1

Rocznik Łódzki 2

REDAKTOR Maria Nartonowicz-Kot Sekretarz Jarosław Kita

RADA PROGRAMOWA Kazimierz Badziak Włodzimierz Kozłowski Stefan Pytlas Wojciech Szczygielski Alicja Szymczakowa Piotr Zawilski 3

POLSKIE TOWARZYSTWO HISTORYCZNE ODDZIAŁ W Ł ODZI

ARCHIWUM PAŃ STWOWE W Ł ODZI

ROCZNIK ŁÓDZKI

Tom LV

2008

WYDAWNICTWO POŚWIĘCONE DZIEJOM ŁODZI I ZIEM WOJEWÓDZTWA ŁÓDZKIEGO

ŁÓDŹ 2008 4

Adres Redakcji: Łódź, ul. A. Kamińskiego 27 A www.pthlodz.uni.lodz.pl © Copyright by Polskie Towarzystwo Historyczne, Oddział w Łodzi, Łódź 2008

RECENZENCI Tadeusz Dubicki, Edward Wiśniewski

Publikacja dofi nansowana przez Komitet Badań Naukowych

SKŁAD I ŁAMANIE Paweł Szewczyk

DRUK Drukarnia Na Księżym Młynie Łódź, ul. Księży Młyn 14

ISBN 978-83-926472-3-2 ISSN 0080-3502 5

SPIS TREŚCI

ROZPRAWY I ARTYKUŁY

Tomasz Pietras, W kwestii pochodzenia Sulimów łęczyckich...... 11 Jarosław Kita, Właściciele Bąkowej Góry w XIX w. Przyczynek do obrotu mająt- kami ziemskimi w Królestwie Polskim...... 41 Leszek Olejnik, Prasa Polskiej Partii Socjalistycznej w Łodzi w latach 1899 – 1948. .... 55 Włodzimierz Kozłowski, Dowódcy 28 Pułku Strzelców Kaniowskich (Łódź) 1918 – 1939. Próba charakterystyki...... 79 Witold Jarno, Powstanie i struktura dowództwa Okręgu Wojskowego Łódź na sto- pie wojennej w I połowie 1945 r...... 109 Ewa Witkowska-Urban, Udział Stefana Truchima w tworzeniu i rozwoju łódzkiego ośrodka akademickiego...... 123

DROBNE PRACE I MATERIAŁY

Alicja Szymczak, Średniowieczna księga wójtowsko-radziecka Łodzi...... 135 Zdzisław Włodarczyk, Kontrowersje wokół budowy synagogi w Wieluniu...... 147 Tomasz Olszacki, Zamek w Besiekierach – wybrane elementy zabudowy w świetle źródeł pisanych, ikonografi cznych oraz nowych badań terenowych...... 157 Anna Kaniewska, Podstawowe zasady i organizacja udostępniania materiałów ar- chiwalnych oraz pomoce ewidencyjno-informacyjne w Archiwum Państwo- wym w Łodzi...... 175 Dokumenty łódzkiej bezpieki dotyczące reakcji mieszkańców Łodzi na Poznański Czerwiec 1956 r. – opracował i przygotował Łukasz Jastrząb...... 187

RECENZJE I ZAPISKI

Tomasz Suma, Urzędnicy pocztowi w Królestwie Polskim 1815 – 1871. Słownik biografi czny, Warszawa 2005, ss. 384 (Krzysztof Tomasz Witczak)...... 199 Irena Mamczak-Gadkowska, Archiwa państwowe w II Rzeczypospolitej, Poznań 2006, ss. 432 (Ilona Florczak)...... 204 Kutnowskie Zeszyty Regionalne, t. XI, Kutno 2007, ss. 590 (Jerzy Pawlak)...... 208 Rocznik Wieluński, t. 7, Wieluń 2008, ss. 208 (Tadeusz Grabarczyk)...... 214 Zeszyty Radomszczańskie, t. I, Radomsko 2007, ss. 204 (Tadeusz Grabarczyk)...... 216 6

Włodzimierz Kozłowski, Generalski konterfekt. Biografi a zbiorowa dowódców częstochowskiej 7 Dywizji Piechoty 1921 – 1939, Łódź 2007, ss. 565 (Krzysz- tof Lesiakowski)...... 218 W służbie historii i społeczeństwa. Dzieje Oddziału Łódzkiego Polskiego Towa- rzystwa Historycznego 1927 – 2007, pod redakcją Alicji Szymczakowej i Ma- rii Nartonowicz-Kot, Łódź 2007, ss. 202 (Marcin Matusiak)...... 224 „Niepodległość” (1929 – 1939). Pismo, twórcy, środowisko, pod redakcją Pawła Samusia, Płock 2007, ss. 305 (Piotr Kilańczyk)...... 228 Czas przeszły – ciągle obecny. Powroty. Historia, wspomnienia, dokumenty pod redakcją Juliana Baranowskiego i Zbigniewa Onufrzaka, Łódź 2007, ss. 344 (Paulina Adryańczyk-Linard)...... 231 Tadeusz Grabarczyk, Tadeusz Nowak, Mieszczanie wieluńscy do początków XVI wieku. Biogramy, Łódź – Wieluń 2008, ss. 287 (Tomasz Pietras)...... 234

SPRAWOZDANIA

Sprawozdanie z konferencji I Toruńskie Konfrontacje Archiwalne. Archiwistyka na uniwersytetach, archiwistyka w archiwach, Toruń, 6 – 7 XII 2007 r. (Ilona Florczak)...... 241 Wystawa pt. „Warszawski szyk” w Muzeum Herbsta – Oddziale Muzeum Sztuki w Łodzi, Łódź, 31 I – 24 III 2008 r. (Przemysław Waingertner)...... 244 Spotkanie panelowe pt. „Między rozwagą a romantycznością. Kobieta w począt- kach nowoczesności”, Łódź, 20 II 2008 r. (Przemysław Waingertner)...... 245 Sprawozdanie z I Łódzkiej Wiosny Młodych Historyków, Łódź, 16 – 18 V 2008 r. (Monika Bielerzewska, Karolina Sikała), ...... 246 Sesja naukowa i wystawa 220 lat Tomaszowa Mazowieckiego, Tomaszów Mazo- wiecki, 16 IX 2008 r. (Andrzej Wróbel)...... 247 III Kongres Mediewistów Polskich, Łódź, 22 – 24 IX 2008 r. (Agata Kaczmarek, Krzysztof Latocha)...... 251 Sprawozdanie z konferencji Kształcenie archiwistów i zarządców dokumentacji w kontekście wdrażania Procesu Bolońskiego, Lublin, 23 – 24 X 2008 r. (Ilona Florczak)...... 255 Sprawozdanie z prac Klubu Historycznego im. Stefana Roweckiego „Grota” w Pa- bianicach (Przemysław Stępień)...... 258

PRO MEMORIA

Andrzej Urbaniak (1953 –2008), (Jerzy Pawlak)...... 263

LISTY DO REDAKCJI

W odpowiedzi Panu prof. Stanisławowi Zajączkowskiemu na recenzję książki Chełmo. Zarys dziejów do 1945 roku Tomasz Andrzej Nowak...... 267 7

CONTENTS

DISSERTATIONS AND ARTICLES

Tomasz Pietras, In the Matter of Origin of Sulima Familly form Łęczyca...... 11 Jarosław Kita, Owners of Bąkowa Góra in XIXth century. Contribution to turno- ver of estate in Polish Kingdom...... 41 Leszek Olejnik, The Press of Polish Socialist Party in Łódź in years 1899-1948...... 55 Włodzimierz Kozłowski, The Commanders of the 28th Rifl emen of Kaniów Regi- ment (Łódź) 1918 – 1939. The Attempt to Characteristic...... 79 Witold Jarno, The Origin and Structure of Łódź Military District Headquarter in Warpath in the First Half of 1945...... 109 Ewa Witkowska-Urban, The Participation of Stefan Truchim in Creation and Devel- opment of Łódź Academic Center...... 123

MINOR WORKS AND MATERIALS

Alicja Szymczak, The Medieval Book of Village Majors and Councils in Łódź...... 135 Zdzisław Włodarczyk, The Controversy Regarding the Construction of Synagogue in Wieluń ...... 147 Tomasz Olszacki, The Castle of Besiekiery – Selected Elements of Build-up in Written, Iconography and Exploratory Sources...... 157 Anna Kaniewska, The Basic Principles and Organization of Disclosement of Ar- chival Materials and Registry Information Support in State Archives of Łódź ...... 175 Documents of Secret Police In Łódź about June Events in Poznań Reaction Citi- zens of Łódź – Elaboration and Preparation by Łukasz Jastrząb ...... 187

REVIEWS AND NOTES

Tomasz Suma, Urzędnicy pocztowi w Królestwie Polskim 1815 – 1871. Słownik biografi czny, Warszawa 2005, ss. 384 (Krzysztof Tomasz Witczak)...... 199 Irena Mamczak-Gadkowska, Archiwa państwowe w II Rzeczypospolitej, Poznań 2006, ss. 432 (Ilona Florczak)...... 204 Kutnowskie Zeszyty Regionalne, t. XI, Kutno 2007, ss. 590 (Jerzy Pawlak)...... 208 Rocznik Wieluński, t. 7, Wieluń 2008, ss. 208 (Tadeusz Grabarczyk)...... 214 Zeszyty Radomszczańskie, t. I, Radomsko 2007, ss. 204 (Tadeusz Grabarczyk)...... 216 Włodzimierz Kozłowski, Generalski konterfekt. Biografi a zbiorowa dowódców częstochowskiej 7 Dywizji Piechoty 1921 – 1939, Łódź 2007, ss. 565 (Krzysz- tof Lesiakowski)...... 218 W służbie historii i społeczeństwa. Dzieje Oddziału Łódzkiego Polskiego Towa- rzystwa Historycznego 1927 – 2007, pod redakcją Alicji Szymczakowej i Marii Nartonowicz-Kot, Łódź 2007, ss. 202 (Marcin Matusiak)...... 224 8

„Niepodległość” (1929 – 1939). Pismo, twórcy, środowisko, pod redakcją Pawła Samusia, Płock 2007, ss. 305 (Piotr Kilańczyk)...... 228 Czas przeszły – ciągle obecny. Powroty. Historia, wspomnienia, dokumenty pod redakcją Juliana Baranowskiego i Zbigniewa Onufrzaka, Łódź 2007, ss. 344 (Paulina Adryańczyk-Linard)...... 231 Tadeusz Grabarczyk, Tadeusz Nowak, Mieszczanie wieluńscy do początków XVI wieku. Biogramy, Łódź – Wieluń 2008, ss. 287 (Tomasz Pietras)...... 234

REPORTS

The Report from Conference „First Archival Confrontations in Toruń”. Archi- vist in Universities, Archivist in Archives, Toruń 6-7 December 2007 (Ilona Florczak)...... 241 The Exhibition „ Style” in Herbst Museum – Branch of Lódź Art Museum, Łódź, 31 January 2008. (Przemysław Waingertner)...... 244 The Panel „Between Sense and Sensibility. A Woman in Dawn of Modernity”, Łódź 20 February 2008 (Przemysław Waingertner)...... 245 The Report from First Łódź Spring of Young Historians, Łódź, 16 – 18 May 2008 (Monika Bielerzewska, Karolina Sikała), ...... 246 The Scientifi c Session and Exhibition 220 Years of Tomaszów Mazowiecki, Toma- szów Mazowiecki, 16 IX 2008 r. (Andrzej Wróbel)...... 247 III Congress of Polish Medieval Historians, Łódź, 22 – 24 IX 2008 r. (Agata Kaczmarek, Krzysztof Latocha)...... 251 The Report from Conference Education of Archivists and Administrators of Docu- mentation in the Light of Introduction to Bologna Process, Lublin, 23 – 24 X 2008 r. (Ilona Florczak)...... 255 The Report from Works of Historical Club by Name of Stefan Rowecki „Grot” in Pabianice, (Przemysław Stępień)...... 258

PRO MEMORIA

Andrzej Urbaniak (1953 –2008), (Jerzy Pawlak)...... 263

LETTERS TO EDITORS

The Answer to Mr Prof. Stanisław Zajączkowski for Report about Tomasz Andrzej Nowak Book Chełmo. Zarys dziejów do 1945 roku (Chełmo. The Outline of History up to 1945)...... 267 9

Содержание

НАУЧНЫЕ РАБОТЫ И СТАТЬИ

Томаш Петрас, Проблема происхождения Сулимов ленчицких...... 11 Ярослав Кита, Владельцы Бонковой Горы в XIX в. Очерк об обороте земель- ными владениями в Польском Царстве...... 41 Лешэк Ольэйник, Печать Польской Социалистической Партии в Лодзи в 1899-1948 гг...... 55 Влодзимеж Козловски, Koмандиры 28 Полка Каневских Стрелков (Лодзь) в 1918-1939 гг. Попытка характеристики...... 79 Витольд Ярно, Возникновение и структура командования Военного Округа Лодзь в военных отношениях в первой половине 1945 г...... 109 Эва Витковска-Урбан, Участие Стэфана Трухима в создании и развитии лод- зинского академического центра...... 123

НЕБОЛЬШИЕ РАБОТЫ И МАТЕРИАЛЫ

Алиця Шымчак, Средневековая войтовско-советская книга Лодзи...... 135 Здзислав Влодарчык, Разногласия вокруг строительства синагоги в Велюне...... 147 Томаш Ольшацки, Замок в Бэсекерках – избранные элементы застройки в изображении письменных и иконографических источников а также новых местных исследований...... 157 Анна Каневска, Основные принципы и организация открывания доступа ар- хивных материалов а также учетно-информационная помощь в Государ- ственном Архиве в Лодзи...... 175 Документы лодзинского управления госбезопасности относящиеся отзыва жителей Лодзи на события Познаньского Июня 1956 г. – обработал и под- готовил Лукаш Ястжомб...... 187

РЕЦЕНЗИИ И ЗАПИСКИ

Tomasz Suma, Urzędnicy pocztowi w Królestwie Polskim 1815 – 1871. Słownik biografi czny, Warszawa 2005, ss. 384 (Кжыштоф Томаш Витчак)...... 199 Irena Mamczak-Gadkowska, Archiwa państwowe w II Rzeczypospolitej, Poznań 2006, ss. 432 (Ильона Фльорчак)...... 204 Kutnowskie Zeszyty Regionalne, t. XI, Kutno 2007, ss. 590 (Ежы Павльак). ... 208 Rocznik Wieluński, t. 7, Wieluń 2008, ss. 208 (Тадэуш Грабарчык)...... 214 Zeszyty Radomszczańskie, t. I, Radomsko 2007, ss. 204 (Тадэуш Грабарчык). .. 216 Włodzimierz Kozłowski, Generalski konterfekt. Biografi a zbiorowa dowódców częstochowskiej 7 Dywizji Piechoty 1921 – 1939, Łódź 2007, ss. 565 (Кжыш- тоф Лесяковски)...... 218 10

W służbie historii i społeczeństwa. Dzieje Oddziału Łódzkiego Polskiego Towarzystwa Historycznego 1927 – 2007, pod redakcją Alicji Szymczakowej i Marii Nartonowicz-Kot, Łódź 2007, ss. 202 (Марцин Матусяк)...... 224 „Niepodległość” (1929 – 1939). Pismo, twórcy, środowisko, pod redakcją Pawła Samusia, Płock 2007, ss. 305 (Петр Киляньчык)...... 228 Czas przeszły – ciągle obecny. Powroty. Historia, wspomnienia, dokumenty pod redakcją Juliana Baranowskiego i Zbigniewa Onufrzaka, Łódź 2007, ss. 344 (Паулина Адрыаньчык-Линард)...... 231 Tadeusz Grabarczyk, Tadeusz Nowak, Mieszczanie wieluńscy do początków XVI wieku. Biogramy, Łódź – Wieluń 2008, ss. 287 (Томаш Петрас)...... 234

ХРОНИКА

Отчет из конференции I Торуньские Архивные Сопставления. Архивоведение в университетах, архивоведение в архивах, Торунь, 6-7 XII 2007 г. (Ильона Фльорчак)...... 241 Выставка „Варшавский шик” в Музее Хэрбста - Отделение Музея Исскуства в Лодзи, Лодзь 31 I - 24 III 2008 (Пжэмыслав Ваингэртнэр)...... 244 Тематическая дискуссия „ Между благоразумием и романтичностью. Женщина вначале современности”, Лодзь 20 II 2008 г. (Пжэмыслав Ваигэртнер)...... 245 Отчет из I Лодзинской Весны Молодых Историков, Лодзь, 16-18 V 2008 г. (Моника Бележэвска, Каролина Сикала)...... 246 Научная сессия и выставка 220 лет Томашова Мазовецкого, Томашув Мазовецки, 16 IX 2008 г. (Анджей Врубэль)...... 247 Конгресс Польских Историков Средневековья, Лодзь, 22-24 IX 2008 г. (Агата Качмарэк, Кжыштоф Латоха)...... 251 Отчет из конференции „Обучение архтвистов и управляющих документцией в контексте внедрения Болонского Процесса”, Люблин, 23 - 24 X 2008 г. (Ильона Фльорчак) ...... 255 Отчет из деятельности Исторического Клуба им. Стэфана Ровэцкого „Грота” в Пабяницах (Пжэмыслав Стемпень)...... 258

PRO MEMORIA

Анджэй Урбаняк (1953 - 2008), (Ежы Павльак) ...... 263

ПИСЬМА В РЕДАКЦИЮ

Ответ Господину проф. Станиславу Зайончковскому на рецензию книги „Chełmo. Zarys dziejów do 1945 r.” Томаш Анджей Новак ...... 267 11

ROZPRAWY I ARTYKUŁY

Tomasz Pietras (Łódź)

W KWESTII POCHODZENIA SULIMÓW ŁĘCZYCKICH

Sulimowie to niezbyt liczny polski ród rycerski, jednak dosyć dobrze znany, zwłasz- cza dzięki działalności Zawiszy Czarnego z Garbowa, najsławniejszego rycerza polskie- go średniowiecza. Na temat pochodzenia i początków rodu Sulimów nie napisano dotąd zbyt wiele. W dodatku wysunięte przez różnych autorów hipotezy wyraźnie sobie prze- czą, nawet tezy tego samego autora1. W 1910 r. wybitny polski mediewista i genealog Władysław Semkowicz w artykule pt. O początkach rodu Sulima, zaprezentował swoją oryginalną hipotezę na temat najstarszych przedstawicieli Sulimów, wywo- dząc ich od biskupa poznańskiego Cherubina2. Kwestię początków rodu Sulimów i genealogię pierwszych Sulimów małopolskich badali także późniejsi historycy, m.in. Krzysztof Mosingiewicz (1982)3, Franciszek Sikora (1994)4 oraz Tomisław Giergiel (2004)5. Biogramy najstarszych historycznych Sulimów noszących „ro- dowe” imię Strzesz, autorstwa Janusza Bieniaka, Jana Wroniszewskiego oraz Alicji Szymczakowej, trafi ły niedawno do Polskiego Słownika Biografi cznego (2007)6.

1 W. Semkowicz, Włodycy polscy na tle porównawczym słowiańskiem, „Kwartalnik Historyczny”, R. XXII, 1908, s. 607 – hipoteza o śląskim pochodzeniu Sulimów małopolskich; tenże, O początkach rodu Sulima, „Mie- sięcznik Heraldyczny”, R. III, 1910, nr 1, s. 4-8 – hipoteza o wielkopolskim pochodzeniu Sulimów. 2 Tenże, O początkach rodu Sulima…, s. 4-8. 3 K. Mosingiewicz, Imię jako źródło w badaniach genealogicznych, [w:] Genealogia – problemy metodyczne w ba- daniach nad polskim społeczeństwem średniowiecznym na tle porównawczym, pod red. J. Hertla, Toruń 1982, s. 87-89. 4 F. Sikora, Dzieje osadnictwa i własności ziemskiej w epoce staropolskiej, [w:] Wierzchosławice. Dzieje wsi i gminy, pod red. F. Kiryka i Z. Ruty, Kraków 1994, passim. 5 T. Giergiel, Rycerstwo ziemi sandomierskiej. Podstawy kształtowania się rycerstwa sandomierskiego do połowy XIII wieku, Warszawa 2004, passim. 6 J. Bieniak, Strzesz (Strzeżysław) (zm. po 1152), możnowładca, PSB, t. 45, z. 184, Warszawa-Kraków 2007, s. 51-52; tenże, Strzesz (zm. po 1230), podkomorzy księżnej opolskiej Wioli, tamże, s. 53; J. Wroniszewski, Strzesz (zm. po 1235), cześnik sandomierski, ibidem, s. 53-54; tenże, Strzesz (Strzeszek, Strechlaus, Strezlaus, Strezco) (zm. 1284/5), kasztelan połaniecki, tamże, s. 54-55; tenże, Strzesz (zm. po 1346), podsędek sandomierski, tamże, s. 55; A. Szymczakowa, Strzeszek (Strzeżek) (zm. po 1255), wojski, cześnik łęczycki, kasztelan spicymierski, tamże, s. 56-58. 12

J. Bieniak opracował także biogram biskupa kujawskiego Wolimira, prawdopodob- nie również pochodzącego z tego rodu7. W artykule tym chciałbym przeanalizować wzmianki źródłowe i poglądy literatury przedmiotu na temat pochodzenia rodu Sulimów, ustosunkowując się do nich i, niejako przy okazji, prezentując biogra- my hipotetycznych pierwszych rodowców. Nieliczne wzmianki źródłowe spróbuję zweryfi kować i uzupełnić przy pomocy pomocniczych kryteriów genealogicznych - majątkowego, imionowego oraz danych toponomastycznych. Celem artykułu jest próba wskazania, gdzie mogło znajdować się najstarsze, wczesnośredniowieczne gniazdo rodowe Sulimów oraz prześledzenie kierunków i okoliczności politycz- nych ich migracji do innych dzielnic Polski w XII-XIII w. Przyjąłem rzeczowy, geografi czny porządek narracji w celu rekonstrukcji kolejnych etapów rozsiedlenia rodzin herbu Sulima w poszczególnych dzielnicach Polski. Nieco uwagi poświęcę na koniec antenatom Sulimów osiadłych w ziemi łęczyckiej, których najważniej- szą rodzinę – Oporowskich z Oporowa – można zaliczyć do elity możnowładczej Królestwa Polskiego w XV i początkach XVI w.

Kryterium heraldyczne.

Kryterium heraldyczne nie jest szczególnie przydatne do badań nad początka- mi rodu Sulimów w XII-XIII w., ponieważ najstarsze przedstawienia ikonografi cz- ne tego herbu pochodzą dopiero z połowy XIV stulecia8. Herb Sulima znajdziemy na odciskach pieczęci przedstawicieli kilku rodzin małopolskich. Były to pieczęć kustosza kolegiaty św. Michała na Wawelu - Franciszka z około 1325 r., użyta w 1352 r. przez Zawiszę Gamrata z Kowali9, oraz dwie pieczęcie podsędka krakow- skiego Andrzeja z Wawrowic - sygnet z około 1360 r. i pieczęć herbowa okrągła z lat 1370-138110. Barwy herbu Sulima pojawiają się w źródłach po raz pierwszy około 1415 roku w Księdze brackiej świętego Krzysztofa na Arlbergu w Tyrolu11. Do bractwa tego, opiekującego się podróżnikami przekraczającymi Alpy, przystą- pił najsławniejszy Sulimczyk - Zawisza Czarny z Garbowa. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy barwy herbu Sulima wykształciły się już wcześniej w Polsce, czy to raczej sam Zawisza przyjął czarną barwę połuorła, na wzór godła cesarza Zyg-

7 J. Bieniak, Wolimir (?-1275) biskup włocławski, [w:] Zasłużeni dla Włocławka (XIII-XX wiek), pod red. M. Wojciechowskiego, Włocławek 1991, s. 217-218; tenże, Wolimir h. Sulima (zm. 1275), bp kujawski, [w:] Słow- nik biografi czny Pomorza Nadwiślańskiego, suplement I, pod red. Z. Nowaka, Gdańsk 1998, s. 351-353. 8 Kwestią źródeł do heraldyki Sulimów, różnymi odmianami tego herbu oraz ewolucją jego formy heraldycz- nej od XIV do XVI w. zająłem się szczegółowo w odrębnym artykule: T. Pietras, Sulima - herb Oporowskich i jego ewolucja do końca XVI wieku, [w:] Oporów. Stań badań. Materiały sesji naukowej zorganizowanej z okazji 50. rocznicy Muzeum w Oporowie 22 listopada 1999 roku, pod red. G. Kin-Rzymkowskiej, Oporów 2000, s. 79-106. 9 KDMK, cz. 1, Kraków 1879, nr XXVII, s. 31-32. 10 F. Piekosiński, Pieczęcie polskie wieków średnich, cz. I: Doba piastowska, Kraków 1899, nr 419, fi g. 282, s. 235; tamże, nr 507, fi g. 318, s. 264. 11 H. Polaczkówna, Księga bracka św. Krzysztofa na Arlbergu w Tyrolu, „Miesięcznik Heraldyczny”, R. X, 1931, s. 126. 13 munta Luksemburskiego, na którego służbie spędził wiele lat12, albo tyrolski minia- turzysta upodobnił polski herb rycerski do lepiej mu znanych wzorów niemieckich i śląskich (orzeł ma tu śląską przepaskę). Rycerska sława Zawiszy spopularyzowała przyjęte barwy herbu wśród jego współrodowców w kraju. Autor pierwszego polskiego herbarza - Klejnotów, tworzący w latach 60. XV w. (Jan Długosz lub któryś z jego uczniów)13, obok opisu herbu Sulima, przedstawił również swoją hipotezę na temat pochodzenia tego rodu i krótką charakterystykę jego członków: “Ex Alemania genus ducens, cuius viri animosi et honorum cupi- di, inter quos sub nostra etate Zauissius de Garbow Niger dictus magna excellen- cia claruit”14. Niemal od chwili powstania, Klejnoty stały się najpopularniejszym w Polsce utworem o charakterze heraldycznym. Autorzy późniejszych herbarzy nie uzupełnili niestety opisu herbu Sulima legendą heraldyczną objaśniającą pocho- dzenie herbu i rodu, powtarzając jedynie opinie Długosza15. Tym samym tropem co Długosz poszedł dwa wieki później sarmacki heraldyk Kasper Niesiecki: “Suli- ma (...) herb do Polski z Niemiec przyniesiony, gdzie go wg MS. o Famil. Pruskich Slomff zowią, a stąd urosła sławna familia Comitum Solimensium et Dinastarum in Braunfels Mintzenberg ac Sonnenvald (...)”16.Wśród herbów niemieckich moż- na wskazać także inne przypominające herb Zawiszy Czarnego, np. herb XVIII– wiecznej saskiej rodziny Klinkicht von Clingenau17, symbolika orła należała bo- wiem do najpopularnejszych w heraldyce. Z badań genealogicznych nie widać wśród XII i XIII-wiecznych protoplastów Sulimów napływowego rycerstwa niemieckiego18, zaś kryterium imionowe wska- zuje raczej na słowiańskie korzenie tego rodu19. Trzeba więc uznać, że podobień- stwa w heraldyce Sulimy i wielu herbów niemieckich to jedynie dowód na kontak-

12 D. Dvořáková, Poliaci na dvore Žigmunda Luxemburského, „Historický Ústav Slovenskej Akadémie Vied. Historické Štúdie”, t. 40, 1999, s. 27-30. Zawisza Czarny z Garbowa przebywał na służbie Zygmunta Luksembur- skiego z przerwami przez wiele lat – od 1408 do 1428 r. 13 O autorstwie Klejnotów zob. M. Cetwiński, Wokół „Klejnotów”, [w:] Genealogia. Studia nad wspólnotami krewniaczymi i terytorialnymi w Polsce średniowiecznej na tle porównawczym, pod red. J. Hertla i J. Wroniszew- skiego, Toruń 1987, s. 127-148; P. Dymmel, Problem autorstwa „Klejnotów” przypisywanych Janowi Długoszowi, „Rocznik Polskiego Towarzystwa Heraldycznego”, t. I (XII), 1993, s. 59-76; tenże, Pierwsza redakcja najstarsze- go herbarza polskiego, [w:] Ludzie i herby w dawnej Polsce, pod red. P. Dymmela, Lublin 1995, s. 89-114. 14 Klejnoty Długoszowe, wyd. M. Friedberg, „Rocznik Polskiego Towarzystwa Heraldycznego”, t. X, 1930, s. 66. 15 Herby rycerstwa polskiego przez Bartosza Paprockiego zebrane i wydane r. p. 1584, wyd. K. J. Turowski, Kraków 1858, s. 580; Herbarz polski Kaspra Niesieckiego S. J. Powiększony dodatkami z późniejszych autorów, rękopismów, dowodów urzędowych, wyd. J. N. Bobrowicz, t. VIII, Lipsk 1841, s. 562-563. 16 Herbarz polski Kaspra Niesieckiego..., t. VIII, s. 562. Herb tej rodziny pruskiej był czwórdzielny, a godłem w jednym z pól tarczy było pół czarnego orła. Wspomniany herb niemiecki nie miał, moim zdaniem, nic wspólne- go z Sulimą, zaś pół czarnego orła to ślad powiązań genealogicznych hrabiowskiej rodziny pruskiej. 17 Allgemeines Wappenbuch enthaltend die Wappen aller Fűrsten, Grafen, Barone, Edelleute, Städte, Stifter und Patrizier. Ein Hand- und Musterbuch..., Gőrlitz 1846, nr 177, s. 41. Herb ten był, podobnie jak Sulima, dwu- dzielny w pas. W górnym złotym polu znajdował się czarny połuorzeł, zaś w dolnym, błękitnym polu, zamiast trzech kamieni Sulimy – dwie złote ośmioramienne gwiazdy oraz między nimi czerwony klin, w którym - srebrna lilia. Klejnot przedstawiał pół czarnego orła ze srebrną lilią na piersi i dwoma złotymi gwiazdami na skrzydłach. 18 Zob. np. T. Jurek, Obce rycerstwo na Śląsku do połowy XIV wieku, Poznań 1996. 19 W XIII w. występują wśród Sulimów takie imiona jak: Strzesz, Budzisław, Wawrzyniec, Dobiesław, Wierz- chosław, Krzczon, Klemens, Jakub, Iwo i Stefan. Zob. np. - W. Taszycki, Najdawniejsze polskie imiona osobowe, Kraków 1925, s. 98. 14 ty kulturalne poszczególnych członków tego rodu z Niemcami i tamtejszą kulturą rycerską w okresie późniejszym, gdy herb jeszcze się kształtował. XV-wieczny au- tor Klejnotów, pisząc o pochodzeniu Sulimów z Niemiec, nie opierał się raczej na ustnej tradycji rodowej Sulimów, lecz wnioskował wyłącznie na podstawie anali- zy wyglądu samego herbu. W przypadku wielu innych opisanych tu herbów, wnio- ski o pochodzeniu noszących je rodów wysuwano wyłącznie na podstawie oglądu godła lub etymologii nazwy rodu albo klejnotu20. Nie inaczej było pewnie i w tym wypadku.

Nazwa rodowa i inne kryteria genealogiczne.

W 1397 r. w księgach ziemskich województwa łęczyckiego pojawiło się po raz pierwszy określenie nazwy badanego rodu i herbu “de cleynodio Sulima”21. Z tego samego roku pochodzi pierwsza wzmianka o rodzie Sulimów w księgach sądowych konińskich22. Jak wynika z badań J. Bieniaka i J. Pakulskiego, te nomina genealo- giae czołowych polskich rodów rycerskich kształtowały się przede wszystkim w 2. połowie XIV stulecia, a zjawiskiem powszechnym stały się w 1. połowie XV w. Dotyczy to zarówno rodów starych, dwunastowiecznych, jak i tych młodszych ge- nealogicznie23. Nazwy rodowe były końcowym akcentem tworzenia się i funkcjo- nowania rodów rycerskich w Polsce. Niektóre nazwy rodowe urobiono od przy- domków rodzinnych, a inne od nazw rodowych (wsi, terytoriów). W niektórych rodach przyjęcie nazw następowało szybko, w innych przez dłuższy czas współist- niały nazwy konkurencyjne. Przyjmowaniu nazw ogólnorodowych sprzyjały kon- takty osobiste między współrodowcami z różnych dzielnic (wojny, podróże, ogól- nopolskie zjazdy w zjednoczonej monarchii). Nazwy rodowe częściej pokrywały się z zawołaniami, niż z nazwą godła (tak było i u Sulimów), choć wcale nie mu- siały być z nimi identyczne24. Nazwa rodowa Sulima musiała już być w użyciu, przynajmniej u łęczyckiej części współrodowców, co najmniej pokolenie wcześniej niż mówi o tym data pierwszych zapisek heraldycznych (1397). Od roku 1394 r. występował bowiem w źródłach Sulima z Różyc, niewątpliwy członek tego rodu. Recepcja nazwy rodowej w środowisku krewniaczym musiała poprzedzać nadanie

20 M. Cetwiński, Wokół „Klejnotów”, s. 133 i in. 21 Inscriptiones clenodiales ex libris iudicialibus palatinatus Cracoviensis, wyd. B. Ulanowski, SPPP, t. VII, cz. 3, nr 1343, s. 474. 22 KZK, ks. 1, k. 10v; Pokłosie heraldyczne, oprac. M. S. Zdzienicki i in., „Rocznik Towarzystwa Heraldycz- nego we Lwowie”, t. VI, 1921-1923, nr 1, s. 23; Wielkopolskie roty sądowe XIV-XV wieku, oprac. H. Kowalewicz, W. Kuraszkiewicz, t. V: B. Roty konińskie, Wrocław 1981, nr 19. 23 J. Bieniak, Polska elita polityczna XII wieku, cz. III D, [w:] Społeczeństwo Polski średniowiecznej, t. IX, Warszawa 2001, s. 9-54 i inne tomy - do najstarszych polskich rodów rycerskich zalicza: Lisów, Wierzbnów, Gryfi tów, Łabędzi, Porajów, Nałęczy, Awdańców, Jelitczyków, Junoszów, Toporów, Strzegomiów, Odrowążów i Powałów- Ogończyków. 24 J. Bieniak, Heraldyka polska przed Długoszem. Uwagi problemowe, [w:] Sztuka i ideologia XV wieku, Warszawa 1978, s. 167-187; J. Pakulski, Nomina genealogiae kilku rodów rycerskich średniowiecznej Polski. Geneza i recepcja, [w:] Europa środkowa i wschodnia w polityce Piastów, pod red. K. Zielińskiej-Melkowskiej, Toruń 1997, s. 327-328. 15 takiego imienia Sulimie z Różyc jako dziecku przy narodzinach25. Nazwa rodowa Sulima, przyjęta najpierw w Wielkopolsce i ziemi łęczyckiej, dzięki kontaktom międzydzielnicowym ówczesnego rycerstwa została rychło zaakceptowana także przez współrodowców osiadłych w innych dzielnicach Królestwa Polskiego. Wczesnośredniowieczne początki rodu Sulimów giną w pomroce dziejów. Są one szczególnie trudnym i niewdzięcznym tematem badawczym nie tylko ze względu na ubóstwo źródeł z XII-XIV w., lecz także z uwagi na specyfi kę tego rodu. W momencie, kiedy kilku przedstawicieli Sulimów, wraz ze swoimi rodzi- nami, zaczęło odgrywać pewną rolę polityczną i liczyć się wśród, przynajmniej lo- kalnych, elit możnowładczych26, pozostawiając po sobie więcej śladów w źródłach, tzn. począwszy od końca XIV w., ród ten był już znacznie rozrodzony i rozproszo- ny. Tylko o późniejszych kujawskich27, a z dużą dozą prawdopodobieństwa – tak- że mazowieckich28 i lubelskich rodzinach herbu Sulima, możemy powiedzieć jako o wyniku migracji i układów matrymonialno-majątkowych z okresu późnego śre- dniowiecza. Rodziny gnieźnieńsko-kaliskie, łęczyckie i krakowsko-sandomierskie były już od dawna osiadłe. Na terenie wymienionych ziem można wskazać nie jed- no, ale przynajmniej kilka starych gniazd rodowych Sulimów29. Kryterium mająt- kowe, chyba podstawowe w badaniach genealogicznych, tutaj tylko w niewielkim stopniu może spełnić swe zadanie, nie wiadomo bowiem, które miejscowości, a na- wet powiat, należałoby uznać za hipotetyczne gniazdo rodu i próbować odszukać wśród ich dziedziców protoplastów późniejszych rodzin. Nieuchwytne w źródłach są transakcje majątkowe, czy koligacje rodzinne, w wyniku których owe miejsco- wości weszły w skład posiadłości rodowych Sulimów. Brak nazwisk w tym okresie, obok luk w źródłach, praktycznie uniemożliwia śledzenie losów poszczególnych rodzin w poszukiwaniu ich pierwotnego gniazda. Kryterium imionowe, krytykowane przez przedstawicieli toruńskiej szkoły gene- alogicznej30 oraz innych współczesnych historyków31, jednak siłą rzeczy wykorzy- stywane jako podstawowe, zwłaszcza dla okresów wcześniejszych, gdy zawodzą inne metody, nie daje dla rodu Sulimów zbyt wielu możliwości. Imię Zawisza,

25 Słownik staropolskich nazw osobowych, pod red. W. Taszyckiego, t. V, Wrocław 1977-1980, s. 248-249; J. Bieniak, Heraldyka polska…, s. 183-184. 26 Myślę tu przede wszystkim o: cześniku krakowskim i staroście lubelskim Włodku z Charbinowic, kasztela- nie sądeckim i wojnickim Zawiszy Gamracie z Kowali oraz wojewodzie łęczyckim Mikołaju z Oporowa. 27 Kujawskie gałęzie rozrodzonej łęczyckiej rodziny Oporowskich herbu Sulima. 28 Wzmianki o wielkopolskim pochodzeniu mazowieckich rodzin herbu Sulima – Gralewskich i Gocłow- skich, zob. S. Uruski, Rodzina. Herbarz szlachty polskiej, wyd. A. A. Kosiński, A. Włodarski, t. IV, Warszawa 1904, s. 216, 359. 29 Były to: Budzisław koło Kleczewa, Kruchowo, Charbowo, Łagiewniki Kościelne, Ułanowo, Miedzianów i Jaroszewice w województwie kaliskim oraz Oporów, Oporówek, Chodów, Krzyżanów, Goślub, Sławoszew, Da- lików, Różyce Sulimowie i Trojanowe, Dobra, Maszkowice i Proboszczewice w województwie łęczyckim. W Ma- łopolsce można ponadto wymienić m.in. Wierzchosławice, Wawrowice i Zassów w województwie krakowskim oraz Charbinowice, Klimontów i Garbów w województwie sandomierskim. 30 J. Bieniak, Rozmaitość kryteriów badawczych w polskiej genealogii średniowiecznej, [w:] Genealogia – problemy metodyczne w badaniach nad polskim społeczeństwem średniowiecznym na tle porównawczym, pod red. J. Hertla, Toruń 1982, s. 131-148. 31 M. Cetwiński, „Rody” piastowskiej „marchii zachodniej”. Władysław Semkowicz o średniowiecznym ry- cerstwie śląskim, „Genealogia. Studia i Materiały Historyczne”, t. 3, 1993, s. 83-94. 16 za sprawą słynnego rycerza z Garbowa, powtarzało się jedynie w jego rodzinie oraz innej małopolskiej gałęzi Sulimów – Gamratów, z rzadka tylko pojawiając się wśród rodzin łęczyckich (Zawisza z Woli Oporowskiej). Zapewne było ono więc imieniem kognatycznym, przejętym w ciągu XIV w. od Porajów32 lub Dębnów – małopolskich sąsiadów Sulimów33. Wspólne z Łabędziami jest stosowane przez Sulimów imię Włodzimierz - Włodek. Imienia Krystyn – Krzczon, oprócz małopol- skich rodzin Sulimów, używali także członkowie rodów Łabędziów oraz Dryjów34. Imię Dobiesław Sulimowie przejęli zapewne w XIII w. od Odrowążów, podobnie jak imiona Budzisław i Sąd, stosowane w wielkopolskich i łęczyckich rodzinach Sulimów w XIV-XV w.35 Imię Wierzchosław, powtarzające się kilkakrotnie w XIII i XIV w. w małopolskiej rodzinie Sulimów Charbinowskich, można uznać za ich imię rodowe, dosyć szybko wyszło ono jednak z użycia. Nie znamy przykładów jego stosowania w rodzie Sulimów poza Małopolską. Imię Bogusław - Bogusz po- wtarzało się przede wszystkim wśród Sulimów łęczyckich, a rzadsze było w in- nych liniach rodu. Często powtarzały się wśród członków różnych rodzin Sulimów imiona chrześcijańskie: Jan, Mikołaj, Piotr, Wojciech, Stanisław, Jakub, Andrzej, Maciej, Marcin i Stefan. Należały one jednak do imion bardzo popularnych wśród rycerzy różnego pochodzenia i z tego względu nie nadają się do śledzenia w źró- dłach pierwszych przedstawicieli Sulimów. To samo można powiedzieć o imieniu Wawrzyniec36. Jedyny wyjątek wśród imion rodowych Sulimów to imię Strzeszek – Strzesz, pochodzące zapewne od Strzeżymir czy Strzeżysław. Imię to powtarzało się w rodzie Sulimów od XII do XV w. i to zarówno wśród rodzin małopolskich, jak i wielkopolskich. W dodatku jest ono charakterystyczne, nietypowe i dosyć rzadkie, a przez to łatwe do wyśledzenia w źródłach. Imię Strzesz wystąpiło po raz pierwszy już w bulli gnieźnieńskiej z 1136 r., jako imię kmiecia – założyciela wsi Strzeszko- wice37. Wiemy o istnieniu wielu wsi o podobnych nazwach w zachodniej – poznań-

32 S. Kozierowski, Ród Porajów - Różyców, „Rocznik Polskiego Towarzystwa Heraldycznego we Lwowie”, t. 9, 1928-1929, s. 103, 107-108. Imię Zawisza w rodzie Porajów występuje co najmniej od 2 poł. XIII w.; W. Ku- jawski, Krzesław z Kurozwęk jako wielki kanclerz koronny i biskup włocławski, Warszawa 1987, s. 33 i n. Zawisza Czestkowicz, podkoniuszy i chorąży sandomierski (1335-1341). 33 J. Pielas, Oleśniccy herbu Dębno w XVI-XVII wieku. Studium z dziejów zamożnej szlachty doby nowożyt- nej, Kielce 2007, s. 36-37. Imię Zawisza w rodzie Dębnów pochodzi od Kurozwęckich herbu Poraj, jest efektem małżeństwa Zbigniewa z Oleśnicy z Małgorzatą z Kurozwęk zawartego około 1345 r. Podobnie mogło być i z wej- ściem tego imienia do onomastyki Sulimów. 34 J. Bieniak, Ród Łabędziów, [w:] Genealogia. Studia nad wspólnotami krewniaczymi i terytorialnymi w Pol- sce średniowiecznej na tle porównawczym, pod red. J. Hertla i J. Wroniszewskiego, Toruń 1987, s. 24 i in.; tenże, Polska elita polityczna XII wieku, cz. III d – Arbitrzy książąt – zmierzch, [w:] Społeczeństwo Polski średniowiecz- nej, t. 9, Warszawa 2001, s. 29, 39. 35 B. Śliwiński, Krąg krewniaczy biskupa krakowskiego Iwona Odrowąża, „Zeszyty Naukowe Wydziału Hu- manistycznego Uniwersytetu Gdańskiego. Historia”, nr 14, 1984, s. 51-58. Dobiesław I brat Wisława h. Odrowąż (wzm. 1206), Budzisław Budzisławic (wzm. 1236), Sąd II (wzm. 1233-1253) i inni. 36 J. S. Bystroń, Księga imion w Polsce używanych, Warszawa 1938, s. 346-347. 37 KDW, t. I, Poznań 1877, nr 7; W. Taszycki, dz. cyt., Najdawniejsze polskie imiona osobowe, „Rozprawy Akademii Umiejętności. Wydział Filologiczny”, t. LXII, 1926, nr 3; . 17 skiej części Wielkopolski38, gdzie prawie nie spotykamy w późniejszym okresie ro- dzin omawianego rodu. Używali tego imienia także członkowie innych polskich rodów, np. łęczyckich Kamionów czy Godziębów39. Fakty te wskazują na niebez- pieczeństwa w przypadku wiązania wszystkich Strzeszków i nazw wsi o pochod- nych nazwach (Strzeszkowice lub Strzyżowice), z członkami rodu Sulimów. Po- wtarzalność imion widoczna jest w dynastii Piastów trwale od końca XI w. Imiona rodowe rycerstwa są jednak zjawiskiem późniejszym. Do XIV wieku funkcje roz- poznawcze mogła bowiem spełniać pamięć genealogiczna i przydomki grup krew- niaczych40. Szukając wśród rycerzy z XII-XIII w. hipotetycznych antenatów póź- niejszych Sulimów, musimy jednak oprzeć się głównie na tym kryterium.

Hipoteza wielkopolska.

Autorem tej hipotezy jest, wspomniany już we wstępie artykułu Władysław Semkowicz41. Za protoplastę Sulimów, zarówno wielkopolskich, jak i małopol- skich, uznał on niejakiego Cherubina, kanclerza księcia Mieszka III Starego od około 1166 r., który następnie został biskupem poznańskim i w tej roli wystąpił po raz ostatni podczas zjazdu łęczyckiego w 1180 r.42 J. Nowacki ustalił chronologię pontyfi katu Cherubina na lata 1172-1180, co przyjęli późniejsi autorzy43. Cherubin przebywał u boku księcia Mieszka około 1168 r., na zjeździe w Jędrzejowie. Już jako biskup około 1177 r. przeszedł do przeciwnego obozu politycznego, na stronę zbuntowanego syna księcia Odona, stając się jego głównym poplecznikiem w wal- kach z ojcem44. W. Semkowicz oparł się głównie na podobieństwie imienia tego dostojnika kościelnego do nazw wsi Charbowo i Charbinowice, związanych z póź- niejszymi rodzinami herbu Sulima. Słowo Cherubin znane było XVI-wiecznej pol- szczyźnie w znaczeniu: „anioł, lub jego wizerunek, według Starego Testamentu na- leżący do najwyższego chóru anielskiego”. Nie było innego wyrazu pospolitego, od którego mogła by pochodzić nazwa tych wsi45. Imię Cherubin używane było w Pol- sce już od 1. połowy XIII w. (1228 r.)46. Charbowo, pierwotnie być może Cherubo- wo, znajdowało się w powiecie gnieźnieńskim województwa kaliskiego, w parafi i

38 S. D. Kozierowski, Badania nazw topografi cznych dzisiejszej archidiecezji poznańskiej, t. II, Poznań 1916, s. 266-267; tenże, Pierwotne osiedlenie dorzecza Warty od Koła do ujścia w świetle nazw geografi cznych, „Slavia Occidentalis”, t. V, 1926, s. 204, 218; tenże, Pierwotne osiedlenie pogranicza wielkopolsko-śląskiego między Obrą i Odrą a Wartą i Bobrem w świetle nazw geografi cznych, cz. II, „Slavia Occidentalis”, t. VIII, 1929, s. 257-258. 39 J. Pakulski, Ród Godziębów w średniowiecznej Polsce. Studium genealogiczne, Toruń 2005, s. 177. 40 K. Mosingiewicz, dz. cyt., s. 81-83, 97. 41 W. Semkowicz, O początkach rodu Sulima..., s. 4-8. 42 Mistrza Wincentego Kronika Polska, tłum. K. Abgarowicz i B. Kürbis, Warszawa 1974, s. 194; S. Smolka, Mieszko Stary i jego wiek, Warszawa 1959, s. 320. 43 J. Nowacki, Dzieje archidiecezji poznańskiej, t. 2, Poznań 1964, s. 48-56; J. Dobosz, Monarchia i możni wobec kościoła w Polsce do początku XIII wieku, Poznań 2002, s. 206, 319, 336, 436. 44 M. Przybył, Mieszko III Stary, Poznań 2002, s. 125-126. 45 Słownik staropolski, pod red. S. Urbańczyka i in., t. I, Warszawa 1953-1955, s. 222; Słownik polszczyzny XVI wieku, pod red. M.R. Mayenowej, t. III, Wrocław 1968, s. 210-211. 46 Słownik staropolskich nazw osobowych, pod red. W. Taszyckiego, t. I, Wrocław 1965-1967, s. 315. 18

Kłecko47. W XV w. była to posiadłość rodowa znanej rodziny Sulimów z Łagiew- nik Kościelnych i Ułanowa, która wydała m.in. kilku prałatów gnieźnieńskich. Od nazwy wsi urobiono nazwisko Charbowski48. Znamy ze źródeł średniowiecznych np. Mikołaja Strzeszkowica z Łagiewnik Kościelnych i Ułanowa (zm. w 1419 r.) oraz Strzeszka z Ułanowa (zm. w 1440 r.)49. Nad Jeziorem Skorzęcińskim, nieda- leko należącego do Sulimów Budzisławia, znajdował się Charbin, wzmiankowany po raz pierwszy w 1425 r. S. Kozierowski wskazywał także na Charbinowice pod Bytyniem w województwie poznańskim jako wieś Stefana Cherubina, prawdopo- dobnego Sulimczyka, działającego na przełomie XIV i XV w. Interpretacja ta wyni- ka chyba tylko z podobieństwa nazwy wsi do imienia Cherubin50. Stefan Cherubin, występujący w źródłach od 1389 r., pisał się bowiem z Gorszewic i Boguszyc koło Kaźmierza w województwie poznańskim51. Boguszyce były zapewne jego wsią dziedziczną, a w pobliskich Gorszewicach był w latach 1397-1424 sołtysem. Jego bratem był Jakub, a żoną - Juta52. Nie ma jednak żadnych dowodów źródłowych na pochodzenie tego szlachcica z rodu Sulimów, np. śladów jego powiązań majątko- wych ze znanymi rodzinami tego herbu. W Charbicach w województwie łęczyc- kim, położonych nad Nerem niedaleko Lutomierska, dziedziczyli u schyłku XIV w. Przosnowie53, więc także związki tej ostatniej wsi z rodem Sulimów są wątpliwe. Małopolska wieś Charbinowice jeszcze w XIII w. określana jako Cherubinowi- cy, znajdowała się w kasztelanii wiślickiej ziemi sandomierskiej54. Nazwa tej wsi typu patronimicznego wskazuje na pochodzenie od imienia Cherubin, a jej póź- niejsza zmiana na Charbinowice jest dla językoznawców niejasna55. Już w końcu XIII w. znajdowała się ona w ręku Sulimów małopolskich56. Od nazwy wsi uro- biono nazwisko Charbinowski57. Zachował się dokument wystawiony w Krako- wie w październiku 1278 r. r., przez ówczesnego księcia krakowsko-sandomier-

47 S. Kozierowski, Badania nazw topografi cznych dzisiejszej archidiecezji gnieźnieńskiej, Poznań 1914, s. 37; tenże, Badania nazw topografi cznych na obszarze dawnej zachodniej i środkowej Wielkopolski, t. I, Poznań 1921, s. 98. 48 Słownik etymologiczno-motywacyjny staropolskich nazw osobowych, cz. 3: Odmiejscowe nazwy osobowe, oprac. Z. Kaleta, Kraków 1997, s. 21. 49 M. Czyżak, Kapituła katedralna w Gnieźnie w świetle metryki z lat 1408-1448, Poznań 2003, s. 371-372, 396-397. 50 S. Kozierowski, Pierwotne osiedlenie ziemi gnieźnieńskiej wraz z Pałukami w świetle nazw geografi cznych i charakterystycznych imion rycerskich, Poznań 1924, s. 73-74. 51 Die ältesten groβpolnischen Grodbücher, wyd. J. Lekszycki, t. 1, Leipzig 1887, nr 529, 1066, 2184, 2220, 2281; Wielkopolskie roty sądowe XIV-XV wieku, t. I: Roty poznańskie, oprac. H. Kowalewicz, W. Kuraszkiewicz, Poznań-Wrocław 1959, nr 56, 120, 194, 261, 741, 841, 843, 851, 860, 875, 890, 950, 993, 1013. 52 Słownik historyczno-geografi czny województwa poznańskiego w średniowieczu, cz. I, z. 1, Wrocław 1982, s. 80; cz. I, z. 2, Wrocław 1983, s. 181; cz. I, z. 3, Wrocław 1983, s. 546. 53 S. Zajączkowski, S.M. Zajączkowski, Materiały…, t. I, s. 40; T. Nowak, Własność ziemska w ziemi łęczyc- kiej w czasach Władysława Jagiełły, Łódź 2003, s. 229. 54 Atlas historyczny Polski. Województwo sandomierskie w drugiej połowie XVI wieku, cz. II, Warszawa 1993, s. 136. 55 M. Kamińska, Nazwy miejscowe dawnego województwa sandomierskiego, cz. 1, Wrocław 1964, s. 42. 56 F. Sikora, dz. cyt., s. 44-45. 57 Słownik etymologiczno-motywacyjny staropolskich nazw osobowych, cz. 3: Odmiejscowe nazwy osobowe, s. 21. 19 skiego Leszka Czarnego58. Władca ten poświadczył, że Katarzyna córka Stefana, a wnuczka Iwona, rodem z Wielkopolski (domina Katerina fi lia Stefani fi lij Ywonis de maiori Polonia), wraz z mężem Bogufałem, sprzedała wieś Charbinowice (tu forma: Cherubinovici), swą ojcowiznę (hereditatem suam patrimonialem), położo- ną w kasztelanii wiślickiej, za sumę 150 grzywien srebra swemu stryjowi (patruo suo), miecznikowi sandomierskiemu – komesowi Klemensowi, synowi Wawrzyń- ca, określonemu jako najwierniejszy urzędnik książęcy. Przed sprzedażą, jak mówi dokument, wspomniana Katarzyna wieś ową długo już posiadała po śmierci swego ojca. Mamy tu więc imiona kilku trzynastowiecznych Sulimów małopolskich. Zda- niem W. Semkowicza dokument ten mówi o pochodzeniu Charbinowskich herbu Sulima z dzielnicy wielkopolskiej, a dziad Katarzyny – Iwon był z pochodzenia Wielkopolaninem. Iwona, dziada Katarzyny i bliskiego krewnego miecznika Kle- mensa, uznał on za tożsamego z rycerzem Janem synem Cherubina, znanym z wie- ców skaryszowskich księżnej Grzymisławy z lat 1228 i 1230, którego stryjecznymi braćmi byli zapewne, często występujący w źródłach wraz z Janem, bracia Ramułt i Eustachy, synowie Serafi na59. Ojcem Jana - Iwona miał być właśnie, wspomnia- ny wcześniej, Cherubin, kanclerz Mieszka Starego, potem biskup poznański60. Czy można zgodzić się z tą hipotezą? Pochodzenie nazw wsi – małopolskich Charbino- wic i wielkopolskich Charbowa oraz Charbina od biblijnego miana Cherubin wyda- je się prawdopodobne. Najsłabsze strony tej teorii to dosyć dowolne utożsamienie imion Iwon i Jan oraz wskazywanie dostojnika kościelnego jako protoplasty rodu. Co prawda, w obyczajowości polskiej XII w. w pełni mieściło się jeszcze zjawisko karier synów biskupów, zwłaszcza tych pochodzących z wielkich rodów możno- władczych. Inaczej było tylko z biskupami – zakonnikami, znanymi jednak raczej z X-XI w. Jak jednak wytłumaczyć całkowite zapomnienie o protoplaście – wyso- kim dostojniku kościelnym i urzędniku książęcym przez następne pokolenia człon- ków rodu Sulimów? Nie wspominają wszak o tym herbarze, a imię Cherubin nie występowało w ogóle wśród późnośredniowiecznych Sulimów. Semkowicz błędnie interpretuje dokument z 1278 r. Dla odbiorców tego dyplo- mu ważny był bowiem nie tyle fakt pochodzenia dziada zbywczyni Charbinowic, co jej aktualne miejsce zamieszkania. To Katarzyna z Charbinowic przeniosła się do Wielkopolski, wychodząc za mąż za prawdopodobnego Wielkopolanina - Bogu- fała, a wspomnianą wieś Charbinowice, położoną z dala od swych obecnych dóbr, sprzedała stryjowi (rodzonemu albo dalszemu) - Klemensowi z Zassowa. Dziad Katarzyny, którego działalność można datować ogólnie na 1. połowę XIII w., był zapewne Małopolaninem i po matce z rodu Odrowążów uzyskał imię Iwo. Mógł on pochodzić z pokolenia równorzędnego lub młodszego w stosunku do Iwona Od- rowąża, biskupa krakowskiego (1218-1229)61. Kierunek migracji rodziny Sulimów z Charbinowic był więc odwrotny, niż przyjął to Semkowicz. Kryterium majątkowe

58 KDP, t. III, nr 56, s. 122-124. 59 KDM, t. 2, nr 395, 401. 60 W. Semkowicz, O początkach rodu Sulima…, s. 4 i n. 61 B. Śliwiński, dz. cyt., s. 49 i n. Biskup krakowski Iwo Odrowąż był synem Szawła (wzm. 1145-1146). 20 i pochodzenie nazwy rodowej Sulima pozwala jednak być może obronić hipotezę Semkowicza o pochodzeniu rodu Sulimów spod Gniezna. Nie było w dawnej polszczyźnie wyrazu pospolitego, od którego mogłaby po- chodzić nazwa rodowa Sulima, nie miała ona więc charakteru przezwiskowego62. Nazwa rodowa Sulima pochodzi zapewne od nazwy miejscowej. Takie przypadki były w średniowieczu zjawiskiem częstym. Po rozpadnięciu się w 2. połowie XIII stulecia zespołów osadniczych o wspólnych nazwach, pozostały one tylko w na- zwach rodów lub zawołaniach. Niektóre rody rycerskie, nawet przenosząc się do innych dzielnic, zachowywały w swej nazwie pamięć o pochodzeniu i pierwotnym gnieździe. Wiele rodów wzięło nazwy od dawnych dóbr głównej linii - od nazwy rzeki, jeziora, głównej osady czy ośrodka władzy. Linie te i ich dawne posiadło- ści potem często traciły swe znaczenie63. W. Semkowicz spróbował nawet wskazać wieś gniazdową Sulimów w Wielkopolsce, kierując się przesłanką, że nazwa her- bu i rodu, a zarazem zawołanie Sulima (pierwotnie być może Sulina), były typu to- pografi cznego. Owym gniazdem miałaby być, według tego autora, wieś Sulin pod Kłeckiem w powiecie gnieźnieńskim, parafi i Dębnica. Została ona po raz pierwszy odnotowana w źródłach w 1415 r.64 Nic nie wiemy o związkach tej wsi z rodem Sulimów w późniejszym okresie – była potem dziedzictwem Porajów65. Jednak jej położenie w pobliżu Sulimowych włości – Charbowa i Ułanowa czyni tę hipote- zę mimo to prawdopodobną. Ta druga część teorii Semkowicza jest wyraźnie go- rzej udokumentowana źródłowo. Możemy wskazać o wiele więcej wsi o podobnej nazwie (np. Sulimów, Sulim) i to w tych stronach Wielkopolski, skąd nie wywo- dzili się Sulimowie (np. pogranicze śląskie)66 oraz w Kaliskiem, gdzie ich później spotykamy67. Najprawdopodobniej nazwy te rzeczywiście są odimienne, lecz po- chodzą od któregoś z dosyć popularnych imion, choćby kmiecych, znanych z bulli gnieźnieńskiej z 1136 r., np. Sulirad, Sulisław, Sulistryj, Suliwuj, Sulidziad i itp., które dają zdrobnienie Sulim. Tak było w przypadku innego Sulimowa – Sulinowa pod Żninem w parafi i Gorzyce, którego nazwę urobiono od imienia68. Imię Sulim (Zulim) można spotkać w polskich źródłach jako imię kmieci już od 1204 r.69. Tego typu imion słowiańskich używali zarówno kmiecie, jak i rycerze różnych rodów.

62 Słownik staropolski, pod red. S. Urbańczyka i in., t. VIII, Wrocław 1977, s. 502-503. 63 T. Wasilewski, Topografi czne nazwy rodowe w Polsce średniowiecznej i ich znaczenie dla badań nad ge- nezą rodów, [w:] Genealogia. Studia nad wspólnotami krewniaczymi i terytorialnymi w Polsce średniowiecznej na tle porównawczym, pod red. J. Hertla i J. Wroniszewskiego, Toruń 1987, s. 111-112. Autor nie podaje jednak przykładu Sulimy jako nazwy topografi cznej. 64 K.J. Hładyłowicz, Zmiany krajobrazu i rozwój osadnictwa w Wielkopolsce od XIV do XIX wieku, Lwów 1932, s. 119. 65 S. Kozierowski, Badania nazw topografi cznych na obszarze dawnej zachodniej i środkowej Wielkopolski, t. II, Poznań 1922, s. 370. 66 Tenże, Pierwotne osiedlenie pogranicza..., s. 258. 67 Tenże, Badania nazw topografi cznych na obszarze dawnej wschodniej Wielkopolski, s. 153 – Sulimów w parafi i Chlebowo nad strugą Białoś w powiecie kaliskim. 68 Tenże, Badania nazw topografi cznych na obszarze dawnej zachodniej i środkowej Wielkopolski, t. II, s. 370. 69 Słownik staropolskich nazw osobowych, pod red. W. Taszyckiego, t. V, Wrocław 1977-1980, s. 248. 21

Podobne do wymienionych imię Suł - Sułek - Sulisław znane było u Toporów70. Od- imienne, wtórnie odmiejscowe pochodzenie nazwy rodu Sulimów wydaje się bar- dzo prawdopodobne71. Co ciekawe, w Sandomierskiem, gdzie od co najmniej XIII wieku znajdowały się dobra rodowe Sulimów, nie ma żadnej miejscowości, której nazwa nawiązuje do nazwy herbowej Sulima72. Potwierdza to hipotezę o pochodze- niu badanego rodu z Wielkopolski lub Polski Środkowej. W dokumencie fundacyjnym klasztoru cystersów w wielkopolskim Łeknie z 1152 lub 1153 r., wśród świadków fundacji Zbyluta spotykamy m.in. komesa Strzesza (forma Ztresone)73. Jest to drugie zanotowane przez źródła wystąpienie rycerza o tym imieniu, który pojawił się wśród Wielkopolan w dzielnicy Mieszka Starego. Świadków tego nadania uważa się za przedstawicieli ówczesnego moż- nowładztwa wielkopolskiego, blisko współpracujących z księciem Mieszkiem na początku jego panowania74. Tytuł komes, którym określono wszystkich świadków tego nadania, był wieloznaczny. Stosowano go jako nazwę urzędu kasztelana czy innego urzędu, dla określenia zwierzchnictwa feudalnego nad chłopami, jako tytuł ogólny umieszczany przy imieniu zamiast nazwy urzędu, a nawet jako tytuł osób nie piastujących żadnych urzędów (tak było w tym wypadku)75. Za jego przynależ- nością do rodu Sulimów świadczy, ze względu na lakoniczność tej wzmianki, jedy- nie kryterium imionowe. Tytuł komesa dowodzi dosyć wysokiej pozycji Strzesza i jego rodziny wśród ówczesnych wielkopolskich elit władzy, mimo braku potwier- dzonego źródłowo urzędu. Strzesz został wymieniony w testacji dokumentu Zbylu- ta na pierwszym miejscu wśród komesów, tuż po duchownych, co może oznaczać, że sprawował jednak jakiś urząd. J. Bieniak za najwcześniejszą wzmiankę o wiel- kopolskim komesie Strzeszu uznał jego wpis do księgi brackiej opactwa benedyk- tynów Najświętszej Marii Panny w Lubiniu, dokonany kilkanaście lat wcześniej - około 1140 r., wyprzedzający wpis księcia wrocławskiego Bolesława Wysokiego76. W tej samej księdze brackiej znajdziemy jeszcze wpis innego Strzesza, dokonany około roku 1195, bezpośrednio przed Wyszesławą - wdową po księciu poznańskim Odonie77. Prawdopodobnie był on synem i imiennikiem komesa Strzesza, znane- go z dokumentu łekneńskiego, albo jego bliskim krewnym z młodszego pokolenia.

70 J. Kurtyka, Tęczyńscy. Studium z dziejów polskiej elity możnowładczej w średniowieczu, Kraków 1997, s. 46-48, 49, 52, 54. 71 Słownik etymologiczno-motywacyjny staropolskich nazw osobowych, cz. 6 Nazwy heraldyczne, oprac. M. Bobowska-Kowalska, Kraków 1995, s. 56 – wywodzi nazwę rodu Sulima od nazwy osobowej Sulima, Sulim, ale wspomina też o topografi cznej hipotezie W. Semkowicza. 72 M. Kamińska, dz. cyt., cz. 2, Wrocław 1965, s. 193-194; Atlas historyczny Polski. Województwo sando- mierskie, s. 157-169 - nazwy wsi Suliborowie, Suligostów, Sulików, Suliska, Sulisławice, Sulistrowice, Suliszka i Suliszów nie pochodzą od trzonu Sulim. 73 KDW, t. I, nr 18. 74 S. Smolka, dz. cyt., s. 315-316; J. Pakulski, Nałęcze wielkopolscy w średniowieczu. Genealogia, uposażenie i rola polityczna w XII-XIV wieku, „Roczniki Towarzystwa Naukowego w Toruniu”, R. 80, 1982, z. 3, s. 106. 75 A. Bogucki, Komes w polskich źródłach średniowiecznych, „Roczniki Towarzystwa Naukowego w Toru- niu”, R. 76, 1971, z. 3, s. 37-39. 76 Księga bracka i nekrolog Opactwa Panny Marii w Lubiniu – Liber fraternitatis et liber mortuorum abba- tiae Sanctae Mariae Lubinensis, oprac. Z. Perzanowski, Monumenta Poloniae Historica, seria nowa, t. IX, cz. 2, Warszawa 1976, s. 6; J. Bieniak, Strzesz (Strzeżysław)…, s. 52. 77 Księga bracka, s. 11; J. Bieniak, Strzesz (Strzeżysław)…, s. 52. 22

Przynależność do tego samego bractwa i związki z wielkopolskim opactwem w Lu- biniu pozwalają uznać obu rycerzy za antenatów wielkopolskich rodzin szlachec- kich herbu Sulima.

Sulimowie na Śląsku.

Strzesza, hipotetycznego antenata Sulimów, spotykamy także na Śląsku i to bar- dzo wcześnie, bo już w XII w. W dokumencie księcia wrocławskiego Bolesława Wysokiego dla cystersów lubiąskich, wystawionym między 21 marca a 31 sierpnia 1175 r. w Grodźcu, wystąpił wśród świadków pewien komes Strzesz (Ztreso)78. Był on jednym z opiekunów małoletniego Henryka Brodatego. Oprócz niego w oto- czeniu Bolesława Wysokiego wystąpili wtedy inni miejscowi możni: Zwinisław, Jarosław, Nasięwuj, Janusz, Pietrzyk, Obiesław, Domasław, Boleń oraz dwaj ry- cerze niemieccy - Konrad i Bertolt. Co do niemieckiego pochodzenia Konrada nie ma pewności, ze względu na popularne imię79. T. Jurek uznał wspomnianego Jaro- sława za antenata śląskiego rodu Pogorzelów80. W gronie rycerzy z otoczenia Hen- ryka dopatruje się tenże autor także protoplasty śląskiego rodu Wierzbnów, który był bliskim krewnym małopolskich Lisów81. Marek Cetwiński, za Franciszkiem Piekosińskim i innymi wcześniejszymi autorami, utożsamił Strzesza występują- cego w otoczeniu Bolesława Wysokiego ze znanym nam już z dokumentu łekneń- skiego komesem Strzeszem oraz Strzeżysławem - współfundatorem klasztoru pre- monstratensów w małopolskim Brzesku - Hebdowie82. Identyfi kacje tę podważył J. Bieniak, sugerując, że równie dobrze może tu chodzić o innego Strzesza - syna i imiennika wielkopolskiego wielmoży, albo innego bliskiego krewnego z następ- nego już pokolenia83. Oba dokumenty wystawiono w dwu różnych dzielnicach, w otoczeniu dwu różnych książąt i to w przeciągu 22 lat, przez co identyfi kacja ta wydaje się wątpliwa. Mamy tu zapewne do czynienia z dwoma różnymi osobami. Obaj Strzeszowie mogli być bliskimi krewnymi, z których jeden pozostał w Wiel- kopolsce, stając się protoplastą tamtejszych rodzin Sulimów, rodzina drugiego zaś

78 Kodeks dyplomatyczny Śląska, t. I: 971-1204, wyd. K. Maleczyński, Wrocław 1956, nr 55 i falsyfi katy, nr 112-114. 79 B. Zientara, Henryk Brodaty i jego czasy, wyd. 3, Warszawa 2006, s. 109 - zdaniem tego autora polskim rycerzem był także Konrad, syn Dzierżykraja; T. Jurek, Obce rycerstwo na Śląsku…, s. 25 - nie odrzuca takiej możliwości. 80 T. Jurek, Rodowód Pogorzelów, Kraków 2006, s. 23, 29 i in. Zdaniem tego autora wszyscy śląscy Pogorze- lowie pochodzą od jednego wspólnego protoplasty, żyjącego w końcu XII wieku, zapewne właśnie od Jarosława - Jaracza, który przebywał wraz z księciem Władysławem na wygnaniu w Altenburgu. Imię dynastyczne Włodzi- mierz to dowód bliskich kontaktów antenata Pogorzelów z dworem Władysława Wygnańca. Ich związki rodzinne z wielkopolskim rodem Grzymałów są niejasne. 81 T. Jurek, Rotacja elity dworskiej na Śląsku w XII-XIV wieku, [w:] Genealogia. Władza i społeczeństwo w Polsce średniowiecznej, pod red. A. Radzimińskiego i J. Wroniszewskiego, Toruń 1999, s. 9-10. 82 M. Cetwiński, Rycerstwo śląskie do końca XIII w. Biogramy i rodowody, Wrocław i in. 1982, nr A-43, s. 19. 83 J. Bieniak, Strzesz (Strzeżysław)…, s. 52. Komes Strzesz w dokumencie łekneńskim z 1152 r. wystapił w testacji na pierwszym miejscu wśród komesów, w dokumencie lubiąskim zaś - dopiero w środku testacji, po pięciu innych wielmożach, co jest argumentem przeciw identyfi kacji obu postaci. Strzesz z otoczenia Bolesława Wysokiego może być jednak identyczny z dostojnikiem tego imienia wpisanym ok. 1195 r. do księgi brackiej opactwa lubińskiego. 23 w niewiadomym czasie przeniosła się na Śląsk, robiąc kariery w otoczeniu potom- ków Władysława Wygnańca i zrywając kontakty ze współrodowcami. Rozbicie jedności rodu mogło nastąpić w efekcie walk, jakie w latach 1142-1146 książę se- nior Władysław, najstarszy z synów Bolesława Krzywoustego, toczył z młodszymi braćmi. Możliwe, że jedna gałąź wielkopolskiej rodziny możnowładczej, od której wywodzili się Sulimowie, opowiedziała się po stronie juniorów, druga zaś docho- wała wierności księciu seniorowi i przeniosła się na Śląsk. Na przykładzie innych śląskich rodzin rycerskich tego czasu nie widać utrzymywania przez ich członków związków z ogólnopolskimi rodami. Były one genetycznie młodsze, o charakterze ściśle dzielnicowym84. W źródłach z XIII w. spotykamy na Dolnym Śląsku kilka osób noszących „ro- dowe” imiona Sulimów - Strzesz czy Budek, ich przynależność do tego rodu nie jest jednak pewna85. 14 II 1289 r. bracia Jakub, Przecław, Dzierżek i Piotr, syno- wie Wincentego Strzeszkowica, wystąpili wraz z matką przenosząc na prawo nie- mieckie 24 łany fl amandzkie we wsi Przecławice pod Wrocławiem86. Jednym ze świadków tego dokumentu był niejaki komes Cherubin z Rożnowa, znany też z do- kumentów księcia wrocławskiego Henryka III z lat 1264-126587. Wspominam tu o nim głównie ze względu na imię – Cherubin. Jest to, jak już wspominałem, imię hipotetycznego protoplasty Sulimów wielkopolskich. Być może jego powtórzenie po 100 latach wśród rycerstwa śląskiego to dowód na utrzymanie się tradycji ro- dowej o przodkach wśród prawdopodobnych dalekich potomków. Na dyplomach śląskich z 2. połowy XIII i początków XIV wieku częściej niż poprzednio wśród świadków pojawiali się bliscy krewni. Przeważały jednak przy ich doborze związ- ki terytorialno-towarzyskie nad krewniaczymi. Dobór świadków podyktowany był troską o realizację postanowień dokumentu. Wyszukiwano więc zwykle świad- ków wśród zaprzyjaźnionych sąsiadów, klientów i bliżej mieszkających krewnych. Świadkowie potwierdzali przed sądem czynność prawną oraz byli gwarantami pod- jętych postanowień. Decydujący wpływ na skład listy świadków i dobór konkret- nych osób z grona sąsiadów i przyjaciół miał rodzaj sprawy, jakiej dany dokument dotyczył. W przypadku podobnych do tej lokacji wsi w dobrach prywatnych wi- doczna jest tendencja do dobierania świadków we własnym gronie, np. krewnych osiadłych w najbliższym sąsiedztwie czy ludzi uzależnionych od wystawców88. Za- chowała się pieczęć wymienionego wyżej Jakuba syna Wincentego z jego herbem.

84 T. Jurek, Rotacja elity, s. 12. 85 Schlesisches Urkundenbuch. Im Auftrage der Historischen Kommission für Schlesien, wyd. W. Irgang, t. II, nr 79; Regesten zur schlesischen Geschichte Namens des Vereins für Geschichte und Alterthum Schlesiens, wyd. C. Grünhagen, CDS, t. VII, cz.2, Breslau 1875, nr 1252; M. Cetwiński, Rycerstwo śląskie, nr C-787, s. 186. Być może przedstawicielem tej samej rodziny był Strzesz (Strese), brat kustosza katedralnego wrocławskiego Zdzisława, który wystąpił jako świadek na dokumencie Henryka Brodatego wystawionym 21 XII 1234 r. w Brzegu 86 Regesten, CDS, t. VII, cz.3, Breslau 1886, nr 2103; M. Cetwiński, Rycerstwo śląskie, nr C-342, s. 124, zob. też C-392, C-671, C-684. 87 Regesten, CDS, t. VII, cz. 2, nr 1177, 1216, 1270; M. Cetwiński, Rycerstwo śląskie, nr C-114, s. 84. 88 M. Cetwiński, Świadkowie dokumentów prywatnych na Śląsku w XIII wieku, [w:] Genealogia – kręgi za- wodowe i grupy interesu w Polsce średniowiecznej na tle porównawczym, pod red. J. Wroniszewskiego, Toruń 1989, s. 47-48, 53-54. 24

Przedstawia on nie herb Sulima, lecz hełm z gałązkami sosny i szyszkami89. Fakt ten stawia pod znakiem zapytania pochodzenie omawianych rodzin śląskich, praw- dopodobnych potomków Strzesza, rycerza Bolesława Wysokiego z 1175 r. z rodu Sulimów. Można wytłumaczyć to zawodnością kryterium imionowego, które łączy ze sobą różne osoby, nie koniecznie krewnych, czasem powinowatych czy nawet obcych. Możliwe jest jednak także inne tłumaczenie - śląskie rodziny potomków Strzesza szybciej niż inne traciły kontakt z resztą rodu oraz świadomość wspólne- go pochodzenia, czego wyrazem stało się przyjęcie własnych herbów rodzinnych. W chwili, gdy wspomniany rycerz śląski odcisnął na swej pieczęci herb z symbo- lem sosny, herb Sulima mógł zresztą jeszcze nie istnieć. Jak wiemy, został on za- projektowany w Małopolsce przed 1325 r. Imię Strzesz spotykamy w XIII w. także na Górnym Śląsku. W maju 1223 r. w dokumencie biskupa wrocławskiego Wawrzyńca wymieniono anonimową gór- nośląską wieś, której właścicielami byli Strzesz i Aleksander. Ten pierwszy jest za- pewne identyczny z podkomorzym księżnej Wioli – żony księcia opolsko-racibor- skiego Kazimierza, znanym z dokumentów z lat 1226-123090. Strzesz należał do grupy kilkunastu rycerzy, którzy darowali dziesięcinę swobodną ze swych mająt- ków klasztorowi norbertanek w Rybniku, co w 1233 r. zatwierdził biskup wrocław- ski Tomasz91. Był on wymieniany w źródłach z niejasnym tytułem pretor (1224), jako podkomorzy (1226), podkomorzy księżnej (1228), wreszcie jako komes bez wskazania urzędu (1230), po 1230 r. zniknął ze źródeł. Braćmi tegoż Strzesza byli: Siemian, wojski raciborski, marszałek dworu księcia Mieszka, potem kasztelan ra- ciborski, występujący w latach 1230-123992, Otto – Lassota, komornik, podkomo- rzy i łowczy, występujący w otoczeniu tegoż księcia w latach 1230-124193, Przyby- sław – komes i podstoli Mieszka raciborskiego, występujący w latach 1223-126994 oraz Jan Sybocic z Prężyny, występujący w 1233 r. Siemian był bratem rodzonym Strzesza, a pozostali wymienieni - braćmi rodzonymi lub stryjecznymi95. T. Jurek, analizując herby rycerstwa śląskiego na miniaturach Kodeksu o św. Ja- dwidze z 1353 r., dostrzegł podobieństwo między polskim herbem Sulima a herbem śląskiej rodziny Budziwojowiców (von Busewoyów)96. Herb ten, znany z licznych barwnych przedstawień począwszy od końca XIV w., prezentował się następująco:

89 Tenże, Rycerstwo śląskie, nr C-342, s. 114. 90 Kodeks dyplomatyczny Śląska, t. III: 1221-1227, wyd. K. Maleczyński, Wrocław 1964, nr 283, 313; Schle- sisches Urkundenbuch, t. I, nr 291, 298, 319; M. Cetwiński, M. Cetwiński, Rycerstwo śląskie ..., nr B-208, s. 55, zob. też B. 8; J. Bieniak, Strzesz (zm. po 1230), podkomorzy księżnej opolskiej Wioli…, s. 53. 91 S. Pierzchalanka-Jeskowa, Dzieje klasztoru w Czarnowąsie na Śląsku w wiekach średnich, „Roczniki Hi- storyczne”, R. 4, 1928, s. 41-42. 92 Schlesisches Urkundenbuch, t. I, nr 319; tamże, t. II, nr 32, 156, 165; M. Cetwński, M. Cetwiński, Rycer- stwo śląskie ..., nr B-187, s. 51-52; J. Bieniak, Strzesz (zm. po 1230), podkomorzy księżnej opolskiej Wioli…, s. 53. 93 Schlesisches Urkundenbuch, t. II, nr 1, 32, 165, 166, 174, 226, 424; M. Cetwiński, M. Cetwiński, Rycerstwo śląskie ..., nr B-151, s. 47. 94 Kodeks dyplomatyczny Śląska, t. III, nr 283; Schlesisches Urkundenbuch, t. II, nr 165, 174, 192; Regesten, CDS, t. VII, cz. 2, nr 1327; M. Cetwiński, M. Cetwiński, Rycerstwo śląskie..., nr B-176, s. 49-50, zob. też nr B-227. 95 J. Bieniak, Strzesz (zm. po 1230), podkomorzy księżnej opolskiej Wioli…, s. 53. 96 T. Jurek, Herby rycerstwa śląskiego na miniaturach Kodeksu o świętej Jadwidze 1353 roku, „Genealogia. Studia i Materiały Historyczne” t. 3, 1993, s. 19-20 - herb 5. 25

„w polu szachowym czerwono-srebrnym pięciorzędowym w siedem cegieł (lub gon- tów), głowica błękitna, w której głowa orła złota. Hełm z labrami z pokryciem sza- chowanym czerwono-srebrnym, a z podbiciem złotym zapewne. Klejnot: głowa orła jak w polu tarczy”97. W Kodeksie o św. Jadwidze widzimy nieco inną odmianę tego herbu - herb dwudzielny w pas, w polu górnym błękitnym biała głowa orła w koro- nie, w polu dolnym - biało-czerwona szachownica. Na najstarszej znanej pieczęci z 1353 r. występuje bardziej archaiczna wersja tego herbu - w miejscu szachowni- cy w dolnym polu znajdują się trzy kamienie w rozstrój, w układzie 2:1, czyli iden- tycznym jak w herbie Sulima. Nie są uchwytne źródłowo żadne związki majątkowe łączące oba rody, choć ich dalekie pokrewieństwo sięgające połowy XII w. wydaje się możliwe. Być może podobieństwo między herbami polskich Sulimów i śląskich Budziwojowiców nie było przypadkowe, lecz stanowiło celowe nawiązanie, ostatni już ślad świadomości genealogicznej o wspólnym pochodzeniu obu rodów. T. Jurek jako najstarszego antenata tej rodziny wskazał Budziwoja Więcymiro- wica, jednego z patronów kościoła w Bytomiu, działającego na początku XIII stule- cia. Genealogię śląskich Budziwojowiców da się dokładnie odtworzyć począwszy od 1289 r.98. Moim zdaniem, żyjący w połowie XII w. Więcymir, ojciec Budziwo- ja, mógł być rodzonym bratem komesa Strzesza z 1175 r. Śląscy Budziwojowice byli znaczącą rodziną możnowładczą. Mieli znaczne dobra wokół Chojnowa i Le- gnicy, w tym w samym mieście, należeli do bliskiego otoczenia książąt. Na prze- łomie XIII i XIV w. bracia Bronisław, Marcin, Klemens i Zwola Budziwojowice robili kariery na dworze księcia Henryka Głogowskiego. Bronisław był kasztela- nem chojnowskim (1292), Marcin zaś marszałkiem dworu (1296), bracia uzyskali książęce nadanie w Wielkopolsce. Po 1304 r. ta gałąź Budziwojowiców przeszła na służbę książąt wrocławskich. W połowie XIV w. inni Budziwojowice należeli do zamożnych i wpływowych wasali książąt legnickich Bolesława III i Wacława oraz Ludwika brzeskiego99. W związku z walkami, jakie toczył książę wrocławski Henryk Brodaty z Kon- radem Mazowieckim o schedę po Leszku Białym i Władysławie Laskonogim w la- tach 1228-1236100, pozostaje polityka osadnicza Henryka na pograniczu Małopolski i Wielkopolski. Osadzał on na prawie rycerskim drobne rycerstwo śląskie i budo- wał umocnienia obronne, chcąc zapewnić lepszą ochronę pogranicza od strony wrogich mu Konrada i Władysława Odonica. Terenem tej kolonizacji było przede wszystkim pogranicze ziemi krakowskiej i wiślickiej na północ od Krakowa, aż po Skałę i Przeginię, pod Ogrodzieńcem i nad środkowym Dunajcem oraz pogranicze ziemi sandomierskiej od strony Mazowsza. Apogeum tej akcji osadniczej to 1231 r. Niektórzy autorzy wskazują, że tą drogą trafi ły do Małopolski także niektóre drob-

97 J. Szymański, Herbarz średniowiecznego rycerstwa…, s. 93 - pod nazwą Bużewoj. 98 T. Jurek, Herby rycerstwa śląskiego…, s. 19. 99 Tenże; Dziedzic Królestwa Polskiego…, s. 171. 100 O walkach tych zob. np. B. Zientara, dz. cyt., s. 325 i in.; B. Włodarski, Polityczne plany Konrada I księcia mazowieckiego, „Roczniki Towarzystwa Naukowego w Toruniu”, R. 76, 1971, z. 1, s. 5-63; J. Szymczak, Udział synów Konrada I Mazowieckiego w realizacji jego planów politycznych, „Rocznik Łódzki”, t. 29, 1980, s. 9-53; M. Przybył, dz. cyt, s. 151-153. 26 norycerskie rodziny z rodu Sulimów, wywodzące się ze Śląska. Dotyczyło to tak- że niektórych rodzin z rodów Kołomaszów, Czewojów, Gierałtów, Opalów, Prze- giniów i Pilawitów. Niektóre z tych rodzin zrobiły później karierę w Małopolsce, większość jednak pozostała na szczeblu włodyków101. Obecność Sulimów na Ślą- sku w początkach XIII w. nie jest dostatecznie potwierdzona w źródłach, co czyni tę hipotezę słabą. J. Rajman, badający pogranicze śląsko-małopolskie, zauważył zjawisko osadzania rycerstwa w pogranicznych kasztelaniach w celach obronnych i skupisko drobnego, szeregowego rycerstwa wokół Olkusza. Tereny pograniczne po obu stronach granicy zasiedlała ludność napływająca z centrum102. Analogicz- ną akcję osadniczą, jak Henryk Brodaty, prowadził także po swojej stronie granicy, Konrad Mazowiecki. Nad Nidą i Nidzicą osadzał on drobne rycerstwo mazowiec- kie i kujawskie, jednocześnie sprowadzając na pogranicze Mazowsza rycerstwo z innych dzielnic103. Być może efektem tych akcji osadniczych z 1. połowy XIII w. było dalsze rozproszenie rodu Sulimów.

Pierwsi Sulimowie małopolscy.

Kryterium imionowe jako pierwszego pewnego przedstawiciela tego rodu w stołecznej dzielnicy wskazuje Strzesza (Strzeszka) – dostojnika występującego w otoczeniu Leszka Białego104. Uznaje się go za ojca potwierdzonego Sulimczyka - sędziego krakowskiego Wawrzyńca Strzeszkowica (zm. ok. 1290 r.)105, antenata dobrze znanej małopolskiej rodziny Charbinowskich106. Strzeszek był stolnikiem księcia krakowskiego Leszka Białego w latach ok.1210-1217, cześnikiem krakow- skim tegoż księcia w latach 1223-1227, wreszcie cześnikiem sandomierskim Bo- lesława Wstydliwego w latach 1228-1229, zmarł po 1234 r. Odgrywał on znaczą- cą rolę na dworach dwóch kolejnych książąt. Strzeszek utrzymywał własny dwór i posiadał urzędników, z których wymieniony został w 1228 r. jego cześnik Bogu-

101 W. Semkowicz, Włodycy polscy na tle porównawczem słowiańskiem, „Kwartalnik Historyczny”, R. 22, 1908, s. 597-598, 607; M. Łodyński, Polityka Henryka Brodatego i jego syna w latach 1232-1241, „Przegląd Historyczny”, t. 14, 1912, s. 20; B. Zientara, dz. cyt., s. 325. 102 J. Rajman, Pogranicze śląsko - małopolskie w średniowieczu, Kraków 1998, s. 134, 141-142, 179. 103 W. Semkowicz, Przyczynki dyplomatyczne wieków średnich, s. 41-42; B. Zientara, dz. cyt., s. 307. 104 KDKK, t. I, nr 13-15; KDP, t. III, nr 13; KDM, t. I, nr 10, 12; t. II, nr 387, 389, 395, 401, 487; Diplomata monasterii Clarae Tumbae prope Cracoviam, wyd. E. Janota, F. Piekosiński, Kraków 1865, nr 1; Nieznane doku- menty Leszka Białego z lat 1217 i 1222, wyd. J. Mitkowski, „Kwartalnik Historyczny”, R. LII, 1938, nr 1, s. 646, nr 2, s. 654. 105 J. Wroniszewski, Strzesz (zm. po 1235), cześnik sandomierski…, s. 53. Autor zauważa słusznie, że ojcem Wawrzyńca mógł być też inny Strzesz, syn Budziwoja (wyst. 1220). 106 O genealogii Charbinowskich w XIV-XV wieku zob. m.in.: K. Piotrowicz, Charbinowski Bartosz (Bar- tosz z Charbinowic, Ogrodzieńca, Wierzchosławic), podkomorzy sandomierski, PSB, t. 3, Kraków 1937, s. 263; S. Szczur, Negocjatorzy unii Polski z Litwą i ich kariery, „Analecta Cracoviensia”, t. 19, 1987, s. 190; F. Sikora, dz. cyt., passim; J. Tęgowski, Skarga społeczności Ormian lwowskich z powodu raptus puellae. (Przyczynek źró- dłowy do poznania Sulimów małopolskich), [w:] Studia nad dziejami miast i mieszczaństwa w średniowieczu, Toruń 1996, s. 287-289; J. Wroniszewski, Szlachta ziemi sandomierskiej w średniowieczu. Zagadnienia społeczne i gospodarcze, Poznań-Wrocław 2001, s. 30-33. 27 fałek107. Wspomniany dostojnik był prawdopodobnie jednym z pierwszych rycer- skich właścicieli wsi Wierzchosławice i fundatorem tamtejszej parafi i pod wezwa- niem św. Wojciecha, której powstanie datuje się na okres przed połową XIII w.108. Wymieniony w akcie sprzedaży Charbinowic Stefan, syn Iwona i ojciec Kata- rzyny, mógł być stryjecznym bratem miecznika Klemensa. Używane w tej rodzinie imię Iwo świadczy o ich powinowactwie z małopolskimi Odrowążami. Także tę ro- dzinę właścicieli Charbinowic zaliczam bez cienia wątpliwości do rodu Sulimów. Najbliższym wspólnym przodkiem obu rodzin mógł więc być wspomniany Strzesz – cześnik Leszka Białego i jego syna. Być może był on nie tylko ojcem Wawrzyńca Strzeszkowica i Dobrosława (wyst. 1230), ale także Iwona z Charbinowic. Nie da się jednak wykluczyć i innej możliwości. Katarzyna, córka Stefana Iwonowica, na- zywając w 1278 r. miecznika Klemensa swym stryjem (patruus), mogła użyć tego określenia jedynie w znaczeniu współrodowca. Należąca do tego samego rodu Su- limów rodzina Klemensa - nabywcy Charbinowic już wcześniej działała na terenie Małopolski, w kasztelanii wislickiej. K. Mosingiewicz za ojca cześnika Strzesza uznał niejakiego komesa Budziwo- ja, który w 1220 r., wraz z synami Strzeszem i Wyszem (Wizonem), zrzekł się praw do wsi Glewo pod Krakowem, o którą pozywał Mikołaja Polaninowicza109. Ów Budziwój, właściciel Świniarska (1214), był wojskim biskupa krakowskiego Iwo- na Odrowąża (1222), komornikiem wojewody krakowskiego Pakosława Awdańca (1224-1228), wreszcie sędzią krakowskim (1229). Kryterium chronologiczne moim zdaniem czyni tę fi liację mało prawdopodobną, ponieważ obu rycerzy dzieli zbyt mały dystans wiekowy, wydaje się wątpliwe, aby ojciec rozpoczynał karierę urzęd- niczą później niż syn. Imię Budziwoj nie zaliczało się do zestawu imion rodowych Sulimów znanych z późniejszego okresu, choć mogłoby być elementem łączącym Sulimów ze, wspomnianą wyżej, śląską rodziną Budziwojowiców. Z identyfi kacją Strzesza, syna Budziwoja ze Strzeszkiem, późniejszym cześnikiem sandomierskim nie zgodził się także J. Bieniak110. Mogli być oni jednak spokrewnieni w nieco dal- szym stopniu. Komes Budziwoj nadał bożogrobcom miechowskim wieś Goreslau- ice (zapewne Gorysławice koło Wiślicy)111. Zachowała się owalna pieczęć Budzi- woja ze znakiem И 112. Dawna literatura, uznawana za wiarygodną także przez nowszych autorów, wy- mieniła jeszcze jego dalszych przodków. Ojcem Budziwoja miał być Wysz, ry- cerz Kazimierza Sprawiedliwego, świadek dokumentu wystawionego w Opatowie

107 Urzędnicy małopolscy XII-XV wieku. Spisy, opr. J. Kurtyka, T. Nowakowski, F. Sikora, A. Sochacka, P.K. Wojciechowski, B. Wyrozumska, [w:] Urzędnicy dawnej Rzeczypospolitej XII-XVIII wieku. Spisy, pod red. A. Gąsiorowskiego, t. IV, z. 1., Wrocław-Warszawa-Kraków 1990, nr 405, nr 79, nr 712; J. Wroniszewski, Strzesz (zm. po 1235), cześnik sandomierski…, s. 53. 108 F. Kiryk, F. Sikora, Zarys dziejów parafi i wierzchosławickiej, [w:] Wierzchosławice..., s. 184. 109 Diplomata monasterii…, nr 1; KDS, t. II: 1205-1220, wyd. K. Maleczyński, A. Skowrońska, Wrocław 1959, nr 225; K. Mosingiewicz, dz. cyt., s. 87. 110 J. Bieniak, Strzesz (Strzeżysław) …, s. 53. 111 KDM, t. II, nr 375; T. Giergiel, dz. cyt., s. 110. 112 F. Piekosiński, Rycerstwo polskie wieków średnich, t. III: Rycerstwo małopolskie w dobie piastowskiej, Kraków 1901, s. 23, 211 - widział w tym znaku skandynawski znak runiczny Sol, co odrzuciła nowsza literatura. 28

12 IV 1189 r.113, posesor dóbr w kasztelanii wiślickiej114. Można jeszcze dodać do tej listy hipotetycznych antenatów małopolskich Sulimów Cherubina z Wysokiej, ojca Jana (1228). Lambert, brat Cherubina z Wysokiej (de Wyszokye), który nadał klasztorowi jędrzejowskiemu część wsi Brzezie koło Tarczku, to zdaniem W. Sem- kowicza także antenat Sulimów. Według J. Wroniszewskiego wspomniany Lambert nie był przodkiem małopolskich Rawiczów z Wysokiej, a w źródle chodzi zapew- ne o inną wieś tej nazwy w parafi i Kiełczyna lub Szczyglice115. Jego synowie – Jan i Stefan sprzedali klasztorowi wąchockiemu wieś Kamień w parafi i Sandomierz (1260)116. Chronologia występowania pozwala uznać Lamberta i Cherubina z Wy- sokiej za braci rodzonych lub stryjecznych Strzesza, cześnika Leszka Białego, któ- rego uznaję za pierwszego historycznego Sulimczyka małopolskiego. O związkach pozostałych wymienionych rycerzy z późniejszymi Sulimami nie da się jednak nic więcej powiedzieć. Nie są także uchwytne źródłowo związki majątkowe tego rodu z którąś ze wspomnianych wsi małopolskich (Gorysławice, Glewo, Świniarsko, Wysoka). Konstrukcja ta musi więc pozostać hipotezą. Według bulli papieża Eugeniusza IV z 1441 r., dwaj wielmoże - Strzeżysław i Wrocisław, ufundowali za czasów Bolesława Kędzierzawego (a więc w latach 1146-1173), klasztor norbertanów w małopolskim Brzesku – Hebdowie nad Wisłą, nadając klasztorowi Brzesk i 6 okolicznych wsi117. Stanisław Kuraś, Jerzy Rajman oraz Józef Dobosz uznali tę późną tradycję za wiarygodną118. Jedynie Czesław Dep- tuła cofnął fundację tego klasztoru do czasów Władysława Wygnańca (1138-1146), za fundatora uznając samego księcia119. Klasztor w Brzesku stał się pełnoprawnym opactwem od czasów biskupa Iwona Odrowąża (1218-1229). Fundację tę pozostali autorzy datują na 1149 r., zgodnie z XVIII-wiecznymi katalogami opatów, odnoto- wujących jako pierwszego z nich - Wojsława (Wosolana) ustanowionego właśnie około tego roku. Strzesz i Wrocisz byli także obecni przy innych fundacjach klasz- tornych i nadaniach dla benedyktynów we Wrocławiu oraz kanoników regularnych w Czerwińsku. Patronat nad kościołem w Starym Brzesku należał w XV wieku do okolicznej szlachty (m.in. Gierałtów z Wojsławic), wśród której nie widać jednak Sulimów120. Nie mieli oni później dóbr dziedzicznych w najbliższym sąsiedztwie Brzeska. Na podstawie tego samego kryterium imionowego i prawa patronatu pró-

113 KDKK, t. I, nr 4. 114 W. Semkowicz, O początkach rodu Sulima…, s. 4-8; F. Piekosiński, Rycerstwo polskie…, t. III, s. 16, 23, 27-28, 28-29, 154-155, 198, 210-211; Nieznane dokumenty Leszka Białego…, s. 646-648, 654; T. Giergiel, dz. cyt., s. 104-105, 110-111. 115 J. Wroniszewski, Ród Rawiczów. Współrodowcy Warszowiców i Grotowiców, „Roczniki Towarzystwa Na- ukowego w Toruniu”, R. 86, 1994, z. 1, s. 59-60. 116 KDKK, t. I, nr 61. 117 KDM, t. IV, nr 1405. Były to wsie: Drwenia, Miodary, Gonów, Mniszów, Nękanowice, Hebdów, Szarbie i Górka. 118 S. Kuraś, Katalog opatów klasztoru premonstrateńskiego w Brzesku – Hebdowie 1179-1732, „Nasza Prze- szłość”, t. 9, 1959, s. 39 i in.; J. Rajman, Początki opactw norbertańskich w Strahowie i Brzesku, „Nasza Prze- szłość”, t. 78, 1992, s. 16 i in.; J. Dobosz, op. cit., s. 404. 119 Cz. Deptuła, Monasterium Bethleem. Wokół misji biskupa Henryka Zidka i początków opactwa w Brzesku, „Roczniki humanistyczne”, t. 18, 1970, s. 34 i in. 120 J. Rajman, dz. cyt., s. 16. 29 bowano więc zaliczyć założycieli klasztoru do rodu Gierałtów121 albo Czewojów122. Być może byli oni jednak Sulimami, zwłaszcza ów Strzeżysław (Strzesz ?)123. Je- śli przyjmiemy taką identyfi kację rodową, byłby to dowód na osiadłość pierwszych przedstawicieli Sulimów w ziemi krakowskiej już około połowy XII w. i bardzo wczesny podział tego rodu na odrębne gałęzie genealogiczne osiadłe w kilku dziel- nicach Polski. Nie mamy pewności, co do pokrewieństwa obu fundatorów klasztoru w Brze- sku - Hebdowie. Najczęściej uważa się ich za rodzonych braci, nie rozdzielonych jeszcze majatkowo, możliwa jest jednak także inna forma pokrewieństwa między nimi, bliskie powinowactwo, a nawet przynależność do zupełnie różnych rodów124. Być może wspomniany Wrocisław jest identyczny z Wrociszem, świadczącym na dokumencie Bolesława Kędzierzawego we Wrocławiu 22 VI 1149 r.125 oraz Wro- cisławem – ojcem niejakiego Włodzimierza Wrocisławica – Lacha, dowódcy woj- skowego działającego w latach 1167-1173 na Rusi w służbie książąt Rościsława i Mścisława126. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na rzadkie imię Włodzimierz - Włodek, które należało do zestawu imion rodowych Sulimów wielkopolskich i łę- czyckich w XV w. Jeśli odrzucimy hipotezę o przynależności fundatorów klasztoru w Brzesku - Hebdowie do rodu Sulimów, trzeba by poszukać okoliczności politycznych tłu- maczących geografi czne rozproszenie tego rodu w okresie nieco późniejszym. Moim zdaniem, Sulimowie mogli przybyć do Małopolski z Wielkopolski wraz z Mieszkiem III Starym w czasie jego pierwszych, krótkich rządów w Krakowie (1173-1177)127. W 1153 r. prawdopodobny Sulima - komes Strzesz wystąpił w do- kumencie komesa Zbyluta dla klasztoru łekneńskiego w dzielnicy Mieszka. Z bra- ku źródeł nie da się odtworzyć, być może dramatycznych okoliczności tej migracji ani postawy jaką przyjął badany przez nas ród i jego polityczni przywódcy wobec poszczególnych Piastowiców rywalizujących między sobą o gród na Wawelu i au- torytet seniora. Mistrz Wincenty zwany Kadłubkiem w bardzo nieprzychylny spo-

121 W. Semkowicz, O początkach rodu Gerałtów i fundacji klasztoru norbertanek w Brzesku, „Miesięcznik Heraldyczny”, t. 2, 1909, s. 17-23; J. Dobosz, dz. cyt., s. 404 - ostrożnie - „ród nieznany, może Gerałtowie”. 122 F. Piekosiński, Rycerstwo polskie wieków średnich, t. II, Kraków 1896, s. 274. 123 J. Bieniak, Strzesz (Strzeżysław)…, s. 52. Autor utożsamia Strzeżysława - współfundatora klasztoru w Brzesku ok. 1149 r. z komesem Strzeszem, świadkiem dokumentu Zbyluta dla cystersów łekneńskich z 1152- 1153 r. Sądzę, że były to raczej dwie różne osoby, choć współczesne sobie i blisko ze sobą spokrewnione. 124 Tamże. 125 KDS, t. I, nr 25. 126 M. Cetwiński, Rycerstwo śląskie, nr A-52, s. 21. 127 S. Smolka, dz. cyt., s. 283-359; M. Przybył, Mieszko III Stary…, s. 70-76, 84-88. Najbardziej prawdopo- dobne wydają się lata 1173-1177, choć Mieszko kilkakrotnie zajmował Kraków także później - w latach 1191 i 1201-1202. 30 sób przedstawia urzędników księcia Mieszka otaczających go w czasie pierwszych rządów w Krakowie128. Być może w gronie tych urzędników byli Sulimowie. Jeśli wierzyć mistrzowi Wincentemu, w chwili zamachu stanu w Krakowie, Mieszka opuścili nawet najbliżsi współpracownicy, przyłączając się do spiskow- ców, którzy wynieśli na tron Kazimierza Sprawiedliwego: „Garną się do niego [Kazimierza] ludzie wszelkiego wieku, uwielbia go wszelki stan, dostojność każda cześć oddaje. Również bramy miasta, choć zabezpieczone niezwyciężoną strażą, bez wezwania stają otworem, a z zamku wybiegają ci, których Mieszko przeznaczył do obrony miasta, i wszyscy biją czołem u podnóżka Kazimierza”129. Hipotetycz- ny Sulima - wspomniany już Wysz starszy w 1189 r. wystąpił w otoczeniu nowe- go pana Małopolski - Kazimierza Sprawiedliwego. Uzyskał on u schyłku XII w., zapewne w drodze książęcego nadania, wsie w kasztelanii wiślickiej stanowiące później główną podstawę majątkową dóbr Sulimów w Małopolsce. Jak już wspo- minałem, na stronę wrogów księcia Mieszka Starego około 1177 r. przeszedł także ówczesny biskup poznański - Cherubin130, także hipotetyczny Sulimczyk. Nie wiemy, czy Sulimowie zaliczali się do współpracowników Władysława La- skonogiego podczas jego krótkich rządów w Krakowie (1202-1206), brak bowiem dokumentów książęcych z tych lat131. Wspomniany już cześnik Strzeszek rozpoczął karierę urzędniczą na dworze Leszka Białego w 1206 r., a więc z chwilą wygna- nia Laskonogiego z Krakowa przez możnych małopolskich. Dowodzi to wtopie- nia się Sulimów w lokalne środowisko możnowładcze już w tym okresie. Zapewne uzyskali oni dobra w Małopolskie i weszli w układy towarzyskie i matrymonialne z miejscowym rycerstwem, zdobywając sobie także przychylność nowych wład- ców Małopolski, pochodzących z młodszej linii Piastów. Strzeszek, antenat Suli- mów małopolskich, odgrywał znaczącą rolę na dworze księcia krakowskiego Lesz- ka Białego: uczestniczył w ogólnopolskiej krucjacie do Prus, brał udział w wiecach Leszka w Rozegrochu, Suchedniowie (1224) i Korytnicy (1227), w imieniu księ- cia rozgraniczał włości i prowadził inne czynności procesowe, był wymieniany na listach świadków zaraz po najwyższych urzędnikach132. Na wiecach w Krakowie w grudniu 1227 r. i w Skaryszewie w marcu 1228 r. obradowano nad planem obję- cia władzy w Krakowie przez Konrada Mazowieckiego. W obradach tych nie brał udziału cześnik sandomierski Strzesz, który dochował wierności księżnej wdowie Grzymisławie i jej synowi Bolesławowi. Ostatecznie 5 maja 1228 r. na zjeździe w Cieni podjęto decyzję o pojednaniu z Władysławem Laskonogim i oddaniu mu władzy w Krakowie oraz rządów opiekuńczych nad małoletnim Bolesławem Wsty-

128 Mistrza Wincentego…, s. 184. „Trzoda owiec to lud dzielnicy [krakowskiej]. Do pasienia jej wyznaczyłeś nie pasterzy, lecz wrogów, którzy dbają o własne korzyści, nie [o dobro] trzody (…). Ty wokół wodzisz psy wście- kłe, to jest okrutnych urzędników, których nie trzymasz w karbach, lecz uwolniwszy ich na twój rozkaz z więzów karności pozwalasz im na wszystkie strony szaleć. Ci z okrutna zaciekłością jadowitymi ukąszeniami ustawicznie pastwią się nad znękaną zupełnie trzodą. I zdaje się nic nie pragną innego, jak tylko poszarpać gardła trzody i nasycić się jej krwią”. 129 Tamże, s. 192. 130 M. Przybył, Mieszko III Stary…, s. 126. 131 Tenże, Władysław Laskonogi, książę wielkopolski 1202-1231, Poznań 1998, s. 66-70. 132 J. Wroniszewski, Strzesz (zm. po 1235), cześnik sandomierski…, s. 53-54. 31 dliwym. Laskonogi wydał przy tej okazji dwa ważne przywileje dla dostojników świeckich i duchowieństwa. W zjeździe w Cieni wziął udział Sulimczyk Strzesz. Około 12 maja 1228 r. książę gnieźnieński Władysław Laskonogi po raz ostatni za- siadł na tronie krakowskim, w pokojowy sposób już latem przekazując rządy i cię- żar walki z Konradem Mazowieckim Henrykowi Brodatemu, księciu śląskiemu, który pokonał Konrada w bitwach pod Skałą, Międzybożem i Wrocieryżem, wy- pierając Konrada z Małopolski133. Strzeszek brał udział w kilku wiecach księżnej Grzymisławy, m.in. w 1229 r. pod Wierzbicą. Pozostał on do końca wierny Bolesła- wowi Wstydliwemu i jego matce, mimo ograniczenia ich władzy w księstwie san- domierskim przez Konrada Mazowieckiego w 1230 r. Pozostał także w otoczeniu młodego księcia po zwróceniu mu Sandomierszczyzny przez Henryka Brodatego w latach 1234-1235134. Przypuszcza się, że właśnie od imienia cześnika Strzesza może pochodzić na- zwa wsi Strzeszkowice w dawnym powiecie sandomierskim, w parafi i Szaniec, która jeszcze w XV w. pozostawała częściowo w ręku Sulimów135. Podobne po- chodzenie mają nazwy dwóch innych wsi sandomierskich: Strzyżowice - dawniej Strzeżowice ( Modliborzyce) i Strzyżów - dawniej Strzeżów (gmina Drze- wica)136. Od imion innych protoplastów Sulimów małopolskich, może braci lub nieznanych synów czy wnuków Strzesza, pochodzą zapewne nazwy wsi: Wawro- wice (od Wawrzyniec – Wawer), Wierzchosławice (od Wierzchosław – Wirzcho- sław) i Klimontowo (od Klimunt – Klemens)137. Wsie te znajdowały się w XIV- XV w. w ręku różnych rodzin herbu Sulima138. Do protoplastów Charbinowskich, czyli pierwszych Sulimów małopolskich należały zapewne, oprócz Charbinowic i Wierzchosławic, także wsie: Krzczonów koło Wiślicy i Rzemienowice koło Opa- towca, ponieważ dziesięcinami z tych wsi uposażona była XIII-wieczna parafi a w Wierzchosławicach139. Nazwa Krzczonowa pochodzi prawdopodobnie od imie- nia innego antenata Charbinowskich – Krzczona czyli Krystyna140. Można przypuszczać, że wszystkie, lub prawie wszystkie, późniejsze rodziny Sulimów małopolskich pochodzą od wspólnego przodka, żyjącego nie wcześniej niż na przełomie XII i XIII w., może właśnie od Strzesza, cześnika Leszka Białe- go. F. Sikora popiera tezę o bliskim pokrewieństwie małopolskich rodzin Sulimów licznymi dowodami141. Kryterium majątkowe – wspólne prawa do wsi Krzczonów w Wiślickiem, których dowodzili przeciw arcybiskupowi gnieźnieńskiemu Mikoła- jowi Kurowskiemu w 1406 r., wskazuje na dosyć bliskie związki rodzinne łączące Charbinowskich z inną znaną rodziną Sulimów małopolskich – Gamratami z Kli-

133 B. Zientara, Henryk Brodaty…, s. 293-298; M. Przybył, Władysław Laskonogi, s. 147-151. 134 J. Wroniszewski, Strzesz (zm. po 1235), cześnik sandomierski…, s. 54. 135 K. Mosingiewicz, dz. cyt., s. 87. 136 M. Kamińska, dz. cyt., cz. 2, s. 192. 137 F. Sikora, dz. cyt., s. 48. 138 Tamże, s. 43 in., K. Mosingiewicz, dz. cyt., s. 87-88. 139 F. Sikora, dz. cyt., s. 43 140 Tamże, s. 48. 141 Tamże, s. 44, 50 i in. 32 montowa142. Przodkiem Gamratów i pierwszym właścicielem dóbr rodowych w po- wiecie sandomierskim wokół Klimontowa, był u schyłku XIII w. wspomniany już Klemens syn Wawrzyńca, znany także jako przodek Charbinowskich143. Rodziny Gamratów i Charbinowskich łączy ponadto postać Franciszka kustosza kolegiaty św. Michała na Wawelu. Wystąpił on jako świadek i zapewne też krew- ny, we wspomnianym już dyplomie kupna sołectwa w Bogucicach przez komesa Jakuba z Krzczonowa w 1325 r.144 Pieczęć tego duchownego z herbem Sulima po jego śmierci odziedziczył Zawisza Gamrat z Kowali, późniejszy kasztelan sądecki (1354-1366) i kasztelan wojnicki (1366-1376) protoplasta tej rodziny Sulimów ma- łopolskich145. Jeden z Gamratów - Stanisław z Klimontowic, kasztelan połaniecki, w trakcie unii horodelskiej 1413 r. adoptował do herbu Sulima litewski ród Rody- wiła, przenosząc ten herb na wschód146. Posiadanie przez Charbinowskich działu we wsi Strzeszkowice (obecnie Strzy- żowice) w dawnym powiecie sandomierskim – osadzie gniazdowej przodków miecznika Klemensa, dowodzi z kolei związków rodzinnych tej rodziny z sąsiada- mi i współrodowcami – Sulimami ze Strzeszkowic oraz z rodziną Łyczków z Ry- glic. Jan Łyczko wystąpił bowiem w 1443 r. jako dziedzic Strzeszkowic147. Piotr Łyczko z Ryglic w 1428 r. dowiódł przed sądem swej przynależności do rodu Suli- mów a jego świadkami w procesie o naganę szlachectwa byli Stanisław i Jan Gam- ratowie z Klimontowa148. Sulimowie ze Strzeszkowic wywodzili się być może od Strzesza, kasztelana połanieckiego (ok. 1280-1284/1285)149. Kryterium imionowe i chronologia wy- stępowania pozwalają widzieć w nim wnuka wspomnianego Strzeszka, cześnika Leszka Białego i Bolesława Wstydliwego. Możliwe, że był on synem Dobrosława Strzeszkowica, wymienionego w 1230 r. Rozpoczynał karierę zapewne jako ko- mornik księżnej Kingi w 1272 r., występując tu pod imieniem Strzesław. Z dworu księżnej awansował około 1280 r. na urząd kasztelana połanieckiego. Zapewne nie wziął udziału w buncie części rycerstwa małopolskiego przeciw Leszkowi Czarne- mu w 1285 r. Zniknął ze źródeł po tej dacie, możliwe, że, jak sądzi J. Wroniszewski, poległ w bitwie pod Bogucicami 3 maja 1285 r.150 Wdowa po tym Strzeszku przed

142 Słownik polszczyzny XVI wieku, pod red. M.R. Mayenowej, t. VII, Wrocław 1973 – tak objaśnia znaczenie przydomka rodzinnego Gamrat: „rozwiązły mężczyzna, kobieciarz, uwodziciel, kochanek (…) lekkoduch, łobuz, hultaj (…) synonimy – cudzołożnik, fryjerz, gach, kurewnik, miłośnik, nałożnik, nieczysty, nierządnik, posobnik, rozpustnik, sprosnik, szkortarz, szkortator, wszetecznik”. O rodzinie Gamratów zob. też: A. Kamiński, Gamrat Jan z Klimontowa, h. Sulima († po r. 1434), starosta biecki, PSB, t. 7, Kraków 1948, s. 263-264; T. Słowikowski, Gamrat Stanisław Herbu Sulima, PSB, t. 7, Kraków 1948, s. 266-267. 143 J. Wroniszewski, Szlachta ziemi sandomierskiej…, s. 33. 144 KDKK, t. I, nr 135. 145 KDKK, t. I, nr 27 – użycie pieczęci kustosza Franciszka przez Zawiszę; Urzędnicy małopolscy…, nr 1026, s. 235, nr 1134, s. 255. 146 J. Długosz, Annales seu Cronicae incliti Regni Poloniae, oprac. D. Turkowska, ks. 11, Warszawa 2000, s. 19, 328; W. Semkowicz, O litewskich rodach bojarskich zbratanych z szlachtą polską w Horodle 1413 r., „Rocz- nik Polskiego Towarzystwa Heraldycznego we Lwowie”, t. IX, 1928-1929, s. 251-252. 147 F. Sikora, dz. cyt. s. 50. 148 Nieznane zapiski heraldyczne z ksiąg wiślickich, wyd. S. Kutrzeba, Kraków 1907, nr 36, s. 15. 149 Urzędnicy małopolscy…, nr 652, s. 159. 150 J. Wroniszewski, Strzesz (Strzeszek, Strechlaus, Strzlaus, Strezco) (zm. 1284/5)…, s. 54. 33

1288 r. dokonała darowizny siedliska z winnicą w Sandomierzu na rzecz domini- kanów sandomierskich. Nie są znane jego dobra ziemskie, co czyni tę identyfi kację bardzo niepewną151. Hipoteza o przynależności kasztelana połanieckiego do ante- natów Sulimów ze Strzeszkowic bazuje na kryterium imionowym (utrzymanie się imienia Strzesz w Małopolsce tylko w tej rodzinie) oraz na podobieństwie karier urzędniczych z kolejnym Strzeszem - podsędkiem sandomierskim (1341-1342), pi- szącym się ze Strzeszkowic i Unikowa w ziemi wiślickiej152. Akcja skupywania wsi Charbinowskich – Nagoszyna, Zassowa, Borowa i Wie- wiórki przez słynnego i bogatego rycerza Zawiszę Czarnego w latach 1419-1423 od braci Jana z Zassowa oraz Klemensa z Wiewiórki, może świadczyć o ich pokre- wieństwie. 30 sierpnia 1426 r. sąd ziemski sandomierski na rokach w Wiślicy roz- strzygnął spór o wieś Zasów i ½ Nagoszyna z rodzonym bratem zbywcy - Miko- łajem z Róży, na korzyść Zawiszy Czarnego. Po niedotrzymaniu terminu wykupu kwestionowane dobra pozostały w ręku Zawiszy153. Zawisza, dysponując znaczną fortuną pieniężną, dążył do stworzenia odpowiadających jego pozycji dóbr ziem- skich w południowej Małopolsce, dogodnie położonych z związku z karierą poli- tyczną i dworską rozwijaną w Krakowie i Budzie. Akcję budowy „władztwa tery- torialnego” rozpoczął od przejęcia starych dóbr rodowych w kluczu zassowskim. Plan ten nie był możliwy do zrealizowania w rejonie sandomierskiego Garbowa, gdzie dobra Sulimów były niewielkie i rozdrobnione a rodzina została zepchnięta do dóbr nabytych po kądzieli154. J. Wroniszewski nie ma żadnych wątpliwości w kwestii pochodzenia Zawiszy Czarnego od potwierdzonego przodka Charbinowskich - Klemensa, syna Waw- rzyńca, właściciela Zassowa od 1291 r.155 Bezpośredni przodkowie Zawiszy Czar- nego nie są jednak znani156. Nie wytrzymuje konfrontacji ze źródłami dawna hipo- teza Adama Bonieckiego o pochodzeniu Zawiszy Czarnego z rodziny kasztelana konarskiego krakowskiego Mikołaja z Grodziny (1388-1392)157. Ojcem Zawiszy był nieznany bezpośrednio ze źródeł Mikołaj z Garbowa (zm. przed 1397 r.), zaś dziadkiem – rycerz Stefan z Garbowa (występujący w latach 1377-1381). W 2. po- łowie XIV w. sandomierski Garbów trafi ł do rodu Sulimów w wyniku dziedzicze-

151 Autor uznał, że brak przekonujących przesłanek dla identyfi kacji przynależności tegoż Strzesza do rodu Sulimów. 152 Tenże, Strzesz (zm. po 1346), podsędek sandomierski…, s. 55. Być może członkiem tej samej rodziny był także Świętosław ze Strzeszkowic, sędzia lubelski w latach 1282-1283 - Urzędnicy małopolscy…, nr 574, s. 145. 153 KDM, t. 4, nr 175, 201; B. Możejko, S. Szybkowski, B. Śliwiński, B. Możejko, S. Szybkowski, B. Śliwiń- ski, Zawisza Czarny z Garbowa herbu Sulina, Gdańsk 2003, s. 111-114. 154 J. Wroniszewski, Szlachta ziemi sandomierskiej…, s. 32-33. 155 Tamże, s. 31-32. 156 O rodzinie Zawiszy Czarnego z Garbowa herbu Sulima zob. m.in.: I. Kozielewski, Zawisza Czarny z Gar- bowa, Piotrków 1918; E. Maleczyńska, Farurej Jan z Garbowa († 1453), PSB, t. 6, Kraków 1946, s. 375-376; S. Gawęda, Możnowładztwo małopolskie w XIV i w pierwszej połowie XV wieku. Studium z dziejów rozwoju wiel- kiej własności ziemskiej, Kraków 1966, s. 87-88; A. Klubówna, Zawisza Czarny w historii i legendzie, Warszawa 1979; A. Sochacka, Zawisza Czarny z Garbowa, [w:] Od Zawiszy do Tarnowskiego. Szkice z dziejów epoki jagiel- lońskiej, pod red. M. Podgórskiego, A. Witusika, Lublin 1987, s. 42-52; B. Możejko, S. Szybkowski, B. Śliwiński, dz. cyt., s. 35-36; D. Piwowarczyk, Poczet rycerzy polskich XIV i XV wieku, Warszawa 2004, s. 120. 157 B. Możejko, S. Szybkowski, B. Śliwiński, dz. cyt., s. 35-36. 34 nia po kądzieli po miejscowej, sandomierskiej rodzinie rycerskiej herbu Janina. Powtarzanie się w rodzinie Sulimów z Garbowa i w rodzinie Gamratów imienia Zawisza zdaje się wskazywać na ich bliskie pokrewieństwo. Kryterium imionowe (imię Wawrzyniec) łączy też rodzinę Charbinowskich z innymi potwierdzonymi heraldycznie Sulimami małopolskimi np. rodziną Andrzeja z Wawrowic – podsęd- ka krakowskiego w latach 1358-1384158.

Pojawienie się Sulimów w Łęczyckiem.

Dosyć wcześnie pojawiają się Sulimowie również w dzielnicy kujawskiej, a w szczególności w ziemi łęczyckiej. Ich pierwotnego gniazda rodowego dopatrywano się we wsi Sulimy, położonej w pobliżu Różyc (Rozdzic) w późniejszym powiecie łę- czyckim tejże ziemi, skąd w XV w. pisały się dwie rozrodzone, drobnorycerskie ro- dziny tego herbu159. Ostatnie badania genealogiczno-osadnicze Tadeusza Nowaka dowiodły jednak, że Różyce Sulimy, podobnie jak sąsiednie Różyce Żmijowe, Fry- jowe i Trojanowe, to efekt podziałów rodzinno-majątkowych tej wsi, jakie miały miejsce w XIV-XVI w. Nazwę tej części wsi urobiono od imienia właściciela160. Inna wieś o zbliżonej nazwie – Sulimów (obecnie Sulmów) znajdowała się w powiecie sieradzkim, parafi i Goszczanów. Jest ona znana źródłom pisanym do- piero od 1391 r.161. Wieś Sulmów jest znacznie oddalona, w sensie geografi cznym, od łęczyckich dóbr różnych rodzin tego herbu znanych z późniejszego okresu. Nie- zbyt daleko jednak stąd (około 30 km w linii prostej) do sieradzkiego Ostrowska - wsi związanej z Sulimami już w XIII w.162 Nie można więc wykluczyć, że także wieś Sulmów stanowiła pierwotnie własność tego rodu. Sulimowie jednak dosyć szybko po utracie Ostrowska, pozbyli się i Sulmowa. Związki majątkowe sieradz- kiej wsi Sulmów z rodem Sulimów nie są już uchwytne w źródłach z okresu późne- go średniowiecza, przez co nie da się zweryfi kować tej hipotezy. Jedyna wieś sieradzka, której związki majątkowe z rodem Sulimów da się wy- czytać w źródłach z XIII w. to Ostrowsko koło Uniejowa. Z dokumentu księcia Konrada Mazowieckiego z 18 IX 1241 r., opublikowanego w Kodeksie dyploma- tycznym Wielkopolski163 wiemy o nadaniu tej wsi arcybiskupstwu gnieźnieńskiemu przez księcia. Świadkami nadania byli m.in. synowie Konrada – Bolesław książę mazowiecki, Kazimierz książę kujawski i Siemowit oraz Andrzej biskup płocki, którzy współpieczętowali ten dokument. Była to wcześniej stara posiadłość rycer-

158 Urzędnicy małopolscy…, nr 312, s. 101. 159 W. Semkowicz, O początkach rodu Sulima…, s. 4-5. 160 T. Nowak, dz. cyt., s. 266; o rodzinie Sulimów z Różyc zob. też E. Taylor, Początki Rożyckich, „Miesięcz- nik Heraldyczny”, R. XIV, 1935, R. XV, 1936. 161 S. Zajączkowski, S.M. Zajączkowski, Materiały do słownika geografi czno-historycznego dawnych ziem łęczyckiej i sieradzkiej do 1400 roku, cz. II: Nacki-Żywocin oraz dodatek i uzupełnienia, Łódź 1970, s. 128 – w la- tach 1391-1398 występował Mikołaj z Sulimowa. 162 Tamże, cz. II, s. 20 – 1241: Budzisław syn Strzyżka. 163 KDW, t. I, nr 229. 35 ska164. W dokumencie nadania pojawia się dotychczasowy właściciel Ostrowska – Budzisław syn Strzeszka (Budislaus fi lius Streskonis). Ze względu na kryterium imionowe zaliczam go do rodu Sulimów. O imieniu Strzesz już wielokrotnie wspo- minałem. Który z wymienionych wcześniej Strzeszów był ojcem Budzisława? J. Bieniak i A. Szymczakowa utożsamiają go ze wspomnianym już Strzeszkiem - cześnikiem krakowskim i sandomierskim Leszka Białego i Bolesława Wstydli- wego165. Identyfi kacja ta jest prawdopodobna, co dowodzi, że Sulimowie osiadli w ziemi łęczyckiej przybyli tu z Małopolski. Imię Budzisław pojawia się u kilku hipotetycznych mazowiecko-łęczyckich an- tenatów rodu, na stałe zaś weszło do imiennictwa blisko ze sobą spokrewnionych wielkopolskich rodzin Sulimów piszących się z Łagiewnik Kościelnych i Ułano- wa oraz z Budzisławia. Od imienia któregoś przodka właścicieli utworzono na- zwę dwóch wsi Budzisław położonych w powiecie gnieźnieńskim województwa kaliskiego, koło Kleczewa (Budzisław Kościelny i Górny). Z Budzisławia pisali się Sulimowie potwierdzeni heraldycznie dla XV w166. Kryterium imionowe wska- zuje więc na bliskość genealogiczną Sulimów łęczyckich i wielkopolskich. Wśród łęczyckich potomków sędziego łęczyckiego imię to zatraciło związek z dawnym gniazdem rodowym i szybko zaniknęło. Zmienność imion związana jest ze zmianą lokalnych liderów rodowych. Pewna tradycja jednak przetrwała, spotykamy je bo- wiem, w zdrobniałej formie Budek, w rodzinie Sulimów z Krzyżanowa w powie- cie orłowskim167. Budzisław Strzeszkowic rozpoczynał karierę jako komornik księżnej mazo- wieckiej Agafi i w 1241 r. Następnie został sędzią łęczyckim168, z którym to tytułem występuje od 2 X 1246 r.169 do 10 XI 1257 r.170 Zajmował on, jako sędzia dworski, wyjątkowe stanowisko na dworze księcia Kazimierza Konradowica, towarzysząc mu w sądach także na Kujawach171. Można przypuszczać, że sędzia łęczycki Budzi- sław był antenatem wszystkich, znanych z późniejszego okresu, łęczyckich rodzin herbu Sulima piszących się z Oporowa, Sławoszewa, Krzyżanowa, Dobrej i Różyc, których pierwsi potwierdzeni źródłowo przedstawiciele żyli najczęściej w 2. poło- wie XIV stulecia.

164 J. Warężak, Rozwój uposażenia arcybiskupstwa gnieźnieńskiego w średniowieczu z uwzględnieniem sto- sunków gospodarczych w XIV i XV w., Lwów 1929, s. 28; S. M. Zajączkowski, Własność rycerska w dawnych ziemiach łęczyckiej i sieradzkiej do połowy XIII wieku, „Rocznik Łódzki”, t. 4 (7), 1961, s. 152, 168. 165 J. Bieniak, Wolimir h. Sulima…, s. 351; A. Szymczakowa, Strzeszek (Strzeżek)…, s. 57. 166 S. D. Kozierowski, Badania nazw topografi cznych na obszarze dawnej zachodniej i środkowej Wielkopol- ski, t. I, s. 84; M. Czyżak, dz. cyt., s. 360-361 - Mikołaj Słupek z Budzisławia, syn Bronisza, kanonik gnieźnieński (zm. 1434). 167 T. Nowak, dz. cyt., s. 296. 168 Urzędnicy łęczyccy, sieradzcy i wieluńscy XIII-XV wieku. Spisy, oprac. J. Bieniak, A. Szymczakowa, pod red. A. Gąsiorowskiego, Wrocław 1985, nr A-293, s. 72. 169 KDW, t. I, nr 597; poprzednik występuje do 27 kwietnia 1245 r., zob. Urzędnicy łęczyccy..., nr A-292. 170 Następca występuje od 14 października 1274 r., zob. Urzędnicy łęczyccy..., nr A-294. 171 A. Szymczakowa, Urzędnicy łęczyccy i sieradzcy do połowy XV wieku, Łódź 1984, s. 17. 36

Z tej samej linii co były właściciel Ostrowska pochodził zapewne komes Strze- szek Budzisławic, świadczący na dokumencie Kazimierza Konradowica, wysta- wionym rzekomo w Kruszwicy 24 VI 1249 r.172 Strzeszek jako wojski łęczycki współwystępował wraz z sędzią łęczyckim Budzisławem w dyplomie księcia Kon- rada Mazowieckiego z 2 października 1246 r.173. Rozpoczynał więc karierę w służ- bie Konrada jako księcia łęczyckiego. Kontynuował ją następnie w otoczeniu jego syna Kazimierza174. Dalsze szczeble jego kariery urzędniczej to godności cześni- ka łęczyckiego (1248) oraz kasztelana spicymierskiego (1252)175. Następnie jego kariera przejściowo się załamała. Strzeszek powrócił na niższy urząd cześnika łę- czyckiego, a kilka miesięcy później odzyskał łaskę księcia i objął ponownie urząd kasztelana spicymierskiego (1255). Wzloty i upadki kariery Strzesza były pochod- ną stosunków między księciem Kazimierzam a jego bratem - biskupem kujaw- skim Wolimirem, miały związek ze zmianami polityki Piasta kujawskiego wobec Prus, Pomorza wschodniego i Krzyżaków. Strzeszek brał udział w wiecach dziel- nicowych, występował jako świadek ugody księcia z Krzyżakami i uczestniczył w wyprawie zbrojnej Kazimierza Konradowica przeciw Świętopełkowi gdańskie- mu na jesieni 1255 r. Zmarł po tej dacie a przed 1264 r., gdy w źródłach wystapił jego nastepca na urzędzie kasztelana spicymierskiego176. Przez J. Bieniaka Strzesz został zaliczony do rodu Kamionów177. Kryterium imionowe wskazuje tu także na ród Sulimów. Imię Strzeszek mogło przejść do Kamionów od Sulimów w wyniku małżeństwa. Z XV w. znany jest Strzeszek z Wilamowa herbu Kamiona, a wieś ta znajdowała się koło Szadku, niedaleko należącego dawniej do Sulimów Ostrow- ska178. Imię Strzesz, podobnie jak Budzisław, szybko zaniknęło. Utrzymało się dłu- żej tylko w rodzinie Sulimów piszącej się w 2 poł. XIV i XV w. z Dobrej i Masz- kowic w powiecie brzezińskim województwa łęczyckiego. Na tej podstawie można przypuszczać, że wywodziła się ona od wspomnianego kasztelana spicymierskie- go. Pierwszego uchwytnego w źródłach przedstawiciela tej rodziny – Sąda z Dobrej i Maszkowic dzielą od hipotetycznego antenata trzy pokolenia179. Synem Budzisława Strzeszkowicza i rodzonym bratem Strzeszka, kasztela- na spicymierskiego był prawdopodobnie biskup włocławski Wolimir. Informacja ta pochodzi tylko z jednego dokumentu, w dodatku falsyfi katu, rzekomo wysta- wionego przez Konrada Mazowieckiego w Radogoszczu (dziś w granicach Łodzi) 23 X 1242 r.180. Naprawdę dokument ten powstał nieco później - przed 1279 r., na

172 Dokumenty kujawskie i mazowieckie przeważnie z XIII wieku, wyd. B. Ulanowski, Archiwum Komisji Hi- storycznej, t. 4, Scriptores Rerum Polonicarum, t. 12, Kraków 1888, nr 126. Dokument ten jest falsyfi katem, a imię Strzeszka zaczerpnięto z dokumentu strzelneńskiego z 1246 r., podana tu fi liacja jest jednak wiarygodna. 173 KDW, t. I, nr 597. 174 A. Szymczakowa, Strzeszek (Strzeżek)…, s. 57. 175 Urzędnicy łęczyccy..., nr A-52, A-53, A-375, B-320, B-322. 176 A. Szymczakowa, Strzeszek (Strzeżek)…, s. 57-58. 177 Urzędnicy łęczyccy..., s. 186. 178 S. Zajączkowski, S.M. Zajączkowski, Materiały…, t. II, s. 174; A. Szymczakowa, Szlachta sieradzka w XV wieku. Magnifi ci et generosi, Łódź 1998, s. 31, 32, 379, 384, 386. 179 T. Nowak, dz. cyt., s. 214, 408-409. 180 KDP, t. I, nr 31, s. 49. 37 podstawie oryginału z 1242 r., co czyni listę świadków wiarygodną, zwłaszcza że falsyfi kat powstał zaledwie kilka lat po śmierci biskupa, który musiał być znany fałszerzowi181. W literaturze przedmiotu zdania na temat przynależności rodowej Wolimira były więc podzielone, ostatnio dominuje jednak pogląd, że biskup był Sulimą182. Dwaj bracia - Strzeszek i Wolimir otrzymali więc imiona z jeden z rodu ojca (Strzesz), a drugi - matki (Wolimir). Biskup włocławski Wolimir, biskup wło- cławski w latach 1258-1275, jest postacią dosyć dobrze znaną183. Jak wspomniałem wyżej, w 1241 r. Sulimowie, rozpoczynający karierę urzęd- niczą w otoczeniu księcia Konrada Mazowieckiego, utracili na rzecz arcybiskup- stwa gnieźnieńskiego wieś Ostrowsko w Sieradzkiem. Odtąd ośrodek dóbr łęczyc- kiej gałęzi tego rodu przesunął się na wschód, na teren późniejszego województwa łęczyckiego. Z braku źródeł nie da się ustalić dokładnie kiedy i w jakich okolicz- nościach członkowie tego rodu uzyskali w tej okolicy dobra, które utrzymały się w ręku ich potomków do przełomu XIV i XV w. Co do lokalizacji gniazda rodowe- go Sulimów w Łęczyckiem, da się jednak dojść do pewnych wniosków analizując późniejsze rozsiedlenie miejscowych rodzin tego herbu w końcu XIV i 1. połowie XV w. Wskazałbym na środkową część późniejszego powiatu łęczyckiego, obszar między Chodowem na północy (dobra Oporowskich), Dalikowem na południu (do- bra Sulimów ze Sławoszewa), a Maszkowicami na wschodzie (dobra rodziny z Do- brej). Są to tereny o dawnym osadnictwie, gdzie spotykamy później dziedziczne dobra większości znanych rodzin łęczyckich Sulimów. Niemal w środku tego trój- kąta znajdowały się wspomniane wyżej Różyce Sulimowe i Trojanowe – gniazdo rodowe aż dwóch rodzin herbu Sulima, będące w posiadaniu ich przodków zapew- ne już na przełomie XIII i XIV w.184 Zastanawiać musi jednak fakt, że z chwilą rozpoczęcia zapisek w księgach ziem- skich łęczyckich, znajdujemy drugie skupisko dóbr kilku rodzin Sulimów w dosyć odległej, orłowskiej części ziemi łęczyckiej, w pobliżu granicy mazowieckiej. Tu znajdowały się dobra Oporowskich oraz blisko z nimi spokrewnionych drobniej- szych rodzin szlacheckich z Krzyżanowa i Oporówka185. Można wysunąć hipote- zę, że jest to efekt późniejszej migracji jednego z potomków sędziego Budzisława, który nabył dobra na północnym krańcu ziemi łęczyckiej. Mogło to być nadanie książęce celem kolonizacji, choć możliwe jest też kupno, zamiana, czy małżeństwo. Archeolog Janusz Tomala datuje założenie wsi Oporów „na surowym korzeniu” na 1 połowę XIV w. i łączy z postacią sędziego łęczyckiego Stefana z Oporowa

181 A. Szymczakowa, Strzeszek (Strzeżek)…, s. 56. 182 J. Bieniak, Wolimir (?-1275) biskup włocławski…, s. 218 (Kamiona lub Sulima); idem, Wolimir h. Sulima (zm. 1275), bp kujawski…, s. 351 (Sulima); A. Szymczakowa, Strzeszek (Strzeżek)…, s. 57 (Sulima). 183 Zob. np. J. Karwasińska, Polityczna rola biskupa Wolimira (1259-1278), „Ateneum Kapłańskie”, z. 140, 1929, s. 3-30; J. Maciejewski, Działalność kościelna biskupa włocławskiego Wolimira (1252-1275), „Nasza Prze- szłość”, t. 78, 1992, s. 27-70; tenże, Jeszcze o działalności kościelnej biskupa Wolimira, tamże, t. 80, 1992, s. 101- 105; J. Bieniak, Wolimir (?-1275) biskup włocławski…, s. 217-218; tenże, Wolimir h. Sulima (zm. 1275), bp kujawski…, s. 351-353. 184 E. Taylor, dz. cyt., „Miesięcznik Heraldyczny”, R. XIV, 1935, s. 135. 185 T. Nowak, dz. cyt., s. 339-340. 38 i nadaniem mu przez Kazimierza Wielkiego „gruntów pod zasiedlenie”186. Nadanie to nie jest znane ze źródeł pisanych. Dobra te uległy następnie podziałowi między jego spadkobierców. Z czasem rodzina Oporowskich stworzyła na terenie powia- tu orłowskiego zwarty kompleks dóbr typu miejskiego, podstawę materialną swej możnowładczej pozycji w późnym średniowieczu. To nabycie dóbr przez Sulimów w powiecie orłowskim województwa łęczyckiego musiało mieć miejsce najpóźniej w połowie XIV w. Kryterium imionowe może pomóc w ustaleniu imienia wspólnego przodka ro- dzin Sulimów osiadłych w powiecie orłowskim województwa łęczyckiego. We wszystkich rodzinach do początku XV w. powtórzyły się chrześcijańskie imiona Piotr, Jan i Mikołaj, jednak ze względu na ich popularność, fakt ten nie na wiele nam się przyda. Jest jednak jeszcze jedno imię, nieco rzadziej stosowane, które łą- czy dwie rodziny Sulimów łęczyckich. Jest to imię Bogusław. Biorąc pod uwagę, znany genealogii, częsty zwyczaj dziedziczenia imion co trzecie pokolenie, po dzia- dach, właśnie to imię wydaje mi się najbardziej prawdopodobne dla ojca Stefana z Oporowa - antenata Oporowskich herbu Sulima. Przodków Oporowskich z Opo- rowa trzeba szukać w kręgu urzędników dworskich. Tego imienia działających na przełomie XIII i XIV w. 29 listopada 1302 r. pewien Bogusław sprawował urząd sędziego łęczyckiego187. Jego przynależność do rodu Sulimów jest bardzo prawdo- podobna także ze względu na, zauważalne w następnych pokoleniach, silne związ- ki Oporowskich i innych łęczyckich rodzin Sulimów z kształtującym się lokalnym stanowym sądownictwem szlacheckim. Zweryfi kowanie tej hipotezy uniemożliwia niestety brak źródeł z okresu przed początkiem łęczyckich ksiąg sądowych. Podsumowując dotychczasowe rozważania – przy ubóstwie źródeł do tego te- matu, właściwie nie sposób wskazać z całą pewnością jednego gniazda rodowego, czy wspólnego przodka wszystkich Sulimów. Najstarszym skupiskiem osadniczym tego rodu wydaje się moim zdaniem być Wielkopolska, a dokładniej powiat gnieź- nieński (okolice Kłecka i Mogilna) albo ziemia sieradzka (okolice Ostrowska). Od nazwy jednej z wsi (Sulina pod Kłeckiem lub Sulmowa w Sieradzkiem) została za- pewne urobiona nazwa rodowa Sulima. W zasadzie poza kryterium majątkowym, jedynym przydatnym kryterium badawczym w kwestii początków rodu pozostaje bardzo niepewne i bałamutne kryterium imionowe. W połowie XII w. spotykamy komesa Strzesza w Wielkopolsce, w dzielnicy Mieszka III Starego, w 2. połowie tego stulecia - na Śląsku, na dworze Bolesława Wysokiego, zaś w 1. połowie XIII w. - w Małopolsce, na Górnym Śląsku i w Łęczyckiem. Do rozbicia jedności genealo- gicznej i politycznej rodu doszło dosyć wcześnie - między połową XII, a począt- kiem XIII stulecia, zapewne w związku z walkami toczonymi przez książąt pia- stowskich w początkowej fazie rozbicia dzielnicowego. Linia śląska najwcześniej utraciła kontakt z resztą rodu. Dziś możemy się jedynie dymyślać jej istnienia na

186 J. Tomala, Oporów na tle osadniczym od czasów pradziejowych po średniowiecze, [w:] Stań badań. Mate- riały sesji naukowej zorganizowanej z okazji 50. rocznicy Muzeum w Oporowie 22 listopada 1999 roku, pod red. G. Kin-Rzymkowskiej, Oporów 2000, s. 60. 187 KDW, t. II, nr 859; Urzędnicy łęczyccy…, nr 296, s. 72. 39 podstawie imiennictwa i podobieństwa herbu Sulima do godła śląskich Budziwojo- wiców. Sulimowie małopolscy, blisko ze sobą spokrewnieni, pochodzili z pewno- ścią od Strzeszka - cześnika krakowskiego i sandomierskiego Leszka Białego. Ich obecność majątkowa w ziemi krakowskiej może sięgać połowy XII w. (fundacja klasztoru w Brzesku - Hebdowie). Zauważalne są w źródłach z 2. połowy XIII w. związki rodzinne Katarzyny z Charbinowic herbu Sulima z Wielkopolską. Antena- tem wszystkich Sulimów łęczyckich był prawdopodobnie Budzisław Strzeszkowic - sędzia łęczycki Konrada Mazowieckiego i jego synów, wymieniony w 1241 r. jako właściciel Ostrowska koło Uniejowa. Jego synami byli Strzeszek, cześnik łę- czycki i kasztelan spicymierski oraz prawdopodobnie kanclerz książęcy i biskup włocławski Wolimir. W wyniku kontaktów międzydzielnicowych między Sulima- mi z Wielkopolski, Małopolski i Łęczyckiego, które nasiliły się w okresie odbudo- wy zjednoczonego Królestwa Polskiego, stworzona w Wielkopolsce nazwa rodo- wa Sulima dotarła do pozostałych dzielnic. Po raz pierwszy trafi ła ona do źródeł pisanych w 1397 r., jednocześnie w Wielkopolsce i w ziemi łęczyckiej. W odwrot- ną stronę migrował herb Sulima, który pojawił się po raz pierwszy przed 1325 r. w małopolskiej rodzinie Gamratów. Przed połową XIV w. jedna z rodzin łęczyc- kich Sulimów przeniosła się na północne pogranicze ziemi łęczyckiej i Mazowsza, do powiatu orłowskiego, tworząc tu kilka nowych gniazd rodowych z Oporowem (koło Kutna) na czele. Przedstawiciele tego nielicznego, a znacznie rozproszone- go rodu, robiący kariery urzędnicze kościelne i świeckie w czasach Władysława Jagiełły i później, chyba nie mieli już poczucia wspólnego pochodzenia. Uchwyt- ne w źródłach z XV w. ślady ich powiązań majątkowych czy współpracy dotyczą w zasadzie tylko bliskich sobie genealogicznie rodzin z poszczególnych dzielnic – Wielkopolski, Małopolski czy Łęczyckiego. Niemal nie widać takich związków międzydzielnicowych. Rola odegrana przez Zawiszę Czarnego z Garbowa przy po- dziale majątkowym Oporowskich i jego pośrednictwo w trakcie sporu rodzinnego trzeba uznać raczej za wyjątek potwierdzający powyższą regułę188. Można powie- dzieć, że w końcu wieków średnich Oporowskich łączyły z Ułanowskimi, Gamra- tami czy Charbinowskimi właściwie tylko herb i nazwa rodowa. Tradycji o wspól- nym przodku wszystkich polskich Sulimów nie przechowała pamięć rodowa – nie ma ten ród swojej wiarygodnej legendy herbowej, a pomysł Długosza o pochodze- niu Sulimów z Niemiec wynika zapewne tylko z podobieństwa herbu rodowego do czarnego orła niemieckiego. Brak legendy herbowej tego rodu może wynikać też z faktu upadku majątkowego i politycznego w 2. połowie XVI w. nawet tych kilku rodzin Sulimów, które uzyskały pewne znaczenie w poprzednim stuleciu. Brakło więc wpływowych Sulimów, mogących spełnić rolę mecenasów autorów w XVI- XVIII w., gdy powstawały staropolskie herbarze. Ród sławnego Zawiszy Czarnego nie doczekał się więc, w przeciwieństwie do innych, fantastycznej legendy herbo- wej sięgającej starożytnego Rzymu czy czasów praojca Lecha.

188 B. Możejko, S. Szybkowski, B. Śliwiński, dz. cyt. , s. 44. 40

Tomasz Pietras, In the Matter of Origin of Sulima Familly form Łęczyca.

The Sulimas were the Polish knight family, not very large, but well known because of Zawisza the Black, the most famous Polish knight. The Sulimas lived in Major and Minor , in Silesia, in Cuiavia, in Masovia, in the Łęczyca land and in Ruthenia in XIVth and XVth centuries. In this article there are analysed origins of the family and political circumstances of its migration to the other parts of Polish territory. The name of “Sulima” probably derives from the village, which was the seat of the family ancestors, located in the Gniezno district or in the Sieradz district. The Sulimas began political splits and migration (circa 1150-1250) because of the domestic wars, which were waged between the members of the Piast dynasty. The ancestor of the Sulima family lived in Major Poland in the half of the XIIth century. In the same time this family probably lived in Minor Poland and in Silesia. Budzisław son of Strzeszek, the ancestor of the lineage who lived in the Łęczyca land, was probably an offi cial of Prince Konrad of Masovia and his sons (about the half of the XIIIth centrury). Budzisław`s family came from Minor Poland. The name “Sulima”, which was used in Major Poland for the fi rst time, was known also in other parts of Poland in the turn of XIVth century. This name was mentioned in a written source in 1397. The coat of arms, mentioned in 1325, came from the Gamrat family who lived in Minor Poland. The half-eagle was of black colour. It is possible Zawisza the Black modifi ed its colour at the beginning of the XVth century. He wanted his coat of arms to become similar to Sigismund of Luxembourg` coat of arms. 41 ROCZNIK Ł ÓDZKI Tom LV – 2008

Jarosław Kita (Łódź)

WŁAŚCICIELE BĄKOWEJ GÓRY W XIX W. PRZYCZYNEK DO OBROTU MAJĄTKAMI ZIEMSKIMI W KRÓLESTWIE POLSKIM.

Mocno zakorzeniona w świadomości Polaków wiara w odwieczność posiadania majątków ziemskich, które jakoby miały być przekazywane z pokolenia na pokolenie przez kolejne dziesięciolecia była jedynie mitem. Wiara w zasiedziałość rodzin szla- checkich, później ziemiańskich, i trwałość posiadania, niekoniecznie ogromnych, for- tun rodzinnych miała być w dużym stopniu odpowiedzią przedstawicieli tej warstwy społecznej na poważne przemiany społeczne, gospodarcze, prawne i polityczne zacho- dzące w XIX w., które wyraźnie zmieniały ich dotychczasową pozycję. Szczególną rolę w ugruntowywaniu takiej postawy pełniła przede wszystkim literatura piękna1. Kwerenda w księgach hipotecznych i aktach notarialnych, źródłach niezbyt często wykorzystywanych przez historyków do badań nad ziemiaństwem, wskazuje jednak na znaczną skalę obrotu majątkami ziemskimi na terenie Królestwa Polskiego w okresie zaborów. Przyczyny przechodzenia dóbr ziemskich w ręce kolejnych właścicieli były niejednokrotnie dosyć skomplikowane i nie zawsze stanowiły one jedynie proste na- stępstwo zapisu testamentowego, rodzinnych rozliczeń majątkowych, kupna-sprzedaży czy też licytacji zadłużonego majątku. Obrót majątkami ziemskimi w XIX w., będący konsekwencją postępowania spadkowego i wynikający z czynników czysto ekono- micznych, przybierał również charakter narodowy i patriotyczny. Częste zmiany wła- ścicieli tych samych dóbr ziemskich w trakcie powstań narodowych i bezpośrednio po ich klęsce miały na celu uniemożliwienie ich konfi skaty przez władze zaborcze.

1 Zob. J. Leskiewiczowa, Zamiast wstępu, /w:/ Ziemiaństwo polskie 1795-1945. Zbiór prac o dziejach war- stwy i ludzi, red. J. Leskiewiczowa, Warszawa 1985, s. 5-8; D. Rzepniewska, Ziemiaństwo w kręgu oddziaływania Warszawy, Warszawa 1982, s. 70. 42

Doskonałą ilustracją złożonych XIX-wiecznych warunków, w jakich docho- dziło do obrotu majątkami ziemskimi na terenie Królestwa Polskiego, są dzieje rozległych dóbr Bąkowa Góra2, które w ciągu krótkiego okresu czasu wielokrot- nie zmieniały właścicieli, by w końcu stać się na blisko wiek własnością rodziny Ostrowskich herbu Korab. Dobra ziemskie Bąkowa Góra położone były (po utworzeniu Królestwa Polskie- go) w powiecie i obwodzie piotrkowskim województwa kaliskiego na lewym brzegu Pilicy i do 1864 r. składały się z sześciu folwarków: Bąkowa Góra, Majkowice, Kalinki, Dęba, Będzin (Będzyn) i Zbyłowice, sześciu wsi: Bąkowa Góra, Majkowice, Kalinki, Dęba, Zbyłowice i Będzin oraz pustkowiów: Pyszowy i Łęgi. Tworzyły one wspólnie jedną gminę Bąkowa Góra3. Ponadto do dóbr tych należała wieś czynszowa Faliszew położona po prawej stronie rzeki Pilicy, należąca administracyjnie do gminy Skotniki w powiecie koneckim województwa sandomierskiego4. Od 1829 r. wieś ta miała zało- żoną jedną wspólną księgę hipoteczną z pozostałymi folwarkami i wsiami tworzącymi dobra bąkowogórskie. W Faliszewie było w 1833 r. tylko trzy chałupy czynszowników oraz wydzierżawiony młyn z tartakiem należące do dóbr Bąkowa Góra5. Dobra te należały do dosyć dużych w skali nie tylko tej części Królestwa Pol- skiego. Łączna rozległość użytków rolnych (bez lasów), według pomiarów wy- konanych w 1838 r., określona została na blisko 4420 mórg miary nowopolskiej6. Natomiast ogólny obszar dóbr bąkowogórskich razem z lasami i zagajnikami oraz wodami i nieużytkami według stanu z 1866 r. wynosił 7 787 mórg 157 prętów, czy- li blisko 260 włók7. Tytułem przykładu czysty dochód uzyskany w roku gospodarskim 1834/1835, ale bez intraty pochodzącej z gospodarki leśnej, zamknął się kwotą 12 875,16 złp8. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że dobra Bąkowa Góra posiadały własny tartak

2 Dzieje Bąkowej Góry w średniowieczu i w epoce nowożytnej były już przedmiotem badań kilku autorów, a w szczególności Alicji Szymczakowej i Hanki Żerek-Kleszcz, które poświęciły tym dobrom odrębne monogra- fi czne artykuły. A. Szymczakowa, Dziedzice Bąkowej Góry w XV wieku, „Rocznik Łódzki”, t. XL, 1993, s. 119- 149; H. Żerek-Kleszcz, Dobra Bąkowa Góra i ich dziedzice w XVI-XVIII wieku, „Rocznik Łódzki”, t. LII, 2005, s. 45-66. Zob. również: S. Zajączkowski, S. M. Zajączkowski, Materiały do słownika geografi czno-historycznego ziem łęczyckiej i sieradzkiej do 1400 roku, Łódź 1966, cz. 1, s. 9, 12-13, 64, 117; cz. 2, s. 203; S. M. Zajączkowski, O posiadłościach rodziny Łaskich w ziemiach łęczyckiej i sieradzkiej, „Rocznik Łódzki”, t. XII (XV), 1967, s. 272- 276; A. Szymczakowa, Szlachta sieradzka w XV wieku. Magnifi ci et generosi, Łódź 1998, s. 356-377; J. Piwek, Działalność gospodarcza Małachowskich w XVIII i XIX wieku, Kielce 1999, passim. 3 Archiwum Państwowe w Łodzi /dalej: APŁ/, Archiwum Ostrowskich i Potockich z Maluszyna /dalej: AOPM/, sygn. I/39, Akta procesowe Wojciecha Ostrowskiego ze Skarbem Państwa o sumy przysługujące mu z dóbr Bąkowa Góra 1813-1848. Wykaz hipoteczny dóbr ziemskich Bąkowa Góra. 4 Po zmianach administracyjnych przeprowadzonych w 1845 r. Bąkowa Góra położona była w okręgu i po- wiecie piotrkowskim gub. warszawskiej, a od 1867 r. w gub. piotrkowskiej. Natomiast Faliszew od 1845 r. admi- nistracyjnie położony był w okręgu koneckim, powiecie opoczyńskim gub. radomskiej. 5 APŁ, AOPM, sygn. I/39, Akta procesowe … 6 APŁ, AOPM, sygn. I/39, Akta procesowe … 7 APŁ, AOPM, sygn. I/192, Akta dotyczące pomiaru gruntów w dobrach Aleksandra Ostrowskiego 1863-1868. 8 APŁ, AOPM, sygn. I/39, Akta procesowe …, Ogólny wykaz dochodów z dóbr Bąkowa Góra sporządzony przez asesora ekonomicznego okręgu piotrkowskiego z mocy reskryptu Komisji Województwa Kaliskiego z dn. 5 października r.b. 43 w Faliszewie i były zasobne w lasy, co umożliwiało sprzedaż dużej ilości drzewa przez lata9, zysk płynący z całego majątku musiał być zdecydowanie wyższy. W epoce nowożytnej, począwszy od 1571 r., przez siedem pokoleń dobra Bą- kowa Góra należały do Małachowskich herbu Nałęcz, a ostatnim dziedzicem dóbr, wywodzącym się z tej rodziny, był wojewoda krakowski Piotr Małachowski10. Wo- jewoda krakowski schodząc z tego świata, nie pozostawiwszy potomków, poczynił odpowiednie dyspozycje testamentowe dotyczące dalszych losów swojego mająt- ku, w tym również dóbr bąkowogórskich. W akcie ostatniej woli spisanym 20 III 1799 r. w Czańcu (wcześniejszy akt testamentu sporządzony został w Piotrkowie Tryb. 17 VIII 1798 r.)11 dziedziczne dobra zapisał jako dożywocie swej żonie Te- kli z Wodzickich hr. Małachowskiej, a po jej śmierci sukcesorami stawali się jego cioteczni bracia - Józef i Roman Michałowscy, synowie (Anny czy Teresy?) z Ma- łachowskich i Józefa Antoniego Michałowskiego herbu Jasieńczyk, chorążego kra- kowskiego. Im to przypaść miały m.in. nadpilickie dobra Bąkowa Góra z należą- cymi do nich folwarkami i wsiami: Kalinek, Dęba, Majkowice, Będzin, Zbyłowice oraz Faliszew położony po prawej stronie Pilicy12. W chwili sporządzania testa- mentu dobra powyższe znajdowały się w dożywotniej dzierżawie Antoniego Ko- złowskiego, gdyż wojewoda krakowski stale rezydował w innym ze swych mająt- ków w Niedźwiedziu13. Przyszli sukcesorzy wojewody krakowskiego - Józef i Roman Michałowscy – przejmowali jednocześnie na siebie wszelkie zobowiązania fi nansowe ciążące na tych dobrach na rzecz m.in.: Wincentego, Teodora i Stanisława Złotnickich – 24 000 złp.; Aleksandra Michałowskiego (brata sukcesorów) – 20 000 złp.; Anto- niego Szabel – 10 000 złp.; Franciszka Janikowskiego – 4 000 złp14. Po śmierci dotychczasowego dzierżawcy, rezydująca na stałe w Krakowie, Te- kla z Wodzickich Małachowska, 25 VI 1813 r. w kancelarii Wojciecha Olearskie- go w tymże mieście, wypuściła w dzierżawę te dobra na zasadzie dożywocia radcy departamentu krakowskiego Wincentemu Siemieńskiemu, a umowa miała obowią- zywać do momentu jej śmierci. Nowy dzierżawca, podobnie jak i jego poprzednik, był zobowiązany nie tylko do wypłacania umówionej rocznej sumy pieniędzy, ale również do zaopatrywania w żywność wojewodzinę Teklę Małachowską15.

9 Tytułem przykładu w listopadzie 1831 r. zawarta została umowa z kupcem żydowskim z Przedborza Men- dlem Benklem, który miał zapłacić 60 000 złp. za sprzedaną mu część lasu. APŁ, AOPM, sygn. I/40, Akta sporu Wojciecha Ostrowskiego z Mendlem Benklem o sprzedaż lasu w Bąkowej Górze 1831-1850. Punkty do kontraktu … 10 Zob. szerzej: H. Żerek-Kleszcz, dz. cyt., s. 45-66. 11 Testament Piotra Małachowskiego z dnia 17 VIII 1798 r. ogłoszony został sądownie 26 III 1800 r., a tytuł dziedzictwa tych dóbr dla Józefa i Romana Michałowskich został zapisany w pruskich księgach hipotecznych 16 VI 1801 r. APŁ, AOPM, sygn. I/39, Akta procesowe … 12 APŁ, AOPM, sygn. I/34, Akta rozliczeń majątkowych Małachowskich dotyczące dóbr Bąkowa Góra i in- nych 1597-1830. 13 APŁ, AOPM, sygn. I/34, Akta rozliczeń majątkowych Małachowskich … 14 APŁ, AOPM, sygn. I/34, Akta rozliczeń majątkowych Małachowskich …, testament z 1798 r. 15 APŁ, AOPM, sygn. I/39, Akta procesowe …. Por. H. Żerek-Kleszcz, dz. cyt., s. 65. 44

Rychło po zawarciu nowej umowy dzierżawnej, skomplikowała się wyraźnie kwestia dalszej sukcesji dóbr Bąkowa Góra z przyległościami, bowiem 16 III 1816 r. zmarł jeden z sukcesorów wyznaczonych w testamencie wojewody Piotra Mała- chowskiego – Roman Michałowski16. Od tej chwili, obok jego brata Józefa Micha- łowskiego, prawa spadkowe do dóbr Bąkowa Góra nabyły dzieci zmarłego Romana, a mianowicie Zofi a, Adam, Ignacy, Henryka (Henrietta) i Julianna Michałowscy. 8 VII 1826 r. w kancelarii Wincentego Bandkie w Warszawie doszło do po- działu majątku pozostałego po Romanie Michałowskim i jego żonie Marian- nie z Morstinów Michałowskiej pomiędzy spadkobierców na mocy pozostawio- nych testamentów. Obok podziału innych majątków i nieruchomości, wszystkie dzieci zmarłych nabyły prawa do równej przypadającej im części Bąkowej Góry z przyległościami17. Jeszcze tego samego dnia Zofi a Michałowska, będąca już wówczas żoną Tade- usza hr. Ostrowskiego herbu Rawicz, za aprobatą męża, w osobnym akcie notarial- nym zawartym przed Wincentym Bandkie, odstąpiła prawa do uzyskanej schedy (obok części Bąkowej Góry również dobra Moskorzew i kamienica w Krakowie) swemu szwagrowi Władysławowi hr. Ostrowskiemu herbu Rawicz za sumę 340 200 złp, od której to kwoty miała otrzymywać dożywocie w wysokości 35 000 złp. rocz- nie18. Niemal równo rok później, 24 VII 1827 r. przed tym samym notariuszem spo- rządzono kolejny akt kupna-sprzedaży, na mocy którego Władysław Ostrowski od- stępował tym razem nabyte prawa do części Bąkowej Góry (jak i pozostałej części zakupionej wcześniej schedy) swojej siostrze Ludwice z Ostrowskich Potockiej, żonie Michała hr. Potockiego herbu Pilawa z Chrząstowa19. Wszelkie transakcje podejmowane przez Ostrowskich herbu Rawicz były związa- ne ze skomplikowanymi rozliczeniami majątkowymi pomiędzy członkami tej licznej wówczas rodziny. Nie byli oni w tym czasie raczej zainteresowani trwałym posiadaniem Bąkowej Góry, a faktycznie tylko praw do niewielkiej jej części w przyszłości (żyła na- dal wojewodzina Małachowska), gdyż w ich rękach znajdowały się znacznej wiel- kości kompleksy majątkowe, rozrzucone w kilku województwach i na Ukrainie. Sytuacja rychło uległa jednak zmianie, kiedy w 1829 r. zmarła Tekla Małachow- ska. Doszło wówczas do kolejnych, istotnych z punktu widzenia prawa własności, decyzji dotyczących dóbr Bąkowa Góra z przyległościami. Władysław Ostrowski zdecydował się wówczas odkupić ten kompleks majątkowy wraz z Faliszewem od dotychczasowych sukcesorów, czyli Józefa Michałowskiego, Ludwiki z Ostrowskich Potockiej, oraz rodzeństwa - Adama, Ignacego, Henryki i Julianny Michałowskich, na mocy kontraktów zawartych 29 V, 3, 5, 9 i 13 VI 1829 r., za łączną oszacowaną sumę 260 733 złp. wraz z wszelkimi ciążącymi na dobrach zobowiązaniami20.

16 APŁ, AOPM, sygn. III/58, Akta majątkowe Michałowskich. 17 Zob. J. Kita, Tomasz Potocki (1809-1861). Ewolucja postaw ziemianina polskiego, Łódź 2007, s. 250-251. 18 Archiwum Państwowe w Piotrkowie Trybunalskim /dalej: APPT/, Księgi hipoteczne powiatu radomsz- czańskiego, sygn. 23/3; APŁ, APOM, sygn. I/259, Akta majątkowe dóbr Moskorzew. 19 APPT, Księgi hipoteczne powiatu radomszczańskiego, sygn. 23/3; APPT, Kancelaria notariusza Mikołaja Basińskiego, sygn. 10, repertorium z 1828 r. 20 APŁ, AOPM, sygn. I/39, Akta procesowe …, Wykaz hipoteczny dóbr ziemskich Bąkowa Góra. 45

Nowy właściciel całego klucza bąkowogórskiego, sam zamieszkując w stolicy Kró- lestwa Polskiego, bądź w pałacu w Helenowie, 5 X 1829 r. zawarł kontrakt dzierżawny z Wincentym Siemieńskim (faktycznie przedłużył go dotychczasowemu dzierżawcy, a następnie jego synowi Tomaszowi), który miał obowiązywać do 1 VII 1831 r.21 Z dotychczasowych rozważań wynika, że w przeciągu trzech dekad XIX w. do- bra ziemskie Bąkowa Góra kilkakrotnie stawały się przedmiotem różnych trans- akcji, ale przede wszystkim o charakterze nabycia praw do spadku, bądź rozliczeń wewnątrzrodzinnych. Przypadek Bąkowej Góry nie różni się w takim razie zasad- niczo od ustaleń dokonanych przez D. Rzepniewską, która analizowała drogi do- chodzenia do majątków w rejonie podwarszawskim, gdzie zdecydowanie domino- wała również sukcesja rodzinna22. Kompleks majątkowy Bąkowa Góra nie należał w tym czasie do jednego właściciela, gdyż prawo współwłasności posiadało od dwóch do sześciu osób. Właścicielami byli jednak członkowie jednej rodziny (Mi- chałowscy), albo osoby należące do rodzin blisko ze sobą spokrewnionych (Mi- chałowscy, Ostrowscy herbu Rawicz, Potoccy). Warto nadmienić, że żaden z wła- ścicieli nie mieszkał w dawnym dworze Małachowskich w Bąkowej Górze i był on miejscem zamieszkania kolejnych dzierżawców. Dopiero w 1829 r. na mocy zawartych kilku aktów kupna-sprzedaży z cząstkowymi współwłaścicielami, je- dynym posiadaczem całych dóbr został Władysław Ostrowski. Bąkowa Góra była tylko jednym z kluczy będących w posiadaniu nowego właściciela, i jak wcześniej pisałem, również on tutaj nie zamieszkiwał. Jednak wybuch powstania listopadowego i aktywne zaangażowanie się Włady- sława Ostrowskiego w działalność polityczną w trakcie wojny polsko-rosyjskiej w 1831 r.23, zdecydowanie wpłynęło na charakter obrotu tym majątkiem ziemskim w kolejnych kilku latach. Kiedy ostateczna klęska w starciu z Rosją stawała się co- raz bardziej widoczną, Władysław Rawita Ostrowski, w obawie przed przyszłymi represjami carskimi24, podjął działania mające na celu ochronę posiadanego ma- jątku, a więc również i świeżo pozyskanych dóbr Bąkowa Góra. Przed opuszcze- niem kraju, 11 IX 1831 r. ustanowił swoim plenipotentem, prawomyślnego w opi- nii władz rosyjskich, Wojciecha hr. Ostrowskiego herbu Korab z Maluszyna, który jednocześnie wziął w dzierżawę powyższy majątek ziemski25.

21 APŁ, AOPM, sygn. I/39, Akta procesowe …, Umowa pomiędzy W. Siemińskim a W. Ostrowskim. 22 Por. D. Rzepniewska, Ziemiaństwo w kręgu oddziaływania Warszawy, Warszawa 1982, s. 90. 23 Marszałek sejmu w okresie powstania listopadowego, który wyraźnie przyczynił się do przegłosowania aktu detronizacji Mikołaja I. Zob. więcej: /W. Ostrowski/, Autobiografi a hr. Władysława Ostrowskiego marszałka sejmu 1830-1831, /w:/ Roczniki Towarzystwa Historyczno-Literackiego w Paryżu, 1869; R. Kotewicz, Władysław Ostrowski – poseł Ziemi Piotrkowskiej, marszałek sejmu w latach 1830-1831, „Zbliżenia” 1993, z. 1(5), s. 12-17; tenże, Stosunek polskiej arystokracji do sprawy niepodległości na przykładzie rodziny Ostrowskich, /w:/ Ziemiań- stwo a ruchy niepodległościowe w Polsce XIX-XX wieku, red. W. Caban i M. B. Markowski, Kielce 1994, s. 153- 155; W. Zajewski, Ostrowski Władysław, PSB, t. XXIV, s. 585-588. 24 Miał ku temu uzasadnione podstawy, gdyż jeszcze w trakcie wojny polsko-rosyjskiej z rozkazu I. Pa- skiewicza posiadłości wybitnych działaczy powstania przejmowane były przez rosyjskie władze wojskowe. Zob. J. Kaczkowski, Donacje w Królestwie Polskim, Warszawa 1917, s. 40; J. Kukulski, Donacje paskiewiczowskiej w okresie reform agrarnych, Kielce 1987, s. 8-9. 25 APPT, Kancelaria notariusza Emeryka Wysockiego, sygn. 2, repertorium z 1831 r.; sygn. 3, repertorium z 1832 r. Akt kupna-sprzedaży pomiędzy A. Michaleckim a J. Słomskim. 46

Dalsze działania mające na celu uchronienie Bąkowej Góry przed konfi skatą przez władze rosyjskie polegały na kilku fi kcyjnych i przeprowadzonych w krótkim odstępie czasu, aktach kupna-sprzedaży. Fikcyjny obrót Bąkową Górą przeprowa- dzali zaufani ludzie związani z osobą Wojciecha Korabity Ostrowskiego, który sam również poważnie zaangażował się w przejęcie powyższych dóbr. Równie istotną rolę w tych działaniach musiał odgrywać rejent z Radomska Emeryk Wysocki. Po- nadto niemal jednocześnie o zwrot pieniędzy wystąpili liczni wierzyciele, którzy mieli zapisane znaczne sumy na hipotece Bąkowej Góry, łącznie sięgające szacun- kowej wartości całego majątku ziemskiego. Posiadający plenipotencje Władysława Ostrowskiego, Wojciech Ostrowski, w imieniu przebywającego poza granicami Królestwa Polskiego właściciela ma- jątku, zawarł 26 IX 1831 r. akt kupna-sprzedaży Bąkowej Góry z Alojzym Micha- leckim, dziedzicem dóbr Łazów i zastawnym posesorem majątku ziemskiego Mag- dasz. Tak się złożyło, że nowy właściciel dóbr bąkowogórskich dzierżawił majątek od Wojciecha i Józefy z Potockich Ostrowskich, a ponadto był z nimi powiązany ro- dzinnie poprzez swoją żonę Mariannę z Ostrowskich Michalecką26. Alojzy Micha- lecki zapłacił 37 000 złp. oraz przejął ciążące na hipotece dóbr długi w wysokości aż 171 233 złp.27 Iż była to zdecydowanie fi kcyjna transakcja świadczy fakt, że już kilka tygodni później, na mocy kontraktu zawartego przed Emerykiem Wysockim 17 XI 1831 r., Alojzy Michalecki wypuścił dobra Bąkowa Góra w 6-letnią dzierża- wę Wojciechowi Ostrowskiemu, który ponoć dzierżawił już ten majątek przez cały rok. Roczna suma dzierżawna opiewała na kwotę 10 710 złp. 28 Ponadto zastana- wiającym jest, że już po dacie domniemanej sprzedaży majątku Alojzemu Micha- leckiemu, plenipotent i dzierżawca Bąkowej Góry zawarł kontrakt (11 XI 1831 r.) z kupcem żydowskim Mendlem Benklem z Przedborza na sprzedaż części lasu, ale w imieniu Władysława Ostrowskiego, jako właściciela tegoż majątku (?)29. Zastanawia również, że wiele miesięcy później, dopiero 3 III 1832 r., transakcja sprzedaży Bąkowej Góry została wpisana do księgi wieczystej na s. 43, a jednocze- śnie wówczas został sporządzony przez Emeryka Wysockiego sam dokument kup- na-sprzedaży powyższych dóbr Alojzemu Michaleckiemu. W akcie tym Wojciech Ostrowski posiadał plenipotencje Władysława Ostrowskiego wystawioną w Gratzu dopiero 18 II 1832 r.30 (12 III 1832 r. zatwierdzona przez Wydział Hipoteczny Try- bunału Cywilnego Województwa Kaliskiego)31. Alojzy Michalecki nie był zbyt długo hipotecznym właścicielem Bąkowej Góry, raptem kilka miesięcy. Już 31 III 1832 r. pozbywa się on tegoż majątku na rzecz Jó- zefa Słomskiego za identyczną kwotę 208 233 złp, w tym wspomniane wcześniej długi hipoteczne 171 233 złp. Raczej nie powinno dziwić, że nowy nabywca dóbr bąkowogórskich był również powiązany z Wojciechem Ostrowskim, jako dzier-

26 Zob. J. Kita, Tomasz Potocki…, s. 233. 27 APŁ, AOPM, sygn. I/39, Akta procesowe … 28 APŁ, AOPM, sygn. I/39, Akta procesowe …, Wypis z repertorium E. Wysockiego. 29 APŁ, AOPM, sygn. I/40, Akta sporu Wojciecha Ostrowskiego …, Punkty do kontraktu … 30 APPT, Kancelaria notariusza Emeryka Wysockiego, sygn. 3, repertorium z 1832 r. 31 APŁ, AOPM, sygn. I/39, Akta procesowe …, Wykaz hipoteczny dóbr ziemskich Bąkowa Góra. 47

żawca jego majątku Silniczka. Ze względu na fakt, że Bąkowa Góra w momencie transakcji była wydzierżawiona przez Alojzego Michaleckiego temuż Wojciecho- wi Ostrowskiemu na okres 6 lat, nowy nabywca zobowiązywał się terminu dzier- żawy dotrzymać32. Jednak już rok później, Józef Słomski na mocy aktu kupna-sprzedaży sporzą- dzonego w Maluszynie 10 IV 1833 r. zdecydował się odstąpić Bąkową Górę z przy- ległościami dotychczasowemu dzierżawcy za sumę nabycia, czyli 208 233 złp.33 Kolejny, w tak krótkim okresie czasu, właściciel tego majątku informował, że po- przedni jego posiadacze nie byli w stanie podołać ogromnym zobowiązaniom fi - nansowym ze strony wierzycieli, wśród których był i on sam34. Tak się nieszczęśli- wie złożyło, że wszyscy oni niemal jednocześnie zażądali zwrotu przysługujących im zobowiązań pieniężnych, występując przy tym na drogę sądową. Największa kwota obciążająca hipotekę - 100 000 złp. - zapisana była na Józefa Michałowskie- go35, a ponadto 21 000 złp. na rzecz Henryki (Henrietty) Michałowskiej, 17 000 złp. na rzecz Julianny Michałowskiej, oraz dwa zapisy na łączną sumę 42 900 złp. na rzecz Wojciecha Ostrowskiego. Ponadto w 1832 r., kiedy właścicielem hipotecz- nym Bąkowej Góry był Józef Słomski, obciążenia hipoteki dóbr kwotą 113 000 złp. zażądał Jan Chrzciciel Malfati, doktor medycyny z Wiednia, jako należny mu od Władysława Ostrowskiego dług zaciągnięty jeszcze 5 I 1830 r.36 Nota bene Malfati był powiązany rodzinnie z byłym marszałkiem sejmu powstańczego, poprzez żonę Helenę z Ostrowskich, rodzoną siostrę dawnego właściciela37. Komisja Hipoteczna uznając widać, że majątek ziemski Bąkowa Góra nie jest już wówczas własnością Władysława Ostrowskiego pretensji powyższych nie uwzględniła38. Pomimo przeprowadzonych kilku transakcji pomiędzy osobami, które nie nara- ziły się carowi aktywnym udziałem w powstaniu listopadowym, władze Królestwa Polskiego zdecydowały o konfi skacie dóbr ziemskich Bąkowa Góra, uznając je jednak za część majątku Władysława Ostrowskiego, który nie został objęty carską amnestią. Tym samym władze zaborcze zdecydowały, że obrót Bąkową Górą w la- tach 1831-1833 miał jednak charakter fi kcyjny, a celem była ochrona dóbr przed konfi skatą. 12 VIII 1833 r. działania celem sekwestracji dóbr Bąkowa Góra na rzecz skarbu publicznego podjął burmistrz miasta Kamieńska, delegowany na mocy reskryptu komisarza obwodu piotrkowskiego z 26 VII 1833 r., wydanego na podstawie roz-

32 APPT, Kancelaria notariusza Emeryka Wysockiego, sygn. 3, repertorium z 1832 r. Akt kupna-sprzedaży pomiędzy A. Michaleckim a J. Słomskim. 33 APPT, Kancelaria notariusza Emeryka Wysockiego, sygn. 4, repertorium z 1833 r. 34 APŁ, AOPM, sygn. I/39, Akta procesowe …, Wypis z księgi hipotecznej dóbr ziemskich Bąkowa Góra. 35 Józef Michałowski, senator w Wolnym Mieście Krakowie wystąpił na drogę sądową domagając się sumy 100 000 złp. oraz odsetek od niej, którą to pożyczył Władysławowi Ostrowskiemu jeszcze w 1829 r. Po kilkulet- nim procesie, w 1836 r. odrzucono jego roszczenia wobec późniejszych właścicieli Bąkowej Góry. APŁ, AOPM, sygn. I/39, Akta procesowe …, Wyrok Sądu Apelacyjnego 12/24 X 1836 r. 36 APŁ, AOPM, sygn. I/39, Akta procesowe … (wypis na podstawie ksiąg hipotecznych). 37 AGAD, Archiwum Ostrowskich z Ujazdu, sygn. 4, Obraz genealogiczny Rawitów hr. Ostrowskich i rodzin z tym domem pokrewnych. 38 APŁ, AOPM, sygn. I/39, Akta procesowe …, Protokoły. 48 porządzenia Komisji Województwa Kaliskiego z 8 lipca 1833 r. Rozporządzenie powyższe opierało się na reskrypcie Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych, Du- chownych i Oświecenia Publicznego z 12 VI 1833 r. nakazującego „zajęcie w se- kwestrację, przez zaprowadzenie tymczasowej obserwacji, majątków osób znajdu- jących się za granicą, a które zostały obwinione o występki rewolucyjne i wyłączone z amnestii manifestem Mikołaja I z 20 X/1 XI 1831 r. oraz tych, które nie skorzy- stały z uprawnień zawartych w manifeście cara z 23 X 1832 r.”39 Z kolei 10 IX 1833 r. działania w celu przeprowadzenia sekwestracji Bąkowej Góry podjął asesor ekonomiczny obwodu piotrkowskiego, natomiast sześć dni póź- niej takie działania przedsięwziął również w stosunku do Faliszewa40. Wojciech Ostrowski nie dopuścił jednak do powyższych sekwestracji argumentując, że jest prawnym właścicielem tych majątków. Na potwierdzenie swoich racji przedstawił wypisy z ksiąg hipotecznych oraz akty kupna-sprzedaży dóbr sporządzone przez rejenta Emeryka Wysockiego. Wojciech Ostrowski uzasadniał, że zarówno on jak i poprzedni właściciele (Alojzy Michalecki i Józef Słomski) nie podlegali postano- wieniom rozporządzeń, na których opierać się miała sekwestracja, a ponadto akty kupna-sprzedaży majątku od Władysława Ostrowskiego przez poprzednich właści- cieli miały miejsce jeszcze zanim zaczęły obowiązywać powyższe przepisy41. De- kret namiestnika ks. Iwana Paskiewicza zakazujący kupowania dóbr od osób nie- podlegających amnestii nie był jeszcze publicznie ogłoszony, gdyż uczyniono to dopiero 5 VI 1832 r.42 Opór ze strony ówczesnego dziedzica Bąkowej Góry nie przyniósł jednak powo- dzenia. I. Paskiewicz, mając pełną aprobatę cara Mikołaja I, nie czuł się skrępowa- ny obowiązującym w Królestwie prawodawstwem i nie podzielał opinii tych osób ze swego otoczenia, które stały na stanowisku legitymizmu. Stąd też rząd skonfi - skował ostatecznie dobra bąkowogórskie w 1834 r.43 Kontrakty z 26 IX 1831 r., 31 III 1832 r. oraz 10 IV 1833 r. dotyczące Alojzego Michaleckiego, Józefa Słom- skiego i Wojciecha Ostrowskiego zostały unieważnione, jako zawarte „w czasie re- wolucji i po niej”, na mocy postanowień namiestnika Królestwa Polskiego z dnia 13/25 IV 1832 r. i Rady Administracyjnej z dnia 27 VI/9 VII 1833 r. oraz dalszych postanowień tejże Rady (25 IX/7 X 1834 r., 28 IX/10 X 1834 r.) i rozkazu cesarza Mikołaja I z dnia 4/16 IX 1834 r. Tym samym na mocy tychże postanowień 15 i 21 I 1835 r. w księgach hipotecznych dóbr na s. 79 i 81, jako właściciel Bąkowej Góry z przyległościami został wpisany Skarb Królestwa Polskiego44.

39 APŁ, AOPM, sygn. I/39, Akta procesowe …, Protokół.; Dziennik Praw Królestwa Polskiego, t. XIII, s. 274 i n. 40 APŁ, AOPM, sygn. I/39, Akta procesowe …, Protokoły. 41 Początkowe działania I. Paskiewicza i pierwsze rozporządzenia dotyczące konfi skaty majątków polskich były sprzeczne z ustawodawstwem Królestwa Polskiego i nieważne z mocy obowiązującego prawa. Wskazywał na to chociażby prezes Rządu Tymczasowego T. Engel. Zob. H. Grynwaser, Kwestia agrarna i ruch włościan w Królestwie Polskim w pierwszej połowie XIX w. (1807-1860), /w:/ tenże, Pisma, t. II, Wrocław 1951, s. 84. 42 APŁ, AOPM, sygn. I/39, Akta procesowe ..., Protokoły. 43 AOPM, sygn. I/40, Akta sporu Wojciecha Ostrowskiego …, Pozew wniesiony przez Mendla Benkela prze- ciw właścicielom Bąkowej Góry. 44 APŁ, AOPM, sygn. I/39, Akta procesowe …, Wykaz hipoteczny dóbr ziemskich Bąkowa Góra; Wypis z wy- roku Trybunału Cywilnego. 49

Dobra te były jednym z 2339 majątków ziemskich zasekwestrowanych przez władze do 1835 r.45 Jednak wielu właścicieli dóbr, podobnie jak Wojciech Ostrow- ski, uznało sekwestr za bezprawny i domagało się zwrotu zajętych majątków. Pro- blemem władz były także ogromne długi hipoteczne obciążające poszczególne kompleksy majątkowe. W efekcie czego część dóbr ziemskich w kolejnych latach została zwrócona właścicielom, bądź wystawiona na licytację za długi46. Trudności rządu związane ze specyfi ką skonfi skowanych majątków dostrzec można na przykładzie omawianych dóbr. Walka Wojciecha Ostrowskiego o Bąkową Górę nie zakończyła się wówczas całkowitą porażką. Widocznie zawiłości fi nan- sowe i problem własności tego majątku nie były do końca kwestiami przejrzysty- mi, gdyż władze zgodziły się na wydzierżawienie dóbr jego synowi Aleksandrowi hr. Ostrowskiemu. Stąd też na mocy kontraktu zawartego w Kaliszu 31 V 1834 r. z Komisją Województwa Kaliskiego, Aleksander Ostrowski „obejmował w czaso- wą dzierżawę dobra skarbowe w sekwestr rządowy przejęte na okres 6 lat począw- szy od 1 VII 1834 r. do 1 VII 1840 r.” Mógł on dowolnie użytkować dobra Bąkowa Góra za wyjątkiem wszelkich minerałów, lasów i krzaków, które podlegały admini- stracji leśnej. Za użytkowanie powyższych dóbr miał on obowiązek wnosić do kasy wojewódzkiej roczną dzierżawę w wysokości 10 865 złp. w dwóch ratach (1 lipca, 1 grudnia). Aleksander Ostrowski uzyskał zapewnienie, iż przed upływem okresu dzierżawy nie zostanie ona wypowiedziana przez władze47. Jednocześnie Wojciech Ostrowski zdecydował się kontynuować starania o uzna- nie jego prawa własności do kupionych, według niego legalnie i zgodnie z pra- wem, dóbr bąkowogórskich na drodze sądowej. W latach 1835-1837 procesował się z rządem w Sądzie Apelacyjnym o zniesienie konfi skaty dóbr Bąkowa Góra i odzy- skanie pieniędzy, które zainwestował w modernizację tego majątku w okresie, kie- dy był ich dzierżawcą i hipotecznym właścicielem48. Jednak bezskutecznie, gdyż Prokuratoria Generalna Królestwa Polskiego w Warszawie swoim ostatecznym wy- rokiem odrzuciła apelację Wojciecha Ostrowskiego z 28 VI/10 VII 1835 r., w której domagał się uznania jego praw własności do dóbr Bąkowa Góra. Jako uzasadnienie wyroku podano, że wszelkie żądania osób, które występowały jako nabywcy dóbr od osób wyjętych spod amnestii zostały jako bezprawne odrzucane na mocy posta- nowienia namiestnika I. Paskiewicza z dn. 13/25 IV 1835 r. Jednocześnie na mocy wcześniejszego postanowienia Rady Administracyjnej z 27 VI/9 VII 1833 r. zosta- ły unieważnione kontrakty kupna tych dóbr przez Alojzego Michaleckiego i Józe- fa Słomskiego, stąd nie posiadali oni prawa do obrotu tym majątkiem ziemskim, a więc ich sprzedaży Wojciechowi Ostrowskiemu49.

45 Dziennik Praw Królestwa Polskiego, t. XVII, s. 120-126; J. Kaczkowski, Konfi skaty na ziemiach polskich pod zaborem rosyjskim po powstaniach 1831 i 1863 roku, Warszawa 1918, s. 129 i n. 46 Zob. J. Kaczkowski, Donacje …, s. 38; tenże, Konfi skaty …, s. 129-130; J. Kukulski, Donacje …, s. 11. 47 APŁ, AOPM, sygn. I/39, Akta procesowe …, Kontrakt. 48 AOPM, sygn. I/40, Akta sporu Wojciecha Ostrowskiego …, Pozew wniesiony przez Mendla Benkela prze- ciw właścicielom Bąkowej Góry. 49 APŁ, AOPM, sygn. I/39, Akta procesowe …, Kopia wyroku Prokuratorii Generalnej przekazana W. Ostrow- skiemu za pośrednictwem Jana Kantego Wołowskiego. 1837 r. 50

Kilkuletnie starania Wojciecha Ostrowskiego o Bąkową Górę na drodze sądo- wej zakończyły się fi askiem, ale można założyć, że przyczyniły się do pozostawie- nia ich w gestii Skarbu Królestwa Polskiego, a nie przekazano majątku w formie donacji zasłużonemu rosyjskiemu wojskowemu lub urzędnikowi. Można ponadto przypuszczać, że ciągnące się przez kilka lat procesy z rządem Wojciecha Ostrow- skiego, a także innych osób mających zapisane zobowiązania na hipotece tych dóbr, skłoniły władze Królestwa Polskiego do pozbycia się kompleksu majątkowego Bą- kowa Góra i wystawienia go na publiczną licytację. Z nadarzającej się okazji skorzystał Wojciech Ostrowski, który nabył dobra na subhastacji za sumę 256 000 złp, czyli 30 400 rbs. na mocy wyroku Trybunału Kali- skiego z dnia 3/15 V 1838 r.50 Jednak według późniejszych wyliczeń sporządzonych przez Ostrowskich wynika, iż biorąc pod uwagę wszelkie powinności ciążące na tych dobrach, kosztowały ich one łącznie znacznie więcej, bowiem 373 900 złp51. W 1838 r. ofi cjalnie majątek ten stał się własnością rodziny Ostrowskich herbu Korab i ponad 80 lat będzie znajdował się w ich rękach. Jednak faktycznie, pomimo wielu perturbacji, które wcześniej przybliżyłem, to już od 1831 r. Wojciech i Alek- sander Ostrowscy traktowali Bąkową Górę jako integralną część wielkiego kom- pleksu majątkowego jakim dysponowali, a świadczą o tym zachowane dokumenty w archiwum podworskim. Zanim Wojciech Ostrowski nabył na licytacji dobra Bąkowa Góra, 30 IV/12 V 1834 r. przekazał notarialnie cały zarząd nad majątkiem swemu jedynemu synowi. Alek- sander Ostrowski, który był już wówczas dziedzicem dóbr Radoszewnica, prze- kazanych mu w wyniku darowizny przez matkę w związku z planowanym jego małżeństwem, otrzymał nieograniczoną i zupełną władzę oraz swobodę w zarzą- dzaniu majątkiem, jako szczególny i generalny pełnomocnik52. Kiedy cztery lata później w skład kompleksu majątkowego Ostrowskich ostatecznie weszły również dobra bąkowogórskie, 22 VI 1838 r., Wojciech Ostrowski ponowił generalne pełno- mocnictwo dla syna, rozszerzone dodatkowo na nowo pozyskany majątek ziemski. Było to tym bardziej zasadne, że syn przecież od czterech lat dzierżawił te dobra od Skarbu Państwa. Aleksander Ostrowski natychmiast zaciągnął pożyczkę z Towa- rzystwa Kredytowego Ziemskiego obciążając hipotekę dóbr Bąkowa Góra53. 31 V/12 VI 1839 r. Wojciech Ostrowski w obecności rejenta Emeryka Wysoc- kiego i innych świadków sporządził w Maluszynie testament, zapisując cały posia- dany majątek, w tym Bąkową Górę, swojemu synowi Aleksandrowi pod warun- kiem, że osiągniętym zyskiem z zarządzanych dóbr będzie dzielił się po połowie z matką do końca jej życia. Ponadto testator nakładał na Aleksandra Ostrowskiego obowiązek opieki nad chorą umysłowo siostrą Adelajdą i zapewnienia jej dostatnie-

50 APŁ, AOPM, sygn. I/39, Akta procesowe … 51 APŁ, AOPM, sygn. I/39, Akta procesowe … 52 APŁ, APOM, sygn. II/72, Papiery osobiste Aleksandra Ostrowskiego 1831-1896. 53 W tym samym czasie Ostrowscy zaciągnęli w TKZ pożyczki obciążające hipoteki ich innych dóbr, stąd można zakładać, że pieniądze te przeznaczono na zakup Bąkowej Góry. APPT, Kancelaria notariusza Emery- ka Wysockiego, sygn. 9, repertorium z 1838 r.; APŁ, AOPM, II/72, Papiery osobiste Aleksandra Ostrowskiego 1831-1896. 51 go utrzymania (m.in. osobna służba, własne pokoje w pałacu maluszyńskim, pięć tysięcy złp rocznie na garderobę, pokrycie kosztów podróży)54. Pierwszy dziedzic Bąkowej Góry pochodzący z rodziny Ostrowskich herbu Ko- rab – Wojciech - zmarł 22 X 1847 r.55 i zgodnie z jego ostatnim życzeniem dobra te na zasadzie sukcesji rodzinnej przeszły ostatecznie w ręce Aleksandra Ostrow- skiego56. Nowy hipoteczny dysponent dóbr bąkowogórskich będzie je posiadał naj- dłużej ze wszystkich dotychczasowych właścicieli, gdyż aż pół wieku. W tym wy- padku można zdecydowanie mówić o trwałości posiadania majątku ziemskiego w jednych rękach. Należy jednak podkreślić, że był to tylko jeden z kluczy ogrom- nego i dobrze prosperującego kompleksu majątkowego Aleksandra Ostrowskiego, ziemianina, który dzięki połączeniu wytężonej pracy z posiadanymi zdolnościami, potrafi ł w trudnych warunkach zaborów poczynić karierę majątkową, polityczną i urzędniczą. Należał on przy tym do pierwszoplanowych w Królestwie Polskim zwolenników modernizacji gospodarki folwarcznej poprzez uprzemysławianie dóbr ziemskich57. Dzięki temu potrafi ł bez poważniejszych problemów przetrwać trudne okresy dekoniunktury pojawiające się w rolnictwie i nie musiał tym samym ratować się zbywaniem posiadanych majątków ziemskich. Jednak z początkiem lat 70. XIX w. nastąpiła poważna zmiana w sposobie za- rządzania ogromnym, jak na warunki Królestwa Polskiego, nie licząc ordynacji Zamoyskiej, kompleksem majątkowym, w skład którego wchodziła Bąkowa Góra z przyległościami, a należącym do małżeństwa Aleksandra i Heleny z hr. Morsti- nów Ostrowskich. Na mocy umowy zawartej w Maluszynie 13 VII 1871 r. po- między rodzicami a dwoma najstarszymi synami – Augustem i Janem Leonem hr. Ostrowskimi, została powołana do życia spółka rodzinna – konsorcjum. Tym sa- mym w zamian za zaangażowanie się synów w zarząd i prowadzenie dóbr rodzin- nych, umożliwiono im odpowiednie korzystanie z dochodów płynących z majątku rodzinnego58. Z powodu włączenia się w zarządzanie majątkiem przez najmłodszego syna Jó- zefa hr. Ostrowskiego począwszy od roku gospodarskiego 1873/1874, Aleksander Ostrowski 18 V 1876 r. rozciągnął warunki i zasady wcześniejszej umowy również na niego59.

54 APPT, Kancelaria notariusza Emeryka Wysockiego, sygn. 11, repertorium z 1839 r.; APŁ, APOM, sygn. II/66, Papiery osobiste Wojciecha Ostrowskiego. 55 APŁ, Księgi metrykalne parafi i rzymsko-katolickiej w Maluszynie z lat 1818-1873. 56 31 X 1847 r. po odczytaniu testamentu Wojciecha Ostrowskiego z 31V/12 VI 1839 r. majątek jego prze- szedł na własność syna Aleksandra. Regulacja spadku odbyła się 9/21 X 1848 r. i w księdze wieczystej właścicie- lem dóbr Bąkowa Góra został Aleksander Ostrowski. APŁ, AOPM, sygn. I/39, Akta procesowe … 57 Na temat działalności gospodarczej Aleksandra Ostrowskiego zob. szerzej: J. Kita, Nadpilickie majątki ziemskie Ostrowskich z Maluszyna w XIX wieku w świetle archiwum rodzinnego, /w:/ Między Wisłą a Pilicą. Studia i Materiały Historyczne, t. III, red. B. Wojciechowska i L. Michalska-Bracha, Kielce 2002, s. 139-153; tenże, Cukrownictwo w majątkach ziemskich Potockich i Ostrowskich w okresie zaborów, /w:/ Studia z historii społeczno-gospodarczej XIX i XX wieku, red. W. Puś, t. V, Łódź 2008, s. 27-49. 58 APŁ, AOPM, sygn. I/7, Akta Aleksandra Ostrowskiego tyczące się Zarządu dóbr Maluszyn 1835-1877. 59 APŁ, AOPM, sygn. I/7, Akta Aleksandra Ostrowskiego tyczące się … 52

Aby poszczególni członkowie konsorcjum mogli swobodnie realizować nałożo- ne na nich obowiązki, np. występować o pożyczki i kredyty, Aleksander Ostrowski zdecydował się przepisać (18 V 1876 r.) na własność synów poszczególne dobra ziemskie wchodzące w skład „państwa maluszyńskiego”, z tym, że główny klucz Maluszyn oraz interesującą nas Bąkową Górę pozostawił we własnym posiadaniu. Zapisy te, mające przede wszystkim znaczenie tytułów hipotecznych, w niczym nie miały ograniczać umów dotyczących korzystania przez synów z dochodów uzyski- wanych z całości dóbr ziemskich Ostrowskich. Ponadto Aleksander Ostrowski za- strzegał, iż przy podziałach dóbr w przyszłości, te zapisy hipoteczne i szacunkowe wartości poszczególnych majątków nie będą obowiązujące. Nastąpić miał wów- czas nowy podział i określony nowy ich szacunek60. Należy podkreślić, że było to dosyć ciekawe rozwiązanie, mające na celu utrzy- manie w jednej całości posiadanych przez nich dóbr ziemskich i zakładów przemy- słowych. Taki zabieg prawny, jak się okazało w następnych latach, był w wypadku tej rodziny możliwy, przede wszystkim dzięki pozostawaniu członków konsorcjum w stanie wolnym (Jan Leon, Józef, Ludwika), bądź braku potomków (August). Tym samym nie było wielu kolejnych sukcesorów, którzy mogliby dopominać się o po- dział majątku. Powyższy stan utrzymał się do śmierci Aleksandra Ostrowskiego, która nastąpi- ła 17/29 IV 1896 r. (jego żona Helena zmarła nieco wcześniej 23 XI/4 XII 1892 r.)61. Zanim jednak doszło do prawnego podziału schedy po rodzicach, 6/18 IV 1898 r. zmarł w Radoszewnicy August Ostrowski i nie pozostawił potomków62. Pozosta- li po nich spadkobiercy (czworo dzieci Aleksandra i Heleny Ostrowskich – Jan Leon, Józef, Ludwika i zamężna Maria z Ostrowskich Potocka) rozliczyli się naj- pierw (1 XII 1898 r.)63 z żoną zmarłego brata, Elizą z Niezabitowskich Ostrowską, a następnie w dniu 31 VII/12 VIII 1899 r. spisali przed rejentem Feliksem My- ślińskim w Noworadomsku dokumenty dotyczący nowego podziału spadku po ro- dzicach i bracie64. W wyniku ustaleń pomiędzy spadkobiercami zachowano nadal konsorcjum rodzinne tym razem w trzyosobowym składzie (Jan Leon, Józef oraz Ludwika), a hipoteczne prawo własności dóbr Bąkowa Góra przypadło najstarsze- mu Janowi Leonowi Ostrowskiemu65. Szacunkową wartość Bąkowej Góry ustalo-

60 APPT, Kancelaria notariusza Łukasza Janiszewskiego, sygn. 26, repertorium z 1876 r. Zapis dla najmłod- szego syna Józefa Ostrowskiego miał miejsce nieco wcześniej, 12 IV 1876 r., aktem spisanym przed rejentem Dziwulskim w Warszawie. APŁ, AOPM, sygn. I/7, Akta Aleksandra Ostrowskiego tyczące się … 61 APŁ, APOM, sygn. II/73, Papiery Aleksandra Ostrowskiego zebrane przez Ludwikę i Józefa…; APŁ, AOPM, sygn. I/177, Akta tyczące się działów po Aleksandrze Ostrowskim 1896-1899. 62 APŁ, AOPM, sygn. II/86, Papiery osobiste Augusta Ostrowskiego; sygn. I/178, Akta tyczące się działów po Auguście Ostrowskim 1898-1899. 63 Najpierw 23 VI 1898 r. zawarto prywatną umowę pomiędzy żoną zmarłego a spadkobiercami dotyczącą podziału majątku ruchomego. Eliza z Niezabitowskich Ostrowska miała otrzymać w przeciągu 5 lat sumę 240 000 rbs. APŁ, AOPM, sygn. I/178, Akta tyczące się działów po Auguście Ostrowskim 1898-1899. 64 APŁ, AOPM, sygn. I/177, Akta tyczące się działów po Aleksandrze Ostrowskim 1896-1899; APPT, Kan- celaria notariusza Feliksa Myślińskiego, sygn. 12, repertorium z 1898 r. 65 APŁ, AOPM, sygn. I/177, Akta tyczące się działów po Aleksandrze Ostrowskim 1896-1899. 53 no wówczas na 260 000 rbs., w tym zawarta była obciążająca hipotekę majątku po- życzka z Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w wysokości 28 291, 38 rbs.66 19 III 1918 r. zmarł w pałacu maluszyńskim Jan Leon Ostrowski, pozostawia- jąc dyspozycje dotyczące posiadanego majątku, w dosyć niejasno według rodziny spisanym 8 III 1916 r. testamencie67. Tym samym następowała kolejna zmiana wła- ściciela klucza Bąkowa Góra. Zgodnie z ostatnią wolą Jana Leona Ostrowskiego ten majątek ziemski został zapisany siostrzeńcowi Augustowi Potockiemu, syno- wi Marii z Ostrowskich Potockiej, ale z zastrzeżeniem prawa dożywocia dla swe- go brata Józefa Ostrowskiego68. Jednak sędziwy i coraz poważniej tracący zdrowie były członek Rady Regencyjnej dosyć szybko zdecydował się odstąpić wszelkie prawa do Bąkowej Góry swojemu siostrzeńcowi. 26 III 1919 r. za zgodą Józe- fa Ostrowskiego dobra bąkowogórskie zostały ostatecznie sprzedane Augustowi Potockiemu69. Tym razem miała miejsce sukcesja rodzinna, ale z jednoczesnym połączeniem jej z aktem kupna-sprzedaży przysługującego dożywocia. W przypadku tego typu obrotu majątkiem ziemskim nasuwa się pytanie, czy kwoty jakie zobowiązywał się wpłacać nabywca były rzeczywiście uiszczane? Tym bardziej kiedy nowy właści- ciel najczęściej miał być również spadkobiercą zbywającego, a takie rozwiązanie miało miejsce w relacji Józef Ostrowski – August Potocki. Nowy dziedzic okazał się być już ostatnim właścicielem dóbr ziemskich Bą- kowa Góra przed ich przejęciem przez państwo na mocy reformy rolnej z 1944 r. Według danych z 1924 r. ogólny obszar dóbr wynosił 2114, 44 ha, w tym ogromną część (ponad 68%) zajmowały lasy i zagajniki - 1445,92 ha. Na grunty orne w czte- rech istniejących wówczas folwarkach (Bąkowa Góra, Kalinki, Dęba, Majkowi- ce) przypadało 444,27 ha. Resztę zajmowały inne użytki rolne, wody oraz tereny pod zabudowaniami i drogi. Główny dochód uzyskiwany był z lasów (tartak, zo- stał unowocześniony przez nowego właściciela w 1923 r.), gospodarstwa rolnego i gorzelni. Dochód netto, jaki uzyskał z dóbr Bąkowa Góra August Potocki w roku gospodarskim 1922/1923, wynosił 68 154,34 zł (w przeliczeniu na złote wg. kur- su z 1924 r.)70. Przez cały okres zaborów kompleks majątkowy Bąkowa Góra był własnością różnych osób wywodzących się z kilku znanych w naszych dziejach rodzin zie- miańskich, począwszy od Małachowskich, poprzez Michałowskich, Ostrowskich herbu Rawicz, Ostrowskich herbu Korab, by już w początkach II Rzeczypospoli- tej przejść na własność Potockich z linii chrząstowskiej, którzy byli jednocześnie ostatnimi posiadaczami tego klucza dóbr ziemskich. Ukazanie w niniejszym szkicu

66 APPT, Kancelaria notariusza Feliksa Myślińskiego, sygn. 12, repertorium z 1898 r. 67 APŁ, AOPM, sygn. II/80, Papiery osobiste Jana Leona Ostrowskiego; Rodzina zdecydowała się wykonać ostatnią wolę zmarłego, ale nie ujawniać urzędowo treści testamentu. APŁ, AOPM, sygn. I/179, Akta działów majątkowych po Janie Ostrowskim 1916-1920. Kopia testamentu Jana Leona Ostrowskiego z 8 marca 1916 r. 68 APŁ, AOPM, sygn. I/179, Akta działów majątkowych po Janie Ostrowskim 1916-1920. Kopia testamentu Jana Leona Ostrowskiego z 8 marca 1916 r. 69 APŁ, AOPM, sygn. I/179, Akta działów majątkowych po Janie Ostrowskim 1916-1920. 70 APŁ, AOPM, sygn. I/42, Akta dotyczące pomiarów dóbr Bąkowa Góra 1862-1924. 54 dziejów dóbr ziemskich Bąkowa Góra poprzez pryzmat tego kto, kiedy i na jakich warunkach wchodził w ich posiadanie, pozwala wyraźnie dostrzec uwarunkowania skomplikowanych procesów obrotu majątkami ziemskimi od schyłku XVIII w. aż do okresu II Rzeczypospolitej. W przypadku klucza Bąkowa Góra, o zmianie prawa własności dóbr nie decydowały jak widać czynniki czysto ekonomiczne. Właści- cielami Bąkowej Góry z przyległościami były osoby blisko ze sobą spokrewnione, za wyjątkiem raczej fi kcyjnego obrotu majątkiem zaraz po klęsce powstania listo- padowego. To właśnie ich wzajemne powiązania rodzinne, sukcesje i dosyć skom- plikowane rozliczenia majątkowe pomiędzy nimi decydowały o obrocie tymi do- brami ziemskim. Jednocześnie na szczególne zaakcentowanie zasługują działania mające na celu nie dopuszczenie do konfi skaty Bąkowej Góry przez władze zaborcze. Podobne posunięcia w celu ochrony swoich majątków podejmowali w tym okresie i inni ziemianie (np. Michał Potocki, Aleksander Wielopolski, Stanisław Aleksandrowi- cz)71. Poprzez pryzmat tych działań nasuwa się pytanie jaki rozmiar przyjął tego typu obrót majątkami ziemskimi w okresach powstań narodowych, mający na celu utrzymanie ich w rękach polskich? Poszukiwania podjęte w zachowanych księgach hipotecznych dóbr ziemskich i kancelariach ówczesnych notariuszy mogłyby przy- nieść dosyć zaskakujące konotacje, pozwalające nieco inaczej spojrzeć na kwestię obrotu majątkami ziemskimi i rzeczywistą skalę konfi skat rosyjskich w Królestwie Polskim.

Jarosław Kita, Owners of Bąkowa Góra in XIXth century. Contribution to turnover of estate in Polish Kingdom.

Searching in mortgage deeds and notarial acts, source not very often used by historians to research over landowners, shows on a large scale the turnover of estates on terrain of Polish Kingdom in period of annexation. Reasons for becoming estates on next owners property, were more than once enough complicated and not always they made up the only simple after-effect of bequest, family account of property, purchase-the sale or else the auc- tion of the indebted property. Turnover of estates in XIX century, being a consequence of inheritance proceeding and consequential of purely factors, turned also national and patriotic character. Frequent changes of this same estates owners during national uprising and directly after defeat, they had in view impossible of their confi scation by the annexation authorities. Perfect illustration of complicated XIXth century’s conditions, in what came to turn with estates on terrain of Polish Kingdom, are history of wide property of Bąkowa Góra, which in short period changed owners repeatedly, for in the end became, for nearly one century, a property of family Ostrowski, coat of arms Korab.

71 Pisałem o tym szerzej: J. Kita, Tomasz Potocki …, s. 102-104. 55 ROCZNIK Ł ÓDZKI Tom LV – 2008

Leszek Olejnik (Łódź)

PRASA POLSKIEJ PARTII SOCJALISTYCZNEJ W ŁODZI W LATACH 1899-1948

Łódź od drugiej połowy XIX w. była największym w zaborze rosyjskim skupi- skiem klasy robotniczej, a u schyłku tegoż wieku stała się jednym z najważniejszych ośrodków aktywności różnych nurtów ruchu robotniczego na ziemiach polskich1. Podobnie było po odzyskaniu niepodległości przez Polskę po 1918 r. W poniższym artykule przedstawiona zostanie wydawana w Łodzi prasa najważniejszego ugrupo- wania tego ruchu - Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS). Cezurę początkową tego szkicu wyznacza rozpoczęcie krótkotrwałego wydawania w Łodzi centralnego or- ganu PPS - „Robotnika”, zaś końcową - likwidacja PPS w następstwie „zjednocze- nia” z PPR i utworzenia PZPR, a tym samym także kres istnienia organu prasowe- go łódzkiej organizacji PPS - „Kuriera Popularnego”. Oczywiście uproszczeniem byłoby traktowanie działającej po II wojnie światowej tzw. „odrodzonej PPS” jako prostej kontynuacji partii założonej w 1892 r. Jednak w swej działalności partia ta odwoływała się do bogatych tradycji ruchu socjalistycznego, mocno akcentowała związki z nimi. „Odrodzona” PPS odrzucała dorobek ideowo-programowy „pra- wicy” ruchu socjalistycznego (przede wszystkim PPS-WRN), nawiązując szcze- gólnie do doświadczeń jednolitofrontowych z okresu międzywojennego. W 1987 r. - po blisko 40 latach od likwidacji „odrodzonej” PPS – podjęła działalność wydaw-

1 O powstaniu i rozwoju ruchu socjalistycznego w Łodzi por. m.in.: K. Badziak, P. Samuś, Ruch strajkowy robotników przemysłowych Łodzi w 1905 r. (Próba analizy), [w:] Rewolucja 1905-1907 w Łodzi i okręgu łódzkim. Studia i materiały, red. B. Wachowska, Łódź 1975; S. Banasiak, Droga do zjednoczenia, [w:] W dymach czarnych budzi się Łódź, Łódź 1982; A. Barszczewska, P. Samuś, Życie społeczno-polityczne, [w:] Łódź. Dzieje miasta, t. I. Do 1918 r., red. tomu B. Baranowski i J. Fijałek, (red. serii R. Rosin), Warszawa - Łódź 1980; W.L. Karwacki, Łódzka organizacja Polskiej Partii Socjalistycznej Lewicy 1906-1918, Łódź 1964; L. Mroczka, Łódzka organiza- cja Polskiej Partii Socjalistycznej w latach 1918-1926, Łódź 1971; M. Nartonowicz-Kot, Polski ruch socjalistycz- ny w Łodzi w latach 1927-1939, Łódź 2001; P. Samuś, W walce o wyzwolenie narodowe i społeczne (1893-1918), [w:] W dymach czarnych...; B. Wachowska, Między wojnami, [w:] tamże. 56 niczą w Łodzi struktura lokalna niewielkiej partii, funkcjonującej także pod nazwą PPS i nawiązującej do tradycji oraz dorobku socjalistów sprzed wybuchu II wojny światowej. Wydawała ona w konspiracji pismo pod nazwą „Robotnik Łódzki PPS”. W 1990 r. ukazał się już legalnie jeden numer „Łodzianina”, mający w zamierze- niach liderów łódzkiej PPS inaugurować wydawanie kolejnego czasopisma. Te ini- cjatywy wydawnicze nie mogły być pominięte w niniejszym szkicu. Wkrótce po powstaniu PPS na ziemiach polskich pod zaborami, jej kierow- nictwo – doceniając znaczenie prasy – podjęło starania na rzecz zorganizowania własnej działalności wydawniczej. Nie wystarczały czasopisma, broszury i odezwy przemycane z zagranicy, z tamtejszych środowisk socjalistycznych. Nie zaspokaja- ły potrzeb i zainteresowań czytelniczych zamieszczane w emigracyjnych periody- kach korespondencje z kraju. W połowie 1894 r. zaczęto wydawać centralny organ PPS – „Robotnik”, drukowany początkowo na Wileńszczyźnie 2. W periodyku tym zaczęły się ukazywać od 1898 r. pierwsze korespondencje z Łodzi 3. Na przełomie XIX i XX w. celem rozszerzenia niepodległościowej i socjali- stycznej agitacji przystąpiono też do wydawania czasopism dla ważniejszych lo- kalnych skupisk robotniczych. Jednym z ośrodków, które najwcześniej uzyskało własne pismo socjalistyczne była Łódź. Powstanie lokalnej prasy PPS w Łodzi zostało poprzedzone głośnym epizodem związanym z krótkotrwałym redagowaniem (po przeprowadzce z Wilna) i wyda- waniem w tym mieście centralnego pisma partii – „Robotnika” oraz dramatycznym fi nałem tego przedsięwzięcia. W październiku 1899 r. w Łodzi zamieszkali Józef i Maria z Juszkiewiczów małżonkowie Piłsudscy. W zajmowanym przez nich czte- ropokojowym mieszkaniu na I piętrze domu przy ul. Wschodniej 19 zainstalowa- no wkrótce drukarenkę centralnego periodyku PPS. Józef Piłsudski (zameldowany w Łodzi jako Józef Dąbrowski z Mińska) przy współpracy m.in. z Kazimierzem Rożnowskim, Aleksandrem Malinowskim, Aleksandrem Sulkiewiczem i Leonem Wasilewskim – zredagował i wydrukował tam dwa kolejne numery „Robotnika” (nr 34 z datą 3 grudnia i nr 35 z 31 XII 1899 r.). W kilka miesięcy później lokal ten został przypadkowo zdekonspirowany (policjanci śledzili przybyłego z Warszawy współpracownika redakcji A. Malinowskiego) 4. W nocy z 21 na 22 II 1900 r. żan- darmi dokonali rewizji w mieszkaniu i aresztowali J. Piłsudskiego. Byli zaskoczeni

2 O początkowym okresie wydawania „Robotnika” por.: W. Jędrzejewicz, Józef Piłsudski 1867-1935, Wro- cław 1989 (przedruk wydawnictwa emigracyjnego), s. 12-19; J. Kancewicz, U początków PPS . „Robotnik” - centralny organ partii 1894-1896, „Z pola walki” 1967, nr 4; J. Myśliński, Polska prasa socjalistyczna w okresie zaborów, Warszawa 1982, s. 78-79; W. Pobóg-Malinowski, Józef Piłsudski. W podziemiach konspiracji 1867- 1901, t. 1, Warszawa 1935. 3 Do numeru 37 (z 8 lipca 1900 r.) „Robotnika” dołączono specjalny dodatek poświęcony Łodzi. Por. E. Aj- nenkiel, Łódź - pochodnia polskiego socjalizmu, [w:] Księga jubileuszowa Polskiej Partii Socjalistycznej 1892- 1932, Warszawa 1933, s. 302. 4 O wpadce drukarni „Robotnika” por. m.in.: E. Ajnenkiel, Łódź - pochodnia polskiego socjalizmu..., s. 302; A. Garlicki, U źródeł obozu belwederskiego, Warszawa 1979, s. 99-101; W. Jędrzejewicz, dz. cyt., s. 21; P. Samuś, Józefa Piłsudskiego łódzkie przypadki, „Kronika Miasta Łodzi” 1998, z.1, s. 165-169; L. Wasilewski, Polska Par- tia Socjalistyczna w pierwszym okresie swojego rozwoju, [w:] Księga jubileuszowa ..., s. 59; T. Wołk-Żołnierski, Działalność Józefa Piłsudskiego w Łodzi w latach 1899-1900, „Kronika Miasta Łodzi” 2000, z. 1, s. 140-141. 57 znajdując tam drukarnię i rozpoczęty skład pierwszych stron nr 36 „Robotnika” 5. W ich ręce dostało się ponadto wiele innych materiałów partyjnych. J. Piłsudskie- go osadzono w więzieniu przy ul. Gdańskiej 13, skąd 18 IV 1900 r. przewieziono do Cytadeli Warszawskiej. Był to jedyny – tak dramatycznie zakończony – pobyt przyszłego Marszałka Polski w Łodzi 6. W kilka miesięcy później, w październiku 1900 r. ukazał się inauguracyjny nu- mer „Łodzianina” – organu łódzkiej organizacji PPS, wpierw jako dodatek do „Ro- botnika” 7. Pismo to – ukazujące się nieregularnie – drukowano początkowo w Lon- dynie, później w Kijowie i Warszawie. Dopiero w trakcie wydarzeń rewolucji 1905 roku - w czerwcu – zorganizowano konspiracyjną drukarnię w Łodzi przy ul. Dłu- giej 23 (obecnie Kilińskiego). Prowadzili ją małżonkowie Zofi a i Antoni Burkoto- wie 8. Posiadanie własnej drukarni ułatwiało kolportaż oraz pozwoliło wydatnie zwiększyć nakład (do 5-10 tys. egzemplarzy). W latach 1900-1905 w redagowaniu „Łodzianina” brało udział wielu czołowych działaczy PPS, m.in. L. Wasilewski, Feliks Perl, Tomasz Arciszewski, a przed rewolucją 1905 r. dołączył do nich Aleksy Rżewski – jeden z wybitniejszych łódzkich publicystów i działaczy PPS 9. Najwięk- szą aktywność wydawniczą łódzka PPS przejawiała przed i w trakcie wspomnia- nych wydarzeń rewolucyjnych. Na łamach pisma informowano o walce robotników przeciw caratowi, o walkach klasowych, mobilizowano społeczeństwo do więk- szej aktywności. Nie zabrakło miejsca dla materiałów służących samokształceniu. W okresie wielkiego lokautu w Łodzi redakcja występowała w obronie pozbawio- nych pracy, pośredniczyła w zbieraniu składek na rzecz bezrobotnych i prześlado- wanych. Poza „Łodzianinem” łódzcy socjaliści wydawali także w latach 1905-1907 czasopismo przeznaczone dla robotników niemieckich pod nazwą „Der Deutsche Arbeiter in Polen” 10. Po rozłamie w PPS (listopad 1906 r.) początkowo obydwie frakcje wydawały periodyki pod tym samym tytułem – „Łodzianin” 11. U schyłku 1906 r. drukarnia PPS w Łodzi znalazła się w ręku działaczy lewicy na czele z Wi- toldem Trzcińskim (pod jego kierownictwem wydano do 1908 r. tylko 6 numerów).

5 Ten numer „Robotnika” odtworzono i wydrukowano w późniejszym czasie w Londynie (wydano tam rów- nież kolejny, 37. nr tego pisma. 6 W dwadzieścia lat później, 20 X 1920 r. delegacja Rady Miejskiej Łodzi wręczyła ówczesnemu Naczelni- kowi Państwa J. Piłsudskiemu przyznany mu – dla uwiecznienia jego pobytu i działalności w Łodzi - uchwałą z 5 VIII 1919 r. dyplom honorowego obywatelstwa miasta 7 E. Ajnenkiel, Łódzka nielegalna prasa socjalistyczna, „Dziennik Łódzki”, 22-23 II 1961, nr 43, wyd. A, s. 4; W. Kaszubina, Bibliografi a prasy łódzkiej 1863-1944, Warszawa 1967, s. 120-122; L. Wasilewski, U kolebki „Ło- dzianina”, „Łodzianin” 1925, nr 45, s. 1; Ż. Kormanowa, Materiały do bibliografi i druków socjalistycznych na ziemiach polskich w latach 1866-1918, Warszawa 1949, s. 33. 8 A. Burkot, Łódzka drukarnia PPS w latach 1905-1907, „Niepodległość”, t. VIII, Warszawa 1933, s. 290- 295: W. Kaszubina, Notatki o prasie łódzkiej, „Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Łódzkiego” 1968, t. VII, z. 1, s. 181. 9 Por. E. Ajnenkiel, Łódzka nielegalna prasa socjalistyczna, „Dziennik Łódzki”, 22-23 II 1961, nr 43, wyd. A, s. 4; W. Kaszubina, Czasopiśmiennictwo łódzkie w latach 1863-1914. Próba zarysu, „Rocznik Biblioteki Naro- dowej” 1970, t. 6, s. 227-229; Z. Kmiecik, Prasa polska w rewolucji 1905-1907, Warszawa 1980, s. 237-240. 10 Por. J. Myśliński, dz. cyt., s. 138, 195. 11 W latach 1900-1906 ukazało się 28 numerów „Łodzianina”. Po rozłamie PPS-Lewica wydała w latach 1906-1908 6 numerów tego periodyku, zaś PPS-Frakcja Rewolucyjna do listopada 1918 r. wydała 19 numerów. Por. E. Ajnenkiel, Łódzka nielegalna prasa..., s. 4. 58

Wkrótce potem - od lutego 1907 r. – „Łodzianina” zaczęła wydawać też PPS-Frak- cja Rewolucyjna. Opublikowano dziewięć numerów, z czego pierwszych pięć re- dagował w Warszawie Leon Wasilewski przy pomocy aktywu łódzkiego 12. Czo- łową rolę w redakcji „Łodzianina” (PPS-Frakcja Rewolucyjna) odgrywali wtedy: wspomniany Aleksy Rżewski, Tytus Filipowicz, Wacław Lipiński, M. Malinowski, Jędrzej Moraczewski, Aleksander Napiórkowski i inni. Od 1908 r. nastąpiła kilku- letnia przerwa w wydawaniu omawianego pisma (w latach 1911-1914 praktycznie zanika działalność obu odłamów PPS w Łodzi). „Łodzianina” wznowiono dopiero w marcu 1915 r. Na czele redakcji stał M. Malinowski („Wojtek”). Współpracowali z nim dr Klemens Lipiński, A. Rżewski i dr Antoni Więckowski. Pismo drukowa- no potajemnie w legalnych drukarniach. Jak pisze Jerzy Myśliński, M. Malinowski nadał pismu szczególny kierunek. „Łodzianin” podkreślał sprawę wyzwolenia na- rodowego spod carskiej niewoli. Na jego łamach tworzono legendę J. Piłsudskie- go, opiewano czyn legionowy, nawiązywano do tradycji walk narodowowyzwoleń- czych XIX w.13 Pismo ukazywało się nieregularnie i z dłuższymi przerwami. Po kolejnym wznowieniu w lipcu 1917 r. jakiś czas było drukowane w Warszawie. We wrześniu tegoż roku doszło do „wsypy” drukarni Józefa Glanca, przy czym aresz- towano wtedy A. Rżewskiego, jednego z czterech członków redakcji. W grudniu zdecydowano drukować „Łodzianina” w specjalnie zorganizowanej podziemnej drukarni przy ul. Pańskiej 77 (obecnie Żeromskiego). Kierował nią Antoni Purtal -„Szczerba”. Redaktorem pisma był wtedy A. Napiórkowski - „Stefan”. We wspo- mnianej drukarni drukowano też pismo dla chłopów „Wezwanie” oraz kilka nu- merów „Informatora” – organu rozłamowej grupy o orientacji niepodległościowej wyłonionej z PPS-Lewicy a kierowanej przez Antoniego Szczerkowskiego. Na ju- bileusz PPS wydano specjalny (44.) numer „Łodzianina” (z datą grudzień 1917 - styczeń 1918 r.), pod hasłami likwidacji rozłamu w ruchu robotniczym 14. Ostatni konspiracyjny numer przed odzyskaniem niepodległości (nr 47) wydano w lipcu 1918 r. Nowa drukarnia „Łodzianina” została wykryta przez policję 26 VII 1918 r., przy czym doszło do walki zbrojnej w jej obronie 15. W kilka miesięcy po odzyskaniu niepodległości – 16 III 1919 r. – ukazał się nr 1 wznowionego organu prasowego łódzkiej organizacji PPS, ponownie pod na- zwą „Łodzianin” 16. Wydarzenie to zbiegło się z kampanią wyborczą do samorządu łódzkiego. W wyborach tych socjaliści uzyskali znaczący sukces, który pozwolił im w koalicji z Narodowym Związkiem Robotniczym (później Narodową Partią Robotniczą) przejąć władzę w Radzie Miejskiej. Prezydentem miasta został wy- brany wtedy wspomniany A. Rżewski, a przewodniczącym Rady Miejskiej został

12 J. Myśliński, dz. cyt., s. 230. 13 Tamże, s. 287. 14 Tamże, s. 287-288. 15 Tamże, s. 288; A. Purtal, Drukarnia konspiracyjna w Łodzi w okresie okupacji niemieckiej, „Niepodle- głość”, t. X, Warszawa 1934, s. 425-428; A. Uljasz, Antoni Purtal (1895-1943) (pseudonimy „Szczerba”, „Ja- nek”) – działacz łódzkiej PPS, „Przegląd Nauk Historycznych” 2004, nr 1(5), s. 90-92. 16 L. Mroczka, Łódzka organizacja Polskiej Partii Socjalistycznej w latach 1918-1926, Łódź 1971, s. 24-25; A. Paczkowski, Prasa polska w latach 1918-1939, Warszawa 1980, s. 74. 59

Antoni Remiszewski. Od sierpnia 1919 r. zwiększono częstotliwość ukazywania się „Łodzianina” do dwóch razy w tygodniu (w środę i sobotę). Redaktorem naczel- nym w pierwszych miesiącach po wznowieniu był A. Napiórkowski, a po nim Ju- lian Łopatka. W gronie współpracowników pisma byli m.in.: Adam Boroń, Karol Gertner, Franciszek Kałużyński, Antoni Kiermas, Jan Klimaszewski, Stefan Kop- ciński, inż. Antoni Krahelski, Marian Nussbaum-Ołtaszewski, A. Rżewski, Stani- sław Rapalski. Redakcja i administracja pisma mieściły się w lokalu OKR PPS przy ul. Piotrkowskiej 83. Pismo drukowano wpierw w drukarni Jana Baranowskiego przy ul. Piotrkowskiej 109, a następnie we własnej Drukarni Ludowej mieszczącej się w ofi cynie przy tej samej ulicy pod numerem 83 17. Nakład tygodnika wynosił ok. 2 tys. egzemplarzy 18. Od 19 XII 1920 r. do 22 V 1921 r. „Łodzianin” był wydawany jako dziennik (pod zmienionym tytułem „Dziennik Robotniczy”) w sporym nakładzie 3-4 tys. eg- zemplarzy 19. Redaktorem naczelnym był Julian Łopatka, a jako redaktor odpowie- dzialny podpisywał go wpierw Bronisław Ziemięcki, a po kilku miesiącach Fran- ciszek Pudlarz. Do redakcji „Dziennika Robotniczego” w Łodzi kierownictwo PPS oddelegowało czołowego publicystę tej partii Jana Maurycego Borskiego. Z gaze- tą współpracowało liczne grono działaczy PPS i publicystów z Warszawy, Lwowa i Krakowa. Mimo fi nansowego wsparcia ze strony centralnych władz PPS i dobro- wolnych składek członków łódzkiej organizacji, najsilniejszej partii robotniczej w Łodzi nie udało się utrzymać dziennika 20. W połowie 1921 r. powrócono więc do tradycyjnego tytułu – „Łodzianin”, wydawanego jako tygodnik. Redaktorem na- czelnym w latach 1922-1924 był Władysław Dolecki, a następnie Edmund Weis- berg-Wieliński. Na początku lat 30. redakcję objął Eugeniusz Ajnenkiel 21. W 1925 r. redakcja „Łodzianina” podjęła wysiłki zmierzające do podniesienia jego atrakcyjności. Zwiększono format na większy, gazetowy i wzbogacono jego zawartość merytoryczną. Do każdego numeru dołączano bezpłatny dodatek ilustro- wany, a do niektórych także różne druki ulotne 22. Od grudnia 1926 r. do każdego numeru „Łodzianina” redakcja dodawała inny tygodnik „Pobudkę”, warszawskie czasopismo o profi lu teoretycznym i społeczno-politycznym 23. Jakiś czas (od maja 1926 r.) ukazywała się mutacja dla województwa łódzkiego pod nazwą „Sztan-

17 L. Mroczka podaje, iż Drukarnia Ludowa była własnością pepesowskiego Banku Ludowego w Warszawie. Por. L. Mroczka, dz. cyt., s. 24-25. 18 J. Osica, Prasa Polskiej Partii Socjalistycznej 1918-1926, [w:] Z dziejów polskiej prasy robotniczej 1879- 1948, Warszawa 1983, s. 162. Por. także: A. Notkowski, Pod znakiem trzech strzał. Prasa Polskiej Partii Socjali- stycznej w latach 1918-1939, Kraków 1997, s. 175. 19 Już wznawiając „Łodzianina” planowano rychłe przekształcenie go w dziennik. Formalną uchwałę podjęto na konferencji międzydzielnicowej we wrześniu 1920 r. Por. L. Mroczka, dz. cyt., s. 25. 20 Tamże, s. 25; J. Osica, dz. cyt., s. 162. 21 Andrzej Notkowski podaje jako kolejnych redaktorów naczelnych „Łodzianina”: W. Doleckiego (1922- 1924), E. Weisberga-Wielińskiego (1924-1926), Antoniego Szczerkowskiego, Zygmunta Zarembę i dopiero E. Aj- nenkiela (1932-1933). Por. A. Notkowski, Prasa Polskiej Partii Socjalistycznej 1918-1939. Przegląd wydawnictw terenowych. Część I, [w:] „Kwartalnik Historii Prasy Polskiej” 1989, nr 1, s. 31. Por. także: L. Mroczka, dz. cyt., s. 26. 22 M. Nartonowicz-Kot., dz. cyt., s. 143. 23 W. Kaszubina, Bibliografi a prasy łódzkiej..., s. 122; 60 dar Pracy” 24. W ocenie Ludwika Mroczki, „Łodzianin”, obok zasadniczej funk- cji, którą pełnił jako źródło informacji, zarówno w sprawach partyjnych jak i poli- tycznych, spełniał również rolę partyjnego forum, na którym ścierały się nurtujące łódzką organizację tendencje ideowo-polityczne. Był jedynym w regionie łódzkim periodykiem ruchu socjalistycznego 25. „Łodzianin” ukazywał się (z przerwą od marca 1933 do sierpnia 1936 r.) do wybuchu II wojny światowej. W ostatnich latach (od sierpnia 1936 do września 1939 r.) był mutacją centralnego dziennika PPS „Robotnika”, przy zachowaniu tra- dycyjnego tytułu 26. Tym samym po 15 latach łodzianie ponownie otrzymywali lo- kalny socjalistyczny dziennik. Redaktorem pisma był wówczas Henryk Wachowicz, zarazem sekretarz OKR PPS w Łodzi 27. Zwiększył się także nakład, od 2500 do 3000 egzemplarzy w dni powszednie do 4000 w przypadku wydań niedzielnych. „Łodzianin” należał do pism najbardziej zaangażowanych w obronie bieżących interesów robotników. Jego opozycyjne stanowisko w stosunku do kolejnych rzą- dów, zarówno przed jak i po maju 1926 r., powodowało częste represje władz ad- ministracyjnych (szczególnie od 1927 r.) 28. Konfi skatom poddawane były nie tylko publikacje własne redakcji, ale nawet przedruki z innych pism, m.in. „Robotni- ka” i krakowskiego „Naprzodu”. Liczne konfi skaty zwiększały koszty wydawania i podcinały podstawy fi nansowe wydawnictwa. „Łodzianin” położył też duże zasłu- gi w walce socjalistów o wpływy w samorządzie łódzkim w latach trzydziestych. Było to ważne wobec aktywizacji ruchów prawicowych w środowiskach robotni- czych w Łodzi. U schyłku wydawania „Łodzianina” ilość ingerencji cenzorskich wyraźnie zmniejszyła się, co historyk łódzkiej organizacji PPS - Maria Nartono- wicz-Kot - wiąże z faktem drukowania pisma w Warszawie oraz osłabieniem jego ostrza antysanacyjnego 29. W drugiej połowie lat 30. wydawano też w Łodzi muta- cje „Tygodnia Robotnika (1935-1939) i stołecznego „Dziennika Ludowego” (od lutego 1938 r. do wybuchu II wojny światowej) 30. Z czasopism związanych z łódzką PPS należy wymienić też „Włókniarza” (1921-1939, z przerwami) 31. Był to organ Zarządu Głównego Związku Zawodo- wego Robotników i Robotnic Przemysłu Włókienniczego, najsilniejszego klaso- wego związku zawodowego w okręgu łódzkim, którego aktyw stanowili przede wszystkim działacze PPS. Jakiś czas był wydawany w trzech wersjach językowych – niemieckiej „Textilarbeiter” i żydowskiej „Arbajter Fragn”. Redakcją „Włóknia-

24 „Sztandar Pracy” różnił się od „Łodzianina” tylko ostatnią stroną, która była poświęcona sprawom okręgu łódzkiego. Mutacja ta ukazywała się w okresie od 30 maja do 13 XI 1926 r. Redagowali ją: Zygmunt Zaremba, A. Szczerkowski, E. Weisberg-Wieliński i E. Ajnenkiel (sekretarz redakcji). Za: L. Mroczka, dz. cyt., s. 244, p. 35. 25 Tamże, s. 26. 26 Inne ustalenia podaje A. Notkowski. Wg niego dopiero od początku 1937 r. „Łodzianin” został przekształ- cony w mutację „Robotnika”. Por. A. Notkowski, Pod znakiem trzech strzał..., s. 178. 27 Biogram H. Wachowicza - por. p. 54. 28 M. Nartonowicz-Kot., dz. cyt., s. 145. 29 Tamże, s. 151. 30 A. Notkowski, Pod znakiem trzech strzał..., s. 177-178. 31 Przerwy w wydawaniu „Włókniarza” (w latach 1923-1925, 1925-1927, 1930-1933) spowodowane były przede wszystkim kłopotami fi nansowymi związku. Por. M. Nartonowicz-Kot, dz. cyt., s. 151. 61 rza” kierowali m.in. Adam Walczak, A. Szczerkowski, Emil Zerbe i Józef Danie- lewski32. Innym tytułem czasopisma profesjonalnego ściśle związanego z PPS był „Drukarz”. Był to miesięcznik wydawany od listopada 1935 r. przez Związek Za- wodowy Drukarzy i Pokrewnych Zawodów, pod redakcją Zygmunta Tylmana i Sta- nisława Białkowskiego 33. Za pismo związane z PPS uznawany jest także miesięcz- nik „Gastronom”, centralny organ Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Gastronomiczno-Hotelarskiego w Polsce. Uruchomiono go w 1922 r., gdy w Ło- dzi miał swą siedzibę Zarząd Główny tej organizacji. Redaktorem pisma był Wła- dysław Bawarski (w latach 1922-1928 przewodniczący ZG związku). Od 1925 r. „Gastronom” wydawany był w Warszawie, co wiązało się z przeniesieniem tam re- dakcji i władz związku 34. W Łodzi wydawana była przez kilka lat (1927-1929) także socjalistyczna prasa młodzieżowa. Reprezentował ją wydawany do listopada 1927 r. „Biuletyn Towa- rzystwa Uniwersytetu Robotniczego”, przekształcony w czerwcu 1928 r. w mie- sięcznik „Młode Życie”. Przewodniczącym Komitetu Redakcyjnego był wspo- mniany H. Wachowicz 35. Aktywnie współpracowali z nim Artur Szewczyk, Roman Lauks, Maria Brynerówna, Stefan Nowiński i Henryk Skałecki. Nakład zarówno „Biuletynu”, jak i „Młodego Życia” wynosił ok. 1000 egzemplarzy. Ostatni numer ukazał się w lutym 1929 r. W szkicu niniejszym skoncentrowałem swą uwagę na polskojęzycznej prasie socjalistycznej w Łodzi. Własną prasę posiadały też ugrupowania socjalistyczne ro- botników żydowskich i niemieckich. Na szczególną uwagę zasługuje tu organ Nie- mieckiej Socjalistycznej Partii Pracy w Polsce – „Lodzer Volkszeitung” („Łódzka Gazeta Ludowa”), ukazujący się w latach 1923-1939, początkowo jako tygodnik, następnie trzy razy w tygodniu, potem (od września 1925 r.) jako dziennik36. Na czele redakcji „Lodzer Volkszeitung” stał inż. E. Zerbe, jeden z liderów socjalistów niemieckich w Polsce. Gazeta ta przetrwała mimo trudności fi nansowych oraz se- cesji wielu czołowych działaczy partii i redaktorów do obozu nacjonalistycznego (m.in. Artur Kronig, Otto Heike, Ludwik Kuk). Wybuch II wojny światowej przerwał legalną działalność PPS. Wkrótce jed- nak zaczęto tworzyć konspiracyjne struktury ruchu socjalistycznego37. W dniu 19 XI 1939 r. liderzy PPS wyłonili pięcioosobowe kierownictwo centralne ruchu socjalistycznego i nadali mu nazwę Centralne Kierownictwo Ruchu Mas Pracu-

32 W. Kaszubina, Bibliografi a prasy łódzkiej..., s. 217; M. Nartonowicz-Kot., dz. cyt., s. 151-152. 33 W. Kaszubina, Bibliografi a prasy łódzkiej..., s. 41; A. Notkowski, Pod znakiem trzech strzał..., s. 180. 34 A. Notkowski, Pod znakiem trzech strzał..., s. 179-180. 35 J. Janiak, „Młode Życie” 1927-1929. Biuletyn Łódzkiej Organizacji Młodzieży Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego. Zarys monografi czny pisma, „Łódzkie Zeszyty Historyczne” 1985, z. 1(5), s. 67-68; M. Nartono- wicz-Kot, dz. cyt., s. 152-153; A. Notkowski, Pod znakiem trzech strzał..., s. 180. 36 Pierwszy numer „Lodzer Volkszeitung” ukazał się 28 IX 1923 r. Do tego czasu nieregularnie ukazywało się czasopismo „Arbeit”. Por. O. Heike, Das Deutschtum in Polen in 1919-1939, Bonn 1955, s. 54; W. Kaszubina, Bibliografi a prasy łódzkiej..., s. 383; T. Kowalak, Prasa niemiecka w Polsce 1918-1939. Powiązania i wpływy, Warszawa 1971, s. 125-126. H. Szczerbiński, Niemieckie organizacje socjalistyczne w Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 1986, s. 25. 37 Por. szerzej: K. Dunin-Wąsowicz, Polski ruch socjalistyczny 1939-1945, Warszawa 1993. 62 jących „Wolność - Równość - Niepodległość” (PPS-WRN). Od początku zaryso- wały się podziały na nurt WRN-owski, pretendujący do reprezentowania całości ruchu i nurt lewicowy (pozbawiony swego przedstawicielstwa w kierownictwie PPS-WRN), który w 1941 r. stworzył organizację Polskich Socjalistów (później Robotnicza Partia Polskich Socjalistów). Te podziały uwidoczniły się też w śro- dowisku socjalistów łódzkich. Tuż po kapitulacji Warszawy trzech łódzkich socja- listów (m.in. Wacław Jurczak) wzięło udział w odprawie zwołanej przez Mieczy- sława Niedziałkowskiego. Zalecono im powrót do Łodzi i podjęcie działalności konspiracyjnej. Już w październiku 1939 r. zaczęli oni tworzyć struktury konspi- racyjne w poszczególnych dzielnicach miasta. W połowie listopada wrócił do Ło- dzi H. Wachowicz, który wcześniej został upoważniony przez wspomnianego Nie- działkowskiego do reaktywowania PPS w Łodzi 38. W konsekwencji nawiązania przez Wachowicza kontaktów z istniejącymi już grupami socjalistów, w listopadzie 1939 r. uformowało się kierownictwo łódzkiej organizacji PPS. Na jego czele sta- nął H. Wachowicz 39. Obok niego w skład OKR weszli także m.in. W. Jurczak – szef pionu wojskowego, Henryk Domeradzki, Leon Malinowski i Wincenty Stawiński. Niezależnie od struktury skupionej wokół H. Wachowicza, ukształtował się drugi ośrodek kierowniczy łódzkich socjalistów, kierowany wpierw przez A. Purtala, na- stępnie E. Ajnenkiela i w końcu przez Wiktora Krawczyka (Komitet Łódzki PPS- WRN) 40. Początkowo łódzcy socjaliści ze środowiska skupionego wokół Wacho- wicza utrzymywali kontakty z kierownictwem krajowym PPS-WRN. Jednak już wiosną 1940 r. nawiązano bliższe więzy ze środowiskami lewicowymi, skupiony- mi wokół warszawskiego periodyku „Barykada Wolności”. Zaczęto również kwe- stionować prawo PPS-WRN do kierowania całym ruchem socjalistycznym. W tej sytuacji latem 1940 r. kierownictwo PPS-WRN poleciło H. Wachowiczowi pod- porządkować się KŁ PPS-WRN. H. Wachowicz jednak nie uczynił tego i w kon- sekwencji władze centralne ruchu socjalistycznego podjęły decyzję o rozwiązaniu KO PPS H. Wachowicza. Na kierownika łódzkiej organizacji PPS-WRN wyzna- czono Edmunda Chodyńskiego. Dotychczasowy KŁ przekształcono w OKŁ41. Nie- wątpliwie jednak silniejsze wpływy posiadała organizacja H. Wachowicza. Oby- dwa odłamy PPS wydawały konspiracyjną prasę. Pierwszy periodyk socjalistyczny w okupowanej Łodzi ukazał się już w grudniu 1939 r. Była to powielana „Polska Podziemna”, redagowana przez grono osób sku- pionych wokół H. Wachowicza. Było to jedno z pierwszych pism konspiracyjnych w Łodzi 42. W latach 1940-1941 socjaliści łódzcy wydawali jeszcze 4 inne tytuły:

38 Por. szerzej: J. Mulak, Ruch socjalistyczny w Łodzi w latach II wojny światowej, „Dzieje Najnowsze” 1981, z. 4, s. 7-19. 39 T. Bojanowski, Łódź pod okupacją niemiecką w latach II wojny światowej (1939-1945), Łódź 1992, s. 346. Por. także: J. Mulak, Ruch socjalistyczny w Łodzi w latach II wojny światowej, „Dzieje Najnowsze” 1981, nr 4; W. Stefaniuk, Łódzka organizacja PPS 1945-1948, Łódź 1980, s. 15-17. 40 A. Purtal był uczestnikiem konferencji organizacyjnej PPS-WRN w listopadzie 1939 r. Por. szerzej: T. Bo- janowski, dz. cyt., s. 348-349. 41 Tamże, s. 349. 42 M. Cygański, Z dziejów okupacji hitlerowskiej w Łodzi 1939-1945, Łódź 1965, s. 183; J. Mulak, dz. cyt., s. 10; (J. Zakrzewski), PPS w Łodzi. Rozmowa z H. Wachowiczem, „Express Ilustrowany”, 23 I 1946, nr 7, s. 6. 63

„Pobudkę” i jej kontynuację „Na barykadzie”, „Kuźnię” i „Walkę Ludu” 43. „Po- budka” i „Kuźnia” wychodziły w 1940 r., „Walka Ludu” w 1941. Jak pisze Stani- sława Lewandowska, pod wpływem kontaktów lewicowych socjalistów łódzkich z warszawskimi, w drugiej połowie 1941 r. nazwę „Pobudki” zmieniono, nosiła od- tąd tytuł „Na barykadzie”. Pismo to po powstaniu organizacji Polskich Socjalistów (1 IX 1941 r.) stało się organem PS dla terenów włączonych do Rzeszy. Ukazywało się niemal do końca 1941 r. 44. Wszystkie te wymienione powyżej powielane pi- semka wychodziły w nakładach jednorazowych sięgających maksymalnie kilkaset egzemplarzy. Słabszy liczebnie odłam socjalistów łódzkich podporządkowany PPS -WRN wydawał także przez kilkanaście miesięcy konspiracyjny periodyk „WRN- bis” (była to mutacja centralnego organu). Ponadto w Łodzi i okolicach kolpor- towano centralne pisma obydwu odłamów ruchu socjalistycznego. Aresztowania przeprowadzone przez gestapo u schyłku 1941 r. i na początku 1942 r. przerwały działalność wydawniczą PS i WRN w Łodzi 45. Dopiero w 1944 r. grupa WRN- owska jakiś czas wydawała pismo „Świt Socjalistyczny” 46. Brak jednak bliższych informacji na ten temat. Po wyzwoleniu Łodzi spod okupacji hitlerowskiej miasto to spełniało przej- ściowo niektóre funkcje stołeczne, m.in. tu znajdowało się krajowe centrum wy- dawniczo-prasowe 47. Redakcja zainicjowanego jeszcze jesienią 1944 r. w Lublinie centralnego organu prasowego tzw. „odrodzonej” PPS (tj. tych środowisk socjali- stycznych, które zorganizowały się pod przewodnictwem Edwarda Osóbki-Moraw- skiego i opowiadały się za współpracą z komunistami) w lutym 1945 r. przeniosła się do Łodzi (w Łodzi znalazła się także redakcja „Młodzi Idą” - organu KC OM TUR). „Robotnik” był wydawany w Łodzi od 11 II do 15 XII 1945 r. pod redakcją Jana Dąbrowskiego (tak jak w Lublinie). Obok niego, w rozbudowanym w Łodzi zespole redakcyjnym znajdowali się: Artur Karaczewski, Zbigniew Mitzner, Anto- ni Pokorski, Grzegorz Jaszuński, Rafał Praga, Danuta Rajgrodzka, Rudolf Lessel (Lucjan Szulkin), Laryssa Zajączkowska, Edward Csató, Władysław Rudnicki i in- ni48. Często zamieszczali swoje artykuły działacze partyjni: Bolesław Drobner, Ka- zimierz Rusinek i Stefan Matuszewski. Współpracowała z gazetą liczna grupa lite- ratów, a wśród nich m.in. Władysław Broniewski, Stanisław Ryszard Dobrowolski,

43 M. Cygański, dz. cyt., s. 183; T. Głowacki, Górny bieg. Wspomnienia, Warszawa 1983, s. 221; J. Mulak, Prasa RPPS i jej kolportaż w okresie okupacji hitlerowskiej, „Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego” 1964, t. III, z. 2; (J. Zakrzewski), PPS w Łodzi..., s. 6. 44 S. Lewandowska, Polska konspiracyjna prasa informacyjno-polityczna 1939-1945, Warszawa 1982, s. 51. 45 Prawdopodobnie w 1942 r. PS wydała kilka numerów pisma pt. „Liberty”, przeznaczonego dla jeńców alianckich. Por. T. Bojanowski, Łódzki ruch robotniczy w okresie okupacji hitlerowskiej (1939-1945), „Acta Uni- versitatis Lodziensis” 1981, Folia Historica 7, s. 215; W. Kaszubina, Bibliografi a prasy łódzkiej..., s. 110. 46 Tamże, s. 195; K. Dunin-Wąsowicz, dz. cyt., s. 87. 47 L. Olejnik, Kształtowanie się łódzkiego ośrodka prasowego w latach 1945-1949, „Acta Universitatis Lo- dziensis” 1990, Politologia 20, s. 119-127. 48 A. Kozieł, Prasa Polskiej partii Socjalistycznej (1939-1948), [w:] Z dziejów polskiej prasy robotniczej..., s. 259. 64

Bolesław Dudziński, Paweł Hertz, Marian Piechal, Grzegorz Timofi ejew49. Nakład „Robotnika” w Łodzi wzrósł początkowo do 70-75 tys. egzemplarzy dziennie, aby w ostatnim kwartale 1945 r. spaść do poziomu ponad 48 tysięcy 50. Spadek ten na- leży tłumaczyć głównie ukazaniem się lokalnego „Kuriera Popularnego”. Dziennik ten zapewne przejął część łódzkiego rynku czytelniczego centralnego organu PPS . Mimo swego ogólnopolskiego charakteru, wiele miejsca na jego łamach zajmo- wała problematyka lokalna łódzka (kolumna „Życie Łodzi”). Pepesowski dziennik cieszył się w Łodzi dużą popularnością, o czym mogły świadczyć jego znaczne - jak na ówczesne warunki - nakłady. Część redakcji „Robotnika” na dłużej związała się z Łodzią, organizując i uczestnicząc w wydawaniu lokalnej prasy PPS. Kierownictwo łódzkiej organizacji PPS nie zadowalał fakt silnych powiązań „Robotnika” z ośrodkiem łódzkim. Latem 1945 r. przystąpiono do przygotowań mających na celu wydawanie lokalnych periodyków partyjnych. Pierwszym z nich był tygodnik „Pobudka”, ukazujący się od 30 IX 1945 r. do 27 VII 1947 r. W inau- guracyjnym numerze redakcja stwierdzała, że nawiązuje do tradycji pisma o tym samym tytule wydawanego przed 56-ciu laty w Paryżu 51. Jak już wspomniano, pi- smo o tym tytule wydawała też w okresie okupacji łódzka organizacja PPS (lewi- cowa grupa). Inicjatywa powołania tego czasopisma przypisywana jest H. Wachowiczowi, ówczesnemu sekretarzowi WK PPS w Łodzi 52. Jego wniosek został zaakceptowa- ny zarówno przez miejscowy WK PPS, jak i CKW tej partii. Ten ostatni widział po- trzebę nadania „Pobudce” charakteru ogólnopolskiego tygodnika PPS. W Okólniku nr 60 z 16 XI 1945 r. stwierdzano, że „Pobudka” jako centralny organ CKW PPS „musi znaleźć się w każdej komórce partii”. WK począwszy od 1 XII 1945 r. miały otrzymywać po 500 egzemplarzy tego czasopisma do dalszej sprzedaży i kolporta- żu53. Niewątpliwie stanowisko CKW było wypadkową uznania dla pozycji łódzkiej organizacji PPS w kraju oraz braku wówczas czasopisma, które mogłoby spełniać funkcje ogólnokrajowe („Tydzień Robotnika” wznowiono dopiero 28 IX 1947 r., już po likwidacji „Pobudki”). Ambicje dotyczące „Pobudki” w początkowym okre- sie jej wydawania były uzasadnione dużymi możliwościami kadrowymi PPS w Ło- dzi. Ukazujący się tu wtedy „Robotnik” skupiał wielu znanych dziennikarzy i pu- blicystów tej partii. Przewodniczącym Komitetu Redakcyjnego „Pobudki” przez

49 AAN, KC PZPR, Relacja 233, O pracy redakcji pism socjalistycznych po wyzwoleniu (1945-1948). Rela- cja Zbigniewa Mitznera; T. Głowacki, Prasa PPS w latach 1944-1948 (Zarys bibliografi czny), „Rocznik Biblio- teki Narodowej” 1970, s. 253. 50 AAN, Ministerstwo Informacji i Propagandy, 298, Kwestionariusz sprawozdawczy Wojewódzkiego Urzę- du Informacji i Propagandy w Łodzi za czerwiec - lipiec 1945 r. podaje, iż nakłady „Robotnika” wynosiły wów- czas 70 tys. egzemplarzy, to samo źródło za listopad tegoż roku podaje nakłady rzędu 48 tys. egzemplarzy. 51 Głos historii, „Pobudka”, 30 IX 1945, nr 1, s. 1. 52 AAN, KC PZPR, T. os. H. Wachowicza (nr 10196), Wspomnienie E. Ajnenkiela o H. Wachowiczu. 53 AAN, CKW PPS, 235/ VIII-4, Okólnik Wydziału Polityczno-Propagandowego CKW PPS nr 60 z 16 XI 1945 r., k. 13. 65 cały okres jej ukazywania się był lider łódzkiej PPS H. Wachowicz 54. Ponadto ist- niała w tym tygodniku funkcja redaktora prowadzącego na bieżąco prace redakcyj- ne. Funkcję tę można traktować jako odpowiednik stanowiska redaktora naczelnego. Redaktorami tymi byli kolejno: Z. Mitzner (od 30 września do końca 1945 r.), Anto- ni Pokorski (styczeń – maj 1946 r.), J. Dąbrowski (maj – sierpień 1946 r.), Stanisław Juszczyk (sierpień – grudzień 1946 r.), H. Wachowicz (styczeń – czerwiec 1947 r.) oraz Sergiusz Jaśkiewicz (od połowy czerwca 1947 r. do końca ukazywania się „Pobudki”). Ten ostatni już od stycznia 1947 r. spełniał kluczową rolę w redakcji jako jej sekretarz wobec faktu, że H. Wachowicz głownie zajmował się działalnością polityczną. Redak- cja „Pobudki” dysponowała jedynie trzema etatami (dla redaktora pisma, sekretarza i redaktora literackiego (był nim przez cały ten okres Grzegorz Timofi ejew). Obok wy- mienionych do grona najbliższych współpracowników należeli: Albin Kępa-Różycki, Rudolf Lessel, Jerzy Krygier, Leon Bukowiecki, Bolesław Busiakiewicz, Krystyna Go- golewska, Stefania Grodzieńska, Zofi a Tarnowska, Stanisława Woszczyńska, E. Csató, Marian Piechal. Ponadto z redakcją byli związani w różnych okresach: Jan Zygmunt Jakubowski, Tadeusz Słupecki, B. Dudziński, Karol Małcużyński, Stanisław Woyna- Gwiaździński, Ksawery Pruszyński i Krystyna Wyrzykowska. Autorami rysunków sa- tyrycznych byli: Kazimierz Grus, Karol Baraniecki i Eryk Lipiński. „Pobudka” była czasopismem o profi lu społeczno-polityczno-literackim. Jej problematyka była urozmaicona 55. Obok prezentacji i omówień aktualnych kwe- stii życia społeczno-politycznego, wiele miejsca poświęcano materiałom historycz- nym, głównie w kontekście tradycji ruchu socjalistycznego w Polsce i na świecie. Pretekstem do zamieszczania wielu publikacji historycznych były kolejne rocz- nice utworzenia PPS oraz inne wydarzenia z jej dziejów. Cyklicznie zamieszcza- no sylwetki przywódców partii, m.in.: Bolesława Limanowskiego, Feliksa Perla, Ignacego Daszyńskiego, Stanisława Dubois, Norberta Barlickiego, Andrzeja Stru- ga. Wiele uwagi poświęcano w omawianym piśmie sprawom organizacyjnym par- tii. Podejmowano bieżące problemy społeczno-polityczne, popularyzowano spół- dzielczość itd. Zwraca uwagę antyklerykalne nastawienie redakcji. Było to jednak zjawisko charakterystyczne dla ruchu socjalistycznego. Zajmowano się problema-

54 Henryk Wachowicz (1909-1967). Urodził się we wsi Grabie koło Bolimowa (Łowickie). W latach 1914-1919 wywieziony wraz z rodzicami do Rosji. Po powrocie do kraju jego rodzina krótko zamieszkiwała w Żyrardowie, skąd przeprowadziła się do Łodzi. Podjął wtedy pracę w fabryce włókienniczej. Działał w OMTUR i PPS (od 1926 r.). Był członkiem RN PPS (1937-1939) i sekretarzem OKR PPS w Łodzi do wybuchu II wojny światowej. W czasie okupacji w latach 1939-1940 w PPS-WRN, następnie w PS (członek KC PS i w 1942 r. przewodniczący KC tej partii). W sierpniu 1942 r. po aresztowaniu a następnie wypuszczeniu z aresztu przez gestapo, H. Wacho- wicz wycofał się z działalności konspiracyjnej. Utrzymywał tylko luźne kontakty ze znanymi mu działaczami w okręgu łódzkim. Od 24 I 1945 I sekretarz WK PPS w Łodzi. Od maja 1945 członek RN PPS i poseł do KRN. Należał do ścisłego kierownictwa partii w kraju. Był członkiem CKW PPS i jego Rady Politycznej. W okresie od kwietnia do lipca 1946 wiceminister bezpieczeństwa publicznego. Od stycznia 1947 poseł do Sejmu Ustawodaw- czego. W lutym 1948 odsunięty od kierowania łódzką organizacją PPS, w marcu tegoż roku z władz krajowych partii. Usunięty z PPS jesienią 1948 r. Po 1956 r. powrócił do czynnego życia społeczno-politycznego. Otrzymał członkostwo PZPR z zaliczeniem wcześniejszego stażu partyjnego w PPS. W latach 1958-1961 członek Prezy- dium Rady Narodowej m. Łodzi, a następnie w kolejnych kadencjach radny tejże rady. 55 A. Kozieł, dz. cyt., s. 272. 66 tyką kobiet (istniał dział kobiecy redagowany przez Stanisławę Woszczyńską i Zo- fi ę Tarnowską). Ważne miejsce w omawianym periodyku zajmowała problematyka kultural- na, a szczególnie sprawy literatury. Publikowano utwory m.in. Władysława Bro- niewskiego, Mieczysława Jastruna, Poli Gojawiczyńskiej, Adama Ważyka, Leona Pasternaka, a z łódzkich literatów: G. Timofi ejewa, M. Piechala i Antoniego Ka- sprowicza. Popularyzowano literaturę rosyjską i radziecką, m.in. Aleksandra Maja- kowskiego i Maksyma Gorkiego. W cyklu „Spotkania po wojnie” zaprezentowano sylwetki znanych twórców teatralnych Leona Schillera i Aleksandra Zelwerowicza. Podejmowano problematykę upowszechniania dóbr kultury i aktywizacji kultural- nej środowiska robotniczego. Redakcja miała też ambicje dostarczenia czytelnikom rozrywki. Temu celowi służyła ostania kolumna - dział „Humoru i satyry” (rysunki satyryczne, wierszyki, felietony satyryczne i „fi lm” rysunkowy). Nakład „Pobudki” przez cały okres jej ukazywania się utrzymywał się na po- ziomie ok. 20 tys. egzemplarzy i był wyższy od nakładów kilku innych czasopism wydawanych wówczas w Łodzi: „Kuźnicy”, „Wsi” czy „Wiciowej Drogi”. Tygo- dnik ten rozprowadzano głównie w Łodzi i województwie łódzkim. Mniejsze ilości trafi ały do innych regionów kraju. Jak można przypuszczać, wspomniane zalecenia CKW PPS o obowiązku rozprowadzania „Pobudki” przez wszystkie wojewódzkie organizacje partii, nie były respektowane. Niewystarczające były podstawy fi nansowe wydawnictwa. Często więc zwięk- szano stałą objętość (16 kolumn) o kilka dodatkowych stron (do 24. kilkakrotnie w 1947 r.), na których zamieszczano reklamy i ogłoszenia. Zapewne celem pozy- skania nowych czytelników zaczęto w 1947 r. drukować pornografi czną – jak na ówczesne wyobrażenia - powieść „W mrokach klasztoru”. Mało atrakcyjna była szata grafi czna omawianego tygodnika. „Pobudka” mia- ła początkowo wygląd raczej broszury. Sytuacja w tym zakresie uległa pewnej po- prawie z początkiem 1947 r. Odtąd zamieszczano więcej materiału ilustracyjno- zdjęciowego, podnoszącego walory wizualno-estetyczne czasopisma. Inicjatywa wydawania lokalnego czasopisma partyjnego była ciekawa i war- tościowa. „Pobudka” miała aspiracje stania się tanim, popularnym i o dobrym po- ziomie publikacji czasopismem przeznaczonym dla szerokich rzesz czytelniczych, w tym przede wszystkim dla środowiska robotniczego. Była czasopismem skupiają- cym nieliczne grono miejscowych literatów, nie unikającym wykorzystywania dorob- ku kultury polskiej i światowej. Oczywiście w funkcjonowaniu „Pobudki” dostrzegalne były różne mankamenty, jak np. uboga szata grafi czna, brak stabilnej koncepcji układu treści i zakresu tematycznego, nierówny poziom publikacji i czasami przypadkowe kry- teria doboru utworów literackich czy innych materiałów. Bardzo ostrożnie jednak na- leży odnieść się do niektórych krytycznych opinii. Niewątpliwie tytuł czasopisma stwarzał duże pole do „wyżycia się” fraszkopisów. Jesienią 1945 r. Jan Huszcza na łamach „Dziennika Łódzkiego” relacjonował kąśliwie: 67

„Ze zdziwienia wybałuszam ślipia, co to za „Pobudka”, że ... usypia” 56. W „Szpilkach” wtórował mu Włodzimierz L. Brudziński: „W tytule pisma już mamy skutki: Po przeczytaniu trzeba pobudki” 57.

Likwidacja „Pobudki” w lipcu 1947 r., po prawie dwuletnim okresie ukazywania się, była spowodowana kilkoma przyczynami. Obok problemów fi nansowych, pew- nym niedostatków w zakresie formy i treści publikacji, w dużej mierze zaważyły tu przygotowania podjęte przez CKW PPS do reaktywowania popularnego przed wojną „Tygodnia Robotnika”. Na komasację wówczas prasy PPS mocno rzutowały też odczu- walne braki papieru. Wielce prawdopodobne, choć brak wyraźnych potwierdzeń źró- dłowych, że chciano także osłabić w ramach akcji porządkowania prasy PPS, pozycję polityczną H. Wachowicza, gdyż ukazywanie się „Pobudki” wiązano z jego osobą. Także latem 1945 r. podjęto starania o uzyskanie zezwolenia na wydawanie prasy codziennej 58. Korzystną sytuację ku temu stwarzały przygotowania redakcji „Robotnika” do wyjazdu do Warszawy, gdyż część zespołu wyrażała chęć pozo- stania w Łodzi. Jednocześnie planowany wyjazd centralnego organu pozostawiłby Łódź - prężny ośrodek ruchu socjalistycznego, bez codziennego pisma partyjnego. Potrzeba uruchomienia lokalnego dziennika wynikała także z faktu, iż „Robotnik” jesienią 1945 r. w coraz mniejszym stopniu podejmował tematykę łódzką. Zadanie zorganizowania lokalnego organu PPS powierzyła łódzka instancja partii Arturo- wi Karaczewskiemu, wiceprzewodniczącemu WK PPS, a jednocześnie czołowe- mu publicyście „Robotnika”59. Obok trudności materialno-technicznych, niejako naturalnych w zniszczonym wojną kraju, istniał problem integracji tworzonego ze- społu redakcyjnego, którego członkowie pochodzili z różnych ośrodków (redaktor

56 Por. „Out” (J. Huszcza), Na tygodnik „Pobudka”, „Dziennik Łódzki”, 21 X 1945, nr 108 (118), s. 5. 57 W.L. Brudziński, Na „Pobudkę”, „Szpilki”, 23 X 1945, nr 34, s. 3. 58 W. Stefaniuk, dz. cyt., s. 74. 59 Artur Karaczewski (1906-1969). Urodził się we Lwowie. Studiował na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jana Kazimierza. Działacz lwowskich organizacji OMTUR i PPS. Zwolennik jednolitego frontu PPS i PPR. Pracę dzien- nikarską rozpoczął w 1927 r. od współpracy z lwowskim „Dziennikiem Ludowym”. W czasie okupacji wpierw przebywał we Lwowie. Po 1941 przeniósł się do GG, gdzie ukrywał się w okolicach Garwolina. Uczestniczył tam w redagowaniu prasy AK. Od schyłku 1944 r. w redakcji „Robotnika”, a następnie od października 1945 r. został redaktorem naczelnym łódzkiego „Kuriera Popularnego”. Członek władz lokalnych PPS w Łodzi (wiceprzewod- niczący WK PPS) i OMTUR (przewodniczący ZW OMTUR w 1945 r.). Radny MRN w Łodzi od marca 1945 r. Od 1947 r. poseł na Sejm Ustawodawczy. W latach 1945-1948 prezes Oddziału Łódzkiego Związku Zawodowego Dziennikarzy RP. W kwietniu 1948 r. odsunięty z funkcji redaktora naczelnego „Kuriera Popularnego”, a od maja ze składu WK PPS. Wyjechał wówczas do Warszawy, gdzie pracował w prasie (m.in. w „Gromadzie”, od 1957 r. był redaktorem naczelnym i zarazem dyrektorem Biura Wycinków Prasowych „Glob”). Od 1951 działał w Stowa- rzyszeniu Dziennikarzy Polskich (od 1956 r. przez 4 kolejne kadencje prezes Oddziału Warszawskiego SDP, też członek Prezydium ZG, a od 1964 r. wiceprzewodniczący ZG SDP. 68 naczelny wywodził się ze Lwowa, trzech redaktorów z Warszawy, dwóch repatrio- wało się z Wilna, a tylko dwaj to łodzianie) 60. „Kurier Popularny” jako organ WK PPS w Łodzi zaczął się ukazywać od 27 X 1945 r. Początkowo był popołudniówką, by nie stwarzać konkurencji central- nemu organowi PPS, który jeszcze wtedy wydawany był w Łodzi w edycji poran- nej61. Dopiero po „przeprowadzce” „Robotnika” do Warszawy - do 16 XII 1945 r. - stał się gazetą poranną. Dziennik ten był wydawany do 15 XII 1948 r., tj. do po- łączenia z peperowskim „Głosem Robotniczym”, w konsekwencji „zjednoczenia” obu partii robotniczych i powstania PZPR. Tytuł gazety nawiązywał do tradycji „jednolitofrontowego” „Dziennika Popular- nego” - wydawanego przed II wojną światową. Jeszcze kilka dni przed 27 X 1945 r. w prasie lokalnej zapowiadano ukazanie się właśnie „Dziennika Popularnego”. Je- den z czołowych działaczy łódzkiej organizacji PPS E. Ajnenkiel pisał, że projek- towany tytuł dziennika został odrzucony przez cenzurę łódzką, kierowaną przez PPR-owców, toteż nazwę zmieniono na „Kurier Popularny” 62. Redaktorem naczelnym „Kuriera Popularnego” został wspomniany A. Kara- czewski. Był on autorem znacznej części publicystyki politycznej tego dziennika. Pisał w nim artykuły wstępne, problemowe, felietony. Funkcje tę pełnił do kwietnia 1948 r., kiedy to, wskutek oskarżeń o „prawicowość”, został odsunięty od aktyw- nej działalności politycznej, wspólnie z grupą osób skupionych wokół H. Wacho- wicza. Poza Karaczewskim, w skład zespołu redakcyjnego omawianego dziennika wchodzili: Antoni Pokorski - zastępca redaktora naczelnego (zamieszczał głównie publikacje z zakresu spraw międzynarodowych i krajowych, politycznych), Stani- sław Kosicki - sekretarz redakcji, Stefan Gelbart - od maja 1946 r. kierował działem miejskim, Z. Tarnowska, Barbara Drzewińska i Jadwiga Pruska - pracujące w po- wyższym dziale, Stanisław Woyna-Gwiaździński - dział kulturalno-literacki, S. Jaś- kiewicz, a po nim Wacław Piotrowski - redaktorzy techniczni, Wiesław Kaczmarek - dział sportowy, S. Woszczyńska - sprawy kobiet. Ponadto krócej pracowali: Ru- dolf Lessel (Lucjan Szulkin) - publicysta ekonomiczny (do ok. połowy 1946 r.), Jan Dąbrowski i jego późniejsza żona Krystyna Juchniewiczowa (obydwoje do sierp- nia 1946 r.), Alfred Kępa-Różycki, Krystyna Wyrzykowska, Hanna Samsonowska, Władysław Lachowicz, Jan Bądkowski, Elżbieta Cunge, Jerzy Krygier i Włodzi- mierz Boruński. Swoje felietony i recenzje teatralne oraz literackie zamieszczał Edward Csató, a Kazimierz Grus i Jerzy Zaruba urozmaicali łamy dziennika swo- imi karykaturami i rysunkami satyrycznymi 63.

60 „Jedno co nas łączyło - to była wiara w nową Polskę, potrzeba służenia swymi większymi czy mniejszymi umiejętnościami sprawie Socjalizmu” - pisał Antoni Pokorski w artykule Tradycja, ludzie i osiągnięcia („Kurier Popularny”, 27 X 1948, nr 296, s. 6). 61 T. Głowacki, Prasa Polskiej Partii Socjalistycznej w latach 1944-1948, „Prasa Polski Ludowej”, z. 2, Warszawa 1971, s. 20. 62 AAN, KC PZPR, t. os. H. Wachowicza, Wspomnienie E. Ajnenkiela o H. Wachowiczu. 63 Skład redakcji „Kuriera Popularnego” na podstawie: T. Głowacki, dz. cyt., s. 20; A. Ochocki, „Kurierek” dla pana, „Odgłosy”, 4 VI 1982, nr 9, s. 14; okolicznościowe numery tego dziennika z: 27 X 1946 (nr 296, s. 7 i 9) oraz z 6 VIII 1948 (nr 216/1000/, s. 7). 69

Skład redakcji „Kuriera Popularnego” był stabilny, zachodziły w nim tylko niewielkie zmiany. Najważniejsze z nich to objęcie funkcji redaktora naczelnego przez A. Pokorskiego w kwietniu 1948 r., co wiązało się ze zmianami politycznymi w łódzkiej instancji PPS 64. Wtedy też zastępcą redaktora naczelnego został Tade- usz Sołtan 65. Po likwidacji „Kuriera Popularnego” w grudniu 1948 r. pracowników redakcji rozmieszczono w redakcjach innych łódzkich dzienników, w tym 7 w re- dakcji „Głosu Robotniczego”. Wcześniej z redakcji „Kuriera” usunięci zostali ze względów politycznych: A. Karaczewski, W. Kaczmarek, S. Woszczyńska i S. Jaś- kiewicz 66. W. Kaczmarek i S. Jaśkiewicz dopiero po kilku latach mogli ponownie starać się o podjęcie pracy w prasie łódzkiej. „Kurier Popularny”, podobnie jak i pozostałe dzienniki PPS-owskie, nie posia- dał korespondentów terenowych i fabrycznych, widocznych w prasie PPR-owskiej. Było to wynikiem m.in. nikłego rozprowadzania i popularności tego dziennika w ośrodkach lokalnych, a także istnienia w redakcji rozbudowanego działu miej- skiego, który zaspokajał potrzeby w zakresie reportażu fabrycznego. Omawiane pismo nawiązało współpracę z łódzkim środowiskiem naukowym i kulturalnym, pozyskując stamtąd wielu autorów artykułów problemowych i spe- cjalistycznych (np. z zakresu prawa, medycyny, ekonomii). Cechą tego dziennika, jak i pozostałej prasy tej partii, było częste publikowanie artykułów pisanych przez działaczy partyjnych szczebla centralnego i lokalnego. Byli to: E. Osóbka-Moraw- ski, B. Drobner, Stanisław Szwalbe, Tadeusz Ćwik, H. Wachowicz, W. Stawiński, Jan Stefan Haneman i inni. W tematyce „Kuriera Popularnego” obok typowych dla dziennika treści bieżą- cych zwracało uwagę eksponowanie tradycji PPS (m.in. cykl publikacji opracowa- ny przez Alfreda Krygiera Sylwetki naszych przywódców), a także propagowanie niezależności i przodownictwa tej partii w procesie przemian społeczno-politycz- nych w kraju. Było to widoczne szczególnie po referendum ludowym oraz w trak- cie kampanii przedwyborczej do Sejmu Ustawodawczego. Na uwagę zasługiwały też ścisłe więzy tej gazety z życiem organizacyjnym i ideowo-politycznym łódzkiej organizacji PPS.

64 Antoni Pokorski (1909-1972). Pochodził z Ziemi Radomskiej. Po ukończeniu Seminarium Nauczycielskie- go w Kielcach i Wolnej Wszechnicy Polskiej w Warszawie w 1936 r. podjął pracę w Wydziale Prasowym ZNP, skąd przeszedł do redakcji „Życia Robotniczego” (). Należał do KZMP i MOPR. W czasie okupacji działał w lewicowym ruchu oporu (PAL i Milicja RPPS). Po wyzwoleniu podjął pracę dziennikarską w „Robotniku”, a następnie w „Kurierze Popularnym” (sekretarz redakcji, zastępca redaktora naczelnego, od kwietnia 1948 r. re- daktor naczelny). Był też redaktorem naczelnym „Pobudki” (I - V 1946). Od grudnia 1948 r. do marca 1949 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Głosu Robotniczego”. W „łódzkim” okresie był członkiem władz PPS w Łodzi. Od IV 1948 r. wiceprzewodniczący WK PPS i członek RN PPS. O tego też czasu był radnym MRN. W marcu 1949 r. przeniósł się do Szczecina (redaktor naczelny „Głosu Szczecińskiego” do XII 1950), a następnie do War- szawy (pracował tam w PAP - od 1955 r. do śmierci kierownik Wydziału Programowego). 65 Redakcja, „Kurier Popularny”, 6 VIII 1948, nr 216, s. 7. 66 A. Pokorski na posiedzeniu WK PPS w dniu 11 XII 1948 r. poinformował o wejściu 7 redaktorów „Kuriera Popularnego” do redakcji „Głosu Robotniczego” (po „połączeniu” tych dzienników) oraz o odejściu z zawodu dziennikarskiego: W. Kaczmarka i jego żony Z. Tarnowskiej, S. Woszczyńskiej i S. Woyny-Gwiaździńskiego. Por. APŁ, WK PPS, sygn. 4, Protokół z ósmego plenarnego posiedzenia WK odbytego dnia 11 XII 1948 r. w gmachu WK PPS, npag (w księdze protokołów s. 191). 70

Omawiany dziennik zasłynął w skali kraju czynnie uczestnicząc w głośnych polemikach między prasą PPS i PPR jakie miały miejsce latem 1946 r., już po re- ferendum ludowym 67. Rozpoczęły się one publikacją w „Robotniku” i równolegle w dziennikach lokalnych PPS (w tym i w „Kurierze Popularnym”) artykułu prze- wodniczącego CKW PPS i zarazem premiera E. Osóbki-Morawskiego pod zna- miennym tytułem Kto poniesie Sztandar Jedności? W artykule tym autor starał się udowodnić, że do tworzenia owej jedności narodu najlepiej przygotowana jest PPS 68. W kolejnym artykule tego cyklu E. Osóbka-Morawski wypowiedział się w kwe- stii niezbędności utworzenia bloku sześciu partii (czyli łącznie z PSL) i dowodził, iż największe szanse jego urzeczywistnienia w przypadku „przewodzenia” PPS w dą- żeniach do jedności społeczeństwa polskiego 69. Ważne znaczenie miał też czwar- ty artykuł tego cyklu publikacji, w którym Osóbka-Morawski poddał krytyce do- tychczasową praktykę jednolitego frontu obu partii robotniczych 70. Publikacje te świadczyły o obawach części aktywu PPS przed dominacją PPR. Dlatego tak ostro stawiana była zasada równorzędności obu partii, współdecydowania, współodpo- wiedzialności i poszanowania partnera. Już w pierwszej dekadzie sierpnia 1946 r. koncepcje grupy działaczy skupio- nych wokół E. Osóbki-Morawskiego zostały publicznie wsparte przez aktyw łódz- ki PPS. Sygnalizował to już artykuł A. Karaczewskiego pt. Próba zostanie podjęta, zamieszczony 9 sierpnia na łamach „Kuriera Popularnego”. Podtrzymana w nim zostały teza z wcześniej omówionych artykułów lidera PPS o słuszności dążeń tej partii do przewodzenia narodowi 71. Inny wątek rozważań autora dotyczył pragnie- nia stworzenia bloku wszystkich stronnictw w Polsce w oparciu o ówczesne kon- cepcje PPS, a jednocześnie sygnalizował krytyczny stosunek części aktywu tej par- tii do dotychczasowej praktyki działania „bloku demokratycznego”. Te tendencje najlepiej oddaje następujący fragment omawianego artykułu: „Zmierzamy do stwo- rzenia koalicji stronnictw na takiej płaszczyźnie, w której każdy z partnerów gwa- rantuje sobie wzajemnie faktyczny współudział w rządzeniu i przekreśla uczciwie próby dążenia do monopartyjności czy ingerencji w taktykę czy linie postępowania poszczególnych ugrupowań tworzących jedność” 72.

67 Na temat rozbieżności miedzy PPR i PPS latem 1946 r. por.: S. Banasiak, Droga do zjednoczenia, [w:] W dymach czarnych ..., s. 480-481; W. Stefaniuk, Łódzka organizacja PPS ..., s. 108-114. B. Syzdek, Polska Partia Socjalistyczna 1944-1948, Warszawa 1974, s. 346-349. 68 E. Osóbka-Morawski, Kto poniesie Sztandar Jedności?, „Kurier Popularny”, 29 VII 1946, nr 206, s. 3. 69 Tenże, Dlaczego blok wyborczy jest niezbędny dla jedności narodu?, tamże, 3 VIII 1946, nr 211, s. 3. 70 Istotę problemu wyjaśniał fragment wypowiedzi Osóbki-Morawskiego: „Jednolity front nie polega (...) na tym, aby jedni rządzili, a drudzy się podporządkowywali, aby jedni stawiali warunki, a drudzy potulnie kiwali głowami, ale, aby obie partie starały się uzgodnić stanowiska w imię interesów całości i aby wspólnie brały od- powiedzialność za całość naszego życia”. Por. E. Osóbka-Morawski, Kamień węgielny jedności narodu, „Kurier Popularny”, 8 VIII 1946, nr 216, s. 3. 71 Redaktor naczelny „Kuriera Popularnego” pisał w tej sprawie m.in.: „Historia i dotychczasowy dorobek w służbie Niepodległości jest dostatecznym dowodem i legitymacją moralną do wzięcia na siebie obowiązku i zaszczytu doprowadzenia kraju do stanu bezwzględnej jedności, spokoju, ładu, bezpieczeństwa i porządku”. Por. A. Karaczewski, Próba zostanie podjęta, „Kurier Popularny”, 9 VIII 1946, nr 217, s. 2. 72 Tamże. 71

Największe jednak znaczenie i zarazem najgwałtowniejsze reakcje PPR spo- wodował zamieszczony w „Kurierze Popularnym” cykl artykułów H. Wachowicza pod wspólnym tytułem Listy do przyjaciela z PPR, w których lider łódzkiej PPS poddał gruntownej krytyce dotychczasowe zasady współpracy obu partii. Podtrzy- mał – wysunięty wcześniej na łamach „Robotnika” przez E. Osóbkę-Morawskiego – postulat przodownictwa PPS w działaniach na rzecz tworzenia „jedności narodo- wej”, w tym i bloku wyborczego z udziałem PSL. W jego opinii PPS była najlepiej predestynowana do tego ze względu na umiejętność podejścia do tego zagadnienia, zrozumienia potrzeby jedności, a także „umiłowanie narodu z jego błędami, ale i zaletami” 73. H. Wachowicz z doświadczeń przeszłości (przedwojennej współpra- cy PPS i KPP) wyciągał następujący wniosek: w obecnym jednolitym froncie nie może być „dyktanda” jednej partii - obie partie muszą być traktowane równorzęd- nie. Przyrównywał on jednolity front do małżeństwa, które w przypadku nie wy- wiązywania się jednego z partnerów z obowiązków, może być rozwiązane. W jed- nolitym froncie, tak jak w małżeństwie, obie strony powinny ponosić jednakowe ciężary i mieć jednakowe przywileje - pisał lider łódzkiej PPS 74. Wachowicz ostro atakował sugerowaną przez niektóre publikacje „Głosu Robotniczego” (PPR) po- trzebę i możliwość rychłego połączenia obu partii: „Tak jak dla normalnego funk- cjonowania jednolitego frontu lub jedności obozu demokratycznego musi być za- pewniony klimat, umożliwiający normalny rozwój współpracy, tym bardziej musi istnieć klimat dla koncepcji jedności organicznej obu partii marksistowskich, KTÓ- REGO JAKO REALNY I ŚWIADOMY DZIAŁACZ POLITYCZNY DZIŚ NIE WIDZĘ” (podkreślenie w tekście - L.O.) 75. W dalszej części artykułu H. Wacho- wicz odrzucał stosowanie przez PPR taktyki „przodującej partii”. Jedyną dla niej alternatywę widział w równorzędności obu partii. Postulat ten stanowił punkt wyj- ścia do oskarżenia PPR o dominację w aparacie władzy, zarówno państwowym, jak i gospodarczym. Pytał on: „dlaczego tak ma być, że w przemyśle na stanowiskach kierowniczych i tzw. „personalistów” ma być utrzymany stosunek obsad: 92% PPR a tylko 8% PPS, czy ten stosunek odzwierciedla wpływy i wkład naszych partii w budowę Polski Ludowej” 76. W dalszej części artykułu formułował zarzuty odno- śnie braku PPS-owców na kierowniczych stanowiskach w Centralnym Zarządzie Przemysłu Włókienniczego i w innych zjednoczeniach, w WUBP, KW MO, w ad- ministracji państwowej itd. Autor zapytywał: czy to ma znaczyć, że PPS ma gorszy aktyw?”. W drugiej części Listu do przyjaciela z PPR Wachowicz odpierał zarzuty prasy peperowskiej o wpływie działaczy byłej PPS-WRN na linię polityczną PPS. Zdaniem autora, PPR wyolbrzymiała problem WRN. Podkreślił on także potrzebę mówienia do siebie „językiem kontrahentów, a nie gospodarzy i sublokatorów” 77. Polemicznych uwag i zastrzeżeń nie brakło też w trzeciej części omawianego cyklu

73 H. Wachowicz, List do przyjaciela z PPR (I), „Kurier Popularny”, 11 VIII 1946, nr 219, s. 3. 74 Tamże. 75 Tamże. 76 Tamże. 77 H. Wachowicz, List do przyjaciela z PPR (II). Wspomnienia sprzed lat dziesięciu, tamże, 12 VIII 1946, nr 220, s. 3. 72 publikacji H. Wachowicza. Szczególnie dotyczyło to koncepcji bloku wyborczego. PPS w tym czasie optowała za włączeniem PSL do takiego bloku 78. Część aktywu tej partii uważała, iż ich partia inaczej, z większym zrozumieniem traktowała stron- nictwa opozycyjne, a tym samym mogła skuteczniej szukać z nimi porozumienia, przyciągnąć je do współpracy. Sugerowano, że to nieustępliwość PPR-u stała na przeszkodzie urzeczywistnieniu bloku „sześciu”. O wadze jaką przywiązywano do ówczesnych rozbieżności międzypartyjnych może świadczyć fakt, iż przeciwko tezom H. Wachowicza wystąpił w centralnym organie PPR „Głosie Ludu” osobiście przywódca tej partii – Władysław Gomułka. Uczynił to w obszernym artykule pt. Nasze stanowisko zamieszczonym równocze- śnie w centralnym organie PPR „Głosie Ludu” i w dziennikach lokalnych tej partii (w tym w łódzkim „Głosie Robotniczym”) 79. Gomułka na wstępie postawił tezę ja- koby wiele zadrażnień w stosunkach wzajemnych między obu partiami robotniczy- mi wynikało z osobistych ambicji niektórych działaczy 80. Przywódca PPR odrzucał zarzuty niektórych działaczy PPS, jakoby ich partia była pokrzywdzona, niedosta- tecznie reprezentowana w niektórych ogniwach aparatu państwowego. Pisał (ma- jąc na myśli H. Wachowicza), że „niektórzy zadali sobie trud policzenia członków PPR zajmujących stanowiska kierownicze w przemyśle” 81. Z analizy tego artyku- łu wynika, iż Gomułka starał się raczej wykazać zasadność dominacji członków PPR w aparacie państwowym i gospodarczym, niż rozwiać zastrzeżenia kontrahen- tów. Dla PPR bowiem polityka kadrowa stanowiła ważny instrument walki o reali- zację założonych celów politycznych. Jednak jego argumenty nie mogły przeko- nać wielu PPS-owców uważających, iż ich partia jest dyskryminowana w sprawach kadrowych. Ponadto W. Gomułka odmiennie widział problem „jedności narodu”, w tym sprawę „bloku sześciu”. Wprawdzie deklarował, że PPR opowiada się za blokiem wyborczym wszystkich legalnych stronnictw politycznych i uznaje opo- zycję mieszczącą się w ramach Polski demokratycznej, to jednak ogólnikowość tych stwierdzeń oraz dalsze fragmenty artykułu pozwalały wątpić w szczerość tych oświadczeń. Określenia typu: „Mikołajczyk i jego reakcyjni kompani winowsko- eneszetowscy”, świadczyły, iż PSL stawiano jednoznacznie na przeciwnym bie- gunie politycznym, tym samym minimalizując szansę urzeczywistnienia szerokiej koalicji wyborczej.

78 Wachowicz pisał: „W naszym marszu do pełnego zwycięstwa nie chcemy i nie wolno nam zgubić żadnego sojusznika. Od naszej wspólnej decyzji zależy, ile będzie partii w kraju. Skoro one są - traktujmy je jako partie antyfaszystowskie, a jeśli dziś czy jutro będziemy posiadać dostateczną ilość argumentów i dowodów, że w Polsce jest o jedna czy dwie partie za dużo, że nie są one istotnie antyfaszystowskie, naród polski udzieli nam poparcia w likwidacji złudzeń i politycznych zobowiązań, któreśmy przyjęli w najlepszej wierze o solidności szczerze demokratycznych kontrahentów”. Por. tamże. 79 W. Gomułka, Nasze stanowisko, „Głos Robotniczy”, 19 VIII 1946, nr 228, s.1 i 3. 80 Było to adresowane do H. Wachowicza. Odnosiło się to do okoliczności jego dymisji z funkcji wiceministra bezpieczeństwa publicznego. Ustąpił on po decyzji peperowskiego szefa tego resortu Stanisława Radkiewicza o ponownym aresztowaniu wcześniej zwolnionego właśnie przez H. Wachowicza działacza PPS-WRN. 81 W. Gomułka, Nasze stanowisko..., s. 3. 73

Polemiki między PPR i PPS osłabły jesienią 1946 r. wraz z podpisaniem Umowy o jedności działania oraz w związku z kampanią wyborczą do Sejmu Ustawodaw- czego. „Kurier Popularny” jednak jeszcze przez wiele miesięcy manifestował swe stanowisko w kwestii istnienia odrębnej partii socjalistycznej, uzewnętrzniając tym stan nastrojów jakie panowały wówczas wśród rzesz członkowskich PPS w Łodzi. Dopiero w pierwszych miesiącach 1948 r. przy aktywnym udziale władz central- nych PPS i grup rozłamowych (propeperowskich) we władzach lokalnych, opór so- cjalistów łódzkich przeciw „wchłonięciu” ich przez PPR, został złamany. Nowy re- daktor naczelny „Kuriera Popularnego” – A. Pokorski – odciął się od „szowinizmu partyjnego”, „nacjonalizmu i oportunizmu”, „bezkrytycznego stosunku do historii PPS” i od „wpływów WRN-owskich”. Tego typu tendencje miały jakoby występo- wać na łamach tego pisma, szczególnie w latach 1946-1947. W rzeczywistości owe „błędy” łódzkiej PPS pod kierownictwem H. Wachowi- cza (a w odniesieniu do redakcji pod kierownictwem A. Karaczewskiego) to przede wszystkim przywiązanie do tradycji partii i sprzeciw wobec forsowanych przez ko- munistów rozwiązań w życiu społeczno-politycznym. Opory w łódzkiej organiza- cji PPS przeciwko „zjednoczeniu” złamano w warunkach wyraźnego nacisku PPR. O tym, że nastroje rzesz członkowskich zlikwidowanej PPS odbiegały od propa- gandowej euforii z powodu powstania PZPR świadczy nikły wzrost nakładu orga- nu „zjednoczonej” partii - „Głosu Robotniczego”. Decyzji o likwidacji „Kuriera Popularnego” poprzez jego formalne połączenie z „Głosem Robotniczym” nie za- akceptowała znaczna część nawet tej „zweryfi kowanej” przed kongresem jedności ruchu robotniczego organizacji łódzkiej PPS. „Głosowi Robotniczemu” nie uda- ło się „przejąć” czytelników pepesowskiego dziennika. Bowiem – co dostrzegli na początku 1949 r. liderzy ŁK PZPR – nakład tej gazety wzrósł od 14 XII 1948 r. do 13 II 1949 r. tylko o niecałe 2 tys. egz., gdy „Kurier Popularny” wcześniej osiągał 25-26 tys. egzemplarzy 82. Wyróżniała korzystnie „Kurier Popularny” problematyka ekonomiczna. Arty- kuły dotyczące koncepcji rozwoju gospodarczego Polski, potrzeby uspołecznienia gospodarki, spółdzielczości reprezentowały zazwyczaj wysoki poziom. W latach 1945-1946 podejmował te zagadnienia najczęściej R. Lessel. Interesujące ujęcia tematyki, widzenie spraw w szerszym tle i w rozleglejszej perspektywie czaso- wej - to istotne wyróżniki publicystyki ekonomicznej omawianego dziennika. Na- leży zaznaczyć, że także pozostałe działy tematyczne „Kuriera Popularnego” były opracowywane w kompetentny sposób i cechował je dobry poziom dziennikarski. Widoczne było urozmaicenie treści i form dziennikarskich. Wysoko oceniane były przez władze PPS np. humorystyczne felietony S. Woyny-Gwiaździńskiego Bit- ki na gorąco, podejmujące ważne politycznie kwestie w atrakcyjny dla czytelnika

82 APŁ, KŁ PZPR, sygn. 233, Protokół posiedzenia Egzekutywy KŁ PZPR z 15 II 1949 r. (załącznik: W. Dwo- rakowski, O pracy i zadaniach redakcji „Głosu Robotniczego”). O wyraźnej rezerwie byłych czytelników „Kuriera Popularnego” wobec „Głosu Robotniczego” świadczyło też zalecenie I sekretarza KŁ PZPR W. Dworakowskiego sformułowane na posiedzeniu Egzekutywy KŁ 28 XII 1948 r.: „Na zebraniach wyborczych kół należy jasno omówić kwestię stosunku do „Głosu Robotniczego” ze strony części b. członków PPS”. Por. tamże, Protokół z posiedzenia Egzekutywy KŁ PZPR z dnia 28 XII 1948 r., k. 5. 74 sposób. Mankamentem gazety było niedostateczne zainteresowanie sprawami wo- jewództwa łódzkiego, co ograniczało potencjalny krąg czytelników. Pierwsze numery „Kuriera Popularnego” wydane zostały w niedużym nakła- dzie 12 tys. egzemplarzy. Zdawano sobie bowiem sprawę z tego, że nieznany tytuł w warunkach znacznego nasycenia rynku łódzkiego prasą codzienną i periodycz- ną miał ograniczone początkowo szanse sprzedaży. Dodatkowym utrudnieniem było to, że w okresie ukazywania się „Kuriera Popularnego” jako popołudniówki, w Łodzi i województwie łódzkim kolportowano „Robotnika”, poświęcającego - jak już wspomniano - sporo miejsca problematyce lokalnej. Tak więc doszło nawet do spadku nakładów do ok. 10 tys. egzemplarzy 83. Początkowo po przeprowadzce z Łodzi „Robotnika” nakład lokalnego organu PPS wzrósł do 16-20 tys. egzempla- rzy, aby w połowie 1946 r. ustabilizować się na poziomie 14-15 tys. Było to mało biorąc pod uwagę ówczesną liczebność łódzkiej organizacji PPS, która w czerwcu 1946 r. miała 26,5 tys. członków. Dopiero rozbieżności i polemiki prasowe między PPS a PPR wynikłe w lipcu - sierpniu tegoż roku spowodowały zmianę podejścia łódzkiej instancji PPS do jej prasy. Podjęto wówczas starania celem zwiększenia nakładu i czytelnictwa „Ku- riera Popularnego” 84. Było to konsekwencją szerszych procesów zachodzących w łódzkiej organizacji PPS, a charakteryzujących się dążeniem do umocnienia wła- snej pozycji bądź nawet wyprzedzenia PPR w zakresie wpływów w mieście i re- gionie. Na wzmożenie wysiłków w celu zwiększenia nakładów prasy rzutowały też potrzeby zbliżającej się kampanii wyborczej do Sejmu Ustawodawczego. Akcja werbunkowa do PPS (pod hasłem PPS - partią półmilionową) i równo- legła do niej kampania upowszechniania prasy i wydawnictw partyjnych dały pozy- tywne rezultaty. Nakład omawianego dziennika systematycznie rósł – od ok. 20 tys. we wrześniu 1946 r. do 35 tys. w grudniu tegoż roku oraz do poziomu 40-41 tys. eg- zemplarzy w styczniu roku następnego. Był to nakład zbliżony do liczebności łódz- kiej organizacji PPS (miała ona we wrześniu 1946 r. 29,5 tys. członków, a w stycz- niu 1947 r. nieco ponad 40 tys.) 85. Były to jednak sukcesy przejściowe, gdyż po wyborach do Sejmu Ustawodawczego nakład „Kuriera Popularnego” zmniejszył się do 32-36 tys. egzemplarzy w pierwszym kwartale 1947 r., a w połowie tegoż roku do 27 tys. egzemplarzy (dla porównania - łódzka organizacja PPS liczyła wte- dy 58 tys. członków). Liczby te świadczyły o spadku popularności tego dziennika nawet wśród członków partii. Od drugiej polowy 1947 r. do wiosny 1948 r. nakład

83 Tamże, Wojewódzki Urząd Informacji i Propagandy, 218, Wykazy nakładów czasopism ukazujących się w Łodzi. 84 Na wojewódzkiej naradzie aktywu PPS, która odbyła się w Łodzi 30 VIII 1946 r., II sekretarz WK PPS Wincenty Stawiński podkreślał w swym referacie, iż: „Prasa socjalistyczna jest najlepszym odzwierciedleniem naszych dążeń, najszczerszym łącznikiem między kierownictwem ruchu i masami. Przez stały, systematyczny, wytężony wysiłek rozpowszechniania naszych organów partyjnych „Kuriera Popularnego” i „Pobudki” będziemy zacieśniać swoją więź organizacyjną. Każdy świadomy, zorganizowany robotnik musi czytać prasę socjalistyczną. Jest to jeden z kardynalnych warunków świadczących o karności i dyscyplinie. Czytać i rozpowszechniać i po- magać naszej prasie - to najbliższe zadanie dnia. Por. Pod sztandarami PPS. Narada aktywu partyjnego w Łodzi, „Kurier Popularny”, 31 VIII 1946, nr 239, s. 3. 85 W. Stefaniuk, dz. cyt., s. 281-282. 75

„Kuriera Popularnego” ustabilizował się na poziomie ok. 30 tys., a następnie spadł do 25-26 tys. egzemplarzy w końcu 1948 roku 86. Tylko sporadycznie numery nie- dzielne, wydania świąteczne oraz okolicznościowe w większym stopniu przekra- czały granice 30 tys. egzemplarzy. Dalszy spadek nakładów od kwietnia 1948 r. wiązał się ze zmianami personalnymi w łódzkiej instancji PPS i w ich następstwie także w redakcji oraz z szerzącymi się wtedy plotkami o likwidacji pisma 87. Przyczyny spadku nakładów począwszy od wiosny 1947 r. były różne. Niewąt- pliwie po krótkim okresie ożywienia kolportażu, w drugiej połowie 1947 r. aktyw pepesowski mniej interesował się tymi sprawami. Negatywnie rzutowały też na za- interesowanie gazetą rozbieżności i zarysowujące się już wtedy procesy polaryzacji orientacji politycznych w kierownictwie łódzkiej organizacji PPS w odniesieniu do perspektyw istnienia partii i form jej współpracy z PPR. Dodatkową przyczyną - jak już wspomniano - było słabe rozpowszechnianie „Kuriera Popularnego” w woje- wództwie łódzkim. Poza Łodzią, dziennik ten docierał w większych ilościach jedy- nie do kilku większych ośrodków miejskich województwa: do Piotrkowa Trybu- nalskiego - 1000 egzemplarzy, Tomaszowa Mazowieckiego - 500, Radomska - 500 i Zduńskiej Woli - 200 egzemplarzy 88. „Kurier Popularny” - wbrew nazwie - nie należał do najbardziej popularnych dzienników na łódzkim rynku czytelniczym, mimo na ogół wysokiego poziomu publikowanych materiałów. Spełniał jednak ważną rolę w działalności polityczno- propagandowej łódzkiej organizacji PPS i w propagowaniu polityki „władzy ludo- wej” w wersji jakże często odległej od modelu forsowanego przez PPR. Obecny stan badań nie pozwala odpowiedzieć na pytanie, czy jakąś działalność wydawniczą bądź kolportażową prowadziły w Łodzi te grupy socjalistów, które nie weszły w latach 1945-1946 w skład tzw. „odrodzonej” PPS. Pewne echa ich aktywności spotkać można w niektórych źródłach. Brak jednak bliższych danych na ten temat. Do tradycji wydawniczych łódzkiej PPS sprzed 1945 r. nawiązywała niewielka partia - pod nazwą PPS - działająca od 1987 r. także Łodzi. Wpierw podjęto wyda- wanie czasopisma „Robotnik Łódzki PPS” (numery 1 – 3), a następnie „Robotnik”, w podtytule „Pismo łódzkiej organizacji PPS” z zachowaniem ciągłości numeracji. Numer pierwszy „Robotnika Łódzkiego PPS” miał datę 11 XI 1988 r.89 W artykule redakcyjnym poinformowano o powołania Koła PPS w Łodzi. W inauguracyjnym numerze zamieszczono poza tym tylko nieduży artykuł pt. Wkład PPS w odzyska-

86 W lutym 1948 r. nakład „Kuriera Popularnego” wynosił 33 tys. egzemplarzy. Por. APŁ, WK PPS, sygn. 73, Sprawozdanie Wydziału Polityczno-Propagandowego WK PPS w Łodzi na odprawę w dniu 26 II 1948 r., k. 2. Przed zjednoczeniem PPS i PPR nakład tego dziennika spadł do poziomu 25-26 tys. egz. Por. ibidem, KŁ PZPR, sygn. 233, Protokół z posiedzenia Egzekutywy KŁ PZPR w dniu 15 II 1949 r. (załącznik: W. Dworakowski, O pra- cy i zadaniach redakcji „Głosu Robotniczego”). 87 Tamże, WK PPS, sygn. 4, Protokół posiedzenia WK PPS w dniu 3 V 1948 r. (wypowiedź A. Pokorskiego), k. 52-53; tamże, Protokół z 24 V 1948 r., k. 54-55. 88 Tamże, sygn. 73, Sprawozdanie Wydziału Polityczno-Propagandowego WK PPS w Łodzi na odprawę w dniu 26 II 1948 r., k. 2. 89 Bibliografi a niezależnych wydawnictw ciągłych z lat 1976-1990, pod red. Stefanii Skwirowskiej, Warszawa 2001, s. 392-393, poz. 2950 i 2954; Zbiory autora. 76 nie Niepodległości 90. Pismo miało objętość 2 - 4 stron drukowanych formatu A 4 91. Niemal wszystkie numery (poza prawdopodobnie pierwszym) łódzkiego „Robotni- ka” drukował zespół drukarski wydawanego w podziemiu „Biuletynu Łódzkiego”, kierowanego przez Wiesława Maciejewskiego 92. W numerze 3 z 18 XII 1988 r. poinformowano o powołaniu z dniem 22 listopada tegoż roku Okręgowego Komitetu Robotniczego w Łodzi 93. W stopce redakcyjnej nr 11 (zapewne ostatniego) z 14 XI 1989 r. podano skład zespołu redakcyjnego: Ja- cek Kozieł - redaktor naczelny, Bogdan Lubera, Krzysztof Markuszewski i Marek Truszkowski – sekretarz redakcji. Po półrocznej przerwie podjęto też wydawanie periodyku „Łodzianin”. Jego pierwszy numer ukazał się z datą 25 V 1990 r. w związku z kampanią przed pierw- szymi wolnymi wyborami do samorządu łódzkiego. W zamierzeniu jego twórców, „Łodzianin” miał być dwutygodnikiem. W stopce redakcyjnej podano, iż był to or- gan Okręgowego Komitetu PPS w Łodzi. Na czele zespołu redakcyjnego - jako re- daktor naczelny - stanął Marek Truszkowski. Tymczasowa siedziba redakcji mie- ściła się w lokalu przy ul. Jaracza 30. Druk wykonano w Zakładach Grafi cznych Wydawnictw Naukowych przy ul. Żwirki 2. Inauguracyjny, czterostronicowy nu- mer ukazał się w nakładzie 5 tysięcy egzemplarzy. Zamieszczono w nim: wywiad Julii Podziewskiej i Jacka Kozieły z przewodniczącym Rady Naczelnej PPS, sena- torem Janem Józefem Lipskim (tytuł: Na zakręcie), zdjęcia kandydatów do Rady Miasta Łodzi, artykuły J. Kozieła pt. Dlaczego PPS? i Lecha Stolarczyka Ekonomi- ka i gospodarka. Ten pierwszy numer wznowionego „Łodzianina” okazał się efe- merydą. Czasopismo później nie ukazywało się. Wspomniana edycja „Łodzianina” zamyka ponad 90-letni (z przerwami) okres ukazywania się prasy socjalistycznej w Łodzi.

Leszek Olejnik, The Press of Polish Socialist Party in Łódź in years 1899-1948

The article presents the history of the Polish Socialist Party press (polish abbrev. PPS) in years 1899-1948 in Łódź. It begins with a short episode connected with publishing by Józef Piłsudski a central organ of PPS – “Ro- botnik” (“Workman”) in this city. Since 1900 r. there was established a periodical called “Łodzianin”, which was fi rstly issued abroad. Then the printing-house was transferred to Łódź during revolution in 1905. In years 1905- 1907 the socialists from Łódź published, apart from “Łodzianin”, also “Der Deutsche Arbeiter in Polen” – a maga- zine for German workers. After scission in PPS (November 1906) fi rstly both fractions published periodicals with the same title – “Łodzianin”. In years 1908-1915 there was a break in publishing this magazine but it was reissued during The First World War. After reclamation of independence by Poland in March 1919, “Łodzianin” was issued legally. From the end of 1920 till May 1921 a central organ of PPS became a newspaper and was issued as “Dzien- nik Robotniczy” (“Journal of Workers”), but then it was issued with former title. “Łodzianin” was reissued (with break in years 1933-1936) till the beginning of Second World War. During the last years before Second World War

90 „Robotnik Łódzki PPS”, nr 1 z 11 XI 1988, s. 1-2. 91 Pierwszy numer posiadał jednostronnie zadrukowane dwie karty. Winieta tytułowa w czerwonym kolorze wykonana została metodą stempla. 92 Relacja Wiesława Maciejewskiego, redaktora „Biuletynu Łódzkiego” z 14 VI 2005 r. 93 „Robotnik Łódzki PPS”, nr 3 z 18 XII 1988, s. 1. Oświadczenie o powołaniu OKR PPS w Łodzi sygnowali: Mieczysław M. Rutowicz, Mariusz Szymański i Stanisław Szymański. Jednym z liderów łódzkiej PPS był Hen- ryk Michalak, historyk, pracownik naukowy Uniwersytetu Łódzkiego, który reprezentował Łódź w strukturach centralnych partii. 77

“Łodzianin” was a mutation of central newspaper of PPS – “Robotnik”. In that time a redactor of the newspaper was Henryk Wachowicz. After 1939 the socialists of Lodz were able to publish a few conspiracy newspapers such as “Kuźnia”, “Na barykadzie”, “Polska podziemna”, “Walka Ludu” etc. From February till December 1945 in Lodz there was published a central organ of PPS – “Robotnik”, edited by Jan Dąbrowski. Then, in the end of September that year there was established a local periodical “Pobudka” (published weekly) and in autumn, a local newspaper called “Kurier Popularny, edited by Artur Karaczewski. In that newspaper in summer 1946 there was publicized series of articles of PPS leader – H. Wachowicz. That series had title “Listy do przyjaciela z PPR (“Letters to friend from PPR”) and the author criticized cooperation of both workers’ parties – PPR and PPS. After the union of those parties in December 1948, “Kurier Popularny” was not issued anymore. Then the party which was established in Lodz 1987 with the same name, connected to publishing traditions of PPS from the period before 1945. Till the decay of 1989, a periodical „Robotnik Łódzki PPS” was issued. The last press title of PPS in Lodz was “Łodzianin” issued only once in May 1990. 78 79 ROCZNIK Ł ÓDZKI Tom LV – 2008

Włodzimierz Kozłowski (Łódź)

DOWÓDCY 28 PUŁKU STRZELCÓW KANIOWSKICH (ŁÓDŹ) 1918-1939. PRÓBA CHARAKTERYSTYKI

W listopadzie 1918 r. Polska odzyskała - po 123-letniej niewoli - niepodległość. Od zarania kraj musiał toczyć walki o granice państwa; najpierw z Ukraińcami i Niemcami (incydentalnie także z Czechami), potem zaś z bolszewicką Rosją. Pod- stawą jego bytu było Wojsko Polskie, formowane ad hoc dla bieżących potrzeb. Jedną z form działalności stanowiła organizacja terytorialna sił zbrojnych. Od 17 li- stopada tworzono - na rozkaz Józefa Piłsudskiego - OG, w tym OGŁ (pełna nazwa: OG IV Łódź)1. Na jego obszarze organizowano m.in. pułki piechoty: 28 Dzieci Łódzkich - Łódź (OW VIII), 29 Ziemi Kaliskiej - Kalisz (OW IX), 30 Ziemi Ło- wickiej - Łowicz (OW X), 31 Włocławski - Włocławek (OW XI). Oddziały two- rzono najpierw z ochotników, a w styczniu 1919 r. wprowadzono obowiązkową służbę wojskową, czyli przymusowy pobór na obszarze b. Królestwa Polskiego, Galicji i Poznańskiego. Pobór przeprowadzały PKU: Łódź - dla 28 i 31 pp, Brzezi- ny - do 30 pp, Łowicz - do 10 pp, Kutno - do 37 pp, Włocławek - do 14 pp, Kalisz - do 29 pp, Konin - do 18 pp.

1 W tekście występują następujące skróty: ap - akta personalne, BP - Brygada Piechoty, CAW - Centralne Archiwum Wojskowe, ck - cesarsko-królewski, DOK - Dowództwo Okręgu Korpusu, DP - Dywizja Piechoty, DS - Dywizja Strzelców, dypl. - dyplomowany (od końca 1928 r.), GISZ - Generalny Inspektorat Sił Zbrojnych, GO - Grupa Operacyjna, KOP - Korpus Ochrony Pogranicza, MSWojsk - Ministerstwo Spraw Wojskowych, OG - Okręg Generalny, OGŁ - Okreg Generalny Łódź, OK - Okręg Korpusu, OW - Okręg Wojskowy, pal - pułk artylerii lekkiej, PD - Piechota Dywizyjna, pap, pułk artylerii polowej, PKU - Powiatowa Komenda Uzupełnień, pp - pułk piechoty, ps - pułk strzelców, pSK - pułk Strzelców Kaniowskich, SG - Sztab Generalny, T. - Tom, t. - teczka. W ar- tykule podano za pierwszym razem pełne i ostateczne nazwy oddziałów. Ukośnik, przedzielający dwa stopnie woj- skowe, oznacza awans w omawianym okresie, nie sprecyzowanym z przyczyn obiektywnych. W prezentowanym artykule przedstawiamy sylwetki kolejnych dowódców 28 pSK jedynie w formie ogólnego zarysu. Zrezygnowano nawet z prezentacji dat urodzenia, podając w zamian ich wiek w chwili objęcia dowództwa 28 pSK. Stąd krótkie zarysy życiorysów, stanowiące tylko swego rodzaju bardzo ogólny szkic do biogramów osób, które miały istotny wpływ na wartość bojową tego oddziału, zwłaszcza podczas próby jaką był Wrzesień 1939. 80

W czerwcu 1919 r. utworzono m.in. 10 DP. W jej skład weszły pp: 28, 29, 30 i 31 oraz artyleria. Stosowane dotąd nazewnictwo oddziałów nie było zatwierdzone przez władze wojskowe. Stąd np. nieofi cjalna nazwa: 28 pp Dzieci Łódzkich. Puł- ki piechoty (28-31) uzyskały potwierdzenie swoich nazw (czyt. numerów) dopiero 16 I 1919 r. I to bez żadnych - nazwijmy to tak - dodatków regionalnych. Na rozkaz naczelnego wodza z 28 sierpnia, na początku września numery tych pułków uzupeł- niono słowami „Strzelców Kaniowskich” na pamiątkę bitwy II Korpusu Polskiego pod Kaniowem (11 V 1918 r. - tradycję tę przekazała 4 DS gen. Lucjana Żeligow- skiego, utworzona m.in. z rozbitków spod Kaniowa; jako jedyna jednostka polska, sformowana w Rosji, dotarła do kraju z bronią w ręku i tu połączyła się z oddzia- łami 10 DP, powstałymi w Polsce centralnej). Po wojnach o granice, podczas któ- rych ugruntowały się tradycje i sława oddziałów tego związku taktycznego2, na- stąpił okres pokojowy. Dywizja wróciła do centrum kraju i stacjonowała w Łodzi (dowództwo, 28 i 31 pSK oraz 10 pap - do 31 XII 1931 r., potem obowiązywała na- zwa: pal), Różanie nad Narwią (III dywizjon 10 pap, eksterytorialnie na obszarze OK I Warszawa do grudnia 1930 r., potem utworzono nowy III dywizjon w Łodzi) i Warszawie (30 pSK, w latach 1921-1924 jego II batalion przebywał w Tomaszo- wie Mazowieckim)3. Natomiast 29 pSK został wyłączony z 10 DP i wszedł w skład nowo powstałej 25 DP (Kalisz). Spowodowane to było demobilizacją i reorganizacją armii. W jej wyniku 4-pułkowe dywizje piechoty przyjęły tzw. francuski schemat organiza- cyjny, czyli zostały 3-pułkowymi związkami taktycznymi. W okresie pokojowym 10 DP stacjonowała - obok 7 (Częstochowa) i 26 DP (Skierniewice) - na obszarze OK IV Łódź, utworzonym jesienią 1921 r. w miejsce dotychczasowego OGŁ4. Podczas wojen o granice Rzeczypospolitej 28 pSK dowodzili: płk Albin Jasiń- ski (30 X-listopad 1918 r.); ppłk Stanisław Palle (listopad 1918 r.- 12 I 1919 r.); ppłk Józef Lesiecki (12 I-15 VII 1919 r.); ppłk/płk Franciszek Sikorski (14-15 VII 1919 r.); p.o. mjr Stanisław Sobieszczak (15-8 X 1919 r.); mjr Jan Tabaczyński (8 X 1919 r.-28 IV 1920 r.); p.o. mjr S. Sobieszczak (28 IV-3 VII 1920 r.); ; ppłk SG Wiktor Thommée (3-25 VII 1920 r.); p.o. S. Sobieszczak (25 VII-10 IX 1920 r.); ppłk SG W. Thommée (10 IX-2 X 1920 r.), p.o. mjr S. Sobieszczak (2 X 1920 r.-21 II 1921 r.)5. Jak podano, pierwszym dowódcą pułku terytorialnego w Łodzi, przyszłego 28 pSK, został 38-letni płk A. Jasiński, który wywodził się z armii rosyjskiej. Po upadku caratu służył w I Korpusie Polskim na Białorusi. Brał udział w rozbraja-

2 Więcej: W. Jarno, Strzelcy Kaniowscy w latach 1919-1939, Warszawa 2004, s. 59 i nast. 3 Szerzej: W. Kozłowski, Dowódcy Piechoty Dywizyjnej 10 Dywizji Piechoty (Łódź) 1921-1939. Próba charakterystyki, „Rocznik Łódzki” 2007, T. LIV, s. 104-108; A. Kuprianis, Kaniowski 10 Pułk Artylerii Lekkiej w Łodzi 1919-1939. Geneza, organizacja i jej zmiany, dyslokacja, „Rocznik Łódzki” 2007, T. LIV, s. 89 i nast., zwłaszcza s. 97. 4 Obszerniej: W. Jarno, Okręg Korpusu Wojska Polskiego nr IV Łódź 1918-1939, Łódź 2001, s. 89-96, 108- 114, 141-148; W. Kozłowski, Generalski konterfekt. Biografi a zbiorowa dowódców częstochowskiej 7 Dywizji Piechoty 1921-1939, Łódź 2007, s. 21 i nast. 5 W. Jarno, Strzelcy..., s. 325. Inne, mniej precyzyjne dane, też u tego Autora (Okręg..., s. 365). Nie jest to prosta sprawa - por. odsyłacz 9 (poz. 2) niniejszego tekstu. 81 niu Niemców w Łodzi i odegrał wybitną rolę przy organizacji OW VIII w tym mieście. Następnie odznaczył się jako dowódca 2 DS Wielkopolskich (późniejsza 15 DP) i od sierpnia 1920 r. 11 DP. Posiadał Order Wojenny Virtuti Militari klasy V, Krzyż Walecznych i Order Odrodzenia Polski klasy IV. Ukończył Centrum Wyż- szych Studiów Wojskowych w Warszawie - 1923 r. W połowie sierpnia następnego roku A. Jasiński został generałem brygady, zaś od lutego 1925 r. dowodził 25 DP (Kalisz). Od 31 V 1929 r. w stanie spoczynku, po czym objął gospodarstwo rolne w ramach osadnictwa wojskowego na kresach (Zerebkowice w powiecie barano- wiskim). We Wrześniu aresztowało go NKWD; zmarł - po 14 kwietnia - w więzie- niu w Mińsku (1940 r.)6. Jego następcą i faktycznym pierwszym dowódcą 28 pp, bo taka była - począt- kowo - nazwa tego oddziału, został 40-letni ppłk S. Palle, wywodzący się z armii rosyjskiej. W styczniu 1919 r. wyjechał on z Łodzi na front na Wołyniu jako tym- czasowy dowódca II batalionu 28 pp (żołnierze nie posiadali - mimo zimy - sto- sownego obuwia i płaszczy); dotychczasowy dowódca tego batalionu kpt. Ksawery Sutowski objął dowództwo 7 kompanii. Niestety, brak informacji o dalszym losie ppłka S. Palle, bowiem na froncie kpt. K. Sutowski znowu objął dowództwo II Ba- talionu. Wiosną 1919 r. ppłk S. Palle dowodził grupą swojego imienia, działającą w rejonie Rawy Ruskiej jako element GO „Bug” najpierw gen. por. Jana Romera, potem zaś gen. ppor. Leona Berbeckiego. Walki te toczono początkowo z Ukraińca- mi, a od pierwszych dni czerwca z Armią Czerwoną. Raczej w połowie marca (wg gen. J. Romera) lub na początku kwietnia (wedle płka dypl. Leona Mitkiewicza) GO „Bug” otrzymała rozkaz marszu na odsiecz Lwowa. Jej dowódca, gen. J. Ro- mer, skierował tam grupę (właściwie Oddział Wydzielony) ppłka/płka S. Palle, któ- remu nakazano: maszerować szybko - komunikiem - przez Magierów, wprost do Lwowa, łamać napotykany opór. Po latach ówczesny por. Leon Żółtek-Mitkiewicz, liczący 23 lata (jego stopień wojskowy i wiek jest tutaj nad wyraz ważny) zapisał o płku Palle: „Był to maleńki, chudy, dobrze już starszy pan [miał 41 lat! - WK], o zamglonych, siwych oczach i rzadkich bokobrodach nieokreślonego koloru; był kompletnie łysy. Palił fajkę. Odznaczał się małomównością - przeważnie milczał, nawet gdy potrzebne było jego słowo. Wypić za to bardzo lubił. ... poprosiłem go o rozkazy... »Nu, cóż? Pomaszerujemy prosto na Magierów jednym przemarszem, a tam zobaczymy, co będzie dalej« - odpowiedział mi pułkownik swoim false- tem. [...] Płk Palle okazał się dowódcą spokojnym, odważnym, zdecydowanym, bez żadnych nerwów. [...] Marsz na Lwów wprost z Magierowa wydaje mi się zupeł- nie niemożliwy bez stoczenia walki i pobicia Ukraińców. Melduję o tym płk. Pal- le’mu. Ten spokojnie, pykając swą fajeczkę, pyta: - »Co mamy robić? Czy łamać opór i przeć na Lwów? Czy odejść do Rawy Ruskiej”«. Proponuję, aby spróbować

6 W. Kozłowski, Powstanie Okręgu Generalnego Wojska Polskiego w Łodzi w 1918 roku, [w:] 75-lecie od- zyskania niepodległości przez Polskę. Łódź i województwo łódzkie. Materiały z sesji naukowej. Łódź 12 listopada 1993 r., red. K. Badziak i J. Szymczak, Łódź 1993, s. 105 i nast.; P. Łossowski, Zerwane pęta. Usunięcie okupan- tów z ziem polskich w listopadzie 1918 roku, Warszawa 1986, s. 148; Słownik powstańców wielkopolskich 1918- 1919, red. A. Czubiński i B. Polak, Poznań 2002, s. 135. 82 obejść Ukraińców drogą na Niemirów... Pułkownik Palle, bez dyskusji, zgadza się. [...] Od nich [jeńców - WK] dowiedzieliśmy się. że oddział płka. Palle’go sprawił ogromne zamieszanie w dowództwie ukraińskim [przypuszczali, że to sam gen. J. Romer idzie z odsieczą „wiernemu miastu” - WK]”7. Niestety, działania grupy płka S. Palle odwołano, obawiając się zagłady led- wie 2-batalionowej grupy (plus szwadron kawalerii i bateria artylerii). Nie mogąc przeprowadzić zamierzonego planu uderzenia na Magierów i dalej w kierunku rze- ki Wereszycy, gen. J. Romer ograniczył się do działania na Magierów i Niemirów, wykonanego przez płka S. Palle. Wedle zapisów generała, „przez kilka dni napada- ła ona to na jedną, to na drugą miejscowość, rozbijając w ten sposób około 8 ukra- ińskich sotni, biorąc stu kilkudziesięciu jeńców, kilka karabinów maszynowych, dużo taboru, kasę batalionową itp. Coraz więcej sił ukraińskich napływało ku nam, które z niezwykłym powodzeniem zwalczaliśmy, podczas gdy równocześnie siły gen. [Wacława - WK] Iwaszkiewicza [-Rudoszańskiego - WK] świetnie Lwów wyzwalały”8. W okresie 9 XII 1919 r.- 3 V 1920 r. ppłk/płk S. Palle dowodził 38 pułkiem Strzelców Lwowskich. Po przejęciu pułku, który odpoczywał w rejonie Zbaraża i Tarnopola, uczestniczył - od lutego 1920 r. - w jego działaniach w ramach 5 DP gen. ppor. Władysława Jędrzejewskiego, najpierw na Podolu po rzekę Boh, po- tem w przygotowaniach do tzw. wyprawy kijowskiej. Podpułkownik (starszeństwo z 1 VI 1919 r.) polskich odznaczeń bojowych nie posiadał. W połowie 1921 r. został wykazany jako pracownik Oddziału I MSWojsk, mający przydział ewidencyjny do 38 pp (Przemyśl). W 1923 r. S. Palle - jako tytularny pułkownik - był „przejściowo” w rezerwie ofi cerów sztabowych DOK V Kraków, mając przydział do 2 pp legio- nów (Pińczów). W 1924 r. sprawował on zastępstwo dowódcy 39 pułku Strzelców Lwowskich (Jarosław). Zapewne niebawem - jeszcze przed 1928 r. - został przenie- siony w stan spoczynku i zmarł przed 1928 r.9 Kolejnym dowódcą 28 pp został 41-letni ppłk Jerzy Lesiecki, prawdopodobnie także z armii rosyjskiej. Został zweryfi kowany w tym stopniu z dniem 1 VI 1919 r., mając - stan z 1923 r. - lokatę 52 (w tym czasie - wypada dodać - S. Palle posiadał lokatę 29). Pułkiem dowodził do 14 VII 1919 r., a więc do chwili połączenia z ele- mentami 4 DS. Podobnie jak jego poprzednik, nie posiadał polskich odznaczeń bo- jowych. Co najmniej w latach 1923-1924 był komendantem PKU Łódź Miasto, bę- 7 L. Mitkiewicz, W Wojsku Polskim 1917-1921, wyd. II, Londyn 1976, s.114 -117. Bywa, że pierwszy człon personaliów płka dypl. L. Mitkiewicza jest zapisywany jako „Żołtek” względnie „Żołłtek”. Generał J. Romer, Pamiętniki, Lwów 1938, s. 166) zapisał: „...ażeby ożywić grupę płk. Pallego gorętszą inicjatywą, dałem mu jako szefa sztabu inteligentnego i energicznego por. Mitkiewicza ze swojego sztabu”. 8 Tamże, s. 166-167. Od 19 III 1919 r. gen. W. Iwaszkiewicz-Rudoszański dowodził siłami określanymi jako „Wojsko Polskie na Galicję”. 9 CAW, Oddział V Sztabu MSWojsk, I.300.11, t. 36. Wykaz dowódców frontów, grup operacyjnych, dywi- zji piechoty, szefów sztabów wymienionych dowództw - dowódców brygad, pułków i adiutantów brygad jazdy, broszura, s. nlb.; Metryki Chwały Pułków Piechoty, [w:] Księga Chwały Piechoty, red. E. Quirini, Warszawa 1937-1939, s. nlb. - 38. Pułk Strzelców Lwowskich i 2. pułk strzelców podhalańskich; L. Migdał, Zarys historii wojennej 2 pułku strzelców podhalańskich, Warszawa 1929, s. 9; Spis ofi cerów służących czynnie w dniu 1.6.21 r., Warszawa 1921, s. 129 i i 805; Rocznik ofi cerski 1923, Warszawa 1923, s. 128 i 397; W. Zaborowski, Zarys historii wojennej 28 Pułku Strzelców Kaniowskich, Warszawa 1928, s. 8-9. 83 dąc nadal nadetatowym ofi cerem 28 pSK. Z dniem 1 I 1928 r. został awansowany na pułkownika i przeniesiony w stan spoczynku. W 1934 r. mieszkał w Łodzi i miał przydział ewidencyjny do PKU Łódź Miasto II, będąc w składzie Ofi cerskiej Ka- dry Okręgowej nr IV10. Jak już wspomniano, po ppłku J. Lesieckim dowodził - już 28 pSK - dosłow- nie przez 2 dni 30-letni ppłk F. Sikorski. Miało to być w połowie lipca 1919 r., gdy 4 DS. „łączyła się” z oddziałami przybyłymi z głębi kraju. W tym czasie F. Sikorski właśnie przestał dowodzić 13 ps i jednocześnie, co było nader często praktykowa- ne, stał na czele XIX BP (10 DP); stąd faktycznie 28 pSK dowodził mjr S. Sobiesz- czak. Następnie F. Sikorski, odznaczony potem Orderem Wojennym Virtuti Mili- tari klasy V, Krzyżem Niepodległości i 3-krotnie Krzyżem Walecznych, dowodził m.in. 4 DP (listopad-grudzień 1920 r.), stał na czele PD 9 DP (Siedlce) i w latach 1926-1932 był jej dowódcą; generałem brygady został 1 I 1927 r. Następnie - od czerwca 1933 r. - w stanie spoczynku. We Wrześniu bronił Lwowa. Zamordowany w Charkowie11. Następnie w okresie jesienno-zimowym, na przełomie lat 1919 i 1920, 28 pSK dowodził przez 7 miesięcy 41-letni mjr J. Tabaczyński, który wywodził się z armii austro-węgierskiej. W latach 1917-1918 służył w Polskiej Sile Zbrojnej jako in- struktor kursu wyszkolenia. Po odejściu z 28 pSK był on dowódcą 42 pp im. gen. Jana Henryka Dąbrowskiego i 61 pp, stając okresowo na czele XXXV i XXXVI BP (18 DP). Posiadał Order Wojenny Virtuti Militari klasy V i 2-krotnie Krzyż Walecz- nych. Zweryfi kowano go jako pułkownika. Wkrótce po ustaniu działań wojennych ukończył kurs informacyjny przy Centrum Wyszkolenia DOG we Lwowie, zaś w kwietniu 1921 r. ponownie dowodził XXXV BP i w latach 1923-1924 PD 15 DP (Bydgoszcz) oraz 20 DP (Baranowicze). W grudniu 1924 r. J. Tabaczyński został generałem brygady ze starszeństwem z 15 sierpnia tego roku. Z dniem 31 V 1927 r. przeniesiono go w stan spoczynku. Zamieszkał w Komarówce koło Buczacza (wo- jewództwo stanisławowskie) - zapewne w ramach osadnictwa wojskowego. Nie- stety, brak informacji o czasie i okolicznościach jego przyjazdu do Warszawy. We wrześniu 1939 r. 61-letni gen. J. Tabaczyński uczestniczył w obronie stolicy jako ochotnik. Tamże zmarł 27 VIII 1940 r.12 Po powrocie z frontu 28 pSK znalazł się w Łodzi, gdzie zakwaterowano go w Koszarach im. Marszałka J. Piłsudskiego przy ul. Leszno 9 (obecnie ul. gen. L. Żeligowskiego). Dodajmy - na tablicy z nazwą koszar nie było pełnego imie- nia naczelnego wodza i - od sierpnia 1926 r. - generalnego inspektora sił zbrojnych i ministra spraw wojskowych w jednej osobie13.

10 Rocznik ofi cerski1923, s. 206, 397 i 1470; Rocznik ofi cerski rezerw 1934, Warszawa 1934, s. 324 i 908. 11 W. Jarno, Strzelcy..., s. 54-55, 325. Tego typu „układanki” personalne są przyczyną kłopotów, gdy przy- chodzi do obliczenia czasu służby kolejnych dowódców. I to na wszystkich szczeblach. I tym razem odsyłamy - w przypadku generała - do literatury: W. Cygan, Ofi cerowie Legionów Polskich 1914-1917. Słownik biografi czny, T. IV (P-S), Warszawa 2006, s. 233; 12 P. Stawecki, Słownik biografi czny generałów Wojska Polskiego 1918-1939, Warszawa 1994, s. 332; A. Woj- taszek, Generalicja Wojska Polskiego 1921-1926, Szczecin 2005, s. 577-578. 13 W. Kozłowski, Garnizon łódzki w latach 1918-1939. Szkic do dziejów, „Rocznik Łódzki” 2003, T. L, s. 86. 84

Podczas pokoju najważniejszym elementem szkolenia m.in. 28 pSK były co- roczne ćwiczenia w warunkach polowych. Oddział ten - podobnie jak inne z 10 DP - przebywał między czerwcem a wrześniem w Obozie Ćwiczebnym Raducz, po- łożonym 16 km na południe od Skierniewic. Tak było do 1926 r., bowiem potem czyniono to także w nowo przygotowanym Obozie Ćwiczebnym w Baryczy, zloka- lizowanym w odległości ponad 16 km na północny wschód od Końskich. Zwykle 28 pSK docierał marszem pieszym do miejsca ćwiczeń letnich, pokonując dziennie zwykle około 30 km - np. w 1927 r. do Baryczy dotarł po 4 dniach. Natomiast letnie koncentracje 10 DP przeprowadzano w rejonie Sieradza (1927 i 1929 r.), pod Wie- luniem - 1928 r., w pobliżu Nagórzyc koło Tomaszowa Mazowieckiego (1930 r.), w 1934 r. znowu pod Wieluniem, w kolejnym roku w rejonie Uniejowa, a w 1938 r. w okolicach Widawy14. W okresie pokojowym dowódcami 28 pSK byli: wymieniony mjr S. Sobiesz- czak, ostatni podczas wojny i pierwszy p.o. dowódcy po jej zakończeniu; ppłk SG W. Thommée, dowódca podczas wojny w dniach 3-25 VII 1920 r. i pierwszy do- wódca po jej zakończeniu (21 II-15 III 1921 r.); p.o. płk Stanisław Tołpycho (15- 21 III 1921 r.); ppłk Juliusz Zulauf (21 III-25 X 1921 r.; p.o. mjr Józef Zborowski? lub Zbrowski ? (25 X 1921 r.-11 I 1922 r.)15; ppłk Władysław Dragat (11 I 1922 r.-wiosna 1923 r.); ppłk Erwin Kossowski (wiosna 1923 r.- 3 II 1926 r.); płk SG Franciszek Arciszewski (3 II-13 V 1926 r.); p.o. ppłk Józef Tunguz-Zawiślak (13 V 1926 r.- 2 V 1927 r.); ppłk/płk Stanisław Oziewicz (4 V 1927 r.-14 II 1929 r.); ppłk/ płk Jan Bratro (14 II 1929 r.-20 II 1938 r.); ppłk Bronisław Laliczyński (21 II 1938 r.-20 III 1939 r.); ppłk Wincenty Kurek (20 III-wrzesień 1939 r.)16. Najważniejszą osobą w pułku piechoty był jego dowódca. Podlegał on bezpo- średnio dowódcy związku taktycznego; w sensie wyszkolenia nadzorował go do- wódca PD, czyli zastępca dywizjonera, mogący też opiniować dowódców pułków piechoty. Dowództwo pułku w armii II Rzeczypospolitej stanowiło przedmiot ma- rzeń ofi cerów liniowych średniego szczebla. Było to pierwsze samodzielne stano- wisko dowódcze w tzw. linii, otwierające dalszą karierę w wojsku. Zatem dowódca pułku był bezpośrednim wychowawcą korpusu ofi cerskiego i kierował całokształ- tem szkolenia szeregowych kontyngentu poborowego, ponoszącym pełną odpo- wiedzialność za - jak wynikało z „Ogólnej Instrukcji Wyszkolenia” z 1925 r. - konsekwentną realizację samowystarczalności pułku pod względem szkolenia. Na podstawie instrukcji, dyrektyw i wskazówek przełożonych, dowódcy pułku wyda- wali okresowe programy szkolenia i organizowali okresowo lub dorywczo odpra- wy dla dowódców podległych pododdziałów (bataliony, kompanie...). Osobiście kierowali ważniejszymi ćwiczeniami bojowymi, których zadaniem było zaznajo- mienie z zasadami współdziałania i nauczanie wzajemnego współdziałania podod-

14 Szerzej: W. Jarno, Strzelcy..., s. 175-177. 15 Tak podał W. Jarno (Okręg..., s. 365; Strzelcy..., s. 325). Nie kwestionując tej informacji, wyrażamy tu wątpliwość w tej sprawie. Otóż brak takiego ofi cera w Spisie ofi cerów służących w dniu 1.6.21 r. (Warszawa 24 września 1921) i w Roczniku ofi cerskim 1923 (Warszawa 1923). Zatem nie chodzi tylko o 28 pSK, lecz o całe Wojsko Polskie! 16 W. Jarno, Okręg ..., s. 365. 85 działów w ramach pułku. Ustalali program pracy doskonalenia podległego korpusu ofi cerskiego i udzielali wytycznych w sprawie doskonalenia podofi cerskiej kadry zawodowej. Zapewniali środki materialne do realizacji programu szkolenia pułku jako całości i dokonywali kontroli ścisłego wykonania wydanych zarządzeń z za- kresu przygotowania żołnierza do wojny. Przekładając te sprawy na realia, trzeba dodać raz jeszcze, iż zadaniem dowódców pułków było wychowywanie korpusu ofi cerskiego i osobista (!) znajomość wszystkich podofi cerów zawodowych. Inne, zresztą niezmiernie ważne zadania, to: ustalanie planów realizacji zapotrzebowa- nia mobilizacyjnego szeregowych, specjalnie szkolonych - jak to określono w przy- wołanym wcześniej dokumencie - w odniesieniu do danego rocznika poborowego; zaspokajanie zapotrzebowania sił instruktorskich (racjonalna polityka personalna); kontrolowanie liczby kadry (ofi cerowie i podofi cerowie) absorbowanej czynno- ściami nie mającymi ścisłego związku ze szkoleniem; wreszcie ścisłe nadzorowa- nie stanów ćwiczebnych pododdziałów17. Do wymienionych spraw trzeba dodać m.in. duży zakres władzy dyscyplinar- nej, jaką dysponował dowódca pułku. I tak w stosunku do ofi cerów sztabowych (od majora w górę) mógł zastosować karę nagany: przy raporcie, pisemnej lub ust- nej w obecności równych i wyższych stopniem ofi cerów; w przypadku tejże gru- py dysponował także - rzec należy - możliwością ukarania aresztem domowym do 9 dni. Natomiast wobec ofi cerów młodszych (od podporucznika do kapitana włącz- nie) mógł zastosować kary dyscyplinarne: naganę (zakres identyczny jak podano wyżej), areszt domowy do 28 dni i obostrzony areszt domowy do 21 dni. Rzecz jasna, dowódca pułku miał jeszcze większy zakres władzy dyscyplinarnej wobec podofi cerów: nagana, zakaz opuszczania koszar do 28 dni, areszt lekki do 28 dni, areszt średni do 21 dni i degradacja do stopnia szeregowca. Tymczasem szere- gowców mogły spotkać: nagana, kary porządkowe (np. codzienne meldowanie się w oznaczonym ubiorze i oporządzeniu przez najwyżej 7 dni, roboty poza kolejką do 14 dni, zakaz opuszczania koszar do 28 dni, areszt lekki i średni - zakres jak po- dano wobec podofi cerów, areszt ścisły do 14 dni i degradacja - w przypadku star- szych szeregowców)18. Reasumując, stanowisko dowódcy było - zdaniem płka Adama Zakrzewskiego - niezmiernie ważne, niemniej należało do drugorzędnych. Awanse i obsada stano- wisk w wojsku zależały od opinii, jaką otrzymywał dany ofi cer, opinia zaś opierała się na trzech zasadach: 1. pochodzenie legionowe w przypadku awansu od dowód- cy pułku wzwyż; 2. tzw. protekcyjna - tu chodziło o wszystkie sprawy personal- ne do szczebla dowódcy pułku włącznie; 3. przypadek, czyli „łut szczęścia”, zwa- ny przez ofi cerów „papugą Prystora” (mjr, od 1 I 1931 r. płk Aleksander Prystor,

17 M. Cieplewicz, Wojsko Polskie w latach 1921-1926.Organizacja, wyposażenie, wyszkolenie, Wrocław- Warszawa-Kraków 1998, s. 51. 18 Kalendarz wojskowy na rok 1934, red. J. Jastrzębski, Warszawa 1933, s. 376-377. Rzeczą ciekawą jest to, że dowódca PD miał identyczne uprawnienia jak dowódca pułku w stosunku do ofi cerów młodszych, podofi ce- rów i szeregowców. Zakres jego władzy dyscyplinarnej zwiększał się wobec ofi cerów sztabowych. Podobnie było w przypadku dywizjonera, przy czym znowu różnice występowały w stosunku do ofi cerów sztabowych. Z przy- czyn oczywistych nie prezentujemy tej problematyki. 86 szef Oddziału V a Personalnego Biura Ścisłej Rady Wojennej 1923-1925) - z po- wodu niezrozumiałego i przypadkowego często charakteru mawiano, że zadziałała „papuga”...19 W okresie pokojowym dowódca 28 pSK - podobnie jak inni ofi cerowie tego szczebla - uczestniczył w sprawach radosnych, np. w uroczystościach nadania sztandaru pułkowego. Jak podano dalej, dotyczyło to ppłka S. Oziewicza. Jednakże służba w wojsku to nie tylko szkolenie i wychowanie żołnierza, lecz i sprawy mniej przyjemne. Chodzi o wykroczenia natury dyscyplinarnej i nieszczęśliwe wypadki. I tak np. w końcu kwietnia 1928 r., gdy 28 pSK dowodził płk S. Oziewicz (przed paru miesiącami został awansowany) uczestniczył w smutnych uroczystościach po- grzebowych jednego z podofi cerów swojego pułku, zabitego w tragicznym wypad- ku. Zdarzyło się to poza garnizonem łódzkim. Innym przykładem, jaki przytaczamy w ślad za literaturą, były dezercje. Oczywiście, miały one zawsze miejsce, lecz tu prezentujemy dane z 1933 r., kiedy pułkiem dowodził płk J. Bratro; trzeba trafu - też od kilku miesięcy był pełnym pułkownikiem. Otóż wtedy 28 pSK zajął pod tym względem mało zaszczytne 3 miejsce w OK IV Łódź, mając na „koncie” 18 ucie- czek. Nie wypada dramatyzować, bowiem dbano o podnoszenie dyscypliny. Jed- nakże - dla pełności obrazu - sygnalizujemy i ten element służby wojskowej20. Łódzki - po przejściu z etatu wojennego na pokojowy - 3-batalionowy 28 pSK należał do 58 pułków piechoty (wszystkich było 90, po 3 w dywizji), mających stany tzw. normalne (typ I - 56 ofi cerów i około 1500 szeregowych). Jego stany li- czebne rosły w okresie letnim, malały zaś jesienią i zimą (np. 1 XI 1938 r. - 1169 osób), co było wymuszone względami oszczędnościowymi. W okresie międzywo- jennym 28 pSK - podobnie jak inne pułki tego typu - przechodził reorganizacje:

19 A. Zakrzewski, Wspomnienia. Wrzesień 1939, Warszawa 1958, s. 29 plus 31-32. Autor, kawalerzysta z ar- mii rosyjskiej, ostatnio zastępca dowódcy Pomorskiej BK, znał dobrze te sprawy. Sam był dowódcą 1 psk (Gar- wolin) przez 8 lat. 20 W. Jarno, Okręg..., s. 241; Kalendarz wojskowy na rok 1931, red. J. Jastrzębski, Warszawa 1930, s. 272- 273; R. Łoś, Artyleria polska 1914-1939, Warszawa 1991, s. 145-146; ustalenia na podstawie kwerendy prasowej z kwietnia-maja 1928 r. Do wspomnianego wypadku doszło 18 IV 1928 r. w Toruniu, gdzie zginęli dwaj podofi ce- rowie z Łodzi: 31-letni plut. Franciszek Brzozowski (28 pSK) i 29-letni plut. Jan Lis (31 pSK). Obaj zostali skiero- wani na kurs do Szkoły Podofi cerów Zawodowych Artylerii (Centrum Wyszkolenia Artylerii w Toruniu-Mokrem). Wiadomo, że w jej składzie była jedna bateria artylerii pieszej, szkoląca dla artylerii pułków piechoty. Niestety, nie są znane motywy ich wysłania do Torunia. Jedna z przesłanek zdaje się wskazywać na ich chęć przejścia do artylerii, co dawało - po ukończeniu kursu - możliwość awansu na ogniomistrza. Druga hipoteza, równie wątła, lecz prawdopodobna, to przygotowywanie kadry do planowanego utworzenia we wszystkich pułkach piechoty organicznego plutonu artylerii (2 armaty „prawosławne” kal. 75 mm - dawna armata rosyjska kal. 76,2 mm, tzw, 3-calówka, została przekalibrowana w wyniku włożenia „koszulki” i otrzymała wz. 02/06), co miało stanowić krok w celu dozbrojenia oddziałów tej broni. Wypadek, w wyniku którego podofi cerowie z Łodzi, zostali wręcz rozerwani, był spowodowany wybuchem pocisku w lufi e działa. Pośmiertnie awansowano tych ludzi o jeden stopień. Jeszcze w Toruniu zainicjowano zbiórkę pieniędzy na rzecz rodzin obu podofi cerów. Sprawę przejął garnizon łódzki, gdzie - na apel gen. J. Olszyny-Wilczyńskiego - ją kontynuowano. Zebrano ponad 3 tys. złotych, które zostały równo podzielone i wpłacone na konta bankowe do dyspozycji wdów, obarczonych dziećmi. Ten tragiczny wypadek był znany w całym kraju. W dniu 22 kwietnia obaj sierżanci zostali pochowani z honorami wojskowymi na Starym Cmentarzu przy ul. Ogrodowej. Groby zachowały się, co nie jest sprawą oczywistą, skoro na tymże cmentarzu „zaginął” grób jedynego tu pochowanego generała II Rzeczypospolitej (Leon Pachucki, za- stępca dowódcy OK IV Łódź w latach 1921-1924 - zob. W. Kozłowski, Generałowie-zastępcy dowódców Okręgu Korpusu nr IV Łódź w latach 1918-1939. Szkic do portretu zbiorowego, „Rocznik Łódzki” 1998, T. XLV, s. 139. Mimo apelu w celu wyjaśnienia tej sprawy, nadal brak wiadomości dlaczego tak się stało!). 87

28 XI 1920 r., 21 II 1924 r., 10 X 1930 r.; wtedy powstał 2-działonowy pluton arty- lerii piechoty. W następnych latach, zwłaszcza po śmierci marszałka J. Piłsudskie- go, podjęto próby unowocześnienia i dozbrojenia piechoty (m.in. utworzenie kom- panii przeciwpancernej - 9 armat 37 mm)21. Od 1924 r. 28 pSK uzupełniał - podobnie jak inne oddziały Wojska Polskiego - jednostki KOP. Na Kresy Wschodnie kierowano corocznie przeszkolonych i jak najlepszych żołnierzy. I tak np. w 1928 r. z Łodzi wysłano 102 żołnierzy do 24 ba- talionu w Sejnach. Zapewne mniej więcej 20 % stanowili Niemcy22. W latach 1921-1927 kolejni dowódcy 28 pSK podlegali płkowi/gen. bryg. S. Nałęczowi Małachowskiemu, dowódcy 10 DP. To on nadzorował i opiniował tych ofi cerów, a podczas jego nieobecności czynili to kolejni dowódcy PD 10 DP, czyli pułkownicy: SG Adam Nałęcz Nieniewski, Jarosław Aleksandrowicz de Wi- told, Włodzimierz Rachmistruk i być może Oswald Frank23. Następcami płka/gen. S. Nałęcza Małachowskiego byli: gen. bryg. Józef Olszy- na-Wilczyński (27 VII 1927 r.-28 X 1935 r.); płk/gen. bryg. Franciszek Dindorf- Ankowicz (29 X 1935 r.-wrzesień 1939 r.). Jak wspomniano, dywizjonerzy i ich zastępcy to bezpośredni zwierzchnicy dowódców m.in. 28 pSK. Od ich oceny zale- żała kariera wojskowa dowódców pułków każdego związku taktycznego, zwanego w okresie międzywojennym wielką jednostką (dywizja piechoty, brygada kawale- rii). Ponadto dowódców pułków opiniowali corocznie, bo taka była droga służbo- wa, dowódcy OK. W przypadku 10 DP czynili to dowódcy OGŁ/OK IV Łódź, czy- li generałowie: Aleksander Osiński, Kajetan Olszewski, Jan Rządkowski, Stefan Majewski, Władysław Jung, Romuald Jelita Dąbrowski, S. Nałęcz Małachowski, Władysław Langner, W. Thommée i Adam Korytowski24. Do maja 1926 r. jednostki wojskowe, stacjonujące na obszarze OK IV Łódź, podlegały - obok OK V Kraków - Inspektoratowi Armii nr 4 w Krakowie. Inspek- torem był tam gen. broni Stanisław Szeptycki, który zajmował to stanowisko do puczu majowego, będąc w okresie 12 VI-14 XII 1923 r. ministrem spraw wojsko- wych w rządzie Wincentego Witosa. Po maju 1926 r. tzw. siatki inspekcyjne zmie- niano najpierw co kilka lat, potem zaś niemal corocznie. Początkowo - od września 1926 r. - 10 DP inspekcjonował gen. bryg. Jan Wróblewski, dowódca OK I Warsza- wa, potem gen. dyw. L. Berbecki (1927-1928), znowu gen. J. Wróblewski, raz jesz- cze gen. L. Berbecki (1931 r. - także przed i po tym roku!), bodaj gen. dyw. Mie- czysław Norwid-Neugebauer (1935 r.), następnie gen. dyw. Juliusz Rómmel. Jak

21 Więcej: W. Jarno, Okręg..., s. 148-152; tenże, Strzelcy..., s. 161-165; E. Kozłowski, Wojsko Pol- skie1936-1939. Próby modernizacji i rozbudowy, wyd. II, Warszawa 1974, s.110-124. 22 W. Jarno, Okręg..., s. 225. Natomiast 30 pSK kierował wyznaczone grupy żołnierzy do 6 batalionu (Iwie- niec), zaś 31 pSK do 15 batalionu (Ludwikowo). 23 W. Kozłowski, Dowódcy Piechoty..., s. 110. Piszemy „być może”, gdyż płk O. Frank przebywał w Łodzi w okresie 19 III 1927 r.-grudzień 1929 r. i mógł ewentualnie oceniać ppłka S. Oziewicza. 24 Szerzej: W. Kozłowski, Dowódcy łódzkiej 10 Dywizji Piechoty 1919-1939. Portret zbiorowy, „Rocznik Łódzki” 1999, T. XLVI, s. 70 i nast.; tenże, Dowódcy Okręgu Generalnego Łódź Wojska Polskiego 1918-1921. Portret zbiorowy, „Mars” (Warszawa-Londyn) 2000, T. 8, s. 31 i nast.; tenże, Dowódcy łódzkiego Okręgu Korpusu nr IV w latach 1918-1939. Szkic do portretu zbiorowego, „Rocznik Łódzki” 1997, T. XLIV, s. 156 i nast. 88 widać, ciąg „inspektorski” rwie się, co wynika z fragmentaryczności zachowanego materiału archiwalnego25. Epizodyczny, kilkudniowy p.o. dowódcy 28 pSK, 46-letni płk S. Tołpycho do- wodził I batalionem tego pułku (luty-czerwiec 1921 r.), co było jego podstawo- wym zajęciem. Potem kierował 50 pp (Kowel) do co najmniej 1924 r. Gdy był do- wódcą Strzelców Kaniowskich, miał 46 lat. Po weryfi kacji, otrzymał starszeństwo z 19 VI 1919 r., mając w 1923 r. - wśród pułkowników - lokatę 59/132. Urodzony 21 V 1875 r., zapewne wywodził się z armii rosyjskiej. Nawet pisownia jego na- zwiska nie jest pewna, skoro w 1923 r. jest ono zapisane z literą „h”, zaś w 1934 r. raz w identyczny sposób, drugi zaś przez „ch”! Do co najmniej 1923 r. nie posiadał żadnego polskiego odznaczenia bojowego. W 1928 r. nie było go już w wojsku. Bę- dąc w stanie spoczynku, mieszkał w Płocku - przynajmniej do 1934 r.26 Wśród dowódców 28 pSK jedynie dwaj posiadali wyższe wykształcenie woj- skowe. I tak W. Thommée ukończył Mikołajewską Akademię Wojenną (1917 r.). Drugi, F. Arciszewski, rodem z ck armii, był absolwentem I kursu doszkolenia Wyższej Szkoły Wojennej w Warszawie (1921-1922); jego kolegami byli m.in. późniejsi generałowie: dr Roman Abraham, Mikołaj Bołtuć i Jerzy Wołkowicki. Sam F. Arciszewski i inni (np. Stefan Rowecki) zostali generałami podczas II woj- ny światowej lub później27. Podczas pokoju dowódcy 28 pSK - podobnie jak inni ofi cerowie na równorzęd- nych stanowiskach - podlegali szkoleniu. Kierowano ich na różne kursy doszkala- jące. Zanim zostali majorami, przechodzili kursy unifi kacyjne w Doświadczalnym Centrum Wyszkolenia (Rembertów), przekształconym w 1931 r. - po włączeniu Centralnej Szkoły Strzelniczej (Toruń) - w Centrum Wyszkolenia Piechoty. Potem - już jako podpułkownicy i zwykle zastępcy dowódców pułków - przechodzili ko- lejne doszkolenie (np. ppłk W. Kurek - vide dalej). Ukończenie takiego kursu stano- wiło podstawowy warunek, jaki należało wypełnić przed otrzymaniem samodziel- nego stanowiska dowódczego. Zatem Rembertów stał się głównym ośrodkiem wyszkolenia i studiów w zakresie taktyki piechoty i broni połączonych oraz ośrod- kiem w dziedzinie techniki uzbrojenia piechoty28. W okresie pokoju zastępcami dowódców 28 pSK było 11 ofi cerów, w tym jeden 3-krotnie i jeden 2-krotnie. Prezentujemy tych ludzi jako najbliższych współpra- cowników kolejnych dowódców pułku. Byli to podpułkownicy: Mikołaj Kostecki (grudzień 1921 r.-1922 r.); Konrad W. Sieciński (1923-1925); J. Tunguz-Zawiślak (grudzień 1925 r.-czerwiec 1926 r., listopad 1926 r.-kwiecień 1929 r.); Władysław

25 CAW, GISZ, I.302.4: t. 382. Skorowidz inspekcji od 15 VI 1929 r. i t. 393. Rozkaz marszałka J. Piłsud- skiego, ministra spraw wojskowych, z 30 IX 1926 r. o wprowadzeniu z dniem 1 października siatki inspekcyjnej; W. Jarno, Strzelcy..., s. 178; W. Kozłowski, Dowódcy Piechoty..., s. 109. 26 Rocznik ofi cerski 1923, s. 266 i 395; Rocznik ofi cerski1928, Warszawa 1928; Rocznik ofi cerski rezerw 1934, s. 323 i 842. 27 M. Bielski, Generałowie Odrodzonej Rzeczypospolitej. Inspektorzy Armii z siedzibą w Toruniu, Dowódcy Okręgu Korpusu nr VIII, Dowódcy 4 Toruńskiej Dywizji Piechoty, Toruń 1995, s. 99; P. Stawecki, Ofi cerowie dyplomowani wojska Drugiej Rzeczypospolitej, Wrocław-Warszawa-Kraków 1997, s. 63. 28 K. Bar, Akta szkół wojskowych piechoty, kawalerii i artylerii z lat 1918-1939, „Biuletyn Wojskowej Służby Archiwalnej” 1971, nr 3, s. 66-69. 89

Śpiewak (kwiecień 1929 r.-marzec 1930 r.?, wcześniej jako dowódca II batalionu i kwatermistrz w 5 pułku strzelców podhalańskich - Przemyśl, zaś po przeniesie- niu z Łodzi na równorzędnym stanowisku w 29 pSK do czerwca 1933 r., następnie komendant PKU Tarnopol); Mieczysław Łukoski (marzec 1930 r. - 22 III 1932 r., przeniesiony na równorzędne stanowisko w 31 pSK i tam do 10 II 1936 r.); dypl. Roman Umiastowski (23 III 1932 r.-luty 1933 r., sierpień-listopad 1933 r., 1934-31 VII 1936 r.); Stanisław Brodowski (luty-sierpień 1933 r., wcześniej 42 pp - Bia- łystok, po przeniesieniu z Łodzi na takim samym stanowisku w 8 pp legionów - Lublin, a we Wrześniu zastępca dowódcy Morskiej Brygady Obrony Narodo- wej); dypl. Stanisław Pelc (listopad 1933 r.-1934 r.?, wcześniej zastępca dowódcy 29 pSK); Wacław Makatrewicz (koniec lipca 1936 r.- sierpień/wrzesień 1939 r.)29. Po odejściu z Łodzi dowódcami pułków piechoty zostali: M. Kostecki (85 Strzel- ców Wileńskich - Nowowilejka); J. Tunguz-Zawiślak (84 Strzelców Poleskich - Pińsk, III batalion w Łunińcu); M. Łukoski (3 legionów - Jarosław); dypl. R. Umia- stowski (Łęczycki 37 pp im. Księcia Józefa Poniatowskiego - Kutno); S. Pelc (36 Legii Akademickiej - Warszawa, generał brygady z woli gen. broni Władysła- wa Andersa jako naczelnego wodza, konkurencyjnego ośrodka „władzy” wobec tzw. Zamku, czyli prezydenta Augusta Zaleskiego - 1964 r.). Natomiast o ppłku K. W. Siecińskim, który był zastępcą ppłka E. Kossowskiego - i być może krót- ko w I kwartale 1923 r. ppłka W. Dragata, wiadomo jedynie to, że uczestniczył w grze wojennej gen. S. Szeptyckiego, przeprowadzonej w Łodzi (Kasyno Ofi cer- skie) w dniach 5-7 IV 1923 r. W tym ćwiczeniu dowódczo-sztabowym brali udział m.in. dowódcy OK IV (gen. dyw. Stefan Majewski) i V (gen. dyw. Józef Czikel), dowódcy 7, 10 i 26 DP. Razem było to kilkadziesiąt osób - oprócz dowódców róż- nych szczebli uczestniczyły ich sztaby. W roli dowódcy 28 pSK zaprezentował się ppłk K. W. Sieciński, zastępca dowódcy tego pułku. Występował wtedy - zapewne - jako faktyczny dowódca 28 pSK, skoro jest to okres tzw. stykowy między odej- ściem z Łodzi W. Dragata a przybyciem do niej E. Kossowskiego. Tematem gry wojennej były działania osłonowe mobilizacji i obronne wobec Reichswehry, ude- rzającej w rejonach Częstochowy (polska 7 DP) i Wielunia (nasza 10 DP). Niestety, nie ma informacji o wynikach, jakie osiągnęli poszczególni ofi cerowie. Można je- dynie domniemywać, że ppłk K. W. Sieciński zyskał uznanie zwierzchników, skoro pozostał na zajmowanym stanowisku jeszcze przez 2 lata30.

29 Na podstawie ustaleń W. Jarno (Strzelcy..., s. 325-326), które skorygowano i uzupełniono. Więcej na temat ppłka dypl. R. Umiastowskiego, autora książki pt. Geografi a wojenna Rzeczypospolitej Polskiej i ziem ościennych (Warszawa 1924) i niefortunnego radiowego apelu do rezerwistów, jaki wygłosił w nocy z 6 na 7 IX 1939 r. - W. Kozłowski, Kutnowscy piechurzy księcia Józefa Poniatowskiego 1918-1939. Zarys dziejów, „Kutnowskie Zeszyty Regionalne” 2007, T. XI, s. 115, 117-120. We Wrześniu ppłk W. Makatrewicz, który - jako porucznik - otrzymał Order Wojenny Virtuti Militari klasy V (L. Smoleń, Zarys historii wojennej 41-go Suwalskiego Pułku Piechoty imienia Marszałka Józefa Piłsudskiego, Warszawa 1929, s. 45), został dowódcą Ośrodka Zapasowego 10 DP - T. Kryska-Karski, Materiały do historii Wojska Polskiego (Londyn) 1986, nr 19, s. 47. 30 CAW, DOK IV, I.371.4, t. 121. Pismo gen. broni S. Szeptyckiego, szefa Inspektoratu Armii nr 4 (Kraków), do gen. dyw. S. Majewskiego, dowódcy OK IV (Łódź), z 24 III 1923 r. W grze uczestniczyli m.in.: gen. bryg. Leon Pachucki, zastępca dowódcy OK IV, płk Aleksander Kowalewski, szef artylerii i uzbrojenia OK IV i wielu innych. 90

Pierwszym pokojowym dowódcą 28 pSK był 29-letni mjr S. Sobieszczak. Jak już wspomniano, podczas wojen o granice państwa 2-krotnie dowodził on pułkiem. Pierwszy raz w 1919 r. przez ponad 2,5 miesiąca i w następnym roku przeszło 2 mie- siące. Został odznaczony Orderem Wojennym Virtuti Militari klasy V i 2-krotnie Krzyżem Walecznych. Wywodził się najprawdopodobniej z armii rosyjskiej. Gdy w połowie czerwca 1919 r. 4 DS. dotarła do rejonu Stanisławowa, dowodził on III batalionem 14 ps. Potem - już w składzie 28 pSK - S. Sobieszczak stał na cze- le III (6 XI 1919 r.-23 III 1920 r.) i II batalionu (21 II-27 IV 1921 r.). Za długą i owocną służbę w tym oddziale, uwieńczoną wspomnianym Krzyżem Srebrnym Virtuti Militari, otrzymał nieprzepisową, pamiątkową szablę tzw. orlą, zawierającą dedykację: „Majorowi S. Sobieszczakowi ofi cerowie 28 Pułku Strzelców Kaniow- skich...”, co było wtedy dosyć częstym sposobem wyrażania szacunku czy pamię- ci. W okresie międzywojennym był on m.in. zastępcą dowódcy 70 pp (w latach 20. stacjonował w Jarocinie i Pleszewie). Zweryfi kowano go w stopniu podpułkowni- ka, dając starszeństwo z 1 VI 1919 r., lokata 158/229 (stan z 1923 r.). Pułkownikiem został 15 VIII 1924 r., lokata 22/43 (stan z 1928 r.). W końcu lat 20. był inspektorem piechoty KOP, mającym przydział do 80 pp (Słonim). W 1930 r. płk S. Sobieszcza- ka odznaczono - jako jednego spośród 8 ofi cerów KOP - Złotym Krzyżem Zasługi. Na początku lat 30. dowodził Brygadą KOP „Polesie” (Łachwa). W wojsku służył do co najmniej 1935 r., będąc na tym samym stanowisku. Miał wtedy 44 lata. Dal- sze jego losy nie są znane31. Mniej więcej przez miesiąc dowodził 28 pSK 29-letni ppłk SG W. Thommée, który poprzednio - podobnie jak S. Sobieszczak - 2-krotnie stał na czele tego od- działu. Po odejściu z 28 pSK, płk SG W. Thommée został dowódcą XX BP (10 DP) i potem zajmował szereg wysokich stanowisk w armii, będąc od 1 VII 1923 r. gene- rałem brygady. Rok potem objął dowództwo 15 DP (Bydgoszcz), gdzie przebywał przez niemal 10 lat. Uchodził za nieprzeciętnego dowódcę. Od 1934 r. stał na czele OK VIII Toruń. W 4 lata potem objął równorzędne stanowisko w Łodzi, a we Wrze- śniu dowodził GO „Piotrków” (Armia „Łódź”) i bronił Modlina, zyskując po raz kolejny sławę wojenną. Żył 81 lat. Jego służba wojskowa jest tak dobrze znana, że rezygnujemy - podobnie jak w przypadku gen. F. Sikorskiego - z jej prezentacji32. Jak już wykazano, przez tydzień dowodził 28 pSK 46-letni płk S. Tołpycho. To on był chwilowym - rzec trzeba - następcą płka SG W. Thommée. Kolejnym do- wódcą pułku został 30-letni ppłk J. Zulauf. Był legionistą (4 pp), potem w POW i 4 DS. Następnie służył w odtworzonym 4 pp legionów. W Łodzi przebywał on przez 7 miesięcy; miał wówczas 30 lat. Potem przeniesiono go do rodzinnego Lwowa na równorzędne stanowisko - dowódca 19 pp Obrońców Lwowa od 28 IX 1921 r. Dalsze losy J. Zulaufa to - w największym skrócie - awans na pułkownika (1 VII 1923 r.) i od 17 III 1927 r. dowództwo PD 5 DP. Od kwietnia 1930 r. dowodził

31 Rocznik ofi cerski 1923, s. 325 i 398; Korpus Ochrony Pogranicza. W siódmą rocznicę objęcia służby na granicach Rzeczypospolitej 1930-1931,red. F. Jamka-Koperski, [Warszawa 1931], s. 67; Lista starszeństwa ofi ce- rów zawodowych piechoty. 5 czerwiec 1935 r., Warszawa 1935, s. 3. 32 Szerzej: M. Bielski, dz. cyt., s. 97-112. 91

2 DP Legionów (Kielce); 1 I 1932 r. został generałem brygady i od jesieni 1937 r. względnie od kwietnia następnego roku dowodził 5 DP w rodzinnym mieście. Opi- nię o jego umiejętnościach - pióra płka dypl. S. Roweckiego - przytoczył Piotr Sta- wecki. Nie była ona jednoznaczna. Dzielnie walczył we Wrześniu m. in. w obronie Warszawy; zasłużył na Order Wojenny Virtuti Militari klasy IV. Zmarł w niewoli niemieckiej 21 V 1943 r. (Ofl ag VII A - Murnau), mając 52 lata. I tym razem rezy- gnujemy z szerszego opisu jego służby, odsyłając do literatury33. Kolejnym dowódcą 28 pSK był - jeśli nie uwzględnimy rzekomego mjra J. Zbo- rowskiego - został płk W. Dragat, mający 37 lat. Był ofi cerem Legionów Polskich, którego internowano w Beniaminowie. Od sierpnia 1918 r. służył w Polskiej Sile Zbrojnej. Podpułkownikiem został podczas powojennej weryfi kacji, otrzymując starszeństwo z 1 VI 1919 r., lokata 58/229 (stan z 1923 r.). Wyprzedzał on m.in. J. Zulaufa (lokata 74). Posiadał najwyższe odznaczenia bojowe i państwowe: Order Wojenny Virtuti Militari klasy V, 2-krotnie Krzyż Walecznych i Złoty Krzyż Zasłu- gi. W Łodzi przebywał on do wiosny 1923 r. Potem - przejściowo - „zaksięgowany” w rezerwie ofi cerów sztabowych DOK IV Łódź. Z dniem 1 I 1927 r. mianowano go na pułkownika; w 1935 r. miał lokatę 1/13. Jako dowódca 16 pp (Tarnów) uczest- niczył w grze wojennej J. Piłsudskiego w Nowym Sączu (30 I-1 II 1928 r.). Można przypuszczać, iż podczas tego egzaminu wypadł co najmniej średnio, co potwier- dza dalszy przebieg służby. W latach 1929-1930 kierował Doświadczalnym Cen- trum Wyszkolenia (Rembertów), przekształconym - przypomnijmy - w Centrum Wyszkolenia Piechoty. Od października 1930 r. dowodził PD 22 DP Górskiej (Prze- myśl), będąc podwładnym gen. bryg. Stanisława Wierońskiego. Ukończył VI kurs Centrum Wyższych Studiów Wojskowych (Warszawa), przeprowadzony w okre- sie 10 XI 1931 r.-15 VII 1932 r. Nie miał chyba najlepszych ocen za okres służby w Przemyślu, zwłaszcza po zmianie dywizjonera, którym został płk dypl. Mieczy- sław Boruta-Spiechowicz. W 1934 r. W. Dragata skierowano do Grodna na stano- wisko pomocnika dowódcy OK III ds. uzupełnień. Do połowy następnego roku przebywał jeszcze w tym samym miejscu, zaś z dniem 31 VIII 1935 r. przeniesio- no go w stan spoczynku. Wedle enigmatycznej informacji zmarł jakoby po 1938 r. Rzeczywiście tak było, skoro znalazł się w Rumunii i został tam internowany. Gdy Rumuni złamali raz jeszcze prawo międzynarodowe i wydali Polaków Niemcom, płk W. Dragat trafi ł - na początku 1941 r. - do ofl agu VI E (Dorsten) i potem do ofl agu VI B (Doessel)34.

33 W. K. Cygan, Ofi cerowie Legionów Polskich 1914-1917. Słownik biografi czny, T. V (Ś-Ż), Warszawa 2007, s. 213-214; P. Stawecki, Słownik..., s. 368-369. Więcej szczegółów o dowodzeniu 2 DP Legionów: W. Kozłow- ski, Pułkownik Jan Edward Dojan-Surówka, antybohater łódzkiego Września 1939 r., „Rocznik Łódzki” 2006, T. 53, s. 203 i nast. Najpierw płk J. E. Dojan-Surówka był zastępcą J. Zulaufa w Kielcach, a potem został tam dywizjonerem. 34 CAW, Tajny Dziennik Personalny MSWojsk 1935, R. XVI, nr 10 z 4 lipca, s. 85; Rocznik ofi cerski 1923, s. 206 i 397; Lista starszeństwa... 1935 r., s. 4, W. K. Cygan, dz. cyt., T. I (A-F), Warszawa 2005, s. 233-234; B. Hulewicz, Wielkie wczoraj w małym kręgu, wyd. II, Warszawa 1973, s. 228; S. Barzykowski, Krótki rys dziejów internowania ofi cerów polskich w Rumunii w roku 1939-1941 i późniejszej ich niewoli w Niemczech, „Niepodle- głość” (Nowy Jork-Londyn) 1982, R. 1982, T. XV, s. 228. 92

Kolejnym dowódcą 28 pSK został 39-letni ppłk E. Kossowski. Niestety, brak in- formacji o jego rodowodzie wojskowym. W 1921 r. nie było go jeszcze w Wojsku Polskim. Natomiast w 2 lata potem wykazano 39-letniego E. Kossowskiego jako podpułkownika, zweryfi kowanego ze starszeństwem z 1 VI 1919 r., lokata 124/229; za - przypomnijmy - W. Dragatem i J. Zulaufem. Podpułkownik E. Kossowski nie posiadał polskich odznaczeń bojowych, co było na tak wysokim stanowisku rzad- kością. W 1924 r. był w Łodzi nadal jako p.o. dowódcy pułku. Dopiero w następ- nych latach, czyli przed 3 II 1926 r. otrzymał pełne prawa dowódcze w 28 pSK. Po- tem został oddany do dyspozycji dowódcy OK IX Brześć nad Bugiem i niebawem przeniesiony w stan spoczynku. Zamieszkał na Podhalu i w 1934 r. był zarejestro- wany w PKU Nowy Targ. Brak informacji o dalszych jego losach35. Na jego następcę wyznaczono 35-letniego płka SG F. Arciszewskiego, wywo- dzącego się z ck armii. Służył w Armii Generała Hallera. Podczas wojny polsko- bolszewickiej był szefem sztabu 18 DP i walczył m.in. na froncie południowym i pod Warszawą. Posiadał Order Wojenny Virtuti Militari klasy V, 3-krotnie Krzyż Walecznych i Złoty Krzyż Zasługi. Jak już podano wcześniej, w 1922 r. ukończył Wyższą Szkołę Wojenną. W latach 1923-1925 pracował w Biurze Ścisłej Rady Wo- jennej. Następnie dowodził 28 pSK. W maju 1926 r. podwładni, użyjmy eufemi- zmu, internowali go (patrz niżej). Uczynili to w sposób szokujący na tyle, że zainte- resował się tym zwycięski marszałek. Wzywając gen. S. Nałęcza Małachowskiego do Warszawy, żądał informacji od naocznego świadka. Rozmowa odbyła się w Ko- mendzie Miasta. Generał zapisał: „Mimo wszystko wydałem o Arciszewskim pozy- tywną opinię. Doceniałem w nim dowódcę i ofi cera o silnym charakterze. Wydaje się, że Piłsudski tylko czekał na taką ocenę, bo natychmiast zasugerował, by umie- ścić pułkownika Arciszewskiego w Generalnym Inspektoracie”36. Jak podała prasa, w lecie 1926 r. „Marszałek Piłsudski wezwał do siebie wybit- nych sztabowców polskich na »gry wojenne«. Polegały one na opracowaniu i roz- wiązaniu zadania taktycznego... Egzamin ten trwał przez cały dzień... [...] Zazna- czyć należy, że Marszałek Piłsudski zaprosił sztabowców bez względu na ich dawne »orientacje polityczne«... Byli więc obecni: pułkownik [SG Gustaw - WK] Pasz- kiewicz, b. komendant podchorążówki [Szkoła Podchorążych Piechoty w Warsza- wie - WK], pułk. [SG Władysław - WK] Anders, pułk. [SG F.- WK] Arciszewski i inni”37. Pułkownicy SG G. Paszkiewicz i W. Anders ocaleli; jeszcze za życia marszał- ka J. Piłsudskiego zostali generałami. Czy rzeczywiście ostatni z nich źle wypadł podczas „egzaminu”? Ostatecznie płk SG F. Arciszewski, postawiony przed komi- sją superrewizyjną (!?), dowiedział się, że za 2-3 lata będzie kompletnym inwalidą. Młody, wykształcony i w pełni sił ofi cer, mistrz szermierczy OK IV Łódź, został

35 Rocznik ofi cerski1923, s. 206 i 397; Rocznik ofi cerski 1924, Warszawa 1924, s. 192 i 342 - lokata 81; Jed- nodniówka 28 Pułku Strzelców Kaniowskich 1918-1924, Łódź 1924, s. 9 i 30; Rocznik ofi cerski 1928, s. 115 i 162; Rocznik ofi cerski rezerw 1934, s. 324 i 939 . 36 S. Nałęcz-Małachowski, Wspomnienia generała, Łódź 2003, s. 71. Tak - z myślnikiem między obu człona- mi - na karcie tytułowej książki. W prezentowanym tekście, pióra piszącego te słowa, inaczej. 37 Kronika, „Gazeta Podhalańska” 1926, R. XIV, nr 31 z 1 sierpnia, s. 9. 93 uznany za niezdolnego do dalszej służby. Wyrzucono go z wojska, którego kadrę - a jakże -„odmładzano”, w wieku 36 lat. Dalszy ciąg tego życiorysu: F. Arciszewski został zdeklarowanym endekiem, w latach 1927-1928 stał na czele Związku Hal- lerczyków, potem był posłem na sejm III kadencji i prezesem „Sokoła”; najwięk- szy zjazd tej organizacji odbył się 15-16 VIII 1936 r. w Częstochowie. Po Wrześniu 1939 p.o. szefa Gabinetu Wojskowego prezydenta Rzeczypospolitej, a po upadku Francji został szefem Misji Wojskowej w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych Ame- ryki - do lipca 1941 r. Następnie zajmował takie samo stanowisko w Brazylii i od grudnia 1940 r. przebywał w Wielkiej Brytanii. Na emigracji był członkiem Rady Jedności Narodowej (z dniem 1 I 1964 r. został generałem brygady - z woli gen. broni W. Andersa). Po demobilizacji osiedlił się w Londynie. Był autorem wielu prac, w tym książek (m.in. „Cud nad Wisłą”, Londyn 1957 i „Patrząc krytycznie”, Londyn 1972). Zmarł - mimo orzeczenia „pomajowej” komisji wojskowej - w wie- ku 79 lat38. Jego następcą na stanowisku dowódcy 28 pSK został 36-letni ppłk J. Tunguz- Zawiślak, 1 VII 1925 r. awansowany do tego stopnia. Ongiś działał w Narodowym Związku Robotniczym i został zesłany na Syberię, skąd zbiegł. Następnie służył w Polskich Drużynach Strzeleckich i w I Brygadzie Legionów Polskich. Podczas bitwy pod Kostiuchnówką (początek lipca 1916 r.) stracił prawą rękę i dostał się do niewoli rosyjskiej. Po rewolucji lutowej w Rosji wrócił do kraju i wstąpił do Pol- skiej Siły Zbrojnej. Posiadał Order Wojenny Virtuti Militari klasy V, Krzyż Niepod- ległości i 4-krotny Krzyż Walecznych. Odznaczono go także Orderem Odrodzenia Polski klasy IV i Złotym Krzyżem Zasługi. Co niemal oczywiste, był zdeklarowa- nym piłsudczykiem. W Łodzi zajmował kolejno stanowiska: p.o. dowódcy batalio- nu sztabowego i dowódcy II batalionu, a także kwatermistrza. Podczas wydarzeń majowych 1926 r. ppłk J. Tunguz-Zawiślak był bodaj krótko w areszcie, a następ- nie - sytuacja była „płynna” - został uwolniony (?). Działał zgodnie z wytycznymi gen. S. Nałęcza Małachowskiego, który opowiedział się po stronie J. Piłsudskiego, internował dowódcę OK IV Łódź (gen. dyw. Władysław Jung), jego zastępcę (gen. dyw. Ignacy Halka Ledóchowski), wojewodę (Ludwik Darowski) i sprawował obo-

38 W. Kozłowski, Generalski..., s. 103, 162, 228, 236 i 283; T. Kryska-Karski, Generałowie Polski Niepod- ległej, Londyn 1976, s. 47; A. Suchcitz, „Non Omnis Moriar”... Polacy na londyńskim cmentarzu Brompton, Warszawa 1992, s. 26. M. Romeyko, dz. cyt., s. 31-32. W II połowie lat 30. - już po śmierci J. Piłsudskiego - nie bawiono się także z przeciwnikami politycznymi, nawet z tymi ze środowiska legionowego. I tak np. gen. dyw. Bolesław Roja (od października 1922 r. w stanie spoczynku, potem - do grudnia 1929 r. - poseł z ramienia Stron- nictwa Chłopskiego), który proponował legionistom-demokratom utworzenie nowej organizacji, konkurencyjnej dla zbyt prawicowego Obozu Zjednoczenia Narodowego, odczuł to na własnej skórze. Generała aresztowano i umieszczono w szpitalu dla umysłowo chorych, motywując to następująco: „Trzeba być wariatem, by coś po- dobnego napisać” (cyt. za: E. Kossewska, Związek Legionistów Polskich 1922-1939, Warszawa 2002, s. 117). Tymczasem lekarze stwierdzili m.in.: „Badany jest zupełnie dobrze zorientowany w miejscu, czasie i otoczeniu. [...] Świadomość badanego w pełni zachowana, uwaga baczna. W myśl swoich założeń i zapatrywań logiczny i krytyczny. Urojeń żadnych nie zdradza”. O tej skandalicznej sprawie pisała prasa polska i zagraniczna. Ge- nerał B. Roja został bestialsko zamordowany 27 V 1940 r. w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen, mając 64 lata. „Nieco dalej, pod barakiem więźniów świeckich siedzi w kucki generał Roja i wiele innych osobistości” (o. H. M. Malak, Klechy w obozach śmierci, wyd. 2, Londyn 1961, s. 149). I dalej: „Generała Roję wykończono wczoraj na ulicy przed barakiem. Zadusił go młody esesman, przydeptując mu gardło. - Patrzcie! tak kończy polski generał” (tamże, s. 169). 94 wiązki dowódcy terytorialnego, działając z upoważnienia marszałka. Rola ppłka J. Tunguza-Zawiślaka była nader trudna i mało chlubna. Ponieważ 28 pSK opowie- dział się niemal w całości po stronie rokoszu, płk SG F. Arciszewski próbował temu przeszkodzić, zarządzając przegląd żołnierzy na dziedzińcu koszarowym. Wcze- śniej polecił przeczytać rozkaz prezydenta Stanisława Wojciechowskiego, naka- zujący wierność przysiędze najwyższemu zwierzchnikowi sił zbrojnych, po czym szedł wzdłuż szeregów i oczekiwał uspokojenia nastrojów. W trakcie tej czynno- ści, gdy do zawartych bram koszar zbliżał się oddział 31 pSK z gen. S. Nałęczem Małachowskim na czele i słychać było jego orkiestrę grającą „My Pierwsza Bryga- da”, dowódca pułku został znienacka zaskoczony przez J. Tunguza-Zawiślaka i kil- ku podofi cerów, wykręcono mu ręce i wciągnięto do najbliższej klatki schodowej. Prezentowany opis dramatycznych wydarzeń jest tak groteskowy i mało prawdopo- dobny, że posłużymy się słowami płka SG F. Arciszewskiego: „Po przejściu pierw- szego szeregu plutonów... poczułem nagłe uchwycenie mnie od tyłu za prawą rękę i wykręcenie mi jej w tył. Przy mnie stał mjr [winno być podpułkownik, starszeń- stwo z 1 VII 1925 r. - WK] Tunguz-Zawiślak z pistoletem przy mojej skroni, i coś wykrzykiwał, podczas gdy towarzyszący mu podofi cer trzymał mnie za rękę. Siłą zmuszono mnie do wejścia do klatki schodowej... [...] Na dziedziniec koszarowy 28 p.p. wkroczył gen. Małachowski... Ten sam generał, który zaledwie przed go- dziną był w kościele, na zaprzysiężeniu młodych żołnierzy, stanął teraz przed fron- tem 28 p.p. i przemawiał za odmówieniem posłuszeństwa prezydentowi R.P.”39. Następnie - do 2 V 1927 r. - J. Tunguz-Zawiślak dowodził 28 pSK jako p.o. (potem był znowu zastępcą dowódcy tego oddziału)40. W grudniu 1928 r. gen. L. Berbecki ocenił go jako bardzo dobrego ofi cera. Generał sygnalizował jednak istnienie „roz- bieżności” między dowódcą pułku i jego zastępcą. Pisał także o bliżej nieokreślo- nych „intrygach”, nie dając znaku, kto tu zawinił. Doszło zatem po raz kolejny do konfl iktu ppłka J. Tunguza-Zawiślaka z przełożonym! Wkrótce doprowadziło to do usunięcia płka S. Oziewicza z dowództwa 28 pSK - luty 1929 r. W dniach 19-21 II 1929 r. odbyła się w Łodzi gra wojenna, prowadzona przez gen. L. Berbeckiego, który uchodził za bezceremonialnego i czasem gwałtownego człowieka. Dobrze znał jednak rzemiosło wojskowe, reprezentując typ żołnierza- dowódcy o dużej odwadze osobistej i zdecydowaniu41. We wspomnianej grze wo- jennej uczestniczyła kadra dowódcza 10 i 26 DP. Oprócz dywizjonerów były ich sztaby, dowódca PD 10 DP, dowódcy pułków z zastępcami. Jak zwykle, bardzo dobrze oceniono gen. J. Olszynę-Wilczyńskiego, dobrze (jednak z zastrzeżeniami) - w niedługiej przyszłości będzie coraz gorzej - dowódcę 26 DP. Uderza nieobec- ność płka S. Oziewicza. Jak można przypuszczać, przed paru dniami opuścił on już Łódź. O ppłku J. Tunguzie-Zawiślaku inspektor armii zapisał: „Twardy i wysoce

39 F. Arciszewski, Patrząc krytycznie, Londyn 1972, s. 56-57; W. Jarno, Strzelcy..., s. 208-209. Ponieważ gen. S. Nałęcz Małachowski dowodził - w imieniu J. Piłsudskiego - OK IV Łódź, czasowym dowódcą 10 DP został płk W. Rachmistruk . Zob. W. Kozłowski, Dowódcy Piechoty..., s. 115. 40 Wedle W. Jarno (Strzelcy..., s. 325) ppłk J. Tunguz-Zawiślak przebywał w 28 pSK do kwietnia 1929 r. 41 J. Kirchmayer, Pamiętniki, wyd. II, Warszawa 1965, s. 512-514; S. Rowecki, Wspomnienia i notatki auto- biografi czne (1906-1939), Warszawa 1988, s. 96. 95 konkretny wykonawca rozkazów. Duże postępy w wiedzy wojskowej. Zdolność dowodzeniami broniami połączonymi. Bardzo dobry”42. W kwietniu tego roku w dowództwie 10 DP przeprowadzono kolejną grę wo- jenną, którą - pod okiem gen. L. Berbeckiego - kierował gen. J. Olszyna-Wilczyń- ski. Wspominamy o tym niżej, przeto tu jedynie sygnalizujemy udział ppłka J. Tun- guza-Zawiślaka. Podczas działań obronnych nad Wartą, dowodził on „ćwiczebnie” pułkiem. Inspektor armii zapisał: „ Wybitnie zdolny ofi cer. Bardzo dobrze dowo- dził pułkiem”43. W II kwartale 1929 r. J. Tunguz-Zawiślak został dowódcą 84 pp Strzelców Po- leskich (Pińsk). Od 1 I 1932 r. był pułkownikiem, a 7 VII 1938 r. został komendan- tem głównym Związku Strzeleckiego. Dalsze jego losy to - w największym skrócie - Wrzesień i Armia Krajowa, powstanie warszawskie i niewola niemiecka. Potem przebywał na emigracji w Wielkiej Brytanii, gdzie w 1954 r. opowiedział się po stronie prezydenta Augusta Zaleskiego, a zatem przeciwko gen. broni W. Anderso- wi. Wkrótce wyjechał do Stanów Zjednoczonych Ameryki, gdzie zmarł w wieku 71 lat (Chicago)44. Po maju 1926 r. oceniano 10 DP niezbyt dobrze. Świadczą o tym m.in. słowa gen. J. Wróblewskiego, który w grudniu następnego roku pisał o podofi cerach tego związku taktycznego: „Poziom na ogół podniósł się, są jednak duże braki, zwłasz- cza w dowodzeniu. [...] Zasadniczych pojęć: »ruch« i »ogień« dostatecznie szere- gowym nie wpojono.[...] Wyszkolenie strzeleckie nie stoi na wysokości zadania z braku odpowiednich strzelnic w garnizonach stałych”45. I dalej było wiele rów- nie krytycznych stwierdzeń, rzutujących na okres dowodzenia dywizją przez gen. S. Nałęcza Małachowskiego i podległych mu dowódców pułków. Zresztą i w latach 30. ubiegłego stulecia występowały - z powodu zmiany in- spektora armii - krytyczne oceny 10 DP i innych związków taktycznych. Wypada bowiem pamiętać o tym, że to co się podobało jednemu, nie musiało być akcepto- wane przez drugiego. Zatem podajemy kolejny przykład, mający sygnalizować dy- stans piszącego te słowa do wartości ocen, jakie są prezentowane dalej. I tak np. na przełomie lat 1936 i 1937 10 DP oceniano jako ledwie dostateczną (zapewne gen.

42 CAW, GISZ, I.302.4, t. 996. Pismo gen. dyw. L. Berbeckiego, inspektora armii, do marszałka J. Piłsudskie- go z 20 III 1929 r. 43 CAW, GISZ, I.302.4, t. 996. Pismo gen. dyw. L. Berbeckiego, inspektora armii, do marszałka J. Piłsudskie- go, z 26 IV 1929 r. O dowódcy 10 DP pisał: „Potrafi ł on wytworzyć w sztabie atmosferę koleżeńskości i serdecznej chęci współdziałania”, a o dowódcy 26 DP: „Mackiewicz swym stosunkiem arbitralno-chłodnym do podkomend- nych zrażał ich i zabijał inicjatywę”. Obaj - L. Berbecki i M. Mackiewicz - nie znosili się. Rzec wypada, obaj mieli trudne charaktery. Dowódca 26 DP znany był w armii z tego, że „wykańczał” (mobbing) kolejnych swoich zastępców i niektórych dowódców pułków, co z dziwnym spokojem tolerował marszałek. Inspektor armii by- wał kapryśny, uprzedzał się do podwładnych i zachowywał się bezceremonialnie. Bał się jedynie J. Piłsudskiego i swojej żony - Zofi i. 44 CAW, GISZ, I.302.4, t. 423. Sprawozdanie roczne gen. L. Berbeckiego, inspektora armii, z 13 XII 1928 r. plus zał. 2; W. K. Cygan, dz. cyt., T. V (Ś-Ż), Warszawa 2007, s. 69-70. 45 CAW, GISZ, I.302.4, t. 407. Opracowanie GISZ o wyszkoleniu podofi cerów piechoty, w tym 10 DP - paź- dziernik 1927 r. 96

M. Norwid-Neugebauer), potem już jako ... lepszą i w końcu nawet bardzo dobrą (gen. J. Rómmel)46. Następnym dowódcą 28 pSK został 47-letni ppłk S. Oziewicz z armii rosyjskiej. Posiadał Order Wojenny Virtuti Militari klasy V. Zweryfi kowano go w stopniu pod- pułkownika - starszeństwo z 1 VI 1919 r. W 1923 r. był zastępcą dowódcy 66 pp im. Józefa Piłsudskiego (Chełmno). W chwili przybycia do Łodzi, czyli w maju 1927 r. miał 36 lat. Jego zastępcą został ppłk J. Tunguz-Zawiślak, będący wcześniej także dowódcą III batalionu - do listopada 1926 r. Niemal w pierwszych dniach służby w Łodzi ppłk S. Oziewicz uczestniczył w doniosłej uroczystości, jaką było wrę- czenie nowego sztandaru dla 28 pSK. Stary, zwany chorągwią, otrzymał pułk 25 V 1919 r. przed wyjazdem I batalionu na front; jako pierwszy - dodajmy - skierowano tam w styczniu III batalion. Wręczenie nastąpiło 15 V 1927 r. na pl. Jana Henryka Dąbrowskiego. Główne honory czynił - w I rocznicę krwawego zamachu stanu - prezydent prof. Ignacy Mościcki, który przyjechał ze Spały. „Przy wjeździe p. Pre- zydenta w granice miasta w koszarach artylerii oddano 21 strzałów armatnich, jed- nocześnie zaś witały dostojnego Gościa dźwięki wszystkich dzwonów kościelnych miasta, odgłosy syren fabrycznych i gwizd lokomotyw na dworcach łódzkich”47. Nic dodać, nic ująć wobec tak cudnego opisu! Oczywiście, nie przybył - mimo zaproszenia - marszałek J. Piłsudski, chociaż wcześniej tego nie odmówił. Na pa- miątkę przekazania sztandaru odsłonięto tablicę pamiątkową na budynku magistra- tu przy pl. Wolności 14, ofi arowaną miastu przez 28 pSK. Jak widać, pułk, noszą- cy zwyczajową nazwę „Dzieci Łódzkich”, utrzymywał bliskie i serdeczne więzi ze społeczeństwem miasta-garnizonu. Wcześniej wyrazem tego było m.in. uroczyste wręczenie - w listopadzie 1926 r. - władzom właśnie ustanowionej odznaki pamiąt- kowej 28 pSK, co nastąpiło w sali posiedzeń Rady Miejskiej m. Łodzi. Zatem nie przypadkowo 28 II 1927 r. właśnie ona powołała 24-osobowy Komitet Wykonaw- czy w celu ufundowania sztandaru dla 28 pSK. W składzie tego gremium znaleź- li się m.in. podpułkownicy S. Oziewicz i J. Tunguz-Zawiślak. Wypada dodać, iż do tzw. szerszego Komitetu weszło znacznie więcej osób. We wspomnianej uro- czystości, jaka rozpoczęła się 15 maja o godz. 11.00 od mszy celebrowanej przez ks. bpa Kazimierza Tomczaka, miejscowego sufragana (ordynariusz - jak to ładnie określono - „niedomagał”48), prezydent wręczył sztandar ppłkowi S. Oziewiczowi, po czym przystąpiono do wbijania w drzewce sztandarowe kilkunastu gwoździ pa- miątkowych; najpierw prezydent, potem - w imieniu ministra spraw wojskowych - uczynił to gen. L. Żeligowski, inspektor armii, który miał też „własny” gwóźdź, a także inni (np. rodzice chrzestni sztandaru). Były okolicznościowe przemówienia

46 CAW, GISZ, I.302.4, t. 465. Zbiorcza tabela grafi czna wartości wielkich jednostek - 1939 r. W końcu 1937 r. gen. J. Rómmel określił 10 DP - pod względem oceny dowódczej - jako bardzo dobry związek taktyczny, przy czym noty dobre dostały 28 i 30 pSK, zaś 31 pSK jedynie dostateczną. Jedynie 10 pal uznano za bardzo dobry - CAW, GISZ, I.302.4, t. 459. Ocena zbiorcza wielkich jednostek piechoty z końca 1937 r. 47 P. Prezydent Rzeczypospolitej w Łodzi, „Dziennik Zarządu m. Łodzi” 1927, R. IX, nr 20 z 17 maja, s. 9. 48 W tym czasie „koty darli” ze sobą dowódca 10 DP i ks. bp. Wincenty Tymieniecki, ordynariusz łódzki, „... który nie cierpiał Piłsudskiego” - S. Nałęcz-Małachowski, dz. cyt., s. 80-81. Postawiony „pod murem”, biskup pogodził się z generałem. 97

- ostatnie wygłosił ppłk S. Oziewicz. Następnie 28 pSK złożył przysięgę na nowy symbol żołnierskiego honoru. A potem standard - najpierw, co podkreślano, skrom- ne śniadanie w ratuszu, wypoczynek, bankiet w restauracji „Tivoli” dla prezydenta i innych gości (m.in. generałowie: J. Wróblewski, zastępca dowódcy OK I Warsza- wa i ówczesny inspektor łódzkiej 10 DP; R. Jelita-Dąbrowski, od paru miesięcy do- wódca OK IV Łódź - niebawem pożegna się z wojskiem; S. Nałęcz Małachowski i W. Thommée, dowódca 15 DP w Bydgoszczy i dawny - przypomnijmy - dowódca 28 pSK), obiad zwany żołnierskim dla ponad 1 tys. osób...49 Z dniem 1 I 1928 r. S. Oziewicza awansowano na pułkownika. Podczas jego służby w 28 pSK nastąpiła zmiana dywizjonera: na początku września 1927 r. gen. S. Nałęcza Małachowskiego zastąpił gen. J. Olszyna-Wilczyński50; poprzedzone to było przybyciem w marcu 1927 r. nowego dowódcy PD (płk O. Frank). Jak widać, pomajowa „karuzela” stanowisk trwała nadal. Podczas służby płka S. Oziewicza w 28 pSK inspekcję przeprowadził m.in. gen. L. Berbecki. Niestety, nie trafi ono na ocenę kadry pułku. Dostępna jest natomiast konstatacja natury ogólnej, której treść jest godna odnotowania: 28 pSK mieści się w zwartym kompleksie budynków. Utrzymanie koszar słabsze niż w pozostałych pułkach 10 DP. Wyżywienie dobre. Sporo ofi cerów choruje na gruźlicę, co wynika z klimatu Łodzi!51 W końcu 1928 r. płk S. Oziewicz został oceniony pod względem: gospodarki w pułku; stosunku do wykonywania zaleceń (inspektorskich?); wykorzystania ofi - cerów i podofi cerów. Otrzymał wtedy - podobnie jak ppłk Stefan Wyspiański, do- wódca 30 pSK - notę: bierne. I to mimo tego, że sprawy wyszkoleniowo-regula- minowe itp. uzyskały ocenę dobrą. Były jednakże - trzeba to podkreślić - konfl ikty między płkiem S. Oziewiczem a jego zastępcą. Generał L. Berbecki lakonicznie stwierdził istnienie jakichś intryg i zapisał, że gdyby nie one to mogłoby być do- brze! Pozostali dowódcy pułków 10 DP i ich zastępcy, także jej dowódca i jego za- stępca (płk O. Frank), wypadli - w ocenie inspektora armii - lepiej. Jako uzupełnie- nie wypada dodać jeszcze jedną informację. Otóż ocenę ujemną dostał jedynie gen. bryg. Mieczysław Mackiewicz, dowódca 26 DP (Skierniewice), którego inspektor armii wręcz nie znosił. Zapewne istota konfl iktu w 28 pSK tkwiła w dużej mierze w osobowości ppłka J. Tunguza-Zawiślaka. Sprawa była chyba delikatna i znana szerzej, skoro odnotował ją gen. S. Nałęcz Małachowski. Jakkolwiek została ona zniekształcona, sam fakt jest godny podkreślenia, bowiem generał wyjątkowo „wy-

49 „Łódź w Ilustracji” (Dodatek niedzielny do „Kuriera Łódzkiego”) 1926, R. II, nr 48 z 28 listopada, s. 1 - zdjęcie; H. Wielecki, R. Sieradzki, Wojsko Polskie 1921-1939. Odznaki pamiątkowe piechoty, Warszawa 1991, s. 60. Regulamin odznaki 28 pSK został zatwierdzony w kwietniu 1929 r., czyli podczas dowodzenia nim ppłk J. Bratro. 50 CAW, Dziennik Personalny MSWojsk 1927, R. VIII, nr 19 z 22 lipca, s. 214. Decyzja w tej kwestii zapadła zapewne gdzieś w czerwcu lub na początku lipca 1927 r., Biuro Personalne nadało „bieg” sprawie 15 tego miesią- ca (gen. S. Nałęcz Małachowski zwolniony z dowództwa 10 DP i przeniesiony na dowódcę OK IV Łódź; w jego miejsce gen. J. Olszyna-Wilczyński), opublikowano informację 22 lipca, zaś faktycznie - było lato! - przekazanie dowództwa 10 DP nastąpiło dopiero we wrześniu, a więc po powrocie z ćwiczeń letnich. 51 CAW, GISZ, I.302.4, t. 413. Pismo gen. dyw. L. Berbeckiego z sierpnia 1928 r. o inspekcji 28 pSK w dniach 27 VI i 27 VII 1928 r. Obaj (S. Oziewicz i L. Berbecki) wywodzili się z armii carskiej - ten ostatni służył w niej do 1906 r. i potem był legionistą, dochodząc w 1917 r. do stopnia pułkownika. 98 rzucił” ze swojej pamięci niemal wszystkich podwładnych z okresu dowodzenia 10 DP. Zapamiętał jednak płka S. Oziewicza jako dowódcę obowiązkowego i wy- magającego wobec ofi cerów 28 pSK (!). Konfl ikt trwał chyba dosyć długo i - jak się zdaje - nawet gen. S. Nałęcz Małachowski zdawał się stać po stronie płka S. Ozie- wicza, pisząc po latach: „Intrygi przeciwko niemu [dowódcy pułku - WK] knuli młodzi ofi cerowie legionowi, nie zważając nawet na moją obecność. Pewnie by im się powiodło, gdyby Oziewicz nie spotkał się bezpośrednio ... z Marszałkiem... W rezultacie wrócił do pułku z osobistym rozkazem Piłsudskiego, który pozosta- wiał go stanowisku dowódcy pułku”52. Ile w tym prawdy, trudno dociec. Pułkow- nik S. Oziewicz utrzymał się w Łodzi przez prawie 2 lata, po czym w połowie lute- go 1929 r. opuścił 28 pSK i wkrótce został przeniesiony w stan spoczynku. Wypadł zatem z „gry” nie mając nawet 40 lat. Zapewne był to jeden ze sposobów „odmła- dzania” armii. Następnie przeniósł się do rodzinnego Wilna i tam mieszkał do co najmniej 1934 r., mając przydział do tamtejszego PKU Wilno-Miasto53. W październiku 1929 r., gdy od ponad pół roku 28 pSK dowodził ppłk J. Bratro, gen. L. Berbecki, inspektor armii, dokonał rocznego przeglądu kadry dowódczej 10 DP. W grupie najlepszych zakwalifi kował m.in. ppłka J. Tunguza-Zawiślaka, zastępcę dowódcy 28 pSK, podczas gdy ppłk J. Bratro został - obok płka Michała Zdzichowskiego, dowódcy 10 pal i ppłka Leona Bogusławskiego, dowódcy 4 pac - uznany za dobrego. Należy dodać, że wśród najlepszych znalazł się jedyny do- wódca pułku 10 DP, czyli ppłk dypl. Leon Grot (31 pSK), zresztą przeniesiony nie- bawem (19 X 1929 r.) na równorzędne stanowisko do 3 pp legionów (Jarosław) i awansowany 1 stycznia następnego roku na pułkownika54. Jak już sygnalizowano, gen. L. Berbecki, który w 1929 r. inspekcjonował - oprócz łódzkiej dywizji - m.in. 23 DP (Katowice), dokonał porównania obu związ- ków taktycznych. Stwierdził wówczas m.in.: „... wyszkolenie taktyczne ofi cerów [23 DP - WK] stoi znacznie niżej w porównaniu z 10 DP, gdzie na pracę taktyczną ofi cerów zwrócono należytą uwagę”55. Wracając do zasadniczego toku narracji, kolejnym dowódcą 28 pSK został 34-letni ppłk J. Bratro. Dowodził on tym oddziałem przez dokładnie 9 lat i kil- ka dni więcej. Wybuch I wojny światowej zastał go prawdopodobnie w stolicy ck

52 S. Nałęcz-Małachowski, dz. cyt., Łódź 2003, s. 72-73. 53 CAW, GISZ, I.302.4, t. 423. Sprawozdanie roczne gen. dyw. L. Berbeckiego, inspektora armii, z 13 XII 1928 r., zał. 2; Rocznik ofi cerski 1923, s. 314 i 398; Rocznik ofi cerski 1928, s. 44 i 161; Rocznik ofi cerski rezerw 1934, s. 324 i 890. Prawdopodobnie starszy brat Ignacego Oziewicza, dowódcy 29 DP (Grodno), potem dowódcy Na- rodowych Sił Zbrojnych - Wileński Slownik Biografi czny, red. H. Dubowik i L. J. Malinowski, Bydgoszcz 2002, s. 268-269. Trzeba trafu -następca S. Oziewicza w 28 pSK, J. Bratro, został zastępcą płka I. Oziewicza w Grodnie i razem wyszli na wojnę we wrześniu 1939 r. 54 CAW, GISZ, I.302.4, t. 1669. Opinie roczne gen. dyw. L. Berbeckiego, inspektora armii, z 1 X 1929 r. O ppłku L. Grocie, łodzianinie z urodzenia i dowódcy 31 pSK (marzec 1928 r.-październik 1929 r.) napisał po- chlebnie gen. broni Józef Kuropieska (Wspomnienia ofi cera sztabu 1934-1939, Kraków 1984, s. 344): „Ofi cer I Brygady. Mądry, miły i zadziwiająco zgodny kolega. Skromny, nie narzucający się otoczeniu. Nie zabiegający o karierę, której zresztą nie zrobił”. Po wojnie płk L. Grot, uczestnik - obok m.in. płka dypl. Stanisława Maczka - gry wojennej J. Piłsudskiego w Wilnie (21-30 XI 1934 r.), służył krótko w ludowym Wojsku Polskim. 55 CAW, GISZ, I.302.4, t. 431. Sprawozdanie gen. dyw. L. Berbeckiego, inspektora armii, z wyszkolenia kadry ofi cerskiej - 27 VII 1929 r. 99 monarchii. Dowodził plutonem w jednej z kompanii, zwanych wiedeńskimi, kpt. Andrzeja Galicy. Po awansie na podporucznika (Jakubowice - 9 X 1914 r.) został ofi cerem I Brygady Legionów Polskich; służył w 3/7 pp. Po kryzysie przysięgo- wym wcielono go ck armii jako - uwaga - sierżanta (56 pp) i skierowano na front włoski. Od marca 1918 r. J. Bratro przebywał w Kielcach, gdzie stacjonowała Ka- dra tego pułku. Po listopadzie 1918 r. pracował m.in. w Okręgowej Komendzie Uzupełnień w Łodzi (komendant płk Mieczysław Tarczyński) i Warszawie (ko- mendant płk Aleksander Sawicki), zaś w okresie czerwiec-lipiec 1920 r. dowodził 101 pp (Dywizja Ochotnicza ppłka/płka Adama Koca), będąc w stopniu kapitana. Posiadał Krzyż Niepodległości (otrzymany na przełomie lat 20. i 30. ubiegłego stu- lecia) i 2-krotnie Krzyż Walecznych. Został zweryfi kowany w stopniu majora po opinii bezpośredniego przełożonego mjra/ppłka Włodzimierza Maxymowicza-Ra- czyńskiego, komendanta Obozu Szkół Podofi cerskich w Dęblinie i Ostrowi Mazo- wieckiej-Komorowie: „Bardzo dobry dowódca batalionu - energiczny - dobry or- ganizator. Szczególnie kwalifi kuje się do oddziałów wychowawczych. Nieugięty - konsekwentny. Spokojny - zrównoważony”56. Bodaj od połowy 1920 r. J. Bratro był przydzielony do batalionu zapasowego 21 pp. Na początku lat 20. był p.o. dowódcy batalionu sztabowego i III batalionu 21 pp (Warszawa). Podpułkownikiem został z dniem 1 VIII 1924 r. U schyłku lat 20. był zastępcą dowódcy 4 pułku strzelców podhalańskich (Cieszyn)57. Pułkow- nikiem został 1 I 1933 r. W latach 1929-1938 jego przełożonymi byli generało- wie J. Olszyna-Wilczyński i F. Dindorf-Ankowicz oraz „pedecy”: O. Frank - przez mniej więcej miesiąc, S. Rotarski - ponad 5,5 roku, J. Zientarski-Liziński - około 2,5 roku. A więc przez niemal cały okres jego dowodzenia 28 pSK dowódcami PD 10 DP byli legioniści. W czasie 9-letniego dowodzenia 28 pSK zastępcami J. Bra- tro byli podpułkownicy: J. Tunguz-Zawiślak (krótko); W. Śpiewak (prawie 1 rok); M. Łukoski (1 rok); dypl. R. Umiastowski (około 2 lat - z przerwami), S. Brodow- ski (około pół roku); S. Pelc (kilka miesięcy, lecz ponad pół roku?); W. Makatre- wicz (przeszło 3 lata). W dniach 17-19 IV 1929 r. w dowództwie 10 DP odbyła się 2-stronna gra wo- jenna. Kierował nią gen. J. Olszyna-Wilczyński. Obserwował gen. L. Berbecki. Te- matem była obrona przepraw na Warcie pod Sieradzem i w m. Warta. „Walczyli” ze sobą płk O. Frank, dowódca dywizji czerwonej i ppłk J. Bratro, który „...jako dowódca dywizji niebieskiej nie wczuł się w intencje przełożonego, nie przejął się jego zadaniem i popełnił szereg błędów. Jego obrona była bierną”. Dalej inspek- tor armii zapisał, chwaląc pod niebiosa ppłka J. Tuguza-Zawiślaka, o dowódcy

56 CAW, Kolekcja Akt Personalnych, I.481. B. 11959 (ppłk Jan Bratro): Karta kwalifi kacyjna dla Komisji We- ryfi kacyjnej - brak daty; pismo płka Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego, szefa sekcji piechoty Departamentu I Broni Głównych i Wojsk Taborowych MSWojsk do Dowództwa OG Warszawa - 28 lipca (brak roku, zapewne 1920 r.? ). Bronie główne to: piechota, jazda i artyleria. 57 CAW, Dziennik Personalny MSWojsk 1929, R. X, nr 4 z 14 lutego, s. 79. Tu zapis: „Przenoszę ppłk. Jana Bratro z 4 pspdh do 28 pp na stanowisko dowódcy”. 100

28 pSK: „Energiczny i pomysłowy, bardzo inteligentny, lecz często popełnia za- sadnicze omyłki”58. We wrześniu 1930 r. gen. L. Berbecki dokonał okresowej, rocznej oceny kadry dowódczej inspekcjonowanych jednostek, w tym i 10 DP. O ppłku J. Bratro napisał: dobry, wyrabia się na najlepszego i ogólna konstatacja - bardzo dobry59. W poło- wie grudnia tego roku gen. J. Olszyna-Wilczyński przedstawił wniosek do odzna- czenia go Złotym Krzyżem Zasługi. Warto zaprezentować słowa dywizjonera, bo- wiem zawierają dodatkowe informacje nt. obowiązków dowódcy. Generał zapisał m.in.: „Jako dowódca 28 p.S.K. pracuje z całym oddaniem się nad jego wyszkole- niem i wkładając w swą pracę bardzo dużo inicjatywy i ideowości, podnosi wybit- nie poziom wyszkolenia pułku. Poza pracą dla pułku poświęca bardzo wiele czasu organizacji i wyszkoleniu P.W. [ Przysposobienie Wojskowe - WK] swojego obwo- du - miasta Łodzi i pow. Brzeziny, dzięki czemu podległe mu jednostki P.W. stoją pod każdym względem na bardzo wysokim poziomie”60. Potwierdził to także gen. S. Nałęcz Małachowski, dowódca OK IV Łódź. Podczas jednego sprawdzianu, jakim były zimowe ćwiczenia 28 pSK na począt- ku 1933 r., dokonanego przez gen. L. Berbeckiego, inspektora armii, tematem były działania opóźniające batalionu piechoty wzmocnionego baterią artylerii organicz- nej i plutonami: artylerii piechoty, konnych zwiadowców i półplutonem (!) pionie- rów. Zdaniem generała, niedostatecznie wypadła ocena możliwości nieprzyjaciela i brakowało wykorzystania małych osiedli jako punktów oporu. Dalej skrytykował on sposób realizacji opóźniania, wykonanego biernie. Nie rozumiano także roli ar- tylerii w tych działaniach. Jednakże - pisał dalej inspektor armii - dzięki umiejęt- nemu kierownictwu dowódcy 10 DP (!) i płka J. Bratro - 28 pSK wykazuje dalszy postęp. Dyscyplina i wygląd zewnętrzny żołnierzy pułku oceniono jako dobre. Wy- różniła się „zuchowata” szkoła podofi cerska 28 pSK. Ongiś - jeszcze w Legionach Polskich - L. Berbecki dowodził 5 pp „Zuchowatych” i stąd tak łatwo przyszło mu dokonać tego porównania. W omawianych ćwiczeniach uczestniczyło: ofi cerów - 70 %; podofi cerów - 60 %; szeregowców - 74 %. Dalej gen. L. Berbecki skonsta- tował lakonicznie, że dobrze ocenia pracę płka J. Bratro także i nad urządzeniem kasyna podofi cerskiego61.

58 CAW, GISZ, I.302.4, t. 996. Pismo gen. dyw. L. Berbeckiego, inspektora armii, do marszałka J. Piłsudskie- go, z 26 IV 1929 r. 59 CAW, GISZ, I.302.4, t. 1697. Pismo gen. dyw. L. Berbeckiego, inspektora armii, do marszałka J. Piłsud- skiego, z 19 IX 1930 r. W tym czasie generał kontrolował: 10 i 23 DP, 5 Samodzielną BK, 4 i 5 Grupę Artylerii, 3 Grupę Aeronautyczną. 60 CAW, Kolekcja akt personalnych, I.481. B. 11959 (ppłk J. Bratro). Wniosek o nadanie Złotego Krzyża Zasługi z 15 XII 1930 r. 61 CAW, GISZ, I.302.4, t. 450. Sprawozdanie gen. dyw. L. Berbeckiego z inspekcji 28 pSK, przeprowadzonej 14 II 1933 r. Ten sam dokument: CAW, GISZ, I.302.4, t. 449. Cechą charakterystyczną zdecydowanej większości sprawozdań pióra tego generała, dotyczących 10 DP, były więcej niż dobre oceny dywizjonera. Natomiast inni in- spektorzy armii pisywali bardziej krytyczne opinie o gen. J. Olszynie-Wilczyńskim - CAW, GISZ, I.302.4, t. 1722. Opinie roczne ofi cerów sztabowych gen. dyw. M. Norwida-Neugebauera za rok 1935. Ocena dotyczyła dowódcy 10 DP, którego postawiono - podczas ćwiczeń - w roli dowódcy GO (strona niebieska), pisząc m.in.: „Decyzje pełne woli, lecz małe wyrobienie dla całości zagadnienia... Braki w ocenie rzeczywistości przestrzeni i czasu”. 101

Pozytywne opinie pułkownika pisał także gen. J. Olszyna-Wilczyński. W 1930 r. uznał go za bardzo dobrego dowódcę pułku. W latach 1931-1933 określał J. Bra- tro jako wybitnego, zaś jesienią 1934 r. napisał: „Nadaje się na dowódcę pułku w stopniu wybitnym. Na dowódcę piechoty dywizyjnej w stopniu bardzo dobry- m”62. Trzeba dodać, że gorzej wypadł zastępca dowódcy 28 pSK, czyli ppłk dypl. R. Umiastowski. Chyba niezbyt dobrze oceniono także ppłka M. Łukoskiego, który był poprzed- nikiem R. Umiastowskiego na stanowisku zastępcy dowódcy 28 pSK. Nie prze- sądziło to o jego dalszej karierze, lecz stanowiło raczej tzw. wypadek przy pracy, rzutujący jednakże na ocenę płka J. Bratro i jego pułku. Dlatego sygnalizujemy to wydarzenie. I tak w lecie 1931 r. przeprowadzono, podczas 7-dniowych ćwiczeń w rejonie Domaniewic (15 km na południowy-wschód od Łowicza), ostre strzela- nia piechoty i artylerii. W sprawozdaniu gen. L. Berbeckiego znalazły się - rytualne wręcz - ciepłe słowa pod adresem gen. J. Olszyny-Wilczyńskiego, dalej była kon- statacja fatalnych warunków szkolenia garnizonu łódzkiego (brak stosownego pod tym względem wielkości placu ćwiczeń w Łodzi), wreszcie zapisano i to, że ćwi- czeniem (ostre strzelanie starszego rocznika z artylerią) kierował ppłk M. Łukoski. Wykonawcą był batalion dowodzony przez mjra Piotra Zabłockiego z 28 pSK plus plutony ckm z każdego pułku piechoty i 2-bateryjny dywizjon 10 pal. Kompania- mi i plutonami dowodzili przeważnie ofi cerowie rezerwy. Jedynie artyleria zyskała uznanie inspektora armii, bowiem piechocie przypisał: złe wykorzystanie terenu, brak koordynacji ognia i ruchu oraz hałaśliwe zachowanie się63. Łamiąc nieco chronologię wydarzeń, dodajmy, że płk M. Łukoski lepiej wypadł podczas ćwiczeń 28 pSK, jakie w marcu 1931 r. obserwował gen. L. Berbecki. Pisał on: „... zadania, jakie otrzymali ofi cerowie młodsi [kapitanowie i niżsi stopniem - WK] wykonano logicznie. Omówienia ppłka Łukoskiego i ppłka Bratro dobre, lecz mało wnikliwe wobec założenia. Brakowało w nich wykazania ścisłego związku między analizą elementów i wynikającą z nich decyzją”64. W końcu 1937 r. gen. J. Rómmel ocenił 10 DP jako dostateczną. Sygnalizuje- my tu tę sprawę, bowiem wiąże się ona jak najbardziej z płkiem J. Bratro. Hime- ryczny generał, który rzadko bywał zadowolony z kontrolowanych jednostek (10 i 25 DP, Wielkopolska BK, 4 i 7 Grupa Artylerii), zapisał w sposób - jak dostrzeże Czytelnik - raczej mało wyrazistą ocenę 10 DP: „... brak jednolitego ujęcia dyscy- pliny i wyszkolenia, pomimo dość znacznego wysiłku pracy ze strony starszych ofi -

62 CAW, GISZ, I.302.4, t. 1717. Wykaz ocen ofi cerów sztabowych 10 DP dla gen. dyw. L. Berbeckiego, inspektora armii, przygotowany przez gen. J. Olszynę-Wilczyńskiego - 15 X 1934 r. W 1931 r. ppłk dypl. R. Umia- stowski otrzymał ocenę: przeciętny. W latach 1932-1933 dywizjoner uznał go za bardzo dobrego, zaś w 1934 r. napisał: „Nadaje się na zastępcę dowódcy pułku bardzo dobrze. Na dowódcę pułku piechoty nadaje się dobrze (znaczne postępy w bieżącym roku)”. 63 CAW, GISZ, I.302.4, t. 446. Sprawozdanie gen. dyw. L. Berbeckiego nt. ostrego strzelania i strzelania doświadczalnego w 10 DP w dniu 25 VIII 1931 r. 64 CAW, GISZ, I.302.4, t. 444. Sprawozdanie gen. dyw. L. Berbeckiego, inspektora armii, z inspekcji 28 pSK - 16 III 1931. 102 cerów, a przede wszystkim dowódcy dywizji pułkownika Dindorf-Ankowicza”65. Nieznacznie przodował 28 pSK przed pozostałymi oddziałami piechoty. Dowód- cy wszystkich pułków piechoty, a więc i płk J. Bratro, zostali uznani jako dobrzy. Rzeczą charakterystyczną jest to, że oceny wartości dowódców pułków były wyż- sze od ocen ogólnych kadry ofi cerskiej i podofi cerskiej; te zostały sklasyfi kowane jako dostateczne. Dotyczy to także 28 pSK. Wedle skali ocen, stosowanej przez in- spektora armii, dobry to wartościowy (duży!?), zaś dostateczny - w przypadku war- tości dywizji - oznaczał tyle co wystarczający, przeciętny. Jak widać, jest to wielce zagmatwane. Podczas służby w Łodzi J. Bratro zajmował się - podobnie jak jego poprzednicy i następcy - wielu sprawami spoza kręgu ściśle zawodowego. I tak np. stał na czele Łódzkiego Okręgowego Związku Stowarzyszeń Strzeleckich, Łowieckich i Łucz- niczych, utworzonego 28 XI 1928 r. w Łodzi (ul. Leszno 7/9). Pierwszym prezesem tej organizacji został gen. S. Nałęcz Małachowski; od 28 XI 1933 r. kierował nią płk J. Bratro (od 31 III 1935 r. nowa nazwa: Polski Związek Strzelectwa Sporto- wego - Okręg Łódzki i prezesem był nadal dowódca 28 pSK). Pułkownik był także zaangażowany w działalność prężnego Towarzystwa Wiedzy Wojskowej, którego łódzkim Kołem kierował gen. J. Olszyna-Wilczyński, mający - dodajmy - zaintere- sowania historyczne i naukowe (był autorem wielu publikacji). Właśnie dlatego na początku czerwca 1935 r. płk J. Bratro reprezentował miejscowy garnizon na Do- rocznym Zjeździe Delegatów tej organizacji, uczestnicząc w obradach sekcji pie- choty66. Z Łodzi odszedł w lutym 1938 r. na stanowisko dowódcy PD 29 DP (Grod- no), gdzie „...zajmował się polonizowaniem handlu w Grodnie, dotąd w rękach żydowskich”67. We Wrześniu - po rozbiciu 29 DP (Armia „Prusy”) - płk J. Bratro zorganizował na Lubelszczyźnie rezerwową 29 BP, składającą się z 2-bataliono- wych pułków piechoty (1-3) i współdziałającą z 39 DP (GO gen. bryg. Jana Kru- szewskiego - oprócz wymienionych jednostek także resztki 10 DP i oddział kawa- lerii ppłka Edwarda Wani). Jak widać, nie zabrakło mu woli walki i to - co trzeba podkreślić - w ekstremalnie trudnych warunkach. Podobno 27 IX 1939 r. pod To- maszowem Lubelskim dostał się do niewoli niemieckiej. Nastąpiło to w ostatnim dniu tzw. drugiej bitwy tomaszowskiej. W tym czasie, a także podczas transportów,

65 CAW, GISZ, I.302.4, t. 459. Sprawozdanie roczne oraz ocena jednostek inspekcjonowanych przez gen. dyw. J. Rómmla w 1937 r.; Ocena wielkich jednostek i oddziałów pozadywizyjnych przez gen. dyw. J. Rómmla - wykaz grafi czny. 66 CAW, Departament Piechoty MSWojsk, I.300.23, t. 96. Pismo gen. J. Olszyny-Wilczyńskiego, przewod- niczącego Zarządu Koła Towarzystwa Wiedzy Wojskowej (przy dowództwie 10 DP) do Zarządu Głównego z 25 V 1935 r. Więcej o Towarzystawie Wiedzy Wojskowej: W. Kozłowski, Generalski..., s. 130 i 382-386. Do- wódca 10 DP sięgał z chęcią po pióro. Napisał m.in. Z dziennika Drużyniaka (W. Kozłowski, Generał Józef Konstanty Olszyna-Wilczyński, dowódca łódzkiej 10 Dywizji Piechoty w latach 1927-1935, „Rocznik Łódzki” 1994, T. XLI, s. 121) czy Historyczna przeszłość Wołynia, [w:] Korpus Ochrony Pogranicza. W szóstą rocznicę objęcia służby na graniach Rzeczypospolitej 1929-1930, red. F. Jamka-Koperski, [Warszawa 1930], s. 34-46; Nasi przodkowie (sylwetki historyczne). Pułkownik Aleksander Józef Lisowski, [w:] Korpus Ochrony Pogranicza. W siódmą ..., s. 33-44. 67 M. Żochowska i S. Żochowski, Nasz pamiętnik (1914-1984), Brisbane-Londyn 1984, s. 156; Rocznik ofi - cerski 1923, s. 185; Rocznik ofi cerski 1928, s. 104 i 165; Lista starszeństwa...1935 r., s. 7; W. Kozłowski, Pułkow- nik Jan Edward Dojan-Surówka..., s. 196-197. 103 wielu jeńców podejmowało udane ucieczki. Co było dalej z płkiem J. Bratro - nie wiadomo, bowiem jego personalia nie znajdują się w dokumentacji Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych68. Przedostatnim dowódcą 28 pSK został 41-letni ppłk B. Laliczyński, legionista (kolejno 2, 3 i 4 pp Legionów Polskich, po kryzysie przysięgowym w ck armii). W Polsce niepodległej służył m.in. w 23 pp i - w lipcu-sierpniu 1920 r. - rezerwo- wym 167 pp jako dowódca II batalionu. Posiadał Order Wojenny Virtuti Militari klasy V, Krzyż Niepodległości i 3-krotnie Krzyż Walecznych, a także Złoty Krzyż Zasługi - stan z 1932 r. Podczas pokoju przebywał w 8 pp legionów (Lublin) i zno- wu w 23 pp (Łuck), następnie od maja 1927 r. w 9 pp legionów (Zamość) jako do- wódca III batalionu69, dokładnie w 2 lata potem został dyrektorem nauk w Central- nej Szkole Strzelniczej (Toruń) - do lutego 1930 r., następnie został - po odejściu ppłka dypl. Mariana Porwita do Centrum Doświadczalnego Piechoty (Rembertów) - komendantem Centralnej Szkoły Podofi cerskiej KOP (Osowiec). Za pracę na tym stanowisku został odznaczony Orderem Odrodzenia Polski klasy V („... wykazuje niepospolite zalety organizacyjne i kierownicze, stawiając szkołę na bardzo wyso- kim poziomie. Niezwykle dobre rezultaty osiągnięte - napisał we wniosku odzna- czeniowym gen. bryg. Jan Kruszewski, dowódca KOP - przez Szkołę są wynikiem jego niestrudzonej pracy i energii”)70. Jak wspomniano, w latach 1923-1927 B. La- liczyński, ówczesny ofi cer 23 pp, dał się poznać jako człowiek poważny i serdecz- ny w relacjach koleżeńskich, doskonały szachista, „...który dał mata gen. Rome- rowi [rodem z ck armii, wybitny i surowy dowódca, kawaler Orderu Wojennego klasy II i V, generał dywizji i inspektor armii - WK], choć ten uważał się za niezwy- ciężonego”71. Od 1 I 1932 r. B. Laliczyński był podpułkownikiem. Podobnie jak większość ofi cerów w takim stopniu, ukończył kurs dowódców pułków Centrum Wyszkolenia Piechoty (Rembertów) - lipiec 1934 r. Od 2 VIII 1935 r. był zastępcą dowódcy 58 pp im. Króla Bolesława Chrobrego (Poznań), zaś od 20 IV 1937 r. zaj- mował równorzędne stanowisko w 72 pp im. płka Dyonizego Czachowskiego (Ra- dom). Następnie - jak już sygnalizowano - został dowódcą 28 pSK. W Łodzi prze- bywał ponad 1 rok; był to gorący okres narastającego napięcia międzynarodowego (1938 r. - anschluss Austrii i utrata Sudetów przez Czechosłowację; 1939 r. - zajęcie Pragi przez III Rzeszę i Kłajpedy). Z Łodzi ppłk B. Laliczyński został przeniesiony na równorzędne stanowisko do tak bliskiego mu 4 pp legionów (Kielce). Nastąpiło to w końcu marca 1939 r., gdy ppłk dypl. Zygmunt Berling, dotychczasowy dowód- ca Czwartaków siedział na przysłowiowych walizkach, czekając na ostateczną de-

68 Więcej: L. Głowacki, Działania wojenne na Lubelszczyźnie w roku 1939, Lublin 1978, s. 172, 180-182, 196, 356, 413; W. Cygan, dz. cyt., T. 1 (A-F), s. 120-121; pismo dra hab. Edmunda Nowaka, dyrektora Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach-Opolu, z 25 III 2008 r. 69 CAW, Dziennik Personalny MSWojsk 1927, R. VIII, nr 15 z 23 maja, s. 145. 70 www. cs. straz graniczna. pl/tradycje/szkol 1.pdf. K. Szczepański, Batalion szkolny (1928-1930) i Central- na Szkoła Podofi cerska KOP (1931-1933), Białystok 2002 - pozycja niepublikowana. Wedle innej informacji miał dostać Order Odrodzenia Polski klasy IV (ofi cerski). Niestety, nie wiadomo kiedy to ewentualnie nastąpiło. 71 J. Błoński, Pamiętnik 1891-1939, Kraków 1981, s. 166; L. Głowacki, Obrona Warszawy i Modlina na tle kampanii wrześniowej 1939, wyd. V, Warszawa 1985, s. 353. 104 cyzję w swojej zagmatwanej sprawie. We Wrześniu ppłk B. Laliczyński dał się po- znać jako wybitny dowódca m.in. podczas walk w obronie Warty i został po wojnie uhonorowany Orderem Wojennym Virtuti Militari klasy IV. Po kapitulacji Modlina przebywał w niewoli niemieckiej (ofl agi II B Arnswalde i II C Woldenberg), a po uwolnieniu z ofl agu X B (Sandbostel) dołączył do 2 Korpusu Polskiego we Wło- szech. Po wojnie został na emigracji. Aż do śmierci przewodniczył Kołu Czwar- taków w Wielkiej Brytanii. Zmarł 18 III 1966 r. w Londynie; prochy pochowano w Strońsku nad Wartą względnie w Zapolicach (?), siedzibie władz gminy72. Ostatnim dowódcą 28 pSK został 44-letni ppłk Wincenty Kurek, wywodzący się z ck armii. Posiadał Krzyż Niepodległości, Krzyż Walecznych i Srebrny Krzyż Zasługi. Po wojnach o granice II Rzeczypospolitej służył m.in. w 75 pp (Królewska Huta) i jako kapitan (starszeństwo z 1 VI 1919 r.) został przeniesiony do Oddzia- łu III Dowództwa OK V Kraków (co najmniej w latach 1923-1924). Na przełomie lat 20. i 30. W. Kurek służył w 3 pułku strzelców podhalańskich (Bielsko-Biała, III batalion w Krakowie). Majorem został 1 I 1930 r., zaś w 4 lata potem mianowano go podpułkownikiem - starszeństwo z 1 I 1934 r.73 Uderza 11-letnie oczekiwanie - w stopniu kapitana - na kolejny awans, potem natomiast bardzo szybkie „przesko- czenie” majora i nominacja na wyższy stopień. Dodajmy, podobne frustrujące roz- terki przeżywało wielu innych ofi cerów, „trzymanych” latami - ze względów tzw. oszczędnościowych - bez awansu. W okresie kwiecień 1934 r.-marzec 1939 r. był zastępcą dowódców stołecznego 30 pSK (płk inż. January Grzędziński i ppłk dypl. Stanisław Rutkowski), skąd przeniesiono go do Łodzi. Podczas służby w Warsza- wie ppłk W. Kurek cieszył się więcej niż dobrą opinią przełożonych. Zdaniem gen. J. Olszyny-Wilczyńskiego, w latach 1930-1933 był on wybitnym zastępcą dowód- cy pułku. W następnym roku dywizjoner napisał: „Nadaje się na stanowisko za- stępcy dowódcy pułku piechoty wybitnie. Na dowódcę pułku piechoty nadaje się bardzo dobrze”74. W 1935 r. ppłk W. Kurek ukończył 4-miesięczny kurs dowódców pułków w Cen- trum Wyszkolenia Piechoty (Rembertów). Od 20 III 1939 r. dowodził 28 pSK. Sa- modzielne stanowisko otrzymał w przededniu wojny i w atmosferze narastającego zagrożenia przeprowadził mobilizację pułku. We Wrześniu dowodził 28 pSK do 12 (ranny) i potem od 17 tego miesiąca; w okresie między tymi dniami czynił to mjr Milan S. Kubalski. Prawdopodobnie został znowu ranny pod Krasnobrodem,

72 W. K. Cygan, dz. cyt., T. III (L-O), Warszawa 2006, s. 7-8; A. Kozłowska, 4 Pułk Piechoty Legionów w la- tach 1915-1939. Ludzie, tradycje i pamiątki, „Mars” (Warszawa-Londyn) 2001, T. 11, s. 80-81, zdjęcie; W. Ko- złowski, Generał Franciszek Dindorf-Ankowicz, obrońca ziemi sieradzkiej i łódzkiej w 1939 r., cz. II, Na przedpolu głównej linii oporu i obrona Warty (1-5 września), „Rocznik Łódzki” 1981, T. XXX, s. 97-98, 110-112; Kawa- lerowie Virtuti Militari 1792-1945, T. III (1939), cz. 1, red. B. Polak, Koszalin 1997, s. 71-72, 146; T. Olejnik, Upamiętnione miejsca walki i męczeństwa w województwie sieradzkim 1939-1945. Przewodnik, Warszawa 1979, s. 45-46. Na cmentarzu w Strońsku spoczywa blisko 230 żołnierzy poległych nad Wartą, głównie z 30 pSK - za- pewne także z 4 pp legionów. 73 Rocznik ofi cerski 1924, Warszawa 1924, s. 51, 299, 360; Lista starszeństwa ofi cerów zawodowych piechoty. 1 lipiec 1933 r., Warszawa 1933, s. 29; Lista starszeństwa...1935 r., s. 15. 74 CAW, GISZ, I.302.4, t. 1717. Wykaz ocen ofi cerów sztabowych 10 DP dla gen. dyw. L. Berbeckiego, in- spektora armii, przygotowany przez gen. J. Olszynę-Wilczyńskiego - 15 X 1934 r. 105 gdzie podobno dostał się do niewoli niemieckiej. Niestety, brak pewnych informa- cji w tej sprawie i dlatego przyjęto tryb przypuszczający. Uciekł i jesienią 1939 r. ukrywał się m.in. na Żoliborzu w Warszawie (ul. Mysłowicka 7). Zarejestrował się - jak nakazali Niemcy - w tamtejszej Komendzie Miasta. Ponieważ nazajutrz szu- kali go już Niemcy, uratował się, bowiem przypadkowo nocował (ul. Zygmunta Krasińskiego 2) u ppłka Władysława Turyczyna, dawnego kolegi z 30 pSK (ostat- nio szef Wydziału Przysposobienia Wojskowego w Państwowym Urzędzie Wycho- wania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego w Warszawie) i nie było go pod pierwszym adresem, czyli u chor. Romana Łuczaka, ongiś podobno - znowu tak właśnie - zbrojmistrza 21 DP Górskiej. Wkrótce ppłk W. Kurek przedostał się na Węgry, potem skrótowo: Francja i Wielka Brytania. W połowie 1940 r. dowodził 5 Brygadą Kadrową Strzelców (1 Korpus Polski) w Szkocji, a następnie korpuśnym Batalionem Ciężkich Karabinów Maszynowych, istniejącym do czerwca 1942 r.75 „Cichy, spokojny, zakochany w muzyce, wyrozumiały dla innych, twardy dla sie- bie, skromny aż do przesady”76 tak pisał Melchior Wańkowicz o W. Kurku. Poległ 17 V 1944 r. jako dowódca 5 Wileńskiej Brygady Piechoty (5 Kresowa DP) podczas walk w rejonie Monte Cassino. Po wojnie, za dowodzenie 28 pSK pod Mszczono- wem (11 września), został przedstawiony - przez gen. dyw. Tadeusza Piskora - do odznaczenia Orderem Wojennym Virtuti Militari klasy IV (nr 119). Wniosek ten został zatwierdzony bodaj w 1967 r. przez gen. broni W. Andersa jako naczelnego wodza. Dostał - także pośmiertnie - to samo odznaczenie klasy V (nr 10050)77. Niemal w przededniu wojny - trzeba podkreślić - w 10 DP dokonano wielu zmian personalnych. W marcu 1939 r. ppłk W. Kurek zastąpił ppłka B. Laliczyń- skiego na stanowisku dowódcy 28 pSK. Od 30 sierpnia ppłk dypl. S. Rutkow- ski przestał dowodzić 30 pSK, bo został szefem Oddziału III dowództwa Armii „Łódź”; w jego miejsce postawiono ppłka Włodzimierza Szmyda, dotychczasowe- go zastępcę dowódcy tego oddziału. W 31 pSK dowódca armii usunął ppłka dypl. dra Stanisława Biegańskiego, którego zastąpił ppłk Wincenty Wnuk, poprzednio zastępca dowódcy 72 pp i dowódca 8 pp legionów. Czas dowodzenia 28 pSK - podobnie jak innych pułków 10 DP - był zróżnico- wany. Najkrócej dowodzili, bo po kilka dni A. Jasiński, F. Sikorski i S. Tołpyho. Najdłużej - przypomnijmy - płk J. Bratro - 9 lat. Ponad 1 rok dowodzili: W. Dra- gat, J. Tunguz-Zawiślak, S. Oziewicz i B. Laliczyński. Podczas wojen o granice II Rzeczypospolitej 28 pSK miał 11 dowódców, w tym 4-krotnie był to mjr S. So-

75 S. Podlewski, Rapsodia żoliborska, wyd. II, Warszawa 1979, s. 522-523; „Piechota Polska 1939-1945” (Londyn): 1972, z. 9-10, s. 88 i 101; 1974, z. 15, s. 53 i 66. W pierwszej pozycji błędy w personaliach. Ma- jor W. Turyczyn, dowódca III batalionu 30 pSK (marzec 1934 r.-kwiecień 1936 r.); z dniem 1 I 1936 r. został podpułkownikiem. 76 M. Wańkowicz, Bitwa o Monte Cassino, T. II, Rzym 1946, s. 142. Pułkownik został zabity w rejonie St. Angelo. 77 Kawalerowie Virtuti Militari 1792-1945. Wykazy odznaczonych za czyny z lat 1863-1864, 1914-1945, red. B. Polak, Koszalin 1997, s. 370 i 448; Kawalerowie Virtuti..., T. III (1939), s. 133-134, 145; M. Cieplewicz, Kurek Wincenty (1895-1944), pułkownik piechoty, [w:] Polski Słownik Biografi czny, T. XVI/1, z. 68, Wrocław-Warsza- wa-Kraków-Gdańsk 1971, s. 238. Jak z łaski, na obrzeżach Łodzi istnieje - nazwa nadana w latach 90. ubiegłego stulecia - ul. Płka W. Kurka (Huta Jagodnicka). 106 bieszczak. Do maja 1926 r., licząc jedynie okres pokojowy począwszy od rozej- mu w październiku 1920 r., w 28 pSK służyło 8 dowódców, później - do września 1939 r. włącznie - 5; nie uwzględniamy tutaj 5-dniowej przerwy spowodowanej zranieniem ppłka W. Kurka. Dodajmy, gwoli porównania, że w 31 pSK najdłużej dowodził ppłk/płk Franciszek Dudziński (6 lat). Jednak chyba rekordzistą był do- wódca 29 pSK, będącego w okresie pokoju poza 10 DP. Chodzi o płka dypl. Jarosła- wa Okulicza-Kozaryna, który w Kaliszu służył w okresie czerwiec 1927 r.-listopad 1938 r., będąc ponad 11 lat na tym samym stanowisku. I tym razem obliczenia te mają charakter orientacyjny. Wiek dowódców 28 pSK, licząc od daty objęcia dowodzenia, wahał się między 29 (S. Sobieszczak i W. Thommée) a 46 (S. Tołpyho)-47 rokiem życia (S. Ozie- wicz). Przeciętny ich wiek w tym samym momencie wynosił 37,5 roku. Jak już wspomniano, dążenie do precyzji w tym zakresie jest zawodne, przeto są to dane również orientacyjne, lecz - mimo tego zastrzeżenia - bliskie rzeczywistości. Nie widać, w przypadku 28 pSK, prawidłowości w postaci systematycznego obniżania wieku nowo mianowanych dowódców tego oddziału. Ba, nawet 2 ostatni (41-letni B. Laliczyński i 44-letni W. Kurek) byli o co najmniej kilka lat starsi od niektórych poprzedników (np. 29-letni W. Thommée i 30-letni J. Zulauf). Jednakże, dodajmy, przeciętny wiek dowódców 28 pSK, gdy obejmowali to stanowisko, był zdecydo- wanie niższy od przeciętnego wieku dywizjonerów z OK IV Łódź: 7 DP - nieco po- nad 49 lat; 10 DP - 45,5 roku; 26 DP - 49 lat. Wniosek: relacje przynajmniej w tym zakresie były jak najbardziej prawidłowe i zapewne odpowiadały normom w całej armii II Rzeczypospolitej78. Dowódcy 28 pSK bywali autorami różnych, przeważnie niewielkich publikacji. Jedynie - jak już wspomniano - płk SG F. Arciszewski napisał książki, potwierdza- jąc swoje wykształcenie, wiedzę itp. Inni jak np. płk J. Bratro przygotował - wraz z Tadeuszem Biernackim - prawie 90-stronicową pracę pt. „Major Albin Fleszar „Satyr” (Warszawa 1937), poświęconą tragicznej postaci ofi cera Legionów Pol- skich, który - nie rozumiejąc motywów dymisji J. Piłsudskiego i jego tzw. podbija- niem karty polskiej w górę - popełnił harakiri w szpitalu w m. Słonim. Natomiast ppłk W. Kurek, będąc na Zachodzie, przygotował tekst pt. „Końcowe walki 28 puł- ku strzelców kaniowskich w kampanii wrześniowej” - „Bellona” (Londyn) 1942, z. 9. Pisali także relacje nt. wydarzeń znanych im z autopsji. Jedna z nich pióra gen. dyw. W. Thommée została opublikowana na łamach „Wojskowego Przeglądu Historycznego” (Ze wspomnień dowódcy obrony Modlina. 13-28.9.1939 r., 1959, R. IV, nr 3)79.

78 W. Kozłowski, „Kartki” z biografi i zbiorowej dowódców 7 Dywizji Piechoty 1921-1939, „Rocznik Łódzki” 2002, T. XLIX, s. 16; tenże, Generałowie-dowódcy skierniewickiej 26 Dywizji Piechoty w latach 1921-1939. Szkic do portretu zbiorowego, „Mars” (Warszawa-Londyn) 1998, T. 6, s. 47; tenże, Dowódcy łódzkiej 10 Dywizji...,s. 70. Rzecz jasna, obraz ten jest nieco inny, lecz tylko trochę, gdyż wiek dywizjonerów porównywano w okresie pokoju (1921-1939). 79 S. Derejczyk, U. Olech, Polacy w pierwszej wojnie światowej. Problematyka wojskowa. Bibliografi a, War- szawa 1988, s. 47 i 257. Wspomnienia gen. W. Thommée opublikowano w różnych wersjach (np. w „Tygodniku Demokratycznym” 1959, nry 33/36 i 37/44). 107

Spośród dowódców 28 pSK generałami zostali: A. Jasiński - 15 VIII 1924 r.; F. Sikorski - 1 I 1927 r.; J. Tabaczyński - 15 VIII 1924 r.; W. Thommée - 1 VII 1923 r.; J. Zulauf - 1 I 1932 r.; F. Arciszewski - 1 I 1964 r. (od gen. W. Andersa). Jedynie W. Thommée otrzymał pośmiertny awans na generała dywizji, otrzymany z woli gen. W. Andersa jako naczelnego wodza na emigracji. Śmiercią naturalną zmarli: J. Tabaczyński - 27 VIII 1940 r. w Warszawie; W. Thommée - 13 XI 1962 r. w Warszawie; J. Zulauf - 21 V 1943 r. w ofl agu VII A (Murnau); F. Arciszewski - 31 III 1969 r. w Londynie. Natomiast z rąk sowieckich zginęli: A. Jasiński - kwiecień (?) 1940 r. w więzieniu w Mińsku (zmarł z wycieńczenia?) i F. Sikorski - kwiecień 1940 r. w Charkowie (zamordowany strzałem w tył głowy)80. Przedstawiony obraz wartości kolejnych dowódców 28 pSK jest daleki od opty- malnego i nie daje możliwości pełnej oceny. Niestety, luki w archiwaliach nie po- zwalają na szersze przedstawienie tej sprawy. Przed majem 1926 r. wiadomo wię- cej o S. Palle, W. Thommée, S. Sobieszczaku i F. Arciszewskim. Potem jest lepiej zachowana dokumentacja archiwalna. Na tej podstawie rysuje się obraz zdecydo- wanie lepszy pod względem ukazania wartości kolejnych dowódców 28 pSK, co zostało wykazane wcześniej w prezentowanym tekście. Oceny inspektorskie o war- tości 10 DP, jej dowódców i tych, którzy dowodzili pułkami, występują w zacho- wanych aktach. Na tej podstawie badacz, a co za tym idzie i Czytelnik niniejszego artykułu, mogą wyrobić własne zdanie o wartości pułku i jego dowódcach. Czę- ściowo także i o niektórych zastępcach dowódców 28 pSK. Łódzki 28 pSK powstał podczas wojen II Rzeczypospolitej o granice państwa. Sformowany w Łodzi jako 28 pp, połączył się w lipcu 1919 r. z 13 ps, tworząc 28 pSK. Przestał istnieć we wrześniu 1939 r. Dowodziło nim 17-18 ofi cerów, w tym niektórzy 2 - 4-krotnie. Jak wykazano, liczba dowódców nie jest pełna, skoro nie zdołano zidentyfi kować p.o. dowódcy pułku (mjr J. Zborowski). Jednakże wszy- scy, a każdy z nich na swoją miarę, przyczynili się do tego, aby 28 pSK wszedł na zawsze do historii Wojska Polskiego, a także Łodzi.

80 Cmentarz Komunalny Powązki dawny Wojskowy w Warszawie, red. J. J. Malczewski, Warszawa 1989, s. 57; M. Bielski, dz. cyt., s. 112; Słownik biografi czny powstańców wielkopolskich 1918-1939, red. A. Czubiński i B. Polak, Poznań 2002, s. 135; W. Kozłowski, Generalski..., s. 492-493; P. Stawecki, dz. cyt., s. 301, 332, 335, 369; A. Suchcitz, dz. cyt., s. 26. 108

Włodzimierz Kozłowski, The Commanders of the 28th Rifl emen of Kaniów Regiment (Łódź) 1918 – 1939. The Attempt to Characteristic

In November 1918 Poland regained her independence after 123 years of slavery. During the years 1918-1921 the fi ghts for new Polish borders took place. In the period 1921-1939 the state was divided into 10 Military Dis- tricts with IV Military District (Łódź) among them. Three infantry divisions were located in this region. One of them was the 10th Infantry Division with headquartes in Łódź. In the period 1918-1920 the 10th Infantry Division composed of infantry regiments (28th, 29th, 30th, 31st) and artillery. The 28th infantry regiment, also called the Regiment of Children of Lodz was one of them. Then it was named the 28th Kaniów Rifl e Regiment (Łódź). During the wars it was commanded by 7 offi cers. In the period od peace the 10th Infantry Division composed of 3 infantry regiments (28th, 30th, 31st) and the 10th light artillery regi- ment. Following commanders of the 28th infantry regiment in the period (1921-1939) were 12 offi cers in the ranks of lieutenant colonel and colonel. The article presents their military education, battle merits, age, period of military service in Łódź, battle and military decorations and following lots - till their deaths. In September 1939 the 28th Kaniów Rifl e Regiment fought with Germans as a part of Army „Łódź”. The many of the soldiers from this regiment were active in conspiracy and they fought on the fronts of the Second World War. 109 ROCZNIK Ł ÓDZKI Tom LV – 2008

Witold Jarno (Łódź)

POWSTANIE I STRUKTURA DOWÓDZTWA OKRĘGU WOJSKOWEGO ŁÓDŹ NA STOPIE WOJENNEJ W I POŁOWIE 1945 R.

Łódzki OW został powołany do życia rozkazem NDWP1 z 1 II 1945 r., zgod- nie z którym na obszarze Polski ograniczonym od zachodu dawną granicą polsko- niemiecką z 1939 r., zaś od wschodu nową granicą polsko-radziecką na linii Bugu – planowano sformować sześć okręgów wojskowych z siedzibami w Warszawie, Lublinie, Krakowie, Poznaniu, Łodzi i Toruniu. Każdy z nich zasięgiem swego działania miał obejmować jedno lub dwa województwa: Warszawski OW – biało- stockie i warszawskie, Lubelski OW – lubelskie i rzeszowskie, Krakowski OW – krakowskie i śląskie, Poznański OW – poznańskie, Łódzki OW – kieleckie i łódz- kie oraz Pomorski OW – pomorskie wraz z Gdańskiem. Jednocześnie, z uwagi na ogromne trudności organizacyjno-kadrowe związane z powołaniem szczebla okrę- gowego wojskowej administracji terenowej, NDWP zdając sobie z tego sprawę po- dało również – we wspomnianym rozkazie – wstępny termin utworzenia każdego okręgu, który określono następująco dla każdego z nich, i tak: Lubelski OW – do 10 lutego, Krakowski OW – do 20 lutego, Poznański OW – do 1 marca, Pomorski OW – do 10 marca, Łódzki OW – do 20 marca oraz Warszawski OW – do 1 kwietnia2. Jak wspomniano, jednym z sześciu okręgów wojskowych utworzonych w I po- łowie 1945 r. był Łódzki OW obejmujący swym działaniem obszar dwóch woje- wództw: kieleckiego i łódzkiego. Pierwsze z nich obejmowało obszar 22 204 km²,

1 W tekście użyto następujących skrótów: CAW – Centralne Archiwum Wojskowe, DOW – Dowództwo Okręgu Wojskowego (określonego), NDWP – Naczelne Dowództwo Wojska Polskiego, OW – Okręg Wojskowy (określony) i SG – Sztab generalny. 2 CAW, Lubelski OW, sygn. IV.510.7, t. 3. Rozkaz NDWP nr 23/Org. z 1 II 1945 r.; K.Frontczak, Siły zbrojne Polski Ludowej. Przejście na stopę pokojową 1945-1947, Warszawa 1974, s. 105-106; W.Jurgielewicz, Organiza- cja Ludowego Wojska Polskiego (22 VII 1944 – 9 V 1945), Warszawa 1968, s. 306-307; Mała kronika Ludowego Wojska Polskiego 1943-1973, red. M.Plikus, Warszawa 1975, s. 167-168. 110 zaś drugie – 20 446 km², co łącznie dawało 42 650 km². Wedle podziału terytorial- nego z 1 II 1945 r. w skład województwa łódzkiego wchodziło 14 powiatów ziem- skich (brzeziński, konecki, kutnowski, łaski, łęczycki, łowicki, łódzki, opoczyński, piotrkowski, radomszczański, rawski, sieradzki, skierniewicki i wieluński) oraz je- den powiat grodzki (Łódź-Miasto), zaś w skład województwa kieleckiego – 16 po- wiatów ziemskich (będziński, częstochowski, iłżecki, jędrzejowski, kielecki, ko- zienicki, miechowski, olkuski, opatowski, pińczowski, radomski, sandomierski, sosnowiecki, stopnicki, włoszczowski i zawierciański) oraz jeden powiat grodzki (Częstochowa-Miasto). W rezultacie, w skład powstającego OW Łódź miały wejść łącznie 32 powiaty, w tym 30 powiatów ziemskich i dwa powiaty grodzkie. Ozna- czało to, iż okręg ten w owym czasie pod względem wielkości terytorium zajmował drugie miejsce w kraju po Warszawskim OW, którego obszar obejmował 23,3 % (49 108 km²) ówczesnego terytorium państwa polskiego, podczas gdy powierzch- nia Łódzkiego OW wynosiła 20,2 % (pozostałe okręgi: Lubelski OW – 19,8 % z 41 767 km², Poznański OW – 13,3 % z 28 083 km², Pomorski OW – 13,1 % z 27 576 km² i Krakowski OW – 10,3 % z 21 597 km²)3. W połowie kwietnia 1945 r., z uwagi na fakt, iż nie wszystkie granice nowo sformowanych rejonowych komend uzupełnień pokrywały się z granicami woje- wództw, NDWP – rozkazem nr 92 – określiło nowe granice okręgów wojskowych. Najważniejszą zmianą było włączenie województwa rzeszowskiego w skład Kra- kowskiego OW oraz przydzielenie ówczesnych jeszcze ziem niemieckich – mają- cych niebawem wejść w skład państwa polskiego – tymczasowo do czterech okrę- gów wojskowych (Warszawskiego, Pomorskiego, Poznańskiego i Krakowskiego). Natomiast pozostałe zmiany polegały na dostosowaniu granic okręgów wojsko- wych do granic rejonowych komend uzupełnień, co szczególnie będzie widoczne w przypadku Łódzkiego OW, w składzie którego – oprócz województwa kieleckie- go i łódzkiego – znalazło się także sześć powiatów z innych województw, w tym: 4 z województwa warszawskiego (Błonie, Gostynin, Grójec i Sochaczew) oraz po jednym powiecie z województwa poznańskiego (Kępno) i śląskiego (Lubliniec). W rezultacie owych zmian, Łódzki OW stał się od kwietnia do sierpnia 1945 r. pod względem zajmowanego terytorium największym spośród wszystkich sześciu okręgów wojskowych – obejmując swym zasięgiem działania 45 365 km², czy- li 21,7 % obszaru Polski (bez Ziem Zachodnich i Północnych, które formalnie nie zostały jeszcze przyłączone do Polski). Tym razem Warszawski OW uplasował się w tym zakresie na drugim miejscu zajmując 20 % obszaru kraju (41 808 km²), zaś Krakowski OW – dotychczas najmniejszy ze wszystkich okręgów – awansował na trzecie miejsce obejmując 18,7 % terytorium kraju (39 058 km² – pozostałe okręgi: Pomorski OW – 13,8 % z 28 904 km², Lubelski OW – 13,3 % z 27 742 km² oraz Poznański OW – 12,5 % z 26 017 km²)4. 3 Po kilku tygodniach wprowadzono jednak kilka zmian w podziale terytorialnym, gdyż dekretem z 24 II 1945 r. powiaty: Będzin, Sosnowiec i Zawiercie zostały wyłączone z województwa kieleckiego i włączone do województwa śląskiego, zaś dekretem z 26 II 1945 r. powiat miechowski wyłączono z województwa kieleckiego i włączono do województwa krakowskiego. 4 CAW, Łódzki OW, sygn. IV.510.6, t. 14. Rozkaz NDWP nr 92 z 13 IV 1945 r. 111

Wykres 1. Procentowy podział terytorium Polski na sześć okręgów wojskowych od kwietnia do sierpnia 1945 r.

25,00%

20,00%

15,00%

21,72% 10,00% 20,01% 18,70%

13,84% 13,28% 12,45% 5,00%

0,00% àódzki OW Warszawski Krakowski Pomorski Lubelski OW PoznaĔski OW OW OW OW Wraz z powołaniem sześciu okręgów wojskowych, NDWP określiło rolę oraz zadania ich dowództw w wydanej 1 II 1945 r. instrukcji: „Prawa i obowiązki do- wódcy okręgu wojskowego”5. Zgodnie z nią, dowódca okręgu sprawował w imie- niu Naczelnego Wodza oraz ministra Obrony Narodowej władzę wojskową na pod- ległym mu obszarze oraz kierował na nim całokształtem administracji wojskowej. Tym samym, w zakresie działania dowódcy okręgu znalazły się wszystkie sprawy natury wojskowej, w tym szczególnie dotyczące uzupełniania, mobilizacji perso- nalnej i materiałowej, zaopatrzenia jednostek wojskowych, dyscypliny i porządku oraz administracji wszystkich jednostek dyslokowanych na podległym mu terenie. Ponadto, dowódcy okręgów mieli pośredniczyć i kontrolować wykonywanie za- rządzeń ministra Obrony Narodowej, a także współpracując z nim – stać na stra- ży interesów sił zbrojnych na terenie właściwych okręgów. Wspomniana instruk- cja określała również, iż dowódca okręgu jest przełożonym dla osób wojskowych służących w jednostkach wojskowych przynależnych organizacyjnie do danego okręgu wojskowego. Natomiast wszelkie jednostki wchodzące w skład związków taktycznych jak. np. brygada czy dywizja – pod względem personalnym i wyszko- lenia były w dalszym ciągu wyłączone spod kompetencji dowódców okręgów woj- skowych, podlegając nadal właściwym dowódcom związków taktycznych. Tym samym rola okręgów wojskowych została wyraźnie ograniczona do funkcji mo- bilizacji i uzupełniania walczących na frontach jednostek, zaś same dowództwa wspomnianych okręgów do sierpnia 1945 r. były w praktyce jedynie terytorialnymi organami władzy wojskowej, pozbawionymi jakichkolwiek funkcji i cech dowódz- twa operacyjnego6.

5 CAW, Warszawski OW, sygn. IV.510.1/A, t. 83. Prawa i obowiązki dowódcy okręgu wojskowego z 1 II 1945 r. 6 Tamże. 112

Jak podano, całokształtem administracji wojskowej na obszarze okręgu wojsko- wego kierował jego dowódca, który ponosił pełną odpowiedzialność za jej spraw- ne działanie. Wśród zasadniczych funkcji administracyjnych dowództw okręgów wojskowych znalazły się dwie zasadnicze grupy spraw: do pierwszej należały za- gadnienia związane z regulowaniem szeroko rozumianego procesu szkolenia jed- nostek wojskowych, zaś do drugiej – współdziałanie z władzami cywilnymi w za- kresie bieżącego zaopatrzenia wojsk. Ponadto do kompetencji administracyjnych dowódców okręgów należało ponadto: 1) wyznaczanie komisji likwidacyjnych dla rozwiązywanych jednostek; 2) regulowanie bieżącego zaopatrzenia oraz rozstrzy- ganie związanych z tym spornych spraw; 3) sprawowanie nadzoru nad gospodarką w jednostkach administracyjnych; 4) kontrolowanie i zabezpieczenie międzymia- stowej łączności telefonicznej; 5) załatwianie spraw związanych ze stratami wystę- pującymi w majątku wojskowym; 6) nadzór nad stanem zdrowotnym podległych formacji; 7) nadzór nad higieną zwierząt; 8) zatwierdzanie orzeczeń Komisji Re- wizyjnej w stosunku do ofi cerów rezerwy, podofi cerów zawodowych, szeregowych służby czynnej i szeregowych rezerwy; 9) utrzymanie ścisłej współpracy i łączno- ści z wojewodami oraz z wojewódzkimi radami narodowymi7. W ramach omawianej instrukcji, określono także wstępną strukturę organizacyj- ną dowództw okręgów wojskowych, zgodnie z którą w ich skład miało wchodzić po jedenaście elementów składowych: 1. dowództwo z dowódcą i szefem sztabu; 2. Oddział Mobilizacji Uzupełnień; 3. Oddział Ogólno-Organizacyjny; 4. Wydział Polityczno-Wychowawczy; 5. Referat Szyfrów; 6. Kwatermistrzostwo; 7. Referat Zdrowia; 8. Oddział Administracyjno-Gospodarczy; 9. Kancelaria Ogólna; 10. Plu- ton Transportowy; 11. Pluton Wartowniczy. Szefowie oddziałów, wydziałów i refe- ratów podlegając bezpośrednio dowódcy okręgu – otrzymywali wytyczne i rozka- zy oraz referowali podległe im sprawy za pośrednictwem kwatermistrza oraz szefa Oddziału Mobilizacji i Uzupełnień8. Szczegółowy etat dowództw okręgów wojskowych określono również na po- czątku lutego 1945 r., jednak odbiegał on nieco od struktury dowództw podanej we wspomnianej wcześniej instrukcji, gdyż w etacie DOW nr D1/17 – obowiązu- jącym we wszystkich sześciu okręgach wojskowych – oprócz podanych jedenastu elementów składowych dowództwa okręgu – znalazły się dodatkowo jeszcze dwa kolejne organy: Wojskowy Sąd Okręgowy oraz Wojskowa Prokuratura Okręgowa. Łącznie etat D1/17 przewidywał, iż skład osobowy dowództw okręgowych miał li- czyć po 230 żołnierzy, w tym: 1 generała, 87 ofi cerów, 79 podofi cerów i 63 szere- gowych. W następnych miesiącach etat ten ulegał stopniowej rozbudowie i latem 1945 r. wynosił 242 ludzi, w tym: 1 generała, 98 ofi cerów, 80 podofi cerów i 63 szeregowych (wedle innych danych 241 – w tym 97 ofi cerów). Spośród komórek organizacyjnych omawianych dowództw najliczniejsze było Kwatermistrzostwo, w którym etatowo miało pracować po 71 osób, zaś drugim pod tym względem były plutony wartownicze mające etatowo liczyć po 35 żołnierzy. Natomiast dopiero na 7 Tamże 8 Tamże. 113 trzecim miejscu uplasował się niezwykle ważny w ówczesnej strukturze organi- zacyjnej dowództwa okręgu Oddział Mobilizacji i Uzupełnień, w którym etatowo miało pracować po 21 wojskowych. Z kolei do najmniej licznych komórek orga- nizacyjnych dowództw okręgów wojskowych – wedle etatu nr D1/17 – należały: Referat Szyfrów – 2 osoby, a także Referat Zdrowia oraz Oddział Ogólno-Organi- zacyjny – oba po 5 wojskowych. Warto tu jeszcze dodać, iż na uzbrojeniu każde- go dowództwa okręgu wojskowego miało znajdować się 95 pistoletów, 3 pistolety maszynowe i 30 karabinów oraz 18 samochodów (w tym 7 osobowych i 11 cięża- rowych). Jak widać, liczba komórek organizacyjnych dowództw okręgów wojsko- wych na początku 1945 r. choć znaczna, nie posiadała w swym składzie elementów o charakterze operacyjnym oraz wyodrębnionego sztabu, będącego podstawowym organem pracy dowódcy okręgu. Takie założenia strukturalne, wiążące się z ów- czesną administracyjną rolą okręgów, wynikały z dwóch zasadniczych powodów: po pierwsze – chęci jak największego wkładu okręgów wojskowych w zwycięstwo poprzez skoncentrowanie się na zagadnieniach mobilizacyjnych i uzupełnianiu jed- nostek walczących na froncie, zaś po drugie – z występujących w ówczesnym Woj- sku Polskim ogromnych braków kadrowych, dotyczących w szczególności wy- kształconych i doświadczonych wyższych ofi cerów9.

Tabela 1 Etatowy skład osobowy dowództwa okręgu wojskowego według etatu D1/17 z lutego 1945 r.

Komórka organizacyjna Ofi cerów Podofi cerów Szeregowych Razem wojskowych 1. Dowództwo 4 (w tym 1 --4 generał) 2. Oddział Mobilizacji i Uzupełnień 14 7 - 21 3. Oddział Ogólno-Organizacyjny 5 - - 5 4. Wydział Polityczno-Wychowawczy 5 2 - 7 5. Referat Szyfrów 2 - - 2 6. Kwatermistrzostwo 28 40 3 71 7. Referat Zdrowia 4 1 - 5 8. Oddział Administracyjno- 14 611 Gospodarczy 9. Kancelaria Ogólna 2 10 - 12 10. Pluton Transportowy 1 3 15 19 11. Pluton Wartowniczy 1 4 30 35 12. Wojskowy Sąd Okręgowy 10 4 5 19 13. Wojskowa Prokuratura Okręgowa 11 4 4 19 Razem wojskowych według etatu 88 (w tym 79 63 230 z lutego 1945 r. 1 generał) Źródło: CAW, sygn. 1544.73.36. Etat D1/17 z lutego 1945 r.

9 CAW, Lubelski OW, sygn. IV.510.7, t. 3. Etat DOW nr D1/17 z 1 II 1945 r. 114

W strukturze dowództw okręgów wojskowych określonej etatem D1/17 naj- ważniejszą rolę – oprócz dowódcy okręgu – odgrywały dwa oddziały: Mobilizacji i Uzupełnień oraz Ogólno-Organizacyjny. Pierwszy z nich zajmował się sprawami z zakresu ewidencji i rejestracji poborowych, przeprowadzenia poboru, ewidencji rejestracji rezerw, rozpatrywanie odroczeń i reklamacji związanych z odbyciem służby wojskowej, a także prowadzeniem ewidencji personalnej jednostek zapa- sowych. Z kolei Oddział Ogólno-Organizacyjny zajmował się prowadzeniem ewi- dencji etatów wszystkich jednostek wojskowych, sprawami ich dyslokacji, ewiden- cją obiektów wojskowych oraz kontrolą ich zabezpieczenia, a także sporządzaniem meldunków o wypadkach nadzwyczajnych10. Formowanie tak całych okręgów, jak i ich dowództw, przebiegało w praktyce znacz- nie wolniej, niż zakładał to wspomniany wcześniej rozkaz NDWP z 1 II 1945 r., a je- dynym okręgiem, który dotrzymał ustalonego terminu był Lubelski OW sformo- wany 10 lutego. Jako następny miał postać do dnia 20 lutego Krakowski OW, który w praktyce utworzono z miesięcznym opóźnieniem, tj. dopiero 23 marca. Podobnie rzecz się miała z Poznańskim, Łódzkim i Pomorskim OW, które planowano utwo- rzyć jeszcze w marcu 1945 r., lecz w owym czasie zdążono jedynie przystąpić do pierwszych prac związanych z formowaniem owych dowództw, które w odniesie- niu do dwóch pierwszych ukończono dopiero z dniem 20 kwietnia, zaś w przypad- ku Pomorskiego OW dzień później. Natomiast tworzenie Warszawskiego OW za- kończono najpóźniej, bo dopiero w połowie lipca 1945 r. Pierwszymi ofi cerami skierowanymi do Łodzi w celu podjęcia prac nad formo- waniem DOW Łódź byli ofi cerowie radzieccy: płk Paweł Ochremuszko, ppłk Cy- prian Jakunin, ppłk Michał Singajewski, ppłk Wadim Siedłow, mjr Michał Goncza- row, mjr Jan Siwakow oraz mjr Grzegorz Iwanow. Ofi cerowie ci przybyli do Łodzi 29 III 1945 r. i w pierwszych tygodniach swej działalności – z uwagi na występują- ce poważne braki kadrowe – pełnili najróżniejsze funkcje, jak np. ppłk C.Jakunin, który oprócz zajmowanego stanowiska szefa Oddziału Mobilizacji i Uzupełnień pełnił także czasowo obowiązki szefa sztabu oraz dowódcy okręgu. Początkowo dowództwo okręgu miało swoją siedzibę przy ul. Śródmiejskiej 36, skąd w dniach 14-16 VI 1945 r. zostało przeniesione do dawnego gmachu przedwojennego Do- wództwa Okręgu Korpusu nr IV przy ul. 11 Listopada 8111. Formalnie DOW Łódź rozpoczęło działalność 29 III 1945 r. wraz z wydaniem pierwszego rozkazu podpisanego przez ppłk. C.Jakunina, w którym czytamy m.in.: „Z dniem podpisania niniejszego rozkazu przystąpiono do formowania Okręgu Wojskowego Łódź z miejscem postoju w łodzi przy ul. Śródmiejskiej 36”12. Zasad- nicze prace w tym zakresie zakończono jednak dopiero trzy tygodnie później, co znajduje potwierdzenie w kolejnym rozkazie DOW Łódź: „Na podstawie rozkazu

10 CAW, Lubelski OW, sygn. Iv.510.7, t. 5. Organizacja wewnętrzna sztabu Lubelskiego OW z 17 II 1945 r. 11 CAW: Łódzki OW, sygn. IV.510.6, t. 8. Rozkaz DOW Łódź nr 1 z 29 III 1945 r.; SG, sygn. IV.501.1/A, t.860. Wykaz dyslokacyjny OW VI z 25 IX1945 r.; Komenda Miasta Łódź, sygn. 5.52.325. Pismo dowódcy OW Łódź z 16 VI 1945 r. 12 CAW, Łódzki OW, sygn. IV.510.6, t. 8. Rozkaz nr 1 DOW Łódź z 29 III 1945 r. 115

NDWP z 1 II 1945 r. zostało sformowane DOW Łódź i z dniem 20 IV 1945 r. pełni swe obowiązki”13. Pierwszym nominalnym dowódcą Łódzkiego OW został ofi cer radziecki płk dypl. Włodzimierz Radziwanowicz, który objął owe stanowisko 21 IV 1945 r. Jednakże sprawował je bardzo krótko, gdyż już 4 maja został z niego odwołany w związku z wyznaczeniem go na dowódcę Lubelskiego OW. Z kolei nowym do- wódcą okręgu łódzkiego został gen.dyw. Bolesław Zarako-Zarakowski, który stał na jego czele do chwili likwidacji okręgu w listopadzie 1946 r. W rezultacie, wli- czając ppłk. C.Jakunina pełniącego obowiązki dowódcy okręgu na przełomie mar- ca i kwietnia 1945 r. – wszyscy dowódcy Łódzkiego OW byli ofi cerami radziec- kimi. Podobna sytuacja miała miejsce w odniesieniu do stanowiska szefa sztabu DOW Łódź, które w 1945 r. zajmowało również trzech ofi cerów radzieckich: p.o. ppłk C. Jakunin (od 29 marca do końca sierpnia 1945 r.), gen.bryg. Andrzej Misz- czenko od 12 września do 11 XI 1945 r.) i płk Ławrencjusz Świtalski (od 12 XI 1945 r. do chwili likwidacji okręgu)14. Utworzona zgodnie z etatem D1/17 struktura dowództw okręgowych zapocząt- kowała proces kolejnych zmian związanych z doskonaleniem ich organizacji oraz zakresu działania poszczególnych komórek, które wymuszały ówczesne realia. Struktura dowództw okręgów wojskowych w pierwszych miesiącach swego ist- nienia odpowiadała – jak wspomniano – jedynie administracyjnemu charaktero- wi ówczesnych dowództw, które główny wysiłek w swej działalności kierowały zasadniczo na sprawy związane z rejestracją osób podlegających służbie wojsko- wej, mobilizacją zasobów ludzkich i środków transportowych, a także przydzia- łem zmobilizowanych rezerw – zgodnie z otrzymywanymi dyrektywami Szefo- stwa Mobilizacji i Uzupełnień – do określonych jednostek zapasowych, w których formowano z rekrutów kompanie marszowe wysyłane następnie jako uzupełnie- nie dla jednostek walczących na froncie. Jednak pełne wykorzystanie tworzonych okręgów wojskowych w zakresie mobilizacji personalnej i materiałowej nastąpiło dopiero pod koniec kwietnia 1945 r., kiedy to rozkazem Szefa Mobilizacji i Uzupeł- nień – jako instytucji nadrzędnej w funkcjonowaniu służby poborowej – formowa- nym okręgom podporządkowano bezpośrednio z dniem 1 maja wszystkie rejonowe komendy uzupełnień znajdujące się na obszarze danego okręgu wojskowego15. Ważnym wydarzeniem w historii okręgów wojskowych było określenie podle- głości ich dowódców centralnym władzom wojskowym. Dnia 18 IV 1945 r. – wraz z rozpoczęciem tworzenia Ministerstwa Obrony Narodowej – dowódcy okręgów mieli zostać podporządkowani NDWP poprzez I wiceministra Obrony Narodowej, któremu miano powierzyć kierowanie działalnością istniejących oraz formowanie w przyszłości kolejnych okręgów wojskowych. Jednakże w praktyce, do czasu za-

13 CAW, Łódzki OW, sygn. IV.510.6, t. 8. Rozkaz nr 16 DOW Łódź z 20 IV 1945 r. 14 Szerzej na temat dowódców OW VI patrz: M.Szczurowski, Dowódcy Wojska Polskiego na froncie wschod- nim 1943-1945, Pruszków 1996, s. 110-111 i 161-162. 15 K.Frontczak, Formowanie i rozwój wojskowej administracji terenowej w warunkach przechodzenia Pol- skich Sił Zbrojnych na stopę pokojową, s. 478. 116 kończenia formowania owego ministerstwa oraz rozpoczęcia procesu przejścia sił zbrojnych na stopę pokojową – dowódcy okręgów wojskowych podlegali do paź- dziernika 1945 r. wprost NDWP16. Struktura dowództw okręgowych – zgodnie z etatem D1/17 – stanowiła punkt wyjścia do jej dalszego doskonalenia, poprzez kolejne przemiany organizacyjne i zmianę zakresu działania poszczególnych komórek organizacyjnych. Najwcze- śniej, bo już rozkazem NDWP nr 63 z 24 III 1945 r., rozbudowano w Kwatermi- strzostwie dotychczasowy Referat Finansowy w Oddział Finansowy, co zwiększy- ło liczbę pracowników Kwatermistrzostwa o kolejnych 4 ofi cerów. Nowa komórka organizacyjna otrzymała szerokie kompetencje w sprawach fi nansowania wszyst- kich jednostek i instytucji wojskowych dyslokowanych na obszarze danego okręgu wojskowego17.

Tabela 2 Etatowy skład dowództwa okręgu wojskowego według etatu D1/17 z połowy 1945 r.

Komórka organizacyjna Ofi cerów Podofi cerów Szeregowych Razem wojskowych 1. Dowództwo 4 (w tym --4 1 generał) 2. Oddział Mobilizacji i Uzupełnień 14 7 - 21 3. Oddział Ogólno-Organizacyjny 5 - - 5 4. Wydział Polityczno-Wychowawczy 5 2 - 7 5. Referat Szyfrów 4 - - 4 6. Kwatermistrzostwo 30 40 3 73 7. Referat Zdrowia 4 1 - 5 8. Oddział Administracyjno- 45 6 15 Gospodarczy 9. Kancelaria Ogólna 2 10 - 12 10. Pluton Transportowy 1 3 15 19 11. Pluton Wartowniczy 1 4 30 35 12. Wojskowy Sąd Okręgowy 10 4 5 19 13. Wojskowa Prokuratura Okręgowa 11 4 4 19 14. Oddział Drogowy 4 - - 4 Razem wojskowych 88 (w tym 80 63 242 1 generał) Źródło: Obliczenia własne w oparciu o etat D1/17 z uwzględnieniem kolejnych zmian.

Kolejną zmianę w etacie D1/17 wprowadzono tuż przed formalnym zakończe- niem wojny. Rozkazem NDWP z 7 maja włączono w skład dowództw okręgów wojskowych Oddział Drogowy (4 ofi cerów) jako organ podległy bezpośrednio do- wódcy okręgu. Trzy tygodnie później, rozkazem NDWP z 27 maja etat dowódz- twa okręgu powiększono o Wydział Zaopatrzenia Materiałów Pędnych (3 ofi cerów

16 CAW, SG, sygn. IV.501.1/A, t. 141. Rozkaz organizacyjny NDWP nr 099/Org. z 18 IV 1945 r. 17 CAW, SG, sygn. IV.501.1/A, t. 141. Rozkaz organizacyjny NDWP nr 063/Org. z 24 III 1945 r. 117 i 1 podofi cer), który wszedł w skład Oddziału Administracyjno-Gospodarczego. Ostatnią poważną zmianą organizacyjną w strukturze dowództw okręgowych było utworzenie w ramach Kwatermistrzostwa – rozkazem NDWP z 12 czerwca – no- wego Wydziału Lotniskowego (2 ofi cerów). Tym samym rozkazem powiększono również dotychczasowy etat Wydziału Szyfrowego o dodatkowych dwóch ofi ce- rów (pomocnika szefa wydziału i inspektora ds. tajnej korespondencji). W rezulta- cie powyższych zmian, latem 1945 r. według etatu D1/17 w DOW Łódź miało pra- cować – jak wspomniano – 242 żołnierzy (1 generał, 98 ofi cerów, 80 podofi cerów i 63 szeregowych)18. Niestety odtworzenie pozostałej obsady DOW Łódź z pierwszych miesięcy jego działalności jest niezwykle trudne. Na podstawie szerokiej kwerendy archiwalnej udało się ustalić obsadę zaledwie kilkunastu ważniejszych stanowisk i tak: na czele Oddziału Ogólno-Organizacyjnego stał ppłk M.Syngajewski (ofi cer Armii Radziec- kiej), Wydziału Polityczno-Wychowawczego – kpt. Wincenty Klupiński, Referatu Szyfrów – mjr Michał Ganczarow (ofi cer Armii Radzieckiej), Kwatermistrzostwa – płk P.Ochremuszko (ofi cer Armii Radzieckiej), Wojskowego Sądu Okręgowe- go – mjr/ppłk Marian Osowski, Wojskowej Prokuratury Okręgowej – ppłk Antoni Karboński, Oddziału Drogowego – ppłk Andrzej Komorowski, Referatu Zdrowia – płk dypl. lek. med. Jan Wołosiewicz (ofi cer Armii Radzieckiej), Referatu Wete- rynarii – ppłk lek. wet. Leontyn Łogozowski (ofi cer Armii Radzieckiej), Referatu Wyżywienia – ppłk W.Siedłow i płk Wasyl Nikitoczkin (obaj byli ofi cerami Armii Radzieckiej), Referatu Uzbrojenia – mjr Jan Siwakow (ofi cer Armii Radzieckiej), Referatu Mundurowo-Taborowego – mjr Grzegorz Iwanow (ofi cer Armii Radziec- kiej) i Referatu Poborowego – kpt. Konstanty Lietz. Omówienie kadry dowódczej zajmującej ważniejsze stanowiska w DOW Łódź jest – jak wcześniej wspomniano – bardzo trudne z uwagi na niekompletność danych na ten temat. Innego rodzaju problemem jest niemożność ustalenia pochodzenia znacznej części wyższych ofi - cerów zajmujących kierownicze stanowiska, przez co trudno jednoznacznie okre- ślić ilu spośród nich było ofi cerami radzieckimi19.

18 CAW, SG, sygn. IV.501.1/A, t. 141. Rozkazy organizacyjne NDWP nr 118/Org. z 7 V 1945 r., nr 130/Org. z 27 V 1945 r. i nr 145/Org. z 12 Vi 1945 r. 19 Ustalenia własne na podstawie analizy materiału archiwalnego. 118

Schemat 1. Struktura organizacyjna DOW Łódź według etatu D1/17 z połowy 1945 r.

Dowódca OW

Szef sztabu

Oddziaá Mobilizacji i Kwatermistrzostwo Oddziaá UzupeánieĔ Administracyjno- Gospodarczy Referat Referat WyĪywienia Mobilizacyjny Wydziaá Zaopatrzenia Materiaáów PĊdnych – Referat Zakupów i utworzony 27 V 1945 r. Referat Poborowy Rekwizycji

Referat Ewidencji Referat Mundurowo- Koni i Transportu Taborowy Referat Szyfrów

Kancelaria Oddziaáu Referat Wojskowo- Referat Zdrowia Technicznego Zaopatrzenia Kancelaria Ogólna Oddziaá Organizacyjno- Mobilizacyjny Referat Kwaterunkowo- Budowlany Pluton Wartowniczy Referat Ewidencji, Statystyki i SáuĪby Wojskowej Referat Uzbrojenia Pluton Transportowy

Referat Weterynaryjny Oddziaá Drogowy – Wydziaá utworzony 7 V 1945 r. Polityczno- Wychowawczy Referat Finansowy – 24 III 1945 przeksztaácony Wojskowy Sąd w Oddziaá Finansowy OkrĊgowy

Kancelaria Wydziaá Lotniskowy – Wojskowa Prokuratura kwatermistrzostwa utworzony 12 VI 1945 OkrĊgowa r.

Ponadto, jako organ szczebla okrĊgowego poza etatem DOW istniaá Oddziaá Informacji Wojskowej

Z powodu ogromnych braków kadrowych, których nie rozwiązywało skiero- wanie do formowania pierwszych okręgów kilkudziesięciu wyższych rangą ofi ce- rów radzieckich, w praktyce nadal występowały w obsadzie etatowej DOW Łódź poważne braki. Przypomnijmy, iż etat D1/17 określał początkowy skład osobowy 119 dowództwa okręgu na 230 żołnierzy, co okazało się wiosną 1945 r. niemożliwe do realizowania. Dla przykładu, jeszcze w październiku 1945 r. w DOW Łódź obsa- dzonych było jedynie 70 % stanowisk ofi cerskich, zaś w skali całego dowództwa 82 % stanowisk etatowych. Można więc stwierdzić, iż uznanie przez władze woj- skowe poszczególnych okręgów wojskowych za sformowane było nieco na wyrost, tzn. mogły one spełniać swe podstawowe funkcje, ale trudno było jeszcze mówić o sprawnym i efektywnym funkcjonowaniu zgodnie z określonym dla nich zakre- sem zadań20. Kolejnym posunięciem władz wojskowych w odniesieniu do wojskowych władz terytorialnych szczebla okręgowego było utworzenie Oddziałów Informacji przy dowództwach okręgów wojskowych, które jednak formalnie nie zostały włączo- ne w skład etatu D1/17. Jako organy szczebla okręgowego wspomniane Oddziały Informacji podlegały bezpośrednio szefowi Głównego Zarządu Informacji Wojska Polskiego, zaś dowódcom okręgów – jedynie pośrednio. Były one odpowiedzial- ne za ochronę kontrwywiadowczą wszystkich jednostek i instytucji wojskowych dyslokowanych na obszarze danego okręgu wojskowego i w tym zakresie – podle- gając jak wspomniano Głównemu Zarządowi Informacji Wojska Polskiego – mu- siały ściśle współpracować z dowódcami właściwych okręgów. Oddziały Informa- cji przy dowództwach okręgów wojskowych sformowano w myśl rozkazu NDWP z 11 IV 1945 r. w oparciu o etat nr D1/19, zgodnie z którym każdy z owych oddzia- łów miał się składać z 13 elementów organizacyjnych (kierownictwa, sekretariatu, pięciu oddziałów, czterech grup – szyfrowej, ewidencji operacyjnej, personalnej oraz fi nansowej, komendy ochrony i więzienia), w których etatowo miało praco- wać po 51 wojskowych (w tym 33 ofi cerów, 11 podofi cerów i 7 szeregowych). Najwcześniej utworzono Oddział Informacji przy DOW Lublin, który powstał już na przełomie lutego i marca 1945 r., a więc ponad miesiąc przed formalnym roz- kazem o utworzeniu owych organów informacji. Kolejne organa powołano z pew- nym opóźnieniem i tak: w maju – Oddziały Informacji przy DOW Łódź i Kraków, w lipcu – Oddziały Informacji przy DOW Pomorze i Poznań, zaś w dopiero sierp- niu – Oddział Informacji przy DOW Warszawa21. Powyższe przekształcenia strukturalne, oznaczały częściową realizację sygna- lizowanych wcześniej postulatów dowódców, gdyż dowództwa okręgów wojsko- wych przejmowały stopniowo coraz szerszy zakres zadań administracyjnych wobec kwaterujących na ich obszarze – nielicznych w owym czasie – jednostek i instytucji wojskowych. Reasumując przekształcenia strukturalne w terytorialnych organach

20 CAW: Łódzki OW, sygn. IV.510.6, t. 8. Rozkaz nr 1 DOW IV z 29 III 1945 r. i t. 21. Pismo DOW Łódź z 10 X 1945 r.; Poznański OW, sygn. IV.510.3, t. 1. Rozkaz nr 1 DOW Poznań z 10 IV 1945 r.; Lubelski OW, sygn. IV.510.7, t. 438. Rozkaz nr 1 DOW Lublin z 11 II 1945 r.; Pomorski Okręg Wojskowy 1945-1987. Zarys dziejów, red. A.Karnowski, Bydgoszcz 1989, s. 12; K.Frontczak, Formowanie i rozwój wojskowej administracji terenowej ..., „Przegląd Historyczny”1969, T. LX, z. 3, s. 482; J.Poksiński, Pomorski Okręg Wojskowy 1945-1949, „Wojskowy Przegląd Historyczny” 1983, R. XXVIII, nr 2-3, s. 382. 21 CAW, SG, sygn. IV.501.1/A, t. 141. Rozkaz organizacyjny NDWP nr 085/Org. z 11 IV 1945 r.; 1544/73/81. Etat D1/19 Wydziału Informacji OW z 6 IV 1945 r.; Władysław Tkaczew, Powstanie i działalność organów Infor- macji Wojska Polskiego w latach 1943-1948. Kontrwywiad wojskowy, Warszawa 1994, s. 9-18, 40-55. 120 administracji wojskowej, należy stwierdzić, iż latem 1945 r. – pomimo faktu zacho- wania jeszcze przez kilka kolejnych miesięcy wielu elementów wojennej struktury sił zbrojnych – istniały już realne podstawy organizacyjne do przejścia armii na sto- pę pokojową. Podstawą w tym zakresie, oprócz przekształceń centralnych instytu- cji wojskowych, było stworzenie sieci sześciu okręgów wojskowych obejmujących swym działaniem obszar II Rzeczypospolitej ograniczony na zachodzie i północy granicą polsko-niemiecką z 1939 r., zaś na wschodzie nową granicą polsko-radziec- ką na linii Bugu. W omawianym okresie określono również ogólne kompetencje i zakres działania dowództw okręgowych, stworzono sieć rejonowych komend uzu- pełnień niezbędną dla potrzeb pokojowej organizacji armii, zaczęto opracowywać pierwsze etaty pokojowe mające wejść w życie w najbliższych tygodniach, rozpo- częto formowanie jednostek obsługi mających w niedalekiej przyszłości zapewnić prawidłowe funkcjonowanie okręgów wojskowych na stopie pokojowej, zorgani- zowano tymczasową ochronę granic, a także opracowywano założenia pokojowej struktury sił zbrojnych z określeniem przewidywanych składów poszczególnych okręgów oraz dyslokacją wszystkich jednostek i instytucji wojskowych22. Pierwszy okres działalności DOW Łódź zakończyło pod koniec sierpnia 1945 r., co miało związek z przejściem armii polskiej na stopę pokojową. W ramach tego procesu, NDWP rozkazami nr 208 i 213 z 21 i 22 VIII 1945 r. zarządziło zwięk- szenie liczby okręgów wojskowych z dotychczasowych 6 do 723. Wraz z wpro- wadzeniem nowego wojskowego podziału terytorialnego na siedem okręgów wojskowych, przeformowano także strukturę ich dowództw zgodnie z nowymi po- kojowymi założeniami. Istniejące dotychczas – według etatu D1/17 – DOW Łódź miało w terminie do 15 IX 1945 r. zostać przeorganizowane na etat nr 1/46 I katego- rii o stanie etatowym 459 pracowników, w tym 353 wojskowych oraz 106 kontrak- towych. Nowy etat oznaczał poważną rozbudowę struktur dowództw okręgowych, które miały przejąć na siebie wiele nowych obowiązków wynikających z pełnienia przez nie nowej roli – jako pokojowych dowództw terytorialnych o charakterze ad- ministracyjno-operacyjnym. Było to istotne novum, gdyż w początkowym okre- sie działania dowództw okręgowych pełniły one jedynie funkcje administracyjne i to także – z uwagi na podporządkowanie większości jednostek wojskowych bez- pośrednio NDWP – w dość ograniczonym zakresie, sprowadzającym się w zasa- dzie do prowadzenia prac mobilizacyjnych na podległym terenie oraz wykorzysta- nie jego zasobów dla potrzeb wojennych. Dalsze przeobrażenia strukturalne DOW Łódź na przełomie sierpnia i września 1945 r. zapoczątkowały nowy rozdział w hi- storii omawianego okręgu, oznaczający jego reorganizację na stopę pokojową, co jednak znacznie wykracza poza zakres niniejszego artykuły i w pełni zasługuje na oddzielne opracowanie24.

22 K.Frontczak, Formowanie i rozwój wojskowej administracji terenowej …, s. 484. 23 Nowym siódmym okręgiem był OW Śląsk. 24 CAW, SG, sygn. IV.501.1/A, t. 141. Rozkazy organizacyjne NDWP nr 208/Org. i 213/Org. z 21 i 22 VIII 19145 r. 121

Dr Witold Jarno: „The Origin and Structure of Łódź Military District Headquarter in Warpath in the First Half of 1945”

“The creating and organization of the Command of Military District No. VI Łódź in the fi rst half of 1945” The article presents the creating and organizational development of the Command of Military District number VI in Lodz. This district was one from six Military Districts which were created on Polish land with spring of 1945 in the fi nal stage of second world war. In the command of Military District No. VI in this period dominated offi cers of the Red Army, which fi lled most of higher commanders’ positions. Gradually structures of the command head- quarters were extended, by creating of next organizational units. At that time competences of regional commands were limited and they concentrated on issues connected with conscription and supplementing Polish army fi ghting at the front. This situation changed in August 1945, when it was taken fundamental reorganization of the Polish army. Then it, in the connection from her transition for the peaceful organization and enlargement of number of Military Districts to seven - structures of commands headquarters of those districts were reorganized. As a result of these operations, Military Districts stood themselves true territorial commands equipped with full of military power. It began new peaceful period in their history. 122 123 ROCZNIK Ł ÓDZKI Tom LV – 2008

Ewa Witkowska-Urban (Łódź)

UDZIAŁ STEFANA TRUCHIMA W TWORZENIU I ROZWOJU ŁÓDZKIEGO OŚRODKA AKADEMICKIEGO.

Stefan Truchim (1896-1967) należy do pokolenia badaczy historii oświaty i wychowania, które swą działalność rozpoczęło po I wojnie światowej. Na dro- gę naukową wkroczył w 1920 roku. Wówczas to po odbyciu studiów na Wydzia- le Filozofi cznym Uniwersytetu Jagiellońskiego obronił pracę doktorską na temat: „Konfederacja dzikowska wraz z zarysem działań wojennych ją wyprzedzający- ch”1. Dysertacja stanowiła podstawę do nadania jej autorowi tytułu doktora fi lozo- fi i w zakresie historii2. W latach 20. XX w. S. Truchim mieszkał w Poznaniu. Pracował w tamtej- szych gimnazjach i instytucjach kształcenia nauczycieli oraz przez krótki czas peł- nił funkcję dyrektora Biblioteki Pedagogicznej Okręgu Szkolnego w Poznaniu3. W tym okresie jako badacz interesował się historią polityczną i historią wojskowo- ści. W 1927 r. ukazały się na łamach „Minerwy Polskiej” pierwsze jego artykuły z zakresu historii wychowania4. Przełomowe znaczenie miało dla S. Truchima nawiązanie kontaktu z Wolną Wszechnicą Polską w Warszawie. Uczelnia ta od początku swego istnienia nawią- zywała do wzorów „wolnych uniwersytetów” zachodnioeuropejskich, realizując

1 Promotorem S. Truchima był profesor Władysław Konopczyński. Praca ukazała się drukiem: S. Truchim, Konfederacja dzikowska, Poznań 1921. 2 Archiwum Uniwersytetu Łódzkiego (dalej AUŁ), Akta osobowe Stefana Truchima nr 4019, Życiorys Ste- fana Truchima. 3 Szczegółową charakterystykę działalności S. Truchima w okresie poznańskim zawiera artykuł: E. Witkow- ska, Działalność dydaktyczna i naukowa Stefana Truchima, Acta Universitatis Lodziensis, Folia Paedagogica et Psychologica 25, Łódź 1990, s. 39-42. 4 S. Truchim, Projekt ks. Augusta Sułkowskiego założenia w Rydzynie konwiktu dla panien szlacheckich i szkoły kunsztów, „Minerwa Polska”, 1927, s. 116-124; tenże, Projekt zwiększenia funduszów Komisji Edukacji Narodowej, „Minerwa Polska”, 1927, s. 398-403. 124 ideę wolności nauki i nauczania5. Chociaż przez długi czas jako szkoła prywatna nie miała pełnych praw akademickich6, to cieszyła się uznaniem pracowników na- ukowych i studentów. S. Truchim dostrzegł zalety Wszechnicy pisząc: „jest bardzo elastyczna, szybciej i łatwiej przystosowuje swój aparat naukowy do potrzeb społe- czeństwa i państwa”7. W 1928 r. Wszechnica rozszerzyła swój zasięg terytorialny. W dniu 25 V 1928 r. Rada Naukowa Wolnej Wszechnicy Polskiej w Warszawie, na wniosek własnego Senatu, podjęła decyzję o uruchomieniu Oddziału w Łodzi. Inauguracja zajęć w Ło- dzi odbyła się 15 X 1928 r.8 Ośrodek akademicki w Łodzi cieszył się szczególnym zainteresowaniem rektora Wszechnicy, Teodora Viewegera. W przemówieniu inauguracyjnym stwierdził on, że Łódź jako drugie pod względem zaludnienia miasto w Polsce, posiadające tysiące młodzieży w szkołach średnich i seminariach nauczycielskich, potrzebuje wyższej uczelni i zasługuje na nią9. Od października 1928 r. w ramach Oddziału Łódzkiego rozpoczęły działalność trzy wydziały: Humanistyczny, Pedagogiczny oraz Nauk Po- litycznych i Społecznych. Wśród kadry pedagogicznej uczelni S. Truchim pojawił się w roku akademickim 1930-193110. Najpierw na Wydziale Pedagogicznym prowadził wykłady z historii szkolnictwa oraz z techniki pracy umysłowej. Następnie powierzono mu prosemi- naria i seminaria z historii szkolnictwa. Do nich w późniejszym czasie dołączyły wykłady monografi czne dotyczące reform oświatowych w Polsce w XVIII w. oraz rozwoju szkół realnych w Wielkim Księstwie Poznańskim11. Pracując w Wolnej Wszechnicy Polskiej S. Truchim habilitował się z zakresu hi- storii i organizacji szkolnictwa. W 1933 r. został docentem, a w 1935 r. mianowano go profesorem nadzwyczajnym historii i organizacji szkolnictwa. Chcąc uzyskać potwierdzenie swych kwalifi kacji naukowych w uczelni państwowej S. Truchim habilitował się na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie w 1936 r. Ostatecz- nym uhonorowaniem stało się mianowanie go na profesora zwyczajnego Wolnej Wszechnicy Polskiej w 1939 r.12 W latach 30. wyłoniły się główne obszary i kierunki dociekań naukowych S. Tru- chima. Jego badania dotyczyły następującej problematyki: szkolnictwa i kultury w okresie antycznym i wczesnośredniowiecznym, reform oświatowych w Polsce w XVIII w., dziejów szkolnictwa polskiego i oświaty w Wielkim Księstwie Poznań- skim w XIX w., problemów oświatowych w Polsce i w wybranych państwach eu- ropejskich w XX w.

5 Z. Skubała-Tokarska, Społeczna rola Wolnej Wszechnicy Polskiej, Wrocław 1967, s. 71. 6 Ustawa o szkołach akademickich z 13 lipca 1920 r., Dz. U. RP 1920, nr 72, poz. 494. 7 S. Truchim, Wolna Wszechnica Polska. W przeddzień rocznicy 30-istnienia, „Pion”, 1933, nr 40, s. 4. 8 Archiwum Państwowe w Łodzi (dalej APŁ), Wolna Wszechnica Polska Oddział w Łodzi, sygn. 5, Sprawoz- danie z działalności z roku akademickiego 1927/28. 9 J. Kuciński, Sylwetki łódzkich uczonych. Profesor Teodor Mieczysław Vieweger, ŁTN, Łódź 2001, s. 13 10 Wolna Wszechnica Polska. Oddział w Łodzi. Skład osobowy i spis wykładów na rok akademicki 1930-1931, s. 23 11 Tamże, Skład..., rok akademicki 1931-1932, s. 23; 1932-1933, s. 22; 1933-1934, s. 26; 1934-1935 s. 31; 1935-1936, s. 31; 1936-1937, s. 32; 1937-1938, s. 31. 12 AUŁ, Akta osobowe Stefana Truchima nr 419, Życiorys... 125

Na zajęcia dydaktyczne do Łodzi dojeżdżał mieszkając w Warszawie. W marcu 1932 r. został zatrudniony w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Pu- blicznego (Ministerstwo WR i OP) w charakterze wizytatora13. Jak stwierdzał po latach, starał się obiektywnie oceniać ówczesną politykę oświatową. Krytycznie odnosił się do organizacji szkolnictwa powszechnego i dopuszczenia Kościoła do wpływu na szkolnictwo14. S. Truchim został włączony do małej grupy urzędników Ministerstwa WR i OP, która miała pozostać w Warszawie w przypadku wybuchu wojny. Z ramienia mi- nisterstwa razem z Kazimierzem Sylweriuszem Szelągowskim oraz Stanisławem Władem uczestniczył w rozmowach prowadzonych jesienią 1939 r. z władzami nie- mieckimi. Praca w Ministerstwie WR i OP przed 1939 r., a następnie udział w ro- kowaniach z Niemcami po wybuchu wojny, w przyszłości niekorzystnie wpłynęły na karierę S. Truchima. Począwszy od 1940 r. Truchim należał do organizatorów tajnego nauczania na terenie Warszawy. Prowadził zajęcia w ramach tajnych kompletów Wydziału Pe- dagogicznego Wolnej Wszechnicy Polskiej. Do lipca 1944 r. wypromował 23 ma- gistrów fi lozofi i z zakresu pedagogiki15. Po upadku powstania warszawskiego pro- wadził tajne wykłady dla słuchaczy Wolnej Wszechnicy w Brwinowie, a potem w Częstochowie16. Jeszcze w czasie trwania II wojny światowej przedstawiciele różnych ugrupo- wań politycznych i środowisk naukowych rozważali możliwość powołania do ży- cia w Łodzi wyższej uczelni. W styczniu 1945 r. pojawiły się dwie odmienne propo- zycje dotyczące stworzenia uniwersytetu. Profesor Bolesław Wilanowski forsował pomysł „poliuniwersytetu”, który miał objąć kierunki humanistyczne, matematycz- no-przyrodnicze, lekarskie, aż do dyscyplin technicznych włącznie. Natomiast rek- tor przedwojennej Wszechnicy – Teodor Vieweger proponował, aby w Łodzi uczel- nia wyższa przypominała pod względem organizacyjnym i programowym szkołę, którą kierował do 1939 r.17 Ostatecznie Viewegorowi powierzono kierownictwo Komitetu Organizacyjne- go Uczelni Państwowej w Łodzi. W dniu 15 II 1945 r. powołał on S. Truchima do pomocy w tworzeniu uczelni oraz mianował go organizatorem i pierwszym dzie- kanem Wydziału Pedagogicznego. W marcu 1945 r. kształtująca się w Łodzi uczel- nia wyższa miała następujące podstawowe jednostki i odpowiedzialnych za nie organizatorów:18

13 Tamże, Ankieta personalna wypełniona przez S. Truchima 31 V 1950 r. 14 Tamże, Sprawozdanie z pracy w okresie okupacji hitlerowskiej sporządzone przez S. Truchima w 1956 r. 15 E. Podgórska, Stefan Truchim (1896-1967), „Przegląd Historyczno-Oświatowy”, 1968, nr 3, s. 327. Wśród osób, które napisały prace magisterskie pod kierunkiem S. Truchima znaleźli się późniejsi pracownicy UŁ, Euge- nia Brysik (Podgórska) i Kazimierz Sporny. 16 W. Wąsik, Marian Odrzywolski (1879-1944), „Przegląd Historyczno-Oświatowy”, 1970, nr 4, s. 552. 17 J. Kita, S. Pytlas, Uniwersytet Łódzki w latach 1945-1995, Łódź 1996, s. 17. 18 M. Bandurka, Narodziny Łodzi akademickiej, Acta Universitatis Lodziensis, Folia Historica, 1987, nr 30, s. 142-151; B. Baranowski, K. Baranowski, Pierwsze lata Uniwersytetu Łódzkiego (1945-1949), Łódź 1985, s. 69- 73; Z. S. Dylik, Uniwersytet Łódzki w pierwszej fazie organizacji, „Życie Szkoły Wyższej”, 1987, nr 3, s. 70-73; J. Kita, S. Pytlas, dz. cyt., s. 17. 126

Wydział Humanistyczny – prof. Władysław Dzwonkowski (od 30 III 1945 r. za- stąpiony przez prof. Wiktora Wąsika) – Wydział Matematyczno-Przyrodniczy – prof. Marian Grotowski – Wydział Pedagogiczny – prof. Stefan Truchim – Wydział Prawno-Ekonomiczny – prof. Artur Żabicki – Studium Pracy Kulturalno-Oświatowej – prof. Helena Radlińska W dniu 27 III 1945 r. T. Vieweger przedstawił Ministerstwu Oświaty skład pra- cowników naukowych i dydaktycznych w nowej uczelni o nazwie: „Państwowy Uniwersytet w Łodzi – Wolna Wszechnica Polska”19. S. Truchim zatrudniony na stanowisku profesora zwyczajnego historii i orga- nizacji szkolnictwa rozpoczął systematyczne wykłady od 23 III 1945 r. 20 Jedno- cześnie T. Vieweger powierzył mu inne funkcje. Należały do nich: kuratorstwo Bratniej Pomocy i Koła Pedagogów, kierownictwo hotelu dla profesorów, prze- wodnictwo komisji mieszkaniowej, nadzór nad stołówką. Wszystkie te prace wy- konywał bezinteresownie. W dniu 22 V 1945 r. T. Vieweger zginął tragicznie w wypadku samochodowym. Od tej pory S. Truchim i grupa należąca do dawnego składu Wszechnicy stopniowo przestali decydować o rozwoju uniwersytetu. W dniu 24 V 1945 r. został podpisa- ny dekret o utworzeniu Uniwersytetu Łódzkiego21. Przewidywał on funkcjonowa- nie trzech wydziałów: – Humanistycznego (do niego wcielono Wydział Pedagogiczny) – Matematyczno-Przyrodniczego – Prawno-Ekonomicznego Dopiero od 27 VIII 1945 r. na mocy decyzji rektora UŁ, Tadeusza Kotarbińskie- go dołączono do uczelni wydziały: Lekarski, Farmaceutyczny, Stomatologii22. W ramach Wydziału Humanistycznego funkcjonowało 8 jednostek (Zakłady po- tem Katedry) reprezentujących pedagogikę i psychologię. S. Truchim był kierow- nikiem Zakładu Historii Szkolnictwa. Budował swój zakład od podstaw. Pomagała mu asystentka Eugenia Brysik (od 1952 r. Podgórska). Z wielkim trudem urządza- li lokal przydzielony im przy ulicy Narutowicza 31. Gromadzili niezbędny sprzęt, a przede wszystkim tworzyli warsztat pracy w postaci biblioteki. S. Truchim wraz ze swą asystentką przeprowadzał poszukiwania w łódzkich antykwariatach. W la- tach 1948-1949 E. Brysik przywoziła cenne prace źródłowe z Krakowa, z tamtej- szych antykwariatów23.

19 Tamże. 20 AUŁ, Sprawozdanie z pracy w okresie okupacji hitlerowskiej... . 21 Dziennik Ustaw RP nr 21, poz. 119, w dniu 11 VI 1945 22 Z. S. Dylik, dz. cyt., s. 84 23 E. Podgórska, Nauczyciele w moim życiu i wspomnieniach, [w:] Moja droga do kariery, ŁPN, Łódź 1997, s. 288-289. 127

W pierwszych latach działalności Zakładu Historii Szkolnictwa w jednostce tej pracowało kilku młodych asystentów. Oprócz wymienionej E. Brysik byli to: Ro- man Sysak24, Jadwiga Bednarek25, Katarzyna Hryniewska i Karol Kotłowski26. S. Truchim w pierwszych latach po wojnie prowadził wykłady z historii wy- chowania, których tematyka obejmowała czasy od starożytności do XIX w.27 Wiele wykładów miało charakter monografi czny. Szczególną rolę wśród zajęć dydaktycz- nych odgrywały seminaria magisterskie z historii szkolnictwa. W latach 1945-1948 w pracach magisterskich przygotowywanych pod kierunkiem S. Truchima domino- wała tematyka stosunku okupanta niemieckiego do polskiej szkoły oraz zagadnie- nia tajnego nauczania28. Dla potrzeb badawczych sporządzono na seminarium dwie ankiety. Pierwsza dotyczyła strat spowodowanych przez okupanta niemieckiego w szkolnictwie polskim, a druga miała pomóc zbadać tajne nauczanie w okresie okupacji. Pokaźną liczbę studentów pedagogiki, którzy przygotowywali prace w tym za- kresie, stanowiły osoby urodzone w latach 1900-191029. Częstokroć studenci ci z ramienia podziemnych władz oświatowych byli w okresie II wojny światowej organizatorami tajnego nauczania. Znali więc dobrze fakty i zdarzenia z tamtych lat. Wielu magistrantów S. Truchima było wcześniej studentami Wolnej Wszechni- cy Polskiej. W okresie 1945-1952 pod kierunkiem S. Truchima powstało 170 prac magisterskich30. Oprócz problematyki związanej z okresem okupacji hitlerowskiej część prac stanowiły monografi e szkół oraz opracowania dotyczące reform Komi- sji Edukacji Narodowej. Stopniowo pojawiała się problematyka oświatowa z okre- su zaborów. S. Truchim prowadził również konwersatorium dla doktorantów. Uczył ich tech- niki pracy naukowej i zwracał uwagę na rzetelną wiedzę historyczną, którą powinni posiadać. Za jego poradą E. Brysik rozpoczęła studia w zakresie historii na Wydzia- le Humanistycznym UŁ. Zaliczyła cały kurs i uzyskała absolutorium w 1948 r.31

24 AUŁ, Uniwersytet Łódzki. Wydział Humanistyczny, A-45, Sprawozdanie z pracy Zakładu Historii Szkol- nictwa z 20 VII 1946 r. 25 Tamże, A-48, Sprawozdanie z pracy Zakładu Historii Szkolnictwa 1946/47. 26 Tamże, A-52, Kwestionariusz Zakładu i pomocniczych sił naukowych z dn. 1 X 1947 r. 27 Uniwersytet Łódzki. Spis osobowy i spis wykładów, Łódź 1946-1950. Tematyka wykładów prowadzonych przez S. Truchima w okresie istnienia Wydziału Humanistycznego była następująca: 1946/1947 – Szkolnictwo w dobie humanizmu, O studiach uniwersyteckich, Organizacja i ustawodawstwo szkolne, Historia wychowania; 1947/1948 - Organizacja i ustawodawstwo szkolne, Historia wychowania, Historia szkolnictwa w dobie Oświe- cenia; 1948/1949 – Staropolskie poglądy na wychowanie i szkołę, Historia szkolnictwa polskiego w XVIII w., Najnowsze ustawodawstwo szkolne; 1949/1950 – Komisja Edukacji Narodowej, Historia szkolnictwa w XIX w., Najnowsze ustawodawstwo szkolne w Polsce. 28 E. Podgórska, W. Leżańska, E. Witkowska, Bibliografi a prac Stefana Truchima oraz wykaz kierowanych przez niego rozpraw doktorskich i magisterskich z lat 1945-1967, Acta Universitatis Lodziensis, Nauki humani- styczno-społeczne, seria I, z. 13, 1977, s. 149-169. 29 Archiwum Wydziału Filozofi czno-Historycznego UŁ, Egzaminy magisterskie na Wydziale Humanistycz- nym UŁ, cz. I, nr 1-112; cz. 2, nr 113-208; cz. III, nr 208-1004. 30 E. Podgórska, W. Leżańska, E. Witkowska, dz. cyt., s. 156-164. 31 E. Podgórska, Nauczyciele w moim życiu..., s. 288. 128

W sprawie przygotowania badaczy historii wychowania i oświaty Truchim wypowiedział się wyraziście w liście do Łukasza Kurdybachy. Pisał on: „wie- rzę i najgłębiej jestem przekonany, że naukowego pracownika w zakresie histo- rii szkolnictwa Wydział Pedagogiczny nie wykształci”32. Jego zdaniem historyków wychowania należy kształcić na wydziałach historycznych. Dla doktorantów S.Truchim był nauczycielem przez swą twórczość naukową. „Jego prace naukowe były w pełni udokumentowane, bardzo osobiste i samodziel- ne. Nie korzystał z dorobku i merytorycznej pomocy swoich asystentów. To on dzielił się swoimi przemyśleniami i ilością oraz jakością zdobytych źródeł”33. W 1950 r. asystentka S. Truchima, E. Brysik ukończyła pracę doktorską na te- mat: „Sejm Galicyjski a oświata ludowa w latach 1861-1895”. Została powołana na stanowisko adiunkta w Katedrze Historii Szkolnictwa34. Pracę doktorską obro- nił też w 1952 r. Kazimierz Sporny. W pierwszych latach po II wojnie światowej S. Truchim poświęcił wiele czasu organizacji życia naukowego w UŁ i kształceniu studentów. Niemniej ważny był dla niego udział w tworzeniu planów badawczych uwzględniających nowe położenie nauki polskiej. Podczas VII Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich we Wrocławiu w 1948 r. S. Truchim zaprezentował referat na temat: „Postulaty w zakresie organi- zacji badań historii szkolnictwa i wychowania w Polsce”35. W pierwszej kolejności zwrócił uwagę na przygotowanie przepisów dotyczących inwentaryzacji materia- łów w bibliotekach i archiwach państwowych, kościelnych, zakonnych, prywat- nych. Następnie przedstawił propozycję dotyczącą publikacji źródeł. Wśród nich wyodrębnił dwie grupy. Pierwszą stanowiły publikacje z zakresu ustawodawstwa szkolnego, programów nauczania, instrukcji wychowawczych, sprawozdań wizy- tacyjnych, wspomnień i pamiętników. Do drugiej grupy zaliczył dzieła klasyków pedagogiki. Następnym ważnym zadaniem stojącym przed badaczami było według S. Tru- chima przygotowania bibliografi i pedagogicznej oraz prac biografi cznych teorety- ków pedagogiki i oryginalnych praktyków. Nawiązując do badań prowadzonych na UŁ mówił o potrzebie ustalenia w skali ogólnopolskiej strat powstałych w naszym szkolnictwie w okresie II wojny światowej oraz o podjęciu szeroko zakrojonych ba- dań nad tajnym nauczaniem. Wysunął postulat, aby powołać specjalne towarzystwo do badań nad historią wychowania i szkolnictwa w Polsce. Jego zdaniem: „Na- ukowe Towarzystwo Pedagogiczne zawsze będzie zwracało uwagę przede wszyst- kim na postulaty z zakresu pedagogiki i dydaktyki, na ostatnim miejscu dopiero uwzględniając historię wychowania”36.

32 J. Miąso, Pracownia Dziejów Oświaty Polskiej Akademii Nauk (1953-1974), „Rozprawy z Dziejów Oświa- ty” t. 40, 2000, s. 119-120. 33 E. Podgórska, Nauczyciele w moim życiu..., s. 290. 34 AUŁ, Akta osobowe Eugenii Podgórskiej, nr 13070, Ankieta personalna E. Podgórskiej. 35 S. Truchim, Postulaty w zakresie organizacji badań historii szkolnictwa i wychowania w Polsce [w:] Pa- miętnik VII Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich we Wrocławiu 19-22 września 1948, Warszawa 1948, s. 80-82. 36 Tamże, s. 82. 129

S. Truchim doceniał rolę regionalnych towarzystw naukowych. Ważną rolę w inicjowaniu i popieraniu pracy badawczej łódzkich uczonych odgrywało To- warzystwo Przyjaciół Nauk w Łodzi. Rozpoczęło ono działalność 19 XI 1936 r.37 W okresie II wojny światowej Towarzystwo zawiesiło działalność. Wznowiło ją w marcu 1945 r. W reaktywowanym Towarzystwie rozpoczął działalność S. Tru- chim. Gdy w czerwcu 1945 r. ukonstytuowały się sekcje, znalazł się w ich władzach. W Sekcji II. Nauk Humanistycznych był wiceprzewodniczącym (przewodniczący Henryk Ułaszyn)38. Następnie wszedł w skład Komisji Statutowej ds. Opracowania Nowego Statutu Towarzystwa Naukowego. Działała ona od 1 II do 3 III 1946 r.39 S. Truchim był redaktorem nowego statutu Towarzystwa40. Przez cały okres pracy w UŁ łączył swą aktywność badawczą z realizacją zadań Łódzkiego Towarzystwa Naukowego. W pierwszych latach istnienia UŁ S. Truchim popularyzował wyniki badań łódz- kich naukowców tworząc w „Głosie Robotniczym” specjalny dział poświęcony ich osiągnięciom. W czasopiśmie ściśle związanym z UŁ, jakim była „Myśl Współcze- sna”, zamieszczał recenzje naukowe prac historycznych i pedagogicznych. Na początku lat 50. XX w. S. Truchim w swej pracy naukowej nawiązywał do wcześniej rozpoczętych badań dotyczących wychowania antycznego. Zbierał ma- teriały źródłowe na temat: „Historia wychowania od Etrusków do XII w.”. Ma- teriały te sprowadzał z bibliotek z Paryża, Uppsali i Wiednia41. Objął badaniami pierwsze czasopisma pedagogiczne w Polsce i zainteresował się działalnością pe- dagogiczną Ewarysta Estkowskiego. Nadal analizował materiały źródłowe doty- czące Komisji Edukacji Naukowej. Na wiosnę 1951 r. Komisja do Dziejów Oświaty i Szkolnictwa w Polsce Pol- skiej Akademii Umiejętności zaprosiła S. Truchima do udziału w swych pracach42. Po likwidacji PAU (ostatnie posiedzenie odbyło się 20 XII 1952 r.) instytucją, któ- ra zgromadziła liczne grono historyków wychowania stała się Pracownia Dziejów Oświaty PAN utworzona 19 V 1953 r.43 Wśród współpracowników Pracowni zna- lazł się S. Truchim44. Uniwersytet Łódzki przez pierwsze lata istnienia przeżywał okres rozkwitu. W ocenie historyków „rektor T. Kotarbiński starał się, aby uczelnia miała postępo- wy liberalny charakter, dbał o wysoki poziom pracy naukowej i dydaktycznej, zaś nadrzędną zasadą była autonomia badania i kształcenia oraz nierozerwalny związek tych dwóch obszarów funkcjonowania uczelni”45.

37 J. Kuciński, Łódzkie Towarzystwo Naukowe w latach 1936-1996, cz. 1, Studia, ŁTN, Łódź 1996, s. 44. 38 Tamże, s. 56. 39 Tamże. 40 Tamże, s. 67. 41 AUŁ, UŁ Wydział Humanistyczny, A-49, Sprawozdanie z czynności Katedry Historii Szkolnictwa w roku akademickim 1950/51. 42 AUŁ, Akta osobowe S. Truchima, nr 419, Pismo PAU nr 328/51, wydano w Krakowie 21 IV 1951 r. 43 J. Miąso, dz. cyt. 44 W. Szulakiewicz, Historia oświaty i wychowania w Polsce 1944-1956, Kraków 2006, s. 80. 45 J. Kita, S. Pytlas, dz. cyt., s. 20 130

Na przełomie lat 40. i 50. minionego stulecie Uczelnię dotknął kryzys. Najpierw nastąpiły zasadnicze zmiany w strukturze organizacyjnej46. Jesienią 1951 r. Wy- dział Humanistyczny podzielił się na trzy mniejsze: – Wydział Filozofi czno-Społeczny – Wydział Historyczny – Wydział Filologiczny Zarządzenie Ministerstwa spowodowało połączenie Wydziału Filozofi czno- Społecznego z Historycznym w wyniku czego powstał w 1952 r. Wydział Filozo- fi czno-Historyczny47. W jego ramach znalazły się katedry pedagogiki i psychologii. Ich działalność była stopniowo marginalizowana. Najpierw kierownik Katedry Historii Pedagogiki – prof. Sergiusz Hessen, badacz i myśliciel europejskiej sławy, utracił moż- liwość wykładania pedagogiki fi lozofi cznej. W ostatnim półroczu życia powierzono mu w UŁ nauczanie języka rosyjskiego. Zmarł nagle w dniu 2 VI 1950 r.48 Następnie władze przystąpiły do likwidacji Katedry Pedagogiki Społecznej. Odesłano na urlop wybitną uczoną, Helenę Radlińską. Zwolniono jej asystentów: Aleksandra Kamińskiego i Irenę Lepalczyk.49 Do Warszawy przenieśli się młodzi adiunkci: Wincenty Okoń i Tadeusz Wróbel.50 W roku akademickim 1951/52 za- wieszono rekrutację na nauki społeczne. Na wiosnę 1952 r. zapadła ostateczna decyzja dotycząca katedr pedagogicznych w UŁ. Istniejące katedry wraz z działającymi w ich ramach zakładami naukowymi połączono i stworzono jednostkę pod nazwą „Katedra Pedagogiki” (z połączonym z nią zakładem naukowym)51. Do roku akademickiego 1955/56 Katedra ta działają- ca w ramach Wydziału Filozofi czno-Historycznego UŁ nie miała kierownika (va- cat). Dopiero w roku akademickim 1956/57 na stanowisko to mianowano zastępcę profesora, dr Mariana Glutha52. S. Truchim znalazł się w szczególnie niekorzystnej sytuacji. Jak wynika z dokumen- tów zgromadzonych w Archiwum UŁ, władze uczelni poczynając od 1946 r. kilkakrot- nie zwracały się do władz resortowych w Warszawie z wnioskiem o nominację S. Tru- chima na stanowisko profesora zwyczajnego. Przez okres dziesięciu lat Truchim nie otrzymał tej nominacji. Był zatrudniony w UŁ jako profesor kontraktowy.

46 W dniu 1 stycznia 1950 r. wyłączone zostały z UŁ wydziały: lekarski i farmaceutyczny tworząc Akademię Medyczną. 47 „Monitor Polski” 2 III 1952, nr A-18, poz. 221. 48 S. Sztobryn, Filozofi a wychowania Sergiusza Hessena, Łódź 1994, s. 182. 49 Sylwetki łódzkich uczonych. Profesor Irena Lepalczyk, red. E. Marynowicz-Hetka, J. Piekarski, z. 35, ŁTN, Łódź 1996, s. 8. 50 B. Baranowski, K. Baranowski, Trudne lata UŁ (1949-1956), Łódź 1990, s. 61-62. 51 „Monitor Polski” 23 V 1952, nr A-43. 52 Marian Gluth (1902-1958) w okresie międzywojennym studiował na UJ polonistykę, a potem pedagogikę. Uzy- skał stopień doktora fi lozofi i z zakresu pedagogiki na podstawie pracy p.t. „Socjologiczne podstawy i etyczno-religijne orientacje „Dydaktyki” O. Willmanna”. Najpierw pracował w szkołach średnich (Kraków, Częstochowa). W 1930 r. powierzono mu wykłady na Studium Pedagogicznym UJ i kierownictwo w przeszkoleniu praktycznym słuchaczy pe- dagogiki. Został też członkiem Państwowej Komisji Egzaminacyjnej dla nauczycieli szkół średnich. W kwietniu 1945 r. T. Vieweger zaprosił go do Łodzi. Po powstaniu UŁ otrzymał stanowisko adiunkta UŁ. Od 1946 r. był dyrektorem Kursu Przygotowawczego na wyższe uczelnie, a od 1947 Roku Wstępnego UŁ. W 1948/49 otrzymał funkcję zastępcy profesora i kierownika Zakładu Pedagogiki i Organizacji Szkolnictwa. Kierował jednostką do czasu jej likwidacji. 131

W roku 1954 Rektor UŁ i władze Wydziału Filozofi czno-Historycznego zwró- ciły się do profesorów: Stanisława Tynca i Henryka Jabłońskiego z prośbą o oce- nę dorobku naukowego S. Truchima. Obaj uczeni pozytywnie ocenili twórczość S. Truchima. Stwierdzili, że zasługuje on na tytuł profesora zwyczajnego53. W cza- sie, gdy Centralna Komisja Kwalifi kacyjna w Sekcji Nauk Społecznych rozpatry- wała wniosek w sprawie nadania S. Truchimowi tytułu naukowego, pojawiły się zarzuty związane z jego pracą w Ministerstwie WR i OP w 1939 r. Truchim został oskarżony o współpracę z Niemcami. Na wniosek Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego została w UŁ powołana ko- misja do zbadania obywatelskiej postawy S. Truchima podczas okupacji. Przewod- niczącym komisji był rektor UŁ – prof. Adam Szpunar, a członkami profesorowie: Stanisław Zajączkowski i Jan Szczepański. Komisja przesłuchała światków i zba- dała akta związane ze sprawą. Obszerne i szczegółowe wyjaśnienia złożył S. Tru- chim popierając je licznymi dokumentami. W protokole z posiedzenia Komisji UŁ na zakończenie odnotowano: „Postawa prof. S. Truchima była w czasie okupacji w pełni patriotyczna. Komisja stwierdza, że niewyjaśnianie tych zarzutów przez tyle lat i wstrzymanie nominacji jest ciężką krzywdą dla prof. Truchima”54. Ostatecznie w dn. 24 I 1957 na mocy uchwały CKK dla Pracowników Nauki przyznano S. Truchimowi tytuł prof. nadzwyczajnego55. Mając status samodzielne- go pracownika nauki Truchim na posiedzeniu Rady Wydziału Filozofi czno-Histo- rycznego UŁ w marcu 1957 r. uzasadnił konieczność utworzenia Katedry Historii Wychowania i Oświaty. Członkowie Rady Wydziału zaakceptowali ten wniosek56. Niebawem na Wydziale zatwierdzony został nowy podział katedr. S. Truchim od 1 IX 1957 r. został kierownikiem Katedry Historii Wychowania i Oświaty57. W Katedrze Historii Wychowania i Oświaty obok prof. Truchima nadal praco- wała E. Podgórska. W 1959 r. została ona mianowana docentem. W tym samym czasie do pracy w Katedrze została przyjęta mgr Maria Zygadlewicz. Była ona uczennicą S. Truchima. Pod jego kierunkiem napisała pracę magisterską w 1948 r. Następnie pracowała w szkolnictwie. Przede wszystkim zdobywała doświadczenie w Państwowej Wyższej Szkole Pedagogicznej w Łodzi58. Jako kierownik Katedry Historii Wychowania i Oświaty S. Truchim prowadził seminarium z historii wychowania oraz wykłady monografi czne o następującej pro- blematyce: szkolnictwo i teorie pedagogiczne Odrodzenia (1957/58), polskie szkol- nictwo w Wielkim Księstwie Poznańskim (1958/59, 1961/62, 1962/63), Szkoły re- alne w Polsce w XIX wieku (1959/60), szkolnictwo greckie w epoce hellenistycz- nej (1960/61), szkolnictwo i wychowanie w okresie racjonalizmu (1965/66).

53 AUŁ, Akta osobowe S. Truchima, nr 419, Opinia H. Jabłońskiego i S. Tynca z czerwca 1954 r. 54 Tamże, Protokół posiedzenia Komisji UŁ z dnia 27 X 1956 r.; Pismo od Rektora UŁ A. Szpunara do Mini- sterstwa Szkolnictwa Wyższego. Departament Studiów Uniwersyteckich w Warszawie z dn. 29.XI 1956. 55 Tamże, Centralna Komisja Kwalifi kacyjna dla Pracowników Nauki, CK-I2c/b/31/56/7. 56 Tamże, Wyciąg z protokołu nr 10 z posiedzenia Rady Wydziału Filozofi czno-Historycznego UŁ z dnia 7 III 1957. 57 Tamże, Pismo Rektora A. Szpunara do S. Truchima z dn. 2 XI 1957 r.; Dziennik Urzędowy Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego nr 9 z 1957, poz. 43, § 12. 58 Tamże, Akta osobowe Marii Zygadlewicz, nr 5173, Życiorys. 132

W latach 50. XX w. po zawieszeniu rekrutacji na pedagogikę S. Truchim pro- wadził seminaria magisterskie dla studentów historii. Sytuacja ta utrzymała się po reaktywacji pedagogiki. W latach 60. XX w. przede wszystkim słuchacze histo- rii byli magistrantami S. Truchima. Spośród nich wybrany został Władysław Ma- ria Grabski, który rozpoczął pracę w Katedrze w 1962 r. W. M. Grabski studia od- był na Wydziale Filozofi czno-Historycznym UŁ w latach 1956-1961. W czasie ich trwania był członkiem założycielem Studenckiego Koła Historyków. Często repre- zentował młodych łódzkich historyków na seminariach i zjazdach ogólnopolskich. Wygłaszał referaty, których tematyka w znacznej części dotyczyła przemian oświa- towych w Polsce w XVIII w. Pod kierunkiem prof. S. Truchima W. M. Grabski na- pisał pracę magisterską na temat: „Antoni Wiśniewski – pijar i jego miejsce w roz- woju nauk ścisłych”. Egzamin magisterski złożył 6 VI 1961 r.59 W latach 1961-1967 Truchim był promotorem ośmiu doktorantów.60 Spośród nich troje znalazło zatrudnienie jako adiunkci na Wydziale Filozofi czno-Historycz- nym UŁ. Byli to: M. Zygadlewicz, W. Zwolska, W. M. Grabski. Pozostali podjęli pracę w polskich wyższych uczelniach lub w administracji oświatowej. S. Truchim stał się również recenzentem wielu prac habilitacyjnych z historii wychowania i oświaty. Przewody habilitacyjne na UŁ mieli przeprowadzone Jan Wiktor i Teo- dor Musioł. Ważnym faktem w życiorysie naukowym S. Truchima stało się miano- wanie go profesorem zwyczajnym. Miało to miejsce w 1963 r.61 W okresie ostatnich dziesięciu lat pracy S. Truchima w UŁ zaobserwować moż- na było przede wszystkim kontynuowanie poprzednich wątków badań w zakresie historii oświaty i wychowania. Świadczą o tym zarówno małe formy jego pisar- stwa historycznego – artykuły, recenzje, jak też obszerne monografi e. Do tej dru- giej grupy należały trzy prace: „Ewaryst Estkowski. Zarys monografi i” – 1959 r., „Współpraca polsko-rosyjska nad organizacją szkolnictwa rosyjskiego w począt- kach XIX w.” – 1960 r. „Historia szkolnictwa i oświaty polskiej w Wielkim Księstwie Poznańskim 1815-1915” – 1967-1968. Monografi e te spotkały się z pozytywnymi ocenami badaczy historii oświaty i wychowania. Docenione zostało bogactwo przedstawionych faktów i celność wy- ciągniętych z nich wniosków. Prace cieszyły się zainteresowaniem nie tylko w kra- ju. Problematyka opracowania dotyczącego współpracy polsko-rosyjskiej w dzie- dzinie organizacji szkolnictwa spotkała się z uznaniem w kręgach specjalistów w Paryżu, Londynie i Moskwie62. Należąc do Rady Naukowej Pracowni Dziejów Oświaty PAN S. Truchim uczestniczył w przygotowaniu podręcznika akademickiego prezentującego wiedzę z historii wychowania i oświaty. Opracował kilka rozdziałów tego podręcznika63. S. Truchim zajął się także problematyką metodologii historii wychowania. W okre-

59 Tamże, Akta osobowe Władysława Marii Grabskiego, nr 5876, Życiorys. 60 E. Podgórska, W. Leżańska, E. Witkowska, Bibliografi a..., s. 155 61 AUŁ, Akta osobowe S. Truchima, nr 419, Pismo Przewodniczącego Rady Państwa PRL z dn. 6 VI 1963 r. 62 W. M. Grabski, Stefan Truchim (8 IX 1896-20 VIII 1967), „Kwartalnik Historyczny”, t. LXXV, 1968, nr 1, s. 262 63 Historia wychowania, red. Ł. Kurdybacha, t. II, Warszawa 1968. 133 sie międzywojennym uczony dowodził, że należy prowadzić odrębne badania w za- kresie doktryn pedagogicznych i historii szkolnictwa64. Stanowisko to uległo zmia- nie po II wojnie światowej. Po 1945 r. wielokrotnie w kręgach osób zajmujących się historią wychowania pojawiała się kwestia miejsca tej dziedziny wśród nauk historycznych i pedago- gicznych, powracał problem samodzielności badań historii wychowania i jej roli usługowej w stosunku do pedagogiki i innych nauk humanistycznych. S. Truchim sprecyzował swe stanowisko w powyższych kwestiach i zaprezentował je na sesji zorganizowanej w Łodzi w 1964 r. W kwietniu 1964 r. doszło do spotkania przedstawicieli dwóch środowisk uni- wersyteckich – łódzkiego i poznańskiego. Historycy wychowania w osobach prof. dra Stefana Truchima i doc. dra Stanisława Michalskiego wygłosili referaty doty- czące metodologii historii wychowania, które stały się zaczynem do dyskusji i wy- miany poglądów na ten temat. W dyskusji uczestniczyli wszyscy pracownicy Katedry Historii Wychowania i Oświaty UŁ oraz reprezentanci łódzkiego środowiska historycznego – Franci- szek Bronowski, Józef Dutkiewicz, Andrzej Feliks Grabski, Halina Kapessowa, Marian Henryk Serejski. Środowisko naukowców z Poznania prezentowali: Stani- sław Michalski, Zofi a Pawłowska, Stanisław Szajek, Jerzy Topolski. W swym re- feracie S. Truchim stwierdził, że zakres historii wychowania obejmuje trzy działy: historię szkolnictwa, historię doktryn pedagogicznych i historię oświaty. Historia wychowania winna być traktowana jako nauka samodzielna. Jako nauka ściśle hi- storyczna musi z konieczności preferować metodologię badań historycznych. Inte- gralne badanie zjawisk i faktów historycznych powoduje jednak, że uwzględniane są metody badawcze innych nauk. Historyk wychowania powinien znać i stosować metody badawcze nauk fi lozofi cznych, socjologicznych, politycznych i statystycz- nych65. Metodologiczne stwierdzenia S. Truchima nie straciły na aktualności. Moż- na to zauważyć przy próbie charakterystyki warsztatu naukowego współczesnych polskich badaczy. Stefan Truchim zaistniał jako wybitny znawca historii wychowania i oświaty, organizator życia naukowego oraz wychowawca młodego pokolenia historyków wychowania i pedagogiki. Odchodząc w 1966 r. na emeryturę pozostawił w Ka- tedrze Historii Wychowania i Oświaty UŁ godnych sobie następców. Kierownic- two Katedry objęła wówczas doc. dr E. Podgórska. W Katedrze zatrudnieni byli: dr W. M. Grabski, dr M. Zygadlewicz, a od 1968 r. rozpoczął pracę jako asystent mgr Tadeusz Jałmużna.

64 S. Truchim, Historia doktryn pedagogicznych a historia szkolnictwa, [w:] Szkice z historii wychowania, Warszawa 1935, s. 1-12. 65 S. Truchim, Z zagadnień metodologicznych historii wychowania i oświaty, [w:] Z zagadnień metodologicz- nych historii wychowania. Sprawozdanie z sympozjonum Katedry Historii Wychowania i Oświaty UŁ i Katedry Pedagogiki Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu, Łódź 1965, s. 9. 134

Ewa Witkowska-Urban, The Participation of Stefan Truchim in Creation and Development of Łódź Academic Center

Stefan Truchim (1896-1967) graduated from the Jagiellonian University in Cracow. Then he worked as a high school teacher in Poznan. Since 1930 he united with the Polish Independent University (department of Lodz). He lectured on history of educational system at the Pedagogical Faculty whereafter also he carried on the seminars and monographic lectures. In 1933 he became an assistant professor. In the years 1930’ the main stream of his research has shaped; it was concerning the educational system and culture in the epoque of antique and the epoque of educa- tional reforms in Poland in XVIII century. During the II World War S. Truchim carried on the secret classes given at the PIU (Polish Independent University). After the year 1945 he settled in Lodz. He was a co-originator of the University of Lodz, the Pedagogical Faculty (he was a dean of this Faculty) and of the Unit of History of Educa- tion. He promoted several hundred of Masters of Art (MA), he achieved triumphs training the new generation of academic personnel. After obtaining the professor title in 1957 he became the head master of the Department of History of Upbringing and Education. In his scientifi c research he kept on continuing his previous interests. In the years 1960’ he initiated the meetings of Lodz’s and Poznan’s academic circles. 135

DROBNE PRACE I MATERIAŁY

Alicja Szymczakowa (Łódź)

ŚREDNIOWIECZNA KSIĘGA WÓJTOWSKO-RADZIECKA ŁODZI.

Po działalności sądów wójta i rady miejskiej Łodzi zachowało się 6 ksiąg prze- chowywanych w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie z lat 1471-17941. Księgi te zostały opisane przez ks. Stanisława Muznerowskiego w 1922 r. i ponow- nie przez Józefa Siemieńskiego w 1928 r., który już wówczas apelował o ich peł- ną edycję. Autorzy skupili się głównie na pobieżnej analizie, dokonując rejestracji zakresu chronologicznego poszczególnych ksiąg oraz ich stanu zachowania. Głęb- szą znajomość ksiąg miejskich posiadł Andrzej Zand, jedyny chyba z autorów pi- szących o Łodzi, który do tej pory przeczytał je w całości2. Kolejni badacze podej- mujący problematykę średniowiecznych dziejów miasta na ogół powoływali się na jego ustalenia, ewentualnie podejmując z nim polemikę, ale z perspektywy wiedzy ogólnej dotyczącej miejskiej problematyki. Badania nad dziejami miast, które roz- winęły się po drugiej wojnie światowej, cieszą się do tej pory wielkim powodze- niem, choć nadal wywołują dyskusję, bowiem mimo upływu lat i pojawienia się kolejnych już pokoleń badaczy nie dopracowano się np. jednorodnego schematu dla licznie powstających monografi i miast, których poziom jest mocno zróżnico- wany, zwłaszcza że często podejmują się takiego zadania amatorzy historii. Księgi miejskie są głównym źródłem do badania dziejów miast, toteż jeśli chcemy powie- dzieć coś nowego o przeszłości Łodzi i losach jej mieszkańców nie sposób ich po- minąć. Obecnie zachowana księga nr 1 z lat 1470-1542 liczy 82 karty. Znajduje się

1 Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie. Przewodnik po zespołach. Cz. 1: Archiwa dawnej Rzeczypo- spolitej, wyd. 2, red. J. Karwasińska, Warszawa 1975, s. 256. 2 S. Muznerowski, Przyczynki do monografi i Łodzi, Łódź 1922; J. Siemieński, Księgi miejskie dawnej Łodzi, „Rocznik Łódzki” 1928 [wyd. 1929], t. I, s. 54-62; A. Zand, Łódź rolnicza 1332-1793. Studium historyczne o to- pografi i, stanie gospodarczym, organizacji prawnej i kulturze Łodzi, „Rocznik Łódzki” 1929-1930 [wyd. 1931], t. II, s. 53-222. 136 w niej 329 zapisek, z tego 126 z XV w.3 Treścią zapisek są transakcje kupna-sprze- daży (161), zastawy (55), zamiany dóbr (14), ugody w sprawie działów majątko- wych (25), zapisy majątkowe dla żon/mężów, dzieci i dalszych krewnych, dożywo- cia (21), zapisy posagowo-wienne (12), zrzeczenia praw do majątku (4), urzędowe poświadczenia fi nalnych wypłat z tytułu zadłużenia, pokwitowania (12). Do księgi wciągnięto także testamenty lub wzmianki o nich (7) oraz legaty na kościół para- fi alny w Łodzi (3). Wartość transakcji nie przekraczała 10 grzywien. Wartość ba- dawcza zachowanych ksiąg sądowych sądu łączonego Łodzi jest nie do przecenie- nia, już choćby z powodu braku serii ksiąg miejskich znanych z wielu innych miast, takich jak księgi przyjęć do prawa miejskiego, rachunków miejskich, protokołów obrad rady itd.4 Księgi mogą także budzić zainteresowanie jako wytwór kancelarii i wiele po- wiedzieć o funkcjonowaniu organów samorządowych i właścicielskich w mieście. Ten właśnie aspekt będzie przedmiotem tych kilku uwag dotyczących najstarszej księgi miejskiej. Jak wiadomo Łódź otrzymała przywilej lokacyjny w 1423 r., choć właściciel - biskup i kapituła włocławska - zamiar taki podjęli już w 1414 r. wystawiając dla mieszczan dokument z korzystnymi dla osadników warunkami. Przywilej z 1423 r., odnowiony w 1433 r., zawiera standardowe rozwiązania dotyczące uprawnień wój- ta, w tym jego zadań sądowych. W dużych miastach, które już przed lokacją speł- niały kryteria miejskości, data lokacji jest często zbieżna z datą powołania władz samorządowych i założenia kancelarii dla obsługi różnorodnych zadań związanych z zarządzaniem miastem, fi nansami, sądownictwem5. Sąd łódzki, przed którym za- twierdzano transakcje odnotowane w księdze, nazywany jest iudicium bannitum (sąd gajony). Termin ten stosowano do sądów prawa niemieckiego dla miast i wsi odbywających się w stałym terminie. Tylko raz określono posiedzenie jako odby- wające się in magno iudicio banitho, co oznaczało rok wielki gajony (28 I 1507). Sąd ten nie różni się ani składem ani rodzajem spraw od innych sądów odbywają- cych się w mieście6. W Łodzi utworzono sąd łączony, w skład którego wchodzi- li przedstawiciele obu porządków miejskich: rady i ławy (wójt, burmistrz, rajcy i ławnicy). Z kolejności w nagłówkach nie można wyciągać zbyt daleko idących wniosków co do relacji obu władz: wójtowskiej i burmistrzowskiej. W latach dzie-

3 W liczbie tej znajdują się też zapiski, których treści ze względu na zniszczenie kart oraz znaczne przekre- ślenia lub zamazania nie można odczytać. Wyjątkowo zupełnie znalazły się w niej zapisy innej treści. W 1479 r. Maciej, mieszczanin ze Zgierza, upomniał się o zaległe 2 grzywny od Stanisława Mazura z Łodzi, z których opłatą ów ociągał się, a należne mu były z tytułu zabójstwa jego brata. Maciej zgodził się na przedłużenie terminu płat- ności oraz rozłożenie jej na 2 raty i już w tym zapisie przeznaczył wymienioną kwotę na kościół w Łodzi, przerzu- cając tym samym na ówczesnego plebana Mikołaja ściągnięcie tej sumy. Zatem nie jest to sprawa karna. Proces o zabójstwo musiał toczyć się przed innym forum, na którym też zapadł wyrok. Sprawy o głowę zastrzegał sobie właściciel, zatem zarówno ta, jak i inne sprawy karne, znajdowały się zapewne w niezachowanej dokumentacji prowadzonej przez właściciela lub jego urzędników. 4 J. Łosowski, Kancelarie miast szlacheckich województwa lubelskiego od XV do XVIII wieku, Lublin 1997, s. 76 i n. 5 B. Wyrozumska, Kancelaria miasta Krakowa w średniowieczu, Kraków 1995, s. 19. 6 Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie [dalej: AGAD], Akta wójtowskie i radzieckie miasta Łodzi [WiRŁ], ks.1, k. 31v. 137 więćdziesiątych na pierwszym miejscu wymienia się burmistrza i 4 rajców, następ- nie dopiero wójta i 3 ławników. W istocie jednak o kolejności decydował autorytet osoby sprawującej dany urząd, wynikający z majątku, pozycji społecznej i wieku. Wieloletni burmistrz Jan Dąbrowski, pełniący ten urząd niemal do śmierci, zawsze występował przed wójtami. Wysoką pozycję społeczną zapewniało mu szlacheckie pochodzenie, funkcja rządcy wykonywana z ramienia właściciela (1484), a nawet połączenie na krótko funkcji burmistrza i wójta (landwójta?) w 1495 r.7 Gdy bur- mistrzem został jego syn Wawrzyniec z racji wieku znalazł się w mniej korzyst- nej sytuacji i wymieniano go za wójtami Pełkami. Natomiast podczas nieobecności wójta na pierwsze miejsce wysuwał się młody Dąbrowski z rajcami8. Jeśli po roku 1527 przechyla się pierwszeństwo w nagłówkach na rzecz burmistrza to głównie z tej przyczyny, że ówczesny wójt łódzki Tomasz, który nabył część wójtostwa łódzkiego wskutek małżeństwa z jedyną spadkobierczynią wójta Stanisława, był jednocześnie wójtem Pabianic i rzadko bywał w Łodzi. Śmierć wójta Stanisława w 1495 r. była też główną przyczyną powołania landwójta, zwanego też sołtysem lub wicewójtem, który - nominowany spośród mieszczan, byłych rajców lub ław- ników - reprezentował interesy Tomasza. W sądach zasiadał obok wójta z rodziny Pełków, właścicieli drugiej części wójtostwa łódzkiego9. Składy sądów były różne: wójt z ławnikami i burmistrz z rajcami; tylko burmistrz z rajcami; burmistrz z raj- cami i ławnikami (bez wójta). Wpisy z roku 1512 zaczynają się zwrotem: hec acta sunt de consensu advocati coram preconsule Gregorio Wyszek et consulibus... et scabinis...10. Burmistrz musiał uzyskać zgodę wójta do samodzielnego odbycia są- dów, zatem sytuacja powyższa należała do wyjątkowych. Sądom na ogół przewod- niczył wójt łódzki. Tylko w przypadkach, gdy wójt sam stawał jako strona, prze- wodnictwo przejmował burmistrz. Bardzo rzadko sądy odbywały się z udziałem przedstawicieli właściciela mia- sta. W 1491 r. w sądach uczestniczył Wojciech starosta subkowski, dzierżawca klu- cza majątkowego biskupów włocławskich na Pomorzu11. W 1495 r. Jan Sarnowski, tenutariusz (niesułkowski? łódzki?), niewątpliwie reprezentował interes właścicie- la przewodnicząc sądowi, który zatwierdził ugodę w sprawie działu majątkowego spadkobierców wójta Stanisława. W 1513 r. starosta Mikołaj Parzniewski prze- wodniczył posiedzeniu, na którym wójt Maciej Pełka spłacił macierzyznę Stefano- wi Boroczykowi. Wojciech Nagórski starosta niesułkowski oraz Mikołaj Skotnic- ki wojski większy sieradzki oraz starosta niesułkowski i wolborski interweniowali

7 Tamże, k. 13v, 8 Tamże, k. 47. 9 Historia państwa i prawa Polski, t. I: do połowy XV wieku, red. J. Bardach, wyd. 2, Warszawa 1964, s. 276- 278; t. II: od połowy XV wieku do r. 1795, Warszawa 1966, s. 158. Landwójtowie łódzcy: 1495 Maciej Groch (rok wcześniej był ławnikiem), 1502-1510 Stanisław Chojeński (z przerwami); Wal; 1507-1514 Wawrzyniec Skrobat (z przerwami); 1509 Jakub Rychłosz - AGAD, WiRŁ, ks. 1, k. 20-20v, 31v-36, 40, 41, 71v, 74v, 75v. W Brzezinach landwójt (podwójci) występuje od 1419 r. i jest to urzędnik mianowany przez właściciela miasta - zob. T. Nowak, Brzeziny i okolice do schyłku XVI w., [w:] Brzeziny. Dzieje miasta do 1995 roku, red. K. Badziak, Łódź-Brzeziny 1997, s. 57. 10 AGAD, WiRŁ, ks. 1, k. 38v. 11 A. Tomczak, Kancelaria biskupów włocławskich w okresie księgi wpisów (XV-XVIII w.), Toruń 1964, s. 18. 138 w sprawie ugody majątkowej w 1527 r., gdzie znowu jedną ze stron był Mikołaj Pełka wójt łódzki. Wpisane do księgi ugody, kończące spory z udziałem wójtów, to efekty sądownictwa właściciela nad wójtami zgodnie z przywilejem lokacyjnym. W 1483 i 1484 r. sądy odbyły się w obecności rządcy łódzkiego, którym wów- czas był Jan Dąbrowski. Dwukrotnie - w 1507 i 1512 r. - zasiadał w sądzie faktor Zagajewski. Obie sprawy dotyczyły transakcji między mieszczanami, nie wyma- gały nadzoru właścicielskiego, jego udział miał zatem charakter grzecznościowy. Natomiast śladem apelacji mieszczki łódzkiej do starosty wolborskiego pozostaje mandat wystawiony w Wolborzu 15 III 1527 r. skierowany do burmistrza i rajców Łodzi, nakazujący przysądzenie ojcowizny Jadwidze Smarszewskiej12. Tylko raz w 1533 r. przywołano communitas civitatis lodzensis, która wspólnie z wójtem, bur- mistrzem, rajcami poręczyła za mieszczanina Stanisława Mroza wobec Mikołaja starosty niesułkowskiego, Pawła Radogoskiego i Leonarda Przanowskiego13. Trudno powiedzieć, czy były stałe terminy sądów w Łodzi, skoro w księdze w pełni datowanych, a zatem z podaniem dnia, miesiąca i roku, znajduje się za- ledwie 69 wpisów, i to głównie z pierwszej ćwierci XVI w.14 W ciągu roku naj- większą aktywność sąd wykazywał w miesiącach: czerwiec (12 wpisów), następnie kwiecień i grudzień (po 8). Poza tym jeszcze w maju (7) i listopadzie (6) miesz- czanie łódzcy nieco częściej angażowali urzędy. W literaturze przedmiotu zwraca się uwagę, że miesiącami najbardziej sprzyjającymi pracom kancelaryjnym w mia- stach były: styczeń, luty, listopad i grudzień, czyli miesiące zimowe, gdy miesz- czanie mieli czas wolny od prac polowych lub - z analogicznych powodów - czer- wiec, październik i listopad, z mniejszym natężeniem w styczniu i kwietniu. Oba zestawienia miesięcy największej aktywności urzędów miejskich nawiązują do ka- lendarza rolnego. Regulował on rytm pracy urzędów miejskich, bowiem większość mieszczan w małych miastach w Polsce, łącznie z rajcami i ławnikami, zajmowała się rolnictwem15. W Łodzi relatywnie dużo wpisów pochodzi z miesiąca sierpnia (9) zawsze w okolicy świąt: Petri ad vincula (1 VIII) oraz Assumptio Marie (15 VIII). Popularność drugiego z wymienionych świąt wynikała z połączenia posie- dzeń sądowych z uroczystościami kościelnymi, wezwanie maryjne nosił bowiem kościół parafi alny w Łodzi. Niewątpliwie rolniczy charakter miasta wpłynął rów- nież na stosunkowo częsty wybór niedzieli jako terminu sądowego. Na 69 datowa- nych wpisów aż 20 przypada na ten dzień tygodnia. W czerwcu chętnie wybierano niedziele: Pentecostes i Trinitas16. Trudno jednak mówić o jakichś prawidłowo-

12 AGAD, WiRŁ, ks. 1, k. 12v, 13v, 19, 20v, 28v-29, 38, 40, 44v-45, 74v. 13 Tamże, k. 79v. 14 Od pisarza krakowskiego już w XIV w. wymagano, by przy każdej transakcji zawartej przed sądem poda- wano dokładnie nie tylko treść, ale też datę dzienną i roczną oraz wymieniano imiennie wójta i ławników - zob. B. Wyrozumska, dz.cyt., s. 21. 15 H. Samsonowicz, Kultura miejska w Polsce późnego średniowiecza, „Kwartalnik Historyczny” 1983, R. 90, nr 4, s. 776; tenże, Z badań nad kancelarią małych miast w Polsce w XV wieku, „Miscellanea Historico- Archivistica” 1985, t. 1, s. 255; J. Łosowski, dz.cyt., s. 66-69. 16 J. Łaski, Liber benefi ciorum archidiecezji gnieźnieńskiej, wyd. J. Łukowski, t. II, Gniezno 1881, s. 381. Tylko raz sąd odbył się tego samego dnia - 15 VIII 1487 r.; z reguły zbierał się w którymś dniu tygodnia po święcie (AGAD, WiRŁ, ks. 1, k. 16, 43v, 45v, 64, 78v). 139

ściach. Sąd łączony zbierał się niewątpliwie w zależności od potrzeb, a te nie były zbyt obciążające dla urzędu. Najczęściej były 3 lub 4 posiedzenia w roku, na któ- rych zawierano od 1 do 4 transakcji. Wyjątkowo w 1523 r. sąd zebrał się 5 razy (24 II, 12 IV, 29 IV, 12 VII, 8 XI); rekordowo 6 razy w 1514 r. (23 IV, 8 V, 7 VI, 29 X, 10 XII, 17 XII). Data rozpoczęcia działalności władz miejskich Łodzi nie jest znana. Na pierw- szej karcie wspólnej księgi radziecko-wójtowskiej pierwszy wpis datowany jest na rok 1477 bez daty dziennej. Zapiska dotyczy rocznej pożyczki w wysokości 2 grzy- wien otrzymanej przez Stanisława od Macieja Brożynki pod zastaw domu. Pienią- dze te po zwrocie Brożynka powinien oddać plebanowi jako fundusz przeznaczony na zbawienie duszy jego zmarłego brata. Pisemny testament bezimiennego bra- ta Brożynki nie jest znany, najpewniej zeznano go ustnie w obecności świadków, w tym niewątpliwie plebana łódzkiego, który był głównym jego benefi cjentem. Druga zapiska na tej samej karcie pochodzi z 1470 r. W sądzie gajonym zasiadali wówczas wójt Stefan z ławnikami i burmistrz Jan z rajcami. Imion ławników i raj- ców nie wymieniono. Sprawa dotyczyła zamiany pól między Jakubem Dąbrową a Marcinem Kolczą. Trzecia zapiska z pierwszej karty księgi pochodzi z 1478 r. i dotyczy tegoż Marcina, który zastawił oziminy Gawłowi. Z kolejności dokona- nych inskrypcji sądzić należy, że zapiska z 1470 r. jest przypomnieniem wcześniej zdziałanej akcji prawnej, wciągniętej z uwagi na czynność z 1478 r. i ma stanowić dowód własności pola, oziminy, z którego przejął Gaweł. Niewątpliwie księga nie zawiera wszystkich transakcji między mieszczanami. Zapewne część nie była za- wierana przed sądem i tym samym nie trafi ała do księgi. Mogły o tym decydować różne powody, ale pewnie głównie chodziło o koszty wpisu. Aż do końca XV w. nie ma ciągłości chronologicznej zapisek, co na ogół sta- nowi cechę charakterystyczną protokołów prowadzonych na bieżąco17. Przeskoki w datacji są często bardzo znaczące i sięgają nawet 40 lat. Przytoczmy kilka zna- czących przykładów. Na końcu karty 12v pojawia się wpis datowany na 1440 r., choć dwie pierwsze zapiski dotyczą 1483 r. Datę 1440 uznano w literaturze za początek założenia księgi wójtowskiej i radzieckiej18. Inskrypcja dotyczy zapisu domu przez mieszczanina Macieja żonie Dorocie. Na dole karty 13, po wpisach z 1464 r., umieszczono ciąg dalszy czynności prawnych podjętych przez małżon- ków. Tym razem żona Dorota zapisała mężowi Maciejowi Chochanowi łan i ogród. Tożsamość ręki pisarza wskazuje, że oba wpisy wniesiono tego samego dnia. Obie inskrypcje wciągnięto zatem do księgi znacznie później, najwcześniej w 1483 r.

17 AGAD, WiRŁ, ks. 1, k. 1: 1477, 1470, 1478; k. 2v: 1471; k. 3-4: 1472; k. 4v: 1473, 1477; k. 5: 1471, 1479; k. 5v: 1473; k. 6v: 1484, 1498; k. 7: 1475,1477, 1482; k. 7v: 1476, 1497; k. 8: 1476, 1499; 1597; k. 8v: 1478; k. 9: 1478, 1479; k. 9v: 1478, 1483; k. 10:1479; k. 10v: 1497, 1489, 1482; k. 11: 1482, 1484, 1493; k. 11v: 1480; k. 12: 1483, 1484; k. 12v: 1483, 1440; k. 13: 1464; k. 13v-15: 1484, 1486, 1485; k. 15v: 1487, 1488; k. 16: 1486, 1487; k. 16v: 1486, 1488; k. 17: 1488, 1489, 1479;k. 17v: 1490, 1479; k. 18: 1479 1490; k. 18v: 1491; k. 19: 1491; k. 19v: 1493, 1489; k. 20: 1492, 1494. 18 Akta miasta Łodzi [1471] 1794-1914 [1918]. Przewodnik po zespole, opr. M. Bandurka, Warszawa-Łódź 1990, s. 9. 140

Przyjrzyjmy się kolejnym wtrąconym zapiskom. Pomiędzy wpisami z 1477 i 1479 r. pojawiają się dwie zapiski z 1471 r. dotyczące pewnego domku. Obie sformułowane zostały w postaci osobistego zeznania: ego Gregorius dałem domek Maciejowi; ego Mathias tenutarius in Dalikow sprzedałem domek Stanięcie. Cha- rakterystyczne dla obu zapisek jest wskazanie dokonania transakcji na sądzie ga- jonym, ale już nie wymieniono imiennie składu sądu posługując się ogólnikowym sformułowaniem coram advocato, protoconsule et coram omnibus civibus. Cho- dziło zatem o przypomnienie losów i aktualnego stanu prawnego owego domku, o czym zeznania złożyli obaj kontrahenci, nie pamiętający już po 8 latach imienne- go składu sądu. Kolejnym nabywcą domu Stanięty musiał być Szymon, od którego chłop Grzegorz, szewc, ostatecznie go kupił19. Podstawą obu wpisów są zatem ze- znania kontrahentów. Nieco inny charakter mają dopiski na końcu obu stron karty 17. Po wpisach z lat 1488 i 1489 umieszczono wpis z 1479 r.; na odwrocie zaś karty po wpisie z 1490 r. znalazł się wpis z 1479 r. W obu przypadkach zeznania złożył wikary Paweł w imieniu chłopów, którzy kupili domy w Łodzi. Prawdopodobnie zachodzi tu przypadek antydatowania. Paweł złożył zeznanie w 1489 r. w sprawie czynności prawnych, które miały miejsce 10 lat wcześniej i których był świadkiem. Potwierdza to nasz domysł o unikaniu przez mieszczan łódzkich rejestracji czynno- ści prawnych. Koszty wpisu ponosił nabywca20. Zestawiając daty pierwszych wpi- sów na kolejnych stronach trzeba dojść do wniosku, że najstarszy wpis w zacho- wanej księdze pochodzi z 1464 r., nieprzerwany natomiast ciąg zapisek zaczyna się w roku 1471, za rządów burmistrza Jana Dąbrowskiego. Prawdopodobnie nie było starszej księgi. Mogły się natomiast zachować w archiwum miejskim luźne kartki z różnymi transakcjami z wcześniejszych posiedzeń sądowych, które w razie po- trzeby przeprowadzenia dowodu własności odszukiwano i wciągano do księgi. Surowa ocena protokołów z działalności sądu wójtowsko-radzieckiego wyrażo- na w 1517 r. przez ówczesnego starostę niesułkowskiego i wolborskiego Mikołaja Skotnickiego, wyraźnie świadczy, że niewiele zmienił Dąbrowski w zakresie pro- wadzenia i zabezpieczenia dokumentacji miasta. Źle też to świadczy o kolejnych starostach dóbr łódzkich, do których obowiązków należała kontrola prowadzenia dokumentacji urzędów miejskich. Okazją do zaopiniowania stanu zachowania do- kumentacji miasta była sprawa działu majątkowego. Wobec Wojciecha Nagórskie- go starosty (capitaneus) niesułkowskiego oraz burmistrza Grzegorza Wyszka za- siadającego z rajcami i przysięgłymi (iuratis) ugodę w sprawie majątku zawarli venerabilis Maciej Kośmiderek z bratem stryjecznym Szymonem Manikiem, wójt Mikołaj z siostrą cioteczną Świętką oraz siostry Agata i Barbara Jagielczanki. Na tym etapie odbył się zatem sąd radziecko-ławniczy, któremu przewodniczył staro- sta klucza niesułkowskiego, do którego należała Łódź. Sprawa dotarła następnie do Mikołaja Skotnickiego, wojskiego większego sieradzkiego oraz starosty niesuł- kowskiego i wolborskiego, zapewne następcy Nagórskiego na urzędzie administra-

19 AGAD, WiRŁ, ks. 1 k. 4v-5. 20 Tamże, k. 44. 141 tora dobrami kościoła włocławskiego, który videns errorem et destructionem libri in opido Lodza nakazał denuo in librum civile inscribere zawartą ugodę21. Rysuje się przy tej okazji kilka ważnych problemów z punktu widzenia działal- ności kancelarii miejskiej. Nie wiemy, do jakiego czasu odnosi się ugoda zawarta przed Nagórskim, może do początków XVI w. W tym czasie księga łódzka znaj- dowała się w stanie destrukcji. Podstawą nowego wpisu musiał być zatem doku- ment znajdujący się w rękach przynajmniej jednej ze stron, który został powtórzo- ny w księdze (quae concordia est talis). Z formy konfi rmowanej treści wynika, że była to zapiska, którą nie wciągnięto do księgi. Jako luźna kartka nie mogła mieć wartości dowodowej, stąd starania o potwierdzenie i oblatę. Wynika z tej sprawy jednoznacznie, że zapiski nie były wciągane do księgi na bieżąco, co nakazuje dużą ostrożność w ocenie kompletności księgi, a co za tym idzie w wyciąganiu wszel- kich wniosków o kondycji miasta i mieszczaństwa łódzkiego. Wprowadzaniu wcześniejszych lub późniejszych chronologicznie wpisów sprzyjał system ich prowadzenia. Poza luźnymi kartkami, które nie zachowały się, pisano na luźnych składkach, dopiero później łączonych w księgę. Z reguły arkusz składano na pół i rozpoczynano pisanie od wewnętrznej strony. Potwierdza to kilka przykładów kart pisanych jedną ręką, np. karty 2v-4v, 13v-14, 20v-21v. Ten spo- sób ułatwiał przenoszenie treści na następną stronę, choć na ogół starano się zmie- ścić zapis jednej sprawy na jednej stronie. Zostawały więc puste całe strony lub wolne miejsca na stronach, na których umieszczano wpisy nie mające ciągłości chronologicznej. Oprócz zasady wolnego miejsca kolejny przykład pokazuje, że pisarze kierowa- li się niekiedy kryterium rzeczowym - łączenia inskrypcji dotyczących jednej oso- by lub tego samego przedmiotu transakcji. W 1473 r. Maciej Dobek zawarł ugo- dę z burmistrzem Janem Dąbrowskim w obecności wójta, Jana rządcy w Zgierzu i Łodzi oraz Piotra Dunina starosty łęczyckiego. Poniżej wprowadzono informa- cję o zapłaceniu przez Dobka żądanej kwoty zadośćuczynienia w 1474 r. Kolejna karta 6 rozpoczyna się dwoma wpisami dotyczącymi Macieja, a mianowicie wza- jemnego zapisu z żoną Małgorzatą, siostrą wójta Stefana Pełki. Kartę kończy wpis z 1556 r. Na jej odwrocie (k. 6v) są cztery wpisy: jeden z 1484 r., dwa nie datowa- ne, nie mogą jednak pochodzić z poprzednio wymienionego roku, bo różni je oso- ba burmistrza wymieniona w składzie, czwarty zaś z 1498 r. Między tymi wpisami nie ma żadnego związku, ani personalnego ani rzeczowego. Na karcie 7 zbloko- wano dwie transakcje wójta Pełki i jego syna Stefana, którzy w 1475 r. przekazali łan w Widzewie córce i siostrze Annie Chojeńskiej, jako zastaw posagowy 8 grzy- wien. W 1477 r. znajduje się wpis o zastawie przez tychże połowy łanu za 3 grzyw- ny. Nawet nie wspomniano komu, możemy się domyślać, że po upływie 2 lat Anna miała jeszcze do wybrania 3 grzywny posagu, toteż zmieniono zapis dając jej w za- staw tylko połowę łanu. Grupowanie zapisek według kryterium rzeczowego może wskazywać na prowadzenie kwerend w archiwum miejskim i wybieranie do zapisu

21 AGAD, WiRŁ, ks. 1, k. 10, 44v-45. 142 kart, na których znajdowały się wcześniejsze wpisy dotyczące tej samej własności. Zwłaszcza transakcje kupna-sprzedaży musiały być poprzedzone dowodem na ty- tuły własności. Poza chaosem chronologicznym, co akurat nie jest przypadłością tylko reje- strów łódzkich22, najstarszą księgę miasta charakteryzuje ponadto bardzo zróżnico- wany charakter wpisów i brak umiejętności poprawnego sformułowania narracji. Część kart zapewne zaginęła, stąd zdarza się, że pisarz powołuje się na poprzedni wpis eodem anno quo supra eodem die et hora, gdy we wcześniejszych zapisach nie ma dnia, a godziny to już nigdy nie podawano (1511)23. Część zapisek jest bar- dzo krótka, ograniczona do adnotacji o transakcji. Czasem owa lakoniczność budzi zdumienie. W 1479 r. niejaki Paweł sprzedał swoje dziedzictwo, tj. dom i ogród, ale nie wpisano komu24. Jakie zatem znaczenie prawne ma ten wpis dla nabywcy? Kolejne pytanie dotyczy miejsca przechowywania księgi w czasie między są- dami i osoby odpowiedzialnej za opiekę nad nią. Depozyty pieniężne składano na ręce burmistrza i rady, jak uczynił to w 1489 r. Jakub Dąbrowa przekazując na ko- ściół parafi alny 15 grzywien. Ponieważ miasto nie miało ratusza, w domu zatem burmistrza musiała znajdować się skrzynia, w której przechowywano owe pienią- dze. Skrzynia ta pełniła niewątpliwie także rolę archiwum, do niej składano doku- menty dotyczące miasta i zapewne księgę, tak jak było w innych miastach25. Nie ulega bowiem wątpliwości, że przy tak niewielkiej liczbie spraw w roku miasto nie posiadało etatowego pisarza. Do wyjątkowych zatem należą przypadki wpisania pisarzy z imienia. Tej czyn- ności dokonali oni sami. Jako pierwszy pojawił się Klemens notarius existens. Naj- pewniej jest on autorem jednej zapiski z k. 2. Sposób zapisu wskazuje na jego związki z sądownictwem kościelnym. Pisarz najpierw zapowiedział strony, następ- nie przedstawił przedmiot sprawy, podał imienny skład sądu (wójt, burmistrz, 2 raj- ców i 2 ławników), na końcu datę dzienną, ale bez daty rocznej, wreszcie miejsce zebrania. Jego autorstwa mogą być również inne wpisy, rozpoczynające się w iden- tyczny sposób: Confecta est contencio inter...26. Choć równie dobrze można wnio- skować o naśladownictwie formularza przez kolejnych powołanych ad hoc pisarzy. Świadczy o tym wielość rąk pisarskich występujących w księdze. Cztery wpisy sformułowane według reguł ksiąg konsystorskich wyszły spod ręki Bartłomieja notariusza publicznego27. Wszystkie pochodzą z 22 XI 1484 r. Tylko dwie zostały autoryzowane. Bartłomiej rozpoczyna wpis od daty składają- cej się z określenia dnia tygodnia według kalendarza rzymskiego lub kościelnego, dnia miesiąca podanego numerycznie albo według kalendarza kościelnego, roku zapisanego słownie. Ale również on nie trzymał się ściśle jednolitego formularza,

22 J. Łosowski, dz. cyt., s. 58. A. Tomczak (dz. cyt., s. 104) podaje przykłady rejestrowania przywilejów na pustych kartach rejestru gospodarczego pozostałego po biskupie włocławskim Macieju Drzewickim. 23 AGAD, WiRŁ, ks. 1, k. 38. 24 Tamże, k. 5. 25 Tamże, k. 19v; 26 AGAD, WiRŁ, ks. 1, k. 2, 6a (1474), 27 Tamże, k. 13v-14. 143 choć wszystkie zapisy dotyczą tej samej kategorii spraw, tj. sprzedaży dóbr. Tylko w pierwszej zapisce podał po zwrocie coram pełny skład sądu. W następnych od razu przystępował do przedstawienia stron i sprawy. Po dyspozycji wpisywał testa- cję rozpoczynając lub kończąc listę świadków zwrotem: huius rei testes sunt. Nie zawsze udawało mu się utrzymać w ryzach poprawności zgodnie ze sztuką nota- rialną. Księga jest protokołem, toteż są w niej liczne dopiski, wynikające z tego, że kontrahenci, zwłaszcza nabywca, żądali umieszczenia we wpisie pominiętych składników majątku będącego przedmiotem transakcji i te dopisywano już na koń- cu tekstu, albo na marginesach. Niewątpliwie owe dopiski marginalne dowodzą ko- rekty tekstu na bieżąco w obecności zainteresowanych. Zupełnie inaczej brzmi kolejna zapiska tylko z datą roczną 1471. Jej pisarzem był Jan minister ecclesiae in Lodza. Wymienioną w podpisie funkcję łączy się w li- teraturze przedmiotu albo z obowiązkami kościelnego albo nauczyciela szkoły pa- rafi alnej, a najczęściej z obu jednocześnie. Dostrzec można w niej ślady podstawo- wego wykształcenia w zakresie sztuki notariatu, którą to umiejętność nabywano w szkole parafi alnej, choć trudno przyznać by Jan był w niej szczególnie biegły. Pisarz zaczął wpis od inwokacji (In nomine domini amen) właściwej dla doku- mentu, następnie zapisał datę roczną. Prezentację składu sądu rozpoczął od wój- ta, następnie wymienił 3 rajców, burgrabiego brzezińskiego i 2 ławników. Po dys- pozycji wpisał początki formuły testacji, imiennie wskazując tylko własną osobę, co do pozostałych świadków odwołując się do wcześniej wymienionego składu. Niewykluczone, że wpis do księgi był podstawą wydanego później dokumentu. Sprawa dotyczyła bowiem burmistrza Łodzi, szlachcica Jana Dąbrowskiego, któ- ry swej żonie Dorocie, również szlacheckiego pochodzenia, zapisał wiano na po- łowie swych łódzkich majętności. Wymienioną inwokację zastosowano wcześniej w 1464 r. w zapisce dotyczącej działu majątkowego, i później w 1483 r. w zapisce dotyczącej fundacji na kościół w Łodzi. Można to zrozumieć, obie sprawy dotyczą postanowień wieczystych. Ten typ zapiski pojawił się ponownie w 1498 r. i znowu w związku z osobą burmistrza Dąbrowskiego. Różnica jest tylko taka, że na końcu podano datę dzienną wpisu28. Klasyczny formularz dokumentu zastosowano we wpisach z lat 1489-1492. Wszystkie trzy rozpoczyna inwokacja typu: In nomine domini amen oraz ta sama w swej istocie arenga: Cunctorum perit memoria nisi testibus veridis et scripturis publice relegata (k. 17v); Cunctorum perit memoria nisi testibus veridis et scrip- turis publicis fuerunt roborata (k. 19v, 20). Najbliżej formy dokumentu trzyma się wpis z daty 1 III 1490 r. Wystawcami są: Nos igitur Johannes Dabrowski proconsul una cum consulibus videlicet Jacobo Dabrowa et Martino Procopio et eciam iura- tis Gallo de villa et Mathia Kochan civitatis Lodzya. Inskrypcja: omnibus et singu- lis tam presentibus quam futuris oraz promulgacja w brzmieniu cupimus fore notum wprowadzają do dyspozycji, której przedmiotem jest darowizna domu przez wdo- wę Annę Malemaczową z synem Janem na rzecz córki/siostry Doroty i zięcia/szwa-

28 Tamże, k. 11, 12v, 13. 144 gra Macieja. Wpis kończy się datacją z podaniem daty dziennej według kalendarza kościelnego (tempore Quadragesimali feria secunda proxima ante dominicam Re- miniscere) i daty rocznej wyrażonej cyfrą arabską. Wpisy z 1489 r. i 25 X 1492 r. pozostają w dużej zależności od siebie. Pierwszy dotyczy darowizny na rzecz ko- ścioła w Łodzi 15 grz., a właściwie ogrodu i 2 ról, przez rajcę Jakuba Dąbrowę; drugi - sprzedaży domu przez księdza Stanisława Myszkę. Można przypuszczać, że z jednej strony przedmiot sprawy, z drugiej osoba sprzedawcy, zadecydowały o zastosowaniu uroczystego formularza wpisów. Ich autorów można poszukiwać w gronie duchowieństwa Łodzi. Hipotetycznie można wskazać jako pisarzy wpisów także rajców - kilku było ze stanu szlacheckiego, zatem posiadali zapewne umiejętność pisania. Niektóre wpisy można powiązać z osobą burmistrza Jana Dąbrowskiego, choć wątpliwości budzi jego znajomość łaciny, skoro własny urząd zapisał jako preconsulus! Lepiej przy- gotowany do swej roli był jego syn Wawrzyniec używający przydomka Żak, który może świadczyć o poszerzonej edukacji, choć nie ma go wśród studentów Uniwer- sytetu Krakowskiego. Wspomniana już wielość rąk występująca na kartach księgi wskazuje na wybieranie pisarza z grona sądowego. H. Samsonowicz przypuszczał, że to rajcy Łodzi dokonywali wpisów. Równie dobrze w tej roli sprawić się mogli wikariusze kościoła. Zauważalna natomiast nieporadność językowa (1507 - Małgo- rzata Miszczyna sprzedała domum et polum!) wielu wpisów zdaje się poświadczać, że korzystano w prowadzeniu księgi także z pomocy starszych uczniów szkoły pa- rafi alnej. O podobnych praktykach w wielu miasteczkach polskich z dezaprobatą pisał pół wieku później Bartłomiej Groicki, znawca prawa miejskiego i praktyki są- dowej: rajce z wójtem i przysiężniki pisarskie miejsce ludźmi k temu niesprawnemi zasadzają: jako klechami abo opiłymi furfanty szkolnymi... Na mistrza szkolnego ten urząd wkładają, na którego dosyć pracej jest, gdy rząd kościelny i szkolny do- brze wiedzie...29. Ostatecznie wyróżnić można w księdze 4 typy wpisów: 1. bardzo lakoniczny, którego treść ograniczona została do podania w kolejności - roku czynności prawnej, składu sądu i przedmiotu sprawy; 2. podobnie lakoniczny - rok, veniens z podaniem strony inicjującej transakcję, określenie typu sądu (ius bannitum), ale bez składu personalnego, przedmiot sprawy; 3. zaczyna się od veniens z podaniem kontrahenta, merytoryczny zakres sprawy, na końcu testes; w rzeczywistości świadkami są uczestnicy sądu; 4. najbardziej rozbudowany; zaczyna się od inwokacji, następuje potem data roczna, przedmiot sprawy z określeniem stron, prezentacja i rodzaj sądu; data dzienna wpisu.

29 AGAD, WiRŁ, ks. 1, k. 10, 32v; H. Samsonowicz, Elita władzy w małych miastach Polski w późnym śre- dniowieczu, [w:] Genealogia - kręgi zawodowe i grupy interesu w Polsce średniowiecznej na tle porównawczym, red. J. Wroniszewski, Toruń 1989, s. 154; B. Groicki, Porządek sądów i spraw miejskich prawa magdeburskiego w Koronie Polskiej, wyd. K. Koranyi, Warszawa 1953, s. 40-41. 145

Typ 4 zaczyna dominować w XVI w., co zgodne jest z ogólną tendencją rozbu- dowywania wpisów w księgach, ale również dowodzi wzrostu wykształcenia, lep- szego przygotowania pisarzy, wreszcie większej dbałości o dokumentowanie czyn- ności prawnych samorządu miejskiego i kontroli właściciela. Na zakończenie tych kilku uwag warto powtórzyć apel J. Siemieńskiego sprzed 80 lat o wciąż aktualną potrzebę druku ksiąg miejskich Łodzi. Mimo ich niedosko- nałości formalnych stanowią one kopalnię informacji o mieszkańcach miasta.

Alicja Szymczakowa, The Medieval Book of Village Majors and Councils in Łódź

The article introduces to the oldest book of the activity of government offi ce of Łódź in 1470-1542 years. There are 82 cards and 329 notes including. The notes refer to the transaction of sales and buying, exchanges and liens of the property, agreements, divisions of the fortune, dowries, debts and quittances from debts, testaments, legacies for the parish church. The book represents duties of the justice’s court in Łódź and its methods of work. The minutes were written on loose-leaves through an accidental writers. The author distinguished 4 types of notes considering a form. 146 147 ROCZNIK Ł ÓDZKI Tom LV – 2008

Zdzisław Włodarczyk (Wieluń)

KONTROWERSJE WOKÓŁ BUDOWY SYNAGOGI W WIELUNIU

W pierwszych latach istnienia Królestwa Kongresowego liczba Żydów w Wie- luniu i okolicy osiągnęła wielkość wystarczającą do utworzenia wspólnoty zarzą- dzanej przez własny kahał. Wierni potrafi li się zorganizować i nabyć plac wraz ze stojącym na nim budynkiem w centrum miasta, należące poprzednio do zako- nu pijarów. Zakonnicy zmuszeni byli pozbyć się wartościowej nieruchomości ze względu na potrzeby związane z odbudową gmachu kolegium, spalonego w wyni- ku wielkiego pożaru miasta w początkach września 1795 r. W zamysłach nabyw- ców - członków dozoru bożniczego - miał on spełniać funkcję domu modlitwy1. Z czasem postanowiono na tym miejscu wybudować synagogę. Zamierzeniem autora jest przedstawienie kilkuletnich starań osiadłych w Wie- luniu Żydów o pozwolenie na budowę świątyni, rozpoczętych ofi cjalnie w 1833 r. Fatum ciążące nad tym przedsięwzięciem dało znać o sobie jeszcze kilka lat po jego realizacji i oddaniu wiernym, krótko przed powstaniem styczniowym, kiedy to po- wstały plany zamiany na cerkiew. Problematyką tą zajmował się dotychczas Tade- usz Olejnik,2 monografi czny charakter pracy wykluczał jednak pełną prezentację tego zagadnienia: szczegółów kilkuletnich zabiegów i różnorakich przeszkód, jakie pokonać przyszło inwestorom zdecydowanym na wystawienie świątyni. Nasilenie osadnictwa żydowskiego w Wieluniu nastąpiło w okresie tzw. Prus Południowych (1793-1806). Miasto posiadało przywilej de non tolerandis Judaeis, wystawiony 12 VI 1566 r., potwierdzony w 1581 r. przez króla Stefana Batorego,

1 Początkowo wspólnotami wyznaniowymi Żydów w Królestwie Kongresowym zarządzały kahały, na mocy postanowienia namiestnika z marca 1821 r. utworzono dozory bożnicze, które przejęły ich funkcje, zob. Historia państwa i prawa Polski, t. 3, Warszawa 1981, s. 286, 413. 2 T. Olejnik, Wieluń. Dzieje miasta (1793-1945), Piotrków Trybunalski 2003, s. 58-61. 148 na mocy którego każdy przejeżdżający przez miasto Żyd mógł się w nim zatrzy- mać tylko przez 3 dni3. Powstały w początkach panowania pruskiego opis miasta (Indaganda) obok chrześcijan wśród jego mieszkańców wymienia jedynie wdowę z trzema synami4. Pierwsza fala osadnictwa Żydów napłynęła krótko przed 1800 rokiem, gdyż opis departamentu kamery kaliskiej z końca 1798 r. nie przynosi informacji o tej spo- łeczności5. W wydanej w 1804 r. pracy A.C. Holschego (dane pochodzą z okresu wcześniejszego), znajduje się informacja o mieszkających tutaj 82 starozakonnych (5,6%)6. Pochodzący z początków 1805 r. opis departamentu kaliskiego, również autorstwa Oswalda, wymienia 56 Żydów (3,2% mieszkańców)7, co świadczy o wysokiej mobilności tej grupy mieszkańców miasta. Zapewne dużą rolę odgrywał niechętny stosunek wieluńskich sławetnych do niechcianych konkurentów. W tym czasie Żydzi, jeśli już mogli się osiedlać nie posiadali pełni praw, lub sami miesz- czanie starali się wpływać na ich ograniczenie8. Nie należy przy tym posądzać ich o jakąś szczególną wrogość w stosunku do wyznawców religii mojżeszowej. Prag- matyczni kupcy i rzemieślnicy, zatroskani o swe obroty, tym sposobem pragnęli zmniejszyć liczbę potencjalnych konkurentów9. Podobne działania nieobce były choćby żydowskim mieszkańcom nieodległego Działoszyna10. Protesty wieluńskich sławetnych przeciwko osiedlaniu się Żydów trwały przez cały okres panowania pruskiego. W piśmie do kamery z 24 VI 1802 r. jeszcze raz przypominali swe przywileje zwłaszcza te, które zakazują Żydom osiedlania się w mieście. Kamera nadała całej sprawie bieg urzędowy, radca Lehmann opraco-

3 Tenże, Leksykon miasta Wielunia, Wieluń 1998, s. 252. 4 J. Wąsicki, Opisy miast polskich z lat 1793-1794, cz. 2, Poznań 1962, s. 863. 5 Tajne Pruskie Archiwum Państwowe Berlin - Dahlem, II HA Südpreussen III, sygn. 181. Historisch-statisti- sches Taschenbuch des Kalischer Kriegs und Domänen Kammer Departements entworfen zu Ende des 1798 Jahres von Oswald Kammer Referendarius und Sekretair. 6 Geographie und Statistik von West-, Süd und Neu-Ostpreussen, Berlin 1804, Bd. 2, s. 460-461. 7 Archiwum Główne Akt Dawnych (dalej AGAD), Generalne Dyrektorium Prus Południowych III, sygn. 173. Historisch- statistisches Tableau von dem Königlich Südpreussischen Kalischer Kammer Departement entworfen von Oswald im Januar 1805. 8 „Posener Intelligenz-Blatt” nr 10 z 3 II 1802 r. podaje wiadomość o mającym nastąpić przetargu na nabycie kamienicy Radziewicza, przy rynku w Wieluniu, zaznaczono że nie mogą brać w nim udziału Żydzi, którzy nie mają prawa nabywać gruntów w tym mieście. W tym samym roku władze pruskie zniosły dawne przywileje miast i cechów, zaś deklaracja z 8 II 1806 r. zezwalała Żydom bez przeszkód osiedlać się we wszystkich ośrodkach miejskich. Już jednak wkrótce Uchwała Komisji Rządzącej z 26 I 1806 r. zmieniła ten stan rzeczy i przywróciła dawne przywileje miast, por. A. Eisenbach, Status prawny ludności żydowskiej w Warszawie w końcu XVIII i na początku XIX wieku, „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego” 1961, nr 39, s. 6; tenże, Prawa obywatel- skie i honorowe Żydów, [w:] Społeczeństwo Królestwa Polskiego. Studia o uwarstwieniu i ruchliwości społecznej pod redakcją Witolda Kuli, Warszawa 1965, s. 239-244. 9 Wielunianie, w II połowie XVIII w., z równą stanowczością przeciwstawiali się czasowo osiadłym w mie- ście kupcom węgierskim, pochodzącemu z Kalisza kupcowi Perfetto, jak również kupcom z Poznania i Piotrkowa, por. J. Goldberg, Stosunki agrarne w miastach ziemi wieluńskiej w drugiej połowie XVII i w XVIII wieku, Łódź 1960, s. 72. 10 W maju 1793 kahał przypomniał dawne uchwały ograniczające obcym prowadzenie handlu w obrębie gminy działoszyńskiej, zakazywano zawiązywania spółek dla prowadzenia wszelkich interesów z osobami spoza gminy. Wszystko to pod groźbą klątwy sądu rabinackiego i kahału. Wyjątek stanowiły te przedsięwzięcia, któ- re zainicjuje obcy, oczywiście pod warunkiem, że nie przyniosą one uszczerbku innym współwyznawcom, por. J. Goldberg, A. Wein, Księga kahału w Działoszynie z drugiej połowy XVIII w., „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego”, nr 53, 1965, s. 97-98. 149 wał referat przesłany do Generalnego Dyrektorium w Berlinie. Odpowiedź władz nie satysfakcjonowała zapewne mieszczan, gdyż nie stawiano starozakonnym prze- szkód w osiedlaniu się w Wieluniu powołując się na Statut Generalny dla Żydów mieszkających w prowincjach Prusy Południowe i Nowowschodnie (Juden-Regle- ment)11. Następne doniesienie do kamery w Kaliszu wysłano 18 X 1803 r. Pisano o rosnącej konkurencji („Judenschaft von Tag zu Tag immer mehr und mehr um sich greift”), dlatego proszono o szybką decyzję („um einen schleunigen Defi ni- tiven Bescheid”). Oprócz Pawła Olszakowskiego, inicjatora wysłania poprzednich pism do władz, podpisali je przedstawiciele miejscowej elity: A. Siwik, Ziemiański, Nowacki i kilku innych. Skargi do kamery pisano często. Mieszczan raził fakt, że Żydzi osiedlali się w centrum miasta, „am Ringe”, handlowali towarami kolonialnymi. Szcze- gólne emocje budziło wszystko to co związane było z propinacją, która dawniej „ży- wiła mieszczaństwo”, ówcześnie zaś przysparzała zysków starozakonnym Bagińskie- mu i Schmulowi Loebl, który na dodatek czerpał je za pomocą fi guranta. O charakterze konfl iktu, który zaostrzył się w końcu 1803 r. świadczy nie tylko fakt, że pracownicy z urzędu zajmującego się podatkiem konsumpcyjnym Hoskorna i Graffen przeprowa- dzili kontrolę u Bagińskiego. Ten ostatni, w swej obronie, starał się wykorzystać auto- rytet dowodzącego stacjonującym w Wieluniu szwadronem kawalerii rotmistrza von Haugwitza. Ten ostatni - noszący jedno z lepszych pruskich nazwisk - o trunkach ser- wowanych przez Bagińskiego niezależnie od pory roku, wyrażał się z pełną aprobatą. Starano się również przeciwstawiać zakupom domów przez Żydów, zwłaszcza przy rynku. Do działania mobilizował fakt, że Loebl, używając podstawionej oso- by, nabył dom na jego rogu. Desperacja mieszczan wieluńskich była tym większa (co nie powinno umknąć naszej uwadze), że położony był on w pobliżu fary („ge- genüber der Pfahrkirche gelegen”)12. W początkowym okresie istnienia Królestwa Kongresowego liczba żydow- skich mieszkańców miasta, mimo stawianych im ustawicznie rozmaitych prze- szkód oscylowała między 9,05% w 1820 roku a 12,57 % w 1836 r., co w liczbach bezwzględnych wynosiło 217 i 406 osób13. Wśród nich było kilku zamożnych jak choćby Joachim Kempiński vel Kempner, Szmul Kempner, Berek Dawidowicz czy Mosze Bratek. W 1822 r. Kasa Bożnicza miała 1930 złp 15 gr dochodów, z czego 1112 złp 15 gr pochodziło ze składki, co nie było kwotą imponującą14. Mimo tego

11 General-Juden –Reglement für Süd-und Neu-Ost-Preussen z kwietnia 1797 r. stanowił próbę uregulowa- nia przez zaborcze władze pruskie problemów związanych ze statusem Żydów w obydwu prowincjach, szerzej A.A Bruer, Geschichte der Juden in Preussen (1750-1820), Frankfurt/M 1991, s. 154-161. Budził niezadowolenie zarówno wśród chrześcijan, jak i samych zainteresowanych – czemu dali wyraz na zjeździe w Kleczewie (30 VIII 1797 r.), por. L. Lewin, Ein Judentag aus Süd- und Neuostpreussen, Monatsschrift für Geschichte und Wissen- schaft des Judentums” Jg. 59, 1915, s. 180-192, 278-300. 12 Z. Włodarczyk, Wieluńskie w dobie Prus Południowych 1793-1806, Wieluń 2005, s. 88-89. 13 T. Olejnik, Wieluń. Dzieje..., s. 58-59. 14 AGAD, Centralne Władze Wyznaniowe Królestwa Polskiego (dalej CWWKP), sygn. 1572, k. 15 n. Wykaz dochodu i rozchodu Kasy Bożniczej Parafi i Wieluńskiej na rok 1822. Dla przykładu w tym samym roku same składki (cztery klasy) od członków gminy starozakonnej w Częstochowie wynosiły 2193 złp, co stanowiło tylko 31 % ogólnych przychodów tej bogatej wspólnoty, por. K. Rędziński, Początki żydowskiej gminy wyznaniowej w Częstochowie (1808-1862), [w:] Z dziejów Żydów w Częstochowie. Pod redakcją Zbigniewa Jakubowskiego przy współpracy Stanisława Podobińskiego, Częstochowa 2002, s. 130. 150 starsi wspólnoty, związani z Wieluniem choćby posiadanymi tutaj nieruchomościa- mi, postanowili wybudować w mieście murowaną synagogę. Zimą 1818 r. pijarzy wieluńscy oświadczyli objeżdżającemu poszczególne woje- wództwa radcy stanu Jerzy Okołow, że pragną przyspieszyć odbudowę spalonego (3 IX 1795 r.) gmachu kolegium. W związku z brakiem funduszy zamierzają sprzedać - po uzyskaniu odpowiednich zezwoleń - posiadany przez nich „dom spustoszały” („kamieniczka”). Nieruchomość ta obejmowała plac i stojący na nim budynek, pier- wotnie własność braci Męcińskich, którzy w 1692 r. w uznaniu zasług na polu edu- kacji młodzieży, ofi arowali je wieluńskiemu klasztorowi. Wkrótce też rektor zwró- cił się ze stosowną prośbą do Komisji Województwa Kaliskiego (KWK), zakonnicy pragnęli wnieść swój wkład w rozbudowę Wielunia, który „nabierał blasku”. Na „placu pustym” w samym centrum miasta zamierzali wystawić nowy gmach kole- gium. W przypadku braku zainteresowanych nabyciem „kamieniczki” nie wyklu- czano możliwości jej wydzierżawienia. Jak wynika z prowadzonej korespondencji starania takie podejmowano po raz drugi, poprzednio w czasach Księstwa Warszaw- skiego: 13 X 1810 r. zwrócono się do podprefekta powiatu wieluńskiego by „raczył wyrobić konsens na sprzedaż kamienicy”. Do transakcji jednak nie doszło: koniecz- ność uzyskania zgody arcybiskupa i władz zakonnych przeciągnęły formalności, nie- spokojne czasy nie sprzyjały również tego typu interesom, brak było potencjalnych nabywców. Z biegiem lat stan budynku pogarszał się, trudno było go wydzierża- wić, co wcześniej przynosiło 180 złp rocznie. Zakonnicy szacowali, że sprzedaż placu i budynku, w przypadku gdy nabywca będzie chrześcijaninem, winna przy- nieść 3000 złp. Jeśli natomiast nieruchomości zakupią Żydzi, którzy wyrażali za- interesowanie obiektem, „moglibyśmy dostać 5000 złp”. Ustalona przez biegłych wartość przedmiotu przetargu wynosiła 2697 złp, a jego termin wyznaczono na 27 VIII 1818 r. Przystąpiły do niego 4 osoby, wszystkie wyznania mojżeszowego (Tra- tel Dawidowicz, Berek Dawidowicz, Dawid Wołkowicz i Aszer Heyman) cenę wy- woławczą ustalono na 4150 złp. Ostatecznie nabywcą został T. Dawidowicz, który zdecydowany był zapłacić 4300 złp15. Po uzyskaniu informacji o przebiegu i wyni- kach przetargu Komisja Rządowa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego (KRWRiOP) poinstruowała KWK, że w treści aktu notarialnego winien się znaleźć „położony wyraźny warunek, że dom ten i przyległy temu plac służyć mają jedynie na Bóżnicę, a nie na stawianie domów” 16. Akt notarialny sporządzony został 2 VIII 1819 r., dotyczył placu przy ul. Żołnierskiej (Farnej) wraz ze znajdującą się na nim „kamieniczką”17. O pozwolenie na budowę synagogi wystąpili 10 III 1833 r. do komisarza obwodu, w imieniu dozoru bożniczego, Mosze Bratek i Berek Dawidowicz. Przedstawili plan, kosztorys, oraz kopię postanowienia Rady Administracyjnej zezwalającego na zakup

15 AGAD, Komisja Województwa Kaliskiego (KWK), sygn. 664. Akta sprzedania kamienicy księży pijarów w Wieluniu, KRWRiOP do KWK, Warszawa 7 III 1818; rektor Paszkowski do KWK, Wieluń 5 V i 9 VI 1818; KWK do KRWRiOP, Kalisz 12 V 1819, bp. 16 Tamże, KRWRiOP do KWK, Warszawa 9 VI 1819 r. 17 Archiwum Państwowe sygn. 1. Szkoła powiatowa wieluńska w Łódź,, . Komisarz obwodu do ks. rektora, Wieluń 12 VII 1819, bp.; T. Olejnik, Wieluń. Dzieje..., s. 144. 151 placu, w zamierzeniu pod budowę świątyni. Fundusze na ten cel miały pochodzić z rozpisanej składki oraz dobrowolnych ofi ar. W końcu kwietnia komisarz przesłał złożone dokumenty do Komisji Województwa Kaliskiego18. O toczących się czynnościach urzędowych mających na celu wydanie pozwo- lenia na budowę synagogi w pobliżu fary, miejscowy proboszcz poinformował ad- ministratora diecezji kujawsko- kaliskiej. Ten zaś w piśmie do Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych, Duchownych i Oświecenia Publicznego (KRSWDiOP) wy- rażał swoje obawy związane z tak bliskim sąsiedztwem. Według niego planowany budynek miało dzielić tylko 76 kroków od kościoła parafi alnego: „nieomylnie śpie- wy starozakonnych do kościoła dochodzić będą”19. Wobec protestów administratora komisja rządowa nakazała władzom woje- wódzkim, wspólnie z przedstawicielem Kościoła, dokonać oględzin na miejscu20. Delegatem ze strony kościelnej został wyznaczony ks. Szymański (dziekan krze- picki, proboszcz z Działoszyna). Miał on spotkać się z przedstawicielem władz cywilnych i „rozpoznać miejsce”. Te nie kwapiły się jednak z wysłaniem odpo- wiedniego urzędnika, co potęgowało obawy administratora, że Żydzi rozpoczną samowolnie budowę: zamierzają „pospieszać z założeniem fundamentów”21. Osta- tecznie termin wizji lokalnej wyznaczono na dzień 16 września22. W międzyczasie (30 VII 1834) dozór bóżniczy zaniepokojony przeciągający- mi się formalnościami wystosował pismo do komisji rządowej, w którym jeszcze raz przedstawiono stan prawny, przypomniano o obowiązku wystawienia „gmachu murowanego ku czci Bożej poświęconego” zawartym w pozwoleniu na zakup, oraz ustosunkowano się do uwag Komisji Budownictwa dotyczących projektu (w ocenie inwestorów dotyczyły one głównie zewnętrznego wystroju świątyni, jej reprezen- tacyjnego charakteru). Niefortunni petenci wyrażali zdziwienie, że przedstawiony przez nich przed półtora roku projekt „uwiązł”23. Jak postanowiono wcześniej 16 IX 1834 r. „na gruncie probostwa” nastąpiło spotkanie, wyznaczonego przez administratora diecezji ks. Wojciecha Szymań- skiego z inżynierem obwodowym Piotrem Laskowskim. Jego skutkiem było spo- rządzenie „Protokołu z odbytej Komisji w Wieluniu względem stawiać się mają- cej Bożnicy”, do którego dołączono plan sytuacyjny z naniesionymi odległościami między płotem przy farze i okalającym sporną posesję, czyli 13 prętów i 6 stóp mia-

18 AGAD, KWK, sygn. 730, bp. Mosze Bratek i Berek Dawidowicz do komisarza obwodu wieluńskiego, Wieluń 10 III 1833; komisarz do KWK, Wieluń 30 IV 1833 r. W początkowym okresie istnienia Królestwa KRW- RiOP wielokrotnie zwracała uwagę komisjom wojewódzkim na konieczność uzyskania zgody władz centralnych na zakup nieruchomości w miastach. Nie wypracowano również żadnych norm dotyczących zbierania funduszy na budowę ośrodków kultu. Wydaje się, że tryb był podobny jak przy poborze podatku rekrutowego, por. W. Gliński, Komisja Rządowa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego wobec wspólnot religijnych w Królestwie Pol- skim 1815-1820, Warszawa 2002, s. 173-177. Większość funduszy, jak choćby na budowę powstałej nieco wcze- śniej synagogi w Kępnie, pochodziła od najbogatszych członków wspólnoty, por. S. Zajczyk, Bożnica w Kępnie, „ Biuletyn Historii Sztuki i Kultury”, VII, 1939, s. 151-153. 19 AGAD, CWWKP, sygn. 1572, k. 21 20 AGAD, KWK, sygn. 730, KRSWDiOP do KWK, Warszawa 13 XI 1833. 21 Tamże, administrator diecezji do KWK, 18 IV 1834. 22 Tamże, komisarz obwodu do KWK, Wieluń 6 IX 1834. 23 AGAD, CWWKP, sygn. 1572, k. 25, Gmina Wyznania Mojżeszowego do KRSW,DiOP, Wieluń 30 VII 1834. 152 ry nowopolskiej24. Jednocześnie wskazano na postanowienie namiestnika z 2 VI 1824 r. nakazujące utworzenie w mieście rewiru dla Żydów osiadłych od czasów Prus Południowych. Wszystko to dało podstawy do wysunięcia zgoła nowej pro- pozycji lokalizacji synagogi : „co w mieście Wieluniu bardzo łatwo da się zrobić”. Proponowano ulokować ją w budynku szpitala (zachodnia część miasta), pełniące- go raczej funkcję przytułku25. Jak należało się spodziewać próba przeniesienia za- planowanej budowy na inne miejsce spotkała się z oporem ze strony zainteresowa- nych. Przeciwko takiej lokalizacji miał świadczyć choćby fakt, że w miejscu tym planowano ulicę, co z góry wykluczało jakąkolwiek aktywność budowlaną na tym miejscu. Nie dosyć tego: inwestorzy, w polemicznym zacięciu, wskazywali na nie- fortunne skutki takiej zamiany gdyż „choroba wszelkiego rodzaju z największą ła- twością udzielałaby się przez wyziew powietrza probostwu”. Dodatkowo zwraca- no uwagę, że wyznawcy judaizmu nie świętują w niedzielę, czym osłabiono jeden z argumentów przeciwników. Obydwa place oddzielał nie tylko wysoki mur wo- kół przykościelnego cmentarza, lecz również zabudowania mieszkalno-gospodar- cze (w tym również ogród owocowo warzywny i wybieg dla zwierząt) należące do kleru katolickiego26. Opieszałość administracji budziła rozgoryczenie obydwu stron konfl iktu, któ- re zasypywały władze licznymi pismami z zapytaniami, prośbami etc. Szczególnie aktywny był dozór, nieustannie przypominający ile czasu minęło od rozpoczęcia starań o uzyskanie pozwolenia na budowę27. Wydanie ostatecznej decyzji przecią- gały również w czasie krytyczne uwagi Rady Budownictwa, co skutkowało ko- niecznością przygotowania nowych kosztorysów i planów28. W toczącej się kilka lat dyskusji głos zabrał również komisarz obwodu wie- luńskiego Fryderyk A. Goleński. Uznając prawo społeczności żydowskiej miasta do posiadania synagogi proponował zmianę jej lokalizacji: postawienie budowli na miejscu gdzie planowano budowę nowego szpitala, z dopłatą za „kamienicz- kę”29. Plan zamienny F. A. Goleńskiego skutkował dalszym opóźnieniem wyda- nia ostatecznej decyzji: w listopadzie 1835 r., czyli ponad pół roku od jej przedsta- wienia, komisja rządowa poleciła władzom wojewódzkim nadzorowanie zamiany. W ślad za tym władze centralne zwróciły, jako nieaktualne, gotowe już plany bu- dowy i kosztorys30. Propozycja komisarza obwodu nie spodobała się samym zain- teresowanym, którzy starali się w dalszym ciągu o wydanie decyzji pozwalającej na budowę na nabytej w tym celu parceli. Zapewniano władze o kosztach ponie- sionych na przygotowania i sporej ilości zgromadzonych materiałów. Zdaniem Sa-

24 Tamże, k. 33 nast. Pręt miary nowopolskiej = 4,320 m. natomiast stopa (geometryczna) = 0,432 m., zob. I. Ihnatowicz, Vademecum do badań nad historią XIX i XX wieku, t. 1, Warszawa 1967, s. 32. 25 Zbudowany w 1811 r., posiadał cztery izby, komorę oraz zabudowania gospodarcze. Poprzednio na posesji tej stał, mający wielowiekową tradycję, szpital św. Ducha, por. T. Olejnik, Szpital w Wieluniu-jego dzieje i znisz- czenie 1 IX 1939 r., Wieluń 1991, s. 3-9. 26 AGAD, CWWKP, sygn. 1572, k. 78-83. 27 Tamże, kk. 59, 76, 93. 28 AGAD, KWK, sygn. 730, KRSWDiOP do KWK, Warszawa 17 IX 1833 r. 29 Tamże, komisarz Goleński do KWK, Wieluń 13 IV 1835 r. 30 Tamże, pisma z dnia 7 i 26 XI 1835 r. 153 lomona Kempnera, który tym razem reprezentował dozór, odległość między spor- nymi obiektami wynosiła 200 kroków. Sprawdzenie powyższych danych nakazano komisarzowi obwodu, który w raporcie przesłanym rządowi gubernialnemu uściślił liczbę kroków między obiektami na sto, dodatkowo wartość zebranych materiałów budowlanych oszacował na 100 złp. Wszystkie te fakty znane były poprzednio gu- bernatorowi cywilnemu, który osobiście kontrolował miejsce przyszłej budowy. Przy okazji komisarz w dalszym ciągu popierał ideę przeniesienia budowy w inne miejsce31. Jeszcze w połowie listopada 1837 r. komisja rządowa nakazała rządowi gubernialnemu przyspieszyć zamianę działek32. W tym przypadku nie wiadomo czy dotyczyło to terenów przeznaczonych na nowy szpital czy też planowano inną lo- kalizację (rewir?). Zdecydowanie szybciej uporano się z gromadzeniem funduszy i stosownych po- zwoleń na budowę szpitala: 14 października 1838 r. generał Sergiusz Szypow, dy- rektor KRSWDiOP, dokonał wmurowania kamienia węgielnego33. Wkrótce potem władze ostatecznie wydały pozwolenie na budowę synagogi w zaplanowanym przez inwestorów miejscu. Brak niestety informacji źródłowych, faktem jest, że „przyspieszenie” nastąpiło po wizycie gen. Szipowa, który z całą pewnością dokonał kontroli na miejscu. Cała procedura wymagała jednak czasu: w styczniu 1840 r. komisja rządowa zwróciła kosztorys rządowi gubernialnemu nakazując budowniczemu gubernialnemu sprawdzenie i zatwierdzenie. W samym projekcie dopatrzono się kilku usterek m. in. brak było planu sytuacyjnego, ponad- to zalecono wzmocnienie więźby dachowej, tak aby bez obaw mogła wytrzymać ciężar dachówki. Skutkiem tego była konieczność zmiany kosztorysu, a co za tym idzie jego ponownego zatwierdzenia34. Czas naglił, jak wynika bowiem z protokołu oględzin „kamieniczki” - pełniącej funkcję prowizorycznej synagogi – przeprowadzonych przez przedstawicieli dozo- ru (Herszlika Majorowicza, Berka Tratla i Dawida Sieradzkiego), władz municy- palnych, specjalistów (cieślę Krzysztofa Schmidta i murarza Marcina Grabowskie- go) oraz „przybranych obywateli” jej stan stwarzał zagrożenie dla użytkowników. Mury były nie tylko krzywe, lecz również popękane, wcześniej została „zapieczę- towana” i zakazano odbywania w niej modłów35. Wkrótce potem odbyła się nara- da z udziałem komisarza i przedstawicieli dozoru. Jak wynika ze sporządzonego po niej raportu budowa nowej synagogi stała się koniecznością. Wobec zarzutów nadzoru budowlanego dotyczących więźby dachowej uznano, że budynek należy pokryć blachą, co radykalnie zmniejszy obciążenie. Całe przedsięwzięcie zapla- nowano na trzy lata: w pierwszym miano wystawić mury i pokryć całość dachem, w następnym otynkować zewnątrz i wstawić okna, wreszcie w trzecim wykonać posadzki, ozdoby i otynkować wnętrze. Co ważne inwestorzy zgodzili się wysta-

31 Tamże, komisarz obwodu do rządu gubernialnego, Wieluń 22 VI 1837 r. 32 Tamże, KRSWDiOP do rządu gubernialnego kaliskiego, Warszawa 15 XI 1837 r. 33 T. Olejnik, Szpital..., s. 11-13. 34 AGAD, KWK, sygn. 730, KRWRiOP do rządu gubernialnego, Warszawa 16 I 1840 r. 35 Tamże, komisarz obwodu do rządu gubernialnego, Wieluń 22 II 1840 r. 154 wić świątynię dokładnie na miejscu „kamieniczki” (poprzednio zamierzano ją za- chować), nie jak pierwotnie planowano przy granicy od strony fary i tym sposobem zwiększyć odstęp między tymi dwoma budowlami. Koszt całej inwestycji skalku- lowano na 33 043 złp36. Kłopoty nie omijały ich jednak w dalszym ciągu: już na początku 1841 r. zabrakło środków, wobec czego - jak donosił rządowi gubernial- nemu komisarz obwodu - zmuszeni byli rozpisać dodatkową składkę. Tradycyjnie najwięcej zapłacić mieli najbogatsi, zwłaszcza przedstawiciele rodziny Kempne- rów. Nie wszyscy z jednakową ochotą brali udział we wspólnym przedsięwzięciu gminy: dodatkowego obciążenia -150 złp- chciał uniknąć choćby Józef Wiener, dzierżawca dochodów konsumpcyjnych w Wieluniu. Swoją prośbę o zwolnienie z obowiązku składki, skierowaną do rządu gubernialnego, motywował faktem za- mieszkiwania poza Wieluniem. Ostatecznie, co wiąże się zapewne ze wspomnianymi kłopotami fi nansowymi, budynek ukończono w 1856 r.37 Nie był to jednak koniec kłopotów jakie przyszło pokonać członkom dozoru i całej wspólnocie wyznaniowej żydowskiej w związku z posiadaniem własnej świątyni. W sierpniu 1860 r. zwiedzał synagogę prezydujący w KRSWiD Muchanow. W mieście rozeszły się pogłoski, że ma być ona przezna- czona na inny cel. Jak należało się spodziewać dało to początek urzędowej kore- spondencji. Naczelnik powiatu informował rząd gubernialny warszawski o bez- podstawności takich spekulacji. Podczas pobytu carskiego dygnitarza w Wieluniu składali mu różne petycje, które ten polecił naczelnikowi powiatu zaopiniować. Jedna z nich dotyczyła świątyni: jej autor proponował, jako że mieściła się między farą a szpitalem (?) przeznaczyć ją na cerkiew dla straży granicznej, w miejsce ist- niejącej w Krzepicach38. Nie doszło do realizacji i tego planu zamiennego, zdaje się od początku skazanego na niepowodzenie. Zresztą wydarzenia o zupełnie innym ciężarze gatunkowym zdominowały przestrzeń społeczną w Królestwie Polskim. Siedem lat trwały starania mieszkających w Wieluniu Żydów o pozwolenie na wybudowanie synagogi. Po drodze musieli oni pokonać wiele przeciwności, przy czym przeszkody natury technicznej czy fi nansowej nie były jedynymi. Niezwykle żywa tradycja przywilejów zabraniających osiedlania się Żydów w mieście ciążyła nad sposobem postrzegania próbujących zamieszkać w mieście przybyszów. Par- cela wraz z „kamieniczką” leżąca w centrum miasta, pomimo że nie znalazła na- bywcy wśród chrześcijan, nie budziła zbyt wiele kontrowersji – budynek, w którym odbywano modły nie należał do reprezentacyjnych. Dopiero plany budowy okaza- łej budowli sakralnej w pobliżu fary, materialny znak obecności Żydów w mieście, zmobilizowały do działań. Inwestorzy napotkali na niechęć czynników kościelnych i części administracji, co miało wpływ na długość okresu starań.

36 Tamże, komisarz do rządu gubernialnego, Wieluń, 24 IV 1840 r. Jak wynika z „Protokołu w przedmiocie rewizji Bożnicy” z 20 IV 1857 r. budynek kryty był dachówką, AGAD, CWWKP, sygn. 1572, k. 154. 37 T. Olejnik, Dzieje..., s. 61; AGAD, CWWKP, sygn. 1572, k. 154. 38 W Krzepicach istniała cerkiew w latach 1852-1863, po czym ponownie przeniesiono ją do Praszki, por. P. Cynalewska-Kuczma, Architektura cerkiewna Królestwa Polskiego narzędziem integracji z Imperium Rosyj- skim, Poznań 2004, ss. 27, 59; AGAD, CWWKP, sygn. 1572, k. 158 n. 155

Wieluńska synagoga służyła wiernym prawie sto lat. Trafi ona bombami lotni- czymi 1 IX 1939 r. została rozebrana na rozkaz okupacyjnych władz niemieckich. Taki sam los spotkał również farę.

Zdzisław Włodarczyk, The Controversy Regarding the Construction of Synagogue in Wieluń

Jewish religious community came into being in this town in the beginning of the eightteen twenties. The main problem of the community was lack of proper building temple for a considerable increase of the faihful. In 1819 the local Jewes bought a square with a house (previously property of the Piarist Order). Several years later in 1833 they appled for synagogue’s bulding permit.Unfortunately they went through legal formalities lasted many years. The design for the synagogue in the city centre gave rise to controversy, especially around representatives of local Catholic clerge. The fatality rested on the bulding came back to it many years after the temple was builted. The synagogue was bombed the1st September of 1939 and was pulled down at the German occupation’s authority command. 156 157 ROCZNIK Ł ÓDZKI Tom LV – 2008

Tomasz Olszacki (Łódź)

ZAMEK W BESIEKIERACH – WYBRANE ELEMENTY ZABUDOWY W ŚWIETLE ŹRÓDEŁ PISANYCH, IKONOGRAFICZNYCH I NOWYCH BADAŃ TERENOWYCH

I Do całkiem już licznego grona zamków przebadanych przez Katedrę Arche- ologii Historycznej Instytutu Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego dołączył kolej- ny obiekt: zamek w Besiekierach1. Prace terenowe na tym stanowisku przeprowa- dzone zostały na przełomie kwietnia i maja 2007 roku, a odbywały się one pod kierunkiem prof. Leszka Kajzera, Aleksandra Andrzejewskiego oraz piszącego te słowa2. Zamek w Besiekierach, położony jest kilka kilometrów na północ od miasteczka Grabów (woj. łódzkie, pow. łęczycki), w historycznym województwie łęczyckim. Jest on zachowany w postaci zaawansowanej ruiny (będącej obecnie przedmiotem prac konserwatorskich), wszakże o czytelnych podziałach wewnętrznych. Obiekt w partii nadziemnej zbudowano z cegieł, na planie nieregularnego czworoboku, 1 Zamek był już przedmiotem badań terenowych przeprowadzonych w roku 1971 roku przez Zakładu Ar- cheologii Polski Środkowej IHKM PAN w Łodzi, pod kierunkiem T. Poklewskiego. Wyeksplorowano wówczas 15 jednostek badawczych (w zdecydowanej większości płytkich odkrywek architektonicznych), a wyniki prac terenowych opublikowano w: T. Poklewski, E. Grabarczyk, Zamek w Besiekierach w Łęczyckiem. Województwo konińskie, [w:] Zamki środkowopolskie, cz.I, Besiekiery, Lutomiersk, „Dom Stary” w Łęczycy, pod red. T. Po- klewskiego, Wrocław - Łodź 1977, Acta Archaeologica Lodziensia, nr 26, s. 13-54; M. Żemigała, Aneks. Pomiar cegły zabytkowej z zamków w Besiekierach, Lutomiersku i Łęczycy, [w:] tamże, s. 107-109. Badania te doprowa- dziły do elementarnego rozpoznania obiektu, choć niektóre, z zaproponowanych na ich podstawie tez, wydają się dyskusyjne, a wyraźne błędy popełniono przy okazji badań historycznych, por. np. T. Nowak, J. Szymczak, /rec./ Zamki środkowopolskie, cz. I, Besiekiery, Lutomiersk, „dom stary” w Łęczycy, pod red. T. Poklewskiego, „Acta Archaeologica Lodziensia”, nr 26, Łódź 1977, ŁTN, ss. 122, „Rocznik Łódzki”, t. XXV, Warszawa - Łódź 1979, s. 301-302. 2 Pełne opracowanie wyników prac w: A. Andrzejewski, L. Kajzer, T. Olszacki, Sprawozdanie z archeolo- giczno-architektonicznych badań zamku w Besiekierach przeprowadzonych w roku 2007, Łódź 2007 (mpis w In- stytucie Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego). 158 o wymiarach około 38 x 40m. Obszerny dom zamkowy, o szerokości około 13,85 m (wraz z północnym murem obwodowym), wypełnia cały bok północny założenia. Mniej więcej na osi dziedzińca, naprzeciw domu, wznoszą się relikty wieży bram- nej, wysuniętej przed linię kurtyny południowej. Relikty zamku znajdują się na wyniesieniu, górującym ponad obszerną, podmokłą niecką, będącą jeszcze na po- czątku lat 70. ubiegłego wieku dnem stawu. Na północ i północny-zachód od owej niecki przepływa niewielki ciek wodny. Położenie zamku w powiązaniu z anali- zą nawarstwień stratygrafi cznych po zewnętrznej stronie kurtyn, skłoniło badaczy z lat 70. XX w. do wysunięcia tezy, iż obiekt należy interpretować jako dość rzadko obserwowany na ziemiach polskich przykład zamku na wodzie, czyli wasserburgu, co na długo ugruntowało się w literaturze przedmiotu. W XIX w. sylweta zamku besiekierskiego kilkakrotnie przedstawiana była na rycinach, dokumentujących postępy w rujnacji obiektu. W pierwszej kolejności wspomnieć tu należy akwarelę z tzw. Albumów Stronczyńskiego, opatrzoną opi- sem: „Zamek prywatny w Biesiekierach. Budowa 16 wieku”3, z widokiem użytkowa- nego jeszcze zamku, ukazanego od strony południowo-zachodniej. Podobne jego ujęcie obserwujemy na rycinie publikowanej w 1868 r. w „Kłosach”. Pochodzące z XIX w. widoki zamku uzupełniają jeszcze: rycina publikowana w „Kłosach” w 1888 r., i ry- sunek autorstwa J. Olszewskiego zamieszczony w 1898 r. w „Wędrowcu”; oba pre- zentujące zamek od strony południowo-wschodniej, różniący się wszakże znacznie stopniem degradacji murów4. Od wyżej wymienionych przedstawień odróżnia się najstarsze, czyli pochodząca z 2 ćwierci XIX w., architektoniczna inwentaryzacja obiektu autorstwa L. Bethier`a (budowniczego Obwodu Łęczyckiego), z rzutem ist- niejących podówczas murów oraz rysunkiem południowej elewacji zamku, a stano- wiąca najważniejsze źródło ikonografi czne dla badań archeologicznych5. Pierwsza wzmianka źródłowa o wsi Besiekiery dotyczy roku 12326. Leżała ona w dobrach prywatnych panów na Grabowie, czyli przedstawicieli rodu Ogonów, posiadających w XIV-XV w. ziemie także na północy powiatu łęczyckiego7. Bu- dowę zamku wiąże się jednak z kolejnymi właścicielami - rodziną Sokołowskich herbu Pomian. Nierozwiązaną kwestią pozostaje natomiast osoba fundatora obiek- tu, choć ostatnio, za sugestią Sobiesława Szybkowskiego, przeważa opinia, iż upa- trywać go można w Mikołaju Kochanku Sokołowskim z Wrzącej, stolniku brze- skim (w latach 1490-1496) i kasztelanie dobrzyńskim (1496-1505), który przejął dobra grabowskie (w tym i Besiekiery) po śmierci swego wuja - Zygmunta z Gra- bowa herbu Ogon (zmarłego przed 10 II 1490), bądź też (co mniej prawdopodob-

3 K. Stronczyński, Obraz ogólny różnego rodzaju starożytnych zabytków w Królestwie Polskim, Atlas III, Warszawa 1855 [rkps przechowywany w Gabinecie Rycin Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego], ryc. 32. Ry- cina publikowana m. in. przez B. Guerquin, Zamki w Polsce, Warszawa 1984 (wydanie 2 poprawione), s. 102. 4 „Kłosy”, t. XLVI, Warszawa 1888, s. 32; M. Rawicz-Witanowski, Biesiekiery, „Wędrowiec”, nr 51, War- szawa 1898, s. 1008; oba publikuje L. Kajzer, Studia nad świeckim budownictwem obronnym Łęczyckiego w XIII- XVII wieku, „Acta Universitatis Lodziensis. Folia Archaeologica” [dalej: AULFA] nr 1, Łódź 1980, s. 357-358. 5 Przechowywany w AGAD, Zbiory kartografi czne, sygn. K. 9-4. 6 S. Zajączkowski i S. M. Zajączkowski, Materiały do słownika geografi czno-historycznego dawnych ziem łęczyckiej i sieradzkiej do roku 1400, cz. 1, Łódź 1966, s. 11. 7 T. Nowak, Własność ziemska w ziemi łęczyckiej w czasach Władysława Jagiełły, Łódź 2003, s. 11-13, 564. 159 ne) w jego synu: Wojciechu Sokołowskim, także stolniku brzeskim (1499-1529)8. U schyłku XVI w. zamek był własnością bratanka króla Stefana I - kardynała An- drzeja Batorego (zm. 1599 r.), po nim zaś Zofi i Batorówny i Jerzego Rakoczego9. Następnie rezydencja besiekierska należała do Prawdziców - Szczawińskich, spo- śród których Jan Szymon, kasztelan i wojewoda brzesko-kujawski, w 2 ćwierci XVII w. dokonał jej przebudowy w duchu barokowym10. W 1731 r. zamek spusto- szył pożar11, był on wszakże jeszcze użytkowany przez kolejnych właścicieli jesz- cze w 1 połowie XIX stulecia12. Tegorocznymi badaniami archeologiczno-architektonicznymi objęte zostały po- łudniowa (rejon przedbramia, bramy i południowo-zachodniej partii dziedzińca) i częściowo zachodnia (na zewnątrz kurtyny zachodniej, na jej środkowym odcin- ku) partia założenia zamkowego; nie prowadzono natomiast żadnych wykopalisk w miejscu domu zamkowego i wschodniego muru kurtynowego. W związku z po- wyższym, w niniejszym opracowaniu uwaga obrócona będzie właśnie ku badanej przestrzeni zamku, z pominięciem zagadnienia podziałów domu, które z resztą były już w literaturze obszerniej prezentowane13.

II Rozpocząć wypada od dojazdu na zamek, który odbywał się poprzez most łączą- cy wieżę bramną, z krawędzią podmokłego obniżenia terenu, a sytuacja ta do dziś jest w terenie dość czytelna. Istnienie mostu potwierdzają XVIII-wieczne archiwa- lia14. W 1704 r., wspomniany został ...most z balów dębowych starych, zwód pod bramą do tego mostu na dwóch łańcuchach..., zaś w 1715 ...most przez fosę i przed

8 Por. L. Kajzer, Małe czy duże, czyli o tzw. zamkach rycerskich na Niżu Polskim, [w:] Zamki i przestrzeń spo- łeczna w Europie Środkowej i Wschodniej, pod. red. M. Antoniewicza, Warszawa 2002, s. 120, tamże przyp. 29. Na temat Mikołaja Kochanka Sokołowskiego ostatnio obszernie S. Szybkowski, Kujawska szlachta urzędnicza w późnym średniowieczu (1370-1501), Gdańsk 2006, s. 624-626, tamże o Zygmuncie z Grabowa, patrz s. 716-717, zaś o Wojciechu Sokołowskim s. 712-713. 9 M. Rawicz-Witanowski, dz. cyt. 10 Ibidem; T. Poklewski, E. Grabarczyk, dz. cyt., s. 32-33. 11 L. Kajzer, Studia nad świeckim..., s. 186. 12 M. Rawicz-Witanowski, dz. cyt. 13 T. Poklewski, E. Grabarczyk, dz. cyt., s. 22-25; L. Kajzer, Studia nad świeckim..., s. 182 14 Cytowane inwentarze za: L. Kajzer, Studia nad świeckim..., s. 184-190 (tam: Wizja zamku Besiekierskie- go tudzież budynków dworskich [...] Mikołaja Szczawińskiego podczaszego rawskiego [...] Anno Domini 1733 spisana, przechowywana w AGAD, Castr. Lanc. obl. 10, 1733 r., f. 232 - f. 235); tenże, Dwa inwentarze zamku w Besiekierach, AULFA nr 4, 1983, s. 158 -165 (gdzie Autor odnosi się także do fragmentów starszych opisów XVII-wiecznych: AGAD, Castr. Lanc. rel. obl. 8 (varia), f. 126-126 v.; AGAD, Castr. Lanc. rel. 154, f. 192 – 207 v.; Castr. Lanc. rel. 155, f. 153V – 157/22v., i w całości przytacza opisy XVIII-wieczne: Inwentarz majętności klucza besiekierskiego z przyległymi do niego folwarkami [...] spisany in fundo post fata Imci Pana Starosty golubskiego (Mikołaja Szczawińskiego) [...] die 26 february Anno Domini 1704 spisany, AGAD, Castr. Lanc. rel. 181, 1704 r., f. 272-273 oraz Lustracja dóbr Besiekier pałacu, folwarków, miasteczka i wsi z poddaństwem [...] z woli JWP Ignacego z Kościelca i Działynia Działyńskiego i JWP Heleny Szembekowej z Łęckich Działyńskiej wojewodów parnawskich [...] die 30 mensis julli a.d. 1715. AGAD, Castr. Lanc. rel. 191, 1715 r., f. 271 - 272 v.). Interesującym źródłem (choć w większym stopniu w związku z badaniem kultury właścicieli zamku w dobie sar- mackiej, niż jego rozplanowania) jest także pochodzący z 2 połowy XVII w. spis ruchomości będących własnością Barbary Domicelli ze Szczawińskich (córki pana na Besiekierach - Jana Szymona) opublikowany przez L. Kaj- zera, Posag wojewodzianki kujawskiej z połowy XVII w., „Kwartalnik Historii Kultury Materialnej”, R. XXVI, nr 1, 1988, s. 63-76. 160

Ryc. 1. Besiekiery - Zamek, Plan wykopów archeologicznych w sezonie 2007, z zaznaczonymi partiami rozpoznanych murów (na podstawie pomiarów J. Błaszczyka, K. Badowskiej, W. Wasiaka, z uzupełnieniami T. Olszackiego). bramą zwód na łańcuchach... . Opisy te wskazują więc, iż były to dwie konstrukcje: stała (od południa) i ruchoma (przy bramie), z których przynajmniej pierwsza była już dość długo użytkowana. Przed 1733 r. dojść chyba musiało do remontu, czyta- my bowiem wówczas ...most dobry, prawie jak nowy z poręczami, u którego mo- stu przy bramie jest zwód na łańcuchach na biegunach drewnianych bez żelaza... . Co się tyczy XIX-wiecznej ikonografi i, analizowany obiekt znajduje się na rycinie z Albumów Stronczyńskiego, gdzie widać północną cześć drewnianej konstrukcji (już tylko element stały), wspartej na dwóch rzędach pali, a podpartych obustron- nie mniejszymi palami, wkopanymi pod niewielkim kątem. Szerokość mostu odpo- wiada szerokości światła przelotu bramnego. Most przedstawia także rysunek połu- dniowej elewacji zamku autorstwa L. Bethier`a, gdzie miałby on szerokość równą szerokości czoła bramy, a opierałby się na trzech rzędach pali. 161

Celem rozpoznania reliktów omawianego mostu wytyczono niewielki wykop 17/2007; eksploracja którego limitowana była wysokim stanem wody w obniże- niu terenu, pomiędzy wieżą bramną, a szosą. W jego obrębie zarejestrowano re- likty trzech ociosanych pali o średnicy około 0,20 m, umieszczonych w rozstawie około 1,40-1,50 m, czyli w sposób odpowiadający sytuacji na rysunku L. Bethie- r`a. Pale te oddalone były od czoła wieży bramnej o około 6,50 m. Analiza stra- tygrafi i wykazała, iż omawiane elementy konstrukcji mostu umieszczono w płyt- kich stożkowatych wkopach, a następnie wbito w gliniaste nawarstwienia naturalne (calec). Warunki prowadzenia prac nie pozwoliły niestety na odsłonięcie posado- wienia drewnianych reliktów, które znajdowało się już znacznie poniżej warstwy wodonośnej15.

III Dysponujemy dość dokładnymi opisami wieży bramnej, która miała najpew- niej pięć, w różny sposób użytkowanych kondygnacji. Najniżej, gdyż pod przelo- tem bramnym, umiejscowione było pomieszczenie więzienne, czyli znana z opisu z 1733 r. turma, do której wiodły ...drzwi proste bez zawias i biegunów, a bardziej zakładka tylko nad dziurą..., odnotowana także w 1715 r.: ...a pod mostem /wyraz nieczytelny - mogło być np., „sadzają”/ występnych... . W 1733 r. na kondygnacji drugiej, czyli przelocie bramnym znajdowała się ...podłoga z dylików wąskich pro- sta...16,brakowało natomiast wrót, po których pozostałością były zapewne ... dwa skoble wmurowane... . Po wejściu w obręb dziedzińca, po stronie wschodniej, znajdowały się schody, które wiodły na górną kondygnację wieży i piętro przyległego do południowej kur- tyny budynku, którego resztki rozpoznano w trakcie badań w latach 70. ubiegłe- go wieku17. Schody te, nazywane gradusami, znane są tak ze źródeł pisanych, jak i z rzutu Bethier`a. Pierwsza kondygnacja nad przelotem podzielona była na dwie lokalności. Od północy znajdowało się mniejsze pomieszczenie, fi gurujące (1733) jako sień. W opisie z 1715 r., czytamy: ... przed kaplicą /tu wyraz nieczytelny - za- pewne nazwa pomieszczenia/ nad bramą okien dwie na dziedziniec, w jednym tyl- ko ramy a w drugim bez ramów, w obu dwóch żadnych kwater nie masz... oraz ... wyszedszy z kaplicy do sieni jest w murze schowanie, drzwiczki na zawiasach z za- czepką za drzwiami w kącie, z drugiej strony drzwi są na zawiasach z zaczepką do wschodów górnych nad kaplicą... . Podobne informacje niesie akt z 1733 r.: ... schodki mniejsze przed kaplicą do sieni u której są okna większe dwa, małe okienka dwa, lecz w tych wszystkich nie masz i jednej szyby. W tej sieni suffi t z tarcic cały zruynowany i tylko podporami czterema prostymi podparty. W teyże sieni są ad in- star ganeczku jest palisadzik o 24 balasach toczonych. Posadzka z cegły zepsowana od deszczu bardzo. W tej sieni są drzwi drewniane do kaplice na biegunach żela-

15 A. Andrzejewski, L. Kajzer, T. Olszacki, dz. cyt., s. 19-20. 16 Konstrukcja zidentyfi kowana w trakcie badań archeologicznych przy północno-wschodnim ościeżu bramy, T. Poklewski, E. Grabarczyk, dz. cyt., s. 27. 17 Tamże, s. 28. 162

Ryc. 2. Widok zamku w Besiekierach z lotu ptaka w trakcie badań archeologicznych (Foto: K. Trela). znych w których jest zamek zły, bez klucza, na skobelek się tylko i kłódkę zamyka... i dalej: ... Wychodząc z kaplice do tejże sieni po lewej stronie są drzwiczki maleńkie na zawiasach żelaznych do pieca, który quondam w kaplicy musiał bywać. Item na tejże lewej stronie są drzwi do pokoików (...) /czyli do górnej kondygnacji budynku przystawionego do kurtyny południowej na zachód od wieży - T.O/. Stąd wróciw- szy do przedkaplicznej sieni, w niej są jeszcze jedne drzwi do schodów nad kaplicę. (...) W tejże sieni podkaplicznej, w ścianie przedpokoikowej /zapewne zachodniej - T.O/ jest mur we dwóch miejscach cale porysowany... . Od południa do omówionej sieni przylegała dość obszerna kaplica. Opisy kaplicy zamkowej są bardzo szczegółowe, toteż w tym miejscu podane zostaną w formie nieco skróconej. Do pomieszczenia tego wiodły z sieni ... drzwi drewniane (...) na biegunach żelaznych w których jest zamek zły, bez klucza, na sko- belek się tylko i kłódkę zamyka... (1733). Wewnątrz ...jest okien trzy w ołów opraw- nych, o czterech kwaterach... (1733), których stan w XVIII w. nie przedstawiał się już najlepiej. Ściany i sufi t kaplicy kryte były tynkiem (wspomina o tym opis z roku 1733), zaś podłoga wyłożona była ceglaną posadzką (1733). Najważniej- szym, rzecz jasna, miejscem był ...ołtarz jeden murowany... (1715), wyniesiony za- pewne w górę, albowiem wspomniane są także gradusy (1733). Na nim to zapewne ustawiony był ...ołtarzyk drewniany stary, czarno malowany w którym obraz Naj- świętszej Panny Częstochowskiej, na którym sukienka materialna różowa w srebr- ne kwiaty, zasłonki gazowe w srebrne paski lyczakiem podszyte, na tymże ołtarzyku 163 relikwiarzyków dwa, obrazków w ramkach ze szkłem dwa ... (1733). W 1715 wspo- mniane są także przytwierdzone do obrazu wota, a mianowicie ... tabliczka srebr- na, łańcuszek z obrączką szczerozłotą..., ołtarz przykrywało jedno (1715), a potem dwa antependia (1733). Były one w interesujący sposób zdobione; w 1715 roku wy- mienione jest ...antependium materialne szare imię Jesus wyszywane..., zaś w 1733 roku jedno z nich było ... materialne w pół jedwabne w trupie głowy.... Stylowy charakter kaplicy wpisywał się więc idealnie w obraz w pełni barokowej, sarmac- kiej duchowości. Wyposażenia dopełniały m.in. krucyfi xy dwa drzewiane (1715), mszał spoczywający na poduszce (1733), metalowe lichtarze (w 1704 r. jeden, a po- tem dwa), ławki ustawione po obu stronach pomieszczenia, przy ścianach (1715, 1733) oraz szafki na liturgiczne paramenty. Na nabożeństwa zwoływał mieszkań- ców zamku dzwonek do sygnorowania (1715). Starszy, XVII-wieczny opis kapli- cy odnotował także klawicymbał wielki zielono malowany18, którego brak wszakże w inwentarzach z kolejnego stulecia. Z opisanej już sieni drzwi wiodły do schodów, które były ... kręcone w murze, bardzo złe, u których zaraz z początku i proga nie masz i słupka na którymby się wspierały... (1733). Schodami tymi dostać się można było na kolejną - czwartą kon- dygnację, gdzie mieściła się izdebka dla kapelana (1704), nazwana też pokojem dla Xiędza (1715). W XVIII wieku pomieszczenie to nie było już chyba użytkowane zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem. Znajdowały się tam ... drzwi na zawiasach z zamknięciem... (1715, w 1704 r. bez zawarcia), a także ... okna złe, piec obalo- ny... (1704). Od strony dziedzińca do tegoż pomieszczenia przylegał ...ganek z po- ręczami żelaznymi na prętach żelaznych... (1715), dość już wówczas zniszczony. Ponad czwartą kondygnacją znajdowało się nieużytkowane w XVIII stuleciu pod- dasze (kondygnacja piąta) i przykrycie wieży w postaci dwudzielnego hełmu, czy- li ...kopuła spodnia guntami pobita (...) druga zaś kopuła mniejsza wyżej nad nią blachą pobita... (1733). Dodać jeszcze należy, iż na fasadzie wieży bramnej pomieszczona była ta- blica fundatorska, obok której w 1733 roku widniało miejsce po herbie Domus Szczaviniana (t.j. Prawdzicu Szczawińskich), który był wówczas przechowywany w skarbcu19. Tamże miał też znajdować się ganeczek, którego ślady odnotował lu- strator w 1733r. Poza tym omawiany obiekt służył do przetrzymywania różnorakich militariów, wymienione zostały: rur muszkietowych starszych kilka, blachy zbroi (przednie i tylne), dwa karwasze, trzy szyszaki (XVII w.), które składowane były w kaplicy, ...pod bramą (...) działek żelaznych polskich, polnych cztery, piąte więk- sze, ale ucho jedno oberwane, hakownica jedna stara... (1685)20. W 1704 r. wymie- niono już tylko ...w tej bramie działko jedno u którego zerwane ucho... .

18 AGAD, Castr. Lanc. rel. obl. 8 (varia), f. 126, za L. Kajzer, Dwa inwentarze..., s. 158. 19 Związana ze Szczawińskimi tablica z napisem fundacyjnym (wszakże bez herbu), która przez lata spoczy- wała w pobliżu miejscowej remizy strażackiej, jest obecnie przygotowywana do ponownego osadzenia w konser- wowanych murach zamku. 20 Za L. Kajzer, Studia nad świeckim..., s. 158 i n. 164

Ryc. 3. Wykop 20/2007 – widok od strony południowo-wschodniej (Foto: T. Olszacki).

Wieża bramna, jako wertykalna dominanta zamku, a tym samym najbardziej malowniczy jego element, zajmuje wyeksponowane miejsce na wszystkich XIX- wiecznych rycinach. Przekazy te weryfi kować można także z zachowanymi jej re- liktami, w strefi e muru zachodniego sięgającymi stropu najwyższej kondygnacji. Z wyjątkiem widoku publikowanego w 1888 r. w „Kłosach”, gdzie stan zachowania obiektu jest bliski obecnemu, na pozostałych widnieje kubaturowo kompletny ma- syw, przykryty namiotowym, 8- połaciowym dachem, z zatkniętą w jego szczyt, za- pewne metalową, chorągiewką. Bryła jest w zasadzie dwudzielna: na czworobocz- ną podstawę, na rzucie prostokąta o dłuższych bokach zachodnim i wschodnim, nałożony jest mniejszy, 8-boczny cylinder. W części dolnej, o trzech (L. Bethier) lub dwóch (pozostałe) naziemnych kondygnacjach (przelot, kaplica z sienią i być może więzienie - turma), w elewacji południowej (frontowej), nad poziomem coko- łu znajdował się centralnie umieszczony przelot bramny, zamknięty półkolistym ni- skim łukiem, a wewnątrz sklepiony kolebką. W tej samej osi, ponad nim, widoczny jest kartusz herbowy - tablica fundatorska (wyraźnie widoczne u L. Bethier`a) i wy- krojony wyżej niewielki otwór okienny (poziom kaplicy). Na rysunku J. Olszew- skiego („Wędrowiec”, 1898) widać tylko wysoki przelot; stan ten wynikać mógł jednak z oberwania się fragmentu muru pomiędzy łukiem bramy, a wspomnianym oknem. W elewacji zachodniej bramy, na kondygnacji „kaplicznej” umieszczone były dwa otwory okienne (widoczne na wszystkich rysunkach ukazujących obiekt 165 od południowego-zachodu), poniżej znajdować się zaś miały kluczowe strzelni- ce (chyba w dwóch rzędach), wyobrażone tylko w „Kłosach” z 1868 r. Istnienie tych ostatnich wydaje się wątpliwe; być może autor za strzelnice uznał większe otwory maczulcowe? Elewacja wschodnia uwidoczniona została tylko na rysunku J. Olszewskiego, na którym widnieje dość zniszczony otwór okienny (umieszczo- ny bliżej narożnika południowo-wschodniego wieży) związany najpewniej z ka- plicą. Obserwacje zachowanych struktur murowanych wskazują, iż sień i kapli- ca przykryte były sklepieniem kolebkowym z lunetami. Na wszystkich rysunkach czytelne są dekoracje ośmiobocznej nastawy; z rozmieszczonymi w płaszczyznach ścian dwoma otworami: prostokątnym dolnym i owalnym górnym oraz narożnymi pilastrami (obecnie wspomniane elementy zachowane są reliktowo). Dzieliła się ona zapewne na dwie kondygnacje, z których dolną można wiązać ze wspominaną w źródłach archiwalnych izdebką dla kapelana, a górną z niezamieszkałym podda- szem. Ponadto, na rycinie z Albumów Stronczyńskiego za przykryciem dachu, od strony południowej zaznaczony został także komin, co potwierdza znany z opisów inwentaryzacyjnych fakt funkcjonowania w wieży urządzeń grzewczych. Wieża bramna rozpoznana została w roku 2007 trzema odkrywkami architekto- nicznymi. Dwie z nich (16 i 19/2007) umiejscowione zostały na obu południowych narożnikach obiektu, natomiast trzecia - najmniejsza (21/2007), w świetle przelotu bramnego, z zamiarem przebadania poziomów użytkowych w wieży i przyległym doń fragmencie dziedzińca21. W rezultacie rozpoznano pełen rzut wieży bramnej, który miał przybliżone wy- miary: 10,75 m (bok północny - w linii kurtyny południowej zamku) x 11,50 m (bok południowy) x 12,0 m (bok zachodni) x 12,50 m (bok wschodni). Zauważyć jednak należy, iż różnice w długości boków powyżej kamiennego cokołu mogły być mniejsze, na co wpływ miało dość znaczne poszerzenie murów w stosunku do partii ceglanego lica (o około 0,50 m), które uległo w południowej części budynku zupełnej destrukcji. Poszerzenie to wzrastało w kierunku zewnętrznych, południo- wych narożników czoła wieży bramnej, odchylających się (obserwacja na podsta- wie w pełni uczytelnionego narożnika południowo-zachodniego) od linii lica cegla- nego o około 1,0 m. Taka konstrukcja murów miała na celu ustabilizowanie statyki wzniesionego na podmokłym gruncie obiektu; szczególnie w newralgicznych par- tiach narożnikowych. Ława fundamentowa wieży wykonana była z niespojonych zaprawą wapienną, niewielkich eratyków, umieszczonych zapewne w słabo już czytelnym wkopie w calec. Dodatkowo stabilizowały ją nabijane wzdłuż linii jej przebiegu drewniane paliki, zachowane już tylko w postaci brunatnej warstwy, ko- listej w planie. Na poziomie niwelacyjnym około 117,60-70 m npm. (ze spadkiem w kierunku południowym) odnotowano strop warstwy wapiennej wylewki, powy- żej której kamienie kładziono już na zaprawie wapiennej. W rejonie południowo- zachodniego narożnika luźne eratyki występowały nieco wyżej, tworząc dodatko- wą obstawę tej partii obiektu. W sąsiedztwie narożników i na całej długości czoła

21 A. Andrzejewski, L. Kajzer, T. Olszacki, dz. cyt., s. 14-19, 32-43, 61-62. 166

Ryc. 4. Wykop 18/2007 – odsłonięte fundamenty Ryc. 5. Wykop 18/2007 – widok na profi l południowy, kurtyny zachodniej zamku (FOTO: T. Olszacki). z reliktami nasypu przyległego do kurtyny zachodniej zamku (Foto: T. Olszacki) bramy nie obserwowano natomiast (przynajmniej na osiągniętym poziomie eks- ploracji) wspomnianego powyżej wylewu wapiennej zaprawy. Lico fundamentu wieży, w partii spojonej zaprawą, zbudowane było z kamieni eratycznych (niekie- dy nieznacznie obrabianych), układanych z tendencją do warstwowania i uzupeł- nianych w celach wyrównawczych cegłą. Wyjątkowo okazałe głazy zastosowano dla oblicowania czoła wieży bramnej i rejonu obu południowych narożników, co z pewnością podnosiło (także i optycznie) wartości obronne zamkowych murów. Analiza korony murów magistralnych omawianej budowli wskazuje, iż ich jądro zbudowane było przede wszystkim z mniejszych eratyków, obfi cie zalewanych za- prawą, czyli można tu mówić (podobnie jak w partii murów ceglanych) o techni- ce opus emplectum. Na poziomie niwelacyjnym około 120,0 m npm., ułożona była ceglana warstwa wyrównawcza, tzw. rolka, na której wznosiły się już tylko mury licowane cegłą w wątku gotyckim, kryjące wnętrze zbudowane z naprzemiennie układanych warstw niewielkich eratyków i łamanej cegły. Co się tyczy stratygrafi i nawarstwień ziemnych, odnotować należy odkrycie piaszczystego nasypu przyle- głego do zewnętrznego lica muru zachodniego wieży (dokładna jego charaktery- styka przedstawiona zostanie w dalszej części tekstu, przy okazji opisu wykopu 18/2007). Wody dość płytkiego zbiornika oblewały natomiast prawdopodobnie tyl- ko czoło bramy i jej południowe narożniki. 167

Interesujące spostrzeżenia poczyniono także przy okazji badań północnej części przelotu bramnego. Na poziomie niwelacyjnym około 122,30 m npm., odsłonięto tam koronę najpewniej wtórnie nadbudowanego muru północnego wieży, którego szerokość osiągała około 2,0 m. Mur w partiach licowych zbudowany był z cegieł, zaś jego jądro wypełniały głównie zalane zaprawą eratyki. We wnętrzu przelotu zarejestrowano poziom bruku kamiennego, ułożonego o około 0,45 m niżej od ko- rony muru północnego, w bezpośrednim jego sąsiedztwie, a opadającego łagodnie w kierunku południowym. Tym samym zauważyć należy, iż różnica wysokości, pomiędzy poziomem użytkowym bramy, a obecnym poziomem szosy (w miejscu dawnej drogi prowadzącej na zamek), wynosi około 1,80 m, co pierwotnie wyma- gało zastosowania podjazdu nieznacznie unoszącego się w kierunku zamkowych wrót (czyli takiego właśnie, jaki widnieje na rycinie w Albumach K. Stronczyńskie- go). Od strony północnej do lica muru północnego wieży przylegał natomiast bruk dziedzińca, którego poziom użytkowy przewyższał koronę muru o około 0,25 m. Znaczne różnice wysokości pomiędzy poziomem użytkowym dziedzińca, koroną muru, a wnętrzem wieży w kondygnacji bramnej, sugerują konieczność pierwot- nego ich wyrównania drewnem, co znajduje potwierdzenie w zalegającej tam war- stewce spalenizny i cytowanej już wzmiance z 1733 roku, gdzie wspomniana jest ...podłoga z dylików wąskich prosta... . Podkreślić należy, iż pomocniczy charakter odkrywki, związanej z działaniami konserwatorskimi, nie zakładał głębszej eksplo- racji, w związku z czym powyższe odkrycia odnoszą się do późnego, XVII-XIX wiecznego etapu użytkowania przelotu bramnego. Rozpoznanie struktur starszych, a także odsłonięcie znanej z opisów więziennej turmy, wymaga więc dalszych ba- dań wykopaliskowych. Kończąc opis działań badawczych w rejonie wieży bramnej, odnieść się tak- że należy do poczynionych w jej obrębie obserwacji architektonicznych, oka- zję do których dały prowadzone na wysokościach prace budowlano-konserwa- torskie. Najważniejszym z wniosków, płynących z analizy murowanych struktur, jest stwierdzenie dwufazowości omawianej budowli. Z pierwotną, wiązaną z ro- dziną Sokołowskich, fazą egzystencji castrum wiązać należy tylko dolną część wieży (do stropu drugiej kondygnacji naziemnej). Ośmioboczna nastawa - bęben to już zapewne dzieło XVII-wieczne, które łączyć należy z działalnością rodziny Szczawińskich22.

IV W południowym rejonie dziedzińca, pomiędzy wieżą bramną, a południowymi narożnikami kurtyn wschodniej i zachodniej stały dwa, położone naprzeciw siebie budynki. Wschodni, według planu L. Bethier`a, wzniesiono na rzucie prostoką-

22 Oprócz samej formy bryły, odpowiadającej cechom stylistycznym architektury barokowej, wnioskowanie to oparto na interpretacji serii pomiarowych cegieł, które wykazały odmienny ich format w obu częściach wieży. Spostrzeżenie to należy traktować jako istotne novum w stosunku do zaproponowanego przez dawnych badaczy faktu homogeniczności budowli, por. T. Poklewski, E. Grabarczyk, dz. cyt., ryc. 29. Wątpliwości względem star- szych ustaleń wysuwali już wcześniej L. Kajzer, S. Kołodziejski, J. Salm, Leksykon zamków w Polsce, Warszawa 2001, s. 87 i ostatnio L. Kajzer, Zamki i dwory w Polsce Centralnej, Warszawa 2004, s. 191. 168 ta, a w świetle archiwalnych opisów wiemy iż był piętrowy. Na piętro prowadziły schody (też same co do górnych kondygnacji wieży), stamtąd zaś przejść można było na ganek, który wiódł wzdłuż kurtyny wschodniej, do skrajnej wschodniej lo- kalności piętra domu zamkowego, czyli stołowej izby górnej. Nas, z racji tegorocz- nych badań, bardziej zajmować będzie jednak budynek zachodni. W świetle planu L. Bethier`a zbudowany był on w kształcie litery „L”23, w oparciu o kurtynę po- łudniową i zachodnią, a dzielił się na dwa pomieszczenia. Mniejsze - wschodnie miało być sklepione, od wschodu zamykała je cienka ścianka, mieszcząca jeszcze w swej grubości dwie wnęki, od północy zaś mur o znacznej miąższości, z wykro- jonym w pobliżu północno-wschodniego narożnika otworem. Większa, wydłużo- na ku północy, lokalność przylegała do opisanej od zachodu. W jej północnej ścia- nie (w świetle rysunku cieńszej od północnej ściany pomieszczenia wschodniego) znajdowały się dwa otwory, a w krótkiej - wschodniej - jeden. Wedle rysunku nie było tam sklepień. Z pomieszczeniami tymi wiązać można XVIII -wieczne opisy zamku. Lokalność zachodnia, to najpewniej ...Spiżarnie (...) do której drzwi dobre, zamek zły, do okien kraty żelazne, okno złe, drugich na dole brakuje. W tej spiżarni są skrzynie z przegrodami na legominy. Z tej spiżarni schody do pańskiego pokoju... (1704), w 1715 r. opisane jako: ... sklep do schowania, do którego są drzwi dębo- we na zawiasach z wrzeciądzem i z skoblami, okna dwa z kratami żelaznymi w któ- rym jest w każdym prętów trzynaście..., a w 1733 r. jako pogorzała izba, do której prowadziły ...drzwi drewniane na zawiasach żelaznych bez żadnego zamknięcia.... W ostatnim z opisów także wspomina się o dwóch oknach, a wymienione też są ...sklepienie dobre, posadzka z cegły... . Do sąsiedniej lokalności wiodły, z przed- stawionego pomieszczenia, wymienione każdorazowo w XVIII-wiecznych opisach drzwi żelazne na zawiasach (1704) z wrzeciądzami (1715, 1733), a potem skoblem (1733), które w świetle ostatniego z opisów były już ...trochę nadruynowane... . Za nimi mieścił się drugi sklep (1704, 1715), ...w którym jest ław z balów po bokach dwie i szafka bez zawarcia zła..., doświetlony przez ... okno jedno z kratą żelazną, w której także prętów 13... (1715) . W 1733 r. miejsce to nazwane zostało dla od- miany sklepikiem. Interesujące i nie do końca jasne informacje odnośnie do dolnej kondygnacji budynku zawierają w sobie inne niźli rzut Bethier`a ryciny z XIX-go stulecia. Zagadkowo przedstawia się sprawa dużego otworu w kurtynie południo- wej, sugerującego przejście, jaki wyraźnie widoczny jest na rycinie w Albumach Stronczyńskiego, a także w publikowanej z artykułem M. Rawicza - Witanowskie- go w 1868 roku. Otwór ten koresponduje z podobnym reliktem widocznym w tejże kurtynie, ale na wschód od bramy, który utrwalony został na rycinie z „Wędrowca”, sygnowanej przez J. Olszewskiego. Ciekawe, iż nie zamieszcza ich na swym rysun- ku elewacji L. Bethier (choć na rzucie zaznaczony jest dość wąski otwór wschod- ni); może więc powstały dopiero w drugiej połowie XIX stulecia? Podobnie, jak w przypadku wieży bramnej, także i przy problematyce budynku przybramnego

23 T. Poklewski, E. Grabarczyk, dz. cyt., s. 27-28, ryc. 28, 30, niesłusznie uznali, iż budynek zachodni był lu- strzanym odbiciem wschodniego i podobnie jak tamten, wzniesiony był na rzucie prostokąta. Tegoroczne badania potwierdziły rzetelność XIX-wiecznego planu L. Bethier`a, por. niżej, s. 12. 169 pojawia się jeszcze kwestia domniemanych strzelnic kluczowych, które miałyby w świetle rysunku z „Kłosów” (1868) znajdować się w tym rejonie. Na piętro anali- zowanego budynku dostać się można było w XVIII w. w trojaki sposób, a mianowi- cie z dołu - schodami z wnętrza lokalności zachodniej oraz górą: od północy - gan- kiem z piętra domu zamkowego, bądź wreszcie od wschodu - z sieni przed kaplicą w wieży bramnej (gdzie w 1733 r. wymieniono ...drzwi do pokoików...). Obierając drogę od północy wchodziło się ...do izby, w której żadnych okien nie masz szkla- nych tylko ramy, a od jednego za piecem. Piec bardzo zły, potrzebuje naprawy. W tej izbie armata żelazna z lawetami okowanemi. W kącie jednym tej izby jest przegro- da tarcicami przepierzona i drzwiczki na zawiasach z zaczepką, w oknie żadnych kwater nie masz, tylko ramy. Wychodząc z tej izby drzwi na zawiasach bez zamka i drugie drzwi próżne przy piecu... . Stąd, drzwiami przy piecu przejść można było do pokoiku, którego stan w 1715 r. nie przedstawiał się najlepiej (...bez okien i ce- gła w posadzce precz wyłamana. W oknach tylko ramy bez kwater...), bądź do sie- ni z kominem, za którą mieścił się prywet (czyli latryna) z drzwiczkami na zawia- sach (nadwieszony chyba na zewnątrz kurtyny południowej, gdzie widoczny jest, w znacznym stopniu zniszczony, opracowany w cegle pionowy kanał). W 1731 r. piętro strawione zostało przez ogień, a zniszczenia te były jeszcze aż nadto wi- doczne w trakcie sporządzania opisu datowanego na 1733 r. W omawianych po- mieszczeniach wzmiankowanych jako pokoiki, nie było wówczas ...ani pieców, ani okien, ani drzwi, ani dachu. Jeden tylko maleńki pokoiczek jest u którego są drzwi na zawiasach, w nim piecyk maleńki biały, komineczek, posadzka z cegły, szafecz- ka drewniana przy niej krata, suffi t dużo nadpsuty, ponieważ nad nim strychu nie masz... . Pewne dane o piętrze analizowanego obiektu niosą też źródła ikonogra- fi czne. Zarówno na rysunku elewacji południowej zamku autorstwa L. Bethier`a, jak i pozostałych rycinach XIX-wiecznych ukazujących zamek od tej strony widać bowiem wykrojone w kurtynach zachodniej i południowej po trzy otwory okienne. Co się tyczy samego dziedzińca, to jedno ze źródeł wspomina o nim, iż jest ...po większej części ...wybrukowany kamieniem...(1733) . Budynek posadowiony w południowo-zachodnim narożniku dziedzińca oraz sam dziedziniec badane były wykopem 20/200724. Na podstawie obserwacji struk- tur murowanych, zachowanych w wykopach oraz na powierzchni ziemi, wewnętrz- ne rozmiary lokalności dolnej kondygnacji zachodniego budynku przybramnego określić można na: około 4,50 x 5,0 m (pomieszczenie wschodnie - czyli sklepik) i około 6,50 x 7,70 m (pomieszczenie zachodnie - spiżarnie). Mury zbudowane są z cegieł, układanych w wątku gotyckim na zaprawie wapiennej. Grubość murów północnego i wschodniego spiżarni (dzielącego także oba pomieszczenia) miała około 1,20 m, natomiast mur północny sklepiku był cieńszy, a jego miąższość osią- gała około 1,05 m. Wcześniej, ale chyba w ramach tej samej akcji budowlanej, wzniesiono mury spiżarni, o czym świadczą odsłonięte w wewnętrznym (północ- no-zachodnim) narożniku sklepiku strzępia, do których dowiązano jego północną

24 A. Andrzejewski, L. Kajzer, T. Olszacki, dz. cyt., s. 43-61. 170

ścianę magistralną. Pierwotnie obie lokalności nie były ze sobą skomunikowane, a najstarszy poziom użytkowy wyznacza odsłonięta w sklepiku warstewka rozło- żonego drewna, zalegająca na wysokości niwelacyjnej 122,0 m npm. W tym też czasie pomieszczenia przykrywały stropy płaskie, a czytelną po nich pozostałością są wtórnie wybite otwory bo belkach stropowych, widoczne w południowym i za- chodnim murze obwodowym zamku. Tym samym podać można przybliżoną wyso- kość pomieszczeń, która wynosiła by 2,30 m. Dostawienie murów opisywanej bu- dowli do kurtyn oraz porównawcza analiza formatu zastosowanych do jej budowy cegieł skłania do datowania obiektu w horyzoncie 2 połowy - schyłku XVI stule- cia, wobec czego ewentualnego fundatora upatrywać można chyba w osobie najpo- tężniejszego z ówczesnych właścicieli zamku: królewskim bratanku – A. Batorym. Dalsze przekształcenia związane już były z działalnością rodziny Szczawińskich, a także późniejszych posiadaczy zamku. Obejmowały one przebicie rozglifi onego otworu komunikacyjnego pomiędzy spiżarnią, a sklepikiem, któremu odpowiadał poziom użytkowy w postaci cegieł układanych na piaszczystej podsypce (strop na poziomie 122,30 m npm.), w który w trakcie użytkowania wdeptana została war- stwa zielonej gliny. Kolejną cezurę w użytkowaniu obu pomieszczeń stanowił po- żar, którego ślady - w postaci warstwy spalenizny - rejestrowano ponad drugim poziomem użytkowym. Dalsze przebudowy, które datować można w przedziale 2 połowy XVII - około połowy XVIII stulecia, obejmowały przesklepienie obu po- mieszczeń (w spiżarni odnotowano obecność zawalonego sklepienia, a w północno – wschodnim jej narożniku dwóch warstw cegieł nasady sklepienia kolebkowego zachowanych in situ) oraz przebicie rozglifi onego przejścia z dziedzińca do spiżar- ni. W tym okresie wewnątrz obu lokalności pojawił się bruk kamienny, układany z niewielkich eratyków. Bruk ten zachowany był w stanie nienaruszonym wewnątrz spiżarni (na poziomie około 122,50 m npm.), podczas gdy w sklepiku obserwowa- no go na złożu wtórnym.

V Bruki, pochodzące najpewniej z tego samego czasu, co zarejestrowane na dolnej kondygnacji domu przybramnego, wystąpiły także w obrębie samego dziedzińca. W wykopie 20/2007 wystąpiły dwa rodzaje tejże nawierzchni, a mianowicie uło- żona z drobniejszych eratyków i przyległa do reliktów budynku oraz skompono- wana z dużych oraz bardzo dużych kamieni narzutowych. Pomiędzy obu brukami, w oddaleniu około 0,80 m od wschodniego lica muru wschodniego spiżarni, wyraź- nie czytelna była granica o przebiegu południkowym. Z moszczeniem nawierzch- ni przy użyciu eratyków spotkano się także w bezpośrednim sąsiedztwie przelotu bramnego (wykop 21/2007) oraz w „dzikim” wykopie pośrodku dziedzińca zam- kowego. Porównanie wysokości zalegania kamieni wskazuje, iż poziom użytkowy dziedzińca był zbliżony do rzędnej około 122,50 m npm., ale nie stanowił rzecz ja- sna wyrównanej płaszczyzny. Na zewnątrz sklepiku bruk ułożony był na poziomie ok. 122,65 m npm., po czym obniżał się do poziomu około 122,20 m npm., na pół- 171 nocno-zachodniej rubieży wykopu 20/2007. W sąsiedztwie bramy bruk znajdował się na wysokości niwelacyjnej około 122,55 m npm., zaś po środku dziedzińca na 122,20 m npm. Obserwacje te wskazują na obniżenie poziomu zalegania kamiennej nawierzchni w stronę środka zamkowego podwórca, co mogło mieć związek z od- prowadzaniem wody deszczowej poprzez otwór w kurtynie zachodniej, pierwotnie prowadzący do kuchni. Dla pełnego rozpoznania sytuacji konieczne by było jednak odsłonięcie bruków w północnym rejonie dziedzińca.

VI Na koniec scharakteryzować należy jeszcze jeden obiekt, który stał się przed- miotem tegorocznych badań, a mianowicie zamkową kuchnię. Do kuchni prowa- dziła z dziedzińca ...furtka bez drzwiow (choć w 1704 r. ...z zawarciem...), za którą znajdował się ...most i dyle z poręczami położone... (1715). Budowla ta ...w glinę lepiona... (czyli zapewne szachulcowa), posadowiona była ...na palach dębowych nad wodą... . Poszycie dachu stanowiły z jednej strony gonty, a z drugiej tarcice. Jej rozplanowanie jawi się w sposób dość jasny, a mianowicie po środku obiektu znajdowała się sień, z której przejść można było do izb, położonych na północ i na południe od niej, z tych zaś drzwi prowadziły do mniejszych (zapewne położonych od zachodu) lokalności, określanych mianem komór (1704), bądź spiżarni (1715). Do sieni wiodły drzwi na zawiasach, a w niej znajdował się stół długi i ognisko (pa- lenisko) wymienione w 1715 r. Na południe od sieni mieściła się izba kuchenna, do której wchodziło się przez ...drzwi na zawiasach z haczykiem, okna dwa wiel- kie w każdym ośm kwater, cztery wybite, piec z prostych szarych kafl ów zły i komi- nek przy piecu, ławki pod oknami... . Stąd do sąsiedniej ...spiżarni drzwi na zawia- sach z wrzeciądzem, okno jedno delami zabite... . Lokalność na północ od sieni to w świetle opisu z 1715 r. izba dla piekarza, czyli po prostu piekarnia. Dowiaduje- my się, iż były tam zamontowane ...drzwi na zawiasach z wrzeciądzem i skoblami. W tej izbie takie okno jakież w kuchennej po osiem kwater, wierzchnie tylko kwa- tery ze szkłem a dolne deskami zabite. Piec sowity do chleba /wyraz nieczytelny/ na wierzchu z kafl ów zły, kominek, także przy piecu stolik graniasty do otaczania chleba... (1715) i szaf jedna (1704), z piekarni ...do spiżarni drzwi na zawiasach z wrzeciądzem, okienko jedno złe... (1715). W opisie z 1733 r. kuchnia nie fi guruje, zapewne więc zgorzała w pożarze, jaki miał miejsce w 1731 roku. Na zewnątrz zachodniej kurtyny, w świetle otworu prowadzącego pierwotnie do scharakteryzowanej już kuchni, założono wykop archeologiczny - 18/200725. W wykopie odsłonięto lico zachodnie zachodniego muru kurtynowego do poziomu jego stopy fundamentowej, która znajdowała się na poziomie około 117,15 m npm. Tworzyły ją dwie warstwy eratyków, umieszczonych w słabo czytelnym wkopie, ułożonych bez użycia zaprawy, a stabilizowanych dodatkowo pionowo wbitymi palikami. Na eratykach spoczęła gruba wylewka wapienna, wystająca przed pod- walinę fundamentu na około 0,25 m, wysokość zalegania której (około 117,70 m

25 Tamże, s. 20-31. 172 npm.) była analogiczna do stwierdzonej w rejonie zachodniego muru wieży bram- nej26. Na wylewce ułożono dwie warstwy eratyków tworzących wyraźne wybrzu- szenie w stosunku do wyższych partii licowych fundamentu; wapienne spoiwo było na tym poziomie niezagładzane i obfi cie pokrywało lica kamieni. Powyżej muro- wano z eratyków, niekiedy uzupełnianych cegłą, a fundament wieńczyła odsadzka, zbudowana z niewielkich kamieni narzutowych, o szerokości około 0,10 m, zareje- strowana na wysokości około 119,95 m npm. Na niej wznoszono już mury licowa- ne cegłą w wątku gotyckim. Do przebadanych fundamentów kurtyny zachodniej przylegał nasyp, wysunię- ty około 6,0 m na zachód od tychże, którego korona (na styku z kurtyną) zalegała pierwotnie na wysokości około 119,10 m npm. Podstawowym budulcem tejże kon- strukcji był drobnoziarnisty, wodny piasek, stanowiący jądro nasypu o miąższości ponad 0,80 m, pobrany zapewne z doliny pobliskiego cieku. Warstwa ta w trakcie badań z lat 70. została błędnie zinterpretowana jako odłożona w zbiorniku wod- nym na zewnątrz kurtyn, z czego wysnuto efektowny i zaakceptowany w literatu- rze wniosek, o przynależności zamku besiekierskiego do rzadko obserwowanej (w warunkach polskich) grupy „wasserburgów”27. Na skłonie piaszczystej ławy uło- żono zapewne 6, zalegających nad sobą, rzędów kamieni eratycznych, które przy- kryto płaszczem z wyraźnie ubitej, zglinionej próchnicy. Całość od zachodu (czyli od strony zagrożonej podmywaniem) stabilizował drewniany parkan, którego de- strukcja spowodowała częściowe osunięcie się warstw tworzących nasyp. Mate- riał zabytkowy pozyskany z wnętrza opisanej fazy nasypu pozwala datować go na 1 połowę XVI w. Stosunkowo niewiele, na podstawie badań w wykopie 18/2007, powiedzieć można natomiast o samym budynku kuchni. W południowo-zachodnim narożniku jednostki badawczej odsłonięto ślad po grubym kole (średnica około 0,40 m), usta- wionym na kamiennych podkładkach, a będącym zapewne reliktem znanego z ar- chiwalnych opisów mostu, prowadzącego do tegoż budynku. W tym czasie jego funkcjonowania poszerzono nasyp poprzez wysypanie na jego stoku spiaszczonej zaprawy z gruzem, pochodzącym z prowadzonych wówczas robót budowlanych. Z sekwencją tą związanych było bardzo dużo ułamków nowożytnych naczyń gli- nianych oraz kontynuacyjnych kafl i płytowych, niezdobionych polewą. Inwentarz ten można łączyć z użytkowaniem kuchni w XVII - 1 tercji XVIII stulecia, nie spo- sób jednak wykluczyć, iż został on zdeponowany na śmietnisku przy zamkowym murze już po jej spaleniu. Wobec nie zidentyfi kowania w obrębie wykopu pewnych reliktów opisywanej w XVIII wieku kuchni, wydaje się, iż znajdowała się ona nieco

26 Obserwacje stratygrafi czne pozwoliły zarejestrować nasyconą zabytkami warstwę kulturową, zalegającą w poziomie fundamentowania (i zapewne przez fundament przeciętą), zdeponowanie której nie mogło nastąpić w trakcie użytkowania budowli. Jej obecność świadczyć więc może o reliktach starszego osadnictwa, poprzedza- jącego budowę kurtyny zachodniej. Fragmentaryczność obserwacji nie uprawnia jednak do wydawania ostatecz- nych sądów i z pewnością wymaga obiektywizacji w świetle dalszych badań terenowych. 27 T. Poklewski, E. Grabarczyk, dz. cyt., s. 20-21, 24-25, 30 za nimi m. in. L. Kajzer, Studia nad świeckim..., s. 181. 173 dalej w kierunku zachodnim; jej pozostałości spoczywają więc zapewne na do dziś podmokłym dnie dawnego zbiornika wodnego.

VII Wznowienie działań terenowych na zamku besiekierskim pozwoliło wnieść nowe dane do historii tej interesującej budowli i umożliwiło reinterpretację niektó- rych starszych ustaleń. Obserwacje archeologiczne, wzbogacone o archiwalne opi- sy inwentaryzacyjne i źródła ikonografi czne dały możliwość pełniejszego poznania badanych struktur. Pomimo tego, trudno jednak uznać omawiany obiekt za w peł- ni przebadany; na elementarne rozpoznanie oczekuje sam główny dom zamkowy i dziedziniec, dalszych penetracji wymagają także wnętrze wieży bramnej, budynek położony w południowo-wschodnim rejonie podwórca oraz kuchnia. Ewentualnym badaniom archeologicznym towarzyszyć muszą, rzecz jasna, także niezbędne dzia- łania konserwatorskie28 oraz wyważone prace rekonstrukcyjne, przeprowadzenie których powinno stworzyć dla zamku podstawy dalszej, samodzielnej egzystencji. Pozostaje mieć nadzieję, iż wzrost zainteresowania omawianą budowlą, będzie po- czątkiem lepszych czasów dla niewątpliwie jednego z najlepiej zachowanych i naj- piękniejszych dzieł architecturae militaris Polski Centralnej.

Tomasz Olszacki, The Castle of Besiekiery – Selected Elements of Build-up in Written, Iconography and Exploratory Sources

The castle in Besiekiery (nearby Łęczyca, woj. łódzkie) was built by Sokołowski-family (court of arms: Pomian) in the end of 15th or beginning of 16th century. After Sokołowski-family, in 16-18th century, the castle was property another noble families, as Batory, Rakoczy, Szczawiński and Gajewski. In the fi rst half of 19th century the old seat was deserted. Now, it is a picturesque ruin on the quadrangle plane (38 x 40 m), with the big, long house on the nord side, and the gate-tower on a front of the south defensive-wall. There are some archival descriptions (inventories) of the castle and it’s equipment from 17-18th century, also iconography from 19th and the beginning of 20th century. The castle was an object of fi eld’s works, carried out by Institut of Archaeology University in Łódź (Ale- ksander Andrzejewski, Leszek Kajzer and Tomasz Olszacki) in 2007. The article presents a gate-tower with a drawbridge and chapel on the fi rst fl oor, a building in the south-west part of the courtyard which was established probably in the second half of 16th century, and the place of an old castle’s kitchen. The results of excavations in conjunction with the results of the analysis of written sources and iconography allowed for the reconstruction of the castle in Besiekiery.

28 Rezultaty prac konserwatorskich przeprowadzonych w roku 2007 trudno uznać za zadowalające. Spośród licznych uchybień wymienić można choćby obfi te zastosowanie cementu w spoinowaniu substancji oryginalnej i rekonstruowanej, nieprzestrzeganie wątków ceglanych (główkowy w partiach lica gotyckiego), czy niepotrzebne zniszczenie zabytkowych tynków barokowych w licu zewnętrznym górnej kondygnacji wieży bramnej. Wspo- mnieć także należy o bezpowrotnym zdewastowaniu nawarstwień kulturowych zalegających pomiędzy wykopami 16 i 19/2007, które usunięto bez nadzoru archeologa, w trakcie robót ziemnych związanych z budową repliki mostu. 174 175 ROCZNIK Ł ÓDZKI Tom LV – 2008

Anna Kaniewska (Archiwum Państwowe w Łodzi)

PODSTAWOWE ZASADY I ORGANIZACJA UDOSTĘPNIANIA MATERIAŁÓW ARCHIWALNYCH ORAZ POMOCE EWIDENCYJNO-INFORMACYJNE W ARCHIWUM PAŃSTWOWYM W ŁODZI

1. Podstawy prawne udostępniania materiałów archiwalnych.

Podstawowym aktem prawnym w zakresie polskiego prawa archiwalnego jest Ustawa z dnia 14 lipca 1983 roku o narodowym zasobie archiwalnym i archiwach (dalej ustawa archiwalna), regulująca zakres funkcjonowania i organizacji archi- wów w Polsce. Zasady udostępniania materiałów archiwalnych określają odpowied- nio art. 16 i 17, których zapisy precyzują — komu, w jakim celu oraz kiedy można udostępniać przechowywane i zabezpieczane archiwalia. Pozostałe szczegółowe kwestie związane z szeroko pojętą działalnością archiwalną, w tym z zasadami po- stępowania z dokumentacją, określają odpowiednie rozporządzenia wykonawcze oraz zarządzenia Naczelnego Dyrektora Archiwów Państwowych (dalej NDAP). Archiwalia udostępniane są każdemu, kto wyrazi chęć zapoznania się z określonym rodzajem materiałów, o ile nie jest to sprzeczne z prawnie chronionymi interesami Państwa i obywateli1. Ustawodawstwo archiwalne uwzględnia, bowiem przepisy Konstytucji RP, normujące zbieranie i udostępnianie informacji; przepisy Kodeksu Cywilnego, chroniące dobra osobiste; zapisy ustawy z dnia 29 VIII 1997 r. o ochro- nie danych osobowych, o statystyce publicznej z dnia 29 VI 1995 r. oraz Ustawy z dnia 22 I 1999 r. o ochronie informacji niejawnych. Prawo dostępu do przechowywanych przez polskie archiwa dokumentów przysługuje zarówno obywatelom Rzeczypospolitej Polskiej jak również cudzo- ziemcom. Zgodnie z Zarządzeniem nr 7 NDAP z dnia 26 czerwca 2000 r. w spra- 1 Ustawa o narodowym zasobie archiwalnym i archiwach z dnia 14 VII 1983 r. (DzU nr 97 z 2006 r., poz. 173). 176 wie upoważnienia dyrektorów archiwów państwowych do załatwiania wniosków o udostępnienie materiałów archiwalnych lub urzędowe poświadczenie treści do- kumentów składanych przez podmioty zagraniczne lub międzynarodowe, od dnia 3 VII 2000 r. cudzoziemcy prowadzący poszukiwania inne niż naukowe, nie mu- szą otrzymać zgody NDAP na korzystanie z akt o charakterze genealogicznym i własnościowym2. Decyzje w tym zakresie podejmują dyrektorzy poszczególnych archiwów państwowych. W zakresie ich kompetencji, bądź osób przez nich wy- znaczonych, znajduje się również akceptacja składanych przez wszystkich zain- teresowanych Zgłoszeń użytkowników zasobu archiwalnego. Każde zgłoszenie opatrzone adnotacją „brak zastrzeżeń” uprawnia do samodzielnego korzystania z archiwaliów w pracowni naukowej. Powszechnie obowiązującą zasadą, wynikającą z przepisów ustawy archiwal- nej, jest udostępnianie archiwaliów po upływie 30 lat od momentu powstania dane- go rodzaju dokumentacji. Wyjątek stanowią (...) „materiały archiwalne powstałe do końca 1989 r. w związku z działalnością partii i organizacji politycznych są w każ- dym przypadku udostępniane na potrzeby nauki i kultury (...)”3. Kwestię tę regulu- je Rozporządzenie Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z dnia 13 grudnia 2000 r. w sprawie określenia szczególnych wypadków i trybu wcześniejszego udo- stępniania materiałów archiwalnych4. W odniesieniu do pozostałych rodzajów archiwaliów (od których momentu po- wstania nie minął okres 30 lat), należy skierować pisemne podanie do dyrektora właściwego archiwum państwowego z prośbą o możliwość wglądu do interesują- cych materiałów. Umotywowany wniosek powinien zawierać sprecyzowany temat prowadzonych prac, cel wykorzystania wiadomości zaczerpniętych z dokumen- tów archiwalnych oraz nazwy zespołów, objętych zgłoszeniem. Wniosek ważny jest przez okres 12 miesięcy, po którym to upływie należy złożyć kolejny — jeśli w tym czasie nie doszło przez zainteresowaną osobę do skorzystania z zamówio- nych materiałów5. Odmienny jest również okres udostępniania akt stanu cywilnego. Przejęte i prze- chowywane przez archiwa państwowe metrykalia udostępniane są dopiero po upły- wie 100 lat od daty ich wytworzenia. Współczesne ustawodawstwo archiwalne, gwarantuje szeroki dostęp do materiałów archiwalnych.

2 Zarządzeniem nr 7 NDAP z dnia 26 VI 2000 r. w sprawie upoważnienia dyrektorów archiwów państwowych do załatwiania wniosków o udostępnienie materiałów archiwalnych lub urzędowe poświadczenie treści dokumen- tów składanych przez podmioty zagraniczne lub międzynarodowe. 3 Rozporządzenie Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z dn. 13 XII 2000 r. w sprawie określenia szczególnych wypadków i trybu wcześniejszego udostępniania materiałów archiwalnych ( DzU nr 13 poz. 116). 4 Nowe Rozporządzenie Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z dnia 22 V 2006 r., pozostawiając w mocy prawnej wcześniejsze zapisy, wprowadza stwierdzenie podkreślające nienaruszalność prawnie chro- nionych interesów państwa i osób fi zycznych, jak również konieczność poszanowania i przestrzegania tajemnic ustawowo chronionych: Rozporządzenie Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z dn. 22 V 2006 r. (DzU nr 98 poz. 681). 5 Tamże. 177

W przeciągu ostatnich kilkunastu lat zmieniła się nie tyle tematyka podejmo- wanych poszukiwań, lecz przede wszystkim procedura dostępu do poszczególnych kategorii akt6. W okresie istnienia Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej stopniowo wprowadzano zmiany w zakresie dostępu do materiałów archiwalnych. Począt- kowo udostępniano akta tylko do 1939 r., następnie do 1950 r., aż w końcu rów- nież zaistniała możliwość zapoznania się z dokumentacją wytworzoną po 1950 r. Ogłoszone w 1968 r. Zarządzenie Ministra Oświaty i Szkolnictwa Wyższego z dnia 13 stycznia 1968 r. pozostawiało decyzję o dostępie do akt sprzed 1939 r. w gestii dyrektorów poszczególnych archiwów. O dostępie do akt nowszych miały decydo- wać komisje złożone z dyrektorów oraz przedstawicieli miejscowych władz poli- tycznych7. Dopuszczenie do akt cudzoziemców należało do wyłącznej kompetencji NDAP. Ponadto wszystkie osoby przed uzyskaniem „zezwolenia” na zapoznanie się z materiami archiwalnymi zobowiązane były do przedstawienia odpowiedniego pisma polecającego. W myśl obowiązującego wówczas Rozporządzenia Ministra Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki z dnia 25 lipca 1984 r. w sprawie wcześniejszego udostępnia- nia materiałów archiwalnych —każda osoba ubiegająca się o możliwość wglądu do materiałów od których wytworzenia nie upłynęło 30 lat, musiała uzyskać zgo- dę NDAP.

2. Zasady udostępniania akt w pracowniach naukowych APŁ.

Materiały archiwalne przechowywane w archiwach państwowych udostępniane są bezpłatnie. Odpłatne są natomiast usługi polegające na przeprowadzeniu przez archiwum całościowej kwerendy na pisemne zapytanie osoby zainteresowanej lub zlecenia wykonania zamówienia reprografi cznego. Każde archiwum państwowe posiada własny cennik usług. W APŁ Cennik usług świadczonych przez APŁ został wprowadzony Zarządzeniem nr 3 Dyrektora APŁ z dnia 31 III 2006 r. W przypadku publikacji lub prezentacji wizerunków wykonanych reprodukcji archiwaliów pochodzących z zasobu APŁ istnieje konieczność podpisania umowy pomiędzy dyrektorem placówki a osobą zainteresowaną — dającej prawo do upo- wszechniania wykonanych kserokopii, skanów czy fotografi i8. W całej procedurze udostępniania materiałów archiwalnych podstawowe zna- czenie mają zapisy i wytyczne zawarte w Zarządzeniu nr 4 Naczelnego Dyrektora Archiwów Państwowych z dnia 18 maja 2000 r. w sprawie organizacji udostępnia- nia materiałów archiwalnych w archiwach państwowych, odnoszące się do wszyst- kich jednostek podległych NDAP, na które jednocześnie nakłada obowiązek ścisłe- go przestrzegania rozwiązań i przepisów w nim zawartych. Porusza i przedstawia

6 Wł. Stępniak, Problem udostępniania archiwaliów w państwach Europy Środkowej i Wschodniej „Archiwi- sta Polski” 2000, nr 2, s. 61. 7 A. Tomczak, Zarys dziejów archiwów polskich, Toruń 1980, cz. II, s. 169. 8 R. Banduch, Potrzeby zmian niektórych regulacji prawnych dotyczących udostępniania materiałów archi- walnych w archiwach państwowych, „Archiwista Polski” 2000, nr 2, s. 49. 178 podstawowe aspekty procesu udostępniania materiałów archiwalnych. Przede wszystkim formy i zasady udostępniania, obowiązujące wymogi formalne, regu- ły postępowania odnoszące się do użytkowników, kwestie związane z procedurą przyjmowania akt, prowadzoną przez archiwum ewidencją udostępniania archiwa- liów oraz osób odwiedzających pracownię naukową9. Osoby przed rozpoczęciem pracy z aktami zobowiązane są do zapoznania się z treścią Regulaminu korzystania z materiałów archiwalnych w pracowni naukowej APŁ, opracowanego na podstawie wyżej wymienionego Zarządzenia nr 4 NDAP. Zawiera on podstawowe informacje odnoszące się do zasad, które muszą być prze- strzegane przez odwiedzających pracownię użytkowników. Opisuje on procedurę związaną ze składaniem zamówień na archiwalia — konieczność zarejestrowania się, prawidłowy sposób wypisania zamówienia oraz czas jego realizacji. Następnie zasady postępowania z aktami już zamówionymi — wymóg dbania o stan fi zyczny oraz dbałość o zachowanie pierwotnego układu przeglądanych archiwaliów. Zawar- te w Regulaminie uprawnienia użytkowników zapewniają możliwość korzystania z dostępnych pomocy archiwalnych, biblioteki czy zlecenia wykonania zamówie- nia reprografi cznego. Jakiekolwiek regulaminowe zasady udostępniania mają na celu przede wszystkim ochronę i zabezpieczenie akt sprowadzanych i udostępnia- nych w pracowni naukowej. Równie dużą wagę przywiązuje się do przestrzegania zapisów dotyczących korzystania z mikrofi lmów i obsługi czytników. Regulamin korzystania z czytników w pracowni APŁ został opracowany w celu sprecyzowania zasad obowiązujących przy zamawianiu i korzystaniu z mikrofi l- mów. Zawarte w nim reguły i wytyczne odnoszą się do postępowania z czytnikami, ich właściwej obsługi technicznej, jak również właściwego posługiwania się zamó- wionym i przeglądanym mikrofi lmem. Zgodnie z Zarządzeniem nr 11 NDAP z dnia 11 grudnia 1994 r. w sprawie mikro- fi lmowania i ewidencji mikrofi lmów w archiwach państwowych, mikrofi lmowaniu podlegają materiały archiwalne: o najwyższej wartości historycznej, znajdujące się w złym stanie fi zycznym, często używane w działalności archiwum państwowego, nieudostępniane ze względu na zagrożenie uszkodzeniem10. Dlatego też wszystkie akta, które już zostały w ten sposób zabezpieczone, udostępniane są tylko w takiej formie. Z oryginałów można korzystać tylko w uzasadnionych przypadkach po uprzednim uzyskaniu zgody dyrektora APŁ. Prośby takie kierują ci użytkownicy, dla których charakteru prowadzonych badań niezbędne jest porównanie i analiza oryginalnych materiałów, bądź inne względy uniemożliwiające kilkugodzinne ko- rzystanie z czytników.

9 Zarządzenie nr 4 NDAP z dnia 18 V 2000 r. w sprawie organizacji udostępniania materiałów archiwalnych w archiwach państwowych, s. 2. 10 Zbiór przepisów archiwalnych wydawanych przez NDAP w latach 1952-2000, opr. M. Tarakanowska, E. Rosowska, Warszawa 2001, s. 634. 179

3. Pomoce ewidencyjno-informacyjne dla użytkowników.

Wzrastająca liczba udostępnianych jednostek archiwalnych, świadcząca o co- raz większym zainteresowaniu materiałami archiwalnymi, sprawia, iż dużą wagę przywiązuje się do należycie opracowanych pomocy informacyjno-ewidencyjnych. Sporządzane według wskazówek metodycznych przygotowywanych przez NDAP, różnią się miedzy sobą formą i zakresem informacji. Do najczęściej wykorzystywanych przez użytkowników zasobu archiwalnego należą: przewodniki, informatory, inwentarze, spisy, skorowidze, katalogi, bazy danych. Każda z tych pomocy ewidencyjno-informacyjnych posiada własną spe- cyfi kę, dlatego też warto pokrótce je scharakteryzować. Pomocą pozwalającą na wstępne zapoznanie się z całością przechowywanej w archiwum dokumentacji, jest przewodnik po zasobie, przedstawiający stan zasobu APŁ na 1998 r. Osoba dyspo- nująca wąskim zakresem wiadomości związanych z poszukiwanym tematem za- zwyczaj rozpoczyna poszukiwania właśnie od zapoznania się z jego treścią. We wstępie do Przewodnika po zasobie APŁ11 opracowanego pod redakcją Mieczysła- wa Bandurki, odnaleźć można podstawowe informacje związane z historią archi- wum oraz kształtowaniem się jego zasobu. Przewodnik składa się z 7 rozdziałów, zawierających 752 notki informacyjne o zespołach, grupach zespołów i zbiorach materiałów archiwalnych oraz dodatkowego rozdziału będącego wykazem zespo- łów przejętych w latach 1986-1990. Wszystkie notatki opisujące zawartość po- szczególnych zespołów, przedstawiają krótką charakterystyką dziejów twórcy da- nego zespołu, po której następuje wyszczególnienie zachowanej dokumentacji 12. Załączoną bibliografi a, indeks nazw, osób, miejscowości, instytucji i zespołów akt ułatwiają niewątpliwie posługiwanie się i korzystanie z Przewodnika. W pracowni naukowej dostępny jest ponadto Informator o zasobie APŁ. Po- dobnie jak przewodnik zawiera podstawowe informacje dla korzystających: wstęp, dzieje archiwum, wiadomości związane z kształtowaniem zasobu. Znaleźć w nich można ponadto wykaz wybranych drukowanych pomocy dotyczących działalno- ści placówki oraz konkretnej problematyki materiałów archiwalnych13. Zestawienie nazw zespołów z podaniem dat skrajnych daje możliwość wstępnego zapoznania się z przechowywanym w APŁ zasobem. Kolejne pomoce ewidencyjno-informacyjne służą zapoznaniu się z rodzajem przechowywanych dokumentów już na poziomie konkretnego zespołu. Należą do nich m.in. przewodniki po zespołach archiwalnych. Opracowywane są one w przy- padkach obszernych zespołów, odznaczających się dużą wartością dla prowadzo- nych badań czy kwerend14. W odniesieniu do zasobu APŁ został przygotowany przewodnik do Akt miasta Łodzi autorstwa Mieczysława Bandurki. Zagadnienia ułożone alfabetycznie i hasłowo umożliwiają szybkie sprawdzenie zawartości ze-

11 Archiwum Państwowe w Łodzi. Przewodnik po zasobie archiwalnym, pod red. M.Bandurki, Warszawa 1998. 12 H. Robótka, B. Ryszewski, Archiwistyka, Warszawa 1989, s. 85. 13 M. Janik, M. Wilmański., Informator o zasobie Archiwum Państwowego w Łodzi, Łódź 1996, s. 18. 14 H. Robótka, B. Ryszewski, dz. cyt., s. 85. 180 społu. Opis treści archiwaliów oraz wskazanie przedziału sygnatur przy wszyst- kich hasłach stanowi pomoc w prowadzonych poszukiwaniach dla wszystkich zainteresowanych. Pomocą odwołującą się wprost do zawartości konkretnego zespołu jest rów- nież inwentarz archiwalny. Zgodnie z defi nicją zawartą w Polskim Słowniku Archi- walnym jest on pomocą służącą zabezpieczeniu całości zespołu oraz udostępnie- niu materiałów archiwalnych jednego zespołu archiwalnego15. Może występować w dwóch podstawowych formach: kartkowej lub książkowej. Inwentarz kartkowy, sporządzony na jednolitych kartach inwentarzowych16, stanowił dawniej podstawę do sporządzenia inwentarza książkowego, bardziej poręcznego i wygodniejszego do korzystania przez użytkowników. Według istniejących wymogów powinien skła- dać się on z dwóch podstawowych części: wstępu — omawiającego dzieje ustro- jowe i organizację twórcy zespołu, dzieje akt, ich brakowanie, mikrofi lmowanie i metody porządkowania (z zaznaczeniem problemów, jakie pojawiły się w trak- cie opracowywania danego zespołu oraz przyjętymi ostatecznie rozwiązaniami) oraz spisu jednostek, uszeregowanych zazwyczaj zgodnie z fi zycznym ich układem w zespole. Spis taki powinien zawierać: tytuł oraz treść jednostki, daty skrajne, opis zewnętrzny, sygnatury dawne oraz uwagi (jakiego rodzaju zapisy można odnaleźć w aktach)17. Wiadomości, jakich one dostarczają, są szczególnie istotne dla osób dopiero zdobywających doświadczenie w samodzielnej pracy z aktami, dla których sam tytuł jednostki nie wnosi zbyt wiele informacji. W takich przypadkach dość często dopiero adnotacje w uwagach zawierają niezbędne wskazówki — szczegól- nie uzasadnione w przypadku bardzo ogólnych tytułów teczek. W odniesieniu do niektórych zespołów podstawową pomocą są spisy zdawczo- odbiorcze, na podstawie, których archiwum państwowe przejęło dokumenty z da- nego archiwum zakładowego. Owe spisy akt dawniej funkcjonowały na zasadzie pomocy ewidencyjno-informacyjnej do czasu opracowania zastępującego je wła- ściwego inwentarza 18. Obecnie, po zatwierdzeniu przez komisję metodyczną, za- czynają funkcjonować jako typowe pomoce archiwalne. W przypadku zespołów wymagających zastosowania dodatkowych pomocy ar- chiwalnych, o znacznie większym stopniu szczegółowości, załączono łatwo prze- szukiwane indeksy oraz skorowidze. Skorowidz archiwalny to pomoc informacyj- na, w której wykaz haseł może być usystematyzowany według z góry przyjętej metody: alfabetycznie, chronologicznie bądź rzeczowo 19. Indeks natomiast zawie- ra zestawienie haseł pogrupowanych według kategorii: osobowych, geografi cznych lub rzeczowych (w układzie alfabetycznym), zawartych w jednej albo w wielu jed-

15 Polski Słowni Archiwalny, pod. red. W. Maciejewskiej, Warszawa 1974, s. 38. 16 Tamże, s. 39. 17 R. Piechota., dz. cyt., s. 195. 18 St. Kłys, Ewidencja i zabezpieczanie materiałów archiwalnych w archiwach państwowych „Archeion” 1995, t. XCV, s. 69. 19 R. Piechota, dz. cyt., s. 77. 181 nostkach archiwalnych, ze wskazaniem sygnatury jednostki archiwalnej i przedzia- łu lat których dotyczy20. Z dostępnych pomocy ewidencyjno-informacyjnych warto również wspomnieć o katalogach archiwalnych „(...) zawierających informacje o treści materiałów ar- chiwalnych jednego lub wielu zespołów albo ich części, opracowanych według z góry przyjętych założeń i uszeregowane według ustalonych kryteriów(...)”21. Do- stępny w pracowni APŁ katalog dokumentacji technicznej gromadzi informacje pochodzące z wielu zespołów, pod względem terytorialnym obejmujących obszar miasta Łodzi, Guberni Piotrkowskiej z przełomu XIX i XX w. oraz powiatu ła- skiego i łódzkiego w XX w. Odnaleźć tu można m.in.: plany, szkice oraz opisy dokumentacji technicznej: budownictwa cywilnego, przemysłowego oraz obiek- tów użytkowych. Skatalogowane informacje o materiach archiwalnych znajdują się w zespołach takich jak: Rząd Gubernialny Piotrkowski Wydział Administra- cyjny i Wydział Budowlany, Towarzystwo Kredytowe miasta Łodzi, Akta miasta Łodzi, akta Łódzkiej Gminy Wyznaniowej Żydowskiej, Starostwa Powiatowego Łódzkiego, Starostwa Powiatowego Łaskiego, Akta miasta Pabianic oraz zespoły akt fabrycznych. Warto również wspomnieć o katalogu kartografi cznym Archiwum Państwowe- go w Łodzi z lat 1600-1980, dotyczącego planów i map wyodrębnionych, jak i znaj- dujących się w obrębie danego zespołu. Zdecydowana większość zgromadzonych map i planów dotyczy terenu woj. łódzkiego — plany osad wiejskich z XIX w., Ło- dzi z lat 1812-1950, oraz plany obrazujące gospodarkę miejską, rozwój terytorialny i zabudowę miasta. Dostępny w pracowni naukowej przy pl. Wolności katalog zawiera odsyłacze do konkretnych sygnatur, umożliwiające szybkie dotarcie do poszukiwanych mate- riałów znajdujących się w takich zespołach jak m.in.: Urząd Wojewódzki Łódzki, Akta Gminy Radogoszcz, Okręgowy Urząd Ziemski w Piotrkowie, Sąd Okręgo- wy w Piotrkowie, Piotrkowska Izba Skarbowa, Wydział Powiatowy w Łodzi, Akta Gminy Chojny, Kancelaria Gubernatora Kaliskiego, Akta miasta Łodzi, czy Magi- strat miasta Pabianic. Ze względu na wielkość oraz różnorodność przechowywanych i udostępnianych w Archiwum materiałów archiwalnych przy prowadzonych poszukiwaniach nie- zwykle pomocne są komputerowe bazy danych, dostępne w Internecie lub w pra- cowniach naukowych. Gromadzą wszystkie niezbędne informacje do prowadzo- nych badań i poszukiwań. Są to zarówno bazy wprowadzone do obowiązkowego stosowania przez Naczelnego Dyrektora Archiwów Państwowych, jak również we- wnętrzne bazy lokalne. Warto pokrótce scharakteryzować grupę baz danych najczę- ściej wykorzystywanych w codziennej pracy w pracowniach naukowych. Podstawową bazą danych jest dostępna od 2001 r. na stronie internetowej Na- czelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych ogólnopolska baza danych SEZAM. Baza umożliwia szybkie sprawdzenie miejsca przechowywania poszukiwanych 20 Polski Słownik Archiwalny, s. 36. 21 Tamże, s. 42. 182 dokumentów — wskazanie odpowiedniego Archiwum Państwowego. W przypad- ku części zespołów możliwe jest również zapoznanie się z inwentarzem danego ze- społu archiwalnego. Zgodnie z Decyzją nr 3 Naczelnego Dyrektora Archiwów Państwowych z dnia 30 stycznia 2004 roku w sprawie ewidencji zasobu archiwalnego w archiwach pań- stwowych, ewidencja w APŁ prowadzona jest przy pomocy bazy SEZAM (System Ewidencji Zasobu Archiwalnego)22. Zawiera ona podstawowe wiadomości dotyczą- cych min.: rodzaju przechowywanych materiałów archiwalnych, nazwy zespołu, dat skrajnych, rozmiaru / ilości jednostek, wielkości wyrażonej w m.b., oraz dostęp- nej dla niego pomocy ewidencyjno-informacyjnej (inwentarz kartkowy, książkowy czy też spis). SEZAM jest podstawową bazą komputerową przybliżającą informa- cje na temat konkretnego zespołu archiwalnego. IZA (Inwentarze Zespołów Archiwalnych) to baza zawierająca dane o inwentarzach archiwalnych z 76 archiwów państwowych i ich oddziałów, dostęp- na w postaci elektronicznej. Zawiera 230 inwentarzy elektronicznych odnoszących się zespołów przechowywanych w APŁ. ELA, czyli Ewidencja Ludności w Archiwaliach, gromadzi informacje o sporządzanych na różne potrzeby spisach ludności, we wszystkich ich fi zycznych postaciach (ewidencje, wykazy, kartoteki) znajdujących się w materiałach archi- walnych przechowywanych w archiwach państwowych23. Zamieszczone informa- cje odnoszące się do zasobu APŁ obejmują przede wszystkim dane z akt miejskich (m.in.: Łodzi, Rudy Pabianickiej Głowna), oraz gminnych (takich jak m.in.: akta gminy Brus, Chojny, Radogoszcz, Łagiewniki). Do ewidencji mikrofi lmów, udostępnianych również w pracowni naukowej, słu- ży baza danych MIKROFILM. Odnaleźć w niej można informacje o mikrofi lmach wykonanych z konkretnego zespołu akt. Pierwsza tekstowa wersja tego programu została przekazana archiwom państwowym w 2000 r. Zarządzeniem nr 11 Naczel- nego Dyrektora Archiwów Państwowych z dnia 28 grudnia 1999 r. w sprawie mi- krofi lmowania i ewidencji mikrofi lmów w archiwach państwowych24. Przy prowadzeniu poszukiwań archiwalnych, lecz przede wszystkim przy udzie- laniu informacji, korzystającym z pracowni naukowej niezwykle pomocne są bazy przedmiotowe. Do prowadzenia wstępnych poszukiwań genealogicznych służy baza — PRADZIAD czyli Program Rejestracji Akt Metrykalnych i Stanu Cywilne- go. Osoba podejmująca poszukiwania genealogiczne może uzyskać dzięki niej in- formacje o miejscu ich wytworzenia, zachowanych latach, wyznaniu oraz mikrofi l- mach przechowywanych w APŁ akt metrykalnych i stanu cywilnego. Baza tematyczna, taka jak m.in. Skorowidz Miejscowości Rzeczypospolitej Pol- ski, spełniająca rolę bazy pomocniczej, umożliwia wyszukanie konkretnej miejsco- wości oraz określenie jej przynależności do parafi i czy gminy wyznaniowej. Jest

22 http://www.archiwa.gov.pl (dostęp: 10 X 2006 r.). 23 Tamże 24 Zbiór przepisów archiwalnych wydawanych przez NDAP w latach 1952-2000, opr. M. Tarakanowska, E. Rosowska, Warszawa 2001. 183 to szczególnie pomocne w przypadku pojawiających się licznych zapytań odnoszą- cych się do miejscowości, których przynależność terytorialno-administracyjną bez tej pomocy byłoby trudno określić. Firmy i stowarzyszenia to baza utworzona w Archiwum Państwowym w Łodzi. Zawiera dane stopniowo uzupełniane przez pracowników, pochodzące z wielu XIX i XX-wiecznych zespołów archiwalnych. Baza ta umożliwia szybkie ustalenie jed- nostek archiwalnych dotyczących konkretnych fi rm (m. in. informacje o wymiarze podatku, upaństwowieniu) i stowarzyszeń (legalizacja, statuty, składy zarządów). KOŚCIÓŁ natomiast to wykaz materiałów do dziejów kościołów i związków wyznaniowych w zasobie APŁ. Osobom zainteresowanym rozpoczęciem poszukiwań w APŁ wstępnych in- formacji dotyczących funkcjonowania pracowni, zasad udostępniania archiwa- liów dostarcza strona internetowa placówki. Działająca od 1998 r strona — www. lodz.ap.gov.pl, dla potencjalnych użytkowników mających dostęp i korzystających z Internetu stanowi niewątpliwe ułatwienie w podejmowanych poszukiwaniach. Oprócz informacji o rodzaju przechowywanych akt zawiera spis zespołów zmikro- fi lmowanych, informuje o rodzajach przeprowadzanych przez Archiwum kwerend, a także podaje wzory odpowiednich formularzy, niezbędnych przy kierowanych prośbach o wszczęcie konkretnej sprawy. Ponadto wybór bibliografi i o dostępnych opracowaniach szczegółowych o aktach. Znalazł się tu wykaz niektórych publikacji odnoszących się m.in. do: dziejów architektury i urbanistyki, służby zdrowia, sto- sunków narodowościowych, okupacji hitlerowskiej, dziejów szkolnictwa, rozwoju przemysłu włókienniczego oraz dziejów kinematografi i. Strona internetowa posiada również odnośniki m. in. do — baz danych (Ulice Łodzi, Urzędy stanu cywilnego, Parafi e rzymskokatolickie), publikacji zdygitali- zowanych (Słownik Geografi czny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiań- skich 1880-1904, Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej 1933-1934), bibliografi i — Biblioteki Narodowej, Łódzkiej Bibliografi i Regionalnej, „Archeio- nu” czy „Archiwisty Polskiego”.

4. Organizacja udostępniania akt w APŁ.

Ze względu na znaczne rozmiary przechowywanego i stale narastającego zaso- bu APŁ materiały archiwalne udostępniane są w dwóch oddzielnych budynkach — przy pl. Wolności 1 oraz przy al. Kościuszki 121. Obydwie pracownie funkcjonu- ją na takich samych zasadach. Przy pl. Wolności udostępniane są m.in.: akt miasta Łodzi 1775 - 1945, Zarząd Miejski i Miejska Rada Narodowa w Łodzi 1945-1950, Urząd Wojewódzki Łódzki 1918-1939, zbiory kartografi czne i ikonografi czne. Pra- cownia naukowa wyposażona jest w czytniki mikrofi lmów i to właśnie tam udo- stępniane są mikrofi lmy z zasobu APŁ. Użytkownicy mogą korzystać ponadto z posiadanych przez łódzkie archiwum mikrofi lmów pochodzących z Archiwum Głównego Akt Dawnych (księgi grodzkie, ziemskie) oraz ksiąg metrykalnych z za- 184 sobu Archiwum Archidiecezjalnego w Łodzi. Na indywidualne zamówienia użyt- kowników istnieje również możliwość sprowadzania mikrofi lmów do pracowni lub ich wysyłania do innych archiwów. W takich przypadkach opłaty związane z prze- syłką mikrofi lmów ponosi osoba zamawiająca. Pozostałe akta są udostępniane w pracowni naukowej przy al. Kościuszki 121, gdzie ponadto użytkownicy mają możliwość korzystania ze zbiorów bibliotecz- nych APŁ. Na bogaty zasób biblioteki składają się liczne opracowania z zakresu: archiwistyki, historii i regionu oraz słowniki, encyklopedie, starodruki, wydawnic- twa źródłowe, oraz prasa łódzka. Przed złożeniem zamówienia (rewersów) konieczne jest zapoznanie się z re- gulaminem pracowni oraz rejestracja użytkownika. Każda pojawiająca się osoba chcąca skorzystać z archiwaliów zobowiązana jest do wypełnienia Zgłoszenia użyt- kownika zasobu AP. Konieczne jest podanie informacji niezbędnych do prowadzo- nej ewidencji użytkowników pracowni naukowej. Są to przede wszystkim: dane personalne, charakter prowadzonych poszukiwań oraz nazwy zespołów objętych zgłoszeniem. Wypełnienie Zgłoszenia użytkownika jest warunkiem rozpoczęciem poszukiwań w aktach. Zobowiązuje ono ponadto korzystających do poszanowania i wykorzystania informacji o osobach zgodnie ze wskazanym celem poszukiwań. W kilku przypadkach wymagane jest złożenie dodatkowych dokumentów. W sytu- acji przeprowadzania kwerendy naukowej — kiedy osoba zainteresowana jest uzy- skaniem zniżki na zamówienia reprografi czne — pisma od promotora potwierdza- jącego umieszczenie zamówionych kopii w przygotowywanej pracy magisterskiej, licencjackiej czy doktorskiej. Przy prowadzonych poszukiwaniach własnościowych — w przypadku potrze- by uzyskania uwierzytelnionych kopii — istnieje wymóg przedłożenia pisma wy- kazującego interes prawny osoby zainteresowanej. Ponadto w sytuacji działania na zlecenie osób trzecich — pełnomocnictwo do prowadzenia poszukiwań w imieniu osoby lub instytucji zlecającej25. Jeśli przerwa w korzystaniu z akt przekroczyła okres jednego roku, lub w tym czasie doszło do zmiany zakresu tematycznego poszukiwań użytkownik musi po- nownie złożyć zgłoszenie, z uwzględnieniem nazw nowych zespołów. Zamówienia na poszczególne jednostki archiwalne realizowane są dla osób z Łodzi najwcześniej następnego dnia od złożenia zamówienia lub na umówiony termin. Osobom spoza Łodzi akta niewymagające przygotowania (paginacji) mogą być udostępniane w dniu zamówienia (złożonego do godz. 12.00). Zgodnie z regulaminem pracowni, osoby zamawiające akta mogą podczas jed- norazowego pobytu złożyć zmówienie na nie więcej niż 10 jednostek archiwal- nych. W przypadku akt luźnych, map, ikonografi i, ksiąg notarialnych oraz Ksiąg Ludności Stałej — 5 jednostek26.

25 Zarządzenie nr 4 NDAP..., s. 3. 26 Regulamin korzystania z materiałów archiwalnych w pracowni naukowej Archiwum Państwowego w Łodzi. 185

Składane przez użytkowników rewersy powinny być wypełniane czytelnie, z po- daniem prawidłowej nazwy zespołu (lub jej przyjętym skrótem), wypisane osobno na każdą jednostkę archiwalną. Złożone rewersy stanowią podstawę do sprowadze- nia poszczególnych jednostek z magazynów.

5. Rodzaje podejmowanych poszukiwań.

Odwiedzający pracownię naukową to ludzie prowadzący różnego rodzaju po- szukiwania. Należą do nich pracownicy naukowi — oprócz historyków w coraz większym stopniu przedstawiciele innych nauk: ekonomii, prawa, socjologii, histo- rii sztuki, geografi i, architektury. Są to także: studenci, pracownicy urzędów i insty- tucji państwowych — urbaniści, konserwatorzy zabytków, geodeci. W znacznym stopniu również osoby prowadzące poszukiwania do celów własnościowych, ge- nealogicznych, przedstawiciele mediów. Pracownicy naukowi z reguły przeprowadzają kwerendę źródłową, niezbędną do przygotowania prac doktorskich, habilitacyjnych, monografi cznych, artykułów czy rozpraw. Studenci poszukują materiałów do przygotowywanych prac magisterskich, li- cencjackich, zaliczeniowych, semestralnych, proseminaryjnych. Pracownicy urzędów i instytucji państwowych podejmują poszukiwania spro- wadzające się do potrzeby odnalezienia dokumentacji dla prowadzonych spraw bieżących. Osoby prowadzące poszukiwania do celów własnościowych zainteresowane są dotarciem do dokumentów potrzebnych w procesie ustalenia i wyjaśnienia tytułu własności nieruchomości w toczących się sprawach sądowych. Genealogowie to z reguły duża grupa użytkowników prowadząca poszukiwania zmierzające do ustalenia i odtworzenia dziejów własnej rodziny bądź podejmująca poszukiwania w imieniu osób trzecich. Osoby dopiero rozpoczynające poszukiwania, często już na wstępie oczekują uzyskania gotowej i pełnej informacji na interesujący ich temat. W takich przy- padkach efekt podjętych poszukiwań w znacznym stopniu zależy od umiejętnego sformułowania zapytania oraz sprecyzowania przedmiotu i zakresu badań. Oprócz udzielenia podstawowych informacji związanych z funkcjonowaniem pracowni na- ukowej osoby takie wymagają szerszego wprowadzenia i zaznajomienia z zasa- dami korzystania z dostępnych pomocy informacyjno-ewidencyjnych. Problemy związane z korzystaniem z akt pojawiają się z zwłaszcza w przypadku poszukiwań genealogicznych. Uzyskanie informacji z zachowanych ksiąg XIX-wiecznych wy- maga bowiem znajomości neografi i rosyjskiej i gotyckiej. Szczególną uwagę należy zwrócić ponadto na prawidłowe wypełnienie Zgło- szenia użytkownika, następnie zaś rewersu. Często osoby korzystające z archi- wum po raz pierwszy potrzebują wskazówek dotyczących właściwego wypełnie- nia zamówienia. Chodzi tu zwłaszcza o podanie pełnej i właściwej nazwy zespołu 186 z uwzględnieniem zakresu chronologicznego — w przypadku zespołów posiadają- cych tę samą nazwę a pochodzących z różnych okresów historycznych. Dyżurujący pracownik zobowiązany jest udzielić wskazówek związanych z budową i układem informacji zawartych w pomocach, aby ułatwić korzystającemu prawidłowe złoże- nie zamówienia na interesujące go materiały. Często również udziela się informacji o możliwościach znalezienia dodatkowego materiału źródłowego — w innych ar- chiwach czy placówkach naukowych. Problemy związane z korzystaniem z akt niejednokrotnie wynikają z braku przygotowania do pracy z materiałami archiwalnymi. Dla właściwego zrozumie- nia i interpretacji dokumentów niezbędna jest wiedza dotycząca nie tylko danego okresu historycznego lecz przede wszystkim twórcy zespołu —jego kompetencji i zakresu działania.

Stale wzrastająca liczba użytkowników pracowni naukowych APŁ świadczy o wzrastającemu zainteresowaniu przechowywanymi materiałami archiwalnymi, będącymi bazą źródłową dla podejmowanych różnorodnych poszukiwań.

Anna Kaniewska, The Basic Principles and Organization of Disclosement of Archival Materials and Registry Information Support in State Archives of Łódź.

The State Archive in Lodz is one of the 30 Polish regional archives. The history of Archive in Lodz dates back to the year 1926. Presently the archives are stored in 3 separate buildings in the city. One of our main goals is enabling access to documents. The article briefl y present the organization of the accessibility to the documents in the State Archive in Lodz. The fi rst part describies general rules and archival law related to access to the archival materials. The second part present principles which have to be obey by archival holdings users and characterize the faiding aids available for them in the reading rooms. 187 ROCZNIK Ł ÓDZKI Tom LV – 2008

DOKUMENTY ŁÓDZKIEJ BEZPIEKI DOTYCZĄCE REAKCJI MIESZKAŃCÓW ŁODZI NA POZNAŃSKI CZERWIEC 1956 R.

28 VI 1956 r. robotnicy poznańskich zakładów pracy wyszli na ulice miasta za- protestować przeciwko podwyższanym normom, złym warunkom pracy, fatalnym warunkom socjalno – bytowym. Protestowali też przeciwko nałożonemu tzw. po- datkowi akordowemu, który uderzał w najbardziej wydajnych i tym samym najle- piej zarabiających robotników. Około godziny 6.00 rano na ulice Poznania wyszli pracownicy największego zakładu pracy – wówczas Zakładów im. Józefa Stalina Poznań (ZISPO), czyli Zakładów Przemysłu Metalowego Hipolita Cegielskiego. Po drodze do centrum uformował się kilkudziesięciotysięczny tłum demonstran- tów. Na placu pod siedzibą władz miejskich i partyjnych zgromadziło się około 100 tysięcy osób. Wobec fi aska protestu, tłum demonstrantów przeniósł się pod Wojewódzki Urząd d/s Bezpieczeństwa Publicznego, by uwolnić rzekomo aresz- towanych robotników. Padły strzały – prawdopodobnie z tłumu, który zdobył broń w rozbitym więzieniu. Pokojowa demonstracja o charakterze ekonomicznym prze- rodziła się w zamieszki zbrojne na tle politycznym. Do miasta ściągnięto dwie dy- wizje pancerne i dwie dywizje piechoty – ponad 10 tysięcy żołnierzy. Zamiesz- ki trwały kilka godzin i pochłonęły 57 ofi ar śmiertelnych (49 po stronie cywilnej i 8 po stronie władzy) i około 650 rannych1. Wydarzenia w Poznaniu to był szok nie tylko dla mieszkańców miasta, ale też dla władzy, która brutalnie rozprawiła się z aresztowanymi demonstrantami. Przełom październikowy, odwilż i powrót Wła- dysława Gomułki, przerwały tzw. procesy poznańskie, gdzie uczestnicy byli oskar- żani z paragrafów zagrożonych karą śmierci. Wydarzenia poznańskie odbiły się szerokim echem w całej Polsce – głównie z powodu odbywających się wtedy XXV Międzynarodowych Targów Poznańskich. Goście targowi z całego kraju wracali do swych rodzinnych stron i przekazywali to, co widzieli w Poznaniu, często niestety wypaczając i wyolbrzymiając fakty. Poznańskie zamieszki były szeroko komento- wane w wielu miastach, co często dla osób rozpowszechniających lub opowiada- jących kończyło się represjami. Funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa sporzą-

1 O problematyce strat osobowych patrz: Ł. Jastrząb, „Rozstrzelano moje serce w Poznaniu”. Poznański Czerwiec 1956 – straty osobowe i ich analiza, Poznań-Warszawa 2006; tenże, Biogramy ofi ar Czerwca 1956 r., Warszawa 2007. 188 dzali szczegółowe raporty, zbierali opinie, donosy, analizy. Proces ten miał miejsce również w Łodzi2. Omawiane dokumenty pochodzą z Wojewódzkiego Urzędu d/s Bezpieczeństwa Publicznego, obecnie znajdują się w Instytucie Pamięci Narodo- wej w Warszawie3. Raporty – w oryginale „Biuletyny Informacyjne” napisał kpt. Józef Wesołowski4, naczelnik Wydziału III (d/s. działalności antypaństwowej) Wo- jewódzkiego Urzędu d/s Bezpieczeństwa Publicznego (WUd/sBP) w Łodzi. Zacho- wano oryginalną pisownię i interpunkcję.

Opracował Łukasz Jastrząb (Poznań)

Łódź 30.6.1956 r. Ściśle tajne

B I U L E T Y N I N F O R M A C Y J N Y

dot: zajść poznańskich.

Cechą znamienną wypowiedzi uchwyconych na gorąco, o zajściach poznańskich jest na ogół uchylanie się dyskutujących osób od gruntowniejszej analizy wypad- ków. Większości ograniczają się do wypowiedzi na temat ciężkich warunków by- towych pracowników. Sposób wyjaśniania pracownikom odpowiednich Zakładów, Instytucji zajść poznańskich jest również godny ubolewania. Nie brak jest wypowie- dzi szkodliwych nawet ze strony członków Partii, których zdanie jest bardzo podzielone. Jedni twierdzą, że gdyby Stalin żył nie doszło by do podobnych ekscesów, ponieważ obec- nie dali za dużą wolność ludziom. Inni znów jak np. ob. KRYWDZA ALEKSY z Wytwórni Filmów Fabularnych członek P.Z.P.R. stwierdza że „Niedobrze się stało iż doszło do tak ostrych starć, ale uważa, że główna wina leży po stronie Partii i Rządu, które w perfi dny sposób okłamywali naród obiecując klasie robotniczej złote – góry-nic w rzeczywistości nie dali. Przecież plan 6-cio letni miał być planem sytości- okazuje się, że dziś 100 razy trudniej wyżyć jak przed 6-ciu laty. Nie trzeba zatym dziwić się, że ludzie mają dość kłamstw, chcą widzieć realne rzeczy”. Wypowiedzi ludzi bezpartyjnych i Z.M.Powców nie mają wprawdzie charakteru jednolitego, skrystalizowanego w większości `jednak mają znamiona zdecydowanie szkodliwe. O to niektóre z nich najbardziej znamienne.:

2 W zajściach w Poznani ranne zostały trzy osoby zamieszkałe w Łodzi – patrz Ł. Jastrząb, „Rozstrzelano moje serce…, s. 272. 3 Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie (AIPN), sygn. IPN BU KdsBP 223. 4 W okresie 1 IV1956 – 31 VII1956 r. naczelnik Wydziału III Wojewódzkiego Urzędu d/s Bezpieczeństwa Publicznego w Łodzi, 1 XI1956 – 31 I1957 r. w Wydziale Włókienniczym UB w Łodzi. 189

- W stołówce elektryków Wytwórni Filmów Fabularnych ROSOŁA JANUSZ i PAWLAK KAZIMIERZ / Z.M.P.-owcy / wyrażali zdanie,” że chyba u nas w Łodzi na terenie Wytwórni dojść musi kiedyś do strajku, bo stosowany wyzysk / praca po 15-16 godzin na dobę / bez specjalnej dopłaty wykańcza pracowników. I gorzej bo na wszystkie starania pracowników nie zważa ani Partia ani Związki Zawodowe. W/g niesprawdzonych danych większość pracowników partyjnych i bezpartyj- nych przyjęli wiadomość o zajściach poznańskich „ z uczuciem ulgi” np. referent- ka techniczna Oddziału Oświetlenia W.F.F5. Chądzyńska mówiła: „Najwyższy już czas, aby ludzie powiedzieli wyraźnie co im się należy, za takie wysiłki jakich się obecnie wymaga od robotników . Przecież za to co się zarabia dziś nie można wca- le wyżyć i dlatego nie należy się wcale ludziom dziwić, że posuwają się do ostatecz- ności. Nie dobrze się stało, że wojsko poszło przeciw ludziom, bo przecież ich czeka taki sam byt po powrocie z wojska.” - Kierownik Oddziału RYSZARD IWASZKIEWICZ porucznik rezerwy powie- dział: „ wcale nie wierzę, że wojsko strzelało do robotników znam nastroje wśród wojska i wiem, że uczynić to mogli jedynie „politrukowie” wojskowi, którym po kil- ku miesiącach szkoły poprzewracają całkowicie w głowie.” Na to ob. Chądzyńska odrzekła „no to trzeba być przygotowanym, przed albo w czasie pogrzebu zabitych nastąpią powtórne burzliwe zajścia.” - Zając Tadeusz mistrz oświetlenia powiedział: „piszą nam i tłumaczą, że przed wojną przeciw strajkującym robotnikom wysyłano policję z pałkami, a dzisiaj prze- ciw tymże robotnikom wystawia się broń maszynową i czołgi. Dowodzi to stwierdził Za- jąc, że albo boją się utracić władzy, albo też system utrzymania ludzi w ryzach. Gdyby chciano załatwić słuszne żądania strajkujących napewno by do rozruchów nie doszło, gdzież jest ta zachwalana wolność? Jeżeli strajkują gdzieś na Zachodzie to przeciw de- monstrantom wysyła się pompy strażackie z wodą czy gazem, a u nas to koniecznie trzeba użyć tanków. Dalej twierdził, że w przypadku strajkujących w krajach kapitalistycznych prasa nasza czyni hymny pochwalne na cześć strajkujących i nawołuje do solidarności naszych ludzi z nimi. Taka to jest już mentalność dzisiejszego socjalizmu.” - NOWAKOWSKI ZYGMUNT – księgowy b. P.P.S.-owiec nie dopatruje się żad- nych ubocznych podrzegań twierdzi natomiast, że robotnicy dość już mają niewła- ściwego traktowania ich spraw życiowych i ta właśnie sytuacja zmusza ich do tak rozpaczliwych kroków. - WASILEWSKI HENRYK- główny księgowy czytając komunikat powiedział: „No jest źle, że zrobiono to w czasie Targów Poznańskich, bo jak wyglądamy za- granicą, przecież Ci, To są skutki błędnej polityki – ludziom trzeba dać zarobić, a nie będzie tego”. Dalej twierdził, że „Brak jest dokładniejszych danych aby zro- bił to obcy wywiad. - „Ob. DUDEK, FIJAŁKOWSKI i inni stwierdzają, że są przeciwni tym rozruchom lecz mówili, że pewna część robotników może być rozgoryczona na bardzo niskie zarobki, że Rząd po tych wypadkach będzie musiał szybciej działać, w celu poprawy warunków

5 Wytwórnia Filmów Fabularnych. 190

życiowych pracowników. Rząd teraz liczy się z narodem, gdyż komunikaty o zajściach były natychmiastowe i szczegółowe, co dawniej było nie do pomyślenia.” - W związku z powrotem niektórych osób z Poznania którzy byli świadkami zajść obserwuje się szczególnie aktywną reakcję słuchaczy relacji przybyłych. Relacje ich / Urbański, Zaniewski i Marlicki / spotkały się z przychylnym przyjęciem słuchaczy, z których każdy sympazytował z „rebelią” poznańską. Zdaniem ob. Bączyka bez- względną rację mieli robotnicy poznańscy, bo przy takich cenach jakie dziś obowią- zują, to uczciwie żyć nie sposób, a skoro nie gdzie i co kraść, to już tragedia gotowa. W 12 lat po wojnie, żebyśmy byli na ostatnim miejscu pod względem stopy życiowej, to już jest gruba granda nic dziwnego, że się ludzie buntują. Tego samego zdania byli ob. Urbański, Dachniewski i inni, którzy solidaryzowali się z wywodami ob. Bączyka, w trącając swoje uwagi dowodzące o ich całkowitej solidarności w spra- wie poznańskiej. Zdaniem Dachniewskiego, „taki numer jako owe zajścia spowodu- ją nawet pewną poprawę na rynku cen. Nie chcę zarabiać 1000 zł., ale chcę ażebym za mój zarobek kupił tyle, ile mi potrzeba do względnego bytowania i żebym nie był zmuszony nicować ubrań, co obecnie robię, bo nie stać mnie na kupno nowego.” - Fryzjer SZLIMAK MARIAN przy ul. Południowej Nr. 56. oświadczył, „że woj- sko nie chciało strzelać do ludzi tylko wpierw zaczęło strzelać U.B6. Dalej, że gdy- by stało się to w innych miastach to może by coś zrobili, ale tak to tylko narobili so- bie biedy i ludziom.” Nieznany pacjent w Zakładzie fryzjerskim mówił, że podobno zginęło kilku i tych z zagranicy co są na Tragach Poznańskich , lecz prasa nie chce o tym pisać7. Wspomniany fryzjer mówił, że Ci co brali udział będą teraz odpowia- dać i napewno otrzymają wyroki śmierci8, ponieważ chcieli obalić demokrację, ale jeżeli się wtrąci zagranica to może takich wyroków nie dostaną. - Niektóre relacje przybyłych świadków zajść poznańskich mają charakter szcze- gólnie szkodliwy i w skutkach niejednokrotnie podniecają i podburzają słuchaczy - /świadków rozmów/ łódzkich. Z wypadkiem takim spotkaliśmy się w szpitalu św. Rodziny. KACZMAREK MARIAN przewodniczący Gromadzkiej Rady Narodowej w Klukach pow. Bełchatów czł. P.Z.P.R., będąc w dniu 28. czerwca z wycieczką na Targach Poznańskich w czasie zajść, został ranny w nogę w pobliżu Urzędu Bez- pieczeństwa . Swój pobyt w pobliżu gmachu Urzędu Bezpieczeństwa tłumaczy tym, ze kierował się tam z ciekawości.

6 W świetle najnowszych badań, pierwsze strzały o skutku śmiertelnym padły najprawdopodobniej z tłumu. Patrz Ł. Jastrząb, „Rozstrzelano moje serce…,s. 29-40 lub tenże, Problematyka „pierwszego strzału” w Poznań- skim Czerwcu 1956 r., „Niepodległość i Pamięć” 2006, nr 2(23), s. 101-114. 7 Nie odnotowano zgonu cudzoziemca, choć jest ślad w dokumentacji szpitalnej dotyczący postrzelonego w głowę Izraelczyka – jednak ślad w pewnym momencie się urywa – nie wiadomo, jaki spotkał go los. 8 Wyrok zapadł tylko w tzw. „procesie trzech”, który rozpoczął się w dniu 27 IX 1956 r. Na ławie zasiedli 20-letni Józef Foltynowicz, 18-letni Jerzy Sroka i 18-letni Kazimierz Żurek oskarżeni o zamordowanie 26-letniego Zygmunta Izdebnego, wartownika UB w Poznaniu. Wyrok zapadł 8.10.1956 r.: Józef Foltynowicz i Jerzy Sroka otrzymali po 4 i pół roku więzienia, a Kazimierz Żurek – cztery lata. Pozostałe procesy – „dziewięciu” i „dziesię- ciu” przerwała październikowa „odwilż”. W sumie przygotowano 51 aktów oskarżenia dla 134 osób – część z nich była zagrożona karą śmierci. Dojście Władysława Gomułki do władzy przerwało procesy poznańskie, których już później nie wznowiono. 191

Kaczmarek po przyjeździe do szpitala św. Rodziny w Łodzi rozpowiadał wśród grupy około 20 osób dane różne, które nie odpowiadały prawdzie np., że został zra- niony strzałem z czołgu w rozmowie nie potwierdza tego, że premier Cyrankiewicz miał przemawiać na wiecu w Poznaniu lecz nie doszło to do skutku, ponieważ był ostrzeliwany. Poza tym podaje, ze w Poznaniu miała miejsce wielka masakra, w wy- niku której zostało ciężko rannych około 700 osób. Należy nadmienić, że Kaczmarek w czasie zajść w Poznaniu przebywał w naj- bardziej „gorących” miejscach – Ubezpieczalnia Społeczna9, Miejska Rada Naro- dowa i koło Urzędu Bezpieczeństwa. - W/g ostatnich sygnałów jeszcze nie sprawdzonych na szosie Koniecpolskiej prowadzącej przez las został ostrzelany przez dwóch osobników uzbrojonych w pi- stolety P.W. samochód wojskowy wiozący 16-tu żołnierzy W.P. z bronią bez amu- nicji. Na miejsce wypadku wyjechała grupa pracowników z Powiatowego Urzędu z Radomska pod dowódctwem Kierownika Urzędu. - W czasie masówek w niektórych Instytucjach nie brak jest ze strony pracow- ników również dobrych intencji wyrażonych w postaci zadawanych pytań na te- mat zajść poznańskich. Nie zawsze jednak otrzymują właściwe odpowiedzi ze stro- ny prowadzących masówki i zebrania. Podobne zajście miało miejsce w Wytwórni Filmów Fabularnych, gdzie przedstawiciel Zarządu Głównego Związków Zawodo- wych referując zebranym zajścia poznańskie pozwolił sobie na wypady pod adre- sem władz Bezpieczeństwa Publicznego. O to wyjątek z jego wypowiedzi, który po- dajemy w streszczeniu: - „Strajk w Zakładach Stalina wybuchł niespodziewanie. Strajkujący podburze- ni przez prowokatorów różnego pokroju wyszli na ulicę, aby dopominać się uregu- lowania ich roszczeń. Fakt pójścia na ulicę partyjnych i aktywistów tłumaczyli tym /prowokatorzy/ że ma to być manifestacja z okazji przyjazdu Sekretarza Generalne- go O.N.Z. do Polski10. A już na ulicy nie sposób im było wycofać się. Manifestanci pierwsze kroki skierowali na Urząd do Spraw Bezp. Publ. i na radiostację. W/g dal- szych wyjaśnień pierwsze strzały do przedstawicieli władz padły ze strony manife- stantów, w odpowiedzi na to władze użyły broni maszynowej, ponieważ 5 minut póź- niej zastrajkowały i wyszły na ulicę inne Zakłady. Władze zmuszone były wezwać do pomocy wojsko. Dużą część winy za wytworzony stan w Poznaniu ponoszą Wła- dze Bezpieczeństwa, które przez swą niezdarność nie umiały ani wyczuć nastrojów ani zapobiec wypadkom. W związku z tym musi nastąpić szeroka reorganizacja na wszystkich szczeblach Urzędu Bezpieczeństwa.”

Naczelnik Wydziału III-go /-/ W e s o ł o w s k i J. - kpt.

9 Zakład Ubezpieczeń Społecznych przy ul. Dąbrowskiego. 10 Sekretarzem Generalnym ONZ był wówczas Dag Hjalmar Agne Carl Hammarskjöld (1905-1961). 192

Łódź dnia 3 lipca 1956 r. dotyczy wypadków poznańskich.

Dzisiejsze sygnały w większości mają charakter przedłużenia tego co już po- wiedzieliśmy w ostatniej informacji. W dalszym ciągu wrogie środowiska określają sytuację jako nie pewną i do końca nie rozstrzygniętą. Liczą się z możliwością po- wstania w Łodzi podobnych wypadków / jak zresztą w innych miastach /. Niektóre osoby wyrażają nawet zdziwienie dla czego robotnicza Łódź nie poparła Poznania wychodząc z założenia, że poziom materialny łódzkiej klasy robotniczej jest bardzo niski, jak również sytuacja w niektórych zakładach pracy jest naprężona. W dal- szym ciągu w wypowiedziach przebuja nuta żalu, że w Poznaniu była słaba organi- zacja zajść, że za wcześnie zaczęto i.t.p. Na ogół przebijają tu dwa poglądy, jeżeli chodzi o przyczyny zajść poznańskich. Jedni twierdzą, że były one odgórnie zorganizowane za wczasu i podają na to kon- kretne dowody, inni natomiast twierdzą, ż trudno tu doszukiwać się jakiejkolwiek ingerencji postronnych organizatorów, a jest to raczej wynik niskiej egzystencji ro- botników poznańskich co w konsekwencji musiało dojść wcześniej czy później do podobnych wypadków. Poglądy te jak kolwiek są szeroko rozpowszechnione w róż- nych środowiskach mają dwojakie również zabarwienie: wrogie zdecydowanie, lub wynikające z nieświadomości i te właśnie wydaja nam się bardziej popularne i roz- powszechniane. Większość wypowiadających się uważa, że winę za wypadki po- znańskie ponosi Rząd i Partia, zaś za ofi ary Organa Bezpieczeństwa. Jako nowe momenty, które przebijają się w niektórych wypowiedziach są na- stępujące: wypadki poznańskie dały dowód, ż polska młodzież jest po stronie klasy robotniczej / mają tu na myśli tę część klasy robotniczej, która brała udział e de- monstracji / i można na nią liczyć, że wojsko i milicja była po stronie demonstran- tów i strzelać do robotników nie będzie. Wychodząc z założenia, że na wspomniane grupy można liczyć, uważają że wypadki poznańskie powtórzą się w innych ośrod- kach Polski. Przytaczamy niektóre wredniejsze fragmenty wypowiedzi na powyższe tema- ty: Pawlak b. działacz katolicki i b. aktywista chadecji twierdzi, że „za powstanie w Poznaniu winę ponosi Rząd na czele z Cyrankiewiczem11 i Kłosiewiczem12, któ- rzy przedłużali pobyt delegacji w Warszawie, która bez rezultatu mimo ultimatum, a więc ostrzeżenia przed skutkami zburzonej klasy robotniczej powróciła do Pozna- nia” – dalej uważa „że klasa robotnicza w Łodzi również jest podminowana, po- dobną sytuacją i wcale nie chce słuchać fałszywych wyjaśnień, czerpiąc rzekomo prawdziwe wyjaśnienia naświetlane przez uczestników wycieczek, które powróci- ły z Poznania, a które były świadkami, oraz wiadomości szeroko płynące kanałami z „Wolnej Europy”.

11 Józef Cyrankiewicz (1911-1989), w 1956 r. Prezes Rady Ministrów. 12 Wiktor Kłosiewicz (1907-1992), w 1956 r. członek Rady Państwa, przewodniczący Centralnej Rady Związków Zawodowych. 193

Obszerniej w ostrej formie wypowiadał się Kozłowicz Henryk b. żołnierz z Armii Andrsa, zażarty przeciwnik Polski Ludowej i ZSRR który wyrażał się jak następuje „dygnitarze rządowi i partia komunistyczna, zamydlają oczy światowej klasie ro- botniczej choć nikt w to nie wierzy, doczekają się i to w każdej chwili, że podobne wystąpienia mogą nastąpić w Łodzi, Warszawie, w Zagłębiu Węglowym, a nawet na wsi, bo nikt nie chce głodową śmiercią ginąć, a otwarta walka tworzy równocześnie wspaniałe historie narodu polskiego. Można się jeszcze spodziewać obrócenia bro- ni przez żołnierzy p-ko ciemiężycielom komunistycznym”. Kozłowicz oceniając wypadki w Poznaniu dodał, że „jestem zupełnie pewny, że mój dowódca pod którym walczyłem z okupantem hitlerowskim chociaż w Belgii i pod Monte Casino, będzie jeszcze przewodził w walce o przepędzenie komunistów w Polsce – a tym d-cą moim był Anders”. Wspomina także przy tym „że 12. tysięcy ofi cerów polskich z rozkazu Stalina Zamordowali Rosjanie, za to jeszcze zapłacą swoimi głowami. Naród Polski ma dobrą pamięć”. Ozimowski Kazimierz – pochodzenie obszarnicze, pracownik sklepu warzyw- niczo-owocowego rozsiewa wiadomości jakoby w czasie wypadków poznańskich udział z ludnością wzięło wojsko i że wojsko oddało wiele broni palnej robotnikom, a nawet miało atakować Urząd Bezpieczeństwa i więzienie. Wiadomości te ma po- siadać od swojego zięcia, który jest słuchaczem Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi. Ozimowski szczególnie wrogo wypowiada się o Władzy Ludowej nazywa- jąc ją „bandą komunistyczną”, „czerwoni oprawcy”. Przy tym posuwa się do po- gróżek, a mianowicie „przyjdzie czas na nich”, „zbliża się moment podsumowania krzywd wyrządzonych Narodowi Polskiemu” i.t.p. Bartczak b. działacz PSL-u opo- wiadając o zajściach poznańskich mówił, że „poznańskie powstanie ma historyczne znaczenie i zaważy na sytuacji międzynarodowej, otworzyły się oczy klasie robot- niczej z legitymacją komunistyczną w ręku wystąpili w Poznaniu przeciwko komu- nistom. To co się zaczęło jeszcze się nie skończyło”. „To jest początek w Poznaniu, a gdzie będzie koniec to zobaczymy. Dosyć już nędzy i głodu”. Dalej dodał ironicz- nie „trzęsie Ochab13 portkami, bo będzie się musiał tłumaczyć przed Chruszczo- wem14, za to co się dzieje w Polsce. W Ameryce rozpoczął się strajk, ale tam trupów nie będzie bo tam robotnik ma prawdziwą wolność i demokrację”. - Były pułkownik sanacyjny Terlecki wyciąga wnioski po przeczytaniu prasy co- dziennej „że młodzież w wypadkach poznańskich dała dowód, że nie idzie za poli- tyką rządową, a jest po naszej stronie”. - Były PSL-owiec – aktywista ob. Skalski wypowiadając się na temat wypadków poznańskich, stwierdził, że było to za wcześnie i nie na czasie. Mogli trochę pocze- kać powiedział. Twierdził dalej, że gdy robotnicy wyszli na miasto, milicja poszła za robotnikami, dając się rozbroić. Z chwilą podejścia do gmachu Bezpieczeństwa, bezpieka dała ognia i od tego się dopiero zaczęło i po paru minutach również się

13 Edward Ochab (1906-1989), w 1956 r. I sekretarz Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. 14 Nikita Siergiejewicz Chruszczow (1894-1971), w 1956 r. I sekretarz Komitetu Centralnego Komunistycz- nej Partii Związku Radzieckiego. 194 poddała. Natomiast gdy wkroczyło KBW i dało ognia do robotników, robotnicy od- powiedzieli ogniem, lecz KBW zlikwidowało wystąpienie opanowując sytuację. Co do radiostacji to właśnie było niedobrze, że robotnicy nie mogli opanować i to rów- nież było przyczyną klęski. Wyrażał dalej zdziwienie, że Łódź nie przystąpiła rów- nież do walki. Tłumaczył to jednak brakiem dowództwa i tym, że jeszcze nie pora na takie wystąpienie. Twierdził dalej, że w walkach robotnicy mieli nowoczesną z po- ciskami atomowymi, które przebijają najgrubsze mury. - Niektóre środowiska reakcyjne wyraźnie poszukują jakiejś określonej linii po- stępowania w obecnej chwili. Wydaje nam się, ze wynika to z ich poczucia, o czym juz pisaliśmy uprzednio że przywódcy tych środowisk uważają siebie niejako za przywódców i dla tego obserwuje się na większą skalę niż poprzednio słuchanie wrogich rozgłośni. Są nawet przykłady, wprawdzie dotychczas szczupłe, kolpor- towania pewnych wiadomości. Np: ob. Tarczyński opowiadał, że słyszał iż przed- stawiciel przemysłowców amerykańskich żądał od rządu amerykańskiego, by za pośrednictwem Czerwonego Krzyża przekazać Polsce żywność dla robotników, po- nieważ ci w czasie demonstracji krzyczeli „chleba”. Nawiązując do naszego biuletynu z dnia 30.VI.56 r. dodajemy, ze informacje odnośnie ostrzelania samochodu wojskowego przez uzbrojoną grupę osób istotnie miała miejsce. Wszczęte jednak poszukiwania za zbiegłymi sprawcami nie przynio- sły żadnego pozytywnego rezultatu. Ostrzelanie samochodu miało miejsce w powie- cie Radomsko na szosie w pobliżu Koniecpola.

Naczelnik Wydziału III-go /-/ WESOŁOWSKI J. kpt.

Łódź dnia 4 lipca 1956 rok.

Ostatnie wiadomości uzyskane z różnych środowisk świadczą, że dyskusje nie słabną, lecz przybierają formy bardziej ofensywne i praktyczne. Przeciwnie do pierwszych naszych sygnałów, obecne wiadomości świadczą o tym, że pewne ele- menty oczywiście szkodliwe zaczynają coraz głębiej analizować wypadki poznań- skie i wyciągają praktyczne wnioski dla prowadzenia odpowiedniej propagandy lub odpowiedniego ustawiania pewnych grup pracowników. Wydaje nam się, że ostatnie wiadomości ze względu na swą formę mają charakter szczególnie szkodli- wy i niebezpieczny. Jeżeli chodzi o aktyw reakcyjnych organizacji sanacyjnych i socjaldemokracji to starają się oni zajmować w tych sprawach odrębne i samodzielne stanowiska. Socjaldemokraci krytykując obecną sytuację jako zjawisko sprzeczne z założeniami socjalizmu starają się oddzielić od b. aktywu sanacyjnego. W dalszym ciągu wyła- 195 niają się osoby, które starają się podburzać środowiska robotnicze do wystąpienia na wzór poznański.

Podajemy niektóre bardziej charakterystyczne przykłady: - W związku z wypłatami w Łódzkich Zakładach Metalowych dyrektor Alek- sandrowicz Bronisław zainicjował szkodliwą dyskusję na temat konieczności wy- płacenia robotnikom premi mimo nie wykonania planu produkcyjnego. Wystąpił z wnioskiem wysłania delegacji do Dyrektora Centralnego Zarządu w tej sprawie i przeprowadził rozmowę telefoniczną z dyrektorem Centralnego Zarządu Erenbe- kiem na ten temat. Forma rozmowy telefonicznej miała charakter pogróżek pod adresem Centralnego Zarządu i Ministerstwa, że w wypadku odmowy „będzie- cie mieli Poznań w naszych Zakładach, ja wam to oświadczam”. Obecni w ga- binecie dyrektora z uśmiechami akceptowali jego stanowisko. Po rozmowie z ob. Erenbekiem Aleksandrowicz powiedział „natychmiast zabierać się i iść z delegacją do niego i drugiego dyrektora ob. Klombki”. „Jeżeli to nie pomoże zawiadomimy Ministra”. - W dalszym ciągu świadkowie bezpośredni zajść poznańskich i pośredni kol- portują wiadomości o rzekomej odmowie wojska i M.O. strzelania do demonstran- tów, zerwaniu fl ag czerwonych z pawilonów ZSRR, zdemolowania jego i.t.p. Szereg osób w wypowiedziach stwarza atmosferę obietnic, że Rząd pójdzie na ustępstwa, że będzie zmuszony podnieść płacę robotnikom, nie będzie stosował represji wobec uczestników demonstracji, wątpliwość podają organizatorów pobocznych demon- stracji, podkreślają natomiast, że jest to wynik niskich płac robotników i.t.p. - Pewna część b. aktywu PPS-prawicy, niską stopę życiową w kraju tłumaczą wykorzystywaniem nas przez Zw. Radziecki. Np. ob. Lenartowicz stwierdza m. inn., że –„sama manifestacja jeżeli już miała akcenty polityczne, to skierowane przeciw- ko nie Polsce lecz Zw. Radzieckiemu, gdyż niewypłacone należycie zyski idą do Ro- sji”. Stwierdza dalej, że „gdyby taka robota była inspirowana przez b. PPS-owców , to środek ciężkości akcji byłby nastawiony na Śląsk i Łódź i napewno musiałoby się udać. Tym bardziej miało by to szanse powodzenia jeśli się weźmie pod uwagę wzrastający wśród społeczeństwa stopień zaufania do PPS”. Mówił dalej, że PPS poniosła sromotną klęskę przez połączenie z PPR, że „zostali sromotnie oszukani, mimo że chęć służenia sprawie socjalizmu była wśród dużej ilości szczera. A jak się okazuje obecnie system Rządu nie ma nic wspólnego z socjalizmem, a służy wyłącz- nie interesom Rosji”. - Klawe Bronisław – skrajny narodowiec, b. kupiec hurtownik uważa wypadki poznańskie „za początek zmiany liter”, „Rząd zmuszony będzie przeprowadzić” / ma na myśli zmiany /. „Przede wszystkim pozbyć się wpływu Moskwy na sprawy polityki naszej wewnętrznej i zagranicznej. Większa samodzielność bardziej zbliży nas do Zachodu. W stosunkach wewnętrznych wzrost ma nastąpić w życiu gospo- darczym. Daje na to pole do popisu gospodarce indywidualnej we wszystkich dzie- dzinach /handel, przemysł/. Obecnie jest w Krakowie ekipa ekonomistów Angiel- 196 skich /16 osób/, która przyjechała zbadać stan naszej gospodarki i naprowadzić ją na właściwe tory”. - Grzyb Bernard b. kupiec i przemysłowiec z terenu Łodzi, dawny dyr. admin. u Scheiblera stwierdza: „komunistom nie jestem, ale mogę bardziej trzeźwo patrzeć na sytuację”. Uważa, że wypadki poznańskie nie pozostaną bez wpływu na obecną sytuację materialną pracowników /ma na myśli podwyżkę zarobków/. Podkreśla da- lej, że o ile działała na terenie Poznania jakaś organizacja podziemna, to on uwa- ża, że zademonstrowała Amerykanom, że nie za darmo bierze dolary, wykazała, że ma wpływ na klasę robotniczą, gdyż potrafi ła ją wyprowadzić na ulice Poznania”. „Po kompromitacji Bergu uważa on, że prawdopodobnie działały inne organizacje. Uwierzyć , że działali prowokatorzy przychodzi mu trudno, gdyż nie opublikowano nawet nazwisk aresztowanych prowokatorów i przebiegu wstępnego śledztwa. Oce- nia dalej, „że jest to początek większej akcji politycznej, gdyż tym bardziej, że akcja ta ma oprzeć się na niezadowolonych z warunków płacy, obecnie szeregu grup pra- cowniczych. Ośrodki zagraniczne mogą liczyć nie tylko na b. członków A.K., NSZ, czy innych ugrupowań politycznych z okresu okupacji, ale i na niezadowolonych obecnie. Najłatwiejsze podejście uważa do młodzieży, obojętnie czy należy do ZMP czy nie, gdyż tu można grać na uczuciach patriotycznych”. - Ob. Klawe „Sekretarz Ochab w związku z Poznaniem został telegrafi cznie we- zwany do Moskwy. Wezwania nie uznał i zbiegł za granicę, gdyż brak wzmianki o nim przez dni wypadków”.

Naczelnik Wydziału III-go /-/ WESOŁOWSKI J. kpt.

Łódź dnia 6 lipca 1956 rok.

W ciągu ostatnich dwu dni nie wpłynęły w zasadzie informacje o nowych mo- mentach w rozmowach na tematy poznańskie. Treść i forma rozmów raczej się po- wtarza i ogranicza się do tego co już uprzednio powiedzieliśmy. Treść tych rozmów jak kolwiek o intencjach różnorodnych sprawdza się do relacjonowania zajść po- znańskich lub wyciągania stąd wniosków w postaci nadzieji na rychłą poprawę wa- runków bytowych, czynią wątpliwe uwagi na temat trwałości władzy ludowej, sła- bego poparcia Milicji i szereg innych wypowiedzi o charakterze plotkarskim. Ob. Henryk Wachowicz w rozmowie ogólnej na tematy związane z sytuacją za- szłą w kraju po XX-ym Zjeździe /o której wyrażał się pozytywnie/ stwierdził m. inn., że „oczywista to co wszystko robotnicy domagali się, korzystniejszych wynagrodzeń za pracę, nikt nie przewidział następstw, a ktoś inny wykorzystał sytuację. Mało obywateli zdaje sobie sprawę z tego co zaszło, jak wielkie i poważne wnioski musi wyciągnąć z tego Biuro Polityczne Partii, tu trzeba wielkiej rozwagi. O tym, że ro- 197 botnik jest źle wynagrodzony wiedzą wszyscy i nikt tego nie ukrywa i musi nastąpić poprawa, obojętnie w jakiej formie czy przez obniżkę cen artykułów pierwszej po- trzeby, czy przez podwyżkę płac”. Inni dyskutanci powtarzają podawane już wiadomości o tym, że „nie ma mowy, jakoby wypadki te były przygotowane i wyreżyserowane z góry.” Niektórzy twier- dzą, że „ do stłumienia rozruchów użyto pomieszane oddziały polskie z rosyjskimi, przybyłymi z województwa zielonogórskiego, a ubranymi w mundury polskie. Fakt tego wystąpienia napewno spowoduje ulgę dla świata pracy i to jest największa zdobycz wymuszona na obcym reżimie. Jeszcze jeden moment jest ważny, że obecna władza w Polsce mimo pozorów nie jest taka silna i niewzruszona jak by się zdawa- ło i nie może zbyt polegać na Milicji, która za bardzo nie była odważna w począt- kowej fazie zajść poznańskich”. Charakterystycznym zjawiskiem w wypowiedziach jest m.inn. powtarzanie wia- domości o poparciu demonstracji poznańskiej przez wielu aktywistów partyjnych. Znamienną pod tym względem jest wypowiedź pracownika Zakł. Dziew. im. Ofi ar 10 Września ob. Sta?na Stanisława, który z aprobatą opowiadając o wypadkach po- znańskich mówił „że nawet partyjniacy i to /specjalnie podkreślił/ dobrzy partyjnia- cy mówią, że poznańskie wypadki były potrzebne i dobrze by było, by miały miejsce i gdzie indziej. Zaznaczył, że rozmowy takie prowadzą tylko prywatnie między sobą na zakładzie pracy. Wspomniał, też że podobno w Krakowie miały być takie za- mieszki, ale zostały w zarodku stłumione”. Ponadto powiedział on „ no gdyby taki bałagan wyszedł jednocześnie w kilku miastach to nasz Rząd musiał by szybko znik- nąć”. „Gorzej być nie może, musi się poprawić. Jeżeli partyjniacy po cichu przy- znają rację to dowód, że nie tylko nieuświadomiony robotnik ma tej nędzy dosyć”. / nieczytelny wpis ręczny, prawdopodobnie pseudonim informatora – przyp. Ł. J./ Nawiązując do poprzedniej informacji z datą 4.VI.56 r. odnośnie organizowania przez dyr. Aleksandrowicza delegacji do Warszawy podajemy, że wyjazd taki miał miejsce, lecz nie przyniósł żadnych rezultatów. Pewna część pracowników na za- kładzie, która dotychczas źle wypowiadała się o dyrektorze, obecnie większość jest z nim, powtarzając, że „stara się o pracowników”. Ogólny nastrój w Zakładach jest bardzo podminowany.

Naczelnik Wydziału III-go /-/ WESOŁOWSKI J. kpt.

The documents of the Security Force of Lodz concerning the reactions of local citizens to events in Poznan in June 1956 (“Poznan’s June”)

In june 1956 in Poznan it came to demonstartions of the workers protesting against increased quotas, bad working conditions and deterioration of social and living conditions. In the course of those events the confl ict with army occurred and, as a consequence 57 people were killed and 650 injured. Those events of june ’56 were a shock not only for the citizens of Poznan, but as well for the authorities, which were fl ooring the demonstrating workers so brutally. The situation resounded all over Poland, including Lodz. The Security Force offi cials were preparing 198 the reports, they were collecting all the opinions and denunciations. Published reports are held in the Institute of National Memory (IPN) in Warsaw. They are presenting the attitudes of Lodz citizens towards the news coming from Poznan. During the numerous meetings, gatherings and mass-meetings the workers of Lodz were express- ing their solidarity with the workers of Poznan, who were protesting. They demanded as well the amelioration of working and living conditions. Elaboration and Preparation by Łukasz Jastrzą 199

RECENZJE I ZAPISKI

Tomasz Suma, Urzędnicy pocztowi w Królestwie Polskim 1815-1871. Słownik biografi czny, Warszawa 2005, ss. 384.

Recenzowana monografi a przynależy do popularnego ostatnio nurtu prac o charakterze słownikowym i biografi cznym, a dotyczy – jak informuje tytuł – urzędników pocztowych, dzia- łających w Królestwie Polskim w latach 1815-1871. Autor Tomasz Suma zastrzega jednak (s. 8), że jego opracowanie zasadniczo nie obejmuje „niższych urzędników pocztowych”, do których zalicza aplikantów, poczthalterów, bryftregerów (listonoszy), sortirowszczyków (dzielaczy przesyłek pocztowych), wagmistrzów, pocztylionów, posłańców (gońców), sług pocztowych, stajennych, furmanów, eskortantów i strażników. Monografi a Tomasza Sumy składa się ze wstępu (s. 7-13), informującego o genezie pra- cy, wykorzystanych źródłach, zasadach tworzenia biogramów. Historyczny rys rozwoju poczty polskiej przynosi rozdział pt. „Organizacja poczty i jej miejsce w systemie administracyjnym Królestwa Polskiego i Rosji” (s. 14-42), bogaty w liczne informacje szczegółowe i uogólnienia, które być może dla specjalisty nie przynoszą żadnych nowinek, ale dla osoby mniej zoriento- wanej w problematyce dziejów poczty polskiej są one wprost bezcenne. Pracę zamyka dość obfi ta bibliografi a (s. 315-330), dwa aneksy (aneks 1: Placówki pocztowe Królestwa Polskiego w latach 1815-1871, s. 331-360; aneks 2: Personel placówek pocztowych Królestwa Polskiego w latach 1815-1871, s. 361-374) i wielce użyteczny indeks geografi czny (s. 375-384). Główną część pracy wypełniają „Biogramy urzędników pocztowych Królestwa polskiego” (s. 45-314) i jej zamierzam poświęcić najwięcej uwagi. Biogramy (lub notki biografi czne) ba- zują na dokumentach archiwalnych, głównie przechowywanych w Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie (AGAD) i Archiwum Muzeum Poczty i Telekomunikacji we Wrocła- wiu (AMPiT)1, na informacjach zamieszczonych w czasopismach i periodykach, kalendarzach i dziennikach pocztowych, a także opracowaniach naukowych. Autor wykorzystał wiele słow- ników biografi cznych, zawierających biogramy pracowników poczty z lat 1815-1871. Niestety, w słowniku Tomasza Sumy (dalej cytowanym jako UPKP) oprócz kompletnych biogramów spotykamy wiele not biografi cznych, o wyjątkowo skromnych rozmiarach i danych, np. MIKOPEWSKI º W latach 1823-1824 ekspedytor poczt w Lubochni. Później w Tomaszowie Mazowieckim (1825-1826). AMPiT, sygn. PVI-620, k. 5; PVI-674, k. 8-9. (UPKP 199). TOMASZEWSKI Bronisław º Sekretarz gub. (1842). Urzędnik DGP, zatrudniony na sta- nowiskach: pisarza (1843-1844) i rachmistrza w Sekcji Wypłat i Kontroli (1840-1843 i 1845- 1850). AMPiT, sygn. PVI-634, k. 1-2; „Kal. Polit.” 1843-1849; „Rocznik Urzędowy” 1850; M. Czernik, Poczta Królestwa Polskiego, s. 653-654. (UPKP 284). WACHAZEN Adam Jan º Przed 1859 zatrudniony w eksp. w Górze Kalwarii. Od 4 XII 1859 do 1 VI 1861 ekspedytor poczt w Tomaszowie Mazowieckim. Uwolniony od służby na własne żądanie, powrócił na posadę ekspedytora (?) poczt w Górze Kalwarii (1861-1865). AM- PiT, sygn. PVI-621, k. 17. (UPKP 289).

1 Te i inne skróty są objaśnione w pracy T. Sumy. Recenzent cytuje je przy przykładowych biogramach, ale ich nie objaśnia, odsyłając czytelnika do oryginalnej pracy. 200

W takich przypadkach trudno mówić o pełnowartościowym biogramie. Nie ma tu niekiedy imienia (jak w biogramie Mikopewskiego), dat życia, danych o pochodzeniu i rodzinie. Nie ma nawet ważkiej wzmianki, że w roku 1824 ekspedycję poczt przeniesiono z Lubochni do Tomaszowa Mazowieckiego na prośbę hr. Antoniego Jana Ostrowskiego, właściciela miasta To- maszowa Mazowieckiego i okolicznych dóbr, zatem Mikopewski stale pracował w jednej i tej samej ekspedycji. O ostatnich chwilach życia Bronisława Tomaszewskiego opowiada dr Teodor Tripplin, le- karz medycyny i popularny niegdyś pisarz, który w listopadzie 1849 roku powrócił do Polski i podjął praktykę medyczną w Warszawie2: „Drugim moim pacjentem był nieboszczyk Tom... urzędnik poczty. Miał skrofuliczne owrzodzenie kolana z zapaleniem nadzwyczaj bolesnym, połączone z trawiącą gorączką. Doktor W...... gienialny lekarz, ale zapalczywy zwolennik Ra- demachera, leczył go wielkimi dozami niedokwasu czerwonego żelaza. Mnie zawezwano, gdy pacjent prawie dogorywał. On pojmował położenia swojego niebezpieczeństwa i niesłychanym bólem trapiony, prosił, abym mu uciął tę nogę, już od dawna bezużyteczną, a tak dotkliwych cierpień przyczynę. Obiecałem uciąć mu tę nogę. Tymczasem starałem się przygotować go do operacji uśmierzającymi lekarstwami. Nic nie zdołało uspokoić trawiącej gorączki; wody Oce- anu byłyby tego nie dokazały; pacjent narkotykiem usypiany nie czuł boleści i – skonał. Wdowa oskarżyła mnie przed Radą Lekarską za niedotrzymanie obietnicy. Naturalnie, że światła Rada odrzuciła to oskarżenie, lecz mnie bolało długo, że za usługi oddawane bezinteresownie w taki sposób odwdzięczyć mi się chciano”. Z tej opowieści wynika, że urzędnik pocztowy Tom... (tj. Bronisław Tomaszewski), który był drugim pacjentem dra Teodora Tripplina na terenie Króle- stwa Polskiego, zmarł pod koniec roku 1849 lub na początku roku 18503, co w pełni zgadza się z danymi archiwalnymi. Przytoczone wyżej hasła słownikowe są wyłącznie notkami informacyjnymi o przebiegu pracy konkretnego urzędnika pocztowego. Byłoby zatem lepiej, gdyby podtytuł pracy Tomasza Sumy brzmiał: „Materiały do słownika biografi cznego”. Użycie sformułowania „Słownik bio- grafi czny” sugeruje czytelnikom jakieś obszerniejsze i doskonalsze opracowanie danych, tym- czasem biogramy pełne pojawiają się o wiele rzadziej niż notki biografi czne czy notki informa- cyjne. Poniżej przytaczam przykład pełniejszego, ale bynajmniej nie kompletnego biogramu: GEDEL º Zob. GOEDEL Gwidon. GOEDEL Gwidon º Ur. 1792, zm. ?, rel. rzymskokatolickiej, poch. szlacheckie. W 1839 żonaty, dzieci: Bogumił (ur. 1818), Wincenty (ur. 1823), Aleksander (ur. 1823), Filip (ur. 1826), Antonina (ur. 1818), Karolina (ur. 1821), Emilia (ur. 1829). Służbę pocztową rozpoczął jeszcze w Księstwie Warszawskim. Od 1 I 1808 sekretarz Pocztamtu Centralnego w Warszawie. W lu- tym 1809 otrzymał zwolnienie z obowiązków pocztowych i 1 III 1809 wstąpił do służby wojsko- wej w 1. Pułku Piechoty. Służbę wojskową ukończył 26 III 1815. Otrzymał pracę jako sekretarz handlu miejskiego w Głownie (1815-1817), potem w Brzezinach jako egzaktor (1817-1820). W latach 1820-1827 burmistrz Aleksandrowa, a od 1827 gm. Dąbie. Mianowany 27 VI 1832 ekspedytorem poczt w Dąbiu (1832-1839). AGAD, KRSW, sygn. 6231; AMPiT, sygn. PVI-1146, k. 49-50; „Kal. Polit.” 1834-1839.

2 T. Tripplin, Wycieczki lekarza Polaka po własnym kraju, t. 3, Wilno 1858, s. 19-20. 3 Należy dodać, że 1 XI 1849 roku w Krakowie Teodor Tripplin poślubił Helenę Żochowską (Rzuchowską) i dopiero potem przyjechał wraz z żoną do Warszawy i osiedlił się tam na dłuższy okres (od r. 1849 do 1856). Praktykę lekarską mógł zatem podjąć najwcześniej w listopadzie 1849 roku. 201

Tomasz Suma nie dostrzegł, że Gwidon GOEDEL (vel GEDEL) posiada swój biogram w Polskim Słowniku Biografi cznym jako Gedeon GOEDEL (PSB VIII, Kr. 1959-1960, s. 198). Być może stało się tak z powodu innej wersji imienia (Gwidon bywał niekiedy uważany za od- powiednik imienia Gedeon, choć wg Słownika imion, Wrocław 1991, są to zasadniczo odmien- ne imiona) i zgoła niepełnych danych w biogramie zamieszczonym w PSB (autorstwa Ryszar- da Kaczmarka). Należy jednak uczciwie przyznać, że informacje przytoczone przez Tomasza Sumę są ważnym uzupełnieniem życiorysu Goedela, odnoszą się bowiem do wczesnej kariery urzędniczej późniejszego burmistrza miast regionu łódzkiego: Aleksandrowa Łódzkiego (1823- 1831)4, Tomaszowa Mazowieckiego (1840-1847)5 i Jeżowa (1847-1851). Tomasz Suma wylicza także dzieci Goedela wg danych z r. 1839. Dwoje z nich Karolina (ur. 1821) i Filip (ur. 1826) nie pojawia w źródłach archiwalnych tomaszowskich z lat 1840-1851. Karolina mogła wyjść za mąż ok. r. 1840 (miałaby wówczas 19 lat), zatem jej nieobecność byłaby w pełni zrozumiała. Wkrót- ce potem jej starsza siostra Antonina (ur. 1 VI 1817 w Skierniewicach) poślubiła przed r. 1844 Antoniego Ciesielskiego, podówczas kasjera miejskiego w Tomaszowie Mazowieckim, później (w l. 1852-1859) pełniącego funkcję (czwartego z kolei) burmistrza Tomaszowa. Filip, który się nie pojawia w żadnym źródle odnoszącym się do rodziny Goedelów, prawdopodobnie zmarł. W roku 1840 miałby dopiero 14 lat, nie mógł zatem wstąpić do wojska rosyjskiego. W Ar- chiwum Państwowym w Tomaszowie Mazowieckim zachowało się pismo Gedeona Goedela, burmistrza miasta Tomaszowa, z dn. 18/30 listopada 1842 r. w sprawie wyłączenia od poboru Wincentego Goedela6. W piśmie tym wyliczono czterech synów Goedela w wieku poborowym: Wincentego, lat 20, aplikanta w Magistracie miasta Tomaszowa, Bogusław v. Bogumił, lat, 20, uczeń Instytutu Agronomicznego w Marymoncie, Aleksandra, lat 18 (sic! recte 17), terminatora w profesji farbiarskiej w Tomaszowie Maz., Józef Goedel, lat 17 (sic! recte 15), pozostającego w terminie profesji papierniczej. Na liście tej nie ma Filipa Goedela (ur. 1826), chyba że przyj- miemy, iż jest on identyczny z Józefem Goedelem (ur. 19 III 1827 w Aleksandrowie). Nie został on także wspomniany w żadnej z zachowanych ksiąg ludności stałej miasta Tomaszowa z lat 1840-1851. W kilku miejscach Tomasz Suma nie ustrzegł się od powtórzeń, co przy uważnej kompilacji danych nie powinno się zdarzyć. Oto kilka charakterystycznych przykładów: Antoni KROD- KIEWICZ, ekspedytor poczt z Opoczna w l. 1845-1852 (UPKP, s. 164), jest bez wątpienia tą samą osobą co Seweryn Antoni KRODKIEWICZ (Kródkiewicz), ekspedytor poczt w Opocz- nie (w l. 1845-1852), w Łęczycy (1852-1864), w Sosnowcu (1866) i w Zduńskiej Woli (1866- 1871). Źródła do obu biogramów są odmienne i wzajemnie się uzupełniające. Nic nie wskazuje, że chodzi o dwie różne postacie. Aleksander KRONOWSKI (ur. 1819), który pracę na po- czcie rozpoczął w Płocku 3 I 1936 jako aplikant (UPKP, s. 165) i Aleksander KRONOWSKI, aplikant urz. centr. w Płocku w l. 1838-1839 (UPKP, s. 166) to ta sama postać (znowu różne odniesienia biobibliografi czne). Autor powtórzył hasło: Feliks KROPIWNICKI (UPKP, s. 165 i s. 166), określające pisarza Pocztamtu Warszawskiego (1852-1859), potem adiunkta Sekcji 4 Należy zauważyć, że niektóre daty w biogramie autorstwa T. Sumy są odmienne od tych podanych w innych opracowaniach. Przypuszczam, że w materiałach archiwalnych wykorzystanych przez T. Sumę podawano, ile lat G. Goedel pozostawał na danym stanowisku. Stąd wynika odmienna (nieprawidłowa) datacja pełnienia funkcji burmistrza Aleksandrowa (w l. 1820-1827 zamiast 1823-1831). Aleksandrów Łódzki dopiero w r. 1822 został pod- niesiony do rangi miasta prywatnego i wtedy został mianowany pierwszy jego burmistrz Marcin Jędrzejewski. 5 W biogramie opracowanym przez R. Kaczmarka błędnie podano, że Gedeon (Gwidon) Goedel był burmi- strzem Tomaszowa Mazowieckiego w latach 1840-1841 (zamiast 1840-1847), może na skutek pomyłki drukar- skiej. Niestety, pomyłkowa datacja jest często cytowana w innych opracowaniach. 6 Archiwum Państwowe w Tomaszowie Mazowieckim, Akta m. Tomaszowa Maz., sygn. I 292, s. 71. 202

Administracyjnej ZOP.(zwolnionego ze służby w r. 1868 za nadużycia). Jan STĘPIŃSKI, pi- sarz Pocztamtu Warszawskiego w l. 1850-1854, jest niewątpliwie postacią identyczną z Janem STEMPIŃSKIM, konduktorem Pocztamtu Warszawskiego z r. 1858, który został uwolniony od służby 12 grudnia 1858 (oba biogramy na jednej stronicy: UPKP, s. 267). Autor powinien zorientować się, że chodzi o te same osoby mimo drobnej odmienności w zapisie nazwiska. Tomasz Suma odróżnia Jana Henryka KÜHNA (UPKP, s. 172), ekspedytora poczt w Lu- brańcu (1825-1830), potem naczelnika urz. pogr. w Słuzewie (1831) i urz. pośr. w Łowiczu (1832-1833) od Jana Henryka KÜHNLA, ekspedytora poczt w Lubrańcu (w l. 1825-1831 (UPKP, s. 173). Mimo odmienności zapisu nazwiska (KÜHN vel KÜHNL) jest to niechybnie ta sama postać. Możemy także podejrzewać na podstawie powyższej analogii, że Karol Bogumił KÜHNL, ur. 6 I 1820 w Sochaczewie, adiunkt w Warszawskiej Sekcji Poborów i w Sekcji Wy- płat i Kontroli w l. 1841-1846 (UPKP, s. 173), w późniejszych źródłach pojawia się jako Karol KÜHN, ekspedytor poczt w Czyżewie (1851-1853), II i III sekretarz Pocztamtu Warszawskiego (1854-1861), sekretarz Oddziału Aministracyjnego ZOP w l. 1862-1871 (UPKP, s. 172), choć tego typu sugestia wymagałby, rzecz jasna, niezależnego skontrolowania. W przypadku wątpliwo- ści w identyfi kacji postaci należałoby przynajmniej zastosować odnośniki typu „Por.”, „Zob.”. Ponieważ od jakiegoś czasu współpracuję bardzo ściśle z redakcją Tomaszowskiego Słowni- ka Biografi cznego (dalej: TSB) i do zeszytu 6 przygotowałem biogramy kilku tomaszowian ży- jących w XIX wieku, postanowiłem sprawdzić, jak przedstawia się zagadnienie tomaszowskich urzędników pocztowych z lat 1824-1871 u Tomasza Sumy. Poczta (ekspedycja) w Tomaszowie Mazowieckim została otwarta 21 IX 1824 roku (a ściślej przeniesiona w tym dniu z Lubochni) i istniała stale aż do roku 1871, kiedy to nastąpiło włączenie poczty polskiej do poczty rosyjskiej (UPKP, Aneks 1, s. 356). Ekspedycja tomaszowska zatrudniała (w r. 1871?) 1 pisarza i 10 eks- pedytorów (wg Aneksu 2, UPKP, s. 372). Zamieszczony w pracy „Indeks geografi czny” (s. 375-384) bardzo ułatwia poszukiwania. Autorowi nalezą się pochwały za jego przygotowanie i umieszczenie w recenzowanej pracy. Autor wylicza trzynastu urzędników pocztowych działających w Tomaszowie Mazowiec- kim: Erazma CZERMIŃSKIEGO, Kazimierza DZIERZGOWSKIEGO, Franciszka FI- SZERA (Fischera), Aleksandra Dominika GLASSERA, Wincentego GRUDZIŃSKIEGO, Władysława GRUDZIŃSKIEGO, Zygmunta GRUDZIŃSKIEGO, Mieczysława LE- ŚNIEWSKIEGO, MIKOPEWSKIEGO, Adolfa NINKĘ, Wincentego SZYPOWSKIEGO, Adama Jana WACHAZENA, Wiktora ZŁOTKIEWICZA. Są to z całą pewnością dane niepełne. Wiadomo bowiem, że Józef Szlifi rski (Szlifi erski) (1810-1852), trzeci burmistrz Tomaszowa Mazowieckiego (w l. 1847-1852), rozpoczynał swą karierę urzędniczą jako aplikant i pisarz na stacji pocztowej w Tomaszowie (1825-1827)7. To- masz Suma notuje jego syna Józefa (Jana) SZLIFIRSKIEGO (ur. 26 lub 27 XII 1833 w Toma- szowie Maz.), który w l. 1858-1861 pracował jako pisarz ekspedycji pocztowej w Krasnymsta- wie, potem jako ekspedytor w Rejowcu (od 1 II 1861 do 12 VIII 1862) i w Łęcznie (od 13 VIII 1862 do 1 XI 1865). Nie ma jednak ani słowa o drugim synie Józefa, także tomaszowskim urzędniku pocztowym: Konstantym Ryszardzie Szlifi rskim (ur. 11 III 1939), uczestniku po- wstania styczniowego, który po upadku powstania wyemigrował do Włoch. W grudniu 1865 r. był bezskutecznie poszukiwany przez policję carską. W materiałach policyjnych fi guruje on jako „urzędnik poczty w Genui”8. 7 R. Kotewicz, TSB nr 2, Tomaszów Maz. 1997, s. 28-29. 8 W. Rudź, Echa wydarzeń styczniowych w zbiorach Archiwum Państwowego w Tomaszowie Maz. 1863- 1983, Tomaszów Maz. 1985, s. 17 (dalej: W. Rudź, Echa). 203

W cytowanej przed chwilą pracy (zob. przyp. 8) Włodzimierz Rudź w gronie tomaszowian, biorących udział w Powstaniu Styczniowym wymienia 6 pracowników poczty polskiej (s. 15- 17): Teofi la Adamskiego, Stanisława Grudzińskiego, Edwarda Mantza, Konstantego Szlifi rskie- go, Macieja Wróblewskiego, Wiktora Złotkiewicza (ur. 1832). Jedynie ten ostatni został wy- mieniony w pracy T. Sumy, ale bez informacji, że brał on udział w powstaniu, choć data jego odejścia ze służby pocztowej (22 V 1863 r.) wydaje się to sugerować: ZŁOTKIEWICZ Wiktor º Od 1 I 1861 do 22 V 1863 ekspedytor poczt w Tomaszowie Mazowieckim. AMPiT, sygn. PVI-621, k. 15. (UPKP 310). Teofi l Adamski (1828-1927), ciężko ranny w bitwie pod Małogoszczą, po wyleczeniu ran powrócił w rodzinne strony, uniknął aresztowania i rezygnując z kariery urzędnika pocztowego zatrudnił się na stanowisku strzelca w lasach spalskich. W niepodległej Polsce otrzymał tytuł weterana i stopień ofi cerski (podporucznika). Zm. 30 XII 1927 roku w Tomaszowie Mazowiec- kim i na miejscowym cmentarzu został pochowany9. O ile mi wiadomo, inny tomaszowski pocztowiec i uczestnik powstania styczniowego Ma- ciej Wróblewski został zesłany na Syberię10. Stanisław Grudziński, zesłany w grudniu 1863 roku na Syberię, wydaje się jakimś krewnym rodziny Grudzińskich, tomaszowskich urzędników pocztowych, prawdopodobnie był synem Wincentego GRUDZIŃSKIEGO. Przebywał on czasowo w Warszawie i od r. 1862 był pod sekretnym nadzorem policji carskiej. W grudniu 1862 i w marcu 1863 r. przyjeżdżał z Warszawy do Tomaszowa Mazowieckiego, Piotrkowa Trybunalskiego i Radomia. Policja z miejscowości przezeń odwiedzanych miała za zadanie podążać za nim i donosić o jego działaniach i spotka- niach. Prawdopodobnie był uważany za spiskowca, emisariusza Komitetu Centralnego, utrzy- mującego łączność z organizacjami na prowincji11. Praca Tomasza Sumy informuje nas, że na poczcie w Tomaszowie Mazowieckim pracowały trzy pokolenia tej rodziny: Wincenty GRUDZIŃSKI (1811-1859), jego syn Władysław i wnuk Zygmunt (UPKP, s. 117). Pierwszy był ekspedytorem w Tomaszowie Mazowieckim w l. 1854- 1859, drugi w latach 1858-1863 (został przeniesiony na własną prośbę z dn. 1 I 1864 do Ostrołę- ki, co wiązało się prawdopodobnie z burzliwymi wydarzeniami roku 1863 i ze skazaniem brata [?] Stanisława Grudzińskiego w grudniu tegoż roku), trzeci na poczcie tomaszowskiej pracował od roku 1864 do 1871 i prawdopodobnie dłużej. Z innych prac znamy np. urzędnika pocztowego Marcina Sterasa (ur. w r. 1813 w Wida- wie)12, którego także nie rejestruje słownik Tomasza Sumy. Widzimy zatem, że słownik urzędników pocztowych w Królestwie Polskim w latach 1815- 1871 nie jest bynajmniej kompletny. Jednak opracowanie Tomasza Sumę ma tę niewątpliwą zaletę, że bazuje ono na (trudno dostępnych) materiałach archiwalnych, czasopismach i drukach zawodowych (pocztowych), które były dotychczas bardzo rzadko wykorzystywane przy tworze- niu biogramów. Chociaż „słownik biografi czny” Tomasza Sumy jest pod wieloma względami niekompletny, to jednak daje on możliwość podejmowania dalszych badań w skali regionalnej, 9 J. P. Dekowski, Powstanie Styczniowe 1863-1864 w Tomaszowie Mazowieckim i sąsiednich powiatach, Tomaszów Maz. 1938, s. 30, 59; A. Barszczewska-Krupa, Społeczeństwo Tomaszowa Mazowieckiego w walce o niepodległość i wyzwolenie społeczne w XIX w., w: B. Wachowska (red.), Tomaszów Mazowiecki. Dzieje miasta, Łódź 1980, s. 128; W. Rudź, Echa, s. 15; J. Góral, R. Kotewicz, Dwa wieki Tomaszowa Mazowieckiego. Zarys dziejów miasta 1788-1990, Tomaszów Maz. 1992, s. 116 (dalej: Dwa wieki). 10 Por. W. Rudź, Echa, s. 17; Z. Strzyżewska, Zesłańcy Powstania Styczniowego z Królestwa Polskiego. Wy- kaz nazwisk z akt w zasobie Archiwum Głównego Akt Dawnych, Warszawa 2001, s. 57. 11 W. Rudź, Echa, s. 4, 16. 12 J. Góral, R. Kotewicz, Dwa wieki, s. 366. 204 np. nad urzędnikami pocztowymi miasta Łodzi, Pabianic, Piotrkowa Trybunalskiego, Toma- szowa Mazowieckiego13, Zgierza i innych miejscowości położonych na obszarze Królestwa Polskiego. Mam zatem nadzieję, że dane zawarte w opracowaniu dra Tomasza Sumy staną się kanwą do kolejnych doskonalszych (także regionalnych) opracowań tej grupy pracowniczej.

Krzysztof Tomasz Witczak

Irena Mamczak-Gadkowska, Archiwa państwowe w II Rzeczypospolitej, Poznań 2006, ss. 432.

Po raz pierwszy na polskim rynku wydawniczym pojawiła się pełna monografi a dotycząca polskich archiwów państwowych oraz polskiej służby archiwalnej w latach Polski międzywo- jennej. Literatura przedmiotu, traktująca o szczegółowych problemach archiwistyki w latach 1918-1939 jest bogata, jednak, do tej pory nie pojawiło się syntetyczne ujęcie dziejów archiwów polskich w tym okresie. Okres międzywojenny, jak wiadomo, stanowił bardzo ważny czas dla rozwoju polskiej archiwistyki. Archiwistyka jako nauka na ziemiach polskich rozwijała się już w XIX wieku, to niewątpliwie dopiero po odzyskaniu niepodległości przez państwo polskie rozwój tej nauki przybrał na sile. W 1918 roku państwo polskie powołało do życia własną służbę archiwalną. Powstała sieć archiwów państwowych obejmująca archiwa przejęte od zaborców, a także nowo powołane jednostki organizacyjne. Przed archiwami odrodzonego państwa stanęły nowe i liczne zadania. Ich realizacja pociągnęła za sobą rozwój nauki archiwistycznej. Ponadto, niejako jako odpowiedź na narastające potrzeby, rozwinęła się na szeroką skalę literatura facho- wa, poświęcona licznym zagadnieniom archiwistyki. Monografi a autorstwa Ireny Mamczak-Gadkowskiej stanowi nowe i pełne ujęcie problema- tyki archiwalnej z okresu międzywojennego. Składa się ze wstępu, ośmiu rozdziałów, zakoń- czenia, bibliografi i, wykazu skrótów, indeksu nazwisk oraz streszczenia w języku angielskim. Jako kryterium podziału przyjęto najważniejsze funkcje realizowane przez archiwa w odrodzo- nej Polsce. Ponadto siedem rozdziałów, również zgodnie z kryterium problemowym, zostało podzielonych na podrozdziały, co sprzyjało nie tylko uporządkowaniu problemów badawczych, lecz przede wszystkim ułatwiło czytelnikowi odbiór treści. Ponadto praca została wzbogaco- na zestawieniami statystycznymi, tabelami, mapami oraz fotografi ami przedstawiającymi m.in. osoby związane z polskimi archiwami. Rozdział I zatytułowany Powstanie i rozwój archiwów na ziemiach polskich w XIX i na początku XX wieku wykracza nieco ramy chronologiczne pracy przyjęte przez Autorkę, sięga bowiem wstecz – do początków XIX wieku. Autorka zaprezentowała syntetyczne ujęcie losów archiwów na ziemiach polskich w tym okresie. Ponadto skupiła się na opisaniu genezy polskiej służby archiwalnej w okresie I wojny światowej, opisując organizację i działalność niemieckie- 13 Badań biografi cznych odnoszących się do urzędników pocztowych zatrudnionych w Tomaszowie Mazo- wieckim dotychczas nie podjęto. Należy jednak podkreślić, że ostatnio (w r. 2007) powstała wartościowa praca dyplomowa tomaszowianina Jana Rybaka pt. Historia poczty w Tomaszowie Mazowieckim, wykonana w Studium Filatelistycznym PZF (Polskiego Związku Filatelistyki) pod kierunkiem prof. dra hab. Zygmunta Wiatrowskiego (mps., kopia w posiadaniu autora). Praca ta przentuje historię poczty tomaszowskiej głównie pod kątem zagad- nień ściśle fi latelistycznych. W opracowaniu J. Rybaka znajdują się (na s. 107) krótkie notki biografi czne dwóch pracowników Poczty Polskiej w Tomaszowie Mazowieckim, zamordowanych podczas okupacji hitlerowskiej: Tadeusza Szamańskiego (26 VII 1899 Tomaszów Maz. – 4 II 1942 Auschwitz) i Bolesława Owczarka (19 II 1902 Praszka – 19 II 1943 Tomaszów Maz.). 205 go Zarządu Archiwów, a także tworzenie się polskiej służby archiwalnej. Cofnięcie się wstecz jest zabiegiem celowym i w pełni uzasadnionym – rozdział ów ma bowiem na celu przedsta- wienie stanu archiwów na ziemiach polskich w okresie zaborów i procesu organizowania się polskiej służby archiwalnej w okresie I wojny światowej. Autorka opisała także genezę Dekretu o organizacji archiwów państwowych i opiece nad archiwaliami, wyjaśniła również powody, dla których Wydział Archiwów Państwowych został podporządkowany Ministerstwu Wyznań Re- ligijnych i Oświecenia Publicznego. Pierwsza część pracy stanowi wprowadzenie do dalszego wywodu dotyczącego rozwoju sieci archiwów państwowych w Polsce międzywojennej. Następny rozdział (Prawne i instytucjonalne podstawy organizacji archiwów państwowych i naczelnych organów archiwalnych) został poświęcony analizie prawnych podstaw organizacji polskiej sieci archiwalnej, a także strukturze naczelnych władz archiwalnych. Autorka przedsta- wiła ogólną charakterystykę postanowień dekretu o organizacji archiwów państwowych i opiece nad archiwaliami, wskazując na zadania które wyznaczał ustawodawca służbie archiwalnej i ar- chiwom, a także słabe strony owego aktu prawnego. W tej części pracy opisany został Wydział Archiwów Państwowych, a mianowicie – podstawy prawne działalności, realizowane zadania, struktura i organizacja wewnętrzna, zadania poszczególnych departamentów, budżet. Ponadto Autorka przedstawiła sylwetki Naczelnych Dyrektorów Archiwów Państwowych - Stefana Eh- renkreutza, Józefa Paczkowskiego, Stanisława Ptaszyckiego, Witolda Suchodolskiego. Scharak- teryzowała również prace prowadzone przez WAP w okresie międzywojennym, dla przykładu - prace nad herbem państwowym, herbami miast i województw, międzynarodową współpracę naukową i inne. Ostatnia część rozdziału została poświęcona Radzie Archiwalnej, której obrady, choć rzadkie (warto przypomnieć, że Rada Archiwalna w okresie 1918-1939 zebrała się jedynie siedem razy) miały znaczący wpływ na rozwój polskiej archiwistyki. Warto dodać, iż zalece- nia Rady Archiwalnej wpłynęły na koordynację prac związanych z rewindykacją akt (były one prowadzone przez różne instytucje polskie, m.in. Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Główny Urząd Likwidacyjny, Biuro Prac Kongresowych i Wydział Archiwów Państwowych). W trzeciej części zatytułowanej Państwowa sieć archiwalna Autorka przedstawiła organi- zację archiwów państwowych, kadrę archiwalną oraz sposoby kształcenia i dokształcania pra- cowników tych jednostek. Opisano stan archiwów w początkowej fazie istnienia odrodzonego państwa, a następnie etapy rozbudowy sieci archiwalnej, procesy przejmowania przez polskie władze archiwów w byłej Dzielnicy Pruskiej, w Galicji oraz w ziemi wileńskiej, a także projekty zmian i reorganizacji sieci archiwalnej. Autorka zwróciła uwagę na minusy rozmieszczenia sieci archiwów. W początkach tworzenia scentralizowanej sieci archiwów przyjęto założenie, że pro- wincjonalne oddziały archiwów państwowych zostaną utworzone w dawnych miastach guber- nialnych, co jak wykazała Autorka, w kolejnych latach okazało się nietrafi onym rozwiązaniem. W dalszej części rozdziału scharakteryzowano organizację archiwów państwowych i ich prace na podstawie statutów, regulaminów i instrukcji kancelaryjnych. Scharakteryzowano również kadrę archiwalną i formy jej kształcenia, wzbogacając ten część pracy tabelą obrazującą stan zatrudnienia w archiwach państwowych (s.128-129), poruszono problem kwalifi kacji zawodo- wych i wymagań stawianych kandydatom do pracy w archiwum. Podkreślono również wysoki poziom wykształcenia ówczesnej kadry archiwalnej, zwracając uwagę na fakt, że archiwiści byli zobowiązani poświęcić dziennie dwie godziny czasu pracy na badania naukowe (s.124). Interesującym jest również fragment dotyczący szkoleń i praktyk archiwalnych – ich przebiegu i formy. 206

Rozdział IV poświęcony został gromadzeniu zasobu archiwalnego. Podzielony na podroz- działy omawia poszczególne obowiązki archiwów państwowych w zakresie kształtowania zaso- bu archiwalnego. Wprowadzeniem do zagadnienia jest opisanie podstaw prawnych, dzięki któ- rym umożliwiono archiwom gromadzenie akt poprzez przejmowanie akt władz okupacyjnych od urzędów i instytucji, przejmowanie akt własnych od urzędów i instytucji polskich po odzyskaniu niepodległości, przejmowanie akt od instytucji i osób nieurzędowych oraz rewindykację. Warto zwrócić uwagę na fakt, że w początkowym okresie, akt pookupacyjne były przejmowane przez archiwa państwowe bez wcześniejszego podziału na kategorie archiwalne A i B – świadczyło to o tym, według Autorki, że tylko archiwa państwowe miały prawo do oceny ich wartości (s.169). W tej części pracy warto zwrócić szczególną uwagę na kwestie związane z rewindykacją ar- chiwaliów. Zadanie odzyskania części zasobu wywiezionego z ziem polskich przez zaborców, lub dotyczącą ziem polskich, a znajdującą się poza jej granicami, stanowiła istotny problem nie tylko dla archiwistów. Kwestią odzyskania dokumentacji o charakterze historycznym jak rów- nież tej, mającej znaczenie dla sprawowania władzy administracyjnej na odzyskanych terenach zaangażowane były, jak już wspomniano, władze nadrzędne państwa. W monografi i I. Mam- czak-Gadkowskiej możemy znaleźć opis przebiegu pertraktacji z poszczególnymi państwami, ich wynik, jak również rozważania na temat wykorzystania zasad archiwistyki europejskiej w praktyce. Warto dodać, że państwo polskie, w okresie zaborów odizolowane od europejskiej myśli archiwalnej, w okresie II Rzeczypospolitej, zaakceptowało do swoich warunków zasa- dę nienaruszalności zespołu (zasada proweniencji) jak również zasadę przynależności akt do terenu, na którym zostały wytworzone lub którego dotyczą (zasada pertynencji terytorialnej stanowiła podstawę żądań polskich zakresie zwrotu archiwaliów na arenie międzynarodowej). Ponadto Autorka dokonała analizy prac naukowych powstałych w 20-leciu międzywojennym poświęconych zagadnieniu zasad archiwalnych. Polscy archiwiści próbowali udowodnić, że wy- żej wymienione zasady nie wykluczają się nawzajem. Opracowania dotykające tych zagadnień miały na celu poparcie naukowe wysiłków strony polskiej zmierzającej do odzyskania akt od dawnych państw zaborczych. O wiele trudniejsze, jak wskazuje I. Mamczak-Gadkowska oka- zało się zastosowanie w praktyce zasady pertynencji terytorialnej w stosunkach wewnętrznych państwa, co wiązało się z rozmieszczeniem archiwów państwowych. Ostatnim zagadnieniem rozdziału IV jest nadzór nad narastającym zasobem, w ramach którego omówiono zadania archi- wów w zakresie opieki nad archiwami niepaństwowymi (instytucja archiwistów objazdowych), a także prace nad reformą kancelarii i wprowadzeniem bezdziennikowego systemu kancelaryj- nego opartego na jednolitym rzeczowym wykazie akt (1931 r.), który zakładał przeprowadzanie wstępnego podziału akt już na etapie ich obiegu. Reforma owa, co warto podkreślić, była także tworem pracy archiwistów i obowiązywała w administracji państwowej, także w archiwach. Rozdział V - Zabezpieczenie i przechowywanie zasobu archiwalnego - jako jedyny nie został podzielony na podrozdziały, co wynika ze specyfi ki omawianego zagadnienia. Autorka przybli- żyła czytelnikowi kwestie związane z warunkami lokalowymi poszczególnych archiwów pań- stwowych i ich wyposażeniem. Ponadto przedstawiła trudności wynikające z braku odpowiednio przystosowanych do przechowywania akt budynków i pomieszczeń magazynowych. Skupiła się również na wysiłkach polskich archiwistów zmierzających do poprawy warunków lokalowych. Rozwiązaniem problemów archiwów warszawskich (lecz nie tylko tych) był projekt budowy Centralnego Archiwum Państwowego, ostatecznie jednak w okresie międzywojennym nie do- szło do jego realizacji (s.244-245). 207

Szósta część pracy zatytułowana Opracowanie zasobu archiwalnego została poświęcona zagadnieniom zasad, metod oraz stanu opracowania. Autorka zwróciła uwagę na działania ar- chiwistów polskich zmierzających do ujednolicenia zasad opracowywania na terenach odrodzo- nego państwa polskiego. Jako najważniejszą dla poprawnego opracowania działu archiwalnego przyjęto zasadę nienaruszalności zespołu. Wprowadzanie tej metody porządkowania, jak pisze I. Mamczak-Gadkowska, okazało się trudne do zastosowania w praktyce i wywołało szeroko zakrojoną dyskusję w środowisku archiwistycznym. Ponadto w tej części pracy zanalizowa- no stan opracowania zasobu poszczególnych archiwów, co pozwoliło stwierdzić, iż w okresie międzywojennym opracowano głównie zespoły zamknięte, a stan uporządkowania „był dobry, aczkolwiek nierówny” (s. 305). Dysproporcje te, jak zauważyła Autorka były związane z róż- nicami w liczbie zatrudnionych osób w poszczególnych archiwach, a także ze stopniem ich wykształcenia. Rozdział VII (Udostępnianie zasobu archiwalnego) zawiera charakterystykę podstaw praw- nych umożliwiających udostępnianie archiwaliów, zawartych w regulaminach, odrębnych dla udostępniania akt osobom prywatnym, instytucjom i urzędom. Ponadto Autorka przedstawiła poszczególne formy udostępniania i przygotowała statystykę osób odwiedzających archiwa, z której wynika, że różna liczba osób odwiedzała poszczególne jednostki sieci archiwalnej, co było uzależnione od przechowywanego zasobu. Nieco większą popularnością cieszyły się kwerendy archiwalne, wykonywane przez pracowników zarówno na prośby urzędów jak i osób prywatnych. Opisując inne formy udostępniania Autorka zwróciła uwagę na udział archiwów w przygotowywaniu wystaw, wypożyczanie w tym celu zbiorów innym instytucjom, prowa- dzenie zajęć ze studentami, przyjmowanie wycieczek w siedzibie archiwum i umożliwianie korzystania z bibliotek archiwalnych. Tego rodzaju działalność była uzależniona od rodzaju za- sobu i położenia terytorialnego archiwum. Podsumowując tę część pracy Autorka powołała się na słowa Józefa Siemieńskiego, wieloletniego dyrektora Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie, który ubolewał nad bardzo znikomym wykorzystywaniem źródeł archiwalnych przez badaczy. Rozdział VIII zatytułowany Działalność naukowa i wydawnicza archiwów jest niejako opisem dokonań naukowych środowiska archiwistów. Do najważniejszych kierunków badań pracowników archiwów państwowych należały: prace nad ujednoliceniem metod opracowywa- nia zespołów akt, ujednoliceniem terminologii archiwalnej, zastosowaniem zasad prowenien- cji i pertynencji terytorialnej w praktyce, opracowywanie zasad prac kancelaryjnych (w celu usprawnienia biurowości, a także poprawności narastania akt w registraturze – temu celowi służyła seria wydawnicza „Wydawnictwo Kursów Archiwalnych”), rozmieszczeniem zasobu i organizacją sieci archiwalnej, opracowaniem pomocy archiwalnych w formie inwentarzy, kata- logów i przewodników. Jak wspomniano archiwiści byli zobowiązani do prowadzenia badań na- ukowych – warto dodać, że nie ograniczały się one tylko do tematyki archiwalnej, ale dotyczyły również ustrojów państwowych, organizacji instytucji i urzędów, problematyki archiwów nie- państwowych, a także zagadnień historycznych. Ich wyniki były publikowane w dużej mierze na łamach „Archeionu”, który odgrywał ważną rolę w rozpowszechnianiu wiedzy archiwalnej. Warto pamiętać, co wielokrotnie podkreślała Autorka w swej monografi i, że w okresie między- wojennym w archiwach zatrudnieni byli wybitni naukowcy, a archiwum było miejscem, gdzie rozwijano karierę naukową (s.379). Działalność archiwistów była widoczna także na arenie międzynarodowej i miała znaczenie dla rozwoju nauki polskiej. Archiwiści brali udział w zjaz- dach historycznych w Polsce i poza jej granicami, wygłaszać referaty poświęcone archiwistyce, 208 aktywizując w ten sposób środowisko historyczne do zajęcia się problemem materiałów archi- walnych. W rozdziale VIII zawarte zostały informacje, które wystąpiły już we wcześniejszych fragmentach pracy (np. informacja dotycząca referatu wygłoszonego przez Józefa Paczkowskie- go podczas Międzynarodowego Kongresu Historyków w Brukseli w 1923 r. – s.198 i s.346). Wydaje się jednak, że taki zabieg był konieczny ze względu na omawiane w tej części pracy zagadnienie dotyczące kierunków badawczych archiwistyki. Referaty, artykuły naukowe, różne- go rodzaju opracowania stanowiły bowiem wytyczne dla działań praktycznych, które stanowią treść omawianej pozycji. Monografi a Ireny Mamczak-Gadkowskiej stanowi, co należy wyraźnie podkreślić, synte- tyczne ujęcie losów archiwów polskich i służby archiwalnej w okresie międzywojennym. Du- żym plusem w odbiorze treści jest przejrzysta struktura pracy, oparta na zadaniach sprawowa- nych przez archiwa, ułatwiająca odbiór całości. Zaprezentowane informacje opatrzone zostały trafnym komentarzem. Pozycja wzbogaca wiedzę na temat archiwów okresu międzywojenne- go, zawiera bowiem informacje dotąd nie pojawiające się w literaturze podmiotu. Należy także wspomnieć o komunikatywnym przekazie, ułatwiającym lekturę. Ogromną zasługą Autorki jest także zebranie bogatej dokumentacji - licznych materiałów archiwalnych zgromadzonych w archiwach polskich i zagranicznych (we Lwowie i Wilnie), publikowanych źródeł (dla przykładu – sprawozdania z działalności archiwów, Wydziału Ar- chiwów Państwowych, protokoły posiedzeń Rady Archiwalnej, dzienniki urzędowe ministerstw polskich, protokoły posiedzeń Rady Ministrów i wiele innych), prasy fachowej a także imponu- jącego zbioru literatury przedmiotu, wśród której znajduje się pełna kolekcja różnego rodzaju prac archiwistycznych z okresu międzywojennego. Nie bez znaczenia dla wartości pracy jest wykorzystanie przez Autorkę licznych pamiętników i wspomnień osób związanych z działalno- ścią archiwów państwowych. Z pewnością monografi a autorstwa Ireny Mamczak-Gadkowskiej stanie się, obok cenionej pracy Andrzeja Tomczaka (Zarys dziejów archiwów polskich, Toruń 1982), obowiązkową lek- turą dla osób zainteresowanych losami archiwów polskich a przede wszystkim dla studentów specjalności archiwistycznej.

Ilona Florczak

Kutnowskie Zeszyty Regionalne, t. XI, Wydawnictwo Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Kut- nowskiej, Kutno 2007, ss. 590 + ilustracje.

„Kutnowskie Zeszyty Regionalne”, tom XI wydawane przez Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Kutnowskiej zawierają szereg interesujących artykułów i publikacji. Należy nadmienić iż w tym tomie ostatni już raz pisał i prezentował swoje publikacje znany regionalista kutnowski Andrzej Urbaniak, którego śmierć przyniosła uszczerbek w gronie historyków ziemi kutnowskiej. Szata grafi czna oraz staranność wydania tego tomu świadczą o wielkim wkładzie w to dzieło A. Urba- niaka. Można by powiedzieć, że jest to ślad pozostawiony przez redaktora tego dzieła. Tom XI otworzył artykuł prof. Stanisława Mariana Zajączkowskiego pt. „Osadnictwo, sto- sunki ustrojowe oraz kościelne na obszarze XVI w. parafi i Strzegocin”. Prof. S. M. Zajączkowski stwierdził, iż w latach 1511-1523 na obszarze parafi i znajdowało się 9 osiedli wiejskich, były to: 209

Głazów, Ktery, Kuchary, Leszno, Obidów, Obidówek, Strzegocin, Świniary i Zieleniew. Oprócz tego należy dołączyć Bożęcice i Wolę Gledzianowską wraz z Łopacinem. Następnie autor ar- tykułu przedstawił genealogie pierwszych zapisów o osadach leżących na terenie parafi i oraz krótką charakterystykę jedenastu osad. Kolejną pracę przedstawił Grzegorz Dębski w artykule pt. „Barokowe kościoły drewniane z terenu Równiny Kutnowskiej”. Autor opisał w nim drewniane budownictwo sakralne z terenu Równiny Kutnowskiej oraz Zachodniego Mazowsza, które jak do tej pory nie doczekało się szerszego opracowania. W artykule tym omówiona została grupa sześciu kościołów drewnia- nych z okolic Kutna znajdujących się w następujących miejscowościach: Chodów, Grochów, Imielno, Łęki Kościelne, Nowe i Plecka Dąbrowa. Autor omówił również charakterystyczne cechy architektury drewnianej, zwrócił też uwagę na ornamentykę tych budowli. Ciekawostką, którą odnotował autor było to, iż w każdym z tych kościołów występowały zabytkowe ambony, które przetrwały do dzisiaj. Anna Szczepanik przedstawiła w tomie XI kolejną rozprawę pt. „Historia i rola teatru ama- torskiego w środowisku lokalnym miasta Kutno w latach 1910-1919, część I”. Przedmiotem do- ciekań autorki był amatorski ruch teatralny w Kutnie i okolicach od początków jego powstania do 1939 r. A. Szczepanik przedstawiła rolę teatru amatorskiego, a także jak zmieniała się ona na przestrzeni czasu. W publikacji autorka podkreśliła zasługi jakie dla rozwoju teatru amatorskie- go położył dr Antoni Troczewski. Ważnym zagadnieniem przedstawionym w artykule jest utwo- rzenie towarzystwa teatralno-muzycznego w Kutnie oraz budowa domu dochodowego straży pożarnej w Kutnie, który stał się późniejszą siedzibą teatru Towarzystwa Strażackiego. Prof. Włodzimierz Kozłowski na łamach zeszytów zamieścił publikację pt. „Kutnowscy pie- churzy księcia Józefa Poniatowskiego 1918-1939. Zarys dziejów”. Profesor wykazał w swym artykule, że faktem niezbitym jest, iż piechota stanowiła blisko 65% całości sił zbrojnych II Rzeczpospolitej. W skład tej 65% części sił zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej wchodziło zgodnie z tym co pisze autor 90 pułków z numeracjami 1-45, 48-86 i 6 pułków podhalańskich. Wśród tych pułków znajdował się też pułk z Kutna. Autor przypomniał, że rodowód 37 pp sięgał aż do Przemyśla. To właśnie stamtąd został przeniesiony najpierw do Łęczycy a następnie do Kutna. Artykuł zaopatrzony został w bardzo interesujący materiał ikonografi czny prezentują- cy ofi cerów i żołnierzy 37 pp ułanów. Ciekawym epizodem w historii 37 pp była uroczystość poświęcenia sztandaru, która odbyła się 25 VI 1933 r. i na którą przybył do Kutna prezydent RP prof. Ignacy Mościcki. Obecni byli także generałowie: M. Norwid-Neugebauer, S. Nałęcz- Małachowski, dowódca OK. IV Łódź i M. Mackiewicz, dowódca 26 DP. Artykuł przedstawia wiele interesujących wydarzeń z przeszłości 37 pp m.in. datę ustanowienia odznaki pułkowej. Zamieszczone zostały tu ciekawe fotografi e i opisy z życia pułku i kontaktów ze środowiskiem lo- kalnym. W podsumowaniu autor nakreślił krótki rys września 1939 r. oraz zmagania polskiego oręża wobec agresji niemieckiej i udział w nich 37 pp. Artykuł Jarosława Domagały pt. „Życie muzyczne w Kutnie w okresie dwudziestolecia mię- dzywojennego” przedstawił bogactwo życia muzycznego na terenie miasta. J. Domagała wspo- mina fakt, iż w okresie międzywojennym nastąpił silny rozwój kultury muzycznej w Kutnie. Działalność artystyczna realizowana była w urozmaicony sposób, a prezentowany repertuar był niezmiernie interesujący. W Kutnie w tym czasie organizowano różnego rodzaju imprezy z udzia- łem rodzimych artystów i spoza Kutna. J. Domagała w swojej pracy zaprezentował kalendarium imprez muzycznych w Kutnie poczynając od maja 1919 r., a kończąc na maju 1939 r. Była to niezmiernie bogata i różnorodna oferta propozycji kulturalnych. Zestawienie to wykonane 210 zostało w oparciu o prasę lokalną, na łamach której zamieszczane były informacje o imprezach z udziałem różnego rodzaju artystów, a także ich programy. Uznanie i podziw budziła szeroka gama przedstawień prezentowanych w Kutnie przez artystów z opery i operetki warszawskiej. Swój udział w życiu muzycznym miasta zaznaczyła także orkiestra wojskowa, poznanego już 37 pułku piechoty im. ks. J. Poniatowskiego oraz inne instytucje i organizacje działające w Kutnie. Według obliczeń J. Domagały ilość koncertów muzyki poważnej była mniejsza w latach 30. niż w latach 20. Oprócz koncertów działały Kino Polonia i teatr zlokalizowany w budynku OSP w Kutnie. Wybuch II wojny położył kres wszelkim poczynaniom kulturalnym. Kolejna praca zamieszczona na łamach recenzowanego tomu „Kutnowskich Zeszytów Re- gionalnych to szkic pt. „Działania Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego wobec Polskiego Stronnictwa Ludowego w powiecie kutnowskim w latach 1945-1948” autorstwa Jacka Saramonowicza. Autor przedstawił w nim obraz życia społeczno-politycznego w ówczesnym powiecie kutnowskim oraz działalność PUBP wobec opozycji, czyli PSL. J. Saramonowicz przedstawiając sytuację społeczno-polityczną w powiecie kutnowskim twierdził, że nie odbie- gała w niczym od tego co działo się w kraju. PPR dążyła, podobnie jak w całym kraju do prze- jęcia pełni władzy i wyeliminowania opozycji, głównie ludowców, zwłaszcza, że od 1945 r. w powiecie kutnowskim intensywnie, zgodnie z opinią autora, działało PSL. W tym czasie or- ganizacja PSL-u na ziemi kutnowskiej liczyła 3 tysiące członków. Była drugą siłą po PPR w re- gionie. W związku z tak dużą liczebnie organizacją PSL stało się przedmiotem szczególnego zainteresowania PUBP. Do klasycznych akcji mających na celu represje wobec działaczy PSL stosowanych przez Urząd Bezpieczeństwa zaliczyć można sprawę Bronisława Tokaja, dyrektora Liceum Pedagogicznego w Kutnie. Autor opisał działania represyjne wobec osoby B. Tokaja, aż do wykluczenia go z PSL-u. W pracy przedstawiono referendum z 1946 r., wskazując na punkty oporu oraz agenturalną działalność informatorów PUBP, a także represje wobec PSL. Następnie omówiono wybory do sejmu w 1947 r. na tym terenie oraz represje jakie dotknęły działaczy PSL -u. Pomimo fałszerstw wyborczych dokonanych w okręgu nr 8, w którym było Kutno, z listy PSL wszedł do sejmu Andrzej Witos. W 1948 r. nasiliły się, w związku z kongresem zjednoczeniowym PPR i PPS, represje wo- bec PSL. Autor opisał więc nasilające się represje i stopniowe likwidowanie poszczególnych komórek PSL. W prezentowanym tomie zamieszczona została także informacja o działalności Towarzy- stwa Przyjaciół Ziemi Kutnowskiej w latach 2003-2007. Jej autor Andrzej Urbaniak opisał pię- ciolecie działalności TPZK, które obecnie liczy 258 członków, wskazał także na zadania TPZK, jakie wykonało Towarzystwo prezentowanym pięcioleciu (2003-2007), w tym działalność edy- torską, kwesty na cmentarzu parafi alnym na rzecz ochrony zabytków cmentarza w Kutnie, orga- nizowanie rajdów: pieszych dla młodzieży i rowerowyche celem poznania ziemi kutnowskiej, propagowanie kolekcjonerstwa w Dworku Modrzewiowym. Działacze TPZK brali też udział w wycieczkach turystyczno-krajoznawczych. Opracowano dzieje Gminy Krośniewice oraz An- dersówki. Działacze towarzystwa zostali także uhonorowani najwyższymi odznaczeniami taki- mi jak krzyż zasługi różnego stopnia. W tomie XI Kutnowskich Zeszytów Regionalnych zawarte są również biogramy i wspomnie- nia i tak na przykład P. A. Stasiak przedstawił biogram pt. „Anders Nieznany”, ukazując drogę kariery generała Władysława Andersa oraz jego związki tym regionem, do dziś istnieje tu dom rodzinny generała jako tzw. Andersówka w miejscowości Błonie, koło Krośniewic. Autor bio- 211 gramu zamieścił w swej pracy zdjęcie ojca Władysława Andersa, który był administratorem ma- jątku Rembielińskich. Ciekawym dokumentem ikonografi cznym, który przedstawił P. A. Stasiak jest metryka urodzin W. Andersa z 20 XI 1892 r. Grażyna Baranowska przedstawiła biografi ę Szaloma Asza w pracy pt. „Szalom Asz – pisarz wyklęty”. G. Baranowska nawiązała do tezy eseisty Meleka Rawicza, który napisał 1936 r., że musi upłynąć co najmniej 70 lat zanim przyszłe pokolenia dokonają właściwej oceny Sz. Asza. Ważnym faktem, na który wskazała autorka jest to, że Sz. Asz przyszedł na świat w Kutnie i stąd można nazwać go kutnianinem. Mieszkał w drewnianym domu przy jednej z ulic starego rynku, obecnie Placu Wolności. Pierwsze próby pisarskie podjął we Włocławku w 1899 r. W tym sa- mym roku wyjechał do Warszawy, gdzie spotkał się z innym kutnianinem, Perecem. Ten wpro- wadził go na salony i ułatwił mu karierę literacką. W 1910 r. Sz. Asz wyjechał do Ameryki i tam dopiero rozpoczął prawdziwą karierę literacką. Następną rysem biografi cznym jest przedstawiony przez Teresę Mosingiewicz biogram Aro- na Eizyka w artykule pt. „Aron Eizyk – różana tradycja Kutna”. Okazuje się, iż bracia Karol i Aron Eizykowie w 1912 r. założyli w okolicach Kutna, na Adamowicach, gospodarstwo ogrod- nicze specjalizujące się w hodowli róż. Ważnym dla całości dokonań braci Eizyk jest to, iż odnieśli liczne sukcesy na wystawach róż w Kutnie. Kolejny biogram napisany został przez Ludwika Zalewskiego i nosi tytuł pt. „Aleksander Orłowski – pierwszy żychliński przemysłowiec i społecznik”. A. Orłowski związany był z Ży- chlinem przez wiele lat. Spędził tam również dorosłe życie prowadząc przedsiębiorstwo rodzin- ne. Uważa się go za twórcę przemysłu w Żychlinie. Karol Koszada przedstawił krótką biografi ę pt. „Feliks Oyrzanowski – zapomniany lekarz ze szpitala św. Walentego w Kutnie”. Doktor F. Oyrzanowski urodził się 15 VI 1872 r. w Słom- kowie Mokrym w pow. sieradzkim. Ukończył studia na wydziale lekarskim Uniwersytetu War- szawskiego w 1897 r. Był twórcą oddziału położniczego szpitalu kutnowskim. Oprócz tego stworzył prywatną poradnię rentgenowską. Zakupiony przez niego sprzęt służył w szpitalu kut- nowskim jeszcze po wojnie. Po śmierci doktora Troczewskiego został dyrektorem szpitala na parę miesięcy. Kolejna biografi a pt. „Bronisław Oyrzanowski – ekonomista z Kutna” to dzieło Andrzeja Urbaniaka. Bronisław Oyrzanowski skończył Szkołę Główną Handlową w Warszawie i tam też uzyskał doktorat nauk ekonomicznych. W 1946 r. otrzymał nominację na kierownika Ka- tedry Ekonomii Politycznej UJ. W latach 1966-1983 był kierownikiem Zakładu Ekonomii Poli- tycznej Kapitalizmu UJ. W serii tzw. wspomnień i rozważań Mieczysław Perzyna przedstawił „Moje wspomnienia ze służby w 37 łęczyckim pułku im. ks. Józefa Poniatowskiego”. Wspomnienia ppor. rezerwy, M. Perzyny to osobiste przeżycia uczestnika walk wrześniowych. Akcja przeżyć, miejscowości i opisy są autentyczne, przebieg walk odtworzony zgodnie z rzeczywistością. Nazwiska ofi ce- rów i podofi cerów są prawdziwe. Aneta Bartczak przedstawiła genezę wsi Strzegocin w artykule pt. „Rozważania o powstaniu wsi Strzegocin w świetle badań historyków”. Według przeprowadzonych badań archeologicz- nych najstarsze ślady osadnictwa na terenie Strzegocina pochodzą z 8 do 4,5 tysiąca lat p. n. e. Jeśli chodzi o datę powstania Strzegocina – brak źródeł pisanych. Prof. S. M. Zajączkowski dowodzi, że w źródłach pisanych odnotowany został fakt, iż w roku 1387 wystąpił w sądzie Pietrasz ze Strzegocina. Strzegocin był wówczas wsią parafi alną. 212

Kolejnym artykułem jest praca napisana przez Jolantę Leśniewską pt. „Akta hipoteki kut- nowskiej z lat 1766-1948 w zbiorach archiwum państwowego w Płocku oddział w Kutnie”. Autorka zwróciła uwagę, że te przechowywane w archiwum państwowym w Płocku oddział w Kutnie materiały są niezwykle przydatne do badania kwestii społeczno-gospodarczych. Na uwagę zasługuje fakt, że w 1945 r. w siedzibie Sądu Grodzkiego w Kutnie, gdzie były one prze- chowywane, stacjonowała Armia Czerwona. Wiele dokumentów hipotecznych zostało wówczas spalonych i jest to niepowetowana strata. Magdalena Kościańska napisała pracę pt. „Z dziejów parafi i rzymsko-katolickiej w Ostro- wach”. Przedstawiła ona dzieje parafi i w Ostrowach od początku powstania aż do współczesno- ści, w której ważną rolę odgrywa nowo wybudowany kościół pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej. W artykule przedstawione zostały materiały ikonografi czne obrazujące grób ks. Karola Maxa kapelana w Ostrowach, Kaplicę św. Józefa Robotnika w Ostrowach oraz Ko- ściół p.w. Matki Boskiej Częstochowskiej. Kolejny artykuł napisany przez Karola Koszadę jest trzecią z kolei jego pracą zamieszczoną w tomie XI pt. „Rozwój pielęgniarstwa w szpitalu kutnowskim”. Pielęgniarstwo i jego rozwój odgrywało i odgrywa wielką rolę w ratowaniu życia i niesieniu ulgi w cierpieniu chorym z terenu powiatu kutnowskiego. Autor przywołuje w nim postać Florencji Nightingale, postrzeganą jako twórczynię pielęgniarstwa światowego, a następnie pokazuje przedwojenne losy pielęgniarstwa w Kutnie oraz powojenne losy i powstanie szkoły pielęgniarskiej, która swoje największe suk- cesy święciła w latach 70. XX w. Paweł Braszczyński poruszył ciekawy temat „Rodziny chrześcijańskiej jako miejsca po- wołań kapłańskich na przykładzie Nierychlewskich z Dąbrowic”. W artykule tym przywołał wspomnienia członków rodziny Nierychlewskich zamieszczone w publikacjach ukazujących się przy okazji rocznicy męczeństwa męczennika z Auschwitz, błogosławionego księdza Woj- ciecha Nierychlewskiego. Autor dowiódł, iż trzech braci nie bez kozery zostało kapłanami, gdyż wnieśli religijność z domu jak i z tradycji ludowych panujących na wsi polskiej. Oprócz błogo- sławionego Wojciecha Nierychlewskiego w jego rodzinie kapłanami zostali również jego dwaj bracia - Stanisław i Roman. P. Braszczyński uznał, iż na podstawie zeznań członków rodziny oraz pewnych wzorców zachowań należy stwierdzić, iż religijność ludowa miała duży wpływ na kształtowanie postaw wśród ówczesnej młodzieży. P. A. Stasiak zamieścił artykuł pt. „Krośniewicka wąskotorówka”. W pracy tej opisana zosta- ła kolej wąskotorowa okolic Krośniewic. Podane zostały główne szlaki oraz opisane urządzenia sterujące i mające wpływ na bezpieczeństwo kolejki. Zdaniem autora wspomniana kolejka może stać się ważnym elementem promocji miasta i pow. Kutnowskiego, warto więc zainwestować w jej odnowienie.. Dariusz Marchewka przedstawił artykuł pt. „Żydowscy akademicy z Kutna i powiatu kut- nowskiego na uczelniach zagranicznych 1918-1939”. Podstawową placówką oświatową dla dzieci żydowskich były chedery. Tam zdobywały nie tylko wykształcenie religijne ale także podstawy edukacji. Wielu przedstawicieli mniejszości żydowskiej wyjeżdżało na naukę, poza region, a niekiedy także poza granice państwa. W pierwszych latach XX w. na naukę na uczel- niach zagranicznych udało się 12 akademików z Kutna i 1 z Żychlina. Głównie udawali się do szkół niemieckich Berlina. Mirosława Walburg zamieściła artykuł pt. „Uroczyste obchody imienin marszałka Józefa Piłsudskiego w Kutnie w latach 1929 i 1933 na podstawie lokalnej prasy”. Po przewrocie ma- jowym wprowadzono uroczyste obchody imienin marszałka Józefa Piłsudskiego. W latach 30. 213

XX w. dochodziły swymi rozmiarami do uroczystości państwowych i miały na celu złożenie hołdu Józefowi Piłsudskiemu. Autorka przedstawia szczegółowe scenariusze imprez dotyczą- cych obchodów imienin marszałka. W celu przeprowadzenia takich imprez powoływano komi- tet obywatelski z udziałem szerokich rzeszy społeczeństwa. Karol Koszada w kolejnej swej pracy pt. „Szpital św. Walentego w Kutnie – kolebka współ- czesnej polskiej anestezjologii” opisał rozwój współczesnej anestezjologii w Kutnie i jej wpływ na polską anestezjologię. Przypomniał w nim postać płk prof. dr Stanisława Pokrzywnickiego, który po powrocie do kraju w 1945 r. osiedlił się w Kutnie. To właśnie w szpitalu kutnowskim płk prof. Pokrzywnicki wykonał w 1947 r. anestezję ogólną, dotchawiczną z porażeniem mięśni szkieletowych przy pomocy kurary i z zastosowaniem oddechu kontrolowanego. Było to pierw- sze tego typu znieczulenie wykonane w Polsce. Jarosław Domagała opublikował w t. XI artykuł pt. „Towarzystwo im. Fryderyka Chopina w Warszawie - zespół w Kutnie (1959-1973)”. Głównym celem Towarzystwa było szerzenie i propagowanie wiedzy o kompozytorze Fryderyku Chopinie. Towarzystwo zaczęło działać po II wojnie światowej. Siedzibą Towarzystwa był zamek Ostrogskich w Warszawie. W 1959 r. powstał zespół kutnowski Towarzystwa im. Fryderyka Chopina. Na koniec przedstawione jest kalendarium działalności Towarzystwa. Andrzej Latos zamieścił w t. XI syntetyczny rys pt. „>>Speranza<< - chór Regionalnego Towarzystwa Muzycznego w Kutnie (2001-2007)”. Chór „Speranza” został utworzony w Kutnie z inicjatywy kutnowskich miłośników muzyki wokalnej. Obecnie jest to chór amatorski prowa- dzony przez Janinę Domagałę (dyrygent) oraz Cezarego Burczyńskiego. Poznajemy dzieje tego chóru od roku 2000. W publikacji zamieszczono także kronikę ważniejszych występów chóru w latach w omawianych latach. Maria Irena Januszczak napisała artykuł pt. „Park im. >>Wiosny Ludów<< - studium hi- storyczno-przyrodnicze”. Autorka pracy przedstawiła położenie parku oraz wpływ jaki miało ono na jego rozwój. M. I. Januszczak przedstawiła rys historyczny zespołu parkowo-pałaco- wego, nakreśliła także charakterystykę szaty roślinnej parku i koncepcję jego jeszcze lepszego zagospodarowania. Tomasz Dziki w swym artykule „Opisy Krośniewic z 1820-1860 r.” przedstawił nam miasto Krośniewice z jego charakterystycznymi cechami w XIX w. i także charakterystyczne cechy obecnej rzeczywistości. W kolejnym punkcie przedstawione zostały recenzje i omówienia różnych artykułów i prac na- ukowych dotyczących Kutna i okolic. Zamieszczona jest także kronika Towarzystwa Przyjaciół Zie- mi Kutnowskiej za rok 2006. Następnym tekstem uamieszczonym w tomie XI jest opis jubileuszu 10-lecia „Kutnowskich Zeszytów Regionalnych” pióra przez A. Urbaniaka. Przedstawiony został pełen wykaz autorów tam piszących oraz wykaz sponsorów. Tom XI „Kutnowskich Zeszytów Regionalnych” w arty- kule Pawła Andrzeja Szymczaka przedstawił jubileusz 25-lecia Muzeum Regionalnego w Kut- nie. Zamieszczone zostały również w tym artykule zdjęcia przedstawiające dyrektora i pracow- ników, a także wykazy kolejnych pracowników i dyrektorów. Tom XI, podobnie jak poprzednie zamyka lista wskazówek edytorskich. Tom XI Kutnowskich Zeszytów Regionalnych zawiera wiele różnorodnych i interesujących tekstów dotyczących Kutna i regionu kutnowskiego. Dotyczą one wielu zagadnień z zakresu historii politycznej, gospodarczej oraz szeroko rozumianej historii społecznej, tak obecnie mod- nej i chętnie badanej przez historyków. Tom jak zwykle zawiera wiele ciekawych biografi i ludzi 214 związanych w tym regionem, zarówno tych znanych szerokim kręgom społeczeństwa, jak i tych zupełnie dziś zapomnianych. Tom XI przygotowany trudem A. Urbaniaka był, jak się okazało epitafi um jego działalności edytorskiej. Jest on bogato ilustrowany materiałem ikonografi cz- nym, co sprawia, że może być przyjemny w odbiorze. Treści jakie zostały zawarte w tomie XI mogą stać się skarbnicą wiedzy dla historyków, ale także stanowią one cenny materiał dla mło- dzieży i społeczeństwa regionu.

Jerzy Pawlak

„Rocznik Wieluński”, t. 7, Wieluń 2008, ss. 208

„Rocznik Wieluński” (RW) jest periodykiem wydawanym przez Wieluńskie Towarzystwo Naukowe (WTN). Jego pierwszy tom ukazał się w 2001 r. i od tamtej pory co roku do rąk czy- telników trafi ał kolejny rocznik. Redaktorem pierwszych sześciu tomów był prof. dr hab. Ta- deusz Olejnik, od siódmego tomu, wydanego w 2007 r., obowiązki redaktora pełni dr Zdzisław Włodarczyk. Dział Rozprawy i studia otwiera artykuł Tadeusza Grabarczyka i Tadeusza Nowaka oma- wiający dzieje Wielunia pod panowaniem pierwszych Jagiellonów. Autorzy piszą o działaniach wojennych prowadzonych na terenie ziemi wieluńskiej. Przy tej okazji kwestionują powtarzaną w licznych opracowaniach informację, jakoby Wieluń został zniszczony w 1457 r. przez Janu- sza, księcia oświęcimskiego. Omówione zostały też ważniejsze zjazdy państwowe i kościelne, które rozgrywały się w Wieluniu. Zebrano także informacje o przywilejach nadanych miastu i wizytach królewskich. Następny artykuł, autorstwa Damiana Orłowskiego, poświęcony został tzw. „potopowi szwedz- kiemu” na ziemi wieluńskiej, przy czym autor zawarł w swym opracowaniu informacje dotyczą- ce okresu 1655-1658, uwzględnił więc także okres powojenny. W opracowaniu wykorzystane zo- stały księgi grodzkie wieluńskie i sieradzkie co pozwoliło na ukazanie w nowym świetle zmagań szwedzko-polskich. Opisane zostały działania wojenne z udziałem wojsk regularnych i oddziałów partyzanckich, głównie w Wieluniu, ale, jak to zasygnalizowano w tytule, także na terenie całej zie- mi wieluńskiej. Sporo uwagi poświęcono Janowi Wejhardowi Wrzesowiczowi, niesławnej pamięci szwedzkiemu komendantowi Wielunia. Autor w zakończeniu zwraca uwagę, że wciąż pozostają nie- wykorzystane przez badaczy archiwalia dotyczące wojny polsko-szwedzkiej na ziemi wieluńskiej, jednak ze względu na zły stan zachowania nie są przez archiwistów udostępniane. Autorem kolejnego artykułu jest Tadeusz Olejnik od lat zajmujący się historią ziemi wieluń- skiej. Tym razem badacz przedstawił rys dziejów Osjakowa w latach 1793-1945. W rozprawie tej omówiono przynależność państwową i administracyjną miejscowości, która w tym okresie była określana raz jako miasto, raz jako wieś. Dalej autor przedstawił XIX wiecznych dziedzi- ców Osjakowa. Następnie omówiono przebieg powstania styczniowego i politykę rusyfi kacji. Odrębną część poświęcono kościołowi w XIX i początkach XX w. W części dotyczącej okresu II RP zawarte zostały informacje nt. organizacji społecznych, placówek oświatowych oraz rze- miosła. Ostatni fragment poświęcony został czasom II wojny światowej. Autor koncentruje się przede wszystkim na wydarzeniach z 1939 r. skrótowo traktując okres okupacji i działania wo- jenne w 1945 r. Warto zaznaczyć, że autor opracowując dzieje Osjakowa sięgnął po archiwalia ze zbiorów warszawskiego AGAD. 215

Niewątpliwie mocną stroną omawianego tomu RW jest dział Źródła i materiały. Znajdujemy tam opracowanie dotyczące przyjęć do prawa miejskiego w Wieluniu w latach 1540-1569 autor- stwa Tomasza A. Nowaka1. Dane dotyczące przyjęć zostały zestawione w tabeli, które poprzedza krótka lecz bogata w treść przedmowa. Dowiadujemy się z niej m.in., że rocznie liczba nowoprzy- jętych mieszczan wahała się od 4 do 25. Ogółem w omawianym okresie przyjęto 336 mieszczan. Przedstawiono także strukturę zawodową, pochodzenie, przynależność stanową przybyszów. Agata Młyńska opublikowała akta wieluńskiej Komisji Boni Ordinis z 1781 r. Na publika- cję składają się wyjęte z księgi radzieckiej trzy postanowienia Komisji. Dotyczą one porządku w mieście, dochodów Wielunia oraz prowizorów szpitalnych. Edycja źródeł została poprzedzo- na przedmową metodyczną oraz wstępem przybliżającym działalność komisji Dobrego Porząd- ku w XVIII wiecznej Polsce a także poczynania i skład Komisji wieluńskiej. Źródła te stanowią nie tylko przyczynek do funkcjonowania Komisji w Rzeczypospolitej ale też doskonała ilustra- cja problemów z jakimi borykał się Wieluń u schyłku XVIII w., jak wyglądało życie codzienne w tym mieście. Zbigniew Szczerbik opublikował inwentarz Aleksandrowizny i Fomiszcyzny, będących czę- ściami wsi Łagiewniki, sporządzony przez Eustachego Stokowskiego w 1782 r. Materiały dotyczące mało znanych dziejów wieluńskiej parafi i ewangelicko-augsburskiej wydał Zdzisław Włodarczyk. Opublikowane dokumenty ilustrują życie parafi an i funkcjonowa- nie kościoła protestanckiego w latach 1903-1915. Jan Związek w omawianym tomie RW zamieścił wspomnienia księdza Józefa Kubicy z lat 1941-1945. Autor wspomnień prowadził wówczas działalność duszpasterską w Rudzie. Opublikowane w dziale Miscellanea prace przypominają, że choć tematyka historyczna na łamach RW dominuje, to czasopismo otwarte jest dla autorów reprezentujących inne nauki. Za- mieszczono tam zatem artykuł Izabeli Marty Szeląg poświęcony motylom dziennym z południo- wo-zachodniej części województwa łódzkiego. Tekst ilustrowany jest barwnymi fotografi ami. Z kolei szkic Jarosława Petrowicza poświęcony został poezji Henryka Pustkowskiego i Marii Ewy Aulich. Oboje twórcy urodzili się w Wieluniu i stąd zapewne motywy wieluńskie obecne są w ich twórczości. W Kronice zamieszczono tekst dedykowany obchodzącemu 80 lecie Janowi Juszczako- wi, wieluńskiemu społecznikowi, pedagogowi, autorowi publikacji o tematyce etnografi cznej i przyrodniczej. W dziale Recenzje i omówienia znalazło się sprawozdanie z sesji naukowej zorganizowa- nej z okazji 600-lecia Lututowa, relacja ze spotkania Wieluńskiego Towarzystwa Naukowego w dniu 23 II 2007 oraz recenzja kwartalnika „Na sieradzkich szlakach”, nr 4 z 2007 r. Omawiany tom RW zamyka sprawozdanie z działalności WTN w 2006 r. Mimo drobnych usterek siódmy tom RW dobrze prezentuje się pod względem edytorskim. Od strony merytorycznej prace zamieszczone w Roczniku należy ocenić dosyć wysoko. Są to opracowania oryginalne, oparte głównie na archiwaliach, wnoszące nowe ustalenia na temat przeszłości Wielunia. Wydanie siedmiu tomów RW należy uznać za duży wyczyn, gdyż podobne inicjatywy często bardzo szybko upadają. Utrzymanie się wieluńskiego czasopisma i systematyczne podnoszenie jego poziomu merytorycznego i edytorskiego było możliwe przede wszystkim dzięki dużemu zaangażowaniu środowiska wieluńskiego, przede wszystkim pracowników Muzeum Ziemi Wie-

1 Jest to kontynuacja tej tematyki z poprzedniego tomu T.A. Nowak, Przyjęcia do prawa miejskiego w Wielu- niu w latach 1514-1535, „Rocznik Wieluński” 2006, t. 6, s. 41-69. 216 luńskiej i osób skupionych w WTN. Redakcji udało się pozyskać do współpracy pracowni- ków z ośrodków uniwersyteckich Częstochowy, Łodzi, Opola, Poznania, Torunia i Wrocławia oraz innych mniejszych miejscowości. Na tym polu zrobiono już wiele ale jeśli redakcja chce utrzymać poziom należy docierać do nowych autorów, także przedstawicieli innych nauk, np. historyków sztuki, archeologów, etnografów, przyrodników. Pozwoli to także bardziej urozma- icić zawartość poszczególnych tomów. Warto też rozwijać pomysł publikowania wspomnień uczestników wydarzeń ważnych dla Wielunia i okolic. Po siedmiu latach od ukazania się pierwszego tomu RW można już mówić o tym, że cza- sopismo odgrywa bardzo pozytywną rolę inspirując do podejmowania badań nad historią Wie- lunia i okolic. W ten sposób RW pośrednio przyczynia się do powstawania innych opracowań poświęconych przeszłości ziemi wieluńskiej. Cieszy zatem, że zapowiadane są kolejne tomy Rocznika. Bogata przeszłość ziemi wieluńskiej i szereg wciąż nie wykorzystanych archiwaliów gwarantują, że będzie o czym pisać jeszcze przez wiele lat.

Tadeusz Grabarczyk

Zeszyty Radomszczańskie, t. I, Radomsko 2007, ss. 204

Powstałe w grudniu 2005 r. Koło PTH w Radomsku od początku swego istnienia wyka- zywało się dużą aktywnością. Do końca 2007 r. zorganizowano kilkanaście odczytów, nawią- zano współpracę z Urzędem Miasta, Muzeum Regionalnym, miejscowymi szkołami, delegaci Koła uczestniczyli w obchodach świąt państwowych. Kolejnym ważnym krokiem w krótkich dziejach Koła była decyzja o wydaniu „Zeszytów Radomszczańskich” (dalej ZR). Redaktorem pierwszego tomu został mgr Tomasz A. Nowak. W wydawnictwie zamieszczono materiały, któ- re w formie referatów były uprzednio wygłoszone na spotkaniach organizowanych przez Koło. Podzielono je na trzy części Z dziejów miasta, Z dziejów regionu oraz Varia. Całość poprzedza Słowo wstępne pióra dra Roberta Szweda, Prezesa częstochowskiego Oddziału PTH. Pierwszy z artykułów zamieszczonych w ZR wyszedł spod pióra Marcelego Antoniewicza. Po- święcony jest herbowi miasta Radomska. Tekst ten jest przedrukiem z księgi pamiątkowej ofi arowa- nej prof. R. Szwedowi wydanej w 2004 r. Autorem następnego artykułu jest Jan Związek, który przedstawił zarys życia religijnego w Radomsku do końca XX w. Autor po części wstępnej o charakterze wprowadzającym, pisze o parafi i św. Lamberta, odnotowuje obecność zakonów i zgromadzeń zakonnym, sygnalizuje okoliczności powstania i strukturę dekanatu oraz konsystorza foralnego. Wspomniano również o działalności Sanktuarium maryjnego i powołaniu kapituły kolegiackiej w Radomsku. Barbara Kowalska jest autorką artykułu poświęconego św. Jadwidze, królowej polski. Tekst ten zawiera garść informacji o życiu świętej i czynionych przez nią cudach. Zamieszczenie tego artykułu w części poświęconej miastu tłumaczyć należy zapewne faktem, iż Jadwiga w 1999 r. ogłoszona została patronką Radomska1. W dalszej części znajdujemy 14 dokumentów i wizytacji z lat 1475–1789, a dotyczących Radomska, poprzedzonych krótkim wstępem Tomasza A. Nowaka. Źródła te pochodzą z aneksu

1 J. Związek, Radomsko ośrodkiem życia religijnego, „Zeszyty Radomszczańskie” 2007, t. I, s. 39. 217 do książki R. Hubego o kościele parafi alnym w Radomsku2. Opracowanie to wydane w 1876 jest dziś trudno dostępne, a przedruk z 1993 r. nie zawierał aneksu źródłowego. Z tych to powodów pomysł zamieszczenia w ZR wspomnianych źródeł należy uznać za dobry. Może tylko należało je zamieścić nie w ciągu artykułów ale w odrębnym dziale przeznaczonym właśnie dla źródeł. Dariusz Złotkowski w swym krótkim artykule dał rys obrazu społeczeństwa i gospodarki Radomska w latach 1806–1815. Autor sięgnął po materiały z Archiwum Głównego Akt Daw- nych w Warszawie oraz Archiwum Państwowego w Piotrkowie Trybunalskim. W formie tabel zestawione zostały dane nt. liczby ludności i domostw, przedstawiono fi nanse miasta. Autor ocenia pozytywnie ten okres w dziejach miasta. Artykuł Grzegorza Mieczyńskiego poświęcony został 22 organizacjom dobroczynnym, ja- kie działały w Radomsku od początku XX w. do wybuchu II wojny światowej. Zamieszczona w tytule informacja o 100 latach dobroczynności jest zatem dla czytelnika myląca. Tekst ten nie został opatrzony przypisami, a zawiera jedynie bibliografi ę. Marianna Stalka podjęła próbę zarysowania działalności ruchu harcerskiego w Radomsku i okolicach do 1939 r. Trudno liczący 6 stron tekst uznać za wyczerpujący to zagadnienie. Rów- nież i ta rozprawka nie została zaopatrzona w przypisy, a w dołączonej bibliografi i znajdujemy 4 pozycje. Następny artykuł, wyszedł spod ręki Roberta Sikorskiego, poświęcony paulinom w Wiel- gomłynach od poł. XV do poł. XVI w. Autor omawia kwestie własności Wielgomłynów, uposa- żenie, klasztorne zabytki a kończy przedstawieniem życia codziennego mnisi. Ta ostatnia część traktuje jednak o generaliach i w najmniejszym stopniu dotyczy klasztoru w Wielgomłynach. Życie religijne w parafi i Lgota Wielka przedstawił Jacek Kapuściński. W tytule, jako cezurę końcową rozważań podano rok 1925 ale nie wszystkie z poruszanych zagadnień zostały dopro- wadzone do tego czasu. Sięgnięcie po materiały ze zbiorów Archiwum Archidiecezji Często- chowskiej oraz Archiwum Diecezjalnego we Włocławku pozwoliło autorowi na przedstawienie informacji o udziale parafi an w świętych sakramentach, wykazu nabożeństw, odpustów. Odręb- ne części poświęcono szpitalowi i miejscowym bractwom. Dane w czytelny sposób zestawiono w licznych tabelach. Tom pierwszy ZR zamyka, jak czytamy w tytule, sprawozdanie z działalności Koła PTH w okresie od 9 XII 2005 do 31 XII 2007 r. Tu się pojawia pewna niejasność, bowiem jeśli rze- czywiście sprowadzanie uwzględnia cały 2007 r. to ZR powinny ukazać się w 2008, podczas gdy na stronie tytułowej widzimy rok poprzedni. Sprawozdanie zawiera statut Koła PTH. Jako uzupełnienie do sprawozdania dodano 12 zdjęć ilustrujących działalność PTH w Radomsku. Poziom artykułów zamieszczonych w ZR jest dosyć zróżnicowany, niektóre mają charakter raczej popularyzatorski. Jest to niewątpliwie wynik tego, że grono autorów nie składa się wy- łącznie z profesjonalnych historyków. Właśnie większe zaangażowanie historyków związanych z Radomskiem oraz przekonanie do współpracy osób z ośrodków akademickich, wydaje się być konieczne jeśli mają się ukazywać nastepne tomy ZR, zawierające wartościowe artykuły. W kolej- nych tomach ZR Redakcja powinna także zwrócić uwagę na ujednolicenie publikowanych tekstów (np. przypisy, bibliografi a). Pozytywnie ocenić należy ideę wydawania czasopisma a zespołowi re- dakcyjnemu należy życzyć wytrwałości i powodzenia w pracach nad następnymi ZR.

Tadeusz Grabarczyk

2 R. Hube, Kościół parafi alny stary i nowy w Radomsku, Warszawa 1876. 218

W. Kozłowski, Generalski konterfekt. Biografi a zbiorowa dowódców częstochowskiej 7 Dy- wizji Piechoty 1921-1939, Łódź 2007, ss. 565.

Historia wojskowości polskiej od lat cieszy się dużym zainteresowaniem wśród badaczy. Odkrywane są coraz to nowe karty dziejów polskiego oręża, te zapisane krwią na polach bi- tew i te związane z codziennym funkcjonowaniem wojska w warunkach pokoju. Zaciekawienie tym fragmentem narodowej przeszłości jest w pełni zrozumiałe wszak w minionych okresach niejednokrotnie „cichły muzy” a dominującym tonem były odgłosy zbrojnej walki w obronie państwa, dla wzmocnienia jego międzynarodowego znaczenia, ale także po to, aby odzyskać utraconą niepodległość. Nie ulega wątpliwości, że armia i jej dokonania stanowią integralną część narodowej historii, jej odczytywanie jest więc niezwykle istotnym elementem budowania świadomości historycznej współczesnego i przyszłych pokoleń. Rola studiów z zakresu historii wojskowości polskiej wzrasta zwłaszcza wtedy, gdy nie ograniczają się one tylko do prostego ukazywania żołnierskiej chwały, zwycięstwa wiązały się przecież zazwyczaj z dużymi ofi arami, czyny zdolnych dowódców przeplatały się z poczynaniami tych, którzy nie posiadali niezbędnej wiedzy, doświadczenia i wyobraźni na polu walki, a ponadto zawsze więcej było osób podpisu- jących się pod zwycięstwami niż mężnie przyjmujących odpowiedzialność za porażki. Można więc powiedzieć, że najwyższa pora, aby historia wojskowości przestała pełnić rolę podręczne- go materiału wykorzystywanego w rocznicowo-świątecznej edukacji historyczno-patriotycznej, ale stała się pogłębionym wykładem m.in. o złożoności sytuacji w jakich żyły minione pokole- nia, o kondycji jednostek i całych grup społecznych uwikłanych w ciąg zachodzących wydarzeń, ale także o obowiązkach obywateli wobec własnego państwa i odwrotnie. Czytelnikowi należy zatem zaproponować książki dojrzałe i mądre. Na rynku księgarskim jest co prawda wiele opra- cowań o charakterze monografi cznym, ale traktują one o dość wąskich zagadnieniach, a co gor- sza ich autorzy nawet nie silą się na szersze spojrzenie czy postawienie poważniejszych pytań. Wydana przez mające już znaczący dorobek edytorski łódzkie Wydawnictwo „Ibidem” książka Włodzimierza Kozłowskiego pt. „Generalski konterfekt. Biografi a zbiorowa dowódców częstochowskiej 7 Dywizji Piechoty 1921-1939” z pewnością wyróżnia się wśród dostępnych opracowań z dziejów wojskowości polskiej. Nie jest to analiza funkcjonowania w warunkach pokoju wybranej, mniej lub bardziej ważnej jednostki wojskowej, czy opis jej udziału w wal- kach, ale studium o ludziach, którzy w tak zhierarchizowanej strukturze jaką jest każda armia, zawsze odgrywali i odgrywają bardzo ważną rolę – inna sprawa to bieżące i długofalowe skutki ich poczynań. Generałowie, bo o nich mowa, podczas rozmaitych uroczystości państwowych przyciągali wzrok publiczności swoim wyglądem, imponowali doświadczeniem i pozycją oso- bistą wśród wyższej kadry dowódczej Wojska Polskiego, ale nade wszystko jednak oddziaływali na to co było najważniejsze, czyli zdolność armii do spełnienia swego głównego zadania – obrony granic. Nie ulega więc wątpliwości, że generałowie – dowodząc jednostkami liniowymi czy kierując sztabami – odciskali na nich swoje piętno, tworzyli w znacznym stopniu historię armii, ale tej podmiotowej funkcji towarzyszyła również rola zwykłego uczestnika procesu hi- storycznego. Zwłaszcza w tych momentach, kiedy ich szlify gwałtownie traciły na znaczeniu, okazywali swoje mniej znane oblicze. Autor omawianej książki jest znanym badaczem problematyki historii polskich regularnych jednostek wojskowych. W dorobku naukowym posiada dwie książki: „Obrona środkowej Na- rwi i Biebrzy w 1939 roku” (1981), „Artyleria polskich formacji wojskowych podczas I wojny światowej” (1993) oraz bardzo wiele artykułów w opracowaniach zbiorowych i czasopismach 219 naukowych. Są to oryginalne i dobrze udokumentowane prace, funkcjonujące w obiegu nauko- wym. Daje się w nich zauważyć szczególne zainteresowanie sprawami personalnym. Dzięki temu rozważania W. Kozłowskiego zyskują interesujący, chciałoby się rzec, bardziej humani- styczny walor. Ponadto wydaje się, że spojrzenie na wojsko przez pryzmat biografi i jego dowód- ców jest bardziej interesujące dla szerszego kręgu czytelników, a nie tylko dla profesjonalistów z tej samej dziedziny nauk historycznych. Czytelnicze pragnienie poznania z różnych stron do- konań osób, które kreowały mniej lub bardziej odległą przeszłość, również ich spraw prywat- nych, opracowania W. Kozłowskiego w zupełności zaspokajają. Wojsko na kartach jego książek i artykułów jest barwne, wielowymiarowe i ma tzw. ludzką twarz. „Generalski konterfekt” wpisuje się we wcześniejsze badania W. Kozłowskiego, można po- wiedzieć, że stanowi ich ukoronowanie, co oczywiście nie wyklucza ich rozwoju w przyszłości. W tym obszernym tomie przedmiotem analizy autora było siedmiu generałów (niektórzy do- wódcy wspomnianej dywizji obejmując to stanowisko początkowo byli pułkownikami): Euge- niusz Pogorzelski, Paweł Szymański, Emil Prochaska, Stanisław Wróblewski, Mieczysław Dąb- kowski, Wacław Stachiewicz, Janusz Gąsiorowski. Są to kolejni dowódcy 7 Dywizji Piechoty z Częstochowy w latach 1921–1939, która w warunkach pokoju podlegała Okręgowi Korpusu IV Łódź. W uzasadnieniu podjętego projektu badawczego autor pisze, że o wyborze dowódców tej właśnie jednostki, obok wspomnianej zależności od OK IV, zdecydował szczególny charak- ter tej dywizji – sukcesy w boju w 1920 r. i samotna walka w 1939 r. oraz fakt, że jej dowódcami byli niezwykle ciekawi, a w części i kontrowersyjni wyżsi wojskowi (s. 10). W tym miejscu należy postawić pytanie o celność sformułowania tematu, zwłaszcza w kontekście innego zało- żenia o reprezentatywności wymienionego związku taktycznego dla całego Wojska Polskiego w okresie międzywojennym? Te tezę autor udowadnia odwołując się do argumentu w postaci osiąganych wyników w wyszkoleniu, ale czy okoliczność, iż dwóch dowódców tej jednostki było szefami Sztabu Głównego WP jest również średnią dla innych dywizji? Z drugiej strony motyw ten przemawia za potrzebą zainteresowania się w sposób szczególny właśnie 7 DP. Po- nadto na początku u czytającego może zrodzić się też obawa, czy postacie siedmiu generałów, fakt że bardzo wyrazistych, o różnych doświadczeniach i charakterach, można rzeczywiście uznać za „swego rodzaju próbkę (czyt. syntezę) korpusu generalskiego, a raczej jego części – nazwijmy to tak – liniowej” (s. 9)? Jednak niepewność w tym zakresie szybko zostaje rozwiana. Na kartach swojej książki W. Kozłowski przywołuje jeszcze nazwiska dziesiątek innych gene- rałów, z którymi zestawia dokonania dowódców badanej jednostki. Choć oczywiście odniesie- nia te dotyczą tylko wybranych kwestii, konsekwentnie porównawcze stanowisko – co oczywi- ste – zastosowano w przypadku wymienionych siedmiu wyższych wojskowych zawodowych. Omawiane dzieło faktycznie traktuje o generalicji polskiej, a nie tylko o jej przedstawicielach związanych okresowo z Częstochową. Należy podkreślić, że w książce zaprezentowano bardzo oryginalne podejście do popular- nych w gruncie rzeczy badań biografi cznych. Pomijając prace o charakterze przyczynkarskim, należy powiedzieć, że zwykle wyrażają się one w opracowaniach typu słownikowego lub bio- grafi ach ważnych, ale pojedynczych osób. Biografi styka zbiorowa ciągle jest mniej popularnym gatunkiem pisarstwa historycznego. Autor „Generalskiego konterfektu” ma jednak w tej dzie- dzinie niekwestionowane osiągnięcia. W przypadku badań komparatystycznych dużo trudniej jest bowiem postawić możliwy do wykonania problem badawczy, a następnie zgromadzić nie- zbędny materiał źródłowy, który pozwoli snuć wnioski porównawcze. Sam fakt, iż generałów łą- czyło dowodzenie częstochowską dywizją mogło okazać się niewystarczające, gdyby nie udało 220 się przeanalizować wielu innych szczegółowych kwestii. Traktują o tym poszczególne rozdziały książki W. Kozłowskiego. W pierwszym z nich przedstawione zostały informacje stanowiące bazę do dalszych roz- ważań. Czytelnikowi przybliżono takie problemy jak: powstanie 7 DP, jej udział w walkach o granice, funkcjonowanie w warunkach pokojowych, wyniki w szkoleniu uzyskiwane przez wchodzące w jej skład 25, 27, 74 pułki piechoty, 7 pułk artylerii polowej/pułk artylerii lekkiej, kadra dowódcza niższych szczebli, skład narodowościowy „masy żołnierskiej”, udział oddzia- łów w życiu lokalnych społeczności, w tym i mniej chwalebne epizody, jak wysyłanie żołnierzy 74 pp do niespokojnego Radomska w 1923 r. czy też postawa w maju 1926 r. Ostatnim akordem są informacje o przygotowaniach do wojny z hitlerowskimi Niemcami oraz o beznadziejnym boju dywizji we Wrześniu ´39 r. W drugim rozdziale autor zaprezentował już głównych bohaterów – dowódców 7 DP. Na tę pierwszą odsłonę złożyły się informacje o wieku, pochodzeniu społecznym, rodowodzie woj- skowym (E. Prochaska, S. Wróblewski, J. Gąsiorowski wywodzili się z armii austro-węgierskiej, E. Pogorzelski i P. Szymański z armii rosyjskiej, M. Dąbkowski i W. Stachiewicz byli legionista- mi). Szeroko zostały przeanalizowane ich kwalifi kacje dowódcze (pięciu było piechurami, jeden saperem i jeden artylerzystą) – ukończone szkoły i kursy, w tym wzmianka o „egzotycznych” studiach wojsk kolonialnych gen. J. Gąsiorowskiego w Algierze na przełomie 1926/1927 roku (s. 112), dokonania w zakresie pisarstwa wojskowego, kontakt z europejską myślą wojskową. Nie pominięto także przyczyn odwołania z zajmowanego stanowiska dowódcy dywizji. Dla czytają- cego dużą gratką są informacje o znajomości świata przez wspomnianych generałów, językach obcych, którymi się posługiwali, a przede wszystkim szkic ich wyglądu zewnętrznego. „Głowa kształtna i wąsy – rzecz można – polskie, lekko podkręcone na końcach ku górze” (s. 145), tak zachęcająco i plastycznie W. Kozłowski rysuje portret gen. P. Szymańskiego. Nie zabrakło także informacji o imionach, które częstochowscy dywizjonerzy otrzymali przy bierzmowaniu (s. 93). Chwaląc autora za wyjątkową skrupulatność, należy jednak zapytać dlaczego ta ostatnia kwestia została poruszona dopiero po służbie w armiach zaborczych a przed wykształceniem ogólnym i wojskowym, a nie wcześniej przykładowo we fragmencie o rodowodzie? Rozdział trzeci traktuje o generalskich losach po odwołaniu z Częstochowy. W przypadku gen. E. Prochaski sytuacja była wyjątkowa, bowiem zmarł on w trakcie służby na stanowisku dowódcy 7 DP, dwóch trafi ło na emeryturę, a pozostali pełnili inne funkcje w wojsku (z przerwą w przypadku gen. M. Dąbkowskiego). Pewną trudność konstrukcyjną stanowiło umieszczenie w tej części opracowania fragmentu dotyczącego gen. J. Gąsiorowskiego wszak on nie został odwołany ze stanowiska, razem z podległą dywizją stawił opór Wehrmachtowi we wrześniu 1939 r. i jako pierwszy polski generał dostał się do niewoli. Za to nie sposób podważyć wy- eksponowania w tym rozdziale informacji o gen. W. Stachiewiczu, który w czerwcu 1935 r. został szefem Sztabu Głównego. Jest to co prawda więcej niż połowa rozdziału, ale przecież ten wyższy wojskowy znalazł się „na pierwszej linii”, uczestniczył w podejmowaniu decyzji, które zaważyły bardzo mocno na smutnym losie Polski i jej obrońców we Wrześniu ´39 r. W tle jego urzędowania rozgrywały się takie sprawy jak konferencja w Monachium, zajęcie przez Polskę Zaolzia, reanimacja sojuszu wojskowego polsko-francuskiego, polsko-brytyjskie rozmo- wy sztabowe, opracowanie i problemy z wprowadzeniem w życie planu mobilizacyjnego „W”, unowocześnianie uzbrojenia armii polskiej. Odpowiedź na pytanie czy gen. W. Stachiewicz nie doceniał zagrożenia ze strony hitlerowskich Niemiec i do końca nie wierzył w możliwość wy- buchu wojny, autor pozostawia jednak jako sprawę otwartą. W tym miejscu należy poruszyć 221 jedną kwestię szczegółową, a mianowicie czy we fragmencie gdzie są rozważane, również z po- średnim udziałem gen. W. Stachiewicza, sprawy wstrzymania produkcji nowoczesnego samo- lotu myśliwskiego P-50 „Jastrząb” nie nastąpiła drobna pomyłka (s. 203-204). Samolot ten był oblatanym prototypem, ale nie został wdrożony do produkcji, wytwarzano, ale niestety tylko na eksport P-243. Następny rozdział zatytułowany: „W pełnej gali, czyli z orderami na piersiach”, w tej książ- ce jest oczywisty. Trudno nawet sobie wyobrazić, aby wojskowi tego szczebla nie mogli się okazać tego typu wyróżnieniami. Wszyscy dowódcy 7 DP byli kawalerami najzaszczytniejsze- go Orderu Wojennego Virtuti Militari klasy V (istniały klasy I-V). W książce przedstawiono więc czyny, które były podstawą nadania tego wyróżnienia, co uzupełniono smutną konstatacją, że nie zawsze zasługi o pierwszorzędnym znaczeniu, jak dowodzenie zwycięskim powstaniem wielkopolskim przez gen. Józefa Dowbora Muśnickiego, w określonej konstelacji politycznej wystarczały do nadania tego odznaczenia (s. 261). Po przybliżeniu czytelnikowi tej sprawy autor przeszedł do sprawy drugiego w hierarchii ważności Krzyża Niepodległości, którym uhonoro- wani byli tylko generałowie M. Dąbkowski, W. Stachiewicz i J. Gąsiorowski. Następnie podjęty został wątek Krzyża Walecznych. Prawo do szczycenia się tym laurem posiadali wszyscy do- wódcy częstochowskiej dywizji, z tym że gen. M. Dąbkowski i gen. W. Stachiewicz zostali wy- różnieni aż czterokrotnie, a generałowie S. Wróblewski i J. Gąsiorowski dwukrotnie. Za odzna- czeniami wojskowymi poszły ordery, krzyże i medale państwowe oraz odznaczenia zagraniczne, w tym szczególnie ceniona francuska Legia Honorowa. Do tego trzeba dodać, że W. Kozłowski zgromadził także informacje o odznaczeniach otrzymywanych przez wojskowych stanowiących przedmiot badań przed wstąpieniem do WP – legionowych i austro-węgierskich, gdyż wyróż- nień rosyjskich, choć wysoce prawdopodobnych w przypadku ofi cerów armii carskiej E. Pogo- rzelskiego i P. Szymańskiego, nie udało się potwierdzić w dostępnym materiale źródłowym. Po tej – jak już powiedziano – oczywistej części następuje fragment bardzo przemawiający do wy- obraźni czytającego. Generałowie są pokazani w mundurach – polowym i garnizonowym, przy szabli, a nawet w rękawiczkach, co było już pewnym ewenementem. Dalej jest jeszcze cieka- wiej, pojawia się wątek honoru ofi cerskiego, jego pojmowania i obrony. W kręgach wojskowych niektóre sprawy tego typu tak potrafi ły się zapętlić, że w celu zapobieżenia utracie „zdolności honorowej” trzeba było podjąć wyzwanie na pojedynek, który formalnie był zabroniony przez prawo. W efekcie gen. broni Stanisław Szeptycki w 1923 r. wysłał swoich sekundantów do mar- szałka Józefa Piłsudskiego (s. 280-282)! Po tych informacjach czytelnik nie może już oczekiwać czegoś więcej. W rozdziale piątym W. Kozłowski pisze o dowódcach 7 DP „w domowych bamboszach – o rodzinie i nie tylko”. Już sam tytuł jest intrygujący. Taka stylistyka rzadko występuje w opra- cowaniach stricte naukowych – a szkoda, chciałoby się zawołać! Z tej części książki czytelnik dowiaduje się o bardzo wielu ciekawych, niekiedy wręcz wyjątkowych osobach, żonach i dzie- ciach generałów, w tym i tak niebywałej postaci jak Zofi a Zawiszanka, pierwsza towarzyszka życia gen. J. Gąsiorowskiego, pisarka, kurierka legionowa, uhonorowana Krzyżem Walecznych. Inne spostrzeżenie, które się nasuwa po lekturze tej części opracowania to uwaga, że elita po- lityczna, kulturalna i społeczna II Rzeczypospolitej, której integralną część stanowili wyżsi wojskowi, była ze sobą powiązana rozmaitymi więzami. Autor udowadnia, że obok koneksji rodzinnych, w rozpoznaniu których jest niezwykle dobrze zorientowany, występują liczne tzw.

3 T. Jurga, Obrona Polski 1939, Warszawa 1990, s. 84; J. Pawlak, Polskie eskadry w wojnie obronnej. Wrze- sień 1939, Warszawa 1991, s. 11. 222 styki innego rodzaju, wspólne zainteresowania, udział w epizodach wojennych czy szkoleniu. Sposób narracji jest tak inteligentnie prowadzony, że czytelnik nie może zakwestionować ko- nieczności umieszczenia w tym rozdziale wielu informacji pośrednio związanych z biografi ami opisywanych generałów, przykładowo o pogrzebie marsz. J. Piłsudskiego, a także towarzyszą- cych mu niecodziennych zjawiskach (s. 339-340). Wystarczyło przekonywająco pokazać fascy- nację wspomnianej Z. Zawiszanki osobą Naczelnika Państwa. Pozostając przy tej niepospolitej osobie należy jednak zapytać dlaczego rozpadło się jej małżeństwo z gen. J. Gasiorowskim? Podobnie pewien niedosyt informacji powstaje także w odniesieniu do zagadnienia sposobu spędzania czasu wolnego przez generałów. Wiemy co prawda dużo, gdzie i jak mieszkali boha- terowie omawianej książki, jakimi dysponowali środkami materialnymi, jakiego byli wyznania, ale jest jeszcze kwestia urlopów, sfera upodobań kulturalnych, nie mówiąc już o sportowych czy kulinarnych? Zastrzeżenie to należy uzupełnić uwagą, że informacje tego typu na kartach omawianej książki pojawiają się (zwłaszcza w odniesieniu do osoby gen. J. Gasiorowskiego), lecz są rozproszone. W kolejnej części przedstawiono dopełnienie portretu zbiorowego dowódców częstochow- skiej dywizji. Niektóre informacje przywołano ponownie, silniej je akcentując. Przykładowo po- jawia się stwierdzenie o absolutnej nieprzydatności gen. J. Gąsiorowskiego do dowodzenia 7 DP we wrześniu 1939 r. Kategoryczność tego sądu złagodzono jednak stwierdzeniem, że w tamtych uwarunkowaniach trudno byłoby znaleźć dowódcę, który podołałby wyzwaniu (s. 442). W na- wiązaniu do poważnie rozwiniętego w tym rozdziale wątku przewrotu majowego w 1926 r. au- tor jako skandal określił fakt, że do początków lat 90. XX w. nikt nie dbał o zbiorowe mogiły zabitych i zmarłych w trakcie tej tragicznej karty narodowej historii. Nowe informacje dotyczą zagadnień, które z różnych merytorycznych względów nie mogły być umieszczone w poprzed- nich partiach książki. Podjęty został m.in. wątek skłonności kadry ofi cerskiej, ale także elit cy- wilnych, do podejmowania aktywności w różnych tajnych strukturach, które wtedy i dziś przez szersze kręgi społeczne są traktowane ze sporą dozą podejrzliwości. Wątpliwości te wynikają z tego, że nieznane szerzej są intencje przyświecające osobom angażującym się w działania zakulisowe. „Generalski konterfekt” kończy rozdział pokazujący schyłkowe lata życia badanych postaci. Trochę zaskakuje, że autor w tej części odszedł od przyjętej wcześniej analizy w kolejności obejmowania dowództwa 7 DP. W tym wypadku przyjęto kryterium długości życia. Czytelnik może poznać karty życia osób, które przeszły w stan spoczynku (inna sprawa, że niekoniecznie z własnej woli). Nad tym okresem w biografi i badanej grupy ciąży przegrana wojna obronna 1939 r. Generał J. Gąsiorowski, o czym już nadmieniono, znalazł się w niemieckiej niewoli już we wrześniu, gen. M. Dąbkowski trafi ł tam z rumuńskiego obozu dla internowanych na począt- ku 1941 r., natomiast gen. W. Stachiewicz przeszedł niezwykle trudną drogę przez Rumunię, północną Afrykę, do Anglii (dopiero po śmierci gen. Władysława Sikorskiego). Przez ten czas wręcz polowano na niego jako współwinnego klęski wrześniowej. W Polskich Siłach Zbrojnych nie mógł więc liczyć na przydział. W 1948 r. wyjechał do Kanady, gdzie wiódł skromne życie emigranta, gdyż na niewiele przydały się ukończone w Wielkiej Brytanii kursy fotografowania (s. 462)! Ogólnie należy powiedzieć, że jest to dość smutny fragment omawianej książki. Naro- dowa klęska we wrześniu 1939 r. zamiast być twardą lekcją historii, z której powinny wypływać poważne wnioski na przyszłość, stała się polem wyniszczającej walki politycznej. Dużo energii, także generalskiej, pochłonęły wtedy personalne rozgrywki, uzewnętrzniała się miałkość wielu charakterów. Za sprawą tych informacji książka W. Kozłowskiego może więc być przydatna 223 także tym, który będą analizować kondycję społeczeństwa polskiego po utracie niepodległości, jego odporność na porażki i zdolności do ponownego podjęcia walki. Z tego co do tej pory powiedziano wynika, że „Generalski konterfekt” przynosi bogac- two różnorodnych wiadomości, refl eksji i problemów do rozmaitych przemyśleń. Postawienie biografi i dowódców na szerszym tle zaowocowało tym, iż faktycznie opracowanie to wyrasta ponad historię regionalną, a tym bardziej dzieje wybranej jednostki wojskowej. Śmiało można potwierdzić, iż autor osiągnął zamiar jaki sobie postawił, czyli uczynienie z losów siedmiu wyższych wojskowych pryzmatu, przez który dokonał on oglądu przeszłości WP, i to nie tylko w okresie poko- ju. Rzecz jasna największy nacisk położono na kwestie personalne i w tym zakresie wartość książki jest trudna do przecenienia. Na jej kartach przewijają się setki postaci, co znajduje wyraz w indeksie nazwisk, który zajmuje aż 24 strony! Są to osoby bardzo ważne oraz te, które nie przebiły się na karty podręczników i nie funkcjonują w świadomości historycznej Polaków. Wydobycie ich z mroków przeszłości to duża wartość dzieła W. Kozłowskiego. Uzyskanie takiej wiedzy nie byłoby możliwe bez uprzednich, chyba kilkunastoletnich stu- diów. Biografi i zbiorowej, zwłaszcza ze zdrową ambicją wyjścia poza dowódców jednej dywi- zji, nie można napisać po przeprowadzeniu kwerendy w konkretnym, zwartym zespole archi- walnym czy po przestudiowaniu podstawowej literatury. Każda biografi a jest swoistą mozaiką, żmudnym odtwarzaniem ludzkich losów z drobnych, czasem wręcz odpryskowych informacji. W tym wypadku niewiele wnoszą rozkazy organizacyjne, sprawozdania czy raporty sztabowe. Bo przecież biografi a dowódców 7 DP nie może być tożsama z monografi ą jej dziejów. Zgroma- dzenie takiej wiedzy musiało się wiązać z przebadaniem wielu akt archiwalnych, o różnej pro- weniencji, razem jest to 10 placówek (archiwa, zbiory specjalne bibliotek i muzeów), podobnie rzecz się ma z literaturą i prasą. Załączona do opracowania bibliografi a jest więc imponująca. Przestudiowano tytuły z epoki i te powojenne, również obcojęzyczne. O szerokim zakresie po- szukiwań źródłowych świadczy bardzo wymownie odwołanie się do – raczej rzadko wykorzy- stywanego przez historyków – pisma „Elle” (s. 334, 508). Autor sięgnął także po źródła wywo- łane. Zgromadzone relacje i listy pozwoliły ustalić wiele szczegółów, które nie występowały w innych źródłach. Nie pominięto także internetu i materiałów telewizyjnych. Cały materiał źródłowy został dogłębnie i wielostronnie wykorzystany. Zwłaszcza imponuje spożytkowanie ikonografi i. W opracowaniach historycznych zdjęcia najczęściej stanowią ilustracje do określo- nych wątków, jednak W. Kozłowski poszedł dużo dalej. W załączniku zamieścił on 21 różnych zdjęć, przeważają – co zrozumiałe – te dotyczące gen. W. Stachiewicza i gen. J. Gąsiorowskiego, ale zostały one także wykorzystane w tekście głównym. Analizując uważnie fotografi e, wydobywa on cenne detale, jak na przykład nastrój osób otaczających marsz. J. Piłsudskiego, przebywającego w Goszycach, majątku należącym do rodziny wymienianej Z. Zawiszanki (s. 334). Takich atrak- cyjnych opisów na kartach tej książki jest dużo więcej. Obok walorów poznawczych, trzeba także docenić styl, w jakim został napisany „General- ski konterfekt”. Jest to rozległy wykład erudycyjny, pełen rozmaitych odwołań do wydarzeń lub postaci nie związanych wprost z danym wątkiem, jednak celny zwrot: „Ale to już inne dzieje...” (s. 233) pozwala zgrabnie wycofać się z podjętej dygresji i powrócić do głównego toku narracji. Swoją wymowę ma także refl eksja wypowiedziana w kontekście przesadnego hołdu składnego J. Piłsudskiemu: „Epoka się zmieniła, lecz bałwochwalstwo zostało i ma się dobrze” (s. 336- 337). Na niżej podpisanym robiły wrażenie akcenty typu: „a jakże” (s. 192), „uwaga” (s. 207) lub zaznaczone wprost wykrzyknikiem w środku zdania (m.in. s. 191, 236, 308). Swoją wymo- wę ma również raczej sarkastyczne nazywanie cesarza Franciszka Józefa I Najjaśniejszym Pa- 224 nem (s. 68, 156, 269, 274). Język w jakim została przygotowana książka, ułatwia jej percepcję, a także dodaje narracji dodatkowego wyrazu. Wracając jeszcze do merytorycznej wartości „Generalskiego konterfektu” należy zdecydo- wanie powiedzieć, że jest ona niekwestionowana. Wszystkie sądy, poparte zostały w miarę moż- liwości różnorodnymi argumentami, zwykle są one też bardzo wyważone. Jednocześnie w książ- ce nie brak zagadnień szczegółowych, gdzie z powodu niedostatku przesłanek źródłowych autor wyrażał się w trybie przypuszczającym, co przecież jest zaletą a nie wadą. Inni badacze mogą próbować w tych miejscach dopowiedzieć własne ustalenia. Jedynie kwestia pojawiających się powtórzeń informacji o tych samych wydarzeniach lub osobach w różnych rozdziałach może stanowić pewien problem rzutujący na ocenę książki. Jednak są one konsekwencją przyjętej konstrukcji pracy, a ponadto – zgodnie z intencją autora – w zasadzie nigdy nie są one dosłowne. Za wyjątek należy chyba uznać sprawę anegdoty o pracowitości gen. W. Stachiewicza (s. 188, 315). Jako doświadczony badacz W. Kozłowski praktycznie do minimum ograniczył ilość uste- rek o charakterze technicznym. W wykazie skrótów można byłoby jednak dodać, lub raczej rozwinąć w tekście skrót cm, który na s. 343 oznacza cmentarz. Skrót ks. znaczy ksiądz (s. 343) ale również książę (s. 21, 407). Jednorazowo pojawia się skrót POW (s. 404), gdy w pozostałych wypadkach wprowadzano pełen zapis. Można też było nadmienić, że indeks nazwisk nie obej- muje nie tylko bibliografi i ale również podpisów pod zdjęciami. Ponadto płk. I. Oziewicz poja- wia się w tekście tylko z inicjałem (s. 443), co osobom nie znającym bliżej dorobku badawczego autora mogłoby mylnie sugerować, iż nie udało się ustalić pełnego brzmienia tego imienia, gdy w indeksie już podano pełne personalia. Rekapitulując powyższe uwagi należy powiedzieć, że „Generalski konterfekt” jest książką bardzo wartościową. Z pewnością będzie wykorzystywana przez profesjonalistów zajmujących się historią WP, którzy znajdą w niej kopalnię wiedzy i wiele inspiracji do swoich badań. Na- tomiast zwykły czytelnik za jej pośrednictwem może wręcz posmakować realiów panujących w kręgach wyższych wojskowych w okresie II Rzeczypospolitej. Ponieważ tak jednych jak i drugich jest sporo, można wyrazić nadzieję, że książka W. Kozłowskiego będzie czytana, co da autorowi należną mu satysfakcję.

Krzysztof Lesiakowski

„W służbie historii i społeczeństwa. Dzieje Oddziału Łódzkiego Polskiego Towarzystwa Hi- storycznego 1927-2007”, pod red. Alicji Szymczakowej i Marii Nartonowicz – Kot, Łódź 2007, ss. 202.

W roku 2007 wraz z obchodami rocznicy osiemdziesięciolecia istnienia Oddziału Łódz- kiego Polskiego Towarzystwa Historycznego (dalej: OŁ PTH), do rąk czytelników przekazano książkę zatytułowaną - „W służbie historii i społeczeństwa. Dzieje Oddziału Łódzkiego Pol- skiego Towarzystwa Historycznego 1927 – 2007”, pod redakcją Alicji Szymczakowej i Marii Nartonowicz – Kot, będącą próbą podsumowania działalności tej instytucji, przy okazji obchodzo- nego jubileuszu. Niniejsza praca została wydana przy wykorzystaniu środków statutowych Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Historycznego oraz przy dofi nansowaniu łódzkiego Urzędu Marszałkowskiego. 225

Zasadniczej części książki towarzyszyły listy, z gratulacjami od Prezesa Polskiego Towa- rzystwa Historycznego prof. dr hab. Krzysztofa Mikulskiego oraz z życzeniami od Marszałka Województwa Łódzkiego Włodzimierza Fisiaka, zaś treść merytoryczną, bezpośrednio słowem wstępnym poprzedziła Prezes OŁ PTH, a zarazem współredaktor - prof. dr hab. A. Szymcza- kowa, kusząc się w tym miejscu o refl eksję na temat: genezy OŁ PTH, jego osiągnięć w okre- sie międzywojennym, a także na temat jego losów powojennych, już w całkowicie zmienionej rzeczywistości, oraz o misji jaką realizowano przez te 80 lat, a którą z czasem, udało się także przeszczepić na grunt regionalny, tworząc koła terenowe OŁ PTH w: Piotrkowie Trybunalskim, Tomaszowie Mazowieckim, Sieradzu i Pabianicach. Jak można było się dowiedzieć z lektu- ry tego fragmentu istotna rola i znaczenie OŁ PTH było faktem dostrzeżonym i docenionym w środowisku historyków skupionych w Polskim Towarzystwie Historycznym (dalej: PTH lub Towarzystwo), co znajdowało swoje odzwierciedlenie m.in. w nadaniu honorowego członko- stwa wielu wybitnym postaciom wywodzącym się właśnie z Oddziału Łódzkiego. Oprócz części refl eksyjnej mamy w tym miejscu także krótkie przedstawienie zawartości pracy, czyli szkice z dziejów OŁ PTH i jego kół regionalnych, jakie powstały dzięki osobistemu zaangażowaniu członków Oddziału. Niniejszy tom został zbudowany w oparciu o osiem autonomicznych fragmentów, wśród których można było dostrzec pewną dychotomię. Otóż trzy pierwsze fragmenty dotyczyły bez- pośrednio dziejów OŁ PTH, natomiast całość uzupełniły artykuły dotyczące historii powiąza- nych z Oddziałem, kół terenowych w: Piotrkowie Trybunalskim, Sieradzu, Tomaszowie Ma- zowieckim i Pabianicach. Z tego podziału wyłamał się jedynie artykuł dotykający niezwykle istotnej dla dziejów Oddziału, współpracy z Archiwum Państwowym w Łodzi. Książka będąc pozycją w pełni naukową, powstała z wykorzystaniem aparatu naukowego, na uwagę zasłu- guje, jego niezwykle staranne zastosowanie. Recenzowana książka, została wyposażona także w indeks nazwisk, aneksy oraz co zdaniem autora najcenniejsze, w liczne fotografi e doskonale przybliżające czytelnikowi twarze osób wpisujących się swym życiem i działalnością w te nie- zwykłe osiemdziesiąt lat. Tuż po słowie wstępnym, całość otworzyło obszerne opracowanie Marii Nartonowicz – Kot, zatytułowane: „Dzieje Polskiego Towarzystwa Historycznego w Łodzi 1927-2007”. W dwóch częściach składających się na tę część publikację, autorka pokusiła się o prezentację historii Oddziału, w okresie międzywojennym oraz od momentu reaktywowania go po II wojnie świa- towej, aż po lata współczesne, czyli na przestrzeni 80 lat. W części I – „Oddział Łódzki w latach 1927-1939”, M. Nartonowicz – Kot ukazała genezę i tło w jakim doszło do powstania OŁ PTH, w tym miejscu zwracając szczególną uwagę czytelników na specyfi kę Łodzi, która w jej opinii niewątpliwie odcisnęła swe piętno, na uwarunkowaniach decydujących o samym powstaniu, ale także i o pierwszej fazie rozwoju Oddziału, a którą charakteryzowało m.in. duże zapóźnienie cywilizacyjne (pogłębione dodatkowo skutkami działań wojennych), niewielkie tradycje kul- turalne robotniczej Łodzi, a która wyrażała się także w wielonarodowości oraz braku ośrodka akademickiego. To wszystko sprawiało, że Łódź była także miastem starającym się niezwykle prężnie nadrobić i zniwelować te wszystkie negatywne zaszłości, stąd chętnie wspierała wszel- kie inicjatywy idące w tym kierunku. Jedną z nich był właśnie pomysł lokalnego środowiska nauczycielskiego, które znajdując pełne zrozumienie i poparcie, ze strony władz centralnych PTH, doprowadziło do powołania w dniu 30 IX 1927 r. OŁ PTH. Oddział, co naturalne, skupiał w swych szeregach przede wszystkim łodzian, w znakomitej większości nauczycieli tutejszych szkół średnich, głównie uczących historii, choć można było też dostrzec w jego szeregach repre- 226 zentantów innych profesji i grup społecznych: prawników, duchownych różnych wyznań, leka- rzy, wojskowych, geografów, czy polonistów, ale także reprezentantów łódzkich sfer gospodar- czych i inteligencji technicznej, władz administracyjnych i samorządowych oraz ziemiaństwa. W tym okresie szczególną uwagę przykuwał fakt, niezwykle dynamicznego rozwoju liczebnego Oddziału, który mimo krótkiej historii, już pod koniec lat 30. ubiegłego stulecia zajmował trze- cie miejsce z liczbą 126 członków, zaraz po Warszawie (383) i Lwowie (221), a wyprzedzając w tej statystyce Kraków (102). Lektura początkowego fragmentu artykułu, zwróciła uwagę czytelników, że OŁ PTH przyjął u zarania swego istnienia niezwykle ambitny i szeroki zakres działania, idący w trzech kierunkach: naukowym, dydaktycznym i popularyzatorskim, który jak to najczęściej bywa, w tego typu przypad- kach, moderowały możliwości fi nansowe Oddziału, choć na tle innych placówek, w Łodzi sytuacja nie prezentowała się najgorzej w tym względzie. Uwagę recenzenta zwrócił też fakt, że Oddział w okresie przedwojennym prowadził bardzo aktywną i wielopłaszczyznową działalność, która wy- rażała się przede wszystkim odbywaniem częstych posiedzeń naukowych (cyklicznych i rocznico- wych), podczas których zaproszeni prelegenci wygłaszali swoje referaty naukowe, co warte dodat- kowego uwypuklenia, zwykle przy całkiem dobrej frekwencji. Inicjowano ponadto badania, głównie mające za cel propagowanie historii Łodzi i regionu, ale także jak mogliśmy się dowiedzieć, reago- wano w tym względzie, na bieżące potrzeby lokalnego środowiska (patrz praca np. Komisji Biblio- grafi cznej, Komisji Historii Starożytnej, Sekcji Dydaktycznej, czy też podjęcie badań językowych), także pod tym względem lokując niezwykle wysoko, na tle innych oddziałów PTH. Innym nie mniej ważnym przejawem aktywności była działalność wydawnicza, w tym okresie tylko nieliczne oddzia- ły Towarzystwa, stać było na taki rodzaj aktywności, a która to działalność, była też po części rezul- tatem prowadzonych uprzednio badań. Jak się dowiedzieliśmy w ramach popularyzatorskich, orga- nizowano również wycieczki naukowe dla młodzieży szkolnej, m.in. do: Tumu - Łęczycy, Piotrkowa Trybunalskiego, Sulejowa, Konina, Lądu, starając się w ten sposób rozpropagować region wśród jego mieszkańców. Warto też zaznaczyć, że Oddział współuczestniczył w licznych przedsięwzię- ciach, pozostających w zgodzie z przyjętymi założeniami programowymi (np. pomoc dla ratowania Kolegiaty w Tumie), czasem nieraz nawet wbrew decyzjom władz centralnych PTH, jak miało to miejsce przy współpracy z redakcją Polskiego Słownika Biografi cznego. Tak jak to miało miejsce we wszystkich tego typu przypadkach, także i w dziejach OŁ PTH, okres II wojny światowej zebrał krwawe żniwo, zarówno w szeregach członków Oddziału, jak i w posiadanym majątku, losy organizacji w tych trudnych czasach, przybliżyła nam część II artykułu, nosząca podtytuł „Oddział Łódzki w latach 1945-2007”. Wyzwolenie okazało się być impulsem do odtworzenia struktur i podjęcia działalności na nowo, co też bez zbędnej zwłoki uczyniono. W nowej rzeczywistości powojennej (w 1947 r.), nie bez trudności, formalnie od- tworzono PTH wraz z oddziałami terenowymi, co ciekawe dosyć sprawnie odbudowano stan liczbowy OŁ PTH. W przypadku łódzkim niezwykle istotnym wydarzeniem dla dalszych dzie- jów Oddziału, było uruchomienie Uniwersytetu Łódzkiego, wydarzenie to wpłynęło znacząco na funkcjonowanie organizacji. Dalekosiężnym w skutkach okazał się być dla całego Towarzy- stwa rok 1956. Przytacza ten fakt autorka pisząc, że to wtedy, za sprawą ówczesnego prezesa PTH Stanisława Herbsta, rozpoczęła się przebudowa Towarzystwa, zmierzająca do przewarto- ściowania i nadania organizacji nowego szlifu, w miejsce naukowego, zaczęto głosić potrzebę przyjęcia charakteru organizacji społecznej, wręcz korporacji zawodowej historyków, uczonych i praktyków, a który jak sama podkreśliła, w zasadzie utrzymał się do chwili obecnej. Kolej- nym ważnym momentem, w dziejach całego PTH był okres stanu wojennego, to podczas tych 227 burzliwych wydarzeń, na blisko dziewięć miesięcy uległa zawieszeniu działalność Towarzystwa (w tym również jego oddziałów). Cechą charakterystyczną okresu powojennego była zmiana w strukturze członkowskiej OŁ PTH, stopniowo zaczynają dominować pracownicy naukowi łódzkich uczelni wyższych, kosztem przewa- żających dotąd nauczycieli szkół średnich, jednocześnie coraz większe znaczenie w łódzkim środo- wisku petehowskim, poczęli odgrywać łódzcy muzealnicy (Muzeum Tradycji Niepodległościowych, Muzeum Historii Miasta Łodzi, Muzeum Oświaty Ziemi Łódzkiej), czy też archiwiści, choć ci ostatni byli obecni w strukturach Oddziału już od samego początku. Terytorialnie w dalszym ciągu Oddział skupiał się zasadniczo na regionie łódzkim, choć dla odmiany swoistemu rozproszeniu członków, starano się nadać pewien charakter zorganizowany, tworząc koła terenowe Oddziału (pierwsze koło powołano w Piotrkowie Trybunalskim już w 1948 r.). W połowie lat 50. koła funkcjonowały już w Łęczycy, Piotrkowie Tryb., Pabianicach, Tomaszowie Mazowieckim i Skierniewicach, a w latach 60. dołączyły doń analogiczne jednostki w Łowiczu i Sieradzu. Żywotność tych kół była różna i po- zostawiała czasem wiele do życzenia, w latach 70. zamierając niemal zupełnie. Idea tworzenia tej struktury była jednak dalej żywa i powracano do niej w następnych latach. Formy działalności OŁ PTH pozostawały w okresie powojennym w zasadzie analogiczne do czasów wcześniejszych. Reaktywowano funkcjonujące w przedwojniu sekcje i komisje (szcze- gólnie prężnie działała sekcja dydaktyczna). W dalszym ciągu organizowano odczyty, czasem gościnnie na zaproszenie samych zainteresowanych, na których rezultatami swych badań, mogli podzielić się łódzcy prelegenci, ale także zaproszeni goście, w tym również z zagranicy. Pro- wadzono również akcję wydawniczą, w 1958 r. wznawiając wydawanie „Rocznika Łódzkiego”. Opublikowano też szereg monografi i miast i regionów. Także i teraz kwestie fi nansowe były jednym z głównych czynników decydujących o powodzeniu w realizacji powziętych zamierzeń na płaszczyźnie wydawniczej. Dostrzegalne były też pewne wątki nowe, na co słusznie zwraca uwagę autorka, jak organizowanie sesji naukowych i popularno-naukowych, a także współpra- ca z radiem i telewizją, czy z tworzącymi się stopniowo towarzystwami miłośników poszcze- gólnych miast oraz wykorzystywanie, w szczytnym celu, wszystkich możliwości, jaki dawał Internet. Cechą charakterystyczną działalności PTH po II wojnie światowej, było także popu- laryzowanie historii wśród młodzieży szkolnej, poprzez współorganizowane od 1974 r. wraz z Ministerstwem Edukacji Narodowej, olimpiad historycznych. Dodatkowo należy wspomnieć, że członkowie OŁ PTH zawsze brali aktywny i znaczący udział w pracach całego Towarzystwa. Odbywane zjazdy były niezwykle istotnym elementem w życiu Towarzystwa, a dla środowiska łódzkiego, szczególnie ważnym wydarzeniem w historii powojennej, była organizacja XIV Po- wszechnego Zjazdu Historyków Polskich (7-10 IX 1989 r.), na którym goszczono przeszło 1200 gości z kraju i zagranicy. Kolejną pozycją omawianego tomu, jednocześnie wieńczącą zarys dziejów OŁ PTH, były dwa artykuł opracowane również przez M. Nartonowicz – Kot, zatytułowane: „Sylwetki Pre- zesów Oddziału Łódzkiego Polskiego Towarzystwa Historycznego” oraz „Członkowie hono- rowi Polskiego Towarzystwa Historycznego z Oddziału Łódzkiego”, oba zawierające krótkie noty biografi czne, wszystkich osób piastujących do chwili obecnej funkcję prezesa, z których przynajmniej kilka, z całą pewnością mogłoby stanowić doskonałą kanwę dalszych badań bio- grafi cznych, że dla przykładu przywołam w tym miejscu postaci: Zygmunta Lorentza, Ludwika Waszkiewicza, czy Ryszarda Rosina oraz drugi prezentujący sylwetki osób będących członkami Oddziału, a którzy w uznaniu zasług otrzymali honorowe członkostwo Polskiego Towarzystwa Historycznego. 228

Omawiany tom uzupełniła seria artykułów poświęconych kołom terenowym OŁ PTH. Lek- tura tej części pozwoliła czytelnikowi na poznanie, dzięki Markowi Dutkiewiczowi i Aleksan- drowi Bołdyrewowi, blisko dziesięciu lat (1998-2007), niezwykle ciekawej działalności koła piotrkowskiego, będącego zdaniem autorów, doskonałą płaszczyzną integrującą lokalne środo- wisko historyczne, wywodzące się z: miejscowego Muzeum, a także z Instytutu Historii Aka- demii Świętokrzyskiej, konkretnie jego Filii w Piotrkowie Tryb., czy też z Archiwum Państwo- wym w Piotrkowie Tryb. Nieco dalej Maria Wiśińska – Kluba przedstawiła nam dzieje koła sieradzkiego, sięgającego swymi korzeniami do lat 70. XX wieku, a Jerzy Wojniłłowicz i Robert Adamek zapoznali nas z zarysem dziejów kół, odpowiednio w Tomaszowie Mazowieckim i Pa- bianicach. Początki koła tomaszowskiego sięgają 1954 r., choć jak podano, dość szybko zamarła jego działalność, a próba jego reaktywowania w latach 60. nie przyniosła spodziewanego re- zultatu. Dopiero w 1982 r. udało się ponownie ożywić działalność koła, które mimo trudności, doprowadziło do realizacji, wielu interesujących inicjatyw, np. na polu wydawniczym. Równie aktywna była działalność koła pabianickiego. Książkę natomiast zamyka artykuł Julii Wasiak, przedstawiając w swej treści, wieloletnią i bliską współpracę OŁ PTH z Archiwum Państwowym w Łodzi, sięgającą swymi korzeniami do początków działalności Oddziału, jeszcze w okresie międzywojennym, a kontynuowaną po dzień dzisiejszy. Podjęty wysiłek, zmierzający do przybliżenia czytelnikowi dziejów Oddziału Łódzkiego Polskiego Towarzystwa Historycznego, był inicjatywą godną pochwały i naśladownictwa. Po- wstała z okazji jubileuszu książka stanowić powinna obowiązkową pozycję w księgozbiorze m.in. wszystkich petehowców, jako doskonałe kompendium wiedzy o OŁ PTH i ludziach go tworzących, ale nie tylko. Dzięki wysiłkowi autorów czytelnicy uzyskali unikatową możliwość, zapoznania się z losami stowarzyszenia, które zapisało tak chlubną i niezwykle barwną kartę, w dziejach całego PTH, czy też polskiej nauki, ale również i dla historii Łodzi oraz regionu. Szczególną uwagę recenzenta przykuła niezwykła staranność, z jakim została wydana niniejsza pozycja oraz konsekwencja w stosowaniu aparatu naukowego, co razem czyni z tej książki cen- ne źródło, mogące służyć jako doskonała baza do dalszy badań, zmierzających do pogłębienia powstałych zagadnień i udzielenia odpowiedzi na szereg pytań, jakie mogły się zrodzić po lek- turze niniejszej publikacji.

Marcin Matusiak

„Niepodległość” (1929-1939) Pismo, twórcy, środowisko, pod red. Pawła Samusia, Płock 2007, ss. 305.

Doniosłe zasługi periodyku „Niepodległość” dla rozwoju i kształtowania badań historycznych nad okresem popowstaniowym nie zostały dotychczas należycie wyświetlone. Znaczącym krokiem na drodze do zmiany tego stanu rzeczy, czyli dokonania właściwej analizy zasług i znaczenia tego pisma była konferencja naukowa zorganizowana w Szkole Wyższej im Pawła Włodkowica w Płocku w 2005r. Wówczas to zaprezentowano dokonania badawcze związane z tą tematyką. Spotkanie to stało się jednocześnie istotnym krokiem na drodze do opracowania niniejszej książki. Praca ta jest zbiorem ośmiu studiów, które pokazują nie tylko losy pisma, jego twórców, ale i profi l i zaintereso- wania badawcze tego pierwszego polskiego periodyku zajmującego się najnowszą historią Polski. 229

Omawianą książkę otwiera opracowanie Jerzego Myślińskiego pt. ”Niepodległość” (1929- -1939) - pierwszy polski periodyk naukowy poświęcony dziejom najnowszym, w którym autor przedstawia syntetyczny obraz pisma, od okoliczności jego powstania - z omówieniem budowy pisma i częstotliwości ukazywania się - poprzez twórców i zainteresowania badawcze publi- kujących w „Niepodległości” autorów. Oprócz spraw technicznych, w pracy pokazane zostały również drogi ewolucji i zmian nie tylko personalnych, ale i jakościowych, które w dziesięcio- letnim okresie ukazywania się „Niepodległości” następowały. Wartym podkreślenia jest fakt, że studium J. Myślińskiego zamieszczone w niniejszej książce jest pierwszym monografi cznym opracowaniem prasoznawczym pisma „Niepodległość”. Druga rozprawa autorstwa Pawła Samusia pt. Instytut Badania Najnowszej Historii Polski; Instytut Józefa Piłsudskiego - wydawca „Niepodległości” (1929-1939), dotyczy instytucji, któ- ra była wydawcą pisma „Niepodległość”, czyli Instytutu Badania Najnowszej Historii Polski (IBNHP). I tak zostały pokazane okoliczności, które złożyły się na powołanie do życia in- stytucji, mającej w swych założeniach zajmowanie się gromadzeniem materiałów źródłowych i prowadzeniem badań nad okresem walk o niepodległość. Autor ukazał wewnętrzną strukturę, warunki i zakres prac tej instytucji oraz żmudną drogę gromadzenia archiwaliów. Nadto omó- wiona została bogata działalność wydawnicza Instytutu z uwzględnieniem organu naukowego Instytutu jakim było pismo „Niepodległość”. Wreszcie w końcowej części, czytelnik może po- znać kolejny ważny okres w historii Instytutu, kiedy to od 1936r. po reorganizacji i zmianie nazwy na Instytut Józefa Piłsudskiego, Poświęcony Badaniu Najnowszej Historii Polski, stał się on nowoczesną placówką naukowo-badawczą z jasno określonym celem badawczym, ognisku- jącym się wokół postaci patrona Józefa Piłsudskiego. Bogato przedstawione dzieje pisma „Niepodległość” oraz wydającej je instytucji - IBNHP dopełnione zostały w omawianej książce ukazaniem sylwetek najważniejszych postaci z pismem związanych. I tak Michał Śliwa w swym studium pt. Leon Wasilewski- redaktor naczelny „Nie- podległości” dał obszerny opis tej interesującej postaci. Pokazał L. Wasilewskiego nie tylko jako działacza, socjalistę, ale głównie jako niespożytej energii organizatora, redaktora, badacza zagadnień historycznych i narodowościowych, wreszcie człowieka pióra, który pozostawił po sobie bogatą spuściznę pisarską, badawczą i publicystyczną 1. Dopełnieniem wątku biografi cznego jest w niniejszej książce praca Jacka Pietrzaka pt. Ta- deusz Szpotański, Wacław Lipiński i Józef Skrzypek. Portrety ludzi „Niepodległości”, w któ- rej autor przybliża sylwetki innych ważnych postaci współtworzących pismo „Niepodległość”. Biogramy drugiego redaktora „Niepodległości” oraz dwóch kolejnych sekretarzy redakcji - dają jak na ograniczone przecież ramy niewielkiego studium interesujące i dokładne informacje o bo- haterach, oparte na bogatym materiale źródłowym. Co warte podkreślenia, autor nie ogranicza się tylko do przedstawienia aktywności swych bohaterów na polu prac w „Niepodległości”, ale daje szeroki obraz ich aktywności i w innych sferach. Książka zawiera również, tak jak to wskazuje podtytuł, omówienie środowiska historyków współpracujących z pismem. Zadania tego podjął się Przemysław Waingertner, który w swym artykule pt. Pomiędzy historiografi ą a polityką? Środowisko historyków „Niepodległości” (1929-1939) przedstawił tych, którzy swoimi publikacjami w „Niepodległości” tworzyli charak- terystyczny profi l tego pisma. Autor przybliża więc czytelnikowi nie tylko sylwetki historyków zawodowych, ale i pasjonatów historii, którzy także pisywali dla „Niepodległości”, oraz ich

1 Część dorobku pisarskiego Leona Wasilewskiego podał w omawianej pracy w swym artykule w przypisie nr 7 P. Waingertner. 230 zainteresowania badawcze. Oprócz syntetycznego omówienia treści prac zamieszczanych w pi- śmie, autor prezentuje interesujące i warte przeanalizowania rozważania dotyczące niefachowo- ści, braku obiektywizmu czy wręcz doktrynerstwa, które to często zarzucano publikującym na łamach „Niepodległości”. Odwołanie się do treści pisma ma miejsce również w dwóch kolejnych studiach. I tak Wie- sław Koński w pracy pt. Dzieje socjalizmu polskiego na łamach „Niepodległości”, daje ob- szerne zestawienie prac, które na temat socjalizmu ukazały się w „Niepodległości”. Jest więc to doskonały przewodnik dla wszystkich zainteresowanych tą tematyką. Przypisy zaś stanowić mogą kopalnię wskazówek bibliografi cznych. Trzeba mieć jednak świadomość, że pismo „Nie- podległość” skupiało się w zasadzie na jednym - niepodległościowym nurcie polskiego socjali- zmu, czego autor nie omieszkał przedstawić. Drugim obok historii socjalizmu polskiego dominującym zagadnieniem w tematyce „Nie- podległości” były kwestie historii wojskowości. Tym zagadnieniem zajął się Grzegorz Gołę- biewski, który w pracy pt. Problematyka historii wojskowości na łamach „Niepodległości”, podjął się opracowania tej jakże złożonej materii. Publikowane bowiem wówczas prace obejmo- wały zasadniczo okres mniej więcej lat 1865-1918, a w tym czasie zbrojne formy walki o nie- podległość miały przecież różny charakter. Autor mając to na uwadze podzielił swoje studium na pięć części, w których osobno poddał omówieniu artykuły dotyczące różnych okresów. Od walk Polaków we Francji i Turcji, poprzez akcje Organizacji Bojowej PPS w pierwszej dekadzie XX w., potem organizacje paramilitarne przed I wojną światową, polskie formacje wojskowe w czasie wojny i wreszcie działalność POW i rozbrajanie okupantów. Ten wielce różnorodny materiał autor zdołał poszeregować i poddał omówieniu oraz ocenie przydatności, zwłaszcza w kontekście dzisiejszych badań nad tą tematyką. Ostatnie, ósme studium autorstwa Rafała Habielskiego pt. „Niepodległość” oraz Instytuty Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku i Londynie jest przedstawieniem niejako kontynuacji lo- sów pisma „Niepodległość” i Instytutu Józefa Piłsudskiego, dla których wydarzenia września 1939 r. oznaczały zakończenie pewnego okresu w ich działalności. Autor pokazał jak w nowych emigracyjnych warunkach podejmowano starania nad odtworzeniem Instytutu i jego organu „Niepodległości”, które w tej nowej sytuacji rozszerzyły swoją przestrzeń badawczą o okres II wojny światowej. Autor nie omieszkał pokazać trudności, z jakimi borykać się musieli konty- nuatorzy tradycji pisma i instytutu. Problemy personalne, które z biegiem lat stawały się głów- ną bolączką środowisk emigracyjnych odcisnęły swoje piętno i na losach organizatorów badań historycznych, zarówno w ośrodku londyńskim jak i nowojorskim. Przedstawione specyfi czne warunki życia zbiorowego emigracji, połączone zostały oczywiście z analizą dorobku „Niepod- ległości”, która mimo często skrajnie trudnych warunków fi nansowych, organizacyjnych czy kadrowych, starała się swoimi publikacjami czynnie uczestniczyć w prowadzonym wówczas dyskursie historycznym. Prezentowana książka wzbogacona została również o ilustracje, które w liczbie 19 umiesz- czone zostały osobno na końcu książki. Prezentują one w większości kluczowe postaci związane z pismem. Podsumowując należy stwierdzić, że otrzymaliśmy książkę, która w różnorodny i intere- sujący sposób podejmuje wiele kluczowych zagadnień dotyczących nie tylko periodyku „Nie- podległość”, ale i kilku zasadniczych kwestii historii Polski okresu od II połowy XIX w. po drugą dekadę wieku XX. Niewątpliwym walorem tej publikacji jest właśnie ta różnorodność, nie tylko w treści prezentowanych zagadnień, ale i w formie pisarskiej i spojrzeniu badawczym. 231

Oczywiście tego typu prace, niosą ze sobą niebezpieczeństwo pojawienia się pewnych nieścisło- ści i w tej książce pojawiają się pewne powtórzenia zwłaszcza w kwestiach informacji biogra- fi cznych najważniejszych postaci „Niepodległości”, ale w pracy zbiorowej stanowiącej zbiór kilku artykułów, różnych autorów, jednak o wspólnej mimo wszystko tematyce, nie sposób jest zachować pełną spójność i ciągłość narracji. Dodatkowym walorem tej publikacji jest to, że wypełnia ona istotną lukę w badaniach nad tym jakże ważnym czasopismem, jakim była „Niepodległość”.

Piotr Kilańczyk

Czas przeszły – ciągle obecny. Powroty. Historia, wspomnienia, dokumenty, pod red. Juliana Baranowskiego i Zbigniewa Onufrzaka, Łódź 2007, ss. 344.

Prezentowana praca to trzeci tom z cyklu Czas przeszły – ciągle obecny, serii wydanej z ini- cjatywy i nakładem Związku Wysiedlonych Ziemi Łódzkiej (ZWZŁ). Część pierwsza - Z dziejów wysiedleń pod red. Lucjusza Włodkowskiego - dotyczyła okresu poprzedzającego wojnę oraz pierwszych miesięcy okupacji, zawierała wspomnienia wysiedlonych oraz wybrane dokumenty. Tom drugi - Tułaczka pod red. Juliana Baranowskiego i Ryszarda Bonisławskiego - prezentował zbiór wybranych wspomnień osób wysiedlonych z okresu II wojny światowej. Powroty to ostat- nia część serii, która porusza istotny element wojennych losów Polaków. Zwłaszcza w kontek- ście głosów, które daje się słyszeć w Europie na temat wysiedleń Niemców, m.in. z terytorium Polski, po zakończeniu II wojny światowej. Trzeci tom serii składa się z trzech części. Pierwsza zatytułowana Powroty z tułaczki zosta- ła przygotowana przez Zbigniewa Onufrzaka i prezentuje tytułowe powroty w świetle badań historyków. Część druga to zestaw 42 relacji i wspomnień poświęconych powrotom do Polski po zakończeniu działań wojennych w 1945 r. Większość z nich (32), dotyczy powrotów niezor- ganizowanych, na własną rękę, reszta zaś opisuje te, które przygotowane zostały przez admini- strację, władze okupacyjne czy też Państwowy Urząd Repatriacyjny (PUR) lub polskie misje wojskowe. Ostatnia część pracy to sprawy ZWZŁ – fragment poświęcony celom utworzenia Związku i ich realizacji, wykaz jego członków oraz informacje o jego strukturze, a także In Memoriam zawierający 4 notki biografi czne działaczy Związku. Istotnym uzupełnieniem pracy jest aneks zawierający 26 dokumentów. Zbigniew Onufrzak przygotowując część pierwszą pracy oparł się na różnorodnych źró- dłach. Były to, obok źródeł publikowanych, archiwalia pochodzące z Archiwum Państwowego w Łodzi, a wśród nich akta Wojskowego Sądu Kolejowego, Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi, Rady Miejskiej i Zarządu Miejskiego w Łodzi. Wykorzystano kilka tytułów prasowych oraz naj- ważniejsze opracowania dotyczące Polskiego Czerwonego Krzyża, PUR, a także te poświęcone polityce okupantów wobec Polaków oraz repatriacji i powrotów Polaków do kraju po II wojnie światowej. Przez 5 lat okupacji wywieziono do prac przymusowych w przemyśle i rolnictwie, głównie do Niemiec i Austrii, od 1,5 do 3 mln. obywateli polskich, w tym z „Kraju Warty” ponad 900 tys., a z rejencji łódzkiej 444 tys. osób. Odrębny problem stanowiły te osoby, które znalazły się w 1939 r. na terenach zajętych przez ZSRR. Ci, których wywożono na roboty, przesiedlano, przechodzili zazwyczaj przez stworzone celowo obozy przejściowe – dopiero stamtąd wysyłano 232 ich do nowych miejsc osiedlenia i zatrudnienia. Dodać należy, że warunki panujące w tych miej- scach były niejednokrotnie podobne do tych w obozach koncentracyjnych czy więzieniach. Tam także przeprowadzano selekcję wśród dzieci – wybierano te, które nadawały się do zniemczenia. Wszyscy wysiedleni z niecierpliwością i nadzieją oczekiwali na zakończenie wojny i powrót do domów i bliskich. Od 1945 r. rozpoczęły się powroty do Polski. Przebiegały równolegle dwoma torami. Z jed- nej strony od chwili wyzwolenia odbywały się powroty niezorganizowane, „na własną rękę”, z drugiej zorganizowane – od momentu utworzenia i funkcjonowania administracji państwowej. Organizacją powrotów zajmował się utworzony w październiku 1944 r. PUR. Jego statut opra- cował pełnomocnik PKWN ds. repatriacji Władysław Wolski. Początkowo PUR zajmował się obywatelami polskimi z ziem II Rzeczypospolitej, które według postanowień Wielkiej Trójki weszły w skład ZSRR, pomagał też wysiedlonym, którzy w 1945 r. samodzielnie wracali z by- łych terenów Generalnego Gubernatorstwa do swoich domów. Od maja 1945 r. zajmował się też migracjami wewnętrznymi – z Polski centralnej na tzw. Ziemie Odzyskane, powrotami więź- niów i wywiezionych na roboty przymusowe do III Rzeszy i innych państw, a także reemigracją Polaków z Europy Zachodniej (Francja, Belgia). Repatriację Polaków z Zachodu prowadziły Polskie Misje Repatriacyjne oraz Polskie Misje Wojskowe współpracujące z alianckimi organi- zacjami charytatywnymi. Powroty niejednokrotnie trwały tygodniami, a w przypadku repatriantów z Zachodu oczeki- wano na przyjazd do Polski w obozach przesiedleńczych miesiącami. Czasami zdarzało się, że polskie ośrodki polityczne na emigracji dążyły do utrudnienia czy też powstrzymania powro- tów. Z Niemiec, z trzech zachodnich stref okupacyjnych od lipca 1945 r. do 1950 r. powróciło 745 895 osób. Z pozostałych państw europejskich, w tym samym okresie, wróciło 298 716 osób. Powroty niezorganizowane objęły, choć jak wskazują autorzy trudno to ustalić ze względu na brak ewidencji, od 2 do 4 mln. obywateli polskich (w tym około 800 tys. z Zachodu). Te samo- dzielne podróże do domów i bliskich były niezwykle trudne z uwagi na trudności komunikacyj- ne, problemy z wyżywieniem, brakiem odpowiedniej opieki medycznej czy zakwaterowaniem. Pomoc ze strony administracji państwowej była niewystarczająca, nie docierała do wszystkich potrzebujących. Istotną rolę w działaniach PUR odgrywała pomoc ze strony PCK, który prowa- dził akcje poszukiwania, łączenia rodzin, odzyskiwania i opieki nad dziećmi. Łódź w wyniku działań wojennych i polityki okupanta straciła 46% mieszkańców. Na koniec stycznia 1945 r. w mieście pozostało około 250-300 tys. ludzi, głównie Polaków. Od tego czasu liczba mieszkańców miasta na skutek powrotów systematycznie wzrastała. W lipcu tego roku wyno- siła 345 tys., w styczniu 1946 r. – 433 tys., a w styczniu 1947 r. – 480 tys. („duża Łódź” – 558 tys.). W styczniu 1948 r. mieszkańców Łodzi było już ponad 587 tys. Do miasta napłynęło ponad 220 tys. osób – z tego 28 tys. stanowili repatrianci ze Wschodu, 80 tys. z województwa łódzkiego, 20 tys. z województwa poznańskiego i 17 tys. z województwa warszawskiego i innych miejscowości. Organizacją przemieszczeń ludności kierował Sztab Wojewódzki PUR. Przepływ ludności ewi- dencjonowały placówki na dworcach Łódź Fabryczna i Łódź Kaliska. Przez te dworce w 1945 r. „przewinęło się” niemal 500 tys. ludzi. Duże problemy wynikały z niedoboru mieszkań (niektóre uległy rozbiórce, czasem zajęte były przez innych lokatorów, często były ograbione), a także aprowizacji. Między marcem a czerwcem 1945 r. wiele artykułów było reglamentowanych. Istotną pomocą były transporty UNRRA z żywno- ścią, ale także odzieżą i sprzętem. Mimo tego, że administracja zobowiązana była do zapewnienia pomocy osobom powracającym w postaci zapomóg pieniężnych, pomocy lekarskiej, zakwaterowa- 233 nia, poszukiwania rodzin, to pomoc ta nie docierała do wszystkich jej potrzebujących. Sytuacja powracających do domów była bardzo trudna – długa, męcząca podróż była tylko wstępem do sytuacji, z którą przyszło im radzić sobie w wyzwolonej Polsce i nowej rzeczywistości. W prezentowanej publikacji, jak wyżej wspomniano, umieszczono 42 relacje opisujące 32 powrotów niezorganizowanych, na własną rękę i 10 zorganizowanych przez różne instytucje. To świadectwa 18 mężczyzn i 24 kobiet, którzy we wrześniu 1939 r. mieli od jednego roku do 17 lat (zaś niektórzy z nich urodzili się na początku wojny). Większość relacjonujących przeszłe wydarzenia związane z wywózką, pobytem na wygnaniu i powrotem do domu, było mieszkań- cami wsi (29 osób). Z jednym wyjątkiem wszyscy wywiezieni zostali przez okupanta niemiec- kiego, a miejscem ich pobytu było Generalne Gubernatorstwo (25 osób) i III Rzesza (14 osób). W jednym przypadku miejscem wywózki był Kazachstan, a w 2 Austria. Zdecydowana więk- szość wysiedlonych (ponad 75% – 32 z 43 relacji) osadzona została na wsiach, gdzie pracowała w gospodarstwach rolnych. Opublikowane relacje pochodzą z lat 2004-2007, lecz zdecydowana większość z nich spisana została w 2005 i 2006 roku. Większość prezentowanych w publikacji historii to nie tylko opisy powrotów w rodzinne strony, ale także informacje na temat wysiedlenia, warunków transportu i pobytu na wygna- niu. Relacje są pełne emocji, to żywe wspomnienia ukazujące warunki długo wyczekiwanego powrotu, a także sytuację zastaną w kraju po powrocie. Osoby powracające do domów w spo- sób zorganizowany podkreślały w swoich opowieściach stosunkowo dobre warunki, w których przyszło im oczekiwać na powrót (choć czasami trwało to bardzo długo – pół roku, a nawet rok), a następnie odbyć, niejednokrotnie bardzo długą podróż. Zwracały zwłaszcza uwagę na dostatek pożywienia, regularne ciepłe posiłki podczas podróży, która odbywała się najczęściej koleją (czasami z terenów Niemiec drogą morską). Powracając samodzielne, „na własną rękę” także często podróżowano koleją, choć czasami wracano pieszo, korzystając z okazyjnych podwózek. Podróże te trwały zazwyczaj bardzo długo, wiązały się z długimi postojami, oczekiwaniami na pociągi, przesiadki, a także zatłoczonymi wagonami. Wielu relacjonujących zestawiało podróż powrotną z tą podczas wysiedlenia (wskazywano na inne możliwości zabrania dobytku, warun- ki oczekiwania, sposób i warunki podróży). Dodać należy, że ci którzy wracali samodzielnie nie zawsze podróżowali całymi rodzinami. Bardzo często dzielono powrót na etapy – najpierw wracali mężowie i ojcowie, by stworzyć odpowiednie warunki mieszkaniowe i gospodarowania, a dopiero potem sprowadzano resztę rodziny. Duża część wspomnień poświęcona jest warunkom z jakimi zetknęli się powracający z wy- gnania. Opisy ograbionych, czasem zburzonych, a czasem zajętych już przez innych domów czy mieszkań, często zarośniętych i zaniedbanych pól i gospodarstw. Na przydziały mieszkań trzeba było zazwyczaj bardzo długo oczekiwać. Brak sprzętów domowych, narzędzi gospodarskich, koni, materiału siewnego, materiału opałowego, pieniędzy, ubrań i, co chyba najważniejsze, żywności były odczuwane przez wszystkich. Bieda i głód często były możliwe do przezwycię- żenia tylko dzięki pomocy ze strony rodziny, znajomych, sąsiadów, a czasem obcych, ale życz- liwych ludzi. To co jednak wszyscy w swoich relacjach podkreślali to była radość z powrotu do ojczyzny, w rodzinne strony, z dołączenia do rodziny – choć wielu, przebywających zwłaszcza w Niemczech zachęcanych było do zrezygnowania z powrotu do Polski, pozostania w Europie Zachodniej, a wielu owego powrotu nie doczekało. Zamieszczone w omawianej publikacji relacje to niezmiernie istotne źródło historyczne dla badaczy dziejów czasu II wojny światowej. To istotne dopełnienie tej wiedzy i faktów, które pochodzą z innych źródeł. To także spotkanie z żywymi świadkami historii, z konkretnymi, 234 nie anonimowymi postaciami, tymi dla których opisywane wydarzenia to nie tylko historia, ale część ich życia, która nierzadko miała ogromny wpływ na ich dalsze losy. Tom Powroty, tak jak cała seria, zasługują na uwagę czytelnika, a szczególnie młodego, dają bowiem szansę na spotkanie z tym pokoleniem, które powoli odchodzi już do przeszłości.

Paulina Adryańczyk-Linard

Tadeusz Grabarczyk, Tadeusz Nowak, Mieszczanie wieluńscy do początków XVI wieku. Bio- gramy, Łódź-Wieluń 2008, ss. 287.

Spośród czterech stolic staropolskich województw i ziem, które w wyniku ostatniej reformy administracyjnej z 1999 r. znalazły się w granicach administracyjnych województwa łódzkiego (Łęczyca, Sieradz, Wieluń i Rawa Mazowiecka), jak dotąd tylko Łęczyca doczekała się cało- ściowej monografi i historycznej1. Niebawem ukaże się drukiem trzytomowa monografi a histo- ryczna drugiego z wymienionych miast - Wielunia, którą opracowuje już zespół profesjonalnych historyków z Łodzi (Oddział Łódzki PTH) i Wielunia (Wieluńskie Towarzystwo Naukowe). Książka pt. Mieszczanie wieluńscy do początków XVI wieku. Biogramy, autorstwa prof. Tade- usza Nowaka i dra Tadeusza Grabarczyka, która trafi ła na rynek wydawniczy w bieżącym roku, stanowić będzie z pewnością bardzo cenne uzupełnienie przyszłej monografi i Wielunia. Została ona wydana nakładem Wieluńskiego Towarzystwa Naukowego z okazji 725-lecia miasta Wielu- nia, o czym dowiadujemy się z okolicznościowej obwoluty2. Praca o mieszczanach wieluńskich mieści się w nurcie badań prozopografi cznych nad społeczeństwem Polski średniowiecznej. Niewiele polskich miast doczekało się tego typu szczegółowych studiów, pozwalających nie tylko odtworzyć życiorysy najwybitniejszych przedstawicieli lokalnej elity patrycjuszowskiej, ale i dostrzec wspólne cechy badanej społeczności miejskiej, jej wewnętrzne zróżnicowanie, po- wiązania między jej członkami, czy określić typowe modele karier. Trzeba tu wymienić przede wszystkim pracę prof. Mateusza Golińskiego pt. Biogramy mieszczan wrocławskich do końca XIII wieku3, która zainspirowała autorów tej książki oraz inne opracowania poświęcone miesz- czaństwu i socjotopografi i Torunia, Elbląga, Poznania, Sieradza i Warty4. Warto przy okazji wspomnieć, że jeden ze współautorów recenzowanej publikacji - Tadeusz Nowak - opracował wcześniej dzieje rodzin mieszczan pabianickich5. Historycy łódzcy postanowili uzupełnić konstrukcję pracy o dosyć obszerną część wstępną, obejmującą zarys historii miasta Wielunia w średniowieczu. Wyszli oni z słusznego założenia,

1 Łęczyca. Monografi a miasta do 1990 roku, pod red. R. Rosina, Łęczyca 2001, ss. 824 oraz suplement - Łęczyca. Dzieje miasta w średniowieczu i w XX wieku. Suplement do monografi i miasta, pod red. J. Szymczaka, Łęczyca 2003, ss. 255. 2 Warto przypomnieć, że ćwierć wieku temu, z okazji 700-lecia miasta ukazała się praca zbiorowa pt. Siedem wieków Wielunia. Studia i materiały, pod red. R. Rosina, Warszawa-Łódź 1987, ss. 146. 3 M. Goliński, Biogramy mieszczan wrocławskich do końca XIII wieku, Wrocław 1975, ss. 75. 4 U. Sowina, Sieradz. Układ przestrzenny i społeczeństwo miasta w XV-XVI w., Warszawa 1991, ss. 236; R. Czaja, Socjotopografi a miasta Elbląga w średniowieczu, Toruń 1992, ss. 191; J. Wiesiołowski, Socjotopografi a późnośredniowiecznego Poznania, Poznań 1997, ss. 283; A. Bartoszewicz, Warta. Społeczeństwo miasta w II po- łowie XV i na początku XVI wieku, Warszawa 1997, ss. 233; K. Mikulski, Przestrzeń i społeczeństwo Torunia od końca XIV do początku XVIII wieku, Toruń 1999, ss. 464. 5 T. Nowak, Z dziejów mieszczaństwa pabianickiego w I poł. XVIII w. (cz. I), „Pabianiciana” 1993, nr 2. s. 33- 45; idem [współautor], Rodziny pabianickie Starego Miasta w XVII-XIX wieku (do 1870 r.), cz. 1, Łódź 1993, ss. 81. 235

że zarys ten powinien stanowić niezbędne tło dla ukazania sylwetek mieszkańców miasta w tej epoce. Decyzję tą autorzy uzasadniają brakiem poważniejszej pracy naukowej omawiającej dzieje średniowiecznego Wielunia oraz licznymi błędami w interpretacji źródeł, jakie spotkać można w dawniejszych opracowaniach regionalnych. Obaj autorzy Mieszczan wieluńskich… mają już na swym koncie znaczący dorobek naukowy, także w zakresie badań regionalnych nad dziejami Wielunia i ziemi wieluńskiej6. Ten sam duet autorski dwa lata temu zbadał m.in. bardzo ważne dla dziejów Wielunia zagadnienie - losy wójtostwa wieluńskiego od XIII do XVI wieku7, co można uznać za punkt wyjścia dla obecnego opracowania. Warto także wspomnieć o warto- ściowej stronie internetowej pt. Z dziejów dawnego Wielunia (www.historiawielunia.uni.lodz. pl), stworzonej przez Tadeusza Grabarczyka i grupę studentów historii UŁ w celu popularyzacji dziejów rodzinnego miasta. Autorzy, przystępując do opracowania biogramów mieszczan wieluńskich w średniowieczu, napotkali poważny problem, jeśli chodzi o bazę źródłową opracowania. Nie zachowało się do naszych czasów najważniejsze źródło z punktu widzenia tematyki książki, czyli księgi miejskie wieluńskie z okresu średniowiecza. Najstarsza z ksiąg radzieckich, przechowywana w warszaw- skim AGAD, rozpoczyna się wpisami z 1514 roku. W związku z tym autorzy musieli sięgnąć do źródeł średniowiecznych innej proweniencji. W największym stopniu zostały przez nich wyko- rzystane księgi konsystorskie z Archiwum Diecezjalnego we Włocławku, z których najstarsza zachowana księga sięga 1458 roku. Starsze księgi konsystorskie spłonęły bowiem w jednym z pożarów miasta. Wartościowym źródłem uzupełniającym okazały się dokumenty pergamino- we, księgi Metryki Koronnej oraz księgi grodzkie i ziemskie wieluńskie ze zbiorów AGAD (nieste- ty księgi z okresu średniowiecza są w złym stanie zachowania). W Archiwum Diecezjalnym w Czę- stochowie przetrwały do naszych czasów kopiariusze wieluńskie (zawierające odpisy dokumentów dotyczących wieluńskich kolegiów wikariuszy wieczystych i mansjonarzy), zaś w Archiwum Pań- stwowym w Poznaniu - niepublikowany dotąd kodeks dyplomatyczny miasta Wielunia (przygotowa- ny do druku przez K. Wójcikiewicza). Także do tych materiałów archiwalnych sięgnęli autorzy opracowania. Oprócz pokaźnej liczby rękopiśmiennych ksiąg wpisów i dokumentów odnalezio- nych w archiwach w całej Polsce, podstawą źródłową recenzowanej książki było ponadto około 40 drukowanych wydawnictw źródłowych (głównie kodeksy dyplomatyczne). Autorzy zebrali także bogatą bibliografi ę opracowań do dziejów Wielunia, liczącą ponad 100 pozycji. Zasadnicza część książki, zawierająca biogramy mieszczan, została poprzedzona dosyć ob- szernym rozdziałem wprowadzającym, dotyczącym wybranych zagadnień z historii Wielunia (s. 17-68). Stanowi on tło historyczne dla biogramów umieszczonych dalej. Część I, zatytuło- wana „Z dziejów średniowiecznego Wielunia”, została podzielona na następujące podrozdziały: „Dzieje miasta”, „Administracja i urzędnicy”, „Instytucje kościelne i duchowni” oraz „Miasto i jego mieszkańcy”. W pierwszym podrozdziale została omówiona kwestia lokacji Wielunia na prawie miejskim, zapewne w latach 1260-1281. Data jest trudna do ustalenia w związku ze spaleniem się dokumentu lokacyjnego. Dalej jest mowa o zmianach przynależności państwowej 6 T. Nowak, Dzieje Mokrska i okolicznych wsi do połowy XVI wieku, [w:] Monografi a Gminy Mokrsko, pod red. T. Olejnika, Wieluń 2004, s. 97-126; T. Grabarczyk, T. Nowak, Dokument władz miejskich Wielunia w sprawie ugody z arcybiskupem gnieźnieńskim z 1526 r., „Rocznik Wieluński” 2005, t. 5, s. 41-56; T. Grabarczyk, T. Nowak, Wójtowie i wójtostwo wieluńskie (XIII-XVI w.), „Rocznik Wieluński” 2006, t. 6, s. 17-40; T. Grabarczyk, T. No- wak, Dzieje Lututowa do połowy XVI wieku, [w:] Sześć wieków Lututowa. Studia i Materiały, pod red. T. Olejnika, Wieluń 2007, s. 13-30; T. Grabarczyk, T. Nowak, Wieluń pod panowaniem pierwszych Jagiellonów (1391-1492), „Rocznik Wieluński” 2007, t. 7, s. 5-24. W druku znajdują się kolejne artykuły wymienionych autorów dotyczące Wielunia, Rudy i Krzyworzeki k. Wielunia. 7 T. Grabarczyk, T. Nowak, Wójtowie…, s. 17-40. 236 kasztelanii rudzkiej - wieluńskiej pod koniec okresu rozbicia dzielnicowego i w czasie zjedno- czenia państwa polskiego, o rządach księcia Władysława Opolczyka w Wieluniu i odzyskaniu tej pogranicznej ziemi przez Polskę w wyniku wojny wieluńskiej z lat 1391-1396. Wieluń był miastem pogranicznym, którego okolice często nękane były przez obce najazdy idące ze Ślą- ska - zarówno działania wojenne jak i pustoszące pogranicze watahy zwyczajnych rabusiów. Informacje o tych walkach toczonych w ciągu XV wieku zajmują sporo miejsca w omawianej książce. Następnie autorzy zajmują się klęskami elementarnymi nękającymi wielunian w śre- dniowieczu, dokładnie analizując wzmianki źródłowe dotyczące pożarów. Ten fragment książki dowodzi świetnego warsztatu badawczego autorów oraz godnego podziwu krytycyzmu wobec źródeł. W ostatecznej konkluzji redukują oni liczbę pożarów miasta w średniowieczu, znaną ze źródeł i wcześniejszej literatury, do zaledwie dwóch - w 1457 r. i 1481 r. Z historii lokalnej zo- stało przez nich także wykreślone rzekome zniszczenie i spalenie Wielunia przez najazd księcia oświęcimskiego Janusza IV jesienią 1457 r., jako fakt historiografi czny, bazujący jedynie na późnym i bałamutnym przekazie XVIII-wiecznego kopiariusza wieluńskich augustianów. Także informacja o pertraktacjach pokojowych polsko-krzyżackich w Wieluniu w 1416 i 1418 r. jest błędna, przekaz źródeł dotyczy bowiem litewskiej Wielony. W literaturze regionalnej nieczęsto możemy spotkać sytuacje, gdy z powodu małej wiarygodności źródeł usuwa się z lokalnej hi- storii ważne wydarzenia polityczne, tradycyjnie wiązane z danym miastem. W drugim podroz- dziale, poświęconym administracji, omówione zostały krótko dzieje kasztelanii, przeniesionej około 1281 r. z Rudy do Wielunia oraz losy starostwa wieluńskiego, w XV wieku kilkakrotnie zastawianego przez monarchów różnym polskim dostojnikom. W podrozdziale poświęconym instytucjom kościelnym zostały zaprezentowane dzieje kościoła parafi alnego pod wezwaniem św. Michała Archanioła w Wieluniu, przekształconego na początku XV wieku w kolegiatę, gdzie przeniosła się kapituła z pobliskiej Rudy, kolegia wikariuszy wieczystych i mansjonarzy oraz altarie w kolegiacie, szkoła parafi alna, szpitale, kaplica zamkowa św. Katarzyny oraz miejsco- we klasztory augustianów i paulinów. Autorzy wspominają o istnieniu w Wieluniu jednostki administracji kościelnej - tzw. „okręgu prepozytury” oraz siedziby ofi cjałatu, wreszcie o syno- dzie wieluńsko-kaliskim w 1420 r. W kolejnym podrozdziale, zatytułowanym „Miasto i jego mieszkańcy”, zostało przedstawione rozplanowanie przestrzenne średniowiecznego Wielunia - jego mury miejskie, baszty, bramy, lokalizacja zamku i dworu arcybiskupiego, ratusz i za- budowa rynku, młyny konne, browary, łaźnia, przedmieścia, ogrody i role miejskie. Autorzy analizują wzmianki źródłowe na temat nazewnictwa i lokalizacji ówczesnych ulic oraz najstar- szej zabudowy murowanej. Przy tej okazji można zauważyć, że jedna z ulic Wielunia, położona w pobliżu klasztoru Bożego Ciała, wymieniana jest w książce pod źródłową nazwą „Mnisia” (s. 55), na załączonym planie została zaś nazwana „Mniszą” (s. 282). Ta druga forma wydaje się poprawniejsza. W dalszej części tego podrozdziału autorzy omawiają stosunki demografi czne, podejmując próbę oszacowania całkowitej liczby ludności Wielunia na początku XVI wieku. Jak wynika z tych badań, w mieście tym żyło wówczas około 2000 ludzi (wraz z duchowień- stwem i urzędnikami nie będącymi mieszczanami). Dalej autorzy na podstawie bezpośrednich wzmianek źródłowych oraz analizy nazwisk próbują wskazać kierunki migracji i pochodzenie mieszczan wieluńskich, m.in. ze Śląska i podwieluńskich wsi. W końcowej części tego rozdziału została omówiona kwestia obsady władz miejskich w średniowiecznym Wieluniu oraz cechy rzemieślnicze działające w mieście i struktura zawodowa ówczesnych mieszkańców. Rys dzie- jów średniowiecznego Wielunia zaprezentowany w recenzowanej książce, zostanie z pewnością rozbudowany i pogłębiony w powstającej już monografi i Wielunia. Powinno znaleźć się w niej 237 więcej informacji o instytucjach miejskich (struktura i kompetencje władz), historii gospodar- czej miasta (cechy, rodzaje wytwórczości) oraz działających na terenie Wielunia instytucjach kościelnych. Najważniejszą częścią recenzowanej książki są biogramy mieszczan wieluńskich. Obejmują one łącznie ponad 180 stron tekstu, czyli 2/3 książki (s. 69-252). Autorom udało się odnaleźć w źródłach do 1512 r. wzmianki o 640 mieszczanach wieluńskich, którym poświęcili odrębne biogramy, choć w zakończeniu pojawia się nieco inna ich liczba - 6418 (s. 253). Układ tych biogramów jest alfabetyczny - według imion w ich podstawowej formie (ew. gdy brak imion - według nazwisk lub przydomków). W przypadku biogramów osób o takich samych imionach, pierwszeństwo mają biogramy osób znanych wyłącznie z imienia, przed tymi znanymi także z zawodu, przydomka lub miejscowości pochodzenia. Dla identycznych nazw osobowych bio- gramy uporządkowano chronologicznie. Prawie wszystkie osoby wystąpiły w źródłach z końca XIV, XV i początku XVI wieku. Z okresu wcześniejszego znani są tylko dwaj wójtowie Wielu- nia - Jasiek (wzm. 1299 r.) i Fryderyk (wzm. 1362 r.). Końcowa cezura chronologiczna to rok 1512, co wynika ze stanu zachowania źródeł. Autorzy wyszli z założenia, że osoby odnotowane w źródłach z lat 1507-1512 w większości żyły w Wieluniu już przed 1505 rokiem, którą to datę najczęściej uznaje się za koniec epoki średniowiecza w Polsce. Nie są jednak omawiane w recenzowanej książce ich dalsze losy, ani nawet podana data śmierci. Zadanie to autorzy po- zostawili swoim potencjalnym kontynuatorom - przyszłym badaczom dziejów mieszczaństwa wieluńskiego w okresie „złotego wieku”. Aby wyraźnie wskazać, które biogramy są niedokoń- czone, przy imieniu postaci z przełomu XV i XVI wieku umieszczono gwiazdki (*). Pozwala to uniknąć ewentualnych nieporozumień. W części biografi cznej książki umieszczono jedynie biogramy tych mieszkańców Wielunia, którzy legitymowali się prawem miejskim (określenia źródłowe cives, oppidani, providi, famati, circumspecti). Autorzy celowo zrezygnowali z oma- wiania życiorysów przedstawicieli stanu szlacheckiego posiadających domy czy role na terenie Wielunia, z wyjątkiem tych, którzy osiedli w mieście na stałe i wtopili się w szeregi miejsco- wego mieszczaństwa. Decyzja to słuszna tym bardziej, że niedawno pojawiła się na rynku wy- dawniczym inna publikacja poświęcona średniowiecznej szlachcie wieluńskiej9. Jeśli chodzi o duchowieństwo - wzmianki w części biografi cznej książki doczekali się tylko ci, w stosunku do których dało się ustalić pokrewieństwo z mieszczanami. Informacje o ich działalności ma- jątkowej na terenie miasta trafi ły jednak jedynie do biogramów ich świeckich krewnych. Zde- cydowana większość biogramów dotyczy mężczyzn, o kobietach wspomina się tu głównie przy okazji spraw posagowo-wiennych i różnych transakcji majątkowych ich ojców i mężów. Tylko nieliczne średniowieczne mieszczki doczekały się własnych biogramów - wdowy dysponujące majątkami po śmierci mężów (Absnyderynna). Biogramy poszczególnych postaci mają różną objętość - od bardzo krótkich, gdy mieszczanin znany jest tylko z jednej transakcji majątkowej, przyjęcia prawa miejskiego w Krakowie lub wymienienia w gronie rajców, do obszernych, na- wet kilkustronicowych biogramów wójtów wieluńskich (Stanimir z Kaniowa; Jan, syn Stanimi- ra z Kaniowa; Jan, syn Mikołaja; Mikołaj Gaszyński, Mikołaj Gospodarzyk, Świętosław i inni) oraz mieszczan najdłużej aktywnych przed sądami (Marcin Półkoń, Michał Wątroba, Jan Ka- dłubski, Jan Wyzembork i inni). Według szacunków autorów, w Wieluniu pod koniec XIV wieku 8 Autorzy wymieniają tu 639 mieszkańców posiadających prawa miejskie w latach 1377-1512 oraz dwóch wójtów znanych z wcześniejszych dokumentów. Biogramów jest jednak dokładnie 640. 9 T. Stolarczyk, Szlachta wieluńska od XIV do połowy XVI wieku, Wieluń 2005, ss. 303. Do niej ważne uzu- pełnienia A. Szymczakowej, Uwagi o szlachcie powiatu wieluńskiego w średniowieczu, „Rocznik Łódzki” 2007, t. 54, s. 243-256. 238 mogło być około 170 posesji w obrębie murów miejskich, w których zamieszkiwało w badanym okresie łącznie około 1900 mieszkańców, w tym około 800 mieszczan - głów rodzin. Jak wynika z tej, może nieco zbyt optymistycznej statystyki, udało się autorom zidentyfi kować około 80 % rodzin wielunian posiadających prawo miejskie (s. 253)10. Z całą pewnością jest to wynik bardzo dobry, biorąc pod uwagę zły stan zachowania źródeł. Integralną częścią publikacji pt. Mieszczanie wieluńscy… są cztery wartościowe aneksy (s. 271-281). Są to kolejno: wykaz burmistrzów i rajców miejskich Wielunia do 1514 r. (sporządzo- ny w układzie chronologicznym), dwie tablice genealogiczne - rodowód potomków Stanimira z Kaniowa (dziedzicznych wójtów Wielunia) i genealogia rodziny Półkoniów (jednej z najważ- niejszych familii patrycjuszowskim w tym okresie) oraz wykaz osób pochodzących z Wielunia. W tym ostatnim spisie, obejmującym 52 osoby, znajdziemy studentów, duchownych, żołnierzy zaciężnych i obywateli innych miast o których wiadomo tylko tyle, że pochodzili z Wielunia, zapewne ze stanu mieszczańskiego. Autorom nie udało się niestety ustalić ich pokrewieństwa z rozpoznanymi rodzinami mieszczan wieluńskich, ani odnaleźć wzmianek źródłowych o ich działalności majątkowej na terenie badanego miasta, nie wykluczają jednak, że pozwolą na to dalsze badania, w czym może okazać się pomocny ten aneks. Pomysł nie włączania tych osób do części biografi cznej książki, a jedynie do aneksu trzeba uznać za uzasadniony. Niektórzy du- chowni piszący się z Wielunia (a więc synowie mieszczańscy), następnie powracali do rodzinne- go miasta w związku ze swymi karierami kościelnymi. Najlepszym przykładem jest tu notariusz publiczny Andrzej, syn Jana z Wielunia (zm. 1511 r.), który przez wiele lat pełnił funkcje ofi cjała i prepozyta wieluńskiego. Podobnie inny notariusz publiczny - Jan, syn Jana Sworcza z Wielunia (zm. po 1525 r.), pisarz konsystorza, kanonik i ofi cjał wieluński. Do Wielunia powrócił także inny Jan, syn kusznika z Wielunia, zakonnik i przeor miejscowego klasztoru augustianów (wzm. 1483 r.). O ich działalności w Wieluniu wiemy często znacznie więcej, niż o niejednym z miesz- czan, znanym tylko jako świadek pojedynczej transakcji w mieście, a posiadającym osobny biogram w recenzowanej książce. Być może doczekamy się jeszcze odrębnego opracowania prozopografi cznego, prezentującego postacie duchownych związanych z Wieluniem11. Brakuje w książce tablic genealogicznych innych (poza dwoma wymienionymi) rodzin mieszczańskich, co wynika zapewne ze stanu zachowania źródeł, nie pozwalających na odtworzenie pełnych ciągów fi liacyjnych. Cennym dodatkiem do książki pt. Mieszczanie wieluńscy… jest także plan Wielunia na prze- łomie XV i XVI wieku (s. 282), prezentujący w bardzo czytelny i przejrzysty sposób rozplano- wanie miasta lokacyjnego, sieć ulic z ich nazwami źródłowymi, lokalizację ratusza, kościołów, klasztorów, bram miejskich oraz drogi wylotowe z miasta. Można tylko żałować, że nie jest on kolorowy. Szkoda także, że wydawcy nie zdecydowali się na włączenie do książki choćby kilku ilustracji prezentujących średniowieczny herb miasta. Herb ten znany jest z kilku XIV- wiecznych pieczęci i monety. Przedstawiał on wieżę blankowaną stojącą na solidnej podstawie i zwieńczoną spiczastym dachem zakończonym kulą lub chorągiewką, którą interpretuje się jako

10 Chodzi tu o 80 % mieszczan - głów rodzin (czyli de facto rodzin mieszczańskich), których liczbę w bada- nym okresie od końca XIV do początku XVI w. autorzy szacują na około 800 (4 pokolenia), a nie o 80 % wszyst- kich mieszkańców miasta w tym czasie. Sformułowanie „ok. 80 % wielunian posiadających prawo miejskie” w podsumowaniu książki (s. 253) może być mylące. 11 Na temat kościoła w Wieluniu pisał m.in. W. Patykiewicz, Archidiakonat wieluński, „Wiadomości Diece- zjalne Częstochowskiej Kurii” 1957, t. 31 i 1958, t. 32 - gdzie znajdziemy wykazy duchowieństwa wieluńskiego; ostatnio na ten temat także S. Zabraniak, Wieluński ośrodek kościelny w okresie staropolskim, wyd. 2, Lublin 2007, ss. 293. 239 sfragistyczne odbicie realnie istniejącej bramy miejskiej Wielunia, a więc ważny element śre- dniowiecznej zabudowy miasta12. Pozostaje mieć nadzieje, że do powstającej monografi i Wie- lunia zostanie włączony rozdział o symbolice miejskiej. Korzystanie z książki bardzo ułatwia umieszczony na końcu indeks nazw geografi cznych (s. 283-287). Wysokiej wartości naukowej książki nie obniżają dostrzegalne tu i ówdzie drobne niedo- ciągnięcia edytorskie, np. błędy literowe i fl eksyjne, niepełne przypisy, brak kursywy przy nie- których tytułach w bibliografi i. W wykazie opracowań niepotrzebnie powtórzono tytuły dwóch prac zbiorowych wymieniając je osobno i przy zapisie bibliografi cznym opublikowanych w nich artykułów. We wstępie mówi się o „części biografi stycznej” pracy zamiast „biografi cznej”, jak gdzie indziej (s. 9), a odsyłacz w przypisie odwołuje się do błędnej strony (przyp. 13, s. 20). Potknięć takich jest jednak w tekście stosunkowo niewiele. Podsumowując. Dzięki najnowszej książce o mieszczanach wieluńskich w średniowieczu, opracowanej przez dwóch mediewistów łódzkich i wydanej nakładem Wieluńskiego Towarzy- stwa Naukowego, czytelnik otrzymuje pierwsze tak solidne, naukowe, oparte na pogłębionych kwerendach archiwalnych opracowanie. Jest ono cenne nie tylko dla historyków badających za- wodowo społeczeństwo średniowieczne (tu Wieluń może być klasycznym przykładem ośrodka miejskiego średniej wielkości, tak jak opracowane wcześniej Wrocław i Toruń - miast dużych). Dogłębna analiza zamieszczonych w tej książce kilkuset biogramów mieszczan może posłużyć historykom do pewnych uogólnień na temat ich statusu majątkowego, struktury zawodowej, przeprowadzanych transakcji, liczebności rodzin i dróg karier… Książka ta, którą można na- być w siedzibie Wieluńskiego Towarzystwa Naukowego, może z pewnością także spodobać się miłośnikom historii nie zajmującym się nią zawodowo - np. regionalistom, nauczycielom i uczniom wieluńskich szkół. Dla nich ciekawsza zapewne będzie część pierwsza książki - pre- zentująca dzieje średniowiecznego Wielunia od strony historii politycznej, administracyjnej, gospodarczej, demografi cznej, funkcjonowanie instytucji kościelnych w mieście i jego układ przestrzenny. Autorzy „wyprostowali” tu wiele błędnych poglądów pokutujących w dotychcza- sowych opracowaniach regionalnych (np. wykreślając z historii lokalnej pożary i obce najazdy, które w rzeczywistości nie miały miejsca), uzupełnili dzieje średniowiecznego Wielunia o nie znane dotąd, a interesujące szczegóły (np. związki łączące rodzinę Jana Długosza z kolegia- tą wieluńską). W części biografi cznej omawianej książki regionaliści znajdą postacie najbar- dziej zasłużone dla powstania i rozwoju miasta - dziedzicznych wójtów, burmistrzów, rajców miejskich, najbogatszych patrycjuszy itp. Niektóre z nich, znane dokąd tylko wąskiemu gronu specjalistów, być może dzięki tej cennej publikacji zaistnieją także w świadomości społecznej wielunian, znacznie wzbogacając lokalny panteon.

Tomasz Pietras

12 M. Adamczewski, Heraldyka miast wielkopolskich do końca XVIII wieku, Warszawa 2000, s. 42-43. 240 241

SPRAWOZDANIA

SPRAWOZDANIE Z KONFERENCJI I TORUŃSKIE KONFRONTACJE ARCHIWALNE. ARCHIWISTYKA NA UNIWERSYTETACH, ARCHIWISTYKA W ARCHIWACH. TORUŃ, 6 – 7 XII 2007 R.

Z inicjatywy Instytutu Historii i Archiwistyki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, Stowarzyszenia Archiwistów Polskich, Archiwum Państwowego w Toruniu i Towarzystwa Na- ukowego w Toruniu odbyła się w dniach 6-7 XII 2007 r. konferencja poświęcona problemom archiwistyki. Sesję plenarną rozpoczynającą konferencję poprowadził dr Piotr Dymmel (AP Lublin). Ob- rady zainaugurował, pełniący obowiązki dyrektora NDAP, dr hab. Władysław Stępniak refera- tem Archiwa w kontekście międzynarodowym. Referent przedstawił rolę współpracy międzyna- rodowej archiwów, zwracając uwagę na prawne rozstrzygnięcia w tej dziedzinie. Kolejny referat, wygłoszony przez dr. Huberta Wajsa (AGAD) pt. Electronic Record Ar- chives – amerykańskie spojrzenie na archiwa elektroniczne poświęcony został projektowi two- rzenia archiwów cyfrowych w Stanach Zjednoczonych. W wystąpieniu przedstawił początki, organizację i fi nanse projektu archiwów cyfrowych, którego start przewidziano na rok 2011. Prof. dr hab. Wiesława Kwiatkowska (UMK) w wystąpieniu pt. Miejsce opracowania zasobu we współczesnej myśli i praktyce archiwalnej przedstawiła problematykę opracowania zasobu archiwalnego w teorii i praktyce archiwistycznej. Przedstawiła zarys badań metodycznych od opracowaniem zasobu od końca II wojny światowej do czasów współczesnych. Po przerwie głos zabrał dr Jacek Krochmal (NDAP). W wystąpieniu (Rola Zakładu Nauko- wego Archiwistyki NDAP w rozwoju metodyki archiwalnej) przedstawił historię tej jednostki, jej zadania i działalność. Przedstawił także obecne projekty badawcze. Referent podkreślił potrzebę cał- kowitego zewidencjonowania zasobu archiwów państwowych. Prof. dr hab. Halina Robótka (UMK) wygłosiła referat pt. Wpływ Centralnej Komisji Metodycznej na rozwój archiwistyki, w którym przedstawiła historię, cele i zakres działalności oraz najważniejsze osiągnięcia Komisji. Ze względu na bogaty program konferencji dalsze obrady odbywały się w dwóch sekcjach. Pierwsza z nich pod hasłem Nowe idee w archiwistyce odbywała się w sali konferencyjnej hotelu uniwersyteckiego. Sekcja II, zatytułowana Problemy edukacji archiwalnej miała miejsce w bu- dynku Towarzystwa Naukowego w Toruniu. Obrady I sekcji rozpoczął dr Waldemar Chorążyczewski (UMK) wystąpieniem pt. Metodo- logia archiwistyki. Archiwistyka między nauką i refl eksją, w którym przedstawił zestaw metod stosowanych w pracach archiwistycznych. Prof. dr hab. Wanda K. Roman (UMK) wygłosiła referat pt. Stan i perspektywy badań nad archiwalnymi systemami informacyjnymi a potrzeby archiwów, w którym dokonała oceny dorobku piśmienniczego w tym zakresie na przełomie ostatnich 15 lat. Podjęła też próbę oceny badań prowadzonych przez ośrodki akademickie i ar- chiwa dotyczące archiwalnych systemów informacyjnych. Dr Marek Konstankiewicz (UMSC) w referacie Zagadnienia prawne i administracyjne w badaniach nad zarządzaniem dokumentacją omówił zagadnienia prawne i administracyjne będące nieodłączną częścią procesu postępowania z dokumentacją od momentu jej powstania aż do czasu wybrakowania lub wieczystego przechowywania. 242

Mgr Agnieszka Rosa (UMK), która w wystąpieniu zatytułowanym O pożytkach z refl eksji antropologicznej w archiwistyce – funkcja edukacyjna archiwów omówiła stosunek archiwów wobec społeczeństwa, czyli grupy potencjalnych użytkowników, a także przestawiła genezę, pojęcie, zakres, podział i cele edukacyjnej funkcji archiwów. Referat Beaty Herdzin (AP w Toruniu) był kontynuacją tematyki związanej z edukacyjną funkcją archiwów. W wystąpieniu (Działalność edukacyjno-popularyzatorska Archiwum Pań- stwowego w Toruniu) przedstawiła dotychczasową działalność archiwum w tym zakresie a także współpracę archiwum na tym polu z innymi instytucjami użyteczności publicznej. Dariusz Magier (AP w Lublinie, Oddział w Radzyniu Podlaskim) w referacie pt. Regionalna rola archiwum państwowego w epoce postindustrialnej przedstawił problemy archiwów związa- ne ze zmianą ich roli jako instytucji użyteczności publicznej po 1989 roku. Obrady II sekcji, pod przewodnictwem prof. dr. hab. Janusza Tandeckiego (UMK) zapoczątkował referat dr Lucyny Harc (Uniwersytet Wrocławski) pt. Rola i miejsce uniwersytetów w kształceniu ustawicznym i podnoszeniu kwalifi kacji archiwistów pracujących w zawodzie. Referentka przedstawiła funk- cje ośrodków akademickich w kształceniu przyszłych archiwistów, ale także zwróciła uwagę na potrzebę włączenia się uniwersytetów w organizowanie dokształcania archiwistów w ramach studiów podyplomowych. Dr Marzena Liedke (Uniwersytet w Białymstoku) w wystąpieniu zatytułowanym Współpra- ca Instytutu Historii i Archiwum w Białymstoku w zakresie kształcenia przyszłych archiwistów. Pierwsze doświadczenia i perspektywy przedstawiła dotychczasowe efekty wprowadzonej na studiach licencjackich specjalności archiwistycznej w uniwersytecie w Białymstoku. Dr Anna Krzemińska (AP Częstochowa) wygłosiła referat pt. Udział archiwów uniwersytec- kich w procesie kształcenia archiwistów, w którym przedstawiła wyniki ankiety rozesłanej do archiwów uniwersyteckich polskich i zagranicznych. Jej wyniki pozwoliły ustalić zaangażowa- nie archiwów w kształcenie i organizację praktyk studenckich. Po przerwie dr hab. Janusz Łosowski (UMCS) w wystąpieniu pt. Dzieje kancelarii w kształ- ceniu archiwistów w szkołach wyższych omówił specyfi kę przedmiotu w procesie kształcenia archiwistów, opierając się na doświadczeniach uniwersytetu w Lublinie, a także jego ewolucję w zakresie przedstawianych studentom treści w różnych okresach. Dr Artur Górak (UMCS) przedstawił referat pt. Nauki administratywistyczne i nauki o or- ganizacji i zarządzaniu w kształceniu archiwistów. Motywem przewodnim wywodu była teza głosząca nierozerwalne związki pomiędzy systemem kancelaryjnym a organizacją, która go wy- tworzyła. Autor wystąpienia zwrócił uwagę na brak odpowiednio skonstruowanych podręczni- ków akademickich niezbędnych do realizacji programu nauk administracyjnych na specjalności archiwistycznej. Ostatnim referentem w pierwszym dniu obrad II sekcji był dr P. Dymmel, który omówił rolę edytorstwa źródeł w procesie kształcenia archiwisty (Miejsce edytorstwa źródeł historycznych w wykształceniu archiwisty). W dniu następnym obrady I sekcji rozpoczął dr Andrzej Choniawko (AP w Poznaniu) wy- stąpieniem pt. Heurystyczne ograniczenia archiwistyki. Referent wykazał, że brak jednolitości kryteriów porządkowania zespołów archiwalnych stanowi największą słabość zarówno z punktu teoretycznego jak i praktycznego archiwistyki. Paweł E. Weszpiński (Archiwum Państwowe m.st. Warszawy) przedstawił referat pt. Mapy i plany w zbiorach archiwalnych. Pilne potrzeby metodyczne, w którym omówił kwestie związa- ne z opracowaniem i udostępnianiem materiałów kartografi cznych. 243

Dr Robert Degen (UMK) wygłosił przemówienie dotyczące modelu kształtowania zaso- bu archiwalnego (Garść uwag na temat selekcji). Postawił szereg pytań dotyczących selekcji dokumentacji, a przede wszystkim – czy obecne kryteria selekcji pozwalają na zachowanie wszystkich materiałów odzwierciedlających całokształt działalności określonej instytucji. Piotr Mikołajczak (Ustka) Rola Instytutu Pamięci Narodowej w polskiej archiwistyce, w którym scha- rakteryzował zadania Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów, podkreślając fakt, że pracownicy tych referatów to archiwiści – a ich czynności takie same jak archiwistów w archi- wach państwowych. Obrady II sekcji, pod przewodnictwem prof. dr hab. Ireny Mamczak-Gadkowskiej (UAM) rozpoczął dr Tomasz Nowicki (KUL) referatem pt. Zmiany w programie nauczania archiwisty- ki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim w kontekście wprowadzenia systemu bolońskiego. Na początku wystąpienia referent omówił okoliczności i cele wprowadzenia systemu boloń- skiego w szkolnictwie wyższym, następnie skupił się na przedstawieniu zmian programowych w kształceniu archiwistów I stopnia. Zaprezentował również planowany program nauczania dla II stopnia specjalizacji. Dr Piotr Guzowski (Uniwersytet w Białymstoku) wygłosił referat dotyczący specjalności archiwistycznej w Białymstoku. Wystąpienie (Specjalizacja archiwistyczna jako szansa dla stu- dentów z zacięciem naukowym) było nawiązaniem do referatu dr Marzeny Liedke z dnia po- przedniego. Referent przedstawił wyniki ankiety przeprowadzonej wśród studentów, dotyczącej wyboru specjalizacji i dalszych oczekiwań studentów po zakończeniu studiów. Dr hab. Witold Krawczuk (UJ) omówił doświadczenia specjalności archiwistycznej w Uni- wersytecie Jagiellońskim. W wystąpieniu zatytułowanym Czy małe jest piękne? Kilka uwag o specjalności archiwalnej na UJ przedstawił szczegółowy program specjalności, wraz z jego zmianami od początków jej wprowadzenia w Uniwersytecie Jagiellońskim. Kolejną część obrad II sekcji, której przewodniczyła W. Kwiatkowska, rozpoczęła dr Julia Dziwoki (Archiwum Archidiecezjalne w Katowicach). W wystąpieniu pt. Specjalność archi- wistyczna w Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie referentka przedstawiła pięć lat do- świadczeń specjalności archiwistycznej, a także szczegółowo omówiła program kształcenia. Dr Wacław Dojniczek (Uniwersytet Śląski) wygłosił, przygotowany wspólnie z dr Barbarą Kalinowską-Wójcik referat pt. Między teorią a praktyką. Pięć lat doświadczeń zajęć dydaktycz- nych ze specjalności archiwalnej w Archiwum Państwowym w Katowicach, w którym, podob- nie jak przedmówczyni, omówił poszczególnie przedmioty w ramach specjalizacji, realizowane w Archiwum Państwowym w Katowicach, jak również przebieg praktyk archiwalnych, na które przeznaczono 8 tygodni. Dr Jerzy Brochwicz (Akademia Świętokrzyska, Filia w Piotrkowie Trybunalskim) w wystą- pieniu Wizja modelu kształcenia archiwistów na tle dotychczasowych doświadczeń przedstawił postulaty dotyczące programu kształcenia. Prelegent zwrócił uwagę na potrzebę ujednolicenia programów kształcenia archiwistów. Przed rozpoczęciem sesji plenarnej odbyło się posiedzenie Sekcji Edukacji Archiwalnej SAP, na którym wybrano Zarząd Sekcji, a także przedstawiono program działalności na rok 2008. Ostatnią część konferencji, pod przewodnictwem W. K. Roman, rozpoczął Stanisław Flis (AP w Gdańsku) wystąpieniem zatytułowanym Archiwa pomiędzy urzędem a instytucją na- ukową. Oczekiwania a kształcenie archiwistów, w którym przedstawił oczekiwania archiwów w kwestii kształcenia archiwistów i zwrócił uwagę na dysproporcje pomiędzy wypełnianiem przez archiwa funkcji administracyjnych i naukowo-edukacyjnych. 244

Dr hab. Alicja Kulecka (Uniwersytet Warszawski) w referacie pt. „Archeion”, jako inspira- cja badawcza i pomoc dydaktyczna. Analiza zawartości z lat 1990-2005, przedstawiła problemy praktyczne i zagadnienia teoretyczne występujące na łamach czasopisma archiwalnego. Dr Marlena Jabłońska (UMK) w wystąpieniu (Komunikacja społeczna na studiach archiwi- stycznych jako krok ku poprawie wizerunku archiwów polskich) przedstawiła potrzebę wzboga- cenia programu kształcenia archiwistów o zdobywanie umiejętności poprawnego komunikowa- nia się w celu kształtowania nowoczesnego wizerunku archiwów polskich. Ostatni referat konferencji (Kształcenie archiwistów jednostek organizacyjnych Polskiej Akademii Nauk. Postulaty programowe i metodyczne) wygłosił Dariusz Kwiatkowski (Archi- wum PAN). Prelegent poruszył problem kierunku i metod kształcenia przyszłych archiwistów jednostek organizacyjnych PAN. W dyskusji, podnoszono kwestie związane z treścią przedstawionych referatów. Ponadto za- akcentowano potrzebę kontynuowania prac nad wspólnym programem kształcenia archiwistów, przede wszystkim pod kątem wymagań i oczekiwań archiwów. Podkreślono także potrzebę systematycznych spotkań środowiska akademickiego i archiwistycznego w celu wypracowania wspólnych celów i dążeń w kształceniu archiwistycznym.

Ilona Florczak

WYSTAWA PT. “WARSZAWSKI SZYK” W MUZEUM HERBSTA – ODDZIALE MUZEUM SZTUKI W ŁODZI, ŁÓDŹ, 31 I – 24 III 2008 R.

W dniach od 31 I do 24 III 2008 r. w Pałacu Herbsta – Oddziale Muzeum Sztuki w Łodzi – prezentowana była wystawa nt. “Warszawski Szyk”. Stanowiła ona część cyklu pt. “Między rozwagą a romantycznością. Kobieta w początkach nowoczesności”, w ramach którego do 31 sierpnia 2008 r. planowano zorganizowanie trzech wystaw, ukazujących różnorodne aspekty przemian pozycji kobiety w relacjach rodzinnych, w wymiarze aktywności zawodowej i w życiu politycznym w kontekście przeobrażeń obyczajowych, kulturowych i cywilizacyjnych, nastę- pujących w XIX i na początku XX w. Wystawa “Warszawski szyk” została zaprojektowana i przygotowana przez mgr mgr Dorotę Berbelską (kierownika Pałacu Herbsta - Oddziału Mu- zeum Sztuki w Łodzi) i Magdalenę Michalską-Szałacką. Kuratorką wystawy była mgr Elżbieta Piwocka. Ekspozycja powstała dzięki współpracy Muzeum Sztuki w Łodzi z Muzeum Histo- rycznym Miasta Stołecznego Warszawy, z którego wypożyczono część strojów i dodatków, za- prezentowanych w Pałacu Herbsta. Wystawa “Warszawski Szyk” ilustrowała zmiany, zachodzące w modzie na przełomie XIX i XX stulecia, będące odzwierciedleniem procesu przemian obyczajowych. Logicznie zaprojek- towane ekspozycje prowadziły gości od długich, powłóczystych sukien, szczelnie zakrywają- cych ciało, noszonych przez kobiety epoki wiktoriańskiej (nieaktywne zawodowo, pozostające w domu u boku męża), aż po krótkie, wygodniejsze suknie z obniżonym stanem, odsłaniające plecy, ręce i nogi, charakterystyczne dla dwudziestolecia międzywojennego – okresu większej swobody obyczajowej, a zarazem bardziej powszechnego zaangażowania zawodowego kobiety. Wystawę sukien uzupełniała prezentacja bielizny z epoki i modnych drobiazgów, dodatków do strojów – butów, rękawiczek, torebek i wachlarzy. 245

Wystawa cieszyła się dużym zainteresowaniem zwiedzających. Towarzyszył jej ponadto cykl paneli, w których uczestniczyli m.in.: historycy z Uniwersytetu Łódzkiego i Warszawskie- go, łódzcy studenci i nauczyciele, dziennikarze i inni goście zainteresowani historią kobiet, kwestii kobiecej i mody na przełomie XIX i XX w.

Przemysław Waingertner

SPOTKANIE PANELOWE PT. “MIĘDZY ROZWAGĄ A ROMANTYCZNOŚCIĄ. KOBIETA W POCZĄTKACH NOWOCZESNOŚCI”, ŁÓDŹ, 20 II 2008 R.

W dniu 20 II 2008 r. w Pałacu Herbsta - Oddziale Muzeum Sztuki w Łodzi - odbyło się spotkanie panelowe nt. “Między rozwagą a romantycznością. Kobieta w początkach nowocze- sności”. Pomysłodawcami i organizatorami panelu były mgr mgr Dorota Berbelska (kierow- nik Oddziału) i Magdalena Michalska-Szałacka. Wzięli w nim udział jako dyskutanci historycy z Uniwersytetu Łódzkiego (UŁ): prof. prof. Maria Nartonowicz-Kot i Przemysław Waingertner (Katedra Historii Najnowszej UŁ) oraz dr Marta Sikorska-Kowalska i mgr Ewelina Kostrzew- ska (Katedra Historii Społeczno-Gospodarczej UŁ), a także zaproszeni goście, wśród których znaleźli się pracownicy naukowi, doktoranci i studenci UŁ, nauczyciele łódzkich szkół, dzienni- karze oraz inni słuchacze, zainteresowani dziejami społecznymi i regionu oraz historią kobiet. Spotkanie panelowe otworzyła mgr M. Michalska-Szałacka, która przedstawiła panelistów i poinformowała, iż spotkanie inauguruje serię debat z udziałem historyków z UŁ oraz innych krajowych ośrodków naukowych, m.in. Polskiej Akademii Nauk, Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu Gdańskiego, których celem będzie możliwie wszechstronna prezentacja kontek- stu kulturowego i cywilizacyjnego, przyczyn, przejawów i konsekwencji obyczajowych, spo- łeczno-politycznych, gospodarczych i cywilizacyjnych zmiany statusu kobiety, dokonującego się na świecie i w Polsce u schyłku XIX i w pierwszej połowie XX w. Następnie odbyła się dyskusja, w której wzięli udział paneliści oraz niektórzy spośród za- proszonych gości, m.in. prof. Paweł Samuś (kierownik Katedry Historii Polski Najnowszej UŁ) i redaktor Jolanta Jarmołowicz, reprezentująca Studenckie Radio Żak Politechniki Łódz- kiej. Dyskutanci prezentowali kwestie, dotyczące zmiany statusu kobiety na świecie i w Polsce u schyłku XIX i w pierwszych dziesięcioleciach XX stulecia, ujmując je w ramach trzech du- żych zagadnień problemowych: zmiany pozycji kobiety w życiu prywatnym, w relacjach ro- dzinnych; przemian w położeniu kobiet, wynikających z ich zaangażowania się w działalność zawodową, zarobkową; wreszcie – dążenia do równouprawnienia politycznego. Podczas dys- kusji wskazano na trudności, na jakie napotykały na przełomie XIX i XX w. kobiety, dążące do emancypacji na płaszczyźnie życia prywatnego, w stosunkach z tradycyjnie patriarchalną rodzi- ną (rodem) i współmałżonkiem. Podkreślono, iż ich dążenia emancypacyjne w tym względzie komplikował dodatkowo na ziemiach polskich fakt braku niepodległości, obarczający kobiety w powszechnym odczuciu opinii publicznej – jako “matki-Polki” - przede wszystkim obowiąz- kiem pielęgnowania postaw patriotycznych w młodym pokoleniu, kosztem osobistych planów i ambicji. Uczestnicy dyskusji podnosili również znaczenie przemian kapitalistycznych i I woj- ny światowej - podczas której kobiety były zmuszone do zastąpienia mężczyzn, walczących na frontach, przy ich warsztatach pracy - dla upowszechnienia zjawiska zaangażowania zawodowe- go kobiety. Przedmiotem ożywionej debaty stały się także działania sufrażystek, podjęte w celu 246 osiągnięcia równouprawnienia politycznego. W jej trakcie zwrócono uwagę na stosowane przez sufrażystki kontrowersyjne metody, ale stwierdzono także, iż radykalizm ich wystąpień był wy- nikiem konsekwentnego odrzucania przez „męskie” elity polityczne projektów reform, zmierza- jących do zrównania praw politycznych kobiet i mężczyzn. Dyskutanci analizowali też miejsce tzw. kwestii kobiecej w programach politycznych najważniejszych polskich ugrupowań poli- tycznych przełomu XIX i XX stulecia, m.in. ruchu narodowego i stronnictw socjalistycznych. Na zakończenie spotkania mgr M. Michalska-Szałacka, podsumowując jego przebieg, po- dziękowała panelistom i słuchaczom za udział w debacie i zaprosiła na następne panele, orga- nizowane w Pałacu Herbsta, których przedmiotem będą wybrane zagadnienia z historii kobiet i kwestii kobiecej na przełomie XIX i XX stulecia.

Przemysław Waingertner

SPRAWOZDANIE Z I ŁÓDZKIEJ WIOSNY MŁODYCH HISTORYKÓW, ŁÓDŹ, 16 – 18 V 2008 R.

W dniach 16-18 V 2008 r. W Instytucie Historii UŁ odbyła się I Łódzka Wiosna Młodych Historyków, organizowana przez Studenckie Koło Naukowe Historyków UŁ. Składała się ona z dwóch paneli tematycznych: Kobieta – wczoraj, dziś i jutro oraz Demokracja i parlamentaryzm na przestrzeni dziejów – reminiscencje na 220. rocznicę zwołania Sejmu Wielkiego. W obradach brało udział 54 referentów – studentów i doktorantów – z całej Polski. Prezentowali badania naukowe z zakresu różnych dziedzin (m.in. historii, archeologii, dziennikarstwa, politologii, fi lozofi i). Pierwszego dnia miała miejsce uroczysta inauguracja w Sali Rady Wydziału Filozofi czno- Historycznego, zapoczątkowana odczytem prof. dr hab. Alicji Szymczakowej nt. Pozycja ko- biety w średniowieczu. Po nim zaś odbyła się dyskusja panelowa – Między macierzyństwem a karierą. Do udziału w niej zaproszono osoby, podejmujące w swoich badaniach naukowych bądź działalności polityczno-społecznej tematykę związaną z sytuacją kobiet w Polsce. Wśród gości należy wymienić prof. dr hab. Zdzisławę Janowską – prezeskę Międzynarodowej Fundacji Kobiet, kierowniczkę Katedry Zarządzania Zasobami Ludzkimi Wydziału Marketingu i Zarzą- dzania, Joannę Kluzik-Rostkowską – Minister Pracy i Polityki Społecznej w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, zastępcę Przewodniczącego Komisji Polityki Społecznej i Rodzinnej oraz Pod- komisji Stałej ds. Rodziny i Praw Kobiet oraz prof. dr hab. Elżbietę Oleksy – ówczesną dziekan Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych, Szefową Ośrodka Naukowo-Badaw- czego Problematyki Kobiet. Tematem dyskusji była sytuacja zawodowa kobiet, dylematy przed jakimi stają młode kobiety decydujące pomiędzy karierą a założeniem rodziny. Po zakończeniu ofi cjalnej części inauguracji uczestnicy udali się na bankiet do klubu „Balbina”. W drugim dniu konferencji miały miejsce obrady. W pierwszym panelu konferencji, prowa- dzonym przez Karolinę Sikałę i Monikę Bielerzewską, dominowały referaty poruszające proble- matykę działań kobiet w sferze polityki, nauki, kultury i sztuki. Żywiołową dyskusję wywołał referat Wizerunki kobiet w reklamie odsłaniające przedmiotowe traktowanie kobiet przez twór- ców spotów reklamowych. Nie mniej interesująco przedstawiały się obrady panelu parlamentarnego, którego mode- rację objęli Sebastian Adamkiewicz i Przemysław Damski. Na uwagę zasługuje, podobnie jak w przypadku tematyki kobiecej, duże zróżnicowanie tematyczne. Poczynając od Rzeczy- 247 pospolitej w końcu XVI w. przez politykę Imperium Brytyjskiego na opozycji hitlerowskiej skończywszy. Drugi dzień obrad zakończyła wycieczka zorganizowana w ramach Nocy Muzeów. Uczest- nicy zwiedzili Księży Młyn z pałacami Herbsta i Scheiblera oraz Pałac Poznańskiego, gdzie wzięli czynny udział w wywoływaniu ducha Władysława Stanisława Reymonta. Na dzień trzeci składała się dalsza część obrad oraz dyskusja panelowa referentów z prof. Jolantą Choińską-Miką z Uniwersytetu Warszawskiego nt. Kultury politycznej w Rzeczypospo- litej od XVI do XVII w. Dyskutanci poruszali różne aspekty polskiego parlamentaryzmu doby przedrozbiorowej, wzbudzając uznanie gościa. Panel dyskusyjny zakończył pierwsze tego cyklu spotkanie młodych naukowców z historią i naukami pokrewnymi w Łodzi. Zarówno referaty koncentrujące się wokół zagadnień gendero- wych jak i parlamentarnych ujawniły różnice metodologiczne referentów. Odmienne warsztaty badawcze, a co za tym idzie i inny od historycznego punkt widzenia, wzbogacił uczestników o mało znany im dotąd punkt widzenia. Na uwagę zasługuje fakt, iż w konferencji wzięła udział kadra Instytutu Historii. Często chwaliła uczestników konferencji, czasem zaś udzielała cennych wskazówek, dbając tym sa- mym o wzbogacenie ich referatów. I Łódzka Wiosna Młodych Historyków zakończyła się dużym sukcesem frekwencyjnym i na- ukowym. Utwierdziła tym samym Studenckie Koło Naukowe Historyków UŁ w przekonaniu o dalszej realizacji powziętego zadania. Formuła dwóch paneli tematycznych w ramach jednej konferencji sprawdziła się. Idąc za ciosem rozpoczęto przygotowania do następnego tego typu spotkania. Zaplanowana na marzec 2009 r. II ŁWMH będzie poruszała tematykę dziejów Polski i jej wschodnich sąsiadów na przestrzeni dziejów oraz ekonomii. Interdyscyplinarność konferencji i wynikłe z tego rezultaty podtrzymały pogląd studentów historii o konieczności takiej formuły przyszłych spotkań badawczych. Stąd też zaplanowana na 28-30 listopada 2008 r. I Ogólnopolska Konferencja XIX i wczesnego XX w. „Czas wielkich przemian (1789–1939)” została pomyślana w podobny sposób. Organizatorzy liczą, że okaże się ona podobnym sukcesem.

Monika Bielerzewska, Karolina Sikała

SESJA NAUKOWA I WYSTAWA 220 LAT TOMASZOWA MAZOWIECKIEGO, TOMASZÓW MAZOWIECKI, 16 IX 2008 R.

W 2008 roku przypadła 220 rocznica istnienia miasta Tomaszowa Mazowieckiego. Z tej okazji 16 IX 2008 r. w Muzeum w Tomaszowie Mazowieckim odbyła się sesja naukowa 220 lat Tomaszowa Mazowieckiego. Zorganizowana została przez Muzeum w Tomaszowie Mazowiec- kim, Archiwum Państwowe w Piotrkowie Trybunalskim Oddział w Tomaszowie Mazowieckim oraz Polskie Towarzystwo Historyczne Koło w Tomaszowie Mazowieckim. Na sesję przybyli: Prezydent Miasta Tomaszowa Rafał Zagozdon, jego zastępcy Grzegorz Haraśny i Waldemar Wendrowski, sekretarz powiatu Jerzy Kowalczyk radni z wiceprzewodni- czącą Rady Miasta Wacławą Bąk, dyrektor Archiwum Państwowego w Łodzi Piotr Zawilski, przedstawiciele Uniwersytetu III Wieku, pracownicy Archiwum Państwowego w Piotrkowie Trybunalskim z dyrektorem Tomaszem Matuszakiem i jego zastępcą Krzysztofem Łapińskim, 248 przedstawiciele Oddziału Łódzkiego Polskiego Towarzystwa Historycznego z wiceprezesem Zarządu Oddziału prof. dr hab. Marią Nartonowicz Kot i członkowie tomaszowskiego koła PTH, nauczyciele akademiccy Uniwersytetu Łódzkiego i Uniwersytetu Humanistyczno – Przy- rodniczego im. Jana Kochanowskiego Filii w Piotrkowie Trybunalskim z dziekanem prof. Zyg- muntem Matuszakiem, przedstawiciele duchowieństwa z księdzem dziekanem dekanatu toma- szowskiego Stanisławem Gradem i Henrykiem Kowalińskim, przedstawiciele tomaszowskich mediów, mieszkańcy Tomaszowa, uczniowie tomaszowskich szkół. Gości powitała Dyrektor Muzeum w Tomaszowie Mazowieckim mgr Wiesława Bogurat i poprosiła prezydenta miasta o otwarcie sesji. W swoim wystąpieniu R. Zagozdon podkreślił, że część profesorów Uniwersytetu Łódzkiego, którzy będą wygłaszali referaty pochodzi z naszego miasta. Pierwszej części sesji przewodniczył dyrektor Archiwum Państwowego w Piotrkowie Try- bunalskim dr Tomasz Matuszak. Pierwszy referat zatytułowany Tomasz hr. Ostrowski – zało- życiel Tomaszowa Mazowieckiego – w opiniach przedstawicieli epoki wygłosił prof. dr hab. Jarosław Kita z Instytutu Historii Uniwersytetu Łódzkiego. Na wstępie podkreślił on, że To- masz Ostrowski należał do grona osób widzących konieczność modernizacji polskiej tradycji niepodległościowej. Podkreślił, że to właśnie jemu Tomaszów Mazowiecki zawdzięcza swoje początki i swoją nazwę. J. Kita zaliczył bohatera swojego wystąpienia do wąskiego grona no- woczesnych i oświeconych arystokratów polskich, którzy łączyli w sobie polską rację stanu ze skomplikowanymi problemami życia porozbiorowego. Zamierzeniem autora było odtworzenie portretu T. Ostrowskiego w oparciu o zbiór opinii, sądów i refl eksji. Zaznaczył, iż z lektury pamiętników, wspomnień, zbiorów korespondencji czy też artykułów prasowych nie wyłania się pełen obraz Ostrowskiego. Niektóre jego rysy są uwypuklone (działalność polityczna i pu- bliczna), inne tylko lekko naszkicowane (działalność dobroczynna i fi lantropijna) a pozostałe nie doczekały się żadnego pociągnięcia piórem (działalność na polu gospodarczym, czy życie rodzinne). Pamiętnikarze wskazują na ogromną aktywność Tomasza wykazywaną przez niego w życiu politycznym oraz w służbie publicznej dla kraju. J. Kita zaznaczył, że w świetle opinii współczesnych wyłania się poważna rola jaką odgrywał Tomasz Ostrowski szczególnie w do- bie Sejmu Wielkiego. Podkreślają jego wkład w dzieło przeprowadzania reform. Ogromny sza- cunek współczesnych wzbudziła postawa bohatera wystąpienia podczas obrad Rady Wojennej w newralgicznym momencie wojny z Rosją w lipcu 1792 r. i w ostatnich chwilach istnienia Rze- czypospolitej. Duże uznanie i popularność uzyskał Ostrowski podczas wojny 1809 r. w obronie Księstwa Warszawskiego. Podsumowując prof. Kita stwierdził, że w świetle opinii przedsta- wicieli epoki Tomaszowi hr. Ostrowskiemu przypisywano wielką siłę charakteru, niezłomny patriotyzm, ofi arność bez granic na cele narodowe i pomoc społeczną, niezwykłą pracowitość połączoną z wieloma talentami, a ponadto zdolności organizacyjne. Drugi referat Awans przemysłowy Tomaszowa Maz. do II wojny światowej i jego najważniej- si twórcy wygłosił prof. dr hab. Kazimierz Badziak z Instytutu Historii Uniwersytetu Łódzkiego. Na wstępie stwierdził, że o awansie gospodarczym terenów położonych nad dolną Wolbórką zadecydowała akcja podjęta przez rodzinę Ostrowskich, którzy w 1786 r. zostali pełnoprawnymi właścicielami dóbr ujezdzkich. W 1788 r. Tomasz Ostrowski nabył kompleks dóbr Starzyce, Cekanów. Za początek Tomaszowa przyjmuje się wytyczenie i powołanie do życia osady kuź- niczej nad Wolbórką. W skład jej wyposażenia wchodził piec hutniczy i dwie fryszerki. K. Ba- dziak podkreślił iż w 1805 r. dobra ujezdzkie objął syn Tomasza Antoni, który zadecydował o przeniesieniu zarządu tych dóbr do Tomaszowa. Jego dziełem była rozbudowa miejscowego 249 działu produkcji górniczo – hutniczej, utworzenie osady przemysłowo – handlowej i innych ważnych inwestycji, które w ostateczności zadecydowały o awansie i rozwoju tego ośrodka przemysłowego w Królestwie Polskim. Prof. K. Badziak omówił w swoim wystąpieniu suk- cesy rodziny Landsbergów w wytwórczości sukna. Następnie omówił rolę rodziny Halpernów w tomaszowskim przemyśle. Ukazał także rolę rodziny Bornsteinów w wytwórczości sukna i innych produktów wełnianych. Kolejną rodziną omówioną w referacie była rodzina Pieschów, a następnie Müllerów. Trzeci referat wygłosiła prof. dr hab. Maria Nartonowicz – Kot również z Instytutu Historii Uniwersytetu Łódzkiego. Nosił on tytuł Wielokulturowość i wielonarodowość społeczeństwa Tomaszowa Mazowieckiego na przestrzeni wieków (XIX-XX). Zaznaczyła na wstępie, że Toma- szów zaczynał swój byt podobnie jak Łódź w latach 20. XIX w., podlegał tym samym procesom społecznym i gospodarczym, ale pozostał w jej cieniu. Omówiła w swoim wystąpieniu procesy demografi czne w Tomaszowie. Stwierdziła, iż w toku szybkiego rozwoju kształtował się wielo- narodowy i wielowyznaniowy charakter miasta. Proporcje pomiędzy poszczególnymi grupami narodowymi: Polakami, Niemcami i Żydami zmieniały się w ciągu stuleci, następnie omówiła te zmiany. Prof. Maria Nartonowicz – Kot stwierdziła, że chociaż Tomaszów Maz. był miastem trzech nacji i trzech konfesji, to jednak uwarunkowania polityczne sprawiły, że można także mówić o czwartej nacji – Rosjanach. Następnie omówiła procesy tworzenia się licznych orga- nizacji i instytucji realizujących wspólne cele, współdziałanie między poszczególnymi grupami narodowymi i rolę poszczególnych grup w życiu społecznym miasta. Na koniec stwierdziła, że dzieje stosunków wzajemnych mieszkańców Tomaszowa na przestrzeni wieków znaczone były zarówno formami przyjaznego sąsiedztwa i współdziałania, jak i przejawami rywalizacji, niechęci, a niekiedy także antagonizmami. W przerwie obrad uczestnicy mogli obejrzeć fi lm Śladami fabrycznego Tomaszowa. Drugiej części sesji przewodniczył mgr Andrzej Kędzierski pracownik Muzeum w Tomaszo- wie Maz.Pierwszym mówcą po przerwie był dr Andrzej Wróbel kierownik Oddziału w Toma- szowie Maz. Archiwum Państwowego w Piotrkowie Tryb. jednocześnie przewodniczący Koła Polskiego Towarzystwa Historycznego w Tomaszowie Maz. Wygłosił on referat Zarys dziejów tomaszowskiego rzemiosła. Na wstępie omówił rozwój osadnictwa w Tomaszowie, wzrost licz- by rzemieślników w mieście, a następnie powstawanie cechów. W Tomaszowie najliczniejszą grupę rzemieślników stanowili sukiennicy i krawcy. Dużą rolę odgrywali także przedstawiciele zawodów budowlanych. W dalszej części swojego wystąpienia przedstawił rozwój rzemiosła w Tomaszowie w okresie międzywojennym (1918-1939). Szczegółowo przedstawił rolę Ży- dów w tomaszowskim rzemiośle. Tomaszowskie rzemiosło poniosło olbrzymie straty na skutek eksterminacyjnej polityki okupanta hitlerowskiego. Mimo to, w Tomaszowie w 1942 r. było jeszcze 121 rzemieślników pochodzenia Żydowskiego. Podkreślił, że polityka władzy ludowej nie sprzyjała rozwojowi rzemiosła w Tomaszowie Maz. Następny referat Historia miasta Tomaszowa Mazowieckiego ukazana z rodzinnej perspek- tywy wygłosił prof. dr hab. Krzysztof Tomasz Witczak z Uniwersytetu Łódzkiego, jednocześnie skarbnik tomaszowskiego Koła Polskiego Towarzystwa Historycznego. W swoim wystąpie- niu zaprezentował historię Tomaszowa na przykładzie zasłużonej dla miasta rodziny Steimanów. Stwierdził, iż Steimanowie mieszkali w dobrach hr. Tomasza Ostrowskiego już w XVIII w. Steima- nowie byli rodziną bogatych osadników żydowskich, którzy zajmowali się produkcją i sprzedażą sukna. K. T. Witczak podkreślił, że Steimanowie działali społecznie w środowisku miejscowych Ży- dów i poza nim. Prelegent omówił rolę i losy Steimanów dla Tomaszowa od jego początków do 250 czasów współczesnych. W podsumowaniu prelegent stwierdził, że rodzina Steimanów zasłużyła się dla Tomaszowa już w dobie powstania osady przemysłowej i potem w działalności handlowo-pro- dukcyjnej. Przedstawiciele tej rodziny zamieszkali w naszym mieście od początków jego istnienia, tworzyli podwaliny polskiego przemysłu sukienniczego. Brali udział w powstaniach: listopadowym i styczniowym, w Legionach Polskich, działali we władzach miasta Tomaszowa, inicjowali ważne działania o charakterze społecznym, jak np. budowa pomnika dra Rodego. Ostatni referat zatytułowany Źródła do dziejów miasta Tomaszowa Mazowieckiego w zaso- bie Archiwum Państwowego Oddział w Tomaszowie Mazowieckim wygłosiła mgr Zofi a Zielińska archiwistka tomaszowskiego Oddziału. Na wstępnie zaprezentowała historię tomaszowskiego archiwum. Po czym przedstawiła najciekawsze zespoły archiwalne i ich zawartość. Zaznaczy- ła iż najcenniejszym zespołem są Akta Miasta Tomaszowa z lat [1817]1830-1944, które liczą 10 823 jednostek archiwalnych. Z okresu Księstwa Warszawskiego zachowała się niewielka grupa poszytów zawierająca dane o rozwoju osady. Z okresu Królestwa Polskiego są m.in.: raporty statystyczne o tematyce sukienniczej, rzemieślniczej, przemysłowej i handlowej ukazu- jące szybki rozwój miasta. Można znaleźć wiele materiałów o organizacji Magistratu i urzędni- kach miejskich, sprawach fi nansowych, zabudowie i rozbudowie, bezpieczeństwie i porządku publicznym, szkolnictwie, życiu kulturalnym miasta. Bogato zachowały się archiwalia z okresu dwudziestolecia międzywojennego dot. organizacji i działalności samorządu miejskiego, go- spodarki komunalnej, zatrudnienia, bezrobocia, działalności kulturalnej i oświatowej. Z. Zie- lińska stwierdziła, iż obszerny materiał do dziejów miasta znajduje się w zespole Starostwa Powiatowego w Brzezinach ekspozytura w Tomaszowie Maz. Zaznaczyła, że wiele cennego materiału zawierają archiwalia zakładów przemysłowych z terenu Tomaszowa. Na czołowe miejsce, ze względu na wielkość, jak również wartość historyczną mają akta Tomaszowskiej Fabryki Sztucznego Jedwabiu z lat 1910-1952 i Zakładów Włókien Chemicznych „Wistom” z lat 1946-1993. Dużo miejsca w swoim wystąpieniu Z. Zielińska poświęciła aktom dotyczącym szkolnictwa w Tomaszowie. Omówiła zbiory prywatne. Zaznaczyła, iż niewiele zachowało się dokumentacji spółdzielni działających w Tomaszowie. Na zakończenie stwierdziła, że obecnie w tomaszowskim archiwum zgromadzonych jest 578 zespołów archiwalnych. Podsumowania sesji dokonał mgr Andrzej Kędzierski, który podziękował prelegentom za wygłoszenie referatów. Opublikowane one zostały w wydanym przez Muzeum wydawnictwie „220 lat Tomaszowa Mazowieckiego” Materiały z sesji naukowej 16 września 2008 r. Sesji towarzyszyła okolicznościowa wystawa 220 lat Tomaszowa Mazowieckiego Dzie- je miasta w fotografi i i dokumencie. Materiały zaprezentowane na niej pochodzą ze zbiorów Muzeum w Tomaszowie Mazowieckim, tomaszowskiego Oddziału Archiwum Państwowego, Parafi i Św. Antoniego w Tomaszowie Maz., Cechu Rzemiosł Różnych w Tomaszowie Mazo- wieckim, tomaszowskich kolekcjonerów. Wystawę otwiera Księga Stanu Cywilnego Parafi i Tobiasze z 1788 r. w której znajduje się najstarszy wpis dotyczący Tomaszowa oraz akt nadania Tomaszowowi praw miejskich z 1830 roku. Na wystawie zaprezentowano najstarsze dokumenty, zdjęcia dotyczące Tomaszowa, uka- zujące jego wielokulturowość, rozwój przemysłu, rzemiosła, oświaty i kultury w Tomaszowie Maz. Bardzo ciekawe są panoramy Tomaszowskiej Fabryki Sztucznego Jedwabiu Spółki Akcyj- nej z okresu międzywojennego – największego zakładu w Tomaszowie. Wystawa czynna będzie od 30 sierpnia do 19 października 2008 r.

Andrzej Wróbel 251

III KONGRES MEDIEWISTÓW POLSKICH ŁÓDŹ, 22-24 IX 2008 R.

W dniach 22-24 IX 2008 r. w Instytucie Historii Uniwersytetu Łódzkiego odbył się III Kon- gres Mediewistów Polskich. Tematem przewodnim tej wielkiej konferencji naukowej była: Pol- ska i Europa w średniowieczu – przemiany strukturalne. Głównymi organizatorami Kongresu byli: Stały Komitet Mediewistów Polskich, Wydział Filozofi czno-Historyczny UŁ, Wydział Filologiczny UŁ, Wydział Prawa i Administracji UŁ, Oddział Łódzki Polskiego Towarzystwa Historycznego, Muzeum Archeologiczne i Etnografi czne w Łodzi oraz Instytut Archeologii i Et- nologii Polskiej Akademii Nauk Oddział w Łodzi. Za całość przygotowań odpowiadał Komitet Organizacyjny, składający się z przedstawicieli poszczególnych jednostek naukowych i nauko- wo-dydaktycznych, pod przewodnictwem prof. dr hab. Jana Szymczaka, kierownika Katedry Historii Polski Średniowiecznej UŁ oraz jego zastępców: prof. dr hab. Elżbiety Jung (Filozofi a) i prof. dr hab. Marka Cybulskiego (Filologia Polska). Sekretarzami Kongresu byli: dr Anna Kowalska-Pietrzak i dr Tadeusz Grabarczyk. Ze strony Polskiego Towarzystwa Historycznego pracami kierowała prof. dr hab. Alicja Szymczakowa, kierownik Zakładu Nauk Pomocniczych Historii. To dzięki ich inicjatywie i włożonemu wysiłkowi organizacyjnemu to prestiżowe wyda- rzenie, jakim był niewątpliwie Kongres Mediewistów Polskich, mogło odbyć się właśnie w Ło- dzi. Honorowy Patronat nad Kongresem objęli: Prezydent Miasta Łodzi - dr Jerzy Kropiwnicki oraz JM Rektor Uniwersytetu Łódzkiego - prof. dr hab. Włodzimierz Nykiel. Dla organizacji III Kongresu Mediewistycznego wszechstronną pomoc okazał prof. dr hab. Wiesław Puś - rektor Uniwersytetu Łódzkiego poprzedniej kadencji. Obrady zgromadziły naukowców zajmujących się szeroko rozumianą problematyką epoki średniowiecza, a więc nie tylko historyków, lecz również archeologów, fi lozofów, fi lologów, muzykologów i historyków sztuki. Przybyli oni ze wszystkich ośrodków akademickich i insty- tucji naukowych z całego kraju. W Kongresie wzięli też udział goście i referenci z zagranicy, w tym: z Niemiec (2 osoby), Węgier (2 osoby), Czech (1 osoba), Francji (2 osoby) i Ukrainy (2 osoby). W przededniu rozpoczęcia III Kongresu, mianowicie 21 IX 2008 r., w Instytucie Historii UŁ zebrał się i obradował Stały Komitet Mediewistów Polskich. Jego członkowie ocenili stan przygotowań do Kongresu oraz sprawy wydawnicze jako pokłosie II Kongresu Mediewistów Polskich w Lublinie w 2005 roku. Obradujących podjął uroczystą kolacją Rektor UŁ Włodzi- mierz Nykiel. Uroczysta inauguracja III Kongresu Mediewistów Polskich odbyła się w Auli im. prof. Jana Zieleniewskiego w gmachu Wydziału Zarządzania UŁ. Otwarcia dokonał prof. dr hab. Jan Szymczak, przedstawiając program III Kongresu i życząc uczestnikom owocnych obrad. Wła- dze miasta reprezentował wiceprezydent miasta Łodzi, dr Jarosław Wojcieszek, który dzieląc się swoimi refl eksjami na temat średniowiecza i jego recepcji, życzył zgromadzonym, by „nad obradami unosił się duch prawdy”. Następnie głos zabrał przewodniczący Stałego Komitetu Mediewistów Polskich, prof. dr hab. Wojciech Fałkowski nakreślił możliwości, jakie stoją w do- bie dzisiejszej przed młodym polskim mediewistą. Z kolei prezes Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Historycznego, prof. dr hab. Krzysztof Mikulski, witając uczestników, podkreślił wagę wydarzenia i zaangażowanie PTH w rozwój polskiej nauki historycznej. Zaproszony do zagajenia w imieniu Polskiej Akademii Nauk prof. dr hab. Henryk Samsonowicz, skonstatował wagę kongresu w wymianie interdyscyplinarnej między polskimi mediewistami. Inaugurację 252

Kongresu uświetnił fi lm ukazujący średniowieczne zabytki Polski Centralnej, czyli historycz- nych ziem łęczyckiej, sieradzkiej i wieluńskiej oraz początki miasta Łodzi, autorstwa studenta IV roku Historii UŁ Michała Borowiaka. Pierwszy z towarzyszących uroczystej inauguracji obrad referat plenarny wygłosiła prof. dr hab. Teresa Michałowska. Tematem wystąpienia był problem semiotyzmu uniwersalnego w poezji, estetyce i fi lozofi i. Na przykładzie szkoły z Chartres i analizy wybranych stanowisk średnio- wiecznych teoretyków, prelegentka postawiła tezę o innym niż się zazwyczaj sądzi punkcie ciężkości w metodologicznym i teoretycznym stosunku mistrzów średniowiecza do teorii litera- tury. Autor dzieła rozumiany był jako artifex (artysta), zaś wysublimowane środki stylistyczne służyły zamianie rzeczy na znaki. Symbol i alegoria, jako semantycznie zawężone, w literaturze niedotyczącej sfery sacrum niestosowane, nie powinny być naczelnym pryzmatem interpretacji literatury wieków średnich. Wobec powyższego postulowała, by symbolizm i alegoryzm ustąpiły w dzisiejszych sposobach postrzegania miejsca szerszemu i pełniejszemu pojęciu semiotyzmu. Po wykładzie inauguracyjnym słowa powitania i życzenia owocnych obrad do uczestników Kongresu skierowali prorektor Uniwersytetu Łódzkiego ds. Nauki, prof. dr hab. Antoni Różalski oraz dziekan Wydziału Filozofi czno-Historycznego UŁ, prof. dr hab. Zbigniew Anusik. Nastą- piły dwa dalsze wykłady plenarne. Prof. dr hab. Tadeusz Makiewicz przedstawił swoje ustalenia dotyczące kolebki Słowian w kontekście ziem polskich. Z pozycji zwolennika teorii autochto- nicznej wystąpił z polemicznym wywodem odnoszącym się do stanowisk allochtonicznych, w jego ujęciu znajdujących się obecnie w defensywie. Prelegent dokonał zestawienia dowodów archeologicznych i ze źródeł pisanych. Przywołując ustalenia wiedeńskiego bizantynologa Jo- hannesa Kodera, przedstawił teorię istnienia Antów jako peryferyjną nieznaczną grupę Słowian (Sklawenów, tj. w warunkach specyfi ki greckiej wymowy tego czasu Slawenów, czyli Słowian). Podkreślił jednocześnie trudności badawcze, wynikające m.in. z niecelowości analizy artefak- tów materialnych (w tym ceramiki) pod kątem etnicznej tożsamości wytwórców. Profesor Alicja Szymczakowa przedstawiła wyniki badań własnych i prof. Tadeusza Nowa- ka odnoszących się do dziejów Łodzi od momentu jej powstania do końca okresu średniowiecza i początków czasów nowożytnych. Został również poruszony problem najbliższych okolic mia- sta. Bogaty, obfi tujący w dane faktografi czne wywód miał przybliżyć zgromadzonym szerzej nieznaną historię miasta, w kontekście dorobku łódzkich mediewistów ostatnich dziesięcioleci. Spośród czynników miastotwórczych, za najważniejszy autorka uznała położenie miasta przy trakcie krakowsko-toruńskim, o ponadregionalnym charakterze. Następnie omówiła poszcze- gólne aspekty życia miejskiego średniowiecznej i wczesnonowożytnej Łodzi. Po uroczystościach inauguracyjnych rozpoczęły się w Instytucie Historii UŁ sesje naukowe. Referaty zostały zgrupowane w pięciu blokach tematycznych, mianowicie: 1. Człowiek – między biologią a historią, 2. Średniowieczna wizja świata – jedność czy różnorodność (idee i teksty), 3. Dynamika przemian społecznych i religijnych, 4. Podmioty i przedmioty w badaniach histo- rycznych, 5. Mechanizmy władzy, normy i wzorce kulturowe. Z bloków tych wyodrębniono, na czas trwania Kongresu, 20 obradujących oddzielnie sekcji. Pierwszy raz w historii zjazdów kon- gresowych utworzono dodatkową odrębną Sekcję Młodych, w której naukowcy najmłodszego pokolenia mieli okazję zaprezentować wyniki swoich badań i skonfrontować je z poglądami starszych badaczy. W ciągu trzech dni obrad wygłoszono 119 referatów. Wielka różnorodność i bogactwo zaprezentowanej materii nie pozwalają na szczegółowe omówienie każdej sekcji. Należy zauważyć, iż wszystkie grupy obradujących uczonych cieszyły się dużym zaintereso- waniem słuchaczy, a prowadzone dyskusje i polemiki nabierały niejednokrotnie ożywionego 253 charakteru. Obrady stworzyły również mediewistom szerokie pole do poszukiwania nowych obszarów badawczych oraz do wymiany własnych doświadczeń i poglądów. Wśród przysłuchu- jących się referentom znalazło się wielu studentów, uczniów szkół średnich oraz osób zaintere- sowanych wieloaspektową historią polskiego i powszechnego średniowiecza. W pierwszym dniu obradowały następujące sekcje: I. Człowiek wobec środowiska przyrod- niczego (moderatorzy: prof. dr hab. Jan Tyszkiewicz i prof. dr hab. Alicja Szymczakowa); II. Granice i przełomy w literaturze polskiego średniowiecza (moderował prof. dr hab. Mieczysław Mejor); III. Zmagania teologii z naukami wyzwolonymi (obradom przewodniczyła prof. dr hab. Elżbieta Jung); IV. Komunikacja społeczna w średniowiecznym mieście (moderatorzy: prof. dr hab. Janusz Tandecki, prof. dr hab. Roman Czaja i prof. dr hab. Jerzy Piekalski); V. Jak i kiedy Europa i Polska stały się chrześcijańskie? Od konwersji we wczesnym średniowieczu do chry- stianizacji w średniowieczu pełnym i w czasach nowożytnych (przewodniczył prof. dr hab. Leszek Słupecki); VI. Powrót (do) rzeczy (obradami kierował prof. dr hab. Przemysław Urbańczyk); VII. Mechanizmy przemian, normy i wzorce kulturowe (dyskusję animowali: prof. dr hab. Jacek S. Matuszewski i prof. dr hab. Andrzej Janeczek). Dzień zakończył uroczysty bankiet w Cen- trum Szkoleniowo-Konferencyjnym UŁ wydany przez władze miasta Łodzi. Była to okazja dla uczestników do bliższego wzajemnego poznania w mniej ofi cjalnych okolicznościach i podsu- mowania pierwszego gorącego dnia Kongresu. Wspólna kolacja upłynęła w atmosferze kame- ralnych i serdecznych rozmów. Drugiego dnia Kongresu powrócono do obrad w kolejnych interesujących sekcjach: VIII. Człowiek w społeczeństwie. Więzi grupowe i środowiskowe (moderował prof. dr hab. Jan Wro- niszewski); IX. Język i tekst w kulturze średniowiecza (sekcję prowadził prof. dr hab. Marek Cybulski); X. Historia sztuki (obradom przewodniczył prof. dr hab. Zbigniew Bania); XI. Du- chowieństwo a wierni (dyskusję animowała prof. dr hab. Anna Pobóg-Lenartowicz); XII. Roz- maitości archeologiczno-historyczno-literackie… (moderator prof. dr hab. Jan Szymczak); XIII. Jednostka jako czynnik zmian (obradami kierował dr Stanisław Rosik). Po południu uczestnicy Kongresu mieli możliwość wzięcia udziału w wycieczce do Łęczycy i Tumu. Burmistrz Miasta Łęczycy, pan Andrzej Olszewski, oraz Starosta Powiatu Łęczyckiego, pan Wojciech Zdziarski, zapewnili uczestnikom wyprawy szeroką gamę atrakcji turystycznych. Gości oprowadzono po zamku królewskim w Łęczycy, zapoznano ze średniowieczną topografi ą starego miasta i ugoszczono w ratuszu. Bardzo ważnym punktem wycieczki była archikolegia- ta w Tumie. Z historią tego wspaniałego zabytku architektury romańskiej zapoznał obecnych prof. dr hab. Tadeusz Poklewski-Koziełł i ksiądz proboszcz mgr Paweł Olszewski. W wycieczce wzięło udział 47 uczestników Kongresu. W czasie trwania kongresu w dniach 22-24 września goście mogli również zwiedzić wysta- wy w Muzeum Archeologicznym i Etnografi cznym w Łodzi. Muzeum udostępniło bezpłatnie wystawy stałe, m. in. wystawę etnografi czną, pt. „Szare jak ziemia, barwne jak pamięć” oraz numizmatyczną, pt. „Pieniądz na ziemiach polskich”. W ciągu trzech dni wystawy zwiedziło około siedemdziesięciu uczestników Kongresu. W tym czasie był czynny także punkt sprzedaży książek na terenie Muzeum, który cieszył się dużym zainteresowaniem zwiedzających - sprze- dano kilkanaście tytułów poświęconych klasztorowi cysterskiemu w Sulejowie, a także Doli- wom z Nowego Miasta, Dębna i Biechowa. Trzeciego, a zarazem ostatniego dnia, goście III Kongresu Mediewistów Polskich mogli uczestniczyć w takich sekcjach naukowych, jak: XIV. Człowiek w sztuce średniowiecznej. Od prywatności do funkcji społecznej (moderatorzy: prof. dr hab. Ewa Marxen-Wolska, dr Jowita 254

Jagla i dr Krzysztof Cichoń); XV. Jedna czy wiele fi lozofi i średniowiecznych? (obradom prze- wodniczyła prof. dr hab. Agnieszka Kijewska); XVI. Grupy zawodowe i przepływy międzygru- powe w miastach (dyskusję animowali: prof. dr hab. Zdzisław Noga i dr Tadeusz Grabarczyk); XVII. Mobilność społeczna (sekcją kierował prof. dr hab. Tomasz Jurek); XVIII. Obiekty badań (moderował prof. dr hab. Leszek Kajzer); XIX. Czy historyk stwarza źródło historyczne? (prze- wodniczył dr Przemysław Wiszewski); XX. Władza królewska w Polsce późnego średniowie- cza: między nowymi wyzwaniami a powstaniem państwa stanowego (dyskusję prowadził prof. dr hab. Sławomir Gawlas); XXI. Sekcja młodych (moderator mgr Krzysztof Latocha). Uroczystość zamknięcia obrad odbyła się, w formie dyskusji panelowej, w Sali Rady Wy- działu Filozofi czno-Historycznego, w gmachu Instytutu Historii UŁ. Dyskusję prowadził, przy pełnym audytorium, prof. dr hab. Wojciech Iwańczak. Zapraszając do dyskusji prosił o nakreśle- nie obecnej sytuacji polskich badań mediewistycznych we wszystkich dyscyplinach naukowych, obejmujących polem swojego zainteresowania wieki średnie. Prof. dr hab. Piotr Bering naszki- cował sytuację fi lologów klasycznych; podkreślił intensywną i efektywną, mimo nastręczają- cych się trudności, pracę badawczą polskich ośrodków naukowych. Przemawiający w imieniu środowiska archeologów prof. dr hab. Andrzej Buko jako konstytutywną cechę obecnej polskiej archeologii mediewistycznej określił jej regionalizm. Prof. dr hab. Agnieszka Kijewska doko- nała przeglądu najnowszych osiągnięć rodzimych fi lozofów. Wzmiankowała intensywną pracę edytorską, pogłębione analizy naukowe tekstów, a także wieloaspektowe wykorzystanie spuści- zny średniowiecznych mistrzów fi lozofi i i teologii. Prof. dr hab. Henryk Samsonowicz, konsta- tując ogólnie nader pozytywną sytuację polskiej mediewistyki w jej aspekcie przede wszystkim historycznym, zwrócił również uwagę na pewne strony ujemne. Zaliczył do nich niemożność ogarnięcia całości wydawniczej produkcji naukowej oraz niemal całkowity zanik refl eksji me- todologicznej, z której polska myśl historyczna niegdyś słynęła. Ponownie zaznaczył, jak wiel- kie znaczenie odgrywa interdyscyplinarna wymiana wiedzy i doświadczeń – uznał ją za jeden z głównych sukcesów Kongresu i konieczności badawczych w ogóle. Refl eksje historyka sztuki przedstawił prof. dr hab. Piotr Skubiszewski. Omawiając z kolei obecny stan polskiej muzyko- logii mediewistycznej, prof. dr hab. Elżbieta Witkowska-Zaremba zwróciła uwagę na unikato- wy charakter badań, określiła przedmiot badań, podając szeroką defi nicję, zarysowała wreszcie istniejące trudności (stopniowo kurczącą się liczbę badaczy, zanikające umiejętności płynnego operowania językami klasycznymi, zbyt małą współpracę ze środowiskami zagranicznymi). Zamykając przegląd dyscyplin, prof. dr hab. Wiesław Wydra zwrócił uwagę na niespójność prac polskich ośrodków, wydających zabytki staropolskie bez jednolitych zasad edycji. Z żalem skonstatował zarzucenie wielu wartościowych przedsięwzięć naukowych, mówił również o nie- możności ogarnięcia całości powstającej literatury, o różnej przy tym wartości naukowej i braku zainteresowania młodzieży tematyką. Zgłosił postulat dalszego, intensywniejszego wydawania znajdujących się w bibliotekach, a wciąż jeszcze niewydanych, świadectw najdawniejszej li- teratury polskiej. Z satysfakcją ocenił obecny stan badań oraz dostępność i liczbę intrumenta studiorum. Wystąpienia uczestników skwitowane zostały krótką dyskusją. Zamknięcie i podsumowanie obrad III Kongresu Mediewistycznego nastąpiło po dyskusji panelowej. Dokonali go prof. Jan Szymczak i prof. Wojciech Fałkowski. Obaj mówcy uznali obrady za owocne i satysfakcjonujące. Podziękowali władzom miasta Łodzi, Uniwersytetowi Łódzkiemu, Katedrze Historii Polski Średniowiecznej UŁ, jako głównemu organizatorowi kon- ferencji, oraz Studenckiemu Kołu Naukowego Historyków UŁ za istotną pomoc w działaniach organizacyjnych. III Kongres Mediewistów Polskich zgromadził ponad 250 uczestników. Na- 255 leży też wspomnieć, iż przez 3 dni obrad kongresowych trwała ekspozycja wydawnicza, która zgromadziła 10 wydawnictw historycznych z terenu całego kraju. Uczestnicy III Kongresu Mediewistów Polskich wyrażali się ciepło o obsłudze Centrum Szkoleniowo-Konferencyjnego UŁ oraz Domu Studenckiego „Balbina”.

Agata Kaczmarek, Krzysztof Latocha

SPRAWOZDANIE Z KONFERENCJI KSZTAŁCENIE ARCHIWISTÓW I ZARZĄDCÓW DOKUMENTACJI W KONTEKŚCIE WDRAŻANIA PROCESU BOLOŃSKIEGO LUBLIN, 23-24 X 2008 R.

Stowarzyszenie Archiwistów Polskich – Sekcja Edukacji Archiwalnej we współpracy z Za- kładem Archiwistyki Instytutu Historii UMCS zorganizowała konferencję poświęconą kształce- niu archiwistów i zarządców dokumentacji. Obrady odbywały się 23 i 24 X 2008 r. w sali Rady Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu im. Marii Curie-Skłodowskiej. Konferencja odbyła się w ramach obchodów jubileuszu trzydziestolecia kształcenia archiwistów w UMCS i dziesię- ciolecia istnienia Zakładu Archiwistyki. Zebranych powitała dyrektor Instytutu Historii UMCS prof. dr hab. Anna Sochacka. W pierwszym dniu konferencji obradom przewodniczył prof. Janusz Tandecki (UMK). Prof. dr hab. Krzysztof Skupieński (UMCS) przedstawił zarys historii specjalizacji archiwistycznej w UMSC, ewolucję treści programowych, a także bieżące projekty i plany organizacji nowego kierunku studiów - archiwistyka i zarządzanie dokumentacją. Następnie na ręce prof. dr hab. K. Skupińskiego, pełniącego funkcję kierownika Zakładu Archiwistyki przedstawiciele ośrod- ków uniwersyteckich i archiwalnych złożyli adresy z życzeniami dalszych sukcesów w kształ- ceniu archiwistów (prof. dr hab. A. Sochacka w imieniu dyrekcji Instytutu Historii UMSC, prof. dr hab. Irena Mamczak-Gadkowska w imieniu UAM, prof. dr hab. Krzysztof Stryjkowski, reprezentujący SAP, prof. dr hab. Andrzej Tomczak oraz dr Andrzej Biernat w imieniu Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych). Prof. dr hab. Józef Szymański, twórca specjalności archiwi- stycznej w Uniwersytecie Lubelskim, składając życzenia obecnym pracownikom dydaktycznym przypomniał zebranym okoliczności powstania specjalności archiwistycznej. Pierwsza prelegentka mgr Ewa Perłakowska (AP Kraków) zaprezentowała referat pt. Ocze- kiwania obecnego rynku pracy a kształcenie archiwistów, w którym porównała wymogi praco- dawców ze współczesnym systemem edukacyjnym. Scharakteryzowała rynek pracy i oczeki- wania pracodawców wobec przyszłych archiwistów. Przedstawiała również sytuację prawną tej grupy zawodowej. Zaprezentowała również, przygotowane na podstawie ankiet, oczekiwania osób kształcących się w tym zawodzie. W dyskusji nad referatem podniesiono kwestię oceny aktów prawnych dotyczących kwestii archiwalnych, a przede wszystkim rozdziałów regulujących zadania archiwistów i problem ich wykształcenia. Poruszono również problem zmiany ustawy archiwalnej. W odpowiedzi mgr E. Perłakowska poinformowała zebranych, że zespół pracujący nową ustawę archiwalną planuje dodać do niej rozdział dotyczący pracowników, regulujący wymagania, jakie powinien spełniać kandydat do pracy w archiwum. Kolejny referat, autorstwa prof. dr hab. I. Mamczak-Gadkowskiej i prof. dr. hab. Krzyszto- fa Stryjkowskiego, dotyczył modeli kształcenia archiwistów w Europie (Deklaracja Bolońska a kształcenie archiwistów w Europie). Prof. dr hab. K. Stryjkowski przypomniał genezę i za- 256

łożenia edukacyjne Deklaracji Bolońskiej, zaznaczając, że nie była ona wytworem Unii Eu- ropejskiej, a porozumieniem międzyrządowym, którego celem jest wyrównanie poziomu edu- kacji w krajach europejskich jak i zapewnienie mobilności studentów pomiędzy uczelniami, a w konsekwencji mobilności pracowników. Następnie referent przedstawił modele kształcenia archiwistów w poszczególnych krajach europejskich oraz scharakteryzował problemy związane z wprowadzaniem bolońskiego systemu kształcenia. Po przerwie referat pt. Kierunki zmian w programach nauczania archiwistów w Polsce po podpisaniu Deklaracji Bolońskiej wygłosili przedstawiciele prof. dr hab. Waldemar Chorąży- czewski i prof. dr hab. Wiesława Kwiatkowska (UMK). Prof. dr hab. W. Kwiatkowska scharak- teryzowała dotychczasowe zmiany, jakie dokonały się w poszczególnych szkołach wyższych, których analiza pozwoliła postawić wniosek o znacznym zróżnicowaniu modeli kształcenia i programów nauczania w uczelniach polskich. Przedstawiła również propozycję systemu edukacji archiwalnej, którego istotą byłby podział treści kształcenia w toku dwustopniowych studiów – pod- czas I stopnia kształcono by zarządców dokumentacji przygotowanych m.in. do pracy zawodowej w archiwach zakładowych, natomiast w trakcie dwuletnich studiów magisterskich przygotowywano by archiwistów przygotowywanych do pracy w węższych zakresach, uwzględniając przy tym np. specyfi kę regionalną. Studia III stopnia przygotowywałaby natomiast pracowników naukowych. Najistotniejszym pytaniem, jakie postawiła prelegentka, była kwestia naboru na drugi stopień specja- lizacji: czy tylko ukończenie I stopnia specjalizacji pretenduje kandydata do rozpoczęcia kształcenia II stopnia czy też należy przyjmować absolwentów innych kierunków. Prof. W. Kwiatkowska za- proponowała więc pewne propozycje zmian zmierzające do ujednolicenia minimum programowe- go. Kontynuując wątek prof. dr hab. W. Chorążyczewski omówił model kompetencji przygotowany przez archiwistyczne środowisko dydaktyczne skupione wokół Zarządu Sekcji Edukacji Archiwalnej (SEA) SAP. Ów projekt zawiera wiadomości, treści i umiejętności, a także postawy i normy zacho- wań wobec zawodu archiwisty, jakie powinien zdobyć kandydat do tego zawodu w procesie kształ- cenia. Podkreślił, że nie nazwa przedmiotu czy ilość godzin, lecz właśnie przekazanie odpowiednich kompetencji powinna decydować o właściwym przygotowaniu absolwentów do zawodu archiwi- sty. Omówił także trzy kolejne poziomy kompetencji - podstawowy (przekazane podczas I stopnia kształcenia), specjalistyczny – (II stopień kształcenia) oraz naukowy (studia doktorskie). W dyskusji prof. dr hab. K. Skupieński podkreślił ogromne znaczenie poruszonej tematyki, a przedstawione propozycje oraz przygotowany projekt kompetencji uznał za ważny krok w procesie kształcenia archiwistów w Polsce. Dr Lucyna Harc (Uniwersytet Wrocławski) zadała pytanie czy istnieje potrzeba jednorodności w nauczaniu archiwistów, czy też nie należy pozostawić miejsce na róż- nice programowe. Ponadto zastanawiała się nad kwestią nadawania tytułów zawodowych absol- wentów poszczególnych stopni kształcenia. I. Mamczak-Gadkowska zaproponowała natomiast, aby małe moduły specjalizacji włączyć do programów studiów podyplomowych. Na zakończenie pierwszego dnia obrad referat wygłosił ks. prof. Leszek Wilczyński (Prze- glądy zmian w kształceniu archiwistów kościelnych). Przedstawił początki kształcenia archiwi- stów kościelnych, a także scharakteryzował działalność ośrodków kształcenia uniwersyteckiego w zakresie archiwistyki. Pokreślił znaczenie organizowanych przez oo. Kapucynów warsztatów archiwistycznych w Zakroczymiu. Ponadto postulował, aby większy nacisk kładziono na kształ- cenie w zakresie archiwistycznym w seminariach duchownych. W dyskusji podsumowującej pierwszy dzień obrad rozważano przede wszystkim problem pogodzenia wykształcenia zawodowego z uniwersyteckim kształceniem humanistycznym. Zwracano uwagę, iż istota studiów nie sprowadza się jedynie do przygotowania techniczne- 257 go absolwenta do wykonywania określonego zawodu. Ponadto poruszono problem związany z brakiem uregulowań prawnych dotyczących wykształcenia archiwistycznego – podnoszono, iż ukończenie kursu kancelaryjno-archiwalnego I stopnia jest traktowane przez pracodawców jako bardziej pożądane niż dyplom ukończenia specjalności archiwalnej w uczelni wyższej. Wobec takiego stanu rzeczy postulowano wprowadzenie odpowiednich zmian prawnych w tym zakresie. W dniu następnym odbyło się zebranie Walne Sekcji Edukacji Archiwalnej SAP, podczas którego przyjęto protokół z obrad zebrania plenarnego w dniu 7 grudnia 2007 roku. Ponadto przyjęto regulamin SEA SAP. Odbyły się również wybory uzupełniające do Zarządu Sekcji. Członkami Zarządu zostali prof. dr hab. K. Skupieński, oraz mgr Agnieszka Rosa (UMK). Prze- wodnicząca Zarządu prof. dr hab. W. Kwiatkowska złożyła sprawozdanie z działalności Zarządu SEA w okresie 2007-2008 oraz przedstawiła informacje bieżące na temat realizacji projektów a także zarys działań na rok 2009 (plany wydawania nowej serii publikującej materiały, konfe- rencyjne, dopracowanie minimum programowego, dokończenie projektu konferencji oraz pod- jęcie kwestii przygotowania nowych podręczników). Obradom merytorycznym w drugim dniu konferencji przewodniczył prof. dr hab. K. Stryj- kowski. Jako pierwszy referat wygłosił prof. dr hab. Władysław Stępniak (UMK). W wykładzie zatytułowanym Studia trzeciego stopnia (doktoranckie) z archiwistyki w Polsce na tle euro- pejskim scharakteryzował doświadczenia europejskie w kształceniu pracowników naukowych w zakresie archiwistyki. Podkreślił znaczenie kształcenia przyszłych naukowców dla rozwoju cywilizacyjnego Europy. Powołując się na raport Unii Europejskiej, stwierdził, że w krajach europejskich brakuje uczonych. W związku z tym Europejskie Stowarzyszenie Uniwersytetów (European University Association) podjęło działalność w celu stworzenia europejskiego rynku pracy dla uczonych. Według prelegenta jedną z dróg kształcenia przyszłych naukowców jest organizacja seminariów i studiów doktorskich. Przedstawił także rozwiązania przyjęte w zakre- sie kształcenia archiwistów w innych krajach europejskich. Pokreślił także rolę tzw. doktoratu zawodowego uznawanego m. in. w krajach skandynawskich i Wielkiej Brytanii (dla przykła- du - stopień doktora może zostać nadany za opracowanie znaczącego zespołu archiwalnego). Porównując praktykę europejską z polską zwrócił uwagę na zawężenie działalności naukowej archiwów polskich, związaną z realizacją przez te jednostki zadań administracyjnych. Ułatwie- niem dla zdobycia stopnia naukowego dla archiwistów zatrudnionych w archiwach jest koncep- cja seminarium doktorskiego przy NDAP. W dyskusji prof. dr hab. Edward Kołodziej (UMSC) również zwrócił uwagę na brak odpowiednich warunków dla podejmowania przez pracowników archiwów badań naukowych. Archiwistów traktuje się, bowiem jak urzędników administracyj- nych, a droga do zdobywania stopni naukowych jest utrudniona ze względu na coraz większy zakres obowiązków zawodowych. Autorką kolejnego wystąpienia pt. Kształcenie ustawiczne archiwistów i zarządców doku- mentacji w kontekście Procesu Bolońskiego była dr Lucyna Harc. Na początku wykładu re- ferentka przedstawiała defi nicję kształcenia ustawicznego, czyli ciągłego rozwijania własnych umiejętności. Omówiła też różne formy kształcenia ustawicznego – kursy, konferencje, studia podyplomowe, szkolenia o różnej tematyce organizowane przez uniwersytety, NDAP, poszcze- gólne archiwa, a także przez Stowarzyszenie Archiwistów Polskich. Przedstawiła sposoby fi - nansowania projektów dokształcających w oparciu o wykorzystanie funduszy europejskich. Zwróciła również uwagę na możliwość prowadzenia dokształcania w systemie e-learning, dotąd niewykorzystanym w zakresie kształcenia archiwistów. Wygłoszony referat stał się przyczyn- 258 kiem do dyskusji związanej z kształceniem przyszłych archiwistów, jak i z potrzebą dokształca- nia kadry archiwalnej. W dyskusji swoje stanowisko w wyżej wymienionych kwestiach przed- stawili: prof. dr hab. E. Kołodziej, prof. dr hab. W. Stępniak, dr Piotr Dymmel (AP w Lublinie), prof. dr hab. Alicja Kulecka (Uniwersytet Warszawski), prof. dr hab. W. Chorążyczewski oraz dr A. Biernat. Ostatni referat pt. Przegląd kluczowych problemów w nauczaniu archiwistów i zarządców dokumentacji wygłosił prof. dr hab. K. Skupieński. Kontynuował, podjęte we wcześniejszych wystąpieniach rozważania dotyczące problemu pogodzenia studiów I i II stopnia. Wyraził opi- nię, iż najważniejszym celem kształcenia jest wyedukowanie fachowca, najważniejszą kwe- stią do rozwiązania jest więc znalezienie sposobu na pogodzenie postulowanej przez system boloński mobilności z pełnym przygotowaniem do zawodu archiwisty. Zwrócił też uwagę na humanistyczny model kształcenia, który w swych założeniach powinien tak przygotowywać ab- solwentów, aby mogli odnaleźć się w wielu zawodach, mając w perspektywie dalszą możliwość zdobywania wiedzy i doskonalenia umiejętności. W dyskusji podsumowującej dwudniowe obrady podniesiono przede wszystkim potrzebę zdefi niowania zawodu archiwisty i wyznaczenia kryteriów niezbędnych do podjęcia zatrudnie- nia w tym zawodzie. Podkreślano potrzebę wypracowania wspólnej płaszczyzny kształcenia, która odpowiadałaby potrzebom rynku pracy i spełniała oczekiwania pracodawców jak również osób kształcących się w zawodzie.

Ilona Florczak

SPRAWOZDANIE Z PRAC KLUBU HISTORYCZNEGO IM. STEFANA ROWECKIEGO „GROTA” W PABIANICACH

Przy bramie Starego Cmentarza w Zakopanem widnieje tabliczka z napisem Ojczyzna - to ziemia i groby. Narody tracąc pamięć - tracą życie. Sentencja ta, której autorstwo przypisuje się Ferdynandowi Fochowi, marszałkowi Francji i Polski, najpełniej oddaje potrzebę krzewienia wie- dzy o przeszłości własnego narodu. Kierowani tą właśnie potrzebą członkowie Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej (ŚZŻAK) przy współpracy z Instytutem Pamięci Narodowej (IPN) w War- szawie powołali do życia w styczniu 2002 r. Klub Historyczny im. Stefana Roweckiego „Grota”. Zgodnie z założeniami inspiratorów Klubu, celem jego jest przedstawianie i propagowanie najnowszej historii Polski, począwszy od okupacji w czasie II wojny światowej, a na obaleniu komunizmu skończywszy. Odbiorcami tegoż przedsięwzięcia, jak podaje status Klubu, są człon- kowie i sympatycy ŚZŻAK oraz całe społeczeństwo ze szczególnym uwzględnieniem młodzie- ży. Na niej bowiem spoczywa ciężar podtrzymania pamięci o wydarzeniach, jakie miały miejsce, w tak przecież nieodległym czasie, na ziemiach naszej ojczyzny. Ponadto ideą, jaka przyświeca- ła założycielom, było kształtowanie świadomych, patriotycznych postaw społeczeństwa. Podstawową formą działalności Klubu są comiesięczne spotkania jego członków oraz wszystkich zainteresowanych najnowszą historią Polski. Najczęściej przybierają one formę wykładów wygłaszanych przez najznakomitszych historyków dziejów najnowszych, połączo- nych z dyskusją. Równie często organizowane są spotkania ze świadkami i uczestnikami wyda- rzeń historycznych, w szczególności z byłymi więźniami politycznymi i działaczami opozycji antykomunistycznej. 259

O swoistym zapotrzebowaniu społeczeństwa na historię, najlepiej świadczy fakt, że Klub Historyczny im. Stefana Roweckiego „Grota” funkcjonuje dziś w niemalże dwudziestu miastach Polski, między inni w: Warszawie, Krakowie, Łodzi, Wrocławiu, Lublinie, czy Trójmieście. Fenomen stanowi tutaj region łódzki, gdzie działa aż pięć oddziałów Klubu. Pierwszy, w stolicy regionu powołano w czerwcu 2004 r. W latach kolejnych jego odziały powstały również w Ka- liszu, Wieluniu, Sieradzu oraz Pabianicach. Idea założenia klubu historycznego w Pabianicach zrodziła się pod koniec 2007 r. Jej po- mysłodawcami oraz głównymi wykonawcami byli trzej młodzi pabianiccy historycy, obecnie doktoranci na Wydziale Filozofi czno – Historycznym Uniwersytetu Łódzkiego. Zafascynowani działalnością Klubu łódzkiego, przy zachęcie mgr. Wojciecha Marciniaka, sekretarza tegoż, oraz prof. Albina Głowackiego, pracownika naukowego w Katedrze Historii Europy Wschodniej UŁ, a zarazem przewodniczącego Rady Naukowej wspomnianego Klubu podjęli starania celem uru- chomienia podobnej inicjatywy w swoim rodzinnym mieście. Pomimo stosunkowo niewielkiej odległości, jaka dzieli Pabianice od Łodzi, co zdawałoby się, nie przemawiało na korzyść utworzenia kolejnego już przecież Klubu w regionie, całe przed- sięwzięcie zakończyło się pełnym sukcesem. Z wielkimi obawami do tej idei podszedł Marek Dróżka, dyrektor łódzkiego oddziału IPN, którego zgoda na powołanie Klubu miała charakter wiążący. Dotyczyły one przede wszystkim potrzeby istnienia takowego w niewielkim przecież mieście, jakim są Pabianice oraz nadmiernego rozrostu struktur Klubu w regionie łódzkim. Wi- dząc zaangażowanie, z jakim podeszli do sprawy inicjatorzy, z pomocą przyszedł im Antoni Galiński, koordynator prac popularnie zwanego „Grota”. Za jego wstawiennictwem udało się przekonać władze łódzkiego oddziału IPN co do słuszności podejmowanego przedsięwzięcia, zyskując tym samym aprobatę na powołanie Klubu na roczny okres próbny. Z niecodzienną przychylnością do tego pomysłu podeszły pabianickie środowiska komba- tanckie oraz władze miasta, z wiceprezydentem Dariuszem Wypychem na czele. Dzięki pomocy ze strony tych ostatnich, w niezwykle szybkim tempie udało się pozyskać lokal, gdzie mogłyby odbywać się spotkania członków Klubu. W równie krótkim czasie dokonano wstępnego zarysu planu pracy oraz ustalono skład Zarządu wyżej wspomnianego. Inicjatorom przedsięwzięcia zależało by Zarząd ów składał się z przedstawicieli różnych środowisk powiązanych z historią Pabianic, ale także historią jako dziedziną wiedzy. Stąd w jego szeregach znaleźli się: Sławomir Szczesio – asystent w Katedrze Historii Europy Wschodniej UŁ, pełniący funkcję przewodni- czącego, kpt. Eugeniusz Debich – prezes Koła Terenowego ŚZŻAK w Pabianicach, jako wice- przewodniczący, Przemysław Stępień – doktorant w Katedrze Historii Polski Współczesnej UŁ, jako wiceprzewodniczący oraz członkowie: Grzegorz Hanke – dyrektor Gimnazjum nr 2 im. Armii Krajowej w Pabianicach, Jan Kwiatkowski – prezes Koła Związku Sybiraków w Pabia- nicach, Henryk Marczak – sekretarz Zarządu Regionu Ziemia Łódzka NSZZ „Solidarność”, Jo- lanta Marczuk – nauczyciel historii w Gimnazjum nr 3 im. Tadeusza Kościuszki w Pabianicach, Barbara Mrowicka – nauczyciel historii w II Liceum Ogólnokształcącym im. Królowej Jadwigi w Pabianicach, Dariusz Wypych – wiceprezydent miasta oraz Radosław Żurawski – dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury w Pabianicach. Spotkanie inauguracyjne poprzedzone zostało zakrojoną na szeroką skalę akcją promocyjną obejmującą lokalną prasę i telewizję, szkoły oraz kościoły. Staraniem pomysłodawców powo- łania Klubu, informacja o jego istnieniu odbiła się głośnym echem w całym mieście. O pełnym powodzeniu przedsięwzięcia świadczyło spotkanie inauguracyjne, które miało miejsce 28 lu- tego 2008 r. w Sali Kominkowej Starostwa Powiatowego w Pabianicach. Frekwencja przero- sła najśmielsze oczekiwania organizatorów. Pomieszczenie przygotowane na sto osób nie było 260 w stanie przyjąć wszystkich zainteresowanych. Wielu z nich z powodu braku miejsc zmuszona była do zrezygnowania z uczestnictwa w uroczystym otwarciu Klubu. Gościem specjalnym po- siedzenia inauguracyjnego była dr Maria Dmochowska, wiceprezes IPN. W części merytorycznej pierwszego spotkania przewidziany został wykład prof. Albina Gło- wackiego pt. Generał brygady August Emil Fieldorf „Nil” – bohater bez grobu. Po niezwykle ciekawej prelekcji nastąpiła projekcja fi lmu Aliny Czerniakowskiej pt. W sprawie generała Fiel- dorfa „Nila”. W czasie przewidzianym na pytania dotyczące wykładu rozgorzała ostra w tonie dyskusja. Nerwowa atmosfera udzieliła się również gościowi specjalnemu, pod adresem, które- go kierowano zarzuty dotyczące funkcjonowania IPN. Domagano się by przedstawiciele tejże instytucji wywarli wpływ na polskie media, by te dostosowały porę emisji fi lmów historycz- nych, dokumentalnych – podobnych wcześniej prezentowanemu – do potrzeb odbiorców. Swo- istym kuriozum był postulat by dokonać sądu nad nieżyjącymi już osobami, winnymi śmierci gen. Fieldorfa „Nila”. Wystosowania pisma w tej sprawie do rządu polskiego domagano się od Zarządu Klubu „Grota” w Pabianicach. Kolejne spotkania Klubu odbywały się już w jego stałej siedzibie, będącej jednocześnie siedzibą Koła Terenowego ŚZŻAK w Pabianicach. Na 28 marca 2008 r. zaplanowano spotkanie z płk. (obecnie gen. brygady) Aleksandrem Arkuszyńskim „Majem”, ofi cerem 25 pułku AK, współtwórcą Ruchu Oporu AK. Wśród organizatorów zaistniała obawa o frekwencję, bowiem płk. Arkuszyński nie był postacią znaną w Pabianicach, a historycy zajmujący się dziejami mia- sta nie wspominali, jak dotąd, o jego zasługach. Ku wielkiej uciesze członków Klubu, wszelkie niepokoje okazały się nieuzasadnione. O przedstawienie sylwetki bohatera spotkania poproszo- na została Alicja Dopart - były kustosz Muzeum Miasta Pabianic. Podkreśliła ona niezwykłą rolę „Maja” w działaniach Armii Krajowej w czasie II wojny światowej oraz jego udział w tzw. drugiej konspiracji. Zasadniczą cześć jej wystąpienia stanowiło jednak przybliżenie brawurowej akcji z udziałem płk. Arkuszyńskiego, jaka miała miejsce 10 czerwca 1945 r. w Pabianicach. Wtedy to dzięki perfekcyjnie przygotowanemu planowi działania udało się odbić kilku żołnie- rzom AK, w tym „Majowi” 12 więźniów z Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Cała akcja przebiegła bez użycia żadnej broni. W trakcie dyskusji płk. Arkuszyński przybliżył kulisy wspomnianego wyżej wydarzenia oraz dzieje Armii Krajowej w regionie łódzkim. Spotkanie zakończono bardzo miłym akcentem, bowiem z okazji dziewięćdziesiątych urodzin głównego bohatera, odśpiewano wspólnie „Sto lat” i wręczono mu bukiet kwiatów. Dzięki staraniom członków Klubu Historycznego im. Stefana Roweckiego „Grota” postać płk. Arkuszyńskiego została zauważona w Pabianicach, a jego zasługi docenione. Ponadto na wniosek Klubu radni miejscy zdecydowali o nadaniu „Majowi” tytułu Honorowego Obywatela Miasta. Niesamowitym zainteresowaniem cieszyło się spotkanie poświęcone zbrodniom komuni- stycznym. Bardzo ożywiona dyskusja poprzedzona była prelekcją prof. Marii Blombergowej, pracownika naukowego Katedry Archeologii Historycznej UŁ, pt. Badanie pochówków ofi ar zbrodni komunistycznych na Ukrainie. Prelegentka przedstawiła wyniki najnowszych badań ar- cheologicznych dotyczących tzw. IV cmentarza katyńskiego, czyli masowych grobów jeńców polskich i ukraińskich pomordowanych w latach 30. i 40. w rejonie Winnicy, Odessy, Charkowa i Bykowni. Niezwykle ciekawy wykład wzbogacił pokaz slajdów, które unaoczniały tragizm tamtych wydarzeń oraz trudności z jakimi obecnie zmagają się badacze. 261

Mając na uwadze popularność tzw. spotkań ze świadkami historii, Zarząd Klubu zaprosił na kolejne spotkanie (15 maja 2008 r.) Feliksa Milana, honorowego prezesa Związku Sybiraków w Łodzi, jednego z nielicznych Polaków ocalałych z łagrów na Kołymie. Ponownie frekwen- cja przekroczyła oczekiwania organizatorów. Wprowadzenia do tematu dokonał mgr Wojciech Marciniak. Prelekcja dotyczyła funkcjonowania administracji łagrów na Kołymie (Siewwostła- gu) i wzbogacona była licznymi fotografi ami. Drugą część spotkania wypełniły wspomnienia Feliksa Milana, skazanego w 1944 r. za dzia- łalność w AK, na 15 lat łagrów w systemie katorżniczym. Wstrząsające przeżycia ze śledztwa, a potem pobytu w najcięższych obozach pracy przymusowej na terenie ZSRR wprowadziły publikę w nastrój zadumy. Szczególne zainteresowanie, co było widać w dyskusji, wykazała licznie przybyła młodzież. Był to niewątpliwy sukces Klubu. Czerwcowe, przedwakacyjne spotkanie (19 czerwca 2008 r.) poświęcone było postaci patro- na Klubu, gen. Stefanowi Roweckiemu „Grotowi”. O wygłoszenie wykładu został poproszony dr Waldemar Grabowski, pracownik Biura Edukacji Publicznej IPN w Warszawie. Głównym wątkiem prelekcji była agenturalna działalność Ludwika Kalksteina oraz Blanki Kaczorowskiej, ponoszących, według badań historyków, główną odpowiedzialność za aresztowanie przez Ge- stapo, (30 czerwca 1943 r.) gen. Roweckiego – Komendanta Głównego Armii Krajowej. Jak po- kazała dyskusja, zainteresowanie wśród zgromadzonych wywołały powojenne losy Kalksteina i Kaczorowskiej, a także motywy ich zdrady oraz kontakty z aparatem bezpieczeństwa PRL. Do stałych, comiesięcznych spotkań pabianicki Klub Historyczny im. Stefana Roweckiego „Grota” powrócił 18 września 2008 r. Wtedy to odbyło się spotkanie, na którym w roli prelegenta wystąpił prof. Henryk Stańczyk, pracownik naukowy Uniwersytetu Humanistyczno – Przyrod- niczego w Kielcach, z wykładem pt. Dowódcy Armii „Łódź” - gen. dyw. Juliusz Rómmel i gen. bryg. Wiktor Thommee. Dokonana charakterystyka obu generałów przedstawiona była w świetle kadry dowódczej Wojska Polskiego w latach 1918 – 1939. Prof. Stańczyk wiele miejsca w swym wykładzie poświęcił również przedstawieniu różnic jakie dzieliły hitlerowskie Niemcy i Polskę w przededniu wojny, kładąc szczególny nacisk na potencjał gospodarczy oraz preferowane dok- tryny wojenne. Prelekcja zakończyła się smutną konkluzją, iż wojna obronna Polski w 1939 r. nie mogła zakończyć się sukcesem, była jedynie przesunięciem w czasie tragicznego wyroku. Było to wyjątkowe spotkanie, ponieważ po raz drugi w historii pabianickiego Klubu „Grota” po wykładzie nastąpiła tak burzliwa, długa i wyczerpująca dyskusja. W serii spotkań Klubu nie zabrakło również wykładów dotyczących postaci związanych z Pabianicami. W dniu 16 października 2008 r. z prelekcją pt. Od „Waltera” do „Gertrudy” – rzecz o generale Zygmuncie Janke i jego żołnierzach wystąpił mgr Artur Ossowski, pracownik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Łodzi. Gościem specjalnym spotkania była Ewa Bareła, córka gen. Janke, która w uzupełnieniu wykładu przestawiła nieco odmienną syl- wetkę swego ojca, widzianą oczami domowników. Ponownie w szeregach sympatyków Klubu licznie zagościła młodzież, co było kolejnym jego sukcesem. Do końca 2008 r. zaplanowano jeszcze dwa spotkania: 20 listopada – wykład dr. hab. Krzysz- tofa Komorowskiego (dyrektora Wojskowego Biura Badań Historycznych) pt. Narodowe Siły Zbrojne – prawda i legenda oraz 11 grudnia – wykład mgr. Przemysława Stępnia (doktoranta w Katedrze Historii Polski Współczesnej UŁ) pt. Pomoc duchowieństwa dla represjonowanych i ich rodzin w stanie wojennym. 262

Pomimo początkowych obaw związanych z perspektywami rozwoju Klubu w Pabianicach, pierwsze miesiące działalności pokazują, że decyzja o jego powołaniu była słuszna. Zapotrzebo- wanie na historię regionalną jest ogromne, o czym świadczy zawsze pełna sala spotkań Klubu. Obecnie posiada on 50 członków stałych oraz drugie tyle sympatyków, co sprawiło, że przez niespełna rok działalności zdążył on na stałe wpisać się w harmonogram wydarzeń o charakterze kulturalno – naukowym miasta.

Przemysław Stępień 263

PRO MEMEORIA

ANDRZEJ URBANIAK (1953 – 2008).

A ja zaczynałem od wielkiego patriotyzmu. A potem odkryłem inny jego rodzaj: dokumentowanie, upamiętnianie mojej małej ojczyzny. To też patriotyzm dnia dzisiejszego: opisywanie i utrwalanie dziejów naszego miasta i naszej ulicy - Andrzej Urbaniak, 16 VI 2007 r.

W dniu 21 II 2008 r. zmarł Andrzej Urbaniak, regionalista, historyk, prezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Kutnowskiej, jeden z tych ludzi, dla których nazwa „Mała Ojczyzna” nie była pustym sloganem, albowiem dla niej - Ziemi Kutnowskiej - poświęcił całe swoje życie. Już w liceum (II LO im. Jana Kasprowicza w Kutnie, które ukończył w 1974 r.) przejawiał duże zainteresowanie historią, zwłaszcza XX-wieczną, zatem wybór kierunku studiów był oczywisty. Stu- dia historyczne w Uniwersytecie Łódzkim ukończył w 1978 r. (praca magisterska Zdobycie Koło- brzegu w czasopiśmiennictwie wojskowym w latach 1945-1959) i rozpoczął pracę jako adiunkt w Mu- zeum – Zamku w Oporowie pod Kutnem - do 1983 r. Następnie został kustoszem w Muzeum Bitwy nad Bzurą w Kutnie, Oddział Muzeum w Kutnie (w organizacji, w latach 1984-1986); dyrektorem, kustoszem Muzeum Regionalnego w Kutnie (1987-1992). Powrócił do Muzeum - Zamku w Opo- rowie (1995-1998). W 1996 r. pełnił funkcję członka Zarządu Powiatu Kutnowskiego w Starostwie Powiatowym w Kutnie; powtórnie na stanowisku kustosza w Muzeum – Zamku w Oporowie (1999 – 2000). Znalazł czas by ukończyć w 2002 r. Dwuletnie Podyplomowe Studium Muzealnicze przy Uniwersytecie Warszawskim. W 2001 r. został dyrektorem Muzeum im. Jerzego Dunina Borkow- skiego w Krośniewicach. Od 2006 r. był rencistą. Przegrał z nieuleczalną, długotrwałą chorobą. A. Urbaniak był społecznikiem najwyższej próby i w pracy społecznej osiągnął najwięk- sze sukcesy. Dał się poznać jako człowiek pracowity i konsekwentny, inicjator wielu cennych przedsięwzięć społecznych, potrafi ł „zarazić” innych swoją pasją i umiał znaleźć sponsorów dla realizacji pomysłów wydawniczych itp. Bywał nieustępliwy w sprawach ważnych dla ludzi i regionu, a także miasta. A. Urbaniak był kolejno: członkiem Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Kutnowskiej (1979 r.), jego wiceprezesem (1982-1989) i wieloletnim prezesem (1989-2007). Został również redaktorem naczel- nym „Głosu Kutnowskiego” i „Kutnowskich Zeszytów Regio nalnych” (od 1997 r.). Był także m.in. członkiem Towarzystwa Naukowego Płockiego (1994-2002), jak również przewodniczącym komisji ds. przyznawania stypendiów osobom zajmującym się twór czością artystyczną, upowszechnianiem i ochroną dóbr kultury przy Ministrze Kultury i Dziedzictwa Narodowego (1998-2001) Uczestniczył w pracach Kapituły Honorowej Nagrody Hetmana Kolekcjonerów Polskich Jerzego Dunina-Bor- kowskiego w Krośniewicach (od 2002 r.). Pełnił również funkcję sekretarza Rady Krajowej Ruchu Stowarzyszeń Regionalnych Rzeczpospolitej Polskiej (wcześniej Rada Krajowa Regionalnych To- warzystw Kultury; 2002 - 2006). Jako członek i prezes (od 1989 r.) Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Kutnowskiej, utworzonego w 1972 r. i posiadającego 4 fi lie (Kutno - tu siedziba władz; Bedlno, Krośniewice i Krzyżanów) A. Urbaniak był animatorem wielu przedsięwzięć na rzecz lokalnego środowiska na terenie powiatu 264 kutnowskiego: działalności wydawniczej, medalierskiej (np. piękne medale pamiątkowe dotyczące 37 Łęczyckiego Pułku Piechoty im. Księcia Józefa Poniatowskiego czy tzw. generalskie), organizacji sesji naukowych i popularno naukowych, odczytów, konkursów o tematyce regionalnej, rajdów pie- szych „Śladami historii zabytków Kutna” oraz rowerowych ścieżkami powiatu, wielu różnorodnych wystaw. Ponadto A. Urbaniak, wykazujący rzadko spotykane zaangażowanie i wręcz miłość do dzie- jów swojego grodu i okolicy, inicjował upamiętnianie miejsc ważnych wydarzeń historycznych (od- słonięcie wielu tablic pamiątkowych - np. Katyńczycy Ziemi Kutnowskiej). Wśród wielu ciekawych spraw, w jakich aktywnie uczestniczył wypada wspomnieć o - począwszy od 1998 r. - Dniach To- warzystwa Przyjaciół Ziemi Kutnowskiej czy Kutnowskich Spotkaniach Kolekcjonerskich, pracach zmierzających do otwarcia Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Przyczynił się również w odzyskiwaniu nielicznych, zachowanych po II wojnie światowej, nagrobków z cmentarza żydowskiego w Kutnie. Na samym cmentarzu stanął pomnik. Bowiem - jak powiedział A. Urbaniak - ... kutnowski kirchof nie jest ... zwykłą górką. Nie umniejszając wkładu pracy prężnego Zarządu Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Kutnowskiej, a także wielu innych osób, trudno przecenić działalność społeczną A. Urbaniaka. Dał się on poznać jako osoba dbająca o stosowną - rzec trzeba - promocję szeroko rozumianych wydarzeń kulturalnych w Kutnie i okolicy. Wyrazem uznania wobec tych poczynań były listy gratulacyjne marszałków sej- mu i senatu (1997 r.) czy nagroda starosty kutnowskiego (2003 r.). A. Urbaniak był inspiratorem różnego rodzaju inicjatyw o charakterze społecznym i kul- turalnym, jak na przykład „Koncerty Noworoczne”, czy popularyzatorem muzyki poważnej we współpracy z Państwową Szkołą Muzyczną im. Karola Kurpińskiego w Kutnie i Chórem „Speranza”, działającym przy Regionalnym Towarzystwie Muzycznym w Kutnie. A. Urbaniak był inicjatorem i współautorem monografi i „Kutno - dzieje miasta” (Warszawa - Łódź 1984). Jako autor podejmował różne inicjatywy, czego przykładem może być publikacja pt. Cukrownia »Ostrowy« S.A. w latach 1847-1997 (Kutno 1997). Opublikował także szereg ważnych arty- kułów naukowych. Był popularyzatorem zabytków miasta i dziejów regionu – właściwie nikt przed nim, w sposób naukowy nie zajmował się, w takim stopniu, tą tematyką. Za staraniem A. Urbaniaka, od 1997 r. pierwszoplanowym wydawnictwem Towarzy stwa jest rocznik „Kutnowskich Zeszytów Regionalnych”. Dotychczas ukazało się jego 11 tomów. Cechą charakterystyczną tego periodyku jest wysoki poziom merytoryczny i edytorski. Szata grafi czna czasopisma jest wręcz wzorcowa: znakomity papier (ma to istotne znaczenie wobec licznych ilustracji), twarde okładki. Są to sprawy, które nie sposób przecenić. W 2000 r. Towa- rzystwo, we współpracy z Miejską i Powiatową Biblioteką Publiczna im. Stefana Żeromskiego w Kutnie, zapoczątkowało coroczne wydawanie „Bibliografi i Powiatu Kutnowskiego”. Ukazało się osiem tomów tej publikacji, obejmujących lata 1999 - 2007. Emisję medali pamiąt kowych - przywołanych wcześniej - zainicjowano w 1981 r., w dwóch seriach tematycznych: „Ludzie i wydarzenia Ziemi Kutnowskiej” oraz „Generałowie Bitwy nad Bzurą”. Łącznie wybito 29 me- dali. W siedzibie Towarzystwa, w zabytkowym Dworku Modrzewiowym” utworzono pracownię i galerię rzeźby ludowej. Dzięki inicjatywie przede wszystkim prezesa A. Urbaniaka odsłonięto w 1983 r. dwie tablice pamiątkowe. Pierwszą, z okazji 120 rocznicy pobytu w Kutnie Tymcza- sowego Rządu Narodowego z czasów powstania styczniowego; drugą zaś poświęconą zasłu- żonemu dla Kutna 37 Łęczyckiemu Pułkowi Piechoty im. księcia Józefa Poniatowskiego. Przy tej tablicy odbywają się, organizowane przez Towarzystwo corocznie w dniu 20 maja, obchody Święta Pułkowego, będące uroczystościami o charakterze ogólnospołecznym i stanowiące lek- cję patriotyzmu dla młodzieży powiatu kutnowskiego. 265

Urzeczywistnionymi pomysłami prezesa A. Urbaniaka stało się: odrestaurowanie zabyt- kowego zegara na kut nowskim ratuszu, a następnie zainteresowanie członków Towarzystwa poszukiwaniami odpowiedniej, i pochodzącej z regionu kutnowskiego, melodii kuranta. Idea powołania w Kutnie Archiwum Miejskiego wywodzi się także z Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Kutnowskiej i od A. Urbaniaka. Odrestaurowany grób doktorostwa Lubomiry i Antoniego To- czewskich (dr Antoni Troczewski, honorowy obywatel miasta Kutna, był wzorem dla A. Urba- niaka - on sam należał do propagatorów budowy pomników doktora i Józefa Piłsudskiego; ten ostatni miałby powstać na placu imienia marszałka). Coroczne obchody rocznicy śmierci tych zasłużonych dla Kutna społeczników i patriotów to również inicjatywy prezesa TPZK. Jak wspomniano, za Jego staraniem rozpoczęto Kutnow skie Spotkania Kolekcjonerskie i Ogólno- polskie Święta Kolekcjonerów w Krośniewicach. Towarzystwo było organizatorem XIX Ogól- nopolskich Spotkań Regionalnych. Dzięki osobistemu zaangażowaniu A. Urbaniaka, Towarzy- stwo Przyjaciół Ziemi Kutnowskiej stało się organizacją pożytku publicznego, zarejestrowaną w Sądzie Rejestrowym w Łodzi. Dużym osiągnięciem Towarzystwa i osobiście A. Urba niaka, była i jest kwesta publiczna na rzecz ratowania zabytkowych nagrobków na Cmentarzu Para- fi alnym w Kutnie. Naj nowszym sukcesem, zrealizowanym w 2007 r., jest powołanie do życia - w ramach TPZK - Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Za swą działalność, głównie społeczną, uzyskał A. Urbaniak m.in.: Złoty Krzyż Zasługi (2002 r.), odznakę honorową „Zasłużony Działacz Kultury” (1988 r.), Złoty Medal Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej (1989 r.), Złotą Odznakę Polskiego Towarzystwa Numizmatycznego (2006 r.), Złotą Odznakę Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Kutnowskiej (2007 r.). Na kilkanaście dni przed śmiercią został wybrany spośród 10 kandydatów – w plebiscycie organizowanym przez „Powiatowe Życie Kutna”- Kutnianinem roku 2007. Pozostawił niedokończoną monogra- fi ę Kutna i kilka prac o historii regionu. A. Urbaniak był prawdziwym pasjonatem swojego zawodu i swojej rodzinnej ziemi. Potrafi ł w czasie krótkiego spaceru opowiedzieć o historii mijanej właśnie ulicy czy domu. Był do tego człowiekiem bardzo skromnym, stroniącym od zbytniego nagłaśniania swojej działalności – je- śli chodziło jednak o sprawy Kutna, umiał - przypomnijmy - kołatać do wielu drzwi. A. Urbaniak należał do ludzi starannych, potrafi ł innych zarazić swoją pasją, był wreszcie człowiekiem słownym. Słowo znaczyło dla niego wiele. Unikał frazeologii, widział jasno swój cel i - bez patosu - go realizował. Gdy żył, często nie doceniano go, bo był niezależny i nie lubił - jak napisano w miejscowej prasie - „mizdrzyć się”. Jednakże był lubiany i godny zaufania. A to przecież najważniejsze! Jak niezwykłym był człowiekiem i jak wielką wagę przywiązywał do swej pracy w To- warzystwie Przyjaciół Ziemi Kutnowskiej niech świadczy następująca historia: na kilka tygo- dni przed śmiercią A. Urbaniak zwołał zebranie członków Towarzystwa wraz z zaproszonymi przedstawicielami lokalnych władz, by powiedzieć, że Odchodzi. Dziękując wszystkim za lata wspólnej pracy prosił, by zająć się kilkoma sprawami, których On już nie zdąży zrealizować, a które - Jego zdaniem - winny być podjęte. Nie dbając o siebie myślał – do końca – o swojej Małej Ojczyźnie. Andrzej Urbaniak dobrze jej się zasłużył. Cześć Jego pamięci!

Jerzy Pawlak (Kutno) 266 267

LISTY DO REDAKCJI

Tomasz Andrzej Nowak (Kraszewice)

W odpowiedzi panu prof. Zajączkowskiemu na recenzję książki Chełmo. Zarys dziejów do 1945 roku.

W poprzednim tomie „Rocznika Łódzkiego”1 ukazał się artykuł recenzyjny mojej książki2 autorstwa prof. Stanisława M. Zajączkowskiego. Postawione tam zarzuty dotyczą względów merytorycznych, konstrukcyjnych oraz logicznego toku wykładu, ale w znacznej części są one, w moim przekonaniu, niesłuszne. Padło wiele słów krytyki, za którymi nie poszły praktycznie żadne merytoryczne sprostowania i uzupełnienia, czego należałoby się spodziewać po obszer- nym omówieniu książki. Zły jest już nawet tytułu książki, choć przecież raczej nie istnieje głę- boka różnica między określeniem „zarys” a „szkic”, bowiem oba określenia mówią o pewnej ogólnikowości. Niniejszym tekstem chciałbym więc niektóre kwestie wyjaśnić, przedstawić swój punkt widzenia i bronić się przed zupełną dyskredytacją mej pracy. Zacznę od zarzutów doboru złej literatury, co mieścić się może w kategorii błędów mery- torycznych. Postawiono mi zarzut wykorzystywania niepotrzebnej literatury, by za chwilę za mankament uznać brak w pracy tytułów, które w żaden sposób nie zwiększą wiedzy o Chełmie (prace W. Dworzaczka, E. Wiśniowskiego, J. Szymańskiego i in.). Podobnie jest z ponoć prze- starzałymi i zawierającymi błędne dane opracowaniami, ale w żadnym przypadku Recenzent nie podał konkretnego przykładu błędnej informacji na temat omawianej wsi. Krytykuje za to obszerne wykorzystywanie źródeł wspomnieniowych: ks. Leopolda Paszkowskiego (czasami przytaczany jest przeze mnie jako źródło zwykłej ciekawostki, innym zaś razem jako wiarygod- ny przekaz), czy naocznych świadków wielu wydarzeń-rodziny Wielowieyskich. W innym miejscu uznaje, że niepotrzebnie opisuję pewne kwestie (np. przynależność die- cezjalną Chełma), by za chwilę za mankament uznać brak tekstu defi nicji parafi i proponowanej przez E. Wiśniowskiego, czyli kwestii zupełnie marginalnej. Z jednej strony Recenzent gani mnie za rozpisywanie się na zbędne tematy, a z drugiej dopomina się o inne, w moim przeko- naniu, niepotrzebne informacje. Przykładem byłby tu tekst opisu uposażenia parafi i J. Łaskie- go, który swą jakże nieatrakcyjną czytelniczo formą miałby ponoć zainteresować mieszkańców Chełma. Widać tu sprzeczność w słowach recenzji, albo się postuluje zmniejszenie objętości pracy do kilkudziesięciu stron, albo wręcz odwrotnie, zachęca do ujmowania najróżniejszych zagadnień. Z krytyką Recenzenta spotkała się sama konstrukcja pracy oraz zawartość poszczególnych rozdziałów. Niestety Recenzent nie przedstawił własnego wyobrażenia konstrukcji tego typu

1 S. M. Zajączkowski, Uwagi na marginesie monografi i wsi Chełmo w powiecie radomszczańskim, „Rocznik Łódzki”, t. LIV, 2007, s. 257-267. Pierwszą recenzję mej książki dał ks. J. Kapuściński w periodyku „Kościół w Polsce. Dzieje i Kultura, t. VI, Lublin 2007, s. 201-208. 2 T. A. Nowak, Chełmo. Zarys dziejów do 1945 roku, Radomsko 2005. 268 książki, nie podał tytułu wzorcowego opracowania, zwłaszcza że moją książkę uznał za antyw- zór. Podobnie jest z doborem materiałów do aneksu, który winien [...] „zawierać materiały doty- czące ściśle dziejów wsi i parafi i chełmskiej”. A ja zamieściłem odpis inwentarza pałacu z 1742 roku (wg słów Recenzenta wnioskować można, że losy pałacu nie stanowią części dziejów wsi), który pokazuje jego dawną świetność oraz testament Tekli Skórzewskiej z 1910 roku. Trudno mi zrozumieć, jak można określić mianem nieprzydatnej ciekawostki ostatnią wolę dziedziczki, w wyniku której Chełmo zmieniło właściciela? Być może swoją książką przyczyniłem się do wzrostu liczby nic nie wartych opracowań, ale wprawne oko naukowca, za każdym razem kiedy zechce do niej sięgnąć, pozwoli ocenić, czy zawarte w niej informacje są cokolwiek warte, czy zdecyduje się, jak się to często dzieje, na zupełne przemilczenie ignoranckiej pracy. Czasami do pewnych wniosków doszedłem inną drogą, niż proponowana przez Recenzenta. Tak jest np. z hipotetycznym czasem powstania wsi. Na podstawie dziejów góry Chełmo doszedłem do wniosku, że wieś mogła funkcjonować w tym samym czasie co grodzisko (X wiek) – postawiłem więc hipotezę o przybliżonym czasie jej powstania. Podobnie jest z kwestią parafi i. Recenzent lokuje ten fakt w XII wieku, a nie jak ja ewentualnie w XIII stuleciu. Z tym jednak, że nie wspomina, iż na początku rozdziału przy- pomniałem (opierając się na literaturze przedmiotu) o możliwości istnienia kościoła na górze Chełmo niedługo po wprowadzeniu chrześcijaństwa. Czy wiedząc o braku źródeł do dziejów powiatu radomszczańskiego nie należy z zadowoleniem przyjąć jakichkolwiek źródłowych in- formacji na temat miejscowej szlachty z XVI-XVIII wieku (której dzieje uważam, inaczej niż Recenzent, za część historii omawianej wsi), a której w literaturze naukowej poświęcono bardzo mało miejsca3. Pod względem opracowań jeszcze gorzej sprawa przedstawia się jeśli chodzi o Skórzewskich z XIX i początków XX wieku i tylko nieco lepiej jest z Wielowieyskimi. Wiele krytycznej uwagi prof. Zajączkowski poświęcił zamieszczonemu w książce opisowi nadania kościołowi chełmskiemu wsi Gręboszewice, powątpiewając zresztą w moje słowa na jej temat. Recenzent nie wczytał się w treść mojego tekstu i wyciągnął złe wnioski. Informacja o zatwier- dzeniu darowizny przez Jagiełłę pochodzi nie ze stosownego dokumentu, ale z opisu dziejów tej darowizny, jakiej dokonano w 1659 roku podczas wizytacji kanonicznej4. Nie mam możliwości dyskutowania z wszystkimi postawionymi w recenzji zarzutami. Ogra- niczyłem się wyżej tylko do ich małej części, wyjaśnianie wszystkich kwestii zajęłoby wiele miejsca, a należałoby wspomnień np. o tym, że propozycje wiązania góry Chełmo z opolem czy kasztelanią przejąłem od wcześniejszych badaczy. Teraz pozwolę sobie na kilka zdań ogól- niejszej refl eksji. Przy lekturze recenzji rzuca się od razu w oczy, że jej Autor ustosunkował się przede wszystkim do zagadnień z dziejów średniowiecza i spojrzał na książkę tylko pod jednym kątem. Odnoszę wrażenie, że dla Recenzenta miernikiem wartości treści zamieszczonych na

3 Owi „różni badacze”, o których wspomina prof. Zajączkowski, to raptem dwa małe opracowania biografi cz- ne na temat Leżeńskich H. Kozakiewiczowa, Kim jest nieznana dama herbu Ciołek?, „Biuletyn Historii Sztuki”, R. XXV, 1963, nr 2, s 141-143; J. Ślaski, Marian Leżeński – padewczyk zapomniany, „Odrodzenie i Reformacja w Polsce”, t. XLVIII, 2004, s. 65-93. 4 Dowiadujemy się stamtąd dodatkowo nie tylko o królewskim zatwierdzeniu, ale i o tym, że dokument ten był oblatowany w Piotrkowie w 1596 roku. Nie opublikowałem dokumentu w oryginale, bo dla dziejów Chełma Gręboszewice są tylko jednym z wielu wątków Na potrzeby książki posłużyłem się odnalezionym w dokumentach parafi i Chełmo tłumaczeniem tekstu z XVII stulecia. Być może nie jest ono najlepsze, ale nie uznałem za koniecz- ne przeprowadzenie aż tak dokładnej analizy tego źródła, by porównywać przekład z oryginałem. W najstarszych zapisach widnieje forma Gręboszowice, w kolejnych pojawiają się jednak Gręboszewice. Przyjąłem w książce wersję drugą, opierając się zresztą na wydawcy Liber benefi ciorum Jana Łaskiego, choć w samym tekście Łaskie- go wybrano opcję pierwszą. 269 kartach mojej książki jest jedynie przydatność do badań nad dziejami osadnictwa. Wszystko, co wychodzi już poza to, jest uznane za błędne, a nawet szkodliwe dla opracowania. Ograniczając się tylko do tego, całość dziejów rzeczywiście można zmieścić na kilkudziesięciu stronach dru- ku. Nie interesowała mnie wieś sama w sobie, jej dzieje jako tylko punktu osadniczego. Chcia- łem pokazać życie jej mieszkańców i w ogóle ludzi z nią związanych na przestrzeni wieków. Stąd też różnorodność podejmowanych wątków (niektóre uznane przez Recenzenta za zbędne, np. kwestie etnografi czne5 czy dotyczące życia codziennego mieszkańców Chełma)6, pragnąłem bowiem objąć wszystkie aspekty ludzkiego życia7. Wyjaśnienia wymaga jeszcze jedna kwestia, którą prof. Zajączkowski uważa za oczywistą. Pisze on mianowicie, że pragnąłem napisać naukową rozprawę – monografi ę (nie posługuję się w książce tym pojęciem), za czym przemawia bogaty wykaz źródeł i literatury. Otóż nie, nie pisałem typowej pracy naukowej. Mogłem nie zaopatrzyć jej w odsyłacze czy podać tylko wybrane pozycje z literatury. Być może wówczas nie byłoby nawet tej recenzji. Ale to dzięki informacjom z przypisów inni historycy mogą łatwiej podążyć moim śladem czy weryfi kować zapisane przeze mnie ustalenia (choćby o Gręboszewicach) i tą myślą się kierowałem dodając je do tekstu. Książka o Chełmie stanowi poszerzoną i zmienioną wersję mojej pracy magisterskiej, o czym Recenzent nie wspomina. Co bezpośrednio skłoniło mnie do wyboru takiego właśnie tematu? Sądzę, że odpowiedź na to pytanie rzuci wiele światła na całość zagadnienia. Otóż odpowiada ona na nurtujące mnie od dzieciństwa pytania na temat otaczającej mnie historii, zabytków, dawnego życia codziennego w minionych czasach, zwłaszcza w rodzinnym Chełmie. Jednym słowem to, co Recenzent krytykuje i uznaje za nieważne. W dużej mierze udzieliłem sobie odpowiedzi na te pytania, a teraz moja praca (cieszy się lokalnym powodzeniem8) służy innym, których nurtuje to samo. Dyskutuje się nad jej treścią, porównuje z własną wiedzą. Zdaje się, że Recenzent w ogóle nie wziął pod uwagę, że książka tego typu może mieć i taki wymiar. Stąd padły ironiczne słowa o tym, że może ona co najwyżej zaspokoić ciekawość miejscowej ludności. Ciekawość czy głód wiedzy? W sytuacji, gdy na historię regionalną w programach nauczania wszystkich szczebli edukacji jest tak mało miejsca, należy raczej postulować, by prace skierowane do „zwykłych” czytelników powstawały i były wykorzystywane w procesie

5 Zdyskredytowany został tym sposobem dorobek etnografów pracujących na tym terenie w latach 60. XX w. oraz trojga pracowników naukowych z Muzeum Archeologicznego i Etnografi cznego w Łodzi prowadzących na tym terenie badania, które w niedługim czasie zaowocują publikacją. 6 Szeroki spis zagadnień (problematyka przestrzenna, przemiany krajobrazu, opisu zabytków techniki, pro- blemy zdrowotności, przestępczości i sądownictwa, życia codziennego i innych), istotnych w tego typu opraco- waniach, ukazuje F. Kiryk, Osiągnięcia i niedomogi regionalistyki historycznej, [w:] Pytania o średniowiecze. Potrzeby i perspektywy badawcze polskiej mediewistyki, redakcja naukowa Wojciech Fałkowski, Warszawa 2001, s. 231.Ostanio w nauce postuluje się też zwracanie uwagi na przedmioty wytworzone i otaczające ludzi – zob. E. Domańska, O zwrocie ku rzeczom we współczesnej humanistyce (Ku historii nieantropocentrycznej), „Roczniki Dziejów Społecznych i Gospodarczych”, t. LXV, 2005, s. 7-23; taż, Historie niekonwencjonalne, Poznań 2006, s. 104-127. 7 E. Domańska, Mikrohistorie. Spotkania w międzyświatach, wydanie drugie uzupełnione i uaktualnione, Poznań 2005. Książkę traktuję jako swoistą próbę odpowiedzi na postulaty mikrohistorii, choć nie spełnia ona stawianych wymogów (przede wszystkim ze względu na bardzo długi zakres chronologiczny), dlatego też nie użyłem w treści książki nigdy pojęcia mikrohistoria. 8 Książka w 2006 roku była również nominowana do nagrody „Złoty Exlibris” Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Łodzi za rok 2005 w kategorii Najlepsza książka po- pularnonaukowa o Ziemi Łódzkiej. 270 edukacyjnym. Kwestia ta zresztą była już poruszana w literaturze historycznej9. Wiedza na temat przeszłości najbliższej okolicy, miejsca w którym żyje się na co dzień, cementuje lokalną spo- łeczność, o czym chyba specjalnie przekonywać nie trzeba. Polemika z Recenzentem nie oznacza oczywiście, że przyjęta przeze mnie konstrukcja pracy jest idealna a przyjęte rozwiązania optymalne. Zawarte w recenzjach uwagi i własne przemyśle- nia powodują, że dziś do pewnych zagadnień podszedłby inaczej i zastosowałbym inne rozwią- zania. Z całą pewnością do uchybień merytorycznych należą wszystkie błędy edytorskie, jakie znalazły się w książce i uwagi z tym związane przyjmuję. Biorę za nie odpowiedzialność i zdaję sobie sprawę, że znacznie obniżyły wartość pracy.

9 A. Wyrobisz, O pojmowaniu regionów historycznych w nauce polskiej, „Kwartalnik Historyczny”, R. XCIII, 1986, z. 1, s. 148. Autor ten odsyła do pracy M. Chen-Wincławskiej, Regionalizm jako postulat dydaktyczno-wy- chowawczy w nauczaniu historii (cz. 2), „Wiadomości Historyczne”, t. XXIII, 1980, nr 3 (130), s. 155-181, gdzie dalsza literatura zagadnienia.