COCIEWSKI NR ^(54) lipiec ■ sierpień ■ wrzesień 2006 Rok XXI | ^—^7-] MAGAZYN PL ISSN 0860-1917 CENA 4,00 zł REGIONALNY Kwartalnik społeczno-kulturalny

W NUMERZE

2 Od redaktora KOCIEWSKI ZACHŁANNI, NIEOMYLNI I JADOWICI 3 WOKÓŁ III KONGRESU KOCIEWSKIEGO

4 Czesław Glinkowski MAGAZYN WSZYSTKIM BLISKI (dokończenie) 8 Seweryn Pauch TCZEW WIELOKULTUROWY

9 Małgorzata Kruk REGIONALNY ŻYDZI W MIĘDZYWOJENNYM TCZEWIE

Kwartalnik społeczno-kulturalny 14 Z KSIĘGI MYŚLI POLSKIEJ

15 Wolfram Dirksen Nr 3 (54) lipiec • sierpień • wrzesień 2006 • PL ISSN 0860-1917 tłumaczenie Mariusz Śledź SPOJRZENIE WYDANO ZE ŚRODKÓW BUDŻETU MIASTA TCZEWA NA NIZINĘ WALICHNOWSKĄ

RADA PROGRAMOWA 20 Bożena Ronowska Kazimierz Ickiewicz - przewodniczący DZIECI Z KRAJNY UCZĄ SIĘ KOCIEWIA oraz Irena Brucka, Czesław Glinkowski, Józef Golicki, Andrzej Grzyb, prof. Maria Pająkowska-Kensik, Józef Ziółkowski. 22 Tadeusz Magdziarz NA POŁUDNIU REGIONU REDAKCJA Roman Landowski redaktor naczelny 24 DNI ZIEMI TCZEWSKIEJ Wanda Kołucka sekretarz 26 Zdzisław Erdman, Krystyna Zbielska Magdalena Pawłowska skład UROK CZARCICH GÓR Halina Rudko łamanie 30 TCZEW OTRZYMAŁ ZAŁOGĘ PRZEDSTAWICIELE TERENOWI Andrzej Solecki (Gniew), Marek Śliwa (Nowe) 31 Andrzej Wędzik 6. RYCERZE EPOKI BRĄZU WYDAWCA Pradzieje Kociewia Kociewski Kantor Edytorski Sekcja Wydawnicza Miejskiej Biblioteki Publicznej 34 Stefan Raszeja im. Aleksandra Skulteta w Tczewie DZIAŁALNOŚĆ PARTYZANCKA GRYFA dyrektor Urszula Wierycho POMORSKIEGO I ARMII KRAJOWEJ NA POMORZU ADRES REDAKCJI I WYDAWCY 83-100 Tczew, ul. J. Dąbrowskiego 6, teł. (058) 531 35 50 38 Piotr Szumiński e-mail: [email protected] ALEKSANDER KARCZYŃSKI Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów, zmiany tytułów KOMPOZYTOR POLSKI CZY POLONIJNY? oraz poprawek stylistyczno-językowych w nadesłanych tekstach. Konterfekty

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone w niniejszym 41 Katarzyna Kotłowska numerze zostały przekazane przez autorów FRĄCA I OKOLICE W LATACH KONSOLIDACJI nieodpłatnie. „WŁADZY LUDOWEJ"

NAŚWIETLENIE, MONTAŻ I DRUK 46 Dorota Spikowska Drukarnia W&P MOJE WIDZENIE Waszkiewicz Edward, Elżbieta Panter Nasze promocje Spółka jawna Malbork, ul. Akacjowa 29 47 Michał Pomorski MIEĆ NADZIEJĘ I TRWAĆ Nakład: 1000 egz. Objętość: 6 ark. druk. 48 Czesław Glinkowski SPOTKANIE Z KRAWCEM

NA OKŁADCE 48 Jan Kulas Zachód słońca w Szpęgawie koło Tczewa ALBUM TCZEWSKI 1945-2000. fot. Stanisław Zaczyński POCZĄTEK I KONIEC (sprostowanie)

KMR O// reć/a£t0ra

Zachłanni, nieomylni i jadowici

Rozwój zdarzeń politycznych i społecznych ostatnich miesięcy wskazuje, że jeste­ śmy chyba świadkami wykluwania w Polsce nowego systemu państwowego. A za­ częło się zupełnie niewinnie, od zapewnień o naprawie, budowie nowego porząd­ ku, służbie społeczeństwu i innych szczytnych obietnic. Wyszydzano partyjniactwo, chwalono demokrację - wszystko w imię prawa i sprawiedliwości. Niebawem się okazało, że partyjniactwo nie ustąpiło - wręcz przeciwnie - znacz­ nie się natężyło, stając się przepustką do sfery twórców odnowionej ojczyzny. Restaurację zaczęto od zawłaszczania władzy. Brano wszystko, co stanowiło o sile - stanowiska, wpływy, miejsca decyzyjne. Wszystko po to, by w pozorach zmian na lepsze objąć strategiczne pozycje, w myśl cwanej zasady: Miejsca zajęte przez swo­ ich lub ewentualnie oswojonych nie będą źródłem zagrożeń. Robiono wszystko, by koniecznie pozostać u władzy. Kiedy zapewniono sobie absolutną hegemonię na szczytach, a także w publicz­ nych mediach, organach centralnych i wojewódzkich, poczyniono zamach na samo­ rządy, także te terytorialne - zgodnie z hasłem: cała władza w jednej ręce! oraz: nic bez nas! I znowu przy wtórze nieomylnych elit. Po drodze zmieniano prawo dla własnych potrzeb albo poddawano je interpretacyjnym przeróbkom., by posłuszny ludek kłamstwa uznał za prawdę. I tak się zaczął czas wszechwładztwa dla jedno­ stronnie rozumianego dobra. Demonstrowanie nieomylności dziwnym się wydaje już nawet osobom o ograni­ czonych zdolnościach kojarzenia, co znaczy, że „nawet głupi nie da się na to na­ brać". A całej tej maskaradzie przewodzą partyjni liderzy, którzy do perfekcji opano­ wali sztukę łgania z uśmiechem na ustach i gębą pełną jadu. A kiedy wszystkie łupy zostaną już wzięte - włącznie do sołtysów i portierów - nastąpi powszechny dobrobyt: powstanie państwo o strukturach elitaryzmu z rzą­ dami monopartyjnymi. Najnowsza historia znowu zatoczy koło.

(UAMMM JcCkAJudft^te&J

KMR Poniżej przytaczamy tekst homilii ks. Stanisława Grunta wygłoszonej podczas DI Kongresu Kociewskiego Wokół III Kongresu Kociewskiego

Czcigodni Bracia w Kapłaństwie z Księdzem Prałatem Dziekanem na czele! Szanowni Przedstawiciele Władz Centralnych Najjaśniejszej Rzeczypospolitej oraz Samorządów Województwa Pomorskiego i Kujawsko-Pomorskiego! Szanowni Delegaci Starostwa Powiatowego i Urzędu Miejskiego w Starogardzie Gdańskim, Świeciu nad Wisłą oraz w Tczewie! Panie Prezesie Federacji Stowarzyszeń i Związków Kociewska Więźba! Drodzy Mieszkańcy Kociewia i nasi Goście! Bracia i Siostry!

Kociewskie siedlisko Boży Ojciec Święty Jan Paweł II Wielki mówił nam na Ko- ciewiu i do nas Kociewiaków, że mamy budować na skale, romadzi nas w starogardzkiej farze III Kongres a skałą jest Chrystus. pKociewski, a zarazem pierwszy w nowym ty­ siącleciu. Kongres to zebranie, to zjazd, to jakby Siedlisko wiary powrót do swego „domowego siedliska", pod dach „ko- ciewskiej więźby". A nasze siedlisko - serce Nadwiślań­ undamentem tego kociewskiego siedliska jest skiego Pomorza - to całe Kociewie w swych etnicznych siedlisko wiary. Tak oto, po tej refleksji, mówi granicach: to nasze pola, parki krajobrazowe i lasy sięgają­ do nas - uczestników III Kongresu Kociewskiego ce po Bory Tucholskie, to polodowcowe głębokie rynno­ - Słowo Boże dzisiejszych czytań, że Gdzie są dwaj we jeziora, to meandry rzek Kociewia - Wierzycy z Piesie- albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich nicą i Wietcisą oraz Wdy, czyli Czarnej Wody z Prusiną (Mt 18,20). i Sobiną. Zebrani w przepięknej Mateuszowej starogardzkiej fa­ To nasze zwołanie pod dach kociewskiej więźby - to rze stanowimy wspólnotę wiary i miłości. Jesteśmy Ko­ spotkanie z bogatą historią tej ziemi zapisanej szlakiem mi­ ściołem, Ludem Bożym. Więźbę Kościoła budujemy za na­ syjnym św. Wojciecha, dziejami książąt pomorskich - to szych dni - to są nasze dni, innych dla nas nie będzie zatrzymanie się w grodziskach, miastach warownych i krzy­ - budujemy służbą prawdzie, o czym tak wiele mówił nam żackich zamkach od Tczewa i Gniewa po Nowe i Świecie Jan Paweł II Wielki, budujemy odpowiedzialnością za sie­ - to nawiedzenie gotyckich świątyń z monumentalną cyster­ bie, za naszych współbraci, za swoje rodziny i otoczenie. ską katedrą w Pelplinie - to zadumanie nad duchową i mate­ Więźbę Kościoła budujemy obecnością Boga i Jego przy­ rialną historią Zakonu Rycerskiego, skarszewskich joanni- kazań w życiu społecznym oraz modlitwą, bo Jeśli dwaj tów, pracowitych cystersów z Pogódek i Pelplina, których z was.na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego poprzedzili w tym miejscu Rycerze z Callatrawy - to wspo­ użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie (Mt 18,19). To mnienie działalności białych ojców paulinów z Topolna wszystko zapewnia czystość sumienia i nadaje głęboki i rozmodlonych bernardynów z Nowego i Świecia. sens naszemu posługiwaniu, które ma być miłością, czyli Pod dachem kociewskiej więźby dotykamy historii każ­ służbą. dej naszej wsi i osady, i każdego miasta, a ja osobiście Bóg jest z nami. Jest w nas przez Najświętszą Euchary­ jestem pod urokiem dziejów mojej wioski - Nowej Cerkwi stię, jest blisko nas w swoim Słowie. Mówi do nas Mojżesz koło Pelplina, gdy „w szczenięcych latach biegałem do w dzisiejszym pierwszym czytaniu z Księgi Powtórzonego borkowskiego lasu" na „szwedzkie okopy"- prasłowiań­ Prawa: Będziesz słuchał głosu Pana, Boga twego, będziesz skie usypisko. przestrzegał Jego poleceń i postanowień zapisanych W kociewskim siedlisku zasmuca nas historia pisana w Księdze Prawa i wrócisz do Pana. Boga swego, z całe­ w nekropoliach i miejscach straceń z pobliskim Szpę- go serca swego i z całej swej duszy... Polecenie bowiem gawskiem, Mniszkiem koło Górnej Grupy i „Pelplińską to, które ja ci dzisiaj daję, nie przekracza twych możliwo­ Jesienią" na czele, ale tu właśnie odwiedzamy naszych mę­ ści i nie jest poza twoim zasięgiem... Gdyż słowo to jest czenników i wyznawców. bardzo blisko ciebie: w twych ustach i w twoim sercu, Pod dachem kociewskiej więźby odżywają burzliwe dzie­ byś je mógł wypełnić (Pwt 30,10-14). je tej ziemi zawsze wiernej Polsce - Ojczyźnie jak matce, Daj nam, Panie, w dniach Kongresu lepiej usłyszeć i zro­ którą się kocha zawsze i całuje jej spracowane ręce. W ko­ zumieć Twoje słowa, by były na naszych ustach i w na­ ciewskim siedlisku słuchamy naszych legend, poezji, pro­ szych sercach! zy i zbieramy owoce rodzimej działalności naukowej. Bogaty jest program Kongresu rozłożony w tercecie Kociewie - to nasze Sanktuaria z Piasecką Matką Bo­ na poszczególne miasta Kociewia, zawarty w tematyce go­ ską i Jasnogórską Madonną ze starej fary w Świeciu, to spodarki, edukacji i kultury oraz ekologii i turystyki na - stolica biskupów chełmińskich i pelplińskich, to Kociewiu. Niech to posłuży prawdzie, która ma swe źródło pelplińskie Seminarium Duchowne i Collegium Marianum w Bogu, ubogaci nasz region nowymi doświadczeniami, i to wreszcie Góra Jana Pawła II w Pelplinie, gdzie Sługa jeszcze bardziej go zintegruje. Amen. Szczęść Boże!

KMR CZESŁAW GLINKOWSKI Tczew wszystkim bliski (dokończenie)

III. Uwłaszczenie stało się podstawą zmian w życiu gospodarczym Tczewa ak jak trafny wybór kompetent­ zawarto 147 umów, które obejmowały dów budżetowych są przejściowe. 1 tak nych osób do Rady Miejskiej 5 ha gruntów. Przedsiębiorstwo Go­ się też stało. Powstały spółki i w kolej­ w czterech dotychczasowych spodarki Komunalnej i Mieszkaniowej nym etapie nastąpiła prywatyzacja czę­ kadencjach gwarantował kontrolę re­ administrowało 379 budynkami, w tym ści tych spółek, ale o szczegółach na­ alizacji zadań społeczno-gospodar- mieszkalnymi, które sukcesywnie piszę w dalszej części. czych, tak mienie miejskie stanowiło sprzedawano ich dotychczasowym Druga kategoria to bardzo szcze­ fundament zarządzania publicznego. użytkownikom. Także administracja gólny rodzaj mienia gospodarczego, Warto w tym miejscu odnotować fakt, miejska przejęła lokale użytkowe od mianowicie substancja mieszkaniowa. że miasto to klasyczna triada, na którą jednostek gospodarki uspołecznionej. Do 1993 roku zasobami mieszkaniowy­ składa się społeczność, obszar ze zna­ Przedsiębiorstwa do czasu komunali­ mi, których właścicielem było miasto czącym mieniem i władza. Dokonano zacji mienia państwowego przekształ­ administrowało PGKiM (do dziś na więc w 1990 roku komunalizacji znacz­ cono w spółki i uwłaszczono. Majątek wielu budynkach jest taki napis). nej części mienia ogólnonarodowego. zlikwidowanych przedsiębiorstwzo- W wyniku restrukturyzacji władze Do tego roku miasto dysponowało stał podzielony na wyodrębnione czę­ miejskie utworzyły początkowo zakład mieniem w ramach scentralizowanej ści i sprzedany. Z omawianych przed­ budżetowy Zakład Gospodarki gospodarki socjalistycznej. Sztucznie siębiorstw jedynie w Stoczni Tczew Mieszkaniowej, który po wielu prze­ poprzez ustawy lokowano je na szcze­ Sp. z.o.o. miasto ma udziały w wyso­ mianach organizacyjnych stał się blu państwa, a nawet województwa. kości 56,7%. W dniu 22.09.2004 roku spółką z.o.o. i administrował miej­ Miastu pozostawiano odpowiedzial­ została ogłoszona upadłość, obejmu­ skim zasobem mieszkaniowym. Był ność za jego funkcjonowanie. jąca likwidację majątku dłużnika. Spół­ to podmiot posiadający zabezpie­ Nasze mienie powiększyło się o 957 ka od 1991 roku miała trudności z po­ czenie wiarygodności na rynku. ha ziemi, dotychczas będące w admi­ zyskaniem nowych zamówień, co Majątek zakładu z czasem poprzez nistracji Zjednoczenia Gospodarstw w efekcie zakończyło się jej upadło­ czynności organizacyjne zaczął Rolnych, a także o Tczewską Stocz­ ścią. Syndyk utrzymuje produkcję na przynosić zyski, które przeznacza­ nię Rzeczną, Zakład Produkcyjno- poziomie umożliwiającym zatrudnienie no na poprawę stanu technicznego Naprawczy Mechanizacji Rolnictwa, 110 osób. Władze miejskie postąpiły mieszkań. Tak podwyższający się Zakład Wyrobów Metalowych, Przed­ słusznie prywatyzując lub dzierżawiąc standard mieszkań komunalnych siębiorstwo Budownictwa Komunal­ mienie zaliczone do pierwszej gru­ utwierdzał najemców, że kupno lo­ nego, Przedsiębiorstwo Budownictwa py, to znaczy mienia prostego, po­ kali z bonifikatą jest dobrą inwesty­ Rolnego, o należące do okręgowych nieważ nie mogą angażować się w dzia­ cją na przyszłość. Zaczęto nabywać przedsiębiorstw: Zakład Wodociągów łalność komercyjną, konkurując na mieszkania, powstawały wspólnoty i Kanalizacji, Zakład Energetyki rynku z obywatelami. mieszkaniowe, które też potrzebo­ Cieplnej, a także o obiekty po zlikwi­ Przechodząc do omówienia sposo­ wały administratora. Na początku tę dowanej Fabryce Domów. Istniały tak­ bu zarządzania mieniem kategorii dru­ rolę zaczął pełnić ZGM, ale władze że i mniejsze firmy. Nie był to żaden giej i trzeciej muszę cofnąć się do sta­ miejskie, zobligowane ustawą prezent rządu, tylko doposażenie nu wyjściowego, to znaczy do roku o ochronie praw lokatorów oraz tczewskiej społeczności w zasoby ma­ 1990. Przedsiębiorstwa komunalne zmianami w kodeksie cywilnym, jątkowe, pozwalające Radzie Miejskiej świadczące usługi, dziś w formie jed­ podjęły decyzję o wyłączeniu miesz­ zarządzać własnymi sprawami. Dzięki nostek budżetowych, spółek lub kań komunalnych z tego zakładu. temu radni Rady Miejskiej w przeci­ przedsiębiorstw prywatnych, musia­ W roku 2003 w celu administrowa­ wieństwie do członków Miejskiej ły przejść proces restrukturyzacji. nia komunalnym mieniem mieszka­ Rady Narodowej mogli prawidłowo za­ Omawianie rozpocznę od Przedsię­ niowym powołano zakład budżeto­ rządzać. Tak oto miasto otrzymało biorstwa Gospodarki Komunalnej wy pod nazwą Zakład Gospodarki szansę, aby stać się aktywnym. Miało i Mieszkaniowej, którego likwidacja Komunalnym Zasobem Mieszka­ możliwość kupowania, sprzedawania przez podział na zakłady budżetowe niowym, który rozpoczął działalność i inwestowania. odbyła się w 1991 roku. Powołano wte­ od 1 stycznia 2004 roku. Nastąpiło więc rozdzielenie funkcji właściciel­ Spróbuję owo mienie pogrupować dy Zakład Usług Komunalnych i Za­ kład Gospodarki Mieszkaniowej. Na skich nad zasobem nieruchomości w cztery kategorie, przedstawiając od roli zarządcy i administratora równocześnie sposób jego zagospo­ szczeblu wojewódzkim dokonano po­ działu okręgowych przedsiębiorstw, tymi nieruchomościami. Na rynku darowania. Kategoria pierwsza obej­ mieszkań kupionych z zasobów ko­ mowała grunty, lokale i budynki użyt­ w wyniku czego wspomniane już zakła­ dy przekształcono w jednostki budże­ munalnych (wspólnot) jest Zakład kowe, a także przedsiębiorstwa. Pisa­ Gospodarki Mieszkaniowej Sp. łem, że miasto uzyskało 957 ha grun­ towe. Takim samym przekształceniom uległ Zakład Komunikacji Miejskiej. z.o.o, który na koniec 2005 roku ad­ tów, które częściowo oddano w wie­ ministrował 202 wspólnotami. Wy­ czyste użytkowanie lub wydzierżawio­ Na koniec pierwszej kadencji Rady Miejskiej (1990-1994) sfera gospodar­ mieniany wyżej ZGKZM na koniec no. Na cele rolne i ogrodnicze zawarto 2004 roku zarządzał i administrował 464 umowy o łącznej powierzchnię 252 ki komunalnej miała już jednolity i na owe czasy sprawny system organiza­ 779 mieszkaniami komunalnymi. Od ha, w tym trzy hektary dzierżawy bez­ 2000 roku na rynku mieszkaniowym płatnej dla bezrobotnych i podopiecz­ cyjno-prawny, co pozwoliło w sposób bezkolizyjny i naturalny nią zarządzać. coraz większą rolę zaczęło odgrywać nych Miejskiego Ośrodka Pomocy Towarzystwo Budownictwa Spo- Społecznej. Na działalność handlową Zakładano wtedy, że struktury zakła­

KMR 4 lecznego Sp. z.o.o. Zarząd spółki ko z pokładów trzeciorzędowych (92 m) Przedsiębiorstwu Wielobranżowemu rozpoczął swoją działalność od bu­ oraz warstw kredowych (180 m). Stale „Asma" Sp. z.o.o w Warszawie. Dziś, dowy mieszkań czynszowych, któ­ poprawia się zaopatrzenie, mierząc je nie tylko na rynku tczewskim, z wy­ rych powstało 158. Do końca 2006 długością sieci wynoszącą 159 km wozu nieczystości stałych znana jest roku wybudują kolejnych 56 mieszkań, i obejmuje 100% mieszkańców i od­ pod nazwą Sita Tczew. A co skłoniło a zainteresowanie tą formą budownic­ biorców przemysłowych. Warto pod­ władze miejskie do tej sprzedaży, jeśli twa jest wciąż duże. Spółka dysponuje kreślić, że zakład dba o jakość wody, spółka wykonywała dobrze usługi, wy­ terenem pod dalsze budownictwo, więc mimo że woda u źródła jest czysta i po­ kazywała się konkretnymi wynikami nic nie stoi na przeszkodzie dalszemu siada fluor, który zapewnia zapotrze­ ekonomicznymi? Otóż, program dalsze­ rozwojowi tej formy budownictwa. Jest bowanie organizmu na ten pierwiastek; go rozwoju stał się przestarzały, a mają­ więc TBS spółką, która zleca budowę zawiera też cenne sole mineralne. tek nie był zasilany finansowo od lat. mieszkań i nimi administruje. W latach Mimo tych zalet woda od źródeł trafia Wyjścia dla władz były dwa: znalezie­ 1993-2005 sprzedano 169 lokali, tak ko­ do nowoczesnego systemu uzdatnia­ nie w budżecie środków na odtworze­ munalnych, jak i przekazanych miastu nia, aby wyeliminować z niej spore ilo­ nie majątku trwałego albo korzystna przez zakłady pracy. Według Spisu Po­ ści żelaza i siarkowodoru. prywatyzacja. Proces prywatyzacyjny wszechnego z 2002 roku, mieszkań miej­ Już w latach 60-tych ówczesne rozpoczęto w 1998 roku, a zakończono skich było 946 z 3427 lokalami. władze miejskie zgłosiły pilną potrze­ w 2000. Moim zdaniem, warto podać na Kończąc omawianie drugiej grupy bę budowy oczyszczalni ścieków, jed­ przykładzie tej firmy korzystne warunki własności miejskiej, nasuwa się wnio­ nakże zawsze brakowało na ten cel zawarte w umowie sprzedaży. Są to: pięt­ sek, iż miasto chętnie sprzedaje miesz­ środków finansowych. Dopiero deter­ nastoletnia gwarancja świadczenia kania, ponieważ spada tym samym minacja władz miejskich i dyrektora usług, dofinansowanie przez okres z administracji miejskiej obowiązek ich „Drożdżowni" ostatnich 20 lat, dopro­ trzech lat majątku trwałego w wysoko­ utrzymania. Nie jest to jednak takie wadziła do powołania Spółki Wodno- ści 3 min złotych w formie pakietu in­ proste, gdyż własność to nie tylko Ściekowej i w 1977 roku oddano do westycyjnego i socjalnego dla pracow­ uprawnienia, przede wszystkim jest to użytku Oczyszczalnię Ścieków Sani­ ników. Pod względem ekonomicznym obowiązek. Nasz mieszkaniec staje się tarnych, która w 2004 roku oczyściła efekt sprzedaży był pozytywny. Odtwo­ bogatszy, lecz aby utrzymać mają­ 3.900 min m3 ścieków płynących sie­ rzono specjalistyczny tabor samocho­ tek, trzeba mieć środki. Nie można cią liczącą 138 km. Nie znaczy to, że dowy, zakupiono pojemniki do groma­ powiedzieć, że tym właścicielom usługi świadczone przez „wodociągi", dzenia nieczystości, rozszerzono zakres miasto nie pomaga. Umożliwia im nie napotykają na trudności np. z twar­ świadczonych usług o zimowe utrzy­ zlecanie administrowania wyspecja­ dymi biznesmenami. Obok firm prze­ manie ulic, selektywną zbiórkę odpa­ lizowanym spółkom. Jednak miesz­ mysłowych stali się mieszkańcami, dów. Umowa w 2003 roku została zreali­ kaniec musi się nim zajmować, a świadczy o tym taka cyfra: jeżeli zowana w 100 procentach. utrzymać, ponosząc nakłady. Nie w 1996 roku produkowano 4.3 min m3 Na podobnych zasadach Rada może być obojętne władzom miejskim wody, to w 2004 roku już 3 min m3. Miejska podjęła decyzję o prywa­ to, gdy właściciele byłej własności Istnieje pilna potrzeba dalszego tyzacji Zakładu Energetyki Ciepl­ miejskiej nie polepszają stanu substan­ rozwoju kanalizacji sanitarnej wzdłuż nej Sp. z.o.o. Zakład ten już we wcze­ cji mieszkaniowej, a co gorsze, pogar­ rzeki Wisły, w kierunku Czyżykowa snych latach 90-tych otrzymał ofer­ szają ją. Dlatego właśnie mieszkania i Bałdowa, ponieważ to przyszły kie­ tę restrukturyzacji ze strony francu­ dla miasta to trudne mienie, gdyż runek rozbudowy Tczewa. Możemy skiej firmy Szocher. Miała powstać niełatwo nim zarządzać, a prywaty­ być dumni z naszej „stulatki", która się spółka finansowana przez Francu­ zacja na rzecz lokatorów nie zawsze stale modernizuje, od ujęć wody po zów, świadcząca usługi ciepłowni­ przynosi oczekiwane rezultaty. sieci przesyłowe, nowoczesne labora­ cze przez 30 lat. W tamtych czasach Z trzecią grupą mienia komunalne­ toria i procesy technologiczne stero­ nie samorząd, a pracownicy nie mieli go spotyka się na co dzień każdy miesz­ wane elektronicznie. W taki właśnie zaufania do tych propozycji, dlate­ kaniec. Są to ulice, skwery i parki, za­ sposób modernizowana jest oczysz­ go też oferta nie została przyjęta. Trud­ opatrzenie w wodę, oczyszczanie ście­ czalnia ścieków. Pozostałe spółki zo­ ności finansowe z roku na rok pogłę­ ków i wód opadowych, ogrzewanie stały sprywatyzowane na zasadzie biały się. Władze miejskie w 1996 roku i ciepła woda, wywóz i unieszkodliwia­ sprzedaży udziałów. Stało się tak dla­ dokonały restrukturyzacji i powsta­ nie odpadów stałych. Władze miejskie tego, że Rada Miejska przyjęła posta­ ła spółka z.o.o, która zaczęła uzy­ zlecają administrowanie usługami dla wę prorynkową wobec usług komu­ skiwać prawidłowe relacje ekono­ mieszkańców świadczonymi w opar­ nalnych. Świadomość rynkowego miczne. Poprawiono organizację ciu o to mienie i zgromadzony przez charakteru działalności komunalnej pracy i jej efektywność. Przeprowa­ lata majątek użyteczności publicznej, pozwalała na tworzenie solidarnych dzana jednak analiza możliwości roz­ wyspecjalizowanym zakładom gospo­ podstaw do realizacji nałożonych za­ wojowych wskazała na potrzebę po­ darki komunalnej. Od ponad 100 lat dań, zgodnie z oczekiwaniami społecz­ szukiwania inwestora strategicznego. usługi związane z zaopatrzeniem w wo­ ności miejskiej. Prywatyzacja tczew­ Okazał się nim Stadtwerke Leipzig dę i odbiorem ścieków i wód opado­ skich spółek komunalnych poparta GMBTL Lipsk, który w 2001 roku wych świadczy Zakład Wodociągów była dobrze przeprowadzoną restruk­ nabył cały pakiet udziałów. Trzeba i Kanalizacji Sp. z.o.o. Jeżeli pisze się turyzacją owych spółek pod wzglę­ w tym miejscu podkreślić, że tylko o zakładzie ze stuletnią tradycją, to ko­ dem organizacyjnym, finansowym, prowadzona od 1996 roku gruntowna nieczne wydaje się podać kilka faktów majątkowym i kadrowym. Końcowym restrukturyzacja pozwoliła komplek­ i odnieść je do dzisiejszych czasów. etapem przygotowań prywatyzacyj­ sowo przygotować warunki prywa­ Pierwsze ujęcie wody mające służyć nych było pytanie o cel. Odpowiedź tyzacji. Wynegocjowano możliwość tczewianom wybudowano w Parku była jedna - prywatyzacja niezbędna wszechstronnego rozwoju, kierując Miejskim. Dziś po modernizacji ma jest dla pozyskania kapitału na kolej­ środki na unowocześnienie infra­ osiem studzien, zrezygnowano z usług ne etapy rozwoju, to znaczy na inwe­ struktury technicznej. Jest to waru­ sąsiadującej z parkiem Wieży Ciśnień stycje w rozbudowę i unowocześnia­ nek świadczenia usług na wysokim na rzecz nowoczesnych pomp tłoczą­ nie rynku usług. A oto etapy przebie­ poziomie. W opinii mieszkańców, cych. Rozbudowujące się miasto po­ gu tego procesu w naszych spółkach ZEC poprawił jakość świadczonych trzebowało dalszych hektolitrów komunalnych. usług. Zmniejszyła się awaryjność wody. Drugie ujęcie zlokalizowano dostaw ciepła i ciepłej wody. Za­ w dolinie rzeki Motławy, na którym Przedsiębiorstwo Usługowe Wy­ uważalna jest płynność przechodze­ pracuje jedenaście studzien. Pobór wozu Nieczystości Stałych Sp. z.o.o. nia z czasu letniego na jesienno-zi- wody w obu ujęciach odbywa się tyl­ jako pierwsze w branży komunalnej mowy oraz natychmiastowe reakcje Tczewa zostało w 100% sprzedane

KMR Z DZIEJÓW SAMORZĄDNOŚCI na reklamacje odbiorców. W tczew­ kość świadczonych usług sukcesyw­ sypiska przez wyspecjalizowany za­ skim systemie ciepłowniczym pro­ nie wzrasta. kład, obiekt ten został ogrodzony, mo­ gram finansowania i inwestycyjny Zakład Komunikacji Miejskiej nitorowany, odpady zaś są ważone w zakresie działań modernizacyjnych Sp. z.o.o do 1999 roku funkcjonował i kodowane. Firmy dostarczające od­ został zrealizowany bez udziału środ­ jako zakład budżetowy. Jednak ta for­ pady rozpoczęły ich selekcję.Wysy­ ków budżetowych. Inwestor strate­ ma organizacyjna, prawna i ekonomicz­ pisku grozi zamknięcie. W związku giczny włożył znaczące środki w ma­ na z roku na rok stawała się nieopłacal­ z tym następuje jego wypełnianie jątek ZEC. Inwestowano w infrastruk­ na lub stała na granicy rentowności. z jednoczesną odbudową otaczające­ turę, modernizację. ZEC jest aktualnie Wszystko to wpłynęło na starzenie się go wysypisko krajobrazu. Podpisano gotów podłączyć do sieci każdego no­ taboru autobusowego. Stan finansów umowę na odgazowanie składowiska, wego odbiorcę. nie pozwalał na jego odtworzenie. Na gdyż tak dalej nie można gromadzić Kolejną spółkę - Zieleń Miejską przykład rok 2000 zamknął się stratą. Zle­ odpadów, nawet bardzo starannie - .powołano w 2000 roku w oparciu cono więc analizę techniczno-ekono­ wyselekcjonowanych. Nie można o wydzielone składniki majątkowe z Za­ miczną, która wskazała na potrzebę więc nie zadać pytania: Co dalej? kładu Usług Komunalnych. Zakres jej utworzenia spółki prawa handlowego Poszukując najlepszych rozwiązań działania to szeroko pojęta gospodarka i tak też się stało. Zaczęto poszukiwać problemu gospodarki odpadami zło­ zielenią miejską. Rada Miejska uzasad­ inwestora strategicznego, którym zo­ żony został wniosek do Funduszu niła swoją decyzję następująco: spół­ stała firma „Connex". Otrzymała ona Spójności Unii Europejskiej w celu ka z ograniczoną odpowiedzialnością 51% udziałów. Uzyskane środki prze­ pozyskania wsparcia finansowego pogodzi usługi użyteczności publicz­ kazano na zakup autobusów. W latach i znalezienia najlepszej dostępnej nej z ekonomiczną efektywnością. 2002-2003 zakupiono 9 autobusów, techniki. Wszystko wskazuje na to, Miasto zachowało prawo własności a dalszych 11 zostanie zakupionych do że finansowanie zostanie urucho­ nad wszystkimi dotychczasowymi te­ 2008 roku. Te, które już są, pozwoliły mione w latach 2007-2013 i będzie renami zieleni, powierzając je w wyni­ ustabilizować na koniec 2004 roku śred­ szansą rozwiązania problemu miasta ku przetargu spółce w zarząd. Ozna­ ni wiek autobusów na 8 lat. Zakład ob­ na okres minimum 50-letni, przy mak­ cza to, że zieleń pozostaje majątkiem sługuje 11 linii w mieście i dwie poza symalnej ochronie terenów. miasta. Dalszy etap przekształceń zmie­ miastem: do Gdańska i Subków. Inwe­ Mimo obaw, które wywołała lokal­ rzał do poszukiwania inwestora stra­ stor strategiczny zakupił na drodze prze­ na prasa w latach 90, że samorząd za tegicznego. Z początkiem 2002 roku targu wszystkie udziały miasta. W ten bezcen wyprzeda otrzymany majątek, przyjęto ofertę inwestora prywatnego, sposób proces prywatyzacji „ZKM nie stało się tak. Nie stwierdzono, żeby który zobowiązał się podnieść kapitał Connex Tczew" Sp. z.o.o, rozpoczęty władze miejskie rozdały, zabrały albo zakładowy i zapewnić pakiet socjalny w roku 2001, został zakończony. rozkradły otrzymane mienie. Obrót nim załodze oraz systematycznie kupować Zakład Unieszkodliwiania Odpa­ pozostał pod nadzorem administracji specjalistyczny sprzęt. W 2003 roku dów Stałych Sp. z.o.o powołano pod miejskiej i sądu, a przede wszystkim władze miejskie przyjęły ofertę spółki koniec 2000 roku. Działalność związana pod kontrolą Rady Miejskiej. Aktyw­ na utrzymanie zieleni i zapewniły front ze składowaniem odpadów na eksplo­ na rola władz i samorządu miejskiego robót do końca 2006 roku. Kolejna atowanym od wczesnych lat 70-tych w spółkach pozwala zachować funk­ decyzja prywatyzacyjna spełnia ocze­ wysypisku śmieci przy ulicy Rokickiej cje kontrolne, niezbędne dla wywią­ kiwania mieszkańców i władz. Działal­ rozpoczęto 1 stycznia 2001 roku. zania się z obowiązków wynikających ność gospodarcza jest rentowna, aja- W okresie pięciu lat eksploatacji wy­ z ustawy o samorządzie.

ły. Miasto z perspektywą e wstępie napisałem, że nie zaznaczyć, że przygotowywana re­ bytków". Pomorski Wojewódzki Kon­ przybliżę czytelnikom wi­ witalizacja i rewaloryzacja Starego serwator Zabytków pisze o nim do pre­ zje programowe i strate­ Miasta musi być podjęta. Jest to spo­ zydenta tak: Opracowanie wypełnia giczne, które zamienią się w miarę szyb­ wodowane tym, iż wygląd miasta de­ wszystkie dyspozycje ustawy o ochro­ ko, w wartości zaspokajające rosnące cyduje o pozytywnym lub negatyw­ nie zabytków i opiece nad zabytkami potrzeby mieszkańców. Moim zdaniem, nym postrzeganiu całej miejscowości, i jest wykonane kompetentnie. Pod­ Program strategicznego rozwoju miasta zarówno przez mieszkańców, jak i przy­ kreślić wypada, że jest to pierwszy taki Tczewa na lata 2003-2015 i Studium jezdnych. dokument w województwie pomor­ Uwarunkowań i Kierunków Zagospo­ Starówka oczekuje pomocy, ponie­ skim, opracowany na wysokim pozio­ darowania Przestrzennego są doku­ waż z przeprowadzonych badań stanu mie. Ponieważ Stare Miasto, gdzie mentami przybliżającymi mieszkańcom technicznego budynków znajdujących mieszczą się te zabytki, postrzegane Tczew przyszłości. Bieżącej realizacji się w administracji miasta wynika, że jest w świadomości Tczewian, jako wy­ wizji wynikających z tych dokumentów w złym stanie jest 21%, dostatecznym odrębniona przestrzeń o wysokich służą operacyjne i miejscowe plany za­ 60%, zadowalającym 19%, a jedynie walorach kulturowych, jako dobro gospodarowania przestrzennego. trzynaście budynków jest w dobrym wspólne mieszkańców. Ten dokument O wielu celach zapisanych w cytowa­ stanie technicznym. Stare Miasto dłu­ wychodzi naprzeciw ich oczekiwa­ nych dokumentach już pisałem. Te przy­ gie lata podlegać jeszcze będzie zabie­ niom. szłościowe postaram się przybliżyć, roz­ gom wynikającym z rewitalizacji i rewa­ Na lata 2006-2007 zaplanowano patrując je szczegółowo. Będę starał się loryzacji urbanistycznej. Służy temu działania związane z rozpoznaniem ukazać, co się robi, jakie płyną z tego „Program Rewitalizacji Miasta Tczewa" przebiegu murów obronnych, podzie­ korzyści, na co trzeba poczekać. Ma­ jako metoda odwracania procesów de­ mi nieistniejącego już Ratusza, lokali­ rzenia natomiast niech nimi pozostaną. gradacji środowiska oraz pobudzania zacji Zamku Krzyżackiego i próbą od­ Tczew, nie zmieniając swoich funkcji ekonomicznego i społeczno-kulturalne- tworzenia jego fragmentów. Wydany miejskich, zasadniczo zmienił i wierzę, go. Dlatego też ten program stał się prio­ został folder promujący układ urbani­ że wciąż będzie zmieniał swój wizeru­ rytetem. Podam jedynie wybrane kie­ styczny Starego Miasta „Miejski szlak nek. Z miasta robotniczo-kolejarskiego runki działań władz miejskich. turystyczny", a w miesiącu czerwcu i zagrożonego w latach PRL rolą „sy­ W mieście jest trzynaście obiektów ukazał się „Przewodnik po Tczewie i oko­ pialni" Trójmiasta, staje się atrakcyjnym zabytkowych zapisanych w rejestrze licy", na którego szlakach spacerowych miastem z rewaloryzowaną Starówką, województwa pomorskiego. Wszystkie znalazły się zabytki wpisane do rejestru. mocno związanym z Wisłą. Jeszcze w ro­ wymagają szczególnej ochrony i bieżą­ Obok układu urbanistycznego Starego ku 2001 pisząc książkę „Tczew na prze­ cej konserwacji. Dokumentem, który Miasta jest tam: Kościół p.w. św. Krzy­ łomie XX i XXI wieku", mogłem jedy- temu służy jest „Program Ochrony Za- ża, Kościół p.w. św. Stanisława Kostki,

KMR 6 Z DZIEJÓW SANU budynek Klasztoru Zakonu Żebracze­ mi. Na placu przy ulicy Jana z Kolna runków, jakimi miasto dysponuje. Ko­ go Dominikanów, zespół obwarowań projektowane jest plenerowe centrum rzyści z położenia nad Wisłą spróbo­ miejskich, Wiatrak Holenderski, budy­ zabaw dla dzieci, scena plenerowa na wałem przedstawić. nek dawnego browaru, domy miesz­ imprezy lokalne. Tu prace wykonawcze Kolejna szansa to sprzyjające po­ kalne przy ulicy Mickiewicza 17, Woj­ już się rozpoczęły. Będzie także parking łożenie geograficzne na skrzyżowaniu ska Polskiego 15 i 27, Westerplatte 10, i ciąg spacerowy ze ścieżkami, ławecz­ głównych szlaków komunikacyjnych, Cmentarz Austriacki, zespół dawnej kami i zielenią. Mają tu również przebie­ sieć telekomunikacyjna, kolejowa Fabryki Wyrobów Metalowych, trzy gać trasy rowerowe: ulicą Nadbrzeżną i drogowa, a więc istniejąca już droga środkowe przęsła wraz z filarami Mo­ - Bursztynowa Trasa Rowerowa, ulicą państwowa Al i przebiegająca na stu Drogowego na Wiśle. Jest jeszcze Jana z Kolna - Trasa Zamków Polski obrzeżach miasta autostrada Północ- w mieście 85 obiektów proponowa­ Północnej, nie licząc miejscowej ścież­ Południe. Miasto ma w pełni uzbrojo­ nych do wpisu w rejestr zabytków. ki rowerowej. Na wysokości ulic Wod­ ne tereny, wolne obiekty do zagospo­ W rejestrze zabytków odnalezionych nej i Fryderyka Chopina wybudowa­ darowania i co bardzo ważne - kadrę. na terenie Tczewa znajduje się 156 no przeciwpowodziowe wały umocnie­ Niech o tym, że Tczew jest otwarty na obiektów. Szczegółowe opisy zamiesz­ nia brzegu Wisły. Także tutaj wykona­ inicjatywy gospodarcze i na inwesto­ czone zostały w Muzeum Archeolo­ no 312-metrową ściankę z elementów wanie, świadczą zadania już zrealizo­ gicznym w Gdańsku. metalowych w miejscu, gdzie będzie bu­ wane. Największym organizatorem in­ Taki bogaty stan posiadania każe dowana przystań. Brzeg Wisły umoc­ westowania jest Pomorska Specjal­ władzom miejskim, a także mieszkań­ niono na całej projektowanej długości na Strefa Ekonomiczna, utworzona com (są obiekty prywatne) stale aktu­ - ponad 1 km od ulicy Nad Wisłą do rozporządzeniem Rady Ministrów we alizować bazę danych, prowadzić nie­ Nadbrzeżnej. Mosty Tczewskie łączą wrześniu 1997 roku. W Tczewie znaj­ zbędne prace w celu zabezpieczenia, coś więcej niż tylko brzegi Wisły. Łączą dują się dwa obszary SSE. Teren Czat- utrzymania oraz korzystania z zabyt­ wokół powrotu nad Wisłę społeczność kowy obejmujący obszar 66,34 ha i ob­ ku, a także szerzyć edukację w zakre­ tczewską. Niech więc swoją dostojno­ szar 38,95 ha, znajdujący się na grani­ sie ochrony dziedzictwa kulturowego. ścią i kunsztownością zdobią krajobraz cy Tczewa i gminy Tczew zwany Ro­ W tym miejscu odwołam się do Grodu Sambora. Dnia 24 września 2004 kitki. Wybudowano na tych terenach wszystkich, którym Tczew jest bliski: roku odsłonięto tablicę pamiątkową 7 zakładów, zatrudniających około Dbajcie o zabytki! z okazji nadania Mostom Tczewa ho­ 4000 osób. Inwestycją niezbędną do Zachowały się trzy ciągi fragmen­ norowego tytułu i wpisu do księgi Mię­ racjonalnego wykorzystania terenów tów średniowiecznych murów obron­ dzynarodowych Zabytków Inżynierii jest oczyszczalnia ścieków, pracująca nych. Zlokalizowano je przy ulicach: Budowlanej. Odsłaniający tablicę pa­ w ramach Zakładu Wodociągów i Ka­ Krótkiej, Podmurnej i Wodnej. Odre­ miątkową prof. dr hab. inż. Janusz Ra­ nalizacji Sp. z.o.o. Uporządkowaniu staurowano dotychczas 100 metrów doń powiedział: Szanowni Państwo, ruchu drogowego w mieście służyło murów obronnych przy ulicy Krótkiej. Powód, dla którego spotykamy się wybudowanie wiaduktu 800-lecia, Aktualne władze miejskie czynią stara­ tu dzisiaj jest wyjątkowy, chociaż skrzyżowania Jana Pawła II i włącze­ nia, aby uzyskać środki finansowe na przedmiot to obrazujący jest raczej nie­ niu do Al Alei Kociewskiej, przebu­ projekt pt. „Odnowa średniowiecznych wielki — zaledwie 30 x 40 cm - ot dowa Ronda Piłsudskiego i budowa murów obronnych Tczewa - historycz­ - tablica pamiątkowa z brązu. Ale ob­ nowych ulic ułatwiających komunika­ nego przystanku na drodze wodnej Ber- wieszcza ona wielką sprawę, mającą cję wewnątrzosiedlową. lin-Kaliningrad-Kłajpeda". W obiek­ ponadto wiele wymiarów, że wspomnę Moim zdaniem, miasto ma w mia­ tach Muzeum Wisły powstaje Centrum o dwóch: lokalnym i międzynarodo­ rę dogodną sieć handlową, bo obok Wystawienniczo-Regionalne Dolnej wym, a nawet - światowym. Fundator małych sklepów z artykułami pierw­ Wisły. W nowej przebudowanej wersji tej tablicy - Amerykańskie Stowarzy­ szej potrzeby spotykamy sklepy projekt zakłada wzbogacenie oferty tu­ szenie Inżynierów Budownictwa wielobranżowe i centra handlowe. rystycznej i lepsze wykorzystanie ASCE, powstałe w 1852 roku jest po­ Znaczące inwestycje, które zmie­ obiektu. Nowy układ funkcjonalny niekąd rówieśnikiem starego mostu niły Tczew na lepsze, to nowo wybu­ stworzy możliwość korzystania z niego przez Wisłę w Tczewie. Skupia dziś ono dowana szkoła podstawowa na Osie­ przez dwie odrębne instytucje: Muzeum ponad 133 tys. członków z całego dlu Staszica, adoptowany na nowo­ Wisły i Muzeum Miasta Tczewa. Bę­ świata. Od 1964 roku działa Komitet czesną placówkę oświaty dorosłych dzie punkt informacji turystycznej i ga­ Historii i Dziedzictwa Inżynierii tego zabytkowy już obiekt oświatowy przy stronomiczny, a także swoje siedziby stowarzyszenia, który prowadzi Listę ulicy 30 Stycznia. Budynek pamięta­ znajdą tu stowarzyszenia i organizacje, Zabytków Inżynierii Budowlanej za­ jący Halę Miejską i kolejno DK „Kole­ zajmujące się krzewieniem kultury re­ wierającą ponad 230 wpisów. W tym jarz", w wyniku kapitalnego remontu, gionalnej. Placówka ta będzie dosko­ roku wpisano na nią pierwszy obiekt został największym obiektem kultural­ nałym miejscem prezentacji tczewskich z Europy Centralnej i Wschodniej nym o nazwie Tczewski Dom Kultury. zabytków, a także roli i znaczenia rzeki - nasz Most Lisewski, dzięki czemu Nowe obiekty sportowo-rekreacyjne Wisły. Położenie placówki na Starym znalazł się on pośród dwudziestu in­ to kompleks odkrytych basenów ką­ Mieście stawia ją w pierwszym rzędzie nych europejskich arcydzieł, takich jak pielowych i przygotowanych do dal­ miejsc do odwiedzania. np. Wieża Eiffla w Paryżu, Hagia So­ szego inwestowania terenu Kanonki. Nie ma wątpliwości, że nad Wisłę phia w Istambule, tunel pod Tamizą Przy II Liceum Ogólnokształcącym wy­ schodzi Tczew. Tak napisałem w fol­ w Londynie, czy Akwedukt Trajana budowana została pełnowymiarowa derze pt. „Bulwar Nadwiślański". Pro­ w Rzymie. Uznano, iż te właśnie obiek­ hala sportowa. Kluby sportowe ponuję wyobrazić sobie rekreacyjny ty stanowią manifestację możliwości „Unia" i „Wisła" otrzymały boiska do powrót nad Wisłę. Przedstawiłem pro­ techniki swoich czasów oraz trwają gry w piłkę nożną. jektową koncepcję pierwszego etapu jak kamienie milowe rozwoju cywili­ Realizowane i planowane inwesty­ zagospodarowania brzegu na całej zacji, godne zachowania dla przy­ cje, liczne modernizacje oraz rozbudo­ długości ulicy Nad Wisłą, z projek­ szłych pokoleń, jako świadectwo kul­ wa infrastruktury na przewidzianych tową wizją kontynuacji w dalszych la­ tury materialnej ludzkości. I taką ran­ do inwestowania terenach to jedyna tach wzdłuż ulicy Nadbrzeżnej do uj­ gę ma nasz Most w Tczewie. słuszna polityka umożliwiająca dalszy ścia Strugi Subkowskiej. W ostatnich Stanęliśmy na czele tych miast rozwój gospodarczy. Celowi temu słu­ dwóch latach aktualnie obowiązująca i gmin, które podejmują działania, aby ży stworzenie głównego układu komu­ koncepcja projektowa jest częściowo rzeki na ich terenie stały się częścią szla­ nikacyjnego miasta, na który składa realizowana. Przewiduje ona wyodręb­ ku wodnego łączącego Berlin z Kali­ się Rondo Piłsudskiego, skrzyżowa­ nienie przestrzeni żeglarskiej, punktów ningradem, a nawet sięgającym jesz­ nie przy Wieży Ciśnień, modernizacja widokowych wraz z czasowymi miej­ cze dalej na Litwę. Mieć perspektywę ulicy 30 Stycznia, a także przebudowa scami gastronomicznymi i jarmarkowy- - oznacza w pełni wykorzystanie wa­ wiaduktów w ciągu ulic: 30 Stycznia,

KMR 7 MNIEJSZOŚĆ WYZNANIOWA

Wojska Polskiego, Mostowej i 1 Maja. Przebudowa­ ne będą ulice: Nowoprzemysłowa, Kazimierza Wiel­ kiego, Ściegiennego i Rokicka. Budowane będą nowe ulice: Nowosuchostrzycka, Nowozamkowa, Księżnicz­ zień 19 maja bieżącego roku przyniósł ze sobą interesu­ ki Dobrawy, Jasia i Małgosi, Świętopełka i Czerwone­ jące wydarzenie, nawiązujące do przeszłości Tczewa. go Kapturka, a także 11 ulic wewnątrz osiedli. Remon­ tu wymagać będzie ponad 14 ulic, uzbrajane będzie DTego dnia w budynku Urzędu Miejskiego zorganizowa­ przyszłe osiedle przy ulicy Czatkowskiej. no sesję popularnonaukową pt. „Tczew miastem wielokulturo­ Program budownictwa mieszkaniowego do 2020 wym w dwudziestoleciu międzywojennych". Pomysłodawcami roku jest planem operacyjnym, który wskazuje tereny spotkania byli: Oddział Kociewski Zrzeszenia Kaszubsko-Po- wielopowierzchniowe i miejsca w osiedlach, które morskiego w Tczewie oraz Miejska Biblioteka Publiczna w Tcze­ można wykorzystać jako tak zwane dogęszczenia te­ renu. Przy prognozie demograficznej szacującej liczbę wie. Imprezie patronował prezydent miasta Tczewa. Spotkanie mieszkańców na 65 tys. ma zostać wybudowanych zainaugurował Jan Kulas, który powitał zgromadzonych. 6100 nowych mieszkań. Tereny budowlane już może­ Pierwszy referat pt. „Katolicy tczewscy w latach 1920-1939" my oglądać przy ulicy Armii Krajowej. Przyszłościowe wygłosił Krzysztof Korda. Skupił się m.in. na organizacjach budownictwo będzie realizowane na 100 ha przy ul. katolickich funkcjonujących w Tczewie we wspomnianym okre­ Słowackiego (Górki) i w sadzie przy drodze do Bałdo- wa. Ściślej rozbudowane będzie osiedle Bajkowe, ko­ sie; mówił też o rozwoju miejscowych parafii. lejnym terenem będzie Stare Miasto, ul. Zamkowa. Oby Kolejny tekst, autorstwa Małgorzaty Kruk, został zatytuło­ znaleźli się chętni, którzy będą wspomagać te inwe­ wany „Mniejszości wyznaniowe na ziemi tczewskiej w I połowie stycje. Oczekiwane są przedsięwzięcia o znaczeniu XX wieku". (Obok prezentujemy fragment pracy magisterskiej, regionalnym, między innymi omawiana już utylizacja na bazie której powstał ów referat). Prelegentka przedstawiła śmieci, a także zagospodarowanie obszaru w rejonie dworca kolejowego i stworzenie Regionalnego Węzła wiele interesujących faktów z życia protestantów i Żydów Komunikacyjnego Ruchu Pasażerskiego zintegrowa­ w naszej okolicy. Swoje wypowiedzi oparła na bogatym mate­ nego z aglomeracją trójmiejską. Dla realizacji tego za­ riale źródłowym, jak dokumenty archiwalne i kwerenda prasy dania niezbędne jest uporządkowanie i zagospodaro­ międzywojennej (dzięki temu zbadała stosunek niektórych grup wanie całego tego rejonu. Teren ma być tak zaprojek­ towany, aby harmonijnie połączyć istniejący dworzec PKP z dworcem autobusowym, przystankami autobu­ sów miejskich i postojem taksówek, miejscami parkin­ gowymi dla samochodów osobowych, centrum han­ SEWERYN PAUCI dlowym i oczywiście należy mieć na względzie bezko­ lizyjny trakt autobusów i poruszanie się podróżnych. Na terenach inwestycyjnych Pomorskiej Specjal­ nej Strefy Ekonomicznej nie ma już wolnych działek do zainwestowania. W Czatkowach kończy się budo­ wa zakładu firmy Cartondruck Polska i przewiduje się dalsza rozbudowa Flextronics, zaś na Rokitkach nowe firmy to: Pebrex Sp. z.o.o, Press Glas S.A. Pozostające wielokulturowy do zainwestowania działki zostały sprzedane. Warto podkreślić duży wpływ firm PSSE na życie w mieście. Wraz z powstaniem ulic Malinowskiej i Skarszewskiej została wybudowana cała sieć komunalna i usługi ko­ munalne. W otoczeniu działa wiele firm, a także usłu­ społeczeństwa polskiego do Żydów). Ostatni, trzeci odczyt, gowcy z branży hotelarskiej, gastronomicznej, trans­ przedstawił prof. dr hab. Tadeusz Stegner - dyrektor Insytu- portowej, budowlano-remontowej i inne. Szacuje się, że obecnie zatrudnionych jest ok. 4100 pracowników. tu Historii Uniwersytetu Gdańskiego, który mówił o „Prote­ Przygotowane tereny pod inwestycje, a także zwią­ stantach na Pomorzu w dwudziestoleciu międzywojennym". zana z tym budowa infrastruktury komunalnej i dro­ Referat ten wzbudził u niektórych słuchaczy szczególne za­ gowej, będzie następowała w powiązaniu z budową ciekawienie, czego wyrazem były pytania zadawane w części obiektów i zielonych terenów rekreacyjnych na os. końcowej spotkania. Ostatnią postacią, która wystąpiła w roli Suchostrzygi III pomiędzy ulicą Rokicką i Jagielloń­ mówcy na wspomnianej sesji był pastor kościoła ewangelic- ską. Dla zaktywizowania Starego Miasta pod kątem pełnienia funkcji „żyjącego" miejsca publicznego ko-augsburskiego w Tczewie - Krzysztof Cieślar. Odpowia­ planuje się zadaszenie amfiteatru, powstaną parkin­ dał on na pytania zgromadzonych dotyczące m.in. działalno­ gi na Bulwarze Nadwiślańskim i przy ulicy Ogrodo­ ści zboru tczewskiego. wej, a także wielopoziomowy przy ulicach Ogrodo­ Po części oficjalnej nastąpił skromny poczęstunek, podczas wej i Wąskiej. W dalszych latach władze chcą utwo­ którego można było wymienić poglądy i porozmawiać z referen­ rzyć plany związane z rekonstruowanymi murami obronnymi, o których już pisałem. Restaurowany jest tami. Warto zaznaczyć, iż frekwencja na spotkaniu wyniosła budynek dawnego Muzeum Wisły. około 45 osób, co jest pokaźnym wynikiem. Również niezwy­ I już na koniec chcę ustosunkować się do podno­ kle istotne jest to, że w grupie tej znalazł się nie tylko wspomnia­ szonej od lat kwestii poszerzenia granic miasta. Pro­ ny już K. Cieślar, a także pastor zboru chrześcijan baptystów w stuję, Tczew nie dusi się w dotychczasowych grani­ Tczewie - Sławomir Biliński. Obecność tych osób wskazuje, że cach. Obserwuję stałą rozbudowę wsi Bałdowo, Czar- lin i Rokitki. Za kilka lat będą musiały być włączone do zorganizowane spotkanie nie było tylko odświeżaniem historii, systemu infrastruktury komunalnej i komunikacyjnej ale miało charakter jak najbardziej żywy i traktowało o sprawach miasta. Czy nie warto już*dziś bez poszerzania granic, ciągle aktualnych. wspólnie projektować miejscowe plany zagospoda­ Niezaprzeczalnie - Tczew był w przeszłości miastem wielo­ rowania przestrzennego miasta? Bez wspólnych dzia­ kulturowym. Sytuacja ta uległa zmianie po 1945 roku. Jednak, łań miasta i gminy zabudowa tych wsi może kolido­ wać z przyszłym rozwojem miasta. Tczew wszystkim jak widać, pewne elementy owej mozaiki, funkcjonują do dziś. bliski - kiedy będzie?!! Jednakże przedstawiłem fakty, Tym samym sesję „Tczew miastem wielokulturowym w dwu­ uzasadniające, że Tczew może być wszystkim bliski. dziestoleciu międzywojennym" należy uznać za owocną.

KMR 8 MNIEJSZO:

Prezentujemy Czytelnikom rozdział czwarty pracy magisterskiej Małgorzaty Kruk: „Życie religijne Tczewa w dwudziestoleciu międzywojennym", napisanej na Wydziale Filologiczno-Historycznym Uni­ wersytetu Gdańskiego pod kierunkiem prof. dr. hab. Tadeusza Stegnera, a obronionej 21 stycznia 2005 roku.

MAŁGORZATA KRUK Żydzi w międzywojennym Tczewie

1. Dzieje Żydów w Tczewie do 1920 roku po bardzo niskich cenach. Również handel tekstyliami i obu­ D wiem przejęli kupcy polscy. Jednocześnie po 1925 roku ydzi zaczęli osiedlać się w okolicach Tczewa od drugiej mamy do czynienia z napływem Żydów z byłych zaborów: połowy XV wieku, zajmując folwark Czyżykowo. Ze­ rosyjskiego i austriackiego. W czerwcu 1926 roku napływa­ zwolenie na osiedlenie się w samym mieście uzyskali jących Żydów było 40, a autochtonicznych - 37. Według dopiero w 1772 roku1. Choć Edmund Raduński podaje za Fran- E. Raduńskiego przybywający pochodzili na ogół z Łodzi zem Schultzem, że w roku 1772 nie było w mieście ani jednego i okolic i zajmowali się handlem tekstyliami. Pierwszym żyda, 10 lat później było ich już 232. Żydzi byli już wtedy po­ z nich był Mejer Manela, który osiadł przy ulicy Krótkiej, strzegani jako konkurencja dla dotychczasowych handlarzy. a następnie kupił na Rynku plac po spalonym w czasie woj­ Dowodem na to jest pewne zdarzenie. Otóż w 1787 roku wła­ ny kinie i wybudował pierwszy powojenny dwupiętrowy dze miasta usunęły dwóch Żydów, zajmujących się sprzedażą dom8. O tym, że przybywający Żydzi stali się konkurencją skór szewcom. Decyzję tę podjęto za namową właściciela gar­ dla polskich tczewian świadczą raporty wysyłane ze Staro­ barni - Sengera. Wzrost liczebny Żydów nastąpił po wojnach stwa Powiatowego do wojewody pomorskiego. Pierwsi przy­ napoleońskich i wiązał się z zubożeniem dotychczasowych bysze wyznania mojżeszowego dotarli już w 1921 roku mieszkańców. Według E. Raduńskiego wykorzystali oni złą kon­ i wówczas są podawane informacje o napływie Żydów z by­ dycję finansową tczewian i starali się przejąć w swe ręce handel. łej Kongresówki i Galicji, ale już w listopadzie 1926 roku Spotkało się to z kontrakcją ze strony polskich kupców. Autor zamiast słowa „imigracja" używa się zwrotu wpychanie się przedstawia systematyczne zwiększanie się liczby Żydów Żydów do Tczewa. Podkreśla się, że sprzyjają oni Niemcom w Tczewie w XIX stuleciu: 1782-23; 1800-150; 1820-276; - hakatystom i wzmacniają element niemiecki9. 1825-366; 1828-366; 1843-409; 1846-415; 1858 -433; 5 A więc widać, że stosunek władz polskich do wyznawców 1867-495; 1887-515 . religii mojżeszowej nie był zbyt przychylny. Wiązało się to na Od 1845 roku posiadali własną synagogę przy ulicy Podgór­ pewno z faktem, iż Żydzi stanowili konkurencję dla tczewskich nej oraz cmentarz przy szosie Bałdowskiej. Przy synagodze kupców, a przypisywanie im tego, że sprzyjają Niemcom, rzuto­ otwarto szkołę, zwaną jeszyba, która działała w latach 1819- wało negatywnie na ich wizerunek. Należy mieć świadomość, iż 1874*. Na czele gminy stał rabin, ze źródeł znany jest tylko jeden jednym z głównych problemów Tczewa po I wojnie światowej - dr Jakub Caro. Żydzi w XIX wieku nie stanowili zwartej grupy. była walka z pozostałościami kultury niemieckiej. Wiele lat zabo­ Byli oni rozwarstwieni ze względu na stan posiadania. Biedniejsi ru pruskiego poczyniło swoje. Ludzie przyzwyczaili się do nie­ zamieszkiwali okolice bożnicy, a bogaci posiadali domy na Rynku. mieckich nazw ulic, używania języka niemieckiego nie tylko w urzę­ Najbardziej znanymi rodzinami żydowskimi w tamtym okresie 5 dach. Dlatego tak bardzo w międzywojniu tępiło się wszelkie prze­ byli: Goldschmidtowie, Goetzowie i Eisenstaedtowie . jawy niemieckości, na przykład mówienie po niemiecku. Ujmą dla Osłabienie liczebne ludności żydowskiej nastąpiło na prze­ każdego prawowitego obywatela miało być czytanie niemieckich łomie XIX i XX wieku i stanowiło następstwo wzmożonej mi­ gazet, kupowanie niemieckich produktów, powiedzenie choćby gracji do Niemiec lub innych krajów. W 1905 roku było prawie jednego słowa po niemiecku. Z tego względu Żydzi sprzyjający o połowę mniej Żydów w Tczewie aniżeli w 1887 roku, a w 1910 6 Niemcom byli postrzegani za wrogów odrodzonej Polski. Zbi­ roku tylko 195 izraelitów zamieszkiwało w tym mieście . gniew Hubert Nowak wskazuje ponadto na istnienie przepaści między Żydami napływającymi a „tutejszymi", wytworzyła się 2. Migracja po I wojnie światowej konfrontacja na zasadzie „swoi - obcy"10. 2.1. Struktura narodowościowa i zawodowa Żydzi w Tczewie stanowili niewielką ilościowo grupę lud­ tczewskich Żydów nościową, bowiem ich liczba w międzywojniu nie przekraczała 1% ogólnej liczby mieszkańców (1921 - 0,57%; 1927 - 0,83%; ażnym momentem w dziejach tczewskich Żydów 1928-0,44%; 1931-0,45%; 1936-0,5%)". była I wojna światowa i związane z nią przeobra­ Struktura zawodowa tczewskich Żydów przedstawiała się żenia polityczno-terytorialne. Po przyłączeniu pro­ następująco. Według spisu członków tczewskiej gminy żydow­ wincji Prusy Zachodnie do Polski na mocy traktatu wersalskie­ skiej z grudnia 1926 roku na 32 osoby przypada 17 kupców, go, intensyfikacji uległo zjawisko emigracji. Spowodowane było 5 handlarzy (to określenie przypisywane jest na ogół kobie­ głównie tym, że większość pomorskich Żydów czuła się Niem­ tom); są też czapnicy, kapelusznicy, kamasznicy; jedna kobieta cami i nie widziała możliwości zamieszkiwania na terytorium nie posiadała zawodu12. Zaś w wykazie członków uprawnio­ 7 państwa polskiego oraz przyjęcia obywatelstwa polskiego . nych do wyboru rabina gminy zjednoczonej z siedzibą w Staro­ Jak podaje E. Raduński, w Tczewie pozostali biedni Żydzi; gardzie z 1936 roku figurują 23 osoby z Tczewa i są to głównie z warstwy kupieckiej zostały rodziny Hirschfeldów i Gold- kupcy oraz jeden lekarz13. Na liście płatników składek na rzecz schmidtów. Równolegle ze zmianą zaludnienia przebiegała gminy starogardzkiej wśród dwudziestu tczewian dominują kup­ zmiana w stanie posiadania. W latach 1920-1923 znaczna cy (jest ich piętnastu), występuje po dwóch rzemieślników część żydowskich nieruchomości przeszła w ręce polskie i urzędników oraz jeden krawiec14.

KMR MNIEJSZOŚĆ WYZNANIOWA

3. Działalność tczewskiej gminy. Cmentarze tczewska przestała istnieć. Według projektu Ministra Wy­ znań Religijnych i Oświecenia Publicznego z 1932 roku, Kartuzy, S pTxrzyłączenie Pomorza do Polski wywołało nie tylko emi- Kościerzyna, Puck, Skarszewy, Wejherowo, Tczew miały połą­ \-J J grację i osłabienie liczebne Żydów, ale przyczyniło się czyć się w jedną gminę z siedzibą w Kartuzach. Zaś Gniew, Nowe <_S> również do reorganizacji tczewskiej gminy. W 1920 roku i Starogard zostałyby włączone do gminy w Świeciu. Przeciwko zabrakło rabina i funkcje przywódcy religijnego przejął kantor. Ze temu planowi protesty składali: wojewoda pomorski i bezpośred­ źródeł wiadomo, że od 1925 roku był nim E. F. Szlamowicz14. nio zainteresowani, czyli Żydzi z tych miejscowości. Wojewoda Poza tym istniał zarząd. Jego skład musiał być niejednokrotnie argumentował, że niewskazana jest tak duża odległość między uzupełniany przedterminowo ze względu na emigrację jego człon­ Starogardem i Tczewem a ich nowymi komórkami macierzystymi. ków z Tczewa15. Na mocy Reskryptu z 25 sierpnia 1920 roku Był on za utrzymaniem w dalszym ciągu gminy starogardzkiej, do (Nr dz. 228/20) Komisji ds. Wyznaniowych i Szkolnych przy której zostałaby włączona dawna gmina tczewska. Aktywni byli Wojewodzie Pomorskim w Toruniu zostało udzielone każdemu też Żydzi ze Starogardu, którzy wysyłali petycje do ministerstwa tczewskiemu burmistrzowi pełnomocnictwo do uczestniczenia mające na celu zdyskredytowanie gminy świeckiej. Donosili o za­ w wyborach zarządu gminy żydowskiej w charakterze komisarza niedbaniach ze strony Żydów w Świeciu, na przykład o nieustalo­ wojewody, odpowiedzialnego za przeprowadzenie i nadzorowa­ nym jeszcze budżecie. W argumentacji pojawił się też wątek naro­ nie wyborów16. Próby reaktywowania rabinatu w Tczewie poja­ dowościowy. Otóż gmina w Świeciu zdominowana jest przez wiły się w 1926 roku, ale zakończyły się fiaskiem. W grudniu Żydów niemieckich, a starogardzcy Żydzi przyznają się do naro­ dowości polskiej i władają językiem polskim. Proszono też o szyb­ tegoż roku miało miejsce spotkanie aktywniejszych działaczy kie rozpatrzenie sprawy, gdyż zbliża się termin wyborów do za­ tczewskiej gminy z kandydatem na rabina tczewskiego z Wło­ rządu i trzeba się do nich należycie przygotować, a nierozwiązana cławka. Zaproponowano mu 200 złotych miesięcznej pensji i miesz­ kwestia prawna uniemożliwia to. Ostatecznie Ministerstwo Wy­ kanie u Żyda Maneli. Dano mu czas do namysłu, ale ostatecznie znań Religijnych i Oświecenia Publicznego wydało lOlutego 1933 nie powołano żadnego rabina. Przypuszczam, że rabin z Włocław­ 17 roku nowe rozporządzenie, na mocy którego Tczew i Skarszewy ka odmówił ze względu na niskie zarobki . Funkcjonowanie tczew­ wraz ze Starogardem tworzyły nową gminę z siedzibą w Starogar­ skiej gminy żydowskiej nie zostało prawie wcale udokumentowa­ dzie23. ne w znanych mi źródłach. Dysponujemy rocznym planem bu­ dżetu od kwietnia 1922 roku. Wydatki wynosiły łącznie 400 000 marek polskich. Pieniądze przeznaczano między innymi na po­ 4.2. Majątek i budżet gminy mocnika przy synagodze, utrzymanie cmentarzy, opał, świece i inne pomoce mszalne, remonty18. x zieje Żydów w Tczewie od 1933 roku należy rozpatry- Tczewscy Żydzi posiadali murowaną synagogę, która była jwać pod kątem gminy starogardzkiej. Zachował się własnością gminy. To kaplica publiczna, wzniesiona w stylu D ' w miarę bogaty obraz planów budżetowych zjedno­ staroniemieckim ze środków gminy izraelickiej. Wszelkie remon­ czonej gminy starogardzkiej. W planach gospodarczych ujmo­ ty były możliwe dzięki funduszom pochodzącym od emigran­ wano przychody, na które składały się między innymi: składki tów - byłych tczewskich Żydów". W dwudziestoleciu mię­ członków gminy, opłaty za ubój rytualny, opłaty za miejsca na dzywojennym czynne były dwa cmentarze żydowskie. Jeden, cmentarzach w Starogardzie, Skarszewach i Tczewie oraz sta­ niezachowany do czasów współczesnych, a zamknięty w 1971 wianie tam pomników, przy czym wielkość tych ostatnich opłat roku, usytuowany był przy ulicy Skarszewskiej (obecna ul. Woj­ miała być adekwatna do sytuacji finansowej płatnika. Wydatki ska Polskiego). Kirkut zajmował powierzchnię 0,3 ha i był po­ gminy obejmowały miedzy innymi uposażenie dla kantora, rzeź- dzielony na trzy równoległe kwatery alejami kasztanowców, z któ­ nika i posługacza synagogi, składki ubezpieczeniowe oraz nie­ 24 rych jedna jest jeszcze dziś. Cmentarz został w dużym stopniu kiedy zasiłki dla najuboższych . Dokładniejsze dane ilustruje zniszczony w II wojnie światowej. Drugi, powstały w XIX wie­ tabela 1. Obrazuje ona dochody i przychody, jakie z Tczewa ku przy drodze do wsi Bałdowo, zajmował 0,23 ha. Usytuowany miała gmina starogardzka. był na niewielkim wzniesieniu, na rzucie zbliżonym do prostokąta i otoczony był od strony północnej i zachodniej rowem, zaś od Tab. 1: Wybiórczy bilans finansowy gminy starogardz­ dwóch pozostałych skarpami. Zamknięto go urzędowo w 1972 kiej za 1937 rok, uwzględniający tylko dane dot. Tczewa. roku. Obecnie po cmentarzu żydowskim pozostała jedna macewa, Dochód Wartość [zł] znajdująca się w swym pierwotnym miejscu tzn. na wzgórku. Zaś Składki członków 1764 z drugiej zachowanej macewy i ocalałych resztek nagrobków Opłaty za ubój drobiu 300 stworzono lapidarium w rodzaju Ściany Płaczu. W międzywojniu Komorne od: Goldschmidta i Kaca 240 powstał projekt trzeciego cmentarza, ale nie został on zrealizowa­ - Platta 360 ny20. Oprócz cmentarzy i synagogi, Żydzi posiadali, według da­ Dzierżawa za rolę cmentarną 170 nych z 1930 roku, cztery morgi ziemi. Te dobra zostały wycenio­ Opłaty za: miejsce cmentarne 10 ne na 25 tysięcy złotych. Mieli też 500 złotych gotówki z dzierża­ - pomniki, grobowce 10 wy pól i dobrowolnych składek członków gminy21. Rozchód Pobory sekretarza i skarbnika 120 Koszta portyjne i kancelaryjne 20 4. Funkcjonowanie zjednoczonej Koszta podróży [służbowej] 25 gminy starogardzkiej Utrzymanie: kantora 1020 i posługacza 240 4.1. Reorganizacja gmin żydowskich w 1932 roku Opłaty za: światło i ogrzewanie synagogi 90 - czyszczenie kominów, 28 mianę w sytuacji prawnej tczewskiej gminy żydow­ - wywóz śmieci 15 skiej przyniosło rozporządzenie prezydenta RP z 14 Reparacje synagog, budynkowi płotów 150 października 1927 roku - Przepisy o organizacji gmin Opłaty za utrzymanie grobów Zutermanna 50 wyznaniowych żydowskich na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej Opłacenie podatków [+zaległości] 220 z wyjątkiem województwa śląskiego. Zostały uregulowane kwe­ Opłaty za ubezpieczenie: od ognia i odpowiedz, cywilnej 98 - dla pracowników i Funduszu Pracown. 224 stie wewnętrznej struktury gmin, finansowania ich działalności, Inne wydatki (umorzenie nieściągalnych względnie 554 przedstawicielstwa gminy, ich kompetencji i zależności od władz obniżenie składek) państwowych. Zmiany te przyniosły w 1932 roku nowy podział 22 terytorialny gmin, polegający na ich drastycznym zmniejszeniu . - Źródła: APG, sygn. 1632/261, s. 30-31.

KMR 10 MNIEJSZOŚĆ

Coroczny plan budżetowy musiał uzyskać zatwierdze­ Tab. 2: Stan majątkowy gminy starogardzkiej w 1939 nie wojewody pomorskiego. Gmina przesyłała plan budże­ roku towy do województwa za pośrednictwem starosty, który Nieruchomości przeznaczone Przybliżona wartość nieraz „podpowiadał" wojewodzie, na które punkty planu do kultu religijnego |złj ma on się zgodzić, a w jakich kwestiach ma wyrazić sprze­ Synagoga w Starogardzie 22 500 ciw. Plan budżetowy czasem musiał ulec korekcie. Dom mieszkalny w Starogardzie S 000 W 1934 roku starosta wyraził dezaprobatę wobec, jego Dom przy cmentarzu w Starogardzie 3 750 zdaniem, za wysokiej pensji dla sekretarki - S. Braunowej. Hala przy cmentarzu w Starogardzie 2 250 Według niego powinna ona zarabiać 120 złotych na rok, a nie Synagoga w Tczewie 15 000 jak dotychczas 720 złotych. Gmina złożyła zażalenie za Dom mieszkalny w Bałdowie 1 850 pośrednictwem wojewody do Ministerstwa Wyznań Reli­ Synagoga w Skarszewach 600 gijnych i Oświecenia Publicznego. Szczegółowo przedsta­ Nieruchomości będące lokatą gminy wiono jej pracę, podając w liczbach, ile pism dziennie musi (nie przeznaczone do kultu relig.) ona przyjąć itp. W końcu starosta uznał, że sekretarka po­ Parcela o powierzchni 1 ha w Starogardzie 1 200 winna mieć pensję wyższą niż wcześniej zaproponowane Dom mieszkalny w Tczewie 9 000 120 złotych, a mianowicie - 240 złotych rocznie. Ten po­ Parcela o powierzchni 1 ha w Tczewie 2 500 mysł zaakceptowało też ministerstwo. Źródła: APB, UWP, Wydział Społeczno-Polityczny, [Odwoła­ Również na 1936 rok planowany budżet musiał ulec nia od orzeczeń w spr. Składki na rzecz gminy wyznaniowej; liczba zmianie, bowiem wojewoda wskazał na pewne braki. We­ członków i stan majątkowy gmin wyzn. żyd. na ter. Woj. pom. dług niego pominięto w rubryce „dochody" opłaty za ubój - wykazy] 1939, sygn. 4482, s. 221. rytualny w Tczewie, poza tym za wysokie są pensje dla kantora i rzeźnika w Starogardzie oraz posługacza synagogi M. Wojciechowski podaje, że gmina dysponowała jeszcze w Tczewie, który zarabia więcej od posługacza w Starogar­ lokatami w Głównym Urzędzie Hipotecznym w Berlinie w wy­ dzie. Wojewoda uważał za bezpodstawne utrzymywanie sokości 39 800 złotych, według stanu z 1 lipca 1931 roku28. grobów Hirschfelda w Starogardzie i Żutermana w Tczewie, 25 bo to należy do obowiązków rodziny . 4.3. Władze gminy - zarząd i rabin Kontrowersje wokół planów budżetowych miały miej­ sce również w obrębie samej gminy. Przedstawiciele byłej racami gminy kierował wyłoniony w wyborach zarząd. gminy tczewskiej złożyli zażalenie wobec planu gospodar­ W 1936 roku w jego skład wszedł przedstawiciel Tcze­ czego na 1937 rok. Ich zastrzeżenia budził fakt, że gmina wa - Majer Manela, przy czym należy dodać, że pozo­ starogardzka nie zaprosiła na posiedzenia w sprawie budże­ stali członkowie pochodzili ze Starogardu. Z inicjatywy tego za­ tu specjalnie do tego celu powołanej komisji budżetowej rządu, 8 lipca 1936 roku, dokonano wyboru nowego rabina - Moj­ z Tczewa. Gmina starogardzka, w związku z tym prote­ żesza Zubermana. Powołano specjalną komisję wyborczą, w skła­ stem, zwróciła się do starosty starogardzkiego z prośbą o dzie której znaleźli się tczewianie: Majer Manela, czapnik Żyber- oddalenie go. Argumentowała, że komisja tczewska ma tylko ger, kupiec Kornberg, Widzyński, Kac29. Zanim jednak dokonano głos doradczy i plan budżetowy nie musi mieć jej akceptacji. wyboru, został on dokładnie sprawdzony przez gminę starogardzką. Poza tym protest wpłynął za późno, tj. 27 grudnia 1936 Na ręce przewodniczącego komisji wyborczej Majera Maneli prze­ roku. I w tym przypadku gmina podała nieprawdę, bo na syłano opinię o kandydacie z jego środowiska. Potrzebne też były skardze widnieje data - 24 grudzień 1936 rok. Ostatecznie zaświadczenia o jego moralności, sytuacji finansowej i obywatel­ wojewoda pomorski odrzucił wniosek tczewskich Żydów26. stwie polskim. Gmina żydowska w Międzyrzeczu poświadczy­ Gmina naliczała składki, jakie musieli uiszczać jej członko­ ła, że kandydat jest mężem córki bogatego kupca, a więc ma zabez­ wie; miały być one adekwatne do stanu majątkowego danej pieczony byt. Zuberman mógł pochwalić się szeregiem pozytyw­ osoby. Ich wielkość wywoływała nieraz kontrowersje u sa­ nych opinii, na przykład z Fabryki Wyrobów Metalowych, Spół­ mych zainteresowanych. Dlatego pisali oni odwołania do sa­ dzielczej Kasy Udziałowej, Spółdzielczej Kasy Dyskontowej 30 mej gminy, a jeśli to nie skutkowało, to wystosowywali skargi w Międzyrzeczu . Ale chyba najbardziej jego superlatywy odda­ do starosty powiatowego. wała opinia redakcji międzyrzeckiego czasopisma „Podlasier Caj- Przytoczę jedną ze skarg dotyczącej wielkości naliczonej tung", do którego pisywał. Oto jej fragment: ...wybitne zdolności, składki27. W 1936 roku Szlama Gursztadt z Tczewa napisał niezwykła inteligencja, twórcza energia, zdrowy duch obywatelski podanie do starosty starogardzkiego, w którym za pośrednic­ ipaństwowo-twórczy, szlachetność charakteru i w ogóle najwyższe twem starosty prosi o obniżenie mu składki. Poza tym skarżył cnoty ludzkie łączą się harmonijnie w tej nieskazitelnej postaci, czyniąc z niej chlubę naszego miasta i dając nam pewność, że zaj­ się na gminę w Starogardzie, że ta go szykanuje. Starosta staro­ 3I gardzki zainteresował się jego sytuacją finansową i poprosił mie w przyszłości stanowisko wybitnie przewodnie... . Zuberman ojej zbadanie starostę tczewskiego. Okazało się, że Gursztadt miał pozytywną opinię w formie tradycyjnej nominacji na rabina ma dwa składy galanteryjne, które dobrze prosperują. Mimo to od znanych warszawskich rabinów. Kandydat na rabina przedsta­ uiszczenie składki w wysokości 180 złotych mogło być dla wiał też swój życiorys, w którym czytamy, że był on celującym niego kłopotliwe. absolwentem seminarium rabinackiego „Tachkemoni". Ukończył Szkołę Podchorążych Rezerwy Piechoty w Zambrowie, a następ­ W międzyczasie starosta starogardzki dowiedział się, że nie dwukrotnie odbył ćwiczenia rezerwy w Tarnowie. Był na­ gmina obniżyła Gursztadtowi składkę na 72 złote. W odpo­ uczycielem religii mojżeszowej w szkole powszechnej i średniej. wiedzi na pismo Żyda, starosta napisał m.in., że zgodnie Wybór rabina przez gminę musiał być zatwierdzony przez Mini­ z ust. 2 par. 24 rozporządzenia Ministerstwa Wyznań Reli­ sterstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Dlatego gijnych i Oświecenia Publicznego z 9 września 1931 roku, w zachowanej dokumentacji można znaleźć zaświadczenia o nie­ gospodarka finansowa jest wewnętrzną sprawą gminy. Rok karalności Zubermana, wydane z urzędów wojewódzkich w Pole­ później Gursztadt również napisał skargę do starosty odno­ siu i Lublinie, które otrzymał wojewoda pomorski. Aby wybór śnie naliczenia składki. Nie znamy jednak zakończenia tej był prawomocny, rabin musiał podpisać w obecności starosty od­ sprawy. powiednią deklarację lojalności wobec państwa, a następnie otrzy­ Dzięki scaleniu gmina w Starogardzie dysponowała dość mał dekret nominacyjny. Zuberman złożył 10 maja 1937 roku bogatym majątkiem, szacowanym na 66 650 złotych, co ilustru­ podpis, świadczący o tym, że odebrał dekret32. je poniższa tabela.

KMR 1 1 MNIEJSZOŚĆ WYZNANIOWA

Ów zarząd ma na swoim koncie zarzut o nadużycia finanso­ skiego mowa jest o nieskutecznym bojkocie sklepów żydow­ we. Starostwo Powiatowe w Starogardzie w lutym 1937 roku skich39. Inicjatorem tych poczynań była miejscowa endecja. Jej zawiesiło działalność dotychczasowego zarządu gminy żydow­ antysemityzm widoczny był na łamach prasy i podczas zebrań skiej, powołując na jego miejsce komisarycznego zarządcę- Leona komórek organizacyjnych40. Nasilenie propagandy antyżydow­ Wohlgemutha, który miał pełnić tę funkcję nieodpłatnie. Zarządo­ skiej nastąpiło w drugiej połowie lat trzydziestych. Widać to na wi zarzucano błędy formalne w księgach finansowych i dowodach łamach miejscowej prasy. Aktywiści miejscowej endecji organi­ kasowych. Zaistniały też podejrzenia co do ukrywania niektórych zowali akcje propagandowe, na przykład tzw. Tygodnie bez dochodów gminy. Powyższe zarzuty miały być przedmiotem Żydów, które polegały na wywieszaniu plakatów, nawołują­ dalszych dochodzeń33, ale brak materiałów na ten temat. cych treścią do umieszczenia Żydów w gettach41. I w tym momencie należy podkreślić, że wrogiem numer jeden na Pomo­ 5. Organizacje żydowskie w Tczewie rzu dla Związku Ludowo - Narodowego, a potem Stronnictwa Narodowego była mniejszość niemiecka. Duża jej aktywność organizacyjna, bezpośrednie sąsiedztwo z Rzeszą i bliskość nane mi źródła niewiele mówią o aktywności politycz­ terytorialna Wolnego Miasta Gdańska oraz doświadczenia z okre­ nej tczewskich Żydów, o ile taka w ogóle była. Na pew­ su zaborów i niedawnej wojny, wywoływały poczucie zagroże­ no działała Organizacja Syjonistyczna w Tczewie. nia wśród Polaków, przez co kwestia żydowska uzyskiwała W „Zagadnieniach mniejszościowych na Pomorzu..." odnoto­ rangę drugoplanową42. wuje się brak żydowskich organizacji zawodowych, gospodar­ czych, młodzieżowych, kulturalno - oświatowych, dobroczyn­ Potwierdzenie tego można znaleźć, analizując endecki organ nych, samopomocowych i skupiających byłych wojskowych34. prasowy - „Dziennik Tczewski" wydawany od 1920 roku. Ani­ Jednak w innej teczce Urzędu Wojewody Pomorskiego w Toru­ mozjom polsko - niemieckim poświęca się znacznie więcej uwa­ niu natknęłam się na informację, że część Żydów była zrzeszona j gi aniżeli kwestii żydowskiej. Z tej gazety dowiadujemy się w Związku Kupców, powstałym 8 maja 1927 roku. Celem związ­ o istnieniu Antyżydowskiej Ligi Obrony Ojczyzny i Wiary. ku było zrzeszenie wszystkich kupców żydowskich w Tczewie, Oddział w Tczewie powstał 22 września 1924 roku. W skład udzielanie im informacji w sprawach handlowych i podatkowych zarządu weszli: Danielewski, Tysarczyk, Skocki, Warczak. Na oraz obrona ich interesów. W 1930 roku organizacja liczyła dwa­ początku działalności zebrania odbywały się regularnie w Sali dzieścia osób. Prezesem był Majer Manela, sekretarzem - Huna Grand Hotelu. Organizowano przedstawienia amatorskie, od­ Cyngler, a skarbnikiem - Max Kornberg. Każdy członek musiał czyty. Na jednym z wieców antyżydowskich został wygłoszo­ zapłacić wpisowe w wysokości 10 złotych oraz miesięcznie uisz­ ny referat prezesa pt.: „Z historii Żydów w Polsce". Nie można czać składkę w wysokości 3 złotych. Z punktu widzenia intere­ w nim znaleźć żadnych informacji faktograficznych, tylko sze­ sów państwa nie zaliczano zarówno Związku, jak i samej gminy reg argumentów mających udowodnić, że działanie Żydów mia­ do szkodliwych" organizacji, bowiem żadne grupy społeczne ani ło, ma i zawsze będzie miało charakter antypolski, antychrześci- inne instytucje nie wywierały na nie wpływu^. jański i antypaństwowy. Widać z tego, że w propagandzie anty­ żydowskiej odwoływano się nie tylko do uczuć religijnych, ale też państwowych. Liga wydawała także ulotki agitacyjne na 6. Antysemityzm w Tczewie przykład z wizerunkiem zamordowanego przez Żydów w Bol- szewii ks. prałata Budkiewicza. Sporządzano też statystyki, we­ 6.1. Prawne ograniczenie uboju rytualnego dle którychw 1923 roku było 53 Żydów, rok później -75, a w 1925 - 96.1 na tej podstawie wskazuje się na gwałtowne „zażydzenie" /~\ nalizując historię Żydów w dwudziestoleciu między- miasta. Mówiło się, że z byłej Kongresówki i Galicji przyjeżdżają / A \ wojennym, nie sposób pominąć zjawiska antysemity- rozmaite pijawki społeczne w postaci Mosków, Abrahamów i Sruli C-ś~~^-_> zmu. Na mocy traktatu mniejszościowego Żydzi w Pol­ itp. Izraelitów43. Liga Obrony Ojczyzny i Wiary zajmowała się też sce mieli zagwarantowaną swobodę wyznania i równość wzglę­ sporządzaniem „czarnych list" publikowanych w Dzienniku dem innych wyznań, możliwość posługiwania się językiem oj­ Tczewskim. Umieszczano na nich nazwiska osób - wysokich urzęd­ czystym. Prawa te znalazły potwierdzenie w konstytucji mar­ ników, lekarzy, adwokatów, którzy zaopatrują się w sklepach cowej z 1921 roku. Zaś konstytucja kwietniowa z 1935 roku Żydów. Pomimo nawoływań do bojkotu, zjawisko to było po­ znosiła prawne ograniczenia wszystkich wyznań. Jednakże, wszednie. Dziennikarze pisali, że karygodny jest fakt, by polski w rzeczywistości sytuacja mniejszości żydowskiej wyglądała urzędnik kupował u Żyda i to w dodatku w biały dzień, a przecież inaczej. W kwietniu 1936 roku weszła w życie ustawa, która na jego pensję łożą polscy tczewianie. W związku ze sporządza­ ograniczała ubój rytualny do nader rygorystycznie obliczonych niem „czarnych list" miał miejsce pewien incydent. Otóż prezes rozmiarów spożycia mięsa przez ludność żydowską, muzuł­ Danielewski, który mieszkał w Tczewie i pracował na kolei w Gdyni mańską i karaimską36. Zarząd Miejski w Starogardzie wydał na został z powodu sporządzania „czarnych list" przeniesiony do mocy tej ustawy odpowiednie rozporządzenie, zakazujące ubo­ Iławy oraz oskarżony o naruszanie dobrego imienia osób umiesz­ ju. Dziewięć gmin żydowskich, również gmina starogardzka zło­ czanych na nich. W wyniku procesu, który miał miejsce w sierp­ żyła w starostwie prośbę do wojewody o cofnięcie zakazu i wy­ niu 1925 roku, został uniewinniony, ale musiał zapłacić 3 złote znaczenie kontyngentu zwierząt rzeźnych przeznaczonych do grzywny. Dwaj świadkowie-posterunkowi umieszczeni na „czar­ uboju rytualnego. Wtedy starosta starogardzki przedstawił wo­ nych listach" - wzburzyli się po usłyszeniu wyroku i chcieli opu­ jewodzie pomorskiemu odpowiednie wyjaśnienie, w którym ścić salę rozpraw. Za nieprzyzwoite zachowanie zapłacili 30 podkreślał, iż ludność chrześcijańska nieprzychylnie odebrała­ złotych grzywny44. by udzielenie przez wojewodę zgody na ubój rytualny37. Z po­ wodu braku źródeł nie znamy dalszego przebiegu tej sprawy. W „Dzienniku Tczewskim" pojawiały się sensacje, mające na celu zdyskredytowanie osoby Żyda. Na przykład w artykule 6.2. Działalność miejscowej endecji „Żydki w Tczewie wojujący" jest przedstawiona relacja z pobi­ cia się dwóch Żydów. W innym znów artykule mowa jest o Ży­ S (-C^srzejawy antysemityzmu dostrzec można było w samym dzie, który oszukał na targu w Tczewie swojego sąsiada podczas -) J Tczewie. Wyrażały się one w malowaniu antyżydow- rozmieniania pieniędzy. W kolejnym artykule czytamy, że w jed­ c—b skich haseł na chodnikach i domach, zamalowywaniu nej z fabryk pracownicy żydowscy parodiowali mszę świętą. wystaw i szyldów w sklepach Żydów, wybijaniu im szyb38. Jeden Żyd nałożył na siebie worek i chodził ze szczotką, inni Jednak nie były to działania o długotrwałym i masowym nasile­ klękali i rozbierali się. Zastraszyli też polskich robotników, któ­ niu. W raportach starosty tczewskiego do wojewody pomor­ rzy zamierzali o tym incydencie powiadomić kierownika zakła-

KNR 12 MNIEJSZOŚĆ WYJ du (nie podano miejsca zdarzenia - M. K.). W kronice miejsco­ o Polskę bez Żydów, Polskę dla Polaków. Wszyscy musimy do wej, w numerze sierpniowym z 1928 roku, napisano o pobiciu niej stanąć". Starano się zlikwidować kapitał żydowski w mie­ chłopca przez czterech młodocianych Żydów. I co ciekawe, pod­ ście. „ Dziennik Tczewski" chwalił się swoimi osiągnięciami na kreśla się głównie wątek narodowościowy: szajka młodych Ma- tym polu. Wymieniano nazwy sklepów, nazwiska lekarzy i in­ chabeuszy, w tym potomek znanego działacza judaistycznego nych w miarę znanych Żydów, którzy opuścili Tczew na skutek i kupca - Maneli contra dziewięcioletni chłopczyk chrześcijań­ akcji endecji. Na miejscu zlikwidowanych sklepów żydowskich ski, który jechał na rowerze z obiadem dla swego ojca45. Z tego miały powstawać polskie placówki. Wzywano też Polaków do wynika, że wszędzie tam, gdzie pojawia się wyznawca juda­ większej aktywności gospodarczej. Albowiem fakt, że nie kupuje izmu, dochodzi do oszustw, bójek itp. się w sklepach żydowskich nic nie daje, skoro kupcy polscy W gazecie drukowano też antyreklamy w stylu: Nie kupuj zaopatrują się w hurtowniach żydowskich. Apelowano, by Po­ u Żyda! Bo nie tylko sprzeda ci tandetę, ale cię okpi na cenie. lacy połączyli swoje kapitały i zakładali hurtownie, fabryki54. Dlatego winieneś pamiętać o haśle: swój do swego46. W innej W „Dzienniku Tczewskim", oprócz artykułów piętnujących antyżydowskiej odezwie starano się przemówić do poczucia Żydów, można też znaleźć w rubryce Wesoły kącik dowcipy solidaryzmu Polaków: Bądźmy solidarni i dajmy zarobić tylko o nich. Są one doskonałym przykładem na ukazanie stereotypu swojemu koledze ideowemu, a nigdy żydowi lub jego przyjacio­ Żyda - chciwca, spryciarza i zazdrośnika. łom41. Przed Świętami Bożego Narodzenia w 1938 roku pojawi­ ła się w gazecie odezwa: Ani grosza do kieszeni Żyda, w której ZAZDROŚNI apelowano do Polaków, by „na stole, pod choinką, w szafie nie Dwóch Żydów z Polski przyjeżdża do Frankfurtu. Tam 4 było niczego, co żydowskie *. między innemi odwiedzają także wspaniały, marmurowy, boga­ Poza tym podkreślano, że nieprawdą jest jakoby towary to złocony grobowiec Rotszyldów. w sklepach żydowskich były tańsze. Po prostu Żydzi nie mo­ Odurzeni tym przepychem, przyglądają mu się w zachwy­ gąc reklamować się w „Dzienniku Tczewskim", majątzw. żywą cie i milczeniu, aż wreszcie jeden z nich pyta drugiego reklamę, czyli płacą ludziom za rozgłaszanie fałszywych wieści - Nu Lewi, co ty na to? o tym, że ich sklepy są tańsze. A według „Dziennika Tczewskie­ - Nu - odpowiada tamten - ci sobie żyją!55 go" wcale tak nie jest. Ponadto Żydzi prowadzą nieuczciwą konkurencję. Siłą wciągają przechodniów do swoich sklepów i zmuszają ich do zakupów nawet w niedzielę (handel w ten SPRYTNY MOSIEK dzień był w międzywojniu zakazany - przyp. M. K.). Pewnej - Wyrwał ci dentysta chory ząb? niedzieli kobieta została zaczepiona przez kupca - Chai Dawne­ - Tak, tatele. go i gdy nic od niego nie chciała kupić, to on nie pozwolił jej - A przecie przyniosłeś pieniądze z powrotem, co ci dałem wyjść; dopiero siłą wydostała się ze sklepu. Redaktorzy gazety - Bo krzyczałem co mi wyrwał fałszywy to mnie co prędzej m nazywali tę działalność żydowskimi lowami . Poza tym Żydzi dentysta wypchnął za drzwi56. uciekali się do różnych sposobów, by tylko pomnożyć swój majątek. Niektórzy handlowcy zdawali sobie sprawę, że chrze­ Analizując artykuły w tej gazecie, mogę stwierdzić, że wy­ ścijanie nie chcą kupować w sklepach innowierców. Dlatego zmie­ znawcy judaizmu w endeckim dzienniku byli przedstawiani nie niali swe nazwiska na brzmiące bardziej po polsku, wywieszali jako obca narodowość, ale jakaś „naleciałość". Gwoli porówna­ w sklepach święte obrazy bądź byli „cichymi" właścicielami skła­ nia, o Niemcach też pisano negatywnie, ale traktowano ich jako dów. Polegało to na tym, że płacili Polakowi za to, żeby otwo­ mniejszość narodową, „równoprawnego wroga", zaś o Żydach rzył sklep pod swoim nazwiskiem, a którego faktycznym wła­ pisano z poczuciem wyższości wobec nich. Świadczy o tym 50 ścicielem był Żyd . Pisano też, że Żydzi nie tylko oszukują chociażby terminologia, pogardliwe określenia: „Żydki", „dzieci klientów, ale też nie solidaryzują się jako mniejszość narodowa. Izraela". Nazwę ulicy, na której dużo było sklepów żydowskich Otóż niektórzy wynajmują ludzi, którzy odciągają potencjal­ redaktorzy dziennika z ironią proponowali zmienić z Krótkiej nych klientów od sklepów innych Żydów. Nie płacą też podat­ na Nalewkę57. W ogóle z ,JDziennika Tczewskiego" wyłania się ków ijeszcze mająpretensje, że muszą za to ponosić kary. Tajne portret Żyda - przemytnika, oszusta, kłamcy, spryciarza, haka- inspekcje w sklepach żydowskich wykazały, że nieraz jest tam tysty i bezbożnika. 5 brudno i w jednym sklepie wisi obraz nagiej kobiety '. W tym Podsumowując, chciałabym podkreślić, że tczewscy Żydzi momencie nadmienię, że kolejnym zarzutem wobec ludności ju­ w dwudziestoleciu międzywojennym nie stanowili pod wzglę­ daistycznej były jej lubieżne zachowania. Na przykład niejaki dem liczebnym wielkiej grupy narodowościowej, bo nie prze­ Zygfryd Rotenberg kolportował niemieckie czasopisma o treści 52 kraczali 1% ogólnej liczby mieszkańców. Jednakże ze względu pornograficznej . na swą prężność gospodarczą, uprzedzenia ideologiczne, w miej­ Apele endecji o to, żeby tczewianie nie kupowali u Żydów scowej prasie byli przedmiotem drwin i ataków. Trzeba też nad­ miały znamiona walki narodowej, co odzwierciedlają te słowa: mienić, że w Tczewie nie doszło do wystąpień antysemickich na Polska znajduje się w chwili wielkiej walki o państwo narodowe, wielką skalę.

Przypisy: na Pomorzu w XIX i XX w., pod red. M. Woj­ wie tow. Żydowskie, t. I 1922-26, sygn. ciechowskiego, t. 6, Toruń 1998, s. 33. 4470, s. 94. 1 H. Domańska, Kamienne drzewo pła­ 8 E. Raduński, dz. cyt, s. 136-137. 13 APG, Starostwo Powiatowe w Staro­ czu. Gminy żydowskie województwa gdań­ ' APG, Starostwo Powiatowe w Tcze­ gardzie, Materiały dotyczące spraw żydow­ skiego, ich dzieje i zabytki, Gdańsk 1991, wie, Sprawozdania Sytuacyjne Starosty skich 1924, 1929, 1934-37, sygn. 1632/ s. 41; R. Landowski, Nowy Bedeker Kociew- Powiatowego w Tczewie do Urzędu Woje­ 261, s. 119-120. ski, Gdańsk 2002, s. 517. wody Pomorskiego w Toruniu, sygn. 26/21, 14 APB, UWP, Wydział Społeczno-Po­ 2 E. Raduński, Zarys dziejów miasta Tcze­ za październik 1921 r., s. 73, za wrzesień lityczny, [Gminy wyznaniowe żydowskie wa, Tczew 1927, s. 93. 1926 r., s. 162. - zatwierdzanie budżetów] 1937-38, sygn. 3 Tamże, s. 93. 10 Z. H. Nowak, dz. cyt, s. 34. 4491, s. 101-103. 4 E. Rozenkranz, Dzieje Tczewa, Kosza­ 11 APB, UWP, Statystyki wyznanio­ 15 Tamże, Kartoteka wyznaniowa - kar­ lin 1999, s. 227. we starostw 1927, sygn. 3149, s. 285 - dane ty rejestracyjne 1927, sygn. 4415, s. 9. 5 E. Raduński, dz. cyt., s. 118. za 1927 rok; M. Stażewski, Ludność Tcze­ 16 Tamże, Wydział Administracyjny, 6 Tamże, s. 102; R. Landowski, dz. cyt, wa w latach 1920-1939, w: Historia Tcze­ Sprawy gmin żydowskich na Pomorzu 1920- s. 517. wa, pod red. W. Długokąckiego, Tczew 1926, sygn. 4468, s. 9-13, 129. 7 Z. H. Nowak, Dzieje Żydów na Po­ 1998, s. 324. 17 Tamże, s. 149. morzu. Stan badań i postulaty badaw­ 12APB, UWP, Wydział III Bezpieczeń­ 18 Tamże, sygn. 4470, s. 93. cze, w: Mniejszości narodowe i wyznaniowe stwa Publicznego, Akta specyalija w spra­ " Tamże, sygn. 4468, s. 39-41

KM* 13 20 Tamże, sygn. 4415, s. 9-14. 21 H. Domańska, dz. cyt., s. 71-72; J. Milewski, Groby i cmentarze na Kociewiu. Przyczynki do dziejów, Starogard Gdański 1993, s. 47; M. Wołos, Cmentarze żydowskie w wo­ jewództwie pomorskim w latach 1920-1939, w: Gminy- Wyznaniowe Żydowskie w województwie pomorskim w okre­ Z Księgi myśli polskiej sie międzywojennym (1920-1939). Zbiór studiów, pod red. J. Szilinga, Toruń 1995, s. 217-218. 22 APB, UWP, Wydział II Bezpieczeństwa Publicznego, Organizacje żydowskie 1930-37, sygn. 2847, s. 24-25. 23 M. Wojciechowski, Gmina wyznaniowa żydowska w Starogardzie w latach 1920-1939, w: Gminy Wyznanio­ Kampania we..., s. 134; szerzej: J. Sziling, Gminy wyznaniowe żydow­ skie w województwie pomorskim wiatach 1920-1939 (li­ czebność i rozmieszczenie) w: Mniejszości narodowe i wy­ wyborcza znaniowe w województwie pomorskim w okresie między­ wojennym. Zbiór studiów, pod red. M. Wojciechowskiego, t. 1, Toruń 1991, s. 46-48. 24 Tamże; APB, UWP, Wydział Administracyjny, [Dzia­ łalność gmin żydowskich na terenie województwa pomor­ skiego - c.d.] 1930-33, sygn. 4477, s. 129-133, 297-299, 301, 311. Politycy przed wyborami 25 Np. Tamże, Wydział Społeczno-Polityczny, Gminy Wyznaniowe żydowskie w Starogardzie 1936-37, sygn. Są jak wróble na krzaku, 4487, s. 91-92; Tamże, Dochody gmin wyznaniowych żydowskich z uboju rytualnego 1938, sygn. 4493, s. 11. nie latają lecz przeskakują 26 Tamże, sygn. 4487, s. 93, 100. 27 z gałęzi na gałąź. Tamże, Wydział Społeczno-Polityczny, Sprawy ma­ jątkowe kahalów [budżety, listy składek] 1935-39, sygn. Ryszard Klimczak 4485, s. 6, 97, 103; Tamże, Sprawy wyznaniowe żydow­ skie: sprawy finansowe, organizacyjno-administracyjne, sygn. 4478, s. 58-59. 28 APG, sygn. 1632/261, s. 89-92, 95, 97-98. Polityka to zdobywanie 29 M. Wojciechowski, Gmina wyznaniowa..., s. 142. 30 APG, sygn. 1632/261, s. 70, 80. głosów wyborców 31 Tamże, s. 108-111, 113-114. w celu pozbawienia ich głosu. 32 Tamże, s. 106. 33 Tamże, s. 102-103, 112; APB, UWP, Wydział Lech Konopiński Społeczno-Polityczny, Organizacje gmin żydowskich 1936-38, sygn. 4488, s. 5, 7, 21. 34 Tamże, s.35. 35 Tamże, Zagadnienia mniejszościowe na Pomorzu Im bliżej wyborów, tym więcej - opracowanie dotyczące życia mniejszości narodowych obiecujących liderów. - Niemców i Żydów 1935, sygn. 5758, s.53, 59, 61. 36 Tamże, sygn. 2847, s. 24-25. 37 Krystyna Sylwestrzak Tamże, sygn. 4485, s. 33; J. Tomaszewski, Zarys dziejów Żydów w Polsce w latach 1918-1939, Warszawa 1990, s. 30-34, 43-45, 58. 38 APG, Starostwo Powiatowe w Starogardzie, Sprawy Inauguracja wyborów rozpoczyna się żydowskie 1923-37, sygn. 1632/17, s. 17, 19. 39 APB, UWP, sygn. 2758, s. 65. trąbieniem w róg obfitości. 40SHM, Sp. Star.., za luty 1938 r., [b.p.]. 41 APB, UWP, sygn. 2758, s. 65. Robert Karpacz 42 A. Samulewicz, Tczew w latach międzywojennych: Życie społeczno-polityczne, K.MR, 2(33) lato 2001, s. 9. 43 M. Wojciechowski, Antysemityzm na Pomorzu W walce wyborczej rzadko w okresie międzywojennym (1920-1939), w: Żydowskie gminy wyznaniowe. Studia z dziejów kultury żydowskiej wygrywa naród. w Polsce, pod red. J. Woronczaka, t. 1, Wrocław 1995, s. 207. Tadeusz J. Maryniak 44 APG, ,J)ziennik Tczewski", r.:7, z 5 lutego 1925 r., s. 5 [517]; r.; 8, z 25 lutego 1926 r., s. 5 [229]. 45 Tamże, r.: 7, z 8 sierpnia 1925 r., s. 5 [193]. Wybory mijają, a kabaret trwa 46Tamże, r.: 7, z 29 stycznia 1925 r., s. 1 [117], z 13 listopada 1925 r., s. 5 [653]; r.: 8, z 23 lutego 1926 r, s. 5 znacznie dłużej. [217]; r.: 10, z 11 sierpnia 1928 r., s. 5 [231]. 47 Tamże, np. r.:10, z 1 marca 1929 r., s.6[282]. Eugeniusz Szulborski 48 Tamże, r.: 15, z 12 października 1933 r., s. 5 [b.p.]. 49 Tamże, r.: 10, z 28 kwietnia 1928 r., s. 5 [563], PAN, „Goniec Pomorski" r.: 20, z 14 grudnia 1938 r., s. 5. 50 APG, „Goniec Pomorski": r.: 9, z 21 kwietnia 1927 Żeby wygrać wybory, r., s. 5 [579]; r.: 10, z 10 sierpnia 1928 r., s. 5 [225]. 51 PAN, „Goniec Pomorski", r.: 20, z 2 sierpnia 1938 nie wystarczy opłacić klakę, r., s. 3. ale także klikę. 52 APG, „Goniec Pomorski", r.: 9, z 13 maja 1927 r., s.7 [669], z 10 lipca 1927 r., s.7 [41]; r.: 10, z 31 sierpnia Andrzej W. Guzek 1928 r., s. 5 [229]. 53 Tamże, z 5 grudnia 1928 r., s. 5 [813]. 54 PAN, „Goniec Pomorski", r.: 20, z 14 grudnia 1938 r., s. 5. Wybrańcy bogów umierają młodo; 55 Tamże, z 7 sierpnia, s. 7; z 18 września, s. 7, 18 wybrańcy ludu żyją listopada, s. 3. 56 APG, „Goniec Pomorski", r.; 10, z 28 lutego 1928 - na jego koszt - r., s.6[288]. 57 Tamże, z 7 kwietnia, s. 6 [482]. długo i szczęśliwie. Tamże, z 25 sierpnia, s. 5 [299], 14 września, s. 5 [395]. Stanisław Fornal

KMR 14 WOLFRAM DIRKSEN Tłumaczenie: MARIUSZ ŚLEDŹ Spojrzenie na Nizinę Walichnowską

Gorące jeszcze promienie słoneczne kończącego się lata wyczarowywały matowe kolory w wodach i brzegu Wisły. Drzewa i krzewy zachowywały jeszcze listowie, jednak pojawiały się pierwsze przebarwienia, zwiastujące zbliżającą się wschodnioeuropejską jesień. Na polach leżały bale słomy, żniwa miały się ku końcowi. Był 6 września 2004 roku, kiedy to po 60 latach, stanąłem na ziemi moich ojców. Towarzyszyh mi żona i koledzy z Instytutu Mehoracji i Użytków Zielonych z Elbląga i Bydgoszczy. Odwiedziłem znajdujące się w Starym Międzyłężu gospodarstwo mojego ojca, inżyniera rolnictwa Wolfganga Dirksena (1912-1972). Piękny dom, w którym spędziłem pierwszych 5 lat mojego życia, jest dziś domem dla 5 rodzin. Kilka spędzonych na Nizinie dni poświęciłem jej zwiedzaniu i utrwalaniu na fotografiach pięknych i znanych mi z rodzinnych przekazów i dokumentów miejsc. Podczas jednej z wypraw, zaintry­ gowany planem Niziny na frontowej ścianie, zatrzymałem się przy budynku szkoły w Małych Walichnowach. Tak, przez przypadek, poznałem dyrektora Mariusza Śledzia, który znał z rodzinnych przekazów i wspomnień mieszkań­ ców, postać mojego dziadka Conrada Dirksena (1886-1943) oraz pradziadka Rudolfa Dirksena (1843-1904). Propo­ zycję p. dyrektora, aby napisać artykuł, przyjąłem z wielką radością. Mieszkańcy Niziny Walichnowskiej z wielką pracowitością i uporem wyrywali Wiśle swoje miejsce do życia. Wiele wysiłku musiało kosztować uczynienie z tego bagnistego terenu krainy żyznych pól i kwitnących gospodarczo wsi. Niniejszy artykuł poświecony jest w szczególności gospodarce wodnej niziny oraz jej budowniczym.

Podróż na Nizinę Walichnowską Pozostajemy na Nizinie, skręcamy w lewo, w kierunku wału, docieramy do Małych Walichnów. Jadąc wzdłuż wału na­ szystkie drogi prowadzą do Rzymu, to przysło­ potykamy budynek, na ścianie którego namalowano plan wie doskonale pasowało do sytuacji podczas Niziny Walichnowskiej. Jest to wspaniałe i bardzo precy­ Wpodróży drogą z Tczewa do Gniewa. Spieszący zyjne studium obwałowania i systemu odwadniania Nizi­ się podróżni wybierają dobrze utrzymaną drogę krajową ny. Budynek ów, to Szkoła Podstawowa w Małych Walich­ nr 1 przez Rudno wzdłuż zachodniej krawędzi pradoliny nowach. W dalszej podróży do Gniewa droga oddala się Wisły. Jednakże, jeśli ktoś dysponuje odrobiną czasu, po­ od wału - to Wielkie Walichnowy. Jest tam piękny kośció­ winien wybrać drogę wzdłuż wiślanego brzegu. Daje to łek ze wspaniałą wieżą o konstrukcji ryglowej. Dalej mija­ możliwość rozkoszowania się widokiem wspaniałych alei my Gronowo i Kotło. W Ciepłem Nizina kończy się, a droga i przyspieszających bicie serca spojrzeń na nurt Wisły. We wznosi się na wysoczyznę, stąd już tylko kawałek do Gnie­ wsi Rybaki, po około 12 km, asfaltowa droga przechodzi wa. To doskonała okazja do podziwiania pagórkowatego w drogę gruntową, utwardzoną tłuczniem, biegnie nad ka­ krajobrazu i oglądania pradoliny Wisły razem z Niziną Kwi­ nałem i opada na wysokim 12 m wale. Nieoczekiwanie po­ dzyńską. W niewielkiej odległości od szkoły w Małych Wa­ jawia się dolina. Uderza jej płaska powierzchnia i inten­ lichnowach, na końcu polnej drogi, wzdłuż której rosną sywne użytkowanie rolnicze. Równina ma około 4 400 ha. wiekowe brzozy, pośród pól stoi pochodzący z XIX wieku Jej długość wynosi ok. 15 km, szerokość natomiast około 5 dworek, będący w dość kiepskim stanie. Jest to dom go­ km - to właśnie jest Nizina Walichnowską. Dalsza droga spodarza i zarazem Starosty Wałowego Niziny Walichnow­ biegnie wzdłuż stopy wału przeciwpowodziowego, po ho­ skiej, Petera Rudolfa Dirksena, autora opracowania „Kro­ ryzont rozciągają się żyzne pola Niziny. Po kilku kilome­ nika Związku Wałowego Niziny Walichnowskiej". Dzieło trach dojeżdżamy do drogi asfaltowej, ostry skręt w pra­ to jest kompetentną analizą zagrożeń i działań związanych wo, oddalamy się od wału, jesteśmy w Międzyłężu. Po le­ z gospodarką wodną Niziny. Wartość merytoryczna i hi­ wej stronie drogi, pośród wysokich drzew, rzuca się w oczy storyczna książki zasługuje na jej ponowne wydanie w trans­ trójkondygnacyjny, masywny, pełen dostojeństwa, cegla­ krypcji na język współczesny. ny dom. Kazał go wznieść w 1911 roku gospodarz Conrad Dirksen. W roku 1937 dom ten, wraz z całym gospodar­ Zagospodarowanie Wisły stwem, zapisał swemu najstarszemu synowi, a mojemu ojcu, Wolfgangowi Dirksenowi. Jadąc dalej wzdłuż drogi w kie­ ierwotnie nisko położony teren na wschód od Szpru- runku Gniewu, mijamy kolorowe zagrody gospodarskie, dowa, Lignów Szlacheckich oraz Wielkiego i Małego cmentarz, przypisywany wyłącznie mennonitom, budynek Garca był obszarem zalewowym, na którym Wisła starej szkoły i dojeżdżamy do drogi prowadzącej do Rud­ P na, w kierunku zachodnim oraz do Gniewa w kierunku z upodobaniem meandrowała. Po każdym okresie zalewów wschodnim, a dalej południowym. Przy skrzyżowaniu stoi wody Wisły pozostawiały urodzajne frakcje glebotwórcze. wzniesiony z dużych, polnych kamieni pomnik. Poświęco­ Nizinę tworzyło wówczas bardzo wiele wysp, jednakże rol­ ny jest on poległym i pomordowanym w czasie II wojny nicze użytkowanie tychże ziem było utrudnione, gdyż po­ światowej mieszkańcom Niziny Walichnowskiej. Jednakże kryte były gęstymi trzcinami i wierzbami. Z drugiej strony pomnik ów ma szczególną historię, o czym napiszę dalej. ciągle groziły wiosenne i letnie powodzie. Sytuacja uległa zmianie w końcu XIII wieku, kiedy to Krzyżacy postanowi-

KMR 15 NAD WISŁĄ li zasiedlić doliny Wisły i Nogatu. Pochodzący z północy Niemiec i Holandii osadnicy przybyli na Nizinę wraz z umie­ jętnościami pozyskiwania i zagospodarowywania terenów zalewowych. Obwałowania części Niziny dokonano praw­ dopodobnie już w końcu XIV wieku. Pierwsze wały cecho­ wała jednakże stosunkowo niewielka wysokość i wytrzy­ małość. Zakłada się, że ich zadaniem było chronienie pól uprawnych przed powodzią i erozją tyko podczas lata, w okresie wegetacji. Wały te nie chroniły przed powodzią wiosenną, kiedy to na skutek zatorów lodowych poziom wód był znacząco wyższy. Lokalizowanie pierwszych wa­ łów nie było zależne wyłącznie od koryta Wisły, na wzglę­ dzie miano także stare koryto Wisły - Borawa; przy jej zachodnim brzegu, na wysokości Gronowa wzniesiono rów­ nież wały ochronne. Tereny bagienne oraz odcięte wcze­ śniej stare ramię Jeziora Pelplińskiego i Jeziora Lovigius (Jezioro Pelplińskie Małe) obwałowano tzw. wałem końco­ Nizina Walichnowską, Małe Walichnowy, wym, zlokalizowanym na południe od Garckich Gór. Chro­ widok z wału w kierunku wschodnim nione przed powodzią były także: Kuchnia, Rozgarty i Garc- ka Pastwa (Pasiska). Odebrane Wiśle tereny użytkowano początkowo jako pastwiska. Dopiero po dziesiątkach lat prac osuszających stawały się urodzajnymi polami upraw­ nymi. Już na początku wiedziano, że niebezpieczeństwo po­ wodzi stwarza nie tylko Wisła, ale również wody pocho­ dzące z wysoczyzny stanowiącej zachodnią krawędź, a więc ze wsi Szprudowo, oraz Wielki i Mały Garc stanowiły również istotne zagrożenie powodzią (na Nizinę Walichnowską spływają wody nie tylko z miejscowości położonych na krawędzi pradoliny, ale także z takich miejscowości jak Cierzpice, Kursztyn, Pomyje, łącz­ nie z pow. około 5 000 ha - przepusty znajdują się pod drogą nr 1 - przyp. M. Ś.). Dlatego też postanowiono wy­ kopać kanał, którego zadaniem było przechwycenie spły­ wającej z „gór" powierzchniowej i źródlanej wody oraz Dom Conrada Dirksena, Stary Międzyłęż, 1911 rok odprowadzenie jej, przy wykorzystaniu wyłącznie grawita­ cji, do Jeziora Pelplińskiego. Po prawej, wschodniej stro­ nie kanału zbudowano także wał chroniący Nizinę przed nadmiarem wody w kanale. Od tego wału pochodzi nazwa - Kanał Wałowy (niektórzy mieszkańcy Niziny nazywają ten kanał Walgrób, wyraz pochodzi od niemieckiego brzmienia nazwy kanału - Wallgraben - przyp. M. Ś.). Prawdopodob­ nie Kanał Wałowy jest najstarszym kanałem Niziny. Do zagospodarowania terenu o cennej glebie, charak­ teryzującej się grubą warstwą humusu na podłożu glinia­ stym, koniecznym było utworzenie, obejmującego całą Nizi­ nę, sytemu odwadniającego. Należało bowiem odprowadzić nadmiar wody opadowej i wody pochodzącej z roztopów, a także obniżyć poziom wód gruntowych. Nasi przodko­ wie zbudowali więc gęstą sieć rowów melioracyjnych, z któ­ rych wody odbierane były przez trzy głównye kanały zbior­ cze: Kanał Graniczny, Kanał Średniak oraz Kanał Jezior- niak. Kanały odprowadzały wodę poprzez śluzę i późniejszą Nizina koło Rozgartów, po lewej stare ramię Borawy stację pomp „Zgoda" do Jeziora Pelplińskiego, dalej po­ przez śluzę „Międzyłęż" w Rybakach i późniejszą stację pomp „Nadzieja" do Wisły.

Wiatrak czerpakowy

stosunku do innych obszarów Niziny najgorszą sytuację w zakresie odwadniania miał Między W łęż, a w szczególności Stary Międzyłęż. Wpraw­ dzie posiadał swoją sieć odwadniającą, która odprowadza­ ła wody poprzez osobną śluzę do Jeziora Pelplińskiego, jednakże z uwagi na niewielką różnicę poziomów było to możliwe tylko przy niskim poziomie wody, zarówno w Je­ ziorze Pelplińskim, jak i w Wiśle. Taka sytuacja zachodziła najczęściej dopiero późną wiosną. To z kolei ograniczało możliwość uprawy pól. Starano się więc zmniejszać pod- siąkanie. Miejsca podmokłe o dużym ryzyku uprawy pora- Jezioro Pelplińskie przy stacji „Zgoda"

KMR 16 NAD W1MNL/\

stała wiklina, z której wytwarzano faszynę, czyli wiklinowe snopki służące do umacniania stopy wału od strony Wi­ sły. Coroczne faszynowanie ograniczało podsiąkanie. Pro­ blem nadmiaru wody powstawał także przy systemie kana­ łów. Zbyt wysoki poziom wody w Jeziorze Pelplińskim (w następstwie wysokiego poziomu Wisły) zmuszał do za­ mknięcia śluzy przed jeziorem, to z kolei podnosiło szybko poziom wody w Kanale Granicznym, a w efekcie następo­ wały podtopienia pól. Postanowiono wówczas, że odpro­ wadzanie wody rowami melioracyjnymi do kanałów do­ zwolone jest tylko wówczas, gdy otwarta jest śluza przy stacji „Zgoda". Ten zakaz byl niestety bardzo często łama­ ny. W konsekwencji niżej położone tereny zostawały zale­ wane, dotyczyło to głównie pól w Walichnowach i Mię- dzyłężu o łącznej powierzchni do 2000 ha. Inne problemy występowały w tych częściach Niziny, w których gleba pozbawiona była warstwy gliniastej, a istniejące warstwy tworzone były z piasku pochodzenia polodowcowego. Przy wysokich stanach Wisły następowało podsiąkanie wody pod wałem i jej rozlewanie na Nizinie. Tego rodzaju wodę nazywano „kurzawką". Budując i podwyższając wały, lek­ komyślnie wybierano materiał budulcowy tuż obok stopy wału, co ułatwiało drogę „kurzawce". Już w 1744 roku usta­ lono, że każdy posiadacz gruntów, któremu wody grunto­ we wyrządzały szkody, zobowiązany jest powstrzymywać występującą „kurzawkę" , przy czym pożądane było oto­ czenie terenu wałem. Praktycznie równało się to z zaka­ zem odprowadzania tychże wód do systemu odwad­ niającego. Gospodarze, których to dotyczyło, skarżyli się na nierówność w korzystaniu z ziemi. Rozwiązanie mogłoby stanowić postawienie wiatraka czerpakowe­ go, który w dolinach Wisły i Nogatu był w dość po­ wszechnym stosowaniu. Nie jest jasne, dlaczego go­ spodarze ze wschodniej części Międzyłęża dopiero w 1806 roku postanowili zbudować, w miejscu śluzy „Zgoda", wiatrak odwadniający. Rudolf Dirksen przy­ puszczał, że częste powodzie bardzo ograniczały do­ Obwałowania Niziny Walichnowskiej. chody rolników. Na tę inwestycję brakowało po prostu Nizina z pierwszymi obwałowaniami w XIV wieku pieniędzy. Jednakże owo przedsięwzięcie postanowili -jasnoszary; nowo pozyskane tereny (Pasiska) dofinansować gospodarze z Walichnów, Garca i Jani- 1829, zamknięcie Borawy 1848 - średnioszary; szewa, i tak w 1818 roku rozpoczęto budowę. Z niezna­ przesunięcie linii wałów - 1855 nych powodów prace budowlane przeciągały się, udo­ (Nowy i Stary Międzyłęż) - ciemnoszary kumentowane dane o pracy urządzenia pochodzą do­ piero z jesieni 1845 roku. Wiatrak był rozwiązaniem sku­ tecznym tylko do średniego stanu lustra wody w Jezio­ rze Pelplińskim. Przy wyższych stanach dochodziło do podtopień wokół samego jeziora. Blokowany był także spływ wody z Kanału Wałowego i w konsekwencji na­ stępowały dalsze podtopienia. Nie w pełni skuteczne, ale kosztowne przedsięwzięcie niespodziewanie prze­ stało być pomocne - późną jesienią 1851 roku wiatrak spłonął. Ta dość niezwykła historia wyraźnie obrazuje niedoskonałości ówczesnego systemu odwadniające­ go Niziny Walichnowskiej. Problemy rozwiązano do­ piero w 1889 roku wraz z montażem systemu pomp du­ żej wydajności o pięknie brzmiącej nazwie - „Nadzieja".

Wspólnota Wałowa

okument z 24 czerwca 1590 roku zaświadcza o nada­ niu Nizinie Walichnowskiej przywileju - Prawo DWałowe. Zawarto umowę między starostą, któremu podlegały wsie Międzyłęż, Garc i Walichnowy z jednej stro­ ny, a wsiami Szprudowo, Lignowy Szlacheckie, Rudno i Ja- niszewo z drugiej. Zakończono w ten sposób długoletnie konflikty między obiema stronami. Król Polski Zygmunt III Waza zatwierdził Prawo Wałowe Niziny Walichnowskiej 8 stycznia 1591 roku. Ponad 100 lat później, w czerwcu 1693 Wiatrak czerpakowy z XVI w. roku król Jan III Sobieski podniósł Prawo Wałowe do rangi

KMR 17 NAP WISŁĄ prawa statutowego. Mieszkańcy tworzyli wspólnotę wa­ Przerwania walów łową, zobligowani byli do dbałości o wały i rowy odwad­ niające w ramach tzw. „wspólnego obciążenia". Najwyższy ala powodziowa wkraczała na Nizinę corocznie, re­ organ i instancję kontrolną stanowiło zebranie przedstawi­ gularnie na wiosnę, gdy topniały śniegi i lody, cieli zrzeszonych miejscowości, na które każda wieś dele­ Fa niekiedy także latem z powodu obfitych opadów gowała dwie osoby. Zebraniu podlegało sześcioosobowe w górach. Listę powodzi w dolinach Wisły i Nogatu otwie­ Kolegium Przysięgłych Wałowych, któremu przewodni­ ra powódź z roku 1376. Tragedia ta niestety była konse­ czył Starosta Wałowy. Kolegium realizowało zadania kwencją działań samych mieszkańców. Budując nowe wały wspólnoty. Miejscowości: Szprudowo, Lignowy Szla­ powodowali, że przestrzeń do swobodnego spływu wód checkie, Rudno i Garc, reprezentowane były w nim przez stale się zmniejszała, a poziom fali powodziowej był coraz jednego przysięgłego z każdej miejscowości. Walich- wyższy. System wałów na Nizinie Walichnowskiej miał trzy nowy natomiast miały 2 reprezentantów. Wraz z przy­ słabe punkty, spowodowane warunkami geologiczno-geo- stąpieniem do wspólnoty Miedzyłęża (Stary, Nowy i tzw. graficznymi. Pierwszy słaby punkt znajdował się na wyso­ Vorwerk Miedzyłęż ) oraz Gronowa (Wielkie, Małe i Pol­ kości Borawy w Gronowie, drugi - to wał w Starym Mię- skie), co miało miejsce 3 grudnia 1768 roku, nastąpiło dzyłężu na wysokości łuku Wisły, trzeci zaś słaby punkt rozszerzenie Kolegium do 8 przysięgłych. Poszczegól­ - to wał końcowy poniżej Jeziora Pelplińskiego. ne miejscowości, zrzeszone we Wspólnocie Wałowej, Chociaż o powodziach z zamierzchłych czasów niewie­ zobligowane były wpłacać do kasy wspólnoty opłaty le wiadomo, to do dziś możemy na Nizinie znaleźć ślady uzależnione od „stanu posiadania" (tzw. obciążenie wa­ dawnych tragedii. W miejscu przerwania woda wypłuki­ łowe). W praktyce oznaczało to, że płacić musiał każdy wała za stopą wału głębokie na wiele metrów zagłębienia, właściciel gruntu. Podatnicy mieli jednakże prawo do od­ które stawały się stawami. Pierwszy taki staw znajduje się woływania się, jeżeli nie zgadzali się z zasądzoną im wielko­ na granicy Małych Walichnów i Miedzyłęża, tuż przy dro­ ścią obciążenia. Rzadko udawało się jednak właścicielom dze. Drugi staw o takim pochodzeniu powstał w 1786 roku gruntów przekonać Kolegium Przysięgłych do swoich ra­ i znajduje się między Polskim a Wielkim Gronowem. cji. Parafie, których grunty znajdowały się na Nizinie Kroniki podają, że powodzie spowodowane przerwa­ uważały, że winno sieje zwolnić z opłat, chociaż przy­ niami nawiedzały Nizinę w następujących latach: wilej wiejski z 17 maja 1645 roku wyraźnie wskazywał na • 1804 (wiosna) - przerwania na wysokości Gronowa ich obowiązki dotyczące obciążenia wałowego. Zwolnieni oraz Starego Miedzyłęża, z obciążenia wałowego byli przysięgli wałowi oraz starosta • 1813 (4 sierpnia) - przerwanie wału końcowego koło wałowy, co stanowiło rekompensatę za poniesiony wysi­ Jeziora Lovigius (Jezioro Pelplińskie Małe), łek. Później jednakże, zamiast zwolnienia z opłat, otrzymy­ • 1816 (19 marca) - przerwanie wału końcowego w 6 wali niewielkie wynagrodzenie, które dziś możnaby okre­ miejscach, woda naniosła piasek na niżej położone miejsca ślić mianem diety. Sprawowana przez nich funkcja trakto­ w Starym Międzyłężu, wana była jako rodzaj wyróżnienia i zaszczytu. Wspólnota • 1829 (8 kwietnia) - przerwania wału końcowego w Sta­ wałowa kontrolowała ponadto tzw. „obciążenia w naturze". rym Międzyłężu w 5 miejscach. Wnosili je posiadacze gruntów. Statut określał szczegóło­ Powtarzające się zniszczenia w północnej części niziny wo, jakiego rodzaju prace winny być wykonane przy kana­ przyspieszyły decyzję o oddzieleniu od rzeki terenów wokół łach, rowach oraz wałach. Szczegółowo zapisano także, ile Jeziora Pelplińskiego wraz z okolicznymi łąkami (Garcka należy dostarczyć urobku ziemnego do renowacji wałów, Pastwa). W 1829 roku rozpoczęto budowę wału łączącego wikliny do produkcji faszyny, drewna do budowy i utrzy­ Stary Miedzyłęż z Rybakami. Jednakże Wisła uderzyła raz mania śluz. Kolegium przysięgłych wałowych nadzoro­ jeszcze. Prace budowlane ciągnęły się aż do zimy, świeżo wało wszystkie te czynności, a cała wspólnota kontro­ usypana ziemia nie była odpowiednio zagęszczona. 7 mar­ lowana była corocznie przez reprezentującego władzę ca 1830 roku woda zniszczyła nowo zbudowany wał na państwową inspektora wałowego. Wśród członków odcinku 100 m tuż przy śluzie w Rybakach. Pozyskany te­ kolegium nie zawsze panowała jednomyślność, niekiedy ren znowu znalazł się pod wodą. Po odbudowaniu znisz­ czeń nastąpił okres spokoju, aż do katastrofy z 1855 roku. trzeba było przekonywać przedstawicieli wsi z „wysoczy- zny"(Szprudowo, Lignowy Szlacheckie, Janiszewo, Rud­ W 1848 roku także w południowej części Niziny zbu­ no oraz Garc) do podejmowania nowych zadań. dowano nowy wał. Obwałowano teren od Gronowa do Rozgartów, tym samym miejscowość Kuchnia przesta­ Wraz z założeniem wspólnoty wałowej, której istotę bę­ ła być wyspą, wiślanym ostrowem. Wyprostowanie li­ dącą wyrażeniem woli zapisano w statucie, przodkowie nasi nii wałów spowodowało uzyskanie terenów o po­ przed ponad 400 laty stworzyli demokratyczny porządek, wierzchni około 670 ha. Odwadnianie tego terenu osią­ służący rozwojowi i ochronie dobytku. Statut wałowy jest gano poprzez śluzę wałową w Wielkich Walichnowach. dowodem woli samorządności i odpowiedzialności. Nie­ Niestety, nie rozwiązano problemu z trzecim, słabym zmieniony przez 240 lat znalazł akceptację 10 generacji. punktem w obwałowaniach - odcinkiem wału między W roku 1830 rząd pruski postanowił uzyskać większy Nowym a Starym Międzyłężem. W tym miejscu była sto­ wpływ na wspólnotę wałową. Rudolf Dirksen, z perspek­ sunkowo niewielka odległość do koryta Wisły, co na­ tywy historycznej, krytykował to posunięcie, uważając je rażało wał na duży napór prądu rzecznego. Co prawda za zamach na samodzielność. Polegało ono na rozszerze­ pracowano nad umacnianiem brzegu rzeki w tym miej­ niu kolegium przysięgłych wałowych o osoby reprezentu­ scu, jednakże najkorzystniejszym rozwiązaniem byłoby jące rząd. Kadencja została określona na 6 lat. Ponadto poszerzenie obszaru swobodnego spływu wody poprzez podzielono Nizinę na dwa okręgi. Okręg górny tworzyły: skorygowanie linii wałów. Zaniechanie tych działań mo­ Kotło, Wielkie Gronowo, Małe Gronowo, Polskie Grono­ głoby być tragiczne w skutkach. W następstwie prac wo, Szprudowo, Lignowy Szlacheckie, Wielkie Walichno- budowlanych łączna długość wałów osiągnęła 17,5 km. wy, Rozgarty i Kuchnia. W skład okręgu dolnego wcho­ Około połowy XIX wieku, w związku z budową śluzy dziły Małe Walichnowy, Stary Miedzyłęż, Nowy Miedzy­ na Nogacie, zaistniała konieczność podwyższenia wałów. łęż, Miedzyłęż Vorwerk, Wielki i Mały Garc, Janiszewo, 12 kwietnia 1848 roku rząd zobowiązał związek wałowy do Wielka Słońca i Garcka Pastwa. Powołano ponadto nowe podwyższenia wału. Korona wału winna mieć wysokość stanowisko - strażnika wałowego, który obsługiwał śluzę 8,95 m powyżej poziomu zero na wodowskazie. Szerokość i mieszkał w budynku służbowym. korony ustalono na 4,40 m. Nachylenie wału od strony

KMR 1 8 NAD WISŁĄ rzeki musiało wynosić 1:3 (stosunek wysokości wału do łych Walichnowach woda przelewała się przez koronę wału, połowy podstawy - przyp. M. Ś.), a od strony lądu 1:2. poziom jej przewyższał wysokość wału o 30 cm. Ponieważ warstwa zewnętrzna wału była zamrożona, nie istniało jesz­ Zamknięcie Nogatu cze zagrożenia erozją. Ratownicy wbijali pale w koronę wału, z desek zbijano skrzynie, które następnie wypełniano obor­ o połowy XIX wieku Nogat (wschodnia odnoga nikiem. Mężczyźni pracowali w wodzie sięgającej kolan, Wisły, którego początek znajduje się w Białej Górze dodatkowo musieli zmagać się z silnym prądem przelewa­ Dna wysokości Wielkich Walichnów) przyjmował jącej się wody. W okręgu górnym (do Wielkich Walich­ 60% wody, odprowadzając ją do Zalewu Wiślanego. Zale­ nów) udało się uratować wał. Niestety, między 7 a 8 rano, dwie 40% wody pozostawało w głównym nurcie rzeki i spły­ poniżej Wielkich Walichnów masy wody zniszczyły wał wało do Morza Bałtyckiego. Tak duża ilość wody w Noga- w 5 różnych miejscach. Od strony północnej Wisła zaczęła cie, zwiększana jeszcze o wody dopływów z terenu Niziny wypełniać Nizinę. W Międzyłężu zginął jeden mężczyzna Kwidzyńskiej, powodowała regularne powodzie na Nizinie pracujący przy umacnianiu wału, porwała go woda. Wszy­ Malborskiej. Nie wywołuje więc zdziwienia postawa tam­ scy byli zgodni, że szczęśliwie obyło się bez jeszcze więk­ tejszych mieszkańców, którzy domagali się zamknięcia szej liczby ofiar. Ratownicy opuścili wały w odpowiednim Nogatu śluzą. Rząd pruski postanowił spełnić te postulaty czasie. Po 2 godzinach Nizina przypominała morze. Niektó­ i w roku 1847 rozpoczęto budowę śluzy z wrotami o wysoko­ rzy mieszkańcy z południowej części niziny przeszli po wale ści 15 m, które zamykano przy wysokim stanie wody w Wi­ do Ciepłego, ale większość schroniła się na dachach do­ śle. Około 3 km na północ od Piekła zbudowano kanał, który mów. Niestety utracili sporą część dobytku, szczególnie łączył koryto Nogatu z korytem Wisły. Mógł on odebrać do dotkliwa była strata dużej ilości bydła. Uszkodzeniu 30% wody powodziowej Wisły. Niemniej jednak zamknięcie uległo wiele budynków. Czwartego dnia woda zaczęła Nogatu wpłynęło niekorzystnie na bezpieczeństwo powo­ opadać. Jednakże poziom wynoszący 1,5 m powyżej dziowe Niziny Walichnowskiej. Ilość wody, która płynęła lewą terenu utrzymał się aż 6 tygodni. W płytkiej wodzie odnogą zwiększyła się do 70%, czyli prawie dwukrotnie wię­ pojawiła się trzcina i sitowie, niezliczone rzesze ptac­ cej niż przed powstaniem śluzy na Nogacie. Rząd pruski za­ twa wodnego i ryb. Wraz z opadaniem poziomu ryby mierzał zredukować niebezpieczeństwo powodzi poprzez pod­ schroniły się w Jeziorze Pelplińskim, połowy były bar­ wyższenie wałów oraz pogłębienie koryta rzeki. Niestety, już dzo obfite. 20 czerwca poziom wody obniżył się na tyle, wkrótce okazało się, że te wyliczenia okazały się zawodne. że można było rozpocząć prace przy przerwanych wa­ 12 kwietnia 1848 roku gospodarze z Niziny Walichnowskiej łach. Wał między Nowym a Starym Międzyłężem został zapłacili wysoką cenę: utratę płodów rolnych. Niekorzystny przesunięty, aby poszerzyć przestrzeń swobodnego prze­ wpływ śluzy na Nogacie na warunki gospodarowania po pływu wody. Uporano się w ten sposób z trzecim słabym lewej stronie Wisły stawał się faktem. punktem w systemie wałowym. Rząd pruski udzielił bez­ Na początku XX wieku zamknięto kanał Nogatu koło procentowej pożyczki, która pozwoliła na sfinansowanie Piekła. Powodem była regulacja Wisłoujścia. Od 31 połowy kosztów napraw wałów i sytemu odwadniającego. marca 1895 roku wody Wisły wpływały bezpośrednio Powstały zaledwie przed rokiem Związek Wałowy (będzie do Morza Bałtyckiego. Woda i lody mogły znacznie o nim mowa w kolejnym numerze - przyp. red.), następca szybciej spływać, a ryzyko powodzi znacząco się zmniej­ wspólnoty wałowej, zatrudnił inżyniera jako kierownika bu­ szyło. dowy, do którego dyspozycji oddano także wielu robotni­ ków. Ponieważ obawiano się, że wybuchnie epidemia, np. cholery, utworzono dwa szpitale polowe, w których za­ Katastrofalna powódź roku 1855 trudniono lekarzy i pielęgniarki oraz zgromadzono leki. W Międzyłężu przy największej wyrwie w wale utworzono bserwacja poziomu wody i ruchu lodu była zawsze cmentarz. Nad zapewnieniem porządku czuwali liczni straż­ ważnym zadaniem w obronie przed powodzią. Pod­ nicy oraz dwaj żandarmi. Prace naprawcze przebiegały bar­ Oczas powodzi powoływano tzw. straże lodowe. Ich dzo sprawnie, ale niestety w lipcu czekało mieszkańców punkty obserwacyjne rozłożone były regularnie na całej Niziny kolejne nieszczęście. Trzy dni ulewnych desz­ długości wału. Uzyskiwano w ten sposób ciągłe meldunki czów zniszczyły już i tak późne zasiewy i nasadzenia; o stanie wody, zatorach lodowych oraz o stanie wału. Tak szczególnie ucierpiały ziemniaki. Gospodarze znaleźli było także wiosną 1855 roku. Po bardzo mroźnej zimie nie się w bardzo trudnej sytuacji. Uratowane z powodzi nadchodziła wiosna, jeszcze w marcu panowały srogie mro­ bydło przepędzono na wysoczyznę, niektórzy zmusze­ zy. Zaśnieżone, nieprzejezdnie drogi, zamarznięte i zasypa­ ni byli sprzedawać zwierzęta. Na szczęście jesień tego ne studnie utrudniały życie mieszkańcom. Wisła pokryta roku była wyjątkowo piękna. Na nieuprawianych po­ była grubą warstwą lodu. 27 marca służby lodowe zamel­ lach było wystarczająco dużo karmy, aby wyżywić zwie­ dowały słabą odwilż. Jednakże pokrywa lodowa na Wiśle rzęta. Sprzyjająca pogoda pozwoliła także na ukończenie była dość mocna, gdyż jeszcze tego dnia wóz zaprzężony prac budowlanych jeszcze przed nastaniem zimy. Rząd pru­ w 4 konie wiozący drewno dłużycowe, przejechał po lo­ ski dokładnie skontrolował związek, przeanalizowano prze­ dzie. Pod wieczór woda zaczęła przybierać i pokrywać war­ bieg zdarzeń i uznano, że nie doszło do zaniedbań. Kata­ stwę lodu w niesamowitym tempie. O godz. 22 zaczęła wy­ strofa była wynikiem sił natury, którym nie można było stępować z koryta rzeki, ciemną noc wypełniły niesamowi­ skutecznie przeciwstawić się. te trzaski pękającego lodu. Rano 28 marca tempo przybie­ rania wody osiągnęło zatrważające rozmiary, w ciągu 6 W następnym numerze Historia Związku Wałowego godzin poziom Wisły podniósł się o 6 m. W Wielkich i Ma­ Niziny Walichnowskiej

Przypisy derdruck aus der Schriftenreihe des Kura- 4 Korthals, Otto: Die Falkenauer Nie­ 1 Dirksen, Rudolf: Chronik des De- toriums fiir Kulturbauwesen, Heft 15. derung im Kreise Dirschau. WestpreuGen- ichverbandes der Falkenauer Niederung nebst Verlag "Wasser und Boden", Hamburg, Jahrbuch, Band 25. Verlag C. J. Fahle, 1967. Munster 1974. einem Anhang, angelegt im Jahre 1888. 3 5 Verlag A. Schroth, Danzig, 1899. Alsen & Fahl: Haupterlauterungsbe- Dirksen, Rudolf: Denkschrift iiber die 2 Herrgeist, Friedrich: Die Deutsche richt zu den Projekten der Regulierung beabsichtigte SchlieBung der Nogat und die Wasserwirtschaft im ehemaligen West- der Weichsel-Mundungen, entworfen bei Verhaltnisse derselben zur Falkenauer Nie­ preuBen, Auszug aus einer Ostdokumen- der Kóniglichen Regierung zu Danzig, 15. derung, Klein Falkenau, 8. Marz 1903. tation fur das deutsche Bundesarchiv. Son- Marz 1877. Abdruck bei Dirksen, R. 1899. Abdruck bei Dirksen, R. 1899.

KMR 19 BOŻENA RONOWSKA Dzieci z Krajny uczą się Kociewia

ównomierne kołysanie pociągu na moment uśpiło małam gromkie brawa. Porównywaliśmy słowa obu hym­ moje obawy. Za oknem styczniowy wiatr zacinał, nów i omawiliśmy herby i stroje regionalne. W wielkim 'poniewierając bezradnie kołujące płatki śniegu. skupieniu, przerywanym salwami śmiechu, przeczytałam Strzępy nocy koślawo, choć niechętnie zaczęły gasić przy­ kociewską bajkę Bernarda Janowicza „Bruny kot i myszór". drożne latarnie. Strój kociewski, który miałam na sobie na­ do której dzieci wykonały ilustracje (patrz obok). Owa baj­ dal budził poruszenie wśród moich współpodróżnych. Przez ka zainspirowała nas do podjęcia dyskusji na temat gwary. całą podróż słyszałam stłumione szepty i śmiechy. Dawno Porównując poszczególne słowa w gwarze kociewskiej do tego przywykłam. i krajeńskiej okazało się, że wiele z nich brzmi tak samo Do Samosieczna - małej wsi krajeńskiej - dotarłam, kie­ bądź podobnie np. bana - pociąg, heklować - szydełko­ dy ranek przebudził się na dobre w całej swej zimowej krasie. wać, gzuby - dzieci, knapy - chłopcy, kuch - placek, ar- Z bijącym sercem stałam na pustym, wybielonym dziedziń­ bata - herbata. Zabawa przy tym była przednia i dla oby­ cu szkoły podstawowej, z której w październiku ubiegłego dwu stron bardzo pouczająca. roku otrzymałam przepiękny list z prośbą o mój przyjazd. Tak właśnie wyglądało zetknięcie się przedstawicieli Uradowane dzieciaki przywitały mnie serdecznie, przed­ dwóch sąsiednich regionów, mało znanych na mapie kul­ stawiając krótki program artystyczny, przybliżający moją tury ludowej naszego kraju. Krajna - to uroczy, choć smut­ sylwetkę. Podczas spotkania wymieniliśmy się wiedzą na ny zakątek. Dla mnie najpiękniejsze jest jednak Kocie- temat historii, geografii i kultury naszych regionów. Duże wie, tutaj jest mój dom, a „w domu najlepiej". poruszenie wywołały moje hafty i obrazki na szkle malowa­ Tam, na Krajnie, zrozumiałam co naprawdę robię dla ne. Porównaliśmy je z tymi z Krajny oraz poznaliśmy tech­ naszej „Małej Ojczyzny", poczułam się potrzebna i bardzo niki ich powstawania. Kiedy poprosiłam o to, by dzieci ważna... Bo kto, jeśli nie my, Kociewiacy, nauczy nasze zaśpiewały hymn krajeński, nie spotkałam się z żadnym dzieci miłości i przywiązania do tej ziemi, a sąsiadom poka­ sprzeciwem, wręcz przeciwnie, dzieci wykonały go bardzo że jej prawdziwe oblicze? uważnie i najładniej, jak potrafiły. Oby u nas tak dobrze Po mojej wizycie w Samosiecznęj mam nadzieję, że przy znano hymn Kociewia... Ulegając usilnym prośbom, w re­ odrobinie sprzyjających warunków zostanie wzbudzone wanżu zaśpiewałam hymn Kociewia, w zamian za co otrzy­ wzajemne poszanowanie regionów leżących tuż za rubieżą.

iiiIifWlIlPlIlllIirM^ Uczniowie Szkoły Podstawowej im. Ziemi Krajeńskiej w Samosiecznie przybliżają sylwetkę autorki.

KMR 20 Angelika Andrzejewska ki. V

Anna Jakubowska, ki. VI

1 | i A Ć> i

Wojciech Kowalski, ki. V r^lHr

Kamila Fac, ki. VI

p i Paulina Witek, ki. VI TADEUSZ MAGDZIARZ Na południu regionu

Nadwiślański Klub Krajoznawczy „Trsow" wśród wielu organizowanych wędrówek odbył także tę na południowy kraniec Kociewia. Tczewscy turyści odwiedzili Gruczno, Chrystkowo i leżące tuż poza regionem Topolno. Dziś warto podzielić się wrażeniami z poznanego Gruczna i Chrystkowa.

w stylu neogotyckim z wyposażeniem neobarokowym. GRUCZNO Posiada strop drewniany trapezowy. Ołtarz główny ba­ rokowy pochodzi z przełomu XVIII i XIX wieku. Nasta­ o wieś kociewska najdalej położona na południe. wa pochodzi prawdopodobnie z trzech różnych ołta­ Pierwotna nazwa brzmiała Gródeczko i związana była rzy. W części środkowej umieszczone są trzy obrazy T z istnieniem niewielkiego grodu. Zapiski historycz­ kolejno zasuwane na siebie. Są to: obraz Jan Chrzciciel, ne miejscowości brzmią: Grodesno (1238) - Grocno (1300) obraz Przemienienia Pańskiego oraz Pieta z siedmioma - Grocz (1415)- Grewtez (1440) - Gruczno (1538) - Grucz­ mieczami. Tuż nad obrazami w prostokątnej szkatułce no (1649) - Grutzno (1790) - Grutschno (1879) - Gruczno znajduje się dokument konsekracji kościoła z dnia 30 od 1936 roku. maja 1876 roku. Obraz górny ołtarza przedstawia Jana W 1290 roku książę pomorski Mściwoj II przekazał Ewangelistę. Prospekt organowy pochodzi z XIX wie­ wieś arcybiskupom gnieźnieńskim. Pierwszy kościół po­ ku i jest dziewiętnastogłosowy. Do zabytków rucho­ wstał tu w XIII wieku. Obecny kościół pw. Jana Chrzci­ mych należy monstracja z roku 1606. Dnia 1 paździer­ ciela wybudowano w roku 1775, a generalnie przebu­ nika 1997 roku został konsekrowany nowy granito­ dowano w latach 1873-1876. Został wzniesiony z cegły wy ołtarz w kształcie kwadratu, co stanowi wyjątek w kościele. Na szczycie wzgórza morenowego, w centrum wsi (naprzeciw młyna), znajduje się GRODZISKO. Badania ar­ cheologiczne na terenie grodziska i podgrodzia przepro­ wadziło w latach 1964-1969 Muzeum w Grudziądzu przy współpracy z uniwersytetem toruńskim. Ku zaskoczeniu archeologów okazało się, że na obu stanowiskach założo­ ne były cmentarze. Przebadano około 480 szkieletów, przy

Kościół w Grucznie, a powyżej ołtarz główny z obrazem „Pieta z siedmioma mieczam fot. Tadeusz Magdziarz

KMR 22 których znaleziono dużą ilość różnych drobnych ozdób. okiennej i drzwiowej oraz tzw. komin butelkowy. Dom zo­ Były to naszyjniki i bransolety ze szklanych paciorków, stał zbudowany z sosnowych bali łączonych w narożach kabłączki skroniowe, pierścionki, obrączki, krzyżyki i po­ na jaskółczy ogon. Duży dach, którego wysokość jest wie­ dobne przedmioty. Archeolodzy określili, że pierwsze lokrotnością ścian, kryje miejsca mieszkalne i gospodar­ fortyfikacje na tym wzgórzu wzniesiono już w VIII wie­ cze. Na ten dach potrzeba około 15 ton trzciny. Wielkość ku. Gród ten wraz położoną przy nim osadą, zapewne chaty to 21 m x 11 m. Chata przetrzymała trzy wielkie powo­ niejednokrotnie zdobywany, palony i odbudowywany, dzie w latach 1888-1924 oraz w 1947 roku. Podczas powo­ przetrwał do początku XII wieku, czyli do najazdu Bole­ dzi w 1888 roku woda zaszła aż pod trzcinę dachową. Na sława Krzywoustego. Nie wiadomo do dziś, czy na wzgó­ bocznej ścianie umieszczona jest tabliczka informująca, że: rzu był kościół, ale nosi ono nazwę „Góra św. Jana". 6 koni, 6 krów, 3 prosiaki utopiły się Istnieje legenda mówiąca o tym, że dawno, dawno temu podczas powodzi w roku 1888 stał kościół, który „z góry na dół" przenieśli Krzyżacy, było 7 stóp wody w stajni choć niektórzy przypisują to krasnoludkom. 29 stóp wody w Wiśle U stóp wzgórza jest zabytkowy młyn z roku 1888 Stopa to około 30 cm z kolekcją starych odmian zbóż. Kiedyś napędzany był turbiną wodną, którą w połowie XX wieku zastąpiły sil­ Oryginalny napis informujący o tym, umieszczony jest niki elektryczne. Od roku 2001 młyn jest własnością na belce znajdującej się na poddaszu chaty. Towarzystwa Przyjaciół Dolnej Wisły. W 1992 roku chata została wpisana do centralnego rejestru zabytków. Każdy turysta tu przybywający zdzi­ CHRYSTKOWO wiony jest widokiem rzadko dziś spotykanego obiektu architektury ludowej. Drewniana chata w Chrystkowie miejscowości tej, w zabytkowej chacie z roku była centrum dużego gospodarstwa, na terenie które­ 1770 znajduje się Ośrodek Dydaktyczno-Muze­ go znajdowało się kiedyś wiele innych budynków go­ Walny Zespołu Parków Krajobrazowych Chełmiń­ spodarczych. Były to: murowana obora, stajnia, chlew­ skiego i Nadwiślańskiego. Dom i budynki inwentarskie nia i wozownia pod jednym dachem oraz drewniana sto­ usytuowane są na naturalnych i sztucznie usypanych doła i murowane: kuźnia, owczarnia i piwnice. W istnie­ wzniesieniach tzw. trepach. To jeden z ostatnich w Doli­ jącym do dziś budynku inwentarskim, znajdującym się nie dolnej Wisły dość dobrze zachowany obiekt, pozo­ naprzeciw chaty, można zobaczyć system równi pochy­ stałość po holenderskich osadnikach (menonitach) spro­ łych, umożliwiających kiedyś przeprowadzenie zwierząt wadzonych do Polski w połowie XVI wieku. Obszerny dom na poddasze podczas powodzi. Tu czekały na ustąpie­ kryty strzechą trzcinową, posiada podcień wsparty na pię­ nie wysokiej wody. Wykupienie obiektu w 1996 roku ciu słupach, wykorzystywany kiedyś jako spichlerz i umoż­ przez Dyrekcję Zespołów Parków Krajobrazowych po­ liwiający wjazd wozu z workami zboża, które do wnętrza zwoliło na utworzenie Ośrodka Dydaktyczno-Muzeal­ wciągano przez otwór znajdujący się w pułapie. Po wojnie nego. Ośrodek ten jest miejscem realizacji wielu cen­ chata była podzielona wzdłuż, więc w części frontowej nych inicjatyw, np. zakładania kolekcji śliw, chowu sta­ mieszkała jedna rodzina, w części tylnej - druga. Obecnie rych ras zwierząt gospodarczych (owcy wrzosówki), gromadzone są tu eksponaty muzealne związane z życiem przywrócenia wyrobu „Powideł" i wiele innych. codziennym rolników i rybaków. Zachowała się zrębowa W ten sposób ożywa tutaj tradycja dawnych wy­ konstrukcja budynku z kompletem zabytkowej stolarki praw i darmowej produkcji ogrodniczo-sadowniczych.

Chata holenderska z 1770 roku w Chrystkowie. fot. Tadeusz Magdziarz

KMR 23 WM tamS en^ (16-18 czerwca 2006 r.)

(s~\ p^egoroczne obchody Dni Ziemi Tczewskiej były okazją - po raz wtóry - do poznania kultury litewskiej i przypomnienia sobie tego, co w kociewskiej obrzędowości najciekawsze, najbardziej charakterystyczne. Nie zabrakło kociewskich maszek, przyśpiewek, oczepin, prac twórców ludowych oraz degustacji regionalnych potraw. Swój dorobek prezentowały zespoły folklorystyczne Kociewia i Kłajpedy, literaci, twórcy ludowi, rzemieślnicy, gastronomicy. Były konkursy i zabawy...

Podczas sesji rozmawiano o wzmocnieniu tożsamości regionalnej obu obszarów. Od lewej: Goda Giedraityte, prof. Andrzej Tyszka, Andrzej Grzyb, Roman Landowski, Kazimierz Ickiewicz i Anatol Waliczenko. O

W chacie literackiej można było porozmawiać z ludźmi pióra, ale także wykazać się wiedzą na temat obu regionów. Od lewej: Nijole Kepeniene, Irena Brucka, Roman Landowski i Zygmunt Bukowski.

Zespół regionalny „Burczybas" z Gniewa uraczył widzów -jak zwykle - pięknymi pieśniami, tańcami i przyśpiewkami kociewskimi.

Rodzinna grupa folklorystyczna „Alka" z Litwy, wykonywała pieśni i tańce, charakterystyczne dla Litwy Mniejszej i Nizin. Grupa folklorystyczna „Kursiu Ainiai" z Litwy przedstawiła muzyczne tradycje regionu nadbałtyckiego. O

Swoje hafty prezentowały: Bożena Ronowska, Barbara Leszman, Katarzyna Nowak i Irena Opala. O V

Na stoisku Warsztatów Terapii Zajęciowej z Tczewa można było zobaczyć wiele ciekawych prac.

f** IH j*C"

Osada wojów piastowskich „Jantar" z Poznania przyciągała sporą widownię.

iriM0DRM U PELPU

Zespół regionalny „Modraki" z Pelplina przedstawił inscenizację wesela kociewskiego.

Wieczorny koncert zespołu „Zayazd" Poniższy artykuł jest przedrukiem z pracy zbiorowej „Osobliwości przyrodniczo-krajobrazowe Czarcich Gór zwanych Diabelcami", wydanej w Świeciu w 2002 roku

ZDZISŁAW ERDMAN KRYSTNA ZBIELSKA Urok Czarcich Gór

Geneza Czarcich Gór się zazwyczaj w pierwszej dekadzie maja, a pierwsze jesien­ ne w październiku lub wrześniu. W dolinie Wisły tylko w lip­ eologia doliny dolnej Wisły związana jest głównie cu i w sierpniu nie są notowane przymrozki. Ma to szcze­ ?z osadami czwartorzędu i trzeciorzędu. Zalegają gólne znaczenie dla rolnictwa w uprawie roślin wrażliwych 5 one na serii osadów mezozoicznych, których strop na nagłe, nocne obniżenia temperatur. Długość okresu budują skały kredowe. W plejstocenie zaszły intensywne wegetacyjnego wynosi od 210 do 215 dni. Maksymalne na­ zmiany i ukształtowały się główne rysy dzisiejszej rzeźby tężenie promieniowania słonecznego przypada na miesiące i przypowierzchniowej budowy geologicznej. Zmiany te wiosenne kwiecień i maj, co tłumaczyć można największą były wywołane co najmniej czterokrotnym zlodowaceniem przezroczystością atmosfery. Natężenie promieniowania sło­ kontynentalnym, którego główny ośrodek znajdował się necznego zależy od warunków lokalnych, zwłaszcza charak­ na Półwyspie Skandynawskim. Zlodowacenia pozostawi­ teru fizycznego powierzchni ekspozycji terenu. Najwięcej ły po sobie różnego typu osady. Utwory te możemy po­ energii słonecznej otrzymują strome stoki, eksponowane ku dzielić na utwory bezpośredniej akumulacji lodowca, czyli południowi lub w kierunkach zbliżonych do południowego. glina morenowa i utwory pośredniej akumulacji lodowca, Temu zapewne zjawisku przypisać należy występowanie re­ czyli wodnolodowcowe żwiry, piaski, mułki i iły. Najwyraź­ liktów roślinności stepowej na zboczach doliny Wisły, a tak­ niej utwory te uwidaczniają się w okolicach Morska i Wią- że często spotykane na tych zboczach uprawy drzew śliwko­ ga, gdzie zbocze dolinne podcinane jest współcześnie przez wych, które znane są z dość dużych wymagań cieplnych. erozję boczną rzeki. Osady plejstocenu na omawianym ob­ Dawniej uprawiano tu winorośl i chmiel. W granicach regio­ szarze stanowią najpowszechniej występującą formację nu świeckiego notuje się w ciągu roku przeciętnie od 460 do utworów przypowierzchniowych, które pokrywają cały roz­ 550 mm opadu. Przebieg roczny opadów jest bardzo zróżni­ patrywany teren z wyjątkiem dna doliny Wisły, gdzie naj­ cowany. Najmniejsze sumy miesięczne przypadają na mie­ częściej wprost na osadach miocenu spoczywają osady siące zimowe: styczeń i luty (ok. 2025 mm), największe zaś na rzeczne wieku holoceńskiego. W związku z czym wyróżnić miesiące letnie, głównie lipiec (ok. 70 mm). Można zauważyć można dwie główne jednostki: wysoczyznę morenową bę­ lokalne różnice dotyczące opadów, które maleją w stronę dącą południową częścią Równiny Świeckiej oraz dolinę doliny Wisły. Pokrywa śnieżna utrzymuje się średnio od 50 Wisły. Nadwiślańskie zbocza urozmaicone są wąskimi ero­ do 70 dni w ciągu roku, przy czym grubość jest jej niewielka, zyjnymi wcięciami głębokimi parowami. nie przekracza 15-20 cm. Opady i temperatura powietrza są w dużej mierze uzależ­ Warunki klimatyczne nione od wiatrów. Na omawianym terenie, podobnie jak w całej Polsce, przeważają wiatry z sektora zachodniego, głównie c\~~fi~? limat regionu świeckiego, podobnie jak klimat Gale­ z kierunku zachodniego i południowo-zachodniego. ra \ go te-rytorium Polski, ma charakter przejściowy po- <—-> c_b> między morskim klimatem Europy zachodniej i lą­ Warunki hydrogeologiczne dowym Europy wschodniej. Cechuje go duża zmienność i różnorodność typów pogody, spowodowana napływem, mawiany obszar ze względu na swoją budowę bądź oceanicznych mas powietrza z zachodu, bądź konty­ | geologiczną ma bardzo ważne znaczenie hydro­ nentalnych ze wschodu. Jednakże właściwości klimatu oma­ logiczne, zawiera bowiem ogromne ilości wody wianego obszaru odzwierciedlają również wpływ czynników podziemnej. Każde zlodowacenie pozostawiło po sobie lokalnych i mikroklimatycznych, a w szczególności: rzeźby utwory lodowcowe (glacjalne) nieprzepuszczalne i utwory terenu, ekspozycji względem słońca i dominujących wiatrów, rzeczno-lodowcowe (fluwioglacjalne) przepuszczalne. Głów­ charakteru fizycznego podłoża, szaty roślinnej, a także wy­ nym utworem lodowcowym jest glina zwałowa, która jest tworów działalności gospodarczej człowieka. Zróżnicowa­ w zasadzie utworem nieprzepuszczalnym, z tego powodu jej nie klimatu lokalnego daje się wyraźnie zauważyć między rola hydrogeologiczna jest dwojaka. Może stanowić pod­ doliną Wisły a wysoczyzną morenową, głównie w czasie stawę dla wyżej leżącej warstwy wodonośnej, może też napi­ pogód wyżowych. Między innymi w dolinie Wisły występu­ nać źródło wody występującej w utworach leżących niżej je zwiększona wilgotność względna powietrza, mniejsza ilość i wytwarzać ciśnienie, tworząc źródła. Wody w utworach po- opadów, w nocy gromadzą się masy chłodniejszego powie­ lodowcowych odgrywają pierwszorzędową rolę w gospo­ trza, częściej występują mgły i zamglenia oraz przymrozki. darce wodnej, w zaopatrzeniu miast, rolnictwa i leśnictwa. Średnia roczna temperatura powietrza na wysoczyźnie Na tym terenie występuje jeden czwartorzędowy poziom wo­ morenowej wynosi 6,9°C. Najcieplejszym miesiącem jest donośny o charakterze użytkowym. Wody o niewielkich wy- lipiec ze średnią temperaturą 18,2°C, zaś najchłodniejszym dajnościach, w zależności od warunków lokalnych, od ilości jest styczeń od 2,7°C. Dni z przymrozkami jest tutaj w ciągu warstw przepuszczalnych i nieprzepuszczalnych, występują roku od 106 do 120. Ostatnie przymrozki wiosenne notuje na różnych głębokościach od kilku do kilkudziesięciu me-

KMR 26 trów. W strefie tej stwierdzono liczne wypływy powierzch­ cy administracyjnej Świecia. Na odcinku od Świecia do niowe w postaci wysięków, a czasami i źródeł. Wiąga występuje zarówno w odsłonięciach, jak i w wier­ ceniach regularnie wykształcony profil osadów plejstoceń­ Osuwiska skich, składających się z trzech ciągłych pokładów glin morenowych, przedzielonych osadami piaszczystymi i muł- żarcie Góry są projektowanym rezerwatem brązo­ kowo ilastymi. Szczególnie wyraźny jest drugi (licząc od wym o wyjątkowych walorach geomorfologicznych powierzchni wysoczyzny morenowej) poziom warstwowa- o powierzchni 44,97 ha, w którym zachodzą usta­ nych piaskowców międzymorenowych, stanowiący poziom wicznie zjawiska ruchów mas skalnych na zboczu, w wyni­ przewodni w budowie plejstocenu dolnego Powiśla. Osa­ ku czego powstają osuwiska. Najwcześniej badane i znane dy scementowane węglanem wapnia występują w stropie są osuwiska występujące na obszarach górskich. Ostat­ tego poziomu na wysokości ok. 50 m n.p.m. pod drugim nio duże zainteresowania budzą osuwiska nizinne: nad­ dwudzielnym pokładem gliny morenowej, który rejestruje morskie, czy nadrzeczne. (...) Czarcie Góry, rozpościerające na tym terenie prawdopodobnie wczesnobałtyckie nasu­ się na odcinku od Świecia do Wiąga, są jednym z najcie­ nięcie lądolodu skandynawskiego. Stanowisko piaskow­ kawszych pod względem geologicznym, geomorfologicz­ ca plejstoceńskiego w Świeciu położone jest w dolince nym i krajobrazowym obszarów, który znajduje się w grani­ bocznej, której dno nawiązuje do współczesnej równiny cach Parku Krajobrazowego Doliny Dolnej Wisły. Teren zalewowej Wisły nieco powyżej ujścia Wdy. W miejscu ten odznacza się walorami naukowymi, dydaktycznymi oraz występowania piaskowca głębokość wcięcia dolinki wy­ turystycznymi. Na odcinku Świecie Wiąg, Wisła zatacza nosi ok. 25 m, wysokość zaś stropu piaskowca ponad dnem łuk, kierując swoje wody dokładnie w kierunku wschod­ dolinki ok. 5 m. Powyżej leży drugi dwudzielny pokład gli­ nim. Wygięcie koryta spowodowało, że nurt rzeki na tym ny morenowej o miąższości ok. 75 m, przykryty z kolei osa­ odcinku przesunął się pod lewy brzeg. Wraz z nurtem skie­ dami typu zastoiskowego. Istnieje kilka hipotez powstania rowała się niszcząca działalność rzeki, która intensywnie piaskowców-zlepieńców. Prawdopodobnie powstały w na­ eroduje lewe zbocze swej doliny. Terasa zalewowa lewego stępującym procesie. Woda znajdująca się pod lodem w po­ brzegu prawie nie istnieje. Wąziutki skrawek tej terasy utrzy­ czątkowej fazie stagnacji pokrywy lodowej zawierała rów­ muje się dzięki istnieniu licznych główek kamiennych, czę­ nomiernie rozłożoną ilość rozpuszczonego dwutlenku wę­ ściowo zniszczonych, gęsto rozmieszczonych wzdłuż brze­ gla i węglanu wapnia, czyli znajdowała się w warunkach gu. Do niewielkiej terasy zalewowej przylega strefa zbo­ równowagi hydrotermicznej i termicznej. Jednakże w miarę czowa, która dalej wznosząc się przechodzi w wysoczyznę upływu czasu, wskutek zróżnicowanego przestrzennie za­ morenową płaską, nachyloną pod niewielkim kątem w kie­ niku i rozpadu pokrywy lodowej (powstawanie pęknięć runku zbocza. Silna erozja boczna Wisły powoduje szyb­ i szczelin, rozpad pokrywy na większe i mniejsze bryły) two­ kie cofanie się zbocza w głąb wysoczyzny, co bezpośred­ rzyły się miejsca i strefy rozprężania i mieszania się wód nio wpływa na duże nachylenie zbocza. Wysokość względ­ subglacjalnych, co było połączone z gwałtownym uwal­ na zbocza niejednokrotnie przekracza 60 m, a nachylenie nianiem się dwutlenku węgla i jego ucieczką do atmosfery. dochodzi do 60°. Duże nachylenie zbocza, znaczne wyso­ Pociągało to sobą wytrącanie cementacyjne węglanu wap­ kości względne oraz strome, wysokie dochodzące do Im nia w postaci kalcytu kryptokrystalicznego. Piaski i żwiry krawędzie, czynią zbocza w wielu miejscach zupełnie nie­ były akumulowane w środowisku wytrącania węglanu dostępne dla człowieka. Stąd też wywodzą się lokalne na­ wapnia. Cement mikrokrystaliczny tworzył się w drugim zwy tego miejsca: Czarcie Góry, Góry Diabelce, Wiąg Pod etapie związanym z długotrwałym i powolnym procesem Górami, Góry Wiąskie. Praprzyczyną rozwoju osuwisk (zsu­ wytrącania się węglanów wapnia z roztworów parowych wów, spływów i obrywów) na terenie Czarcich Gór jest w ciągu dalszych faz zanikania lodu. obecność w profilu zbocza iłów plioceńskich, stwarzają­ cych powierzchnię poślizgu dla wyżej leżących warstw gli­ ny i piasku. Do powstawania osuwisk niezbędna jest po­ Trochę historii i prehistorii Czarcich Gór wierzchnia pochyła, którą tworzy działalność erozyjna Wi­ sły. Obok erozji rzecznej również drenaż wód podziemnych becność człowieka w lewobrzeżnej części doliny odgrywa decydującą rolę w kształtowaniu stref przykra- Wisły udokumentowana jest dzięki znaleziskom wędziowych. Natomiast dynamika osuwisk zależy od zmien­ archeologicznym. Początkowo pochodziły one ności warunków meteorologicznych, głównie opadów i tem­ z przypadkowych odkryć zbieraczy z końca XIX i począt­ peratury. Wysoczyzną oraz dno doliny podlegają stałej ku XX wieku. Najstarsze ślady osadnictwa na Czarcich presji antropogenicznej w związku z intensywną produkcją Górach pochodzą, z paleolitu schyłkowego i mezolitu (8000- rolniczą. W strefie zboczowej, również użytkowanej rolni­ 4200 r. p.n.e.). W środkowej epoce kamienia w mezolicie czo, dominują procesy erozyjne, denudacyjne, itp. (8000-4300 r. p.n.e.) pojawiły się na Pomorzu ludy kultur myśliwsko-rybackich. Ta owo już wyspecjalizowana go­ spodarka wytwarzała najczęściej przedmioty służące do za­ Piaskowce-zlepieńce spokajania typowych w tym środowisku potrzeb. Do łowie­ nia ryb używano przede wszystkim kościeni (harpunów) osadach plejstoceńskich, odsłoniętych na zbo­ oraz rogowych haczyków do wędek. W młodszej epoce czach doliny dolnej Wisły i dolin bocznych, kamienia neolicie (4200-3500 r. p.n.e.) przybyły na te ziemie spotyka się miejscami scementowane węgla­ pierwsze grupy rolników. Rolnictwo, wiążące się z cykliczną nem wapnia piaski i żwiry o znacznej, nieraz kilkumetrowej uprawą wypaleniskową oraz z chowem zwierząt domowych, miąższości. Najokazalej rozwinięte utwory tego typu wy­ przyczyniło się do wprowadzenia nowych narzędzi motyk stępują na północ od Grudziądza, które zyskały miano zle­ kamiennych oraz toporków i siekierek. Z epoki brązu i wcze­ pieńców grudziądzkich. Plejstoceńskie piaskowce zlepień­ snej epoki żelaza (1700-650 r. p.n.e.) znane są, stanowiska ce znajdują się na Czarcich Górach, a więc w lewobrzeżnej archeologiczne, gdzie natrafiono na ślady osadnictwa lud­ strefie krawędziowej doliny Wisły, przy zachodniej grani­ ności kultury łużyckiej i cmentarzyska grobów skrzynko-

KMR 27 Widok na dolinę Wisły

Fragment piaskowca-zlepieńca, obok osuwisko powstałe w 2002 roku w okolicach Morska

Stanowisko skrzypu olbrzymiego w porze letniej, poniżej wzgórze, na którym mieścił się domniemany gród księcia Grzymisława NA DIABEŁ wych ludności kultury wschodniopomorskiej. Kiedy w 1935 Szata roślinna roku budowano wały przeciwpowodziowe na Diabelcach, naprzeciw śluzy wałowej, znaleziono liczne groby skrzyn­ lora Diabelskich Gór jest nie tylko bogata, ale także kowe z bogatym wyposażeniem w urny popielnice wraz silnie zróżnicowana i obfitująca w rzadkie rośliny. z naczyniami, pochodzące z okresu lateńskiego 400-300 r. Występuje tu 88 gatunków. Skarpy nadwiślańskie p.n.e. W okresie wpływów rzymskich (I-IV w. n.e.) nastę­ w znacznej części pokrywają grądy zboczowe, murawy kse- puje rozwój osadnictwa ze śladami funkcjonowania szlaku rotermiczne oraz łąki i sady. Lasy, jakie niegdyś panowały bursztynowego. Następuje wędrówka plemion północnych na tym terenie, zniknęły bezpowrotnie. O ich dawniej sze­ na południe i na wschód. We wczesnym średniowieczu rokim rozmieszczeniu świadczą, gdzieniegdzie zachowane mamy do czynienia z początkami osadnictwa słowiańskie­ resztki zbiorowisk. W strefie zboczowej oraz w strefie roz­ go nad dolną Wisłą. W tym okresie na krawędzi wysoczy­ cięć erozyjnych występują bardzo zróżnicowane zbiorowi­ zny zbudowano warowne grody w Sartowicach (XIII w.), ska roślinne, które wykazują płynne przejścia pomiędzy Wiągu (XI-XII w.) i w pobliżu Parowy Rakarskiej (domnie­ różnymi typami roślinności. Fragmenty zboczy pokryte są many gród księcia Grzymisława XII w.). Odkrycia grodu lasem liściastym tzw. grądem zboczowym, który zachował Grzymisława dokonali członkowie sekcji historycznej się w dość dobrej postaci, ponieważ zbocza, na których i ochrony środowiska Towarzystwa Miłośników Ziemi Świec­ występuje, nie były tak chętnie użytkowane przez człowie­ kiej w roku inaugurującym obchody 650 rocznicy nadania ka jak płaskie powierzchnie wysoczyzny. Drzewostan tego praw miejskich, w składzie: J. Kamiński, Z. Erdmann, H. Ko­ lasu jest wielogatunkowy, złożony najczęściej z dębu szy- nieczna, K. Łusiewicz. Znaleziono tu ceramikę różnych okre­ pułkowego i bezszypułkowego, lipy drobnolistnej, jawo­ sów (IV-XV w.), kości zwierząt oraz żarno. Lustracji odkrycia ru, grabu i klonu zwyczajnego. W warstwie krzewów wy­ dokonał pracownik muzeum w Grudziądzu mgr R. Kirkowski stępuje często leszczyna pospolita, trzmielina zwyczajna i prof. Maksymilian Grzegorz z UMK w Toruniu. Źródłowo i suchodrzew tatarski, natomiast pod okapem drzew i krze­ Świecie wzmiankowane jest po raz pierwszy pod koniec XII wów rozwija się na ogół bogate, wielogatunkowe runo zło­ wieku, kiedy dowiadujemy się o rezydującym tu księciu Grzy- żone w dużej mierze z wczesnowiosennych gatunków. misławie, z liczniejszych dokumentów trzynastowiecznych, W ruinie występują m.in.: dzwonek syberyjski, buławnik znane jest jako naczelny gród kasztelanii oraz stolica dzielni­ wielkokwiatowy, głowienka wielokwiatowa, irga zwyczaj­ cy i księstwa. Akcja osadnicza na przełomie wczesnego i póź­ na, miłek wiosenny, lilia złotogłów, obuwik zwyczajny. Naj­ nego średniowiecza doprowadziła do rozwoju własności ksią­ bardziej strome fragmenty z uwagi na częste obrywy i osuwi­ żęcej i rycerskiej, toteż w XIII-XIV wieku powstaje osada ska pozbawione są okrywy roślinnej. W miejscach przecięć książęcairycerska Sartowice. Na początku XIV wieku Pomo­ poziomów wodonośnych pojawia się szuwar trzcinowy. Na rze Gdańskie znajdowało się pod zaborem Zakonu Krzyżac­ szczególną uwagę zasługuje skrzyp olbrzymi, który podlega kiego. Krzyżacy zbudowali murowany zamek w Świeciu ochronie gatunkowej i w tych warunkach dorasta nawet do i w Nowem. Zorganizowano nową administrację, powstało 1,5-2 m wysokości (największy okaz znajduje się w zielniku komturstwo świeckie. Zabytki archeologiczne Czarcich Gór Z. Erdmana, jego wysokość wynosiła 2 m i 10 cm). Stanowi­ znalezione podczas prac wykopaliskowych, znajdują się sko skrzypa olbrzymiego na Czarcich Górach jest jednym w muzeum w Gdańsku, Grudziądzu, Bydgoszczy, Toruniu oraz z najbogatszych stanowisk tego gatunku w województwie od niedawna w Izbie Regionalnej w Świeciu. W XVIII wieku kujawsko-pomorskim. Jego występowanie związane jest z wy­ zakon Bernardynów uprawiał na nasłonecznionych zbo­ ciekami wody zasobnej w sole mineralne i węglan wapnia. czach Czarcich Gór winorośl i chmiel, stąd pojawiła się nowa Jest częścią składową krajobrazów polodowcowych. nazwa „Winne Góry". W I połowie XIX wieku, w czasie (...). zaboru pruskiego, na Diabelcach odbywały się tajne spo­ tkania Filaretów i Filomatów. W czasie II wojny światowej Dawniej na ciepłych stokach nadwiślańskich zakon Ber­ Diabelce były obiektem militarnym, a w miejscu dawnego nardynów uprawiał winorośl właściwą i chmiel zwyczajny grodziska we Wiągu znajdował się obserwacyjny punkt oraz śliwę domową. Na gruntach nieużytkowanych, naj­ dowodzenia niemieckiego, świadczą o tym pozostałości częściej wzdłuż grzbietów i krawędzi, rozwijają się zarośla po transzejach. róż, jeżyn oraz tarniny i głogu jednoszyjkowego i dwuszyj- kowego. Na omawianym obszarze występuje roślinność Osadnicy Czarcich Gór na przestrzeni wieków zajmowali brzegowa, hydrofilne drzewa, olsza czarna, krzewy oraz ro­ się rybołówstwem, sadownictwem i wypasem bydła na łą­ śliny łąkowe równiny zalewowej. Pomiędzy punktem 9 a 10 kach położonych nad starorzeczami oraz Wdą i Wisłą. (...). ścieżki dydaktycznej rośnie skrzyp zimowy i konwalia ma­ jowa. Natomiast przy punkcie 11 ścieżki rozpościera się na Ścieżka spacerowo-rekreacyjna dużej powierzchni bluszcz pospolity i kopytnik pospolity.

1985 roku podjęto się odtworzenia na Diabel­ Fauna cach ścieżki spacerowo-rekreacyjnej, wzorem dawnych sprzed I światowej. Wykonano ją dla luczowe siedliska fauny związane są z korytem Wi­ uczczenia 650 rocznicy nadania praw miejskich Świeciu, a jej sły, łożyskiem wielkiej wody i opadającymi do nie­ otwarcie nastąpiło w 1988 roku. Ścieżka obejmuje odcinek go skarpami wysoczyzn oraz starorzeczami. Znaj­ ok. 1000 m. Zainstalowano cztery pomosty nad urwiskami. Są dują się tu bogate stanowiska: lęgowe ptaków łąkowych, także punkty widokowe z ławeczkami, z których widać roz­ w tym derkacza - gatunek zagorożony wyginięciem, wpi­ ległą dolinę Wisły, ujście Wdy, Chełmno oraz zamek krzyżac­ sany do Czerwonej Księgi Zwierząt i cyranki; ryb, płazów, ki, kościół starofarny, sady, obwałowania przeciwpowodzio­ ptaków i ssaków związanych ze starorzeczami; ptaków we i stare Świecie. Z najwyższego punktu widokowego wi­ związanych z zaroślami nadrzecznymi, w tym słowika sza­ dać również wzgórze, na którym był domniemany gród Grzy­ rego; ptaków i ssaków związanych z bogatym siedliskiem misława. Niedaleko ścieżki rekreacyjnej znajdują się pozo­ grądu zboczowego, w tym miejsca gniazdowania zimorod­ stałości po bunkrze pochodzącym z II wojny światowej. ka oraz miejsca koncentracji ptaków przelotnych.

KMR 29 Poniżej przedstawiamy Czytelnikom minireportaż, który ukazał się w „Ilustracji Wielkopolskiej", gazecie wydawanej w latach 30-tych w Poznaniu. Redakcja dziękuje Zdzisławowi Mrozkowi za udostępnienie materiału. Tczew otrzymał załogę

W dziesięć lat po odzyskaniu Pomorza Tczew, leżący tuż nad granicami Prus Wschodnich i Wolnego Miasta otrzymał stałą załogę. Z niezwykłą serdecznością witali mieszkańcy przybywających w dniu 6 marca br. na stały pobyt do tego miasta żołnierzy U batałjonu strzelców, dla których pomieszczenia zbudowano koszary.

Powitanie wojska przez magistrat m. Tczewa i wręczenie chleba i soli gen. Pacławskiemu

Wojsko oraz ludność w czasie mszy polowej przed Szkołą Morską w Tczewie w dniu 6 marca 1930 r.

KMR 30 PRADZIEJE KOCIEWIA

ANDRZEJ WĘDZIK 6. Rycerze epoki brązu

W gęstej mgle, ścielącej się nad wodą majaczyły sylwetki trzech długich łodzi płynących w górę rzeki, których wysokie dzioby zwieńczone czaszkami łosi czyniły je podobnymi do mitycznych stworów. Kilku­ dziesięciu jasnowłosych mężczyzn wytężało siły przy wiosłach, mozolnie walcząc z silnym nurtem. Dowód­ ca wyprawy, odziany w pancerz z brązu okryty szerokim czerwonym płaszczem, stał oparty o wysoką burtę wpatrując się w nadbrzeżne zarośla. Po chwili usiadł na rufie łodzi i wyjął z pochwy miecz. Z dumą spoglą­ dał na swoją wspaniałą broń, ostrząc kawałkiem piaskowca krawędzie wydłużonej klingi, która przechodzi­ ła w kunsztownie zdobioną rękojeść, zakończoną dwiema spiralnymi tarczkami. Kilka dni temu wyruszyli ze swoich siedzib, by za morzem wykazać się przebiegłością, odwagą, a przede wszystkim zdobyć upragnione łupy. Uznawani - wśród swoich - za dzielnych wojowników wiele razy pod jego dowództwem wyprawiali się na południe, wzbudzając strach wśród tamtejszych mieszkańców. Ostat­ nio wyraźnie sprzyjali im bogowie, szczególnie wtedy, gdy przed siewami poprowadził swoich ludzi na daleką, karkołomną wyprawę. Dotarli wówczas do leżącej na zachodzie wielkiej wyspy, którą władali boga­ ci książęta. Zegnani przez bliskich jak straceńcy, wrócili w glorii zwycięzców, dumnie prezentując pobra­ tymcom zdobyte miecze, ozdoby oraz kruszec. Pamiętną wyprawę kazał uwiecznić na świętych skałach, dziękując bogom za pomyślny powrót i cenne łupy. Mężczyzna ocknął się z zadumy i ponownie podszedł do burty, kierując wzrok w stronę ujścia szerokiego potoku. Wskazał mieczem niewielką plażę, po czym łodzie skręciły szerokim łukiem w stronę prowizorycznej przystani. Najeźdźcy wiedzieli, że są już blisko wiosek będących celem wyprawy. Szybko rozbili obozowisko w pobliżu łagodnego wyniesienia. Przez zarośla na wysokim brzegu rzeki szedł chłopiec z leszczynową wędką na ramieniu. Chciał zrobić rodzicom niespodziankę i złowić wielkiego szczupaka, którego wypatrzył wczoraj na płyciźnie przy plaży. Nagle usłyszał dziwne odgłosy dobiegające z pagórka. Rozchylił ostrożnie gałęzie niskiej wierzby i zamarł z przerażenia. Nad rzeką było wielu obcych wojowników! Chłopiec słyszał opowieści starszych o groźnych najeźdźcach z północy, którzy przypływali co jakiś czas na swoich wielkich łodziach. Walcząc ze strachem, powoli wycofał się niezauważony i gdy był w bezpiecznej odległości, szybko pobiegł w stronę wioski, wyrzu­ cając po drodze leszczynowy kij. Pokonał długą powrotną drogę, co jakiś czas upewniając się czy nie ruszył za nim pościg. Wreszcie wpadł zdyszany między chaty, krzycząc urywanym głosem o przybyciu najeźdź­ ców. Początkowo te straszne wieści przyjęto z niedowierzaniem. Doświadczony naczelnik wioski wypytał chłopca o szczegół i natychmiast zarządził przygotowania do obrony. Stary wódz doskonale znał zamiary i taktykę wojowników zza morza. Na jego polecenie kobiety z dziećmi ukryły się w lesie, a mężczyźni już teraz zaczęli przygotowywać miecze i oszczepy. Powiadomiono też współplemieńców mieszkających na drugim brzegu rzeki, a ci mając w swych szeregach doskonałych łuczników, niezwłocznie przeprawili się pobliskim brodem, by wesprzeć obrońców. Do późnej nocy trwały przygotowania. Wódz osady obszedł stanowiska, sprawdził drewnianą palisadę biegnącą dookoła wioski. Spojrzał z uznaniem na łuczników, którzy ukryci na pagórku przy trakcie mieli w odpowiedniej chwili zaatakować napastników. O świcie, gdy nad łąkami nie opadły jeszcze mgły, na równinie pojawili się wojownicy. Przy dźwięku rogów, dzierżąc w dłoniach złociste miecze i topory, szli szeroką tyralierą chroniąc się okrągłymi tarczami, na których widniał znak krzyża - symbol słonecznego bóstwa. Spragnieni łupów, z okrzykiem zwycięstwa wbiegli na drogę prowadzącą do wioski, tworząc ciasną kolumnę, prowadzeni przez dumnego przywódcę w czerwonym płaszczu...

archnowy, niewielka miejscowość leżąca nad Wie­ nia nieco rozszerzała się tworząc rodzaj jelca by przejść rzycą, kilka kilometrów na pd.-wsch. od Starogardu w 5,5 cm trzpień do osadzenia rękojeści. Drugi z mieczy Gdańskiego. Ta licząca zaledwie 130 osób wieś sta­ pochodzący ze znaleziska (ryc. 2) o długości 49,8 cm rów­ ła się znana w środowisku archeologów już na początku nież posiadał trzpień ułatwiający osadzenie, przy czym był XX wieku, gdy w jej pobliżu dokonano sensacyjnego od­ on ostro zakończony. Trzeci (ryc. 3), długości 55,7 cm i sze­ krycia. W piaszczystym gruncie na głębokości około 1 m rokości 2,7 cm charakteryzował się brakiem trzpienia. Nie natrafiono na gliniane naczynie, przy którym leżały wyro­ jest pewne, czy był to efekt uszkodzenia, czy też głownia by z brązu: dwa małe sierpy, cztery ostrza noży, fragment była osadzona w odnalezionej rękojeści (ryc. 4) i przymo­ naszyjnika, fragment bransolety, naszyjnik, cztery spiralne cowana za pomocą nitu. bransolety, ozdobny guz. Jednak najbardziej efektownymi Charakterystyczny kształt prostych, dwusiecznych przedmiotami były trzy miecze oraz fragment (jelec z rękoje­ głowni przechodzących w przypadku dwóch egzemplarzy ścią) czwartego. Najdłuższy z nich (ryc. 1) posiadał 63,5 cm w trzpień, pozwala stosunkowo dokładnie określić ramy dwusieczną głownię szerokości około 2,7 cm. U dołu głow­ chronologiczne skarbu z miejscowości Barchnowy. Gene-

KMR 31 Z ŁOPATY ARCHEOLOGA

Wracając do kwestii odkrytego w Barchnowach skarbu należy za­ stanowić się, dlaczego tak cenne przedmioty zostały zdeponowane w ziemi. Duża ilość brązowych wy­ robów, a przede wszystkim miecze przedstawiały ogromną wartość * materialną. Czy skarb złożył w zie­ mi lokalny władca lub bogaty wo­ jownik? A może był to dar plemie­ nia lub rodu? Ówcześni ludzie często składali bóstwom bogate dary w dowód wdzięczności za przychylność i spełnione prośby. Nie jest wykluczone, że jakieś waż­ ne wydarzenie, na przykład wygra­ na bitwa, było powodem złożenia aż tak cennego daru. W Europie nie było wówczas spokojnie. Następowały migracje ludów, co z kolei prowadziło do częstych walk między plemionami. Ziemie dzisiejszej Polski nie były pod tym względem żadnym wyjątkiem. Dodatkowo, niepokoje pogłębiały wyprawy ludów kultury nordyjskiej, których

ryc. 3

ryc. 1

ryc. 2 ryc. 5 zy ich formy należy szukać na obszarach Skandynawii, silne ośrodki specjalizujące się w metalurgii brązu kwi­ Jutlandii, gdzie podobne zabytki są stosunkowo często tły na obszarach Skandynawii. Nie będzie przesadą spotykane. Jest niemal pewne, iż przedmioty ukryto w do­ twierdzenie, iż w epoce brązu mieszkańcy dzisiejszej bie V okresu epoki brązu (lata 800-650 p. n.e.). W tym cza­ Szwecji przecierali szlaki swym średniowiecznym spad­ sie na Kociewiu żyli przedstawiciele kultury łużyckiej, któ­ kobiercom - Wikingom. Wojownicy na długich wiosło­ ra wówczas na obszarze dzisiejszej Polski, części Słowacji wych łodziach (ryc. 5) zapuszczali się na tereny obec­ i Niemiec przeżywała apogeum swojej świetności. Pod nej Wielkiej Brytanii, Francji, południowe wybrzeża względem etnicznym uznawana za tracką bądź iliryjską. Na Bałtyku, docierając być może nawet na obszar Kocie- pewno nie słowiańska, jak to powszechnie lansowano w od­ wia. Swoje łupieżcze wyprawy uwieczniali na skałach powiedzi na podawane dowody jej germańskiego podłoża poświęconych bogom (ryc. 6). Na długie tysiąclecia kulturowego. Odcisnęła wyraźne piętno na wizerunku póź­ pozostawili również wyobrażenia wojowników w pozie nej epoki brązu ziem polskich. Twórcy słynnego osiedla zwycięzców z uniesionymi mieczami i toporami. obronnego w Biskupinie bogacąc się na płaszczyźnie han­ W tym miejscu, dzięki zachowanym zabytkom i rysun­ dlu, gromadzili znaczne ilości brązu w postaci surowca lub kom, można pokusić się o próbę rekonstrukcji wyglądu gotowych wyrobów. Tym samym stworzyli na naszych zie­ wojownika późnej epoki brązu. miach prawdziwie „brązową kulturę", otwartą na kontakty W neolicie symbolem życia i śmierci był topór z ka­ z innymi kręgami kulturowymi Europy. mienną głowicą, a w epoce brązu zapewne nowa, dająca

KMR 32 Z ŁOPATY

r\ £&&, <5|j|||||gv«fv™ ?^i m , ;J%^

ryc. 7 Wojownicy późnej epoki brązu (północna Europa)

—~fl^5t»« ryc. 8 Brązowy grot oszczepu dł. 20 cm. -> , i •4 Późny okres epoki brązu (Tczew)

i

ryc. 9 Rysunek naskalny wyobrażający wojownika uzbrojonego w topór ryc. 6 i tarczę (Szwecja)

ogromne możliwości broń - miecz. Ten genialny wynala­ zaczepne często uzupełniano oszczepem, zakończonym brą­ zek radykalnie wpłynął na sposób walki. Nowa broń w prze­ zowym grotem (ryc. 8), toporem i łukiem. Rozważając kwestię ciwieństwie do neolitycznych toporów pozwalała na sto­ uzbrojenia ochronnego należy zwrócić uwagę na niezwykle sowanie podczas walki pchnięć i zadawanie cięcia, na co rzadkie znaleziska pancerzy, które raczej nie docierały na zie­ wyraźnie wskazują kształt i ostre krawędzie głowni. Miecze mie dzisiejszej Polski. Używano natomiast okrągłych lub owal­ szybko stały się atrybutem wojowników, wyraźnie podno­ nych tarcz, wykonanych często ze skóry (ryc. 9). Bardzo sząc rangę właściciela tej broni wśród współplemieńców. sporadycznie (ze względu na wysoką cenę) używano heł­ Wojownicy późnej epoki brązu (ryc. 7) nosili skórzane mów importowanych między innymi z Grecji. lub wełniane tuniki. Wydaje się, że oprócz tuniki podsta­ Zafascynowani średniowiecznym rycerstwem, często wową częścią ubioru był płaszcz i nakrycie głowy - często nie zdajemy sobie sprawy, z tego iż 3 tysiące lat temu histo­ skórzane. Miecze noszono w pochwach wykonanych z su­ rię środkowej i północnej Europy tworzyli anonimowi, za­ rowców organicznych (drewno lub skóra), mocowanych pomniani dzisiaj wojownicy - „rycerze epoki brązu" wła­ na długim troku, przewieszonym przez ramię. Uzbrojenie dający bronią o pięknym, złocistym blasku.

Literatura: żelaza na ziemiach polskich, Kraków 6. Fogel J., Studia nad uzbrojeniem lud­ 2001. ności kultury łużyckiej w dorzeczu Odry i Wi­ 1. XXII Amtlicher Bericht iiber die Ver- 3. Bruhn J., Tilke M., Das Kostiimwerk, sły, Poznań 1979. waltung der naturhistorischen archaeologi- Berlin 1941. 7. Lissauer A., Alterthumer der Bron- schen und ethnologischen Sammlungen des 4. Bukowski Z., Pomorze w epoce brą­ zezeit in der Prowinz Westpreussen und Westpreussischen Provinzial-Museums fur zu w świetle dalekosiężnych kontaktów wy­ den angrenzenden Gebieten, Danzig das Jahr 1901, Danzig 1902. miennych, Gdańsk 1998. 1891. 2. Blajer W., Skarby przedmiotów 5. Ebert M., Reallexikon der Vorge- 8. Montelius O., Kulturgeschichte metalowych z epoki brązu i wczesnej epoki schichte, elfterband, Berlin 1927-1928. Schwedens, Leipzig 1906.

KMR 33 Poniżej prezentujemy referat wygłoszony 25 lutego 2006 roku na pierwszym zebraniu Trójmiej­ skiego Klubu Kociewskiego w Gdańsku Oliwie, który zawiera refleksje osobiste autora, związa­ ne z działalnością partyzancką na Kociewiu. Jednocześnie informujemy, że wojenne wspomnie­ nia prof. Stefana Raszei były publikowane na łamach Kociewskiego Magazynu Regionalnego nr 3-4 (38-39) z 2002 roku, ss. 34-36 i nr 1 (44) z 2004 roku, ss. 14-15.

STEFAN RASZEJA Działalność partyzancka Gryfa Pomorskiego i Armii Krajowej na Pomorzu

Niemiecka polityka wobec Pomorza Dzisiejszym mieszkańcom Pomorza (zwłaszcza tym, któ­ rzy przybyli tu w okresie powojennym z innych części Polski, do 1945 roku np. z Kresów Wschodnich), eksterminacja ludności pomorskiej • w latach okupacji hitlerowskiej, mimo wielu opracowań history­ ęby naświetlić sytuację społeczno-polityczną ludności ków jest na ogół mało znana. Terror niemiecki wobec ludności Pomorza w chwili wkroczenia wojsk hitlerowskich na Pomorza Gdańskiego w pierwszych miesiącach okupacji przy­ ZPomorze, trzeba wrócić do historii tej ziemi. Zważyć brał szczególnie bezwzględną formę, zupełnie nieporównywalną należy, że usytuowanie tej części Polski, jako swoistych kresów z tym, co działo się na terenie pozostałych regionów Polski. Cho­ północnych było dość szczególne: od zachodu silne państwo dzi o masowe zabójstwa dokonywane w okresie od września 1939 niemieckie, które przez wieki germanizowało całe słowiańskie do stycznia 1940 roku. Ten pierwszy okres eksterminacji Pomorze Zachodnie, od wschodu siedlisko junkrów pruskich, polegał na wymordowaniu około 50 tysięcy Pomorzan i wy­ czyli Prusy Wschodnie. Nasz polski skrawek Pomorza Nadwi­ siedleniu z Pomorza od 100 do 200 tysięcy osób. Tych ostat­ ślańskiego był zresztą przez Niemców nazywany Prusami Za­ nich wypędzono częściowo do Generalnej Guberni, częściowo chodnimi (Westpreussen), a w czasie I Rzeczypospolitej przez zaś aresztowano i wywożono do obozów przymusowej pracy Polaków określany Prusami Królewskimi (przynależnymi do lub obozów przesiedleńczych (Umsiedlungslager) w Potulicach, Królestwa Polskiego) w odróżnieniu od Prus Książęcych (czyli Toruniu, Brusach i kilku innych miejscowościach, skąd jak z ol­ Wschodnich). Takie położenie tego wąskiego pasma ziemi, łączą­ brzymiego targowiska niewolników zabierano ludzi do przymu­ cego Polskę z morzem, Niemcy nazywali również pogardliwie sowej pracy w Niemczech, ale gdzie również co najmniej 5 ty­ „polskim korytarzem" i przy pierwszej okazji, jaką był I roz­ sięcy zmarło wskutek nieludzkich warunków bytowania, głodu biór Polski (1772 rok) zajęli go w całości (z wyłączeniem samego i epidemii. Piaśnica na Kaszubach i Szpęgawsk na Kociewiu - to miasta Gdańska). Wkrótce zaczęła się akcja germanizacyjna, nie jedyne wyznaczniki martyrologii ludu pomorskiego. Warun­ zdwojona w okresie rządów Bismarcka i Hakaty. Trzeba zwa­ ki wypędzania z własnych domów i z własnej ziemi, gdzie lu­ żyć, że ludność polskiego Pomorza była więc o co najmniej 20 dzie mieszkali od pokoleń, są dobrze znane nawet z przecho­ lat wcześniej w niewoli zaborców niż pozostałe terytoria Pol­ wywanych do dziś dokumentów i obwieszczeń niemieckich. ski, a sam proces wynaradawiania był tu prowadzony ze szcze­ Można się z nich dowiedzieć o nakazach natychmiastowego, gólną „niemiecką" dokładnością i surowością. Podziwu godnym w ciągu pół godziny, pozostawienia kluczy w drzwiach opusz­ zatem jest fakt, że pomimo 150-letniego procesu germanizacyj- czanego domu, zabraniu pakunku do 25 kilogramów. Wygna­ nych z mieszkań wieziono w nieznanym kierunku bez wody nego, ludność Pomorza nie traciła poczucia polskości i swojej i pożywienia. Brutalne formy drastycznych prześladowań nie więzi z całą Polską. Dzięki swojemu patriotyzmowi bardzo szyb­ były rezultatem działań wojennych ani emocji wywołanych ja­ ko potrafiła odbudować swój region w ramach II Rzeczypospoli­ kimiś szczególnie wrogimi zachowaniami społeczności pomor­ tej. Początkowo integracja naszego regionu z resztą państwa na­ skiej, może z wyjątkiem południowego Pomorza, gdzie usiłowa­ trafiała na przeszkody natury psychologicznej. Znane były złośli­ no wykorzystać do tego celu wydarzenia w Bydgoszczy. Z do­ we określenia osób przybyłych z centralnej Polski („bose Antki", kumentów zawartych w aktach procesu Alberta Forstera z 1948 „Galicjoki"), wynikające ze świadomości, że Pomorzanie sami roku wynika, że działania eksterminacyjne na Pomorzu należały potrafią się rządzić i gospodarować. Niestety, okres integracji był do założeń polityki hitlerowskich Niemiec, gdyż „Gau Danzig- krótki (trwał zaledwie 19 lat). Ale młodzi ludzie, moi rówieśni­ Westpreussen", jak nazwano Pomorze Gdańskie, miało być trak­ cy, rozumieli już doskonale, że nadchodzi czas wspólnego ogól­ towane jako wzorcowe „Mustergau" do naśladowania na innych nopolskiego wysiłku na rzecz obrony Ojczyzny. okupowanych terenach, mających później zostać zgermanizo- Nasze marzenia o świetlanej drodze rozwoju Polski zostały wanymi. Dla okupanta elementem najważniejszym było znisz­ nagle przerwane na początku września 1939 roku. Rozpoczęła czenie polskich warstw przywódczych, do których zaliczono się akcja eksterminacji ludności pomorskiej. Co nie powiodło się całą inteligencję pomorską, a zwłaszcza nauczycieli, księży, praw­ Bismarckowi i jego następcom, miało udać się teraz Hitlerowi, ników, przemysłowców, kupców, lekarzy. Już jesienią 1939 roku aby już nigdy więcej nie było jakiegoś „karykaturalnego koryta­ zginęło na samym Kociewiu 132 księży, w tym prawie wszyscy rza" dzielącego wielkie Niemcy od Prus Wschodnich.

KMR 34 kanonicy kurii biskupiej w Pelplinie, a jeżeli chodzi o nauczycie­ wojskowej czy politycznej. Stopniowo dopiero nawiązywa­ li, to na tym samym terenie zamordowano ich 174. Sam pocho­ ły one kontakty z pomorską konspiracją. dzę z rodziny nauczycielskiej i z własnego doświadczenia wiem, Trzeba w tym miejscu wyjaśnić, że w okresie okupacji, co to oznaczało. W ciągu kilku godzin musieliśmy opuścić miesz­ zwłaszcza w jej początkowym okresie, na Pomorzu działało kanie, które przeznaczono na jeden z urzędów, a brat i siostra około 40 organizacji podziemnych, z których większość nie miała (oboje nauczyciele i działacze harcerscy w Starogardzie) zostali ze sobą powiązań, a ich istnienie było krótkotrwałe. Pomorski aresztowani. Brat zginął wkrótce po ucieczce z więzienia. Druga Związek Walki Zbrojnej (później Armia Krajowa) od roku 1940 siostra została wysiedlona do Guberni. Ja sam, wówczas nawiązywał kontakty między innymi z Gryfem, Polską Armią 16-latek, zdecydowałem się nieco później dołączyć do oddzia­ Powstania, a po roku 1943 niektóre oddziały zbrojne Gryfa łów partyzanckich „Gryfa Pomorskiego" w Borach Tucholskich. - zgodnie z rozkazem scaleniowym gen. Sikorskiego - połączy­ ły się z AK, chociaż czyniono to wbrew zaleceniom ówczesnego Organizowanie się oddziałów kierownictwa Gryfa. Organizacja, która najwcześniej utworzyła oddziały partyzanckie na Pomorzu to niewątpliwie Tajna Orga­ partyzanckich nizacja Wojskowa (TOW) Gryf Pomorski. W 1942 roku jej od­ działy leśne były jeszcze nieliczne i stosunkowo słabo uzbrojo­ eren Pomorza w czasie wojny stał się jednym z najtrud­ ne. Swoją działalność ograniczały w tym okresie do zapewnienia niejszych obszarów walki z okupantem niemieckim zaopatrzenia i bezpieczeństwa poprzez np. zdobywanie broni. Tw Polsce. Wcielenie Pomorza do III Rzeszy wraz z dale­ Pierwszy oddział partyzancki AK na Pomorzu o kryptonimie ko idącymi konsekwencjami polityczno-administracyjnymi i na­ „Świerki" dopiero w 1943 roku utworzył Stefan Guss, nauczy­ rodowościowymi, prowadziło do konsekwentnego wyniszcze­ ciel przeszkolony przed wojną w ramach dywersji pozafronto- nia ludności polskiej i zasiedlania Pomorza ludnością niemiecką wej, z którym bliski kontakt utrzymywał mój oddział Gryfa, sprowadzaną z Rzeszy i z innych, zajętych przez Niemców dowodzony wówczas przez Alfonsa Kwiczora. Od połowy 1943 części Europy. Zabroniono ustawowo, pod rygorem więzienia, roku oddziały Gryfa zostały wzmocnione członkami Gryfa, któ­ mówienia po polsku. W szkołach podstawowych, gdyż tylko rzy w związku z istniejącymi rozbieżnościami w kierownic­ takie przysługiwały Polakom, lekcje były prowadzone wyłącz­ twie organizacji, a także dekonspiracją niektórych jego ogniw nie w języku niemieckim. Gdy konsekwentne mordowanie lud­ zmuszeni byli szukać schronienia na terenie Borów Tucholskich. ności polskiej, osadzanie jej w koncentracyjnych obozach śmierci, Zapoczątkowało to proces stopniowego podporządkowywania wysyłanie na ciężkie roboty do Niemiec i przesiedlenia do Gu­ się Armii Krajowej niektórych oddziałów Gryfa. berni nie pomagały, rozpoczęto akcję zmuszania Polaków do wpisywania się na tzw. „Volksliste" (niemiecką listę narodowo­ ściową). Działalność oddziału „Czarnego" Jest rzeczą oczywistą, że w tych warunkach partyzantka na terenie Pomorza nie mogła przybrać takich rozmiarów jak w Ge­ teraz zrelacjonuję pokrótce działalność mojego oddziału neralnej Guberni. Istniały jeszcze dalsze czynniki utrudniające partyzanckiego, kierowanego przez Alfonsa Kwiczora rozwinięcie działalności bojowej konspiracyjnych oddziałów: A(ps. „Czarny") - podobnie jak ja absolwenta Gimna­ po pierwsze - kompleksy leśne (nawet te największe) przedzie­ zjum Starogardzkiego, a później studenta Politechniki w Wol­ lane były duktami i przesiekami, a także gęstą siecią dróg, co nym Mieście Gdańsku. Formalnie członkiem TOW Gryf Po­ ułatwiało kontrolę lasu zmotoryzowanym oddziałom nie­ morski zostałem 8 czerwca 1943 roku, kiedy po złożeniu przy­ mieckim; po drugie - zainstalowano gęstą sieć posterunków sięgi przystąpiłem do oddziału Gryfa we wsi Kasparus w po­ żandarmerii niemieckiej i specjalnych oddziałów „Jagdkoman- wiecie starogardzkim. Przeszedłem okres adaptacyjny (zajęcia do"; po trzecie - aresztowano polskich leśniczych i obsadzano z bronią prowadził por. Szmulta, przed wojną nauczyciel tam­ wolne stanowiska ludźmi sprowadzonymi z Niemiec; po czwarte tejszej szkoły podstawowej). Otrzymałem polski karabin prze­ - z okolicznych wiosek wysiedlano Polaków z gospodarstw chowywany od czasu kampanii wrześniowej. Zostałem po­ i osadzano tam Niemców, co uniemożliwiło jakiekolwiek kwate­ informowany, że zadaniem oddziału jest przygotowanie się rowanie oddziałów w zabudowaniach wiejskich. do przyszłej wspólnej akcji wyzwoleńczej w odpowiednim Jest rzeczą godną podkreślenia, że opisany terror i utrud­ czasie. Nie wykluczano ograniczonych akcji zaczepnych i od- nione warunki nie sparaliżowały ruchu oporu, którego oddziały wetowo-rekwizycyjnych. Liczebność oddziału rosła. W li­ leśne zmusiły okupanta nawet do powołania specjalnych od­ stopadzie 1943 roku nasza grupa liczyła 14, a w marcu działów do walki z partyzantami na terenie Borów Tucholskich 1944 roku - 29 partyzantów. Kilka mniejszych grup w sąsiedz­ i niektórych innych regionów. twie uznało zwierzchność „Czarnego". W naszym oddziale, poza Jako pierwsze w Borach Tucholskich pojawiły się grupki mną, mieszkańcem Starogardu, członkowie pochodzili z oko­ Polaków ukrywających się przed aresztowaniem i rozstrzela­ licznych wsi, a ukrywali się z różnych powodów przed terro­ niem za antyniemiecką działalność przed wojną. Nie były to rem okupanta. Wielu członków doskonale władało bronią, słu­ jeszcze oddziały partyzanckie. Dopiero w 1942 roku zaczęły żyło bowiem uprzednio w wojsku polskim lub niemieckim (jako organizować się oddziały leśne, rekrutujące się bądź to z dekon- przymusowo wcieleni do Wehrmachtu). Kilku zaś przyznawało spirowanych („spalonych") członków organizacji konspiracyj­ się do kłusownictwa w Borach Tucholskich przed 1939 rokiem. nych, których w tym czasie było już bardzo wiele, bądź spo­ Posiadali oni doskonałą znajomość terenu, co bardzo ułatwiało śród młodych Polaków, którzy zmuszeni do złożenia wnio­ przemieszczanie się oddziału. sku o wpis na niemiecką listę narodowościową zostali wcie­ Początkowo nasz oddział budował schrony zwane „bunkra­ leni do Wehrmachtu. Następnie albo natychmiast zgłaszali mi" jako swoiste połączenie ziemianki (wkopanej na głębokość się do oddziałów leśnych, albo najpierw odbywali przeszko­ od 1 do 1,5 m) z elementami szałasu (skośny dach z gałęzi i gęsto lenie wojskowe w Niemczech i dopiero później decydowali nałożonego mchu oraz darni). W porze zimowej kopano zie­ się na dezercję. Zdekonspirowani działacze organizacji nie­ mianki na głębokość 2 metrów, z dachem zasypanym ziemią podległościowych stanowili oczywiście trzon tworzących i ściółką leśną i wyposażano je w kocioł do gotowania (tzw. się oddziałów partyzanckich, do których dołączali także parownik) oraz pompę do wody. Teren był wówczas całkowicie ukrywający się od początku wojny w lesie lub w zagrodach zamaskowany, m.in. jałowcami. Pierwszy taki bunkier postawi­ rodzinnych przedwojenni działacze antyniemieccy. Począt­ liśmy w sierpniu 1943 roku nad Brzeziankiem, a drugi we wrze­ kowo były to grupy niezależne od jakiejkolwiek organizacji śniu w lasach koło Wdeckiego Młyna. Z tego ostatniego „bun-

KIVR 35 LEŚNI LUDZIE kru" w razie konieczności jego nagłego opuszczenia (np. w przy­ (oddział „Graba") i „Szyszek" (oddział Szalewskiego) miał wejść padku obławy) można było wyjść dodatkowym podziemnym do zgrupowania, które stanowiłoby zalążek powstańczej dywi­ gankiem, który kończył się w innym gęstym zagajniku, zji piechoty. tzw. młodniaku. Opuszczając ziemiankę, spaliśmy nieraz kilka Pod koniec maja 1944 roku oddział „Czarnego"dokonał trzech dni na ziemi, zawinięci w koce. Niektórym służyły do tego celu dalekich wypadów na osadników niemieckich: w Miedźnie, kozie skóry. w Pruskich (na wschód od Tlenia) i w Łążku (koło Iwiczna). Począwszy od lutego 1944 roku, oddział dysponował 5 ro­ W czerwcu przeniósł się w okolicę Kasparusa, skąd dokonał werami, co sprzyjało szybkim zmianom postoju i ułatwiało trans­ kilku wypadów na północ (Twardy Dół, Mały Bukowiec) i na port, zwłaszcza żywności, nawet na duże odległości, np. do 60 zachód (Zimne Zdroje), atakując tamtejsze posterunki policji. km w ciągu nocy. Oddział „Czarnego" był z tego powodu żarto­ Do podobnego starcia doszło w Osówku (koło Skórcza), gdzie bliwie nazywany „zmotoryzowanym". Niewielki oddział mógł zginęło dwóch żandarmów. poruszać się szybko i bezszelestnie, co pozwalało na niespo­ W połowie października na spotkaniu z Janem Szalewskim, dziewane pojawianie się w miejscu docelowym. Zresztą walki wówczas komendantem Chojnicko-Tczewskiego Inspektoratu leśnej nie prowadziliśmy dłużej niż 1-2 godziny, a akcje re- AK, wspomnieliśmy o naszych rozmach z Bruskim („Grabem") kwizycyjne trwały niespełna godzinę. Nie stosowano nigdy i uzgodniliśmy ostatecznie, że nasz oddział mimo iż formalnie gwałtu, czy rabunku. Rekwizycja ograniczała się do zabra­ jest oddziałem „Gryfa", w rzeczywistości odtąd podlegać bę­ nia broni uzbrojonym niemieckim osadnikom lub ubitej trzody dzie rozkazom Inspektoratu AK i wspólnie weźmie udział w pla­ (świń) przeznaczonej na wyżywienie grup partyzanckich. Za nowanej wyzwoleńczej akcji zbrojnej (akcja „Burza"). żywność otrzymaną od Polaków płacono. „Czarny" dyspono­ Na początku listopada 1944 roku oddział „Czarnego" wał przeznaczoną na ten cel kwotą. przeniósł się w rejon kanału Wdy, na północ od Czarnej Od października 1943 roku do marca 1944 roku przeprowa­ Wody, budując nad jeziorkiem swój ostatni zimowy „bun­ dziliśmy kilka akcji zaczepnych: w Osowie Leśnym rozbroili­ kier". śmy kilku osadników niemieckich; w okolicy Wdy dość przy­ W grudniu 1944 roku miało miejce spotkanie z polsko-so­ padkowo starliśmy się z patrolem żandarmerii; u niemieckiego wiecką grupą desantową, dowodzoną przez lejtn. Wiktora Alek- leśniczego w Laskach dokonaliśmy rekwizycji radioodbiornika, siejewa (ps. „Wiktor") oraz ppor. Jana Miętkiego (ps. „Wir- który pozwolił na uruchomienie podsłuchu Londynu; w Śliwicz- ski"). Po ustaleniu wspólnego stanowiska przekazaliśmy tej gru­ kach i Linówku zarekwirowaliśmy 4 karabiny żołnierzom przy­ pie (w skład której wchodziło najpierw 7, a później 9 Polaków bywającym na urlop. i 2 Rosjan) posiadane przez nas informacje, m.in. dotyczące roz­ Bezpośrednio po Świętach Wielkanocnych (kwiecień 1944 lokowania oddziałów Jagdkomando. Odtąd kontakty z grupą roku), po powrocie z akcji w odległych Zimnych Zdrojach, zmę­ desantową „Wirskiego" były dość częste, aczkolwiek nie prze­ czony po wyprawie oddział, został niespodziewanie otoczony prowadzono wspólnych akcji. w miejscu swego pobytu pod Sarnią Górą pierścieniem tyralier Na podstawie dokonanych uzgodnień ze wspomnianym złożonych z żołnierzy dywizji jadącej na front wschodni i od­ desantem mieliśmy wkrótce przejść zbliżający się front wojen­ działów SS. W walce brało udział 20 partyzantów. Trwała ona ny. „Czarny" wyjaśnił członkom oddziału, że w powstałej sy­ wiele godzin nocnych. W czasie przebijania się z okrążenia zginął tuacji pozostawia każdemu z nas decyzję przejścia frontu wspól­ jeden partyzant, kilku zostało lekko rannych. Po stronie Niem­ nie z grupą desantową lub samodzielnego oddalenia się z oddzia­ ców poległo 24 funkcjonariuszy. Nasz oddział posiadał już wów­ łu. Sam wybrał drugą ewentualność. Większość partyzantów czas jeden karabin maszynowy, zdemontowany z jakiegoś z mego oddziału dołączyła do grupy desantowej, udała się na samolotu niemieckiego, a dostarczony przez kpt. Jana Szalew- południe z okolic Studzienic poprzez Lubiki w kierunku skiego pseudonim „Soból", wówczas dowodzącego oddziałem Szlachty i przeszła front 21 lutego 1945 roku w rejonie mię­ AK pod nazwą „Szyszki". Soból opisując tę bitwę w swoich dzy Szlachtą a Lipową Tucholską. W dniu następnym połą­ notatkach wymienia nazwiska wyróżniających się partyzantów czony oddział składający się z partyzantów, desantowców (patrz: monografia o Janie Szalewskim, autorstwa Zygmunta i zbiegłych z niewoli Rosjan w liczbie 33 uzbrojonych osób, Sikorskiego). został przez czerwonoarmistów przyjęty nieufnie. Próbo­ Na początku maja 1944 roku doszło do pierwszego spotka­ wano nas rozbroić, ale stanowcza interwencja towarzyszą­ nia z por. Alojzym Bruskim (ps. „Grab"), dowodzącym kilku­ cych dowódców desantu udaremniła te zamiary. Na stacji dziesięcioosobowym oddziałem partyzanckim AK, operującym kolejowej Lipowa Tucholska przedstawiono nas generałowi w lasach pomiędzy Osiekiem a Osiem. W czasie wspólnego P. Batowowi, dowódcy 65 Armii. Wydarzenie to miało cha­ przemarszu mającego na celu atak na osadników niemieckich rakter uroczysty, generał odebrał raport, dziękował za dzia­ z majątków w Miedźnie (na wschód od Osia), doszło do starcia łalność na tyłach wroga i polecił zakwaterować nas w pobli­ ze zorganizowaną obławą niemiecką ok. 10 km na południe od skiej wsi Rosochatka. Wieczór upłynął w przyjemnej at­ Dębiej Góry. Trasa przemarszu „Graba" wypadła na środek ty­ mosferze. Adiutant generała zorganizował żołnierski posiłek raliery, nasz oddział natomiast natknął się na sztab oczekujący zakropiony alkoholem i poczęstunek tytoniem. Nie zabrano rezultatu obławy. Sytuacja ta została natychmiast przez nas nam broni. Niestety, nazajutrz w Śliwicach odłączono od wykorzystana. Ostrzelaliśmy członków dowództwa obławy nas grupę desantową i odesłano do Bydgoszczy, my zaś z dość bliskiej odległości z gęstych zarośli. Zaskoczeni Niemcy wkrótce po tym, wbrew zapowiedziom generała, zostali­ zostali rozproszeni i wycofali swe oddziały, co uchroniło od­ śmy rozbrojeni i „internowani" w tzw. punkcie zbornym, dział „Graba" przed poważniejszymi stratami. Kilka dni póź­ a następnie przekazani dowódcy oddziału NKWD. Punkt niej doszło do następnego spotkania.z „Grabem", który doniósł zborny mieścił się w piwnicach szkoły w Śliwicach. Byli­ nam o kolejnym starciu jego ugrupowania „Świerki" z oddziała­ śmy traktowani na równi z uciekinierami z różnych niemiec­ mi własowców w okolicy Lipinek Świeckich. Po stronie party­ kich jednostek paramilitarnych, a także niemieckimi jeńcami. Tu zantów odnotowano straty; byli też ranni. W tej sytuacji nasz miały miejsce wielokrotne przesłuchania. Wyrażane przez nas oddział udzielił „Grabowi" i jego ludziom pomocy w postaci sprzeciwy i tłumaczenia długi czas nie odnosiły najmniejszego licznych materiałów opatrunkowych i leków, otrzymanych za skutku. Ostatecznie jednak interwencje dowódcy desantu, prze­ pośrednictwem naszych łączników ze Starogardu. W czasie po­ bywającego już wówczas przy sztabie w Bydgoszczy, wpłynę­ bytu „Graba" doszło do rozmowy na temat ewentualnego przy­ ły na decyzję o zwolnieniu z internowania, co nastąpiło dopiero szłego współdziałania w razie wybuchu ogólnonarodowego po­ 1 marca 1945 roku. Wówczas rozproszyliśmy się do swoich wstania. Według tych ustaleń nasz oddział obok „Świerków" domów rodzinnych. Bogatsi o doświadczenie, drogę naszą

KMR 36 odbywaliśmy, omijając miejscowości, w których mogły sta­ cjonować oddziały NKWD. Tak odbyło się nasze „pożegna­ NADZIEJA nie z bronią". Po wielu latach dowiedziałem się, że oficjalne przejścia fron­ (wiersz partyzanta kociewskiego tu dokonywane przez inne oddziały partyzanckie na Pomorzu stojącego na warcie w nocy z 31 grudnia 1944 miały niemal identyczny przebieg, ale bardziej dramatyczne za­ kończenie. Tak np. 26-osobowy oddział partyzancki AK por. na 1 stycznia 1945 roku) Jana Sznajdera (ps. „Jaś", „Dąb"), który również w pewnym momencie miał kontakt z polsko-sowiecką grupą desantową został uroczyście przyjęty przez generała, a następnego dnia, po oddaleniu od nich grupy desantowej, rozbrojony i internowa­ Jak kryształ w świetle słonecznych promieni ny w piwnicach we wsi Zalesie. Jego członkowie nie mieli jed­ nak takiego szczęścia jak my, bo następnego dnia przewieziono mieni się blaskiem przeróżnych odcieni ich pod strażą do więzienia w Chełmnie nad Wisłą, a stamtąd do to się rozleje błękitem jak morze obozu w Działdowie. Z węzła kolejowego w Iławie przetrans­ portowano ich do Związku Radzieckiego, za Ural. Podobny los to zabłyśnie srebrem, czerwienią zagórze, spotkał inne oddziały partyzanckie, m.in. oddział „Gryfa Po­ takoż i życie wszystkich nas współziemian morskiego" operujący w powiecie chojnickim pod dowództwem różny kształt przybiera, z różnych składa przemian. Emila Cysewskiego (ps. „Sokół"). Zawsze odbywał się ten sam rytuał: najpierw uroczyste powitanie, podziękowanie, posiłek, poczęstunek, a później rozbrojenie i przekazanie oddziałom Gdy ludzie złamani burzy strasznej wirem NKWD. Ciąg dalszy z reguły polegał na aresztowaniu i wywie­ zieniu do obozów NKWD w ZSRR. Część z nich wróciła do już okrywają się żałoby kirem, kraju w latach 1946-1947, ale wielu spoczywa w „nieludzkiej wystarczy tylko promyczek nadziei ziemi". by radość ich była udziałem z kolei. Wnioski płynące z analizy dokumentacji administracji niemieckiej Szaleje wojna, jak piekielna zjawa i rok za rokiem mija, boli, wzrusza, ziałalność partyzancką na Pomorzu obrazują też nie­ coraz to nowa rodzi się obawa mieckie dokumenty, które z archiwów niemieckich ze­ Dbrał B. Gąsiorowski, współautor książki „Polskie Pod­ coraz inaczej cierpieć musi dusza ziemie na Pomorzu w latach 1939-1945" (Gdańsk 2005). Z tych coraz to wznieci nadziei iskierkę dokumentów możemy dowiedzieć się, jak postrzegała ten ruch serce uniesie, by znów paść w rozterkę. administracja hitlerowska. Zacytuję niektóre źródła. Sędzia Sądu Rejonowego w Czersku w piśmie oficjalnym z 9 marca 1943 roku do prezydenta Sądu Krajowego w Chojnicach pisał: Sytu­ Minęło lat parę, nie znikł obraz zmory acja w tutejszym rejonie jest pełna niepewności, którą opa­ nowane jest niemieckie społeczeństwo z powodu powtarza­ lecz jako wszystkie praludzkie utwory jących się od kilku miesięcy napadów band. Według tego ograniczone w czasie swego trwania, sędziego, partyzanci (oczywiście określani leśnymi bandy­ tami) posiadają dobre uzbrojenie w karabiny i pistolety i znaj­ takoż i wojna ku końcowi się skłania. dują znaczną pomoc wśród ludności miejscowej. Dodał też, że jego zdaniem, chodzi tutaj o komórki zarodkowe polskie­ O roku nowy, uchyl tajni rąbek! go politycznego ruchu skierowanego przeciw niemieckości. Wkrótce po tym, szef Gestapo Himmler, w piśmie z 6 czerwca Niech się ukaże nam wieszczy gołąbek! 1943 roku skierowanym do dowódcy Oddziału Gestapo w Gdańsku, zażądał dokładnych informacji o uzbrojeniu od­ działów partyzanckich działających na Pomorzu i przekazał Cisza zaległa, w górze gwiazdy bledną rozkaz zastosowania ostrzejszych środków i metod zwal­ śnieżne połacie w toń się zlały jedną czania pomorskiego ruchu oporu. a nad nią wzniósł się biały ptaka ogrom W styczniu 1944 roku, kiedy doszło do nasilenia działalności partyzanckiej na Pomorzu, pomimo podjętych przez Niemców to orzeł biały - wolnej Polski godło, radykalnych metod jej zwalczania, szef Gestapo w Gdańsku, on z sobą niesie pewny Niemców pogrom dr Venediger na naradzie prokuratorów i sędziów stwierdził, że istnienie grup partyzanckich na Pomorzu jest bardziej niebez­ oby ich pogromców szczęście aż tu wiodło! pieczne niż istnienie organizacji konspiracyjnych, do których Gestapo łatwiej dociera. Przewidywał też, że z chwilą objęcia oddziałów partyzanckich jednolitym kierownictwem i nadania O roku nowy, ty bądź tym rokiem im odpowiedniego kierunku politycznego, staną się one szcze­ co nam przyniesie mąk naszych kres gólnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa całego okręgu. i ból radości przesłonisz obłokiem, Wszystkie te dokumenty świadczą o tym, że Niemcy zda­ wali sobie sprawę, iż aktywność partyzantów na Pomorzu, poza więcej już naszych nie będzie łez. oczywistymi stratami zadawanymi okupantowi, odgrywała nie­ zwykle ważną rolę propagandową i - jak pisze Gąsiorowski - podrywała skutecznie autorytet niemieckich władz, w trakcie Powyższy wiersz publikowany był w „Gdańskim Przekazie' nasilonej akcji germanizacyjnej. w 1995 roku, nr 1 (58), s. 23-24.

KMR 37 Zamieszczony poniżej tekst pochodzi z „Ruchu Muzycznego" (nr 15 z 1987 r., ss. 20-21) i jest przedrukiem obszernego fragmentu szkicu opublikowanego w tym czasopiśmie. Śródtytuły po­ chodzą od redakcji. Mimo upływu dwudziestu lat stanowi nadal wartościową lekturę, przybliżającą portret twórczy zapomnianego kompozytora rodem z Pelplina.

PIOTR SZUMINSKI Aleksander at Karczyński kompozytor polski czy polonijny?

Lata młodzieńcze cję, śpiewano pieśni patriotyczne. Stał się prawie bo­ haterem narodowym, lecz dotychczasowe plany zosta­ YY grenia! się 20 lutego 1882 roku w Pelplinie, znajdują- ły przekreślone: nie otrzymał świadectwa maturalnego, | cym się wówczas pod zaborem pruskim. Rodzina nie mógł więc dalej się kształcić. Gdyby nie natychmia­ V_^ Karczyńskich była bardzo liczna. Aleksander, stowa decyzja wyjazdu do Bawarii, z pewnością znala­ szóste z kolei dziecko Anny i Ignacego, miał dziesięcio­ złby się w wojsku pruskim jako prosty żołnierz. ro rodzeństwa. Jego ojciec był zegarmistrzem i organistą. Jak wspominał syn kompozytora, na Akademię Mu­ Naprawą zegarków zajmował się prawdopodobnie tylko zyczną w Monachium Ojcu udało się zapisać dzięki sta­ dorywczo, bo głównym źródłem utrzymania była dlań raniom w Ministerstwie Oświaty w Bawarii, w drodze praca organisty w kościele w Nowej Cerkwi, miejsco­ otwartego konkursu, na co wyjątkowo zgodził się ówcze­ wości w pobliżu Pelplina. Aleksander- przyszły kom­ sny minister bawarski. Aleksander był wyróżniającym się pozytor, organista i dyrygent - od najmłodszych lat studentem. Leszek Chobot - dziennikarz polonijny, który mógł więc poznawać rzemiosło muzyczne i zgłębiać taj­ złożył wizytę Karczyńskiemu w jego chicagowskim miesz­ niki gry na organach. Uczył się w założonym w roku kaniu - przekazał nam wspomnienia kompozytora z tych 1835 Collegium Marianum, które stwarzało miejscowej czasów: o tym, jak napisał „od ręki" potrójną fugę (należa­ młodzieży możliwość edukacji na poziomie dzisiejszego ło napisać fugę prostą), co wprawiło pedagogów w zakło­ liceum ogólnokształcącego. Ponoć w wieku jedenastu potanie, albo o tym, jak w ciągu jednej nocy powstała pieśń lat napisał swe pierwsze utwory. Jego nauczyciel muzy­ do tekstu Hebbla, która wywołała zachwyty grona peda­ ki, ks. dr Bernard Ruchniewicz, kompozytor, regens chó­ gogicznego z profesorem Mottlem na czełe. Przez cztery rów Katedry w Pelplinie, nazywał go „cudownym dziec­ lata pilnych studiów u znanych ówcześnie kompozytorów kiem" i szykował na swego następcę. i pedagogów - kompozytora i pianisty Ludwiga Thuille- Życie młodego Aleksandra ułożyło się jednak ina­ go, dyrygenta Felixa Mottla i organisty Ludwiga Meiera czej, los gotował mu trudną, lecz ciekawą przyszłość. - Karczyński zdobył podstawy rzemiosła kompozytorskie­ W roku 1897, po ukończeniu szkoły elementarnej i pro- go i dyrygenckiego, które zaowocowały potem, w Stanach gimnazjum w Pelplinie, Karczyński przeniósł się do gim­ Zjednoczonych, oryginalnymi dziełami. Być może, Alek­ nazjum chełmińskiego. Wstąpił wówczas w szeregi taj­ sander uczęszczał na wykłady, z pewnością zaś - stykał się nego Towarzystwa Filomatów - organizacji stawiającej z muzyką Maxa Regera, który od 1901 roku mieszkał w Mo­ sobie za cel naukę języka, literatury i dziejów ojczy­ nachium i uczył kontrapunktu, kompozycji oraz gry na stych. Pełnił w stowarzyszeniu funkcję bibliotekarza, organach w Akademii Muzycznej. a następnie przewodniczącego kółka. Piętnastoletni gim­ W Monachium Karczyński studiował także filozofię, a nazjalista z pewnością nie przewidywał, że decyzja współ­ potrzeba samokształcenia rozbudzona w Chełmnie, pod­ pracy z tajną organizacją młodzieżową zaważy na całej jego czas studiów objawiła się przynależnością do Towarzy­ przyszłości, karierze muzycznej i życiu osobistym. W roku stwa Akademickiego „Vistula"; był sekretarzem i członkiem 1901 Towarzystwo zostało wykryte przez policję pruską. zarządu stowarzyszenia. Wygłosił kilka odczytów, praco­ Wśród oskarżonych znalazł się Aleksander Karczyń­ wał nad śpiewnikiem akademickim. Z okresu studiów po­ ski. Śledztwo, wezwanie na policję, proces, akt oskarże­ chodzą pierwsze jego zachowane utwory: pieśni solowe nia i wyrok: skazano go na tydzień więzienia. Karę odbył z fortepianem do słów Mickiewicza, Polonez i Uwertura na w Tczewie. Gdy wracał do domu, ludność Pelplina wita­ wielką orkiestrę symfoniczną, cykl pieśni do słów Heine­ ła go już na dworcu kolejowym, urządzono manifesta­ go, drobne utwory chóralne. W czasie II wojny światowej

KMR 38 KONTE

cała dokumentacja monachijskiej Staatliche Akademie fur Tonkunst - niegdyś Królewskiej Akademii Muzycznej - spłonęła. Jedyne, co ocalało z okresu 1900-1910, to lista pedagogów i studentów tejże uczelni (figuruje na niej na­ zwisko Karczyńskiego) oraz niektóre programy koncertów szkolnych. W toku 1905 Karczyński ukończył studia z wy­ różnieniem. Otrzymał medal i 100 marek w złocie. Po zakończeniu edukacji muzycznej powrócił do rodzin­ nego Pelplina. Ciążył na nim obowiązek służby w wojsku pruskim, ale udało mu się dzięki zbawiennemu wpływowi nadmiernej ilości alkoholu i wynikającemu z tego czaso­ wemu osłabieniu serca „ wykiwać» komisję i uniknąć służ­ by wojskowej.

Etap amerykański

S"? (—_, y? pierwszych miesiącach roku 1907 Karczyński \VA V/ wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. \-/V7 Miał dwadzieścia pięć lat, w kraju groziły mu represje ze strony władz pruskich, nie zamierzał też robić kariery muzycznej w Niemczech. Pozostawała mu więc jed­ na droga - emigracja. Udał się do Hamburga, a stąd stat­ kiem do Ameryki. Osiadł w Chicago, obywatelem Stanów Zjednoczonych został około 1914 roku. Amerykański, naj­ dłuższy rozdział życia kompozytora, pełen sukcesów, niezwykle pracowity, świadczy o energii życiowej, od­ wadze, a także nieprzeciętnych zdolnościach muzycz­ nych Karczyńskiego. Dopiero na ziemi amerykańskiej w pełni rozwinął się jego talent dyrygencki i kompozy­ torski. Tutaj istniało bowiem olbrzymie zapotrzebowa­ Konkursie Kompozytorskim zorganizowanym w 1931 roku nie na utwory chóralne - te najprostsze i te najtrudniej­ z okazji poświęcenia katedry w Łodzi. sze, przeznaczone na wieloosobowe i wielogłosowe Karczyński znany był w polonijnym środowisku ame­ chóry mieszane, poszukiwano też dobrych dyrygentów, rykańskim nie tylko jako kompozytor i dyrygent. Cztery którzy podjęliby się prowadzenia przyparafialnych ze­ lata po przybyciu do Stanów Zjednoczonych, został współ­ społów chóralnych. Karczyńskiemu obie te rzeczy założycielem i sekretarzem pierwszego polskiego towarzy­ - kompozycja i dyrygentura były szczególnie bliskie. stwa naukowego w Ameryce. W roku 1911 Karczyński Doskonale grał też na organach. wszedł do Zarządu Towarzystwa Literatów i Dziennikarzy W Chicago został organistą w nowo wybudowa­ Polskich w Ameryce, zaczął wykładać w Sacred Heart Col­ nym kościele św. św. Piotra i Pawła. Stanowisko to pia­ lege i w St. Ignatius College w Chicago, gdzie był profeso­ stował prawie 17 lat. Zorganizował chór parafialny, na rem śpiewu i przez pięć lat prowadził dla kleryków wykłady rozmaite święta kościelne komponował wiele utworów j ęzyka i literatury polskiej. W roku 1917 rozpoczął wykłady chóralnych i wokalno-instrumentalnych. Na początku języka polskiego w Seminarium Duchownym w Quigley. swej działalności dyrygenckiej napisał sześciogłoso- Prócz „Przeglądu Polsko-Amerykańskiego", organu Towa­ wy motet z towarzyszeniem organów lub orkiestry Tu rzystwa Naukowego im. św. Jadwigi, Aleksander Karczyń­ es Petrus, wykonany podczas otwarcia nowego kościo­ ski redagował także, począwszy od 1913 roku, chicagow­ ła. Później, w latach 1910-1920, powstały: Kantata Skar- ski miesięcznik „Lutnia", poświęcony muzyce kościelnej gowska op. 26 do wybranych fragmentów kazań Piotra i narodowej, wydawany przez Stowarzyszenie Organistów Skargi (wykonana po raz pierwszy dzięki pomocy fi­ Polskich w Ameryce. W roku 1930 został członkiem kole­ nansowej Paderewskiego, najprawdopodobniej w Chi­ gium redakcyjnego „Przeglądu Śpiewaczego", biuletynu cago w pięćsetną rocznicę bitwy pod Grunwaldem), urzędowego Związku Śpiewaków Polskich w Ameryce. Kantata wolności op. 19 z tekstem kompozytora, Mis- Jego działalność dziennikarska i publicystyczna obej­ sa in honorem Beatae Mariae Virginis Reginae mowała prace z dziedziny estetyki muzycznej, historii po­ Coelorum op. 15. W roku 1912 kompozytor ukończył wszechnej, historii Polski, krytyki literackiej. Życie osobi­ dzieło swego życia: Stabat Mater op. 20. Aleksander ste początkowo układało się kompozytorowi doskonale. Karczyński -junior wspominał, że Ignacy Paderewski, 24 listopada 1909 roku ożenił się z Wiktorią Schultz - Polką przeglądając ten utwór, wyraził się o nim z wielkim uzna­ urodzoną w Chicago, dwa lata później urodził się ich niem. Przed 1920 rokiem kompozytor napisał mszę In syn, Aleksander Paweł. Ale dalsze wypadki w życiu honorem principum apostolarum s.s. Petri et Pauli, Karczyńskiego sprawiły, że praca stała się dlań jedy­ zaś w 1926 roku powstał poemat symfoniczny Oda do nym źródłem pocieszenia, zadowolenia i radości. Zo­ młodości do słów Mickiewicza. W tym samym czasie stał bowiem sam w obcym kraju: żona w kilka lat po ślu­ narodziła się wielka Missa solemnis op. 42 na chór mie­ bie rozchorowała się psychicznie i umieszczona. szany i orkiestrę. Utwór ten otrzymał pierwszą nagrodę na W szpitalu przebywała tam do śmierci, zaś syn - po ukoń- KONTERFEKTY czeniu szkoły podstawowej w roku 1924 - wyjechał do Pol­ Ostatnie lata życia i twórczości ski, by tu kontynuować naukę. Począwszy od roku 1927 Karczyński pełnił funkcję Ge­ _3m bliżej naszych czasów, tym mniej wiadomości o dzia­ neralnego Dyrygenta Związku Śpiewaków Polskich w Ame­ łalności muzycznej, społecznej, o występach kompo- ryce. Wcześniej był dyrygentem okręgowym na stan In­ b zytora. W marcu 1964 roku ukazała się w Stanach Zjed­ diana. Od roku 1928 prowadził chicagowski chór „Plon", noczonych bibliofilska edycja dwóch najważniejszych który dzięki niemu stał się jednym z najlepszych chó­ utworów Karczyńskiego: Ody do młodości i Stabat Mater. rów Związku. Zachowały się liczne programy koncer­ Każda z kompozycji ukazała się w formie partytury w pię­ tów z lat 1920-1940, świadczące o wszechstronnym re­ ciu egzemplarzach oprawionych w twardą okładkę i zaopa­ pertuarze dyrygenckim kompozytora, obejmującym trzonych w życiorys twórcy. Trzy egzemplarze Ody do mło­ dzieła twórców polskich i obcych wczesnego renesan­ dości znajdują się w Polsce: w Bibliotece Narodowej su, romantyzmu i kompozytorów współczesnych. Ze­ w Warszawie, w Bibliotece Jagiellońskiej i w Bibliotece Fil­ społy prowadzone przez Karczyńskiego wykonywały harmonii Pomorskiej (ten ostatni zaginął); Biblioteka Ja­ również jego własne utwory. Przed II wojną światową giellońska dysponuje również egzemplarzem Stabat Mater. powstały najdoskonalsze jego utwory chóralne a cap- W roku 1966 Karczyński przeszedł na emeryturę. Miał pella - dramatyczny Pogrzeb powstańców, nastrojowy wówczas 84 lata, nie miał się nim kto opiekować, ponieważ Kanon wieczorny, melancholijna Noc księżycowa i we­ całajego najbliższa rodzina przebywała w Polsce. We wrze­ sołe wariacje Koło mego ogródeczka. Widać w nich śniu tegoż roku syn przywiózł go do Polski i sędziwy twór­ mistrzostwo w opanowaniu techniki komponowania na ca zamieszkał w rodzinnym Pelplinie. Prasa krajowa po­ chór, w sposobach uzyskiwania rozmaitych nastrojów, święciła mu kilka artykułów, a Polskie Radio w Gdańsku w umiejętności zestawiania poszczególnych głosów. Od nadało 11 marca 1971 roku audycję zatytułowaną Ostatni 1932 roku pełnił obowiązki organisty w chicagowskiej z filomatów, podczas której chór Akademii Medycznej parafii Św. Młodzianków, sporadycznie dyrygował chó­ w Gdańsku wykonał kilka jego kompozycji. rami polonijnymi, występował również jako koncertują­ Aleksander Karczyński zmarł 23 grudnia 1973 roku cy organista. Grywał kompozycje Bacha, Mendelssoh­ w wieku 92 lat, został pochowany w Pelplnie obok swoich na, Rheinbergera i własne. braci księży: Cyryla, Mariana i Alojzego. Karczyński był twórcą wielu doskonałych utworów Za twórczość muzyczną, osiągnięcia publicystyczne organowych, m.in. Sonaty organowej b-mołł op. 38. Skom­ i działalność w środowisku polonijnym Karczyński otrzy­ ponował dwa cykle fug organowych, stojących pod wzglę­ mał wiele odznaczeń, nagród i wyróżnień. Jednym z naj­ dem rzemiosła kontrapunktycznego na najwyższym pozio­ cenniejszych był Srebrny Krzyż Zasługi przyznany mu przez mie: Preludia i Fugi op. 5, powstałe prawdopodobnie Rząd Polski w roku 1925. Związek Polaków za Granicą wrę­ jeszcze w Niemczech i Pięć fug z op. 35. Około roku 1927 czył mu w tym samym roku dyplom, w 1933 roku wyróżnił napisał 24 tria na organy we wszystkich tonacjach - zbiór go nagrodą w dziedzinie muzyki, zaś w dwa lata później o charakterze pedagogicznym, zawierający różne formy Karczyński został laureatem konkursu muzycznego zorga­ polifonicznie. 1 listopada 1934 roku Feliks Nowowiejski, nizowanego przez Związek. W roku 1937 Związek Narodo­ z którym -jak wynika z zachowanej korespondencji - Kar­ wy Polski w Ameryce odznaczył go Krzyżem Zasługi. Był czyński był w bardzo bliskich stosunkach, podczas jedne­ również delegatem na Kongres Polonii Amerykańskiej go z organowych recitali w Polskim Radiu wykonał Ada­ w 1944 roku. gio z Sonaty b-mołł. Współpracował z wybitnymi polskimi artystami, m.in. z Janem Kiepurą, Adamem Didurem i Ignacym J. Paderew- * * * skim. Utrzymywał też kontakty osobiste i koresponden­ Dzieła Aleksandra Karczyńskiego, bogate od stro­ cyjne z wieloma znanymi kompozytorami mieszkającymi ny formy, głębokie w wyrazie, są niestety dziś zapo­ w Polsce, a wizyty w Starym Kraju sprzyjały zacieśnianiu mniane. Jest to z pewnością wielka strata dla naszej tych kontaktów. W roku 1924 odwiedził Mieczysława Su- kultury muzycznej, tworzył on bowiem utwory zawie­ rzyńskiego, znał też jego brata Józefa oraz Bronisława Rut­ rające wiele elementów narodowych, wykorzystywał kowskiego. Kolejną wizytę w kraju złożył w roku 1929, kie­ często motywy polskiego folkloru, polskiej pieśni reli­ dy w Poznaniu odbywał się I Wszechsłowiański Zjazd gijnej i patriotycznej. Dysponował doskonałym rze­ Śpiewaczy. Ostatni raz przed wojną był w kraju w roku miosłem kompozytorskim, szczególnie w zakresie tech­ 1937. Miał wówczas 55 lat, większość ważniejszych wyda­ nik polifonicznych. Dzięki dużej kulturze muzycznej rzeń życia i kariery twórczej za sobą, lata sukcesów dyry­ potrafił ukształtować własny styl, wykorzystujący genckich też już były poza nim. późnoromantyczną harmonikę, bogaty kolorystycznie, Lata wojny spędził w Stanach Nie potrzebuję chyba błyskotliwy, subtelny i pełen powagi. Jego język mu­ Was zapewniać - pisał w liście z 11 listopada 1945 roku, zyczny, zwracający się w kierunku impresjonizmu, oscy­ adresowanym do brata Alojzego - że przez cały ciąg lował niekiedy na pograniczu systemu dur-moll i ato- wojny myśli moje były skierowane, jak są jeszcze i te­ nalności. Jego utwory organowe zasługują na raz, w Waszą stronę i nie było dnia, a prawie że i go­ porównanie z symfoniami i koncertami organowymi dziny, bym się za Was nie modlił. Hiobowe wieści, opi­ Feliksa Nowowiejskiego. Dzieła Karczyńskiego, pisa­ sy zezwierzęcenia niemieckiego, brutalstw i zbrodni ne z wielkim rozmachem są niezwykle kunsztowne niesłychanych, popełnianych na niewinnej ludności, i logiczne, a dzięki naczelnej zasadzie ilustracyjności spędzały sen z oczu. A najgorsza ta niepewność, co się - bardzo komunikatywne. z Wami dzieje!

KMR 40 Poniżej prezentujemy pracę, która została zakwalifikowana do II etapu (ponadwojewódzkiego) II Ogólnopolskiego Konkursu Historycznego „Budujemy nowy dom... Społeczeństwo i władza w latach 1944-1956. Doświadczenia świadka historii", organizowanego przez Biuro Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej w roku szkolnym 2004/2005

KATARZYNA KOTŁOWSKA Frąca i okolice w latach konsolidacji „władzy ludowej"

obiegała końca najkrwawsza w dziejach ludzkości wojna. Dla Polski natomiast coraz wyraźniej rysowała się nowa rzeczywistość oparta o sojusz „braterstwa i współpracy" ze Związkiem So­ Dwieckim. Zanim jednak w styczniu 1944 roku Armia Czerwona przekroczyła naszą przedwo­ jenną granicę, w Warszawie komuniści powołali do życia Krajową Radę Narodową, z tajemniczą posta­ cią Kominternowskiego agenta Bolesława Bieruta na czele i usuniętego za nadużycia z przedwojenne­ go Wojska Polskiego gen. Michała Rola-Żymierskieg jako dowódcy powołanej właśnie do życia Armii Ludowej. Odtąd ten uzurpacyjny rząd kształtował oblicze polskiej polityki. Polityki faktów, czego pierwszym przejawem był zredagowany i ogłoszony w Moskwie, a potem dopiero podany do wiadomo­ ści w Chełmie Lubelskim w dniu 22 lipca 1944 roku Manifest Polskiego Komitetu Wyzwolenia Naro­ dowego. Dla wyzwalanej spod niemieckiego jarzma Polski rysowały się ogromne zmiany pod nowym, sowieckim jarzmem, tym razem jednak w imię wspólnego dobra wszystkich obywateli, sprawiedliwo­ ści i równości społecznej. Zapowiadano więc zwrot zrabowanej przez Niemców własności prawowitym właścicielom, przejęcie wszelkiej własności poniemieckiej, reformę rolną bez odszkodowania; ponad­ to - zniesienie kontyngentów, odbudowę polskiej administracji i instytucji społecznych czy wreszcie przywrócenie swobód demokratycznych.

FRĄCA 1 OKOLICE Wraz ze zbliżającym się frontem i niepomyślnymi noto­ W OSTATNICH MIESIĄCACH WOJNY waniami armii niemieckiej, rodziny Niemców z Besarabii, nazywanych na Kociewiu „Arabami", opuszczały zajęte £-i p^ymczasem na naszych terenach w najlepsze trwa­ w 1942 roku polskie gospodarstwa. Jedną z ostatnich ro­ ła jeszcze wojna i niemiecka okupacja. I zanim „zwy- dzin niemieckich, która wyjechała stąd zimą na przełomie c_i cięska Armia Radziecka" zdołała je w końcu wy­ roku 1944 i 1945 albo nawet na początku lutego 1945 roku, zwolić, zdarzyło się tu jeszcze kilka tragicznych wydarzeń. była rodzina von Conradów. Frąca i niektóre dobra ziem­ Wydarzeń, o których nie sposób nie wspomnieć. skie w okolicy były jej własnością od 3 czerwca 1840 roku, Z bliżej nieznanych powodów, najprawdopodobniej kiedy to Herman von Conrad kupił je od Maksymiliana 3 jednak za posiadanie polskich książek, została aresztowa­ Mieczkowskiego . Po ponad 100 latach Conradowie opu­ na przez Niemców w dniu 11 lub 16 listopada 1944 roku ścili zbudowany tu w latach sześćdziesiątych XIX wieku przedwojenna kierowniczka szkoły w Bukowinach - Mie­ wspaniały pałac, by całą rodziną wyruszyć w swój ostatni czysława Małolepsza. Przez całą okupację ciężko pracowa­ exodus. Z posiadanego majątku wzięli tylko niezbędne ła u niemieckiego leśniczego - Krauzego z Przewodnika przedmioty i rzeczy, pozostawiając nawet rodzinne pamiąt­ oraz w majątku Niemca w Rynkówce. Po zatrzymaniu i kil­ ki i wozami udali się w kierunku Gdańska. Przyczyną tego kudniowych przesłuchaniach na posterunku policji w Osie- pośpiechu była „zła sława" zbliżającego się wyzwoliciela. ku, mimo że nie przedstawiono jej tam żadnych zarzutów, Von Conradowie nie musieli się obawiać nienawiści czy została wyprowadzona do lasu i rozstrzelana w okolicach uprzedzeń okolicznej ludności. We wspomnieniach rodzi­ gajówki Frąca1. Nie doczekało też końca wojny 16 miesz­ mych mieszkańców zachowano o nich dobre imię i pamięć. kańców Frący z rodzin rolników wywiezionych do obozu W czasie okupacji niejeden, dzięki ich wsparciu, miał co w Potulicach. Mimo, że oficjalne dane jako przyczynę zgo­ jeść, a brak współpracy z okupacyjną władzą budził nie­ 4 nu podały chorobę, zbieżność ostatnich dat sugeruje ra­ chęć okolicznych Niemców . czej, że śmierć nastąpiła w tragicznych okolicznościach. Mimo całego jednak sentymentu dla byłego właścicie­ Tak więc rolnik, Franciszek Ziółek poniósł śmierć 8 lutego la majątku nie oszczędzono jego własności. Zanim pojawił 1944 roku, jego szesnastoletnia córka Stefania - 20 lutego się na tym terenie „pogromca faszyzmu", miejscowi rozkra­ 1944 roku, a Piotr Kaczmarczyk - 29 lutego tegoż roku2. dli niemal całe dobro znajdujące się w pałacu, a więc me­ Podobną sytuację spotykamy we wszystkich wioskach ble, sprzęty, urządzenia, obrazy i wszystko, co posiadało smętowskiej okolicy. jakąkolwiek wartość w oczach złodzieja. I nie chodzi tu

KMR 41 fi o i ir7i m/ci

Rodzina właścicieli majątku we Frący - państwo von Conrad oraz goście weselni na uroczystości ślubnej w dniu 3.11.1931 r. Widok pałacu od frontu w czasach jego świetności o smak estetyczny czy zamiłowanie do kultury zdobyw­ Wkrótce po tym, jak w styczniu 1945 roku Konkelowie ców, ale raczej o użytkową wartość przedmiotu. Zresztą nie wyjechali z Leśnej Jani, zabierając ze sobą część dobytku, ma się co dziwić. Lata wojennej biedy, życie w ciągłym stra­ wkroczyła na pałacowe włości radziecka armia, doszczęt­ chu zatarły granice pomiędzy dobrem a złem. Najważniej­ nie plądrując i okradając majątek z bydła, zboża i zapasów sze było przetrwanie. Przez jakiś czas handlowano też zdo­ spirytusu. Bezpowrotnie zginęły cenne elementy wystroju bytym w ten sposób pałacowym dobrem, zarówno między i wyposażenia wnętrza budowli7. sobą, jak i z wędrownymi handlarzami. W ten sposób całe Ten scenariusz powtórzył się również w Rynkówce. Za­ mienie przepadło bezpowrotnie5. Jeszcze tylko kilka rzeczy mieszkujący tam Plehnowie zabierając część dobytku, ucie­ cieszy oko. Także cieszą wspomnienia nielicznych najstar­ kli przed zbliżającą się armią sowiecką, udając się do Nie­ szych mieszkańców wsi. Zachowane do dziś rzeczy zdo­ miec. W dniach od 20 do 23 lutego 1945 roku nadeszły bią ściany lub oszklone witryny szaf. wreszcie tak bardzo oczekiwane przez mieszkańców naszej Opuszczały też swoje dwory wszystkie okoliczne nie­ gminy dni wyzwolenia8. U boku zwycięskiej Armii Czerwo­ mieckie rody. W Kopytkowie Plehnowie wcześniej już wy­ nej walczyli też polscy żołnierze. Ich losy różnie się poto­ wieźli znaczną część dobytku do Niemiec, a opuszczając czyły. „Szczęściarzom" udało się nawet iść ramię w ramię majątek, Hans von Plehna kazał podpalić stogi żyta i gro­ z „najlepszymi". Uczestnikiem walk I Dywizji Piechoty im. chu oraz wylać na pobliską łąkę cały zapas spirytusu z miej­ Tadeusza Kościuszki był mieszkaniec Kamionki major Mar­ scowej gorzelni. Wszystko po to, by nie wpadły w ręce cin? Marian? Kowalczyk, który swój szlak bojowy przebył Rosjan6. od Riazania aż do Warszawy. Z kolei z miejscowości Lalko­ Nieco inaczej przedstawiała się sytuacja w Starej Jani, wy, osobisty kontakt z Konstantym Rokosowskim (później­ którą działania wojenne szczęśliwie ominęły, a jej właści­ szym Ministrem Obrony Narodowej i Marszałkiem Polski) 9 ciel Juliusz Marker wraz z rodziną na wieść o wkraczają­ miał w czasie wojny jako jego adiutant Józef Reuschel . cych oddziałach armii radzieckiej załadował na wozy naj­ cenniejsze rzeczy i 15 lutego, pod osłoną nocy, opuścił POWOJENNE ROLNICTWO INDYWIDUALNE swoje domostwo. To, czego nie zniszczyła wojna, doszczęt­ I PAŃSTWOWE - JEGO BLASKI I CIENIE nie splądrował wschodni wyzwoliciel, wywożąc z folwarku bydło, zboże i maszyny. S pTN. o zakończeniu walk mieszkańcy okolicznych wsi W majątku Leśna Jania zamieszkiwała i zarządzała oko­ LJ^wracali z wojennej tułaczki do domów. Opuszczali licznymi dobrami rodzina Konkelów. Wcześniejsze ciepłe c_b też swoje oddziały stacjonujący w okolicznych wspomnienia związane z ich gospodarowaniem zmieniła Borach Tucholskich partyzanci. Wracali schorowani i wy­ niemiecka okupacja. Dziś już nikt nie mówi dobrze o wła­ nędzniali więźniowie z obozów niemieckiej eksterminacji ścicielu Ottonie Konkelu, który współpracując z mieszczą­ oraz ci, którzy z różnych przyczyn zmuszeni byli do opusz­ cym się tam posterunkiem niemieckiej żandarmerii, siał po­ czenia rodzinnych miejscowości. Wracali również wcieleni strach wśród mieszkańców wioski. W pośpiechu też opusz­ do armii niemieckiej rodowici mieszkańcy Pomorza. Często czali oni rodowe domostwo na wieść o klęskach Niemców. ich powrót poprzedzała jeniecka niewola w obozach alianc-

KMR 42 VyPŁlV.X.Ł W 31

kich, jak to było w przypadku Brunona Muszyńskiego, nieżyjącego już mieszkańca Frący10. /-;> Już z końcem lutego i na początku marca 1945 roku powrócili na swoje gospodarstwa rolnicy wysiedleni przez RZECZPOSPOLITA POLSKA Niemców w latach 1941-1942. Po czteroletnim pobycie na Ministerstwo Rolniefwli i Reform Rolnych przymusowych robotach w Jabłonowie koło Brodnicy po­ Dokument nadania ziemi. wrócił w rodzinne strony rolnik Leon Muszyński z Frący. Zastał rodowe gospodarstwo całkowicie zniszczone, splą­ drowane i okradzione. Okupacyjni gospodarze pozostawi­ li po sobie puste domy i stajnie. Po inwentarzu pozostały jedynie skóry i odcięte łby krów. Po śmierci ojca Jana Mu­ szyńskiego przejął 13,5 ha ziemi, będącej rodzinną wła­ mw* Umwe* snością od 1933 roku, a zakupioną od rządu polskiego w wy­ niku częściowej parcelacji majątku dziedzica. W 1945 roku jego brat Paweł otrzymał 8 ha ziemi dzięki reformie rolnej i tak zaczął gospodarować na swoim". Powracający po wyzwoleniu na swoje „ojcowizny" za­ stawali je w opłakanym stanie. ...Czego nie zniszczyli Niem­ cy, zabrali wyzwoliciele oraz, co przykro stwierdzić, rów­ nież miejscowi mieszkańcy, którzy po jakimś czasie odda­ li niektóre niezbędne rzeczy (meble, naczynia, itp.). Po pamiątkach rodzinnych nie pozostało najmniejszego a««iVi v-W .B(MJ|*^"^W" (wIlło-AB śladu'2. W repertorium spisanym w imieniu Brunona Sob­ czaka, notariusza z Nowego nad Wisłą przez asesora sądo­ wego Klemensa Malickiego ze Świecia, czytamy, że: ...Po powrocie z obozu niemieckiego Leonard i Marta Gniew­ kowscy nie zastali żadnego żywego i martwego inwenta­ i rza, z wyjątkiem niektórych pomniejszych narzędzi rolni­ Dokument nadania ziemi Nr 116 czych w stanie zużytym, a zatem nie przedstawiających na nazwisko Leon Czoch istotnej wartości...". Leonard /Gniewkowski z Laików/ zabrał się od razu roku zrezygnował z otrzymanego w ten sposób mienia za naprawy i uprawę ziemi, która uległa wyjałowieniu i przekazał je Zakładowi Rolnemu w Starej Jani, stanowią­ i zachwaszczeniu w wyniku rabunkowej gospodarki wo­ cemu część utworzonego właśnie Państwowego Gospodar­ jennych gospodarzy... Jak na liczący prawie 30 ha ob­ stwa Rolnego w Kopytkowie. Przez krótki okres kierowni­ szar, rąk do pracy było za mało... W tej sytuacji wskutek kiem tego zakładu był Leon Kotłowski. W tym czasie w pa­ zapisów majątkowych gospodarstwo zostało w 1948 roku łacu mieściły się biura i mieszkanie agronoma. Natomiast przekazane w testamencie Leonowi /synowi/ ...Po śmier­ kierownik wraz z rodziną zamieszkiwał w budynku za pała­ ci Leonarda /w 1954 roku/ gospodarstwo ostatecznie cem. Żona jego była rodowitą Niemką i miała niewielu zna­ zostało wydzierżawione. Kolejni dzierżawcy intensywnie jomych wśród rodzimej społeczności. Ogromnie ceniła so­ eksploatowali zarówno ziemię, jak i budynki, które ule­ bie zatem pogawędki w ojczystej mowie z Anną Czerwińską gły stopniowej ruinie...I4. i Gerdą Lica, które doskonale władały językiem niemieckim, W pierwszych powojennych latach rozpoczęto prze­ gdyż w czasach zaborów tułaczy los rzucił ich rodziny na prowadzanie masowej parcelacji majątków ziemskich po­ niemiecką ziemię; tam się urodziły i spędziły dzieciństwo 6 zostałych po niemieckich właścicielach. Kronika szkolna i młodość' . z Frący podaje, że: ...przystąpiono w oparciu o dekret We władanie państwa do klucza Państwowych Gospo­ PKWN z 7 września 1944 roku o reformie rolnej do prze­ darstw Rolnych włączono także w 1949 roku dobra mająt­ jęcia i podziału ziemi obszarniczej i większych, liczących ku Lalkowy17. Nieco inaczej potoczyły się losy majątków ponad sto hektarów, gospodarstw rolnych. Ziemię z ma­ wsi Rynkówka i Frąca, chociaż i tutaj kierowano się założe­ jątku Frąca otrzymała dawna służba folwarczna... We niami Manifestu PKWN, że część majątków obszarniczych Frący w 1945 roku obszarnik przestał istnieć... Pozosta­ będzie przeznaczona na gospodarstwa wzorcowe. wioną tzw. resztówkę przekazano szkole rolniczej". Kiedy już przeprowadzono na rzecz narodu konfiskatę Po wyzwoleniu w Kopytkowie majątek przeszedł na wła­ majątków i dóbr zagrabionych przez Niemców oraz zwró­ sność Skarbu Państwa, z czego większa część gruntów cono drobnym i średnim właścicielom ich posiadłości i go­ została rozparcelowana, a resztę, czyli 604 ha wraz z całym spodarstwa rolne, w myśl prawnie usankcjonowanej przez kompleksem dworsko-parkowym i folwarcznym przekaza­ PPR struktury agrarnej i polityki wobec rolnictwa, to na­ no w użytkowanie utworzonemu Zakładowi Rolnemu, do stępnie zaczęto przeprowadzać masową parcelację mająt­ którego należały też majątki w Starej i Leśnej Jani. Z mająt­ ków ziemskich, zwanych tu obszarniczymi. W tym okresie ku w Leśnej Jan parcelacji uległa ta część gruntów, której działał na rzecz chłopskiego rolnictwa przede wszystkim nie przekazano w użytkowanie Zakładowi Doświadczalne­ Związek Samopomocy Chłopskiej, której prezesem we Frą­ mu, będącemu częścią Zakładu Rolnego w Kopytkowie. cy był Leonard Loryński. Zadanie tego związku polegało Ten scenariusz powtórzył się też w Starej Jani. Po par­ na prowadzeniu działalności organizacyjnej i politycznej celacji ziemię przekazano w użytkowanie nowo powstałe­ wśród chłopów oraz udzielaniu sobie wzajemnej pomocy. mu gospodarstwu rolnemu, a dwór wraz z parkiem jako ren- Zakładał on też jako priorytet swej działalności przekształ­ tówkę otrzymał mieszkaniec Starej Jani - Józef Rzuska. Nie­ canie wsi poprzez uspółdzielczanie. W związku z ogólnymi długo włodarzył on jednak na tych włościach, bo już w 1949 założeniami polityki rolnej PPR, obowiązującymi w całym

KMR 43 okresie planu 6-letniego, rozpoczęto agitację w terenie na skiej. Niestety, do 1950 roku szkodnika nie znaleziono11. rzecz wprowadzenia w okolicy gospodarki spółdzielczej. Sytuacja poprawiła się dopiero w lipcu 1951 roku, kiedy Tymczasem miejscowi chłopi wcale nie byli przekonani do owego szkodnika zauważono u obywatela Jana Kurka, takiej formy gospodarowania, tym bardziej, że wielu pra­ ...zebrano [go] w butelki, a przybyła ...specjalna komi­ gnęło przede wszystkim umacniania własnych gospo­ sja... odpowiednimi środkami niszczyła [jego] larwy...11". darstw indywidualnych, które od niedawna stały się czę­ Następnie zielone części kartofli obsypano na polach Frą­ sto ich upragnioną własnością. cy trującym proszkiem i po kilku dniach cała akcja została Zamieszczony dokument nadania ziemi,wystawiony na zakończona. nazwisko Leon Czoch, jest informacją o wielkości przyzna­ 9 września 1950 roku w sobotę, czyli w przeddzień ofi­ nego nadziału ziemi z nieruchomości ziemskiej po Niemcu cjalnych uroczystości, obchodzono w gminie Leśna Jania Klawonie Fryderyku na terenie gminy Leśna Jania. Po woj­ Dzień Spółdzielczości w Polsce, którego celem było ...uka­ nie opuszczony majątek został przejęty przez Skarb Pań­ zanie wyższości gospodarki zespołowej nad jednost­ stwa. Leon Czoch wraz z przejęciem na własność ziemi, przy­ kową2*. znanej dzięki reformie, otrzymał też: murowany dom, sto­ Ta propagandowa działalność władz i stosowana per­ dołę, drwalnie, drzewostan i inwentarz martwy18. swazja „dobrowolnego przymusu" zaowocowała w końcu W pierwszych powojennych latach indywidualna go­ założeniem pierwszej na naszym terenie spółdzielni pro­ spodarka toczyła się z dawna utartym torem, a przekazy­ dukcyjnej w Rynkówce. Jej działalność była tutaj jednak wane z ojca na syna tajniki rolniczej wiedzy owocowały bardzo krótka i zamyka się w latach 1950-1956. Potem [praw­ coraz większymi plonami, a co za tym idzie - wzrostem dopodobnie] krótko, istniała jeszcze spółdzielnia pracy dochodów. Nic więc dziwnego, że od 1954 roku sukcesyw­ „Polkred", eksploatująca złoża wapnia łąkowego. Niestety, nie przybywało w okolicy domów mieszkalnych i gospo­ na temat jednej i drugiej zauważalny jest brak bliższych darczych budynków. Najwcześniej we Frący wybudowali wiadomości. Niewiele też potrafią przypomnieć sobie o tym się indywidualni rolnicy: Jan Muszyński, Józef Kamiński, zdarzeniu starsi mieszkańcy Rynkówki i okolic25. Równie Maksymilian Urbański, Jan Wilma, Jan Dembek, Jan Ka­ krótkim, bowiem sześcioletnim epizodem istnienia legity­ sprzak19. muje się Spółdzielnia Produkcyjna w Lalkowach. Powstała Ze względu na niewielkie zmechanizowanie rolnictwa, 23 sierpnia 1950 roku jako Spółdzielnia Produkcyjna typu 26 potrzebnych było wiele rąk do pracy. Tak więc w okresach III, pod hasłem „Nowe Życie" . Przystąpiło wówczas do szczególnie wzmożonych prac polowych jak siew, obrób­ niej 13 członków. Rozwiązanie obu spółdzielni produkcyj­ ka buraków, puszkowanie ziemniaków, żniwa, czy wykop­ nych nastąpiło po Październiku 1956 roku i ogólnej odwil­ ki, zatrudnienie znajdowali także pracownicy sezonowi ży politycznej w kraju. Zmieniając w części zasady swego i młodzież. Istniała jeszcze wówczas szeroko rozumiana po­ działania, Polska Zjednoczona Partia Robotnicza zaleciła moc sąsiedzka, w myśl zasady: „Dziś pracuję na polu są­ m. in. przestrzeganie pełnej dobrowolności przy organizo­ siada, jutro sąsiad pomaga przy moich zbiorach". Pośpiech, waniu spółdzielni produkcyjnych oraz umożliwienie roz­ by ostatnie snopy na czas zostały zwiezione do stodoły, wiązania się tym spółdzielniom, które nie miały warunków 27 nie pozostawiał zbyt wiele czasu na świętowanie. Dlatego do właściwego rozwoju . Przymus narzucony rolnikom raczej nie organizowano wielkich uroczystości związanych przy organizowaniu spółdzielni zaowocował szybkim jej z zakończeniem zbiorów, tym bardziej, że zwiezione zboże rozwiązaniem, a pamiątkę po tym wydarzeniu stanowią trzeba było jeszcze później wymłócić. Jeśli ktoś organizo­ w Lalkowach jednorodzinne domki usytuowane przy dro­ wał dożynki, to raczej indywidualne, symbolicznie dla sie­ dze do Smętówka. 20 bie i swoich pomocników . Zalecenie organizowania we Raczej epizodyczny charakter miała również spółdziel­ wsiach komitetów założycielskich spółdzielni produkcyj­ nia produkcyjna założona w 1950 roku w Smętówku, której nych i w odpowiednim czasie przekształcanie ich w spół­ działalność ostatecznie została zakończona jesienią 1956 dzielnie, z równoczesnym zachęcaniem do wstępowania do roku. nich większości chłopów we wsi, przyczyniło się do wpro­ wadzenia gminnego zwyczaju fetowania Święta Plonów. ŻYCIE POLITYCZNO-SPOŁECZNE W kronice szkolnej we Frący pod datą 11 września 1949 I KULTURALNE WSI roku znajdujemy informację o dożynkach, które zorganizo­ wane były ...dla wszystkich obywateli gminy Leśna Ja­ ^-i p^ymczasem w sąsiedniej Frący postawiono kolejny nia ...przed byłym pałacem..., na których program skła­ krok na drodze kolektywizacji wiejskiego środo­ dały się: ...przemowy, występy artystyczne ze Stargardu. wiska. Z początkiem lutego 1952 roku założono, ZMP z Frący odegrało krótkie przedstawienie, odśpie­ liczące 12 członkiń, Koło Gospodyń Wiejskich - KGW. Na wano kilka pieśni. Przodownikom pracy z poszczegól­ przewodniczącą wybrano Monikę Kamińska, zastępcę nych gromad wręczano nagrody. Z Frący nagrodę otrzy­ - Urszulę Mokwę, a jako delegatkę do powiatu - Bertę mał rolnik - Franciszek Tokarski. Wieczorem odbyła się Knopp. Liczebność tej organizacji rosła tak szybko, że już zabawa taneczna21. Gminne obchody dożynek przed pała­ 16 marca 1952 roku liczyła ona 25 członkiń i nawiązała współ­ cem we Frący odbywały się przez cztery kolejne lata, do pracę ze Związkiem Samopomocy Chłopskiej. 1952 roku włącznie. Potem organizowane tam były dożynki członków spółdzielni produkcyjnej. W końcu po kilkumiesięcznych naradach rolnicy z Frący podjęli decyzję o założeniu Spółdzielni Produkcyjnej. Coraz większego znaczenia propagandowego nabiera­ Istnieje pewna nieścisłość w datowaniu tego wydarze­ ła też walka z siłami wrogimi socjalizmowi. Na polach gro­ nia. Dwa wiarygodne źródła podają daty: 1 lipca 1952 mady Frąca była to stonka ziemniaczana. Do walki z tym roku - wg dokumentacji RSP, 1 sierpnia (słownie) 1952 groźnym szkodnikiem, o czym jest mowa w kronice, przy­ roku - wg kroniki szkoły we Frący. Dopiero tutaj do­ stąpiła cała szkolna i pozaszkolna młodzież, podzielona na wiadujemy się, jak ważnym dla państwa było zakładanie brygady oraz sołtys (wówczas we Frący był nim Franci­ spółdzielni, skoro na zebranie założycielskie, poza wszyst­ szek Kostrzewa) wraz z prezesem Samopomocy Chłop­ kimi rolnikami z Frący, przybyła delegacja z Powiatowej

KMR 44 Rady Narodowej i powiatowej komórki Polskiej Zjedno­ dzieżowe i dziecięce uroczystości kończono takimi pie­ czonej Partii Robotniczej. W tym dniu deklaracje wstąpie­ śniami jak: „Naprzód młodzieży świata", „Międzynaro­ nia do spółdzielni podpisało 20 rolników. Byli to: Paweł dówką", pieśnią „Zbudujemy nową Polskę" czy też Muszyński, Józef Kamiński, Jan Perzyński, Antoni Kotow­ „Plan 6-letni", nie zapominając o zaśpiewaniu, obok ski, Leon Mokwa, Paweł Kulasz, Maks Tokarski, Jan Dę- „Mazurka Dąbrowskiego", hymnu radzieckiego10. bek, Jan Loryński, Józef Muszyński, Franciszek Kostrze­ Do 1956 roku wiele uroczystości państwowych dla wa, Jan Miłek, Leon Zaraziński, Feliks Knopp, Władysław gminy Leśna Jania odbywało się przy frąckim pałacu. Miej­ Plit, Kazimierz Plit, Wojciech Tracz, Józef Gmaj, Franciszek sce to wówczas rzeczywiście zachwycało wyjątkowym uro­ Soliński, Bernard Wilma. Pierwszy Zarząd stanowili: J. Gmaj kiem, gdyż, jak twierdzą seniorzy wsi i potwierdzają zacho­ - przewodniczący (od 1950 roku także nowy sołtys wsi), wane nieliczne fotografie, pałac ów uchodził za najpięk­ A. Kotowski i J. Loryński jako członkowie. Księgowością niejszy na całym terenie. Znajdujące się w przypałacowym utworzonej właśnie RSP zajęła się, posiadająca 7 klas szko­ parku rozległe trawniki i klomby umożliwiały zebranie w ce­ ły podstawowej Urszula Kotowska, którą od razu wysłano lach propagandowych i kulturalnych dużej liczby miesz­ na kurs księgowości. Nowo założonej spółdzielni Produk­ kańców gminy. Tu od 1948 do 1951 roku i w 1954 roku cyjnej nadano nazwę „Źródło Przyszłości" (Kronika poda­ odbywały się główne uroczystości pierwszomajowe, prze­ je nazwę „Droga Przyszłości"). Po zmianach październiko­ niesione potem na teren siedziby Gminnej Rady Narodo­ wych, spośród starogardzkich wsi, spółdzielnia produk­ wej, czyli przed pałac w Leśnej Jani. cyjna we Frący pozostała jako jedna z czterech w powiecie. W latach 1955-1956 powróciły do Frący gromadzkie ob­ Zlikwidowano wówczas na skutek nierentowności 28 spół­ chody Święta Pracy dla osiedli Frąca, Rynkówka, Lalkowy dzielni. Z czasem liczba członków spółdzielni uległa zmniej­ i Kamionka w nowo wybudowanej świetlicy RSP. Splendoru szeniu z powodu różnych nieporozumień, a nawet kłótni. tym uroczystościom dodawała obecność ówczesnych pro­ Rolnicy ci powrócili do indywidualnego gospodarowania, minentów w osobach: 1 maja 1949 roku - przedstawiciela osiągając dość znaczące wyniki, modernizując i mechani- Gminnego Komitetu z Leśnej Jani - Makowskiego, w 1950 zując swoje gospodarstwa. Kronika podaje, że ...rolnicy roku - Wójta i przedstawiciela PZPR, sekretarza gminnego indywidualni należą do Kółka Rolniczego, którego pre­ PZPR - Śliżewskiego; natomiast w 1954 roku - Sekretarza zesem jest ob. Kamiński Józef. Zebrania ich odbywają się Gminnego PZPR Chyrka, członka ZSL-u Snuzika i przedsta­ raz w miesiącu, na które członkowie uczęszczają regu­ wicieli Związku Młodzieży Polskiej z powiatu". larnie2". Pałac we Frący był też miejscem, gdzie po wojnie zor­ Ważnym wydarzeniem we Frący było utworzenie ganizowano pierwszą Szkołę Rolniczą. Kierownikiem tej pla­ 1 stycznia 1955 roku Gromadzkiej Rady Narodowej, do której cówki został Leon Kotowski. Podczas uroczystej sesji Gro­ należały cztery osiedla: Frąca, Lalkowy, Kamionka i Ryn- madzkiej Rady we Frący 22 lipca 1956 roku, czyli w Święto kówka. Prezydium Rady urzędowało w byłym pałacu Odrodzenia Polski (obecnie nieobchodzone) otwarto we Frący. Pierwszym przewodniczącym został wybrany w miejscowym pałacu izbę porodową dla okolicznych Bolesław Różalski z Kamionki. GRN liczyła 16 człon­ osiedli i tutejszej miejscowości, w której zatrudniono stałą ków. Kadencja Rady trwała 3 lata i kolejne wybory od­ akuszerkę oraz dwie pielęgniarki. Położną była Jadwiga były się 2 lutego 1958 roku29. Działalność tej organiza­ Sawicka (Kruczyńska). Po zamknięciu izby porodowej w dal­ cji ingerowała w całe niemal wiejskie i społeczne życie. szym ciągu obsługiwała [ona] gromadę Frąca, Smętów- W czerwcu 1955 roku zarządzeniem Ministra Oświaty ko i Leśna Jania, urzędując również dwa razy w tygodniu powołano Szkolne Komitety Obchodu Międzynarodo­ w Ośrodku Zdrowia w Leśnej JanP2. Po roku 1956 do by­ wego Dnia Dziecka przy Gromadzkich Radach Narodo­ łego pałacu we Frący został przeniesiony na życzenie miej­ wych, które były uwieńczeniem trwających już od kil­ scowej ludności sklep GS Leśna Jania, który do tej pory ku lat działań związanych z ukazywaniem „wielkiej roli mieścił się u Moniki Kamińskiej. Nową sprzedawczynią zo­ międzynarodowej solidarności współpracy młodzieży stała Urszula Wilma. w walce o pokój, pracę i sprawiedliwy ustrój". Te mło­ Ciąg dalszy w następnym numerze

Przypisy: 10 Rei. Piotr Muszyński [bratanek Le­ Starogardu Gdańskiego (Miasto i Powiat), 1 Archiwum Szkoły w Kamionce [dalej: ona - obecnie gospodarz indywidualny we s. 227, rei. Tadeusz Wojtas. 18 ASK], Kronika szkoły w Kamionce 1945- Frący]. Dokument nadania ziemi Nr 116 na 74, s....; także rei. Jana Surmy był. dyrekto­ " Rei. P. Muszyński. nazwisko Leon Czoch. 12 ra Szkoły Podstawowej w Kamionce. Gniewkowscy. Dzieje Rodu. Opraco­ " ASL, Kronika... Frąca, s. 107 [spisane 2 Archiwum Szkoły w Lalkowach [dalej wał Zbiegniew Gniewkowski [syn Zygmun­ przez Irenę Oelberg - kierowniczkę szkoły]. ASL], Kronika Szkoły z Frący 1945-74, ta], Tczew - Lalkowy - lipiec 2000, s. 40, 20 Rei. Cecylia Spoida, P. Muszyński. s. 106; także J. Milewski, Dzieje wsi powia­ w zbiorach prywatnych Janusza i Wandy 21 ASL, Kronika... Frąca, s. 25. tu starogardzkiego, Gdańsk 1968, s. 81. Gniewkowskich, którzy w 1974 roku prze­ 22 Tamże, s. 14, 32. 3 ASL, tamże. rwali proces niszczenia majątku rodowego 23 Tamże, s. 42. 4 Rei. M. Knopp. i podjęli udaną próbę wskrzeszenia tego, co 24 Tamże, s. 34. 5 Tamże. przed wojną stanowiło chlubę rodu i wzbu­ 25 J. Milewski, dz. cyt., s. 267. 6 G. Pierzynowska, Dwory, parki i fol­ dzało podziw sąsiadów. 26 ASL, Kronika... Lalkowy, s. 16. warki Kociewia i Kaszub, Tczew 1998, 13 Dokumentacja prywatna Wanda i Ja­ 27 Rolnictwo w Polsce, t. I, Rolnicze s.220; rei. A. Czerwińska. nusz Gniewkowscy, Repertorium: 478? 49 r. Spółdzielnie Produkcyjne, Bydgoszcz 2003, 14 7 Rei. A. Czerwińska, Gniewkowscy, Dzieje rodu... s. 5. 15 28 8 Kroniki szkolne: Lalkowy, Frąca, Ka­ ASL, Kronika szkolna Frący.., s. 106. ASL, Kronika... Frąca, s. 98. 16 29 mionka. J. Milewski, Dzieje wsi..., s. 144; Tamże. 30 ' Kronika PSP w Lalkowach od 1988 r. G. Pierzynowska, Dwory..., s.238, rei. A. Tamże, s. 30, 67. 31 do VI 2004 r. [bez stron - spotkanie z oka­ Czerwińska i Krystyna Wojciechowska [cór­ ASK, Kronika w Kamionce, s. 18, 20, zji święta Ludowego Wojska Polskiego 12 ka], rei. Ginter Kotłowski, syn Leona. 36-37. X 1988 r.]. 17 J. Milewski, dz. cyt., s. 162; Dzieje 32 ASL, Kronika... Frąca, s. 78.

KMR 4 5 LITERACKIE LAMY Nasze promocje

DOROTA SPIKOWSKA Moje widzenie

W mojej pamięci Konie i ja

Tamte chwile odleciały Konie jak barwne motyle wy rozjaśniacie moje sny radości kosz mi przyniosły Pośród traw tabun i ja i serce obdarzyły hojnie Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Konie ufne, czasem spłoszone. Uśmiech gościł na twarzy Ta klacz oczy płonęły jak dwie pochodnie co już kilka wiosen ma Tamte chwile Czuły błysk w oku zapach kwitnącego sadu A mnie we włosach wiatr gra. miały smak winnego jabłka Konie Niby ujarzmione i oddane. Słone krople deszczu Tak naprawdę są zraszały policzki ze szczęścia dumne i nieokiełznane. Bujne trawy sięgały bioder One mnie a ja... białe stokrotki ścieliły się kobiercem do stóp.

Tamte chwile Kawałek nieba wracają gdy pogoda Anioł skrzydła rozkłada za oknem smęci Na mym ramieniu czasem przysiada o świcie przed dnia rozkwitem zanim zbudzi się życie Galop wolność Kur zapiał Galopuje koń i ja, rosa się mieni ze mną świat na zieleni traw horyzoncie przede mną świat, Na płocie kot włosy rozwiewa wiatr. leniwie się skrada Między niebem a ziemią galopuję przed siebie, A dusza podpowiada mijam zielony las Tak mało trzeba i łąki umajone. aby mieć swój Koń z kopyta wolność krzesa, kawałek nieba na natury łonie.

DOROTA SPIKOWSKA urodziła się 1976 roku w Kościerzynie, ale w wieku 10 lat wraz z rodzicami przeprowadziła się do Zblewa i tam mieszka do dzisiaj. Jej hobby jest hodowla zwierząt, szczególnie koni. V Publikowane na tej kolumnie wiersze są jej debiutem 0 KMR 46 LITERACKIE ŁAMY

MICHAŁ POMORSKI Mieć nadzieję i trwać

poezjowaniu w pojoannickim zamku poeci Andrzej Grzyb i Roman Landowski życzliwe w Skarszewach pisaliśmy w 2004 roku słowa krytyki wypowiedzieli po wysłuchaniu utwo­ (nr 1/44). Była to krótka relacja z poprzed­ rów młodych autorów - licealistów i studentów: niego konkursu prozy i poezji dla młodych adeptów Agnieszki Panikowskiej, Danieli Kordy, Alicji Kur- literatury, który odbył się w listopadzie 2003 roku. Na kiewicz, Asi Kozłowskiej i Danieli Lis. naszych łamach prezentowaliśmy wówczas wiersze Tradycją stał się już towarzyszący imprezie kon­ Agnieszki Flissikowskiej, które u jurorów zyskały cert starogardzkiej grupy wokalno-muzycznej Sławo­ najwyższe uznanie. mira Hołunia. Poezję śpiewała Dorota Piekarz. Obecnie informujemy o kolejnym, IV konkursie, Witając uczestników spotkania Krystyna Wołod- który miał miejsce 3 grudnia 2004 roku. Organizo­ kiewicz-Chęć powiedziała, że najważniejsze w życiu wany był również w zamku przez Gminny Ośrodek to umieć kochać, wzruszać się, mieć nadzieję i trwać. Kultury z inicjatywy tej samej osoby - Krystyny Wo- Przekonani o racji tych słów, promujemy dwa wier­ łodkiewicz-Chęć. Ci sami jurorzy: prof. Tadeusz Link- sze Agnieszki Panikowskiej, wówczas studentki pra­ ner - literaturoznawca Uniwersytetu Gdańskiego oraz wa Uniwersytetu Gdańskiego.

AGNIESZKA PANIKOWSKA

Już zamknij... Powiedz dlaczego

Już zamknij oczy Powiedz dlaczego po prostu we mnie się wtul Tak właśnie trwamy razem wszystko zdołamy Ponad wszystko nawet pokonać Wiecznie ten ból, W miłości chorej nie jest na Nas zbyt Ja nie powinnam tak późno, Siebie brać uwierz! I rzucaćjak rzecz nigdy nie jest Tylko dla Ciebie za późno na miłość! Chcieć być Tylko na chwilę Poczuć Ty mi dajesz Coś To coś bezimienne Nazwać tego nie mogę I już nie umiem Cię zapomnieć

KMR 47 CZESŁAW GLINKOWSKI Spotkanie z Krawcem

f~\ utor książki „Spotkanie z Krawcem" Józef Krawczy- Z Panem Krawczykiewiczem zetknęłam się po raz pierwszy /A \ kiewicz o sobie mówił tak: Przecież ja nie robiłem nic w VI klasie Szkoły Podstawowej w Tczewie podczas Międzysz­ cS~\-^nadzwyczajnego, po prostu wykonywałem mój obowią­ kolnych Zawodów Sportowych w Lekkiej Atletyce. To był rok zek na miarę posiadanej wiedzy, talentu szkoleniowca i praktyki 1969/70. Startowałam w takich zawodach po raz pierwszy, re­ nabytej przez lata. I takim był, jest i pozostanie, bo świadczą prezentując barwy szkoły w być może mało kobiecej dyscypli­ o tym zamieszczone w książce wspomnienia jego uczniów, lek­ nie, jakąjest pchnięcie kulą. Po zakończeniu zawodów, moja koatletów i kolegów. nauczycielka od WF-u zaproponowała mi spotkanie z trene­ Dlaczego rozpoczynam od wspomnień? Ano z tego powo­ rem grupy lekkoatletów, p. Józefem Krawczykiewiczem. Zde­ du, że dnia 23 czerwca 2006 roku do sali gimnastycznej Szkoły cydowałam się spróbować swoich sił, jako zawodniczka, jed­ Podstawowej nr 10 na promocją książki przyszli wszyscy, któ­ nak początki były trudne. Nie przygotowana wysiłkowo do rzy na swojej drodze życiowej mogli sprawdzić wiarygodność ćwiczeń, miałam niemałe kłopoty, żeby dorównać poziomem cytowanych słów autora. Było to dla mnie uczestnika wielu trenującym już od dawna zawodnikom. Zostałam przyjęta promocji książek spotkanie wyjątkowe, karty promowanej książ­ bardzo życzliwie przez cały zespół, jednak nawet ta bardzo ki stały się żywymi ludźmi, którzy byli przedmiotem oddziały­ miła atmosfera i zapał trenera nie zaszczepiły we mnie jesz­ wań dydaktyczno-wychowawczych i trenerskich „Krawca". cze w pełni tzw. „ ducha sportu ". Nosiłam się nawet z zamia­ Nie pisze autor o wszystkich swoich uczniach, z jakimi spo­ rem rezygnacji, gdyż początkowe niepowodzenia i olbrzymi tkał się od 1952 roku, kiedy rozpoczął pracę nauczycielską, ale wysiłek towarzyszący mi podczas treningów, wydawały mi skrupulatnie odnotowuje 364 nazwiska zawodników, którzy pod się zbyt duże jak na moje siły. Wszystkie te rozterki zbiegły jego trenerskim okiem uprawiali lekkoatletykę. Autor rozlicza się w czasie z wyjazdem na obóz sportowy do Garczyna. szczegółowo swoich wychowanków, biorąc pod uwagę osiągane Wyjazd taki był dla zawodnika wyróżnieniem i wyrazem uzna­ przez nich wyniki. Wspomnę tylko niektóre nazwiska jego nia przez naszego trenera. Trener zdaje się przeczuwał moje uczniów, wyróżniających się w sporcie: Ewa Pastwa - rzut kulą, niezdecydowanie, jednak postanowił dać mi szansę i skiero­ Janusz Sargalski - rzut dyskiem, Michał Zblewski - dziesięcio- wał również mnie na ten obóz. Z tym wyjazdem wiązały się bój, Magdalena Kowalska - siedmiobój, Piotr Kurowski - dzie- bardzo silne przeżycia. Pierwsze dłuższe rozstanie z rodzi­ sięciobój, aktualnie trener w Niemczech. Swoje znaczące miejsce cami, surowy regulamin obozu, ciężka praca na codzien­ mają w książce ci uczniowie i lekkoatleci, którzy kontynuują nych treningach. Koszmar. Coraz bardziej myślałam o rezy­ pasję autora - pracę z dziećmi i młodzieżą. W dniu promocji gnacji. Trener zauważył moje wahania i pomógł mi przekonać zjawiło się czterdzieści takich osób. się, że mój wysiłek jest wiele wart i niebawem zaprocentuje. Sporą część książki zajmują anegdoty i wspomnienia tych Okazało się, że miał rację. (...). P. Krawczykiewicz miał jeszcze osób, na których drodze życiowej pojawił się Józef Krawczy- jedną podopieczną w tej dyscyplinie - Jolę Czerniewicz, z którą kiewicz. I na zakończenie przytoczone zostanie jedno z nich. początkowo rywalizowałyśmy, ale z biegiem czasu stałyśmy się

Sprostowanie Poniżej ponownie przedstawiamy tekst, który ukazał się w „KMR" nr 1 (52) 2006 r. w niepełnej wersji. Autora i Czytelników przepraszamy. Redakcja JAN KULAS Album Tczewski 1945-2000. Początek i Koniec

27 stycznia 2006 roku w Tczewskim Domu Kultury odbyła się uroczysta promocja publikacji „Album Tczewski 1945- 2000. Początek i Koniec". Znany regionalista, animator kultury Józef Golicki, przygotował oraz wydał szósty już z kolei album poświecony dziejom Tczewa i jego mieszkańców. Niewątpliwie album ten ma istotne znaczenie dla tożsamości i świadomości współczesnych tczewian. „Album Tczewski" poświadcza, że historia wciąż może być nauczycielką życia.

prowadzenia do promocji „Albumu Tczewskiego 1945-2000. Jako recenzent „Albumu Tczewskiego 1945-1980. Początek Początek i Koniec" dokonał jego pomysłodawca i autor, i Koniec" przekonałem się, iż nie da się zrozumieć współczesnych WJózef Golicki. Przypomniał, iż pięć poprzednich albumów dziejów Tczewa bez tej publikacji. Nie da się również docenić roli poświęconych było minionemu okresowi 1900-1945. Szósty, składa­ i znaczenia ruchu „Solidarności" w „Grodzie Sambora", bez uważne­ jący się z dwóch niezwykle różnych części, dotyczy czasów nam niezwy­ go i starannego przestudiowania tego albumu. kle bliskich, bowiem ostatniego półwiecza. W jego ramach autor świado­ Część pierwsza „Albumu Tczewskiego" zatytułowana „Począ­ mie skoncentrował się na wydarzeniach dwóch granicznych dat, tek", przedstawia w formie oryginalnych obrazów instalowanie się a mianowicie 1945 i 1980. Wyraziście i przekonywująco pokazał obrazy tzw. władzy ludowej w naszym mieście. Mamy okazję poznać tutaj dwóch różnorakich grup ludzi, z podstawowymi informacjami opisowy­ styl i motywy funkcjonowania radzieckich organów władzy wojsko­ mi, z których jedni doprowadzili do powstania tzw. władzy ludowej, wej. Niestety, po wyzwoleniu Tczewa, żołnierze radzieccy dopusz­ a inni do upadku PRL. J. Golicki nie ukrywał, że i tym razem podjął czali się gwałtów i grabieży na ludności oraz dewastacji majątku. Ich się wysiłku ogromnego, dodajmy z udanym skutkiem. Trzeba było dowódcy mówili im, że „wojują już w Germanii i mogą robić, co wiele czasu spędzić w Archiwum Państwowym w Gdańsku, a z drugiej chcą". Konsekwencje takiej „filozofii zwycięzców" były często tra­ strony żmudnie spisywać relacje i wspomnienia działaczy „Solidarno­ giczne dla miejscowych mieszkańców. Zapewne najbardziej dotkliwe ści". Udało się zgromadzić podstawowe źródła archiwalne ilustrujące były jednak deportacje Polaków z terenu powiatu tczewskiego w głąb narodziny systemu realnego socjalizmu. J. Golicki nie ukrywał też ZSRR. Objęły one, jak ustalił J. Golicki, co najmniej 700 osób. Póź­ zaskoczenia, że przy prezentacji panoramy tczewskiej „Solidarno­ niej jeden z ówczesnych komendantów radzieckich, niejaki Tisz- ści" zachowało się, wbrew pozorom, „bardzo mało" dokumentów. czenko, został w 1970 roku ...honorowym obywatelem Tczewa.

KMR 48 sobie bardzo bliskimi koleżankami. (...). Ciężka praca i surowe oko trenera bardzo zacieśniały wiązy w naszej grupie. Nasz opiekun stał się nam przez to również bardzo bliski. Był nie tylko trenerem, ale też wsparciem, pociechą a nierzadko też po­ wiernikiem naszych pierwszych w życiu miłości i rozczarowań. Na zawody jeździliśmy wszyscy wspólnie. Byliśmy pełni na­ dziei na wygraną, przecież trener bardzo dobrze nas przygoto­ wał, a my z kolei dawaliśmy z siebie wszystko. Nawet, gdy komuś zdarzyło się nie przyłożyć się na którymś z treningów, to na dru­ gi dzień p. Krawczykiewicz przypilnował go szczególnie dokład­ nie. Na treningu nie dało się go oszukać. Zresztą nawet nie pró­ bowałam, bo postanowiłam być lepszą od mojej koleżanki Joli, przekraczając wynik 10 m w pchnięciu kulą. Pod okiem trenera udało mi się tego dokonać! Stawałam się coraz lepsza i dumna, że osiągam tak dobre wyniki. Jednak coś za coś. Treningi były coraz bardziej intensywne. Szczegółowa praca nad techniką i tre­ ningi siłowe, miały mnie przygotować pod kątem zbliżających się Mistrzostw Polski Młodzików w 1971 roku. (...).

(■■■)■ Można też powiedzieć, że sport wpłynął również na moje dalsze życie osobiste, gdyż na jednym z obozów sportowych po­ znałam swojego późniejszego męża (również lekkoatletę). Mam dwójkę dzieci. Obecnie w żaden sposób nie jestem związana ze sportem. Pracuję w jednym z łódzkich zakładów przemysłowych na stanowisku. Całym sercem dziękuję Panu Krawczykiewiczowi, człowieko­ wi który pozwolił mi poznać smak sportu, rozczarowań i zwycięstw. W swoim dalszym życiu nie spotkałam już nikogo, kto by z takim zaangażowaniem poświęcał się dla innych ludzi. Wpoił mi wiele zasad, które stosuję do dziś: uczciwość, zaangażowanie i praco­ witość. Na co dzień zapomina się zdarzenia z dalekiej przeszłości, ale odkryte dzisiaj, wracajązezdwojonąmocą. Wiele mu zawdzię­ czam. Serdecznie za wszystko dziękuję.

Z poważaniem, Ewa Krawczyk (Pastwa)

Publikacja „Spotkanie z Krawcem" stanowi obok „Z boisk i stadionów" Bronisława Drewy i „Piłka nożna w tczewskiej „Unii" 1922-2002" Wiesława Wiki znaczny wkład w populary­ Józef Krawczykiewicz, Spotkanie z Krawcem, druk: Printing Partners zowaniu wiedzy o tczewskim sporcie. Sp. z o.o. Gdańsk 2006, form. 17 x 24,5 cm, s. 160, ii.

„Początek" albumu dokumentuje także powstawanie i rozwój partii poli­ „Ojczyzna - Prawda - Godność", to wartości i wskazania ide­ tycznych w naszym mieście. Okazało się, że właśnie w Tczewie działała owe tamtych czasów, pierwszej wielkiej „Solidarności". To dzie­ najliczniejsza w woj. gdańskim organizacja PSL, mająca znamiona ru­ dzictwo ideowe, jak łatwo zauważyć, wciąż zachowuje swoją war­ chu patriotycznego o charakterze ogólnonarodowym. Na kartach „Albu­ tość i aktualność. Publikacja albumowa dobitnie i na wielu mu Tczewskiego" możemy także prześledzić funkcjonowanie pierwszych konkretnych przykładach dokumentuje dramat i represje stanu wo­ ekip władzy miejskiej i powiatowej (1945-1946), wywodzącej się z PPR jennego. Z Tczewa nie przypadkowo internowano aż 19 działaczy i PPS. Album eksponuje także zjawiska kulturowe tej pogmatwanej i zło­ „Solidarności", w tym w połowie z FPS „Polmo". Jak się okazało żonej epoki. Warto przy okazji zauważyć, jak nieocenionym kronikarzem tczewianie stawili silny, szeroki i konsekwentny opór stanowi wo­ tamtych trudnych czasów był Józef Dylkiewicz. jennemu. Wielość, pomysłowość, determinacja i różnorodność form Druga część „Albumu Tczewskiego", znacznie obszerniejsza, za­ „walki", wręcz zadziwia do dzisiaj. Wywoływało to naturalnie silną tytułowana „Koniec", prezentuje obrazami i szerszymi opisami naro­ reakcję i, jak się okazało, bezpardonowe przeciwdziałanie służb dziny „Solidarności" w Tczewie, jej heroiczny opór w stanie wojennym specjalnych (SB). Zapewne dlatego na terenie Tczewa „setki osób oraz odbudowę w 1988 roku. Podstawa źródłowa obejmuje dokumenty, zostały poddane różnorakim prześladowaniom". Dramaty rodzin­ wspomnienia i relacje aż 33 osób. Wysiłek to rzeczywiście imponujący, ne i środowisko wywołała przymusowa emigracja. Ostatnie strony w gruncie rzeczy ratujący od zapomnienia, wszystko co stanowi o współ­ tego bezcennego albumu ujawniają odrodzenie „Solidarności" już czesnej tożsamości Tczewa. na początku 1989 roku. Tczewska „Solidarność" odbudowywała J. Golicki celnie i bardzo ciekawie upamiętnił pionierski strajk FPS się: na wiele tygodni przed podpisaniem porozumień „okrągłego „Polmo" z lipca 1980 roku. Strajk ten, obok innych strajków na południu stołu". Działo się to w salkach katechetycznych przy kaplicy na Polski, poprzedził sławny, zwycięski strajk w Stoczni Gdańskiej im. Le­ Suchostrzygach, u kapelana „Solidarności", księdza proboszcza nina. Zarysował też panoramę strajków sierpniowych 1980 roku w naj­ Stanisława Cieniewicza. Z pewnym poczuciem dumy należy za­ większych zakładach pracy „Grodu Sambora". Jak wspomina na kar­ uważyć, że ówcześni tczewianie, w przełomowym roku 1989, nie tach albumu, działacz „Solidarności" w FPS „Polmo" Andrzej Kaszuba, czekali na dar wolności z góry, ale sami po prostu wolność sobie „przez te parę dni strajku zakład był dla nas kawałkiem wolnej Polski". organizowali. W Międzyzakładowym Komitecie Strajkowym (MKS) w Gdańsku nie Obecny na promocji prezydent Tczewa, Zenon Odya, pogratulował przypadkiem znalazło się 13 delegacji zakładów pracy z Tczewa. Na­ J. Golickiemu kolejnego dzieła wydawniczego. Podkreślił zaintereso­ stępnie „Album Tczewski" z kronikarską starannościąpokazuje tło i oko­ wanie obecnych władz samorządowych pielęgnowaniem historii i tra­ liczności narodzin oraz rozwoju Komisji Zakładowych NSZZ „Solidar­ dycji Tczewa. Prezydent Tczewa poparł także pomysł przygotowania ność" w dużych zakładach pracy. Wtedy do „Solidarności", jak wynika i wydania siódmego „Albumu Tczewskiego" poświęconego odbudowie z części opisowej, przystępowało 90 procent pracowników. Rozwinął i rozwojowi demokracji ludowej. Inicjatywa ta, jak można było zaob­ się także nowy samorząd pracowniczy, szczególnie w FPS „Polmo" serwować, spotkała się również z przychylnością obecnej na promocji i w służbie zdrowia. Oznaczało to branie współodpowiedzialności przez grupy radnych. pracowników za ekonomiczne podstawy funkcjonowania zakładu. Al­ Puentując jednym zdaniem „Album Tczewski 1945-2000. Po­ bum interesująco dokumentuje spotkania Lecha Wałęsy i Andrzeja czątek i Koniec", należy nie tylko uważnie przejrzeć i przeczytać, Gwiazdy, wtedy niekwestionowanych liderów NSZZ „Solidarność", ale nade wszystko przemyśleć i zadumać się nad różnorakimi i bo­ z mieszkańcami Tczewa. Ewenementem w skali miasta była działalność gatymi losami naszej „Małej Ojczyzny". Należy także wyrazić na­ Komitetu Obrony Więzionych za Przekonania. W realnym socjalizmie dzieję, że album ten trafi do każdej samorządnej szkoły oraz do i przy obowiązywaniu tzw. doktryny Breżniewa, wymagało to nadzwy­ wszystkich zainteresowanych najnowszymi dziajami. Wciąż bo­ czajnej odwagi. wiem historia i tradycja może być nauczycielką życia. W następnym numerze między innymi:

• Początek kolejarskiej „Solidarności" Bartosza Świątkowskiego

• KocieWSkie Urny Andrzeja Wędzika z cyklu Pradzieje Kociewia

• Frąca i Okolice C. d. Katarzyny Kotfowskiej

• Historia Związku Wałowego Niziny Walichnowskiej Wolframa Dirksena w przekładzie Mariusza Śledzia

• Nauczyciel i poeta Z Rychławy Zenona Gurbady

• Literackość tekstów kociewskich pieśni ludowych Romana Landowskiego

Fot. Stanisław Zaczyński