„Różańcowe” Osoby Tennessee Williamsa
„Różańcowe” osoby Tennessee Williamsa We wrześniu 1982 roku, dwudziestoletni początkujący dramatopisarz i scenarzysta James Grissom wysłał do Tennessee Williamsa list z prośbą o radę w sprawie kariery literackiej. 71- letni wówczas Williams, który tkwił w długotrwałym okresie niemocy twórczej, odpisał: „Chyba możesz mi pomóc”. Na czym polegała ta pomoc? Williams podczas kolejnych spotkań z młodym człowiekiem podał mu listę osób, przeważnie kobiet, których nazwał „szaleństwem Boga”. Ludzi, których znał i którzy byli dla niego ważni. Opowiedział o relacjach z nimi i poprosił, by Grissom odwiedził ich i spytał jak wiele dla nich Tennessee Williams znaczył. Wypełnienie tej misji zajęło Grissomowi prawie 30 lat. Pokłosiem wielu spotkań jest książka „Szaleństwo Boga. Tennessee Williams i kobiety z mgły”. Williams podzielił się z Grissomem wspomnieniami o wyłanianiu się postaci Amandy ze „Szklanej menażerii”, Blanche DuBois z „Tramwaju zwanego pożądaniem” i innych bohaterek jego dramatów. Dzięki temu możemy zajrzeć za kulisy powstawania sztuk jednego z najważniejszych dramatopisarzy XX wieku. Książka jest galerią postaci zaludniających masową wyobraźnię społeczeństwa amerykańskiego przełomu lat 40. i 50.: Maureen Stapleton, Lillian Gish, Katherine Hepburn, Geraldine Page, Jessica Tandy, Anne Saxton, Marilyn Monroe, Marlon Brando, Elia Kazan, Truman Capote, Carson McCullers, William Inge i wiele aktorek, których nazwiska zapisały się w historii kina. Galerię otwiera rozdział poświęcony aktorce Maureen Stapleton. Aktorkę z dramatopisarzem łączyło to, że oboje byli marzycielami. To Maureen spowodowała, że Williams otrzymał od niej coś, czego nie dała mu matka, przy Maureen czuł się bezpieczny i szczęśliwy. Tennesse Williams był bardzo silnie związany emocjonalnie z matką i siostrą. „uczucia, które żywię w stosunku do matki i siostry, przeszywają mnie dzień w dzień i nie wątpię, że są jądrem mojej tożsamości, mówią mi, kim jestem, że jestem kochany i kocham, nieważne jak nędznie i nieporadnie” – wspominał.
[Show full text]