.ISSN Lt 0324-8801 .. ,,., groove \\'' go pię: le:; Sik Sl2: Z}- uważałem, że muzyka o,;: być przyjemnością, Ż}. nie karą za grzechy. !r­ lru: = tlO'I Mariusz Bogcfanowicz la kb:: ijają lata i oto, nim się spostrze­ m: gliśmy, złote pokolenie polskie­ \\':!: go jazzu wkracza w okres jubile­ ce:: uszy. Do grona jubilatów dołą­ da: czyłM teraz WojtekKarolak, postać zupełnie wy­ wz jątkowa, nie tylko ze względu na przymioty prz, czysto muzyczne, ale i cechy osobowości. Eru­ ska dyta o romantycznym usposobieniu, który po­ � winien był się urodzić nie nad Wisłą a nad rze­ jaki ką Hudson, bo jest jednym z nielicznych, a być może w ogóle jedynym polskim muzykiem, sób który potrafi graćz amerykańską duszą i praw­ zeł] dziwym czarnym feelingiem. zerr Jeśli istnieje w naszym jazzie pojęcie ary­ stokracji, to Wojtek Karolak zajmuje w niej SW. miejsce na najwyższych szczeblach hierar­ k«i; chii - mąż stanu, arbiter mody, niepodważal­ Pob ny autorytet, gawędziarz o przenikliwej inte­ za- ligencji i specyficznym poczuciu humoru. km; Rozmowa z nim to ogromna przyjem­ Stt2: ność i naprawdę fascynująca przygoda. fia. ogo WOJTEK KAROLAK: Zanim zacznie­ d� my, mały szantaż: będę mówił, jeżeli za­ ilu:s: mieścicie rewelacyjny rysunek Krzysia Ście­ byb rańskiego przedstawiając koncert jazzowy. 1)-k= Jeśli zabraknie miejsca, można coś skrócić eh:!: albo najlepiej dać to zamiast zdjęcia. jak· MARIUSZ BOGDANOWICZ: Masz szc:z załatwione. No to do dzieła. Jak zacząłeś czy:: interesować się muzyką, jakie są początki t� twojego grania? li� WK: Ja się w ogóle nie interesowałem muzyką. Kazano mi się jej uczyć. Moi rodzi­ Zfflll ce byli plastykami, a dziadek, Józef Orwid, był jednym z najpopularniejszych aktorów ski� przedwojennych. Grał w większości filmów cez komediowych i pisywał teksty. Do tej pory � 30 jmm,m 6/98 jml Wiesław Michnikowski wykonuje jeden z je­ ½,oJtl(.oLJ/ t(.,H�cc..,+t<o � I go monologów. Miałem się zająć sztukami "2.. W71t.,4 z.; M / '< Z..ł,JłtNtA. ':FI pięknymi, ale kiedyś na plenerze namalowa­ łem pejzaż z brązowym lasem. Stalo się ja­ sne, że Paganinim blejtramu raczej nie zo­ stanę, więc posiano mnie do Liceum Mu­ zycznego. Zacząłem się tam uczyć na klar­ necie. Bardzo mi się to spodobało, ale tu okazało się - po raz pierwszy w życiu - że nie powinienem się zajmować rzeczami, które lubię. Obsesyjnym motywem mojego życiorysu stało się to, że zawsze chciałem grać na instrumencie dętym i zawsze mi to ktoś uniemożliwiał. Matce nie podobał się klarnet, bo kapała z niego ślina, więc był za mało elegancki jak na naszą rodzinę. Posta­ nowiła, że będę grai na wiolonczeli. Wygra­ ła połowicznie, bo tylko wyeliminowała klarnet. Ja natomiast opanowałem dzięki te­ mu bardzo ważną umiejętność - sztukę uda­ wania. Zostałem w tej dziedzinie zawodow­ rys. Krzysztof Ścierański cem. Okazało się to potem niezwykle przy­ raz, że ci sowieccy propagandziści nie byli najszersze klapy w marynarce. Więc zagrali­ datne podczas studiów w PWSM i w ogóle tacy głupi. Polska jest obecnie zalewana tan­ śmy dixieland i ten szwedzki kulbibop. Zwy­ w życiu. W liceum udawałem wiolonczelistę detną, jarmarczną rozrywką masową zza ciężyliśmy i zespół zakończył swój żywot. No przez trzy lata, ale kiedy trzeba je było jakoś oceanu i zaczyna to wyglądać dosyć groźnie. bo i po co było to ciągnąć,skoro się już wszy­ skończyć, musiałem w ciągu roku przerobić To jednak osoby temat. stko osiągnęło? Trzeba umieć odejść z klasą, .. cały program wydziału instruktorskiego. Na W 1955 roku przesiadywaliśmy z „Gu­ MB: I tam byleś pianistą? jakikolwiek instrument było już za późno. ciem" Dylągiem i Andrzejem Dąbrowskim WK: Tak, bo jeszcze wtedy nie umiałem MB: A w jaki spo­ na schodach muzeum i słu- grać na żadnym instrumencie dętym. Za­ sób po raz pierwszy chaliśmy godzinami jazzu. wsze, cholera, musiałem grać na fortepianie. zetknąłeś się z jaz­ Potem zacząłem się wsłu­ Podówczas licea krakowskie i cotygodniowe zem? chiwać w Conovera, zdo­ zabawy w nich to było nasze forummuzycz­ WK: Była taka wy­ bywać jakieś płyty... Mój no-towarzyskie. stawa „Oto Ameryka", debiut odbył się w Liceum MB: Z reguły początek profesjonalne­ która jeździła po całej im. Nowodworskiego w go grania jest dość trudny do uchwycenia. Polsce. Było tam poka­ Krakowie. Był to trójmecz Czy możesz to jakoś określić? zane jakim okropnym jazzowy. Wszyscy człon­ WK: Co ja ci zrobiłem, nieszczęście ty krajem jest U.S.A. Jaka kowie zespołu byli ucznia­ moje, że zadajesz mi takie pytania? Mógł­ straszliwa ta pornogra­ mi Liceum Muzycznego: bym np. odpowiedzieć, że ciągle czekam na fia, okropne komiksy; w oczywiście mój guru i mis­ ten moment! Dobrze, wiem o co chodzi. W ogóle szmira i zwyro­ trz wszech czasów „Gu­ lutym 1958 roku wystąpiłem w Filharmonii dnienie. Dźwiękową cio" Dyląg, Dąbrowski, Narodowej jako jeden z saksofonistów ze­ ilustracją tej ekspozycji Jan Byrczek, Andrzej Piela społu Jazz Believers. Na fortepianie grali - była parodia radia ame­ na zmianę - Trzaskowski i Komeda, Ptak na fot. Marek Karewicz i Ryszard Rushil - później­ rykańskiego. Denne, Wojtek popiskuje na alciku szy aranżer, który napisał tenorze, Jan Zylber na bębnach i Byrczek na chamskie dowcipasy - Wandzie Warskiej dwuna­ basie. Ja popiskiwałem na alciku z żalu, że jak reklama to koniecznie o środkach przeczy­ stominutową partyturę do jakiejś prostej pio­ nie udało się kupić tenoru. Potem, kiedy już szczających, żeby sobie można było wyobrazić senki. Tak Mahlerem poleciał! zdobyłem tenor, zacząłem grać w dopiero co czym się zajmują Amerykanie. Towarzyszyła Ale to później, a póki co, graliśmy w ro­ stworzonej przez Trzaskowskiego grupie temu odpowiednio degenerowana muzyka; El­ ku 1956 to co wtedy obowiązywało, czyli di­ The Wreckers. To była pełnia szczęścia. Ra­ lington, DizzyGillespie, Basie i Peterson. xieland i tzw. ,,szwedzki kulbibop". Był to ra­ sowy, ,,silverowski" kwintet z trąbą, na MB: Była to propagandowa wystawa czej rdzennie polski styl polegający na łącze­ której grał Alek Musiał. Ale wszystko co zmajstrowana przez komunistów żeby... niu bloków fortepianowych z unisonem klar­ piękne musi się szybko skończyć, żeby się WK: ... żeby pokazać społeczeństwu pol­ netu i akordeonu. Najlepiej grał to zespól Ku­ człowiekowi w głowie nie przewróciło. skiemu jakich okropności unika dzięki opie­ rylewicza, a ja wpatrywałem się z Trzaskowski wyniósł się z Krakowa do War­ ce Związku Radzieckiego. Jeśli chodzi o dia­ uwielbieniem w Trzaskowskiego, który „hoto­ szawy, a ja zacząłem mieć bardzo dużo grań gnozę kultury amerykańskiej, to uważam te- wał", tzn. improwizował na akordeonie i miał z Kurylewiczem. A byłem mu potrzebny na jazzforum 6/98 31 groove czym? Oczywiścieznów na fortepianie! Opę­ punkcie tego przedmiotu? Nigdy nie zrozu­ miem takich pytań. W życiu nie widziałem dzić się od tego instrumentu nie można... By­ miem na czym to polegało, że facet grający na oczy amerykańskiej partytury! U Rim­ ły lata 1960-61 i graliśmy w kwartecie z Dą­ świetnie bebop na trąbie, leciał na fortepianie skiego-Korsakowa jest dokładnie wyjaśnio­ browskim i Byrczkiem co wieczór jazz do wczesnym Scottem Joplinem. Słysząc takie ne jaki jest prawidłowy voicing, co brzmi a tańca w nowo otwartym Klubie „Pod Jaszczu­ harmonie nie byłem w stanie niczego zagrać co brzmieć nie ma prawa. rami". Teraz komuś w średnim wieku kto to na tenorze. 1 w ten sposób stopniowo doszło Wracając do PWSM, oprócz tego intere­ czyta trudno sobie wyobrazić taką sytuację, do tego, że przestałem przynosić saksofon. sowało mnie już tylko zwolnienie z wojska. że nie ma rocka. Wtedy nie było muzyki roc­ Minęły dwa lata, diabli podesłali mi mło­ Byłem dorosłym chłopczykiem, miałem swo­ kowej! Wiem że to brzmi nieprawdopodobnie dzieńca, który mnie skusił gotówką, sprzeda­ je życie zawodowe, sentymentalne i towarzy­ i wykracza poza granice ludzkiej wyobraźni, łem instrument i tak się skończył sen zloty. skie; mieszkałem w „Piwnicy pod Baranami" ale przysięgam, sam widziałem. Nie było! Przeklinam to do dziś, bo granie na tenorze i w Jazz Klubie na Marka. Do domu przycho­ MB: I ludzie żyli. sprawiało mi ogromną radość i podobno mi to dziłem się wyspać. W momencie uzyskania WK: Żyli i tańczyli do jazzu. Inna rzecz, nienajgorzej wychodziło. kategorii D zostawiłem PWSM. Zresztą teraz że jazz był wtedy bardziej taneczny niż dziś. MB: Wtedy studiowałeś teorię na już nawet nie pamiętam, czy zostawiłem, czy Dlatego zresztą wolę jazz z tamtego okresu PWSM w Krakowie. mnie po raz kolejny wyrzucono. Z liceum też niż to co się gra teraz. Nie lubię jazzu kon- WK: Tak. Ale bez przesadnego entuzja- mnie wyrzucono. Zawsze wojowałem ze szkołami. Traciłem w nich masę czasu na nie­ potrzebne rzeczy i denerwowała mnie ko­ nieczność ciągłego udawania, że się uczę. MB: Czasy, o których teraz mówimy, przełom lat 50. i 60., należą do chyba naj­ ciekawszych w powojennej historii pol­ skiej kultury. Kraków był wówczas bar­ b dzo ważnym miejscem. y� cie; WK: Rzeczywiście. Nie jestem pewien czy obecne czasy znajdą się w ogóle w tej l) historii. Zasłużą najwyżej na wzmiankę o czarnej dziurze. Natomiast okres, o którym mówimy, był rzeczywiście fascynujący. Aż mi głupio o tym mówić, bo wyjdzie klasycz­ ny banał; najpiękniej było, kiedy mieliśmy ko dwadzieścia lat. Ale fakt, że to się akurat rak zbiegło, bo i dwadzieścia lat i jednak nieza­ ur leżnie od tego jakiś niebywały rozkwit wszy­ z stkiego co najwspanialsze. Nastąpiła erupcja ogromnego potencjału intelektualnego; stan euforii, bo po skończeniu z socrealistycznym fot. Marek Karewicz koszmarem wykonaliśmy zwrot o 180 stop­ Jam w „Hybrydach": Ptaszyn i Karolak na saksofonach tenorowych, Andrzej ni. Nieomal z dnia na dzień znaleźliśmy się Kurylewicz na trąbce, niezidentyfikowany basista i Andrzej Dąbrowski na perkusji w kręgu prawdziwej, współczesnej, często rozbuchanej kultury. To wtedy - nie teraz - certowego. Brakuje mi w nim pulsu. Jak ma zmu. Trochę się nudziłem, bo w Liceum pro­ czułem się prawdziwym Europejczykiem! być „koncert", niech to będzie Ravel czy Lu­ fesorJan Jargoń tak nas wytrenował w solfe­ Panował ogromny entuzjazm, atmosfera eks­ tosławski. Najbardziej przemądrzali jazzme­ żu, harmonii i kontrapunkcie, że w PWSM cytacji.
Details
-
File Typepdf
-
Upload Time-
-
Content LanguagesEnglish
-
Upload UserAnonymous/Not logged-in
-
File Pages12 Page
-
File Size-