OPERA NOVA

ossia li Di<>soluto Pum i „ albo „Uk.1r.111y ro.:.p c,•1 ik" Dramma C11ocoso in 2 .1trl dr<1mm c1 giocoso ' ' 2 aktach Libretto di Lorenzo da Ponte Li bretto Lorenzc1. a , Ponttgo Musica di Wolfg,1ng Am,1df'US M ourt Mlll)' !. Woi tganga Am-łdeusz..1 rv\ozNt:

KV 527

Prima rappresentazione Prapremiera Pnga Te.:1tro Nazionale Praga, Teatr Narodowy 29 ottobre I 787 29 październi ka 1787

Realizatorzy

Mieczysław Nowakowski - kierownictwo m uzyczne Jltka Stokalska - inscenizacja i reżyseria luc)a Kossakowska - scenografia Jolanta Kruszewska - choreografia Henryk Wlerzchoń - przygotowanie chóru

Motr Deptuch - współpraca muzyczna Henryk Wlerzchoń Joanna rlelat - asystentka ~enognfd Edward Glonek - uklad szermierki Edward Stasiński - asy~cen t r «.:żyser a Stanl sł.aw Zh:ba - re ży '.>e ria ś wic1 t el Violetta labano~ Jastru,b - przyygocowanie recy1,uywów

Galowa premiera w czterdziestym, jubileuszowym roku istnienia Opery w Bydgoszczy sobota, 22 lutego 1997 Streszczenie libretta Obsada:

Don Giovanni, giovane cavaliere , młody szlachcic Akt pierwszy cstrcrnamentc liccnzioso (basso) nadzwyczaj swobodnych obyczaj ów (bas) Adam Kruszewski Scena pierwsza. Przed bramą pałacu, do którego wdarł sict jego Leszek Skrla z uchwały pan, pozostawiony na czatach Leporello uskarża się Bogdan Zalasiński na swój los. Ma już dość służby, dość złego traktowania .. „ sam Donna Anna, dama, promcssa sposa Donna Anna, dama szlachetnego rodu, chciałby żyć jak szlachcic. Tymczasem w bramie pojawia się di Don Ottavio ( ) narzeczona don Ottavia (sopran) Halina Fulara-Duda wzburzona Donna Anna (questa fi1ria disperata), przed którą Magdalena Krzyńska umyka mężczyzna z zamaskowaną twarzą.Uciekinierem jest Don Gabriela Orłowska-Silva Giovanni. Głośne krzyki o pomoc ściągają ojca damy, starego Don Ottavio (tcnore) Don Ottavio () Komandora, który, wzywa zbiega do pojedynku. Świadom tego, Mirosław Kin że starzec nie ma żadnych szans, Don Giovanni próbuje starcia Dariusz Pietrzykowski uniknąć ... Nadaramnie. Po krótkiej walce Komandor pada od Adam Zdunikowski Commendatorc, Komandor, śmiertelnego ciosu. padre di Donna Anna (basso) ojciec Donny Anny (bas) Scena druga. Don Giovanniemu pozostaje już tylko ucieczka. Andrzej Nowakowski Uchodzi wraz z Leporellem, który miast pomóc w opałach , przez Władysław Podsiadły cały czas tchórzliwie krył się za węglem . Donna Elvira, dama di Burgos Donna Elvira, porLucona przez Don abbandonata da Don Giovanni (soprano) Giovaniego szlachetna dama z Burgos (sopran) Scena trzecia. Donna Anna, która pobiegła po posiłki, wraca Beata Gramza teraz z Don Ottaviem i z uzbrojoną służbą. Smierć ojca wprawia Katarzyna Matuszak ją w rozpacz i przerażenie, potem jednak budzi się w niej pra­ Anetta Wakarecy gnienie zemsty i wraz z narzeczonym poprzysięga srogą zemstę . Leporello, servo di Don Giovanni (basso) Leporello, s ługa Don Giovanniego (bas) Seana czwarta. W wiosce, do której przybyli obaj zbiegli, Le­ Andrzej Klimczak porello zuchwale gani swego pana za karygodną rozwiązłość. Ryszard Smęda Reprymenda trwa krótko, bo już po chwili bmtalnie przerywa ją Masetto, amantc di Zerlina (basso) Masetto, ukochany Zcrliny (bas) Don Giovanni. Ni stąd ni zowąd jego złość zamienia się w czuj­ Mirosław Borczyński Krzysztof Kowalewski ność : „Zitto!" - ucisza Leporella - „mi pare sentir odor di fem­ Władysław Podsiadły rnina".„ („Cicho! czuję w pobliżu zapach kobiety" ... ).

Zerlina, contadina (soprano) Zerłina, wieśniaczka (sopran) Scena piąta. Przed uwodzicielem, oko w oko, staje nagle„. Donna Małgorzata Grela Elvira - szlachetna dama, którą rozkochał w sobie, zwiódł obiet­ Elżbieta Stengert nicą małżeństwa „.i po trzech dniach porzucił. Konfrontacja nad Coro di contadini et contadine Chór wieśniaków i wieśniac zek wyraz nieprzyjemna. toteż jedynym wyjściem jest znowu uciecz­ Suonatori Muzycy ka. Opuszczoną Donnę Elwirę pociesza jak umie Leporello.„ Servi di Don Giovanni Służba Don Giovanniego dosyć okrutnie, a może tylko niezręcznie, odsłaniając zdradzo­ La scena si fingc in una citta della Rzecz si~ dzieje w pewnym mieście Spagna w Hiszpanii nej sążnistą długą listę ofiar takich jak ona „. Scena szósta. Urażona w swej dumie Donna Elwira przysięga Chór i orkiestra Opery Nova w Bydgoszczy zemstę. Scena siódma. Tymczasem w wiosce szykuje się właśnie jakieś dyrygenci: Mieczysław Nowakowski Piotr Deptuch wesele. Rozradowany tłum gościnnie wciąga do zabawy nad­ Henryk Wierzchoń chodzącego właśnie Don Giovanniego. Scena ósma. Przystaje on na to z ochotą, gdyż w oko mu wpadła inspicjent Romuald Rajewski urocza panna młoda . Trzeba tylko pozbyć sięjakoś podejrzliwe- sufler Danuta Giro-Syryń s ka go narzeczonego Zerliny. ale o to zatroszczy s i ę ju ż Lepore llo. Scena dziewiąta. Rezolutna Zerlina w yraź ni e traci g ł owC(. Szla­ checki tytuł , uroda, strój . maniery, wytworny sposób mówienia galanta - wszystko to bardzo jej imponuje .... no i schlebi a, nie mn1 e.1 ni ż same umizgi ... Po krótkich wnhaniach, chyba szcze­ rych - „Vorrei e non vorrei" (Chciałabym , ale te ż i ni e chciała­ bym ... ) - dziewczyna podaje rękę Don Giovanniemu, a ten ni e zwlekając ciągnie ją do ustronnego pawilonu ... Scena dziesiąta. iestety, przynajmniej na razie bezskuteczni e, bo oto znów siC( pojawia bardzo wzburzona Donna Elvira. uda­ r e mni ając schadzkę i demaskując intenc.1e uwodziciela. Don Gio­ v, nni próbuj e jeszcze jako ś się z tego wyl 0 ać, ale bez rezultatu ... Scena jedenasta. Kolejna pr z ykrą niespodziankę gotują mu te­ raz Donna Anna i Don Ottavio. przybyli do \Vioski w poszuki­ waniu zabójcy Komandora. Nie rozpoznany jak dotąd Don G io­ vanni ofiaruje się im z pomocą ... Scena dwunasta. I znów szyki mu miesza Donna Elwira; by przestrzec Anni:;, w kt órej przeczuwa kol ejn ą o fiarę , rzuca na wia­ rołomcę gwałtown e os kar że nia. Don Giovanni zuchwale tłum a ­ czy jej zachowanie z wykłym obł ę dem , a kiedy spostrzega, że wszyscy popadli w rozterkę, korzysta z ni euwagi i po raz kolej­ ny salwuje się uciec z ką. Scena trzynasta. Dopiero w tej chwili Donna Anna uprzytamnia sobie, że głos Don Giovanni ego to głos m ężczyzn y, który zabił Jej ojca. Wstrz ąś ni ę t a do głębi , prze łamuje w kot1cu wstyd i opowia­ da narzeczonemu raczej oględnie i ni e bez ni e domówień - o tym, co tamtej tragicznej nocy zdarzy ło się w jej sypialni ... Scena czternasta. Leporello zdaje panu spraw ę, w jaki sposób upo ra ł się z weselnikami, jak uspok o ił Masetla i co wy m yś lił , by wy zwo lić Zerlinl( spod opieki Donny Elviry... Zachwycony Don Giovanni zaciera n;cc i napn;Jce obmyśla plan nowej orgii (Aria „fin eh ' han dal vino ''). Scena piętnasta. Sprytna Zerlina próbuje zjednać sobi e ura ż o­ ne ro Masetta. Blisk a.już celu spostrzega Don Giovanniego. któ• rego zachowanie wyra ź nie przeczy j ej zapewnieniom o niewin­ n ości ... N ieufny c hłopak, który wcale nie d a ł się zwieść , ukrywa s i ę teraz w kącie , by ani na moment nie sp u ś cić dziewczyny z oka. Scena szesnasta i siedemnasta. Gdy Don Giovanni chwyta s pło­ szo n ą Zerlinę w obj ęcia , czujny Masetto wyrasta przed nim jak spod ziemi ... Konsternacja uwodziciela ni e trwa jednak długo ; .JU Ż. po chwili z najnie\ ·mniej szą min ą, Don Giovan111 ogarnia Scena czwarta. Sprawy si ę_ jednak gmatwają, bo oto na plac ra1ni cnicm t a k że i chł o p c a , po cz m obojga za pras1;1 du swe!!n wbiega Masetto z całą z grają wieśniaków _Z niechybnej opresji pał ac u . - Don Giovanniego ratuje strój Leporella. Sl·cna osiemnasta. Przybywajq tam właśnie Donna Anna, Don­ Scena piąta. By zmylić wieśniaków wyraża on chęć wzięcia na Elvira i Don Ottavio. Wprawdzie są w maskach. ni e mniej udziału w pościgu. Gdy ten rusza dalej, na placu przez chwilę cz uj ą sit( ni eswojo. wzajemnie zat em dodaj ą sobie odwagi i zgod­ postaje jedynie Masetto. Don Giovanni sprawia mu ostre cięgi, ni e w z yw ają na pomoc niebiosa. po czym sam umyka. Scena dzicwiftnasta. W tłumic gości, Don Giovanni flirtuje z Scena szósta. Poturbowanego Masetta znajduje Zerlina. Upew­ Le rliną, co bezsilnego Masetta doprowadza do szewskiej pasji. niwszy się, że rany narzeczonego nie są zbyt grożne, kuruje go Po wspólnej pieśni - jest to hymn na cześć wolności 1 - kiedy ona na swój sposób„. czule głaszcząc jego dłonią swą pi e rś ... zabawa r zkr ęca sic:; już na dobre, Don Giovanni z Zcrliną wy­ Scena siódma. Groźny tłum z pochodniami zbliża się szybko do m y kają się z sali .. . Spotrzega to zaraz nie tylko baczny Masetto, domu Komandora, w którym schronili się właśnie Leporello i ale i trójka zamaskowanych gości. Przeraźliwy krzyk Zerliny każ e Donna Elvira. Pościgowi przewodzą Donna Anna i Don Ottavio. domyślać się najgorszego.„ . Sytuacja jest groźna. Don Gi ovanni Leporello pojmuje, że czas najwyższy brać nogi za pas„. jakoś si(( st ara wykr ę cić , zrzuca wii:;c win ę na Leporella , który Scena ósma. Na to jest już jednak za późno , bo drogę zagradzają w c ześniej niebacznie pobiegł za panl'.m , tym ra zem jednak ju ż Masetto z Zerliną . W chwilę_ potem dobiega już cała reszta - wszy­ nikt mu ni e wierzy. Gdy Donna Anna, Donna Elvira ." Don O;ta­ scy gniewni, wszyscy żądni odwetu. Prośby Elviry o litość nie vio oraz Masetto i Zcrlina otaczajq go coraz ciaśniej , gdy coraz odnos z ą skutku, ucieczka wydaje się też niemożliwa, Leporello donośniej domagaj[! się kary, Don Giovanniemu ni e pozostaje nie widzi więc wyjścia i odsłania twarz ... nic innego jak dobyć szpady i torując nią sobie drogę czym prę­ Scena dziewiąta. Osłupienie zebranych przeradza się szybko w dzej umyk a ć. śmiertelne oburzenie. Zwłaszcza u Donny Elviry, po raz kolejny okpionej, zniewa ż onej i ośmieszonej . Leporello czuje, że cała złość Akt drugi może się_ skrupić na nim, wykręca się zatem, tłumaczy , plącze , nawet skamle, a ż raptem korzysta ze sposobności i umyka wprost Scena pierwsza. Leporello znów z rzęd z i ... Grozi nawet odej­ spod nosa Don Ottavia. ściem , p a rę sztuk złota zamyka mu jednak usta. Don Giovanni Scena dziesiąta. Nocą, na cmentarzu, gdzie schronił się Don Gio­ jest szczodry, bo ma już w głowie nowe zamiary, a to oznacza, ż e vanni i gdzie odnalazł go drżący ze strachu Leporello. Jego pan, potrzebuje wspólnika. Tym razem celem zakusów jest pokojów• przeciwnie, tryska humorem, kpi sobie z wszystkiego i żartobli­ ka Donny Elviry. By jej nie spłoszyć, powinien wystąpi ć skrom­ wie opowiada, co mu się przydarzyło. Jego radosny nastrój prze­ ni e, przebi ra si ę zatem w strój sługi , ten zaś nareszcie będzie rywa nagle ponury głos dobiegający jakby zza grobu. Przepowia­ w mógł paradować szatach szlachcica„. da on Don Giovanniemu rychłe kłopoty, a kiedy ten dobywa szpa­ Scena druga. a balkonie pojawia s ię nie służąca, tylko jej pani. dy, osobliwy głos ro zbrzmiewa ponownie tym razem domagając Don Giovanniemu nasuwa to pomysł , by raz jeszcze zwieść , , byłą s ię poszanowania dla zmarłych . Don Giovanni spostrzega w koń­ żonę". Chow ając się za Leporellem to prosi ją kornie o wybacze­ cu , ż e stoi nad grobern Komandora i że ów głos dobywa się z po­ nie, to znowu kusi, by przystała na schadzkę. Przerażonego Le­ sąg u. Ale i to nie zbija go z tropu. Irytuje go tylko struchlały z porella ucisza tym razem nie złotem , lecz kuksańcem , a gdy ju ż trwogi Leporello, któremu z przekory poleca zaprosić starca na cel osiąga , kryje siew mroku, by ś l e d z ić rozwój wypadków.„ kolacj ę . Scena trzecia. N a miętna Elvira łatwo daje się zwieść. Leporello Scena jedenasta. Don Otta io, który chciałby przyśpieszyć ślub z korzysta z jej naiwności bez wi ększy ch s krupułów dopóty, do­ Donną Anna, pociesza narz eczoną, i ż z abójcę jej ojca już nieba­ póki obojga nie spłoszą odgłosy bójki upozorowanej przez Don wem dosięgnie kara. Anna nie odrzuca wprawdzie jego oświad­ Giovanniego. Gdy plac jest już pusty, on sam moż e spokojnie czyn, ale tak ż e ich nie przyj muje„ Mówi, że jest w ż a łobie„„ że s tan ą ć pod oknem z serenadą dla pokojówki„. „ 'Cl potrzebuje Jeszcze czasu ... Scena trzynasta. Pod wieczór, JUŻ w swoim pała c u Don Giovanni spożyw;i kolację. Gra muzyka, służba wnosi kole_Jne dania, gospo­ darzowi wyjątkowo dopisuje apetyt... Scena czternasta .... lecz oto do sali wpadu ro zgorączkowana Don­ na Ełvira . Przybyła błagać Don Giovanniego, by zechciał jednak odmienić swoje życie. Leporello jest tym wyraźnie wzruszony, natomiast Don Giovanni odpowiada na te zaklęcia prowokacyj­ nym hymnem głoszącym radość życia i użycia. Zdesperowana Elwira opuszcza salę. W chwilę potem , już gdzie ś zza progu, sły­ chać jej przeraźliwy krzyk ... Okrzyk zgrozy wydaje też Leporello posłany przez pana, by sprawdzić, co się stało. Do sali wraca tak przerażony, że nawet nie jest w stanic powiedzieć , co ujrzał. Scena piętnasta. Zniecierpliwiony pan domu sam zctcem rusza ku drzwiom, lecz właśnie w tej chwili staje w nich posąg Ko­ mandora. Don Giovanni, aczkolwiek wyraźnie zaskoczony, dwor­ nie prosi gościa do stołu. Posąg odmawia, vv zumian jednak sam zaprasza swego zabójcę do siebie ... Na znak zgody Don Giovan­ ni ma mu podać rękę ... Wśród okrzyków zgrozy wszystkich świadków, przy demonicznym akompaniamencie podziemnych chórów, posąg Komandora, ściskając mocno dłoń gospodarza stanowczo domaga się odeń skruchy. Gdy ten odmawia, posadz­ ka wokół zaczyna drżeć i Don Giovanniego wraz Z.Jego gościem pochłaniają piekielne płomienie. Scena ostatnia. W chwilę potem do sali wkraczają Donna Anna, Don Ottavio, Zerlina, Masetto, Donna Ełvira i oficerowie. Na rozkosz zemsty jest już za późno, ale pociechą jest dla nich już to, że pomsta przyszła wprost z Nieba (Don Ottavio: „vindicati siam dał cielo") .. . Wszyscy snują plany na przszłość. Masetto z Zerliną powrócą do siebie ... na kolację. Donna Elvira zamierza wstąpić do klasztoru. Donna Anna poprosi narzeczonego o rok zwłoki , a Leporello ruszy do karczmy, aby rozejrzeć się za no­ \.vym panem. N im to nastąpi cała szóstka odśpiewa jeszcze starą piosenkę :

Questa ei/fin di chi fa mal' E de ' perfidi la morie alla vita e sempre ugua/.

[Tak kończy życie każdy złoczyńca , bo jak kto żyje, tak też. umiera.) Ouvcrt:urc Uwertura Nic ma czegoś takiego jak wersja praska

Latem 1787 roku Mozai1 zapoznał się_ z nowym tekstem o Atto primo Akt pierwszy pokaranym rozpustniku. Da Ponte znów się okazał mistrzem nad

Intruduzione: Nottc c giorno faticar Introdukcja: Uganiać się dniem i nocą.„ mistrze i uszykował libretto, w którym znalazły odbicie najcie­ kawsze aspekty nie tylko dramatów Tirso de Moliny i Moliera, Recitativo: Ma qua! mai s'offrc Recitativo: Cóż za potworny widok .. . lecz także libretta Giusepppe Bertatiego, doskonałego tekstu, Duetto: Fuggi, crudele, fuggi Duet: Uciekaj zbrodniarzu, uciekaj .. . którym posłużył się Giuseppe Gazzaniga w swym własnym „Don Aria: Ah chi mi diec mai Aria: Ach, któż mi powie ... Giovannim", wystawionym w Wenecji, w 1787 roku. Punktów Aria: Madamina, il catalogo Aria: Miła pani, dokładny katalog ... spornych nic było. tak jak nie było choćby jednego miejsca, w

Soli e Coro: Giovinette che falc Soliści i chór: Dziewczęta stworzone którym Mozart by musiał zmienić szyk słów. Gdy z koilccm wrze­ śnia kompozytor przybył do Pragi, w partyturze opery brakowa­ all 'amore do miłości ... ło jeszcze paru numerów, niebawem jednak wszystko zostało Duettino: La ci darem la mano Duettino: Tam podamy sobie ręce ... uzupełnione, z wyjątkiem, rzecz jasna, dopisanej na koilcu uwer­ Aria : Ah, fuggi il traditor Aria: Uchodź, zdrajco ... tury. Mozart znał doskonale zarówno samych śpiewaków jak i Quartetto: Non ti lidar, o miscra Kwartet: Nic wierz mu, nieszczęsna ... ich możliwości, dzięki czemu próby przebiegały sprawnie i bez Recitativo: Don Ottavio, sono morta' Recytatyw: Don Ottavio, umieram ... najmniejszych konfliktów. Również i po premierze nie było po­

Aria: Or sai chi l'onorc Aria: Już wiesz, kto chciał mnie pozbawić honoru wodów, by w partyturze wprowadzać jakiekolwiek zmiany, po­ prawki czy choćby retusze, oryginał bowiem tworzył całość za­ Aria: Dalia sua pace Aria: Od jej spokoju zależy mój ... mkniętą i doskonałą. Aria: Fin eh 'han dal vino Aria: Niech głowy rozgrzeje im wino ... W Wiedniu tymczasem sprawy si(( miały zgoła inaczej. Po­ Aria: Batti, Batti, o bel Masetto Aria: Bij mnie, bij, piękny Masetto nieważ wrogów Mozarta, jak zwykle nie brakowało, nikt się nie Finale: Presto, Presto Finał: Szybko, szybko, nim nadejdzie ... kwapił, by śpieszyć si<;_ z wprowadzeniem dzieła na scenę. Przy­ gotowania podjęto dopiero po interwencji samego cesarza, ale i Atto secundo Akt drugi tak, w trakcie prób, wyłaniały sit;_ coraz to nowe problemy. Tenor Duetto: Eh via, buffone Duet: Ruszajmy więc błaźnie .. . Moreli i nie miał ochoty śpiewać „11 mio tesoro", więc w zamian,

Terzetto: Ah, taci, ingiusto core Tercet: Uspokój się i nie drżyj .. . w stosownym miejscu, otr zymał specjalnie skomponowaną ari(( „Dalia sua pace". Signora Cavalieri zażądała rozbudowania swej Canzonetta: Deh, vieni alla finestra Canzonetta: Skarbie, podejdź do okna ... roli, i to nic tylko pod względem •vokalnym, lecz także drama­ Aria: Meta di voi qua vadano Aria: Niechaj połowa z was ... turgicznym. Mozart musiał więc skomponować i dla niej dodat­ Aria: Yedrai, carino Aria: Zobaczysz, kochany... kową arię. Na tym jednak nie dość; dyrekcja teatru skreśliła po Sestetto: Sola sola in buio loco Sekstet: Sama, sama w tym ciemnym miejscu ... prostu finałowy Sekstet z morałem, domagając się przy tym cze­

Aria: Ah, piet~t, signori miei Aria: Litości, panowie! goś do śmiechu, w rezultacie wi((C otrzymaliśmy duet Zerliny i

Duetto: O statua gentilissima Duet: Czcigodny posągu ... Leporella. Kompetentni znawcy uważają te zmiany za niekorzystne, Recitativo: Crudele? - Ah no Rccytatw: Ja okrutna? - o nic' wręcz chybione, krótko mówiąc oceniająje źle. I tak Abert nazy­ Aria: lon mi dir, bell'idol mio Aria: Nie mów mi, mój ukochany. .. wa je „ zwykłymi szkodami", Tenschert pisze o „zachwianiujed• Finale: Gia la mensa e preparata Fina]: Stół już nakryty... ności dzieła", Paumgarten jest zdania, „ ż e niekoniecznie wys zły one dziełu na korz yść", a Leopold Conrad powiada wprost, „iż. nie da sią ich pogodzić z dramaturgiczną koncepcją całości".* W Wiedniu „Don Giovanni"nic odniósł sukcesu, ani podczas majowej premiery w 1788 roku, ani później. W konsekwencji na niemieckie sceny wchodziła powoli i z oporami. Sam Mozart nigdy nie mówił o tak zwanej „Wiedei1skicj wersji", co łatwo pojąć, bo takowej po prostu nie było. Przez pewien czas tu i ówdzie rzecz wystawiano jeszcze w takim kształcie, w jakim poznała ją publiczność praska, później jednak coraz częściej się­ gano po wersję praktykowaną obecnie. Powody tego są nawet zrozumiałe. Tenorom odpowiadało, że mają do zaśpiewania dwie arie, a nie jedną, to samo można powiedzieć o każdym sopranie występującym w roli Donny Elviry. W końcu żadna śpiewaczka nie zrezygnuje ochoczo z możliwości popisu, jaki stwarza aria „Mi tradi"! Odrzucenie Sekstetu z uznaniem przyjęli romantycy, nie bardzo wrażliwi na dialektyczne przewrotności, za to rozmi­ łowani w tragicznych finałach, a taki właśnie efekt dawało tu jedno niewielkie pociągnięcie ołówkiem ... Tak zwaną „praktykowaną wersję" usankcjonowały z czasem niemieckie przekłady libretta oraz kolejne edycje materiałów nu­ towych. Nawet w Pradze „Don Giovanniego" wystawiano po­ tem w rozszerzonej wersji, niezależnie od tego, czy śpiewno go po niemiecku czy po czesku (język włoski zniknął z praskich scen w I 807 roku). W I 968 roku Jaroslav Krombholc, ówczesny dyrektor Naro­ dowego Teatru w Pradze, postanowił wystawić „Don Giovan­ niego" na historycznej scenie w oryginalnej formie i w oryginal­ nej wersji językowej. Jego pomysł spotkał sięjednak wówczas z ostrą krytyką, a nawet ze zdecydowanym sprzeciwem. Dopiero najnowsza premiera, która odbyła się 7 lutego 1987 roku, przyjęta została entuzjastycznie i znalazła naprawdę szero­ ki oddźwięk. Świadczy o tym ogromne zainteresowanie publicz­ ności - I 50 kompletnie wyprzedanych prze dstawień! - świad­ czą kolejne wznowienie, świadczy wreszcie i fakt, że coraz wię­ cej teatrów siega po praski oryginał. Oryginał, a nie „praską wer­ sję", której na dobrą sprawę nigdy nie było.

l'al'el Eckstein

*Odmiennego zdania są in.in. A. Einstein, S. Kunzc. J.P. Jouvc, W. Hildeshc­ imcr, A. Rosenberg, J. Kaiser, C. floros {przypis tłumacza) . Don Giovanni alias Don Juan. Baryton. Miody his zpań. · ki szlach­ PARĘ DAT... cic, który uwielbia kobiety tak jak myśliwy przepada za zwie­ rzyną. Najsłynniejszy i najbardziej fascynujący boh::iter 1<.:atral­ 1630 Tirso de Molina - El Burlador de Sevilla, y combidado de piedra ny XVlll wieku. Nic daje się rozgryźć , także dlatego, że przy­ (Szyderca z Sewilli czyli kamienny gość). krył go stos najrozmaitszych interpretacji. Pisano o jego demo­ 1665 Molier- Don Juan ou Le Festin de Pierre (Don Juan albo kamienny nizmie, erotyce, męskości, „zmysłowej genialności" , o jego sto­ gość). Paryż. sunku do kobiet wzg lędnie braku takowego, podejrzewano go J 736 Carlo Goldoni - Don Giovanni Tenorio ossia li dissoluto (Don również o homoseksualizm.„ I Giovanni to jest rozpustnik) Wenecja. Rezultat tych spekulacji? Tak samo jak Paula Yalery'ego 4ill 1761 ChristofWilibald Gluck - Don Juan, balet, Wiedeń. mógłb y śmiało powiedzieć: „Tyle o mnie napisano, że sam ju ż 1783 Albertini {libretto polskie W. Bogusławski) - Don Juan albo ukarany nic wiem, kim jestem." libertyn. Warszawa. U Moz.a11a i jego librecisty z postacią Don Giovanniego łączą się 1787 Bertati Gazzaniga, Don Giovanni osia li convitato di pietra. takie cechy jak blask, zmysłowość, humor.„ i szybkie tempo. Nie ma w nim jednak ani śladu demonizmu. Jak zwykły mieszczuch Wenecja. Doskonała opera odkryta w ostatnich latach i wystawiona dba o jedzenie dla gości. Swego sługę traktuje to po kumplow­ w Sienie w 1973 roku. sku, to znów jak gbur. Jest odważny. Na niebezp iec ze ństwa ni e 1787 Wolfgang Amadeusz Mozart i Lorenzo da Ponte - Don Giovanni. zważa. Jako kochanek jest niezrównoważony , nic sposób zatem Praga. przewidzieć , jak się zachowa. Bywa subtelny i wytworny, lecz 1813 E.T.A. Hoffmann - Don Juan. czasem wyłazi też z niego pospolity brutal. („.) Już na poczatku 1824 Byron - Don Juan. opery zabija Komandora, którego córkę próbuje zgwałcić. W fi­ 1827 Fryderyk Chopin - Wariacje B-dur na temat La ci darem la mano. nale opery płaci życiem akurat za to , co owo życie mogłoby mu 1829 Christian Dietrich Grabbe - Don Juan und Faust. Frankfurt. mile wyp ełnić. Jeże li chcemy być uczciwi, to taką postawę mu­ 1830 Aleksander Puszkin - Kamienny gość. simy n azwa ć idealizmem.„ 1836 Aleksander Dumas - Don Juan de Marana ou la chute d' un ange. „. Jego obyczajowa swoboda, którą on sam nazywa „liberta", Paryż . jest zaraźliwa, a w każdym razie pociągająca - nawet dla jego 1843 S0ren Kirkegaard - Albo, albo. ofiar i przeciwników. Nie przypadkiem w końcu , w finale I aktu 1844 Nicolaus Lenau - Don Juan. Ein dramatisches Gedicht (wyd. 1851 ). wszyscy obecni: Donna Anna, Donna Elvira, Leporello, a nawet 1851 Gustaw Flaubert - Noc Don Juana (szkic powieści) . szlachetny Don Ottavio śpiewają wspólnie prowokacyjny hymn 1853 Charles Baudelaire - La fin de Don Juan (szkic). do wolności„. Owo „Viva la liberta, które Mozart rozmyślnie ujął w wymowną tonację C-dur, to bodaj najbardziej dwuznacz­ 1856 Eduard Morike - Podróż Mozarta do Pragi. ny moment w całej operze„„ 1869 Aleksander Dargomyżski - Kamienny gość. Petersburg (prapremiera 1872). Donna Anna. Sopran. Córka Komandora. Jedyna bohaterka, któ• 1889 Ryszard Strauss - Don Juan. Poemat symfoniczny (inspirowany ra nie uległa - lub nie uległa wyraźnie i od razu - urokowi Don tekstem Lenaua). Giovanniego. To ją właśnie uwodziciel próbuje wziąć gwałtem, 1906 Oscar Miłosz - Scenes de Don Juan (wyd. po śmierci). to jej ojca zabija w pojedynku. Anna żyje w stałym napięciu emo­ 1912 George Bernard Shaw - Man and Superman. London. cjonalnym. Jej narzeczony, Don Ottawio, niewiele może tu po­ 1915 Apollinaire - Les trois Don Juan. móc. Czy właśnie dlatego ślub z nim odkłada na poźniej? Czy 1935 Odo von Horvath - Don Juan kommt aus dem Krieg (Don Juan wraca sama wierzy, że czas uleczy wszystkie jej rany? z wojny). Wiedeń. Jest rzeczą oczywistą, że Don Giovanni wywołał w niej 1953 Max Frisch - Don Juan oder die Liebe zur Geometrie (Don Juan albo wstrząs . Próba gwałtu uprzytomniła tej młodej kobiecie coś, o miłość do geometrii) Frankfurt. czym dotąd nie miała pojęcia - cielesność. W jej dramatycznym 1958 Henri de Montherlant - La mort qui fait le trottoir. Don Juan (Śmierć , recitativie raz po raz przerywanym panicznymi akordami orkie­ stry, Donna Anna szczerze pragnie powiedzieć narzeczonemu, która zeszła na ulicę) Paryż . co ją s potkał o , ale w tym co sły sz ymy, jest dużo wymownych so b ą c hciałab y ukryć mi ę d zy ze wnętrz n ą pow agą, przemic z eń. „Bez słowa zbliża się i chce mnie objąć. Próbuję mu .. . Kontrast kt ó­ się wyrwać, on zaś przyciska mnie jeszcze mocnieJ. Krzyczę, r ą narzuca jej rozum, i tłumionymi odruchami odzwierciedlają­ że ł a two pojąć , lecz nikt nie nadbiega. Tymczasem on jedną ręką zatyka mi usta, cymi najskrytsze pragnienia jest tak oczywisty, iż mamy tu do czynienia z subt e ln ą karykaturą kobiety targanej drugą trzyma tak mocno, że czuję się już zgwałcona" .. . „Nikt nie nadbiega" ··- „czuję się już zgwałcona" - tego rodzaju wyrażenia , przez sprzeczne uczucia .. ..

nie tylko zdradzają, że Don Giovanni był w jej sypialni nieco Pierre Jean Jouvc, Le 0011./111111 de i\lfozarl, Pari s, Librairic Plon 1968. dłużej, lecz sugerują również, że mogło się zdarzyć tam coś, o czym Anna nie mówi. Być może świadomie przemicza to, o czym Zerlina. Sopran koloraturowy. W tłumie szlachetnie urodzonych nie chce pamiętać , wtedy moglibyśmy zarzucić jej kłamstwo. m ężczy zn i tragicznych dam jest właściwie postac ią epizodycz­ być mo że jednak spotkało ją to, co Markizę von O. u Kleista ... n ą . A jednak, mimo prze pa śc i społecznej, od razu wpada w oko wyuzdanemu grandowi, ten zaś nadzwyczaj długo ściska jej rekę. Donna Elvira. Sopran. Hiszpańska dama z krwi i kości: szla­ tak jakby pragnął odwlec moment, w którym poci ągnie ją wresz­ chetna, dumna, energiczna, gorąca, rozdwojona w sobie, a przy cie do swojego pałacu ... tym prostolinijna. Kocha namiętnie wiarołomcę i tak samo go Muzyka, którą Mozart prze z n aczy ł Zerlinie, brzmi tak, jakby nienawidzi. Ściśle mówiąc - próbuje znienawidzić . Zachowuje d oc hodziła do nas z okien złocistobialej sali osiemnastowiecz­ się ni estereotypowo: w przeciwieństwie do Donny Anny nicze­ nego pałacu. Zerlina śpiewa jeszcze zwykłe arie, ale melodie tych go nie ukrywa: ani miłości, ani gniewu, ani wstydu i hańby . Nie arii przypominająjuż pieśni: są uroczo naturalne, wolne od wszel­ kryje także, ż e gorąco pragnie wybaczyć ... kiej ceremonialności i jeśli coś przypomina w nich jeszcze spło­ Don Giovanni, który uwiódł tyle kobiet, który nie cofnął się na­ wiały nieco muzyczny styl, to tylko forma zewnętrzna. W wize­ wet przed gwałtem, jej tylko przyrzekł małżeństwo, co znaczy runku muzycznym Zerliny pulsuj e rytm rokoka i rewolucji. już sporo, nawet jeśli przetrwało ono zaledwie trzy dni ... Jedyną Dziewczyna ta nie jest już pasterk ą, choć jeszcze nie jest obywa­ persona drammatis, której kara Don Giovanniego nie sprawia telką . To postać z pogranicza dwu epok. Kto ś, kogo nie okale­ satysfakcji. Wszyscy inni wracają do swego dawnego życia, ona czy ł feudalny przymus i kto nie uległ jeszcze barbar z yństw spo­ natomiast wybiera się do klasztoru ... ł ecze ństwa mieszczat'lskiego. Coś podobngo znajdujemy w mło­ d z ieńczych wierszach i u młod z iet'1czych bohaterów Goethego.

Joachim Kaiser, Mei11 Name is/ Suraslm. Die Ges1alte 11 in Mozans Mei.l"lero ­ pi.!m wm Alji.mso his Zerli11a, wyd. V, Piper Scholl Vcrlag 1991 . Theodor W. Adorno, Mo111e111s 11111sica 11x , Frankfurt 1964.

Zitlo, mi pare sen tir odor di femina' (Cicho! Czuję zapach ko­ biety ... ) Tuż po tych słynnych słowach na scenę wkracza jakaś nieznana kobieta. Jej wejściu towarzyszy żywy, dynamiczny wstęp orkiestry, któremu charakter nadają klujące grupy szyb­ kich, opadajacych szesnastek. W chwilę potem dama w kostiu­ mie podróżn y m , której twarz skrywa mantylka, śpiewa zdumie­ wająco surową arię. W jej głosie pobrzmiewa zarówno duma jak i żal. Pewna tego, że w pobliżu nikogo nie ma, oznajmia wynio­ śle, że jak już znajdzie niewiernego, to albo on pójdzie za nią, albo ona wydrze mu serce. W tej gwałtownej zazdrości jest coś typowo hiszpańskiego, coś z baroku piekącego jak ogień ... albo jak lód ... W tej arii jest jednak jeszcze coś, na co wypada zwrócić uw a gę. Bo te ż cóż znaczą owe ż ywe, pogodne impulsy, które raz po raz dochod zą do nas gdzieś z głębi orkiestry? Te dżwi ękow e prze błyski to drugie oblicze Elvi1y, akurat to, które sama przed „J ak to się czasem - za c z ął Mozart - nadzwyczajnie ukł a da . Cóż powie moja Konstancyjka, kiedy s i ę dowie, że ten wła ś nie frag­ ment dzieła , który ma teraz usłys zeć, prLy s zedł na świat akurat tej samej nocy, i to równie ż przed na znaczoną podró żą? " „Czy to możliwe? Kiedy? Z pewnością przed trzema tygodnia­ mi, jak miałeś jecha ć do Eisenstadtl" „ Zgadłaś! A odbyło się to tak. Wróciłem po dziesiątej z kolacji u Richterów - spałaś już mocno - i tak jak przyr zekłem, chciałem pójść wcześniej spać, żeby rano na czas się obudzić. Tymczasem Yeit za palił jak zwykle wszystki e ś wi ece przy biurku, ja machi­ nalnie włożyłem szlafrok i przysz ł o mi do głowy, żeby szybko przejrzeć jeszcze moje ostatnie pensum( ... ) Uderzyłe m akord i poczułem , że zapukałem we właściwe drzwi, że za nimi jest ju ż cały legion strachów, które wypu ś ci ć należy w finale. I tak po­ wstało najpierw adagio: d-moll, cztery takty tylko, a za nimi dru­ ga fraza pięć taktów; będzie to, wydaje mi si((, coś niezwykłego w teatrze, gdy głosowi towarzyszyć będą najmocniejsze instru­ menty dęte. Na razie usłyszą to państwo tak, jak się to da tutaj zrobić". Bez zastanowienia zgasił świece w obydwu lichtarzach i w ś mier­ telnej ciszy, jaka zaległa pokój, rozbrzmiał ów przerażający cho­ rał „ Di rider finirai pria dell 'aurora" (Przestaniesz się ś miać jesz­ cze przed świtem) . Jak z odległych gwiezdnych orbit spadają przez granat nocy głosy srebrzystych fanfar, zimne jak lód, prze­ nikające do szpiku kości . „Kto tu! Odpowiadać!" - słychać pytanie Do Juana. Wtedy znów ' ię to rozlega, monotonnie jak na początku, i nakazuje niecnemu młodzieńcowi pozostawić zmarłych w spokoju. Kiedy groźne dźwięki przebrzmiały już do ostatniego drgnienia, Mozart ciągnął dalej: „Jak łatwo pojąć, nie mogłem się zatrzy­ mać . Kiedy raz p((knie lód przy brzegu, zaraz łamie się na całym jeziorze, trzaskając aż po najdalsze jego krańce. Bezwiednie pod­ chwyciłem ponownie ten sam wątek w czasie nocnej uczty Don Juana, kiedy to Donna Elvira właśnie się oddaliła i zgodnie z zaproszeniem pojawia się upiór. Proszę posłuchać " ...

Eduard Mori kc, Podró ż Mozarta do Pragi ( 1855), tłum. Ryszard Turczyn , w: Dawna nowela ni cmicckoj<;zyczna, t. Il, Warszawa 1979.

Don Juana może zapewnić spokój duszy udręczonej śmjertelną Donna Anna, dzięki najświetniejszym darom natury, jest przeci­ mctką, ale ten spokój to będzie jej ziemska śmierć. Pobudza wciąż wieństwem Don Juana. Jak Don Juan był pierwotnie c złowie­ swego zimnego jak lód narzeczonego do zemsty; sama ściga nie­ kiem piękności i siły cudownej. tak Donna Anna jest boską ko­ wiernego, a gdy widzi, ż e go uniosły moce piekielne, uspokaja bietą, której czysta dusza wymyka się spod wpływu diabła. się nieco; ni e 1m że tylko ustąpić weselnie podnieconemu narze­ Wszystkie sztuczki piekielne mogły zniszczyć jedynie jej życie czonemu: Lascia. o cara. 1111 anno ancora. alfo sfógo del m.io ziemskie. I gdy szatan dokonał tego zniszczenia, za dopustem cor.1 Nie przeżyje tego roku. Nigdy Don Ottavio nie przyciśnie niebios zemsta piekielna musiała się dopełnić. do łona tej , którą pobożna myśl wybawiła ze szponów szatana. Don Juan szyderczo zaprasza na wesołą u c ztę posąg starca, którego zamordował, i wyzwolony duch me gardzi wezwaniem, E.Ti\. Hoffmann, Don Juan . Z d::ienniku podróżując ego (!ll/11=Jas11 •. th1111. Antoni Lange (1913), w: E.TA. Hoffmann, w trosce o niego przybywa zza świata , by przypomnieć mu obo­ /):: ie/a 11 y bra11e, t. IV, Warszawa 1959. wiązek pokuty. Ale już serce Don Juana jest tak zatwardziałe, że błogosławie11stwo niebios nie staje sic; dlań promieniem nadziei, nie zagrzewa do lepszego żywota. Zdziwiło cię zapewne, kochany Teodorze, to, co wspomnia­ ł e m o uwiedzeniu Donny Anny. W tej godzinie myśli i idee, z głębi serca pochod zące, mają z dolność prześcigania słów. Opo­ wiem ci pokrótce, jak mi sic; w muzyce, bez zaglądania w tekst, objawił stosunek wzajemny dwóch natur w walkę wciągniętych (Don Juana i Donny Anny). Jak to powyżej zaznaczyłem, Donna Anna jest prze ci wień­ stwem Don Juana. Czyż nie było przeznaczeniem Donny Anny otworzyć oczy Don Juana na wartość miłości, którą szatan w nim zniszczył, dać mu poznać potęgę drzemiącej w nim natury boskiej i wyrwać go z rozpaczy bezpłodnych wysiłków ? Ujrzał ją za późno , ujrzał ja w godzinie zbrodni - odczuł tylko diabel­ ską ochotę zgubienia jej. Nie ma dla niej ratunku. Kiedy Don Juan się zjawia, zbrodnia jest już dokonana. Anna poczuła w ser­ cu ogie11 zmysłowości, żary piekła - i wszelki opór był niepodo­ bieństwem. Tylko on, tylko Don Juan mógł w niej obudzić ten szał pożądania, z jakim rzuca się w jego objc;cia i ulega niszczą­ cej, przemożnej nienawiści sił piekielnych. Gdy odchodzi, czy­ nu dokonawszy, ona odczuwa wszystkie zgryzoty swego upad­ ku. Śmierć ojca zabitego przez Don Juana; związek z innym, zniewieściałym i pospolitym Don Ottaviem, którego, zdawało jej się, kocha; ogień namic;tności, co ją pożera, gwałtowny wy­ buch nienawiści , co zapłonęła w momencie najwyższej rozko­ szy - wszystko to rozsadza jej pierś. Czuje ona, że tylko zagłada A oto i przyczyna mojej ozięblości dla autora Don Juana.

Dwiema jego najc z ęściej wystavvianymi w Paryż u operami był

Dan Juan i Figaro. ale śpiewane były w języ ku włoskim, przez

Włochów i w Theatre ltalien - i to wystarczało, bym nie mógł się oprzeć pewnej niec11ęci do tych arcydzieł. Miały w moich oczach tę wadę, że zdawały się należeć do szkoły zaalpejskiej, co więcej, i to jest słuszniejsze , byłem zrażony pewnym miej­ scem w roli Donny Anny, gdzie Mozart miał nieszczęście napi­ sać opłakaną wokalizę , która jest plamą na jego świetlanej party­ turze. Mówi ę o allegro arii sopranowej (nr 22) w drugim akcie, arii o głębokim smutku,' której cała poezja miłości jawi się we

łzach i żałobie i w której mimo to pojawiają się pod koniec nuty

śmieszne i tak rażąco niestosowne, że trudno uwierzyć. iż mogły wymknąć się spod pióra takiego człowieka . Zdawać by się mo­ gło, że Donna Anna ociera łzy i oddaje się nagle nieprzystojnym błazeństwom . Słowa tego miejsca brz mią : Forse un oiomo il cie/u ancora sentira -a-a (tutaj pasaż niewiarygodny i w najgorszym stylu) pietit di me [może któregoś dnia niebo ulituje się nade mną].

Trzeba przyznać, że jest to szczególny sposób wyrażania przez szlachetną, znieważoną dziewczynę nadziei, iż niebo któregoś dnia ulituje się naci nią! „. Trudno mi było wybaczyć Mozartowi taką potworność. Dzisiaj czuję , że dałbym część swej krwi, by zma zać haniebną stronicę i kilka innych tego samego rodzaju, których obecność w jego dziełach jesteśm y zmuszeni stwierdzić„.

Hektor Berlioz, Z pw11ir;1nikó11 -, tlum . Jerzy Popi ci. Kraków I %6. -- Więc ten st ary ladaco wciąż ż y.1e'' Na Boga, czy ż y_1 e ' I z woli ~:;§~~~>-~ kie, ale buduar jest mał y „. Boga żyje doda k m, przypomniawszy sobie, że dama .1 est na­ - Jak to ? - z awołała zdumiona. - Więc kolacja była w buduarze? bożna, a j eszcze z parafii Sainte- Clotilde, parafii ksi ą ż ą t' - „Król - Tak, w buduarze. I czemu by nie? Prz e ci eż jada si ę na polu umarł , niech ż yj e król" -- mówiono za dawnej monarchiL póki ta bitwy. Miała to być kolacja nadzwyczajna i najgodniejszym się stara porcelana z S ~ vre s nie rozleciała si (;'. w kaw a łki. Al e Don wydawało w y dać ją na teatrze chwały Don Juana, gdzie zamiast Juan jest monarch ą, którego nie utrąci żadna demokracja. drzew pomara11czowych kwitną wspomnienia. Ładny pomys ł , - Bo t eż Diabeł jest nieśmi e rtelny - powiedzi a ła , jak gdyby zna­ czuł y i melancholijny. To nic był bal ofiar , tylko kolacja. la z ła vvytlumaczenic. - A Don Juan ? - powi e d z iała , jak Orgon mówi w sztuce: - I b y ł nawet... - Kto')„. Diabeł ? Nie, Don Juan„. był przed „A Tartuffe? " trzema dniami na we sołej kolacji. Domyśla się pani gdzie? „. - Don Juan uznał to za wyborne, a i wiec z erzał znakomicie, Sam - W pa11skim okropnym „ Maison d 'Or " bez wątpienia.„. zup e łnie smn, wobec tylu dam' Wy s tąpił zaś w osobie kogo ś, - Ach, skąd ż e' Don Juan już tam nie bywa„. W „ Maison d'Or" kogo pani zna: to hrabia Jules- A medćc- Hector de Ravila de rn e ma nic dla podniebienia jego wysoko ś ci. Jaśni e oświ ec ony Raviles, ni mniej , ni więcej. Don Juan zawsze był trochę jak ów. Jawny mnich, A rnold Bre­ z - On! W samej rzeczy, bo te ż to jest Don Juan - powiedziała . scii, który, jak powiadają kroniki, ży wił s ię tylko kr w i ą dusz. I choć dla tej dewotki o ostrym języku i pazurach minął już czas Chętnie zakrapia nią szampana, lecz w lokalu ku rtyzan brak jej marzeń , j~ła rozmyślać o hrabim - tym człowieku z rasy Don już od dawna' Juanów, rasy starej i wiecznej, której Bóg nie dał świata , ale po­ -- Zobaczy pan - podjęła dama z ironią - że w ieczerza! w klasz­ zwolił, by dał go jej Diabeł. torze benedyktynek z paniami„. -- Od Nieustającej Adoracji, a tak! Nie mogę oprzeć s i ę przeko­ Julcs Barbcy d'Aurcvilly, Najp i r; kniejs~a milo.\:ć Do11 J11a11a , w: Diable sprawy, tłum. Joanna Guzc, Warszawa 197 8. naniu, że adoracja, jak ą ra z wzbudzi ten di abelski c złowi e k , ni­ gdy nie ustaje. - Uważam , że jak m1 katolika w yraża się pan blu ź ni e rczo - po­ wied z iała powoli, lecz trochę nerwowo - i proszę, by oszczędził mi pan szczegółów dotyczących kolacji u tychże pai1skich szelm, jeśli wymyślił pan sobie, ż e mówić o Don Juanie to znaczy mó• wić mi o nich. - Nic nic wymyślam, markizo. Co z aś do szelm uczestniczących w kolacji, jeśli można je tak nazwać , to nie są one moje„. nieste­ ty' -- Dosyć , proszę pana' - N iechże mi pani pozwoli być skromnym To były„. Mille e tre/.. - powiedziała zaciekawiona, już z innego tonu i niemal na powrót łaskawa. O, nic wszystkie ... d w a naście tylko. To już i tak przyzwoicie. - I nieprzyzwoicie równi eż - wtrąciła . - Z res z tą wie pani tak samo jak ja, że buduar hrabiny de Chiffre­ vas ni e pomi e ści wielu osób. Mo g ły s1~ tam dzi a ć rzeczy wiei- lamy tu \\ iclkiego grzesznika. który właśnie kona. Trzehst.:go przykazania nic: nic w_ dostałem od niego ani sło­ wa. Że niby nie ma nic do pow!•c'dzenia. Matko Boska, ten la.1- dak! Gdy \\' z iąć pod uw:1gę. że to jest l;w największ rozpustnik obu K:1st : Jii nawet w Walencji ani w K•1d yksie podobno nie ma mu równego. Mówią. ż e w ostatnich łata r h uwiódł sze '· ćsct

d z i..:więćd z icsiąt siedem d z iewcząt ; z tych ·10 tr zynaście pos z ło do klasztoru. pięćdziesiąt zabili ich ojcowie lub mężowie w spra­

wiedliwym gniewie, a mniej więcej t y lu ż pękło z ż:tlu serce. I ternz sobie wyobraźcie. don Jldefonso: taki hulaka twierdzi mi w

oczy, na I ż u śmierci, że /11 p1111c10 rozpusty nie ma mi się z cze­

go spowiadać. Co powiecie na to') - Nic - rzeki oj 1ec _Jezuita. A wyście mu odmówili rozgrze- sze111a. - Rozumic s i ę odpowiedz iał z nękany padre Jacinto. - Cale prze­ konywanie b y ło na próżno. Pr7emawiakm do niego tak , że w kamieniu w z bud z iłbym żal z<1 grzechy, ale dla tego arcy111cp onia rnc nic ma warto ś ci. rzes z yłcm ponoć· pychą, ojcze. powiada

rni, krzywoprzysi((galem, ws zy stko. co chcecie, ale pud wzglę­ dem tego, o co pytacie, me nrnm wam nic do powicdze111a. \Vie­

cie. co si(( w tym kryje, don Jldcfonso ·i - w y huclrnąl nagle padre

1 szybko się pr z c ż cgnal. - Myśli:; , ż e s ię pokumal z diabłem. Dla­

tego nie mo że silt z tego wyspowiadać". ..

kard (°apck, .\jwn•il ·d;:. don .lumh1. \\. l C' gu ż: Ks;c:_g a apolu:rfcl 11 ·, tlum. 1-kkn;i (iniszczy1iska- D,bsb. W,11gawa I 'J7R lajabstrakcy_jniejsz<1 ideą, Jaka daje się pomyśleć, jest ge­ Każdemu wydaje s ię_ , że putra1i wyjaśnić istotę_ don ż uani ­ nia lno~ć zmyslowa. Jak ie medium mo ż e ją pr z edstawić '/ Jedynie zmu, najbardziej niezrozumiałego. skomplikowanego i dra ż li­ i w y łąc z nic muzyka. Nie mo ż na jej przedstawić rzc ź. bie , po­ wego problemu naszych czasów. Istotnie, poza kilkoma wyjąt­ niewa ż. idea ta jest okrcśknicm wewnętrzności same.1 w sobie; kami, mężczy z n mo ż na pod z ielić na trzy grupy: do pierwszej nic mo ż na namalować , bo nie mo ż na u c hw y cić jej _Jasn ych zary­ nale żą ci , którzy s ąd z ą , ze S<\ Don Juanami; druga składa sit( z sów, jest ona siłą, burzą , niecierpliwością. namiętnością. c z ymś tych, którzy sądzu, a/ho, 1łu111. Jarosław Iwaszkiewicz, Wars1.awa 198 1 /\lbowiemjcdno z dwojga: albo Don .lu<.tn bezm y ślnie negu­ .1 e dla samego negowania - istnienie jakiejkolwiek doskonało­ ści i w takim ra zie jego negacja pozbawiona jest sensu, a nawet nie jest negacj ą . wobec czego rne warta jest nawet fatygowania karzącej rC(ki 13oga, albo przyjrzawszy się dokładnie dumnym ideałom , z pełn ą świadomością odrzuca wszystko. co nie jest spe­ łnieniem jego własnych zachcianek. Tylko w tym wypadku jego negacja ma sens, jedynie \VÓw czas jest aktem prawdziwie du­ chowym, zasługującym na karę lub nagrodę, a nie jakimś instynk­ townym odruchem pozbawionym pkichkolwiek sugestii filozo­ ficznych. Trzeb;i więc jeszcze raz dokładnie przean

./osl' Ortega y (Jas:-:cl, 11·jJro1\'{ul:e11ic du /1011.111ww. w tcgn;i: /Jehwnani:acja s~111ki i i1111e escic. tłum. Piotr Niklewicz. Warszawa I 9XO. Zbladła twarz Don Żuana, gdy w ulicznym mroku ... uda.1e111 y si.; jeszcze do słynne g o prl'.ytulku de Ja ( 'aridad. ul'un­ dowanq,!o przez o s ławionego Don .lua11;1 de tvhiiiarci . który we<1 - Spotkał swój własny pogrzeb, i przynaglił kroku. lc nic jest p os weią lcgcnd : 1rną, _j: 1k 10 mo ż 1w by -;nhic w y obra ż ać. I zatracił różnicę_ między ciałem w ruchu Pom y śle ć tylko, przy tuł e k ui"undowan y przez Don .I uana! ( ... ) /\ A tym drugim, co legło w trumiennym zaduchu. oto , j::ik do tego dos z ło. PcwnCJ nocy Don .l uan . wracając z hu­ lanki , nap o tkał na swe.1 drodze ursz;ik ż ;ilobn y udający się do Czuł tożsamość obojga - orszak szedł pośpiesznie, k oś cioła · więtcgo Izydora: czarni pokutnicy z osłonięt y mi twa­ A jemu się_ zdawało, że w miejscu tkwi śmiesznie. rzami, ś w iece z żółtego wosku - b::ndzicj t było p o ~ępnc i złow­ Czekał, aż uśnie w Bogu, lecz stwierdził naocznie, rogie ni ż zwyczajn pogrzeb. „Kto um::irl '.' Jakiś mąż zabity w pojedynku przez kc ch;:mka Ż lln , Że Bóg nie jest - noclegiem - i że już nie spocznie. zacny ojciec, co zbyt się oci:1gal z zostawienielll spadku') - zapy­ „Śpi snem wiecznym" - szeptano, ale nie spał jeszcze. tał Don Juan ro zgrzan y ,,·inem. - Ten zmarly - odpowiedzieli Szedł coraz bezpowrotniej - w pozgonnym rozpę_dzie. ni o sąc y tru!llnę - to wielmożny Don Juan de Maliara, za którego „Śpi snem wiecznym ... " Snu nie ma i nigdy nie bę_dzie! o dprawia ć będz iemy n a bo ż e11 s two ; chod ź i lllódl się za niego wraz z nami." Pods ze dłsz y bliżej Don Juan ro z po z nał w blitsku „Szczę_śliwy! Już nie cierpi!" - tak mówiono wkoło - pochodni (bo w Hiszpanii 111esie się zmarł y ch z odkrytą twarz ą) , A on w świat trosk mogilnych kroczył niewesoło, ż e trup jest do niego podobny.„ ż e to on sa m1 Rus z ył za wła s ną W świat, gdzie pierwszą ułuda jest ostatnie tchnienie - trumną do kościoła i odm

Czczość dzwonów i daremność zrozumiał pogrzebu T~ofi l Gautier. Po dn)ż do Jli.cpa11ii ( 1\izdz. XI\/). tłum. Joanna Guzc. I zmarłymi oczyma przyglądał się_ niebu. Warszawa 1979.

Bolesław Leśmian W tym że kościele de Ja Caridad jest pochowany Don Juan ( ... ), któ1y pó ź niej, dzic;ki poetom, stal sic; w Europie tak słynną posta­ cią fanta s tyczną.( ... ) Ten w e soły caballero żył w Sewilli w XVI wieku, był wielkim birbantem miał wiele przygód miłosnych, ale na staro ś ć okazał skruchę z powodu swoich grzechów i zmarł w najprozaiczniejszy sposób we własnym ło żku, wypowiadając ży­ czenie, by pochowano go w kruchcie kościoła de la Caridad, tak aby wierni deptali jego grób. Ale biorąc pod uwagę skruchę Don Juana, zakonnicy pochowali go wewnątrz kościoła ...

Wasilij 13odkin . Lisly o Jlis:panii (lisi 111) . tłum . Wiktoria Sliwowska. Warszawa ł 98 3. ARTYŚCI l PRACOWNICY OPERY NOVA W SEZONIE „Lecz j est bohater jeden niezawodny: 1996/ 1997 Don Juan. ten sam, co go na operze Moż e za wcześnie , czart do piekła bierze" . Soliści śpiewacy 13 vron , Don .J11a11, tłum . E. Pon;bowic7. Warszawa 1954. Soprany: Bogumiła Aksamit, Halina Fulara-Duda, tvlałgurz;Ha G r cb, \'\li sbwa Ko 1i czewska, Gdyby był Pan ostatnio na przedstawieniu Don Giovannie­ Magdalena Krz y ńska , Kat a r;yna i\fatuszak, go, to zob aczy łb y, że wszystkie jego oczekiwania wobec opery Elżbiet a Stc ngen , rszula i'Valaszczyk-Norraj , zostały urzeczywistnione. Al e i samo dzieło jest czymś całkowi­ Monika C h abrw*'\. drianna Motylewi z**, cie wyj ą tk owy m , a śmierć Mozarta pogrzebała wszelkie nadzie­ Gabri e la Orłow ·ka-Silva*, Barbara San ejko**, je, że kiedykolwiek powstanie coś porównywalnego. Krys tyna Ro rbach *"' ;vr ?zosop ra11 v: Jolan 1a Czclla, Małgorzata Ra 1aj cza k, Gol'lhc, Li st do Schiłlcrn z 30 grudnia ł 797 roku. Mariula \ \i i ś ni e \,· s ka , Aneua \'\'akan·c ·

I żby don Juan b ył możliwy , trzeba, aby istniała na świecie Tcnorv: StanisLrn' Ba ron, Mirosła\\' Kin. Dariusz Pie trzykowski , Wi e s ł aw Raoko\,·ski,Janusz Rat <~ j cza k , Herman Spas, obluda. Don Juan w starożytności b y łby zjawiskiem bez treści ; Karo l Bo ·har'iski **, 13łażej Crck*, Józef Przcstrzelski', religia b y ła radosnym świętem, zachęcała ludzi do rozkoszy, jakże J anusz \·\ cnz*, /\dam Zdunikowski* mi a łab y pi ęt nować istoty, które rozkosz czynią swym jedynym 13arytonv: Edward Stasiriski , Wiesław Bednarek**, celem ? \Voj cicch Dvngosz'\ Adam Kruszewski** , Strndhal, Krn11iki '"/oskie, tł u111 . Ta deusz Żclc 1i s ki -Boy . Warszawa 1949. Lesze k Skrla''"'', Floria n Skulski'' , Bogdan Ś liwa **, Bogdan Za l as iń sk i ' '' *

Trzy najpi ęk niej sze twory Pana Boga, to morze, Hamlet 13asy: J erz 1 Gruszczyrl.ski, Andrzej Nowako\\·ski, i „Don Giovanni " Mozarta„. Władys ław Podsiadły, Rysza rd Sm ę da , An drzej Klirnczak':"r. , Piotr Nowacki''' Gustaw J'laubcrt. Li st do L.ui :; c Cole!. (Corrcspondancc, l. I, s. 373, Pari:; ,J3ibl. de ła Pl ciadc" 1973 .) Korepe tytorzy: Larisa ~ 'plakova, Kr1milla Z ·gm un1 * Balet „Don G iovanni" to pierwsze d z i e ło muzyczne, kóre w ywar ło na mnie przemo ż n e wraże ni e i vvz bud z iło entuzjazm, który nie Kierownik i pcda~rog: Władimir C linskich po zos tał bezowocny. .. l11 spe k1or: :Vl

I' o r fcjc: I. Ja~win . B. Kotowska, R. Markjski, B. Piskorska. I. Prol1(Jrcnko, E. Ponicka, P. St< ~j ko , F. Ry11kowska, P. Trif'a nmv Zespół: T. Azja11 ,J. Cz 1szak, T D ąb row s ki, E. Crorlzka. Orkiestra I.. Nowak, K. Przyb 11niak. M. Tkaczyk (adepl), A. Zarzycka, A. Adamski*, R. Rossy*, H. Kanciak*, Maciej Figas, Piotr Dcptuch. T Ko lanowski*,]. Nawrotek*, K. Raczek* Dyrygenci: Vadim Per ·voznikov, Henryk Wicrzchor'i Chór Inspektor: Roman Gomułka Kierownik: H enryk Wierzchori I skrzypce: I. Bogusz (koncertmi. tu.), G. Bogusz, Konsultant wo kalny: Krzysztof Szydzisz A. Bondel, R. Bryli11ska, R. Domariska, T. Komorowski, B. Łotyszojc, C. Sokołowa, Ko q1pe tyto r: Adam Pilarski M . Czekała*, I. Rasteriska* Inspektor: J ózcf Guździoł II skrzypce: P. Buczyr1ski,.J. Drangowska, I. Kamir!ska, Soprany: M. Fortuna H. Grot, K. Klimczak, z. Korybalska, \•V. Kozłowicz-Łaszewski, M. Masiak, H . Pawlitka-Pawłowska , A. Pliszka, A. Pyrzyk, A. -'farchlcwska-Dzi yc ioł, G. Woźnv, R. Ratkowska, B. Walczyna, B. Wysocka, P. Cywi11ska*, G. Klapul*, E. Majewska*, D. Such,a lska* B. Dziedzic*, E. Koci ęba*, E. Komendarczyk"' , L. Kowalska*, I. Kwaś ni ews ka *, A. Langowska*, Altówki: R. Gomułka, I. Ławris , B. Uszyllska, K. Michalak*, S. L eszczy ńska *, A. Majewska;, E. Pobocha*, Z. MilcwskP,\V. Półtorak*, A. Wicrzniański* .\1. Rybicka*, D. Sobi e rańska *, Cz. Staniszewska*, Wi olonczele: D. Daszkiewicz-Szymańska (koncertmistrz), B. Synomvicz*, K. Węgrzy n* , B. Wiśni ewska *, B. Sulkowski (koncertmistrz), G. Dudzińska , D. Woźniak E. Kornel, D. Kruszewska, E. Półtorak, E. Pilarska, Ally: H. Bogiel, M. Karasińska , B. Nobis, A. Pła cze k , I. Michalak*, L. Stasik* A. Kopycir1ska-Rajewska, E. Skrobiszewska, Kon1rabasy: D. ~hojecki, M. Kuczyniecki, D. Zygmunt, D. Słowi11ska , M. \Vierzbiariska, M. Curbowicz'\ M. Cwikliński** D. Giro-Syryńska*, M. Herdzin*, Fl ety: W. Dolny, M.Jablońska-Mordka, T. Pawlicki, A.Jędrzejewska-Stachura**, M. Kuczyniecka*, M. Pawłowska* T. Kt~jawska** , M. Litwin*, E. Maciarewicz**, Oboje: T. Polar!ska,J. Polański, B. Sy kuł a E. Nowak**, A. Nowicka**, M. Podejko**, Klarnety: l\,J. W. D. Rezmer**, A. Sobocińska**, K. Szyma1'iska** Dudziriski, Ku czyniecki ,J. Libront, ]. Wojciechowski Tenory: O. Bebenow, A. Brucki,]. Doliriski, M. Domatiski, Fagoty: C. Cieślak , .J. Giziński, M.Jakubiec ]. Guździoł, R. Kaniewski, W. Raczyński, A. Walczyna, ]. Zieli11ski, C. Mączka**, M. Mierzwa**, vValtornie: W. Bryliriski, L. Heba,]. Kataflasz, M. Pawłowski**,]. Stefa11ski*, Z. Zieli1'iski** B. Nosarzewski,]. Kl ekolko** Basy: E. Bereit, R. Fijałkowski, Z. Fortuna, P. Olszyna, Trąbki: B. Clm5ścir 'bki, A. Zwolitiski,J. -'1arsz a łck* , L. Szumała* A. Piskorski, K. Potudin, K. Wakarecy, M. Woźniak, Puzony: M. Fierka, A. Owsik A. Augustyn*, M. Białkows ki*,]. Frankowski*, Tuba: K. Kmie ć*, K. Nurkiewicz* Jankowski**, R.Jastak**, Z.Jeżak**,]. Kujawski **, Harfa: M. Krawcz k M. Kulik**, L. Kwaśniak **, M. Majcherczyk** , Perkuaja: K. Michałek* *, J. Nowacki**, A. Naklicki**, T. Bart ecki , V Dobrzyńska , M. Marciniak, K. Pilarski M. Połaszcwski **, P. Stachura** .\~\ · ,1 c 111 chn·k1or;i: I1io1 r Ka n l.<'W~ki 1' 0 01CI~ 11:1101 pran· ar11·„11t1.ll('j : <; ii.d a S1.:1b

/,-c.1 Kil'rownika D 1iał11 Pro111 ocji i Olisl11 Ki Wid16": Rohl:rt Chojnacki C:l o1\111 ~ pc ~j . d / ~ ; 1drni11i~tra rji: Daniela S1asiak !11spic jcnl: Rom u ald Rajewski . 'u fler: Da11u ta Giro-SH)'llsk;1. Helena Ko hnsi11ska*

Zespół techniczny

Ki · 1 O\\ nik D1 ial u Techniczn ego: Ja rosła w Jeziorski (;16\\ m brygadier se ny: Henryk (~ali1'iski Z-ca hn·)!;adicra sceny: Tade usz c bak Kierownicy pracowni: (' lckt r 1czn c j: Andrzej Br1.c1it1sk i st ob rsko - śl lLa r kicj: Jan Żrnij c w ki p l,1 s1yczncj: Dona1 Zawisza fn 1jcr. ko-pen 1karskil:j: Zofia Domaga ła moclvst yczn o-rc kwizytor<;kicj: Jerzy Piela1 kra11·icckich: Irena Skrahul

Źródła ilustracji:

. tl/o;art, oprac. Wl.idyslaw Du l ~ba , le ksi Zofia Sok o łow s ka . Kraków PWM ł 977. 2. L 'Anmt Sc cne Opfru: 1\fo=urt Don J11a11 , Paris l 990. 3. Ryciny Johanna H inricha Rambcrga ze zbiorów Staatsoper w Hamburgu. -ł. R kopis fi nału li aktu w zbiorach Bibliothcquc National w Pa ryżu. 5. Ryciny . Gucrina oraz de Bosca i Dcv illicrsa ze zbiorów 13 ibliothcquc d I 'Opera w P a r yż u. 6. J. Rousscl. Le 111,1 ·1/w de Dcm .J11a 11 , Pans ł 976. 7. „Obliqucs" podwójny num er tmmogrn fi czny poś w ic; cony „Don Juanowi". R. Konrad Hacmmcrling l/ogarth , 01 .:sJcn I 950.

Th1mac7n1 a l~kstów , 1,1111gd7tc111« p