MARZEC 2018

Miesięcznik internetowy poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

Take 7 Siódme urodziny JazzPRESSu!

TOP NOTE Kasia Pietrzko Trio Forthright Stories

Rozmowy: Łukasz Stworzewicz Katarzyna i Tomasz Pierchałowie Dominik Strycharski Anna Gadt Ależ ja o panu nie myślę fot. Kuba Majerczyk

Od Redakcji redaktor naczelny Piotr Wickowski [email protected]

Jazz i poezja od dawna idą w parze. Pisał już o tym u nas w swojej rubryce My Favorite Things (or quite the opposite…) Piotr Rytowski (JazzPRESS – 10/2017), przy- bliżając tło przejścia ze strony rocka na stronę jazzu poety, i zarazem mówiącego wokalisty (w odróżnieniu od wokalistów śpiewających), Marcina Świetlickiego. Przy okazji przypomniał też o związkach z poezją twórczości Krzysztofa Komedy i - jesz- cze wcześniejszych – słowno-muzycznych happeningach amerykańskich bitników. Sądząc po pojawiających się ostatnio polskich nowościach płytowych, wkroczyli- śmy właśnie w okres wzbierającej fali twórczości łączącej z poezją. I to nie tylko za sprawą Marcina Świetlickiego wykorzystującego duże możliwości warsztatowe jazzowej Zgniłości. Autor Zimnych krajów jest zresztą, wraz z młodymi muzyka- mi swojej nowej grupy (znając jego pasję do zakładania kolejnych, bardziej precy- zyjnie należałoby napisać: jednej z nowszych), w ekskluzywnym gronie tych, którzy nie muszą się martwić o własny, wartościowy materiał literacki do dalszej pracy, i właściwie ustanawia odrębny nurt opisywanego kierunku. Przykładów jazzowo- poetyckiego odrodzenia jest coraz więcej. Przytoczę zaledwie kilka z wielu. Wojciech Majewski, przypominając niedawno poezje Stanisława Grochowiaka, po- łączył słowo z jazzem, zatrudniając, poza instrumentalistami, profesjonalnych wo- kalistów i niemniej profesjonalnych aktorów (Wojciech Majewski – Nie było lata). Podobnie na płycie Silberman and Three of a Perfect Pair miłośnik poezji Krystyny Miłobędzkiej Łukasz Stworzewicz, wraz z kolegami ze swojego zespołu, uzyskał po- tężne wsparcie od Jana Peszka i jego kunsztu słownego. Anna Gadt na swojej nowej płycie Mysterium Lunae śpiewa między innymi wiersze Bolesława Leśmiana. „Jesteśmy zbiorem inspiracji, doświadczeń, bodźców niesio- nych poprzez sztukę, kulturę” – twierdzi wokalistka, przyznając otwarcie, że „świeci światłem odbitym”, chociażby wykorzystywanej przez siebie poezji. Czy nie można tu mówić jednak o relacji obustronnej? To przecież również jazz rzuca nowe światło na czasem zapomniane, pozostające w cieniu utwory poetów, nadając im nowe zna- czenie. Czego szczególnym przykładem jest wykonywana na własny sposób przez Annę Gadt Mickiewiczowska Świtezianka. W jej wersji jest to utwór wokalny, ale pozbawiony pierwotnych słów.

Miłej lektury 4|

SPIS TREŚCI 3 – Od Redakcji 4 – Spis treści 6 – Portrety improwizowane 8 – Wydarzenia 14 – Wspomnienie 14 Jerzy Milian (1935-2018) Lider na niebezpiecznym instrumencie 18 Didier Lockwood (1956-2018) Jazz-rock, który powrócił do swingu 20 – Płyty 20 Pod naszym patronatem 24 TOP NOTE 27 Recenzje Kolorowe skrzypce Mateusz Smoczyński – Metamorphose Marcin Banaszek – Stations of The Cross Immortal Onion – Ocelot of Salvation Trójbój jazzowy Leszka Kułakowskiego Beata Przybytek – Today Girls Don’t Cry Almost Jazz Group – Fade Out Cezariusz Gadzina – Mosty Dojrzałość młodej gwiazdy Krzysztof Trebunia-Tutka & Tymon Tymański – Zbójnickie , Gary Peacock, Jack DeJohnette – After The Fall Danny Fox Trio – The Great Nostalgic Theo Bleckmann – Elegy Tamuz Nissim – Echo Of A Heartbeat Jamie Saft – Solo A Genova Bugge Wesseltoft – Everybody Loves Angels Tommy Caggiani Therion Project – Magic Seeds Połączenie dziedzictwa z chwilą obecną Rok mistrzowskich bębnów – Bells for the South Side The Nu Band – Live In Geneva 74 – Koncerty 74 Przewodnik koncertowy 86 Nowa supergrupa Tomasza Stańki 89 Stańko symfonicznie 91 Nie idź do obcych, przyjdź do Blue Note JazzPRESS, marzec 2018 |5

95 Trzy lata temu... 98 Trzy lata później... 99 Cień Wyntona 101 Nowy holenderski festiwal z polskim wątkiem 105 – Rozmowy 105 Anna Gadt Ależ ja o panu nie myślę 115 Łukasz Stworzewicz Jestem znikąd i z niczego. Współżywy, współczynny i współwinny. Czekam 123 Katarzyna i Tomasz Pierchałowie Nie pozwala myśleć o czymkolwiek innym 131 Dominik Strycharski Cały ten jazz! MEET! 140 – Słowo na jazzowo 140 Złota Era Van Geldera Bębny w każdym kącie 142 Kanon Jazzu Jednocześnie niezwykle nowoczesny i fantastycznie tradycyjny 144 Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew Islam i amerykański jazz część 3 – Ahmad Jamal 147 My Favorite Things (or quite the opposite…) Post (nie zawsze musi być wielki) 150 – Pogranicze 150 Down the Backstreets Ostatnie wielkie dzieło z 153 – Redakcja

F L a : www.jazzpress.pl

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 6| Wydarzenia Portrety improwizowane rys. Jarosław Czaja Jarosław rys. JazzPRESS, marzec 2018 |7

Jarosław Czaja WYSTAWA PORTRETÓW IMPROWIZOWANYCH

Wystawa towarzyszyć będzie koncertowi z okazji siódmych urodzin JazzPRESSu. 23 marca, piątek, godz. 19.00. Bemowskie Centrum Kultury, ul. Górczewska 201, Warszawa. WSTĘP WOLNY 8| Wydarzenia

Fotograficy JazzPRESSu w finale Jazz World Photo 2018

otograficy JazzPRESSu – podczas koncertu w poznań- FPiotr Banasik i Jarosław skim klubie Blue Note, w paź- Wierzbicki – znaleźli się w fi- dzierniku ubiegłego roku. nale tegorocznej edycji presti- Do tegorocznej edycji konkur- żowego konkursu Jazz World su zgłosiło się 311 fotografów Photo. W finałowej trzydziest- z 39 krajów. Zwycięzca ogło- ce rekordowo znalazły się zdję- szony zostanie 24 marca pod- cia aż jedenastu Polaków. czas festiwalu jazzowego w cze- Wyróżniona fotografia Piotra skim Trutnovie. Wystawa fina- Banasika wykonana została na łowych zdjęć będzie prezento- fot. Jarosław Wierzbicki krakowskim koncercie Trom- wana na różnych europejskich bone Shorty & Orleans Avenue, festiwalach jazzowych. z którego relację opublikowali- Piotr Banasik i Jarosław śmy w grudniowym numerze Wierzbicki to kolejni fotogra- JazzPRESSu (12/2017). Uwiecznio- ficy JazzPRESSu wyróżnie- ny został na niej lider grupy. Ja- ni w Jazz World Photo. W 2016 rosław Wierzbicki sfotografo- roku do finałowej trzydziest- wał Rudy’ego Birda, perkusistę ki trafiła praca Katarzyny w grupie Kenny’ego Garretta, Kukiełki. › fot. Piotr Banasik

Indywidualność Jazzowa 2018 Jazzu nad Odrą o 4 kwietnia można zgła- wrocławskiego festiwalu Jazz ufundowane przez prezyden- Dszać się do konkursu In- nad Odrą. ta Wrocławia Grand Prix – In- dywidualność Jazzowa 2018, Udział w konkursie mogą dywidualność Jazzowa Roku który tradycyjnie towarzy- wziąć jedynie instrumentaliści – w wysokości 25 tysięcy zło- szyć będzie tegorocznej edycji i wokaliści, którzy do 30 kwiet- tych. Konkursowe jury wyróż- nia 2018 roku nie przekroczą 35. ni także najlepszego solistę, ze- roku życia, przy czym w kon- spół oraz kompozytora. kursie nie mogą uczestniczyć Związana z Jazzem nad Odrą laureaci Grand Prix Jazzu nad rywalizacja jest najstarszym Odrą w latach poprzednich. konkursem jazzowym w Pol- Warunkiem uczestnictwa sce i jednym z najstarszych w konkursie jest przedstawie- w Europie. Laureatami Indy- nie do oceny przez komisję widualności Jazzowej Roku kwalifikacyjną materiału mu- byli między innymi: Włodzi- zycznego (20–30 minut, w tym mierz Nahorny, Zbigniew Sei- własna interpretacja znanego fert, Ewa Bem, Krzesimir Dęb- standardu jazzowego). ski, Janusz Strobel, Henryk Zakwalifikowane zespoły i so- Miśkiewicz, Tomasz Szukal- liści wystąpią na 54. edycji ski czy Andrzej Zaucha. W 2017 Jazzu nad Odrą we Wrocławiu. roku Grand Prix zdobył zespół Nagrodą główną festiwalu jest Adam Jarzmik Quintet. › JazzPRESS, marzec 2018 |9

Konkurs Seiferta po raz trzeci

tys. euro sięga pula na- Do konkursu w tym roku, kończyły się olbrzymim suk- 17 gród trzeciej edycji Mię- po raz kolejny mogą apliko- cesem. Do udziału w przesłu- dzynarodowego Jazzowego wać nie tylko skrzypkowie, chaniach zgłosiło się łącznie Konkursu Skrzypcowego im. ale również altowioliści i wio- ponad stu skrzypków z całe- Zbigniewa Seiferta. Zgłosze- lonczeliści. W pierwszym eta- go świata. Zwycięzcą pierw- nia do konkursu przyjmo- pie kwalifikacyjnym uczest- szej edycji był Bartosz Dwo- wane będą do 10 kwietnia. nicy konkursu zobligowani rak a drugiej - Mateusz Smo- Tegoroczna edycja Między- są do nadesłania nagrań do- czyński. › narodowego Jazzowego Kon- wolnie wybranych kompo- kursu Skrzypcowego im. Zbi- zycji, w tym jednego utwo- gniewa Seiferta odbywać się ru solowego. W dalszym eta- będzie od 25 do 28 lipca w Eu- pie – przesłuchaniach półfi- ropejskim Centrum Muzy- nałowych i finałowych – jego ki Krzysztofa Pendereckiego uczestnicy zobowiązani będą w Lusławicach oraz w Kra- do prezentacji utworów Zbi- kowie. W tym roku w jury, gniewa Seiferta. podobnie jak w pierwszych Zwycięzca otrzyma 10 tys. dwóch edycjach konkursu, euro, zdobywca drugiej na- zasiadać będzie jeden z naj- grody – 5 tys. euro, a trzeciej – wybitniejszych skrzypków 2 tys. euro. Podobnie jak pod- jazzowych, pochodzący z No- czas poprzednich edycji kon- wego Jorku Mark Feldman. kursu swojego laureata wy- W jury znajdą się również: bierze w głosowaniu interne- wiolonczelista Erik Friedlan- towym publiczność. der i skrzypek Dominique Dwie pierwsze edycje kon- Pifarely. kursu – w 2014 i 2016 roku – za- fot. Marek Karewicz

Pianohooligan z nagrodą O!Lśnienia 2017

iotr Pianohooligan Orze- gali w Warszawie nie ukry- lub zostały wyprodukowane, Pchowski zdobył O!Lśnienie wał zaskoczenia. „To bardzo w 2017 roku, w Polsce oraz tacy, 2017 - kulturalną nagrodę por- dziwne – płyta, która wygrała, którzy odnieśli ostatnio spek- talu Onet, w kategorii Muzy- jest płytą naukową. To takie takularny, międzynarodowy ka Poważna. Pianistę doce- wejście w głąb muzyki jazzo- sukces. niono za 24 Preludes & wej, tego przedziwnego gatun- Rok wcześniej w kategorii Improvisations i – jak napisa- ku” – powiedział muzyk. Muzyka Poważna zwyciężył no w uzasadnieniu – „odwa- Zwycięzcy w poszczególnych Krzysztof Penderecki, którego gę, wirtuozerię, talent i bły- kategoriach wybrani zosta- kompozycje Piotr Pianohooli- skotliwość w łączeniu jazzu li przez użytkowników One- gan Orzechowski umieścił na z klasyką”. tu. Do nagród O!Lśnienia no- swojej debiutanckiej płycie Ex- Piotr Orzechowski, odbierając minowani byli polscy arty- periment: Penderecki, wydanej 1 marca nagrodę na uroczystej ści, których dzieła ukazały się, w 2012 roku. › 10| Wydarzenia

Kinga Głyk nominowana do Echo Jazz 2018

inga Głyk za swoją płytę Bassgitarre. W sumie nomi- 2016 roku, jej filmik z wykona- KDream została nominowa- nowano 57 artystów w 19 ka- niem solo na gitarze basowej na do nagrody Echo Jazz 2018 tegoriach. Rozdanie nagród 31 Tears in Heaven Erica Claptona przyznawanej przez najważ- maja w Hamburgu. ma już ponad 20 milionów wy- niejszych przedstawicieli nie- 20-letnia gitarzysta baso- świetleń. mieckiego przemysłu fono- wa Kinga Głyk zdobywa co- Recenzja najnowszych płyt graficznego. Album nomino- raz większą popularność poza Kingi Głyk w bieżącym nume- wano w kategorii Instrumen- granicami Polski. Opubliko- rze JazzPRESSu – dział Recen- talist/in international Bass/ wany w Internecie, w czerwcu zje. ›

Mazolewski na niezwykłym Elijazzen Festival

ojtek Mazolewski Quin- dowania pozytywnego wize- Wtet wystąpi na Elijazzen runku Polski i Polonii w pół- Festival, który organizują w nocnej Norwegii” – uważa Bła- Hamnøy, na norweskich Lo- żej Grabusiewicz z zarządu fotach, mieszkający tam Pola- stowarzyszenia organizujące- cy. Będzie to pierwszy polski go Elijazzen. wykonawca pojawiający się W dotychczasowej historii fe- na Elijazzen Festiwal. W tym stiwalu występowali głównie roku – 27 i 28 kwietnia – od- wykonawcy z Norwegii i in- di Bonaventura oraz Luca będzie się już dziesiąta edycja nych krajów skandynawskich Ciarla. Tym razem, poza WMQ tego wydarzenia. – między innymi Bugge Wes- zagrają: Unni Wilhelmsen „Jesteśmy przekonani, że wy- seltoft, Mathias Eick Trio, He- Trio, Gjermund Larsen Trio stęp polskiego zespołu przy- kla Stålstrenga, Ragnhild Fu- i Johan Sara Jr. Koncerty odby- czyni się do rozpowszechnie- rebotten. W ubiegłym roku wają się na maleńkiej wyspie nia polskiej kultury oraz bę- wzięli udział muzycy włoscy: Hamnøy. Na jeden z nich mu- dzie doskonałą okazją do bu- Giovanni Ceccarelli, Daniele zycy i publiczność zabierani są łodzią na drugą stronę fior- du Vindstad. „Jesteśmy instytucją nieko- mercyjną. Organizujemy uni- kalny, butikowy festiwal, któ- ry przyciąga miłośników za- równo jazzu, jak i niezwykłe- go miejsca w archipelagu Lofo- tów. Festiwal gromadzi miesz- kańców zachodnich Lofotów i gości, którzy pochodzą z roż- nych stron świata. Dużą grupą wśród nich są Polacy mieszka- jący na Lofotach” – dodaje Bła-

fot. Elijazzen Jazzfestival Elijazzen fot. żej Grabusiewicz. › JazzPRESS, marzec 2018 |11

Koncert dla Eryka Kulma

wintet Eryka Kulma, Lora i Agnieszką Wilczyńską. To wi, który zmaga się z chorobą KSzafran z Miłoszem Woś- wykonawcy, którzy wystąpią nowotworową uniemożliwia- ko i Robertem Majewskim, na koncercie pod hasłem Gra- jącą mu występowanie. Kon- Mariusz Bogdanowicz z Ja- my dla Eryka, który odbędzie cert współorganizują Polskie ckiem Kochanem i Maciejem się 16 marca, o godz. 19:30, w Radio, Polskie Stowarzyszenie Kądzielą, Janusz Skowron z Studiu Koncertowym Polskie- Jazzowe oraz Polska Fundacja Piotrem Rodowiczem i Grze- go Radia im. Agnieszki Osie- Muzyczna, która zbiera pie- gorzem Grzybem oraz trio ckiej. niądze dla lidera Quintessen- Andrzej Jagodziński / Adam Całkowity dochód z wyda- ce na specjalnym koncie: Eryk Cegielski / Czesław Bartkow- rzenia zostanie przeznaczo- Kulm – 35 1140 1977 0000 2634 ski z Robertem Majewskim ny na pomoc Erykowi Kulmo- 0600 1015. ›

Pierwsze Jazzowe Skrzydła eszcze tylko do 15 marca w dwóch kategoriach: Najlepszy cięzcy organizator konkursu za- Jmożna przesyłać zgłoszenia Zespół Jazzowy oraz Najlepszy pewni wydanie albumu live, do pierwszej edycji Między- Instrumentalista Jazzowy. Kon- z ogólnopolską dystrybucją, oraz narodowego Konkursu Muzy- kursowe przesłuchania z udzia- ufunduje nagrodę pieniężną. ki Improwizowanej Jazzowe łem publiczności rozpoczną się Więcej o Jazzowych Skrzyd- Skrzydła, który ogłosił war- w kwietniu, kiedy po pięciu mie- łach w rozmowie z Katarzy- szawski 12on14 Jazz Club. siącach przerwy znów otwarty ną i Tomaszem Pierchałami – Zwycięzcy wyłonieni zostaną zostanie 12on14 Jazz Club. Zwy- dział Rozmowy. › 12| Wydarzenia

Nominowani do Fryderyków ryderyki w aż trzech kate- – Berek, Algorhythm – Manda- bum Roku Muzyka Symfo- Fgoriach ma szanse w tym la, Grzegorz Nagórski - The Op- niczna i Koncertująca, w któ- roku zdobyć Atom String timist i Marek Napiórkowski - rej znalazł się wraz z inny- Quartet. W kategorii Muzyka WAW-NYC. Jazzowy Fonogra- mi wykonawcami płyty Made Jazzowa – Artysta Roku do na- ficzny Debiut Roku mogą za- In , zawierającej utwory gród Akademii Fonograficz- liczyć: EABS, Kasia Pietrzko, polskich kompozytorów. nej nominowani zostali: Anna Krzysztof Dziedzic, Kuba Wię- Ogłaszając nominacje Akade- Gadt, Adam Bałdych, Domi- cek i Tomasz Chyła. W kategorii mia Fonograficzna podała, że nik Wania, Marek Napiórkow- Teledysk Roku nominację uzy- w tegorocznej, 24. edycji Fryde- ski, Maciej Obara, Piotr - skał teledysk do utworu Abduł ryków zarejestrowano łącznie hooligan Orzechowski i Ma- Bey wykonywanego przez Mły- 1254 zgłoszeń albumów, sin- teusz Smoczyński. Wiadomo narski-Masecki . gli i teledysków. Jest to o ponad już również, że Złoty Fryderyk, Atom String Quartet jest no- 200 zgłoszeń więcej niż w edy- w kategorii jazzowej, wręczo- minowany również w dwóch cji 2017. W kategorii jazzowej ny zostanie Andrzejowi Dą- pozajazzowych kategoriach. o nominacje konkurowały 103 browskiemu. Za płytę Zakopower i Atom albumy. O Fryderyka dla jazzowego al- String Quartet może wywal- Fryderyki 2018 w kategoriach bumu roku rywalizują: Atom czyć Fryderyka w kategorii Al- muzyki rozrywkowej i jazzo- String Quartet – Seifert, Ma- bum Roku Muzyka Korzeni. wej zostaną wręczone 24 ciej Obara Quartet – Unloved, Jest też wśród nominacji w ka- kwietnia w Teatrze Polskim Mateusz Smoczyński Quintet tegorii Muzyka Poważna – Al- w Warszawie. ›

Wojtek Mazolewski ambasadorem Jarocina kreślany jako punkowiec John Lydon będzie główną Ow świecie jazzu – Wojtek postacią tegorocznego festi- Mazolewski – został w tym walu w Jarocinie. Zagra na roku ambasadorem rocko- nim również, między inny- wego Jarocin Festiwal. Będzie mi, Wojtek Mazolewski, któ- sprawował tę funkcję wraz ry przygotuje na tę okazję pro- z Johnnym Rottenem Lydo- gram pod nazwą Punk Freud prasowe materiały fot. nem – legendarnym wokali- Army. Festiwal, na który złoży stą Public Image Limited i Sex się 50 koncertów, odbywać się Pistols. będzie od 13 do 15 lipca. ›

Adam Bałdych & Helge Lien w Japonii

dam Bałdych w duecie Od 15 do 20 maja duet zagra w Adam Bałdych zagra wyłącz- Az Helge Lienem koncer- siedmiu miastach: Kioto, Ka- nie z Helge Lienem, bez pozo- tować będzie w maju w Japo- nazawie, Jōetsu, Niigata City, stałych muzyków zespołu pia- nii. Będą to pierwsze koncer- Tokio, Kashiwie i Jokohamie. nisty. Duet występował już ty Adama Bałdycha w Kraju Japońskie koncerty nie będą w Polsce, Niemczech, Turcji Kwitnącej Wiśni. pierwszymi, podczas których oraz we Włoszech. › JazzPRESS, marzec 2018 |13 14| Wspomnienie

Jerzy Milian (1935-2018) Lider na niebezpiecznym instrumencie

Piotr Wickowski [email protected]

Doczekał publikacji autobiografii, początku mógł korzystać wyłącznie wydania kolejnej płyty z archiwa- z wibrafonu muzyka miejscowej or- liami prowadzonej przez siebie or- kiestry symfonicznej, u którego po- kiestry, nagrania swoich kompozy- bierał lekcje. Jak wspominał: „W cji przez młodych muzyków z jego domu trenowałem na dzwonkach rodzinnego miasta, wyjątkowo sze- (zwanych z włoskiego campanel- rokiej prezentacji pamiątek zwią- li), na których styl gry przypominał zanych z własnym życiem i twór- wibrafon w miniaturze. Kiedy nie czością. I niedługo po zamknięciu mogłem ich już pożyczać, rysowa- tej pamiątkowej wystawy odszedł. łem sobie płytki wibrafonu na pa- Jerzy Milian zmarł 7 marca, mie- pierze pakowym, kładłem go wraz siąc przez 83. urodzinami. z kocem na stole i starałem się tra- Przyszedł na świat w Poznaniu. fiać, jak trzeba. Po trzech miesią- Edukację muzyczną zakończył tam cach mogłem już grać w zespole”*. w drugiej klasie szkoły średniej. Po pół roku wspólnego grania seks- Aby spełnić oczekiwania ojca, stu- tet Komedy, z Milianem w skła- diował w Szkole Inżynierskiej, ale dzie, wystąpił na I Ogólnopolskim ostatecznie ukończył jednak uczel- Festiwalu Muzyki Jazzowej w So- nię artystyczną – PWSSP w Pozna- pocie, stając się tam rewelacją i zy- niu (późniejsza Akademia Sztuk skując miano pierwszego w Polsce Pięknych), na Wydziale Architek- zespołu reprezentującego jazz no- tury Wnętrz. woczesny. Wibrafonista przyłączył Już we wczesnej młodości ujaw- się wówczas również do kwintetu nił się jego talent lidera. Mając za- Jana Ptaszyna Wróblewskiego, zali- ledwie 16 lat prowadził własną or- czając z nim pierwszy zagraniczny kiestrę taneczną Rytm. Kilka lat wyjazd – do Grenoble, w 1960 roku. później trafił do zespołu Krzysztofa Dokształcał się też wówczas w sztu- Komedy, za którego namową porzu- ce kompozytorskiej, pobierając lek- cił fortepian na rzecz wibrafonu. cje między innymi u samego Bogu- Zdobycie tego instrumentu w ów- sława Schaeffera. Z czasem zaczęły czesnych czasach nie było łatwe. Na pojawiać się szanse na działalność JazzPRESS, marzec 2018 |15 fot. Jarosław Rerych Jarosław fot.

na własny rachunek – jako kom- pozytor i aranżer – i coraz częściej z nich korzystał. Wiązała się z tym praca z dużymi zespołami, rów- nież za granicą. Jednocześnie stworzył trio o uni- kalnym brzmieniu, w którym to- warzyszyli mu basista Jacek Bed- narek i perkusista Grzegorz Gierłowski. Owocem ich pracy był między innymi wydany w 1969 roku, w serii , album Ba- azaar, autorski debiut fonograficz- kowej PRiTV w Katowicach. Został dyrektorem tego ny Miliana, do dziś jedno ze szczy- zespołu na niemal dwie dekady. towych osiągnięć polskiego jazzu. Rozproszony dorobek muzyczny Jerzego Miliana W kolejnych dziesięcioleciach Jerzy i fakt, że koncentrował się on na orkiestrowym re- Milian poświęcił się głównie pracy pertuarze rozrywkowym, sprawiły, że nie cieszył z orkiestrami w kraju i za granicą, się dużą popularnością wśród jazzfanów. Z czasem komponując dla nich i aranżując. jednak jego nagrania zyskały coraz większą sławę, Współpracował między innymi stając się na zachodzie Europy jedną z wizytówek z big-bandem Andrzeja Kurylewi- polskiego jazzu. Nagrania Miliana często samplo- cza, Studiem Jazzowym Polskie- wali artyści klubowi i hip-hopowi, zarówno w Pol- go Radia Jana Ptaszyna Wróblew- sce (Skalpel, O.S.T.R), jak i za granicą (Ugly Duckling, skiego, z czeską orkiestrą Gustava Pretty Light, Wagon Christ). Do zainteresowania do- Broma, orkiestrą belgijskiego radia konaniami twórcy For Praha przyczyniły się BRT i big-bandem radiowym NRD. wznowienia wydawane przez Obuh Records, a na- Dla orkiestry porzucił też swój ro- stępnie GAD Records. Druga z wymienionych wy- dzinny Poznań i przeniósł się na twórni regularnie od ponad pięciu lat przypomina Śląsk za sprawą propozycji, jaką i na nowo odkrywa archiwalia wibrafonisty. dostał w 1973 roku – stworzenia i W 2017 roku ukazała się płyta Music For Mr. Fortu- poprowadzenia Orkiestry Rozryw- na z muzyką skomponowaną przez Jerzego Miliana 16| Wspomnienie

dla poznańskiego trębacza Macieja Fortuny. W Mu- W JazzPRESSie o płytach zeum w Chorzowie od października ubiegłego roku z muzyką Jerzego Miliana czynna była wystawa Pre-tekst: Jerzy Milian, pre- zentująca przekrojowo zarówno muzyczną, jak Jerzy Milian – Music For Mr. Fortuna i plastyczną twórczość muzyka oraz liczne pamiąt- Hołd dla Miliana skrzy się od emocji, ki, które zgromadził. zachwyca konceptem, przemyca zna- Przez lata uważany za najważniejszego polskiego komite muzyczne rozwiązania styli- wibrafonistę jazzowego, Jerzy Milian miał duży styczne. Filmowy urok ballad (rasowo dystans do siebie w tej roli: „Wibrafon, obok bęb- zaaranżowanych z udziałem jazzo- nów, jak żaden inny instrument ciągnie niebez- wego składu i kwartetu smyczkowe- piecznie w kierunku zaplanowanego efekciar- go) przecina się z lekko knajpianym stwa. Wraz z wykonawcą stanowi na estradzie jazzem, sięgającym po południowe bardzo atrakcyjny obiekt i tylko od muzyka zale- rytmy, oldschoolowe brzmienie qua- ży, kiedy widzowie przestaną go oglądać, a zaczną si-wurlitzera, tradycyjnie, klarownie słuchać. Zdarzyło mi się parę razy – w okresie, któ- brzmiącą trąbkę (bardzo wysublimo- ry charakteryzowałem jako czas koncertów jazzo- wane frazy, trzeba to przyznać) i so- wych z fruwającymi marynarami – grać z zapla- czysty, klasyczny swing. nowanym efekciarstwem. Brawa, duże brawa – to kusi. Wystarczy parę ruchów ciała, by je wywołać. Jerzy Milian Trio – Bazaar A już najlepiej, kiedy pałka wypadła z ręki i koń- Bazaar, chociaż jest w zasadzie skła- czyło się, pojedynkując z wibrafonem prawicą – danką, do dziś cieszy się wśród słu- aplauz murowany. Teraz się z tego śmieję. Ba, gdy- chaczy w pełni zasłużoną popular- bym miał dzisiejszą wiedzę i tamte lata... Z drugiej nością, właśnie dzięki różnorodności strony: Czyż nie każdy artysta musi przejść naj- form, nastrojów i barw oraz wirtuo- pierw przez etap tworzenia image’u, a dopiero po- zowskiej grze samego Miliana. tem sztuki?”. Jerzy Milian – Neuroimpressions *Cytaty: Jerzy Milian – Wiem i powiem. Życiorys dobrze brzmiący, To materiał, który w mojej ocenie GAD Records, Chorzów-Sosnowiec 2017. broni się na poziomie światowym. JazzPRESS, marzec 2018 |17

W okresie, w którym powstały pełniejsze poznanie polskiego jazzu, a konkretnie te sesje, Polak za nic mając sobie mówiąc – jeszcze większy nad nim zachwyt. jazzowe tendencje i podziały na lo- kalnym rynku, udał się do Węgier Jerzy Milian – Jerzy Milian 80 i Niemiec po to, by z utalentowany- Każdy utwór z tej płyty to arcyciekawy element mi „lokalsami” pograć nowoczesną większej układanki, ale także ekscytująca podróż muzykę – łączącą wpływy rozsza- w czasie. Brzmienia, rozwiązania harmoniczne lałego przez ubiegłą dekadę sty- oraz aranżacyjne są nie do podrobienia, realnie za- lu free z ogarniającym tchnieniem chwycają swoją autentycznością i klimatem. Taką muzyki świata. muzykę powinniśmy poznawać na nowo oraz czę- sto ją przypominać. Jerzy Milian – Rivalen Muzyka na tej płycie stanowi Jerzy Milian – Blues for Praha ciekawą fuzję energetycznych Jeśli spojrzymy na krążek z dzisiejszej perspektywy, dźwięków, które oferowali arty- ta muzyka również zdecydowanie się broni. Jest za- ści jazzrockowi z klasyczną swin- grana ze świeżością i witalnością, czego i dziś często gową werwą, filmową nostalgią i brakuje. Ciężki i toporny instrument pod ręką Milia- pompatyzmem. Wszystko to po- na potrafi brzmieć zwiewnie i lekko, by w kolejnym zostaje precyzyjnie zaaranżowa- numerze zachwycić słuchacza pędzącą dynamiką. › ne, a muzyka, mimo zamierzonej miejscami chaotyczności, nie tra- ci na sile wyrazu ani finezji wy- Recenzje – Wojciech Sob- konania. czak-Wojeński, Krzysztof Komorek i Roch Siciński. Jerzy Milian – Semiramida Pełne teksty recenzji płyt Ta płyta stanowi absolutnie pory- Jerzego Miliana w na- stępujących numerach wającą i zaskakującą (nawet dla JazzPRESSu: 2017 – 4, 7, mocno osłuchanych jazzfanów) 9; 2016 – 6; 2015 – 4, 5, 9, pozycję, która pozwala na jeszcze 2013 – 5. 18| Wspomnienie

Didier Lockwood (1956-2018) Jazz-rock, który powrócił do swingu

Marek Brzeski [email protected]

Grał z największymi gwiazdami pierwszą nagrodę SACEM (francu- jazzu i prowadził interesującą dzia- ska organizacja zarządzania pra- łalność autorską, której efektem wami autorskimi) za współczesne jest kilkadziesiąt albumów wyda- kompozycje skrzypcowe. W wie- nych pod własnym nazwiskiem. 18 ku siedemnastu lat zrezygnował lutego zmarł na zawał serca jeden z dalszego kształcenia klasycznego z najwybitniejszych skrzypków i rozpoczął karierę muzyka jazzo- jazzowych – Didier Lockwood. wego. Urodził się w 1956 roku w Calais, W ciągu kilkudziesięciu lat wydał we Francji, w rodzinie o tradycjach około czterdziestu albumów, na artystycznych. Edukację muzycz- których znajdziemy muzykę kla- ną rozpoczął w wieku sześciu lat, syczną, blues, jazz, rock, ślady inspi- w rezultacie, mając zaledwie trzy- racji Coltranem, Monkiem i Grap- naście, został skrzypkiem w orkie- pellim. Komponował muzykę strze Théâtre Municipal w Calais. klasyczną i filmową. Uhonorowa- Jako szesnastolatek, uznany wir- ny wieloma nagrodami i medala- tuozem skrzypiec, zdobył nagrodę mi, w tym najwyższym odznacze- w konserwatorium w Calias oraz niem francuskim – Orderem Legii JazzPRESS, marzec 2018 |19

Honorowej. Grał i współpracował jako „narodziny nowoczesności”. z całą czołówką światowego jazzu: Tej płyty, we fragmentach, słucha Mikiem Sternem, Marcusem Mil- się jakby była nagrana wczoraj. lerem, Milesem Davisem, Micha- Należałoby jeszcze wymienić New łem Urbaniakiem – wymienianie York Rendez-Vous z 1995 roku, kon- wszystkich wypełniłoby całą stro- certy z Birélim Lagrènem i Miche- nę. Jeszcze więcej miejsca zajęłaby lem Petruccianim, jako świade- analiza jego twórczości. ctwo wszechstronności i wysokiej Nagrana w 1977 roku Surya czy Live kultury muzycznej, uwzględnić in Montreux z 1980 roku to w swoich kompozycje klasyczne, muzykę fil- czasach awangarda muzyki jazz mową oraz działalność pedago- -rockowej. Podobnie płyta Fusion giczną, w ramach prowadzonej z 1981 roku, uważana przez niektó- od 2001 roku Szkoły Improwizacji rych za przełom w twórczości Loc- Jazzowej. Dorobek Didiera Lock- kwooda. Prawdziwa zmiana nastą- wooda kończy album Open Doors, piła dopiero jednak w 1984 roku, za wydany w ubiegłym roku. Skrzy- sprawą albumu DLG (Didier Lock- pek powrócił na nim do swingu, wood Group), który można określić akustycznych brzmień i klasyki. › 20| Pod naszym patronatem

Anna Gadt Sophia Grand Club – Mysterium Lunae – 4 a.m.

Wokalistka Anna Gadt powróciła do formuły au- Od dawna nieobecny w polskim jazzie Vitold torskiego kwartetu, który współtworzą wraz Rek powraca z nowym zespołem i nową płytą. z nią: Łukasz Ojdana (fortepian), Maciej Garbow- Formację Sophia Grand Club założył wraz z nim ski (kontrabas) i Krzysztof Gradziuk (perkusja). Do raper Eskaubei, w zespole znaleźli się również – udziału w nagraniach zaprosiła też luksemburską pianista Kuba Płużek, perkusista Max Olszewski wiolonczelistkę Annemie Osborne. i saksofonista Bartłomiej Prucnal. Ich album 4 Umieszczona w tytule najnowszej płyty Anny a.m. wypełniają jazzowe kompozycje pełne im- Gadt Tajemnica Księżyca, w jej zamierzeniu, prowizacji i rapowanych tekstów, jak również jest metaforą muzyki. Jak wyjaśnia: „Podobnie utwory w otwartej formule, z freejazzowymi i no- jak księżyc, świecący jedynie światłem odbitym iseowymi fragmentami. słońca, muzyk «odbija» w dźwiękach świat- Grupa zawiązała się w bieszczadzkiej Zagrodzie ło własnych inspiracji i życia”. Muzyka na płycie Magija, gdzie tworzyły już Lao Che i Pink Freud. nawiązuje, między innymi, do filmu The( Tree of Tam też częściowo zarejestrowano materiał na 4 Life Terrence’a Malicka), teatru (Makbet Williama a.m. Reszta nagrań miała miejsce w studiu Pol- Shakespeare’a) i literatury (Wesele Stanisława skiego Radia Rzeszów. Wyspiańskiego, Świtezianka Adama Mickiewicza, Vitold Rek od lat dziewięćdziesiątych mieszka wiersze Bolesława Leśmiana). w Niemczech, pracując tam jako pedagog. W la- Wydawcą Mysterium Lunae jest Hevhetia. Pre- tach osiemdziesiątych współtworzył zespoły To- mierę rynkową zaplanowano na 7 marca, a kon- masza Stańki. Wśród jego współpracowników byli: cert premierowy na 17 marca, podczas festiwalu John Tchicai, Albert Mangelsdorf i Charlie Mariano. Jazz Jantar. Album miał premierę 2 marca. JazzPRESS, marzec 2018 |21

Aleksandra Kutrzepa Quartet Robert Szewczuga Trio – Impressions – Moonrise

Albumem Impressions debiutuje Aleksandra Ku- Moonrise to debiutancki album gitarzysty ba- trzepa Quartet. Grupa istnieje od ponad trzech sowego Roberta Szewczugi, nagrany przez pro- lat, a założyło ją małżeństwo – Aleksandra i Ro- wadzone przez niego trio, w którym towarzyszą bert Kutrzepowie. Muzycy kwartetu zajmują się mu Michał Rorat na instrumentach klawiszowych pracą pedagogiczną, między innymi jako nauczy- oraz Paweł Dobrowolski na perkusji i instrumen- ciele w Lubelskiej Szkole Jazzu i Muzyki Rozryw- tach perkusyjnych. kowej. Muzyka zespołu łączy w sobie elementy Robert Szewczuga od 15 lat wchodzi w skład grup współczesnego jazzu z muzyką ilustracyjną. prowadzonych przez Apostolisa Anthimosa, stąd Album Impressions zawiera osiem różnorod- gościnna obecność tego gitarzysty w jednym nych kompozycji. Są na nim zarówno utwory z utworów zamieszczonych na płycie. W nagraniach żywiołowe, jak i kontrastujące, melancholijne wzięli również udział: Ghostman (wokal), Jarek Kru- ballady. Brzmienie zespołu kreowane jest dzięki żołek (wokal), Krzysztof Maciejowski (skrzypce) niekonwencjonalnemu wykorzystaniu elektro- i Dawid Broszczakowski (instrumenty klawiszowe). niki wspomagającej barwę akustycznych instru- „Nie bez kozery na okładce znalazł się Księżyc, mentów. który ma dla mnie szczególne znaczenie. Często Kwartet tworzą: Aleksandra Kutrzepa – skrzypce, zdarza mi się ćwiczyć «do księżyca». Uwielbiam Bartłomiej Garczyński – gitara, Michał Studnia- ćwiczyć i grać na basówce” – wyjaśnia basista, rek – bas, Robert Kutrzepa – perkusja. Gościnnie który jest autorem wszystkich dziesięciu kompo- w nagraniach udział wzięli: wokalistka Anna Gadt zycji na Moonrise. i Patryk Czyżewski na fortepianie. Płyta znajdzie Płyta ukazała się 16 lutego nakładem wytwórni się w sprzedaży w kwietniu. Metal Mind Productions. 22| Pod naszym patronatem

Dariusz Ziółek Karolina Beimcik – Dialog – Zorya

Zgodnie ze swoim tytułem, trzecią autorską pły- Zorya stworzona została przez Karolinę Beimcik, tę basisty Dariusza Ziółka wypełniają muzyczne polską skrzypaczkę i wokalistkę mieszkającą obec- dialogi, do których zaprosił on siedmiu muzyków. nie w Nowym Jorku, wraz z Grażyną Marią Grobel- Utwory na albumie Dialog bardzo różnią się od sie- ną – malarką i filozofem. Korzenie projektu znajdu- bie, ponieważ skomponowane zostały przez Ziół- ją się w mitologii słowiańskiej, nawiązuje on też do ka specjalnie dla duetów, które stworzył on wraz muzyki łemkowskiej i kurpiowskiej. Na albumie zna- z: Henrykiem Gembalskim (skrzypce), Zbignie- lazły się między innymi kołysanki, wesnianki (pieśni wem Jakubkiem (instrumenty klawiszowe), Grze- śpiewane na wiosnę) i leśne pieśni miłosne. gorzem Kapokiem (gitara), Bernardem Maselim Karolina Beimcik ukończyła Wydział Jazzu na (wibrafon, ), Piotrem Matusikiem (instru- Queens College w Nowym Jorku i kulturoznaw- menty klawiszowe), Pawłem Tomaszewskim (fen- stwo na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza der rhodes) i Markiem Sosinem, jedynym gościem w Poznaniu. Stworzyła projekt Babooshki, inspi- z zagranicy, pianistą znanym między innymi z wie- rowany folklorem z obszarów pogranicza. Ba- loletniej współpracy z Sonnym Rollinsem. booshki otrzymały drugą nagrodę na festiwalu Poza liderem nagrania łączy dominujący w nich Nowa Tradycja. Z zespołem tym nagrała płyty: element jazzowej improwizacji. Dariusz Ziółek Kolędy i szczedriwki (2011) i Vesna (2013). Beim- gra na gitarze basowej, w kilku utworach doło- cik zdobyła Grand Prix festiwalu Niemen Non- żył partię instrumentów klawiszowych oraz pętle Stop oraz drugą nagrodę Międzynarodowych perkusyjne i wokalne. Spotkań Wokalistów Jazzowych w Zamościu. Płyta ukazała się 3 marca. Jej wydawcą jest firma Album ukazał się 10 marca nakładem Multikulti Moritz. Project. JazzPRESS, marzec 2018 |23

Bolewski & Tubis Alicja Serowik – Lunatyk – Do śë såjd

Świat songwritingu i improwizacji połączyli na Album Do śë såjd Alicji Serowik zainspirowały płycie Lunatyk Radosław Bolewski (perkusja, wo- pieśni kurpiowskie. Jest to kontynuacja projek- kal) oraz Maciej Tubis (fortepian, syntezatory). tu, którego owocem była wydana w marcu 2016 Zamieszczone na niej teksty opowiadają o na- roku EP-ka i rezultat dalszych poszukiwań swoich dziei, miłości, przemijaniu i potrzebie usłyszenia korzeni przez wokalistkę. własnego głosu w otaczającym świecie. Płyta zawiera dziesięć utworów zaczerpniętych Radek Bolewski jest absolwentem akademii mu- z kompendium wiedzy o muzycznej kulturze kur- zycznych w Łodzi i Katowicach. Obecnie pracuje piowskiej, zbioru księdza Władysława Skierkow- jako wykładowca na Akademii Muzycznej w Ło- skiego – Puszcza Kurpiowska w pieśni. Opowieści dzi, na Wydziale Instrumentalnym i w Katedrze o życiu zwykłych ludzi, ich tradycjach i obycza- Jazzu. Współtworzył zespoły L.Stadt i Fonovel, jach Alicja Serowik, wraz z towarzyszącym jej jest autorem muzyki do spektakli teatralnych. zespołem, przenieśli na grunt muzyki improwizo- Maciej Tubis w 2007 roku ukończył łódzką Aka- wanej. Wśród utworów tradycyjnych znalazła się demię Muzyczną i też jest wykładowcą na tej kompozycja własna, napisana specjalnie przez uczelni. Prowadzi autorskie Tubis Trio, którego pianistę Michała Ciesielskiego, odpowiedzialne- najnowsza płyta - The Truth – ukazała się w ubie- go również za aranżacje. W nagraniach wzięli głym roku, nakładem holenderskiej wytwórni też udział: kontrabasista Krzysztof Słomkowski, Challenge Records. akordeonista Arek Czernysz, perkusista Adam Album Lunatyk wydany zostanie na CD i winylu. Golicki oraz kwartet smyczkowy Bonsai. Premiera w sklepach oraz serwisach streamingo- Płyta miała premierę 4 lutego na festiwalu Jazz wych 9 marca. Jantar. 24 NOTE TOP |

Płyty / Top Note Top / Płyty

TTOOPPNNOOTTEE bumu Kasi Pietrzko – Pietrzko Kasi bumu al debiutanckiego ideę oddawać się zdaje temu, dekadę dziana wypowie choć Sentencja,TomaszStańko. powiedział – pleksów” kom siebiebez oceniał i jest, jaki poznał, „Ważne,człowiek żeby Kasia Pietrzko Trio – Pietrzko, 2017Kasia rzysząwspomnieniom. Obok nostalgicznych Nastrójmelodii zmienia sięwięc zależnościw uczuć,od jakie towa innąhistorię,da zbudowaną podstawiena osobistych doświadczeń. autorskimpełni w materiałem.z zamyśle utwórkażdyW opowia prowizacje,wyłączając ( nichjednąz im trzy kompozycji sześć wypełnia i repertuar. swój Albumduje „szczerość”Zawartatytule w fundament,to którymautorka na bu dawno wskład jego nowego kwartetu. nie ona weszła że faktu, wobec znaczenia szczególnegobierają na pianistki, młodej tej płyty recenzjikontekście w przywołane

Forthright Stories. Forthright Forthright Stories EpisodeI Słowa słynnego trębacza, słynnego Słowa PassaicAvenue ), mamy do czynieniamamy),do i Zielone ------polski perkusista Piotr Budniak. skikontrabasista Corcoran Holt oraz amerykań tym w wspierają jąnie wychodzi– jejznakomicie.to Świet ideałujak–i udowadnia debiuciew doperfekcji. Polka zdaje się dążyć do ni,legendarny pianista doprowadził przestrze wypełnienie czyli ność, konfiguracji tej największąw trud stanowi co To, klasycznej.formule niejdziływchęć spróbowania siłw składów trzyosobowychjego wzbu Nagrania Evans. Bill zajmuje nich wśród miejsce nadrzędne że się, je spirowała się na przestrzeni lat. Zda konkretne wskazuje nazwiska,którymiin Pietrzko wywiadach W struktura imponuje różnorodnością. cjijest dokładnie przemyślana, icha różniadojrzałość, każdakompozyz timacy energiczne bardziej usłyszymy Kotarby) Julii wiolonczelistki łem GrafitoweOczy czy różnorodnością a ich struktura imponuje dokładnie przemyślana, każda z kompozycji jest Muzykę wyróżnia dojrzałość, af Year aHalf (z gościnnym(zudzia Muzykę wy . In ------artystki, jest Esbjörn Svensson. Szwed również po po również Szwed Svensson. Esbjörn jest artystki, styl na wpływa twórczość której postacią, Ważną tywnie. Dobrewykształcenie, tywnie. nawettalent,a wielki pozy niezwykle odbieram którą bezczelność, ną pew sobie w oni szczególnie Mają podkreślić.leży łączącanajlepszych nich,którąz w mojej opinii na Pietrzko.talentucechaKasijednakdoJestsowanie pewnościąmiałbyzastonichz zlatyw, każdachoć super się powtarzających kolejny powielać raz po pokoleniago młodychpolskich muzyków. Niebędę Wielemediachw poruszanorazy temat niezwykłe tyczność iszczerość”. autenjesttworzeniu w elementamistotniejszymi prezentuje okładce,na „Naji autorkaczytamy Jakjęzyk. indywidualny którym materiał, to – czości odtwór jakiejkolwiek płycie jednak zarzucić sób miały znaczenie przy pracy nad pewnie artystów wskazanych Dokonania przestrzeniach.na małych umiejętnośćcenną da kondensowania wielu uczuć przez posia Podobniepianistka Pietrzkomelodii.on, jak granych charakterze w wszystkim przede się odcisnął wpływ jego że składów,jednak, myślę małych możliwości wykorzystywał mistrzowsku JazzPRESS, marzec 2018 2018 marzec JazzPRESS, Forthright Stories [email protected] Jakub Krukowski . Nie spo | 25 ------TOP NOTE TOP NOTE 26 |

Płyty / Top Note Top / Płyty lekcjach,między Kennyminnymiz prywatnych wielu w udział wziąć dnierobi wrażenie), ale udało jej się tygo trzy przez dziennie,koncerty trzy na wspomina, jak chodzenie, (choć najlepszym się słuchiwania czyłasięwyłączniejednakprzydo ograni nie ocean za podróż Jej ła. zastawia nie się długo Jork, Nowy zycznejzasugerował, Muodwiedziłaby Akademii krakowskiej w ty wizy podczas Parks Aaron Kiedy nierzecz masię młodeju pianistki. Konitzawarsztaty.PodobLee u sił łówjednympo koncertów z skrupu wypro bez który Więcek, Kuba saksofonista jest przykładem tego Najlepszym działaniu. w zdecydowanie i śmiałość wyróżnia rych któ ci, zyskują Najwięcejkariery. początku na zwłaszcza muzyką, ją swo ze się przebić by mało, za to OO Muzy Holta. Corcorana grania na do zaangażowanie też magało Myślę,dużejpewnościżesiebie wy Wernerem czy Johnnym O’Nealem. NN TT TTfot. Karol Makurat PP OO EE

------tm aspekcie szczególnie tym dobrzeW wyczucie. wzajemne o obawy dzić kontaktów bu mogładyczność ich spora niemniej wyzwaniu, demu nietrudno oczekiwać, że sprosta klasy każ tej artysty przypadku w ście Oczywi Kenny’ego Garretta.tetem kwin Amerykanin przyjechał z rą Bielskiej Jazzowej, któ Zadymki na podczas roku 2013 w się poznali cy i chłonąć jej niezwykły klimat. klimat. niezwykły jej chłonąć i płytą sięstaje znakomitą cieszyć tą pozo teraz czas, jeszcze przyjdzie jednak to Na albumie. na kolejnym debiutu jakość podtrzymać – pozosta zadanie najtrudniejsze jeszcze Pietrzko je Kasią Przed alizowanie tak udanego projektu. nia miała decydujący nawpływ zre właśniecech,aletychostat z dejta każ Pietrzko odmówić sposób Nie intuicja. również wyróżnia ryzmą, muzyków,poza warsztatem czy cha Najlepszychwspółpracującą sekcję. doskonale stworzył kontrabasista odnalazł się Piotr Budniak, z którym

Kasią Pietrzko w RadioJAZZ.FM archiwum.radiojazz.fm Rozmowa z › ------

JazzPRESS, marzec 2018 |27

Kolorowe skrzypce

Jarosław Czaja [email protected]

fy), to już absolutna sensacja. Skarb znaleziony po 40 latach! Wydanie obu krążków w tym sa- mym czasie to świetny pomysł. Ze- stawione razem ukazują całą roz- piętość stylistyki wykonawczej Zbigniewa Seiferta. Mówiąc najkró- cej: na płycie solowej jego skrzyp- ce brzmią normalnie, czyli „skrzyp- cowo”, a na Variospheres bardziej „saksofonowo”. Łączy zaś obie pły- ty na pewno niezwykła siła twór- Zbigniew Seifert – Solo Violin EMI Electrola,1978 / Fundacja im. Zbigniewa cza i duchowość Seiferta. Przyznaj- Seiferta, 2017 my szczerze, czasami poddajemy się marketingowi i traktujemy naszą Jeśli obecnie co drugą nową pły- ulubioną muzykę jak każdy inny tę uznaje się w mediach od razu za towar, który „musi” znaleźć swoich tzw. wydarzenie, to co w takim ra- odbiorców. Cieszymy się, kiedy ja- zie mam powiedzieć o tych dwóch kieś jazzowe frazy trafiają poprzez krążkach Zbigniewa Seiferta? Na- sample do młodej publiki, bo boimy pisać, że to „mega-wydarzenie”? się, że jazz sam sobie już nie poradzi. A jakoś trzeba by podkreślić pod- Mamy kompleksy wobec rozryw- niosłość tego faktu. Owszem, pły- ki. Mój Boże! A Seifert jakby otwie- ta Solo Violin była już wznawiana – rał okno na inny wymiar w kosmo- ostatni raz bodaj dziesięć lat temu sie i mówił: to jest MUZYKA, to jest przez Polonię Records, ale każde JAZZ, to jest SZTUKA! A my o tym jej pojawienie się na rynku to już zapomnieliśmy... święto samo w sobie. Natomiast je- Jeśli zadać pytanie o to, jak pły- śli chodzi o krążek drugi, czyli nie- ta Solo Violin zniosła próbę cza- znane wcześniej nagrania kon- su, odpowiedź brzmi: nic się nie ze- certowe grupy Seiferta o nazwie starzała! Nadal brzmi intrygująco Variospheres (zwariowane stre- i świeżo. Tutaj w zasadzie mógłbym 28| Płyty / Recenzje

zakończyć, bo o tej klasycznej już pozycji napisano w Bremie w zastępstwie duetu gita- bardzo wiele i nie czuję się na siłach, aby ją „recen- rowego. Przy czym warto zauważyć, zować”. Nie mogę jednak pominąć kilku szczegółów, że występ odbywał się w ramach które jak zauważyłem, wielu współczesnym recen- cyklicznej imprezy poświęconej zentom jakoś umykają. Trzeba zacząć od samej okład- 200-leciu Stanów Zjednoczonych. ki, bo przecież zaprojektował ją osobiście Zbigniew Chodziło o przybliżenie amery- Seifert. Widnieją tutaj malowane farbkami w spo- kańskich gatunków muzycznych – sób à la wczesny kubizm kolorowe skrzypce. Zwróć- jazzu i bluesa. my uwagę, że autor pokazał ten instrument w zupeł- Nasz wielki skrzypek wpisał się w te- nie inny sposób, niż to się zwykle robi – nie ma tu tak mat imprezy idealnie, chociaż w bar- typowych, wręcz kobiecych krągłości, są za to same dzo wyrafinowany sposób. Bo płyta wystające kanty. Tylko dwa elementy – ślimak na Solo Violin przy pierwszym przesłu- podstrunnicy i otwór rezonansowy z prawej strony – chaniu kojarzy się bardziej z europej- mają inny, wygięty kształt, przywodząc na myśl py- ską muzyką koncertową niż jazzo- tajniki. To bardzo ciekawy i znaczący obraz. wą. Dopiero przy bliższym poznaniu Oczywiście nie da się abstrahować od faktu, że na wychodzi na jaw, że to swoiste opus odbiorze płyty Solo Violin zaciążyła w jakiś sposób magnum Zbigniewa Seiferta, w któ- choroba nowotworowa artysty. Seifert wydał ją, aby rym wykorzystał doświadczenia opłacić rachunki szpitalne. Ale to nie do końca jest całego swojego życia, także te wy- tak, jak to się czasami pisze, że dramatyzm życia niesione z nauki w Wyższej Szkole osobistego musiał mieć bezpośredni wpływ na mu- Muzycznej. Ale nic nie jest tu oczy- zykę. Płyta nagrana została live 19 maja 1976 roku wiste i łatwe w interpretacji. w Bremie, a więc w okresie początkowym choroby, Weźmy choćby sam początek kiedy jeszcze (co wynika z biografii Seiferta Man Of pierwszego utworu Confessions. Za- The Light autorstwa Anety Norek-Skryckiej) roko- czyna się on chropawą nutą, jakby wania co do jej zwalczenia były pozytywne. żywcem wyjętą z muzyki ludowej. Wiadomo, że artysta przykładał do projektu solo- Czyż to nie echo naszej góralszczy- wego wielkie znaczenie, pracował nad nim długo zny, także Cyganów z Jurgowa, gdzie i intensywnie ćwiczył. Dobre przyjęcie u publiczno- Seifert spędzał wakacje? To ta sama ści i krytyków występów solowych w Dortmundzie surowa ekspresja, jaką znaleźć i okolicach wzmogło w artyście entuzjazm i przy- można w czarnym bluesie! Zabieg pływ sił witalnych. Ale okoliczności nagrania Solo jest najwyraźniej celowy, bo póź- Violin były dosyć przypadkowe, bo Seifert pojawił się niej owa nuta powraca kilka razy, JazzPRESS, marzec 2018 |29

zderzona z klasycznym i pełnym brzmieniem skrzypiec koncerto- wych. W Confessions słychać także wyraźny dialog dwóch odrębnych fraz, na zasadzie call and response. W utworze drugim Kind Of Time, Variospheres – Live In Solothurn Fundacja im. Zbigniewa Seiferta, 2017 w którym Seifert wykorzystał osti- natowy podkład nagrany na taśmę, słychać, jak doskonale radził sobie Upon A Time In America. Film jest z timingiem. Są momenty, że gra późniejszy od płyty o 10 lat, więc je- tylko rytm – w bardzo swobodny śli ktoś od kogoś coś pożyczał (pew- sposób, wyprzedzając bądź opóź- nie podświadomie), to raczej nie Se- niając beat, co automatycznie swin- ifert od Ennio, tylko odwrotnie. guje. Bardzo wyraźny jest timing Można zaryzykować twierdzenie, że także w utworze ostatnim Evening gdyby nawet Zbigniew Seiferet nic Psalm. To są dwie cechy, które wy- więcej oprócz Solo Violin nie nagrał, różniały naszego skrzypka spośród to i tak przeszedłby do historii mu- wielu podobnych mu muzyków zyki. Ale na szczęście nagrał, a jak i predestynowały do gry solo – ab- się okazuje, to, co znaliśmy do tej solutne panowanie nad formą ca- pory, to jeszcze wcale nie wszystko! łości i niezachwiany timing. Po 40 latach odnalazł się w Szwaj- Natomiast temat Birds ma charak- carii archiwalny zapis koncer- ter bardziej kontemplacyjny. Tu- tu grupy Variospheres ze stycznia taj wspomnieć muszę o swoich 1976 r., który odbył się w Solothurn osobistych odczuciach, ponieważ w ramach festiwalu Swiss Jazz nic nie poradzę na to, że słyszę w Days. Międzynarodowy skład gru- tym utworze nie tyle abstrakcyjny py działał w dwóch konstelacjach, śpiew ptaków, co wyjątkowo pięk- tutaj obok Seifera grają belgijski ny, krótki motyw melodyczny – po- pianista Michel Herr, szwajcar- wtórzony cztery razy, który bardzo ski basista Hans Hartmann i pol- wyraźnie przywodzi na myśl począ- ski perkusista Janusz Stefański. Ja- tek Deborah’s Theme – temat autor- kość nagrania jest przyzwoita, ale stwa Ennio Morricone, z filmuOnce niestety ustawienie mikrofonów 30| Płyty / Recenzje

zaburzyło proporcje. Na plan siebie i tworzą jedną materię. Gra- pierwszy wybijają się bębny Ste- ją obaj jak bracia syjamscy. Bar- fańskiego, a zwłaszcza za głośne dzo ofensywnie i z wielkim wy- blachy (crash!). Natomiast skrzyp- czuciem oraz dynamiką gra także ce Seiferta są za ciche. Ale to nic! basista Hartmann. Ma swój bene- Ważne, że muzyka przednia. fis w utworze The Sound Of Gold – Wiadomo, że Zbigniew Seifert autorstwa Michela Herra. Kulmi- był zagorzałym wielbicielem Joh- nacją koncertu był z pewnością na Coltrane’a. Otóż mam wraże- brawurowy Turbulent Plover z po- nie, że to, co słychać na Live In So- rywającym walkingiem. Aż trud- lothurn, jest najbliższe duchowi no uwierzyć, że wykonawcami są Trane’a spośród wszystkiego, co tutaj sami Europejczycy. Improwi- nasz skrzypek zrealizował. Weź- zacja Seiferta osiąga temperaturę my dla przykładu utwór Man Of wrzenia. Nie wiem, czy ta wersja The Light. Michel Herr miał o wie- nie jest nawet lepsza od tej studyj- le „cięższą” lewą rękę od Joachima nej z płyty Man Of The Light – a tam Kuhna, dlatego wersja koncertowa grali przecież Cecil McBee i Billy tego tematu brzmi tak, jakby fak- Hart! W zamykającym całość, nie- tycznie grała tutaj prawdziwa sek- co jazzrockowym On The Farm Se- cja Coltrane’a. Zwróćmy uwagę na ifert wykorzystuje elektroniczne mocne klastery fortepianu i kon- przystawki, w tym efekt wah-wah. trabasu, a wspaniałe bębny Stefań- Na koniec parę słów o... początku, skiego nie ustępują w dynamice czyli utworze pierwszym, nieziden- Elvinowi Jonesowi. Nie ulega wąt- tyfikowanym z nazwy Unidentified( pliwości, że mamy tutaj do czynie- Piece). Trwa on 14 minut, a dokład- nia z bardzo zgranym zespołem. nie połowę zajmuje w nim bardzo Zespołem właśnie, a nie Seifertem wolno rozgrywany wstęp. Pomijając i akompaniatorami. Tak silnej in- skojarzenia z Coltranem, zauważyć tegracji zabrakło na Kilimanjaro. trzeba, że niewielu było i jest muzy- Stąd, na przykład, w Way To Oa- ków na świecie, którzy potrafiliby sis trudno oddzielić frazy skrzy- zbudować równie intrygujące, stop- piec od piana Fendera. Partie Se- niowane napięcie. Cóż można jesz- iferta i Herra nakładają się na cze dodać? Trzeba posłuchać! › JazzPRESS, marzec 2018 |31

Mateusz Smoczyński – Metamorphoses

Rafał Garszczyński [email protected]

aktywnym polskim skrzypkiem, jego autorskie projekty – kwin- tet i New Trio, jak i Atom String Quartet oraz do niedawna Turtle Island Quartet, a także wiele pro- jektów niekoniecznie jazzowych, z pewnością wypełniają dokładnie kalendarz. Jakimś cudem znalazł jednak też czas na skomponowa- nie, wymyślenie i nagranie albu- mu solowego. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem Fundacja im. Zbigniewa Seiferta, 2017 ten album, pomyślałem, że nie ma Solowy autorski album jest dla każ- w nim pasji, unikalnego rodzaju dego muzyka wielkim wyzwaniem. muzycznej energii, za którą uwiel- Trzeba wziąć odpowiedzialność za biam wszystko, co w swoim życiu wszystko – kompozycje, nagranie, nagrał Zbigniew Seifert. To jednak brzmienie i wykonanie. Nawet na nie jest wada, Coltrane skrzypiec chwilę nie można schować się gdzieś mógł być tylko jeden, a wszelkie w środku brzmienia zespołu. Dla próby naśladowania stylu Seifer- skrzypków, szczególnie w Polsce, to ta zawsze będą tylko naśladowni- oznacza również zmierzenie się z le- ctwem. Słowo „pasja” jest oczywi- gendarnym Solo Violin Zbigniewa ście nieprzypadkowe, taki tytuł Seiferta. Jedna z kompozycji Mateu- – Passion – nosi jedna z najważniej- sza Smoczyńskiego – Midnight Psalm szym płyt Seiferta. – inspirowana jest Evening Psalm Se- Mateusz Smoczyński ma jednak iferta, niedawno nagranym przez swój własny pomysł, brzmienie Atom String Quartet na płytę w ca- skrzypiec uzupełnia nieczęsto wy- łości poświęconą Seifertowi. Kom- korzystywanym instrumentem – pozycja ta miała swoją premierę na skrzypcami barytonowymi. Jego płycie Solo Violin Seiferta. własna czteroczęściowa sonata Mateusz Smoczyński pozostaje od skrzypcowa to kompozycja, którą bę- lat najciekawszym i najbardziej dzie mógł grać zarówno w jazzowych 32| Płyty / Recenzje

klubach, jak i salach goszczących trafi na skrzypcach zagrać zapew- muzyków klasycznych. Tytułowa ne wszystko, nie uważa, że zawsze sonata nie będzie jazzowym stan- trzeba to pokazywać. Dzięki temu dardem, jednak pokazuje, że Mate- może tworzyć muzykę, która spo- usz Smoczyński sięga po inspiracje doba się nie tylko początkującym nie tylko do dorobku Zbigniewa Sei- skrzypkom i garstce osób potra- ferta i tym samym Johna Coltrane’a, fiących docenić techniczną bie- ale nie są mu też obce klasyczne głość. skrzypcowe kompozycje. Metamorphoses to album doskona- Wielu muzyków nagrywających le napisany i zagrany, jedna z tych solo wpada w pułapkę wirtuoze- płyt, które mimo prostej formy rii i technicznych popisów. Mate- sprawią radość i będą stanowiły usz Smoczyński skutecznie omija zagadkę za każdym razem, kiedy tę pokusę popisania się własnymi po nie sięgniecie. Kolejna doskona- umiejętnościami, co zwykle zabi- ła pozycja w dyskografii wielkiego ja muzyczne emocje. Chociaż po- muzyka. ›

Płyta tygodnia Rafała Garszczyńskiego

godz. w RadioJAZZ.FM 11:45 od poniedziałku do piątku www.radiojazz.fm JazzPRESS, marzec 2018 |33

Marcin Banaszek – Stations of The Cross

Krzysztof Komorek [email protected]

charakter uniwersalny. Oczywi- ście warto ich wysłuchać mając na uwadze kolejne etapy Drogi Krzy- żowej. Jednak odbiór niezależny od kontekstu dzieła zupełnie mu nie zaszkodzi. Na płycie gra kla- syczne fortepianowe trio, a lidera -pianistę wspierają Andrzej Zielak na kontrabasie i Karol Domański na perkusji. Spośród czternastu utworów – któ- Akademia Muzyczna w Krakowie, 2017 re, oprócz Prologu i Epilogu, ozna- czone są kolejnymi numerami sta- Wydawca tego albumu, krakowska cji Drogi Krzyżowej – większość Akademia Muzyczna od 2013 roku liczy około trzech minut. Kulmi- współpracuje z Zakonem Fran- nacją płyty jest trwający ponad 13 ciszkanów. Owocem tych działań minut XI & XII poświęcony (we- stały się między innymi koncerty dług tradycji katolickiej) ukrzy- w Bazylice Franciszkanów w Kra- żowaniu i śmierci Jezusa na krzy- kowie, a zainaugurowało je pa- żu. Tematyka albumu warunkuje, raliturgiczne nabożeństwo Drogi co oczywiste, nastrój. Mamy do Krzyżowej zilustrowane utwora- czynienia z utworami spokojny- mi muzycznymi autorstwa Mar- mi, delikatnymi. Jednak dużo cie- cina Banaszka. Właśnie te kompo- kawego dzieje się na tej płycie. zycje wypełniają płytę Stations of Prostej, ascetycznej, ale co chwi- The Cross. la zaskakującej znakomitymi roz- Geneza i tytuł płyty nie pozosta- wiązaniami. Oprócz wspomi- wiają wątpliwości co do religij- nanego najdłuższego na płycie nych odniesień projektu. Jednak- nagrania moją uwagę zwróciły II że debiutancka płyta Marcina & III z kapitalną partią basu i naj- Banaszka w warstwie muzycz- krótsze na płycie VI. nej ucieka od tak jednoznaczne- Szkoda tylko, że płyta nie docze- go przypisania. Kompozycje mają kała się żadnego wsparcia ze stro- 34| Płyty / Recenzje

ny wydawcy. Kawałek świetnego podobnie jak Vijay Iyer, poszczy- jazzu przemyka gdzieś opłotkami, cić się może dyplomem zarówno licząc na przypadkowego odbior- akademii muzycznej, jak i nauk cę. Tak gubi się gdzieś rzecz – nie ścisłych, uzyskanym na Wydzia- waham się tego napisać – cen- le Fizyki Uniwersytetu Warszaw- na. Mam nadzieję, że kolejne na- skiego) będą miały szansę szerzej grania Marcina Banaszka (który, zaprezentować się światu. › JazzPRESS, marzec 2018 |35

Immortal Onion – Ocelot of Salvation

Jędrzej Janicki [email protected]

oszczędną partię fortepianu. Uroku całej kompozycji dodaje gęsta per- kusja, jakby żywcem wyjęta z ze- społów fusion, zwłaszcza tych z lat siedemdziesiątych. W utworze First Steps muzycy znakomicie miesza- ją rockową wręcz surowość i dyna- mikę (spowodowaną być może na- graniem całej płyty „na setkę”, bez żadnych dogrywek) z melodyjnoś- cią i lekkością. Pokazuje to wszech- stronność i bogactwo możliwości, Requiem Records, 2017 jakimi dysponuje Immortal Onion Trójmiasto nie od dziś uchodzi za przy kreowaniu nastroju. jedno z najważniejszych miejsc na Zaskakuje również klasycyzują- jazzowej mapie Polski. Raz po raz ca Asthenia, zbliżająca zespół do zespoły z tamtego rejonu zaskaku- tak modnej swego czasu stylisty- ją oryginalnością i świeżością po- ki . Z pojedynczych dejścia do materii jazzowej. W tę utworów warto jeszcze również chlubną tradycję brawurowo wpi- wyróżnić When a Dog Poops on suje się trio Immortal Onion ze Your Carpet. Bardzo ciekawie nar- swoją debiutancką płytą Ocelot of racyjnie zbudowana kompozycja Salvation. (znalazł się na niej nawet fragment Tomir Śpiołek (fortepian), Ziemowit iście… hardrockowy) ze zmien- Klimek (kontrabas i gitara basowa) ną dynamiką, rytmem i nastro- oraz Wojciech Warmijak (perkusja) jem. Emocjonalna jazda na krawę- tworzą muzykę, która tak pięknie dzi, wynosząca Immortal Onion na wymyka się jednoznacznym klasy- wyżyny rankingu najciekawszych fikacjom. Trudno nawet dookreślić polskich zespołów młodego poko- obszar muzyczny, w którym pano- lenia. wie najchętniej się poruszają. Na Ocelot of Salvation udała się Płytę otwiera nieco nostalgicz- Immortal Onion trudna sztu- ne Gestation, prowadzone przez ka. W bardzo przemyślany sposób 36| Płyty / Recenzje

połączyli oni w spójną całość wie- lot of Salvation pozostaje jednak le odległych od siebie muzycznych bardzo oryginalna, a muzykom światów. Jest w tym wszystkim udało się wypracować charakte- wiele nowoczesnego, skandynaw- rystyczny, nieco metaliczny i cięż- skiego jazzu (zwłaszcza spod znaku ki styl. Jest to niewątpliwie muzy- Esbjörn Svensson Trio), sporo eks- ka naszych czasów, wiele czerpiąca perymentu ze strukturą utworów z tradycji jazzowej, lecz odrzucają- i sposobem komponowania, trochę ca swing i bezmyślne kopiowanie rockowej energii zagwarantowa- mistrzów. Czapki z głów przed ca- nej przez dynamiczną sekcję ryt- łym składem Immortal Onion i ich miczną. Całość materiału na Oce- muzycznym dzieckiem. ›

Pobierz aplikację mobilną

Oceń aplikację, zostaw swoją opinię  JazzPRESS, marzec 2018 |37

Trójbój jazzowy Leszka Kułakowskiego

Krzysztof Komorek [email protected]

a chef zasłużył tutaj na co najmniej jedną gwiazdkę Michelina. Moż- na przewracać oczami na podejmo- wanie kolejnych prób zmierzenia się z Chopinem na jazzowo, jednak- że okazuje się, że nadal znajduje się muzyk, który w chopinowskich kompozycjach odnalazł inspirację do czegoś oryginalnego i porywają- cego. Wyjątkowości nie zaszkodziło nawet sięgniecie po utwory bardzo Leszek Kułakowski – Chopin Impressions znane jak Preludium e-moll op. 28, Soliton, 2017 czy Marsz żałobny z Sonaty b-moll op. 35. Rok 2017 wzbogacił dyskografię Muzykę wykonuje kwintet z sek- Leszka Kułakowskiego aż o trzy cją rytmiczną: Tomasz Sowiński tytuły. Albumy, które łączy osoba (bębny), Piotr Kułakowski (bas) głównego wykonawcy, ale z kolei i dwójką szwedzkich muzyków: dzieli stylistyka. Tryptyk potwier- saksofonistą Mikaelem Godée dza i ugruntowuje wysoką pozycję i perkusjonistką Ebbą Westerberg. Leszka Kułakowskiego jako znako- Aranżacje ośmiu utworów są dzie- mitego i wszechstronnego kompo- łem Leszka Kułakowskiego i Mi- zytora, aranżera i wykonawcy. kaela Godée – obaj przygotowali po Siadając do przesłuchiwania Chopin cztery z nich. Muzycy obrali Cho- Impressions miałem w planach roz- pina za punkty wyjścia do tytuło- poczęcie recenzji kolejny raz w taki wych impresji. Nie ma tu mowy sam sposób: porównując swój los do o jedynie prostym odegraniu ory- Chińczyka, smutno wzdychającego ginału w jazzowej otoczce. do serwowanego mu codziennie ta- To właśnie jedna z przyczyn, dla lerza z ryżem. Szybko jednak okaza- których ta płyta niezmiernie mi ło się, że problem nie leży w ingre- się spodobała. Wychodząc od cho- diencji (w tym wypadku Chopin), pinowskich mazurków, prelu- ale w umiejętnościach kucharza, diów i nokturnów potrafi kwintet 38| Płyty / Recenzje

WSPIERAJ WYDAWANIE KOLEJNYCH NUMERÓW JAZZPRESSU

Leszek Kułakowski Quintet – Copy & Insert Leszek Kułakowski – Love Songs Soliton, 2017 Soliton, 2017

Leszka Kułakowskiego powieść Bagatella, zagrana w duecie Kuła- słuchacza daleko w świat kapital- kowski / Middleton, składają się na nej jazzowej improwizacji. Aż pod- godzinną – z niewielkim okładem skakiwałem z wrażenia słuchając – rejestrację live. zupełnie nie funeralnej interpreta- Przy słuchaniu takich płyt eks- cji Marsza żałobnego, czy Nokturnu cytacja miesza się u mnie z żalem cis-moll op. posth. z rewelacyjną so- z powodu nieobecności na zare- lówką perkusjonaliów. Zakładana jestrowanym koncercie. Świetna synteza jazzu z Chopinem powiod- muzyka, jeszcze lepsze wykonanie. ła się znakomicie. Nie ma tu nawet chwili przynu- Druga z płyt to zupełnie inny dzania. Zwracają szczególną uwa- kwintet. Z tą samą sekcją rytmicz- gę dwa wspomniane wcześniej ną – Tomasz Sowiński, Piotr Kuła- utwory. Bagatella, zagrana przez kowski – tym razem uzupełnioną o dwóch głównych bohaterów wie- amerykańskiego saksofonistę (so- czoru, z długą solówką Leszka Ku- pran i tenor) Andy’ego Middletona łakowskiego to majstersztyk, tytu- oraz znakomitego rodzimego trę- łowy zaś Copy & Insert przykuwa bacza Jerzego Małka. Sześć utwo- uwagę fantastyczną współpracą rów autorstwa Leszka Kułakow- instrumentów dętych i solówkami skiego nagranych zostało podczas każdego z instrumentalistów. Po- koncertu w gdańskiej Filharmonii szczególne nagrania trwają nawet na Ołowiance, w ramach XXIII Ko- po trzynaście minut i każdy z mu- meda Jazz Festival. Cztery szybsze zyków ma się gdzie „rozpędzić” ze utwory, spokojna Natrętna, powra- swoimi popisami. Co zresztą pa- cająca myśl oraz ośmiominutowa nowie skrupulatnie i z wielkim JazzPRESS, marzec 2018 |39

powodzeniem wykorzystują. Sma- słuchania, kolokwialnie mówiąc, kowity jazz pełną gębą. „zabija” upodobanie do banalnych Ostatnia z płyt, którym poświęcony rymów (na przykład - „Pytań do- jest niniejszy tekst, Love Songs, chro- tknie gość i ma się gościa dość”). nologicznie ukazała się najwcześ- Leszek Kułakowski długo, bo 15 niej, jednakże omówię ją na końcu, lat, szukał wokalistki, która paso- ponieważ – piszę to z przykrością – wać będzie do tego projektu. Joan- zupełnie mi się nie podoba. Nawet na Knitter nie była pierwszym wy- to, co poczytuję za jej zalety, nie jest borem. W moim odczuciu, skoro w stanie przesłonić elementów, któ- kompozytor czekał tak długo, mógł re przyprawiają mnie wręcz o ból poczekać jeszcze trochę. zębów. Doceniam, że piosenki za- Nie mam nic do zarzucenia woka- śpiewane są po polsku. Takich płyt listce od strony warsztatowej. Jed- niezmiernie mi brakuje. Jednak, nakże w wolnych utworach bra- pomimo że autor tekstów to osoba kuje mi w jej głosie ciepła, uroku. niezmiernie ceniona, doświadczo- Natomiast w dynamiczniejszych na i nagradzana, to utwory z Love kompozycjach brzmi (niezamie- Songs, w warstwie literackiej, nie- rzenie, jak sądzę), niczym kopia zbyt mnie zachwycają. Ewy Bem. Całkiem udana, ale jed- Po pierwsze często brzmią nie- nak nie oryginał. To oczywiście su- wiarygodnie – jednak nie każdy biektywna ocena efektu końcowe- mężczyzna może pisać o miłości go, jednak faktem pozostaje, że do z perspektywy kobiety. Po drugie, Love Songs nie byłem się w stanie niejednokrotnie, przyjemność ze przekonać mimo wielu prób. ›

Leszek Kułakowski w audycji Jazz dla ludzi

archiwum.radiojazz.fm fot. mat. prasowe mat. fot. 40| Płyty / Recenzje

Beata Przybytek – Today Girls Don’t Cry

Paulina Sobczyk [email protected]

cja Maciejowska, z którą woka- listka współpracowała już przy poprzednim albumie, Grzegorz Wasowski, Dariusz Dusza i An- drzej Poniedzielski. Materiał jest bardzo różnorodny z wielu po- wodów. Po pierwsze, w oczy rzu- ca się spory skład. Udział w na- graniach wzięło kilkunastu dobrze znanych muzyków: Bea- ta Bednarz, którą usłyszymy w I

Fundacja Ludzie-Innowacje-Design, 2017 Had a Chat, Bogusław Kaczmar, Tomasz Kałwak, Paweł Toma- Długo kazała nam na siebie cze- szewski, Damian Kurasz, Jakub kać Beata Przybytek – jedna z naj- Chmielarski, Sławek Berny, Ma- bardziej utalentowanych woka- rek Podkowa i wielu innych. Ce- listek polskiej sceny muzycznej. lowo pominęłam tutaj perkusi- Pokusiłabym się o stwierdzenie, stów i kontrabasistów, ponieważ że jej nowy projekt był jednym grają oni parami w zależności z najbardziej wyczekiwanych od utworu (Adam Kowalewski / w 2017 roku. Od premiery rewe- Arek Skolik, Robert Szewczuga / lacyjnego krążka I’m Gonna Rock Filip Mozul, Andrzej Święs / Pa- You minęło pięć długich lat. Cze- weł Dobrowolski). Warto dodać, go więc możemy się spodziewać? że pary dobrane są wyjątkowo Z pewnością nie nijakich i mo- trafnie, są świetnie zgrane i sty- notonnych piosenek, ale o tym za listycznie dopasowane do klima- chwilę. tu danego utworu. Na wstępie wypadałoby wspo- Tytułowe Today’s Girls Don’t Cry mnieć, że autorką muzyki do pra- rozpoczyna intro gitary, po któ- wie wszystkich utworów jest Be- rym niezastąpiony Bogusław Kacz- ata Przybytek (ostatni napisał mar wprowadza słuchaczy w kli- Jakub Chmielarski). Słowa nato- mat dodatkowo podkreślany przez miast napisali niezawodna Ali- wstawki Pawła Tomaszewskiego JazzPRESS, marzec 2018 |41

na organach Hammonda. Je- jest The Shadow Age. Mam tu na śli weźmiemy pod uwagę tekst, myśli przede wszystkim elektro- można śmiało stwierdzić, że jest niczne brzmienie i wprowadze- to piosenka-manifest o silnych i nie instrumentów dętych, jako niezależnych kobietach dzisiej- delikatnych wstawek. Rozważ- szych czasów. Stylistyka radykal- na czy romantyczna to powrót nie zmienia się w trzecim utworze do początkowego klimatu sou- Priceless Cure, co jest słyszalne od lowego. Uważam, że największe- pierwszych jego dźwięków. Obsa- go uroku dodaje tutaj Damian da ulega tutaj rozszerzeniu o gitarę Kurasz na gitarze i wstawki in- i instrumenty dęte, które pojawia- strumentów dętych. Czymś zu- ją się w refrenie. Pierwszy raz jest pełnie nowym jest I Had a Chat. też solo Marka Podkowy (saksofon Duet z Beatą Bednarz opowiada- tenorowy), który pokazuje cały wa- jący o wierze, co z miejsca kieru- chlarz swoich możliwości na tym je słuchaczy w kierunku muzy- krótkim odcinku. ki gospel, poprzez ciemne wokale Z rozpaczy blues posiada bardzo i chórki. ciekawy, filmowy wręcz efekt – na Cechą charakterystyczną zawar- samym początku nagrane zostały tego na Today Girls Don't Cry ma- kroki i otwieranie drzwi. Wprowa- teriału jest mieszanka stylów dza to słuchacza w muzyczny świat muzycznych: od bluesa, jazzu, tego bluesa. Beata Przybytek śpie- soulu, funku po gospel. Dużym wa o emocjach i przeżyciach kobie- walorem jest też obecność czte- ty po rozstaniu. Nie wiem, czy jest rech tekstów w języku polskim. na tej płycie bardziej poruszający Jest to płyta tak różnorodna, jak tekst. Wokal jest przejmujący i od- różnorodna jest kobieca natura daje bez reszty to, co zostało napisa- i wielość jej przeżyć. Głos Beaty ne w warstwie tekstowej. Wielkim Przybytek tylko utwierdza i pod- atutem jest tutaj znowu Bogusław kreśla wszystko, co napisałam Kaczmar, który bardzo stylowo wy- i odczułam – jest dojrzały, sensu- konuje swoje solo. alny, miejscami aktorski i przede Utworem, który zdecydowanie wszystkim prawdziwy w przeka- wyróżnia się spośród wszystkich, zywaniu emocji. › 42| Płyty / Recenzje

Almost Jazz Group – Fade Out

Jędrzej Janicki [email protected]

cej, to właśnie akordeonista (i chyba lider) Paweł Nowak jest najjaśniej- szą postacią całego zespołu. Już otwierające płytę Dave’s Tune to świetna „przeplatanka” stylowe- go fortepianu i nienachalnie melo- dyjnego akordeonu. Tytułowe Fade Out to nieco melancholijna i tęskna kompozycja o kameralnym charak- terze. Ubarwia ją stonowana i wy- ważona solówka kontrabasu. Trochę

Wood and Mood, 2017 więcej swingu jest w Sun Over Sulę- czyno, a swoim luzem i perfekcyj- Niezbyt często zdarza się, że przetłu- nym uchwyceniem „knajpianego” maczenie nazwy zespołu jest wska- klimatu zachwyca Rumcajs Blues. zówką jakiej muzyki należy oczeki- Almost Jazz Group bardzo wprawnie wać od danego składu. Almost Jazz porusza się na styku co najmniej kil- Group zdaje się jednak sprawę uła- ku gatunków i stylistyk. Dużo w ich twiać. To rzeczywiście „prawie jazz”, muzyce wręcz popowej melodyjno- w którym dominującą role odgry- ści, jazzowych pasaży, trochę rozwią- wają urocze i niebanalne melodie, zań ze smooth jazzu. Dominującym na kanwie których muzycy budują aspektem całej płyty, jej największą całość kompozycji. wartością jest jednak zdecydowanie Fade Out to trzecia płyta w dorob- jej klimat i nastrój. Relaksujący i bez- ku zespołu tworzonego przez: Pawła troski, idealnie współgrający z kie- Nowaka (akordeon), Ignacego Jana liszkiem dobrego wina. Niewątpliwie Wiśniewskiego (fortepian), Macieja Fade Out nie jest jazzową rewolucją, Sadowskiego (kontrabas) i Antonie- lecz pięknym wspomnieniem uro- go Wojnara (perkusja). Cechą cha- ku dawnych lat. Nie brak jej jednak rakterystyczną Almost Jazz Group świeżości i muzycznej werwy. To czy- jest bogate wykorzystanie brzmie- sta miłość do muzyki, która w bez- nia akordeonu, co tylko dodaje ory- kompromisowy sposób przesłania ginalności ich twórczości. Co wię- wszystkie ewentualne niedostatki. › JazzPRESS, marzec 2018 |43

Cezariusz Gadzina – Mosty

Jakub Krukowski [email protected]

kiestr z całego świata. Tu saksofonista poświęca się nieskrępowanej, jazzowej improwizacji. Rzecz jasna, to nie pierwszy projekt zrealizowany w tej stylistyce, z całą pewnością jednak, na wskroś wy- jątkowy. Płyta imponuje zwłaszcza składem personalnym. Zespół tworzą: Robert Majewski (trąbka), Maciej Sikała (saksofon tenorowy), Grzegorz Nagórski (puzon), Cezary Paciorek (akordeon), Paweł Pań- ta (kontrabas), Piotr Iwicki (perkusjonalia), Cezary Konrad (perkusja) oraz lider grający na saksofonie Fundacja Tak / Universal Music Polska, 2017 sopranowym i altowym. Każdy z wymienionych muzyków reprezentuje najwyższy poziom gry na Cezariusz Gadzina jasno określił swoim instrumencie, dysponując przy tym do- charakter swojego najnowszego świadczeniem umożliwiającym odnalezienie nagrania, nadając mu tytuł Mo- miejsca w tak gęstym zestawieniu. Na tle silnej sty i kierując uwagę słuchacza na sekcji instrumentów dętych, zaskakująco moc- kontekst łączenia elementów. W no wybrzmiewa akordeon, w wielu miejscach de- pierwszym odruchu łatwo to zlek- cydujący o charakterze melodii. Gadzina szkołę ceważyć – który to już raz mamy średnią kończył zarówno w klasie saksofonu, jak i bowiem do czynienia z przybliża- akordeonu, nie dziwi więc tak dobre zrozumienie niem międzygatunkowych brze- specyfiki tego instrumentu. gów? Dla Gadziny materiał zdaje Choć mariaż jazzu z klasyką dużo silniej wy- się być przede wszystkim mostem brzmiał na poprzednim albumie The Fifth Ele- łączącym jego własne, muzycz- ment, nagranym wspólnie z Atom String Quartet ne, zainteresowania. W swojej ka- (2015), również na Mostach daje się odczuć eklek- rierze największe sukcesy osiągał tyzm Gadziny. Jego kompozycje są otwarte na róż- grając klasyczny repertuar, dając ne inspiracje, co znakomicie wykorzystał muzycz- się poznać jako świetny solista or- ny dream team, którym pokierował. ›

F L a : www.jazzpress.pl 44| Płyty / Recenzje

Dojrzałość młodej gwiazdy

Marek Brzeski [email protected]

sie artystkę zobaczymy wśród eli- ty światowego jazzu. Happy Birthday i Dream są dru- gą oraz trzecią jej płytą. Wydane w odstępie roku różnią się nie tyl- ko składem, ale i stylistyką. Hap- py Birthday wyróżnia bluesowy charakter, a gdy słucham choć- by Simple Blues, przypomina mi się Crossroads z Chicago z Huber- tem Sumlinem w tle, i tylko Bona-

Kinga Głyk – Happy Birthday. Live massy brakuje. Jako warte więk- GAD Records, 2016 szej uwagi wymieniłbym również Donna Lee Charliego Parkera, Kinga Głyk – wschodząca gwiaz- z brawurowo zagranym tema- da muzyki jazzowo-bluesowej tem, dobrym swingiem i błyskot- w kategorii gitara basowa. Mimo liwym solo na basie, oraz kończący bardzo młodego wieku zdąży- płytę tytułowy utwór Happy Birt- ła już zaistnieć w ankiecie Jazz hday. Zachwyt jest tym większy, Top i Blues Top jako „Odkrycie gdy zdamy sobie sprawę, że im- roku” i „Nowa nadzieja gitary ba- prowizację wykonuje dziewczyna sowej”. W opinii Adama Mako- mająca zaledwie dwadzieścia lat. wicza „muzyczne zdolności Kin- W Happy Birthday okazuje się, że gi już dzisiaj pozwoliły jej zapisać na gitarze basowej można grać jak się na stałe w historii polskie- na sześciostrunowej. Subtelnie, go jazzu”. Wspaniały początek, a zarazem nienagannie technicz- zważywszy, że płyta Dream zosta- nie, muzycznie i nastrojowo. To je- ła wydana przez Warner Music, den z tych z utworów, których po- a koncerty promujące materiał trafię słuchać w kółko. przewidziano w USA, Kanadzie, Druga płyta, Dream, to już tro- Norwegii i Francji. Można oczeki- chę inna bajka. Materiał nagra- wać, że kariera Kingi Głyk dostała no w studiu dla wytwórni War- zielone światło i najbliższym cza- ner Music, zaproszono gwiazdy JazzPRESS, marzec 2018 |45

Słuchając płyty, już na początku zauważymy inny klimat. Jazzo- wy feeling, większe partnerstwo, akompaniującą rolę basu w cza- sie improwizacji pozostałych mu- zyków, a nawet pewien rodzaj ele- gancji, polegający na oddaniu pierwszeństwa zaproszonym goś- ciom. Nitai Hershkovits zaprezen- tował swoje umiejętności w roz- poczynającym płytę utworze Freedom, pokazując pełną uroku Kinga Głyk – Dream Warner Music, 2017 dojrzałą pianistykę, łączącą kli- mat i technikę. Tim Garland z ko- światowego formatu i całość jest lei w Difficult Choices zachwyca zdecydowanie bardziej jazzowa. swobodą, potwierdzając, że otrzy- Gościnnie zagrali perkusista Gre- mana przez niego nagroda Gram- gory Hutchinson (współpracują- my nie była przypadkowa. Kinga cy między innymi z Wyntonem Głyk pojawia się dopiero w tytu- Marsalisem, Johnem Scofieldem, łowym Dream, który, jak na senne Dianą Krall i Dianne Reeves), marzenie przystało, jest utworem kompozytor i saksofonista Tim refleksyjnym, z pięknym akom- Garland (laureat Grammy, współ- paniamentem fortepianu. Cieka- pracował między innymi z Jea- wym zabiegiem jest wielośladowy nem Luc-Pontym, Johnem Pati- bas w Song for Dad. Kiedy słucham tuccim i Chickiem Coreą) oraz tego utworu, ponownie dociera do pianista i kompozytor Nitai Her- mnie dojrzałość artystki, niezwy- shkovits (laureat wielu nagród, kła w jej wieku. koncertujący na całym świecie). Osobną kategorię utworów stano- Album zawiera dziewięć kompo- wią standardy Tears in Heaven Eri- zycji, które, z wyjątkiem Tears in ca Claptona oraz Teen Town Jaco Heaven i Teen Town, są autorstwa Pastoriusa. Pierwszy z nich cyto- Kingi Głyk. wany jest z podobną częstotliwoś- 46| Płyty / Recenzje

cią jak Hallelujah Leonarda Cohena. Wydawało- Nie dziwi wiele pozytywnych opi- by się, że już nic nowego w tym utworze nie da nii na temat Kingi Głyk. To bardzo się znaleźć, a jednak Kinga Głyk wyszła z tej pró- dobra instrumentalistka, dojrza- by zwycięsko. Tears in Heaven w jej wykonaniu ła, z wielkim szansami na między- brzmi świeżo i słuchanie utworu ponownie spra- narodową karierę. Zawsze jednak wia przyjemność. przy takich okazjach dopada mnie Gorzej z Teen Town. Granie tego utworu jest dość nieco smutniejsza refleksja. Od dłu- ryzykowne. Początek rewelacyjny – jest klimat, giego już czasu odnoszę wrażenie, muzyka, piękny bas – sen jednak pryska, kie- że żyjemy jakby w dwóch różnych dy pojawia się główny motyw. Teen Town to nie światach. Ten pierwszy to świat Moon River ze Śniadania u Tiffany’ego, gdzie nuty głupców, polityków, tandety, ducho- „same grają”. Teen Town to również Jaco Pastorius. wości, której nie rozumiem, i drugi, Utwór w jego wykonaniu ma „kopa”, to dyna- w którym znajdziemy sztukę, zdol- mit, który jest integralną częścią motywu. Cytu- nych i wartościowych ludzi, świat jąc melodię, a to był cytat, można tylko zagrać le- zainteresowań i pasji. Ten pierwszy piej lub gorzej. W moim odczuciu wyszło gorzej, nas otacza, drugi zszedł do podzie- a to oznacza, że wybrany fragment był jedynie mia (internetu). Płyta Kingi Głyk, kolejną próbą, których setki można znaleźć na poza oczywistymi walorami arty- YouTube’ie. Płytę kończy nostalgiczna, lecz ładna stycznymi, podnosi na duchu, po- miniatura Silence. Przyjemny motyw na bas, for- nieważ stanowi namacalny dowód tepian i perkusję w tle, taka miła kołysanka na na siłę drzemiącą w sztuce i pasji. dobranoc. Trzymam kciuki. › JazzPRESS, marzec 2018 |47

Krzysztof Trebunia-Tutka & Tymon Tymański – Zbójnickie

Katarzyna Nowicka [email protected]

wotność i trans, a drugi – tradycję, pielęgnowaną poprzez muzykę, śpiew, taniec, gwarę, przekazywa- ne z pokolenia na pokolenie war- tości. Przeniosą nas razem do kra- iny majestatycznych zamglonych górskich szczytów spotykających się z rozpromienionymi dolinami i potokami. Pełen lirycznych nut świat miłości spotka się z obrazem naznaczonym grozą – zbójnickich Agora, 2017 losów, bo przecież Ponad Janosika Co może się stać, gdy artysta offo- nie było zbójnika! wy połączy swe siły z tradycyjnym Oczywiście w materii wokalnej zespołem podhalańskim spod sa- Podhala odnajduje się znakomi- miuśkich Tater? Tymon Tymański cie Tymon Tymański (gitary, per- i Krzysztof Trebunia-Tutka z towa- kusja i śpiew), który nie ucieka od rzyszącymi im muzykami proste swojej nadmorskiej tożsamości, ale tematy zaczerpnięte z XIX–wiecz- któremu nieobcy jest też góralski nych zbiorów Oskara Kolberga, temperament. Oprócz ludowej ka- Ludwika Zejsznera i Jana Kleczyń- peli podhalańskiej Śleboda, z eks- skiego potrafili przemienić w ot- presyjnym brzmieniem smyczków, warte przestrzenne kompozycje. na której czele stoi Krzysztof Tre- Co się stanie, gdy nagle spotka- bunia-Tutka (skrzypce, koza pod- ją się teoretycznie dwa odległe od halańska, róg, trombita, fujara siebie światy, a przy tym dwie od- podhalańska i śpiew), na albumie mienne artystycznie osobowo- Zbójnickie słyszymy dialogujące ści? Gdy połączy je pasja do muzy- z nią jazzrockowe instrumenta- ki improwizowanej, tej swobodnej rium, gdzie prym wiedzie sakso- i niedopowiedzianej, którą można fon Ireneusza Wojtczaka, wzbo- odkrywać wciąż na nowo. I tak je- gacający podhalańskie nuty (Moja den zauważy w niej dzikość, pier- miło frejerecka, Wysoko w turnicach 48| Płyty / Recenzje

i Słonecko). W kilku utworach poja- ścia od jej przeznaczenia – tego, że wia się również gościnnie, na sak- musi być ona przede wszystkim sofonie tenorowym, Przemysław do tańca. Tak, by nogi same podry- Dyakowski. Jazzową sekcję tworzą: giwały, spódnice bez końca wiro- kontrabasista Adam Żuchowski, wały i zbójniki w solówkach się i perkusista Roman Ślefarski. Śle- popisywały. Tak dzieje się zarów- boda, poza jej liderem gra w skła- no w przepełnionym góralszczy- dzie: Łukasz Miętus – skrzypce, zną utworze Dlo Hanicki serce, jak altówka, Marcin Trebunia-Tutka – i w Muzykanci zagrojcie. basy podhalańskie, fujary, taniec Znajdą się oczywiście też tema- i Ania Trebunia-Tutka – skrzypce, ty głęboko zapadające w pamięć – śpiew, taniec. na przykład Dezertery, czy Ponad W całej tej palecie góralskich od- Janosika nie było zbójnika. Teksty, cieni na pierwszy plan wychodzą które wybrzmiewają na krążku, skrzypce, przełamywane transo- przekazują głównie proste war- wym rytmem perkusji (Mikulas, tości, o których mało kto pamię- Mikulas). Jest też miejsce na bia- ta. Może tak, jak i o kulturze lu- łe głosy, na piękną balladę (Ej, mój dowej w jej archetypicznej wersji. miły Janicku), a także potężne wo- Jest tu poszukiwanie sprawiedli- kale zmieszane z mocnym riffem wości, umiłowanie honoru, wol- (Ka wysokie góry). Dzisiok tak smut- ności i miłości oraz prostej filozo- no, z zamaszystym zaśpiewem, fii życia. z potęgą wspólnych dźwięków Wyczarowana tradycyjnymi dźwię- zmieniających się we freejazzową kami kapeli ludowej wzbogaconej psychodelię, to jeden z najbardziej rockowo-jazzowym brzmieniem interesujących utworów całego al- góralszczyzna, którą słyszymy na bumu. To tam zostaje przekroczo- albumie Zbójnickie, niewiele ma na granica, między jazzem a lu- wspólnego z Krupówkami i oscyp- dowizną. Otwiera się horyzont kami. Ta reinterpretacyjna opo- i następuje reinterpretacja pod- wieść o skalnym Podhalu przeplata halańskich tradycji muzycznych. ze sobą pradawne wiejskie tradycje Synkretyzm muzyki ludowej nie muzyczne ze współczesnym „miej- może bowiem spowodować odej- skim” graniem. › JazzPRESS, marzec 2018 |49

Keith Jarrett, Gary Peacock, Jack DeJohnette – After The Fall

Krzysztof Komorek [email protected]

ba każdy przed premierą wiedział czego – w generaliach – można się spodziewać. Można dywagować czy nagrania te zaliczać, czy też nie, do kategorii „historycznych”. Trio Jar- retta na ogół prezentowało swo- je występy na płytach z mniej- szym lub większym opóźnieniem. W tym wypadku od koncertu mi- nęło lat prawie dwadzieścia. Trio już nie istnieje. Jednak, niezależ- ECM Records, 2018 nie od tego jak przyporządkujemy ten album, znajdzie się on, w moim Z góry zaznaczam, że nie zamie- przekonaniu, w czołówce tegorocz- rzam się przejmować ewentual- nych podsumowań. ną krytyką, wytykaniem palcami, Występ odbył się w listopadzie pukaniem się w czoło oraz innymi roku 1998 w Newark. Było to wyrazami dezaprobaty w stosunku pierwsze pojawienie się Jarret- do opinii, które chcę tutaj wyrazić. ta na scenie po dwuletniej prze- I rzeczonych opinii nie zamierzam rwie. Co ciekawe, ostatnimi przed też zmieniać, tak więc ewentual- przerwą były solowe występy we nym polemistom radzę po pro- Włoszech, znane ze wspaniałe- stu odpuszczenie sobie dyskusji ze go zestawu nagrań, wydanego mną. jako A Multitude Of Angels (na- Tyle tytułem wstępu. Przejdźmy sza recenzja – JazzPRESS 12/2016). więc do meritum: After The Fall bę- Z kolei rok po koncercie w Ne- dzie jedną z najlepszych płyt jazzo- wark miał miejsce występ w Pa- wych tego roku. Jest też, w moim ryżu, zaprezentowany na albumie przekonaniu, jedną z najlepszych Whisper Not. Najnowszy, podwój- w całej dotychczasowej dyskogra- ny album mieści 105 minut mu- fii Standarts Trio. Cóż z tego, że nie zyki i 12 utworów. Oczywiście ma tu żadnych zaskoczeń. Chy- przede wszystkim klasyki Great 50| Płyty / Recenzje

American Songbook jak: The Mas- tak pięknie nikt!). Zabawną nie- querade Is Over, I’ll See You Again, spodzianką jest Santa Claus Is Co- Autumn Leaves w oszałamiającej ming To Town, niegdyś grywa- interpretacji, czy When I Fall In ne przez Billa Evansa. „Dla mnie Love, które nie pierwszy raz wień- to nie tylko dokumentacja histo- czy koncert i płytę tria. rycznego wydarzenia, ale prze- Jest i miejsce dla kompozycji ikon de wszystkim znakomity koncert. jazzu: Charliego Parkera – Scrap- Sam byłem zaskoczony jak dobrze ple From The Apple, Buda Powel- brzmi ta muzyka” – napisał Keith la – Bouncin’ With Bud, Sonny’ego Jarrett we wprowadzeniu do pły- Rollinsa – Doxy, Johna Coltrane’a ty. Podpisuję się pod tym obiema – Moment’s Notice, Paula Desmon- rękami. Mogę słuchać After The da – Late Lament (ballad nie gra Fall bez końca. ›

JazzPRESS poszukuje współpracowników - autorów relacji z koncertów w Warszawie, Szczecinie, Trójmieście, Wrocławiu i Katowicach.

Zgłoszenia, najlepiej z próbkami własnych tekstów: [email protected]

Zapewniamy wstęp na wszystkie relacjonowane dla nas koncerty i festiwale. JazzPRESS, marzec 2018 |51

Danny Fox Trio – The Great Nostalgic

Paulina Sobczyk [email protected]

Na album składa się dziesięć utwo- rów napisanych przez pianistę. Pierwszy z nich – Adult Joe – rozpo- czyna się bardzo charakterystycz- nym ostinato w partii fortepianu. To ostinato właśnie definiuje cały utwór – jest pulsujące i bardzo ryt- miczne. Solówki Foxa są nowoczes- ne, różnorodne, a jednak często powraca on do zagrywek z prze- szłości. Na dużą uwagę zasługu- Hot Cup Records, 2018 je tutaj gra Maxa Goldmana. Jest to perkusista charakteryzujący się Danny Fox Trio jest klasycznym dużym wyczuciem i wyobraźnią triem fortepianowym. Formacja muzyczną. założona została w 2008 roku Theme For Gloomy Bear jest utwo- a w jej skład wchodzą muzycy rem bardzo zróżnicowanym. Prze- związani z Nowym Jorkiem: Dan- platają się w nim odcinki stricte ny Fox – fortepian, Chris van Voorst balladowe i ostre, pulsujące frag- van Beest – kontrabas i Max Gold- menty. W Jewish Cowboy (The Real man – perkusja. W swoim dorobku Josh Geller) znowu mamy do czy- zespół ma trzy płyty. Debiutowali nienia z dużymi kontrastami. w 2011 roku albumem The One Con- Przeważają jednak rytmiczne, ta- stant. The Great Nostalgic to mate- neczne niekiedy fragmenty. Cater- riał najnowszy, wydany 19 stycznia pillar Serenade to zupełna odmia- 2018 roku. Nagrano go w specyficz- na. Przywodzi na myśl klasyczną nych warunkach – w bardzo sta- miniaturę na fortepian. Emotio- rym domu w Catskills. Muzycy nie nal Baggage Carousel rozpoczyna mieli do dyspozycji słuchawek, nie się nostalgicznie, spokojnie. Jest grali odizolowani od siebie. Miało to jednak wrażenie krótkotrwałe, to duży wpływ na brzmienie całe- ponieważ wraz z rozwojem utwo- go zespołu i nadało muzyce niepo- ru przybiera on na sile i intensyw- wtarzalny charakter. ności. Sam tytuł zawiera w sobie 52| Płyty / Recenzje

sugestię dotyczącą formy – musi- Gra mieszankę różnych gatun- my być przygotowani na emocjo- ków muzyki, co z pewnością wy- nalną karuzelę. Old Wash World to nika z przeszłość muzyków ze- mocne zakończenie całego albu- społu i przede wszystkim samego mu. Od początku sugeruje to ini- lidera. Danny Fox dorastał w No- cjalny rytm perkusji. wym Jorku – sercu muzyki jazzo- Charakterystyczne jest użycie wej. Każdy z instrumentalistów przez Danny’ego Foxa sporej ilości wykazuje się dużą indywidual- chwytliwych melodii, częstych nością, a mimo to są świetnie unisonów basu i fortepianu, pul- zgrani. Ich płyta brzmi bardzo sujących rytmów przenikających nowocześnie i świeżo, mimo sta- całe utwory. Jego zespół nie jest le słyszalnych wpływów z prze- typowym triem fortepianowym. szłości. ›

Platforma podcastowa RadioJAZZ.FM www.archiwum.radiojazz.fm Ty decydujesz kiedy, jakiej audycji słuchasz. JazzPRESS, marzec 2018 |53

Theo Bleckmann – Elegy

Piotr Pepliński [email protected]

nymi artystami jak: Philip Glass, John Zorn, Steve Coleman, wśród których były też wokalistki i per- formerki: Kate McGarry, Laurie An- derson i Meredith Monk. Pojawił się na albumach Bobby’ego McFerrina oraz Ambrose’a Akinmusire’a. Z jego talentem zetknąłem się w 2011 roku, gdy światło dzienne ujrzała płyta – hołd dla Kate Bush Hello Earth! The Music Of Kate Bush.

ECM Records, 2017 Zachwyciłem się. Nie sądziłem, że mężczyzna będzie w stanie zaśpie- Theo Bleckmann to artysta awan- wać tak trudny repertuar. Okazu- gardowy, progresywny, poszuku- je się, że obdarzony niebywałą ska- jący. Wszechstronny indywiduali- lą głosu wokalista (rozpiętość!) sta, eksperymentator, dla którego podołał temu zadaniu. Przedstawił najważniejsza jest kreatywność, utwory Bush w nowych odcieniach. oryginalność i nowatorstwo. Idzie Na swych albumach używa on własną drogą, w poprzek modom nie tylko głosu, ale też i najnow- i trendom. Nie zapełnia dużych sal szych zdobyczy techniki, elektro- koncertowych, woli występować niki, sampli, loopów, vocodera, po- w małych klubach jazzowych. Za- głosów, wody, megafonu. Bawi leży mu na intymnym kontakcie się na nich dźwiękami, czyniąc ze słuchaczami. Jego twórczość nie z głosu pełnoprawny, wartościo- należy do łatwych w odbiorze. wy instrument. W 2015 roku Theo Urodzony w Niemczech, Bleckmann Bleckmann śpiewał songi Kur- w młodości próbował sił w łyżwiar- ta Weilla na płycie pianistki Julii stwie figurowym; wyemigrował jed- Hülsmann A Clear Midnight (Kurt nak do Nowego Jorku pod koniec lat Weill And America). Producentem osiemdziesiątych. To tu spotkał swo- i wydawcą tego krążka był wów- ją mentorkę i nauczycielkę Sheilę czas Manfred Eicher. Właściciel Jordan. Współpracował z niezależ- prestiżowej wytwórni ECM ma od 54| Płyty / Recenzje

wielu dekad ucho do intrygujących, niezwykle uta- Shown To Monks At A Certain Tem- lentowanych artystów. ple osnuta jest wokół wiersza bud- Ubiegłoroczny projekt Elegy jest debiutem Theo Ble- dyjskiego mistrza zen z VIII wie- ckmanna jako artysty solowego w barwach ECM-u. ku. Pean na cześć radości płynącej Unikalny głos wokalisty brzmi tu tajemniczo, hipno- z życia. Wokalista ten może zaśpie- tyzuje, pobudza wyobraźnię. Na płytę wybrano jede- wać wszystko, każdą emocję. naście utworów, z czego tylko cztery posiadają tekst. Album Elegy to dzieło niepokoją- Pozostałe wypełniają wokalizy, akrobatyczne umie- ce i wymagające, do wielokrotnego jętności techniczne protagonisty. Towarzyszą mu odsłuchu, odkrywania niuansów. świetni muzycy. Na gitarze elektrycznej gra Ben Mon- W dobie playlist, fragmentarycz- der, na pianinie Shai Maestro, na perkusji zaś John nego podejścia do muzyki, Theo Hollenbeck. Pojawia się też basista Chris Tordini. i spółka zaserwowali nam rary- Elegy stanowi symbiotyczną całość. Jest swego ro- tas. Najlepiej słuchać tej pięknej dzaju suitą osnutą wokół tematów ostatecznych: płyty późnym wieczorem, „round życia, śmierci, żałoby, odchodzenia, transcenden- midnight”, w zaciszu domowym, cji, reinkarnacji; piekła, nieba, wiary. Utwory te są w pełnym skupieniu i przy uży- emocjonalne i poetyckie. Piękne. Dają nadzieję. W ciu słuchawek. Krytyk DownBea- Take My Life Theo Bleckmann zastanawia się co tu określił przed laty Bleckmanna dzieje się po śmierci z naszymi ciałami. Utwór ten mianem „mad genius”. Moim zda- został zainspirowany kantatą Bacha. Pieśń To Be niem nie mylił się. ›

WSPIERAJ WYDAWANIE KOLEJNYCH NUMERÓW JAZZPRESSU

Fundacja Popularyzacji Muzyki Jazzowej EUROJAZZ nr konta: 05 1020 1169 0000 8002 0138 6994 Ważne: wpłata tytułem "Działalność statutowa Fundacji" JazzPRESS, marzec 2018 |55

Tamuz Nissim – Echo Of A Heartbeat

Piotr Pepliński [email protected]

grywają dla małych niezależnych wytwórni lub wydają płyty włas- nym sumptem. Cechuje je też nie- jednokrotnie multietniczność, wie- lokulturowość, kosmopolityzm. To do nich będzie należała przyszłość wokalistyki! Do tego grona dołą- czyła niedawno pochodząca z Izra- ela, a rezydująca w Nowym Jorku – Tamuz Nissim. W tekście tym zaj- mę się jej trzecim, wydanym właś-

Streetofstars, 2018 nie albumem Echo Of A Heartbeat. Recenzowana płyta jest następczy- Sara Gazarek, Cyrille Aimee, Brian- nią albumów The Music Stays In A na Thomas, Hilary Gardner, Melissa Dream (2013) oraz nagranego z gi- Stylianou, Amy Cervini, Kat Edmon- tarzystą Georgem Nazosem Liquid son, Abigail Riccards, Noa Fort, Ni- Melodies (2017). Na Echo Of A He- cole Zuraitis, Nora Germain, Kristi- artbeat wybrano tylko dziewięć na Koller, Kathy Kosins, Kelly Green. utworów. Żaden nie znalazł się tu To tylko niektóre przedstawicielki przypadkowo. Dostajemy niewiele nowego pokolenia wokalistek jazzo- ponad czterdzieści minut muzyki, wych. Są absolwentkami najbar- ale jest to wokalny jazz najwyższej dziej prestiżowych szkół muzycz- próby. Głos Tamuz Nissim brzmi nych z Berklee College Of Music na świeżo, lekko, naturalnie, radośnie, czele. Związane najczęściej z nowo- finezyjnie. Jej barwa jest wypeł- jorską sceną. Młode, zdolne, ener- niona emocjami. Jest ciepła, przy- giczne. Zdobywają słuchaczy po obu jemna, krystaliczna, uwodziciel- stronach Atlantyku. ska; wręcz dziewczęca. Przywodzi Zasłuchane w legendarne głosy. na myśl koloryt głosów takich wo- Czerpią z najlepszej tradycji, do- kalistek, jak Blossom Dearie, Sheila dając do niej swój nowoczesny, in- Jordan, Tierney Sutton, czy Stacey dywidualny rys. Wnoszą świeży Kent. Czy Tamuz Nissim to nowa powiew do technik wokalnych. Na- lśniąca gwiazda jazzu, odkrycie? 56| Płyty / Recenzje

Czy warto śledzić jej dalszą karie- dził w stworzeniu pięknej, lekkiej rę? Czy dziewczyna ta nowatorsko piosenki. Niewymuszony, zwiew- podchodzi do standardów? Jak wy- ny, swingujący wokal protagonistki padają oryginalne kompozycje? przybiera figlarny charakter. Artystce towarzyszyli w studiu na- Zachwycającą tytułową balladą graniowym znakomici muzycy. Na Nissim udowadnia, że potrafi roz- fortepianie gra James Weidman, na kosznie szeptać, melorecytować. kontrabasie zaś Harvie S. (współ- Pokazuje też rozpiętość swojego pracował między innymi z Sheilą oryginalnego głosu. Klasyk What Jordan), na perkusji Tony Jefferson, A Little Moonlight Can Do ma cieka- a na gitarze gościnnie pojawia się wy groove, wiruje, kołysze. Album wspomniany wyżej George Nazos. zamyka Chaplinowski temat Smi- Oszczędne instrumentarium wpro- le. Akompaniament Nazosa czyni wadza intymny nastrój. Producenta- z niego utwór zanurzony w trady- mi Echo Of A Heartbeat są Harvie S. cji flamenco. Oryginalna, innowa- oraz sama Nissim. Mamy tutaj chwy- cyjna interpretacja! Piosenka ta to tające za serce ballady, ale też żwawe mój faworyt na krążku. Warto słu- piosenki oparte na rytmie. Trzy spo- chać Echo Of The Heartbeat w cało- śród nich to oryginalne kompozycje. ści, zanurzyć się w świat emocji Ta- Do dwóch kawałków Dextera Gordo- muz Nissim i jej muzyków. na Fried Bananas oraz Groovin’ High Do tej pory rodząca się po zimie oraz pieśni Smile dopisano teksty. wiosna kojarzyła mi się z pięknym Tamuz bawi się swoim wysokim pięciooktawowym głosem nieod- głosem, na pochwałę zasługuje spo- żałowanej Minnie Riperton. Czu- sób, w jaki swinguje, śpiewa sca- ję jednak, że Tamuz Nissim i jej tem. Ma nienaganną dykcję. Każ- Echo Of A Heartbeat będą również da fraza jest słyszalna, zrozumiała. idealnym soundtrackiem do wio- Just Squeeze Me Ellingtona śpiewały sennych spacerów. Dziewczyna ta Ella Fitzgerald, Chris Connor, Sarah rozwija się z płyty na płytę. Zapa- Vaughan, Peggy Lee i wiele innych miętajcie to nazwisko! Nissim nie artystek. Tamuz wchodzi tu w dialog powiedziała jeszcze ostatniego sło- z kontrabasistą. W Groovin’ High mi- wa. Album ten to prawdziwa grat- nimalistyczny aranż nie przeszko- ka dla miłośników wokalistyki. › JazzPRESS, marzec 2018 |57

Jamie Saft – Solo A Genova

Krzysztof Komorek [email protected]

wybrał więc kompozycje artystów, którzy dla niego samego są przykładem takiego właśnie pozytyw- nego działania. Nie ograniczając się przy tym do jazzowej półki. Pośród trzynastki (ścieżek na płycie jest jedenaście, ale dwukrotnie mamy do czynienia z miksem dwóch utworów) wyselekcjonowanych nagrań znajdziemy kompozycje Johna Coltrane’a (), Milesa Davisa / Billa Evansa (Blue in Gre- en), ale także Charlesa Ivesa, Curtisa Mayfielda, Boba Dylana, Steviego Wondera, i ZZ Top. Prawdziwych amerykańskich klasyków. Saft

RareNoiseRecords, 2018 przyznaje, że w kilku przypadkach były to utwory, nad którymi rozmyślał od wielu lat, czasem nawet Jamie Saft to muzyk niezwykle niemal od początku kariery zawodowej. pracowity. Znaleźć można jego na- Koncert odbył się 3 marca 2017 roku w Teatro Car- zwisko w najprzeróżniejszych pro- lo Felice w Genui, a artyście oddano do dyspozy- jektach, zarówno jako lidera, jak cji koncertowy grand piano Model D Steinwaya. i sidemana. Jego dyskografia liczy , – to postaci, na ja- ponad 160 tytułów. Jednakże pod- kie powołuje się Jamie Saft, jeżeli chodzi o spo- czas 25-letniej kariery artysta ten sób muzycznej prezentacji. I właśnie do klasyków nie miał jeszcze okazji nagrania al- jazzowego fortepianu śmiało można porównywać bumu solowego. Saft wspomina, że opisywany album. Godzinny koncert zamknięty zastanawiając się nad programem jest melodyjnymi klamrami The Makings Of You recitalu, postanowił pokazać mu- Mayfielda oraz przepięknej ballady Dylana Restless zykę stworzoną w USA jako sztu- Farewell. kę promującą pozytywne wartości, Dużo na Solo A Genova znajdziemy liryki i delikat- sprzeciwiającą się kreowaniu ani- ności. Ale są też fragmenty zupełnie inne, takie jak mozji, podtrzymywaniu urazów, . Saft z przymrużeniem oka wy- negatywnemu podejściu do otocze- jaśnia preparację instrumentu przy wykonywaniu nia. Będącą kontrastem do dzisiej- tego utworu: „Musiałem sięgnąć głębiej, wewnątrz szego, nienajlepszego postrzegania fortepianu. Dosłownie wewnątrz”. Wspaniała pły- Ameryki z przyczyn politycznych. ta. Trzeba jej posłuchać, warto do niej wracać. Ja Obok trzech utworów własnych będę. › 58| Płyty / Recenzje

Bugge Wesseltoft – Everybody Loves Angels

Rafał Garszczyński [email protected]

premierę w 1973 roku na płycie Go- ats Head Soup, choć w naszym re- jonie Europy wielu może go koja- rzyć z albumem Made In The Shade, pierwszą kompilacją zespołu wy- daną przez Atlantic w 1975 roku, a później szerokim gestem kopio- waną przez bułgarski Balkanton. Mam egzemplarz tego albumu do dziś i choć wydany został w 1983 roku, nadal jest moją jedyną analo-

ACT, 2017 gową wersją Angie. Ten utwór to jednak nie koniec Najnowszy solowy album Bug- atrakcji utrwalonych na Every- ge Wesseltofta przegapiłem, kie- body Loves Angels. Znajdziecie na dy miał swoją premierę. Gdyby do- tym albumie również doskona- tarł do mnie jako gorąca nowość, le zagrane i nieczęsto w jazzowym Krzysztof Herdzin miałby sporą światku przypominane Bridge konkurencję w walce o tytuł mo- Over Troubled Water Paula Simo- jej ulubionej płyty 2017 roku. Kiedy na i również zapomnianą religij- kilka dni temu zupełnie przypad- ną melodię Morning Has Broken, do kiem trafiłem na tę płytę, już nieco której tekst powstał po raz pierw- zakurzoną, na półce jednego z war- szy w latach trzydziestych ubie- szawskich sklepów, wiedziałem, że głego wieku, a której autorstwo na będzie dobrze. płycie Bugge Wesseltofta przypisa- Zestaw utworów wyglądał obiecu- ne jest Catowi Stevensowi. W isto- jąco i z pewnością urozmaici mój cie jego wersja z albumu Teaser And autorski cykl jazzowych coverów, The Firecat była sporym przebojem który przygotowuję od jakiegoś cza- i stała się wizytówką artysty, ale su. Angie jest jednym z moich ab- z pewnością nie jest kompozycją solutnie ulubionych utworów The Cata Stevensa, szczególnie w wer- Rolling Stones. Wyśmienicie skom- sji bez tekstu. To jednak jedynie ponowany i napisany miał swoją niezręczność edytorska, niemająca JazzPRESS, marzec 2018 |59

żadnego wpływu na doskonałość muzyka Bugge Wesseltofta, skupio- interpretacji Bugge Wesseltofta. na na poszukiwaniu przestrzeni Dekonstrukcja Angel Jimiego Hen- i piękna melodii, choć niekoniecz- drixa posunęła się, moim zdaniem, nie przebojowa. nieco za daleko, za to Bridge Over Jego interpretacje znanych przebo- Troubled Water i niespodziewanie jów, uzupełnione własnymi kom- rzadko grywane w jazzowym świe- pozycjami, są niezwykle oszczęd- cie Let It Be Johna Lennona i Paula ne, pozwalają słuchaczowi skupić McCartneya będą już zawsze wyso- się na kolejnych dźwiękach. W jego ko na liście moich ulubionych wer- wykonaniu proste melodie stają sji tych kompozycji. się jeszcze prostsze. Pozbawienie Bugge Wesseltoft nie ułatwia życia słów takich utworów, jak Blowin’ swoim fanom, jeśli czegoś nie prze- In The Wind, wydaje się pomysłem gapiłem, to Everybody Loves Angels trochę bez sensu, przecież w ta- jest jego pierwszym solowym na- kich kompozycjach zdecydowanie graniem od czasu Songs, czyli od ważniejszy jest właśnie tekst. Bug- ponad sześciu lat. A właśnie jego ge Wesseltoft potrafi zrobić z nimi solowe nagrania w większości są cuda. Lepiej późno niż wcale. To wybitne, podobnie jak album Eve- album, który zostanie ze mną na rybody Loves Angels. Płyta została długo. Jest uzależniający, ma w so- nagrana w jednym z zabytkowych bie prawdziwą magię, sprawiają- kościołów na Lofotach. To bardzo cą, że czeka się na każdy kolejny spokojne i piękne miejsce. Tak jak dźwięk. ›

WWW.JAZZPRESS.PL/ARCHIWUM >> 60| Płyty / Recenzje

Tommy Caggiani Therion Project – Magic Seeds

Krzysztof Komorek [email protected]

takie z lekka (z góry przepraszam za określenie) nawiedzone projek- ty nie budzą mojego zaufania. Na ogół sprawdza mi się reguła, że im więcej jest gadania o tym, czym ma być dana muzyka, tym mniejsza jej wartość. Nieoczekiwanie jednak okazało się, że Magic Seeds to kawał niezłej muzyki. Pięć autorskich kompozycji, po (circa) dziewięć minut każda, ba- lansuje pomiędzy jazzem i world Hevhetia, 2017 music. Caggiani, z racji zaintere- Opis tego projektu nie nastra- sowania etnicznymi instrumen- jał mnie zbyt pozytywnie do pły- tami, sporo podróżuje, a oprócz ty Tommy’ego Caggianiego. Lider rzeczonych instrumentów przy- zespołu, poza tym, że jest muzy- wozi z wojaży muzyczne inspira- kiem, nauczycielem i specjalistą od cje, z których korzysta w swoich membranofonów, wywodzących kompozycjach. Usłyszymy więc się spoza tradycji kultury zachod- na albumie echa Afryki (finałowe niej, zajmuje się również terapią solo perkusjonaliów w Mali), ryt- poprzez muzykę, w której stosu- my latynoskie (Corrientes del sur), je własną metodę pod nazwą He- nawiązania do kultury baskijskiej aling Percussion. Patronujący pro- (Aralar Sundance). jektowi Therion, pół człowiek – pół Caggianiemu udało się nie zdo- zwierzę, ma być symbolem osobi- minować płyty swoimi popisami. stej transformacji. Duchowej prze- Chociaż, oczywiście, nie brakuje w miany, w której pomóc ma muzyka nagraniach jego solówek. Kapital- zespołu. Muzycy pokusili się nawet nie prezentują się grający z nim gi- o opisanie rodzaju „terapeutycz- tarzysta Max Canalda, basista Ger- nego” działania każdego z nagra- maán Ruiz-Alejos, pianista Diego nych utworów. Muszę przyznać, że Belzunegui oraz Guillem Ferrer, JazzPRESS, marzec 2018 |61

który gra na alcie oraz flecie. Sam dynamicznej muzyki. Niezwykle Tommy Caggiani, oprócz bębnów, przyjemniej w odbiorze, całkiem perkusjonaliów i gongów, posiłku- nie banalnej. Super niespodzian- je się afrykańskim balafonem. ka. Czy działa leczniczo? Proszę Magic Seeds wypełniają trzy kwa- spróbować samemu, na pewno nie dranse lekkiej, bezpretensjonalnej, szkodzi! ›

Pasmo LIVE (piątki, godz. 20.00)

9 Michał Miśkiewicz Quartet, Cały ten jazz! LIVE! marca PROM Kultury Saska Kępa, Warszawa

DIOMEDE Grzegorz Tarwid, Tomasz Markanicz 16 Jazz Dobry nad Dolinką marca Służewski Dom Kultury, Warszawa Take Seven! 7 urodziny JazzPRESSu. 23 Kasia Pietrzko Trio. Horny Trees marca Bemowskie Centrum Kultury, Warszawa

30 BossaNorkah, Quality Jazz Live! marca Quality Studio, Warszawa

6 Mateusz Smoczyński Quntet, Cały ten jazz! LIVE! marca PROM Kultury Saska Kępa, Warszawa 62| Płyty / Recenzje

Połączenie dziedzictwa z chwilą obecną

Marta Szostak [email protected]

wyrazu, nie jest wystarczający. Druga intuicja podpowiadała skok na głęboką wodę. Żadnych coming outów, żadnych tłumaczeń, żad- nych interpretacji. Konkret. Choć pierwsza opcja wydała mi się zbęd- nym laniem wody, druga do pew- nego momentu w ogóle nie wcho- dziła w rachubę. Momentem tym był czas, w którym zdecydowałam zmierzyć się z Serious Stuff & Lots of Lightness i Mar0kaït jeszcze jeden Anti RubBer brAiN fAct0rY & HmAdchA raz. Ale od początku. – Serious Stuff & Lots of Lightness. Live 2014 LFDS Records, 2017 Anti RubBer brAiN fAct0rY to gru- pa kilkunastu muzyków, którzy Kiedy starałam się ubrać w sło- inspirowani indywidualną tożsa- wa początek tej recenzji, w głowie mością muzyczną miast i miaste- zaświtały mi dwie opcje. Pierw- czek Maroka, w swoich utworach szą z nich było stanięcie w praw- zaklęli codzienność. Opowiada- dzie i oznajmienie, że recenzowany jąc o obyczajach, dopuszczają do materiał był najtwardszym z orze- głosu swoje „zbuntowane duchy” chów, jakie przyszło mi zgryźć na oraz „magiczne i mistyczne wi- mojej dziennikarskiej ścieżce. Wy- zje świata”. Wydane w marcu mi- znanie to owinęłabym w kojącą nionego roku Serious Stuff & Lots of (mnie, oczywiście) generalizację, że Lightness to koncert zarejestrowa- przecież nic w tym złego, bo w ży- ny jesienią 2014 roku. Pięć utworów ciu każdego recenzenta przycho- na dziewiętnastu muzyków i nie- dzi taki moment, kiedy nie wie, malże trzydzieści instrumentów. co ma ze sobą począć. Kiedy ża- Z jednej strony saksofony, tuby, den z dziadków do orzechów, skła- trąbki i flety, z drugiej zaś taarija, dających się ze sprawdzonych fraz t’bal, darbouka i ney. Głos wokalny o oryginalnym języku dźwięko- wykorzystywany w miarę standar- wym i bogatej warstwie środków dowo i taki modulowany techniką JazzPRESS, marzec 2018 |63

ganga. Wybrane na otwarcie Bibi Louya w dość obrazowy sposób za- powiada to, co stanie się udziałem słuchaczy. Spośród rodzącego się i narastającego brzmienia instru- mentów dętych i perkusjonaliów Anti RubBer brAiN fAct0rY – Mar0kaït LFDS Records, 2017 powoli zaczyna wyłaniać się rytm, hipnotyzujący i zwiastujący trans, Pod względem przejrzystości krą- od którego nie sposób uciec. Kie- żek ten jest dla słuchaczy dużo ła- dy na jego tle wybija się melodia skawszy od swojego poprzednika. – ostra i tradycyjna – wieloplano- Yoram Rosilio (autor większości wość kompozycji przybiera na sile. kompozycji z Serious Stuff & Lots of Wystarczy chwila dekoncentracji, Lightness) zdecydował się bowiem by całkowicie się w niej zgubić. Nie opisać każdy z sześciu utworów kil- zatracić, a zgubić właśnie. koma zdaniami, które pozwalają Ezon Pyh jest zdecydowanie naj- umieścić kompozycje w (do)okre- bardziej nietuzinkowym utworem ślonym kontekście. Dzięki temu tego albumu. Choć mnie przerósł, dowiadujemy się nie tylko o źród- nie wątpię w to, że jest w stanie le inspiracji i miejscu pochodzenia zgromadzić wokół siebie wierne wykorzystywanych melodii, ale grono wyznawców podobnej mu również o pierwotnych okolicznoś- estetyki. Ostatnia Fantaziiya wy- ciach ich wykonania. jątkowo porywa od pierwszych Przesycone przekrzykującymi się, chwil. Słyszanym wcześniej melo- niemal stale dysonującymi, eks- diom i znajomym schematom ryt- presyjnymi dętymi Dance in the micznym udaje się zniwelować lęk Cave of Bou Jeloud jest dzikim plą- przed wejściem w intymną prze- sem, uprawianym podczas rytua- strzeń kultury tak odmiennej od łu związanego z płodnością; tylko naszej. Zamiast przygniatać swoją ci mężczyźni, którzy padli wycień- natarczywą i niezrozumiałą obcoś- czeni tańcem, mogli uznać go za cią, szczerze intrygują. spełniony. 3Abidat ‘Rma powin- Drugi z albumów, Mar0kaït, został no przywodzić na myśl polowa- wydany w październiku 2017 roku. nie. Ilustrujący gonitwę fortepian 64| Płyty / Recenzje

i najbardziej jazzowa solówka sak- cę. Kolektywne tworzenie rzeczy sofonu, jakiej było mi dane uświad- większych od podziałów, stereoty- czyć na tym albumie, tworzą jeden pów i utartych kulturowych sche- z najbarwniejszych utworów na matów. Nie jest to muzyka łatwa Mar0kaït. w odbiorze, większość kompozycji Muzyka Anti RubBer brAiN fAc- nie wpada w ucho od pierwszych t0rY jest owocem długiej, inten- (drugich, trzecich, czwartych...) sywnej i szczerej wymiany między dźwięków, przez kilka z nich trud- artystycznymi przedstawicielami no również przejść więcej, niż raz. dwóch śródziemnomorskich nur- Nie ulega jednak wątpliwości, iż tów. Trudno pozbyć się wrażenia, twórczość Anti RubBer brAiN fAc- że chce ona stawić czoła podsta- t0rY to absolutnie unikalne połą- wowemu problemowi dzisiejszego czenie muzycznego dziedzictwa świata; wychodząc naprzeciw zbyt- z chwilą obecną. Intensywną, in- niemu wycofaniu się w głąb sie- spirującą i pełną wolności. Zupeł- bie, na piedestał wynosi współpra- nie, jak oni sami… ›

Muzyka Anti RubBer brAiN fAct0rY w audycji Jazz Kameralny

archiwum.radiojazz.fm fot. mat. prasowe JazzPRESS, marzec 2018 |65

Rok mistrzowskich bębnów

Jakub Krukowski [email protected]

ły kolegium redakcji JazzPRESSu, które w końcowo-rocznym rankin- gu umieściło go na drugim miejscu w kategorii „Artysta roku”.

Chicago Project – What Goes Up

Początki chicagowskiego kolektywu sięgają 2002 roku, kiedy grupa szkol- nych przyjaciół postanowiła wspól- nie ćwiczyć w jednym z miejsco- Chicago Afrobeat Project – What Goes Up Chicago Afrobeat Project, 2017 wych loftów. Na przestrzeni tygodni dołączali do nich kolejni wykonaw- Rok 2017 był szczególny dla Tony’ego cy, krystalizując ostatecznie jedena- Allena. W tym okresie wydał trzy stoosobowy skład. Różnorodnych albumy, z których każdy okazał się muzyków połączyło zainteresowa- prawdziwym odkryciem. Poza po- nie rytmami afrykańskimi, a kolej- twierdzeniem swoich, niemal nie- ne, wspólne poszukiwania zawęziły ograniczonych, możliwości jako stylistykę do afrobeatu. Jak dekla- perkusisty, dał się na nich również rują, dokonania Feli Kutiego były poznać jako świetny kompozytor dla nich atrakcyjne zarówno pod i aranżer. Urodzony w Nigerii mu- względem rytmicznym, jak i ideo- zyk zasłużenie uznawany jest za wym, co okazało się doskonałą bazą ikonę afrobeatu, którego był pre- do wypracowania własnego języka. kursorem, grając u boku Feli Ku- Po wydaniu czterech albumów, ze- tiego. Zeszłoroczne produkcje do- spół postanowił poszukać nowych datkowo potwierdzają ten status. rozwiązań, zapraszając Tony’ego Al- Allen potrafi interpretować dowol- lena – któż bowiem lepiej pasował- ny materiał w oparciu o swój wy- by do afrobeatowej kapeli, jak jeden jątkowy styl, jak sam mówi: „Nie z twórców nurtu? Początkowo do- gram funku czy jazzu, gram afro- świadczony muzyk miał wesprzeć beat”. Udane produkcje nie umknę- młodzież w rejestracji jedynie dwóch 66| Płyty / Recenzje

utworów. Ostatecznie, w przeciągu dwóch lat nagra- li ich aż czternaście, a dziesięć z nich znalazło się na What Goes Up. Poza perkusistą, na albumie gościnnie pojawili się lokalni wokaliści, którzy w zaangażowa- nych tekstach odnoszą się do aktualnych problemów, jak choćby bezkarna brutalność policji (Race Hustle). Tony Allen – A Tribute To Art Blakey And The Jazz Messengers Album wypełnia bardzo energiczny materiał, a wy- Blue Note, 2017 konawcy wyraźnie akcentują swoją różnorod- ność. W warstwie melodycznej funk miesza się tu muzyczny samouk spędzał godziny z jazzem, wokalnie zaś hip-hop z soulem. Zespół w na słuchaniu albumów tych wyko- dużej mierze opiera się na sile instrumentów dętych, nawców i na ich podstawie pracował których możliwości zdają się być eksploatowane do nad własnym brzmieniem. Z drugiej maksimum. Doskonale wspiera je sekcja rytmiczna, strony Blakey przez całą karierę po- podążająca w rytm rozgrzanej perkusji Allena. Mimo zostawał pod olbrzymim wpływem dzielących muzyków lat jest między nimi fantastycz- afrykańskich rytmów. Kluczowa ne zrozumienie – nie dziwi więc, że Nigeryjczyk nie dla jego stylu była podróż po Czar- chciał odpuścić udziału w choćby jednym utworze. nym Kontynencie, jaką odbył w 1948 roku, co najlepiej słychać na Orgy in Tony Allen – A Tribute To Art Blakey Rhythm (1957) i The African Beat (1962). And The Jazz Messengers Zderzenie dwóch światów dało na- prawdę ciekawy efekt. Allen nie Pomysł na oddanie hołdu legendzie hard bopu – ogranicza się jedynie do odtworze- Artowi Blakey’emu otworzył Allenowi drzwi do nia standardów, wręcz przeciwnie prestiżowej wytwórni Blue Note. Artysta do nagra- – interpretuje je w oparciu o afro- nia zaangażował swój siedmioosobowy, francuski beatowe doświadczenia. W jednej band (perkusista od lat mieszka w Paryżu), z któ- z zagranicznych recenzji spotkałem rym sięgnął po cztery sztandarowe kompozycje się z ciekawym sformułowaniem, Jazz Messengers: Moanin’, A Night In Tunisia, Politely jakoby artysta „zafrykanizował” hi- oraz Drum Thunder Suite. storyczne nagrania. Na tle znako- Na duże uznanie zasługuje już sama koncepcja pro- mitej gry lidera dobrze wypada też jektu. Tony Allen nieraz podkreślał jak wielkie zna- wieloosobowy zespół, którego euro- czenie, zwłaszcza w początkowych etapach jego twór- pejscy członkowie wprowadzają do- czości, odegrali Art Blakey oraz Max Roach. Jako datkowy koloryt w brzmieniu. JazzPRESS, marzec 2018 |67

Przesadna ocena? Bynajmniej! Oczywiście nie mogę powiedzieć, że znam każdą pozycję z niezwykle bo- gatego dorobku Nigeryjczyka, więc zdaję sobie spra- wę, że moja opinia nie będzie w pełni uprawniona. Niemniej, po wielokrotnym odtworzeniu albumu Tony Allen – ciągle jest mi go mało – każdorazowe przesłuchanie Blue Note, 2017 pozwala odkryć kolejne niuanse. Z jednej strony wy- nika to z bogatego instrumentarium (11 muzyków Duża szkoda, że płyta jest tak krót- sięga po 18 instrumentów!), z drugiej zaś, z impo- ka. Nie wiem, co stanęło na przeszko- nującej gry perkusisty, osiągającego szczyt swoich dzie, by sięgnąć po więcej kompozycji umiejętności. Współautor projektu – Jankielewicz legendarnej formacji – tych w katalo- mówi, że „Tony nigdy nie grał lepiej niż teraz. Nigdy gu Blue Note jest przecież co niemia- nie miał takiej wolności i siły jak dziś”. ra. Tak czy inaczej niespełna 25 mi- Stylistycznie, jak wskazuje tytuł, lider zwraca się do nut muzyki daje wiele satysfakcji. źródeł. Płyta przesiąknięta jest zarówno afrykański- mi rytmami, na których się wychował, jak i amery- Tony Allen – The Source kańskim jazzem, który od początku kariery był dla niego punktem odniesienia. Powyższe stwierdzenie Wydana w maju EP-ka A Tribute to może wydawać się przesadzone, mówimy przecież Art Blakey, szybko okazała się jedynie o artyście jednoznacznie kojarzonym z tymi kierun- „przystawką” do pełnowymiarowego kami. Ostatnie lata twórczości Allena wypełniły jed- debiutu Allena w Blue Note. W sierp- nak międzygatunkowe poszukiwania – od współpra- niu za pośrednictwem francuskie- cy z Charlotte Gainsbourg, przez Damona Albarna go oddziału amerykańskiej wytwór- (gościnnie pojawiającego się w utworze Cool Cats), aż ni ukazał się The Source, zawierający po Moritza von Oswalda. Nie dziwi więc, że powrót do autorski (napisany wspólnie z Yan- korzeni jest tu tak mocno akcentowany. nem Jankielewiczem), ponad sześć- Muzyk, pomimo wieku, daleki jest od odłożenia pa- dziesięciominutowy materiał. Do łeczek. Nie zmienia to jednak faktu, że The Source udziału w sesji muzyk ponownie za- jest pewnym podsumowaniem, w przyszłości być prosił paryskich kompanów i – jak może będzie nawet określany jako jego opus mag- później przyznał – zarejestrował num. Opatrzenie płyty legendarnym symbolem najlepszy, w niemal osiemdziesięcio- Blue Note, ustawiło go w jednym rzędzie pośród letnim życiu, album. dawnych idoli – na to z całą pewnością zasłużył. › 68| Płyty / Recenzje

Roscoe Mitchell – Bells for the South Side

Jakub Krukowski [email protected]

cieli Art Ensemble of Chicago), któ- ry razem z grupą zaproszonych go- ści miał oddać na scenie charakter tego niezwykłego środowiska. Wystawie nadano tytuł Zasada wolności. Eksperymenty w sztuce i muzyce, 1965 do dziś – świetnie od- dając nim podstawowe założenia organizacji. Nawet bez znajomo- ści hasła oczywistym było, że pro- jekt Mitchella nie ograniczy się do ECM Records, 2017 standardowego odtworzenia histo- rycznych kompozycji. Twórczość, „Być może pod koniec wieku Art zwłaszcza pierwotnych członków, Ensemble of Chicago będzie mia- osadzona była we freejazzowej ło podobną siłę” – porównywał ze- awangardzie, gdzie główną rolę spół, między innymi do kwartetu odgrywała improwizacja i eksplo- Coltrane’a, Richard Williams w tek- rowanie możliwości wszystkich, ście z 1978 roku, zamieszczonym na również tworzonych przez siebie, okładce A Jackson in Your House. instrumentów. Faktycznie, mimo W 2015 roku minęło 50 lat od utwo- że koncert osadzony był w konkret- rzenia stowarzyszenia AACM, któ- nym kontekście, a artyści sięgając rego członkowie założyli tę legen- po oryginalne instrumenty (sta- darną formację. Z perspektywy nowiące już eksponaty muzealne) czasu trudno nie zgodzić się z po- przywołali nawet jedną ze sztan- wyższym twierdzeniem – istotnie darowych kompozycji (Odwalla odegrali oni kluczową rolę w roz- z 1973 roku), to w każdym momen- woju muzyki jazzowej. Centralnym cie, swoją grą, posuwali muzykę punktem obchodów jubileuszu była w kolejne, zupełnie nowe obszary. wystawa zorganizowana przez Mu- By lepiej zrozumieć istotę materia- zeum Sztuki Współczesnej w Chica- łu zawartego na płycie warto przy- go. Jej kulminację stanowił koncert wołać pogląd jaki Mitchell wyraził Roscoe Mitchella (jednego z założy- w wywiadzie udzielonym dziesięć JazzPRESS, marzec 2018 |69

lat przed nagraniem – „Muzyka to zapoznania się ze szczegółowym 50 procent dźwięku i 50 procent spisem wewnątrz płyty. ciszy. Słuchanie wyłącznie ci- Jednym z fundamentalnych założeń szy jest bardzo intensywnym od- AACM jest zwrócenie się ku zespoło- czuciem. Jeśli przerywasz tę ciszę wości, co stanowiło o sile zwłaszcza dźwiękiem, obie sfery zaczyna- Art Ensemble of Chicago. Myślę, że ją oddziaływać na siebie”. Trudno również w przypadku opisywane- nie odnieść wrażenia, że na takiej go przedsięwzięcia skupianie się na właśnie formule lider oparł au- indywidualnych występach uczest- torski repertuar. Niemal dwugo- ników byłoby bezcelowe. Gra każ- dzinny program (mieszczący się na dego z nich równomiernie wpły- dwóch krążkach) wypełnia seria wa na odbiór materiału, a sięganie urywanych fraz, rzadko przecho- przez nich po kolejne, często podob- dzących w dłuższe wywody. ne, instrumenty wyraźnie utrudnia Już tytuł otwierającej kompozycji – ocenę. Zresztą, jak wspomniałem, Spatial Aspects Of The Sound – su- dla samego lidera liczyło się przede geruje, że operowanie przestrzenią wszystkim poszukiwanie zespoło- szczególnie interesuje lidera. Za- wego brzmienia. łożeniem, o czym artysta pisze na Zważywszy na kontekst powstania okładce, było również poszukiwa- i sędziwy wiek saksofonisty, Bells nie nowych możliwości wśród trzy- for the South Side można by na- osobowych składów. Na albumie zwać godnym zwieńczeniem jego odnajdziemy cztery takie konfi- twórczości. Patrząc jednak na ak- guracje, tworzone przez muzyków tywność muzyka (w międzyczasie z różnych środowisk i generacji. Li- wydał już kolejny album Discus- der powierzył im sześć z dwuna- sions) takie twierdzenie wydaje się stu kompozycji, resztę wszyscy na- być nie na miejscu. Zresztą wszel- grali w bardziej zróżnicowanych kie podsumowania zupełnie nie liczebnie grupach. Rozkład utwo- leżą w naturze Mitchella. Czy nie rów na poszczególne składy jest jest znamiennym, że poproszony dość skomplikowany, a instrumen- o wspomnienie dawnych czasów tarium każdego z wykonawców po raz kolejny zapragnął ekspery- rozbudowane, zachęcam więc do mentować? › 70| Płyty / Recenzje

The Nu Band – Live In Geneva

Rafał Zbrzeski [email protected]

społu łatwym momentem, ale po- mimo tych trudnych chwil uda- je im się kontynuować działalność – i jak pokazuje album Live In Ge- neva – czynią to z bardzo dobrym rezultatem. Koncert zespołu, którego zapis znalazł się na albumie, został za- rejestrowany 6 lutego 2016, jak wskazuje sam tytuł, w Genewie, a dokładniej w miejscu skrytym Not Two Records, 2017 pod dość enigmatyczną trzylite- rową nazwą-skrótem AMR, czyli Mam słabość do zespołów, w któ- w siedzibie stowarzyszenia wspie- rych pojawia się kontrabasista Joe rającego muzykę improwizowaną Fonda. Poczynając od jego flago- (Association L'encouragement De wego projektu, od lat współpro- La Musique Improvisée), a wierząc wadzonego z pianistą Michaelem słowom członków zespołu, któ- Jefry’em Stevensem (The Fon- re znalazły się wewnątrz okładki, da/Stevens Group), aż po okazjo- jest to miejsce wyjątkowo przyja- nalne składy, w których również zne zarówno muzykom, jak i sa- można usłyszeć jego grę. Jedną z mej muzyce. czołowych grup, w której od lat wy- Lunch for the Pharoah to pierwszy stępuje muzyk, jest zespół The Nu w kolejności utwór na płycie. Nie- Band. spiesznie wygrywane dźwięki po- Oprócz kontrabasisty formację szczególnych instrumentów spra- tworzą: perkusista Lou Grassi, sak- wiają wrażenie jakby szukały ze sofonista Mark Whitecage, a od sobą kontaktu, trochę się droczyły, kilku lat również trębacz Thomas a może flirtowały. I właśnie z flir- Heberer, który zastąpił zmarłego tem początek albumu wydaje mi przedwcześnie, w roku 2014 Roya się mieć wiele wspólnego. Muzycy Campbella Jr. Z całą pewnością zdają się puszczać oko zarówno do odejście Campbella nie było dla ze- słuchaczy, jak i siebie nawzajem. JazzPRESS, marzec 2018 |71

Pojawiają się strzępy tematów, cza- z aylerowskiego uduchowionego sem jakieś dłuższe fragmenty me- free, z tym, że granego na żałobną lodii, niby każdy gra sobie, ale nutę. wszyscy wiemy, że każdy z muzy- Kolejny na płycie Little Piece rozpo- ków uważnie słucha i okazuje to, czyna się balladowo-swingującym wchodząc w coraz bliższą interak- wstępem w solowym wykonaniu cję ze scenicznymi partnerami. Whitecage’a. Krótkie dołączenie Piękna jest swoboda z jaką jeden całego zespołu i już pałeczkę przej- z członków zespołu wprowadza muje Fonda, wydobywając z kon- kolejne motywy, a pozostali reagu- trabasu za pomocą smyczka na- ją na rozmaite sposoby – podchwy- strojowe nuty. Kolejne przejście tując i budując kontynuację, bądź w wykonaniu wszystkich muzy- wchodząc w dialog. Drugim skoja- ków i swoją solową grą czaruje He- rzeniem, które przychodzi mi do berer. Historia powtarza się po raz głowy, kiedy słucham początku al- trzeci i obcujemy z brzmieniem bumu, jest ćma zataczająca kręgi perkusji Grassiego. Całość niczym wokół płomienia świecy. Z począt- klamra zamyka się kilkoma zagra- ku szeroko, swobodnie, później co- nymi wspólnie dźwiękami. Ten ze- raz ciaśniej, bliżej ognia. Na mo- staw solowych występów poszcze- ment znów dalej – i znów bliżej. gólnych członków zespołu to jeden Ogień pojawia się na pewno w mo- z najbardziej wciągających mo- mencie, gdy muzycy wspólnie do- mentów albumu. chodzą do quasi-orientalnego te- Nagle z atmosfery skupienia wy- matu, z którego – a jakżeby inaczej! rywa nas żywiołowy początek ko- – wystrzeliwują ekspresyjne partie lejnej, zagranej na bopową mod- solowe. łę kompozycji 5 O’Clock Fallies. Ten Pod dwójką kryje się dedykacja dla utwór bez specjalnych zmian móg- nieżyjącego przyjaciela. One For łby pochodzić z rejestracji jakie- Roy to pełna swobody improwiza- goś klubowego koncertu z połowy cja, w której każdy z muzyków ma lat sześćdziesiątych XX wieku. Sły- dla siebie sporo miejsca. Nie mogę chać, że członkowie The Nu Band oprzeć się wrażeniu, że w kilku świetnie czują klimat i potrafią momentach tego utworu jest coś bawić się konwencją. Dodatkowo 72| Płyty / Recenzje

Fonda prezentuje w nim mistrzow- ski popis panowania nad swoim instrumentem. Jego solo robi wra- żenie, podobnie jak następująca po KONCERTY nim solówka Heberera – grana na Każdy festiwal może mieć swój tle galopującej perkusji Grassiego, JazzPRESS... który również w tym utworze ma okazję do zaprezentowania się solo – tym razem w bardzo żywiołowej odsłonie. Ostatni na płycie Read This rozpo- czyna się dźwiękami, które wyda- ją się nawiązywać do dwudziesto- wiecznej muzyki poważnej (ach, jak ja nie lubię tego polskiego określenia). W każdym bądź razie jest kameralnie i bardzo przyjem- nie, wciągająco i błogo. I nawet nie orientujemy się, kiedy ląduje- my w epicentrum rozszalałej im- prowizacji, która wraz z czasem trwania nieco łagodnieje, ale ze- spół utrzymuje animusz do koń- ca koncertu. Tytułem podsumowania mogę właściwie napisać tylko tyle, że Live In Geneva to krążek niesa- mowicie różnorodny. W niespeł- na godzinę dzieje się tak wiele, że trudno uwierzyć, w to, by wszyst- ko grał jeden i ten sam kwartet. BLUESOWY ZAUŁEK A jednak to prawda. › JazzPRESS, marzec 2018 |73

KONCERTY fot. Paulina Krukowska Paulina fot. 74| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

FESTIWAL JAZZ JANTAR – EDYCJA ZIMOWA Pianistyczny duet Vijay Iyer / rozpocznie 11 mar- 11 ca sześciodniową serię koncertów zimowej edycji Festiwalu Jazz marca Jantar. Będzie to pierwszy występ tego duetu w Polsce. Na na- GDAŃSK stępnych koncertach w gdańskim Klubie Żak zagrają: Piotr Le- mańczyk i Cezary Paciorek w duecie i grupa Lotto – 14 marca, duet Diomede, czyli Grzegorz Tarwid i Tomasz Markanicz oraz trio RGG z Trevorem Wattsem – 15 marca, Pokusa i Maciej Oba- ra Quartet – 16 marca, Emil Miszk & The Sonic Syndicate i Anna Gadt Quartet – 17 marca, Joanna Knitter z zespołem trójmiej- skich muzyków i Logan Richardson ze swoim kwartetem – 18 marca.

JAZZ W ŁAZIENKACH KRÓLEWSKICH: HANNA BANASZAK Recital Hanny Banaszak będzie kolejnym wydarzeniem cyklu Jazz 16 w Łazienkach Królewskich. 16 marca w Muzeum Łazienki Królew- marca skie w Warszawie Hanna Banaszak zaśpiewa z towarzyszeniem ze- WARSZAWA społu w składzie: Jacek Szwaj (fortepian),Zbigniew Wrombel (kon- trabas), Andrzej Mazurek (instrumenty perkusyjne) oraz Krzysztof Przybyłowicz (perkusja). Hanna Banaszak swoją karierę artystyczną rozpoczęła pod koniec lat siedemdziesiątych. Współpracowała między innymi z Jerzym Wasowskim, Andrzejem Trzaskowskim, Jonaszem Koftą, Jeremim Przyborą i Jerzym Dudusiem Matuszkiewiczem.

MICHAŁ BĄK QUARTETTO – TRASA KONCERTOWA W czterech polskich miastach będzie można w najbliższych tygo- 20 dniach wysłuchać na żywo formacji Michał Bąk Quartetto. Zespół marca zagra w Poznaniu (20 marca – Dragon), Sanoku (22 marca – Pani K), POZNAŃ Rzeszowie (23 marca – Jazz Room) i Lublinie (16 kwietnia, w ramach Lublin Jazz Festiwal). Kierowany przez kontrabasistę Michała Bąka zespół próbuje połączyć dwa światy – muzykę baroku i współczes- ną improwizację jazzową. To spotkanie klasycznej formy z jazzową nieprzewidywalnością. Quartetto gra kompozycje lidera, a poza nim w zespole występują Emil Miszk – trąbka, Piotr Chęcki – saksofon tenorowy i Sławek Koryzno – perkusja. JazzPRESS, marzec 2018 |75 76| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

QUALITY JAZZ LIVE JOANNA DUDA TRIO Joanna Duda Trio, czyli liderka na fortepianie, Max Mucha na 22 kontrabasie i Max Andrzejewski na bębnach zagrają na siód- marca mym koncercie Quality Jazz Live, w warszawskim Quality Stu- WARSZAWA dio. Grupa łączy brzmienie akustycznego tria fortepianowego z obficie wykorzystywanymi samplami. Joanna Duda od ośmiu lat współpracuje z Wojtek Mazolewski Quintet. Wykonuje także współczesną muzykę klasyczną z Lutosławski Piano Duo i Mischą Kozłowskim. Jest również artystką wizualną i performerką. Poza autorskim triem powołała do życia między innymi formacje: J=J, Bambuko, AuAuA i Miód.

MATEUSZ GAWĘDA TRIO - PREMIERA PŁYTY FALSTART „Staram się tylko, żeby to, co prezentuję, było moje. Nie chcę 23 naśladować jakichś niby-wzorców czy iść za modą. Po pro- marca stu chcę przekazywać taką muzykę, jaką czuję, nie chcę się na LEGIONOWO siłę <> albo robić z siebie króla soulu czy hip-hopu” – mówił Mateusz Gawęda w rozmowie opublikowanej przez JazzPRESS. Deklaracje pianisty będzie można skonfrontować z rzeczywistością 23 marca w MOK w Legionowie, gdzie odbę- dzie się premiera najnowszej płyty jego tria zatytułowanej Fal- start. Koncertowi będzie towarzyszyła wystawa plakatów jazzo- wych Rafała Olbińskiego. JazzPRESS, marzec 2018 |77 78| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

PIANO DAY – KRAKÓW W ostatnich dniach marca Kraków po raz drugi celebrować będzie 27 Piano Day. W ramach święta pianistów i miłośników pianistyki 27 marca marca w Scenie Supernovej wystąpi Oskar Cenkier, łączący kla- KRAKÓW syczne brzmienia fortepianowe i klawiszowe z efektami i elektro- niką. Tego samego wieczoru w Strefie recital Kuby Płużka – piani- sty i kompozytora, ostatnio aktywnie działającego z prowadzonym przez siebie kwartetem. 29 marca obchody przeniosą się do Stu- dio Infra Sound, gdzie zadebiutuje Michał Gajlikowski oraz zagra kwartet Nikodema Dybińskiego.

BARTOSZ SMORĄGIEWICZ ENSEMBLE Zderzenie europejskiego jazzu wywodzącego się od Django Rein- 5 hardta z formalizmem muzyki klasycznej oraz współczesną instru- kwietnia mentacją muzyki jazzowej, łączące elementy folkloru wielu narodów CZĘSTOCHOWA – tak określana jest muzyka grana przez Bartosz Smorągiewicz En- semble. Grupa wystąpi 5 kwietnia w klubie Five O’Clock w Często- chowie oraz 22 kwietnia w Dąbrowie Chełmińskiej. Zespół wystąpi w składzie: Bartosz Smoragiewicz – klarnet, saksofon, Marcin Skaba – skrzypce, głos, Sebastian Iwanowicz – gitara, Piotr Domagalski – kontrabas.

IKONY JAZZU: LABORATORIUM & EABS Gwiazdą kolejnego wieczoru z cyklu Ikony Jazzu, organizowanego 6 w gdańskim Starym Maneżu 6 kwietnia, będzie powstały w latach kwietnia siedemdziesiątych, kultowy zespół Laboratorium. Grupa wystą- GDAŃSK pi w składzie: Janusz Grzywacz (instrumenty klawiszowe), Marek Stryszowski (saksofon altowy, sopranowy, EWI, wokal), Krzysztof Ścierański (gitara basowa), Marek Raduli (gitara), Grzegorz Grzyb (perkusja) i gościnnie Bernard Maseli (wibrafon). Młodsze pokole- nia na scenie reprezentować będzie tego wieczoru formacja EABS Marka Pędziwiatra. JazzPRESS, marzec 2018 |79 80| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

PIANO DAY – WARSZAWA Bardzo zróżnicowany program przewidziany jest na tegoroczne ob- 8 chody Piano Day w Warszawie. W klubie Niebo 8 kwietnia wysłuchać kwietnia będzie można solowego recitalu Piotra Pianohooligana Orzechow- WARSZAWA skiego. Tego wieczoru po raz pierwszy w Polsce zagra australijski pianista Luke Howard. Misia Furtak, wokalistka i basistka, związana z zespołem Très.b i występująca w Ffrancis, wykona utwory z pla- nowanej na jesień solowej płyty. Swój czas na scenie będzie miał też Hior Chronik (Giorgos Papadopoulos), któremu towarzyszyć będą Hania Rani i Dobrawa Czocher.

JAZZ Z WAMI: PIOTR WOJTASIK QUARTET Piotr Wojtasik Quartet, z nowym, energetycznym programem, wy- 13 stąpi 13 kwietnia w Domu Kultury Koźle, w Kędzierzynie-Koźlu, kwietnia w ramach cyklu Jazz z Wami. Trębaczowi Piotrowi Wojtasikowi to- KĘDZIERZYN- warzyszyć będą jego stali współpracownicy: saksofonista Gerard KOŹLE Lebik, kontrabasista Adam Szabas Kowalewski i perkusista Krzysz- tof Gradziuk. Formacja prowadzona przez jednego z najlepszych polskich trębaczy stylistycznie oscyluje między neobopową tradycją jazzu okresu lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, elementami etno i stylistyką free. JazzPRESS, marzec 2018 |81 82| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

SZCZECIN JAZZ: WALLACE RONEY Wallace Roney jest jedną z największych gwiazd, jakie pojawią się na tegorocznym festiwalu Szcze- cin Jazz. Trębacz wystąpi 12 marca w Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie. Wallace Roney nazywany jest często „następcą Milesa Da- visa”, ze względu na swoje brzmienie, jak również na współpracę z autorem Kind of Blue i jego reko- mendację. Szczytowym momentem współpracy obu trębaczy był występ Roney’a z Milesem Davisem, Quincy Jonesem i orkiestrą Gila Evansa na festiwa- lu w Montreux w 1991 roku. Wallace Roney wystąpi w Szczecinie po raz trzeci. Co ciekawe, pojawia się w tym mieście regularnie co 10 lat.

1812 SZCZECIN WIĘCEJ >> marca

TAKE SEVEN! URODZINY JAZZPRESSU Trio Horny Trees reaktywuje się w oryginalnym skła- dzie, specjalnie na jubileuszowy koncert JazzPRESSu. 23 marca w Bemowskim Centrum Kultury w War- szawie, po raz kolejny pod dendrologicznym szyl- dem, zagrają razem: Paweł Szamburski – klarnet, Maciej Trifonidis – bas i Hubert Zemler – perkusja. Na scenie BCK-u zagra też Kasia Pietrzko Trio, z li- derką na fortepianie, Andrzejem Święsem na kon- trabasie i Piotrem Budniakiem na perkusji. Koncer- towi towarzyszyć będzie wystawa publikowanych w JazzPRESSie muzycznych portretów autorstwa Jarosława Czai. Transmisja z całego wydarzenia w RadioJAZZ.FM

23 WARSZAWA WIĘCEJ >> marca JazzPRESS, marzec 2018 |83 84| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

JAZZ I FORTEPIAN: MICHAŁ TOKAJ Bohaterem drugiego koncertu z cyklu Jazz i For- tepian będzie Michał Tokaj. Pianista wystąpi solo w Centrum Łowicka w Warszawie 5 kwietnia. Michał Tokaj jest absolwentem Akademii Muzycznej w Ka- towicach na Wydziale Jazzu i Muzyki Rozrywkowej. Debiutował w 1993 roku w kwartecie Kazimierza Jonkisza. Jest laureatem wielu konkursów w Polsce i za granicą. Ma za sobą współpracę z gwiazdami polskiego i światowego jazzu, między innymi z: To- maszem Stańką, Janem Ptaszynem Wróblewskim, Januszem Muniakiem, Tomaszem Szukalskim, Ewą Bem, Zbigniewem Namysłowskim, Bennie Maupi- nem, Eddiem Hendersonem, Kevinem Mahoganym.

185 WARSZAWA WIĘCEJ >> kwietniamarca

12ON14 JAZZ CLUB: SŁAWEK JASKUŁKE SEXTET Sławek Jaskułke Sextet ze swoim najnowszym pro- gramem zatytułowanym Komeda Recomposed za- gra 6 kwietnia w otwartym po pięciomiesięcznej przerwie warszawskim klubie 12on14. Poza liderem w składzie sekstetu wystąpią: Piotr Chęcki (sakso- fon tenorowy), Emil Miszk (trąbka), Michał Ciesielski (saksofon tenorowy, klarnet), Krzysztof Słomkowski (kontrabas) i Roman Ślefarski (perkusja). „Komeda balansował na dwóch skrajnych biegunach – jazzie i muzyce filmowej. Ta wielobiegunowość była dla mnie wyznacznikiem.” – mówił w JazzPRESSie o tym projekcie Sławek Jaskułke.

6 WARSZAWA WIĘCEJ >> kwietnia JazzPRESS, marzec 2018 |85

JazzPRESS dostępny jest na takich urządzeniach jak iPhone i iPad w bardzo przyjaznej formie! Mamy nadzieję, że ułatwi Wam to lekturę naszego miesięcznika! By przetestować jak czyta się nasz magazyn na Waszych urządzeniach, kliknijcie tutaj » Piszemy dla Was i dzięki Wam 86| Koncerty / Relacje fot. Jarosław Wierzbicki Jarosław fot.

Nowa supergrupa Tomasza Stańki

Mery Zimny Tomasz Stańko Band – Kraków, [email protected] Klub Alchemia – 14 lutego 2018 r.

Grał z największymi, sam też do największych pierwsze jaskółki, zwiastujące ich należy. Ma na swoim koncie blisko 40 krążków sukces, krążą już od jakiegoś czasu i współpracę z prestiżową monachijską wytwór- ponad naszymi głowami. nią ECM. Jaki kolejny krok może postawić czło- U boku Tomasza Stańki, bo o nim wiek o takim dorobku i barwnym życiorysie? mowa, zagrali młodzi, wytraw- Może na przykład stworzyć kolejną supergrupę, ni muzycy: pianistka Kasia Pie- z tym że nie złożoną z legendarnych postaci, jakby trzko, perkusista Piotr Budniak chciała tego nasza wyobraźnia. Tym razem poja- oraz kontrabasista Max Mucha. wiają się w niej nazwiska nie „z pierwszych stron Ten ostatni, bardziej doświadczo- gazet”. Co jest jednak tylko kwestią czasu, gdyż ny, znany jest z koncertów i płyt JazzPRESS, marzec 2018 |87 nagranych ze znaczącymi polski- mi, choć nie tylko, artystami. Na- zwisko pianistki nie schodzi z ust jazzowych melomanów od jej de- biutanckiego krążka Forthright Stories. Natomiast młody perkusi- sta w zeszłym roku dał się poznać, między innymi, jako autor kolej- nej już bardzo ciekawej autorskiej płyty Into The Life. Koncert w podziemiach krakow- skiej Alchemii odbył się w dzień św. Walentego, co nie ma więk- szego znaczenia poza tym, że dla niektórych z pewnością sta- nowiło to miły zbieg okoliczno- ści. Choć sala wypełniona była po brzegi, nie przeszkodziło to mu- zykom w stworzeniu nastrojowej i intymnej atmosfery. Sprzyjała temu delikatnie rzężąca, liryczna

fot. Jarosław Wierzbicki 88| Koncerty / Relacje i chropowata muzyka, dobywająca się z trąbki sać: „rasowej” jazzwoman. Nie od- głównego bohatera wieczoru. Nie zawsze było jed- stawali od niej towarzysze – Max nak tak spokojnie. Trębacz, jak i jego kompani, do- Mucha i Piotr Budniak. Kontraba- skonale potrafili budować dramaturgię, by utrzy- sista kilka razy zafundował nam mać słuchaczy w napięciu. Sceniczni partnerzy smaczne solówki. U perkusisty za- wielokrotnie zatracali się w groove’ie, robiąc wra- chwycała lekkość i płynność gry, żenie tak dogranych i współodczuwających, jak która pchała gęstą dźwiękową ma- gdyby zagrali ze sobą dziesiątki takich koncertów. terię ku górze. Impulsem, który popychał ich w bezkres impro- Oby nie była to ostatnia współ- wizacji było czasami kilka dźwięków trąbki, ale praca tego składu. W przypad- bywało też tak, że to młodzi robili coś, co pro- ku powyższych artystów wszyscy wokowało Stańkę do niespodziewanego zwro- wygrywają na tym dwupokolenio- tu. Niesamowita tego wieczoru była Kasia Pietrz- wym dialogu. Miejcie się więc na ko. W swojej grze łączyła delikatność i wrażliwość, baczności, gdyby zawitali do wa- uwydatnione w melodyjnych frazach, ze zdecydo- szego miasta – obecność obowiąz- waną, gotową do ryzyka grą. W końcu mogę napi- kowa. ›

fot. Jarosław Wierzbicki JazzPRESS, marzec 2018 |89 fot. Lech Basel Lech fot.

Stańko symfonicznie

Tomasz Stańko symfonicznie – Wrocław, Narodowe Forum Muzyki Lech Basel – 9 lutego 2018 r. [email protected]

Na hasło „Zespół XY symfonicznie” trąciło mnie z równowagi. Potraktowałem jednak zawsze się jeżyłem. Zwykle ozna- ten foto-wypadek jako możliwość wcześniejszego czało to dla mnie artystyczną po- przejścia na tryb „tylko słucham” i skupienia się na rażkę albo jednej ze składowych muzyce. takiego projektu, albo obu. Na kon- A na scenie głównej sali Narodowego Forum Mu- cert Tomasz Stańko symfonicznie zyki działy się rzeczy arcyciekawe. Kwartet Toma- zdecydowałem się z przekory, nie- sza Stańki grał w eksperymentalnym składzie: omal w ostatniej chwili. Dominik Wania na fortepianie, Sławomir Kurkie- Przy moich uprzedzeniach niezwy- wicz na kontrabasie oraz Michał Miśkiewicz na kle trudno było mi osiągnąć stan perkusji. Orkiestrą Symfoniczną NFM dyrygował „białej, czystej kartki” i słuchać Krzysztof Herdzin, równocześnie autor aranżacji tego co „tu i teraz”. Na dodatek za- muzyki wykonywanej podczas tego koncertu. liczyłem awarię mojego teleobiek- Lata fotografowania muzyki przyzwyczaiły mnie tywu co na pewien czas nieźle wy- do słuchania muzyki blisko sceny, w ciągłym kon- 90| Koncerty / Relacje takcie wzrokowym z muzykami. Lubię podglądać bardziej na miejscu, cichnie, gdy jak powstaje dźwięk, lubię kojarzyć ruchy, gesty, wymaga tego kompozycja. Całość mimikę muzyków z brzmieniem ich instrumen- brzmiała bardzo spójnie, nie sły- tów. Ale w NFM sytuacja jest zupełnie inna: foto- szałem tak częstych przy wielu po- reporterzy muszą stać i fotografować daleko od dobnych projektach zgrzytów na sceny, minimum 50 metrów. Mój ulubiony odbiór linii zespół-orkiestra, jazz-klasy- muzyki jest więc bardzo utrudniony, wręcz nie- ka. Wieczór wypełniony epickimi możliwy. Postanowiłem więc tym razem oderwać kompozycjami Stańki minął bar- się od ziemi z zamkniętymi oczami, zupełnie bez dzo szybko i o dziwo pozostawił we kontaktu wzrokowego, w totalnej ciemności. I do mnie pewien niedosyt: zupełnie końca nie wiem czy zadziałał właśnie ten spo- nieoczekiwanie dla siebie samego sób, czy złożyły się na to bardziej inne czynniki – miałem ochotę na kolejne przynaj- wciągnęło mnie to granie i rzeczywiście „oderwa- mniej 30 minut. łem się” od ziemi, uleciałem w czasoprzestrzeń Bardzo się zdziwiłem, jak zaczęły wypełnioną jazzem z delikatną podporą orkiestry do mnie dochodzić krytyczne gło- symfonicznej. sy zaprzyjaźnionych muzyków wy- Miałem wrażenie, iż ta orkiestra jest piątym człon- mieniających swoje uwagi w kolej- kiem zespołu Stańki. Gra wtedy, gdy to jest jak naj- ce do szatni. Nie wiem co dokładnie sprawiło tak niespodziewanie po- zytywny odbiór z mojej strony. Czy aranże Herdzina i jego współpra- ca z orkiestrą, czy też właśnie sama orkiestra, doświadczona w końcu w takich projektach, głównie dzię- ki produkcjom festiwalu Jazztopad. Kwartet Stańki też oczywiście grał na wysokim poziomie. Zdumiewa mnie niesamowita wręcz aktywność naszego mistrza trąbki jazzowej, jak również wspa- niała dyspozycja Dominika Wani przy fortepianie. W każdym razie w moim odczuciu nastąpił znako- mity efekt synergii, a ja odbloko- wałem swoje kolejne uprzedzenie. I choćby z tego powodu warto było być na tym pierwszym koncercie czekającej mnie trylogii z udzia- fot. Lech Basel łem Tomasza Stańki. › JazzPRESS, marzec 2018 |91 fot. Paulina Krukowska Paulina fot.

Nie idź do obcych, przyjdź do Blue Note

20 lat klubu Blue Note (część 1: Marthy High & Soul Cookers, Miguel Zenón, Jakub Krukowski Terence Blanchard E-Collective) – Poznań, Blue Note – marzec 2018 r. [email protected]

„Dziękuję za sprawienie, że czułem Tegoroczny jubileusz, zważywszy na jego wymiar, się jak w domu” – napisał po swo- uświetnia szczególnie gwiazdorski program, rozło- im koncercie w poznańskim klu- żony na czas dwóch kolejnych miesięcy. bie Blue Note Christian McBride w 2004 roku. Mija dwadzieścia lat, od A Funky Good Time kiedy każdy miłośnik jazzu może to samo powiedzieć o tym miejscu. Przebój Jamesa Browna otworzył występ amery- Grali tu niemal wszyscy giganci ga- kańskiej wokalistki Marthy High. Choć artyst- tunku i pewnie nawet właścicie- ka podkreśla w wywiadach, że koncertowy reper- lom, Państwu Łuczakom, trudno tuar dobiera spontanicznie, często zmieniając jego jest ich wymienić. Co roku, w okre- układ, to rozpoczynając tym utworem, niewąt- sie urodzin klubu, tutejsza scena pliwie złożyła publiczności pewną deklarację. Po gości najznamienitszych z nich. pierwsze wskazała na inspirację twórczością ojca 92| Koncerty / Relacje

fot. Paulina Krukowska chrzestnego soulu (z którym pracowała przez 30 Sweat, czy kiedy wybrzmiała pio- lat), po drugie zaś określiła charakter własnego senka gwiazdy wieczoru Ding Dong show – cały czas kipiącego pozytywną energią. Man, wyprodukowana przez tego Zanim jednak wybrzmiały funkowe dźwięki, zgro- legendarnego piosenkarza. Nie za- madzonej widowni zaprezentowało się towarzyszą- brakło też spokojniejszych melo- ce jej trio. Można przyjąć, że zespół Soul Cookers w dii, gdy Amerykanka sięgnęła po składzie Eric Wakenius (gitara), Leonardo Corradi przebój Williama deVaughna Be (hammond B3) oraz Tony Match (perkusja) zainau- Thankful for What You Got – w mo- gurował obchody jubileuszu. Dwie kompozycje wy- jej opinii najlepszego wykonania starczyły, by przekonać się o ich klasie. Dominującą tego wieczoru. postacią był Wakenius (syn szwedzkiego gitarzysty – Ulfa), który oprócz wciągających solówek demon- Siła kolektywu strował również spore umiejętności wokalne. Pierwsza odsłona cyklu urodzinowych imprez na- Poznański Blue Note swoją dzia- leżała jednak do High. Artystka zawładnęła zarów- łalność inaugurował 14 lute- no sceną, jak i publicznością, która na jej zawołanie go, tegoroczne Walentynki mu- ochoczo podrywała się z krzeseł. Program zdomi- siał uświetnić więc występ artysty nowały soulowe kompozycje, co rusz przywołujące największego formatu. Do stolicy ducha Browna – jak podczas interpretacji jego Cold Wielkopolski zaproszono Miguela JazzPRESS, marzec 2018 |93

Zenóna, wicelidera w kategorii pozycjach idealnie łączy latynoskie pochodzenie saksofonistów altowych ostatniej z amerykańską tradycją. Zaangażowanie go w cen- ankiety krytyków magazynu Dow- tralny punkt obchodów jubileuszu klubu okazało nbeat. Portorykańczyk przyjechał się strzałem w dziesiątkę, zaprezentował bowiem promować album Tipico, który po- to, co wyróżnia to miejsce – otwarty na różne inspi- wstał w oparciu o doświadczenia racje, pierwszorzędny jazz. piętnastu lat pracy jego kwarte- tu. Tym większe były oczekiwania Zaangażowany przekaz publiczności, kiedy ogłoszono, że zespół pojawi się w swoim orygi- Lutową odsłonę klubowych urodzin zakończył Te- nalnym składzie, z wenezuelskim rence Blanchard. Poznań był kolejnym przystan- pianistą Luisem Perdomo, austria- kiem w ramach trasy koncertowej trębacza z ze- ckim basistą Hansem Glawischni- społem E-Collective, z którym szykuje materiał na giem oraz portorykańskim perku- drugi album. Pierwsza płyta grupy (wydana w 2015 sistą Henrym Cole’em. roku Breathless) powstała w odpowiedzi na tragicz- „Jazz to muzyka, która czerpie z za- ną śmierć Erica Garnera, brutalnie zabitego przez sady, że zbiorowość jest ważniej- nowojorskich policjantów. Nowa produkcja, zaty- sza od jednostki” – napisał lider tułowana Life, również odnosi się do tragicznych w eseju zamieszczonym wewnątrz okładki albumu i właśnie siłę ko- lektywu dało się doskonale poznać podczas występu. Choć saksofoni- sta rozpoczął krótkim solowym wstępem, to z czasem oddawał coraz większe pole swoim kole- gom. Indywidualne popisy każde- go z nich robiły duże wrażenie, nie w tym tkwiło jednak piękno granej tego wieczoru muzyki. Kompozycje były bardzo rozbudowane, luźno odnosiły się do materiału z płyty, a ich przebieg wynikał ze wspól- nej improwizacji. Najlepszym tego przykładem było niesamowite wy- konanie Las Ramas, które zakoń- czyło pierwszy set. Miguel Zenon jest artystą kom- pletnym, dysponuje doskonałym warsztatem, a w autorskich kom- fot. Paulina Krukowska 94| Koncerty / Relacje fot. Paulina Krukowska Paulina fot.

wydarzeń, w tym przypadku będących wynikiem Me, kreatywnie rozwiniętym w ryt- powszechnego dostępu do broni w USA. mie funky. W mojej opinii każ- Zagrane kompozycje cechowały energia i moc- da kompozycja, po którą sięgał li- ny rytm, wyrażające gniew spowodowany sytua- der, miała kinowy potencjał. Można cją w ojczyźnie. Również tytuły utworów kierowa- śmiało powiedzieć, że ten repertuar ły uwagę na silne emocje, jak wymowne Chaos czy stanowił ścieżkę dźwiękową do cza- zamykający drugi set Can Anybody Hear Me? Lider sów, w których przyszło mu żyć. przez większość koncertu pozostawiał dużo miej- Otwierająca tegoroczne urodzi- sca kompanom, co znakomicie wykorzystywał gi- ny Martha High podczas występu tarzysta Charles Altura – autor kompozycji Un- sięgnęła po balladę Etty Jones Don’t changed, jednego z najlepszych fragmentów tego Go To Strangers. Wokalistce, o czym wieczoru. Spośród sześcioosobowego składu warto powiedziała na scenie, utwór przy- też wspomnieć Oscara Seatona, którego agresyw- wołał wspomnienie mamy, dla na perkusja znakomicie sprawdzała się w mocniej- klubowych bywalców brzmiał na- szych brzmieniach. tomiast jak serdeczne wezwanie. Blanchard, poza kontynuowaniem tradycji wielkich Po dwudziestu latach klub stał nowoorleańskich trębaczy, jest uznanym kompozy- się miejscem szczególnie bliskim torem muzyki filmowej. Podczas występu nie mogło jazzowym entuzjastom i każdy zabraknąć odniesień do tej sfery twórczości – utwo- z nich może czuć się tu jak wśród rem wykonanym na bis był motyw z obrazu Talk to dobrych znajomych. › JazzPRESS, marzec 2018 |95 fot. Lech Basel Lech fot.

Trzy lata temu...

Trzecie urodziny Vertigo: Waglewski-Pospieszalski, Lech Basel Philippe Lemm Trio – Wrocław, Klub Vertigo – 15, 18 lutego 2018 r. [email protected]

Kiedy z końcem 2010 roku ostatecz- w nietypowych wnętrzach przez... twórców zapo- nie zamknięto kultową Rurę, mi- wiadanego od pewnego czasu nowego klubu jazzo- łośnicy klubowego jazzu we Wroc- wego. I kiedy już wszystko wskazywało na rychłe ławiu poczuli się bezdomni. Co otwarcie, ponownie nastąpiła przerwa. Czekanie prawda kilka innych klubów pró- wydłużyło się do 15 lutego 2015 roku, kiedy to Moni- bowało wprowadzić jazz pod swój ka Borzym wraz ze swoim zespołem zagrała pierw- dach, ale ani jeden nie przekształcił szy oficjalny, otwarty dla publiczności koncert się w klub jazzowy z prawdziwego w klubie Vertigo. zdarzenia. Na dodatek każdy z nich Oczekiwania i nadzieje były ogromne. Nareszcie dość szybko kończył flirt z jazzem. powstał we Wrocławiu nowoczesny klub, od pod- Czekaliśmy długie pięć lat. staw projektowany dla jazzu, ze znakomitą aku- Apetyty podsycano koncerta- styką, w samym centrum miasta, w miejscu, gdzie mi najlepszych polskich zespo- można grać do rana, nikomu nie przeszkadzając. łów jazzowych, organizowanymi W pierwszym, najtrudniejszym okresie przyjęto 96| Koncerty / Relacje

bardzo ambitną koncepcję klubu czysto jazzowego na możliwie naj- wyższym poziomie artystycznym. Na scenie klubu zagrali muzycy tej miary co: Tomasz Stańko, Hen- ryk Miśkiewicz, Piotr Baron, Kuba Stankiewicz, Piotr Schmidt, Piano- hooligan, EABS, Sławek Jaskułke i Mikołaj Trzaska. Klub otworzył swoje podwoje także dla młodych jazzmanów, regular- nie prezentując to, co najciekawsze w tym nurcie. Aktywnie działało powiązane z Vertigo wydawnictwo płytowe V Records, wypuszczające na świat zróżnicowane stylistycz- nie płyty jazzowe i okołojazzowe zarówno znanych, jak i debiutują- cych wykonawców, między inny- mi: Kuby Stankiewicza, Marka Na- piórkowskiego, Krzysztofa Pełecha, Kuby Płużka oraz HoTS i JazzBla- ster. Podjęto również pierwsze pró- by wyjścia poza mury klubu, orga- nizując plenerowe, bardzo ciepło przyjmowane koncerty na dzie- dzińcu Biblioteki Ossolineum. Niestety, za sukcesem artystycz- nym nie szedł sukces komercyjny. Mimo wielu koncertów zupełnie bezpłatnych, granych przez cały ty- dzień, frekwencja – delikatnie mó- wiąc – nie była najlepsza. Sytuacja dojrzewała do radykalnych zmian. I one nastąpiły. Mniej więcej pół- tora roku po otwarciu klub dia- metralnie zmienił swoją strategię. Otworzył się szerzej na inne, oko- fot. Lech Basel łojazzowe gatunki muzyki, takie JazzPRESS, marzec 2018 |97 jak blues, funk, soul, a nawet pop, -bandu, którego występy cieszą się niesłabnącym zainaugurował występy studen- powodzeniem. ckiego teatru komedii, pojawiły się Jazzowym ukoronowaniem hucznych obchodów stand-upy, kabarety, poezja śpiewa- trzecich urodzin był koncert Philippe Lemm Trio, na, nastrojowe niedzielne koncerty niezwykle pozytywnie zakręconych nowojorczy- przy świecach, swingujące wieczo- ków grających radosny, nieprzeintelektualizowany, ry taneczne. Frekwencyjnym strza- nowoczesny jazz dla ludzi. W niedzielę, mimo póź- łem w dziesiątkę okazał się cykl nej pory, niemal do końca klub wypełniony był słu- koncertów poświęconych twórczo- chaczami, a płyty zespołu sprzedawały się jak cie- ści najpopularniejszych wykonaw- płe bułeczki. Dla mnie był to koncert symboliczny: ców, takich jak na przykład: Ag- Nowy Jork we Wrocławiu! nieszka Osiecka, Leonard Cohen, W swój czwarty rok istnienia Vertigo wstępuje jako , Tower of Power. w pełni dojrzały klub, z ciekawą ofertą kulturalną Vertigo wsiadło do wrocławskich dla wielu pokoleń. Spotkać tu można niepełnolet- zabytkowych tramwajów i wypeł- nich, studentów, młodych gniewnych trzydziesto- niło je jazzem. Wspięło się na da- letnich, zakręconych czterdziestolatków i rozma- chy Domu Towarowego Renoma rzonych młodych inaczej. oraz Hotelu Monopol, zaprezen- Trudno jest mi napisać obiektywną opowieść towało jazz na piasku, na jednej o moim ulubionym miejscu na ziemi, w którym z nadodrzańskich plaż, popływa- spędzam wiele wolnego czasu, słucham jazzu, fo- ło statkiem po Odrze, zaczęło wy- tografuję, nawiązuję ciekawe znajomości. Miej- dawać własną gazetę Vertigo Daily. scu, gdzie można pooglądać moje jazzografie... Klub odżył, wypełnił się nową pub- Jedno mogę zapewnić – to nie jest artykuł spon- licznością, pojawiło się też sporo re- sorowany. gularnych koncertów czysto jazzo- wych. Cicho, ale i to nie zawsze, jest tylko w poniedziałki. Trzy lata po pierwszym koncercie na estradzie Vertigo wystąpił duet Waglewski/Pospieszalski. O swo- ich wrażeniach z tego urodzino- wego koncertu pisze dalej Anna Mrowca w oddzielnej relacji. Ja chciałbym zwrócić uwagę na wy- syp dobrych i bardzo dobrych kon- certów już w miesiącu poprzedza- jącym ten urodzinowy, a także po jego zakończeniu. Oraz na fakt po-

siadania przez klub własnego big Basel Lech fot. 98| Koncerty / Relacje

Trzy lata później...

Anna Mrowca [email protected]

15 lutego 2018, czyli dokładnie w trzecią roczni- koncertu. Ubawiona tym ironicz- cę oficjalnego otwarcia klubu jazzowego Vertigo, nym komentarzem niemal zyska- na urodzinowej scenie pojawił się duet Wojciech łam pewność, że Waglewski lekko Waglewski / Mateusz Pospieszalski. Sami muzycy zdominuje koncert, a Pospieszal- wspominali w wywiadach, że seria koncertów, w ski będzie znienacka atakował ramach których wystąpili we Wrocławiu, jest czy- z tylnego siedzenia. Okazało się, stą kartą i każdorazowo nową przygodą. Nie ma z że uległam złudzeniu, ponieważ góry ustalonego repertuaru, wszystko wydarza się ostatecznie występ okazał się part- w czasie realnym. nerską współpracą dwóch indywi- Tego wieczoru w Vertigo Wojciech Waglewski ze dualności. znanym sobie kpiarskim poczuciem humoru za- Tak, rzeczywiście, Waglewski za- powiedział, że na pewno nam zaśpiewa swoje bawnie przypominał o sobie czar- wszystkie dwa przeboje, po jednym na każdy set nym humorem, jednak do tej pory najbardziej pamiętam sza- lone zaśpiewy Pospieszalskiego, jego żywą interakcję z publicznoś- cią. To on wprowadził ją w stan „przedśpiewu” i gdy w kulmina- cyjnym punkcie koncertu usły- szeliśmy ten „ostatni z dwóch” za- powiedzianych nieśmiertelników Nim stanie się tak, jak gdyby nigdy nic, publiczność nagle rozśpiewa- ła się na dobre. Cały koncert wy- dał mi się takim niespiesznym wznoszeniem ku błogiemu odprę- żeniu – z odpowiednią dynamiką i akcentami mądrze rozłożony- mi z czasie. Oni chyba podskórnie czuli, że czwartkowe Vertigo tym przesiąknie. › fot. Lech Basel JazzPRESS, marzec 2018 |99 fot. Anna Mrowca Anna fot.

Cień Wyntona

Jazz at Lincoln Center Orchestra & Wynton Marsalis Anna Mrowca – Wrocław, NFM – 4 lutego 2018 r. [email protected]

W 1918 roku w Lawrence, w stanie rem i aranżerem Richardem DeRosą zabrał się za Massachusetts, urodził się Leonard opracowanie wybranych utworów z niewyczer- Bernstein – światowej sławy kom- panego dorobku Bernsteina. Efekty można było pozytor, pianista i dyrygent. Więk- usłyszeć 4 lutego we wrocławskim Narodowym szość z nas zetknęła się z jego twór- Forum Muzyki. czością, nawet jeśli nie od razu ją kojarzy. Któż nie słyszał o West Side Story lub choć raz nie nucił za Frankiem Sinatrą, dla którego pisał między innymi Bernstein? Tegoroczną, setną rocznicę uro- dzin kogoś tak wybitnego nale- ży hucznie uczcić. Z takiego zało- żenia wyszedł Wynton Marsalis, który wraz z Jazz at Lincoln Cen- ter Orchestra oraz nominowa- nym do Grammy kompozyto- fot. Anna Mrowca 100| Koncerty / Relacje

Brzmienie trąbki Wyntona jest niezaprzeczalnie zachwycające, a w tę niedzielę urzekło mnie do- datkowo swoją harmonią z całym zespołem. Nie było go ani grama więcej, niż to absolutnie niezbęd- ne. Aż do bisów. Z perspektywy czasu najbardziej zapadło mi w pamięci opracowa- nie kompozycji Lamentation, któ- rej zarys Bernstein skomponował w 1939 roku, zaraz po ukończeniu Harvardu, i powrócił do niej, gdy miał okazję napisać swoją pierw- szą symfonię. Duch tego utworu, mocno ukształtowanego przez re- ligijne refleksje autora, wypchnął koncert z broadwayowskiego epi- centrum na melancholijne obrze- ża. Zwrot nastąpił w bardzo do- brym momencie, dał bowiem odbiorcy do myślenia, jak dalece mozaikowym twórcą był Bernste- in i dlaczego jego kompozycje emo- cjonują kolejne pokolenia artystów i słuchaczy. fot. Lech Basel Pod koniec koncertu wodzirej Wynton wraz z częścią big-ban- U wielkich jazzmanów niezmiennie cenię sobie du obrał kurs na totalną przypad- umiejętność rzucania cienia, który w ostatecznym kowość i przy drugim bisie, ku za- rozrachunku nie pada na całą estradę. Podczas skoczeniu rozentuzjazmowanej koncertu we Wrocławiu Wynton nawet schował publiczności, urządził sobie oko- się za bardzo, właściwie już na początku przeka- ło dziesięciominutowy jam. I tu, zał „trąbkę pierwszeństwa” puzoniście Vincento- Drodzy Melomani�����������������, nieśmiało zale- wi Gardnerowi, a sam usiadł z tyłu. Przez długie cam cierpliwość. Zawsze warto zo- minuty koncertu pozostał „szeregowym” tręba- stać do samego końca i prosić o bisy czem, zręcznie pływającym w oceanie Bernste- (nie jedne). Szatnia nie ucieknie ina. Po raz pierwszy wybił się dopiero przy oka- i ostatni dzienny autobus też da się zji energicznego utworu Mambo z West Side Story. złapać. › JazzPRESS, marzec 2018 |101 fot. Gosia Lubbers-Dąbrowska Gosia fot.

Nowy holenderski festiwal z polskim wątkiem

Sound of Europe – Breda, Het Chassé Theater Małgorzata Smółka – 3-4 lutego 2018 r. [email protected]

Zaprezentowanie holenderskiej pub- Maczka. Właśnie oddziały pancerne generała Macz- liczności ciekawych zjawisk w eu- ka wyzwoliły to miasto, które dzięki jego ostrożne- ropejskim jazzie – taki był cel festi- mu i taktycznemu postępowaniu nie uległo prawie walu Sound of Europe, który miał wcale zniszczeniu. Za to generał otrzymał w dniu swoją pierwszą edycję w Bredzie w 30 października 1944 roku honorowe obywatelstwo pierwszy weekend lutego. Czy orga- miasta Breda. To miasto, ma wielkie ambicje, na nizatorom udało się osiągnąć zamie- każdym polu, a na szczęście dla artystów, również rzone cele? Znaleźli bardzo cieka- jeśli chodzi o muzykę. W szczególności jazz. wą formułę na próbę zdefiniowania współczesnego jazzu z Europy, a pub- Wizja dwóch, wydawałoby się, rożnych liczność nabrała apetytu na więcej. światów Kiedy w środowisku polskim w Ho- landii pada nazwa miasta Bre- Od roku 1971 odbywa się tutaj regularnie Bre- da, prawie automatycznie nasuwa da Jazz Festiwal, i miasto rozbrzmiewa przez czte- się skojarzenie z Pierwszą Dywi- ry dni różnorodną muzyką. Na tym jednak aspi- zją Pancerną Generała Stanisława racje muzyczne miasta się nie kończą. 3 i 4 lutego 102| Koncerty / Relacje

Zaintrygował mnie występ norwe- skiego trębacza Daniela Herskeda- la i jego północnej ekipy, przeno- szącej publiczność w krainę Baśni z tysiąca i jednej nocy. Ciekawa wi- zja dwóch, wydawałoby się, rożnych światów. Zdecydowanie posłu- chałabym tegoraz jeszcze. Następ- nie zaprezentował się saksofonista Marius Neset, również z Norwegii, znany już miłośnikom jazzu w Pol- sce, miedzy innymi z występu na Palm Jazz Festival 2017. Publiczność wyszła z sali zachwycona. W prze- fot. Gosia Lubbers-Dąbrowska rwach miedzy koncertami, w foyer 2018, w przepięknym Het Chassé Theater odbyła się teatru, można było posłuchać „mło- pierwsza edycja nowego festiwalu, pod nazwą So- dych gniewnych” sceny holender- und of Europe. I chyba miedzy innymi ze względu skiej, czyli formacji gitarzysty Gijsa na historię tego miasta, nie mogło w nim zabrak- Idemy oraz najnowszego projektu nąć polskiego akcentu. Organizatorzy zaprosili gości wokalistki Sanne Rambags. z Norwegii, Luksemburga, Francji, Holandii i Polski. Postarali się o mieszankę jazzu, klasyki, elektroniki Karkołomne przedsięwzięcie i folku, a także o uznane w Holandii i Europie na- zwiska, ale i o muzyków u początków swojej kariery. Dla mnie to był dopiero wstęp. Bo W sobotę 3 lutego wystąpiła pianistka Saskia tego samego dnia odbył się kon- Lankhoorn, wiolonczelista Thomas van Geelen cert, który, jak się okazało był kul- oraz gwiazda wieczoru, zespół pianisty – Wolfert minacją, kwintesencją aspiracji Brederode Trio. To był dzień holenderski, chociaż tego nowego, na mapie festiwalo- dominował nastrój charakterystyczny dla muzy- wej Holandii, wydarzenia – Rogier ków wytworni ECM (Lankhoorn i Brederode). Telderman invites Adam Baldych 4 lutego wybór był już większy. Publiczność mo- & Vincent Courtois. Tak następ- gła posłuchać niezwykle interesującej formacji nego dnia w gazecie Trouw pisał belgijskiego wibrafonisty Pascala Schumache- Mischa Andriessen o tym koncer- ra, którego pierwszy raz usłyszałam na kame- cie: „Głównym wydarzeniem fe- ralnym koncercie w Utrechcie w 2009 roku. Były stiwalu było karkołomne przed- to dwa zupełnie różne doświadczenia. Występ w sięwzięcie. Holenderski pianista roku 2018 zawierał mnóstwo elektroniki, efektów Rogier Telderman, francuski wio- świetlnych oraz dynamicznych rytmów. Porywa- lonczelista Vincent Courtois i pol- jąco, ale osobom z epilepsją nie polecam. ski skrzypek Adam Bałdych, spot- JazzPRESS, marzec 2018 |103

kali się zaledwie dzień wcześniej. Adam Bałdych wspomniał, że Rogier zaprosił go do Tak porywająco jak ta trojka, nie współpracy, bo w jego muzyce usłyszał bardzo dużo zagrał nikt! To była improwizowa- podobieństw. Podczas spotkania okazało się, że wy- na muzyka kameralna na najwyż- obrażenia całej trójki nie do końca się sprawdziły. szym poziomie, momentami pra- Mimo przygotowań, kierunek, w którym muzycy wie przytłaczająca intensywnością. poszli w dniu koncertu był takim samym zasko- I właśnie muzyków, którzy w taki czeniem dla nich, jak i dla publiczności. Spotka- sposób odważą się zrobić coś z ni- nie trzech bardzo silnych osobowości muzycznych czego, powinien ten festiwal szu- mogło skończyć się różnie. Tym razem zakończy- kać na przyszłość”. Koncert był ło się wielkim sukcesem. Tylko naprawdę wyjątko- niesamowitym przeżyciem. Tak wi muzycy nie boja się tego rodzaju eksperymen- emocjonujący, że od pierwszego tu. Okazuje się, że czasami zamiast próby, trzeba po do ostatniego dźwięku siedzia- prostu usiąść w barze, napić się razem piwa i po- łam na skrawku krzesła. rozmawiać o muzyce, a następnego dnia magia na Kto czyta uważnie JazzPRESS i słu- scenie po prostu się dzieje. cha RadioJAZZ.FM wie, że w roku Sabina Vissers, zajmująca się PR-em wydarzenia, 2016, Fundacja MMusic zorgani- po zakończeniu uznała, że pod względem jako- zowała w Polsce trasę koncertową ści to zdecydowanie był sukces. Program był róż- tria Rogiera Teldermana. To w cza- norodny, a publiczność usatysfakcjonowana. Ma sie tych rozmów o holenderskiej też nadzieje, że za rok będzie tej publiczności dużo i polskiej scenie jazzowej, pojawiły więcej. Sound of Europe w Bredzie ma duże popar- się pierwsze zamysły muzycznego cie miejscowego urzędu miasta i zapowiedziano połączenia naszych krajów. Dwa już kolejne dwie edycje. Mam nadzieje, że muzy- lata później udało się to zrealizo- ka z Polski zagości w tym wyjątkowym mieście na wać z przytupem. dłużej. › fot. Gosia Lubbers-Dąbrowska Gosia fot. 104| Rozmowy fot. Kuba Majerczyk Kuba fot. JazzPRESS, marzec 2018 |105

Jednak po renesansie przyszedł barok. Zbiór inspiracji i wątków, które ukształtowały nową płytę Anny Gadt, przybrał olbrzymie rozmiary. Skąd to się wzięło? Jaki wpływ na jej twórczość mają opinie odbiorców, a jaki przeczytane książki? Jak widzi swoją rolę jako wokalistka jazzowa? Między innymi o tym opowiada autorka Mysterium Lunae. Ależ ja o panu nie myślę Piotr Wickowski [email protected]

Piotr Wickowski: Na początek cy- abstrakcyjnej, nieoczywistej, dla tat. W styczniowym numerze niektórych może udziwnionej. Bę- JazzPRESSu zamieściliśmy polemi- dącej w opozycji do, na przykład kę dotyczącą płyty Micah Gaugh – – biorąc tylko pod uwagę wokali- Stars Are A Harem. Jeden z recen- stykę – śpiewania w bardziej tra- zentów pisał tam tak: „Śpiew Micah dycyjnym stylu. można by określić wszystkimi sło- wami, których użyłby gość galerii Kilka lat temu, w małej galerii sztuki nowoczesnej stojący przed sztuki na południu Francji, ogląda- kompletnie niezrozumiałym dzie- jąc szkice Picassa, przekonałam się, łem: «ciekawy», «oryginalny», «in- że wszystkie jego późniejsze słyn- trygujący», «coś w nim jest» etc.”. ne obrazy, wychodziły z bardzo klasycznej kreski i szkicu. On sam Anna Gadt: [śmiech] uważał, że rysuje rzeczy nie taki- mi jakimi są, tylko jakimi je widzi. Myślę, że należysz do tych woka- I trochę chyba tak jest ze śpiewa- listek, których śpiew nie jest dla niem u mnie - posługuję się dźwię- wszystkich, nawet spośród fascy- kami, jakimiś frazami, melodia- nujących się jazzem, zrozumiały. mi, które słyszę i odczuwam. Mam Jak sobie z tym radzisz? taki rodzaj wrażliwości i przeka- zu. Paradoks polega na tym, że pra- Jak sobie radzę z takimi opiniami? cując nad swoim głosem, ćwiczę standardy jazzowe, śpiewam proste Z takim podejściem do ciebie, któ- melodie ludowe, klasyczne piosen- re wrzuca cię do kategorii sztuki ki, pieśni Szymanowskiego. One 106| Rozmowy pozwalają mi wydobyć później z głosu rzeczy, które Właśnie o to pytam. podsuwa mi moja wyobraźnia. Mój śpiew jest mik- sem wielu czynników, nie tylko tego klasycznie ro- Oczywiście niektórzy dobrze wie- zumianego głosu. dzą, na co przychodzą, ale nie za- Nie satysfakcjonuje mnie do końca śpiewanie bardzo wsze publiczność jest przygotowa- dosłowne i uładzone. Dlatego też może posługiwanie na, wyedukowana. Chociaż to nie się tekstem jest coraz rzadsze u mnie. Bo słowo jest jest właściwe słowo, bo kojarzy się bardzo określone, niesie ze sobą bardzo konkretne raczej z akademickim podejściem znaczenie. Używając swojego indywidualnego języ- do śpiewu, i nie edukacji oczekuję ka, posługując się sylabami wymyślanymi na bieżą- od słuchaczy. co, możesz sobie pozwolić na dużo większy wachlarz To jest kwestia jakiejś prawdy czy interpretacji. Dotyczy to zarówno mnie, jako twór- emocji, które przekazujesz. Nie- cy, śpiewaczki, ale też odbiorcy, który może sobie wię- dawno, kiedy grałam koncert w Pa- cej rzeczy zinterpretować, dużo szerzej tłumaczyć. ryżu, miała miejsce dokładnie taka Wszystko idzie w kierunku większej dowolności. sytuacja. Staram się rozpoczynać, witając publiczność słowami, żeby O ową dowolność, w opozycji do dosłowności, mo- nie mówić w trakcie koncertu. Wy- że tutaj chodzić. O to miejsce, gdzie od dawna ście- daje mi się, że używanie słów po- rają się zwolennicy i przeciwnicy free. Masz swoje między piosenkami, w których ich pomysły, co odpowiadać tym, którzy mają do cie- nie używam, jest przeskoczeniem bie pretensje o śpiewanie za mało dosłowne? do jakiejś innej czasoprzestrzeni

Pretensje? To tak, jakbym mia- ła tłumaczyć, dlaczego lubię nie- Nie satysfakcjonuje mnie do bieski [śmiech]. Po prostu lubię. końca śpiewanie bardzo dosłow- Odnajduję się w tym, staram się ne i uładzone. Dlatego też może nie kalkulować w sztuce. Po- posługiwanie się tekstem jest co- zwalam sobie na dużą dowol- ność, swobodę i ryzyko. Bo tym raz rzadsze u mnie jest dla mnie muzyka jazzowa i improwizacja. One zawsze czerpały z buntu, uczuć, i nie potrafię się w tym odnaleźć. impulsu, intuicji i emocji. Nie wywodzą się z zasad Po rozpoczęciu pierwszego utworu i pruderii pokrytych makijażem. poczułam, że nastąpił duży wdech wśród słuchaczy. Zaskoczenie. Na- Być może natrafiasz zawsze na odbiorców, którzy stąpiło włączenie się systemu ze- „kupują” wszystko, co masz im do zaproponowania? ro-jedynkowego: albo to kupuję i zostaję do końca, albo nie kupuję Nie, zazwyczaj następuje konsternacja na koncer- i nie jestem w stanie wytrzymać. tach. Czuję to. Nikt nie wyszedł. Granie poza Pol- JazzPRESS, marzec 2018 |107 ską, gdzie nikt nie wie, czego się spodziewać, nie zna twoich wcześ- niejszych płyt, nie słyszał wywia- dów, jest nieco inne, nie zmagasz się z oczekiwaniami, liczy się tylko muzyka i czy docierasz do publicz- ności. To było wspaniałe doświad- czenie. Wydaje mi się, że generalnie ma znaczenie stereotypowe myślenie o wokalistyce. Od czasów big-ban- dów pokutuje przekonanie o wo- kalistce, jako o takiej wisience na torcie, uroczym elemencie, któ- ry ludzie zawsze łatwiej przyjmą. Nagrywanie świetnych i ambit- nych płyt zarezerwowane jest dla instrumentalistów. Czasem na ko- niec dodaje się jakiś bonus, luźniej- szy utwór dla mniej wyrobionej publiczności, najlepiej z wokalistą i fot. Piotr Gruchała z jakąś miłą linią melodyczną... Nie ma na to mojej zgody, nie odnajdu- konkretne, czasem trudne i być może irytujące py- ję się w tym. tania. Szukam tego poprzez swoją sztukę i takiej też sztuki sama poszukuję jako odbiorca. Jak w teatrze I najlepiej, żeby to zaśpiewała ko- - lubię spektakle Garbaczewskiego, Warlikowskie- bieta. go, Kleczewskiej, które kołaczą się w głowie. O któ- rych potem mogę rozmawiać i myśleć, które mnie Tak... Chcę zaznaczyć, że nie mam nurtują. I taką muzykę też chciałabym grać. nic przeciwko temu, żeby woka- listka była uroczą i miłą kobietą, Opinie innych, w tym te nieprzychylne, mają duży wręcz przeciwnie, ale budzi się we wpływ na to, co robisz? mnie sprzeciw wobec postrzegania wykonawstwa wokalnego jedynie Szczerze mówiąc, nie stykam się z nimi lub ich nie przez taki pryzmat. Nie zgadzam zauważam. Nie chciałabym, żeby to źle zabrzmia- się na infantylizowanie wypowie- ło, ale uważam, że zarówno negatywne, jak i pozy- dzi tylko dlatego, że posługujemy tywne rzeczy, które słyszymy na temat tego, kim się głosem. Piszę muzykę, w której jesteśmy i co robimy, nie wpływają de facto na to, pozwalam sobie zadawać bardzo kim jesteśmy. Więc to, że ktoś pochwali moją pły- 108| Rozmowy tę, jest oczywiście bardzo miłe i połechce moje ego, Nie wiem, czy stoicka [śmiech]. Tak ale to jest tylko moment, to jest tylko opinia. Tak sa- po prostu łatwiej się żyje. Nie je- mo jest, gdy ktoś powie, że mojego śpiewania nie da stem też pewna, czy to nie wynika się słuchać. z krnąbrności i z potrzeby stawia- nia na swoim [śmiech]. Wykształciłaś w sobie takie podejście? Jak do tego doszłaś? Tak, myślę, że to wypracowałam. Jest taka książka Ayn Rand – Źród- Stoicka postawa... ło - która bardzo na mnie wpłynę- ła, jeżeli chodzi o indywidualizm myślenia. Tam jest scena, kiedy pewien architekt, Howard Roark, pragnący tworzyć wbrew panują- cej modzie, spotyka przypadkowo krytyka, który ignorował jego no- woczesny styl projektowania. W książce tej Ellsworth M. Toohey jest uosobieniem „powielaczy”, ludzi „żyjących w głowach innych ludzi”. Ów krytyk mówi: „Panie Roark, je- steśmy tu sami. Dlaczego mi pan nie powie, co pan o mnie myśli? W jakichkolwiek słowach pan zechce. Nikt nas nie słyszy”. Architekt od- powiada: „Ależ ja o panu nie my- ślę”. Kiedy przeczytałam tę książ- kę, ten dialog poukładał mi wiele w głowie. Zdałam sobie sprawę, że nie ma sensu zajmować się rzecza- mi, na które nie mam wpływu.

Wspomniałaś o poszukiwaniach, jakie prowadzisz w swojej twórczo- ści. Można powiedzieć, że na kolej- nych płytach mierzysz się z kolej- nymi tematami, a nawet kolejnymi dziedzinami różnych sztuk. Sądząc po najnowszej Misterium Lunae, fot. Kuba Majerczyk JazzPRESS, marzec 2018 |109 przybiera to nawet postać kuli Odwołując się do tradycji chrześcijańskiej, pewnie śnieżnej – coraz więcej jest tych te- określam się religijnie, ale nie było moim celem, matów i dziedzin, po które sięgasz. żeby mówić o religii w kontekście tej płyty. Chodzi o człowieka, o pewien rodzaj postawy. Tak, już sam tytuł płyty odwołuje się do tych inspiracji. Raczej przyznajesz się w ten sposób, że świecisz światłem odbitym humanitarnego dorobku ludz- Do czego konkretnie odsyłasz, na- kości? Jakkolwiek górnolotnie to brzmi. zywając album Księżycowym mi- sterium? Brzmi to górnolotnie, ale tak jest. Jako artysta je- stem pewnego rodzaju lustrem, zbiorem odniesień. Ten tytuł oznacza „tajemnicę księ- życa”, który świeci nie swoim, a Motywy księżycowe były, i są nadal, bardzo często jedynie światłem odbitym słoń- wykorzystywane w kulturze. Do tego popkultura ca. Moim zdaniem podobnie jest mocno strywializowała wszelką symbolikę zwią- z dźwiękami, które odbijają echa zaną z największym satelitą Ziemi. Nie obawiałaś przeżyć i doświadczeń muzyków. się, w związku z tym, jej zastosowania.

Co cię zainspirowało do użycia tej Widzę to zupełnie inaczej. metafory? Z tym związany jest jeszcze Staram się nie kalkulować aspekt ego artysty, który naj- częściej raczej nie chce się przy- w sztuce. Pozwalam sobie na znawać do tego, że świeci świat- dużą dowolność, swobodę i ry- łem odbitym. Jak się okazuje, ty zyko. Bo tym jest dla mnie mu- się chętnie przyznajesz. zyka jazzowa i improwizacja Nie wierzę w to, że nawet ma- jąc ogromne ego, jesteśmy w sta- Lektury. Jest to sformułowanie po- nie cokolwiek stworzyć bez bodźców zewnętrznych chodzące z kręgu literatury chrześ- i wpływów. Moim zdaniem jesteśmy zbiorem in- cijańskiej. Użył go, a właściwie spiracji, doświadczeń, bodźców niesionych poprzez przywrócił do obiegu, Jorge Mario sztukę, kulturę, poprzez otaczających nas ludzi, po- Bergoglio czyli obecny papież Fran- przez doświadczenia, emocje, uczucia. Mimo że one ciszek. Ale jest ono dużo starsze, po- są nasze, to źródłem wszystkiego, co tworzymy, są, jawiło się już u Tomasza z Akwinu. mimo wszystko, te doświadczenia zewnętrzne. To, w jaki sposób gramy muzykę, jest oczywiście kwestią Sięgając po taki tytuł, chcesz też zdolności, talentu, ale nie doświadczając - już mó- wyrazić swoje poglądy religijne? wiąc bardzo dosłownie - cierpienia, szczęścia - nie 110| Rozmowy jesteśmy w stanie przekazać, stworzyć muzyki, sztu- Jest jeszcze duży background filo- ki, która będzie poruszała. Nie wierzę w to, że moż- zoficzny – Nietzsche, refleksja nad na być takim wolnym elektronem, odseparowanym totalitaryzmami, obecną sytuacją emocjonalnie i niepodatnym na wpływy. Tytuł pły- polityczną, cały kulturowy bagaż ty miał być metaforą wielu inspiracji, które stały chrześcijański. się przyczynkiem do pisania, ale też zaznaczeniem, że moje utwory brzmią w ten sposób dzięki muzy- Od czasów big-bandów po- kom, z którymi współpracuję. kutuje przekonanie o wokalistce jako o takiej wisience na torcie, Z jednej strony jest – jak mówisz - świecenie światłem odbitym, z uroczym elemencie, który ludzie drugiej – odwoływanie się do tak zawsze łatwiej przyjmą. Nagry- wielu wpływów można też zrozu- wanie świetnych i ambitnych mieć jako próbę usankcjonowa- płyt zarezerwowane jest dla in- nia swojej twórczości. strumentalistów

Ciekawy punkt widzenia, nie myślałam o tym w ten sposób. Dla mnie osobi- Skąd taki akurat wybór tematów? ście ta płyta jest taką koroną drzewa, zbiorem Z jednej strony Leśmian, z drugiej poszczególnych liści, konarów i korzeni, tego Mickiewicz, Wyspiański? wszystkiego, co zbudowało jego fakturę. Być mo- że stąd ten tytuł. Chociaż może się to wydawać Z bardzo różnych powodów. Za- trochę banalne, ale nie znalazłam lepszego ty- bawna rzecz, że Leśmianem zain- tułu na płytę. Wydawało mi się, że jest on - przy teresowałam się, gdy usłyszałam, tej ilości odniesień i inspiracji - najbardziej ade- że senat debatuje nad ustanowie- kwatny i czytelny dla odbiorcy. niem 2017 roku rokiem Leśmiana. Zaczęłam drążyć temat jego bio- Rzeczywiście liczba odniesień przyprawia tu o grafii i twórczości, szukając odpo- zawrót głowy. Chociażby literackich, ale są jesz- wiedzi, czym on tak się naraził. cze filmowe, i nie tylko. Są poezje Bolesława Le- Szczególnie duże wrażenie zrobił śmiana, jest nawiązanie do fragmentu Wesela na mnie wiersz Bałwan, chodzi- Stanisława Wyspiańskiego, jest Świtezianka Ada- łam z tym tekstem bardzo długo, ma Mickiewicza. Oczywiście każdy z tych utwo- choć nie przychodziła mi do głowy rów można na wiele sposobów interpretować, po- żadna konkretna linia melodycz- za tym każdy został na swój sposób zaaranżowany, na. Ostatecznie postanowiłam go nie w każdym wykorzystywany jest cały zespół. zaimprowizować w duetach z Łu- Powstało z tego silva rerum z olbrzymią ilością kaszem Ojdaną i Krzysztofem Gra- przemieszanych wątków. dziukiem. JazzPRESS, marzec 2018 |111

Na płycie śpiewasz ten wiersz Rzeczywiście, była taka bajka, nawet ją widziałam. w dwóch wersjach, ale domyślam Nie ją miałam na myśli. się, że mogłoby ich być więcej? Czyżby podświadomie taki tytuł? Chodziło o po- Miały być trzy, ale nie wszystkie stać smoka, bardzo symboliczną, zwłaszcza w róż- udało się umieścić na płycie. Zare- nych religiach? jestrowaliśmy wiele muzyki, która z powodu ograniczonego czasu nie Nie, tu tak daleko bym nie szukała. Wyjaśnienie pojawia się ostatecznie na płycie. Al- jest dużo prostsze, wzięło się z dźwięków, które bum musiałby mieć dwie godziny. stosuję - mruczenia na początku. Wpadłam na to szukając tytułu do improwizacji, którą nagrałam Można odbierać ten wiersz jako z wiolonczelistką Annemie Osborne. Czyli z jed- coś lekkiego, ty potraktowałaś go nej strony z przymrużeniem oka, ale z drugiej raczej poważnie. strony chodziło mi też o lęki, które mamy, gra- nice, które przekraczamy, między innymi właś- Dla mnie to utwór, w którym właś- ciwie każdy z wersów można rozpa- trywać osobno. Odbieram go przede wszystkim jako tekst o bożkach, któ- re tworzymy, o tym, że pozwalamy sobie, żeby ktoś inny nam podpowia- dał, co jest ważne i cenne w życiu, o bezwolnym chodzeniu za tłumem, ale także o przemijaniu człowieka, o nieuchronności śmierci. Ten wiersz jest wieloraki, bo jest i o tym, żeby po prostu być odważnym w życiu.

Odwołujesz się do filmu The Tree of Life Terrence’a Malicka, ale też do kreskówki dla dzieci.

W którym utworze?

Mam na myśli How to Tame a Dra- gon. Był taki animowany przebój w 2010 roku o podobnym tytule - How to Train Your Dragon. Przy- znam się, że go nie oglądałem. fot. Sylwia Dwornicka, JAZZtrzębie Festiwal 2017 112| Rozmowy fot. Kuba Majerczyk Kuba fot.

nie o lęk przed niestandardowym stosowaniem icingers zaproponował mi koncert naszego głosu, lęk przed pytaniem „co ludzie po- z Alanem Wykpiszem na kontra- wiedzą?”. basie, Igorem Hnydynem na perku- sji, Piotrem Wyleżołem na fortepia- Skąd luksemburska wiolonczelistka Annemie Os- nie i właśnie Annemie Osborne na borne wzięła się na tej płycie? wiolonczeli. Efekt był taki, że dopisa- łam partię wiolonczeli do utworów Nasze pierwsze spotkanie to był ubiegłoroczny sza- na płycie i zaprosiłam Annemie do lony pomysł Grzegorza Karnasa. współpracy z moim kwartetem.

Z jego inicjatywy wystąpiłyście razem na Voicin- Z tego, co mówisz, wynika, że na gers? twoją najnowszą płytę powstał, z jednej strony, materiał głęboko Tak. Od kilku lat tam przyjeżdżam i bardzo sobie ce- przemyślany, który wziął się z lek- nię obecność na tym festiwalu. Grzegorz lubi spla- tur, różnych refleksji, a z drugiej tać historie różnych ludzi. W ubiegłym roku na Vo- – znalazło się miejsce na zupeł- JazzPRESS, marzec 2018 |113 nie improwizowane utwory, które Tobie zależy na nadaniu tych konkretnych kie- zresztą dostały adekwatne, choćby runków odbiorcom? dźwiękonaśladowcze tytuły. Chyba nie, ale mam potrzebę nazywania tych moich Tak. Przed wejściem do studia szkiców. Staram się nie nazywać ich kompozycja- wszystkie kompozycje były przy- mi, bo kompozytorem jest dla mnie Krzysztof Pen- gotowane, przemyślane, w tym derecki, Ludwig van Beethoven, Witold Lutosław- decyzje dotyczące tytułów, całe- ski. W moim postrzeganiu muzyki jazzowej zapis go backgroundu. W studiu nato- jest jedynie wstępną umową między muzykami, ra- miast, w improwizacjach daliśmy czej drogowskazem niż nakazem. Moje utwory ma- sobie całkowitą wolność i swo- ją dość określony zapis, ale istotnego sensu i kształ- bodę działania. A ponieważ nie tu nadaje im konkretny człowiek, jego wrażliwość. chciałam ograniczać się do typo- Wszystko to, co dzieje się po zapisaniu w nutach, wych nazw, jak „improvisation” jest o wiele istotniejsze i cenniejsze. To, jak Ma- albo „impression”, wymyśliłam ciej, Krzysztof i Łukasz zagrali Świteziankę, wprawi- konkretne tytuły. ło mnie w osłupienie. Jakiego znaczenia jej nadali, w jaki sposób ożywili zapis nuto- wy, autentycznie wzruszyło mnie Nie zgadzam się na infantyli- w studiu. Dobrze mieć obok siebie zowanie wypowiedzi tylko dlate- takich muzyków. Czuję, że to mój go, że posługujemy się głosem zespół, w którym nie ma miejsca na ocenę i rywalizację, niczego nie musimy udowadniać. Cały ten album, i poszczególne za- Więc kiedy pojawiają się te szkice utworów czy też mieszczone na nim utwory, mo- rejestrujemy improwizacje, jest też potrzeba ich na- głyby zostać inaczej odebrane, zwania. Może jest to kwestia oswojenia muzyki po- gdyby nie zostały tak nazwane przez nadanie jej imion? oraz gdyby nie informacje praso- we na ich temat, w tym o ich inspi- Jako coś naturalnego? racjach. Na przykład Świtezianka – jest pozbawiona słów i nikt by się W trakcie prób często pojawiają się tytuły robocze, nie domyślił, że chodzi ci o balladę bo jakoś musimy nazwać te utwory na swój użytek, Mickiewicza. choćby po to, żeby potem zaprezentować je na kon- cercie i ustalić kolejność. Być może. Tu wracamy do zna- Jeśli chodzi o inspiracje w nadawaniu tytułów, czenia słowa, samo nadanie ty- bywa tak, że najpierw jest muzyka, potem jakiś tułu powoduje, że już narzuca- bodziec zewnętrzny i okazuje się, że to splata się w my jakąś interpretację, kierunek jedną historię. Tak jak w przypadku Seismic Waves myślenia. (utwór z płyty Mysterium Lunae – przyp. red.). Naj- 114| Rozmowy pierw były dźwięki, konkretny motyw, a potem też pewnie są dosyć istotne. I za- okazało się, że znajduję w tym jakiś odpowiednik zdroszczę czasem ludziom, którzy literacki – nie tylko Szekspir, ale przede wszystkim potrafią tak po prostu sobie roz- motyw przeznaczenia i rola fatum w naszym życiu, mawiać. ucieczki przed złem. Takie dręczące pytanie, na ile jesteśmy w stanie sami kierować naszym życiem, Kiedy rozmawialiśmy przy oka- a na ile coś jest nam pisane. zji twojej poprzedniej płyty Rena- issance, żyłaś już następnym ma- Czy pracując nad Mysterium Lunae, nie zamknę- teriałem, czyli albumem, który łaś pewnego etapu? Czy nie była to próba uporząd- właśnie ukazuje się w marcu ja- kowania wielkiej ilości inspiracji, mnóstwa rzeczy ko Mysterium Lunae. Domyślam się z różnych dziedzin, którymi się interesujesz? A mo- więc, że teraz też jesteś już myśla- że wiele kolejnych pojawiło w trakcie tworzenia te- mi przy kolejnym. go materiału i powstał jeszcze większy chaos?

Jest straszny chaos. Okazuje się, że tyle rzeczy mnie ciekawi, za- Zarówno negatywne jak i po- częłam stawiać sobie pewne fun- zytywne rzeczy, które słyszymy damentalne pytania dotyczące na temat tego kim jesteśmy i co sztuki. Wiele rzeczy w moim ży- robimy, nie wpływają de facto ciu działo się z rozpędu, bo kogoś na to, kim jesteśmy poznałam, z kimś zagrałam. Te- raz mam wrażenie, że docierają do mnie ważne pytania, między innymi o to, kim Zaskoczę cię. Planuję trochę wol- jestem, jaki światopogląd chcę przekazać mojemu niej pooddychać przez najbliższy dziecku. Próbuję to jakoś poukładać na tej płycie. czas. Mam pewien pomysł w gło- Jednocześnie mam dojmujące wrażenie, że nie jest wie, który, jeżeli rozrośnie się do to płyta osobista. realnych kształtów, zajmie mi du- żo więcej czasu niż Renaissance Generalnie bardziej inspirują cię różnego rodzaju i Mysterium Lunae, przede wszyst- dzieła – literatura, muzyka, film, teatr, plastyka – kim w pisaniu. W najbliższym czy jednak ludzie, których spotykasz? czasie będę rozmawiać raczej o przesłuchanych płytach i książ- Poniekąd wszystko mnie inspiruje i ciekawi. Bar- kach, a nie o kolejnych własnych dzo lubię rozmawiać z ludźmi, ale nie znoszę albumach. Nie śpieszę się. Lubię small talków, bo jestem w tym strasznie kiepska. mieć w głowie kolejne wyzwania Nawet w taksówce, zamiast rozmowy o pogodzie i góry, ale przed następną wspi- mimochodem wkraczam na jakieś poważne te- naczką chcę pobyć z ludźmi, pobyć maty lub wolę milczeć. Chociaż banały ostatecznie trochę ze sobą. › JazzPRESS, marzec 2018 |115 fot. Katarzyna Kukiełka Katarzyna fot.

Łukasz Stworzewicz – pseudonim Silberman. Miał zostać prawnikiem, jest perkusistą i jed- nym z ciekawszych polskich muzyków z jazzowym rodowodem. Ukończył Wydział Jazzu na Akademii Muzycznej w Katowicach. Do tej pory wydał cztery płyty. Jego muzyka jest żywą historią, bowiem inspiracje czerpie głównie z życia. Jestem znikąd i z niczego. Współżywy, współczynny i współwinny*. Czekam

Mery Zimny [email protected]

Mery Zimny: Dlaczego Silberman? szukać informacji na jego temat, Kryje się za tym jakaś historia? dowiedziałem się, że był miłośni- kiem sztuki i... jednej ze wspanial- Łukasz Stworzewicz: Silberman to szych gier świata. Niesamowicie był mój pradziadek. Kiedy zacząłem ciekawy człowiek, do tego stopnia, 116| Rozmowy

że jego nazwiskiem postanowiłem nazwać zespół łem całego siebie. Niemniej jed- i sygnować nim cztery dotychczas nagrane płyty. To nak stylistycznie jest spora różnica nie koniec rodzinnych konotacji. Na drugiej płycie między moimi płytami. Ostatnia – Are You A Wizard, Sir? jest taki kawałek Enoch, to po Pieśni gęsi kanadyjskich – jest kon- prababci, tak miała na nazwisko. Ona również była tynuacją wcześniejszej Silberman niezwykle ciekawą osobą, o bardzo pogmatwanych and Three of a Perfect Pair. Tutaj jest losach. Tych historii jest więcej, a większość z nich ogromna wolność, zapisany mate- poznałem, szukając informacji o swojej rodzinie riał to około 20 procent, reszta to ko- w internecie i lokalnych muzeach historycznych. lektywne poszukiwania. Ale dwie Nic nie wymyślam, biorę to, co mi się przytrafia. pierwsze płyty były materiałem programowym, niemal wszystko Twoja muzyka to zatem żywa historia! Ciekawe, było napisane, bałem się wtedy szu- zwłaszcza, że słychać w niej pewną ciągłość, coś, co kać muzyki. Kiedy jednak tego słu- jest trzonem, na którym budowane są kolejne, no- cham, rzeczywiście czuję jakieś po- we rzeczy. dobieństwa, wydaje mi się, że mogły być podobne jakieś emocje, które mi Nie do końca wiem, co to jest, pewnie ja sam, w koń- towarzyszyły. Co to jest dla ciebie? cu w tej muzyce – na scenie i na płytach – zostawi- Sama nie wiem, ciężko to nazwać, ale na pewno czuć w tej muzyce jedną, konkretną osobę.

Dla mnie to jest jakaś prawda. Mi- mo że opowiadałem o różnych rze- czach, to byłem w tym całym sobą. Dotąd miałem o czym mówić, czego efektem są cztery płyty. Nie wiem, czy tak będzie dalej, może nie. Cze- kam. Może nic do mnie nie przyj- dzie, wtedy zacznę robić coś innego.

Kiedy komponujesz, ile wolności pozostawiasz muzykom?

Jak wspomniałem, kiedyś więk- szość zapisywałem, teraz moja mu- zyka opiera się głównie na im- prowizacji. Na tych pierwszych fot. Katarzyna Kukiełka rzeczach sporo było naleciałości te- JazzPRESS, marzec 2018 |117 go, czego słuchałem – King Crim- A Jurek Górka? son, Genesis, Frank Zappa i mnó- stwo yassu. W tamtym czasie Zobaczyłem, jak gra na bębnach i tak mi się spo- myślałem, że muzyka powstanie dobało, że na drugi dzień do niego zadzwoniłem wtedy, kiedy wszystko zaaranżu- i zapytałem, czy też mogę spróbować. Ostatecznie ję. Teraz odwrotnie, pozostawiam uczył mnie przez rok, po czym poszedłem do Ada- miejsce na improwizacje, bo wiem, ma Buczka, mojego późniejszego profesora na Aka- że kiedy gram ze świetnymi mu- demii Muzycznej w Katowicach. Ten przez rok przy- gotowywał mnie do studiów, na Nic nie wymyślam, biorę to, które dostałem się za drugim po- dejściem. Adam Buczek dał mi co mi się przytrafia zaplecze techniczne, z kolei Jurek Górka pokazał mi bardzo dużo zykami, to razem możemy dojść muzyki i uświadomił, czym ona jest. Górka zrobił w niesamowite miejsca i stwo- coś wspaniałego – wszczepił we mnie muzykę, bo rzyć coś, na co ja sam mógłbym nie ja jestem znikąd i z niczego. Moi rodzice nie są mu- wpaść. Poza tym, dla tak dobrych zykami, nie wyniosłem tego z domu. Ojciec chciał instrumentalistów nie śmiałbym zostać perkusistą, dlatego czasami się śmieję, że je- aranżować więcej, niż 20 procent stem jego spełnionym marzeniem. Ale ja nie czu- muzyki, to ich może w pewien spo- ję się super bębniarzem, mnie fascynuje muzyka, sób ograniczać. nie instrumentarium. Nie zachwycam się techni- ką, tym, że ktoś wymiata na instrumencie, ale samą Jak zaczynałeś? Kto cię uczył gry? muzyką i tym, co ze mną może zrobić. A tak w ogóle, to ja miałem być prawnikiem. Tak jak tata. Taką pierwszą osobą był Jurek Gór- ka, świetny bębniarz z Andrycho- To dlatego napisałeś gdzieś: „Miałem nie grać, nie wa. Przez długie lata prowadził pisać muzyki, nie palić papierosów” – to pomysł wspaniały klub jazzowy w tym mie- twojego taty? ście – 69. Tam grywali najwięksi, między innymi Michał Urbaniak, Tak. [śmiech] Miałem być superprawnikiem. Tata Bill Bruford, Victor Bailey, czy sak- mi kiedyś powiedział, że gdybym poszedł na pra- sofonista Bill Evans, zespoły takie wo, byłbym geniuszem. Czasami śmieję się, że nie- jak Tie Break czy Łoskot. Zacząłem potrzebnie mi o tym wspomniał, bo wtedy przesta- tam chodzić, kiedy miałem 14 lat, to ło mnie to interesować. był pierwszy moment zetknięcia się z jazzem, czyli dosyć późno. Nieste- W twojej muzyce, zwłaszcza tej z dwóch ostatnich ty klub już nie istnieje. Tak mi się w płyt, wyczuwam duże poukładanie, ogromną pre- ogóle Polska kojarzy – dobre rzeczy cyzję. Ostatnią płytę w recenzji porównywałam do mają małe szanse, by przetrwać. rysunku architektonicznego... 118| Rozmowy

[śmiech] A ja to odbieram inaczej, na pewno nie ja- Peszkiem – zrozumiałem, że na ko coś poukładanego. Ale może to wcale tak bardzo żadną kontrolę także nie ma szans. się nie wyklucza? Może to tylko pozory? Kiedyś roz- Nie powiem, że przy tej płycie się mawiałem z kolegą, który także lubi otwarte formy, super bawiłem, bo było to stresują- a który zauważył, że w tych najbardziej otwartych ce doświadczenie, zawsze się stre- rzeczach, jakie grał, po ich odsłuchaniu wydawa- suję, kiedy nagrywam, ale tam było ło mu się, że wszystko jest tak bardzo precyzyjne, po- takie: „Wow! To w taką stronę może układane, jakby zaplanowane. Dlatego zapytałem cię, iść?! Naprawdę może to ze mną ro- jak odbierasz moją muzykę – bo skąd ona wychodzi bić coś takiego, czego sam nie przy- to jedno, ale gdzie i do kogo trafia, to już inna kwestia. puszczałem i nie wiedziałem?”. To było niesamowite doświadczenie. Chciałeś studiować prawo, a to jednak trochę ści- Dużo tej muzyce dały wiersze Kry- sła dziedzina. styny Miłobędzkiej. Pomysł, by je

Mimo totalnej nielogiczności we Może nic do mnie nie przyj- mnie, jestem jednak trochę lo- giczny, tylko ja tej logiki po pro- dzie, wtedy zacznę robić coś in- stu nie używam. Może dlatego, nego że nie dbam za bardzo o rzeczy- wistość, ona mnie nie interesuje. Krystyna Miło- wykorzystać, miałem w głowie od będzka podczas spotkania powiedziała mi ładną 2010 roku. Musiałem czekać sześć rzecz: „Są wiersze, które wychodzą z człowieka sa- lat, żeby go zrealizować. me”. Nie poprawiasz ich, nie wracasz do nich, na- wet jeśli są w nich jakieś błędy, to muszą zostać, Nie było okazji czy nie miałeś bo te wiersze właśnie takie mają być. Coś takiego skonkretyzowanego pomysłu? przytrafiło jej się trzy, cztery razy w życiu. I może właśnie coś podobnego dzieje się podczas gry, kiedy Ten pomysł dojrzewał razem ze czujesz swego rodzaju chemię z pozostałymi mu- mną. Któregoś dnia rozmawiałem zykami. Wszystko wtedy samo płynie, nie pytasz z Mateuszem Gawędą, który zapro- skąd, nie zastanawiasz się dlaczego i po co, to po ponował, byśmy zrobili coś wspól- prostu współgra i współbrzmi. nie z basistą Kubą Mielcarkiem. Po- graliśmy, okazało się, że pojawiła się Ty sam należysz do tego typu osób, które lubią dobra energia, powiedziałem im, układać i porządkować sobie świat? że mam pomysł na wykorzystanie wierszy i tak to się zaczęło. Cała hi- Ja bym chciał, żeby świat taki był, ale rozumiem, że storia była dosyć zabawna. Najpierw i tak już go nie ułożę, dlatego dobrze czuję się też ja- nagraliśmy muzykę, a później za- ko destruktor. Może bardziej chciałbym kontrolo- cząłem zastanawiać się, kto mógłby wać niż układać, ale kiedyś – przy płycie z Janem przeczytać wiersze. W końcu wpad- JazzPRESS, marzec 2018 |119

łem na pomysł, że idealny byłby Jan Naprawdę? Nie wierzę! Poza tym, teraz się pisze Peszek. Mój tata chodził z nim do jeszcze takie listy?! szkoły podstawowej, ale od tamtej pory nie mieli kontaktu, poprosi- Tak, bo ja ją kocham, naprawdę. A dokładniej to na- łem jednak, by spróbował popytać. pisałem, że jej wiersze pozwalają mi przetrwać. Dla Udało mu się zdobyć numer telefo- mnie to tak, jakby komuś powiedzieć, że go kochasz, nu, zadzwoniłem, opowiedziałem tylko piękniej. „Kocham cię” mnie nie rusza, a coś o swoim pomyśle, a Peszek stwier- takiego wręcz przeciwnie. I wyobraź sobie, że ona mi dził, że jest zainteresowany i zapro- odpisała! Co więcej, napisała wierszem, a sam list sił mnie do siebie. Na spotkaniu za- dołączony jest do każdej płyty – „ Dziękuję, że tam je- proponował, że może załatwić nam stem, że Pan mnie w tę muzykę zabrał” – to jej słowa. studio nagraniowe, ale ja miałem już inny pomysł. Chciałem nagrać Jak udało ci się z nią skontaktować, skąd wziąłeś jego głos na piękny, japoński szpu- adres? lowy magnetofon, który miałem. Przy drugiej wizycie u niego w do- Przez jedno z biur literackich i mężczyznę, któ- mu przywiozłem sprzęt i mikrofon, ry wydaje jej wiersze. Bardzo chciałem się spotkać Peszek przeczytał raz tekst, po czym z panią Krystyną i on mi w tym pomógł. Któregoś go nagrałem. Nie słyszał naszego wieczoru zadzwonił i powiedział, że następne- materiału, zarówno on, jak i ja nie go dnia mogę ją odwiedzić w poznańskim domu. chcieliśmy tego. Chodziło mi o to, by przeczytał wiersze Miłobędzkiej tak, jak je odbiera. Później namówi- łem go na koncerty, premierę mie- liśmy w Bielsku-Białej. Podczas tego koncertu zapytał, czy może mówić, że jest w moim zespole. [śmiech] Wspaniały człowiek!

Cała historia brzmi niesamowicie!

Ale to nie koniec! Nagraliśmy wier- sze, materiał był już złożony, a ja nie wiedziałem co z prawami autorski- mi i czy Krystyna Miłobędzka zgodzi się na ich wykorzystanie. Ostatecz- nie wpadłem na pomysł, że wyślę do pani Miłobędzkiej list. Zacząłem od tego, że ją kocham. [śmiech] fot. Katarzyna Kukiełka 120| Rozmowy

jestem do znikania

chcę niczym świadczyć niczego wziąć niczego mieć nikogo zatrzymać

i te żal się Boże podróże żeby mnie było więcej żeby mi się dużo widziało

jestem wszystkim czego nie mam furtką bez ogrodu

(Krystyna Miłobędzka)

Skąd biorą się twoje kompozycje?

fot. Katarzyna Kukiełka Coś się musi wydarzyć w moje gło- wie. Rzeczywistość raczej tego nie Pojechałem więc, spędziliśmy trzy niesamowite go- wyzwala, jest nudna i przereklamo- dziny. To było spotkanie mojego życia! Ja jej wiersze wana. znałem wtedy od 10 lat, natknąłem się na nie przy- padkiem w jakiejś gazecie. Już na pierwszej z płyt, w Na szczęście jest alternatywna rze- dołączonej do niej notce, pisałem, że jestem z tą mu- czywistość. zyką „współżywy, współczynny i współwinny. Cze- kam”. Najważniejsza historia mojego życia związana Tak, na przykład filmy, muzyka jest właśnie z nią i tym spotkaniem. i świat emocji. Najbardziej interesu- ją mnie emocje, najciekawsze rzeczy Jak wyglądało składanie materiału, łączenie mu- stworzyłem będąc pod wpływem zyki z głosem Jana Peszka? tych pochodzących z „dziwnych”, nieco mrocznych okolic. Wiesz, Generalnie wiedziałem, gdzie chcę jaki tekst, mia- o czym tak naprawdę jest muzyka? łem problem tylko z jednym – jestem do znikania. I tutaj muszę wspomnieć o Michale Rosickim, któ- O czym jest twoja muzyka? ry miksował moje wcześniejsze płyty. To on znalazł najbardziej odpowiednie miejsce w muzyce dla te- No właśnie, o czym? Wydaje mi go ostatniego wiersza. Zrobił to tak, że tekst tłuma- się, że cała muzyka jest o miło- czy muzykę, nie na odwrót. Poza tym ten wiersz ści, o wszystkich jej rodzajach. Je- trochę zdradza to, kim jestem. śli oczywiście nie patrzymy na nią JazzPRESS, marzec 2018 |121 pod kątem technicznym i bierzemy Jak to się więc stało, że na ostatniej płycie z Mać- na poważnie, wtedy muzyka mo- kiem Obarą jest kompozycja Nino Roty La strada? że być tylko o emocjach. Nie chodzi To nie jest zresztą jedyny przykład. o to, że rodzi się z emocji, one są ra- czej jej przewodnikiem, towarzy- To temat z filmu Felliniego – reżysera, którego uwiel- szą jej. Możliwe, że wszystkie praw- biam, świetnie znam i wydaje mi się, że rozumiem. dziwe rzeczy są o miłości. Kiedy W La stradzie jest najlepiej na świecie pokazany obraz z kimś grasz, jest pomiędzy wami depresji – kiedy wstaje słońce i nagle wszystko zni- chemia, zaglądasz tej osobie w oczy ka, jest koniec. I ta linia melodyczna, niby prosta, ale i jest ogień [śmiech]. Mam taki je- ma w sobie coś nieprawdopodobnego... Pamiętam, jak den kawałek Kokon, niesamowi- prosiłem Maćka, by grał tylko temat, żeby to w pełni cie obsesyjny numer. Kiedyś myśla- wybrzmiało. Kocham ten numer!

Tak mi się w ogóle Polska ko- À propos inspirujących arty- stów, a raczej artystek: jest nią jarzy – dobre rzeczy mają małe dla ciebie też Magdalena Abaka- szanse, by przetrwać nowicz, której abakany znala- zły się na okładce jednej z płyt. łem, że nie ma sensu, ale po czasie stwierdziłem, że to chyba mój naj- Kiedyś miałem całą listę swoich bohaterów, ona by- lepszy utwór, zbudowany z praw- ła jednym z nich. Czasami jest tak, że nie wystarczy dziwych emocji. Jednocześnie, kie- samo dzieło, trzeba kogoś posłuchać – co i jak mówi dy go teraz słucham, myślę sobie, – i wtedy dopiero wiesz, czujesz, że to jest ten czło- że już nie znam tego gościa, który wiek. Twój człowiek. Kiedyś czytałem piękny wy- go stworzył. wiad, jakiego udzieliła Magdalena Abakanowicz. Bardzo dobrze czuję się w trio z Ma- Ta „wielka” kobieta mówiła, że ma w sobie dużo po- teuszem Gawędą i Kubą Mielcar- kory i goryczy. Była świetną obserwatorką, powie- kiem. Wiem, że są bezkompromi- działa, że wydrąża abakany, by przedstawić pozba- sowi. W ogóle mam małą tolerancję wionych wnętrza ludzi – ślepy tłum pełen ubogich na to, co mógłbym grać i z kim. Nie jednostek. To wszystko, jej postrzeganie świata, jest mogę na przykład grać standardów. mi bardzo bliskie. To, że abakany znalazły się na Na nie trzeba być najbardziej przy- okładce mojej płyty, to też trochę przypadkowa sy- gotowanym. One wymagają takie- tuacja. Byłem kiedyś na wystawie jej prac, zrobiłem go myślenia, że ktoś je napisał dla zdjęcie, które później, kiedy już ten zamysł mia- ciebie, a nie, że skoro wszyscy gra- łem w głowie, wysłałem do niej z prośbą o zgodę na ją standardy, to ja też sobie pogram. użycie. I ona mi tę zgodę podpisała. Chciałbym kiedyś coś takiego zro- bić, ale po swojemu, muszę tylko „Jej twórczość to siekiera, którą wyrąbuje sobie wiedzieć po co. przestrzeń by móc oddychać” – to słowa, które 122| Rozmowy napisałeś kilka lat temu w kontekście swojej mu- już uśpionych, są dla wszystkich de- zyki. Ogromna siła rażenia. presyjnych typów tego świata.

Dopóki mam o czym mówić i mam siłę, by to robić, To na zakończenie powiedz, z ja- to to robię. To jest mój sposób, by żyć. Dla Magdale- kim muzykiem bardzo chciałbyś ny Abakanowicz tym sposobem były maszerujące teraz zagrać? abakany, dla mnie – muzyka. Te słowa idealnie wy- rażają ten stan, lepiej nie da się chyba tego uchwy- Na pierwszym miejscu jest Steve cić. Od ostatniej płyty jestem „sierotą”, nie wiem, Lehman. dokąd pójdę. Nie mam nic. Czekam. To może wyślij list? Jest jakaś niecierpliwość? [śmiech] Nie, nie mam presji. Spokojnie cze- kam. Potrzebuję tylko czegoś się chwycić, choćby czegoś małego. Nie czuję się super bębnia- rzem, mnie fascynuje muzyka, Okładki twoich płyt są bardzo nie instrumentarium spójne z muzyką, zwłaszcza dwie ostatnie. Jak to było z Pieśniami gęsi kanadyjskich? W końcu masz szczęście do takich rzeczy. Na okładce znalazła się grafika Anny Sadowskiej Wyznanie. Ta muzyka jest o miłości. Gęsi kana- Tak, w ogóle jestem szczęściarz, choć- dyjskie – to jest historia! Kiedyś wpadła mi w ręce by z tego powodu, że do tej pory mo- dziwna książka Diane Ackerman Alchemia umysłu. głem być tym, kim chciałem być. › Przeczytałem tam historię, która bardzo mi się spo- dobała, nie wiem czy jest prawdziwa, ale nie jest to istotne. Ackerman pisze o śpiewających gęsiach ka- * Krystyna Miłobędzka nadyjskich – podobno jest taka odmiana. Samiec „Jestem. Współżywa, współczynna, współwin- i samica zawsze o tej samej porze na przemian śpie- na. Współzielona, współdrzewna. Współistnieję. Ty jeszcze nie wiesz co to znaczy. wają dwie części pieśni. Co więcej, parują się raz na Obdarowana przenikaniem. całe życie. Piękny jest finał, bo kiedy któreś z nich Znikam jestem. Współtrwam (z Tobą) w tym umiera, to drugie śpiewa całość – część samicy oraz szklistym dniu (z tym szklistym dniem w którym znikam) który znika ze mną samca – i do końca życia zostaje samo. tak lekko. Nie wiem co to znaczy. Współotwarta z oknem, współpłynna A tyle się zastanawiałam, o co chodzi z tym tytułem! z rzeką. Jestem żeby wiedzieć znikam? Znikam żeby wiedzieć jestem? Cała ale całej nigdzie nie ma. Tak, nawet jeśli to nieprawdziwa historia, nadal po- Współprzelatująca, współniebna. Pół wieku ży- zostaje piękną. A tytuły, na przykład Kołysanka dla łam po to!” JazzPRESS, marzec 2018 |123 fot. Piotr Gruchała Piotr fot. BACKSTAGE

Od 2015 roku prowadzą w Warszawie klub, który pod względem warunków i repertuaru może rywalizować z najsłynniejszymi jazzowymi markami ze światowych metropolii. Niezmiennie działają na własny rachunek, zachowując przy tym niezależność. 12on14 Jazz Club właśnie powraca po pięciomiesięcznej przerwie, w odnowionej formule i z nowymi pomysłami na przyszłość. O kulisach jego prowadzenia opowiadają Katarzyna i Tomasz Pierchałowie.

Nie pozwala myśleć o czymkolwiek innym

Piotr Wickowski [email protected]

Piotr Wickowski: Zainteresowani, Tomasz Pierchała: Zaczynamy 3 zwłaszcza w Warszawie, już chyba kwietnia od trzydniowego jam ses- wiedzą – 12on14 Jazz Club powraca sion. na początku kwietnia. Nowe otwarcie wiąże się ze zmia- Katarzyna Pierchała: Zgadza się. ną aranżacji wnętrza i nieco 124| Rozmowy zmienioną formułą działalności. sam artysta, ta sama grupa wystąpi dwukrotnie – o godzinie 19 i 21:30. Tomasz Pierchała: To wynika trochę z historii, któ- re osobiście nas dotknęły. Trzeba było wymyślić ta- To reakcja na pojawiające się cza- ki sposób funkcjonowania klubu, żeby po prostu sem głosy o wysokich u was ce- temu podołać. W związku z tym pojawiły się sta- nach biletów? łe punkty programu tygodniowego. W każdy wto- rek będzie , co jest dobrą informacją Tomasz Pierchała: Narzekano czę- dla muzyków i publiczności, która chętnie na jam sto, że nasze bilety są drogie. A ce- session przychodzi. Mówię o tym dlatego, że w po- ny związane są przecież z kosztami przednim okresie naszej działalności potrzeba bu- prowadzenia klubu, honorariami kowania wyjątkowych koncertów brała górę i jam artystów. Jeśli jednak artysta wy- session znikały. Tym razem już tak nie będzie. stępuje przed podwójną publicz- We wtorek, środę i czwartek klub ma być dostęp- nością, to wtedy jesteśmy w stanie ny dla szerokiej publiczności. Pozwolą na to niskie cenę biletu trochę inaczej skalku- koszty wstępu, bo wtorkowe wejściówki kosztować lować. I to jest dobra informacja będą jedynie 10 zł, w środę – kiedy będą przesłucha- dla naszych fanów. Serdecznie za- nia konkursowe – również 10 zł, w czwartek będzie praszamy. wstęp wolny i dopiero w piątki i soboty odbywać się będą koncerty gwiazd. Zawsze podwójne, czyli ten Patrząc z perspektywy waszej do- tychczasowej działalności, co sprawia największe problemy w prowadzeniu klubu jazzowego w Warszawie?

Katarzyna Pierchała: Trudno po- wiedzieć... Prowadzimy ten klub, jak umiemy, od początku nie wzo- rowaliśmy się na żadnym innym klubie jazzowym. Kierujemy się in- tuicją. Jak w każdej innej działal- ności, tak i w tej są różne problemy, ale staramy się im podołać każde- go dnia. Przerwa w działaniu klu- bu nie wynikała z tych problemów, tylko z kłopotów zdrowotnych. Ma- my jednak teraz swoje przemy- ślenia. Myślę, że sprawdzi się pro- fot. Piotr Gruchała gram, który zaproponował Tomasz. JazzPRESS, marzec 2018 |125

Tomasz Pierchała: Poprzedni wy- nego „ugniatania ciasta klubowego” na pewno by wiad ze mną opublikowany się nam nie udało. To nie jest łatwy biznes. Sztu- w JazzPRESSie miał tytuł Wolę być ką i dużym wyzwaniem jest poza tym przebicie się niezależny (JazzPRESS – 3/2016). Za- z naszą ofertą w tak olbrzymim mieście, jak War- pewniałem wtedy, że to hasło bę- szawa. W mieście, które jest potężnym ośrodkiem dzie nam przyświecało do końca kulturalnym, dającym codziennie naszym poten- naszej działalności i rzeczywiście cjalnym gościom możliwość wyboru z niezwykle potwierdzam – przyświeca nam bogatej palety wydarzeń. nadal. Trzeba było wiele czasu, że- Okazuje się jednak, że jeśli cho- dzi o ofertę koncertów jazzo- Decyzja o otwarciu klubu wych, w dalszym ciągu nie jest jazzowego musi być inwestycją najlepiej. Państwa klub zapełnił istotną lukę, odpowiadając na potrzeby jazzfanów. Ale o czymś by naszych gości i widzów prze- to świadczy, że jego zawieszenie nie spowodowa- konać do tego, że naprawdę jeste- ło zastąpienia go przez jakieś inne lokale. Wręcz śmy niezależni. I jeśli nawet drożsi, przeciwnie, poza 12on14 zniknęły też inne kluby mniej dostępni, to w zamian ofe- z programem choćby częściowo jazzowym. Czy to rujemy repertuar najlepszy z moż- nie dowodzi, że w Warszawie jest w dalszym ciągu liwych, mamy świetną atmosferę problem z dotarciem do fana jazzu? w klubie. Ale jednocześnie dba- my o to, żeby on się nie pauperyzo- Tomasz Pierchała: Z tym wiąże się jednocześnie kil- wał. Żeby miał coś, co można osiąg- ka problemów. Warszawa ma podobno trzy miliony nąć jedynie poprzez niezależność, mieszkańców, więc zaledwie cztery razy mniej niż poprzez brak wpływu jakichkol- Nowy Jork, a tam jest 140 klubów jazzowych, z cze- wiek czynników zewnętrznych na go, powiedzmy, 40 jest naprawdę istotnych i wiel- to, kim jesteśmy i jak działamy. To kich. W Warszawie jesteśmy bodaj jedyni. Oczy- chyba są najważniejsze rzeczy. wiście są jakieś inicjatywy jazzowe, gdzieniegdzie grywa się jazz... Niezależność jednak sporo kosztuje. Pojawiają się mniej lub bardziej regularne kon- Tomasz Pierchała: Niestety kosztu- certy jazzowe w różnych miejscach, które wcześ- je. I, jak żona wspomniała, codzien- niej czy później znikają. To trochę taka warszaw- nie o tym dyskutujemy, siedzimy ska specyfika. z ołówkiem w ręku, bo wszystko trzeba liczyć, nawet jeśli już ma- Tomasz Pierchała: Myślę, że problem polega prze- my doświadczenie i jakieś zaple- de wszystkim na tym, o czym wielokrotnie roz- cze ekonomiczne. Bez tego codzien- mawialiśmy. Decyzja o otwarciu klubu jazzowego 126| Rozmowy musi być inwestycją. Nie mówię o dużych pienią- nieuznających niczego młodszego dzach, ale trzeba to rozpatrywać w kategoriach in- od swingu, ale też dla fanów awan- westycji - tak czy inaczej - wieloletniej i długopla- gardy czy innych nurtów. Czy ta- nowej. Co znaczy, że jeśli ktokolwiek chce włożyć ka konkurencja nie byłaby lepsza w to złotówkę i spodziewa się, że jutro uzyska dwa z waszego punktu widzenia? złote, to niech lepiej w ogóle nic nie wkłada w ten in- teres. Bo to jest kwestia trzech, czterech, pięciu lat. Tomasz Pierchała: Nie mogę odpo- To jest inwestycja, o której trzeba pamiętać, której wiedzieć inaczej, jak tylko potwier- trzeba cały czas pilnować. Trzeba zadbać, żeby wi- dzić. Byłoby dużo lepiej. Jak mó- dzowi zapewnić możliwie wysoki poziom. Nie moż- wiłem wspominając Nowym Jork, na dać się zwieść początkowym czy chwilowym bra- Warszawa powinna mieć po prostu kom sukcesów. Odejście od raz obranej drogi jest dziesięć klubów jazzowych. Ocze- w tym przypadku drogą donikąd. Stąd te efemerydy, kiwania wobec nas są takie - skoro które pojawiają się i znikają natychmiast. Ale ja się już istniejecie, to pokażcie wszyst- temu dziwię, bo kiedy moja choroba odsunęła nas ko. Nie, nie pokażemy wszystkiego. od możliwości uprawiania tego naszego poletka (od „Wolę być niezależny” – powoduje, momentu zamknięcia do ponow- nego otwarcia minie pięć mie- sięcy), to, prawdę mówiąc, jeszcze Nie można dać się zwieść będąc w szpitalu, nie mogłem się początkowym czy chwilowym doczekać, kiedy otworzymy po- brakom sukcesów. Odejście od nownie. Prowadzenie klubu mu- raz obranej drogi jest w tym si być rodzajem narkotyku, który przypadku drogą donikąd nas trzyma za twarz i nie pozwa- la myśleć o czymkolwiek innym. że niestety na końcu wszystko mu- Katarzyna Pierchała: Dobrze powiedziałeś! Od ot- si się spinać. Bardzo chętnie otwo- warcia klubu przy Piwnej, i następnie po przenie- rzę scenę dla młodych frików, ale sieniu się na Noakowskiego, jesteśmy w nim co- za co? Kto mi za to zapłaci? Nie je- dziennie. Przychodzący do nas gość wie, że będzie steśmy Świętymi Mikołajami, mu- mógł z nami porozmawiać. Wielu z naszych gościa simy zarabiać, mamy komercyj- stało się przez ten czas naszymi przyjaciółmi. ny klub. Ten komercyjny klub, przy całej naszej miłości do jazzu, co- Właśnie to miałem na myśli, nie tyle lepiej lub go- dziennie woła: „Daj mi zarobić”. rzej wyposażoną salę, ale prowadzenie klubu „na Zresztą nie spotykamy się z zarzu- żywo”, wraz z publicznością, „budowanie” sobie tami, że idziemy za bardzo w stro- własnej publiczności. Właśnie tego brakuje. Wy- nę szeroko pojmowanego ma- daje się, że w Warszawie powinno być miejsce dla instreamu, bo jakość artystów, klubu miłośników wyłącznie jazzu tradycyjnego, których pokazujemy, broni się JazzPRESS, marzec 2018 |127 sama. Natomiast trudno ustawić koncert, który z założenia będzie klapą komercyjną, jakkolwiek mo- że być sensacyjnym wydarzeniem artystycznym. Po to mamy między innymi konkurs, który umożliwia pokazanie tej czy innej muzyki. Na konkursie nie chcemy zarabiać, chcemy promować, chcemy dać do- brą i ciekawą nagrodę. Tylko te po- zostałe dni muszą zarobić.

Mowa o organizowanym przez was konkursie pod nazwą Jazzowe Skrzydła. Wreszcie pojawił się kon- kurs, który nie dyskryminuje muzy- ków jazzowych ze względu na wiek. fot. Piotr Gruchała graniem koncertowym z naszego klubu, którą chce- Tomasz Pierchała: Konkurs jest tak my wydać i zapewnić jej ogólnopolską dystrybucję. pomyślany, żeby nie ograniczał się Poza tym fundujemy nagrodę pieniężną. tylko do młodych albo tylko do doj- rzałych, on ma tylko jeden limit – Konkurs wziął się z popularności jam session nie więcej niż dwie płyty na rynku, w waszym klubie – pojawiających się na nich tłu- sygnowane własnym nazwiskiem mów młodych muzyków garnących się do grania? lub nazwą zespołu. Jest też zastrze- Czy bardziej z braku w Warszawie jakiejś prestiżo- żenie regulaminowe, że nie ma wej rywalizacji dla muzyków jazzowych? możliwości uczestnictwa w kon- kursie zespół, który powstał wcześ- Tomasz Pierchała: Powodów jest kilka. Myślę, że niej niż pół roku przed konkursem. nasz klub wpisał się już w krajobraz Warszawy. Dla Musi się on wykazać jakimiś doko- wielu warszawiaków jest punktem odniesienia do naniami koncertowymi. A zatem tego, co dzieje się na stołecznej scenie muzycznej. nie ma możliwości zrobienia zespo- Pomyśleliśmy sobie zatem, że mając taką dźwignię łu pod ten konkurs, tak żeby go wy- ze strony publiczności i ze strony obserwatorów ży- grać. Nie chcemy pokazywać takiej cia muzycznego, mając ich zaufanie, możemy so- nieprawdy, chcemy pokazać to, co bie pozwolić na konkurs, który jeszcze bardziej naprawdę dzieje się w polskim jaz- skupi uwagę. Konkurs, który odniesie się do fer- zie. Bo dzieje się bardzo dużo. Zwy- mentu artystycznego w tym środowisku, fermen- cięzcę będziemy głośno promować, tu artystycznego naprawdę wzbudzającego szacu- główną nagrodą będzie płyta, z na- nek. Chcemy to pokazać szerzej, nazwać po imieniu 128| Rozmowy i nagrodzić. To wszystko, co możemy zrobić jako Tomasz Pierchała: Tak. Tutaj moż- mała prywatna instytucja kultury. Jakkolwiek sło- na by było powiedzieć o braku li- wa „instytucja” i „kultura” w tym przypadku z ma- tości, ale to nie jest brak litości. Po łych liter i w cudzysłowie. prostu mówimy: „Ten jest dla nas teraz najważniejszy, jego będziemy Instytucja – w trochę innym znaczeniu. pokazywać, promować.

Tomasz Pierchała: Tak, w innym znaczeniu. Nie je- Stali bywalcy waszego klubu mo- steśmy instytucją. Ale chcemy, w pewnym sensie, na- gli zauważyć, że wbrew zapowie- dać też temu klubowi pewną wartość... „misyjną”, czy- dziom, które padły w naszej po- li coś zrobić dla innych. No i w końcu - dlaczego nie? przedniej rozmowie opublikowanej Ten konkurs ma kilka specyficznych cech, między w JazzPRESSie, wasz program nie innymi to, że jest tylko jedna nagroda – jeden zwy- był wyłącznie mainstreamowy. cięzca – jeden w kategorii zespołowej i jeden w in- Czego świetnym przykładem był dywidualnej, jako muzyk. koncert tria Charlesa Gayle’a, wy- dany zresztą niedawno na płycie W myśl zasady ortodoksyjnych fanów sportu, któ- (Charles Gayle Trio – Solar System, rzy twierdzą, że zwycięzca może być tylko jeden, że ukazał się w grudniu 2017 roku) już pozostali na podium są przegranymi? i koncert zespołu Mikołaja Trzaski. fot. Piotr Gruchała Piotr fot. JazzPRESS, marzec 2018 |129

Tomasz Pierchała: Jeśli dobrze pa- na deskach naszego klubu sprawdzi się papież free. miętam, rozmawialiśmy wtedy o I sprawdził się. Przy Mikołaju Trzasce wybór był pewnym programie autorskim. Co bardzo świadomy. Zdawałem sobie sprawę, że będę czasem może oznaczać zawężenie do miał do czynienia z jazzowym punkowcem, który raptem kilku czy kilkunastu wyko- będzie robił różne dziwne rzeczy, a na końcu da zna- nawców w skali świata. My musimy komity koncert. I dokładnie tak było. Te koncerty nie ciągle wypośrodkowywać między świadczą o zmianach gustu, raczej o otwartości na naszym gustem a potrzebą utrzyma- dźwięki, które niekoniecznie są z nami na co dzień. nia klubu na powierzchni. Zdając Musimy mieć pewną tolerancję, pewien margines sobie przy tym sprawę, że jedynym dla poszukiwań. Ten klub czasem pozwala sobie na wyznacznikiem tego, co będzie na takie poszukiwania. Przecież nikt z nas nie wie na naszej scenie pokazywane, będzie ja- pewno i do końca. Muzyka jazzowa jest muzyką ży- kość artystycznej produkcji. A jeżeli wą, tworzącą nową wartość, właściwie co chwilę. Nie sposób tego nie zauważać, jeże- li nie jest się zamkniętym a prio- Trudno ustawić koncert, któ- ri na nowinki, na nowe brzmie- ry z założenia będzie klapą ko- nie, na nową harmonię, na nowy mercyjną, jakkolwiek może być rytm, a wreszcie na nową osobo- sensacyjnym wydarzeniem ar- wość jakiegoś muzyka, który za- czyna fascynować. Ja staram się tystycznym mieć otwarty umysł. mamy zapewnioną odpowiednią ja- Na koniec proszę o przyznanie się, które pozycje kość artystycznej produkcji, to nawet waszego programu, po nowej inauguracji klubu, jeśli nie będzie ona do końca „naszą sprawiają wam największą radość. bajką”, to chętnie ją pokażemy. Tomasz Pierchała: Dobre określenie – „nowa inau- Czytając entuzjastyczne relacje po guracja”. Bo mieliśmy już trochę tych inauguracji... tych dwóch wymienionych przeze Właściwie to będzie trzecia. To też jest specyficzna mnie koncertach, autorstwa sze- cecha tego naszego przedsięwzięcia, że my na nowo fa artystycznego 12on14, zastana- się otwieramy. Więc proszę się nie martwić, gdyby wiałem się jednak, czy przy okazji się okazało, że się zamykamy, bo na pewno znowu takich odstępstw od głównej linii się otworzymy po raz czwarty [śmiech]. programowej klubu nie nastąpiła również trochę zmiana waszych Zabrzmiało optymistyczne. A teraz kilka nazw, gustów. nazwisk, które szczególnie polecacie.

Tomasz Pierchała: Koncert Charle- Tomasz Pierchała: Polecam już na samym początku sa Gayle’a był eksperymentem, jak Jobic Le Masson Trio ze Stevem Pottsem. A sięgając 130| Rozmowy do końca roku – będzie Aaron Parks z Giladem o Reminiscencjach Mieczysława Ko- Hekselmanem i Kendrickiem Scottem, jako znako- sza. Ale właśnie z powodu śmier- mite ZuperOctave. Są już tacy, którzy rezerwują bi- ci Janusza Stefańskiego nie będzie lety na taką końcówkę roku. to raczej możliwe. Ale wymyśliłem, żeby powołać ponownie do życia Katarzyna Pierchała: Będzie Andy Sheppard ze grupę, która była kiedyś dla mnie swoim kwartetem, który pojawi się w Warszawie bardzo ważna, była ogromną moją nie przy okazji trasy i pobytu blisko Polski, ale fascynacją, a właściwie została za- przyjedzie specjalnie na nasz koncert. Ciekawost- pomniana - Polski Jazz Ensemble. ką jest, że przy poprzedniej wizycie zrobił u nas I zostanie ona reaktywowana na próbę w przeddzień wejścia do studia w celu na- naszej scenie w grudniu! W skła- grania płyty Romaria, która w lutym ukazała się w dzie znajdą się Leszek Żądło, Vladis- ECM-ie. lav „Adzik” Sendecki, Bronisław Su- chanek i Gene Calderazzo. Tomasz Pierchała: Chcę jeszcze powiedzieć o jednym szczególnym wydarzeniu. Podczas wizyty u nas Ja- Życzę w takim razie powodze- nusza Stefańskiego, kilka dni przed jego śmier- nia na nowym etapie działalności cią, rozmawialiśmy z nim o tym, że warto byłoby i pomyślnej realizacji klubowych wskrzesić coś ze starego polskiego jazzu. Myśleliśmy planów. › JazzPRESS, marzec 2018 |131 projekt: Agnieszka Sobczyńska Agnieszka projekt:

Dominik Strycharski – kompozytor, flecista, improwizator oraz twórca muzyki teatralnej. Jako jeden z niewielu polskich flecistów tworzy awangardowy jazz, łącząc go z muzyką eksperymen- talną. W swojej pracy chętnie stosuje efekty elektroniczne, uzyskując w ten sposób kompo- zycje z pogranicza posthip-hopu, noise’u, a nawet metalu. Wraz ze swoim zespołem Pulsarus koncentruje się na improwizacji, stosując współczesne odmiany wokalistyki oraz elektroniczną transformację głosu. Korzystając z różnych gatunków, stworzył muzykę do licznych spektakli teatralnych w kraju i za granicą. Cały ten jazz! MEET! – Dominik Strycharski Jerzy Szczerbakow [email protected]

Jerzy Szczerbakow: Każdy z muzy- nie. W moim życiu muzyka jazzo- ków trochę inaczej definiuje słowo wa pojawiła się najpóźniej ze jazz. Jaka jest twoja definicja jazzu? wszystkich gatunków muzycz- nych. Przyznam również, że do Dominik Strycharski: To bardzo pewnego momentu była dla mnie trudne i raczej filozoficzne pyta- nieznośna i kojarzyła się z jakimś 132| Rozmowy

pobrzękiwaniem. Oczywiście było to całkowi- ką współczesną, a nawet rockową cie niesłusznie, ponieważ nie miałem kontaktu czy progresywno-rockową. W jaz- z tą muzyką. W moim domu był rock, rock and zie tego często nie ma lub dla mu- roll i trochę muzyki poważnej. Dzięki różnym zyków jazzowych nie jest w ogóle kontaktom szybko poznałem muzykę współ- interesujące. czesną, eksperymentalną, elektroniczną, jednak Później pojawiła się płyta, któ- z jazzem zupełnie nie miałem styczności. Trakto- ra mną wstrząsnęła. Markus wałem go jako muzykę użytkową. Dopiero kiedy Stockhausen nagrał płytę Co- mój przyjaciel pokazał mi płytę Johna Coltrane’a si lontano... Quasi Dentro z Garym Giant Steps, nastąpił przełom. Ta płyta zachwyci- Peacockiem i dwoma wybitny- ła mnie bardzo mocną konstrukcją, lecz cały czas mi jazzmanami z Włoch. Ta pły- nie rozumiałem, o co chodzi w muzyce jazzowej ta brzmi jazzowo ze względu na – w sensie narracji i dramaturgii. Zawsze szu- kwartet: trąbka, fortepian, kon- kałem, i dalej szukam, w muzyce narracji i dra- trabas i perkusja, ale muzyka wy- maturgii, która jest bardziej tożsama z muzy- daje się kompletnie niejazzowa, właśnie w kontekście budowania narracji. Jest tam zaznaczona im- prowizacja jazzowa, czyli to, co na- zywamy wariacyjnością jazzową, budowaniem tematów, natomiast cała muzyka jest bardzo teatralna. Ta płyta stała się moim przejściem w późniejsze zrozumienie złożo- ności jazzu. Dzisiaj jest wiele zjawisk, których słucham z zachwytem. Jazz powi- nien być jak najbardziej szerokim i pojemnym pojęciem, wręcz zja- wiskiem. Nie powinniśmy zamy- kać definicji jazzu na tym, co go zdefiniowało w latach sześćdzie- siątych, pięćdziesiątych i czter- dziestych. Niektórzy chcą widzieć jazz, który się kończy na klasycz- nych płytach Milesa lub Charliego Parkera. Ja tego tak nie widzę. We- dług mnie muzyka jazzowa od po- czątku była bardzo otwarta i ewo-

fot. Piotr Gruchała Piotr fot. lucja, którą przeszła od czasów JazzPRESS, marzec 2018 |133 nowoorleańskich do lat pięćdzie- tu kierowałeś się tym, jaką barwę możesz na nim siątych, jest ogromna. Jedyne, co osiągnąć? definiuje jazz i odróżnia go trochę od innych gatunków muzyki, to Uważam, że barwa konstytuuje jazz. Dlaczego podejście do rytmu, pewna forma ikoną stał się lub Miles Davis? Jed- improwizacji oraz czucie barwy nym z powodów jest to, że za pomocą instrumen- dźwięku. Dla mnie w jazzie to jest tu budowali pewną barwę. Jest słynna anegdota najważniejsze. Można grać rzeczy o tym, jak Davis przesłuchiwał aktualne nagra- jazzopodobne, które nigdy nie bę- nia i wszystko odrzucał, a zatrzymał się dopiero dą jazzowe. I można grać bardzo przy nagraniach Stana Getza. Bo właśnie on miał jazzowo rzeczy, które jazzem nie barwę. Wystarczy posłuchać The Girl from Ipane- są. Definicja jazzu, dla mnie, za- ma w podstawowym wydaniu, czyli João Gilber- to, Astrud Gilberto i Stan Getz. Stan Getz gra solo, które składa Jazz powinien być jak naj- się z dziesięciu, może dwunastu bardziej szerokim i pojemnym dźwięków, ale właśnie tam jest pojęciem, wręcz zjawiskiem. Nie barwa i groove. powinniśmy zamykać definicji Fleciści jazzowi niestety nigdy nie byli dla mnie w żaden spo- jazzu na tym, co go zdefinio- sób inspirujący. Żaden z nich wało w latach sześćdziesiątych, nie próbował doprowadzić te- pięćdziesiątych i czterdziestych. go instrumentu do momentu, w którym barwą zaczyna się coś opowiadać. Trębacze, saksofo- myka się w poczuciu rytmu, okre- niści oraz pianiści to potrafią. Kilkoma dźwięka- ślonej bazie etnicznej i w pewnym mi rysują niesamowite napięcie. Z płyt fletowych, groove’ie. Dowodem na to są pły- które ja słyszałem, barwa nie była wyczuwalna. ty, które nagrałem przez te wszyst- W momencie, kiedy zdecydowałem, że również kie lata z zespołami oraz sam, na będę się porozumiewał jazzowym językiem mu- przykład Czôczkò (2015 – przyp. zycznym, stwierdziłem, że mój instrument musi red.). Uważam, że nie jest to muzy- mówić taką siłą, jaką mówią podstawowe instru- ka rockowa, tylko właśnie jazz. menty jazzowe. Nawet jeden dźwięk zagrany na saksofonie, trąbce, klarnecie lub fortepianie może Czytając różne twoje wypowiedzi, o czymś opowiadać. Mnie to fascynuje, bo właśnie można zauważyć, że bardzo waż- to jest barwa. nymi elementami są dla ciebie barwa i brzmienie. Dlaczego zde- W jednym z wywiadów powiedziałeś, że sakso- cydowałeś się właśnie na flet pro- fon jest wrzeszczącą rurą, którą trzeba okiełznać sty? Czy przy wyborze instrumen- i można sprawić, żeby zagrał słodko. Czy tak samo 134| Rozmowy jest z fletem prostym? Dlaczego nie zdecydowałeś gdzie jest bardzo długi utwór Num- się na flet poprzeczny? ber One (bonus track dodany na wznowieniu albumu z 1993 roku – Z fletem prostym jest trochę inaczej. Na początku, przyp. red.), który zagrał na fletach jak go bierzesz do ręki, to jest koślawą rurą, któ- z Pharoah Sandersem. Ten utwór ra wydaje z siebie nie słodkie, ale męczące dźwię- bardzo mnie zainspirował, jak go ki [śmiech]. Myślę, że jedną z istot jazzu i brzmie- usłyszałem dwadzieścia lat temu. nia tej muzyki jest to, że instrumenty, których się To bardzo długi i senny utwór, któ- używa, nie są łatwo dostępne. Trzeba włożyć pracę ry waha się między piosenkowo-li- w to, żeby saksofon zagrał. Saksofoniści doskona- ryczną harmonią a atonalnym za- le wiedzą, ile potrzeba strumienia powietrza i jak waleniem się wszystkiego. Dwa trzeba pracować wargami, aby uzyskać pożądany efekt. To jest po prostu praca fizyczna, oprócz Jedyne, co definiuje jazz i od- muzycznej. Fascynujące w mu- różnia go trochę od innych ga- zyce jazzowej jest to, że opano- tunków muzyki, to podejście do wując takiego wrzeszczącego po- twora, można doprowadzić do rytmu, pewna forma improwi- momentu, w którym zaczyna on zacji oraz czucie barwy dźwię- śpiewać. Flet poprzeczny od po- ku. Dla mnie w jazzie to jest naj- czątku nie ma w sobie tej dziko- ważniejsze. ści, brudu oraz kantów. Możliwe, że trzecią rzeczą, która musi być w jazzie, są właśnie kanty. Barwa, groove i kanty. flety, jęcząco-popiskujące, brzmią niesamowicie, bo ma się wraże- Jakie trzy płyty, według ciebie, określają kanon nie, jakby muzycy dopiero uczy- jazzu? li się grać na tych instrumentach. Ale oczywiście mają groove i bar- Na pewno płyta, o której wcześniej wspomniałem, wy, mimo że nie brzmią krysta- czyli Markus Stockhausen i Gary Peacock. Być mo- licznie. To jest bardzo ważna dla że jest bardzo daleko od kanonu, ale dla mnie to ar- mnie płyta. Dalej muszę wymie- cydzieło. Mało odkryte, myślę, że większość ludzi nić Giant Steps, a z nagrań Mile- go nie zna, lecz jest fenomenalne. Kanonem jazzu sa Davisa Sorcerer i Nefertiti. Z dzi- jest bardzo wiele płyt Milesa Davisa. Uwielbiam je- siejszej muzyki jazzowej jestem go całą twórczość do lat siedemdziesiątych. Z póź- fanem The Bad Plus. niejszych nagrań też lubię parę rzeczy, na przy- kład płytę Aura, która trochę nie jest jego płytą, ale Pamiętam hasło promujące kon- jest świetna i bardzo mi się podoba. Dalej kano- cert The Bad Plus dwa lata temu nem jazzu określiłbym płytę Coltrane’a Expression, w Warszawie: „Bracia Cohen jazzu”. JazzPRESS, marzec 2018 |135

Ja bym jeszcze dodał, że ich pierw- Ważnym flecistą jest dla mnie Eric Dolphy, którego sze płyty zasługują na miano Pi- twórczość poznałem bardzo późno. Natomiast Tho- cassa jazzu. Oni mieli podejście do mas Chapin był chyba jedynym flecistą oraz sakso- muzyki trochę agresywne i bun- fonistą, który mnie zainspirował. townicze. Mnie się to bardzo po- dobało. Grają fenomenalnie, łącząc Drugą częścią twojej twórczości jest muzyka tea- motoryczną sekcję, wręcz postro- tralna, ilustracyjna, narracyjna oraz przestrzenie ckową, z pianistą, który nagle staje dźwiękowe. W zeszłym roku mówiłeś, że zreali- się jakimś Rachmaninowem. Jako zowałeś już łącznie ponad osiemdziesiąt spekta- osoba, która słuchała kiedyś sa- kli. Teraz pewnie dobijasz do setki. Czy w tej chwi- mego rocka, lubię takie zderzenia. li jest to jeden z podstawowych elementów twojej Również cenię niektóre płyty Bra- działalności artystycznej? da Mehldau, na przykład Mehliana z Markiem Guilianą. Jest to super- Tak, to prawda. Zdarzyło się, że zająłem się tym duet. wiele lat temu, dokładnie dwadzieścia jeden. Mój pierwszy projekt teatralny to muzyka do spekta- Nie wymieniłeś żadnych flecistów klu tańca współczesnego w dziewięćdziesiątym ani flecistek jazzowych. siódmym roku. Wiele lat zajmowałem się głównie fot. Piotr Gruchała Piotr fot. 136| Rozmowy

na żywo. Nie zagrałem wszyst- kich spektakli na żywo, bo byłoby to niewykonalne, ale teraz mam w repertuarze trzy lub cztery spek- takle, które zagram na żywo. Czę- sto w spektaklach kompleksowo zajmuję się warstwą dźwiękową. Nagrywam dialogi, dogrywam dźwięk, czyli też wypuszczam od siebie dodatkowe brzmienie. Te- raz gram spektakl w Krakowie, Bo- lesław Śmiały, gdzie gram na żywo i udzielam się wokalnie. Działa- nia wokalne są moją drugą rzeczy- wistością. Tam muzyka jest bardzo często jakimś dziwnym hukiem, tłuczeniem się, czymś niby w tle, ale dla mnie zakreślającym w ogó- le kontekst spektaklu. To fascy- fot. Piotr Gruchała nująca praca, ponieważ w teatrze można sobie pozwolić na korzysta- muzyką do tańca współczesnego. Poznawałem co- nie ze wszystkich dziedzin sztuki. raz więcej osób i dzięki temu cały czas jestem obec- Koncert z muzyką, którą kompo- ny w teatrze. nuję do teatru, właściwie jest nie- możliwy do zrealizowania. Nikt by Twoja rola nie sprowadza się tylko do przygotowa- nie chciał tego słuchać. A w teatrze nia muzyki? mogę wszystko. Może być i jazz, i jakiś hałas, można stworzyć mu- Nie, ponieważ interesuję się muzyką trochę bar- zykę nawet ze spadającej szklanki. dziej niż tylko tak zwanymi nutami. Interesu- Mnie to pociąga i fascynuje. Nie je- je mnie cały świat dźwięku, łącznie z otaczającym stem w ogóle zamknięty i nie mam świat hałasem, soundscapem i sound designem. jakiegoś dziwnego wstydu. Reżyserzy zapraszają mnie, często wiedząc właś- nie, że się tym interesuję. Rzadko ktoś mnie zapra- Czytałem twoją wypowiedź w jed- sza, żebym napisał trzy piosenki czy stworzył tylko nym z wywiadów na temat kom- jakieś tło. Właściwie już nie robię tła dźwiękowe- ponowania z sampli. Spotkałem go od lat. Tworzę muzykę, która jest częścią spek- się ze stwierdzeniem, że jeżeli coś taklu i narracją. Jestem zapraszany, żebym dołożył jest złożone z sampli, to nie moż- pewien wymiar do spektaklu. Bardzo często gram na tego nazwać komponowaniem. JazzPRESS, marzec 2018 |137

Jaka jest twoja odpowiedź na takie stępne. Mogę napisać książkę, która może się skła- stwierdzenie? dać na przykład z przysłów i przypowieści, ale jak użyję tych schematów językowych, to jest już mój Nie wiem, to jest bardzo ciekawa autorski sposób. Myślę, że nie da się jednoznacznie kwestia, jednak pytanie jest bardzo odpowiedzieć na takie pytanie. trudne. Zależy chyba od tego, na Przykładem może być Jay-Z, hiphopowy producent ile wybrane sample są przetworzo- i raper, który wraz z Kanye Westem stworzył utwór ne. Jeżeli biorę cztery takty ze zna- Otis, oparty na samplu Otisa Reddinga. Na począt- nej piosenki i na tę piosenkę na- ku utworu jest cały czterotakt Otisa Reddinga oraz kładam cztery znane takty innej w refrenie jest fragment jego nagrania. Reszta oczy- piosenki i robię z tego coś fajnego, wiście jest już zrobiona przez chłopaków. Czy to jest to rzeczywiście trudno, poza spry- kompozycja? Uważam, że tak, bo tekst Jaya-Z jest tem, nazwać to kompozycją. Kiedyś zupełnie inny i jest dołożona masa nowej muzyki. prowadziłem dziennik muzyczny, w którym codziennie zapisywałem Jesteś dość aktywny w mediach społecznościo- różne utwory. Robiłem to przez po- wych. W Sylwestra ogłosiłeś, że nagrywasz płytę nad dwa lata i zgromadziłem wie- i każdy, kto wyśle jakikolwiek dźwięk, fragment le nagrań. Zauważyłem, że poło- rozmowy lub wpadnie do ciebie pogadać i coś na- wa z nich zrealizowana jest tylko grać, znajdzie się na twojej płycie. z sampli. Jednak uważam, że jest to Sylwester jest dla mnie najsłab- szą imprezą na świecie. Nigdy Fleciści jazzowi niestety ni- nie przeżywałem go dobrze, więc gdy nie byli dla mnie w żaden stwierdziłem, że dlaczego nie sposób inspirujący. wejść w Nowy Rok w najlepszy możliwy sposób, czyli po roku intensywnej pracy, dalej pracu- komponowanie. Rzadko jest się w jąc. Wymyśliłem projekt nagrania płyty i się uda- stanie znaleźć źródło użytych sam- ło. Przyszło do mnie chyba piętnaście osób, a część pli. W utworach zostają one mocno ludzi wysłała dźwięki. Byłem w amoku nagrywa- przetworzone i dopiero wykorzy- nia. Łącznie dwadzieścia siedem osób dało wkład stane. Jeżeli ktoś z czterech, pięciu, na płytę. Z tego ułożyłem czterdziestopięciominu- lub dwudziestu pięciu dwusekun- tową muzyczną suitę sentymentalno-filozoficz- dowych pasków wyciętych z ist- ną. Są tam wspaniałe fragmenty dialogów, które niejących utworów zrobi coś zupeł- za moimi plecami aranżowali moi przyjaciele, a ja nie innego, to jest to kompozycja. to skrzętnie nagrywałem. Nagranie jest wesołe, ale Ja traktowałbym sample trochę jest też trochę jazzu oraz muzyki współczesnej. Pro- jak wyrazy. Wyrazy są w słowni- jekt był dla mnie bardzo ważny oraz interesujący ku, nie są moje, lecz są ogólnodo- społecznie. Część ludzi, która się spotkała, zupełnie 138| Rozmowy się nie znała, mimo to usiedli przy stole i zaczęli ra- jest pracoholikiem. Widzę, że cena zem grać i śpiewać. Podczas rozmów i zabawy mieli za takie życie jest dość wysoka. Co poczucie, że wykonują określoną pracę. Wywiązał ty postanowiłeś w związku z pla- się między nami wspaniały kontakt na zupełnie nami zarządzania swoim czasem? innym poziomie. Dla mnie to było bardzo ważne. Mam zamiar kontynuować ten projekt. Może zro- Postanowiłem, że będę tylko praco- bię coś podobnego z rodziną lub podczas kolejnego wał i pozbędę się całego innego ba- Sylwestra. lastu [śmiech]. Chyba miałem na myśli to, że po prostu będę bardziej Powiedziałeś, że po całym roku pracy postanowi- przemyśliwał projekty, w które bę- łeś w Sylwestra pracować. Jednak kiedyś mówi- dę się angażował w tym roku. Bę- łeś mi, że chcesz wprowadzić w swoim życiu nowy dę się starał koncentrować na nich, sposób zarządzania czasem i projektami. Znam a nie rozdrabniać się na trzydzie- jednego bardzo zapracowanego, czołowego pol- ści różnych rzeczy. Mówię właśnie skiego muzyka, kompozytora, aranżera, orkiestra- o muzyce jazzowej, improwizowa- tora, dyrygenta itd. Zawsze jak go spotkam mówi, nej. W przeszłości było tak, że po- że za dużo na siebie wziął, jednak dalej tak robi, bo trafiłem mieć cztery, pięć zespołów, z których i tak żaden doskonale nie działał, bo nie miałem czasu na zajmowanie się wszystkim. Wydaje mi się, że warto zmienić to podej- ście. Zależy mi na wypracowaniu pewnej ekonomii czasu, bo my- ślę, że pracy nigdy nie będę miał mniej. Jak się lubi swoją pracę, to rzeczywiście nie ma tak dużego problemu. Muzyk często jest trochę pracoholikiem. Jak już się wpadnie do tej studni, to często nie ma z niej wyjścia. Ale zawsze jest szansa na zatrzymanie. ›

Cały ten jazz! / www.calytenjazz.pl Jerzy Szczerbakow – autor cyklu Agnieszka Sobczyńska – autorka plakatów Piotr Karasiewicz – kanał YT karasek52 fot. Piotr Gruchała Piotr Gruchała – fotografie JazzPRESS, marzec 2018 |139 140| Słowo na jazzowo / Złota Era Van Geldera

Bębny w każdym kącie

Jarosław Czaja [email protected]

Pisałem już kiedyś o bogatym ar- wili się we własnych osobach: Phil- chiwum „półkowników”, czyli sto- ly Joe Jones i Roy Haynes, a także sach niewydanych taśm wytwórni Ray Barretto grający na kongach. Blue Note, które dopiero po wielu Art Blakey zabrał ze sobą do studia latach opublikował niestrudzony także swoich messengersów: Lee Michael Cuscuna. Są wśród nich Morgana na trąbce, Bobby’ego Tim- prawdziwe perełki. Nie wiadomo monsa na fortepianie oraz Jymiego na przykład, dlaczego nagrania fir- Merritta na basie. Nagrano aż sześć mowane przez perkusistę Arta Bla- długich kompozycji – w tym aż trzy keya musiały przeleżeć w piwnicy samego Blakeya z Drums In The aż 40 lat. Ukazały się dopiero w 1999 Rain na czele, jeden temat Morgana roku w limitowanym nakładzie, – Lee’s Tune, standard Lover i Moose w serii dla koneserów, jako Drums The Mooche Parkera. Around The Corner. W przypadku Tej płyty powinni posłuchać akurat tej płyty jest to dziwna spra- w pierwszej kolejności wszyscy ci, wa, bo sesja z listopada 1958 roku co nie znoszą solowych występów była zaiste gwiazdorska i jeśli cho- bębniarzy. Albo inaczej – wszy- dzi o taki instrument jak perkusja scy ci, co myślą, że takowe wystę- – wręcz niespotykana. Mało tego! py muszą koniecznie przypominać Musiała dużo kosztować, bo odby- perkusyjny cyrk Buddy’ego Richa. ła się nie jak zwykle w domowym Zadziwiające, ale na Drums Around studiu Van Geldera, ale w o wiele The Corner nie ma żadnych wyści- większym studiu Manhattan To- gów i przepychanek. Ci faceci fak- wers w Nowym Jorku. tycznie grają muzykę, a nie szpa- Studio Rudy’ego Van Geldera w Ha- nują! ckensack było po prostu za małe, Ale powinienem zacząć jednak od aby pomieścić aż cztery zestawy inżyniera dźwięku, czyli Rudy’ego perkusyjne, reszty zespołu nie li- Van Geldera. Jego wielką tajemnicą cząc. Tak, tak, cztery zestawy, bo na pozostanie, jak mianowicie w 1958 Drums Around The Corner zagrało roku, kiedy dopiero system stereo czterech perkusistów. I to jakich! wchodził ostrożnie na rynek, uda- Oprócz wspomnianego lidera, któ- ło mu się zarejestrować w tak cu- ry grał dodatkowo na kotłach, poja- downie przestrzenny sposób cztery JazzPRESS, marzec 2018 |141 fot. Jarosław Czaja Jarosław fot.

Art Blakey – Drums Around The Corner Blue Note, 1999

zestawy perkusyjne. Ustawiono je Każdy utwór został inaczej zaaran- w półkole. Najbliżej nas po lewej żowany, dlatego słucha się całości stronie stały kongi Barretto. Nie- bardzo dobrze. Płyta brzmi jak kla- co z tyłu i bliżej środka zestaw Hay- syczna produkcja Jazz Messengers, nesa, obok bębny Philly Joe, a najbli- tylko z dodatkowymi solówkami żej nas z prawej Arta Blakeya. Dużą bębnów. Tak po prawdzie powin- przyjemność można czerpać ze śle- na figurować w żelaznym katalogu dzenia różnic w strojeniu, sposobów Blue Note. Tymczasem mam wra- uderzenia i dynamiki poszczegól- żenie, że dzięki temu, iż przeleża- nych drummerów. Każdy jest inny: ła tyle lat w piwnicy na półce, nie Haynes na przykład ma najwyżej została należycie doceniona nawet nastrojone bębny i gra najbardziej wówczas, kiedy wreszcie ukazała precyzyjnie, Philly uwielbia grać na się na CD. Warto jednak po nią sięg- tom-tomach i najlepiej swinguje, nąć, pamiętając przy okazji, że z ory- a Art Blakey jest z całej trójki najbar- ginalnego składu tej sesji żyją jesz- dziej dynamiczny. Są wszakże mo- cze tylko dwaj muzycy: Roy Haynes menty, kiedy wszyscy razem potra- (92 lata) i Jymie Merritt (91 lat). Aha, fią grać równo (no, prawie, bo to nie do płyty dołączone są w formie bo- komputer), jak jeden człowiek. Przy- nusu dwa utwory z innej sesji, które znam, że one właśnie robią na mnie zagrał duet Art Blakey / Paul Cham- największe wrażenie. bers. Ale to już inna historia... › 142| Słowo na jazzowo / Kanon Jazzu

Jednocześnie niezwykle nowoczesny i fantastycznie tradycyjny

Rafał Garszczyński [email protected]

darnych muzyków pamiętających złote lata bebopu, nagrywających z Theloniousem Monkiem, Stanem Getzem i Budem Powellem. Grywał też z Charliem Parkerem. Był ulu- bionym perkusistą Phineasa New- borna Juniora, jednego z moich ulubionych jazzowych pianistów. Zaczynał, kiedy na topie był cool i klasyczny . Z Milesem Davi- sem nagrał Miles Davis With Horns, a z Johnem Coltranem, w 1963 roku, Roy Haynes – Praise Dreyfus Jazz / Sony, 1998 grał na festiwalu w Newport (Ne- wport ‘63). Lista jego solowych al- Roy Haynes w Kanonie Jazzu poja- bumów jest długa, podobnie jak ta wiał się wielokrotnie. Od początku zawierająca nazwiska gości spe- lat pięćdziesiątych jest rozchwyty- cjalnych, których zapraszał do swo- wanym perkusistą. Grywał i na- ich projektów. grywał z najlepszymi, niezależnie Na przedstawienie jednego z tych od tego, jaki jazzowy styl był aku- albumów w Kanonie Jazzu czeka- rat najbardziej popularny. Skom- łem do 2018 roku, bowiem płytę pletowanie wszystkich jego nagrań Praise, z 1998 roku, uważam za naj- to zajęcie na lata, a niektóre płyty bardziej reprezentatywną dla jego mogą być zwyczajnie niedostępne. solowego dorobku, przynajmniej Jego debiut w roli lidera miał miej- wśród tych albumów, które udało sce w roku 1954. Dziś w wieku 93 mi się zgromadzić. Jego łatwo roz- lat nadal pojawia się czasem na poznawalny, z pozoru nieco ba- scenach amerykańskich klubów. łaganiarski styl gry nigdy nie był Zgodnie z informacją jego agencji oszczędny, choć zawsze daleki od najbliższe koncerty zagra w marcu zbędnych popisów technicznych. w nowojorskim Blue Note. Pozosta- W studiu nigdy nie pełni funk- je jednym z nielicznych już legen- cji metronomu, jest muzykiem, JazzPRESS, marzec 2018 |143

partnerem dla tych, którzy zapro- Ważną cechą wszystkich autorskich nagrań Roya sili go do wspólnego muzykowa- Haynesa jest doskonały wybór muzyków towarzy- nia. Jego ostatnie nagrania pocho- szących. Na swoich płytach Haynes nie jest jedy- dzą z 2011 roku, choć z pewnością nie perkusistą, a goście nie są jedynie postaciami wiele późniejszych występów zo- zachęcającymi do zakupu albumu i wypełniający- stało zarejestrowanych i kiedyś uj- mi promocyjne naklejki na okładkach. Przy okazji rzą światło dzienne w postaci kon- polecam doskonały zestaw trzech płyt CD i filmu certowych kompilacji. dokumentalnego na płycie DVD A Life in Time: The Praise to jedno z najdoskonalszych Roy Haynes Story 1949-2006. dzieł jazzowej perkusji. Album mo- Na płytach Roya Haynesa goście dają z siebie żecie spokojnie postawić obok naj- wszystko. Wystarczy posłuchać duetu z Kennym lepszych albumów Jazz Messengers, Garrettem w My Little Suede Shoes. Ten utwór 47 nagrań Maxa Roacha z Cliffordem lat wcześniej Roy Haynes nagrał z Charliem Par- Brownem, Life Time Tony’ego Wil- kerem. Jego fenomen polega na tym, że potra- liamsa i Spectrum Billy’ego Cobha- fi być jednocześnie niezwykle nowoczesny i fan- ma i wspólnych nagrań orkiestr tastycznie tradycyjny. Praise to album, który Gene’a Krupy i Buddy’ego Richa. mógł powstać w połowie lat sześćdziesiątych, jak Tyle tylko, że Roy Haynes grał we i wczoraj. Niezależnie od aktualnej mody, pozo- wszystkich tych okresach i stylach staje aktualny, muzycznie doskonały i zupełnie równie doskonale. ponadczasowy. ›

Kanon Jazzu Rafała Garszczyńskiego

w RadioJAZZ.FM od poniedziałku do piątku godz. 14:45 144| Słowo na jazzowo / Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew

Islam i amerykański jazz część 3 – Ahmad Jamal

Cezary Ścibiorski [email protected]

Płytę Marseille Ahmada Jamala ko- wania, 2 lipca 1930 roku. W wieku legium JazzPRESSu i RadioJAZZ.FM trzech lat zaczął grać na fortepia- uznało za Zagraniczny Jazzowy Al- nie, a od siódmego roku życia rozpo- bum Roku 2017. Podobnie wysoko czął systematyczną edukację. W la- oceniono ją w serwisie AllMusic. tach szkolnych miał wiele okazji do Inne portale zajmujące się muzy- poznania muzyków z rodzinnego ką jazzową również umieszczały miasta, do których grona należeli: ją wysoko w swoich podsumowa- Billy Strayhorn (główny kompozy- niach. Kiedy ukazywał się ten al- tor utworów Duke’a Ellingtona), Art bum, Ahmad Jamal liczył 87 lat. Blakey, Kenny Clarke, Roy Eldridge, Miles Davis bez ogródek przyzna- Mary Lou Williams, George Benson, wał, że Ahmad Jamal „wywarł ko- Stanley Turrentine oraz inny gigant losalny wpływ na jego grę”. Ar- fortepianu, a szczególnie fortepiano- tysta, który stał się inspiracją dla wego tria jazzowego, Errol Garner. większości nurtów współczesnego Mimo że Ahmad Jamal jest pre- jazzu, tak mówił o Jamalu: „Poraził kursorem i w zasadzie współtwór- mnie swoją koncepcją przestrze- cą żywego wciąż wzoru, jakim jest ni, lekkością uderzenia, powścią- trio fortepianowe, sam woli uży- gliwością, frazowaniem kolejnych wać nazwy „małe zespoły”. Daje nut, akordów i pasaży”. Davis po mu to większą elastyczność za- raz pierwszy usłyszał Jamala za na- równo w zakresie dobranego skła- mową swojej siostry, w 1953 roku. du, jak i liczby muzyków. Niemniej Uważa się, że od tamtej pory gra Ja- dla większości fanów jazzu, a tak- mala miała wpływ na charaktery- że według informacji zawartych styczne i powszechnie podziwiane w encyklopediach, leksykonach brzmienie Milesa Davisa. i podręcznikach historii jazzu, Ja- mal należy do najściślejszego gro- Prekursor małych zespołów na głównych nazwisk kojarzonych właśnie z jazzowym triem – ta- Ahmal Jamal, a właściwie Frede- kim, do jakiego jesteśmy przyzwy- rick Russell (Fritz) Jones, urodził czajeni dzisiaj. Do nielicznych ar- się w Pittsburghu, w stanie Pensyl- tystów, którzy zapisali się w historii JazzPRESS, marzec 2018 |145

w podobny sposób jak Jamal, należą nie kontraktu z OKeh Records (wte- jedynie Bill Evans, Oscar Peterson, dy działem Columbii, obecnie w rę- czy wspomniany Erroll Garner. kach Sony). Trio zyskiwało coraz W wieku 17 lat Jamal rozpoczął wy- większą popularność i coraz częściej jeżdżać w transy koncertowe. Począt- miało okazję grać w klubach. Ha- kowo znalazł się w składzie zespołu łas tam panujący, spowodowany ga- George’a Hudsona, a po trzech latach datliwością widowni, skłonił Jamala założył własny „mały zespół” – The do korekty składu i zamiany gitary Three Strings. W jego skład, oprócz na perkusję, która mogła przebić się Jamala, wchodzili: Ray Crawford na przez nonszalancję publiczności. gitarze (rozsławiony później swoim W takim zmodyfikowanym skła- wspaniałym solo w legendarnym dzie, z Israelem Crosby na basie utworze La Nevada Gila Evansa) i Vernellem Fournierem na bęb- i Israel Crosby na basie. Krótko przed nach, Ahmad Jamal nagrał dla powstaniem The Three Strings, mu- Chess Records, firmy nagranio- zyk, zetknąwszy się z muzułmań- wej założonej przez polskich imi- ską społecznością w Detroit, przyjął grantów, płytę At the Pershing – But islam. Wtedy właśnie przyjął imię Not For Me. Album osiągnął suk- i nazwisko, pod jakimi przeszedł do ces komercyjny niespotykany do- historii – Ahmad Jamal. tąd w muzyce jazzowej – przez 107 tygodni utrzymywał się na liście Bez zmian kursu bestsellerów. Pozwoliło to Jamalowi na pewną finansową niezależność W 1951 roku, podczas występów i możliwość decydowania o swojej w Nowym Jorku, na zespół Jama- drodze twórczej. la zwrócił uwagę John Hammond, Kariera Jamala jako lidera trwa który umożliwił pianiście podpisa- nieprzerwanie od niemal siedem- 146| Słowo na jazzowo / Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew

dziesięciu lat. Z początku muzyk ra, na nagranej w 1995 roku The Es- grywał głównie standardy jazzowe, sence pojawia się po raz pierwszy takie jak Squeeze Me, It Could Hap- u Jamala instrument dęty – sakso- pen To You, But Not For Me, Sur- fon tenorowy George’a Colemana. rey With The Fringe On Top czy Na najnowszej – Marseille – gościn- On Green Dolphin Street. Niektóre nie występują francuski raper Abd z granych przez Jamala kompozycji Al Malik, czy francusko-beninska są jego wizytówką i przewijają się piosenkarka Mina Agossi. przez dziesięciolecia, pozwalając W ciągu swojego długiego, owocne- śledzić nie tylko jego rozwój jako go i wciąż intensywnego życia zo- pianisty, ale rozwój jazzu w ogó- stał obsypany licznymi nagroda- le – należy do nich na przykład Po- mi. Należą do nich między innymi inciana. Z czasem Jamal zaczynał prestiżowy tytuł American Jazz Ma- włączać do swojego repertuaru, sters, przyznany mu w 1994 roku, nieliczne zrazu, własne kompozy- oraz francuski Chevalier de L’Ordre cje. Utwory takie jak Ahmad’s Blu- des Arts et des Lettres z 2007 roku. es czy New Rhumba zostały bardzo Zarówno osoby stykające się z jego szybko docenione i zagrane, mię- muzyką, jak i ci, którzy mie- dzy innymi przez Milesa Davisa li zaszczyt poznać go osobiście, są i Gila Evansa. zgodni co do spokojnego klima- Z jednej strony Ahmad Jamal dość tu twórczości i osobowości muzy- konsekwentnie trzyma się wytyczo- ka. Ahmad Jamal jest skromnym nego przez siebie kanonu, z drugiej człowiekiem i mimo braku rozgło- nie stroni od eksperymentów, cho- su, jaki stał się udziałem wielu in- ciaż nigdy nie są to dramatyczne nych muzyków, jest osobą należącą zmiany kursu. Na płycie Freeflight z do wąskiego grona tych, którzy sta- 1971 roku gra na fortepianie Fende- li się filarami muzyki jazzowej. › JazzPRESS, marzec 2018 |147

Post (nie zawsze musi być wielki)

Piotr Rytowski [email protected]

świadoma rezygnacja może być kluczem do obrony jakości w za- lewie bodźców, z jakim mamy do czynienia na co dzień. W jednym z ubiegłorocznych materiałów na łamach JazzPRESSu pisałem o po- wrocie tendencji minimalistycz- nych w muzyce. W momencie po- wstania, w latach sześćdziesiątych XX wieku, minimalizm był odpo- wiedzią na skomplikowaną, często przeintelektualizowaną muzykę Jakiś czas temu pisałem w tym współczesną i dążył do uproszcze- miejscu o związkach jazzu z re- nia materiału melodycznego i har- ligią. Mimo, że tym razem punk- monii. Podobnie dziś prostota tem zaczepienia będzie trwają- i oszczędność środków może być al- cy właśnie okres Wielkiego Postu, ternatywą dla otaczającej nas nad- to wbrew pozorom rzecz nie bę- produkcji dźwięków. Post w tym dzie o „jazzie sakralnym”. Chociaż wymiarze może oznaczać świado- i w tym obszarze nie zabrakłoby te- me ograniczenie środków wyrazu matów – warto byłoby sięgnąć, na w przypadku twórców, ale też za- przykład, po świetną płytę Wojt- chowanie należytej „higieny ucha” ka Pawlika z jego Misterium Sta- w przypadku słuchaczy. bat Mater na fortepian i chór grego- Cały czas jednak poruszamy się riański… wokół tradycyjnego rozumienia Ale miało być nie o tym. Żyje- słowa post, a dziś przecież coraz my w czasach nadprodukcji obra- częściej spotykamy się z określe- zów, słów i dźwięków. Zdewalu- niami bazującymi na jego łaciń- owało się znaczenie takich pojęć skim znaczeniu. Dwa lata temu jak „fotografia” (dziś raczej fotka), światowym słowem roku zostało czy „opublikować”. W tej sytua- ogłoszone „post-truth”. Postpraw- cji post, rozumiany jako swego ro- da zbiera swoje żniwo także w ko- dzaju prostota, wstrzemięźliwość, lejnych latach, co owocuje coraz 148| Słowo na jazzowo / My Favorite Things (or quite the opposite…)

częściej inicjatywami, mającymi na celu elimina- cję przybierających na sile „fake newsów” ze sfery życia publicznego. Spotkałem się z ciekawą inter- pretacją tego zjawiska – postprawda to prawda, któ- rej źródłem są posty – czyli taka, która jest kształ- towana przez social media. Bez wątpienia to trafne spostrzeżenie. Nasze czasy zyskały miano postno- definicjom i tylko intuicyjnie czu- woczesnych, w których, jak twierdził profesor Zyg- jemy, że możemy mówić o niej munt Bauman, „jedyne czego możemy być pewni – jako o jazzie (choć ktoś inny o tym to niepewność”. utworze z równym przekonaniem A „posty” w muzyce? Na pewno wciąż żywy jest powie, że to współczesna impro- postmodernizm. Można też wspomnieć o mod- wizowana kameralistyka…). nym ostatnio „postapo”. Postmodernizm w jazzie, Drugą charakterystyczną cechą jak i w muzyce w ogóle, rozpoczął się na przełomie postmodernistycznej muzyki jest lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłe- sposób odnoszenia się do prze- go wieku. Do tego czasu mogliśmy mówić o ewolu- szłości. Często mamy tu do czynie- cji, o dosyć linearnym rozwoju koncepcji muzycz- nia z kolażem, pastiszem, cytatem nych. Kolejne nurty, style przychodziły jeden po w nieoczywistym kontekście. Tri- drugim. Stare były albo rozwijane, albo negowa- bute To Akwarium Piotra Wojtasika, ne przez nowe. Aż nagle, z tego hodowanego przez Repetitions (Letters To Krzysztof Ko- wieki pnia, zaczęły wyrastać liczne gałęzie. Po- meda) grupy EABS, czy Noc w wiel- czątkowo próbowano wartościować, które są tymi kim mieście Jazz Bandu Młynarski właściwymi, a które to „dzikie odrosty”, ale okaza- -Masecki to tylko kilka ostatnich ło się, że nie ma lepszych i gorszych dróg rozwo- przykładów polskich płyt, których ju. Tym sposobem zaczęły się przenikać elemen- pomysły opierały się właśnie na ty jazzu, rocka, muzyki popularnej, współczesnej grze z przeszłością. Za każdym ra- i etnicznej z całego świata. Jednym z założeń stało zem reguły tej gry były nieco inne, się przekraczanie barier. Wszyscy doskonale wie- ale za każdym razem nieoczywiste. my, że te tendencje są żywe do dziś, a nawet przy- Za każdym razem twórcy brali ele- brały na sile. Bo o ile kiedyś ta wielokierunkowość menty z przeszłości i wykorzysty- rozwoju oznaczała, że mieliśmy obok siebie: fu- wali je jako tworzywo do własnej sion, trzeci nurt, mainstream, free itd., to dziś czę- wypowiedzi. Muzycy EABS dodat- sto muzyka wymyka się wszelkim gatunkowym kowo pokazali jak świetnie można JazzPRESS, marzec 2018 |149

A co ze wspomnianym na wstępie nurtem „posta- po”? Tematyka postapokaliptyczna kojarzy się nam przede wszystkim z literaturą SF, filmem czy gra- mi. W muzyce odniesienia te nie są tak oczywi- ste. Ale i tu można się takich tropów doszukać. Kil- ka miesięcy temu w warszawskim klubie Pogłos mieszać gatunki i konwencje mu- (którego wnętrze z powodzeniem mogłoby stano- zyczne, uzyskując w efekcie ory- wić scenerię do postapokaliptycznego filmu) od- ginalny, spójny materiał. Chociaż był się koncert z okazji szóstej rocznicy działalno- żadnej z tych płyt nie wskazałbym ści wytwórni Instant Classic. Być może to właśnie jako przykładu postmodernizmu miejsce tak wpływało na odbiór, ale słuchając tej w muzyce, to widać jaki wpływ na muzyki – szczególnie duetu BNNT – miałem skoja- dzisiejszą twórczość artystów mają rzenia ze światem znanym chociażby z kultowych jego sztandarowe zasady. Mad Maxów. Jeśli miałbym dać przykład post- Warto w tym kontekście wspomnieć też jedną modernizmu w jazzie, to bez zasta- z najciekawszych polskich płyt ubiegłego roku, nowienia wskazałbym –Naked City a mianowicie Rite Of The End Stefana Wesołow- Johna Zorna – szczególnie pierw- skiego. Zupełnie inna stylistyka, inne muzycz- szy album grupy, który ukazał się ne terytoria, ale niepokojący duch „końca czegoś” w 1990 roku. Na płycie mieszają się: wyraźnie obecny. A czy możemy mówić o „posta- jazz, metal, hardcore, pop, coun- po” w jazzie? A jakże! Wywodząca się z Zielonej try, etno, muzyka filmowa… Zwroty Góry grupa Morte Plays wydała w ubiegłym roku stylistyczne potrafią zaskoczyć słu- album zatytułowany… Postapo. I choć może mu- chacza kilkakrotnie podczas jed- zyka zawarta na płycie nie wywołuje mrocznych nego utworu, i to w najmniej ocze- skojarzeń związanych ze światem po zagładzie, kiwanych momentach. 26 utworów to tytuły utworów, takie jak: Kwarantanna, Radia- w ciągu 55 minut. Muzyka z fil- cja, Pustynia, Korozja nie pozostawią wątpliwości, mów o Jamesie Bondzie i Batmanie co do tego, że nazewnictwo płyty nie jest przy- obok ekstremalnych wokaliz, które padkowe. wykonuje Yamatsuka Eye. Płyta, do Jak widać samo słowo „post” – niezależnie od kon- której zawsze warto wracać, a je- tekstu w jakim go użyjemy, może skłaniać do reflek- śli ktoś jeszcze jej nie zna – do obo- sji i pobudzać do wielu często nieoczywistych prze- wiązkowego przesłuchania! myśleń. Warto pościć. Przynajmniej czasami. › 150| Pogranicze / Down the Backstreets

Ostatnie wielkie dzieło z Rawkus Records

Adam Tkaczyk [email protected]

nież gościnnymi zwrotkami oraz utworami na bardzo popularnych składankach wytwórni Rawkus – i . Rawkus był w owym czasie bardzo ważną wytwórnią, otoczoną du- żym kultem. Wydawane przez la- bel albumy stanowiły antidotum dla wszystkich brzydzących się pla- stikowymi, przeklawiszowanymi bitami Swizz Beatza, świątynią dla tych tęskniących za wartościami – Train of Thought Rawkus Records, 2000 old schoolu, hołdujących czterem fundamentalnym elementom hip Prawie pół roku temu pisałem -hopu i wiecznie narzekających na w tym miejscu o albumie Black on stan muzyki głównego nurtu. Ta- Both Sides Mos Defa – debiutanckim lib Kweli i Hi-Tek mieli zatem dużą albumie „lepszej” połówki duetu publiczność oczekującą każdego . W 2000 roku pierwszy al- słowa i dźwięku. zbierał, bum, w którym odpowiadał za ca- co prawda, więcej pochwał i uwa- łość warstwy wokalnej wydał Talib gi – jego twórczość była bardziej Kweli – mniej popularny członek eklektyczna, a styl bardziej efek- Black Star. Unikam stwierdzenia towny. Ale Kweli jest również bar- „debiut”, bo nadal nie była to w peł- dzo utalentowany. I chociaż Train of ni solowa płyta – Kweli razem z pro- Thought nie jest albumem równie ducentem i DJ-em – Hi-Tekiem two- mocno czerpiącym z innych gatun- rzy bowiem duet Reflection Eternal. ków, co , to w sa- , w momencie wyda- mej esencji jest tak samo dobry. nia albumu, był już doskonale zna- Talib Kweli nie zawiódł oczekiwań ny słuchaczom – pozostawił po so- fanów i trzymał się tego, za co ko- bie niezatarte wrażenie, przede chano Rawkus – celebracji muzycz- wszystkim albumem Mos Def And nych źródeł rapu, wysokiego pozio- Talib Kweli Are Black Star, ale rów- mu lirycznego, optymistycznego JazzPRESS, marzec 2018 |151

tonu z jednoczesną krytyką spo- dziej, pasują do tej stylistyki, zatem łeczną. Pomimo tego, że można ich obecność nie zaskakuje. Ale po- przyczepić się do barwy jego gło- jawiają się też: Xzibit, Rah Digga su, czasami zagubienia we flow i (Krzyczę z radości za i prób umieszczenia w wersach każdym razem, gdy pierwszy raz zbyt dużej liczby sylab, gospodarz słyszę jego głos w Ghetto Afterlife. albumu zapewnia swoimi wokal- Przepraszam przerażonych współ- nymi popisami sporo rozrywki. towarzyszy podróży środkami ko- Mimo długiego czasu trwania pły- munikacji miejskiej) – ten ostatni, ty, słuchacz nie ma prawa się nu- może trochę bardziej spodziewa- dzić. Braki techniczne Kweli uzu- ny, ponieważ szykował się wtedy pełnia talentem lirycznym – jego do wydania albumu w Rawkus. utwory są pełne duszy, emocji i cie- I wszyscy podnoszą poziom swoich kawych metafor, a także zróżnico- utworów, co nie jest łatwe, gdy go- wane tematycznie. W tym wypad- spodarzem jest tak utalentowany ku poświęcenie ścisłego trzymania człowiek jak Talib Kweli. Nie bez się zasad rapowego rzemiosła na powodu Jay-Z zarapował trzy lata rzecz wolności tworzenia zdecydo- po Train of Thought wersy, wychwa- wanie wyszła na dobre. Nie musia- lające umiejętności liryczne Kwe- ło się to udać, ale w tym wypadku liego i przyznające, że zdarza mu pisarski talent rapera sprawił, że się upraszczać swoje teksty, by tra- działa. Kweli posiada fantastyczny fić do szerszej publiczności: zakres słownictwa i umiejętności „If skills sold, truth be told wyrażania emocji, serce poety, ale I probably be, lyrically Talib Kweli” jednocześnie nie powstrzyma się Dla Hi-Teka Train of Thought to przed zniszczeniem karier słabych szczyt kreatywności. Chociaż pod MC, poprzez hardcore’owe rymy bi- względem komercyjnym najlep- tewne. Dużo wnoszą również go- sze czasy dopiero dla niego nadejdą ście – tak samo zróżnicowani jak (bo będzie produkował m.in. dla utwory i czasami dość zaskakują- G-Unit), to nigdy do dziś nie wy- cy. Oczywiście pojawiają się: Mos produkował obszernego dzieła tej Def, (!), , czy jakości. Tak jak Kweli, penetruje Les Nubians. Oni, mniej lub bar- on tutaj multum stylów i korzysta 152| Pogranicze / Down the Backstreets

z przeróżnych źródeł. Neo-soulowe, zje, które ukazały się w momencie łagodne melodie, żywcem wyjęte z wydania, to nie były one przesad- koncertu Eryki Badu w moment nie entuzjastyczne. Były ciepłe, au- przechodzą w twarde, nowojorskie torzy chwaleni, ale częściej zdarza- bębny, nadające się na najbardziej ły się „czwórki z plusem” niż „piątki” podziemne i niebezpieczne impre- i „szóstki”. Zapewne zrewidowanie zy hip-hopowe. Mamy też sporo na- tych ocen przyniosłoby zawyżenie wiązań do brzmień typowo afry- ich średniej. Co do Rawkus Recor- kańskich jak na przykład bębny ds – zdarzały się temu labelowi jesz- w Africa Dream. Wśród samplowa- cze świetne albumy jak między in- nych artystów znajdziemy m.in.: nymi: Giancana Story Kool G Rapa, Normana Connorsa, Charliego Quality i Kwe- Whiteheada, Ann Peebles, Gene’a liego, czy Hi-Teknology Hi-Teka, ale Chandlera, Patti LaBelle, ale także Train of Thought pozostaje ostatnim np. zespół Soft Machine i Redbone. naprawdę wspaniałym albumem Różnorodnie i nieoczywisto. wytwórni. Stopniowo, odchodziła Obecnie album uważany jest za kla- ona w zapomnienie, a obecnie nie syk, ale jeśli prześledzimy recen- wydaje nic nowego. › Kontakt z redakcją: [email protected] Wydawca ul. Górczewska 201, 01-459 Warszawa Fundacja Popularyzacji Muzyki www.jazzpress.pl Jazzowej EuroJAZZ ISSN 2084-3143 Redakcja redaktor naczelny: Fotograficy: Piotr Wickowski Piotr Gruchała Marta Ignatowicz-Sołtys Mery Zimny Kuba Majerczyk Jerzy Szczerbakow Lech Basel Rafał Garszczyński Marcin Wilkowski Aya Lidia Al-Azab Piotr Fagasiewicz Ryszard Skrzypiec Piotr Banasik Wojciech Sobczak-Wojeński Jarek Misiewicz Krzysztof Komorek Barbara Adamek Sławomir Orwat Bogdan Augustyniak Jakub Krukowski Krzysztof Wierzbowski Radek Wośko Katarzyna Stańczyk Lech Basel Paulina Krukowska Małgorzata Smółka Katarzyna Kukiełka Aleksandra Zbrzeska Jarosław Wierzbicki Vanessa Rogowska Mateusz Drewnik Basia Gagnon Przemek Kleczkowski Jarosław Czaja Anna Mrowca Marek Brzeski Piotr Rytowski Korekta Barnaba Siegel Katarzyna Czarnecka Cezary Ścibiorski Zuzanna Tuliszka Adam Tkaczyk Dorota Matejczyk Anna Piecuch Kira Leśków Kasia Białorucka Przemek Bychawski Rafał Zbrzeski Łucja Kubicka Marta Szostak Projekt layoutu Anna Mrowca Beata Wydrzyńska Piotr Pepliński Opracowanie graficzne, Michał K. Dybaczewski skład i łamanie Klara Perepłyś-Pająk Katarzyna Nowicka Marketing i reklama Agnieszka Holwek [email protected]

Wszystkie materiały w numerze objęte są licencją Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomer- cyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska, to znaczy, że wolno je kopiować i rozpowszechniać, jednak należy oznaczyć w sposób określony przez Twórcę lub Licencjodawcę, nie wolno używać do celów komercyjnych i nie wolno zmieniać, przekształcać ani tworzyć nowych dzieł na podstawie tego utworu. Z tekstem licencji można zapoznać się na stronie » A R C H I W U M JAZZPRESS WWW.JAZZPRESS.PL/ARCHIWUM

Marzec 2017 Kwiecień 2017

Miesięcznik internetowy Miesięcznik internetowy poświęcony jazzowi poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143 i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

Take Six All of Ella: 100 lat Szóste urodziny Elli Fitzgerald JazzPRESSu!

Pięć pytań do Leszka Możdżera TOP NOTE Kuba Cichocki's A.L.E. TOP NOTE Audubon Lab Experiment Sławek Jaskułke Senne

Rozmowy: Mateusz Gawęda Michael Arbenz Muzyk wszystko Krzysztof Kobyliński musi zrobić sam

Rozmowy: Anka Kozieł Krzysztof Herdzin Mateusz Smoczyński Jednocześnie w różnych kierunkach

fot. Kuba Majerczyk fot. Kuba Majerczyk