Sylwetki

Niechlujni erudyci

Choć trudno w to uwierzyć, 27 września 2018 roku Gitara jest najważniejsza! „Gitara jest najważniejsza” – stwierdził minęła 50. rocznica założenia ! młody , kiedy odpuszczał so- Grupa istniała zaledwie dwanaście lat, bie marzenia o karierze mikrobiologa. Pierwsze kroki na scenie stawiał z ze- ale jej przemożny wpływ na muzykę odczuwamy społem Yardbirds. Wcześniej, w latach nawet dziś. 1963-1968, działał jako wzięty muzyk sesyjny. To właśnie jego gitarę słychać Michał Dziadosz w „Downtown” Petuli Clark (1964), „I’m a lover, not a fighter” The Kinks (1964), „The last mile” Nico (1965), „Beck’s Bolero” Jeffa Becka (1967), „With a lit- dwunaste urodziny dosta- chanego bandu była nowatorska i nie- tle help from my friends” Joe Cockera łem od ojca monografię Led powtarzalna. Dziś wiem, że erudycja (1968) czy „Bald headed woman” The Zeppelin pt. „Hołd”. Był rok wcale nie musi być gorsza od pionier- Who (1965) oraz „Heart of Stone” The 1991, a księga wyglądała jak z innego skiej kreatywności. Led Zeppelin mieli Rolling Stones (1964), a to i tak jedynie świata. Pięknie wydana, z niesamowi- w sobie coś boskiego, ale owa boskość część jego aktywności. Z Yardbirds Page tymi zdjęciami, dodatkowo po polsku. nie wzięła się znikąd. Poprzedziła ją grał od 1966 roku. Zespół był nie tylko Autor, Dave Lewis, w wielu punktach ciężka praca, rozwijanie warsztatu lubiany, ale także szanowany. Przewinęło sugerował, że zespół garściami czer- i zdobywanie doświadczenia. Zacznij- się przez niego wielu wspaniałych muzy- pał z dziedzictwa minionych dekad. my więc od głębokich lat 60. XX wieku, ków, w tym Eric Clapton i wspomniany Dla mnie brzmiało to jak oszczerstwo. czyli epoki przed rozpoczęciem dzia- Jeff Beck. Grupa miała nie tylko wymiar Chciałem, by muzyka mojego uko- łalności brytyjskiego kwartetu. komercyjny, ale także ambicjonalny,

70 Hi•Fi i Muzyka 10/18 Sylwetki

ponieważ każdy szanujący się muzyk że po prostu chciał zrobić coś wyjątkowe- chciał do niej trafić. go. Kochał śpiewać, a nieatrakcyjne prace Nic jednak nie trwa wiecznie. Pod przy rozbudowie dróg bardzo go męczy- koniec lat 60. coś zaczęło się sypać, ły. Niby miał kontrakt z CBS, ale niewiele a Page potrzebował zacząć nowy roz- z niego wynikało. dział. W czasie rozmowy z menadżerem Pierwszy raz wszyscy czterej spotka- Yardbirds wyznał, że potrzebuje pomocy li się na próbie 12 sierpnia 1968 roku. przy stworzeniu nowej ekipy. Peter Grant Zeszli razem do piwnicy i dali takiego skrzyknął znanych mu dobrych muzy- ognia, że wszyscy wiedzieli, że to będzie ków i zaczęły się przymiarki. Na razie to. Początkowo mieli się nazywać The bez wokalisty, ale Page był zachwycony New Yardbirds, ale publiczność przy- sekcją poleconą przez Granta. Wpraw- chodząca na pierwsze klubowe koncerty Zdjęcie z Instagrama Led Zeppelin. dzie z basistą miał już kontakt, grając była zawiedziona, widząc skład inny od Panowie prezentują najnowszą biografię, w Yardbirds, ale był kimś pierwowzoru. Chwilę później była już która ukazała się 9.10.2018 roku. zupełnie nowym. Jak wspomina Page: zachwycona. Kwartet wywoływał bo- Pięć słabych stron „sprawiał, że opadała szczęka”. John Paul wiem wyłącznie pozytywne reakcje. Jones to nie tylko znakomity basista, ale Miesiąc później panowie byli już na Led Zeppelin także oaza spokoju i inteligencji. Tak jak zaawansowanym etapie przygotowań do Koncerty bywały różne. Zespół dość w The Beatles „tym cichym” był George płytowego debiutu. Cała sesja nagranio- swobodnie traktował swoje rzemiosło. Harrison, tak w Led Zeppelin tę rolę od- wa trwała, według różnych źródeł, około Na samym początku koncertowej drogi grywał Jones. Jego dodatkowym atutem 40 godzin i kosztowała 2000 dolarów. Na wszyscy byli trzeźwi i skoncentrowani, była umiejętność gry na instrumentach płycie słychać, jak potężna magia dzia- więc akurat wtedy słusznie zachwycali klawiszowych i niesamowity zmysł aran- ła się wtedy w studiu. A to był dopiero publiczność. Dopiero później sprawy żacji. To właśnie dzięki jego pomysłom początek. przybrały niekorzystny obrót. Wpraw- muzyka zespołu bywa tak finezyjnie roz- dzie sekcja rytmiczna robiła, co mogła, budowana. Trio czuło się ze sobą zna- Złote lata rock and rolla jednak odurzony Page kaleczył riffy komicie. Nadszedł czas na znalezienie Brytyjska prasa nie okazywała zespo- i solówki. Plant za to był tak zachwyco- wokalisty. łowi nadmiernej przychylności. Peter ny sobą, że widział się w roli wokalisty Pierwszym poważnym kandydatem Grant wiedział jednak, że nie ma się soulowego. Przesuwał frazę, zmieniał był Terry Reid. Dziś jest wspominany czym przejmować i trzeba zwyczajnie ro- tekst, dopowiadał jakieś niepotrzebne jako „ten, który odmówił Led Zeppelin”. bić swoje. Wiedział też, że na rodzimym głupoty. Ogólnie jednak Led Zeppelin To jednak właśnie on (a dokładnie jego rynku nie ma prawdziwych pieniędzy dawali czadu i to liczyło się najbardziej. kolega Jay) polecił Roberta Planta, któ- i rozmachu koncertowo-fonograficzne- Brzmienie albumów nie zachwyca; rego Bonham znał dobrze ze wspólnego go. Poleciał więc za ocean i dogadał się przynajmniej tych najlepszych muzycznie. grania w Band of Joy. z właścicielami Atlantic Records, którzy Fani tłumaczą to eksperymentami, jednak Niespełna 19-letni chłopak chętnie otwierali się wówczas na repertuar bar- prawda jest taka, że pierwsze płyty Zep- przystąpił do nowego projektu. Dziś mówi, dziej rockowy, a mniej soulowy. W ten pów są zrealizowane niechlujnie. Oczywi- ście, znajdą się obrońcy, którzy uznają, że tak miało być, ale przypomnę Pink Floyd i ich niezwykłą staranność (przynajmniej od „The Dark Side of the Moon”). I to po- mimo faktu, że Floydzi, w porównaniu z Zeppami, nie potrafili grać. Dyskografia jest nierówna. Właściwie po „” nastąpiło zmę- czenie materiału. Winę można zrzucać na narkotyki Page’a, alkohol Bonhama i śmierć syna Planta, ale oceniamy tutaj twórczość. Teksty były tak zawiłe i hermetyczne, że nawet nie umiał o nich opowiedzieć szczegółowo. Usprawied- liwiał się „abstrakcją” i „możliwością swobodnej interpretacji”. Zespół był nawet posądzany o satanizm, ponieważ w skomplikowanych metaforach doszu- kiwano się ukrytego, ciemnego przeka- zu. Sam band grał zresztą na nucie owe- go mętnego znaczenia. Z perspektywy czasu tamta mglista ezoteryka drażni.

Hi•Fi i Muzyka 10/18 71 Sylwetki

Pięć mocnych stron sposób jeden z najlepszych zespołów Nie tylko zręcznie kolportował rock’- Led Zeppelin brytyjskich stał się zespołem bardzo n’rollowe legendy, ale potrafił wszystko Charakterystyczne, natychmiastowo roz- amerykańskim. I właśnie z odbicia w USA załatwić i kiedy trzeba – postraszyć cwa- poznawalne brzmienie. Tego zespołu nie zrobił ogromną światową karierę. niaczków, jakich w tym biznesie pełno. da się pomylić z żadnym innym. Czego- Spokojnie można uznać, że tak jak Wobec zespołu był jak troskliwy ojciec. kolwiek by nie grali – od razu słychać, że lata sześćdziesiąte komercyjnie należa- Pomiędzy rokiem 1968 a 1975 powsta- to oni. Albo ktoś, kto próbuje się do nich ły do The Beatles, tak następna dekada ło kilka fantastycznych albumów, które upodobnić. Ostatnio nieźle się to udaje była okresem panowania Led Zeppelin. koniecznie trzeba mieć w kolekcji. „Je- grupie Greta Van Fleet. Dziwne, bo Peter Grant promował ich dynka” wywołała wstrząs wśród publicz- Hity. Zespołowi udało się stworzyć co bardzo po swojemu. Żadnych singli, żad- ności. Wszyscy mówią, że bez niej nie najmniej dwadzieścia rozpoznawalnych nych typowych ruchów. Tylko albumy, byłoby heavy metalu. Zeppów określa się przebojów, mimo że przecież specjali- jako wartość sama w sobie. Gdy Atlan- ojcami tego gatunku, jednak ich muzyka zował się w mało popularnym gatunku, tic samowolnie wypuścił jeden z singli, to przede wszystkim rock. Mocno osa- jakim jest hard rock. Charakterystycz- zwalisty, dwumetrowy Grant wparował dzony w bluesie, nie stroniący od folku, ne riffy stały się kanonem dla gitarzy- podobno do biura wytwórni i zrobił kar- eksperymentu, ale jednak rock. stów, a „Schody do nieba” – symbolem czemną awanturę. Druga płyta ugruntowała pozycję Led epoki. Bardzo chętnie rozpuszczał plotki Zeppelin i sprawiła, że zaczęli wypeł- Mimo koncertowego i realizacyjnego o złym prowadzeniu się członków zespo- niać już nie tylko małe sale koncertowe. niechlujstwa, w składzie nie było sła- łu, demolowaniu hoteli, piciu na umór W samych Stanach jeszcze przed wy- bych ogniw. Jimmy Page jest uznawany i narkotykach. Tymczasem podobno daniem albumu zamówiono prawie pół za jednego z najlepszych gitarzystów wszyscy byli grzeczni, a po koncercie lu- miliona kopii. wszech czasów, a jego grę naśladowa- bili sobie odpocząć przy herbatce. „Trójka” brzmi, jakby panowie chcieli ły pokolenia muzyków. Robert Plant Z drugiej strony, znana opowieść gło- nieco odpocząć od wrzawy, jaka się wo- to czysta energia i charakterystyczna si, że pewnego razu Bonham rzeczywi- kół nich zrobiła. Zespół częściej sięga tu składowa stylu zespołu. John Paul Jones ście zdemolował hotelowy pokój. Kiedy po brzmienia akustyczne i folkowe. Ponoć i John Bonham z powodzeniem dotrzy- sporządzający protokół zniszczeń pra- ogromną rolę w komponowaniu utworów mywali kroku kolegom. cownik dżentelmeńskim tonem zauwa- na tę płytę odegrała siedemnastowieczna Niesamowita sekcja rytmiczna. John żył, że ocalało wiszące na ścianie lustro, chatka Bron-Yr-Aur, położona w Walii. To Bonham, czyli „Bonzo”, to perkusista, perkusista spokojnie do niego podszedł właśnie tam zaszyli się Page i Plant, żeby jakich mało. Owszem, walił mocno, ale i dokończył dzieła. Innym razem me- tworzyć nowe kompozycje. Brak bieżącej umiał też grać finezyjnie. W pełni świa- nadżer, wraz z recepcjonistą, zliczali wody i elektryczności bez wątpienia wpły- domy soulu, bluesa i jazzu, przemycał wyrządzone przez zespół szkody, żeby nął na ludowy charakter wielu utworów, do muzyki Zeppów mnóstwo intere- za nie zapłacić. W pewnym momencie nie tylko z tego albumu. sujących rozwiązań. Stał się inspiracją pracownik hotelu wyznał, że nienawidzi „Trójka” okazała się rozgrzewką przed dla wielu pokoleń. Nawet legendarny swojego życia i swojej roboty i też chęt- największą bombą. Album „IV” sprawił, Jeff Porcaro przyznawał się do fascy- nie by coś zdemolował. Na to agent: „Idź że zespół zaczął wypełniać stadiony. Na nacji Bonzem. Bonham grał bardzo i niszcz. My płacimy”. Pracownik z ocho- okładce specjalnie nie ma tytułu ani na- inteligentnie. Dzięki niemu wszyscy tą spełnił swoje marzenie. Nie wiadomo, zwy wykonawcy. Jedynie cztery tajem- uwierzyli, że perkusista to nie prosty jaka jest prawda. Wiadomo jednak, że nicze symbole, którymi posługiwali się chłopak, grający „cztery na cztery”, jak Peter Grant był genialnym menadżerem. członkowie. Ten ruch miał być podob- Charlie Watts z Rolling Stones. Z kolei trzymający się nieco w cieniu basista John Paul Jones to nie tylko znakomity Pięć ciekawostek o Led Zeppelin rytm i puls. Odpowiadał także za więk- szość organowych i melotronowych u Kiedy w lutym 1970 Led Zeppelin koncertowali w Danii, zmienili nazwę na brzmień. Zamieniał czasem gitarę ba- The Nobs. Chcieli w ten sposób uniknąć konfliktu z hrabiną Evą Von Zeppelin, sową na rhodesa. Bez zahamowań, że która uznała, że brzmią jak rozwrzeszczane małpy, a to przecież nie przystoi. będzie „za mało rockowo”. Jako basista u „No Quarter” oznacza „nie ćwiartka”, a podobno właśnie ćwiartkami odmie- miał znacznie utrudnione zadanie, po- rzało się dawki „kwasu” – narkotyku zażywanego w celach rekreacyjnych. Hipno- nieważ Bonham, zamiast trzymać się tyczny utwór z płyty „” wiąże się z deklaracją pójścia na całość: linii basu, obudowywał rytmem gitaro- „dziś wezmę cały, a nie tylko ćwiartkę”. Ale może to tylko plotki. we riffy Page’a. Ale nawet pomimo tego u Podobno Bonzo walił w bębny z taką mocą, gdyż przed erą muzykowania po- Jones perfekcyjnie trzymał time. magał ojcu na budowie, wyrabiając niesamowitą siłę w rękach. Otwartość na różne style. Choć dla u Prawdziwe nazwisko Johna Paula Jonesa to John Baldwin. Gdy basista miał niektórych ta zaleta może być wadą. 18 lat, spotkał na swej drodze menadżera Rolling Stones Andrew Oldhama. Ten, Jednak prawda jest taka, że poszuki- zachwycony grą przyszłego Zeppa, zasugerował mu zmianę nazwiska na „bardziej wania zespołu były bardzo ciekawe. Od artystyczne”. klasycznego niemal bluesa i folku, przez u W roku 1973, w czasie trasy po USA, zespół poruszał się własnym Boeingiem rocka, hard rocka, na rocku progresyw- 720-022, z wielkim napisem „Led Zeppelin”. Nazywali go The Starship. Pewnego nym kończąc. razu Bonham pilotował maszynę na trasie Nowy Jork – Los Angeles… bez licencji pilota. Ciekawe, czy przynajmniej na trzeźwo?

72 Hi•Fi i Muzyka 10/18 Sylwetki

kowej. Należy jednak zaznaczyć, że pod względem kreatywności tracili impet; zaczęli się też zmieniać mentalnie i wi- zualnie. Robert Plant nieco zakrył gołą klatę, z którą tak chętnie biegał przed- tem po scenie. John Bonham przytył i wyglądał już nie jak drapieżny rock- man z wąsem, a raczej jak wędkarz. Małe kapelutki, które wkładał, jeszcze bardziej pogłębiały to wrażenie. Jimmy Page przestał nosić psychodeliczne sur- duty i uderzył w nutę „schludnego pana z lekkim odchyleniem”. Jedynie John Paul Jones prezentował się tak jak wcze- śniej, czyli normalnie. Zespół grał dobrze, ale nie tak pory- wająco jak kiedyś. Mimo zbliżającej się punkrockowej rewolucji, nadal dobrze funkcjonował na rynku, choć było go no złośliwością wobec brytyjskiej prasy, Zmierzch bogów trochę mniej. Zagorzali miłośnicy in- która na frazę „Led Zeppelin” reagowała „Physical Graffiti” potwierdził świet- terpretują ten ruch jako przemyślaną alergicznie. ność zespołu. Porządny podwójny al- strategię, jednak prawda jest taka, że Artystycznie i komercyjnie krążek bum, pełen różnorodnych utworów, na ostatnich albumach czuć zmęczenie. okazał się prawdziwym hitem. Już na połączonych wspólnym mianownikiem Owszem, słychać też wybornych muzy- zawsze ugruntował pozycję zespołu. stylu Led Zeppelin. Warto zaznaczyć, że ków, ale brak tego ognia, co na pierw- A potem była płyta „Houses of the Holy”. Peter Grant wydał tę płytę we własnej szych sześciu krążkach. Wspaniała! Skomponowana, zagrana oficynie – Swan Song Records. Tak też Era Led Zeppelin powoli dobiegała i zaśpiewana z rozmachem, zaprezento- było ze wszystkimi kolejnymi albumami końca, ale zanim nadszedł ten moment, wała Led Zeppelin z różnych stron. Spra- studyjnymi. w 1976 ukazała się naprawdę niezła wiła, że nawet brytyjska krytyka zaczęła Led Zeppelin robili swoje, wypełniali płyta – „Presence”. W USA pokryła się spoglądać nieco przychylniej. Ale czas stadiony i coraz pewniej zaznaczali swo- trzykrotną platyną; w Wielkiej Brytanii złotych lat powoli dobiegał końca. ją obecność w historii muzyki rozryw- – pojedynczą. Następna – „In Through

Hi•Fi i Muzyka 10/18 73 Sylwetki

the Out Door” (1979) – sprzedała się jeszcze lepiej. Być może dzięki bardzo nośnemu hitowi „All of My Love”, któ- ry stacje radiowe chętnie grają do dziś. Warto zaznaczyć, że piosenka powstała na cześć zmarłego dwa lata wcześniej z powodu infekcji żołądka syna Roberta Planta. Tragedia, która definitywnie za- mknęła rozdział Led Zeppelin, miała się jednak dopiero wydarzyć. 25 września 1980 roku, czyli dwana- ście lat (bez dwóch dni) po pierwszej se- sji nagraniowej, John Bonham zadławił się własnymi wymiocinami. Niby roc- k’n’rollowa śmierć, bo w ten sposób ode- szło kilku innych wielkich. Ale z drugiej strony – strasznie głupia. Gdyby nie ona, Led Zeppelin zapewne odpoczęliby od siebie i po dekadzie wrócili w wielkim stylu. Niestety, odejście Bonhama ozna- Było kilka wspólnych projektów, małych ków grali najważniejsze utwory macie- czało koniec pewnej epoki. Panowie nie powrotów, chwilowych reaktywacji na rzystej formacji. chcieli kontynuować wspólnej działal- ważne koncerty. Mówiło się, że w no- Sam Jimmy Page solową płytę nagrał ności. W roku 1982 ukazał się ich ostat- wym Led Zeppelin na bębnach będzie tylko jedną – „Outrider” (1988). Ale ni album, „Coda”, z niepublikowanymi grał Jason, syn Johna Bonhama. Innym innych koncepcji i kooperacji było wie- wcześniej nagraniami. razem, że Phil Collins. Jeszcze kiedy in- le. W 1999 Page i Plant zaprezentowali O Led Zeppelin po Led Zeppelin pi- dziej Plant spotykał się na scenie z Pa- studyjny album „Walking into Clarks- sać nie będę, bo nie ma na to miejsca. ge’em i w towarzystwie różnych muzy- d a l e”.

Pięć albumów Led Zeppelin, które trzeba mieć w kolekcji

„IV” Tak! Zdecydowanie warto nym zarzutem, z jakim się spotyka, jest przeładowanie tra- zacząć od „Czwórki”. Nie tylko dla- dycyjnym bluesem, przy nie do końca wyklarowanym stylu. tego, że znalazło się na niej „Stair- Bzdura. Od początku do końca słychać, że to Led Zeppelin way to Heaven”, ale przede wszyst- – buzujący energią, soczysty i pomysłowy. Od klasycznych kim dlatego, że słychać tutaj mocny „Lemon Song”, „”, „”, a na magicznym rdzeń zespołu, który się właśnie „Thank you” skończywszy. uformował. A takie utwory, jak „Rock and Roll”, „Black Dog” czy „I” Co to był za debiut! Co to jest „”, elektryzują do dziś. za debiut! Led Zeppelin pokazali światu, że rock może być jeszcze „Houses of the Holy”, czyli ostrzejszy, niż wszystkim się zdawa- piąty album grupy. Słychać, że ze- ło. Owa moc nie przeszkadza jed- spół naprawdę w siebie uwierzył, nak w zmyślnych poszukiwaniach. ale też, niestety, na niej zaczął się I tak, obok „Communication Break- wypalać. Liryczne i rozbudowane down”, na płycie można znaleźć „”, dowcipne „D’yer przepięknie odjechane „Dazed and Confused”. Mak’er”, hipnotyzujące „No Qua- ter”, ludowe „Over the Hills and Far „Physical Graffiti”– pod- Away” to fragmenty najbardziej progresywne, choć nie naj- wójny album, przez wielu uważany łatwiejsze w odbiorze. za najwybitniejszy w dyskogra- fii zespołu. Osobiście uważam, że „II” Druga płyta Led Zeppelin jest jest trochę za długi, ale zawiera zwykle deprecjonowana przez kry- tak istotne utwory, że nie można tykę. Że niby dopiero trzeci album przejść obok niego obojętnie. Naj- to prawdziwy egzamin. I o ile „III” ważniejsze to „Kashmir”, „In my jest bardzo dobra, o tyle na „Dwój- Time of Dying”, „”. Poza tym jest przyzwo- ce” band nie traci impetu po bły- icie nagrany. Tym razem zespół zadbał nie tylko o treść, ale skotliwym debiucie. W tej muzyce i o formę. pełno spirytusu i ognia, choć głów-

74 Hi•Fi i Muzyka 10/18 Sylwetki

Hi•Fi i Muzyka 10/18 75