ZESZYT 4

KAMIEŃ GRABOWIEC PRZETOCZYNO

Bolesław Bork

BOJAN 1993

Bolesław Bork

KAMIEŃ GRABOWIEC PRZETOCZYNO

Przeszłość i teraźniejszość wsi lesöckich w literaturze i pamięci mieszkańców

Zeszyt 4

Udżęti wietwie sę prosteją, Nadzeja znowu mie szteceje. Zymkówi słuńce deszę grzeje I widzę nowi, lepszi świat.

Bojan 1993 WYDAWCA Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie Oddział ZDJĘCIA Archiwum autora, Alfons Klejna, Halina Wasielke KOREKTA Elżbieta Bork-Kumiszcza

WYDAWNICTWO SPONSORUJĄ Rady Soleckie wsi Kamień i Przetoczyno oraz Rada Gminy Szemud

NA OKŁADCE: "Droga do Grabowca" - Arkadiusz Wróbel (ołówek)

w(i$) I Z; *958.9

Skład komputerowy tekstu: "ba" Gdynia, ul. 10 Lutego 33 Druk: ZPW "GARMOND" Gdynia, Komandorska 18. Nakł. 300 egz. KAMIEŃ

POŁOŻENIE I OPIS SOŁECTWA A_ Choc z kopicą cezech ledzy, Mowę starków sę nie wstedzi, Naja mowa - wieldżi skorb, Drogszó, niżle jinszech sto.

(A. Nagel - Nie zabaczta)

Do wioski sołeckiej Kamień, wchodzącej w skład Gminy Szemud, udajemy się z Wręczki, tj. krzyżówki dróg - Karczemki i Rumia - Kamień, drogą brukowaną polnymi kamieniami, bardzo krę­ tą, prawie nieprzejezdną dla pojazdów samochodowych. Po drodze mi­ jamy pojeziorne, zarastające, grząskie trzęsawiska i torfowiska oraz śródleśne polany i łączki. Drogę otaczają lasy mieszane, jednak z prze­ wagą skupisk drzew iglastych. Na tych torfiastych terenach leśnych występują dość obficie jałowce i czarna jagoda brusznica. Dawniej ro­ sły tu też żurawiny. Masyw wzniesień Sarniej Góry, położony w kie­ runku południowym od omawianej drogi, obfituje w grzyby szlachetne z borowikiem na czele, zaś na zrębach znajdują się skupiska malin i jeżyn. Po lewej stronie drogi, w odległości ponad kilometr od Wręczki, szemrze tuż przy drodze mały strumyczek. Za nim, na niewielkim stopniu wzniesień, przed płaskowyżem u podnóża Sarniej Góry, w miejscu zwanym niekiedy Węglowiszcze, partyzanci "Gryfa" z od­ działu por. Alfreda Loepera, na przełomie lat 1942/1943 wybudowali zespół schronów. Bliżej strumyka, w parowie, znajdowała się kuchnia, a wyżej, już na płaskim terenie, był bunkier mieszkalny, połączony podziemnym korytarzem ze schronem spełniającym rolę warsztatu. Ze schronu mieszkalnego prowadził korytarz ewakuacyjny, mający właz na dobrze zamaskowanym, niewielkim wzniesieniu. Oddzielnie zlokalizowano magazyn, posiadający dobrą wentylację, w którym

3 przechowywano przede wszystkim różnorakie mundury zdobyte na Niemcach, a tak przydatne partyzantom w trudnych warunkach, w jakich przypadło im działać. Nie był to jedyny zespół schronów w rejonie Sarniej Góry. U podnóża zalesionego szczytu znajdował się ko­ lejny, zamaskowany głazami narzutowymi zespół schronów. Na sa­ mym brzegu lasu, na tak zwanych niwach, w zaroślach, znajdowały się zapasowe ziemianki. Ten teren był podddany obławie, w której uczestniczyły różne, liczne formacje niemieckie w dniu 9 grudnia 1943 r. Obława zakończyła się na szczęście kompletnym niepowodze­ niem Niemców. Rozkaz operacyjny tej obławy zamieszczono w zeszy­ cie nr 2. Nieco dalej od rejonu schronów partyzanckich odchodzi w kie­ runku północnym droga gruntowa do leśniczówki Kamień, położonej na niewielkiej polanie. Leśniczówka upamiętniła się tym, że partyzan­ cki Tajnej Organizacji Wojskowej "Gryf Pomorski", Paweł Hebel "Szybki" i Stanisław Bieszk "Korcz", odziani w mundury niemieckie, w dniu 23 maja 1944 roku wykonali wyrok sądu gryfowskiego na pola­ kożerczym leśniczym niemieckim Georgu Scherfie z Przetoczyna, któ­ rego w znacznym stopniu obciążała śmierć dziesięciu Polaków straco­ nych w Różnym Dębie i inne morderstwa. W odwet za Scherfa hitlero­ wcy wywieźli na początku czerwca 1944 roku prawdopodobnie dwu­ dziestu tak zwanych zakładników z więzienia wejherowskiego i kilku więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof, w tym na pewno dwóch partyzantów koleczkowskich, Wiktora Liedtke i Jang Libona, którzy zostali ranni podczas tragicznej obławy nad Sleżą w dniu 29 lutego 1944 roku i rozstrzelali ich w nie ustalonym do tej pory miejscu na terenie lasów wchodzących w skład leśnictwa Kamień (Zdj. 1, 2). Drogą Rumia - Kamień dochodzimy do pięknie położonego w do­ lince po prawej stronie bruku jeziorka Okuniewo Małe, za którym wi­ doczne są rozrzucone na polanie zabudowania Okuniewa, osiedla wchodzącego obecnie w skład sołectwa Kamień. W gajówce Okuniewo i w chatach pracowników leśnych, najdłużej u Antoniego Ziemana, ukrywali się w latach 1943/1944 współdziałający z kaszubskim ruchem oporu dwaj zbiegli z obozu jenieckiego w Malborku żołnierze angielscy: Robert Henry Easterbrook "Bobi" i Horacy Johnson "Paddy". Gajowym na Okuniewskiej placówce w pierwszych latach

4 Zdj 1. Okuniewo - Jezioro i w głębi osada

U dołu- Zdj 2. Partyzanci "Gryfa" zamordowani przez hitlerowców w lasach kamieńskich w czerwcu 1944 r. a / Wiktor Liedtke b/Jan Libon

powojennych był jeden z dowódców Tajnej Organizacji Wojskowej "Gryf Pomorski", więzień Stutthofu i uczestnik tzw. marszu śmierci, pochodzący z Leśna, Antoni Głombiowski, któremu udało się zbiec z więzienia wejherowskiego w dniu 12 marca 1945 roku, tuż przed masakrą sztutowiaków na dziedzińcu tego więzienia. W kierunku wschodnim od polany i jeziora Okuniewskiego odcho­ dzi od bruku polna droga do Bieszkówka i dalej do Kołeczkowa, która

5 na odcinku końcowym, poczynając od Sarniej Góry, jest od 1987 roku utwardzona i pokryta masą bitumiczną. Przed tym rozgałęzieniem, tuż przy bruku, zwanym przez miejscowych Lesóków Remsczim Flastrę, leży wielki głaz narzutowy o obwodzie 8,20 m i wysokości 1,60 m. Na terenie leśnictwa Kamień są jeszcza dwa wieksze głazy: w od­ dziale 25 h kamień w kształcie zbliżonym do sześcianu o obwodzie 10,50 m i wysokości 1,80 m i drugi w oddziale 45 g o obwodzie 10,50 m i wysokości 2,20 m. (Zdj. 3)

Zdj. 3. Gtaz narzutowy przy drodze Rumia - Ka­ mień opodal Okunie- wa

Tuż przed Kamieniem las się kończy i wychodzimy na lekko pofałdowany teren. Prawą stroną omawianej drogi płynie w niewiel­ kiej niecce bezimienna strużka, biorąca swój początek w jeziorze Kamień. Towarzyszy jej wąski pas łąk. Po przeciwnej stronie drogi powstały w ostatnim czasie nowoczesne domy, ale w stylu więcej gó­ ralskim niż kaszubskim. I tak dochodzimy do miejsca, w którym droga z Wręczki łączy się z szosą Chwaszczyno - Wejherowo przez Szemud. W narożniku tych dróg stoi od pewnego czasu kiosk zaopatrujący turystów w gorące dania i artykuły spożywcze. Przy szosie od strony Szemuda, za wsią Kamień, po stronie jeziora stoi betonowo-metalowy i dlatego nie pasujący do kaszubskiego otoczenia, przydrożny krzyż. Wieś Kamień liczy zaledwie kilka zagród chłopskich. Pierwszym zabudowaniem od strony Szemuda, zaraz za wspomnianą strużką, po południowei stronie szosy, jest stojący na miejscu dawnej kuźni usłu­ gowy warsztat mechaniczny. Ostatnim kowalem w nieistniejącej ku­ źni był niejaki Tessmer. W kolejnym zabudowaniu po tej samej stronie

6 szosy był do niedawna wiejski punkt biblioteczny Gminnej Biblioteki Publicznej im. ks. dr Leona Heyke w Szemudzie, przeniesiony ostatnio do szkoły. Dalej mamy przystanek PKS o drewnianej konstrukcji, wybudowany w czynie społecznym przez mieszkańców sołectwa. Za zabudowaniami wiejskimi, nad samym jeziorem Kamień, powstało w ostatnich latach wiele domków kampingowych i letniskowych. Za miejscem, gdzie droga Rumia - Kamień łączy się z szosą sze- mudzką, po północnej stronie tej ostatniej, znajduje się sklep, dawniej oddziału Gminnej Spółdzielni "Samopomoc Chłopska" w Szemudzie, a dziś prywatny. Za sklepem jest niedawno wybudowany z funfuszów wiejskich stylowy przystanek PKS z odpowiednią zatoczką. Następnie stoją dwie zagrody gburskie i jako ostatnie zabudowanie, przy niebez­ piecznym zakręcie szosy, przez pewien czas nieczynna, a obecnie z klasami 0 - III szkoła filialna Szemuda. Starsze dzieci z Kamienia dowożone są od chwili powołania gminnych szkół zbiorczych do szkoły w Szemudzie. Jeszcze w połowie lat sześćdziesiątych, do czterech klas kamieńskiej szkoły uczęszczało 26 uczniów, a do szkół zbiorczych siedmioklasowych dochodziło 38 uczniów, w tym do Szemuda 24, do Kieleńskiej Huty 10, do Kielna 3 i do Kołeczkowa 1 uczeń. Długo­ letnim kierownikiem szkoły w Kamieniu był Jan Wojewski. (Zdj. 4)

Zdj 4. Budynek szkolny w Kamieniu

7 Za szkołą szosa skręca dość gwałtownie w kierunku połud­ niowym. Z tego zakrętu odchodzą od niej dwie drogi: na wschód obok kapliczki droga gruntowa do Glinnej i w przedłużeniu do Bieszkówka, na południe - brzegiem jeziora Kamień - droga na początku asfaltowa, po niespełna dwóch kilometrach polna. Ta ostatnia dochodzi do Nowej Karczmy, Rebarni i przez Psalmo do wsi sołeckiej Kowalewo. (Zdj. 5)

Zdj. 5. Kapliczka na skraju Kamienia

Kapliczka przy rozwidle­ niu dróg wybudowana została przez miejscowego rolnika Franciszka Liedtke w roku 1947, jako widomy znak dzięk­ czynny za przetrwanie okrutnej wojny w partyzantce i w obozie Stutthof. Do początku 1940 ro­ ku stał w tym miejscu przydroż­ ny krzyż kaszubski, który nie­ mieccy okupanci postanowili, jak zresztą wszędzie na Kaszubach, usunąć w związku z "nowym porządkiem" w Europie. O tym zamiarze powiadomił potajemnie ojca wspomnianego rolnika Niemiec Hirsch. Ten, przy pomocy synów zdołał nocą usunąć krzyż i zabezpieczyć go przed niechybną profanacją. Jezioro Kamień ma kształt wydłużony z północy, od wioski Ka­ mień, na południe. Jego długość przekracza 1,6 km, zaś szerokość prze­ ciętnie 150 m. Patrząc z Kamienia, lewy brzeg jeziora, lesisty i bardzo urozmaicony jest przeciwstawny brzegowi prawemu, piaszczystemu, pozbawionemu większych skupisk roślinnych. W jego toń wrzynają się od strony wspomnianej przyjeziornej asfaltówki dwa półwyspy, stanowiące raj dla turystów i niedzielnychwczasowiczów. Szczególnie ten drugi od strony wioski Kamień, o nazwie lokalnej Reczo Buda, wrzyna się daleko w lustro czystej wody. Powierzchnia jeziora, zdaniem tubylców, ma około 180 mórg, to jest 45 ha. Jest to najgłębsze jezioro na Lesókach. Franciszek Mamuszka w przewodniku "Wejherowo i Ziemia Wejherowska" podaje jego głębokość na ponad 20 metrów, a zdaniem starych rybaków dochodzi do 60 m. W miejscu największej głębi, tuż przy Kamińsczi Buchce, występują zdradzieckie wiry, stąd notuje się prawie corocznie kilka utonięć przesadnie odważnych pływaków. Jezioro podlega Państwowemu Gospodarstwu Rybnemu w Lipuszu. Żyją w nim oprócz pospolitych płoci, okonia, karasia również sielawa i węgorz. Z tym zjawiskiem związana jest le­ genda przekazana przez rybaków Konrada Chrapkowskiego i Jana Zelewa społecznikowi kamieńskiemu Franciszkowi Liedtce. Oto ona: 11' nech czasach, cziej w Kamieniu prze jezorze mieszkale bló)s smolorze i robłecy pszczeiorze, przenoieżny do okunicwsczi barcze, a też kowoj chteren żelazie dostowól z Czeiińsczi He te, przecygnąi tu na zleceni maszopereji i wcbudowói so checz rebok z tuchomsczech stron. Swoją arędę za reboczeni w kamińsczim jezorze miot po roku czasu odstawie panowi z Załąża. do chternigo jezoro przenaieża, w rebach: w połowie w węgorzach, w połowie w jinech ortach rib. Tako bela spisąno umowa. Pón z Załęża bei ty udbe, żebe ktosz cezy ni miöi słowo i swoję wolę nad nym rębnym jezorę, w chternym jak dotądka, iego parobce na jego zleceni reboczele i miele wio Idżi powodzeń i. Z dredżi stronę nie choł sę narażać rebacczi maszopereji, chterna nego reboka popiera i tu nad kamińsczi jezoro sczerowa. To też chitroscą chcót sę reboka z Kamienia pozbec. Nen pón dobrze wiedzo! że kamińsczi jezoro ni mo belnygo rzecznigo połączenio z morzę i stądka węgorzów w nim ni móże bec, a płaceni czymsz taczim, czego sę ni mo, je wioldżim utrapienim. Rebok, jak zmerkoł, że tako je sprawa, jisceł sę coroz barżi, a czasę, jak stowiol kaszórczi na jezorze, jamroweł sóm do se: - Co jo z nema węgorzama zrobię, skąd jo ji weznę?

9 Jednygo razu. a belo to wieczórkę prze polni miesąca, za jego czolnę, jak bel prawie w wielciżim jisceniu, cosz pląsnęlo. Jak sę obchlastnął, uzdrzel piękny’ dzewczę z dudżima, czornyma jak pek kia tama. No dzewczę rzekle: - Przeswa m/e fu na kamińsczi jezoro moja pani. Jurata, chterna mieszko w burztinowym zómku w Wióldżim Morzu. Przeplenę bleżi czółna i poda rebokowi wioldżi miech ze słowama: -Jurata daje cebie ten miech nolepszech węgorzów, żebes mógł sę werechtowac ze swojim panę, a połowę z nich ostawisz do chówe na następny7 lata. - Ale one sę tu nie lęgną - rzeki rebok iposmutnil znowu - To dobrze, że o tim wiesz, ale węgorzów ce nie zabraknie - odpowiedzą dzewka z czorny ma kia tama. u chternya rebok postrzegł zamiast nóg rebią tepę. - A jak te sę tu dosfa. jak do morza są conomni dwie mile? - zapito1 nyszrich rebok. - Mörsezi gade weswidrowa pod zemią taczi okręgli gank, chternym jo tu przeplenę. Po tech słowach chlastnę tępą i dala nurka w nę głębię i ju wicy sę nie pokoza. Sklero tak, to tereskę kamińsczi jezoro je połączony z morzę - pomesloł rebok. Połowę węgorzów z miecha zawiózł gdze trzeba, a z ny reszte pore dorodnech węgorzów peszno uwędzol i sproszę! kamińsczi sąsedztwo na wiolgą ucztę. Resztę sleminów wrzucoł do jęzora. Od nego czasu po dzys dzeń w jezorze są piękny węgorze. Mieszkeńce tich stron jesz dzys mocno wierzą, że jezoro je połączony z morzę podzemnyma żełama i nima węgorze sę tu dostają. Przyjeziorną asfaltówką dojeżdżamy do jeziora Wesoko, nad któ­ rym znajdują się trzy ośrodki wypoczynkowe: Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku, zakładów rumskich "Kotły" i fabryki elementów okręto­ wych "Metal". Kolejne jeziora w tym ciągu to położone po lewej stronie tej drogi, noszące nazwę Brzezenko, lub też Brzeżónko, po polsku

10 Brzezinek, którego nazwa pochodzi od brzeziny, czyli lasu brzozo- wego, dalej na pograniczu sołectw Kamień i Jeleńska Huta znajduje się jezioro Jelónk, następnie Moli Otalżeno, zwane też Otalżinko oraz Wióldżi Otalżeno. Jezioro Jelónk, Jelonek, niekiedy Jeleń wywodzi nazwę od przysiółka o tej samej nazwie, a ten od pospolitego dawniej na Lesokach zwierzęcia - jelenia. Nad drogą Kamień - Kowalewo znajdują się kamieńskie przy­ siółki: Dębnik, Nowa Karczma, Rybarnia, zwana też Rybakowem. Dębnik to jednozagrodowe osiedle, zaś do Nowy Karczmę należą czte­ ry zabudowania gburskie. W Nowej Karczmie omawianą drogę przeci­ na inna, też gruntowa, łącząca Jeleńską Hutę z kamieńskim przysiół­ kiem Łekno, w którym po ostatnich podziałach mieszka czterech rolni­ ków. W kierunku północnym od Łekna, na pograniczu z Kieleńską Hutą, wchodzącą w skład sołectwa Kielno, położone jest jezioro o tej samej nazwie, a przez miejscowych zwane Łeknińsczim Jezorę. Z Łek­ na droga skręca w kierunku południowym i dochodzi do przysiółka Psale, który graniczy z sołectwem Leśno. Jest to osada wielozagro- dowa, obok której rozciągają się wzniesienia dochodzące do 200 m npm. Stąd w kierunku południowo zachodnim droga polna doprowa­ dzi nas do rozrzuconego osiedla Psalmo. Jedno z większych gospo­ darstw rolnych, położone na granicy z sołectwem Kowalewo, nosi na­ zwę Dmuchówo. (Zdj. 6)

Zdj. 6. Domek Liedtkego nad jezio­ rem Kamień

ll Wracamy do Kamienia i udajemy się szosą w kierunku Kielna. Pomiędzy tą szosą a drogą do Kowalewa znajduje się kolonia domków letniskowych z pięknym widokiem na jezioro Kamień. Dalej, po obu stronach szosy kieleńskiej, która w dawnych czasach stanowiła głów­ ny trakt z Gdańska w kierunku zachodnim do Słupska i Szczecina, a zwana była Królewską Drogą, rozrzucone są wybudowania kamień­ skie. Przed laskiem, dochodzącym z prawej strony do szosy, znajduje się przystanek PKS na żądanie o nazwie Kieleńska Huta. Po tej samej stronie szosy, na pograniczu sołectw Kamień i Kielno są rozległe, bag­ niste tereny zwane Mordarsczi Błota. Po przeciwnej stronie szosy są liczne, niewielkie wzniesienia, porośnięte zagajnikami. Tam położona jest osada Hamowąno, w literackim - Hamowana. Cały teren opada do doliny, którą wypełniają jeziorka, oczka i pospolite tu błotka z jezio­ rem Długim na czele, zwanym niekiedy Okuniewem Dużym. Jego dłu­ gość stosownie do nazwy ma 1,3 km. Nazwa dwóch opisanych w tym rozdziale jezior i osiedla Okuniewo pochodzi od okonia - okunka, po­ spolitej ryby w wodach na ziemi lesóckiej. (Zdj. 7)

Zdj. 7. Jezioro Okuniewo Duże

Teraz przenieśmy się raz jeszcze nad jezioro Kamień. Jego zacho­ dnią stroną, od wspomnianego poprzednio krzyża betonowego, prowa­ dzi droga polna do Moczedła, podmokłych terenów położonych po połu­ dniowej stronie jeziora i dalej aż po sołecką wieś . Nad tą drogą, na zboczach wzniesienia opadającego ku jezioru, rozrzu­ cone są pojedyncze zagrody rolników i liczne domki wypoczynkowe, których z roku na rok coraz więcej przybywa. W ogóle tereny nadje- ziorne w sołectwie Kamień są w gminie Szemud najbardziej zagospo­ darowane rekreacyjnie, choć jest to wciąż zabudowa w większości bez- planowa. Ma to ulec w najbliższym czasie znacznej poprawie. Biorąc pod uwagę fakt, że te tereny są na ogół piaszczyste, nieurodzajne, na­ dają się doskonale na ten cel. Jak z powyższego opisu wynika, sołectwo Kamień rozciąga się stosunkowo wąskim pasem z północy na południe, z tym jednak, że północną część zajmują lasy państwowe, wchodzące w skład Trójmiej­ skiego Parku Krajobrazowego. Na terenie tych lasów, oprócz na wstę­ pie wymienionych, znajdują się kolejne jeziorka, z których część jest w stanie zanikowym. W odległości jednego kilometra na północ od Oku- niewa znajduje się Głębóczi Jezoro, zwane często Czórnym albo Dia- belsczim, ponieważ jego głębokie wody mają odcień czarny, a legendy i opowiadania ludu sugerują, że jeziorko jest bez dna i sięga aż do piekła (legenda - zeszyt 2). Niedaleko jeziorka Małe Okuniewo położone jest inne o nazwie Świniak. Nazwa ta ma związek ze świnim wrzodem. W jego sąsiedztwie znajduje się kolejne malutkie jeziorko, a raczej bag- nisko, zwane pospolicie Werwąny. W lesie za gajówką Okuniewo, pod starym rozłożystym dębem, dawniej odbywały się festyny szkolne. Podczas tych festynów dzieci plotły z liści dębowych przepaski, które nakładały na ramiona zacnych gości, za co otrzymywały kilka groszy na słodycze. Blisko dębowego drzewa wkopany był w ziemię gładki drąg, na szczycie którego zawie­ szono kiełbasę, torbę ze sznekami lub inny fant. Chłopcy próbowali wdrapać się na drąg po zdobycz. Tylko nielicznym, bardzo zwinnym udawało się zdobyć przynętę. Z festynu wracano o zmroku przy świe­ tle pomysłowych lampionów. W planie jest budowa na gruntach rolnika .Antoniego Grünholza domu wypoczynkowo-rekreacyjnego O.O. Jezuitów z Wzgórza Maksy­ miliana Kolbe w Gdyni.

13 DZIEJE I NAZWA WSI KAMIEŃ I OKUNIEWO

Dze przed wiekem pustczi bele, Dze przemielów brzmią muzyka, Tam sę krajobrózk odmienił... (L. Roppel - Frantóweczka)

"Kbmińczani żejć) z n b. a ty z Okunicm a z grz\ ł>". Powiedzenie to określa charakter gospodarczy obu tych wsi w da­ wnych wiekach. Również legenda o zasiedleniu jeziora Kamień wę­ gorzem, określa trafnie zajęcia najdawniejszych mieszkańców tych stron. Pisane informacje źródłowe o Kamieniu są dość skromne i występują dopiero od połowy ubiegłego stulecia, choć w roku 1659 jest wzmianka o wsi Kamionka, położonej nad dużym jeziorem. Dotyczy to zapewne omawianej wsi. Orłowicz w swoim przewodniku jeszcze w latach dwudziestych kończącego się wieku podaje nazwę omawianej wsi również w brzmieniu Kamionka. Jest to nazwa ponowiona od jeziora Kamień, a oznacza pola lub brzegi zbiornika wodnego gęsto pokryte kamieniami. Choć pisane informacje o Kamieniu są tak skro­ mne, nie znaczy to wcale, że tereny te nie były przed wiekami zamie­ szkałe. Na polach omawianej wsi znaleziono monety rzymskie z cza­ sów Faustyny I. Znalezisko to każe przypuszczać, że w tym czasie mie­ szkali tu ludzie. Metrykuła dóbr rycerskich z Załęża z 1843 roku wymienia Ka­ mień jako dobro rycerskie (szlacheckie) z kilkoma posiadłościami gburskimi. Wieś stanowiła wówczas wspólnotę gminną z miejscowo­ ściami: Nowa Karczma, Łekno i Psale. W roku 1869 na sołectwo Ka­ mień (w języku niemieckim Steinkruk) składały się 33 zabudowania, w tym 14 chłopskich, położonych w większości na pustkach i w małych przysiółkach i z 7 zabudowań folwarcznych, stanowiących właściwą wieś. W pozostałych domach, a było ich jeszcze 11, mieszkali drwale, rybacy, rzemieślnicy, kupcy, urzędnicy dworscy. Do wsi należało 111 włók ziemi, a sołectwo zamieszkiwało 268 osób, w tym 246 katolików

14 i 2 ewangelików. W tym czasie Kamień należał do parafii i poczty w Kielnie. Po przyłączeniu w dniu 7 sierpnia 1873 roku wsi Okuniewo do sołectwa Kamień, liczba mieszkańców znacznie wzrosła. Na początku XX wieku, około 190E roku, zamieszkiwało ją 378 osób. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę, na początku lat dwudziestych, statystyki sołeckie wykazywały 280 - 290 stałych mieszkańców w tej wsi. Trudno ustalić tak znaczny spadek liczby ludności. Straty osobowe z pierwszej wojny światowej były znaczne, ale nie aż tak wysokie. Do miejscowej jednoklasówki, która powstała około 18^0 roku, uczęszczało w tym czasie 45 uczniów, a w 20 lat później aż 53. Po odzy­ skaniu niepodległości nauczycielami w Kamieniu byli Stark i Łucja Walkusz, a później Pucek, który wspaniale grał na skrzypcach. Stwo­ rzył wielogłosowy chór szkolny, który często występował w miejscowej karczmie, bawiąc nie tylko mieszkańców swojej wsi, ale przede wszy­ stkim patrycjuszy Gdańska, Sopotu i Wejherowa. W okresie później­ szym chór ten występował też w kościołach w Kielnie i Szemudzie, bowiem sołectwo Kamień rozdzielono pod względem przynależności parafialnej do obu tych kościołów. Po Rogowskim i Doeringu, ostatnim nauczycielem przed drugą wojną światową w kamieńskiej szkole był Benedykt Potrykus. Prowadził on w szkole z młodzieżą starszą przy­ sposobienie wojskowe. Poległ w obronie Wybrzeża we wrześniu 1939 roku. Naprzeciw szkoły, pomiędzy Drogą Gdańską a jeziorem Kamień, którego poziom wody był wówczas znacznie wyższy niż obecnie, znaj­ dowała się wzmiankowana wyżej największa na Lesókach karczma. Przy niej w czasach dawniejszych wybudowano duży, dobrze urządzo­ ny zajazd, zwany przez miejscowych mieszkańców goscyńcę, w którym odpoczywały konie z dyliżansów i zaprzęgów gości. W góscyńcu stały też konie zapasowe, bowiem w czasach, gdy Drogą Gdańską kursowa­ ły dyliżanse pocztowe, w Kamieniu następowała wymiana zaprzęgów. Przy karczmie miało zatrudnienie dwóch kowali, których głównym zajęciem było kucie koni. Jeden z nich dodatkowo zajmował się rymar- stwem i był w stanie w każdej chwili naprawić uprząż końską a także zmienić nieprzydatną podkowę. Karczma posiadała dużą salę z wkomponowaną do niej w przy­

15 budówce estradą, na której grała znana daleko na Kaszubach miejsco­ wa kapela ludowa i dowożone z miast orkiestry, które bawiły liczne grono gości. Cały przykarczemny plac aż do jeziora był ogrodzony i odpowiednio zagospodarowany. Podczas lata spełniał rolę mini kąpie­ liska. Tradycję tej dawnej kapeli wiejskiej stara się obecnie podtrzy­ mać rolnik Antoni Grünholz i bracia Raulinowie, wywodzący się rów­ nież z omawianego sołectwa. Tworzą oni zgraną kapelę, która obsłu­ guje uroczystości gminne, zabawy wiejskie, wesela i inne uroczystości rodzinne. Wspomniana karczma, której ostatnim właścicielem był Izydor Hirsz, spłonęła w 1932 roku. Dziś można po niej znaleźć zarosłe trawą fundamenty. W rok później przestała też istnieć przykarczemna kuźnia, choć zabudowania przetrwały do czasów powojennych. Plac po karczmie czeka na zagospodarowanie. W latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia, jak już wspomnia­ no, w omawianej wsi wybudowano na ruinach zabudowań zarządcy kamieńskich dóbr, należących do Załęża, nowy budynek szkolny, który przetrwał do czasów dzisiejszych. Do budowy szkoły użyto cegły palonej, pochodzącej z pobliskiej cegielni, położonej na polu po wscho­ dniej stronie kapliczki. Pole to jeszcze dziś niektórzy mieszkańcy Ka­ mienia i okolic nazywają Cedżelniskó. Była to jedna z nielicznych szkół pozaparafialnych na Lesókach. Poprzednio część dzieci z Kamie­ nia uczęszczała do szkoły ludowej w Szenwaldzie (Szemudzie), a kilko­ ro korzystało ze szkoły parafialnej w Kielnie. O nauczycielu wędro­ wnym ani zapisy, ani tradycja ustna nie wspominają. W połowie XIX wieku wszystkie jeziora w sołectwie Kamień, również przylegle do nich bagna i torfowiska o nazwie Moczedła, więk­ szość lasów i ziem uprawnych wchodziły w skład dóbr Załęża. Po parcelacji kamieńskiej części wspomnianych dóbr, znaczne obszary ziemi, jak również Moczedła rozparcelowano pomiędzy okolicznych rolników, a część przydzielono nowym osadnikom. Dla przykładu rolnik Franciszek Liedtke (senior) dokupił w tym czasie działkę o powierzchni 8 ha. Ostatnie lata XIX wieku charakteryzują się w Kamieniu, zresztą jak wszędzie na Kaszubach, zmaganiami z nasilającą się germaniza­ cją i rugami pruskimi. Kamieńscy gburzy starali się przechytrzyć pruskich urzędników i swoistym sposobem wygrywać swoje sprawy.

16 Był w Kamieniu strajk szkolny, ale mało o jego przebiegu wiemy. Mówi się, że gburzy owinęli sobie szkolnego wokół palca. Odbiciem stosunków chłop - urzędnik są opowiadania, opowiastki i anegdoty. Przytoczę jedną z nich: Do wcsoczigo Urzędu vr Wejrowie przeszedł roz szeltys z Kamieniu. Chcół wnieść skargę na Dixów z Czielna, chternych bedlo robile wie Idzi szkodę na greńcznych polach kamińsczim gburom, a sóm pón Dix ze zgrają jachtarzów jachtowół w kamińsczech lasach i na polach, przez co robił wióldźi spustoszeni. Szeitis chcol gadać w ti sprawie z samym starostą, bo tech jego urwidepków Dix mioł owiniony wkół moligo polca. Ale ti moli urzędnice, jak uzdrzele prostigo gbura ze wse, pokozale le jemu dwierze, chternyma dostól sę do bióra. Jak nic pomogle ani prośbę, ani groźbę u tech slednech pismoków. szeltis dr ist przecesnąl na tego nowikszigo z mołech urzędników i rzeki cwiardo: - Zameldować mie flot u starostę! Moja sprawa je baro woźno 1 Stęnął prze tim tak prosto i zaczął reszac swojim szadym wąsę, jak prowdzewy oficera od cesarsczech dragonów. Nen noweższi z mołech urzędników strechloł i jinaczi wezdrzel na sztywnygo kamińsczigo szeltisa. - A kogu jo móm zameldować nadstarosce von Sie- benzwirkowi, bo starosta je wejachąny i dzys nie urzędeje? - wstół ze stóka i rzeki nen noweższi urzędnik z niemiecczigo bióra. - Jo jem szwadżer sarnigo Pana Boga. Rozumiąnyl 1 tak rzecze temu za dwierzama! Nie derowa długo, a nen wesoczi urzędnik z usmiąną gębą otemk dwierze, ukłonił sę szeltisowi i zaszwargoteł: - Bite, bite, proszę u lezc! Pón pozwolo! Nadstarosta von Siebenzwirk posodzol szeltisa na stoku przed sobą i z nadętą min skargów. Obiecól, że pogodo z Dixę w fi/sßrawie,hAle nä ibudy ^ zakuńczeni swoji godczi bel tak nyszrich, że Ąćspi/pf. jąM ul leśnaKp tim szwagrostwę bosczim? To doch je ónmeglich, żebe taczi prost i kaszebsczi gbur bei krewnym z samym bosczim stwórcą? - A je möglich, je. To pokrewieństwo istnieje naprowdę - rzeki pewny sebe szeltis i cygnąt dali: - To beto tak: jo wząi Julę za biaikę, a ji chorowito sostra Gusta tak długo chlecha, aż ję wząi Bón Bóg do scbie. Ne ja, cze jo wząi Julę, a Pón Bóg Gustę, tej me doch jesma szwagrama? Ne nie? - Na ten ort jo - z przekonanim odrzekł von Siebenzwirg, a przetim krącył swoją sztolc banią, wetrzeszczoł przez brele ocze, a usmiechól sę, jak gupi do szneczi. Od nego czasu Dix sę ustatkoweł i Kamień midi spokój ze szkódama na czielińsczim kuńcu. Dzisiejszy przysiółek, a dawniej wieś niezależna Okuniewo, nale­ żała do wsi dzierżawnych starostwa puckiego, a za panowania Krzyża­ ków do okręgu rybackiego, łącznie z Cierznią i częścią Wiczlina. Po wojnach szwedzkich mocno podupadła i przylgnęło do niej określenie, uwidocznione nawet w dokumentach - pustkowie Okuniewo. Jest o tym wzmianka w protokóle z 4 kwietnia 1678 roku, dotyczącym zwro­ tu tej miejscowości jako zastawnej z gdańskiej posiadłości, na powrót starostwu puckiemu. Po najazdach szwedzkich w ludzie utarło się porzekadło: "To je nasza cało bieda, jak nas zgnębił złodzej Szweda". W 1765 roku podupadł folwark Okuniewski i wówczas w dzierża­ wę wziął go chłop Marcin Bieszk. Z przywileju wystawionego 5 listo­ pada 1767 roku przez króla Stanisława Augusta, a potwierdzonego 11 grudnia tegoż roku wynika, iż pustkowie Okuniewo było, a następne 40 lat będzie dzierżawą zastawną starostwa puckiego. Według kontra­ ktu z 1773 roku Okuniewo należało już do pułkownika Kczewskiego. Obejmowało wówczas 4 włóki i 3 morgi powierzchni, a opłaty w formie kontrybucji uiszczano tylko z 3 włók zagospodarowanych w wysokości 11 talarów i 56 groszy polskich. Ponieważ Okuniewo było dobrem darowanym na własnych prawach, zobowiązane było płacić dodat­ kowo na rzecz starostwa w Pucku 15 florenów rocznie. W tym czasie właściciel dobra, wspomniany Kczewski, utrzymywał w Okuniewie

18 dzierżawcę o nazwisku Necel z jednym parobkiem. Omawiana wieś wl789 roku posiadała 4 ogniska domowe. Po 80 latach liczyła 6 ognisk, w tym 2 chłopskie. Obszar tej wsi wynosił 13 włók ziemi. Razem z rybakami i bartnikami osadę zamieszkiwało 59 osób. Do właściciela należały 2 Okuniewskie jeziora z prawem odłowu ryb. Do wsi należały też pastwiska leśne, na których wszyscy mie­ szkańcy mieli prawo wypasu bydła. W XIX wieku właścicielami Okuniewa byli: Ignacy Kczewski, » Kaufert, Szulc, porucznik Steinbach, a od 1872 roku Potrykus, który do chwili przyłączenia Okuniewa do Kamienia pełnił funkcję sołtysa. Sołtys znaczny obszar polany wydzierżawił między innymi Wagnerowi v i kolejnie Bieszkowi. Kiedy w początku bieżącego stulecia wykarczowano zarośla i część lasu pod budowę nowej leśniczówki Kamień, Okuniewo traciło stopniowo na znaczeniu. Wpłynęło na to również wykupienie przez władze pruskie pod przymusem dwóch gospodarstw rolnych i na ich miejsce wybudowanie osiedla leśnego. Wreszcie po I wojnie światowej część polany zalesiono a na pozostałej części wybudowana została gajówka. Dawna wieś rolnicza stała się typowym osiedlem leśnym. Również Kamień w latach międzywojennych stracił na zna­ czeniu. Rolnictwo borykało się z wieloma trudnościami, Droga Króle­ wska straciła swoją ważność, karczma podupadła i wreszcie spłonęła, a powstanie Wolnego Miasta Gdańska zahamowało napływ żądnych rozrywki i rozkoszy bogatych mieszczan, a tym samym pieniędzy. Turystyka w owych czasach zaledwie raczkowała. Uprawiali ją prze­ ważnie ludzie nie mający zbyt wiele pieniędzy. Do znaczenia docho­ dziły sąsiednie wsie: Szemud i Donimierz. Na początku września 1939 roku rejonu Kamienia i Okuniewa broniły przed agresją niemiecką pododdziały I baonu Obrony Naro­ dowej "Gdynia", a później IV baonu "Kartuzy". Wojsko w poczy­ naniach obronnych wspierała ludność cywilna, kopiąc rowy strzelec­ kie i budując po lasach zatory przeciwczołgowe z drzew. Młodzież mę­ ska ochotniczo wstępowała do jednostek wojskowych, pełniąc najczę­ ściej funkcje woźniców w taborach i przewodników, szczególnie po la­ sach. Podczas nocnego wypadu z 6 na 7 września w rejon jeziora Kamień, w trakcie którego zniszczono baterię niemiecką, poległ

19 dowódca 2 Batalionu Rezerwowego kapitan Jerzy Wierzbowski. W kampanii wrześniowej z Kamienia polegli żołnierze: Stanisław Lademan, Feliks Machaliński, a na podwórzu rolnika Liedtkego Niemcy zastrzelili podstępnie cywila Alberta Szmukałę z Kieleńskiej Huty. Okres okupacji hitlerowskiej był dla omawianego sołectwa równie tragiczny, jak dla innych wsi lesockich. Najeźdźcy zabrali jeszcze w czasie działań wojennych zakładników i więzili ich w wejhe- rowskim więzieniu sądowym. Na przymusowych pracach znalazło się ponad 20 osób. W Lesie Piaśnickim zginął były nauczyciel z Kamienia Wiktor Czapiewski. Do obozu koncentracyjnego Stutthof dostało się kilku mieszkańców sołectwa, a wśród nich rolnicy: Franciszek Liedtke senior i junior, Jan Liedtke, Otylia Rohde, Augustyn Rohde, Leokadia Frankowska, Leokadia Cirocka, Józef Grünholtz, Teodor Czoska, Antoni Głombiowski - leśniczy. W obozie tym, lub podczas tzw. marszu śmierci, zginęli: Franciszek Liedtke - rocznik 1884, Jan Liedtke - rocz­ nik 1886, Otylia Rohde - rocznik 1888, Józef Grünholtz - rocznik 1898. Mieszkańcy tej okolicy mimo stosowanych przez władze okupa­ cyjne represji, podjęli zdecydowaną walkę o godność własną i niepodległość kraju. Kilku mieszkańców Kamienia i Okuniewa nale­ żało do oddziałów partyzanckich Tajnej Organizacji Wojskowej "Gryf Pomorski", wielu organizację tę wspierało. Pod koniec 1942 roku powstał w Kamieniu oddział partyzancki "Gryfa", podporządkowany komendzie gminnej w Koleczkowie, na czele którego stanął Fran­ ciszek Liedtke. W jego skład weszli: Teodor Czoska, Bernard Kepke, Jan Liedtke, Leon Potryskus, Edmund Kass, Władysław Stromski, Leon Rohde, Paweł Cirocki. Z oddziału zginęli: Teodor Czoska - rocz­ nik 1910, ścięty w Królewcu, Jan Liedtke - rocznik 1913, zmarł od ran w szpitalu w Wejherowie. Stracili też życie zwyczajni członkowie "Gryfa": Izydor Górski, Alojzy Hinz, Jan Lademan, Teofil Szulta. Spo­ śród przymusowo wcielonych do Wehrmachtu zginęli: Eugeniusz Tessmer, Leon Potrykus, Antoni Bieszke, Franciszek Kwidziński, Brunon Kowalewski i inni. Wojska radzieckie wkroczyły do Kamienia 12 marca 1945 roku od strony Szemüda. Podczas krwawych zmagań z Niemcami poległo na terenie omawianego sołectwa 20 czerwonoarmistów, których po

20 wojnie w 1948 roku ekshumowano na wojenny cmentarz w Wejhe­ rowie. Jeszcze w czasie działań wojennych byli partyzanci "Gryfa", zgodnie z odezwą Rady Komendy Naczelnej Tajnej Organizacji Woj­ skowej "Gryf Pomorski' z dnia 21 marca 1945 roku, rozwiązali orga­ nizację podziemną i powołali Milicję Obywatelską. Spowodowali też wybór pierwszego powojennego sołtysa, którym został Józef Pranczke. Po wielkich stratach wojennych, tak osobowych jak i mate­ rialnych, przystąpiono do odbudowy zniszczeń. Stosunkowo szybko nastąpił rozwój omawianej miejscowości. W październiku 1956 roku zainstalowano pierwszy telefon w szkole i przeciwpożarowy na słupie telefonicznym. W dniu 21 grudnia 1959 roku zabłysły w zagrodach pierwsze żarówki. Wiele domów odbudowano, liczne zmodernizowano, wiele starych zastąpiono nowymi. Kamień staje się coraz bardziej osadą letniskową. Jest wielka potrzeba właściwego zagospodarowania jezior pod względem ekologicznym i turystycznym. Według danych z 1970 roku sołectwo Kamień obejmowało 53 gospodarstwa rolne. Liczba mieszkańców osiągnęła 334 osoby, w tym 176 pici męskiej i 168 płci żeńskiej. Na poczcie w Szemudzie zarejestrowanych było w tym czasie 32 abonentów radiowych i 10 telewizyjnych, a mieszkańcy tej wsi prenumerowali 110 różnych gazet i czasopism, w tym 20 typowo rolniczych. Do jednoklasowej szkoły w Kamieniu uczęszczało na początku lat siedemdziesiątych 26 uczniów, w tym do kompletu klas I - II 14 uczniów, do kompletu III - IV 12 uczniów. Starsze dzieci dochodziły do sąsiednich szkół siedmio­ klasowych. Przed ostatnią wojną sołtysem w Kamieniu był Jan Grubba, a po wojnie, jak już wiemy, funkcję tę pełnił Józef Pranczke. Od wielu lat na to społeczne stanowisko wybierany jest Władysław Holk. Długo­ letnim leśniczym w Kamieniu był obecnie emerytowany Aleksander Barczykowski, zaś gajowym w Okuniewie był wspomniany wyżej Antoni Głombiowski, związany w czasie okupacji hitlerowskiej z miej­ scową partyzantką. Długoletnim przewodniczącym Gminnej Rady Narodowej, a także radnym powiatowym i wojewódzkim oraz posłem na Sejm był rolnik Franciszek Liedtke. Jak wynika z gminnego bilansu terenu sołectwo Kamień jest najbardziej zalesioną wsią w gminie Szemud. Na ogólny obszar

21 sołectwa 1732 ha na lasy i zadrzewienia bowiem przypada 916 ha. W tej miejscowości jest również najwięcej wód otwartych, bo aż 120 ha. Gruntów ornych, sadów, łąk i pastwisk jest 437,5 ha. Znaczny obszar ziemi, bo ponad 103 ha, jest zainwestowany w ośrodki wcza­ sowe, domki rekreacyjne, fermy i zakłady wytwórcze.

Zasłużony dla podregionu lesöckiego, Kaszub i kraju

O wodę dornoce, jęzora srebrny, Jakże wa mergota na miesąc bladi, Na złoti słonuszko i na las szadi, Też na puklowati smudżi niechlebny. (B. Bork - Kaszebsczi wodę'*

Urodził się w Kamieniu na Morcena 1919 roku w gburskiej z dziada pradziada rodzinie. Rodzina to była liczna, taka jakie wówczas na Kaszubach przeważały, bo oprócz trzech synów liczyła jeszcze 11 córek. W skład rodzinnego gospodarstwa wchodziło początkowo 20 mórg ziemi, ale po parcelacji kamieńskich dóbr należących do Załęża, powiększyło się o dalsze 32 morgi. Nauczyciel Stefan Pucyk nie miał z Franciszkiem Liedtką - bo o nim mowa - żadnych kłopotów w szkole. Postarał się więc o to, by jego najzdolniejszy uczeń ukończył szóstą, najwyższą wówczas klasę szkoły powszechnej w Szemudzie. Będąc już w wieku pozaszkolnym ukończył z wyróżnieniem Kurs Przysposobienia Oświatowego Młodzieży do Obrony Narodowej w miejscowej szkole. (Zdj. 8) Czynny udział w obronie Wybrzeża w 1939 roku polegał na tym, że Franciszek Liedtke jako ochotnik w taborach IV baonu Obrony Narodowej dzielił los walczących z najeźdźcą żbłnierzy. Pod Starą Piłą dostał się do niewoli i jako jeniec cywilny znalazł się w areszcie tymczasowym w szkole w Reszkach, skąd zapędzono go z towarzy­ szami niedoli najpierw do kuźni w Nowym Dworze Wejherowskim, a następnie do więzienia w Wejherowie. "Uzbrojony" z nakazu Niemców w ostre narzędzia przeznaczony był z innymi więźniami tej grupy na

22 Zdj 8. Liedtke Franciszek z żoną Bronisławą (z lewej) i autor monografii z małżonką Marią (z prawej) stracenie. Ale los chciał inaczej. Znalazł się w obozie Gross Born, skąd późną jesienią 1939 roku został zwolniony jako niezbędny w gospo­ darstwie rodziców. Pierwsze próby organizowania ruchu oporu na Lesokach, w których Liedtke uczestniczył, miały miejsce w 1940 roku, a przy­ brały formy zorganizowane w 1942 roku. Z polecenia komendy gminnej "Gryfa" nasz bohater występujący pod pseudonimem "Socha' zorganizował na początku 1943 roku grupę gryfowską w Kamieniu i stanął na jej czele. W lipcu 1944 roku z ojcem Franciszkiem znalazł się w obozie Stutthof. Stracił tam ojca. Wziął udział w marszu ewaku­ acyjnym, tak zwanym marszu śmierci, którego trasa biegła między innymi przez Łebno. Szczęśliwie wrócił do domu i zajął się splądrowanym gospo­ darstwem rodzinnym oraz służbą w Milicji Obywatelskiej. W 1946 roku ożenił się z Bronisławą z Makuratów z sąsiedztwa. W tym czasie

23 został wybrany do Gminnej Rady Narodowej w Szemudzie, gdzie od 1959 roku do lat osiemdziesiątych pełnił funkcję przewodniczącego tejże rady. Dwie kadencje był radnym powiatowym pełniąc w niej przez 5 lat funkcję zastępcy przewodniczącego Prezydium tejże rady. W pierwszym pięcioleciu lat siedemdziesiątych Franciszek Lied- tke był posłem na Sejm, a w następnym pięcioleciu radnym woje­ wódzkim. Podtrzymując tradycję rodzinną aktywnie działał w Zjedno­ czonym Stronnictwie Ludowym. W latach 1960 - 1965 był członkiem sądu koleżeńskiego Naczelnego Komitetu ZSL, prezesował przez wiele lat gminnemu i powiatowemu komitetowi ZSL. Od pierwszych lat powojennych jest członkiem i bierze czynny udział w pracach organi­ zacji kombatanckich. Od wielu lat pełni funkcję prezesa koła gmin­ nego Związku Kombatantów Rzeczyspopolitej i Byłych Więźniów Poli­ tycznych. Jako dobry rolnik angażował się czynnie w związkach bran­ żowych rolników i w spółdzielniach działających na wsi, jak Gminna Spółdzielnia "Samopomoc Chłopska" i Bank Spółdzielczy. Był preze­ sem Wojewódzkiego Związku Hodowców Trzody Chlewnej. Związany jest w latach powojennych z ruchem kaszubskim. Uczestniczył w pra­ cach organizacyjnych "Zrzesze Kaszebsczie", założył i prezesował kołu szemudzkiemu, a obecnie jest prezesem oddziału gminnego Zrzesze­ nia Kaszubsko-Pomorskiego. Rzadkie były przypadki, by gbura kaszubskiego uhonorowano tak wieloma odznaczeniami i wyróżnieniami, co Franciszka Liedtke. Oto najważniejsze z nich: medale 30-le ńa i 40-lecia Polski, Złoty Krzyż Zasługi, Krzyże Kawalerski i Oficerski Orderu Odrodzenia Polski. Spośród resortowych i lokalnych odznaczeń należy wymienić: Zasłużo­ nym Ziemi Wejherowskiej i Gdańskiej, Zasłużony Pracownik Rolni­ ctwa, Zasłużony Działacz Ruchu Spółdzielczego, Złota Odznaka Ban­ ku Gospodarki Żywnościowej. Jednak najbardziej ceni sobie medal Wincentego Witosa 1874 - 1945. Do cenionych i zasłużonych mieszkańców Kamienia zaliczyć można wielu, w tym rodzinę Griinholzów. Seniorzy tego rodu, Leo­ kadia i Antoni, obchodzili w 1993 roku szmaragdowe gody. Jubilaci wychowali ośmioro dzieci, doczekali się 22 wnuków i tyleż samo prawnuków. Ich następca na gospodarstwie rolnym, również Antoni,

24 pasjonuje się muzyką i stoi na czele gminno-kościelnej kapeli. Kilka tygodni później złote gody obchodzili Maria i Antoni Raulinowie, któ­ rzy wychowali dziesięcioro dzieci. Czterech synów: Feliks, Kazimierz, Henryk i Marek, gra na instrumentach dętych i występuje prawie we wszystkich uroczystościach parafialnych i gminnych. Wśród zasłużonych wymienić należy też sołtysa Władysława Holka (Zdj. 9)

Zdj 9. Wieniec z gryfem z Kamienia na dożynkach gminnych 1991 r.

25 GRABOWIEC

POŁOŻENIE I OPIS SOŁECTWA

Dze za loskem checze I błotne bagna, I wrzosem pokretó Zielono łąka - tam je mój mol. (S. Okoń - To są moje stronę)

Najmniejsza wieś sołecka w gminie Szemud - Grabowiec - położo­ na jest na skraju lasów lesöckich pomiędzy wsiami Kamień, Szemud i Przetoczyno. Dojechać do tej najbardziej garbatej miejscowości można drogami leśnymi z Okuniewa, od leśniczówki Kamień, Cierzni, Biesz- kowic i Przetoczyna, a drogami polnymi od strony Szemuda, Firogi lub Załączna. Jest to osada rozrzucona na wielu pagórkach, a poszczegól­ ne domy, względnie skupiska zagród, mają przeważnie swoje nazwy i tak dla przykładu Buczo Góra to las, ale i zabudowania położone w pobliżu strumienia Gościcinka (Gościcina), który od strony Donimie- rza przepływa głębokim jarem przez Grabowe Dolny, zwany też Ból- kówkę, w stronę Przetoczyna. Podobnie nazwa terenowa Sosnowa Gó­ ra odnosi się do osiedla ludzkiego, jak i pobliskiego lasu. Inne gospo­ darstwo rolne nazywa się potocznie Fikakowe, a Długi Dom, zamiesz­ kały przez kilka rodzin Czosków, zapewne dawna siedziba drwali, nazwano Koszary. W Grabowcu Górnym, zwanym też Radówką, występują takie nazwy, jak Domena, Miodnik, Betlejem, Węglowi- szcze. W obu częściach Grabowca, oprócz wspólnej kapliczki znajdują się krzyże przydrożne, a z jednej do drugiej części tego osiedla można się dostać albo drogą prowadzącą skrajem lasu albo drogą przez wybu­ dowania szemudzkie. Jedno ze wzniesień Górnego Grabowca przekra­ cza 200 m npm. (Zdj. 10, 11, 12) Pomimo tak niekorzystnego położenia osady Grabowiec, dotarł tu postęp, który zapoczątkowała linia energetyczna, przecinająca sołe-

26 27 ctwo z kierunku Bieszkowic na Szemud. Większość budynków jest sta­ rannie odremontowanych po zniszczeniach wojennych, wiele rozbudo­ wanych. Są też zupełnie nowe domy. Szkoda tylko, że większość z nich budowana jest w modnym w latach siedemdziesiątych stylu miejskich "klocków". Wyposażenie domów mieszkalnych w większości przy­ padków dorównuje standardowi miejskiemu, a telewizory, często kolo­ rowe, są prawie we wszystkich domach. Na podwórkach widzi się spo­ ro maszyn rolniczych, często ciągniki i nierzadko samochody osobowe lub dostawcze. Jest to efekt mrówczej pracy i zaradności mieszkańców tej wsi. Wielu rolników małorolnych dorabia w okolicznych lasach, które półkolem otaczają wieś. Ponieważ mieszka tu wiele rodzin o tych samych nazwiskach, rozpowszechnione są przezwiska dodawane do tych nazwisk, jak np.: Łyjka, Leks, Buczok, Puna, Knerps i inne. Z Kamienia do Grabowca udajemy się szosą, dawnym szlakiem pocztowym. Za Kamieniem, na otwartej na południe polanie, zobaczy­ my po obu stronach, szosy zespoły drobiarskie, z których część, jak wszędzie, przeznaczono na inne cele. Dojeżdżamy do przystanku PKS

28 Leszczyniec, mijamy po prawej ręce cmentarz parafialny, a już w Sze­ mudzie kościół. Z Szemuda do Grabowca możemy wybrać się drogą prowadzącą obok byłych magazynów Gminnej Spółdzielni i zlewni mleka w kierunku wschodnim. Po minięciu położonej w dolinie przy­ drożnej kapliczki, na zboczu wzniesień znajduje się rozwidlenie dróg. Ta, na wprost, prowadzi do Radówka, ta na lewo - do Dolnego Grabow­ ca. Szczególnie ta ostatnia ma strome zjazdy w wyżłobionych przez wody deszczowe jarach. Jest na pewnym odcinku zupełnie zarośnięta trawą, co świadczy o tym, że nie jest wcale lub mało używana. Przed wybudowaniem szosy Szemud - Wejherowo była to główna droga łą­ cząca Szemud z Przetoczynem, a w dalszej części z Wejherowem. Ja­ dąc drogą w kierunku Górnego Grabowca mijamy po lewej stronie Bieszkowi Błota, z których wypływa i biegnie w kierunku południowo- zachodnim niewielką doliną wysychający latem strumyczek, będący dopływem Gościcinki. To obniżenie dzieli w pewnym stopniu Radówko od Bolkówka. Przedłużeniem tej dolinki w kierunku północnym jest położony już w lesie parów o nazwie Babie Dole. (Zdj. 13, 14)

Zdj. 13. Jedno z jezior w rejo­ nie Okuniewa - Gra­ bowca

29 Zdj. 14. Zagroda pod lasem na Grabowcu

W Bolkówku przystąpiono do prac przygotowawczych terenu pod budowę klasztoru kontemplacyjnego Sióstr od Betlejem i Wniebowzię­ cia Najświętszej Maryi Panny. To oddalone od ruchliwych miejsc, po­ łożone w zaciszu miejsce, odpowiada temu celowi. Po minięciu trzech zabudowań Pranczków w Radówku, dojeżdża­ my do lasu, na skraju którego biegnie już wspomniana droga Okunie- wo - Przetoczyno. Drogą biegnącą w kierunku Bieszkowic, w pewnym oddaleniu od niw, dojeżdżamy do pętli ośmiu dróg, zwanej przez miej­ scowych Lesóków Sedme Dróg. Przed tą pętlą mijamy nieistniejącą już dziś, a funkcjonującą w nazwie Szadą Chojkę. Przy drodze Grabowiec- Cierznia położone jest wzmiankowane w poprzednich rozdziałach, związane z legendą przytoczoną w zesżycie trzecim (Bojan) niewielkie, bardzo głębokie, śródleśne Czórne Jezórko. W lesie, niedaleko Gra-

30 bowca, przy Sarni Ropie w Jónkach, leży duży głaz narzutowy, nazwa­ ny przez okoliczną ludność Diabelny Kam, na którym znajduje się wy­ żłobienie, przypominające jakąś łapę. Z tym głazem związana jest dru­ ga wersja legendy o diable, tym kaszubskim purtku, który budował most na jeziorze w Osowej (patrz zeszyt Bojan). Tego kamienia czart nie doniósł do Osowy. bo był za ciężki nawet dla przedstawiciela pie­ kła. Pozostał na nim ślad diabelskiej łapy, która nie mogła udźwignąć tak wielkiego ciężaru. (Zdj. 15.)

31 DZIEJE PODLEŚNEJ OSADY

Braca! Taczi wichrów czas Móme nie róz ju przeżete, A on równak nie zwioł nas... (A. Labuda - Cząde roku)

O dawnych dziejach osady Grabowiec wiemy niewiele. Nie znamy nawet dokładnie jej najdawniejszej nazwy. Jedni twierdzą, że nazywano ją Szenwałdzko Kolonia, inni - Szenwałdzczi Pustczi, a jeszcze inni Mołi Szenwald. Na pewno osada ta stanowiła dawniej część składową sołectwa Szenwald (Szemud). Zamieszkiwali ją ludzie lasu: myśliwi, bartnicy, potaźnicy, smolarze, później drwale. Potwierdzają to zapiski dotyczące barci Okuniewskiej, wiodącej prym w całej okolicy. W zapiskach tych jest wzmianka o bartnikach, między innymi z Mołygo Szenwałdu. Jej istnienie i zajęcia ludzi tu osiadłych potwierdzają też takie nazwy, jak Miodnik i Węglowiszcze. Z zachowanych dokumentów dowiadujemy się, że staraniem starosty Puckiego Jana Zawadzkiego, osada Grabowiec została w połowie XVII wieku osadzona na nowo. Ponieważ osada położona była w lasach, które podchodziły wówczas pod sam Szenwald, osadnicy musieli podjąć się karczunku tych terenów pod przyszłą osadę. Od grabów, które w tym rejonie przeważały, nazwano ją Grabowiec (niemieckie Grabowitz, hitlerowskie Grabheide). W dokumencie lustracyjnym z 1664 roku odnotowano, że "Grabowiec daje wciąż małe dochody, bo pnie dębowo-grabowe na polach jeszcze nie pogniły i znaczne obszary ziemi nie mogą być uprawiane". Notatka ta potwierdza wcześniejszą hipotezę, że osadę założono na leśnych niwach. Do nowo założonej wsi przybywa mieszkańców, w tym również kilku osadników niemieckich. Lustracja starostwa puckiego z 1678 roku wykazuje tu sześciu starych osadników, którzy płacili czynsz od 6 do 25 złotych polskich rocznie. Krawiec Paweł Kędziora zobowiązany

32 był płacić 10 zł, Wojciech Synder, mający na utrzymaniu żonę i troje dzieci, również 10 zł, zaś Tomasz Rąbca z żoną i dzieckiem płacił 6 zł. Kolejny osadnik Walenty Kustos z żoną i dzieckiem płacił 10 zł, Grzegorz Bierak z taką samą rodziną - 15 zł. Najwięcej, bo 25 zł wymierzono osadnikowi Jerzemu Mellerowi, który miał na utrzy­ maniu żonę i dwoje dzieci w wieku niemowlęcym. Jak z powyższego zapisu wynika, Grabowiec w tym czasie zamieszkiwało 19 osób. W latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia Grabowiec był wsią włościańską, liczącą 10 domów mieszkalnych, w których stale mieszkało 88 katolików i 2 ewangelików. Osiem rodzin trudniło się rolnictwem, uprawiając rocznie 22 włóki ziemi. Z wspomnianego w poprzednich zeszytach niniejszej publikacji majątku Leona Dixa z Kielna działkę o powierzchni 0,05 ha otrzymał robotnik z Grabowca Augustyn Czoska. W tym czasie omawiana wieś należała do wójtostwa i parafii Szemud, zaś do poczty w Kielnie. Po odzyskaniu niepo­ dległości przez Polskę w latach dwudziestych bieżącego stulecia wykazano w Grabowcu 155 mieszkańców. Obecnie liczba ta przekracza 300. W czasach drugiej Rzeczypospolitej Grabowiec wciąż podlegał wójtostwu Szemud z siedzibą w Donimierzu. Podczas agresji niemieckiej na Polskę jesienią 1939 roku na skraju lasu przed Grabowcem przebiegała polska linia obronna w postaci okopów i gniazd karabinów maszynowych, wybudowana w znacznej mierze przez ludność tubylczą pod nadzorem wojska. Tej linii bronili najpierw żołnierze I baonu, a później IV baonu Obrony Narodowej, wspierani przez oddział kawalerii zwany Krakusami i ochtoników cyklistów. Na początku drugiego tygodnia działań wojennych, gdy nieprzyjaciel wdarł się na linię Sopieszyno - Nowy Dwór Wejherowski - Gniewowo na tyły polskiej obrony, pozycje pod Grabowcem zostały opuszczone, a jednostki polskie skoncentrowały się na obronie polan śródleśnych, a szczególnie polany Łężyce. W obronie polskiego wybrzeża polegli w mundurach żołnierskich wywodzący się z Grabowca: Alfons i Paweł Czoscy, Antoni i Brunon Semerlingowie. W latach 1942/1943 powstało w Grabowcu silne gniazdo oporu przeciwko okupantowi niemieckiemu, zorganizowane przez Tajną

33 Organizację Wojskową "Gryf Pomorski", inspirowane przez takich działaczy tej konspiracyjnej organizacji, jak Józef Drewa "Gryf vel "Ewa", Paweł Hebel "Zagłoba" vel "Szybki", Leon Stefanowski "Zdrój". Działalność partyzancką i wywiadowczą prowadzili w Grabowcu między innymi Brunon, Wojciech i Irena Czoscy, Izydor Górski, Grub- bowie, Pranczcy i wielu innych. Za tę działalność do obozu w Potu- licach koło Nakła trafili: wyżej wymienieni, Marta Czoska z 11 dzieci, Juliusz Pranczka z 9 członkami rodźmy i inni Polacy z Grabowca i okolicy. W obozie zginęli między innymi: Marta Czoska, Brunon Czoska, Wojciech Czoska, Eugeniusz Czoska. Izydor Górski poległ w walce z bronią w ręku. Irena Czoska została przez partyzantów z Pawłem Heblem na czele wyciągnięta z obozu. Był to wyczyn nie lada. Wymienieni kilkakrotnie poprzednio Anglicy tu, w Grabowcu, znaleźli pierwsze schronienie. "Paddy" w swych wspomnieniach pisze między innymi: "W dniu 4 lutego 1943 roku dotarliśmy do Grabowca. Tam znaleźliśmy na dłuższy czas schronienie u rolników Rybandta, Herrmanna i Grubby. II Józefa Grubby czuliśmy się jak w domu. W pobliskim lesie pobudowaliśmy swój pierwszy schron, w czym pomagała nam cała jego rodzina i niektórzy sąsiedzi". Również z Gra­ bowca Niemcy powołali do swojej armii kilku mężczyzn. Jan Klawi- kowski, urodzony w tej miejscowości, zdezertował z Wehrmachtu, a następnie wziął udział w powstaniu słowackim i tam poległ.

34 PRZETOCZYNO

POŁOŻENIE I OPIS MIEJSCOWOŚCI

Tu są naji chude piosczi I zaspałe chójczi, A na nich so szare gape Powiódają bojczi. (A. Majkowski - Kaszebe)

Od strony Szemuda, po minięciu przystanku PKS Głazica, dochodzimy szosą wejherowską do lasu, w którym stoi ceglana kapli­ czka. Za tym pasem leśnym, będącym częścią składową Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, widzimy w pewnym oddaleniu od szosy po zachodniej stronie kilka zagród Czorny Dąbrowę, która admini­ stracyjnie należy, podobnie jak wcześniej położone w lesie Czorny Jezoro, do sołectwa Szemud. Nieco dalej odchodzi od szosy droga pol­ na, która po minięciu oddalonych od szosy dalszych zabudowań Czor­ ny Dąbrowę, dochodzi do osiedla Leleki. Po wschodniej stronie tej drogi położone są pola, będące dawniej własnością Nadleśnictwa, a obecnie należą do Państwowego Funduszu Ziemi. Noszą one potoczną nazwę Pachte. Po przeciwnej stronie szosy położone jest gospodarstwo rolne zwane przez mieszkańców tych okolic Krakówcę. Opodal biegnie odcinek dawnej drogi łączącej Przetoczyno z Głazicą, przy której położony jest niewielki zespół zabudowań zwany Ólszkama. Po minię­ ciu przystanku PKS na żądanie o nazwie Przetoczyno-Wybudowanie widzimy po prawej stronie szosy drogę polną prowadzącą na przełaj do omawianej wioski. W pewnej odległości od szosy widoczny jest zespół budynków należących do Lasów Państwowych. Szosa schodzi niewielkim wąwozem do doliny strumienia Gości-

35 cinka i bierze zakręt na wschód do wioski. Wjeżdżając do tak zwanego Dolnego Przetoczyna mamy po lewej stronie szosy ceglaną kapliczkę, którą wybudowali w podzięce za przetrwanie wojny Leon Rompra i Łucja Melcer, a nieco dalej stoi kaszubski krzyż przydrożny. Po jego przeciwnej stronie znajdują się zabudowania przetoczyńskiej leśni­ czówki. Zabudowania gburskie rozsiadły się po obu stronach szosy, głównie nad wspomnianym strumieniem i na zboczach doliny. Pomię­ dzy mostem a .leśniczówką odchodzi droga biegnąca wzdłuż Gościcin- ki w kierunku Bólkówka. Jest to malowniczy szlak łączący dawniej, przed wybudowaniem szosy, miejscowości Przetoczyno z Szemudem. Przy tej krętej drodze, na wzmiankowanym Krokówcu, znajduje się oryginalna boża męka w postaci krzyża z zadaszoną figurą. Po wschodniej stronie tej drogi, na skraju Matecze położony jest wiejski cmentarz popomorowy, który do dnia dzisiejszego pielęgnuje okoliczna ludność i uczniowie miejscowej szkoły. Bieg Gościcinki od Grabow­ ca po Przetoczyno wydaje się być najpiękniejszym odcinkiem na całej długości tej rzeczki. (Zdj. 16, 17)

Zdj. 16. Kapliczka "Bojkę" w Dolnym Przetoczynie

Za wspomnianym krzyżem, przy szosie w kierunku zachodnim, odchodzi droga do kilkuzagrodowego osiedla Sosnowe Górę. Za wioską, od drogi prowadzącej do Sosnowe Górę, odchodzi inna polna dróżka, która kończy się w jednozagrodowym osiedlu Gwiżdżówka. We wsi, pomiędzy wspomnianą drogą a szosą, położone są łąki nazwane Oborą.

36 Zdi. 17. Przydrożny krzyż w Przetoczyme na tle zabudowań leśni­ czówki

We wspomnianym rozwidleniu dróg stoi wzmiankowany przydrożny krzyż. Za leśniczówką, w starym ceglanym budynku, mieści się sklep spożywczy z artykułami przemysłowymi Oddziału Gminnej Spół­ dzielni "Samopomoc Chłopska", dziś już zapewne sprywatyzowany. (Zdj. 18, 19.) Szosa zakrętami wydostaje się z jaru Goscicinki na teren dość płaski, na którym rozlokowało się Górne Przetoczyno. Jeszcze na podjeździe od szosy w kierunku wschodnim odchodzi droga przez

Zdj. 13. Obora w Przetoczynie Dolnym

37 Zdj 19. Zabudowania we wsi Przetoczyno

Mateczę i Prze Zakolu, bokiem wspomnianego cmentarza popomo- rowego, do Grabowca Radówka. Od niej, drogą polną, bokiem Sarni Górę, możemy dojść do rozrzuconego osiedla Laski. Falisty teren tego osiedla graniczy z Trójmiejskim Parkiem Krajobrazowym. Na płaskowyżu, przy szosie, mamy przystanki PKS: jeden drewniany, drugi typowy z betonowych płyt wiórowych. Od nich w kierunku północno zachodnim położona jest Dwórznica. Po przeciwnej stronie szosy jest wzniesienie, a za nim wyrobisko prawdopodobnie gliny, nazwane Zakoli. Jak mówi opowiastka wiejska, w tym miejscu węglarze przed wiekami palili liczne gromady. Po tej samej stronie szosy stoi wybudowana czynem społecznym remiza strażacka, a przy

Zdj. 20. Zabytkowa chata w Przetoczynie

38 niej jest basen przeciwpożarowy. Bokiem remizy prowadzi droga do Grabowca nazwana przez ludność miejscową Drogą Żłóbowską. (Zdj. 20, 21.) w

Zdj. 21. Remiza OSP w Przetoczynie

Po przeciwnej stronie szosy, za wspomnianym przystankiem autobusowym, znajdują się dwa budynki szkolne, a przy nich zabudowania gospodarcze. Po tej samej stronie szosy, na wąskiej działce gruntu, stoi stara chata nosząca nazwę Koszarę. Ostatnim zabudowaniem we wsi, po stronie obiektu szkolnego, jest kryta strzechą chateńka, a za nią odchodzi droga gruntowa do Dąbrówki. Wiele starych zabudowań we wsi zastąpiono nowymi, a ostatnio poddano gruntownej przebudowie budynki szkolne. (Zdj. 22 i 23.)

Po wschodniej stronie omawianego sołectwa rozciągają się rozległe lasy, a wśród nich położone są już nam znane jeziorka: Pałsznik, Rąbówko, Wygoda, Borowo i inne. Na omawianym terenie znajduje się duży głaz narzutowy nazwany Kam Weyherów. Według najnowszych danych sołectwo Przetoczyno obejmuje 1.398 ha powierzchni. Z tego na grunty orne, sady, łąki i pastwiska przypada 464 ha, na lasy i zadrzewienia 779 ha, a wody otwarte zajmują prawie 11 ha powierzchni. Ponad 72 ha zainwestowano pod zakłady przetwórcze, kurniki warsztaty rzemieślnicze i inne.

39 Zdj. 22. Szkoła nr 1 w Prze- toczyme

Zdj. 23. Szkoła nr 2 w Przetoczynie

40 DZIEJE WSI PRZETOCZYNO

O, moje doma, lubotne doma! Co je za szczesce ce wcyg mieć! (J. Trepczyk - Doma)

Przetoczyno jest bardzo starą osadą o bogatej przeszłości. Świadczą o tym mogiły kamienne, kręgi i inne figury wykonane z kamienia, wydobywane na terenach leśnych pomiędzy obecną osadą a leśniczówką Wygoda. Na wzgórzu położonym w kierunku południo­ wym od wsi, po lewej stronie strumienia Gościcinka, na posiadłości rolnika Potrykusa, znajduje się cmentarzysko słowiańskie grobów skrzynkowych. Pojedyncze groby występują na całym obszarze sołectwa. Najstarsza informacja źródłowa, dotycząca omawianej wsi, pochodzi z około 1400 roku. Wieś w roku 1407 była odnotowana jako osada krzyżacka lokowana na prawie polskim pod nazwą Prsetotzin. W tym czasie była to wieś włościańska, wchodząca w skład parafii lu- zińskiej z 16 posiadłościami gburskimi. Mieszkańcy zajmowali 14 zagród i uprawiali 94 włóki ill mórg ziemi. Późniejsza nazwa osady brzmiała Przetoczyn, a od 1686 roku pojawia się już dzisiejsza nazwa interesującej nas wsi. Niemcy zniekształcili ją na Pretoschin. O pochodzeniu nazwy tej wsi mówi legenda, którą w jednej z zasły­ szanych wersji przytoczę: W górze, za budą węglórza. bei glębóczi dół, a za nim cygnę sę cwiardi łase. W nym doić węgiórz poiił ze swojima parobkama sztec wioldżi gromadę. Na wędżel żdale żeloznice i sklarzowie z sąsedzczech betów, a na potas, terpentinę i smolę hńdlorze ze Gdańska. Ten towor trzeba belo dostarczec do drodżi, a ta szła wedle ny budę na Szenwald i dali do Gduńska. Po wepolenim w nech kulach pore gromadów, jeden z parobków zaprzig do szlópów dwa wole, robił wioldżi zakoli i

41 szlipoł nen towar przez górkę do drodżi. Tak dzćnnie przetoczę! przez nę rzmę z Zakolo wiele kastów. cze to węgla, cze popiołu, cze jinech drzewnech toworów. To przetoczęni belo udręki], a ledzeska. chterny jeżdżele drogą z Neńców do Szenwalda godale: - Tu je no przetoczęni i wnetkę bądze szenwaldzko wies. Mol ten z czasę przejął nazw ę Przetoczono, a u jinech Przeteczeno W wyżej podanej legendzie jest wzmianka o sąsiednich hutach. Najbliżej Przetoczyna położona była Głazica, przez Prusaków nazwa­ na Glass Hüte, co oznacza dosłownie - huta szkła. Huty tego rodzaju powstawały najczęściej w miejscach oddalonych, w głębi borów, gdzie istniała większa swoboda w wyrębie drzew, gdzie wcale lub rzadko docierały kontrole. Huty czynne były przez stosunkowo krótki okres czasu. Na przykład Norbertanki żukowskie zawierały umowy dzierża­ wne na 15 lat. Miało to zapobiegać nadmiernej eksploatacji drzewosta­ nów w jednym miejscu. Ponieważ w umowach zakonnice z Żukowa zabraniały wyrębu dębiny, pod topór szły inne drzewa liściaste z bu­ kiem i grabem na czele. Huty produkowały szkło okienne, sprzedawa­ ne w cetnarach, a także szklanice i flasze. Hutnicy sami na własną rękę sprzedawali swoje wyroby. W hutach zatrudniani byli majstrowie szklarze i czeladnicy, niekiedy zimą bartnicy, a latem drwale. Na przełomie XIV i XV wieku osada Przetoczyno wchodziła w skład puckiego okręgu rybackiego, a w wieku XV wzmiankowana jest jeszcze wciąż jako wieś krzyżacka na prawie polskim. W drugiej poło­ wie tego wieku weszła w skład nowo powstałej parafii w Szenwaldzie, czyli Szemudzie. Wojewoda Jan Wejher sprzedał w 1623 roku Przeto­ czyno z prawem wolnego wypasu zwierząt w lasach chłopu Bartłomie­ jowi Potriz (przypuszczalnie Potrykusowi) za 100 złotych polskich. W 1625 roku, gdy Szwedzi mocno usadowili się w Pucku i nad Mołim Morzę (Zatoką Pucką), ich specjalne oddziały łupiły nie tylko wybrzeże, ale również wioski lesóckie i kaszubskie aż po Kościerzynę. Rabowali konie, bydło, owce, nierogaciznę, drób, a ludzi zmuszali do omłotów zboża, zabierając im ziarno. Na przykład z sąsiedniego majątku Warszewskich w Donimierzu zabrali 18 koni, 43 sztuki bydła, 90 sztuk drobiu. W czasie wojen szwedzkich (1627 -1628 i 1656

42 -1660) Przetoczyno zostało prawie doszczętnie ograbione i zniszczone, najpierw przez wojska pułkownika Jan Lanckorońskiego, a następnie przez oddziały szwedzkie. Po wojnach szwedzkich zamienione w pustkowia wsie lesóckie próbowano ożywić gospodarczo przez sprowadzanie nowych osadni­ ków, którzy zagospodarowywali ugory i karczowali lasy pod uprawy rolne. Również w Przetoczynie w większości osadnicy niemieccy wzięli pod topór znaczne obszary leśne. Dawną pańszczyznę odrobkową przekształcono stopniowo w czynsz. Z dokumentu z 1678 roku dowiadujemy się, że mieszkańcy Przetoczyna przekazywali na rzecz starosty puckiego następujące świadczenia: sołtys Jan Petriens (Potrykus), posiadający 1 włókę ziemi - 15 florenów; poddany Szymon Rąbca, mający na utrzymaniu żonę i pięcioro dzieci, gospodarujący również na włóce ziemi - 34 floreny rocznie; Jan Rąbca z taką samą rodziną - 14 florenów i 20 groszy; Matys Biesk - 8 florenów i 20 groszy; Jakub Liss z żoną i pięciorgiem dzieci, posiadający 10 mórg ziemi - 16 florenów i 20 gro­ szy; poddany Blasz Płomień z żoną i dwojgiem dzieci, posiadający 11 mórg ziemi -15 florenów i 20 groszy; Albert Kopacz na włóce roli - 35 florenów; Adam Rohda, również z włóką ziemi - 30 florenów; Benedykt Boyk - 35 florenów z obszaru 1 włóki, zaś Wawrzyniec Ceza płacił czynsz do zamku w wysokości 6 florenów, a Michał Mroch za chałupę przy wsi również 6 florenów. Od czynszu zwolnieni byli karczmarz Adam Borzch i leśniczy Jerzy Borzch. Pańszczyzna odrobkowa była niewysoka. Gburzy Bieszk, Liss, Płomień, Kopacz, Boyk i obaj Rąpco- wie zobowiązani byli do pracy przy żniwach w ilości 5 dni i na żądanie do pracy w lesie. Natomiast proboszczowi według danych z 1710 roku gburzy płacili rocznie po 1 florenie, nie licząc zboża kolędowego. Zwyczajowo na tydzień przed św. Marcinem wszyscy gburzy byli zobowiązani uiścić podatki publiczne, a więc hibernę, pogłowne, łanowe i inne zobowiązania u sołtysa pod groźbą egzekucji przeprowa­ dzanej przez zwierzchność zamkową w Pucku. Nie wszyscy poddani byli w stanie w tym terminie wywiązać się z rozlicznych świadczeń. W roku 1679 w Przetoczynie dłużnikami byli: Jan Potrykus, Szymon Rąpca, Jan Rąpca, Jakub Liss. Benedykt Boyk, Adam Borzch, Albert Kopacz i Jan Liss. 43 Jak wszędzie, tak i tu w Przetoczynie wielkie spustoszenia czy­ niły pożary i zarazy, zwane też przez Lesóków morowim powietrzę. Jak wiemy z opisu wsi, na skraju Matecze był cmentarz wiejski, na którym grzebano ludzi w czasie pomoru. Jak wszystkie nieszczęścia, tak i zarazy traktowano jako dopust boży. Sędziwi mieszkańcy Przeto- czyna twierdzą, że podczas któregoś z kolejnych okresów panowania zaraźliwej choroby, podjęto zbiorowe ślubowanie, że dla przebłagania Boga postanawia się w soboty nie wyrzucać z obory, ani wywozić na pole obornika. Niektórzy po dziś dzień przestrzegają tego postanowie­ nia. Liczba ludności w Przetoczynie stale wzrastała i wynosiła w 1780 roku łącznie z nowym osiedlem Sosnową Górą 114 katolików, w tym 70 tak zwanych komunikantów i 4 ewangelików. W niespełna sto lat później, bo w 1869 roku, w 53 domach mieszkalnych przebywało 454 mieszkańców, w tym 335 katolików i 119 ewagnelików, a w dwa lata później liczba ludności doszła do 492 osób i tak było na początku XX wieku. Za czasów pruskich w omawianej wsi uwłaszczono 12 gburów. Tu 28 listopada 1877 roku urodził się Franciszek Herrmann, późniejszy kapelan wojskowy, a następnie proboszcz w Świekatowie. Z rodzin gburskich wywodzą się oprócz księdz,a 1 adwokat i dwóch nauczycieli, pomijając mniej ważnych urzędników. W latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia w Przetoczynie było leśnictwo. Tu znajdował się tartak wodny, położony nad rzeczką Gościcinką na pograniczu Przetoczyna i Dąbrówki. W roku 1884 w Przetoczynie została powołana agencja pocztowa Urzędu Pocztowego w Wejherowie. Znajdowała się w zabudowaniach Pranczka, naprzeciw obecnego sklepu spożywczego. W tym roku potwierdzona została przynależność interesującej nas wsi do parafii szenwałdzkiej. Po odzyskaniu niepodległości w 1920 roku Przetoczyno przypadło do wójtostwa w Szemudzie, bo taką nazwę uzyskał Szenwald. W Przetoczynie obchodzono z dużym zaangażowaniem całej spo­ łeczności wiejskiej lesócki rok obrzędowy. Maszkary gwiazdkowe i noworoczne z tej wsi były znane w całej okolicy. Przebierańców nowo­ rocznych, czyli gwiżdży, prowadził tu pasterz w kożuchu z potężnym renczokiem w ręce. Był to grzechotliwy kij pasterski, używany przez

44 pasterzy - gwiżdżów w dawnych czasach. W tej wsi, podobnie jak w sąsiednim Donimierzu Zabłotnym, nie niedźwiedź, a kozioł miał swojego przewodnika - strecha. Występowała tu też nigdzie nie spoty­ kana maszkara obrzędowa przedstawiająca krowę. Przebierańcy no­ woroczni prowadzili cichą rywalizację z podobnymi z zależnych Biesz- kowic. W okrsie międzywojennym Przetoczyno było wójtostwem. Funk­ cję wójta powierzono rolnikowi Aleksandrowi Pranschke, do którego przylgnęło rągadło "Tatula". Był to działacz kółkowy i spółdzielczy, związany z szemudzką filią spółdzielni handlowej "Kupiec" i Bankiem Kaszubskim w Wejherowie. Trudna sytuacja gospodarcza hamowała rozwój spółdzielczości i samorządu wiejskiego, prowadziła niekiedy do bankructwa gospodarstw chłopskich. Rolnik Sychowski, za zaciągnię­ te przez Kółko Rolnicze kredyty, zastawił swoje gospodarstwo rolne i utracił je. Podczas obrony wybrzeża w 1939 roku Przetoczyno stanowiło lukę w polskiej linii obronnej, którą miały wypełnić takie ochotnicze formacje, jak szwadron Krakusów i grupki cyklistów. Pomimo tej luki na szosie pomiędzy Przetoczynem a Sopieszynem wpadł w zasadzkę niemiecki 207 dywizjon zmotoryzowany podczas wypadu rozpoznaw­ czego i został prawie doszczętnie zniszczony. W, dniu 7 września do wsi wkroczyły silne jednostki nieprzyjacielskie, które wykorzystując lukę, wydostały się na Pucką Górę przed Nowym Dworem Wejherowskim, zajęły Wyspowo i dotarły do Gniewowa, zagrażając odcięciem jedno­ stek polskich, broniących Wejherowa. Przetoczyno złożyło na ołtarzu Ojczyzny swoją daninę krwi. Wśród wielu poległych obrońców wybrzeża znalazł się Alojzy Sikora, rocznik 1916, który zginął w obronie sąsiedniego Sopieszyna. Wśród ofiar cywilnych Września znaleźli się Józef Dawidowski i jego 17-letni syn, którego Niemcy rozstrzelali za zgładzonego szpiega Ericha Scherfa. Również Józef Uhlenberg został zamordowany przez Niem­ ców w Przetoczynie 7 września 1939 roku. Ponura jesień terroru i mordów nie ominęła Przetoczyna. W dniu 11 listopada 1939 roku stracono w Lesie Piaśnickim kierownika miej­ scowej szkoły powszechnej, działacza Związku Nauczycielstwa Pol­ skiego, członka Polskiego Związku Zachodniego, naczelnika Ochot­

45 niczej Straży Pożarnej, Pawła Kielasa, który jako oficer rezerwy wziął udział w obronie wybrzeża. Po zakończeniu działań wojennych wrócił do swojej szkoły i tam został aresztowany przez żandarmerię niemie­ cką i skierowany do więzienia wejherowskiego. Zarzucano mu przyna­ leżność do organizacji nauczycielskiej i PZZ. Obawiano się jego wpły­ wu na ludność kaszubską i dlatego musiał zginąć. Również w Piaśnicy zostali zamordowani Leopold Rzerzycho, rolnik Józef Hebel, urodzo­ ny w 1907 roku i pacjentka wejherowskiego zakładu psychiatrycznego Anna Lademann, rocznik 1900. W obozie koncentracyjnym Stutthof stracili życie Jan Rąpca i Augustyn Szulta, a w obozie w Potulicach Maria Nastałowa z trojgiem dzieci. Niemcom przeszkadzały nawet krzyże przydrożne, z których dwa zostały w początkowym okresie oku­ pacji ścięte. W latach panowania hitlerowskiego okupanta wielu mieszkań­ ców Przetoczyna związanych było z kaszubskim ruchem oporu. Jan Krauze ukrywał się wspólnie z Kępką i Miłkiem w bunkrze wybu­ dowanym w rodzinnych zabudowaniach gospodarczych. Krauze wpadł przypadkowo w ręce węszących wszędzie Niemców, przeszedł gehennę kaźni gestapowskich i zginął 5 czerwca 1944 roku w Buchenwaldzie. W Różnym Dębie pod Będargowem w dniu 20 czerwca 1944 roku za­ strzeleni zostali przez żandarmerię oprócz innych ośmiu, dwaj prze- toczyńscy gryfowcy Leon i Mikołaj Nastałowie. Podczas potyczki z Niemcami został ranny Leon Rąpca, który następnie zmarł. Pod Łeb- nem poległ partyzant Franciszek Nastały. Najbardziej polakożerczym Niemcem o poglądach faszystowskich w Przetoczynie był znany nam już leśniczy Georg Scherf, na którym wykonano wyrok sądu gryfowskiego w leśniczówce Kamień. W odwet Niemcy zamordowali w dniu 6 czerwca 1944 roku w lasach kamień- sko-przetoczyńskich 20 tak zwanych zakładników, a wśród nich Fran­ ciszka Maciejewskiego i Leona Ziemanna z Przetoczyna. W omawianej miejscowości wpisano prawie wszystkich Kaszu­ bów bezprawnie na niemiecką Volksliste, skutkiem czego mężczyzn powołano do Wehrmachtu. Część z nich, wykorzystując urlop pore- krucki, zeszła do podziemia, narażając swoje rodziny na szykany ze strony władz okupacyjnych. Dwóch z nich, Augustyn i Teofil Szul- towie, wpadli w ręce niemieckie i zostali, jako dezerterzy, rozstrzelani.

46 Nie wrócili do domów odziani w mundury feldgrau następujący mieszkańcy Przetoczyna: Walter Kaleta, Franciszek i Józef Kleinowie, Leon Królek, Walter Pokrywka, Józef Szulta. Takie dane zebrali har­ cerze przy pomocy nauczycieli. Niemcy prowadzili na okupowanych terenach gospodarkę rabun­ kową. Oto przykład bezwzględnej grabieży drewna. Z Będargowa i okolicy sprowadzono na Laski grupę Polaków, którzy zostali zatru­ dnieni w charakterze drwali do wycinki najpiękniejszych drzew twar­ dych z okolicznych lasów. Miejscowi rolnicy zos tali zobowiązani do wy­ wozu dłużycy do okolicznych tartaków lub na przydworcowe składnice drewna. Trzebiono też lasy prywatne. Pierwsze oddziały Armii Radzieckiej wkroczyły do Przetoczyna 11 marca 1945 roku od strony Ustarbowa. Niemcy zaskoczeni nagłym atakiem nie od tej strony, od której spodziewali się Rosjan, nie stawili zbyt dużego oporu, stąd poległo tylko ośmiu czerwonoarmistów w tej miejscowości. Ich zwłoki zostały po wojnie ekshumowane i przewie­ zione na cmentarz wojenny w Wejherowie. Pomimo to zniszczenia wojenne podobnie jak okupacyjne były znaczne. Odnotowano duże ubytki w inwentarzu żywym. Kobiety, jak wszędzie, przeżyły grozę napastliwych poczynań niektórych żołnierzy radzieckich. Powoli zacierały się skutki wojny, a ludność zaczęła organizować się do nowych zadań. Reaktywowano w Przetoczynie Ochotniczą Straż Pożarną. W latach pięćdziesiątych powołano do ponownej działalności Koło Gospodyń Wiejskich, któremu przez wiele lat przewodniczyła Helena Skwarło, aktywistka nie tylko wiejska, ale i gminna. KGW zajęło się organizacją różnorodnych kursów, jak na przykład kroju i szycia, gotowania i pieczenia, przyrządzania przetworów warzyw i owoców. Szkolenia z zakresu gospodarstwa domowego były prze­ znaczone przede wszystkim dla młodych dziewcząt. W Przetoczynie powstało też koło Związku Młodzieży Wiejskiej, do którego zapisało się już przy zakładaniu 16 dziewcząt i kilku chłopców. Przy kole zorga­ nizowano zespół sceniczny, nad którym pieczę sprawowała nauczy­ cielka Zyta Skibicka. Zespół ten wystawił między innymi dwa dra­ maty: "Moralność pani Dulskiej" i "Swaty sprzed laty". W 1961 roku z inicjatywy organizacji młodzieżowej, przy współudziale KGW i

47 zkoły, powołano Wiejski Klub Dziecięcy, wielokrotnie wyróżniany i nagradzany w powiecie i województwie. W dniu 20 lutego 1958 roku w domach i w szkole, w całej wsi zabłysły pierwsze żarówki. Po roku czasu 70 procent mieszkańców posiadało już aparaty radiowe, a 6 rolników zakupiło silniki elektry­ czne. Szkoła otrzymała również sieciowy aparat radiowy. Kilka lat później Kółko Rolnicze w Przetoczynie przystąpiło do zakupu pierwszych ciągników i maszyn rolniczych. Elektryfikacja i mecha­ nizacja prac rolnych i domowych spowodowała wzrost produkcji roślinnej i zwierzęcej. Praca stała się też łatwiejsza. Coraz mniej mie­ szkańców tej wioski podejmowało ciężką pracę w okolicznych lasach. W latach 1955 - 1972 Przetoczyno należało do Gromadzkiej Rady Narodowej w Sopieszynie. Z uznaniem wspomina się w wiosce powojennych sołtysów Adama Bieszka i Bernarda Szultę. W 1960 roku powołano komitet budowy remizy strażackiej, w skład którego weszli: Adam Bieszk, Michał Litwin, Paweł Stolz, leśniczy Zbigniew Skwarło i kierownik szkoły Władysław Skibicki. W tym samym roku zmarł zasłużony społecznik i działacz Aleksander Pranczke (zmienił przed śmiercią pisownię swego nazwiska).

48 DZIEJE PRZETOCZYŃSKICH SZKÓŁ

Hej, młodi! Z Kaszebów zemi, Wezta sę na drawi bieg I zabete nasze dzeje Do nowech wsadzta ram. (J. Trepczyk - Do młodech)

Z zapisków z 1687 roku dowiadujemy się, że dzieci zamożnych mieszkańców Przetoczyna i Sopieszyna były dowożone do szkoły parafialnej w Luzinie. Potrzeba kształcenia młodego pokolenia była w następnym wieku coraz bardziej oczywista i dlatego ława sołecka powołała komisję szkolną, która zaangażowała nauczyciela domo­ krążcę. Pierwsza wzmianka o własnej szkole pochodzi z 1886 roku. Powstała jednak znacznie wcześniej. Była to mała, kryta strzechą lepianka, posiadająca jedną salę lekcyjną o niewielkiej powierzchni. Po kilku latach dobudowano do niej część mieszkalną dla nauczyciela, którą pokryto już blachą. Do miejscowej szkoły pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia uczęszczało około 70 dzieci, w tym 24 wyznania ewan­ gelickiego. Około 1905 roku kierownikiem szkoły był Wróblewski, na­ stępnie Taszka, a około 1911 roku Sawicki. Uczyli też w tej szkole Kle- czyński i Zaraza, a w latach 1928 - 1939 kierownikiem był Paweł Kielas, który - jak wiemy - zginął w Lesie Piaśnickim. W latach 1906 - 1907 były próby zorganizowania w przetoczyńskiej szkole strajku protestacyjnego przeciwko nasilającej się germanizacji. W czasach bismarkowskich do Przetoczyna skierowano kolejną grupę kolonistów niemieckich. Dzieci wyznania ewangelickiego tych i poprzednio zamieszkałych Niemców dokuczały dzieciom polskim, mając w tym poparcie pruskich nauczycieli. Aby rozładować niesnaski narodowościowe i religijne w szkole, z inicjatywy trzech wpływowych rolników Edwarda i Ferdynanda Prisków oraz Aleksandra Pranschke około 1890 roku wybudowana została z czerwonej cegły nowa ewan­

49 gelicka szkoła. Uczyli w niej między innymi Wolff i Mühlbrandt. Stara szkoła, zwana powszechnie katolicką, spłonęła prawdopodobnie w 1911 roku. Teraz dzieci polskie musiały przez jakiś czas korzystać w godzinach popołudniowych ze szkoły ewangelickiej. Było to kłopotliwe i dlatego po jakimś czasie wynajęto dla nich pokój na klasę w budynku Pranschkego. Chodziło nie tylko o zlikwidowanie nieod­ powiedniej pory rozpoczynania lekcji, ale również o rozładowanie nasilającego się zacietrzewienia na tle religijnym. Około 1913 roku szkoła "polska" została odbudowana. W tym czasie do szkoły "niemie- ckiej"dojeżdżał ze Smażyna duchowny ewangelicki, odprawiał w niej nabożeństwo, a po nim uczył dzieci protestanckie religii. W Polsce niepodległej, kiedy większość Niemców wyniosła się z Przetoczyna, uczono tylko w katolickiej szkole. Po "niemieckiej" pozostał pusty budynek i ta oto opowiastka: Do przetoczińsczi szkole za czasów Presoków na geburstag keisra szeltis zneköl starszech Jędzy . Noprzod śpiewa dzcce "Hoch sol er leben" na wiwat hemu Wiluszowi, a tej czeto! wierszte miemiecczi szkolny. Chwoleł w nich po redze miemiecczi lande. Tak docygnąl do l Virtenberdżi. V V ny m landze - prawi1 szkolny - ni ma wioldżech bogactwo w, wspanialech miastów, ale za to są dóbr i i robócy ledze. Król tego landu móże spokojno polożec swoję głowę na kolanach każdego mieszkeńca swoji zemi... Ti godczi szkolny go słechól Tedor Formela z daleczech pustko w. Słechól i co szterk drapöl sę w swojim rzodczim wąski/ pod otobaczonym knezlę. Wecygnąl swój wióldżi róg. weklepół go o kolano, sepnąl machtną prizę tobaczi na lewą rękę. pocygnąl belno, że jaż zaskrzepia w nóziu, ocarł rękę o buksę i rzeki: - U nas be belo to samo! Cziej be me głowę naszigo króla miele na naszech kolęnach. to be me na pewno mogle spokojno spać. a on be pewno też! Zebrąny w szkole ledze przetaknęle Tedorowi, a szkolny chutkó zapowiedzól kuńc zebranio.

50 W latach międzywojennych były próby sprzedania szkoły ewangelickiej, jednak w latach trzydziestych wydzierżawiono ją Antoniemu Litwinowi, który otworzył w niej sklep kolonialny, W czynnej szkole dzieci ewangelickie były traktowane na równi z kaszubskimi i żadnych tarć nie było. W latach pomiędzy wojnami światowymi liczba uczniów wahała się w granicach 60 - 80. Szkoła nie wyszła poza stopień organizacyjny jednoklasówki z klasami łączonymi: pierwsza z drugą i trzecia z czwartą. W budynku szkolnym raz w miesiącu odprawiał nabożeń­ stwo ksiądz z Luzina. Poważne braki w zaopatrzeniu szkoły w sprzęt, pomoce naukowe, a dzieci w podręczniki, były przyczyną niezadowala­ jących wyników nauczania. Kolejną przyczyną tego stanu była niska frekwencja uczniów (około 80 - 84 procent), spowodowana brakiem od­ powiedniej odzieży i obuwia w czasie zimy u uczniów oraz nadmierne zatrudnianie dzieci w pracach domowych i rolnych. W okresie drugiej Rzeczypospolitej w szkole przetoczyńskiej istniały następujące organi­ zacje uczniowskie: Szkolna Kasa Oszczędności, Polski Czerwony Krzyż, Liga Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej, Towarzystwo Budowy Szkół Powszechnych. W latach okupacji hitlerowskiej lekcje w szkole odbywały się niesystematycznie z braku nauczycieli, których powoływano do armii. Realizowany był program niemieckich szkół ludowych. Uczniów wykorzystywano do różnych zajęć nie związanych z lekcjami. W nie­ których domach uczono dzieci pisać i czytać po polsku. Rozmawiano z nimi na co dzień po kaszubsku. Kilkoro dzieci znalazło się w obozie przesiedleńczym w Potulicach koło Nakla. Po skończonej wojnie pierwszym kierownikiem szkoły w Przeto- czynie był Augustyn Kurr, a nauczycielką w latach późniejszych Ja­ dwiga Rzepkowa. Do dwóch sal lekcyjnych uczęszczało 90 uczniów. O- ba budynki szkolne przeznaczono na cele dydaktyczne. W roku 1947 przeprowadzono w budynku nr 2, to jest w dawnej szkole "niemiec­ kiej", gruntowny remont adaptacyjny. W latach pięćdziesiątych remo­ ntu doczekała się również szkoła nr 1. Szkoła w Przetoczynie z dniem 1 września 1957 roku osiągnęła stopień organizacyjny pełnej, siedmio­ klasowej szkoły podstawowej. Na początku roku szkolnego 1958/59 liczba uczniów wynosiła 77. W tym czasie w szkole zatrudniona była

51 trójka nauczycieli, ale klasy były wciąż łączone za wyjątkiem klasy I. W latach pięćdziesiątych podjęto na szeroką skalę oświatę doro­ słych na różnych kursach dokształcających, by zniwelować zaniedba­ nia okresu zaborów, Polski międzywojennej i okupacji hitlerowskiej. Od 1959 roku podjęto próby regionalizacji nauczania w szerszym zakresie, niż przewidywał to program nauczania. Drużyna harcerska zajęła się głównie turystyką, a Koło Ochrony Przyrody objęło pieczę nad ptakami, rzadkimi okazami roślin, zaś wspólnie z kołem łowiec­ kim zajęło się ochroną zwierzyny łownej. Jak podaje kronika szkolna harcerze pod nadzorem nauczycieli i przy wsparciu komitetu rodziciel­ skiego, organizowali w latach sześćdziesiątych wycieczki krajozna­ wcze do odległych zakątków ziemi kaszubskiej, do Gdyni, Gdańska, Malborka, a nawet do województw ościennych. W 1961 roku w szkole powołano Spółdzielnię Uczniowską, szkol­ ne koło Polskiego Czerwonego Krzyża, ożywiono działalność Szkolnej Kasy Oszczędności i kółka scenicznego. W formie wyróżnienia zorga­ nizowano w szkole Ośrodek Kultury z pełnym wyposażeniem. Popu­ larne były spotkania z ciekawymi ludźmi. Zapamiętano wieczory au­ torskie z wybrzeżowymi pisarzami, takimi jak: Janem Piepką, Lechem Bądkowskim, Różą Ostrowską, Leonem Ropplem, Janem Trepczy- kiem. Przyszkolne Ognisko Kultury zorganizowało też kurs kierow­ ców pojazdów samochodowych i ciągników W 1962 roku mieszkańcy Przetoczyna zobaczyli po raz pierwszy program telewizyjny. Ognisko Kultury stało się wkrótce przodującą placówką tego typu w okolicy. Świadczą o tym pochlebne artykuły zamieszczone w prasie wybrze- żowej. Coraz żywszą działalność prowadziło koło Towarzystwa Przy­ jaciół Dzieci, którego opiekunką była Zyta Skibicka. To ona w formie wyróżnienia uczestniczyła w 1962 roku w krajowej naradzie aktywu tej organizacji w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Koło TPD urządziło pierwszy w powiecie wejherowskim plac zabaw dla dzieci. W nagrodę za dobre osiągnięcia Zarząd Wojewódzki Związku Młodzieży Wiejskiej wyposażył przetoczyńską placówkę w zestaw urządzeń sportowo-zabawowych i przekazał zabawki dla młodszych dzieci. Wysiłki Komitetu Rodzicielskiego, któremu przez wiele lat

52 przewodniczyła Helena Skwarło, zmierzały do stworzenia jak najlepszych warunków nauki dla swoich dzieci. Oprócz poczynań wychowawczych w ścisłym kontakcie z Radą Pedagogiczną, oba komitety, rodzicielski i opiekuńczy, organizowały różnorodne imprezy dla uczniów i młodzieży pozaszkolnej, finansowały wycieczki, kupo­ wały sprzęt, książki biblioteczne i pomoce dydaktyczne, a oprócz tego zakupiły drzewka i krzewy owocowe na działkę szkolną. Ponieważ Komitetem Opiekuńczym było Nadleśnictwo, szkoła odwzajemniała się za troskliwą opiekę pracą na szkółkach i przy sadzeniu lasów pań­ stwowych i chłopskich. Z inicjatywy obu komitetów, Koła Gospodyń Wiejskich, Kółka Rolniczego, koła TPD na okres żniw w 1963 roku zorganizowano w szkole pierwszy dzieciniec wiejski w gminie, by matki mogły spokojnie pracować w polu przy żniwach. W okresie powojennym dyrektorami szkoły w Przetoczynie byli: wymieniony wcześniej Augustyn Kurr, Kostuchowa, Alfons Gołąbek. W 1955 roku kierownictwo szkoły przejął Władysław Skibicki, w 1963 Jan Brzeski, w 1965 Józef Nagórski, a następnie Franciszek Nagórski, od 1974 roku Władysław Grinczelis. W 1978 roku dyrektorem szkoły mianowano Marię Napieralską, która przez wiele lat funkcję tę sprawuje. Na początku roku szkolnego 1964/65 w szkole przetoczyńskiej uczyło się 112 uczniów, w tym w klasach: I -12, II - 23, III -14, IV -19, V -17, VI -11 i VII -16. W roku szkolnym 1972/73 przydzielono szkole w Przetoczynie jako punkt filialny szkołę z sąsiedniego Sopieszyna. Była więc ona pełną, ośmioklasową, zbiorczą Szkołą Podstawową. Od końca lat osiemdziesiątych oba budynki szkolne są w trakcie grun­ townej przebudowy, gdyż mają służyć również mieszkańcom plano­ wanego tu osiedla mieszkaniowego Spółdzielni Mieszkaniowej z Wejherowa.

53 O LEŚNIKACH I LEŚNICZÓWCE W PRZETOCZYNIE

Las, co Sambora pamięto czase, Dębem i bukiem już czerwieni jeseń, Chojną i brzózką pod niebo sę łasy, Wpröwödzo cecho pamiętny Wrzeseń. (J. Ceynowa - Leśny z Przetoczena)

Powyższy wiersz został napisany w 1942 roku w Oflagu 11-C, a poświęcony jest leśniczemu Świerczyńskiemu z bliżej nieokreślonej gajówki Czernica (a może Cierznia?). Leśnictwo lasów królewskich, a obecnie państwowych, istnieje w Przetoczynie, jak relacjonuje emerytowany podleśniczy Stefan Elendt, od co najmniej dwustu pięćdziesięciu lat. Zaliczane było zawsze, jak pamięć ludzka sięga, do najstarszych na Lesókach. Pierwotnych zabudowań leśniczówki nikt nie pamięta, a o długowieczności istniejących świadczy konstrukcja szkieletowa ze śladami pace oraz modną w wiekach XVIII i XIX przybudówką. Charakterystyczne dla omawianego leśnictwa jest również to, że dysponowało znacznym obszarem ziemi uprawnej, o czym była już wzmianka w opisie miejscowości (np. Pachte i inne obszary). Leśniczy miał do dyspozycji około 20 ha gruntu, a każdy ze stałych pracowników otrzymywał co najmniej 2 ha użytków rolnych lub zielonych. (Zdj. 24.) Za czasów pruskich leśniczym w Przetoczynie był Friedrich Scherf. Jego następcą miał być jego syn Georg Willi Ernst, urodzony 31 sierpnia 1902 roku w Przetoczynie, ale władze polskie po odzyskaniu niepodległości odmówiły mu tej funkcji ze względu na antypolskie nastawienie i działalność wymierzoną przeciwko państwu polskiemu. Utrzymywał bowiem bliskie stosunki z gdańskimi zwolennikami Hitlera, późniejszymi faszystami Wolnego Miasta Gdańska, a przy lada okazji wyrażał się obraźliwie w stosunku do Polaków, zaś w czasach, gdy hitlerowcy opanowali rządy w Gdańsku, jawnie odgrażał się polskim leśnikom i mieszkańcom Przetoczyna.

54 Zdj. 24. Leśniczówka Przetoczyno

W miejsce Georga Sclierfa władze polskie skierowały do Przetoczyna leśniczego inż. Janusza Bełkowskiego, który po II wojnie światowej został mianowany nadleśniczym w Górze, a obecnie w Luzinie. W roku 1928 funkcję leśniczego w omawianej wsi przejął po Bełkowskim Leopold Rzerzycho. Na nim Scherfowie skupili całą zawiść. Jednak nowy leśniczy miał silne oparcie u swoich władz i również u miejscowych Kaszubów. W pierwszych dniach września 1939 roku został aresztowany brat Georga Scherfa i po udowodnieniu mu ciężkich przestępstw na szkodę państwa polskiego, został rozstrzelany. Po wkroczeniu Niemców do Przetoczyna Georg Scherf najpierw zemścił się na polskim leśniczym Leopoldzie Rzerzycho, który próbował ukryć się u kolegi w Gniewinie. Zrobił na niego donos na gestapo. Aresztowano go, osadzono w wejherowskim więzieniu, a następnie wszelki ślad po nim zaginął. Jest prawie pewne, że został stracony w Lesie Piaśnickim. Teraz niepodzielnym władcą przetoczyńsko-kamieńskim, szafującym losem i życiem Lesóków, stał się Georg Scherf, który jak wiemy, został stracony z wyroku sądu Tajnej Organizacji Wojskowej "Gryf Pomorski" w leśniczówce Kamień. Pierwszym powojennym leśniczym w Przetoczynie był Józef Bona, który dotarł na Kaszuby z głębi kraju 20 kwietnia 1945 roku. Jak wynika z jego relacji w Almanachu Leśnym, wydanym na 25-lecie

55 leśnictwa gdańskiego (Gdańsk 1971), zniszczenia wojenne tak na polach, jak i w lasach nie były tu aż tak duże, jak w niektórych wioskach sąsiednich. Do końca 1945 roku zdążył zalesić przy pomocy mieszkańców z Przetoczyna, przeważnie kobiet, aż pięć hektarów zrębów, jakie pozostawili Niemcy. Dowiadujemy się też, że zaraz po wojnie w Przetoczynie w około 50 zagrodach było zaledwie 15 starszych i 5 młodszych mężczyzn, którzy zdążyli wrócić do tej pory z lasów, więzień, obozów i polskich jednostek wojskowych na Zachodzie i Wschodzie. Zaraz po wyzwoleniu leśnictwo Przetoczyno podlegało Nadleśnic­ twu Gniewowo. Jak wynika z relacji dokumentów leśniczy Bona nale­ żał do zasłużonych leśników tego nadleśnictwa, był też społecznym działaczem Ligi Ochrony Przyrody, a na swojej placówce nie został obo­ jętny na sprawy środowiska, w którym przypadło mu żyć i pracować. Stanął na czele Ochotniczej Straży Pożarnej i zaczął organizować Związek Samopomocy Chłopskiej. Od 1951 roku zajął się organizacją Rejonu Lasów Państwowych w Wejherowie i znalazł się później w sze­ regach kadry tej jednostki organizacyjnej. W roku tym leśnictwo w Przetoczynie przejął leśniczy Stanisław Szczawiński Od 1953 roku nadzór nad lasami prywatnymi na Lesókach przejął zasłużony leśniczy Zbigniew Skwarło, kolejny społecznik w omawianej wsi i w całej gmi­ nie Szemud. Opiekuje się do dziś prywatnymi lasami w tej gminie. W dniu 1 października 1947 roku powołane zostało Nadleśnictwo Państwowe Kamień z siedzibą w Przetoczynie, zajmując pomieszczenia leśniczówki. Nadleśniczym tej nowo powołanej placówki został mgr inż. Władysław Kuzian, a następnie kolejno: Józef Bona, Zygmunt Trojnarski, Stanisław Szczawiński, mgr inż, Henryk Orbik. Biurem najdłużej zarządzał Kazimierz Chyła, a księgowymi, kasjerami, rachmistrzami i innymi pracownikami Nadleśnictwa między innymi byli: Irena Melcer, Krystyna Borowska, Antoni Kreft, Łucjan Reszka, Józef Semrau, Urszula Reglińska, Hubert Pranczk, Elżbieta Szczo- drowska. W skład nowo powołanego Nadleśnictwa Kamień weszły nastę­ pujące leśnictwa: Biała, Donimierz, Głodówko, Kamień, Łeżyce, Pie­ kiełko, Przetoczyno, Rogulewo, Sopieszyno i Wygoda. Spośród leśni­

56 czych administracyjnych wymienić należy: Wacława Piątka, Łucjana Reszke, Jana Redmana, Wojciecha Kubiaczyka, Aleksandra Marche- wicza, Arnolda Kruszyńskiego. Do długoletnich i zasłużonych leśni­ ków służby zewnętrznej powszechnie zalicza się: Aleksandra Barczy- kowskiego z Kamienia, Stanisława Tomisa z Piekiełka, Ryszarda Ostaszewskiego z Sopieszyna, Juliana Budasza z Rogulewa, Stani­ sława Szczawińskiego i Zbigniewa Skwarło z Przetoczyna, Jana Redmana z Białej, Gerarda Gdańca i Edwarda Żurka z Głodówka. Po zlikwidowaniu Nadleśnictwa leśnictwo w Przetoczynie przy­ padło do Nadleśnictwa w Wejherowie. Obecnie urzędującym leśniczym jest Ryszard Tomis.

57 ILUSTRACJE

1. Okuniewo - Jezioro i w głębi osada 2. Partyzanci "Gryfa" zamordowani przez hitlerowców w lasach kamieńskich w czerwcu 1944 r. a/ Wiktor Liedtke b/ Jan Libon 3. Głaz narzutowy przy drodze Rumia - Kamień opodal Okuniewa 4. Budynek szkolny w Kamieniu 5. Kapliczka na skraju Kamienia 6. Domek Liedtkego nad jeziorem Kamień 7. Jezioro Okuniewo Duże 8. Liedtke Franciszek z żoną Bronisławą (z lewej) i autor monografii z małżonką Marią (z prawej) 9. Wieniec z gryfem z Kamienia na dożynkach gminnych 1991 r. 10. Jedno z zabudowań Grabowca 11. Droga dojazdowa do Grabowca 12. Droga z Szemuda do Grabowca 13. Jedno z jezior w rejonie Okuniewa - Grabowca 14. Zagroda pod lasem na Grabowcu 15. Typowa checz kaszubska 16. Kapliczka "Bojkę" w Dolnym Przetoczynie 17. Przydrożny krzyż w Przetoczynie na tle zabudowań leśniczówki 18. Obora w Przetoczynie Dolnym 19. Zabudowania we wsi Przetoczyno 20. Zabytkowa chata w Przetoczynie 21. Remiza OSP w Przetoczynie 22. Szkoła nr 1 w Przetoczynie 23. Szkoła nr 2 w Przetoczynie 24. Leśniczówka Przetoczyno

58 Gdynia y/ Rębowko \ s< C Uski -V . \ v ł S Wejherowo

PRZETÖCZYI

fybudowame

Szemud „Chwaszczyno 11 km

Wejherowo IffKm t\jłj '.arzzmzM

j Jefónsk SPIS TREŚCI

KAMIEŃ...... 3 POŁOŻENIE I OPIS SOŁECTWA...... 3 DZIEJE I NAZWA WSI KAMIEŃ I OKUNIEWO...... 14 Zasłużony dla podregionu lesöckiego, Kaszub i kraju...... 22

GRABOWIEC...... 26 POŁOŻENIE I OPIS SOŁECTWA...... 26 DZIEJE PODLEŚNEJ OSADY...... 32

PRZETOCZYNO...... 35 POŁOŻENIE I OPIS MIEJSCOWOŚCI...... 35 DZIEJE WSI PRZETOCZYNO...... 41 DZIEJE PRZETOCZYŃSKICH SZKÓŁ...... 49 O LEŚNIKACH I LEŚNICZÓWCE W PRZETOCZYNIE...... 54 SPIS ILUSTRACJI...... 58 MAPA WW. SOŁECTW...... 59

<

3/« j- i Biblioteka Pubm-zna Gminy Wejnerowo im. Aleksandra Labudy w Bolszewie 10027839

10027839

1