Bilad as-Sudan dziedzictwo przeszłości Bilad as-Sudan legacy of the past Bilad as-Sudan pod red. Waldemara Cisło, Jarosława Różańskiego i Macieja Ząbka

1. W. Cisło, J. Różański, M. Ząbek (red.), Bilad as-Sudan – kultury i migracje, Warszawa 2013. 2. W. Cisło, J. Różański, M. Ząbek (red.), Bilad as-Sudan – napięcia i konflikty, Pelplin 2014. 3. W. Cisło, J. Różański, M. Ząbek (red.), Bilad as-Sudan – dziedzictwo przeszłości, Pelplin 2015. Bilad as-Sudan dziedzictwo przeszłości

Praca pod redakcją Waldemara Cisło, Jarosława Różańskiego, Macieja Ząbka

Instytut Dialogu Kultury i Religii WT UKSW

2015 Recenzenci: prof. UJ dr hab. Robert Kłosowicz prof. dr hab. Arkadiusz Żukowski

Okładka: Typowa zagroda Mafa z okolic Mokolo, północny Kamerun. Foto: A. Titone OMI (str. 1) Dawne pocztówki ze zbiorów Adama Rybińskiego, Warszawa (str. 4)

© Copyright by Jarosław Różański, 2015

Wydawnictwo Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie 01-815 Warszawa, ul. Dewajtis 5 tel. +48 22 561 89 23, fax + 48 22 561 89 11 [email protected], www.wydawnictwo.uksw.edu.pl

ISBN 978-83-65224-90-3

Wydawnictwo „Bernardinum” Sp. z o.o. ul. Biskupa Dominika 11, 83-130 Pelplin tel. +48 58 536 17 57, fax +48 58 536 17 26 [email protected], www.bernardinum.com.pl

ISBN 978-83-7823-654-2

Skład, druk i oprawa Drukarnia Wydawnictwa „Bernardinum” Sp. z o.o., Pelplin SPIS TREŚCI

KAROL PIASECKI Przemiany struktury antropologicznej ludności strefy Sudanu...... 7

ADAM RYBIŃSKI Ludy Środkowego Sudanu...... 31

MACIEJ ZĄBEK Znaczenie kartek pocztowych jako źródła w badaniach afrykanistycznych...... 57

KRZYSZTOF EDWARD RAK, BOGUSŁAW FRANCZYK Studium porównawcze osadnictwa w falezie Bandiagara, na tle podobnych założeń z innych rejonów świata...... 85

ADRIAN CHLEBOWSKI Zarys historii badań archeologicznych i rozwoju metod badawczych w Kordofanie Północnym...... 113

EDYTA ŁUBIŃSKA Ekspansja Arabów na tereny Zande w XIX w...... 145

JAROSŁAW RÓŻAŃSKI Figuil – zarys dziejów miasta i centralnej misji polskich oblatów Maryi Niepokalanej w północnym Kamerunie...... 163

MICHAŁ ZĄBEK Obrona przed wchłonięciem. Zarys historii Gambii...... 199 RYSZARD VORBRICH Bierny beneficjent versus lokalny partner projektów rozwojowych w Afryce...... 231

MAGDALENA BRZEZIŃSKA Do Europy przez plażę. Relacje z białymi turystkami jako strategia migracyjna Afrykanów (Gambia, Senegal, Gwinea Bissau)...... 257

Radosław Stryjewski Afrykańskie pamięci – rozmowy o dziedzictwie etniczno-religijnym z imigrantami senegalskimi w Europie...... 287

Sabina Brakoniecka Historyczne uwarunkowania niepokojów religijnych w północnej Nigerii...... 333

Waldemar Cisło Aktualna sytuacja Kościoła północnej Nigerii w kontekście przemian społeczno-ekonomicznych...... 357 KAROL PIASECKI

PRZEMIANY STRUKTURY ANTROPOLOGICZNEJ LUDNOŚCI STREFY SUDANU

Sudan to po arabsku „Kraina Czarnych”. Nic bardziej mylnego z punku widzenia antropologii, bowiem Sudan jako strefa geo- graficzna i kulturowa jest obszarem przejściowym pomiędzy Czar- ną a Białą Afryką. Kolejne źródło pomyłek wynika z tożsamości nazwy strefy geograficznej i państwa (od 2011 roku dwóch państw). Wymusza to konieczność ciągłego przypominania, o który Sudan chodzi: czy o strefę pomiędzy Sahelem a lasami równikowymi czy o państwo/państwa we wschodniej Afryce. Tu chcemy zająć się Sudanem jako strefą geograficzną, co z punktu widzenia an- tropologii oznacza konieczność uwzględniania w naszych rozwa- żaniach także przylegającego do niego od północy Sahelu, a nawet i całej Sahary oraz południowego obrzeża Sudanu czyli pogra- nicznej strefy lasów równikowych. Dopiero wtedy rozważania nasze będą miały sens. Zachodnią granicę tak określonego obsza- ru wyznacza Ocean Atlantycki i leżące na nim Wyspy Kanaryjskie, których dawna ludność związana była głównie z Afryką. Wschod- nią granicę stanowi Morze Czerwone, ale jest to, i zawsze była, łatwa do przekroczenia granica.

Karol Piasecki, Katedra Etnologii i Antropologii Kulturowej, Uniwer- sytet Szczeciński 8 Karol Piasecki

Czasowe ograniczenia są równie trudne do wyznaczenia. Za- sadniczo interesować nas będzie problem zmian struktury antro- pologicznej, jakie zachodziły w ostatnich kilku tysiącleciach. Oczywiście będziemy musieli, w miarę możności, odnieść się do jeszcze głębszej przeszłości, przy czym sięganie dalej niż epoka mezolitu jest już ryzykowne, bowiem wnioskowanie oprzeć mo- żemy jedynie na podstawie pojedynczych znalezisk, często zresz- tą niekompletnych. Tym bardziej, że przełom plejstocenu i holo- cenu miał katastroficzny charakter, który musiał znaleźć odbicie w radykalnych zmianach struktury antropologicznej. Górne ogra- niczenie czasowe stanowić będzie początek epoki kolonialnej, tj. w zasadzie początek ery nowożytnej. Oczywiście wykorzystywać będziemy wiele późniejszych (a nawet wręcz współczesnych) materiałów, które mogą rzucić światło na przeszłość. Aby prześledzić zmiany ludności Sudanu należy zapoznać się na początku z aktualną strukturą antropologiczną tego regionu. Całościowe jej ujęcie pojawiło się wraz z rozwojem antropoge- ografii, niezmiernie ważnej części antropologii, bez której zrozu- mienie dziejów ludzkości jest co najmniej utrudnione, jeśli w ogó- le wręcz niemożliwe. Jej burzliwy rozwój trwający od początku epoki Wielkich Odkryć Geograficznych przerwała w pierwszej połowie XX w. II wojna światowa. Dziś antropogeografia rozu- miana jest opacznie jako próba rasistowskiego opisu ludzkości, a głównym dowodem na istnienie owego rasizmu jest fakt, iż an- tropogeografię stworzyli biali Europejczycy1. Koncepcja rasy geograficznej w antropologii stanowi rozwi- nięcie klasyfikacji zoologicznej na poziomie subgatunkowym. Analizując zróżnicowanie morfologiczne populacji ludzkich dzie- li się nasz gatunek na podgatunki, zwykle mające silne związki

1 Dodatkowym argumentem przemawiającym przeciwko antropogeografii miał- by być fakt, że zajmowali się nią antropolodzy niemieccy w czasach III Rzeszy.­ Przemiany struktury antropologicznej ludności... 9 z klasycznym trójpodziałem na Białą, Żółtą i Czarną Odmianę (lub Wielką Odmianę, Wielką Rasę, w zależności od autorów). Następnie wydziela się w ich obrębie mniejsze jednostki, a we- wnątrz nich kolejne, etc. Ponieważ poszczególni ludzie zaliczeni do każdej z takich jednostek, różnią się od siebie, operujemy śred- nimi wartościami cech i zakresem ich zmienności. Na skutek mie- szania się różnych populacji oraz licznych migracji, metoda ta zawodzi na niższych szczeblach i rasy bądź podrasy mogą mieć silnie porozrywane zasięgi (nieraz zlokalizowane na różnych kon- tynentach!). Natomiast ujęcie typologiczne – zgodne z metodą typologii indywidualnej Polskiej Szkoły Antropologicznej2, wychodzi od jednostki, którą zalicza się do konkretnego „typu antropologicz- nego”. Typ ten, jako fenotyp, stanowi oczywiście realizację geno- typu, który pod względem cech rasowych jest uwarunkowany przez genotypy rodziców. Zakłada się, że cechy rasowe są ze sobą silnie sprzężone3 i dziedziczą się na zasadzie plejotropii, tj. od- działywania jednego genu na wiele cech. Nadto w grę wchodzić może działanie kilku sprzężonych genów. Zmienność rasowa ma tu charakter strukturalny i nie jest ciągła. Charakterystyczny ze- staw cech dziedziczony razem nazywamy „elementem rasowym”. W przypadku, gdy rodzice przekazują potomstwu różne elemen- ty rasowe, wypadkowy typ antropologiczny jest zwykle średnią tzw. „czystych” ras4. Pomimo licznych zastrzeżeń co do tej kon- cepcji5 i głoszenia obecnie przez genetyków poglądów, jakoby w kolejnych pokoleniach następowało całkowite wymieszanie

2 Dalej w tekście oznaczanej jako PSA. 3 Co jest potwierdzone przez liczne obserwacje. 4 Ze względu na zjawisko dominacji częste są odchylenia od średniej. 5 A. Wierciński, Kontrowersje wokół Polskiej Szkoły Antropologicznej. Teoria i empiria w Polskiej Szkole Antropologicznej, „Seria Antropologia”, t. 11, 1985, s. 1-36. 10 Karol Piasecki a ludzkość zmierzała ku zupełnej metysyzacji i zatraceniu cech uważanych za rasowe, obserwowana rzeczywistość potwierdza sens typologii indywidualnej. Metoda ta do wyjaśniania procesów etnogenetycznych i geograficznego zróżnicowania człowieka jest wysoce użyteczna i została wielokrotnie sprawdzona w praktyce6. Znakomicie nadaje się też do mapowania zróżnicowania wewnątrz- gatunkowego człowieka7. Spośród wielu ujęć struktury antropologicznej strefy Sudanu (szerzej: Afryki) na szczególną uwagę zasługują dwa powstałe w zasadzie w okresie międzywojennym: Egona von Eicksteda i Renato Biasuttiego8. Różnice pomiędzy nimi polegają głównie na ilości wyróżnianych ras geograficznych, których zasięgi są w ogólnych zarysach podobne (Ryc. 1 i 2). Skupimy się tu na

6 Interesujące jest, że nawet jej przeciwnicy przyznają, że doszło w ostatnich czasach do reprodukowania czystych Tasmańczyków poprzez krzyżówki mieszańców biało-tasmańskich (rdzeni, „czyści” Tasmańczycy wymarli na początku XX w.), na zasadzie zgodnej z prawami Mendla. 7 Porównaj: I. Michalski, Struktura antropologiczna Polski w świetle Woj­ skowego Zdjęcia Antropologicznego, Łódź, 1949 i tenże: Remarks about the anthro­ pological structure of Egipt, w: Publications of the Joint Arabic-Polish Anthro­pological Expedition 1958/1959, Warszawa-Poznań-Cairo 1964, s. 201-237. 8 Szerokie omówienia antropologii Północnej i Środkowej Afryki zawierają artykuły zamieszczone w trzeciej części dzieła Rassengeschichte der Menscheit, 3 Lieferung, Afrika I: Nord – und Mittelafrika, Műnchen-Wien, 1975 (D. Ferem­ bach, Histoire raciale de l’Afrique du Nord, s. 90-141 i tej samej autorki Histoire raciale du Sahara septentrional (au Nord du Tropique du Cancer), s. 142-170; J. Hiernaux, Afrique moyenne, s. 185-232; G. Kurth, Zur Rassengeschichte von Mittel – und Ostafrica, s. 171-183 i E. Strouhal, Rassengeschichte Ägyptens, s. 9-89). Przedstawione w nich tezy są w swym głównym zarysie zgodne z poglądami­ autora. Niestety prace pozbawione są map struktur antropologicznych, a na dodatek posługują się odmienną metodologią i w związku z tym są dla nas mało przydatne. Przemiany struktury antropologicznej ludności... 11 ujęciu Biasuttiego9 zaprezentowanym na ryc. 1, uzupełniając go odniesieniami do Eickstedta10. Podział współczesnej ludności świata na rasy geograficzne wg schematu Biasuttiego podajemy zgodnie z terminologią zapro- ponowaną przez Andrzeja Wiercińskiego w 2 wyd. Małego Słow- nika Antropologicznego11. W ujęciu tym mamy kilka poziomów. Najwyższym są kręgi form, które odpowiadać mają podgatunkom w rozumieniu taksonomii zoologicznej, następnie idą pnie rasowe zajmujące pozycję wielkich ras w innych ujęciach, dzielone z ko- lei na rasy i podrasy. Na obszarze Sudanu i na terenach przylegających do niego od północy i południa mamy do czynienia z trzema kręgami. Pierw- szy to Krąg Form Ekwatorialnych, a w jego obrębie z Pień Rasowy Negroidów (Odgałęzienie Pigmidów z rasami babinga i bambuti oraz Odgałęzienie Negrydów z rasami: sudańską, nilotycką i leśną). Drugi to Krąg Form Borealnych z Pniem Rasowym Europidów (tu odgałęzienie Europidów z rasami: śródziemnomorską (łącznie z podrasą berberyjską), orientalną (podrasa libijska) oraz nor- dyczną. Dwie ostatnie rasy należące do Kręgu Pochodnych Form Subekwatorialnych (Odgałęzienie Etiopidów) to rasa etiopska i saharyjska. Zgodnie z mapą Biasuttiego północ Sudanu zamieszkują: rasa libijska, saharyjska i etiopska, a na południu rasa sudańska. Rasę libijską mamy w jego zachodniej części, w centrum rasę saharyj- ską a na wschodzie rasę etiopską. Od północy Sahary oddziały- wają wpływy rasy śródziemnomorskiej, berberyskiej i nordycznej oraz krótkogłowców, pod którymi należy tu rozumieć armenoidów niewyodrębnianych przez naszego autora, jako odrębną rasę.

9 R. Biasutti, Le razze e i popoli della Terra, t. 3, Africa, Torino, 1959. 10 W. Hirschberg, Völkerkunde Afrikas, Mannheim, 1965. 11 A. Wierciński, Rasa geograficzna, w: Mały Słownik Antropologiczny (wyd. 2), Warszawa, 1976, s. 370-377. 12 Karol Piasecki , Torino, 1959, 1959, , Torino, Africa , t. 3, Le razze e i popoli della Terra Le razze Rozmieszczenie ras afrykańskich Rozmieszczenie R. Biasutti, (wg 95, nieco zmienione). Literami oznaczono odpowiednio: p – pigmoidzi, i – rasa (podrasa) libijska, (m+b) – rasa rasa – (m+b) libijska, (podrasa) rasa – i pigmoidzi, p – odpowiednio: oznaczono Literami zmienione). nieco 95, Ryc. 1. Ryc. s. (armenoidzi), n – rasa su – rasa sudańska, i berberyjska,śródziemnomorska b – krótkogłowcy n – rasa nordyczna, nilocka sh – rasa saharyjska. (nilotycka), sl – rasa leśna, e etiopska, Przemiany struktury antropologicznej ludności... 13 , Mannheim, 1965, , Mannheim, 1965, Völkerkunde Afrikas Völkerkunde Rozmieszczenie ras afrykańskich wg Eickstedta (za W. Hirschberg, ras afrykańskich (za W. Rozmieszczenie Eickstedta wg Ryc. 2. Ryc. nieco zmienione). s. 16, 14 Karol Piasecki

Aby przybliżyć tak wyróżnione jednostki przedstawimy ich krótką charakterystykę (zgodnie z Biasuttim). I tak12: – Pigmidzi charakteryzują się wzrostem karłowatym (pigmoidal­ nym), nieco niższym u Bambuti (do 14313 cm) niż u Babinga (148 cm), skórą czerwonobrunatna, krępa budowa ciała, silnym prognatyzmem14, wąskimi, niewywiniętymi wargami, no­sem bardzo szerokim (u Bambuti szerszym) o bulwiastym za­kończeniu i pośredniogłową15 czaszką z tendencją do krótkogłowości. Oczy czarne. Włosy skręcone w oddzielne kępki (fil-fil16). – rasa libijska cechuje się śniadą barwą skóry, ciemnobrązowy- mi oczami, brunatnymi lub czarnymi włosami, średnim wzro- stem (165 cm), długą czaszka, wystającym i wąskim nosem. – rasa śródziemnomorska natomiast charakteryzuje się niższym wzrostem (do 162), jaśniejszą, matowobiała lub śniadą skórą, dużymi, ciemnobrązowymi oczami, włosami ciemnobrązowy- mi, pośredniogłowością i wąskim, wystającym nosem. – rasa berberyjska z kolei ma ciemniejszą skórę, wyraźnie szerszy nos, długą głowę i mezognatyczną twarz, grube, nieco wywi- nięte wargi. Włosy brązowe lub czarne, często kędzierzawe.

12 Brak konsekwencji w nazewnictwie pomiędzy tekstem a mapą wynika stąd, iż mapa tu prezentowana przedstawia starszą, nie do końca sformalizowaną, wersję podziału Biasuttiego. 13 Tu i dalej wzrost dotyczy mężczyzn. Wzrost kobiet jest zwykle mniejszy o ok. 10 cm. 14 Wystawanie części zębodołowej twarzy ku przodowi nazywamy progna­ tyzmem, zaś twarz prostą z profilu, niewysuniętą do przodu ortognatyczną. Mezognatyzm jest formą pośrednią. 15 Stosunek szerokości mózgoczaszki do jej długości jest jednym z naj­waż­ niejszych wskaźników w antropologii. W związku z tym wyróżniamy czaszki długie (szerokość wyraźnie mniejsza od długości), krótkie (szerokość praktycznie taka sama jak długość) i pośredniogłowe zajmujące pozycje pomiędzy­ skrajnymi formami. 16 Czyli po arabsku – pieprz. Na afrykańskich targowiskach pieprz jest sprzedawany „na kupki”. Pigmejskie włosy przypominają je swym wyglądem. Przemiany struktury antropologicznej ludności... 15

– rasa sudańska charakteryzuje się wydłużoną głową, czarno- brunatną skórą, wybitnym prognatyzmem, wywiniętymi silnie na zewnątrz szerokimi wargami oraz płaskim, szerokim nosem i wysokim wzrostem (175 cm) oraz atletyczną bądź szczupłą (leptosomiczną) budową ciała. – rasa nilotycka jest wyższa od wszystkich pozostałych (182 cm), ma skrajnie ciemną, czarną skórę i skrajnie leptosomiczną bu- dowę ciała, z wybitnie wydłużonymi kończynami i długą, małą głową. Nos ma nieco węższy niż u r. poprzedniej. – rasa leśna, o średnim wzroście (165 cm), ciemnobrunatnej skó­ rze, pośredniogłowa i o skrajnie szerokim nosie. – rasa etiopska ma wyraźnie ciemną skórę, wełniste lub kędzie- rzawe włosy, średni wzrost (168 cm), długą czaszkę, duże oczy w migdałowatej oprawie, nos wystający, prosty i wąski, o wy- sokiej nasadzie, a twarz ma ortognatyczną lub co najwyżej mezognatyczną. – rasa saharyjska ma szerszą niż poprzednia twarz i szerszy nos, ale za to o zagłębionej nasadzie. – rasa nordyczna, pojawiająca się na północy Magrebu repre- zentuje oczywiście Krąg Form Borealnych (jest europeidalna). Jej przedstawiciele mają jasną skórę, włosy i oczy, wzrost wy- soki (173 cm), długą głowę, wąski, silnie wystający nos o wyso­ kiej nasadzie. – krótkogłowcy Biasuttiego, to oczywiście biali armenoidzi, cha- rakteryzujący się zmiennym wzrostem (od średniego do wy- sokiego), bardzo krótka głową, jasnomleczną skórą, ciemnymi oczami i kasztanowymi włosami. Nos mają długi, wąski, silnie wystający, prosty lub garbaty. Mapa von Eickstedta jest zdecydowanie bardziej szczegółowa (Ryc. 2). Co prawda autor nie wyróżnia wśród etiopidów odręb- nej podrasy saharyjskiej, czym sprawia wrażenie, że całość strefy Sudanu jest zdominowana przez przybyszy z Etiopii, to zdecydo- 16 Karol Piasecki wanie lepiej radzi sobie z jednostkami w obrębie Europidów (od- miany białej), wyraźnie odróżniając berberydów od medyterra- nidów i orientalidów. Niestety do tych ostatnich zalicza zarówno formy krótkogłowe (tj. pochodne elementu armenoidalnego zgodnie z Polską Szkołą Antropologiczną17), jak i pochodne długo­ głowego elementu orientalnego, co jest wyraźnym nieporozumie­ niem. Dostrzec tu można wyraźnie dylemat geograficznego ujęcia rasy. Przy schodzeniu ku niższym jednostkom zaczyna ono tracić szerszy sens, a przy generalizacji brak mu coraz bardziej walorów dyskryminacyjnych18. Problem ten jest rozwiązywalny dopiero na gruncie typologii indywidualnej, która wykorzystując struktu­ ry dominacji pozwala na określenie geograficznych zasięgów formacji antropologicznych19. Podłoże berberyjskie jest w Afryce Północnej dosyć stare. An- drzej Wierciński wiąże je z migracjami w czasach przeddynastycz- nych20, kiedy to ludy, których struktura antropologiczna zdomi- nowana była przez ten element rasowy, powędrowały z terenów Przedniej Azji do Afryki i Indii. Rozpatrując ten problem z punk-

17 Charakterystykę elementów rasowych zaliczanych do odmiany białej wg Polskiej Szkoły Antropologicznej wg systemu Ireneusza Michalskiego i Tadeusza Henzla w tej jej części, która dotyczy Nubii, a praktycznie i całego Wschodniego Sudanu, autor przedstawił w swych dwóch poprzednich szkicach (K. Piasecki, Struktura antropologiczna Nubii i Pustyni Nubijskiej, w: Wokół IV Katarakty. Społeczności wiejskie nad środkowym Nilem przed wielką zmianą, M. Ząbek (red.), Warszawa, 2005, s. 33- -44, i tenże: Struktura antropologiczna dawnej Nubii, w: W. Cisły, J. Różański i M. Ząbek (red.), Sudan. Bogactwo kultur i wewnętrzne napięcia, Warszawa, 2012 , s. 834-94). Tam też odsyłamy Czytelników po niezbędne wyjaśnienia. 18 Mamy tu oczywiście na myśli dyskryminację w rozumieniu matematycznym (taksonomicznym), a nie kulturowo-politycznym. 19 Porównaj: I. Michalski, Struktura…, op. cit.; tenże, Remarks …, op. cit. 20 A. Wierciński, Introductory remarks concerning the anthropology of Ancient Egypt, „Bulletin de la Societé d’Égypte, t. 32 (1958), s. 73-84; tenże: Analiza struktury rasowej ludności Egiptu w epoce przeddynastycznej, Materiały i Prace Antropologiczne, 56 (1963), s. 5-80. Przemiany struktury antropologicznej ludności... 17 tu widzenia tzw. hipotezy chamickiej21, byłaby to pierwsza, naj- starsza fala chamityzacyjna. W swej wędrówce na zachód Berbe- rowie osiągnęli Wyspy Kanaryjskie oraz Półwysep Iberyjski22. W całej północnej Afryce, łącznie z zachodnią Saharą, antropo- logiczny element berberyjski i berberyjska warstwa językowa są ze sobą wyraźnie powiązane. Niemniej jednak należy podchodzić do jedności struktury antropologicznej, językowej i kulturowej dosyć ostrożnie. Także i w przypadku Berberów, którzy właśnie na Wyspach Kanaryjskich nakładając się na starszy kromanioidal- no-śródziemnomorski substrat antropologiczny23 narzucili po- przednim mieszkańcom język. Późniejsze migracje ludności od- miany czarnej na ten archipelag nie zmieniły już jego struktury językowej. Kromanionoid (inaczej zwany elementem paleoeuropejskim) jest jednym z dwóch jasnopigmentowanych elementów odmiany białej. Jego charakterystyka jest następująca: wysokorosły, o moc- nej budowie, dużej długiej głowie, krótkiej, szerokiej twarzy i dosyć szerokim, prostym, silnie wystającym nosie. Oczy małe, głęboko osadzone, jasnoniebieskie, włosy jasnoblond, często rude, skóra bardzo jasna, różowawa. Pojawił się około 40 tys. lat temu (niektó- rzy autorzy utrzymują, że już 60 tys.) w Europie, gdzie zresztą przetrwał po dziś dzień, głównie w północnej część kontynentu.

21 Porównaj: K. Jaworska, Charakterystyka antropologiczna niektórych szcze- pów dorzecza Ubangi, „Acta Anthropologica Lodziendzia”, 8 (1962); K. Piasecki, Wokół …, op. cit. 22 Związek Iberii i Berberii jest oczywisty i wielokrotnie podkreślany w źródłach antycznych, zwłaszcza w kontekście istnienia obok Iberii zapirenejskiej,­ drugiej Iberii – kaukaskiej. Wykracza to jednakże poza nasz temat. 23 H. Vallois, Les hommes de Cro-Magnon et les „Guanches”, „Anuario de Estudios Atlanticos” (1969), s. 24-31; I. Schwidetzky, Investigaciones antro­pologicas en las Islas Canarias. Estudio comparativo entre las población actual y pre­historica, Sta Cruz de Tenerife, 1975. 18 Karol Piasecki

Składnik kromanionoidalny obecny był w strukturze antropo- logicznej Północnej Afryki już wśród epipaleolitycznej ludności kultury kapskiej24. Kultura ta trwała w Magrebie aż do neolitu. Kiedy kromanionoidzi pojawiają się na Wyspach Kanaryjskich dokładnie nie wiemy. Istnieją podstawy, aby wiązać ich z kultu- rami megalitycznymi obecnymi nie tylko na Kanarach, ale także na całej Saharze, aż po egipską Zachodnią Pustynię, gdzie nie- dawno odnaleziono kamienne konstrukcje megalityczne na sta- nowisku Nabta Plaja, i gdzie Gottfried Kurth stwierdza w epipa- leolicie i mezolicie obecność paleoeuropoidów, tj. kromanionoidów i negroidów25. Zygmunt Krzak twierdzi, iż to właśnie Sahara była kolebką kultur megalitycznych, co nie tylko znajduje potwierdze- nie w datowaniu tutejszych obiektów megalitycznych (najstarsze data po kalibracji to blisko 6 tys. lat p.n.e.) powszechnym wystę- powaniu megalitów na Saharze, ale także w przetrwaniu tradycji wznoszenia kamiennych kręgów w południowym Sudanie26. Ważnym komponentem w strukturze rasowej zachodnich Ber- berów jest element nordyczny, zaznaczony na mapie Biasuttiego w górach Magrebu i w Tunezji, a pominięty przez Eickstedta. Dawniej sięgał on zapewnie znacznie dalej na wschód, skoro na- jemni wojownicy libijscy w służbie Ptolomeidów opisywani byli jako wysokorośli, niebieskoocy blondyni. Szczegółowe badania antropologiczne w górach Rif wykazały niezwykle wysoki udział niebieskookich blondynów wśród niektórych plemion tamtejszych Berberów27. Co prawda Carleton Coon nie określa ich jako nor- dyków, jednakże nie znajduje różnic pomiędzy nimi a mieszkań-

24 R.-P. Charles, Recherches sur l’unite de structure de l’Afrique Méditerranéenne, „Bulletin de la Sociéte de Géographie d’Égypte”, t. 36 (1964), s.41-86. 25 G. Kurth, op. cit. 26 Z. Krzak, Megality świata, Wrocław-Warszawa-Kraków, 2001. 27 C. S. Coon, Tribes of the Rif, Cambridge, 1931. Przemiany struktury antropologicznej ludności... 19 cami Północnej Europy28. Najprawdopodobniej obydwa jasnopig- mentowane składniki rasowe, a bez wątpienia kromanionoid związane są z Garamantami kontrolującymi ogromne przestrze- nie Sahary od czasów antycznych aż do ekspansji islamu. Wśród opowieści o Garamantach pojawiają się także informacje o wy- sokich, niebieskookich blondynach29. Natomiast współcześni Tu- aredzy, którzy błękitny odcień skóry zawdzięczają farbowanym za pomocą indygo szatom nie są nordykami. Orientalidzi na mapie Eickstedta częściowo pokrywają się z warstwą oznaczoną jako medyterranidzi i berberydzi na mapie Biasuttiego. Dość łatwo zidentyfikować północnosaharyjski pas orientalidów jako względne zagęszczenie arabskich plemion, któ- re przewędrowały na zachód pod zielonymi sztandarami Proroka30, natomiast dość liczne enklawy śródziemnomorczyków najpraw- dopodobniej są wcześniejszego pochodzenia. Wytłumaczenia wymaga także pochodzenie enklaw orientalidów w pasie od Je- ziora Czad po Darfur i pd. Kordofan, związanych z plemionami

28 Nic nie wskazuje na to, że należy wiązać nordyków z gór Rifu z migracjami germańskimi do Północnej Afryki w V w. n.e. czy też słowiańskimi niewolnikami, których we wczesnych okresie muzułmańskich na tym terenie było bardzo dużo. Miejscowa tradycja, która w zakresie koligacji rodowych jest wyjątkowo trwała, nic nie mówi na ten temat. Zresztą Coon także nie stawia takiej hipotezy. 29 Rydwany pojawiające się dosyć powszechnie we wczesnej saharyjskiej sztuce naskalnej wskazują na inwazję ludów ze wschodu, ze stepów Azji. Inwazja ta musiała być bez wątpienia wcześniejsza niż ewentualne rajdy na zachód prowadzone przez Hyksosów po opanowaniu Egiptu. Nie można wykluczyć, że uczestniczyli w niej nordycy. Hyksoskie wpływy polityczne i kulturowe w strefie subsaharyjskiej są niewątpliwe (D. Lange, Abwanderung der assyrichen tamkāru nach Nubien, Darfur und ins Tschadseegebiet, w: B. Nowak, M. Nagielski, J. Pysiak (red.), Europejczycy, Afrykanie, Inni, Warszawa, 2011, s. 199-226), lecz wszystkie źródła ikonograficzne przedstawiają Hyksosów jako ciemnowłosych (element orientalny lub wręcz armenoidalny, w rozumieniu PSA). Związek Garamantów i Hyksosów niewątpliwie wymaga prześledzenia. 30 Oczywiście Arabowie pojawiają się w Północnej Afryce i strefie Sudanu znacznie wcześniej, lecz islamizacji w sposób zasadniczy przyspieszyła to zjawisko. 20 Karol Piasecki arabskimi na tym terenie31. Wydaje się, że Eickstedt przecenił nieco udział arabskich nomadów w tym regionie, a niedoszacował miejscowego sudańskiego substratu. Podobnie jak Biasutti, który wyraźnie nie docenił obecności berberoida w strukturze trans- aharyjskiej (i saharyjskiej). Z drugiej strony Eickstedt zdecydo- wanie przecenił jego udział w substracie ludnościowym całej Afryki Północnej. Musimy też pamiętać o depopulacji miejscowej ludności związanej z handlem niewolnikami, która istotnie obni- żyła udział substratu antropologicznego na rzecz najeźdźców. Bogate szczepy koczowników arabskich w międzyczasie silnie się rozrosły liczebnie, głównie kosztem miejscowej ludności, zmie- niając częściowo swą strukturę antropologiczną. Oczywiście, gdyby możliwe było zastąpienie systemu ras geo- graficznych i kartowanie formacji antropologicznych w rozumie- niu PSA, mapa struktury antropologicznej Sudanu i sąsiednich i przylegających do niego terenów była by bardziej czytelna. Nie- stety jeśli chodzi o dane typologiczne dysponujemy jedynie zbyt małym materiałem pomiarowym obejmującym Egipt, część wschod- niej Afryki i północne i wschodnie obrzeża Puszczy Kongijskiej oraz rozproszonymi w czasie i przestrzeni seriami pradziejowymi32. Pozwalają one jednakże, przy krytycznym wykorzystaniu syntez Biasuttiego i Eickstedta i innych autorów, na budowanie wstępnych hipotez dotyczących przemian struktury antropologicznej. Najstarszy wczesnoholoceński etap, który wiązać możemy z okresem mezolitu, dostarcza nam, prócz nielicznych znalezisk kostnych dodatkowych informacji w postaci rytów i malowideł

31 Porównaj: A. N.-D.Lebeuf, Les populations du Tchad (Nord du 10e parallèle), Paris, 1959. 32 Pozostały materiał albo zbadany został przy użyciu innej techniki niż kla­ syczna martinowska (R. Martin, K. Saller, Lerhbuch der Anthropologie in systematischer Darstellung, Stuttgard, 1957) albo też opisany został wyłącznie przy pomocy średnich, lub też czeka dopiero na interpretację. Przemiany struktury antropologicznej ludności... 21 naskalnych. Paradoksalnie najcenniejsze są tu dla nas znaleziska południowoeuropejskie. Pochodzące z epipaleolitycznych stano- wisk Monte Circeo i Grimaldi (Włochy) szkielety o niewątpliwych cechach negroidalnych (buszmenoidalnych)33 jednoznacznie dowodzą, iż zasięg tego elementu rasowego musiał w mezolicie obejmować zachodnie wybrzeża Morza Śródziemnego34, całą Saharę i Sudan. Dostępne materiały szkieletowe i sztuka naskal- na dostarczają dowodów na to, iż ludność strefy Sudanu w me- zolicie stanowili nie tylko kromanionoidzi i śródziemnomorczycy35, ale także buszmenoidzi36. Potwierdzają to liczne przedstawienia ludzi w sztuce naskalnej, zarówno saharyjskiej, jak i iberyjskiej37. Stopniowe zmiany klimatyczne i pustynnienie obszaru dzisiejszej Sahary stworzyły korzystniejsze warunki dla ludności odmiany czarnej, stopniowo eliminując bądź wypychając ludność białą na północ. Równocześnie zachodziła trwająca po dziś dzień ekstynk- cja elementu kromanionoidalnego, którego udział nawet w pół- nocnej Europie spadł do kilku procentów. W efekcie tych zmian od początku neolitu w Afryce subsaha- ryjskiej istniał zwarty masyw ludności odmiany czarnej, który zróżnicowany był jedynie ze względu na obecność dwóch, od- miennych ewolucyjnie grup: starszej warstwy ludnościowej (pig-

33 Skrócony opis elementu buszmenoidalnego (negroidalnego) wg Michal­ skiego i Henzla (T. Henzel, I. Michalski, Podstawy klasyfikacji człowieka w ujęciu Tadeusza Henzla i Ireneusza Michalskiego, „Przegląd Antropologiczny”, t. 21 (1955) 2, s. 537-662) jest następujący: wzrost bardzo niski (do 159 cm), skóra jasna, żółtawobrunatna, Włosy czarne (typu fil-fil), oczy ciemne. Głowa bardzo długa, mała, twarz przypłaszczona, co wskazuje na wpływ odmiany żółtej, po­ dobnie jak oprawa oka. Nos płaski i bardzo szeroki. Częsta steatopygia (odkładanie się tłuszczu na pośladkach u obu płci i na piersiach u kobiet). 34 Także europejskie. 35 D. Ferembach, Historie…, op. cit. 36 E. Strouhal, op. cit. 37 Biasutti R., Micheli A., La preistoria africana, w: Le razze e i popoli della Ter­ra, t. 3, Africa, Torino, 1959, s. 3-71. 22 Karol Piasecki moidzi, negroidzi i australoidzi) oraz nowoczesnej formacji tworzo­ nej przez element równikowy i nigrycki (sudański) 38. Struktura an­tropologiczna strefy Sudanu, początkowo mieszana pod wzglę- dem odmianowym także uległa przesunięciu w kierunku zwięk- szenia odmiany czarnej. Najprawdopodobniej wtedy to ustaliła się przewaga elementu równikowego w zachodnim Sudanie i su- dańskiego w Sudanie wschodnim nad składnikami starszej warstwy. Stopniowa ekspansja ludności tej warstwy na południe doprowa- dziła do wypchnięcia buszmenoidów i pigmoidów na południe. Stopniowo rosnąca rola hodowli doprowadziła do ekstynkcji buszmenoidów. Pigmoidzi, jako związani ze środowiskiem leśnym, i tak nigdy nie byli liczni w strefie sawanny. Kolejnym etapem zmian struktury antropologicznej Sudanu była postępująca ekspansja składników odmiany białej dociera-

38 Ponieważ te elementy rasowe nie były dotychczas opisane, prezentujemy tu krótką ich charakterystykę. Element sudański (inaczej nigrycki) zgodnie z sy­ stemem typologicznym Michalskiego (T. Henzel, I. Michalski , Podstawy kla­ syfikacji człowieka w ujęciu Tadeusza Henzla i Ireneusza Michalskiego, „Przegląd Antropologiczny”, t. 21 (1955) 2, s. 537-662) jest najsilniej pigmentowanym w skali całego gatunku ludzkiego. Skóra czarna, oczy czarne, włosy szare, weł­ ni­ste. Wzrost bardzo wysoki (182 cm), wybitnie szczupła budowa ciała, z cha­ rakterystycznymi bardzo długimi kończynami. Czaszka mała, bardzo długa, silny prognatyzm, wargi grube wywinięte, nos bardzo płaski, szeroki o wpadniętej nasadzie. Jest najlepiej dostosowany do wysokich temperatur i klimatu równi­ kowego. Jego Element równikowy (ekwatorialny) według Krystyny Jaworskiej (K. Jaworska, Charakterystyka antropologiczna niektórych szczepów dorzecza Ubangi, „Acta Anthropologica Lodziendzia” 8 (1962), s. 1-61) jest wysoki, o skórze nie tak ciemnej, czaszce pośredniogłowej i nosie bardzo szerokim, z profilu od wklęsłego do lekko wypukłego. Natomiast australoid jest elementem mieszanym biało-czarnym, wzrost średni do wysokiego, tendencja do leptosomii, skóra ciemnobrunatna, obficie uwłosiony, czaszka bardzo długa, długa twarz o bardzo szerokim nosie. Całość budowy głowy wybitnie archaiczna. Przemiany struktury antropologicznej ludności... 23 jącej do strefy Sudany ze wschodu i północy nazywana chamity- zacją39, choć dalej mamy tu dominację odmiany czarnej40. Chamityzacja jest procesem polegającym na nakładaniu się na czarne odmianowo podłoże ludności białej41. Zwykle jej efektem są osobnicy o rysach „europeidalnych”, właściwych dla odmiany białej, za to ciemno pigmentowani (jak u odmiany czarnej) i o sil- nie kędzierzawych włosach. W przypadku kobiet, obserwujemy zwykle silniejsze przesunięcie ku cechom odmiany czarnej. Po- nieważ, zarówno czarna jak i biała odmiana, są bardzo zmienne a w grę mogą wchodzić różnorodne formy wyjściowe, w wyniku takiego wykrzyżowania może powstać jeszcze większa różnorod- ność morfologiczna. Stąd też tak wielka zmienność obserwowa- nych form. Już najbardziej pobieżne obserwacje pokazują, że stopień metysyzacji (wymieszania) rośnie wyraźnie ku południo- wi Nubii (czyli w górę biegu Nilu). Oczywiście ostatnie lata silnie zaburzyły dawne układy na skutek pojawienia się dużych ilości uchodźców z południa, zwłaszcza w miastach i większych wio- skach.

39 W starszej literaturze oraz w innych językach spotykamy pisownię przez h/kh (hamityzacja), co ze względu na możliwość pomylenia z niemym „h” nie wydaje się właściwe. 40 M.-C. Chamla, Les populations anciennes du Sahara et des régiones limithrophes, Étude des restos osseux humaines néolithiques et protohistoriques, „Mém. de Centre Rech. anthrop. préhist. ethnograph.” 9 (1968), s. 121. 41 W tym miejscu należy podkreślić odmienność zjawisk językowych od przemian antropologicznych o charakterze biologicznym. Chamiccy, w sensie kulturowym i historycznym, Kuszyci używają spokrewnionych z semickimi ję­ zyków kuszyckich i nie muszą być związani z Chamitami w sensie biologicznym, czyli z ludnością powstałą w efekcie nawarstwiania się na czarne odmianowo podłoże napływowej ludności należącej do odmiany białej. Najlepszym przykładem, iż obie te płaszczyzny mogą się przenikać, jest to, iż większość dzisiejszej, schamityzowanej ludności Sudanu mówi semickim językiem arab­skim! 24 Karol Piasecki

Dotychczasowi badacze chamityzacji42 wskazują na istnienie kilku (co najmniej trzech), wyraźnie rozdzielonych w czasie fal migracyjnych. Najstarsza, datowana na co najmniej III tysiąclecie43 p.n.e. związana była z elementem berberyjskim, idąca początkowo ze wschodu na zachód dotarła wzdłuż wybrzeży Północnej Afry- ki aż do wybrzeży Atlantyku. Bez wątpienia związana jest ona z wczesnym rozprzestrzenieniem się języków berberyjskich, nie- wykluczone też, że poprzedziły ją ludy, które dały początek języ- kom czadyjskim44. Być może należy ją wiązać z wprowadzeniem hodowli bydła, choć jak się wydaje, właściwsze jest łączenie jej z migracjami ludów kręgu kultur megalitycznych i wczesnymi etapami hodowli kóz i owiec. W drugiej fali chamityzacji przeważającym był element śród- ziemnomorski, powszechnie uważany za główny składnik naj- wcześniejszych ludów rolniczych (również i w Europie). Natomiast z trzecią falą pojawił się element orientalny. Typ ten, którego no- sicielami były plemiona arabskie, wyspecjalizowane w hodowli wielbłądów i koni, dotarł do Afryki bezpośrednio przez Morze

42 Z polskich autorów np.: I. Michalski, Remarks…, op. cit.; K. Jaworska, op. cit., A. Wierciński, Analiza…, op. cit. 43 Niewykluczone, że można mówić o przełomie IV/III tysiąclecia p.n.e. 44 Języki te występują głównie w Centralnym Sudanie. W ujęciu Biasuttiego jest to obszar zamieszkały przez ludność sudańską, wg Eickstedta przez saharyjską. Ich związek z językami lapońskimi (saamskimi) wykazany niezbicie przez Małoletkę (A. M. Maloletko, Dawne narody Syberii. Etničeskij sostav po dannym toponimii. t. 1. Predystorija čeloveka i jazyka. Uralcy, Tomsk,1999) każe zastanowić się nam nad wczesnoholoceńskimi relacjami odmiany białej i czarnej, tym bardziej że wykazano genetyczne powiązania lapońsko-berberyjskie (A. Achilli i inni, Saami and Berbers – an unexpected mitochondrial DNA link, „American Journal of Human Genetic”, 76 (2005), s. 883-886). W każdym bądź razie języki czadyjskie musiały się w Afryce pojawić znacznie wcześniej niż chamickie (języki berberyjskie należą do rodziny semito-chamickiej, która obok czadyjskich wchodzi w skład języków afrazyjskich). Przemiany struktury antropologicznej ludności... 25

Czerwone bądź okrężną drogą od północy45. Ostatnia faza46 cha- mityzacji jest związana z początkami epoki brązu oraz wpływami cywilizacyjnymi i niesie ze sobą element armenoidalny, w Suda- nie stosunkowo najrzadszy i skupiający się wokół ośrodków miej- skich. Oczywiście nie należy zapominać, iż proces ten był bardzo złożony, zmienny w czasie, a żadna z fal nie była ani jednorodna, ani krótkotrwała. Pojawiały się też ośrodki wtórne, ruchy odwro- towe, etc. Chronologia poszczególnych faz jest przybliżona, stąd bezpiecznie przypisywać je do okresów historycznych, niż szukać dla nich określonych dat. Łatwy do zaobserwowania, skierowany ku południowi gradient chamityzacji przejawiający się w coraz większym udziale odmia- ny czarnej (Ryc. 3) znajduje potwierdzenie w dolinie Dolnego Nilu47.

45 Plemiona arabskie przenikały na teren Afryki już od I tysiąclecia p.n.e., ale najintensywniejszy ich ruch związany jest dopiero z ekspansją islamu (Y. Fadl Hasan, The Arabs of the Sudan, Khartoum, 1973). Islamizacja Nubii i całego wschodniego Sudanu była stosunkowo najpóźniejsza, ze względu na opór sta­ wiany przez tamtejsze państwa chrześcijańskie, toteż „arabizacja” doliny Nilu rozumiana jako zmiana struktury antropologicznej, jest zdecydowanie słaba. W zasadzie kończy się ona w XIX wieku, kiedy to notuje się ostatnie przykłady przesiedlania się całych plemion arabskich przez Morze Czerwone. 46 Oczywiście można mówić też o „postchamityzacyjnej „ europeizacji stru­ ktury antropologicznej, zwłaszcza we wschodnim Sudanie gdzie w XIX w. pojawiają się wpływy tureckie (a nawet węgierskie!) związane z obecnością wojsk otomańskich (E. Strouhal, op. cit.). Równie liczne są wpływy zachodnioeuropejskie w byłych koloniach afrykańskich. 47 A. Wierciński, Analiza …, op. cit.; I. Michalski, Remarks…, op. cit.; K. Piasecki, Christianization and changes in Nubia’s anthropological structure, w: Between the Cataracts, „Polish Archeology in the Mediterranean” vol. 2 (2010) fasc. 2, Supplement Series, s. 625-632. 26 Karol Piasecki

Ryc. 3. Chamityzacja ludności współczesnej Afryki (wg K. Piasecki, Chris- tianization and changes in Nubia’s anthropological structure, [w:] Between the Cataracts, „Polish Archeology in the Mediterranean”, Supplement Series, volume 2, fasc.2, 2010, s. 626). Izolinie 25 proc. i 50 proc. pokazują udział elementów odmiany białej w strukturze antropologicznej rdzennej ludności. Punktami zaznaczono lokalizacje badanych serii. Litery oznaczają odpo- wiednie elementy rasowe (zgodnie z T. Henzel, I. Michalski, Podstawy kla- syfikacji człowieka w ujęciu Tadeusza Henzla i Ireneusza Michalskiego, „Prze- gląd Antropologiczny”, t. 21, 2, 1955, s. 537-662): b –berberoid, e – element śródziemnomorski, h – armenoid, k – element orientalny, y – kromanio­noid. Przemiany struktury antropologicznej ludności... 27

Zakończenie

Holoceńska historia przemian struktury antropologicznej lud- ności Sudanu nie została jeszcze do końca wyjaśniona, zwłaszcza dotyczy to jej najstarszych faz. Na podstawie dotychczasowych danych można wysnuć następujące wnioski: Epipaleolityczną i mezolityczną ludność Sudanu tworzyły ar- chaiczne elementy odmiany białej: kromanionoid i element śród- ziemnomorski oraz archaiczne elementy odmiany czarnej, tj. negroid (buszmenoid) i pigmoid. Także obecność australoida, jako domieszki (zwłaszcza na wschodzie)48 nie może być wyklu- czona, bowiem został on wykazany tam w późniejszych okresach. Ekspansja młodszych elementów odmiany czarnej (równiko- wego i sudańskiego), która nastąpiła wraz ze zmianami klima- tycznymi zepchnęła do refugiów i ograniczyła liczebność elemen- tów archaicznych. Neolityzacja Sudanu związana jest z kolejnymi falami chami- tyzacyjnymi, które są odpowiedzialne za mieszaną biało-czarną w sensie odmianowym współczesną charakterystykę antropolo- giczną tego regionu. Niezbędne są dalsze badania współczesnej ludności i materia- łów archeologicznych, aby móc uszczegółowić i zweryfikować powyższy model.

48 Element ten powstał najprawdopodobniej w górnym paleolicie w Azji Przedniej z nałożenia się resztek białych morfologicznie neandertalczyków na odmianę czarną (element sudański i równikowy). Stąd następnie przewędrował do południowej Azji i Austronezji. 28 Karol Piasecki

Bibliografia

Achilli A. i inni, Saami and Berbers – an unexpected mitochondrial DNA link, „American Journal of Human Genetic”, 76 (2005), s. 883-886. Biasutti R., Le razze e i popoli della Terra, t. 3, Africa, Torino, 1959. Biasutti R., Micheli A., La preistoria africana, w; Le razze e i popoli della Terra, t. 3, Africa, Torino, 1959, s. 3-71. Chamla M.-C., Les populations anciennes du Sahara et des régiones lim- ithrophes, Étude des restos osseux humaines néolithiques et proto- historiques, „Mém. de Centre Rech. anthrop. préhist. ethno- graph.”, 9 (1968), s. 82-120. Charles R.-P., Recherches sur l’unite de structure de l’Afrique Méditer- ranéenne, „Bulletin de la Sociéte de Géographie d’Égypte”, t. 36 (1964), s. 41-86. Coon C. S., Tribes of the Rif, Cambridge, 1931. Fadl Hasan Y., The Arabs of the Sudan, Khartoum, 1973. Ferembach D., Histoire raciale de l’Afrique du Nord, w: Rassengeschichte der Menschheit. 3 Lieferung. Afrika I: Nord- und Mittelafrika, Műn­ chen-Wien, 1975, s. 90-141. Ferembach D., Histoire raciale du Sahara septentrional (au Nord du Tropique du Cancer), w: Rassengeschichte der Menschheit. 3 Lieferung. Afrika I: Nord- und Mittelafrika, Műnchen-Wien, 1975, s. 142-170. Henzel T., Michalski I., Podstawy klasyfikacji człowieka w ujęciu Tadeusza Henzla i Ireneusza Michalskiego, „Przegląd Antropologiczny”, t. 21 (1955) 2, s. 537-662. Hiernaux J., Afrique moyenne, w: Rassengeschichte der Menschheit. 3 Lieferung. Afrika I: Nord- und Mittelafrika, Műnchen-Wien, 1975, s. 185-232. Hirschberg W., Völkerkunde Afrikas, Mannheim,1965. Jaworska K., Charakterystyka antropologiczna niektórych szczepów do- rzecza Ubangi, „Acta Anthropologica Lodziendzia”, 8 (1962), s. 1-61. Krzak Z., Megality świata, Wrocław-Warszawa-Kraków, 2001. Przemiany struktury antropologicznej ludności... 29

Kurth G., Zur Rassengeschichte von Mittel- und Ostafrica, [w:] Rassenges- chichte der Menschheit. 3 Lieferung. Afrika I: Nord- und Mittelafri- ka, Műnchen-Wien, 1975, s. 171-183. Lange D., Abwanderung der assyrichen tamkāru nach Nubien, Darfur und ins Tschadseegebiet, w: Nowak B., M. Nagielski, J. Pysiak (red.), Europejczycy, Afrykanie, Inni; Warszawa, 2011, s. 199-226. Lebeuf A. N.-D., Les populations du Tchad (Nord du 10e parallèle), Par- is,1959. Maloletko A. M., Dawne narody Syberii. Etničeskij sostav po dannym to- ponimii, t.1, Predystorija čeloveka i jazyka. Uralcy, Tomsk, 1999. Martin R., Saller K., Lerhbuch der Anthropologie in systematischer Darstel- lung, Stuttgard,1957. Michalski I., Struktura antropologiczna Polski w świetle Wojskowego Zdję- cia Antropologicznego, Łódź,1949. Michalski I., Remarks about the anthropological structure of Egipt, w: Publications of the Joint Arabic-Polish Anthropological Expedition 1958/1959, Warszawa-Poznań-Cairo 1964, s. 201-237. Piasecki K., Struktura antropologiczna Nubii i Pustyni Nubijskiej, w: Zą- bek M. (red.), Wokół IV Katarakty. Społeczności wiejskie nad środ- kowym Nilem przed wielką zmianą, Warszawa, 2005, s. 33-44 Piasecki K., Christianization and changes in Nubia’s anthropological struc- ture, w: Between the Cataracts, „Polish Archeology in the Medi- terranean” vol. 2 (2010) fasc. 2, Supplement Series, s. 625-632. Piasecki K., Struktura antropologiczna dawnej Nubii, w: W. Cisło, J. Ró- żański, M. Ząbek (red.), Sudan. Bogactwo kultur i wewnętrzne napięcia, Warszawa, 2012, s. 83-94. Posnansky M., East Africa and the Nile Valley in Early Times, w: Yūsuf Fadl Hasan (red.), Sudan in Africa, Khartoum, 1971, s. 51-71. Schwidetzky I., Investigaciones antropologicas en las Islas Canarias. Es- tudio comparativo entre las población actual y prehistorica, Sta Cruz de Tenerife,1975. Strouhal E., Rassengeschichte Ägyptens, w: Rassengeschichte der Men- schheit. 3 Lieferung. Afrika I: Nord- und Mittelafrika, Műnchen- Wien, 1975, s. 9-89. 30 Karol Piasecki

Vallois H., Les hommes de Cro-Magnon et les „Guanches”, „Anuario de Estudios Atlanticos” (1969), s. 24-31. Wierciński A., Introductory remarks concerning the anthropology of An- cient Egypt, „Bulletin de la Societé d’Égypte”, t. 31 (1958), s. 73- 84. Wierciński A., Analiza struktury rasowej ludności Egiptu w epoce przed- dynastycznej, „Materiały i Prace Antropologiczne”, 56 (1963), s. 5-80. Wierciński A., Rasa geograficzna, w: Mały Słownik Antropologiczny (wyd. 2), Warszawa, 1976, s. 370-377. Wierciński A., Kontrowersje wokół Polskiej Szkoły Antropologicznej, w: Teoria i empiria w Polskiej Szkole Antropologicznej, „Seria Antro- pologia”, 11 (1985), s. 1-36.

Changes in anthropological structures of the population of Sudan (sensu lato) Summary

The paper compiles data concerning the changes in anthropological structure of Sudan (sensu lato). Biasutti’s and Eikstedt’s approaches are both discussed and compared to the results of researches made by the Polish Anthropological School. The importance of archaic anthropolog- ical elements (cromanionoid and negroid) and influences of khamiti- zation phenomenon to contemporary peoples of this region has been subrrayed. ADAM RYBIŃSKI

LUDY ŚRODKOWEGO SUDANU1

Wyodrębniony region, zamieszkany przez wiele względnie mało zbadanych, choć kulturowo spokrewnionych ze sobą ludów, rozciąga się od zachodnich krańców Wyżyny Adamawa na zacho- dzie niemalże po Nil Górski i płaskowyż Dar Fur na wschodzie. Od południa granicę tego regionu stanowią lasy tropikalne, zaś od północy sawanna ciernista. Ogólnie region ten można więc określić jako środkowoafrykański rejon sawanny i jej pogranicza z lasem równikowym. Należy zaznaczyć, że wydzielony region kulturowy nie jest identyczny z wyodrębnionym przez geografów regionem Sudanu Środkowego. Zawiera bowiem on w sobie wschodnią część „geograficznego” Sudanu Środkowego, połu- dniowo-zachodnie krańce Sudanu Wschodniego oraz znaczne obszary, które geografowie zaliczają do Afryki Środkowej. Omawiany region obejmuje więc: wschodnie krańce Nigerii, centralny Kamerun, południowy i środkowy Czad, Republikę Środkowej Afryki, południowo-zachodni Sudan, północny Zair i północno-zachodnie krańce Ugandy. Pod względem ukształto- wania powierzchni region ten jest mało urozmaicony. Większa jego część to płaska równina, dno rozległej Kotliny Czadu. Na

1 Niniejszy tekst został zamieszczony w niszowym skrypcie akademickim: B. Hanczka-Wrzosek, Z. Komorowski, A. Rybiński, Ludy Afryki: przegląd regio- nalny, Warszawa 1985, s. 90-109. Zmodyfikowany został nieco tytuł (w oryginale Środkowy Sudan) oraz uaktualniono nazwy państw. 32 Adam Rybiński zachodzie zamyka ją Wyżyna Adamawa, mająca średnio od 1600 do 2000 m n.p.m. Na południe od Adamawy ciągnie się w kierun- ku wschodnim lekko pofałdowana wyżyna przechodząca w nieco wyższy Próg Azande, z którego gdzieniegdzie wznoszą się góry wyspowe. Wydzielony region leży w strefie klimatu podrównikowego, tak wilgotnego, jak i suchego. Roczne różnice temperatur są nie- znaczne. W porze suchej, zwłaszcza na północy, zdarzają się dość duże dobowe skoki temperatury. O ile na południu opady deszczów są obfite i istnieją dwa maksima opadów przedzielone dwiema porami suchymi, to im dalej na północ od równika, tym bardziej maleje ilość opadów, zaś pora sucha wydłuża się. Na północy pora sucha może trwać nawet do 7 miesięcy. Typowy dla tego regionu jest układ stref roślinnych wiążący się ściśle za stopniowym osuszaniem się klimatu. Na północ od lasów równikowych rozciąga się pas sawanny wilgotnej (parkowej), da- lej na północ występuje sawanna wysoka, zwana też gwinejską, a jeszcze dalej sawanna niska – sudańska. Sawanna wilgotna (par- kowa) i wysoka – ta ostatnia zwłaszcza w południowej części – to obszar, gdzie poza prosem, sorgiem i kukurydzą uprawia się też maniok i pataty. Duże znaczenie dla ludów żyjących w tej strefie miało łowiectwo. Hodowla ze względu na występowanie muchy tse tse ograniczała się głównie do chowu kóz, owiec, świń. Sawanna niska to przede wszystkim obszar uprawy zbóż. Podob­ nie jak w strefie sawanny wilgotnej i wysokiej, stosuje się tu prze- nośną uprawę odłogową. Stosunkowo dobrze rozwinięta jest hodowla zwierząt, także i bydła. Sawanna niska to najgęściej zaludniony rejon Środkowego Sudanu. Nastąpił tu już wyraźny podział pracy. Rozwinięty jest handel. W rejonie tym już od daw- na powstawały różne państwa. Ze względu na pewne zróżnico- wanie kulturowe ludów żyjących na obszarze nazywanym tu Sudanem Środkowym omówimy kolejno, podobnie jak zrobili to Ludy Środkowego Sudanu 33

H. Baumann i D. Westermann, południową grupą tych ludów oraz grupę północną. Należy zaznaczyć, że zróżnicowanie kulturowe obydwu grup jest prawdopodobnie spowodowane wpływem, jaki na kulturę ludów z grupy północnej wywarła napływowa ludność pasterska, głównie arabska. Nie będziemy tu jednak wspominać o kulturze ludów pasterskich.

Grupa południowa ludów Środkowego Sudanu

Ludność tworząca prezentowaną grupę, pod względem antro- pologicznym, należy do rasy sudańskiej odgałęzienia negrydów. Przedstawiciele tej rasy charakteryzują się wysokim wzrostem, czarnobrunatnym kolorem skóry, stosunkowo wydłużoną głową i szerokim nosem. J. Czekanowski zwraca uwagę na występowa- nie u Azande i Madi typu mediterranoidalnego. Według klasyfi- kacji języków afrykańskich dokonanej przez J.H. Greenberga część omawianych ludów używa języków wschodnich z grupy wschod- niej Adamawy, podrodziny Niger-Kongo, rodziny Kongo-kordo- fańskiej; kilka ludów mówi językami z podgrupy Adamawa grupy wschodniej Adamawy; część używa języków z podgrupy środko- wosudańskiej, grupy Szari-Nil zaliczanej do nilo-saharyjskiej ro- dziny językowej, wreszcie niektóre ludy mówią językami czadyj- skimi z grupy bata-margi, hina i matakam z afro-azjatyckiej ro­dziny językowej. Trzeba zaznaczyć, że D.A. Olderogge wszystkie współ- czesne języki interesujących nas ludów zaliczył do jednej grupy języków sudańskich, które wchodzą w skład ogromnej rodziny językowej zindż, podkreślając, że są one mało zbadane. W związ- ku z zasadniczym podobieństwem kultur omawianych tu ludów, wyrosłych na wyróżnionym przez H. Baumanna paleonigryckim podłożu, zostaną zaprezentowane jedynie ogólne ich cechy. Oma- wiając rozmieszczenie poszczególnych ludów, będziemy kolejno 34 Adam Rybiński je prezentować wg wyróżnionych przez G.P. Murdocka grup. Do grupy południowej ludów środkowego Sudanu będą więc nale- żały następujące ludy wyróżnione przez tego autora: ludy Central­ nego Sudanu, ludy wschodnio-nigryckie oraz ludy z płaskowyży nigeryjskich dzielące się między innymi na podgrupę czadyjską i wschodnionigrycką. Ludy Centralnego Sudanu według klasyfikacji J.J. Greenberga używają języków środkowosudańskich z grupy Szari-Nil, rodziny nilo-saharyjskiej. wśród tych ludów wyróżnia się trzy podgrupy: Madi, Mangbetu i Sara. Ludy Mangbetu zamieszkują w lasach równikowych. Tu przedstawiamy tylko ludy należące do podgrup: Madi i Sara. Podgrupa Madi zamieszkuje na południowo-wschodnich krań- cach wyróżnionego tu regionu i graniczy z ludami nilotyckimi, od których zapożyczyła pewne zwyczaje, Należą do niej: Lendu (Alendu, Balendu), którzy liczą około 150 tys.2 osób i żyją w De- mokratycznej Republice Konga na wschód od Jeziora Alberta, Lugbara (Lugwara), liczący około 250 tys., mieszkający na północ od Jeziora Alberta w okolicy miasta Arua na pograniczu Ugandy i Demokratycznej Republiki Konga, Madi właściwi osiadli w łuku Nilu (około 70 tys.) koło miasta Nimule, na pograniczu Ugandy z Sudanem, Logo mający swe siedziby między miastami Aba i Wat- sa w Zairze, Kaliko zamieszkujący na zachód od Yei na pograniczu Sudanu z Demokratyczną Republiką Konga, Avukaya i Moru (Miza, Moru Misi), żyjący koło miast Amadi i Maridi na południowych krańcach Sudanu. Do podgrupy Madi zalicza się też ludy Bongo- -Baka sąsiadujące z ludami podgrupy Sara, wyróżnionymi przez S.P. Murdocka. Bongo (Dor) żyją na południe od miasta Wau

2 Dane liczbowe dotyczące liczebności poszczególnych ludów pochodzą nie- stety z przed wielu lat, uaktualnienie ich okazuje się jednak dziś niemożliwe, gdyż aktualnie brak wiarygodnych danych odnoszących w ogóle do liczebności ludności zarówno Czadu, jak i Republiki Środkowoafrykańskiej. Ludy Środkowego Sudanu 35 w Sudanie. W 1870 r. liczyli około 100 tys. osób, dziś jest ich naj- wyżej 10 tys. Saka dzielą się na dwie podgrupy, z których jedna mieszka koło Maridi, zaś druga koło Yei w Sudanie. Do omawia- nej podgrupy należą także 4 ludy z południowo-zachodniego Sudanu. Są to: Morokodo na zachód od Amadi, Nyamusa na pół- noc od tego miasta, Jur-Rumbek koło miasta Bumbek oraz Mittu w górnym biegu rzeki Jur. Do podgrupy Sara zaliczono wiele ludów o bardzo podobnej kulturze. Najliczniejsi są Sara właściwi, których nazwą określono całą podgrupą. Liczą oni około 900 tys. osób – 800 tys. w Czadzie i 100 tys. w Republice Środkowoafrykańskiej. Siedziby ich znaj- dują się głównie w rejonie miasta Sarh (Port Archambault), Nga- ma oraz Dakpa, Day, Sulai, Madjinugay i Vale żyją pomiędzy rzekami Bahr Sara i Bamingui w południowym Czadzie. Na po- łudnie od Sara właściwych na pograniczu Czadu i Republiki Środ- kowoafrykańskiej osiedlili się: Nduka (Tane), Akundu, Awaka, Leto i Udio. Gula (Gulla), Gele, Kudia, Kulfa, i Mufa zamiesz- kują w Czadzie wzdłuż Bahr Salamat. Kara, Homr (Mogum), Ma­ mun i Yubu żyją w górnym biegu Bahr Auk na pograniczu Czadu i Republiki Środkowoafrykańskiej. Krejsz (Kreish, Gbaya, Kapala) oraz Aja, Feroge, Mere, Naka, Woro i Yomamgba sąsiadują­ z luda­ mi Bongo-Baka z podgrupy Madi. Siedziby ich leżą w górnym biegu Bahr el Arab i Sopo na pograniczu Republiki Środ­kowo­ afrykańskiej i Sudanu. Do podgrupy Sara H. Baumann i D. Wester­ mann zaliczają też ludy: Laka, Massa i Kung, które S.P. Murdock i W. Hirschberg zaliczają do innych grup. Ludy wschodnionigryckie mówią językami z grupy wschodniej Adamawy, podrodziny Niger-Kongo, rodziny Kongo-kordofańskiej. G.P. Murdock wyróżnia wśród nich: podgrupę równikową i pod- grupę Adamawa. Ludy z podgrupy równikowej używają języków zaliczanych przez J.H. Greenberga do podgrupy wschodniej grupy wschodniej 36 Adam Rybiński

Adamawy, podrodziny Niger-Kongo, rodziny Kongo-kordofańskiej. Najliczniejszym ludem są Azande (Zande, Niam Niam) liczący około 800 tys. ludzi. Żyją oni pomiędzy rzekami Uelle i Mbomu na pograniczu Demokratycznej Republiki Konga, Republiki Środko­ woafrykańskiej i w sąsiednich regionach Sudanu. Dzielą się na dwie części: wschodnią – Avungara (Vungara), której nazwa po- chodzi od nazwy rządzącego rodu, oraz zachodnią – Abandija (Bandja), której nazwa w rzeczywistości określa również rządzą- cy ród. Wiele innych ludów jest niezmiernie blisko powiązanych kulturowo z Azande. Zalicza się do nich: Idio (Adio, Makaraka) zamieszkujących na wschód od Azande Avungara aż po rzekę Yei w Sudanie, Babukur (Abuguru) i Huma żyjących na północny wschód od Azande na południowych krańcach Sudanu, Mundu (Mondu) osiadłych na południe od Idio na pograniczu Sudanu i Demokratycznej Republiki Konga, Sere (Abire, Siri) i Kare (Aka- le) mieszkających na południe od linii łączącej miasta Selm Zu- beir i Wau w Sudanie, aż po rzekę Mbomu w Republice Środ­ kowoafrykańskiej, Abaranbo mających swe siedziby w widłach Uelle i Bomokandi i Abang ba żyjących na wschód od poprzednich. Na północny zachód od Azande między dolnym biegiem rzek Bomu i Kotto, na terytorium Republiki Środkowoafrykańskiej i sąsiednich obszarach Demokratycznej Republiki Konga zamiesz- kują Nzakara (Nsakkara, Sakara). Na wschód od nich osiedlili się Ndogo. Na północny zachód od Nzakara nad Ubangi w Demokra- tycznej Republice Konga żyją Jakoma (Yakoma), Dendi i Sango, a jeszcze dalej, też nad tą rzeką, mają swe siedziby Banziri (Gba- nin), Buraka, Gobu i Togbo. Na południe od Sango mieszkają Banza (Mbanza), a jeszcze dalej na południowy wschód od tych ostatnich, już na obszarze lasów równikowych, w okolicach miast Businga i Abumonbazi znajdują się tereny zajęte przez Ngbandi (Gbandi, Mogwandi). Wszystkie wymienione wyżej ludy zamiesz- kują w północno-zachodniej Demokratycznej Republice Konga. Ludy Środkowego Sudanu 37

Na zachód od Ngbandi, głównie w rejonie miasta Gemena w De- mokratycznej Republice Konga oraz na sąsiednich terenach Re- publiki Środkowoafrykańskiej i Republiki Konga, rozciągają się obszary należące do liczących około 200 tys. Bwaka (Mbaka, Ngbwaka). Na północ od Nzakara, Jakoma, Bendi, Sango, Ban- ziri i Buraka, mniej więcej od górnego biegu Kotta, aż po rzekę Ouham na zachodzie, w Republice Środkowoafrykańskiej oraz na przyległych terenach Czadu i Demokratycznej Republiki Kon- ga zamieszkuje około 600 tys. Banda, będących najliczniejszą grupą etniczną Republiki Środkowoafrykańskiej. Na zachód od Banda i na północny zachód od Banziri osiedlili się Mandja (Mangia), zaś jeszcze dalej od nich w północnym Kamerunie żyją Jangere­ (Yangere, Yangeli). W zachodnich częściach Republiki Środko­woafrykańskiej, w środkowym Kamerunie i w północno- -zachodniej Demokratycznej Republice Konga ma swe siedziby liczący około 400 tys. lud Baja (Gbaja, Baya). Na południowy wschód od nich, w okolicach miasta Boda w południowo-zachod- nich rejonach Republiki Środkowoafrykańskiej, ulokowali się Bofi (Boffi). Na zachód od Baja w środkowym Kamerunie w widłach rzek Sanagi i Mbam żyją liczący około 50 tys. Wute (Bute, Babu- te). Ten ostatni lud, zaliczany przez G.P. Murdocka do prezento- wanej tu podgrupy równikowej, ze względu na język jest zali­czony przez J.H. Greenberga do podgrup: bantuidalnej, grupy Benue- -Kongo, podrodziny Niger-Kongo, rodziny Kongo-kordofań­skiej. Do podgrupy Adamawa należą ludy używające języków zali- czanych, wg J.H. Greenberga do podgrupy Adamawa, grupy wschodniej Adamawy, podrodziny Niger-Kongo, rodziny Kongo- -kordofańskiej. Laka (Lakka) i Dek żyją na północny wschód od Baja w północno-zachodniej części Republiki Środkowoafrykań- skiej i w sąsiednich regionach Czadu; Mbum (Bum), liczący oko- ło 30 tys. osób, mieszkają na zachód od Laka w rejonie miasta Ngaoundéré w centralnym Kamerunie; Massa (Masa, Banana), 38 Adam Rybiński liczący około 125 tys., osiedli w rejonie miasta Bongor na pogra- niczu Kamerunu i Czadu; Duro (Dui) mający około 16 tys. osób i Namshi (około 20 tys.) zamieszkują w środkowym Kamerunie między rzekami Faro i Benue; Kotopo (Kotofo), liczący około 30 tys., zamieszkują między rzekami Deo i Faro w północno-za- chodniej części środkowego Kamerunu; Fali (Falli) – 20 tys. – żyją na północ od miasta Garoua w północnym Kamerunie; Dari i Lame zajmują tereny położone na północny wschód od wspomnianego wyżej miasta i wreszcie Dama, Kali i Mono mieszkają na północ- ny zachód od miasta Rey Bouba w północnym Kamerunie

Ludy z płaskowyży nigeryjskich

Z czterech podgrup wyróżnionych przez G.P. Murdocka wśród ludów z płaskowyży nigeryjskich, dwie, tzn. podgrupa czadyjska i podgrupa wschodnionigrycka zamieszkujące sawanny wyżyn środkowego i północnego Kamerunu i wschodniej Nigerii, zosta- ły zaliczone do ludów Środkowego Sudanu, a więc będzie o nich mowa. Podgrupa wschodnionigrycka jest niezmiernie blisko spo- krewniona, tak językowo, jak i kulturowo, z podgrupą Adamawa ludów wschodnionigryckich. Wydaje się nawet, iż łącznie z tam- tą podgrupą powinna, być przedstawiana. Podgrupa ludów cza- dyjskich językowo różni się bardzo od pozostałych omawianych tu ludów. Ludy z tej podgrupy używają bowiem języków czadyjskioh z grupy bata-margi, hina i matakam z afro-azjatyckiej rodziny ję- zykowej. Do podgrupy wschodnionigryckiej zalicza się wiele ludów żyjących przede wszystkim w Kamerunie i w przygranicznych rejonach Nigerii. Mówią one językami z podgrupy Adamawa, grupy wschodniej Adamawy, podgrupy Niger-Kongo, rodziny Kongo-kordofańskiej. Do podgrupy tej zalicza się następujące ludy: Ludy Środkowego Sudanu 39

Czamba (Chamba, Camba, Tsamba) liczących około 20 tys. osób i żyjących na pograniczu Nigerii z Kamerunem na południowy wschód od miasta Yola; Daka (Dekka) liczących około 5 tys. osób, osiadłych w Nigerii na południowy zachód od wspomnianego wyżej miasta; Wera (Werre) mieszkających na pograniczu Kame- runu z Nigerią nad rzeką Deo; Jungur mających swe siedziby na północ od Yola w Nigerii, liczących około 25 tys. osób; 15 tys. Longuda i 1 tys. Jen żyjących na wschód od poprzednich oraz Mumuje, którzy z licznymi małymi ludami, takimi jak: Gengele, Gola, Kugama i Kumba są oceniani na około 70 tys. osób. Zajmu- ją oni w Nigerii rejony położone na wschód od miasta Lau. Ludy należące do podgrupy czadyjskiej zamieszkują wschod- nią Nigerię i północny Kamerun. Mówią one językami czadyjski- mi zaliczanymi przez J.H. Greenberga do afroazjatyckiej rodziny językowej. Angas (Angassawa) wraz z wieloma małymi ludami, takimi jak Ankwe, Bwol, Chip, Goram czy Gurka liczą około 200 tys. osób i zamieszkują na północ od miasta Ibi w Nigerii. Bura i Pabir są oceniani na około 100 tys. i żyją w północno-wschodniej Nige- rii na południowy zachód od Maiduguri. Grarawa liczący około 50 tys., Tangale (około 100 tys.) i Wurkun (około 45 tys.) miesz- kają oni na północ od miasta Lau w Nigerii. Warjawa i Afawa (40 tys.) mają swe siedziby w okolicach miejscowości Gwaram na północ od miasta Bauczi w Nigerii. Bata (Batta) oraz Bolki, Bulai, Gudo, Kofo, Malabu, Muleng, Njei i Zumu (razem około 30 tys.) zamieszkują w Kamerunie nad rzeką Faro i w jej widłach z Benue. Gude (Cheke) wraz z Bana, Daba, Hina, „Fali” z Jilbu i Mubi, liczący razem około 50 tys., osiedli na północ od miasta Guider w północnym­ Kamerunie. Kapsiki (około 25 tys.) mają swe siedziby w rejonie Mokolo w północnym Kamerunie. Matakam (około 80 tys.), Podokwo (15 tys.) i Gisiga (15 tys.) zajmują te- reny położone pomiędzy miastami Mora i Marua w północnym Kamerunie. Tupuri (Toupouri, Tuburi) liczący około 100 tys. osób 40 Adam Rybiński

żyją w rejonie bagien pomiędzy rzekami Mayo, Kebi i Szari na pograniczu Kamerunu z Czadem. Należy tu podkreślić, iż „pogańskie” ludy, wyznające wierzenia rodzime, zaliczane tu do podgrupy Adamawa ludów wschodnio- nigryckich i podgrupy czadyjskiej ludów z płaskowyży nigeryjskich, bywają często określane wspólną nazwą – Kirdi, oznaczającą w języku Fulanów fulfulde niemuzułmanów – pogan. Tę nazwę wspomnianych ludów spotyka się często w geograficznej i etno- graficznej literaturze. O historii przedstawionych tu ludów wiadomo bardzo niewie- le. W XVI wieku Czamba i Mbum, mający scentralizowaną orga- nizację polityczną, zaczęli przesuwać się ze wschodnich krańców Adamawy na zachód. W XVIII wieku szczególnie uciążliwi dla sąsiednich ludów byli Czamba, których kawaleria zapuszczała się aż co doliny Sanagi. W XVIII wieku z północy na południe prze- suwają się Wute, którzy opierali się atakom Czamba. W początkach XIX wieku tak Wute, jak i Mbum musieli podporządkować się Fulanom. Ze względu na stałe napady ludów trudniących się han- dlem niewolnikami, wiele małych plemion z podgrup: Adamawy i czadyjskiej, czyli tzw. Kirdi, opuściło równiny i schroniło się w trudno dostępnych wyżynach w Kamerunie i wschodniej Nige- rii. Migracje tych ludów odbywały się w XVIII i początkach XIX wieku. Wśród żyjących dalej na wschód ludów istniała wyraźna tendencja migracji w kierunku południowo-wschodnim. Część z nich jednak, np. Baja w XVIII wieku, została zmuszona przez Azande do odwrotu na zachód. Przypuszcza się, iż Baja zmusili z kolei do migracji na południe takie ludy, jak Ngbandi, Bwaka i część Banda. Bardzo niewiele wiadomo o historii ludów Sara. Tradycja ust- na wskazuje jedynie na ich niewielkie przemieszczanie się w kie- runku południowym. Przyczyną tego była presja Bornu i Bagirmi, które to państwa stale napadały na Sara i uprowadzały ich jako Ludy Środkowego Sudanu 41 niewolników. Na wschodnich krańcach omawianego regionu w XV wieku połączyły się dwie napływowe fale ludności – jedna przy- była z północy – nilocka, druga z południa – być może Bantu. Na te grupy w XVI wieku nawarstwiła się pierwsza fala ludów sudań- skich przybyłych z północnego wschodu. Z przemieszania się tej ludności powstali m.in. Bwaka. Nieco później z północy napłynę- ły takie ludy, jak Abarambo, Madi, Mundu i Sere. Z północnego zachodu, być może z regionu dzisiejszego Czadu, przybyli przod- kowie Azande, którzy podporządkowali sobie żyjącą tu wcześniej ludność. Kolejne ich fale napływały sukcesywnie w XVI, XVII i XVIII wieku. Podbijając inne ludy Azande tworzyli wiele mniejszych lub większych państw, które po dłuższym lub krótszym czasie rozpadały się. Na ich miejscu z kolei powstawały nowe państwa. Azande, co należy tu podkreślić, nie stworzyli nigdy jednego pań- stwa. Pisząc o historii ludów omawianego tu regionu trzeba dodać, iż niezmiernie ucierpiały one w wyniku handlu niewolnikami, których ogromne rzesze pochodziły właśnie stąd. Niewolników uprowadzano co najmniej od XVII wieku, głównie na wschód i północ, Według H. Baumanna i B. Westermanna w wyniku łowów na niewolników ogromne obszary, głównie na wschodzie, zosta- ły całkowicie wyludnione. Trzeba jednak zauważyć, że niektóre ludy wyspecjalizowały się właśnie w handlu niewolnikami. Zna- nymi handlarzami i łowcami niewolników byli np. Azande. Jak już wspomniano, podstawą utrzymania ludności jest rol- nictwo. Uprawia się przede wszystkim sorgo i proso będące bazą pożywienia. Na terenach sawanny wilgotnej powszechnie uprawia się maniok i pataty. Obecnie coraz częściej zakłada się plantacje kawy, sizalu i bawełny. Hodowla bydła, a także koni istnieje u lu- dów zamieszkujących płaskowyż Adamawa oraz u Sara, Bongo, Moru i Madi. Na innych terenach, gdzie występuje mucha tse tse, hoduje się głównie kozy i kury. Łowiectwo ma szczególnie duże 42 Adam Rybiński znaczenie dla Banza, Nzakara i Azande. Ludy żyjące wzdłuż rzek zajmują się rybołówstwem. Jako wyśmienici rybacy zasłynęli głównie: Banziri, Buraka, Jakoma i Sango żyjący nad Ubangi. Rzeki tworzą naturalne szlaki handlowe, a w przybrzeżnych wio- skach odbywają się okresowe targi. Jedyną wyspecjalizowaną grupą zawodową byli zawsze kowale. Uważa się, że stosują naj- doskonalsze urządzenia kowalskie w Afryce. Zawód kowala cieszy się wielkim prestiżem i kowal oraz jego narzędzia odgrywają często ważną rolę w obrzędach. U niektórych ludów, takich jak: Matakam czy Ngbandi, kowale tworzą endogamiczne grupy. U Kirdi i Czamba przedmioty metalowe miały charakter magicz- ny. W niektórych plemionach garncarstwem zajmują się żony kowali. Większość ludności mieszka w małych, rozproszonych osadach, w których żyje przeważnie kilka rodzin. W większych wsiach za- mieszkują zazwyczaj ludzie należący do jednej bądź kilku gałęzi tego samego rodu. Z wyjątkiem Daka, u których dominującym typem rodziny jest rodzina monogamiczna, u wszystkich innych ludów spotykamy się z rodziną poligyniczną. W rodzinach tych każda żona ma swój osobny dom. Specjalnie uprzywilejowaną pozycję ma pierwsza żona. Przynależność do danej grupy, tak jak następstwo i dziedziczenie, jest ustalone w patrylinii. Jedynie u Czamba i Longuda pochodzenie określa się zarówno w linii matki, jak i w linii ojca. Ślady dziedziczenia w linii matki zachowa­ ły się u Ngbandi i u części Kirdi. Rody oraz poszczególne ich gałę­ zie są egzogamiczne. Jedynie u arystokracji Azande istnieją rody endogamiozne. Prawo większości ludów zakazuje małżeństw z bliskimi kuzynami. U Kirdi istnieje zakaz małżeństw z krewny- mi tak z linii matki, jak z linii ojca. Wurkum praktykują małżeństwo wymienne polegające na wymianie sióstr. U Banda i Bwaka ist- nieje sororat, którego zabraniają Baja i Wute. U wszystkich ludów praktykuje się lewirat. Jen żyjący na płaskowyżach nigeryjskich Ludy Środkowego Sudanu 43 preferują małżeństwa z tzw. kuzynami „na krzyż”. Wśród arysto- kracji Azande zdarzają się małżeństwa pomiędzy rodzeństwem. U tego ludu istnieją też specyficzne małżeństwa wymienne, za- wierane bez jakichkolwiek zwyczajowych opłat pomiędzy dzieć- mi dwóch „braci krwi”. Powszechnie stosuje się „opłatę małżeńską”, którą rodzinie panny młodej ofiarowuje rodzina i krewni pana młodego. Małżeństwo przez porwanie praktykują niekiedy Bwa- ka. Narzeczony u Azande i Madi przed ślubem przez jakiś czas musiał pracować u swego przyszłego teścia. U większości oma- wianych tu ludów obowiązuje patrylokalność. U Ngbandi i Wute w specjalnych sytuacjach siostrzenico mógł szukać azylu z swego wuja. U Moru, Mittu i Madi młoda para przez jakiś czas po ślubie mieszka w osadzie rodziców panny młodej, po czym przenosi się do wsi pana młodego. Większość ludów praktykuje „braterstwo krwi”, które nawiązuje pewnego rodzaju sztuczne pokrewieństwo pomiędzy osobami należącymi do różnych rodów. Zobowiązuje ono „braci krwi” do wielu wzajemnych świadczeń. U Moru i Logo istnieją zinstytucjonalizowane klasy wieku. Poszczególne mniejsze osady lub większe wsie były u większo- ści omawianych tu ludów niezależne politycznie. Największym autorytetem cieszyli się w nich starcy z najstarszej linii wywodzą- cej się od wspólnego dla całej osady przodka. Oni taż kierowali życiem swojej wsi przy pomocy rady, w skład której wchodzili wszyscy dorośli mężczyźni. U niektórych ludów, np. Ngbandi, Nzakara, kilka wsi, których członkowie wywodzili się od wspól- nego przodka, uznawało za wspólnego wodza przywódcę najstar- szej gałęzi danego rodu. Zazwyczaj jednak poszczególne grupy w tych segmentarnych społeczeństwach były sobie całkowicie obce, a co za tym idzie, najczęściej wrogo do siebie nastawione. W związku z tym, ażeby nawiązać pomiędzy sobą bliższe stosun- ki, „przywódcy” – głowy danych rodów bądź ich gałęzi (np. u Bwa- ka czy Ngbandi) – zawierali pomiędzy sobą braterstwo krwi. 44 Adam Rybiński

Władza scentralizowana istnieje u Czamba, Mbum, Wute i Azan- de. U Wute każdy z wodzów utrzymuje swój dwór, specjalnych urzędników oraz radę, w skład której wchodzą jego krewni. Ogrom- ne znaczenie ma też a Wute matka królewska. U Mbum wodzowie byli zabijani, o ile w czasie ich panowania poddanym źle się po- wodziło, np. gdy cierpieli na skutek długotrwałej suszy. Według E. Baumanna i B. Westermanna wodzów u Mbum zabijano zawsze pod koniec o dziesiątego roku ich panowania. U Azande istniały liczne państwa rządzone przez wodzów na- leżących do określonych linii panujących rodów Avungara i Aban- dija. Władzą po ojcu dziedziczył ten z jego synów, który pokonał zabiegających o władzą braci. Często zdarzało się, iż wygnani przez stryja lub brata „książęta” podbijali nowe tereny i organi- zowali nowe państwa. Państwa dzielono na prowincje, którymi rządzili synowie, bracia bądź krewni najwyższego wodza. Każda prowincja była dzielona na okręgi i wsie, na czele których stali wybrani przez wodzów prowincji niżsi wodzowie. Większość z nich stanowili członkowie rządzącego rodu, choć zdarzało się, że by- wali nimi też przywódcy podbitych grup. Podporządkowana lud- ność oddawała wodzom trybut w postaci: oliwy, kości słoniowej, skór, przedmiotów żelaznych i niewolników. Wyżsi wodzowie zmonopolizowali handel niewolnikami i kością słoniową. W scen- tralizowanych społeczeństwach wszelkie przewinienia były, a czę- sto są nadal, sądzone przez wodzów. Od wyroku najwyższego wodza nie było odwołania. U Azande wodzowie za pomocą wyro­ czni wykrywają czarowników. Często przeciwstawiają się też działalności tajnych stowarzyszeń. Te ostatnie istnieją u większo- ści ludów omamianej grupy. Pozwalając wtajemniczonym zrozu- mieć sens i porządek otaczającego ich świata tajne stowarzysze- nia miały również za cel strzeżenie panującego ładu. Osoby za­kłócające go były sądzone przez zamaskowanych członków bractw i nieraz zabijane. Członkowie tych stowarzyszeń są całkowi­ Ludy Środkowego Sudanu 45 cie podporządkowani swym zwierzchnikom, których władza jest niezależna od władz rodowych, rodzinnych czy plemiennych. Jednym z najbardziej znanych tajnych bractw funkcjonujących do dzisiaj jest stowarzyszenie hyondo istniejące u Sara, do które- go należą dorośli, wtajemniczeni mężczyźni. Według E. Bauman- na i B. Westermanna jednym z podstawowych celów tego stowa- rzyszenia jest całkowite podporządkowanie mężczyznom kobiet i chłopców. Wtajemniczenie do tego bractwa odbywa się w głębi buszu, w specjalnym obozie i trwa nieraz kilka lat. Kandydaci na członków stowarzyszenia uczą się tam: sekretnego języka, tańców, używania trucizny itp. oraz są naznaczani na twarzach specjal- nymi nacięciami. W czasie swego odosobnienia w obozie, młodzi ludzie są poddawani też ciężkim próbom fizycznym, np. pozosta­ ­ waniu przez dłuższy czas bez ruchu czy w niewygodnej pozycji, biczowaniu itp. Warto tu zauważyć, iż w Czadzie za rządów pre­ zydenta Tombalbaye, z pochodzenia Sara, w ramach prowadzonej przez niego rewolucji kulturalnej sięgającej do tradycji afrykańskich obywatele czadyjscy – głównie urzędnicy państwowi – byli zmu- szani do wstępowania do tego stowarzyszenia. Znanymi tajnymi stowarzyszeniami są: stowarzyszenie ludzi lwów istniejące u Sara oraz stowarzyszenie semale funkcjonujące u Banda. Do tajnego bractwa mogą wstąpić u większości ludów ludzie, którzy przeszli już inicjację. U innych wstąpienie do sto- warzyszenia wiąże się z nią. Młodzież do życia dorosłego jest przygotowana bowiem w specjalnych obozach, gdzie przechodzi rodzaj szkolenia: „obywatelskiego”, zawodowego i seksualnego. Młodzi ludzie, i to nie tylko chłopcy, ale również dziewczęta, są poddawani także różnym bolesnym próbom. Ostatnią fazą przej- ścia z wieku dziecięcego do dorosłego u większości prezentowa- nych tu ludów jest symboliczne okaleczenie ciała. Obrzezanie stosują wszystkie ludy z podgrupy równikowej ludów wschodnio- nigryckich, niektóre ludy żyjące na płaskowyżu nigeryjskim – 46 Adam Rybiński

Angas, Czamba, Gerawa, Gude, Were i Warjawa oraz Lendu spo- śród ludów określanych tu mianem ludów Centralnego Sudanu, pozostałe ludy obrzezania nie praktykują. U części ludów np. Sara, Banda, Bwaka i Ngbandi, dziewczęta są poddawane klitoridek- tomii. U ludów nie stosujących obrzezania, takich jak ludy z pod- grupy Madi i Sara, w czasie inicjacji bywają usuwane środkowe zęby. Być może, że z inicjacją bądź też z wprowadzeniem młodych ludzi do tajnych stowarzyszeń wiązał się zwyczaj polowania na głowy, który istniał u: Longuda, Tangale, Wariawa, Wute, Baja, Angas i Mumuje . Wszyscy łowcy głów praktykowali też ludożer- stwo. Ludożercami z wyjątkiem Banziri i Ndogo były wszystkie ludy z podgrupy równikowej ludów wschodnionigryckich. Do dziś większość ludności żyjącej w omawianym tu regionie to wyznawcy religii tradycyjnych. Powszechna jest wiara w jedy- nego Boga – stwórcę, którego np. Banda nazywają Yuvru, Azande – Mboli, Nzakara – Zegi, zaś Ngbandi – Nzapa. Kultu Boga-stwór- cy w zasadzie nie praktykuje się. Wiara w różnego rodzaju bóstwa wody i buszu jest powszechna. Bardzo rozwinięty jest kult przod- ków. W każdej zagrodzie znajduje się ołtarz, na którym głowa rodziny składa przodkom ofiary. U wielu ludów wierzy się, że dusze zmarłych ożywają w zwierzętach totemowych danego rodu. U wszystkich ludów niezmiernie rozpowszechniona jest wiara w czary, która np. u Azande jest centralnym elementem ich życia religijnego. Uważa się, że wszelkie nieszczęścia, jakie spotykają ludzi, wynikają z czarów. Powszechnie przyjmuje się, że czarow- nicy mają w swym ciele specjalny organ, dzięki któremu mogą na odległość zabijać swe ofiary. Istnieją też wszędzie specjaliści – znachorzy, czarownicy stosujący „białą magię”, dzięki której po- trafią zwyciężać złe czary. U niektórych ludów tworzą oni spe- cjalne zawodowe stowarzyszenia, których członkowie działają wspólnie. Aby dostać się do tych stowarzyszeń, trzeba być spe- cjalnie wtajemniczonym. Osoby podejrzane o czary są poddawa- Ludy Środkowego Sudanu 47 ne tzw. sądom bożym. Ogromne znaczenie w podejmowaniu ważnych decyzji miały zawsze rozmaite wróżby. Spośród omawia­ nych tu ludów częściowej islamizacji ulegli: Krejsz, Nduka, Czam- ba, Bata, Gerawa i Warjawa. Część ludności, m.in. Sara, przyjęła chrzest. W omawianym regionie sztuki plastyczne nie są rozwinięte. Jako rzeźbiarze zasłynęli najbardziej Ngbandi, Bwaka i Banda wykonujący antropomorficzne harfy, fajki, łyżki oraz maski i fi­gury używane przy inicjacji. U wielu ludów kowale wykonują piękne noże, zwłaszcza noże do rzucania, ostrza włóczni i rożne metalo- we ozdoby. Bardzo rozwinięta jest tu literatura ustna. U Azande­ od wsi do wsi wędrują bardowie. Muzyka i taniec mają wszędzie duże znaczenie. U Ngbandi najlepsze tancerki tańczące specjalny akrobatyczny taniec lenge, cieszą się ogromnym uznaniem.

Grupa północna ludów Środkowego Sudanu

Ludy grupy północnej zamieszkują głównie w Czadzie i na są- siednich obszarach w Sudanie i w Republice Środkowoafrykańskiej, przede wszystkim w strefie sawanny niskiej, na terenach, która ongiś zajmowały potężne państwa Bagirmi i Wadaj. Kolejno będą zaprezentowane grupy etniczne, które wchodziły w skład tych państw i które zamieszkują dziś w prowincjach: Bagirmi, Guerra, Batha i Wadaj. Musimy tu zastrzec, iż nie będziemy omawiać ży- jących również w tym regionie licznych: Arabów, Fulanów, Ka- nuri, Sara bądź Massa. Pod względem antropologicznym oma- wiana ludność jest niezmiernie przemieszana. Wydaje się, iż większość żyjących tu ludzi należy zaliczyć do rasy saharyjsklej wyróżnionej przez R. Biasuttiego w odgałęzieniu etiopidów. Przed- stawiciele tej rasy charakteryzują się ciemną skórą, średnim wzro- stem, wydłużoną czaszką i szeroką twarzą z nosem o nasadzie 48 Adam Rybiński wgłębionej, szerokim, ale wystającym. Pod względem językowym omawiane ludy są zaliczane przez J.H. Grenberga do grupy Sza- ri-Nil i grupy mabańskiej języków nilo-saharyjsklej rodziny języ- kowej. Ludy Bagirmi zaliczane do wyróżnionej przez G.P. Murdocka kulturowej prowincji Bagirmi, zamieszkują obszary dawnego państwa Bagirmi, tzn. równinę rozciągającą się na prawym brze- gu Szari od Ndżamena (Fort Lamy) na północnym zachodzie po miejscowość Niellim na południowym zachodzie i po jezioro Iro i rzeką Lairi na wschodzie, jak również sąsiednie tereny na północ po jezioro Fitri i rzekę Batha, zaś na wschód po linię łączącą miej- scowości Oum Hadjar z Am Timan. Omawiane tu ludy używają języków, które J.H. Greenberg zalicza do podgrupy środkowosu- dańskiej, grupy Szari-Nil, nilo-saharyjskiej rodziny językowej. Najważniejszą, dominującą ongiś w tym regionie grupą etnicz- ną są Barma (Bagirmi) liczący około 30 tys. osób, którzy żyją w rejonie Massenia pomiędzy rzekami Bahr Erguig i Lairi, w oko- licach Boussa i w rejonie Melfi. Sami Barma dzielą się między sobą na Barma rybaków i Barma rolników. Niewielka grupa Sarua, licząca około 1 tys. osób, mieszka w trzech rejonach – na południe od Boussa, na południe od Am Diemena i w okolicach Madoba. Tunia /Miltu/ liczący około 1,5 tys. ludzi, którzy osiedlili się po obu stronach Szari, niedaleko od połączenia się jej z Bahr Erguig. Około 8 tys. Boa (Bau) żyje w rozproszeniu koło Korbel, w okoli­ cach Nimer i na wschód od Melfi w rejonie Gabil. Na południe od Boa, po obu brzegach Szari aż do połączenia się jej z Bahr Salamat ma swe siedziby około 2 tys. Nielim (Niellim). Wymienione wyżej ludy, blisko spokrewnione z Barma, tworzyły zasadniczy trzon ludności państwa Bagirmi. W okolicach jeziora Fitri, Massakori, Moito i Auri żyje około 40 tys. Bulala (Balala), którzy wraz z Kuka, Midogo i Semen by- wają określani wspólną nazwą Lis bądź Lisi. 35 tys. Kuka (Kouka) Ludy Środkowego Sudanu 49 mieszka nad rzeką Batha od Ati po Oum Hadjar oraz pomiędzy Ngura, Aurl i Moito. Liczący około 10 tys. osób Midogo (Medogo) osiedlili się na południe od Ati. Na wyspach na jeziorze Fitri i na jego brzegach znajdują się siedziby Semen (Abu Semen), którzy powstali z przemieszania się Kenga, Kuka i Fulanów. Przedstawio­ na wyżej grupa ludów wchodziła w skład państwa Bulala utworzo­ nego przez tych ostatnich. Osobną grupę ludów tworzą: Kenga, Saba, Barain, Sokoro, Fanian­ i Yalna, które zostały zepchnięte przez silniejsze grupy w trudno dostępne tereny. Kenga (Kinga) liczący około 20 tys. osób mieszkają na zachód i na południowy zachód od miasta Man- go. 2 tys. Saba osiedliło się w masywie Sorki. W górach Andi i na wschód od Melfi żyją Barain liczący około 2 tys. osób. Na północ- ny zachód od Melfi zamieszkuje 5 tys. Sokoro, zaś na północny zachód od jeziora Iro mają swe siedziby Fanian (1,5 tys. Osób). W okolicach Melfi żyje około 10 tys. Yalna – potomków zbiegłych niewolników. W omawianym regionie poza ludami Bagirmi za- mieszkuje też wielu Arabów, Fulanów, Kanuri, Sara i Massa, któ- rych kulturą nie będziemy się tu zajmować. Można tylko zaznaczyć, że koczujący Arabowie należą do plemion: Beni Hemat, Beni Khozam, Hassauana, Misirie, Uled Rachid i Salamat. Państwo Bagirmi powstało w końcu XVI wieku. Sądzi się, że stworzyły je ludy Kenga, spośród których wywodziła się pierwsza dynastia rządząca tym krajem. W latach dwudziestych XVII wie- ku mieszkańcy tego państwa przyjmują Islam. Nieco później pod­ bi­jają takie ludy, jak Boa i Sarua. Okres świetności Bagirmi przy­ pada­ na XVIII wiek, gdy państwo to niesłychanie bogaci się na han­dlu niewolnikami. Organizowano wówczas stałe wyprawy na południe i na południowy zachód, skąd przywożono niewolników – głównie Sara. Warto tu zaznaczyć, że jeszcze w początkach XX wieku wojska Bagirmi co roku uprowadzały w niewolą około 5 tys. ludzi. W XIX wieku ulega swym potężnym sąsiadom: Bornu i Wa- 50 Adam Rybiński dajowi, od których jest uzależnione. W 1893 roku stolicę państwa Massenię niszczy Rabah. W 1897 r. władca Bagirmi podporząd- kował swój kraj Francuzom. Bulala założyli swe państwo nad jeziorem Fitri w początkach XV wieku. Wcześniej istniało już tam państwo Kuka. W XVIII wie- ku państwo Bulala musiało uznać zwierzchnictwo Bagirmi i Wa- daju. Kenga i inne spokrewnione z nimi ludy twierdzą, że w od- ległej przeszłości przybyły z Darfuru. Uznawały zwierzchnictwo Bulala, potem (XVII w.) Bagirmi, a później część z nich żyjąca na północnym wschodzie została podporządkowana Wadajowi. Podstawą utrzymania ludów Bagirmi jest rolnictwo. Uprawia- ją one proso, sorgo, fasolę i bawełną. Uzyskują po dwa zbiory rocznie. Koło domu uprawiają jarzyny i indygo. Hodują głównie owce i kozy. Dawniej w tym rejonie była rozwinięta hodowla koni. W rejonie Melfi jest rozwinięte pszczelarstwo. Duże znaczenie ma rybołówstwo. Istotną rolą dla Sokoro i Saba odgrywa łowiec- two. Barma zajmują się tkactwem i farbiarstwem, zaś Nielim wy- konują na sprzedaż wiele przedmiotów z granitu, np. żarna, ko- wadła. Ludność mieszka we wsiach otoczonych wspólnym ogrodzeniem z plecionej słomy. Dominuje wszędzie rodzina poli­ gyniczna. Powszechnie stosuje się opłatą małżeńską. U ludów z grupy Kenga młody człowiek przed ślubem musi wykonać wie- le prac u swego przyszłego teścia. U Barain, Saba i Sokoro mał­ żeństwo może zostać spełnione dopiero po uprowadzeniu młodej przez jej małżonka. Przynależność do grupy, następstwo i dzie- dziczenie odbywa się w patrylinii. U ludów z grupy Kenga każda wieś ma swego dziedzicznego przywódcą, który kieruje jej życiem. On też przewodniczy wszel- kim obrzędom i składa ofiary na ołtarzu poświęconym przodkom danej wsi. U Barma i Bulala istnieje wyraźna władza centralna. Mbang – boski władca Bagirmi rządzi przy pomocy swej matki, swych czterech oficjalnych żon, najstarszej córki, synów i pewnej Ludy Środkowego Sudanu 51 liczby dygnitarzy wykonujących określone funkcje. Bracia wład- cy są całkowicie odsunięci od rządów. Dygnitarze, książęta i księż- niczki mają pod swoją władzą wodzów, których sami wybierają. Skarb państwa bazuje głównie na podatkach płaconych od zbio- rów, polowań i transakcji handlowych. Ludy te z wyjątkiem gru- py Kenga są muzułmanami, jednak zachowały się u nich liczne dawne zwyczaje. Najwięcej z nich wiąże się z obrzędami mający- mi na celu uzyskanie obfitych zbiorów. U ludów z grupy Kenga jest rozwinięty kult przodków; kilka ludów z tej grupy nie prak- tykuje też obrzezywania chłopców, który to zwyczaj istnieje u więk- szości omawianych grup. Ludy Wadaju (Uadaju) zamieszkują na północny wschód od Bagirmi na obszarze lekko falistego masywu Wadaju, z którego sterczą dość liczne góry wyspowe. Region Wadaju odpowiada dawnym granicom państwa o tej samej nazwie, które istniało po- między Bagirmi na zachodzie i Darfurem na wschodzie oraz mię- dzy rzeką Bahr Salamat na południu i pustynią na północy. Miesz- kańcy Wadaju, określani przez sąsiednią ludność wspólną nazwą Wadawa, oznaczającą pierwotnie jedynie ludność, która utwo- rzyła państwo Wadaj, stanowią w rzeczywistości zlepek różniących się dość znacznie między sobą ludów. Większość ludności stano- wią czarnoskóre plemiona górali, znane pod wspólną nazwą Maba, którzy przez kobiety są spokrewnieni z rządzącymi arabskimi sułtanami. Maba zamieszkują w górach na północny wschód od Abéché i liczą około 300 tys. osób. Wśród Maba wyróżnia się: Kodoi, żyjących na północ i północny wschód od Uara; Uled Dże- ma, mieszkających na północ od Kodoi; małe grupy – Malanga, Madaba, Matlamba i Abisa osiadłe w sąsiedztwie Uara i na wschód od Abéché; Kondongo (Uled Mese) mających swe siedziby w re- jonie Abéché oraz małe grupy obcego pochodzenia, które przeję- ły język i kulturą Maba: Kadjanga (Abu Dereg), Karenga, Fala (Bakka), Kabya i Ganyanga – żyjących również w rejonie Abéché. 52 Adam Rybiński

G.P. Murdock do Maba zalicza też zamieszkujących pomiędzy Bithea (dopływem Batha) i Dar Sila: Kashmere (Kachmere), Mar- fa, Mojo (Mogo) i Birked, którzy liczą około 20 tys. osób. G.P. Mur- dock i A.M.D. Lebeuf nie zaliczają do grupy Maba żyjących tu Mimi, liczących około 17 tys. osób, mieszkających na pograniczu pustyni i znacznie przemieszanych z sąsiednimi Zaghawa, Mara- rit (Merarit) osiadłych między terenami zajętymi przez Kodoi i Dar Tana, liczących około 70 tys. osób, jak również Masalit (Messa­ lat) zamieszkujących w górnym biegu Bithey i dalej na wschód po obu stronach granicy Czadu z Sudanem. A.M.D. Lebeuf do ludów Wadaju zalicza ponadto Tama (około 17 tys.) mieszkających na północny wschód od Uled Dżema, zaś G.P. Murdock – Mubi (23 tys.) osiadłych na wschód od Abu Telfan oraz Runga (Roun- ga), grupą blisko spokrewnioną z wymienionymi wyżej ludami Wadaju, którzy żyją daleko od nich na południu w Dar Runga na północnym wschodzie Republiki środkowej Afryki. Pisząc o ludach Wadaju wydaje się, iż należy wspomnieć o liczą­ cych około 70 tys. Dadjo (Koska), którzy mieszkają w Dar Sila i w okolicach Mongo. Większość z nich ma jednak swe siedziby w Darfurze. Poza wymienionymi wyżej ludami na terytorium Wadaju żyje dziś ponadto około 20 tys. Zaghawa, 1 tys. Daza i 75 tys. Arabów. Koczujący tu Arabowie to głównie: Eregat, Ma- hamid, Misirie, Salamat, Tundżur i Uled Raszid. Ludy Maba, Mimi i Hunga używają języków zaliczanych przez J.E. Greenberga do grupy języków mabańskieh należących do nilo-saharyjskiej rodziny językowej. Mararit i Tama mówią języ- kami zaliczanymi wg tego samego autora do podgrupy wschod- niosudańskiej, grupy Szari-Nil, nilo-saharyjskiej rodziny językowej. Język Mubi jest zaliczany do języków czadyjskich z afro-azjatyc- kiej rodziny językowej. W końcu XV wieku ludność zamieszkująca Wadaj została pod- bita przez Arabów Tundżur, którzy rządzili tu około 100 lat. W po- Ludy Środkowego Sudanu 53 czątkach XVII wieku miejscowa ludność – głównie Maba i Arabo- wie Mahamid – przy pomocy muzułmańskiego wodza Abd-el-Krima, przybyłego tu z doliny Nilu, pokonała i wygnała Tundżur. Abd-el-Krim zorganizował wówczas muzułmańskie pań- stwo rządzone przez wywodzącą się od niego dynastię. Dynastia ta panowała do 1915 r. Za Abd-el-Krima ludność Wadaju przyję- ła islam. W drugiej połowie XVII wieku Wadajowie wyzwalają się spod kurateli Darfuru i podbijają nawet część Kanem. W XIX wie- ku pokonują Bagirmi i podporządkowują sobie Dar Tama, Dar Kuti i Dar Runga. W 1909 r. Francuzi zdobywają Abéché. Nieco później całe terytorium Wadaju zostało podbite przez Francję i wcielone do kolonii Czad. Dadjo dominujący ongiś w Darfurze w XVI wieku byli wypędzeni stamtąd przez Arabów Tundżur. Ko- lejne ich fale przybywały do Dar Sila. W XVIII wieku Dadjo, Mubi i Birked zostali kolejno podbici przez Wadaj. Największe znaczenie gospodarcze dla Wadaju ma pasterska hodowla, którą trudnią się głównie koczownicy arabscy. Pozosta- ła ludność to rolnicy uprawiający proso, kukurydzę, fasolę i orzesz- ki ziemne. Ludność ta hoduje też nieco kóz, owiec i osłów. Ło- wiectwem specjalnie zajmują się Birked. Rzemiosło jest tu bardzo mało rozwinięte. Większość rzemieślników przybyła głównie z Bagirmi. Kowale tworzą osobną kastę. Duże znaczenie dla Wa- daju miał handel z Bornu, Darfurem i krajami śródziemnomor- skimi – głównie Egiptem. W początkach XIX wieku została otwar- ta dla karawan trasa łącząca stolicę Wadaju-Uara z Benghazi. Eksportowano głównie kość słoniową, strusie pióra, miód i nie- wolników. Sprowadzano – broń, tkaniny, ubrania, ozdoby itp. Interesująca nas osiadła ludność Wadaju mieszka we wsiach otoczonych podobnymi jak u Bagirmi słomianymi płotami. Męż- czyźni i kobiety żyjący w danej wsi należą do czterech klas wieku, z których każda ma swą własną organizację. Przywódca danej klasy męskiej przy pomocy swego przedstawiciela kontroluje po- 54 Adam Rybiński czynania przywódczyni odpowiedniej klasy kobiet. Każda klasa pełni określone funkcje w życiu wsi. O ile przedstawiciele młod- szych klas wykonują odpowiednie prace, strzegą porządku itp., o tyle życiem mieszkańców kierują przedstawiciele najstarszej klasy – starsi mężczyźni – przebywający niemal stale we wspólnym budynku znajdującym się w centrum wsi. Starcy ci sądzą też wszel- kie przewinienia ludności wsi. Od ich wyroków można jednak odwoływać się do wodzów plemion, zarządców prowincji, a nawet samego władcy. Ludność Wadaju tworzy w zasadzie cztery zhie- rarchizowane klasy wieku. Do grupy najwyższej, najbardziej sza- nowanej należą osoby szlachetnie urodzone, tzn. potomkowie ludzi, którzy brali udział w wypędzeniu Arabów Tundżur i którzy dobrowolnie przyjęli islam. Gorszą grupę tworzą osoby należące do plemion, które ongiś zostały podbite. Specjalną grupą są ko- wale mający swego własnego wodza, który jest też ich jedynym sędzią. Wzbudzają powszechny lęk, choć są zarazem pogardzani przez przedstawicieli obydwu wymienionych wyżej grup. Wódz kowali ma specjalną pozycję na dworze królewskim, jest on bo- wiem lekarzem rodziny królewskiej oraz on tylko może golić i strzyc monarchę.­ Najniższą pozycję społeczną mają u Wadajów potom­ kowie niewolników. Władcę Wadaju dawniej ubóstwiano. Wszelkie jego decyzje komunikowała poddanym jego matka bądź też przekazywano je za pomocą „królewskich” bębnów. Dużym autorytetem cieszyła się matka i najstarsza siostra sułtana. Wszelkich wyższych urzęd- ników państwowych mianował według swej woli monarcha. Pań- stwo było podzielone na cztery prowincje, którymi rządzili mia- nowani gubernatorzy. Na ziemiach podbitych specjalni urzędnicy kontrolowali lokalne władze, ściągali podatki i utrzy- mywali wojsko. Gubernatorom i zarządcom prowincji podlegali wodzowie poszczególnych plemion, a tym z kolei przywódcy wsi wybierani przez radą starców. Na zyski państwa składały się przede Ludy Środkowego Sudanu 55 wszystkim podatki, zyski z eksportu oraz trybut płacony przez podbite plemiona. Państwo Wadajów miało ongiś bardzo silną armią, w skład której wchodzili niewolnicy i żołnierze dostarcza- ni przez wszystkie wsie. Dadjo w Dar Sila są rządzeni przez swego dziedzicznego wodza, który we wszystkich wsiach ma swych reprezentantów. Tylko u Maba i Birked nie ma władzy centralnej. Powszechnie prakty- kuje się obrzezanie chłopców. Wszystkie dziewczęta są poddawa- ne klitoridektomii. Choć wszyscy wyznają islam, zachowały się ta liczne dawne zwyczaje. Specjalnie wiele zachowało się ich u Dadjo i Mubi. Ludy Sudanu Środkowego ulegają bardzo powolnym zmianom. U wielu z nich życie płynie tak jak przed wiekami. W wielu wy- padkach ludność zupełnie nie interesuje się zachodzącymi prze- mianami. Niemniej stale wzrastająca rola upraw przemysłowych, modernizacja tradycyjnego rolnictwa, postępująca urbanizacja i rosnąca rola oświaty pociąga za sobą coraz głębsze przemiany gospodarcze, społeczne i kulturowe.

MACIEJ ZĄBEK

ZNACZENIE KARTEK POCZTOWYCH JAKO ŹRÓDŁA W BADANIACH AFRYKANISTYCZNYCH

Celem poniższego tekstu jest zapoznanie afrykanistów w tym sudanologów nie zajmujących się deltiologią, ze znaczeniem sta- rych „pocztówek z Afryki” i możliwością ich wykorzystania, za- równo w charakterze materiału ilustracyjnego do swoich tekstów, jak i potencjalnego źródła ikonograficznego o badanym przez siebie regionie. Po raz pierwszy kartonowe kartki przeznaczone dla krótkiej korespondencji i wysyłania ich bez koperty pojawiły się w 1869 r. na terenie Austro-Węgier1. Rok później zaczęła wydawać je także Poczta Pruska a następnie poczty innych państw europejskich. Światowy Związek Pocztowy dopuścił je oficjalnie w 1875 r. do obiegu międzynarodowego. W tym czasie pojawił się pomysł uatrak- cyjnienia kartek poprzez dodanie małego obrazka na stronie prze- znaczonej na korespondencję, wzbogacając je w ten sposób treścią

Maciej Ząbek, kierownik Zakładu Badań Etnicznych i Międzykulturo- wych w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego.­ 1 Wynalazek ten pojawił się z uwagi na konieczność cenzurowania kores­ pondencji z wojska i związaną z tym uciążliwość odklejania tysięcy zaklejonych kopert. Dlatego cenzorzy postanowili zastąpić listy w kopertach odkrytą kartą korespondencyjną zwaną też odkrytką. Nie ustalono jednak autora pierwszej kartki pocztowej; O. Wicki, Geschichte der Post- und Ansichtkarten, Bern 1996. 58 Maciej Ząbek ikoniczną i tym samym podnosząc ich atrakcyjność2. Pomysł szyb- ko się przyjął i coraz więcej kart pocztowych zaczęto przyozdabiać ilustracjami w różnej formie – pieczątek, grafik, litografii3. Na końcu pojawiła się fotografia. To ostatecznie przesądziło o sukce- sie kartek pocztowych. Od 1890 r. stały się znane niemal wszędzie na świecie, w tym oczywiście również w Afryce4. Wkrótce przeła- mano też monopol państwowych urzędów pocztowych na druk tych kartek, co zaowocowało ich jeszcze szybszym rozwojem. Obecnie kartki pocztowe klasyfikuje się na zwykłe karty kore- spondencyjne bez specjalnego przeznaczenia, karty okoliczno- ściowe wysyłane z okazji różnych świąt i uroczystości oraz te z obrazem danego miejsca zwane widokówkami. Tematycznie z kolei widokówki można podzielić, na karty zajmujące się upa- miętnieniem wydarzeń historycznych, przedstawiające pejzaże, miasta, eksponujące określone przedmioty, budynki, mapy i wresz- cie czysto fotograficzne np. zdjęciami pięknych kobiet itp. W Polsce kartki pocztowe nazwane zostały pocztówkami5 lub z uwagi na zamieszczony pejzaż widokówkami. Wszystkie więk- sze i mniejsze miejscowości w różnych państwach europejskich a także w ich koloniach miały ambicje posiadania własnych kar- tek pocztowych. Wydawcy prywatni starali się przedstawiać na nich największe atrakcje turystyczne z danej okolicy. Początkowo ich wygląd i wielkość nie była ściśle ustalona. Ilustracje np. zaj-

2 Po raz pierwszy prawdopodobnie wpadł na to w 1873 r. Friedrich Sommer, dzierżawca schroniska na Śnieżce, który zainspirowany rysunkami na kartkach umieszczanymi przez żołnierzy z frontu i dodał na karcie obrazek w formie pieczęci przedstawiający szczyt Śnieżki z kaplicą Św. Wawrzyńca. Historia pocztówki, www.hirschberg.jgora.pl [lipiec 2015]. 3 Ibidem. 4 Data dotyczy rozpoczęcia drukowania pocztówek, gdyż fotografię, jako taką znano już w Afryce wcześniej, jeszcze przed 1845 rokiem. 5 Autorem nazwy był Henryk Sienkiewicz, zwyciężając specjalny konkurs zorganizowany w 1900 r. w Warszawie. Znaczenie kartek pocztowych jako źródła w badaniach... 59 mowały tylko mały fragment awersu, z czasem dopiero zajmując go w całości. W 1905 r. Światowy Związek Pocztowy znormali- zował ich wygląd, dzieląc rewers na miejsce przeznaczone na adres i znaczek pocztowy6 (z prawej strony) oraz korespondencję (z lewej). Natomiast awers w całości przeznaczono już na ilustra- cję i ewentualny pod nią podpis. Co do wielkości, to do dziś nie udało się jej znormalizować. Starsze pocztówki brytyjskie mają zwykle rozmiar: 9 cm x 14 cm a tzw. kontynentalne: 10,5 cm x 15 cm. Były jednak również, tak jak dziś tzw. ponadgabarytowe. Pocztówki zastępowały niegdyś brak powszechnego dostępu do telefonów i internetu, pełniąc trochę rolę dzisiejszych SMS-ów, służących przesyłaniu krótkich wiadomości z życzeniami lub po- zdrowieniami np. z wakacji, ale poza tym, dzięki obrazkom stały się atrakcyjną i tanią formą pamiątki z podróży, eksponowaną później pod szkłem na biurku, na ściennej macie czy w albumie fotograficznym (wiąże się to także z faktem szybkiego rozwoju turystyki w tym czasie i wzrostem wskaźnika alfabetyzacji za- chodnich społeczeństw)7. Z czasem stawały się zabytkiem, nie- zwykle atrakcyjnym artefaktem odnoszącym się do miejsc, w któ- rych powstawały lub gdzie można było je kupić. Z tego powodu część z nich nigdy nie była wykorzystana do celów koresponden- cyjnych, do których została pierwotnie stworzona. Ich kolekcjo- nowanie stało się od początku ulubionym hobby8 tysięcy ludzi a rynek pocztówek szczególnie w pierwszej dekadzie XX wieku stał się całkiem dużym biznesem. Wydawcy rywalizując o ich sprze­-

6 Starsze pocztówki nie zawsze mają to miejsce zaznaczone i często znaczki przyklejano gdzie popadło, także na samej ilustracji. 7 Histoire de la carte postale, www.cartolis.org/histoire, [lipiec 2015]. 8 Hobby to, określane deltiologią lub filokartystyką nabrało dziś pełnej profesjonalizacji stając przedmiotem zainteresowań także naukowców oraz największych muzeów na świecie; W. Kopaliński, Słownik wydarzeń, pojęć i legend XX wieku, Warszawa, s. 84. 60 Maciej Ząbek daż drukowali je nieraz za pomocą skomplikowanych technik wytłaczania, stosując ekskluzywne tusze i kosztowne procesy li- tograficzne, tworząc w ten sposób małe dzieła sztuki. Techniki wytwarzania pocztówek były bardzo różne. Z początku stosowa- no techniki graficzne: drzeworyty, miedzioryty, staloryty i litogra­ fię. Z czasem zastosowano ręczne kolorowanie poprzez nanosze- nie po kolei poszczególnych kolorów pędzelkiem. Potem zaczęto stosować metalowe wzorniki, które umożliwiały szybkie nanosze­ nie poszczególnych barw. Takie przygotowywanie obrazu wyma- gało jednak niezwykłego talentu, precyzji i cierpliwości. W końcu litografię wyparł w latach 30. XX wieku druk offsetowy i fotogra- fia, które pozostały do dnia dzisiejszego. W latach 20. zaczęto stosować także papier fotograficzny, który umożliwiał produkcję niezliczonej ilości odbitek z odwzorowaniem doskonałej jakości pochodzącej ze szklanego negatywu. Często, tak wyprodukowa- ne kartki miały zaznaczone napisem „prawdziwa fotografia”, aby je wyróżnić od kartek pochodzących z druku offsetowego. Niemniej zwyciężył ostatecznie ten ostatni. Wiele z tych kart z końca XIX i początków XX wieku, dzięki kolekcjonerom, przechodząc z rąk do rąk, mimo kruchości mate- riału, z którego są wykonane, braku odporności na światło, ogień, wodę, pleśń i uszkodzenia mechaniczne zachowało się do dziś w niezłym stanie. Współcześnie nadal są obiektem zabiegów wie- lu zbieraczy, osiągając na giełdach ceny nieraz bardzo wysokie9. Adam Rybiński, dzięki któremu możemy niektóre z tych pocz- tówek zaprezentować w niniejszym tomie, jest jednym z takich

9 Przeciętnie ceny starych pocztówek z początku XX w. na Allegro wahają się obecnie między 50 a 100 złoty. Unikalne egzemplarze osiągają jednak ceny dużo wyższe. Zależą one od wieku pocztówki, stanu jej zachowania, rodzaju papieru, techniki druku a także autora, wydawcy i tematu samej ilustracji. Np. te z wizerunkami pięknych kobiet, tchnące nieukrywanym erotyzmem są wyraźnie droższe (informacja ustna od A. Rybińskiego). Znaczenie kartek pocztowych jako źródła w badaniach... 61 wielkich polskich kolekcjonerów, a jego zbiór liczy się już w ty- siącach sztuk. Specjalizuje się w zbieraniu pocztówek, przede wszystkim o tematyce afrykańskiej. Wychodząc od swoich do- świadczeń związanych z problemami braku dostępu do ilustracji, które można by zamieścić w publikacjach afrykanistycznych, tłumaczy swą pasję potrzebą stworzenia w Polsce archiwum ilu- stracji afrykańskich z prawdziwego zdarzenia. Takie hobby spra- wia poza tym przyjemność. Każdego urzeka swoiste piękno starych pocztówek i prostota dawnych technik reprodukcji, a prezento- wane na nich ilustracje przedstawiające Afrykę i Afrykanów z koń- ca XIX i początku XX wieku, ich portrety i sceny rodzajowe, mogą być oczywiście wdzięcznym tematem badań i publikacji, gdyż wbrew pozorom te niewielkie kartoniki zawierają czasem całkiem dużo informacji. Pocztówki czarno-białe, w sepii lub koloryzowane cieszą oko, będąc zarazem dokumentem minionej epoki, stanowiąc cenne źródło wiedzy o rzeczywistości kulturowej i społecznej danego miejsca. Szczególnie pocztówki z Afryki są rodzajem rzadkiej do- kumentacji cech kulturowych i fizycznych przedstawicieli różnych plemion np. praktykowanych rytuałów, życia codziennego w afry- kańskich wioskach, noszonych przez tubylców strojów, używanej przez nich broni, portretów znanych wodzów, czy widoków ko- lonialnych miast. Niektóre z nich przedstawiają dumnych myśliwych na tle upo- lowanych zwierząt (fot. 01). Bardzo typowy sposób fotografowa- nia się przez wielu ówczesnych Europejczyków, symbolizujących bohaterskie zmagania Białego z dziką przyrodą. Charakterystycz- ne jest jednak, że w przeciwieństwie do znacznie starszych (z po- łowy XIX wieku) rycin z francuskiego pisma Le Tour du Monde, na badanych pocztówkach nie obserwujemy już owych szokujących przedstawień barbarzyństwa Afrykanów, które uwielbiali ukazy- wać artyści zachodni parę dekad wcześniej. Są to już czasy z po- 62 Maciej Ząbek

Fot. 01. czątku XX wieku, kiedy Europejczycy całkowicie spacyfikowali Afrykę, a pocztówka jest w końcu symbolem także rozwijającej się w niej turystyki. Afrykanie i Afrykanki, są na tych widokówkach spokojni, raczej piękni niż groźni. Nawet portret budzącego w swo- im czasie respekt, najgroźniejszego przeciwnika Francuzów w Su- danie Almami Samori Ture, słynnego władcy ludów Diula i Ma- linke, nie budzi niepokoju. Na bardzo dobrym jakościowo zdjęciu widzimy tylko starszego człowieka owiniętego w skromny baweł- niany strój w zawoju na głowie (fot. 02). W dalszym ciągu jest tylko moda na portrety afrykańskich tu- bylców: twarze z profilu i en face, oraz sylwetki ich całych posta- ci w taki sposób, aby mogły służyć badaniu typów antropologicz- nych. Fotografie drukowane na pocztówkach skupiają często swą uwagę na budowie ich ciał raczej pięknych niż brzydkich10. Widać

10 J. Różański, Niloci z Sudanu Południowego, w: J. Różański, M. Ząbek (red.), Sudan: Archeologia i historia, Warszawa 2015, s. 183 i 188. Znaczenie kartek pocztowych jako źródła w badaniach... 63

Fot. 02. Fot. 03. fascynacje innością, skłonność do antropometrycznej dokumen- tacji, etnograficznej dokładności i celowej estetyzacji (fot. 03). Szczególnie ulubionym obiektem fotografujących są kobiet, w po- zach niemal artystycznych niczym odaliski z obrazów Ingres’a lub modelki na wybiegu11. Niestety, mimo silnego rozwoju antropologii czy socjologii wizualnej, ten rodzaj informacji ikonograficznej, jaki niosą ze sobą pocztówki, nie jest do końca doceniany przez współczesnych badaczy. Tymczasem także na gruncie szeroko pojętej afrykani- styki (w ramach historii, etnologii, kulturoznawstwa, misjologii, geografii, socjologii) badanie pocztówek jest swego rodzaju nie-

11 J. Różański, Niloci z Sudanu Południowego, w: J. Różański, M. Ząbek (red.), Sudan: Archeologia i historia, Warszawa 2015, s. 189. 64 Maciej Ząbek inwazyjną metodą wglądu12 zarówno w przeszłość i kulturę takich regionów, jak strefa Sudanu ale i zmieniające się postawy nas Białych ludzi Zachodu. Dla antropologów specjalizujących się w określonym terenie, badania pocztówek mogą służyć przede wszystkim celom porów- nawczym. Wspomagać krytykę zarówno źródeł zastanych, jak i wywołanych. Umożliwiać śledzenie zmian w stroju, obyczaju, czy stylów w architekturze13. Warto tutaj dodać jednak, że anali- za tego typu źródeł bynajmniej nie zastępuje badań terenowych. Umożliwia natomiast porównanie lub zebranie koniecznych do- wodów. Dla mnie osobiście np. tego typu potwierdzeniem, za- równo jednej z własnych obserwacji, jak i informacji z literatury dotyczącej ubierania się kobiet z arabskich plemion pasterskich, stała się seria pocztówek z Afryki Zachodniej, z kolekcji Fortiera przedstawiająca portrety kobiet arabskich pozujących z odkryty- mi piersiami (fot. 04, 05, 06). Odzienie ich stanowi tylko owinię- ty wokół bioder materiał zwany gurgab, czasami uzupełniony rodzajem szalu czy narzutki (firka) pełniącej rolę zasłony (hidżab) zarzuconej na ramiona lub głowę ale w jednym i drugim przy- padku nie zakrywając piersi. Otóż współcześnie tego typu widok jest wśród muzułmańskich plemion zupełnie wyjątkowy, do tego stopnia, że aż wręcz nieprawdopodobny. W ciągu moich dwóch lat obecności wśród Arabów z Dar Hamid na przełomie lat 80. i 90. XX w. w Sudanie, tylko raz w oddalonym od innych siedzib ludzkich w obozowisku w buszu udało mi się niespodziewanie zaskoczyć kobiety tak ubrane. Oczywiście nie było już mowy, aby je sfotografować. Pamiętam, że pisząc kiedyś swą pracę doktorską,

12 Określenia tego używa Philip Smith, Wizualność, socjologia wizualna i zwrot ikoniczny w naukach społecznych, „Kultura Popularna” (2009) nr 23, s. 20-28. 13 R. E. S. Tanner, Postcards: A Neglected Source of Anthropological Data, „Anthropologist” 6 (2004) nr 3, s. 215-218. Znaczenie kartek pocztowych jako źródła w badaniach... 65

Fot. 04. Fot. 05.

Fot. 06. 66 Maciej Ząbek nie miałem pewności, jak dokładnie ten ubiór przedstawić14. Tym- czasem wspomniana seria pocztówek nie tylko doskonale je ilu- struje ale stanowi też potwierdzenie innych przekazów, że no- madki arabskie, tak właśnie na co dzień się odziewały. A znany nakaz koraniczny nakazujący używać kobietom hidżabu, faktycz- nie odnosi się tylko do zakrywania piersi a nie twarzy. Zwolennicy wykorzystywania pocztówki jako źródła, podkre- ślają zwykle jego dużą wiarygodność, niezniekształconą przez praktyki poprawności politycznej, kontroli społecznej czy pytań sugerujących odpowiedź. Przez niektórych pocztówka (de facto chodzi o samą fotografię) jest postrzegana nawet, jako wierne odbicie jakiegoś fragmentu rzeczywistości, choćby dlatego, że należy ona do dokumentów typu pierwotnego, tzn. powstałych przy okazji, a nie w celu z dokumentowania czegokolwiek. Reje- strująca pewien moment rzeczywisty15. Nie jest to jednak do końca prawdą. Pocztówki, jak i inne źró- dła trzeba także poddawać krytyce. Ludzkie oko, tak jak słowa naszych rozmówców są stronnicze. Pamiętać trzeba, że to foto- grafujący wybiera zawsze kontekst i moment uchwycenia foto- grafowanej rzeczywistości. Tym bardziej, że niemal wszystkie te fotografie w tym czasie były pozowane. Zdjęcie wówczas wiele kosztowało, dlatego komponowano rzeczywistość, którą zamie- rzano sfotografować, tak aby się ona możliwie najlepiej na foto- grafii przedstawiała. Ważne było, jak często dany obiekt był foto- grafowany i z jakiej perspektywy to robiono. W razie potrzeby dokonywano retuszy lub tworzono fotomontaże. Tak więc zdjęcia, także te reprodukowane na pocztówkach, z jednej strony wpraw- dzie uwidaczniają daną rzeczywistość, zatrzymują historyczne

14 Patrz: M. Ząbek, Arabowie z Dar Hamid. Społeczność w sytuacji zagrożenia ekologicznego, Warszawa, Dialog 1998, s. 154. 15 J. Makaro, Posłańcy w społecznych transakcjach. Co można wyczytać z widokówek?, „Przegląd Socjologii jakościowej” t. VII (2011) nr 3, s. 5. Znaczenie kartek pocztowych jako źródła w badaniach... 67 chwile w naszej pamięci, zachowania, które już nie istnieją a z dru- giej nawet te, które wyglądają na okolicznościowe, przedstawia- jące jakąś codzienną sytuację np. pracę kobiet w polu, są w swej istocie często wymyślone i zaaranżowane, tak aby tylko udawały realną sytuację. W rezultacie przedstawiają zawsze to, co chciał ukazać jej twórca. Informują np. o używanych kostiumach, fry- zurach, noszonej biżuterii, wykonywanych skaryfikacjach ale pamiętać trzeba, jak te postacie chciał uwidocznić fotograf. Jak pisze Małgorzata Baranowska, „jeżeli pocztówka miała nam po- kazać jakiś widok, to starała się uczynić go nie tylko wiernym, niezapomnianym, ale i zwielokrotnionym”16. Inną sprawą, na którą można zwrócić uwagę, to fakt, że pocz- tówki były rodzajem towaru wytwarzanego na sprzedaż. Od po- czątku miały pewną wartość handlową, kreowały pewien rynek. Musiały więc zakładać pewną powszechność kompetencji odbior- ców odczytywania znaczeń reprodukowanych na nich zdjęć, w tym przypadku zdjęć z Afryki a zarazem podobnie jak kolekcjonowa- ne egzotyczne znaczki pocztowe czy monety z kolonii, te kompe- tencje zapewne w jakiś sposób kształtowały. Widoki na pocztów- kach przekładały się natychmiast na ich cenę oraz podaż. Stąd nietrudno się domyśleć o powodach druku takich a nie innych fotografii. Niemniej mimo tych zastrzeżeń pocztówki są źródłem bezcennych danych, które mogą być interesujące dla wielu bada- czy. Natomiast wspomniany brak „obiektywności” tych źródeł, który dla historyka jest oznaką ich słabości, z perspektywy antro- pologa jest niemniej interesujący, gdyż tak wiele przecież mówi o człowieku. Więcej, w pocztówce antropolog może zobaczyć

16 M. Baranowska, Posłaniec uczuć. Prywatna historia pocztówki, Warszawa 2003, s. 144. 68 Maciej Ząbek jeden z fetyszów współczesnego świata, którym warto się zająć tylko dla niego samego17. Ważne jest jednak nie tylko to, co na pocztówce możemy zo- baczyć ale także to, co możemy z niej wyczytać. Po stronie verso znajdujemy często informację o temacie ilustracji, autorze zdjęcia i wydawcy oraz roku wydania. Na niektórych kartkach francuskich z lat 50. XX wieku znajdują się też pouczenia, że: Kartka jest de- likatna i nie odporna na gorąco, wilgoć i zapachy, łatwo ulega znisz- czeniu. Dlatego prosimy wysyłać je w kopertach za 15 centów (fot. 07). Okazuje się np. że wbrew idei dla, której pocztówka (odkrytka) powstała, wiele z nich wysyłano jednak w kopertach, gdyż nadaw- cy, po pierwsze wcale nie chcieli aby treść ich korespondencji była jawna a po drugie, być może wielu z nich rzeczywiście pragnęło

Fot. 07.

17 Patrz: S. Sikora, Kilka uwag o fetyszu i fotografii, w: J. Kowalewski, W. Piasek, M. Śliwa (red.), Rzeczy i ludzie. Humanistyka wobec materialności, Olsztyn 2008, s. 237-260. Znaczenie kartek pocztowych jako źródła w badaniach... 69 chronić pocztówkę przed uszkodzeniem a wydawcy, jak widać często ich w tym wspierali. Interesujące konteksty odkrywamy także, badając kto jest ich autorem i wydawcą. Okazuje się, że niektórzy spośród nich nale- żeli do wybitnych postaci swej epoki. Przykładem tego typu osób jest na pewno osoba włoskiego fotografa Luiggi Fiiorillo, mające- go pracownię przy placu Mehmeta Ali w Aleksandrii, nagradza- nego licznymi nagrodami i medalami na wystawach w Paryżu (1878), Neapolu (1871) oraz Bostonie i Ottawie (1885). Zasłynął on szczególnie, jako fotograf kampanii wojennej armii włoskiej w Erytrei i Etiopii (fot. 08). Innym bardzo znanym fotografem Sudanu Egipsko-Brytyjskie- go (zarówno Północnego, jak i Południowego) był George N. Mor- hig posiadający w Chartumie studio fotograficzne o nazwie „The English Pharmacy”. Nazwa tej firmy widnieje na wszystkich wy-

Fot. 08. 70 Maciej Ząbek danych przez niego pocztówkach, nawet tych, których autorem zdjęć był ktoś inny18. Wyjątkową postacią był też Franciszek Edmund Fortier (1862- 1928). Jeden z pierwszych fotografów Afryki, wybitny dokumen- talista, amator-etnograf a zarazem wydawca. Urodził się we Fran- cji, ale osiedliwszy się w Dakarze pracował w swoim sklepie na rogu Boulevard Pinet-Laprade i Rue Dagornein całe życie, podró- żując tylko czasami po Sudanie Francuskim19. Wydał ponad 3 tys. pocztówek dotyczących Afryki Zachodniej, publikowanych w wie- lu książkach i obecnych dziś w licznych kolekcjach na całym świe- cie. Jego kartki/zdjęcia, są uznawane za wyjątkowo cenne świa- dectwo okresu kolonialnego w Afryce, będąc poszukiwane przez kolekcjonerów na całym świecie (fot. 05 i 06). Warto zwłaszcza obejrzeć kolekcję z galerii Jaquesa Krekelaara, prezentowaną na stronach internetowych, jako Centrum Edmunda Fortiera20 oraz kolekcję Fortiera w Lowestoft w hrabstwie Suffolk w Wielkiej Brytanii21. Natomiast jednym z pierwszych Afrykanów (ze społeczności Kreoli), którzy zasłynął jako znakomity fotografik i wydawca pocz- tówek był Alphons Sylvester Lisk-Carew (1887-1969), który wraz z bratem Arturem (jego asystentem) miał zakład fotograficzny we Freetown w Sierra Leone. Stał się znany głównie dzięki zdję- ciom wykonanym podczas wycieczki do Gambii w 1912 roku.

18 J. Różański, Niloci z Sudanu Południowego, w: J. Różański, M. Ząbek (red.), Sudan: Archeologia i historia, Warszawa 2015, s. 190. 19 P. Hickling, The Early Photographs of Edmond Fortier. Documentig Postcards from Senegal, „African Research and Documentation” 102 (2007), s. 37-53. 20 Patrz: http://home.planet.nl, [sierpień 2015]. 21 Patrz: www.africard.co.uk, [sierpień 2015]. Właściciele rozpoczęli od zbie­ rania pocztówek z całej Afryki Subsaharyjskiej. Zachwyciła ich jednak szczególnie tematyka erotyczna, co doprowadziło ich szybko do Fortiera będącego w tym temacie mistrzem. Obecnie galeria posiada już ponad połowę kart, które Fortier wydał w latach 1900-1905. Znaczenie kartek pocztowych jako źródła w badaniach... 71

Jego twórczość fotograficzna była jednak bardzo różnorodna. Robił portrety emigrantom, ale także szerokokątne panoramy miejskie np. przystanie morskie czy zakłady przemysłowe. Został także oficjalnym fotografem pary książęcej Connaught, która od- wiedziła Sierra Leone w 1910 roku. W swoim kraju pamiętany jest, jako artysta-fotograf do dnia dzisiejszego22. Spośród młodszych nieco artystów fotografików, których zdję- cia wykorzystywano na pocztówkach, wspomnieć trzeba przede wszystkim brytyjskiego fotoreportera George’a Rodgera (1908- 1995), którego historia wykracza swym znaczeniem poza same studia nad pocztówkami, ale którą tu warto przytoczyć. Wyjechał w 1949 r. do Afryki, na zlecenie magazynu „National Geographic”. Miał fotografować ludzi i przyrodę, co miało być dla niego lekar- stwem po przeżytej traumie po pracy nad dokumentacją obozu zagłady w Bergen-Belsen. Faktycznie stał się autorem zdjęć, wy- konanych wśród ludów Nuba z Kordofanu, które przeszły do hi- storii fotografii. Szczególnie znane jest jego biało-czarne zdjęcie nagiego, lekko posmarowanego popiołem, wspaniale umięśnio- nego zapaśnika, niesionego triumfalnie na barkach przez swego partnera (fot. 03). To właśnie to zdjęcie zostało reprodukowane na tysiącach pocztówek i plakatów, stając się jednym z najbardziej znanych obrazów Afryki. Wprawdzie Rodger nie ujawnił lokali- zacji bohaterów swych zdjęć, to jednak inna artystka z Niemiec, fotograf i filmowiec Leni Riefenstahl (skądinąd znana z nakręce- nia propagandowego filmu „Triumf woli”), odkryła to miejsce 15 lat później. Wykonując serię jaskrawych zdjęć w kolorze, pu- blikowanych w licznych książkach albumowych, które wzbudziły w świecie zachodnim zachwyt, ale sprowadziły na Nuba serię nieszczęść. Arabowie rządzący tym państwem odebrali zdjęcia

22 V. Viditz-Ward, Photography in Sierra Leone, 1850-1918, „Africa” 57 (1987) nr 4, s. 510-518. 72 Maciej Ząbek nagich, nieobrzezanych mężczyzn, jako kolonialny zamach na kulturę i cywilizację ich świata mającą na celu jej deprecjację. Nie tylko odcięli wszelki dostęp innym cudzoziemcom do Nuba z Ko- rongo, Kau i Nyaro, gdzie były one wykonywane, ale na siłę po- stanowili ich ubrać i stopniowo pozbyć się „dzikusów”. Wojna, która zresztą zaraz potem wybuchła, skazała tą oryginalną kul- turę na zagładę. Historia ta pokazuje, jak zgubne może być foto- grafowanie ludzi i popularyzacja tych zdjęć, bez oglądania się na to, jak odbiorą to inni i jakie skutki może to za sobą pociągnąć. Nie bez przyczyn Suzan Sontag napisała, że zdjęcia Nuba w wy- konaniu Leni Riefenstahl były w gruncie rzeczy przedłużeniem jej roboty dla nazistów23. Wracając do pocztówek, należy pamiętać, że badając je trzeba zwracać uwagę nie tylko na ich stronę ikoniczną, ale i werbalną. Słowo i obraz od początku w pocztówce współistniały. Można te obie sfery analizować razem lub oddzielnie. Czasem napisana wiadomość nawiązuje do miejsca czy postaci, która została uwi- doczniona na pocztówce. Na przykład na kartce wydanej w Cza- dzie, w Fort Lamy, przedstawiającej okazałe bydło rasy zebu, wysyłający napisał po francusku: Droga Moniko, ta kartka przed- stawia nomadów, którzy są w drodze z bydłem do Kamerunu. A ja tu jestem na granicy z Kamerunem (fot. 09, 10). Na kartce z kolei przedstawiającej „Fulbejkę z dzieckiem na rękach”, wysłaną 4 stycznia 1953 roku, jej nadawczyni napi- sała: Mój kochany, dotarliśmy do Kamerunu, po kilku tygodniach podróży świetnie się czuję. Wszystkiego najlepszego na Nowy Rok! (fot. 11 i 12). Nie zawsze jednak treść korespondencji ma związek z umiesz- czonym na niej widokiem. Niektórzy nadawcy zamiast kartek

23 S. Sontag, Fascinating Fascism, „The New York Review of Books” (1975) s. 73-105. Znaczenie kartek pocztowych jako źródła w badaniach... 73

Fot. 09.

Fot. 10. 74 Maciej Ząbek

Fot. 11.

Fot. 12. Znaczenie kartek pocztowych jako źródła w badaniach... 75 okolicznościowych woleli wysyłać widokówki. Na przykład kart- ka z Czadu z widokiem obozu Arabów Baggara niedaleko Abéché została wykorzystana jako kartka noworoczna. Autor napisał na niej: Z moimi najlepszymi życzeniami na 1952 rok. Michelle (fot. 13 i 14). Z kolei na widokówce z 1913 r. przedstawiającej rynek w Dakarze, nadawca naskrobał tylko jedno słowo: pozdrowienia, przesyłając jednak w ten sposób sygnał o swoim istnieniu (fot. 15 i 16). Być może także poprzez zdjęcie umieszczone na tej kartce, chciał zakomunikować również o swojej obecności w tym mieście. Wielu nadawców usiłowało jednak przekazać na pocztówkach więcej konkretnych wiadomości o sobie. Jeden z nich na przykład, na widokówce przedstawiającej, jak podpisano: „Kobiety Tubu z oazy Chirfa” skreślił następujące słowa: Moi Drodzy! Przez tydzień byłem trochę chory, mam nadzieję że czujecie się dobrze, bo ja kon- tynuuję swoją pracę i czekam na święta Bożego Narodzenia. Wczo- raj wieczorem dowiedziałam się, że od 16 stycznia będę miał urlop, Mam nadzieję że odpocznę, bo będę miał wolne do połowy lutego…. Teraz ze mną wszystko dobrze i pozdrawiam was wszystkich (fot. 17 i 18). Prawdopodobnie z uwagi na fakt, że pocztówki dochodziły szybciej do adresata niż normalne listy, niektórzy wysyłający sta- rali się je wykorzystać maksymalnie, pisząc jak najmniejszymi literami prawdziwe epistoły, zajmujące całą przestrzeń kartki (także tą nie przeznaczoną na korespondencję). Opisując, jak np. jeden z nich, całą swą podróż z Sudanu do Czadu. Na kartce jed- nak nie ma daty jej wydania a nadawca podał tylko, że pocztów- kę wysłał 7 listopada. Skąd jednak dzisiaj mamy widzieć, którego to było roku? Dzięki jednak temu, że wspomina w koresponden- cji, że do stolicy ma zamiar dojechać 13 listopada w czwartek, możemy ustalić, że kartka zostawała wysłana w roku 1952, a to informacja, jak najbardziej istotna dla kolekcjonera. Inna charak- terystyczna rzecz, list ten, jak wiele mu podobnych w ogóle nie 76 Maciej Ząbek

Fot. 13.

Fot. 14. Znaczenie kartek pocztowych jako źródła w badaniach... 77

Fot. 15.

Fot. 16. 78 Maciej Ząbek

Fot. 17.

Fot. 18. Znaczenie kartek pocztowych jako źródła w badaniach... 79 nawiązuje do zdjęcia zamieszczonego na kartce, które przedsta- wia mężczyznę z koczowniczego plemienia Ounias z re­gionu Mourdi z Czadu, jak informuje zamieszczony na niej napis. Wi- docznie obiekty reprodukowane na widokówkach nie zawsze mu- siały być atrakcyjne dla nadawców (zwłaszcza gdy nie byli turysta- mi) aby wspominać o nich w korespondencji (fot. 19 i 20). Analizując ich treść korespondencji oraz samą kartkę etnolog może czasem wyczytać z niej więcej niż nadawca chciał zamieścić. Nawet ubogie teksty pozdrowień mogą wskazywać na pewne in- teresujące rytuały konwersacyjne czy też zainteresowania nadaw- ców. Po nich z kolei możemy odróżnić wśród nadawców przypad- kowych podróżników od rezydentów wysłanych do kolonii do pracy, korespondencję prowadzoną przez mężczyzn od tej pisanej przez kobiety. Na jednej z kartek z dziewczyną z ludu Fulbe, męż- czyzna, który ją wysłał do swojej żony w swojej korespondencji wyraźnie próbuje się z nią pogodzić, traktując jej wysłanie jako „znak nowego otwarcia”, przyznając się do błędów, które popeł- nił, co uświadomił sobie dopiero w trakcie pobytu na misji w Ka- merunie. Wykazuje swe zatroskanie o rodzinę pytając, nawet czy jego synek „nauczył się już sikać do nocnika i jak mu idzie z mó- wieniem” (fot. 21 i 22). Treści tego typu na kartkach pocztowych, po wielu latach, są swego rodzaju egzemplifikacją minionych czasów i panujących wtedy wzorów zachowań. Podsumowując, chciałbym podkreślić raz jeszcze, że pocztów- ki mogą być także dla afrykanistów różnych specjalności bardzo przydatnym źródłem informacji, aczkolwiek nie należy dać się uwieść pozornej ich neutralności. Przy ich oglądaniu trzeba brać je pod szkło powiększające, przyglądając się nie tylko ich wizu- alnej stronie ale i werbalnej. * Na zakończenie pragnę przypomnieć, że niniejszy artykuł, jak napisałem na początku, miał z założenia raczej zachęcać innych 80 Maciej Ząbek

Fot. 19. Fot. 20. badaczy do dalszych studiów nad „pocztówką z Afryki” niż same- mu wykazywać tego typu ambicje. Muszę jednak przy tym zwró- cić uwagę, że obok ich licznych, wymienionych już wyżej zalet, jest pewien mankament utrudniający badania nad nimi. Jest to podstawowy problem dostępu do tego źródła. Dotyczy to zresztą wszystkich starych pocztówek, które z reguły znajdują się w bi- bliotekach, muzeach albo w prywatnych kolekcjach, ale rzadko kiedy są uporządkowane w zgodzie z potrzebami badacza. Ko- lekcjonerzy tacy, jak Adam Rybiński, także jak na razie nie mogą się z tym uporać. Oczywiście w przypadku „pocztówek z Afryki” ten problem jest wielokrotnie większy niż ten dotyczący pocztówek polskich. Co więcej znając charakter i sposób zarządzania prak- tykowany przez niektóre muzea i biblioteki państwowe w Polsce, nie spodziewam się od nich właściwego rozwiązania tej kwestii. Znaczenie kartek pocztowych jako źródła w badaniach... 81

Fot. 21.

Fot. 22. 82 Maciej Ząbek

Podejrzewam nawet, że przekazane tam w darze kolekcje pry- watne, pewnego dnia wylądują po prostu na śmietniku, jak dzie- je się to na co dzień z „niepotrzebnymi” już książkami czy innymi eksponatami w muzeach i bibliotekach państwowych. Mam jed- nak nadzieję, że powstaną i u nas galerie prywatne tego typu, jak wspomniana wyżej w Lowestoft, gdzie emocjonalna więź właści- cieli z kolekcją należycie ją zabezpieczy a jednocześnie nie będzie blokować dostępu do nich badaczom.

Bibliografia

Banaś P., Aksjosemiotyka karty pocztowej, Wrocław 1992. Banks M. & R. Vokes, Introduction: Anthropology. Photography and the Archaive, „History and Anthropology” 21 (2010) nr 4, s. 337-349. Baranowska M., Posłaniec uczuć. Prywatna historia pocztówki, Warszawa 2003. Buckley L. M., Cine-film. Film-strips and the Devolution of Colonial Pho- tography in The Gambia, „History of Photography” 34 (2010) nr 2, s. 147-157. Hickling P., The Early Photographs of Edmond Fortier. Documentig Post- cards from Senegal, „African Research and Documentation” 102 (2007), s. 37-53. Killingray D. & A. Roberts, An Outline History of Photography in Africa to ca. 1940, „History in Africa” vol. 16 (1989), s. 197-208. Landau P. S. & D.D. Kaspin (eds.), Images and Empires: Visuality in Co- lonial and Postcolonial Africa, Berkeley 2002. Makaro J., Posłańcy w społecznych transakcjach. Co można wyczytać z wi- dokówek?, „Przegląd Socjologii jakościowej” t. VII (2011) nr 3, s. 5. Smith Ph., Wizualność, socjologia wizualna i zwrot ikoniczny w naukach społecznych, „Kultura Popularna” (2009) nr 23, s. 20-28. Znaczenie kartek pocztowych jako źródła w badaniach... 83

Sontag S., Fascinating Fascism, „The New York Review of Books” (1975), Feb 6, s. 73-105. Sztompka P., Socjologia wizualna. Fotografia jako metoda badawcza, Warszawa 2005. Tanner R. E. S., Postcards: A Neglected Source of Anthropological Data, „Anthropologist” 6 (2004) nr 3,, s. 215-218. Wicki O., Geschichte der Post- und Ansichtkarten, Bern 1996. Viditz-Ward V., Photography in Sierra Leone, 1850-1918, „Africa” 57 (1987) nr 4, s. 510-518. Ząbek M., Arabowie z Dar Hamid. Społeczność w sytuacji zagrożenia eko- logicznego, Warszawa 1998.

The meaning of postal cards as a source in the african studies Summary

This article aims to introduce schollars of african studies with the meaning that might have for them old “postcards from Africa”. The au- thor encourages to use them as both illustrative material to their articles, as well as the potential source of iconographic of the studied region useful for comparative analysis.

KRZYSZTOF EDWARD RAK BOGUSŁAW FRANCZYK

STUDIUM PORÓWNAWCZE OSADNICTWA W FALEZIE BANDIAGARA, NA TLE PODOBNYCH ZAŁOŻEŃ Z INNYCH REJONÓW ŚWIATA

Elastyczność osadnictwa ludzkiego jest jednym z fenomenów rodzaju homo. Jako niewątpliwie ekspansywny gatunek, zdomi- nowaliśmy na przestrzeni dziejów najróżniejsze nisze ekologicz- ne i habitaty. To czym kierowano się przy wyborze miejsca na nową osadę, było wypadkową wielu czynników. Zarówno przy- rodniczych (ukształtowanie terenu i klimat, dostęp do wody), jak i społeczno-ekonomicznych (położenie przy szlakach handlowych, odpowiednia ziemia uprawna i dostęp do surowców), bądź kul- turowych (miejsca kultu) czy politycznych (miejsca o walorach obronnych, ułatwione administrowanie danym obszarem). Czyn- niki dotąd decydujące o powodzeniu osadnictwa mogły ulegać zmianie, co często prowadziło do jej upadku, bądź (co jest prak- tyką nieco rzadszą) do dostosowania mieszkańców do nowych realiów. Wpływ na to miały zarówno czynniki antropogeniczne jak i niezależne od działalności ludzkiej. Te ostatnie najczęściej były związane ze zmianami klimatycznymi i katastrofami natural­

Krzysztof Edward Rak, Instytut Archeologii Uniwersytetu Jagielloń- skiego. 86 Krzysztof Edward Rak, Bogusław Franczyk nymi. Natomiast zmiany antropogeniczne mogły być związane z wyczerpaniem złóż minerałów1 konstytuujących osadę, zanie- czyszczeniem lokalnych cieków wodnych, utratą wydajności pól uprawnych, bądź całą gamą czynników społecznych i politycznych. Warto jednak zaznaczyć, że w obecnym dyskursie naukowym wpływ zmian klimatycznych na pojawianie się napięć społeczno- -politycznych, jest teorią zyskującą duże poparcie2. Tematem tego artykułu będzie próba porównania klifowego osadnictwa z Kraju Dogonów, z analogicznymi stanowiskami ar- cheologicznymi występującymi na prawie każdym kontynencie. Jako że liczba tych osad jest względnie duża, przyjęliśmy, iż ba- zować będziemy jedynie na kilku z nich, w których dostrzegalne są zasadnicze podobieństwa. W przypadku pozostałych stanowisk, ograniczymy się jedynie do pobieżnego zarysowania istniejącej tam sytuacji osadniczej. Podobieństwa te będą zachodzić na poziomie ich powstania – a zatem będą to stanowiska które powstawały przez dłuższy czas i nie były jednorazową fundacją lokalnego władcy. Ich funk- cja ograniczać się będzie w zasadzie do walorów obronnych kosz- tem dostępności do pól uprawnych czy szlaków handlowych. Poza pewnymi elementami związanymi z kulturą duchową, nie będą pełniły one roli stanowisk wyłącznie religijnych. W takim ujęciu gruzińskie stanowisko Wardzia nie będzie speł- niało tych wymogów, jako fundacja monarchów bagratydzkich. Podobnie, znajdujące się również na terenie Gruzji, stanowisko Dawit Garedża, będące od chwili powstania skalnym klasztorem

1 Przykładem może być historia miasta Kutna Hora w Czechach, rozwijającemu się dzięki złożom srebra, których wyczerpanie w XVIII wieku zmusiło mieszkańców do poszukiwania nowych źródeł dochodu. 2 D. H. Sandweiss, A. R. Kelley, Archaeological Contributions to Climate Change Research: The Archaeological Record as a Paleoclimatic and Paleoenvironmental Archive, „Annual Review of Anthropology” vol. 41 (2012), s. 371-391. Studium porównawcze osadnictwa w falezie... 87 o walorach obronnych. Z tego samego względy należy wykluczyć Jaskinie Maijishan w Chinach oraz indyjski kompleks Adźanta, a także peruwiańskie stanowisko Ventanillas de Otuzco pełniące funkcje prawie wyłącznie sepulkralne.

Ogólna charakterystyka osadnictwa , i Dogon

Wpisany na Listę Światowego dziedzictwa UNESCO tzw. Kraj Dogonów, znajdujący się w Republice Mali, to miejsce wyjątkowe na mapie Afryki. Występująca tu specyficzna formacja geologicz- na, jaką są skalne klify o wysokości sięgającej nawet do 250 m i ciągnące się około prze 150 km, przyciągała do siebie przez mi- lenia charakterystyczny typ ludzkiego osadnictwa. Klify, zwane również falezami, powstały w wyniku przemian tektonicznych, które wyniosły SW-NE część masywnej płyty piaskowca ku górze. Na północ od falez, na wspomnianej płycie piaskowca, znajduje się rozległy płaskowyż Bandiagary, a u stóp klifów rozciągają się równiny Seno i Gondo. Wyróżnić jeszcze można jedną charakte- rystyczną formację geologiczną na tym obszarze, czyli Masyw Dyunde-Gandomia, znajdujący się na NE od urwisk Bandiagary. Wysokie falezy skalne od ponad dwóch i pół tysiąca lat przycią- gały do siebie różne grupy ludzkie, które zaadaptowały swój mo- del osadnictwa do panującej tutaj rzeźby terenu. Unikalne walo- ry kulturowe, wpisane nierozerwalnie w formę lokalnego krajobrazu środowiskowego, powodują, że osadnictwo na falezach Bandiagary można zaliczyć do jednego z najbardziej charaktery- stycznych i wartościowych elementów światowego dziedzictwa kulturowego. Nazwa omawianego obszaru pochodzi od ludu Dogonów, za- mieszkującego te tereny od około XIV w aż po dzień dzisiejszy. 88 Krzysztof Edward Rak, Bogusław Franczyk

Dogonowie nie są ludem jednolitym pod względem politycznym i kulturowym, jednak odczuwają wzajemnie wobec siebie pewną więź i rozumieją swoją odrębność, czując przez to swego rodzaju jedność. Nie byli oni bynajmniej pierwszym społeczeństwem, któ- re zdecydowało się zaadaptować region falez na swoje siedziby. Wcześniejsze osadnictwo na omawianym terenie jest wiązane z rozwojem tzw. kultury Tellem, której ludność zaczęła wznosić swoje siedziby przy klifach skalnych od XI wieku n.e. Dogonowie, przybywając do swoich obecnych siedzib, musieli zasymilować bądź wyprzeć ludność kultury Tellem. Ich los w świetle obecnego stanu badań nie jest do końca w satysfakcjonujący sposób pozna- ny. Nazwa Tellem to etnonim nadany tej społeczności przez samych Dogonów, którzy nazwali tak ludność zamieszkującą Falezy Ban- diagary przed ich przybyciem. Współcześnie nie jest znana, nazwa jaką przedstawiciele tej ludności określali samych siebie. Przed kulturą Tellem obserwujemy hiatus osadniczy, którego prawdo- podobną przyczyną było pogorszenie się warunków klimatycznych. Pierwszymi ludźmi, którzy wznosili różnego rodzaju formy ar- chitektoniczne, których relikty pozostały do naszych czasów, była społeczność określana jako kultura Toloy. Czas jej funkcjonowania nie jest do końca jasny. Nieliczne daty radiowęglowe uzyskane przez zespół holenderskich badaczy, lokuje ramy, w jakich ta spo- łeczność mogła funkcjonują na ok. III i II wiek p.n.e.3 Jak już wspomniano pierwszą archeologiczną jednostką tak- sonomiczną na terenie Bandiagary, jest tzw. kultura Toloy, której nazwa wywodzi się od jaskini, gdzie w latach siedemdziesiątych XX wieku po raz pierwszy została rozpoznana przez holenderską misję badawczą. Ludność kultury Toloy jako pierwsza w Kraju

3 R.M.A. Badaux, Tellem, reconnaissance archéologique d’une culture de l’Ouest africain au Moyen Age : recherches architectoniques, „Journal de la Société des Africanistes”, t. 42 (1972) vol.2, s.148-151. Studium porównawcze osadnictwa w falezie... 89

Dogonów pozostawiła po sobie architekturę zachowaną po dzień dzisiejszy. Analizy 14C wykazały, że jej wiek szacować należy na przełom III i II wieku p.n.e4. Reliktów architektonicznych po kul- turze Toloy pozostało niestety relatywnie niedużo, szczególnie jeżeli porówna się to z pozostałościami po kulturach Tellem i Do- gonów. Z uwagi na materiał, z którego zostały zbudowane obiek- ty architektoniczne, fakt, że przetrwały one 2200 lat, uznać na- leży za rzecz niezwykłą. Ludność kultury Toloy swoje siedziby wznosiła bowiem z glinianych wałków, które układano w kon- strukcję przypominające stożki, zakończone szpiczastymi dacha- mi. Przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi uchroni- ło je usytuowanie w niszach skalnych, co zapobiegło ich erozji. Jak dotąd nie są znane stanowiska otwarte kultury Toloy. Nie można wykluczyć jednak, iż takowe mogły faktycznie istnieć, lecz pod wpływem czynników atmosferycznych zostały one zniszczo- ne, lub późniejsze osadnictwo doprowadziło do całkowitej dewa- stacji tych struktur. W porównaniu z artefaktami pozostawionymi przez ludność zamieszkującą falezy w późniejszych okresach, inwentarze kultury Toloy są stosunkowo nieliczne. Z uwagi na brak znanych stanowisk sepulkralnych, obrządek pogrzebowy Toloy nadal pozostaje zagadką. Z powodu ograniczonej liczby źródeł archeologicznych kultura Toloy jest jak do tej pory najbar- dziej enigmatyczną jednostką archeologiczną w Kraju Dogonów. Dalsze badania w Falezach Bandiagary powinny jednak dostarczyć nowych danych, które umożliwią jej pełniejsze rozeznanie5.

4 Ibidem, s. 148-151. 5 J. Huizinga, R.M.A. Bedaux, J.D. van der Waals, Anthropological Research in Mali, „National Geographic Society Research Reports” (1979), s. 295; R. M. A. Be- daux, A.G. Lange, Tellem, reconnaissance archéologique d’une culture de l’ouest africain au Moyen-Age : la poterie., „Journal des africanistes” t. 53 (1983) vol. 1-2, s. 5-59. 90 Krzysztof Edward Rak, Bogusław Franczyk

Po zauważalnym na Falezach Bandiagary hiatusie osadniczym, rekolonizacja terenu opisywanego w niniejszym tekście jest łą- czona z początkami rozwoju kultury Tellem. Ludność związana z tą jednostką archeologiczną zaczęła wznosić swoje siedziby przy klifach skalnych od XI wieku n.e. Jest to równocześnie czas dra- stycznego załamania klimatycznego, kiedy to po okresie bardzo wilgotnym, klimat tej części Afryki uległ gwałtownemu osuszeniu6. Równoległy w czasie upadek Imperium Ghany mógł dodatkowo w znacznym stopniu przyczynić się do migracji, która miała miej- sce na początku drugiego tysiąclecia naszej ery w Afryki Zachod- niej. Pozostałości architektoniczne po założeniach kultury Tellem zachowały się w schroniskach skalnych oraz na stromo położonych półkach skalnych. Domostwa budowano z cegieł i wałków banco, a ściany niejednokrotnie ozdabiano specjalnie wymodelowaną gliną, tworzącą swoiste detale architektoniczne. Na podstawie zebranych dotychczas materiałów archeologicznych wnioskować można, że gospodarka Tellemów nastawiona była przede wszyst- kim na łowiectwo i zbieractwo. Kwestią otwartą jest na ile zapo- trzebowanie na żywność uzupełniała lokalna wytwórczość rolna czy hodowla. Obecność stałych siedzib oraz rzemiosło garncarskie i metalurgia może sugerować udział w jakimś stopniu gospodar- ki wytwórczej. Na miejsca sepulkralne Tellemowie wybierali ja- skinie, w których pozostawiali swoich zmarłych. Wraz z upływem czasu kolejne pochówki tworzyły znaczne nagromadzenia szcząt- ków ludzkich. By odgrodzić miejsce złożenia ciał, budowano nie- jednokrotnie specjalnie murki oddzielające jaskinię od świata

6 A. Mayor i inni, Population dynamics and Paleoclimate over the past 3000 years in the Dogon Country, Mali. „Journal of Anthropological Archaeology” vol. 24 (2005) nr 1, s. 50, 52. Studium porównawcze osadnictwa w falezie... 91 zewnętrznego. Pod miejsca złożenia ciał zmarłych wtórnie wy- korzystywano także porzucone już spichlerze7. Zmierzch kultury Tellem związany jest z przybyciem na oma- wiany obszar Dogonów. Praojczyznę tej grupy etnicznej należy lokalizować najprawdopodobniej w średniowiecznej Ghanie lub ewentualnie w Kraju Mande. Po okresie wędrówki, najpewniej w XIV wieku, zaczęli oni osiedlać się w regionie Bandiagary, stop- niowo lecz sukcesywnie wypierając Tellemów. W sposób niewy- starczający wyjaśniony jest proces przejmowania Falez Bandiagary­ przez Dogonów i zaniku kultury Tellem. Uściślenia wymagają również dokładne ramy czasowe, w których omawiana wymiana populacji nastąpiła. Pewnym jest, że Dogonowie przybywając na urwiska skalne nie natrafili na pustkę osadniczą i z pewnością zetknęli się z zasiedziałą już ludnością8. Od zamieszkałych na tych terenach autochtonów odróżniali się przede wszystkim sposobem pozyskiwania żywności. Gospodarka Dogonów, w przeciwieństwie do ich poprzedników, miała już charakter typowo wytwórczy. W tym miejscu warto wspomnieć, że około XV wieku w Zachod- niej Afryce rozpoczęła się wilgotna oscylacja klimatyczna, która w pewnym stopniu mogła przyczynić się do zmian osadniczych na Falezach Bandiagary9. Bardziej wilgotny klimat z pewnością faworyzował społeczności typowo rolnicze, a do takich właśnie zaliczali się Dogonowie. W porównaniu z wcześniejszymi kulturami osady dogońskie różniły się przede wszystkim lokalizacją w obrębie falez. Obecni

7 R. M. A. Bedaux, 1972, op. cit., s.103-185; R. M. A. Bedaux, Tellem, reconnaissance archéologique d’une culture de l’Ouest Africain au Moyen Age : les appuie-nuque, „Journal de la Société des Africanistes” t. 44 (1974) vol. 1, s. 7-42; R. M. A Bedaux., A. G. Lange, op. cit., s. 5-59. 8 L. Buchalik, Dogon ya gali. Dawny świat Dogonów, Żory 2012, s. 547-553, 580-583. 9 A. Mayor i inni, op. cit., s. 50. 92 Krzysztof Edward Rak, Bogusław Franczyk mieszkańcy Bandiagary lokowali swoje zwarte osadnictwo u stóp stromych klifów, na gruzowiskach powstałych na skutek erozji ścian falez. Jest to zasadnicza zmiana w stosunku do pozostałości architektonicznych kultur Toloy i Tellem, które odnajdywane są w jaskiniach bądź na półkach skalnych, czyli w miejscach gene- ralnie charakteryzujących się trudnym dostępem z poziomu pła- skowyżu bądź równin10. Według M. Griaule’a istnieje teoretyczny idealistyczny model rozplanowania wioski dogońskiej, która w swoim zarysie przypominać ma ciało ludzkie. Głowę miałaby symbolizować konstrukcja zwana toguna, usytuowana na głównym placu, pełniąca rolę domu spotkań mężczyzn. Budowle stworzo- ne z myślą o kobietach, czyli domy menstruacyjne kobiet, powin- ny ulokowane być po wschodniej i zachodniej stronie wsi, jednak poza jej granicami, i symbolizować miałyby one dłonie leżącego człowieka. Rytualne ołtarze, użytkowane przez wszystkich miesz- kańców wioski, znajdować się powinny, według tego idealistycz- nego planu, w jej południowej części, co symbolizować miałoby stopy ludzkie. Męski narząd płciowy reprezentowany jest przez ołtarz założycielski, przypominający kształtem fallusa. Kobiecą rozrodczość w tym miejscu symbolizują, ustawione obok ołtarza założycielskiego, kamienie żarnowe. Ta strefa symboliczna mo- delu rozplanowania wioski ulokowana jest w jego centralnej czę- ści. Wielkie zagrody rodzinne, będące zasadniczym elementem każdego założenia osadniczego, mają symbolizować piersi czło- wieka. Każda taka pojedyncza zagroda z grubsza powinna powie­ lać schemat utworzony dla całej wioski11. Pomimo tak skonstru- owanych założeń teoretycznych, zważywszy na charakterystykę terenu, w praktyce występują jednak bardzo częste odstępstwa od tej reguły. Rozplanowanie wiosek najczęściej przystosowane

10 R. M. A. , op. cit., 1972, s. 155-164. 11 M. Griaule, Dieu d’eau. Entretiens avec Ogotemmêli, Paris 1948. Studium porównawcze osadnictwa w falezie... 93 jest do miejscowych warunków. Jako, że osiedla budowane były w miejscach naturalnie predysponowanych do obrony, niejedno- krotnie można spotkać różnorakie założenia fortyfikacyjne, ma- jące za zadanie dodatkowo zabezpieczyć wioskę przed ewentu- alnym zbrojnym zagrożeniem. W tym celu stawiano mury oraz fortyfikowano wąskie przejścia w skalnych wąwozach. Dogonowie budynki wznosili zarówno z wałków banco, jak i z cegieł pana, a także z dostępnego lokalnie kamienia. Niektóre charakterystycz- ne budowle (m.in. toguna, czyli domy mężczyzn) wykonane są z materiałów organicznych, takich jak drewno czy słoma z prosa. W obrębie dość spójnej maniery stylistycznej, jaka charakteryzu- je budownictwo dogońskie, występuje duże zróżnicowanie pod względem różnorodności form architektonicznych. W obrębie jednej osady wyróżnić można zabudowania o różnorakiej funkcji. Fasady niektórych założeń zdobione są w charakterystyczny spo- sób, poprzez geometrycznie ułożone nisze w ścianie budowli. Zabieg ten jest podbudowany odniesieniami mitologicznymi12. W. Żukowski, polski badacz, wyróżnił cztery główne odmiany domostw, które z kolei dzielą się na liczne podtypy, będące styla­ mi pośrednimi pomiędzy głównymi typami13. Pola uprawne znaj- dowały się w bezpośrednim sąsiedztwie osad. Kultura Dogonów charakteryzuje się również bardzo skomplikowaną sferę duchową. Jednym z jej odzwierciedleń jest stosunkowo powszechnie wy- stępująca sztuka naskalna i towarzyszące jej miejsca symboliczne. Obrządek pogrzebowy, podobnie jak w kulturze Tellem, opiera się na pochówkach w grotach skalnych. Fakt, że mamy do czynie- nia z kulturą żywą, sprawia, że znane jest całe spektrum zachowań funeralnych. Powszechnie występuje lokalne zróżnicowania, któ-

12 L. Buchalik, op. cit., s. 435-476 13 W. Żukowski, Budownictwo Dogonów i jego funkcje, [mps, praca magisterska] Poznań, 1978. 94 Krzysztof Edward Rak, Bogusław Franczyk re niejednokrotnie swoje odzwierciedlenia posiadają również w kulturze materialnej.

Mesa Verde – klifowe osadnictwo Indian Anasazi

Leżące w południowo-zachodniej części Stanów Zjednoczonych stanowiska związane z kulturą Anasazi zawierają wiele podo- bieństw do osadnictwa z falezy Bandiagara. Szczególnym okresem jest XIII wiek, w którym mieszkańcy otwartych dotąd osad, prze- noszą się do miejsc o walorach wybitnie obronnych, zakładając przy tym zespół stanowisk położonych w licznych niszach skalnych i załomach. Ten krótki odcinek czasu przyniósł diametralną zmia- nę w dotychczasowej formie osadnictwa, utrzymującą się jedynie do początków XIV wieku. Jednocześnie doszło wtedy do modyfi- kacji dotychczasowego modelu ekonomicznego, a poprzez to do przystosowania ludności do nowych warunków, co ma odzwier- ciedlenie w architekturze osiedli. Nietrudno zatem zauważyć już przy tym lapidarnym skrócie, że osadnictwo Dogońskie oraz Indian Pueblo wykazuje wiele cech wspólnych. Natomiast stan badań i opracowań będący w stosunku do stanowisk z Mesa Verde da- leko bardziej szczegółowy, może okazać się niezwykle pomocny przy opracowywaniu historii osadnictwa z falezy Bandiagara. Kultura Anasazi zajmowała podłużny obszar wokół czwórsty- ku (eng. Four Corners) granic stanów Nowy Meksyk, Arizona, Utah i Colorado. Jest to teren zdominowany przez półpustynne wyżyny, na południowym zachodzie przechodzące w pustynie, na północy natomiast w gęstsze obszary leśne i suche zarośla14.

14 L. S. Cordell, C. R. Van West, J. S. Dean, D. A. Muenchrath, Mesa Verde settlement history and relocation. Climate change, social networks and ancestral Pueblo migration, „Kiva: The Journal of Southwestern Anthropology and History”, vol. 72 (2007) nr 4, s. 381. Studium porównawcze osadnictwa w falezie... 95

Cechą charakterystyczną regionu są głębokie kaniony żłobione przez rzeki zasilane wodą z warstw podziemnych, ale w szcze- gólności sezonowymi opadami. Przecinają one wyżyny, tworząc gęstą i krętą siatkę dolin opływających pojedyncze wzniesienia ze ściętymi wierzchołkami nazywanymi mesas15. Osadnictwo Indian Pueblo na przestrzeni dziejów zajmowało różne obszary, zarówno na szczytach mesa jak i u podnóży, w do- linach rzek oraz na terenach nieco bardziej otwartych, jednakże nie przekraczało ono wysokości 2500 m n.p.m. Mogło się ono rozwijać właśnie dzięki położeniu na względnie dużej wysokości (niższe temperatury), odległości od obszarów pustynnych, oraz bliskości źródeł i rzek takich jak San Juan i Colorado. Te dogodne warunki klimatyczne i geograficzne spowodowały napływ lud- ności, która z czasem, z mobilnych grup łowców-zbieraczy, prze- kształciła się w społeczności bardziej osiadłe. Całą kulturę Ana- sazi można podzielić na dwa główne etapy: okres Wyplataczy Koszyków, oraz okres Pueblo – trwający w zasadzie do dziś. Do wykształcenia właściwej kultury Anasazi doszło zapewne około roku 1000 p.n.e., choć część badaczy wyróżnia jeszcze okres ar- chaiczny (od około 7000 p.n.e.), był on jednak zdominowany przez ludność łowiecko-zbieracką, wchodzącą dopiero w okres stabilniejszego osadnictwa opartego na rolnictwie. Okres Wyplataczy Koszyków (dzielony na dwa podokresy) trwał od około 1000 p.n.e. do 750 n.e. Szereg nowych narzędzi oraz usprawnienie uprawy roli doprowadziło do przeobrażeń gospodarczych. Rolnictwo opierało się na uprawie kukurydzy, fasoli i kabaczków, choć nie stroniono od zbieractwa dzikich zbóż

15 R. Palonka, Pueblo culture settlement structure in the central Mesa Verde Region, Utah-Colorado in the Thirteenth Century AD, [w:] S. Kadrow, P. Włodarczak (ed.), Environment and subsistence – forty years after Janusz Kruk’s “Settlement studies...” (= Studien zur Archäologie in Ostmitteleuropa/ Studia nad Pradziejami Europy Środkowej 11), Rzeszów, Bonn 2013, s. 194. 96 Krzysztof Edward Rak, Bogusław Franczyk czy orzechów. Udomowiono indyka, choć nigdy nie zarzucono w pełni łowiectwa. Z okresem Wyplataczy Koszów wiąże się również wprowadzenie ceramiki, jednak jej powszechne użytkowanie przy- pada już na okres Pueblo. Osady z omawianego okresu grupowane były w kilka bądź kilkanaście ziemianek i półziemianek budowanych na planie koła, bądź zbliżonym do prostokąta. Dach tworzyła kon- strukcja wykonana z belek i gałęzi przykrytych warstwa ziemi, a wejście do ziemianki prowadziło przez pochyłą rampę16. Od okresu Pueblo dochodzi do szeregu przemian, w tym do zmian w architekturze osiedli. Na znaczeniu tracą domy ziemian- kowe i półziemiankowe, a ich dotychczasową rolę przejmują na- ziemne budynki wykonane z kamienia oraz cegły adobe. W fazie Pueblo I (ok. 750-900 r.) powstają również okrągłe budowle, tzw. kiva, które według niektórych interpretacji mogły pełnić rolę spo- łeczne. Kolejna faza (900-1150 r.) związana była z rozwiniętym osadnictwem oraz powstaniem monumentalnej architektury sa- kralnej w kanionie Chaco17. Pojawiły się wieże kamienne o funk- cjach obronnych i komunikacyjnych, tzw. tower oraz okrągłe bu- dowle kiva, często o dużych rozmiarach. Faza Pueblo II kończy się wraz z pojawieniem się katastrofalnej suszy, zmuszającej do- tychczasowych mieszkańców do porzucenia swoich osiedli18.

Faza Pueblo III i pojawienie się stanowisk klifowych

Susza z drugiej połowy XII wieku, była wydarzeniem kończą- cym pewien okres w budownictwie Indian Pueblo. Nowe warun- ki, zarówno klimatyczne jak i społeczne wymusiły zmiany w plano­

16 Ibidem, s. 195-196. 17 Ibidem, s. 196. 18 L. S. Cordell i inni, op. cit., s. 385. Studium porównawcze osadnictwa w falezie... 97 waniu nowych osiedli. Wraz ze zmianą klimatu szła zwiększona liczba niepokojów społecznych, przejawiająca się choćby pod postacią zwiększonej liczby migracji, konfliktów zbrojnych, ale również praktyk kanibalistycznych19. Wraz z końcem wieloletniej suszy, w ostatnich dziesięcioleciach XII wieku, pojawił się nowy typ osad, będących jednocześnie konsekwencją zmian ostatnich dekad. Rozpoczynająca się wtedy faza Pueblo III (1150-1350 r.) okazała się momentem największego rozkwitu kultury Indian Pueblo, w trakcie którego doszło do wykształcenia i rozwinięcia wielu modeli architektonicznych, kulturowych i społecznych kon- tynuowanych z różnym natężeniem jeszcze w okresie nowożytnym. Osadnictwo zaczyna koncentrować się w kanionach i klifach, zatem w miejscach o wysokich walorach obronnych, gdzie w prze- ciwieństwie do okresu poprzedniego dominowały osady otwarte. Zwraca uwagę również koncentracja zabudowy, przejawiająca się w bardziej dostosowanym do czasów zaplanowaniu osiedla. Poszczególne domostwa i pomieszczenia ściśle przylegają do sie- bie. Zwiększa się również liczba pomieszczeń użytkowych. Bu- dynki mieszkalne konstruowane były z kamienia i cegły suszonej na słońcu. Niejednokrotnie posiadały więcej niż jedno piętro mieszkalne, mieszcząc tym samym kilka rodzin. Wyraźną różni- cą w stosunku do poprzedniego okresu, jest również bliskość róż- nego rodzaju cieków wodnych, co wraz z położeniem osiedli, w trudno dostępnych miejscach zwiększało dystans do pól upraw- nych. Trudno nie zauważyć zatem już w tym momencie wyraź- nego podobieństwa do stanowisk dogońskich z falezy Bandiaga- ra, gdzie obronne walory osiedli przedkładane były nad bliskością potencjalnych pól uprawnych.

19 B. R. Billman, P. M. Lambert, B. L. Leonard, Cannibalism, Warfare, and Drought in the Mesa Verde Region during the Twelfth Century A.D., „American Antiquity” vol. 65 (2000) nr 1, s. 145-178. 98 Krzysztof Edward Rak, Bogusław Franczyk

W fazie Pueblo III rozwinęło się również budownictwo obron- ne, obecne już w poprzednim okresie, jednak na niewielką jeszcze wtedy skalę. Poza samym dogodnym do obrony położeniem, osie- dla często otaczane były kamiennym murem. Pojawiły się wieże na planie koła, kwadratu bądź litery D, uzbrojone niejednokrotnie w otwory strzelnicze. Powstawały podziemne tunele mogące łą- czyć kilka obiektów i ułatwiające przemieszczanie. Część stanowisk pełniła natomiast rolę czysto refugialne. Nie sposób bowiem po- twierdzić istnienia stałego osadnictwa w niektórych zabudowa- niach ulokowanych w załomach skalnych, a leżących w bezpo- średniej bliskości słabiej bronionych osad u podnóży klifu. Takim miejscem mogą być stanowiska 5MT1826 oraz 5MT1831 z Sand Canyon w Kolorado składające się jedynie z kilku kamiennych obwałowań i mogące pełnić rolę bezpiecznego refugium20. Dostosowanie się ludności do nowych warunków politycznych pod koniec XII wieku, pociągnęło za sobą zmiany w organizacji osiedli oraz, co nieuniknione, w charakterze gospodarki. Wybie- rając stanowiska na nowo powstające osiedla kierowano się ich funkcją obronną. Na dalszy plan zeszła zatem łatwa dostępność do pól uprawnych, co gwarantowały stanowiska lokowane na szczytach mesa. Wymagało to modyfikacji dotychczasowego mo- delu gospodarowania na formę zdecydowanie bardziej intensyw- ną. Rozwinięto system zaopatrywania w wodę, budując system irygacyjny. W jego skład wchodziły sztuczne zbiorniki wodne, grodzone tamami. Zwiększona wydajność rolnictwa wiązała się również z lepiej prowadzonymi uprawami w stosunku do wieków poprzednich. Głównym składnikiem menu była kukurydza, faso- la i kabaczki uzupełniane hodowlanym indykiem. W tym samym okresie rozpoczęło się szerokie wykorzystanie bawełny. Zwięk- szyła się również liczba polowań. To ostatnie zjawisko ma po-

20 R. Palonka, op. cit., s. 209-210. Studium porównawcze osadnictwa w falezie... 99 twierdzenie w danych archeologicznych ze stanowiska Goodman Point w Mesa Verde, gdzie zaobserwowano większą liczbę kości zwierząt dzikich. Może mieć to związek z rosnącą liczbą ludności, za którą nie podążała tak szybko rosnąca wydajność rolnictwa i hodowli21. Również sama forma osiedli odzwierciedlała stopień dbałości o zapasy i bezpieczeństwo. Domy mieszkalne, kiva oraz spichlerze i budynki gospodarcze przylegały ściśle do siebie, two- rząc niejako jeden, zwarty organizm osadniczy, sam będący już w sobie formą fortyfikacji. Podejmowane zabiegi mające na celu ochronę osiedli nie spro- stały jednak diametralnym zmianom społecznym i klimatycznym, jakie zaczęły pojawiać się pod koniec XIII wieku. Rozważania na temat przyczyn depopulacji rejonu Mesa Verde doczekały się kil- ku teorii. Na wielką migrację Indian Pueblo w kierunku Arizony i Nowego Meksyku wpływ miała zapewne wielka susza z lat 1276- 1299. Nie była ona jednak największą i najtragiczniejszą w dzie- jach tej kultury. Prawdopodobnie zatem, na te wydarzenia nało- żyć musiały się również inne czynniki. Mogło to być wyczerpanie zasobów, wrogie relacje z innymi grupami lub nowe wzorce kul- turowe i religijne22. Niemniej jednak sam wpływ klimatu mógł być kamieniem, który poruszył lawinę kolejnych zdarzeń. Spadek liczby uprawnych pól mógł zwiększyć współzawodnictwo o dostęp do żyznych ziem. Szła za tym również zwiększona umieralność, czy to z powodu samego głodu, czy wreszcie konfliktów wywoła- nych na tym tle. Wyraźnie widoczna w źródłach archeologicznych jest też zwiększona liczba zachowań agresywnych. Świadczą o tym ślady spalonych struktur osadniczych, szczątki osób ze śladami gwałtownej śmierci czy sztuka naskalna traktująca o ówczesnych

21 R. Palonka, Indiańska przeszłość i współczesność. Badania archeologiczne w regionie Mesa Verde, Kolorado, USA, „Alma Mater” vol. 99 (2008) s. 239. 22 Jednym z nich mogło być pojawienie się laleczek kachini i związanego z nimi kultu religijnego. 100 Krzysztof Edward Rak, Bogusław Franczyk konfliktach23. Przykładem takiego miejsca jest choćby stanowisko Castle Rock Pueblo, noszące ślady gwałtownych wydarzeń z po- łowy lat 70-tych XIII wieku. W ich wyniku odkryto szczątki 41 osób w większości bez należytego pochówku, oraz liczne ślady ognia na budynkach mieszkalnych. Gwałtowne zmiany do jakich doszło pod koniec XIII wieku wymusiły zmianę dotychczasowych siedzib i migrację w kierun- ku południowym. Okres ten okazał się momentem regresji kultu- ry i osadnictwa Indian Pueblo. Trwał on aż do pojawienia się Hiszpanów około roku 1600.

Inne stanowiska o cechach zbliżonych

Analizując klifowe stanowiska osadnicze, warto przytoczyć również szereg osad posiadających liczne cechy wspólne, niewpi- sujące się jednak w pełni w zarysowywany przez nas obraz. Cha- rakter tych różnic można oprzeć na trzech głównych punktach. Będą to różnice wynikające z form architektonicznych spotykanych na danym stanowisku. A zatem w przeciwieństwie do interesują- cych nas osad klifowych, bardzo często będą reprezentować typ tzw. „skalnego miasta”. Wyróżniający się budownictwem opartym na drążeniu jam i całych kompleksów mieszkalnych w otaczającym stanowisko podłożu. Niektóre z tego typu osad nie stroniły jednak zupełnie od budownictwa naziemnego. Niejako przedłużeniem tego punktu, a jednocześnie tworzą- cego osobną cechę, są formy obronne stanowiska. Część z nich wykazuje wyraźne cechy prac budowlanych wykonywanych pod nadzorem jednostek bądź instytucji, bez których takie działania

23 R. Palonka, Pueblo culture settlement structure in the central Mesa Verde Region, Utah-Colorado in the Thirteenth Century AD., op. cit., s. 216. Studium porównawcze osadnictwa w falezie... 101 nie byłyby możliwe. Mowa tu szczególnie o skomplikowanym systemie murów czy też innej architekturze obronnej, wymaga- jącej rozwiniętej wiedzy architektonicznej. Osady klifowe opie- rały się głownie na czynniku naturalnym, zatem wszelkie elemen- ty defensywne były jedynie uzupełnieniem do bardzo dogodnego położenia. W tym wypadku już sama lokacja stanowiła o powo- dzeniu w ochronie wioski. Stanowiska, których obronność mie- rzona była wyłącznie, bądź prawie wyłącznie grubością i wyso- kością murów, będą odbiegać od zarysowywanego obrazu. Ostatnią z różnic będzie funkcja, jaką pełniły opisywane sta- nowiska. Opisywane powyżej miejsca były typowymi stanowiska- mi osadniczymi o wybitnych walorach obronnych, wzmacnianych sporadycznie architekturą obronną. Zawierały formy typowe dla osad z innych rejonów, zatem obok budownictwa mieszkalnego znajdowały się między innymi magazyny oraz obiekty kultu reli- gijnego. Żadna z tych form nie dominowała jednak wyraźnie nad pozostałymi. Stanowiska, na których dostrzec można wyraźną faworyzację jednej z wymienionych cech (niedostępne spichlerze na gromadzoną żywność, bądź wszelkiego rodzaju odosobnione sanktuaria religijne) pomimo wielu podobieństw na poziomie architektonicznym, nie będą ze względu na swoją formę w pełni odpowiadać charakterystyce osad klifowych. Z racji częstego współwystępowania kilku wymienionych po- wyżej cech na jednym stanowisku, ich podział opierać się będzie na położeniu geograficznym. Nie sposób oczywiście wymienić wszystkich stanowisk zawierających jedną lub więcej cech odpo- wiadających naszemu zestawieniu. Jako że osady klifowe wystę- pują na prawie każdym kontynencie, postanowiliśmy ograniczyć nasze zestawienie do osad z Europy i Azji.

102 Krzysztof Edward Rak, Bogusław Franczyk

Osady na terenie Europy i Azji

W chrześcijańskim kręgu kulturowym, obiekty kultu religijne- go zakładane w wielu niedostępnych miejscach, cieszyły się za- równo popularnością jak i estymą miejsc o wybitnych walorach duchowych. Nie może zatem dziwić, iż to właśnie skalne kościo- ły, cerkwie i klasztory są najpopularniejszymi obiektami zakłada- nymi w trudno dostępnych miejscach, nierzadko w jaskiniach bądź szczelinach urwisk. Oczywiście nie są to jedyne formy osad- nictwa klifowego24, są jednak najczęściej spotykane – często z ra- cji miejsca odosobnienia, tak cenionego przy zakładaniu pustelni. Najbardziej typowymi tego typu stanowiskami są prawosławne monastyry leżące na Krymie: Monastyr Zaśnięcia Matki Bożej w Bakczysaraju czy skalne klasztory Inkermanu w zachodniej części półwyspu. Do lokowania pierwszego z nich wykorzystano istniejące półki skalne, pogłębione później przez mnichów, przez co architektura stanowiska jest połączeniem zwykłego budow- nictwa i budownictwa jaskiniowego. Otoczony murami klasztor- nymi monastyr, mógł pełnić również rolę bezpiecznego refugium dla okolicznej ludności. Praktycznie bliźniaczym obiektem jest znajdujący się w Czarnogórze Monastyr Ostog, jednak o znacznie młodszej proweniencji i symbolicznych już murach. Obiekty o charakterze stricte religijnym znajdowały się również na terenie Turcji, gdzie przenikający z Syrii ruch monastyczny był szczególnie silny. Świadczą o tym skalne klasztory Kapadocji, których budowa sprowadzała się w zasadzie do drążenia jaskiń w miękkim kamieniu pochodzenia wulkanicznego. Z Syrii również

24 Jednym z przykładów osadnictwa w trudnodostępnym terenie górskim jest Zamek Pieniński nad Dunajcem. Jest to budowla z XIII/XIV wieku o charakterze refugialnym z linią murów opasujących zabudowę przylegającą ciasno do ściany górskiego urwiska. Studium porównawcze osadnictwa w falezie... 103 pochodziła grupka mnichów, która założyła w VI wieku monastyr Dawit Garedża na terenie obecnej Gruzji. Jest to wspaniały przy- kład klasztoru, którego cele wykonano w skalnym klifie położonym na półpustynnym płaskowyżu. Początkowo mnisi zajmowali małe jaskinie, niekiedy o wymiarach 1.8m x 1.4m x 1.6m, gdzie jedynym wyposażeniem było wyciosane z kamienia łoże. Z czasem jednak celle zaczęły się powiększać, w jaskiniach również zaczęto budo- wać kościoły, których kształty i strukturę dopracowywano przy- rządami górniczymi25. W XII i XIII wieku, w okresie największego rozkwitu gruzińskiej państwowości, monastyr znacznie się po- większył i zyskał szereg budynków pomocniczych, budowanych już poza jaskiniami. Z tego samego okresu pochodzi słynny kompleks klasztorny w gruzińskiej Wardzi. Prace budowlane rozpoczęto za panowania Jerzego III, a zakończono już pod rządami jego córki, królowej Tamary. Efektem trwających, według lokalnej tradycji, 40 lat prac budowlanych było wyżłobienie w miękkiej skale blisko 600 po- mieszczeń o różnym przeznaczeniu. W tym kilku cerkwi wśród których tzw. Sala Światła miała blisko 7m wysokości. Wardzia pełniła również rolę refugium, mogącego pomieścić kilkanaście tysięcy osób. Nie oparła się jednak trzęsieniu ziemi z końca XIII wieku, niszczącego większość stanowiska26. Ostatnim z ważnych miejsc na terenie Gruzji, charakteryzują- cym się większością cech osadnictwa klifowego było stanowisko Uplisciche w pobliżu miasta Gori. Początki osadnictwa wiążą się z wczesną epoką żelaza (X-IX wiek p.n.e.), natomiast ostatnie

25 L. Mirianashvili, Architecture of rock-cut monasteries in Gareji, Georgia. [w:] Скални и мегалитни паметници – проблеми и пътища за тяхното разрешение. Международна конференция. Сборник, Sofia 2001, s. 68-69. 26 B. Baranowski, K. Baranowski, Historia Gruzji, Wrocław 1987, s. 70. 104 Krzysztof Edward Rak, Bogusław Franczyk nawarstwienia pochodzą z późnego średniowiecza27. Jest to osa- da położona na klifach, tworzących skalny cypel nad nurtem rze- ki Kura. Podzielona jest na trzy zasadnicze części, wspólnie oto- czone rowem i murem obronnym. Jako że największy rozwój osady przypadał na czas sprzed pojawienia się chrześcijaństwa, to zachowała ona charakterystyczną formę zabudowy dla tego okresu. Obok miejsc kultu, powstawały budynki użyteczności publicznej oraz system zaopatrzenia w wodę sprowadzaną cera- micznymi rurami ze źródeł położonych na północ od miasta. Poza budowlami wolnostojącymi, tworzono również pomieszczenia wykonywane w miękkiej skale, nadając osadzie cechy typowe zarówno dla „skalnego miasta” jak i osady późno hellenistycznej. Jeden z większych budynków wykonanych w skale zawierał celle o powierzchni prawie 90 m², flankowanej dwoma mniejszymi pomieszczeniami z dziedzińcami. Zdobione sklepienie opierało się natomiast na kolumnach, również wykonanych z kamienia28. Wszystkie wymienione stanowiska posiadają szereg cech upo- dabniających je do osad klifowych, rozpatrywanych w artykule. Jednakże z powodów absencji kilku form bądź funkcji, nie zosta- ły uwzględnione jako element studium porównawczego. Ale jako materiał poglądowy, uwypuklający pewne zależności i rozwiązania­ techniczne, może stać się przyczynkiem do zwrócenia uwagi na pomijane dotąd czynniki tworzące obraz osadnictwa klifowego.

27 Khimshiashvili K., The Architecture of. Uphlistsikhe, Georgia, „Transactions of the Ancient Monuments Society”, vol. 43 (1999), s. 77. 28 Ibidem, s. 83. Studium porównawcze osadnictwa w falezie... 105

Podsumowanie

Człowiek, jako gatunek wysoce adaptatywny, od tysięcy lat przystosowuje się do warunków w jakich przychodzi mu żyć i zaj- muje sukcesywnie coraz to kolejne nisze środowiskowe. Kultura, jako rodzaj ewolucyjnej adaptacji do środowiska, w znaczący sposób pomaga człowiekowi w ekspansji na tereny trudno dostęp­ ne. Różnego rodzaju klify i strome zbocza skalne, pomimo swojej niedostępności, na całym świecie były w różnym stopniu zagospo­ darowane przez społeczeństwa ludzkie. Zachodnioafrykańskie osadnictwo przy Falazach Bandiagary w Kraju Dogonów jest tyl- ko jednym z przykładów przystosowania specyficznej formy tere­ nowej do ludzkich potrzeb. W każdym wymienionym w poprzed- nich akapitach przykładach osadnictwa klifowego, pojawienie się człowieka na tego typu formacjach geologicznych wiązało się z refugialnym charakterem zagospodarowania tego typu terenu. Człowiek, który prowadzi wytwórczy tryb życia, mając możliwość osiedlenia się na terenie, gdzie dostęp do pół i pastwisk nie jest w żaden sposób utrudniony, w optymalnych warunkach poczucia bezpieczeństwa wybierze właśnie taki model zagospodarowania przestrzeni. Dodatkowy wydatek energetyczny, który musi zostać zużyty na stworzenie odpowiednich konstrukcji w ciężko dostęp- nym terenie oraz zostać spożytkowany na dotarcie do miejsc pro- dukcji zasobów, musi mieć poważne uzasadnienie. W przypadku komfortu w zabezpieczeniu egzystencji taki wydatek jest zbędny i człowiek nie podejmuje się zasiedlenia tego typu nisz ekologicz- nych. Jednak, gdy występuje poczucie zagrożenia, nadkład kcal poniesiony na zagospodarowanie na pozór niekorzystnego habi- tatu procentuje i zwraca się w postaci zapewnienia większego poziomu stabilizacji życia grupy. Tak więc struktury osadnicze tworzone w obrębie przestrzeni z dominującą formą urwisk skal- 106 Krzysztof Edward Rak, Bogusław Franczyk nych, z reguły powstawały, by zapewnić pewnej grupie społecznej bezpieczeństwo od zagrożeń zewnętrznych. Konstrukcje kultury Toloy, Tellem i Dogońskie świadczą o zapotrzebowaniu na stwo- rzenie bezpiecznej przestrzeni dla tych grup ludzkich. O społe- czeństwie kultury Toloy w świetle obecnego stanu badań nie wiemy zbyt dużo. Należy jednak ze sporą dozą prawdopodobień- stwa zakładać, że tworzenie w tak niedostępnych miejscach archi­ tektury użytkowej było powodowane względami bezpieczeństwa. W przypadku kultury Tellem potrzeba zasiedlenia falez mogła być powodowana ochroną przed niepokojami w regionie, spowo- dowanym upadkiem średniowiecznego Imperium Ghany. Dalsze ich bytowanie na tym terenie miało zapewne ochronić ich przed wpływem i uzależnieniem od potężnego sąsiada, jakim było dobrze wówczas prosperujące Imperium Mali. Dogonowie, zasiedlający falezy w 2 poł. II tys. n.e, musieli początkowo stawić czoła częstym najazdom łupieżczym podejmowanych przez władców Songhaju, trwającym z przerwami od połowy XV wieku końca XVI wieku29. Po upadku państwa Askiów, w 1591 roku rozpoczął się okres sil- nego rozbicia politycznego w tej części Zachodniej Afryki. Rywa- lizujące ze sobą małe państewka często za cel interwencji zbrojnej stawiały sobie właśnie Kraj Dogonów. Wyprawy te niejednokrot- nie połączone były z rajdami niewolniczymi. Główną siłą, przed którą miejscowa ludność musiała się bronić, byli Fulbowie. Roz- planowanie przestrzenne wielu wiosek było tak organizowane, by jak najskuteczniej odeprzeć agresję. Innym czynnikiem determinującym zagospodarowanie niedo- stępnych urwisk skalnych była potrzeba uzewnętrznienia uczuć religijnych. Homo sapiens od początków swojego istnienia posia- da silną tendencję do manifestowania wiary w czynniki nadprzy- rodzone. W przypadku Falez Bandiagary czy Mesa Verde strefy

29 M. Tymowski, Historia Mali, Wrocław 1979, s. 112-129. Studium porównawcze osadnictwa w falezie... 107 związane ze sferą symboliczną były integralną częścią całego stworzonego tam modelu osadniczego. Natomiast założenia takie jak np. skalne klasztory Inkermanu na Półwyspie Krymskim po- wstały wyłącznie z pobudek religijnych i stanowią autonomiczne konstrukcje w ramach większych struktur urbanistycznych. Nad- kład dodatkowej pracy nie był tu motywowany potrzebą zapew- nienia bezpieczeństwa w szeroko rozumianym znaczeniu fizycz- no-biologicznym. Tworzenie tego rodzaju czysto religijnych struktur w takich trudno dostępnych miejscach służy bardziej zabezpieczeniu psychiki ludzkiej, a przez to sfery uczuciowej. Jako, że sfera emocjonalna i psychika ludzka jest dla człowieka równie ważna jak bezpieczeństwo fizyczne, takie świadome na- kierunkowanie dodatkowych sił jest w pełni wytłumaczalne. Dzięki badaniom polskiej misji archeologicznej w Sand Cany- on-Castle Rock udało się bardzo dokładnie przeanalizować refu- gialny model osadnictwa Indian Anasazi w stanie Colorado, w USA. Analiza danych przestrzennych GIS wykazała istnienie sieci po- wiązań pomiędzy konkretnymi stanowiskami archeologicznymi. Niewątpliwie centrum lokalnej społeczności mogła być osada Castle Rock Pueblo. Otoczona z czterech stron kamiennymi krę- gami (shrine), które w jakiś sposób mogły, bądź to odzwierciedlać kardynalne kierunki świata, bądź przez pryzmat praktyk religijnych potwierdzać przynależność określonego terytorium do określonej grupy. Sama komunikacja między osadami odbywała się poprzez rozbudowaną sieć strażnic (tzw. tower), których wzajemne po- wiązania wzrokowe sprawiały, iż w krótkim okresie czasu o po- tencjalnym zagrożeniu dowiadywało się niemal całe społeczeń- stwo30. Nie sposób potwierdzić na tym etapie istnienia podobnych rozwiązań w falezach Bandiagary, należy jednak z dużą ostroż-

30 Pueblo culture settlement structure in the central Mesa Verde Region, Utah- Colorado in the Thirteenth Century AD., op. cit., s. 202-207. 108 Krzysztof Edward Rak, Bogusław Franczyk nością podchodzić do nadmiernego „importowania” pewnych zachowań społecznych rozwijających się całkowicie niezależnie. W stosunku do Kraju Dogonów tego typu zaawansowane badania analityczne nie był jednak jeszcze przeprowadzane. Zważywszy na analogiczny sposób wykorzystania podobnego typu przestrze- ni, przyszłe prace badawcze w tej części Republiki Mali rzuciłyby na te zagadnienie z pewnością nowe światło. Podsumowując, warto zwrócić uwagę na trend występujący w ludzkim osadnictwie, niezależnie od regionu, na którym się rozwija. W warunkach stresu dotykającego większości społeczeń- stwa czy presji środowiskowej, przy sprzyjających warunkach geograficznych może dojść do porzucenia, wydawać by się mogło, obszarów bogatych w jakiegoś rodzaju zasoby (pastwiska, uro- dzajne ziemie). Na rzecz terenów, gdzie potencjalna jakość życia, w perspektywie całej sieci osadniczej, byłaby jedną z najniższych. Wpisuje się to w znaną z psychologii „piramidę potrzeb”, gdzie pragnienie bezpieczeństwa jest jedną z podstawowych potrzeb, tuż za czysto fizjologicznymi31. Zatem wybór tego rodzaju habi- tatów musiał być związany z ograniczeniem potrzeb wyższych. Konstruując model osadniczy danej grupy warto zwrócić uwagę na występowanie elementów zajmujących habitaty zgoła niego- ścinne. Jeśli odsiejemy jednostki osadnicze o cechach wykracza- jących po za nasz model (o czym pisaliśmy powyżej), to pozosta- ła grupa świadczyć będzie o jakichś fluktuacjach w modelu osadniczym. W takim wypadku pytaniem nie jest, dlaczego kul- tura Toloy zajmowała taki habitat, ale jakie warunki (środowi- skowe, społeczne itp.) ją do tego zmusiły?

31 M.S. Przybyła, Teoria ewolucji w archeologicznych badaniach nad dawnymi społeczeństwami. Prace Archeologiczne 67, Kraków 2014. Studium porównawcze osadnictwa w falezie... 109

Bibliografia

Baranowski B., Baranowski K., Historia Gruzji, Wrocław 1987. Bedaux R. M. A. Tellem, reconnaissance archéologique d’une culture de l’Ouest Africain au Moyen Age : les appuie-nuque, „Journal de la Société des Africanistes” t. 44 (1974) vol. 1, s. 7-42. Bedaux R. M. A. Tellem, reconnaissance archéologique d’une culture de l’Ouest africain au Moyen Age : recherches architectoniques, „Jour- nal de la Société des Africanistes” t. 42 (1972) vol.2. s. 103-185. Bedaux R. M. A., Bolland R.. Tellem, reconnaissance archéologique d’une culture de l’Ouest africain au Moyen-Age : les Textiles, „Journal de la Société des Africanistes” t. 50 (1980) vol. 1, s. 9-23. Bedaux R. M. A., Lange A. G. Tellem, reconnaissance archéologique d’une culture de l’ouest africain au Moyen-Age : la poterie., „Journal de la Société des Africanistes” t. 53 (1983) vol. 1-2, s. 5-59. Billman B. R., Lambert P. M., Leonard B. L., Cannibalism, Warfare, and Drought in the Mesa Verde Region during the Twelfth Century A.D., „American Antiquity” vol.65 (2000) nr 1, s. 145-178 Buchalik L., Dogon ya gali. Dawny świat Dogonów, Żory 2012. Cordell L. S., Van West C. R., Dean J. S., Muenchrath D. A., Mesa Verde settlement history and relocation. Climate change, social networks and ancestral Pueblo migration, „Kiva: The Journal of Southwestern Anthropology and History” vol. 72 (2007) nr 4, s. 379-405. Griaule M., Dieu d’eau. Entretiens avec Ogotemmêli, Paryż 1948. Huysecom E., Ozainne S., Raeli F., Ballouche A., et al., Ounjougou (Mali): A history of holocene settlement at the southern edge of the Sahara, „Antiquity” vol.78 (2004) nr 301, s. 579-593. Khimshiashvili K., The Architecture of. Uphlistsikhe, Georgia, „Transac- tions of the Ancient Monuments Society” vol. 43 (1999), s.77-100. Mayor A., et al., Population dynamics and Paleoclimate over the past 3000 years in the Dogon Country, Mali, „Journal of Anthropological Archaeology” vol. 24 (2005) nr 1, s. 25-61. Mayor A., Huysecom E., Ozainne S., Magnavita S., Early social complex- ity in the Dogon Country (Mali) as evidenced by a new chronology 110 Krzysztof Edward Rak, Bogusław Franczyk

of funerary practices. „Journal of Anthropological Archaeology” vol. 34 (2014), s. 17-41. Mirianashvili L., Architecture of rock-cut monasteries in Gareji, Georgia. [w:] Скални и мегалитни паметници – проблеми и пътища за тяхното разрешение. Международна конференция. Сборник. Sofia 2001, s. 68-73. Palonka R., Pueblo culture settlement structure in the central Mesa Verde Region, Utah-Colorado in the Thirteenth Century AD., w: Kadrow S., Włodarczak P. (ed.), Environment and subsistence – forty years after Janusz Kruk’s “Settlement studies...” (= Studien zur Archäo- logie in Ostmitteleuropa/ Studia nad Pradziejami Europy Środkowej 11), Rzeszów, Bonn 2013, s. 193-224. Palonka R., Indiańska przeszłość i współczesnośc. Badania archeologiczne w regionie Mesa Verde, Kolorado, USA, „Alma Mater” vol. 99 (2008), s. 236-244. Przybyła M. S., Teoria ewolucji w archeologicznych badaniach nad daw- nymi społeczeństwami. Prace Archeologiczne 67, Kraków 2014. Sandweiss D. H., Kelley A. R., Archaeological Contributions to Climate Change Research: The Archaeological Record as a Paleoclimatic and Paleoenvironmental Archive, „Annual Review of Anthropology” vol. 41 (2012), s. 371-391. Tymowski M., Historia Mali, Wrocław 1979. Żukowski W., Budownictwo Dogonów i jego funkcje, [mps, praca magi- sterska] Poznań 1978.

Settlement pattern in Bandiagara escarpment. A comparative study with other archaeological sites of the world Summary

Region of the Bandiagara escarpment is the one of the most studied zone in West Africa. Both ethnographers and archaeologists can find there abundant knowledge from numerous cliff-sites, but also from sin- gle persons. Data collected from both branch of science could be useful for reconstruction the history of settlement pattern. Despite those nu- Studium porównawcze osadnictwa w falezie... 111 merous research works, Bandiagara region is still waiting for more de- tailed thesis. Spread of the settlement and influence of external factors for choosing those kind of inaccessible habitats, could be one of the main unsolved questions. There is no doubt that Bandiagara escarpments were being used by the local people, mostly as a defense places, quite often far from fields or hunting zones. It is a common feature at many similar sites from all of the world. We can use results of researches from cliff-sites located in Mesa Verde region (USA) or in Europe and Asia. In this paper we will focus on relations between villages and on similarities between their structures. We will try to put the village into a wider context and to focus on technical solutions. We believe that this compa- rative study will show us new paths to understand the dynamics of set- tlement pattern changes in case of Bandiagara escarpment.

ADRIAN CHLEBOWSKI

ZARYS HISTORII BADAŃ ARCHEOLOGICZNYCH I ROZWOJU METOD BADAWCZYCH W KORDOFANIE PÓŁNOCNYM

Wprowadzenie

Kordofan Północny1, podobnie jak pozostałe zachodnie ziemie Sudanu, nigdy nie stanowił źródła szczególnego zainteresowania dla archeologów. W przeciągu ostatnich dwustu lat nieliczne eks-

1 Kordofan Północny jest jednym z 18 prowincji Sudanu, tzw. wilajetów. Ten znajdujący się na zachód od doliny Nilu obszar charakteryzują liczne ostańce, a także pojedyncze dżeble, stanowiące integralną część krajobrazu. W. Lloyd, Notes on Kordofan Province „The Geographical Journal” t. 35 (1910) z. 3, s. 521. Charakterystycznymi formami są nieruchome wydmy piaszczyste goz, oraz ło- żyska wyschniętych rzek, w języku arabskim określane jako wadi. W. Skuratowicz, Sudan, Warszawa 1965, s. 12–13; M. Ząbek, Arabowie z Dar Hamid. Społeczność w sytuacji zagrożenia ekologicznego, Warszawa 1998, s. 18. Północne tereny prowincji wykorzystywane są przede wszystkim jako obszary pasterskie. Suchy klimat, charakteryzujący się niewielkimi opadami, pozwala na wegetację typowej roślinności pustynnej, jak i sucholubnych traw oraz ziół. G. F March, Kordofan Province, w: J.D. Tothill (red.), Agriculture in the Sudan, London 1948, s. 832. Tereny południowe pokryte są wspomnianymi już pofałdowanymi, piaszczystymi wydmami goz. Ibidem, s. 832. Charakterystyczną cechą wydm jest natychmia- stowe pochłanianie przez nie wody deszczowej. Umożliwia to wegetację, dającą podstawy dla rolnictwa. To właśnie tutaj wytwarzane są największe ilości gumy arabskiej. Uprawiane są również: proso, sorgo, sezam czy orzeszki ziemne. Ob- szar ten jest także bogatszy pod względem dzikiej flory. Niezagospodarowane rolniczo wydmy stanowią doskonałe podłoże dla traw i ziół, a także krzewów i niewielkich drzew. Ibidem, s. 832. 114 Adrian Chlebowski pedycje, o charakterze podróżniczym jak i naukowym, eksplorowa- ły ten słabo poznany obszar pod kątem odkrycia potencjalnych stanowisk archeologicznych. Dotychczas nie ukazały się żadne pu- blikacje, które podsumowałyby dotychczasowe osiągnięcia na grun- cie archeologii tego obszaru. Celem niniejszego artykułu jest próba przedstawienia zarysu historii przedsięwzięć badawczych w Kor- dofanie Północnym z perspektywy rozwoju metodyki badawczej.

Stanowiska archeologiczne w najwcześniejszych relacjach

Autorami pierwszych odkryć w zakresie archeologii byli za- równo podróżnicy, żołnierze, jak i urzędnicy. Obszar Kordofanu Północnego pełnił rolę punktu docelowego wyprawy, bądź był jednym z wielu przystanków na trasie. Etap ten można określić jako antykwaryczny. Wynika to w prostej linii ze swoistego „ko- lekcjonowania” przez podróżnych informacji dotyczących stano- wisk i obiektów archeologicznych. Pierwsze „badania” terenowe przybierały formę pobieżnych oględzin napotkanych form arche- ologicznych, co jasno poświadczają wczesne teksty i publikacje książkowe. Skupiają się one na nakreśleniu całościowej relacji z podróży, na którą składało się wiele elementów. Deskrypcja obiektów archeologicznych stanowi zatem jedną z wielu części składowych tekstów. Jej obszerność, jak ukazują publikacje, za- leży nade wszystko od indywidualnego podejścia autora – naj- częściej poświęcano akapit, niewielki ustęp bądź jednozdaniową wzmiankę. Ruiny, groby i wszelkie pozostałości materialne były dla badaczy rodzajem ciekawostki, kolejnego zjawiska wartego odnotowania. Mamy tu raczej do czynienia z krótkimi deskryp- cjami napotkanych elementów, niejednokrotnie zadokumento- wanych pod postacią ogólnych map czy szkiców. Opisy uzupeł- Zarys historii badań archeologicznych... 115 niają pierwsze próby ustalenia chronologii poszczególnych obiektów. Ich niejednokrotną ogólnikowość tłumaczy fakt, iż większość tekstów pochodzi z XIX i początku XX w., gdy szeroko pojęta archeologia Sudanu jeszcze nie istniała, bądź była nurtem bardzo młodym, mającym najważniejsze odkrycia i najistotniejsze hipotezy jeszcze przed sobą. Jednym z pierwszych Europejczyków, który zawarł szerszą relację z podróży do Kordofanu był Ignatius Pallme. Wynikiem owej była publikacja Travels in Kordofan, wydana w roku 1844. Pallme, urodzony w Czechach, na polecenie wicekróla Egiptu oraz szeroko pojętego establishmentu kupieckiego z Kairu odbył w 1837 r. podróż na tereny Kordofanu, która zajęła mu 19 mie- sięcy. Głównym celem wyprawy było ustanowienie nowych szla- ków handlowych z Afryką Centralną. Prócz ogólnego przybliżenia historii Kordofanu w książce zostało opisane tylko jedno stano- wisko2. Była to relacja zasłyszana od kupca zmierzającego z Dar- furu w stronę doliny Nilu. Miał on rozbić obóz na stanowisku Cab-Belull, znajdującym się w na granicy Kordofanu i Darfuru, w odległości dwóch dni marszu od miasta Caccie3. Świadek od- notował tam wysokie mury, przejścia, a także posągi, których większa część pogrzebana była w piasku4. Ignatius, z powodu bliżej nieokreślonych komplikacji nie był w stanie dotrzeć na sta- nowisko i przeprowadzić nawet pobieżnych oględzin, niemniej w odniesieniu do słów informatora porównał założenie do ruin świątyni w Luksorze5. W późniejszej literaturze nie pojawiają się nawet wzmianki na temat Cab-Belull.

2 Autor nakreślił przeszłe dzieje Kordofanu dopiero od końca wieku XVIII wraz z podbojem tych ziem przez Sułtanat Sinnar. I. Pallme, Travels in Kordofan, London 1844, s. 12. 3 Ibidem, s. 347. 4 Ibidem, s. 348. 5 Ibidem, s. 347. 116 Adrian Chlebowski

W roku 1875 James Augustus Grant odbył podróż do Kordo- fanu Północnego. Jego trasa wiodła z miejscowości el-Debba znaj- dującej się w dolinie Nilu do stolicy Kordofanu Północnego, El-Obeid. Podczas postoju w obozie Missalami miejscowi prze- wodnicy zwrócili mu uwagę na fakt występowania starożytnych ruin w niewielkiej odległości, w miejscu które sami określali jako El-Kab. W istocie, około 11 km od obozu zarejestrowano kamien- ny okrąg o średnicy 240 m6. Mur został wykonany bez użycia jakiejkolwiek zaprawy. Dodatkowymi znaleziskami były trzy stud- nie, które autor określił jako „wiekowe”7. W styczniu 1922 r. z Kordofanu Północnego w rejon południo- wej Dongoli wyruszyła ekspedycja, której jednym z uczestników był major Hubert Conway Maydon (Mapa 1). Pomimo, że głównym zamysłem wyprawy były łowy, autor odnotował także mijane po drodze świadectwa archeologiczne. Sporządził również mapę, na której prócz zaznaczonej trasy wędrówki naniósł lokalizacje napotkanych obiektów. Na pierwsze obiekty archeologiczne May- don natrafił około 32 km od Meidob w kierunku Jebel Tageru, w okolicy Wadi Magrur8. Prócz kilku dołów ze stojącą wodą, któ- re autor określił jako „starożytne”, na miejscu znajdowały się tak- że cmentarzyska. Groby oznaczono małymi stosami kamieni. Kształty wybranych nagrobków wytyczone były przez białe ka- mienie, bądź swego rodzaju płyty nagrobne9. Kolejne groby, ozna- czone sporymi stosami kamieni, zarejestrowano na południowy wschód od Jebel Tageru.

6 J.A. Grant, Itinerary from Debbé to El Obeyad, on the Upper Nile, with Details of Places of Most Importance, after the Survey of Staff-Colonel R. E. Colston, „Procee­ dings of the Royal Geographical Society of London” t. 20, 1875-1876, z. 4, s. 358. 7 Ibidem, s. 358. 8 H.C. Maydon, North Kordofan to South Dongola, „The Geographical Journal” t. 61, 1923, z. 1, s. 37. 9 Ibidem, s. 37. Zarys historii badań archeologicznych... 117

Mapa 1. Naszkicowana mapa ukazująca trasę jaką Maydon przebył z Jebel Meidob do Addax10.

Bardzo istotna z punktu widzenia rozwoju archeologii Kordo- fanu Północnego była wyprawa Douglasa Newbolda z roku 1923, której trasa przebiegała na linii Bara-Bir Natrun-Bara (Mapa 2). Priorytet ekspedycji można zawrzeć w określeniu administracyj- no-topograficzny. Pierwszy człon związany jest z pozyskaniem informacji na temat gospodarki i zasobów plemienia Kababish11. Drugi wynikał bezpośrednio ze zweryfikowania rzeczywistego zasięgu Jebel Tageru, a także ogólnej deskrypcji topograficznej badanych obszarów12. Co jednak istotne, Newbold z wykształce-

10 Ibidem, s. 36. 11 Zbiorcza nazwa plemion zamieszkujących tzw. obszar Dar Hawawir, leżący pomiędzy 14°-16° N a 21°-32° E. Zaliczane do nich grupy parają się pasterstwem bądź kultywują uprawę ziemi. Talal Asad, The Kababish Arabs: Power, Authority and Consent in a Nomadic Tribes, London 1970, s. 11. 12 D. Newbold, A Dessert Odyssey of a Thousand Miles, „Sudan Notes and Records” t. 7 (1924) z. 1, s. 45. 118 Adrian Chlebowski

Mapa 2. Naszkicowana mapa przedstawiająca trasy wyprawy Newbolda (1923) oraz ekspedycji pod kierunkiem Newbolda i Shawa (1927)13. nia był archeologiem. Zaważyło to na fakcie, iż w sprawozdaniu ze swojej wyprawy znalazł, w porównaniu z innymi relacjami, znacznie więcej miejsca na opis, dokumentację fotograficzną, a także wstępną analizę napotkanych na swej drodze stanowisk czy pomniejszych znalezisk. Najistotniejszym odkryciem przypi- sywanym temu badaczowi jest dotarcie do stanowiska Abu So­

13 D. Newbold, Rock-pictures and Archaeology in the Libyan Desert, „Antiquity” t. 2 (1928) z. 7, s. 268. Zarys historii badań archeologicznych... 119 fyan14. O prawdopodobieństwie występowania ruin w tym miej- scu informował już Harold Alfred MacMichael, niemniej nie udało mu się zweryfikować lokalnych przekazów15. Prócz kon- strukcji związanych z głównym założeniem, zarejestrowano tam także liczne groby oraz szereg przykładów sztuki naskalnej w oko- licy. Newbold na swojej drodze napotkał oczywiście znacznie więcej stanowisk. Do najważniejszych należą galerie ze sztuką naskalną takie, jak: Qallat el Wish czy Um Tasawir, a także tumu- lusy w Adha el Hareiq czy w rejonie Jebel Tageru, na pograniczu Darfuru i Kordofanu. Jedne z późniejszych informacji na temat pozostałościach ar- cheologicznych na terenie Kordofanu Północnego pochodzą z pa- miętników, których autorem jest Cyril Aleksander Edward Lea. W 1930 r. jako młodszy członek Sudan Political Service został mianowany na stanowisko asystenta komisarza dystryktu Dar al-Kababish. Podczas swoich licznych podróży służbowych reje- strował napotkane stanowiska w sposób dość pobieżny. Do opi- sanych przez niego stanowisk należą m.in. wzgórza Bakalai, któ- re w jego ocenie stanowiły w starożytności naturalną twierdzę16, a także ruiny otoczonej kamiennym murem osady na Jebel Azib17.

14 Ibidem, s. 78; W.B.K. Shaw, The Ruins at Abu Sufyan, „Sudan Notes and Records” t. 19 (1936) z. 2, s. 324. 15 H. MacMichael, The Tribes of Northern and Central Kordofan, Cambridge 1912, s. 85. 16 C.A.E. Lea, On Trek in Kordofan. The Diaries of a British District Officer in the Sudan 1931-1933, New York 1994, s. 51. 17 Ibidem, s. 139. 120 Adrian Chlebowski

Pierwsze badania archeologiczne

Wraz z umacnianiem się władzy i administracji brytyjskiej oraz intensyfikacji ekspedycji krajoznawczych na terytorium Kordofa- nu Północnego, kwestia przeszłości regionu zaczęła odgrywać coraz większą rolę nie tylko wśród badaczy, ale i władz lokalnych. Wzmożone zainteresowanie przeszłością ziem Kordofanu Pół- nocnego w 1. połowie XX w. było wynikiem zarówno postępującej profesjonalizacji w kręgu szeroko pojętej archeologii Sudanu, jak również wcześniejszej eksploracji tegoż obszaru przez ekspedycje krajoznawcze w ramach tzw. fazy antykwarycznej. Większość z najważniejszych dla archeologii Kordofanu Północnego stano- wisk odkrytych zostało w 1 połowie XX w., w rezultacie ekspedy- cji administracyjnych bądź jednostkowych wypraw. Z pewnością jednym z najważniejszych badaczy przeszłości Kordofanu Północnego był Harold Alfred MacMichael, który w roku 1905 rozpoczął pracę w kolonialnej administracji Sudanu Anglo- -Egipskiego. Jednym z jego najwcześniejszych i potwierdzonych znalezisk są galerie sztuki naskalnej, odkryte w 1909 r. w Jebel Haráza oraz Jebel Afárit. Pierwsza z nich znajduje się w odległo- ści około 150 km na północ od współczesnego miasta Bara. Re- prezentacje skalne występowały według jego opisu na trzech pomniejszych wzgórzach: Jebel Shaláshi, Jebel Karshúl oraz Je- bel Kurkeila. Największa pieczołowitość wykonania cechuje przed- stawienia z pierwszego ze wzgórz. Były to uzbrojone postacie na koniach, a także zebry czy żyrafy wykonane przy użyciu białego lub czerwonego pigmentu18. Przedstawienia jeźdźców i wielbłą- dów pojawiały się na drugim wzgórzu. Również tutaj użyto czer-

18 H. MacMichael, Rock Pictures in North Kordofan, „The Journal of the Royal Anthropological Institute of Great Britain and Ireland” t. 39 (1909), s. 564. Zarys historii badań archeologicznych... 121 wonego pigmentu, co zdecydowanie niekorzystnie odbiło się na stanie zachowania malowideł. Większość z nich była niewyraźna, w niektórych przypadkach wręcz nieczytelna19. Na ostatnim wznie- sieniu zarejestrowano niedbale wykonane przedstawienia wiel- błądów, wyryte bezpośrednio w granicie. Jebel Afárit, drugie ze stanowisk znajduje się w odległości około 50 km w kierunku po- łudniowo-wschodnim od Foga. Do wykonania tamtejszych malo- wideł naskalnych użyto czarnego pigmentu. Przedstawiały one w większości jeźdźców na koniach oraz pieszych wojów. Prócz broni konwencjonalnej ich kolejnym atrybutem były tarcze20. Naj- pewniej podczas okresu chrześcijańskiego na terenie Kordofanu, ale także i Darfuru, upowszechniła się hodowla koni, a także wy- korzystywanie tych zwierząt w walce21. W przedstawieniach ka- walerzystów z Jebel Afárit analogii z terenem Darfuru doszukiwał się Arkell, który dostrzegł w nich pewne paralelne cechy z podob- nymi malowidłami z Jebel Sirgu, datując je na XIII w. n.e.22 Ważnym stanowiskiem odkrytym na początku XX w. przez MacMichaela było Fagrab położone w odległości około 32 km na wschód od miasta Bara23. Zarejestrował on dwugłowe szpile wy- konane w całości z żelaza24. Mogły być używane do spinania wło-

19 Ibidem, s. 564-565. 20 Ibidem, s. 564. 21 Przedstawienia uzbrojonych jeźdźców można datować na późny okres chrześcijański. D. N. Edwards, The Nubian Past, London 2004, s. 253. 22 A.J. Arkell, Rock Pictures in Northern Darfur, „Sudan Notes and Records” t. 20 (1937) z. 2, s. 285. 23 Miasto położone jest w odległości około 80 km na północ od stolicy pro- wincji, El-Obeid. 24 H. MacMichael, The Tribes of Northern and Central Kordofan…, s. 243. 122 Adrian Chlebowski sów bądź aplikacji kohlu25 na powieki26. Za jego namową dokład- niejszych oględzin dokonał Charles Gabriel Selingman. Na stanowisko składały się cztery sporych rozmiarów kurhany, których wysokość wynosiła w przybliżeniu od 2 do 3,5 m27. Pomiędzy nimi zarejestrowano pomniejsze znaleziska. Jednym z artefaktów był paciorek wykonany z karneolu28. Flinders Petrie wstępnie sklasyfikował go jako wytwór egipski, nie późniejszy niż XVIII dynastia. Odnotowano również oszczep oraz groty strzał wyko- nane z kości. W ocenie Seligmana, wykazują one uderzające po- dobieństwo do wytworów z okresu ptolemejskiego odkrytych w Memfis przez Flindersa Petriego29. Na tym samym stanowisku zarejestrowno liczne fragmenty ceramiki, których elementem wspólnym jest frontalne przedstawienie zwierzęcych głów. Ten typ naczynia wskazuje na silne konotacje z ceramiką typu fine ware, której spore ilości odnotowano w Meroe. Kolejnego istotnego odkrycia dokonano na terenu wzgórz Abu Negila znajdujących się w odległości około 55 km na południe od Wadi al-Malik, w kierunku wzgórz Awadun. W roku 1939 Peter Hogg, ówczesny zastępca zarządcy prowincji poinformował Ar- kella, iż znajdującym się na północnych krańcach Abu Negila wąwozie zarejestrowano starożytne studnie oraz petroglify30.

25 Kohl to nazwa określająca kosmetyk do oczu stosowany od starożytności na terenach Południowej Azji, Bliskiego Wschodu czy niektórych terenów Afryki. Do jego produkcji używano mieszaniny galeny wraz z innymi składnikami. 26 W ocenie A.J. Arkella są to wyraźne oznaki wpływów państwa Kanem Bornu, istniejącego wtedy na terenach obecnego Czadu. A.J. Arkell, Kohl Pins, „Sudan Notes and Records” t. 19 (1936) z. 1, s. 150. 27 C.G. Seligman, A prehistoric site in Northern Kordofan, „Annals of Archae- ology and Anthropology” t. 7 (1914-1916), s. 107. 28 Ibidem, s. 109. 29 Ibidem, s. 108. 30 A.J. Arkell, An old Nubian inscription from Kordofan, „American Journal of Archaeology” t. 55 (1951), z. 4, s. 353-354 Zarys historii badań archeologicznych... 123

Wizerunki fauny31 stanowią znaczną część galerii, jednakże po- jawiają się również inskrypcje arabskie. Szczególnie intrygujące jest staronubijskie graffiti, głoszące32:

Wstępne tłumaczenie inskrypcji, w interpretacji Ernesta Zy- chlarza, brzmi „Ja Anena z Kusz, gdy Aron był Królem”33. Później- sze tłumaczenia pozwalają z większą dokładnością określić moż- liwy czas powstania inskrypcji, a także jej kontekst. Grzegorz Ochała zaproponował kilka możliwych wariantów tłumaczenia, w których królewskie imię brzmi Siti34. Panowanie władcy o tym imieniu potwierdzają dokumenty z Qasr Ibrim oraz Edfu, w któ- rych przypisywany jest mu tytuł „króla Dotawo”, rządzącego w la- tach 30. XIV w. n.e.35 Imię to pod postacią inskrypcji występuje również na stanowisku Banganarti, a wstępne analizy paleogra- ficzne i kontekstowe datują ich wykonanie na 1 połowę XIV w.36 Wśród petroglifów odnotowano również formy krzyży – jeden z nich znajdował się na studni. Opisane powyżej odkrycia były zupełnie przypadkowe, jednakże ich autorzy pokusili się nie tyl- ko o sporządzenie deskrypcji znalezisk. Precyzyjnie określono ich lokalizację, a także sporządzono dokumentację rysunkową. Co bardzo istotne w kwestii omawianego zagadnienia, dokonali tak-

31 Przedstawienia żyraf, słoni, wielbłądów oraz bydła. 32 A.J. Arkell, An old Nubian inscription…., s. 354. 33 Ibidem, s. 354. 34 G. Ochała, A king of Makuria in Kordofan, w: A. Łajtar i J. van der Vliet (red.), Nubian Voices: Studies in Christian Nubian Culture. The Journal of Juristic Papyrology Supplements, vol. XV, Warsaw 2011, s. 152. 35 Ibidem, s. 153. 36 Ibidem, s. 153. 124 Adrian Chlebowski

że wstępnej analizy (np. poprzez typologizację przykładów sztu- ki naskalnej) wraz z określeniem ich możliwej chronologii. W roku 1927 roku Kennedy Shaw i Douglas Newbold zorga- nizowali ekspedycję, której celem była eksploracja terenów na północ od oazy Nukheila do wysokości legendarnej oazy Zerzura37. Początkowa trasa częściowo pokrywała się z wyprawą Newbolda z roku 1923 (Mapa 2). Ekspedycja była przedsięwzięciem inter- dyscyplinarnym nastawionym na poznanie i deskrypcję wielu aspektów eksplorowanych obszarów, w tym zagadnień z zakresu archeologii. Badacze zarejestrowali wiele stanowisk, które opi- sali, a także dokładnie określili ich położenie. Z terenu Kordofanu Północnego pochodzi stanowisko znalezione w pobliżu postoju w El Jihaf, na które składały się kamienne narzędzia, prawdopo- dobnie służące do polerowania i wygładzania38. Późniejsza ekspedycja, wpisująca się w powyższy nurt, odby- ła się pod przewodnictwem Kennedy’ego Shawa w roku 193539. W przeciwieństwie do poprzednich, używających wielbłądów jako środku transportu, ta była w pełni zmotoryzowana. Uczestnicy wyruszyli z Kairu, przesuwając się wzdłuż wybrzeża Morza Śród- ziemnego. Na wysokości miejscowości Matruh wbili się klinem w Pustynię Libijską (Mapa 3). Głównym obszarem eksploracji były tereny Darfuru Północnego, niemniej wyprawa dotarła rów- nież w okolice ruin Abu Sofyan40. Podczas wizytacji tego stano-

37 Odnalezienie oazy Zerzura było przedmiotem licznych ekspedycji w po- czątkach XX w., niemiej żadnej z nich nie udało się potwierdzić istnienia owego miejsca. 38 D. Newbold, W.B.K. Shaw, An exploration in the South Libyan Desert, „Sudan Notes and Records” t. 11 (1927), s. 165. 39 M. Mason, K.S. Sandford, W.B.K. Shaw, An Expedition in the Southern Libyan Desert, „The Geographical Journal” t. 87 (1936), z. 3, s. 193. 40 Ibidem, s. 204. Zarys historii badań archeologicznych... 125 wiska, Shaw wraz z pomocnikami, sporządził jego opisu41. Po- nadto wykonano dokumentację rysunkową i fotograficzną poszczególnych obiektów, w tym ogromnych rozmiarów tumu- lusa, który opisany został jako piramida42. Badacze nie zarejestro- wali nowych stanowisk, a także ceramiki bądź innych obiektów, mogących sprecyzować chronologię założenia. Prócz interdyscyplinarnych ekspedycji i pojedynczych znalezisk zaczęto eksplorować pod kątem archeologicznym konkretne ob- szary. Badania w rejonie Dar Hawawir przeprowadził James Mar- maduke Edmonds pod koniec lat 30. XX w. Podczas prospekcji w północno-wschodniej części Kordofanu Północnego zarejestro- wał kilka typów obiektów. Pierwszymi z nich były kamienne ogrodzenia ze stanowisk Wadi Abu Hashim (studnie Kernak), Mitnet el Gawwala, Eilai oraz w pobliżu studni, niedaleko Wadi Milh43. Ogrodzenia przyj- mowały kształt mniej lub bardziej regularnych okręgów. Ich śred- nica, w zależności od stanowiska i konkretnego obiektu, docho- dziła od kilkudziesięciu do kilku metrów. Mury skonstruowano bez zaprawy, przy użyciu płyt z piaskowca i mułowca. Powierzch- nia wewnątrz kręgów była przeważnie wypłaszczona. Dodatkowo do największych z założeń prowadziło jedno bądź dwa wyjścia. Kolejnymi obiektami były otoczone kamiennymi nasypami hafiry w Wadi Milh, Jebel el Raqta, Mitnet el Gawwala i Near Abu Urug. Ostatnią grupę stanowiły kurhany ze stanowisk Eilai i Wadi Milh. Edmonds, prócz deskrypcji stanowisk, zajął się również

41 Wraz W.B.K. Shaw’em na stanowisku przebywali również R. N. Harding- -Newman, R. E. McEuen oraz M. H. Mason. W.B.K. Shaw, The Ruins at Abu Sufyan, „Sudan Notes and Records” t. 19 (1936), z. 2, s. 324. 42 Ibidem, s. 324-325. 43 J.M. Edmonds, Some stonne-walled enclosures in Dar Hawawir, „Sudan Notes and Records” t. 23 (1940) z. 2, s. 296 126 Adrian Chlebowski

Mapa 3. Mapa przedstawiająca trasę ekspedycji pod kierownictwem Ken- nedy’ego Shawa z roku 193544.

44 M. Mason, K.S. Sandford, W.B.K. Shaw, op. cit., s. 196. Zarys historii badań archeologicznych... 127 ich dokumentacją fotograficzną. Badania powierzchniowe prze- prowadził również na stanowisku Zankor, podczas których na- trafił na kwarcowy grot, sklasyfikowany przez niego jako typ li- bijski45. Większość ówczesnych badań prowadzonych na terenie Kor- dofanu Północnego przyjmowało formę survey’u, niemniej w kil- ku przypadkach zastosowano również metody inwazyjne. Naj- ważniejszym przykładem są badania wykopaliskowe, które na stanowisku Zankor przeprowadził w maju 1929 roku Albert Eric Dunston Penn46. Ich celem było określenie funkcji, kontekstu kul- turowego, oraz chronologii założenia47. Badania trwały 6 dni, podczas których odkryto wiele istotnych artefaktów, m.in.: znacz- ną ilość różnego typu ceramiki, krzemienie, paciorki ze skorup strusich jaj, naczynia zasobowe wkopywane w ziemię czy meta- lowy łańcuszek noszony na kostce. Te krótkie prace badawcze nie były w stanie odpowiedzieć na pytania nurtujące ich kierownika. Opierając się na dzienniku polowym, trudno dostrzec w działa- niach badaczy cech usystematyzowanej pracy. Ich celem było raczej przekopanie jak największej powierzchni wewnątrz stano- wiska, niż regularne usuwanie kolejnych warstw. Badaczy jednak usprawiedliwia krótki czas, który posiadali, a także zgoła odmien- ne standardy badawcze istniejące na początku XX w. Prócz badań wykopaliskowych na konkretnych stanowiskach, eksplorowano również pomniejsze obiekty. Badania w okolicach wschodniego Jebel Meidob, na pograniczu Kordofanu i Darfuru, prowadził również w latach 20. XX w. Newbold. Jakkolwiek nie były to regularne prace wykopaliskowe, tym niemniej badacz za-

45 J.M. Edmonds, An arrowhead from Zankor, „Sudan Notes and Records” t. 23 (1940) z. 1, s. 193. 46 Penn odwiedził Zankor w grudniu poprzedniego roku. A. E. D. Penn, The Ruins of Zankor, „Sudan Notes and Records” t. 14 (1931) z. 2, s. 179. 47 Ibidem, s. 179. 128 Adrian Chlebowski jął się pobieżną eksploracją kilku grobów podczas swojej wizyty w tym rejonie. Polegała ona de facto na usunięciu kamiennego płaszcza48.

Współczesne badania archeologiczne

W 2. połowie XX w. badania archeologiczne w Kordofanie Pół- nocnym zostały częściowo zaniechane49. Taki stan rzeczy utrzymał się do początków wieku XXI. Wtedy też w pełni specjalistyczne prace z zakresu archeologii na tym terenie przeprowadziły trzy ośrodki naukowe: Uniwersytet im. Charlesa De Gaulle’a w Lille (III), Uniwersytet w Chartumie oraz Uniwersytet im. Adama Mic- kiewicza w Poznaniu. Najwcześniejsze badania przeprowadził

48 D. Newbold, The history and archaeology of the Libyan Desert, „Sudan Notes and Records” t. 26 (1945) z. 2, s. 230. 49 W kontekście omawianego zagadnienia nie sposób przemilczeć badań etnoarcheologicznych prowadzonych przez Rebeccę Bradley z Uniwersytetu w Cambridge, w ramach projektu związanego z jej pracą doktorską. Badaczka starała się „uchwycić” funkcjonowanie społeczności nomadycznych dla okresu meroickiego z obszaru tzw. trójkąta Nil/Atbara na podstawie pozostałości ar- cheologicznych. Stawiane hipotezy miały na celu rozróżnienie stanowisk zwią- zanych z ludami koczowniczymi od tych należących do społeczności osiadłych. R. Bradley, Nomads in the Archaeological Records. Case Studies in the Northern Provinces of the Sudan, „Meroitica”, t. 13 (1992), s. 32. Początkowo badania nad grupami nomadów miały zostać przeprowadzone na wspomnianym już obszarze Nil/Atbara. Jednakże ze względu na jego liczne przekształcenia natury społecz- no-ekonomicznej, okazały się niemożliwe do realizacji. Jako case study posłużył zatem obszar Dar Kababish znajdujący się w północnej części Kordofanu, za- mieszkały przez lud Kababish. Projekt został przeprowadzony pomiędzy styczniem a czerwcem 1979, przy czym badania na terenie Kordofanu Północnego trwały od kwietnia do maja. Ibidem, s. 37-38. Prace terenowe skupiły się na rejestracji tzw. obiektów gospodarstwa domowego, a także dokładniejszej oceny planów zagospodarowania przestrzennego – obozów, pojedynczych domostw, obszarów przy studniach, cmentarzysk, placów targowych czy opuszczonych struktur. Ibidem, s. 38-39. Zarys historii badań archeologicznych... 129 ośrodek francuski. W grudniu 2002 r. ekspedycja pod kierownic- twem Brigitte Gratien dokonała wstępnego, kilkudniowego su- rvey’u w okolicach Jebel Zankor, aby ocenić potencjał badawczy obszaru. W rezultacie powzięto decyzję o rozpoczęciu prac w re- jonie Wadi al-Milk. Badania przeprowadzono podczas trzech se- zonów w latach 2003–2005, na stanowiskach Zankor, Abu Sofy- an oraz w ich najbliższym otoczeniu (Mapa 4)50. Celem projektu było ustalenie sekwencji chronologicznej dla badanych regionów, a także wyjaśnienie ewentualnych zbieżno- ści pomiędzy dziejami doliny Nilu a ziemiami zachodnimi Suda- nu. Zastosowano metodę prospekcji terenowej. Jej celem była rejestracja możliwie, jak największej liczby stanowisk znajdujących się na obszarze koncesji. Dodatkowo przeprowadzono pojedyncze prace wykopaliskowe, podczas których dokonano eksploracji dwóch tumulusów, aby pozyskać próbki do datowania metodą C1451. Zastosowano standardowe metody dokumentacji obiektów - opisową oraz fotograficzną. Badania powierzchniowe w rejonie Abu Sofyan przeprowadzono na półpustynnym obszarze, charak- teryzującym się występowaniem granitowych form skalnych. Zarejestrowano ogromną ilość przykładów sztuki naskalnej. Naj- częstsze formy to reprezentacje fauny dzikiej (m.in. hieny, żyrafy,

50 Planowany na rok 2006 czwarty sezon nie odbył się. Również w latach późniejszych nie przeprowadzono planowanych przedsięwzięć badawczych. Przyczyniła się do tego niestabilna sytuacji polityczna w Kordofanie Północnym. 51 Eksplorowane tumulusy położone na północ od osady Zankor, w rejonie Djebel Nord. Wymiary części nadziemnej pierwszego grobu, ZK1022 A wynoszą 2,25 m wysokości nad powierzchnią i 9 m średnicy. R.P. Dissaux, B. Gratien, S. Marchi, G. Nogara, Le secteur de Zankor, w: B. Gratien (red.), Abu Sofyan et Zankor. Prospections dans le Kordofan occidental Soudan, Villeneuve d’Ascq 2013, s. 67-68. Drugi tumulus, ZK1022 C, o wymiarach 0,90 m na 5 m znajduje się na południowych wschód od ZK1022 A. Datowanie próbek organicznych (frag- mentów szkieletu) pozwala określić czas powstania pochówków na 2 połowę XIII w. n.e./początek XIV w. n.e. Ibidem, s. 69. 130 Adrian Chlebowski

Mapa 4. Zasięg przestrzenny badań Uniwersytetu w Lille (III) oraz Uniwer- sytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

strusie), udomowionej (bydło i wielbłądy) oraz przedstawienia antropomorficzne, formy geometryczne i abstrakcyjne, a także inskrypcje w języku arabskim52. Liczne znaleziska ceramiki, a tak- że materiału litycznego pozwalają na ustalenie początków zasie- dlenia tych ziem na środkowy paleolit53. Obszar ten był również zamieszkały w neolicie. Kolejne ślady osadnicze pochodzą z 1 tys. p.n.e.54.

52 S. Marchi, Abou Sofyan: les sites à gravures rupestres, w: B. Gratien (red.), Abu Sofyan et Zankor. Prospections dans le Kordofan occidental Soudan, Villeneuve d’Ascq 2013, s. 28. 53 R.P. Dissaux, B. Gratien, S. Marchi, G. Nogara, Abou Sofyan: les sites prospectés, : B. Gratien (red.), Abu Sofyan et Zankor. Prospections dans le Kordofan occidental Soudan, Villeneuve d’Ascq 2013, s. 48. 54 Ibidem, s. 48. Zarys historii badań archeologicznych... 131

Badania na terenie Zankor objęły nie tylko teren osady, ale także okalający ją sektor o powierzchni 20x30 km, skupiając się głównie na wschodnim brzegu wadi55. Kilka sondaży wykonano również po stronie zachodniej, które to potwierdziły pararelność obiektów zarejestrowanych na obu obszarach. Chronologia sta- nowisk rozciąga się od paleolitu do czasów arabskich56. Na ob- szarze wokół wzniesień zarejestrowano kamienne kręgi oraz cmentarzyska, wśród których dominującą formą grobów są tu- mulusy. Taki układ występuje m.in. na stanowiskach Jebel Goz, Jebel Awish czy Um Gusa. Obiekty archeologiczne wiązane z eks- ploatacją terenu znajdują się także bezpośrednio na terenie wznie- sień. Na Jebel Foya odnotowano ruiny kamiennej osady, która swoim układem przypomina założenie na szczycie Jebel Zankor57. Obiekty interpretowane jako pozostałości ludzkich domostw za- rejestrowano również na Jebel Khazana, Jebel Dam Jamad oraz Jebel Tarenka58. Na Um Arafa odkryto ponadto hafiry, które zo- stały umocnione wypalanymi cegłami dla ochrony magazynowa- nej w nich wody59. Zasiedlenie tych ziem nastąpiło prawdopo- dobnie w okresie środkowego paleolitu60. Materiał datowany na okresy następujące po neolicie zdaje się nie wykazywać żadnego

55 Dissaux R.P., Gratien B., Marchi S., Nogara G., Le secteur de Zankor…., s. 52 56 El Ghazafi Yosif Ishag, La céramique de Zankor, Villeneuve d’Ascq 2008, s. 11. (nieopublikowana praca magisterska) 57 Oasada na Jebel Foya jest również otoczona kamiennym murem oraz po- dzielona na część górną i dolną. Ibidem, s. 15. 58 Zabudowania na Jebel Tarenka otoczone były murem z cegły wypalanej. Ibidem, s. 16. 59 Ibidem, s. 15. 60 B. Gratien, Prospection dans le Kordofan occidental, autour de Zankor et d’Abou Sofyan (2002-2005), w: W. Godlewski i A. Łajtar (red.), Between the cataracts. Proceedings on the 11th Conference of Nubian Studies. Warsaw University, 27August – 2 September 2006, Part two: Session papers. PAM Supplement Series 2, Warsaw 2010, s. 237. 132 Adrian Chlebowski podobieństwa z obszarem doliny Nilu. Pomniejsze siedliska od- kryto na zboczach dżebli, a o wiele mniej zarejestrowano na tere- nie pobliskich dolin61. Takie rozwiązanie, w ocenie archeologów, było podyktowane przede wszystkim ochroną osiedli przed wia- trem bądź spływającą wodą podczas pory deszczowej, jaką miały zapewniać pojedyncze skały62. Trudno jednak wyraźnie określić dlaczego większość obiektów związanych z przeszłym osadnic- twem skupionych jest wokół pojedynczych wzgórz bądź ich nie- wielkich pasm. Archeolodzy, mimo objęcia sporego obszaru szcze- gółowymi badaniami, nie zarejestrowali podobnego zjawiska na równinach pomiędzy dżeblami; to właśnie na szczytach bądź stokach rejestrowano wszystkie obiekty. Sporadycznie notowano przypadki konstrukcji osadniczych w dolinach, które co prawda znajdowały się w pobliżu wzgórz, np. stanowisko Zankor B, ale już na terenie pobliskiego wadi. Niewykluczone, iż stanowiska znajdujące się na równinach bądź w dolinach były, zgodnie z ich wcześniejszym założeniem, bardziej narażone na zmienne wa- runki klimatyczne, a przez to łatwiej ulegały destrukcji. Idąc tym tropem, mogły zwyczajnie nie zachować się do czasów współcze- snych. Badania Uniwersytetu w Lille (III), pomimo tylko trzech sezonów, są obecnie najbardziej kompletnymi badaniami prze- prowadzonymi na terenie Kordofanu Północnego, wpisującymi się w tradycyjny, historyczno-kulturowy nurt badawczy. W latach 2008-2010 badacze z Uniwersytetu w Chartumie przeprowadzili projekt pod nazwą The Archaeological Project of North Kordofan State63. W pierwszym sezonie zespół skupił się na

61 Ibidem, s. 238. 62 Ibidem, s. 238; El Ghazafi Yosif Ishag,op. cit., s. 17. 63 Powyższy opis został oparty o raport wstępny oraz informacje ustne, jakie autor uzyskał podczas pobytu w Sudanie w 2012 r. Wszystkie nazwy własne stanowisk, użyte w tekście, oparte zostały o oryginalną pisownię z raportu. Zarys historii badań archeologicznych... 133 eksploracji badawczej regionu Soderi oraz Wadi al-Milk64. Miał on na celu realizację kilku założeń. Głównym z nich było posze- rzenie wiedzy na temat przeszłości tego obszaru poprzez uzupeł- nienie archeologicznej mapy Sudanu o zbiór nowych danych oraz próbę rekonstrukcji możliwych przeszłych szlaków łączących Kordofan Północny z doliną Nilu i innymi rejonami. Dodatkowo badania miały pomóc lokalnym władzom w prawnej ochronie zabytków i stanowisk, a także w ożywieniu lokalny ruch tury- styczny. Prócz założeń badawczych związanych stricte z arche- ologią, planowano również przeprowadzić wywiady etnologicz- ne wśród miejscowej ludności, aby zadokumentować miejscowy folklor. W celu rozpoznania stanowisk archeologicznych zastosowano metodę badań powierzchniowych. Wszystkie stanowiska zostały zarejestrowane za pomocą urządzeń GPS. Użyto standardowych metod dokumentacji: opisowej oraz fotograficznej. Badacze nie wyznaczyli konkretnego obszaru, na którym przeprowadzono survey. Najliczniej występują cmentarzyska, wśród których do- minują tumulusy. Współistnieją one wraz z płaskimi grobami datowanymi na okres islamski. Zarejestrowano je m.in. na stano- wiskach Jebel Al Erabed, Jebal Abo Zomam czy Al Faki Ehaimer. W większości przypadków na stanowisko, wraz z cmentarzami, składały się także pozostałości prawdopodobnych osad bądź obo- zowisk. Wprawdzie na ich obszarze nie odnotowano pozostałości budowli o stricte osadniczym charakterze, niemniej ich istnienie mogą poświadczać zarejestrowane artefakty takie jak: ceramika czy kamienne i krzemienne narzędzia. Stanowiska wpisujące się w powyższy kontekst to, prócz wymienionych, m.in. Mardofa oraz

64 Abdelrahim Mohamed Khabir Hassan, Howeida Ahmed Adam, Pottery from Sites Surveyed in Sodari District, Kordofan Province. An Interim Report 2008- 2009, „Sudan & Nubia” t. 15 (2011) s. 21. 134 Adrian Chlebowski

Al Melbas. Prawdopodobne obiekty osadnicze występowały rów- nież niezależnie od cmentarzysk. Taka sytuacja wystąpiła na Tora oraz Jebal Abo Senoon. Najistotniejszym jednak stanowiskiem jest osada Jebel Al Dmera, znajdująca na szczycie wzniesienia. Założenie jest umocnione kamiennym murem, wzniesionym bez użycia zaprawy. Wewnątrz znajdują się koliste chaty zachowane do wysokości około 1 m. Cały obszar pokryty jest dodatkowo pozo­ stałościami świadczącymi o ludzkiej aktywności m.in. kamienny- mi narzędziami czy fragmentami ceramiki. Rozpiętość chronolo- giczna poszczególnych stanowisk zawiera się w przedziale od neolitu do okresu islamskiego. W ocenie badaczy, potwierdza to różnorodność zarówno zgromadzonego materiału, jak i obiektów. We wnioskach badaczy trudno doszukać się jakichkolwiek re- fleksji nad czynnikami odpowiadającymi za przestrzenne roz- mieszczenie poszczególnych stanowisk. Nadrzędnym celem ar- cheologów, co jasno wynika z rozlokowania obszarów badań, a także finalnych wniosków, była rejestracja możliwie jak najwięk- szej liczby stanowisk. Dokonano ich dokumentacji oraz krótkiego opisu. O wiele istotniejszym celem było nakreślenie chronologii oraz przynależności kulturowej poszczególnych stanowisk na podstawie analizy materialnych znalezisk i obiektów. W tym celu przeprowadzono studia porównawcze pomiędzy pozyskanym materiałem ceramicznym, a tym pochodzącym z doliny Nilu pod kątem ewentualnych analogii65. Wyraźnie wskazują one na uni- katowość materiału z terenu Kordofanu Północnego. Polsko-sudański projekt badawczy Archaeological Survey in the Sodiri Region to owoc współpracy pomiędzy Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz NCAM-u. Główny inicjator projektu, Ali Elmirghani Ahmed już w roku 2007 miał okazję prze-

65 Abdelrahim Mohamed Khabir Hassan, Howeida Ahmed Adam, op. cit., s. 18-22. Zarys historii badań archeologicznych... 135 prowadzić krótki rekonesans na terenie Kordofanu Północnego. Wspólne badania przeprowadzone zostały w lutym 2011 r. na terenie przyznanej koncesji66. To pierwsza polska misja archeolo- giczna, która przeprowadziła rekonesans badawczy na tym tery- torium67. Głównymi założeniami projektu było rozpoznanie tere- nu pod kątem archeologicznym oraz wstępna ocena potencjału przyszłych badań poprzez identyfikację i rejestrację stanowisk archeologicznych znajdujących się w rejonie miejscowości Sodiri. Równolegle prowadzono badania etnologiczne. Ich celem z kolei było określenie roli jaką odgrywało materialne dziedzictwo prze- szłości w kulturze lokalnej społeczności, a także dokumentację wytworów lokalnego rzemiosła68. Szczególnie przedstawiciele władz lokalnych byli zainteresowani rezultatami oraz możliwością wykorzystania ich w dalszej perspektywie do promocji regionu69. Badacze zastosowali metodę badań powierzchniowych, która umożliwiła dokładne przebadanie sporych połaci terenu w sto- sunkowo krótkim czasie. Trzy bądź cztery, dwuosobowe zespoły rejestrowały zidentyfikowane stanowiska oraz pomniejsze znale­ ziska za pomocą urządzeń GPS. Prowadzono także dokumentację opisową oraz fotograficzną. W przypadku stanowisk Al-Baklai, Suoni al-Songor, Al-Grian jako map terenowych użyto zobrazowań

66 Badania polskiej misji były próbą przełamania kulturowo-historycznego stereotypu badawczego, poprzez refleksję nad przestrzennym rozmieszczeniem stanowisk, a także fenomenem osady na Hilat al-Nurein i jej relacji z najbliższym otoczeniem. Ali Elmirghani Ahmed, A. Chlebowski, P. Maliński, Polskie badania nad ludami i kulturami Kordofanu - historia, najnowsze wyniki i przyszłe perspek- tywy, w: W. Cisło, J. Różański i M. Ząbek (red.), Bilad as Sudan-kultury i migracje, Warszawa 2013, s. 243-244. Z powodu niestabilnej sytuacji politycznej badania nie były kontynuowane, a projekt został czasowo zawieszony. 67 Misja miała charakter interdyscyplinarny, łącząc badania archeologiczne i etnologiczne. 68 Ali Elmirghani Ahmed, A. Chlebowski, P. Maliński, op. cit., s. 240. 69 Zarejestrowane zabytki zostały objęte przez lokalne władze prawną ochroną. 136 Adrian Chlebowski satelitarnych dostępnych w Google Earth©, pozyskanych poprzez program Quantum GIS©70. Badania przeprowadzono na czterech wytypowanych wcześniej obszarach: Al-Baklai, Al-Nurein, Suoni Al-Songor i Al-Grian (Mapa 4)71. W wyniku zastosowanej metodyki, prospekcja badawcza sku- piła się na obszarze dżebli bądź w ich najbliższym otoczeniu, co miało istotny wpływ na wyniki badań72. W rezultacie tych działań, na wzniesieniach zarejestrowano struktury wiązane z osadnictwem takie, jak hafiry (Al-Baklai, Al-Nurein) czy budowle mieszkalne (Al-Nurein). Teren u podnóża wszystkich wzgórz zajmowały nato­ miast sporych rozmiarów cmentarzyska. Warto wyraźnie podkreś­ lić, iż niemożliwe jest jednak odnieść adekwatność tego stwierdze­ nia dla całego regionu Sodiri, jako że badania powierzchniowe nie objęły swoim zasięgiem równin, które powierzchniowo sta- nowią równie istotną część obszaru koncesji co wzniesienia. Zatem na tym poziomie wiązanie osadnictwa z dżeblami to raczej spe- kulacja, będąca rezultatem dotychczasowych badań i ograniczo- nych danych aniżeli faktycznego stanu przeszłego osadnictwa tego obszaru. Survey wykazał ogromne bogactwo archeologiczne ziem Kordofanu Północnego, w szczególności tych położonych w granicach dystryktu Sodiri. Zróżnicowane formy obiektów ar- cheologicznych, przede wszystkim grobów, dają jasno do zrozu- mienia, iż obszar ten zasiedlony był w różnych okresach. Istotnym

70 Na etapie wstępnego planowania kolejnych kroków badawczych nie brano pod uwagę stanowiska Al-Nurein. Finalnie stanowisko to zostało przebadane na równi z pozostałymi, przy użyciu opisanych powyżej metod. 71 Badania, zarówno archeologiczne jak i etnologiczne, zostały szczegółowo opisane w cytowanym kilkukrotnie artykule Ali Elmirghani Ahmed, A. Chle- bowski, P. Maliński, Polskie badania nad ludami i kulturami Kordofanu - historia, najnowsze wyniki i przyszłe perspektywy, w: W. Cisło, J. Różański i M. Ząbek (red.), Bilad as Sudan-kultury i migracje, Warszawa 2013, s. 221-247. 72 Narzucenie pewnych ograniczeń logistyczno-badawczych było podyktowane ograniczonym czasem jaki badacze mieli do dyspozycji w sezonie 2011. Zarys historii badań archeologicznych... 137 zjawiskiem jest współistnienie obok siebie od kilku do kilkunastu cmentarzysk, zawierających groby odmienne pod względem for- my, ale i najpewniej również chronologii. Trudno ocenić dlaczego te swoiste nekropole użytkowane były przez tak długi czas. Współ- występowanie grobów islamskich wraz z formami wcześniejszy- mi może być traktowane jako symboliczne zawłaszczenie dawnych miejsc pochówku na rzecz nowego systemu religijnego73. Liczne znaleziska w postaci hafirów oraz kamiennych cystern, a także zarejestrowanie sporych rozmiarów osady są niezwykle istotne w kwestii rozważań nad siecią osadniczą tego rejonu, która wbrew panującym przypuszczeniom, mogła być rozbudowana.

Podsumowanie

Analizując historię badań archeologicznych na terenie Kordo- fanu Północnego, można wskazać pewne prawidłowości, właści- we dla rozwoju badań terenowych. W całościowym ujęciu rozwój historii badań archeologicznych na tych ziemiach można podzie- lić na trzy etapy. Pierwsze potwierdzone relacje dotyczące istnie- nia stanowisk archeologicznych pochodzą jeszcze z wieku XIX. Europejscy podróżnicy, bądź w okresie późniejszym urzędnicy, którzy przemierzali tereny Kordofanu Północnego, prowadzili pobieżną rejestrację napotkanych stanowisk i obiektów o charak- terze archeologicznym, wplatając je w sprawozdania z wypraw, a także poświęcając im krótkie noty w czasopismach naukowych74.

73 Ali Elmirghani Ahmed, A. Chlebowski, P. Maliński, op. cit., 242. 74 Etap ten bezpośrednio związany jest z podbojem przez Imperium Osmańskie terenów współczesnego Sudanu w latach 1820-1821 oraz utworzeniem w 1899 Kondominium Brytyjsko-Egipskiego (tzw. Sudan Anglo-Egipski). Działania te doprowadziły do zwiększenia liczby oficjalnych ekspedycji, pod kuratelą władz kolonialnych. 138 Adrian Chlebowski

Kolejnym krokiem były badania prowadzone w okresie Kondo- minium Brytyjsko-Egipskiego zarówno przez badaczy akademic- kich, jak i entuzjastów archeologii, których apogeum przypadło na 1 połowę XX w. Wiązały się one zarówno z dokładniejszą re- jestracją miejscowych stanowisk, a także pierwszymi, nielicznymi pracami wykopaliskowymi. Wieńczącą fazą są w pełni profesjo- nalne badania archeologiczne prowadzone na terenie Kordofanu przez placówki naukowe w XXI w., rozszerzające możliwości pro- spekcji terenowej o nowoczesne metody badawcze. Rezultaty powyższych badań, w szczególności współczesnych, kreślą obraz złożonych a jednocześnie niejasnych dziejów Kordo- fanu Północnego. Niestety posiadane przez nas informacje na temat przeszłości tych ziem są wciąż nikłe, a większość z nich zawiera się w sferze domysłów i przypuszczań, co należy tłuma- czyć właśnie faktem niedostatecznego rozpoznania pod kątem archeologicznym. Harold MacMichael w swoim dziele The Tribes of Northern and Central Kordofan, opublikowanym w 1912 r. stwier- dza, iż historia Kordofanu to dzieje ziem będących strefą buforo- wą pomiędzy doliną Nilu a zachodnimi rubieżami Sudanu75. Wiemy już, że materialne pozostałości, jakże odrębne od tych z doliny Nilu, zdają się wyraźnie przeczyć temu sformułowaniu. Intensyfikacja badań na tym obszarze powinna przynieść nie tyl- ko odpowiedzi na pytania związane z przeszłymi społecznościa- mi Kordofanu, ale także pozwolić na właściwe określenie roli obszaru, nie tylko w kontekście kontaktów z Darfurem czy doliną Nilu, ale także z Afryką Subsaharyjską bądź równikową.

75 H. MacMichael, The Tribes of Northern and Central Kordofan…, s. 5. Zarys historii badań archeologicznych... 139

Bibliografia

Abdelrahim Mohamed Khabir Hassan, Howeida Ahmed Adam, Pottery from Sites Surveyed in Sodari District, Kordofan Province. An Inte- rim Report 2008-2009, „Sudan & Nubia” t. 15 (2011), s. 18-22. Ali Elmirghani Ahmed, Chlebowski A., Maliński P., Polskie badania nad ludami i kulturami Kordofanu - historia, najnowsze wyniki i przy- szłe perspektywy, w: Cisło W., Różański J., Ząbek M. (red.), Bilad as Sudan-kultury i migracje, Warszawa 2013, s. 69-86. Arkell A.J., Kohl Pins, „Sudan Notes and Records” t. 19 (1936) vol. 1, s. 150-151. Arkell A.J., Rock Pictures in Northern Darfur, „Sudan Notes and Records” t. 20 (1937) vol. 2, s. 281-287. Arkell A.J., An old Nubian inscription from Kordofan, „American Journal of Archaeology” vol. 55 (1951) z. 4, s. 353-354. Bradley R., Nomads in the Archaeological Records. Case Studies in the Northern Provinces of the Sudan, „Meroitica” t. 13 (1992), s. 1-237. Dissaux R.P., Gratien B., Marchi S., Nogara G., Abou Sofyan: les sites pro- spectés, w: Gratien B. (ed.), Abu Sofyan et Zankor. Prospections dans le Kordofan occidental Soudan, Villeneuve d’Ascq 2013, s. 35-50. Dissaux R.P., Gratien B., Marchi S., Nogara G., Le secteur de Zankor, w: Gratien B. (ed.), Abu Sofyan et Zankor. Prospections dans le Kor- dofan occidental Soudan, Villeneuve d’Ascq 2013, s. 51-154. Edmonds J.M., An arrowhead from Zankor, „Sudan Notes and Records” t. 23 (1940) vol. 1, s. 193. Edmonds J.M., Some stonne-walled enclosures in Dar Hawawir, „Sudan Notes and Records” t. 23 (1940) vol. 2, s. 295-303. El Ghazafi Yosif Ishag,La céramique de Zankor, [kps, praca magisterska] Villeneuve d’Ascq 2008. Grant J.A., Itinerary from Debbé to El Obeyad, on the Upper Nile, with Details of Places of Most Importance, after the Survey of Staff-Co- lonel R. E. Colston, „Proceedings of the Royal Geographical Socie- ty of London” t. 20 (1875-1876) vol. 4, s. 357-362. Gratien B., Prospection dans le Kordofan occidental, autour de Zankor et d’Abou Sofyan (2002-2005), w: Godlewski W., Łajtar A. (eds.), 140 Adrian Chlebowski

Between the cataracts. Proceedings on the 11th Conference of Nubian Studies. Warsaw University, 27 August – 2 September 2006, Part two: Session papers. PAM Supplement Series 2, Warsaw 2010, s. 237-245. Holroyd A.T., Notes on a Journey to Kordofán, in 1836-7, „Journal of the Royal Geographical Society of London” t. 9 (1839), s. 163-191. Lea C.A.E., On Trek in Kordofan. The Diaries of a British District Officer in the Sudan 1931-1933, New York 1994. Lloyd W., Notes on Kordofan Province „The Geographical Journal” t. 35 (1910) vol. 3, s. 249-267. MacMichael H., Rock Pictures in North Kordofan, „The Journal of the Royal Anthropological Institute of Great Britain and Ireland” t. 39 (1909), s. 562-568. MacMichael H., The Tribes of Northern and Central Kordofan, Cambrid- ge 1912. March G.F., Kordofan Province, w: Tothill J.D. (ed.), Agriculture in the Sudan, London 1948, s. 827-850. Marchi S., Abou Sofyan: les sites à gravures rupestres, w: Gratien B. (ed.), Abu Sofyan et Zankor. Prospections dans le Kordofan occidental Soudan, Villeneuve d’Ascq 2013, s. 27-34. Mason M., Sandford K.S., Shaw W.B.K., An Expedition in the Southern Libyan Desert, „The Geographical Journal” t. 87 (1936) vol. 3, s. 193-217. Maydon H.C., North Kordofan to South Dongola, „The Geographical Jo- urnal” t. 61 (1923) vol. 1, s. 34-41. Newbold D., A Dessert Odyssey of a Thousand Miles, „Sudan Notes and Records” t. 7 (1924) vol. 1, s. 43-92. Newbold D., Rock-pictures and Archaeology in the Libyan Desert, „Anti- quity” t. 2 (1928) vol. 7, s. 261-291. Newbold D., The history and archaeology of the Libyan Desert, „Sudan Notes and Records” vol. 26 (1945) z. 2, s. 229-239. Newbold D., Shaw W.B.K., An Exploration in the South Libyan Desert, „Sudan Notes and Records” t. 11 (1927), s. 103-194. Ochała G., A king of Makuria in Kordofan, w: Łajtar A., van der Vliet J. (eds.), Nubian Voices: Studies in Christian Nubian Culture. The Zarys historii badań archeologicznych... 141

Journal of Juristic Papyrology Supplements, vol. XV, Warsaw 2011, s. 149-155. Pallme I., Travels in Kordofan, London 1844. Penn A.E.D., The Ruins of Zankor, „Sudan Notes and Records” t. 14 (1931) vol. 2, s. 179-184. Seligman C.G., A prehistoric site in Northern Kordofan, „Annals of Ar- chaeology and Anthropology” t. 7 (1914-1916), s. 107-114. Shaw W.B.K., The Ruins at Abu Sufyan, „Sudan Notes and Records” t. 19 (1936) vol. 2, s. 324-326. Skuratowicz W., Sudan, Warszawa 1965. Talal Asad, The Kababish Arabs: Power, Authority and Consent in a No- madic Tribes, London 1970. Ząbek M., Arabowie z Dar Hamid. Społeczność w sytuacji zagrożenia eko- logicznego, Warszawa 1998.

An outline of the history of the archaeological research and methods of the development in North Kordofan Summary

The aim of the article is to present the history of two centuries of the archaeological research in North Kordofan. The particular emphasis is put on changes in research attitude in different periods and their unqu- estionable impact on research methodology. The authors of the first discoveries in the field of archeology were explorers, soldiers and officials in one. The area of North Kordofan served as a destination trip, or was one of many stops on the journey route. This stage can be defined as the “antiquarian”, according to the “collec- tion” of information about archaeological objects. The first research takes the form of perfunctory descriptions of archaeological forms, which is clearly attested by texts and book publications. They focus on outlining the comprehensive relation of the expedition, which consisted of many elements. The description of archaeological objects is, therefore, one of the many components of such publications; ancient ruins or graves were treated as if they were “collectible” to researchers, which is another 142 Adrian Chlebowski phenomenon worth noting. Its vastness depends above all on the indi- vidual approach - most often authors devoted a small paragraph or one- -sentence mention with generic maps or sketches. Relations of that kind concluded in the publications of Ignatius Pallme, James Augustus Grant, Hubert Conway Maydon, Douglas Newbold and Cyril Alexander Edward Lea. The increased interest in North Kordofan falling on the 1st half of the XXth century was the result of both the ongoing professionalization of Sudan archeology and the earlier exploration of that area in the so- -called “antiquarian” phase. From this period most the publications dealing directly with the issue of North Kordofan archaeology come. The contemporary archaeological work takes the form of a field-survey (e.g.: Edmonds), interdisciplinary expeditions (e.g.: Newbold, Shaw) and, in a few cases the excavations (e.g.: Newbold, Penn). The testimo- ny of these actions are publications that take the form of the exact de- scription of the site. Information is often enriched with a graphical do- cumentation of the site and its components (plans, photographs and drawings of single objects). Descriptions of individual objects bear the markings of typology. The authors tried to be very careful about dating finds. However, most of them linked findings to a specific period or a cul- ture, based on the Nile Valley chronology. Despite Rebecca Bradley’s ethno-archaeological research in 1979, the next modern archaeological studies in North Kordofan were con- ducted in the XXIst century by three institutions: the University of Khar- toum, the University of Lille (III) and Adam Mickiewicz University in Poznan. All of them are based on non-invasive methods (field-walking) using the high-tech off-road equipment (GPS, total station etc.). Rese- archers focused mainly on outlining the cultural-historical framework for the region of North Kordofan, as well as the identification of possible previous contacts with the Nile Valley and neighboring areas. Researchers from the University of Khartoum based their study on similarities be- tween the ceramic incorporated in North Kordofan and the one that comes from the Nile Valley. In turn, archaeologists from the University of Lille (III) are trying to work out the exact chronology of the settlement of individual positions; besides reasoning by analogy also apply C14 Zarys historii badań archeologicznych... 143 dating. The attempt to break this research stereotype was project of the Adam Mickiewicz University, which aimed at reflecting on the spatial distribution of sites, as well as the phenomenon of the settlement on Al-Nurein and its relations with the immediate environment. The dominant trend in the cultural-historical archeology of North Kordofan has had a huge impact on the research methodology. According to its results, history of North Kordofan is “written” on the canvas of neighboring areas - both in terms of culture and chronology. It is an erroneous assumption because a few former studies have confirmed, despite some common features, that the archaeological material is di- stinct in the relation to the Nile Valley.

EDYTA ŁUBIŃSKA

EKSPANSJA ARABÓW NA TERENY ZANDE W XIX W.

Około 1860 r. zorganizowane grupy handlarzy arabskich z Char- tumu rozpoczęły regularne wyprawy w głąb kontynentu afrykań- skiego w celu poszukiwania kości słoniowej. Znacznie wcześniej zaczął się handel niewolnikami sprowadzanymi z serca Afryki. Z czasem pojawili się Europejczycy, którzy w pogoni za bogactwem dotarli na tereny położone na wschód od Bahr-el-Jebel i Bahr-el- -Ghazal. W tym czasie Zande po latach podbojów, byli już dobrze uformowaną społecznością z doskonale zorganizowanym systemem hierarchii wewnątrz królestwa. Relacje podróżników i handlarzy są pierwszymi spisanymi dokumentami, opisującymi społeczność, która wpisała się na karty historii pod niechlubną nazwą Niam- -Niam. Proponowany tekst jest próbą opisania początków ekspan- sji Arabów na tereny zamieszkałe przez Zande w samym sercu Afryki w XIX wieku. Nie jest rzeczą prostą wskazanie pochodzenia Zande. Źródła, którymi dysponują naukowcy wskazują, iż Zande przybyli na te- reny położone w sercu Afryki z okolic jeziora Czad. Niewątpliwie ich historia jest historią migracji i podbojów. Historią naznaczoną ekspansją silniejszych grup etnicznych i procesem ich asymilacji. W rezultacie przyniosło to dosyć niejednorodną kulturę na całym

Edyta Łubińska, Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytet Jagielloński, Kraków 146 Edyta Łubińska obszarze Zande. Za przodka Zande uważa się władcę o imieniu Gura, który dzięki stworzeniu nienagannej społecznej i wojskowej struktury organizacyjnej swojego królestwa, posuwając się w głąb kontynentu, podbijał napotkane społeczności, zasiedlając tery- torium Bomu e Uere. Około 1780 r. synowie Gura – Mabenge i Tombo, wspólnie przejęli kontrolę nad podbitym obszarem, roz- rastając się i tworząc struktury klanowe1. Zande podzielili klany na cztery grupy. Klanem dominującym był klan Avongara zwany także Akulongbo lub Vongara. W kwe- stiach podbojów podążał za nim klan Ambomou, którego człon- kowie od samego początku byli określani mianem „prawdziwych” Zande. Wywodzili się oni z królewskiego klanu Bandia. Kolejną grupę tworzyły znane szczepy obcych, czyli nie-Zande, takie jak Adio, Abarambo, Anadi i wszyscy pozostali, którzy z czasem zjed- noczyli się z Ambomou. Ostatnią grupę stanowili członkowie klanu Auro. Była to społeczność mieszana, która zamieszkiwała tereny podbite przez Ambomou. Nigdy jednak nie byli określani mianem Zande2. Dwa wielkie klany królewskie – Vongara i Bandia przybyły wprowadzić swoje rządy wśród ludności Mbomou ma początku XVIII w. Vongara za wszelką cenę dążyli do stworzenia politycz- nie jednolitego królestwa, narzucając swój język i podporządko- wując tubylców rządom swojego króla3. Bandia natomiast, akcep- towali zastały porządek, choć nie rezygnowali z zaszczepienia

1 A. Thuriaux-Hennebert, Les Zande dans l’histoire du Bahr-el-Ghazal et de l’Equatoria, Bruxelles 1964, s. 21-22. 2 E. E. Evans-Pritchard w cytowanym dziele dokonał obok podziału etnicznego, także podział społeczny na kilkadziesiąt klanów. Podkreślił niejednokrotnie, iż prawdziwi Zande pochodzili z klanu Ambomou. Zob. E. E. Evans-Pritchard, The Azande. History and Political Institutions, London 1971, s. 42-44. 3 A. De Calonne-Beaufaict (Azande: Introduction a une ethnographie generale des Bassins de l’Ubangi-Uele et de l’Aruwini, Bruxelles 1921, s. 13. ) określa ten proces mianem zandeizacji. Ekspansja Arabów na tereny Zande w XIX w. 147

Ilustracja 1. Młoda kobieta Niam-� Ilustracja 2. Młody mężczyzna Niam- -Niam (G. Schweinfurth, Au Cœur de -Niam (G. Schweinfurth, Au Cœur de l’Afrique 1868-1871, s. 408, rycina) l’Afrique 1868-1871, s. 407, rycina) swojej kultury wśród napotkanych grup ludności Nzakara. Proces inkulturacji miał miejsce między 1700 a 1750 i trwał aż do 1880 r. Dokonywał się na najważniejszych płaszczyznach życia danych społeczności. W dziedzinie życia politycznego, gospodarczego, religijnego i kulturowego4. Na czele królewskiego klanu stał król. Obszar królestwa po- dzielony był na gubernie, w których władzę sprawowali najstarsi synowie władcy. Z racji na rozległe tereny, król dzielił obszar mię- dzy swoich synów, a niekiedy, na odległych obszarach powierzał władzę wyznaczonym w porozumieniu z synami administratorom.

4 O wzajemnych stosunkach między Vongara, Bandia, Zande i Nzakara zob. E. De Dampierre, Un ancien royaume bandia du Haut-Oubangui, Paris 1967. 148 Edyta Łubińska

Ci, zważywszy na brak kontroli, jeszcze za czasów życia króla, niejednokrotnie dzielili teren między swoich synów. W chwili śmierci króla, synowie walczyli między sobą o władzę i wpływy w królestwie. Dzieląc po raz kolejny obszary gubernii, na terenach już wcześniej niejednorodnych kulturowo. Organizacja wewnątrz królestwa od samego początku miała jasno i wyraźnie określone zasady. Sama konstrukcja zaplecza architektonicznego, była za- planowana tak, aby wszystko w niej było pod okiem władcy. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że w każdym gubernatorstwie znajdowały się strzeżone, wydzielone miejsca dla kobiet władcy5. Pierwsze wzmianki pisane na temat społeczności Zande znaj- dujemy w relacji brytyjskiego podróżnika Williama Georga Brow- n’a z 1799 r., który spędził kilka lat w Darfurze. W czasie jednej z podróży w głąb kontynentu afrykańskiego w celu poszukiwania niewolników u boku El Fasher, Brown napotkał po raz pierwszy Zande. Napisał wtedy: „jest to odległa część kraju, z którego bra- ni są niewolnicy nazywani przez Arabów Gnum-Gnum. Mają oni w zwyczaju spożywać mięso swoich wojennych ofiar. Rozmawia- łem z niewolnikami pochodzącymi z tych odległych terenów, którzy potwierdzili ten fakt. Gnum-Gnum mają także w zwycza- ju odzierać skórę z rąk i twarzy swoich ofiar, wyprawiać ją i nosić jako trofea wojennego łupu. Ich broń – włócznie i dzidy – jest wytwarzana przez nich samych z żelaza. Specjalne techniki po-

5 Evans-Pritchard, op. cit., s. 153-155. Pierwszym europejczykiem, który odwiedził dwór króla Zande był Carlo Piaggia. W 1864 r. znalazł się na dworze władcy Tombo, syna Yakpati. Podkreśla, iż ludzie Zande gromadzili się pod specjanie skonstruowanym namiotem, w celu poruszania istotnych spraw. Dotyczyły one wojen, pokoju, polowań i podatków, często płaconych w formie kobiet I dzieci oraz zbiorów. Zob. O. Antinori, Viaggi di O. Antinori e C. Piaggia nell’Africa Centrale, w: „Bollettino della Societa Geografica Italiana” (1868) s. 123-124. Ekspansja Arabów na tereny Zande w XIX w. 149

Ilustracja 3. Domostwo Niam-Niam (G. Schweinfurth, Au Cœur de l’Afrique 1868-1871, s. 417, rycina) zwalają im pozyskiwać śmiertelną trucizną z pnia drzew”6. Przez długie lata Zande określano mianem ludożerców. Od około 1840 r., podróżnicy penetrujący serce Afryki, stacjonujący na terenach Bahr-el-Jabel, wśród Arabów mających kontakt z Zande, często słyszeli fantazyjne historie o kanibalistycznych praktykach Niam- -Niam zamieszkujących tereny na południe od Darfuru. Nierzad- ko też, mieli kontakt z niewolnikami pochodzącymi z terenów Zande w Chartumie. Tym samym, tereny zasiedlone i pozostają- ce pod kontrolą słynnych Niam-Niam, nie były często odwiedza-

6 W. G. Browne, Travels in Africa from the year 1792-1798, London 1799, s. 310. Należy zaznaczyć, iż Zande nie byli niewolnikami. Ludność brana w niewolę przez Arabów, to małe grupy zwane Auro, których członkowie zamieszkiwali rozległe tereny królestw Zande. 150 Edyta Łubińska ne7. Kiedy niemiecki botanik George Schweinfurth w 1869 r. wyruszył z ekspedycją z Chartumu w górę Nilu, zebrał kolejne szokujące informacje, które jedynie potwierdziły zamiłowanie Zande do praktyk kanibalistycznych. Pisał on: „w pobliżu miesz- kalnych chat, na śmietnisku wszelkiego rodzaju odpadków ku- chennych, zobaczyłem ludzkie kości i kawałki kości. Wszystkie nosiły ślady noża i siekiery. Na gałęziach okolicznych drzew roz- wieszone były tu i ówdzie ramiona i nogi, w tym wiele w stanie na wpół szkieletowym, które zatruwały powietrze na znacznym obszarze”8. Cieszące się złą sławą tereny nie zniechęciły jednak społecz- ności arabskiej. Do 1820 r., wpływy Egiptu pod wodzą Mehemet- -Ali, ograniczyły się do obszarów leżących na długości geogra- ficznej Asuanu. W 1821 r. Egipt sukcesywnie podbił tereny Dongola i Seennar. Podbicie Kardofanu nie powiodło się z racji na opór sułtanatu w Darfurze. Tym samym, Egipt stracił władzę nad bagatym i ważnym terenem aż do 1869 r. W 1822 r. w Char- tumie stworzono Gubernaturę Sudanu, która sprawowała władzę w pięciu prowincjach – Dongola, Sennaar, Kardofan, Taka i Berber. Około 1838 r. zorganizowano aż trzy wyprawy egipskie, które usiłowały zejść jak najdalej na południe wzdłuż Nilu i zdobyć górę Redjaf. Po powrocie z wyprawy, członkowie zaczęli chwalić się dostępnością i bogactwem występowania kości słoniowej, którą tubylcy wymieniali na szklane paciorki, nie znając wartości po-

7 Thuriaux-Hennebert, op. cit., s. 22. Więcej na temat pierwszych opisów podróżników m.in. Lejean i Petherick, można znaleźć w: L. Lotar, Souvenir de l’Uele, 1931, s. 771-781. 8 Schweinfurth w swoim dwutomowym dziele wiele miejsca poświęca Niam- Niam, opisując ich codzienne zwyczaje oraz reakcję na kontakt z europejczykami. Jego dzieło zostało opatrzone bogatymi w szczegóły rysunkami. Zob.: G. Schweinfurth, Au coeur de l’Afrique 1868-1871. Voyages et decouvertes dans les regions inexplores de l’Afrique Centrale, t. II, Paris 1875, s. 3-4. Ekspansja Arabów na tereny Zande w XIX w. 151 siadanego towaru. W rezultacie, wieści z głębi kontynentu przy- niosły wzmożony ruch na interesującym nas obszarze. Około 1844 r. francuski podróżnik Brun-Rollet zorganizował wyprawę, która dotarła do Redjaf, gdzie cztery lata później stworzono magazyn, w którym składano kość słoniową przywożoną z terenów Zande9. Arabowie stopniowo zaczęli coraz częściej organizować wy- prawy w głąb kontynentu. Celem ich najazdów byli już nie tylko niewolnicy, ale kość słoniowa, której nie brakowało w samym sercu kontynentu afrykańskiego. Początkowo Arabowie stacjo- nowali w południowo-zachodnim Sudanie (Bahr al-Ghazal) w ufor- tyfikowanych obozach zwanych zeriba10. Zamieszkiwało je zwykle sto osób zrzeszonych w spółkach handlowych, podlegających władcom z Chartumu. Najsilniejsze zeriba tworzyli niezależne bractwa, w których przeważały zasady „prawa zeriba”, zwanego również „prawem z nad Nilu”11. Sprawujący w tym czasie rządy w Sudanie egipscy władcy podporządkowani nominalnie sułta- nowi tureckiemu, nie byli w stanie kontrolować silnych, prywat- nych spółek zariba. Stąd też, od 1860 r. stali się oni partnerami handlowymi w handlu niewolnikami i kością słoniową. W tym czasie także wielu europejskich podróżników i myśliwych korzy- stało z pomocy doświadczonych mieszkańców Chartumu stacjo- nujących w basenie rzeki Bahr-el-Ghazal, którzy w kolejnych latach przemieszczali się pod prąd, co w rezultacie przyniosło zasiedle- nie przez zariba działu wodnego między rzeką Nil a Congo-Ouban-

9 Thuriaux-Hennebert, op. cit., s. 19-21. 10 Zariba lub zeriba oznacza w języku arabskim ogrodzenie, pole zbrojne. Zande określają ten obszar mianem gbata. Por. D. D. Cordell, Warlords and enslavement: A sample of slave raiders from eastern Ubangi-Shari, 1870-1920, w: P. E. Lovejoy (red.) Africans in bondage: Studies in slavery and the slave trade. Madison 1988, s. 340. 11 Ibidem, s. 153. 152 Edyta Łubińska gui i wraz z tym pojawienie się Arabów na terenach zamieszkałych przez Zande12. Przez cały rok 1865 ważną rolę zaczęły odgrywać trzy szlaki handlowe przebiegające przez kraj Zande. Ich powstanie było związane ściśle z zapotrzebowaniem na niewolników w świecie muzułmańskim. Pierwszy szlak biegł od wschodu z Gondokoro nad Białym Nilem przez kraj Adio Zande, zwany Makaraka, w kie- runku Mangbetu w północnym Zairze. Drugi rozpoczynał bieg od Meshra-el-Req i dochodził do królestwa Zande zamieszkujących współcześnie obszar przy granicy Sudanu i Republiki Środkowo- afrykańskiej. Ostatni szlak, zachodni przebiegał od Hofrat-el-Na- has przez kraj Banda, aż do obszarów zamieszkałych przez Nza- kara. Obozy zariba znajdowały się w dorzeczach co 30 km, zwykle na wyludnionym obszarze w dolinach rzek13. Wbrew oczekiwaniom dobrze uzbrojonych armii Chartumu okazało się, iż region rządzony przez królestwa Vongara i Bandia nie należy do łatwej zdobyczy. Wręcz przeciwnie, zariba nie byli w stanie pokonać Zande, których organizacja polityczna i mocne siły militarne uniemożliwiły najazd i podbój. Najbliżej granic świata arabskiego znajdowało się rozległe królestwo Gbudwe, rozpościerające się na terenie Sudanu. Syn Mabenge, Yakpati wraz ze swoimi synami stopniowo przesuwał się w kierunku wschodnim zdobywając tereny położone na północ od granicy z późniejszym Kongiem belgijskim. Po śmierci Yakpati,­ najstarszy z synów słynących z waleczności o imieniu Bazingbi nie poprzestał na granicach państwa pozostawionego mu przez ojca, ale poszerzał je o tereny wschodnie. Jego najstarszy syn i waleczny władca Gbudwe przejął władzę wraz z ojcem, tworząc

12 R. Gray, A history of the Southerm Sudan (1839-1889), Oxford 1961, s. 51-60. 13 Cordell, op. cit., s. 153. Ekspansja Arabów na tereny Zande w XIX w. 153

Ilustracja 4. Wojownicy Niam-Niam (G. Schweinfurth, Au Cœur de l’Afrique 1868-1871, s. 10, rycina). silne królestwo między rzekami Lingasi e Hu. Gbudwe oficjalnie przejął samodzielnie władzę dopiero od 1868 r.. Według Zande, relacje ze światem arabskim w okresie rządów Bazingbi i Gbudwe były poprawne politycznie. Zande byli dumnym i silnym ludem i nigdy nie pozwalali traktować się jak niewolnicy, w przeciwień- stwie do grup Auro, które nie posiadały tak dobrej organizacji oraz świadomości, że kość słoniowa jest warta znacznie więcej, aniżeli szklane wisiorki, którymi obdarowywali ich Arabowie. Obok handlarzy arabskich, tereny królestwa były często odwie- dzane przez przedstawicieli guberni egipskich, a także przez An- 154 Edyta Łubińska glików i Belgów, których Zande określali mianem „brudnych, małych barbarzyńców z ogolonymi głowami” (wasiwasi wili auro, kpekpe li aboro) i nigdy nie obdarowali ich zaufaniem14. Arabowie zwykle prosili władców Zande o gościnę i zgodę na zakup kości słoniowej na ich terenie oraz o pozwolenie na przejazd karawan z niewolnikami zdobytymi w głębi kontynentu. Bazing- bi wraz z synem określali arabów mianem abadiaru, czyli przy- jaciółmi. Niekiedy nawet zawierali z nimi braterski pakt krwi. Zdarzało się niejednokrotnie, iż Arabowie prosili o rękę córek władców Zande. Sytuacja ta jednak nie mogła trwać zbyt długo. Zande mieli świadomość, iż Arabowie w każdej chwili mogą stać się ich rywalami15. Z biegiem czasu coraz częściej zaczęło dochodzić do konfliktów. Stąd też arabscy handlarze zdecydowali się zawierać przymierza z niektórymi królewskimi władcami. Szczególne znaczenie ode- grała w tym postać al-Zubayr Rahma Mansur lub Ziber, którego znany badacz Wilhelm Junker określił mianem „Króla Zariba”16. Zubayr po raz pierwszy przybył na tereny południowo-wschod- niego Sudanu ok. 1850 r. Podczas tej wizyty zatrudnił kolejnych handlarzy, a następnie wprowadził innowację w dotychczasowym systemie zariba, którzy dotychczas zakładali swoje obozy w do- linach rzek. Teraz mieli wejść w głąb lądu. W kolejnych latach 1858 lub 1886 r. odwiedził dwór króla Vongara Zangaberu, żyją-

14 Królestwo Gbugwe według źródeł historycznych przeżywało okres świetlności od roku 1868 do śmierci Gbugwe w 1905 r. Evans-Pritchard, op. cit., s. 325, 329-335. 15 Petherick wspomina, iż Zande często opowiadali historię córek władców Zande, które uciekały od swoich arabskich mężów. W rezultacie wprowadzało to konflikty. Zob. Petherick,op. cit., s. 472. 16 Wilhelm Junger spędził wiele lat na dworach kilku królów Vongara, badając społeczność Zande. Cennym źródłem informacji stały się napisane przez niego dzieła. Zob. W. Junker, Travels in Africa during the years 1875-78, London: Chapman and Hall 1890. Ekspansja Arabów na tereny Zande w XIX w. 155 cego między rzeką Chinko i Ouarra. Spotkanie to odegrało bardzo ważną rolę w stosunkach między światem arabskim, a królestwem Zande. Przede wszystkim dlatego, że królestwo obejmowało zasięgiem część rzeki Mbomou, znad której za- riba bez ograniczeń mogli trans- portować kość słoniową i nie- wolników. Do tego północna część była rządzona przez brata Zangaberu, króla Mopoi Mokru (zwanego również Mofio), któ- Ilustracja 5. Meczety, noże, miecze ry prowadził handel z kupcami i tarcze wojowników Niam-Niam z Chartumu. To umożliwiło prze- (G. Schweinfurth, Au Cœur de l’Afri- mieszczanie się zariba na całym que 1868-1871, s. 6, rycina) obszarze królestwa Vongara17. W kolejnych latach, ok. 1860 r. Zubayr zawarł przymierze z na- stępcą Zangaberu, królem Tikima, następstwem czego była woj- na z królem Mopoi i najazd na jego królestwo. Z czasem jednak dobre stosunki między Tikima i Zubayr uległy pogorszeniu, co doprowadziło do kolejnych walk. Tikima zmarł w 1872 r.. Zubayr rozpoczął więc negocjacje z następcą zmarłego władcy, młodym królem Zamoi Ikpira. W rezultacie handlarze niewolników po- większyli wpływy na całym obszarze Bahr-el-Ghazal i w części regionu Mbomou18.

17 E. De Dampierre, Des ennemis, des Arabes, des histoires, Nanterre 1983, s. 47-50. 18 Ibidem, s. 43n. 156 Edyta Łubińska

W tym samym czasie gubernator Egipski w Sudanie był naci- skany przez Brytyjczyków, aby podjąć konkretne działania w kie- runku zaprzestania handlu niewolnikami. W 1873 r. zreorgani- zowano obszar południowego Sudanu, tworząc odrębną prowincję Bahr-el-Ghazal, na czele której stanął wspomniany już Zubayr jako mudir (gubernator). Jego siła i niepodległość stały się zagrożeniem dla Gubernatury Egipskiej. Były rządca z Char- tumu robił wszystko, aby powiększyć swoje królestwo. Dwa lata później został niejako zwabiony do Kairu, gdzie aresztowano go i osadzono w więzieniu. Zmarł w 1913 r.. Następcą jego był syn Sulayman, który poszerzył wpływy o tereny górnego Mbomou i dorzecze Uele, zakładając na tym obszarze znaczną liczbę fortów zariba19. Warto zwrócić uwagę na dwóch kolejnych władców, tym razem wśród społeczności Zande Bandia, którzy odegrali znaczącą rolę w stosunkach ze społecznością z Chartumu. Byli nimi książe Ra- fai-Mbomou i Pakpuyo. Jako że najeźdźcom arabskim nigdy nie udało się podporząd- kować Zande Bandia, stąd też zawierali z nimi przymierza, per- traktując z każdym władcą z osobna. Jako dowód gwarancji za- riba żądali pierworodnego syna, który miał być wysyłany do szkoły w Kairze. Była to szkoła dla przyszłej kadry urzędników państwowych. Po ukończeniu edukacji chłopców odsyłano do ojców. Znali język arabski, angielski, wartość handlową towarów, organizację państwową i wojskową. Po śmierci ojców, to oni przej- mowali władzę, stając się Sułtanami, czyli wyższymi urzędnika- mi państwowymi Egiptu w prowincji Sudan. Tak też było z księciem Rafai, który z czasem z własnej woli po powrocie z Kairu wysłał

19 E. De Dampierre, Un ancien royaume..., s. 430. Ekspansja Arabów na tereny Zande w XIX w. 157 swojego syna Hetmana do szkoły w Kairze20. Także Pokpuyo za- wierał porozumienie z arabskimi kupcami. Zdarzało się jednak, że niektórzy władcy nie popierali polityki Arabów. Stąd też bardzo często dochodziło do napaści na karawany kupieckie w celu zdo- bycia broni od dobrze uzbrojonych zariba. To wprowadzało we- wnętrzne konflikty w stosunkach między władcami Zande-Nza- kara, ponieważ część popierała obecność Arabów na obszarze Mbomou-Uele, zaś wielu było przeciwnych21. W kolejnych latach rządy wśród handlarzy z Chartumu objął na obszarach Zande Rabih Fadl Allah, który we wcześniejszych latach pracował wraz ze wspomnianym już Zubayrem. Po raz pierwszy przybył on na tereny Mbomou około 1876 r. Rok później dokonał inwazji na królestwa Nzakara, które stały w opozycji do świata arabskiego. Uzyskał wsparcie sił wojskowych od księcia Rafai, który liczył na korzyści w postaci poszerzenia swoich wpły- wów na obszarach króla Mbari i Bangasu, przeciwko którym wy- ruszyły siły Rabiha. Arabo natomiast zależało na tym, aby mieć pełną swobodę w handlu i większe możliwości w zdobywaniu niewolników. Dobre stosunki z rządzącymi Nzakara temu sprzy- jały. Wyprawa ta zakończyła się niepowodzeniem22. Od tego czasu, słynący do tej pory z silnych przywódców kup- cy z Chartumu, stopniowo tracili na sile i zaczęli wycofywać się z obszarów Bahr-al-Ghazal i dorzecza Mbomou-Uele. Zande w tym czasie podjęli współpracę z europejczykami pracującymi dla Gu- bernii w Egipcie. Byli wśród nich między innymi oficerowie Ges- si i Lupton. Owa współpraca wymagała wielkiej ostrożności ze strony Zande, od których oczekiwano bezwzględnego posłuszeń- stwa i suwerenności wobec khedive, czyli wice królów Egiptu.

20 A. Thuriaux-Hennebert, Les Zande dans l’histoire du Bahr-el-Ghazal et de l’Equatoria, Bruxelles 1964, s. 224-225. Ibidem, s. 224. 21 E. E. Evans-Pritchard, op. cit.,s. 267-83. 22 De Dampierre, Des ennemis..., s. 26. 158 Edyta Łubińska

Ilustracja 6. Rynek niewolników w Chartumie około 1870 r. (The life and explorations of David Livingstone, London 1875, rycina, autor nieznany)

W 1880 r. Gessi w swoim raporcie pisał: „Wszyscy Niam-Niam (Zande) wykazują chęć dobrowolnego poddania się”23. Wielu współczesnych historyków wspominało o aneksii Egipskiej Gu- bernii na terytoria Zande, którzy dzisiaj zamieszkują obszar Su- danu, Republiki Demokratycznej Kongo oraz Republiki Środkowej Afryki. W rzeczywistości jednak wielu silnych władców Zande zachowało niepodległość24. Zande w czasie kilkudziesięciu lat kontaktów ze światem arab- skim, głównie z kupcami z Chartumu zachowali swoją religię, kulturę i język. Dzięki dobrym stosunkom z zariba prowadzili

23 Cyt. za A. Thuriaux-Hennebert, op. cit., s. 108 24 Warto przytoczyć cytat De Dampierre (Un ancien royaume..., s. 58) który pisał: „od momentu wprowadzenia w życie zariba i dominacji przez Zibera ku suwerenności wobec Khedive istnieje wielka przepaść. To poddanie sie Zande znajduje miejsce jedynie na papierze. Ci, których to dotyczy często nic o tym nie wiedzą”. Ekspansja Arabów na tereny Zande w XIX w. 159 wymianę kości słoniowej i niewolników na tkaniny, koraliki, me- talowe narzędzia, a najczęściej na broń palną. To pomogło uzbro- ić solidnie swoją armię i stworzyć silne królestwa. Dzięki handlo- wi niewolnikami jak sami twierdzili, zdołali się wzbogacić25. Warto wspomnieć o drugiej stronie medalu, a mianowicie o tym, że handel niewolnikami i związany z tym intensywny wzrost prze- mocy przyczynił sie do kryzysu wewnątrz społeczności Zande, która już przed ekspansją Arabów na obszary Mbomou-Uele była podzielona. Broń i silne grupy wojskowe pozwoliły na zdomino- wanie słabszych, których wykorzystywano do upraw i innych ciężkich prac. Najbardziej dramatycznym owocem tego okresu był ogromny niż demograficzny. Wielu mieszkańców deportowa- no do Chartumu, Dar Furu w zachodnim Sudanie oraz do Wadai w Czadzie26. Upadek Chartumu i wycofanie się Brytyjczyków z Sudanu w 1885 r. na rzecz Belgów, za którymi podążali Francuzi z nadzie- ją zajęcia Bahr-el-Ghazal i dotarciem do Nilu z zachodu przynio- sło powolną ekspansję Europejczyków na obszary centralnej Afry- ki. Zande znaleźli się pod panowaniem Wielkiej Brytanii, Belgii i Francji. Kiedy w 1892 r. ekspedycja francuska na czele generała Ke- thulla dotarła w głąb kontynentu afrykańskiego nie spodziewała się, że napotka tak dobrze zorganizowane grupy społeczne. Oto opis tego spotkania: „po tym jak widzieliśmy nagich tubylców, spotykaliśmy ludzi z pióropuszami na głowach i ciałem nazna- czonym tatuażami, oto napotkaliśmy ludzi czysto ubranych, dobrze

25 Ibidem, s. 116. 26 Autor odsyła do szczegółowych map. Warto zobaczyć D. Pantobe, Population, w: P. Vennetier (red.), Atlas de la Republique Centrafricaine, Paris 1984 s. 26-31. 160 Edyta Łubińska zorganizowane wojsko. Sułtan rozmawiał z nami poprawnym, czystym arabskim”27. Język arabski do dzisiaj jest słyszalny na terenach Zande. I choć po postaciach wielkich sułtanów pozostały zaniedbane groby, Arabowie nadal stanowią dużą część populacji. Społeczność arab- ska żyje własnym rytmem, nie kolidując z rytmem życia znacznie uboższych Zande.

Bibliografia

Antinori O., Viaggi di O. Antinori e C. Piaggia nell’Africa Centrale, „Bol- lettino della Societa Geografica Italiana” (1868), s. 91-165. Browne W. G., Travels in Africa from the year 1792-1798, London 1799. Cordell D., Warlords and enslavement: A sample of slave raiders from east- ern Ubangi-Shari, 1870-1920, w: Lovejoy P. E. (red.) Africans in bondage: Studies in slavery and the slave trade, Madison 1988, s. 335-365. De Calonne-Beaufaict A. Azande: Introduction a une ethnographie gene- rale des Bassins de l’Ubangi-Uele et de l’Aruwini, Bruxelles 1921. De Dampierre E., Un ancien royaume bandia du Haut-Oubangui, Paris 1967. De Dampierre E., Des ennemis, des Arabes, des histoires, Nanterre 1983. Evans-Pritchard E. E., The Azande. History and Political Institutions, Lon- don 1971. Gray R., A history of the Southerm Sudan (1839-1889), Oxford 1961. Lotar L., Souvenir de l’Uele, „Revue Congo” t. I (1931) s. 671-686. Schweinfurth G., Au coeur de l’Afrique 1868-1871. Voyages et decouvertes dans les regions inexplores de l’Afrique Centrale, t. I-II, Paris 1875. Thuriaux-Hennebert A., Les Zande dans l’histoire du Bahr-el-Ghazal et de l’Equatoria, Bruxelles 1964.

27 Thuriaux-Hennebert, op. cit., s. 224. Ekspansja Arabów na tereny Zande w XIX w. 161

Expansion of Arab into Zande territory during 19th century Summary

Precolonial history of Zande is the history of migration and conquest, characterized by expansion, annexation, assimilation and amalgamation. In result of which Zande Mbomou and Nzakara communities are in the area Mbomou Uele culturally heterogeneous. In the course of the 17th and 18th centuries the clans of Vongara and Bandia became the rulers of the (Mbomou-) Zande and Nzakara people. The process of cultural assimilation has been made between 1700 and 1750 and lasted until 1880. From the mid-19th century Arab slave raiders and traders establi- shed permanent armed forts in southwestern Sudan, the so-called za- riba. By 1865 three major trading routes passed throught Zandeland. Armed merchants from Khartoum encountering valiant Zande conclu- ded a covenant with them, often taking the sons of the Zande rulers to Cairo, where they received a solid education. Slaves and ivory were traded in exchange for beads, cloth, copper, iron tools, and firearms. The upheavals caused by the slave trade and the intensifying spiral of violence had some fundamental consequences for the local societies.

JAROSŁAW RÓŻAŃSKI

FIGUIL – ZARYS DZIEJÓW MIASTA I CENTRALNEJ MISJI POLSKICH OBLATÓW MARYI NIEPOKALANEJ W PÓŁNOCNYM KAMERUNIE

Figuil położone jest w „Kraju Gidarów”1, czy też na „Ziemi Gi- darów”. „Kraj Gidarów” to pojawiająca się niekiedy w literaturze umowna nazwa, która nie odwołuje się do żadnej dawnej czy współczesnej struktury politycznej. Teren ten obejmuje część pół- nocnokameruńskiego płaskowyżu, pokrytego sawanną krzewia- stą oraz izolowanymi, niewielkimi pasmami górskimi. Przez jego środek przepływa Mayo Louti („Wściekła Rzeka”), która w porze suchej zanika prawie zupełnie, a w porze deszczowej jej potężny nurt zbiera wody kilkudziesięciu innych rzek sezonowych, odpro- wadzając je do Mayo Kebbi i dalej, do wielkiej rzeki Benue. Od północnego wschodu Gidarzy sąsiadują z ziemiami Mundang, Tupuri; od północy z krajem Gisiga, od północnego-zachodu z kra-

Jarosław Różański, dyrektor Instytutu Dialogu Kultury i Religii, Wydział teologiczny UKSW w Warszawie. 1 Za endoetnonim Gidarów można uznać termin „Baynawa” („rodak”, „współ- plemieniec”, mówiący „naszym językiem” – „makada”). Nazwa „Gidar” pochodzi najprawdopodobniej od badaczy francuskich, którzy zapisywali ją „Guidar”, od nazwy miasteczka „Guider”, wywodzącej się od gidarskiego „g’dar” – „niestru- dzony”, „niespokojny”. Inne spotykane zapisy i nazwy: „Guiddar”, „Giddar”, „Gidr”, „Koudak” („Kudak”) – w języku daba i giziga, „Marbun” – w języku fali. 164 Jarosław Różański

Kamerun Północny. Ważniejsze miejscowości. Rys. B. Okupniak. Figuil – zarys dziejów miasta... 165 jem Daba i z krajem Fali od zachodu. Na południowym-zachodzie wioski Gidarów zazębiają się z nielicznymi w tym regionie wio- skami Mambay.

Początki lamidatu2 Figuil

Pod koniec XIX w. okolice dzisiejszego Figuil były prawie bez- ludne. Kiedy ok. 1894 r. lub ok. 1902 r. ardo3 Balehi osiedlał się ze swoją rodziną na niewielkim wzniesieniu, naprzeciwko Hos- seré4 Héri, ok. 4 km na wschód od Mayo Louti, zastał tam niewiel- ką wioskę Gidarów lub też Mundang, zwaną Figuiri5. Język ful- fulde zmiękczył tę nazwę i uczynił z niej Figil. Ardo Balehi należał do rodu pasterzy Mbororo6 zwanego w ful- fulde Firankiriabe. Ród ten przybył w okolice Sokoto znad Nigru

2 Lamidat – wywodzi się od rdzenia laam, który w języku fulfulde oznacza „rządzić”, „prowadzić”. Stądlamidat w strukturze feudalnej Fulbe jest terenem zarządzanym przez lamido – w języku fulfuldelaamiiɗo (pl. laamiiɓe). Lamido jest wodzem politycznym i religijnym, w meczecie przewodniczy modlitwom, ma też władzę sądowniczą. 3 Ardo– u Fulbe i Mbororo wódz polityczny i religijny zarazem. Tytuł nadawany przede wszystkim podczas walk wodzowi wojska. 4 Hosseré– w fulfulde „góra”. „Hosseré” stało się częścią nazwy własnej po- szczególnych gór. 5 Figuiri – w jęz. gidarskim „hiena” (w jęz. mundang monguiri). 6 Mbororo są blisko spokrewnieni z Fulbe. Na temat Mbororo zob. H. Bocqu-� ené, Moi, un Mbororo. Autobiographie d’OumarouNdoudi peul nomade du Came- roun, Paris 1986 – opracowanie misjonarza, uważane za jedną z najlepszych pozycji książkowych o Mbororo, zaliczone przez C. Lévi-Strauss do arcydzieł literatury etnograficznej. Fulbe – dla języka określeniefulfulde , przyjęte w więk- szości grup mówiących tym językiem, ale w Gwinei można spotkać termin fulde, w Senegalu zaś pulaar. Francuskie peul niekiedy zapisywane było jako peulh, pochodzi z wolof (pøl). Angielskie fulani pozostaje pod wpływem hausa. Niekiedy autorzy niemieckojęzyczni używali ful, a anglosascy fula. W jęz. fulfulde: w sing. Pullo, w pl. Fulbe. Por. P.-F. Lacroix, Le puel, w: J. Perrot (red.), Les langues dans 166 Jarosław Różański

Okolice Figuil. Fragment mapy nr 3. J. Lestringant, Le pays de Guider au Cameroun. Essai d’histoire régionale, Versailles 1964. gdzieś w połowie XVIII w. Druga wielka migracja rodu pod przy- wództwem ardo Gambi zaprowadziła część rodzin aż do Kano. Ok. 1830 r. trzecia wielka migracja zaprowadziła tę grupę Mbo- roro na tereny państwa Bornu, gdzie założyli oni wioskę Dabalam. Ok. 1845 r. ważny wódz rodowy ardo Yougouda etapami prze- mieszczał się ze swoją grupą rodzinną w kierunku Guider. Osie- le monde ancien et moderne, t. 1, Paris 1981, s. 19-31. Wiele grup etnicznych w Czadzie nazywa ich Fellata. Figuil – zarys dziejów miasta... 167 dlili się w Goufour, kilka kilometrów na zachód od Guider. Stwo- rzyli tam niezależne, małe wodzostwo. Ardo Yougouda zmarł w 1862 r. Po jego śmierci ardo Doddi przeniósł się ze swoją frak- cją do Ouro-Bororo, dzisiaj wioski Lombel. Ok. 1869 r. władzę przejął Kirohoua. W 1877 r. w wyniku interwencji emira z Yola władza przeszła w ręce jego syna, ardo Dahiya. W tym czasie nastąpiło zerwanie więzi tej części rodu z mieszkającymi w Da- balan (Bornu). Część rodu nie zaakceptowała jednak tej zmiany i pod wodzą ardo Balehi (Baleri), syna zmarłego ardo Yougouda, przepędziła ardo Dahiya, który schronił się w Bibémi. Kolejny konflikt z lamido z Golombé zmusił Mbororo po wodzą ardo Ba- lehi do przemieszczenia się z Ouro-Bororo na tereny dzisiejszego Figuil między 1894 a 1902 r. Mbororo mając główną siedzibę w Figuil, wypasali swoje sta- da, mieszkając w przenośnych obozach na terenie między Biparé (wodzostwo tuż za dzisiejszą granicą z Czadem) i ziemiami lami- natu Golombé (Fulbe), na pustkowiu, gdzie ścierały się wpływy struktur Fulbe oraz wodzostw Mundang i Mambay. W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XIX w. odby- wał się niemiecki podbój północnego Kamerunu. W 1901 r. ziemie te ogłoszono kolonią niemiecką. Jednak rozstrzygającą bitwę o panowanie w północnym Kamerunie Niemcy stoczyli dopiero 20 stycznia 1902 r. pod Maroua z oddziałami Fulbe, dowodzony- mi przez emira Djurbey z Yola oraz lamido Amadu Rufay z Maro- ua. Bitwa zakończyła się pogromem Fulbe. Nowi lamibe złożyli na ręce majora Hansa Dominika przysięgę wierności Rzeszy Nie- mieckiej. Niemcy i Fulbe stali się odtąd sojusznikami. Hans Do- minik założył w 1902 r. garnizon w Garoua, które stało się stolicą okręgu Manadara – jednej z trzech niemieckich jednostek admi- nistracyjnych w północnym Kamerunie. Na ziemi Gidarów wojska niemieckie dowodzone przez por. Engelbrechta stacjonowały w Golombé. 168 Jarosław Różański

Dziewczęta Mbororo.

Niemcy poparli także lamido z Golombé w jego walce z wo- dzostwem Mambay i zmusili w 1911 r. także ardo Balehi do prze- niesienia się z kilkoma rodzinami na francuską stronę Mayo Keb- bi (Czad). Na terytorium francuskie przeszedł także ardo Dahya. W Figuil rozpoczęła się walka o władzę po nim. Natomiast na terenie Czadu rozgorzała dawna niechęć w grupie Mbororo mię- dzy ardo Dahya i ardo Balehi. W wyniku intryg ardo Balehi stra- cił władzę, a przejął ją jego rodzony brat ardo Adamou Bayel. Po przejęciu władzy w Kamerunie przez Francuzów i kolejnych kon- fliktach lokalnych ardo Adamou Bayel zdołał przejąć władzę w Fi- guil.Pierwsze dane podatkowe z 1918 r. mówią o 137 mężczyznach w Figuil oraz 128 obozach pasterskich i osiedlach w okolicznym buszu, co odpowiada w całości ok. 700 mieszkańcom. Trudno jest określić, kiedy dokładnie zaczęto uznawać lamidat w Figuil, ponieważ grupa Mbororo utrzymująca władzę na tym Figuil – zarys dziejów miasta... 169 terenie, nie mogła historycznie pretendować do tego tytułu lami- datu, gdyż nie była jednostką polityczną stworzoną dawniej przez emira z Yola, od którego wodzowie otrzymywali inwestyturę. Prawdopodobnie stało się to jeszcze za administracji niemieckiej, która starała się ujednolicić administracyjnie miejscowe struktu- ry, wydzielając słabo zaludnione tereny wokół Figuiljako odrębny „lamidat”, wciśnięty między potężniejsze lamidaty w Bibémi, Golombé, Guider i Mayo Loue. Na te tereny przybywali też chęt- nie uciekinierzy i migranci z innych okolic, w tym głównie Gida- rzy i Mundang. Na prawy brzeg Mayo Kebbi powracali też Mam- bay, niegdyś przepędzeni z tych terenów przez Fulbe. Przy­bywali także Fulbe, zakładając m.in. w 1936 r. wioskę Barkao. Systema- tyczny wzrost migracji na tereny lamidatu Figuil można zaobser- wować począwszy od 1935 r. Większość mieszkańców stanowili wyznawcy religii tradycyjnych7.

Przywódcy rodu panującego w Figuil8

Nazwisko przywódcy Lata rządów Inne informacje Bi-Malla ? Założyciel rodu Yougouda (Yougouba) 1845(?)-1862 Syn Bi-Malla. Siedziby w Goufour i Koraké. Doddi (Dede) 1862-1869 Siedziba w Ouro-Bororo, obecnie Lombel. Kirohoua (Kiroo) 1869-1877

7 Szerzej o historii lamidatu: J. Lestringant, Le pays de Guider au Cameroun. Essai d’histoire régionale, Versailles 1964, s. 307-314. 8 Opracowano na podstawie: J. Lestringant, op. cit., s. 307, wywiadów tere- nowych przeprowadzonych przez Jacka Ziomka w 2011 r. oraz badań własnych. 170 Jarosław Różański

Dahiya (Deya, Daya) 1877-1884 Balehi 1884-1911 Siedziba w Figuil, gdzie przeniósł (Baleri, Ba-Abba) się między rokiem 1894 a 1902. Ibrahim 1911 Rządził zaledwie kilka miesięcy. Mohamadou 1911 Syn ardo Balehi, rządził kilka miesięcy. AdamouBayel 1912-1939 OusmanouAdamou 1939-1966 Najstarszy syn Adamou Bayel, ur. ok. 1899 r. Sali 1966-1998 Djidda Sali 1998-

Rozwój miasta

Za czasów administracji francuskiej Figuil należało najpierw do dużego okręgu „Nord Cameroun” z siedzibą w Garoua, a wraz z rozwojem liczby okręgów – do okręgu „Benue” z siedzibą w Ga- roua. W 1921 r. powstał podokręg „Garoua-Nord” z siedzibą w Gu- ider. Należał do niego także lamidat Figuil. Władza terenowa pozostała nadal w rękach muzułmańskich lamibe. Lamido z Fi- guil otrzymał uprawnienia do sądownictwa niższego stopnia, wykonywanego w oparciu o Koran, na mocy dekretu z 26 lipca 1944 r. Konstytucja z 2 czerwca 1972 r. wprowadziła nowy podział administracyjny. Prowincja Północna, której stolicą była Garoua, składała się z 6 departamentów. Figuil należało do departamen- tu Benoue ze stolicą również w Garoua. Z okręgu (podprefektury) Guider został później wyodrębniony dystrykt Figuil. W 1982 r. Figuil stało się miastem i zarazem siedzibą okręgu (podprefektu- ry), należącej do departamentu Mayo Louti (z siedzibą prefekta Figuil – zarys dziejów miasta... 171

Wioska w okolicy Figuil. Foto: J. Kobzan. w Guider) i okręgu Północ (z siedzibą gubernatora w Garoua). W granicach okręgu znalazło się 47 wiosek. W 2012 r. na jego terenie mieszkało ok. 90 000 – 100 000 ludzi, głównie Gidarów (ok. 80-90 proc.), a także Mundang, Mambay, Mbororo i Fulbe. Samo miasto Figuil liczyło ok. 30 000 mieszkańców i było bardziej kosmopolityczne niż okolica, ze względu na rozwój przemysłu i handlu9. Wraz z migracją Gidarów, Mundang i Mambay na tereny la- midatu Figuil na początku XX w. zmieniała się także struktura gospodarcza. Pasterstwo zaczynało ustępować wyraźnie trady-

9 Por. dane: Figuil, http://cvuc.cm/national/index.php/fr/carte-communale/ region-de-lest/132-association/carte-administrative/nord/mayo-louti/519-figuil [dostęp 30.08.2015]. 172 Jarosław Różański cyjnemu rolnictwu, opartemu głównie na kopieniaczej uprawie ziemi. Prym wiedli w tym początkowo Gidarzy przybyli z wiosek Guidar i Biou. Powstały m.in. wioski Pelgué przy granicy z Czadem oraz Kéreng na północ od Figuil. Z czasem rozwinęła się też pro- dukcja bawełny, wprowadzona przez francuskie władze kolonial- ne i zmonopolizowana przez przedsiębiorstwo Sodecoton(Société de Développement du Coton du Cameroun), założone w 1949 r. jako francuskie przedsiębiorstwo tekstylne (Compagnie française pour le développement des textiles), a znacjonalizowane w 1974 r. Od 1997 r. rozpoczął się proces prywatyzowania przedsiębiorstwa. Został on zrealizowany tylko częściowo. W 1910 r. niemiecki geolog Otto Mann odkrył złoża białego marmuru znajdujące się w trójkącie między Guider, Figuil i Bidzar. W 1923 r. francuski por. Lacombe zbudował w Bidzar pierwszy piec wapienny. Z czasem powstało ich więcej. Surowcem dla wap- na był miejscowy marmur. Przebywający w Kamerunie od 1946 r. Korsykanin Pierre Roccaglia wykorzystywał marmur jako surowiec do produkcji wapna i założył dwa prywatne przedsiębiorstwa: kamieniołomy (Roccamines) i piece wapienne w Figuil (Rocca- chaux). Początkowo zatrudniał on 60kwalifikowanych i 50 nie- wykwalifikowanych robotników. Roczna produkcja wynosiła 600 ton. 4 stycznia 1968 r. Pierre Roccaglia zginął w wypadku samochodowym. Przedsiębiorstwa przejął i rozwinął jego syn, Pierre Roccaglia junior, który eksportuje wysokiej jakości bloki białego i kolorowego marmuru. Jego przedsiębiorstwo zajmują- ce się produkcją wapna i marmuru przyjęło nazwę Roccagilia. Na bazie tego samego marmuru pracuje także cementow- nia w Figuil, należąca do spółki akcyjnej CIMENCAM. Cemen- townię w Figuil wybudowano w 1970 r. W 1973 r. wybudowano osiedle dla jej zarządu i kadr. Zmodernizowana cementownia jest obecnie największym zakładem produkcyjnym w północnym Ka- merunie. Figuil – zarys dziejów miasta... 173

Te dwa zakłady przemysłowe, w które Kamerun Północny jest niezwykle ubogi, podniosły znaczenie Figuil w całej okolicy. W roku 1920 zakończono budowę nowej drogi z Garoua do Maroua przez Sorawel, Guider, Mayo Loue i Matafal. Już w 1924 r. przystąpiono do budowy nowego odcinka tej drogi, Sorawel-Fi- guil-Bidzar. W roku 1930 dobudowano odcinek z Figuil do Lere w Czadzie. W latach pięćdziesiątych XX w. zmodernizowano dro- gę Garoua-Figuil-Bidzar-Maroua, co wpłynęło znacznie na rozwój Figuil. Droga ta stała się główną drogą prowadzącą do Czadu. Obecnie kończy się jej kolejna modernizacja, wykonywana głów- nie przez chińskie przedsiębiorstwa. Jednak po wybudowaniu drogi Touboro-Moundou transport i aktywność w Figuil uległy spowolnieniu.

Osiedlenie się polskich misjonarzy w Figuil

Jako pierwsi przybyli misjonarze luterańscy. Głosili Ewangelię również na ziemi Gidarów, zakładając swoje stacje w Guider i Fi- guil. Owocem tej pracy jest Kościół Braci Luterańskich (Eglise Fraternelle Lutherienne). Pierwszym katolickim misjonarzem, który sporadycznie od- wiedzał okolice Figuil był niezwykle gorliwy o. Alexis-Marie Atan- gana, pierwszy oblat kameruński, przebywający wówczas na misji w Bidzar. Docierał do wiosek Kole, Djantare i Djabli-Kaska, a niekiedy i do samego Figuil, choć zabraniał mu tego miejscowy lamido10.

10 P. Czyrny, Mission Catholique Bidzar – 30 années – début et évolution, Bidzar 1992, mps, s. 2. 174 Jarosław Różański

20 lutego 1970 r. w Figuil (Wafango) osiedlił się o. Paweł Mi- chalak11, przygotowujący już teren pracy dla będącej w drodze z Polski grupy czterech misjonarzy oblatów. Zamieszkał on w nie- wielkim domku, ofiarowanym przez Pierre’a Roccaglia, właści- ciela zakładów produkcji wapna. Domek wybudowany był na niewielkim, malowniczym wzgórzu, otoczonym z trzech stron przez zakręcającą ostro rzekę Mayo Louti. Stał się on tymczasową siedzibą misji Figuil, obejmującej lamidaty Figuil i Golombé oraz część lamidatu Guider12. 1 marca do o. Pawła Michalaka dołączył o. Eugeniusz Juretzko, przybyły do Kamerunu w grupie pierwszych czterech misjonarzy. Figuil było pierwszą misją na terenach Kamerunu Północnego, założoną od podstaw przez misjonarzy z Polski. W chwili ich przy- bycia nie było tam „żadnego kościoła, żadnej kaplicy. Msze św. odprawia się w wioskach po różnych chatach lub zagrodach. Ka- techezy naucza się pod słomianym dachem lub w cieniu drzewa. Jeśli chodzi o samych misjonarzy, to mieszkają oni w małym dom- ku, który został dany nieodpłatnie do ich dyspozycji przez jedne- go z dobroczyńców”13. Skromny dom nad Mayo Louti był mieszkaniem tymczasowym. Misjonarze poszukiwali własnego, odpowiedniego terenu pod budowę. Wybrali teren w pobliżu cementowni (Figuil-Karewa). O. Paweł Michalak pisał o nim do bpa Yves’a Plumeya:

11 Ur. w 1920 r. we Francji, wyświęcony na kapłana w 1947 r. w Zgromadzeniu Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Przybył do Kamerunu w 1966 r. Pra- cował najpierw krótko w Garoua, następnie zaś w Ouro-Tada koło Mokolo. 12 Por. relacja o. Eugeniusza Jureczko zamieszczona w: W. Zapłata, Z Kame- runu piszą, Poznań 1983, s. 16-17; A. Kurek, O. Eugeniusz Jureczko OMI, „Nie- pokalana” (1991) nr 9, s. 230-235; tenże, O. Eugeniusz Jureczko OMI, „Słowo Powszechne” (1991) nr 172, s. 6-7; E. Jureczko, List z 29 stycznia 1971 r., w: W. Zapłata, Z Kamerunu piszą, op. cit., s. 16-17; A. Careil, Si vous passez par Figuil, Pôle et Tropiques (1977) nr 11, s. 233-234. 13 List o. Pawła Michalaka z 3 VIII 1970 r., Archiwum OMI Figuil. Figuil – zarys dziejów miasta... 175

„Wydaje mi się, że terenem, który odpowiadałby najlepiej na- szym zamiarom, jest obszar położony przy drodze do Maroua. Oglądaliśmy go w niedzielę po południu [w styczniu 1971 r.; „my”, czyli o. Paweł Michalak i bp Yves Plumey – przyp. J.R.]. Położony jest on w odległości 200 m od skał, które znajdują się naprzeciw cementowni. Sąsiaduje on z prawej strony z polami lamido z Fi- guil, lecz z innych stron nie wydaje się być ograniczony. Co więcej, na tym terenie znajdują się drzewa, co świadczy, że jest tam rów- nież woda. Po drugiej stronie drogi, w odległości ok. 50 m, jest nieco wody. Jeden z katechistów, dobrze znający teren, mówił mi, iż wystarczy tylko wydrążyć małą studnię, by znaleźć wodę. Ten teren, dobrze usytuowany, nadawałby się na założenie misji z prawdziwego zdarzenia”14. Podczas gdy misjonarze starali się o przydzielenie tego terenu, dała o sobie znać dawna niechęć lamido z Figuil do misji chrze- ścijańskich. Stwarzał on wiele drobnych, lecz niezwykle dokucz- liwych przeszkód. Mimo tych protestów podprefekt z Guider przydzielił polskim misjonarzom trzy hektary terenu pod budowę przyszłej misji. Ojcowie Paweł Michalak i Eugeniusz Juretzko zaczynali sta- rania o pozyskanie terenu i budowę misji, prowadząc jednocześnie pracę ewangelizacyjną. Od początku gromadzili już istniejące w tej okolicy niewielkie wspólnoty chrześcijańskie, umacniali je słowem Bożym i posługą sakramentalną oraz zakładali nowe wspólnoty w wioskach, gdzie jeszcze nigdy nie było misjonarza. W sposób specjalny zatroszczyli się od pierwszych miesięcy pra- cy o pozyskanie i kształcenie katechistów15.

14 Y. Plumey, Mission Tchad-Cameroun. Documents, souvenirs, visages. L’an�- nonce de l’Evangile au Nord-Cameroun, Rome 1990, s. 262. 15 Por. list o. Eugeniusza Juretzko z kwietnia 1970 r. zamieszczony w: W. Za- płata, Z Kamerunu piszą, op. cit., s. 13-14. 176 Jarosław Różański

W 1972 r., w dwa lata po przybyciu misjonarzy do Figuil, w pra- cy ewangelizacyjnej wspomagało ich 60 miejscowych współpra- cowników – katechistów. Choć nie było jeszcze wtedy ani kaplicy, ani kościoła, przygotowywano do chrztu prawie 200 osób16. W styczniu 1972 r. Figuil odwiedził o. Alfons Kupka, oblat- -architekt z Poznania. W Figuil opracował on plan domu dla mi- sjonarzy. W lipcu tego samego roku Włoch Cesare Cesarini, dy- rektor miejscowej cementowni, ofiarował polskim misjonarzom 30 ton cementu. Budową misji kierował brat Stanisław Tomkiewicz, który przybył do Kamerunu w lipcu 1972 r. W sierpniu zabrał się do pracy przy budowie domu w Figuil. Na placu przyszłej misji postawił domek z blachy i rozpoczął produkcję potrzebnych do budowy pustaków17. 15 sierpnia, w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, pod krzyżem stojącym na placu budowy odprawiono pierw- szą Mszę św. Dwa miesiące później, w październiku, budynek złożony z trzech pokoi, kuchni, jadalni i magazynu był już gotowy. By zaopatrzyć misję w wodę, brat Stanisław wykopał na jej tere- nie studnię. W listopadzie 1972 r. misjonarze przeprowadzili się ze wzgó- rza przy Mayo Louti (Wafango) do Karewa. Początkowo pracę ewangelizacyjną w misji w Figuil podzielo- no terytorialnie, na dwa sektory, którymi opiekowali się obydwaj rezydujący tam misjonarze, ojcowie Paweł Michalak i Eugeniusz Juretzko. Odwiedzali wioski w swych sektorach i głosili w nich Dobrą Nowinę.

16 List o. Pawła Michalaka z 14 IX 1972 r., mps, Archiwum OMI Figuil. 17 Przygotowania do budowy i poszczególne jej etapy opisuje szczegółowo o. Paweł Michalak w liście z 1972 r. zamieszczonym w: W. Zapłata, Z Kamerunu piszą, op. cit., s. 24-28; a także w: P. Michalak, Figuil, mps, Figuil 1976, s. 4-6; por. A. Careil, Si vous passez par Figuil, op. cit., s. 233-240; K. Zielenda, Misjonarz, który nie głosił kazań, „Misyjne Drogi” (2013) nr 5, s. 32-33. Figuil – zarys dziejów miasta... 177

Kościół zaprojektowany w misji Figuil miał być wybudowany w stylu prawdziwie afrykańskim. W latach siedemdziesiątych nie było jednak łatwo o wzorce. „Po długim namyśle i poszukiwaniu, jak też po różnych dys- kusjach między ojcami (Polakami i Francuzami) oraz z bratem Tomkiewiczem, doszliśmy do wniosku, że kościół w stylu euro- pejskim, nawet z jakąś adaptacją afrykańską, nie nadaje się do naszego Kamerunu Północnego – pisze o. Paweł Michalak do o. Alfonsa Kupki w listopadzie 1973 r. – Myślimy, że najlepiej bę- dzie wybudować coś w stylu afrykańskim. To znaczy: domek wej- ściowy, podwórko dosyć wielkie i domek dla pana sare. U nas tym ostatnim domkiem byłaby mała kapliczka z Najświętszym Sakra- mentem. Podwórko ogrodzone byłoby murkiem 2-metrowej wy- sokości”18. O. Alfons Kupka OMI sporządził plany według podanych mu sugestii. W głównej kaplicy nowego kościoła, obok tabernakulum, umieszczono obraz Matki Bożej, patronki nowej misji – a był to obraz Matki Bożej Częstochowskiej przywieziony z Polski. Nama- lowała go s. Elżbieta Grzegorzewicz, elżbietanka. O. Alfons Kup- ka podkreśla, iż „wierni od samego początku polubili ten obraz. Budził zaufanie”19. 10 lutego 1974 r. bp Yves Plumey poświęcił plac pod budowę świątyni w Figuil, natomiast w grudniu 1974 r. płytę ołtarzową położył abp Luciano Storero, nowy pronuncjusz apostolski rezydujący w Kamerunie20. Kościół w Figuil powstał w błyskawicznym tempie. Konsekro- wano go już 1 stycznia 1975 r., w uroczystość Świętej Bożej Ro- dzicielki. Kościół konsekrował bp Yves Plumey. Uroczystość zgro-

18 List o. Pawła Michalaka, Archiwum OMI Figuil. Por. także: A. Careil A., Si vous passez par Figuil, op. cit., s. 233-240. 19 A. Kupka, Matka nadziei. Poświęcenie nowego sanktuarium Bożej Rodzicielki Maryi w Figuil w Kamerunie, „Misyjne Drogi” (2008) nr 2, s. 21-22. 20 Kronika misji w Figuil, rps, s. 16, Archiwum OMI Figuil. 178 Jarosław Różański madziła ok. trzech tysięcy ludzi, w tym nie tylko chrześcijan i katechumenów, ale także wyznawców religii tradycyjnych i spo- rą liczbę muzułmanów, z lamido na czele21.

Przybycie sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny – śląskich

Abp Yves Plumey oraz polscy misjonarze zabiegali o przybycie sióstr zakonnych do Figuil. Zwrócili się do sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny – śląskich. 20 stycznia 1974 r. na po- siedzeniu Rady Generalnej służebniczek śląskich zdecydowano o przyjęciu misji północnokameruńskiej22. Za pośrednictwem o. Pawła Michalaka bp Yves Plumey przesłał zaproszenia dla sześciu polskich sióstr. W pierwszej grupie sióstr służebniczek znajdowały się siostry Monika Prądzińska z zakonnej prowincji opolskiej, Krystyna Igna- czak i Kinga Maroń (z prowincji katowickiej) oraz Ascelina Schmidt z prowincji kolońskiej. W Figuil, dokąd przybyły, czekał już na nie wybudowany przez brata Stanisława Tomkiewicza dom, składa- jący się z sześciu izb mieszkalnych, kaplicy, kuchni, jadalni i dwóch magazynów. Nie mając żadnego doświadczenia misjonarskiego, zaczynały swą trudną pracę pod kierownictwem misjonarzy re- zydujących w Figuil. Swoją posługę rozwinęły siostry służebniczki z misji Figuil. Prawie każdego dnia wyjeżdżały z misjonarzami, lub bez nich, do wiosek położonych w buszu w okolicach Figuil, służąc ludziom

21 Ibidem. 22 G. Gruszka, Rozwój idei misyjnej w Zgromadzeniu, „Ancilla” (1985) nr 86, s. 14 [numer specjalny]. Figuil – zarys dziejów miasta... 179 przede wszystkim pomocą medyczną, której byli w praktyce zu- pełnie pozbawieni, oraz prowadząc naukę szycia dla kobiet. 4 listopada 1976 r. do Figuil przybyła s. Stella Kuś, a dwa lata później s. Ezechiela Pokusa. S. Stella początkowo cztery razy w ty- godniu gromadziła dzieci i zajmowała się nimi, stopniowo nada- jąc temu kształt prawdziwej ochronki. S. Ezechiela zaś podjęła m.in. pracę w przychodni pobliskiej cementowni jako pielęgniar- ka. Przełożoną wspólnoty była s. Ascelina Schmidt.

Figuil – siedziba delegatury zakonnej polskich oblatów

W 1976 r. tzw. „Grupa Polska” przekształciła się w zakonną Delegaturę Polskiej Prowincji Misjonarzy Oblatów Maryi Niepo- kalanej w Figuil, zwaną w skrócie „Delegaturą Figuil”. Misja w Fi- guil stała się siedzibą władz tej nowej jednostki zakonnej. Jej pierwszym przełożonym został o. Paweł Michalak. W ten sposób misja stała się miejscem zjazdów, dni skupienia, rekolekcji i innych spotkań polskich misjonarzy, a także miejscem pobytu dla wielu nowych misjonarzy przybyłych z Polski. W 1975 r. do misji w Figuil przybył o. Henryk Kruszewski, któ- ry od 1971 r. pracował z francuskimi współbraćmi w misji Toubo- ro. W Figuil objął on nowo utworzony Sektor Wschodni, którego centrum znajdowało się w wiosce Badadji. Założył on w tym sek- torze wiele nowych wspólnot chrześcijańskich, zarówno wśród Gidarów, jak i wśród Mambay z Vatcheo i okolic. W 1977 r. w jego sektorze było już 459 ochrzczonych i 550 katechumenów23. Pod koniec lat siedemdziesiątych do Sektora Wschodniego należały

23 Por. A. Kurek, O. Henryk Kruszewski OMI, „Niepokalana” (1976) nr 10, s. 276-278; H. Kruszewski, List z cyklu: „Wieści z Kamerunu”, „Niepokalana” (1978) nr 5, s. 145-146. 180 Jarosław Różański wspólnoty chrześcijańskie z Badadji, Karewa, Kaftan, Ouro Maray, Kakala, Kole, Pelge, Kara i Kafinarou. Sektorem Centralnym, obejmującym rozrastające się z każdym rokiem Figuil oraz wioskę Djabili, opiekował się o. Paweł Micha- lak, który pracował w misji Figuil do 1979 r. Po zakończeniu swej kadencji przełożonego „Delegatury Figuil” rozpoczął pracę dy- daktyczną i pedagogiczną w wyższym seminarium duchownym w Jaunde, stolicy Kamerunu24. Sektor Centralny przejął po nim na krótko (1979-1980) o. Eugeniusz Juretzko, który został nowym przełożonym „Delegatury Figuil”25. W Sektorze Zachodnim, początkowo sięgającym aż do Boula Ibib i Badjouma, kontynuował pracę o. Eugeniusz Juretzko. Za- łożył on wspólnoty chrześcijańskie m.in. w wioskach Tchontchi, Sorawel i Ribao. W swoim sektorze, oprócz Gidarów, miał on tak- że duże skupiska Mundang i Gisiga. W 1976 r. o. Eugeniusz Ju- retzko opuścił Figuil i przeszedł do pracy w misji Lam. Sektor Zachodni przejął od niego o. Tadeusz Krzemiński. W roku 1977 Sektor Zachodni liczy 362 katolików i ok. 600 katechumenów26. W 1979 r. sektor ten przejął o. Józef Jezior, przybyły z Polski.

24 „Po trzynastu latach pracy misjonarskiej w buszu, po wędrówkach i budo- wach – wylądowałem jako profesor seminarium międzynarodowego i to jako jedyny biały wśród ok. 150 Afrykańczyków! – pisał z seminarium – Od początku jednak ustaliliśmy, że będę tutaj tylko jeden rok. A więc jest nadzieja, że powrócę jeszcze do pracy wśród najbiedniejszych. W seminarium mamy 116 kleryków, z których jeszcze w tym roku 9 otrzyma święcenia kapłańskie, a 23 święcenia diakonatu. Pochodzą oni z różnych diecezji Kamerunu, a potem z Kongo-Braz- zaville, Afryki Centralnej, Gabonu i Gwinei. Żyć i pracować z nimi, przygotowywać ich do pracy misjonarskiej – to wielka przyjemność i łaska, za którą Bogu jestem bardzo wdzięczny”. List o. Pawła Michalaka zamieszczony w: Niepokalana (1980) nr 1, s. 10. Po zakończeniu pracy w seminarium o. P. Michalak powrócił do Francji. 25 A. Kurek, O. Eugeniusz Jureczko, „Niepokalana” (1977) nr 1, s. 28. 26 Por. A. Kurek, Polscy oblaci w Kamerunie, Wrocławski Tygodnik Katolicki (1981) nr 7, s. 4. Figuil – zarys dziejów miasta... 181

W sektorze istniało wówczas 14 wspólnot chrześcijańskich: Mayo Yaram, Mayo Kora, Tchontchi, Sorawel, Tchekal, Lombel, Bokong, Babouri, Golombé, Ribao, Kagouna, Djabi Bourou, Ouro Maloum i Djarengol.

Śmierć brata Stanisława Tomkiewicza

22 maja 1977 r. o godzinie 5.15 rano, po ciężkich dziewięcio- dniowych zmaganiach z tyfusem i malarią, w szpitalu w Garoua zmarł brat Stanisław Tomkiewicz. Pogrzeb odbył się tego samego dnia w Figuil. Liturgii przewodniczył bp Jean Pasquier. Na pogrzeb przybyli licznie polscy i francuscy oblaci oraz siostry zakonne z kilku zgromadzeń zakonnych. Przybyło także wielu Gidarów. Trumnę z ciałem brata Stanisława, złożoną do grobu obok wybu- dowanego przez niego kościoła w Figuil, zupełnie zasypano kwia- tami. Przez kilka kolejnych dni chrześcijanie z miejscowej wspól- noty gromadzili się przy grobie brata Stanisława, by śpiewać po gidarsku pieśni żałobne i modlić się razem. Brat Stanisław Tomkiewicz szybko wykształcił w Kamerunie ekipę budowlaną, która pracowała według jego wskazówek. Był bardzo oddany pracy. Często spał pod gołym niebem i nie szczę- dził sił. Powiadał: „Przyjechałem na misje, by budować”. Podczas pracy przy budowie domu dla sióstr w Bibémi nagle zachorował i został odwieziony do szpitala w Garoua. Bp Jean Pasquier i o. Ripoche udzielili mu sakramentu chorych. Po dzie- więciu dniach brat Stanisław Tomkiewicz zakończył swe praco- wite życie. 182 Jarosław Różański

Misja w Figuil w latach osiemdziesiątych

O. Eugeniusz Juretzko, jako przełożony zakonny rozrastającej się „Delegatury Figuil”, zobowiązany był do licznych wyjazdów i spotkań. Dlatego też w 1980 r. funkcje proboszcza parafii prze- jął po nim o. Andrzej Mazur, przybyły z Polski. Odtąd w misji Figuil obydwie funkcje – przełożonego „Delegatury Figuil” oraz proboszcza odpowiedzialnego za duszpasterstwo w misji – pozo- stawały rozdzielne. W 1981 r. kościół w Figuil został wyposażony w dzwon. W pierw- szych dniach listopada 1982 r. z Boula Ibib do Figuil przybył o. Józef Leszczyński, który został mianowany nowym proboszczem misji. Nowym przełożonym „Delegatury Figuil” i zarazem miesz- kańcem misji został o. Marian Biernat. Figuil z roku na rok coraz bardziej stawało się miejscem piel- grzymkowym dla wspólnot chrześcijańskich, zwłaszcza gidarskich. O. Józef Leszczyński odnotowuje systematyczny wzrost liczby piel- grzymów na święto patronalne misji. 1 stycznia 1983 r., w święto Bożej Rodzicielki, do Figuil „jak co roku ściągnęło wiele pielgrzymek z okolicznych wiosek, a nawet z innych misji. Mszy św. koncelebro- wanej przewodniczył ordynariusz Garoua, abp Yves Plumey. Od- była się ona pod dużym drzewem, gdyż kościół okazał się za mały, by pomieścić tylu ludzi. Obliczono, że było ich trzy tysiące”27. W trzy miesiące później, w Wielką Sobotę, wspólnota chrze- ścijańska w Figuil powiększyła się o nową grupę 100 ochrzczonych. Kościół coraz częściej, zwłaszcza w czasie uroczystości i świąt kościelnych, nie mógł już pomieścić wszystkich wiernych. Często trzeba było przenosić się „pod drzewo”28.

27 Kronika misji w Figuil, rps, bmr, s. 31. 28 Ibidem, s. 36. Figuil – zarys dziejów miasta... 183

20 maja 1985 r., w święto narodowe Kamerunu, w kronice misji odnotowano, iż po raz pierwszy oficjalne uroczystości pań- stwowe rozpoczęły się nabożeństwem religijnym. „Na Mszy św. o godzinie 7.00 gościliśmy podprefekta z Figuil”29. A w trzy mie- siące później: „Pod przewodnictwem brata Grzegorza Rosy, gru- pa młodych – ok. 150 osób – wniosła uprzednio przygotowany krzyż na górę Figuil. Był z nimi o. Adam Rolek, który szczycie odprawił Mszę św.”30. Wielki metalowy krzyż postawiono na gó- rze Figuil z okazji wizyty papieża Jana Pawła II w Garoua, dokąd 7 sierpnia wyruszyła z Figuil piesza pielgrzymka. W tym samym roku rozpoczęto też starania o przydzielenie terenu w centrum Figuil pod budowę nowego kościoła i domu dla misjonarzy. Projektowi temu sprzeciwił się lamido z Figuil. Wspo- mniany teren (2,5 h) otrzymali jednak w lutym 1986 r. W grudniu zaś z tyłu kościoła wzniesiono specjalnie przygotowane podium, mające służyć do odprawiania Mszy św. w czasie wielkich świąt kościelnych. Dotychczasowy kościół był już stanowczo za mały. 1 stycznia 1988 r., w święto Bożej Rodzicielki, do Figuil już „od rana ściągały pielgrzymki – notuje kronika misji – Msza św. rozpoczęła się o godz. 9.00 na podium. Przewodniczył jej ordy- nariusz Garoua, abp Christian Tumi. On też wygłosił homilię. Zebrało się ok. 6 tys. wiernych z całej diecezji – najwięcej jak dotychczas. Pielgrzymka ta została ogłoszona na długo przed świętem we wszystkich parafiach diecezji, a nie – jak dotąd – tyl- ko w Sektorze Duszpasterskim Guider. W koncelebrze uczestniczył także o. prowincjał Józef Kuc z Polski”31. Wokół podium, na którym odprawiana była Msza św., posta- wiono ogrodzenie i zasadzono wiele drzewek, mających dać

29 Ibidem, s. 42. 30 Ibidem, s. 46. 31 Ibidem, s. 79. 184 Jarosław Różański w przyszłości cień przybywającym do Figuil pielgrzymom. Podczas uroczystości na podium stawiano obraz Czarnej Madonny – Mat- ki Boskiej Częstochowskiej32. Obraz ten przyciągał pielgrzymów, zwłaszcza Gidarów z całej okolicy. W ten sposób powstawało żywe miejsce kultu maryjnego, które rozwinęło się zwłaszcza w latach dziewięćdziesiątych XX w.33. W tym samym 1988 r. o. Józef Leszczyński przeszedł z pracy w Figuil do misji Poli, a jego miejsce – jako proboszcza – zajął o. Władysław Kozioł. Objął on także funkcję ekonoma „Delegatury Figuil”. W dniach 3-22 października 1989 r. z inicjatywy o. Władysła- wa Kozioła przeprowadzono w Figuil pierwsze w historii Kościo- ła północnokameruńskiego misje parafialne. Uformowana w 1988 r. grupa misjonarzy parafialnych w Garoua, w skład której wcho- dzili ojcowie Gonzague Dalle, Pierre Court i Henryk Kruszewski, odwiedziła ok. 400 osób w ich zagrodach, przeprowadziła reko- lekcje w siedmiu centralnych punktach misji, spotkała się z mło-

32 Kopię obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej na zamówienie prokury mi- syjnej oblatów w Poznaniu wykonała s. Elżbieta Grzegorkiewicz, była matka prowincjalna sióstr elżbietanek. Jej dziełem są również obrazy Eugeniusza de Mazenoda w Tcholliré oraz Matki Boskiej Kodeńskiej w Boula Ibib. 33 Por. A. Kurek, Jasnogórska Pani w kameruńskiej sawannie, „Ład” (1982) nr 24, s. 5; M. Biernat, List z cyklu: „Wieści z Kamerunu”, „Niepokalana” (1983), nr 2, s. 56; H. Kruszewski, Sanktuarium maryjne w Figuil trwałym akcentem życia religijnego archidiecezji Garoua, „Tam-tamem” (1991) nr 7, s. 20-22; K. Me- gier, Soko, soko –dziękujemy, „Misyjne Drogi” (1990), nr 3, s. 38-39; J. Różański, Im Tanzschritt zur Schwarzen Madonna von Figuil, „Der Weinberg” (1993), nr 5, s. 10-11; N. Leca, Marie Mere de Dieu au Cameroun, „Pôle et Tropiques” (1993), nr 7-8, s. 4-7; J. Różański, Aux pieds de „leur”Madonne, „Pôle et Tropiques” (1993), nr 7-8, s. 7-12; tenże, Sanktuarium Świętej Bożej Rodzicielki w Figuil – centrum pielgrzymkowe Kamerunu północnego, „Niepokalana” (1995), nr 1, s. 22-23; tenże, Północnokameruński Dzień Młodzieży, „Misyjne Drogi” (1993) nr 1, s. 58; W. Kowalewski, Spotkania w sanktuarium w Figuil, „Misyjne Drogi” (1997) nr 5, s. 42-43. Figuil – zarys dziejów miasta... 185 dzieżą w szkołach. W programie misji parafialnych przewidziany był także Dzień Chorych oraz uczestnictwo w Kongresie Parafial- nym (21-22 października). W różnego rodzaju spotkaniach i mo- dlitwach w czasie misji parafialnych uczestniczyło ok. 3000 osób34.

Praca misyjna w latach dziewięćdziesiątych XX w.

Misja w Figuil stała się żywym ośrodkiem pracy misyjnej, a tak- że częstym miejscem spotkań polskich oblatów z „Delegatury Figuil”. Co roku 1 stycznia, w święto Bożej Rodzicielki, do Figuil przy- bywały pielgrzymki, które z roku na rok były coraz liczniejsze. Wśród pielgrzymów było także coraz więcej gości spoza diecezji Garoua. 1 stycznia 1990 r. kronika misji w Figuil odnotowała: „Był to rok wyjątkowy: Maryja, Boża Rodzicielka, przyjęła w swoim sanktu- arium ok. 8 tys. pielgrzymów. W przeddzień święta wieczorne czuwanie modlitewne zgromadziło ok. 2 tys. pielgrzymów”35. W ostatnich dniach grudnia do Czarnej Madonny z Figuil wę- drowało pieszo wiele grup z misji Guider, Lam, Bidzar, Boulai-Ibib, Mandama. Także w ciągu roku, z inicjatywy polskich misjonarzy, organizowano w Figuil spotkania pielgrzymkowe dla mężów chrze- ścijańskich, kobiet oraz młodzieży. Sanktuarium stawało się coraz bardziej znanym miejscem kultu maryjnego w tej części Afryki. W Figuil zainicjowano także Regionalne Spotkania Młodzieży, które solidaryzowały się ze Światowymi Dniami Młodzieży i od- bywały się co roku w Niedzielę Palmową. I tak w sobotę 11 kwiet- nia 1992 r. na takie spotkanie przybyła młodzież z okolic misji

34 Por. H. Kruszewski, Misje parafialne, „Tam-tamem” (1989) nr 4, s. 8-11; J. Różański, Wędrujemy jak Mbororo, „Misyjne Drogi” (1994) nr 2, s. 30-31. 35 Kronika misji w Figuil, op. cit., s. 95. 186 Jarosław Różański

Lam, Guider i Bidzar. 6 kwietnia 1991 r., w sanktuarium świętej Bożej Rodzicielki, święcenia kapłańskie przyjął diakon Lucien Buba – trzeci w historii kapłan-Gidar, a pierwszy kapłan z terenu misji Figuil. Święcenia poprzedzało wieczorne czuwanie modli- tewne, przygotowane przez seminarzystów z Maroua. Mszy św. koncelebrowanej – w której wzięło udział 37 kapłanów – prze- wodniczył pronuncjusz apostolski w Kamerunie, abp Santos Abril y Castello z Jaunde. Byli także obecni przedstawiciele wła- dzy administracyjnej i tradycyjnej z całego regionu, jak również przedstawiciele wspólnot protestanckich i muzułmańskiej36. Oprócz duszpasterzy ważny wkład w codzienne życie domu i pracę wnosili bracia zakonni Grzegorz Rosa i Wilhelm Mikoła- szek. Pracowali w misji Figuil od 1985 r. Brat Wilhelm Mikołaszek naprawiał samochody misjonarzy, przeprowadzał konieczne re- monty w budynkach misji oraz troszczył się o transport. Często także, szczególnie w czasie większych spotkań w domu zakonnym w Figuil, zajmował się kuchnią. Przez pewien czas był ekonomem domu w Figuil. W 1994 r. w Figuil nastąpiły kolejne zmiany personalne. Nowym przełożonym delegatury oblackiej został o. Jan Domański. O. Wła- dysław Kozioł udał się na rok szabatowy do Europy, a proboszczem został mianowany o. Piotr Lepich. Przełożonym wspólnoty i wi- karym został o. Wojciech Kowalewski, przybyły z Guider. W 1995 r. został on proboszczem w Figuil. „W maju przeżywaliśmy w naszej misji bierzmowanie. Mieliśmy 138 kandydatów. Wszyscy zebra- li się w przeddzień uroczystości na modlitwę i chwilę skupienia” – pisał w 1995 r. o. Wojciech Kowalewski37.

36 Por. Kronika misji w Figuil, op. cit., s. 91; H. Kruszewski, Parafia Figuil daje Kościołowi pierwszego kapłana, „Tam-tamem” (1991) nr 7, s. 35-37. 37 W. Kowalewski, Oni mają pierwszeństwo, „Misyjne Drogi” (1995) nr 5, s. 29-30. Figuil – zarys dziejów miasta... 187

W 1997 r. przestała istnieć polska delegatura oblacka w Figu- il, przekształcając się w prowincję zakonną. W tym samym roku proboszczem w Figuil został mianowany o. Władysław Kozioł. O. Władysław Kozioł rozwinął na terenie misji Figuil i w misjach ościennych prężnie działające stowarzyszenie kobiet miłosierdzia. „Nasze Stowarzyszenie Kobiet Miłosierdzia św. Wincentego á Pau- lo rozrasta się i uaktywnia na różnych polach działania. O ich pracy i wystąpieniach informował niedawno także krajowy dwu- tygodnik kameruński ‘L’Effort Camerounais’. Stowarzyszenie to skupia na terenie naszych misji 765 osób. To bardzo wiele, jeśli uwzględni się fakt, że kiedy zaczynaliśmy działalność w 1983 r. na terenie misji Lam, była tam skromna zaledwie grupa”38.

Posługa sióstr karmelitanek

Pod koniec grudnia 1991 r. misja Figuil wzbogaciła się o nową wspólnotę sióstr zakonnych. Do miasteczka przybyła grupa czte- rech sióstr karmelitanek, zamierzając założyć pierwszy karmel w tej części Afryki. Były to siostry przybyłe z Karmelu Lubumba- shi w Zairze (Kongo): dwie Kamerunki z Południa – siostry Elż- bieta i Maria-Teresa, Belgijka – s. Petra, która spędziła w Lubum- bashi dwadzieścia lat swego życia, oraz siostra Maria-Józefina – Kongijka. Dołączyły do nich dwie inne: s. Blandyna – Kamerun- ka z klasztoru w Rwandzie oraz s. Benedykta z francuskiego kar- melu w Manzille. Zamieszkały one w pustym, niewielkim domu nad Mayo Louti, który ofiarował im zawsze gościnny Pierre Roc- caligia (junior) – w tym samym, w którym ponad dwadzieścia lat

38 W. Kozioł, Zaangażowanie w dzieło ewangelizacji, „Misyjne Drogi” (1997) nr 6, s. 27. Por. tenże, Stowarzyszenie Kobiet Miłosierdzia rozrasta się, „Misyjne Drogi” (1998) nr 4, s. 30; tenże, Zasiane ziarno owocuje, Misyjne Drogi (2000) nr 2, s. 29-30. 188 Jarosław Różański wcześniej zamieszkali polscy oblaci, ojcowie Paweł Michalak i Eu- geniusz Juretzko. 19 listopada 1992 r. położono kamień węgielny pod budowę nowego klasztoru, do którego siostry przeprowadziły się w 1995 r.39 Prace budowlane trwały do 1997 r., a wykończeniowe przecią- gnęły się do następnego roku. Przy zabudowaniach siostry zało- żyły ogród owocowy. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych siostry miały już pierwsze miejscowe powołania zakonne.

Współczesność misji Figuil

W 2001 r. misja w Figuil przeszła kolejne zmiany. O. Władysław Kozioł przeniesiony został do Ngaoundéré, gdzie przejął obowiąz- ki ekonoma diecezji, a do pracy w Figuil został przydzielony o. Wojciech Kowalewski, pełniąc funkcję proboszcza. W tym samym roku parafia w Figuil liczyła ok. 3700 wiernych, reprezentujących co najmniej pięć plemion północnokameruń- skich, w większości Gidarów, a następnie Mundang, Gisiga, Tu- puri, Ngambay. Sporą część stanowili także przedstawiciele ple- mion z południa kraju, głównie urzędnicy i nauczyciele. Na terenie parafii mieszkali także Fulbe i Mbororo – muzułmanie, jak również wyznawcy religii tradycyjnych. Misja liczyła 31 wspól- not chrześcijańskich, zgrupowanych w sześciu sektorach: Figuil, Sorawel, Ouro Délélé, Tchontchi, Ribao i Barki Djaman. W misji prowadzono katechezę dla dorosłych oraz w szkołach dla mło- dzieży i dla dzieci. Żywą działalność prowadziły także organiza-

39 Por. J. Różański, Klasztor nad brzegiem Dzikiej Rzeki, „Misyjne Drogi” (1993) nr 3, s. 58-59; N. Leca, Le Carmel de Figuil, „Pôle et Tropiques” (1993) nr 7-8, s. 12-15. Figuil – zarys dziejów miasta... 189

Widok nowego kościoła w Figuil z lotu ptaka. Foto: G. Rosa. cje katolickie, m.in. dziecięcy Cop’Monde, Ruch Eucharystyczny Młodych (MEJ), Grupa Powołaniowa, Grupa Biblijna, Żywy Ró- żaniec, ministranci, grupa liturgiczna, Stowarzyszenie Kobiet Miłosierdzia św. Wincentego á Paulo, Stowarzyszenie Kobiet św. Marty, chóry (dziecięcy, młodzieżowy, dorosłych, chóry etniczne), grupy kulturalne i sportowe, Stowarzyszenie Dawnych Ochrzczo- nych itp. W parafii istniała rada parafialna, rada ekonomiczna oraz Strażnicy Sanktuarium. Z duszpasterzami ściśle współpra- cowały wspólnoty sióstr służebniczek śląskich oraz karmelitanek40. W 2001 r. rozpoczęto w Figuil budowę nowej świątyni. Do- tychczasowy malowniczy kościół-zagroda stawał się za mały już nie tylko w wielkie uroczystości, ale także dla liturgii niedzielnej.

40 Por. Passation de service entre cures entrant et sortant de la paroisse de Figuil, Figuil 2001, mps, s. 1-4, Archiwum Archidiecezji Garoua. 190 Jarosław Różański

W sporządzeniu projektu, jak również organizacji budowy, współ- pracowali architekt Hermann Hagspiel, który kilka lat spędził na budowach w diecezji Ngaoundéré oraz o. Alfons Kupka. Kościół budowany był w oparciu o bryłę jednoprzestrzenną i bardzo lek- ką strukturę konstrukcyjną dachu w kształcie owalu. Miał ok. 1300 miejsc siedzących. W prezbiterium umieszczono w nowej oprawie obraz Bożej Rodzicielki, Matki Boskiej Częstochowskiej41. W 2002 r. proboszczem został o. Jacek Nosowicz, a w 2004 r. o. Piotr Czyrny. W tym samym roku liczba chrześcijan na terenie misji wynosiła ok. 4200 osób. Pochodzili oni z pięciu grup etnicz- nych. W większości byli to Gidarzy, a także Mundang, Gisiga, Tupuri, Ngambay oraz przedstawiciele grup etnicznych z południa: Beti, Bassa, Bamileke, Makia, Duala i inni. Na terenie parafii ist- niało 46 wspólnot, podzielonych na sześć sektorów misyjnych: Figuil, Sorawel, Ouro-Délélé, Tchontchi, Ribao, Barki-Djaman. Duszpasterzy wspomagało 45 katechistów. Prowadzono regular- ną katechizację dorosłych, młodzieży i dzieci. W katechizacji duszpasterzy i katechistów wspomagały siostry służebniczki ślą- skie z miejscowej wspólnoty. Codziennie w miejscowym kościele oraz we wspólnocie sióstr karmelitanek sprawowano Eucharystię. W niedzielę odprawiano Mszę św. w języku gidarskim oraz w języku francuskim. Co sobo- tę sprawowano także w kościele w Figuil sakrament pojednania. Przynajmniej dwa razy w miesiącu sprawowano Eucharystię niedzielną w głównych ośrodkach sektorów misyjnych (Barki- -Djaman, Délélé, Ribao, Tchontchi i Sorawel). Podczas nieobec- ności kapłana celebrację słowa prowadzili miejscowi katechiści. Odwiedzano także okazjonalnie poszczególne wspólnoty w innych wioskach.

41 Por. A. Kupka, Sanktuarium Bożej Rodzicielki Maryi w Figuil, „Misyjne Drogi” (2002) nr 3, s. 8-12. Figuil – zarys dziejów miasta... 191

Widok na ołtarz główny w nowym kościele w Figuil. Foto: J. Kobzan.

Na terenie misji działały różne grupy katolików świeckich, jak Cop’Monde, Eucharystyczna Krucjata Młodzieży, grupa powoła- niowa, biblijna, lektorów, wdów chrześcijańskich, Żywego Ró- żańca, Stowarzyszenie Kobiet Miłosierdzia, chór dziecięcy i mło- dzieżowy oraz chóry językowe. Istniała także rada parafialna oraz rada ekonomiczna parafii. Na terenie parafii funkcjonowała tak- że przychodnia oraz przedszkole, prowadzone przez siostry słu- żebniczki śląskie, jak również piekarnia sióstr karmelitanek42. O. Piotr Czyrny kontynuował m.in. budowę nowej świątyni w Figuil. Na przełomie roku 2006/2007 pełniącym funkcję pro- boszcza był o. Jean Lamy, a od 2007 r. funkcję tę pełnił o. Krzysz- tof Trociński.

42 Por. Passation de service entre curé entrant et sortant, Paroisse Sainte Mère de Dieu, Figuil, mps, Figuil 2004, s. 1-6. 192 Jarosław Różański

31 grudnia 2007 r. w Figuil odbyła się uroczysta konsekracja nowego kościoła. Obrzędom przewodniczył abp Antoine Ntalou z Garoua. Obecny był również ordynariusz z Maroua bp Philippe Stevens. Uczestniczyło wielu gości, w tym ponad 40 kapłanów i ponad 60 sióstr zakonnych różnych zgromadzeń, prefekt Mayo Louti oraz podprefekt z Figuil, wielu przedstawicieli administra- cji państwowej i bardzo liczni wierni. Wypełniony kościół pomie- ścił ok. 2000 zgromadzonych43. O. Krzysztof Trociński, przełożony misji i zarazem proboszcz miejscowej parafii, tak charakteryzował pracę na jej terenie: „Pierw- szym zadaniem i naszą posługą jest głoszenie Dobrej Nowiny tym, którzy nie znają jeszcze Chrystusa i utwierdzanie w wierze tych, którzy przyjęli Go jako Zbawiciela. Mam tu na myśli około 6 ty- sięcy ochrzczonych chrześcijan i około 1500 katechumenów rozsia­ nych w ponad 50 wspólnotach w centrum i w buszu. Towarzyszy- my naszym wiernym Słowem Bożym, sakramentami, katechezą, pomocą charytatywną, wspomagani przez siostry służebniczki, katechistów, animatorów grup i stowarzyszeń”. Inną ważną posługą w misji Figuil była troska o chorych, ka- lekich i cierpiących (w tym na AIDS) poprzez regularne wizyty z sakramentem chorych, pomoc materialną oraz pomoc medycz- ną: lekarstwa, operacje, protezy itp. Figuil miało także wielkie znaczenie jako sanktuarium maryj- ne dla archidiecezji. Co roku 1 stycznia główne święto gromadzi- ło ok. 10 000 pielgrzymów.

43 A. Kupka, Matka nadziei. Poświęcenie nowego sanktuarium Bożej Rodzicielki Maryi w Figuil w Kamerunie, „Misyjne Drogi” (2008) nr 2, s. 23-24. Por. K. Mach- nik, Obraz Miłosierdzia Bożego w Sanktuarium w Figuil, „Misyjne Drogi” (2008) nr 2, s. 25; W. Kozioł, To nasza kobieta, „Misyjne Drogi” (2008) nr 3, s. 31. Figuil – zarys dziejów miasta... 193

Przełożeni polskiej delegatury oblackiej w Figuil

Paweł Michalak OMI (1975-1979) Eugeniusz Juretzko OMI (1979-1982) Marian Biernat OMI (1982-1988) Stanisław Jankowicz OMI (1988-1994) Jan Domański OMI (1994-1997)

Odpowiedzialni za wspólnotę chrześcijańską w Figuil

Paweł Michalak OMI (1970-1979) Eugeniusz Juretzko OMI (1979-1980) Andrzej Mazur OMI (1980-1982) Józef Leszczyński OMI (1982-1988) Władysław Kozioł OMI (1988-1994) Piotr Lepich OMI (1994-1995) Wojciech Kowalewski OMI (1995-1997) Władysław Kozioł OMI (1997-2001) Wojciech Kowalewski OMI (2001-2002) Jacek Nosowicz OMI (2002-2004) Piotr Czyrny OMI (2004-2006) Jean Lamy OMI (pełniący obowiązki proboszcza na przełomie 2006/2007) Krzysztof Trociński OMI (2007-) 194 Jarosław Różański

Bibliografia

Biernat M., List z cyklu: „Wieści z Kamerunu”, „Niepokalana” (1983), nr 2, s. 56. Bocquené H., Moi, un Mbororo. Autobiographie d’Oumarou Ndoudi peul nomade du Cameroun, Paris 1986. Careil A., Si vous passez par Figuil, Pôle et Tropiques (1977) nr 11, s. 233- -234. Czyrny P., Mission Catholique Bidzar – 30 années – début et évolution, mps, Bidzar 1992. Figuil, http://cvuc.cm/national/index.php/fr/carte-communale/re- gion-de-lest/132-association/carte-administrative/nord/mayo- -louti/519-figuil, [dostęp 30.08.2015]. Gruszka G., Rozwój idei misyjnej w Zgromadzeniu, „Ancilla” (1985) nr 86, s. 14 [numer specjalny]. Jureczko E., List z 29 stycznia 1971 r., w: W. Zapłata, Z Kamerunu piszą, Poznań 1983, s. 16-17. Juretzko E., List z kwietnia 1970 r., w: W. Zapłata, Z Kamerunu piszą, Poznań 1983, s. 13-14. Kowalewski W., Oni mają pierwszeństwo, „Misyjne Drogi” (1995) nr 5, s. 29-30. Kowalewski W., Spotkania w sanktuarium w Figuil, „Misyjne Drogi” (1997) nr 5, s. 42-43. Kozioł W., Stowarzyszenie Kobiet Miłosierdzia rozrasta się, „Misyjne Dro- gi” (1998) nr 4, s. 30. Kozioł W., To nasza kobieta, „Misyjne Drogi” (2008) nr 3, s. 31. Kozioł W., Zaangażowanie w dzieło ewangelizacji, „Misyjne Drogi” (1997) nr 6, s. 27. Kozioł W., Zasiane ziarno owocuje, Misyjne Drogi (2000) nr 2, s. 29-30. Kronika misji w Figuil, rps, Archiwum OMI Figuil. Kruszewski H., List z cyklu: „Wieści z Kamerunu”, „Niepokalana” (1978) nr 5, s. 145-146. Kruszewski H., Misje parafialne, „Tam-tamem” (1989) nr 4, s.8-11. Kruszewski H., Parafia Figuil daje Kościołowi pierwszego kapłana, „Tam- -tamem” (1991) nr 7, s. 35-37. Figuil – zarys dziejów miasta... 195

Kruszewski H., Sanktuarium maryjne w Figuil trwałym akcentem życia religijnego archidiecezji Garoua, „Tam-tamem” (1991) nr 7, s. 20-22. Kupka A., Matka nadziei. Poświęcenie nowego sanktuarium Bożej Rodzi- cielki Maryi w Figuil w Kamerunie, „Misyjne Drogi” (2008) nr 2, s. 21-22. Kupka A., Matka nadziei. Poświęcenie nowego sanktuarium Bożej Rodzi- cielki Maryi w Figuil w Kamerunie, „Misyjne Drogi” (2008) nr 2, s. 23-24. Kupka A., Sanktuarium Bożej Rodzicielki Maryi w Figuil, „Misyjne Drogi” (2002) nr 3, s. 8-12. Kurek A., Jasnogórska Pani w kameruńskiej sawannie, „Ład” (1982) nr 24, s. 5. Kurek A., O. Eugeniusz Jureczko OMI, „Niepokalana” (1991) nr 9, s. 230-235. Kurek A., O. Eugeniusz Jureczko OMI, „Słowo Powszechne” (1991) nr 172, s. 6-7. Kurek A., O. Eugeniusz Jureczko, „Niepokalana” (1977) nr 1, s. 28. Kurek A., O. Henryk Kruszewski OMI, „Niepokalana” (1976) nr 10, s. 276-278. Kurek A., Polscy oblaci w Kamerunie, Wrocławski Tygodnik Katolicki (1981) nr 7, s. 4. Lacroix P.-F., Le puel, w: J. Perrot (red.), Les langues dans le monde ancien et moderne, t. 1, Paris 1981, s. 19- Leca N., Le Carmel de Figuil, „Pôle et Tropiques” (1993) nr 7-8, s. 12-15. Leca N., Marie Mere de Dieu au Cameroun, „Pôle et Tropiques” (1993), nr 7-8, s. 4-7. Lestringant J., Le pays de Guider au Cameroun. Essai d’histoire régionale, Versailles 1964, s. 307-314. Machnik K., Obraz Miłosierdzia Bożego w Sanktuarium w Figuil, „Misyj- ne Drogi” (2008) nr 2, s. 25. Megier K., Soko, soko –dziękujemy, „Misyjne Drogi” (1990), nr 3, s. 38-39. Michalak P., Figuil, mps, Figuil 1976. Michalak P., List z 1972 r., W. Zapłata, Z Kamerunu piszą, Poznań 1983, s. 24-28. Michalak P., List z 14 IX 1972 r., mps, Archiwum OMI Figuil. Michalak P., List z 3 VIII 1970 r., mps, Archiwum OMI Figuil. Michalak P., List, „Niepokalana” (1980) nr 1, s. 10. 196 Jarosław Różański

Passation de service entre curé entrant et sortant, Paroisse Sainte Mère de Dieu, Figuil, mps, Figuil 2004. Passation de service entre cures entrant et sortant de la paroisse de Figuil, Figuil 2001, mps, Archiwum Archidiecezji Garoua. Plumey Y., Mission Tchad-Cameroun. Documents, souvenirs, visages. L’an- nonce de l’Evangile au Nord-Cameroun, Rome 1990. Różański J., Aux pieds de „leur”Madonne, „Pôle et Tropiques” (1993), nr 7-8, s. 7-12. Różański J., Im Tanzschritt zur Schwarzen Madonna von Figuil, „Der We- inberg” (1993), nr 5, s. 10-11. Różański J., Klasztor nad brzegiem Dzikiej Rzeki, „Misyjne Drogi” (1993) nr 3, s. 58-59. Różański J., Północnokameruński Dzień Młodzieży, „Misyjne Drogi” (1993) nr 1, s. 58-59. Różański J., Sanktuarium Świętej Bożej Rodzicielki w Figuil – centrum pielgrzymkowe Kamerunu północnego, „Niepokalana” (1995), nr 1, s. 22-23. Różański J., Wędrujemy jak Mbororo, „Misyjne Drogi” (1994) nr 2, s. 30-31. Zapłata W., Z Kamerunu piszą, Poznań 1983. Zielenda K., Misjonarz, który nie głosił kazań, „Misyjne Drogi” (2013) nr 5, s. 32-33.

An outline history of Figuil: the city and the Polish Oblates of Mary Immaculate central mission in northern Cameroon Summary

Figuil, located in northern Cameroon, was a small village. In its vi- cinity lived another ethnic group, the Gidars. In the late nineteenth and early twentieth century the Mbororo settled there to constitute a distinct ethnic category – lamidat. In the first half of the twentieth century this desolate area was inhabited mainly by the Gidars. It seems that the subsequent dynamic growth of Figuil was determined by the Garoua – Maroua road as well as by the emergence of marble processing plant Figuil – zarys dziejów miasta... 197 and the production of lime and cement plants. An important element in the development of the city, as well as in the growth of the Catholic Church, was the foundation of the mission in Figuil by the Polish Mis- sionaries of Mary Immaculate. Today, this mission is well known thro- ughout the country as the Shrine of the Holy Mother of God.

MICHAŁ ZĄBEK

OBRONA PRZED WCHŁONIĘCIEM. ZARYS HISTORII GAMBII

Wprowadzenie

Wielu, oglądając mapę polityczną Afryki, mogą dziwić niektó- re twory polityczne na tej mapie, jak Gambia, w całości wciśnięte w obręb innego większego państwa. Mając pewne minimum wie- dzy na temat historii, mogą uznać te przypadki za winę koloni- zatorów, którzy rozdrapując Afrykę, dzieląc ją sztucznymi grani- cami między sobą, nie liczyli się nie tylko z miejscową kulturą i podziałami etnicznymi ale nawet zwykłym zdrowym rozsądkiem. Zachodzi tylko pytanie, czy jednak nikt nie próbował zjednoczyć tego obszaru, kulturowo dość jednorodnego, zwanego Senegam- bią1? Otóż tak, próbowano, nawet kilka razy ale historia Gambii pokazuje nam, że geneza współczesnego podziału politycznego Afryki, jest w rzeczywistości nieco bardziej skomplikowana niż się na ogół sądzi, a kolonizatorzy europejscy wcale nie byli tak wszechwładni, żeby zupełnie dowolnie wyznaczać tam granice.

1 Termin Senegambia odnosi się tu do regionu pomiędzy rzekami Senegal i Gambia. 200 Michał Ząbek

Położenie kraju i jego zróżnicowanie etniczne

Gambia jest krajem położonym w Afryce Zachodniej, nad Oce- anem Atlantyckim, wzdłuż rzeki Gambii, od której wzięła swą nazwę (w języku Mandinka Kambaa – rzeka)2. Terytorium jej wcina się w obszar Senegalu, który w ten sposób jest jej jedynym bezpośrednim sąsiadem. Długość tego kraju od wybrzeża w głąb lądu sięga 330 km, a jego szerokość wynosi przeciętnie zaledwie ok. 40 km. Jest to najmniejsze państwo w Afryce położone na stałym lądzie. Jego powierzchnia liczy 11 295 km², czyli tyle ile mniej polskie województwo. Pod względem geograficznym i przy- rodniczym Gambia zaliczana jest oczywiście do strefy Sahelu3 i Sudanu (Bilad as-Sudan)4 rozciągającego się na południe od Sahary, w pasie sawanny, między pustynią a lasami. W dolinie rzeki Gambii długości 1200 km, występują jednak wiecznie zie- lone lasy galeriowe a wokół estuarium namorzynowe. Tylko na wyżej położonych obszarach występuje krajobraz typowy dla sa- wanny sudańskiej z wysokimi trawami i stosunkowo rzadkimi drzewami (głównie akacje i baobaby) lub sawanny krzaczastej potocznie nazywanej buszem. Gambia jest, jak większość państw afrykańskich, krajem wie- loetnicznym. Do największych grup należy zaliczyć Mandinka5

2 B. Nowak, Początki obecności europejskiej w Afryce Czarnej, w: M. Tymowski (red.), Historia Afryki do początku XIX wieku, Wrocław 1996, s. 770. 3 , w języku arabskim oznacza „wybrzeże”, także jest to określenie po- granicznych obszarów między pustynią a sawanną. 4 Bilad as-Sudan, w języku arabskim „Ziemia Czarnych”, nazwa nadana przez średniowiecznych geografów arabskich wszystkim terytoriom na południe od Sahary. 5 W stosunku do afrykańskich grup etnicznych mieszkających w różnych państwach w użyciu jest nieraz wiele określeń, dlatego przyjąłem zasadę, że na Obrona przed wchłonięciem... 201 inaczej Mande6 lub Malinke (ok 40-44 proc.), Fula, inaczej Peul lub Fulbe (ok. 18 proc.), Wolof (14-16 proc.), Dżola (Jola) lub Dioula (ok 10 proc.), Soninke (lokalnie znani też jako Serahule 9 proc.). Należy zauważyć, że miejscowe źródła spośród Wolofów wyróżniają również grupę Sererów7. Sererowie mający też silne związki kulturowe i językowe z Mandinka, wyróżniają się tym z Wolofów, że są potomkami mieszanych miejscowych społecz- ności nigryckich, z nie-nigryckimi przybyszami z północnej Afry- ki. Ponadto Sererowie stanowili kastę rządzącą wśród Wolofów i do dzisiaj wyróżniają się spośród reszty swojej grupy8. Poszczególne grupy etniczne w Gambii, potocznie w języku angielskim nazywane plemionami, do dziś można odróżnić od siebie, nie tylko pod kątem używanych języków, ale również pod kątem trybu życia czy wybieranych zawodów. Przykładem może być wypowiedź mężczyzny, sprzedawcy ryb z Bakau, który w ten sposób scharakteryzował poszczególne grupy: Sererowie zajmują się rybołówstwem, Fulbe hodowlą bydła, Wolofowie drobnym han- dlem, Dżola również handlem oraz zbieraniem miodu, natomiast Mandinka nic nie robią tylko jedzą. Zaskakująca może być tu ne- gatywna postawa wobec największej grupy etnicznej w państwie. Niemniej może ona wynikać z uwarunkowań historycznych, gdyż Mandinka (Malinke) byli podstawową grupą etniczną tworzącą w okresie średniowiecza Imperium Mali. Do dziś Mandinka uwa- żają siebie za potomków władców tego historycznego państwa, a innych za kastę swoich niewolników. Na uwagę zasługuje rów- nież fakt, że Mandinka stanowili podstawowe zaplecze byłego pierwszym miejscu podaję tę nazwę, którą stosuje się w samej Gambii, a następnie te, które występują w krajach ościennych lub w literaturze przedmiotu. 6 To określenie dotyczy nie tylko Mandinka z Gambii, określanej inaczej także jako Malinke, ale całej grupy językowej. 7 Dawda Faal, A history of the Gambia, ad 100 1965, b.m.w 1997. 8 Ibidem, s. 9. 202 Michał Ząbek prezydenta Dawada Jawary, który był jednym z nich. Wszystkie grupy zamieszkujące w Gambii żyją także w sąsiednim Senegalu, co ma wpływ na łatwość i płynność migracji pomiędzy tymi kra- jami. Warto tu zauważyć, że obecny prezydent tego państwa Yahaya Jammeh wywodzi się z Dżola (Dioula, Diola), którzy są znaczącą grupą etniczną w Kasamance9 (wielu miejscowych uważa nawet, że Jammeh urodził się właśnie w Kasamance i nie jest Gambijczy- kiem). Taki rodowód prezydenta ma z pewnością wpływ na pozy­ tywne odnoszenie się do imigrantów i uchodźców przybywających właśnie z Kasamanki, którzy, jak wynika z moich obserwacji, są w Gambii traktowani co najmniej neutralnie. Wielu z nich zajmu- je się świadczeniem różnorakich usług oraz drobnym handlem na bazarach. Powiązania etniczne są również niewątpliwie płasz- czyzną do dialogu z pozostałymi krajami regionu, a bezkonflik- towe współżycie różnych grup etnicznych w Gambii jest z pew- nością dobrym przykładem dla reszty kontynentu. Na uwagę zasługują również dwie grupy ludności, które nie mają rdzennego pochodzenia gambijskiego. Do pierwszej należą miejscowi kreole, ludność będąca potomkami uwolnionych w XIX w. niewolników osiedlonych w Gambii lub też przesiedleńców z Sier- ra Leone. Są to Aku (od słowa z języka joruba akkiriyo oznacza- jącego w wolnym tłumaczeniu „spotykających się po nabożeń- stwie”). Nazwa ta odnosi się do wyznawanego przez nich chrześcijaństwa i przyjętych przez tę społeczność europejskich zwyczajów spędzania czasu. Jednak „europejskość” Aku to nie tylko zwyczaje związane z celebracją dni świątecznych, ale lepsze, przeciętnie rzecz biorąc, wykształcenie i ogólnie przyjęty przez nich sposób życia na wzór europejski. Dziś nie stanowią oni nawet 2 proc. ogółu populacji, ale to oni zawsze stanowili podstawową

9 Casamanca – prowincja Senegalu leżąca na południe od Gambii, z wyraźny­ mi tendencjami separatystycznymi. Obrona przed wchłonięciem... 203 elitę, dążącą do zniesienia kolonializmu brytyjskiego. Byli też odpowiedzialni za stworzenie podstaw państwowości i zrębów narodowości gambijskiej. Obecnie społeczność ta, dzięki lepsze- mu zorganizowaniu i większej aktywności społecznej niż w przy- padku pozostałych Gambijczyków, ma nadal znaczący wpływ na państwo. Wielu Aku prowadzi z powodzeniem przedsiębiorstwa oraz dzierży wysokie stanowiska państwowe. Przedstawiciele Aku posiadają też relatywnie wysokie dochody, co pozwala im na ży- cie na bardzo wysokim poziomie, porównywalnym z poziomem życia Europejczyków. Drugą elitarną grupą w Gambii są cudzoziemcy, zarówno po- chodzenia europejskiego (głównie z Wielkiej Brytanii i Hiszpanii), których jest ponad 20 tys. oraz arabskiego przede wszystkim z Maroka. Jedni i drudzy mający zwykle status stałych rezydentów w tym kraju. Ich wysoka relatywnie liczba w Gambii jest wynikiem względnie dużej stabilności tego państwa i wysokiego, szcze­gólnie jak na Afrykę, poziomu bezpieczeństwa. Zarówno Europejczycy, jak i Arabowie zajmują się w Gambii przeważnie handlem detalicz­ nym na poziomie supermarketów oraz handlem międzynarodo- wym, poprzez prowadzone przez nich firmy. Niektórzy z nich są właścicielami również hoteli i restauracji, które mają niebagatel- ny wpływ na szybko rozwijający się sektor turystyczny. Warto w tym miejscu także zaznaczyć, że Gambia w przeciwieństwie do wielu państw w regionie prowadzi politykę przyjazną obecności cudzoziemców na swoim rynku, widząc w nich źródło dochodów i rozwoju państwa. Duża grupa cudzoziemców Gambii i prowa- dzona przez nich działalność ma niebagatelny wpływ na relacje o zasięgu światowym i stanowi swoiste „okno na świat” obecnego prezydenta Yahye Jammeha. Patrząc z demograficznego punktu widzenia Gambia posiada olbrzymi potencjał rozwojowy, dużą grupę młodych ludzi stanowiących zaplecze rynku, brak konflik- tów na tle etnicznym, dających szansę na stabilność państwa. 204 Michał Ząbek

Znacząca mniejszość cudzoziemców w Gambii, gotowych inwe- stować a nawet się osiedlać, również przyczynia się do rozwoju jej rynku. Do zagrożeń możemy zaliczyć przede wszystkim wy- jątkowo nierównomierny rozkład społeczny, który może owoco- wać w przyszłości niedorozwojem reszty kraju w stosunku do obszaru wybrzeża atlantyckiego. Pewnym zagrożeniem jest tak- że, w przypadku pogłębiania się rozwarstwienia społecznego, powstanie w miastach obszarów tzw. slumsów, choć jak dotychczas takich typowych dzielnic nędzy udało się w Gambii uniknąć.

Dzieje terytoriów położonych na rzeką Gambią w okresie przed przybyciem Europejczyków

Pierwsze ślady człowieka zajmującego się zbieractwem, rybo- łóstwem i łowiectwem na terenach między rzekami Senegal – Gam­bia a Kasamanka (Casamance) datowane są na lata między 200 p.n.e. a 200 n.e. Dopiero po roku 200 n.e. pojawiają się na tych terenach przodkowie zamieszkującego do dziś te tereny ludu Dżola (Dioula, Diola), zajmującego się uprawą ryżu, chowem bydła, owiec i kóz ale znającego także sztukę wytopu żelaza z miej- scowych rud. Śladem po nich są także liczne na tym terenie bu- dowle megalityczne (np. w miejscowości Wassu niedaleko Janja- bureh nad rzeką Gambią) będące grobowcami wznoszone nie­kiedy z bloków laterytowych zawierających żelazo10. Znacznie później na północ od rzeki Gambii zaczęły osiedlać się takie ludy, jak Wolofowie oraz pasterze Fula (Peul, Fulbe) ma- jące powiązania poprzez Saharę z Afryką Północną. Prawdopo- dobne do ujścia Gambii dotarł już w V wieku p.n.e. kartagiński

10 S. Szafrański, Wczesna epoka żelaza w Afryce na południe od Sahary, w: Historia Afryki do początku XIX wieku, op. cit., s. 323-324. Obrona przed wchłonięciem... 205

żeglarz Hannon11. Od początku średniowiecza mogli tam już tak- że docierać, korzystający ze szlaków transsaharyjskich, berberscy a później arabscy kupcy. Z tymi ostatnimi dotarł tam zapewne przez dzisiejszą Mauretanie także islam. Według tradycji ustnej przekazywanej przez tutejszych bardów (griotów), w IX w. na terenie Senegambii pojawili się także koczownicy Fula (Fulbe) tworząc państwo Futa Toro rządzone przez dynastię Diago a po- tem Manna. Ta ostatnia pochodziła z państwa Soninke (Serahu- le) o nazwie Diara. Pod rządami tej dynastii zaczął się kształtować lud Tukulerów pochodzących od Sererów i Fula. Od nich wywodzi się nazwa Tekrur, państwa muzułmańskiego (na północ od rzeki Gambii), o którym w X w. informują źródła arabskie (Masudi, el-Bekri). W XIII w. państwa te zostały uzależnione od powstałego nad Nigrem imperium Mali. W rejon rzeki Gambii nastąpił wówczas znaczny napływ ludów Mandinka (Malinke) ze wschodu a z po- łudnia Sererów i Wolofów. Przez cały XV w. trwał też zapewne napływ Fula z północy. Zwierzchnictwo Mali nad Tekrurem i Dia- rą, kończy się ok. 1400 roku, gdy Mali osłabło. Państwa te zresz- tą rozpadły się na mniejsze wodzostwa. Rosnąć w potęgę zaczęło natomiast państwo utworzone przez Wolofów o nazwie Dżolof, znajdujące się w centralnej części Senegambii, podporządkowu- jąc sobie szereg mniejszych wodzostw oraz Futa Toro za panowa- nia Tenguelli i jego syna Koli, którzy dali początek dynastii De- nianke. Natomiast bezpośrednio na wybrzeżu, na północ od rzeki Gambii, powstały mniejsze państewka założone przez Se- rerów, jak Sine i Salum a nad samą Gambią zdominowane przez Mandingo (Malinke) niewielkie wodzostwa (kafu), znajdujące się w zasięgu wpływów politycznych Mali i jego następcy Son- ghaju, aż do rozpadu tego ostatniego imperium w I połowie XVII

11 L. Casson, Podróże w starożytnym świecie, Wrocław 1981, s. 55. 206 Michał Ząbek wieku. Wodzostwa nad Gambią z terenami w głębi lądu, szcze- gólnie złotonośnym regionem Bambuku i centrum imperium nad Nigrem cały czas łączyły szlaki handlowe12. Dla Europejczyków jednak Gambia pozostawała nieznana aż do połowy XV wieku.

Handel z Europejczykami i zalążki przyszłej kolonii brytyjskiej

Pierwsze kontakty ludności zamieszkującej tereny dzisiejszej Gambii z Europejczykami nastąpiły już w drugiej połowie XV wie- ku. Wtedy właśnie, w roku 1445, Portugalczycy po raz pierwszy wpłynęli w estuarium rzeki Gambia. Był to zarazem początek nowej epoki, epoki handlu (w tym niewolnikami) Europy, później Ameryki z Afryką. Portugalczycy byli przez ponad wiek jedynymi Europejczyka- mi utrzymującymi kontakty z miejscową ludnością, na którą skła- dali się przede wszystkim przedstawiciele ludu Mandinka13. Obec- ność Portugalczyków miała jednak charakter nietrwały i mimo podjętych prób chrystianizacji i zakładania faktorii handlowych wzdłuż rzeki (korzystając z jej żeglowności docierali nawet 150 km w głąb lądu), ich działalność handlowa wygasła ostatecznie na początku XVII wieku. W tym okresie regionem Senegambii zainteresowały się ro- snące potęgi europejskie takie, jak Francja i Holandia, a wkrótce również, rozpoczynająca budowę swego kolonialnego imperium, Wielka Brytania. Pierwszą jednak stałą faktorię na terenie obec- nej Gambii założyła w roku 1651 Kurlandia, będąca wówczas

12 M. Tymowski, Sudan Zachodni od VII do XVI w., w: Historia Afryki do po- czątku XIX wieku, op. cit., s. 479-484. Por. Dawda Faal, A history of The Gambia, ad 1000 – 1965, b.m.w. 1997, s. 25-33. 13 B. Nowak, op.cit., s. 785. Obrona przed wchłonięciem... 207 lennem Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Jej książę, Jakub Kettler, nie mogąc doprosić się współudziału w przedsięwzięciu króla Władysława IV i Jana Kazimierza, zdecydował się zainwestować samodzielnie. Założył fort na wyspie, którą Portugalczycy wcze- śniej ochrzcili imieniem św. Andrzeja. W wyniku jednak wojen w ojczyźnie (określanego mianem potopu szwedzkiego) Jakub Kettler popadł w długi (tym bardziej, że nie zdradził Rzeczypospo­ litej) i już w 1661 roku musiał sprzedać swą wyspę i fort Anglikom, a dokładnie księciu Jorku Jakubowi, młodszemu bratu króla Karo­ la II14. Samej wyspie Anglicy nadali nową nazwę, na cześć jej wła- ściciela (ang. James Island15). Od tego momentu należy datować trwałą obecność brytyjską na terytorium dzisiejszej Gambii. Wyspa stała się na ponad 150 lat centrum brytyjskiej działal- ności handlowej w regionie, przechodząc pod zarząd kolejnych kompanii: Royal Adventures of England Trading to Africa (1660–72), Royal African Company (1672–1752) i Company of Merchants Tra- ding to Africa (1750-1821). W tym okresie doszło również do konfliktu pomiędzy Francuzami i Anglikami, związanego z rywa- lizacją w Afryce Zachodniej. Francja penetrowała od drugiej po- łowy XVII w. wybrzeża Senegalu zakładając w 1659 r. bazę St. Lo- uis, a w 1677 r. przejmując wyspę Gorée od holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej, nie mogła więc przeoczyć dzia- łalności brytyjskiej na obszarze ją interesującym. Skutkowało to

14 J. Tazbir, Rzeczpospolita szlachecka wobec wielkich odkryć, Warszawa 1973, s. 102; patrz także R. Gaziński, Wokół polityki morskiej i kolonialnej Kurlandii w II poł. XVII wieku i M. Tomczak, Polityka kolonialna księcia Jakuba Kettlera, „Teki Gdańskie”, t. V (2003), s. 239 i 247 oraz M.k Arpad-Kowalski, Kolonie Rzeczypospolitej, Warszawa 2005, s. 79-141. 15 Obecnie nosi nazwę wyspy Kunta Kinte, na część bohatera powieści Alexa Haleya „Korzenie”, który stąd miał być właśnie, jako niewolnik wysłany do Ame- ryki. Wyspa jest jedną z głównych atrakcji turystycznych od czasu spopulary- zowania tej książki przez amerykański serial telewizyjny pod tym samym tytułem. 208 Michał Ząbek stworzeniem w roku 1681 własnej faktorii na brzegu rzeki Gam- bia o nazwie Albreda. Była ona usytuowana dokładnie naprzeciw James Island, co wywołało otwarty konflikt między państwami na rzece Gambia. Francuzi wielokrotnie atakowali fort brytyjski niszcząc go i biorąc w niewolę jego załogę. Do kolejnych znaczą- cych ataków dochodziło w latach 1695, 1702 i 170816. Następnie w latach 60. i 70. XVIII wieku Anglicy zyskali inicjatywę, przej- mując francuskie tereny Senegalu, w 1765 r. tworząc tzw. pro- wincję Senegambii. Istniała ona do roku 1783, kiedy to doszło do podpisania Pokoju Paryskiego, kończącego amerykańską wojnę o niepodległość. Załącznikiem do traktatu pokojowego był tzw. Traktat Wersalski, (Treaty of Versailles), na mocy którego Korona Brytyjska zrzekała się roszczeń do Senegalu i oddawała go na powrót Francji, zachowując jednak prawo do kontroli handlu na rzece Gambii. Francuzi byli więc zmuszeni wycofać swoje rosz- czenia co do terenów nadrzecznych Gambii zachowując jedynie jako swoją eksklawę wspomnianą wyżej Albredę ( do roku 1857)17. Od 1783 r. możemy mówić o początku panowaniu Brytyjczy- ków nad rzeką Gambią oraz stworzeniu zarysu granic przyszłej kolonii o tej samej nazwie. Znaczącym wydarzeniem dla rozwoju terenów wokół rzeki Gambii było wprowadzenie w 1807 r. zaka- zu handlu niewolnikami. Ustawa uchwalona przez brytyjską Izbę Gmin miała niebagatelny wpływ na cały region, gdyż Gambia była wtedy jednym z głównych centrów pozyskiwania niewolników w Afryce Zachodniej. W tym okresie doszło do znacznego wylud- nienia wcześniej silnie zasiedlonych terenów nadrzecznych Gam- bii. Niektórzy autorzy gambijscy podają dane mówiące o spadku miejscowej populacji nawet o 30 proc. w stosunku do stanu sprzed

16 A. Hughes, D. Perfect, Historical Dictionary of The Gambia, Toronto, Plym- outh, 2008, s. XXXV. 17 Ibidem, s. 35. Obrona przed wchłonięciem... 209 okresu, kiedy porywano niewolników18. W celu zapewnienia wy- konywania ustawy o zakazie niewolnictwa, Brytyjczycy wysłali do wybrzeży Afryki Zachodniej korpus Royal Navy, który miał m.in. kontrolować statki podejrzane o przewóz niewolników. W roku 1816 kapitan Alexander Grant otrzymał zgodę na założe- nie bazy marynarki brytyjskiej w rejonie tej rzeki. Mimo począt- kowych pomysłów, by wykorzystać stary fort na James Island, który popadał w ruinę od czasu ataku francuskiego w 1779 r., Grant postanowił wybudować nową bazę na wyspie usytuowanej tuż przy ujściu rzeki, nazywaną przez miejscowych Bandżul (Ban- jul)19. Została ona wykupiona od naczelnika tutejszego wodzostwa Kobo i przemianowana na St. Mary’s Island. W przeciągu następ- nych kilku lat powstał tam fort i osada wojskowa o nazwie Bathurst. Miała spełniać funkcję zarówno miejsca, z którego Royal Navy mogła kontrolować i zapobiegać ewentualnym przypadkom wy- wozu niewolników z obszaru dorzecza Senegalu i Gambii, jak i zachęcała do osiedlania się w bezpiecznym miejscu kupców an- gielskich, którzy zaczęli przenosić swoje interesy z kontrolowanej przez Francję wyspy Gorée.

Gambia pod rządami Brytyjczyków

W 1821 roku doszło do przejęcia kontroli nad rzeką Gambia od Company of Merchants Trading to Africa przez gubernatora urzędującego wówczas we Freetown w Sierra Leone. Od tego mo- mentu tereny nadrzeczne Gambii stają się faktyczną kolonią Ko- rony Brytyjskiej. Szybki wzrost ludności nowej miejscowości Ba-

18 Dawda Faal, A history of The Gambia, ad 1000 – 1965, op. cit., s. 66. 19 Bandżul, nazwa pochodzi z języka Mandinka, oznaczając miejsce wyrobu lin z lokalnych włókien, bang dżulo (dosł. liny z dżulo). 210 Michał Ząbek thurst, w której prócz Europejczyków i ich pracowników osiedlani­ byli także wyzwoleni niewolnicy, uwolnieni przez marynarkę brytyjską (tzw. Aku), przyczynił się do powołania własnego guber­ natora w 1843 r. i tym samym zerwania więzi ze Sierra Leone. Bezpośrednie zwierzchnictwo z Freetown nad nową kolonią utrzy- mywało się jednak jeszcze do roku 1888, kiedy to powołano sprawu­ jącego bezpośrednią kontrolę nad zajętymi ziemiami gubernato- ra w Bathurst. Ponownie więzy administracyjne z gubernatorem z Sierra Leone zostały nawiązane w latach 1866-1888, w okresie budowy brytyjskiego imperium kolonialnego w Zachodniej Afry- ce, tzw. British West African Settlements. Tym razem zarząd z Free­ town nie był bezpośredni i ograniczał się do akceptacji decyzji w zakresie wprowadzanej legislatywy na terenie kolonii, przez urzędującego w Bathurst urzędnika brytyjskiego20. Trzeba jed- nak zauważyć, że wpływ na władzę w kolonii miały również dwie rady: ustawodawcza i wykonawcza (Legislative Council i Executi- ve Council). Organy te składały się odpowiednio z urzędników Korony i przedstawicieli miejscowej społeczności, którą należy tu rozumieć przede wszystkim jako białych kupców21. Niemniej oprócz nich mieszkała tam czarna, lecz nierdzenna ludność Gambii, czy- li ludzie oswobodzeni ze statków niewolniczych i ich potomkowie oraz przesiedleńcy z innych kolonii, zazwyczaj ze Sierra Leone. Zaczęli oni od lat 50. XIX wieku tworzyć własne struktury, z któ- rych pierwszą był Committee of Black Inhabitants. Komitet ten powziął sobie za cel tworzenie tzw. „afrykańskiej opinii publicznej” wśród czarnych mieszkańców Bathurst i okolic, a od lat 60. XIX w. zaczął aktywnie działać na rzecz poprawy warunków bytowych tej grupy ludności.

20 Zazwyczaj był to wojskowy w randze pułkownika, ale w drugiej połowie XIX w. doszło do przejmowania władzy przez urzędników cywilnych. 21 Pierwszym czarnoskórym członkiem rady ustawodawczej był od 1883 roku kupiec z grupy Aku – J. D. Richards. Obrona przed wchłonięciem... 211

W przeciągu XIX wieku brytyjska Gambia nieznacznie powięk- szała swoją przestrzeń poprzez skuteczne rozgrywanie sporów między miejscowymi naczelnikami lub po prostu uzyskując nie- które terytoria na prawie cesji22. W 1823 r. Brytyjczycy nabyli w środkowym biegu rzeki wyspę nazwaną przez nich McCarthy Island, na której założyli miejsco- wość Georgetown (dziś Janjanbureh), a w 1826 r. na północnym brzegu estuarium Gambii, naprzeciw Bathurst, na podstawie ce- sji terytorialnej dokonanej przez miejscowego władcę, uzyskali dodatkowe tereny. Do kolejnego powiększenia posiadłości bry- tyjskich nad Gambią doszło jeszcze w latach 1840 i 185323, jednak nie przyczyniało się ono do wzrostu populacji czy też poprawy sytuacji ekonomicznej kolonii. W 1891 roku ludność kolonii liczyła zaledwie około 14 tysięcy mieszkańców z czego dwie piąte żyło w stolicy24. W tym okresie większość dóbr była do Gambii importowana z Europy i pozosta- łych posiadłości brytyjskich. Głównym produktem eksportowym były orzeszki ziemne, których plony jednak, z racji niewielkiego areału upraw oraz dodatkowo braku rozwoju technik uprawy, w żaden sposób nie zapewniały wystarczających dochodów do pokrycia wydatków kolonii. Wielką trudnością dla rozwoju Gam- bii w tym okresie było także środowisko przyrodnicze. Znaczącą część kolonii pokrywały rozlewiska, bagna i zarośla namorzyno-

22 Brytyjczycy wielokrotnie byli powoływani na arbitrów w lokalnych sporach, gdyż w przeciwieństwie do Francuzów stosowali w swoich koloniach, a szcze- gólnie w Gambii, zasadę rządów pośrednich, które charakteryzowały się niein- gerencją w konflikty wewnętrzne oraz metody sprawowania władzy przez lo- kalnych przywódców. Taka postawa pozwalała im występować w roli arbitra. Zazwyczaj jednak stawali w takich przypadkach po tej stronie, która oferowała im, w zamian za korzystne rozstrzygnięcie, większe możliwości handlu na swoim terenie lub oddawała się pod ich protekcję. 23 A. Hughes, D. Perfect, op.cit., s. XXXVIII. 24 Dawda Faal, op.cit., s. 76 212 Michał Ząbek we wokół rzeki oraz gęsta sawanna krzaczasta (tzw. busz) na pozostałym terenie. Takie warunki nie sprzyjały rozwojowi infra- struktury czy też osiedlaniu się ludności w głębi lądu. Do trudno- ści należy zaliczyć również powtarzające się epidemie, szczegól- nie cholery, żółtej febry i malarii, nasilające się zwłaszcza w okresie pory deszczowej (od czerwca do końca września). Do największych epidemii doszło w latach 1837, 1859 i 186925. Druga połowa XIX wieku to również okres wzmożonych dzia- łań Francji, pragnącej przejąć kontrolę na brytyjskim terytorium Gambii, które „wbijało się” na ponad 300 km w głąb Senegalu i było swoistą solą w oku imperium francuskiego. W marcu 1866 r. francuski rząd zaproponował nawet Brytyjczykom wymianę te- rytoriów. Istnienie Gambii niejako w środku francuskiego teryto- rium znacząco wpływało na pogłębienie destabilizacji w okresie walk Francuzów z miejscowymi przywódcami (w tym z Marabu- tami)26. Dodatkowo znacząco utrudniony był transport lądowy oraz faktyczny brak integralności terytorialnej. Pogłębiającym się problemem była też separacja położonej na południe od Gambii prowincji Kasamanka (Casamance), w której zaczęło się tworzyć społeczeństwo odrębne od senegalskiego. Rozmowy na temat ewentualnej wymiany terytoriów trwały do roku 1870, kiedy to Brytyjczycy zaproponowali stronie francuskiej nie tyle wymianę terytorialną, co zaprzestanie wszelkich działań w regionie Mel- lacourie, na północ od Freetown. Gdy jednak doszło do ogłoszenia wyników rozmów w lutym 1870 roku, ludność Bathurst, zarówno biali kupcy jak i czarni mieszkańcy tej miejscowości, zaczęli pro- testować przeciw decyzji rządu. Doszło do demonstracji w mieście oraz podpisania petycji, nie tylko przez białych właścicieli firm

25 A. Hughes, D. Perfect, op.cit., s. XXXVIII. 26 Marabuci, przywódcy bractw religijnych w islamie, w omawianym okresie wielu z nich przeciwstawiało się francuskim wpływom w rejonie Senegambii. Obrona przed wchłonięciem... 213 operujących w tym regionie ale i czarnych kupców i działaczy społecznych. Naciski na Londyn okazały się niezwykle skuteczne, gdyż zahamowały one przekazanie na rzecz Francji terytorium tej kolonii. Osłabiona wojną francusko-pruską i wewnętrznym kryzysem politycznym Francja, do 1874 r. nie zgłaszała już nowych propozycji mających na celu konsolidację terytorialną Senegam- bii. W roku 1874 po raz kolejny, tym razem już za rządu III Repu- bliki, postanowiono podjąć negocjacje dotyczące wymiany tery- toriów, proponując w zamian za Gambię, o wiele większy teren Wybrzeża Kości Słoniowej. Ta próba jednak także zakończyła się niepowodzeniem ze względu na ostry sprzeciw ludności zamiesz- kałej w brytyjskiej kolonii oraz niechęć posłów w parlamencie wobec oddawania Francuzom terytoriów„brytyjskich”. Ostatecz- nie negocjacje zostały arbitralnie zerwane w marcu 1876 r. przez Sekretarza ds. Kolonii Henry’ego Herberta IV hrabiego Carnarvon. W tym miejscu warto zaznaczyć, że silny opór miejscowej ludno- ści wobec planów cesji terytorium Gambii na rzecz Francuzów, znalazł swoje odzwierciedlenie w założonych wtedy organizacjach takich jak: Gambia Native Association czy Gambia Committee, two- rzonych zarówno przez społeczności wyzwoleńców (tzw. Libera- ted Africans inaczej Aku), jak i miejscowych białych mieszkańców przede wszystkim miasta Bathurst. Stworzo­ne wówczas struktu- ry można uznać za początek tworzenia się swego rodzaju świa- domości narodowej Gambijczyków, jako odręb­nej grupy utożsa- miającej się z terytorium o tej nazwie. Ostatnią szansą na przejęcie pożądanej przez Francję kolonii były negocjacje w roku 1888. Były one wywołane między innymi francuskimi naciskami w postaci zajmowania wybrzeża dzisiejszej Gambii, z którego do tej pory korzystali tylko Brytyjczycy. Tym razem rozmowy zakończyły się ostatecznym określeniem stref wpływów. Brytyjczycy zachowali kontrolę nad rzeką i terytorium równym ok. 25 kilometrom od każdego z jej brzegów a także te- 214 Michał Ząbek renami, które przeszły pod ich kontrolę w wyniku cesji dokonanych przez miejscowych władców. Układ brytyjsko-francuski ostatecz- nie określił granice kolonii Gambii i dał możliwość do ekspansji Brytyjczyków w głąb lądu, co nastąpiło już w roku 1889, kiedy to pierwszym w pełni samodzielnym gubernatorem Gambii został G. T. Carter27. Carter rozpoczął zawieranie umów z kolejnymi naczelnikami plemiennymi różnych grup etnicznych żyjącymi wzdłuż rzeki, o rozciągnięcie nad nimi protektoratu. R. B. Llewelyn, następca Cartera na stanowisku gubernatora, stworzył instytucję travelling commissioners, tj. komisarzy, których zadaniem było docierać do społeczności lokalnych w głębi lądu i informowanie ich o wyda- wanych prawach ustanowionych przez Gubernatora. Podkreślić trzeba, że rozszerzanie się władzy brytyjskiej nie napotykało większych przeszkód na terenie kolonii Gambii, której ludność była wyniszczona dotychczasowymi konfliktami etnicznymi w tym agresywnej islamizacji prowadzonej w drugiej połowie XIX w. przez marabutów (tj. przywódców lokalnych bractw muzułmań- skich) w całym regionie Senegambii (często szerzeniu nowej wia- ry towarzyszyły mordy i grabieże miejscowej ludności). Wraz z ostatecznym podziałem terytoriów na terenie Gambii zapanował pokój wymuszony przez kolonizatorów. Na nowych ziemiach Bry- tyjczycy wprowadzali typowe dla siebie rządy pośrednie, nie in- gerując w tradycyjne struktury społeczne na napotkanych terenach, a swoje cele realizując za pośrednictwem ordonansów28 ogłasza- nych przez wspomnianych wcześniej komisarzy. W przypadku jakiegokolwiek oporu, komisarze mieli prawo użyć siły, ale zda- rzało się to rzadko. Do największych tego typu akcji, które okre-

27 Patrz: https://www.thegazette.co.uk/London/issue/26008/page/2 , luty 2014. 28 Ordonans – rozporządzenie władz, rozkaz służbowy. Obrona przed wchłonięciem... 215

ślano mianem pacyfikacyjnych, należy zaliczyć te skierowane przeciw naczelnikowi Kabbie, jednemu z przywódców wodzostwa/ plemienia Kombo, który nie chcąc podporządkować się zakazowi handlu niewolnikami, stawiał aktywny opór Brytyjczykom, do- prowadzając nawet do zabójstwa jednego z wysłanych do niego komisarzy. Kabba stawiał im długotrwały opór, skutecznie też unikając schwytania go lub zabicia, poszukując również sprzy- mierzeńców w Kasamance. Jego nierówna walka trwająca od roku 1892 do 1901, kiedy to w końcu został zabity w wyniku wspólnej brytyjsko-francuskiej operacji, doskonale ukazuje me- tody wymuszania posłuszeństwa przez kolonizatorów na miej- scowych władcach29. W tamtym czasie tego typu akcje wywiera- ły skuteczny efekt psychologiczny na miejscowe społeczności. Po 1901 roku terytorium Gambii było już w pełni ukształtowa- ne, a ewentualne późniejsze niewielkie korekty graniczne miały przede wszystkim związek w przesunięciami głównego nurtu rzeki, od której brzegów do granic brytyjskich posiadłości starano się zachować zawsze taką samą odległość. W tym czasie powstał również system zarządzania posiadłościami w Gambii, który z nie- wielkimi zmianami utrzymał się do lat 50. Najważniejszą cechą tego systemu był wspomniany już wcześniej system rządów po- średnich, który „zamroził” istniejące struktury społeczno-poli- tyczne w regionie. Brytyjczycy do czasów I Wojny Światowej nie interesowali się także rozwojem społeczności lokalnych, opierając swoją władzę na odgórnie ustalanych przepisach wydawanych przez guberna- tora oraz radę ustawodawczą i wykonawczą. Osobnym urzędem egzystującym przy gubernatorze był jego sekretariat z wydzielo- nymi departamentami: rolnictwa, morskim i prac publicznych. Ta skromna struktura administracyjna wspierana w terenie przez

29 A. Hughes, D. Perfect, op.cit., s. L. 216 Michał Ząbek travelling commissioners (od roku 1944 każdy komisarz miał wy- dzielony region działania tzw. dywizje) zarządzała całością tere- nów kolonii i protektoratu30. Przyjęta przez British Colonial Offi- ce zasada, że kolonie i protektoraty mają utrzymywać się same, ze swych własnych dochodów, oznaczała w praktyce ich trwały niedorozwój. Zwłaszcza w przypadku Gambii, gdzie głównym produktem eksportowym były tylko orzeszki ziemne, z których dochody nie wystarczały nawet na pokrycie wydatków admini- stracyjnych kolonii. Wprawdzie do 1918 roku w Bathurst powstał szpital i szkoła, jednak były to przedsięwzięcia misjonarzy, a nie rządu kolonii, który dbał jedynie o utrzymanie miejscowego por- tu i sieci dróg miejskich, a później o stworzenie małego lotniska. Do bardziej znaczących zmian w Gambii doszło dopiero w okre- sie II wojny światowej. W roku 1942 rząd brytyjski zapowiedział stworzenie specjalnego funduszu na rzecz rozwoju kolonii (Co- lonial Development and Welfare – CD&W), który miał zacząć dzia- łać po zakończeniu wojny31. Faktycznie uruchomiony został on od 1947 roku. Niestety, błędy w jego wykorzystaniu oraz przy- właszczenia i inne podobne przestępstwa popełniane przez urzęd- ników kolonialnych, zaowocowały do roku 1953 stratą ok. 2 mln. funtów, a podjęte programy rozwojowe (np. hodowli drobiu, uprawy ryżu, budowy infrastruktury) nie przyniosły większych efektów32. Praktycznie do końca okresu kolonialnego czyli do 1965 roku, Gambia pozostawała uzależniona od sprzedaży orzeszków ziemnych, będąc jedną z najbiedniejszych i najbardziej zaniedba-

30 Jako teren kolonii w przypadku Gambii należy rozumieć tylko te tereny, gdzie panowały rządy bezpośrednie, będące w faktycznym władaniu brytyjskim przed rokiem 1888 tj. przed podpisaniem traktatu z Francją. Terytoria, które znalazły się pod administracją brytyjską po tym roku były traktowane jako pro- tektorat, gdzie panowała władza pośrednia. 31 A. Hughes, D. Perfect, op.cit., s. LI. 32 Ibidem, s. LI. Obrona przed wchłonięciem... 217 nych posiadłości w Imperium Brytyjskim, posiadając zaledwie jedną szkołę średnią, jeden szpital oraz kilka klinik medycznych (małych ośrodków zdrowia) rozrzuconych po całym obszarze Gambii, zamieszkiwanej już w tym czasie przez ponad 250 tys. mieszkańców. Kluczową grupą dążącą do uzyskania początkowo jakiś, bliżej nieokreślonych form samostanowienia w Gambii, była opisywana wcześniej społeczność Aku czyli Liberated Africans, która, jak już wspominałem, od drugiej połowy XIX wieku zaczęła aktywnie działać w ramach kolonii. W latach 80. i 90. XIX wieku, zaczęły wychodzić pierwsze gazety takie jak: The Bathurst Observer (1883– 88) i The Gambia Intelligencer (1893–96) prowadzone przez tego typu Afrykanów33. Do lat 20. XX w. działalność polityczna czarnej ludności ograniczała się tylko do wnoszenia petycji do guberna- tora w związku z niekorzystnymi dla niej postanowieniami admi- nistracyjnymi. Przełomem był National Congress of British West Africa ustanowiony na konferencji w Akrze w 1920 roku34. Dele- gat Gambii na tej konferencji, przedstawiciel społeczności Aku i wychowanek metodystów Edward Francis Small, po powrocie z niej, stworzył gambijską sekcję Kongresu, a także rozpoczął wy- dawanie gazety The Gambia Outlook i Senegambian Reporter. Mimo powstania w Gambii mediów i instytucji dających szansę na two- rzenie tego, co dziś moglibyśmy nazwać społeczeństwem obywa- telskim, nieprzychylna postawa miejscowych władz kolonialnych skutkowała brakiem dalszego rozwoju powstałych organizacji oraz brakiem ich wpływu na zarządzanie35. W 1929 roku E. F. Small, ten pierwszy nowoczesny działacz polityczny Gambii, zainicjował powstanie Bathurst Trade Union

33 Ibidem, s. LII. 34 Ibidem, s. LIII. 35 Za jedyną zmianę można uznać powołanie do Rady Ustawodawczej w 1922 roku pierwszego muzułmanina Ousman Jenga. 218 Michał Ząbek

(BTU), pierwszej organizacji związkowej o charakterze gospo- darczym w Gambii36. W tym samym roku BTU zorganizowała, najskuteczniejszy przed II Wojną Światową, strajk afrykańskich pracowników i robotników, domagając się poprawy ich warunków pracy i życia37. W 1932 r. również dzięki inicjatywie Small’a po- wołana do życia została organizacja społeczna Rate Payers’ Asso- ciation (RPA). Organizacja ta była głosem opozycji czarnej lud- ności Bathurst. W 1934 r. odniosła sukces, doprowadzając do wyborów rady miejskiej oraz odwołania niepopularnego dotąd gubernatora.

Gamibjskie przebudzenie narodowe

Sukcesy pierwszych gambijskich działaczy były początkiem „przebudzenia narodowego”, które z pełną siłą wybuchło dopie- ro po II Wojnie Światowej. Tak jak w pozostałych posiadłościach kolonialnych państw europejskich pod koniec lat 40. w Gambii zaczęły się uwidaczniać postawy emancypacyjne. Początkowo przede wszystkim wśród Aku, potem u Wolofów, aktywnej spo- łeczności miejskiej Butharst czy Barry. Zmiany w latach 1943-1946, dokonane przez gubernatora Sir Hilarego Rudolpha R. Blood’a, doprowadziły do przeprowadzenia bezpośrednich wyborów do rady ustawodawczej w listopadzie 1947 r., w których mogli brać udział Afrykanie, mający zarówno czynne jak i bierne prawa wy- borcze. W kolejnych latach zwiększono dla Afrykanów liczbę miejsc w radzie, rozszerzono jej kompetencje, przekształcając ją z ma- rionetkowego ciała doradczego gubernatora w rzeczywisty organ

36 Patrz: http://www.statehouse.gm/independence-guest-dept_190208. htm, marzec 2014. 37 A. Hughes, D. Perfect, op.cit., s. LIII. Obrona przed wchłonięciem... 219 władzy miejscowej. W 1951 roku Reverend J. C. Faye założył pierwszą gambijską partię polityczną Gambia Democratic Party (GDP). W następnym roku powstał Gambia Muslim Congress, pod przewodnictwem Bala Garba Jahumpa, a w 1954 r. – United Par- ty, której założycielem był Pierre Sarr N’Jie. Należy zauważyć, że partie te miały prawo działać jedynie na terenie kolonii, mimo to nie pozostawały bez wpływu na sytuację w protektoracie, szcze- gólnie, że od 1954 r. przedstawiciele wybrani do rady ustawo- dawczej mieli prawo do objęcia urzędów w ramach departamen- tów w sekretariacie gubernatora. Skutkowało to tym, że ich władza (wprawdzie niewielka) sięgała również ziem objętych protektoratem. Pomimo zachodzących przemian Brytyjczycy nie widzieli miejsca w gronie niepodległych państw dla tak małego i słabo rozwiniętego terytorium, jak Gambia. Tworzyli natomiast kolejne scenariusze takie jak: Channel Islands Plan (1949) czy Malta Plan (1955), które przewidywały różne formy ograniczonej samodzielności Gambii w bliżej nieokreślonej przyszłości. Wielka Brytania przewidywała m.in. w swoich planach swego rodzaju unię z Gambią, która miałaby posiadać suwerenność wewnętrzną, przy jednoczesnym braku suwerenności zewnętrznej i ograniczo- nej suwerenności gospodarczej. Wrócił również stary pomysł po- łączenia Gambii z sąsiednim Senegalem, którego autorem był tym razem gubernator, Sir Edward Windley, ponownie jednak pomysł ten napotkał na zdecydowany opór miejscowej ludności. Historia jednak pod II wojnie światowej przyspieszyła i w latach 1958-1961 wszystkie posiadłości brytyjskie w Afryce Zachodniej, oprócz Gambii, uzyskały niepodległość, co nie mogło pozostać bez wpływu również i na ten kraj, który od 1960 roku był już otoczony przez niepodległy Senegal. W 1959 roku Windley przekształca dotychczasową radę usta- wodawczą w House of Representatives oraz umożliwia działalność partii politycznych, również na terenie protektoratów. W tym 220 Michał Ząbek samym czasie, urodzony jako Wolof, na prowincji David Jawara (później po konwersji na islam zmienił imię na Dawda) wraz z małą grupą podobnych jemu wykształconych ludzi pochodzących ze wsi (sam był weterynarzem) stworzył Protectorate People’s Party (PPP), której nazwę wkrótce zmieniono na People’s Progressive Party (PPP). Celem jej było uniemożliwienie przejęcia pełni wła- dzy w Gambii przez elitę miejską (Aku). Udało im się to uzyskując największą liczbę miejsc (9) w 36 osobowym parlamencie. Nie- stety, z powodu silnych tarć między partiami, nie udało im się, stworzyć koalicji i wyłonić organów, które miały wg wprowadzo- nego prawodawstwa przejąć rząd. Taki stan rzeczy trwał do maja 1962 r., kiedy to przeprowadzono ponownie wybory. Tym razem PPP osiągnęła pełnię władzy zajmując 26 z 36 miejsc, co skutko- wało stworzeniem stabilnego rządu, pomimo że w Londynie nie cichły głosy, że samodzielna Gambia nie poradzi sobie na arenie międzynarodowej38. Początkowo, w roku 1963, nadano Gambii suwerenność tylko w sprawach wewnętrznych, z Jawarą na sta- nowisku premiera. Na zewnątrz Gambia nadal była reprezento- wana przez swoją metropolię. Ostatecznie jednak rząd w Londy- nie zgodził się na udzielenie pełnej niepodległości swej kolonii w lipcu 1964 r., wymuszając zgodę Dawda Jawara na przeprowa- dzenie nowych wyborów po uzyskaniu niepodległości. Jawarze udało się jednak w następnych miesiącach wynegocjować brak obowiązku przeprowadzania nowych wyborów i ostatecznie 18 lu- tego 1965 r. Gambia uzyskała niepodległość.

38 Ibidem,, s. LVIII. Obrona przed wchłonięciem... 221

Gambia niepodległa

Mimo silnych obaw o stabilność państwa, jak i brak jako takich podstaw do przetrwania tego niezwykle słabo rozwiniętego kra- ju, Gambia zaczęła dość spokojnie swoją historię jako niepodległy byt polityczny na mapie świata. Oczywiście, naturalnym wydawało się, iż po opuszczeniu przez Brytyjczyków swej kolonii, dojdzie do połączenia z Senegalem, choćby ze względów ekonomicznych, ponieważ dla wielu byłoby rzeczą nieprawdopodobną, aby terytorium Gambii mogło samo- dzielnie utrzymać się na arenie międzynarodowej, będąc pozba- wionym znaczących zasobów ekonomicznych i społecznych. Od 1961 roku powołano nawet komitet pod przewodnictwem prezy- denta Senegalu Leopolda Sangohra i szefa rady ministrów Gam- bii P. S. N’Jie. Ciało to miało podjąć prace przygotowawcze do połączenia obu terytoriów w ramach jednego państwa po opusz- czeniu Gambii przez Brytyjczyków. W roku 1964 powstał nawet raport, autorstwa H. J. van Mook’a pod egidą Narodów Zjedno- czonych, na temat realnych możliwości i konsekwencji połączenia obu krajów. W pracy tej znalazła się teza o możliwości ustanowie- nia konfederacji Senegambii jako korzystnej formy koegzystencji. Znaczenie miał jednak, jak to bywało już podczas wcześniejszych prób połączenia obu terytoriów, głos ludności Aku, którzy wyra- zili sprzeciw i ostatecznie Gambia powstała jako samodzielny byt. Prezydent Jawara rozpoczął politykę de liberate tj. otwarcia partii rządzącej dla osób spoza dominującego w niej etnosu Man- dinka. Dawało to podstawy do tworzenia stabilnego aparatu wła- dzy, opartego na szerokiej platformie, w której wszystkie miej- scowe grupy etniczne znajdowały miejsce we władzach. Udało się także Gambii obronić metodami politycznymi przed kolejną próbą zjednoczenia przez jej sąsiada, od którego była ona w znacz- 222 Michał Ząbek nej mierze uzależniona. Po nieudanym zamachu stanu w Gambii z 1981 roku, w którego udaremnieniu znaczącej pomocy udzie- liły siły senegalskie, rządy obu państw podjęły w końcu decyzję o budowie wspólnego państwa w formie konfederacji. Konfede- racja trwała jednak zaledwie siedem lat, do roku 1989 i szybko upadła w wyniku znacznych różnic w prawodawstwie, rozwoju gospodarczym i konfliktów o realną władzę nad krajem. Rozpad ten był jednak pokojowy i nie doprowadził na szczęście do kon- fliktu. Podobnie też w kwestiach gospodarczych, pokojowo udało się Gambii zerwać dość szybko z pomocą finansową Wielkiej Bryta- nii. W kolejnym dziesięcioleciu PPP utrzymywała, a nawet po- większała zakres swej władzy nad państwem, poprzez stworzenie sieci koalicji pomiędzy partiami politycznymi i ugrupowaniami o charakterze etnicznym. Dawad Jawara doszedł ostatecznie w 1970 r. do pozycji auto- rytarnego przywódcy, kiedy to po wygranym referendum z 24 kwiet- nia tego roku, mógł ogłosić się prezydentem. W kolejnych wygra- nych wyborach w latach 70., de facto wyeliminował swoich konkurentów politycznych (wielu z nich zarzucało mu fałszerstwa) i stał się niekwestionowanym przywódcą kraju. Mimo to nie unik- nął on napięć, gdyż oprócz jego wcześniejszych przeciwników politycznych, na scenie politycznej Gambii pojawił się typowy produkt epoki zimnej wojny, czyli radykalne ugrupowania komu- nistyczne tj. Gambia Socialist Revolutionary Party (GSRP) i Move- ment for Justice in Africa-Gambia (MOJA-G). Oba te ugrupowania podjęły w roku 1981 nieudaną, choć krwawą, próbę zamachu stanu. Przełom lat 70. i 80. XX w. to, jak w całej Afryce, czas rozwoju wielu nowych partii i inicjatyw politycznych w większości zorien- towanych po jednej ze stron zimnowojennej barykady. Jawara, odpowiadając na żądania niektórych środowisk, w 1975 r. prze- Obrona przed wchłonięciem... 223 mianował Bathurst na Bandżul, co było wyrazem tzw. „afrykani- zacji” kraju. W następnych latach, w tym także w krótkim okresie trwania konfederacji z Senegalem (istnienia tzw. Republiki Se- negambii w latach 1982-1989, którą opiszę niżej przy okazji opi- su relacji z Senegalem), największym zagrożeniem dla Jawary i jego partii byli sami członkowie tej partii, którzy sfrustrowani z wielu powodów polityką wewnętrzną, opuszczali ją i działali w opozycji. Do lat 90. jednak nie doszło do większych zmian po- litycznych. Nawet rozpad konfederacji nie przyniósł większych perturbacji politycznych. Pod koniec lat 80. doszło natomiast do kryzysu ekonomicznego, który spowodował, że Jawara pod wpły- wem Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walu- towego rozpoczął reformy, mające na celu liberalizację gospodar- ki, zgodne z założeniami Washington Consensus. Niestety, reformy nie przyniosły oczekiwanych rezultatów a gospodarka zaczęła popadać w kompletną ruinę. Kryzys ekonomiczny zdestabilizował także sytuację polityczną. W społeczeństwie pojawiły się żądania szybkiej naprawy sy- tuacji, na które odpowiedziało wojsko. W dniu 22 lipca 1994 roku porucznik garnizonu wojskowego w Bandżulu Yahya Jammeh wraz z grupą młodych podoficerów wkroczył do pałacu prezy- denckiego, jak początkowo twierdził, w celu wywarcia presji na prezydencie, aby ten podjął działania w związku z tragiczną sy- tuacją kraju i obawami przed ewentualną interwencją senegalską. Dawad Jawara jednak wyraźnie przestraszony sytuacją, salwował się ucieczką z pałacu, ostatecznie znajdując schronienie na ame- rykańskim statku wojennym wizytującym wówczas miejscowy port. W ten sposób dobiegły końca rządy Jawary, który mając jednak na względzie zachowanie pokoju, mimo początkowych prób obalenia nowej władzy przy pomocy mocarstw zewnętrznych, przekonał zarówno Amerykanów jak i Senegalczyków do nie- podejmowania interwencji w Gambii, co pozwoliło na ukonsty- 224 Michał Ząbek tuowanie się nowych rządów wojskowych w tym kraju, a w póź- niejszym czasie przejęcia rządów przez obecnego prezydenta Yahye Jammeha. Ten zaś odwdzięczył się byłemu dyktatorowi tym, że umożliwił mu powrót po kilku latach do kraju, pod warunkiem nie podejmowania przez niego działalności politycznej.

II Republika Gambijska

Ten bezkrwawy zamach ukształtował system władzy w Gam- bii po 1994 r., który trwa do dnia dzisiejszego. W dniach 22 i 23 lipca dziesięcioosobowa Tymczasowa Rada Rządząca Sił Zbrojnych (Armed Forces Provisional Ruling Council – AFRPC) pod przywódz- twem ówczesnego porucznika żandarmerii Yahya Jammeha prze- jęła władzę na terytorium całego kraju. Było to tym łatwiejsze, że prezydent Jawara dobrowolnie opuścił kraj i udał się do Senega- lu, później Maroka i Wielkiej Brytanii, natomiast żadne siły zew­ nętrzne nie podjęły akcji przeciw zamachowcom. Nie miał on też zwolenników wewnątrz kraju. Nowa władza musiała zmierzyć się z wieloma wyzwaniami, takimi jak kryzys ekonomiczny, ko- rupcja, nepotyzm, czy po prostu napięcie w społeczeństwie ocze- kującym szybkich zmian na lepsze. Sytuacji na pewno nie popra- wiał fakt zamrożenia pomocy finansowej z Unii Europejskiej i USA oraz początkowe nawoływania obalonego prezydenta do zbrojnej interwencji. Brak szybkich przemian spowodował niepokoje w ło- nie samej AFRPC, których kulminacją była próba zamachu stanu z 10 listopada 1994 roku dokonana pod przywództwem porucz- nika Bassiru Barrowa, który w jej trakcie został zabity. W grudniu tego roku Jammeh powołał komitet mający na celu opracowanie nowej konstytucji. Przez cały rok 1995 trwało umacnianie władzy AFRPC poprzez aresztowania lub wygnanie z kraju wielu działa- czy z partii eksprezydenta. Jammeh w międzyczasie awansował Obrona przed wchłonięciem... 225 siebie do stopnia pułkownika. Ten okres niestabilności trwał do 8 sierpnia 1996 roku, kiedy w referendum przyjęto nową konsty- tucję II Republiki Gambijskiej. Następnie, już 26 września prze- prowadzono wybory prezydenckie wygrane przez Yahya Jammeh (56 proc. głosów), który wcześniej wystąpił z wojska, natomiast drugie miejsce zajął Ousainou Darboe, wiceprzewodniczący Gam- bijskiego Stowarzyszenia Adwokatów, uzyskując 36 proc. głosów39. Darboe od tego momentu musiał przejść do opozycji, w której pozostaje permanentnie do dziś, oskarżając Jammeha od począt- ku o fałszerstwa wyborcze. Yahya Jammeh został zaprzysiężony na prezydenta Gambii 18 października 1996 r., natomiast 2 stycznia 1997 r. odbyły się wybory do Zgromadzenia Narodowego (National Assembly), któ- re wygrała nowo założona przez prezydenta partia Alliance for Patriotic Reorientation and Construction (APRC) zdobywając w wy- borach 33 z 45 mandatów. Poza nią do Zgromadzenia weszły jeszcze: partia Darboe United Democratic Party (UDP) i National Alliance for Democracy and Development (NADD), zrzeszająca mię- dzy innymi ludzi związanych dawniej z PPP. Ponadto występuje jeszcze kilka mniejszych ugrupowań, nie mających praktycznie żadnego wpływu na politykę państwa, które powstały w okresie od 1994 do 1997 roku. Po 1997 roku sytuacja w Gambii zaczęła przypominać tę sprzed zamachu stanu, to znaczy, przy władzy była jedna silna partia, której przywódca był jednocześnie prezydentem i najważniejszą osobą w kraju. Taki stan rzeczy utrzymał się do roku 2004, kiedy to Yahya Jammeh postanowił skonsolidować władzę, zaczęto za- mykać opozycyjne stacje radiowe i gazety, doszło do kilku aresz- towań a nawet morderstw na tle politycznym, a wcześniejsze

39 Saine Abdoulaye, The Paradox of Third-Wave Democratization in Afric, op. cit., s. 139. 226 Michał Ząbek zmiany w prawie prasowym z 2002 roku uznane zostały przez organizację Reporterzy Bez Granic za łamiące wolność słowa40. Również silnym uderzeniem w ewentualnych przeciwników wła- dzy była akcja antykorupcyjna z lat 2003-2005, w czasie której aresztowano polityków, działaczy społecznych a nawet funkcjo- nariuszy policji pod różnego typu zarzutami korupcyjnymi. By uwiarygodnić swoją coraz bardziej opresyjną politykę wewnętrz- ną, Jammeh ogłosił w marcu 2006 roku, tuż przed wyborami prezydenckimi, wykrycie spisku w szeregach wojska mającego na celu obalenie go. W ostatnich wyborach z 2007 roku uzyskał niezwykle wysokie poparcie osiągające 71 proc.41 Yahya Jammeh utrzymuje od samego początku rządy autory- tarne, które szczególnie po 2004 roku coraz bardziej kierują się ku dyktaturze, z drugiej strony jego poparcie w społeczeństwie jest nadal wysokie i to nawet jeśli przyjmiemy za pewnik fałszer- stwa wyborcze. Jest tak w dużej mierze dlatego, że Gambia w okre- sie rządów Yahya Jammeha zaczęła wychodzić z kryzysu eko­ nomicznego i społecznego. Yahya Jammeh już od 1994 roku postawił na edukację społeczeństwa, tworząc pierwszy w kraju uniwersytet oraz budując sieć państwowych i prywatnych szkół rozwijając także służbę zdrowia. Poparciem jego cieszą się również organizacje promujące prawa kobiet czy higienę osobistą. Do ważnych działań należy zaliczyć stworzenie państwa, w którym wszystkie wyznania cieszą się poparciem władzy i nie napotyka- ją na trudności w głoszeniu wiary. Jammeh dba jednocześnie o to, by szczególnie wśród muzułmanów (ok. 90 proc. społeczeństwa), nie rozwijały się ruchy ekstremistyczne, promując grupy prakty- kujące tradycyjny tzw. „czarny czy też ludowy afrykański islam”.

40 Ibidem, s. 138. 41 E. Bowers, S. Touray, (25 listopada 2011), Gambia’s Jammeh Wins Fourth Term with 71% of Votes Cast – Bloomberg, bloomberg.com. 26.02.2014. Obrona przed wchłonięciem... 227

W kraju działa, co ciekawe, znacząca liczba organizacji pozarzą- dowych, współpracujących z podmiotami zagranicznymi, w tym takie, które działają na rzecz budowy społeczeństwa obywatel- skiego. Podobnie organizacje międzynarodowe nie napotykają oporu w swoich działaniach, jeśli tylko zgadzają się z sytuacją polityczną panującą w kraju. Yahya Jammeh natomiast bardzo ostro sprzeciwia się działalności ruchów LGBT, które swego cza- su zachęcał pod groźbą śmierci do opuszczenia Gambii42. Należy wspomnieć również o armii, z której obecny prezydent się wywodzi. Armia gambijska powstała jako taka dopiero po nie- udanym zamachu z 1981 roku, kiedy to Jawara musiał prosić o wsparcie Senegal. Po tych wydarzeniach doszedł do wniosku, iż Gambia potrzebuje regularnych, dobrze wyszkolonych sil zbroj- nych, które będą w stanie stawić opór zagrożeniom zewnętrznym i wewnętrznym. Armia gambijska do 1994 roku stała się jedną z lepiej wyposażonych i wyszkolonych w regionie, nawiązała też sieć powiązań z siłami zbrojnymi wielu kluczowych krajów w tym USA, obu państw chińskich, Turcji, Pakistanu oraz Nigerii i Se­ negalu. Po 1994 roku, a szczególnie po 2004 r., Yahya Jammeh pomny zagrożenia jakie mogą nieść wojskowe zamachy stanu, znacznie ograniczył liczebność swej armii, która obecnie wraz z marynarką liczy niespełna 3 tys. żołnierzy, wspartych oddzia- łami żandarmerii i policji. Należy zauważyć, że Gambia nie posia­ da de facto sił powietrznych, do których można zaliczyć jedynie jeden przestarzały Suhoj Su-25 i dwa niewielkie samoloty trans- portowe. Armia gambijska należy jednak do bardzo aktywnych w regionie, biorąc udział w misjach międzynarodowych, tak ECO- WAS-u, jak i ONZ czy Unii Afrykańskiej. Obawy przed zamachem stanu doprowadziły do rozwoju sieci tajnych służb i agentów

42 President Jammeh Gives Ultimatum for Homosexuals to Leave, Gambia News, 19.05.2008, 26.02.2014. 228 Michał Ząbek wewnątrz armii, co wpływa na jej podporządkowanie wobec pre- zydenta. Obecność aparatu bezpieczeństwa jest dość łatwo za- uważalna nawet dla turysty (bardzo często można zauważyć zazwyczaj czarne nieoznakowane samochody służb podległych prezydentowi). Niemniej Gambia i jej prezydent nie jest szczególnie bojkoto- wany na arenie międzynarodowej. Pozyskuje inwestorów z różnych stron i powoli rozwija się, stawiając przede wszystkim na tury- stykę. Brak jakichkolwiek znaczących surowców w tym kraju jest paradoksalnie dla niego pewną szansą.

Zakończenie

Gambia jest klasycznym przykładem państwa postkolonialne- go, przy czym fakt, że proces kolonizacji europejskiej na jej tery- torium trwał ok. 150 lat dłużej niż w przypadku wielu innych państw afrykańskich, sprawił że procesy narodowotwórcze mia- ły okazję się tu bardziej rozwinąć. Okres ten przyczynił się do powstania niejako „rdzennych Gambijczyków”, za których uzna- je się tu przede wszystkim społeczność Aku, stanowiącą zarówno w przeszłości jak i obecnie, elitę tego kraju. Specyficzne położenie, powierzchnia i kształt granic Gambii jest wynikiem z jednej strony historycznych działań europejskich kolonizatorów ale z drugiej, również samych Gambijczyków. Ta- kie ich ukształtowanie jest oczywiście pewnym problemem poli- tycznym dla Gambii, która od samego początku z powodzeniem broni się przed wchłonięciem przez wielokrotnie większego są- siada. Warto jednak podkreślić, że wypływało to nie tylko ze stro- ny brytyjskich kolonizatorów, ale i miejscowych elit. Małe państwa mają również swoją historię, związane z nimi narody i poczucie sensu swego istnienia. Obrona przed wchłonięciem... 229

Bibliografia

Arpad-Kowalski M., Kolonie Rzeczypospolitej, Warszawa 2005. Chodak S., Systemy Polityczne “czarnej“ Afryki, Warszawa 1963. Curtin P., Feierman S., Thompson L., Vansina J., Historia Afryki. Narody i Cywilizacje, Gdańsk, 2003. Dawda Faal, A history of The Gambia, ad 1000 – 1965, bw 1997. Gaziński R., Wokół polityki morskiej i kolonialnej Kurlandii w II poł. XVII wieku, „Teki Gdańskie”, t. V (2003). Громыко Ан. А., Африка, Энциклопедический Справочник. Советская Энциклопедия, т. I, Москва 1986. Hughes A., Perfect D., Historical Dictionary of The Gambia, Toronto, Plymouth, 2008. Jelonek A., Encyklopedia Geograficzna Świata II. Afryka, Kraków 1996. Lliffe J., Afrykanie, Dzieje Kontynentu, Kraków 2011. Katharine Lobeck Kane, The Gambia & Senegal, Hong Kong 2009. Łazowski Z. (red.), Państwa Afryki Zachodniej. Fakty, problemy stabili- zacji i rozwoju, polskie kontakty, t. II, Warszawa 2008. Moss J., Wilson G., Peoples of The World. Africans South of the Sahara, Detroit, London, 1991. Merdith M., The State of Africa. A History of Fifty Years of Independence, London, New York, Sydney, 2006. Nowak Bronisław, Początki obecności europejskiej w Afryce Czarnej, w: Tymowski M. (red.), Historia Afryki do początku XIX wieku, Wro- cław 1996. Saine Abdoulaye, The Paradox of Third-Wave Democratization in Africa. The Gambia under AFPRC-APRC Rule, 1994–2008, Plymouth 2009. Saine Abdoulaye, Gambia: The and Foreign Policy, w: Small States in World Politics. Explaining Foreign Policy Behavior, Londyn 2003. Soeters J., Manigart P., Military Cooperation in Multinational Peace Ope- rations. Managing cultural diversity and crisis response, New York 2008. Tazbir J., Rzeczpospolita szlachecka wobec wielkich odkryć, Warszawa 1973. The Gambia & Senegal, London 2009. 230 Michał Ząbek

Tomczak M., Polityka kolonialna księcia Jakuba Kettlera, „Teki Gdańskie”, t. V (2003). Tymowski M., Historia Afryki do początku XIX wieku, Wrocław 1996.

Defense Before Being Incorporated. The Outline of The History of The Gambia Summary

The paper presented the outline of history of The Gambia. In this article the author presents the history of modern-day Gambia state from the appearance of human settlements traces in the areas of Senegambia to modern times. In presented outline the author pays special attention to the problem of establishing and generally peaceful resistance of bor- ders of the smallest African country located somewhat inside ten times larger Senegal. In the article you can find a description of the formation the idea of The Gambia throughout local elites as a sovereign state and the their ongoing resistance today before the merger with Senegal. RYSZARD VORBRICH

BIERNY BENEFICJENT VERSUS LOKALNY PARTNER PROJEKTÓW ROZWOJOWYCH W AFRYCE1

Schyłek ubiegłego wieku ujawnił niepowodzenie przedsięwzięć prorozwojowych o dużej skali, tak typowych dla pierwszych dekad epoki pokolonialnej. Były one oparte na umowach międzyrządo- wych i znacznych międzyrządowych przepływach finansowych, a przez to wysoce scentralizowane. Krytyczna ocena tego typu aktywności na rzecz rozwoju doprowadziła do zmiany mechani- zmów współpracy międzynarodowej na rzecz rozwoju i przekon- figurowania strumienia redystrybucji wiedzy i bogactwa w skali globalnej. W ślad za tym nastapiła decentralizacja i zwielokrot- nienienie kanałów finansowania przedsięwzięć rozwojowych w krajach postkolonialnych. Podstawową formą działalności roz- wojowej przełomu stuleci stały się przedsięwzięcia realizowane przez stosunkowo niewielkie pod względem potencjału material- nego i ludzkiego, względnie autonomiczne podmioty małej skali.

Ryszard Vorbrich, pracownik Instytutu Etnologii i Antropologii Kultu- rowej, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. 1 Niniejsze opracowanie stanowi merytoryczne podsumowanie projektu badawczego NCN [NN 109 055539] pt.: Bierny beneficjent versus lokalny partner projektów rozwojowych. Konceptualizacja i strategie adaptacyjne w zakresie współpracy rozwojowej wśród afrykańskich społeczności lokalnych. 232 Ryszard Vorbrich

W ten sposób mieszkańcy „biednego Południa”, nie tylko tam- tejsze elity, lecz także szersze grupy społeczne, w tym członkowie społeczności lokalnych, stanęli przed nowym wyzwaniem. Wy- zwania te są szczególnie widoczne w krajach afrykańskich, do których kierowana jest znaczna część pomocy rozwojowej. Mieszkańcom tamtejszych wsi i miasteczek nie wystarczy już rola biernego „beneficjanta” projektów rozwojowych, planowanych w odległych stolicach i realizowanych przez agendy rządowe (przy wsparciu lub kontroli podmiotów zagranicznych). Dla pozyskania części ogromnego strumienia dóbr (i środków niematerialnych) napływających z zagranicy, lokalni aktorzy społeczni (lokalne elity, administracja terenowa) zmuszone zostały do przejęcia ini- cjatywy w sferze pozyskiwania oraz efektywnego wykorzystywa- nia środków, będących komponentami przedsięwzięć rozwojowych. Powstałe w ten sposób lokalne inicjatywy przybrały wręcz postać rywalizacji o dostęp do środków pochodzących ze świata dostatku.­ Strategie członków społeczności lokalnych (zarówno tradycyj- nych i nowoczesnych elit, działających na styku z administracją terenową, jak i „zwykłych” wieśniaków) zmierzające do zajęcia dogodnej pozycji w „przemyśle rozwojowym” oraz związane z nimi formy konceptualizacji idei rozwoju stały się przedmiotem moich badań, prowadzonych w latach 2011-2013 w trzech afrykańskich krajach: Kamerunie, Mali, Maroku oraz Senegalu2. W wymienionych krajach badaniom poddano ponad 30 pod- miotów, organizacji pozarządowych („chłopskich”, kobiecych, młodzieżowych itp.), ogniw administracji lokalnej oraz służb

2 W Mali i w Maroku w badaniach uczestniczyły także – jako asystentki terenowe: Katarzyna Meissner oraz Anna Płygawko. Jako główne punkty badawcze wybrano miejscowości lokalne znane Autorowi z wcześniejszych sezonów badawczych z lat 1997-2004. 1. W Kamerunie były to: Mandama i Nivé (zamieszkałe przez Daba), Figuil (osada przemysłowa na terenie etnicznym Guidar), Waza (obszar otuliny Parku Bierny beneficjent versus lokalny partner... 233 społecznych. Przedmiotem szczegółowej analizy stały się w tym wypadku różnego typu dokumenty (statuty, plany działania, ra- porty roczne, akty prawne regulujące status NGO, itp.) obrazu- jące formy działania oraz struktura wewnętrzna tych podmiotów (np. skład władz organizacji rozwojowych analizowany pod kątem pochodzenia etnicznego i relacji pokrewieństwa, a także wykształ- cenia, płci i pozycji społecznej. Ważnym źródłem analiz stały się też dokumenty wskazujące związki z organizacjami (partnerami) w skali kraju i w skali międzynarodowej. W ramach tych badań przeprowadzono także szczegółowe wywiady z miejscowymi elitami: merami miast, naczelnikami gmin, przewodniczącymi samorządu lokalnego, wodzami trady- cyjnymi, nauczycielami, pracownikami służby zdrowia oraz in- nymi osobami pełniącymi kluczowe role w przedsięwzięciach o charakterze rozwojowym. W toku wywiadów koncentrowano się na stanie świadomości członków badanych społeczności lokal­ nych w kontekście ich relacji ze światem zewnętrznym (postrze- gania roli państwa i jego agend, celowości tworzenia organizacji pozarządowych” itd.). Odtwarzano formy konceptualizacji pod- stawowych kategorii dyskursu rozwojowego („rozwoju”, „trady- cji”, „nowoczesności”) oraz „projektu rozwojowego” jako podsta- wowej formy aktywności rozwojowej. narodowego Waza, zamieszkały przez ludność mieszaną etnicznie (Kotoko, Fulbe i Mousgoum). 2. W Mali badania terenowe koncentrowały się w stolicy regionu – Mopti oraz, w leżacych w kraju Dogonów wsiach: Sangha, Songho oraz Téréli. 3. W Maroku prace terenowe objęły wsie w – leżacej w Atlasie Wysokim – gminy Tidili (w tym : Suq Tidili – stolicę gminy oraz Douar Anzal, Douar Akouchtine, Douar Tizi, Douar Aoura, Douar Taourirte, Douar Timajdoute, Douar Tammes i Douar Zauid el Kadi), a także – leżacą w Antyatlasie gminę Ida ou Gnidif (Duar Tifradn). 4. W Senegalu badania rozpoznawcze przeprowadzono na Wyspie Gorée, wśród społeczności tzw. Metisés. 234 Ryszard Vorbrich

Analiza wskazanych typów źródeł pozwala na sformułowanie podstawowych tez prezentujących wyniki projektu badawczego. Tezy te ująć można w pięciu punktach: 1. Konceptualizacja podstawowych kategorii dyskursu rozwo- jowego. 2. Wskazywanie źródła „nowoczesności”, zmian ekonomicznych i społeczno-kulturowych. 3. Strategia badanych społeczności wobec stymulowanych ze- wnętrznie przedsięwzięć rozwojowych. 4. Proces pojawiania nowego rodzaju struktur i organizacji społecznych o charakterze dowolnym. 5. Problem relacji lokalnych przedsięwzięć prorozwojowych ze światem zewnętrznym – tzw. „przemysłem rozwojowym”.

1.

W ramach konceptualizacji podstawowych kategorii dyskursu rozwojowego („rozwoju”, „tradycji”, „nowoczesności”, „projektu rozwojowego”) Afrykanie mimowolnie wpisują się w koncepcje zachodniej teorii ekonomii lub teorii modernizacji. Zarówno ka- meruńscy Daba, jak i malijscy Dogonowie lub marokańscy Ber- berzy konceptualizują „rozwój” w kategoriach ruchu, w czym ujawnia się twórcze odtwarzanie źródłosłowia europejskich ter- minów development/développement/rozwój. Na przykład dla Dogonów „rozwój” to giru jam – dosłownie: „posuwać się do przo- du”. Z kolei Daba termin „rozwój” (développement) tłumaczą na miejscowe wyrażenie bu nja, co dosłownie znaczy „być” (nja) „w zwrocie” (bu), czyli inaczej mówiąc: „zmieniać kierunek”3. W kontekście działań rozwojowych (edukacji, budowy infrastruk-

3 Bu nev oznacza zmienić religię, nawrócić się. Bierny beneficjent versus lokalny partner... 235 tury itp.) używa się u Daba wyrażenia va gibik gibik, które można przetłumaczyć jako „wychodzić z zapóźnienia” lub va ka – „zrobić coś dla przyszłości”. Marokańscy Berberzy „rozwój” tłumaczą na ar./ber. adsudum slgddam („posuwać się do przodu”). We wszyst- kich badanych grupach „rozwój” służy „rzeczom nowym, nowocze­ snym”, kojarzonym z nowymi – solidnymi domami, nowymi tech- nologiami (elektrycznością), środkami komunikacji oraz transportu. Owe „rzeczy nowoczesne” przeciwstawiane są „rzeczom dawnym”, które, choć rodzime („nasze”), mają mniejsze walory użytkowe. Badania terenowe wśród wybranych społeczności lokalnych Afryki pokazały, że ich członkowie (jeszcze 20-30 lat żyjący we względnej izolacji według odmiennej trajektorii rozwojowej) prze- jęli „zachodnią” – unilenearną koncepcję rozwoju. Jak wyraził to po francusku jeden z informatorów, odnosząc się do czasów mej pierwszej wizyty w 1977 roku: nous avons vécu dans la stagnation („żyliśmy w stagnacji”), pokazując w dal, w góry, dodał: dans le lieu sans changement („w miejscu bez zmiany”). Gdy poprosiłem, aby powtórzył to zdanie po dabsku, użył sformułowania nja ka musuko, ka lay tic, lay gigik gibik, co można przetłumaczyć jako „trwaliśmy przy tradycji, w miejscu opóźnionym”. Wskazując ręką na wzniesione w ciągu ostatnich kilku lat budynki szkoły, przy- chodni lekarskiej i poczty, dodał z naciskiem maintenant, nous sommes modernes. Wypowiedź ta dobrze ilustruje, jak poprzez adaptowanie pojęć i kategorii „zachodniego” dyskursu rozwoju, wśród Afrykanów ma miejsce przyporządkowanie własnej pozycji w globalnych, hierarchicznych układach społecznych o cechach neokolonialnych. W ramach tych układów społecznych „bogata” Północ (współcze- sna emanacja metropolii kolonialnych) narzuca wzorce kulturo- we „biednemu” Południu – dawnym krajom podporządkowanym. Proces ten zamaskowany jest poprawnością polityczną, wyraża- 236 Ryszard Vorbrich jąca się podstawieniem pojęć, skrywających postawy prote­kcjo­ nistyczne. Imperatyw rozwoju pozwala zastąpić dziewiętna­sto­ wiecznych „dzikich” i „prymitywnych”, a nawet dwudziestowiecznych­ „tubylców” współczesnymi „biednymi”, „ludźmi lokalnymi” – „be- neficjentami” pomocy rozwojowej. Zmiana dyskursu polega tu na zastąpieniu pojęcia „prymitywny” słowem „tradycyjny”, a „cy- wilizowany” przez „nowoczesny”. Szerzej problematykę konceptualizacji podstawowych kate- gorii pojęciowych obecnych w globalnym i lokalnym („tubylczym”) dyskursie rozwojowym omawiam w kilku publikacjach4. W kontekście postępującej i uświadamianej globalizacji „roz- wój” stał się racją bytu wielu podmiotów, instytucji oświatowych, rządowych i tzw. społeczeństwa obywatelskiego, które działają na rzecz rozwoju, można powiedzieć: istnieją dla rozwoju. Badania prowadzone w ramach projektu ujawniły równolegle funkcjonowanie w społeczeństwie afrykańskim dwóch, przeciw- stawnych typów konceptualizacji celów działalności gospodarczej, tej związanej z gospodarką „tradycyjną” (samowystarczalną, sub- stancjalną, „plemienną”) i „nowoczesną” (rynkową, towarową). W badanych grupach stwierdzono istnienie silnej opozycji pomię- dzy dwoma ideami „bogactwa” – kategorii kluczowej w przedsię- wzięciach rozwojowych, mających na celu upowszechnienie go-

4 R. Vorbrich, Plemienna i postplemienna Afryka. Koncepcje i postaci wspólnoty w dawnej i współczesnej Afryce, Poznań 2012 [Problematyce omawianego projektu poświęcony jest (choć nie tylko) rozdział 7: Pogłoski o śmierci plemienia są mocno przesadzone, s. 321-384 (zwłaszcza str. 364-384)]; tenże, Wstęp. Rozwój a kultura. Zarys dyskursu, w: R. Vorbrich (red.), Rozwój a kultura. Perspektywy poznawcze i praktyczne, Wrocław 2012, s. 7-16; tenże, Dyskurs rozwojowy – między perspektywą kolonialną a neokolonialną, w: M. Ząbek (red.), Antropologia stosowana, Warszawa 2013, s. 239-256; tenże,’Zróbmy coś’ – ‘dajcie coś’. Dwie konceptualizacje projektów rozwojowych, „Etnografia Polska” (2014) t. 57, z. 1-2, s. 9-22; tenże, „Sorghum Wealth” versus „Money Wealth” or the Hybrid Nature of Post-tribal Economies, „Hemispheres. Studies on Cultures and Societies”, 28 (2013) s. 5-14. Bierny beneficjent versus lokalny partner... 237 spodarki towarowej. W społeczeństwach typu plemiennego (cechujących się gospodarką samowystarczalną) bardziej ceni się „bogactwo sorga”, podczas gdy w społeczeństwach poddanych procesowi „rozwoju”, większego znaczenia zaczyna nabierać „bo- gactwo pieniądza”. Trudność w upowszechnieniu tej drugiej ka- tegorii bogactwa stanowi istotną barierę rozwojową. Interesująca poznawczo okazała się analiza przejawów kon- frontowania się systemów ekonomicznych, nastawionych na sa- mowystarczalność typu autosubsistance z zachowaniami włącza- jącymi mechanizmy rynkowe, stymulowanymi projektami rozwojowymi. W badanych przypadkach miało miejsce współist- nienie odmiennych modeli „samowystarczalności” i pojawienie się różnych typów „bogactwa” – traktowanego jako poczucie do- brobytu materialnego, mierzonego zgodnie wartościami danej kultury. Zestawienie odmiennych typów zachowań różnych ka- tegorii społecznych (młodych mężczyzn i ojców wielodzietnych rodzin) pozwoliło ukazać różny stopień przyswojenia efektów projektów rozwojowych oraz przystosowania do zjawiska globa- lizacji i hybrydyzacji. Okazało się, że w społeczeństwach typu „tradycyjnego” (z gospodarką typu „plemiennego”) konceptualizo­ wanie „zamożności” (tzw. „pierwotnej zamożności” – upatrywa- nej w spichlerzach „pełnych zboża”) utrudnia upowszechnienie modelu gospodarki rynkowej, skoncentrowanej na produkcji to- warowej (na uprawie roślin przemysłowych, których nie przecho- wuje się w spichlerzach), niwecząc tym samym pożądane (pla- nowane) efekty projektów rozwojowych. Lokalny dyskurs rozwojowy w wymiarze ideologicznym (np. poprzez przyswajanie dyskursu feministycznego i ekologicznego) wskazuje na duże uzależnienie od europejskich wpływów kultu- rowych, stymulowane przekonaniem o sile europejskiej wiedzy, wyrażanym w często powtarzanej opinii: Les blancs qui ont la con- naissance des choses („biali posiadają znajomość rzeczy”). Niemniej 238 Ryszard Vorbrich ukazane w toku badań mechanizmy akulturacji (modyfikacji ob- cych wzorów kulturowych) zachodzące w konsekwencji projektów stawiających sobie za cel zmianę społecznej roli kobiety, adapta- cji i przetwarzania europejskiego pochodzenia ideologii, wska- zują na trwały dysonans pomiędzy rodzimymi wzorami kulturo- wymi a propagowanymi w ramach ideologii feministycznej. Uczestniczki (beneficjentki) projektów rozwojowych nastawionych na aktywizację kobiet, stają przed koniecznością zmiany modelu lojalności. Członkinie nowo powstających organizacji (stowarzy- szeń kobiecych) skłaniane są do przedkładania poczucie solidar- ności z ponadetniczną (postrodową) wspólnotą determinowaną przez płeć, nad uległość wobec norm wspólnoty plemiennej (ty- powej dla modelu społeczeństwa patriarchalnego). Nasilenie tego zjawiska jest pochodną skali oraz rozwiązań strukturalnych or- ganizacji kobiecych. A te są bardzo urozmaicone, od działających w obrębie kilku wiosek „Komitetów Pomocy” lub „Stowarzyszeń Kobiecych na rzecz Rozwoju Małej Ojczyzny”, po wysoce rozbu- dowane i zbiurokratyzowane struktury o zasięgu panafrykańskim, jak, funkcjonujące pod auspicjami UNESCO – Pan African Women’s­ Organization (PAWO). Skonfrontowanie ideologicznych założeń powstających maso- wo w ostatnich latach lokalnych organizacji kobiecych z szerszą praktyką społeczną, wskazuje, że skrajny dyskurs feministyczny, nie tylko oznacza przeciwstawienie się tradycji oraz porządkowi społecznemu konstytuującemu wewnętrzną strukturę tradycyjnej afrykańskiej wspólnoty, dzielącej się na świat kobiecy i męski, ale praktycznie pociąga za sobą wykluczenie społeczne. O ile wśród wyemancypowanych kobiet miasta, mających alternatywny punkt odniesienia w postaci grupy wsparcia w środowisku pracy lub nauki, nie determinuje to pozycji społecznej, o tyle w wiejskich społecznościach lokalnych istnieje lęk przed wykluczeniem (na- piętnowaniem i odrzuceniem przez miejscowy świat kobiet, prze- Bierny beneficjent versus lokalny partner... 239 kreśleniem perspektywy zamążpójścia – warunku statusu spo- łecznego). Na przeszkodzie stoi też, towarzysząca dyskursowi antykolonialnemu, idea powrotu do źródeł afrykańskiej kultury. Z kolei elementy dyskursu ekologicznego pojawiają się w Afry- ce najczęściej na obszarach o specjalnym statusie, chronionych ustawowo i wyłączonych z normalnej eksploatacji gospodarczej – w parkach narodowych i rezerwatach przyrody, a także na ich peryferiach, w ich otulinie. W wyniku powstania obszarów chro- nionych przed ingerencją człowieka, społeczności lokalne ogra- niczone są w swych tradycyjnych prawach do ziemi przodków. Dotychczasowi mieszkańcy terenów chronionych stają przed poważnym wy – zwaniem. Z jednej strony traktują oni te prawne ograniczenia jako uderzające w ich tradycyjny sposób życia, za- grażające spójności i tożsamości grupy, z drugiej zaś powstanie parków narodowych stwarza im możliwości rozwoju nowych form aktywności gospodarczej i czerpania korzyści z pojawiania się na ich ziemiach nieznanych, tu wcześniej kategorii społecznych (funk- cjonariuszy publicznych, turystów itd.) oraz nowych typów za- sobów – środków finansowych pochodzących z krajowych lub międzynarodowych proekologicznych projektów rozwojowych. Formą przejęcia inicjatywy przez ludność zagrożoną w swo- bodnym korzystaniu z tradycyjnych form eksploatacji ziemi stają się tu ideologie, organizacje oraz działania mające na celu obro- nę interesów miejscowej ludności. Badania w Kamerunie objęły jedną z takich nowo powstałych struktur społecznych, działającą zgodnie z rozpowszechniająca się – ostatnio w Afryce ideologią „wspólnotowej (tubylczej) ochrony środowiska” (Community Base Conservation). Tworzy ją organizacja o nadzwyczaj złożonej na- zwie – Komitet ds. Ochrony i Zarządzania Parkiem Narodowym Waza i Jego Otuliną (Comité de Conservation et de Gestion du Parc National de Waza et sa Zone Périphérique – CCGPNWZP). Komitet jest przykładem nowych form więzi społecznych stymulowanych 240 Ryszard Vorbrich dyskursem rozwojowym oraz ideologią ekologiczną. Obejmuje swym zasięgiem rozległy region północnego Kamerunu, zamiesz- kały przez zróżnicowaną etnicznie ludność utrzymującą się z pa- sterstwa, uprawy roli lub rybołówstwa. Dzięki temu ma charakter wybitnie wieloetniczny. Aktywnym podmiotem i zarazem przed- miotem działań jest tu wypreparowana z cech etnicznych zbioro- wość mieszkańców otuliny Parku Narodowego Waza. Jak wykaza­ ły moje badania, owe odejście od dyskursu trybalizmu umożliwia łatwiejszy kontakt i współpracę z organizacjami ekologicznymi o zasięgu światowym i, co ważniejsze, ułatwia absorpcję, środków finansowych pochodzących w Europy i Ameryki. Tak ukształto- wana „populacja” jest ustrukturyzowana w formie różnej skali i charakteru stowarzyszenia o odrębnym statusie prawnym. Ko- mitet koordynuje jedynie wysiłki tych organizacji, sprofilowanych pod kątem priorytetowych celów swych członków lub ich powią- zań zewnętrznych. Komitet Parku, przy współpracy lokalnych struktur, przyjmujących formę ustawową „Grup Wspólnych Ini- cjatyw”, prowadzi działania, mające na celu, z jednej strony obro- nę interesów miejscowej ludności, a z drugiej zmianę jej społecz- nej świadomości, dostosowując ją do wymogów Community Base Conservation. Na tym polu spotykają się dwie perspektywy: wspól- noty narodowej oraz powiązanej z nią społeczności globalnej, zdominowanej przez mieszkańców obszarów zurbanizowanych oraz wspólnot lokalnych, wieśniaków żyjących na zmarginalizo- wanych, peryferyjnych obszarach. Ci pierwsi postrzegają parki narodowe jako swoiste, będące pod ochroną, sacrum, cenione z punku widzenia ideologii ekologicznych i wartościowane kul- turowo z racji walorów rekreacyjnych. Ci drudzy traktują miej- scową florę i faunę czysto utylitarnie, jako podstawę ich utrzy- mania, zwracając mniejszą uwagę na jej rekreacyjne konteksty. Ich stosunek do idei ochrony przyrody uwzględnia utracone ko- rzyści z bezpośredniej eksploatacji zasobów naturalnych, ale i ko- Bierny beneficjent versus lokalny partner... 241 rzyści związane z dziką naturą, oparte na nowych formach za- trudnienia w parku narodowym (np. jako strażnicy) lub na obsłudze ruchu turystycznego5.

2.

W tym miejscu pojawia się kwestia wskazywania źródła „no- woczesności”, zmian ekonomicznych i społeczno-kulturowych. Zależnie od lokalnego kontekstu upatrywane jest ono bądź w pań- stwie (jako superstrukturze politycznej), w diasporze (krewnych, którzy „zainstalowali się” w świecie zewnętrznym), bądź w „świe- cie białych”. Mieszkańcy kameruńskiej wsi Mandama, którzy, w wyniku zbiegu historycznych okoliczności, przestrzeń bogactwa i wiedzy, będących dźwignią rozwoju, lokują w instytucji państwa przerośniętego klientalistycznymi układami. Dobrze tę optykę ilustruje popularne tu powiedzenie: „Nasz syn (córka) został(a) wezwana do stołu, nie będziemy już głodni”. Badania wśród kameruńskich Daba ukazały, na przykładzie Comité deDeveloppement du Groupement Daba, jak w wymiarze lokalnym sieć powiązań z aparatem państwa może wpływać na zakres i charakter przedsięwzięć rozwojowych. Wspomniany Ko- mitet stworzony został przez bliskich krewnych lokalnego wodza (80 proc. zarządu Komitetu to bliscy kuzyni wodza), którzy miesz-

5 Szerzej problematykę absorpcji ideologii feministycznych i ekologicznych lokalnym („tubylczym”) dyskursie rozwojowym oraz związanych z nią barier rozwoju omawia kilka publikacji będących efektem projektu: K. Meissner, ‘Budu kuru’, czyli kasa kobiet. Dogońskie stowarzyszenia kobiece jako przykłady lokalnych inicjatyw rozwojowych, w: A. Żukowski (red.) Ex Africa Semper Aliquid Novi, t. III, Kobiety w Afryce, Żory 2014, s. 203-216; R. Vorbrich, Plemienna i postplemienna Afryka, op. cit.; tenże, Wstęp. Rozwój a kultura. Zarys dyskursu, op. cit.; tenże,’Zróbmy coś’ – ‘dajcie coś’, op. cit.; tenże, “Sorghum Wealth “ versus “Money Wealth,” or the Hybrid Nature of Post-tribal Economies, op. cit., s. 5-14. 242 Ryszard Vorbrich kają w miastach, a niektórzy z nich pracują w administracji rzą- dowej na wpływowych stanowiskach. Dzięki takim powiązaniom wieś Mandama rozwija się najdynamiczniej w regionie i praktycz- nie przekształca się w ośrodek protomiejski (z ośrodkiem zdrowia, pocztą i kilkoma szkołami ponadpodstawowymi). Wszystko to ma miejsce w miejscowości, w której pierwsza (jednoklasowa) szkoła podstawowa powstała pod koniec lat 70. XX w., a ostatni (oficjalnie odnotowany, także przez autora raportu, przypadek ludożerstwa miał miejsce w 1977 r.). W odmiennej – znacznie słabszej – sytuacji znajdują się okoliczne wsie, nie dysponujące takimi powiązań z zewnętrznymi zasobami rozwojowymi. Taką sytuację ilustruje dobrze przykład wsi Zagalam6. Z kolei w dogońskim dyskursie rozwojowym, nad którym za- ciążyła znacząca obecność Europejczyków, związana z turystycz- ną atrakcyjnością regionu, impuls rozwojowy ściśle kojarzony jest z tubabem, jak nazywają tu białych. W wymiarze społecznym ujawnia się to w wykreowaniu (wydzieleniu) kilku kategorii Do- gonów (grup zawodowych) na trwale związanych ze „światem białych”, a nawet konceptualnym wyodrębnieniu społeczności lokalnych, w życiu których „biali” wywarli trwały wpływ, bądź jako rezydenci lub okazjonalni sponsorzy. W wymiarze praktycznym objawia się to powstaniem w regio- nie ogromnej (liczonej w dziesiątkach) liczby lokalnych stowa-

6 R. Vorbrich, Rywalizacja o ziemię a bariery rozwojowe w Kamerunie. Przykład lokalnych wspólnot z masywu Mandara i terenów pogórza, w: W. Cisło, J. Różański, M. Ząbek (red), Bilad as-Sudan napięcia i konflikty, Pelplin 2014, s. 25-50. Problem ten omawiam też w kilku innych publikacjach: R. Vorbrich, Plemienna i post­ plemienna Afryka, op. cit.; tenże, ’Zróbmy coś’ – ‘dajcie coś’. Dwie konceptualizacje­ projektów rozwojowych, op. cit.; tenże, Wspólnota krwi a wspólny cel, czyli Gemein­ schaft i Gesellschaft w kontekście afrykańskim, w: J. Łapott, M. Tobota (red.) Ex Africa Semper Aliquid Novi, t. II, Żory 2014, s. 257-271. Bierny beneficjent versus lokalny partner... 243 rzyszeń oraz wyszukanych technik manipulacyjnych służących pozyskiwaniu środków od turystów. W tym kontekście ujawnia się specyficzna konceptualizacja osób spoza społeczności lokalnych, postrzeganych jako źródło zasobów wiedzy i bogactwa – stymulujących rozwój. Jako przykład posłużyć może analiza semantyczna terminu z języka daba – ma- katyf – stosowanego w odniesieniu do agentów (funkcjonariuszy) projektów rozwojowych. Termin ten odznacza się bogactwem znaczeń. Katyf oznacza drogę, ścieżkę, natomiast ma – to „mówić”. Dosłownie zatem prze- tłumaczyć go można jako „wskazujący drogę”. Dawniej używano go głównie w odniesieniu do kogoś zapowiadającego nowe, waż- ne wydarzenie. W kontekście religijnym oznacza „proroka”, w kon- tekście społecznym natomiast nazywa się tak osobę kojarzącą małżeństwa, inaczej mówiąc „swata”, którym bywa zazwyczaj osoba powiązana więzami pokrewieństwa lub powinowactwa z rodziną chłopca i dziewczyny. Obecnie terminem tym określa się różnego rodzaju funkcjonariuszy przemysłu rozwojowego, np. wolontariuszy Korpusu Pokoju (od kilku lat rotacyjnie pracujących na tym terenie). Można powiedzieć, że nie tylko w tym ostatnim kontekście makatyf jest kimś pośredniczącym w nawiązywaniu relacji społecznych. Etymologia oraz współczesny zakres seman- tyczny przytoczonego terminu jest dobrą ilustracją twórczej ada- ptacji Afrykanów do procesów globalizacji, można powiedzieć przykładem glokalizacji dyskursu rozwojowego7.

7 Zob. też: R. Vorbrich, Agent kontaktu – agent rozwoju. Od społeczeństwa kolonialnego do społeczeństwa globalnego, w: R. Vorbrich (red.), Rozwój a kultura. Perspektywy poznawcze i praktyczne, Wrocław 2012, s. 131-147; R. Vorbrich, Dyskurs rozwojowy – między perspektywą kolonialną a neokolonialną, w: M. Ząbek (red.), Antropologia stosowana, Warszawa 2013, s. 239-256; R. Vorbrich, ’Zróbmy coś’ – ‘dajcie coś’, op. cit.; R. Vorbrich, Rywalizacja o ziemię a bariery rozwojowe w Kamerunie. Przykład lokalnych wspólnot z masywu Mandara i terenów pogórza, 244 Ryszard Vorbrich

3.

Jednym z najważniejszych efektów omawianego projektu ba- dawczego jest analiza strategii badanych społeczności wobec stymulowanych zewnętrznie przedsięwzięć rozwojowych. Stra- tegie te dobrze ilustruje zjawisko powstawania wśród afrykańskich społeczności lokalnych oraz ich społeczno-politycznego zaplecza nowych typów postaw i układów społecznych, które określić moż- na mianem ‘łańcucha obecności w projektach rozwojowych’. Zgod- nie z teorią agencji, poszczególne osoby – ogniwa w łańcuchu obecności w projekcie – cechuje różna wizja swojego miejsca w jego strukturze, funkcjonowania jego akto­rów oraz instytucji (w wy- miarze lokalnym lub globalnym), a także zakresu delego­wania uprawnień. Badania (szczególnie wśród malijskich Dogonów, ale także w u marokańskich Berberów) potwierdziły tę prawidłowość. Aktywiści (w większości były to aktywistki) lokalnych stowarzy- szeń rozwojowych na swój sposób konceptualizowali ideę rozwo- ju i swoje miejsce we współtworzonej organizacji. W mało zawo- alowany sposób łączyły „cele publiczne” projektu z tzw. „celami ukrytymi”. W języku publicznym projektu formułowały swe de- zyderaty w kategorii „zróbmy coś” (np. przeprowadźmy szkolenia, zróbmy zbiórkę na rzecz sierot itp.). Niemal równocześnie poja- wiały się u nich postawy wyrażane frazą „dajcie coś” (co w wy- miarze praktycznym przyjmowało postać oczekiwania na zapro- szenie do Europy – „na szkolenia”)8.

w: W. Cisło, J. Różański, M. Ząbek (red), Bilad as-Sudan napięcia i konflikty, Pelplin 2014, s. 25-50. 8 Zob. R. Vorbrich, ’Zróbmy coś’ – ‘dajcie coś’, op. cit.. Bierny beneficjent versus lokalny partner... 245

Jeszcze wyrazistszym zjawiskiem, przybierającym masową skalę od początku XXI wieku, jest ukształtowanie się kategorii pośredników (agentów) rozwoju. „Agenta rozwoju” uznać można za kluczową kategorię antro- pologii rozwoju. Jest miarą „bierności” lub „aktywności” („spraw- czości”) członków afrykańskich (i nie tylko) społeczności lokalnych – beneficjentów projektów rozwojowych. Jego znaczenie jest po- chodną różnicy potencjałów dwóch światów, tego rozwiniętego i tego nierozwiniętego (mającego się dopiero rozwinąć). Wynika ono także ze specyfiki procesu interakcji, jakim są projekty roz- wojowe. Twarzą w twarz stają tu dwie kategorie ludzi: operatorzy rozwoju – z definicji aktywne podmioty działań rozwojowych, po drugiej zaś ich beneficjenci – często pochopnie traktowani, jako pasywny przedmiot tych procesów. Pojawienie się „agentów rozwoju” oraz ich konceptualizacja w ło- nie społeczności lokalnych wiąże się z przekonfigurowaniem w ostat- nich dwóch dekadach struktur państw postkolonialnych oraz mul- tiplikacją kanałów finansowania przedsięwzięć rozwojowych. We wczesnej epoce postkolonialnej – nowe afrykańskie tubyl- cze elity, wywodzące się z „tubylczej klasy pośredników” (évolués) przechwyciły władzę i zmonopolizowały i kontrolę nad relacjami ze światem zewnętrznym, w tym wszelkimi przedsięwzięciami o charakterze rozwojowym. Wiązało się to z wszechobecnym w tej epoce modelem scentralizowanego państwa postkolonialnego oraz dominującej w relacjach pomiędzy Północą i Południem mo- delem makroprojektów rozwojowych, nadzorowanych i sterowa- nych przez władze centralne zainteresowanych państw. To one zatem stawały się beneficjentami tzw. „renty rozwoju”, jak okre- sla się w literaturze przedmiotu różnego typu opłaty, łapówki lub pola defraudacji. W późnym okresie postkolonialnym, wraz z ujawnionym w la- tach 90. kryzysem państwa w Afryce oraz masowym niepowo- 246 Ryszard Vorbrich dzeniu makroprojektów rozwojowych na tym kontynencie, jak i w innych tzw. krajach rozwijających się, sytuacja uległa zmianie. Po pierwsze, w ostatniej dekadzie XX w. nastąpiła zmiana w po- lityce i retoryce rozwojowej. Zewnętrzni sponsorzy zmniejszyli swe zaangażowanie się w wielkie projekty kontrolowane przez rządy krajów beneficjentów i zaczęli się koncentrować na projek- tach mniejszej skali („mikro projektach”), co w ostatnich latach zaowocowało modą na tzw. „partnerski» model projektów roz- wojowych. Po drugie, pogłębiająca się dystrofia i dysfunkcja struk- tur państwowych „państw rozwijających się” generowały poja- wienie się wszelkiej maści „ONG”, które przejęły wiele funkcji państwa i zaczęły aspirować do roli pośredników i beneficjentów przedsięwzięć pomocowych. Po trzecie w końcu, wzrastającemu bezwładowi centralnych struktur państwa i wzrostu znaczenia lokalnych struktur społecznych, z europejskiej perspektywy zwa- nych społeczeństwem obywatelskim, towarzyszyło (od lat 90.) zjawisko demokratyzacji (w każdym razie formalnej) i decentra- lizacji struktur władzy. Większego znaczenia w przedsięwzięciach rozwojowych nabrali członkowie lokalnych elit, tak nowoczesnych, jak i tradycyjnych i neotradycyjnych. W konsekwencji, wcale nie- malejący, a wręcz gwałtownie wzrastający w ostatnich latach przepływ zasobów zewnętrznych, a zatem i wzrastający wolumen „renty rozwojowej”9 zaczął przechodzić przez niezależne, zde- centralizowane sieci pośredników. To spowodowało, iż mniej więcej na przełomie XX i XXI w. pojawił się i wykrystalizował nowy typ „agenta kontaktu” między ludźmi Północy i Południa, między „rozwijającymi” a „rozwijany-

9 Pod tym terminem kryją się wszelkie dobra materialne [uposażenia, sprzęty (komputery itp.), środki transportu, materiały promocyjne) i niematerialne (symboliczne, legitymizujące status, prestiż) przechwytywane (pozyskiwane) podczas działań rozwojowych poprzez korupcję lub redystrybucję zasobów (pomocy) dostarczanych przez projekty rozwojowe. Bierny beneficjent versus lokalny partner... 247 mi”. W kontekście przedsięwzięć rozwojowych określić go można mianem „lokalnego agenta rozwoju”. Pod tym pojęciem rozumie się podmioty społeczne działające na arenie lokalnej, którzy słu- żą jako pośrednicy w pozyskiwaniu zasobów zewnętrznych, zwa- nych potocznie pomocą rozwojową, dla przestrzeni społecznej, z którą się utożsamiają. Reprezentują oni (w każdym razie w teo- rii) społeczności lokalne i wyrażają ich potrzeby wobec struktur wspierających i finansujących. Z perspektywy „teorii systemów” lokalni agenci rozwoju tworzą w ten sposób rodzaj „wejść” i „wyjść” lokalnych (regionalnych) systemów społecznych i gospodarczych, rodzaj łącznika między beneficjentami (odbiorcami) a operato- rami (donatorami) projektów rozwojowych. Wśród tej grupy w toku badań terenowych udało się wydzielić kilka odrębnych podkategorii; od urzędników lokalnego szczebla i samorządowców, poprzez lokalne kadry (nauczycieli, felczerów, agronomów), misjonarzy, po – w końcu najważniejszą z punktu widzenia tematyki projektu – chłopskich liderów zwanych w li- teraturze przedmiotu „bosonogimi pośrednikami rozwoju”10.

10 Problematyce tej poświęciłem kilka szczegółowych opracowań: R. Vorbrich, Agent kontaktu – agent rozwoju. Od społeczeństwa kolonialnego do społeczeństwa globalnego, w: R. Vorbrich (red.), Rozwój a kultura. Perspektywy poznawcze i praktyczne, Wrocław 2012, s. 131-147; tenże, Plemienna i postplemienna Afryka, op. cit.; tenże, Signares z Senegalu – rasa i płeć a kontakt kulturowy, w: R. Vorbrich (red.), Ethnos et potentia. Interdyscyplinarność w polskiej etnologii. W darze Profesorowi Aleksandrowi Posern – Zielińskiemu z okazji 70. urodzin i 40-lecia pracy zawodowej, Poznań 2013, s. 267-288; tenże, Wspólnota krwi a wspólny cel, czyli Gemeinschaft i Gesellschaft w kontekście afrykańskim, w: J. Łapott, M. Tobota (red.) Ex Africa Semper Aliquid Novi, t. II, Żory 2014, s. 257-271. 248 Ryszard Vorbrich

4.

Równie istotnym z punktu widzenia efektów projektów roz- wojowych jest uchwycenie i opisanie procesu pojawiania nowego rodzaju struktur i organizacji społecznych o charakterze dowolnym. Tworzą je, powstające, wręcz masowo, różnego typu stowarzy- szenia o lokalnej lub regionalnej skali, definiujące się jako dzia- łające na rzecz rozwoju lokalnych wspólnot. Konsekwencją poja- wienia się licznych lokalnych stowarzyszeń prorozwojowych jest wzbogacenie i przemodelowanie układów społecznych. Istota tych nowych form organizacji społecznej polega na zerwaniu z paradygmatem pokrewieństwa (choć i tu wskazać można na przerośnięcie nowych organizacji strukturami plemiennymi). Tradycyjne formy więzi społecznych oraz ich nowe typy, po- wstające w kontekście przedsięwzięć rozwojowych analizowałem w kontekście klasycznych koncepcji struktur społecznych: tön- niesowskiej koncepcji Gemeinschaft (oraz community – MacIvera) przeciwstawianej tönniesowskiej Gesellschaft (oraz association MacIvera). W tym dychotomicznym układzie wspólnota (Gemeinschaft) ma charakter trwałej w czasie, ekskluzywnej zbiorowości ludzkiej, opartej o więzi krwi lub braterstwa. Jej członków łączy więź du- chowa, wspólnie podzielane „tradycyjne” wartości, pamięć o zmar- łych, troska o żywych, jak i nienarodzonych oraz dążenie do prze- trwania, co generuje solidarnościową naturę więzi społecznych. Stowarzyszenie (Gesellschaft) natomiast, jako produkt zróżni- cowania społecznego, łączyć ma jednostki więzami wynikającymi z umowy. Więzi społeczne o charakterze inkluzywnym mają tu mieć naturę dyskursywną, bazującą na stosunkach rzeczowych i definiowane są w oparciu kategorie środków i celów. Jednostki uczestniczą w nim jako pełniące określone role społeczne. Bierny beneficjent versus lokalny partner... 249

Badania w Kamerunie, Mali i Maroku pozwoliły wskazać na ile cechy przypisywane owym modelowo przeciwstawianym typom zbiorowości mogą ulegać przeformułowaniu. W jakim stopniu przemiany społeczne, związane procesami rozwoju i ze zjawiskiem detrybalizacji, prowadzą do restrukturyzacji i przegrupowania relacji społecznych z postaci bliższej „wspólnocie” do formy wła- ściwej „stowarzyszeniu”. O ile we wspólnotach odwołujących się do więzów krwi, takich jak rody i plemiona, członkostwo jest niezależne od wyboru jed- nostki i ma charakter samoistny, absolutny i nierozerwalny, to w wypadku organizacji o charakterze dowolnym (jakimi są sto- warzyszenia) ma ono charakter formalny, strukturalny i nietrwa- ły, czyli kontekstowy. Członkowie włączani są w jego ramy nie samoistnie, a poprzez działania prawne – dobrowolny akces. Członków takich stowarzyszeń łączą więzi o charakterze inklu- zyjnym, sformalizowane, przybierające formę deklaracji człon- kowskiej (a więc dobrowolnej umowy). Osoby tworzące „stowa- rzyszenie” pełnią w nim określone role społeczne, tworzą zatem związek o dyskursywnej naturze, bazujący na stosunkach rzeczo- wych, definiowanych w oparciu o kategorie środków i celów. Rozwój takich typów relacji społecznych jest też efektem nasila- jącego się zróżnicowania społecznego, uruchomieniem procesu detrybalizacji i zróżnicowania społecznego. Jako przykłady przedstawione w publikacjach posłużyły mi dwa rodzaje struktur społecznych. Pierwsza to tradycyjna ginna – względnie autonomiczna jednostka w przestrzeni fizycznej i strukturze społecznej społeczeństwa plemiennego, w ramach której Dogoni realizują swe cele życiowe. Tutaj czynnikiem róż- nicującym członków społeczeństwa jest, dziedziczony w skompli­ kowanym sposób (na zasadzie predestynacji), podział na „czystych” – inee omo i „nie czystych” – inne puru. Podział ten determinuje role społeczne jednostek. Reprezentantem drugiego typu struk- 250 Ryszard Vorbrich tury społecznej, ściśle powiązanego z procesami rozwoju, są dzia- łające w regionie stowarzyszenia, funkcjonujące na zasadzie związku dowolnego. Przedmiotem pogłębionej analizy stało się, świeżo powstałe w dogońskiej wsi Songho lokalne stowarzyszenie o nazwie Société Cooperative Mamans des Enfans Ruraux Ėlèves – „M.E.R.E.” (w wolnym tłumaczeniu: Spółdzielcze Stowarzyszenie Matek Uczniów ze Środowiska Wiejskiego). Omawiane stowarzy- szenie jest jednym z wielu powstałych w ostatnich kilku latach w Kraju Dogonów organizacji pozarządowych. Jako struktura społeczeństwa obywatelskiego integruje ona członków, nie jak to ma miejsce we wspólnotach, według kryterium krwi, lecz zgodnie z kryterium cech społecznych (w pewnym sensie też biologicznych) – bycia matką ucznia. Nie ma tu zatem mowy o predestynacji. Pojawia się natomiast kryterium wspólnych interesów, determi- nowanych przez tożsamy status społeczny11. Celem statutowym stowarzyszenia M.E.R.E. jest dostarczenie środków dla sfinansowania edukacji szkolnej dzieci (zwłaszcza dziewczynek). Wraz rozwojem systemu szkolnictwa formalnego w badanej społeczności lokalnej pojawił się podział na ludzi mo- gących wykazać się formalnym wykształceniem – tzw. diplômes oraz takich, którzy nie mieli okazji korzystać z systemu szkolnictwa. Do szkoły uczęszczają dzieci z rodzin, które mogą spełnić okre- ślone wymogi ekonomiczne (o ile nauka jest bezpłatna, o tyle koszty przyborów szkolnych itp. wydatków często przekraczają możliwości wielodzietnych rodzin). Stąd decyzja rodziców, które z rodzeństwa pójdzie do szkoły, a które pozostanie w domu jako pomoc w gospodarstwie, nabiera podobnego znaczenia, jak de- cyzje podejmowane w ramach ginna, które z dzieci, dziedzicząc

11 Zob. R. Vorbrich, Plemienna i postplemienna Afryka, op. cit.; R. Vorbrich, Wspólnota krwi a wspólny cel, czyli Gemeinschaft i Gesellschaft w kontekście afrykańskim, op. cit. Bierny beneficjent versus lokalny partner... 251 przymioty zmarłego ostatnio przodka, będzie inne omo, lub inne puru. W ten sposób, tak jak w tradycyjnych układach społecznych czynnikiem różnicującym członków społeczeństwa był podział na „czystych” – inee omo i „nieczystych” – inne puru, tak strukturze M.E.R.E. stał się nim dostęp do instytucji państwa-narodu oraz zasobów globalnego świata. W ten sposób przystąpienie do struk- tur społecznych typu stowarzyszenie uznać można za przejaw strategii adaptacyjnej, adekwatnej do zmieniającej się sytuacji otoczenia społecznego.

5.

Uwzględniając powyższą konstatację, w kontekście lokalnych organizacji prorozwojowych, należy zatem rozpatrywać problem ich relacji ze światem zewnętrznym – tzw. „przemysłem rozwo- jowym”. Kategorię tę definiuję na potrzeby omawianego projektu badawczego jako kompleks organizacji i przedsiębiorstw, które funkcjonują na rzecz rozwoju w skali międzynarodowej, opierając swoje działania nie na realnych dochodach własnych, lecz na sub- wencjach ze strony podmiotów politycznych lub biznesowych. W ten sposób przemysł rozwojowy tworzy mniej lub bardziej spro- fesjonalizowane ogniwo globalnego systemu dystrybucji zasobów wiedzy i bogactwa. Jak potwierdza dokumentacja pozyskana w toku badań tere- nowych, lokalne stowarzyszenia rozwojowe wmontowane są w sieć organizacji pozarządowych danego kraju (i zagranicy). Dzięki temu ich członkowie zostają włączeni w dyskurs rozwojowy. W efekcie lokalne organizacje prorozwojowe, zgodnie ze strategią adaptacyjną, przybierają formę kompatybilną z jej odpowiedni- kami w globalnej sieci organizacji pozarządowych. W procesie przyjmowania wzorów zewnętrznych zdarza się, że są one kopio- 252 Ryszard Vorbrich wane mechanicznie przez lokalnych działaczy (często niepiś­ miennych). Wzorów dostarczają tu wyspecjalizowane agendy państwowe12 oraz działający na miejscu pracownicy (lub wolon- tariusze) struktur międzynarodowych. Funkcjonariusze ci dostar- czają wiedzy praktycznej, w tym wzory odpowiednich dokumen- tów (wniosków, regulaminów, kwestionariuszy sprawozdań itp.), pomagają w stworzeniu „biznesplanów” konkretnych przedsię- wzięć. Ich działalność przyczyniła się w ostatniej dekadzie w Afry- ce do prawdziwej eksplozji lokalnych stowarzyszeń definiujących swe cele w kategoriach rozwoju. Wśród 30 stowarzyszeń podda- nych w ramach projektu szczegółowym badaniom 29 powstało po 2000 roku. Przekazywanie wzorów działania odbywa się nie zawsze w spo- sób dostosowany do miejscowych warunków, a nawet rzeczywi- stych celów nowo powołanych organizacji i dobrze pojętych in- teresów danych wspólnot lokalnych. Przykładem takiej prawidłowości może być casus, realizowa- nego przez wspomniane wyżej stowarzyszenie M.E.R.E., projek- tu stworzenia fermy tuczu drobiu (Projet de Realisation d’unite de Prodution et de Comercialisation de Poulet de Chair). Projekt funk- cjonuje we, wspomaganej przez władze państwowe i samorządo- we, formule prawnej „podstawowych wspólnotowych organizacji społeczno-gospodarczych sfery rolnictwa, hodowli i rybołówstwa” (Organisations communautaires et socio-professionnelles de base dans le domaine de l’agriculture, l’elevage et la pêche – OCB/OSP). Przedsięwzięcie „startujące” początkowo z 320 kurami i 40 ko- gutami, po pięciu latach ma (według „biznes planu”) przynieść 6 143 000 FCA (9364 euro) dochodu rocznie. 55 proc. dochodu

12 Przykładem najbardziej rozwiniętej i sformalizowanej sieci instytucji centralnych wspomagających funkcjonowanie lokalnych organizacji rozwojowych jest Maroko, gdzie od kilku lat na kilku uniwersytetach uruchomiono kursy dla chłopskich „pośredników rozwoju”. Bierny beneficjent versus lokalny partner... 253 ma być dzielone pomiędzy członków M.E.R.E., co daje około 300 euro na osobę, kwotę znaczną jak na tutejsze warunki. Stworzenie fermy było możliwe dzięki wsparciu prawnemu, finansowemu (kredyty, dotacje) oraz merytorycznemu instytucji zewnętrznych (co też zostało omówione). Wsparcie tego rodzaju instytucji wmontowało M.E.R.E. w sieć organizacji pozarządowych kraju (i zagranicy), włączając je w dyskurs rozwojowy i nadając mu formę kompatybilną z jej odpowiednikami w globalnej sieci organizacji pozarządowych. W procesie przyjmowania wzorów zewnętrznych zdarza się, że są one kopiowane mechanicznie przez niepiśmiennych założycieli, nie zawsze w sposób dostosowany do miejscowych warunków, a nawet rzeczywistych celów nowo powołanych organizacji. W powstałym w ramach omawianego stowarzyszenia opisie technicznych założeń fermy tuczu drobiu, w tabeli „przedmiot” (działania) wymieniono „prowadzenie tuczu bydła mlecznego”. Fraza ta została przekreślona i w to miejsce dopisano ręcznie: „hodowla drobiu”. Jako efekt produkcji zwie- rzęcej wymieniano natomiast: „świeże mleko, mleko kwaśne, jogurt, tuczone byki, cielaki, jałówki, byki reproduktory”. Z kolei tę frazę, także przekreśloną, uzupełniono dopiskiem: „kury mię- sne, koguty”.

* * *

Opisane powyżej główne efekty projektu badawczego, ukazu- ją, że problematyka rozwojowa stanowi ważny przedmiot badań afrykanistycznych, warty kontynuacji i rozbudowy warstwy me- todologicznej. Decentralizacja „przemysłu rozwojowego” stymuluje wykształ- cenie się wśród potencjalnych beneficjentów projektów rozwojo- wych mechanizmów adaptacyjnych, kreatywności. Objawia się 254 Ryszard Vorbrich to w przybieranie nowych ról społecznych oraz tworzeniu insty- tucji kompatybilnych z przemysłem rozwojowym oraz zachod- niego typu strukturami społeczeństwa obywatelskiego (lokalnych stowarzyszeń prorozwojowych, np. „Komitetów rozwoju” itp.), zdolnych do absorpcji strumienia zachodniej pomocy rozwojowej. Kolejnym efektem rozproszenia strumienia inicjatyw rozwo- jowych jest wykształcenie instytucji rządowych/samorządowych koordynujących, promujących, wspomagających „komitety roz- woju”, „lokalne programy rozwoju” itp., (szkolenia itp.). W koń- cu ważnym przedmiotem dalszych badań powinna stać się tzw. «renta rozwojowa» – istotny czynnik stymulujący, ale i hamujący procesy rozwojowe na szczeblu lokalnym.

Bibliografia

(Publikacje będące efektem omawianego projektu badawczego) Meissner K., ‘Budu kuru’, czyli kasa kobiet. Dogońskie stowarzyszenia kobiece jako przykłady lokalnych inicjatyw rozwojowych, w: A. Żu- kowski (red.) Ex Africa Semper Aliquid Novi, t. III, Kobiety w Afry- ce, Żory 2014, s. 203-216. Vorbrich R., Agent kontaktu – agent rozwoju. Od społeczeństwa kolonial- nego do społeczeństwa globalnego, w: R. Vorbrich (red.), Rozwój a kultura. Perspektywy poznawcze i praktyczne, Wrocław 2012, s. 131-147. Vorbrich R., Plemienna i postplemienna Afryka. Koncepcje i postaci wspól- noty w dawnej i współczesnej Afryce, Poznań 2012 [Problematyce omawianego projektu poświęcony jest (choć nie tylko) rozdział 7: Pogłoski o śmierci plemienia są mocno przesadzone, s. 321-384 (zwłaszcza str. 364-384)]. Vorbrich R., Wstęp. Rozwój a kultura. Zarys dyskursu, w: R. Vorbrich (red.), Rozwój a kultura. Perspektywy poznawcze i praktyczne, Wrocław 2012, s. 7-16. Bierny beneficjent versus lokalny partner... 255

Vorbrich R., Dyskurs rozwojowy – między perspektywą kolonialną a neo- kolonialną, w: M. Ząbek (red.), Antropologia stosowana, Warsza- wa 2013, s. 239-256. Vorbrich R., Kwestia tubylcza a status obywatela w Kamerunie, w: M. Zą- bek (red.), Obywatelstwo na progu XXI wieku. Konteksty prawne i kulturowe, Warszawa 2013, s. 177-186. Vorbrich R., Signares z Senegalu – rasa i płeć a kontakt kulturowy, w: R. Vorbrich (red.), Ethnos et potentia. Interdyscyplinarność w pol- skiej etnologii. W darze Profesorowi Aleksandrowi Posern – Zieliń- skiemu z okazji 70. urodzin i 40-lecia pracy zawodowej, Poznań 2013, s. 267-288. Vorbrich R., ’Zróbmy coś’ – ‘dajcie coś’. Dwie konceptualizacje projektów rozwojowych, „Etnografia Polska” (2014) t. 57, z. 1-2, s. 9-22. Vorbrich R., „Sorghum Wealth” versus „Money Wealth” or the Hybrid Na- ture of Post-tribal Economies, „Hemispheres. Studies on Cultures and Societies”, 28 (2013) s. 5-14. Vorbrich R., Wspólnota krwi a wspólny cel, czyli Gemeinschaft i Gesell- schaft w kontekście afrykańskim, w: J. Łapott, M. Tobota (red.) Ex Africa Semper Aliquid Novi, t. II, Żory 2014, s. 257-271. Vorbrich R., Rywalizacja o ziemię a bariery rozwojowe w Kamerunie. Przy- kład lokalnych wspólnot z masywu Mandara i terenów pogórza, w: W. Cisło, J. Różański, M. Ząbek (red), Bilad as-Sudan napięcia i konflikty, Pelplin 2014, s. 25-50.

A PASSIVE BENEFICIARY VERSUS A LOCAL PARTNER OF DEVELOPMENT PROJECTS IN AFRICA Summary

The subject of the study is conceptualization and adaptation strate- gies of African local communities in terms of development cooperation. The source basis of the study is the documentation gathered during fieldwork in Cameroon, Mali and Morocco confronted with the basic assumptions and theses of development anthropology / anthropology of development. 256 Ryszard Vorbrich

The argument is divided into 5 main parts, concerning: 1. The conceptualization of development discourse basic categories in the studied communities. 2. The local vision of a source of ‘modernity’ as well as economic and socio-cultural changes. 3. The strategies of the examined communities towards externally stimulated development projects. 4. The process of emerging new types of structures and social orga- nizations of any nature. 5. The issue of the relations between local pro-development actions with the external world – with the so-called ‘development industry’. MAGDALENA BRZEZIŃSKA

DO EUROPY PRZEZ PLAŻĘ. RELACJE Z BIAŁYMI TURYSTKAMI JAKO STRATEGIA MIGRACYJNA AFRYKANÓW (GAMBIA, SENEGAL, GWINEA BISSAU)

Na plażach zachodnioafrykańskiego wybrzeża, w Gambii i Se- negalu, odbywa się specyficzne spotkanie międzykulturowe. Przy- bywają tu dwie kategorie osób: turyści, najczęściej Europejczycy, by spędzić urlop w nadmorskim kurorcie i Afrykanie, by nawią- zywać z nimi kontakty. Mają oni nadzieję, że relacje te zabiorą ich do Europy – co jest obecnie powszechnym marzeniem w tym regionie Afryki – lub, jeśli to się nie uda, polepszą przynajmniej ich kondycję finansową. Zabiegać o te kontakty przyjeżdżają nie tylko mieszkańcy wybrzeża, ale i młodzi mężczyźni z krajów są- siednich, między innymi z Gwinei Bissau1. Oddają się oni zajęciu, określanemu przez Gwinejczyków jako „chodzenie po plaży”

Magdalena Brzezińska, Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej, Wydział Historyczny, Uniwersytet Warszawski. 1 Niniejszy artykuł powstał na podstawie półrocznych badań przeprowadzo- nych w latach 2002 i 2010/ 2011 w Gwinei Bissau oraz krótszych pobytów ba- dawczych w Senegalu w 2002 i w Gambii w 2010 r. oraz na podstawie obserwacji w kurorcie nadmorskim w Kenii w 1996 r. 258 Magdalena Brzezińska

(yanda praya)2. Oznacza ono spacerowanie w okolicy hoteli za- mieszkanych przez turystów, starając się nawiązywać znajomości, w tym relacji seksualnych, z wypoczywającymi tam Europejkami. W niniejszym artykule chciałabym odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób przebiega owo spotkanie międzykulturowe. Obej- muje to kilka zagadnień. Po pierwsze, jaką rolę przyjmują Afry- kanie w tych kontaktach, i jak ją przedstawiają? Jak postrzegane są Białe wchodzące w relacje z Czarnymi? Po drugie, co wynika ze zderzenia norm kulturowych Afrykanów i Europejczyków? Po trzecie, biorąc pod uwagę, że interakcja zachodzi przede wszyst- kim miedzy afrykańskimi mężczyznami i europejskimi kobietami, w jaki sposób – i czy w ogóle – wpływa ona na sposób postrzega- nia przez Afrykanów własnych norm kulturowych regulujących relacje miedzy płciami? Wreszcie, co fakt angażowania się w takie relacje przez Afrykanów mówi nam o postrzeganiu przez nich świata zachodniego? Na bardziej ogólnym poziomie, relacje Afrykanów z Europejczy­ ­ kami na afrykańskiej plaży dotykają kwestii władzy, sprawczości i doświadczania przestrzeni geograficznej w epoce globalnych­ procesów kulturowych. Turystyka na afrykańskim wybrze­żu jest jednym ze sztandarowych zjawisk globalizacji, ukazującym, jak przestrzeń naszego globu dramatycznie się „skurczyła”. W litera- turze nauk społecznych powszechnie podkreśla się dziś, że teraź- niejszość charakteryzuje niespotykana wcześniej mobilność ludzi

2 Wyrażenie to ma seksualne konotacje. Gwinejczycy używają podobnego wyrażenia, „chodzić po ulicach” (yanda rua). Stosowane głównie w odniesieniu do dziewczyn i kobiet, zawiera ono aluzję do nieformalnych związków i relacji seksualnych. Jest podobne do polskiego wyrażenia „szlajać się”. Czasami używa się samego słowa „chodzić” (yanda), w tym samym znaczeniu. Przykładowo, jedna z rozmówczyń, mówiąc o niespodziewanym powrocie męża do domu z pobytu w Europie, powiedziała, że wrócił niezapowiedziany, późnym wieczo- rem, „żeby sprawdzić, czy chodzę” (si ami N’ta yanda). W Gambii młodzi męż- czyźni nawiązujący relacje z białymi turystkami nazywani są bumsters. Do Europy przez plażę... 259 i treści kulturowych, a znaczenie umiejscowienia terytorialnego całkowicie zmalało, podczas gdy przez kulę ziemską przetacza się coraz bardziej wartki „ludzki potok”3. Oznacza to również, że „projekty życiowe” ludzi z różnych części świata są dziś przestrzen- nie zakrojone na szeroką skalę. Konstruują oni swoje „życia wy- obrażone” w światach bardzo odległych od swoich miejsc urodze- nia4. Jakie oblicze globalizacji ukazują nam kontakty Białych i Czarnych na afrykańskim wybrzeżu? Terytorium dzisiejszej Gambii i sąsiadujących z nią obszarów Senegalu jest kulturowo zbliżone do obszaru, znajdującego się dziś w obrębie państwa Gwinea Bissau. Ze względu na arbitralność kolonialnych granic, odziedziczonych przez niepodległe państwa, przedstawiciele tych samych grup etnicznych żyją na całym tym obszarze5. Gwinea Bissau, mniej zamożna od pozostałych dwóch

3 Zob. np. A. Appadurai, The Heart of Whiteness, “Callaloo”, t. 16 (1993), nr. 4, On ‚Post-Colonial Discourse’: A Special Issue, s. 796-807; Nowoczesność bez granic: kulturowe wymiary globalizacji, Kraków 2005, s. 53, 86; W. Burszta, Antropologia kultury, Poznań 1998, s. 158-160; J. Clifford, Praktyki przestrzenne: badania terenowe, podróże i praktyki dyscyplinujące w antropologii, w: E. Nowicka, M. Kempny (red.), Badanie kultury. Elementy teorii antropologicznej. Kontynuacje, Warszawa 2004, s. 168, 172; U. Hannerz, Transnational Connections. Culture, People, Places, London and New York 1996, s. 19. 4 Na temat zwiększonej roli wyobraźni w planowaniu, konstruowaniu przez ludzi swojego życia zob. zwłaszcza A. Appadurai, Nowoczesność bez granic: kul- turowe wymiary globalizacji, Kraków 2005, s. 49-51. Por. M. Herzfeld, Antropo- logia. Praktykowanie teorii w kulturze i społeczeństwie, Kraków 2004, s. 417. 5 Zwłaszcza dotyczy to Mandinków, zamieszkujących zarówno Gwineę Bissau, jak i Senegambię (jak często łącznie nazywa się Gambię i wąski pasek terytorium Senegalu pomiędzy Gambią a Gwineą Bissau). Na temat różnych aspektów ich kultury zob. np. S. Beckerleg, Mandinka Village Politics, „Cambridge Anthropo- logy. A journal of the Departament of Social Anthropology” t.16 (1992/1993), nr 1, s. 45-60; K. Langeveld, Gender and the kankurang mask: an analysis of myth and female ritual, „Mande Studies” 34 (2002), s. 83-100; I. Wittrup, Me and My Husband’s Wife: An Analysis of Polygyny among Mandinka in the Gambia, „Folk. Journal of the Danish Ethnographic Society” t. 32 (1990), s. 117-141; D. Wright, 260 Magdalena Brzezińska państw, jest jednym z najbiedniejszych i najmniej rozwiniętych państw świata według kryteriów ONZ. Historia postkolonialna tego kraju obfituje w przemoc: naznaczyły ją długoletnia dykta- tura prezydenta Nino Viery, wojna domowa w 1998 roku, powta- rzające się zamachy stanu. W rezultacie perspektywy na rozwój gospodarczy są obecnie w Gwinei Bissau ograniczone. Gwinej- czycy mają silne aspiracje do rozwoju, rozbudzone przez retory- kę kolonialną, a później państwową, jednak ich nadzieje na do- brobyt we własnym kraju upadły. Gwinejczycy bardzo wiele mówią o Europie, a pragnienie emigracji na Zachód jest, zwłasz- cza wśród młodych ludzi, bardzo silne6. Wśród strategii migracyjnych do Europy najczęstszą jest pole- ganie na pomocy krewnych-emigrantów, już przebywających w Europie, w umożliwieniu wyjazdu. Niektórzy Gwinejczycy, podobnie jak inni mieszkańcy tego regionu – Gambii, Senegalu i Wysp Zielonego Przylądka, podejmują próbę nielegalnej emi- gracji drogą morską, śmiertelnie niebezpiecznej podróży przez wody oceanu na pokładzie drewnianych łodzi. Jedna z dróg do

Beyond Migration and Conquest: Oral Traditions and Mandinka Ethnicity in Sen­e­- gambia, „History in Africa. A Journal of Method” t. 12 (1985), s. 335-348. 6 Na temat sytuacji polityczno-gospodarczej oraz historii Gwinei Bissau zob. np. L. Bordonaro Living at the Margins: Youth and Modernity in the Bijagó Islands (Guinea Bissau), (rozprawa doktorska; ISCTE), Lizbona 2007; “Culture Stops Development!”: Bijagó Youth and the Appropriation of Developmentalist Discourse in Guinea-Bissau, „African Studies Review” t. 52 (2009) nr 2, s. 69–92; P. Chabal, Amilcar Cabral. Revolutionary Leadership and People’s War, Cambridge 1983; E. Gable, Conclusion: Guinea-Bissau Yesterday... and Tomorrow, „African Studies Review” t. 52 (2009) nr 2, s.165-179; R. E. Galli, The Political Economy of Guin- ea-Bissau: Second Thoughts, „Africa” t. 59 (1989) nr 3, s. 371-380; M. P. Temudo, From ‘People’s Struggle’ to ‘This War of Today’: Entanglements of Peace and Conflict in Guinea-Bissau, „Africa. Journal of the International African Institute” t. 78 (2008) nr 2, s. 245-263; Human Development Report 2013, http://hdr.undp. org/sites/default/files/reports/14/hdr2013_en_complete.pdf [dostęp z: 2012 – 06 – 15]. Do Europy przez plażę... 261

Europy wiedzie „przez plażę”. W wieczornych rozmowach, snutych po zmroku w gronie przyjaciół, można usłyszeć historie o „zna- jomym znajomego”, którego spotkało wielkie szczęście: poznał Europejkę, pobrali się i teraz żyje już w Europie, ciesząc się do- brobytem. Opowieści takie karmią marzenia młodych ludzi, któ- rzy żywią nadzieję, że i im się poszczęści. Jako że w Gwinei Bissau rejonów turystycznych jest bardzo niewiele (praktycznie ograni- czają się one do kilku hoteli na Wyspach Bijagós), tak wyobraża- na droga do Europy prowadzi przede wszystkim przez plaże Gam- bii i Senegalu. Objął ją Brema, mieszkaniec niewielkiego miasteczka Bissorã w Gwinei Bissau, z pochodzenia Mandinka, który już od lat mło- dzieńczych marzył o wyjeździe. Wyobrażał sobie, że jak sam dziś wspomina ze śmiechem, zostanie tam „lekarzem, ministrem czy jakimś sekretarzem...”. Zamiast prostej, fizycznej pracy, jaką widział wokół siebie, wykonywałby tam pracę umysłową, do której aspi- racje rozbudziła w nim podjęta w dzieciństwie edukacja. Europa zdawała sie obiecywać zupełnie inny świat i inne życie niż to, któ- re wiedli ludzie w jego otoczeniu. Gdy poznałam Bremę, pracując w Bissorã, w organizacji pomocy rozwojowej w roku 2002, regu- larnie odwiedzał on miejsce zakwaterowania wolontariuszy, któ- rym byli głównie Europejczycy, entuzjastycznie nawiązując z nimi znajomości. Kilka lat później wyjechał do turystycznych miejsco- wości w Gambii i Senegalu. Mieszkając tam, wyrabiał ozdoby, które sprzedawał turystom. Starał się też nawiązywać relacje z Bia- łymi. Podczas moich badań w roku 2010 Brema miał trzydzieści siedem lat, wrócił już na stałe do rodzinnej miejscowości i właśnie się ożenił. W gronie przyjaciół opo­wiadał niekiedy o czasie spę- dzonym w nadmorskich kurortach, odmalowując interesujący obraz relacji, jakie nawiązują się na afrykańskich plażach. Mimo, iż podejmują je młodzi, przeważnie dwudziestokilku- letni mężczyźni, relacje te nie są dla nich, jak można by się spo- 262 Magdalena Brzezińska dziewać, beztroskimi romansami, poszukiwaniem seksualnego spełnienia czy ekscytacji. Z perspektywy Afrykanów to poważne zadanie, obarczone trudnościami, a nawet pewnym ryzykiem. Między Afrykanami rożnego pochodzenia odbywa się podobno zaciekła rywalizacja o kontakty z Europejkami. Brema opowiadał, że szczególnie niebezpieczni są w niej Gambijczycy, których mó- wiąc po angielsku nazywa „rastamanami” (rastamen). Noszą oni dredy i czapki z kolorami Jamajki. Do tego stopnia bronią swojej wyłączności na kontakty z Białymi, że jeśli ktoś „obcy”, Senegal- czyk czy Gwinejczyk, próbuje na plaży zapoznawać się z turyst- kami, stają się agresywni:

Brema: Największym problemem są rastamani (rastamen) (…) Jak pójdziesz na plażę, no i wiesz, jacyś Biali cię zawołają: „Podobasz mi się, zabierz mnie...” na przykład „na targ” albo „do Bissau”, to wiesz co? Oni [rastamani] za tobą pójdą i zaczną cię wypytywać: „Skąd jesteś?” Jak powiesz: „Jestem z Senegalu” albo „Jestem z Gwinei Bissau”, to cię zaatakują. Tak! Przysyłają [najpierw] małego chłopca, żeby cię zwyzywał. A jak ty – jak by to powiedzieć – odpowiesz temu chłopcu, to przyjdą do ciebie z nożami. M.B.: Tak? B.: Tak! Widziałem to na plaży. Dlatego się bałem. Bo stwierdziłem, że jeśli będę miał kłopoty, no wiesz, to nie miałem tam nikogo, kto by mógł... [mi pomóc]. M.B.: No tak, byłeś tam cudzoziemcem, więc... B.: I dlatego musiałem... być ostrożny.

Brema poznał z czasem enklawę gwinejskich emigrantów, któ- rej mieszkańcy wspierali się nawzajem i chronili przed konflikta- mi z Gambijczykami. Miejsce to, nazywane Kunżur, umożliwiało mu pracę w swoim rzemiośle. Tamtejsi mieszkańcy ostrzegali go.

Powiedzieli mi: „Tutaj nie chcemy żadnych problemów. Jeśli chcesz... [zrobić] cokolwiek, to musisz poprosić kogoś o pomoc. Jeśli chcesz Do Europy przez plażę... 263

pójść – jak to się mówi? [szuka słowa po angielsku] – na plażę, to nie próbuj tam z nikim wchodzić w konflikty. Bo niektórzy ludzie trzymają nóż...” M.B.: W kieszeni. B.: Jak będziesz miał kłopoty, to... M.B.: Aa, nie wiedziałam o tym... B.: Tak. Jak sobie z tego zdałem sprawę, to się przestraszyłem. Bo nie lubię konfliktów. (...) M.B.: Więc nie lubią tam cudzoziemców? B.: Lubią cudzoziemców, ale nie chcą, żebyś ty – jak to się mówi... – miała szczęście (luck). Którego oni szukają. To tak, jakbyśmy [wszyscy] szukali tej książki [wskazuje na książkę leżącą obok nas]. Jeżeli znalazłbym ją przed nimi, jako pierwszy, to by mnie zaatakowali. Bo oni nie chcą, żebym to ja ją znalazł.

Plaża, która dla przyjeżdżających tam białych turystów jest miejscem relaksu i odpoczynku, dla Afrykanów jest areną ostrej rywalizacji – walki na noże. Miejscowi, Gambijczycy, usiłują bro- nić swojego pierwszeństwa do kontaktów z Białymi, ponieważ są one równoznaczne z obietnicą szczęścia – wyjazdem na Zachód lub przynajmniej korzyściami materialnymi. Brema szybko przekonał się jednak, że rywalizacja z innymi Afrykanami nie była jego jedynym problemem. Nawiązanie zna- jomości z Europejczykami okazało się trudnym zadaniem. Opowia­ dał o tym w formie zabawnych anegdotek. Pewnego wieczora, który spędzaliśmy na pogawędkach w kilkuosobowym, zaprzy- jaźnionym gronie z sąsiedztwa, zabawiał obecnych, w tym kolegę Lassanę, żonę Adamę, sąsiadkę Kunsę i jej męża o imieniu Silá opowieściami o dziwnym zachowaniu Europejczyków:

Brema: Kiedyś podszedłem do Szkotów. Jak powiesz im: „Good mor- ning, good morning” – [to usłyszysz w odpowiedzi] [Brema od- 264 Magdalena Brzezińska

twarza odpowiedź cienkim głosikiem, mówiąc szybko:] „Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie!” – nie odpowie na pozdrowienie! [Lassana się śmieje] No, coś takiego, no ja myślę sobie: „Ha!” [Kunsa się śmieje, ja też] No bo naprawdę... Hmm. Innym razem szedłem, zobaczyłem tam jedną... Hiszpankę – była sama, czytała. Mówię: „Bonjour madame!” [Lassana się śmieje] Zdjęła okulary... [Brema odgrywa demonstracyjnie powolne ściąganie okularów; Lassana i się ja śmiejemy. Brema powtarza głośniej:] „Bonjour madame!” [jeszcze głośniej, już prawie krzyczy:] „Bonjour madame!” [Las- sana się śmieje] Kunsa: [ze śmiechem:] No nie! B.: Podszedłem, mówię: „Madame...” – [odtwarza odpowiedź Hisz- panki cienkim głosikiem, bardzo szybko „wypluwając” słowa:] „Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie!” Tak tylko odpowiedziała. Mówię: „S`il vous plait... Please, chcę z panią porozmawiać” – „Nie, nie, nie, nie mam czasu...” I coś tam dalej... No i wstała, i poszła, poszła usiąść gdzieś tam dalej. [śmieję się] Hmm. Podszedłem tam do niej i usiadłem – wstała. [Lassana się śmieje] I mówi: „Do- brze, to ja już idę. Ciao, ciao”.

Kontakty z Europejkami, jakie nawiązują się na afrykańskich plażach, to przede wszystkim relacje o bardzo nierównych pozy- cjach obu stron. Afrykanie, dążący do kontaktu, muszą znosić swoją całkowitą zależność od woli Białych. Brema opowiadał o wielu Europejkach, które go zbywały. Ich usiłowania, by opędzić sie od niechcianego kontaktu, karykaturalnie przedstawione przez Bremę, przy użyciu komicznej, nienaturalnie wysokiej tonacji głosu i wyjątkowo szybkiego tempa mowy, „wyrzucania” z siebie słów, stawały sie dziwaczne. Nawet jednak bez tych dodatkowych zabiegów ośmieszających, zachowanie Białej uciekającej przed rozmową ze swoją książką, było dla słuchaczy tyleż niezrozumia- le, co niesłychanie wprost niegrzeczne. Ma tu oczywiście miejsce zderzenie norm kulturowych, które w odniesieniu do codziennych kontaktów międzyludzkich są bardzo odmienne u współczesnych Do Europy przez plażę... 265

Europejczyków i Afrykanów. Nikt z obecnych nie uważał za ko- nieczne werbalizowania krytyki, była tak oczywista. Ja jednak zadałam pytanie, pragnąc usłyszeć sformułowanie tutejszych norm kulturowych:

M.B.: I uważasz, że to było złe [z jej strony]. Brema: Co?! M.B.: [Ze śmiechem] Myślisz, że to było złe. B.: Oczywiście, że było złe! To było złe. Jeśli na przykład: ja przycho- dzę, pozdrawiam cię [zwalnia sposób mówienia do tempa spo- kojnego, niemal refleksyjnego:] z szacunkiem... „Dzień dobry...”, to musisz odpowiedzieć: „Dzień dobry”. Jak już ci powiem „Dzień dobry” i ty odpowiesz: „Dzień dobry”, to powinnaś powiedzieć [powolnym, spokojnym i przepraszającym tonem]: „Przepraszam cię, ale chcę zostać sama, żeby móc poczytać...” czy: „żebym mo- gła się zastanowić”. Wtedy stwierdzę: „No słusznie. Ta [osoba] tutaj jest sympatyczna.” M.B.: Mhm... B.: No widzisz. Wtedy ja poczuję się zmotywowany (motivadu). Ale [znowu cienkim głosikiem, szybko i nerwowo]: „Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie! Nie chcę z tobą rozmawiać”. Aa! Pomy- ślę, sobie: „Ee! A może ja jestem małpą i to dlatego nie chcesz ze mną rozmawiać?” [Lassana i ja śmiejemy się] No sami widzicie. Dlatego stwierdziłem [na temat Hiszpanki], że „Ta [osoba] jest zła (mau)!” [śmieję się] Kunsa: [ze śmiechem:] Aaa! Brema... B.: No, a jak? Stwierdziłem: „Ta [osoba] jest zła!” Lassana.: No... K.: Tak... B.: No co? M.B.: Jest inna (diferenti)... B.: No, dlatego że ludzie mają różne sposoby zachowania (diferentis manera). Widzisz. Bo na przykład ktoś przychodzi i mówi, że chce z tobą rozmawiać, a [ty byś mu odpowiedziała] [Brema mówi 266 Magdalena Brzezińska

szybko i gwałtownie:] „Nie, nie, nie, nie, nie, idź, idź, idź, idź, idź!” No to to by było... K.: Wstyd by było [tak odpowiedzieć]. B.: … To jest zły sposób zachowania (mau manera). Więc stwierdzę na twój temat – nawet jeśli jesteś dobra – „Ta [osoba] nie jest dobra”. A tak [jeśli odpowiesz z szacunkiem], to zrozumiem, że akurat czytasz, powiem: „Dobrze, przepraszam. Rozumiem. Chciał­ bym z tobą porozmawiać... ale czasu jest niewiele... I przez to nie mogę z tobą porozmawiać...” Widzisz więc.

W sytuacji opisywanej przez Bremę widać wyraźnie konflikt norm kolektywistycznych z indywidualistycznymi. Biali, przyjeż- dżający na afrykańskie wybrzeże, mają pewne wyobrażenie na temat właściwych relacji międzyludzkich. Dla nich wartością jest nienarzucanie się, poszanowanie prywatności drugiej osoby, sza- cunek dla jej spokoju i odpoczynku. Brema oczekiwał zupełnie innego zachowania, które jest normalne w większości kultur afry- kańskich. Jego podstawą jest nastawienie na bycie z ludźmi. Prze- jawia się między innymi w spędzaniu właściwie całego wolnego czasu wśród ludzi, odbywaniu licznych rozmów lub chociażby krótkich grzecznościowych pogawędek z sąsiadami, krewnymi i znajomymi oraz pozdrawianiu mijanych osób. Wysoko cenione jest utrzymywanie szerokiej sieci relacji i otwartość na kontakty. Nieodpowiedzenia na pozdrowienie stanowi szczyt złego wycho- wania. Jest obrazą – co słychać przy porównaniu do małpy – któ- ra zdaje się zaprzeczać samemu człowieczeństwu Afrykanina. Dodatkowo, przy spotkaniu międzykulturowym, jakie ma tu miejsce, zderzają się odmienne normy Białych i Czarnych w od- niesieniu do sposobu interakcji przy zawieraniu znajomości (w rze- czywistości wchodzą tu w grę normy kulturowe wielu rożnych narodowości europejskich i afrykańskich, ale do pewnego stopnia różnice te nikną w obliczu podstawowego kontrastu w zachowa- niu Białych i Czarnych oraz odmiennych celów ich pobytu na Do Europy przez plażę... 267 plaży). W każdym z obu kręgów kulturowych obowiązują zupeł- nie inne zasady interakcji z nieznajomymi, co obejmuje takie ele- menty zachowania, jak przekaz werbalny, sposób mówienia, kontakt wzrokowy, mimika twarzy i proksemika ciała. Oba te elementy stanowią, rzecz jasna, utrudnienie w nawiązywaniu przez Afrykanów kontaktów z Europejczykami. Nie znając do- kładnych zwyczajów Białych, a wyciągając pewne wnioski z ob- serwacji ich zachowań w kurortach, Afrykanie starają się wypra- cować sposób rozmowy z nimi. Ciekawej próbki strategii, jaką stosują chłopcy „chodzący po plaży”, usiłując pokonać te przeszkody, doświadczyłam na sobie, gdy pewnego popołudnia w Bissorã zjawił się kolega Bremy, Sanio, z którym poznali się podczas pobytu w Gambii. Tego popołudnia dołączyłam do zaznajomionego grona kolegów Bremy, by spędzić je, jak wiele innych, na swobodnych pogawędkach. Na mój widok, zdaje się odruchowo, twarz nowo przybyłego Sanio ożywiła się i uformowała w wystudiowany, programowo „wesoły i przyjazny” uśmiech. Głosem o tak wysokiej tonacji, że nie słyszałam, żeby ktokolwiek używał podobnej w kontaktach z innymi Gwinejczy- kami, uraczył mnie szeregiem przewidywalnych formułek powi- talnych po angielsku: How are you? Where are you from? What’s your name? Do you like Africa?. Mimo, że powitałam go od razu w miejscowym języku, po kreolsku, litania nie ustawała, a niena- turalny uśmiech nie schodził z jego twarzy. Ewidentnie istniał specjalny sposób mówienia i szczególna mimika, służące do kon- taktów z Białymi. Robił wrażenie, jakby starał sie odgrywać pewną rolę, do której czuł się zobowiązany (a która żenująco przypominała stereotypo- wą postać wesołego acz niezbyt rozgarniętego Murzyna). Z drugiej strony widać było, że odgrywa ją z premedytacją i że w role wpi- sany jest interes własny. Zajęło mi dłuższą chwilę rozmowy z po- zostałymi, znanymi mi już chłopakami, po kreolsku – wśród kon- 268 Magdalena Brzezińska sternacji Saniego, który zastanawiał się, jak w takim razie mnie zakwalifikować – zanim zdecydował się ostatecznie potraktować mnie jak „normalnego” człowieka: obniżył tembr głosu i rozluźnił mięśnie twarzy. Podobna strategię komunikacyjną przyjmują chłop- cy „chodzący po plaży” w rożnych miejscach afrykańskiego wy- brzeża, jak miałam okazję przekonać się, występując kilkakrotnie w roli turystki w afrykańskim nadmorskim kurorcie. Tutaj, w gwi- nejskiej wsi, wyjęta ze swojego „plażowego” kontekstu, strategia ta uderzała jeszcze silniej swoją nienaturalnością. Mimo że anegdoty Bremy z założenia miały przedstawiać ko- miczne zachowanie Europejek, odtwarzając swoje, ostentacyjnie wielojęzyczne dialogi z turystkami, Brema mimowolnie ukazywał również ów szczególny sposób zwracania się do Białych. Wpraw- dzie najkomiczniej brzmiały odtwarzane przez niego reakcje tury­ stek, ale jego pozdrowienia, wypowiadane nienaturalnie wysokim tonem, brzmiały sztucznie, w porównaniu do tych wymienianych z miejscowymi. Sztuczność tonu i wyrazu twarzy, którą przywdział na mój widok Sanio, której ślady widać było w opowieściach Bre- my, można uznać za swego rodzaju obronę przed trudną i do pew­nego stopnia poniżającą dla nich sytuacją. Spełnia ona rolę maski, to być może werbalny odpowiednik makijażu stosowane- go np. przez tzw. bar girls, dziewczyny zabiegające o relacje z bia- łymi mężczyznami w afrykańskich miastach czy innych rejonach świata, gdzie uprawiana jest seksturystyka. Z drugiej strony, bycie nieustannie nagabywanym, w dodatku w ten usilny, wymuszony sposób, jest oczywiście męczące dla tych zachodnich turystów, którzy planowali po prostu odpoczynek. W wielu kurortach, np. w Gambii i na wybrzeżu Kenii, trudność tę hotelarze rozwiązują, jak miałam okazję zaobserwować, wy- tyczając obszar plaży przeznaczony dla gości hotelu. Wprawdzie podział ten nie jest definiowany w kategoriach rasowych, ale w praktyce wytyczona zostaje swoista „linia demarkacyjna”, od- Do Europy przez plażę... 269 dzielająca plażę dla Białych od plaży dla Czarnych. Umyślnie użyłam tu militarnej metafory. Mimo rasistowskich konotacji, nie sposób było nie czuć ulgi z powodu istnienia tej linii, ponieważ po jej przekroczeniu, w drodze do wody, zostawało sie natychmiast „atakowanym” przez gromadę czarnoskórych chłopaków, prze- ścigających się w usiłowaniu pozyskania uwagi natarczywymi How are you, where are you from. Afrykanie gromadzą na temat Europejczyków pewien zasób wiedzy, która w dużym stopniu odzwierciedla sposób, w jaki re- agują oni na proponowany im kontakt. Po pierwsze, interesujący jest dla nich powód, dla którego Biali przybywają na afrykańskie wybrzeże. Wśród osobliwości, które przypomniał Sanio, gdy ko- ledzy rozmawiali o czasie spędzonym na gambijskich plażach, była miedzy innymi taka: „Niektórzy Biali mówią, ze przyjeżdża- ją tu „odpocząć” (diskansa), wiecie? Żeby „odpocząć”, tak mówią”, opowiadał znajomym w Bissorã. Przemieszczanie sie aż z dalekiej Europy w tak błahym celu uderzało moich rozmówców jako bar- dzo zabawne. W społeczeństwie, gdzie podróżuje się by kogoś odwiedzić lub podjąć pracę, a „odpoczywanie” to zajecie kojarzo- ne z siedzeniem na werandzie domu w towarzystwie przyjaciół, taki cel przybycia jest co najmniej zagadkowy. Gdy Afrykanie starają się opisać Europejczyków, ci ostatni zostają umieszczeni w kategoriach, odpowiadających najczęściej ich różnym narodo- wościom, i opisani, w uogólniony sposób, przez pryzmat cech wysuwających się w tych kontaktach na pierwszy plan. I tak, we- dług Bremy, Hiszpanie na przykład wywyższają się, Francuzi chętniej dzielą się jedzeniem niż Hiszpanie, którzy „mają system arabski”, czyli się nie dzielą, czy to z Afrykanami, czy między sobą, a Szkoci w ogóle nie dopuszczają do kontaktu z Czarnymi. Wy- nikiem tego spotkania międzykulturowego – dla którego ciekawość Innego stanowi zapewne jakąś część motywacji – jest w efekcie pewne, pobieżne, poznawanie się. 270 Magdalena Brzezińska

Jednym z celów, przyświecających opowieściom Bremy, było niewątpliwie podkreślanie swoich kosmopolitycznych kompe- tencji. Szczegółowe odtwarzanie przez niego dialogów z kolej- nymi turystami, w których zręcznie żongluje on zwrotami w kil- ku europejskich językach, rozpoznając różne narodowości nieodróżnialnych na pierwszy rzut oka Białych, świadczą o umie- jętnościach rzadkich wśród Gwinejczyków, a w zestawieniu z po- wszechnym obecnie marzeniem o emigracji na Zachód, wysoko cenionych. Najważniejszą funkcją, jaką odgrywały anegdoty Bremy, była jednak rekompensata trudnych uczuć, jakich doznawał w tamtych kontaktach. Przeważnie dominujący w sposobie bycia, pewny siebie, a nawet nieco zarozumiały, Brema musiał czuć się bardzo niekomfortowo w sytuacjach, w których grzecznie, przymilnie wręcz zabiegał o chwilę rozmowy z kolejnymi Białymi. O kolejnych turystkach, które go zbywały, Brema opowiadał zawsze w cha- rakterystyczny, kpiący sposób, jak w wypowiedzi zacytowanej powyżej. To on, jako narrator opowieści, miał w nich teraz ostat- nie słowo. Zachowanie Białych, przedstawione z dużą dozą ko- mizmu, zostawało ośmieszone nie tylko jako niegrzeczne, ale i absurdalne. W jednej z opowieści Brema, dosłownie, dał Białej nauczkę. Udało mu się, jak mówił, nawiązać znajomość z Belgij- ką, starszą panią. Gdy gawędził z nią na plaży, zobaczyła to wspo- mniana wcześniej Hiszpanka, która tak wzbraniała się przedtem przed rozmowę z nim. Zachęcona faktem, ze inna Biała utrzymu- je z Bremą znajomość, zawołała do niego podobno, pozdrawiając go przyjaźnie. Teraz jednak to Brema nie chciał już z nią z nią rozmawiać i, jak opowiadał, triumfując, zbył chłodno jej spóźnio- ny entuzjazm. Kontakty, jakie udaje się Afrykanom nawiązać na plaży, to dla nich trudne relacje. Jedynej rekompensaty za pod- rzędną pozycję, którą muszą znosić w tych relacjach, dostarcza, już po fakcie, broń dyskursywna. Do Europy przez plażę... 271

„Chodzenie po plaży” jest przedsięwzięciem, wymagającym od Afrykanów dużo wysiłku i zaangażowania. Brema był bardzo wytrwały w staraniach o znajomości z Białymi:

Brema: W ten sposób pojechałem do wszystkich hoteli – pojechałem we wszystkie miejsca, w których mówili, że tam są hotele – do nich wszystkich dotarłem. Szkoci, Hiszpanie, trochę Australijczy- ków... (...) Tylko jest, jest tam taki teren, tak dalej [położony], na który mówią „Adene”. Tam jeżdżą Amerykanie. Ale żeby tam pojechać – a żeby tam się dostać, musisz popłynąć łodzią – więc żeby tam popłynąć, to kosztuje prawie 2500 [CFA], za osobę. M.B.: Za bilet na łódź, żeby tam popłynąć? B.: Mhm [potwierdza]. Tyle, jak gdybyś płynęła z Bissau do Bubaque [największa miejscowość w Archipelagu Bijagós w Gwinei Bissau]. Chciałem tam pojechać, ale skoro cena była taka wysoka... Lassana: Wysoka. B.: … to tam nie pojechałem. Ale te hotele w Kafountine [nadmorski kurort w Senegalu] – wszystkie. [gwizdnął dla podkreślenia] (…) Mają tam dyskoteki, wszystko. (...) Jak tam przyjedziesz, zoba- czysz Hiszpanów... Szkotów... Szkotki – one to się nie zgadzają, żeby z nimi rozmawiać. M-mm. Mówią, że nie mają czasu na roz- mowy. Tylko spacerują i spacerują, spacerują i spacerują...

Brema dołożył wszelkich starań, by „pomóc szczęściu” i dostać się na Zachód. Jednak chodzenie po plaży oznacza co innego dla Czarnych i dla Białych. Białe kobiety, na które trafiał, nie były chętne do zawierania z nim znajomości. Na ich wizję egzotycznych wakacji składały się samotne spacery po tropikalnych plażach, a nie rozmowy z Afrykanami, marzącymi o emigracji. Większość opowieści Bremy o czasie spędzonym w nadmorskich kurortach, jakimi raczył grono zaprzyjaźnionych sąsiadów, była zabawnymi anegdotkami, w których przedstawiał Europejki z bez- litosną ironią. Szeroko rozwodził się zwłaszcza o najbardziej za- 272 Magdalena Brzezińska dziwiających go relacjach, jakie miał okazję zaobserwować. Opo- wiadał na przykład:

Poszedłem w okolice jednego hotelu. Tam widzę starszą kobietę, ze Szwecji. Ciało – taaakie [gestem zarysowuje wielkie rozmiary] – takie, o. I widzę rastamana – a włosy... [długie dredy]. Siedzi na kolanach, tu... [klepie się dłońmi w uda] u tej Szwedki.

Po tym, jak Brema odmalowuje obraz niezwykle otyłej Euro- pejki i jej kochanka – rzecz niespotykana, siedzącego jej na kola- nach, czyli w pozycji, w jakiej sadza się według miejscowych norm tylko dzieci – tym kąśliwsza jest jego ironia wycelowana w Gam- bijczyka, zajadle broniącego swojego miejsca:

No więc jak tylko do nich podszedłem, mówię: „Bonsoir” ... Ale widzę, że ona rozmawia z Angielką. Że powiedziała do tej An- gielki: „Hi”. Wiec gdy to zobaczyłem, to powiedziałem jej [Szwed- ce]: „Hi”. Mówię: „Good morning”, ona odpowiedziała: „Good morning”. Rastaman – jak to zobaczył – skrzywił się (dosł. „zepsuł twarz”; i dana kara). (…) Ech! [wykrzywia twarz w nieprzyjaznym grymasie] Dalej pytam się jej: „Mogę z tobą porozmawiać?” – „Can I talk to you, please?” No i wiesz, jak rastaman to zobaczył, to mówi: „No, no, no, boy”. Mówi: „Ona nie ma czasu, żeby z tobą rozmawiać” [Lassana się śmieje].

W opowieści – w której nie omieszkał zaznaczyć swoich kom- petencji, pozwalających mu dostosować język do sytuacji – Brema ośmieszył nie tylko Szwedkę, ale i Afrykanina, tkwiącego w związ- ku z nieatrakcyjną Białą, którego dynamika zarówno jemu jak i jego słuchaczom wydawała się przedziwna. O podobnych, uderzających relacjach opowiadał także inny z moich rozmówców, trzydziestoletni Lassana, z pochodzenia Mandinka, który również od lat marzył o wyjeździe do Europy. Do Europy przez plażę... 273

Nie przebywał on wprawdzie nigdy w kurortach przez dłuższy czas, ale odwiedził kiedyś niewielki nadmorski rejon turystyczny w Gwinei Bissau w Archipelagu Wysp Bijagós. Opowiadał:

Lassana: [Pewna Europejka] (…) raz mnie nawet zaprosiła do swo- jego hotelu. Powiedziałem: „Nie, nie, nie...” Nie poszliśmy. (…) Bo pojechaliśmy do jednego z kurortów [pomijam miejsce], tam jest pewna kobieta – staaara, myślę, że sześćdziesiąt kilka lat. Ma swój własny hotel. Dużo pali. M.B.: Acha, Europejka. L.: Jak chce, żebyś był jej kochankiem, to daje ci pieniądze i idziesz. Idziesz z nią spać w hotelu! [Zostajesz tam] Do rana. Brema: Do rana – rano idziesz do domu. L.: Idziesz sobie! [klasnął w dłonie dla zaakcentowania]. Tylko mło- dzi! Nie żadni starsi! Młodzież, dzieci. B.: Tak. Czternastolatkowie. M.B.: Mhm... L.: A to jest starsza kobieta (minjer garandi)! Ma swój hotel, wszyst- ko. M.B.: [ze zdziwieniem:] Ale ci chłopcy – chcą z nią iść? B.: Tak! L.: Tak! Idą z nią! [Kunsa się śmieje, Adama i Lassana też się zaśmie- li] Adama: [ze śmiechem:] Bissau! Bissau. To jest właśnie Bissau. L.: [ze śmiechem:] Idą!... Bo rano – [klepie się po kieszeni]. Portfel się wypełni (dosł. ‚worek się wypełni’; bolsu i na inci). B.: Troszkę tam będzie. [ze smutkiem:] Aaaiiii.... Pieniądze będą, będzie wszystkiego starczało... L.: A jak jej się spodoba, to będzie z nim spała przez cały tydzień. (...) Czasami, jak będziesz miał szczęście, to powie: „Zostań tu.” I tam zostajesz [z nią na dłużej]... Ale... [ze smutkiem:] No, cięż- ko, nie?... 274 Magdalena Brzezińska

Gorzka ironia, z jaką obecni komentowali kontakty seksualne kobiety w starszym wieku z chłopcami, dotyczyła zarówno postę- powania Europejki, jak i Afrykanów. Zachowanie Białej było dla moich słuchaczy niesłychane i w oczywisty sposób (obok jej innych przywar, takich jak w oczach Mandinków, muzułmanów, palenie tytoniu) godne potępienia. Osobliwy kontrast z takim postępo- waniem tworzy już samo nazywanie jej terminem minjer garandi, dosł. „kobieta wielka”, używanym wobec kobiet w wieku dojrza- łym i z tego powodu cieszącym się społecznym szacunkiem jako mężatki i zazwyczaj matki licznego potomstwa. Uderzała moich rozmówców zwłaszcza przedmiotowość, z jaką Biała traktuje mło- dych mężczyzn, biorąc ich do siebie za kochanków na jedną noc i odsyłając z rana. Niewesoły śmiech obecnych budzili też sami chłopcy. Lassana uważał, że dążą do zdobycia pieniędzy przede wszystkim po to, by kupić sobie dobre zachodnie ubrania. Są one sprzedawane w Gwinei Bissau głównie jako odzież używana, sprowadzana z Europy, i stanowi dla dzisiejszych Gwinejczyków jeden z wyznaczników nowoczesnego stylu życia. Do Afrykanów odnosi się też sarkastyczny komentarz Adamy na temat swojego kraju, która określiła, jak to często robią Gwinejczycy, samym słowem „Bissau”: taki jest właśnie kraj, w którym mieszka. Wi- dzimy jaskrawo uwypuklona desperację niektórych Afrykanów, godzących się, w poszukiwaniu korzyści materialnych nawet na najmniej atrakcyjne relacje z Europejkami. Ta obosieczna ironia jest jeszcze ostrzejsza i silniej widoczna w kolejnej opowieści Bremy, prezentującej parę o ogromnej róż- nicy wieku: Spotkałem też jedną [Europejkę], która była z Belgii – starsza kobie- ta (un minjer garandi). Miała taki specjalny kij, laskę [chodziła o lasce]. Stała, podlewała kwiaty. I był chłopaczek (dosł. ‚dziecko’; mininu) – to był jej mąż. Ona miała siedemdziesiąt siedem lat [Lassana gwizdnął ze zdziwienia]. Do Europy przez plażę... 275

Zapytawszy Belgijkę, będącą właścicielką jednego z hoteli na senegalskim wybrzeżu, o jej wiek i wiek jej „męża”, usłyszał w od- powiedzi, że partner siedemdziesięciosiedmioletniej kobiety ma dwadzieścia osiem lat. Biała chciała podobno poznać jego opinię na temat swojej relacji:

Brema: [Belgijka] zapytała mnie: „Co o tym sądzisz?” Powiedziałem [nieco sztucznym, przesadnie miłym tonem]: „Ooo, to bardzo dobrze.” M.B.: Tak powiedziałeś? [zaśmiałam się] Lassana: To dobrze, odpowiedział prawidłowo. B.: Tak. „Jak dla mnie to bardzo dobrze.” Spytała się mnie: „Tobie się to podoba?” Odpowiedziałem: „Bardzo. Gdybym ja miał [moż- liwość bycia w związku z] taką osobą, to bym się na to zgodził.” M.B.: Mhm. Ale to prawda czy nieprawda? [ze śmiechem] B.: Kto? Ja? Nie, to po prostu kwestia grzeczności. Może jak bym powiedział: „Nie, nie...” L.: To żeby im dodać odwagi (korażem). B.: Tak. L.: Bo jak by Brema powiedział: „Nie, nie, nie, nie, nie! Ten tu to jeszcze dzieciak (mininu)... A ty jesteś starszą (garandi) osobą.” No wtedy ta starsza kobieta (minjer garandi) zaczęłaby nad tym dużo rozmyślać... [tonem sugeruje, że to byłoby dla niej przygnę- biające] B.: Rozmyślać. L.: A tak Brema powiedział [mówi tonem optymistycznym]: „OK, tak jest bardzo dobrze! Wszystko jest w porządku.”

W momencie potencjalnej konfrontacji postępowania Białej z krytyczną opinią Bremy, wybiera on strategię taktownej apro- baty. Na pierwszy plan wysuwa się potrzeba grzeczności, cenionej i widocznej w codziennych kontaktach międzyludzkich Gwinej- czyków. By nie ranić uczuć Europejki – lub może tylko dla wła- snego kaprysu – Brema udał, że aprobuje ten związek. Pod po- 276 Magdalena Brzezińska wierzchnią grzeczności kryje się jednak kpina. Gdy Brema przesadnie, entuzjastycznym tonem zapewnia, że sam by chętnie znalazł się w takim związku, nie jest to jeszcze dla mnie całkiem oczywiste. W rozmowie z nami ujawnia jednak swoje prawdziwe uczucia, którymi nie podzielił się z Belgijką. By bardziej jeszcze przypodobać się Europejce – lub raczej by z niej zakpić, ku własnej uciesze – zmyśla na poczekaniu analogiczną, a nawet bardziej jeszcze nietypowa parę:

Brema: Wtedy mnie zapytała: „Widziałeś już kiedyś coś takiego?” Ja na to: „Tak, w Gwinei Bissau...”. Mówię jej, że: „Widziałem jedną taką kobietę – osiemdziesiąt dwa lata”. M.B.: [ze zdziwieniem:] Ale to prawda? Czy nie prawda? [śmieję się, bo orientuję się po minie Bremy, że to zmyślił] B.: [z uśmiechem:] To tylko sposób na... [śmieję się głośno, Brema też się śmieje] Żeby móc... Żeby móc… Osiemdziesiąt dwa lata... [Lassana się zaśmiał] Mówię: „I wzięła ślub z młodym chłopakiem – dwadzieścia pięć lat” [śmieję się] – [Brema cieniutkim głosikiem odtwarza okrzyk radości Belgijki:] „Uuyyyyyy!” I ona wtedy: „OK!”, mówi: „OK!”, i mówi: „Aa! Ja... Starsza ode mnie”. Mówię: „Tak” [śmiejemy się: Kunsa, Lassana, Brema i ja]. Rastaman to zobaczył [mówi wrogim tonem:] „Co tu z nią rozmawiasz?!” [Belgijka] mówi: „Nie, to jest miły człowiek, przyjechał do Kafountine, ale jest z Gambii, przyjechał odwiedzić tu rodzinę...” [śmieję się] A ten [chłopak] się okazało, że mówi w mandinka. Więc mówi do mnie: „Dobrze, to jak się masz?” Mówię: „W porządku”. „Jak masz na imię?” Powiedziałam mu, pyta: „Kogo tu przyjechałeś odwiedzić?” Mówię: „Przyjechałem odwiedzić rodzinę tam w... w Ankadus [prawdopodobnie nieformalna nazwa dzielnicy w Ka- fountine lub nazwa niewielkiej pobliskiej wioski]...” On: „Acha...” I mówi: „To jest moja żona. To jest moja żona, którą dopiero co poślubiłem”. Ja na to: „To dobrze! To dobrze!” Mówię: „Ja, gdyby mi się trafiła taka możliwość, dziękowałbym Bogu” [śmiejemy się: Kunsa, Lassana, Brema i ja]. Do Europy przez plażę... 277

Niebotyczna radość Belgijki, że nie jest jeszcze najstarsza wśród Europejek, wchodzących w relacje z młodymi Afrykanami, zosta- ła odtworzona przez Bremę w sposób tak komiczny, że śmieliśmy się wszyscy w głos. Wesołość mieszała się z niedowierzaniem. Tym bardziej zabawno-żałosny wydawał się jej afrykański „mąż”, który pojawia się, zazdrośnie strzegąc swej relacji, i którego wro- ga reakcja na widok Bremy zostaje natychmiast załagodzona przez Belgijkę, zachwyconą słowami Bremy, stawiającymi ją w tak do- brym świetle. Mimo wszystko nieufny, Senegalczyk zaczyna prze- pytywać Bremę w języku, którego nie rozumie Europejka. Uspo- kojony nieco jego zapewnieniem, że przyjechał tylko odwiedzić rodzinę, na wszelki wypadek ostrzega jednak potencjalnego kon- kurenta, obwieszczając swoje wyłączne prawo do tej relacji. Przy tym jego deklaracja o zawarciu małżeństwa ma posmak lekko defensywny, jakby obawiał się mimo wszystko krytyki. Odpowiedź Bremy, nadzwyczaj entuzjastyczna, przymilna być może również z tego powodu, by nie wchodzić w konflikt z potencjalnie niebez- piecznym rastamanem, jest w równym stopniu podszyta kpiną, co jego wcześniejsza historyjka spreparowana dla Europejki. Groteskowa para stała się źródłem naszej wesołości, choć zaprawionej niesmakiem. Brema dystansował się od tym podob- nych związków. Sam, jak zapewniał, nie wszedłby w taką relacją. Kobieta nie powinna być starsza od męża, stwierdził, co najwyżej ze dwa lata. Opowiadanie o komicznych związkach zawieranych na gambijskich plażach – zapewne najdziwniejszych spośród licz- nych, które mógł tam zaobserwować – pozwalało Bremie odbić sobie – na własnych warunkach jako narratora opowieści – do- znane tam frustracje licznych odmów ze strony Europejczyków. Dostarczały one najbardziej uderzających przykładów tego, jak Europejki, jako goście lub pracownicy przemysłu turystycznego – korzystają ze swej uprzywilejowanej względem Afrykanów po- zycji. 278 Magdalena Brzezińska

Interesującym aspektem całego zagadnienia jest to, że podczas gdy postępowanie starych Europejek było dla moich rozmówców w oczywisty sposób godne potępienia, nie widzieli żadnej analo- gii do takiej praktyki we własnej kulturze. Europejczykowi, za- znajomionemu z miejscowymi zwyczajami, rzuca się oczywiście w oczy podobieństwo między wykorzystywaniem swojej pozycji finansowej przez stare lub nieatrakcyjne Europejki dla pozyskania młodych partnerów seksualnych, a mechanizmami społecznymi, dzięki którym starzy mężczyźni w Gwinei Bissau czy Gambii bio- rą sobie za żony młode dziewczyny. Zdarza się nierzadko, że na- wet siedemdziesięciolatkowie (jak w przypadku ojca jednego z moich rozmówców) poślubiają jako kolejną żonę dziewczynę dwudziestoletnią. Analogia ta w ogóle nie była dostrzegalna dla moich rozmówców. Gdy zasugerowałam podobieństwo, byli za- skoczeni. Zawsze „wygadany”, Brema nie wiedział, co na to odpo­ wiedzieć. Możliwe nawet, że moi rozmówcy poczuli sie urażeni takim porównaniem. Obaj z Lassaną poprzestawali na powtarza- niu odpowiedzi w rodzaju: „To co innego”, „To się różni”. Dopie- ro po dłuższej chwili Brema obmyślił uzasadnienie, które przed- stawił w obronie praktyki „znaturalizowanej” przez zwyczaj. Ostatecznego argumentu dostarczyła prokreacja, możliwa, jak podkreślali zgodnie, nawet w przypadku siedemdziesięcioletnich mężczyzn z czternastolatką, a niewykonalna w odwrotnej konfi- guracji. Oczywiście, w argumentacji takiej brak jest konsekwencji. Kry- terium fizycznej atrakcyjności, tak wyraźne przy rozpatrywaniu relacji starych Europejek z młodymi Afrykanami, po odwróceniu ról zostaje przez mężczyzn całkowicie przemilczane. Preferencje młodych kobiet, czy wręcz dziewczynek, wydawanych za mąż za mężczyzn, którzy mogliby być ich dziadkami, nie są w tej argu- mentacji w ogóle brane pod uwagę. Komentarze kobiet, biorących udział w rozmowie, odzwierciedlały prawidłowość, że normy Do Europy przez plażę... 279 kulturowe zostają w danej kulturze w dużej mierze uwewnętrz- nione, zarówno przez uprzywilejowanych, jak i podporządkowa- nych. Przyjaciółki śmiały się z absurdalności pomysłu, żeby jako stare kobiety mogły wziąć sobie młodego kochanka. „Jak ja będę miała sześćdziesiąt lat...”, zaczęła rozbawiona tą myślą Adama. „Jak będzie miała sześćdziesiąt lat, to będzie chodzić o lasce!”, dokończyła za nią Kunsa. Jeśli natomiast miały jakieś przemyśle- nia na temat małżeństw starych mężczyzn w rodzimym społe- czeństwie, to nie wyraziły ich na głos. Wydaje się, że zetknięcie ze związkami z afrykańskiej plaży zasadniczo nie pobudza do refleksji na temat własnych norm kul- turowych, które dopuszczają analogiczne relacje, tyle że z od­ wróceniem ról. Nie znaczy to jednak, że moi rozmówcy w pełni popierali­ takie małżeństwa, ani że Gwinejczycy są całkowicie zamknięci na zmiany we własnej kulturze. Wszyscy mężczyźni, z którymi na ten temat rozmawiałam, potępiali praktykę wyda- wania dziewcząt za mąż wbrew ich woli, tzw. „małżeństwa przy- musowe” (kasamentu forsadu). W ramach takich układów zazwy- czaj oddawane są za mąż właśnie nastolatki za znacznie starszych od siebie mężczyzn. Nie był to wprawdzie wynik refleksji nad kontaktami z Europejkami, lecz rezultat kampanii społecznych, prowadzonych pod egidą obrony praw człowieka, których echa słyszałam w wypowiedziach wielu osób. W czasie dyskusji, jaka nawiązała się tego wieczora, jeden z obecnych sąsiadów, zawsze małomówny Silá, przytoczył problem dobrze sytuowanych Gwi- nejczyków, najczęściej polityków mających intratną pozycję w rzą- dzie, którzy wykorzystują dostęp do publicznych środków finan- sowych dla zapewnienia sobie młodych, nawet czternastoletnich kochanek. Gwinejczycy krytykują różne aspekty funkcjonowania własnego społeczeństwa, chociaż relacje Europejek z Afrykanami na afrykańskim wybrzeżu najprawdopodobniej nie są motorem tej krytyki. 280 Magdalena Brzezińska

W zapoczątkowanej przeze mnie dyskusji, Lassana nawiązał jednak do mojego porównania. Po chwili ciszy stwierdził reflek- syjnie:

Lassana: Tu, czy w Europie – wszystko jest możliwe. Brema: Wszędzie jest to samo. L.: Wszystko jest możliwe. Europa, Afryka – wszystko jest możliwe. Widzisz starsze kobiety (minjeres grande), które przyjeżdżają z Europy – tutaj. Żeby się spotykać z jakimikolwiek Afrykanami, którzy im się spodobają. (…) Jeśli ten Afrykanin... – ile on lat chodził po plaży (yanda praya)! A nie zdobył nawet stu franków. Potem spotyka tę starszą kobietę, która mu mówi: „Chodź będzie- my razem.” – [ironicznie:] no to to jest wielka radość!

Cyniczny wniosek moich rozmówców podsumowywał główne podobieństwo: tu, czy w Europie, uprzywilejowani wykorzystują swoja uprzywilejowaną pozycję. Opowiadając o najbardziej ude- rzających, niemal groteskowych związkach, ironizując na temat szczęścia, które spotyka młodych Afrykanów, gdy zechce ich sie- demdziesięcioletnia Europejka, moi rozmówcy autoironicznie uwypuklali skalę własnej, Afrykanów, determinacji w dążeniu do tych kontaktów. Przy okazji w tej wypowiedzi pojawia się niewy- powiadane zazwyczaj na głos założenie, że kontakty z Białymi powinny dostarczać korzyści finansowych. Z racji tego, że mają więcej, Europejczycy postrzegani są, przynajmniej według afry- kańskiego, kolektywistycznego etosu, jako zobowiązani do dzie- lenia się z zaprzyjaźnionymi osobami. Brak pieniędzy po latach „chodzenia po plaży” świadczy o porażce Afrykanina w kontaktach z nimi. Związki z Białymi, które umożliwia Afrykanom sezonowa obec- ność Europejczyków na wybrzeżu ich kontynentu, to dla nich trudne relacje. Świadczą o tym przede wszystkim opowieści o tych kontaktach, uwidoczniające nierówność pozycji i nieprzyjemną Do Europy przez plażę... 281 rolę Czarnych, których możliwości są ograniczone zachciankami Białych. Wiele mówi nam na ten temat również potrzeba swego rodzaju „maskowania się”, używania specyficznej strategii kon- wersacyjnej, zdradzająca dyskomfort Afrykanów, będących w tych kontaktach w całkowicie zależnej pozycji. Wskazują na to także liczne, ironiczne, kpiące opowiastki Brey o najdziwniejszych spo- śród spotkań, świadczące o obecnej potrzebie rekompensowania sobie trudnych uczuć, jakie towarzyszyły mu w nadmorskich ku- rortach. To spotkanie międzykulturowe zasadniczo nie prowadzi do przewartościowania własnych norm kulturowych Gwinejczyków. Doświadczenie nierówności w kontaktach z Europejkami i bycia zmuszonym – w dążeniu do realizacji swoich marzeń – wchodzić w relacje ze znacznie starszymi lub nieatrakcyjnymi kobietami, nie wpływa znacząco na ocenę analogicznych związków, dozwo- lonych w rodzimym społeczeństwie, tyle że w odwrotnie obsa- dzonych rolach. Mimo że relacje te są ciężkie, coś stanowi jednak o ich atrak- cyjności dla Afrykanów. Wielu wydają się warte zaciekłej rywa- lizacji, walki na noże. Bremę do powrotu z Gambii zmusiła do- piero presja rodziny. Odpowiedzialność ciążąca na najstarszym synu oznaczała, że musiał się ożenić i podjąć pracę w tradycyjnym rzemiośle przejętym po ojcu, by móc utrzymać matkę i młodsze rodzeństwo. „Chodzenie po plaży” było niewątpliwie zajęciem obfitującym we frustracje, jednak Brema z żalem mówi o tym, że musiał opuścić nadmorskie kurorty i powrócić do rodzinnej miej- scowości. „Cóż, taka jest kultura afrykańska...”, wzdycha, opo- wiadając o presji, jaką wywarła na nim rodzina. Mimo nieprzyjemnych aspektów, Afrykanie angażują się w przedsięwzięcie „chodzenia po plaży”, ponieważ zdaje się ono furtką do innego świata. Jawi się jako sposób na realizację „pro- jektu życiowego”, konstruowanego przez lata w innym wymiarze 282 Magdalena Brzezińska geograficznym. Powrót do domu był dla Bremy równoznaczny z rezygnacją z marzeń. Kontakty z Europejkami niosą nadzieję na urzeczywistnienie „życia wyobrażonego”, które Afrykanie wio- dą w zupełnie innym miejscu i okolicznościach, w dobrobycie i nowoczesności półkuli północnej. Skutki dzisiejszych globalnych przepływów kulturowych są wewnętrznie sprzeczne. Istnieją superszybkie środki transportu, jednak dla większości mieszkańców ziemi swobodne przemiesz- czanie się po świecie nie jest dostępne. Media przenoszą obrazy zachodniego dobrobytu nawet do najodleglejszych i najbiedniej- szych części świata, ale podobnej trasy nie pokonuje sam dobro- byt. Następująca kulturowa „deterytorializacja” jednocześnie, jak zauważył Mark Liechty, „terytorializuje”7. Z jednej strony rozwój transportu i globalne media niwelują znaczenie przestrzeni, a z dru- giej konkretne geograficzne umiejscowienie w świecie staje się dziś dla dużej części ludzkości tym dotkliwiej odczuwalne8. Za- chodnioafrykańska plaża ukazuje nam jedno z oblicz globalizacji. Widzimy tu, jak w soczewce powiększającej, epokę, w której jed- ni przemieszczają się na ogromne odległości, by oddawać się tak błahej czynności, jak „odpoczywanie”, a inni latami chodzą w tą i z powrotem po tym samym kawałku plaży, w nadziei na swoją Wielką Podróż.

7 M. Herzfeld, op. cit., s. 421. 8 Por. S. Hepburn, Touristic Forms of Life in Nepal, „Annals of Tourism Re- search” t. 29 (2002) nr 3, s. 611-14, 620-24; S. J. Mahler & P. R. Pessar, Trans- national Migration: Bringing Gender in, „International Migration Review” t. 37 (2003) nr 3, Transnational Migration: International Perspectives, s. 812-846. Do Europy przez plażę... 283

Bibliografia

Appadurai A., The Heart of Whiteness, „Callaloo”, t. 16 (1993), nr. 4, s. 796-807. Appadurai A., Nowoczesność bez granic: kulturowe wymiary globalizacji, Kraków 2005. Beckerleg S., Mandinka Village Politics, „Cambridge Anthropology. A jo- urnal of the Departament of Social Anthropology” t. 16 (1992/1993), nr 1, s. 45-60. Bordonaro L., Living at the Margins: Youth and Modernity in the Bijagó Islands (Guinea Bissau), (rozprawa doktorska; ISCTE), Lizbona 2007. Bordonaro L., „Culture Stops Development!”: Bijagó Youth and the Appro- priation of Developmentalist Discourse in Guinea-Bissau, „African Studies Review” t. 52 (2009) nr 2, s. 69–92. Brzezińska M., Sacrum w kulturach afrykańskich. Drzewo i las, „Afryka”, 29-30 (2009), s. 86-106. Brzezińska M., Ja i chłopak mojej dziewczyny – analiza wielopartnerskich związków kobiet i mężczyzn w Gwinei Bissau, w: A. Chybicka, N. Kosakowska-Berezecka, P. Pawlicka (red.), Podróże przez ko- biecość i męskość, Kraków 2012, s. 225-250. Burszta W., Antropologia kultury, Poznań 1998. Chabal P., Amilcar Cabral. Revolutionary Leadership and People’s War, Cambridge 1983. Clifford J., Praktyki przestrzenne: badania terenowe, podróże i praktyki dyscyplinujące w antropologii, w: E. Nowicka, M. Kempny (red.), Badanie kultury. Elementy teorii antropologicznej. Kontynuacje, Warszawa 2004, s. 139-179. Gable E., The Decolonization of Consciousness: Local Skeptics and the “Will to Be Modern” in a West African Village, „American Ethnologist” t. 22 (1995) nr 2, s. 242-257. Gable E., The Funeral and Modernity in Manjaco, „Cultural Anthropolo- gy” t. 21 (2006) nr 3, s. 385-415. Gable E., Conclusion: Guinea-Bissau Yesterday... and Tomorrow, „African Studies Review” t. 52 (2009) nr 2, s.165-179. 284 Magdalena Brzezińska

Galli R. E., The Political Economy of Guinea-Bissau: Second Thoughts, „Africa” t. 59 (1989) nr 3, s. 371-380. Hannerz U., Transnational Connections. Culture, People, Places, London and New York 1996. Hepburn S., Touristic Forms of Life in Nepal, „Annals of Tourism Rese- arch” t. 29 (2002) nr 3, s. 611-630. Herzfeld M., Antropologia. Praktykowanie teorii w kulturze i społeczeń- stwie, Kraków 2004. Human Development Report 2011, http://hdr.undp.org/en/media/ HDR_2011_EN_Tables.pdf [dostęp z: 2012 – 06 – 15]. Human Development Report 2013, http://hdr.undp.org/sites/default/ files/reports/14/hdr2013_en_complete.pdf [dostęp z: 2012 – 06 – 15]. Langeveld K., Gender and the kankurang mask: an analysis of myth and female ritual, „Mande Studies” 34 (2002), s. 83-100. Mahler S. J. & P. R. Pessar, Transnational Migration: Bringing Gender in, „International Migration Review” t. 37 (2003) nr 3, Transnational Migration: International Perspectives, s. 812-846. Temudo M. P., From ‘People’s Struggle’ to ‘This War of Today’: Entangle- ments of Peace and Conflict in Guinea-Bissau, „Africa. Journal of the International African Institute” t. 78 (2008) nr 2, s. 245-263. Tsing A. L., The Global Situation, „Cultural Anthropology” t. 15 (2000) nr 3, s. 327-360. Wittrup I., Me and My Husband’s Wife: An Analysis of Polygyny among Mandinka in the Gambia, „Folk. Journal of the Danish Ethnogra- phic Society” t. 32 (1990), s. 117-141. Wright D., Beyond Migration and Conquest: Oral Traditions and Mandin- ka Ethnicity in Senegambia, „History in Africa. A Journal of Me- thod” t. 12 (1985), s. 335-348. Ząbek M., Biali i Czarni. Postawy Polaków wobec Afryki i Afrykanów, Warszawa 2007. Zajączkowski A. (red.), Obrazy świata białych, Warszawa 1973 . Do Europy przez plażę... 285

To Europe via the beach. Relationships with white tourists as a migration strategy of Africans (the Gambia, Senegal, Guinea-Bissau) Summary

The beaches of Gambia and Senegal become the stage for a peculiar intercultural encounter. Tourists, mostly white Europeans, go there to spend a holiday while Africans of the region, including the neighbouring Guinea-Bissau, arrive in order to “walk the beach”. The activity is aimed at making contacts, including sexual ones, with the Europeans, which they often hope will enable them to realise the common dream – emigrate to Europe. This article aims to explore the dynamics of this encounter, as seen through the narratives of young Guinean men who have “walked the beach”. It examines issues of power relations in these contacts be- tween, predominantly, black men and white women as well as cultural differences exposed in the interaction. It brings to light the men’s dis- comfort with their position of dependence on white women’s whims, revealed especially by the mockery employed in the stories, the function of which seems mostly to compensate for the difficult feelings which had accompanied them. I also pose the question of whether experien­cing inequality in these racial gender relations interferes in any way with the men’s perception of cultural norms referring to the position of men and women in their own society. On a more general level, the African beach provides a lens through which globalising processes can be seen. On the one hand, the continuous influx of tourists is a prime example of the spectacularly increased mobility of people and the apparent irrelevance of geographical space, characterising the world today. The predicament of young Africans, on the other hand, who are desperate to perform their “imagined lives” constructed in a distant world of the West (to use A. Ap- padurai’s term) and yet are trapped walking the same stripe of the coast over and over again, reveals quite another face of globalisation and its unequal and often contradictory processes.

RADOSŁAW STRYJEWSKI

AFRYKAŃSKIE PAMIĘCI – ROZMOWY O DZIEDZICTWIE ETNICZNO-RELIGIJNYM Z IMIGRANTAMI SENEGALSKIMI W EUROPIE

W niniejszym artykule referuję wyniki rozmów z imigrantami senegalskimi w Europie prowadzone w latach 2006-2010 we Wło- szech (Rzym), Francji (Paryż) oraz Hiszpanii (Granada, Madryt). Badania prowadzone równolegle z dwiema grupami imigrantów postrzeganych i samopostrzegających siebie jako muzułmanie tj. Marokańczycy i Senegalczycy służyć miały dostarczeniu wiedzy na temat strategii integracyjnych rozmówców w dwóch obszarach tj. integracji społecznej i gospodarczej1. W badaniu imigracji bli- ski jestem wysokiemu waloryzowaniu znaczenia kontekstu po- chodzenia, postulowanemu przez Abdelmaleka Sayada, klasyka badań nad imigracją we Francji, który pisze: „Imigrować znaczy imigrować ze swoją historią (której integralną częścią jest sama imigracja), ze swoimi tradycjami, sposobami życia, odczuciami,

Radosław Stryjewski, Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej, Wydział Historyczny, Uniwersytet Warszawski 1 Pełniejsza informacja o specyfice badań w: R. Stryjewski, Marokańczycy w Europie. Głos z gospodarek etniczno-religijnych w dyskusji nad nowym obliczem Europy, w: J. E. Zamojski (red.), Religie i kościoły wobec migracji i migrantów, Warszawa 2009, s. 110-147. 288 Radosław Stryjewski sposobami działania i myślenia, ze swoim językiem, religią, jak również wszystkimi innymi strukturami społecznymi, politycz- nymi, ideologicznymi swojego społeczeństwa, krótko mówiąc ze swoją kulturą”2. Z tego względu istotna część prowadzonych prze- ze mnie rozmów poświęcona była rozpoznaniu migranckich wizji kontekstu pochodzenia i ich interakcji z procesami integracyjny- mi w państwach przyjmujących. W niniejszym tekście przedsta- wiam analizę tych aspektów rozmów z imigrantami z Senegalu, które odnoszą się do historii i tradycji kraju pochodzenia, przy czym z plątaniny tożsamości dostępnych moim rozmówcom, po- staram się wyodrębnić elementy związane z przeszłością etnicz- ną i religijną. Etnicznie rzecz ujmując, wśród moich rozmówców znaleźli się Wolofowie, Pulaar (Fulbeje z problematyczną, jak zobaczymy, klasyfikacyjnie grupą Tukuler), Sererzy, Soninkie oraz Lebu. Wszy- scy rozmówcy reprezentują islam sunnicki w odmianie malikickiej, który w większości przypadków kanalizowany w czterech brac- twach religijnych (tarikach) tj. kadirijji, tidżanijji, muridijji oraz lajen. Zaznaczyć trzeba, iż, odnosząc się do podziałów etnicznych czy plemiennych, moi rozmówcy często używają określenia „rasa”. Pochodzenie grup etnicznych w Senegalu budzi kontrowersje. Niemniej jednak, zarówno teorie naukowe, jak i tradycje ustne poszczególnych etni, zgodne są co do tego, że za pojawieniem się dzisiejszych grup etnicznych w Senegalu stały procesy migracyj- ne. Tezy o dolinie Nilu jako obszarze pochodzenia dzisiejszych grup etnicznych Senegalu, których najbardziej znanym popula- ryzatorem był Cheikh Anta Diop3, nie są przyjmowane jednomyśl-

2 A. Sayad, La double abscence. Des illusions de l’émigré aux souffrances de l’immigré, b.m.w, 1999, s. 18. 3 C. A. Diop, L’Afrique Noire précoloniale, Paris 1960. Afrykańskie pamięci – rozmowy o dziedzictwie... 289 nie przez badaczy zachodnich, choć zdają się do nich skłaniać badacze senegalscy opierający się także na przekazach z tradycji ustnej. Jedną jednak rzeczą jest ustalenie chronologicznego cią- gu wydarzeń składających się na historię danej etnii czy całej dzi- siejszej populacji Senegalu, zupełnie inną natomiast pamięć mo- ich rozmówców, niejednokrotnie „manipulujących” przeszłość, „wymyślających” historię i instrumentalizujących dziedzictwo w myśl swoiście pojmowanego dzisiejszego interesu grup, które reprezentują. Pamięci moich rozmówców w wymiarze historii etnicznej Senegalu nie zawsze sięgają aż do doliny Nilu, niemniej jednak zawsze odwołują się do migracji, przy czym niejednokrot- nie także nilockie pochodzenie jest przez nich przywoływane. Rozmówca z Rzymu, etniczny Fulbe, informuje na przykład: A wiesz, że w Senegalu jest ponad dwadzieścia ras, Serer i Lebu są rdzenni, potem przyszli Pulaar znad Nilu, Soninke są inną rasą, oni są z Mali… W cytowanej wypowiedzi pojawia się wiele wątków potwierdza- nych, rozwijanych, choć niejednokrotnie odmiennie interpreto- wanych przez rozmówców poszczególnych etni, jak „rdzenność” Sererów i Lebu, migracje ludów zamieszkujących dzisiejszy Se- negal czy odmienność „rasowa” grupy Soninke. Charakterystycz- ne jest też w tej wypowiedzi, że pochodzenie nilockie, prestiżowe z racji kojarzenia go z cywilizacją faraońskiego Egiptu, rozmów- ca przypisuje przede wszystkim własnej grupie. Ponadto nie przy- padkiem, jak zobaczymy, rozważając zróżnicowanie etniczne Senegalu, rozmówca Fulbe tendencyjnie przemilcza istnienie Wolofów4. Ci ostatni zresztą, w dzisiejszym Senegalu grupa coraz silniej dominująca, nie przywołują w rozmowach aż tak odległej, jak nilocka, przeszłości, swego prestiżu upatrując przede wszyst-

4 Pochodzenie Wolofów także kojarzone jest z doliną Nilu. Podnosi się tu kwestie podobieństwa językowego wolof ze staroegipskim. Nilocka geneza Wolofów potwierdzana jest także w ich tradycji ustnej. Do swoich dzisiejszych siedzib dotrzeć mieli na drodze kolejnych migracyjnych „skoków”. 290 Radosław Stryjewski kim w wydarzeniach znacznie nam bliższych, bo związanych z ich islamizacją, a zwłaszcza, jak zobaczymy w dalszej części tekstu, misji religijnej Amadu Bamby, założyciela bractwa muridijja, któ- re właśnie Wolofowie uczynili w Senegalu potęgą. Kolejnym istotnym punktem pamięci historycznej identyfiko- wanym w przeprowadzonych przez mnie rozmowach z Senegal- czykami są klasyczne królestwa zakładane i zarządzane przez poszczególne grupy etniczne. Także w tym punkcie warto zauwa- żyć, że za istotne elementy, warte wspomnienia w rozmowie z ba- daczem, uważają je grupy inne niż Wolofowie, a zwłaszcza opie- rający się wzrostowi znaczenia Wolofów Pulaar i Soninke. Rozmówca Pulaar z Madrytu opowiada: Wtedy były inne królestwa, nie Senegal, nie było Senegalu. Było Futa Toro5 na północy, Dżolof6, królestwo Wolofów w centrum, Kajor7, Walo8 – inne królestwa. Cy- towany rozmówca dopuszcza się wspomnianej wyżej „manipula- cji” chronologią zdarzeń, wymieniając na pierwszym miejscu królestwo Futa Toro, historycznie z wymienionych najpóźniejsze, dlatego tylko, że związane jest z jednym ze szczytowych momen- tów historii jego własnej grupy etnicznej. Dla Soninke natomiast okresami referencyjnymi politycznej przeszłości będzie państwo Wagadu, znane też jako Imperium Ghany9. To ostatnie powraca

5 Imamat Futa Toro powstał w 1776 r. 6 Imperium Dżolof istniało 1350-1549. Po jego rozpadzie jego tradycję kontynuowało królestwo Dżolof istniejące w latach w latach 1549-1875. 7 1549-1879. 8 1287-1855. 9 300-1200. Najwcześniejsze informacje o Ghanie pochodzą z przekazów Al-Bakriego z VIII w. W drugiej połowie XI w. nastąpić miał kontestowany dziś podbój almorawidzki. W tym czasie jednak miejsce miała niewątpliwa intensywna islamizacja ludności, a władcy Ghany oficjalnie przyjęli islam. W 1235 r. imperium zostało podbite przez kolejną potęgę, Mali (państwo istniejące od VIII w., od IX w. muzułmańskie, do XIII w. pod zwierzchnictwem Ghany, po czym role się odwróciły, por. M. Małowist, Wielkie państwa Sudanu Zachodniego w późnym średniowieczu, Warszawa 1964. Afrykańskie pamięci – rozmowy o dziedzictwie... 291 zresztą także w rozmowach w senegalskimi Lebu, którzy swoją ostateczną migrację do dzisiejszych siedzib na Półwyspie Zielo- nego Przylądka, wiążą właśnie z upadkiem historycznej Ghany. W takiej właśnie krótszej, niż wspomniana wcześniej nilocka, perspektywie historycznej pozycjonuje ruchy ludności transet- niczny i transreligijny rozmówca z Granady, etniczny Wolof do- rastający w regionie zdominowanym przez Lebu, który prezen- tuje następującą wersję o etnogenezie tego ludu: A lajen nie są Wolof… To są Lebu… Tak to jest. I jest też tak, że Lebu są najstarszą grupą w Senegalu, ponieważ pochodzą… ich historia zaczyna się od rozpadu królestwa Ghany… Wiesz, co znaczy rozpad? No to po tym rozpadzie l’Empire du Ghana zeszli wybrzeżem rzeki Senegal do… Bo Lebu, oni zawsze byli rybakami, zawsze zajmowali się ry- bołówstwem… Charakterystyczne, że o królestwach Walo czy Dżalof, zgodnie z ustaleniami historyków istotnych dla dziejów Wolofów, dowiaduję się nie od nich samych, lecz przedstawicieli innych grup etnicznych, jak np. cytowany uprzednio Pulaar z Ma- drytu. Wobec dominującej dziś pozycji Wolofów w Senegalu wspo- mnienie klasycznych zachodniosudańskich królestw jest istotne dla Fulbejów czy Soninke, wskazuje bowiem na ich wcześniejszą równorzędność z Wolofami, a często dominację nad tą grupą et- niczną10.

10 W czasach Imperium Ghana Wolofowie wyznawali religie tradycyjne. Zamieszkiwali Tekrur, wasalne królestwo Ghany, jedną z kulturowych kolebek Tukulerów. Tradycja ustna potwierdza, że kolebką kultury wolof była delta Senegalu, Walo, gdzie królował ich mityczny przodek Ndiadian Ndiaje. Na początku XIII w. Wolofowie stworzyli Imperium Dżolof, które w momencie swego szczytu obejmowało państwa Walo, Kajor, Baol, Sin, Salum, Futa-Toro, Niani, Wulli i Bambuk. Tradycja ustna Wolofów chce dziś, by ówcześni Wolofowie dominowali nad całym dzisiejszym terytorium Senegalu. Po 1549 r. państwa wasalne Dżolof uniezależniły się aż do końca XIX w. tj. momentu kolonizacji francuskiej. 292 Radosław Stryjewski

Odmienne ścieżki historii i różnice w etnicznych pamięciach grup zamieszkujących dzisiejszy Senegal wpływają na poszukiwa- nie aliansowości z różnymi grupami i na różnych płaszczyznach. Zwłaszcza rozmówcy Fulbe wyrastają na rzeczników Senegalu innego niż wolofski. Szeroko rozwodzą się o regionach etnicznie i językowo nie związanych z Wolofami: Tambakunda – mówią tam w bambara i sarachole, Nelingara i Kolda – tu mówią w peul, choć z trochę innym akcentem… Inny z rozmówców Pulaar wspomina przeszłość, kiedy językiem wehikularnym obszaru, w którego zasię­ gu żyli Pulaar, był ich język: Kiedyś w zależności od miejsca zamiesz- kania, czy ludzie mieszkali trochę bardziej na południu czy na półno­ cy mówili z różnymi akcentami, ale mówili fulbe, fulani, pulaar itd. i wszyscy się między sobą rozumieli. Poszczególne tożsamościowe zmienne stają się także podstawą do tworzenia nieformalnych ko- alicji i grup aliansowych. W odniesieniu do języka rozmówca Pu­laar z Madrytu wskazuje, że w Sererach i Lebu (choć oni też mię­dzy sobą mówią swoimi językami) nie może szukać potencjalnych sojuszników w przeciwstawianiu się postępującej wolofizacji kraju:Inne grupy etniczne niż Lebu i Serer, choć oni też między sobą mówią swoimi ję- zykami, nie chcą tego wolof, nie chcą mówić w wolof, nawet jeśli po- trafią… Powyższą opinię potwierdza kolejny rozmówca Pulaar, z tym że zauważa nieuchronność wolofizacji z wyniku­ procesów urbanizacyjnych, a w miastach prym wiodą dziś Wolofowie: Lebu i Serer nie mają problemów z Wolofami, trudno zresztą mówić już dziś o prawdziwych Wolofach. Wszyscy jeżdżą do Dakaru i tam się mieszają i zaczynają mówić w wolof i tak giną języki,­ którymi kiedyś ci ludzie się posługiwali. Moja żona na przykład jest Pulaar, ale uro- dziła się w Dakarze i mówi tylko w wolof, moja córka też nie mówi więc w pulaar, muszę rozmawiać z nią w wolof…11.

11 Według spisu z 2002 r. Wolofowie stanowią 47% ludności Senegalu. W autopercepcji moich rozmówców Wolof stanowią oni jednak zdecydowaną Afrykańskie pamięci – rozmowy o dziedzictwie... 293

Za historią pojawienia się poszczególnych grup etnicznych na terytorium dzisiejszego Senegalu oraz ostatecznego objęcia przez nie poszczególnych obszarów, kryje się migracja, w tym motywo- wana procesami islamizacyjnymi. Geograficznie islamizacja szła od północy, do dziś im dalej na południe, tym islamu mniej. Roz- mówca, Wolof i muryd z Granady, uważa za stosowne poinfor- mować: Etnicznie też nie ma problemów… W muridijji są grupy etniczne z całego Senegalu, podkreślając znacząco, iż: Nawet te z południa, z północy na południe… tak, są… są wszystkie grupy etniczne… Rozmówca z Granady, Wolof wychowany wśród Lebu, lecz urodzony w regionie etnicznie zdominowanym przez Sererów, sygnalizuje, że procesy islamizacyjne nadal, nie bez sukcesów, postępują ku południu kraju: A w tym regionie serer, gdzie miesz- kali moi rodzice, tam była rzecz jasna tidżanijja, ale… Tam był też animizm, pogaństwo, bo musisz wiedzieć, że animiści też są w Se- negalu, ok? Oni nie wierzą… Nie wierzą w nic poza tabu… Mają rzeczy tabu… Ale dziś prawie wszyscy nawrócili się na islam… W czasach moich rodziców zaś byli niemal w całości animistami… Na opisaną pokrótce wyżej historię polityczną regionu nakła- da się więc historia jego islamizacji, u której początków stoją w opinii rozmówców „Arabowie”, choć przecież faktycznie było wśród nich wielu etnicznych Berberów12. Rozmówcy przywołują większość. Rozmówca w Granady opowiada na przykład: Jest tak, że niemal wszyscy Seengalczycy mówią w wolof… To jest jak hiszpański w Hiszpanii. To język pan senegalski, tak, tak… Język wolof jest większościowy, bo i Wolofowie są większością… Opowiadając mi zaś o Senegalu rozmówca Wolof z Rzymu nazywa język wolof językiem senegalskim. 12 Znaczenia Berberów dla islamizacji Sudanu Zachodniego broni Marek M. Dziekan, kiedy pisze: „Należy pamiętać, że w islamizacji odgrywał istotną rolę żywioł berberski, z Berberami bowiem Afrykanie mieli stały kontakt od niepamiętnych czasów. I choć sami Berberowie często byli zislamizowani tylko powierzchownie, to przynosili ze sobą choćby zewnętrzne elementy islamu”, Cywilizacja islamu w Azji i Afryce, Warszawa 2007, s. 310. 294 Radosław Stryjewski kontakty handlowe jako okoliczność, w jakiej dochodziło do wy- miany, także tej symbolicznej, pomiędzy muzułmanami z półno- cy a ludnością afrykańską, lecz także, co czyni stosunek do dzi- siejszych współwyznawców z północy ambiwalentnym, najazdy zbrojne i rozbójnicze związane z handlem niewolnikami. Roz- mówca Pulaar z Madrytu opowiada: W Senegalu byliśmy animi- stami, poganami, zaczął się handel solą, zaczęli przyjeżdżać Arabo- wie, muzułmanie, to od nich zaczął się handel niewolnikami. Historia islamizacji przez ludy północy, „Arabów”, najczęściej metodami pokojowymi tj. na drodze kontaktów głównie handlo- wych, incydentalnie przybierała formę zbrojnego dżihadu. W XI w. próbę zbrojnego nawracania ludności zachodniego Sudanu pod- jąć mieli Almorawidzi, rozmach działania których ostatnimi cza- sy poddawany jest często w wątpliwość13. Fulbeje, Wolofowie i Sererzy, próbując ujść przed islamizacyjną presją, lecz także uciekając przed skutkami suszy, podjęli migracje i osiedli na swo- ich dzisiejszych terenach. W rozmowach zupełnie nieobecny jest wątek wkładu w isla- mizację regionu ludów afrykańskich innych niż grupa etniczna rozmówcy, co świadczy o próbach zawłaszczania islamskiej hi- storii regionu na potrzeby „wymyślania” dziejów grupy własnej jako elementu szczególnie prestiżowego. Z czasem wysiłek isla-

13 M. M. Dziekan, op.cit., s. 312. Ferran Iniesta pisze w tym względzie: „Już na początku epoki kolonialnej sprytni kolonialiści wymyślili legendę almorawidzkiego ataku na imperium soninke Ghana około roku 1076. […] „Inwazja” muzułmanów na subsaharyjskiego państwo nigdy nie miała miejsca (ograniczone akcje militarne przeciwko „niewiernym” prowadzili Almorawidzi w dorzeczu rzeki Senegal). Przypisywanie islamowi charakteru wojowniczego i ataków na państwa subsaharyjskie miało dwojaki cel. Z jednej strony czyniło z historii Afryki ciąg cudzoziemskich podbojów, co legitymizowało europejską dominację nad kontynentem. Z drugiej strony pokazywało islam jako coś Afryce Subsaharyjskiej obcego”, F. Iniesta, Mil años del islam negroafricano, w: F. Iniesta (red.), El Islam en el África Negra, Barcelona 2009, s. 17. Afrykańskie pamięci – rozmowy o dziedzictwie... 295 mizacyjny podjęły bowiem afrykańskie ludy rodzime zislamizo- wane uprzednio przez „Arabów”. W przypadku Senegalu pionie- rami islamizacji, co nadal pozostaje ważnym elementem zbiorowej pamięci tych grup, byli Soninke i Fulbeje/Tukulerzy, którzy byli w większości muzułmanami już w czasie almorawidz- kich prób zbrojnego dżihadu. Inne były jednak ścieżki islamizacji obu grup. Soninke, określani, jak widzieliśmy wyżej, przez moich rozmówców z innych etnicznie grup, „obcymi” oraz „inną rasą”, pozostawali w orbicie wpływów szeroko pojętej kultury mande- fonów. W islamizacji tej strefy kulturowej znaczącą rolę odegrały wpływy „tradycji suwaryjskiej”. Robert Launay14 prześledził hi- storię islamizacji tego regionu, podkreślając rolę „tradycji suwa- ryjskiej”, czyli dziedzictwa nauk Hadżdża Salima Suware 15. Opi- sując islamizacyjną rolę kupców Diula dla regionów przede wszystkim, choć nie tylko, mandingofońskich, Launay wskazuje na wieloraką dwoistość struktur społecznych, w których działali.

14 R. Launay, Pedigrees and paradigms: scholarly credentials among the Dyula of the northern Ivory Coast, w: D. F. Eickelman, J. Piscatori (ed.), Muslim travellers: Pilgrimage, Migration and the Religious Imagination, Comparative Studies on Muslim Societies: 9, Berkeley, Los Angeles 1990, ss. 175-199. 15 Centrum aktywności naukowej Al-Hadżdżiego Salima było miasto Dżagha w zachodnim Sudanie, ale wpływy jego nauki były o wiele rozleglejsze, a granicę ich zasięgu wyznaczał południowy kres handlowej sieci Mandingów. Czasowo zaś działalność Al-Hadżdżiego pokrywa się z dezintegracją starego imperium Mali. Wszędzie zislamizowani mandingafoni żyli w warunkach mniejszości. Nauka Al-Hadżdżiego kładzie nacisk na warunki współistnienia obu kategorii – wiernych i niewiernych, oraz rozdział religii od polityki. Wykluczała aktywny prozelityzm oraz zbrojny dżihad. Nie była jednak pacyfistyczna. Jej odzwierciedleniem były dwie dziedziczne kategorie społeczne Diula. Relacje z „poganami” oscylować mogły od otwartej wrogości po aktywne sojusze, nigdy jednak roli decydującej w podejmowaniu decyzji w tym względzie nie odgrywała religia. Tradycja suwaryjska zapewniła względnie pokojowe współżycie muzułmanów z większościowo niemuzułmańskimi społecznościami, czyniąc przestrzeganie islamu obowiązkowym dla określonej części społeczeństwa (mory), dla pozostałych (tun tigi) islam pozostawał jedynie ideałem, ibid. s. 179. 296 Radosław Stryjewski

Z jednej strony muzułmańska mniejszość kupców Diula funkcjo- nowała w otoczeniu pogańskiej większości, z drugiej zaś sami Diula dzieli się na dwie dziedziczne kategorie społeczne, z których jedna zajmowała się wojaczką, a druga handlem i nauczaniem. „Wojownicy” inicjowani byli w przedislamskich rytuałach, ich status wiązał się zaś ze zwolnieniem ich ze ścisłego przestrzegania muzułmańskich nakazów (mogli pić alkohol, nie musieli pościć w ramadanie, tolerowano też ich odstępstwa od obowiązku pię- ciokrotnej w ciągu dnia modlitwy)16. Grupa „kupców” otrzymy- wała podstawowe religijne wykształcenie i zobowiązana była do ścisłego przestrzegania nakazów islamu17. Przez stulecia tożsamość religijna zislamizowanych ludów Mande najpełniej wyrażała się w rytuałach: uboju owiec w corocznej ofierze z okazji pielgrzym- ki do Mekki, śpiewach i tańcach w czasie ramadanu oraz z okazji urodzin Proroka, a także sposobie celebrowania poszczególnych „przejść” cyklu życia: ceremonia nadania imienia, śluby i pogrze- by. „Właściwe” wypełnienie tych rytuałów („właściwe” nie ozna- cza koniecznie, że „zgodne z muzułmańskimi tekstami”) świad- czyło o byciu „prawdziwym” muzułmaninem18. W kaście „kupców-uczonych” znaczącą rolę odgrywały gene- alogie biologiczne (status dziedziczono), lecz także inny rodzaj genealogii, nazwijmy to intelektualnej, isnad. Isnady wiodły do samego Boga, znajdujemy w nim intelektualne lineaże aniołów, a potem ludzi, którzy otrzymali pełnię wiedzy w osobie Proroka. Pisząc o Diula, Launay wskazuje, że z ich intelektualnych gene- alogiach znajdujemy często Malika ibn Anasa, gdyż stanowią oni część muzułmańskiej wspólnoty wierną malikickiej szkole prawa

16 Echa tego typu dwoistości standardów w ramach jednej wspólnoty wiernych odnajdziemy w przykładzie Baje Fall, podbractwa w ramach szczególnie w Senegalu ekspansywnego bractwa muridijja. 17 R. Launay , op.cit, s. 176. 18 Ibid., s. 177. Afrykańskie pamięci – rozmowy o dziedzictwie... 297 muzułmańskiego. Te same odwołania powracają w prowadzonych przeze mnie rozmowach z senegalskimi Soninke. Rozmówca z Granady deklaruje na przykład: Jestem Soninke, nie jestem wolof! Nie mam żadnej tariki, jestem po prostu muzułmaninem, mówią o nas Malik… Rola autochtonicznych kupców w islamizacji obszaru mandin- gofońskiego nie oznacza, że nie uczestniczyli w niej współwy- znawcy z północy. Isnady kasty kupców-uczonych jednoznacznie pokazują, że narodzony w Arabii islam przyszedł do Afryki Zachod­ niej poprzez współwyznawców z Afryki Północnej i Maghrebu (w isnadach szczególną rolę odgrywają uczeni z Kairu i Kajra­wa­ nu)19. Konotacje dotyczące więzi islamu mande ze współwyznaw- cami z północy widać w isnadach, ale także w etymologiach nazw poszczególnych plemion, w tym interesujących nas tu Soninke. Soninke stanowią szczególną grupę wśród moich senegalskich rozmówców. Cieszą się opinią grupy stawiającej „znaczący opór językowy i kulturowy, nawet tam, gdzie są izolowaną mniejszo- ścią”20. Jednoznacznie pozycjonują się jako pionierzy islamizacji regionu, przy czym bez wyjątku podkreślają swój status jedynych w Senegalu przedstawicieli islamu czystego, tj. niepowiązanego z tarikami. Jeden z moich rozmówców z Granady podkreśla na przykład: Cała moja rodzina jest po prostu muzułmańska. Kolejny, także z Granady, rozwija cytowaną uprzednio myśl, deklarując: Jestem Soninke i jestem muzułmaninem, po prostu muzułmaninem, nie należę do żadnej tariki, ani muryd, ani tidżan, ani ibadu… Iba- du to tacy, co zakładają na głowę białą chustę i mają brodę…21.

19 Ibid., s. 178. 20 M. Drame, Cérémonies et rites chez les Soninké, w: Peuples du Senegal, Paris 1996, s. 63. 21 Rozmówca odnosi się tu do historii rozwoju islamu w regionie Sudanu Zachodniego już po drugiej wojnie światowej. W odniesieniu do terminu „ibadu” Cleo Cantone wyjaśnia: „Różni uczeni rozróżnili między reformistami a isla­ 298 Radosław Stryjewski

Widzieliśmy już wyżej, że zarówno w endo, jak i w egzoper- cepcji, Soninke uchodzą za lud w Senegalu „obcy”22. Nie dziwi, że z tej właśnie grupy, grupy szczególnie „niedopasowanej” do etnicznej układanki dzisiejszego Senegalu, wywodzą się rozmów- cy, którzy starają się relatywizować etniczność i poszukiwać szer- szych płaszczyzn identyfikacyjnych niż własna przynależność etniczna. Rozmówca Soninke, właściciel księgarni na paryskim Barbès, kiedy pytam go o przynależność etniczną, wykrzywia twarz mistami, ostatnio jednak Villalón zauważył, że terminy te mogą być właściwie używane zamiennie. Niemniej jednak, w specyficznym przypadku Senegalu, wolę używać miejscowej terminologii. Pierwsze grupy reformistyczne powstające po utworzeniu Muzułmańskiej Unii Kulturalnej w 1953 r. pączkowały, dając między innymi Jamaatou Ibadou Rahmane oraz Al-Falah. Ruchy te odegrały znaczącą rolę dla materializacji i wizualizacji islamu w społeczeństwie senegalskim, zwłaszcza poprzez brody i chusty oraz budowę islamskich kompleksów obejmu­ jących tak przestrzenie modlitewne, jak i oświatowe. Te cechy łatwo odnieść do definicji „islamisty”, tyle tylko, że na poziomie ideologicznym islamiści dzielą się na ibadu i salafitów. Ci pierwsi należą do czterech szkół myśli sunnickiej, ci drudzy skłaniają się zaś ku przestrzeganiu oficjalnej linii wahhabickiej Arabii Saudyjskiej. Termin „ibadu” jest popularną, choć niekoniecznie precyzyjną, denominacją ukutą przez sufich na określenie każdej noszącej chustę kobiety oraz każdego brodatego mężczyzny, choć etymologicznie termin ten pochodzi od nazwy ruchu Jamaatou Ibadou Rahmane (Zgromadzenie Sług Miłosiernego)”, C. Cantone, Making and Remaking Mosques in Senegal, London 2012. 22 Pulaar z Rzymu mówi mi: Soninke rzeczywiście to inna rasa, oni są z Mali. Wtóruje mu rozmówca Wolof z Paryża, który twierdzi: Soninke to zupełnie inna bajka, oni są bardziej z Mali niż Senegalu. Jednoznacznie prawa do identyfikacji z Senegalem odmawia Soninke także inny rozmówca, wolof z Paryża: Oni nie mają nic wspólnego z Senegalem. To mniejszość z granicy z Mali. „Obcość” Soninke w Senegalu przekłada się na mniejszy stopień integracji tej grupy z pozostałymi etniami i jej identyfikacji z dość silną, jak na Afrykę, ideą „senegalskiego narodu”. Jeden z rozmówców, małoletni Soninke, z którym rozmawiałem w Madrycie, przyznaje, że po przybyciu do Hiszpanii nie potrafił skutecznie porozumiewać się z innymi imigrantami z Senegalu: Było nas około osiemdziesięciu, małoletnich z Afryki, prawie wszyscy z Senegalu, ale mówili wolof, ja nie mówiłem prawie w wolof, ja mówiłem w bambara i soninke. Było kilka osób z Mali, z którymi mogłem rozmawiać. Afrykańskie pamięci – rozmowy o dziedzictwie... 299 i mówi: To dla mnie nieważne, te grupy etniczne, jestem Afrykań- czykiem. Owo jawne dystansowanie się Soninke od senegalskości oraz islamu sufickich bractw przekłada się na negatywną opinię o nich wyrażaną przez przedstawicieli pozostałych grup etnicz- nych23. Duma z muzułmańskości Senegalu jest właściwie jedyną pozytywnie wartościowaną cechą państwa, w granicach którego przyszło żyć moim rozmówcom soninke. Mieszkający w Granadzie Soninke opowiada mi na przykład z dumą: W Senegalu wszyscy jesteśmy muzułmanami! Kontynuując wypowiedź z wyraźnym niesmakiem przytacza przykłady krajów, w których nie ma mu- zułmańskiej większości: Takie na przykład Togo, phi!... Tylko kil- kanaście procent!... Badacze potwierdzają, że wraz z upadkiem organizmów pań- stwowych strukturyzowanych wokół mandefonów, islam w inte- resującym nas tutaj regionie wszedł w fazę kryzysu. Marek M. Dzie- kan pisze na przykład24: „Wiek XVI jest uważany za „złoty okres” klasycznego islamu afrykańskiego. Po upadku Songhaju (1591 r.) nie było już w żadnego silnego państwa, gdzie islam byłby religią państwową. Islam funkcjonował, trudno jednak mówić o jakiejś silnej fali dalszej islamizacji, niewiele też pojawiało się wybitniej- szych postaci związanych z kulturą muzułmańską. Upowszechniał

23 Rozmówca z Paryża, etniczny Wolof a religijnie muryd, ocenia na przykład: Soninke… Ci ludzie myślą, że kto nie jest Soninke, nic nie wie, te ideologię przynieśli do Francji. Drugie pokolenie Senegalczyków we Francji to Soninke, Mandinge, Dachanke i Sarochole. Nie dają dzieciom odpowiedniej edukacji, muryd uczy komunitaryzmu, życia w grupie i dla grupy, grupa daje ramy, stanowi narzędzie dyscypliny i kontroli społecznej. Muryd nie zostawia dzieci samych sobie. Soninke itp. stają się bandytami, przestępcami, alkoholikami, tego w murydyzmie nie ma. Idź na Chatelet i Gare de Lyon i zobacz tę drugą generację – to są właśnie ci bandyci, tam nie ma murydów. Soninke uważają, że są lepsi niż inni, to nie jest islam, oczerniają murydyzm, a przecież dość jest dowodów na to, ze Bóg chce, żeby murydyzm się rozwijał, nie ma drugiej tak dynamicznej wspólnoty w islamie ani w Afryce… 24 M. M. Dziekan, op. cit., s. 325. 300 Radosław Stryjewski się raczej islam „ludowy”, umacniały się tendencje o charakterze synkretyzacyjnym”. W takich okolicznościach w procesy islamizacyjne w Senega- lu wkroczył kolejny lud tj. Fulbeje/Tukulerzy. W tym miejscu po- wrócić musimy w naszych rozważaniach do perspektywy ściśle etnicznej, by wyjaśnić złożoność kwestii nazewnictwa interesu- jącej nas tu grupy. Jak wyjaśnia Jarosław Różański: „Fulbe, Ful- beje, Fulanie, Peul, Puls, Fellata – lud różnie nazywany, w prze- szłości i współcześnie wywiera duży wpływ na życie gospodarcze, społeczne i polityczne w strefie Sudanu. Sami siebie nazywają (w swoim języku fulfulde) w liczbie pojedynczej Pullo, a w mno- giej Fule”25. Ten sam uator pisze dalej: „Fulbe tworzą przynajmniej kilka dość zróżnicowanych wewnętrznie grup kulturowych. Za- sadniczo linię podziału wyznacza sposób życia – koczowniczy lub osiadły”26. W przypadku Senegalu powiązania z grupą Fulbe wy- kazują dwie grupy zwane tam Peul i Tukuler. Tukulerów od Peul odróżniać ma przede wszystkim osiadły tryb życia. Tukulerzy (którzy sami nazywać się także mogą Futankobe tj. mieszkańca- mi Futy) zamieszkują przede wszystkim północ Senegalu. Miesz- kają także w Mauretanii i Mali. Nazwa „Tukuler” jest deformcją słowa „Tekrur” od nazwy dawnego królestwa. Marek M. Dziekan wyjaśnia, że „rozkwit Tekrur przypada na wiek IX. Określenie „Takrurczyk” stało się na kilka wieków synonimem afrykańskich muzułmanów. Nie radząc sobie w sytuacji zmiany przebiegu szla- ków handlu transsaharyjskiego, Tekrur uległ sile Ghany27. Pod nazwą Tukuler określana nią ludność zyskała status terytorialny i stabilną tożsamość przyznaną przez francuskich kolonizatorów. Uchodzą za odgałęzienie Fulbe, które współegzystowało z Sere-

25 J. Różański, Fulbe w strefie Sudanu. Migracje, władza i pieniądze, w: W. Cisło, J. Różański , M. Ząbek, Bilad as-Sudan. Kultury i Migracje, Warszawa 2013, s. 47. 26 Ibid., s. 49-50. 27 M. M. Dziekan, op. cit., s. 311. Afrykańskie pamięci – rozmowy o dziedzictwie... 301 rami. Byli też blisko innych etnii: Wolofów, Soninke, Maurów. Tukulerzy i Fulbe stworzyli wspominane już wyżej pańtwo Futa- -Toro, oraz królestwo Bundu w Senegalu. Niewielu Tukulerów spotkać można też w Futa-Dżalon. Tukulerzy zostali zislamizowani przez kupców arabsko-ber- berskich, którzy przybywali handlować z Imperium Wagadu w XI w. i przez Maurów. Brać mieli udział w świętej wojnie Almorawidów przeciwko Imperium Ghany i to od tamtych czasów prozelityzm drogą dżihadu stać się miał cechą ich kultury. Obie grupy charakteryzuje coraz wyraźniejsza tendencja do unifikacji, przy czym płaszczyzny do rewindykacji wspólnoty upa- trują głównie w języku, pulaar, odmiany fulfulde. Ową tendencję uszanowały władze Senegalu, które w spisie ludności z 1988 r. zaliczyły przedstawicieli obu tych grup do jednej kategorii staty- stycznej28. Z problemem różnicowania grupy pulaarofonów w li- teraturze etnologicznej i rewindykacją jej jedności ze strony roz- mówców spotykanych w terenie konfrontowani są badacze zarówno relacji etnicznych w samym Senegalu, jak i wśród sene- galskiej emigracji. Elia Ana, badaczka specyfiki imigracji Pulaar we Włoszech, zwraca uwagę, że przedstawiciele grup docelowych jej badań, w kształcie, w jakim zdefiniowała je przed ich rozpo- częciem, tj. Peul i Tukuler, zgodnie podkreślają, że obie mówią pulaar, przez co chcą być określane mianem Haapulaaren (pula- arofoni, ci, którzy mówią pulaar). Poza terminem Haapulaaren, wiedzeni poczuciem wspólnotowości budowanej wokół języka rozmówcy Elii, wyrażają ewentualnie zgodę na określanie ich, także wspólnym, etnonimem Fulbe29. Podobne rewindykacje zgła-

28 Sami Tukulerzy w spisie z 1976 r. stanowić mieli 25,6% ludności Senegalu. Spis z 1988 r., w którym policzono ich wspólnie z Fulbe, pokazał, że Haapulaaren stanowią blisko połowę ludności kraju (47,2%). 29 A. Elia, Les Foulbé de la vallée du Sénégal en Italie. Réseaux ethno-commu­ ­ nautaires et stratégies migratoires, Paris 2006, s. 9. 302 Radosław Stryjewski szają także moi rozmówcy. Pulaar, z którym rozmawiałem w Ma- drycie, skarży się: I wymyślili też, nie wiem w ogóle skąd, Tukulerów. Tukuler, Tukuler, tak zaczęli nazywać Pulaar z Senegalu, część ludzi z całej grupy, która przecież się rozumiała i nie było żadnej różnicy… Teraz ludzie się buntują, nie chcą, by nazywano ich Tukuler, teraz wszyscy mówią o sobie i chcą być Pulaar, wszyscy, którzy się rozu- mieją między sobą, wszyscy Pulaar. I kiedyś to były dialekty, a teraz się robi język, powstają słowniki, tak, wszyscy Pulaar… Inny z roz- mówców, Pulaar z Rzymu, prezentuje alternatywną wobec przed- stawionej wyżej i podzielanej przez naukowców etymologię et- nonimu „Tukuler”, przypisując jego powstanie polityce „dziel i rządź” uprawianej przez kolonialną Francję. Rozmówca miesza historycznie potwierdzone zjawiska metysażu Fulbe z innymi lo- kalnymi etniami z, także prawdziwą, jak wskazałem wyżej, infor- macją o przyznaniu podmiotowości Tukulerom przez kolonialną administrację, tworząc własną, „ludową”, wykładnię dziejów swojej grupy: I wtedy Francuzi wymyślili to „Tukuler”. Bo wiesz, co znaczy „tout” i „couleurs” – „wszystkie kolory”! Oni zobaczyli, że jesteśmy przemieszani, że jest u nas duża mieszanina i nazwali nas „wszystkie kolory” tj. „Tukuler”… Fulbeje byli istotnymi agentami islamizacji regionu. W odnie- sieniu do dzisiejszego Kamerunu J. Różański pisze30: „Islam pół- nocnokameruński jest głęboko związany z plemieniem Fulbe. Fulbe i islam są tutaj synonimami i cała islamizacja jest jednocze- śnie fulbeizacją”. Podobne wątki poruszają moi rozmówcy. Pula- ar z Madrytu z dumą opowiada na przykład w tym względzie: A jest tak, że Pulaar czuje się lepszy od innych, bo to Pulaar pierwsi przyjęli islam, to Pulaar islamizowali Senegal, prowadzili wojny przeciwko poganom, najpierw przekonywali pokojowo, a jeśli nie ulegali, rozpoczynała się wojna, wiesz co to jest dżihad?, kiedy ktoś

30 J. Różański, op. cit., s. 57. Afrykańskie pamięci – rozmowy o dziedzictwie... 303 nie przyjmuje islamu po dobroci, zaczyna się wojna… W historiach islamizacji rozmówcy Pulaar nie stronią od trącających paterna- lizmem opowieści o swoim zetknięciu się z „poganami”. Pulaar z Madrytu opowiada mi na przykład z pobłażaniem o procesie islamizacyjnym, jakiemu poddani zostali Sererzy: Wszystkie ludy dookoła nas to byli animiści. Sererowie na przykład, oni nie byli muzułmanami, potem przyszedł islam (śmieje się), muzułmanie powiedzieli Sererom: Nawróćcie się! W islamie można mieć tyle ko- biet, ile się chce! I Serer się nawrócił. A potem im powiedzieli: A teraz jest ramadan. Nie możecie jeść i pić przez cały dzień! Serer się obru- szył (śmieje się), ale było już za późno, już przyjął islam i nie było odwrotu (śmieje się). Trzeba wiedzieć, jak mówić o islamie! (śmie- je się). Pierwszy rozdział – kobiety, a dopiero potem obowiązki (śmieje się)… W wypowiedziach rozmówców z tej grupy najczęstsze są też odniesienia do tradycyjnych, przedislamskich, form organizacji społecznej, z czego wnioskować można, iż dla społeczności Pulaar stanowią one istotniejszy czynnik referencyjny niż dla przed­sta­ wicieli innych senegalskich grup etnicznych, z którymi rozma­wiałem. Dla przykładu rozmówca Pulaar z Madrytu w następujący sposób nawiązuje do znaczenia kastowości w społeczeństwie pochodzenia: Ja jestem Pulaar szlachcic, Pulaar szlachetny. Mówię tak, bo u nas są kasty, to znaczy były, wszędzie były, w całym Senegalu, z wyjątkiem Casamance, tam wszyscy rzeczywiście są równi. Tych kast jest kilka: todoro – szlachetny, maczudo to niewolnik, czubalo to rybak itd. Ten sam rozmówca obrazuje społeczne skutki występowania kast po- przez odniesienie do ich endogamii: Wiesz, jaki by się podniósł krzyk, gdybym chciał ożenić się z córką czubalo?! Tego niby już nie ma, ale ciągle jest w mentalności. Podobny problem porusza inny z rozmów- ców Pulaar z Madrytu: Niby wszyscy mogą żenić się ze wszystkimi, ale Pulaar zawsze woli, żeby jego syn ożenił się z dziewczyną Pulaar i to ze swojej kasty. Można ożenić się z Cyganką z Hiszpanii i wszystko 304 Radosław Stryjewski jest ok., bo to Hiszpanka, a nie można z dziewczyną z innej kasty, choćby nie wiem, jak była piękna! No chyba że jest bogata (śmieje się), pieniądze zawsze pomagają przezwyciężać uprzedzenia (śmieje się)… Ten sam rozmówca kontynuuje wątek „cygański”, przenosząc znane sobie z Senegalu kategorie społeczne kast na relacje społecz- ne w kraju przyjmującym: A wiesz przecież, jacy są ci Cyganie, to jak najniższa kasta… Inaczej niż wśród Soninke, którzy w swoich wy- powiedziach podkreślają jednoznacznie pozytywny wpływ islami- zacji własnej etni i regionu, wśród rozważających zmiany wywoła- ne islamem w kulturze tradycyjnej rozmówców Pulaar spotykam mogące zaskakiwać stwierdzenia, że kiedyś było lepiej. Rozmówca z Rzymu stwierdza na przykład: Bo u nas wszystko jest po ojcu, jeśli jest matka Pulaar, a ojciec Wolof, to dziecko jest Wolof. Kiedyś było na odwrót, kiedyś rządziły kobiety, i było lepiej (śmieje się), kiedyś miał- bym nazwisko swojego wuja i należał do rodziny brata matki, islam to zmienił, odkąd pojawił się islam zaczął się liczyć ojciec… I dalej: Kiedyś było lepiej, bo przecież wszyscy mamy pewność, że jesteśmy dziećmi naszych matek, kto ma pewność, że człowiek, którego uważa za ojca, to rzeczywiście jego ojciec? Elementem kultury przedislam- skiej przywoływanym przez rozmówców Pulaar są także grupy rówieśnicze, klasy wieku: U nas są takie stowarzyszenia wieku, to jak pokolenia, mężczyźni i kobiety. Ja urodziłem się w 1961 r., więc byłem razem z chłopcami, którzy urodzili się w tym okresie. Razem uczyliśmy się życia, na przykład razem przygotowywaliśmy się do ob- rzezania. Jeśli masz jakieś święto, to przede wszystkim zapraszasz osoby z twojego stowarzyszenia, po ramadanie na przykład przygo- towujesz barana i zapraszasz wszystkich do siebie, innego dnia ktoś inny z twojego stowarzyszenia robi barana i zaprasza wszystkich do siebie31.

31 Powyższych przykładów z rozmów nie należy rozumieć jako dowodów na fosylizację kultury pulaar i trwanie jej poszczególnych przejawów jako idealnego Afrykańskie pamięci – rozmowy o dziedzictwie... 305

Na opisane powyżej formy rozwoju islamu nakładały się, szcze- gólnie istotne dla historii i współczesności Senegalu, muzułmań- skie bractwa. W regionie mandefonów przynależność do bractw członków kasty kupców-uczonych była tyleż powszechna, co po- wierzchowna czy czysto nominalna. Inaczej w innych grupach etnicznych dzisiejszego Senegalu, w których zarówno w historii, jak i dziś, tak w samym Senegalu, jak i na emigracji, kwestia przy- należności do bractwa religijnego, tariki, stanowi jeden z podsta- wowych wyznaczników tożsamości. Senegal jawi się jako skrajny w Afryce Zachodniej przypadek znaczenia tarik we wszelkich przejawach życia kraju. Na przeciwległym krańcu tak wyobrażo- nego continuum znajduje się Burkina Faso, gdzie tariki znaczą szczególnie mało. Senegal nie był także obszarem polityk ogra- niczania znaczenia bractw przez władze państwowe, jak w Gwi- nei Sekou Touré, który całkowicie zakazał ich funkcjonowania. Historycznie pierwszymi z najpopularniejszych w strefie hi- storycznego Sudanu sufickich bractw były chalwatijja i kadirijja, z których w przypadku Senegalu istotna jest ta druga. Chadir, kadyr, kadirijja to najstarsza tarika, powstała w Bagdadzie. Jej założycielem w XII w. był Abdul Kadir al-Dżilani z irańskiej pro- wincji Mazandaran. Bractwo obecne jest w świecie arabskim, ale także Turcji, Indonezji, Afganistanie, Indiach, Bangladeszu, Pa- kistanie, Bałkanach, Rosji, Chinach i Afryce Wschodniej i Zachod- i niezmiennego konstruktu. Podobnie jak kultury innych grup etnicznych, kultura pulaar także ulega przemianom, na co uczulają też moi rozmówcy. Cytowany wyżej Pulaar opowiadający o klasach wieku zauważa na przykład: Tak było w naszej wiosce, ale w mieście, tak jak w Dakarze, to nie ma sensu, w takiej gromadzie, ludzie są z różnych stron, jak wyglądałyby takie stowarzyszenia? (śmieje się). Podobnie w odniesieniu do norm obyczajowych oraz matriarchalnego, a po islamizacji patriarchalnego charakteru społeczeństwa inny z rozmówców wyjaśnia: Teraz wszyscy współżyją z wszystkimi, nikt potem nie chce uznawać dzieci, no bo dlaczego miałbym je uznać?, owszem pukałem ją, ale i inni ją pukali. Teraz jest dużo takich dzieci bez ojców. 306 Radosław Stryjewski niej, gdzie dotarło w XV w. Na terenach znajdujących się dziś w politycznych granicach Senegalu obecna była od XVIII w. Do połowy XIX w. kadirijja dzieliła się na drobniejsze odgałęzienia i poszerzała swój zasięg. Dziś, i świadczą o tym także prowadzo- ne przeze mnie rozmowy, zdaje się pogrążać w stagnacji. Roz- mówcom przynależącym do innych bractw kadirijja znana jest głównie z nazwy, nie znają jej specyfiki, niewiele mieli z nią bez- pośrednich kontaktów, nie uznają też za istotne poświęcać jej w wypowiedziach wiele miejsca. Powyższą obserwację zdają się potwierdzać także sami rozmówcy należący do bractwa. Jeden z nich, etniczny Wolof, z którym rozmawiałem w Rzymie, porów- nując kadirijję z muridijją mówi: My, kadyryci, my nie mamy takich rzeczy, też mamy chalifę, ale nie jest on dla nas taki ważny, jak cha- lifa murydów dla murydów. Oni uwielbiają reklamę, my jesteśmy cisi i spokojni. Istotnym dla dziejów Senegalu jest fakt, że do brac- twa kadirijja należeli przodkowie Amadu Bamby, założyciela mu- ridijji. Zauważyć trzeba, że fakt ten, podobnie zresztą jak fulbej- skie pochodzenie Amadu Bamby, zupełnie pomijany jest przez moich rozmówców Wolofów należących do muridijji. W drugiej połowie XIX w. ze szczególną siłą na arenę dziejów wystąpiły ruchy oczyszczenia i odnowy, które wyniosły inne ta- riki, jak powszechnie znana libijska sanusijja, a w przypadku Afryki Zachodniej i dzisiejszych terenów Senegalu tidżanijja32. W wypowiedziach rozmówców reprezentujących tę tarikę, wbrew historycznej prawdzie, tidżanijja wyrasta na najstarsze bractwo w Senegalu. Rozmówca z Madrytu opowiada mi na przy- kład: Tidżanijja jest najstarsza, pochodzi z Maroka, tam pochowa- ny jest założyciel. Rozmówcy z tej grupy nie mają zazwyczaj do-

32 A. Piga, L’idéologie islamique dans les villes de l’Afrique subsaharienne entre mysticisme et fonadamentalisme, w: A. Piga (red.), Islam et villes en Afrique au sud du Sahara. Entre soufisme et fondamentalisme, Paris 2003, s. 14. Afrykańskie pamięci – rozmowy o dziedzictwie... 307 brego rozeznania w przedsenegalskiej historii tariki. Wiedzą, że pochodzi z Maghrebu, fakt zaś, że jej założyciel urodził się na terenie dziś leżącym w granicach Algierii, a zmarł na obszarze dzisiejszego Maroka, sprawia, że początki bractwa umiejscawia- ją w jednym albo w drugim kraju, częściej jednak kojarzą je z Ma- rokiem jako miejscem pochówku pierwszego mistrza. Rozmówca z Granady wyjaśnia: To gałąź wewnątrz religii muzułmańskiej, to takie odgałęzienie, które pochodzi od szejcha Tidżana, Marokań- czycy mówią o nim Mulaj Mahomet, wnuk Proroka… To stamtąd bierze się gałąź zwana tidżanijją… Pochodzi z Maroka, tak… Samo pochodzenie z Maghrebu jest też przez nich różnie oceniane. Dla jednego z moich rozmówców, tidżana z Paryża, ma znaczenie, że jego tarika wywodzi się z Maghrebu. Fakt ten postrzega jako coś pozytywnie ją wartościującego. Wbrew przekonaniom wyrażanym przez murydów, że wartość muridijji bierze się z tego, że jest tari­ ką rdzenie senegalską, ten tidżan daje wyraźnie do zrozumienia, że fakt, iż tidżanijja jest szerszym niż tylko wewnątrzsenegalskim ruchem, przydaje jej prestiżu, sprawia, że nie jest tak zaścianko- wa czy sekciarska. Pierwszym przyczółkiem tidżanijji w Afryce Zachodniej była południowa Mauretania. Odległe mauretańskie źródło bractwa przywoływane jest w wypowiedzi jednego z rozmówców z Madry­ tu, etnicznego Serera: Dla mnie to nie jest ważne, wszystkie te ta- riki, ale moi rodzice tak, to bardzo pobożni członkowie tidżanijji… Oni zawsze jeżdżą na te pielgrzymki, do Mauretanii, do, do… wi- dzisz? (śmieje się)… ja nawet nie pamiętam jak to się nazywa… (śmieje się)… W połowie XIX w. do rozważania muzułmańskości, jej znacze- nia i kwestionowania tradycji suwaryjskiej przyczynek dawał postępujący francuski kolonializm. Francuzi korzystali z suwa- ryjskiej dystynkcji pomiędzy religią a polityką, tradycyjne elity nie występowały przeciwko ich władzy, przez co Francuzi postrze- 308 Radosław Stryjewski gali je jako sojuszników. Tradycje zachodnioafrykańskie, legity- mizowane, jak widzieliśmy wyżej, isnadami odległych powiązań z Hidżazem, zostały pod koniec XVIII w. poddane próbie przez regionalne ruchy wojującego dżihadu, także poprzez podważenie dotychczasowych przekonań przez bezpośrednie odwołanie się do nauk głoszonych w ówczesnym świecie arabskim. W Hidżazie studiował nauczyciel Usmana dan Fodio33, podobnie jak i nauczy- ciel Al-Hadżdżiego Umara Talla, którego ruch okazał się najistot- niejszy dla terytorium dzisiejszego Senegalu i pamięci historycz- nej jego mieszkańców. Wystąpienie Umara Talla wpisywało się w ogólny klimat religijny, polityczny i społeczny w ówczesnym Sudanie Zachodnim, w którym ruchom odnowy islamu, kierowa- nym przez muzułmańskie bractwa, towarzyszyła polityczna re- windykacja Fulbejów. W miarę poprawy warunków podróżowa- nia pielgrzymki do Mekki i towarzyszące im wyjazdy edukacyjne na Bliski Wschód zmieniały sytuację poprzez dostarczanie argu- mentów dla kontestowania tradycji suwaryjskiej. Przykładem może być Al-Hadżdżi Mahmud Karantaw, który odniósł wielki sukces wśród Kantosich z basenu Wolty, na wschód od Korhogo. Kanto- si byli jedną z regionalnych muzułmańskich mniejszości pocho- dzenia Mande. Mahmud studiował początkowo lokalną tradycję suwaryjską. W czasie pielgrzymki zatrzymał się w Syrii, gdzie podjął naukę u kadyryckiego nauczyciela, Szejcha Abd ar-Rahima. Ten zaś przekonał go do podjęcia zbrojnego dżihadu, który Mah- mud ogłosił w połowie XIX w. przeciwko sąsiadującym z Kanto- simi „poganom”. Podbił terytoria, na których powołał jednostkę polityczną Wahabu. Większość ludności nie poparła jednak tego

33 Dżihad Usmana dan Fodio był największym ruchem zbrojnym tego typu w Sudanie Zachodnim, który doprowadził do powstania Kalifatu Sokoto (dzisiejsza północna Nigeria) w 1808 r. Afrykańskie pamięci – rozmowy o dziedzictwie... 309 wystąpienia i ostatecznie Wahabu obejmowało zaledwie kilka osad34. Epopeja Umara do dziś jest żywym tworzywem tradycji ustnej zwłaszcza w Mali i Senegalu, stając się rodzajem mitu założyciel- skiego islamizacji Afryki Zachodniej. Jeden z rozmówców, tidżan z Rzymu, twierdzi nawet, że: To Umar wprowadził w Senegalu islam… Rozmówca z Madrytu prezentuje już bliższe historycznej prawdzie stanowisko, opisując Hadżdżiego Umara jako tego, któ- ry przyniósł tidżanijję do Senegalu, znacząco w warstwie językowej podkreśla także zbrojny charakter działalności Umara jako tego, który islam narzucał (!)… Umar Tall, bohater tradycji fulbejskiej, polityk, przywódca, erudyta, sufi, twórca imperium tukulerskie- go, urodził się w Halwar w Futa-Toro w dzisiejszym Senegalu między 1794 a 1797 r. Zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach w Bandiagara 12 lutego 1864 r. Jak w przypadku omówionych powyżej isnadów muzułmańskich rodów Mandinge, tak i w przy- padku Umara Talla, genealogia jego rodziny odsyłała nas do po- czątków islamu. Pochodzić miał bowiem od Ukby Ibn Amra, jed- nego z towarzysza Proroka. W pamięci historycznej jednego z rozmówców, tidżana i Wolofa, z Rzymu genealogicznie Umar Tall wiązany jest jednak z inną dynastią fulbejskich wojowników, którą założył Alfa Ba35: Alfa Ba to był wielki muzułmanin i Szejch Umar Tall to wnuk Alfy… Umar Tall, czyli fundator tidżanijji w Se- negalu… Łącząc obie dynastie, rozmówca tworzy w ten sposób rodzaj dżihadystycznego isnadu. Umar od dziecka słynął cudow- nością (nauczyć się miał Koranu w wieku ośmiu lat), głodem wie­ dzy oraz pragnieniem udania się do Mekki. Moi rozmówcy pod-

34 R. Launay, op. cit., s. 181. 35 Alfa Ba i jego syn Karamoko Alfa byli fulbejskimi wodzami z Futa Dżalon, którzy w 1725 r. ogłosili jeden z pierwszych fulbejskich dżihadów dążących do utworzenia islamskiego państwa. Stworzyli w Futa Dżalon pierwsze muzułmańskie państwo rządzone przez Fulbejów. 310 Radosław Stryjewski kreślają wyjątkowość Umara Talla oraz otaczającą go aurę cu- downości. Tidżan, z którym rozmawiałem w Madrycie mówi na przykład: Hadżdżi Umar, kiedy był młody jeździł pobierać nauki u różnych marabutów, i okazywało się, że kiedy przybywał, wiedział więcej niż ten marabut, który miał go uczyć… Inicjowany do tidża- nijji w południowej Mauretanii, w latach 20. XIX w. wyruszył do Mekki. Podróżując, odwiedził muzułmańskie dwory Sudanu, przemierzył Fezzan, by udać się do Kairu, a stamtąd do Mekki, gdzie otrzymał tytuł Hadżdża i Chalify bractwa tidżanijja na Su- dan (1828 r.). Następnie przebywał na kairskim uniwersytecie Al-Azhar. Na Wschodzie spędził trzy lata, pracując nad swoim duchowym rozwojem. Tam uwierzył też w swoją misję dżihadu na rzecz utworzenia muzułmańskiego imperium. W drodze pow­ rotnej skoligacił się poprzez małżeństwa z muzułmańskimi dwora­ mi Sudanu. Po krótkiej niewoli u króla animistów Bambara z Segu, udał się do Futa-Dżalon, gdzie założył zawiję w 1841 r. Przez trzynaście lat nauczał islamu w odmianie tidżanickiej najpierw w Futa-Dżalon, a potem w Dingiraje (dziś Gwinea) w 1848 r., gdzie przygotowywał plan dżihadu. Od 1850 do 1864 r. prowadził liczne podboje, ścierając się także z Francuzami, przychodzącymi niejednokrotnie na pomoc państewkom, które atakował. Rozmów­ cy tidżan szczególnie żarliwie bronią roli islamizacyjnej Umara Talla oraz jego wkładu w walkę z Francuzami. Powody owej żar- liwości podaje rozmówca z Rzymu, który, podnosząc zasługi Uma- ra w walce z francuskim kolonializmem i podkreślając „prawdzi- wość” bohaterstwa Umara (Prawdziwym bohaterem, który walczył z Francuzami był Hadżdżi Umar!…), wskazuje na współczesną rywalizację kilku historycznych pamięci w Senegalu, a zwłaszcza pamięci fulbe i pamięci wolof. Późno zislamizowani, choć dziś żarliwi muzułmanie, Wolofowie starają się, zdaniem moich roz- mówców Pulaar, manipulować historią i wymyślać bohaterów mających dorównać, jeśli nie przewyższyć, postacie wielkich bo- Afrykańskie pamięci – rozmowy o dziedzictwie... 311 jowników Fulbe. Dla przykładu rozmówca tidżan z Madrytu opo- wiada wzburzony: Teraz jako bohatera Senegalu wymienia się Lat Dziora36. Lat Dzior był Wolofem, to nie był muzułmanin, to był po- ganin, a mówią o nim jak o bohaterze, choć byli inni bohaterowie. Lat Dzior w rzeczywistości to poganin i pijanica, jedyna jego zasłu- ga jest taka, że nie chciał, żeby Francuzi wybudowali kolej z Mali do Dakaru. Mówią, że koń Lat Dziora, Malau, kiedy Lat Dzior siedział na nim, chciał kopytami zniszczyć francuską kolej, i to cała zasługa, to był Wolof, ale nie muzułmanin. Prawdziwym bohaterem, który walczył z Francuzami był Hadżdżi Umar! W czasie toczonych walk, zmuszony do schronienia się w gro- tach Degembere w okolicach Bandiagary, Umar Tall zaginął w tajemniczych okolicznościach 12 lutego 1864 r. Jeden z roz- mówców, tidżan z Rzymu, odnosi się do niejasnych okoliczności zaginięcia Umara: Nikt nie wie, kiedy zginął, nikt nie wie gdzie zginął, nikt nie wie, co stało się z jego ciałem, nie ma grobu Hadż- dżiego Umara, po prostu zniknął, co przywodzić może skojarzenia z tradycją szyicką. Rozmówcy odnoszą się też do późniejszego rozczłonkowania senegalskiej tidżanijji. Rozmówca z Rzymu wyjaśnia: Tidżanijja jest w Tiwuwan, tam jest pierwszy ośrodek, tam jest kalif. Ale jest też w Kaolak i w Madina Niass w okolicach Tambakundy. Centrum jest w Tiwuwan - to tu kontynuowane jest dzieło Hadżdżiego Uma- ra… Rozmówca z Madrytu zarysowuje proces powstawania ko- lejnych ośrodków tariki: Wiesz, jak tworzą się te ośrodki? Po prostu pojawia się ktoś i ludzie zaczynają przychodzić, żeby ich nauczał. A kiedy umiera przejmuje to po nim jego syn, albo ktoś inny z rodzi- ny. Tak powstały tidżanijje w Kaolak i Madina Niass. To jest ta sama

36 Lat Dzior był od 1862 r. władcą wspomnianego wcześniej królestwa Kajor. W 1882 r. wystąpił przeciwko budowie mającej przecinać jego królestwo linii kolejowej z Saint-Louis do Dakaru. 312 Radosław Stryjewski tarika, są tylko drobne różnice w interpretacji, ale to różne drogi do osiągnięcia tej samej doskonałości i wszystkie w Senegalu pochodzą od Tiwuwan… Ten sam rozmówca zwraca uwagę na konkurencję pomiędzy poszczególnymi ośrodkami i zmianę w ich prestiżu, w wyniku różnych czynników bowiem (w tym także migracji) ośrodki późniejsze zaczynają wyrastać ponad pionierski ośrodek w Tiwuwan: Problem w tym, że teraz ośrodek w Kaolak zaczyna uważać się za najważniejszy, bo wiesz, oni są najpopularniejsi w Ni- gerii i Wielkiej Brytanii, dlatego mają dużą reklamę, dużo się o nich słyszy, wszędzie Medina Baje i Medina Baje, to jest jak taka ich dziel- nica w Kaolak, tam mieszka ich kalif… Tidżanijja w Senegalu coraz wyraźniej określać się musi wzglę- dem rosnącej w siłę muridijji. Z jednej strony, jak widzieliśmy wyżej, swojej wyższości nad muridijją poszukuje w maghrebskim pochodzeniu i daleko szerszym geograficznie niż muridijja zasię- gu, z drugiej stara się prezentować jako „czystsza” i w przeci­ wieństwie do muridijji muzułmańsko „ortodoksyjna”. Rozmówca z Granady podkreśla zakorzenienie tidżanijji w ortodoksyjnym islamie: Tidżanijja to taka sekta w łonie religii muzułmańskiej, ta- kie odgałęzienie… Polega na stosowaniu sunny Proroka i szanowa- niu ludzi, uczyć się i szanować… i praktykować sunnę, pięć modlitw, ramadan, spełniać nakazy miesiąca ramadan, pojechać do Mekki, pięć filarów islamu, do Mekki jechać, no… wypełniać pięć filarów islamu tak z grubsza… Rozmówca z Madrytu natomiast podejmu- je otwartą polemikę z muridijją: Murydzi podchodzą do religii lekko i wypaczają ją. Na przykład wszystko, co robią, robią dla swo- jego szefa. A co to za islam? W islamie nie ma kogoś, kto by mógł zaprowadzić cię do nieba. W islamie jesteś ty i twoje uczynki i to od nich zależy, od wszystkiego, co zrobiłeś w życiu, czy pójdziesz do nieba czy nie. I taka jest tidżanijja… Nie zmienia to jednak faktu, że tidżanijja, podobnie jak kadi- rijja, zdają się tracić impet i znaczenie w Senegalu. O przypadkach Afrykańskie pamięci – rozmowy o dziedzictwie... 313 licznych nawróceń z tidżanijji na muridijję w swojej rodzinie opo- wiada mi rozmówca tidżan z Paryża. Stagnacja i słabnięcie tidża- nijji jest także częstym wątkiem pojawiającym się w rozmowach w murydami. Jeden z nich, w czasie rozmowy mieszkający w Pa- ryżu, mówi mi na przykład: Tidżanija się starzeje, młodzież odpły- wa do murydyzmu… Najprężniejsze dziś senegalskie bractwo, muridijja, potężne jest zwłaszcza w Senegalu37, ale obecne także w Gambii. Jego fundatorem był Amadu Bamba Mbake, w skrócie Amadu Bamba (1850-1927). O początkach muridijji rozmówca z Granady opo- wiada mi tak: Wszystko zaczęło się… powstało… bo przywódca urodził się, tak myślę, gdzieś w 1853 r., i dwadzieścia lat później, czyli w 1873 r. już zaczął to tworzyć i pięć lat później, w 1878 r., już była ta muridijja, to bractwo znaczy, tak, w 1878 r., tak… Podkre- śla przy tym endogenny charakter bractwa: Wszystko to działo się

37 Podobnie jak w przypadku ekspansywnej etni Wolofów, podobnie wielo­ etniczna, ale kojarzona głównie z nimi, muridijja, wykazuje cechy dużego dyna­ mizmu. Obejmujące szacunkowo około 40% populacji bractwo, w przekonaniu swoich adeptów jest znacznie liczniejsze. Rozmówca Fulbe i muryd z Rzymu mówi mi: Jesteśmy większością w Senegalu. I za granicą też! Wszędzie! Inny z rozmówców z Rzymu ocenia: Murydzi są większością w Senegalu. To prawie 90%. W wypowiedziach członków bractwa dająca energię do rozwoju duma z muridijji jest powszechna, zarówno w wymiarze polityczno-gospodarczym: Muridijja rozwijała i rozwija Senegal (muryd z Paryża), jak i religijnym: Murydyzm to odnowienie sufizmu, bo za czasów Amadu Bamby sufizm umierał, tracił witalność (muryd z Granady). Kolejny rozmówca z Rzymu deklaruje natomiast: Kiedy pojedziesz do Tuby, zobaczysz, że murydzi są skarbem Senegalu. Rozmówca z Paryża zarysowuje rolę muridijji jako katalizatora dumy rasowej oraz wskazuje uniwersalistyczne ambicje powstałego w Senegalu bractwa: Wielka jest różnica między Arabami a murydami. Nawet w Mekce widzisz, że to murydzi są prawdziwymi muzułmanami. Murydzi nie mają żadnych kompleksów, Amadu Bamba nauczył nas dumy z bycia czarnym, tego, że czarna skóra jest tak samo dobra, jak każda inna. Muridijja to jedność. Wszyscy pójdziemy za rozkazem chalify. Kalif murydzki jest doskonały, jest kalifem murydów, ale powinni go też uznać pozostali, właściwie cały islam. 314 Radosław Stryjewski w Senegalu i wymyślił wszystko to w Senegalu. Działo się to w Sene- galu. Wszystkiego dokonał w Senegalu…, ale wszystko przestudio- wał i wszystko obmyślił i zorganizował w Senegalu, to znaczy na dzisiejszym terytorium Senegalu. Jednocześnie zaznacza ortodok- syjność nauk nauczyciela, którą gwarantować ma język arabski jako język twórczości Bamby: Pisał po arabsku, wszystko, co napi- sał, wszystkie te książki, które oglądałeś w dairze38, wszystko to są książki, które on napisał… Urodzony w Mbake w regionie Baol Amadu Bamba był synem marabuta z bractwa kadirijja, najstar- szego, jak widzieliśmy, bractwa w Senegalu. Fakt ten, jak już wspomniałem, podobnie jak fulbejskie pochodzenie etniczne Bamby, pomijany jest w rozmowach z murydami i etnicznymi Wolofami. Muryd (murid), adept muridijji, słowo, które dało nazwę ca- łemu bractwu, z arabskiego „ten, który pragnie”, używany jest zwyczajowo w całym sufizmie na określenie ucznia duchowego mistrza39. Postać założyciela bractwa, z założenia właściwie, oto-

38 Daara (dahra, dara) znaczy w Senegalu tyle, co szkoła koraniczna. Z arab­ skiego wyraz ten przeszedł do języka wolof, oznaczając początkowo dziedziniec, dom, willę, a następnie specyficzny ośrodek edukacji religijnej. W murydyzmie daara to wspólnota przyjmująca nastolatków przekazywanych pod nadzór marabuta przez rodziców. Chłopcy odzyskują niezależność dopiero po zawarciu małżeństwa. Praktykę zależności potępia tidżanijja, postrzegając ją jako ukrytą formę niewolnictwa. Miejskimi ośrodkami muridijji w Senegalu i na emigracji są dairy, wyznaczane bądź geograficznie (osiedle, dzielnica) bądź przywiązaniem do konkretnego marabuta. O podobieństwie struktur wiejskich i miejskich mówi mi jeden z rozmówców z Granady: Dairy miejskie zawsze mogą więcej, jest więcej środków, te wiejskie biedniej… Ale wspólnota czy na wsi, czy w mieście, czy w Senegalu, czy tu funkcjonuje podobnie… 39 Następującą etymologię słowa „muryd” prezentuje mi rozmówca z Granady: A muryd... słowo “muryd” oznacza “kandydata”, “ubiegającego się”, kogoś, kto się ubiega, kto chce do czegoś dotrzeć, gdzieś dojść, aspirujący do czegoś... Ktoś, kto dąży, by znaleźć się jak najbliżej Boga. Tak że, jeśli przyjrzeć się samemu znaczeniu tego słowa, wszyscy są murydami (śmieje się)… No bo wszyscy aspirują do bliskości Afrykańskie pamięci – rozmowy o dziedzictwie... 315 czona być musi atmosferą cudowności. Cudem Bamby ma być, zdaniem moich rozmówców, samo jego dzieło. Bamba jest auto- rem licznych traktatów na temat medytacji, rytuałów, pracy i stu- diów koranicznych. Podkreślając cudowność talentów Bamby, rozmówca z Madrytu opowiada w tym względzie: Nie ma w świe- cie osoby, która napisałaby więcej niż Amadu! Ja do tej pory odkry- wam jego nowe teksty. Był wybitny, nadzwyczaj zdolny!... Nikt nie potrafi pisać tak, jak on, naśladować jego stylu!... W wypowiedzi tej zauważyć można echa muzułmańskiego przekonania o cudow- ności Koranu i niepowtarzalności jego stylu. Bamba nie wsparł francuskiego podboju Afryki Zachodniej, ale, co podkreślają adepci tidżanijji pielęgnujący pamięć fulbej- skich dżihadów, nie ogłosił też wojny przeciwko Francuzom. Moi rozmówcy murydzi, motywowani rywalizacją z tidżanijją i zna- czeniem oporu wobec kolonizatora dla „narodowej” pamięci hi- storycznej Senegalczyków, starają się jednak kreować Bambę na głównego oponenta Francuzów. Rozmówca z Rzymu mówi mi na przykład: Murydyzm to jedyna prawda… Znasz historię Amadu Bamby? Znasz sprzedajność pozostałych przywódców religijnych, którzy kolaborowali z Francuzami i tym wykazali nieprawdziwość swoich tarik?… Bamba odrzucił zbrojny dżihad, promował nato- miast koncepcję tzw. dżihad al-akbar, czyli „większego dżihadu”, przy pomocy którego zwalczać miano przeciwnika nie bronią a nauką i bojaźnią Bożą. Jego intencje nie od razu zrozumieli jednak Francuzi, którzy w czasie powstania muridijji byli już w Se- negalu. Rosnąca potęga bractwa zaczęła ich niepokoić. Na mury- dyzm bowiem nawracały się osobistości o dużym znaczeniu po- litycznym i dużym potencjale mobilizacji siły zbrojnej. W obawie o swoją pozycję Francuzi skazali Bambę na wygnanie do Gabonu z Bogiem… pewnie… I nie bez znaczenia jest, że samo to słowo ma arabskie pochodzenie… 316 Radosław Stryjewski

(1895-1902), a potem Mauretanii (1903-1907). Rozmówca z Gra- nady opowiada: Było dużo problemów z kolonizacją francuską, deportowano go do wielu krajów, bo nie chcieli, by szerzył się islam… były deportacje… wygnanie, jakie zgotowali mu Francuzi. Wygna- nie Bamby dało podłoże powstawaniu legend o jego cudownych zdolnościach wytrzymywania tortur i deprywacji, czy wycho-­ dzenia cało z prób eliminacji, co z kolei sprawiało, że tysiące no- wych adeptów garnęły się do jego bractwa. Rozmówcy przyta- czają wiele przykładów prób Francuzów zaszkodzenia Amadu, jak doły-pułapki zastawiane na niego, jak na zwierzęta, które Amadu w sposób cudowny zawsze omijał. Najsłynniejsza legenda mówi o modlitwie, jakiej Bamba dopełnił na oceanie, w dro- dze do Gabonu. Francuzi zabronili mu modlić się na pokładzie statku, wobec czego pomodlił się na wodzie na cudownie zesła- nym mu dywaniku. Rozmówca z Paryża opowiada mi poruszony: Amadu był kiedyś na morzu, nadeszła pora modlitwy, a on nie miał gdzie się pomodlić, więc rozłożył dywanik na wodzie i spełnił obo- wiązek. Mogł robić takie rzeczy, bo miał wielką wiarę, prawdziwy muryd ma wiarę, robi tylko dobrze, jest otwarty i sprawiedliwy – taki jest ideał! Komentając ten sam cud, rozmówca z Madrytu mówi: Amadu dokonał tego, bo prawdziwie wierzył, tacy są mury- dzi – święcie wierzą w swoją prawdę, bo mają niezliczone dowody na potwierdzenie tej prawdy – która tarika tak się rozrosła w ostat- nich dziesięcioleciach? Historia zsyłek Bamby wpisała się w ka- lendarz rytualny muridijji, leżąc u genezy najważniejszego mu- rydzkiego święta Magal Tuba. Rozmówca z Granady wyjaśnia: A w murydyzmie mamy dużo świąt, bardzo dużo świąt… Świę- tujemy wszystkie święta muzułmańskie, Urodziny Proroka i tak dalej… A poza tym mamy inne święta, święta dla upamiętnienia zniknięcia naszego przywódcy, założyciela murydyzmu, inne świę- to, które upamiętnia jego wygnanie do Gabonu… Te święta nazy- wają się magal… Afrykańskie pamięci – rozmowy o dziedzictwie... 317

Murydzka potrzeba dowiedzenia antykolonialnej postawy Bamby i jego sukcesów w starciu z kolonizatorem każe mojemu rozmówcy z Madrytu nazywać go, w nawiązaniu do historii lokal­ nych państw, z których niezależnością skończyli Francuzi, „królem”. Otwierając temat czasów życia Bamby rozmówca mówi: Kiedy królował Amadu… Rozmówca z Rzymu z kolei przypisuje Bambie kluczowe znaczenie dla historii gospodarczej Senegalu w okresie kolonii: W czasach kolonialnych senegalski pieniądz nie uległ de- waluacji, bo ten pieniądz był gwarantowany przez Amadu Bambę… Około roku 1910 r. Francuzi zrozumieli, że Bamba nie dąży do konfrontacji z nimi i jest nastawiony na współpracę. We francuskie interesy gospodarcze (ograniczanie uprzemysłowienia kraju, priorytet dla działalności rolnej przy sprowadzaniu większości towarów przemysłowych z metropolii) dobrze wpisywała się mu- rydzka doktryna pracy. Rozmówcy jednoznacznie podkreślają znaczenie pracy w teologii murydzkiej. Muryd z Madrytu mówi mi: W swoich przemówieniach święci mężowie zawsze mówią, że Amadu najmilszy jest pot murydów. Rozmówca z Rzymu opowia- da zaś: Siłę daje nam Amadu Bamba. On nas nauczył, że wszyscy mamy się szanować, ciężko pracować, uczciwie żyć… Przykładu murydzkiej filozofii zarobkowania i podejścia do pieniądza do- starcza także wypowiedź rozmówcy z Madrytu: Kiedy możesz się sam utrzymać, nie szukaj pieniędzy u innych – takie życie nie jest halal. Życie halal to praca, a pot jest najlepszą ofiarą złożoną Ama- du… Rozmówca z Granady dodaje: Praca to nie tylko zarabianie, to większa wartość… jasne… bo pewnego dnia Prorok… pewnemu człowiekowi, który spędzał całe dnie na modlitwie, powiedział: To nie tak, to nie islam, nie tak się go praktykuje… Nie tylko modlitwa... Trzeba iść do pracy, żeby zarobić na życie... Tak że praca ma też... to jest też wartość moralna… To nie jest tylko coś fizycznego… To nie tylko coś, czego można dotknąć, to też inne znaczenie… inna rzecz… o zasięgu… takim… no moralnym… Podobnie rozmówca 318 Radosław Stryjewski z Madrytu stwierdza: Amadu Bamba uczył, że praca jest jak mo- dlitwa, Amadu Bamba podkreślał, że życie nie polega wyłącznie na modleniu się, że samo modlenie nie da chleba, że samo modlenie się nie zapewni rozwoju, że ważna jest nauka, że ważna jest praca… Po pierwszej wojnie światowej Francuzi nie przeszkadzali już w rozwoju bractwa, które opanowało sektor produkcji orzeszków ziemnych (z czasem stały się trzecim senegalskim towarem ekspor­ towym po rybach i fosfatach, przy czym nawet trzy czwarte orzesz- ków produkować mają do dziś murydzi). Murydzi przejmowali też stopniowo kontrolę nad sektorem transportowym. Jednak w prowadzonych przeze mnie rozmowach kwestia uprawy orzesz- ków nie pojawia się w ogóle. Istotna z historycznego punktu wi- dzenia dla rozwoju bractwa uprawa dla moich rozmówców sta- nowi już nieistotny element przeszłości. W 1926 r. Bamba zaczął prace nad wielkim meczetem w Tubie, gdzie został pochowany rok później. Miasto powstać miało w miej- scu, gdzie pod drzewem Amadu doświadczył wizji światła. Meczet przy jego grobie ukończono w 1963 r., po czym był stale poszerza­ ny i upiększany. Liczący 87 metrów wysokości minaret nosi nazę Lamp Fall, co stanowi odniesienie do Ibrahimy Falla, o którym później. Po zakończeniu budowy Wielkiego Meczetu rozwój mia- sta przyspieszył. Wraz z Mbake, osadą założoną przed pradziad- ka Amadu w 1796 r., murydzka konurbacja jest dziś po Dakarze drugim obszarem miejskim Senegalu. Dla murydów Tuba urasta do miasta równego, a nawet przewyż­ szającego, Mekkę. O początkach i roli Tuby w murydyzmie roz- mówca z Granady opowiada mi tak: W miejscu Tuby nie było nic. Tuba znaczy w Koranie tyle, co “raj”, bo w Koranie jest siedem niebios i Tuba jest jednym z nich, Tuba… (wypowiada tę nazwę z rozko- szą)... Tam jest największy w Afryce meczet, tak, największy!, z mi- naretem na sto metrów, taaakim wysokim!, wiele bibliotek, ludzie spędzają tam całe dnie na nauce Koranu, śpiewaniu wierszy Amadu Afrykańskie pamięci – rozmowy o dziedzictwie... 319

Bamby, wierszy poświęconych Prorokowi… To święte miasto, na każdym kroku spotykasz coś świętego, zawsze jest tam atmosfera, ruch, bo ludzie tam są wierzącymi na sto procent. Pomagają sobie, no… wszyscy wstają, wszyscy ściskają ci dłoń, solidarność jest do- skonała w Tubie… Rozmówca z Madrytu opowiada: Ja jestem z Tuby. Bardzo brakuje mi Tuby. Tam żyje się zupełnie inaczej. To święte miasto, bez alkoholu, bez papierosów, jeśli chcesz tam wejść, możesz wejść, ale musisz się dostosować do tych zasad. Tam bardzo łatwo być muzułmaninem, tam islam jest na każdym kroku, tam zawsze masz, kogo poradzić się w sprawach religii, zawsze masz, od kogo się uczyć, zawsze masz z kim porozmawiać o takiej czy innej sprawie związanej z religią… Wiele dzisiejszych senegalskich osad zawdzięcza swoje powsta­ nie rozwojowi bractwa. O procesie szerzenia się muridijji roz- mówca z Madrytu opowiada mi w następujących słowach: Ama- du Bamba miał wielu towarzyszy. On uczył, a kiedy widział, że któryś z jego uczniów osiągał doskonałość, stawał się jego towarzy- szem i Amadu wysyłał go do innego miejsca, żeby tam nauczał. Czę- sto to były zupełnie nowe miejsca. Tak powstało wiele wiosek i osie- dli. Najpierw pojawiał się towarzysz Amadu Bamby i zakładał szkołę, jak uczelnię, a ludzie z okolicy zaczynali się osiedlać wokół tej szkoły. Do dziś bardzo szanujemy potomków towarzyszy Amadu Bamby. Tych trzech mężczyzn, których widziałeś w dairze na Poro- chan40 to byli wnukowie towarzyszy Amadu Bamby… W odróżnie- niu od omówionej wyżej senegalskiej tidżanijji, muridijja zachowa­ ła jednak wewnętrzną jedność. Swoisty wyjątek od tej zasady stanowi jedynie murydzkie subractwo Baje Fall (w wolof Baaj Fall) wywodzące się od Ibrahimy Falla, szczególnie znanego ucznia

40 Magal Porochan – murydzkie święto upamiętniające matkę Amadu Bamby urodzoną w Porochan. W obchodach Magal Porochan miałem okazję uczestniczyć w dairze w Madrycie wiosną 2010 r. 320 Radosław Stryjewski

Bamby, słynącego przywiązaniem do mistrza, oddaniem Bogu oraz postrzeganiem pracy jako sposobu oddawania mu czci, for- mę kultu. Bamba udzielił mu dyspensy od różnych muzułmańskich powinności, tak by mógł zająć się szczególnie dla niego ważną pracą. Za zasługi trzeci murydzki chalifa, Seriń Fallu, nadał mu tytuł „Lamp Fall” tj. „Światła murydyzmu”. W rozmowach z mury­ dami często powraca wątek znanego mi z rozmów z innymi mu- zułmanami umiaru, zalecanego wiernym, i potępienia wszelkiej przesady i radykalizmu w postawach i działaniach. W kontekście szczególnej pozycji pracy wynoszonej do poziomu modlitwy w ide- ologii murydzkiej i potępienia nadużycia tej koncepcji prowadzą- cego do przesady czy radykalizmu, szczególnie ostro wybrzmie- wa krytyka teorii i praktyki subbractwa Baje Fall, które wyrosło po pierwsze na gruncie przesadnego, zdaniem rozmówców – main­ streamowych murydów - waloryzowania pracy przez Ibrahima Falla, na którego dziedzictwo powołują się Baje Fall, po drugie zaś na nieuprawnionej i intencjonalnej instrumentalizacji i znie- kształceniu dziedzictwa mistrza. Rozmówca z Madrytu opowiada: Wiesz, na przykład Szejch Ibra Fall, on zanim poznał Amadu Bam- bę był porządnym muzułmaninem, wypełniał wszystkie obowiązki religijne, ale potem poświęcił się wyłącznie pracy, pracował bez prze- rwy i nie mógł przestać, pracował dla swojego mistrza. To nie było dobre, ale to była jego modlitwa, jego religijna praktyka. Sam zresz- tą mówił, że nie robi dobrze, że nie powinno się zaniedbywać innych aspektów, innych obowiązków religijnych. Sam mówił ludziom: Nie naśladujcie mnie! Nie jestem dla was dobrym przykładem! Ale Baje Fall wszystko wypaczyli, nie dość, że go naśladują, to jeszcze twier- dzą, że mogą robić różne rzeczy haram… Baje Fall bronią jednak swojej wizji religijności. O specjalnym statusie podbractwa opowia­ da mi jego członek w murydzkiej dairze pod Madrytem: Nam wszystko wolno, nas nie obowiązują zakazy, jest wiele dróg do Boga, a w raju i tak wszyscy będziemy razem, jaką drogą, kto tam dojdzie, Afrykańskie pamięci – rozmowy o dziedzictwie... 321 to nieważne… Baje Fall ubierają sie kolorowo, noszą dredy, które dokorują różnymi nakryciami głowy i przepaskami, odgrywają też rolę ochroniarzy w czasie Magalu w Tubie. Kobiety wyróżnia- ją się kolorową naturalną biżuterią. Dziś ciężką pracę u Baje Fall zastąpiło często żebractwo na rzecz marabuta. Baje Fall znani są także jako artyści, głównie związani z muzyką. Także te aspekty są zdaniem mainstreamowych murydów tyleż pochodną zachowań Ibry Falla, co ich instrumentalizacją. Muryd z Madrytu opowiada: Ibra miał długie włosy, tak, ale dlatego że nie miał czasu się ostrzyc, bo cały czas pracował, a nie dlatego że był rasta (śmieje się). A Baje Fall noszą długie włosy, choć nie można o nich powiedzieć, że to dlatego, że cały czas pracują i brak im czasu na pójście do fryzjera (śmieje się)… Zasady i zachowania Baje Fall przywodzą na myśl dawne, „su- waryjskie”, podziały muzułmańskich społeczności w Sudanie Za­ chodnim na grupy osób o różnie społecznie usankcjonowanym stopniu religijności. Islamizacja kolejnych ludów regionu przekła­ dała się na zmiany praktyk społecznych (np. jak widzieliśmy przej- ście od matry do patrylinearności), w tym także odejścia od stroj- nych męskich fryzur na rzecz golonych głów osłanianych turbanami.­ Tabu nieczystości włosów to jedno z wyzwań, jakie rzucają Baje Fall islamowi w ogóle, a murydyzmowi w szczególności. Wyznaw- cy mainstreamowego murydyzmu często opowiadali mi o nieczystoś­ ci włosów. Jeden z nich prezentuje mi w Madrycie filmy przedsta­ wiające chalifę w czasie wizyty turystów z Jamajki. Rozmówca komentuje: Widzisz?, pozwala się im dotykać, podaje dłoń, choć oni nie są czyści, no nie są muzułmanami…, ale gdy się pochylają nad jego wyciągniętą dłonią i istnieje groźba, że dotkną go włosami, wtedy wzdryga się ze wstrętem i cofa dłoń… W muridijji, jako tarice endogennej oraz wyznawanej przede wszystkim przez stosunkowo późno zislamizowanych Wolofów, szczególnie silne są pozostałości dawnych animistycznych kultów. 322 Radosław Stryjewski

Poza prestiżem związanym z byciem częścią elity zastępującej dziś Amadu Bambę, a także poza ich czysto polityczną siłą, mu- rydzcy marabuci cieszą się też wyjątkową pozycją ze względu na swój status czarowników. Wyposażają głodnych powodzenia po- lityków w potężne amulety zapewniające sukcesy posiadaczom, a klęski ich wrogom. Dewocjonalia są w murydyzmie niezwykle popularne. Przestrzenie (dom, praca, samochód itp.) moich roz- mówców wypełnione są zdjęciami, cytatami z marabutów, amu- letami itp. O tym aspekcie wpływu dziedzictwa przeszłości na współczesne bractwo opowiada mi rozmówca z Rzymu, kadyr, poza afrykańskim rękodziełem sprzedający też murydzkie dewo- cjonalia: Skoro większość tutaj to murydzi, to sprzedaję to, co oni lubią kupować. My, kadyryci, nie mamy takich rzeczy, nie lubimy tego, a oni lubią kupować zdjęcia, naklejki z Amadu Bambą i póź- niejszymi chalifami. Wchodzą do sklepu i mówią: O! nasz Seriń Tuba41! I kupują, oni (z emfazą) uwielbiają reklamę, my nie… Równolegle do muridijji tworzyło się najmniej liczebne bractwo muzułmańskie w Senegalu, lajen. Lajen powstało w 1884 r. z ini- cjatywy niepiśmiennego rybaka Lebu, który przyjął imię Sejdina Limamu Laje. Ogłosił się mahdim, muzułmańskim mesjaszem, oraz reinkarnacją Proroka Muhammada. Swego syna zaś, Sejdinę Isę Ruhu Laje, ogłosił reinkarnacją Jezusa. Jak w przypadku po- zostałych bractw, na czele lajen stoi kalif (funkcja zastrzeżona dla potomków założyciela) rezydujący w Dżoff. O lajen opowiada mi jeden z rozmówców z Granady, wyznawca tariki: I organizacja jest taka sama… Lebu tak samo… Też jest chalifa, też wybierają swojego chalifę… To samo robi tidżanijja i muridijja… Każdy wy- biera sobie chalifę... To następca założyciela… To idzie zgodnie z wie- kiem, proporcjonalnie do lat... najpierw pierworodny, potem kolej- ny, potem najstarszy kuzyn, potem kolejny kuzyn, potem pokolenie

41 wolof: Pan z Tuby. Afrykańskie pamięci – rozmowy o dziedzictwie... 323 wnuków… W rozwoju i doktrynie lajen widać wpływ wieloletnich i wielostronnych kontaktów z europejskimi chrześcijanami, z któ- rymi Lebu, lud nadmorski, zetknęli się wcześniej niż inne grupy. Wśród senegalskich tarik lajen wyróżnia się więc najdalej posu- niętą nieortodoksyjną muzułmańską eschatologią, w tym wiarą w reinkarnację proroków, stanowi kombinację wielu elementów chrześcijaństwa i islamu42. Rozmówcy lajen jako jedyni muzuł- mańscy rozmówcy z Senegalu przywołują w rozmowach ze mną osobę Jezusa: Może to wszystko z niewiedzy, nie wiem, nie mnie oceniać innych ludzi… Jeśli my wierzymy w Jezusa, szanujemy go, muzułmanie, ja… W Senegalu są dzieci, które noszą imię Jezus… To był Prorok, ale muzułmanie nikogo nie poniżają, ani Jezusa ani nikogo… Musimy to szanować, musimy nauczyć się szacunku… Cytowany wcześniej rozmówca z Granady, także w, jak na roz- mowy z muzułmanami, wyjątkowych słowach, deklaruje, odnosząc się od Jana Pawła II: Papież, papież był moim idolem… Może wy- dawać się dziwne, że katolicki papież był moim idolem (śmieje się), ale wiesz co?, wiesz dlaczego?, bo on miał dobre intencje, umiał przebaczać, w religii ten, kto bardziej przebacza, jest największy. Widziałeś jak przebaczył Ali Agcy? Jak on mu przebaczył! Dlatego naprawdę go uwielbiam, wielbię go całą duszą, jestem muzułmani- nem, ale go wielbię, mało jest ludzi takich jak on…

42 Poza praktyką pięciu filarów islamu, lajen praktykują zalecane przez założyciela bractwa elementy, jak np. mycie przed modlitwą nie tylko dłoni, ale też ramion. Upamiętniając Jezusa jako postać będącą u początków bractwa, jego członkowie używają krzyża jako jednego z symboli, obchodzą Boże Narodzenie 25 grudnia, czytają Biblię na równi z Koranem. Spotykają się co tydzień na ceremonii, która zaczyna się na krótko przed północą w sobotę i trwa do porannej modlitwy w niedzielę. Składa się ona z pełnych uniesienia kazań, śpiewów i afrykanizowanej wersji zbiorowych tańców wziętych z tradycji sufickiej. 324 Radosław Stryjewski

Etniczność i religia oraz pamięć historyczna o nich są kluczo- we dla zrozumienia kontekstu kraju pochodzenia moich rozmów- ców. Dziedzictwo przeszłości i podejście do niego warunkuje zaś grupowe i indywidualne strategie integracyjne w państwach emi- gracji, w których prowadziłem badania. Oficjalnie nie ma wśród Senegalczyków problemów międzyreligijnych czy międzyetnicz- nych. Podkreślanie muzułmańskiej jedności ma być antidotum na ewentualne ruchy etniczne, szukające wspólnoty w etniczności czy kastowości. Werbalnych potwierdzeń owej jedności nie brak w prowadzonych przeze mnie rozmowach. W odniesieniu do ide- ału muzułmańskiej jedności jeden z moich rozmówców z Grana- dy, muryd i Wolof, mówi na przykład: Czy wierzę w ummę? Każdy muzułmanin musi wierzyć... Każdy wierzy w ummę..., po czym zaraz dodaje: Choć nie układa się to dobrze... Nie idzie dobrze... Nic a nic... Nie stosuje się... W planie wewnątrzsenegalskich relacji religijnych linię sporu wyznacza granica pomiędzy ogólnym isla- mem a islamem sufickich bractw. Zjawisko to zauważalne jest w skali całej populacji (np. rozmówca Fulbe z Rzymu zarzeka się kilkukrotnie w czasie jednej rozmowy, że jest po prostu muzuł- maninem i nie jest adeptem żadnej tariki), szczególnie jednak, jak widzieliśmy wyżej, wśród senegalskich Soninke. Jeden z nich, spotkany w Granadzie, deklaruje: Nie mam żadnej tariki, jestem po prostu muzułmaninem. Co to w ogóle znaczy te wszystkie muri- dy i tidżany? Co to ma wspólnego z islamem? Soninke jest po prostu muzułmaninem… Inny rozmówca Soninke, tym razem z Paryża, kiedy pytam go o tarikę, szeroko rozwodzi się nad bezsensem i nieortodoksyjnością bract: To nie znaczy – mówi, pokazując mu- zułmański różaniec, że ja, że ja nie robię zikru. Zikr jest jak najbar- dziej częścią islamu, ale po prostu (gest ręką wskazujący „prosto”) jestem muzułmaninem. Idę prostą drogą, śladem Proroka, nie robię tych rzeczy, które robią tariki… Podobnie wygląda sytuacja w od- niesieniu do relacji pomiędzy poszczególnymi tarikami. Rozmów- Afrykańskie pamięci – rozmowy o dziedzictwie... 325 ca z Paryża, wolof i muryd, opowiada mi w tym względzie: Nie ma różnicy miedzy tarikami, zdarza się, że murydzi chodzą do me- czetów, w których imamem jest tidżan. W jednej rodzinie mogą być różne tariki, nie ma też przeciwwskazań do zawierania miedzyta- rickich małżeństw… Inny Senegalczyk, Wolof, z pochodzenia tidżan nawrócony na lajen, z którym rozmawiałem w Granadzie, kontr- uje jednak wyżej cytowaną wypowiedź. Przyznaje wprawdzie, że: W Senegalu są też inne sekty… jest murydyzm i jest kadirijja, i jest lajen… Ale nie ma różnic, ja nie znam, wszyscy jesteśmy mu- zułmanami. Wierzymy w tego samego Boga i praktykujemy pięć filarów islamu. To jest najważniejsze, wskazuje jednak natychmiast linie podziałów prowadzące do międzytarickich sporów: Niektó- rzy mają… na przykład takiego przewodnika… I wtedy ja myślę, że mój przewodnik jest o wiele ważniejszy od przewodnika kogoś innego, a inny myśli, że jego przewodnik jest dużo ważniejszy od mojego… I tak to jest… Podobnie dzieje się z etnicznością. W przeprowadzonych roz- mowach nie brak deklaracji ponadetnicznej jedności. Rozmówca Pulaar z Madrytu mówi: Na szczęście w Senegalu nie ma i nie było wojen miedzy różnymi etniami. Inny z romówców Pulaar, tym razem z Rzymu, wskazuje w tym względzie unifikacyjne wysiłki pierw- szego prezydenta niepodległego Senegalu, Leopolda Senghora: Może tak było dawniej, przed Senghorem, potem Senghor, Serer, chrześcijanin i filozof powiedział, że musimy być wszyscy razem, wszystkie rasy… Do unifikacyjnej polityki rządów niepodległego Senegalu odnosi się także rozmówca Pulaar z Madrytu: Rząd prze- stał pisać nam nazwę grupy etnicznej w dowodzie, kiedyś pisali, Ma- madu, Pulaar, teraz tylko Mamadu, nazwisko, data urodzenia… Jednak jak widzieliśmy wyżej, moi senegalscy rozmówcy dostar- czają wielu przykładów międzyetnicznych tarć. Najostrzej sprawę stawia Pulaar, z którym rozmawiałem w Madrycie: Narzekamy na rasizm, ale jesteśmy rasistami wewnątrz naszej własnej rasy… 326 Radosław Stryjewski

Poszczególni rozmówcy manipulują wizją dziejów, „wymyśla- ją” historię zgodnie z ich aktualnym wyobrażeniem bieżących interesów grupowych i indywidualnych. Widać to w przytoczonych wyżej przypadkach zmiany chronologii zdarzeń (Fulbeje podają- cy swoje etniczne królestwa przed państwami tworzonymi przez inne grupy etniczne), przydawaniu bohaterom cnót, jakich nie mieli (Lat Dzior), czy znaczącym przemilczaniu uznawanych za niewygodne faktów (jak przynalezność przodków Amadu Bamby do kadirijji, czy jego fulbejskie pochodzenie). W szczególnej sytuacji znajdują się rozmówcy transetniczni i transreligijni. Wśród murydów, kojarzonych głównie z Wolofami, znajdują się także Pulaar, czyli reprezentanci etni o szczególnych powiązaniach z rozwojem senegalskiej tidżanijji, którzy, wychwa- lając Bambę, z oczywistych względów podkreślać też będą, inaczej niż ich współwyznawcy Wolof, jego etniczne pochodzenie: Siłę daje nam Amadu Bamba, to był niezwykły człowiek, on nas nauczył jak żyć, w zgodzie z innymi, wiesz, że on był z pochodzenia Pulaar, jego matka jest nawet spokrewniona z moją matką… on mówił w pulaar, potem dopiero nauczył się wolof… Skrzyżowanie dziedzictwa et- nicznego z religijnym niesie odmienne interpretacje jego poszcze- gólnych składowych. Za przykład posłużyć może pojmowanie roli społecznej kobiety u rozmówców jednej tariki (muridijja), lecz innych etni. Rozmówca Wolof deklaruje: Według murydyzmu nie można uzyskać pełnej realizacji, pokoju, spełnienia bez pracy, kobie- ta ma więc prawo pracować, prawo nie obowiązek, choć musi też szanować prawa rodziny i męża. Obowiązki wobec rodziny i męża są wspólne wszystkim muzułmanom, ale praca w murydyzmie jest waż- nym składnikiem religii, praca to modlitwa i nie można jej kobiecie zabronić, rozmówca Pulaar zaś, adept tej samej muridijji, mówi: Kobieta u nas nie pracuje, kobieta jest po to, by dbać o dom i zapewnić właściwy rozwój dzieciom. Kobieta właściwie nie może nic robić, bo co niby miałaby robić kobieta? Praca to sprawa dla mężczyzny… Afrykańskie pamięci – rozmowy o dziedzictwie... 327

Szczególnego przykładu plątaniny tożsamości w wyniku me- tysażu etnii i wyznań, do jakich dochodzi w senegalskim tyglu, dostarcza rozmówca z Granady, który opowiada: I tak, mimo że jestem Wolof, wychowałem się wśród Lebu. Bo ja… moi rodzice byli z regionu Fatik, regionu Fatik, gdzie mieszkają Sererzy. Ale byli… Moi rodzice byli, wszyscy moi przodkowie byli z północnego-wscho- du Senegalu, z Lugi, wszyscy byli Wolof… Ale, jak skończyłem szko- łę podstawową, wysłali mnie do ciotki, żebym tam robił maturę. Wysłali mnie w pobliże Dakaru… Ja byłem Wolof, moja ciotka, rzecz jasna też była Wolof, ona należała do sekty medina, Medina Niass… To sekta w ramach tidżanijji… I obok… no, ulica tylko dzieliła nas od Lebu. Byłem tam w tamtych czasach jedynym Wolofem… No to, jak większość z mojego otoczenia, jak większość moich kolegów, któ- rzy wyznawali religię Lebu, ja też zacząłem skłaniać się coraz bardziej ku Lebu niż ku tidżanijji (śmieje się)… Dlatego przeszedłem na lajen… Wśród rozmówców innych niż Wolof, Lebu czy Serer, nie brak osób kontestujących zasadność dzisiejszych politycznych granic państwa, w jakim przyszło im żyć. Rozmówca Pulaar z Madrytu, wskazuje na przykład, że „Senegal” jest „wymysłem” Francuzów: Francuzi powymyślali różne rzeczy. Na przykład sam Senegal, wiesz, że to powinno być Sunugal, kiedy przybyli Francuzi ludzie na wy- brzeżu mówili dużo „sunu gal, sunu gal”, Francuzi to słyszeli, a to znaczy „nasza łódź”, bo ludzie na wybrzeżu byli rybakami, więc często używali tych słów „sunugal”, Francuzi to przekręcili na „se- negal” i tak się nazywa teraz państwo. „Senegalskość” kontestują przede wszystkim rozmówcy Soninke. Jeden z nich, rozmówca z Paryża, na moje pytanie o to, czy jest Senegalczykiem krzywi się i mówi: Jeśli już tak formułuje pan pytanie, to odpowiem, ale jestem po prostu Afrykańczykiem. Na pytanie odpowiem tak, że je- stem z Senegalu, ale właściwie jestem Malijczykiem. Po prostu po- chodzę z terenów, które w momencie uzyskania przez Senegal nie- 328 Radosław Stryjewski podległości należały do Senegalu, ale to było właściwie Mali… Na podobną nieodpowiedniość politycznych granic, tym razem w od- niesieniu do sąsiedniej Mauretanii, wskazuje rozmówca Pulaar z Madrytu: Mój szef jest z Mauretanii, to prawie jak Senegal. Bo co nas dzieli? Jedna rzeka! Rozmawiamy w pulaar, on mówi w hasa- nijja, ale zna też pulaar, a ja mówię w pulaar, no i w wolof. Inny Pulaar z Madrytu opowiada mi zaś: Mój kuzyn z Paryża jest z Mau- retanii. Jesteśmy kuzynami, a ja jestem z Senegalu, a on jest z Mau- retanii. Mauretania to państwo, które nie powinno istnieć. Wcześniej była konfederacja Mali, obejmowała Mali, Senegal, Niger, część Mauretanii. Francuzi zniszczyli to przymierze, bo bali się, że taka jedność im będzie zagrażać. Ale francuski Senegal też sięgał daleko w głąb Mauretanii. Potem zaczęły się tworzyć państwa. Niepodległość. Wtedy król Maroka, ojciec Hasana II, powiedział Senghorowi: Weź sobie, ile chcesz, a ja wezmę sobie resztę. Ale Senghor odmówił. Po- wiedział, że stworzą takie państwo buforowe między Senegalem a Marokiem i z tego wzięła się Mauretania, której nigdy nie powin- no być. Mój kuzyn uciekł do Paryża w czasie zamieszek w Maureta- nii, na początku lat 90., nie…., chyba w 1989 roku. Wtedy Mauro- wie wystąpili przeciwko Czarnym. Były zamieszki, walki. Wszystkich Czarnych wydalili do Senegalu. Tak było. A gdyby ta nasza ziemia została przy Senegalu, nie byłoby tego problemu. Tak podzieli Afry- kę. Tak chcieli i tak zrobili. Zrobili, co chcieli… „Wymyślanie” historii służące oswajaniu nowego kraju konty- nuowane jest także na emigracji. Rozmówca wolof w Madrycie wyprowadza mnie w czasie rozmowy ze swego sklepiku, by po- wiedzieć: Widzisz ten budynek? To był kiedyś meczet. Islam tu był od zawsze, przy czym budynek z całą pewnością nigdy meczetem nie był. Budynek z pewnością nigdy meczetem nie był, nie prze- szkadza to rozmówcy skonkludować: Islam tu był i będzie!. Inny rozmówca, muryd z Paryża, wbrew historycznej prawdzie, zgod- nie z którą pierwsza senegalska diaspora we Francji obejmowała Afrykańskie pamięci – rozmowy o dziedzictwie... 329 głównie Pulaar i Soninke, opowiada: Murydydzi są w Paryżu od zawsze, a kiedy kontestuję tę opinię, mówiąc, że na początku emi- gracji z Senegalu wśród migrantów przeważali przedstawiciele innych grup etnicznych, zaprzecza gwałtownie: Nie! Zawsze mu- rydyci byli i to bardzo dużo!

Bibliografia

Cantone C., Making and Remaking Mosques in Senegal, London 2012. Copans J., Les marabouts de l’arachide. La confrérie mouride et les paysans du Sénégal, Paris 1980. Dahou T., Entre parenté et politique. Développement et clientélisme dans le Delta du Sénégal, Paris-Dakar 2004. Diop C. A., L’Afrique Noire précoloniale, Paris 1960. Diop A.-B., La famille wolof, Paris 1985. Drame M., Cérémonies et rites chez les Soninké, w: Peuples du Senegal, Paris 1996. Elia A., Les Foulbé de la vallée du Sénégal en Italie. Réseaux ethno-commu- nautaires et stratégies migratoires, Paris 2006. Hamoneau D., Vie et enseignement du Cheikh Ahmadou Bamba, fondateur de la voie soufie mouride, Bejrut 1998. Hampâté Bâ A., Amkoullel, l’enfant peul, Paris 1991. Hampâté Bâ A., Contes initiatiques peuls, Paris 1993. Iniesta F. (red.), El Islam en el África Negra, Barcelona 2009. Komorowski Z., Kultury Czarnej Afryki, Wrocław, Warszawa, Kraków 1994. Launay R., Pedigrees and paradigms: scholarly credentials among the Dy- ula of the northern Ivory Coast, w: D. F. Eickelman, J. Piscatori (ed.), Muslim travellers: Pilgrimage, Migration and the Religious Imagination, Comparative Studies on Muslim Societies: 9, Ber- keley, Los Angeles 1990. Małowist M., Wielkie państwa Sudanu Zachodniego w późnym średnio- wieczu, Warszawa 1964. 330 Radosław Stryjewski

Mbacké K., Impact de l’Islam sur la société sénégalaise, „Revue d’histoire maghrebine”, nr 93-94, Mai 1999, s. 147-167. N’Diaye I. C., Dynamique et isolement des Toucouleurs (Peuls) de France, „Migrations Société”, vol. 8/44, mars-avril 1996, s. 77-83. Ould Cheikh A., Espace confrérique, espace étatique: le mouridisme, le con- frérisme et la frontière mauritano-sénégalaise, w: M. Laurence, W. Steffen (red.), Les relations transsahariennes à l’époque contem- poraine. Un espace en constante mutation, Paris 2004, s. 195-230. Piga A., Dakar e gli ordini sufi. Processi socioculturali e sviluppo urbano nel Senegal contemporaneo, Roma 2000. Piga A. (red.), Islam et villes en Afrique au sud du Sahara. Entre soufisme et fondamentalisme, Paris 2003. Pollet E., Winter G., La société soninké, Bruksela 1971. Popovic A., Veinstein G., Les ordres mystiques dans l’Islam. Cheminements et situation actuelle, Paris 1986. Różański J., Fulbe w strefie Sudanu. Migracje, władza i pieniądze, W. Cisło, J. Różański , M. Ząbek, Bilad as-Sudan. Kultury i Migracje, Warsza­ wa 2013, s. 47-64. Sayad A., La double abscence. Des illusions de l’émigré aux souffrances de l’immigré, b.m.w, 1999. Stryjewski R., Marokańczycy w Europie. Głos z gospodarek etniczno-reli- gijnych w dyskusji nad nowym obliczem Europy, w: J. E. Zamojski (red.), Religie i kościoły wobec migracji i migrantów, Warszawa 2009, s. 110-147. Sy C. T., La confrérie sénégalaise des mourides. Un essai sur l’Islam au Sénégal, Paris 1969.

African memories – talking about the ethnic-religious heritage with Senegalese migrants in Europe Summary

The article, written on the basis of a field research carried out among Senegalese migrants in Paris, Rome, Madrid and Granada between 2006 and 2010, summarizes the research outcomes regarding the migrants’ Afrykańskie pamięci – rozmowy o dziedzictwie... 331 vision of the past and tradition of the context of origin in its ethnic and religious dimensions. All interviewees, representing the main ethnic groups of Senegal (Wolof, Serer, Pulaar, Soninke and Lebu), are Muslims, however follow different Islamic branches determined by the mainstre- am Islam and four sufi brotherdoods (muridiyya, tijaniyya, kadiriyya and layen). The author shows the influence of ethnic and religious be- longings as well as their multifold interactions on the past’s interpreta- tions within the interviewed group.

SABINA BRAKONIECKA

HISTORYCZNE UWARUNKOWANIA NIEPOKOJÓW RELIGIJNYCH W PÓŁNOCNEJ NIGERII

Najnowsze niepokoje w północnej Nigerii, które trwają nie- przerwanie od 2009 roku, stanowią kolejny rozdział w bogatej historii konfliktów o podłożu religijnym w tym regionie. Terrory- styczna działalność ugrupowania Boko Haram wprowadziła zamęt w północno-wschodniej części kraju, wnosząc strach i niepewność do życia codziennego lokalnej ludności. Do tej pory w konflikcie Boko Haram z władzami Nigerii życie straciło ponad jedenaście tysięcy osób, a więcej niż milion musiało opuścić swoje domy1. Eskalacja konfliktu na tak szeroką skalę skłania do podjęcia ana- lizy uwarunkowań sprzyjających rozwojowi ugrupowań o cha-

Sabina Brakoniecka, Katedra Języków i Kultur Afryki, Wydział Orienta­ listyczny, Uniwersytet Warszawski 1 Tak jak w przypadku każdego konfliktu, statyki różnią się w zależności od źródła. Cytuję dane liczbowe prezentowane przez Nigeria Social Violence Project będący częścią „African Studies Program” prowadzonego przez Uniwersytet Johnsa Hopkinsa w Baltimore: http://www.connectsaisafrica.org/research/ african-studies-publications/social-violence-nigeria/ (dostęp 25 czerwca 2015). Dane podawane przez „The Economist” (Opportunity knocks, Special Report. Nigeria, 20 czerwca 2015) wynoszą odpowiednio dwadzieścia tysięcy dla ofiar śmiertelnych oraz półtora miliona dla osób zmuszonych do opuszczenia swoich domów. Zob. tamże, s. 4. 334 Sabina Brakoniecka rakterze radykalnym oraz narzuca konieczność sięgnięcia wstecz, do historii dżihadu i przemocy związanej z problemami religijny- mi w kraju Hausa. Liczne nieporozumienia – z jednej strony po- między muzułmanami, spowodowane różnicą zdań w zakresie interpretacji przepisów koranicznych, a z drugiej strony pomiędzy chrześcijanami a muzułmanami – stanowią nieodłączny element dziejów tego obszaru. Poza problemami o charakterze religijnym, zamieszki te motywowane są czynnikami historycznymi i wielo- wiekową tradycją związaną z prowadzeniem walki zbrojnej o od- nowę islamu na ziemiach zamieszkanych przez Hausańczyków. Religia w Nigerii stanowi istotny element identyfikacji i tożsa- mości lokalnej ludności. Północ, pod względem etnicznym zdo- minowana przez Hausańczyków, już od ponad dwóch wieków pozostaje w znakomitej większości zislamizowana, na południu natomiast żyją chrześcijanie oraz wyznawcy religii tradycyjnych. Podział na muzułmańską północ oraz chrześcijańskie południe oparty jest oczywiście na znacznym uogólnieniu. Na północy żyją nie tylko pojedynczy chrześcijanie oraz rodziny chrześcijan, ale funkcjonują nawet chrześcijańskie związki religijne (np. Ekklesiy- ar Yan’uwa a Nigeria – Kościół Braci w Nigerii2). Podobnie południe kraju nie jest zastrzeżone wyłącznie dla chrześcijan i wyznawców religii tradycyjnych – również i tutaj spotkać można muzułmanów. Zdając sobie sprawę z wad takiego uogólnienia przyjąć można roboczy podział kraju na muzułmańską północ i chrześcijańskie południe, aby wyjaśnić zachodzące w społeczeństwie nigeryjskim zależności wynikające z silnej tożsamości religijnej jego przedsta- wicieli. Niepodległy od 1960 roku kraj boryka się bowiem z licz- nymi problemami natury społecznej, których przyczyny leżą nie tylko w nieporozumieniach na tle religijnym, lecz także w długo- letnich konfliktach społecznych pomiędzy mieszkańcami północy

2 J. Schneider, Exiled by Boko Haram, „New African” (2015) 552, s. 14. Historyczne uwarunkowania niepokojów... 335 i południa kraju. Mieszkańcy Nigerii silnie identyfikują się z wy- znawaną przez siebie religią, stąd nieporozumienia mające inne podłoże przenoszone są zwykle na grunt religijny.

Tradycja dżihadu w kraju Hausa

Początki identyfikacji północnej części Nigerii z islamem się- gają czternastego wieku, kiedy na tereny te dotarli muzułmańscy kupcy Wangara z Mali. Podróżni zdołali przekonać ówczesnego władcę miasta-państwa Kano, Jadżi dan Tsamijję, do przyjęcia nowej wiary. Pierwszy raz w dziejach kraju Hausa islam stał się oficjalnie obowiązującą religią, choć jego forma była w owym czasie synkretyczna. Poza władcą i jego najbliższym otoczeniem ludność pozostała wierna wyznaniom tradycyjnym. Kolejny rozdział w historii islamizacji kraju Hausa, a na tym etapie właściwie jedynie miasta-państwa Kano, stanowiło przy- bycie grupy fulańskich uczonych z Mali w piętnastym wieku. Po- dróżni przywieźli ze sobą święte księgi islamu oraz prace teolo- giczne i rozprawę na temat języka arabskiego. Dzieła wzbogaciły lokalne zbiory, które do tej pory zawierały jedynie Koran oraz kilka prac prawniczych. Jeszcze w tym samym stuleciu władca Kano Muhammadu Rumfa wprowadził muzułmański system po- datkowy i prawo szariatu jako obowiązujące wszystkich poddanych. Stworzył rozbudowaną administrację muzułmańską oraz miano- wał licznych kadich, którzy mieli dbać o wierność ludności zasa- dom islamu3.

3 „Mulkin Sarkin Kano Muhammadu Rumfa” [Rządy władcy Kano Muham- madu Rumfy], w: S. Piłaszewicz, Wypisy z literatury hausa, Warszawa 1972, s. 48n. 336 Sabina Brakoniecka

Punktem zwrotnym w historii islamu w kraju Hausa była dzie- więtnastowieczna „święta wojna” przeprowadzona przez fulań- skiego uczonego Usmana dan Fodio, która na stałe zdefiniowała charakter religii w północnej Nigerii. Jeszcze pod koniec osiem- nastego stulecia pojawiły się na tych terenach pierwsze refleksje dotyczące krytycznego stanu islamu i rozprężenia moralnego ludu Hausa oraz idące za tym prądy reformatorskie, zakładające ko- nieczność poprawy kondycji religijnej społeczeństwa. Inicjatora- mi reformy byli uczeni muzułmańscy, którzy utrzymywali kon- takty ze światem arabskim. Poprzez uczestnictwo w pielgrzymkach do świętych miejsc islamu zaznajomili się z wysoką kulturą mu- zułmańską oraz poznali standardy religijne obowiązujące w bar- dziej purytańskich niż Hausańczycy grupach wyznawców religii Mahometa. Powstałe w ten sposób nowe muzułmańskie elity intelektualne reprezentowane były przede wszystkim przez ród uczonych Toronkawa, którzy propagowali radykalną odmianę islamu w całej Afryce Zachodniej. Do rodu tego należał między innymi wspomniany już Usman dan Fodio. Zanim podjął walkę zbrojną, Fodio prowadził wieloletnią dzia- łalność kaznodziejską, mającą na celu nadanie hausańskiemu islamowi bardziej purytańskiej formy. Walczył z panującą wówczas w kraju Hausa dynastią Habe, oskarżając ją o popełnienie jedne- go z najpoważniejszych w islamie grzechów, jakich dopuścić mogą się rządzący – korupcji. Postulaty reformy religijnej głoszone przez Usmana dan Fodio dotyczyły przede wszystkim zmian na korzyść społeczeństwa, które Fodio postrzegał jako zaniedbane i uciskane. Protestował przeciw nieprzewidzianemu w Koranie przepisowi płacenia podatków dynastii panującej, krytykował zwyczaj za- garniania przez władców mienia po śmierci podwładnego oraz rekwirowania zwierząt jucznych w celu realizacji własnych przed- sięwzięć. Oskarżał władców Habe o dawanie przyzwolenia na grabieżcze praktyki urzędników państwowych, skorumpowanie Historyczne uwarunkowania niepokojów... 337 sędziów oraz nieuczciwość nadzorców handlu. Uważał, że aby poprawić trudną sytuację społeczeństwa należało zreformować sposób rządzenia państwem pod kątem większej wierności prze- pisom koranicznym4. Propozycja Usmana dan Fodio dotycząca zmiany sposobu po- stępowania władz spotkała się z dezaprobatą rządzących. Ich niechęć do głoszonych przez niego reformatorskich idei narasta- ła przez niemal trzydzieści lat jego działalności kaznodziejskiej, aż w końcu obróciła się w otwarty konflikt. W 1804 roku wskutek zatargu z przywódcą miejscowości Gobir, w której w owym czasie żył Usman dan Fodio, uczony podjął decyzję o migracji (hidżra). Jego ucieczka stanowiła początek wojny w imię odnowy islamu, którą Fodio wypowiedział ówczesnym władcom kraju Hausa. Dżihad trwał sześć lat i zakończył się zwycięstwem ruchu re- formatorskiego. Zjednoczono hausańskie miasta-państwa oraz tereny sąsiednie i na bazie tej struktury zbudowano kalifat z sie- dzibą władz w Sokoto. Na czele nowo utworzonego państwa sta- nął inicjator tej zmiany politycznej, Fodio. Kalifat Sokoto był prężnie działającym organizmem państwowym, którego konstruk- cję wzorowano na Medynie z czasów proroka Mahometa. Miasta- -państwa przekształcono w emiraty. Wprowadzono administrację muzułmańską, a następnie kontrolowano jej funkcjonowanie pod kątem wierności zasadom islamu. Stanowczo zwalczano kryty- kowane przez Fodio niemuzułmańskie praktyki, a także wprowa- dzono szariat we wszystkich dziedzinach prawnych. Rozwijano kontakty ze światem arabskim, które pozwalały na przepływ idei i rozwój nauki. Budowano liczne szkoły koraniczne, inwestowano w edukację religijną na wszystkich szczeblach.

4 S. Piłaszewicz, Potęga Księgi i Miecza Prawdy. Religia, cywilizacja i kultura islamu w Afryce Zachodniej, Warszawa 1994, s. 101n. 338 Sabina Brakoniecka

Znaczenie utworzenia kalifatu Sokoto miało dwojaki wymiar. Po pierwsze, reforma polityczno-religijna umożliwiła rozwój spo- łeczny, kulturowy i gospodarczy kraju Hausa, umocniła jego po- zycję w regionie oraz pozwoliła na wzmożenie kontaktów z Bliskim Wschodem. Wiek dziewiętnasty, nie bez powodu zwany złotym wiekiem nigeryjskiego islamu, zapisał się w historii tego obszaru jako czas rozwoju i prosperity. Po drugie, wskutek towarzyszące- go reformie religijno-politycznej rozwoju gospodarczego i spo- łeczno-kulturowego wzrostu ludności Hausa w tym okresie, suk- ces dżihadu Usmana dan Fodio odegrał szczególną rolę w kształtowaniu tożsamości dzisiejszych Hausańczyków. Wiek istnienia kalifatu wspominany jest jako okres dobrobytu, rozkwi- tu kulturowego i religijnego wzrostu społeczeństwa Hausa. Wy- idealizowany z biegiem czasu, kalifat Sokoto stał się alegorią potęgi muzułmańskiej części społeczeństwa Nigerii; perfekcyjnie skonstruowanym i rządzonym państwem, którego świetność chcie- liby przywrócić wyznawcy islamu w imię odnowy religijnej5. Ideą tą posługują się północnonigeryjskie ruchy reformy muzułmańskiej, w tym również ugrupowania islamu walczącego.

Zgubne dziedzictwo kolonializmu

W czasie, gdy północne tereny dzisiejszej Nigerii doświadcza- ły wzmożonego rozwoju społeczno-kulturowego w ramach refor- my muzułmańskiej zainicjowanej przez Usmana dan Fodio, na południu kraju wyznawano religie tradycyjne. Wraz z nadejściem doby kolonialnej6, w południowej części kraju rozpoczęto inten-

5 J. Paden, Islam and democratic federalism in Nigeria, „Africa Notes” (2002) 8, s. 4. 6 Północna część dzisiejszej Nigerii objęta została władzą kolonialną w 1900 roku, kiedy utworzono Kolonię i Protektorat Nigerii administrowany początkowo Historyczne uwarunkowania niepokojów... 339 sywną akcję ewangelizacyjną. Misje katolickie oraz protestanckie, które zakładano na terenach nieobjętych wpływami islamu, pro- wadziły wzmożoną działalność edukacyjną w myśl zasady, że nauczanie dzieci i młodzieży w szkołach jest najlepszym środkiem chrystianizacji społeczeństwa7. Proces upowszechniania edukacji misyjnej na południu kraju doprowadził do powstania szkolnictwa nowoczesnego, europejskiego typu. Placówki na poziomie pod- stawowym kształciły najmłodszych, którzy mogli później podej- mować naukę w nielicznych szkołach średnich. Najlepsi absol- wenci tych placówek udawali się do miast europejskich, aby tam podjąć studia na najlepszych uniwersytetach Starego Świata. Część z nich wracała po studiach do kraju pochodzenia, aby wykorzystać zdobyte wykształcenie do usprawnienia procesu administrowania państwem. W ten sposób powstały pierwsze rodzime elity nige- ryjskie8. W tym czasie wykształceni w stylu zachodnim Nigeryjczycy pochodzili tylko z południa kraju. Na terenach północnych Bry- tyjczycy wprowadzili system rządów pośrednich, który wyko­ rzystywał istniejące wcześniej struktury administracyjne do utrzymywania kontroli nad terytoriami podległymi. Wysokie sta- nowiska przydzielono tym członkom dawnych elit muzułmańskich, którzy wyrazili chęć pracy dla rządu kolonialnego. Skutkiem tego przez gubernatora Fredericka Lugarda. Południowa część Nigerii, która również weszła w skład Kolonii i Protektoratu Nigerii, objęta została wpływami brytyj- skimi już wcześniej, bo w 1885 roku, gdy utworzono Królewską Kompanię Nigru. Rok założenia Kolonii i Protektoratu Nigerii postrzegany jest przez historyków jako data szczególna – moment zjednoczenia odrębnych terytoriów nad Zatoką Gwinejską i Deltą Nigru z krajem Hausa w sztuczny twór państwowy, który istnieje do dziś. 7 M.O. Bassey, Missionary rivalry and educational expansion in Southern Ni- geria, 1885-1932, „The Journal of Negro Education” t. 60 (1991) z. 1, s. 36-41. 8 Wzorzec powstawania elit był zresztą podobny we wszystkich skolonizo- wanych krajach Afryki Subsaharyjskiej. 340 Sabina Brakoniecka tereny zamieszkane przez muzułmanów pozostały pod bezpo- średnią kontrolą ludności lokalnej. Administracja brytyjska jedy- nie pośrednio wywierała wpływ na sposób rządzenia krajem Hausa. W ramach tej specyficznej „polityki wycofania” w północ- nej części Nigerii nie prowadzono również inicjatyw, które zwykle towarzyszyły bardziej zaangażowanym rządom kolonialnym. Nie reformowano systemu gospodarczego, tak by mógł sprostać wa- runkom obowiązującym w skali międzynarodowej. W związku z brakiem inicjatyw o charakterze ekonomicznym nie inwesto- wano również w infrastrukturę oraz nie nadzorowano rozwoju handlu. Nie prowadzono także działalności promującej edukację w stylu zachodnim. Administracja brytyjska zezwoliła na dalsze funkcjonowanie szkolnictwa muzułmańskiego, które rozwijało się bardzo prężnie już od czasu dżihadu Usmana dan Fodio. Na północy kraju kształcili się wybitni znawcy teologii i prawa islamu, nie było jednak absolwentów szkół świeckich. Skutki dysproporcji w poziomie wykształcenia ludności pół- nocy i południa dało się odczuć wraz z początkiem ery pokolonial­ nej. Pod koniec swego panowania Brytyjczycy zaczęli stopniowo przekazywać władzę w ręce ludności lokalnej, udostępniając Ni- geryjczykom stanowiska administracyjne i rządowe. Wykształ- ceni na europejskich uniwersytetach mieszkańcy południa objęli w okresie uzyskiwania niepodległości najważniejsze posady w pań- stwie, w tym także w systemie administracji na północy kraju. Nawet najlepiej wykształceni Hausańczycy nie posiadali przygo- towania do zarządzania świeckim państwem, nie mogli więc kon- kurować z przedstawicielami nowych elit z południa w wyścigu po stanowiska rządowe w niepodległej Nigerii. Objęcie władzy przez chrześcijan nad ludnością muzułmańską zrodziło kolejne problemy wynikające z politycznej natury islamu. Poczucie bezpieczeństwa, dawniej gwarantowane przez istnienie kalifatu Sokoto, zostało nadwyrężone już wcześniej, wraz z na- Historyczne uwarunkowania niepokojów... 341 dejściem ery kolonialnej. Ustanowienie zwierzchnictwa brytyj- skiego nad emiratami interpretowane było jako zburzenie istnie- jącego przez lata porządku i przejście od dar al-islam (sfery islamu) do dar al-kufr (sfery niewiary)9. W okresie kolonialnym można było jednak interpretować tę zmianę charakteru rządów jako przeznaczenie zesłane przez Boga, konieczne do zaakcepto- wania. Część muzułmanów nigeryjskich przyjęła wówczas posta- wę wycofania się w przekonaniu, że Bóg z czasem ześle rozwią- zanie tej trudnej sytuacji10. W dobie pokolonialnej takie bierne podejście nie miało już racji bytu. Panowała świadomość, że nadszedł czas, kiedy Nige- ryjczycy stali się w pełni odpowiedzialni za swe dalsze losy. Ak- ceptacja zwierzchnictwa chrześcijan z południa nad terenami zamieszkanymi w większości przez muzułmanów nie mogła być dłużej postrzegana przez pryzmat fatalistycznej koncepcji inwa- zji kolonialnej. Jako obowiązek wszystkich muzułmanów nige- ryjskich rozumiano interwencję w sprawie zapewnienia w państwie rządów religijnych, które pozwolą sprostać wymogom stawianym przez Koran11.

9 W klasycznych naukach islamu terminem dar al-islam określano terytorium zarządzane przez władcę muzułmańskiego objęte prawem szariatu. Pojęcie dar al-kufr (zamiennie dar al-harb) odnosi się natomiast do obszaru znajdującego się pod panowaniem niewiernych. Por. E. Siwierska, Islam w Nigerii. Koncepcja dar al-islam, „Rocznik muzułmański” (2012) 9, s. 19. 10 Siwierska E., Kolonializm w dyskursie muzułmanów nigeryjskich, referat zaprezentowany na II Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej „Współczesne litera­ tury afrykańskie i teksty kulturowe w świetle badań postkolonialnych”, mps Warszawa 2013, s. 6. 11 Islam, a zwłaszcza jego radykalne interpretacje szczególnie popularne w północnej Nigerii, nie pozwala na oddzielenie religii od polityki. Ściśle definiu­je reguły, wedle których należy ustanawiać rządy w prawym państwie. Naczelną zasadą jest fakt, że muzułmanin może podlegać jedynie władzy sprawowanej przez muzułmanina. Wynika z tego obowiązek każdego wiernego, by starać się – wszystkimi możliwymi środkami – o ustanowienie i utrzymanie władzy muzuł­ 342 Sabina Brakoniecka

Biafra w perspektywie niepokojów religijnych

Sprzeciw wobec obecności chrześcijan w systemie administra- cyjnym północy stał się zagrożeniem dla bezpieczeństwa w pierw- szej dekadzie po uzyskaniu niepodległości. Zaostrzona rywaliza- cja pomiędzy regionami kraju reprezentowanymi przez nowe partie polityczne stworzone w oparciu o podziały etniczne przy- czyniła się do wzrostu niechęci wobec tych mieszkańców południa (reprezentujących przede wszystkim lud Ibo), którzy pracowali na północy. Ibowie stanowili także większość wśród oficerów ar- mii federalnej, co wzbudzało niechęć oficerów pochodzących z innych grup etnicznych. W styczniu 1966 major Chukwuma Nzeogwu, urodzony na północy w rodzinie imigrantów Ibo, prze- prowadził zamach, w którym zginęli wysocy rangą oficerowie reprezentujący północną i zachodnią część kraju, w tym pierwszy premier Regionu Północnego Sir Ahmadu Bello, premier Federa- cji Sir Abubakar Tafawa Balewa oraz premier Regionu Zachod- niego Samuel Ladoke Akintola12. Rebelia oficerów Ibo została zdławiona przez rząd federalny. Odbiła się jednak echem wśród społeczności północy Nigerii, po- wodując liczne zamieszki i protesty wobec obecności Ibo na tere- nach zamieszkanych przez Hausańczyków. Ataki na imigrantów z południa przyniosły wówczas wiele ofiar śmiertelnych. Fala zamachów motywowanych odrębnością etniczną przetoczyła się przez cały kraj. 29 lipca 1966 roku zginął z rąk oficerów z półno- mańskiej na czele państwa i na wszystkich niższych szczeblach. W przypadku niemożności osiągnięcia takiego stanu zaleca się udanie na emigrację (hidżra) wzorem proroka Mahometa, który w ramach buntu przeciwko władzy sprawo- wanej przez niewiernych przeprowadził się z Mekki do Medyny. 12 S. Piłaszewicz, Nigeria, w: Z. Łazowski (red.), Państwa Afryki Zachodniej, t. I, Warszawa 2006, s. 343n. Historyczne uwarunkowania niepokojów... 343 cy ówczesny przywódca federacji, generał-major Johnson Aguiyi- -Ironsi. Jego śmierć stanowiła początek drugiego zamachu stanu, w ramach którego wojskowi z północy zamordowali około dwustu oficerów Ibo. Pogromy w armii sprawiły, że ponad milion Ibów uciekło z północy na południowy wschód kraju. Na ludności, któ- ra zdecydowała się zostać w ówczesnym miejscu zamieszkania, dokonano kolejnych masowych morderstw. Zginęło wówczas od dziesięciu do trzydziestu tysięcy Ibów13. Wydarzenia te przyczyniły się do wybuchu wojny domowej w niepodległej od siedmiu lat Nigerii. W maju 1967 roku region południowo-wschodni ogłosił secesję od federacji i proklamował utworzenie nowego państwa – Republiki Biafry. Siły federalne przewidywały, że opór Biafry trwał będzie najwyżej kilka tygodni. Okazało się jednak, że samozwańcze państwo broniło się przez ponad dwa lata. Okrucieństwa strony federalnej sprawiły, że oce- na wydarzeń wojennych stała się bardzo trudna. Organizacja Jedności Afrykańskiej w myśl zasady poszanowania granic pokolo­ nialnych14 nie uznała niepodległości Republiki Biafry. Kilka państw Afryki oraz innych kontynentów poparło jednak rebelię biafrań- ską, potępiając nieludzkie praktyki stosowane przez federalny rząd Nigerii15. Podczas konfliktu biafrańskiego różnice religijne pomiędzy zwaśnionymi stronami nie pozostawały bez znaczenia. Świado- mość podziałów wyznaniowych wyraźna była szczególnie z per-

13 Tamże, s. 344. 14 Podczas spotkania OJA w Kairze w 1964 roku przyjęto zasadę poszanowania granic pokolonialnych (zasadę uti possidetis), która miała zapobiec roszczeniom terytorialnym poszczególnych grup etnicznych i zagwarantować bezpieczeństwo granic w niepodległej Afryce. Por. W. Lizak, Afrykańskie instytucje bezpieczeństwa, Warszawa 2012, s. 35n. 15 Secesję Biafry poparły między innymi: Czechosłowacja, Francja, Gabon, Hiszpania, Tanzania, Wybrzeże Kości Słoniowej i Zambia. 344 Sabina Brakoniecka spektywy ludu Ibo16. Kryzys humanitarny, który przybrał niewy- obrażalne rozmiary i pochłonął około miliona17 istnień ludzkich, wynikł przede wszystkim z odcięcia Biafry – decyzją rządu fede- ralnego – od dostaw żywności organizowanych przez organizacje pomocowe z Międzynarodowym Czerwonym Krzyżem na czele. O rozpowszechniającej się klęsce głodu informowali w pierwszej kolejności obecni na terenie Biafry misjonarze chrześcijańscy. Ich komunikaty, z oczywistych względów, odbiły się szerokim echem w środowiskach chrześcijańskich ugrupowań pomocowych poza granicami Nigerii. Okrutna decyzja dotycząca blokady dostępu do pomocy humanitarnej osobom cywilnym, podjęta przez stro- nę federalną konfliktu postrzeganą jako muzułmańską, przyczy- niła się do interpretowania wojny biafrańskiej jako walki chrze- ścijan Ibo o wyzwolenie spod władzy Nigerii, zdominowanej przez wyznawców islamu18.

Dyskusje o świeckim charakterze Nigerii

Konflikt biafrański znacznie utrudnił prowadzenie dialogu pomiędzy wyznawcami chrześcijaństwa i islamu. W latach sie- demdziesiątych, gdy ledwo ucichły echa wojny, odrodził się daw- ny problem dotyczący świeckości federacji. Opozycja muzułmanów nigeryjskich wobec laickiego charakteru państwa narodziła się wcześniej, wraz z nadejściem ery kolonialnej. Mimo że w ramach

16 Wyraz tej świadomości dała między innymi Chimamanda Ngozi Adichie w swej powieści Połówka żółtego słońca, Katowice 2009. 17 Stanisław Piłaszewicz przytacza dane szacujące liczbę cywilnych ofiar wojny nawet na dwa miliony. Por. S. Piłaszewicz, Nigeria..., op. cit., s. 345. 18 Heerten L., Moses A.D., The Nigeria-Biafra War, 1967-1970: Postcolonial conflict and the question of genocide, „Journal of Genocide Research” t. 16 (2014) z. 2-3, s. 175. Historyczne uwarunkowania niepokojów... 345 rządów pośrednich na północy utrzymano struktury emiratów, władza zwierzchnia przeszła z rąk sułtana Sokoto reprezentują- cego bezpośrednio prawo boskie do rąk Brytyjczyków, zdaniem muzułmanów – niewiernych. Nastanie ery kolonialnej interpre- towano jako wydarzenie nieuniknione, zesłane przez Boga w ra- mach próby wiary wyznawców islamu. Większość mieszkańców północy przyjęła wówczas postawę biernego oporu, odrzucając osiągnięcia kultury zachodniej oraz tradycje polityczne związane z myślą demokratyczną. Łączono wartości Zachodu i chrześcijań- stwa z rozprężeniem moralnym, stawiając oskarżenia o zbytni materializm, promocję rozwiązłości seksualnej oraz brak kręgo- słupa etycznego. Negacja wartości europejskich, utożsamianych z chrześcijańskimi, prowadziła do odrzucenia proponowanej przez kolonizatorów formy państwa świeckiego, postrzeganego jako kolejny przejaw dekadencji Zachodu19. Problem świeckości Nigerii nabrał szczególnego znaczenia pod koniec lat siedemdziesiątych, gdy przygotowywano konstytucję II Republiki. Już wcześniej dyskusja na temat laickiego charakteru państwa kształtowała relacje pomiędzy chrześcijanami a muzu­ łmanami. Konstytucja I Republiki utrzymała świecki status niepod- ległej Nigerii w ramach kontynuacji linii politycznej obranej przez rządy kolonialne. Podczas prac nad ustawą zasadniczą II Republi- ki środowiska muzułmańskie ubiegały się o zmianę tej sytuacji. Działania komisji pracującej nad konstytucją zdawały się jednak podążać w kierunku przeciwnym do oczekiwań muzuł­manów. Pierwszy projekt ustawy przewidywał, że w preambule do ar- tykułu dotyczącego charakteru państwa pojawi się zdanie: „Ni- geria jest niepodzielną, suwerenną Republiką, świecką, demokra­

19 T. Falola, Violence in Nigeria. The crisis of religious politics and secular ide- ologies, Rochester 2009, s. 74n. 346 Sabina Brakoniecka tyczną i społeczną”20. O ile określenia „niepodzielna”, „suwe­renna”, „demokratyczna” oraz „społeczna” nie budziły wątpliwości ko- mitetu prowadzącego prace nad projektem, o tyle spodziewano się burzliwej dyskusji na temat proponowanego terminu „świec- ka”. Zespół prawników projektujących ustawę kierował się prze- konaniem, że zastosowanie tego określenia gwarantować będzie nieingerencję państwa w sprawy religijne. Środowiska chrześci- jańskie skłaniały się ku akceptacji proponowanego zapisu, zakła- dając, że będzie on skutecznym środkiem uniemożliwiającym elitom muzułmańskim działania na rzecz islamizacji kraju. Ra- dykalnie nastawione ugrupowania muzułmańskie, takie jak Sto- warzyszenie Studentów Muzułmańskich (Muslim Students So- ciety) sprzeciwiły się jednak takiemu zapisowi, uważając, że burzy on samą definicję państwa, które nie może funkcjonować bez Boga i stanowionego przez niego prawa21. Umiarkowane środowiska muzułmańskie wykazywały zrozu- mienie dla motywacji, jakie kierowały zespołem podczas tworze- nia konstytucji. Mimo to nawet w mniej radykalnych kręgach wyrażano wątpliwość, czy słowo „świecka” rzeczywiście powinno pojawić się w konstytucji. Uważano, że niejednoznaczność tego terminu mogłaby w przyszłości posłużyć działaczom nieprzychyl- nym muzułmanom do ograniczania ich praw do swobodnego praktykowania religii. Wskazywano na definicje słownikowe wy- rażenia „świecki”, zawierające sformułowania takie jak „mate- rialny” oraz „dotyczący tego świata”, podkreślając nieadekwatność zastosowania tego słowa przy określaniu charakteru Nigerii. Za- proponowano zastąpienie kontrowersyjnego terminu wyrażeniem „wieloreligijny”, które stanowiłoby gwarant wolności wyznania i praktykowania religii, działalności na rzecz dialogu międzyre-

20 Cytuję za: ibidem, s. 75. 21 Ibidem, s. 76. Historyczne uwarunkowania niepokojów... 347 ligijnego oraz poszanowania i równości wszystkich wyznań. Osta- tecznie jednak w latach siedemdziesiątych nie przeforsowano zmiany zapisu konstytucyjnego22. Pośrednie rozwiązanie problemu znaleziono podczas prac nad ustawą zasadniczą IV Republiki, której treść ogłoszono w maju 1999 roku23. Najnowsza konstytucja gwarantuje, że rząd fede­ralny nie uzna żadnej religii za państwową. W części traktującej o pod- stawowych prawach obywateli wspomina się o „wolności myśli, przekonań i wyznania”24. Zapis taki jest wynikiem kompromisu pomiędzy interesami chrześcijańskiej i muzułmańskiej części spo- łeczeństwa nigeryjskiego. Z jednej strony zapewnia poczucie bezpieczeństwa od prób pełnej islamizacji kraju, której obawiają się chrześcijanie. Z drugiej strony częściowo zabezpiecza interesy muzułmanów, zapewniając prawo do „manifestowania i propa- gowania swojej religii lub wyznania, do kultu, nauczania i praktyk” religijnych25.

Problematyczna kwestia szariatu

Spory o zakres obowiązywania prawa koranicznego w Nigerii stanowią nieodłączny element szerszej dyskusji dotyczącej świec- kiego charakteru tego państwa. Przez cały okres koegzystencji północy i południa w granicach niepodległej Nigerii chrześcijanie czują się zagrożeni islamizacją całego państwa bez poszanowania

22 Ibidem, s. 76n. 23 Opisane tutaj rozwiązanie zastosowano już w projekcie ustawy III Repu- bliki, która jednak nigdy nie weszła w życie. Ustawa z 1999 roku opiera się w znacznej mierze na konstytucji II Republiki, wprowadzono jednak pewne zmiany. 24 Podaję za: J. Paden, op. cit., s. 6. 25 Ibidem. 348 Sabina Brakoniecka ich odrębności religijnej. Wielu chrześcijan uważa, że celem mu- zułmanów jest wprowadzenie szariatu w całej federacji, dlatego każda próba rozszerzenia zasięgu prawa koranicznego odbierana jest ze szczególną obawą o wolność własnego wyznania. Strona muzułmańska naciska natomiast na umożliwienie wyznawcom islamu korzystania z prawa koranicznego. Nigeryjscy muzułma- nie przyjmują stanowisko, wedle którego wolność ich wyznania, teoretycznie gwarantowana w niepodległej Nigerii, jest naruszo- na poprzez uniemożliwienie realizacji jednego z podstawowych obowiązków w islamie, tj. podlegania prawu religijnemu. W prze- ciwieństwie do szeroko dyskutowanego problemu świeckości, który pozostawał jedynie w sferze mniej lub bardziej zaciętej wymiany zdań pomiędzy środowiskiem muzułmańskim a chrześci­ jańskim, kwestia wprowadzenia szariatu w Nigerii kilkakrotnie spowodowała dramatyczne zamieszki, które skutkowały setkami ofiar śmiertelnych. Po raz pierwszy szariat został wprowadzony na terenie dzisiej- szej północnej Nigerii przez Usmana dan Fodio. Funkcjonował wówczas jako system prawny obowiązujący w kalifacie Sokoto. W okresie kolonialnym administracja brytyjska próbowała zhar- monizować przepisy szariackie z systemem prawnym Wielkiej Brytanii (Common Law). Skutkiem tych starań było wprowadze- nie w 1959 roku systemu karnego Penal Code, który miał obo- wiązywać jedynie w północnej części kraju. Muzułmanie uznali zaproponowany przez administrację kolonialną system za nie- udany, niespełniający ich oczekiwań. Uważali, że przepisy sza- riackie zostały zbyt mocno okrojone, skutkiem czego nie odzwier- ciedlały rzeczywistych przepisów prawa muzułmańskiego26.

26 E. Siwierska, Sąsiedztwo nieoswojone: stosunki chrześcijańsko-muzułmańskie w Nigerii, „Afryka” (2011) 33, s. 13. Historyczne uwarunkowania niepokojów... 349

W dobie niepodległości, środowiska muzułmańskie poszuki- wały możliwości zwiększenia zasięgu prawa koranicznego. Za okazję do przeforsowania swojego stanowiska w tej sprawie uzna- ły dyskusję na temat zapisu o świeckości Nigerii w ramach two- rzenia projektu konstytucji II Republiki. W ramach prawa do praktykowania własnej religii domagano się wówczas utworzenia Federalnego Sądu Apelacyjnego Szariatu. Posługiwano się argu- mentem, że zgodnie z promowanymi zasadami demokracji żyją- ca na północy większość muzułmańska powinna mieć możliwość realizowania swych obowiązków religijnych, w tym ponoszenia odpowiedzialności za winy przez sądem muzułmańskim27. Kon- serwatywne kręgi muzułmanów przywoływały argumenty o na- turze teologicznej, przypominając, że zgodnie z naukami kora- nicznymi Bóg nie może zaakceptować prawa innego niż szariat28. Wielu kaznodziejów posługiwało się przekonaniem o zepsuciu moralnym społeczeństwa niepodległej Nigerii, upatrując rozwią- zania tej sytuacji jedynie we wprowadzeniu prawa koranicznego. Debata, która w latach siedemdziesiątych nie przyniosła zmian w systemie prawnym federacji, powróciła ze zdwojoną mocą u schyłku dwudziestego wieku, kiedy Nigeria po szesnastu latach rządów wojskowych przechodziła do systemu władzy cywilnej. Atmosfera zmiany i zawarta w konstytucji IV Republiki gwarancja wolności wyznania, kultu oraz praktyk religijnych skłoniły mu- zułmanów nigeryjskich do podjęcia kolejnej próby wprowadzenia szariatu. Warunki były ku temu sprzyjające szczególnie dlatego, że lata dziewięćdziesiąte w Nigerii upłynęły pod znakiem niesta-

27 T. Falola, op. cit., s. 77n. 28 Por. na przykład Koran 5:47: „I niech lud Ewangelii sądzi według tego, co zesłał Bóg. A ci, którzy nie sądzą według tego, co zesłał Bóg, są ludźmi zepsu- tymi.” oraz 5:50: „Czyż oni pragną sądu z czasów pogaństwa? Któż jest lepszy od Boga w sądzeniu ludzi, którzy posiadają pewność?”. Koran, z języka arabskiego przełożył i komentarzem opatrzył J. Bielawski, Warszawa 2009. 350 Sabina Brakoniecka bilności wewnętrznej i licznych zmian na najwyższych stanowiskach państwowych. Jeszcze w 1999 roku pierwsze muzułmańskie sta- ny północy rozpoczęły działania na rzecz wprowadzenia szariatu mimo braku aprobaty władz federalnych. W wyniku stanowczych nacisków ze strony społeczeństwa, w styczniu 2000 roku guber- nator stanu Zamfara ogłosił szariat prawem obowiązującym w peł- nym wymiarze, w tym także w zakresie spraw karnych. Posunięcie­ to ośmieliło przywódców pozostałych jedenastu stanów północy, w których większość mieszkańców stanowili muzułmanie, do podjęcia podobnych kroków. Do końca 2001 roku w dwunastu stanach Nigerii wprowadzono prawo koraniczne, które obowią- zuje do dziś29. Ustanowienie szariatu prawem obowiązującym w części stanów federacji wywołało falę protestów w środowiskach chrześcijań- skich. Dla wielu zmiana ta stanowiła urzeczywistnienie długolet- nich obaw o islamizację Nigerii. Mimo, że prawu podlegać mieli jedynie muzułmanie, chrześcijanie żyjący na północy ponieśli poważne konsekwencje wprowadzenia nowych przepisów. Zli- kwidowano wiele miejsc pracy niemuzułmańskiej ludności, za- mknąwszy sklepy z alkoholem, bary i domy publiczne. Liczni chrześcijanie musieli udać się na emigrację na południe w celu poszukiwania środków do życia. W największych miastach w ca- łym kraju organizowano protesty, które stały się także udziałem przedstawicieli organizacji broniących praw człowieka. Co więcej, wprowadzenie szariatu w stanach północy naruszyło pozycję Ni- gerii na arenie międzynarodowej. Sprawę tę badała między inny- mi Komisja Stanów Zjednoczonych ds. Międzynarodowej Wolno- ści Religijnej (United States Commission on International Religious Freedom), która w swoim rocznym raporcie opublikowanym w maju

29 S. Brakoniecka, W trosce o czystość wiary. Północnonigeryjski ruch ‘Yan Izala a fundamentalistyczna myśl muzułmańska, Warszawa 2014, s. 32n. Historyczne uwarunkowania niepokojów... 351

2001 roku wyraziła niepokój wynikający z pozaprawnej imple- mentacji kodeksów szariackich w Nigerii30.

Religia i przemoc

Trudna historia kontaktów pomiędzy wyznawcami islamu i chrześcijaństwa tworzy podatny grunt dla powstawania ugru- powań religijnych o charakterze terrorystycznym. Tradycja dżi- hadu, stanowiąca centralny element tożsamości nigeryjskich muzułmanów, połączona z ciągłymi sporami wynikającymi z ko- nieczności koegzystencji odrębnych kulturowo i wyznaniowo terenów w granicach jednego państwa sprawiają, że podniesienie broni w ramach walki motywowanej religijnie okazuje się roz- wiązaniem łatwiejszym niż próba podjęcia dialogu. Skłonność niektórych ugrupowań muzułmańskich do przemocy potęgowa- na jest także poprzez tradycję negacji wartości postrzeganych jako europejskie, demokracji i osiągnięć kultury Zachodu. W historii niepodległej Nigerii zażarte dyskusje religijne wie- lokrotnie przybierały postać krwawych zamieszek, w których ginęły nawet setki osób31. Na przestrzeni zaledwie pięćdziesięciu pięciu lat dwa razy podjęto brutalną „świętą wojnę” przeciwko sekularnemu charakterowi państwa. Pierwszy ze wspomnianych

30 Zob. J. Paden, dz. cyt., s. 8. 31 Wspomnieć wystarczy dramatyczne wydarzenia w największych miastach Nigerii po opublikowaniu karykatur proroka Mahometa w dzienniku Jyllands Posten w 2005 roku, zamieszki związane z przeprowadzeniem wyborów Miss World w Nigerii w 2002 roku lub krwawe niepokoje w środowisku studenckim w Kafanczan w stanie Kaduna w 1987 roku. Szerzej na temat dramatycznych epizodów w dziejach kontaktów chrześcijańsko-muzułmańskich w Nigerii zob. S. Piłaszewicz, Etos ludu Hausa a przejawy fanatyzmu religijnego w północnej Nigerii, w: J. Danecki, A. Flis (red.), Wartości Wschodu i Zachodu. Spotkania cywilizacji, Kraków 2005, s. 77-107. 352 Sabina Brakoniecka epizodów zainicjowany został w 1980 roku przez samozwańcze- go proroka islamu Muhammadu Marwę. Marwa, zwany przez swoich zwolenników Maitatsine (w języku hausa: „ten, który zło- rzeczy”), zbuntował się przeciw tradycyjnemu establishmentowi muzułmańskiemu, oskarżając jego przedstawicieli o nielegalne bogacenie się kosztem najuboższych oraz o zbytnie przywiązanie do dóbr cywilizacji zachodniej kosztem własnej tradycji. W ramach sprzeciwu wobec osiągnięć europejskich zabraniał swym zwolen- nikom noszenia zegarków, posługiwania się pieniędzmi oraz uży- wania samochodów. W okresie przed rozpoczęciem rewolty Ma- itatsine gromadził swoich zwolenników w dzielnicy ‘Yan Awaki w Kano. W jego domu składowano broń i amunicję, przygotowu- jąc się do podjęcia szeroko zakrojonych działań zbrojnych. Bez- pośrednią przyczyną wybuchu niezwykle krwawych zamieszek stała się śmierć syna Marwy, który został zabity przez policję podczas awantury w jednym z barów serwujących alkohol w Kano. Na wieść o śmierci syna, Marwa podniósł broń. On i jego zwolen- nicy przez dziesięć dni powstania zamordowali około sześciu tysięcy mieszkańców miasta Kano w imię walki o przeprowadze- nie reformy religijnej32. Drugą krwawą wojną motywowaną religijnie jest trwająca do dziś rebelia ugrupowania Boko Haram. Również ta rewolta opie- ra się na zaprzeczeniu wartości myśli i osiągnięć zachodnich, utożsamianych w tym przypadku przede wszystkim ze świecką edukacją, która zdaniem przywódców Boko Haram uczy młodych

32 Szerzej na temat „świętej wojny” podjętej przez Muhammadu Marwę zob. Skuratowicz K., Wpływ przemian ekonomicznych na ruchy religijne w Nigerii (na przykładzie powstania Maitatsine), praca magisterska napisana pod kierunkiem prof. dr hab. S. Piłaszewicza w Zakładzie Języków i Kultur Afryki Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2002. Historyczne uwarunkowania niepokojów... 353 muzułmanów rozwiązłości moralnej33. Rebelianci podejmują pró- bę legitymizacji swoich działań, powołując się na tradycję dżiha- du Usmana dan Fodio. Starają się o odbudowę dawnego kalifatu oraz wzmocnienie pozycji prawa koranicznego w stanach półno- cy, które – ich zdaniem – ma wciąż ograniczony zasięg. Trudno jest opisywać wydarzenia związane z wojną podjętą przez Boko Haram, nie dysponując niezbędną ku temu odpowiednią perspek- tywą czasu. Mimo że rebelia wciąż trwa, przyjąć można z całą pewnością, że jej wybuchowi oraz wzrostowi brutalności sprzy- jała nie tylko trudna sytuacja religijna w północno-wschodniej Nigerii, ale także znamienna dla Hausańczyków historia dżihadu i zażartych dysput religijnych oraz tradycja odrzucenia wartości zachodnich w ramach próby odbudowania utraconej potęgi isla- mu.

Bibliografia

Adichie Ch.N., Połówka żółtego słońca, Katowice 2009. Bassey M.O., Missionary rivalry and educational expansion in Southern Nigeria, 1885-1932, „The Journal of Negro Education” t. 60 (1991) z. 1, s. 36-46. Brakoniecka S., Spór o zachodnią edukację. Od ‘Yan Izala do Boko Haram, „Afryka” (2014) 40, s. 71-84. Brakoniecka S., W trosce o czystość wiary. Północnonigeryjski ruch ‘Yan Izala a fundamentalistyczna myśl muzułmańska, Warszawa 2014. Falola T., Violence in Nigeria. The crisis of religious politics and secular ideologies, Rochester 2009. Heerten L., Moses A.D., The Nigeria-Biafra War, 1967-1970: Postcolonial conflict and the question of genocide, „Journal of Genocide Rese- arch” t. 16 (2014) z. 2-3, s. 169-203.

33 Szerzej na temat nauk Boko Haram zob. Brakoniecka S., Spór o zachodnią edukację. Od ‘Yan Izala do Boko Haram, „Afryka”, 40 (2014), s. 71-84. 354 Sabina Brakoniecka

Koran, z języka arabskiego przełożył i komentarzem opatrzył J. Bielaw- ski, Warszawa 2009. Lizak W., Afrykańskie instytucje bezpieczeństwa, Warszawa 2012. Nigeria Social Violence Project, „African Studies Program”, Uniwersytet Johnsa Hopkinsa w Baltimore: http://www.connectsaisafrica. org/research/african-studies-publications/social-violence-nige- ria/ (dostęp 25 czerwca 2015). Opportunity knocks, Special Report. Nigeria, „The Economist”, 20 czerw- ca 2015. Paden J., Islam and democratic federalism in Nigeria, „Africa Notes” (2002) 8, s. 1-10. Piłaszewicz S., Etos ludu Hausa a przejawy fanatyzmu religijnego w pół- nocnej Nigerii, w: J. Danecki, A. Flis (red.), Wartości Wschodu i Zachodu. Spotkania cywilizacji, Kraków 2005. Piłaszewicz S., Nigeria, w: Z. Łazowski (red.), Państwa Afryki Zachodniej, t. I, Warszawa 2006, s. 298-367. Piłaszewicz S., Potęga Księgi i Miecza Prawdy. Religia, cywilizacja i kul- tura islamu w Afryce Zachodniej, Warszawa 1994. Piłaszewicz S., Wypisy z literatury hausa, Warszawa 1972. Schneider J., Exiled by Boko Haram, „New African” (2015) 552, s. 12-16. Siwierska E., Islam w Nigerii. Koncepcja dar al-islam, „Rocznik Muzuł- mański” (2012) 9, s. 19-31. Siwierska E., Kolonializm w dyskursie muzułmanów nigeryjskich, referat zaprezentowany na II Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej „Współczesne literatury afrykańskie i teksty kulturowe w świetle badań postkolonialnych”, mps Warszawa 2013. Siwierska E., Sąsiedztwo nieoswojone: stosunki chrześcijańsko-muzuł- mańskie w Nigerii, „Afryka” (2011) 33, s. 11-29. Skuratowicz K., Wpływ przemian ekonomicznych na ruchy religijne w Ni- gerii (na przykładzie powstania Maitatsine), praca magisterska napisana pod kierunkiem prof. dr hab. S. Piłaszewicza w Zakła- dzie Języków i Kultur Afryki Uniwersytetu Warszawskiego, War- szawa 2002. Historyczne uwarunkowania niepokojów... 355

Historical background of religious violence in northern Nigeria Summary

The paper describes the causes of the northern Nigeria’s susceptibi- lity to violent religious clashes from a historical perspective. It presents the beginnings of Islamic radicalism in Nigeria connected to Usman dan Fodio’s 19th century Jihad and its meaning for the Hausa identity. The paper analyses how the colonial era and the Biafra War have deepened the divisions between Muslims and Christians in Nigeria. It presents the disputes on the question of secular nature of Nigerian state and the role the sharia law should play in the federal and state legal system. The paper concludes with the examples of Maitatsine and Boko Haram riots that were intensified by historical reasons.

WALDEMAR CISŁO

AKTUALNA SYTUACJA KOŚCIOŁA PÓŁNOCNEJ NIGERII W KONTEKŚCIE PRZEMIAN SPOŁECZNO-EKONOMICZNYCH

Wprowadzenie

Nigeria, jako państwo z którym mamy do czynienia, w obecnej postaci powstała w roku 1914 wskutek konsensusu, jaki zawarły ze sobą dwieście pięćdziesiąt czasami bardzo różniących się od siebie grup etnicznych. Wymienię tylko ważniejsze: Igala, Idoma, Chamba, Angas, Gwarri, Nupe; na zachodzie kraju występują głównie Yoruba, Bariba, Edo, Urhobo, natomiast wschód repre- zentują m.in. Igbo, Yalla, Boki, Ekori, Ibibio, Annang, Ijaw. Nie- podległość uzyskała Nigeria w 1960 roku, w tym też roku została przyjęta do Organizacji Narodów Zjednoczonych1. Obecnie jest to najludniejszy kraj Afryki, którego populacja jest oceniana na ok. 160 milionów mieszkańców. Niemal połowa z tej liczby to członkowie Hausa i Fulani, zamieszkujący głównie północ kraju, południowy zachód zdominowany jest przez plemię Yoruba, natomiast plemię Igbo zamieszkuje głównie południowy wschód. Centralna część kraju zdominowały dwa plemiona Nupe i Tiv, natomiast Kanuri zdominowało północny wschód.

1 Nigeria in Encarta 2004 Encyclopedia 1993-2003, Microsoft Corporation. 358 Waldemar Cisło

Mając na uwadze tak wielkie bogactwo kultur, tradycji ple- miennych, języków faktem jest, że posiadają one zróżnicowaną strukturę socjalno-polityczną. Kiedy patrzymy na ten kraj to od północy po południe i od wschodu po zachód spotkamy niezli- czoną liczbę dialektów, języków. Możemy stwierdzić, że Nigeria pod względem kulturowym i językowym jest niezmiernie ciekawym i bogatym krajem, ale czasami, to co jest bogactwem, staje się również źródłem problemów. Często możemy usłyszeć jednak głosy, że ten podział jest nie do przyjęcia przez Nigeryjczyków. Jako przykład może nam posłużyć wypowiedz kard. z Abudży z dn. 3.01.2012 r. dla Kirche in Not w Monachium: „Byłoby to bezsensowne i pogrążyłoby kraj w jeszcze większe problemy” – stwierdził pasterz stolicy kraju. Wyjaśnił, że „z gruntu błędne jest mówienie o islamskiej Północy i chrześcijańskim Południu, gdyż wiele rodzin składa się w połowie z chrześcijan i muzułmanów”. „Nigerii nie można podzielić według religii. Chrześcijanie razem z wyznawcami islamu chodzą do szkół, na bazary, do pracy, razem służą w wojsku. Są zakorzenieni tam, gdzie mieszkają i nie da się nagle przesiedlić ludzi z miejsca na miejsce – wszystkich muzuł- manów na północ, a chrześcijan na południe” – powiedział kard. Onaiyekan2.

Nigeria z perspektywy religijnej

Według dostępnych statystyk, społeczeństwo Nigerii pod wzglę- dem religijnym, dzieli się następująco: chrześcijanie stanowią 45 proc., muzułmanie 35 proc. natomiast 20 proc. to wyznawcy religii tradycyjnych. Liczba wiernych Kościoła katolickiego wy-

2 Wypowiedz z 3.01.2012 roku na konferencji organizowanej przez Kirche in Not (Pomoc Kościołowi w Potrzebie). Aktualna sytuacja Kościoła Północnej Nigerii... 359 nosi obecnie 19 milionów. Jak pokazują liczby ogromny wysiłek misyjny misjonarzy z Europy i Ameryki daje owoce. Również obecnie kościół w Nigerii docenia aktywność misjonarzy nie tyl- ko na polu ewangelizacyjnym, ale również wielkie zaangażowa- nie w poprawę poziomu rolnictwa, edukacji, opieki medycznej. Ten ogromy wysiłek spowodowany przeciwnościami typu islam, różnorodność języków i kultur, cieszy się dużym szacunkiem dzi- siejszego Kościoła3.

Kościół katolicki

Kościół katolicki w Nigerii jest na etapie silnego wzrostu. Jest to Kościół niezmiernie żywotny, świadczą o tym liczne działania podejmowane zarówno przez świeckich jak i duchownych. To co daje duże nadzieje na przyszłość to powołania. Tylko dla prowin- cji kościelnej Jos4 wyświęcono w tym roku 22 księży. Należy za- znaczyć, że jest to prowincja położona na północy, która najwię- cej ucierpiała ze strony Boko Haram. Kolejnym ważnym elementem­ świadczącym o żywotności tego Kościoła jest aktywność ludzi świeckich. Jako przykład dobrze rozumianej Ewangelii możemy podać sytuacje, gdzie tysiące ludzi na skutek działań Boko Haram musiało natychmiast opuścić swoje domy, niejednokrotnie, nie mogli lub nie mieli czasu zabrać ze sobą niczego. Często jedynym co zabrali, była Biblia lub świadectwo chrztu, aby mieć potwier- dzenie, że są chrześcijanami. Wzajemne relacje katolików, którzy sami nie mieli często nic do jedzenia, a przyjmowali wewnętrznych uchodźców, pokazuje jak jest przeżywana Ewangelia w tym trud-

3 Por. Archiwum własne opracowanie ks. Nass. 4 Kościół katolicki w Nigerii ma 9 prowincji i 2 Wikariaty apostolskie podległe bezpośrednio Rzymowi. Prowincja Jos składa się z sześciu diecezji. 360 Waldemar Cisło nym kraju. Niezmiernie ważną rolę odgrywają również katechiści. W krajach cierpiących na brak kapłanów ich rola jest nieoceniona. Uznając wkład świeckich katechistów w rozwój Kościoła, niemal w każdej diecezji istnieje centrum formacji dla nich. Przykładem może być diecezja Jalingo, gdzie istnieje Catehetical Training Center imienia Roberta Bellarmina, znajdujący się w miejscowo- ści Jilmari. Aktualnie kształci się tam 55 osób. Innym ważnym kierunkiem pracy duszpasterskiej jest praca z młodzieżą. Jest to trudny wycinek pracy, chociażby powodu działalności Boko Ha- ram, która poprzez swoje postępowanie często prowokuje do odwe­tu. Ważnym wydarzeniem w tym aspekcie był kongres młodzie­ży, jaki odbył się w dniach 5-8.08.2015 r. Pomimo nie- bezpieczeństwa ze strony Boko Haram młodzi ludzie z północy tego kraju wzięli udział w tym spotkaniu aby być żywymi świad- kami, że Kościół na Północy żyje. Podobnie, jak w wielu innych krajach afrykańskich, również w Nigerii Kościół wkłada wiele wysiłku w edukację. Może zrodzić się pytanie, dlaczego w tak bogatym kraju Kościół musi troszczyć się o poziom edukacji. Oto jedno ze świadectw z pobytu przed dwoma laty w Wikariacie Bumadi. „Absolwenci średniej szkoły państwowej nie umieli czytać i pisać w stopniu umożliwiającym podjęcie studiów. Powód jest prosty: brak odpowiedniego nad- zoru ze strony państwa skutkuje takim poziomem edukacji. Je- dynie szkoły prywatne, o wiele droższe, lub prowadzone przez Kościół, przykładają odpowiednio dużą wagę do poziomu naucza- nia. Równie ważnym elementem pracy ewangelizacyjnej jest tro- ska o poziom opieki medycznej. Pomimo, że wiele szpitali, przy- chodni i innych miejsc udzielania pomocy czy porad medycznych ucierpiało na skutek agresji Boko Haram, to jest to ciągle nie- zmiernie ważny odcinek pracy dla Kościoła. To co jest wymiernym i widocznym efektem pracy w tej dziedzinie, to znaczny spadek śmiertelności dzieci i kobiet przy porodach. Innym efektem jest Aktualna sytuacja Kościoła Północnej Nigerii... 361 prewencja i spadek liczby zachorowani na malarię czy cholerę. Ciekawą inicjatywą są mobilne kliniki, które pozwalają dotrzeć do trudnych rejonów. Oczywiście działalność zarówno edukacyj- na jak i w sferze opieki medycznej jest możliwa dzięki wsparciu z zewnątrz”5. Pomimo, że Nigeria jest krajem bogatym w zasoby ropy, to jest to również kraj o niemal najwyższym stopniu korup- cji, co skutkuje bardzo niesprawiedliwym podziałem dochodów z tego bogactwa.

Rola Konferencji Episkopatu

Jak to zostało powiedziane powyżej, Kościół katolicki w Nige- rii ma nieco inną strukturę administracyjną6. Ze względu na po- dział kraju pod względem religijnym, Północ – zdominowana przez islam i bardzo aktywna działalność Boko Haram oraz zdomino- wane przez chrześcijan południe kraju, Kościół w szczególnych prowincjach napotyka na różne problemy w swojej działalności. Prowincja Jos, w skład której wchodzi 7 diecezji, największy pro- blem duszpasterski upatruje w zaopiekowaniu się przesiedlonymi z rejonów, gdzie jest działalność Boko Haram, grozi porwaniami czy utratą życia. Aktualnie metropolitą tej prowincji jest przewod- niczący Konferencji Episkopatu Nigerii ks. abp Ignatius Kaigama. Szczególnie na północny Kościół musi prowadzić bardzo spokoj- ny, pełen cierpliwości dialog, choć czasami wydawałoby się, że zasada „oko za oko” byłaby bardziej skuteczna, to w opinii epi-

5 Pomoc ze strony Kirche in Not. 6 Por. Ignatius A. Kaigama, Relacje miedzy chrześcijanami a muzułmanami w Nigerii. Roma Konferencji Episkopatu Nigerii. Pobrane z Internetu: http:// pkwp.org/uploads/tinymce/R%C3%B3%C5%BCne/2014/ Wizyta_abp_Kaigamy/Relacje%20chrze%C5%9Bcija%C5%84sko-muzu- %C5%82ma%C5%84skie.pdf. 362 Waldemar Cisło skopatu tylko nawoływanie do dialogu, cierpliwa praca nad wza- jemnym poszanowaniem muzułmanów i chrześcijan może przy- nieść długotrwały pokój. Praktycznym wyrazem tego nastawienia jest jedna z ważniejszych komisji episkopatu – Justice Development and Peace Commision (JDPC). Pokazuje ona w praktyce, że Kościół stara się być głosem uciemiężonych i prześladowanych, nie tylko chrześcijan. To nastawienie jest szczególnie ważne w obliczu licz- nych tragedii, gdy biskupi natychmiast udają się na miejsce, pro- sząc aby nie eskalować konfliktu, nawołując do przebaczenia, a jednocześnie podejmując kroki, aby nie dopuścić do kolejnych zamachów7. Dobrym przykładem był list konferencji episkopatu po zamachach dokonanych w Boże Narodzenie 2011 roku.

Przykłady marginalizacji i dyskryminacji chrześcijan w północnych stanach Nigerii

Omawiana prowincja kościelna Jos, w ostatnim czasie miała wiele dramatycznych sytuacji związanych z działalnością terro- rystycznej grupy Boko Haram, niemal wszystkie media informo- wały o porwaniu 350 dziewcząt8. Czym jest Boko Haram? Znaczenie nazwy Boko Haram jest tłumaczone tradycyjnie jako – „zachodnia cywilizacja jest zabronio­ na”. Nazwa ta dotyczy zlokalizowanej w Nigerii wojowniczo na-

7 Pobyt na miejscu, rozmowa z ludźmi zazwyczaj wiele daje. W najbardziej zagrożonych atakami rejonach utworzono wewnętrzną policję , która sprawdza wchodzących do kościoła, podczas mszy grupa młodych ludzi pilnuje, aby nikt nie zbliżył się do modlącej się grupy. 8 Por. Amnesty International: Boko Haram w Nigerii uprowadziło 2 tys. dziew­ cząt i kobiet. Pobrane z Internetu http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,- Amnesty-International-Boko-Haram-w-Nigerii-uprowadzilo-2-tys-dziewczat-i- kobiet,wid,17448552,wiadomosc.html?ticaid=115a2b. Aktualna sytuacja Kościoła Północnej Nigerii... 363 stawionej grupy islamistycznej9. Jej główne cele to wprowadzenie szariatu we wszystkich 36 stanach Federacyjnej Republiki Nigerii. W sposobie działania znajdujemy duże podobieństwo do sekty Maitatsine10. Ujmując ten fenomen od strony historycznej należy stwierdzić, że istnienie tej grupy jest zauważalne od roku 1995. Jednak słaba reakcja władz doprowadziła do tego, że grupa ta, coraz bardziej radykalizowała się w swoich poczynaniach. Działal­ ność jej ułatwiało to, że występowała ona pod różnymi nazwami i korzystała z radykalizujących się poglądów wielu grup społecz- nych, kanalizując ich niezadowolenie. Za oficjalną datę powstania tej grupy uważa się rok 2002, kiedy to z inicjatywy Mohammeda Yusufu w stolicy stanu Borno, została ona powołana do życia. Wtedy to przywódca grupy doprowadził do usamodzielnienia się, uwalniając się spod nadzoru szajchów. Pretekstem do usamo- dzielnienia był postawiony przez założyciela zarzut, do wcześniej wspierającej go grupy o korupcje i błędną drogę w głoszeniu „czy- stego islamu”. Głównym targetem ataków przeprowadzanych przez Boko Haram są osoby z kręgów administracji publicznej, wojska, poli- cji i wymiaru sprawiedliwości. Niejednokrotnie celami ataków były również miejsca kultu, które nie odpowiadały doktrynie Boko Haram. Rok 2004 pokazał prawdziwe cele i skale prowadzonych przez nich działań, kiedy doszło do ataku na kilka posterunków policji, celem zdobycia broni. Podczas tych ataków ujawniła się struktura wojskowa tej organizacji oraz jej dobre wyszkolenie. O fakcie dobrego wyszkolenia świadczą chociażby sposoby walki. Przed atakiem na posterunki policji dokonywano zamachów na systemy łączności na przykład przez wysadzanie wież masztów

9 Szerzej na ten temat w: S. Piłaszewicz, Odrodzenie i radykalizacja sekty Boko Haram, w: Afryka36(2012), s. 11-23. 10 Patrz powyżej. 364 Waldemar Cisło telefonii komórkowej, co skutkowało brakiem komunikacji po- między poszczególnymi posterunkami policji a jednoczenie uła- twiało przeprowadzanie ataków. W 2007 roku mieliśmy do czynienia z pierwszymi spektaku- larnymi sukcesami władz w walce z Boko Haram. Doszło do aresz- towania przywódcy tej grupy w Kano oraz głównego przywódcy Mohammeda Yusufa w 2008 roku. O braku koncepcji u władz Nigerii w walce z Boko Haram świadczy fakt że 20 stycznia 2009 r. Wysoki Sąd w Abudży zwolnił ich z aresztu po wpłaceniu kaucji. Tego typu sytuacje powtarzały się jeszcze kilkukrotnie, co jak możemy się domyślać, nie wpływało mobilizująco na pracę poli- cji i wojska. Sposoby działania Boko Haram są następujące. Za- możnych muzułmanów nakłaniają do wpłaty środków pieniężnych przeznaczonych na zakup broni i żywności. „Żołnierzami” tej gru­py są ludzie rekrutowani ze środowisk bezrobotnej, sfrustro- wanej młodzieży. Motywacją do wstąpienia w szeregi tej organi- zacji jest dla nich fakt, że tylko Boko Haram jest w stanie rozwiązać­ problemy społeczne Nigerii. „Wierzymy, że [deszcz] jest two­rem Boga, a nie skutkiem parowania spowodowanego przez słońce i wynikającej z tego kondensacji, powodującej opady”11. W 2009 r. nastąpiła eskalacja konfliktu w stanie Plateau rozpoczęta poprzez aresztowanie 12 członków Boko Haram. Zatrzymani posiadali duże ilości mundurów oraz innych rzeczy potrzebnych do prowa- dzenia regularnej wojny. Pośród zatrzymanych osób byli też ludzie z innych krajów12. Kolejnym dowodem na eskalację konfliktu były wydarzenia w miejscowości Mubi, gdzie członkowie Boko Haram opuścili jedyny meczet tam istniejący. O definitywnym zamiarze

11 Informacja pobrana z internetu: http://en.wikipedia.org/wiki/Boko_Haram 12 Por. „Boko Haram Leader, Yusuf, Killed”, Vanguard, 30 July, 2009. Pobrane z internetu: http://www.vanguardngr.com/2009/07/30/boko-haram-leader- yusuf-killed Aktualna sytuacja Kościoła Północnej Nigerii... 365 opuszczenia tego miasta świadczy również fakt, że wielu z nich sprzedało swoje mienie. Rok 2009 również poprzez liczne ataki na posterunki policji w stanach północnych sugerował, że nastąpi wkrótce eskalacja tego konfliktu. Płonące wioski, porywanie ludności cywilnej, za- straszanie chrześcijan potwierdzało jedynie obawy wielu eksper- tów. Zajścia o podobnym charakterze jak opisane powyżej, miały również miejsce w Bauczi i Borno. Rozległość konfliktu wskazy- wała, że przygotowywana jest akcja zakrojona na szeroką skale. Presja środowisk chrześcijańskich oraz międzynarodowej opinii skłoniła w końcu rząd do podjęcia działań przeciwko temu ugru- powaniu. Przykładem reakcji rządu było spacyfikowanie siedzib islamistów, czego ewidentnym przykładem była ewidentna bitwa, która miała miejsce pomiędzy 26 a 29 lipca 2009 roku w mieście Maiduguri. Działania te kosztowały życie ponad 700 osób. Po zakończeniu tej bitwy okazało się, że Boko Haram dysponowała domowej produkcji karabinami, bombami zapalającymi, łukami i maczetami. Będąc tak uzbrojonymi, byli w stanie toczyć regu- larną wojnę z wojskiem rządowym, które było wyposażone w ar- tylerię i czołgi. Interesującym może być fakt, że przy przeszuki- waniu ciał zabitych znaleziono dokumenty, które wskazywały że większość z nich stanowili obcokrajowcy. Choć informacja ta została później zdementowana, to wielu znawców przedmiotu wskazuje na fakt, że była to sytuacja wielce prawdopodobna13. Przełomowym momentem w walce przeciwko rebeliantom był dzień 28 lipca, kiedy wojsko rządowe otoczyło dom Ustaza Mo- hammeda Yusufu. W walkach tych zginęło około 100 członków sekty, a sam przywódca miał zostać aresztowany, a następnie za-

13 Por. „Północna Nigeria: w walkach armii z Boko Haram zginęło już ponad 300 osób”, Gazeta Wyborcza 29.07.2009. Pobrane z internetu: http://wiado- mosci.gazeta.pl./Wiadomosci/1,80708,6872930,Polnocna_Nigeria. Dostęp 20.09.2015 r. godz. 09.20. 366 Waldemar Cisło bity przez wojska rządowe. Choć władze rządowe łudziły się, że zabicie przywódcy pozwoli na spacyfikowanie Boko Haram, to jednak późniejsze wydarzenia pokazały, że były to jedynie „po- bożne życzenia”. Dla zwolenników Boko Haram śmierć ich przy- wódcy i wielu jego zwolenników była jedynie potwierdzeniem słuszności ich drogi. Kolejnym krokiem ze strony prezydenta Ni- gerii było spotkanie z gubernatorami stanów północnych. Miało ono na celu zmobilizowanie liderów społeczności lokalnej do wpływania na przywódców religijnych, aby w każdy możliwy sposób przyczyniali się do potępiania ideologii Boko Haram. Pod- kreślono wtedy, że prawdziwy islam głosi hasła miłości i pokoju, które dotyczą zarówno muzułmanów jak i wyznawców innych religii14. Krótkotrwałą nadzieję władz, że Boko Haram zostało unice- stwione, przekreśliło oświadczenie nowego przywódcy Malama Sanni Umaru. Podkreślił on, że idee Yousufa są ciągle żywe i ak- tualne, a Boko Haram działało już wówczas w 32 stanach Nigerii – według jego oświadczenia. Jako nowy program ogłosił on wy- wołanie w północnej Nigerii muzułmańskiej rewolucji. Proces ten miał się zakończyć islamizacją całego narodu15.

Ocena zagrożenia ze strony Boko Haram

Niewątpliwie, jak już powiedzieliśmy wcześniej, Boko Haram stanowi ogromne zagrożenie dla nigeryjskich katolików, nie tyl-

14 Por. „Boko Haram Leader Killed”, dz. cyt. 15 Por. „Nigeria: Boko Haram Resurrects, Declares Total Jihad”, Vanguard, 14 August, 2009. Pobrane z internetu: http://allafrica.com/stories/200908140646. html, dostęp 21.09.2015 r. godz.11.00; por. także, I. Kaigama, Christian/Muslim Relations in Jos and Nigeria: A personal Experience, w: Tenże, I. Kaigama, Pe- cace, not war, s. 167-177. Aktualna sytuacja Kościoła Północnej Nigerii... 367 ko w sensie działań militarnych, przemocy fizycznej, ale także jako ideologia polityczna. Choć tylko niewielki stosunkowo pro- cent w samej organizacji podziela wrogą ideologię, to jednak wydaje się być bardzo wpływowy na kształt ogólnych działań. Należy podkreślić, że mniej więcej równo rozłożony procent wy- znawców chrześcijaństwa oraz islamu jest punktem newralgicznym przy eskalacji działalności tej wojowniczej grupy islamistycznej. Proponowana ideologia nie pozwala na takowe współistnienie i z samej istoty zakłada działania destrukcyjne przeciwników. Ideologia tej grupy mówi m.in., że zachodnia oświata czy współ- czesny model wychowania są grzechem i są niezgodne z działa- niami Boko Haram. Jako grupa polityczna ma spore przełożenie na realizowaną bieżącą politykę państwa nigeryjskiego16. Co prawda, prezydent Muhammadu Buhari, odcina się oficjalnie od działalności Boko Haram17, przykładem jest m.in. jego wystąpie- nie z początku prezydentury o przeniesieniu kwatery główniej nigeryjskich sił zbrojnych do Maiduguri ze stolicy, aby bardziej skupić się na walce z Boko Haram, z racji na ataki na chrześcijan w krajach ościennych. W działania przeciw Boko Haram angażu- ją się również Nigr, Czad i Kamerun18 to jednak te działania nie są wystarczająco skuteczne. Należy domniemywać o wpływach i o umocowaniu politycznym Boko Haramu, tak niewielka sto- sunkowo grupa ma tak wielkie przełożenie na przebieg wydarzeń

16 Por. „Nigeria: Wielkanoc w cieniu zagrożenia”. Pobrane z Internetu: http:// www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,9686,nigeria-wiel- kanoc-w-cieniu-zagrozenia.html, dostęp 22.09.2015 r. g. 10.57. 17 http://www.gpch.pl/wiecej-wiadomosci-z-nigerii/1257-nigeria-ataki- boko-haram-na-miasto-maiduguri, dostęp 22.09.2015 g. 11.00. Więcej na temat stosunków chrześcijańsko-muzułmańskich w Nigerii por. I.A. Kaigama, Muslims and Christians Living and Working Together, w: Tenże, Peace, not war. A Decade of Interventions in the Plateau State Crises (2001-2011), s. 144-147. 18 Tamże, 22.09.2015 r. godz. 13.00. 368 Waldemar Cisło w Nigerii19. W działalność Boko Haram zaangażowanych jest ok. 1 proc. ludności która kontroluje 75 proc. bogactw naturalnych całego kraju20. Ta sytuacja może świadczyć o wykorzystaniu wszyst- kich możliwych sposobów do realizacji własnych celów, ale także o słabości struktur państwowych spowodowanych również sze- rzącą się korupcją. Pomimo zabiegów prezydenta oraz innych polityków, wydaje się, że dotychczasowe działania są niewystarczające co do siły krzywdzących oddziaływań względem chrześcijan. Ten politycz- ny wydźwięk działalności Boko Haram wydaje się być jednym z kluczowych przy okazji rozwiązania problemów ze zbrodniczą działalnością. Według niektórych obserwatorów sytuacji w Ni­ gerii, jeśli państwo nie zlikwiduje Boko Haram, to Nigeria może stanąć­ w obliczu stopniowej czystki religijnej21. Jak pokazują fak- ty z innych krajów, także i w tym kraju Boże Narodzenie staje się dobrą okazja do ataków na chrześcijan. Rok 2012 był trzecim z rzędu, gdy terroryści z tej organizacji zaatakowali chrześcijan w święta Bożego Narodzenia22. Należy zauważyć, że podczas minionych okresów napięć et- nicznych i religijnych chrześcijanie nie byli wyłącznie ofiarami. Niestety, także spośród nich wywodzili się sprawcy, którzy przy- gotowywali bojówki, by bronić kościołów, szkół i domów, ale rów- nież dokonywać napadów na terytorium wroga. W niektórych miejscowościach zdarzały się ataki na muzułmańskie sklepy i domy jako zemsta za ataki wymierzone w chrześcijan23.

19 http://www.conchiglia.us/C_DOCUMENTI/MONOS_2010mar15_Nige- ria_Persecuzione_Cristiani.pdf, dostęp 22.09.2015 g. 13.05. 20 Tamże, dostęp 22.09.2015 g. 14.27. 21 J.L. Allen Jr, Globalna wojna z chrześcijanami. Wstrząsający obraz współ- czesnych prześladowań, tłum. T. Mucha, WAM, s. 74. 22 Allen, Globalna wojna…, s. 75. 23 Allen, Globalna wojna…, s. 75-76. Aktualna sytuacja Kościoła Północnej Nigerii... 369

W ostatnich dekadach Nigeria była rozdzierana konfliktami między muzułmanami a chrześcijanami, które kosztowały życie tysięcy ludzi. Wpływy radykalnego islamu ujawniają się szcze- gólnie w dwóch trendach. Po pierwsze, coraz wyraźniejsze są widoczne próby wprowadzenia islamskiego prawa szariatu, a pod drugie, wyraźny rozwój islamskiej milicji24. Nadzieją i postępem w rozwiązaniu tego problemu jest ciągłe zaangażowanie hierarchów Kościoła katolickiego. Najświeższe wiadomości z Nigerii koncentrują się na szerokiej amnestii dla członków organizacji. Są one wynikiem zabiegów przedstawicie- li Kościoła oraz innych organizacji zaangażowanych w rozwiąza- nie problemu. W komunikacie prasowym z 22 września 2015 r. Agencji prasowej ACN News, kardynał John Onaiyekan, arcybiskup Abudży, powiedział, że 80 proc. bojowników Boko Haram nie podziela islamistycznej ideologii grupy terroru i jest szansa na złożenie broni i odejście z organizacji. W innym wywiadzie dla katolickiej organizacji charytatywnej „Pomoc Kościołowi w Po- trzebie”, która wspiera prześladowanych i cierpiących chrześcijan, kardynał powiedział: „Jest coraz więcej osób w Boko Haram, któ- re nie miały wyboru, aby poddać się amnestii i nie mogą wyjść ze zbrodniczych działalności”25.

24 Por. P. Marshall, L. Gilbert, N. Shea, Prześladowani. Przemoc wobec chrze- ścijan, tłum. R. Zajączkowski, Święty Wojciech, s. 277. 25 http://www.acnuk.org/news.php/546/nigeria-bishop-attacks-govern- ment-corruption, dostęp 22.09.2015 g. 14.47.