbardziej popularnych tia Jama Saheba do kraju nad Wisłą. składników. Dzieci więc pewnego dnia Trzeba też pamiętać, że wiek XIX urządziły „szpinakowy strajk”, na co „do- i pierwsza połowa XX, w całej Europie, bry babu”, nakazał swojemu kucharzowi również w Polsce, to czas rosnącego radykalną zmianę menu, a potem spro- zainteresowania i fascynacji szeroko wadził młodych kucharzy z Goa, którzy pojętym Orientem. A Indie były (i dla lepiej znali kuchnię europejską. Niektó- niektórych są nadal) wręcz archetypem rzy ze starszych mężczyzn zaczęli też egzotyki i esencją mistycznego, uducho- produkować typowo polskie przysmaki, wionego Wschodu. Swoją niebagatelną a najlepiej chyba zapamiętano tego, cegiełkę w dziedzinie relacji polsko-in- charytatywnych, takich jak Czerwony który zaczął robić kiełbasy. A przecież dyjskich, dołożyli podróżnicy i hima- Krzyż. Osiedle polskie w Balachadi wołowina i wieprzowina wciąż były (i są laiści, których podróże i trekkingi nie istniało do 1946 r. Dorośli mieszkańcy nadal!) w Indiach tematem tabu. Lokalni mogłyby zostać w pełni zrealizowane obozu mieli też przyznane zasiłki mie- producenci musieli mieć specjalne po- bez handlu na szeroką skalę i licznych sięczne, uzależnione między in- zwolenia na pozyskiwanie ich z różnych kontaktów z miejscowymi. Te interakcje nymi od liczby dzieci znajdują- źródeł, z zastrzeżeniem konsumpcji wy- zresztą nie ustaną i nawet w epoce PRL cych się pod ich opieką. łącznie na terenie osiedla. (a może paradoksalnie szczególnie Życie w osiedlu toczyło wtedy) relacje polsko-indyj- się normalnie, skupiając jak Od Małej Polski do szkoły skie były i nadal są przez obie „Dobry w soczewce wpływy oficerskiej strony postrzegane nie- Maharadża” Jam Saheb, zapytany, co chciałby zwykle pozytywnie, z dużą sfinansował otrzymać w zamian za swoją ofiarność, dozą sympatii. A wracając infrastrukturę stwierdził, że może kiedyś Polacy będą do spraw polityki, polskim przeznaczoną dla dwóch chcieli nazwać jedną ze swoich ulic jego uchodźcom w latach 40. niewąt- polskich zupełnie imieniem. Pełne imię i nazwisko dla Po- pliwie sprzyjał klimat polityczny dzieci. innych kultur, które laków jest dość karkołomne w wymowie, w Indiach. Jawaharlal Nehru, so- nawzajem na siebie wpły- więc kilka lat temu w Warszawie pojawił cjalista i jeden z najważniejszych wały i przenikały. Tę dwoistość się skwer pod prostszą nazwą „Dobrego polityków walczących o niezawi- było widać choćby w nazwach ulic: Maharadży”. Życzenie więc chyba zo- słość, a później pierwszy premier niektóre brały swoje nazwy od lokal- stało spełnione. Jednak być może jeszcze niepodległych Indii, będąc we Wło- nych roślin, stąd na przykład egzo- bardziej wymowna jest dalsza historia szech w latach 30. XX wieku, sku- tycznie brzmiąca ulica Srebrnego polskiego osiedla. Po tym jak mieszkańcy tecznie unikał spotkania z Mussolinim, Aloesu, podczas gdy obok istniało Little Poland mogli wrócić do ojczy- gdyż otwarcie nienawidził ideologii fa- bardziej „przyziemne” nazewnic- zny, podjęto decyzję, aby cała szkolna szystowskiej i nazistowskiej. Również two – ulice Sklepowa, Szkolna czy i mieszkalna infrastruktura nadal peł- Mahatma Gandhi w tym samym czasie Kościelna. Na miejscu wybudowano niła swoją funkcję. Dziś prężnie działa tu oficjalnie opowiedział się po stronie kilka szkół: trzy podstawowe, trzy szkoła z internatem, Sainik School Bala- sprawy polskiej. przedszkola, trzy szkoły średnie – li- chadi, jedna z 24 prestiżowych placówek ceum, szkoła handlowa i szkoła rolnicza, tego typu na terenie Indii, której misją Pokazy krakowiaka nad wzorując się na polskim, przedwojennym jest szkolenie kadry oficerskiej, rekrutu- zatoką Kaććh systemie edukacyjnym. Pomimo niewy- jącej się spośród chłopców ze wszystkich Obóz w Balachadi nie był jedyny, starczającej ilości pomocy naukowych regionów i, co ważne, ze wszystkich kast. kolejny powstał na przykład w Vali- i sprzętu, w trzech podstawówkach wy- Czy założenie to jest w pełni przestrze- vade w Kolhapur w stanie Maharashtra, kształcono ponad 1000 dzieci. Powoli gane – trudno powiedzieć. Jednak w ten jeszcze inne w nieodległym Pakistanie. przybywało podręczników, aż w końcu sposób zdefiniowana misja, zwłaszcza Jednak ten pierwszy był de facto pry- jeden przypadał na czworo uczniów. w dobie rosnących nacjonalizmów watnym terenem Dobrego Maharadży W międzyczasie, w miarę możliwości w „największej demokracji świata”, jest i obóz, który tam założono, powstał obchodzono wszystkie ważne polskie z pewnością ideą wartą kontynuacji. w dużej mierze z prywatnych pienię- święta religijne i narodowe, organizo- Zainteresowanych tematem od- dzy. To, czego Jam Saheb nie finansował wano pokazy tańców ludowych, w czym syłam do książki „Druga ojczyzna. Pol- sam, było najczęściej kupowane dzięki maharadża aktywnie uczestniczył. Po- skie dzieci tułacze w Indiach” Anuradha specjalnemu funduszowi, pomocy pla- dobno największe wrażenie zrobiła na Bhattacharjee, Wydawnictwo Poznań- cówek dyplomatycznych i organizacji nim szkolna inscenizacja „Kordiana”. skie, 2014. 33 HISTORIA

Co pewien Włoch zrobił dla otrzymał za zasługi szlachectwo. Był Piotr Kardyś autorem dwóch części „Podróży przez niektóre prowincje polskie...” i listów Chociaż pierwsze wydanie listów świętokrzyskiego publikowanych w „Magazynie Warszaw- z podróży J.F. Carosiego ukazało się regionu świętokrzyskiego w I poł. XIX w. skim Pięknych Nauk”. Realizując cele w latach 1781-1784 w Lipsku, do tej pory W tym miejscu warto przypomnieć, że aż ekonomiczne – miał znaleźć, zbadać nikt nie pokusił się o jego pełne wydanie do końca XIX w. żelazo produkowane na i sprawdzić możliwości eksploatacji złóż z aparatem krytycznym i edycją niemieckiego terenie Staropolskiego Zagłębia Prze- w Polsce – zostawił obraz zapuszczo- oryginału. Zapyta ktoś, dlaczego Carosi mysłowego stanowiło 90% całości produ- nych miasteczek, wsi, osad i przysiół- i jego opisy są uznawane za tak cenne dla kowanej na ziemiach polskich. ków oraz ich mieszkańców; ubolewał Kielc i okolic? nad brakiem aktywności ekonomicznej, Odpowiedź jest prosta – z oczy- apatią mieszczan, wskazywał szanse na wistego powodu, gdyż zawierają także bogacenie się ludności i państwa, rozwój sporo informacji o charakterze społecz- obronności oraz samowystarczalność no-historycznym, o mieszkańcach i miej- Polski. Opisał Szydłowiec, Bzin, Rejów, scowościach z terenu obecnego regionu Jędrów, Samsonów, Miedzianą Górę, świętokrzyskiego. Nie powinno też dzi- Kielce, Morawicę, Chęciny, Miedziankę, wić miejsce obecnego wydania, bowiem Staszów, Szydłów, Nowe Miasto Kor- Kielce stały się w okresie staropolskim czyn, Połaniec, Opatowiec, Opatów (od centrum zarządu działalności gospodar- 12 sierpnia do 30 września 1778 r.) oraz czej o charakterze górniczo-hutniczym Piaseczno, Drzewicę, Końskie, Mie- dzierzę, Mniów, Miedzianą Górę, Nie- Uważam, że warto sięgnąć po ten zapis wachlów, Karczówkę, Kielce, Czarnów, ówczesnej codzienności, w jakiś sposób Górno, Morawicę, Brzegi, Tokarnię, podobnej do sytuacji, z którą mamy do Chęciny, Bolechowice, Jaworznię, Mie- czynienia obecnie. dziankę, Szewce, Łopuszno, Małogoszcz, Brzegi, Jędrzejów, Wodzisław, Kraków, Olkusz, Krzeszowice, Tenczynek, Bu- sko, Wiślicę, Nowy Korczyn, Winiary (od 14 maja do 20 lipca 1779 r.). Część druga i trzecia zawierają na ziemiach Rzeczpospolitej Obojga Na- edycję dzieła Carosiego, w tym także rodów. Początkowo w oparciu o dobra transkrypcję z niemieckiej czcionki go- biskupów krakowskich, a po ich upań- tyckiej na współczesny język niemiecki. stwowieniu i reorganizacji przez władze „Podróże po polskich prowincjach, administracyjne austriackie, Księstwa obserwacje mineralogiczne i inne do- Warszawskiego i Królestwa Polskiego. datkowe opisy tych ziem” Jana Filipa Opracowanie J.F. Carosiego o charakte- Carosiego zawierają cenne informacje rze mineralogicznym położyło podwaliny i obraz regionu u schyłku Rzeczypospo- pod rozwój nowoczesnego przemysłu litej, a jeszcze przed erą industrialną, która zmieniła go radykalnie. Uważam, Bożena Piasecka że warto sięgnąć po ten zapis ówcze- Dzieje Karczówki w Kielcach w latach 1624-2024. T. 8, cz.1, snej codzienności, w jakiś sposób po- Życie i twórczość Jana Filipa Carosiego dobnej do sytuacji, z którą mamy do 206 s. ; 25 cm Kielce : Muzeum Historii Kielc, 2018 czynienia obecnie. Wówczas feudalizm 55:929-052(438)”17/18” Johann Philipp von Carosi zastępowało uprzemysłowienie, a teraz Dzieje Karczówki w Kielcach w latach 1624-2024. T. 8, cz. 2, przemysł zastępują usługi, nowoczesne w tzw. Staropolskim Za- Podróże po polskich prowincjach, obserwacje mineralogiczne technologie i społeczeństwo postin- i inne dodatkowe opisy tych ziem głębiu Przemysłowym, 375 s. ; 25 cm dustrialne. a biorąc pod uwagę Kielce : Muzeum Historii Kielc, 2018 jego obszerność, facho- 55 Johann Philipp von Carosi wość i doświadczenie Dzieje Karczówki w Kielcach w latach 1624-2024. T. 8, cz. 3, Podróże po polskich prowincjach, obserwacje mineralogiczne praktyczne autora w pracy za granicą, W pierwszej czę- i inne dodatkowe opisy tych ziem w nowatorskich na ówczesne czasy ści książki Bożena 436 s. ; 25 cm ośrodkach przemysłowych, tym bardziej Piasecka szczegółowo Kielce : Muzeum Historii Kielc, 2018 wyznaczyło kierunki rozwoju górnictwa omówiła życie i twór- 55 oraz hutnictwa w zapóźnionej pod tym czość literacką J.F. Ca- względem i chylącej się ku upadkowi rosiego (1744-1799) na tle epoki. Carosi PS. Nawet społeczeństwa naszego Rzeczypospolitej. Bez jemu podobnych, odbył kilka podróży badawczych na regionu, dawne i obecne są do siebie jak Ferber, a później Staszic i Drucki-Lu- polecenie króla Stanisława Augusta w jakiś sposób podobne – tzn. podobnie becki niemożliwy byłby błyskawiczny Poniatowskiego, chcącego wzmocnić senne i apatyczne – pewnie dlatego wciąż postęp w zakresie uprzemysłowienia podstawy finansowe Korony. Z czasem jesteśmy jednym wielkim skansenem... 34 35 Architektura Paweł Chmielewski O człowieku, który nie ma ulicy w Warszawie Nie wiem jak to nazwać – z braku lepszego słowa – użyję terminu pokusa. Pokusą każdego architekta, zanim coś wybuduje, jest coś zniszczyć. Choćby maleńkiego. Urbaniści działają w innej skali, ich burzenie ma często wymiar totalny. Najwięksi przechodzą nawet do historii. Bramante zrównał z ziemią całe kwartały dawnego Rzymu, nim zaplanował swoją katedrę. George Haussmann pogrzebał ćwierć średniowiecznego Paryża, by w jego miejsce postawić ciąg eklektycznych kamienic i stworzyć słynne bulwary. Współczesna Warszawa (i wiele polskich miast wzorujących się na stolicy) nosi piętno jednego człowieka – Józefa Sigalina. Naczelny architekt (choć precy- później, projektując Trasę Łazienkowską, Warszawy a końcem budowy Pałacu zyjnym określeniem byłoby urbanista jej wnuk, próbując solidnie (napisałbym Kultury i Nauki – jest najciekawszy. Nie i organizator), tytułowy bohater książki w duchu zachodniego, protestanckiego popadajmy w stereotyp, że odbudowa historyka z PAN Andrzeja Skalimow- profesjonalizmu) dokończyć budowę, miasta to tylko propaganda i architek- skiego, nie musiał nic burzyć – przynaj- zostaje „spacyfikowany” przez entuzja- toniczny duch socrealizmu. Warszawa, mniej z początku. Powojenna Warszawa stycznych wyznawców propagandy suk- już od chwili upadku Powstania Stycz- (z wyjątkiem Pragi) była wielkim morzem cesu. Józef Sigalin, po klęsce rodzinnej niowego, stawała się – dzięki decyzjom ruin, miejscem, które można było odtwo- firmy, zamiast być młodym baronetem władz carskich – miastem peryferyj- rzyć, lub zaprojektować absolutnie na z zasymilowanej familii przedsiębiorców, nym, niedoinwestowanym, z chaotyczną nowo. Drugim, obok Sigalina, nie mniej i ciasną zabudową. W dwudziestoleciu ważnym bohaterem książki jest miasto – międzywojennym ten chaos tylko się poligon eksperymentalny dla planistów, pogłębił. Kto nie patrzy na II RP przez pole walki sprzecznych koncepcji archi- różowe okulary, ten dotrze do pamiętni- tektonicznych, miasto nad którym cały ków, artykułów prasowych, które rysują czas unosi się wielka polityka. obraz Warszawy lat 30., jako miasta, Autor książki, badając m.in. dzieje w którym – poza ścisłym centrum – żyło warszawskiego Domu Partii, wiele razy się naprawdę ciężko. Wtedy właśnie trafiał na nazwisko Sigalina. Zawsze powstały pierwsze plany przebudowy w kontekście negatywnym. Tymczasem stolicy. Sigalin trafił na moment, gdy postać dyrektora Biura Odbudowy Sto- miasto można było zaprojektować od licy, przyjaciela Mariana Spychalskiego, nowa, zmienić jego charakter. Jako – po- bywalca gabinetów Jakuba Bermana siadający wielką władzę – ale zależny i Bolesława Bieruta, nie jest tak jed- od partyjnych sekretarzy, zatrudniał nowymiarowa, jak by się nam zdawało. w swoim biurze (ratując przed wię-

Andrzej Skalimowski, po- zieniem) AK-owców, godził sprzeczne o d nowa. zaprojektować było dróżując śladami bohatera, Andrzej Skalimowski tendencje – odtworzenia Warszawy rozmawia z rodziną, cytuje Sigalin. Towarzysz odbudowy w duchu klasycyzmu, którego chcieli hi- wspomnienia i nieznane do- 318 s. ; 23 cm storycy sztuki i konserwatorzy z narzu- Wołowiec : Wydawnictwo kumenty – kreuje obraz czło- Czarne, 2018 conym socrealizmem. Musiał zbudować wieka, który w zbiorowej wy- 69(438):711.16(438):929-052(438)”19” Trasę W-Z i MDM, burząc ocalałe z po- obraźni pozostał symbolem wstania domy. Musiał wreszcie wznieść, Sigalin trafił na moment, gdy miasto można na moment, gdy miasto Sigalin trafił oficjalnej doktryny realizmu socjalistycz- nie licząc się z kosztami, zrównując nego. Jako tło posłużył rozwój i upadek został średniozamożnym studentem i – z ziemią prawie cztery tysiące miesz- kefirowego imperium, polski antysemi- co wbrew pozorom nie dziwi w Polsce kań – bo nikt w Polsce nie mógł się tyzm, wielka czystka lat 30. w ZSRR międzywojennej – żydowskim komunistą temu sprzeciwić – Pałac Kultury i Nauki. i Holocaust. z KPP. Rola Sigalina w przedwojennym Po odwilży organi- Wprowadzeniem, a nie wiem na- wojsku, które komuniści infiltrowali, zował jeszcze biuro od- wet, czy nie metaforą tej historii jest opo- a potem w czasie wojny w ZSRR, jest budowy Zamku Królew- wieść o fałszowaniu kefiru w XIX-wiecz- mocno niejednoznaczna. Skalimowski skiego. Trochę odsunięty nej Warszawie. Wszystko bowiem nie rozstrzyga, czy pracował na rzecz na boczny tor, zajął się zaczyna się od gruzińskiej babki Józefa, sowieckiego wywiadu. Dla powojen- swoją ukochaną dzie- która z dalekich gór Kaukazu przywozi nych komunistów był podejrzany – ni- dziną – budową mostów. receptę na kefir leczniczy. Podbija War- gdy nie siedział w więzieniu. Jedno jest Skalimowski ścieśnia szawę, dorabia się majątku, zyskuje zna- pewne – był oportunistą i to pozwalało (można dyskutować, czy słusz- jomości w kręgach naukowych i… kilku- mu wielokrotnie przetrwać, sprawnym nie) ten ostatni etap życia nastu naśladowców, którzy podrabiają dziennikarzem (lub raczej sprawdzonym Sigalina, gdy romantyczny, wyroby, obniżają ceny, stosują kiepskie propagandystą) oraz doskonałym orga- twardy komunista, niczym zamienniki. Klaudia Sigalin walczy, za- nizatorem. Gdy w stopniu majora, wraz Wokulski marzy i kreśli mawia ekspertyzy, ogłoszenia prasowe, z wojskami Berlinga przybywa do Pol- plany zielonych bulwarów próbuje wprowadzić standardy jakości ski, jako „stary towarzysz”, który zna nad Wisłą. Dzwoni, lecz nikt dla producentów żywności w Warsza- Wandę Wasilewską i Jerzego Borejszę, go nie słucha. Dziś nie ma wie. Odbija się od ściany. Po jej śmierci zostaje mianowany głównym architektem nawet małego skwerku jego kefirowe imperium działa jeszcze siłą odbudowy stolicy. I tu zaczyna się wła- imienia, lecz wiele z realizacji rozpędu do lat 30. XX w. Dobija je ogól- ściwa opowieść. Sigalina zostało wpisanych do reje- noświatowy kryzys i brak zdolności za- W życiorysie Józefa Sigalina ten stru zabytków, stając się ikonami pol- rządzania wśród spadkobierców. Sto lat okres – dekada między wyzwoleniem skiej architektury. 34 35 Rok Stanisława Moniuszki

Łukasz Rakalski Mimo, iż instrumenty tria grają razem, Koncertowa premiera „Pawlik/ Moniuszko – Polish Jazz” odbyła się pozostają 3 marca w Muzycznym Studiu Polskiego sobie obce. Radia imienia Agnieszki Osieckiej, zo- stała wyemitowana również na antenie Radiowej Trójki. Trio wystąpiło w od- świeżonym składzie, z doświadczonym Pawłem Pańtą na kontrabasie i towarzy- Jazz szącym po raz pierwszy Adamem Zagór- skim na perkusji. zobowiązany No cóż, nie można zwlekać ze stwierdzeniem, że od pierwszych dźwię- ków interpretacje utwo- Z okazji dwusetnej rocznicy urodzin jednego z dwóch najwybitniejszych rów mistrza prezentują polskich kompozytorów, na wniosek Litwy, Białorusi i Polski władze UNESCO się niezwykle przecięt- ustanowiły 2019 rokiem Stanisława Moniuszki. Najbardziej utytułowany polski jazzman – nie. W moim odczuciu, Włodek Pawlik – twierdzi, że jego dzieła są łatwe do przełożenia na jazzową nutę. 22 o jazzowym zabarwie- lutego ukazała się jego autorska płyta, która zdaję się rzucać wyzwanie temu twierdzeniu. niu najbardziej popu- larnej pieśni Moniuszki Twórczość Moniuszki to temat ra- tematem albumu małżonki Włodka Paw- „Prząśniczki”, czy równie cenionej czej rzadko podejmowany przez artystów lika, Jolanty Pszczółkowskiej-Pawlik „Gdyby rannym słonkiem” zdecydowała jazzowych, choć nie brak tu ciekawego „Moniuszko: Pieśni” z 2014 r. Wspomnieć jedynie obecność niezwykle wszech- akcentu w postaci utworu „Prząśniczki” można również o albumie „Jazz i Mo- stronnego kontrabasu oraz jazzowego na płycie „To i hola” w wykonaniu du- niuszko” Bogdana Halickiego z 1998 r., charakteru partii perkusji. W tym kon- etu Grażyny Auguścik i Urszuli Du- który wyróżnia się jedynie rzadko do tej tekście jazzowym interpretacjom brak dziak. Ciekawostką jest to, że stała się pory spotykaną w jazzie tematyką. jakiegokolwiek suspensu, można jedy- nie delektować się znanymi melodiami. A szkoda, ponieważ, jak stwierdził sam autor, kompozycje Moniuszki cechuje niezwykła prostota, co w moim przeko- naniu dla utalentowanych artystów jak Pawlik otwiera nieograniczone ścieżki do tworzenia fascynujących dźwięko- wych obrazów. Aby oddać sprawiedliwość dla wydźwięku całego albumu, należy jed- nak wspomnieć o „Strasznym Dworze”. Pawlik częstuje bardzo pikantnymi, lecz smacznymi współbrzmieniami, które miło wspominam z jego najlepszych produk- cji. Na tym tle bardzo przypadła mi do gustu także jazzowa wersja pieśni „Kum i Kuma”, gdzie Pawlik przypomina także o swoim rockowym zacięciu. Nie zmie- nia to jednak mojego odczucia, że cie- kawie zaaranżowane partie instrumen- talne należą tu do rzadkości. Mimo, iż instrumenty tria grają razem, pozostają sobie obce. W moim przekonaniu „Pawlik/ Moniuszko: Polish Jazz” zwraca uwagę przede wszystkim jako hołd dla jednego z najbardziej cenionych polskich kompo- zytorów. Czas zdecyduje, czy pozostanie wyróżniającą się produkcją na polskim rynku, czy jednym z wielu owoców Roku Moniuszkowskiego. Dziś mogę z przy- jemnością powrócić do fascynujących melodii polskiego mistrza.

Włodek Pawlik, Pawlik/Moniuszko: Polish Jazz, Pawlik Relations, 2019 36 37 TEATR

Agnieszka Majcher

z identyfikowaniem się z nią, swoista kabaretowa żarliwość wprowadzenia publiczności w świat hiperboli. W pierw- szych scenach „Basi...” w kreacji Gro- nowskiej wyczuwałam zbyt mocną te- atralną alienację, jakby aktorka sama Dystansu nie czuła jeszcze konwencji, ale myślę, że z każdym przedstawieniem będzie ona coraz lepiej w nią wchodzić. Z pew- nością nie pomoże w zwalczaniu braku cokolwiek za mało kontaktu zrzucanie winy na widzów „z Mołdawii” (kolejny casus niepopraw- ności). Oczywiście, Za monodramem Eweliny Gronowskiej „Basia Oblesia – StanDupowy czyli Dramat zdaję sobie sprawę, że Jednej Aktorki” stoją głównie dwie osobowości, dobrze znane publiczności. Pierwsza publiczność w teatrze to wspomniana już aktorka Ewelina Gronowska, nagradzana i wyróżniana w plebiscycie mogła być, mówiąc ko- o „Dziką Różę”, która dzięki scenicznemu temperamentowi i wyrazistemu, barwnemu lokwialnie, „sztywniej- wizerunkowi w życiu pozateatralnym zasłużyła na porównanie z Heleną Bonham Carter. sza” niż w klubie, gdzie Druga to dramaturg, który jej luźne pomysły zamienił w scenariusz spektaklu, autor miał miejsce wcześniej- takich propozycji, jak „Mój niepokój ma przy sobie broń”, „Twardy gnat, martwy świat”, szy pokaz monodramu, „Lordy”, wielokrotnie nagradzany, Mateusz Pakuła. jednak bić się w piersi nie będę, ponieważ za- Jak sugerowały materiały pro- ingerować w notatki aktorki, z których siadło wśród niej mnóstwo życzliwych mocyjne, miała to być postdramatyczna sporządził tekst. A powinien. Słowo, ludzi, którzy tylko czekali na wyraziste eksploracja emocji, jakie targają ko- które dobrze i śmiesznie brzmi w roz- zaproszenie do zabawy. bietą zbliżającą się nieuchronnie do mowie nad kuflem piwa czy w statusie Mówiąc o życzliwości, Ewelinie wieku średniego, choć nadal pełną chęci w mediach społecznościowych, nie za- Gronowskiej należą się olbrzymie słowa i chuci, prowokacyjny pokaz sztuczek wsze sprawdza się na scenie. Nie w ko- uznania. Cieszy, że aktorzy, zamiast na- z mocno erotycznymi aluzjami, pre- medii, która wymaga kompozycji, inten- rzekać, czekając na ciekawą propozycję tekst do których dawało prezentowanie syfikacji, zaimplementowania punktów ze strony reżyserów, przejmują inicja- alter ego aktorki Eweliny – czyli tytu- kulminacyjnych i puent. Tego mi brakło. tywę i samodzielnie kształtują swoje łowej Basi Oblesi. Jednak… Uważam, że Spektakl snuł się od sceny do sceny, zawodowe portfolio, oferując publiczno- nie wszystko poszło jak należy. Śmiem czasem trącając o banał (co oczywiście twierdzić, że aktorka o takiej skali było w porządku w tej formule – nie ekspresji, jak Gronowska, która obok wytykam samego banału, tylko kompo- Jest potencjał na mocno ekspansywnych, zawłaszcza- zycję), czasem wybuchając fajerwerkiem, jących uwagę publiki, kreacji dała się jak w przypadku doskonałej piosenki zapamiętać wzruszającymi realizacjami czeskiej. Gdyby więcej takich scen – da- postaci bardziej introwertycznych, jak jących aktorce możliwość pokazania dy- na przykład w „Kle” w reżyserii Barto- stansu wobec siebie i otaczającej ją („jak petardę. sza Żurowskiego – zasługuje na lepszy wieść gminna niesie”) aury skandalu. tekst. Spodziewałam się monologu bar- Wspomniana scena jest nie tylko dziej iskrzącego się dowcipem i aluzjami. ciekawa ze względu na prezentację kilku Muszę przyznać, że osobiście nie prze- oblicz kobiety granej przez Gronow- padam za dramatem Pakuły. Po zachły- ską – specyficznej mieszanki słodkiej śnięciu się palimpsestowością „Mojego idiotki i wampa-dominy. Pokazuje ona, niepokoju” poczułam rozczarowanie: że czysty spontaniczny śmiech wymyka ści takie niebanalne propozycje. Godne nie przekonał mnie ani „Twardy gnat”, się spod tyranii cenzury zwanej popraw- podziwu jest, jak z wielką odwagą dzie- ani nierówne „Lordy” (pierwsza i druga nością polityczną: środkiem stwarzają- lenia się intymnością, z prywatnego część bardzo dobre, „zabite” przez banał cym dystans wobec bez mała pornogra- życia artystka wykuwa sztukę. Ocenę, i kiepskie tempo trzeciej). Choć wtedy ficznych treści, ale też samym w sobie ile z prawdziwej Gronowskiej jest w po- zauważyłam standupowy potencjał komicznym jest tu przecież zastosowanie staci Eweli czy Basi Oblesi pozostawię świetnych, tryskających energią mono- języka czeskiego. każdemu widzowi do osobistego osądu. logów z „Gnata” w wykonaniu Andrzeja Ktoś mógłby jednak zadać pytanie, Zachęcam do zobaczenia. I na koniec ja Platy i dlatego szłam na obecny spek- czy wina leży tylko po stronie drama- złamię konwencję i skrócę dystans: takl z nadzieją na właśnie coś takiego. turga. Tekst niewątpliwie pomaga w wej- Ewelina, graj, realizuj się i baw – Co zawiodło? Podejrzewam, że koleżeń- ściu w rolę, ale dobry aktor podobno na- siebie i nas. Słuchaj siebie i widzów. Nie ski charakter propozycji – ponieważ to wet książkę telefoniczną odegra. Myślę, bój się zmian. Niech jak w prawdziwym przedstawienie jest prywatną inicjatywą że w pierwszych scenach obie strony standupie tekst i kreacja nieustan- Gronowskiej – zaważył na efekcie końco- mogłyby coś poprawić. W standupie nie ewoluują, ponieważ „Basia Oble- wym. Wygląda na to, że dramaturg przez ważna jest specyficzna mieszanka dy- sia” ma potencjał stania się petardą. wzgląd na znajomość nie chciał zbytnio stansu wobec przedstawianej postaci Powodzenia. 36 37 RETRO

Mirosław Krzysztofek Tajemnicze menu (Prawdopodobnie nigdy tego nie słyszeliście, ale to najlepsza płyta świata) Kolega szkolny Franka Zappy dokonał rzeczy niebywałej. Połączył rocka, bluesa i free jazz w jedną fascynującą całość. Płytę wydaną 50 lat temu usłysza- i wirtuozeria muzyków robi wrażenie nawet łem gdzieś w połowie lat osiemdziesiątych po 50 latach. Nie wiem, co oni jedli i pili XX w. Potem nic już nie było takie samo. w czasie tej pamiętnej sesji, ale chciałbym Wyprodukowany przez Franka Zappę album poznać menu. do dziś pozostaje wzorem muzycznej awan- Nieżyjący już, zmarły w 2010 roku gardy. Wielu artystów wymienia go wśród Captain Beefheart, a właściwie Don Van płyt, które wywarły na nich decydujący Vliet nie miał zbyt szczęśliwego życia, ale wpływ. Wystarczy wymienić Toma Waitsa. pozostawił po sobie tę i kilka płyt, które Unikalny do dziś sposób gry ze- powinien znać każdy, kto kocha niekon- społu, podejście do muzyki improwizowa- wencjonalną i tworzoną z pasją muzykę. nej, specyficzny humor, atmosfera szaleń- I nie lubi ludzi używających słowa progre- stwa – posłuchajcie utworu „When Big Joan sywny, nie mając w gruncie rzeczy pojęcia, Sets Up”! Przy tym wszystkim inwencja co owo słowo naprawdę znaczy. Captain Beefheart & His Magic Band, Trout Mask Replica Reprise, 1969 „Niedotykalny” z miasta Lemnos (Prawdopodobnie nigdy tego nie czytaliście, ale to najlepsza książka świata) miasto-labirynt, równoprawny bohater W biblijnej „Księdze Izajasza” z ust syna Amosa padają słowa proroctwa o upadku utworu, żyjące, pełne dzikich zwierząt i pu- Babilonu: Ale się tam chować będą zwierzęta i napełnią się ich domy smokami. I będą łapek, do końca nieodgadnione w swej isto- się odzywać sowy w domach jego, a syreny w zbożach rozkosznych. cie, obiekt wielu misji kosmicznych ar- cheologów. Nieudanych dodajmy. Czy nie Paweł Chmielewski Filoktet, bohater jednego Ludzie, jak bogowie – tak można przypomina nam – w swej istocie – oceanu z mało znanych mitów trojańskich, ironicznie stwierdzić – dzięki technolo- Solaris? Bohaterowie Silverberga to wciąż nieszczęsny towarzysz Odyseusza, gii i nieustannym zabiegom chirurgii pla- figury antycznego dramatu. Muller (oczy- ukąszony przez węża w drodze na stycznej wciąż rozciągają długość swego wiście Filoktet), lecz w jego pragnieniu największą z wojen, którą znała ludz- życia. Odrzucając równocześnie każdego poznania istoty labiryntu i zabicia potwo- kość, zaczyna wydzielać z ropieją- z nieprzystosowanych. Muller jest dalekim rów moglibyśmy odczytać wariacje na te- cych ran tak potworną woń, że zdra- echem Hala Bregga, bohatera lemowskiego mat losu Tezeusza. Cyniczny i pozbawiony dzony i porzucony przez przyjaciół „Powrotu z gwiazd” (1961). Tajemnicze złudzeń Boardman to Odyseusz, pełen ląduje na bezludnej wyspie Lemnos. młodzieńczych marzeń Rawlins to sofokle- Proroctwo mówi jednak, że Grecy nie sowski Neptolemos (syn boskiego Achilla, podbiją Troi, jeśli w ich szeregach jak śpiewał Homer). Współczesny odczyt nie będzie władającego po mistrzow- powieści Silverberga mógłby strywializo- sku łukiem Filokteta. Po dziesięciu latach, wać „Człowieka w labiryncie” i sprowadzić do wybrzeża samotnej wyspy przybija go – chociażby – do serialowego uniwer- grecki statek. Tyle wiemy z lektury trage- sum, rozegranego w świecie gry kompute- dii Sofoklesa. rowej. Lub mógłby oddać książkę jednemu Robert Silverberg (ur. 1935), jeden z filozofów SF, jakim jest Denis Villeneuve. z gigantów literatury science fiction, prze- Spotkanie trzech kosmicznych, lecz nosi antyczny mit w realia bliżej nieokre- w swej istocie antycznych herosów (lub ślonej przyszłości. Bohater „Człowieka raczej stosując nomenklaturę popkultu- w labiryncie” (1969) – Muller, obdarzony rową – antybohaterów), staje darem/przekleństwem nieokiełznanej emisji Robert Silverberg się tylko pretekstem. Czy cho- uczuć, odrzucony przez ludzkość, uciekinier Człowiek w labiryncie dzi o ratowanie Ziemi przed na tajemniczą planetę Lemnos, zaszywa 283 s. ; 19 cm inwazją obcych? O „ostatnią Warszawa : „Iskry”, 1973 się, eksplorując miasto-labirynt stworzone 821.111(73)-3 nadzieję ludzkości”, którą jest przed milionami lat przez zaginioną cywili- skrzywdzony i poniżony Mul- zację. „Ratunkowa” misja z Ziemi staje się ler? Czy raczej odwieczną – w europejskiej, dla autora tylko kolejnym pretekstem dla ale nie tylko kulturze – mityczną opowieść filozoficznego dyskursu o naturze ludzkiej o pragnieniu człowieka, by poznać to, co i dekonstrukcji odwiecznych mitów. niepoznawalne. 38 39 Popkultura

Paweł Gąsowski Wprowadzenie do kognitywnej poetyki komiksu 318 s. ; 21 cm Poznań : Fundacja Instytut Kultury Popularnej, 2016 82(091)-91 Paweł Chmielewski Mr Robot, jak to jest zrobione? Z książką Pawła Gąsowskiego „Wprowadzenie do kognitywnej poetyki komiksu” jest związana zabawna historyjka. Adam Rusek – dokumentalista (najważniejszy) i badacz polskiego komiksu, kreśląc dedykację do „Tarzana, Matołka i innych”, zerknął na leżącą obok publikację Gąsowskiego i napisał: Chciałbym być tak mądry jak tytuł tej książki. Zdarzyło się w Łodzi. Z rozprawą Rozalii Knapik „Sztuczny bóg” nie jest związana żadna anegdota. Chwilowo. uwalniając tym samym badaczy od mo- nachalnie) wątki. Autorka swoje rozważania zolnych poszukiwań. Unaocznia odbiorcy konfrontuje z filozofią jezuity Pierre’a Teil- prostą prawdę – kompozycja komikso- harda de Chardina, odnosi do teorii tran- wego kadru jest efektem wielu celowych shumanizmu i literackich dystopii. i przemyślanych decyzji artystycznych. Ten Rozpoczynając dysertację, Knapik fragment mógłby być nawet dedykowany stawia tezę, iż zdecydowana większość dzieł Obie dotyczą – bardzo szeroko po- niektórym polskim rysownikom. Wreszcie kultury reprezentujących fantastykę i futu- jętej – popkultury i obie porządkują – trzeci postulat – dość cenny dla krytyków rologię (że sięgniemy do Lema, który jest w swoich dziedzinach – terminologię, uła- i publicystów – udostępnienie (w formie autorem najczęściej cytowanym w publika- twiają widzowi/czytelnikowi poruszanie się, czytelnych punktów) terminologii, przede cji) ukazuje mroczną stronę technologicz- w często dość skomplikowanej sieci pojęć. wszystkim literaturoznawczej, która może nego postępu. Nie jest to konstatacja zaska- Publikacja Gąsowskiego jest wer- stać się wygodnym narzędziem w pracy kująca – zło literackie, filmowe, teatralne, sją jego rozprawy doktorskiej, a groźnie recenzenckiej. Perseweracje, hiperbolizacje zawsze bywało bardziej fascynujące. Czy to wyglądający termin „kognitywna”, może i inne „stworzonka” z poetyki stosowanej w świecie Szekspira, czy sienkiewiczowskich troszeczkę odstraszać czytelników, choć przestaną być tajemnicą. postaci, które dopiero z upływem krwi za- nie powinien. Upraszczając, autor zajął się Bohaterem komiksu może – choć czynają być prawdziwymi (i ciekawymi) bo- w swoich rozważaniach sposobem odbioru nie musi – i w polskich komiksach bywa komiksu i jego interpretacją przez ludzkie incydentalnie, twór cybernetyczny. An- zmysły. Rozważania zostały poprowadzone droid, awatar, komputer znacznie częściej Perseweracje, z punktu widzenia historyka gatunku, trochę zaludniają – poza dość naturalnym śro- psychologa, ale przede wszystkim literatu- dowiskiem literatury SF – świat seriali hiperbolizacje i inne roznawcy. Fundamentem książki – w sposób i ekranów kinowych. Tym „wizerunkom „stworzonka” naturalny – musiały zatem stać się poetyka technologicznych osobliwości” w (pop)kul- i teoria znaku. Stąd „Wprowadzenie do ko- turze poświęca swoją rozprawę „Sztuczny z poetyki stosowanej gnitywnej...” nie sprawia problemów w lek- bóg” Rozalia Knapik, doktorantka kulturo- turze filologom, z których każdy – mniej, znawstwa UJ. Element sakralny, do którego przestaną być lub bardziej – zetknął się z kursem języko- odwołuje się tytuł, jest w kontekście bytów tajemnicą. znawstwa. Gąsowski – zanim rozbierze ko- sztucznych i wirtualnych o tyle istotny, że miksowy kadr na czynniki pierwsze, zajmuje sami autorzy bardzo często podejmują wą- się polityczno-kulturową otoczką „opowie- tek teologiczny – vide „Golem”, czy „Głos haterami powieści, czy wreszcie w pogodnej ści z dymkiem”. Poznajemy, w skróconej Pana” Stanisława Lema, lub powieści Phi- fantastyce wschodnioeuropejskiego socreali- wersji – i bardzo dobrze – uwarunkowania lipa Dicka, zaś popkultura wciąż eksploruje zmu, gdzie podbój kosmosu w imię radości cenzuralne oraz obyczajowe towarzyszące religijne księgi i traktaty – ich symbolikę, oraz technologicznego postępu i pokoju, jest komiksowi w USA, Francji, jego stopniową wprowadza kryptocytaty i czytelne (nawet po prostu mało interesujący. nobilitację – aż do nagród Pulitzera i pano- Ci „sztuczni bogowie” – ujmując rzecz wania w imperium Hollywood. Ten kontekst w uproszczeniu – dzielą się na twory hu- niezbędny jest dla zrozumienia stosunku manoidalne i mechaniczno-wirtualne. Te polskiej krytyki i decydentów do opowieści pierwsze, starając się zatrzeć granicę mię- rysunkowych w PRL-u. dzy człowieczeństwem a bytem nie-ludz- Po rozważaniach, nazwałbym je hi- kim, usiłują – na różne sposoby – wtopić storycznych, następuje obszerna część się w antropogeniczne społeczeństwo. o charakterze wykładowym. Autor prezen- Drugie – pozbawione ciała, funkcjonujące tuje sposób kompozycji w etycznie odmiennym świecie (byłby to kadru, format tekstu – Rozalia Knapik ciekawy przyczynek do refleksji) cywilizację przy okazji z jego ono- Sztuczny Bóg. Wizerunki człowieka pragną zniszczyć. Rozważania matopeicznym ukierun- technologicznej osobliwości nad istotą i filozoficznym obrazem sztucznej kowaniem, typowym w (pop)kulturze inteligencji, autorka ilustruje sprawnie ana- dla komiksów, kształt 202 s. ; 21 cm lizując najsłynniejsze przykłady z rejestru Poznań : Instytut Kultury dymków, sposób in- popkultury – filmy („Ex machina”, „Łowca Popularnej, 2018 terpretacji obrazu, 004.8:316 androidów”), książki (Lem, Dick, „Neuro- a nawet dźwięku przez mancer” Gibsona), seriale („Westworld”, czytelnika. W moim przekonaniu publikacja „Czarne lustro”). Pozostaje nam tylko strach IKP spełnia trzy ważne zadania – porząd- i oczekiwanie na rok 2046, gdy ziści się wi- kuje i skupia teorie rozproszone (również zja Raymonda Kurzweila i już nie będzie nieobecne w polskojęzycznych źródłach), różnicy między człowiekiem a maszyną. 38 39 MUZYKA

Mirosław Krzysztofek Robots and aliens stealing jobs

Niemal 30 lat od płytowego debiutu w 2018 r. ukazał się nowy album weteranów grunge – Mudhoney. Poza Pearl Jam, jednej z ostatnich grup, które kiedyś, na początku lat dziewięćdziesiątych, reanimowały rocka. Mudhoney, Digital Garbage, Sub Pop, 2018 Najbardziej garażowe wcielenie grunge’u. Były wraz z Nirvaną, Soundgar- jego punk rockowej odmiany. I muszę Niespełna 40 minut garażowego den i kilkoma innymi ważnymi przed- stwierdzić, że po tych wszystkich la- rocka z bardzo wymownymi, politycz- stawicielami tej, jak na razie ostatniej, tach muzyka zespołu ciągle ma pazur, nymi tekstami. Dla ignorantów nie do znaczącej muzycznej rewolucji, a wła- którym drapie tym razem niezadowo- przyjęcia. Mudhoney tym się nie przej- ściwie powrotu do korzeni rock’n’rolla. loną z siebie klasę średnią, ale śmie- mują. Ignorancja to nie błogosławień- Mudhoney ciągle koncertują, choćby ciową cywilizację wypełnioną stra- stwo. Ignorancja to ignorancja. Śmieci na katowickim Off Fesitvalu dwa lata chem przed obcymi, podsycanym przez w komputerach, śmieci na Ziemi i śmieci temu. I nagrywają bardzo dobre al- ignorantów i polityków. Zalewaną fake w głowach. I nic dobrego dla ludzi i tej bumy. Grupa była i jest najbardziej newsami i realnymi śmieciami unoszą- planety z tego nie wyniknie. Znakomity garażowym wcieleniem grunge’u, cymi się w oceanach i powietrzu. rockowy album. Polecam.

Rustin Man, Drift Code, Domino, 2019 Album przed zaśnięciem Dziadkowie leśni, jak mawia ostatnio jeden z tak zwanych progresywnych polityków, pamiętają pewnie zespół i ich płyty z lat osiemdziesiątych, Idealnie do które przeszły do kanonu muzyki pop, powiedzmy, wieczornego wyższych lotów. wyciszenia. Jedna z nich „The Colour of Spring” początku XXI w. znany jest jako Ru- pierwszego dźwięku. Kompozycje na pły- (1986) ma w Polsce kultowy status. Rów- stin Man. Pierwszą płytę „Out of Se- cie są zaskakująco równe, wytrzymują nież za sprawą audycji Tomasza Beksiń- ason” (2002) nagrał z wokalistką Por- porównanie z najlepszymi latami Paula skiego. A tak naprawdę jest to pierwsza tishead – Beth Gibbons. Webba w jego wcześniejszych zespołach. i chyba najsłabsza płyta z trylogii. Po- Na początku tego roku ukazała się Staromodnie brzmiące aranżacje nadają zostałe dwie to „” (1988) druga płyta Rustin Mana – „Drift Code”. się idealnie do wieczornego wyciszenia. i „” (1991). Jednym z fi- Płyta wciąga od pierwszego nagrania. I są na tej płycie momenty przepiękne. larów Talk Talk poza wokalistą Markiem „Vanishing Hart” przypomina wspo- Na przykład „Our Tomorrows” i „The Hollisem był basista grupy . mnianą twórczość Talk Talk. Oczywi- World’s in Town”. Beatlesi nie powsty- Po rozpadzie Talk Talk założył tajemni- ście Paul Webb, to nie , ale dziliby się takich kompozycji. Może Ru- czą formację ORang, która wydała dwie jego maniera wokalna przypomina nieco stin Man nie kupi „generacji kciuk”, ale znakomite, eksperymentalne płyty. Od Roberta Wyatta, więc mnie kupił od who cares? 40 41 muzyka

Lidia Kowalska Tragedia przeistoczenia Zespół Oathbreaker od ponad roku przebywa w dziwnym stanie letargu, mamiąc nowymi utworami, ale niczego nie tworząc. Dziwna to historia, wszak ich ostatni album, „Rheia”, nie tylko chwilowo ożywił podupadający światek post-black metalu, ale był świadectwem potencjału twórczego belgijskiej kapeli.

Najbardziej garażowe wcielenie grunge’u. Dopiero osiągnięcie dna pozwala na rozpoczęcie Oathbreaker, Eros|Anteros, Godcity Recording Studio, 2013 prawdziwejpodróży. Między eterycznym, choć niestro- w drugi, po krótkim intrze wykorzy- Aan De Leegte”, niezmienna pozostaje niącym od brutalności ostatnim krąż- stują poezję Maurice’a Maeterlincka, pewna, bliżej nieokreślona atmosfera. kiem a debiutem podsumowujących lata potem następuje seria mocnych, hard- Pełna dystansu i chłodu, dająca wraże- grania hardcore’a z lekkimi wpływami core’owych ciosów, które jednak nasta- nie obcowania z otchłanią, ale jednocze- norweskich klimatów zespół wydał jed- wione są bardziej na uchwycenie chaosu śnie wymykająca się konkretom – na- nak jeszcze jedną płytę. Zbudowaną na żywcem niż zapewnienie podkładu pod wet najbardziej bezpośrednie, brutalne przeciwieństwach, niezwykle spójną, ale machanie łbem. Kończy ją „As I Look ciosy otacza pewien surrealizm. Dosko- zarazem zróżnicowaną, którego atmos- Into The Abyss”, utwór krótki, lecz z nie- nale podsumowuje to kończące „Clair fera potrafiłaby powstrzymać globalne zwykle ciekawym, wręcz abstrakcyjnym Obscur”, polane shoegaze’owym sosem ocieplenie. „Eros|Anteros”, druga płyta riffem, który zdaje się ilustrować pogrą- oniryzmu. Album nie kończy się jednak belgijskiej ekipy, to zmiana ujęta języ- żanie w mroku. sennym rozmarzeniem. Ostatnie se- kiem gitar i przeszywających wrzasków Dopiero osiągnięcie dna pozwala kundy wypełnia potężny, przepełniony wokalistki, Caro Tanghe. na rozpoczęcie prawdziwej podróży. niepokojem gitarowy riff, podkreślany Nieraz w wywiadach zespół pod- Następny utwór, dziewięciominutowy wyborną produkcją człowieka będącego kreślał, jak bardzo następca „Maelstrom” „The Abyss Looks Into Me”, zainicjo- znakiem jakości, Kurta Ballou. jest dźwiękowym zapisem punktu przej- wany chłodnym wyciszeniem, ewoluujący Sukcesem Oathbreakera na ściowego ich życia. To krążek, na któ- w post-metalowy walec, sprawia wra- „Eros|Anteros” jest stworzenie wła- rym podsumowali swoje dotychczasowe żenie osi kompozycyjnej całego albumu. snego brzmienia, mimo tego, że środki, doświadczenia i ruszyli. Tematyka ta To tu Caro Tanghe zaczyna ekspery- jakich używają, były wykorzystywane odzwierciedla się nie tylko w tekstach mentować z czystymi wokalami, nadając już przez wielu innych. Łączenie hard- czy bliżej nieokreślonej „atmosferze”, ale brzmieniu nowy wymiar, to tu muzyka core’u z blackiem to żadna nowość, tak również w sferze wizualnej – znajdujący wychodzi poza kontrast „wolno-szybko”, samo, jak używanie damskich wokali, się na okładce Słup Majowy, pogański zaczyna eksplorować możliwości, jakie również czystych, w gitarowej ekstre- obelisk służący do celebracji wczesnego daje jej rozluźnienie formy. Nic dziwnego, mie. Zespół z Ghany wpompował w to lata, końca pewnej epoki, został zbudo- że w wywiadach został nazwany swo- jednak tyle siebie, tyle własnych prze- wany przez samych członków zespołu. istym podsumowaniem krążka, wszyst- żyć, jak i swobody twórczej, że ten krą- Chociaż „Eros|Anteros” nie jest kich nowości, jakie zostały wykorzystane. żek nieuniknienie odbija tych, którzy go albumem koncepcyjnym, charakteryzuje Dalsza część albumu daje radę stworzyli. A przełożenie wewnętrznego go pewna ciągłość kompozycyjna. Po- sprostać oczekiwaniom postawionym świata człowieka w sposób szczery szczególne utwory spaja nie tylko at- przez jego pierwszą połwowę. Czy to i bezpretensjonalny na język muzyki tak, mosfera, okoliczności powstania i motyw w czerpiącym z post-hardcore’u „Condor by stworzyć spójny i pozwalający się przewodni, ale również rytm albumu. Tongue”, czy dla odmiany korzystają- wielokrotnie odkrywać na nowo album Kawałki płynnie przechodzą z jednego cym z wzorców black metalowych „Offer to nie lada sztuka. 40 41 komiks

Piotr Kletowski do dziś powstało około 300 powieści i opowiadań rozgrywających się w uni- wersach stworzonych przez amerykań- skiego pisarza), także w kinie (próbo- wano dać Conanowi nowe filmowe życie Nowe życie w XXI w., z twarzą i ciałem Conana z Cymerii – mocarnego herosa ery hyberborejskiej – wymyślił w latach 30. Jasona Mamoi) spowodo- XX wieku Robert Edwin Howard, publikujący swe opowiadania w magazynie „Weird wało, że w niezależnym Tales” – „wylęgarni” ojców-założycieli amerykańskiej fantastyki literackiej (do wydawnictwie Dark Horse pisma tego pisał także m.in. Howard Phillips Lovecraft, zresztą korespondencyjny postanowiono zmierzyć się przyjaciel literackiego ojca Conana, który po samobójczej śmierci pisarza, w 1936 r. z komiksową legendą Co- napisał jedno z najpiękniejszych epitafiów w historii literatury). nana, stworzoną przez Fra- zettę i wykreować całkowi- Opowieści o walecznym Cymeria- nieśmiertelność swemu literackiemu cie nową wersję przygód Cymerianina, ninie dały początek odmianie literatury ojcu. Zwłaszcza, kiedy w 1982 r. John która odświeżyłaby powstałe jeszcze fantasy, zwanej heroic fantasy, w któ- Milius jako reżyser i Oliver Stone, jako w latach 70. komiksowe wizje najsłyn- rej głównym „motorem” akcji są wła- scenarzysta, przenieśli na ekran przy- niejszych dzieł Howarda. śnie wyczyny obdarzonego nadludzką gody Conana z Cymerii, realizując dziś Seria Kurta Busieka, Cary’ego siłą bohatera, jako żywo przeniesionego już legendarny film „Conan Barba- Norda i Grega Rutha, publikowana z dawnych sag i legend w świat wykre- rzyńca”, z jakby urodzonym do tej roli w latach 2003-2018 (mająca pierwot- owany w wyobraźni przez pisarza, ale Arnoldem Schwarzeneggerem. Twórcy nie dyskontować nową wizję filmowych mający znamiona świata historycznie filmowego Conana realizując swą wizję przygód Conana, z Mamoą właśnie – co prawdziwego. Pisarstwo Howarda nie przygód herosa czasów hyberborejskich, ciekawe film okazał się klapą, w prze- było tylko prostym pulp fiction. Rzecz dodajmy, że też w kluczu „dwóch pla- ciwieństwie do komiksu) jest niezwykle jasna formalnie ustępowało literackiemu nów” (wizja Conana walczącego z Wiel- starannie napisaną i narysowaną (choć wyrafinowaniu dziełom choćby Love- kim Magiem Thulsą Doomem upajającym lepiej wypadałoby powiedzieć namalo- crafta, ale, również jak dzieła samot- swych wyznawców narkotycznymi opa- waną, bo mamy tutaj nawet całe plansze nika z Providence, miało w sobie ukryty rami był wizją rezonującą z hippisowską malowane akwarelami) sagą opowiada- wymiar, korespondujący z czasami, Ameryką lat 70., przeciwstawioną Ame- jącą o dzieciństwie i młodości Conana w których ukazywały się na kartach ilu- ryce ery Reagana), posiłkowali się gra- (tom II, pt. „Miasto Złodziei”, wydany strowanych magazynów dla fanów fanta- fikami i szkicami Franka Frazetty. również przez Egmont ukazuje dal- styki. W postaci Conana, ale też innych sze przygody mocarza, zwłaszcza jego barbarzyńskich herosów (żyjący w cza- złodziejską karierę), w której na czoło sach rzymskich Bran Mak Morn, Kull wysuwa się nie tylko „droga miecza” z Atlantydy), czy walczący z potworami bohatera, reprezentującego najwalecz- wszelkiej maści herosi czasów nowożyt- niejsze plemię na ziemi 10.000 lat temu, nych (purytanin Salomon Kane), odbijała ale właśnie mierzenie się herosa z si- się postać samego Howarda, który jako Wołanie łami nadprzyrodzonymi, złymi mocami: dziecko był wyszydzany z powodu swej czy to nordyckimi, lodowymi olbrzy- cielesnej kruchości, ale dzięki uporowi o bohatera mami, czy to z demonami wypuszczo- i ćwiczeniom fizycznym stał się wyspor- nymi z sarkofagów, czy też z potężnymi towanym i pewnym siebie człowiekiem. w świecie czarnoksiężnikami – jak Thoth-Amon Choć nie do końca. władający śmiercią i zniszczeniem. Przez Pisarz miał w sobie wielką, du- chaosu. co ten znakomity komiks wraca niejako chową słabość – nad życie kochał do pierwotnego myślenia autora pier- swoją matkę, nieuleczalnie chorą na wowzoru literackiego, który widział gruźlicę (odrzucił nawet miłość zako- Frazetta – mistrz amerykańskiego w swym świecie refleks współczesności. chanej w nim koleżanki ze studiów, by komiksu – jako jeden z pierwszych prze- Nie tylko swej własnej, w której zmagał opiekować się matką, o czym opowiada niósł na komiksowe karty przygody się z fizyczną i duchową słabością, by przepiękny film „A Wide World”, z Re- Conana, wydawałoby się na wieczność jak Conan siłą woli i ciała próbować ją nee Zelweger i Vincentem d’Onorfio). kreując rysunkową wizję mężnego bar- pokonać, ale również opisał w niej świat I to właśnie jej śmierć popchnęła go barzyńcy. Sam marzył o tym, by zre- zewnętrzny, jemu współczesny: na kra- do aktu samobójczego. Wszystkie złe alizować pełnometrażowy film animo- wędzi wojny, ogarnięty kryzysem (lat moce, demony, potwory, czarnoksięż- wany o Conanie, ale prawa autorskie 20. i 30. w USA), wreszcie oddany na nicy rzucający śmiertelne zaklęcia, byli nie umożliwiły mu stworzenia swej wizji pastwę sił tyleż irracjonalnych, co de- personifikacją śmierci, z jaką zmagała (powstał za to inny klasyk animowa- monicznych (gangsteryzm, nazistowska się matka pisarza, a poniekąd również nego kina fantasy, słynny film „Tigra: i komunistyczna ideologia), której prze- on sam. I o ile Howard przegrał swą ogień i lód”, wyreżyserowany przez Ral- ciwstawić się mógł tylko człowiek mocno walkę z Thanatosem, to jego bohatero- pha Bakshiego, choć z graficznymi pro- stąpający po ziemi, wierzący w ideały, wie mieczem, toporem, odwagą i spry- jektami Frazetty). Ciągła popularność potrafiący oddać życie nie tylko w obro- tem wyrąbali sobie drogę do serc czy- literatury R. E. Howarda (jak również nie własnej, ale i w obronie swych przy- telników, a poniekąd również „załatwili” kontynuatorów jego literackiej wizji, jaciół i ukochanych. 42 komiks

Dzisiejszy świat na krawędzi anarchii, okrucieństwa, świecie (neo)bar- z chwałą i sławą, ale częściej z odrzu- przypomina ten świat z lat 20. i 30., barzyństwa. Co warte podkreślenia, Co- ceniem, samotnością, bólem i cierpie- a irracjonalne siły, jak islamski funda- nan z wizji Busieka i jego kolegów, nie niem. Tym samym twórcy Conana z Dark mentalizm, czy wszelkiego rodzaju eks- jest tępym osiłkiem, z uśmiechem na Horse uczłowieczają swego bohatera, tremizmy (i z lewej i z prawej strony) ustach rozrąbującym kolejnych prze- idąc rewizjonistycznym tropem amery- żywiące się ludzkimi lękami destabilizują ciwników (jak miało to miejsce i u Fra- kańskiego komiksu, który bodajże od świat. Świat, który niczym barbarzyńska zetty, czy też innych autorów komik- „Powrotu Mrocznego Rycerza” Franka Hyperborea, czy Ameryka (Europa) lat sowych mierzących się z opowieściami Millera (który „uczłowieczył” Batmana) 20. i 30. potrzebuje bohatera(ów) – po- Howarda – a które można poznać dzięki dodaje postaciom ze spiżu głęboko ludz- trafiącego wziąć odpowiedzialność za los serii wydawniczej Hachette, ukazującej kie rysy. Nie znaczy to oczywiście, że własny i innych. W komiksie Dark Horse się również w Polsce od kilku miesięcy), mamy tu do czynienia z przemianą mo- wybrzmiewają właśnie takie głosy, „wo- lecz postać, która musi zrozumieć istotę carnego barbarzyńcy we wrażliwego in- łanie o bohatera” w świecie chaosu, zła, swego powołania, nie tylko wiążącą się telektualistę. Co to to nie – wciąż jest to świat obcinanych głów, wypruwa- nych flaków, w których kobiety są nie- kiedy brutalniejsze od mężczyzn, a męż- czyźni częściej przypominają zwierzęta niż ludzi, a w którym to świecie Conan musi przewyższać swych wrogów okru- cieństwem, siłą i bezwzględnością. Ale dzięki innemu, bardziej realistycznemu psychologicznie podejściu do legendy amerykańskiej popkultury, mamy w tym przypadku do czynienia ze światem na wskroś realistycznym (gdzie paralele ze współczesnością są wyraźniejsze), nie tylko pod względem odmalowywania rozrąbywanych ciał, ale również funkcjo- nowania jednostki, wyjątkowej jednostki, w świecie nietolerującym wyjątkowości. Czytając ten niezwykle udany re- set komiksowych przygód Conana rzuca mi się w oczy jeszcze jedna rzecz. Otóż komiks amerykański (czy szerzej) cała kultura (popkultura) amerykańska stoi na micie, micie bohaterskim, kultywu- jącym ideę wyjątkowości człowieczego bytu, kulcie indywidualizmu. W komiksie (popkulturze) europejskiej komiksy hero- iczne są rzadkością, a jeśli już występują to podważają, dekonstruują bohaterski mit (choć przecież tutaj, w starożytnej Grecji herosów, czy też arturiańskich legendach Albionu miał swą genezę). Może dlatego Stany Zjednoczone Ame- ryki Północnej, mimo wahnięć w polityce zewnętrznej i wewnętrznej były i wciąż będą samoodradzającym się mocar- stwem? Wydaje się, że w naszej części świata zbyt szybko i łatwo odżegnano się od mitu, kojarząc go jedynie z mi- tami niszczycielskimi (na które powoły- wały się totalitaryzmy Conan – narodziny legendy, w pierwszej połowie scenariusz Kurt Busiek, rysunki Cary Nord, XX wieku). Być może Greg Ruth, Thomas Yeates, Tom Mandrake mająca kłopoty ze swą 447 s. ; 27 cm kulturową tożsamością Warszawa : Egmont Polska, 2018 821.111(73)-91 Europa musi przypo- mnieć sobie o wła- snych, stanowiących jej fundamenty kul- turowe mitach bohaterskich i poszukać swojego europejskiego Conana. 43 komiks

Paweł Chmielewski Rotunda dla kolekcjonera – cz. II W ostatnim numerze z ubiegłego roku w musicalu Bobba Fosse’a (opartym m.in. Amerykański grafik, dyrektor ar- („Projektor” 6(33)/2018) recenzowałem kilka na „Berlińskich opowieściach” Christo- tystyczny tygodnika „The Stranger” najciekawszych – moim zdaniem – nowości, phera Isherwooda) – komentujący rze- i wykładowca rysunku komiksowego które zaprezentowano na Międzynarodowym czywistość ulicy, może nie w sposób w Hartford, zafascynowany możliwo- Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi. Dziś tak dosadny, jak epickie dramaty Ber- ściami (tematycznymi i formalnymi) ciąg dalszy. I kilka albumów, które tolda Brechta, lecz doskonale oddający komiksowego medium (zwłaszcza po wykraczają – w różny sposób – poza materię nerwowy rytm życia stolicy Niemiec na lekturze „Mausa” Arta Spiegelmana), czysto komiksową, stając się interesującym chwilę przed dojściem nazistów do wła- nad „berlińską trylogią” pracował przez dzy. Lektura powieści graficznej Lutesa kilkanaście lat, od 1998 r. Wpływ „nie- komentarzem do wydarzeń z życia autorów – prowokuje zresztą czytelnika do wielu marvelowskiego” sposobu obrazowa- politycznych, historycznych i osobistych. innych skojarzeń literacko-filmowych. nia jest zresztą bardzo wyraźnie wi- Utwory te są komiksami, lecz za- Począwszy od „Mefista” Klausa Manna doczny w kadrach „Berlina. Miasta razem komiksami nie są. Proponowałbym kamieni” – czarno-biała kreska, doku- je czytać jako dzieła literackie, uświa- mentacyjny styl autora, pieczołowicie damiające nam, że – obok warstwy ob- odtwarzającego realia architektoniczne razowej – komiks stworzony jest przede (vide szeroka panorama „z lotu ptaka” wszystkim z materii pisarskiej i jako taki z hotelem Adlon Kempinski, wtedy tylko powinien być klasyfikowany w obrębie Niespieszny rytm „Kempinski” w tle), obyczajowe stolicy literatury, kolejny – obok liryki, epiki, narracji przenosi dzieło Niemiec, czynią z powieści graficznej dramatu i gatunków synkretycznych – rodzaj kostiumowej panoramy, a (pozor- Lutesa w rejony epiki, jej rodzaj. nie) niespieszny rytm narracji przenosi Zaczniemy od, parafrazując tytuł czyniąc z całej trylogii dzieło Lutesa w rejony epiki, czyniąc pewnego filmu, „perły w perle”, czyli rodzaj rysunkowej z całej trylogii rodzaj rysunkowej powie- pierwszej części monumentalnego cyklu powieści-rzeki. ści-rzeki, gatunku, który swoje apogeum „Berlin” (podtytuł „Miasto kamieni”) Ja- osiągnął na początku ubiegłego stulecia. sona Lutesa. Konstrukcyjne chwyty (jak opo- wieść w opowieści) zapośredniczona Miasto gwiazdy i swastyki (symbolicznej biografii artysty ulega- dzięki pamiętnikowi Marthy z miasta, Kilkanaście lat temu w jednym jącego „heglowskiemu ukąszeniu” – in- gdzie zapach cygar i kiełbasy, lawendy z telewizyjnych wywiadów Edward spirowanej życiorysem Gustafa Gründ- i róż stoi obok gorzkiej woni zaniedba- Dziewoński, wspominając lata szkolne gensa, przeniesionej na ekran przez nia, nadają historii cechy czysto lite- (maturę zdał w Berlinie), zapytany Istvána Sabó), przez „Błękitnego anioła” rackie. Krótkie, również retrospektywne o wydarzenie artystyczne, które wy- Josefa von Sternberga (historii pozornie sceny z 1918 r. (czerwona rewolucja warło na niego największy wpływ, tylko odartej z kontekstu politycznego w Berlinie stłumiona przez wojsko), przywołał niemiecki kabaret okresu na rzecz studium tragicznej miłości, sa- wnętrza zadymionych kawiarni, dysku- republiki weimarskiej. Drapieżny, in- motności i uwiedzenia konserwatywnego, sje artystyczne, blichtr salonów, wiece teligentny – wspaniale zobrazowany opresyjnego nauczyciela przez demona robotników, marsze SA – to wszystko sztuki w postaci Marleny Dietrich), czy doskonale odtwarza atmosferę schyłku, miniserialu „Hitler. Narodziny zła”, gdzie dekadencja miesza się z antysemity- postać dyktatora (najlepszą w dziejach zmem. Lutes często szatkuje pojedyncze kinematografii) odtworzył brytyjski aktor epizody – chwyt typowy dla serialowej Robert Carlyle. Antagonistą przyszłego konwencji (kłania się „Berlin Alexander- kanclerza jest tu historyczna postać le- platz” Alfreda Döblina), co paradoksal- wicowego publicysty Fritza Gerlicha (za- nie, nie wyklucza epickiego rozmachu mordowanego w Dachau). historii. Gdy już jesteśmy przy termino- Postać dziennikarza, bardzo wy- logii krytycznoliterackiej, warto zwró- razistej figury kulturowych obrazów cić uwagę, że dzieło amerykańskiego schyłku republiki weimarskiej, konstruuje rysownika realizuje trzy podstawowe również cykl Jasona Lutesa. W doskonale wyznaczniki powieści walterscottow- poprowadzonej ekspozycji po- skiej, czyli – de facto – jest graficznym Jason Lutes znajemy parę protagonistów – eposem. „Berlin...”, część pierwsza – tu Berlin. Miasto kamieni dziennikarza Kurta Severinga jeszcze symbolicznie gwiazda walczy 209 s. ; 25 cm i Marthe Müller. Osią historii ze swastyką. Warszawa : Kultura Gniewu, 2018 będzie ich romans – niczym 821.111(73)-91 we wspomnianym już „Kaba- Obrazki z dorastania recie” Fosse’a – na tle wyda- W chwili, gdy piszę tę niewielką rzeń polityczno-społecznych stolicy Nie- recenzję albumu Anny Krztoń „Weź się miec lat 1929-1930. w garść” Wydawnictwo Komiksowe 44 45 komiks

przestaje istnieć. Oficyna, która pol- emocjonalnych – bohaterki. Nie to jed- skiemu czytelnikowi przybliżyła bardzo nak stanowi walor najistotniejszy ko- dobrą frankofońską serię „Azymut”, „Kota miksu Anny Krztoń. rabina” Sfara, amerykańską awangardę Skojarzenia – dość naturalne – z „Mausem” Spiegelmana i „Miejscami” z „Marzi” Marzeny Sowy są jak najbar- Wooda i Kelly’ego na czele, ambitne dziej na miejscu. O ile jednak tam do- polskie albumy (m.in. „Tam, gdzie rosły minował żywioł socjologiczno-luddyczny mirabelki”, „Ta małpa poszła do nieba”) – i swoista nostalgia (w końcu prezen- wymienię tylko niektóre z opisywanych tująca dorastanie młodszej bohaterki na łamach „Projektora” – zakończy w oparach PRL-owskiego absurdu), tu swoją działalność książką Adama Ruska na plan pierwszy wysuwa się element z Asterixem w tytule. kreacji psychologicznej i co najważ- Komiks absolwentki (rocznik 1988) niejsze – stworzonej z perspektywy ko- Mieczysław Skalimowski ASP w Katowicach mieści się gatun- biecej. Życiowe, czasem rozmamłane Dzieniewicze kowo w nurcie Bildungsroman (powieści opowieści o dojrzewaniu i dylematach 297 s. ; 40 cm edukacyjnej, o dorastaniu), ukształtowa- osobistych, fanfaronadach uczuciowych, Biała Podlaska : nej jeszcze w oświeceniu – potem prze- towarzyskich, są raczej – i nie dotyczy nakładem własnym, 2018 821.162.1-91 chodzącej, przede wszystkim treściową, to wyłącznie komiksu – domeną litera- ewolucję na gruncie francuskim – formę tury tworzonej przez mężczyzn. Historia literacką o etycznym i kulturowym doj- trzech przyjaciółek – Igi, Asi i Ani – prze- rzewaniu, z bardzo mocno zakreślonym nosi nas w rejony dość odmienne. Na- wątkiem psychologicznym. wet napisałbym, że rejony o charakterze II Rzeczpospolitej) nad rzeką Świstocz, Debiutancki komiks powstawał edukacyjnym. Dla rówieśników bohate- dopływem Niemna. Już wiemy skąd rek (a być może również ich rodziców) otwierający album fragment z eposu może to być swego rodzaju przewodnik Adama Mickiewicza i domyślamy się po meandrach kobiecej natury. skąd tak osobisty ton opowieści. Jest jeszcze jeden bohater – nie Osią fabularną komiksu są losy wiem, czy nie najważniejszy – komiksu Anny Kaczan, matki autora, na tle wy- Anny Krztoń. Bohater nieprzybierający darzeń lat 1939-1946. Losy nietypowe, formy materialnej, lecz wciąż obecny na a zarazem typowe dla setek tysięcy kartach „Weź się w garść” – depresja. mieszkańców terenów wiejskich dzisiej- Dość często ignorowana, jeśli obecna szej Litwy, Białorusi i Ukrainy – wy- w polskim komiksie to pod postacią buch wojny, zajęcie ziem przez Armię surrealistycznego dowcipu, lub figury Czerwoną, przymusowa kolektywizacja, fantastycznej. U Krztoń jest namacalna atak III Rzeszy na ZSRR, okupacja hitle- i przede wszystkim nie rowska, przyłączenie terenów ponownie Anna Krztoń jest bagatelizowana. do ZSRR, kolektywizacja – czasem wy- Weź się w garść Dorastanie, wspólne wózka na roboty przymusowe do Nie- 240 s. ; 24 cm imprezy, miłość, ar- miec, jak w przypadku Anny. Mieczysław Warszawa : Wydawnictwo tystyczne fascyna- Skalimowski w swojej monochroma- Komiksowe, 2018 821.162.1-93-91 cje – prezentowane tycznie rozrysowanej historii rodzinnej często w dominującym uwypukla dwa elementy – rolę religii na kartach komiksu stylu autoretro- w kształtowaniu tożsamości polskiej spekcji – istotny, powracający motyw ludności kresowej i tęsknotę za Arkadią, „zaniechania”, „wygaśnięcia” przyjaźni którą dla rodziny Skalimowskich stają trzy lata, dzięki stypendium konkurso- (syndrom naszych czasów), nie pozwa- się Dzieniewicze. wemu ufundowanemu przez Gildię.pl. lają jednak zapomnieć o tytułowym za- Podczas lektury komiksu poszuki- Kilkusetstronicowa historia, stworzona klęciu „weź...”. wałem smaczków językowych – znala- w czerni i bieli, pod dość wyraźnym złem m.in. „kierzoniaków” i elementów wpływem mangowej kreski (umiejętnie Prawie wszystko tragi-humorystycznych. Jest jeden, gdy zaadaptowanej i przefiltrowanej przez o mojej matce portret Stalina wpada do zupy, a potem, autorkę) ma charakter autobiograficzny, Skromny zeszyt „Dzieniewicze”, już wisząc na ścianie „poucza” Jakuba. zgodnie z regułami gatunku, do którego opublikowany ze środków własnych, Dla mięsistości historii mogłoby być się odwołuje. W dołączonej nocie – istot- w nakładzie 300 egzemplarzy przez ry- ich trochę więcej. Ładunek emocjonalny nej dla czytelnika – znajduje się re- sownika z Białej Podlaskiej Mieczy- związany z powstaniem „Dzieniewicz” jestr dzieł filmowych („Hair”, „Charlie sława Skalimowskiego. Wiem, z relacji jest niezaprzeczalny, lecz chciałbym przy i fabryka czekolady”), muzycznych (The znajomych, że pomysł albumu dojrzewał okazji zwrócić uwagę na jeszcze jeden Cure, Strachy na Lachy), literackich w duszy (to dość – pozornie – górnolotne fakt – jako element biografii – komiks (Sapkowski i Verlaine), które stanowią określenie jest w odniesieniu do komiksu (nawet stworzony w trzech, pięciu eg- katalog inspiracji pokolenia trzydzie- Skalimowskiego w pełni uprawnione) zemplarzach) jest ciekawym pomysłem stolatków, ale zarazem rodzaj klucza do przez wiele lat. Tytułowe Dzieniewicze na dokumentowanie (i przekazywanie zrozumienia – przede wszystkim stanów to mała wieś (przed wojną w granicach najbliższym) rodzinnej historii. 44 45 Muzealnictwo Łukasz Lucjusz Dubin

wykorzystania współczesnej techniki, Kryzys czy renesans? dzięki której możemy „wirtualizować” Rozważmy kwestie ówczesnego stanu polskiego muzealnictwa. Czy z jednej historię: przedstawiać komputerowe re- strony możemy mówić o jego dogłębnym kryzysie? Pustych, rzadko odwiedzanych konstrukcje przedmiotów, budynków czy i nudnych salach muzeów, które zapełniają się tylko raz do roku podczas akcji opowiadać o historii poprzez jej wizu- Nocy Muzeów. Muzealnictwa borykającego się tak jak wszystko w naszym kraju, alizacje, na co niewątpliwym przykła- z brakiem wystarczających środków finansowych na właściwe funkcjonowanie: dem są Podziemia Krakowskiego Rynku, na inwestycje w infrastrukturę, powiększanie zbiorów, konserwację, badania muzeum opowiadającym o historycznych naukowe czy organizację interesujących wystaw. Muzeów, które zamknęły się początkach miasta Krakowa. w dziewiętnastowiecznej idei instytucji jako swoistej „świątyni”, przeznaczonej Kolejno wiele polskich muzeów, dla określonej grupy: ludzi zamożniejszych, lepiej wykształconych, należący do postanawia także zaistnieć w prze- wyższej klasy społecznej niż ogół populacji, co sprawiło, że muzeum zawsze strzeni cyfrowej, tworząc wirtualne spa- cery po swoich siedzibach, salach wy- było postrzegane jako coś obcego, odizolowanego od społeczeństwa i dlatego stawowych, dzięki którym zwiedzający niebędącego nigdy miejscem chętnie odwiedzanym. nie musi już wychodzić z domu, teraz Czy z drugiej strony jednakże mo- i wizualizacji, służących nowemu sposo- zasiadając przed ekranem komputera, żemy mówić o renesansie polskiego mu- bowi prezentowania treści. spogląda na relikty przeszłości i czyta zealnictwa, o niewątpliwej transformacji, bądź słucha o ich pochodzeniu i zna- jaką przeżywają polskie muzea? Na co Demokratyzacja przestrzeni* czeniu. (por. D. Folga-Januszewska, Mu- dowodem jest powstawanie w naszym Trudno organizować dziś wy- zeum: definicja i pojęcie. Czym jest mu- kraju wielkich nowoczesnych placówek, stawy, szczególnie te historyczne, bez zeum dzisiaj, [w:] „Muzealnictwo”, nr 49. przypominających w swych koncepcjach światowe wzory, tak jak m.in. Muzeum Powstania Warszawskiego, czy przemian, jakie możemy zaobserwować na przykła- dzie małych lokalnych, o niewielkim zna- czeniu, które coraz śmielej otwierają się na oczekiwania współczesnego widza. Stają się coraz bardziej nowoczesne, zarówno poprzez modernizację swych siedzib, bądź budowę nowych oddzia- łów, czy przede wszystkim coraz więk- szej obecności w nich, współczesnych nowinek technicznych: komputeryzacji

Rozwiązania tradycyjne – Muzeum Historii Naturalnej w Berlinie przy Uniwersytecie Humboldta. Fot. Paweł Chmielewski

Rozwiązania nowoczesne – Muzeum Sztuki ms2 w Łodzi. Fot. Paweł Chmielewski Autorka w swym artykule stara się zde- finiowanić termin „muzeum wirtualne”, oraz próbuje wyjaśnić jego rolę i znacze- nie w ówczesnym muzealnictwie). Taki stan rzeczy sprawia, że pol- skie muzea nie tylko stają się bardziej demokratyczne, otwarte na rzesze no- wych, nie tylko młodych, widzów, ale w głównej mierze zostają jakoby towa- rem konsumenckim, dzięki chęci przycią- gania do siebie zwiedzających zarówno poprzez kuszenie ich nowinkami tech- nicznymi, promocji jako marka, logo we współczesnej popkulturze. Jednakże czy taki stan rzeczy nie jest już sam w sobie oznaką kryzysu muzealnictwa? Niewąt- pliwie komercjalizacja sprawia, że mu- zea tracą swój instytucjonalny prestiż, 46 47 Muzealnictwo Muzeum Powstania Warszawskiego. Fot. Lena Kolasa

swój niebywały urok, który polega na kolejna tortura, czyli bliskość innych: które wyrobiły przez lata markę, zdo- ich wyjątkowości, tego, że za każdym stłoczona ludzka zbieranina, ciepełko były światową renomę, jest ich głównym razem mogą być odkrywane na nowo, potu, nie sposób stanąć, by nie widzieć problemem, oznaką kryzysu, w których są miejscami stworzonymi w przestrzeni przed sobą karku ani ramion nieumieją- nadrzędnym celem jest bycie „cool” i do- społecznej, gdzie istnieje możliwość spo- cego się zachować gapia, by nie słyszeć starczanie „fun”. Dziś bowiem te muzea kojnego, niezakłóconego codziennością, bzdur wygłaszanych na temat pulchnego przepełniają tłumy zwiedzających tu- kontemplowania dzieł sztuki. marmurowego pośladka, by nie być ośle- rystów, gapiów, dla których nie zawsze to, co jest prezentowane ma jakieś zna- Ci przeklęci widzowie? czenie. W takich okolicznościach ekspo- Na istotę zapaści muzeów, zwraca naty tracą swoją pierwotną moc, stają uwagę w swojej książce „Kryzys mu- się tylko wypełnieniem ekscentrycznych zeów” Jean Clair, twórca paryskiego Wyciągnąć muzealnych budowli, gdzie najważniej- Muzeum Picassa, kurator wielkich, gło- szym kryterium jest frekwencja. śnych wystaw. Dyskurs Claira, poświę- historię Rodzi się zatem pytanie, w jaki cony jest przede wszystkim tak bardzo sposób „Kryzys muzeów”, odwołujący się popularnym dzisiaj sloganom jak „kul- do sytuacji panującej w wielkich świa- tura uniwersalna” czy „muzeum agory”, z kart nudnych towych placówkach, może być odczy- głoszących „uniwersalne” wartości kul- tywany w Polsce. Bez wątpienia nasze turowe. W czym autor doszukuje się podręczników. muzea, jak wiadomo, borykają się głów- największej przyczyny kryzysu muzeów, nie z brakiem pieniędzy, wiele z nich po znajdującego się jego zdaniem w ich ko- cichu marzy o zmianie ustawy pozwala- mercyjnej demokratyzacji. Jednak z dru- jącej na pozbycie się magazynowych ko- giej strony takim samym problemem, lekcji, co dałoby trochę miejsca i trochę jeśli nie poważniejszym, jest społeczna pionym błyskiem flesza, by nie dać się przydatnych funduszy na lepszą dzia- izolacja instytucji muzealnych, na którą, wciągnąć mimo woli w raz szybszy, raz łalność. Ale czy, aby na pewno każde swoim stosunkiem do publiczności, nie- powolniejszy nurt zwiedzających. Pa- polskie muzeum cierpi z powodu braku kiedy same się skazują. Nierzadko bo- radoksalnie zatem, bycie przez muzeum środków na utrzymanie i rozwój insty- wiem muzea, publiczność traktują jako komercyjnie rozpoznawalną marką, go- tucji? Czy nie ma u nas wyjątków, które zło konieczne. dzi w jego podstawowe znaczenie jako umiejętnie potrafią zadbać o wystar- Francuski muzealnik tak oto ją instytucji, choć otwartej dla każdego, czające fundusze? Pozostawmy na razie przedstawia: niekończąca się kolejka, to jednak przeznaczonej dla człowieka te pytania bez odpowiedzi, a zwróćmy a potem tłum, zamęt i tumult. Zamiast z zarówno pewną kulturą osobistą, jak uwagę na właściwe wnioski Claira, raju – piekielny hałas i za chwilę szum i przygotowaniem merytorycznym do o spłycaniu wartości wielkich muzeów w uszach, jak w poczekalni lub po- odbioru sztuki. Możemy stwierdzić, i stawaniu się przez nie komercyjnie mieszczeniu za szybą basenu. Do tego że rozpoznawalność wielkich muzeów, rozpoznawalną marką, co godzi w ich 46 47 Muzealnictwo Muzeum Powstania Warszawskiego. Fot. Lena Kolasa

rolę oraz znaczenie sztuki w ogóle. Czy w Polsce nie posiadamy światowo roz- poznawalnych muzealnych, konsumenc- kich marek, będących częstym punktem turystycznych wycieczek, nie zawsze chcianych gości? Czy jest to jedynie, jak uważa w swym eseju „Kryzys w muzeum” Marcin Szeląg (ww.edukacjamuzealna.pl): przestroga przed tym, aby widmo komer- cjalizacji, z którą wiąże się otwarcie na publiczność, nie dotknęło również pol- skich muzeów? Niewątpliwie jak stwier- dza na przykładzie panelu dyskusyjnego „Muzeum – przestrzeń otwarta?” zorga- nizowanego w ramach Kongresu Kul- tury Polskiej, który odbył się we wrze- śniu 2009 roku w Krakowie, w Polsce spod rąk okupantów w czasie II wojny z prycz z obozu jenieckiego, do którego ciągle bronimy ukształtowanego i popu- światowej, które wzorowane jest na naj- trafili powstańcy po jego upadku, działa larnego w XIX w. modelu muzeum jako ważniejszych światowych muzeach hi- na emocje każdego ze zwiedzających, świątyni sztuki, a wszystkie jego zmiany, storycznych: Holocaust Memorial w Wa- ponieważ to muzeum opowiada przede unowocześnianie, traktowane są przez szyngtonie, Terror Háza w Budapeszcie, wszystkim o konkretnych ludziach, ich praktykę współczesnych muzeów jako czy londyńskim Imperial War Museum, miłościach, rozterkach, strachu, bólu, symptomy kryzysu. W świetle takich ma w swej koncepcji tak jak one dzięki śmierci, o tych, którzy stawiają czoło przekonań książka francuskiego muzeal- nowoczesnym środkom przekazu przed- niewyobrażalnie silnemu przeciwni- nika jest czymś, co niby nas nie dotyczy, stawić w prosty, acz sugestywny spo- kowi, by bronić godności i wolności jest alibi dla środowiska. Lecz przecież sób atmosferę epoki i odwołując się zarówno własnej, jak i uciemiężonego takie rozumowanie nie jest trafne i cho- do historii, tłumaczyć tożsamość naro- kraju, a przy tym stworzyć obraz prze- ciaż zjawiska prezentowane przez Cla- dową reprezentantom różnych pokoleń. szłości, odtworzony dla tych, którym ira, nie występują u nas w tak wielkim (I. Kraj, Wielkie Muzea, Muzeum Powsta- owa historia jest zarówno bliska, jak rozmiarze, to jednakże nie są nam cał- nia Warszawskiego, Warszawa 2007). i całkiem obca. kowicie obce. Bowiem nie trudno znaleźć Jednakże jak mówi dyrektor muzeum Jan Co prawda są to znaczące atuty przykłady polskich muzeów, które są Ołdakowski, samo wykorzystanie nowo- owej instytucji, które już same w sobie „rozchwytywane”, jak m.in. Wawel, Ko- czesnych form przekazu w placówce nie potrafią zachęcić do odwiedzenia tejże palnia Soli w Wieliczce, Galeria Sztuki sprawi, że spełni ono swą zamierzoną placówki. Jednakże jej komercjalizacja, Polskiej XIX wieku w krakowskich Su- przez twórców rolę: Nie chodzi o to by nie tkwi tylko w jej organizacyjnych kiennicach, Muzeum Narodowe w War- Muzeum było po prostu nowoczesne. zaletach, lecz również w działalności, szawie czy Muzeum Powstania War- Można wydać miliony na wielkie mo- w jaką się włącza, bo: „to muzeum to szawskiego. nitory, komputery, multimedia, a i tak nie tylko ekspozycja to także szeroka efekt może być marny, jeśli technika działalność kulturalna, edukacyjna, wy- Pod skrzydłami nie zostanie podporządkowana kon- dawnicza. Spragnieni bliższej, źródłowej Liberatora B-24J cepcji ekspozycji. (jw.) W warszawskiej wiedzy skorzystać mogą z czytelni. Od- Większość z wymienionych mu- placówce owa muzealna koncepcja jest działem Muzeum jest Instytut Stefana zeów na swą światową renomę i rozpo- ułożona według snutej opowieści – pro- Starzyńskiego, organizujący debaty, znawalność pracowało przez wiele lat. wadzącej widza od momentu wybuchu konferencje i spotkania na temat dziejów Jednakże wspomniałem tu także o Mu- II wojny światowej do upadku Powstania i rozwoju Warszawy. Muzeum wciąż za- zeum Powstania Warszawskiego, które i chwil spędzonych przez warszawiaków skakuje i przyciągną sympatyków kolej- mimo tego, że jest muzeum nowym, w jenieckich obozach. Opowieści, która nymi projektami. (jw.) otwartym na „na rozkaz” w 2004 r. przez pozwala poczuć na własnej skórze dra- ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha mat tamtych wydarzeń, bowiem podczas Nie tylko eksponaty Kaczyńskiego, w 60. rocznicę wybuchu niej możemy dotykać eksponatów: wziąć Niewątpliwa jest rola Muzeum Powstania Warszawskiego, to cieszy się do ręki karabin maszynowy, na ręcznej Powstania Warszawskiego w promowa- ono bardzo wielką, niesłabnącą popu- prasie drukarskiej odbić numer „Biule- niu, przywoływaniu wydarzeń, poprzez larnością. Tu warto zadać sobie pytanie, tynu Informacyjnego”, przejść przez re- jego działalność kulturalną i wydaw- skąd wynika ta niewątpliwa komercja- plikę kanałów czy spojrzeć na współcze- niczą, w poezji i prozie, filmie, sztuce, lizacja owej muzealnej placówki, czy to, sną Warszawę z wieży widokowej. komiksie, czy modzie, lecz także w pu- aby na pewno dzięki temu, że jest dzisiaj Bez wątpienia układ ekspozycji, blikacjach naukowych poświęconych hi- jednym z najbardziej nowoczesnych mu- w której zamiast tradycyjnych gablot storii Powstania Warszawskiego i jego zeów w Polsce? z eksponatami ujrzymy m.in. barykadę uczestników. Możemy tu mnożyć przy- Bez wątpienia jest to jedyne takie, stworzoną z płyt chodnikowych, replikę kłady jak m.in. projekt „Gajcy”, Aga niepowtarzalne muzeum na świecie, bo- w skali 1:1 najsłynniejszego samolotu Zaryan – „Umiera piękno”, publikacja wiem poświęcone historii tysięcy ludzi transportującego pomoc dla walczącej Andrzeja Kunerta „Warsaw Concerto. i naszego kraju dążącego do wolności Warszawy – Liberatora B-24J, czy jedną Powstanie Warszawskie w Poezji”, 48 49 Muzealnictwo Muzeum Powstania Warszawskiego. Fot. Lena Kolasa

sprawi, że muzea utracą swą podsta- wową społeczną i kulturową rolę, bo- wiem jak zauważa w swym eseju Marek Krajewski, wszystkie społeczne prze- miany, które mają miejsce w muzealnych siedzibach, są tylko pozorne: …niewiele zmieniają w samej idei muzeum, nie transformują znacząco jego kulturowej roli i jego relacji wobec społecznego porządku. (…) …nie dotykają one logiki funkcjonowania muzeum jako instytu- cji. Zgodnie z tą logiką muzeum jest powołane, by przechowywać, chronić i przenosić w czasie to, co społecz- nie szczególnie doniosłe, i co stanowi o pewnej zbiorowości jako kulturowej będącej ówcześnie najpełniejszym wy- na pewno, takie działania Muzeum Po- wspólnoty”. (M. Krajewski, Od muzeum borem wierszy o Powstaniu, pisanych wstania Warszawskiego, tylko umniej- publicznego do muzeum publiczno- podczas Powstania i tuż po nim, serii szają rangę tak ważnego w naszej hi- ści, [w:] Muzeum jako świetlany przed- wydawniczej skierowana do najmłod- storii wydarzenia? Ja osobiście uważam, miot pożądania, praca zbiorowa pod szych – „Muzeum Powstania Warszaw- że nie, bowiem Muzeum Powstania War- red. J. Lubiak, Łódź 2007). Jeśli zatem skiego dla dzieci” czy „Miasto Ruin” pię- szawskiego wie, że aby zachęcić ludzi usilnie chcemy doszukiwać się kryzysu ciominutowej animacji w technologii 3D, młodych do poznawania historii, trzeba w polskim muzealnictwie, to bynaj- będącej rekonstrukcją lotu bombowca wyciągnąć ją z kart nudnych podręcz- mniej nie powinniśmy brać pod uwagę B-24 Liberator nad ruinami zniszczonej ników, pokazać wykorzystując język niedostatku pieniędzy na odpowiednie przez Niemców Warszawy. Jak również współczesnej kultury: komiks, muzykę funkcjonowanie instytucji muzealnych. w Muzeum Powstania Warszawskiego, i film. Moim zdaniem to, co dzieje się Ponieważ jak zauważyłem, współcze- na wzór zachodnich instytucji została wokół tematu Powstania, to nie moda, sne, nowoczesne muzea potrafią zadbać ulokowana kawiarnia, oraz sklepik prze- choć w pewnym aspekcie takie stwier- o swój budżet. Niestety jak pokazuje to pełniony gadżetami z logiem muzeum – dzenie jest prawdziwe, bowiem żywo za- Muzeum Powstania Warszawskiego, do- uproszczoną wersją znaku Polski Wal- angażowane w jego propagowanie Mu- piero uczymy się tworzyć opłacalne mu- czącej, które powodują wzrost odwiedzin zeum Powstania Warszawskiego, co roku zea. Kryzysu także nie powinniśmy po- tejże placówki. („Nowoczesne mu- stara się wyjść z inicjatywą do młodych strzegać poprzez pryzmat grożącej nam zea – między kulturą a Disneylandem”, artystów, by ci zaangażowali się, za- komercjalizacji, bowiem jak już stwier- [w:] www.polskieradio.pl). równo biorąc udział w konkursach przez dziłem komercjalizacja muzealnictwa, Co sprawia, że Muzeum Powstania nie organizowane: na plakat, komiks, wcale nie musi być czymś złym, ani nie- Warszawskiego jest jednym z nielicz- bajkę bądź gadżet mu poświęcony, lub pożądanym, bo czy jest coś w tym złego, nych przykładów, na to, że istnieją u nas zapraszając ich do udziału w wymyślo- że muzea potrafią sobą zainteresować, instytucje, które potrafią zadbać o fun- nym przez muzeum projekcie muzycznym. a tym samym zwracają uwagę na ważne dusze na swą działalność oraz rozwój. treści społeczne i kulturowe? To coraz A zarazem rodzi pytanie o słuszność ta- Opłacalny, znaczy zły? śmielsze otwieranie się polskich muzeów kich przedsięwzięć, bo co prawda, mają MPW jest instytucją, jak na nasze na publiczność może przecież za sobą na celu w głównej mierze przywrócić możliwości bardzo dobrą, której nie mo- nieść istotne korzyści dla społeczeństwa, i uczyć nas Polaków, świadomości wła- żemy interpretować jako znamion kry- bowiem mimo wszystko współczesne mu- snej historii a przez to wspólnej tożsa- zysu muzealnictwa, lecz jako odpowiedź zea zawsze będą posiadały swą wyjąt- mości narodowej, jak i również zachęcić na głos czasów, transformacji, jaka musi kową pozycję. ludzi – szczególnie młodych – zarówno dokonać się w naszym muzealnictwie, Niewątpliwie nasze muzealnic- do poznania historii Powstania, jak bowiem przemiany są nieuniknione. Jeśli two jest dopiero na początku drogi i to i chyba przede wszystkim odwiedze- wzrasta liczba odwiedzających, nie mo- nie tylko ze względu na wymogi współ- nia Muzeum Powstania Warszawskiego. żemy mówić o kryzysie w polskim mu- czesności. Zmiany przecież z zasady są Z drugiej strony jednak krytycy uznają zealnictwie, lecz o czasie ich renesansu, nieuniknione, zmiany nie tylko w sen- takie działania za rzecz umniejsza- odrodzenia na nowo we współczesnym, sie obecności nowoczesnej technologii, jącą historyczne znaczenie Powstania, stechnicyzowanym świecie. Muzeum ale zmiany mentalności. Choć nie każde które zostaje strywializowane poprzez Powstania Warszawskiego jest wzo- nasze muzeum musi ślepo naśladować współczesną popkulturę. Dlatego nie rem dla innych placówek w Polsce, do światowe wzory i usilnie się zmieniać, milknie dyskusja na temat tzw. „mody którego powinny równać nasze muzea, bowiem urok wielu z nich tkwi właśnie na Powstanie”, mody w sensie zarówno aby stać się prawdziwie nowoczesnymi w tym, jakie są z założenia – tradycyjne, obecności motywów związanych z Po- instytucjami muzealnymi na świato- bez współczesnych nowinek technicz- wstaniem Warszawskim w kulturze po- wym poziomie. nych. Płynie z tego jeden wniosek – mu- pularnej, jak i mody na Muzeum, które Warto także zauważyć, że ta nie- zea nigdy nie będą nudne. poprzez komercjalizację zjawiska, przy- unikniona społeczna transformacja mu- ciąga rzesze zwiedzających. Ale czy aby zealnych siedzib, przede wszystkim nie * śródtytuły pochodzą od redakcji 48 49 LITERATURA Małgorzata Angielska O tajemnicach i przemilczeniach Kolejna anglojęzyczna książka z dreszczykiem emocji, w której wszystko jest od razu pokazane czytelnikowi – „Wszystko oprócz prawdy” Gillian McAllister.

za wszelką cenę odrzucić to, co uwiera. Czy będzie

Warszawa : Prószyński Medi a, 2019 to możliwe? Autorka zdaje się także pytać – i tego wyjąt- kowo nie uwypukla, ani nie sugeruje – czy wiążąca się Wszystko oprócz prawdy z nami osoba musi koniecznie znać naszą przeszłość i wiedzieć, kim byliśmy wcześniej, w relacjach z in- Gillian McA llister nymi i pośród wydarzeń niemających przecież żadnego 399 s. ; 20 cm wpływu na nowy związek. Czy partnerzy muszą do-

821.111-3 kładnie prześwietlić swoją przeszłość? Czy to, kto kim był, ma zasadniczy wpływ na to, kim będzie w nowej relacji? Czyta się „Wszystko oprócz prawdy” z nara- stającym poczuciem, że w portretowany związek wtło- Rachel wiąże się z Jackiem i zachodzi z nim czono pewną emocjonalną przemoc, ale także kilka ro- w ciążę. Odkrywa, że tak naprawdę niewiele wie dzajów szantażu. Dlatego to interesująca powieść, bo o ojcu swego przyszłego dziecka. Niefrasobliwość choć stara się za wszelką cenę wyjaśnić wszystko, co bohaterki idzie w parze z jej wewnętrznym roze- opisane, pozostawia jednak pewien niepokojący mar- drganiem. Widać, że w grę wchodzą miłość, potrzeba gines rozmyślań o tym, kogo wybieramy na życiowego stabilizacji i przywiązania do Jacka, ale Ra- współtowarzysza i czy patrzymy z nim tylko we chel wciąż jest zbyt wyczulona na gesty, wspólną przyszłość. słowa i zachowania partnera, by można Podoba mi się trójdzielna, choć dość mieć pewność, że naprawdę wybrała dydaktyczna kompozycja tej książki. Au- sercem i jest gotowa zainwestować torka umiejętnie stopniuje napięcie, od- we wspólną przyszłość. Interesujące słaniając coraz więcej mrocznych faktów, zaczyna być to, co i dlaczego skrywa wobec których poszukująca prawdy staje przed nią partner. w coraz większej bezbronności i narasta- McAllister obrazuje kobietę zde- jącym przerażeniu. To, co odkrywa Ra- terminowaną w działaniach, by poznać chel, obrazuje także specyficzne cechy jej prawdę, która może ją przerazić. Dlatego to osobowości. Kiedy w retrospekcjach poja- książka nie tyle o budowaniu czegoś no- wia się sytuacja sugerująca, kim kobieta jest wego i o niepewności wynikającej z dziw- i jak działa, w czytelny sposób można so- nych zachowań partnerskich, ile przede bie dopowiedzieć, co dalej będzie się działo. wszystkim opowieść o tym, że z pozornie Tymczasem sama narratorka wraca do tego zamkniętymi rozdziałami przeszłości ważnego fragmentu, przypomina go trzeba się jednak zmierzyć, by określić, Świetnie i nazywa wprost to, kim jest. Niepo- nazwać i pożegnać niesioną w tajem- sportretowana trzebne, a w zasadzie irytujące. Co jest niepewność nicy traumę. Bo nie tylko Jack skrywa w tej książce jednak ważnego? Świetnie i podskórne napięcie coś, o czym chciałby zapomnieć. Ra- towarzyszące portretuje niepewność i podskórne na- chel również popełniła błąd. Oboje odkrywaniu tego, że pięcie towarzyszące odkrywaniu tego, zrobili coś, co rzutuje na całe ich dal- osoba śpiąca obok że osoba śpiąca obok w łóżku staje się sze życie, ale oboje również starają się w łóżku staje się coraz bardziej obca. I przerażająca. coraz bardziej obca. 50 51 literatura

Agata Orłowska Miau, miau, miau! XIX-wieczna publikacja „Koty. Historia, zwyczaje, obserwacje, anegdoty” to prawdziwa gratka dla tzw. kociarza czy kotoluba, ale i bibliofila. Pod koniec zeszłego roku, za sprawą Krystyny Belaid i Wydawnictwa słowo/obraz terytoria, doczekała się wreszcie polskiego przekładu. Jej autor, francuski krytyk i pisarz, Jules François Félix Husson, znany pod pseudonimem Champfleury, z erudycją i zamiłowaniem oddał w niej cześć swoim mruczącym ulubieńcom, Cham pfleury Historia, zwyczaje, obserwacje, a negdoty Koty. 273 s. ; 18 cm terytori a, 2018 Gdańsk : Słowo/obraz 636.8:7.04 dostarczając czytelnikom świeżej rozrywki po Czego właściwie możemy się spodziewać? Utwór, półtora wieku. składający się z mini rozdziałów, podzielony jest na Choć opis z tyłu książki sugeruje pewną ambi- trzy części, które poprzedza przedmowa, a kończy walencję w ujęciu tematu („Niech żyją koty!”, „Precz apendyks oraz posłowie Tomasza Stróżyńskiego. Na z kotami!”), szybko orientujemy się, że mamy do czy- wstępie czytamy o historii kota jako gatunku koegzy- nienia z zamierzoną próbą nobilitacji kociego gatunku. stującego z człowiekiem, jego roli w kulturze i sztuce, Ma ona charakter luźnej monografii, ukazującej za- a także miejscu w codziennym życiu. Sięgamy pamięcią gadnienie kota na tle kulturowym i obyczajowym od do łaskawości starożytnego Egiptu, obojętności Gre- starożytności po czasy współczesne autorowi. Champ- cji i Rzymu, a także brutalnego średniowiecza (cere- fleury przedstawia obraz wąsatego bohatera nie tylko monialne wrzucanie kotów do ogniska, granie na tzw. na podstawie własnych przemyśleń, obserwacji i do- kocich organach). Dowiadujemy się o przyjaciołach, świadczeń, ale przede wszystkim dzięki bogatej do- ale i wrogach kotów wśród XIX-wiecznej francuskiej kumentacji źródłowej i kompilacji ujęć rozmaitych bohemy: Z pracowni alchemika kot przeniósł się do pi- badaczy i artystów – przyrodników (Darwin), filo- sarzy – należy do ich skromnego mieszkania, a z ludźmi zofów, malarzy, rzeźbiarzy, pisarzy i poetów róż- pióra łączy go ta szczególna cecha, że ma bez mała tylu nych okresów, w tym szczególnie wrażliwych na przeciwników, jak gdyby to on sam, kot, pisał. W części punkcie kotów swoich przyjaciół – Édouarda Ma- drugiej przyglądamy się nieco kocim za- neta, Eugène’a Delacroix czy Victora Hugo. Robi to chowaniom, zmysłom i potrzebom, w sposób zabawny i błyskotliwy Bóg stworzył kota po a nawet językowi. Na koniec zaś to, by człowiek mógł głaskać tygrysa. obserwujemy życie z kotem Już we wstępie utworu dowiadujemy się od au- pod jednym dachem, sięgamy tora, że zamiast metafizyki, będziemy trzymać się w głąb kociej natury, po- zasad realizmu opartych na faktach. chylamy się nad wzru- Nie do końca jest to prawdą – trudno Bóg stworzył szającymi związkami bowiem o bezstronność jego sądów, rodzinnymi czy pro- kunsztu dokumentacyjnego nie sposób kota po to, cedurą leczenia. I choć mu jednak odmówić. „Koty” to oprócz mamy świadomość, że niektóre z tych warstwy tekstowej także szeroki zbiór by człowiek treści uległy przedawnieniu, towarzyszy rycin, obrazów i faksymiliów, znacznie mógł głaskać nam też pewność, że koci czar – jak sam podnoszący rangę publikacji. kot – pozostał niewzruszony. tygrysa. 50 51 LITERATURA

Emmanuella Robak akcji, która właściwie rozpocznie się do- piero na końcu. A szkoda, bo jednak od finału chciałoby się, żeby od razu pory- Chwalmy Bladego Króla wał, przeciągnął po ziemi, wbił w fotel Marcin Podlewski w roku 2015 zaskoczył czytelników swoim fenomenalnym i załatwił na kolejne dni przemyślenia uniwersum „Głębi”. Stworzony przez autora świat od razu rzucił na kolana fanów na temat sensu ludzkiego istnienia, nie- gatunku space opery albo po prostu miłośników science-fiction. I to takiego zależnie czy tu na Ziemi, czy w Wypalo- bardziej science, bo jednak ilość sprzętu, maszyn, danych jest tutaj uderzająca. nej Galaktyce. Tekst uruchamia w czytelniku całą Historie dziejące się w kosmo- masę skojarzeń. Już sama okładka przy- sie nie są niczym nowym w literaturze pomina mi dzieje braci z trylogii Jerzego fantastycznej, a mimo to Podlewskiemu Żuławskiego – dokładnie tak mogła- udało się stworzyć opowieść różną od Z wątku bym wyobrażać sobie martwych braci tego, co do tej pory mogliśmy poznać. Remogner, podróżujących po księżyco- Autor kolejno dostarczał nam następ- na wątek, wym martwym mieście. Lód kojarzy mi nych tomów powieści, by ukazać ten się od razu z Jackiem Dukajem, a Zimni, świat w różnych perspektywach – „Sko- Zmarli i Blady Król odsyłają mnie do kowiec” (2015), „Powrót” (2016), „Na- z historii kalendarza, w którym na czerwono pór” (2017), aż nastąpił w roku 2018… zaznaczona jest data ostatniej se- „Bezkres”. w historię. rii „Gry o Tron” (to już nie jest Świat przedstawiony w „Głębi” fascynacja, to już fanatyzm ;)). jest fenomenalny. Całe uniwersum jest Formuła powstawania głębi niezwykle rozbudowane, obszerne, tu wielu wyrazistych postaci, kojarzy mi się trochę ze świa- a mnogość postaci, wątków i pozornie którym kibicujemy, których lu- tami Brunona Schulza – patrzysz niezależnych historii, może w pierwszej bimy, albo które nas irytują, a mamy w jeden punkt, a kątem oka widzisz całą kolejności przyprawić o zawrót głowy. do czynienia z katalogiem naprawdę masę przeróżnych szczegółów. Tu ką- Wszystko jest jednak świetnie przemy- różnych bytów – ludzkich, mechanicz- tem oka widzisz Głębię, która otwiera ślane, każdy wątek ma swoje rozwiąza- nych, komputerowych. się przed tobą jak wezwanie głębi bycia nie, każdy bohater – swoją rolę do ode- Świat bohaterów poznajemy bytu. Można przy okazji zacząć czytać grania. I co jest niezwykle ważne – jest w pierwszym tomie, a losy śledzimy Heideggera. przez kolejne cztery. I oto finał tej histo- To nie wszystko. Na samym po- rii – wyczekiwany, wytęskniony. Jeszcze czątku tomu jest mapa Wypalonej Ga- raz wsiadamy na statek, jeszcze raz spo- laktyki wraz z linkiem, pod którym tykamy Myrtona Grunawalda, Erin Hakl, znajdziemy informację na temat Drogi Huba Tansky’ego, Kirke Bloom, Gama, Mlecznej i jej sektorów. Uwielbiam mapy Głoda czy Piecky’ego Tipa. I lecimy. w książkach, czuję się wówczas jak eks- Niestety mam wrażenie, że ostatni plorator, który faktycznie wybiera się tom zawiera zbyt wiele szczegółów, za w podróż. Nadal nie wszystko. Książkę mało w nim akcji, za dużo informacji. otwiera tekst Davida Bowiego do utworu Pochłania, ale nie zachwyca. „Bezkres” „Black star”, a w dalszej części znajdu- podzielony jest na trzy części: „Grim”, jemy fragment utworu „Lazarus” (pod „Lód”, „Potęga”. Dwie pierwsze są takim tekstem znajduje się podpis trubadur preludium do finału, a ten zaczynamy już , era terrańska). Nie mu- faktycznie śledzić z zapartym tchem od szę chyba przypominać czytelnikom, że pierwszego rozdziału, ale dopiero czę- „Black Star” to album-pożegnanie umie- ści trzeciej. W dwóch pierwszych towa- rającego na raka artysty. rzyszą nam emocje takie jak: niepokój, Skojarzenia każdy może mieć indy- strach, obawa, ciekawość i trochę znie- widualne. I nie chcę spoilerować, w jaki cierpliwienie. W ostatniej jest już tylko sposób kończą się losy bohaterów, bo na strach i chaos. pewno są jeszcze osoby, które nie zanu- Czytelnik – podobnie jak boha- rzyły się w „Bezkres” (dosłownie zanu- terowie – dokonuje skoków, z wątku na rzyły, bo książka ma ponad 800 stron, wątek, z historii w historię. zatem nie jest to krótka przygoda). Finał Marcin Podlewski Podlewski nie zmienił kon- na pewno jest zaskakujący, a fani se- Bezkres wencji pisania. Wciąż prowa- rii piszą, że żałują, że to już koniec, że 844 s. ; 20 cm dzi czytelnika według zasady Grand Finale nastąpiło za szybko, że Lublin ; Warszawa : „po nitce do kłębka”, wciąż żegnają się ze swoimi ulubionymi posta- Fabryka Słów, 2018 821.162.1-3 serwuje nam całą masę za- ciami i niedowierzają, że nie wykonają gadnień i motywów, które już kolejnego skoku w przestrzeń. Jak się w pewnym momencie nakładają się na okazuje Głębia ma swój Kraniec, i tam siebie i tworzą logiczna całość. I tak rozstajemy się. Zostaje tylko biały szum… przez dwie części dostajemy zalążki Chwalmy Bladego Króla. 52 53 Jan Rojewski literatura Ikonoklazm 46 s. ; 22 cm Stronie Śląskie : Biuro Literackie, 2018 Anna Adamowicz 821.162.1-1 Animalia 41 s. ; 22 cm Stronie Śląskie : Biuro Literackie, 2019 821.162.1-1

Marta Podgórnik Mordercze ballady 31 s. ; 22 cm Stronie Śląskie : Biuro Literackie, 2018 821.162.1-1 Katarzyna Sobota Ja i świat w trzech odsłonach W ostatnim czasie nakładem Biura Literackiego ukazały się m.in. tomiki „Mordercze ballady”, „Ikonoklazm” poetyckie trójki bardzo interesujących autorów. Każda z książek prezentuje i „Animalia” odsłaniają trzy poetyckie inny sposób patrzenia na człowieka i rzeczywistość, dyktowany przez perspektywy, które, choć tak odmienne, indywidualną wrażliwość. Jednak mimo znaczących różnic wiersze Marty pozwalają się sprowadzić do wspólnego Podgórnik, Jana Rojewskiego i Anny Adamowicz łączy jedna wspólna cecha. mianownika – jest nim relacja. Podmioty wypowiadające się w utworach Marty W „Morderczych balladach” Pod- „Ikonoklazmu”, śpiewającego piosenki Podgórnik, Jana Rojewskiego i Anny górnik (rocznik 1979, laureatki m.in. Na- z „Ziarna”. Kolejne etapy jego życia wy- Adamowicz nie są bowiem wyizolowane, grody Literackiej Gdynia w 2012 r. za dają się naznaczone tym, co zdarzyło się lecz uczestniczą w nieustannej interak- „Rezydencje surykatek”) mamy do czy- w odległej przeszłości. Zagrożenie stwa- cji z innymi ludźmi, otoczeniem, naturą. nienia z ciekawą kreacją podmiotu, która rzają również widma współczesności (np. W „Morderczych balladach” są to nie jest nastawiona na grę z czytelnikiem. szerokopasmowy internet oferujący przy- tylko związki z ukochaną osobą, lecz Na przykład pieszczotliwe zdrobnienia gody erotyczne). Tytułowe niszczenie także z najbliższą rodziną czy Bogiem. (błocko, kaloszki, dobre słonko) w utwo- świętych obrazów to zarówno akt buntu, rze „Jeżeli” zderzone zostają z mor- jak i rozpaczy – bezradnie walę rę- derczym aktem, do którego przyznaje koma […]/ w myśliwych Kossaka i świętą się osoba mówiąca w „Moim wierszu”. rodzinę – wyznaje osoba mówiąca Nieustanna Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że w utworze „Teraz kończę wiek ucznia”. interakcja podmiot traktuje swój czyn podły z du- Tymczasem Anna Adamowicz (r. 1993, żym dystansem, puszczając do czytelnika nominowana do nagrody w Ogólnopol- z ludźmi, oko. Na uwagę zasługuje również wi- skim Konkursie Poetyckim im. J. Biere- zja związków damsko-męskich, w której zina) czyni bohaterem „Animalii” zarówno otoczeniem, z jednej strony pobrzmiewa specyficzne ludzi, jak i zwierzęta. Te dwa różne światy poczucie humoru (Czyż nie mówiłem Ci, nie tylko się ze sobą ścierają, ale i prze- naturą. że zamknąwszy buzię,/ Otwierasz szczę- nikają, czasem dosłownie. Wyrazistym ścia drzwi? – „Miłość”), z drugiej zaś przykładem jest para wierszy, w których gorzka refleksja o relacji pełnej oskarżeń kolejno wypowiadają się Maria Callas Poezja Rojewskiego ukazuje z kolei zma- i nieszczerości (Ty mi zarzucisz chciwość, i żyjący w jej jelitach tasiemiec. Z kolei gania jednostki z tradycją i wyzwaniami a ja Tobie płaszcz/ Na te wątłe ramionka tytułowy utwór ukazuje odwrócony po- nowoczesności. Autorka „Animalii” nato- copiątkowych kłamstw – „Pamięć”). rządek – zwierzęta wkraczają w prze- miast kładzie nacisk na skomplikowane Z kolei podmiot w wierszach Ro- strzeń ludzką (w tryby miast […] w szpary powiązania ludzi i przyrody, których dy- jewskiego (r. 1984, laureata konkursu szyn), zaś ludzie umykają w miejsca na- namikę wyznaczają ingerencja człowieka im. Rafała Wojaczka) z tomu „Ikonoklazm”, turalne, choć niekoniecznie gościnne oraz zaskakująca, a niekiedy wręcz pora- snuje opowieść o swoim życiu w niepoko- (w brzuchy mórz […] w gniazda żmij). żająca reakcja „braci mniejszych”. jącym świecie. Rozpoczyna od wydarzeń Adamowicz kreśli obraz świata, widziany Twórcy dają wyraz przekonaniu, że poprzedzających narodziny – intrygu- oczyma umierającej małpy („je suis Ba- nie sposób żyć w oderwaniu od świata. jącej kosmogonii Polski ([Pierwsi ludzie bouin”) czy Łajki, psa wysłanego w ko- Wobec mnogości zjawisk i wieloznacznej mieszkali w dolinie]), w której pojawiają smos przez Rosjan („Elon Musk rozmawia rzeczywistości często jesteśmy bezradni. się aluzje do Księgi Rodzaju. Mroczny z Łajką”). Ostrzeżenie Łajki skierowane Jednak nie zwalnia nas to z odpowie- obraz grzebania brata w ziemi, która do ludzi brzmi złowróżbnie: wy jesteście dzialności za relacje z innymi ludźmi miała smak popiołu, kontrastuje z siel- kryształki na skórze Ziemi która w każdej i środowiskiem. Relacje te świadczą bo- skim dzieciństwem głównego bohatera chwili/ może się otrząsnąć […] wiem o naszym człowieczeństwie. 52 53 DESIGN Fot. Michał Jaroń. Materiały prasowe Instytutu Dizajnu Anonimowy kreator Diana Michalska zbiorowej wyobraźni

Chociaż Karol Śliwka pozostaje dla większości osób osobą anonimową, to trudno sobie wyobrazić statystycznego Na jednej z plansz widzimy słynne okładki płyt z lat „użytkownika przestrzeni 80. – oto Piotr Fronczewski, jako Franek Kimono miejskiej”, który nie i Andrzej Rosiewicz. Obok rozpoznawalny dla rozpoznawałby jego wszystkich logotyp PKO i żartobliwy plakat Wenus charakterystycznych znaków z Milo z hasłem „Chroń ręce”. graficznych.

Trudno uwierzyć, ale te wszystkie „użytkownika przestrzeni miejskiej”, który projekty, znane chyba każdemu Polakowi nie rozpoznawałby jego charakterystycz- znaki, są autorstwa jednego człowieka – nych znaków graficznych – Instytutu Matki urodzonego w 1932 r. Karola Śliwki. Wię- i Dziecka, wspomnianej już Powszechnej cej, można je wszystkie zobaczyć na wysta- Kasy Oszczędności, Wydawnictw Szkol- wie „Karol Śliwka. Polskie projekty. Polscy nych i Pedagogicznych. To wystawa dla projektanci”, do połowy maja, w Instytucie dużych i małych, ale przede wszystkim dla Dizajnu w Kielcach. każdego, kto na poważnie chce związać Ekspozycja jest drugą odsłoną wy- swoją przyszłość z projektowaniem logo- stawy przygotowanej przez Muzeum Mia- typów. Wernisażowi wystawy towarzyszył sta Gdyni, która przez Stowarzyszenie również, ogłoszony przez ID, konkurs na Twórców Grafiki Użytkowej została uznana pracę nawiązującą do twórczości Karola za Projekt Roku w Polskim Konkursie Gra- Śliwki, a samego projektanta można bliżej ficznym. Chociaż Karol Śliwka pozostaje poznać dzięki cytatom z wypowiedzi autor- dla większości osób postacią anonimową, skich, analizom wybranych znaków i aneg- to trudno sobie wyobrazić statystycznego dotom związanym z ich powstaniem.

54 55 PLASTYKA Agata Kulik Chłopiec, który słucha pociągów Rozmowa z Martą Adamowicz, pochodzącą z Kielc artystką sztuki video, mieszkającą w Szkocji. Jesteś artystką interdyscyplinarną, jakim dziedzinami sztuki się zajmujesz? Głównie tworzę pejzaże i rzeźby dźwię- kowe. Czasami towarzyszą im również krót- kie video arty, bądź innego typu wizualiza- cje. Odkąd urodziła się moja córka, tworzę również linoryty. Łatwiej jest pracować dłu- tem niż dźwiękiem przy śpiącym bobasie. Zajmujesz się również teatrem? Przez lata prowadziłam projekty Little Bit of Theatre – prezentowaliśmy tam cyklicz- Fot. Agata K nie wieczory z krótkimi, eksperymentalnymi formami teatralnymi i performansami. Część projektów mojego autorstwa przerodziło się potem w video-arty dla „Gay and Imigrant”. ulik Jeden z tych spektakli został zaprezentowa- ny w Scottish National Theatre. Z czego wynika to, że używasz tak na przykład nagrodą An Tallas Solais, na Artist” to wynik działania kolektywu arty- wielu różnych środków wyrazu? jednej z najbardziej prestiżowych wystaw stycznego, którego celem jest wspieranie Sztuka odzwierciedla rzeczywistość. w Szkocji. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że mam-artystek w drodze powrotu do świata Rzeczywistość składa się z wielu czynni- będę artystką wizualną. Z czasem, korzysta- sztuki. To pierwszy raz, kiedy kolektyw za- ków, dlatego to, co tworzę również czasem jąc z tego, że moja córka zaczęła chodzić do działał w Glasgow. Ta wystawa jest również jest obrazem, a czasem dźwiękiem. Zawsze szkoły, wracam do pracy z dźwiękami, ale o tyle unikalna, że jej kuratorami były dzieci jednak wyraża to samo – harmonię i dys- na pewno nie porzucę linorytów. Podsumo- artystek. To one wybierały ulubione prace kordię – płynące z życia codziennego. wując, bycie rodzicem pomogło mi uporząd- mam, które zostały zaprezentowane. Mieszkasz w Glasgow, czy bycie imi- kować i rozwinąć moją praktykę Nad czym teraz pracujesz? grantem definiuje twoją sztukę? artystyczną. Był to długi Nad muzyczną formą Nie wydaje mi się, żeby status imi- i trudny proces pełen łez dokumentalną na temat granta mnie w jakiś sposób definiował. i potu, ale zakończył pasji autystycznego Niemniej jednak ma on duży wpływ na się sukcesem. Być może to, że łączę chłopca do metra moje życie i sposób postrzegania świata. Otworzyłaś w Glasgow. Używam To przenika również do tego, co robię. Być właśnie swoją ga- „w sobie” kilka kultur dźwięków stacji, po- może to, że łączę „w sobie” kilka kultur lerię – M Gallery wzbogaca to, jak patrzę ciągów, aby stworzyć wzbogaca to, jak patrzę na świat, co w nim Glasgow, pod koniec na świat. muzyczny krajobraz, obserwuję i co mi wpada w oko. W mojej lutego miał miejsce w który wpleciony bę- pracy poszukuje wątków, które nas łączą, wernisaż wystawy „My dzie wywiad z jego mamą, jako ludzi. Interesują mnie lokalne społecz- Mother Is An Artist”... również reakcje chłopca na nad- ności, to jak się zawiązują I jak funkcjonują, Tak, we współpracy ze szkołą językową jeżdżające pociągi. Związek między auty- to, co jest dla nich ważne i piękne, a co otworzyliśmy nie tylko galerię, ale i centrum zmem a miłością do systemów kolejowych je oburza. Koncentrując się na tych bardzo propagujące wielokulturowość. Naszym ce- jest dobrze znany w środowisku badaw- specyficznych mikrokosmosach, odkrywam lem jest otworzenie lokalnego społeczeń- czym. W takich miastach jak Nowy Jork czy istotę ludzkości, która wszędzie na świecie stwa na sztukę, umożliwienie rodzinom ko- Londyn istnieją nawet zespoły, które orga- jest taka sama. rzystania z eventów artystycznych. Program nizują wspólne wycieczki, mając nadzieje, Jesteś też matką, czy matkom/kobie- będzie więc dostosowany dla dzieci (odpo- że pasja doświadczana w grupie, wpłynie tom trudniej być artystą? wiednia głośność koncertów, brak wulga- korzystnie na zdolności społeczne auty- To jest bardzo trudne pytanie. Odpo- ryzmów, czy treści nasyconych przemocą). stycznych dzieci. Przygotowuję się również wiedź to „tak”, ale również „nie”. Rodzi- Chodzi o to, żeby rodzicielstwo nie ogra- do mojej pierwszej oficjalnej rezydentury cielstwo wymaga dostosowania – w każdej niczało udziału w koncertach, wernisażach artystycznej, która odbędzie się latem. dziedzinie życia. Bardzo trudno jest pogo- czy wystawach. Wystawa „My Mother Is An Trzymamy kciuki. Dziękuję za rozmowę. dzić to z „duszą artysty”, ale jeżeli znajdzie się sposób na pokonanie przeszkód, to w na- Marta Adamowicz pochodzi z Kielc na co dzień mieszka w Szkocji. W 2017 r. jej prace były częścią dorocznej wystawy „RGI, Clydeside Annual Exhbition” Galerii Pop-up w Merchant City w City Hall i Old Fruitmarket stępnym etapie jest dużo łatwiej. Jeżeli czło- oraz wielu innych. Dźwiękowy utwór „Poludnica” był wystawiany w całej Szkocji, w tym na Glasgow Inter- wiek nauczy się nie oczekiwać na wenę, national Festival 2018. Jego radiowa wersja była częścią Radiophrenia Glasgow i Radio Borealis Festival tylko ją samemu w sobie aktywować, kiedy w Bergen. Jest laureatką nagrody An Tallas Solais na wystawie RSA Open 2018. Stworzyła 5-minutowy projekt dziecko śpi, je, jest w przedszkolu, bądź po teatralny, który kilka lat temu został pokazany przez Scottish National Theatre, a także jest częścią grupy prostu odwróci się na pięć minut, to my- performance/ video art o nazwie Gay and Immigrant, przez lata wystawiającej wiele spektakli. Ostatnio ich ślę, że można być dużo bardziej wydajnym film został pokazany na festiwalu Doune The Rabbit Hole oraz został przyjęty na tournee „kina w jurcie” przez Cinemor77. Adamowicz działa również w zespole muzycznym Polis, tworzącym electronic crooning. Zawsze artystą. W moim przypadku pomogła rów- była też zainteresowana fotografią i projektowaniem, jednak od kiedy stała się mamą, bardziej zbliżyła się nież, jak już wspomniałam zmiana dyscy- do tradycyjnych form wizualnych. Pisze opowiadania dla najmłodszych, nawiązujące m.in. do szkockiego pliny na „cichszą”. Ta decyzja zaowocowała folkloru. Pracuje z dziećmi dwujęzycznymi. 54 55 PLASTYKA

Michał Płoski Dwa spojrzenia na świętą ikonę Galeria Współczesnej Sztuki odbitego w kałuży... (wystawa „Iluzje Od wielu lat Antoni towarzy- Sakralnej „Dom Praczki” to ważne i pejzaże” 2013). Od początku w foto- szy prawosławnej parafii św. Mikołaja miejsce, ciągle mało znane grafiach Antoniego pojawiał się rys reli- w Kielcach. Kontakt ten zaowocował znacznej części mieszkańców gijny. Czasem dyskretnie, właśnie przez w 2010 r. wystawą „Tajemnica cerkwi”, Kielc – wśród nich również tych, ożywcze światło lub uchwyconą formę która stanowiła swoisty reportaż. An- których praca, powołanie, kierunek krzyżujących się linii; niekiedy bardziej toni, dokumentując wydarzenia, zwy- studiów bądź szkolnej nauki, jakby dosłownie – wizerunek Ukrzyżowanego kle związane z liturgią, próbował do- się wydawało, zobowiązuje wręcz zawieszony na surowym murze. trzeć do tego, co nie jest wyrażalne, do do częstego odwiedzania tego miejsca. Zawsze są tu ekspozycje ” ciekawe, świetnie zaaranżowane, co zawdzięczamy opiekującej się Galerią Agnieszce Orłowskiej. W ostatnim czasie zaprezento- wane zostały tu dwie wystawy: „Światło skazan y śmier ć ikony” – fotografie Antoniego Myśliwca na oraz „Cisza ikony” (wciąż dostępna) – J ezus

malarstwo Pauliny Krajewskiej. an P Paulina K rajewska Paulina Antoni Myśliwiec, znany artysta „ fotografik, związany z Kielcami, któ- rego prace odnajdują piękno przedmio- tów i miejsc omijanych obojętnie lub wręcz postrzeganych jako brzydkie: wrak samochodu zawłaszczany powoli przez otaczającą go przyrodę, pofalo- wany dach starej szopy czy kawałki folii wyglądające jak piękne pejzaże, osiedlowy śmietnik i plama światła Paulina Krajewska 56 „Zmartwychwstanie” 57 PLASTYKA

tajemnicy właśnie. Wystawa „Światła z kontemplacją światła Taboru, świa- i dobro są nierozłączne, stanowią wła- ikony” świadczy o tym, że artysta podąża tła Bożej chwały. Filozofia neoplatoń- ściwy przedmiot naszej uwagi. Tym ra- dalej tropem poszukiwacza rzeczywisto- ska, za sprawą autora identyfikowanego zem artysta prowadzi nas ku obser- ści nienazwanej i nie chodzi tu o zwykłe z pierwszym biskupem Aten – św. Dio- wacji światła. Promienie penetrujące zdjęcia prezentujące napotkane święte nizym, oddziaływała na wschodnią du- wnętrze cerkwi, płonące świece, lampki wizerunki. Jedna z fotografii przedstawia chowość. Światło, jakiego doświadczają oliwne towarzyszące ikonom, prowadzą wręcz pustą cerkiewną ścianę, z któ- uczniowie w momencie Przemienienia nas ku medytacji nad Światłem, które rej przed remontem zdjęto ikony. Kurz Pańskiego na Górze, umożliwia prze- nie przemija. zakreślił jaśniejsze miejsca i pozostały kroczenie mrocznej doczesności i pełne Paulina Krajewska, absolwentka tylko prostokąty po nieobecnych świę- poznanie Zbawiciela. Według Pseudo- Liceum Sztuk Plastycznych i Wydziału tych znakach. Na innej pracy widoczne Dionizego to niestworzone światło sta- Grafiki krakowskiej Akademii Sztuk są płomienie świec, których liczba po- nowi łącznik pomiędzy Niebem i Ziemią Pięknych, odkryła w pewnym momen- dwojona została przez odbicie w stojącej cie swojego życia szczególne powołanie. za nimi oszklonej fotografii. Błyszczący Maluje prace o niewielkich formatach, krzyż panichidnicy uczytelnia zdarze- zakorzenione w modlitwie, w Piśmie nie – modlitwa za śp. profesora Jerzego Świętym. Kluczem więc do misterium Nowosielskiego. Zdjęcie następne – twórczości krakowskiej malarki jest świetlny odblask na cerkiewnym suficie. jej życie wewnętrzne. Próbuję odgad- Rozpoznajemy miejsce tylko przez wi- nąć duchowe ścieżki artystki w oparciu doczne fragmenty krzyża i chorągwi. Na Twarze i gesty postaci o jej wypowiedzi, cytowane w artykułach wielu fotografiach pojawiają się ikony. Są o niej. Powiedziała o początku swojej one elementem istotnym, ale nie głów- wewnętrznej drogi: Nawrócenie przy- nym. Chodzi przede wszystkim o dzia- świadczyły o tym, że znajdują szło... w trakcie Modlitwy Jezusowej – łanie światła, ożywione przezeń barwy, się już w innej rzeczywistości polegającej na powtarzaniu słów „Panie odblaski, migotania... Chusta ze „Spasem niż ta naznaczonacierpieniem grzechem,i łzami. Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade Nierukotwornym” na tle dużej szyby, mną grzesznikiem”. w której widzimy delikatnie rozświetloną i dzięki niemu hierarchia niebieska i ko- Ta związana z rytmem oddechu for- panoramę miasta. Odbicia przenoszące ścielna jednoczą się w liturgii, której nie- muła medytacyjna, pochodząca z ducho- zarysy ikon na tkaniny, na szkło. Innym rozdzielny element stanowi ikona. Można wości wczesnego monastycyzmu, towarzy- zabiegiem jestem łączenie planów bliż- więc powiedzieć za Pseudo-Dionizym, że szy prawosławnym ikonopiscom. Prowadzi szych i dalszych o różnym oświetleniu światło św. Ikon uczestniczy w świetle ona ku głębokiemu uciszeniu. Eliminując i kolorycie. Niekiedy blask świateł lub Bożej chwały. Naturalne światło, prze- doznania wynikające z cielesności i psy- umiejscowienie na drugim planie utrud- nikające warstwę malarską, ożywiające chiki, otwiera na Boga obecnego w sercu niają rozpoznanie świętych czy Matki ikonę, jest niejako drogą do rozpoznania każdego człowieka. Podobny szlak w du- Bożej, a jednak na tych zdjęciach wy- światłości nieprzemijającej. chowości zachodniej wyznaczył św. Jan czuwa się ich obecność. Na innej foto- Antoni Myśliwiec przez swoją od Krzyża, nazywając go drogą na górę grafii wyraźnie widzimy ikonę św. Jana twórczość fotograficzną pomaga nam Karmel. Paulina Krajewska wspomina Teologa (Ewangelisty). Apostoł zasłania zauważać piękno, piękno często ukryte, o książkach ks. Andrzeja Muszali (współ- dłonią usta charakterystycznym gestem a jednak obecne w otaczającym nas pracowała przy tworzeniu ich szaty gra- oznaczającym głębokie milczenie. Takie świecie. W tradycji greckiej, którą prze- ficznej) i o odbywających się z inspira- zanurzenie w pokoju i ciszy złączone jest jęło chrześcijaństwo wschodnie, piękno cji księdza spotkaniach modlitewnych

Paulina Krajewska Paulina Krajewska Paulina Krajewska „Oplakiwanie” 56 „Pan Jezus na smierc skazany” „Szymon pomaga nieść krzyż” 57 PLASTYKA

Oryginalność, odrębność w stosunku do innych znanych malarzy ikon, postrze- gamy jako walor tych prac. W tradycji wschodniej nie zawsze uznane byłoby to za zaletę. Artystka dzieli się z nami swoją intymną relacją z Bogiem, za- mieszczając w tytułach prac cytat z Pi- sma Świętego. Zaprasza niejako widza do wspólnej modlitwy. Kielecka wystawa trwa w okresie Wielkiego Postu i ikony krakowskiej malarki mogą poprowadzić nas Drogą Krzyżówką; nabożeństwo to nie znane jest w prawosławiu. W pierw- szym spojrzeniu dostrzegamy plamy tła. Trzeba się zbliżyć do niewielkich desek, aby odczytać postacie i małe światełka. Mistyka zachodnia szuka światła w ra- nach, w cierpieniu. Na innych deskach znajdziemy ilustracje scen ewangelicz- nych – szczególniej piękne nokturny. Myślę, że prace te mogłyby być użyte w edycji Pisma Św. Dodajmy, że ilustratorski talent Krajewskiej został już dostrzeżonym (wyróżnienie w konkursie „Książka roku” za ilustracje do baśni i bajek kurdyjskich). Są też obrazy jasne, roz- świetlone, bliskie tradycji wschodniej, w ciszy, w których uczestniczy. Treść symbolizowało światło Bożej chwały. nierzadko wypełniające cechy kanonicz- wspomnianych książek pozwala na przy- Twarze i gesty postaci świadczyły o tym, nych ikon. Na przykład piękne „Zwiasto- puszczenie, że malarce znana jest du- że znajdują się już w innej rzeczywistości wanie” (2013), czy praca zatytułowana chowości karmelu, owe pięć „nic” prowa- niż ta naznaczona grzechem, cierpieniem „Poranek Wielkanocny” (2017) – na dzące ku szczytowi. Jej postawa ufności, i łzami. Użyłem określenia klasyczna Wschodzie nosiłaby miano „Żeny – mi- zawierzenia Bogu, który przychodzi jako ikona, bowiem w dziejach tęgo malar- ronosicy”, piękne ikony maryjne np. „Ma- bezbronny Jezus, mówi o inspiracji małą stwa niejednokrotnie dawały o sobie ryja z Emanuelem” (2017) – w prawosła- drogą św. Teresy z Lisieux. znać wpływy kultury zachodniej. Prace wiu Matka Boża Znaku. Z innej wypowiedzi Pauliny Kra- Krajewskiej nazwałbym ikonami pogra- W 2018 r. powstała ikona Prze- jewskiej dowiadujemy się, że inspira- nicza, gdyż można w nich dostrzec od- mienienia Pańskiego, którą artystka cje malarskie zawdzięcza ćwiczeniom działywanie obu wspomnianych wyżej zatytułowała „Wyprowadził ich na górę ignacjańskim, których elementem jest nurtów duchowości. Malarka nie używa wysoką”. W prawosławiu góra Tabor umiejscowienie się w danej biblijnej sce- złota. Barwne lub ciemne, niejednolite odgrywa szczególną rolę. Podobnie jak nie i rozbudzenie tą drogą swojej wy- tło wypełnia niemal całą powierzchnię u św. Jana od Krzyża wspinaczka sym- obraźni i emocji. Taka postawa w życiu jej obrazów i nadaje emocjonalny cha- bolizuje ascezę, która służy temu aby wewnętrznym jest odrębna, wręcz prze- rakter scenie. Artystka długo nad nimi z naszych oczu zdjęte zostały zasłony, ciwna w stosunku do duchowości za- pracuje. Sprzyja temu technika właściwa by w świetle Bożej chwały ujrzeć Zba- równo wschodniej, jak i św. Jana od ikonom: lipowe deski, kredowo-klejowy wiciela. Przed otrzymaniem błogosła- Krzyża, zmierzających do wyciszenia grunt, żółtkowa tempera. Szybciej i ła- wieństwa posługi pisania ikon, wschodni wyobrażeń i emocji, także tych poboż- twiej można by działać przy pomocy no- ikonografowie poszczą i w ciszy piszą nych. W religijnej sztuce droga św. Igna- woczesnych farb, np. akryli. Ale właśnie właśnie ikonę Przemienienia Pańskiego. cego Loyoli zaowocowała twórczością dawna technika wymaga czasu i cierpli- Praca Krajewskiej jest oszczędna: błękit nacechowaną mrokiem i światłem, emo- wości: samodzielne ucieranie pigmentów, tła, ciemna góra i biel. Ledwie zazna- cjonalnymi napięciami. Choć prace Kra- mieszanie ich w odpowiedniej proporcji czone twarze i dłonie postaci, których jewskiej trudno porównywać do obrazów z żółtkowym spoiwem, powolne nakła- sylwetki zakreślone są białymi plamami. barokowych, to jednak w wielu z nich danie długo wysychającej farby, którą Smuga światła zstępuje na górę. Ma- możemy odnaleźć podobną uczuciową w razie potrzeby łatwo można usunąć. larka zatrzymuje się przy pierwszych dynamikę. Wschodnia ikona, integralnie Towarzyszy temu upływ czasu i modli- słowach przywołanego w tytule frag- związana z liturgią, unika takich efektów. twa. Ograniczenie kolorystyki, schema- mentu Ewangelii (Mk 9,2; Mt 17,1). Nie Twórcy ikon, zachowujący kanon, dzia- tyczne ujęcie postaci i rysów ich twa- ma jeszcze Eliasza i Mojżesza. Ucznio- łali podobnie jak kapłan przestrzegający rzy także jest bliskie tradycji ikonowej. wie stoją na szczycie, nad nimi jaśnieje obowiązujących rytów, powściągający Natomiast o przynależności twórczości Chrystus, który udziela im swego świa- emocje na rzecz uwagi, skupienia wobec Krajewskiej do tradycji zachodniej mówi tła. Nie potrzeba więcej słów ani zna- misterium. W klasycznej ikonie złote tło jej indywidualny i emocjonalny rys. ków. Cisza ikony. 58 59 PLASTYKA

Ignacy Czwartos „Czwórka” z cyklu „Żołnierze wyklęci”, 2018 ol. pł., 200×200 cm własność artysty Diana Michalska Żołnierze Wyklęci w kostiumie sarmackim Do końca kwietnia Muzeum Współczesne Wrocław prezentuje wystawę malarstwa Ignacego Czwartosa. Artysta (ur. 1966) w Kielcach dyplom uzyskał w pracowni Tadeusza Wolańskiego w Zakładzie Wychowania Plastycznego w Kaliszu – Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jest współtwórcą Stowarzyszenia i Galerii Otwarta Pracownia.

Ignacy Czwartos „Memento mori, 2016”, 2015 ol. pł., 95×150 cm własność Fundacji Nowa Przestrzeń Sztuki

W katalogu towarzyszącym wy- dzieł zbudowana jest ze ściszonych re- prac Czwartosa, modelu portretu sar- ”, 2013 stawie Andrzej Jarosz tak charaktery- jestrów beżów, wielowymiarowych bieli mackiego, zwłaszcza tradycji portretów zuje prace kieleckiego twórcy: Czwar- oraz stonowanych błękitów. W tych, trumiennych. Na sposób współczesny

tos, definiujący się jako malarz polski świadomych nawiązaniach do prekurso- trawestuje motywy znane z tradycji ba- wiosce

(a niekiedy nawet jako „współczesny rów abstrakcji geometrycznej – Kazimie- rokowego vanitas i w ten kostium ubiera na sarmata”), brawurowo odwołuje się do rza Malewicza i Pieta Mondriana – tkwi postaci Żołnierzy Wyklętych. Tym spo- malarstwa Andrzeja Wróblewskiego siła obrazowania Czwartosa. Lecz nie sobem tworzy i inspiruje dyskusję na robota

i sztuki barokowej. W obrazach malowa- tylko. Drugim, na pewno ważniejszym temat śmierci, tradycji, historii i jej od- akowie aka T ol. pł., 200×180 cm ol. pł., 200×180 Ignacy C zwartos własność Muzeum Narodowego własność Muzeum Narodowego w Kr

nych płasko, zestawionych z wysmako- fundamentem sztuki artysty jest tradycja bicia w XXI w. Wystawa staje się za- „ wanych kolorystycznie płaszczyzn, sięga polskiego malarstwa dawnego. tem dyskusją – językiem sztuk pla- zarówno po zasadę mimesis, jak i po grę Cykl prezentowany w MWW na- stycznych – o polskości, o naszych, geometrycznych form. Substancja jego wiązuje, do znanego z wcześniejszych odwiecznych „problemach przeklętych”. 58 59 Nowe technologie Paweł Chmielewski

swą obecnością przypominając o ciągłej kontroli – opisując strefę przygraniczną Oko, które patrzy Błażej Kolański („Krajobraz wygod- Jesteśmy wciąż sprawdzani – przeczesywanie Internetu, historii odwiedzanych nego zabijania”) odwołuje się do este- stron, zachowań sieciowych, czytanie poczty – to już norma. Znane z futurystycznej tyki PlayStation. Metafora żołnierza, wizji „Łowcy androidów” spersonalizowane reklamy, które „gadają” po imieniu jako gracza, powraca w wielu tekstach do przechodniów, już są znane z amerykańskich sklepów i ulic Seulu. Chińskie zbioru. Ukryty tysiące kilometrów dalej władze oceniają obywateli na podstawie „lajków” społecznych. Google wszędzie operator bezszelestnego obiektu, trak- już wjechało ze swoimi kamerami. Prywatność to przeszłość. Jej nowym – wielu tuje ofiary/wrogów, jeśli są terrorystami, podejrzanymi o terroryzm, bezosobowo. powiedziałoby, że bardzo perfidnym symbolem – są drony. Zabijanie stało się elementem zabawy, Obdarowywane są nimi dzieci obiektów latających” w wirtualno-re- dron wygodnym narzędziem. Eseje – za- z okazji pierwszej komunii, fruwają nad alnym świecie, na styku gier kompu- warte w tej części – uświadamiają nam naszymi głowami kręcąc filmiki rekla- terowych i rzeczywistego pola walki. stopniowe zacieranie granic między mowe, lub robiąc panoramiczne zdjęcia W artykule „Drony piękne jak motyle...” wirtualnym światem a realną wojną. dla prasy, w ujęciach „z lotu ptaka” wy- Renata Tańczuk przywołuje termin „na- Zamordowani ludzie są tu tylko ubocz- ręczają kamerzystów. Drony traktowane turoid”, nazwę istoty, która będąc wy- nym efektem „kliknięcia” w przycisk są, jako element stechnicyzowanego tworem zaawansowanej techniki, do na klawiaturze. świata, czasem – narzędzie inwigilacji, złudzenia przypomina istotę biologiczną kiedy indziej – pożyteczna zabawka, lub (niekoniecznie humanoidalną), zwo- skuteczny element gry wojennej. Rzadko dząc nasze zmysły. Już po premierze ich obecność jest analizowana w kontek- książki – naturoid doskonały pojawia się Na pograniczu izraelsko- ście kulturowym (nie tylko jako gadżet w odcinku „Wróg narodu” serii „Black -palestyńskim lek wypełniający tkankę filmów i seriali). mirror”, pod postacią zabójczego dro- psychotropowy stał się Tymczasem drony – na podobieństwo na-pszczoły. Złudzenie natury, powie- odtrutką na powszechny komputerów i SI – stały się nieodłącz- działbym nawet, że znane człowiekowi strach przed podniebnymi nym elementem naszego pejzażu i wręcz przynajmniej od renesansu, pragnienie strażnikami. „krzyczały”, dopominając się o należne jej naśladownictwa – objawia się prze- im miejsce w refleksji naukowej. „Czego cież i w „Matrixie” braci Wachowskich pragną drony?”, zbiór esejów pod redak- i „Z archiwum X”, gdzie obiekty śledzące cją Rafała Nahirnego, Aleksandry Kil i ofensywne imitują owady. Tak oto na Etyczne zagadnienie inwigilacji i Magdaleny Zamorskiej wypełnia lukę styku człowiek-maszyna, technika-na- i pochodnego od niej zabijania obrazuje w badaniach humanistycznych. Jeśli ty- tura, dotykamy poważnego dylematu – „Good Kill”, filmowy obraz Andrew Nic- tuł wywoła u kogoś automatyczne skoja- naturą (lub raczej jej naśladownictwem) cola (tekst Marty Brzezińskiej-Pająk), rzenie z powieścią Dicka „Czy androidy oswajamy cybernetyczne byty. Przypo- gdzie usankcjonowane podglądactwo śnią o elektrycznych owcach?”, minający motyla dron zdaje się nam i zabójstwo ma ikoniczną twarz Ethana to będzie to reakcja naturalna. mniej niebezpieczny, Hawke’a. Autorka przywołuje tu szereg Drony poddane wiwisekcji mają lecz czy w swym dzieł – przez „Wroga publicznego” i kla- bowiem osobowość, autorzy dążeniu do ani- syczną „Rozmowę” Coppoli, która rozpo- traktują je często, jak twory malizacji/ antro- częła kinowy cykl o inwigilacji. Szkoda, z pogranicza ludzko-mecha- pomorfizacji nie że nie wychwyciła tego elementu śle- nicznego, a pojęcia z dzie- dochodzimy do gra- dzenia/podglądactwa w dziełach wcze- dziny etyki – zdawałoby się nicy, o której pisali śniejszych, chociażby „Powiększeniu” zarezerwowane tylko dla Dick z Asimovem? Antonioniego. Filmowy obraz drona kie- Dron z wbudowaną ruje nas w sposób naturalny ku obrazowi Czego pragną drony? Od atrakcji wizualnej SI może – co wcale fotograficznemu. Tutaj dron pozostaje na- do spojrzenia władzy, redakcja Rafał Nahirny, nie jest tak niepraw- rzędziem artysty, dokumentującym dziką Aleksandra Kil, Magdalena Zamorska dopodobne – uzyskać naturę. Wraz z jego upowszechnieniem 420 s. ; 20 cm Gdańsk : Wydawnictwo Naukowe Katedra, 2017 świadomość, stając się powstaje wręcz subkultura „dronologii” ze 316.7:629.734/.735-519 z bionicznego sługi, cy- specjalnymi portalami, szeregiem filmów bernetycznym, latającym ukazujących pomyłki i „wpadki” związane ludzi – zostały prze- wrogiem. Lub strażni- z fotografowaniem dzikiej przyrody (Ra- niesione nie tylko do kiem. Aspekt zacierania fał Nahirny „Drony patrzą na zwierzęta”). świata zwierząt, ale i rzeczy- granic etycznych ukazuje Jasną stronę mocy reprezentują również wistości zaludnionej przez automaty. cykl esejów zawartych te statki, które ujawniają skalę zanie- Z piętnastu rozpraw zamieszczo- w części „Strefy konfliktów”. czyszczeń i monitorują zmiany klimatu nych w tomie, najbardziej interesujące Na pograniczu izraelsko-pale- (Karolina Chyla „Drony nad Arktyką”). dla czytelników magazynu artystycz- styńskim istnieje najwyższy na świecie Ten obraz dronów, wyłaniający nego pozostają te oscylujące wokół te- odsetek ludzi uzależnionych od tramalu. się z kart książki, jest uwodzicielski, ale matyki bionicznej natury dronów, ich Ten silny lek psychotropowy stał się i niebezpieczny. Dwoista natura latają- uczestnictwa – jako podmioty, bądź odtrutką na powszechny strach przed cych, sztucznych owadów i nasza z nimi przedmioty – w działaniach kulturowych podniebnymi strażnikami. Drony nie po- relacja, zaczyna troszeczkę przypominać i teksty o obecności „bezzałogowych jawiają się tu nagle, szumią i warczą, pakt Mefistofelesa. 60 manga Różności Przygody długouchego ronina Piotr Kletowski

Stan Sakai Tajemnice 197 s. ; 21 cm Warszawa : Wydawnictwo Egmont Polska, 2018 821.111(73)-91

„Usagi Yojimbo” – to klasyczna już dziś seria komiksowa, której twórcą jest Stan Sakai – z pochodzenia Japończyk, dorastający na Hawajach, obecnie mieszkający w Kalifornii. Jej bohaterem jest samotny ronin przemierzający drogi i bezdroża XVII-wiecznej Japonii, dobywający swego miecza w obronie pokrzywdzonych i uciśnionych, jako że jest tego miecza niepokonanym mistrzem. W każdym z 33 zeszytów (recenzowany w tym miejscu tom pt. „Tajemnice” jest 32, a więc do skończenia polskiej edycji pozostał jeden odcinek pt. „Ukryty”, wydany w USA w bieżącym roku) Miyamoto Usagi pakuje się w tyleż intry- gujące, co zawsze umożliwiające ukazanie swego szermier- czego kunsztu kłopoty. Co jest jednak najciekawsze – Usagi Rys. Robert Kolasa jest królikiem, bo świat Japonii ery Edo, pióra Sakai, jest światem zaludnianym przez... antropomorfizowane zwierzęta. Nie znaczy to, rzecz jasna, że dzieło Sakai jest czymś Ten numer magazynu kulturalnego „Projektor” powstał w rodzaju komiksów samurajskich dla dzieci. Wprost prze- przy wsparciu finansowym następujących osób: ciwnie, zwierzęcy bohaterowie przeżywają przygody nie- kiedy wręcz krwawe i okrutne, zaś intrygi w których udział bierze główny bohater nie mogą być zrozumiałe przez bar- Maciej Bachorski (Środa Wielkopolska) Krzysztof Borecki (Katowice) dzo młodych miłośników historii obrazkowych. Bo to, co sta- Zbigniew Brzeziński (Kielce) nowi o wspaniałości komiksowej serii „Usagi Yojimbo”, jest Agnieszka Czarnecka (Smyków) Agnieszka Filipowska (Kielce) właśnie jej realizm, w oddaniu życia codziennego, obyczajo- Martha Gordon (Detroit) Wojciech Jama (Rzeszów) wości, kultury Japończyków doby Edo, pozornie tylko ukryty Sylwia Kanicka (Rudniki) pod maską ezopowej bajki. Ale po „Mausach” Spiegelmana Wojciech Kawalec (Hyżne) Katarzyna Kolasa-Grądzka (Warszawa) wiemy dobrze, że właśnie zwierzęce postaci reprezentujące Malgorzata Kolasa (Kielce) Agnieszka Kozłowska-Piasta (Kielce) ludzi sprawdzają się znakomicie w obrazkowych historiach, Tomasz Kozłowski (Kielce) sprowadzając ludzkie typy do ich zwierzęcych archetypów. Robert Konsztat (Stryków) Janina Kraj (Górno) W zeszycie pt. „Tajemnice” Usagi bawi się w detektywa, Sebastian Krzysztofek (Warszawa) Jerzy Marczyk (Kielce) próbując pomóc swemu przyjacielowi – inspektorowi Ishidzie Michał Mazur (Kielce) w rozwiązaniu kilku nader skomplikowanych spraw kryminal- Krystian Mucha (Kazimierza Wielka) Kamil Nowaczek (Kielce) nych, związanych z tajemniczym Mistrzem – kontrolującym Joanna Nowisz (Warszawa) Mateusz Pikora (Gdańsk) świat przestępczy Edo, między innymi gang Czarnego Goblina, Iga Reczyńska (Berlin) w szeregach którego toczy się bezpardonowa walka o władze. Katarzyna Sobota (Kielce) Dziękujemy! Bartosz Sowula (Kielce) Tym razem Usagi bardziej od swych umiejętności walki Łukasz Szaruga (Kielce) Jerzy Tarnowski (Warszawa) mieczem będzie musiał użyć swego intelektu, choć oczywi- Michał Traczyk (Poznań) ście i w tym zeszycie mamy kilka wspaniale rozrysowanych Maciej Wasielewski (Tarnowo Podgórne) Adam Woźniak (Warszawa) sekwencji pojedynków, pogoni i malowniczych starć. Szczęsny Wroński (Kielce) Całość jak zwykle, w mniejszym, bądź większym stopniu nawiązuje do filmowej klasyki, zwłaszcza filmów Specjalne podziękowanie za ufundowanie nagród w rzecz numeru 2(35)/2019 dla jidai-geki, spod ręki Akiry Kurosawy („Yojimbo”, „Sanjuro”, Zajączkowskiego Jerzego Ozgi zbiórce na Dziękujemy! (komplety magazynu „Komiks (grafiki) i Sławomira „Ukryta forteca”), choć akurat kryminalne przygody Usagi i my”). z tomu „Tajemnice” bardziej przywołują na myśl samuraj- skie kryminały Kenji Misumi („Hanzo – brzytwa”), czy Hideo Goshy („Honor Samuraja”) niż klasyczne produkcje Cesarza Japońskiego Kina z Toshiro Mifune w roli głównej. Współfinansowanie: oraz osoby prywatne

Stowarzyszenie Twórcze „Zenit” Kupując nasze książki wspieraszszukaj na www.projektorkielce.pl wydawanie magazynu „Projektor”