Kurdyjska Ofensywa Pod Ostrzałem
Total Page:16
File Type:pdf, Size:1020Kb
15.02.2016 KURDYJSKA OFENSYWA POD OSTRZAŁEM. SCENARIUSZE INTERWENCJI W SYRII Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) z kantonu Afrin, kontynuują ofensywę w rejonie Azaz. Wywołało to nerwową reakcję Turcji, która rozpoczęła ostrzał pozycji SDF. Przejęcie przez SDF kontroli nad Azaz zniweczy bowiem ostatecznie tureckie plany w Syrii. Jednocześnie Arabia Saudyjska przygotowuje się do wojny w Syrii, choć w tej kwestii wciąż jest dużo niewiadomych i niepotwierdzonych informacji - pisze Witold Repetowicz. SDF, którego trzonem jest kurdyjskie YPG, ale w którego skład wchodzą też oddziały umiarkowanej opozycji, niezwiązanej z Turcją i Arabią Saudyjską (m.in. Jaysh al Thuwar czy Jabhat al Akrad), rozpoczęło natarcie na Azaz oraz Tell Rifaat. Jeżeli chodzi o to drugie miasto to w nocy z 14/15.02 zostało w połowie opanowane przez SDF. SDF przejęła też całkowitą kontrolę nad drogą łączącą Tell Rifaat z Azazem, zdobywając m.in. wioskę Ayn Daqnah. Natomiast na południe od Tell Rifaat SAA (armia syryjska) zajęła wioskę Kafr Naya. Postępy SDF możliwe są częściowo dzięki wsparciu lotnictwa rosyjskiego, gdyż siły USA nie wspierają SDF w rejonie Afrin-Azaz. Ponadto niektóre tereny dobrowolnie poddają się SDF, chcąc w ten sposób uniknąć nalotów rosyjskich i zajęcia przez SAA (tak było m.in. w przypadku Menagh). Zdobycie przez SDF Tall Rifat otworzy im drogę do Mare (10 km od Tall Rifaat), ostatniego obok Azazu miasta w dystrykcie Azaz, które pozostaje pod kontrolą protureckich dżihadystów. Mare to również miejsce, w którym przebiega granica z terenami pod kontrolą Państwa Islamskiego (Daesh), z której jest zaledwie około 70 km do miasta Manbidż, kontrolowanego przez Daesh, od którego z kolei siły SDF z kantonu Kobane dzieli tylko kilka kilometrów. Ewentualne zdobycie Azazu (nie jest to niezbędne dla zrealizowania przez SDF strategicznego celu tj. połączenia Kobane z Afrinem) oznaczałoby natomiast całkowitą klęskę protureckich dżihadystów w dystrykcie Azaz. Powyższy opis sytuacji jest niezbędny dla zrozumienia nerwowej reakcji Turcji, która 13 lutego zaczęła intensywny ostrzał artyleryjski pozycji SDF w Afrin i Azaz. W ostatnich dniach nasilają się informacje o możliwej lądowej interwencji zbrojnej Turcji i Arabii Saudyjskiej w Syrii. Saudowie rozpoczęli już koncentrację swoich sił w bazie Incirlik, znajdującej się w pobliżu Adany i nie wykluczają również przerzucenia tam sił lądowych. Interwencja miałaby się zacząć za dwa miesiące, teoretycznie przeciw Daesh, ale wciąż jest wiele wątpliwości w tym zakresie, a postępy SDF mogą częściowo lub całkowicie przekreślić plany turecko-saudyjskie. Istnieją dwa scenariusze takiej interwencji. Według pierwszego wojska saudyjskie, wsparte przez inne kraje GCC (Gulf Cooperation Council), wkroczyłyby z Jordanii do południowej części prowincji Hama, kierując się dalej na Dajr as-Zaur, a następnie na Ar-Rakkę. Ten scenariusz zakłada raczej unikanie kontaktu bojowego z siłami SAA i Rosją, choć i tak zarówno Assad jak i Iran oraz Rosja zagroziły, że będzie to oznaczać wojnę. Teoretycznie można sobie jednak wyobrazić, że o ile Saudowie nie zaatakują SAA, to zapowiedzi te pozostaną jedynie retoryką, choć trudno powiedzieć jak Saudowie mieliby opanować Dajr-as-Zaur bez konfrontacji z SAA, skoro część tego miasta pozostaje w rękach rządowych. Większym jednak problemem jest wyraźny sceptycyzm wobec tego scenariusza ze strony innych państw arabskich, obawiających się spektakularnej klęski w konfrontacji z Rosją (jeżeli chodzi o Daesh, to w założeniu tej interwencji jest w miarę dobrowolne poddanie się sił tej organizacji terrorystycznej, obawiających się alternatywy – pokonania przez Rosję, SAA lub SDF). Doświadczenie z Jemenu wzmacnia te obawy. Dlatego, mimo początkowych doniesień iż Arabia Saudyjska już koncentruje swoje siły w Jordanii, pojawiły się dementi ze strony jordańskiej, a także sugestie że Jordania nie zgodzi się na przejście sił saudyjskich przez swoje terytorium, jeśli interwencja nie będzie miała mandatu ONZ. Ponadto Jordania ma żądać, by taka interwencja była dowodzona przez USA i Wielką Brytanię i miała zgodę Rosji. To mało prawdopodobne choć nie jest to wykluczone. Istnieje bowiem koncepcja stworzenia sunnilandu obejmującego Dajr as-Zaur, Ar-Rakkę, część Anbaru i Mosul. Rosja mogłaby na to pójść, jeśli w zamian otrzymałaby wolną rękę w odniesieniu do reszty Syrii (wyłączając Rożawę). Drugi scenariusz zakłada natomiast wkroczenie sił saudyjsko-tureckich na linii Dżarabulus – Azaz. W tym jednak wypadku niezwykle mało prawdopodobne jest, by nie doszło do konfrontacji militarnej z SDF, a bardzo prawdopodobne jest również starcie z SAA i Rosją, a to oznacza wojnę na pełną skalę. Warto podkreślić, iż jeśli SDF opanują Tall Rifat i Mare, a następnie rozpoczną ofensywę z dwóch stron na Manbidż, zanim wkroczą tam Saudowie z Turkami, to połączenie między Dajr as-Zaur i Ar-Rakką a granicą turecką zostanie przecięte pasem kontroli SDF. W takiej sytuacji konfrontacja byłabby nieunikniona. Francja już oprotestowała nawet ostrzał turecki pozycji SDF w Azazie i Afrin. Wątpliwe jest, by USA zdecydowały się na wsparcie ataku na SDF przez Turcję i Arabię Saudyjską, w sytuacji gdy teraz wspierają SDF w walce z Daesh. Warto pamiętać, że zbliżają się wybory a Republikanie podkreślają, że wrogiem w Syrii jest Daesh, a Kurdowie są sojusznikami USA. Nagły, pozbawiony logiki, zwrot o 180 stopni, ze wspierania Kurdów na wspieranie ataku na nich spotkałby się zapewne z silną krytyką ze strony Republikanów. Ponadto, z bazy bazy Incirlik korzystają Francuzi, USA czy Wielka Brytania do nalotów na Daesh, wspierających ofensywy SDF. W takim scenariuszu nagle baza ta używana byłaby do nalotów na SDF. Natomiast bez poparcia koalicyjnego sukces Turcji i Saudów w takiej interwencji jest wielce wątpliwy, zwłaszcza, że prawdopodobnie doszłoby też do konfrontacji z Rosją i SAA. Siły SAA znajdują się obecnie w odległości kilku kilometrów na południe od Al Bab, drugiego po Manbidż, średniej wielkości miasta w północnej części prowincji Aleppo, kontrolowanego przez Daesh. Ewentualna ofensywa SDF z Mare do Manbidż, idąca na północ od Al Bab ułatwiłaby SAA opanowanie tego miasta. Warto dodać, iż z pozycji SAA w tym rejonie jest około 30 km do przyczółka SDF pod Manbidż, a ponadto SAA kilka dni temu wkroczyło od strony południowo-zachodniej do prowincji Rakka i jest zaledwie 30 km od bazy lotniczej Tabqah. Wątpliwe jest zatem by siły saudyjsko-tureckie zdołały się tędy przebić w kierunku Dajr as-Zaur bez konfrontacji z koalicją assadowsko-rosyjską. Konfrontacja turecko-rosyjska na terytorium Syrii nie będzie rodzić zobowiązań sojuszniczych po stronie NATO, nawet jeśli w efekcie nastąpi ostrzał lub zbombardowanie tureckich pozycji na terenie Turcji, z których prowadzony jest ostrzał terytorium Syrii. Niemniej jednak działania Ankary, w tym w szczególności ostatni ostrzał, stawiają NATO i USA w bardzo trudnym położeniu, osłabiając ważnego sojusznika w walce z Daesh jakim jest SDF, a jednocześnie – eskalując sytuację i zwiększając ryzyko wystąpienia incydentów z udziałem Ankary, będącej członkiem Sojuszu, z jednej strony i innych stron konfliktu (w tym Rosji) z drugiej. Dotychczas odwet skierowany przeciwko Ankarze nie nastąpił z dwóch powodów. Po pierwsze, ani Rosji ani Assadowi nie zależy na tym by SDF rosła w siłę. Ostrzał ze strony Turcji jest im na rękę, bo może zmusić SDF do przekazania kontroli nad zdobytymi terenami siłom rządowym (chodzi w szczególności o bazę Menagh). Po drugie. Rosji zależy na tym zwabieniu Turcji na teren Syrii, gdyż tutaj będzie mogła atakować armię Ankary i zadawać jej straty bez obaw o reakcję NATO. W takim przypadku Rosja może doprowadzić nawet do przeniesienia działań zbrojnych na teren Turcji. Kilka dni temu przestrzegał przed tym pierwszy AKP-owski szef dyplomacji Turcji Yasar Yakis, który stwierdził, iż Syria może zająć prowincję Hatay. Nie jest również wykluczone, że Rosja udzieli wsparcia PKK, co stanowiłoby poważne zagrożenie tak dla Turcji, jak i groziłoby dalszym pogorszeniem sytuacji w regionie. Na koniec warto wspomnieć o dwóch teoretycznych scenariuszach, których realizację uniemożliwia polityka Erdogana i Davatoglu. Pierwszy z nich znany jest od 25 lat. Chodzi o ewentualne stworzenie federacji turecko-kurdyjskiej, poprzez aneksję północnej Syrii z Aleppo, Kurdystanu irackiego z Kirkukiem oraz irackiej Niniwy z Mosulem, przy jednoczesnej reformie ustrojowej, znoszącej unitarny charakter państwa. Kurdom dałoby to zjednoczenie trzech z czterech części podzielonego kraju, a Turkom dostęp do potężnych złóż surowców energetycznych. Państwo takie, liczące około 100 mln mieszkańców, stałoby się bardzo silne, a konflikt kurdyjsko- turecki zostałby zakończony. Jednak po rozpoczęciu krwawej pacyfikacji tureckiego Kurdystanu i ostrzale Rożawy ten scenariusz został pogrzebany. Drugi scenariusz dotyczy stworzenia sunnilandu obejmującego Ar-Rakkę, Dajr-as-Zaur, część Anbaru i Mosul, przy jednoczesnym stworzeniu niezależnego Kurdystanu w Syrii i Iraku. Porozumienie między Turkami, Kurdami i Saudami pod patronatem USA i Europy otworzyłoby tranzytowe szlaki z Kataru i Arabii Saudyjskiej do Europy. Jednak turecka niechęć do pokojowego uregulowania relacji z Kurdami i Rożawą uniemożliwia realizację i tego scenariusza, na czym korzysta Rosja. Witold Repetowicz.