Wydawca: 87-327 Bobrowo, Bobrowo 27, tel. +48 56 495 18 24 e-mail: [email protected] www.bobrowo.org.pl

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007 – 2013

Tekst: Radosław Stawski

Fotografia: Archiwum Urzędu Gminy Bobrowo

Projekt graficzny: Krzysztof Cieślak (www.studiowena.com)

Korekta polonistyczna: Monika Grabowska

Korekta wydawcy: Pracownicy Urzędu Gminy Bobrowo

Fotografie na okładce: Jezioro Chojno z lotu ptaka, fot. J. Jakubowski Zespół dworsko-parkowy Słoszewy z lotu ptaka, fot. AEROFOTO B. Z. Chojęta Płk lot. Jan Zumbach, dowódca Dywizjonu 303, fot. udostępniła A. Kowalska – prezes Stowa- rzyszenia na rzecz rozwoju gminy Bobrowo „Aktywna Gmina”

Mapkę gminy Bobrowo zamieszczono dzięki uprzejmości Stowarzyszenia na rzecz rozwoju gminy Bobrowo „Aktywna Gmina”

Copyright © by Gmina Bobrowo 2015

Wszelkie prawa zastrzeżone. Wykorzystanie jakiejkolwiek części tej publikacji wymaga pisemnej zgody wydawcy.

ISBN: 987-83-941289-0-6

Spis treści

1. Wstęp ...... 7

2. Bobrowo i okolice od pradziejów do średniowiecza ...... 9

a) Legenda o Jakubie, Anieli i bobrach ...... 12

b) Legenda o jeziorze Oleczno ...... 13

c) Kościół w Bobrowie ...... 14

d) Bobrowo — XVI–XVIII wiek ...... 20

e) Bobrowo — XVIII–XIX wiek ...... 22

f) Jan Zumbach ...... 29

3. Tajemnicza budowla z Anielewa ...... 33

4. ...... 35

5. Lisa Młyn ...... 39

6. Chojno i Budy ...... 43

7. Dąbrówka ...... 51

8. Kruszyny ...... 53

9. ...... 63

10. Grzybno ...... 65

11. Kawki ...... 69

12. Małki ...... 73

13. Nieżywięć ...... 77

14. Słoszewy ...... 83

15. Tylice ...... 87

16. Wądzyn ...... 89

17. i Bogumiłki ...... 91

18. Zgniłobłoty ...... 93

5 6 1. Wstęp

Często zadajemy sobie pytanie: skąd jesteśmy, co było przed nami, jak żyli nasi przodkowie, dlaczego taka nazwa, a nie inna? Odpowiedzi na te i inne nurtujące pytania, możecie Państwo uzyskać po lekturze tej publikacji. Zawiera ona zgromadzone informacje począwszy od okresu neolitu, brązu, średniowiecza po czasy nam współczesne. Przygotowując publikację, bazowano na materiałach źródłowych zgromadzonych w archiwach, dostępnych publikacjach naukowych i przeprowadzanych na terenie gminy badaniach archeologicznych. Wątki czysto historyczne, przeplatają się z legendami i podaniami przekazywanymi następnym pokole- niom w formie ustnej. Zamieszczono również wspomnienia o ludziach, którzy swoją postawą patriotyczną wobec ojczyzny, zasłużyli na najwyższe uznanie. Liczymy, że lektura tej publikacji przybliży Państwu ciekawą historię naszej gminy i ludzi w niej żyjących od pradawnych lat.

Wójt Gminy Bobrowo Paweł Klonowski

7 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

8 2. Bobrowo i okolice od pradziejów do średniowiecza

Najstarszym śladem bytności człowieka w regionie brodnickim jest krzemienny grot strzały do łuku, który został znaleziony w miejscowości Grabówiec w gminie Bobrowo1. Znalezisko pochodzi z okresu paleolitu (11–8 tysięcy lat p.n.e.) i zostało wykonane przez przedstawiciela tak zwanej kultury lyngbijskiej, która eksploatowała pogranicze tundry i terenów leśnych Europy Północno-Wschodniej około XI–IX tysiąclecia p.n.e. Grot prawdopodobnie został zgubiony podczas polowania na renifery lub przenie- siony w te okolice przez ranne zwierzę. Jak wykazuje brodnicki archeolog Marian Marciniak — pierwsi ludzie, którzy pojawili się na tere- nie regionu brodnickiego około 12–11 tysięcy lat temu, a więc u schyłku ostatniego zlodowacenia, kończą- cego epokę lodowcową, specjalizowali się w łowach na renifery i byli od tych zwierząt zależni. Mieszkali zazwyczaj w niedużych szałasach zbudowanych z drewna i skór, które mieściły jedną rodzinę. Prowadzili koczowniczy tryb życia uzależniony od migracji reniferów zwłaszcza wiosną i jesienią. Używali krzemien- nych noży, grotów strzał, rylców do cięcia kości oraz drapaczy do obrabiania skór2. Na temat ich kultury duchowej niewiele wiadomo. Zachodzące zmiany klimatyczne wywołały migracje reniferów na północny wschód, za którymi podążyli również paleolityczni łowcy. Około 8000 lat p.n.e. lodowiec wycofał się na północ, powodując znaczne ocieplenie klimatu w Europie i rozpoczynając okres mezolitu — środkowej epoki kamienia (8–4 tysiące lat p.n.e.) Po wyto- pieniu się brył martwego lodu powstały jeziora wytopiskowe, ukształtowała się bogata sieć hydrograficzna i w wyniku wielu procesów zaczął kształtować się klimat strefy umiarkowanej. Do rosnących tu lasów sosnowo-brzozowych przybyli wówczas osadnicy z terenów obecnej Danii i północnych Niemiec3. Ludzie ci, jako półkoczownicy kilka razy w roku zmieniali miejsce pobytu. Nie produkowali żywności, lecz żyli z łowiectwa i zbieractwa. Wytwarzali narzędzia z kości, poroża, skór, drewna i krzemienia. Największe stanowisko mezolitycznych myśliwych pochodzi z Mszana. Na podstawie odkryć w spichlerzu brodnickim powstała na ten temat stała ekspozycja muzealna. Około 6000 lat p.n.e. nastąpiło ponowne ocieplenie klimatu i intensywna wegetacja roślin cie- płolubnych. W połowie V tysiąclecia p.n.e. z południa na najżyźniejsze tereny ziemi chełmińskiej dotarły rolnicze ludy z kręgu kultur naddunajskich. Przyniosły one znajomość uprawy zbóż (odmian pszenicy i jęczmienia) i roślin strączkowych, a także hodowli kóz, owiec, bydła i świń. Kończył się więc powoli okres koczownictwa, a rozpoczynał czas produkcji żywności, wyznaczając okres neolitu — młodszej epoki kamienia (4500–1800 lat p.n.e.). W nasz region przybywały z czasem kolejne migracje ludów z południa, tworząc tu różne odmiany kultur — w tym pucharów lejkowatych, czy amfor kulistych4. Ludność kultur neolitycznych żyła w większych grupach złożonych z kilku rodzin. Uprawiali oni pola i hodowali zwierzęta. Jałowienie gleb zmuszało ich do przeprowadzek i odlesiania nowych terenów poprzez ich wypalanie. Spopielona i żyzna ściółka leśna przyczyniała się do zakładania nowych osiedli ludzkich i wzrostu demograficznego. Ówczesne ludy rolnicze oddawały cześć słońcu i wodzie, hołdo- wano też kultowi płodności. Co ciekawe — niespalonych zmarłych chowano w grobach, wyposażając w dary, lecz wcześniej ich „unieszkodliwiano” przez wiązanie, a nawet kawałkowanie zwłok, zdarzały się też przypadki kultowego kanibalizmu. Megalityczne grobowce w postaci grobów kujawskich, jako wielkie konstrukcje ziemno-kamienne w postaci trapezowatych nasypów do stu metrów długości i kilku metrów wysokości jeszcze w połowie XIX wieku istniały m.in. w okolicach Wądzyna oraz Brudzaw. Pod koniec neolitu, przy oziębieniu i osuszeniu klimatu, ze wschodu przybyły nomadzkie ludy, prezentujące nowy model rolniczo-hodowlany, wyznaczając poniekąd początek nowej epoki — brązu. Językoznawcy wiążą ich z praindoeuropejczykami, którzy dali początek wszystkim językom europejskim, z wyjątkiem ugrofińskich. Pojawiły się wówczas wyroby z miedzi i brązu, które stopniowo wypierały cza- sochłonny w obróbce kamień i krzemień. Osady ze schyłku neolitu i początków epoki brązu lokowano głównie wzdłuż obu brzegów Drwę- cy, jednak na terenie gminy Bobrowo nie odkryto w tym czasie znalezisk. Podobnie było w okresie młod- szej epoki brązu i w początkach epoki żelaza, które trwały półtora tysiąca lat. Istniała wówczas w pełni

1 M. M a r c i n i a k, Pradzieje regionu brodnickiego, [w:] siedem wieków miasta, pod red. J. D y g d a ł y, Brodnica 1998, s. 41. 2 Ibidem. 3 Ibidem, s. 44. 4 Szerzej patrz: ibidem, s. 49. 9 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

jednolita kultura rolniczo-hodowlana. Od zwyczaju palenia zwłok nazwano ją kulturą pól popielnicowych. Jeden z jej odłamów — kultura łużycka przez około 800 lat opanowała całą Polskę. Wiadomo tylko m.in. o istnieniu cmentarzyska w Brudzawach5. W okresie wpływów rzymskich (od 1 do 375 roku n.e.) intensywne osadnictwo wzdłuż brzegów Drwęcy zaczęło maleć, a wzdłuż rzeki mogła wówczas przebiegać jedna z odnóg szlaku bursztynowego, kończącego się zapewne przy ujściach rzek — Niemen i Dźwina. O tym, że na terenie obecnej gminy Bo- browo dochodziło do kontaktów handlowych z Imperium Rzymskim potwierdzają znaleziska rzymskich monet (z II i III wieku n.e.) m.in. w Brudzawach i Zgniłobłotach6. W okresie wędrówek ludów ze wschodu (375–575 n.e.) i związanych z tym zawirowań etnicz- nych i politycznych w Europie — od IV do VI wieku nie ma znaków osadnictwa w regionie brodnickim. Brak śladów pogorzelisk i walk, a porzucenie cmentarzy wskazuje, że tutejsza ludność przyłączyła się do ludów wschodnich przemierzających te okolice i ruszyła na zachód oraz południe Europy. Jednak brak jakichkolwiek znalezisk z tego okresu skazuje tylko na hipotezy. Podkreślić jednak należy, że w tym cza- sie nastąpił wyraźny regres gospodarczy, widoczny jeszcze we wczesnym średniowieczu. Dopiero około VI–VII wieku na nasze ziemie przyszli ze wschodu Słowianie. Ponad 90 procent obszaru stanowiły wów- czas lasy (do XIV wieku przetrzebione do 78 procent), klimat był suchy i ciepły, rzeczki Skarlanka, Brod- niczanka, czy Lutryna we wczesnym średniowieczu były o wiele szersze, stanowiąc dogodne szlaki komu- nikacyjne7. W IX wieku nastąpił wzrost opadów, w X — osuszenie, a w XI wieku — ochłodzenie klimatu. Od końca XIII w. teren ziemi chełmińskiej znalazł się w strefie intensywnej kolonizacji — na przełomie XIII i XIV w. stanęło około stu świątyń, z których przetrwało do dziś blisko siedemdziesiąt8. Pierwsze ślady osadnictwa grodowego na omawianym terenie pochodzą z wczesnego okresu ple- miennego i obejmują teren pogranicza pruskiego. W wyniku integracji społeczno-kulturowej wykształciła się z czasem na Pomorzu wspólnota plemienna, co doprowadziło do zwiększenia się w tym czasie licz- by grodów z rozłożonymi wokół nich osadami rzemieślniczo-rolniczymi. Gospodarowały one na terenie o promieniu kilku lub kilkunastu kilometrów. Dla tego typu wspólnot gród zyskiwał rangę centrum admini- stracyjnego, które zawiadywało kilkunastoma, a nawet kilkudziesięcioma osadami otwartymi. Na przełomie VII i VIII wieku powstały w regionie brodnickim dwa skupiska osadnicze — w Żmijewie nad Niskim Brodnem () i nad Jeziorem Wądzyńskim zasiedlone przez lud- ność przybyłą zapewne z Mazowsza9. Jednak między drugą połową VIII i pierwszą połową IX wieku na- stąpił pewien regres w zasiedleniach obszaru dorzecza środkowej Drwęcy. Fragmenty ceramiki obtaczanej i ręcznie lepionej, które odnaleziono w grodach w Bobrowie, Jaguszewicach oraz osadach w Wądzynie i Trepkach datowano dopiero na IX–X wiek10. W okresie plemiennym konieczne stało się wznoszenie grodów obronnych, które budowano na cyplach wysoczyznowych (Jaguszewice nad Lutryną) lub w obrębie jezior rynnowych (Bobrowo). W obrębie Bobrowa występują dwa grodziska wczesnośredniowieczne nad jeziorem Chojno oraz nad jeziorem Oleczno. Grodzisko usytuowane na cyplowatym półwyspie jeziora Oleczno od zachodu posiadało do zewnętrznego wału przyległe podgrodzie. Obecnie ów obiekt posiada kształt regularnego, wydłużonego owalu. Powierzchnia reliktu grodu wynosi ok. 5300 metrów kwadrato- wych, natomiast samego majdanu 900 m2. W tym grodzie odkryto intensywne nawarstwienia ko- lejnych trzech faz osadniczych. I faza zasiedlenia, być może jeszcze przedgrodowa, na podstawie znalezisk ceramicznych datowana jest na IX–1. poł. X wieku, a reprezentowana była przez dwie pół- ziemianki w kształcie nieregularnego czworoboku. Jak wykazuje archeolog Kazimierz Grążawski: „(…) w następnych fazach zasiedlenia (II faza — 2. poł. X– pocz. XI w., III faza — XII w.) związa- nych z egzystencją grodu, odkryto ślady dookolnej wewnętrznej zabudowy w postaci chat naziem- nych, zapewne o konstrukcji zrębowej na planie prostokąta o powierzchni około 20 m2 (4 X 5 m, 3,5 x 4,5 m). Wnętrze grodu było niezabudowane, a jego potężny, w kształcie wydłużonego, nie- regularnego owalu (70 x 100 m), wał wypiętrzony na 6–8 m zwieńczony był palisadą z bali drew-

5 Ibidem, s. 60. 6 Ibidem, s. 63. 7 J. P a r a d o w s k i, Osadnictwo ziemi chełmińskiej w wiekach średnich, Lwów 1936, s. 130–136; M. B i s k u p, G. L a b u d a, Dzieje Zakonu Krzyżackiego w Prusach, Gdańsk 1988, s. 191–192. 8 M. A r s z y ń s k i, Architektura sakralna diecezji chełmińskiej, [w:] Ars sacra. Dawna sztuka diecezji chełmińskiej, Toruń, 1993, s. 24; H. Ł o w m i a ń s k i, Polityka ludnościowa zakonu niemieckiego w Prusach i na Pomorzu, Gdańsk 1947, s. 24. 9 K. G r ą ż a w s k i, Region brodnicki we wczesnym średniowieczu (VII–XIII w.), [w:] Brodnica..., op. cit., s. 68. 10 Ibidem, s. 69. 10 Bobrowo i okolice od pradziejów do średniowiecza nianych, same zaś stoki wzmacniane były kamieniami i gliną. W części południowo- wschodniej wału odkryto rumowisko bramy grodowej w postaci szerokiego na około 2,5 m zagłębienia wypełnionego spa- lenizną i węglami drzewnymi”11. Jeszcze na przełomie IX i X wieku w regionie brodnickim funkcjonowało 4–5 grodów, jednak już u schyłku X i w początkach XI wieku było ich dwa razy więcej. Wzrost dynamiki zasiedlenia wynikał zapewne z faktu, że na przełomie X i XI wieku obszar ziemi michałowskiej dostał się w orbitę wpływów organizującej się monarchii piastowskiej, a konkretnie do prowincji mazowieckiej. W tym czasie nastąpiło załamanie się osadnictwa na tym terenie, co spowodowało zanik form życia plemiennego i upadek grodów m.in. w Bobrowie czy w Jaguszewicach.

Grodzisko wczesnośredniowieczne w Bobrowie

W nowym układzie prawo bytu miały właściwie tylko grody nowego typu oddalone od siebie w układzie liniowym, aż od Wielkopolski średnio o 4–5 kilometrów (Wieldządz, Gawłowice, Radzyń Chełmiński, Mełno, Słupski Młyn, Szynwałd i Kałdus). Większość tych grodów przestała jednak istnieć na przełomie XI i XII wieku w związku z niszczycielskimi najazdami pruskimi. Od XII wieku piastow- scy właściciele tych ziem dla zabezpieczenia się przed najazdami pruskimi rozpoczęli budowę grodów na linii rzek Osy, Lutryny i Drwęcy. Tak powstały grody m.in. w Mędrzycach, Jabłonowie, Jaguszewicach (II faza grodowa), Lembargu, Bobrowie (II faza grodowa) i w Grążawach. Jednocześnie fortyfikowano osady otwarte i stare grody, np. Pokrzydowo. W wyniku najazdów pruskich część osad spłonęła, inne stra- ciły na znaczeniu12. Już na początku XIII wieku (po roku 1216) akcję chrystianizacyjną Prusów rozpoczęli cystersi. Misją kierował biskup Chrystian. Znaczne nadania w ziemi chełmińskiej i michałowskiej poczynił mu książę mazowiecki Konrad, który wspierał chrystianizację pogańskich Prusów. Akcja jednak załamała się i spowodowała dalszy ciąg pruskich najazdów. Nie mogły powstrzymać ich odwetowe wyprawy polskie- go rycerstwa. W tej sytuacji Konrad Mazowiecki sprowadził na ten teren zakon krzyżacki dla podboju pogańskich Prusów. Krzyżacy przyspieszyli upadek systemu grodowo-terytorialnego i wprowadzili zjawi- ska charakterystyczne dla późnego średniowiecza.

11 Ibidem, s. 70. Jak czytamy w materiałach udostępnionych przez Agnieszkę Kowalską — prezesa Stowarzyszenia na rzecz rozwoju Gminy Bobrowo „Aktywna Gmina”: „ (…) grodzisko wczesnośredniowieczne w Bobrowie usytuowane nad brzegiem jez. Oleczno wpisano 12 listopada 1969 r. do Rejestru Zabytków ówczesnego woj. bydgoskiego”. 12 Por. też: R. B o g u w o l s k i, M. K u r z y ń s k a, Archeologia północnej części ziemi chełmińskiej, Grudziądz 2001. 11 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

a) Legenda o Jakubie, Anieli i bobrach

Rozpatrując początki dziejów Bobrowa, nie sposób nie sięgnąć do legend. Wydaje się, że wieś związana była z miejscem połowu bobrów dla ich cennych futer i mięsa. Jako, że był to przywilej pol- skich władców to miejsce mogło być dla nich przysłowiowym „oczkiem w głowie” często doglądanym i starannie strzeżonym. Niemniej mieszkańcy Bobrowa z pokolenia na pokolenie przekazują sobie legendę, w której ma tkwić jakaś cząstka prawdy na temat prastarych dziejów związanych z powstaniem wsi.

Wzgórze w Bobrowie, zwane „Grzybek”

Otóż według przekazywanego od pokoleń ustnego podania w czasach, gdy na terenie dzisiej- szej wsi rósł bujny las i nie było tu ani kawałka ziemi uprawianego ludzką ręką, co więcej, gdy nie było tu żadnego człowieka — przywędrowała w te strony para ludzi. Nazywali się Jakub i Aniela. On był dobrze zbudowanym, o ciemnej karnacji mężczyzną, ona zaś emanowała wdziękiem i gracją oraz niepo- spolitą urodą. Tereny, na które przybyli były dzikie i piękne. W lasach roiło się od turów, żubrów, wilków i niedźwiedzi, a nad nimi wysoko na niebie kołowały orły i jastrzębie. Nocami wychodziły na żer rysie i pohukiwały puszczyki. Nad jeziorami i w pobliżu strumieni lęgły się natomiast żaby tarakany, węże, jaszczurki i bobry. Jakub i Aniela postanowili tu pozostać. Praca nad ujarzmieniem przyrody była jednak trudna i niebezpieczna. On ścinał drzewa, ociosywał bierwiona i budował. Bardzo pomocne okazały się dla niego bobry. Od ich siekaczy padało bowiem w borze wiele drzew, które pozyskiwał dla siebie Jakub. Ona natomiast zbierała w lesie dziko rosnące jabłka i orzechy oraz przyrządzała złowione ryby. Wkrótce pod jednym z drzew powstała drewniana chatka, w której mogli zamieszkać. W pobliskim ogrodzeniu trzymali natomiast dla mleka bawolicę, którą udało się obłaskawić. Tak mijały lata. Rodzina ciągle się powiększała. Potomkowie również budowali i pomnażali stada Jakuba i Anieli. Ród rozmnażał się szybko, natomiast oni starzeli się. Wkrótce pośród leśnej głuszy stanął spory gród, otoczony fosą. Znaleźli się tacy, którzy poinformowali króla o istnieniu warowni. I choć droga była daleka, władca wraz ze swoimi woja- mi, postanowił to sprawdzić. Po przemierzeniu wielu traktów, zauważyli wreszcie, jak las się przerzedza, a następnie kończy się niespodziewanie. Tuż przed nimi, zamiast dziewiczego lasu, niczym kobierzec rozciągała się złocista równina, okryta ścierniskiem po minionych żniwach. Pośród pól dumnie wznosił 12 Bobrowo i okolice od pradziejów do średniowiecza się gród obronny. Na podgrodziu stało blisko sto domów, oddzielonych od siebie ogrodami. Na dwóch pagórkach widać było dwa wiatraki z kręcącymi się skrzydłami. Stada koni, krów i owiec pasły się na łą- kach. Gdy król ze świtą podjechał bliżej, by przyjrzeć się umocnieniom grodu, zauważył mnóstwo bobrów w fosie. Poza tym wiele słupów w palisadzie i wale okalającym warownię miało ślady siekaczy bobrzych — znak, że to one je wycięły. Przed królem stanął starzec z głową siwiutką, jak pióra gołębia, a obok niego odziana w białe płótno staruszka. Gdy władca zapytał czy to oni są budowniczymi grodu i czy nazywają się Jakub i Aniela — staruszkowie zgodnie to potwierdzili. Wtedy Jakub pokłonił się i opowiedział historię ich życia. Po jej wysłuchaniu król uścisnął dłoń staruszka i rzekł: „Od tej chwili ta piękna okolica będzie nazywać się Bobrowo, bo bobry przyczyniły się do waszej pracy”13. b) Legenda o jeziorze Oleczno

Kiedyś przed laty, niewiele kilometrów na północny zachód od Brodnicy, w okazałym dworze mieszkał młody i bogaty hrabia. Był to człowiek lekkomyślny, lubiący próżniacze życie. O poddanych mało dbał, a ci byli nieludzko wyzyskiwani przez zarządców i ekonomów. Zdarzyło się, że w czasie pobytu za granicą poznał równą sobie urodzeniem piękność. Znajomość ta wkrótce zakończyła się ślubem. Młoda hrabina zamieszkała w posiadłości męża, przywożąc z sobą służbę, która z pogardą odnosiła się do miejsco- wych ludzi. Opływająca w dostatki hrabina miała jedno wielkie zmartwienie. Minęło już kilka lat od ślubu, a ona nie miała jeszcze upragnionego potomstwa. Zazdrościła więc wszystkim młodym mężatkom dzieci. Gdzie tylko mogła i jak tylko mogła dokuczała matkom, a dziewczętom po prostu zabraniała wychodzenia za mąż. Szczególnie okrutnie obeszła się ze swoją pokojówką, która zamierzała poślubić miejscowego parobczaka. Nie tylko nie zgodziła się na zamążpójście, ale gdy pewnego razu wpadła w złość, kazała ją wychłostać, a później wrzucić do bagna, żeby ją woda ocuciła. Wtedy stała się rzecz, której nie przewidziała okrutna hrabina, bita i maltretowana pokojówka utonęła. Gdy o tragedii dowiedziała się matka dziewczyny, z żalu omal nie postradała zmysłów. Będąc w głębokiej rozpaczy, rzuciła klątwę na hrabinę i życzyła jej, aby zginęła podobną śmiercią.

Poranna mgła nad j. Oleczno

13 Na podstawie informacji, materiałów i opracowań udostępnionych przez Agnieszkę Kowalską — prezesa Stowarzyszenia na rzecz rozwoju gminy Bobrowo „Aktywna Gmina”; por. też Powiat brodnicki i okolice — przewodnik, Toruń 2006, s. 79–82. 13 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Nadeszły Zielone Świątki. Hrabina zamierzała pojechać z mężem do pobliskiego kościoła, by po- kazać ludziom, jaka jest pobożna i dobra. On znał nastroje ludu i jego wrogi stosunek do swej przewrotnej żony, polecił jej zostać w domu i do kościoła pojechał sam. Rozwścieczona hrabina ani myślała rezygnować z tego, co już postanowiła. Gdy mąż odjechał kazała zaprząc najlepszą czwórkę koni do karocy i ruszyła w drogę, jednakże nie ujecha- ła daleko. Nagle gościniec zaczął się zamieniać w grzęzawisko. Karoca wraz z zaprzęgiem zanurzała się coraz bardziej w tworzącym się bajorze. Przerażona hrabina wyskoczyła z karocy, zaczęła wołać o ratunek. Krzyk usłyszano we dworze. Stary służący przynaglał młodych parobków słowami: „O leć no prędko! O, leć no prędko!”. Na nic się wszystko zdało. Hrabina, podobnie jak jej pokojówka znalazła śmierć w grzęzawisku, które po latach zamieniło się w jezioro. Nadano mu imię Oleczno na pamiątkę słów starego służącego: „O, leć no!”. Hrabia po tym zdarzeniu, dla przebłagania Boga za grzechy żony, polecił zbudo- wać nad brzegiem jeziora dużą kaplicę i sprowadził do niej pięknie brzmiące dzwony. Ofiara była widocz- nie niemiła Stwórcy ponieważ po jakimś czasie jezioro pochłonęło i kaplicę i dzwony. Teraz po latach, gdy w Zielone Świątki na brzegu jeziora, przyłoży się ucho do ziemi, można czasem usłyszeć bicie owych zatopionych dzwonów14.

c) kościół w Bobrowie

Gród w Bobrowie, w roku 1222 został nadany biskupowi Chrystianowi przez księcia Konrada Ma- zowieckiego. Ten akt zapewnił Kościołowi posiadanie wsi przez długi czas (w latach 1246–1516 Boberow stanowiło własność biskupów chełmińskich)15. Na przestrzeni wieków wielokrotnie zmieniano zapisy nazwy wsi. W roku 1222 zanotowano na- zwę Bobrofh, w innych wzmiankach z okresu średniowiecza znaleźć można zapisy Boberaw, Boberowe, Boborow, Boberow, Bobrow oraz z roku 1570 — Bobrowo16. Tak więc od ponad 790 lat rdzeń nazwy wiąże się nieodłącznie z wyrazem bóbr. W roku 1243 papieski legat Wilhelm, wyznaczając uposażenie diecezji chełmińskiej, przydzielił biskupowi chełmińskiemu jedynie 600 łanów oraz stałą dziesięcinę z włóki, czyli korzec pszenicy i żyta z każdego pługa niemieckiego i korzec pszenicy z każdego pługa polskiego17. Uposażenie to — obejmu- jące tereny wokół Chełmży, Wąbrzeźna, Bobrowa (Boberaw) i ziem nad Drwęcą — zostało przekazane pierwszemu biskupowi chełmińskiemu Heidenrykowi (Heidenreichowi) podczas spotkania w Orłowie pod Inowrocławiem z wielkim mistrzem von Hohenlohe 19 kwietnia 1246 roku18. Ów biskup, pięć lat później, nadał wieś kapitule chełmińskiej. Zgodnie z wolą darczyńcy okolice Bobrowa miały być terenami na zało- żenie kościołów klasztornych19. Nie wiadomo jednak nic na temat realizacji tych zamierzeń, choć biskupi chełmińscy posiadali w kościele bobrowskim prawo patronatu, a więc własności i dyspozycji dochodów kościelnych20. Gotycki kościół w Bobrowie — prawdopodobnie najstarszy w regionie — rozpoczęto budować na polecenie wspomnianego biskupa Heidenreicha w roku 1251. W 1260 r. prace budowlane nad trójbocz- nym prezbiterium miały być już zaawansowane. Ceglana świątynia szybko stała się siedzibą rozległej pa- rafii, obejmującej obszary późniejszych: mszańskiej, słoszewskiej, kawskiej, nieżywięckiej, kruszyńskiej i brudzawskiej. W roku 1324 wzmiankowano plebana — księdza Arnolda z Bobrowa21. W roku 1445 tutej- sza parafia znalazła się w planie synodu laickiego biskupstwa chełmińskiego. Najstarszą, bo pochodzącą z początku XIII wieku częścią kościoła w Bobrowie jest dosyć rzadko spotykane trójboczne prezbiterium oraz zakrystia od północy, które zbudowano z polnych głazów i kamie- ni. W zakrystii istnieje sklepienie kolebkowo-krzyżowe. Jedyna nawa pochodzi z początków XIV wieku.

14 Ibidem. 15 Słownik historyczno-geograficzny ziemi chełmińskiej w średniowieczu, oprac. K. P o r ę b s k a, M. G r z e g o r z, pod red. M. B i s k u p a, Wrocław 1971, s.9, (dalej Shg). 16 Ibidem. Tamże informacja o grodzisku wyżynnym, wczesnośredniowiecznym nad jez. Chojno na wschód od brzegu, na terenie dawnej wyspy, zwanej Gudlowizno. 17 Urkundenbuch des Bisthums Culm, hrsg. V.C.P. Woelky, Danzig 1885, Bd 1, nr 189. 18 Ibidem, Bd.1, nr 14; patrz też: A. Wiśniewska, Henryk – Heidenryk pierwszy biskup chełmiński, Pelplin 1992, s. 48. 19 Sgh, s.9. 20 W. R o z y n k o w s k i, Patronat nad parafiami w średniowiecznej diecezji chełmińskiej, „Roczniki Humanistyczne”, t. 49, s. 126–129. Tenże, Szkice z dziejów parafii w Mszanie, Toruń 2004, s. 41. 21 Ibidem. 14 Bobrowo i okolice od pradziejów do średniowiecza

Kościół gotycki w Bobrowie

Widok na prezbiterium kościoła w Bobrowie 15 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Chrzcielnica kościelna w Bobrowie 16 Bobrowo i okolice od pradziejów do średniowiecza

Od strony zachodniej przylega do niej renesansowa wieża zbudowana na planie kwadratu. Wzniesiono ją w XVII wieku na miejscu drewnianej, zapewne też wtedy dokonano przebudowy korpusu. Wieża mierzy trzy kondygnacje, zwieńczona jest attykami z iglicą ceglaną i chorągiewką z datą 1755. Dach siodłowy pokryto dachówką. Tuż przy kościele znajduje się grobowiec zasłużonej rodziny Karwatów22.

Kropielnica kościelna w Bobrowie

Zapis z roku 1647 informował, że parafii patronował św. Jakub Apostoł Starszy — orędownik, chroniący od klęsk żywiołowych (25 lipca) oraz potwierdzał przynależność 4 łanów ziemi do parafii (1 łan to około 16,8 ha, więc ponad 67 hektarów). Świątynia i parafia łączyła się więc ze szlakiem św. Jakuba, nazywanego „najdłuższą ulicą średniowiecznej Europy”, którym peregrynowano z Estonii do grobu świę- tego, aż na „koniec” ówczesnego świata, bo nad Atlantyk23. W tym okresie wyposażenie kościoła określono lakoniczną wzmianką „ex usu antiquo” — z dawnych czasów. Obecny wystrój świątyni stanowią detale barokowe i rokokowe z XVIII wieku. Ołtarz główny, późnobarokowy z 1. ćw. XVIII wieku zawiera rzeźby śś. Piotra i Pawła, Jana Nepomucena i Walentego oraz patrona — św. Jakuba. Dwa boczne ołtarze regen- cyjne pochodzą z 2. ćw. XVIII wieku, lewy z rzeźbami śś. Stanisława oraz Wojciecha, prawy z rzeźba- mi św. Jana Chrzciciela i proroka Izajasza. Kościelna chrzcielnica z rzeźbioną grupą chrztu w Jordanie na pokrywie pochodzi z drugiej połowy XVIII stulecia, kamienna kropielnica prawdopodobnie z okre- su średniowiecza, dwa feretrony w rokokowych ramach z drugiej połowy XVIII w., barokowy krucyfiks z przełomu XVII/XVIII w., barokowa Grupa Ukrzyżowania na belce tęczowej z tego samego okresu. Or- gany o zewnętrznej oprawie neogotyckiej i współczesnym jej wyposażeniu instrumentu, zbudowała firma — „August Terletzki - Edward Wittek - Elbląg 1919 r.”. Instrument składa się z traktury pneumatycznej,

22 Powiat brodnicki..., op. cit., s.79–81. Anna z Bardzkich Karwatowa (1854–1932) – literatka, działaczka społeczna, autorka „literatury dla ludu” i utworów dramatycznych wystawianych podczas zaboru w teatrach amatorskich Pomorza; Marian Karwat (1856-1946) – lekarz i działacz społeczny, założyciel i prezes tajnej organizacji filomackiej (TTZ) w gimnazjum brodnickim. 23 Szerzej patrz: T. B i e l i c k i, P. R o s z a k, Przewodnik po kujawsko-pomorskim odcinku szlaku św. Jakuba, Toruń-Golub-Dobrzyń 2012. 17 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Ołtarz główny kościoła w Bobrowie 18 Bobrowo i okolice od pradziejów do średniowiecza wiatrownic pneumatyczno-stożkowych, miecha wielofałdowego, 8 rejestrów oraz 1 manuału z pedałem. Neogotyckie, belkowane stropy datowano na rok 189624. W ołtarzu głównym został umieszczony obraz na drewnie z około 1597 roku. Przedstawia on Matkę Boską z Dzieciątkiem Jezus na ręce oraz młodocianym Janem Chrzcicielem podającym mu kiście winogron. Autorstwo przypisuje się dwóm malarzom gdańskim — Hermanowi Hanowi oraz Antoniemu Möllerowi. Pierwszy z nich tworzył pod silną inspiracją malarstwa z południowych Niemiec o wpływach weneckich i niderlandzkich. Antoni Möller, żyjący w latach 1560–1620 zapamiętany został, jako twórca dekoracji w gdańskim Dworze Artusa oraz siedzibie władz miasta — ratuszu25. Na antepedium ołtarza głównego i chórze widnieje herb Czapskich „Leliwa” — należący do dawnych właścicieli Bobrowa.

Obraz Matka Boska z Dzieciątkiem Jezus, ok. 1597 r.

24 K. G r ą ż a w s k i, K. L e w a n d o w s k i, Pojezierze brodnickie. Przewodnik turystyczny, Toruń 1997, s. 13–14. Internet: http://www.bobrowo.org.pl. Tamże: częściowa lista proboszczów — Ks. Turulski Marian 19.06.1894 r.–20.10.1906 r. Ks. Sentkow- ski Alfons 3.04.1907 r.–24 .01.1950 r., Ks. Gierszewski Leon 15.08.1950 r.–20.07.1958 r., Ks. Brunka Józef 1.07.1958 r.–19.10.1972 r., Ks. Szachnitowski Jan Stanisław 20.10.1972 r.–28.02.1977 r., Ks. Kitzerman Antoni 1.03.1977 r.–1.10.2001 r., Ks. Tworzewski Grzegorz 2.10.2001 r.–15.07.2007 r., Ks. Dobrzewiński Roman od 16.07.2007 r. 25 Powiat brodnicki..., op. cit., s. 79–81. Por. też. Katalog zabytków sztuki w Polsce, t. I, województwo bydgoskie, pod red. T. C h r z a n o w s k i e g o i M. K o r n e c k i e g o, z. 2, powiat brodnicki, Instytut Sztuki Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 1971. J. U m i ń s k i, Powiat brodnicki i okolice. Przewodnik, Toruń 2006. Według Rejestru zabytków nieruchomych na terenie województwa kujawsko-pomorskiego, stan na dzień 31 grudnia 2011, s. 6 — kościół w Bobrowie i wieżę z 1755 roku wpisano do rejestru zabyt- ków — nr rej.: A/2/1 z 17.10.1929 oraz 10.11.1950 r. 19 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Od XVI wieku rozpoczął się kult obrazu wśród okolicznej ludności. Mnogie wota miały poświad- czać spełnione cuda i liczne uzdrowienia. Z ciemnego tła obrazu zdają się jaśnieć twarze Maryi i Dzieciątka Jezus. Renesansowy sposób ukazania Matki i Syna sięgającego kiście winogron zawiera wiele witalności i dynamizmu. Taki styl ukazania ludzkiego wymiaru macierzyństwa przekazuje patrzącemu nie tylko lekcję szacunku i miłości, ale również cierpliwości i pokory. Postać Jana Chrzciciela utrzymana jest w ciemniej- szej tonacji i wskazuje na jego drugoplanowość. Pod obrazem widoczny jest napis: Christipherus in Sumo- wo Elzanowski ad laudem dei comparavit. Anno Domini 1597 [ Krzysztof z Sumowa Elżanowski dla chwały boskiej [kościół w ten obraz] wyposażył. Roku Pańskiego 1597 — tłum. R. S.]. Zatem, któryś z krewnych lub potomków XVI-wiecznych włodarzy Sumowa — Krzysztof Elżanowski ufundował ów niezwykły ob- raz, aż do XX wieku, wiążąc z kościołem w Bobrowie również katolików z Sumowa i okolic. W drugiej połowie XV wieku Bobrowo i okolice weszły w skład państwa polskiego po zwy- cięskiej wojnie trzynastoletniej (1454–1466) i na mocy postanowień tzw. drugiego pokoju toruńskiego, zasilając terytorialnie utworzony powiat michałowski i województwo chełmińskie. Trwające od początków XV wieku wojny polsko-krzyżackie przyniosły regionowi brodnickiemu wiele strat materialnych i ludno- ściowych, skutecznie hamując tym jego rozwój. Dopiero po ostatecznym rozwiązaniu kwestii krzyżackiej w 1525 roku nastał długi, bo prawie stulecia sięgający okres pokoju. Zapewnił on gospodarczy rozkwit całej prowincji pruskiej.

d) Bobrowo — XVI–XVIII wiek

Bobrowo pozostało w rękach duchownych, aż do początków XVI wieku. W roku 1516 biskup Jan Konopacki drogą zamiany odstąpił wieś niejakiemu Hugonowi ze Smoląga. Od tego czasu kolejni właści- ciele Boberow pochodzili z kręgów szlacheckich. Już w roku 1556 część wsi znalazła się w rękach brod- nickiego starosty Rafała Działyńskiego. Prawdopodobnie przejściowe kłopoty finansowe zmusiły Dzia- łyńskiego do zastawienia części posiadanych przez niego dóbr za sumę 319 florenów. Chodziło o karczmę i nieużytki między jeziorem Grzywinek i Oleczno oraz pewien areał gruntów ornych. Nabywcą okazał się szlachcic Hartman z pobliskiego Wichulca26. Rodzina Wichulskich nabyła z kolei część ziem w Bobrow, w roku 1561. Przyjęcie gruntów zasta- wionych przez Działyńskiego rozszerzyło znacznie ich władztwo w tej wsi. Zapis z roku 1570, kiedy wieś występuje po raz pierwszy pod współczesną nazwą Bobrowo, informuje o fakcie posiadania tutejszych ziem przez dwie rodziny szlacheckie. Hartman Wichulski miał w tym czasie pięć łanów chłopskich, nato- miast wspomniany Rafał Działyński 28,5 łanów chłopskich. Na rozległym areale ziemskim brodnickiego starosty pracowało w tym czasie zaledwie pięciu zagrodników. Dobra Wichulskich były gęściej zaludnione. Mieszkało w nich czterech chłopów-zagrodników, krawiec, karczmarz i kowal. Nie wiadomo czy starosta Działyński oddał 319 florenów zastawu i odebrał swoje włości. Posiadanie przez Wichulskich karczmy w roku 1570 pośrednio może świadczyć, że przynajmniej część tego zastawu pozostała ich własnością. Tak więc, w tym okresie można przyjąć, że w drugiej połowie XVI wieku areał wsi (nie licząc ziem kościel- nych) wynosił około 33,5 łanu, więc w przybliżeniu ponad 562 hektary i podzielony był na dwa szlacheckie działy własnościowe27. Gdy w 1570 roku całość dóbr przeszła w ręce szlacheckie, pozostała w nich aż do nabycia przez Komisję Kolonizacyjną w 1887 roku, w celu parcelacji28. Gospodarność, dostatek, długotrwała koniunktura dla eksportu towarów rolnych, spokój od ze- wnętrznego zagrożenia oraz dynamiczny rozwój ekonomiczny pozwalają nazwać XVI wiek w dziejach starostwa brodnickiego złotym wiekiem. Przejawiał się on sukcesywnym przyrostem liczby wsi, folwar- ków, młynów, browarów, słodowni, karczem, a nade wszystko ludności. Karczowane lasy zwiększały areał gruntów rolnych. Napływali osadnicy, kwitł handel. Jednak już początek nowego, XVII stulecia przy- niósł w te okolice niepokojące echa konfliktów, w jakie uwikłała się Rzeczypospolita z Rosją i Szwecją. Nabrały one przerażająco realnych kształtów, gdy na te tereny zaczęły napływać nieopłacane oddzia- ły wojsk polskich. Dobrze rozwinięte ekonomicznie Prusy Królewskie, w tym i starostwo brodnickie oraz rejon Bobrowa, zaczęły padać ofiarą ich dążeń do odzyskania należnych im sum. Przez dwie jesienie

26 Shg, s. 9. 27 Ibidem. 28 Niewielki, pozostały w Bobrowie majątek tzw. resztówkę, kupił w roku 1922 Eugeniusz Zumbach — ojciec słynnego pilota Dywizjonu 303 w bitwie o Anglię — Jana Zumbacha. 20 Bobrowo i okolice od pradziejów do średniowiecza

1612 i 1613 roku tysiące żołnierzy nawiedziło województwo chełmińskie, w tym i rejony Bobrowa. Prze- szukiwali oni chaty i wybierali inwentarz z chłopskich zagród. Wiosną 1625 roku, w okolicznych starościń- skich wsiach rozprzestrzeniła się zaraza, która zebrała tam śmiertelne żniwo. Rok później wybuchła I woj- na szwedzka. Polsko-szwedzkie zmagania wojenne przeniosły się z północnych rejonów Rzeczypospolitej w okolice starostwa w 1628 roku. Prawdziwe spustoszenie starościńskich wsi nastąpiło z końcem września, kiedy weszły na ten teren główne siły szwedzkie. Z pewnością liczne podjazdy uprowadzały z podbrod- nickich wsi konie oraz inwentarz potrzebny do wykarmienia tak wielu żołnierzy. Chęć znalezienia łupów skłaniała Szwedów do plądrowania chłopskich chałup, a nierzadko także do aktów samowoli w stosunku do ludności. Brodnicki zamek przechodził z rąk do rąk. Okupacja, gdyż tak chyba można określić wynisz- czający starostwo pobyt Szwedów, zakończyła się po rozejmie zawartym 26 września 1629 roku w Starym Targu. Wojska opuściły okolice Brodnicy 6 listopada 1629 roku. Wobec braku danych na temat rozmiaru poczynionych zniszczeń, można jedynie domniemywać, że były one również w rejonie Bobrowa znaczne29. Po prawie 20 latach względnego spokoju, który posłużył zapewne na odbudowę zniszczeń, od roku 1648 pojawiły się kolejne zwiastuny niepokoju. Rzecząpospolitą wstrząsnęły wojny kozackie, moskiewskie i II wojna szwedzka. Ogromny wysiłek finansowy, podjęty w celu obrony granic i zbrojnego przeciw- stawienia się wrogowi zewnętrznemu, jak i wewnętrznemu odsłonił wiele słabości ówczesnego państwa polskiego. Druga wojna ze Szwedami (1655–1660) przyniosła Polsce ogromne zniszczenia materialne i ludnościowe oraz zabór całego terytorium państwa. Już wówczas nazwano ją krwawym potopem. Reszt- ki polskich wojsk ocalałe z klęsk na pewien czas przeszły na służbę szwedzkiego króla. Największych zniszczeń w skali całego kraju doznały Prusy Królewskie — dzielnica, w której administracyjnie położone było również Bobrowo30. Na okolicznych włościan spadł ciężar m.in. dostaw żywności, furażu i opału dla Szwedów. W 1656 roku wybuchła w mieście zaraza, która zapewne w pewnym stopniu ogarnęła także pobliskie wsie. Jednakże z czasem dni szwedzkich triumfów przechodziły do historii, a problem ich pobytu na ziemiach polskich rozstrzygnąć miała zawiązana polsko-austriacko-duńska koalicja. Na skutek za- czepnych akcji wojsk duńskich, skierowanych przeciw Szwedom część sił szwedzkich zmuszona została do przejścia na duńskie pogranicze. Podczas tego marszu, szwedzki król Karol X Gustaw, przechodząc wraz z wojskami przez tereny starostwa w czerwcu 1657 roku, na krótko zatrzymał się w Brodnicy. Stąd siły ekspedycyjne szybkimi marszami udały się na północny-zachód. W tym czasie armia polska z posił- kami austriackimi, korzystając z osłabienia sił szwedzkich, obległa Toruń, który zajęto z końcem 1658 roku. Oddziały koronne nie podejmowały jednak prób zdobycia Brodnicy, przez cały czas ograniczając się do blokady tego miasta. Ostatecznie 10 grudnia 1659 roku szwedzki pułkownik Pleitner poddał miasto od- działom polskim, a głos kościelnych dzwonów 3 maja 1660 roku uroczyście obwieścił zakończenie wojny. Nic więc dziwnego, że w sytuacji wojen i niepokojów dobra bobrowskie w XVII wieku stosunko- wo często przechodziły z rąk do rąk. Po Działyńskich tutejszy majątek z Niewierzem, Kruszynami Szla- checkimi i Kantyłą przejął w roku 1605 kanclerz wielki koronny Jan Zamoyski. W 1614 roku grunta bo- browskie z Niewierzem i Czekanowem nabył Krzysztof Parzniewski, w roku 1639 — Zofia Parzniewska, po niej Adam Działyński, a następnie Andrzej Karkowski. W roku 1697 nowym właścicielem wsi wraz

29 Brodnica..., op. cit, s. 111–117. Patrz też: A. S z e l ą g o w s k i, Sprawa północna w wiekach XVI i XVII, Kraków 1904; M. K r w a w i c z, Walki w obronie polskiego wybrzeża w roku 1627 i bitwa pod Oliwą, Warszawa 1995. 30 Skutki ruchów wojsk wrogich i własnych były dla brodnickiego starostwa katastrofalne. Straty demograficzne w skali kraju szacuje się na 30–50 % i aż około 60 % dla Prus Królewskich. Skutki rekwizycji, rabunków, epidemii, które zostały rozpowszech- nione przez wojsko w latach 1656,1657, 1660 oraz zniszczeń wojennych najbardziej odczuli na swoich barkach chłopi. Zdewasto- wane zabudowania gospodarskie, rozkradzione lub poniszczone sprzęty i narzędzia oraz leżące odłogiem, zachwaszczone zagony — to typowy obraz powojennej wsi. Sytuację potęgowało ponadto wielkie spustoszenie wśród zwierząt gospodarskich i pociągo- wych. Spadek sił wytwórczych natomiast przyczyniał się do gwałtownego skurczenia areału ziemi uprawnej, co pociągało poja- wianie się pustki, trudnej do ponownego zagospodarowania nawet długo po nastaniu pokoju. Taki stan rzeczy niósł z sobą daleko idące konsekwencje. Spadek liczby rzemieślników i tracenie więzi z rynkiem przez zubożałych chłopów osłabiły wymianę towa- rowo-pieniężną, co bezpośrednio zawęziło krąg masowego odbiorcy produktów miejskich. Przyczyniło się to z kolei do zubożenia szlachty. Jak wynika z lustracji królewszczyzn w województwach Prus Królewskich z roku 1664, straty poniesione przez własność królewską na tym terenie wynikały z bezpośrednich działań wojennych oraz ich skutków, takich jak: depopulacja, zubożenie, głód, czy epidemie. W rezultacie doprowadziło to do spadku podstawowej grupy ludności wiejskiej, jaką byli gburzy szarwarkowi o 69 procent w całej dzielnicy, 76–77 procent dla województwa chełmińskiego i 70–71 procent dla starostwa brodnickiego. Sze- rzej: J. P a c z k o w s k i, Opis królewszczyzn w województwach chełmińskim, pomorskim i malborskim w roku 1664, Toruń 1938; R. S t a w s k i, Z dziejów gospodarczych starostwa brodnickiego w drugiej połowie XVII i w XVIII wieku, [w:] Szkice brodnickie, t. III, pod red. K. G r ą ż a w s k i e g o, Brodnica 2006; W. R u s i ń s k i, Uwagi o zniszczeniach po wojnach z połowy XVII w., Warszawa 1957; S. H o s z o w s k i, Zniszczenia w czasie wojny szwedzkiej na terenie Prus Królewskich, [w:] Polska w okresie drugiej wojny północnej 1655–1660, pod red. K. L e p s z e g o, t. II, Warszawa 1957. 21 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

z Grzybnem, Niewierzem, Kruszynami Szlacheckimi i częścią Wądzyna, które w całości przejął w roku 1701 — został Marcin Czapski. Z kolei drugi dział własnościowy w Bobrowie, którym był majątek ko- ścielny położony pośród dóbr szlacheckich, od 1634 roku, aż do kasaty po 1831 roku należał do zakonu benedyktynów z Grudziądza31.

e) Bobrowo — XVIII–XIX wiek

Początki wieku XVIII dla Bobrowa i okolic ponownie wiązały się ze zniszczeniami, tym razem w wyniku „wojny północnej” (1700–1721), w którą formalnie neutralna Rzeczpospolita została uwikłana. Czas wojen i zniszczeń trwał dalej. Z końcem maja 1703 roku wojska szwedzkie zajęły Brodnicę, z miej- sca nakładając na miasto i okoliczne wsie — w tym zapewne też Bobrowo wysoką kontrybucję pienięż- ną, którą ściągano siłą wraz z darmowymi dostawami żywności i furażu32. Kraj pogrążony był w wojnie domowej, w myśl przysłowia „Jedni do Sasa [Augusta II], drudzy do Lasa [Stanisława Leszczyńskiego]”. W 1707 roku przez okolice starostwa brodnickiego przeszły wojska rosyjskie, wspierające konfederatów sandomierskich. Stacjonujący w Grudziądzu Szwedzi znowu upomnieli się o podatki z wsi okalających Brodnicę. Na domiar złego obce armie przyniosły na te tereny zarazę, która wybuchła jesienią 1708 roku i ponownie rozgorzała latem 1709 roku. Nie znamy strat wśród ludności, które wywołała, wiadomo tylko, że w Brodnicy pochowano wtedy blisko stu ewangelików33. Epidemia zapewne dotknęła również tereny Bobrowa i okolic. Straty demograficzne i gospodarcze ponownie hamowały rozwój wsi. Nowe niepokoje wybuchły w tych okolicach, w latach 1715–1716, kiedy tutejsza szlachta zawiązała antysaską konfederację tarnogrodzką, a Sasi przystąpili do kontrofensywy, gromiąc konfederatów w Brodnicy i pod Kowalewem. Upragniony pokój i stabilizację przyniosły dopiero uchwały tzw. Sejmu Niemego z 1717 roku. Jednak jesz- cze przez dwa lata tymi terenami ciągnęły długie kolumny wojsk rosyjskich, wracające z frontu34. W tym trudnym czasie właścicielem Bobrowa był Marcin Czapski, a po jego śmierci i podziale majątku w 1718 roku — syn Jan, który przejął Bobrowo, Wądzyn i Grzybno. W roku 1736 dokupił on Naj- mowo i Sumowo. W wyniku bezpotomnej śmierci Jana Czapskiego, spadkobiercami zostali — jego żona — Rozalia z Bagniewskich Czapska, dzieci jego brata Józefa i przyrodni brat Jerzy35. Od roku 1767 w wy- niku ślubu Konstancji z domu Pląskowskiej, wdowy po Jerzym Czapskim z Janem Lehwaldem-Jezierskim grunty bobrowskie zostały połączone w jeden majątek. Jednak już pięć lat później, w wyniku pierwszego rozbioru Polski, część kraju wraz z Bobrowem i okolicznymi wsiami niemal na półtora wieku dostała się pod panowanie administracji pruskiej, która w roku 1910 zapisywała wieś pod zniemczoną nazwą Bobrau. Dopiero po odzyskaniu niepodległości, Polacy w roku 1920 wprowadzili nazwę Bobrowo36. W roku 1776 zmarła Konstancja Czapska, a jej mąż w wyniku umowy spadkowej nabył prawa własności do majątku po żonie i w 1779 roku otrzymał Bobrowo, Grzybno i Najmowo. W roku 1789 we wsi naliczono 29 domostw37. Jan Lehwald-Jezierski zmarł w 1795 roku, gdy Polska przeżywała ka- tastrofę ostatniego rozbioru, a dobra bobrowskie w 1805 roku przeszły na własność Andrzeja Feliksa Lehwalda-Jezierskiego, po którego śmierci spadkobiercy sprzedali Bobrowo radcy ziemskiemu Toma- szowi Czapskiemu. W latach 1807–1815 wieś wchodziła w skład terytorium Księstwa Warszawskiego, po 1815 roku ponownie zasilając terytorium Królestwa Prus. W 1862 roku wieś i okoliczne grunty odzie- dziczył jego syn — Jan Czapski i utrzymał do roku 1887, kiedy przejęła je komisja kolonizacyjna. W roku 1880 Bobrowo liczyło 1032 hektary ziemi i 275 mieszkańców, z których aż 273 było katolikami38. Jak podaje dr Rudolf Birkholz — katolicka szkoła ludowa w Bobrowie została założona kilka lat przed 1864 rokiem w północno-zachodniej części wsi, zatrudniano w niej jednego nauczyciela katolickiego. Z kolei szkoła ewangelicka powstała tu krótko przed 1882 rokiem we wschodniej części, również z obsadą jednego nauczyciela. Według kolejnych danych zebranych przez tego badacza — w roku 1864 było tu 2 ewangelików

31 J. W u l t a ń s k i, Wichulec i okolice, Brodnica 2005, s. 48–49. 32 Brodnica..., op. cit., s. 125–127. 33 Ibidem. 34 Ibidem, straty dla regionu brodnickiego w wyniku wojny północnej były równie dokuczliwe, jak potopu szwedzkiego z XVII w. Szacunkowo licząc, wszystkie obecne tu wojska mogły wybrać 200–300 tys. złp, co dawałoby średnio rocznie 13–20 tys. złp. Oznaczało to blisko dziesięciokrotny wzrost obciążeń wobec stanu z końca XVII wieku. 35 J. W u l t a ń s k i, Wichulec..., op. cit., s. 48–49. 36 R. B i r k h o l z, Der Kreis Strasburg-Geschischte eines westpreussischen Gebietes, Osnabrück 1981, s. 348. 37 J. W u l t a ń s k i, Wichulec..., op. cit., s. 48–49. 38 Ibidem, por. też: Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, t. 1–15, nakł. Filipa Sulimierskiego i Władysława Walewskiego, Warszawa 1880–1914; dostępne też na: http://dir.icm.edu.pl/Slownik_geograficzny/ 22 Bobrowo i okolice od pradziejów do średniowiecza i 273 katolików (dla porównania w Wielkich (Grose) Kruszynach na 314 luteran przypadało 324 katolików, w Nieżywięciu 168 na 814, w Anielewie 9 na 74, w Chojnie 44 na 79, a w Foluszku na 28 mieszkańców nie było ani jednego ewangelika). Tymczasem w roku 1885, w Bobrowie nie było już ani jednego ewangelika39. Nowy właściciel wsi Jan Czapski popadł w finansowe tarapaty już pięć lat po przejęciu włości. Jak donosiła ówczesna prasa 21 marca 1867 roku wyrokiem pruskiej prowincjonalnej dyrekcji celnej w Gdańsku właściciel majątku w Bobrowie za błąd swojego gorzelanego skazany został na 100 talarów kary za złamanie prawa celnego w kwestii zawartości zacieru. Dołożono mu ponadto do zapłacenia 21.404 talary „kary defraudacyjnej” i na dopłacenie 5351 talarów cła40. Skonfiskowano mu też kadzie zacierowe. Wątpliwe czy gorzelnia w Bobrowie — bez tych drogich i koniecznych w procesie fermentacji pojemni- ków — mogła funkcjonować dalej. Jako, że Czapski miał do zapłacenia pokaźną karę za błędy swojego pracownika, to na dodatek musiałby wyłożyć dodatkowe pieniądze na zakup zabranych kadzi, bez których produkcja wódki była przecież niemożliwa. Z braku danych możemy, więc jedynie się domyślać, co zrobił właściciel majątku. Otóż w świetle kolejnych faktów wynika, że najprawdopodobniej nie odkupił on kadzi, a przez to zrezygnował z dochodów z gorzelni, których brak z roku na rok zaczął coraz bardziej nadwyrężać stan jego kiesy. Tu najwyraźniej rozpoczęły się jego kłopoty finansowe. Z czasem pan Czapski41 musiał się najpewniej zapożyczyć u wierzycieli na spłatę rosnących długów dla władz pruskich. Pożyczka podżyro- wana była pod zastaw majątku w Bobrowie, a i bank położył rękę na kwotach należnych za prowadzenie obciążonego hipotecznie konta. Ta sytuacja musiała skończyć się fatalnie. Nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy okolicznego ziemiaństwa i majątków zajmowanych tu przez Polaków, gdyby nie rok 1871, kiedy to zwycięskie Prusy, upokarzając pokonaną w wojnie Francję ogłosiły zjednoczenie Niemiec i powstanie II Rzeszy Niemieckiej. Niesieni na skrzydłach nacjonalizmu Niemcy, zaczęli wówczas bić w podległy sobie żywioł polski ze zdwojoną siłą. Słowa Hakata, rugi pruskie, Kultur- kampf czy komisja kolonizacyjna napawały polskie domy strachem, niepewnością i obawą o jutro42. Części swoich wielohektarowych gospodarstw Czapscy nie zdołali utrzymać. W latach 1856–1881 sprzedali oni Niemcom majątki w Sumowie — (662,94 ha), Sumówku (526,62 ha) oraz Sorny [zapewne literówki — może chodzić o Sosno — przyp. R. S.] — (257,07 ha). Na przestrzeni zaledwie 25 lat państwo Czapscy spieniężyli łącznie 1446,63 hektarów43.

39 R. B i r k h o l z, Der Kreis Strasburg-Geschischte…, op. cit., s. 138–222; Mittelbachs. Neueste Specialkarte der Prov. Westpreus- sen zum hand und Bureaugebrouch — mapa udostępniona przez państwo Danutę i Jana Grzyb; W latach 1889–1891 wieś Bobrowo położona była na areale 1050 hektarów. Miejscowość zamieszkiwało wówczas 233 katolików. Prawdopodobnie wszyscy oni mogli być Polakami, choć jest to tylko domniemanie. Pewne jest jednak to, że w tym czasie Bobrowo było w stu procentach katolickie. Ten współczynnik uległ jednak zachwianiu, kiedy to później osiedliło się tu wielu osadników niemieckojęzycznych. Być może część z nich wykupiła gospodarstwa z rąk polskich, zmuszając mieszkańców do wyjazdu w inne strony ponieważ w późniejszym czasie liczba Polaków znacznie się tu uszczupliła. 40 „Gazeta Toruńska”, 1867, R. 1, nr 67; 1872, R. 6, nr 45; 1885, R. 19, nr 211; 1887, R. 21, nr 7–8, nr 10, nr 13, nr 26, nr 47, nr 177, nr 235; 1889, R. 23, nr 28. 41 Jakim człowiekiem był Jan Czapski? Na to dość trudne pytanie można choć częściowo spróbować odpowiedzieć na podstawie artykułów zamieszczanych w XIX-wiecznej prasie. I tak 11 czerwca 1867 r. — na zebraniu kółka rolniczego w Brodnicy wspo- mniany Jan Czapski proponował wprowadzenie w powiecie brodnickim — w miarę możności — równego kontraktu dla robot- ników. Było to stanowisko dość postępowe, jak na tamte czasy. Nie wiadomo jednak czy wynikało ono z dobroci serca i chęci po- mocy robotnikom, czy ratowania reputacji ziemian najsłabiej płacących (ostatecznie w kwestii wynagrodzeń robotników przyjęto długi i zawiły, lecz dość sprawiedliwy wzorzec opłat stosowany wówczas przez Stanisława Łyskowskiego z Grzybna). Ziemianin z Bobrowa cieszył się jednak dość sporym mirem u okolicznych włościan — potwierdza to fakt, kiedy w 1870 roku Czapski z Bobrowa został rezerwowym kandydatem do pruskiej izby poselskiej (wybrano wówczas Ignacego Łyskowskiego). 42 Tymczasem, nieobawiające się tych rosnących zagrożeń ziemiaństwo z Bobrowa i okolic postanowiło wówczas wspomóc ubogich emigrantów polskich w Paryżu, którzy osiedli tam po obu nieudanych powstaniach narodowych. W roku 1872 pani Łyskowska z Mi- leszew zbiórkowe pieniądze — 74 talary wysłała do Władysława Hrabiego Zamoyskiego. Wśród ofiarodawców wyliczała: (…) panna Narzymska z Jabłonowa 25 talarów, ks. proboszcz Szmidt z Jabłonowa 1 tal. (...) pani Karwat z Wichulca 1 tal., pani Ossowska z Naj- mowa 3 tal., ks. dziek. Kamrowski z Brodnicy 2 tal., (...), pani Czapska z Bobrowa 5 tal., ks. Szmidt z Bobrowa 2 tal., (...) ks. Pankau z Kruszyna 1 tal., Łyskowska z Mileszew 5 tal. Nie wiadomo do końca, jak powodziło się wówczas Czapskim. W 1875 roku zamieszczali oni ogłoszenia w „Gazecie Toruńskiej”, informując o chęci sprzedaży w swoim majątku kilkuset szefli kartofli, z kolei w 1879 roku ma- jątek bobrowski oferował 20 cetnarów koniczyny białej do wysiewu. W „Gazecie Toruńskiej” (1877, R. 11, nr 17) z 23 stycznia znalazła się informacja o zasiadaniu Jana Czapskiego z Bobrowa w sądach przysięgłych w Toruniu i ich pierwszych wyrokach na powiat toruński i brodnicki. „Gazeta Toruńska”, 1879, R. 13, nr 266 — W sądzie ziemiańskim w Toruniu odbyło się dnia 12 listopada na publicznem posiedzeniu wylosowanie przysięgłych. Przewodniczący Ebmeier wyciągnął następujące nazwiska z urny wyborczej: 1.Właściciel dóbr rycerskich Freudenfeld z Sumowa (...) 9. kupiec Meyer Rosenow z Brodnicy, 10. Właściciel dóbr rycerskich dr Józef Karwat z Wichulca, 12. właściciel dóbr ryc. Jan Czapski z Bobrowa, 13. dzierżawca dominialny Weissermel z Brodnicy... 15. własc. dóbr ryc. Krieger z Kar- bowa, 16. właśc. dóbr ryc. Freudenfeld z Chojna, 26. rządca dóbr Albert Dirlam z Jabłonowa. 43 „Gazeta Toruńska”, op. cit., por. przyp. 40. 23 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Tuż po zjednoczeniu Niemiec, władze pruskie postanowiły krzepko wziąć sprawy w swoje ręce. Kanclerz von Bismarck wyposażył komisję kolonizacyjną w sporą ilość gotówki. Cel był jeden — wyku- pować z rąk polskich żyzne ziemie i intratne majątki oraz osadzać w nich Niemców. W ramach rugów pru- skich należało też skłonić do przekroczenia granicy z Królestwem Polskim — pod rządy cara — koczujące tu polskie rodziny, które odbierały miejsce i pracę Niemcom. Jeszcze w 1864 roku w Bobrowie mieszkało tylko 2 ewangelików i 273 katolików, miało się to jednak zmienić. Doszło więc do tego, że z Bobrowa deportowano do Kongresówki 12 rodzin polskich, a na ich miejsce sprowadzono 17 rodzin niemieckich, które wyprowadziły się z Rosji — właśnie w Bobrowie wskazano im nowe miejsce do życia. Nic więc dziwnego, że w lutym 1887 roku komisja kolonizacyjna powierzyła administrację Bobrowa panu von Ho- meier — pruskiemu porucznikowi rezerwy, którego dziedziczną wieś w Księstwie Poznańskiem sprzedano jakiś czas temu na licytacji44. Ten człowiek szybko rozejrzał się w ogólnej sytuacji panującej w Bobrowie i raportował o tym do wyższych władz. Efekty jego pracy stały się widoczne już 8 miesięcy później. Na początku października 1887 roku do Bobrowa przybył sam naczelny prezes Prus Zachodnich, pan von Ernsthausen („Przyjaciel”: pismo dla ludu z 13 IX 1887, R.12, nr 73 — informował, że nadano mu tytuł ekscelencja). Oficjalny cel jego wizyty był jeden — chciał się przekonać o postępach kolonizacji. Gazeta pisała o tym tak: Nie wiele tam, jak na teraz zobaczył. Owe 17 niemieckich rodzin, które z Rosji wróciły do swej ojczyzny i przez rząd do Bobrowa zostały odesłane mają już wprawdzie swoje grunta — każda po 20 morgów w dwóch parcelach — i obsiewają je według możności, lecz ze stawianiem budynków idzie im bardzo tępo. Tylko trzech z tych kolonistów zabrało się do budowania, reszta zaś robi sobie jamy w ziemi, w których chce lepszych doczekać czasów. Bo nie mając — tak przynajmniej twierdzą — żad- nych zasobów, nie mają za co budować, a komisja kolonizacyjna namyśla się, czy dawszy im bez zalicz- ki grunta, ma im jeszcze na swój koszt dom mieszkalny, szopkę i stodółkę pobudować, a nadto opatrzyć ich potrzebnym inwentarzem. Lecz zrobiwszy raz początek, trzeba będzie dojść do jakiegoś końca. Reszta areału bobrowskiego — zawsze jeszcze około 3000 mórg — rozparcelowana jest na papierze całkiem, a przez geometrę po części; lecz o nowych kolonistach nic jeszcze nie słychać. Budynki dworskie podobno między siedmiu kolonistów rozdzielone być mają45. Na przełomie stycznia i lutego 1887 roku o sprzedaży Bobrowa pisał już „Orędownik”, „Gazeta Toruńska”, „Kurier Poznański” i grudziądzki „Gesselige”. Jako, że ochrona danych osobowych nie istniała — gazety szeroko rozpisywały się i komentowały sprawę sprze- daży każdego polskiego majątku Niemcom. Gdy golubski korespondent „Orędownika” przesadził z ceną, jaką miał wziąć Czapski, inne gazety prostowały i snuły własne przypuszczenia. Gdy sprawa sprzedaży nieco przycichła, odetchnięto nawet z ulgą, wyrokując, że Czapski się opamiętał i „oby żył długie lata”. „Kurier Poznański” wtedy napisał, że choć niektóre gazety już dementowały sprawę sprzedaży Bobrowa (...) układał się p. Czapski z komisją kolonizacyjną o dobicie tego targu. Chodziło tylko jeszcze o różnicę 10–12 tysięcy marek, o które się pewno kontraktujący nie rozejdą. Sprawę prowadził poznański notariusz Mehring, znany sługus komisji kolonizacyjnej, a finansową część operacji miał przeprowadzić prowadzony przez Polaków i z polskim kapitałem — „Bank Kwilecki, Potocki i Spółka”. Grudziądzki „Gesselige” nie zostawił wątpliwości, pisząc że (…) landrat brodnicki p. Jaeckel, z wyższego upoważnienia, zawarł ostatecznie kontrakt z p. Janem Czapskim na kupno Bobrowa za 600 000 marek. W jednym więc tygodniu przeszło z rąk polskich 5600 morgów ziemi na własność komisji koloniza- cyjnej. Oba te majątki [Bobrowo o areale 3800 mórg za 600.000 marek i Niewierz — 1800 mórg za 279.500 marek — przyp. R. S.] odziedziczyli dotychczasowi właściciele po swych rodzicach pod takimi warunkami, że powinni się byli nie tylko przy nich utrzymać, ale co więcej, powinni dzisiaj majątkowo świetnie stać. Nie żyli nad stan, nie trwonili w tym zakresie pieniędzy, a jednak upadli, bo... obrali sobie zawód nie przy- sposobiwszy się do niego — nie umieli gospodarować! Jaka nauka dla innych! Słowa były mocne i dobitne,

44 R. B i r k o l z, Der Kreis Strasburg-Geschischte…, op. cit., s. 207; „Gazeta Toruńska”, 1887, R. 21, nr 7–8, nr 10, nr 13, nr 26, nr 47, nr 177, nr 235. 45 „Przyjaciel”: pismo dla ludu, 20 X 1887, R. 12, nr 84. Tu pobrzmiewa prawdziwy cel wizyty prezesa naczelnego Prus Zachod- nich. Dawanie kolejnych pieniędzy na zagospodarowanie się niezaradnym kolonistom niemieckim mogło nie wchodzić w rachubę. Lepiej by się stało, by na przykład skłonić Czapskich do sprzedaży majątku w Bobrowie komisji kolonizacyjnej i upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Wystarczyłoby bowiem później rozparcelować grunty, dać tutejszym Niemcom więcej ziemi, niektó- rym budynki dworskie i dach nad głową, a sprawa byłaby rozwiązana. Czy pan von Ernsthausen odwiedził wówczas Czapskich i namawiał do sprzedaży Bobrowa? Wydaje się to nawet wysoce prawdopodobne. Wkrótce bowiem gruchnęła w prasie i przetoczy- ła się na łamach niczym nawałnica wielka polemika o sprzedaży wsi Niemcom. Czapski, który dwa lata wcześniej w dobroci serca przekazał dla polskich wygnańców 15 marek datku (dla przykładu z całej parafii Szczuka zebrano na ten cel niespełna 19 marek i 50 fenigów) — rozpoczął negocjacje o sprzedaży wsi. 24 Bobrowo i okolice od pradziejów do średniowiecza ale czy krzywdzące? Z kolei „Freissinnige Zeitung” donosił w raporcie o postępach kolonizacji pruskiej w sprawie stumilionowego funduszu na wykup polskiej ziemi w Wielkopolsce i na ziemiach zachodnich, z którego wynikało, że w roku 1887 pozyskano z rąk polskich 17 majątków — w tym 2 pod Brodnicą — Bobrowo i Niewierz, co stanowiło jednak tylko 3 % polskich posiadłości w tym regionie. Już dwa lata później widać było w Bobrowie pruskie rządy gołym okiem. Otóż zimą 1889 roku „w królewskie urodziny” władcy Niemiec w dawnej gorzelni (od której rozpoczęły się wszystkie pro- blemy Czapskich) przebudowanej w części na kaplicę odbyło się w Bobrowie pierwsze nabożeństwo luterańskie dla kolonistów niemieckich, które odprawił pastor z Kawk. Odtąd odbywały się tu raz na trzy tygodnie. Co więcej, niemieckie dzieci uczył już wówczas „od południa” w szkole katolickiej luterański nauczyciel, który przybył do Bobrowa zapewne pod koniec 1886 roku. Z kolei od Wielkanocy 1887 roku w drugiej części gorzelni, być może obok kaplicy uroczyście planowano otwarcie osobnej szkoły luterańskiej46. Po sprzedaży Bobrowa i Niewierza, w czasie wręcz masowego wyprzedawania polskich majątków Niemcom i finalizowania kupna w Poznańskiem, w środę, 2 lipca 1890 roku „Gazeta Toruńska” informo- wała: „(…) radosna wieść: majątek Wichulec, w powiecie naszym położony, własność p. J.K. [Józefa Kar- wata — przyp. R. S.], wystawiony był na publiczną licytację na dzień 13 b.m. Majątek ten ma 2200 morgów obszaru, jest już od blisko stu lat w rękach tej rodziny i należy do parafii Bobrowo, który to majątek przed niedawnym czasem sprzedał ówczesny właściciel komisji kolonizacyjnej, a która od tego czasu rozwielmoż- niać się zaczyna w naszym powiecie. Nabyła ona później folwark Zgniłobłoty od p. W. i folwark Forstamt od p. Zielińskiego, wieś Niewierz, a przed kilkoma tygodniami wieś Grzybno, kiedyś własność p. Stanisława Łyskowskiego, obecnie właściciela Bąkowa w Kujawach, który sprzedał wieś tę Niemcowi. Dziedzicem ostatniego był w ostatnim czasie Niemiec, a mimo to kupiła go na subhaście komisja kolonizacyjna z obawy, aby go nie kupił pewien Polak, który podstawiony przez właściciela hipotecznego na Grzybno licytował, albo też z obawy, aby wieś ta rozgraniczająca Bobrowo od Wichulca, który komisja za każdą cenę nabyć zamierzała, nie dostała się w ręce prywatne.... Dlaczego komisji kolonizacyjnej tak bardzo zależało na kupnie położonego blisko Bobrowa majątku w Wichulcu? Być może wynikało to z szerzej nieznanych opinii publicznej planów komisji ko- lonizacyjnej. Jednak jej cenna informacja wyciekła: otóż po kupnie Niemcy zamierzali utworzyć z wi- chuleckiej gorzelni mleczarnię dla niemieckich kolonistów, jako własność spółki obywatelskiej. Gdy oko- liczni, polscy właściciele gospodarstw i majątków zorientowali się w tych planach powzięli wspólny plan — Niemców należało w tych planach po prostu ubiec. Dla uratowania majątku w Wichulcu przed wykupem z rąk niemieckiej komisji kolonizacyjnej i zamienieniu go w niemiecką mleczarnię, postanowiono więc uczynić możliwie wiele, by uchronić go od takiego losu i zachować w polskim ręku. Zaproponowano więc,

46 „Gazeta Toruńska”, 1867, R. 1, nr 67; 1872, R. 6, nr 45; 1885, R. 19, nr 211; 1887, R. 21, nr 7–8, nr 10, nr 13, nr 26, nr 47, nr 177, nr 235; 1889, R. 23, nr 28. Ciekawostki z innych doniesień prasowych o Bobrowie: „Nadwiślanin”, 1857.03.06., R. 8, nr 19 — Iława dnia 25 lutego 1857 roku — informacja o wpłatach na komitet do wybudowania kościoła katolickiego — od Wielmożnego Pana i Dziedzica dóbr jabłonowskich talarów 10, od W. Ks. Proboszcza Mueller w Bobrowie — talarów 5. „Nadwiślanin”, 1861.01.23, R. 12, nr 8. — W obwodzie regencji kwidzyńskiej jest nauczycieli elementarnych 14 w dekanacie brodnickim pod inspekcyą X.proboszcza Müllera z Bobrowa. „Nadwiślanin”,1866.05.13, (oraz 25 maja) R. 17, nr 54 — Gorzalany, doświadczony, nieżonaty znajdzie pracę od 1 go lipca r.b. w Bobrowie przy Brodnicy (Strasburg /W.Pr.). „Nadwiślanin”, 1866.05.30, R. 17, nr 60. — Miejsce gorzalanego w Bobrowie zajęte (zapewne znalazł zatrudnienie między 25 a 30 maja 1866 r.). „Pielgrzym” 10 czerwca 1869, R. I, nr 24 — X. (ksiądz) Jul. Schmid obejmie probostwo w Bobrowie. Przez śmierć ś.p. Dra Se- idla pierwsze miejsce przy tutejszej szkole elementarnej katolickiej zawakowało. Szanowni nauczyciele starający się o tę posadę zechcą zaświadczenia swe przesyłać do deputacyi szkolnej na ręce X. Kanonika Müllera. Zgłaszający się powinien znać: 1. język polski również jak niemiecki, 2. język łaciński dotyla, iżby dzieci przysposobić mógł do wyższych szkół, 3. powinien być muzykalny, 4. powinien przez kilkoletnią praktykę być w stanie tej szkole przewodniczyć. Pensya tej posady wynosi 400 tal. Rocznie. Koście- rzyna d. 30 maja1869. Deputacya szkolna. „Pielgrzym”, pismo religijne dla ludu,17 czerwca 1869, rok I, nr 25 — Ustalenie odebrał X. Jul.Schmid na probostwo w Bobro- wie. „Pielgrzym”: pismo dla ludu, 14 X 1886, R. 11, nr 41, Spod Brodnicy. Nabożeństwo różańcowe w Bobrowie tak uroczyście, wspa- niale i do serca wnikające odprawione zostało, że wielu uczestników serdeczne za to składa niniejszem dzięki miejscowemu pro- boszczowi ks. Popiołkowskiemu; „Gazeta Toruńska”, czwartek 27 marca 1890, R. 24, nr 71 — ks. Popiołkowski z Bobrowa wpłacił w redakcji 2 marki na rzecz potrzebujących w Galicji. „Pielgrzym”: pismo dla ludu, 1 IX 1887, R. 12, nr 70 — Z Bobrowa pod Brodnicą donoszą, że wieś tę parceluje kolonizacya rządo- wa na 17 gburstw i osadza na nich 17 rodzin niemieckich, które wróciły z Rosyi, gdy je tam wygnano i już tymczasowo w Bobrowie zamieszkały, jako robotnicy. Zaraz po żniwach mają się zacząć przemiary i budowa kolonii. 25 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

by z inicjatywy obywateli Prus Zachodnich, a więc zgodnie z prawem utworzyć taką właśnie „Spółkę Oby- watelską”, składającą się z 10 członków — najlepiej polskojęzycznych obywateli ówczesnej II Rzeszy. Głównym obowiązkiem spółki było skupienie w swoich rękach odpowiednio wysokiego kapita- łu, który pozwoliłby na uregulowanie interesów majątkowych państwa Karwatów. Miało to dać Spółce pewność hipoteczną. Krótko mówiąc, najpierw zamierzano spłacić długi właścicieli pod zastaw Wichulca. Okazało się jednak, że wobec tej optymistycznej wizji utrzymania majątku w polskich rękach najmniej serca mieli najbogatsi Polacy. Oto ówczesny komentarz dziennikarski w tej sprawie: Niestety przychodzi mi tu przy tej sposobno- ści poruszyć sprawę nie bardzo miłą. Wszystkich zamożniejszych obywateli w powiatach brodnickim, cheł- mińskim, wąbrzeskim i lubawskim zaproszono do udziału w tym przedsięwzięciu, o ile mi się zdaje, bardzo na czasie będącem. Lecz cóż się stało? — oto najzamożniejsi i najmniej mający obowiązków panowie łudzili pierwotnie komitet w tym celu tworzony obietnicami, a następnie zasłaniający się jakiemiś tam dowodzeniami figę pokazali, naraziwszy komitet na niepotrzebne drogi i koszta, i nic nie dali. Komitet wszelako się nie zraził: przystąpiło do spółki 6 członków, w tem głównie mniej zamożnych, a w części początkujących gospodarzy, ale cel osiągnięto i Spółkę zawiązano, ratując majątek od zagłady, a co więcej dając świetny przykład, jak to w podobnych przypadkach radzić sobie można, jak to solidarność, której niestety brak w naszym oby- watelstwie, wielkie rzeczy zdziałać potrafi. Pamiętajmy, że sobkowatość i grasującą u nas próżność uwydat- nienia się nie czynami publicznemi i dogadzanie fantazyi, nigdy dodatnich owoców wydać nie może. Majątek w Wichulcu może na pewien czas wydawał się być uratowany. Tymczasem komisja ko- lonizacyjna także nie zasypiała gruszek w popiele. Walka trwała o każdą wieś i jej areał bez przerw i bez- pardonowo. Już wkrótce polscy ziemianie mieli się przekonać, że ich zwycięstwo może być zaledwie jakąś „lotną premią” w tym długim biegu. Jeszcze w tym samym 1890 roku pojawiły się kolejne doniesienia prasowe w sprawie utraty ko- lejnych wsi położonych niedaleko Bobrowa i nabycia ich przez komisję kolonizacyjną: Wieś Grzybno w powiecie brodnickim, która była w sekwestracji landszaftowej, kupiła w tych dniach komisja koloniza- cyjna poznańska. Grzybno było niegdyś własnością Euzebiego Łyskowskiego, po jego śmierci przeszło na własność syna Stanisława [Łyskowskiego], który je odsprzedał przed 20 kilku laty Kulowowi, a od tego Kulowa [Niemca] kupiła je teraz komisja. Grzybno należy do parafii Bobrowo, które już komisja rozkolo- nizowała. W tej samej parafii leży także Wichulec i Kruszyny wraz z Lisem [obecnie Lisa Młyn — przyp. R. S.] i Anielewem. „Gazeta Toruńska” grzmiała: Łatwo sobie wystawić, że katolicy powinni się wszelkimi siłami starać, żeby Kruszyny i Wichulec pozostały w rękach katolików! Tymczasem wieści z Poznania, gdzie tamtejsi bankierzy finalizowali sprawy kupna-sprzedaży tych majątków nie napawały optymizmem. Bolało zwłaszcza to, że miejscowy bank ziemski powstał z trudem wypracowanych i zebranych składek polskich ziemian i jak rozumiano powinien pomagać zwłaszcza Polakom. Rzecz wyglądała jednak zupełnie inaczej. Również w 1890 roku bank ziemski w Poznaniu nabył majątek Kruszyny i rozparcelował jego areał. Tymczasem folwark w pobliskim Anielewie, należący do Kruszyn bank sprzedał dwom braciom o niemieckim nazwisku — Sand. Za- równo dziennikarze, jak i piszący do redakcji Polacy wspólnie utyskiwali na wariackie wręcz tempo sprzedaży majątków. Pytano, dlaczego bank nie czekał na innych kupców, którzy mogliby je nabyć po wyższej cenie, dlaczego wśród nich nie było żadnych Polaków i w ogóle, dlaczego nie rozłożono kredytów hipotecznych na nowych warunkach. Bolało zwłaszcza to, że polski stan posiadania w okolicach Bobrowa kurczył się i nikt nie był w stanie temu w żaden sposób zaradzić47. Pod koniec roku 1912 roku majątek w Kruszynach Szlacheckich właściciel pan Żak sprzedał Scheffsowi z Tucholi, a ten wprost komisji kolonizacyjnej48.

47 „Gazeta Toruńska”, 1889, R. 23, nr 28; 1890, R. 24, nr 107; 1890, R. 24, nr 149; 1890, R. 24, nr 197; „Gazeta Toruńska”, 22 XI 1887, R. 21, nr 268, 1912, R. 48, nr 277 — Kolonizacya. O kolonii Bobrowie pisze „Gesellige”, że zaczyna się rozwi- jać; dotychczas wytknięto 17 parcel po 20–25 morgów i oddano je wydalonym z Rosyi landsmanom; reszta ma być przyszłej jesieni oddaną. Chociaż już jaki tuzin nowych budynków stanęło, mimo to zimują koloniści w chałupach ziemnych. Przed kilku dniami przyszła do Brodnicy grupa pewna ilość rodzin na wozach krytych, ciągnionych przez drobne 2 1/2 roczne koniki. Ludzie ci twierdzą, że nie dano im w Rosyi dosyć czasu, by dobytek swój sprzedać mogli, że są bez wszelkich zasobów i że utrzymanie ich ogranicza się na ofiarności ziomków i rządu pruskiego. „Trzeba — pisze Gesellige — widzieć blade twarze tych ludzi, dzieci z odziębniętemi członkami, na wpół wygłodzone i kilkutygodniową podróżą wynędzniałe konie, by w zupełności pojąć „błogo- sławieństwa ludzkości” i cywilizacyę naszego stulecia, które to myśli się przy tem nasuwają”. (Nasi wygnańcy odczuli także ową cywilizacyę XIX wieku). Zresztą zalecono administracyi w Bobrowie, ażeby dopomagała tym przybyszom radą i czynem, a dzieje się to — jak nas ludzie zapewniają w zupełności. Tak, np. mogą ci, którzy nie mają jeszcze chat, tymczasowo mieszkać w gorzelni, która później zmienioną zostanie na szkołę i dom modlitwy. Zakupiony również na cele kolonizacyjne majątek Niewierz rozmierzają obecnie i dzielą na parcele, robią się odwodniania i inne melioracye, a na wiosnę oddany zostanie swemu celowi. 48 „Gazeta Toruńska”, 1912, R. 48, nr 277. 26 Bobrowo i okolice od pradziejów do średniowiecza

1 lipca 1889 roku w Bobrowie została urządzona agentura pocztowa. Do nowego okręgu pocz- towego przypisano miejscowości: Buczek, Wądzyn, Zgniłobłoty, Tylickie Zarośle (wówczas pod nazwą Rosenhain), Tylice folwark, Tylice wieś49. Początek XX wieku również przyniósł w Bobrowie szereg zdarzeń i napięć szczególnie w rela- cjach polsko-niemieckich50. Nic więc dziwnego, że swój podatny grunt znalazło tu Towarzystwo „Straż”, działające w obronie praw ekonomicznych, społecznych i katolickich ludności polskiej. Miało ono scalać Polaków w oporze przeciw pruskiemu uciskowi. Składka wynosiła 1 markę rocznie, a punktem zbornym był początkowo lokal w sąsiednim Zbicznie, a później już w Nieżywięciu51. Jako, że zbieranie składek szło opornie, nadkomisarze „Straży” zapewne w porozumieniu z centralą w Toruniu założyli w okolicach Brod- nicy 16 punktów składkowych52. Za pośrednictwem „Straży” walczono o polskość tych terenów. 23 października 1906 roku po dwudniowej, ciężkiej chorobie zmarł w Bobrowie opatrzony oleja- mi świętymi proboszcz parafii ks. Marian Turulski53. W roku 1907 u psa gospodarza Guhlke w Bobrowie stwierdzono wściekliznę54. Nie wiadomo jednak czy ten pojedynczy przypadek pociągnął za sobą kolejne i wprowadził w życie mieszkańców element zagrożenia. W początkach XX wieku w Bobrowie dochodziło do różnych zdarzeń, w tym też do morderstw. Jedno z nich popełniła w 1905 roku w Bobrowie pewna słu- żąca, która udusiła własne dziecko55. Dużym echem w opinii mieszkańców odbiło się morderstwo z roku 1910. Gospodyni Paulina Piepke z Bobrowa zabiła wtedy siekierą swojego śpiącego męża, który długi czas pod wpływem alkoholu maltretował domowników56. Wiadomo, że w 1907 roku w gronie sądu przysięgłych zasiadali m.in. gospodarz Meyer z Grzybna oraz Glave z Bobrowa57. Choć w latach 1889–1891 wieś Bobrowo zamieszkiwało wówczas 233 katolików i żywioł kato- licki przeważał, o tyle ten współczynnik uległ jednak zachwianiu, kiedy to później osiedliło się tu wielu osadników niemieckojęzycznych. Być może część z nich wykupiła gospodarstwa z rąk polskich, zmusza- jąc mieszkańców do wyjazdu w inne strony, ponieważ w późniejszym czasie liczba Polaków znacznie się tu uszczupliła. Według danych przytaczanych przez R. Birkholza w roku 1910, w Bobrowie mieszkało aż 342 ewangelików (Niemców), 8 katolików (Niemców) i 18 Niemców innych wyznań oraz 115 katolików

49 „Gazeta Toruńska”, 1889, R. 23, nr 151. 50 „Gazeta Toruńska”, 1902, R. 38, nr 261 informowała, że w Bobrowie, w powiecie brodnickim z 1694 dusz katolicy stracili 1000; „Gazeta Toruńska”, 1902, R. 38, nr 256 — Dola redaktorów polskich. Pana Mieczysława Piechowskiego, redaktora z Grudziądza, skazała izba karna na dwa miesiące więzienia za rzekomą obrazę żandarma z Königsmoor [Zgniłobłoty]. Sąd dopatrzył się obrazy w korespondencyi, opisującej przebieg procesji Bożego Ciała w Bobrowie. Prokurator wniósł o trzy miesiące więzienia i o natych- miastowe aresztowanie. Sąd odrzucił ten wniosek tylko do tyla, że skazał pana P. jak zwyż podaliśmy. 51 „Gazeta Toruńska”, 17 maja 1906 roku (R. 42, nr 112) w czwartek tak nawoływała do udziału w wiecu mieszkańców okolic Bobrowa: Czuj duch! Wiec »Straży« naszego towarzystwa ku obronie spraw ekonomicznych i katolickich, odbędzie się w niedzielę dnia 20 maja b.r. w Nieżywięciu Z. Pr. [Zachodnie Prusy] w hotelu p. Antoniego Pawłowskiego o 4 godz. po poł. Przemawiać będą pp: Maryan Lipiński i K. Wojciechowski z Brodnicy. O liczny udział prosi rodaków z Brudzaw, Zgniłobłot, Bobrowa, Kawek, jako miejscowych i bliższej okolicy — [podpisano] Bolesław Bardzki, starosta powiatu brodnickiego. 52 „Gazeta Toruńska”,1907, R. 43, nr 230 pierwszy punkt składkowy na miasto Brodnica, sąsiednie wsie, a także dla mieszkańców Mszana i Bobrowa mieścił się w składzie cygar w Brodnicy, gdzie skarbnikiem był pan Władysław Stawiński, kolejny okręg miała tworzyć wieś Nieżywięć, tutejsza parafia i okoliczne wsie wraz z parafiami Piwnice i Osieczek. Skarbnikiem został tu pan Jan Benz — przemysłowiec z Nieżywięcia. Skarbnikiem dla parafian z Dużych Kruszyn, Brudzaw i okolicy mianowano pana Michała Śwideckiego (lub Swideckiego) — gospodarza z Kruszyn. 53 „Gazeta Toruńska”,1906, R. 42, nr 245 — W sobotę, dnia 20 b.m. Zmarł nagle ks. prob. Turulski, proboszcz w Bobrowie, Nieboszczyk urodził się 21 listopada 1857, wyświęcony został na kapłana 25 lipca 1886. Początkowo był czynny, jako wikary w Gdańsku, a w dniu 19 czerwca r. 1894 otrzymał instytucyę na probostwo w Bobrowie. W 1912 roku wspominano proboszczem w Bobrowie ks. Sentkowskiego — „Gazeta Toruńska”, 22.12.1912, R. 48, nr 294. 54 „Gazeta Toruńska”, 1907, R. 43, nr 235. 55 „Gazeta Toruńska”, 17.02.1905, R. 41, nr 39 — Za morderstwo swego własnego dziecięcia aresztowano pewną służącą w Bo- browie i odstawiono do więzienia w Brodnicy. Wyrodna matka powiła bliźnięta, z których jedno podobno było nieżywe, a drugie zostało uduszone. Znaleziono je zagrzebane na cmentarzu w Bobrowie. 56 „Gazeta Toruńska”, piątek 24.06.1910, R. 46, nr 142 — Drugi proces o morderstwo. Donosiliśmy w swoim czasie, że żona gospodarza Paulina Piepke w Bobrowie zamordowała swego męża. Mąż jej był nałogowym pijakiem, cierpiał nawet na manię prześladowczą i maltretował w nieludzki sposób tak żonę, jak i córkę swoją. Gdy razu pewnego przyszedł pijany do domu i zasnął głęboko, oskarżona wraz z córką postanowiły się go pozbyć. Dwoma silnemi uderzeniami obuchem siekiery zabiła wówczas Piepke męża swego, a w chwili mordu córka stała drżąca obok w kuchni i przyglądała się temu. Po dokonanem morderstwie zawlekła trupa do stajni i upozorowała wszystko tak, jakby go koń kopnął. Nazajutrz rozgłosiła też, że mąż jej uległ nieszczęśliwemu wypadkowi i śmierć zgłosiła do urzędu i pastora. Obdukcya zwłok wykazała jednak, że to było niemożliwem i prokuratorya zarządziła na- tychmiastowe uwięzienie oskarżonych. Po długiem zapieraniu przyznała się wreszcie Piepke do zbrodni i wczoraj, w środę zaczął się proces przeciwko niej o morderstwo, a 16 letnia córka gospodyni, oskarżona jest o współudział w morderstwie. Zawezwano 43 świadków i 5 rzeczoznawców. 57 „Gazeta Toruńska”, 1907, R. 43, nr 258. 27 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

(Polaków) i 3 ewangelików (Polaków). Tak więc wieś zamieszkiwało wówczas łącznie 486 mieszkańców, z czego Polacy stanowili jedynie 24 %, a katolicy 23,6 % z ogólnej liczby mieszkańców. Dominowała tu więc wówczas ludność niemieckojęzyczna — mieszkało tu aż 76 % Niemców i 71 % wyznawców luteranizmu58. Pierwsza wojna światowa (1914–1918) przyniosła Polsce niepodległość. Zginęli w niej również mieszkańcy Bobrowa i okolic, a ku ich czci wybudowano pomnik na cmentarzu parafialnym w Bobrowie59. W nowej sytuacji geopolitycznej wielu Niemców wyprowadziło się z tych stron. Część jednak pozostała. Zgodnie z traktatami polskie władze musiały zagwarantować szereg praw również pozostałej na naszych ziemiach mniejszości niemieckiej. W latach 1919–1921 gmina Bobrowo stała się areną walk w czasie nawały bolszewickiej60. 30 września 1921 roku polskie władze urządziły spis ludności obecnej w domach (bez osób obję- tych spisem wojskowym). Wieś Bobrowo podzielona była wówczas niejako na trzy części — wieś, Wybu- dowanie-osadę oraz osadę Smolniki. Pierwszą i trzecią część, czyli wieś i osadę Smolniki spisano łącznie, jako Bobrowo-wieś, a dane wobec Wybudowania-osady podano osobno. Tak więc w roku 1921, w Bo- browie-wsi naliczono 49 budynków mieszkalnych (na Wybudowaniu-osadzie 19). Mieszkało tu 359 osób, w tym 155 mężczyzn i 204 kobiety (na Wybudowaniu-osadzie odpowiednio: 112 osób — 61 mężczyzn i 51 kobiet). 259 osób w Bobrowie zadeklarowało się katolikami, a 120 ewangelikami (na Wybudowa- niu-osadzie żyło 49 katolików i 58 ewangelików oraz 5 wiernych „innego wyznania chrześcijańskiego”). W Bobrowie-wsi i w Smolnikach 248 osób podało narodowość polską, a 111 niemiecką (na Wybudowaniu- osadzie — 50 mieszkańców uważało się za Polaków, a 62 za Niemców). Podsumowując te dane — na terenie obszaru wsi Bobrowo stało 68 budynków z przeznaczeniem mieszkalnym. Żyło tu 471 osób, w tym 216 mężczyzn i 255 kobiet. 288 osób było wyznania rzymsko- -katolickiego, a 178 ewangelickiego (5 — innego chrześcijańskiego). Pod względem narodowościowym 298 osób uważało się za Polaków, a 173 za Niemców. Tak więc procentowy udział narodowości polskiej w ogólnej liczbie mieszkańców wsi wzrósł na przestrzeni 11 lat (1910–1921) z 24 do 63 %, a tym sa- mym narodowości niemieckiej zmalał. Do 61 % wzrosła też liczba katolików. Natomiast liczba miesz- kańców wsi pozostawała na podobnym poziomie 486, a następnie 471 osób. Zmniejszyła się więc jedynie o 15 osób. Przez okres dwudziestolecia międzywojennego (1918–1939) liczba niemieckojęzycznych mieszkańców Bobrowa sukcesywnie się zmniejszała. W obrębie wsi nadal działały dawne towarzystwa, a nauczyciel Szczerbaniewicz z Bobrowa bezskutecznie zabiegał nawet o powołanie towarzystwa „Strzelec”. Niemcy wracali do Rzeszy i była to tendencja ogólna. Jednak w sierpniu 1939 roku żyło ich tu jeszcze około 60, czyli około 16 %. We wrześniu 1939 roku, w Bobrowie miał zginąć gospodarz Eduard Schauer zabity nad pobliskim jeziorem przez polskiego żołnierza61. W obrębie bobrowskiej ne- kropolii znajduje się mogiła Zygmunta Piotrowskiego, który został zastrzelony 27 września 1943 roku w Wichulcu przez patrol niemiecki.

58 R. B i r k h o l z, Der Kreis Strasburg-Geschischte…, op. cit., s. 122–220. 59 Napis na cokole pomnika w Bobrowie: We wojnie światowej polegli z tutejszej parafji: Z Bobrowa: Stanisław Weiss † 4.11.1914. Anastazy Olszewski † 3.12.1914. Jan Tykarski † 30.3.1916. Jan Maciejewski † 2.6.1917. Antoni Maciejewski † 23.8.1917. Ignacy Tykarski † 13.10.1917. Z Czekanowa: Teofil Przeradzki † 26.8.1914. Bronisław Czarnecki † 13.9.1915. Jan Makowski † 17.11.1917. Antoni Litobarski † 26.4.1918. Jan Zagórski † 26.4. 1918. Ignacy Dulka † 2.8.1918. Franciszek Makowski † 28.8.1918. Z Folusz- ka: Piotr Choiński † 20.8.1914. Feliks Cholewczyński † 16.4.1917. Antoni Dąbrowski † 2.9.1917. Józef Jankowski † 28.3.1918. Józef Laskowski † 10.4.1918. Aleks. Rochnowski † 10.8.1918. Józef Dorożyński † 5.8.1920. Ze Sosnego: Bronisław Witkowski † 11.2.1915. Ze Zgniłobłot: Juljusz Pyszora † 28.8.1915. Andrzej Kowalski † 19.12.1916. Feliks Jasieniecki † 1.5.1917. Jan Rut- kowski † 10.8.1917. Antoni Osiński † 5.1.1918. Jan Figurski † 18.1.1918. Stanisław Osiński † 12.8.1918. Konst. Jasieniecki † 23.5.1920. Jul. Jasieniecki † 29.5.1920. Z Szl. Kruszyn: Juljusz Laskowski † 30.9.1914. Leonard Urbański † 19.3.1916. Ignacy Domeradzki † 8.5.1916. Aleksander Kamiński † 16.4.1917. Józef Małkiewicz † 7.5.1917. Marjan Choiński † 15.8.1917. Paweł Se- weryński † 1.6.1918. Bronisław Fijałkowski † 19.12.1918. Kazimierz Trojanowski † 24.9.1920. Z Anielewa: Edmund Lewandowski † 21.2.1916. Józef Witkowski † 14.5.1916. Józef Szarafiński † 20.9.1916. Tomasz Kamiński † 21.3.1916. Z Najmowa: Bolesław Kwiatkowski † 18.10.1915. Wincenty Borysiak † 17.6.1916. Leon Schlak † 5.11.1916. Z Wichulca: Jan Schulz † 8.9.1914. Maksym. Tomaszewski † 28.11. 191(?). Ignacy Myszkowski † 30.1.1915. Leon Kijewski † 18.2.1915. Leon Bukowski † 8.9.1915. Stanisław Gabryel † 28.8.1914. Bernard Falkowski † 6.1.1917. Ignacy Borowski † 14.4.1917. Ignacy Pawłowski † 19.5.1917. Ksawery Kwiatkowski † 7.6.1917. Bronisław Malinowski † 16.3.1918. Bolesław Markowski † 21.5. 1918. Z Grzybna: Adam Płoszyński † 16.9.1915. Antoni Lewandowski † 9.5.1917. Ignacy Płoszyński † 12.4.1918. Jan Radzikowski † 2.9.1918. 60 S. B i z a n, Powiat i miasto Brodnica w walkach o niepodległość 1914–1920 rok, T. 2, Brodnica 1939, tamże szczegóły w sprawie walk, na s. 53 — O bolszewikach w Kruszynach Szlacheckich i ostrzał pociągu; s. 54 — O Wichulcu i Bobrowie; s. 56–58 — O wypędzenie Rosjan z Anielewa, s. 60 — Małki, itd. 61 R. B i r k h o l z, Der Kreis Strasburg-Geschischte…, op. cit. 28 Bobrowo i okolice od pradziejów do średniowiecza f) Jan Zumbach

Fenomenalny pilot z okresu drugiej wojny światowej Jan Zumbach posiadał niezwykle zawiły ży- ciorys. Nie mógł bronić polskiego nieba w 1939 r. W bitwie o Anglię okazał się natomiast jednym z najsku- teczniejszych pilotów myśliwskich. Po wojnie, broniąc spraw z góry przegranych, tworzył m.in. lotnictwo nowych państw — Katangi oraz Biafry na Czarnym Lądzie. Wiele cennych informacji o pilocie znajduje się w piwnicach Ośrodka Kultury w Bobrowie i założonej tam Izbie Pamięci im. Jana Zumbacha. Jan Zumbach (15 IV 1915–3 I 1986) urodził się w Ursynowie, wówczas małej wsi pod Warszawą. Jego dziadek ze strony ojca, który wzbogacił się na handlu zbożem pod koniec XIX wieku wyemigrował ze Szwajcarii i na stałe osiadł w Polsce. Eugeniusz Zumbach (ojciec Jana) posiadał podwójne obywatel- stwo — polskie i szwajcarskie. Matka pochodziła z rodziny ziemiańskiej spod Płocka. Kim zatem czuł się Jan Zumbach? — (...) Niemal każdy, słysząc to nazwisko przyznaje, że nie jest ono spotykane zbyt często. Co ciekawsze należy do człowieka, który ze względu na autentyczne szwajcarskie pochodzenie jest rów- nież szwajcarskim obywatelem, ale z racji miejsca urodzenia, związków rodzinnych i wychowania czuje się wyłącznie Polakiem — napisał w swoim życiorysie62. W wieku 7 lat wraz z rodzicami przeprowadził się na Pomorze. W roku 1922 osiedlili się w tak zwanej resztówce po majątku ziemskim w Bobrowie, gdzie mały Jan ukończył naukę w szkole powszechnej.

Jan Zumbach - Zamieszkiwaliśmy bardzo duży dom, liczący około piętnastu pokoi, których boazeria pachniała stale świeżym woskiem. Wielkie, czarne i białe płyty posadzkowe oraz parkiet podłóg zawsze błyszcza- ły, jak lustro. Dom stał w środku piętnastohektarowego parku. Od stajni i obór gospodarstwa oddzielał go płot, który zasłaniał nieuniknione w ich pobliżu sterty gnoju i rowy ściekowe. Pięćset metrów dalej, przy szutrowej drodze, prowadzącej do wiejskiego kościółka w Bobrowie stało pięć domów, w których miesz- kały rodziny naszych pracowników (…). Moi bracia i ja, zgodnie z ówczesnym obyczajem, nie chodziliśmy do szkoły razem z synami chłopskimi. Nauczyciel przyjmował nas oddzielnie, popołudniami (…) [obok ma- jątku była droga, po jej prawej stronie płot, a za nim warzywniki]. Nieco dalej, na skraju wioski, zatrzymy- waliśmy się przy kuźni; staliśmy przy niej, jak oczarowani, zafascynowani ogniem buchającym z paleniska, a jeszcze bardziej zręcznością kowala, który niemal bez wysiłku zginał grube, rozżarzone do czerwoności pręty (…). Gdy stawaliśmy przed oknem przed wystawowym oknem wioskowego kramarza i szynkarza — w środku królował wielki, mosiężny dzwon; wokół rozłożone były różnej wielkości gwoździe, młotek i słodycze. Tabliczki czekolady i cukierki były wprawdzie sztuczne, ale i tak, gdy na nie patrzeliśmy, ślinka szła do ust. W kącie sklepu wysiały kłębki sznurków i drutów; pod nimi mocno zakurzony sweter tworzył, jakby poduszkę, gotową do przyjęcia tej pełnej uroku lawiny (…). Niestety okno wystawowe kramarza z Bobrowa pozostawało niezmieniane przez wiele lat. Również w pobliżu znajdowała się mleczarnia, do której każdego ranka dostarczano mleko z naszego gospodarstwa. Dla nas była ona źródłem fascy- nujących atrakcji. Ogromna, prychająca i sapiąca maszyna parowa, której miedziane części zawsze były wypucowane na wysoki połysk, napędzała maszynerię, z której bębnów kremowa ciecz — przyszłe sery

62 J. Z u m b a c h, Ostatnia walka, Warszawa 2013, s. 37. 29 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

— spływała do wielkich kadzi. Człowiek, który obsługiwał te wszystkie mechanizmy, był dla nas półbogiem (…). [W okresie dożynek] nad wejściem do domu zawieszano ogromny, wykonany z kłosów i kwiatów polnych wieniec, a następnie cała czeladź śpiewała chóralnie czastuszki, zabawne piosenki, w których wyśmiewano pewne cechy charakterystyczne, wygląd, błędy i przyzwyczajenia mego ojca, mojej matki i ich dzieci. Śpiewali więc, na przykład, że ojciec ma tylko dlatego tak potężny brzuch, aby móc lepiej ukryć swe wielkie serce. Następnie całe towarzystwo udawało się do wiejskiej karczmy. W największej sali, ozdo- bionej dożynkowymi wieńcami i kolorowymi papierowymi girlandami, ojciec mój otwierał bal, tańcząc z najstarszą robotnicą, matka stanowiła parę z najstarszym chłopem. Opuszczaliśmy zabawę zazwyczaj dość wcześnie, zanim jeszcze zaczynała się przekształcać w pijaństwo, a niekiedy nawet i bijatykę63. To w Bobrowie zachwycił się czarem aeroplanów. Obserwował nad domem trzysilnikowy Fok- ker — liniowy samolot polskiego towarzystwa lotniczego, którego trajektorię naśladował później, biega- jąc z poziomo wyprostowanymi ramionami, a głosem naśladując dźwięk silników. Potem przyszła kolej na naukę w gimnazjum w Brodnicy, gdzie mieszkał u przyjaciół rodziny. W 1928 roku podczas pokazów lotniczych dwóch jednosilnikowych francuskich dwupłatowców Potez XXV, zainteresował się na dobre tą dyscypliną. Następnie kształcił się w Płocku, gdzie w wieku 20 lat zdał maturę. Rok później przebył kurs unitarny w 27. Pułku Piechoty w Częstochowie, w 1936 roku zdał egzamin wstępny i został przyjęty do Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie. W roku 1938 uzyskał awans na stopień podporucznika ze specjalnością pilota myśliwskiego. Przydzielono go do 111. Eskadry Myśliwskiej 1. Pułku Lotnictwa Myśliwskiego „Warszawa” im. gen. bryg. pil. Stefana Pawlikowskiego, gdzie kształcił się pod okiem legendarnego ppłk. Leopolda Pamuły. Na cztery miesiące przed wybuchem II wojny światowej Zumbach odbywał ze swoją jednostką ćwiczenia w Brześciu nad Bugiem. Po zakończonych manewrach lotnika z Bobrowa spotkał pech, który uniemożliwił mu później obronę polskiego nieba przed Niemcami. Przy podchodzeniu do lądowania na swoim myśliw- skim górnopłacie (PZL. 11), na lotnisku w Warszawie, zahaczył podwoziem o stojący na płycie lotniska samochód. Samolot kilkakrotnie przekoziołkował, co zakończyło się dla jego pilota złamaniem w kilku miejscach lewej nogi i utratą przytomności. Rekonwalescencję, aż do września 1939 roku odbył w Zalesz- czykach — uzdrowisku w pobliżu granicy polsko-rumuńskiej. Po wybuchu wojny Zumbach bezskutecznie próbował odnaleźć swoją eskadrę. Jednak po napaści ZSRR na Polskę wraz z częścią oddziałów przedostał się do Rumunii. Tam z niewielkiego portu rybackiego nad Morzem Czarnym, z podrobionymi dokumen- tami na pokładzie greckiego statku odpłynął do Bejrutu, gdzie przesiadł się na okręt francuski („Ville de Strasbourg”), który z kolei pod koniec października dowiózł go do Marsylii. Jak inni polscy lotnicy we Francji został również skierowany do Centrum Wyszkolenia Lotnictwa Polskiego w Bazie Lyon-Bron. Dopiero wiosną 1940 roku otrzymał swój przydział w tak zwanym „kluczu kominowym” majora Krasnodębskiego. Jednak z lotniska Chateaudun Polacy nie wystartowali ani razu, a pod koniec maja klucz przesunięto w rejon Etampes. Również tam rzadko dochodziło do spotkań z wrogiem. Zumbach odbył loty patrolowe na różnych typach francuskich maszyn, a nawet otrzymał rozkaz utworzenia klucza myśliwskiego na bazie myśliwców typu Arsenal VG-33. Jednak w rejonie Bordeaux 17 czerwca wykonał swój ostatni lot na terenie Francji. Po tym, jak francuski dowódca zabrał mu sa- molot, Jan Zumbach na statku „Kmicic II” przedostał się do Anglii. Dopiero tutaj jego gwiazda miała zapłonąć najjaśniej. Bardzo szybko Zumbach zaciągnął się do tworzonego w Northolt legendarnego Dywizjonu Myśliwskiego 303 im. T. Kościuszki. Broniąc brytyjskiego nieba zasiadał za sterami takich samolotów, jak np. Hawker Hurricane MK I, Spitfire, Mustang czy Auster. Zumbach cieszył się opinią szczęściarza i flir- ciarza. Był pełen uroku osobistego, z dużym poczuciem humoru. Posiadał kilka pseudonimów. Ze względu na tubalny głos nazywano go „złotoustym megafonem”. Zadarty nos przyniósł mu kolejne przezwisko — „Kaczor Donald”. Pilot nie obrażał się, wręcz przeciwnie — od 1942 roku na jego Spitfireach umiesz- czone było osobiste godło — właśnie Kaczor Donald (w kilku wersjach), niemieckie krzyże (oznaczające liczbę zestrzeleń), szachownica i godło „kościuszkowskie”. Po objęciu godności Squadron Leadera (majora) do tej kolekcji doszedł także czerwono-niebieski proporczyk. Jan Zumbach zapisał się w pamięci, jako fenomenalny pilot, czasami odważny aż do szaleństwa. Raz otarł się o śmierć, skacząc z płonącego samolotu na spadochronie. W roku 1941 zaatakowany został w powietrzu przez 5 samolotów wroga jednocześnie. W brawurowej obronie zdołał zestrzelić jeden my- śliwiec niemiecki i wrócić do bazy na wpół sprawnym samolotem. W 1942 roku w stopniu majora objął

63 Ibidem, s. 38–41. 30 Bobrowo i okolice od pradziejów do średniowiecza dowództwo nad „kościuszkowcami”, a następnie nad 3. Polskim Skrzydłem Myśliwskim, które skutecznie walczyło z pociskami V-1. W 1943 roku uzyskał awans na podpułkownika. Walczył również w okolicach Arnhem. Na krótko trafił także do niemieckiej niewoli. W czasie działań wojennych zestrzelił na pewno 13 maszyn wroga, 5 prawdopodobnie oraz 3 uszko- dził. Wykonał 381 lotów bojowych, z czego 274 nad Wielką Brytanią. Za swoje nieocenione czyny wojen- ne został odznaczony m.in. polskim Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari, Medalem Lotniczym i czterokrot- nie Krzyżem Walecznych oraz angielskim Zaszczytnym Krzyżem Lotniczym (DFC- Distinguished Flying Cross and Bar) i order Battle of Britain with Bar oraz później szarfę z gwiazdą za wojnę 1939–194564. Jednak po demobilizacji w 1946 roku dostał zaledwie 3 dni na opuszczenie Anglii. W tym czasie wyjechał do Szwajcarii, gdzie rok później założył przedsiębiorstwo transportu powietrznego Flyaway Ltd. Z czasem jednak Zumbach zajął się nielegalnym procederem przemytu np. zegarków do Anglii, złota do Palestyny, papierosów do Włoch itp. Zumbach został jednak okradziony z zarobionych pieniędzy przez wspólników, kilka razy płacił także grzywny za przemyt. W 1955 roku założył w Paryżu dyskotekę. Jednak w roku 1962 dał się zwerbować, jako najemnik o nazwisku Johnny Brown do wojsk Katangi — secesyjnej prowincji Konga, która zamierzała utworzyć własne państwo. Przez kilka lat bombardował i ostrzeliwał oddziały Konga z przestarzałych samolotów cywilnych i treningowych w barwach Katangi. Po zakończonej wojnie i klęsce katangijczyków, Zumbach z rządem Czombego przedostał się do Angoli. Stąd dopiero wrócił do Paryża, gdzie otworzył restaurację. Jednak w roku 1967 ponownie wrócił na Czarny Ląd tym razem by wspomóc swym doświadczeniem wojsko Biafry — zbuntowanej prowincji chrześcijańskiej, uciskanej przez muzułmańską większość Nigerii. Zabił szefa sztabu armii nigeryjskiej podczas nalotu na Makurdi. Przez ponad rok latał w skromnych siłach Biafry na wysłużonym niebojowym sprzęcie. Po klęsce Biafry powrócił do Paryża, by zająć się branżą gastronomiczno-rozrywkową. Na przełomie lat 60. i 70. napisał swoją książkę wspomnieniową pod tytułem Ostatnia walka, która została wydana w 4 językach — niemiec- kim, francuskim, angielskim i polskim. Jan Zumbach zmarł w Paryżu 3 stycznia 1986 roku w dość nieja- snych okolicznościach. Jego prochy spoczywają obecnie na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Okres drugiej wojny światowej wiązał się również z eksterminacją ludności powiatu brodnickiego. Wielu mieszkańców gminy Bobrowo, w tym urzędnik z Bobrowa Józef Mączkowski (1894–7 XI 1939) zostało bestialsko zamordowanych w lasach pod Brzezinkami i Pokrzydowem nad jez. Bachotek65. W okresie powojennym obecna gmina Bobrowo znalazła się w granicach województwa pomor- skiego i została podzielona na cztery gromady z siedzibami w Bobrowie, Kruszynach Dużych, Mał- kach i Nieżywięciu. W roku 1973 połączono je we wspólną gminę, która w latach 1975–1998 była jedną z 49 gmin województwa toruńskiego. Od roku 1990 gmina Bobrowo ponownie weszła w skład powiatu brodnickiego66.

64 Ibidem, s. 133. Szerzej patrz: S. C l o u d, L. O l s o n, Sprawa honoru. Dywizjon 303 Kościuszkowski, 2004. 65 Ofiary egzekucji przeprowadzonych jesienią 1939 roku w Bachotku-Brzezinkach i w Brodnicy wg „Listy Bilskiego i Schuetza”, [w:] S. B i l s k i, B. S c h u e t z, Ofiary zbrodni byłego powiatu brodnickiego, [w:] Szkice brodnickie, t. I, pod red. K. G r ą ż a w- s k i e g o, Brodnica 1989: 4. Beyer Roman, nauczyciel, Nieżywięć, ?–X 1939, 12. Dąbrowski Alojzy, kowal, Kruszyny, 1904–15 X 1939, 13. Dobies Antoni, rolnik, Kruszyny, 1908–15 X 1939, 15. Fiałkowski Julian, rolnik, Nieżywięć, 1881–20 X 1939, 16. Gabriel Marta, bez zawodu, Nieżywięć, 1912–15 X 1939, 18. Góralski Franciszek, rencista, Kruszyny, 1906–20 XI 1939, 19. Górski Jan, rolnik, Nieżywięć, 1895, 15 X 1939, 33. Katryński Stanisław, nauczyciel, Grzybno, 1905–6 XI 1939, 34. Kerner Alfons, rolnik, Nieżywięć, 1903–1928 X 1939, 46. Mączkowski Józef, urzędnik, Bobrowo, 1894–7 XI 1939, 51. Mrozowski Jan, nauczyciel, Chojno, 1906–26 X 1939 [aresztowany 24 X 1939 r., następnie Niemcy wytoczyli mu proces o nielegalne przechowy- wanie broni, za co 26 X 1939 został rozstrzelany w Lasku Miejskim w Brodnicy. Pochowany we Wrockach — grób z napisem: W tej mogile spoczywają zwłoki polskiego nauczyciela, Jana Mrozowskiego, ur. 22 XII 1906 r. zamordowanego przez hitlerowskiego okupanta. Cześć jego pamięci. Zeznanie córki Iwony — na pewno nie zginął w Brzezinkach, choć nazwisko występuje na „Liście” oraz płycie pomnika w Brzezinkach-Bachotku], 52. Murawski Bronisław, rolnik, Nieżywięć, 1893–15 X 1939, 56. Osiecki Jan, rzemieślnik, Budy, 1899–10 XI 1939, 63. Przybyłek Stefan, rolnik, Nieżywięć, 1897–15 X 1939, 74. Śmigielski Jan, rolnik, Kawki, 1896–15 X 1939. Lista jest niepełna.66 Ibidem, s. 38–41. 66 Informacje uzyskane w urzędzie Gminy Bobrowo. 31 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Obelisk „Oko opatrzności Bożej” w Anielewie

32 3. Tajemnicza budowla z Anielewa

Według R. Birkholza pierwsze wzmianki na temat Anielewa pochodzą z drugiej połowy XIX wie- ku67. Jak wynika z doniesień prasowych w 1890 roku bank ziemski w Poznaniu nabył majątek Kruszyny i rozparcelował jego areał. Tymczasem folwark w pobliskim Anielewie, należący do Kruszyn sprzedał bank dwom braciom o niemieckim nazwisku — Sand68. W tej wsi, tuż przy żużlowej szutrówce, w otoczeniu krzewów akacji wznosi się wykonany z cegły obiekt zwieńczony metalowym „Okiem Opatrzności Bożej”. Wiele wskazuje na to, że upamiętnia on żołnierzy napoleońskich, francuskich i polskich, którzy zmarli tu na zarazę przed dwoma wiekami. W czasie wakacyjnych wędrówek, jadąc od Brodnicy warto skręcić w Żmijewie, w drogę tuż za kościołem, wiodącą na Lisa Młyn, aby po minięciu tej osady dotrzeć do Anie- lewa (można też wybrać trasę od Zbiczna, przy szlaku na Foluszek). Budowli nie sposób przeoczyć. Stoi tuż przy żużlowej szutrówce, górując nad okolicą. Kiedyś wokół niej rosły pachnące bzy, a teraz w geście pokory pochylają swoje korony krzewy akacji-samosiejek. Na cokole o podstawie kwadratu (metr na metr) wybudowano z cegły cztery zwężające się ku gó- rze, trapezoidalne ścianki, w zwieńczeniu których, na samym szczycie umieszczone zostało „Oko Opatrz- ności Bożej” z odchodzącymi na boki promieniami. Ta bodajże 5-metrowa budowla została pobudowa- na na niewielkim wzniesieniu. Z uwagi na to, że w ziemi michałowskiej trudno znaleźć podobny obiekt — trudno też go nazwać — umownie może więc to być obelisk (pomnik w formie wysokiego, smukłego słupa o czworobocznej podstawie z zakończeniem w formie ostrosłupa; interesująca nas budowla nie zosta- ła jednak wykonana z jednolitego bloku skalnego, lecz z cegły) lub może bardziej pojedynczy pylon („bra- ma” o prostokątnej podstawie, wznoszona parami i zwężająca się ku górze-trapezoidalna). Przypatrując się budowli trudno jednoznacznie ocenić, gdzie jest fasada. Jedynie „Oko” umieszczone jest tak, by dostrzegali je wszyscy, którzy przemieszczają się drogą przez Anielewo. „Oko Opatrzności” zwraca uwagę, zmusza do zatrzymania się, do refleksji. Jaką prawdę, historię lub tajemnicę chce nam przekazać z głębi dziejów? Jako, że brakuje wzmianek źródłowych na ten temat trzeba sięgnąć do oral history (przekaz ustny), która obecnie nabiera wśród historyków coraz większego znaczenia, ale również przekonania. - Pamiętam, jak na tym pylonie, jakieś trzydzieści lat temu przymocowana była tablica w formie otwartej książki — wspomina architekt Hanna Marciniak z pobliskiego Lisa Młyna. - Widziałam i pa- miętam umieszczony tam napis, który informował o śmierci w tym miejscu 492 żołnierzy napoleońskich. Na jakąś epidemię miało tu umrzeć ponad 400 Francuzów i kilkudziesięciu Polaków. Na tablicy zapisano też nazwiska kilkunastu zmarłych oficerów. Zatem pylon może upamiętniać, nie pole bitwy, ale miejsce śmierci żołnierzy napoleońskich, być może wracających spod Moskwy. Dziesiątkował ich wówczas tyfus. Bowiem to właśnie epidemia spowodowała odwrót Napoleona i jego wojsk z Rosji — szacuje się, że zmarło wówczas 400 tysięcy żołnierzy, czyli więcej niż zginęło w trakcie walk. Zaraza przenoszona była przez wszy lub pchły, powo- dowała gorączkę, bóle głowy, zaburzenia świadomości, wysypkę oraz wybroczyny. Zakażenie człowie- ka następowało w trakcie drapania skóry, rozcierania ciał insektów oraz ich odchodów na uszkodzonej skórze lub też w trakcie ssania krwi przez pasożyty. W wyniku zakażenia w organizmie dochodziło do zmian w układzie nerwowym, naczyniach krwionośnych oraz sercu. Konieczne więc było hospitalizo- wanie wychudzonych, półprzytomnych i majaczących chorych — w tym wypadku, w szpitalu polowym. W takim właśnie lazarecie umieszczonym między lasem a drogą w Anielewie, przyszło umierać wiaru- som spod Moskwy. Pod koniec choroby te ludzkie wraki, pokryte krwawymi wybroczynami, z opadnię- tymi żuchwami, zwiotczałymi mięśniami i niedowładem języka mogły liczyć jedynie na szybką śmierć i pochówek, gdzieś tu, pod Anielewem. Mógł być rok 1812 lub nawet 1813, gdy ta mordercza choroba postanowiła zebrać swoje śmiertelne żniwo. Zmarłych żołnierzy zapewne w pobliżu lazaretu również pochowano. Zatem, w jakiejś odległości od polowego szpitala mógł mieścić się cmentarz ofiar epidemii. Nie ma jednak pewności gdzie. Zdaniem Hanny Marciniak trudno jednoznacznie dziś wskazać, gdzie ich pogrzebano. Według ust- nej relacji dawnego mieszkańca Anielewa pana Magnuszewskiego zmarłych tu wówczas żołnierzy polskich z czasem odbierały ich rodziny, nawet ekshumując ich ciała. Z kolei zwłoki Francuzów też nie zaznały

67 R. B i r k h o l z, Der Kreis Strasburg-Geschischte…, op. cit., na s. 348 jest mowa o roku 1891. Ten sam autor podaje jednak, że w 1864 roku w Anielewie mieszkało 9 ewangelików i 74 katolików — patrz s. 177. W roku 1910 pruska administracja również stosowała tę nazwę, podobnie, jak polska w 1920 roku, w okresie okupacji w 1943 roku wprowadzono nazwę Angelien. 68 Por. przypis 47. 33 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

spokoju. Bywało, że rozkopywano ich groby w naiwnej nadziei odnalezienia kosztowności lub broni. Trud- no więc określić gdzie był lazaret, a gdzie cmentarz. Dziś tu są pola, a tylko samotny pylon jest niemym świadkiem tej zarazy sprzed dwóch wieków. Tablica w kształcie książki zaginęła. Jeden z gospodarzy od- nalazł tylko „Oko Opatrzności” i ponownie przytwierdził. Relacja mieszkanki Anielewa, Teresy Krzemieniewskiej dostarcza pewnych dowodów w sprawie istnienia tu XIX-wiecznego cmentarza zmarłych na zarazę żołnierzy napoleońskich. - Moja teściowa, Katarzyna Krzemieniewska (urodzona w 1887 roku, a od 1905 roku na stałe mieszkająca w Anie- lewie) mówiła mi, że w latach 30. XX wieku, podczas kopania wykrotu w obrębie ich gospodarstwa odnaleziono niespodziewanie kilka ludzkich czaszek — wyjaśnia rozmówczyni - Było to zaledwie jakieś sto metrów od drogi z Anielewa do Zbiczna, przy której stoi pylon. Jej mąż Wiktor nikomu tego jednak nie zgłosił. Wszystkie czaszki zakopano w pogłębionym dole. Pozostała jednak obawa, czy nie ma tu jakiegoś cmentarzyska. Jeden z najstarszych mieszkańców wsi, 81-letni Benedykt Nitka, mieszkający tu od dziada, pradziada nie słyszał jednak historii o bonapartystach. Pamięta, jak w okresie okupacji, hitlerowcy bu- rzyli okoliczne kapliczki w Kruszynach, czy pod Najmowem, pylonu wszakże nie ruszyli. - Pamiętam, jak zwołali mieszkańców wsi, powypytywali, co to za budowla i zostawili nietkniętą. Mówili nam po nie- miecku, że to „pamiątka” — wyjaśnia pan Nitka. - Wtedy rósł wokół niebieski bez i trawa. Z czasem pylon zaczął się sypać. Mieszkający tu Niemiec — „bezarab”, obiecał odnowić, ale nie zdołał. Za komuny też nikt o to nie dbał. Gdy mój syn przejął tę ziemię, kilkanaście lat temu uzupełniłem ubytki w cegłach, wyrwałem haczący bez i odkręciłem „Oko”, którego pordzewiałe promienie spadły na ziemię. Odnowił je gospodarz z Anielewa Stanisław Śliwiński. Po odmalowaniu „Oka” na biało i niebiesko, a promieni na kolor srebr- ny - wszedłem na drabinę i własnoręcznie je tam zamocowałem. Staramy się dbać i konserwować pylon. Tę tradycję podtrzymuje mój syn Krzysztof i wnuk Karol. Cóż jednak może oznaczać zamontowane na szczycie pylonu „Oko Opatrzności Bożej”? Otóż „Wszystkowidzące Oko” to współcześnie wielki symbol mocy przewidywania i zdolności widzenia przy- szłości. Objęte trójkątem stanowi symbol Bożej Opatrzności skierowanej ku żyjącym przez Trójcę Świętą. Jest czasem interpretowane, jako symbol oka Boga, który pilnuje ludzi. W obecnej formie ten motyw po- jawiać się zaczął od XVII wieku, ale symbole „Wszystkowidzącego Oka” mają starszy rodowód i sięgają odległej mitologii egipskiej. Oko opatrzności pojawia się również, jako część ikonografii masońskiej. Reprezentuje „Wszyst- kowidzące Oko Boga”, a także jest przypomnieniem, że działania masonów są zawsze obserwowane przez Boga, jako Architekta Wszechświata. W Polsce oko opatrzności głęboko wrosło w świadomość odbiorców, jako symbol boskości. Czasami wierzono też, że przeciwdziała ono zarazie. Po jej wygaśnięciu ludzie mówili, że w tych trudnych dniach opatrzność boża czuwała nad nimi, co wyraziło się dość łagodnymi skutkami epidemii. Klasyczne pojęcie opatrzności — greckie: pronoia, łacińskie: providentia — akcentuje moment uprzedniości, oznacza uprzednią wiedzę, przewidywanie oraz uprzednią troskę. Z kolei polskie słowo „opatrzność” zdaje się ten aspekt odkładać na dalszy plan. „Opatrzność” to także „zaopatrzenie kogoś w potrzebne rzeczy”. Takie „zaopatrzenie” właśnie, jako wyraz Bożej troski i opieki nad ludźmi, zakłada przecież uprzednią wiedzę na temat tego, co będzie potrzebne. Jeśli jednak słowo łacińskie kieruje Boże spojrzenie w przyszłość na to, co — dla ludzi dopiero się stanie, a słowo polskie, jak się zdaje, odwraca tę perspektywę. Chodzi w nim o obejrzenie, a więc patrze- nie wstecz. Te dwa spojrzenia jednak dopełniają się. Wyciągamy bowiem wnioski dopiero z tego, co już się stało. Ciekawy jest jeszcze jeden aspekt polskiego wyrażenia „opatrzność” — to również opatrywanie ran. W przypadku żołnierzy napoleońskich leczonych w Anielewie to spojrzenie zaczyna nabierać dopie- ro większej wymowy — Bóg nie tylko patrzył i widział ich daleką drogę, ale również zaopatrywał ich na nią, po opatrzeniu ran i uleczeniu z choroby, aby mogli iść dalej — do domów w Polsce i odległej Fran- cji. „Oko Opatrzności Bożej” na pylonie w Anielewie jawi się więc, jak wydobyta z dwóch wieków zapo- mnienia wiara tych, co zdołali przeżyć zarazę, że to Opatrzności zawdzięczają swoje ocalenie. Podobne „oko” umieszczone jest nad bocznym wejściem w kościele w pobliskim Żmijewie.

34 4. Brudzawy

Wzmianka z 1414 roku i tak zwanej wojny głodowej między Polską a zakonem informowała o zupełnie opustoszałej i spalonej wsi, której nazwę podawano w brzmieniu Brusaw lub Borawsse. W opisie była informacja o 2 zabitych tu ludziach, straty materialne wynikające z przejścia tędy wojsk kró- la Jagiełły oszacowano na 3200 grzywien, a kościoła na 200 grzywien69. W latach czterdziestych krzyżaccy właściciele wsi, leżącej w komturstwie brodnickim odnotowywali ją także pod nazwą Grusaw. W latach 1437–1438 położonych tu było 50 łanów czynszowych, należących do zakonu z czynszem 16 szkojców od łanu rocznie. W tym czasie opisano 34 łany osiadłe, 16 opustoszałych, 6 sołtysich, 4 łany parafialne i opustoszałą karczmę. W 1445 roku tutejszy kościół opisano, jako spalony. Dopiero po klęsce zakonu i przejścia tych te- renów pod władzę polskich królów (po 1466 roku) od kolejnego, XVI stulecia zaczęła utrwalać się nazwa Brudzawy. Według zapisu z roku 1570 Brudzawy wraz z parafią położone były w powiecie michałowskim i starostwie brodnickim. Istniały tu wówczas 52 łany chłopskie, 4 sołtysie, i 4 łany karczmarza. W obrębie wsi stała w tym czasie karczma i kuźnia, a na polach pracowało 4 zagrodników i 5 komornic70.

Kościół w Brudzawach

Przed potopem szwedzkim (1655–1660) wieś liczyła 11 gburów szarwarkowych. Po wyniszcza- jącej wojnie i wielkich stratach demograficznych, które w skali ziemi michałowskiej sięgnęły 70–71 %, w tej wsi naliczono zaledwie trzech gburów. Koniec XVII wieku stał się więc dla mieszkańców wsi czasem odbudowy ze zniszczeń wojennych71.

69 Sgh, s. 13. 70 Ibidem. 71 J. P a c z k o w s k i, Opis królewszczyzn..., op. cit., s. 55–63; R. S t a w s k i, Z dziejów gospodarczych starostwa brodnickiego..., op. cit., s. 173–215. 35 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Ołtarz główny kościoła w Brudzawach

Tutejsi chłopi, zwani wówczas gburami (od niemieckiego Gebauer — gospodarz, rolnik) dyspono- wali swoim sprzężajem, a więc posiadali zwierzęta pociągowe (zapewne woły) oraz sprzęt do uprawy pól. Musieli oni odpracowywać zlecane im przez zamek prace. Poświadcza to wzmianka źródłowa z roku 1664: robocizna ich jako i inszych. Na terenie wsi mieszkał w tym czasie robotnik wyspecjalizowany. Był nim zdun, który tam miesz- ka, garce daje do zamku i koło pieców robi. Jak więc możemy się domyślać z tej wzmianki zdun z Bru- dzaw nie tylko czyścił i naprawiał piece w starościńskim zamku w Brodnicy, ale również dostarczał tam wozem wytwarzane przez siebie gliniane garnki, które przydawały się zapewne w zamkowej kuchni. Rów- nież gburzy z Brudzaw, zgodnie z kontraktem, musieli wówczas oddawać starostom roczną daninę w postaci 12 utuczonych kapłonów, 6 korców owsa, 60 sztuk jaj i manny od wszystkich sztofów 372. Warto tu dodać, że wspomniane kapłony były niegdyś wykwintnym rarytasem i kuchnia staropolska z XVI i XVII stulecia obfitowała w dania właśnie z kapłonów, czyli wykastrowanych w 10 tygodniu życia, a następnie specjalnie utuczonych młodych kogutów. Ubijano je, gdy zwierzę osiągało 150–180 dni życia lub wagę od 2,5 do 5 kilo- gramów. I tu, zazdroszcząc sarmackim podniebieniom zauważmy, iż żółciutkie mięso kapłonów było bar- dzo delikatne i soczyste, a swój szczególny smak zawdzięczało stopniowemu i warstwowemu ułożeniu tłuszczu w mięśniach. Chętnie podawano je z kluseczkami i w rosołach. Nie wdając się w szczegóły jadło- spisu brodnickich starostów, którego przecież z uwagi na brak danych kompletnie nie znamy – zakończmy ten kulinarny wywód jednym wnioskiem: część kapłonów serwowanych na starościński stół w Brodnicy na pewno pochodziła z hodowli od chłopów z Brudzaw. Dodatkowe opłaty uiszczane przez tutejszych chłopów pochodziły z najmu tak zwanych pustych ról, a więc pól opuszczonych i oddanych im pod wynajem i dzierżawę. W obrębie wsi istniało również sołectwo, istniejące od XIV wieku: Szołtystwo ma włok 3 iuris heredidarii iuxta privilegium Crucigerorum anni 1394, per extractum ex cancellaria Regiomontana die 4 martii 1636 reproductum. Possesorem tego

72 Ibidem. 36 Brudzawy sołtystwa jest teraz Michal szołtys, jednakże Jan Skrzek, jako legitimus heres, z prawem się swoim wyżej specyfikowanym odezwał, które się wcale onemuż zachowuje73. Kościół w Brudzawach, w wyniku potopu szwedzkiego nie doznał prawdopodobnie większych strat. To przypuszczenie można wysnuć na zasadzie analogii. Brak wzmianek na temat strat lub zniszczeń traktowany jest w zasadzie, jako informacja pomyślna, pozwalająca na przypuszczenie, że stan takiej bu- dowli był względnie niezły, dobry lub niewymagający natychmiastowych napraw: Kościół w tej wsi [jest] murowany, do niego [należy] włok 4. Collationis regiae. Per commendam trzyma ten kościół ksiądz pleban z Lembargu. Mimo tej wzmianki w przewodnikach i tablicach turystycznych sugeruje się uszkodzenie kościoła w tym czasie, z uwagi na to, że w 1683 był odnowiony, a więc 19 lat po lustracji. Wcześniej świą- tynię remontowano w 1645 roku. Daty 1683 i 1645 dzieli 38 lat — zwykły czas przerw w remontach, jak na tamte czasy. Nie ma więc pewnych przesłanek względem zniszczenia kościoła w Brudzawach, w czasie potopu szwedzkiego (1655–1660)74. Kolejna informacja źródłowa, pozwalająca uchwycić dane dotyczące tej wsi została spisana 74 lata później. Zawarto je w inwentarzu starostwa brodnickiego z roku 173875. W Brudzawach mieszkało wów- czas 13 pełnorolnych gburów. Uprawiali oni wspólnie ponad 578 morgów roli ornej, zaś wiejski karcz- marz15 morgów ziemi76. Do tego dochodziły tak zwane morgi puste, które w obrębie gruntów wiejskich wynosiły łącznie ponad 145 morgów. Mógł być to areał pól pozostałych po właścicielach gospodarstw, którzy w czasie potopu szwedzkiego zaginęli lub je opuścili, nie powracając już tu więcej. Po przejęciu ich przez zamek — wydzierżawiano je więc innym chłopom lub kontraktowano na nich nowych osadników. W świetle zapisków źródłowych, w obrębie wsi, w tym czasie miał istnieć folwark, którego pose- sorką była Maryanna Żabielska według przywileju Franciszka Bielińskiego. Wspomniany darczyńca pełnił urząd cześnika koronnego ziem pruskich, podskarbiego oraz starosty brodnickiego. Jak czytamy dalej: ten folwark nadany jest z siedliskami, ogrodami, rolami, pustymi rolami, zaroślami i pustkowiami (...)77. Kolejne, trzecie źródło historyczne spisano 27 lat później, bo w roku 176578. Jego lektura przynosi wiele nowych danych na temat mieszkańców zamieszkujących wieś w omawianym czasie, a także na temat wielkości i stanu ich gospodarstw oraz inwentarza. Tak więc w roku 1765, a więc w czasie, gdy w Rzeczypospolitej rozpoczynał rządy ostatni król Polski Stanisław August Poniatowski, zaledwie na 7 lat przed tragedią pierwszego rozbioru i wchłonięcia tej wsi wraz z Brodnicą przez zaborcze Prusy — Brudzawy zamieszkiwało już 19 pełnorolnych gospoda- rzy79. Wniosek może być jeden — od potopu szwedzkiego wieś się rozwijała i odbudowywała, przybywało też osadników. Pierwszym wymienionym w źródle mieszkańcem Brudzaw był Adam Murszewski, który ma chałupę w szachulec, stodołę i szopę w słupy i dyle, dachy dobre; wołów ma 4, koni 4, krów (?), jałowiąt 5; sieje mrg. 51; płaci zł. 30 gr. 12. Drugim mieszkańcem wsi był Kazimierz Gryna (ma budynki takież, jak pierwszy). Jego inwentarz hodowlany stanowiły trzy konie, dwie krowy, dwie jałówki. Ów chłop obsie- wał 24 morgi gruntu. Kolejnym gospodarzem był Jakub Gryza, który ma chałupę, stodołę, szopę i stajnią

73 Ibidem. Sołectwo w Brudzawach zostało utworzone na mocy przywileju wydanego przez Krzyżaków w roku 1394. Zgodnie z tym nadaniem areał sołeckich ziem wynosił 3 włóki. Taka sytuacja panowała jeszcze w roku 1664, kiedy posesorem tego majątku był Michał szołtys. Jednak zgodnie z dokumentem spadkowym przedstawionym przez Jana Skrzeka, to właśnie jemu lustratorzy prze- kazali sołectwo. W roku 1765 tutejsze sołectwo obejmowało już areał czterech włók: którego zastaliśmy posesorem szlachetnego Jana Kiersztona i Annę z Sypniewskich małżonków de linea paterna idąca i seccesive następującą, jako po rodzicach swoich z przy- branym mężem. Którzy nam pokazali prawo swoje przytwierdzone od KJM Augusta III de data eius Varsaviae 16 decembris 1754...”. W dokumencie znalazł się opis zabudowań gospodarczych. Budynek właścicieli lub dzierżawców określono, jako po- mieszkanie w szachulec stare. Stała tam szachulcowa stajnia, stodółka w słupy i dyle oraz nowa szachulcowa stodoła, w której sąsiek jeden w szachulec, drugi w słupy i dyle. W tych budynkach trzymano dwa woły, sześć koni, trzy krowy i pięć jałówek. W tym majątku wysiewano 34 korce żyta; jest tam jeszcze mieszkaniec, który ma chałupę w słupy i dyle, drugi przy nim mieszka- niec, którzy nic nie płacą, tylko zarabiają. Świątynia w Brudzawach była w tym czasie w dobrym stanie. Budynek był murowany i kryty dachówką, natomiast cmentarz oparkaniony w słupy i dyle, miejscami obalony. Pleban tutejszego kościoła był właścicielem areału czterech włók. Do tych gruntów należała plebania i nieustalone pod względem ilości i stanu inne budynki. 74 Kościół par. pw. św. Andrzeja Apostoła w Brudzawach wpisano do rejestru zabytków: nr rej.: A/372 z 8.11.1931 r. 75 Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie, nr MKF 2639, Archiwum Skarbu Koronnego, dz. 56, sygn. B-11 [dalej: Inwen- tarz 1738]. 76 R. S t a w s k i, Z dziejów gospodarczych..., op. cit., s. 212. 77 Ibidem. 78 Fotokopie i maszynopis lustracji z 1765 roku ze zbiorów Zakładu Historii Pomorza Polskiej Akademii Nauk w Toruniu [dalej: Lustracja 1765]. 79 Ibidem. 37 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

w szachulec, dachy dobre; ma wołów 4, koni 5, krów 8, jałowiąt 4; sieje mrg. 130; płaci zł 78. Czwartą mieszkanką Brudzaw była Katarzyna Szerszyńska (ma budynki takież, jak wyżsi, dachy niezłe; ma wołów 2, koni 3, krów 2, jałowię 1; sieje mrg. 30, płaci zł. 18). Piąty mieszkaniec wsi — Wojciech Prusak posiadał zabudowę gospodarstwa, która właściwie niczym nie różniła się od poprzednich. Jednak wszystkie budynki wraz z dachami określono, jako stare. Ów gospodarz obsiewał 50 morgów gruntów i hodował dwa woły, cztery konie, dwie krowy i jedną jałówkę. Kolejnym gburem z Brudzaw był Tomasz Ignacy. Uprawiał on 61 morgów ziemi. Jego szachulcowe domostwo było w złym stanie i wymagało natychmiastowych napraw. Z kolei wystawione techniką szachulcową budynki gospodarskie — szopa i stodoła były w stanie dobrym. W tych zabudowaniach zapewne Ignacy trzymał dwa woły, pięć koni, cztery krowy i jałówkę. Siódmym chłopem był Jan Dynowski. Obsiewał on 74 morgi i hodował dwa woły, cztery ko- nie, dwie krowy i dwie jałówki. Jego chałupa była zbudowana raczej niestosowaną już wówczas techniką w lepiankę. Gliniane domostwo stojące na kiepskich fundamentach było w tym czasie w fatalnym stanie. Lepiej oceniono budynki gospodarskie — wzniesione techniką słupową, stodołę i szopę. Ósmym gburem był Wojciech Paczek. Uprawiał on 53 morgi ziemi. Podobnie, jak u poprzednich chłopów stan starej cha- łupy mieszkalnej był raczej zły, natomiast daje się również zauważyć tendencja do inwestowania w stan budynków gospodarskich — stodoły i szopy oraz ich pokryć dachowych. Ta sytuacja wynikała zapewne z chęci ochrony i utrzymania inwentarza hodowlanego — w tym przypadku dwóch wołów, czterech koni i tyluż krów oraz dwóch jałówek. Kolejny mieszkaniec Wawrzeniec Murszewski ma [również] chałupę w szachulec starą, stodołę i szopę w słupy i dyle, dachy stare; ma wołów 2, koni 4, krów 2, jałowię 1; sieje mrg. 31.... Jako dziesiątego mieszkańca wsi źródło podaje Wojciecha Jaskolskiego (lub Jaskólskiego?). Gospodarstwo tego gbura składało się ze starej szachulcowej chałupy oraz starej szopy, stodoły i stajni w słupy i dyle, dachy niezłe. Obsiewał on 42 morgi i trzymał dwa woły, cztery konie, trzy krowy i dwie ja- łówki. Jedenasty gbur — Józef Mróz uprawiał areał 42 morgów. Jego gospodarstwo i stan inwentarza były bardzo zbliżone do poprzednich. Podobnie mieszkał Stanisław Paczek (43 morgi), Jakub Lewandowski (ponad 43 morgi) i Wojciech Barański (?) (60 morgów). Jędrzej Gajkowski, który obsiewał 41 morgów również zajmował typowe gospodarstwo. Budynki określono, jako wszystko stare. Szesnasty mieszkaniec — Paweł Gryza (10 morgów) posiadał nową stodołę, w której trzymał — konia, krowę i jałówkę. Jego chałupa spłonęła. Z kolei Michał Zdaniecki posiadał tylko chałupę, w której zapewne trzymał również dwa woły, krowę i jałówkę. Adam Rafalski, który miał tylko chałupę oraz cztery zwierzęta hodowlane nie miał areału rolnego, tylko ogród z zapłotnią. Wiejskim kowalem był dziewiętnasty mieszkaniec Bru- dzaw Józef Kwileński. Jego warunki mieszkaniowe były chyba najgorsze. Zamieszkiwał on bowiem budę starą [a w niej] wołów 2, koń 1, krowa 1...80. Na uwagę zasługuje pamiątkowa tablica upamiętniająca poległych i pomordowanych nauczy- cieli powiatu brodnickiego w latach 1939–1945. Jednym z nich był Paweł Szmichowski nauczyciel w Szkole Podstawowej w Brudzawach. Tablica umieszczona jest na budynku byłej szkoły podstawowej w Brudzawach.

Tablica pamiątkowa w Brudzawach

80 Ibidem. 38 5. Lisa Młyn

Według R. Birkholza pierwsza wzmianka na temat osady Lis pochodzi z roku 1742, w roku 1910 zapisywano ją pod postacią Lissa Mühle, w 1920 Lis Młyn, a w 1943 roku Lissamühle81. Według ustaleń mieszkanki osady Hanny Marciniak z Lisa Młyna oraz proboszcza parafii Żmijewo ks. Konrada Kufla ze starych ksiąg parafii żmijewskiej, ukrytych w podziemiach kościoła wynika, że jedna z niemieckich rodzin osiedliła się w pobliżu wsi i kościoła w Żmijewie. Wybrane przez nich miejsce znajdowało się na zachodnim krańcu jeziora Wysokie Brodno. Tuż obok do zbiornika wpadała mała rzeczka. Wystarczyło ją spiętrzyć i zamknąć jazem, a miejsce idealnie nadawało się już do założenia młyna wodnego. Wkrót- ce w leśnej głuszy, tuż przy brzegu jeziora stanęły wozy wyładowane sprzętami domowymi i zwierzę- ta hodowlane, a wokół słychać było gwar dzieci i dorosłych. Człowiekiem, który sprowadził rodzinę w te strony był Niemiec — Helmut Lissa. Pobudował tu drewniany zakład, a w pobliżu rodzinne gospo- darstwo. Tak powstał młyn Lissa. Jednak polscy chłopi, którzy zwozili z okolic zboże na przemiał mówili o młynie Lisa i tak z czasem w potocznym nazewnictwie powstała tu osada — Lisa Młyn. Córki Helmuta powychodziły za mąż, a on musiał przekazać go spadkobiercom.

Młyn wodny w Lisa Młynie

Tak więc pierwszy, drewniany młyn w tej osadzie mógł powstać nad strugą Łacha, blisko je- ziora Wysokie Brodno trzy wieki temu. Drugi miał zostać wzniesiony na początku XIX wieku. Po raz trzeci młyńska osada nad Wysokim Brodnem stała się placem budowy ponad 30 lat temu. Od nowa postawiono wtedy budynek mieszkalny, most i groblę, na której przebiega obecnie droga. Pierwotnie młyn stał bliżej jeziora, a ściany domostwa spoczęły na kamiennej podmurówce z żeliwnym zbrojeniem na drewnianym stropie. - Pamiętam, że po wojnie przez jakiś czas w tym młynie gospodarował młynarz Świniarski z Po- krzywek. Potem przejęli go Balcerowicze, a jedna z córek — Kazimiera Balcerowicz, wyszła potem za mąż za Jana Stawskiego i to oni przejęli młyn — wspomina Bogumił Daszkowski ze Zbiczna. - W tym zakła- dzie, jako pomocnik młynarza pracował mój ojczym Edmund Osiński, mieszkaniec pobliskiego Anielewa.

81 R. B i r k h o l z, Der Kreis Strasburg-Geschischte…, op. cit., s. 351. Młyn wodny, drewniany z 1880–1890 roku wpisano do rejestru zabytków pod nr rej.: 354 z 11.07.1980 r. 39 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Figurka Jezusa Frasobliwego w Lisa Młynie

Wiem, że w latach 50. XX wieku koryto dopływowe jakiś czas nie było czynne, a mechanizmy młyńskie na- pędzała tak zwana „damfka”, czyli mechanizm poruszany za pomocą pasa transmisyjnego. Z biegiem czasu, młyn na zachodnim brzegu jeziora Wysokie Brodno po raz kolejny zmienił wła- ścicieli. Od córki młynarza, wdowy po Janie Stawskim — Kazimiery Stawskiej odkupili go państwo Mar- ciniak z Torunia. Zastanawiali się, co prawda nad kupnem gospodarstwa od pani Łęgowskiej na Foluszku, jednak szalę na korzyść Lisa Młyna przechyliła nienagannie prowadzona dokumentacja Kazimiery Staw- skiej. Z powodu wilgoci pani Kazimiera zaczęła podupadać na zdrowiu. Nabawiła się artretyzmu i reuma- tyzmu. By dojechać do lekarza, skazana była jedynie na rower i własne siły. Postanowiła więc sprzedać młyn i przenieść się do swojego szwagra Jana Lewandowskiego, mieszkającego w centrum wsi Zbiczno, na którego gruncie stoi obecnie kościół. Według relacji Kazimiery Stawskiej domostwo w Lisa Młynie mieściło dwa pokoje wraz z drewnianą przybudówką od podwórza i reprezentacyjnym wejściem od strony jeziora, udostępnianym tylko na wyjątkowe okazje. - Pani Kazimiera mówiła nam, że zaraz po wojnie w okolicy zerwała się taka wichura, że starszy dach z ceglaną dachówką porwała i rzuciła w toń jeziora. Wspominała to z rozrzewnieniem, bowiem sama wtedy zamieszkiwała wraz z siostrami poddasze. Na szczęście wtedy nikogo tam nie było — dopowiadają Marciniakowie. Prawda szybko się ujawniła — nie mieliśmy wyjścia, budynek należało rozebrać, bo nie nadawał się do zamieszkania. Podjęliśmy więc decyzję o rozbiórce i zbudowaniu nowego domu. Przy pracach roz- biórkowych dokopaliśmy się do fundamentów, których elementami były piękne i potężne głazy narzutowe. Wtedy rozpoczęliśmy w trudzie i mozole odbudowę domu, czego sytuacja gospodarcza PRL stanowczo nie ułatwiała. O cały metr postanowiliśmy podwyższyć poziom podłogi w stosunku do poziomu podwórza. Zaczęło się gromadzenie materiałów i etap planistyczny. Wkrótce lokalne władze wybudowały w pobliżu betonowy most bez poręczy na dwóch „teowni- kach”. Poziom drogi został podniesiony o 1,5 metra i tak powstała dzisiejsza grobla, oddzielająca jezioro od podwórka Marciniaków. Dzięki tej zaporze podwórko szybko się osuszyło. Pomógł w tym również dre- naż, który właściciele założyli wokół domu. Jednak budowa mostu i grobli wprowadziła tu krajobraz iście 40 Lisa Młyn

„Grusza Napoleońska” w Lisa Młynie

41 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

księżycowy, głównie przez wycinkę drzew i niwelację gruntu. Firma WZIR dla przyczółków mostowych wykonała tak zwane igłofiltry, a robotnicy z zapałem wykonali najpierw sam pomost, z którego łowili tu- tejsze ryby: płocie, leszcze, liny, okonie i szczupaki. Już wkrótce na pracujące igłofiltry zaczęli narzekać tutejsi gospodarze, bo obniżył się poziom wód we wszystkich okolicznych studniach. Trzeba było więc je pogłębiać. Czarna wołga z decydentami partyjnymi dość często przyjeżdżała przez to pod barakowóz robotników. Grobla, na której znajduje się obecna droga, ciągnąca się wzdłuż gospodarstwa i brzegów je- ziora powstała głównie ze żwiru, który pozyskiwano z pobliskiej górki. Kiedyś stał na niej piękny dom ro- dziny Bizan, z gankiem i witrażami w oknach — wspomina pani Marciniak - Gdy opustoszał rozebrano go w ciągu kilku dni, a pachnące krzewy bzu splantowano. Z pagórka wybierano ogromne ilości żwiru do budowy grobli, które wywożono tam wywrotkami. W taki sposób z „Bizanówki-górki” powstała dzisiej- sza „Bizanówka-łączka”. Tymczasem na mającej powstać grobli ciężarówki, co pewien odcinek wyłado- wywały hałdy żwiru. Nie dało się tym traktem dojechać wtedy do posesji. WZIR wykonał więc niejako w rewanżu schody z poręczami. W trakcie prac i nasadzeń drzew osada Lisa Młyn uzyskała nowy wygląd. Lisa Młyn posiada wiele atrakcji. Jedną z nich jest malowniczo umiejscowiona kapliczka z figurą Chrystusa Frasobliwego. Jej twórca — rzeźbiarz ze Zbiczna Ryszard Wojtkiewicz ma do niej szczególny sentyment. Oto jego komentarz: Na wieloramiennym fragmencie starego drzewa osadzony dach z gontu ocienia miej- sca usytuowania rzeźby. U podnóża kilka polnych kamieni... Nic tutaj nie jest zbędne ani sztuczne. Idealnie wkomponowane w piękną okolicę. Najbardziej wyjątkową ozdobą Lisa Młyn jest „Grusza Napoleońska”. Jak ustaliły badania dendro- chronologiczne naukowców z UMK w Toruniu — to drzewo zostało posadzone w początkach XIX wieku, a więc ponad 200 lat temu i może „pamiętać” czasy Napoleona82.

82 Relacja państwa Marciniak z sierpnia 2013 roku. 42 6. Chojno i Budy

Nazwa wsi Chojno może wywodzić się od popularnej wśród okolicznej ludności „chojny”, zwa- nej też „choiną”. Zasadniczo rzecz biorąc, obecna nazwa wywodzi się ze średniowiecza i brzmieniowo niemal niezmienną pozostaje od ponad 670 lat. Jedna z pierwszych wzmianek pisanych na temat tej wsi pochodzi z roku 134083 (co nie oznacza, że jej początki nie mogą być starsze). Zapisano w tym czasie, że wieś Choyn graniczy z Niewierzem. Administracja pruska, trzymająca te tereny pod swoim zaborem zmieniła nazwę na Fichtenwalde84. Po od- zyskaniu niepodległości Polacy przywrócili nazwę Chojno. Podczas okupacji hitlerowskiej nazewnictwo wsi zmieniło się ponownie na Fichtenwalde, czyli w tłumaczeniu —„Lasy Świerkowe”. Wieś wyróżnia się zabudową skupioną wzdłuż drogi. Od wschodu graniczy z jeziorem o tej samej nazwie. Dla turystów dostępny jest park podworski o powierzchni 1,6 hektara, a na nieczynnym cmentarzu ewangelickim ro- śnie pomnikowy dąb szypułkowy o obwodzie 4 metrów. Z jeziora Chojno wypływa rzeka Lutryna, będąca lewym dopływem Osy. Sama nazwa wsi nieodparcie kojarzy się z choinką lub może bardziej — „chojną” lub „cho- iną” — tak właśnie chłopi z ziemi michałowskiej nazywali odcięte od choinki drobne gałązki wraz z licznym igliwiem. Zbierano je w lasach jesienią, a następnie po wysuszeniu składowano w małych kopczykach gdzieś w kącie stodoły lub drewutni. Zapas musiał być na tyle spory, by mógł wystarczyć gospodyni na wiele miesięcy do szybkiej rozpałki w piecu, krystku lub kozie. Posypana na drewno „choj- na” błyskawicznie bowiem zajmowała się buchającym ogniem i faktycznie stanowiła sposób na szybką rozpałkę w piecu. Kolejne zapisy na temat wsi z początków XV wieku informują o fakcie przynależności Chojna do komturstwa brodnickiego, które w herbie miało postać Pędzącego Jelenia. W trakcie tak zwanej wojny głodowej między Rzecząpospolitą a zakonem w roku 1414, wieś Choj- no, podobnie, jak i inne podbrodnickie miejscowości, została najechana przez polskich wojów króla Jagieł- ły i bardzo zniszczona. Szkody oszacowano aż na 1000 grzywien85. Choć obecnie ocenia się owe szacunki za zawyżone, można jednak mimo to przypuszczać, że po polskim najeździe, Chojno było niemal do- szczętnie zrujnowane i wymagało ponownej lokacji lub co najmniej wydatnej pomocy finansowej od swo- ich krzyżackich właścicieli na podźwignięcie z gospodarczego upadku. Trudno jednak ten fakt uchwycić źródłowo lub pokusić się o jakieś szczegóły w tej sprawie. W latach dwudziestych XV wieku urzędnicy krzyżaccy zmienili jednak nieco zapis z polsko brzmiącego „Choyn – Chojn” na nieco inną formę. Otóż równiutko spisane piórem, prowadzonym ręką krzyżackiego urzędnika, literki łączące się w sensowne zdania dokumentu zazdrośnie strzegą dylematów i emocji, które niewątpliwie przeżywał piszący te słowa. Jak bowiem miał napisać nazwę wsi, której używała powszechnie okoliczna ludność, jednak bez dogłębnej znajomości języka słowiańskiego? Sły- szał więc Choyn, a zanotował Koyn lub w innym zapisie już bardziej z niemiecka Koyan. Ta wersja, choć zupełnie hipotetyczna i w żaden sposób niepotwierdzona źródłowo, wydaje się jednak prawdopodobna. Koyn i Koyan wydają się ewidentnie zniemczoną wersją polskiego słowa Chojn. W owym zapisie, pochodzącym z roku 1423–1424, kiedy to Chojno odnotowano w brzmieniu Koyn i Koyan, wzmiankowano o tym, iż wieś była własnością rycerską, położoną w granicach komtur- stwa brodnickiego86. Rycerzami, którzy posiadali chojnowskie dobra byli Paweł i Janusz z Koyn, którzy w zamian za posiadanie 4 łanów ziemi (każdy po około 67,2 hektara) zobowiązani byli do odbycia na rzecz zakonu jednej służby w zbroi lekkiej. Oprócz tych dwóch właścicieli źródło wymienia również kolejnych trzech — rycerze o imieniu, przydomku lub przezwisku Weitkaw, Tiele i Scheze również zobowiązani byli do odbywania na rzecz zakonu jednej służby zbrojnej. W ich przypadku jednak nie podano areału ziemi, jaki zapewne posiadali lub dzierżawili w zamian za tę służbę87. Wniosek z tego, że już na początku XV wieku wieś Chojno wykazywała znaczne zróżnicowanie pod względem własnościowym i przypuszczalnie było w niej już wówczas wydzielonych pięć działów ziemi.

83 Sgh, s. 22. 84 R. B i r k h o l z, Der Kreis Strasburg-Geschischte…, op. cit., s. 349. 85 Ibidem. 86 Ibidem. 87 Ibidem. 43 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Kolejny zapis, poczyniony ponad dwadzieścia lat później wymienia już innych właścicieli wsi. Otóż w roku 1446 działał tu Stanisław, Henryk, Andrzej i Hannos z Koyan. Prawdopodobnie — na skutek podziałów majątkowych, zapisów testamentowych, dzierżaw, cesji lub sprzedaży nie widzimy tu już pię- ciu, lecz czterech właścicieli Chojna. Po stoczonej w latach 1454–1466 wojnie trzynastoletniej między Polską a zakonem, król Kazi- mierz Jagiellończyk na mocy postanowień drugiego pokoju toruńskiego z roku 1466 zdołał przyłączyć do Polski m.in. Pomorze Gdańskie wraz z Brodnicą i Chojnem. Na podstawie tego aktu prawnego Chojno administracyjnie znalazło się w granicach Królestwa Polskiego i przeszło pod berło polskich królów. W roku 1526 powstał kolejny zapis na temat stosunków własnościowych wsi Chojno mówiący o: (…) przywileju danym Wawrzyńcowi, Andrzejowi i Janowi Brudnickim, Jakubowi Dadzibóg, Pawło- wi, Wawrzyńcowi i Markowi, braciom oraz Jakubowi i Stanisławowi Krzenowiczom, Maciejowi i Janowi Lisowskim oraz Janowi Łysickiemu na wieś Chojno88. Wynika z tego, że do początków XVI wieku, wieś uległa jeszcze większym podziałom własnościowym, obejmującym aż 12 właścicieli. Zapis z roku 1570 wymienia Chojno, jako wieś szlachecką położoną w powiecie michałowskim i należącą do parafii w Brodnicy. W tym czasie wieś była własnością sześciu różnych szlachciców. Pierw- szy z nich Stanisław Piątkowski miał 4 ½ łanu (ok. 75,6 ha) oraz pracującego na tych ziemiach zagrodnika. Drugi nazywał się Stanisław Jaworski i trzymał 6 ½ łanu ziemi (około 109,2 ha) wraz z zagrodnikiem. Trzecim, wymienionym źródłowo właścicielem Chojna w tym czasie był Jakub Choiński. Trzymał on trzy łany ziemi (około 50,4 ha) i jednego zagrodnika. Czwarty szlachcic i właściciel Chojna nazywał się Tomasz Łysicki i obrabiał 4,5-łanowe gospodarstwo. W jego dobrach pracowało pięciu zagrodników. Podobny areał gruntów należał do Tomasza Choińskiego, z tym, że bez wzmianki na temat zagrodników. Ostatnim, szóstym właścicielem wsi był Jakub Choiński, do którego należał jeden łan gruntów, a więc około 16,8 hek- tara. Ponadto wymieniono 3 łany chłopskie w obrębie wsi, czyli ponad 50 hektarów gruntów. Jak wynika z powyższych danych, zróżnicowanie majątkowe nadal było znaczne89. Na początku XV wieku wzmiankowano zatem pięciu rycerzy, będących właścicielami wsi na krzy- żackiej służbie. To zapewne za ich sprawą wieś miała zostać odbudowana po wielkim zniszczeniu, jakiego doznała w wyniku najazdu wojsk polskich na początku tego stulecia. Jednak dwadzieścia lat później liczba właścicieli wsi spadła do czterech. Zapis z początku XVI wieku, kiedy to wieś należała już do Rzeczypo- spolitej, wymienia z kolei aż 12 szlachciców, jako właścicieli Chojna. W drugiej połowie XVI wieku ich liczba spadła do sześciu. W tym czasie oprócz działów szlacheckich w obrębie wsi pojawiły się również łany chłopskie. Jak wynika z opracowania Rudolfa Birkholza — Fichtenwalde — Choyno w latach 1819–1837 po- siadał Jan Wybicki (1816–1839). W roku 1864 swój ewangelicyzm wśród mieszkańców wsi zdeklarowały 44 osoby, a katolicyzm 79. Liczba ludności wynosiła więc w tym czasie 123 osoby (zapewne dorosłe). W roku 1885 naliczono tu 30 ewangelików i 108 katolików. Łącznie żyło tu zatem około 138 mieszkańców. Na przestrzeni zaledwie 21 lat przybyło więc 15. Areał powierzchni uprawnych w Chojnie, w latach 1905–1906 wynosił około 525 hektarów. W roku 1910 liczba mieszkańców wsi wzrosła do ponad 190 jednak z wyraźną przewagą żywiołu nie- mieckiego i ewangelickiego. Żaden Niemiec nie zdeklarował się, jako katolik. Natomiast spisano jedynie 12 Polaków — katolików90. 30 września 1921 roku polskie władze urządziły spis ludności obecnej w domach (bez osób ob- jętych spisem wojskowym). W Chojnie (nie wiadomo jednak czy razem z Budami) stało wówczas około 29 budynków z przeznaczeniem mieszkalnym. Doliczono się tam 246 mieszkańców, w tym 125 mężczyzn i 121 kobiet. Pod względem wyznaniowym 52 osoby zadeklarowały się, jako członkowie kościoła rzym- skokatolickiego. Uważały się one również za Polaków. Natomiast aż 194 mieszkańców wsi było ewangeli- kami. Jako narodowość wskazali na niemiecką.

88 Ibidem. 89 Ibidem. 90 R. B i r k h o l z, Der Kreis Strasburg-Geschischte…, op. cit., s. 177–222. 44 Chojno i Budy

Legenda o „przepastnym” Chojnie

Jak głoszą ludowe przypowieści, opodal średniowiecznego grodziska nad jeziorem Chojno roz- ciąga się polodowcowe oczko wodne, które okoliczni mieszkańcy Chojna nazywają „przepaścią”. Z tym wyjątkowym miejscem związana jest pewna legenda. Otóż w dawnych czasach miał tu mieścić się klasz- tor. Gdy zamieszkujący go zakonnicy zaczęli prowadzić tryb życia, zgoła odmienny od tego, jaki ślubo- wali, a z czasem wręcz hulaszczy, podczas gwałtownej nawałnicy i burzy, jaka tu się rozpętała — klasztor wraz z jego mieszkańcami miał się zapaść. W tym miejscu powstało trzęsawisko, gdzie zapamiętale żegnają się, co niektórzy, albowiem są tacy, którzy twierdzą, że o północy dają się tu słyszeć pokutujące duchy zakonników91. Chociaż pierwsze wzmianki o wsi Chojno pochodzą z XIV wieku (Choyn) oraz z czasów bitwy pod Grunwaldem, gdzie wieś poniosła straty wojenne, to fakt istnienia tu grodziska wczesnośredniowiecz- nego wskazuje na wczesne osadnictwo na tym terenie. W późniejszych wiekach Chojno było wsią szla- checką we władaniu różnych właścicieli. Na półwyspie jez. Duże Chojno znajduje się wyżynne grodzisko wczesnośredniowieczne datowane na przełom XI/XII wieku. Obiekt został wpisany do rejestru zabytków w 1969 r. Z kolei pobliskie Budy lub, jak je nazywano w 1920 roku — Choińskie Budy92, powstały pośród leśnych polan, gdzie już od XVII–XVIII wieku pracowali smolnicy, zwani też budnikami. To właśnie oni, karczując lasy pozyskiwali z nich węgiel drzewny, potaż, ług i smołę. Od dość prymitywnych i byle jak kleconych przez nich (z gałęzi, liści i ziemi) schronień przed deszczem i chłodem, nazywanych buda- mi — do tych kolonii z czasem przylgnęły nazwy miejscowe Bud właśnie lub Smolników. Pozbawione drzew śródleśne polany z czasem zaczęli zasiedlać osadnicy. Chociaż ten proces najbardziej nasilił się w ziemi chełmińskiej właśnie w naszym rejonie pod koniec XVIII stulecia, to jednak brakuje wzmianek źródłowych na temat istnienia tej wsi. Dlatego zasiedlenie terenów w rejonie wsi Budy bardzo ostrożnie należałoby wskazywać na koniec XIX oraz na pewno na początek XX wieku, kiedy już uważano Budy za kolonię Chojna. Również obecnie uważa się ją za część wsi Chojno. Sporo informacji z lat 40. XX wieku zamieszczonych zostało w Kronice szkolnej — kronikar- skiego zapisu dziejów Szkoły Powszechnej w Chojnie spisanego ręka nauczycielki i mieszkanki wsi — Jadwigi Mrozowskiej93. Mrozowscy wiele zrobili dla tutejszej oświaty, szczególnie wspomagając sieroty i dzieci z najuboż- szych rodzin. Jadwiga Mrozowska dała się poznać swoim uczniom, jako filigranowa, drobna szatynka, rozmi- łowana w książkach, przyrodzie, literaturze i historii. Od 1 grudnia 1945 roku podjęła pracę w Chojnie i była tam kierowniczką szkoły aż do śmierci w 1951 roku. Tam też napisała Kronikę szkolną. Swoją powojenną pracę w szkole w Chojnie rozpoczęła od uszycia biało-czerwonej flagi z czerwonej poszewki i spadochronu. Płakała ze szczęścia, gdy ją szyła i potem zawieszała na drzewcu. Wkrótce postanowiła zadbać o pamięć lu- dzi i miejsc. Niespełna rok po zakończeniu wojny, 7 stycznia 1946 roku sięgnęła po kartki, pióro i atrament. I tak przez wiele powojennych wieczorów, czy chwil wolnych od pracy i zajęć powstawała Kronika szkolna. Chojno, według ustaleń pani Mrozowskiej, przed rokiem 1905, położone ówcześnie w zaborze pruskim było majątkiem ziemskim, należącym do rodziny Sowińskich, a mieszkańcy wsi, po większej części byli chłopa- mi, utrzymującymi swoje rodziny z pracy we dworze. Podobnie wyglądała struktura społeczna sąsiedniej wsi o nazwie Choińskie Budy (obecnie Budy), z tą różnicą, że więcej było tam chłopów małorolnych. Jednak i oni musieli dorabiać w chojnowskim majątku. Dzieci z tych wsi, pochodzące z rodzin chłopskich uczyły się w szkole w Chojnie, którą wystawili lub zaadaptowali właściciele majątku. Jak czytamy w kronice (…) była to szkoła majątkowa „Gulsschule”, utrzymywana przez majątek. Mieściła się w budynku naprzeciw majątku [w roku 1946 mieszkała w nim rodzina Szmejchel — przyp. R. S.]. Tu w małej, dusznej, niskiej klasie uczyły się dzieci z Bud i Chojna. Nauczyciel dla siebie miał małą izdebkę z kuchnią.

91 Powiat brodnicki..., op. cit., s. 79. 92 R. B i r k h o l z, Der Kreis Strasburg-Geschischte…, op. cit., s. 351. 93 J. M r o z o w s k a, Kronika szkolna (1946–1951), egzemplarz udostępniony przez córkę Iwonę Sarnowską z Brodnicy: - Au- torka kroniki, a zarazem moja mama za panny nazywała się Jadwiga Wansel. Pochodziła z Kaszub, a dokładnie z Wejherowa, gdzie ukończyła seminarium nauczycielskie. Los rzucił ją jednak w okolice Brodnicy. 1 października 1929 roku decyzją Kurato- rium Okręgu Pomorskiego w Toruniu została mianowana nauczycielką tymczasową czteroklasowej publicznej szkoły powszechnej w Zbicznie. Tam podjęła pracę w szkole i zamieszkała na poddaszu starej szkoły naprzeciw obecnego kościoła. Miała do dyspozycji pokój i kuchnię. Tatę, a więc Jana Mrozowskiego, absolwenta seminarium nauczycielskiego w Lubawie, od 1926 roku nauczyciela i kierownika szkoły w Chojnie poznała podczas wspólnych spotkań nauczycielskich. Pobrali się w Wejherowie w roku 1931. Mama jakiś czas pracowała jeszcze w Zbicznie i to tam 24 kwietnia 1932 roku przyszła na świat moja starsza siostra Barbara. Następnie rodzina wspólnie zamieszkała w Chojnie. 45 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Jednak w roku 1905 dokonano parcelacji majątku w Chojnie. Tym samym z części ziem, które odebrano właścicielom wydzielono nowe działki dla osadników. W ten sposób powstały „parcele”. Ich właścicielami zostawali przeważnie Niemcy, porzucający osadnictwo w Rosji. Tak więc, w tym czasie wieś zaczęła się niejako zaludniać od nowa. Niemieccy osadnicy na swoich parcelach budowali zagrody z domami i budynkami gospodarskimi. Obsiewali pola i hodowali zwierzęta gospodarskie. Osiedlili się też zapewne wówczas w Budach, nazywając swoją osadę Schönedorf, czyli Piękna Wieś. W tym samym roku, zapewne z myślą o swoich dzieciach, zarówno Niemcy z Bud, jak i ci z Chojna wybudowali w centrum wsi równie nowe szkoły. I tak do budynku z cegły w Chojnie zaczęły uczęszczać te z ewangelickich, przeważnie niemieckich rodzin, a do starej szkoły — z katolickich. Ta sy- tuacja nie zmieniała się aż do wybuchu I światowej (1914–1918). Dopiero po tym konflikcie stara szkoła została ostatecznie zlikwidowana, a nauka odbywała się już tylko w nowej. W tym czasie Chojno weszło już w skład nowo powstałego państwa polskiego, którego rząd przysłał tu w charakterze nauczycieli najpierw panią Wiśniewską, a następnie pana Szczerbaniewicza [literka „b” w rękopisie jest jednak mało czytelna — może więc chodzić o podobne brzmieniowo nazwisko — przyp. R. S.]. Przez okres międzywojenny (1918–1939) w obu wsiach żyli obok siebie, w jako takiej zgodzie katoliccy Polacy i ewangeliccy Niemcy. Ich wzajemne relacje opierały się na szeroko rozumianych sto- sunkach sąsiedzkich. Od września 1926 roku, a więc już „za sanacji” stanowisko nauczyciela kierującego objął Jan Mrozowski. Pozostał na urzędzie do 1 września 1939 roku. Jak czytamy dalej: (…) szkoła w Chojnie była szkołą o jednym nauczycielu i 4 oddziałach; oddział III i gł. dwuletni, oddział IV trzyletni. Z dzieci mały tylko procent uczęszczał do szkół średnich. Po zajęciu Chojna oraz sąsiednich wsi, relacje polsko- i niemieckojęzycznych mieszkańców tych terenów zostały poddane ostatecznej próbie. Niemcy rozpoczęli wówczas liczne aresztowania: (…) w Budach między innymi aresztowano nauczyciela Szymańskiego Maksymiliana. W Chojnie dnia 24 X 1939 r. aresztowano nauczyciela Jana Mrozowskiego, wytoczono mu proces o przechowywanie broni i w dniu 26 X 1939 r. rozstrzelano go w Lasku Miejskim w Brodnicy. Rodzina, żona i 2 małych dzieci musiała szkołę opuścić. Odtąd gmach szkolny stał pustką... Jednak już wkrótce Niemcy postano- wili ten obiekt zagospodarować, tworząc tu obóz dla młodych chłopców niemieckich, wychowywanych w duchu nazistowskim. Zdaniem autorki kroniki (…) ludność wsi po roku 1942 w 2/3 polska została podczas okupacji wysiedlona. Zostali jedynie bezrolni i ci, których okupant wciągnął na niemiecką li- stę narodową. Powyższy wniosek należy, więc zapewne rozumieć, że 2/3 wysiedlonych stanowili Polacy. Po zakończeniu wojny i oswobodzeniu ziem naszych w styczniu 1945 ludność wracała do swych osiedli, w których zapanował ruch i gorączkowa praca nad usuwaniem zniszczeń. Jedynie szkoły stały pustką, tak w Chojnie, jak i na Budach. Jednak już w czerwcu 1945 roku swoją kandydaturę na stanowi- sko nauczyciela w Chojnie zgłosił Karol Marschall. Wkrótce władze zgodziły się by został kierownikiem placówki w Chojnie z siedzibą w Budach. W zakładaniu szkoły pomagała mu nauczycielka — pani Wron- kowska. Jednak 1 grudnia 1945 roku dokonano rozłączenia obu placówek. Marschall pozostał nauczy- cielem w Budach, natomiast do szkoły w Chojnie z Rumii na Wybrzeżu powróciła Jadwiga Mrozowska — przedwojenna nauczycielka, a zarazem żona rozstrzelanego kierownika szkoły. Objęła ją na nowo, lecz z przedwojenną strukturą — nadal miała być tu czteroklasowa szkoła z obsadą jednego nauczyciela. Oko- liczna ludność była zadowolona z takiego rozwiązania — (…) z nowymi siłami i sercem gorącym rozpo- częto pracę. Ludność serdecznie witała „swoją” nauczycielkę. W serdeczny sposób starano się jej ułatwić ciężkie w obowiązkach życie. Staraniem ludności wsi przeprowadzono gruntowny remont mieszkania na- uczycielskiego i klasy, postanowiono też przeprowadzić postawienie nowej pompy. Ludność chętnie poma- gała w uporządkowaniu obejścia szkolnego. Już w pierwszych miesiącach swego pobytu w Chojnie nauczy- cielka skupiła młodzież żeńską w „Przysposobieniu Rolniczym”, omawiając z nią zagadnienia społeczne i gospodarcze. Urządzano z młodzieżą szkolną i pozaszkolną licznie przez ludność odwiedzane imprezy94. Pani Mrozowska dbała też o kształcenie swoich podopiecznych. Polska potrzebowała przecież nowej kadry pedagogicznej. W tym celu (…) gotowała ich do egzaminu wstępnego na 5-cio miesięczny kurs pedagogiczny. Po ukończeniu tych kursów absolwentami objęli posady nauczycielskie w powiecie. Byli to: Celmer Janina, Barczak Stanisław, Wysakowski Kazimierz i Wysakowska Stanisława95.

94 Ibidem. 95 Ibidem. 46 Chojno i Budy

W roku 1947 dla młodzieży pozaszkolnej przeprowadzono tzw. kurs III stopnia, zakończony egzaminem. Podopieczni Jadwigi Mrozowskiej ukończyli go i zdali egzamin przed państwową komisją, otrzymując świadectwa VII klasy szkoły powszechnej. W trudnych, powojennych latach wiele wiejskich inicjatyw w Chojnie wychodziło z murów szkolnych. Tutejsza młodzież pod kierunkiem nauczycielki włączyła się w tym czasie, w prace w ra- mach Koła Przysposobienia Rolniczego i Oddziału PCK w Chojnie. Zarówno dla kierownictwa szkoły, dla środowiska uczniowskiego, rodziców, a zwłaszcza nowej władzy ważne w procesie wychowawczym stały się uroczystości szkolne. Trudno oprzeć się wrażeniu, że były one bardzo skromne, niemniej mogą dostarczyć Czytelnikowi wiedzy o silnej więzi, łączącej mieszkańców wsi oraz szacunku i uznania dla pracy oraz wysiłku drugiego człowieka. Wystarczała bowiem tylko kawa dla gości i brawa z łezką wzruszenia, które były jedynym podziękowaniem dla gry młodych aktorów — by móc wówczas uznać imprezę za udaną. Ze zrozumiałych względów w kronice brakuje informacji na temat instalowania w kraju nowej władzy podległej Moskwie. Nie ma też notatek na temat rozpoczęcia w Polsce wojny domowej (1945– 1948) przeciw sowietom i sowietyzacji kraju. Kronika milczy na temat aresztowań i wywózek Polaków do radzieckich łagrów. Nie ma też wzmianek na temat zarządzeń namiastki komunistycznego rządu pod nazwą Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego jedno z nich —przewidywało karę śmierci za posiadanie radia… Polacy mieli dość okrucieństw wojny. Chcieli wreszcie żyć „normalnie”. Wielu z nich siłą rzeczy pogodziło się z rzeczywistością. Autorka kroniki również skupiła się, przede wszystkim na tutejszej szkole. Prócz tego, do kronik mieli wgląd podinspektorzy. Zbyt śmiały lub nieostrożny wpis mógł przynieść więc określone konsekwencje, nawet prawne. Nie można się więc dziwić, że powstające w tamtych latach kroni- ki są raczej przeglądem szkolnych imprez i ciekawostek z życia mieszkańców wsi i próżno w nich szukać politycznych „smaczków”. Niemniej warto do nich zaglądać, choćby po to, by poczuć atmosferę tamtych dni i klimat tworzony przez żyjących wówczas ludzi. Już 26 stycznia 1946 roku obchodzono pierwszą rocznicę „oswobodzenia powiatu brodnickiego”. W tym czasie dzieci i młodzież szkolna wystąpiły w uroczystej akademii, zorganizowanej w sali gminnej w Bobrowie. Okolicznościowa gala składała się z przemówienia wójta, a następnie występu dzieci z wszyst- kich szkół tej gminy. Cztery dni później, a więc 30 stycznia 1946 roku nauczycielka z Chojna, Jadwiga Mrozowska założyła młodzieżowe koło PCK. Do organizacji zapisało się 22 członków. Podczas zebrania organiza- cyjnego wyłoniono zarząd w składzie — przewodnicząca Iwona Mrozowska, sekretarz — Sabina Cel- mer, skarbnik — Jerzy Wysakowski. Uzgodniono również wysokość składek w kwocie 5 złotych. Ponadto od dobrowolnych darczyńców z Chojna uzbierano 325 złotych, które przekazano Oddziałowi PCK w Brod- nicy. 7 kwietnia świętowano Dzień PCK: Niedziela. Od rana powiewała na boisku szkolnym chorągiew czerwonokrzyska. Po południu zebrała się dziatwa szkolna, przed i pozaszkolna oraz obywatele Chojna na boisku szkolnym. Tu odbywały się gry i zabawy, śpiewy i tańce narodowe. Dla członków przygotowano wspólną kawę w klasie. Opiekunka Koła ob. Mrozowska Jadwiga wygłosiła referat, omawiając powstanie, idee i cele PCK. Wieczorem rozchodzono się do domów. Wkrótce miało się okazać, że tutejsze PCK potrafi podźwignąć też ciężar innych imprez masowych. I tak 26 maja 1946 roku członkowie tej grupy stworzyli „kręgosłup organizacyjny”, który przygotował aka- demię z okazji Dnia Matki. Jak czytamy w Kronice szkolnej: Do pięknie ustrojonej w zieleń i chorągiewki klasy zeszły się wszystkie matki naszej wsi. Po okolicznościowym przemówieniu miejscowej nauczycielki, dziatwa czerwonokrzyska zadeklamowała chórem wiersz »Cześć Matkom naszym«. Program przeplatano wierszami, śpiewami i tańcami ludowymi oraz inscenizacjami. W klasie gościło także Koło Przysposobienia Rolniczego z Grabowca oraz instruktorka pow. Kół Gospodyń Wiejskich i inżynier Czekała. Po akademii odbyła się wspólna kawa dla matek, gości i dzieci urządzona przez tutejsze Koło Przysposobienia Rolnicze- go. Radość, wzruszenie i łzy naszych matek były nagrodą za nasz trud.96 Na początku czerwca, a więc pod koniec pierwszego roku szkolnego w oswobodzonej od Niemców Polsce urządzono tak zwany „Tydzień PCK”. W ramach tej okolicznościówki na boisku szkoły w Choj- nie przygotowano zabawę taneczną. Uzyskano z niej dochód w wysokości 950 zł, który przekazano Od- działowi PCK w Brodnicy. Pod koniec czerwca zorganizowano uroczystość zakończenia roku szkolnego i rozdano pierwsze po wojnie świadectwa szkolne.

96 Ibidem. 47 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Jak został zainaugurowany nowy rok szkolny 1946/1947 tego nie ujęto w kronice. Pierwsza opisana szkolna uroczystość w tym czasie to 25-lecie PCK. Scenariusz obchodów przygotowano pod- czas (…) popołudniowych zebrań wszystkich szkół na terenie gminy Bobrowo. Imprezę zaplanowano na 20 października 1946 roku. Po uroczystym nabożeństwie w kościele w Bobrowie członkowie orga- nizacji PCK ze wszystkich szkół gminnych w uroczystym pochodzie przeszli do sali gminnej. Tu (…) do pięknie przystrojonej sali śpieszyli młodzi i starsi z naszej gminy. Po odśpiewaniu hymnu państwowe- go okolicznościowe przemówienie wygłosiła opiekunka Koła Mł. PCK w Chojnie nauczycielka J. Mro- zowska. Prelegentka omówiła prace, którymi zajęci są członkowie, ważność organizacji w wychowywaniu młodego pokolenia, wyjaśniła zasady naszych Kół Mł. PCK, zawarte w 4 ramionach czerwonego krzyża. Dzieci szkolne z Chojna wygłosiły chóralny wiersz p.t. „Nasze godło”. Członkowie innych kół wygłosili także szereg deklamacji. Po wyjściu z Sali obywatele wrzucali do skarbonki PCK dobrowolne datki, które przekazano Oddziałowi w Brodnicy. Kolejny zapis w kronice pochodzi z 16 grudnia 1946 roku, po pogrzebie śp. Jerzego Łapkiewicza — byłego ucznia szkoły, który poległ w obronie Warszawy. Po przewiezieniu zwłok ze stolicy do Chojna urządzony został pogrzeb, na który przybyli uczniowie klasy III i IV. Kalendarzowy rok 1946 zamykała „Gwiazdka szkolna”, którą obchodzono 22 grudnia. Jak czy- tamy: Młodzież szkolna Koła Mł. PCK przygotowała wspólną gwiazdkę dla wsi. Zaproszono rodziców, rodzeństwo młodsze i starsze. Młodzież kursu dla dorosłych pomagała w przygotowaniach. Urządzono scenę w klasie. Dzieci odegrały sztukę „Imieniny św. Mikołaja”. Program przeplatano wierszami i in- scenizacją kolęd. Okolicznościowe przemówienie wygłosiła przewodnicząca Koła (…) Parda. W pewnej chwili rozległ się głos dzwonka. To św. Mikołaj przyszedł do dzieci, charakteryzując wierszem każde dziecko rozdawał dary (dary PCK). Odśpiewaniem kolęd przy płonącej choince zakończono uroczystość. O szczegółach inauguracji roku szkolnego w Publicznej Szkole Powszechnej w Chojnie dowia- dujemy się dopiero z kronikarskiej wzmianki dotyczącej 1 września 1947 roku. Inspektorat Szkolny w Brodnicy zarządził wówczas prowadzenie tylko klasy IV i V dla uczniów z Chojna i Bud. W tym czasie nauczyciel Karol Marshall kształcił w szkole w Budach uczniów klas I, II i III z obu wsi. One nie były liczne. Jadwiga Mrozowska uczyła w Chojnie zaledwie 6 uczniów klasy IV i 14 klasy V. Ten rok szkolny zakończyły dwie uroczystości — 26 maja — Dzień Matki i w czerwcu — rozdanie świadectw. Ten w sumie dość monotonny cykl życia dziatwy szkolnej, przerywany od czasu do czasu uro- czystościami o różnej randze i zasięgu dość niespodziewanie urozmaicony został przyjazdem harcerzy na letni obóz. Członkowie I Łódzkiej Drużyny Harcerskiej przyjechali do Chojna 1 lipca 1947 roku i w Niewierzu zostali powitani przez tutejszych uczniów wraz z panią Mrozowską. Naprzeciw nich wy- szedł podharcmistrz druh Tadeusz Pudełko, który zameldował opiekunce obozu przybycie i stan liczebny swojej drużyny. Jak zapisano (…) z pieśnią harcerze maszerowali przez wieś do sali szkolnej, w któ- rej staraniem PCK i Przysposobienia Rolniczego przygotowano kolację dla harcerzy. Hasłem harcerzy było „Uśmiechnij się”. Mieszkańcy wsi zżyli się bardzo się z harcerzami, którzy wszędzie nieśli radość, uśmiech, pogodę ducha i pomoc. Ich młodzieńczy śpiew wdzierał się do serc wszystkich, rozjaśniając tę szarzyznę dnia codziennego. Urządzali w niedzielę „ogniska”, które gromadziły młodych i starych obywateli okolicznych wsi. Podczas ostatniego, wspólnego ogniska podharcmistrz Tadeusz Pudełko założył drużynę harcer- ską w Chojnie, rekrutując ją z uczniów tutejszej szkoły, którzy licznie odwiedzali łódzkich druhów. Roz- poczęła ona oficjalnie swoją działalność jednak dopiero z dniem 1 września 1947 roku. Jej drużynowym został uczeń brodnickiego gimnazjum druh Czesław Pankowski. Lokum dla harcerzy, nazywane odtąd izbą harcerską wydzielono w jednym z pomieszczeń szkolnych w Chojnie. W ten sposób biwakujący tu przez 4 tygodnie harcerze, którzy na swoją główną kwaterę obozową wybrali samotną i bezimienną wyspę na jeziorze Chojno — dostarczali mieszkańcom wsi wielu niezapo- mnianych wrażeń. Jako, że wszędzie ich było pełno, a chojniczanie stopniowo coraz bardziej uzależniali się od ich zbiorowego zapału, entuzjazmu i wiecznie wybornego humoru — ich miesięczny pobyt wrył się wszystkim w pamięć i żal było ich żegnać. I tak bezimienną dotąd wyspę na jeziorze zaczęto powszechnie i niewymuszenie nazywać „Harcówką”. Jeszcze długo po ich wyjeździe szukano na niej wzrokiem harcer- skiego ogniska i gwaru wielu wesołych i przyjaznych druhów w zielonych mundurkach. Jeszcze przed końcem roku kalendarzowego 1947 nastąpiła zmiana organizacji szkół w Budach i Chojnie. W kronice szkolnej zapisano: (…) zgodnie z orzeczeniem Kuratorium Okręgu Szkolnego Po- morskiego w Toruniu z dnia 11 grudnia 1947 r. Vr. I – 49960/47 z dniem 1 stycznia 1948 r. zostały skomasowane osobne rejony szkolne w Budach i Chojnie. Utworzono jeden wspólny rejon. W związku 48 Chojno i Budy z powyższym orzeczeniem KOSP Inspektorat Szkolny w Brodnicy powierzył ob. Mrozowskiej pełnienie obowiązków kierowniczki szkoły o 2 nauczycielach w Chojnie. W związku z tym odbyło się protokolarne przejęcie inwentarza i akt szkolnych.

Pomost nad jeziorem Chojno z widokiem na wyspę

22 grudnia 1947 roku staraniem drużyny harcerskiej w szkole w Chojnie zorganizowano wspólną „gwiazdkę” dla dzieci z Bud i Chojna. Na zakup świątecznych paczek przygotowano zbiórkę pieniędzy. I tak Koło Rodzicielskie ofiarowało 1480 zł, kierowniczka szkoły 1000 zł, jako nagrodę za ogródek szkol- ny, reaktywowane Koło Gospodyń Wiejskich dołożyło do tego również 1000 zł oraz PCK — 500 zł. Po przywitaniu przybyłych gości przez panią Mrozowską, zastęp harcerzy rozpoczął „śpiewy i gawędy”. Kolejnym punktem programu były „jasełka polskich harcerzy”, a po przemowie uczennicy Oleńki Zyg- muntowskiej do uczniów przybył z podarunkami „Gwiazdor”. Co prawda uroczystość zakończono wspól- nym śpiewem kolęd, jednak wątki o tematyce religijnej, co daje się zauważyć choćby po zamieszczanych tu cytatach — były stopniowo wypierane ze szkół przez władzę ludową. Wobec odgórnych dyrektyw zastępowano więc coraz bardziej powszechnie Boże Narodzenie — „Gwiazdką”, a świętego Mikołaja — „Gwiazdorem”. Na szczęście poprawność politycznych zapisów w kronikach szkolnych, nie zawsze szła jednak w parze z rzeczywistością. Już wiosną, bo 24 marca 1948 roku uczniowie klasy IV i V wraz z nauczycielką pojechali na wy- cieczkę szkolną do Brodnicy. Jej głównym punktem była wystawa obrazów Jana Matejki. Dzieci udały się również do drukarni, by zapoznać się z rzemiosłem drukarskim. Chyba najbardziej rozpoznawalnym świętem, kojarzonym z minionym systemem politycznym był dzień 1 Maja, czyli święto pracy. Po raz pierwszy dzieci z Bud i Chojna włączyły się w jego orga- nizację 1 Maja 1948 roku. Na obchody zaproszono też mieszkańców wsi. Organizatorem uroczystości

97 Ibidem. 98 J. M r o z o w s k a, Kronika szkolna (1946–1951), egzemplarz udostępniony przez córkę Iwonę Sarnowską z Brodnicy. Kopia kroniki została przekazana przez autora tekstu do Archiwum Gminy Bobrowo i tam jest dostępna. 99 Ibidem. 49 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

był nauczyciel z Bud Karol Marshall. W klasie szkolnej w Budach pod jego kierunkiem przygotowano akademię. Co prawda jeszcze bez marszrut, wiecowania i pochodów, lecz już z przemówieniami i recyta- cją okolicznościowych wierszy oraz śpiewem pieśni robotniczych i rewolucyjnych. Jeżeli nie wszyscy odnajdowali się w nowych realiach Polski poddanej stalinizacji, z czasem mo- gli się o nich przekonać zwłaszcza podczas tradycyjnych dotąd świąt narodowych, a zwłaszcza 3 Maja. Święto maryjne oraz rocznica ustanowienia pierwszej w Europie, a drugiej na świecie konstytucji, jako wyraz suwerennych decyzji narodu polskiego miało z czasem odejść do lamusa. Ale powoli, etapowo, bez zbędnych zadrażnień społecznych. Jak wynika z zapisków kroniki szkoły w Chojnie — kolejną, wielką imprezą o randze powiato- wej był jubileusz obchodów „650-lecia istnienia Brodnicy”. Przygotowywano się do niego już od wcze- snej wiosny. Szkoły poinformowano o tym, że uroczystości potrwają przez tydzień. W związku z tym (…) zjazd wszelkich szkół, związków i organizacji przewidziany był na 30 V 1948 r., w którym to dniu miał przyjechać do Brodnicy gen. Rola Żymierski. Wczesnym rankiem na szosach i drogach wiodących ze wsi do Brodnicy ciągnęły długim szeregiem wozy przystrojone zielenią, chorągiewkami i transparen- tami, wiozące dzieci i ludność wsi do miasta powiatowego. Szkoły, związki, organizacje, wojsko zebrało się na placu zamkowym, gdzie ustawiono ołtarz do mszy polowej. Po mszy przedstawiciele parafii, stron- nictw, organizacji itp. wygłaszali przemówienia. Potem odbył się pochód i defilada trwająca 3 godziny. Dziatwa starszych klas naszej szkoły brała udział w defiladzie. Po obiedzie odbyły się zawody sportowe, tańce i inscenizacje na stadionie w Brodnicy97. Na uroczystość zakończenia roku szkolnego 1947/1948 w Chojnie przygotowano wystawę prac uczniów klasy IV i V. I tak oko rodzica mogły cieszyć wzorowe zeszyty przedmiotowe, mapy Polski ry- sowane przez dzieci, wykresy temperatury, diagramy, robótki ręczne dziewcząt, pomoce naukowe do fizy- ki, jak igła magnetyczna, itp.98. Uroczystość urozmaicały śpiewy, inscenizacje i deklamowanie wierszy, które z kolei mogły się podobać przybyłym na akademię przedstawicielom partii i zarządu gminnego. Na chwilę przed rozdaniem świadectw, kierowniczka szkoły omówiła wyniki nauczania i życzyła dzie- ciom udanych wakacji. Z kolei w imieniu rodziców głos zabrał (…) ob. Głogowski, dziękując nauczyciel- stwu za trud i pracę włożoną w nauczanie i wychowanie powierzonej im dziatwy99.

50 7. Dąbrówka

Wieś Dąbrówka położona jest około 14 kilometrów na północny zachód od Brodnicy. Nazwa może wywodzić się od rosnących tu niegdyś licznie lasów dębowych. Średniowieczne dokumenty z roku 1423–1424 podają nazwę tej miejscowości w wersji Damoraw lub Dammeraw. Zapis z roku 1570 infor- muje o istnieniu wsi Dambrowka. Jak wynika z noty, z pierwszej połowy XV wieku wieś należała do komturstwa krzyżackiego w Brodnicy i stanowiła własność pewnego rycerza (imienia nie podano), który zobowiązany był do służby w zbroi lekkiej na rzecz zakonu krzyżackiego100. To właśnie krzyżaccy właściciele tych okolic upatrzyli wieś Damoraw (Dąbrówka), jako miejsce dla budowy folwarku. Rola tego typu gospodarstw w dobrach krzyżackich w XIV i XV wieku ograniczała się przede wszystkim do roli zaplecza dla krzyżackiej załogi zamku komtura. Jedynie nadwyżki zboża kie- rowano na sprzedaż. Jak wynika z inwentarza sporządzonego w folwarku w Dąbrówce, w roku 1428 był on nieźle zaopatrzony zarówno pod względem hodowanego inwentarza, jak i wyposażenia. Krzyżacy utrzymywali 24 konie, 24 źrebięta, 6 krów i jednego buhaja rozpłodowego. Sprzęt folwarczny stanowiło 6 wozów słu- żących zapewne do wszelakiego transportu, 2 wozy, które opisano, jako wysokie oraz dwie pary wideł, hak, dwie siekiery, 8 sztuk narzędzi określonych, jako „selen” oraz 6 sztuk „czeume”. Dziesięć lat później w folwarku dąbrowskim spisano już dwa pługi, zapewne żelazne101. Nie wiadomo, jakich strat doznał tutejszy folwark ze strony wojsk polskich w wyniku wojny gło- dowej w 1414 roku. Domniemywać można jednak, że musiały być znaczne. Taki wniosek można wysnuć w oparciu o analogiczne zniszczenia innych okolicznych wsi. Wątpliwe zatem jest twierdzenie, że suto zaopatrzony folwark oparł się najeźdźcom. Po wojnie trzynastoletniej (1454–1466) wieś przeszła na własność polskiego króla. Admini- stracyjnie została przyporządkowana do powiatu chełmińskiego, starostwa brodnickiego oraz do parafii w Nieżywięciu. Zapis z roku 1570–1571 informuje o istnieniu folwarku królewskiego w obrębie wsi oraz zamieszkiwaniu osady przez dziesięciu zagrodników103. Od XVI wieku folwarki przestały spełniać funkcje zaspokajania potrzeb załóg wojskowych czy za- konnych konwentów. Większość produkcji zbożowej przeznaczano na zbyt w nadwiślańskich miastach Prus Królewskich. Tylko niewielka część zboża zaspokajała potrzeby dzierżawcy starostwa i czeladzi. Dostęp do ujścia Wisły i morskiego portu w Gdańsku zapewniał długotrwałą koniunkturę, która sprzyjała sukce- sywnemu powiększaniu folwarcznego areału. Najpowszechniejszą i najbardziej rozwiniętą gałęzią produkcji na folwarkach była uprawa zbóż. To stąd polska szlachta czerpała największe zyski. Spore dochody pobierali też brodniccy starostowie. Na terenie starostwa brodnickiego wysiewano, tak jak i w innych rejonach Polski głównie cztery odmiany zbóż: żyto, owies, jęczmień i pszenicę. Oprócz tego, także groch oraz uprawiano proso, tatarkę, która sta- nowiła odmianę gryki, rzepak oraz siemię. Najwięcej żyta w drugiej połowie XVII wieku wysiewano na polach folwarku w Dąbrówce, bo aż 285 korców. Okres największego załamania gospodarki hodowlanej na terenie brodnickiego starostwa przypadł na lata 1655–1660. Zarówno wojska szwedzkie, jak i polskie zrabowały niemal cały inwentarz z podbrodnickich folwarków. Ocalało jedynie około 30 zwierząt na fol- warku w Dąbrówce. Zapewne pozwoliło to stosunkowo szybko odbudować stan pogłowia. Brakuje danych na temat liczby mieszkańców wsi przed rokiem 1655. Z kolei po wojnie ze Szwedami spisano jedno puste sołectwo, zaledwie wzrąb po zniszczonej siedzibie karczmarza i spisano żyjącego tu jednego lemana [kate- goria uprzywilejowanej ludności wiejskiej]103.

100 Sgh, s. 27. 101 Ibidem. 102 Ibidem. 103 R. S t a w s k i, Z dziejów gospodarczych..., op. cit., s. 207. Opis 1664, s. 59 — na folwarku w Dąbrówce wzmiankowano 8 koni, a w kruszyńskim tylko 1. Za sprzężaj zupełny uważano wtedy parę wołów i parę koni. W 1664 roku lustratorzy spisali tylko 2 pańskie konie oddane w załogę chłopom w Nieżywięciu (s. 59), zaś w 1765 r. — 4 konie u gospodarza we wsi Kawki — Lustracja 1765, k. 52v. 51 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Tabela. Zbiory i plony na folwarku w Dąbrówce w XVII i XVIII wieku.

Rodzaj uprawy Zbiory w korcach Wysiewy w korcach Plon w ziarnie żyto 285 285 - pszenica 30 4 7,5 Rok 1664 jęczmień 150 40 3,7 owies 75 15 5 groch 32,5 18 4

żyto 318 152 2 pszenica 52 - - Rok 1738 jęczmień ok. 104 29,75 3,5 owies 267,5 29,75 3 groch 37,75 6 6,2

Folwark w Dąbrówce był nieźle zaopatrzony narzędziowo. W roku 1738 spisano tam 2 wozy, 2 wagi do wozów, 4 szle parciane, 4 uzdy parciane, lejce splecione z konopi, 2 żelazne pługi pruskie, 4 radle z redlicami, ladę do cięcia sieczki z kosą i stalnicami, 5 siekier, widły żelazne, 3 kłódki żelazne, półkorzec kowany, 8 luszni kowanych, drewniane sządy do noszenia wiader z wodą, 2 dębowe kłody do kiszenia ka- pusty, 2 beczki do wody, żelazny siekacz, skopek, czyli niski trójnóg do dojenia krów, 8 lonów, 4 drabiny, 4 lemiesze do pługów, 4 cowty do pługów, 4 kroje do pługów, 4 jarzma do pługów, toporek, 2 świdry ręczne, strug i dłuto. Posiadanie tego typu sprzętu przez folwark mogło pośrednio dowodzić zatrudniania pracowników najemnych, do prac polowych czy majstrów jak np. cieśli, „mularzy” czy dekarzy. W gospodarstwie w Dąbrówce utrzymywano również liczny stan pogłowia zwierząt hodowla- nych. W roku 1664 hodowano tu 16 wołów, 4 konie, klacz ze źrebięciem, 8 świń, 6 kur i 10 gęsi. W roku 1738 trzymano 18 wołów roboczych, konia, 3 klacze, 2 źrebce, 8 krów, 7 byków, 4 jałówki, 10 świń (w tym 7 macior i 3 stare wieprze), 30 kur, 2 koguty, 18 gęsi, 2 gąsiory, 18 kaczek, 2 kaczory, 4 indyczki, 2 indyki i 2 buhaje. Hodowano tu również stado liczące 200 sztuk owiec104.

Figurka Matki Bożej w Dąbrówce

104 Inwentarz 1738, k. 24. Por. też R. S t a w s k i, Z dziejów gospodarczych..., op. cit., s. 173–215. 52 8. Kruszyny (Wielkie)

Nazwa wsi Kruszyny Wielkie od średniowiecza wiele razy zmieniała swoją pisownię. W roku 1321 zapisano ją pod nazwą Krossin, Crossen i Crussin. W dokumentach z XVI wieku wieś widnieje, jako Cro- szyno, Krossyno i Croszin105. Na przestrzeni wielu wieków zachowało się kilka wzmianek z dokumentów źródłowych dotyczą- cych mieszkańców Kruszyn, wielkości areału lub strat spowodowanych wojnami. Znalazły się również zapisy informujące o przynależności administracyjnych okolic wsi. Zapis źródłowy z roku 1321–25 informuje o fakcie sprzedaży przez komtura z Chełmna Otto von Lutterberga 6 łanów ziemi sołtysowi z Kruszyn. Komtur przekazał mu także 1/3 opłat należnych z kar sądowych, pozwolił także łowić ryby na Jeziorze Wądzyńskim dla własnych potrzeb. Z uprawianych w tym czasie 65 łanów (ok. 1092 ha) ziemi chłopi płacili czynsz po 15 szkojców i dwie kury z każdego łanu. Kolejna XIV-wieczna wzmianka z roku 1343 informuje, że z Kruszyn pochodził jeden z rajców mia- sta Brodnicy – Hermanus de Crussin106. Wielka wojna polsko-krzyżacka z roku 1414, którą nazwano wojną głodową doprowadziła do wielkich zniszczeń okolic Brodnicy. Szkody wojenne kościoła w Kruszynach oszacowano na 400 grzy- wien, natomiast straty wsi były ogromne, bo sięgające aż 6000 grzywien, w tym zabrane 2 konie wartości 8 grzywien i 3 konie sołtysa wartości 12 grzywien, sprzęt jego pachołka 1 grzywna. Zniszczona i upadła wieś wymagała, więc odbudowy i dobierania nowych ziem kosztem lasów. Wzmianka z roku 1423–1424 informuje o obowiązku 1 służby w zbroi lekkiej na rzecz zakonu przez niejakiego Klemensa z Crussin. Zgodnie z kolejnym zapisem z roku 1437–1438 Kruszyny były wsią czynszową stanowiącą własność zakonu krzyżackiego. W tej miejscowości, istniało w omawianym czasie 70 łanów ziemi uprawnej (ok. 1176 ha) z czego 58 łanów było osiadłych, a 12 opustoszałych. Z każdej uprawianej włóki płacono wówczas czynsz wielkości 17 ½ szkojca. Karczmarz obecny w tej wsi przynosił dochód wielkości 7 wiardunków srebra. Druga karczma w Kruszynach była w tym czasie opustoszała107. W wyniku wojny trzynastoletniej (1454–1466) za rządów króla Kazimierza Jagiellończyka wojska zakonu zostały pokonane, a cała dzielnica Pomorza — inkorporowana do Polski. Kruszyny administracyj- nie zostały włączone do powiatu michałowskiego, starostwa brodnickiego i parafii w Lembargu. W roku 1466 wieś była duża i rozległa. Istniało tu 87 łanów ziemi (ok. 1461,6 ha) obłożonych czynszem 17 ½ szkojca i 2 kur z każdego łanu. Z dwóch karczem szynkujących piwo i gorzałkę wpływały opłaty w wysokości 1 grzywny i ½ łaszta szafranu z możliwością opłacenia 7 wiardunków srebra i 6 kur zamiast bodajże najdroższej przyprawy, jaką był w tym czasie szafran. W tym roku wzmiankowano także uprawę 10 łanów lemańskich w obrębie wsi. Z roku 1526 pochodzi przywilej nadany Janowi z Krossyno na 10 łanów we wsi Krossyno wraz z obowiązkiem uiszczania świadczeń zawartych w kontrakcie do zamku brodnickiego. Ów Jan potraktowa- ny został jak inni wasale lub lemani. W XVI wieku, w roku 1570 w obrębie wsi uprawiano 68 łanów chłopskich, 3 łany dzierżawione oraz 1 łan karczmarza, a więc łącznie 72 łany (ok. 1209,6 ha). Oznacza to, że areał ziem uprawnych w po- równaniu do roku 1466 uległ skurczeniu. W 1570 roku w Kruszynach mieszkało i pracowało 2 karczmarzy, 2 kowali, 10 zagrodników oraz 19 komorników (niesamodzielnych gospodarczo chłopów, często nieposia- dających również własnych gospodarstw i ziemi)108.

105 Sgh, s. 61. 106 Ibidem. 107 Ibidem. 108 Ibidem. 53 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Kościół w Kruszynach

Ołtarz główny kościoła w Kruszynach

54 Kruszyny (Wielkie)

Kościół w Kruszynach

Kościół parafialny pod wezwaniem św. Mikołaja zbudowany został w 1. poł. XIV wieku (wzmian- kowany w roku 1414). W tym czasie założono tu także parafię. Od roku 1590 do połowy XVIII wieku mieściła się tu filia Lembarga. Zgodnie z zapisem z roku 1667–1672 kościół filialny w Kruszynach posiadał uposażenie ex usu et possessione cortinus et immemorabili 4 łany. Ta gotycka, orientowana świątynia została zbudowana z głazów granitowych oraz z cegły w górnej strefie ścian, w szczytach oraz najwyższej kondygnacji wieży. Kościół typu salowego wzniesiono na planie wydłużonego prostokąta. Wnętrze nakryto tak zwanym pozornym sklepieniem kolebkowym. W zakrystii i kaplicy występują sklepienia krzyżowo-żebrowe. W kruchcie pod wieżą w narożach dostrzec można zaczepy niezrealizowanego sklepienia. Do kaplicy prowadzi ostrołukowy portal z uskokiem. W ścianach korpusu umieszczone są ostrołukowe okna, które w pewnym, trudnym do uchwycenia czasie powiększono w porównaniu do stanu pierwotnego. Jeden ze szczytów wzniesiono w XVII lub XVIII wieku w stylu ba- rokowym. Szczyt zachodni korpusu wtopiony został w wieżę. Na ścianie południowej głównego korpusu dostrzec można prymitywny zegar słoneczny z XVI–XVII wieku. Główny ołtarz z rzeźbami śś. Piotra i Pawła oraz obrazami i dwoma aniołami wzniesiono w 2. poł. XVIII wieku w stylu rokoko. W polu środ- kowym umieszczono XVIII-wieczną rzeźbę św. Mikołaja, w polu górnym — Najświętsza Maria Panna Niepokalanie Poczęta. Boczny, lewy ołtarz z herbem Leliwa zbudowano w stylu barokowym pod koniec XVII wieku. Ołtarz boczny prawy pochodzi z XIX wieku. Zawiera m.in. płaskorzeźbę Boga Ojca w zwieńczeniu. Około roku 1845 zostały zamalowane barokowe polichromie na stropie. Z zabytków zasługuje na uwagę chrzciel- nica rokokowa z 2. poł. XVIII wieku. Z tego stulecia pochodzi także drewniany chór muzyczny, barokowe ławki i konfesjonał109.

Chór kościoła w Kruszynach

109 K. G r ą ż a w s k i, K. L e w a n d o w s k i, Pojezierze brodnickie. Przewodnik turystyczny, Toruń 1997, s. 26. Internet: http://www.bobrowo.org.pl. [dostęp (20.08.2014 r.)]. Kościół parafialny pw. św. Mikołaja Biskupa wpisano do rejestru zabytków pod nr rej.: A/396 z 24.10.1929 r. 55 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Ołtarz boczny, lewy kościoła w Kruszynach 56 Kruszyny (Wielkie)

Folwark w Kruszynach

Największym i najlepiej wyposażonym narzędziowo folwarkiem na terenie starostwa brodnickiego były w XVIII wieku Kruszyny. Mieściła się tu siedziba klucza i największa w starostwie stadnina koni. Dla- tego można przyjąć, że Kruszyny w XVIII wieku były drugą pod względem rangi miejscowością starostwa brodnickiego. Przed potopem szwedzkim w Kruszynach żyło 13 gburów szarwarkowych. Po wojnie spisa- no tylko 2 gburów, 2 ratajów i 1 karczmarza110. Wygląd zabudowań folwarcznych w XVII wieku w tej miejscowości przedstawiał raczej ponury obraz. Wojna ze Szwedami w latach 1655–1660 doprowadziła do wielu zniszczeń na terenie tego gospodarstwa. Wojska niemal zupełnie przetrzebiły stan pogłowia zwie- rząt gospodarskich (w 1664 roku w folwarku w Kruszynach był tylko 1 koń) oraz wyludniły okoliczne wsie. Odbudowę rozpoczęto jednak tuż po zakończeniu wojny. Już w roku 1664 staraniem starościny brodnickiej Konstancji z Denhoffów Kosowej do stanu używalności doprowadzono folwarczne stodoły. Naprawiono także obory i wyremontowano spichlerz. Źródła historyczne z 1664 roku potwierdziły obecność tylko czte- rech urzędników folwarcznych i dwóch ratajów (ludność poddańcza) z czeladzią w tym folwarku. Odbudo- wą stanu pogłowia zwierząt zajęła się również starościna, która zakupiła dla folwarku 16 wołów i 12 krów. Zwolniła ona także okolicznych chłopów z części powinności wobec dworu. Jednak chłopi z Krusina nadal musieli dostarczać jajek i przędziwa z pańskich zgrzebi. Ponadto dwóch chłopów z Kruszyn regularnie mu- siało przywozić do dworu także mannę. Znacznym obciążeniem dla okolicznej ludności była ponadto dzie- sięcina. Mieszkańcy wsi starostwa brodnickiego aż do rozbiorów zobowiązani byli do oddawania dziesiątej części swoich dochodów dla plebanów ze swoich parafii. Wymiar dziesięciny nie był jednolity i wahał się od półkorczyka do 6 korców żyta i tyleż owsa. Podatek płacili wszyscy mieszkańcy podbrodnickich wsi. Dziesięcinę dla proboszcza z Kruszyn przywozili mieszkańcy Brudzaw, Brudzawek i Kruszyn. Z historycznych źródeł wiadomo, że część brodnickich urzędników rozlokowanych w różnych folwarkach mogła tam utrzymywać swoje zwierzęta hodowlane. I tak na przykład brodniccy podstaro- ściowie utrzymywali krowy na folwarku w Słoszewach i Dąbrówce. W Kruszynach z kolei hodowlą krów zajmowali się ekonomowie. Nie znamy jednak ilości hodowanych przez nich zwierząt, choć wydaje się prawdopodobne, że otrzymywali oni deputat w życie na ich utrzymanie. Ważną sprawą w gospodarstwie folwarcznej był wysiew zbóż oraz wielkość zbieranych po żniwach plonów. Najwięcej żyta w drugiej połowie XVII wieku wysiewano na polach folwarku w Dąbrówce, bo aż 285 korców. Jednak największe plony zbierano właśnie w folwarku kruszyńskim (392 korce z 237 wysia- nych). Również w Kruszynach najwięcej wysiewano i zbierano owsa, jęczmienia oraz pszenicy. Zupełnie zaniechano tam jednak produkcji grochu. Z tych względów folwark w Kruszynach był dla brodnickich starostów najbardziej dochodowym gospodarstwem w produkcji zbóż w XVII wieku.

110 R. S t a w s k i, Z dziejów gospodarczych..., op. cit., tabela s. 207. 57 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Tabela 2. Zbiory i plony w folwarku w Kruszynach w XVII i XVIII w.

Rodzaj uprawy Zbiory w korcach Wysiewy w korcach Plon w ziarnie

żyto 392 237 1,6

pszenica 36 4,5 8

Rok 1663 jęczmień 188 60 3,1

owies 150 90 1,6

żyto 724,5 271 3

pszenica 119,5 39 3

Rok 1738 jęczmień ok. 310 88 3,5

owies 1036,5 348,5 3

groch 25 11,5 2,2

W roku 1738 do folwarku w Kruszynach wiodły podwójne, drewniane wrota przy wjeź- dzie. Głównym budynkiem był dwór, do którego można było wejść po naciśnięciu żelaznej klamki w drewnianych drzwiach, zaopatrzonych w żelazne zawiasy. Do drzwi przytwierdzona była służąca do pu- kania antaba oraz haczyk. W części frontowej dworku zwracały uwagę dwa duże okna oraz komin. Wyposażenie budynku składało się m.in. z 3 okrągłych stołów, dwóch drewnianych stołków, jednego zydla (ławka) i 12 krzeseł obitych czerwoną skórą. Dobrze urządzona była również kuchnia. Dalej za folwarkiem... stały dwie stajnie i wozownia z podwójnymi wrotami, przed którą na rozmiękłej ziemi leżał wyłożony z drew- nianych dylów (przepołowionych drzew) pomost. Po nim najpewniej przemieszczano się po podwórzu. Przy stajni ustawiona była nowa stodoła o jednym klepisku i dwóch sąsiekach oraz z podwójnymi wro- tami. Dach stodoły był dobrą słomą dekowany. Naprzeciw stodoły stała owczarnia długa [zbudowana] w słupy i dyle również z podwójnymi wrotami. Przy owczarni ustawione były ponadto dwie stodoły o trzech klepiskach i czterech sąsiekach każda. Ich stan określono, jako dobry. Stała tam także obora i spichlerz wokół [tych wszystkich budynków stały oparte o dachy] drabiny porządne. Inwentaryzato- rzy opisali również szopkę zwaną przez mieszkańców folwarku psiarnią, która (…) stara y drzewo już ze wszystkiem przygniotło, na nic się nie zda. Przy tym zawalonym budynku stała studnia ocembrowana z żurawiem i kubłem do wody kowanym111. Trudno określić, czy ilość narzędzi występujących w spisach folwarcznych zawsze była jednakowa. Zachował się dokładny spis narzędzi przechowywanych w tym folwarku w roku 1738: (…) wozy 4, wagi do wozów 5, pługi pruskie 2, radel z redlicami 7, widły żelazne 3, brony drewniane 2 (po 46 gwoździ), kłódki żelazne 6, półkorce kowane 6, lusznie kowane 1, beczki do wody 4, lemiesze do pługów 4, cowty do pługów 3, kroje do pługów 4, jarzma do pługów 4, toporki 2, świdry ręczne 2, strug 1, dłut 2, wózek na parę koni 1, kosy sieczkowe 3, babka i kosa 1, motyk do kopania nowin 2, kopernacz do kopania warzyw 1, cechy do piętnowa- nia koni 2, podkowy na konie 7, miechy kowalskie 8, piły 3, pałąki do kotłów 3, kierznia do masła 1, dzieża do chleba 1, drybusik dębowy 1, hak 1, pilnik do pił 1, heble 2, młotek 1, szczotka 1, klamry 2, węgielnica 1112. Zgodnie z tym wyliczeniem folwark w Kruszynach był także najlepiej wyposażonym gospodarstwem na terenie całego starostwa. Folwarki w Słoszewach czy Dąbrówce nie posiadały tak wielu narzędzi.

111 Inwentarz 1738, k. 29, 30, 35, 36, 41, 42, 43, 44. Por. też: R. Stawski, op. cit., s. 176–177. 112 Ibidem, k. 24. 58 Kruszyny (Wielkie)

Zabudowania folwarku w Kruszynach

W porównaniu z rokiem 1738, kilkadziesiąt lat później częściowej zmianie zaczęła ulegać technicz- na strona budowy folwarcznych budynków. Swoistego rodzaju nowością może być niespotykany wcześniej porządny dwór w szachulec pod kleńcem w folwarku w Kruszynach. W roku 1765 pisarzem prowentowym (naliczającym prowent, czyli dochód, a dokładnie dochody i rozchody) klucza brodnickiego był Jan Brosz. Drugi okręg administracyjny w siedzibie klucza w Kruszy- nach obsługiwał Maciej Stawiski — obydwaj od dłuższego czasu pozostający na starościńskich usługach. Samo jednak składowanie w folwarkach w Kruszynach, Słoszewach i Dąbrówce takich sprzętów, jak pługi, brony drewniane, motyki, kopernacze, wózki, wozy z osprzętem, uzdy, i szle parciane, czy konopne lejce potwierdzić może wykonywanie prac polowych częściowo przez pracowników najemnych, którzy te na- rzędzia wykorzystywali. Z kolei spory zasób siekier, drabin, toporków, świdrów, strugów, dłut, pił, pilników do ostrzenia pił, młotków, szczotek, hebli, klamer, węgielnic czy haków pośrednio poświadcza zatrudnianie w folwarkach cieśli, murarzy, dekarzy i stolarzy, budujących i remontujących budynki lub innych pracow- ników najemnych, podejmujących się tego rodzaju prac. Brak w inwentarzach narzędzi do sprzętu zbóż i traw, czyli sierpów i kos tłumaczyć można tym, że te czynności wykonywane były przez chłopów pańsz- czyźnianych w ramach robocizny pieszej. Oprócz tego, czeladź obsługująca największą stadninę starostwa brodnickiego, która mieściła się na folwarku kruszyńskim używała cechów do piętnowania koni. Jako, że kowale mieli tu ręce pełne robo- ty w folwarcznym składzie znalazły się podkowy oraz 8 kowalskich miechów do podtrzymywania żaru. Ponadto stosunkowo wyższe plony uprawy owsa na terenie folwarku kruszyńskiego mogą stanowić tezę o większej dbałości o hodowlę koni, choć może to być jedynie kwestia dobrej jakości gruntów.

Wygląd browaru

Źródła z 1738 roku podają również opis browaru w Kruszynach, który produkował piwo do kar- czem na terenie starostwa brodnickiego. Również we wsi Kruszyny mieściła się w tym czasie karczma z zajazdem, czyli miejsce spotkań i zabaw miejscowej ludności oraz dom zajezdny z pokojami dla podróżnych. Browar w Kruszynie wyglądem i wyposażeniem zbliżony był do brodnickiego. Posadzka w budyn- ku była ceglana, a pułap zbity z tarcic. W ścianach umieszczono dwa okna o dwóch kwaterach. Do środka browaru wiodły podwójne drzwi. W sieni ustawiony był piec do ozdzenia (suszenia) słodów i murowane koryto do ich zalewania. Przy kominie wyprowadzonym wysoko ponad dach ustawiona była tzw. murowana kotlina, która praw- 59 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

dopodobnie pełniła rolę podstawy kotła. W budynku browaru, którego szczyty wystawiono po prusku mieściło się jeszcze kilka mniejszych pomieszczeń. Stał tam piec z kafli prostych i murowany kominek. Z jakich sprzętów korzystali pracownicy browaru i sam piwowar? Opis wymienia statki browarne, w któ- rych kocioł miedziany do piwa 1, kadzi dębowych dużych 2, drybusy 2, ley do piwa 1, nalewka dębowa 1, kosz do chmielu 1, lejek blaszany 1, sztof blaszany 1, sztofów drewnianych 3, beczek piwnych 52.... Oko- liczni chłopi w ramach szarwarku musieli dowozić drewno do browaru. Nie wiadomo jednak, czy składo- wano je w jednej z przybudówek, na powietrzu, czy w samym browarze. Zwyczajowo za jego budynkami rozciągał się ogród warzywny otoczony płotem wyplecionym z żerdzi. W porównaniu do browaru brodnickiego ten analogiczny budynek w Kruszynach wyposażony był nie w drewniane, lecz murowane koryta do słodów i blaszane lejki oraz sztofy do rozlewania wódki. W obu browarach do przenoszenia lub przechowywania szyszek chmielowych używano koszy. Czytając te dwa opisy nie da się jednak oprzeć wrażeniu, że budynki browaru w Kruszynach były w lepszym stanie, a szereg opisów dowodnie poświadcza pomysłowość ich gospodarzy. Ile beczek piwa produkował browar w Kruszynach? - Wydano na szynk do karczem od św. Jana anno domini 1737 do 23 marca 1738 piwa beczek 305. Wydać mogą jeszcze do przyszłego Jana beczek 119. Dałoby to w sumie 424 beczki trunku rocznie. Część tej produkcji przeznaczono jednak na wypłatę tak zwanej rocznej ordynarii urzędnikom i pracownikom folwarcznym. Z tej puli 20 beczek zabierał kru- szyński ekonom, a podstarości 8. Dodatkowo po jednej beczce piwa otrzymywali parobek, włodarz, dwóch fornali, wolarz, dwóch ratajów i owczarz od urtowania pól (czyli użyźniania pól nawozem owiec). Znalazła się także wzmianka ile za swoje usługi inkasował fachowiec w dziedzinie produkcji piwa: Piwowarowi od każdego waru pół beczki, co czyni od warów 22 beczek 11113.

Gorzelnia i pomieszczenia dla inwentarza

Przy browarze mieściła się również gorzelnia do produkcji wódki, nazywanej wówczas okowitą lub gorzałką. Do wyrobu wódki i piwa używano 2 dużych, dębowych kadzi, 2 drybusów (dębowego i sosnowego), drewnianego lejka, nalewki, dębowej konewki, koryta kładzionego pod kadzie i katnarów pod piwo. Najważniejszym naczyniem był miedziany kocioł do piwa o pojemności 3 beczek. Gorzelnia w Kruszynach wyprodukowała od św. Jana 1737 do 23 marca 1738 sztofów wódki 1800. Do przyszłego św. Jana może wynieść jeszcze sztofów 600, co dałoby 2400 sztofów wódki. Generalny dochód browaru w Kruszynach w roku 1738 sięgnął 5399 tynfów. W pobliżu browaru stały: karmnik na wieprze, chlewy i kurniki zamykane drzwiami na biegunach (pionowych obrotowych słupach zamiast zawiasów). Stan tych budynków niejako ukrytych za browarem pozostawiał jednak wiele do życzenia. Z natury rzeczy jednak tego typu przybudówki z uwagi na zalegający wewnątrz nawóz zwierzęcy miały raczej niewielką żywotność114. Ponadto przy stajence browarnej stały jeszcze dwie stajnie z pięcioma żłobami dla koni oraz wozownia115.

Wycinka lasów

Prawdopodobnie już od XVII wieku lub wcześniej sukcesywnie poszerzano wielkie łąki zwa- ne Dembinami, które w 1738 roku sięgały już Brudzaw, Dąbrówki i Nieżywięcia. W XVIII wieku także w pobliżu Kruszyn trwała intensywna wycinka lasów. W okolicy folwarku działało kilku smolników, zaj- mujących się łupaniem desek, klepek i gontów. Ze ściętych uprzednio drzew wypalali oni drewniane kloce na węgiel drzewny oraz wytapiali smołę (dziegeć) w specjalnie zbudowanych do tego piecach. Uzyskiwany przy tej okazji popiół drzewny zazwyczaj ługowano, czyli po odparowaniu wody pozostałą masę prażono w piecu, wyrabiając potaż (ług). W 1738 roku (k.14) Na każde uroczyste święto Boże Narodzenie, Wielka- noc i Zielone Świątki 1 furę [drwa] do Kruszyna [do budynków] zawieść z 1 włóki zobowiązane były 4 wsie olęderskie. Do roku 1765 smolnicy z Kruszyn zdołali wykarczować tyle lasu, żeby założyć nową kolonię (o nazwie Smolniki) i dalej poszerzać uprawiany areał kosztem drzewostanu. Zapewne część ściętych

113 Ibidem, k. 29, 30, 35, 36, 41, 42, 43, 44. Por. też: R. Stawski, op. cit., s. 176–177. 114 Ibidem. Pomostek z dylów w jednym chlewie, do kurników drzwi troje na biegunach z wrzeciądzem y skoblami żelaznemi. Dach in parte [w części – R. S.] dranicami, in parte słomą poszyty, zły nadruynowany. Przy tych kurnikach chlewy stare dwa y stajenka mała z dylów starych w słupy ustawiona (...) pomost z dylów dobry, żłób jeden y drabinka. Dach słomą poszyty.... 115 stare, po prusku w słupki budowane, podwaliny w cale [zupełnie – R. S.] przygniły y drzewo popróchniało. Do wozowni wrota podwojne z desek starych z poręczą (...) szczyty [dachu – R. S.] chrostem poprawione... 60 Kruszyny (Wielkie) drzew trafiała do folwarku jako materiał budowlany. Drewniane bale i deski wykorzystywano do remontu drewnianych budynków lub do wznoszenia nowych. W 1765 r. (k. 33–51) nowe kolonie zwane rumunkami wymieniono w okolicach Tylic, Nieżywięcia, Grabowca i Kawek. W roku 1738 na terenie folwarku kruszyńskiego została zbudowana nowa stodoła. Z racji wielko- ści tego gospodarstwa była to zapewne kolejna i raczej niewielka budowla z drewnianymi wrotami obraca- nymi na drewnianych słupach. Posiadała tylko jedno klepisko (bojewisko) oraz dwa sąsieki. Tej wielkości stodoły były typowe nawet w przeciętnych gospodarstwach chłopskich w tym czasie. Po roku 1772 wieś weszła w skład państwa pruskiego. Jak wykazuje dr R. Birkholz (s. 207–208) w 1864 roku mieszkało tu 638 osób — 314 ewangelików i 324 katolików, z kolei w 1910 roku na 505 miesz- kańców wsi 200 było ewangelikami, a 306 katolikami. Wkrótce wieś znalazła się w obrębie zainteresowań komisji kolonizacyjnej. W 1890 roku bank ziemski w Poznaniu nabył majątek Kruszyny i rozparcelował jego areał, a folwark w pobliskim Anielewie, należący do Kruszyn sprzedał dwom braciom o niemieckim nazwisku — Sand. W celu utrzymania polskości tej wsi wzmogło działalność Towarzystwo „Straż”. Na ob- szar parafii w Dużych Kruszynach, Brudzawy i okolicę skarbnikiem w 1907 roku został Michał Świdecki lub Swidecki — gospodarz z Dużych Kruszyn. W okresie działalności Hakaty, Komisji Kolonizacyjnej i ustaw kagańcowych polskojęzyczna lud- ność z konieczną w tym czasie „szczyptą” nacjonalizmu potrafiła cieszyć się każdym, nawet najmniejszym sukcesem w odzyskiwaniu tego, co polskie. Tu przykład sobotniego artykułu z 13 kwietnia 1907 roku („Gazeta Toruńska”, R. 43, nr 84): Brodnica. W Kruszynach pod Jabłonowem wykupił p. Stawski [prapra- dziadek autora tekstu] z Piwnic od Niemca piękne gospodarstwo, obszaru 300 mórg pszennej i buraczanej ziemi za 59.000 marek. Tak, więc nawet nabycie jednego gospodarstwa z rąk niemieckich i jego przejście do substancji polskiej okazywało się być faktem wartym wówczas odnotowania w prasie. Pół roku później, w niedzielę 1 września 1907 roku, gdy rozszalała się tu wyjątkowo paskudna burza, a pioruny biły zarówno w okoliczne zbory ewangelików, jak i katolicki kościół w Lembargu, jeden z nich trafił w poniemiecką stodołę Stawskiego i spalił ją wraz z tegorocznymi zbiorami. Po I wojnie światowej wieś znalazła się w granicach wyzwolonej Polski. W roku 1926–1927 dzia- łająca w Kruszynach placówka Towarzystwa Powstańców i Wojaków zgłosiła gotowość do poświęcenia swojego sztandaru. W roku 1939 hitlerowscy oprawcy w lesie, w pobliżu wsi Brzezinki nad jez. Bachotek zamordo- wali, spośród mieszkańców Kruszyn, m.in. kowala Alojzego Dąbrowskiego (1904–15 X 1939), rolnika Antoniego Dobiesa (1908–15 X 1939) i rencistę Franciszka Góralskiego (1906–20 XI 1939)116.

116 Por. przypis 65. S. B i l s k i, B. S c h u e t z, Ofiary zbrodni byłego powiatu brodnickiego, [w:] Szkice brodnickie, t. I, pod red. K. G r ą ż a w s k i e g o, Brodnica 1989. 61 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Maszyna omłotowa napędzana przez lokomobilę parową w gospodarstwie p. Neuman. Kruszyny Rumunki – 1936 r.

62 9. Kruszyny Szlacheckie

Kruszyny Szalcheckie, to wieś położona około 6 kilometrów na północny zachód od Brodnicy. Nazwa miejscowości zmieniała się wielokrotnie. Od roku 1342 aż do XVI wieku zapisywano ją pod posta- cią — Crussin, Cruschin, Kruschin, Krwschin oraz Krussin. W 1526 roku kronikarze pisali już: Crvschyny oraz Crussinki. Jedna z pierwszych wzmianek z roku 1343 wymienia niejakiego Piotra z Crussin oraz soł- tysa wsi Grzegorza. W roku 1375 osada stanowiła własność rycerza Jana z Kruszyn117.

Porwanie biskupa

Jak wynika z danych źródłowych w roku 1375 doszło do porwania i uwięzienia katolickiego bi- skupa Chełmna — Niemca Witbolda (Wikbolda) Dobilsteina118. Kto i w jakim celu chciał uprowadzić 63-letniego biskupa? Jak trudnego zadania musiał podjąć się by porwać tak ważną i zapewne doskonale chronioną osobę? Część z tych pytań pozostanie jednak bez odpowiedzi. Wiadomo jednak, że tego arcy- trudnego zadania podjęło się dwóch pasowanych rycerzy — Jan z Kruszyn i niejaki Piotr Schweichin, czyli Piotr Świnka z ziemi dobrzyńskiej. Przyczyny uprowadzenia i motywy kierujące porywaczami po- zostają jednak nieznane. Musiały być jednak niezmiernie ważne, skoro zaryzykowali oni nie tylko swoim dobrym imieniem, ale również życiem. Nie znamy okoliczności uprowadzenia biskupa Witbolda. Wiadomo jednak, że porywacze osiągnę- li swój cel i duchownego zamknęli najpierw w Dobrzyniu, a następnie przewieźli na blisko dwa tygodnie do miejscowości Słoszewy (być może do podziemnej celi dworku). Niewola trwała aż 44 dni. Na wieść o tym zdarzeniu papież Grzegorz XI rzucił na porywacza klątwę. Jan z Kruszyn ukorzył się przed papie- żem, prosząc o zdjęcie ekskomuniki. Zgoda papieża na wycofanie klątwy uzależniona została od ufundo- wania przez rycerza Jana wikariatki przy szpitalu Świętego Ducha w Brodnicy — przytułku dla chorych i konających. Na ten cel od roku 1381 musiał on uiszczać stałą roczną opłatę w wysokości 10 grzywien. Na dodatek, wspólnie z Piotrem Świnką mieli, w ramach zadośćuczynienia ufundować ołtarz w kaplicy szpitalnej w Brodnicy119. Biskup Witbold wkrótce po uwolnieniu wyjechał w swoje rodzinne strony (uro- dził się w diecezji limburskiej), zdając wcześniej diecezję chełmińską kapitule. Pobyt w niewoli najwy- raźniej odebrał biskupowi zarówno chęć sprawowania władzy biskupiej, jak i w ogóle ochotę do pobytu w tym regionie. Oficjalnie zdał biskupstwo między 1380 a 1385 rokiem, używając jednak dożywotnio tytu- łu biskupa chełmińskiego. Przed swoją śmiercią spisał testament, przekazujący legaty katedrze w Chełmży oraz kościołowi klasztornemu w Pelplinie. Zapis z 1403 roku informuje o fakcie otrzymania przez Fryderyka z Crussin 12 grzywien zadatku od zakonu krzyżackiego oraz 6 grzywien na zakup koni. W źródle z roku 1407 ów Fryderyk widnieje już, jako właściciel wsi. Jednak już w roku 1414, w wyniku najazdu na te tereny polskich wojsk pod wodzą kró- la Władysława Jagiełły doszło do tak zwanej wojny głodowej. Krzyżacy oczyścili okolicę ze wszystkiego, co mogłoby wzmocnić polskich wojów, natomiast Polacy dokonali strasznego spustoszenia okolicznych wsi w poszukiwaniu żywności, łupów i furażu dla koni. W wyniku tego najazdu szkody na terenie Kruszyn

117 Sgh, s. 60–61. 118 Urodził się on 26 stycznia 1312 roku w diecezji limburskiej. W latach 1352–1362 stał się kapelanem wielkiego mistrza krzyżac- kiego Winrycha von Kniprode, którego postument można obecnie podziwiać na dziedzińcu zamku w Malborku. Papież Urban V 24 marca 1363 roku nominował Witbolda Dobilsteina na biskupa, a następnie konsekrował go. Był on dziesiątym z kolei biskupem chełmińskim. Z tej krótkiej wzmianki biograficznej jasno wynika, że biskup Witbold należał do osób zasłużonych i ważnych dla zakonu krzyżackiego. Kronikarze odnotowali także fakt, że ów duchowny wszedł w otwarty konflikt z miastem Chełmża o dobra biskupie. Chociaż kłótnia skończyła się ugodą, udowodniła jednak, że Dobilstein bardzo dbał o dobra stołowe i zapewne z radością obserwował rozrastające się włości biskupie, z których sam mógł korzystać bez żadnych ograniczeń. Witbold Dobilstein był sku- tecznym graczem i ważnym „pionkiem na politycznej szachownicy”. 119 Po zdjęciu tej kary jako zadośćuczynienie i pokutę winowajca musiał płacić 10 grzywien rocznie z dochodów kruszyńskiego majątku na rzecz kościoła szpitalnego św. Ducha w Brodnicy od 1381 roku. Kwota ta miała być płacona także przez jego następ- ców. Jednak podczas wojny głodowej (1414 r.) oraz trzynastoletniej (1454–1466) dobra kruszyńskie zostały tak zniszczone, że za- przestano płacenia kościołowi szpitalnemu zasądzonych 10 grzywien. Wyrokiem sądu z 1485 roku ów dług musiał spłacić Szymon Kruszyński. Nie mając pieniędzy, zapisał on wspomnianemu kościołowi 15 łanów ze swoich dóbr wraz z jeziorem Gierztowiec (obecnie jezioro Kruszyny). Gdy świątynię przejęli protestanci, kolejny z właścicieli Kruszyn włączył zapisaną kościołowi ziemię do swojego majątku i nie oddał jej nawet w roku 1596, kiedy świątynia powróciła do katolików. Kościół rozpoczął w tej sprawie nowy proces. Sprawa znalazła finał dopiero w 1614 roku, gdy właściciel Kruszyn Adam Parzniewski zmuszony został do zapłace- nia świątyni i szpitalowi św. Ducha jednorazowego odszkodowania w kwocie 2100 talarów. Tak ostatecznie zakończyła się sprawa, której początek sięga 1375 roku, a więc czasu porwania biskupa. 63 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

i pobliskiego Najmowa oszacowano na 1000 grzywien. Zniszczenia majątku Fryderyka sięgnęły 320 grzy- wien. Zapis z roku 1423–1424 wymienia Kruszyny Szlacheckie, jako własność rycerską obarczoną obo- wiązkiem dla właściciela do 1 służby w zbroi lekkiej. Osada wchodziła w skład komturstwa brodnickiego i parafii Żmijewo. W roku 1485 jezioro Gsthertowcz czyli Gierztowiec (obecnie jez. Kruszyny) zaliczone zostało do terenu wsi. W tym czasie kolejnym właścicielem wsi był Szymon z Turznic. Wdał się on w kon- flikt z księdzem Markiem z ufundowanej wcześniej przez Jana z Kruszyn — wikariatki św. Ducha w Brod- nicy. Powodem była niemożność wypłacania obowiązkowego czynszu 10 grzywien z powodu znacznego zniszczenia wsi. Spór znalazł swój finał przed sądem biskupa chełmińskiego Stefana z Nidzicy, który wy- dzielił z majątku 15 łanów ziemi z jeziorem i przeznaczył je na folwark, pracujący na potrzeby szpitala. W roku 1526 wieś stała się własnością Bernarda Kruszyńskiego i jego bratanka. W 1556 roku ówczesny właściciel Rafał Działyński, wspomniane 15 łanów ziemi oderwał od własności szpitala św. Ducha w Brodnicy i ponownie przyłączył do dóbr kruszyńskich. Powodem było przejęcie kościoła świętoduskiego przez protestantów. Zapis z roku 1570 wymieniał we wsi jednego właściciela — Rafała Działyńskiego, który władał tu na areale 30 łanów chłopskich. Wieś opisano, jako o jednej karczmie i jednym zagrodniku120. Gdy po roku 1772 wieś znalazła się w granicach państwa pruskiego, z czasem weszła w orbitę zainteresowań komisji kolonizacyjnej. „Gazeta Toruńska” w 1912 roku (R. 48, nr 261) pisała: - Kruszyny szlacheckie zagrożone? W „Kurierze Poznańskim”, czytamy: Rozeszła się hiobowa wieść, jakoby Kruszyny szlacheckie przy Najmowie, w powiecie brodnickim w Prusach Królewskich miały przejść w ręce komisyi kolonizacyjnej. Wzywamy właściciela p. Żaka, by bezzwłocznie uspokoił opinię publiczną, jeżeli to uczynić może”. 3 grudnia 1912 roku dodano: („Gazeta Toruńska”, 1912, R. 48, nr 277) - O Kruszyny. Z brodnic- kiego piszą nam: Wobec alarmującej wieści o zaprzepaszczeniu Kruszyn donosimy, co następuje: Kruszy- ny sprzedał pan Żak p. Scheffsowi z Tucholi, a ten wprost kolonizacji. Sprzedaż ta nastąpiła tak prędko i niespodzianie, że zaskoczyła nas wszystkich. Sprzedano Kruszyny mimo licznych ostrzegających gło- sów obywatelskich i przyrzeczeń ze strony właściciela. Dzięki zabiegom obywatelstwa sprawa dotychczas nie jest przegraną. Pani Żakowa, współwłaścicielka Kruszyn zaprotestowała przeciw sprzedaży zrobionej bez jej wiedzy i zezwolenia. Na razie więcej nie donosimy wobec dalszej akcyi ratunkowej. Natomiast gorą- co i często przestrzegać należy rodaków przed panem Scheffsem, właścicielem drogeryi w Tucholi. Jakkol- wiek już dawniej nasze gazety rozpisywały się o jego sprawkach, czyniły to nader oględnie, tak, że sąd o tym panu nie był jasnym i wyraźnym. Dzisiaj nie ma dwóch zdań, że sprzedane włości panu Scheffsowi równa się zaprzepaszczeniu ziemi. Baczność więc przed spółką Scheffs i Robakowski z Tucholi.

120 Sgh, s. 61. 64 10. Grzybno

Pierwsza wzmianka na temat wsi pod nazwą Gribinaw pochodzi z okresu wojny głodowej z roku 1414121. W kolejnych zapisach z XV wieku kronikarze, zapewne niemieckojęzyczni zapisywali tę miejsco- wość pod nazwą Grsibin lub Grzywna. W roku 1570 polscy kronikarze zapisywali: Grzybno122, wywodząc ją zapewne od licznie rosnących w okolicznych lasach grzybów. Niekiedy błędnie zapisywano nazwy: Grzywna lub Grzywno. W latach 1423–1424, wieś lokowana na prawie chełmińskim stanowiła własność rycerską. W za- mian za jej posiadanie i dochody z tym związane rycerz zobowiązany był do odbywania 1 służby w zbroi lekkiej zapewne według żądań komtura brodnickiego — właściciela majątku123. W roku 1447 wieś należała do Jana z Wichulca. Nie wszystkich kolejnych nabywców dało się ustalić. Po roku 1466 i pokonaniu państwa krzyżackiego na mocy postanowień II pokoju w Toruniu — wieś przeszła w ręce polskiego króla. W roku 1526 został wydany przywilej własności dla Stanisła- wa Orłowskiego z Orłowa na 8 łanów w Grzybnie, wsi leżącej wówczas w okręgu kowalewskim. W roku 1570 podzielona była na dwa działy własnościowe, należące do szlachty. Pierwszy we władaniu Konstancji Babalskiej, a drugi należał do Bartłomieja Wichulskiego. Ich dobra położone były w Grzybnie, Wichulcu i Olecznie — łącznie 15 łanów ziemi. Grzybno, położone wówczas w powiecie michałowskim i należące do parafii Brodnica wydawało się stosunkowo dobrze rozwinięte i zagospodarowane. W 1570 roku wymieniono w obrębie wsi karczmę, młyn, kowala i 7 zagrodników124. Jak ustalił brodnicki historyk Jerzy Wultański — w 1672 roku właścicielem wsi był Czecholew- ski, w 1697 Marcin Czapski, dzierżący Niewierz, Wądzyn i zapewne też Grzybno. Na przełomie XVIII i XIX wieku tutejsze dobra były we władaniu rodziny Jezierskich. W 1840 roku majątek w Grzybnie przeszedł w posiadanie Franciszki Łyskowskiej, następnie Euzebiego Łyskowskiego, w 1862 — Stanisława Łyskow- skiego, a w 1867 — Augusta Kuhlowa125, od którego majątek wykupiła w 1890 roku komisja kolonizacyjna. 500 hektarów podzielono na parcele, na których mieli się osiedlić sprowadzeni z Niemiec koloniści — prze- ważnie luteranie. Dopiero w 1945 roku, po odejściu stąd Niemców — ich gospodarstwa zajęli Polacy. W 1867 roku okoliczni ziemianie próbowali ustalić w miarę równy wzorzec kontraktu dla swo- ich robotników. Po długich deliberacjach w kwestii wynagrodzeń robotników ostatecznie przyjęto długi i zawiły, lecz dość sprawiedliwy wzorzec opłat, jaki dawał wtedy robotnikom do podpisania wspomniany Stanisław Łyskowski z Grzybna. Otóż według jego kontraktów każdy pracownik miał godzić się na pracę w majątku na 3 lata. Za zerwanie umowy przewidziano karę pieniężną. Przytoczmy wobec tego dalej oryginalny, XIX-wieczny kontrakt z Grzybna, który wkrótce miał szansę stać się wzorcowym i obowiązującym z pewnymi zapewne różnicami w całym powiecie brodnickim (…) komornik ma trojgiem przez cały rok do wszelkiej nakaza- nej roboty wychodzić, oprócz tego obowiązana jest kobieta od 1 kwietnia do św. Michała [29 września] po południu do każdej nakazanej roboty stawić się. Za to otrzymuje komornik pomieszkanie, od którego nie płaci, szopkę dla trzody chlewnej, wolne utrzymanie 2 krów na pańskiej stajni zimą i latem, za opłatą 20 sgr od sztuki. Nawóz, który sobie przy domu urobi wywozi się bezpłatnie na pole pańskie na jednorazowy uży- tek pod ziemniaki. Zamiast ogrodu przy mieszkaniu dostaje w polu kartoflanem 150 prętów kwadratowych roli, na której ziemniaki mu tylko sadzić wolno. Dzienną płace odbiera w następujący sposób: komornik z czeladnikiem odbierają dziennie od 1 czerwca do 1 września 4 sgr., przez resztę roku po 3 sgr. I oprócz tego za każde 35 dni, które w książkę zapisane zostaną, pobiera komornik 1 korzec żyta, 4 mace grochu. Kobieta zaś pobiera dziennie 4 sgr. z tą różnicą, że jej zarobek w książkę nie zapisuje się, tylko odbiera takowy tygodniowo gotówką. Słomy odbiera komornik każdy co miesiąc 1 pęk126.

121 Ibidem, s. 44. Szkody wojenne w Gribinaw i wsi Sachsendorf oszacowano wówczas na 800 grzywien. 122 Ibidem. 123 Ibidem. 124 Ibidem. 125 J. W u l t a ń s k i, Wichulec..., op. cit., s. 65. 126 „Gazeta Toruńska” 1889, R. 23, nr 28; 1890, R. 24, nr 107; 1890, R. 24, nr 149; 1890, R. 24, nr 197. W 1890 roku pojawiły się doniesienia prasowe w sprawie utraty kolejnych wsi położonych niedaleko Bobrowa i nabycia ich przez komisję kolonizacyj- ną: Wieś Grzybno w powiecie brodnickim, która była w sekwestracji landszaftowej, kupiła w tych dniach komisja kolonizacyjna poznańska. Grzybno było niegdyś własnością Euzebiego Łyskowskiego, po jego śmierci przeszło na własność syna Stanisława [Łyskowskiego], który je odsprzedał przed 20 kilku laty Kulowowi, a od tego Kulowa [Niemca] kupiła je teraz komisja. Grzybno należy do parafii Bobrowo, które już komisja rozkolonizowała. W tej samej parafii leży także Wichulec i Kruszyny wraz z Lisem [obecnie Lisa Młyn — przyp. R. S.] i Anielewem. 65 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

W 1880 roku Grzybno, nazywane przez Niemców od 1876 roku Griewenhof było uznawane za dawne dobra rycerskie, położone w powiecie brodnickim tuż przy bitym trakcie z Brodnicy do Jabło- nowa, w otoczeniu lasów, około 1 mili od Brodnicy i 21 mil od Jabłonowa. Obszar ziem zajmował wtedy 2100 mórg, czyli 536,13 ha. Wokół naliczono 18 budynków, 11 domów mieszkalnych, w których żyło 102 katolików i 12 ewangelików. Dzieci dowożono do szkoły w Bobrowie, tam też mieściła się siedziba parafii. Najbliższa poczta była w Brodnicy127, dopiero 9 lat później zaczęła funkcjonować w Bobrowie. Jak ustalił R. Birkolz — około roku 1893 zaczęła tu działać szkoła ewangelicka z obsadą nauczyciela ewan- gelickiego od roku 1900. W latach 1894–1898 obszar wsi wynosił około 520 ha. W 1885 r. żyło tu 125 ka- tolików i 21 ewangelików. Z kolei w roku 1910 mieszkali tu Polacy (61 katolików i 1 ewangelik) i Niemcy (202 ewangelików i 5 wyznawców innych religii) — łącznie 269 osób. W 1939 roku mieszkało tu jeszcze około 65 Niemców, tak więc ich procentowy udział w liczbie mieszkańców wsi w latach 1910–1939 spadł z 78% do 26,5%. W Brzezinkach nad jez. Bachotek w 1939 roku hitlerowcy rozstrzelali m.in. nauczyciela z Grzybna Stanisława Katryńskiego (1905–6 XI 1939)128.

Kościół w Grzybnie

127 Za: J. W u l t a ń s k i, Wichulec..., op. cit., s. 66. Por. też R. B i r k h o l z, Der Kreis Strasburg-Geschischte…, op. cit., s. 177. 128 R. B i r k h o l z, Der Kreis Strasburg-Geschischte…, op. cit., s. 80, 102, 140. Por. przypis 65 – S. B i l s k i, B. S c h u e t z, Ofiary zbrodni byłego powiatu brodnickiego, [w:] Szkice brodnickie, t. I, pod red. K. G r ą ż a w s k i e g o, Brodnica 1989. 66 Grzybno

Kościół

Neogotycką świątynię dla ewangelików w Grzybnie wybudowano w latach 1896–1898, przyozda- biając ściany korpusu z czerwonej cegły na kamiennej podmurówce — ciemną, glazurowaną zendrówką w zwielokrotnionych układach rombowych. Budowla posiada charakterystyczne, trójboczne prezbiterium przylega do zamykającego bryłę nawy schodkowego szczytu. Czworoboczna wieża, zwieńczona cztero- spadowym, wysmukłym dachem została wybudowana od zachodu. Dwa lata później erygowano ewange- licką parafię, która w roku 1910 obejmowała okolicznych luteran z Bobrowa, Chojeńskich Bud, Chojna, Czekanowa, Drużyn, Grzybna, Kruszyn Szlacheckich, Najmowa, Sumowa, Sumówka, Sosna Szlachec- kiego, Wądzyna i Wichulca, licząc 202 wiernych. Gdy w 1945 roku odeszli stąd niemieccy ewangelicy — opuszczoną świątynię przejęli brodniccy franciszkanie. Dopiero 10 czerwca 1948 roku kościół został poświęcony pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa. Jak dalej wskazuje Wultański — 9 wrze- śnia 1950 roku świątynia zasiliła parafię w Bobrowie, stając się jej filią. Odrębną parafię rzymsko-katolicką w Grzybnie utworzył 1 listopada 1978 roku biskup chełmiński Bernard Czapliński129. Tuż obok kościoła rozciąga się dawny park dworski i murowany dwór z około 1840 roku, wybudo- wany w stylu klasycystycznym.

Dwór z około 1840 r. w Grzybnie

129 Ibidem, s. 66–67. Kościół w Grzybnie i cmentarz przykościelny wpisano do rejestru zabytków pod nr rej.: A/1258 z 30.11.2006 r. 67 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Kościół w Kawkach

68 11. Kawki

Kawki to wieś położona około 15 kilometrów na zachód od Brodnicy w kierunku Torunia. Pierw- sze wzmianki pisane na temat tej osady pochodzą z XIV wieku. Nazwa wsi zmieniała się wówczas kilka- krotnie i miała postać: Kaucke, Kaffke, Krawka i Kauka130. Obecna nazwa ustaliła się prawdopodobnie w XVI wieku — zapis z roku 1535 informuje o uzna- waniu wsi Kawky za własność polskiego króla. Jednak aż do drugiej połowy XV wieku osada należała do zakonu krzyżackiego. Pierwszy, zachowany zapis z roku 1303 świadczy o przynależności administra- cyjnej Kaucke do komturstwa kowalewskiego. W roku 1437–1438 wieś objęta była już kontrolą komtur- stwa brodnickiego131. W roku 1303 mistrz krajowy Konrad von Sack spisał dokument dla wsi Kaucke (Kawki), którą w tym czasie posiadali na prawie polskim dwaj bracia — Bogusz i Gostko. Za zgodą braci, komtur Ko- walewa Otto, dokonał lokacji wsi na prawie niemieckim. Pod topór nowych osadników przeznaczono 60 łanów ziem (ok. 1008 ha), które prawdopodobnie wtedy porastał las. Bogusz otrzymał 7 łanów wolnych z prawem dziedziczenia na potomków. Nałożono jednak na niego obowiązek pełnienia służby w zbroi lekkiej dla pożytku zakonu zarówno na miejscu, jak i w wyprawach. Bogusz nie otrzymał prawa zasia- dania w ławach sądowych. Z niewiadomych przyczyn jego brat Gostko był niezdolny do pełnienia służby zbrojnej. Musiał, więc zrzec się 7 łanów wolnych. Otrzymał wówczas 2 łany ziemi obłożonych czynszem ½ grzywny i 4 kur132. Mieszkańcy wsi dotkliwie odczuli skutki walk polsko-krzyżackich w okresie tak zwanej wojny głodowej z roku 1414. Pomimo rozgromienia zakonu przez wojska Jagiełły w czasie wielkiej wojny (1410– 1411), Rzeczpospolita nadal nie posiadała dostępu do ujścia Wisły, a skromne w stosunku do skali zwycię- stwa nabytki terytorialne uzyskane w wyniku pierwszego pokoju toruńskiego nie zadowalały strony pol- skiej. Dlatego król Władysław Jagiełło zdecydował się kontynuować wojnę na ziemi wroga. Wkroczenie oddziałów polskich na ziemie krzyżackie doprowadziło do poważnych zniszczeń i spustoszeń okolicznych wsi. Siły krzyżackie były zbyt słabe, by sprostać w polu polskiej jeździe. Dlatego zamknięci w zamkach i warowniach Krzyżacy unikali decydujących starć i starali się oczyszczać przedpola z jakiejkolwiek moż- liwości zaopatrzenia dla polskich wojsk. Palono wsie, stogi siana, zapasy zboża. To, czego nie zdążyli przechwycić i zniszczyć Krzyżacy, tego dokonali Polacy. W roku 1414 rozłożona obozem pod Brodni- cą armia Jagiełły, która prowadziła oblężenie zamku potrzebowała żywności i furażu dla koni. W celu jego zdobycia polskie podjazdy wypuszczały się daleko od Brodnicy w tych kierunkach, gdzie liczono na zdobycz. Prawdopodobnie jeden z takich podjazdów mógł dotrzeć do wsi Kawki. Mieszkańcy posta- nowili bronić swojego dobytku i postawili opór najeźdźcom. W trakcie walki, która się wywiązała zginęło 3 mieszkańców, a kolejnych 2 uprowadzono. Wieś podpalono, doprowadzając do zupełnego zniszczenia osady. Najeźdźcy nie oszczędzili również tutejszej świątyni, w której wybito większość okien. Niewykluczo- ne, że mogły one same popękać od gorączki trawiącego wieś pożaru. To prawdopodobnie Polacy ściągnęli z kościelnej wieży dwa dzwony, które stały się również ich łupem. Obrabowane i zniszczone zostały także kościelne włości w Kawkach. Straty tutejszego proboszcza oszacowano na 200 grzywien. Straty powstałe na 62 uprawianych łanach chłopskich wyniosły aż na 1400 grzywien, a wieś Kawki wymagała odbudowy niemal od podstaw133.

130 Sgh, s. 52. Nazwa może wywodzić się od chronionego dziś ptaka — kawki (Coloeus monedula) — z rodziny krukowatych, wykazującego cechy synantropijności, czyli łatwości w przystosowaniu się do życia w środowisku silnie przekształconym przez człowieka. Lokalnie może być liczny. Z reguły jest to ptak wielkości gołębia, a obie płcie ubarwione są jednakowo. Upierzenie zazwyczaj czarne, a boki szyi, głowy i karku łupkowoszare. Na głowie czarna „czapka”. Silnie kontrastują z upierzeniem tę- czówki oczu, które są jasnobłękitne. Kawki są ptakami towarzyskimi, które zazwyczaj tworzą niewielkie stada, w których pary trzymają się wyraźnie razem. W stadach kawek panuje ścisła hierarchia. Dotyczy ona również łączenia się tych ptaków w pary. Samiec mający np. numer 5 w hierarchii łączy się z partnerką zajmującą także miejsce nr 5. W przypadku zmiany kolejności hierarchicznej kawek w strukturze stada zmianie ulegają również związki kawek. Jeżeli więc jeden z partnerów awansuje, zawie- ra nowy związek z kawką, która poprzednio w strukturze stada znajdowała się od niego o jedną pozycję wyżej — szerzej patrz: Vitus B. D r o e s c h e r, Ludzkie oblicze zwierząt, Warszawa 1999. 131 Sgh, s. 52. 132 Ibidem. 133 Ibidem. Dla porównania straty wsi Kruszyny wynosiły aż 6000 grzywien, Góral wyliczono na 2000 grzywien, a uszkodzenia samego zamku w Brodnicy na 1600 grzywien, straty w mieście obliczono na 2000 grzywien. Można więc przyjąć, że Kawki były jedną z najbardziej zniszczonych podbrodnickich wsi w okresie wojny głodowej w 1414 roku. Por. też: P. S t a n n y, Brodnica 1414. Finał wojny głodowej, Brodnica 2004. 69 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Brak informacji źródłowych nie pozwala odpowiedzieć na pytanie, jakie starania podjęli komtu- rowie dla podźwignięcia spalonej i zniszczonej wsi. Domniemywać można, że dokonano ponownej lo- kacji wsi i nowych nadań z redukcją podatków, co było w tym czasie szerzej praktykowane w państwie zakonnym. Niewątpliwie starano się jednak wieloma sposobami ją odbudować. Poświadcza to pośrednio kolejna wzmianka z roku 1437–1438, która obrazuje sytuację po 23 latach od pożaru. Zgodnie z tym za- pisem, w obrębie wsi istniały 43 łany gruntów czynszowych, z czego 30 łanów nadal świeciło pustkami, lecz 13 łanów było uprawianych. Chłopi płacili z nich czynsz po 19 szkojców z łanu. Sołtys, który posiadał 6 łanów ziemi płacił 1 grzywnę czynszu „za nadmiar”. Tutejszy proboszcz posiadał 4 łany ziemi. Karczma w Kawkach nadal nie była obsadzona i zapewne z uwagi na zniszczenia opisano ją, jako opustoszałą134. Trwający proces odbudowy wsi po raz kolejny doznał gwałtownego wstrząsu w wyniku kolejnej wojny polsko-krzyżackiej z lat 1454–1466, nazywanej powszechnie wojną trzynastoletnią. Brak wzmianek z tego okresu nie pozwala prześledzić skali i rozmiaru zniszczeń wojennych. Zgodnie z postanowienia- mi drugiego pokoju toruńskiego z roku 1466 Polska zajęła całą prowincję pomorską, którą przyłączono do państwa polskiego. Wieś Kawki włączono administracyjnie do powiatu michałowskiego i starostwa brodnickiego oraz w związku ze zrujnowaniem kościoła — do parafii Nieżywięć. Około roku 1570 upra- wiano tu 40 łanów chłopskich, 6 łanów sołeckich i 7 łanów chełmińskich (łącznie ponad 890 ha). Istniała też karczma i nieznani z liczby zagrodnicy135. Obecny kościół w Kawkach został zbudowany w roku 1857, w stylu neogotyckim, z cegły. W ołta- rzu bocznym umieszczony został barkowy obraz z drugiej połowy XVII wieku — Pokłon Pasterzy. Z tego okresu zachowała się również barokowa puszka z krzyżykiem oraz dwa cynowe lichtarze z XVIII wieku. Przed potopem szwedzkim, czyli przed 1655 rokiem w Kawkach mieszkało 2 gburów, czyli peł- norolnych chłopów i 1 ogrodnik — chłop z niepełnym areałem i inwentarzem. Po wojnie spisano tylko 1 sołtysa i 1–2 lemanów, czyli uprzywilejowaną ludność wsi. Zniszczenia musiały pokrywać się zapewne z innymi na terenie okolic Bobrowa i były znaczne. Z XVIII wieku zachował się ciekawy i dość rzadki, jeśli chodzi o charakterystykę chłopskiej czeladzi, źródłowy zapis dotyczący wsi Kawki. Zgodnie z nim zagro- da chłopska otoczona była płotem z drewnianych żerdzi lub wyplatanym z chrustu. W pobliżu zabudowań na ogół znajdował się ogród warzywny, spełniający także rolę sadu owocowego. Wewnątrz zagrody stała (…) chałupa w szachulec z izbą, sienią i komorą niezła, przy niej dwie stodółki, każda o dwóch sąsiekach i jednym klepisku w szachulec, stare, nie bardzo dobre, szopka i stajnia w rogu stodółki w szachulec stara, zła, w drugim rogu stodółki spicherek o jednym, górnym sypaniu niezły, w pośrodku tych gumien chlewik w szachulec stary. W tej chałupie mieszka Gospodarz z gospodynią i czeladzią, ma wołów pańskich cztery, koni cztery, krów dwie, dwa cielaki136. To dosyć uszczegółowiony opis zabudowań gbura ze wsi Kawki, da- jący wyobrażenie o wyglądzie gospodarstwa pełnorolnego i zamożnego chłopa. W porównaniu ze stanem i wyglądem budynków ogrodników, a tym bardziej komorników — różnice musiały być znaczne. Komor- nicy, czyli ubodzy chłopi bez ziemi, utrzymujący się z pracy najemnej mieszkali wówczas tak: (...) w cha- łupie w słupy i dyle nowo wystawionej mieszkał komornik, mający tylko jedną krowę; drugi — w chałupie w słupy i dyle starej, nie bardzo dobrej ze stodółką i szopą pod jednym dachem, przy niej krów jedna, wołów dwa, jałowego jedno. Inny z kolei zamieszkiwał w budzie, prawdopodobnie jednoizbowej pod dranicami. Zróżnicowanie to występujące tylko w obrębie wsi Kawki musiało pokrywać się z sytuacją tych mieszkań- ców w całym starostwie137. W XIX wieku, w czasie działania pruskiej komisji kolonizacyjnej także do wsi Kawki przybywali ewangeliccy koloniści z Niemiec. W roku 1857 pobudowali tu własny kościół. W 1864 roku mieszkało tu 152 ewangelików i 118 katolików — łącznie 270 osób. Żywioł niemieckojęzyczny i ewangelicki za- czynał więc wyraźnie górować nad polskim i katolickim. W 1882 roku zaczęła tu działać szkoła dla dzieci z ewangelickich rodzin138. W 1910 roku niemieccy koloniści oraz administracja zaborcy zaczęli stosować nową nazwę dla wsi Kawki — Hermannsruhe139. Gdy po I wojnie światowej Kawki znalazły się w granicach

134 Ibidem. 135 Ibidem. 136 Lustracja 1765, k. 52v. 137 Szerzej patrz: R. S t a w s k i, Z dziejów gospodarczych..., op. cit., s. 187; A. P i ą t k o w s k i, Kultura materialna ludności chłopskiej w dobrach biskupstwa chełmińskiego w połowie XVIII wieku, [w:] „Rocznik Grudziądzki”, t. V–VI, Grudziądz 1970. 138 Szerzej: R. B i r k h o l z, Der Kreis Strasburg-Geschischte…, op. cit., s. 140. 139 Ibidem, s. 349. W 1920 władze polskie wróciły do nazwy Kawki, lecz w 1943 władze hitlerowskie ponownie wprowadziły na- zwę Hermannsruhe. Szerzej o dziejach wsi w niemieckojęzycznym wydaniu książki: s. 44, 60, 62, 66, 81, 87, 102, 106, 107, 109, 110, 116, 138, 140, 149, 175, 184, 206, 213. 70 Kawki

Obraz Pokłon Pasterzy w kościele w Kawkach

71 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

niepodległej Polski, tutejsi mieszkańcy wykazywali m.in. inicjatywy patriotyczne, organizując w Kawkach zebrania Towarzystwa Powstańców i Wojaków. Dzięki staraniom rotmistrza Krygera z Dąbrówki i druha Kalinowskiego z Wichulca cykliczne spotkania urządzano w Dąbrówce i w Kawkach. Tu też kaptowano nowych członków i propagowano rozwój tej organizacji140. We wrześniu 1939 roku na skutek działań polskiego wojska miał zginąć tutejszy gospodarz, Nie- miec Hermann Kunisch — wyczerpany zbyt długim marszem i ranami umarł w brodnickim szpitalu141. W czasie okupacji w Hermannsruhe oraz w Bobrau umieszczono siedziby gminy. Jesienią 1939 roku w la- sach koło Brzezinek nad jez. Bachotek hitlerowcy zabili m.in. rolnika ze wsi Kawki — Jana Śmigielskiego (1896–15 X 1939)142. Prawdopodobnie parafia i najstarsza świątynia pochodzą z początku XIV w., chociaż pierwsza wzmianka o parafii pojawiła się dopiero w XV w. Do jej upadku i w rezultacie likwidacji w decydujący sposób przyczyniły się kolejno: wojna trzynastoletnia w latach 1454–1466, reformacja i wojny polsko- szwedzkie. Wieś przyłączono do parafii w Nieżywięciu. Duży napływ kolonistów niemieckich sprawił, że w 1857 r. ewangelicy zbudowali swoją świątynię. W 1947 r. nieużytkowany dawny ewangelicki ko- ściół został przejęty przez katolików. Nadano mu patrona św. Antoniego Padewskiego i dekretem bi- skupim obiekt stał się filią świątyni w Nieżywięciu. Jest to kościół neogotycki, murowany z cegły. W ołtarzu bocznym na uwagę zasługuje Pokłon Pasterzy — barokowy obraz z drugiej połowy XVII wieku. We wsi znajduje się też neogotycki dwór pochodzący z drugiej połowy XIX w. Wymurowany został z cegły na planie prostokąta z dwutraktowym układem wnętrz i frontowym gankiem, wspartym na dwóch kolum- nach i zwieńczonym żeliwnym balkonem. Dwór został otoczony parkiem o wielkości 1 hektara z pięknie zachowanym starodrzewem143. W Kawkach znajduje się też miejsce pamięci, jakim jest grób niezidentyfi- kowanych jeńców radzieckich, pochowanych tu w styczniu 1945 roku.

140 „Słowo Pomorskie” z dn. 1926.03.28 r., R. 6 nr 72: Nowa placówka wojacka. Nieżywięć, pow. brodnicki. W niedzielę 14 marca [1926 r.] zebrali się tutejsi i zamiejscowi obywatele w lokalu p. Pawłowskiego, celem założenia Towarzystwa Powstańców i Wojaków na tutejszą parafię. P. rotmistrz Kryger z Dąbrówki jędrnemi słowy zachęcał i zapraszał do wspólnej sprawy. Zgłosiło się 67 członków, prezesem obrano p. Kr. z D. [Krygera z Dąbrówki zapewne]. Zebrania odbywać się będą kolejno w Dąbrówce i w Kawkach. Poświęcenie sztandarów odbyło się w ostatnim roku w Iłowie, Zbicznie i Wrockach. Dalsze poświęcenia sztandarów zgłoszono w sekretariacie w Mszanie, w Kruszynach, Lubawie i Sampławie. Po przemówieniu delegata związku składa prezes okręgu sprawozdanie z działalności za rok 1926. Prezes stwierdza, iż okręg brod- nicki powiększył się w ostatnim czasie o więcej, niż 100 procent. Założono 24 koła; obecnie mamy 47 Towarzystw. - Do utworzenia nowych towarzystw przyczynili się szczególnie inż. Widy (3 towarzystwa), wiceprezes Marczak (2 tow.), druh sekretarz okręgowy Kamiński (2 tow.), kapitan Bosiacki (2 tow.), druh Żebrowski (4 tow.), druh Kalinowski z Wichulca (2 tow.), por. 67 pp Sikorski (5 tow.) za co składa się im ze strony zarządu okręgowego serdeczne podziękowanie. Okręg liczy około 2500 członków. W czasie dyskusji wyłoniła się kwestia wzoru sztandaru. Delegat Związku wyjaśnił zebranym, jak wygląda przepisowy sztandar i że sztandar z wizerunkiem Matki Boskiej jest nieprzepisowy. Z tego powodu prowadzono bardzo ożywioną dyskusję. Druh Kuja- wa, prezes Koła Wrocki protestuje przeciw temu, wskazując, że wizerunek Matki Boskiej na sztandarach tradycyjnie powinien być zachowany. W tym samym duchu przemawiali druhowie Serożyński, Urbanowski, Galiński itd. Sprawę tę uwieńczono jednogłośnie uchwaloną rezolucją do Związku w Poznaniu: „Zebrani delegaci Towarzystwa Powstańców i Wojaków na okręg brodnicki dnia 10.04.1927 r. w Brodnicy oświadczają, iż życzą sobie, ażeby wizerunek Matki Boskiej został zachowany na naszych sztandarach na Pomorzu”. 141 Ibidem, s. 110. 142 Ibidem, s. 116. Por. przypis 65 — S. B i l s k i, B. S c h u e t z, Ofiary zbrodni byłego powiatu brodnickiego, [w:] Szkice brod- nickie, t. I, pod red. K. G r ą ż a w s k i e g o, Brodnica 1989. 143 K. G r ą ż a w s k i, K. L e w a n d o w s k i, Pojezierze brodnickie…, op. cit., s. 26. Katolicki kościół filialny w Kawkach z 1886–1887 roku i dawny przykościelny cmentarz, część południowa z XIX w. wpisano do rejestru zabytków po nr. rej.: A/1565/1-2 z 28.06.2010 r. 72 12. Małki

Najstarszy zapis na temat wsi Małki pochodzi z roku 1322 i wymienia ją pod postacią Molkaw. W innych wzmiankach z XIV wieku tę miejscowość zapisywano, jako Malkow, Malkau, Molkau, czy Mal- ko. Dopiero od 1570 roku zapisywano ją w brzmieniu Malky144. W roku 1322 komtur kowalewski Otto Bonsdorf, nadał wsi Molkaw (Małki) przywilej na pra- wie chełmińskim sołtysowi Konradowi de Kornice (Konrad z Kornic) na 11 łanów (ok. 184,8 ha) pri- ma locatione (pierwszej lokacji). Z tych gruntów 4 łany wolne miał otrzymać sołtys, a kolejnych 6 ła- nów wolnych — bracia Mikołaj i Marcin feodales za servitium Polonicale zakonowi w Kowalewie. Z 30 łanów osiadłych (ok. 504 ha) Krzyżacy pobierali czynsz po 1 grzywnie i 1 gęsi z łanu, a od karczmy 3 wiardunki. Z owych 11 łanów plebanowi w Słoszewach przysługiwało po 1 korcu żyta z łanu. Poza tym na prośbę wspomnianego sołtysa wydzielono mu dodatkowych 8 łanów ziemi, z czego 1 łan (ok. 16,8 ha) był wolny od ciężarów i posług145. W roku 1340 niejaki Claucon de Jura posiadał — Cantyl, Małki, Chojno i Niewierz. W XIV wieku było tu 40 łanów areału ziem (ok. 672 ha), z tego 4 łany wolne oraz 2 łany ziem należących do „listowego”, a więc osoby — posłańca, działającego na rzecz zakonu w charakterze gońca. Na przełomie XIV i XV wieku wieś się rozwijała zapewne kosztem drzewostanu, a w jej granicach kontraktowano owych osadników. Tę hipotezę potwierdza zapis z 1414 roku, kiedy to liczyła już 60 łanów ziemi (ok. 1008 ha). Jednak pożoga wojny polsko-krzyżackiej zwanej głodową, która wówczas nawiedziła wieś i inne miejscowości doprowadziła do jej zniszczenia. Straty oszacowano na 3000 grzywien. Niezbyt szybko udało się podźwignąć ją z gospodarczego upadku. 23 lata po wojnie, bo w roku 1437 do Małk, jako własności zakonu należały 34 łany ziemi, z czego 14 było osiadłych, a 20 łanów w wyniku wojny opustoszało. Mieszkających tam ludzi obłożono czynszem 17 szkojców z każdego łanu. Wiejski karczmarz płacił zakonowi 3 grzywny. Gdy po roku 1466 przeszła na własność polskiego króla, sytuacja gospodarcza zaczęła się popra- wiać. W 1570 roku Małki opisano, jako wieś położoną w powiecie michałowskim, starostwie brodnickim i w parafii Wrocki. Spisano wówczas 36 łanów chłopskich i 4 sołtysa. Prócz zagrodników wymieniono też pracującego w Małkach karczmarza, kowala i bednarza146. Dzieje wsi w XVI w. wymagają ustaleń.

Leśniczówka w Małkach

144 Sgh, s. 76. 145 Ibidem. Powyższe dane pochodzą z transumptu z roku 1635 — są więc uwierzytelnioną oficjalnie kopią oryginalnego doku- mentu, stanowiącą jego zastępstwo w czynnościach prawnych. Ten odpis traktowany jest, jako falsyfikat. Może więc nie zawierać prawdy historycznej. 146 Sgh, s. 76. 73 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Nie wiadomo też ilu mieszkańców miała przed potopem szwedzkim. Po wyniszczającej wojnie, jaką była wojna polsko-szwedzka z lat 1655–1660 Małki doznały wielkich strat. Mogły je spowodować przemarsze wojsk oraz dziesiątkujące ludność epidemie. Cztery lata po zakończeniu walk lustratorzy zapi- sali wzmiankę: ta wieś cale [zupełnie, całkowicie] pusta. Oznaczało to, że w jej obrębie nie było żadnego gospodarstwa chłopskiego. Spisano jedynie 1 sołtysa i 1 lemana. Starościna brodnicka i zarazem woje- wodzina chełmińska Konstancja z Denhoffów Kosowa próbowała jednak podźwignąć zarówno tę wieś oraz inne z gospodarczego upadku: tylko za pozwoleniem jej mci pani wojewodziny pan Wojciech i Katarzy- na Moiaczewska małżonkowie na pustych rolach pewne części na zimę zasiali, czynszu żadnego nie płacą. Była to pierwsza rodzina chłopska, która rozpoczęła prace gospodarskie w tym rejonie po roku 1664. W tym czasie, w obrębie wsi istniało gospodarstwo lemańskie (kategoria uprzywilejowanych go- spodarzy), które zostało utworzone z nadania krzyżackiego w roku 1322 i odnowione przez króla Włady- sława IV Wazę dokumentem podpisanym 17 września 1635 roku. W roku 1664 posesorem tegoż lemaństwa był niejaki Szymon Małkowski. Areał lemański wynosił 6 włók (około 100 hektarów). Innym uprzywilejo- wanym gospodarstwem było ponadto sołectwo nazywane wówczas szołtystwem. Do tego majątku, zgodnie z kontraktem przypisana była jedna włóka lasu i cztery włóki ziemi. Sołectwo posiadała wówczas Anna Łukaszowa, która zapewniła prawo dziedziczenia swojej córce Annie147. Zgodnie z zapiskami źródłowymi z pierwszej połowy XVIII wieku posesorem tutejszego folwarku był Andrzej Ryzopp. Nadanie majątku ze wszystkimi budynkami, rolami (...), drzewo z lasu, z przynależno- ściami, prowentami, dochodami, pożytkami otrzymał on w roku 1734 w Gdańsku od ówczesnego starosty brodnickiego Franciszka Bielińskiego. Do folwarku przydane jest lemaństwo w Małkach, in vim którey wsi y lemaństwa pomieniony donataryusz kanonu rocznego grot annis na święty Marcin po 15 zł do prowentu zamkowego płacić powinien; od inszych ciężarów wolny. Przy tym prawie jest rescrypt z 1735 r. od Bie- lińskich, którzy uwalniają go od sum kwarcianych [podatek na wojsko kwarciane — około ¼ dochodów] ab ad 1734 jako też y na przeszłe lata od kwoty kwarcianej kanonu rocznego [płaci] zł 15148. Sołectwo w Małkach obejmowało w tym czasie areał czterech włók. Zatem w porównaniu do sy- tuacji sprzed 74 lat wielkość majątku nie uległa zmianie. W roku 1765 na terenie wsi Małki, źródła historyczne wymieniają najbardziej uprzywilejowaną grupę ludności wiejskiej, jaką byli emfiteuci. Z tytułu korzystnych i długoletnich zazwyczaj kontraktów mogli oni przeprowadzać szereg inwestycji w swoich gospodarstwach, nie wyłączając nawet najbardziej kosztownej melioracji. Stosowny kontrakt został nadany gburom przez Dorotę Henriettę i Franciszka Bie- lińskich. Emfiteuza została nabyta, za zgodą starostów, przez Jana Gerkę, Marcina Gogolina, Andrzeja Borowskiego i Jerzego Jarego od dotychczasowego właściciela tych ziem — Andrzeja Ryzoppa. Zgodnie z tym kontraktem na gruntach emfiteutycznych na terenie wsi mieszkało w tym czasie siedmiu gburów: Andrzej Bobrowski, Hetman Janka, Jakub Hanka, Jerzy Radaca, Jan Draba, Jędrzej Jeka i Piotr Gogolin. Pierwszy z nich posiadał szachulcową chałupę, stodołę, szopę i stajnię i hodował sześć wołów, sześć koni, pięć krów i dwie jałówki. Janka posiadał podobne gospodarstwo wraz z inwentarzem czterech wołów, koni, krów i trzech jałówek. Podobne gospodarstwo pod względem wielkości i inwentarza zaj- mował Jakub Hanka oraz Jerzy Radaca. Piąty z gburów — Jan Draba ma chałupę i stodołę w szachulec, dachy dobre; [ma] wołów 2, koni 4, krów 3, jałowego 2. Zgodnie z kontraktem nie musieli odrabiać robót szarwarkowych. Dziesięcinę oddawali do proboszcza we Wrockach. Dzięki zachowanemu dokumentowi z roku 1765 możemy prześledzić dalsze dzieje lemaństwa i sołectwa we wsi Małki: (…) w tej wsi jest sołectwo i lemaństwo wespół złączone, którego ma być włók 11 według krzyżackich praw, teraz zaś tylko 5 mają być, które dzisiejsi profesorowie nam prezentują IMPP

147 R. S t a w s k i, Starostwo brodnickie w drugiej połowie XVII i w XVIII wieku, Toruń 1999 — praca magisterska, s. 114–139. 148 Ibidem. 149 Ibidem. 150 „Przyjaciel”: pismo dla ludu 1887, nr 45–7 czerwca. 151 R. B i r k h o l z, Der Kreis Strasburg-Geschischte…, op. cit., s. 207–208. „Gazeta Toruńska”, 1902, R. 38, nr 76, informacja o sprzedaży drewna w Małkach 23 maja 1902; „Gazeta Toruńska”, 1902, R. 38, nr 231 — sprzedaż drewna 23 października i 18 grudnia. „Gazeta Toruńska”,1903, R. 39, nr 242 — sprzedaż drewna w Małkach 14 grudnia i 2 kwietnia 1903; „Gazeta Toruń- ska”, 14 lutego 1902, R. 38, nr 37, nr 242 — sprzedaż drewna odbędzie się w Małkach 20 bm o godz. 10 w oberży Thoma; „Gazeta Toruńska”, 11 grudnia 1903, R. 39, nr 284 — w Małkach 10 bm, 4 lutego, i 8 marca w oberży Thoma o g.10. 152 „Gazeta Toruńska”, 1917, R. 53, nr 112 — W Małkach zniszczył pożar chałupę robotniczą i dwie stodoły. Wiatr zaniósł ogień też do sąsiedniego majątku Pasieki, gdzie spaliła się stodoła, owczarnia i 600 owiec; W 1867 r. wieś Pasieki zapisywano, jako Roonsdorf — por. R. B i r k h o l z, Der Kreis Strasburg-Geschischte…, op. cit., s. 81. 74 Małki

Jan i Anna z Kłodawskich Radziszewscy małżonkowie sołectwa tego, których nie tylko teraźniejsze prawa, ale jeszcze od krzyżaków sukcesie idąc genealogią pokazują. Przytwierdza to KJM Władysław IV de data Varsaviae 17 decembris [grudnia] 1635 przez ekstrakt de actu eius (...) 24 Iulii 1643 cum aprobatione [za zgodą] także KJM Augusta III i z konsensem tegoż od koligatów swoich braci i sióstr nabycia, co au- thentice dokumentami probował [dowodził] de data eius Varsaviae 17 decembris 1754. Na terenie sołectwa nie było jednak w tym czasie rezydencji dla aktualnych posiadaczy majątku, ponieważ spłonęła w bliżej nieznanych okolicznościach. W skład zabudowań gospodarskich wchodziły ponadto: stodoła, szopa, i stajnia. Stan budynków oraz pokrycia dachów opisano, jako dobry. Gdzie w ta- kim razie mieszkali aktualni właściciele majątku? — (...) sami zaś ciż posesorowie tylko w chałupce siedzą w słupy i dyle wybudowanej, którą dla mieszkańca byli wybudowali; wołów mają osiem, konie cztery, krów osiem, jałowego cztery, wysiewu łaszt jeden149. W czerwcu 1887 roku w Małkach zgorzała karczma: ogień widocznie musiał być podłożony, gdyż drzwi i okna zabite były z zewnątrz tak, iż mieszkańcy ledwo się z domu wydostać i wyratować zdołali150.

Odbudowana karczma – obecnie kaplica w Małkach W XIX wieku miały w Małkach początkowo osiąść 2 rodziny osadników niemieckich. W roku 1864 mieszkało tu już 217 ewangelików i 67 katolików, czyli łącznie 284 ludzi. W 1910 roku na 288 mieszkańców 193 było ewangelikami, a 95 katolikami. Centralnym punktem wsi nadal była oberża. W latach 1902–1903 oberżysta Tom prowadził sprzedaż drewna151. W 1917 wieś ponownie nawiedził wielki pożar, który dotarł aż do wsi Pasieki152. W Małkach warta uwagi jest tutejsza leśniczówka oraz pomnik ku czci pomordowanych Żydówek. Według domniemań zginęły tu 92 kobiety wyznania mojżeszowego z Węgier i Czechosłowacji.

Pomnik ku czci pomordowanych Żydówek w Małkach 75 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Nieżywięć z lotu ptaka, okres powojenny

Kościół w Nieżywięciu

76 13. Nieżywięć

Jeden z pierwszych zapisów źródłowych o miejscowości Nieżywięć pochodzi z roku 1222, kiedy książę Konrad Mazowiecki przekazał tę osadę biskupowi Chrystianowi. Tutejsza parafia została utworzona na przełomie XIII i XIV wieku. W tym czasie wieś uzyskała prawo chełmińskie. Do drugiego pokoju toruń- skiego w 1466 roku, Nieżywięć pozostawał w rękach krzyżackich, a następnie stał się własnością polskiego króla. Z zachowanych dokumentów źródłowych wynika, że w XIII wieku wieś została odnotowana tylko raz w 1222 roku. Kolejne zapisy pochodzą dopiero z XV wieku. W 1437 roku nazwę wsi leżącej w komtur- stwie brodnickim, krzyżaccy kronikarze zapisywali, jako Nesewancz, Nezewancz, Nesewanz, Nesewantcz, Nyesziwyancz153. W tym samym czasie po 4 łany wolne posiadał tu sołtys i pleban. Na terenie wsi wyliczo- no 57 łanów osiadłych i 8 łanów opustoszałych zapewne w wyniku minionych wojen z Polakami. Łączny areał wynosił więc wtedy 65 łanów, czyli ok. 1092 ha. Zakon zbierał czynsz z każdego osiadłego łanu po 1 grzywnie, a od karczmy — 7 wiardunków. W 1452 roku wybuchł bliżej nam nieznany konflikt mieszkańców wsi Nieżywięć, którzy złożyli oficjalną skargę do komtura na mieszkańców Mileszew. Zbudowana w stylu gotyckim salowa świątynia została ukończona w pierwszej połowie XIV wie- ku. Wzniesiono ją na podmurówce z kamieni i cegły zendrówki w układzie gotyckim. Podzielony na pięć przęseł korpus kościoła został wzniesiony na planie wydłużonego prostokąta. Zakrystia mieści się od stro- ny północnej. Od południa przylega kwadratowa kruchta boczna. Od strony zachodniej zbudowano cztero- kondygnacyjną wieżę na planie kwadratu. W górnych kondygnacjach wieża przechodzi w ośmiobok. Portal wewnętrzny do zakrystii z XV–XVI w. zamknięty został półkoliście, w kruchcie — ostrołukowy, pod wieżą półkolisty. Dachy siodłowe, na wieży namiotowy, kryte dachówką. Kościół był uszkodzony w czasie wojny trzynastoletniej (1454–1466). W 1609 r. oraz po wojnach szwedzkich był odnawiany (dalsze prace reno- wacyjne miały miejsce w XVIII w. i w latach 1882, 1957 i 1964). Szczyt wschodni wieży przebudowano w początkach XVII w. W 1647 roku kościół był pod wezwaniem św. Jana Ewangelisty, dopiero dokumenty z lat 1667–1672 wymieniają wezwanie św. Jana Chrzciciela154. Regencyjny ołtarz główny kościoła pod wezwaniem Św. Jana Chrzciciela w Nieżywięciu został wzniesiony około roku 1730. Swoim kształtem nawiązuje do baldachimu wspartego na czterech kolum- nach. Dwie kolumny dźwigają belkowanie i rzeźby aniołów. Centralne miejsce zajmuje późnogotycka rzeźba Matki Boskiej z Dzieciątkiem z XV wieku oraz barokowe figury świętych. Pozostałe wyposażenie barokowo-rokokowe. W ołtarzu głównym można podziwiać obraz Najświętszej Panienki Marii Niepoka- lanie Poczętej w metalowej sukience. Liczne wota mogą świadczyć o dawnym kulcie, jakim otoczony był obraz. We wsi widoczny jest zespół dworsko-parkowy zbudowany w drugiej połowie XIX w. Po wojnie trzynastoletniej i po roku 1466 wieś weszła w skład państwa polskiego. Po tak zwanym złotym wieku, czyli XVI stuleciu względnego spokoju od walk nastały dla mieszkańców trudne czasy ko- lejnego, burzliwego wieku XVII. Po pierwszej wojnie ze Szwedami, która przyniosła znaczne, lecz trudne do uchwycenia zniszczenia — nastąpił kolejny konflikt. Przed wojną polsko-szwedzką z lat 1655–1660 we wsi Nie żywiec (Nieżywięcie) mieszkało dzie- sięciu pełnorolnych gospodarzy nazywanych wówczas gburami (niem. Gebauer — chłop, gospodarz, rol- nik). Skutki wyniszczającej wojny ze Skandynawami spowodowały wielkie straty demograficzne zarówno dla kraju, starostwa, jak i samej wsi. Warstwa zamożnej ludności chłopskiej spadła o pięćdziesiąt pro- cent: (…) gburów przed wojną było 10, teraz jest 5. Zachowany spis, który został sporządzony cztery lata po zakończeniu wojny (w roku 1664) wymienia ówczesnych mieszkańców Nieżywięcia: (...) Pierwszy (...) Kopeć nazwany (...) Drugi Onak (...) Trzeci Czach (...) Czwarty Tomasz Wyrębek (...) Piąty Grzywacz (...) Wymienieni gospodarze mogli stanowić ważny element w okresie powojennej odbudowy okolicz- nych wsi. Starościński zamek przekazał im bowiem w tym czasie tak zwaną załogę, to znaczy zwierzęta

153 Sgh, s. 85. 154 Ibidem; K. G r ą ż a w s k i, K. L e w a n d o w s k i, Pojezierze brodnickie…, op. cit., s. 30. Od końca XVIII do początków XIX wieku Nieżywięć należał do klasztoru benedyktynek w Grudziądzu. W tym czasie we wsi działała szkoła. Gdy klasztor został skasowany patronat dotyczący m.in. wyboru tutejszego proboszcza przejęły władze pruskie. W okresie międzywojennym kolato- rem parafii stały się polskie władze. Od roku 1885 przy kościele w Nieżywięciu działało kościelne Bractwo trzeźwości. Parafia obejmowała wówczas tereny wsi Buczek, Dąbrówka, Grabówiec, Kawki, Tylice, Zarośle, Osieczek i Piwnice. W roku 1928 parafia Nieżywięć liczyła ponad 3 tys. dusz. Kościół wpisano do rejestru zabytków po nr rej.:A/359 z 17.10.1929 r., a zespół dworski — A/159/1–4 z 12.11.1991 r. 77 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Regencyjny ołtarz główny kościoła pod we- zwaniem Św. Jana Chrzciciela w Nieżywię- ciu

Rzeźba Matki Boskiej z Dzieciątkiem z XV wieku, ołtarz główny kościoła pod wezwaniem Św. Jana Chrzciciela w Nieży- więciu

78 Nieżywięć pociągowe w postaci wołów lub koni, które w zapisach źródłowych określono, jako pańskie. Musiały być hodowane przez chłopów, czyli odpowiednio na ich koszt karmione oraz przetrzymywane na noc zapewne w stodołach, szopach, stajniach, a nawet w domach. Używane były przez chłopów głównie do obrabia- nia pańskich pól w ramach tak zwanej pańszczyzny sprzężajnej, czyli z użyciem zwierząt pociągowych i narzędzi gospodarskich w postaci pługa lub bron. Brak zwierząt pociągowych w gospodarstwach, w okresie powojennym zmusił starostów do daro- wania żywego inwentarza chłopom. Dzięki temu zabiegowi rosło znaczenie sił wytwórczych i spadało za- grożenie zamiany pańskich pól w ugory. Profitem mogło być doczekanie się przychówka w postaci źrebiąt lub wołów. Niewątpliwą korzyścią dla gburów była także możliwość uprawy własnego areału po zakoń- czeniu prac na pańskim. Chłopi z Nieżywięcia wskutek darowanego im przez zamek inwentarza należeli pod tym względem do uprzywilejowanych. Niewielu bowiem z innych wsi mogło poszczycić się prze- kazaniem im przez zamek zwierząt pociągowych, które były w tych trudnych czasach niemal warunkiem przetrwania155. Kto otrzymał załogę? Niejaki Kopeć utrzymywał w okresie powojennym aż cztery prywatne woły robocze oraz dwa pańskie i bezsprzecznie mógł należeć do najbogatszych chłopów na terenie wsi. Chłop o nazwisku Onak utrzymywał jednego konia i dwa woły pańskie. Trzeci gbur z Nieżywięcia — Czach ma wołów parę i konia jednego z zamku. Kolejny gospodarz — Tomasz Wyrębek posiadał w tym czasie dwa konie prywatne oraz dwa zamkowe woły. Grzywacz — piąty gbur z Nieżywięcia posiadał parę wo- łów i klacz. Na podstawie tej wzmianki trudno jednak sprecyzować, czy zwierzęta były jego prywatną własnością, czy też stanowiły załogę z zamku. Powinności pańszczyźniane tych chłopów określono jasno: (…) robić powinni cztery dni w tydzień we wtorek, srzodę, czwartek i piątek156. W roku 1664 w Nieżywięciu oprócz wymienionych wyżej gburów (…) ogrodników [czyli nie- samodzielnych gospodarczo chłopów] w tej wsi jest 2, którzy przed tym gburami byli, teraz sprzężaju nie mają, ogrodniczą odprawują robotę. Istniała w tym czasie także karczma — jest za prawem, którego nam nie pokazano. W obrębie Nieżywięcia istniało także sołectwo, które obejmowało 6 włók areału. W roku 1664 w części tego majątku obejmującego trzy włóki mieszkał Walenty Gizewski. Drugą część sołectwa o wielkości dwóch włók zajęli succesores [spadkobiercy, następcy — przyp. R. S.] nieboszczyka Andrzeja Skąpskiego. Jedną włókę sołecką trzymał ponadto w tym czasie Michał Karczmarz, (…) która divisia stała się secundum privilegium conservationis, circa eandem scultetiam a Serenissimo Joanne Casimiro rege Poloniae, nunc feliciter regnante de data Varsaviae die 10 junii 1659 reproductum. W roku 1765 majątek dzierżawili Jan i Marianna Stawiscy oraz Franciszek Jaskólecki. W Nieżywięciu, w drugiej połowie XVII wieku stał murowany kościół, do którego należał areał o wielkości 4 włók (około 67,2 ha). Plebanem tutejszej świątyni był ksiądz Klarkowski. Nie wiadomo, czy ziemie kościelne wydzierżawiał on chłopom, czy też utrzymywał własnych pracowników dla czerpania dochodów z pól uprawnych. Podstawą jego utrzymania była w tym czasie dziesięcina pobierana od tutej- szych gburów: (…) tacą zwyczajną bierze po korcu żyta i po korcu owsa od osiadłych gburów157.

Mieszkańcy wsi w roku 1765

W tym czasie źródła archiwalne wymieniają 18 mieszkańców wsi, w stosunku do których okre- ślono wielkość i stan gospodarstw, inwentarz hodowlany oraz areał gruntów rolnych. Listę pełnorolnych gburów w omawianym czasie otwiera Józef Cieżkowski, który ma chałupę w szachulec dobrą, stodołę w słupy i dyle, dachy dobre; ma wołów 2, koni 3, krów 3, jałowiąt 2; sieje mrg. 24; płaci zł. 14 gr. 12. Kolejnymi mieszkańcami w tym czasie byli: 2. Maciej Cielewski (sieje 68,5 morga), 3. Jan Dambrowski (38 morgów), 4. Józef Figurski (49 morgów), 5. Maciej Wojtowicz (66 morgów), 6. Stanisław Lis (49,5 morga), 7. Jan Przestalski (65 ¼ morga), 8. Marcin Cwiklinski [Ćwikliński?] 73 ¼ morga), 9. (?) Nawrot (15 ½ morga), 10. Wojciech Wasilewski (46 ½ morga), 11. Paweł Gajtkowski (47 ¾ morga), 12. Szymon Spinka (37 ¾ morga), 13. Jakub Roskowski — karczmarz (…) ma chałupę, stajnią w szachulec, stodołę, szopę w słupy i dyle, dobre; ma wołów 2, koni 4, krów 2; sieje mrg. 51 i półćwierci krom [oprócz]

155 J. P a c z k o w s k i, Opis królewszczyzn w województwach chełmińskim, pomorskim i malborskim w roku 1664, Toruń 1938, s. 59. 156 Ibidem. 157 Ibidem. 79 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

karczemnej (...) 14. Marcin Zawadowski (39 ¼ morga), 15. Maciej kowal ma chałupę w szachulec, stodołę i szopę w słupy i dyle, dachy niezłe; ma wołów 2, koni 3, krów (?), jałowię 1; sieje mrg. 57 ćwierci 1; /płaci/ zł. 34 gr. 10 szel. 1 ½. 16. Jan Mista płaci z ogroda i roli pustej zł. 12 gr. 13. 17. niejaki Jakub [nie podano nazwiska — przyp. R. S.] (…) płaci z ogroda zł. 4. 18. Piotr Piórkowski (…) płaci z budy i ogroda zł. 6 gr. 15. Do wsi Nieżywięć należały wówczas także tak zwane rumunki, czyli nowa kolonia wiejska. Mieszkało tam dwóch gospodarzy — obrabiający 35 morgów: Kazimierz Zelazkowicz (Żelazkowicz) oraz osiadły na 12 morgach Józef Gorzka158. Po roku 1772 w wyniku I rozbioru Polski Nieżywięć zasilił terytorium państwa pruskiego. Już rok później, bo w 1773 roku została tu otwarta szkoła ewangelicka. W 1900 roku uczyło w niej 3 nauczy- cieli159. W roku 1864 w obrębie wsi Nieżywięć mieszkało 168 ewangelików i 814 katolików — łącznie 982 osoby. Z kolei w 1910 roku żyło tu 23 ewangelików i 1099 katolików — razem 1122 ludzi160. Jak wynika z artykułów z gazet wieś była nie tylko liczna, ale i prężna. W 1887 roku, w lokalu pana Górskiego urzą- dzano spotkania wyborcze na parafie Nieżywięć i Dębowa Łąka161. Do aktywistów wsi można było zaliczyć w tym czasie panów: Rozwadowskiego, Jaranowskiego i Falarskiego162. W roku 1907 skarbnikiem bro- niącego polskości Towarzystwa „Straż” na parafię Nieżywięć z okolicą oraz Parafie Piwnice i Osieczek skarbnikiem został Jan Benz przemysłowiec z Nieżywięcia163. W 1914 r. u Antoniego Pawłowskiego organizowano popołudniowe spotkania Towarzystwa Rol- niczego, wiece Towarzystwa Straż, a nawet występy amatorskich grup teatralnych164. Ówczesna prasa roz- pisywała się o różnych zdarzeniach z Nieżywięcia. W 1911 r. resztówkę chciał sprzedać Jan Makowski165,

158 Lustracja 1765, k. 40–60. 159 R. B i r k h o l z, Der Kreis Strasburg-Geschischte…, op. cit., s. 142. 160 Ibidem. 161 „Przyjaciel”: Pismo dla ludu 1887, nr 14, 17 lutego 1887 — Zebrania wyborcze. 20 lutego w Nieżywięciu na parafie Nieżywięć — Dębowałąka o godzinie 2 po południu w lokalu pana Górskiego; „Gazeta Toruńska”, 1887, R. 21, nr 36, wtorek 15 lutego, Z brodnickiego, dnia 13 lutego. Zwołane na dziś zebranie przedwyborcze do Zgniłobłot zagaił p. Ossowski z Najmowa, i takowemu na ogólne życzenie przewodniczył. Pan przewodniczący mówił następnie o wyborach samych, objaśnił różnicę między wybora- mi do sejmu pruskiego a wyborami do parlamentu niemieckiego, wyłożył w krótkości prawo o wyborach i oznajmił zebranym, że kandydatem naszym na okręg brodnicko-grudziądzki jest pan Leon Rybiński z Dębieńca. W końcu wyłuszczył p. przewodniczący powody rozwiązania parlamentu ,podniósł, że przy zeszłorocznych wyborach ulegliśmy jedynie z powodu opieszałości niektórych wyborców i wezwał , aby taka opieszałość się obecnie nie powtórzyła i aby każdy z wyborców nie tylko sam dopilnował obowiązku ojczysto-religijnego, ale i drugich, mniej chętnych do spełnienia powinności nakłonił. Jeżeli bowiem wszyscy zgodnie do urny przystąpią, zwycięstwo na pewno po naszej będzie stronie. W myśl uchwały zebrania przedwyborczego w Brodnicy z dnia 6 bm wybrano podkomitety parafialne dla parafii Nieżywięć i dla parafii Kruszyny W. Na skutek licznych życzeń postanowiono zwołać jedno zebranie dla samego Nieżywięcia. 162 „Przyjaciel”: Pismo dla ludu 1887, nr 16, 24 lutego. Nieżywięć 20 lutego. Zwołane na dzień dzisiejszy zebranie przedwyborcze na parafią Nieżywięć-Dębowałąka zagaił p. Ossowski z Najmowa wobec co najmniej trzystu zebranych u których zainteresowanie się ważnością zebrania było widocznem. Po wyłuszczeniu powodów ponownych wyborów przez p. Ossowskiego ogłosił też kandydatem naszym p. Rybińskiego z Dębieńca. — (…) podał sposób głosowania, zwłaszcza dla ludzi niezależnych od siebie, starał się uspokoić i przekonać, że ich obowiązkiem sumienia jest oddać kartki do głosowania na polskiego kandydata; zaproponował zebraniu, aby dla lepszej agitacyi i większej czujności nad wyborami, utworzony został komitet parafialny, co też jednogłośnie przyjęto. Tu zabrał głos p. Karwat z Wichulca i objaśniwszy dowodnie cel tego komitetu, jego działalność zawiązał go i zapisał następujących członków przez zebranie proponowanych. Na parafią Nieżywięć-Dębowałąka p. Rozwadowski I.p. Jaranowski, p. Falarski, Na parafią Osieczek-Piw- nice i Książki p. Tadajewski, p. Rozwadowski II, p. Kincelmann. Na parafią Brudzaw-Kruszyn p. Komiszka, dzierżawca, p. Lipowski, p. Piotrowski. Po wyczerpnięciu obrad, ponieważ nikt z obecnych do głosu się nie zgłosił, p. Ossowski podziękował serdecznie za tak liczny udział w zebraniu, zachęcił raz jeszcze wszystkich do gorliwego spełnienie swego obowiązku w dniu jutrzejszym, zamknął posiedzenie. 163 „Gazeta Toruńska”,1907, R. 43, nr 230. 164 „Gazeta Toruńska”, 1913, R. 49, nr 204, 4 września — Zebrania towarzystw. Nieżywięć. Towarzystwa Rolniczego o godz. 4 po poł. w lokalu p. Pawłowskiego. Wylosowanie żyta oryginalnego; 3 października 1913 (R. 49, nr 229); 4 października (R. 49, nr 230); 7 listopada 1913 r. (R. 49, nr 258); 5 grudnia 1913 r. także (nr 281, R. 50, nr 24 z piątku 30 stycznia 1914 r.); 2 lipca 1914 (R. 50, nr 147), „Gazeta Toruńska”, 1914 r., R. 50, nr 149 — Kółka rolniczego o godz.4 po poł. u p. Antoniego Pawłowskiego; „Ga- zeta Toruńska”, 16 stycznia 1914 r., R. 50, nr 12 Walne zebranie Towarzystwa rolniczego o godz. 4 po poł.w zwykłym lokalu. Człon- ków uprasza się o uiszczenie rocznej składki; „Gazeta Toruńska”, 12 lutego 1914 r., R. 50, nr 34; „Gazeta Toruńska”, 5 kwietnia 1914 r., niedziela, R. 50, nr 78 — Zebrania towarzystw — Nieżywięć. Kółka rolniczego o godz.4 po poł. w lokalu p. Pawłowskiego. Wylosowanie drzewek owocowych. Wydzielanie nasion. „Gazeta Toruńska”, 28 stycznia 1914 r., R. 50, nr 22 — Nieżywięć. Kółko rolnicze na Nieżywięć i okolicę na sali p. Pawłowskiego teatr amatorski odegrany przez amatorów Stowarzyszenia Personału Żeńskiego w handlu i przemyśle w Brodnicy „Wigilia św. Andrzeja” rozpocznie się dla niedorosłych o godz. 4 und dla dorosłych o 7 po południu; „Gazeta Toruńska”, 1 maja 1914 r., R. 50, nr 98. 165 „Gazeta Toruńska”, 1911 r., R. 47, nr 86, piątek 14 kwietnia — Resztówka położona we wielkiej wsi Nieżywięciu (Nieżywięć) około 2 km od stacji Kawki (Herrmannsruhe) mam zamiar sprzedać, jak najrychlej. Wielkość 73 morgi, najlepszej, pszennej ziemi, wtem 8 morgi łąki z torfem, dobre budynki, dom mieszkalny z 6 pokojami, dobry inwentarz, 5 koni, 12 sztuk bydła, 13 świń. Wpłata około 20.000 marek. Reflektanci raczą natychmiast osobiście się zgłosić do mnie. Jan Makowski. 80 Nieżywięć

5 marca 1914 r. srebrne wesele obchodził Marceli Lewandowski166, w maju 1914 r. zmarła na zakażenie córka Radtkego167, w sierpniu 1915 roku spaliła się organistówka168. Po zakończeniu I wojny światowej (1914–1918). Nieżywięć znalazł się w granicach państwa pol- skiego. Wieś szybko zasłynęła z urządzanych tu targów i jarmarków, które oddziaływały na cały region169. W niedzielę 14 marca 1926 roku w lokalu pana Pawłowskiego z inicjatywy rotmistrza Krygera z Dąbrówki założono Towarzystwo Powstańców i Wojaków w Nieżywięciu, do którego zapisało się 67 członków170. W roku 1939 wybuchła druga wojna światowa. Na uwagę zasługuje tablica umieszczona na budynku Szkoły Podstawowej w Nieżywięciu upa- miętniająca poległych i pomordowanych nauczycieli powiatu brodnickiego w latach 1939–1945 z na- zwiskami: Roman Wincenty Beyer, Marian Kałwa. Jednak w lasach koło Brzezinek i Pokrzydowa nad jez. Bachotek zginęło więcej mieszkańców Nieżywięcia. Według niepełnej „Listy Bilskiego i Schuetza” byli to: nauczyciel Roman Beyer (?–X.1939), rolnik Julian Fiałkowski (1881–20 X 1939), Marta Gabriel (bez zawodu) (1912–15 X 1939), rolnik Jan Górski (1895–15 X 1939), rolnik Alfons Kerner (1903–28 X 1939), rolnik Stefan Przybyłek (1897–15 X 1939) i rolnik Bronisław Murawski (1893–15 X 1939)171. Od 1 VIII 1934 r. do 29 IX 1954 r. Nie żywiec był gminą wiejską (w czasie wojny poza admini- stracją polską), która początkowo obejmowała Brudzawy, Dąbrówkę, Frydrychowo, Grabowiec, Kawki (główna część), Kruszyny, Kruszyn-Rumunki, Nie żywiec, Tylice i Zarośle oraz z obszarów dworskich położonych na tych terenach, lecz nie wchodzących w skład gmin. W czasie drugiej wojny światowej oku- panci niemieccy w 1943 roku wrócili do stosowania nazwy wsi zbliżonej do tej z XV wieku — Nesewanz i obszarowo podporządkowali wieś gminie w Kawkach. Od roku 1952 do likwidacji w 1954 r., w skład gminy Nieżywięć wchodziło 8 gromad — Brudzawy, Dąbrówka, Grabowiec, Kawki, Kruszyny, Kruszyny- Rumunki, Nieżywięć i Tylice172.

166 „Gazeta Toruńska”, 1914 r., 5 marca; R. 50, nr 52 — Nieżywięć. Pan Marceli Lewandowski obchodzi nie 6, jak mylnie podali- śmy, lecz jutro [dziś] 5 bm srebrne wesele. 167 „Gazeta Toruńska”, 27 maja 1914 r., R. 50, nr 119 — Nieżywięć. Córka 13-letnia gospodarza Radkego skaleczyła się nieznacz- nie w kolano, na co jednak nie zważała, ani rodzicom uwagę zwróciła. Po kilku dniach przyrzuciło się zakażenie krwi, wskutek czego dziewczynka zmarła mimo pomocy lekarskiej. 168 „Gazeta Toruńska”, 17 sierpnia 1915 r., R. 51, nr 186 — Nieżywięć. W nocy z 7 na 8 bm spaliła się tu organistówka. Organista p. Klonecki uszedł wraz z żoną i dziećmi zaledwie z życiem. 169 „Tygodnik Toruński”, r. II, nr 46 (98), 14 listopada 1925 — Spis jarmarków na rok 1926 — Nieżywięć — 13 kwietnia, 12 paź- dziernika — kramne, bydło i konie, 22 czerwca i 10 sierpnia — bydło i konie. „Tygodnik Toruński”, R. III, nr 38 (142) — 22 września 1926 — spis jarmarków województwa Pomorskiego na rok 1927 — Nie- żywięć — 12 kwietnia, 11 października — kramne, bydło i konie, 28 czerwca, 9 sierpnia — bydło i konie. „Orędownik Toruński”, R. IV, nr 35 (191) — 27 sierpnia 1927 — Spis jarmarków Województwa Pomorskiego na rok 1928 — Nieżywięć — 10 kwietnia, 9 października — kramne, bydło i konie, 26 czerwca, 14 sierpnia — bydło i konie. W rzeźni miejskiej w Toruniu płacono wtedy za konie starsze 75–150 zł, robocze — 350–500 zł, dobre — 600–800 zł, źrebięta roczne 150–200 zł, 2-letnie 250–300 zł; Bydło rogate — krowy starsze 250–350 zł, krowy dojne 500–600 zł, warchlaki poniżej 35 kg 50–60 zł, powyżej 35 kg — 70–80 zł, prosięta za parę 40–60 zł. „Orędownik Toruński”, R. V, nr 36, 8 września 1928 — spis na rok 1929 — Nieżywięć — 9 kwietnia, 8 października, — kramne, bydło i konie, 25 czerwca, 14 sierpnia — bydło i konie. Ogłoszenia magistratu Miasta Torunia, R. VI, nr 41, 7 września 1929 — Spis targów wielkich Województwa Pomorskiego na rok 1930 — Nieżywięć, 8 kwietnia, 14 października — kramne, bydło i konie; 24 czerwca, 12 sierpnia — bydło i konie. Ogłoszenia magistratu Miasta Torunia, R.VII, nr 30, Torun 18 sierpnia 1930 roku — Spis targów wielkich Województwa Pomorskiego na rok 1931 — Nieżywięć — kramny, bydło i konie — 14 kwietnia i 13 października; bydło i konie — 23 czerwca, 11 sierpnia. Spis targów małych — Brodnica — poniedziałki i czwartki, Jabłonowo — środy i soboty, Pol. Brzozie — środy. (jeżeli dzień targowy przypadnie na dzień świąteczny, targ mały odbywa się w dzień poprzedni). 170 „Słowo Pomorskie”, 1926.03.28 r., R. 6 nr 72 Nowa placówka wojacka. Nieżywięć, pow. brodnicki. W niedzielę 14 marca [1926 r.] zebrali się tutejsi i zamiejscowi obywatele w lokalu p. Pawłowskiego, celem założenia Towarzystwa Powstańców i Wo- jaków na tutejszą parafię. P. rotmistrz Kryger z Dąbrówki jędrnemi słowy zachęcał i zapraszał do wspólnej sprawy. Zgłosiło się 67 członków, prezesem obrano p. Kr. z D. [Krygera z Dąbrówki zapewne]. Zebrania odbywać się będą kolejno w Dąbrówce i w Kawkach. 171 Por. przypis 65 — S. B i l s k i, B. S c h u e t z, Ofiary zbrodni byłego powiatu brodnickiego, [w:] Szkice brodnickie, t. I, pod red. K. G r ą ż a w s k i e g o, Brodnica 1989. 172 Dz.U. Z 1934, nr 64, poz. 558, R. B i r k h o l z, Der Kreis Strasburg-Geschischte…, op. cit., s. 351.Wykaz Gromad Pol- skiej Rzeczypospolitej Ludowej według stanu z dnia 1 VII 1952 r., PRL, GUS, Warszawa. W dwudziestoleciu międzywojennym, w piśmie „Strażak Pomorski”, 1928 r., R. 2, nr 10/11 — s. 14. — czytamy o szkoleniu oficerów straży OSP w Brodnicy, wśród 17 przeszkolonych był też druh z OSP Nieżywięć; „Strażak Pomorski”, 1935, R. 9, nr 7, Toruń 1 sierpnia 1935 — Dnia 7.VII r.b. od- był się zjazd powiatowy straży pożarnych w Brodnicy. Obecny był Prezes Okręgu druh Starosta Zygmunt Kalkstein. Ogółem stawiło się 250 strażaków . Otwarcia Zjazdu dokonał Prezes Rady p. Starosta Galusiński. Do zawodów stanęło 5 straży. I miejsce w grupie IV-tej uzyskała Straż Pożarna Konojady; drugie OSP Nieżywięć, trzecie OSP Zaborowo, czwarte OSP Bobrowo, piąte — Sumowo. 81 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Tablica pamiątkowa w Nieżywięciu

Strażacy na szkoleniu podstawowym w zakresie II stopnia. Strażacy z Nieżywięcia: drugi rząd, drugi z lewej strony – Leon Łęgowski oraz 4 rząd, 3 od lewej strony – Stanisław Wojnowski – 1933 lub 1936 r.

82 14. Słoszewy

Począwszy od roku 1322 nazwę wsi zapisywano w formach: Zchulusowe, Sulischow, Czulsow, Czolschaw, Czolshow, Czulschaw, Chulschau, Czolse, Czolssche, Schulschow, Sclosaw i od 1570 roku — Słoszewy173. Administracja pruska w 1910 roku oraz niemiecka w 1943 stosowały nazwę Schlossau174. Między XIV a XV wiekiem funkcjonował tu gród. Według zapisu z 1322 roku mieszkańcy wsi Małki mieli oddawać dziesięcinę plebanowi w Słoszewach, co sugeruje istnienie świątyni. W 1335 roku, w układzie pokojowym z zakonem król Kazimierz Wielki zrzekł się 50 łanów przed Słoszewami. W 1338 roku w pobliżu tej wsi miały być położone osady Grabda lub Kantel. W 1375 roku wieś stanowiła własność rycerską Jana z Kruszyn, który więził biskupa chełmińskiego Wikbolda. Z roku 1392 pochodzi informacja o działającym tu folwarku, stanowiącym własność zakonu. W roku 1399 sporządzono inwentarz żywy tego majątku i spisano wówczas 48 koni roboczych, 31 źrebiąt drugorocznych, 254 owce, 36 krów, 4 cielęta, 48 świń i 23 prosięta. W roku 1437 kronikarze krzyżaccy odnotowali, że słoszewski folwark posiada 3 pługi, a młyn daje czynszu 4,5 grzywny175. W czasie wojny głodowej z 1414 roku, w wyniku najazdu wojsk króla Jagiełły wieś doznała po- ważnych szkód — gród wraz z dworem i świątynią został zniszczony i spalony, a bydło zabrane, straty wyceniono na 1000 grzywien. Uszkodzenia kościoła oszacowano na 100 grzywien, a szkody młynarza na 2000 grzywien176. Z okresu średniowiecza pochodzi też wytworzona tu jedna z największych kolekcji broni zaczepnej — bełtów do kusz, w ilości ponad tysiąca sztuk, których część eksponowana jest w pod- ziemiach zamku w Brodnicy. W drugiej połowie XV wieku, wieś weszła w obręb państwa polskiego, województwa chełmińskie- go i starostwa brodnickiego, stanowiąc własność króla. W roku 1570 spisano tu 10 pracujących zagrodni- ków, karczmę i młyn. Historia folwarku w Słoszewach sięga średniowiecza i czasów krzyżackich. Podstawą działalności tego typu gospodarstw była produkcja zbóż, w mniejszym stopniu natomiast hodowla, gospodarka leśna i rybna. Początkową rolą folwarku było zapewnianie dostaw żywności na stół komtura. Jednak od XVI wie- ku jego głównym zadaniem stała się produkcja rolna z ukierunkowaniem na zbyt. Działalność folwarczna opierała się głównie na pracy pańszczyźnianej (czyli bezpłatnej i przymusowej) gburów szarwarkowych lub częściowo odpłatnej (najem przymusowy) ludności wiejskiej. Od roku 1466 aż do roku 1772, czyli do pierwszego rozbioru Polski stanowił on własność królewską zarządzaną przez brodnickich starostów. Na podstawie źródeł historycznych z roku 1664 wiadomo, że na folwarku słoszewskim zatrudnia- no tylko czterech urzędników folwarcznych i dwóch ratajów (ludność poddańcza) z czeladzią. Stagnacja gospodarcza spowodowana była kryzysem, który powstał w rolnictwie w wyniku wojny polsko-szwedz- kiej (1655–1660). Dopiero dzięki energicznym zabiegom Konstancji z Denhoffów Kosowej — starościny brodnickiej już 4 lata po zakończeniu wojny ze Szwedami (czyli w roku 1664) zdołano tu wybudować dwór mieszkalny dla urzędnika starosty. Stały dozór miał ułatwić podźwignięcie gospodarstwa z impasu. Oto opis folwarku w Słoszewach w roku 1664: Dwór nowy, niedokończony na górze, Stodoły stare poprawy potrzebują. Urzędnicze budowanie nie złe. Mielcuch [słodownia] teraz w nim nie robią, bo nie do- kończony. Sad przy folwarku. Łąk może być na sto wozów siana. W tym folwarku jest koni 3, krów 2, kur 6, gęsi 6, indyków 10. To wszystko jmć pani wojewodzina chełmińska po wojnie teraźniejszej [czyli polsko-sz- wedzkiej z lat 1655–1660 — przyp. R. S.] przysposobiła i pokupiła. W roku 1663 zebrano tu tylko 24 korce jęczmienia, 60 korców owsa i 3 korce grochu. Dokupiono ponadto 60 korców żyta i całość wysiano177. W roku 1738, w Słoszewach stał budynek folwarczny z drzewa kostkowego pokryty słomianym dachem, a w nim: 2 okna o 2 kwaterach, 1 całe, 2 potłuczone i deskami pozabijane, piec z kafli czerwo- nych prostych, okienko z kwaterami drewnianymi bez szkła, pułap z tarcic dobry, czeladnia pusta. W po- bliżu stało 7 chlewów, nowy spichlerz, owczarnia, wolarnia, wozownia, 2 stajenki i nowa wielka stodoła o 3 klepiskach i 4 sąsiekach. Całość ogrodzona była żerdzianym płotem tylko z przyjazdu się obaliły nie naprawione178.

173 Sgh, s. 118. 174 R. B i r k h o l z, Der Kreis Strasburg-Geschischte…, op. cit., s. 351. 175 Sgh, s. 118. 176 Ibidem. 177 Opis 1664, s. 55–63. 178 Inwentarz 1738, k. 30–57. 83 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Jak wynika ze spisu sporządzonego w inwentarzu starostwa brodnickiego z roku 1738 folwark w Słoszewach należał do najsłabiej zaopatrzonych narzędziowo tego typu gospodarstw na terenie sta- rostwa. Zgodnie z wyliczeniem, w starościńskim folwarku w Słoszewach spisano wówczas dwa wozy, dwie wagi do wozów, cztery szle parciane, cztery uzdy parciane, lejce konopne, cztery drabiny do wozów, dwa pługi, dwa radle z redlicami, lada do cięcia sieczki z redlicami, dwie siekiery, widły żelazne, dwie brony drewniane, dwie kłódki żelazne, kowane, pułkorce, dwie kowane lusznie, dwa sządy drewniane oraz pięć dębowych kłod kapustnych179. Według opisu z roku 1765 w Słoszewach stał folwark w szachulec stary o 2 izbach, dobry, dach dobry [opis dworku — R. S.], stodoły w szachulec dobre o 3 bojewiskach, a 4 sąsiekach, owczarnia w słupy i dyle zła, szopa także w słupy i dyle zła. Spichrz w szachulec dobry. Stajnia i kurniki w słupy i dyle dobre, dachy dobre. W tym folwarku wołów 15, koni 4, krów 9, jałowię 1. Podany w spisie inwentarz stanowił jednak prywatną własność nie starostwa, lecz JMP starościca dzierżawcy dzisiejszego. Na okalających folwark polach wsiewano 2,5 łaszta zboża. Nie podano natomiast danych na temat wysokości folwarcznych plonów180. Mury świątyni w Słoszewach w XVIII wieku wymagały prawdopodobnie remontu, skoro w tym czasie były wpół reparowane. Tylko połowa dachu pokryta była dachówkami. Nie wiadomo jednak, jaki był stan pozostałych części kościoła — Role były od [wielmożnego starosty] nadane z folwarku, lecz po śmierci JM ks. Puszczyńskiego do folwarku odebrane. Przy tym kościele jest stodoła z dala posta- wiona w szachulec, o 2 sąsiekach i jednym bojewisku; spicherek także w szachulec. Te budynki obydwa nowe i dachy na nich nowe. We wsi stała także starościńska karczma z miejscami noclegowymi zarządzana przez zakontrakto- wanego przez zamek karczmarza. Zbudowana była (…) w szachulec, dachy reperacyi potrzebne, na której mieszka Marcin, szynkujący piwo i wódkę; ma bydła rogatego szt. 4, koni 3, role ma od szynku. W tejże karczmie mieszka komornik Kochański, który zadłużony z karczemnego długu będąc na karczmie181.

Dwór z XVIII wieku w Słoszewach

179 Ibidem, k. 24. 180 Lustracja 1765, k. 41–68. 181 R. S t a w s k i, Starostwo brodnickie..., op. cit., s. 50–90. 84 Słoszewy

Do dzisiaj w Słoszewach zachował się częściowo odrestaurowany dwór z XVIII wieku (w sąsiedz- twie gródka rycerskiego)182. Na początku XX wieku dobudowana została kaplica oraz piętrowa oficyna z narożną basztą. U podnóża wschodniego stoku rosną najstarsze dęby. Dominują także 150-letnie lipy, ukazując fragmentarycznie zachowaną aleję, która prowadziła pierwotnie z dworu do wsi. Według mapy z roku 1900 na terenie majątku w Słoszewach znajdowała się stodoła, obora, maga- zyn gospodarczy, chlewnia, owczarnia, kuźnia, magazyn, dwie stajnie, stajnia z wiatrakiem, kurnik, szkoła, dom pomocy biednym oraz umieszczony w ogrodzie budynek niewiadomego przeznaczenia. Istniał także sad, dwuczęściowy ogród i warzywniki. Całość rozmieszczona była na skarpach, które tworzyły naturalny tarasy widokowe. W XIX wieku właścicielami majątku byli Alfred Kayser z Brodnicy oraz rodzina Jezierskich. W połowie tego wieku nowym właścicielem został Ernest Krieger — posiadacz folwarku w Karbowie. W roku 1909 Słoszewy przeszły na własność Alfreda Weissermela. Od roku 1929 majątek przejął zięć Weissermela — Hartmann von Witzleben wraz z żoną. Administratorem do końca drugiej wojny świato- wej pozostał jednak Justus Wurtz. Podobnie, jak w przypadku majątku w Karbowie, od lat pięćdziesiątych XX wieku, dobra w Słoszewach przejął PGR w Jajkowie183. Pierwszą szkołę otwarto tu w 1896 roku, w której w 1900 roku uczył nauczyciel katolicki184. W 1864 roku w Słoszewach mieszkało 18 ewangelików i 166 katolików — łącznie 184 osoby185. W roku 1910 na 306 mieszkańców wsi przypadało 81 ewangelików i 225 katolików186.

Park w Słoszewach

179 Ibidem, k. 24. 180 Lustracja 1765, k. 41–68. 181 R. S t a w s k i, Starostwo brodnickie..., op. cit., s. 50–90. 182 Zespół dworski wpisano do rejestru zabytków pod nr rej.: 575 z 4.02.1988 r. — dwór z 1829 r., spichrz — 1860 r. stajnia — 1870 r., kuźnia — 1870 r., park z XVII w. 183 K. G r ą ż a w s k i, K. L e w a n d o w s k i, Pojezierze brodnickie…, op. cit., s. 34–35. 184 R. B i r k h o l z, Der Kreis Strasburg-Geschischte…, op. cit, s. 143. 185 Ibidem, s. 207. 186 Ibidem, s. 208. 85 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Grób Alfreda Weissermela

Przydrożna kapliczka w Słoszewach

86 15. Tylice

Pierwsza wzmianka na temat wsi Tylice pochodzi z okresu wojny głodowej z 1414 roku. W tym czasie wieś została spalona przez wojska polskie króla Jagiełły. Spośród 38 łanów (ok. 638,4 ha), 20 łanów opustoszało, a straty wyceniono na 1000 grzywien187. Nazwę wsi w XV wieku zapisywano w brzmieniu: Tilendorf lub Tylendorff, [z niem. das Dorf — wieś — przyp. R. S.] natomiast w XVI stuleciu zapisywano Tylicze oraz Thilicze. Według wzmianki z roku 1437 Tylice były wsią czynszową, należącą do zakonu i komturstwa brodnickiego. Z 33 łanów ziemi (ok. 554,4 ha) chłopi płacili Krzyżakom po 15 szkojców z łanu. W tym czasie jednak 22 łany były osiadłe, a 11 łanów od wojny głodowej z 1414 r. było opustoszałych. Również karczma wiejska była opustoszała. 6 łanów należało do sołtysa. Gdy w XV wieku wieś weszła w skład państwa polskiego zaliczona została do własności króla. W roku 1570 były tu 22 łany chłopskie, 4 sołtysa i 2 należące do karczmarza. Na polach pracowało 3 za- grodników, a w jednej z chat szynkowano piwo188. Spadek liczby ludności oraz wielkie zniszczenie Tylic w wyniku wojen w XVII wieku zatrzymało rozwój gospodarczy wsi na kilkadziesiąt lat. Wychodzenie z impasu gospodarczego tych okolic rozpoczęło się dopiero w drugiej połowie XVIII wieku. Po wojnie polsko-szwedzkiej z lat 1655–1660 starostwo brodnickie, jak i cała dzielnica Prus Kró- lewskich doznały znacznych zniszczeń i strat demograficznych. W roku 1664 przeprowadzono na tym tere- nie lustrację, która miała ukazać wielkość strat wojennych. Według opisu na terenie Tylic miało znajdować się szołtystwo (...) do zamku należące. Nie wiadomo jednak nic bliższego na temat tego majątku. Wieś była jednak w tym czasie cale pusta, czyli zupełnie zniszczona i opustoszała, tylko dworek został nadpustoszony (...) [istniało] chałup 4 do dworku należących189. Przed potopem szwedzkim właścicielem wsi był pan Rebeliński (Rembieliński), który do zamku brodnickiego rocznie wpłacał 100 florenów czynszu. Na skutek strat spowodowanych wojną, jak i wylud- nieniem wsi, Rebieliński przestał wpłacać do kasy starostwa pełną kwotę czynszu. Lustratorzy nie obniżyli jednak wielkości opłat i utrzymali je na kolejne lata w wysokości 100 florenów190. Po roku 1664 Rebieliński w nieustalonych bliżej okolicznościach przestał być właścicielem wsi. Zapewne nie zainwestował też żadnych pieniędzy w remont i jej odbudowę. Wynika to z kolejnej wzmianki źródłowej z roku 1738. Folwark tylicki opisano wówczas, jako pusty. W jego obrębie istniały tylko grunta y łąki na siana wozów 6. Korzystał z nich niejaki Krzykowski, który z tego tytułu płacił do zamku 80 zło- tych rocznie (czyli 133 tynfy i 6 groszy). Ten sam właściciel Krzykowski trzymał w tym czasie również sołectwo w Tylicach. Obejmowało ono areał 4 włók (ponad 67 hektarów). Z gruntów sołeckich Krzykow- ski płacił 33 tynfy 6 groszy czynszu i tyle samo podatku hibernowego dla wojska. Opłata pogłównego na jedną ratę wynosiła 5 tynfów. W inwentarzu z roku 1738 brakuje jakichkolwiek wzmianek na temat wsi i jej mieszkańców191. Wieś Tylice od XVII wieku dzierżawiona była przez rodzinę Franciszka, a następnie jego brata Szymona Lisowskich. Dzierżawa została wykupiona od rodu Grzybowskich. Lisowscy wykupili również tamtejsze sołectwo. Majątki tylickie pozostawały w ich rękach do końca XVIII wieku. Grunta Kru- kowszyzna lub Mielzaczyzna (zapewne Krukowszczyzna lub Mielzaczczyzna) to tereny wzmiankowane źródłowo w roku 1765. Pierwsza ich nazwa brzmiała jednak Karpowczyzna (lub Karpowszczyzna) . Quondam [dawniej — przyp. R. S.] nova colonia, a teraz Mielzaczyzna, z racyi siedzących pp. Mi- chała i Katarzyny z Smigockich Mielzackich małżonków — nabyli oni prawo emfiteutyczne do posiadania tych gruntów w roku 1757192.

187 Sgh, s. 139. 188 Ibidem 189 Opis 1664, s. 55–63. 190 Ibidem: Teraz cum iure suo non comparuit, powinności też czynszowej dosyć nie czyni, aby jednak tak pro praeteritis jako też in futurum czynsz ten zwyczajny płacił, iniungitur sub amissione iuris, si aliquod legitimum habet, interea prowent ten w intratę się doroczną kładzie fl.[florenów] 100. 191 Inwentarz 1738, k. 30–75. 192 Lustracja 1765, k. 40–60.Oto opis gospodarstwa na gruntach Mielzackich: Pomieszkanie [zapewne siedziba właścicieli — przyp. R. S.] w szachulec, stodoła nowa w szachulec, szopa w słupy i dyle, dachy dobry; wołów ma 2, koni 2, krów 3, jałowiąt 1. Wysiewu na tych gruntach z racyi piasków wielkich nie więcej tylko kor[ców] 15 żyta toruńskiej miary, rachując wysiewu żyta na zimę ł. a fl. 100 [cena wysiewu jednego łaszta żyta wynosiła 100 florenów],facit fl. 25 [wyniesie w sumie 25 florenów].Owczar - ni nie masz. Jarzyny mało wysiewają, ponieważ piaski. Kanonu płaci do zamku fl. 10, wytrąciwszy kanon zostaje na intratę [zysk] fl. 15, z tego kwarty należeć będzie fl. 3 gr. 22 ½. 87 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

Tylice opisano w roku 1765, jako wieś emfiteutyczną. Posesorem wsi w tym czasie był Szymon Lisow- ski193. W obrębie Tylic, w omawianym czasie istniało również sołectwo. Obejmowało ono areał 4 włók, czyli ponad 67 hektarów gruntów rolnych, na których to włokach jest posesorem tenże sam JMP Szymon Lisowski cum succe- soribus [ze spadkobiercami] wiecznemi czasy194. Na terenie wsi Tylice w drugiej połowie XVIII wieku mieszkało jedenastu gburów: Antoni Stefań- ski, Bartłomiej Łączkowicz, Stanisław Skomorski, Michał Piątkowski, Tomasz Trojanowski, Rafał Kamiński, Adam Harpkowski, karczmarz Walenty Danc, Maciej Kęsicki, Wojciech Niedzwiecki oraz wdowa Maryjanna. Dokument źródłowy z roku 1765 zawiera informacje dotyczące ilości i stanu budynków gospo- darskich, techniki ich budowy, areału upraw, wielkości opłat oraz stanu inwentarza. Zgodnie z tym prze- kazem Antoni Stefański uprawiał włókę i 8 morgów ziemi. Hodował cztery woły, kilka koni, dwie krowy i jałówkę. Jego gospodarstwo składało się z trzech budynków: z szachulcowej chałupy oraz stodoły i szopy zbu- dowanej techniką słupową. Całość pokrywały dachy dobre. Drugi z chłopów — Bartłomiej Łączkowicz posiadał podobne gospodarstwo i nieco mniejsze pogłowie zwierząt gospodarskich. Wielkość uprawianych przez niego pół, wynosiła 26 morgów. Trzeci gbur z Tylic — Stanisław Skomorski ma budynki takież jak inni. Obsiewał on 22 morgi gruntów i hodował cztery woły, dwa konie i jałowię. Gospodarstwo Michała Piątkowskiego niewiele różniło się od poprzednich. Inwentarz tego chłopa stanowiły dwa woły robocze, dwa konie i przychówek. Wiel- kość pól uprawnych Piątkowskiego wynosiła 18 morgów. Kolejny mieszkaniec Tylic — Tomasz Trojanowski obsiewał 17 morgów ziemi i hodował trzy krowy, dwa woły i dwa konie oraz dwie jałówki. Jego gospodarstwo było typowe dla tych okolic i składało się z chałupy, stodoły i szopy. Podobnie mieszkał kolejny gbur — Rafał Ka- miński. Hodował on po dwa woły i konie oraz po dwie sztuki krów i jałowiąt. Areał jego upraw sięgał jednak tylko 8 morgów. Siódmym gospodarzem z Tylic był Adam Harpkowski, który ma chałupę, izbę w szachulec, sień w słu- py i dyle, stodołę, szopę w słupy i dyle, dachy [na nich] dobre; ma wołów 2, koni 2, krów 1, jałowię 1; sieje mrg. 12. Karczmarz tylicki Walenty Danc posiadał szachulcową chatę, małą stodółkę i szopę, zbudowane techniką słupową, uprawiał 24 morgi gruntu i trzymał inwentarz złożony z dwóch wołów, dwóch koni, krowy i jałówki. Ko- lejny gbur — Maciej Kęsicki posiadał dwa woły oraz po dwie krowy i jałówki. Gospodarstwo Kęsickich w niczym nie różniło się od poprzednich: ma budynki, jak wyżsi. Chłop ten posiadał mniejszy areał upraw, bo tylko 6 morgów ziemi. Kolejny mieszkaniec Tylic, którym był Wojciech Niedzwiecki obsiewał 23 morgi gruntów ornych. Jego gospodarstwo składało się z chałupy, stodoły i szopki w słupy i dyle. Ostatnią wzmiankowaną źródłowo postacią z Tylic była wdowa Maryjanna, która (…) ma wołu jednego, jałowego 2, sieje mrg. 3. Kobieta posiadała gospodar- stwo złożone z chałupy oraz stodoły połączonej z szopką. Wszystkie budynki budowane były techniką w słupy i dyle. Rozwój terytorialny wsi Tylice w XVIII wieku doprowadził do powstania dwóch nowych kolonii o nazwie Rumunki (tak nazywano teren po wykarczowanym uprzednio lesie, który stawał się miejscem nowego osadnictwa wiejskiego). W obrębie pierwszego rumunku osiadło z czasem pięciu gburów szarwar- kowych. Według Lustracji z roku 1765 byli to gospodarze: Paweł Wiśniewski (areał 12 morgów), Tomasz Karczewski (6 morgów), Grzegorz Osiński (12 morgów), Krzysztof Gronowski (areału nie podano) i Woj- ciech Warszewski (1 mórg). Typowe gospodarstwo na tym terenie składało się z chałupy, stodoły i szopy. Budynki te wznoszono w różnych technicznie kombinacjach — w szachulec, w słupy i dyle (przepołowione bale drzewne ustawiane pionowo i poziomo), w okrąglaki (pełne pnie drzew) lub łącząc kilka spośród tych technik nawet w przypadku jednego budynku. Zabudowania wznoszono albo oddzielnie, albo łączono je pod wspólnym dachem. Inwentarz chłopski składał się z kilku sztuk wołów, koni, krów i jałówek. W obrębie drugich rumunek mieszkali: Tomasz Lewandowski, Szymon Fukacz, Jan Pynka, Krystyjan Meyr, Adam Hal- ka, Marcin Lenya, Michał Kaba i Paweł Blanka195. W roku 1772 wieś przeszła pod panowanie Prus. Między rokiem 1773 a 1782 powstała tu szkoła ewangelicka. W roku 1864 w Tylicach mieszkało 267 ewangelików i 174 katolików196. Jeszcze obecnie modnym przysłowiem związanym z wsią jest porzekadło — Przez Tylice na Brodnicę — dotyczące wyboru skrótu drogi, który okazuje się być dłuższym od zwykłej trasy.

193 Ibidem: succesive następującego od antecesora przeszłego brata swego imieniem Franciszka, który za konsensem pomieniony JMP Franciszek JWJMP Bielińskiego marszałka natenczas (...) koronnego styrosty protune brodnickiego miał pozwolenie nabycia sobie tegoż prawa emfiteutycznego na lat 40 (?) od Leonarda Grzybowskiego cum aprobatione [za zgodą] KJM Augusta III de data eius Varsaviae 12 martii 1739 i do tego prezentował nam przez ekstrakt wyjęty de actu in castro Kovaleniensi [w zamku w Kowalewie Pomorskim] (...). 194 (...) To zaś prawo succesive nastąpiło po zmarłym śp. JMP Franciszku Lisowskim bracie swym rodzonym, który miał pozwo- lone nabycie od IM Strębowskich za przywilejem KJM Władysława IV de data eius Varsaviae 26 Iunii 1646, które to prawo jest przytwierdzone, jako przez ekstrakt (...) in castro Kovaleviensi coram oficio castrensi palatinatus (...) 1765 przez KJM Stanisława Augusta de data eius Varsaviae 24 Mart. 1765 i temuż JMP Szymonowi Lisowskiemu służące... 195 Lustracja 1765, k. 40–60. 196 R. Birkholz, op. cit., s. 177, 207. 88 16. Wądzyn

Najstarsza zachowana wzmianka na temat wsi pochodzi z roku 1222 i wspomina o istnieniu grodu we władztwie chełmińskim. Książę Konrad Mazowiecki nadał w tym czasie wieś biskupowi Chrystianowi. Nazwę zapisywano na przestrzeni wieków pod różnymi postaciami: Wanzino, Wansyn, Wansin, Wansen, a od 1570 r. — Wadzin. Wzmianka na temat Jeziora Wądzyńskiego odnotowana została w roku 1321, jako Wanssin197. Wądzyn był wsią rycerską leżącą w komturstwie brodnickim. W roku 1321 — bracia z Wądzyna Henman i Konrad otrzymali posiadłości w ziemi sasińskiej, a w roku 1337 wspomniany Heynman pod- pisał się na dokumencie komtura brodnickiego, jako świadek w sprawie. W roku 1407 właścicielem wsi był rycerz Dytrych, który mógł brać udział w bitwie grunwaldzkiej po stronie krzyżackiej, choć nie ma na to dowodów. W trakcie wojny z Polską w 1414 roku szkody wsi wyceniono na 200 grzywien. W roku 1423 Wądzyn opisano, jako własność rycerską o 36 łanach (ok. 604,8 ha) z obowiązkiem właściciela do odbycia 1 służby w zbroi lekkiej na rzecz zakonu. W roku 1438 wsią władał rycerz Bertold, a w 1446 — Fryde- ryk198. Po roku 1466 wieś weszła w skład państwa polskiego. W 1526 roku właścicielem wsi był Jan Kono- jadzki. Z kolei w roku 1570 wieś Wadzin trzymał niejaki Polaszkowski, który miał w jej obrębie 6 łanów chłopskich. Swój dział ziemi o wielkości 2 łanów chłopskich posiadał w tym czasie mieszczanin Szymon Mauritius199. Zapis źródłowy z roku 1321–1325 informuje o fakcie sprzedaży przez komtura z Chełmna Otto von Lutterberga 6 łanów ziemi sołtysowi z Kruszyn. Komtur pozwolił także łowić ryby na Jeziorze Wą- dzyńskim dla własnych potrzeb. Przed potopem szwedzkim (czyli przed rokiem 1655) brodniccy starostowie czerpali korzyści z 8 jezior, a z jeziora Wądzyn, jako największego w zlewni rzeki Lutryny — rybak dawał 84 floreny dochodu. Jednakże po wojnie, według danych z roku 1664 na tym jeziorze nie zakontraktowano rybaka. Uczyniono to dopiero po tej dacie, ale kiedy dokładnie — nie ma pewności. Według inwentarza z 1738 roku na jeziorze pracował zatrudniony tam rybak, który dawał 30 zł czynszu, ale uszedł i [jezioro] pustkami stoi200. Już w drugiej połowie XVII wieku w tych śródleśnych jeziorach na terenie starostwa rozróżniano specjalne miejsca połowu, oczyszczone zapewne uprzednio i służące do zarzucania sieci z łodzi rybackich. Owe miejsca określano, jako tzw. tonie niewodowe, których w zależności od wielkości i głębokości jezio- ra było do 2 do 15. Jednak sama ilość łowisk nie była jednak podstawą do naliczania czynszu płaconego przez rybaka. Wiadomo, że jeden z brodnickich starostów Jezioro Bądzyńskie nazwane [przy wsi Lembarg — więc chodzi zapewne o Jezioro Wądzyńskie — przyp. R. S.] (…) nieboszczyk pan Kos wojewoda cheł- miński zażywał. Kolejne źródła nie potwierdzają już tego faktu. W 1765 roku starostwo brodnickie czerpało zyski z 11 jezior. Nie było jednak rybaków na Wądzy- niu i Starzynie201. W wyniku I rozbioru Polski w 1772 roku wieś, jako Wonsin weszła w skład państwa pruskiego. Napływ osadników z Niemiec zmienił strukturę ludności wsi202. Między 1882, a 1896 rokiem powsta- ła szkoła — prawdopodobnie ewangelicka. W 1900 roku uczył tu jeden nauczyciel ewangelicki203. Jeszcze w 1864 roku wieś liczyła 129 mieszkańców, z czego 52 było ewangelikami, a 77 katolikami. Jak wylicza R. Birkholz — w latach 1885 w Wonsin mieszkało 71 ewangelików i 61 katolików. Według stanu na dzień 1.12.1910 r. żyło tu już 228 Niemców (211 ewangelików, 1 katolik, 16 innych wyznań),

197 Sgh, s. 143–144. Chociaż starsze zapisy podają nazwę wsi w celowniku (komu? czemu?): Wądzyniu to jednak prawidłową formą jest Wądzynie, podobnie, jak: nie w Kwidzyniu, a w Kwidzynie, nie w Rypiniu, a w Rypinie. Pochyłą kursywą zapisywane są jednak nazwy źródłowe, często w ówczesnym brzmieniu w Wądzyniu. 198 Ibidem. 199 Ibidem. 200 Opis 1664, s. 67, Inwentarz, k. 63. 201 Sytuacje ¼ rybaków pracujących w starostwie, w omawianym czasie, tj. w 1738 roku musiała być raczej trudna. Na 12 rybaków 1 zupełnie zubożał, nie był w stanie płacić czynszu, ani nawet łowić ryb („sieci nie ma”), drugi zbiegł, a trzeci w niewyjaśnionych bliżej okolicznościach także przestał płacić czynsz i opuścił miejsce zarobku. Trudno ocenić czy sytuacja ta wiązała się z okre- sowym wyjałowieniem łowisk, a zamek nie chciał zmieniać kontraktów czy też rolę odgrywały tu jakieś poboczne motywy. Być może przyczyną był tu fakt niewątpliwego wzrostu obciążeń, jakie dodatkowo nałożono na rybaków w porównaniu do sytuacji z drugiej połowy XVII wieku. Oprócz czynszu letniego musieli oni także płacić dodatkowo zimowy. 202 R. Birkholz, op. cit., s. 102. 203 Ibidem, s. 146. 89 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

którzy stanowili 92,5% ludności wsi — Polacy w liczbie 18 katolików stanowili mniejszość. W 1939 roku liczba Niemców w Wądzynie spadła do 72 (38%)204. W obrębie wsi zachowały się jeszcze pozostałości po cmentarzu ewangelickim. Cenioną rodziną w pamięci mieszkańców wsi pozostają państwo Żabiccy205.

Jezioro Wądzyńskie

204 Ibidem, s. 80, 207. 205 „Pielgrzym”, R. 62, nr 104 z 30.VIII.1930 r. – Józef Żabicki z Józefem Siebierzem z Brudzaw w 1930 roku odebrali m.in. ho- norowe listy pochwalne za działalność od Izby Rolniczej. 90 17. Wichulec

Najbardziej zasłużonym synem ziemi wichuleckiej był żyjący w XV wieku rycerz Jan z Wichulca. Jako współzałożyciel i czynny działacz Związku Pruskiego pomagał polskiemu królowi Kazimierzowi Jagiellończykowi w przywróceniu Polsce dostępu do Bałtyku. Pierwsze wzmianki źródłowe dotycząc miejscowości Wichulec sięgają XV wieku w okresie tak zwanej wielkiej wojny Polski z zakonem krzyżackim (1409–1411). Jak podaje brodnicki historyk Jerzy Wultański, w największej bitwie tego konfliktu — w bitwie pod Grunwaldem brał udział pewien rycerz z Wichulca wraz z zaciężnikiem o nazwisku Hanfer. Jego majątek i okoliczne dobra doznały poważnych zniszczeń w roku 1413206. Nie ominęły go również najazdy w czasie kolejnego konfliktu polsko-krzyżackie- go z roku 1414, określanego jako wojna głodowa, w której agresorem była strona polska. Owym rycerzem był zapewne niejaki Tomasz z Wichulca, który domagał się od Krzyżaków rekompensaty za zniszczenia, które oszacowano na 400 grzywien207. Wzmianki źródłowe z XV wieku wymieniają wieś pod kilkoma nazwami: Eychholcz, Eychholtcz, Eychhultcz, Eicholzcze, Echoltcz. W roku 1570 zapisano nazwę Wycholacz208. W latach 1423–1424 Wi- chulec stanowił własność rycerską w komturstwie brodnickim, którego posesor obowiązany był do służby w zbroi lekkiej na rzecz Krzyżaków. Areał gruntów obejmował wówczas 20 łanów. Wichulec przeszedł pod polskie panowanie, podobnie, jak Pomorze Gdańskie wraz z ziemią cheł- mińską i michałowską dopiero po roku 1466 na mocy postanowień drugiego pokoju toruńskiego, któ- ry kończył zwycięską dla Polski wojnę trzynastoletnią (1454–1466). Wielką rolę podczas tych wydarzeń mógł odegrać jeden z najsłynniejszych i najbardziej zasłużonych rycerzy — Jan z Wichulca. Jako rycerz ziemi chełmińskiej i poddany Krzyżaków poświęcił się sprawie oderwania Pomorza Gdańskiego (w tym też Brodnicy i okolic) od zakonu krzyżackiego i przekazania tych ziem wraz z ludnością pod panowanie polskie. Wstąpił więc najpierw do antykrzyżackiego Związku Jaszczurczego, a następnie do działające- go na szeroką skalę Związku Pruskiego. Podpis rycerza Jana z Wichulca widniał na akcie erekcyjnym tego związku. Należy pamiętać, że aktywni członkowie tej organizacji, ostro potępiani i prześladowani przez Krzyżaków wysłali poselstwo do Kazimierza Jagiellończyka z prośbą o inkorporowanie Pomorza do Polski, a następnie czynnie wspierali polskiego króla. Wojna zakończyła się powodzeniem i odzyska- niem dostępu do Bałtyku przez Koronę. Ze źródeł wynika, że Jan z Wichulca był komendantem golubskim (20 lipca 1454 r.) i chorążym chełmińskim (23 kwietnia 1456 r.). Wiadomo też, że w trakcie toczącej się wojny trzynastoletniej, latem 1455 r. sprawował już komendanturę (starostwo) nad Brodnicą. Wichulec wraz z innymi terenami administracyjnie włączono, jako dobra królewskie, do woje- wództwa chełmińskiego i powiatu brodnickiego. W drugiej połowie XVI wieku Wichulec należał do Hart- mana i Stanisława z Wichulca (Wichulscy) — ławników sądu ziemskiego michałowskiego w roku 1563. Jednakże już w roku 1570 omawiane dobra przejął Bartłomiej Wichulski i Konstancja Balińska. Posiadali oni 15 łanów chłopskich w Wichulcu, Grzybnie i Olecznie209. Kolejnymi właścicielami majątku w tej wsi od roku 1672 zostali Ciecholewscy (Czecholewscy), a następnie Walerian Jabłonowski i ponownie Cie- cholewscy. Piotr Ciecholewski w roku 1702 sprzedał jednak swoje dobra. Za sumę 10.400 florenów nabył je Jan Stanisław Karwat. Ów podupadający majątek przejął następnie Jan Antoni Karwat. Z kolei jego wnuk — Michał w roku 1761 czasowo oddał go w dzierżawę Antoniemu Sumińskiemu. Według opisu z 1761 roku stał tam wówczas stary, drewniany dwór wymagający wielkich na- praw. W budowie był drugi. W obrębie folwarku stała stodoła o jednym klepisku, stajnia, spichrz, kurnik, owczarnia, wolarnia dla bydła, druga, większa stodoła, młyn i nieczynny wówczas browar. Utrzymywano w tym czasie inwentarz, który stanowiło 6 wołów, 5 krów, 6 cieląt, 3 konie, klacz, 4 źrebięta, 29 świń, 49 gęsi, 41 kaczek, 11 kur i 12 kurcząt. Przy folwarku był sad i dwa ogrody, w których uprawiano marchew, pasternak, anyż, brukiew, kapustę oraz konopie, jęczmień, marchew, jarmuż, cebulę i pietruszkę. W roku 1789, w obrębie wsi stało 15 zabudowań chłopskich210. Po okresie dzierżawy, folwark ponownie wrócił

206 J. Wu l t a ń s k i, Wichulec..., op. cit., s. 21. 207 Sgh, s. 145. 208 Ibidem. 209 Ibidem. 210 Szerzej patrz: J. W u l t a ń s k i, Wichulec..., op. cit., s. 21. W 1761 r. we wsi żył owczarz Jan Rakowski lub Ruszkowski i podda- ny Szczepan Małkowski. Poza folwarkiem stał stary, ale czynny młyn i 14 chałup chłopskich, w których mieszkał krawiec, wolarz z żoną, Piotr Dorok, owczarz Franciszek, ogrodnik Wawrzyniec Bekier, ogrodnik Jakub Jerzman, Gabriel Szulc, Michał Szczo- drowski, Jan Olwech, Antoni Kaszprowicz, młynarz Gotfrid Sraga z żoną, Jan Sztelaga z żoną, Krystyna Gomza i sołtys Plita. 91 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

do Michała Karwata, który nie stracił majątku mimo rozbioru Polski w roku 1772 i zajęcia tych terenów przez władze pruskie. Rok później w Wichulcu mieszkało 10 gospodarzy, 10 robotników rolnych, młynarz i chałupnik. W roku 1800 majątek objął Andrzej Karwat, w roku 1851 jego syn Teofil, natomiast w roku 1872 – Józef Karwat. W roku 1864 mieszkało tu 3 ewangelików i 109 katolików211. W roku 1881 majątek Wichulec i Bogumiłki należał do rodziny Karwatów i wynosił łącznie 507,13 hektara. Tę informację podała „Gazeta Toruńska” z 1 maja 1881 roku, wymieniając jednak nazwę wsi pod postacią nie Bogumiłki, lecz „Bogu- miła”. Administracja pruska stosowała nazwę Bogumilken. W roku 1890 Wichulec z Bogumiłkami nadal liczył 507 hektarów212. W 1906 roku z częściowo rozparcelowanego majątku Karwatów została wydzielona parcela z prze- znaczeniem na budowę szkoły. Nazwiskiem ostatnich właścicieli majątku „Karwat” nazwano okazały dąb który został ustanowiony pomnikiem przyrody. Mogła ona jednak funkcjonować na innym miejscu jeszcze w XIX wieku. Według Birkholza szkoła w Wichulcu mogła powstać między rokiem 1882 a 1892213. Po epidemii cholery, która nawiedziła Wichulec w 1873 roku zmarło 16 mieszkańców. Pochowano ich w pewnym oddaleniu od wsi, na wzgórzu przy szosie do Czekanowa, nasadzono brzozy i opatrzo- no krzyżem z podwójnymi ramionami — karawaką. Umieszczono na niej tabliczkę z nazwiskami zmar- łych, która później zaginęła214. Na uwagę zasługuje też dąb „Karwat” oraz kapliczka z figurką św. Rocha w postaci wędrowca z podróżną laską w ręku i psem u boku — patrona chroniącego od zaraz i epidemii, które w XIX wieku wielokrotnie nawiedzały te tereny. W Wichulcu około roku 1932 do roku 1938 funkcjonował posterunek policji. Po jego likwidacji siedzibę policjantów przeniesiono do Zbiczna. Od 1 kwietnia 1938 roku zajęli oni lokal w budynku Zarządu Gminy Zbiczno215.

Karawaka w Wichulcu Dąb „Karwat” w Wichulcu

211 R. B i r k h o l z, Der Kreis Strasburg-Geschischte…, op. cit., s. 177. 212 „Gazeta Toruńska”, 1906, R. 42, nr 47 — Gospodarstwo. Moje Bogumiłki pow. brodnicki mam zamiar z wolnej ręki sprzedać zaraz. Jest 220 mórg w tem około 30 mórg łąki z głębokim pokładem torfu. Budynki masywne i ładny ogród owocowy. Lipiński. W 1920 roku Bogumiłki określono jako osada. UG Bobrowo — 10 czerwca 2011 wieś była zamieszkana przez 20 osób. 213 R. B i r k h o l z, Der Kreis Strasburg-Geschischte…, op. cit., s. 139, szerzej o szkole w Wichulcu: J. W u l t a ń s k i, Wichulec..., op. cit., s. 30–46. 214 Do zakażenia bakterią przecinkowca dochodzi na drodze pokarmowej, głównie przez skażoną ludzkimi odchodami wodę, którą zanieczyszczać bakteriami zdolni są jedynie ludzie chorzy lub nosiciele. Po biegunce i wymiotach dochodzić może przez utratę wody w organizmie do zmarszczenia skóry, zmiany głosu, zapadnięcia oczu i wyostrzenia rysów twarzy. Odwodnienie pro- wadzi do śpiączki i zgonu. 215 Szerzej: B. S p r e n g e l, Nieznane karty międzywojennej Brodnicy. Policja przestępczość w latach 1920–1939, Toruń 1998. 92 18. Zgniłobłoty

Pierwszy znany nam zapis dotyczący Zgniłobłot pochodzi z roku 1246. Wieś wzmiankowano wte- dy pod nazwą Faulenbruch216. W tymże 1246 roku wieś stanowiła własność biskupstwa chełmińskiego, a tutejsze grunty rozciągały się na areale 45 łanów (ok. 756 ha). W roku 1400 biskup chełmiński Jan Kropi- dło potwierdził tu sprzedaż 4 łanów lemańskich. Na zasadzie analogii należy przypuszczać, że wieś mogła doznać strat w wyniku wojny głodowej z 1414 r., która nie ominęła tych okolic, brakuje jednak na ten temat bezpośrednich wzmianek źródłowych. W drugiej połowie XV wieku Zgniłobłoty znalazły się w granicach państwa polskiego. W roku 1567 zapisywano je w brzmieniu: Sgnilobloth i Sgniloblodt217. W 1570 r. spisano tu 36 łanów chłopskich z zagrodnikami. Wieś nadal stanowiła własność biskupów chełmińskich. Zgniłobłoty leżały wówczas w kluczu wąbrzeskim i w parafii Bobrowo. Tak, jak inne wsie, również Zgniłobłoty doznały strat i zniszczeń w wyniku wojen polsko-szwedz- kich w pierwszej i drugiej połowie XVII wieku. Zostały wówczas wyludnione, w wyniku czego przybywa- ło łanów pustych, porastających chwastami, a w końcu młodym lasem. Podobnych zniszczeń wieś doznała w trakcie przemarszów wielu armii podczas wojny północnej (1700–1721). W przypadku braku przekazów źródłowych pozostają więc tylko analogie. Można więc przyjąć, że mogła podźwignąć się z gospodarcze- go impasu dopiero po Sejmie Niemym z 1717 roku, który zapewnił dzielnicy pruskiej względny spokój od wojen. Rozwój wsi w XVIII wieku wymaga jednak badań. W roku 1772 na mocy traktatu rozbiorowego Zgniłobłoty weszły w skład państwa pruskiego. Rok później stało tu 10 gospodarstw chłopskich, a w roku 1789–1820 domostw z karczmą. W latach 1807–1815 wieś wchodziła w skład Księstwa Warszawskiego, a po klęsce Napoleona Bonaparte, na mocy postanowień Kongresu Wiedeńskiego z 1815 r. ponownie zo- stała włączona w skład Królestwa Prus. Pierwsze informacje na temat istnienia tu szkoły pochodzą z roku 1672, kiedy w domu rodziny Fischer miało mieścić się pomieszczenie szkolne. Około roku 1822 powstała tu nowa szkoła, w której w roku 1900 uczyło trzech nauczycieli218. W XIX wieku administracja pruska zapisywała nazwę wsi Zgniłobłoty w brzmieniu: Königsmor. 1 grudnia 1864 roku w Königsmoor mieszkało 107 ewangelików i 225 katolików — łącznie 332 miesz- kańców z przewagą katolików. Wystarczyło jednak niespełna półwiecze, bo 46 lat zabiegów administracji pruskiej, by odwrócić te zależności. Otóż w 1910 roku w Königsmoor żyło już 340 ewangelików i 238 kato- lików. Wieś liczyła w tym czasie, w sumie 578 osób, a przeważali w niej już najczęściej niemieckojęzyczni ewangelicy219. W 1887 roku w Zgniłobłotach, w lokalu pana Gierłowskiego organizowano spotkania wy- borcze dla ludności tutejszej oraz z Nieżywięcia i Bobrowa220. Z roku 1902 pochodzi informacja o żandar- mie z Königsmoor221. Po I wojnie światowej wieś weszła w skład niepodległego państwa polskiego. Nowe władze szyb- ko zadbały o zorganizowanie szkolnictwa. W 1920 roku w tutejszej szkole nauczał jeden polski nauczyciel. W roku 1925 w Zgniłobłotach oprócz dzieci polskich uczono także 31 niemieckojęzycznych222. Poza roz- wojem oświaty dbano również o rozrywkę, a raczej o przyjemne spędzanie pewnych wieczorów w towa- rzystwie, które starało się dopomóc potrzebującym. I tak 22 listopada 1925 roku w niedzielę zorganizowano przedstawienie „Janek doktorem”, które tydzień wcześniej zostało odegrane w Kruszynach na rzecz zbiórki pieniężnej dla odnowienia kościoła223. Tutejsi gospodarze zasłynęli w powiecie również, jako świetni ho- dowcy. 24 czerwca 1930 roku w Zgniłobłotach urządzono pokaz hodowli na powiat brodnicki, na którym zaprezentowano 8 buhajów oraz 97 krów i jałowic224. Tuż przed wybuchem II wojny światowej, bo w lipcu 1939 roku na skutek uderzenia pioruna, w jednej z tutejszych zagród zapaliła się stodoła. W prasie napi- sano: Runął z dachem palącej się stodoły. W Zgniłobłotach w zagrodzie Antoniego Przybyłowskiego wy- buchł pożar wywołany uderzeniem pioruna. W akcji ratunkowej m.in. udział wziął rymarz Jan Rydlewski,

216 Sgh, s. 154. 217 Ibidem. 218 R. B i r k h o l z, Der Kreis Strasburg-Geschischte…, op. cit., s. 140. 219 Ibidem, s. 207–209. 220 „Gazeta Toruńska”, 1887, R. 21, nr 34, 35. Spotkanie odbyło się m.in. 13 lutego o godzinie 2 po południu. 221 „Gazeta Toruńska”, 1902, R. 38, nr 256. 222 R. B i r k h o l z, Der Kreis Strasburg-Geschischte…, op. cit., s. 149. 223 „Pielgrzym”, R. 57, nr 141. 224 „Pielgrzym”, R. 62, nr 104. 93 GMINA BOBROWO historia, zabytki, ludzie

który w chwili, gdy znalazł się na dachu objętym płomieniami, runął razem z nim. Rydlewskiego po usilnych staraniach wydobyto spod płonącego dachu i wywieziono na przestrzeń zabezpieczoną. Jak się okazało dzielny rymarz doznał oprócz licznych poparzeń również złamania nogi. Nieszczęśliwego przewieziono do szpitala powiatowego w Brodnicy225. Ponad miesiąc później wybuchła II wojna światowa.

Młyn mechaniczny w Zgniłobłotach

Odbudowany obiekt byłej Szkoły Podstawowej w Zgniłobłotach

225 „Kurier Bydgoski”, 27.07.1939 r., R. 18, nr 170. 94