Tadeusz Walasek
Total Page:16
File Type:pdf, Size:1020Kb
Pamiętam tę walkę jako jedną wielką kompromitację Rumuna. Zaraz po gongu Linca skoczył do przodu, wypuścił pie- kielny sierp i... wylądował w linach! Tak było do końca walki. Walasek robił pół obrotu w lewo lub w prawo, Linca prze- latywał obok, obrywając jednocześnie jeden lub dwa proste. DŻENTELMEN RINGU– TADEUSZ WALASEK Tadeusz Walasek niemal - Był łatwy do pokonania- konkluduje Walasek- bo robił do- beznamiętnie wspomina dziś kładnie to czego pragnąłem. pojedynek z Rumunem Nico- Jest to wyznanie niezwykle charakterystyczne, Tadeusz Wala- lae Lincą stoczony w finale sek bowiem narzucał zawsze przeciwnikom swój styl walki, turnieju bokserskiego pod- swój sposób myślenia. czas Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów w Tadeusz Walasek szczyci się niezwykłym rekordem- w ciągu Warszawie, 1955. Czas zatarł 18 lat stoczył 421 walk. Zawsze wychodził na ring z niezłom- ówczesną wielką stawkę i nym postanowieniem zwycięstwa, nigdy nie dopuszczał do dramatyzm tej walki. Linca siebie myśli, że może przegrać. Nawet w beznadziejnych wy- był doskonale znany w Pol- dawałoby się sytuacjach. Jak wtedy, kiedy w 1950 roku po raz sce, podziwiali go kibice. pierwszy wszedł na ring. Było to w Kłodzku, miał 14 lat. Uga- Dobrze pamiętano, jak kilka niał się latem za piłką, a gdy przyszła zima trafił na salę bok- lat temu na jubileuszowym serską Spójni. Po krótkim przygotowaniu trener Jan Zych turnieju PZB, niczym kosą uznał, że chłopiec jest sprytny i wystawił go w wadze muszej pościnał przeciwników. Ru- do najbliższego meczu. Naprzeciwko dzieciaka stanął 21 letni mun był niezwykle szybki, żołnierz! Na sali odezwały się głosy: Kto na to pozwolił? Ten bojowy, cios miał jak grom z jasnego nieba. Niektórzy stawiali facet zbije dzieciaka na kwaśne jabłko! Skandal!! nawet Lincę w jednym rzędzie z bokserem tej miary co Laszlo Nie zbił. Sam oberwał. Dzieciak nie dał się bowiem uderzyć. Papp. Był szybszy, wyczuwał zamiary przeciwnika, uciekał, a gdy Nie omylili się o tyle, że Linca w rok po Festiwalu, zdobył w tamten się zmęczył zaczął go kłuć prostymi ciosami. Walasek Melbourne tytuł mistrza olimpijskiego. Entuzjaści boksu pę- wspominając tę swoją pierwszą walkę stwierdził z filozoficz- dzili więc w sierpniowy dzień na stadion stołecznej Skry, gdzie nym spokojem, że przecież właśnie na tym polega szermierka na ustawionym pod gołym niebem ringu w wadze półśredniej na pięści i że w tej, osądzonej dziś jako nierówna walce, za- miało dojść do rewelacyjnego zmierzenia sił między rutynowa- chowany został przecież podstawowy warunek sportowy: obaj nym reprezentantem Rumunii, a nieznanym jeszcze wtedy sze- ważyli po 51 kilogramów, obaj mieli jedną wagę. O co więc rzej 18- letnim pięściarzem. Już w toku festiwalowego turnieju chodzi? Jak to? Ano, ośmieszenie i wstyd. dochodziły wieści, że Tadeusz Walasek to talent jakiego w Czternastoletni szkrab wygrał kolejno trzy pojedynki z seniora- naszym boksie od czasów Kolczyńskiego nie było. Opanowa- mi, potem przegrał jedną walkę i znów wygrywał. Porażek w ny, spokojny, doskonale wyczuwający dystans, świetny tech- swojej całej karierze poniósł zaledwie 34. Kilka niesłusznie i to nik. Doszedł do finału co było dużym sukcesem, no ale gdzie niestety w najważniejszych pojedynkach. I dlatego choć chylo- mu tam do takiego asa jak Linca! no głowy przed jego bokserskim kunsztem oraz niezwykłą Walasek w Kłodzku ledwo zdążył powąchać boksu, a Linca elegancją walki, tylko raz w ciągu całej kariery stanął na naj- miał za sobą sukcesy na wszystkich ringach Europy. A jednak wyższym podium mistrzostw Europy, a nigdy nie dane mu Walasek ośmieszył przeciwnika. było zwyciężyć w olimpijskim turnieju. Do historii przeszedł więc jako „wiecznie drugi”. Pamiętam tę walkę jako jedną wielką kompromitację Rumuna. Zaraz po gongu Linca skoczył do przodu, wypuścił piekielny Pojęcie trudnego dzieciństwa używane dziś jako usprawiedli- sierp i... wylądował w linach! Tak było do końca walki. Wala- wienie niepowodzeń, do nikogo już nie przemawia, skompro- sek robił pół obrotu w lewo lub w prawo, Linca przelatywał mitowało się i budzi wyłącznie uśmiech politowania. Charak- obok, obrywając jednocześnie jeden lub dwa proste. Rumun terystyczną cechą większości bokserskich życiorysów jest wściekał się, za wszelką cenę chciał choć raz trafić Walaska, przebijanie się przez trudności i zawiłości życia. Nikt tego póź- lecz wszystkie jego poczynania przypominały miotanie się niej nie nazywa też trudnościami, a raczej szkołą charakteru. szaleńca. Było potem dla Walaska chóralne „Sto lat”, były Wojenne losy rzuciły rodzinę Walasków z Łomży na daleką kwiaty, gratulacje, uściski, wszystko co towarzyszy narodzi- północ, do Archangielska, potem na wschód, do Duszanbe. nom talentu czystej wody. Ojciec z miejsca zgłosił się tam do organizujących się właśnie W prawie dwadzieścia lat później Tadeusz Walasek bogatszy o w Związku Radzieckim oddziałów polskich. Nie wiedział, że doświadczenia własnej kariery pięściarskiej a także trenerskiej tym samym porzuca swoich bliskich i wybiera najdłuższą, praktyki, stwierdza sucho, że Linca był łatwy do okrężną i bolesną drogę do kraju. Po zakończeniu wojny jako „obskoczenia”. Silny jak tur, żywiołowo reagował na każdy jeden z pierwszych wracał do ojczyzny, by spotkać się z żoną i zwód, dawał się nabierać, wystarczył tupnąć i już leciał do dziećmi na ruinach rodzinnego domu. Łomża była zniszczona i przodu. dach nad głową znaleźli Walaskowie dopiero na Ziemiach Za- Tadeusza Walaska jako wzór cnót trenerskich- w rok póź- niej pojechał na obóz kadry do Cetniewa, a w 1955 roku kandydował już do reprezen- tacji Polski na mistrzostwa Europy w Berlinie Zachod- nim. Nie zmieścił się wtedy w drużynie, w wadze pół- średniej wystąpił wówczas Marian Ponanta, ale Walasek jako rezerwowy otrzymał szansę startu w ważnym i mocno obsadzonym turnieju festiwalowym. Takie było jego pasowanie na reprezen- tanta Polski. Od tego jednak momentu koło fortuny obraca się prze- ciwko niemu. Zwycięża w chodnich, w Kłodzku. lidze, w meczach międzypaństwowych, w mistrzostwach Pol- ski, ale przez cztery lata nie może wygrać najważniejszej wal- Tam jednak również ich życiu bardziej zaciążył andersowski ki. W 1956 roku na olimpiadzie w Melbourne w pierwszym mundur ojca, niż uchodźcza droga matki z czworgiem dzieci, pojedynku przegrywa stosunkiem głosów sędziowskich 1:4 z wiodąca prosto do kraju. Irlandczykiem Frederickiem Tiedtem. Bokser ten dojdzie do Takie były czasy. Tadeusz Walasek boksował wtedy nie tylko finału i tam przegra gładko z tym samym Lincą, którego Wala- dla sławy, ale i z prozaicznych względów, bo spółdzielnia sek rok temu zdeklasował w Warszawie. Spójnia dbałą o to, aby jej zawodnicy nie chodzili głodni. Li- W 1957 roku Walasek boksuje już w wadze lekkośredniej, w czyło się to wielce, w domu było sześcioro dzieciaków, nie mistrzostwach Europy w Pradze dochodzi do finału i po wy- przelewało się. równanej walce przegrywa 2:3 z Włochem Nono Benvenu- Tadeusz na wieść o założeniu w Katowicach pierwszego Tech- tim*. Na następnych mistrzostwach Europy w 1959 roku w nikum Wychowania Fizycznego dla uzdolnionej sportowo Lucernie, już w wadze średniej, znów brakuje mu dosłownie młodzieży, opuścił w 1953 roku dom rodzinny. Uczył się, bok- jednego „oczka” i 2: 3 zostaje uznany za pokonanego w poje- sował w GKS, przeżył też tam pierwszą i ostatnią w swoim dynku z mistrzem olimpijskim z Melbourne, Rosjaninem Gen- życiu aferę kaperowniczą, kiedy to kierownik sekcji „sprzedał” nadijem Szatkowem. go na pniu do czechowickiej Stali. Grosza z tego tytułu nie Wreszcie olimpiada w Rzymie i najsławniejsza ze sławnych, wziął, cały interes był prywatnym przedsięwzięciem działacza, po dziś dzień dyskutowana namiętnie porażka z Amerykani- który właśnie budował willę. Dla Walaska wynikło tylko jed- nem Edwardem Crookiem. Kilkanaście tysięcy widzów na no, że zamiast trenować na miejscu, w Katowicach, musiał trybunach pięknego Palazzo dello Sport widzi zwycięzcę tylko dwa razy w tygodniu tłuc się bumelcugiem do Czechowic i z wyłącznie w Polaku, ale trzech sędziów jest innego zdania. powrotem. Tadeusz Walasek ze stoickim spokojem kwituje dziś te Trwało by tak w nieskończoność, gdyby kierownik sekcji nie wszystkie niekorzystne dla niego werdykty, które swego czasu przedobrzył i nie kazał Walaskowi podpisać kolejnego zgło- nawet spokojnych kibiców przyprawiały o rwanie włosów na szenia. „Sprzedał” go bowiem do następnego klubu. Złośliwi głowie. twierdzili, że blachy na pokrycie dachu zabrakło... - Tak przywykłem do krzywdzących orzeczeń sędziowskich- Dopiero w PZB wykryto, że Walasek figuruje w ewidencjach powie Tadeusz Walasek- że teraz, kiedy jestem trenerem, nic trzech klubów. Ale ziółko!- pomyślano i ciupasem ściągnięto mnie już nie dziwi. Zachowuję spokój, nie protestuję i nie sza- młodzieńca do Warszawy. I ojca z Kłodzka również, bo Tade- leję jak inni w obronie swoich zawodników. usz miał zaledwie 18 lat, był jeszcze małoletni. Rozprawa Niesprawiedliwość- niesprawiedliwością, dystans do wydarzeń trwała krótko, bo oskarżonemu po wysłuchaniu reprymendy - dystansem, stoicki spokój- spokojem. Ale przecież pozostaje zaszkliły się oczy. Jasne się stało, że nie tego sądzą kogo nale- jeszcze żywa reakcja na takie, a nie inne orzeczenia. Przecież ży. wtedy wszystko w człowieku się burzy, buntuje, krzyczy o Wysłuchał jeszcze Tadeusz ojcowskiego przykazania „Synu, sprawiedliwość. Łatwo być dżentelmenem w sporcie gdy się wstydu mi więcej nie zrób!” i pojechał z powrotem do Kato- wygrywa, o wiele trudniej, gdy się przegrywa i to niezasłuże- wic, do swojego GKS, gdzie właśnie rozpoczął