Maj 2017

Miesięcznik internetowy poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej 2084-3143 ISSN

TOP NOTE Kuba Więcek Trio Another Raindrop

Rozmowy: Gregory Porter Justin Kauflin Krzysztof Gradziuk

AGA DERLAK O bardzo życiowych sprawach

fot. Kuba Majerczyk

Od Redakcji redaktor naczelny Piotr Wickowski [email protected]

Nie muzyczne, a informacyjno-publicystyczne radio Tok FM w newsowych serwi- sach w ciągu dnia (nie późną nocą) wyjaśnia, czym jest jazz. Sporo miejsca poświęca przy tym Kind of Blue Milesa Davisa. Duże portale, jak Onet i Dziennik, zamiesz- czają niekrótki tekst na temat jazzu, z serwisu PAP, autorstwa Piotra Jagielskiego. Dziennik publikuje go pod hasłem: Jazz dla początkujących. Od czego zacząć, by się nie zrazić i dostać najlepsze z najlepszych. Padają ważne nazwiska, tytuły, fakty, anegdoty. Wszystko w pozytywnym świetle. Tak, 30 kwietnia gatunek mający tego dnia swoje oficjalne międzynarodowe święto nie tylko powszechnie zauważano, ale nawet propagowano go szerokim rzeszom medialnych odbiorców.

Za motto do podobnych akcji mogłyby służyć słowa Gregory’ego Portera: „Trzeba po- kazywać ludziom, jak wiele jazz ma do zaoferowania, jak bardzo różnorodny potrafi być. Weźmy choćby Sarah Vaughan i Bobby’ego McFerrina. Są przecież tak różni. Betty Carter i Frank Sinatra śpiewali standardy w jakże różny sposób. Jazz jest nie- zwykle obszernym tematem. Trzeba poświęcić mu trochę czasu, poznać i dowiedzieć się, czy znajdziesz w nim coś dla siebie. Jeśli słuchasz odpowiednio długo, skupiasz się i koncentrujesz, z pewnością znajdziesz coś dla siebie”.

To święto warto jednak obchodzić przez cały okrągły rok. O czym wiedzą doskonale wszyscy, którzy żyją tą muzyką na co dzień. A jeżeli jeszcze, podobnie jak Krzysztof Gradziuk, nie dzielą muzyki na jazz i nie-jazz, świat dobrych dźwięków nigdy się dla nich nie kończy. Bo jak powiedział kiedyś John Coltrane (cytat za wydaną w kwietniu książką Coltrane według Coltrane’a): „Kres nie istnieje. Zawsze będą nowe dźwięki do wymyślenia i nowe emocje do wyrażenia”.

Miłej lektury 4|

SPIS TREŚCI 3 – Od Redakcji 4 – Spis treści 6 – Porterety improwizowane 7 – Wydarzenia 11 – Wspomnienie 11 Allan Holdsworth (1946-2017) Prorok, który wyprzedził swoje czasy 14 – Płyty 14 Pod naszym patronatem 18 Top Note Kuba Więcek Trio – Another Raindrop 22 Recenzje Anna Gadt – Renaissance Natalia Mateo – De Profundis Stanisław Słowiński Quintet – Landscapes Too Easy To Explain / Solo (EP) Michał Milczarek Trio – Ambient Works Lost Education – Book of Dreams Stanisław Soyka & Buba Badjie Kuyateh – Action Direct. Tales Deborah Brown Quartet + Sylwester Ostrowski – Kansas City Here I Come Ken Schaphorst Big Band – How To Say Goodbye Bill Evans Trio – On A Monday Evening Jan Lundgren – Potsdamer Platz Kristin Chenoweth – The Art of Elegance Snarky Puppy – Family Dinner Volume Two / Culcha Vulcha Max Andrzejewski’s Hütte & The Homegrown Organic Gospel Choir – Max Andrzejewski’s Hütte and The Homegrown Organic Gospel Choir Trio Heinz Herbert – The Willisau Concert Christoph Irniger Pilgrim – Big Wheel Live Debiuty kolektywu West Coast Get Down Evan Parker & RGG – Live@Alchemia 57 – Książki – recenzje Coltrane według Coltrane’a Billie Holiday, William Dufty – Lady Day śpiewa bluesa 60 – Koncerty 60 Przewodnik koncertowy 70 Festiwal wielkich powrotów 75 Trip for Shabaka JazzPRESS, maj 2017 |5

79 Potrójny lunch i ruszamy do Harlemu 81 Podróż w nowych rejonach 84 Podajcie mi skrzypce! 86 Głęboki, wewnętrzny przekaz 89 – Rozmowy 89 Aga Derlak O bardzo życiowych sprawach 100 Gregory Porter Trafiam do ludzi i cieszę się tym 105 Justin Kauflin Istotą muzyki jest dzielenie się swoim życiem 110 Krzysztof Gradziuk Cały ten jazz! MEET! 122 – Słowo na jazzowo 122 Złota Era Van Geldera Tradycja w awangardzie 124 Kanon Jazzu Krzysztof Komeda Quintet – Astigmatic 126 Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew Wielkie przerwy wielkich muzyków – część pierwsza 130 My Favorite Things (or quite the opposite…) Diabeł tkwi… w muzyce (zwłaszcza w jazzowej) 132 – Pogranicze 132 Down the Backstreets All Natural – Second Nature 134 Bluesowy Zaułek Beth Hart – najlepsi też potrzebują pomocy 137 – Redakcja

F L a P www.jazzpress.pl

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 6| Porterety improwizowane rys. Jarosław Czajarys. Jarosław Wydarzenia JazzPRESS, maj 2017 |7

Adam Jarzmik Quintet z Grand Prix Jazzu nad Odrą we wrocławskim Imparcie 30 Solar Milesa Davisa oraz dwie kwietnia – podczas ostatniego kompozycje autorstwa lidera dnia festiwalu, przypadające- grupy, Adama Jarzmika – Roz- go w Światowy Dzień Jazzu. rabiakę oraz Dominica's Dream. Adam Jarzmik Quintet tworzą Rok wcześniej kwintet przy- fot. Slawek Przerwa studenci i absolwenci Akade- wiózł z Jazzu nad Odrą nagro- mii Muzycznej w Katowicach. dę ZAiKS-u. Podczas przesłuchania kon- W tym roku nagrody dodat- kursowego zagrali w składzie: kowe otrzymali: Dawid Kost- Adam Jarzmik (fortepian), Ja- ka, gitarzysta zespołu Global dam Jarzmik Quintet zdo- kub Łępa (saksofon tenoro- Schwung Quintet, Jan Kantner Abył tytuł Indywidualno- wy), Paweł Palcowski (trąbka), Quartet, Łukasz Kokoszko Col- ści Jazzowej 2017, tegorocznego Maciej Kitajewski (kontrabas) lective i Bartłomiej Chojnacki festiwalu Jazz nad Odrą. Kon- oraz Piotr Budniak (perkusja). z zespołu Jan Kantner Quar- kursowe nagrody wręczono Zespół zaprezentował utwór tet.

Jazzowe Fryderyki 2017

lbum roku: Robert Ma- graficznej, z wyjątkiem Urszu- Ajewski – Tribute to Hen- li Dudziak, która z rąk Adama ryk Majewski, artysta roku: Makowicza otrzymała Złotego Zbigniew Namysłowski, fono- Fryderyka za całokształt twór- graficzny debiut roku: Tomasz czości. „To mój pierwszy Fry- fot. Katarzyna Stańczyk Wendt, za nagrany z Atom deryk, ale ja nie powiedzia- String Quartet album Behind łam jeszcze ostatniego słowa. The Strings. Tacy są zwycięzcy Dopiero się rozkręcam” – sko- jazzowych Fryderyków 2017. mentowała Urszula Dudziak, Nagrodzeni nie byli obecni której długie przemówienie, 26 kwietnia podczas uroczy- przeplatane przez nią krót- ry z własnym zespołem wyko- stej gali w Teatrze Polskim w kimi wstawkami wokalny- nał utwór Consequence of Love, Warszawie i nie odebrali oso- mi, zakończyło galę. Wieczór ze swojej ostatniej płyty stu- biście nagród Akademii Fono- uświetnił Gregory Porter, któ- dyjnej.

Nagroda dla Dominik Kisiel Exploration Quartet

ominik Kisiel Explora- Zespołów Jazzowych i Blue- pie Kuba Lechki Quintet, Jaku- Dtion Quartet zwyciężył sowych 2017, który odbył się 2 bowi Hajdunowi i Marcie Waj- w dwudziestej edycji Ogólno- maja w klubie Ucho w Gdyni. dzik. Płytę zwycięskiego ze- polskiego Przeglądu Młodych Wyróżnienia przyznano gru- społu wyda Alpaka Records. 8| Wydarzenia

III Konwencja Muzyki Polskiej

obrad będą wnioski i postu- nych moderatorów. Konwen- laty, które sformułowano trzy cja skierowana jest do przed- lata temu – podczas poprzed- stawicieli środowiska mu- niej konwencji. zycznego: kompozytorów, ar- Konwencja zajmie się ca- tystów wykonawców, muzy- łokształtem spraw polskiej kologów i teoretyków muzy- muzyki, od dzieł historycz- ki, dziennikarzy i krytyków, nych do szerokiego spektrum przedstawicieli instytucji mu- współczesności. Od muzyki zycznych i organizacji poza- rzygotowanie i prezenta- poważnej, poprzez jazz, alter- rządowych, a także studentów Pcja analiz o różnych dzie- natywę, muzykę tradycyjną, i melomanów. Uczestnictwo dzinach muzyki i infrastruk- do muzyki popularnej. Przy- jest bezpłatne. Organizatorem turze polskiej kultury mu- gotowywane analizy będą za- jest Instytut Muzyki i Tańca, zycznej, postawienie diagno- wierały dane między innymi we współpracy ze Związkiem zy i formułowanie strategii o dostępie do muzyki, aktyw- Kompozytorów Polskich, Pol- zmiany sytuacji – to cele trze- ności artystycznej, wydawni- ską Radą Muzyczną, Otwar- ciej edycji Konwencji Muzy- ctwach, mediach i prawie au- tym Forum Muzyki, Stowa- ki Polskiej, która odbywać się torskim. rzyszeniem Polskich Arty- będzie od 15 do 17 maja w Bi- Drugiego dnia konwencji za- stów Muzyków, Związkiem bliotece Narodowej w War- planowano otwarte dla pub- Artystów Wykonawców STO- szawie. Organizatorzy zapew- liczności panele dyskusyjne, ART oraz Forum Muzyki Tra- niają, że ważnym punktem prowadzone przez zaproszo- dycyjnej.

Pardon, To Tu przy Nowym Teatrze

ultowy warszawski klub Pardon, To Tu wyprowadziło KPardon, To Tu rozpoczy- się pod koniec lutego ze swojej na działalność w nowej loka- dotychczasowej siedziby przy lizacji. Od maja funkcjonu- placu Grzybowskim w War- je w Świetlicy Nowego Teatru, szawie. Budynek, w którym będzie też sprawował opiekę wynajmowano lokal, został nad miejscową letnią klubo- przeznaczony do wyburzenia, kawiarnią. Na najbliższe pięć a w jego miejscu powstanie miesięcy klub zaplanował już biurowiec. wiele wydarzeń z pogranicza Pierwszym koncertem po free jazzu, awangardy, popu, przerwie był występ tria ja- elektroniki, a także bezpłat- pońskiego saksofonisty Aki- ne warsztaty plastyczne dla ry Sakaty, w którego składzie społu Fire! – Johan Berthling i dzieci. znaleźli się szwedzki basista – norweski perkusista Paal Nils- Po sześciu latach działalności znany przede wszystkim z ze- sen-Love. JazzPRESS, maj 2017 |9 10| Wydarzenia

Wraca Akwarium

o 40 latach od otwarcia po nia lokalem po kawiarni Bar- który w 2007 roku podjął rów- Praz kolejny reaktywowany bara, w piętrowym pawilonie nież pierwszą próbę jego reak- zostanie kultowy warszawski przy ulicy Emilii Plater 49 w tywacji w innej lokalizacji – klub jazzowy – Akwarium. W Warszawie. Początkowo mia- jednego z warszawskich cen- nowej lokalizacji, przy Skwe- ło go dzielić z lokalem gastro- trów handlowych. Budynek rze Hoovera, nieopodal war- nomicznym PSS Społem, osta- przy ulicy Emilii Plater został szawskiej Starówki, klub znów tecznie jednak udało się uzy- bowiem zburzony, a na jego prowadzić będzie Polskie Sto- skać zgodę na samodzielną miejscu wybudowano wieżo- warzyszenie Jazzowe. Otwar- działalność. Oficjalnie działal- wiec hotelu InterContinen- cie planowane jest na 15 maja. ność Akwarium 26 kwietnia tal. W nowej lokalizacji Akwa- Wystąpi Zbigniew Namysłow- 1977 roku zainaugurował kon- rium przetrwało tylko do 2008 ski z zespołem, z programem cert zespołu Mainstream. roku. ze swojej najnowszej płyty, Po- Jazz klub działał w tym miej- Ponowne otwarcie klubu sta- lish Jazz – Yes!. scu do 2000 roku, jednak od ło się możliwe dzięki współ- Początki Akwarium sięga- 1990 już bez udziału Polskie- pracy PSJ ze spółką Pawła Ma- ją roku 1977, kiedy to Polskie go Stowarzyszenia Jazzowe- rii Kwiatkowskiego, byłego dy- Stowarzyszenie Jazzowe uzy- go. Od 1988 do 2000 roku klub rektora generalnego Festiwalu skało prawo do dysponowa- prowadził Mariusz Adamiak, Jazz Jamboree.

20-lecie Harris Piano Jazz Bar

rakowski Harris Piano KJazz Bar obchodzi w tym roku swoje 20-lecie. Z okazji jubileuszu klub organizuje w drugiej połowie maja urodzi- nowy festiwal, na którym wy- stąpią gwiazdy polskiego jazzu oraz lokalni, zaprzyjaźnieni z klubem muzycy. Harris Piano Jazz Bar nale- zentowali się między innymi: je z krakowskimi festiwalami ży do najważniejszych miejsc Art Farmer, Gary Bartz, Idris jazzowymi: Letnim Festiwa- na jazzowej mapie Polski, a w Muhammad, Karen Edwards, lem Jazzowym, Jazz Juniors, 2016 roku brytyjski The Guar- a także najważniejsze posta- Krakowskimi Zaduszkami dian zaliczył klub do grona cie polskiego jazzu, jak choć- Jazzowymi. dziesięciu najlepszych klu- by: Jarosław Śmietana, Jan Rocznicowy festiwal rozpo- bów jazzowych w Europie. Ptaszyn Wróblewski, Michał cznie 15 maja koncert tria Mar- Koncerty, nie tylko jazzowe, Urbaniak, Adam Bałdych, ka Napiórkowskiego. odbywają się w Harrisie każ- Piotr Orzechowski czy Sławek Szczegóły publikujemy w prze- dego wieczoru, a na klubowej Jaskułke. wodniku koncertowym Jazz- scenie, na przestrzeni lat, pre- Klub regularnie współpracu- PRESSu. JazzPRESS, maj 2017 |11

Allan Holdsworth (1946-2017) Prorok, który wyprzedził swoje czasy

Jerzy Szczerbakow [email protected]

Pamiętam, jak na jednym z koncer- Wiecznie niezadowolony z nagrań, tów Allana Holdswortha, na który które zrobił, męczony przez arty- specjalnie wybrałem się do berliń- stycznego „szwędacza”, wciąż szu- skiego klubu Quasimodo, po pierw- kający nowych dróg. Autor zupeł- szym owacyjnie przyjętym przez nie nowatorskiego podejścia do publiczność utworze podszedł do harmonii i skal. Zrezygnował z al-

mikrofonu i powiedział: „Nawet tówki na rzecz gitary, bo ta dawa- nie macie pojęcia, jak ten numer ła mu większe możliwości har- schrzaniliśmy”. Był artystą wiecz- moniczne. W latach siedemdzie- nie poszukującym, nazywanym siątych związany z progresywny- Coltranem gitary. Eddie Van Ha- mi zespołami: UK, Gong, Soft Ma- len powiedział kiedyś o nim: „To, co chine, występujący czasem w ze- ja gram na gitarze dwoma rękami, społach jazzowych Jeana-Luca on załatwia jedną”, zaś Frank Zap- Ponty'ego, The Tony Williams Li- pa stwierdził, że Allan jest najbar- fetime, i nie tylko, bo grał na przy- dziej interesującym gitarzystą na kład trasy koncertowe z Level 42 świecie. Allan Holdsworth odszedł czy z Jackiem Bruce’em. Od począt- 15 kwietnia. ku lat osiemdziesiątych nagrywa- 12| Wspomnienie jący przede wszystkim pod własnym szyldem, za- świadczy fakt, że w momencie, gdy czynając oficjalną dyskografię od I.O.U., na każdej rodzina ogłosiła, że nie będzie w kolejnej płycie próbujący sprostać nowym wyzwa- stanie pokryć kosztów godnego po- niom. Nigdy nie odcinał kuponów od poprzednich grzebu (około dwadzieścia tysięcy dokonań, zawsze patrzył poza horyzont i do niego dolarów), fani zorganizowali zbiór- zmierzał. kę, w której po pierwszej dobie ze- Holdsworthowska muzyka wymaga od słuchacza brano prawie sto tysięcy. pewnego obycia i dużego skupienia – jego niezwy- Jego muzyka przez ostatnie dwa- kle szybkie pasaże, opisujące nowatorsko potrakto- dzieścia lat była dla mnie esencją wane skale, wymagają ciągłej uwagi. Z drugiej jed- fusion. Przez wiele lat wśród za- nak strony świat przez niego roztaczany, gdy tylko przyjaźnionych muzyków pasjono- słuchacz przedrze się przez inne rozumienie gry na waliśmy się pojawiającymi się ko- gitarze, zaskakuje ilością doznań. Nieco oderwany lejnymi płytami. Nie przez przypa- od rzeczywistości – w jednym z wywiadów zżymał dek synowie Cezarego Konrada czy

się, że rozgłośnie radiowe nie chcą grać jego „piose- Dariusza Krupy mają na imię Al- nek” (czasem zatrudniał wokalistę lub wokalistkę). lan. To był wyraz ich największego Nigdy nie zrobił tak zwanej światowej kariery, cho- hołdu dla Wielkiego Mistrza. ciaż był jednym z najbardziej poważanych muzy- Ostatnimi czasy odszedłem od słu- ków przez... innych muzyków! chania Jego muzyki, czy raczej za- Rzesze jego fanów na całym świecie nie były licz- cząłem jej słuchać okazjonalnie. ne, natomiast był to najwierniejszy, najbardziej be- Ale w moim sercu Allan miał za- tonowy elektorat. Na początku lat dwutysięcznych wsze wyjątkowe miejsce. To bardzo działały grupy fanów wymieniające się pirackimi dziwne uczucie, jak wiem, że go już nagraniami koncertów Allana z różnych krajów, nie ma. Przecież zawsze był. I był z tej samej trasy. Jak bardzo fani byli mu oddani, bardzo ważny. JazzPRESS, maj 2017 |13

PŁYTY 14| Pod naszym patronatem

Diana Krall Atom String Quartet – Turn Up The Quiet – Seifert

Najnowszy album Diany Krall jest jej powro- Seifert jest czwartą płytą Atom String Quartet, tem do wielkich amerykańskich standardów, trzecią studyjną i pierwszą monograficzną, po- do czego przyczyniła się jej współpraca z pro- święconą twórczości jednego kompozytora. ducentem Tommym LiPumą, zdobywcą pię- Muzycy kwartetu przypominają na niej utwo- ciu nagród Grammy, 33-krotnie nominowanym ry Zbigniewa Seiferta, które w pierwotnym za- do tej nagrody, który brał udział w powstaniu łożeniu miały być wykonywane przez jazzowe płyt między innymi Milesa Davisa, Billa Evansa, combo, przearanżowane na jazzowy kwartet George’a Bensona i Ala Jarreau. Diana Krall to smyczkowy. Bezpośrednim impulsem do po- jedyna jazzowa artystka, która zdołała ulokować wstania materiału był koncert, który ASQ zagrał aż osiem albumów na szczycie prestiżowej listy na festiwalu Letnia Akademia Jazzu w klubie Billbord Jazz Albums. Ma na swoim koncie pięć Wytwórnia w Łodzi, w sierpniu 2016 roku. Gru- nagród Grammy, osiem nagród Juno oraz dzie- pa zaprezentowała wtedy specjalny program, w więć złotych, trzy platynowe i siedem multipla- całości poświęcony muzyce Zbigniewa Seiferta. tynowych płyt na całym świecie. Wydany przez Wydawcą płyty jest Fundacja im. Zbigniewa Sei- Verve Records album jest dostępny od 5 maja, ferta. Koncert premierowy odbędzie się 27 maja również w wersji winylowej. w warszawskim klubie 12on14. JazzPRESS, maj 2017 |15

Mateusz Smoczyński Quintet SoundMeck – Berek – Eruption

Po kilku latach nieobecności na polskim rynku, SoundMeck jest zespołem, który w 2015 roku spowodowanej wyjazdem do Stanów Zjedno- założyła wokalistka Sabina Meck, nominowana czonych i współpracą z Turtle Island Quartet ostatnio do Fryderyka w kategorii Jazzowy De- oraz dziesięć lat po debiucie, Mateusz Smo- biut Fonograficzny Roku za swoją solową płytę czyński powraca do swojej pierwszej grupy – Love Is Here. Wraz z nią formację SoundMeck autorskiego kwintetu. Zespół, poza grającym na tworzą: Paweł Surman (trąbka), Łukasz Kokosz- skrzypcach liderem, tworzą Konrad Zemler – gi- ko (gitara), Adam Tadel (kontrabas) i Szymon tara, Jan Smoczyński – fortepian, Wojciech Pul- Madej (perkusja). Ich pierwszy album Eruption cyn – kontrabas i Michał Miśkiewicz – perkusja. zawiera wyłącznie autorskie kompozycje lider- Autorami utworów zamieszczonych na płycie są ki z jej tekstami. Pomimo tego że muzyka in- bracia Mateusz i Jan Smoczyńscy, z wyjątkiem spirowana była warstwą słowną, zamysł autorki jednego, skomponowanego przez cały zespół. polegał na potraktowaniu głosu jako jednego z Utwory nawiązują do polskiej muzyki ludowej, instrumentów, nierozerwalnie wiążącego się z amerykańskiego folku oraz muzyki klasycznej. brzmieniem zespołu. Album miał swoją premie- Płyta ukazała się 28 kwietnia nakładem Univer- rę 28 kwietnia. Wydawcą jest Agencja Muzyczna sal Music Polska. Polskiego Radia. 16| Pod naszym patronatem

Adam Jarzmik Quintet Tomasz Chyła Quintet – Euphoria – Eternal Entropy

Albumem Euphoria debiutuje niedawny zdo- Zdobywca Grand Prix Festiwalu Jazz Juniors bywca Grand Prix konkursu Indywidualność 2016 – Tomasz Chyła Quintet – debiutuje płytą, Jazzowa 2017 festiwalu Jazz nad Odrą – Adam której tytuł – Eternal Entropy – będący, według Jarzmik Quintet. Istniejący od 2015 roku zespół jego twórców, określeniem stopnia nieuporząd- ma na swoim koncie również inne zwycięstwa kowania stanu, należy rozumieć wyłącznie jako na: Blue Note Jazz Competition w Poznaniu, wciąż ewoluujący, zbierający różne inspiracje i RCK Jazz Pro w Kołobrzegu i Bielskiej Zadym- otwarty na pomysły zespół. W jego skład wcho- ce Jazzowej w Bielsku-Białej oraz drugie miejsce dzą młodzi trójmiejscy muzycy, którzy dali się na słowackim Źilina International Jazz Contest. poznać ze składów: Algorhythm, Kamil Piotro- Grupę prowadzi pianista, kompozytor i aranżer wicz Quintet, Inner Out czy Jerzy Małek Group. Adam Jarzmik. Poza liderem znaleźli się w niej: Kwintet tworzą: Tomasz Chyła – skrzypce, Piotr Jakub Łępa – saksofon tenorowy, Paweł Palcow- Chęcki – saksofony, Szymon Burnos – fortepian, ski – trąbka, Maciej Kitajewski – kontrabas i Piotr elektronika, Krzysztof Słomkowski – kontrabas, Budniak – perkusja. Płyta miała premierę 29 Sławek Koryzno – perkusja. Albumu ukazał się kwietnia na festiwalu Starzy i Młodzi czyli Jazz 5 maja nakładem Agencji Muzycznej Polskiego w Krakowie. Radia. JazzPRESS, maj 2017 |17

Patrycja Zarychta Karolina Śmietana – Koncert w Trójce – Illusion

Patrycja Zarychta jest absolwentką Akademii Najnowsza płyta Karoliny Śmietany: wokalistki, Muzycznej w Katowicach na Wydziale Jazzu i kompozytorki, absolwentki Konserwatorium w Muzyki Estradowej o specjalności wokalistyka duńskim Odense i uczennicy Gretchen Parlato, jazzowa. Współpracowała z Wojtkiem Pilichow- zatytułowana jest Illusion. Dziewięć nagrań to skim, Michałem Wierbą i Arkiem Skolikiem. Na w większości kompozycje liderki projektu, in- swoim koncie ma wiele nagród. Jej debiutancki spirowane podróżami do Nowego Jorku i Afryki album jest zapisem koncertu ze Studia Polskie- oraz utwory world music. Obok utrzymanych w go Radia im. Agnieszki Osieckiej w Warszawie. jazzowej stylistyce piosenek w języku angielskim Wokalistce towarzyszyli: Marek Pędziwiatr (for- i portugalskim na płycie pojawia się kompozy- tepian, śpiew), Paweł Rozmarynowski (gitara ba- cja do wiersza Wisławy Szymborskiej, zatytuło- sowa, kontrabas), Marcin „Raq” Rak (bębny), Olaf wanego Jestem za blisko. Wokalistce na płycie Węgier (saksofon), Daniel Szczepański (trąbka) towarzyszy polsko-duński kwartet z Radkiem oraz Magda Wasylik, Patrycja Ciska i Bartosz Wośko, Andersem Fjeldstedem, Rafałem Sarne- Michniewicz (chórki). Płyta ukazała się 31 marca ckim i Sørenem Gemmerem. Płyta ukazała się 7 nakładem Agencji Muzycznej Polskiego Radia. kwietnia w wydawnictwie RecArt. 18 NOTE TOP |

Płyty /Top Note

TTOOPPNNOOTTEE Kuba WięcekTrio–AnotherRaindrop 2017 Music Polska, /Warner Nagrania Polskie wym. wym. siąty ósmy Jazzu wolumen Polish biut ubiegali się Siedemdzie już muzycy doświadczeni iuznani. nowanie pewnego etapu, czasem całej de kariery, aopłytowy nie było sprawą płyty danie prostą. Bardzo często było to ukoro politycznejW poprzedniej rzeczywistości iekonomicznej wy serii. Debiutem wprawdziwym tego słowa znaczeniu. zarazem latdący od28 pierwszym debiutem wkultowej wydanym trzona numerem 77. Bieżący rok przyniósł kolejny bę tytuł, nowy wość, kontynuująca Zbigniewa Namysłowskiego, płyta cykl opa- miesięcy temuKilka fanów jazzu ucieszyła pierwsza latach po no Nagrania, nie ogranicza się do wznowień legendarnych albumów. no. Warner, którego pod znajduje skrzydłami się marka Polskie Jazz w ubiegłym roku Reaktywowana seria Polish Another Raindrop Another to pierwsze nagrania firmowane przez jest debiutem jednak prawdzi trzyma się moc trzyma ------także częste wizyty w Nowym Jor wNowym częste wizyty także MusicRhythmic Conservatory, a skiej jazzowej młodzieży uczelni diuje, na popularnej wśród pol w Kopenhadze –gdzie stu nadal następnie Amsterdamie, w stanki Jego studencką drogę znaczą przy za granicą. uki zdecydował okontynuowaniu na- czeli) skierował się wstronę jazzu i cze wcześniej grający na wiolon saksofonista klasycznym ku (jesz dowały, się że kształcący wkierun spowo muzykami wDanii cymi Chodzieży ze ispotkanie studiują Warsztaty jazzowe wPuławach i rozpoczął zaledwie sześć lat temu. Kuba Więcek, przygodę zjazzem cego dojrzałe i efektowne pomysły. –mająże przesłuchaniu po płyty lekturze niniejszego a tak tekstu, – jak się przekonacie Państwo po ale doświadczeniem, i wiekiem Kubę Więcka. Muzyka młodego zaciekawia iprzykuwa uwagę Krótka forma, alebogactwotreści ------kiwań koncertowychkiwań planów zespołu, bowiem jak przykuwa uwagę. do poszu także Od razu skłania bię. forma, Krótka ale bogactwo treści zaciekawia i nawet nie jazzowych lu to, wpłytach czego zwykle to przeszkadzać. Więcek potrafił przekuć w zaletę cie zdumiewająco słuchania szybko przestało mi łem nagrań, iukład wybór się ale wtrak na taki przekraczają nieco pięć minut. Tak więc krzywi utworów,ra trzynaście aż zktórych zaledwie dwa rozbudowane. Tymczasem Raindrop Another Preferujęstawiony nagrania pozytywnie. dłuższe, niePrzed byłem przesłuchaniem na- jednak płyty wsobiesam jest swoistą pieczątką jakości. muzyków,graniach takich jak już Żyta iBarański przykładów. choć kilka wymienić by Udział wna- Tokajem, – Maupinem Michałem Benniem czem, krajowego iświatowego Dutkiewi jazzu: Arturem jący ze sobą grający oddawna, ze znakomitościami współpracu –muzycy kasz Żyta iMichałBarański którąsekcję tworzą rytmiczną, dwaj Łu wyjadacze: doświadczonych muzyków, zaprosił do składu tria mistrzówiobracający uwielkich uki się wkręgach Smitha, Steve’a Więcek, Lehmana. pobierający na- lekcje iindywidualne ku Konitza, uLee Waltera JazzPRESS, maj 2017 JazzPRESS, [email protected] Krzysztof Komorek Krzysztof zawie | 19 ------TOP- NOTE TOPNOTE 20 |

Płyty /Top Note Here? perkusja Is the wWho Monkey in saksofon na linii – pychankami bluesa wPirate’s Routine sięganiem płyty, wie do stylistyki poło w przekornie umieszczoną Epilogue miniaturą malistyczną Możemy zafascynować się mini sycznym. Więcka- właśnie kla wkierunku gich lat kształcenia się przez Kubę będącą, jak sądzę,ru, echem dłu nej muzyki klasycznej treść utwo sięgającąoszczędną, współczes do przełamującego tu Ritual, Night też wForest walczyka czy Creature’s wDreamAboutka Green Hill That nie do motywówludowych –ober Może innym. to być odwołaczymś - zaciekawia „oryginalsów” wych tomiast niemal każdy zWięcko na ostateczną wersję albumu. Na- więc trafił grało, się muzykom brze cek wspomina –wyjątkowo do który to utwór –jak Kuba sam Wię Conception jest standard stwem Odstęp nagraniowej. sesji trzeby utworów przygotowanych na po Wybórtria. zdwudziestu dwóch –dziełajednym wyjątkiem lidera Wymienione kompozycje to –z dodatkowetakże emocje. ją oprócz zalet nagrań studyjnych OO NN TT wersjeprzypuszczam, live oferu TTF PP OO EE Mogą porwać chwytliwe nas L P a albo prze albo www.jazzpress.pl ------, , , drop Rain Another tytułowego motywy nych muzyków. nych zji jego wprojektach udziału in składzie),rodowym jak iprzy oka- innym, ekscytującym, międzyna na tenwiada rok kolejną w płytę, jego (muzyk nazwiskiem już zapo no firmowanych przy działaniach Kubynazwiskiem Więcka, zarów niej. Warto więc rozglądać się za idługo póź ale także dawnictwa, ko przy okazji omawianego wy tu niewątpliwie będzie głośno, nie tyl muzyka nam izespół,cy októrych Przedstawiają debiut. lishjazzowy” na pierwszywybór latach po „po Bardzo dobra iznakomity to płyta skwapliwiemuzycy skorzystali. miczną, zczego dwaj ci znakomici bycie tylko więcej niż sekcją ryt łowi Barańskiemu miejsce na coś stawiając Życie Łukaszowi iMicha- siebie, dla tylko tanckiej płyty zo zawłaszczać debiu zamierzał nie całości. Także temu, dzięki że lider but not least zachwyca gra jako tria teraz, przy pisaniu tego Last tekstu. Equality piękna Naked ballada Hymn for teżga, zamykająca czy prze płytę Shearin George’a kompozycją niej koresponduje wcześ zprzywołaną Feeling Home Back , klasyczny mainstreamowy , klasyczny mainstreamowy , którą nucę sobie jeszcze , który kapitalnie ------na Waszych urządzeniach, kliknijcie urządzeniach, Waszych na przetestowaćBy się nasz jak magazyn czyta miesięcznika! naszego lekturę Mamy nadzieję, że ułatwi Wam to urządzeniach jak iPhone i iPad w bardzo przyjaznej formie! JazzPRESS

dostępny dostępny Tomasz Stańko, fot. Kuba Majerczyk

jest na takich na jest TomaszStańko Wywiad autoryzowany Piszemy dla Was i dzięki Wam muzyce improwizowanej Gazeta internetowa poświęcona WRZESIEŃ 2014

Jack DeJohnette Jack TomaszGlazik

Rafał Mazur tutaj » tutaj Rozmowy:

ISSN 2084-3143 JazzPRESS, maj 2017 JazzPRESS,

| TOPNOTE 21 TOPNOTE 22| Płyty / Recenzje

Anna Gadt – Renaissance

Jakub Krukowski [email protected]

dany w ramach kolektywu Nash), zobaczymy, jak szerokie jest spek- trum jej zainteresowań. Należy podkreślić, że projekt opiera się na zdecydowanie autorskiej interpre- tacji renesansowej twórczości, nie sposób odbierać go ściśle przez pry- zmat muzyki z tego okresu. Nawet wytrawnym znawcom gatunku niekiedy ciężko będzie doszukać się odniesień do pierwowzorów. Hevhetia, 2017 Również „opakowanie” nie narzu- Kraków. XVI wiek. Król Zygmunt ca jednoznacznych skojarzeń. Ty- August wysłuchuje pieśni nadwor- tuł rzecz jasna sugeruje, co stano- nego kompozytora Wacława z Sza- wiło inspirację do powstania albu- motuł. Renesansowy utwór inter- mu, w warstwie graficznej okładki pretuje dwójka instrumentalistów próżno jednak szukać XVI-wiecz- oraz pieśniarka, która improwizu- nych malowideł. je... jazzową wokalizą. Przesadnie Niezwykły charakter płyty artyst- abstrakcyjna wizja? Pewnie tak, ka osiąga niecodziennym dobo- niemniej dzięki najnowszej pły- rem instrumentów. Myślę, że de- cie Anny Gadt zadziwiająco nabie- terminuje on brzmienie dużo bar- ra sensu. dziej niż inspiracja epoką odrodze- Renaissance jest czwartą autorską nia. Podstawą jest oczywiście głos płytą wokalistki, pierwszą, która Anny Gadt – jej niezwykłe woka- ukazała się nakładem słowackie- lizy i interpretacje oryginalnych go wydawnictwa Hevhetia. Podob- tekstów. Towarzyszą jej grający na nie jak na poprzednich albumach, akordeonie Zbigniew Chojnacki, Anna Gadt wzięła na warsztat cał- który nadaje melodii sakralnej at- kowicie nowy obszar muzycznych mosfery, oraz operujący perkusją poszukiwań. Zwłaszcza jeśli zesta- Krzysztof Gradziuk, wprowadza- wimy go z dwoma poprzednimi jący efekty bliższe muzyce współ- krążkami – Breathing oraz Trik (wy- czesnej. Koncepcja składu zespo- JazzPRESS, maj 2017 |23

łu nie jest przypadkowa. Woka- Gadt. Druga kompozycja, wyróżnia się na tle po- listka dotychczas współpracowa- zostałych – dominuje tu perkusja, a całość ma naj- ła ze znakomitym triem RGG, w bardziej jazzowy charakter. Zadedykowana jest tym przypadku jednak zdecydo- brytyjskiemu kontrabasiście Barry’emu Guyowi, wała się poszukać innych rozwią- którego gra wywarła na autorkę znaczący wpływ. zań brzmieniowych. Jak przyzna- Pozostałe utwory to kolejno ponumerowane trzy ła w wywiadzie w RadioJAZZ.FM, improwizacje, wydzielone z jednej, dłuższej sek- musiały minąć ponad dwa lata, za- wencji. Warto podkreślić, że rejestracja materia- nim doszło do nagrania. łu, w odróżnieniu od fazy koncepcyjnej, przebiegła Spośród czternastu utworów osiem bardzo szybko. Muzycy przebywali w studiu zale- ma XVI-wieczny rodowód. Są tu dwie półtora dnia, dzięki czemu, pomimo zróżni- cztery dzieła Wacława z Szamotuł, cowania repertuaru, całość nie utraciła jednolite- w tym In Te Domine Speravi, pierw- go charakteru. sza polska kompozycja wydana za Członkom zespołu należą się z pewnością słowa granicą – to ona natchnęła liderkę uznania za biegłość warsztatową i niezwykły ta- do sięgnięcia po ten repertuar. In- lent, zresztą od lat, przy okazji różnych projektów, nymi postaciami, których spuści- potwierdzają oni swoją niebywałą klasę. W przy- znę odnajdziemy na płycie, są Mi- padku Renaissance wydaje się, że znacznie cen- kołaj Gomółka (Psalm 137 skompo- niejsza jest jednak wizja, jaka im przyświecała. Po- nowany do tłumaczenia Jana Ko- mysł sięgnięcia po starodawny repertuar i zapre- chanowskiego), Mikołaj z Krako- zentowanie go w świeży, uwspółcześniony sposób wa (Bona i Hayducky), Jan z Lubli- sprawdził się znakomicie. Anna Gadt tchnęła w tę na (Taniec) oraz Grzegorz Gerwa- niszową twórczość jazzowego ducha, otwierając ją zy Gorzycki (Pieśń o weselu...). Silva dla szerszego audytorium. Płyta staje się swoistym Rerum oraz dwuczęściowy Thanks pomostem łączącym epoki. To znacznie więcej niż God to własna twórczość Anny tylko doskonale brzmiący album.

F L P a www.jazzpress.pl 24| Płyty / Recenzje

Natalia Mateo – De Profundis

Krzysztof Komorek [email protected]

kwialnie mówiąc, nie wyłożyć się na którejś z wybranych kompozy- cji. Żeby było trudniej, do polskich klasyków z najwyższej półki, doda- ła sobie jeszcze I Will Always Love You. Zestaw ten uzupełniły trzy nagrania autorstwa (muzyka i sło- wa) samej Natalii Mateo oraz dwie kompozycje napisane wspólnie z gitarzystą zespołu Danym Ahma- dem i pianistą Simonem Grote. Jak się jednak okazało, z postawio- ACT,2017 nego sobie ambitnego zadania wo- kalistka i towarzyszący jej seks- Można? Można! Po tej płycie trud- tet wywiązali się znakomicie. Od no już będzie się tłumaczyć pol- razu zaznaczę, że nie potknęli się skim wokalistkom i wokalistom ani razu, co sprawdziłem kilkana- z uporczywego śpiewania po an- ście razy, słuchając płyty z rosną- gielsku, tym szczególnie, u których cą za każdym razem przyjemnoś- umiejętności lingwistyczne nie na- cią. Oczywiście jestem sobie w sta- dążają za muzycznymi. Okazuje nie wyobrazić, że komuś te inter- się, że da się nagrać i wydać w du- pretacje się nie spodobają. Trud- żej i renomowanej wytwórni płytę no jednak odmówić artystom ory- z polskimi piosenkami śpiewany- ginalnych pomysłów i ciekawych mi w języku oryginału. A to jeszcze rozwiązań. W wielkich przebojach – w przypadku płyty Natalii Mateo Natalia Mateo nie sili się na kopio- – nie wszystko. wanie i udawanie Whitney Hou- Kiedy przeczytałem listę utworów ston czy Czesława Niemena, z lek- zawartych na De Profundis pomy- kością, spokojem i pewnością sie- ślałem, że niezły tor przeszkód uło- bie prezentując własne interpreta- żyła sobie pani Natalia i że chyba cje ich monumentalnych dzieł. łatwiej byłyby jej powtórzyć skok Co znajdziemy wśród nich? Krótki, Felixa Baumgartnera, niż, kolo- trwający zaledwie dwie i pół mi- JazzPRESS, maj 2017 |25

nuty Dziwny jest ten świat, rozegra- Rosemary tak rzadko śpiewaną po polsku, ze wspa- ny w tercecie wokal, bas, saksofon niałym, zawsze godnym przypomnienia tekstem (genialny Sebastian Gille, który po- Wojciecha Młynarskiego. Kończącą płytę Modlitwę trafił wyróżnić się pośród równe- François Villon Bułata Okudżawy, po której nie na- go, świetnego składu instrumenta- leży zbyt szybko wyłączać odtwarzacza, przeoczyć listów). Bandoskę, która rozpoczyna bowiem można zaśpiewane a capella niemieckoję- płytę i jako pierwsza daje sygnał, że zyczne zakończenie. Wreszcie wspomniany przebój obok tych nagrań nie da się przejść autorstwa Dolly Parton w niesamowicie odważnej, obojętnie, a potem płynnie prze- nowoczesnej wersji. chodzi w Eternity napisaną do poe- Świetna płyta i nieoczekiwany powiewy świeżości, matu Williama Blake’a. Kołysankę który trzeba poczuć osobiście.

Pobierz aplikację mobilną

Oceń aplikację, zostaw swoją opinię WWWWW 26| Płyty / Recenzje

Stanisław Słowiński Quintet – Landscapes Too Easy To Explain / Solo (EP)

Marta Szostak [email protected]

Juniors, to przecież jego brzmie- nie musi być czymś więcej niż tyl- ko sumą tworzących go muzyków. I choć nie zakładałam, że moje ocze- kiwania wobec tej płyty mogą być zbyt duże, nie przewidziałam rów- nież, że mogą zostać rozniesione w drobny mak, zostawiając mnie w stanie bezsłownym. Płyta Landscapes Too Easy To Expla- in składa się z siedmiu autorskich kompozycji Słowińskiego, które po- Hevhetia, 2016 wstały w dużych odstępach czasu. Mimo tego całość nie sprawia wra- Choć być może nie powinnam się żenia przypadkowości i niespójno- do tego przyznawać, do solowego ści. Pozostawia raczej po sobie po- minialbumu Stanisława Słowiń- dziw dla różnorodności inspiracji, skiego i Landscapes Too Easy To Ex- wypływających zarówno z jazzu, plain jego kwintetu siadłam uzbro- jak i z muzyki współczesnej, im- jona w cały arsenał bardzo wyso- prowizowanej czy etnicznej. kich oczekiwań. Bo skoro frontman Zaprezentowana na otwarcie La- to laureat Nagrody Publiczności na wina od samego początku chwy- pierwszym Narodowym Jazzowym ta słuchacza za twarz swoim tem- Konkursie Skrzypcowym im. Zbi- pem, żywiołowością i doskonałą gniewa Seiferta, to przecież jego techniką lidera kwintetu. Utwór gra nie może być po prostu dobra. ten wprowadza również w niezwy- Bo skoro kwintet skrzypka w skła- kłą relację, jaka łączy skrzypce i dzie: Zbyszek Szwajdych – trąbka, trąbkę. Słowiński i Szwajdych sta- flugelhorn, Kasia Pietrzko – forte- nowią silny duet, który, choć po- pian, Justyn Małodobry – kontra- czątkowo zaskakuje formą wyra- bas, Maksymilian Olszewski – per- żania swojej muzyczności, z każdą kusja, zdobył Grand Prix na Jazz kolejną chwilą coraz intensywniej JazzPRESS, maj 2017 |27

tego, o czym już za moment będzie ten utwór. Me- lodia tematu, początkowo prowadzona przez sa- mego Słowińskiego, wzbogacona zostaje po chwi- li przez partię fortepianu, do którego dołącza zdwa- jający skrzypce Szwajdych. Całość tworzy swoistego rodzaju brzmieniowy trójwymiar. 8000 to niepokojący początek, fortepian przekazu- jący swoją partię kontrabasowi i solo Szwajdycha. Nikt, kto śledził go z jego autorskich projektów bądź znał go z koncertowania z FOURS Collective, nie bę- dzie zawiedziony. Całość utrzymana jest w charak- terze raczej spokojnym, kontemplacyjnym, dopra- Stanisław Słowiński, 2017 wianym charakterystycznym, lekko chropowatym brzmieniem skrzypiec, które pokazują inne, tym prezentuje swoją wielobarwność. razem bardziej liryczne wcielenie. Technika i świa- Niezależnie od tego, czy panowie domość Słowińskiego znów są godne podziwu. grają w unisonie, czy ze sobą dialo- K2 i Jesienny to kolejne kompozycje, po których wy- gują, uzupełniają się doskonale. Ich słuchaniu nazwisko Pietrzko będzie definiowa- solówki nie byłyby jednak możli- ło kobiece wcielenie jazzowej polskiej pianisty- we, gdyby nie zespół, który tworzy ki. Pojawienie się w Jesiennym solowego kontraba- im świetną przestrzeń do impro- su jest jednak miłą odmianą. Partia Małodobre- wizacji. go ciekawie współgra z Olszewskim na perkusji, a Jeśli do tej pory młode, obiecują- jego ciemne, głębokie i aksamitne brzmienie prze- ce pianistki jazzowe nie zaznaczy- rywane jest dialogującymi tym razem skrzypcami ły zbyt wyraźnie swojej obecności, i trąbką. to tylko dlatego, że świat nie zdą- W przedostatnim Deszczu również nie brakuje pro- żył jeszcze usłyszeć Kasi Pietrz- wadzenia linii melodycznej głos w głos. Jak wspo- ko. Druga kompozycja to czas, kie- mniałam na początku, choć w pierwszej chwili wy- dy błyszczy. Jej emocjonalna i li- daje się to dość banalnym rozwiązaniem, im da- ryczna solówka, przywodząca lek- lej w płytę, tym więcej dostrzega się w tym różno- ko na myśl preisnerowego Możdże- rodności. Deszcz zdaje się dalej wprowadzać słu- ra, jest doskonałym preludium do chacza w klimat, który nadał Jesienny. Historię za- 28| Płyty / Recenzje fot. Kuba Replewicz Kuba fot.

Jedyne żywe jazzowe radio w Polsce myka Zamach stanu, zdecydowanie najciekawsze wyzwanie całego krąż- ka. Landscapes to siedem krajobra- zów, pięciu muzyków i jedna refl ek- sja. Czapki z głów. Warto! A jeśli wciąż są słuchacze nieprzeko- nani do skrzypiec w wydaniu innym niż klasyczne, polecam najmłodsze dziecko Słowińskiego – jego solową epkę. Ta niespełna piętnastominuto- wa opowieść na wykonane specjalnie dla muzyka pięciostrunowe skrzyp- ce to trzy utwory – Introduction, Re- fl e c t i o n s i Caprice no. 2. Każdy z nich poszerza spektrum kreowanego brzmienia o nowe doznania. Cudow- na hybryda wolności muzyki impro- wizowanej, jazzowej siły wyrazu i wspomnianej już skrzypcowej klasy- ki. Jak pisałam na początku swojej re- cenzji, album Landscapes Too Easy To Explain zostawił mnie w stanie bez- słownym. Epka pogłębiła go w sposób wytrącający mi z rąk wszelkie na- rzędzia, dzięki którym zwykle udaje mi się sklejać z natłoku swoich myśli sensowną całość. Tym, którzy z twór- czością Słowińskiego są już zapozna- www.radiojazz.fm ni, gratuluję. Tym, którzy dopiero po niego sięgną, lekko zazdroszczę. Za- F L I interesowanemu dziękuję i proszę o więcej. Będę czekać. Już czekam! JazzPRESS, maj 2017 |29

Michał Milczarek Trio – Ambient Works

Jakub Krukowski [email protected]

Jedyne żywe jazzowe radio w Polsce łych. Dodatkowo, powtórzony efekt kartkowania w ostatnim …and the last man nadaje całości zamknię- tego charakteru. Przeróżne efekty subtelnie wkomponowane w część nagrań można śmiało uznać za element roz- poznawczy zespołu. Już na poprzednim krążku Squirrels and Butterflies odnajdziemy szereg podob- nych rozwiązań, tu jednak odgrywają istotniejszą rolę w tworzeniu nastroju. Porównując oba albumy, słychać konsekwencję w konstruowaniu materiału

Michał Milczarek Trio, 2016 – utwory są krótkie i ułożone tak, by płynnie się ze sobą łączyły. Niezmienny jest też skład grupy, którą Ambient Works otwiera kompo- tworzą Michał Milczarek (gitara elektryczna), Bar- zycja nazwana przewrotnie The tosz Łuczkiewicz (gitara basowa) oraz Mateusz Mo- End of History.... Od pierwszych jej drzejewski (perkusja). dźwięków słychać odgłos przewra- Tytuł płyty naturalnie kieruje uwagę słuchacza na canych kartek, nasuwający sko- ambientowy wydźwięk nagrań. Faktycznie znaj- jarzenie z zakończeniem spisanej dziemy tu charakterystyczną, luźną formę kompo- opowieści. Koniec staje się tym sa- zycji, budowaną wokół dźwiękowych plam. Album mym inspiracją do napisania no- od początku wymyka się jednak kategoriom, mu- wej historii, bo czyż miarą dobrej zycy z łatwością poruszają się po terytoriach jazzu, książki nie są idee przychodzące po minimalu czy nawet rocka. Płynność gwarantu- jej przeczytaniu? Zdaje się, że tak je świetne zgranie zespołu. Dwie płyty studyjne i MM3 skonstruowało nowy mate- wydana w 2012 epka pozwoliły wypracować własne riał. Mimo że utwory oparte są na brzmienie. Trzeci album to bardzo świadome gra- całkowitej improwizacji, pierw- nie. Mroczne i nieprzewidywalne, ale jednocześnie szy z nich jest bazą dla pozosta- niezwykle wciągające i naprawdę dobre.

F L P a www.jazzpress.pl 30| Płyty / Recenzje

Lost Education – Book of Dreams

Piotr Rytowski [email protected]

wie przypadkowo wybranych frag- mentów powieści. Nawiązaniem do jednego z głównych pisarzy Beat Generation jest nie tylko sam tekst, ale także „kolażowe” podejście do jego wykorzystania. Szamburski i Zakrocki, pytani o wybór wokalist- ki do tego projektu. stwierdzili, że szukali osoby, która będzie potra- fiła zaimprowizować piosenkę do improwizowanej przez nich muzy- ki. Piosik spełnia się w tej roli do- Lado ABC, 2017 skonale. Czy w muzyce również może- Grupa Lost Education to Paweł my odnaleźć ślady Burroughsa? Z Szamburski i Patryk Zakrocki, zna- pewnością nie będą one tak bez- ni między innymi z duetu Sza- pośrednie, jak w przypadku teks- Za, oraz zaproszona przez nich do tów, ale im bardziej wczuwamy współpracy wokalistka Hania Pio- się w oniryczny, niepokojący kli- sik. W marcu tego roku ukazał się mat niektórych utworów albo da- ich debiutancki album Book of Dre- jemy się porwać „podszytym sza- ams. Zarówno nazwa zespołu, jak i leństwem” wokalizom Piosik, tym tytuł płyty są wynikiem tej samej bardziej rysuje się powinowactwo inspiracji. Jest nią ostatnia (wy- z duchem twórczości pisarza. Ca- dana w 1995 roku i dotychczas nie łość jest jednak dosyć melodyjna, publikowana w Polsce) książka nastrój miejscami bywa wręcz ro- Williama S. Burroughsa My Educa- mantyczny, a niektóre piosenki tion: A Book of Dreams. mogłyby bez problemu trafić na Ale rzecz jasna nie nazwa i nie ty- radiowe playlisty. tuł są tu najważniejsze – książ- Płytę wypełnia 10 utworów. Pięć ka Burroughsa stanowi podsta- z nich zostało skomponowanych wę warstwy tekstowej płyty. Ha- wcześniej, a pozostałe pięć to już nia Piosik improwizuje na podsta- czysta improwizacja w studio. Mu- JazzPRESS, maj 2017 |31

TRANSMISJE KONCERTÓW zycy grają na swoich podstawo- wych instrumentach – czyli klar- necie i altówce, posiłkując się elek- tronicznymi efektami i przetwor- nikami oraz wzbogacając brzmie- 5 LIEBMAN/SWALLOW/ nie między innymi o syntezatory MAJA NUSSBAUM Mooga, kazoo i instrumenty per- 20:30 – "WE THREE" (US) Dave Liebman (sax) / Steve Swallow kusyjne. (bg) / Adam Nussbaum (dr) Dźwięki na płycie są wysmakowa- ne, brzmi ona bardzo współcześ- ŁUKASZ PAWLIK PROJECT 12 Łukasz Pawlik (p, kb) / Dawid nie. Oryginalne zestawienie różno- MAJA Główczewski (sax) / Paweł Pańta rodnych stylistyk i nieczęsto spo- 20:30 (bg) / Cezary Konrad (dr) tykane zabiegi aranżacyjne (altów- ka i klarnet jako podstawowy „pod- SILBERMAN NEW QUINTET 19 Maciej Obara (sax) / Mateusz kład instrumentalny” do piose- MAJA Gawęda (p) / Kuba Mielcarek (db) nek…) są kolejnymi argumentami, 20:30 / Artur Kudłacik (gt) / Łukasz Stworzewicz (dr) które powinny przekonać słucha- czy do zapoznania się z Lost Educa- MICHAŁ WIERBA TRIO tion. Lado ABC przyzwyczaiło nas 26 MAJA Michał Wierba (p) / Józef Michalik już do płyt, które potrafią pozytyw- 20:30 (db) / Szymon Piotrowski (dr) nie zaskoczyć. Book of Dreams jest tego doskonałym przykładem. Zde- 31 PIOTR BUDNIAK ESSENTIAL cydowanie polecam! MAJA GROUP Wojciech Lichtański (sax) / Jakub 20:30 Skowroński (sax) / Szymon Mika (gt) / Kajetan Borowski (p) / Alan Wykpisz (db) / Piotr Budniak (dr) F L

a P Jedyne żywe jazzowe radio w Polsce

www.jazzpress.pl 32| Płyty / Recenzje

Stanisław Soyka & Buba Badjie Kuyateh – Action Direct. Tales

Krzysztof Komorek [email protected]

kań narodziła się improwizowana sesja nagra- niowa. Siedem opowieści (kolejne utwory noszą właśnie takie tytuły: Tale I, Tale II etc.) i tradycyjna gambijska pieśń Ma-Sanneh Ceesay składają się na 53 minuty muzyki. Choć na okładce płyty Stanisław Soyka wymienio- ny jest na pierwszym miejscu, a gambijski muzyk ma według opisu status gościa, to właśnie on gra tu pierwsze skrzypce. Natomiast Soyka – notabe- ne grający właśnie na skrzypcach – pozostaje dys- kretnym komentatorem poczynań afrykańskiego Universal Music Polska, 2017 griota (europejskie określenie zachodnioafrykań- skich artystów-muzyków, „opowiadaczy historii”). Mieszkający na warszawskiej Sa- Już samo zestawienie Soyka – skrzypce budzi cie- skiej Kępie Stanisław Soyka czę- kawość i zaskakuje. A zaskoczeń w tych opowieś- sto pojawiał się w okolicznej Café ciach jest więcej. Choćby oszczędność w dozowaniu Baobab na organizowanych tam swojej obecności przez Soykę, nawet w nielicznych koncertach ulicznych. Jako słu- fragmentach wokalnej aktywności. A między in- chacz z czasem także jako muzyk. nymi po kontrolowanej artystycznej wstrzemięź- Tam poznał Bubę Badjię Kuyate- liwości poznaje się klasę i wielkość artysty. Z kolei ha – gambijskiego korystę (kora Kuyateh, już nieco zakorzeniony w Polsce, nie na- to rodzaj afrykańskiej 21-struno- rzuca w trakcie narracji klimatów mocno afrykań- wej harfy). Kuyateh, mieszkający skich. Nieraz usłyszeć można, że te utwory powsta- w Warszawie od roku 2012 roku, ły w nadwiślańskich stronach. szybko stał się członkiem rodzi- „To spotkanie było dla mnie eureką” napisał w ko- mej sceny muzycznej, koncertując mentarzu Stanisław Soyka. I łatwo można podpi- między innymi z Marią Pomia- sać się pod tymi słowami. Warto też Soyce podzię- nowską, Marcinem Maseckim, kować, bo to jego zaangażowaniu zawdzięczamy to, Włodzimierzem Kiniorskim, a że płyta się ukazała. Ciekawa, oryginalna i piękna. także z własnym zespołem. Jak Dobrze, że swoim odkryciem zechciał podzielić się wspomina sam Soyka, z tych spot- z nami. JazzPRESS, maj 2017 |33

Deborah Brown Quartet + Sylwester Ostrowski – Kansas City Here I Come

Rafał Garszczyński [email protected]

nych i nagrywanych setki, a może i tysiące razy jazzowych standar- dów uzupełnionych o jedną kom- pozycję Dany Landry z tekstem De- borah Brown. Tak jest w istocie, przecież Cry Me A River, Summertime czy My One And Only Love to utwory, które prędzej czy później przy jakiejś okazji za- śpiewa każda jazzowa wokalist- ka. Międzynarodowy zespół akom- paniujący Deborah Brown spraw- Agora, 2016 dza się w swojej roli doskonale, jed- nak nie ma tu miejsca na pełne fa- Kansas City Here I Come to niezwy- jerwerków instrumentalne popisy kła produkcja na mocno zatłoczo- muzyków. Najważniejszy jest głos nym rynku krajowych jazzowych liderki. premier. To prawdziwie zwyczajna Animatorem i organizatorem na- płyta ze wspaniałą muzyką. Gdyby grania oraz z pewnością nieła- została nagrana pół wieku temu w twych do zorganizowania i sfi- Nowym Jorku, Chicago czy Kansas nansowania koncertów jest szcze- City, byłaby równie piękna i rów- ciński saksofonista Sylwester Os- nie aktualna. Album nie jest żad- trowski. Na płycie zaśpiewał też nym projektem specjalnym, wyda- gościnnie Kevin Mahogany. W nym z okazji, ku czci i na cześć. Nie kilku utworach zagrała wrocław- zawiera specjalnie napisanych wy- ska orkiestra kameralna Naro- dumanych kompozycji, stworzo- dowego Forum Muzyki Leopoldi- nych dla uczczenia jakiejś histo- num. rycznej okazji. W zamian za to wy- Dlaczego zatem warto kupić kolej- pełniony jest prawdziwą, zagraną i ną płytę z wybornie zaśpiewany- zaśpiewaną z pasją jazzową muzy- mi jazzowymi standardami? Czy ką. To z pozoru garść wykonywa- powinniśmy kierować się naro- 34| Płyty / Recenzje

dową dumą i podkreślać wieloletnie związki uro- przez należące do najlepszych pol- dzonej w Kansas City wokalistki z Polską, wspo- skich orkiestr kameralnych Leo- minając jej nagrania choćby ze Zbigniewem Na- poldinum. Znam jednak tylko jed- mysłowskim? Kolekcjonerskim rarytasem po la- nego producenta, dla którego wię- tach będą z pewnością przepiękne duety z Ke- cej osób w studiu zawsze oznacza- vinem Mahoganym, który jest światową gwiaz- ło lepszą muzykę, niestety pręd- dą jazzowych salonów (Teach Me Tonight i My One ko produkcją się on nie zajmie, bo- And Only Love). wiem opuści więzienie dopiero za Mimo nieco służebnej roli akompaniatorów war- kilkanaście lat (tym geniuszem to zauważyć kilka całkiem ciekawych momentów jest oczywiście Phil Spector). W w wykonaniu Sylwestra Ostrowskiego oraz doce- przypadku wszystkich innych rea- nić powściągliwość orkiestry. Nie przepadam za lizacji mniej oznacza zwykle lepiej. rozpoczynaniem każdego wokalnego standardu Brawa więc dla twórców albumu rozbudowanym przedstawieniem melodii przez za to, że oparli się pokusie ozdobie- smyczkowy zespół – nie tylko dlatego, że znam te nia wszystkich utworów dźwięka- melodie od lat. Najczęściej zaproszenie do studia mi orkiestry Leopoldinum. dużej orkiestry czyni całą produkcję zbyt perfek- Jak już wspomniałem, gwiazda cyjną i pozbawia ją koniecznej w przypadku na- może być tylko jedna, warto jed- grywania klasyków bluesowej stylistyki. To zwy- nak wykonać ciekawe ćwicze- kle problem aranżacji i sprowadzenia do studia nie słuchowe i w czasie kolejne- muzyków, którzy z bluesem i swingiem nie mają go wieczoru spędzonego z tym al- na co dzień wiele wspólnego. Tak oto można ła- bumem skupić się na doskonałych two wpaść w pułapkę, w efekcie czego jazzowa partiach instrumentalnych. Moim płyta staje się produktem muzyki salonowej prze- zdaniem ten album byłby całkiem znaczonej dla mitycznego szerokiego grona od- ciekawy nawet gdyby został po- biorców, czyli dla ludzi, którym istnienie muzyki zbawiony głosów Deborah Brown w otaczającej ich rzeczywistości raczej nie prze- i Kevina Mahogany’ego. To wiel- szkadza. ki komplement dla zespołu towa- Doceniam więc powściągliwość w wykorzystaniu rzyszącego, niezwykłą sztuką jest wrocławskiej orkiestry i czystość formy nagrań do- przyjąć służebną rolę wobec woka- konanych bez jej udziału. Nie oznacza to w żad- listki i jednocześnie dać tak wiele nym wypadku krytyki dźwięków proponowanych od siebie. JazzPRESS, maj 2017 |35

Ken Schaphorst Big Band – How To Say Goodbye

Jarosław Czaja [email protected]

płyty niezwykle rzadko – poprzednia ukazała się 15 lat temu! W dwóch utworach mamy bezpośrednie odniesie- nia do mentorów Schaphorsta: Blues For Herb dedy- kowany jest Herbowi Pomeroy'owi, zaś Take Back The Country Bobowi Brookmeyerowi. I już wiemy mniej więcej, jaka jest ta muzyka. Generalnie pa- stelowa i w pewnym sensie po prostu „ładna”, mó- wiąc inaczej: „biała”. Dźwięk orkiestry faluje i na- rasta, albo zanika – bez typowych riffów i ostrych „starć” poszczególnych sekcji. Ale Ken Schaphorst JCA Recordings, 2016 posiada też coś, czemu trudno się oprzeć: ogromną Okładka tej płyty zwiastuje muzy- inwencję melodyczną. Do tego stosuje „piosenko- kę relaksacyjną w typie smooth. I wy”, lekki i zwiewny, ale w gruncie rzeczy bardzo faktycznie jest to smooth, tyle tyl- wyrafinowany sposób aranżacji, co daje taki efekt, ko, że na najwyższym możliwym że słucha się tej płyty z wielką przyjemnością. A to poziomie. Powiem więcej, takie- już wartość sama w sobie. go smooth jazzu w wydaniu orkie- Utwór Amnesia przypomina wręcz produkcje strowym życzyłbym sobie i wszyst- Pat Metheny Group, z tym, że syntezatory zastę- kim słuchaczom na co dzień w ra- pują tutaj wspaniałe, żywe instrumenty. A jak to diu. Świat byłby wtedy piękniejszy. wszystko fantastycznie brzmi! Nie ma się co jed- Bandlider, kompozytor i instru- nak dziwić. Rejestracja odbyła się w bodaj najlep- mentalista Ken Schaphorst nie jest szym studiu nagraniowym na świecie: Avatar w postacią, jak to się mówi, z pierw- Nowym Yorku, a inżynierem dźwięku był oso- szych stron gazet, niemniej to fa- biście James Farber. Skojarzenia z big-bandem chowiec z ogromnym doświadcze- Dave'a Hollanda są więc nieuniknione i wcale niem. Od niemal trzech dekad pro- Ken Schaphorst, jak się okazuje, nie stoi na stra- wadzi big-bandy. Od wielu lat wy- conej pozycji. Warto zauważyć, że w orkiestrze kłada też na Uniwersytecie La- Schaphorsta zagrało też kilku bardzo znanych wrence w Wisconsin (na How To muzyków: Uri Caine na klawiszach, Ralph Alessi Say Goodbye gra trzech jego wy- na trąbce czy Matt Wilson na perkusji. Miód na chowanków). I co istotne, wydaje uszy i remedium na skołatane nerwy! 36| Płyty / Recenzje

Bill Evans Trio – On A Monday Evening

Krzysztof Komorek [email protected]

Goldberga i Jamesa Farbera. Pierw- szy z nich postanowił wykorzy- stać radiowy sprzęt do uwiecznie- nia wieczornego występu zespo- łu. Taśmy z nagraniem dziwnym trafem nie ujrzały jednak światła dziennego przez kolejne czterdzie- ści lat. Nigdy niewydane, nawet w formie bootlegu, zostały odnalezio- ne w ubiegłym roku i w ten sposób do rąk licznych fanów Billa Evansa trafiło całkiem nowe, nieznane, je- Fantasy Records, 2017 dyne oficjalne, koncertowe nagra- nie tego tria. Taśmy poddano oczy- Trio w składzie: Bille Evans, Ed- wiście odnowieniu i cyfryzacji. Ele- die Gomez, Eliot Zigmund uważa- ganckie wydanie w formie winylu ne jest za jeden z najciekawszych oraz CD opatrzono notą uhonoro- i najlepszych zespołów wielkie- wanego nagrodą Grammy history- go pianisty. Eddie Gomez nagry- ka jazzu i pisarza (tak, tak, za dzia- wał i koncertował z Billem Evan- łalność publicystyczną także moż- sem przez kilkanaście lat, ale wy- na otrzymać jedną z najważniej- mieniony skład był ostatnim ak- szych muzycznych nagród na świe- tem ich współpracy i przetrwał tyl- cie) Ashleya Kahna oraz krótkimi ko nieco ponad dwa lata, pozosta- komentarzami Eddiego Gomeza i wiając po sobie zaledwie dwie stu- Eliota Zigmunda. dyjne płyty. Na liście utworów nie znajdziemy 15 listopada 1976 roku muzycy za- wielkich odkryć. Osiem z nich to grali koncert w Madison Union kompozycje często wykonywane i Theater, na Uniwersytecie Wi- znane z innych płyt Evansa. Trzy sconsin. Występ poprzedził wy- jego autorstwa: Sugar Plum, Time wiad Evansa dla miejscowej uni- Remembered i T.T.T. (Twelve Tone wersyteckiej rozgłośni, przeprowa- Tune) oraz pięć klasyków: Up with dzony przez studentów: Larry’ego the Lark, Someday My Prince Will JazzPRESS, maj 2017 |37

WSPIERAJ WYDAWANIE KOLEJNYCH NUMERÓW JAZZPRESSU

Come, Minha (All Mine), All of You, Some Other Time. Co stanowi więc o wartości tej pły- ty? Po pierwsze, wspomniany już fakt, że to – jak na razie – jedyne na- grania live w takim personalnym zestawieniu, zaliczone do ofi cjalne- go katalogu Billa Evansa. Po drugie, dokumentuje ona osiągnięcia tria Evans-Gomez-Zigmund w szczycie ich muzycznej formy, zarówno je- żeli chodzi o cały skład, jak i o sa- mego pianistę. Mimo że minęło już tak wiele lat, to trudno nie zachwy- cić się ich listopadowym występem sprzed czterech dekad. On A Mon- day Evening to na pewno wspania- ły prezent dla „evansomaniaków”, ale warto żeby po niego sięgnę- li także wszyscy po prostu lubiący dobrą muzykę. Tej, bowiem nigdy za wiele. EUROJAZZ Jazzowej Muzyki Popularyzacji Fundacja konta: nr 6994 0138 8002 0000 1169 05 1020 Fundacji" statutowa "Działalność tytułem wpłata Ważne: 38| Płyty / Recenzje

Jan Lundgren – Potsdamer Platz

Rafał Garszczyński [email protected]

pisanych specjalnie na potrzeby Potsdamer Platz, z pewnością może wejść do światowej księgi jazzo- wych standardów. Wyjątkowy talent kompozytorski Jana Lundgre- na pozwala mu komponować zarówno przepiękne ballady – No. 9 i Never Too Late, jak również utwo- ry w zdecydowanie szybszych tempach, co poka- zuje najbardziej przebojowy i zagrany z niezwykłą muzyczną energią przez Jukkę Perko Twelve Tone Rag. Tytułowy utwór albumu, to w zasadzie goto- wy jazzowy standard najwyższej klasy, albo melo- ACT, 2017 dia, która mogłaby zostać ozdobą ścieżki dźwięko- Szwedzko-fińsko-duński kwar- wej kasowej produkcji filmowej. Duet Jukki Perko tet powinien być zimnym, skan- i Jana Lundgrena w kolejnej wyśmienitej kompo- dynawskim, wyrachowanym, sta- zycji lidera – Lycklig Resa, to wybitnie ponadczaso- rannie zaaranżowanym i zapla- we granie, porównywalne ze współpracą, polega- nowanym muzycznym projektem. jącą na doskonałym zrozumieniu, jaka cechowała Nic bardziej mylnego. Potsdamer najwybitniejszy chyba duet pianisty i saksofonisty Platz – najnowsze nagranie zespołu środka jazzowej sceny muzycznej – Dave’a Brube- Jana Lundgrena, to wyśmienite na- cka i Paula Desmonda. grania ponadczasowego mainstre- ACT Music tradycyjnie wydaje dużo nowości na amowego kwartetu, bardziej przy- wiosnę, Potsdamer Platz należy do najciekawszych. pominające jazz słowiański, niż To album, do którego często będziecie wracać, od- skandynawski. Jeśli lubicie nagra- krywając w nim nowe ciekawostki, muzyczne na- nia Krzsztofa Komedy z muzykami wiązania do jazzowej tradycji zza wielkiej wody, a ze Skandynawii, to Potsdamer Platz przede wszystkim wiele pięknych melodii i solid- z pewnością Wam się spodoba. nego, momentami wręcz wybitnego zespołowe- Zespół Jana Lundgrena potrafi być go grania. Dla mnie jednak najnowszy album Jana jednocześnie nowoczesny i trady- Lundgrena to przede wszystkim znakomite kom- cyjny. Muzycy doskonale bawią się pozycje, równie dobre jak te, które grywane są od w swoim towarzystwie, interpre- pół wieku na wszystkich kontynentach, w ciągle tując z wielkim luzem melodyjne istniejących klubach jazzowych przy okazji cało- kompozycje lidera. Kilka z tych na- nocnych spotkań muzyków improwizujących. JazzPRESS, maj 2017 |39

Kristin Chenoweth – The Art of Elegance

Krzysztof Komorek [email protected]

Chenoweth. Płytę zatytułowała więc The Art Of Ele- gance. Wydawnictwo zawiera piętnaście wielkich przebo- jów. Wymieńmy chociażby: Someone to Watch Over Me Gershwina, Let's Fall in Love Harolda Arlena, The Very Thought of You Raya Noble’a, Bewitched, Bothered and Bewildered Rodgersa i Harta, A Hou- se Is Not a Home Burta Bacharacha i Hala Davida, I Get Along Without You Very Well Hoagy’ego Carmi- chaela, Skylark Johnny’ego Mercera oraz Smile Cha- plina. Piosenkarce towarzyszył kwartet z Alanem Broadbentem na fortepianie, basistą Davidem Fin- Concord Records, 2016 ckiem, gitarzystą Bobem Mannem i perkusistą Ke- Wszyscy, którzy znają serial Gdzie vinem Winardem. Zespół w części nagrań wspo- pachną stokrotki, zapamiętali za- magany był dodatkowo saksofonem i wibrafonem pewne obdarzoną charakterystycz- oraz orkiestrą, pod dyrekcją tegoż Alana Broadben- nym głosem Olive Snook. Rolę na- ta, który wziął na siebie także odpowiedzialność za grodzoną nagrodą Emmy. Warto aranżacje. Producentem płyty został Steve Tyrell, bliżej przyjrzeć się Kristin Cheno- który sam także posiada doświadczenie jako wyko- weth – artystce, która postać tą kre- nawca i ma w dyskografii kilka płyt z jazzowymi owała. standardami. Okazuje się, że to ceniona i nagra- Nagranie zbioru znanych i lubianych utworów jest dzana broadwayowska aktorka i z jednej strony wyborem dość bezpiecznym, z dru- piosenkarka. Osoba, która śpiewa giej wyzwaniem, bowiem artysta musi znaleźć już od dzieciństwa. Występowa- coś, co zachęci potencjalnego słuchacza do sięgnię- ła w chórach gospel, studiowała cia po raz kolejny po mocno niekiedy ograne utwo- śpiew operowy, nagrywała coun- ry. Kristin Chenoweth udało się ową nieuchwytną try. Pod koniec ubiegłego roku uka- cząstkę znaleźć; jest nią jej niesamowity głos oraz zał się jej najnowszy album, zawie- umiejętność oryginalnej i znakomitej interpretacji. rający klasyki z Wielkiego Śpiewni- The Art of Elegance nie jest może wydawnictwem ka Amerykańskiego. „Elegancja, to czysto jazzowym, ale zgodnie z tytułem to płyta ele- jakość jakiej poszukuję – i w mu- gancka w najlepszym tego słowa znaczeniu. Pięknie zyce, i w życiu” – deklaruje Kristin zaaranżowana i fantastycznie zaśpiewana. 40| Płyty / Recenzje

Snarky Puppy – Family Dinner Volume Two / Culcha Vulcha

Mery Zimny [email protected]

W zeszłym roku big-band w krót- kim odstępie czasu nagrał dwa bardzo różne albumy. Pierwszy – Family Dinner Volume Two – to kon- tynuacja tego, co dobrze znamy: koncertowe, żywiołowe nagranie z plejadą wspaniałych gości. To mu- zyka pełna barw i odniesień do wielu stron świata, różnorodna, choć muzycy Snarky Puppy nada- li tej różnorodności wspólny mia- nownik. Drugi krążek – Culcha Vul- GroundUP Music, Universal Music Classics, 2016 cha – to już coś nowego, coś, czego fani zespołu być może się nie spo- Czy istnieje muzyka uniwersalna, dziewali, a za co muzycy otrzyma- która trafiłaby do każdego typu od- li najwyższy laur w postaci nagro- biorcy? Moim zdaniem nie, chy- dy Grammy. ba że stosunek obojętny uznamy Family Dinner Volume Two to prze- już za akceptujący. Są jednak twór- de wszystkim niesamowita energia cy i zespoły, zazwyczaj wybitni, tak i naturalność. Ta druga cecha jest o wszechstronni, że trafiają do bar- tyle istotna, że główną ideą tej mu- dzo szerokiego grona słuchaczy, za- zyki było stworzenie wyjątkowych równo tych mniej, jak i bardziej duetów wokalistów z instrumen- wymagających. Na miano takie- talistami, ludzi często wywodzą- go zespołu bez wątpienia zasłużył cych się z bardzo różnych muzycz- zespół Snarky Puppy. Ich muzyka, nych światów. Konieczne było więc tak różnorodna, to układanka, któ- znalezienie wspólnego języka oraz ra składa się z mnóstwa puzzli, to stworzenie spójnych aranżacji. W dźwięki tworzące mozaikę gatun- efekcie powstała muzyka niezwy- ków i stylów. Muzycy swobodnie i z kle barwna, soczysta, a składające pasją nimi żonglują na tematy, któ- się na nią dźwięki dobywane są z re podsuwa im bujna wyobraźnia. naturalną lekkością. JazzPRESS, maj 2017 |41

To oczywiście nie wszystkie atrak- cje, dalej w świat muzyki gospel bezbłędnie przenosi nas wokal Chrisa Turnera, zaś afrykańskie- go ducha przybliża malijski wo- kalista Salif Keita. Temu ostatnie- mu towarzyszy Brazylijczyk Car- los Malta grający na fletach i pan- deiro – instrumencie perkusyjnym podobnym do tamburynu. Warto też wspomnieć o ciekawej aranża- cji stworzonej przez młodziutkiego GroundUP Music, 2016 Brytyjczyka Jacoba Colliera, w któ- Krążek zawiera osiem utworów o rym to wielu widzi jednego z naj- różnych temperamentach, które wybitniejszych muzyków młodego nadają wokaliści i zróżnicowane pokolenia. Na krążku usłyszymy instrumentarium. Ci pierwsi czę- też amerykański electro-popowy sto wykonują własne utwory, które duet Knower, a cały imponujący ze- wspólnie przearanżowane otrzy- staw zamyka wyciszająca i nastro- mują nowe życie. Dobrym przykła- jowa ballada Somebody Home, fol- dem jest utwór otwierający, I Asked, kowej legendy – Davida Crosby'ego. gdzie dzięki towarzyszeniu big- Żadne słowa nie oddadzą klima- -bandu i folkowego zespołu autor- tu i energii Family Dinner, a kiedy ska piosenka Bekki Stevens zyska- już sięgniemy po to wydawnictwo, ła głębię i nowy koloryt. Podobnie w prezencie dostaniemy też płytę stało się z Molino Molero peruwiań- DVD z zapisem koncertu i zarazem skiej śpiewaczki Susany Baca. Choć sesji nagraniowej. Materiał ten jest utwór brzmi bardzo podobnie do znacznie bogatszy i uzupełniony, oryginału, to funkowy rytm, so- między innymi o rozmowy z mu- ulowe chórki i solówka gitarzysty zykami. Charlie'go Huntera dały mu zupeł- Druga ubiegłoroczna płyta Snarky nie nową energię. Puppy – Culcha Vulcha – nagra- 42| Płyty / Recenzje

na została zupełnie inaczej. Jest to materiał bar- dzo przemyślany, stworzony w odosobnieniu i za- ciszu studia nagraniowego. Muzycy, którzy słyną z koncertów i nagrywanych podczas nich albumów, swój ostatni krążek postanowili nagrać bez żywio- łowości i energii generowanej przez entuzjastycz- Transmisje koncertów ną publiczność. Dobrze wiemy, że na koncertach są z 12on14JazzClub bezbłędni, potrafią z miejsca porwać ludzi i wciąg- w piątki od g. 20:30 nąć ich w swoją muzykę. Jednak co stanie się, kie- dy żywiący się taką energią zespół zostanie sam w w RadioJAZZ.FM studiu? Odpowiedzią jest właśnie Culcha Vulcha, al- bum nagodzony w tym roku Grammy w kategorii Best Contemporary Instrumental Album. Muzyka została nagrana z dala od zgiełku, ludzi i kamer, w teksańskim studiu na pograniczu z Mek- sykiem. Mniej jest tu kipiącej i pełnej radości ener- gii, więcej zaś skupienia. Każda z melodii to mi- sternie i z fantazją utkana sieć, to także zabawa w warstwie kompozycyjnej i wykonawczej. Niewielką liczbę improwizacji rekompensuje zabawa dźwię- kiem i mieszanie stylistyk, tak w praktyce wyko- nawczej, jak i w melodiach. Culcha Vulcha z pewnością nie porywa słuchacza tak łatwo, jak poprzednia płyta, co wcale nie jest jej wadą. Wymaga innego poziomu słuchania, bar- dziej skupionego i kontemplacyjnego, nastawione- go na uważne śledzenie rozwoju akcji. Oczywiście nie brakuje charakterystycznej dla zespołu energii, tyle że nie uderza ona od razu do głowy, a dojrzewa i uwalnia się powoli. To bardziej wytrawny od swo- jego poprzednika album. JazzPRESS, maj 2017 |43

Max Andrzejewski’s Hütte & The Homegrown Organic Gospel Choir – Max Andrzejewski’s Hütte and The Homegrown Organic Gospel Choir Krzysztof Komorek [email protected]

usłyszeć także w Polsce, na Gdynia Blues Festival w roku 2014. Samo Hütte to kwartet, w którym obok lidera grają Johannes Schleierma- cher – na saksofonie, Tobias Hoff- mann – na gitarze oraz Andreas Lang – na basie. Jedenaście utworów na płycie po- łączył wspólny temat: jedzenie i to, co z nim związane. Jak nadmienia Max Andrzejewski, jedzenie jest dziś niekiedy traktowane jako sub- WhyPlayJazz, 2017 stytut religii albo wręcz jako reli- Znany także z polskich scen (kwar- gia. Któż zaś powinien śpiewać o tet Marka Pospieszalskiego, Char- religii, jak nie gospelowy chór? Z les Gayle Trio) berliński perkusista takich założeń wywodzi się więc Max Andrzejewski prezentuje tym idea tego projektu. Wszystkie kom- razem swoją autorską płytę. To już pozycje w warstwie muzycznej są trzeci jego album z zespołem Hüt- autorstwa lidera, który gospel ze- te i drugi z towarzyszeniem chó- stawił z granym przez Hütte free ru, który rozrósł się na potrzeby jazzem. Sześć z nich uzupełniają najnowszych nagrań z pięciu do teksty autorstwa Sylvany Seddig – dwunastu osób i otrzymał dumnie niemieckiej aktorki i tancerki oraz brzmiącą nazwę The Homegrown Thomaspetera Goergena – zwią- Organic Gospel Choir. Ponadto na zanego z Teatrem w Kassel poety i płycie, w czterech nagraniach, po- dramaturga. Teksty lekko ironicz- jawiła się gościnnie Dorrey Lin Ly- ne, ocierające się niekiedy o pastisz, les, amerykańska wokalistka z do- ale z niewątpliwym, jasno sformu- świadczeniem soulowo-jazzowo- łowanym przesłaniem. Warto tak- -bluesowo-gospelowo-musicalo- że wspomnieć, że owe związki z wym, którą mieliśmy możliwość teatrem nie są przypadkiem, bo- 44| Płyty / Recenzje

wiem jedną z aktywności Maxa Andrze- jewskiego jest komponowanie muzyki do teatralnych spektakli. O czym traktuje zatem ów muzycz- ny traktat filozoficzny? Krótkie i zwię- Każdy festiwal może mieć swój złe tytuły jasno wykładają słuchaczo- JazzPRESS... wi tematy poszczególnych wystąpień. Mamy utwory poświęcone konkretnym produktom: Butter, Sugar, Salt. Inne opo- wiadają o częściach ciała związanych z procesem jedzenia, jak – Stomach. Jesz- cze inne o kwestiach problemów zwią- zanych z żywieniem: Starving, Anorec- tic i Eat what you are. Pozornie żartobli- we potraktowanie tematu – ze względu na treść, a także z racji zderzenia ze sobą takich, a nie innych muzycznych gatun- ków – nie powinno jednak potencjalne- go słuchacza zmylić. Nie mamy bowiem do czynienia z płytą łatwą w odbiorze. Zestawienie free jazzu i gospel może za- brzmieć dziwnie, dlatego nie można tej płyty słuchać w oderwaniu od treści utworów (oryginalna w formie wkładka z angielskimi tekstami ułatwi ich przy- swojenie). To całościowy przekaz, z któ- rego nie można wyjąć bez szkody nawet jednego elementu. Jednak za poświęco- ną uwagę i skupienie Max Andrzejewski, Hütte i The Homegrown Organic Gospel Choir odwdzięczą się propozycją niezwy- kle oryginalną. Warto oddać im godzinę z niewielkim okładem. fot. Kuba Majerczyk, Piotr Gruchała, Lech Basel JazzPRESS, maj 2017 |45

Trio Heinz Herbert – The Willisau Concert

Piotr Rytowski [email protected]

raźnie słychać fascynację muzyków dokonaniami Can). Duża różnorodność panuje też w zakresie czasu trwania utworów – możemy posłuchać ponad osiem- nastominutowego i niespełna jednominutowego. Kiedy zaczynamy słuchać płyty możemy mieć wra- żenie, że obcujemy z eksperymentalną, wycyzelo- waną w studiu produkcją. Jednak wraz z rozwojem pierwszego, najdłuższego na albumie utworu, za- czynamy czuć żywą, koncertową energię, którą po- twierdzają oklaski po jego zakończeniu. Płyta zo- stała nagrana podczas festiwalu jazzowego, w Wil- lisau w Szwajcarii, w 2016 roku. Chociaż dla wielu Intakt Records, 2017 słuchaczy muzyka może być daleka od jazzu, to pa- trząc na rolę improwizacji i poczucie twórczej wol- Nazwa Trio Heinz Herbert mo- ności muzyków nikt nie powinien kwestionować głaby sugerować klasyczne jazzo- ani selekcji festiwalowej, ani miejsca tej płyty na we trio, pod przewodem niejakie- łamach JazzPRESSu. go Heinza Herberta. Nic bardziej W muzyce tria z jednej strony odnajdujemy bardzo mylnego – w skład grupy wcho- dużo przestrzeni, z drugiej gęste, utkane dźwięka- dzi trzech młodych muzyków, któ- mi faktury. Często charakter dźwięków, które do- rzy poznali się na wydziale jazzu, cierają do naszych uszu zmienia się wielokrotnie w w szkole w Lucernie: bracia Domi- ciągu jednego utworu. Posłuchajmy chociażby gita- nic Landolt (gitara i efekty) i Ra- ry w utworze Heinz Steps –znajdziemy tu zdecydo- mon Landolt (syntezatory, forte- wanie eksperymentalne podejście do instrumentu, pian, elektronika) oraz Mario „Rio” granie typowo jazzowe oraz punkrockową energię, Hänni (perkusja). Grupa wykonu- z mocnym przesterem. I wszystko do siebie idealnie je muzykę dosyć trudną do sklasy- pasuje! Muzycy pokazują jednak, że potrafią też za- fikowania, co nie oznacza, że trud- grać bardziej klasycznie, czego przykładem jest Hy- ną w odbiorze. per Down – utwór z wiodącą partią fortepianu, na Na płycie The Willisau Concert mo- którym Ramon Landolt gra senny, melodyjny temat. żemy odnaleźć różne stylistyki – od Grupą zachwyciła się sama Mary Halvorson, co dla ambientu, po bezpośrednie nawią- wielu fanów „niemainstreamowej” muzyki będzie zania do krautrocka (czasem wy- na pewno wystarczająca rekomendacją. 46| Płyty / Recenzje

Christoph Irniger Pilgrim – Big Wheel Live

Rafał Garszczyński [email protected]

czej niemocy, a raczej napięty har- monogram nagraniowy, uzupeł- niony całkiem pokaźnym kalen- darzem koncertowym. Zespół doj- rzewa i nagranie albumu koncer- towego jest doskonałą okazją, żeby to pokazać fanom, którzy nie mogą zobaczyć zespołu na scenie i dać doskonałą pamiątkę tym, którzy koncerty widzieli. Zespół uznawany jest powszech-

Intakt, 2016 nie za jedną z najbardziej obiecu- jących, młodych europejskich for- Formacja Pilgrim, ciągle zalicza- macji, choć ja osobiście uważam, że nego do młodego pokolenia, szwaj- jest takich więcej niż kilka, co uza- carskiego saksofonisty Christopha sadniałoby stwierdzenie: „jeden Irnigera istnieje nieprzerwanie, z najbardziej obiecujących”. Nie mniej więcej od 2010 roku. Kil- oznacza to, że Big Wheel Live nie ka miesięcy po oficjalnym założe- jest płytą ciekawą. To bez wątpie- niu zespołu, istniejącego do dziś w nia doskonały dokument obrazują- niezmienionym składzie, na ryn- cy twórczą współpracę Christopha ku ukazał się jego pierwszy album Irnigera z Dave’em Gislerem – gi- – Mt. Tongariro. Big Wheel Live jest tarzystą zespołu. To bowiem tych pierwszym koncertowym nagra- dwu muzyków uważam za naj- niem kwintetu, a trzecim w dysko- ważniejszych dla brzmienia i arty- grafii zespołu. stycznej tożsamości zespołu. Wydaje się, że to niewiele dla ze- Muzyka zespołu wyznacza w mojej społu działającego już niemal sie- głowie granicę pomiędzy komplet- dem lat, jednak jego członkowie nie niezwiązanymi ze sobą dźwię- uczestniczą równolegle w wielu in- kami, w których nie odnajduję żad- nych formacjach i nagrywają swoje nego ładu, a które czasem bywają autorskie albumy. Trzy albumy w nazywane zbiorową improwizacją siedem lat nie oznaczają więc twór- (choć ja zastanawiam się, czy nie JazzPRESS, maj 2017 |47

są zbiorową manipulacją), a jazzo- nawskiego chłodu – zwróćcie uwagę na początek wą wolnością wprawnych instru- Lost In Space. mentalistów. Big Wheel Live jest po Dave Gisler i perkusista – Michi Stulz równoważą tej dobrej stronie, dającej się zrozu- swoją muzyczną energią grę fortepianu i saksofo- mieć, pozwalającej dostrzec logi- nu. Dave Gisler eksperymentuje z brzmieniem gita- kę kompozycji, ale także spójny, ze- ry, a perkusista Michi Stulz potrafi jednocześnie za- społowy pomysł na brzmienie mu- pewnić muzyce właściwy puls i w tym samym cza- zyki. sie ozdobić ją w sposób właściwy największym mi- Wyróżniając Christopha Irnige- strzom. Basista Raff aele Bossard spełnia w zespo- ra i Dave’a Gislera nie chciałbym le najbardziej konwencjonalną role – jest doskona- skrzywdzić, czy zepchnąć na dru- łym basistą, dającym pozostałym solidną rytmicz- gi plan pozostałych muzyków do- ną podstawę do eksperymentów. skonale skomponowanego kwin- tetu. Christoph Irniger i grający na Niełatwo porównać niezwykle oryginalną muzykę fortepianie, znany z wielu innych zespołu do jakiejkolwiek innej jazzowej formacji. produkcji wytwórni Intakt – Stefan To oznacza oryginalność w świecie, w którym praw- Aeby – są muzykami powściągli- dopodobnie wszystko już zostało zagrane, a jeśli ko- wymi, choć liderowi trudno odmó- muś uda się znaleźć lukę, niezajętą jeszcze dźwię- wić stylistycznych korzeni w mu- kową przestrzeń dla własnego brzmienia, zwykle zyce Johna Coltrane’a. Jednak takie oznacza to wielką klasę i coś więcej niż kolejną, po- korzenie ma współcześnie właści- prawnie wykonaną i dobrze zarejestrowaną jazzo- wie każdy, grający na tenorze sak- wą płytę. Zespół Pilgrim, jeśli będzie kontynuował sofonista. Styl Stefana Aeby’ego swoją artystyczną drogę, stanie się jednym z najcie- momentami zbliża się do skandy- kawszych zespołów początku XXI wieku. 48| Płyty / Recenzje

Debiuty kolektywu West Coast Get Down

Jakub Krukowski [email protected]

rali. Trzy płyty: Uprising kontra- basisty Milesa Mosleya, Planetary Prince pianisty Camerona Grave- sa oraz Triumph perkusisty Ronal- da Brunera Jr., udowodniły, że Ka- lifornia może poszczycić się jedną z najciekawszych scen muzyki jazzo- wej w USA. Miles Mosley miał okazję zapre- zentować polskiej publiczności singiel Abraham z debiutanckiego krążka, jeszcze przed jego premie- Miles Mosley – Uprising rą, podczas zeszłorocznych kon- World Galaxy Records, 2017 certów Kamasiego Washingtona. West Coast Get Down to kolektyw Sam uczestniczyłem w ich wroc- muzyków pochodzących z Los An- ławskim występie. Trudno zapo- geles, czynnie udzielających się mnieć, jak kontrabasista, ale rów- w licznych przedsięwzięciach łą- nież świetny wokalista, tego wie- czących jazz z innymi gatunka- czoru porwał publiczność w NFM. mi. Choć wspólnie grają od pra- Cały album Uprising utrzyma- wie dwóch dekad, dopiero wyda- ny jest w podobnym stylu – opar- ny w 2015 roku The Epic tenorzy- ty na żywiołowym tempie, chwyt- sty Kamasiego Washingtona (jed- liwej melodii i świetnych tekstach. nego z siedmiu członków grupy) „Zawsze ceniłem siłę słów i to, jaki otworzył ich twórczość na szerszą wpływ mają one na nas” – dekla- publikę. W nagraniu uczestniczył ruje muzyk. Mosley udowadnia cały skład, można zatem trakto- swoją wszechstronność. Zarów- wać to obszerne wydawnictwo jako no w warstwie kompozytorskiej najbardziej reprezentatywne dla czy grze na kontrabasie, jak i w ich możliwości. Początek 2017 roku partiach wokalnych odnajduje się przyniósł wysyp debiutanckich na- znakomicie. Z całą pewnością jego grań pozostałych kompanów, na utwory, a zwłaszcza Sky High czy których naprzemiennie się wspie- wspomniany Abraham, mają po- JazzPRESS, maj 2017 |49

Cameron Graves – Planetary Prince Ronald Bruner Jr. – Triumph Mack Avenue, 2017 World Galaxy Records, 2017 tencjał, by stać się wielkimi prze- jący bas Thundercata. Materiał po- bojami. wstał na tej samej sesji, co The Epic Cameron Graves nie tylko wzboga- – jego kameralny charakter cieka- ca swój warsztat pianistyczny ale wie koresponduje z monumental- też zgłębia wiedzę z zakresu kosmo- nym dziełem Washingtona. nautyki, nie dziwi więc tytuł jego Na koniec Ronald Bruner Jr. i jego debiutu – Planetary Prince. Najjaś- Triumph. Z całej trójki to prawdo- niejszym punktem, obok elokwen- podobnie najlepiej rozpoznawany tnego pianisty, jest bez wątpienia muzyk. Jego talent docenił Marcus saksofonista Kamasi Washington. Miller, zapraszając go do projek- Muzyk ostatnio skupił się na grze tu Tutu Revisited, ponadto jest lau- eklektycznego zespołu Throttle reatem Grammy wraz z The Stan- Elevator Music, tu powraca jednak ley Clarke Band. Mimo to pozosta- do korzeni gatunku. Najlepsza na je pewnie najmniej znanym człon- płycie kompozycja The End of Cor- kiem rodziny Brunerów. Ojciec Ro- poratism to kwintesencja stylu Gra- nald Sr. był perkusistą Diany Ross, vesa. Oprócz dźwięku saksofonu brat Jameel współtworzył zespół znakomicie wpasowały się w nią The Internet, zaś najmłodszy Step- puzon Ryana Portera oraz porywa- hen (znany pod pseudonimem 50| Płyty / Recenzje

Thundercat) to obecnie najbardziej rozchwytywa- ni. Dokonania kolektywu WCGD ny basista, świeżo po wydaniu własnej, znakomitej jasno wskazują, że jest tam wciąż płyty Drunk. Obaj bracia wsparli Ronalda Jr. w pro- ogromny potencjał. Opisywani in- dukcji jego debiutu, Thundercat udziela się też wo- strumentaliści istotnie przyczy- kalnie w singlu Take the Time. nili się do popularyzacji mariażu Lista zaproszonych gości jest dłuższa i łączy róż- jazzu z rapem – bracia Brunerowie, ne pokolenia – od młodego rapera Maca Mille- Washington, Mosley oraz Porter ra po legendarnego klawiszowca George’a Duke’a brali udział w nagraniu To Pimp a (zmarłego w 2013 roku). Nie zabrakło oczywiście B u t t e r fl y Kendricka Lamara, jednej towarzyszy z WCGD. Album jest ciekawą fuzją so- z najlepszych ostatnio płyt opar- ulu, popu oraz jazzu. Lider obfi cie korzysta z bo- tych na tym połączeniu. Wszystko gatego warsztatu perkusyjnego, jego popisy nie to przełożyło się na zainteresowa- są jednak przytłaczające i doskonale współgrają z nie ich twórczością, a tym samym perfekcyjną linią basu. Otrzymujemy wyważony, coraz częstsze zaproszenia na festi- energetyczny album, który wymyka się wszelkim wale, stroniące do tej pory od gra- kategoriom. nej przez nich muzyki. Warto śle- W głośnym ostatnio hollywoodzkim blockbu- dzić twórczość kalifornijskiego ko- sterze La La Land pojawia się teza, że jazz w USA lektywu, myślę, że rosnąca popu- umiera, a uratować może go wyłącznie biały piani- larność otworzy przed nimi kolej- sta... Oczywiście często słyszy się negatywne opinie ne drzwi, kierując uwagę amery- na temat kondycji gatunku w jego kolebce, zwłasz- kańskiej publiki ponownie w stro- cza dotyczące odwracającej się od niego widow- nę współczesnego jazzu.

#JazzDoIt! na antenie RadioJAZZ.FMm od poniedziałku do piątku, godz. 11:00-13:00 www.radiojazz.fm JazzPRESS, maj 2017 |51

Evan Parker & RGG – Live@Alchemia

Rafał Zbrzeski [email protected]

Nader często odnoszę jednak wra- żenie, że granie z gośćmi z zagrani- cy przyjmuje formę terapii mającej na celu dowartościowanie naszych rodzimych artystów, a może prze- de wszystkim publiczności (ręka w górę kto po tego typu koncercie nie słyszał nigdy wypowiedziane- go z namaszczeniem godnym sa- mozwańczego następcy Joachima-

Fundacja Słuchaj!, 2017 -Ernsta Berendta: „No, zagrali jak równy z równym”?). Uwagi te doty- Współpraca pomiędzy polskimi czą jednak przede wszystkim nieco muzykami a gośćmi zza zachod- starszego pokolenia – mam wraże- niej granicy zawsze przyciągała nie, że wraz z pojawianiem się na uwagę jazzowej publiczności. Od- scenie coraz młodszych adeptów noszę czasem wrażenie, że częścio- sztuki jazzowej nasi muzycy sta- wo wiąże się z tym przekazywany ją się bardziej „kosmopolityczni”, a od pokoleń kompleks i podświado- wspólne granie, nawet z najwięk- me przekonanie, że to, co pochodzi szymi postaciami światowej sceny, z Zachodu jest lepsze, bardziej no- nie wzbudza w nich niepotrzeb- watorskie, posiada specjalny cer- nych kompleksów. tyfikat jakości. Środowisko jazzo- Spotkanie, które dokumentuje pły- we często broni się przed tego typu ta Live@Alchemia miało miejsce w uwagami za pomocą zasłony dym- czerwcu ubiegłego roku w krakow- nej w postaci kultu (całkiem zro- skim Klubie Alchemia. To miejsce zumiałego), jakim otoczona jest po- gdzie występowało do tej pory wie- stać Krzysztofa Komedy, niektórzy lu legendarnych artystów, a tam- dorzucą jeszcze Trzaskowskiego, tego wieczoru stanęli obok sie- Seiferta, Urbaniaka, Stańkę i kilka bie muzycy zespołu RGG i jed- innych nazwisk – przecież tak wie- na z największych osobowości eu- lu mieliśmy znakomitych muzy- ropejskiej muzyki improwizowa- ków. nej – saksofonista Evan Parker. W 52| Płyty / Take Two

czasach gdy Parker od kilku do- się słuchać w całości, a szczególnie brych lat uczestniczył w życiu ar- albumów koncertowych. tystycznym, współtworząc podwa- Po zapoznaniu się z zawartoś- liny freejazzowej sceny na Starym cią Live@Alchemia nie mogę po- Kontynencie muzycy RGG dopie- zbyć się mieszanych uczuć. Zdaje ro pojawiali się na świecie. Spotka- sobie sprawę, że zagranie koncer- nie miało więc zarówno charakter tu u boku żywej legendy, którą bez międzynarodowy, jak i międzypo- dwóch zdań jest Evan Parker to nie koleniowy. Poza tym dla odbiorców lada wydarzenie – tak dla samych znających zarówno muzykę Parke- artystów, jak i odbiorców. Zastana- ra, jak i RGG takie akurat zestawie- wiam się jednak, czy nie ma w na- nie nie było wcale czymś oczywi- szym kraju muzyków, którzy lepiej stym – w gruncie rzeczy to przecież sprawdzili by się w roli scenicz- artyści z dwóch różnych muzycz- nych partnerów saksofonisty. Słu- nych światów. chając krążka nie mogę pozbyć się Niestety na koncercie być nie mo- wrażenia, że muzycy RGG nie tyle głem, więc z tym większym zain- nie nadążali za Parkerem, co sta- teresowaniem sięgnąłem po krą- rali się grać zbyt mocno pod niego, żek. Muzyka podzielona została na tracąc przy okazji swój indywidu- nim na cztery części – sądząc po alny charakter. Zamiast spotkania, długościach poszczególnych frag- podczas którego ścierają się ze sobą mentów głównie z myślą o wyda- dwie autonomiczne muzyczne wi- niu również na podwójnym winy- zje dostaliśmy coś, co można by na- lu, bo tak naprawdę ciężko znaleźć zwać Evan Parker Polish Quartet. inne uzasadnienie dzielenia ma- Muzyka, którą zawiera Live@Alche- teriału w ten właśnie sposób. Sam mia jest czymś na kształt roztworu tok muzycznej narracji nie sugeru- – silnie indywidualny styl brytyj- je w ogóle konieczności jakiegokol- skiego saksofonisty w połączeniu wiek podziału, tym bardziej, że jest z grą polskich muzyków uległ roz- to zapis koncertu – a występy na myciu w nie do końca jasnych dla żywo maja to do siebie, że słucha- mnie pomysłach i kierunkach po- ne fragmentami często tracą swoją szukiwań. Całości słucha się trochę dramaturgię. W ogóle płyt staram tak, jakby panowie z RGG Trio bę- JazzPRESS, maj 2017 |53

dąc pod wrażeniem legendy Parke- ra nieco na siłę starali się być zbyt awangardowi, próbowali nagiąć się do jakichś niejasnych dla mnie założeń. Parker gra oczywiście po swojemu, ale słychać, że brak mu punktu zaczepienia, trudno mu się „odbić” i całkowicie odlecieć – jego gra wydaje się być ostrożna, zacho- wawcza i omijająca zbyt duże ryzy- ko. Platforma podcastowa Na zakończenie, żeby nie zostać RadioJAZZ.FM źle zrozumianym, muszę wyraź- www.archiwum.radiojazz.fm nie zaznaczyć, że to nie jest zła pły- ta. Zdarzają się na niej fragmen- Ty decydujesz kiedy, ty udane, przykuwające ucho fra- jakiej audycji słuchasz. zy i ciekawe zagrywki – brakuje jej jednak postawienia przysłowiowej „kropki nad i”. Nastawiałem się na znacznie więcej.

F L

a P

www.jazzpress.pl 54| Płyty / Take Two

Evan Parker & RGG – Live@Alchemia

Piotr Wickowski [email protected]

dy innych tytułów, o których na ra- zie mało kto wie. Chociaż pojawiał się w Globe Uni- ty Orchestra, London Jazz Compo- sers' Orchestra i Music Improvi- sing Company, Evan Parker na co dzień preferuje składy najmniej- sze, w tym duety, na przykład z in- nymi saksofonistami. Lubi grać za każdym razem w zupełnie innym gronie, nie stroni od dziwnych ze- Fundacja Słuchaj!, 2017 stawień instrumentów, również Nie będę udawał, że znam dokład- rzadko stosowanych, nie unika nie wszystkie nowości Evana Par- grania z elektroniką. Trudno jed- kera, pojawiające się co roku w du- nak w jego bogatej dyskografii, na- żej obfitości na rynku. Tym, któ- wet cofając się dekadę wstecz, do- rzy mogą sobie pozwolić na wnikli- szukać się identycznego instru- we śledzenie wszystkiego, co pub- mentarium, jak na płycie Live Al- likuje mistrz saksofonu z Bristolu, chemia. Ewenementem pod tym zazdroszczę, bo nawet jeśli wybie- względem jest nagrany w 2006 roku rając tylko jego, rezygnowali z za- przez mistrzowski skład: Agu- poznawania się z twórczością in- stí Fernández, Evan Parker, Barry nych ciekawych postaci sceny im- Guy i Paul Lytton, rewelacyjny al- prowizowanej, na brak wrażeń nie bum Topos (2007), na którym zresz- mogą narzekać. W samym tylko tą nie wszystko zarejestrowano w ubiegłym roku ukazało się co naj- kwartecie. Jeszcze wcześniej mamy mniej dziewięć albumów z udzia- różne nagrania identycznej grupy, łem Evana Parkera. Niemal każdy w której za fortepianem zasiadał zarejestrowany w innym składzie, nie Fernández, ale Alexander von część z nich w wersji niejednopły- Schlippenbach (tworzący z Parke- towej. Co najmniej – bo może się rem i Lyttonem regularniej i inten- okazać, że gdzieś jeszcze wypusz- sywniej działające trio). czono jakieś mikroskopijne nakła- W zestawieniu z kwartetami sku- JazzPRESS, maj 2017 |55

piającymi tak ważne osobowości nie straciło jednak swojego olbrzy- free jazzu skład Evana Parkera z miego atutu, jakim jest charakte- RGG nie tylko broni się, ale wypada rystyczne indywidualne brzmie- nawet bardzo intrygująco. Na pew- nie. Interakcja z Evanem Parkera no nie bez powodu przecież twórca ten atut jeszcze podkreśliła, wydo- Monoceros przystał na taką współ- bywając na plan pierwszy niektóre pracę. Z jednej strony jest on bo- elementy tego brzemienia, jak cho- wiem wielkim innowatorem, któ- ciażby kolorystykę fortepianu Łu- ry wielokrotnie w ciągu swojej ka- kasza Ojdany. Nawiązując do tytu- riery poszerzał granice saksofonu łu poprzedniej płyty tria, można tenorowego i sopranowego, z dru- stwierdzić, że tak wybitna indywi- giej – ciągle jako artysta „żywi się” dualność jak Parker w pełni zacho- kooperacjami z coraz to nowymi, wała aurę RGG, nadając ton całości również mniej znanymi i mniej wspólnego występu. doświadczonymi, muzykami z róż- Jest na Live@Alchemia kilka mo- nych krajów. Przy wszystkich tych mentów magicznych – na przykład okazjach zachowuje swoje cha- kiedy pod koniec części pierwszej, rakterystyczne brzmienie i tworzy po dłuższej chwili nieobecności, płyty wyraźnie „Parkerowskie” (nie Parker przyłącza się do harmonii mylić z „Birdowskimi”), choć każ- wynalezionej samotnie na kontra- da jest trochę inna, w zależności basie przez Macieja Garbowskiego, od tego, jakich dobrał sobie part- delikatnie, ale wyraźnie wypróbo- nerów. To trochę tak, jakby ujmu- wując ją na swoim tenorze i dopie- jąca własną, zniewalającą harmo- ro wtedy budując własną improwi- nią, choć określana też jako anty- zację. Wielki pogromca melodii gra melodyczna, improwizacja Parkera tam przez kilka sekund melodię! wypełniała naczynia przygotowa- – czy tylko z samego tego powodu ne przez kolejnych współpracow- płyta nie zasługuje na szczególną ników, nie tracąc przy tym nic ze uwagę? swojego oryginalnego smaku. Warta odnotowania jest też roz- Tak też jest w przypadku albumu poczęta i zakończona intensyw- nagranego z RGG. Trio gra inaczej ną perkusją Krzysztofa Gradziu- niż na dotychczasowych płytach, ka cała część trzecia, tworząca do- 56| Płyty / Take Two

skonałą, zamkniętą całość. Można lemu dotrzymują kroku gigantowi tę 18-minutową improwizację po- freejazzowego saksofonu, ale rów- traktować jako wizytówkę płyty, nież o takich, kiedy grają bez jego skupiającą w sobie wszystkie emo- udziału. Chciałoby się usłyszeć Oj- cje przewijające się przez cały al- danę, Garbowskiego i Gradziuka bum, z umiejętnym budowaniem w jeszcze większej dawce w takiej napięcia i ze znakomicie rozłożo- wersji. nymi akcentami, które sprawia- Miejmy nadzieję, że rezultaty ją, że nie sposób ani przez moment świetnego pomysłu Macieja Kar- nudzić się przy tej muzyce. łowskiego (szefa odpowiedzialnego Wielką zasługą Parkera (choć w za płytę wydawnictwa i jej współ- jego przypadku nie mogło być ina- producenta), jakim było spotka- czej) jest zmobilizowanie muzy- nie na scenie krakowskiej Alche- ków RGG do gry bardziej uwolnio- mii RGG z Evanem Parkerem, już nej, pozbawionej tak wyraźnych wkrótce słyszalne będą również na kierunków kompozycyjnych i me- kolejnych publikacjach tria. Tylko lodycznych, jakie zazwyczaj stosu- czy jeśli grupa kiedykolwiek zde- ją oni na swoich autorskich, trzy- cyduje się na poszerzenie składu osobowych płytach. Mowa tu nie do kwartetu z saksofonem, ktokol- tylko o tych fragmentach wspól- wiek będzie w stanie wznieść się nej improwizacji, kiedy bez prob- na poziom Evana Parkera?

Płyta tygodnia Rafała Garszczyńskiego www.radiojazz.fm od poniedziałku do piątku godz. 11:45 JazzPRESS, maj 2017 |57

Coltrane według Coltrane’a Redakcja Chris DeVito, przekład Filip Łobodziński

Jarosław Czaja [email protected]

sem głosu Coltrane’a – które prowa- dzili z saksofonistą dziennikarze nie tylko z Ameryki, ale również z Europy (Anglia, Francja, Szwecja). Różna recepcja muzyki Trane’a na dwóch kontynentach, już sama w sobie, jest interesująca. Ważniejsze wydaje się jednak to, że te wywia- dy spisane przez DeVito ze wspo- mnianych taśm, zdają się w znacz- nym stopniu „ocieplać” wizerunek Johna Coltrane’a – na scenie gniew- nego i nieustraszonego innowato- ra, a w kuluarach nieśmiałego, wy- cofanego i skromnego człowieka, do tego z wielkim poczuciem hu- moru. Właśnie! Coltrane w rozmo- Kosmos, Kosmos, 2017 wach z dziennikarzami – co widać w zapisie z taśm – co chwila wybu- Aż dziw, że ta książka powstała do- cha śmiechem. To niby drobnost- piero teraz. Mam na myśli nie tyle ka, ale jakoś utarło się do tej pory polską wersję – chociaż siedem lat w literaturze, że Trane był człowie- od wydania oryginalnego to też kiem bardzo „na serio”. Joachim Er- sporo czasu. Pół wieku mija od nst Berendt pisał nawet, że nie wi- śmierci Wielkiego Johna, a my do- dział żadnej jego fotografii po 1962 piero teraz otrzymujemy zebrane w roku, na której by się uśmiechał całość „niemal wszystkie” jego zna- (Wszystko o Jazzie). ne i nieznane wywiady. Niemniej Do tego jeszcze Wielki John miał, Chris DeVito wykonał naprawdę zdaje się, duży dystans do swojej kawał dobrej roboty. Dotarł miano- twórczości. Dywagacje dotyczące wicie do wielu ciekawych rozmów jakiegoś nagrania w trio bez forte- – w tym oryginalnych taśm z zapi- pianu (czy rzucił wyzwanie Rollin- 58| Książki / Recenzje

sowi?), kwituje zdaniem: „Pianista nie przyszedł”. to, że autor Giant Steps nie chciał, DeVito słusznie zauważa w przedmowie, że nawet a raczej nie potrafił, zatrzymać się ci, którzy czczą muzykę Coltrane’a, bywają zwolen- w rozwoju muzycznym. Jego płyty nikami konkretnej fazy jego twórczości: okresu były nieaktualne już w chwili wy- sheets of sound, okresu modalnego, czy etapu „ato- dania, bo Coltrane był już w zupeł- nalnego”. Dlatego zapewne ta książka dzieli się na nie innym miejscu. Mówił o tym trzy części. tak: „Nie wiem, czego chciałbym Nie sposób wymieniać wszystkie ciekawe wątki, dokonać. Wiem tylko, że nie chcę które się tutaj przewijają. Wspomnę tylko o paru przestać...”. Dlatego z ostatnim eta- z nich. Trane zupełnie inaczej przedstawia swoje pem jego życia wiązał się pewien początki gry na saksofonie sopranowym, niż Mi- dramatyzm, doskonale widoczny les Davis w swojej autobiografii. Bardzo ciekawie w tej książce. Nawet słynni krytycy naświetla też swoją znajomość z Monkiem. Jak się nazywali muzykę Coltrane’a „an- okazuje, to ekscentryczny pianista nauczył go wy- tyjazzem”, a szacowny Down Beat dobywania dwóch, a nawet trzech nut naraz. Cen- przestał po 1962 roku w ogóle o nim ne są zwłaszcza refleksje Coltrane’a na temat przej- pisać. Dzięki temu, że autor dołą- ścia z systemu akordowego do modalnego. czył do wywiadów także artykuły, Osobną sprawą, ale nie mniej ciekawą, są wątki na- wspomnienia i noty z okładek płyt, tury czysto technicznej, choćby dotyczące ustni- otrzymaliśmy pełniejszy obraz hi- ków do saksofonu. Jak wynika ze słów Coltrane’a storii życia i kariery Wielkiego Joh- takie płyty jak Ballads zapewne by nie powstały, na. Fascynująca lektura. gdyby nie problemy („nie umiałem przepchnąć się, Uznanie należy się także Filipowi bo popsułem to ustrojstwo, więc musiałem trochę Łobodzińskiemu za tłumaczenie przyhamować”) z ustnikiem właśnie! Oprócz tego i opatrzenie tekstu dodatkowymi są w książce sceny, które idealnie nadają się do fil- przypisami. Mam tylko mały prob- mu o życiu Trane’a, jeśli kiedyś takowy powstanie. lem z wyrażeniem ukutym niegdyś Na przykład ta, kiedy saksofonista gra z... ptakami, przez Irę Gitlera na gęstą, akordową albo jak na jego koncert przychodzą zaledwie czte- grę Trane’a – „sheet of sound”. Do tej ry osoby, a on nie odwołuje występu, tylko wyko- pory przekładało się to jako „płasz- nuje pełny, dwugodzinny set. No i ta harfa! Okazu- czyzny”, albo „tafle” dźwięku. Filip je się, że Coltrane miał w domu taki instrument i z Łobodziński wprowadził nowe wy- upodobaniem na nim grał. rażenie: „kotary dźwięku”, ale chy- Oczywiście motywem przewodnim tej książki jest ba nie jest ono zbyt szczęśliwe... JazzPRESS, maj 2017 |59

Billie Holiday, William Dufty – Lady Day śpiewa bluesa

Krzysztof Komorek [email protected]

wa bluesa ukazuje się w Polsce 60 lat po premierze, wzbogacona o przedmowę i krótki przewodnik po dyskografii Billie Holiday, autorstwa Davida Ritza, znakomitego biografa, nagradzanego Grammy au- tora książek o tematyce muzycznej (między innymi Respect. Życie Arethy Franklin wydanej całkiem nie- dawno także przez Wydawnictwo Czarne). Można zastanawiać się, czy tak długie oczekiwa- nie nie wpłynęło na atrakcyjność tytułu? Od razu odpowiem, że w żadnym wypadku. Biografia Billie Holiday dziś uznawana jest za pozycję klasyczną, li- teracki kanon. To książka, do której wraca się tak, jak wraca się do ulubionych płyt i utworów. Lady Day śpiewa bluesa od momentu ukazania się, bro- nić musiała się przed wieloma zarzutami. Przede wszystkim w kwestii autentyczności – Dufty’emu (niesłusznie) zarzucano, że biografia jest kompila- cją starych wywiadów z Billie Holiday – oraz wia- Wydawnictwo Czarne, 2017 rygodności – tu sam Dufty twierdził, że jego zada- niem było spisanie tego, co Billie mówiła, a nie we- „Mama robiła za służącą u biała- ryfikacja faktów. Dziś wiadomo, że Lady Day śpiewa sów. Kiedy tylko dowiedzieli się, że bluesa rzeczywiście zawiera pewne nieścisłości. Jed- jest w ciąży, wywalili ją z roboty”. nak zgodnie uznaje się, że książki tej nie powinno To jedno z pierwszych zdań opo- się oceniać przez pryzmat wiarygodności przekazu. wieści Billie Holiday. Historii jej ży- „Te wyznania to kolejny utwór muzyczny, rozbudo- cia, którą przekazała w długich roz- wana, tęskna improwizacja, równie przejmująca i mowach Williamowi Dufty’emu, prawdziwa, jak każda zaśpiewana przez Billie pio- dziennikarzowi i redaktorowi ga- senka” – celnie podsumowuje w przedmowie wspo- zety New York Post. Niespełna mniany już David Ritz. Istotą tej biografii nie jest dwieście stron i dwadzieścia cztery faktograficzna akuratność. Lady Day śpiewa blue- rozdziały, które zapożyczyły tytuły sa to i tak bez wątpienia autentyczna, przejmująca od najsłynniejszych piosenek z re- i szczera do bólu opowieść. Warta przeczytania. Za- pertuaru Lady Day. Lady Day śpie- wsze. 60| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

DWUDZIESTE URODZINY HARRIS PIANO JAZZ BAR Krakowski Harris Piano Jazz Bar na swoje 20-lecie zorganizował urodzinowy festiwal. Rozpocznie go 15 maja koncerttria Marka Napiórkowskiego z Ro- bertem Kubiszynem (bas) oraz Cezarym Konradem (perkusja). Do 21 maja wystąpią jeszcze: Krzysztof Ścierański New Quartet, Piotr Wyleżoł Trio, trio Wojciecha Karolaka, wielogatunkowy krakowski kolektyw Flue oraz obchodząca w tym roku swoje 55-lecie Jazz Band Ball Orchestra. Festiwal zamknie urodzinowe jam session, które poprowadzą muzy- cy od lat związani z Harrisem: Filip Mozul (perkusja), Szymon Kamykowski (saksofon tenorowy), Dominik Bieńczycki (skrzypce), Kajetan Galas (organy) i Alan Wykpisz (bas).

KRAKÓW 1815 HARRIS PIANO KUP BILET marcamaja JAZZ BAR

12ON14: SŁAWEK JASKUŁKE TRIO Sławek Jaskułke powraca do idiomu jazzowego tria fortepianowego i swojej macierzystej formacji mu- zycznej. 17 maja zagra wraz z Maksem Muchą (kon- trabas) i Krzysztofem Dziedzicem (perkusja) w war- szawskim klubie 12on14. Sławek Jaskułke to jeden z najoryginalniejszych talentów polskiego jazzu ostat- niego dziesięciolecia. Pianista jazzowy, improwizator, kompozytor muzyki fortepianowej, orkiestrowej, te- atralnej i filmowej. Wykładowca Katedry Jazzu i Mu- zyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Gdańsku.

WARSZAWA 1817 12ON14 JAZZCLUB KUP BILET marcamaja JazzPRESS, maj 2017 |61 62| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

PARDON, TO TU: MIKOŁAJ TRZASKA & JACEK MAZURKIEWICZ Reaktywowany w nowej lokalizacji, przy warszawskim Nowym Tea- 14 trze, klub Pardon, To Tu zaprasza w maju na koncert duetu dwóch maja wielkich indywidualności polskiej sceny improwizowanej, działają- WARSZAWA cych od niedawna we wspólnym duecie. Saksofonista, kompozytor, współpracownik wielu gwiazd światowej awangardy Mikołaj Trzaska wystąpi 14 maja z kontrabasistą, eksperymentatorem i liderem Mo- dular String Trio Jackiem Mazurkiewiczem. Można się spodziewać, że w swojej improwizacji muzycy nawiązywać będą do wydanej nie- dawno płyty duetu – Nightly Forester.

GIGANCI JAZZU W TEATRZE ROMA Koncert inaugurujący cyklGiganci Jazzu odbędzie się 15 maja w 15 Teatrze Roma w Warszawie. Koncert poświęcony będzie uczczeniu maja 60-lecia sopockich festiwali jazzowych, które przyczyniły się do roz- WARSZAWA kwitu muzycznej kultury jazzowej w Polsce. Podczas występu zapre- zentują się zarówno ci, którzy już wtedy grali jazz, jak i muzycy młod- szych pokoleń: Jan Ptaszyn Wróblewski, który poprowadzi koncert, oraz Zbigniew Namysłowski & Bednarska SuperBand, Kuba Stan- kiewicz, zespół Laboratorium, Michał Urbaniak & EABS.

RADOMSKA BITWA BIG BANDÓW Dwa big-bandy jednocześnie na scenie, soliści, wokaliści oraz wspól- 19 ne muzykowanie z publicznością po koncercie – to znak rozpoznaw- maja czy Radomskiej Bitwy Big Bandów. Jej siódma edycja będzie miała RADOM miejsce 19 maja w Sali Koncertowej im. Krzysztofa Pendereckiego Zespołu Szkół Muzycznych w Radomiu. Wystąpią: gospodarz wie- czoru – Big Band Zespołu Szkół Muzycznych im. Oskara Kolberga w Radomiu pod dyrekcją Dariusza Krajewskiego oraz działający już od ponad 40 lat Jazz Big Band ’75 z Pałacu Młodzieży w Bydgoszczy pod dyrekcją Piotra Dąbrowskiego.

BASS & BEAT FESTIVAL Pierwsza edycja Bass & Beat Festival, imprezy poświęconej kontra- 21 basowi i gitarze basowej, odbywać się będzie we Wrocławiu od 19 do maja 21 maja. Podczas koncertów wKinie Nowe Horyzonty zagrają: Jo- WROCŁAW anna Dudkowska, Marcin Pendowski, Wojtek Pilichowski, Jaromír Honzák, Jakub Olejnik, Grzegorz Piasecki, Igor Zakus. Gwiazdami festiwalu będą: francuski wirtuoz kontrabasuRenaud Garcia-Fons oraz amerykański basista Janek Gwizdala, mający na koncie współ- pracę między innymi z Mikem Sternem, Patem Methenym i Randym Breckerem. Koncertom towarzyszyć będą wykłady i warsztaty. JazzPRESS, maj 2017 |63 64| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

Projekt współnansuje m.st. Warszawa Donansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Partnerzy Patroni medialni

Informacja www.warsawsummerjazzdays.pl JazzPRESS, maj 2017 |65

JAZZ! OPEN MIND Teatr Mały Tychy inauguruje cykl koncertów jazzowych zorganizo- wany pod nazwą jazz! Open Mind. Od 25 do 28 maja zagrają: The 25 maja Sound Pack, sekstet z czworgiem wokalistów w składzie, międzyna- rodowy Piotr Wojtasik Quartet, Mabaso Trio z gościem specjalnym, TYCHY saksofonistą z Izraela – Amirem Gwirtzmanem, Big Band Instytutu Jazzu Akademii Muzycznej w Katowicach oraz złożony ze studen- tów i absolwentów tej uczelni Parnas Brass Band.

MADE IN CHICAGO Dwunasta edycja poznańskiego festiwalu Made in Chicago potrwa od 25 do 28 maja. Miejscami koncertów będą:Scena na Piętrze, 25 maja KontenerART i CK Zamek. Zagrają: Juli Wood & Caroline Davis, Ma- kaya McCraven Quintet, Occidental Brothers Dance Band Interna- POZNAŃ tional, Dee Alexander & Grażyna Auguścik, Poznań Jazz Philhar- monic Orchestra pod kierunkiem Piotra Scholza. Festiwal otworzy hejnał z wieży Ratusza zagrany przez Macieja Fortunę i Wacława Zimpla. Koncertom towarzyszyć będzie jam session oraz warsztaty z legendą chicagowskiej sceny Arim Brownem.

DOBRY WIECZÓR JAZZ: MOŻDŻER DANIELSSON FRESCO Super trio Możdżer Danielsson Fresco znów pojawi się na scenie. 30 maja Leszek Możdżer, Lars Danielsson i Zohar Fresco wystąpią 30 maja razem na Dużej Scenie Teatru Muzycznego Roma w Warszawie. Pierwszy raz zagrali jako trio w 2004 roku. Zespół ma w swoim do- WARSZAWA robku trzy albumy studyjne i jeden koncertowy, z których każdy cie- szył się olbrzymią popularnością. Najnowsza płyta – wydana w 2013 roku Polska – zgodnie z nazwą inspirowana krajem pianisty, jest pod- sumowaniem dotychczasowych doświadczeń tria.

WIĘCEJ INFORMACJI O KONCERTACH na stronie www.jazzpress.pl/koncerty

F L a P www.jazzpress.pl 66| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

JAZZ Z WAMI: STANISŁAW SŁOWIŃSKI QUINTET Stanisław Słowiński Quintet wystąpi 3 czerwca w Klubie JazzAmok 3 w Gnieźnie, w ramach cyklu koncertowegoJazz z Wami. Zespół za- czerwca gra w składzie: Stanisław Słowiński – skrzypce, Zbyszek Szwajdych GNIEZNO – trąbka, Kuba Płużek – fortepian,Justyn Małodobry – kontrabas i Grzegorz Masłowski – perkusja, zmienionym w stosunku do orygi- nalnego, w którym nagrał debiutancką płytę Landscapes Too Easy To Explain. Kwintet zwyciężył w 2015 roku w konkursie Jazz Juniors, a jego lider jest laureatem nagrody publiczności pierwszej edycji Konkursu Skrzypcowego im. Zbigniewa Seiferta.

ENTER ENEA FESTIVAL Koncert na cztery fortepiany zaplanowano na finał tegorocznej -edy 13 cji Enter Enea Festival. Wspólny zespół znów stworzą pianiści: Le- czerwca szek Możdżer, Marcin Wasilewski, Paweł Kaczmarczyk i Piotr Pia- POZNAŃ nohooligan Orzechowski, którzy po raz pierwszy w takim składzie uświetnili ubiegłoroczny Jazz Juniors. Wśród innych atrakcji festiwa- lu również: pianistka Barbara Drążkowska w projekcie z indyjskim muzykiem B.C. Manjunathem oraz Music for 18 Musicians Steve’a Reicha, w wykonaniu zespołu Kwadrofonik i jego gości. Festiwal od- bywać się będzie 13 i 14 czerwca w Poznaniu, nad Jeziorem Strze- szyńskim.

SZCZECIN JAZZ: WYNTON MARSALIS Wynton Marsalis z prowadzoną przez siebie Jazz at Lincoln Center 15 Orchestra wystąpi 15 czerwca w Filharmonia Szczecińskiej w ra- czerwca mach specjalnego koncertu zaliczanego do festiwaluSzczecin Jazz. SZCZECIN Trębacz, kompozytor i bandlider Wynton Marsalis jest wielokrotnym laureatem nagrody Grammy w kategoriach jazz i muzyka klasyczna oraz zdobywcą nagrody Pulitzera za album Blood On The Fields. Był członkiem zespołu Arta Blakeya Jazz Messengers, współpracował między innymi z Herbiem Hancockiem, Sarah Vaughan, Dizzym Gil- lespiem i Sonnym Rollinsem. JazzPRESS, maj 2017 |67

ORGANIZATOR: PATRONAT MEDIALNY: PRODUKCJA: 68| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

RELACJE

ORGANIZATOR: PATRONAT MEDIALNY: PRODUKCJA: JazzPRESS, maj 2017 |69

RELACJE fot. Paulina Krukowska Paulina fot. 70| Koncerty / Relacje fot. Paulina Krukowska Paulina fot.

Festiwal wielkich powrotów

Jakub Krukowski Era Jazzu: Aquanet Jazz Festival – Poznań, Blue Note, [email protected] Piano Bar, Aula UAM, CK Zamek, 5-9 kwietnia 2017 r.

Trwające nieprzerwanie od lat im- Ludzie Milesa prezy charakteryzują się tym, że w pewnym momencie powracają do Program najważniejszej jazzowej wykonawców, których w przeszło- imprezy w stolicy Wielkopolski w ści miały okazję już gościć. Tak sta- tym roku ułożony został w osobli- ło się też w przypadku poznańskiej wy sposób, bowiem pierwsze trzy Ery Jazzu. Na powtórki w repertu- dni należały do muzyków, których arze tegorocznej edycji nie sposób łączy przynależność do kręgu wiel- jednak narzekać. Po pierwsze, arty- kiego Milesa Daviesa. Mało tego, ści powrócili tu po wielu latach, po wiąże je również instrument – gi- drugie zaś, przez ten czas ugrunto- tara elektryczna. wali swoją wysoką pozycję w świa- Festiwal otworzył charyzmatyczny towej elicie. Jean-Paul Bourelly, który przed laty JazzPRESS, maj 2017 |71 fot. Paulina Krukowska Paulina fot.

rozpoczynał pierwszą Erę Jazzu. Na głębiej w dyskografię artysty, znalazł się w nim bo- przełomie lat 1988 i 1989 brał udział wiem także New Afro Blu, dedykowany zmarłemu w nagraniu jednej z ostatnich stu- wokaliście Abdourahmane Diopowi. Energetyczny dyjnych płyt Milesa Amandla. Na występ znakomicie wprowadził widownię w festi- międzynarodowej scenie zasłynął, walowy nastrój. akompaniując Cassandrze Wilson W czwartek publiczność przeniosła się do klubu oraz McCoy Tynerowi. Koncert w Piano Bar, goszczącego niemiecką gitarzystkę Leni klubie Blue Note zgromadził rzesze Stern. Mimo że nigdy nie zagrała z legendarnym entuzjastów bluesa, funky i jazzu. trębaczem, pozostawała w jego ścisłym kręgu. Gdy Trzyosobowy skład: Jean-Paul Bou- w 1981 roku Davis powrócił z artystycznego niebytu relly – gitara i wokal, Daryl Taylor płytą The Man with the Horn, ważną postacią w jego – bas, Kenny Martin – perkusja) za- zespole stał się mąż Leni – Mike Stern. Trudno jed- prezentował program z najnowsze- nak utożsamiać artystkę wyłącznie z jego dorob- go krążka Kiss the Sky. Jak świeży to kiem, wydała przecież ponad 20 autorskich płyt, na materiał, niech świadczy fakt, że których udzielali się tacy artyści, jak Paul Motian sprzedawane tego wieczoru egzem- czy Michael Brecker. Do Polski powróciła po dwóch plarze płyty nie były jeszcze do- latach, by zaprezentować materiał z ubiegłorocznej stępne w sklepowej dystrybucji. Za- płyty Dakar Suite. Wieloosobowy zespół, zaangażo- grany repertuar sięgał jednak też wany w nagranie albumu, tego wieczoru zreduko- 72| Koncerty / Relacje

czył europejską trasę promującą nagrodzony Grammy album Coun- try for Old Men. Poza nim z orygi- nalnego składu na scenie pojawił się perkusista Bill Stewart, kwar- tet zaś uzupełnili basista Vicen- te Archer oraz klawiszowiec Sul- livan Fortner. Sco piątkowym kon- certem w Centrum Kultury Za- mek powrócił na Erę Jazzu po 16 la- tach. Podobnie jak na płycie, roz- począł kompozycją Mr Fool, po któ- rej usłyszeliśmy praktycznie cały materiał, w rozbudowanych aran- żacjach. Szczególnie świetnie wy- brzmiały Jolene i Bartender’s Blues, w którym gwiazdor wyrecytował tekst piosenki Jamesa Taylora. Kon- cert, zapowiedziany na 90 minut, dzięki entuzjastycznie reagującej publiczności przedłużył się do po- naddwugodzinnego show. Absolut- nym zaskoczeniem był zaś zagra- fot. Paulina Krukowska ny na bis utwór Wayfaring Stranger, w którym gościnnie pojawił się nie wany został do formuły tria. Oprócz liderki pojawił kto inny, jak sam John Medeski. się basista Mamadou Ba oraz perkusjonalista Alio- Zbieg okoliczności spowodował, że une Faye. Wybrzmiały egzotyczne, afrykańskie ryt- obaj panowie pojawili się w tym my, spośród których warto wspomnieć emocjonal- samym czasie w Poznaniu, wielką ną balladę Mercy oraz Like a Thief, w którym gita- stratą byłoby więc nie skorzysta- rzystka sięgnęła po tradycyjny, afrykański instru- nie tej okazji. Znakomity występ – ment n'goni. Koncert przebiegł w pogodnej atmo- to dla takich chwil warto słuchać sferze, a po występnie Leni nawiązała z fanami muzyki na żywo! przyjacielski kontakt. „Dzięki obecności Johna zacząłem częściej grać blu- Brawurowa premiera esa” – powiedział Miles Davis w swojej autobiogra- fii. Mija już 35 lat od nagrania Star People, a blues W zeszłym roku miałem przyjem- jest wciąż obecny w DNA amerykańskiego gitarzy- ność recenzować debiutancką pły- sty. Poznańskim występem John Scofield zakoń- tę Piotra Scholza Suite the Road. Dla JazzPRESS, maj 2017 |73

fot. Paulina Krukowska jej nagrania gitarzysta odłożył in- na żywo. Stało się to za sprawą przyznania lidero- strument i skupiając się na funk- wi nagrody specjalnej Ery Jazzu. 14-osobowy zespół cji kompozytora oraz dyrygenta za- wykonał wszystkie sześć utworów zawartych na prezentował autorski projekt Po- płycie, a także dwie nowe kompozycje, w tym napi- znań Jazz Philharmonic Orchestra. sany specjalnie na festiwalowy występ Nokturn na Zespół złożony z muzyków związa- Orkiestrę Jazzową, w której dyrygent sięgnął jednak nych z tutejszą akademią pokazał, po gitarę. jak ogromny potencjał tkwi w lo- Występ Poznań Jazz Philharmonic Orchestra na- kalnym środowisku. Pisałem wte- grodzono gromkimi brawami, po których na sce- dy, że aż się prosi, by tak zgrany ko- nie zagościł mistrz jazzowych skrzypiec – Jean- lektyw miał możliwość szersze- -Luc Ponty. Artysta zagrał w kameralnym duecie z go zaprezentowania swoich możli- wieloletnim współpracownikiem, pianistą Willia- wości. Pół roku od wydania albu- mem Lecomte. Początek wypełniły utwory pocho- mu w końcu dane nam było usły- dzące z albumu The Atacama Experience – w tym szeć premierowe wykonanie suity znakomite Without Regrets. W dalszej części Fran- 74| Koncerty / Relacje cuz sięgnął po swój, jak sam stwierdził, ulubiony swoich zainteresowań muzycz- temat ‘Round Midnight Theloniousa Monka. Inter- nych, oddających zmienne nastro- pretacja kanonicznej kompozycji okazała się wy- je jej artystycznej duszy. Subtel- jątkowo interesująca, co biorąc pod uwagę liczne jej ne kompozycje, określane przez wykonania, nie jest zadaniem łatwym, nawet dla nią mianem art music, przeplata- wirtuozów tej klasy. Po niespełna godzinie Ponty ła bardziej swingowymi melodia- zaprosił ponownie na scenę orkiestrę Piotra Schol- mi, a wszystko to zostało zagra- za, by wspólnie odegrać pochodzącą z albumu Enig- ne w różnych konfiguracjach in- matic Ocean kompozycję The Struggle of the Turtle to strumentalnych – w trio, w due- the Sea. Długa, trzyczęściowa suita przearanżowa- tach oraz solo. W trakcie półtora- na została przez polskiego dyrygenta na potrzeby godzinnego występu nie zabra- zespołu. Artyści zagrali niezwykle żywiołowo, zna- kło też znanych coverów, jak choć- komicie rozumiejąc się na scenie, i trudno opisać by wybrana na bis, fenomenalna słowami energię, jaka towarzyszyła temu wykona- interpretacja przeboju The Doors niu. Light My Fire. „To wielka przyjemność grać dla Was Audiofilska jakość ponownie moją nową muzykę” – za- deklarowała w Poznaniu Leni Stern. Występ Patricii Barber był kolejnym powrotem w Myślę, że wyrażane przez świato- programie tegorocznej Ery Jazzu. Artystka zawita- we gwiazdy zadowolenie z możliwo- ła na festiwal po 22 latach, grając jedyny koncert w ści powrotu na tutejszą scenę jest naj- Polsce. O jej wysokich wymaganiach dotyczących lepszym wyróżnieniem zarówno dla scenicznego sprzętu organizator festiwalu Dionizy widowni, jak i dla organizatorów fe- Piątkowski opowiadał we wcześniejszych wywia- stiwalu. Przez pięć dni Poznań goś- dach. Wydaje się jednak, że specjalnie przygoto- cił najwyższej klasy artystów i wśród wany fortepian marki Steinway oraz wnętrza po- wszystkich występów bardzo trud- znańskiej Auli Uniwersyteckiej szczerze ją zauro- no wskazać ten najważniejszy. My- czyły. Pomiędzy utworami pianistka wyrażała za- ślę, że dla lokalnego środowiska szcze- chwyt nad panującą atmosferą, a zaraz po zejściu gólnie cenna była współpraca orkie- ze sceny w mediach społecznościowych zakomu- stry Piotra Scholza z Jean-Luc Pon- nikowała: „Kocham sposób, w jaki Polacy kochają tym – Poznań Jazz Project stał się naj- muzykę”. lepszą wizytówką dla tutejszych mu- Gwiazda jazzowej wokalistyki wystąpiła w trzy- zyków. Tegoroczna Era Jazzu napa- osobowym składzie, razem z młodymi muzyka- wa optymizmem. Nieważne, czy gosz- mi: kontrabasistą Patrickiem Mulcahym oraz czą tu nowi artyści, czy też powracają perkusistą Natem Friedmanem. Wybrany reper- wielkie gwiazdy, ich zaangażowanie i tuar obejmował różne etapy jej bogatej twórczo- szczera radość z grania stanowią war- ści, w większości jednak pochodził z ostatniej pły- tość kształtującą charakter tej świet- ty Smash. Barber zaprezentowała pełen wachlarz nej imprezy. JazzPRESS, maj 2017 |75 fot. Paweł Wyszomirski / Testigo.Pl / Wyszomirski Paweł fot.

Trip for Shabaka

Jazz Jantar, Shabaka And The Ancestors Janusz Falkowski – Gdańsk, Klub Żak, 1 kwietnia 2017 r. [email protected]

Dzięki TLK szybko „wylądowałem” Molo. Jednak arogancko chłodna w Gdańsku. Z łaskawie uwolnio- bałtycka bryza momentalnie roz- nym od świeżego ojcostwa kum- wiała nasze plany i skierowała we plem postanowiliśmy wykorzystać właściwym kierunku, czyli do stu- chwilę wolnego czasu i przebiliśmy denckiego klubu Żak na gdańskiej się do Sopotu. Monciak już działał. Zaspie, na jedyny w Polsce koncert Autochtoni wpadli na ten sam po- zespołu Shabaka And The Ance- mysł co my. W ten pierwszy, pra- stors. wie upalny, dzień postanowiliśmy Występ był częścią europejskiej przekąsić gofra z bitą śmietaną i trasy, promującej powszechnie do- truskawkami przed wejściem na ceniany album Wisdom of Elders. 76| Koncerty / Relacje

Gdańska, angażuje się w multum składów, projektów i kolaboracji koncertowych. Parę słów o najważ- niejszych. Sons of Kemet – na swoich dwóch dotychczasowych albumach eks- plorują, transowe i afrobeatowe klimaty. Kolosalna siła uderze- niowa grupy opiera się na dwóch perkusyjnych „napastnikach”: To- mie Skinnerrze i Sebie Rochfor- dzie (znanych z Polar Bear oraz ze współpracy z Matthew Herbertem) fot. Paweł Wyszomirski / Testigo.Pl oraz przezdolnym Theonie Crossie na tubie. W założeniu wieczór miał mieć jednego bohate- Melt Yourself Down – to siedmio- ra, ale w miarę rozwoju akcji okazało się, że oprócz osobowa supergrupa składają- ewidentnego pierwszego planu pojawiły się sil- ca się z wielonarodowej mieszan- ne osobowości w rolach charakterystycznych, ale o ki współczesnej sceny londyńskiej. nich potem… Towarzystwo zdecydowanie trud- ne do gatunkowego sklasyfiko- Shabaka wielu składów wania generuje nową brzmienio- wo jakość, którą chyba najtrafniej, Shabaka Hutchings, bo on tu miał być gwiazdą, choć nadal enigmatycznie, określił urodził się 33 lata temu w Londynie. Jego ojciec, współzałożyciel grupy Pete Ware- projektant graficzny, pochodził z Jamajki. Los obda- ham jako „nubian inspired party- rzył Shabakę także wykształconą i przedsiębiorczą -punk music”. matką, która postanowiła go wyedukować muzycz- The Comet Is Coming – to kosmicz- nie na swoim rodzinnym Barbadosie. Po dziesięciu na, czasem w formie, często w prze- latach 16-letni, zdolny już bardzo klarnecista po- kazie, kolaboracja Shabaki z duetem wrócił do Anglii, żeby w 2003 roku rozpocząć swoją Soccer96, która oferuje nam niezo- prawdziwą muzyczną przygodę w Guildhall School bowiązującą hybrydę elektroniki, of Music w Londynie. Minęły lata i po burzliwym funky i psychodelicznego rocka. okresie odkrywania muzycznej tożsamości Sha- Wszystkie te aktywności mają spo- baka odnalazł sens… w poszukiwaniu sensu. Choć ro wspólnych mianowników wy- brzmienie saksofonu ma raczej charakterystyczne, nikających z etnicznych korzeni i to jego zamysłom kompozytorskim trudno przyle- europejskiej edukacji Hutching- pić jakieś trwałe stylistyczne etykiety. Oprócz bar- sa. Bazę dla całości stanowi karaib- dzo autorskiego projektu, z którym przyjechał do ska rytmika, splątana często z afro- JazzPRESS, maj 2017 |77 beatowym groovem. Poruszając się płynnie na granicach gatunków Shabaka, można powiedzieć, rewi- talizuje wiele z nich. Jak sam twier- dzi, fundamentem jest jazz, może nawet bardziej jego spirytualna odmiana. Nie kryje swoich fascy- nacji potężną i wielowymiarową spuścizną Sun Ra Arkestra. W na- zwach zespołów, tytułach utworów czy pseudonimach objawia swoje zainteresowania futuryzmem, kos- mologią i starożytnymi kulturami.

Afryka

Shabaka trafił do RPA za sprawą swojej byłej dziewczyny. Podczas koncertu w Kapsztadzie poznał Nduduzo Makhathiniego (znane- go południowoafrykańskiego jazz- mana), później pianistę na płycie Wisdom of Elders. Wspólnie zagrali koncert w Świątyni Feli Kutiego, w nigeryjskim Lagos. Zapewne dzię- ki znajomości z Nduduzo Makhat- hini Shabaka zakumplował się z fot. Paweł Wyszomirski / Testigo.Pl czołówką jazzowej sceny Johannes- burga. W styczniu 2015 roku wybrał się na ziomków z pytaniem: „Do you want to play the mu- urlop do RPA, cztery tygodnie spę- sic?”. Weszli do studia, zagrali jedną próbę, później dził w Kapsztadzie, a następnie ty- jedną „sztukę” w African Freedom Station w Johan- dzień w Johannesburgu. Zapewne nesburgu. Następnego dnia wrócili i prawie na jed- znudziło go nicnierobienie, napisał nym take’u zarejestrowali Wisdom of Elders. Fanom jeden numer, potem drugi, okazało muzyki nie muszę mówić, że na wariackich papie- się, że gładko wyszedł cały album! rach potrafią powstawać albumy genialne. Oczy- Postanowił zabukować studio i na- wiście pod warunkiem jednodniowej erupcji che- grać płytę właśnie w Johannesbur- mii totalnych instrumentalistów z jednym poszu- gu. Zadzwonił do swoich nowych kującym kompozytorem. 78| Koncerty / Relacje

Gdańsk miczne środowisko grupy, czasem prowokując subtelne interakcje z Rzadko bywam w Gdańsku. Wstyd się przyznać; ni- pozostałymi graczami. Niezwykłe gdy wcześniej nie byłem w klubie Żak. Okolica, wy- było jak „dogadywał” instrumen- baczcie, bez rewelacji, po prostu środek blokowiska, talne robinsonady Shabaki. Obaj jak – nie przymierzając – warszawskie Bemowo. Je- często odwracali, zazwyczaj przy- den spory budynek z klimatycznym kinem, gwar- pisane już, role w tym dźwięko- nym klubem nocnym i „superbrzmiącą” salą kon- wym tańcu. certową. Na zakończenie tego, obawiam się, odrobi- Paradoksalnie, Shabaka, mimo że nę przydługiego wprowadzenia, powiem tylko, że na pierwszym planie, zakotwiczał jestem zdziwiony, nie widząc pielgrzymki poszuki- się rytmicznie, a perkusja podró- waczy muzycznych przygód do miejsca, które – w żowała całkowicie swobodnie, cza- mojej opinii – ma zdecydowanie najbardziej sta- sem – jakby w roztargnieniu – wra- ranny i przemyślany line-up jazzowy w Polsce. cając do tematu lidera. Panowie, W odróżnieniu ode mnie to nie był pierwszy raz muzycznie, zdecydowanie mają się Shabaki Hutchingsa w Żaku. W 2015 roku zagrał ku sobie. Jedynym nieoczywistym, tam z Sons of Kemet. Teraz już wiem, że za fizis europejskim w wyrazie elemen- tego dwumetrowego olbrzyma o dłoniach koszyka- tem w tym karaibskim podkładzie rza NBA, kryje się postać delikatna i subtelna. Czło- był kontrabas, bezbłędnie prowa- wiek może odrobinę nieśmiały, jednak w najbar- dzony przez Ariela Zomonsky’ego, dziej wymagających instrumentalnych partiach Argentyńczyka z urodzenia, kum- pewny siebie, mocno skoncentrowany na swoim pla pozostałych muzyków ze stu- sopranowym i rytmicznym zadaniu, niczym Monk diów na Tshwane University of przy klawiaturze. A obok niego… Pretoria. Siyabonga Mthembu, na co dzień wokalista The Ideą albumu Wisdom of Elders było Brother Moves On, w mało reprezentacyjnym zestawienie muzycznego języka kwiecistym t-shircie, przypominał ulicznego cwa- Shabaki Hutchingsa z nowym afry- niaczka z niebezpiecznych dzielnic Johannesbur- kańskim otoczeniem brzmienio- ga. On jednak był duchowym głosem jazzmanów z wym. Wzajemna interakcja sakso- RPA, ze swoją melodeklamacją i sposobem śpiewu fonisty i jego kolegów z RPA zręcz- osadził libretto albumu w afrykańskim kontekście nie negocjuje napięcia pomiędzy społecznym i politycznym. Perkusista Tumi Mo- wolnością a formą. A w sali koncer- gorosi, z typowo nieeuropejską nonszalancją, roz- towej uwolniona energia momen- dzielał na scenie role. W pełni kontrolował ryt- tami aż zapierała dech.

F L P a www.jazzpress.pl JazzPRESS, maj 2017 |79 fot. Piotr Fagasiewicz Piotr fot.

Potrójny lunch i ruszamy do Harlemu

Gregory Porter / FOURS Collective Krzysztof Komorek – Łódź, Klub Wytwórnia – 19 kwietnia 2017 r. [email protected]

„Zjadłem dziś potrójny lunch i czu- więc jakichś większych zaskoczeń ję się świetnie” – zażartował na po- i różnic w stosunku do studyjnych czątku koncertu Gregory Porter. produkcji artysty. Kiedy jednak za- Potem zabrał nas swoimi ścieżka- brzmiały pierwsze wersy otwiera- mi w podróż do Harlemu, prezen- jącego koncert utworu Holding On, tując podczas występu przekrojo- okazało się, że koncertowe emocje wy program zawierający piosenki nie będą miały sobie równych. Co z wszystkich czterech autorskich za głos! To niby oczywiste stwier- płyt. Jednym z wielu pozytywów dzenie w przypadku bohatera wie- tego wieczoru był właśnie fakt, że czoru, ale kto nie posłuchał Portera Porter nie zamknął swojej prezen- na żywo (na koncercie, a nie z płyty tacji w ramach materiału z Take Me live), nic o nim nie wie. To The Alley, ale uradował widzów Trzeba zaznaczyć, że wokalista przebojami także z wcześniejszych miał wsparcie w gronie znakomi- albumów. tych instrumentalistów. On My Znam, lubię i często słucham płyt Way To Harlem, Take Me To The Al- tego muzyka, nie spodziewałem się ley, Hey Laura, Liquid Spirit ubar- 80| Koncerty / Relacje

wiły częste solówki saksofonisty Ti- vona Pennicotta, oryginalne popisy pianisty Chipa Crawforda oraz ham- mondowe wstawki Ondre J’a. Papa Was a Rolling Stone poprzedziły i za- kończyły długie solówki kontrabasi- sty Jahmala Nicholsa, który w trak- cie drugiego solo płynnie przeszedł do Musical Genocide. Consequence Of Love i Be Good przedzielił z kolei wo- kalny dialog a cappella z publicznoś- cią, skwitowany stwierdzeniem Por- tera „wyszło całkiem nieźle”. Koncert podsumowały dwa bisy, w tym zaśpiewany tylko z fortepiano- wym akompaniamentem No Love Dying. Muzycy żegnali się z publicz- nością, schodząc po kolei ze sceny i zostawiając na końcu sekcję rytmicz- ną. Jahmal Nichols, na bisy uzbrojo- ny w gitarę basową, wzbudził entu- zjazm publiczności cytatem z beat- lesowskiego Come Together, a dwu- godzinny występ zamknął efektow- nym solo perkusista Emanuel Har- rold. Świetna muzyka i kapitalny show z „popową” niekiedy atmosferą, kołyszącą się i tańczącą w rytm żyw- szych piosenek publicznością, umie- jącą jednak „jazzowo” zareagować na indywidualne popisy artystów. Wie- czór z klasą. Dla kronikarskiego obowiązku za- znaczę, że koncert gwiazdy wieczoru poprzedziła udana, godzinna „roz- grzewka” przeprowadzona przez FO- URS Collective. Kwintet zaprezen- tował publiczności materiał z płyty Treezz. fot. Piotr Fagasiewicz JazzPRESS, maj 2017 |81 fot. Agnieszka Sobczyńska Agnieszka fot.

Podróż w nowych rejonach

Artur Dutkiewicz Trio – Warszawa, Studio im. Agnieszki Jerzy Szczerbakow Osieckiej Polskiego Radia, 23 kwietnia 2017 r. [email protected]

Pewien ceniony dziennikarz jazzo- kładającą się na dźwięki wydoby- wy powiedział mi kiedyś: „Na Ar- wane z fortepianu, ale również na tura ludzie przychodzą zawsze”. brzmienie całego zespołu. I jest to prawdą. Dlaczego tak się Ważnym, a chyba najbardziej nie- dzieje? Moim zdaniem z kilku po- docenianym elementem procesu wodów. twórczego, jest wewnętrzna pra- Po pierwsze Artur Dutkiewicz jest ca artysty – bogactwo jego przemy- w absolutnej czołówce polskich śleń, przeżyć, dająca spokój harmo- pianistów jazzowych. Co oczywi- nii ze sobą i światem, jaką udało

ście nie wystarcza, żeby tak dobit- mu się osiągnąć . Ten niedoceniany nie wpływać na koncertową fre- element (bo często używany przez kwencję. Na sukces tego artysty hochsztaplerów próbujących nad- składają się także inne elemen- miernym filozofowaniem pokryć ty, wśród których wyróżniłbym braki warsztatowe lub niedostatek muzykę przez niego komponowa- talentu) w przypadku Dutkiewicza ną, skład zespołu, a także niezwy- stanowi ważną część jego osobowo- kłą wrażliwość Dutkiewicza, prze- ści, a przez to muzyki, jest tym „taj- 82| Koncerty / Relacje

nym albumem. Jego poprzednia płyta Prana, nagrana również w składzie z Michałem Barańskim i Łukaszem Żytą, była chyba punk- tem przełomowym w ukonstytuo- waniu się brzmienia formacji Ar- tur Dutkiewicz Trio. To właśnie brzmienie zespołu jako całości, wydobyte przez inną niż na Pranie strukturę muzyki, spra- wiło, że ten koncert zrobił na mnie tak ogromne wrażenie. I chyba wreszcie Dutkiewicz poczuł się ze swoimi muzykami na tyle dobrze, że komponując nowy materiał, za- mieszczony na płycie Traveller, zmienił proporcje „fortepian + sek- cja” na bardziej równomierne roz- łożenie ważności wszystkich in- strumentów. Dzięki temu usłysza- łem zupełnie innego niż dotych- czas Dutkiewicza – choć byłem na wielu jego koncertach, na żadnym nie poczułem się tak zaskoczony nowym podejściem. Dało to efekt wyniesienia w zupełnie niezna- ne rejony i powody do zachwytu z mojej strony. Druga strona meda- fot. Agnieszka Sobczyńska lu jest taka, że po tym, co usłysza- łem, nie wyobrażam sobie tego ma- nym składnikiem” odróżniającym go od wielu in- teriału w innym składzie niż ory- nych artystów. To wszystko składa się na dźwię- ginalny. Czyli w tym aspekcie Ar- ki, które sygnuje swoim nazwiskiem Dutkiewicz, tur Dutkiewicz Trio stało się zespo- i sprawia, że publiczność tak chętnie przybywa na łem przypominającym trochę Sto- jego koncerty – zarówno solowe, jak i grane w trio. nesów... Płyty wydaje średnio co dwa lata, dzięki czemu w Zespół rozpoczął swój koncert ty- naturalnym tempie ma czas na promocję nowe- tułowym utworem z poprzedniego go materiału, zagranie kilku koncertowych tras w albumu, po czym prawie płynnie Polsce i na całym świecie oraz na pracę nad kolej- przeszedł do materiału powstałego JazzPRESS, maj 2017 |83 fot. Agnieszka Sobczyńska Agnieszka fot.

niedawno. Piszę prawie, bo słychać Warto wspomnieć, że jedna z kompozycji zadedy- było różnicę między ograną, „uło- kowana została żonie, Hani Dutkiewicz, pełniącej żoną” Praną a świeżością Traveller w życiu pianisty rolę nie tylko partnerki życiowej, – ten dreszczyk emocji i napięcie ale i najbliższej przyjaciółki, wspierającej go rów- towarzyszące pierwszym koncer- nież od strony managementu. Zresztą niezwykle tom z jeszcze ciepłym programem. rzadko można spotkać któreś z państwa Dutkiewi- Nowy materiał, nowa koncepcja – czów osobno. dla mnie był to jeden z najciekaw- Oczywiście na koniec koncertu były wielokrotne szych ostatnio koncertów, z bardzo bisy. Jestem przekonany, że nazwisko Dutkiewicz i widocznym, wspomnianym wcześ- marka Artur Dutkiewicz Trio – zarówno w wyda- niej efektem zrównoważenia roli niu koncertowym, jak i płytowym – będzie coraz poszczególnych instrumentów w większym magnesem dla fanów jazzu. zespole. Kompozycje wydały mi się niezwykle spójne – z wyjątkiem Sattvic Mazurka, który w odniesie- niu do brzmienia i aranżacji pozo- PS Tytuł nowej płyty – Traveller – może odnosić się stałych utworów był powrotem do równie dobrze do świata zewnętrznego, jak i prze- dawnego konceptu, z niemal popo- żyć wewnętrznych. Czego dowodzą wszystkie usły- wym na ich tle tematem. szane przeze mnie tego wieczoru dźwięki. 84| Koncerty / Relacje fot. Piotr Fagasiewicz Piotr fot.

Podajcie mi skrzypce!

Krzysztof Komorek Adam Bałdych Sextet [email protected] – Łódź, Klub New York – 23 marca 2017 r.

Widok wchodzącego o kulach do nych muzykach go tworzących. Klubu New York Adama Bałdy- Muzykach, wśród których znaleźć cha przyprawił, czekających już na można same najgorętsze nazwiska koncert widzów o drżenie serc. Jed- młodego polskiego jazzu. Dziewięć nak nasz znakomity skrzypek nie utworów, w większości melodyj- zamierzał wcale odwoływać wy- nych, chwytliwych, w których czę- stępu. „Dałem radę wejść na scenę sto można było odnaleźć charakte- o własnych siłach, a w dodatku te- rystyczny Bałdychowy „zaśpiew”. raz noszą za mną skrzypce. Zawsze Jednocześnie każdy z nich ofero- o tym marzyłem” – zażartował na wał słuchaczom coś wyjątkowego, samym początku. przyciągającego uwagę. Raz były to Potem, choć na siedząco, zaczął solówki gitary Szymona Miki, kon- grać. Jak gdyby nigdy nic. Stumi- frontowane z popisami saksofonu nutowy koncert wypełniły autor- Macieja Kocińskiego, w otwierają- skie kompozycje Adama Bałdycha, cym koncert Miracle of ‘87. Innym przygotowane specjalnie dla no- razem smakowite sola fortepianu wego sekstetu i z myślą o konkret- Krzysztofa Dysa w Faith oraz sub- JazzPRESS, maj 2017 |85

komentarzem, stanowiły jeden z mocniejszych punktów koncertu, ukazując się w najpełniejszej kra- sie w zakończeniu Repetition i ca- łym przebiegu Wild Hearts. Kapi- talnie zabrzmiał utwór Elegy, bal- lada o heavymetalowym posma- ku, którą ktoś powinien zarekla- mować Metallice na kolejny al- bum, jeżeli chce mieć na nim ja- kiś przebój. Koncert zakończył za- grany na bis, dynamiczny Villa- ge Underground, gdzie do głosu fot. Piotr Fagasiewicz doszedł wreszcie Dawid Fortuna, który pozwolił wyszaleć się kole- telnym i delikatnym The Room of Imagination, czy gom w trakcie głównej części kon- kapitalny dialog skrzypiec i saksofonu w Brothers, certu, dogrywkę kradnąc już dla budowany na silnym rytmicznym podkładzie per- siebie. kusji Dawida Fortuny i basu Michała Barańskiego. Świetny program i znakomity Notabene, wiolinistyczno-saksofonowe przekoma- show. Oby doczekał się kiedyś reje- rzania, przeplatane od czasu do czasu gitarowym stracji, najlepiej w wersji live. 86| Koncerty / Relacje fot. Jerzy Szczerbakow

Głęboki, wewnętrzny przekaz

Jerzy Szczerbakow Love – Warszawa,Dom Kultury i Zabawy DZiK, [email protected] 25 kwietnia 2017 r.

Na koncert ten wybrałem się w wy- żywego śpiewu. Wzbudza nadzie- niku splotu okoliczności, został ję i poruszenie, przypominając ry- mi on bowiem polecony niezależ- tuał plemienia, które nigdy nie ist- nie przez kilka osób z zupełnie róż- niało”. nych, w tym niejazzowych kręgów. Normalnie takie informacje spra- Bo jak sam zespół o sobie pisze: wiają, że przypominam sobie o wie- „Muzyka Love, to ponadczasowa lu zobowiązaniach na ten wieczór opowieść o jedności i człowieczeń- (typu: chyba zostawiłem w domu stwie. Proste, medytacyjne melo- włączone żelazko) i z pełnym prze- die splatają się ze sobą, prowadząc konaniem odmawiam. Tym razem słuchacza przez surową, a zarazem było inaczej i na koncert trafiłem. poruszającą swoją szczerością hi- Niewątpliwie jednym z ważnych storię. Muzyka Love jest ponadcza- argumentów była obecność w ze- sowa. Można doszukać się w niej spole wielce przeze mnie poważa- potęgi intencji Dona Cherry’ego, nego Kamila Piotrowicza. mantrycznej repetycji Philipa Glas- Po pierwsze: DZiK był wypełnio- sa, czy pierwotnej autentyczności ny po brzegi. Po drugie: czuło się, JazzPRESS, maj 2017 |87 fot. Jerzy Szczerbakow

że wszyscy słuchacze – w różnym historię zespołu Wyjaśnił, że jego wieku – „są razem”, i był to inny typ nazwa nie jest przypadkowa, po- bycia razem, niż na najlepszych twierdzając też to, co poczułem na nawet koncertach jazzowych. Po własnej skórze; mieliśmy do czy- trzecie: wszyscy instrumentali- nienia z próbą przekazania war- ści, to świetni muzycy z warszta- tości nie tylko stricte muzycznych, tem i wiedzą. Po czwarte (i chyba ale także głębszych. Nie tylko inte- najważniejsze): w tej muzyce krył lekt, ale i serce. się głęboki, wewnętrzny przekaz. Wśród publiczności spotkałem Muzyka nie zawiera żadnej swin- wiele znajomych osób, w tym zna- gującej nuty, mieści się w kanonie komitego jazzowego perkusistę muzy otwartej, chociaż oczywiście Krzysztofa Szmańdę, czy muzy- są to konkretne kompozycje, mają- ków między innymi sekstetu Pio- ce ustaloną formę. trowicza: Piotra Chęckiego i Emila Po koncercie odbyłem krótką roz- Miszka. Ten wieczór był dla mnie mowę z liderem, Jędrzejem Łago- podróżą w zupełnie nowym kie- dzińskim, który opowiedział mi runku. 88| Rozmowy fot. Kuba Majerczyk Kuba fot. JazzPRESS, maj 2017 |89

Aga Derlak – pianistka, kompozytorka, liderka autorskiego tria. Od początku konsekwentnie podążająca własną ścieżką. Granie jazzu traktuje jako speł- nienie marzeń, swoją wielką szansę i okazję do przekazywania ważnego ży- ciowego przesłania. Z powodzeniem radzi sobie w męskim, niełatwym i moc- no konkurencyjnym światku polskich instrumentalistów jazzowych.

O bardzo życiowych sprawach Piotr Wickowski [email protected]

Piotr Wickowski: Wolałbym nie wiedzieć o własnych doświadcze- poruszać tego tematu, ale takie niach, o tym, jak wyglądał przebieg są fakty, wobec których nie moż- mojej drogi muzycznej i co zaob- na przejść obojętnie. Dlaczego jest serwowałam u siebie. A było bar- was, kobiet-instrumentalistek, na- dzo dużo zmagania się z oceną. Nie dal tak mało w polskim jazzie? jest łatwo istnieć w świecie zdomi- nowanym przez mężczyzn. Czu- Aga Derlak: Dlaczego mam odpo- łam, że jako kobieta muszę coś udo- wiadać na takie pytanie? wodnić i skupia się na mnie szcze- gólnie wiele uwagi. Myślę, że taka Jestem ciekaw, jaki jest twój punkt presja jest czymś trudnym do prze- widzenia na tę sprawę. Jesteś jed- trwania. ną z nielicznych kobiet grających u nas jazz. Nawet w tak licznej ka- Z psychicznego punktu widzenia? tegorii jak pianistyka jazzowa jest was ciągle zaledwie kilka. Właści- Tak. Myślę, że to może być jeden z wie podobnie jak w innych. Nadal powodów tego, że liczba grających tylko w wokalistyce jazzowej do- kobiet nie jest duża. Natomiast minują kobiety. opowiadam o tym tylko ze swojego punktu widzenia. Dopatrywałabym się różnicy w na- turach kobiety i mężczyzny, aczkol- Ile było dziewczyn na Bednarskiej wiek nie chcę generalizować, każ- (działający na poziomie średniej dy człowiek jest inny. Mogę też po- szkoły muzycznej Wydział Jazzu 90| Rozmowy

musimy udowadniać, to przeko- nanie tylko siedzi w naszej gło- wie, a konkretnie – tkwiło w mo- jej, bo nie wiem, jak jest w przy- padku innych kobiet. Ja odczuwa- łam nawet nie gorsze traktowanie czy lekceważenie, ale presję wyni- kającą z tego, że jestem w mniej- szości. Podejrzewam, że mogłam być trochę traktowana jako osob- liwe zjawisko. I sam ten fakt po- wodował we mnie potrzebę udo- wadniania swojej wartości. Co z jednej strony jest czynnikiem na- pędzającym do rozwoju, ale z dru- giej może powodować pewne za- hamowanie. Trudno zachować równowagę pomiędzy motywa- cją i radzeniem sobie z tą presją a ostatecznym uświadomieniem so- fot. Katarzyna Stańczyk bie, że nic nie musimy udowad- w Zespole Państwowych Szkół Muzycznych im. niać. Fryderyka Chopina w Warszawie, mieszący się przy ulicy Bednarskiej – przyp. red.), kiedy rozpo- Jak myślisz, byłoby ci łatwiej, gdy- czynałaś tam naukę? byś zdecydowała się na muzykę klasyczną? Tam proporcje między Wśród instrumentalistów była poza mną jedna kobietami i mężczyznami są inne. pianistka, rok po mnie przyjęto kolejną. Teraz uczą się tam trzy pianistki. Coraz więcej pojawia się w Tak, tam proporcje są bardziej wy- szkołach kobiet-instrumentalistek, natomiast rze- równane, ale nie wiem, czy czuła- czywiście ciągle są w mniejszości. bym się lepiej, ponieważ stres to- warzyszący mi podczas wykony- Czyli problemem jest konieczność udowadniania wania utworów klasycznych był swojej wartości? To, że jest się odbieranym jako dla mnie paraliżujący. Czyli, jeśli ciekawostka? Ale czy też, w związku z tym, jest się o mnie chodzi, to chyba by się nie mniej poważnie traktowanym? sprawdziło.

Najpierw odpowiem na pierwszą część pytania. Odpowiedziałaś w ten sposób na Właśnie chodzi o to, że tak naprawdę niczego nie pytanie, które chciałem ci zadać – JazzPRESS, maj 2017 |91 o powód wyboru muzyki jazzowej. Co wtedy, podczas tego koncertu, zrobiło na tobie To wróćmy do początku – jak to się tak duże wrażenie, że zapragnęłaś grać tę muzykę? stało, że zdecydowałaś się na jazz? Teraz trudno mi już wracać wspomnieniami do Bardzo lubię odpowiadać na to py- tej dziesięcioletniej wersji mnie, nie pamiętam, tanie, ponieważ towarzyszy temu co miałam w głowie. Natomiast na pewno ujęło bardzo piękna i poruszająca mnie mnie piękno tej muzyki, być może sama idea im- historia. A mianowicie, kiedy byłam prowizacji, harmonie, które były zupełnie inne jeszcze w szkole podstawowej, przy- niż te w repertuarze klasycznym. Myślę, że owa jechał kiedyś do Chełma (bo jestem inność była czymś, co tak bardzo pociągnęło mnie z tego małego miasta) Paweł Perliń- w kierunku muzyki jazzowej. Nie poszłam jed- ski, na koncert, prawdopodobnie nak za tym marzeniem, zdałam na flet poprzecz- podczas zaduszek jazzowych. Gra- ny do szkoły muzycznej drugiego stopnia. łam już wtedy na fortepianie... Dlaczego nie fortepian?

Nie jest łatwo istnieć w świe- Muszę się przyznać, że zarzuci- cie zdominowanym przez męż- łam fortepian, ponieważ nie do- czyzn. Czułam, że jako kobieta stałam się na drugi stopień kla- muszę coś udowodnić sycznego fortepianu, dostałam się za to na flet. Gdzieś z tyłu gło- wy zawsze jednak jazz był mi Ile miałaś lat? bliski, dlatego stwierdziłam, że spróbuję dostać się na Bednarską. Dostałam się tam na flet, ale mia- Myślę, że dziewięć, może dziesięć. łam też obowiązkowy fortepian jazzowy. Mój na- Usłyszałam go i stwierdziłam, że uczyciel tego instrumentu, Marcin Lutrosiński, zo- bardzo pragnę być pianistką jazzo- rientował się, jak bardzo mnie fascynuje fortepian, wą. Jednak szybko zorientowałam i zachęcił, żebym zdawała na fortepian jako głów- się, że kobiety chyba nie grają jazzu ny instrument. Miałam wątpliwości, obawiałam i zrezygnowałam z tego marzenia. się, że może się nie udać, ale się udało.

Słuchałaś wcześniej jazzu? Czy w Kiedy dostałaś się na flet, a kiedy na fortepian? ten koncert był twoim pierwszym kontaktem z taką muzyką? W 2010 roku na flet, a w następnym na fortepian.

Trochę słuchałam, ponieważ mój Rezygnując z fletu? tata jest fanem jazzu. Można po- wiedzieć, że jazz towarzyszył mi od Jeszcze kontynuowałam, ale jednak coraz więcej dziecka. czasu poświęcałam na granie na fortepianie, po- 92| Rozmowy nieważ – po pierwsze – to było moim marzeniem, goś zniewolenia. Oczywiście, po- a po drugie – musiałam wiele nadrabiać po sześ- wiem teraz bardzo sztampowo: ciu latach przerwy w graniu na tym instrumencie. w muzyce klasycznej jest też wol- Miałam masę pracy, bo nigdy wcześniej nie grałam ność i wiele możliwości interpreta- jazzu. To był bardzo trudny dla mnie czas: miałam cji. Dla mnie jest to jednak zupeł- 20 lat, moi rówieśnicy albo pracowali, albo mieli już nie inna dziedzina muzyki. Ciężko ukształtowaną ścieżkę kariery, dokładnie wiedzie- byłoby mi wystąpić z takim reper- li, co chcą robić w życiu, byli w czymś dobrzy. Mi- tuarem, ponieważ zawsze miałam mowolnie się do nich porównywałam, podczas gdy skłonność do dodawania czegoś od byłam w momencie zaczynania od zera. I to było siebie i – szczerze mówiąc – myle- bardzo trudne. Czasu miałam mało, natomiast by- nia się. Po prostu, to chyba nie była łam naprawdę zdeterminowana, że chcę to robić. moja droga. Powiem wprost: dla mnie było cudem, że tak się stało – że ma- rzenie z dzieciństwa odezwa- Dla mnie było cudem, że ma- ło się po latach. Dlatego jestem rzenie z dzieciństwa odezwało szczęśliwa, bo mimo niełatwych się po latach. Dlatego jestem przeżyć wiele pięknych rzeczy wydarzyło się jako efekt podjęcia szczęśliwa, bo mimo niełatwych tej trudnej decyzji o zmianie in- przeżyć, wiele pięknych rzeczy strumentu na fortepian. wydarzyło się jako efekt podję- cia tej trudnej decyzji o zmianie Powiedziałaś, że do grania jazzu instrumentu na fortepian popchnął cię również stres, z którym, w twoim przypadku, związane było wykonywanie klasyki. Jak myślisz Do jakich kompozytorów wracasz, – dlaczego tak się działo? Czułaś się przytłoczona jeśli grasz klasykę tylko dla siebie? koniecznością dokładnego odtwarzania partytur? Czułaś się uwięziona w takiej konwencji? Do prostych rzeczy, bardziej pod kątem ćwiczeniowym. Wracam Nie, nie myślę o tym w ten sposób. do inwencji Bacha, prostych nok- turnów Chopina i czasem do pre- Ale to jazz, w odróżnieniu od klasyki, oferuje wol- ludiów Debussy’ego. Lubię do tych ność improwizowania, grania wszystkiego na utworów powracać, ponieważ one swój sposób. sprawiają, że mam kondycję, a też bardzo przyjemnie mi się gra ten Mam przyjemność z grania klasyki, ale jeżeli nie repertuar. jestem w sytuacji scenicznej. Gdy gram klasycz- ny repertuar w zaciszu domowym nie czuję jakie- Edukacja w dziedzinie fletu i okres JazzPRESS, maj 2017 |93 kształcenia się w tym kierunku przydaje się jakoś do gry na forte- pianie?

Granie jazzu zaczynałam na fle- cie, więc na nim przyswajałam so- bie repertuar i takie podstawo- we zagadnienia, jak na przykład skale. Więc flet na pewno miał ja- kiś wpływ na fortepian, pod takim elementarnym kątem.

Na Bednarskiej rozpoczęłaś też grać fot.Katarzyna Stańczyk w zespołach. Jaki był pierwszy?

Mój własny.

Trio, które powstało w 2012 roku? dlatego nie rozmyślałam o konkurencji, nie oglą- dałam się na różne okoliczności. Tak. Dlaczego jednak od początku chciałaś grać w gru- Jesteście bardzo młodzi, ale już pie tego typu, a nie solo lub, na przykład, w kwar- możecie się pochwalić pięcioletnią tecie czy kwintecie z instrumentami dętymi? działalnością w stałym składzie i dwoma albumami wydanymi w Pamiętam, że byłam wtedy pod silnym wpływem renomowanej wytwórni. Dlaczego tria Esbjörna Svenssona i nawet moje pierwsze zdecydowałaś się właśnie na trio: kompozycje, choć może „kompozycje” to za dużo po- fortepian + kontrabas + perkusja, wiedziane, były bardzo inspirowane e.s.t. jeden z najpopularniejszych obec- nie formatów małych grup jazzo- Trio Esbjörna Svenssona stworzyło właściwie wych, format, w którym jest gi- nowy nurt we współczesnym jazzie. Wzoruje się gantyczna konkurencja? na nim wiele zespołów na całym świecie. Wam jednak, mimo że przyznajesz się do tej fascynacji, Chyba nigdy nie zadałam sobie trudno zarzucić takie ewidentne naśladownictwo. tego pytania – dlaczego. Chyba na- Co słychać na pierwszej, a jeszcze bardziej na dru- wet nigdy nie przyszła mi do gło- giej waszej płycie. Czy zanim zaczęliście grać włas- wy żadna wątpliwość czy zawaha- ne utwory, wykonywaliście coś Esbjörna Svensso- nie. Byłam bardzo zdeterminowa- na? Wzorowałaś się na nim, podejmując pierwsze na, żeby to zrobić, i może właśnie próby kompozytorskie? 94| Rozmowy

Tak, pamiętam, że graliśmy ćwiczebnie kilka utwo- Tak, część przetrwała, są na pierw- rów e.s.t. A czy te moje pierwsze utwory były podob- szej płycie. Natomiast czy prze- ne? Pewnie tak. Nie wiem, czy chciałam go naśla- trwały w repertuarze koncerto- dować, ale myślę, że miał na mnie wpływ, był waż- wym? Rzadko do nich wracamy, ną inspiracją. może do niektórych. Zdarza się, że po roku niegrania wracamy do ja- Były jakieś inne inspiracje, zwłaszcza działające w kiejś kompozycji, nawet sprzed podobnym instrumentarium? paru lat. Czasem dobrze jest zrobić taki eksperyment i odświeżyć po- Wtedy też zaczęła się moja fascy- nacja Bradem Mehldauem. Realny wpływ miał na mnie Jako oryginalnym pianistą? Gerald Clayton i jego trio. To zdecydowanie była prawdziwa Tak. Ale teraz myślę o jego dzia- łalności w trio. Zawsze też waż- fascynacja jego muzyką, jego ną inspiracją był dla mnie mój kompozycjami nauczyciel – Michał Tokaj. Płyta jego tria Bird Alone wciąż pozo- staje dla mnie wzorem brzmienia. dejście do utworu, zagrać go w zu- pełnie inny sposób. Nie chodzi o to, Kiedy podjęłaś pierwsze próby komponowania? żeby na siłę grać coś całkiem ina- czej, ale sam upływ czasu jest czyn- Myślę, że to się zbiegło z powstaniem tria. nikiem, który sprawia...

Kiedy zagraliście pierwszy koncert? W naturalny sposób ten utwór sta- je się zupełnie inny? Latem 2013 roku, w Warszawie, w Cudzie nad Wi- słą. Tak, zaczyna to być inny utwór. Tak więc chyba dwa utwory z pierw- Graliście już wtedy własne utwory? szej płyty pojawiały się na naszych zeszłorocznych koncertach, w no- Tak, częściowo własne, częściowo były to standardy. wych, świeżych wersjach. To bar- Pamiętam, że zagraliśmy Svantetic Komedy, chyba dzo ciekawe zjawisko, po takich też coś e.s.t. Reszta była własna, nie pamiętam już zmianach te utwory dużo przy- dokładnie. jemniej nam się gra, ponieważ od- zwierciedlają też nasze obecne in- Tamte pierwsze utwory przetrwały próbę cza- spiracje, czy prezentują nasz obec- su? ny kierunek rozwoju. JazzPRESS, maj 2017 |95

Wasz pierwszy album – First Thou- ght – był bardzo dynamiczny i pre- zentował duże możliwości zespo- łu. Takie były założenia – chodzi- ło o to, żeby pokazać co się potrafi?

Raczej nie... Zupełnie nie! Ja wtedy, i teraz tym bardziej, jestem świa- doma moich umiejętności odpo- wiadających stażowi grania. Na- grałam tamtą płytę po dwóch i pół roku grania jazzu na fortepianie, więc jestem w pełni świadoma, że to były moje początki. Oczywiście mam sentyment do tamtej płyty i bardzo się z niej cieszę, bo była dla mnie niezwykle ważnym krokiem i dużo pięknych rzeczy się potoczy- ło w związku z jej wydaniem. Ra- czej z dużą dozą skromności i poko- ry podeszłam do tego przedsięwzię- cia, bardzo mnie onieśmielał fakt, że mam wydać płytę. To było pokło- sie konkursu Jazz Juniors 2013. Do- staliśmy po nim propozycję od Jána Sudziny, który był wtedy jurorem, fot. Kuba Majerczyk aby wydać płytę w jego wytwórni Hevhetia. Szczęśliwie się złożyło, że pół roku wcześniej, na Ogólnopol- ar, grać na stabilnym poziomie nadającym się do skim Przeglądzie Młodych Zespo- nagrywania i występów przed publicznością. Nie łów Jazzowych i Bluesowych w Gdy- każdy zespół, który nawet wygrywa dwa konkur- ni dostaliśmy nagrodę w postaci se- sy, regularnie koncertuje i wydaje płyty. Nie wspo- sji nagraniowej w Radiu Gdańsk. minając o własnym brzmieniu i konsekwentnym Połączyliśmy te dwie rzeczy i dzięki rozwoju. temu powstała płyta. Na pewno bardzo dużo ćwiczyliśmy. Mieliśmy de- Jednak to chyba nie był tylko zbieg adline nagrania w studiu Radia Gdańsk w maju okoliczności. Musieliście być na 2014 roku, starałam się jednak opóźniać wejście do wszystko gotowi – mieć repertu- studia do ostatniej chwili, ponieważ właśnie ta go- 96| Rozmowy towość była wyzwaniem. Możemy sobie wciąż mó- wstydu. Oczywiście mam odczucie, wić, że nie jesteśmy gotowi, mając świadomość, że że tamten album jest młodzieńczy za rok będziemy grać lepiej, grać inaczej albo że w swym wyrazie, że teraz na pew- może pójdziemy w zupełnie innym kierunku. Za- no bym zagrała ten materiał ina- wsze można sobie powiedzieć: „Nie jestem goto- czej. Natomiast uważam, że tamta wy, zrobię to za rok”, czego konsekwencją może być płyta brzmi tak, jak miała brzmieć. „niezrobienie w ogóle”, przegapienie szansy. I nie tylko w muzyce, ale też w wielu życiowych sytua- Utwory z First Thought będą się cjach. Ale gdybym nie nagrała tamtej płyty, wiele jeszcze pojawiać na waszych kon- ważnych rzeczy by się nie wydarzyło, więc jestem certach? pewna, że tak miało być, a płyta jest zapisem tamtego czasu i ów- czesnych naszych muzycznych Przychodziły mi do głowy możliwości i inspiracji. różne myśli, doszłam do róż- nych wniosków, nie tylko na te- Czy chcesz przez to powiedzieć, mat muzyki, ale na temat życia, że ta płyta nagrana rok później byłaby zupełnie inna? na temat samej siebie i swojej drogi. Te myśli pchały mnie do Na pewno byłaby inna. Myślę, tego, aby przelewać je w dźwię- że kiedy jest się na takim eta- ki, żeby na bazie emocjonalnej pie, jak ja wówczas – kiedy jest się jeszcze studentką, rok czy czy duchowej budować kom- nawet pół roku jest czasem, w pozycje którym, przy regularnym ćwi- czeniu, dokonuje się bardzo duży progres. Czy- W związku z tym, że na najbliż- li, oczywiście, miałam swoje wątpliwości, ale cie- szych będziemy promować dru- szę się, że miałam możliwość nagrania i wydania gą płytę, zagramy głównie nowe płyty. Jestem wdzięczna, że miałam taką szansę. utwory.

Słuchając tamtych nagrań, nie masz czasem wra- Mówiłaś o dużych zmianach, któ- żenia, że powinno to być zagrane inaczej, że te- re zachodzą, kiedy jest się w ta- raz trudno ci się z tym zgodzić, że czegoś się wsty- kim wieku, jak ty. Jakie były, w ta- dzisz? kim razie, te zmiany, które spowo- dowały powstanie tak innej płyty, Nie. Ja tak trochę z uśmiechem do nich podcho- jak następna – Healing? dzę i jednocześnie z sentymentem. Mam do tego dystans, mając świadomość tego, jak teraz gramy i Przede wszystkim zmieniły się jak teraz piszę utwory. Ale nie, nie mam poczucia moje inspiracje muzyczne, co przy- JazzPRESS, maj 2017 |97 czyniło się do zmiany myślenia czy podejścia do kompozycji, do grania. A po drugie – zmieniła mi się zu- pełnie koncepcja komponowania.

Jakie inspiracje masz na myśli?

Zafascynowało mnie brzmienie charakterystyczne dla wytwórni ECM. Zakochałam się w płycie Joh- na Taylora – Rosslyn i słucham jej non stop. Bardzo mnie ona wzru- sza. Zachwyciłam się też płytą Cra- iga Taborna – Chants. Te płyty ode- fot. Katarzyna Stańczyk grały bardzo dużą rolę w powsta- niu Healing. Oczywiście nie chodzi mi o to samo brzmienie... miast realny wpływ miał na mnie Gerald Clayton i jego trio. To zdecydowanie była prawdziwa fascy- Nie chodzi o proste naśladowni- nacja jego muzyką, jego kompozycjami, które rze- ctwo? czywiście najpierw próbowałam naśladować. Spi- sywałam kompozycje i wnikliwie je studiowałam: Tak. Ostatnio czytałam wypowiedź formę, części składowe, zastosowane środki. Było z Brada Mehldaua, który opowia- mojej strony dużo pracy u podstaw, interpretacyj- dał, jaka jest różnica między wpły- nej, można powiedzieć – szkolnej. Chciałam na- wem a inspiracją. Według niego uczyć się od niego kompozycji. Nie wiem, czy to jest wpływ to jest coś, co ma realnie słyszalne, ale mogę śmiało powiedzieć, że Gerald przełożenie na brzmienie zespo- Clayton i jego muzyka ma realny wpływ na kształt łu, a inspiracja jest czymś, co nas Healing. pcha w jakimś kierunku. Dlatego uważam, że płyty, które wymieni- Druga płyta jest refleksyjna, muzyka na niej nie łam, były bardziej inspiracją, niż pędzi tak jak na pierwszej, inaczej rozłożone są ak- miały realny wpływ. Bardzo poru- centy... sza mnie kierunek muzyczny, któ- ry reprezentują. On dotyka jakichś Trochę ryzykownie, moim zdaniem, ale rzeczywi- niezwykle emocjonalnych rze- ście akcenty są nietypowo rozłożone. Inaczej niż na czy u mnie, w mojej głowie. I my- pierwszej, ale myślę, że są bardzo spójne. ślę, że ich brzmienie przyczyniło się do tego, że ta płyta jest rzeczy- Nie obawiałaś się reakcji publiczności? Ktoś, kto wiście o innym charakterze. Nato- zna was tylko z pierwszej płyty lub obejrzał frag- 98| Rozmowy menty waszych występów w internecie, może być kompozycje powstawały na bazie zaskoczony, trafiając na koncert promujący Hea- konkretnych muzycznych elemen- ling. tów, które przychodziły mi do gło- wy. Natomiast z drugą płytą było Powiem ci też, że jeszcze zupełnie inaczej niż w zupełnie inaczej. Przychodziły mi studiu brzmi ten materiał na koncertach, gdy do głowy różne myśli, doszłam do czuję publiczność, jej energię. Myślę, że wykona- różnych wniosków, nie tylko na te- nia koncertowe utworów z Healing są zbliżone do mat muzyki, ale na temat życia, na energii z pierwszej płyty. Bo tak samo jak pierw- temat samej siebie i swojej drogi. sza, ta płyta też jest spójna z moją osobowością, z Te myśli pchały mnie do tego, aby moim temperamentem. Absolutnie nie wyrzekam przelewać je w dźwięki, żeby na się muzyki z pierwszego albumu, natomiast rze- tej bazie, czyli na bazie emocjonal- czywiście druga ma inny charakter, wolniejszy, nej czy duchowej, budować kompo- pełen zamyślenia. Co wynika ze zmiany koncepcji zycje. Myślę, że dlatego druga pły- komponowania. ta jest tak różna, ponieważ geneza tych utworów jest zupełnie inna. Na czym polega różnica? Jakie konkretne twoje przemyśle- Kiedyś najważniejszym czynnikiem formotwór- nia czy duchowe przeżycia spowo- czym była dla mnie fraza albo groove, jakiś motyw dowały powstanie tej muzyki? rytmiczny, który studiowałam. Jestem chrześcijanką, więc bardzo Napędzający wszystko? mocnym elementem były dla mnie moje przeżycia duchowe związane Tak. z moją religią i przemyślenia doty- czące tej filozofii. I tak, na przykład, Obok niego był zbudowany cały utwór. Waiting jest oczywiście utworem o oczekiwaniu na zmiany w życiu, Dokładnie tak. Druga płyta zawiera wiele moich o oczekiwaniu w momencie, kie- przemyśleń, które są przekazane w sposób muzycz- dy przeżywamy jakiś zastój – czy w ny. relacji, czy w rozwoju. Oczekujemy zmiany, staramy się, ale nasze sta- Ale zanim przejdziesz do tematyki płyty, powiedz rania nie przynoszą efektów i mu- jeszcze o tej różnicy w sposobie komponowania. simy kształcić się w naszym zaufa- niu, w naszej cierpliwości, ale też w Właśnie zaczęłam o tym mówić, bo z tym związa- wierze, że wszystko ma swój czas. ny jest wątek pozamuzyczny. Do kompozycji z dru- giej płyty przyczyniły się przede wszystkim róż- Po Oczekiwaniu następuje Słowo, ne przemyślenia. Tak jak powiedziałam, pierwsze czyli The Word. Miałaś też na my- JazzPRESS, maj 2017 |99

nę w życiu; uzdrowienie ze złych myśli, z przestoju, z kłamstw, któ- rymi się karmimy, z żalu i lęku; z poczucia, że nasza wartość jest tym, co osiągamy, a nie tym, kim jesteśmy. Album kończy się utworem One Step Back To Move Forward. Zależa- ło mi, żeby skończyć właśnie tym utworem, ponieważ zawiera ważną myśl - że czasem trzeba wykonać krok wstecz, aby ruszyć naprzód. Czasem, aby dokonały się zmia- fot. Kuba Majerczyk ny, musimy cofnąć się i wsłuchać, popatrzeć na swoją przeszłość, na śli oczekiwanie na jakieś słowo, które może być swoje doświadczenia, wyciągnąć olśnieniem? wnioski, pogodzić się z pewnymi rzeczami i dopiero wtedy ruszyć do Dokładnie tak, właśnie Słowo jest czymś, co może przodu. przynieść zmiany w życiu. Jakieś konkretne wydarzenia Również nie tylko w religijnym wymiarze, ale też skłoniły cię do takich właśnie re- w czysto egzystencjalnym? fleksji, które wyraziłaś za pomocą muzyki? Tak, oczywiście, to może być również słowo od dru- giej osoby czy myśl, która motywuje nas do podję- Myślę, że po prostu życie i moje do- cia decyzji przyczyniających się do zmian w życiu. świadczenia, różne przemyślenia.

Utwory na tej płycie zostały właśnie tak ułożone, Niewesołe doświadczenia? aby kolejny kontynuował myśl poprzedniego, czy można je też odczytywać w innym porządku? Nie, nie powiem, że niewesołe. Normalne życiowe sprawy. Każdy z Zdecydowanie pod kątem muzycznym są ułożo- nas czeka na zmianę w życiu, każ- ne w takiej kolejności, aby odpowiadać konkret- dy czasem przeżywa przestój, każ- nym emocjom oraz aby tworzyć pewną narrację. dy czasem przeżywa zwątpienie, Dlatego też pierwszych pięć utworów połączonych każdy się czasem boi, czasem ma jest ze sobą interludiami. Są one rzeczywiście opo- nadzieję. To są utwory o takich bar- wieścią o dochodzeniu do uzdrowienia – Healing – dzo życiowych sprawach, które nie które może oznaczać po prostu właśnie ową zmia- są obce nikomu. 100| Rozmowy fot. Piotr Gruchała

Gregory Porter, sam nazywa siebie czekał na swój czas, kiedy świat już muzykiem, wokalistą jazzowym, jest go zauważał, nie odpuszczał. Potra- jednak gwiazdą światowego forma- fi współpracować z muzykami tak tu. Uwielbiają go nie tylko fani jazzu skrajnymi jak Renée Fleming i two- w wydaniu sprzed lat, pamiętający rzącym eksperymentalną muzykę najważniejsze improwizujące wo- elektroniczną duetem Disclosure. kalistki i ci, którzy nie widzą świata Niedawno odwiedził Warszawę i po- poza Frankiem Sinatrą. Swoją cu- między przeróżnymi komercyjny- downą bezpośredniością zjednuje mi wystąpieniami znalazł chwilę na sobie zwolenników wszędzie, gdzie jazzową rozmowę. Po tej krótkiej się pojawi, łączy pokolenia i zakopu- chwili wiedziałem, że miałbym wiel- je podziały. Kiedy wydaje płytę, do- ką ochotę zaprosić go na kolację i staje jazzowe Grammy. Podróżuje po posłuchać z nim moich ulubionych świecie, jest obecnie jednym z nie- płyt, powspominać opowieści o naj- licznych muzyków jazzowych, który wspanialszych nagraniach sprzed potrafi połączyć doskonałą muzykę lat, źródłach inspiracji i fascynacji. z popularnością. Nie idzie na arty- Niestety kolejka do uroczego, peł- styczne kompromisy, ale trafia do nego pozytywnej energii wieczoru w wszystkich. Nie tylko śpiewa, ale towarzystwie Gregory’ego Portera też pisze teksty i komponuje. Długo jest nieskończenie długa. JazzPRESS, maj 2017 |101 Trafiam do ludzi i cieszę się tym Rafał Garszczyński [email protected]

Rafał Garszczyński: Kiedy wresz- bardziej niż śpiewanie dla fanów cie będzie można kupić zapowia- jazzu, uwielbiam łączyć ludzi, mu- dane już od kilku miesięcy twoje zycznie, intelektualnie, towarzy- nowe wydawnictwo – płytę DVD? sko, w zasadzie w każdy sposób.

Gregory Porter: Masz na myśli na- Kiedy odwiedzasz sklep z płyta- granie koncertowe? mi, gdzie chciałbyś odnaleźć swo- je albumy? Na półce z jazzem, mu- Live In Berlin to wydawnictwo do- zyką pop, czy może zupełnie gdzie stępne już od kilku miesięcy, py- indziej? tam o film dokumentalny Don’t Forget Your Music. Lubię, kiedy tam są: jazz, blues, go- spel, soul, pop. Uważam się za ar- Będzie dostępny już wkrótce. Dys- tystę jazzowego. Wykorzystuję trybutorzy są nieco zaskoczeni du- wszystkie inne gatunki muzycz- żym zainteresowaniem ze stro- ne do wyrażenia siebie na sposób ny festiwali filmowych. Nie znam jazzowy. Moje Grammy to nagro- jeszcze dokładnej daty. dy jazzowe, co jest dla mnie waż- ne. Jestem więc uważany za artystę Nie mogę wyjść z podziwu, obser- jazzowego. Jeśli moja muzyka jest wując twoje niespożyte pokłady nowoczesna i dostępna dla wszyst- pozytywnej energii i umiejętności kich, i jest jazzem, to jest dla mnie jednoczenia widowni, bez wzglę- powód do dumy. du na miejsce na świecie i różni- ce pokoleniowe, to w dzisiejszym No cóż, ludzie żartują, że jak uka- świecie rzecz niezwykła. zała się twoja płyta, to nie war- to już nic wydawać, bo Grammy i Jestem z tego bardzo dumny. Na tak będzie twoje… (za dwie swoje koncerty przychodzą całe rodziny, ostatnie płyty Gregory Porter do- babcie z wnuczkami. To fascynują- stał nagrodę Grammy w kategorii ce, takie sytuacje interesują mnie Best Jazz Vocal Album, co jest war- 102| Rozmowy te podkreślenia w czasach, kiedy jazzowych al- Weźmy choćby cały jazz elektrycz- bumów wokalnych nie dzieli się na męskie i żeń- ny, wszystko, co powstało w latach skie; podobna sztuka udała się tylko Alowi Jar- siedemdziesiątych. Wspomniałeś reau, Dianne Reeves i Nancy Wilson – przyp. RG). już Lesa McCanna, było też choćby Powinna zatem powstać nowa kategoria Grammy Weather Report i cały ruch elek- – Best Jazz Vocal Album Not Performed By Grego- tryczny. Oni wszyscy byli muzy- ry Porter. kami jazzowymi. Dla mnie jazzem jest wszystko, co nieprzewidywal- Świetny pomysł [śmiech]. ne. Kiedy idę na koncert, lubię my- śleć, że usłyszę coś, co zdarzy się Nie myślisz czasem, że bycie artystą jazzowym ra- tylko ten jeden raz. Każdy koncert czej przeszkadza w zdobyciu szerszej publiczności? musi być inny. Tobie udaje się łą- czyć szeroką popularność i auten- Nie uważam, żeby jazz był jakimś brzydkim sło- tyczność bez artystycznych kom- wem albo oznaczał coś negatywnego. Trzeba po- promisów. kazywać ludziom, jak wiele jazz ma do zaoferowania, jak bardzo różnorodny potrafi być. Weź- Uwielbiam łączyć ludzi, mu- my choćby Sarah Vaughan i zycznie, intelektualnie, towa- Bobby’ego McFerrina. Są przecież rzysko, w zasadzie w każdy tak różni. Betty Carter i Frank Si- natra śpiewali standardy w jak- sposób że różny sposób. Jazz jest niezwy- kle obszernym tematem. Trzeba poświęcić mu tro- Dla mnie ważna jest całość, tekst, chę czasu, poznać i dowiedzieć się, czy znajdziesz w barwa mojego głosu, kompozy- nim coś dla siebie. Jeśli słuchasz odpowiednio dłu- cja, unikalna kombinacja różnych go, skupiasz się i koncentrujesz, z pewnością znaj- cech. Trafiam do ludzi i cieszę się dziesz coś dla siebie. tym. Oczywiście szanuję fanów skupionych na jednym gatunku, Fani jazzu to już wiedzą, ale wielu ludzi ucieka, tych, którzy słuchają jazzu czy sou- kiedy słyszy, że będzie grany jazz. lu. Szanuję ludzi, sam próbuję połą- czyć jazz, soul i gospel, a także sztu- Masz rację, kojarzą jazz z czymś trudnym, niezna- kę pisania piosenek w jedną całość, nym. Jazz to nie tylko trudne improwizacje, to tak- moją autorską. Cieszę się, kiedy wi- że , czy Les McCann. Jest dzę, że publiczności się to podoba. wiele możliwości. Piszesz teksty i komponujesz włas- Często muzycy jazzowi pozostają, niestety, znani ne piosenki. Nie myślałeś o śpie- jedynie fanom jazzu – tylko dlatego, że są jazzowi. waniu jazzowych standardów? JazzPRESS, maj 2017 |103

Chciałbym siedzieć tylko w studiu i nagrywać dziesięć płyt rocznie, ale to z wielu względów niemożli- we. Mam nadzieję, że moja karie- ra będzie rozwijała się tak, że będę mógł wyrazić siebie za pośred- nictwem własnych piosenek, ale również śpiewać wszystkie dobre piosenki, nie tylko amerykańskie, ale też inne. Będę też dodawał ele- menty znane z muzyki folk, gospel i soul, jazzowa ekspresja pozwala sięgać do takich utworów.

Tworzysz na bieżąco listę takich fot. Piotr Fagasiewicz ulubionych utworów, żeby o ni- czym nie zapomnieć? ny Sarah Vaughan. Jednym z moich ulubionych na- Tak to mniej więcej wygląda, zbie- grań jest to dokonane wspólnie przez Cannonbal- ram dobre utwory. Takie nagra- la Adderleya i Nancy Wilson (Nancy Wilson / Can- nie może wydarzyć się już wkrót- nonball Adderley – album z 1961 roku – przyp. red.). ce. Słucham też sporo muzyki bra- Słucham dużo muzyki, której słuchałem jeszcze w zylijskiej i tej z Afryki Południo- college’u. wej. Nie rozumiem słów, ale inte- resują mnie takie formy ekspresji. Kiedy możemy się spodziewać nowego albumu? Moja kariera wystartowała dość późno, ale nigdzie się nie spieszę. Prace już trwają. To będzie album skoncentrowany Na wszystko jest właściwy czas. na muzyce Nata Kinga Cole’a. Będzie też spora or- kiestra. No właśnie, jaką muzykę znajdę na twoim iPodzie? Czego słuchasz? Tak więc wokalne Grammy 2018 już rozdane…

Trudno stale słuchać nowej mu- [Śmiech] Jest wiele dobrej muzyki. Jestem wdzięcz- zyki. Słucham sporo swoich na- ny życiu za to, gdzie jestem. grań. Szczególnie lubię cieszyć się dobrą jakością, płytą analogową. Dużo podróżujesz. Czy dostrzegasz różnice w od- Słucham Elli Fitzgerald, Joe Pas- biorze twojej muzyki? Czy uważasz, że muzyka sa, sporo wokalistów o niskim gło- jest uniwersalna? W twojej muzyce ważne są też sie, Billy’ego Eckstine’a, Copacaba- teksty. 104| Rozmowy

Co z miejscami, gdzie grasz, w któ- rych ludzie nie znają angielskie- go? Ludzie czują tam muzykę?

Dokładnie tak! Jednym z pierw- szych miejsc gdzie spotkało mnie niesamowite przyjęcie, mimo tego, że wielu nie rozumiało tekstów, była seria koncertów w Rosji i na Ukrainie. Graliśmy w salach kon- certowych w takich miejscach jak: Nowosybirsk, Jekaterynburg, Ka- zań czy Niżniewartowsk. Wielu fot. Piotr Gruchała słuchaczy nie znało niemal żad- nego angielskiego słowa, ale Moon Oczywiście czasem trzeba się dopasować do pub- River jest uniwersalne. Po jednym liczności. Wiem, że mam szczęście być powszech- z koncertów rozmawiałem z pew- nie akceptowanym wykonawcą, w Niemczech, ną starszą słuchaczką, miała pew- Grecji, Meksyku. Wszędzie reakcje są pozytywne nie z 80 lat. Powiedziała mi, że jej mimo tak różnych miejsc. To mnie cieszy. Muzyka zdaniem śpiewałem o mojej matce. jest dla mnie misją. To ważne zdanie. Mam coś do Moon River jest o czymś zupełnie powiedzenia. Jestem muzykiem jazzowym, ale opo- innym, tekst nie jest o mojej matce, wiadam też historie. Chciałbym, żeby one pozosta- ale dla mnie emocje związane są z ły na dłużej. Opowiadam ludziom o miłości, sza- moją matką, jej siłą i energią, które cunku. Kiedy śpiewam [Gregory śpiewa fragment mi przekazała. Ta kobieta to zrozu- swojej piosenki]: „There will be no love that’s dy- miała, to było niesamowite. ing here”, to łączę się ze słuchaczami. Sądzę, że za- pamiętają te słowa, może zaśpiewają je następnego Twoja energia jest niezwykle po- dnia i jeszcze następnego, może stanie się to częś- zytywna. Podziwiam też twoje wy- cią ich życia. Sam czuję taką więź, kiedy śpiewam czucie muzycznej przestrzeni, tak Nata Kinga Cole’a [tu znowu GP podśpiewuje frag- jak największych mistrzów, cenię ment]: „Smile though your heart is aching”. Te sło- ciebie nie tylko za nuty zaśpiewa- wa dużo dla mnie znaczą. [GP znów śpiewa kolejny ne, ale też te, których nie zaśpie- fragment z repertuaru Nata Kinga Cole’a, z utwo- wałeś. Jesteś niesamowicie praw- ru Nature Boy]: „The greatest thing you’ll ever learn dziwą, pozytywną osobą. Bardzo is just to love and be loved in return”. Te słowa też dziękuję za niezwykłą rozmowę. wiele znaczą dla mnie. Mam nadzieję, że moje teks- ty są równie ważne dla mojej publiczności i że pa- Bardzo dziękuję i zapraszam na miętają je dłużej i czasem sobie nucą. moje koncerty. JazzPRESS, maj 2017 |105 fot. Rory Anderson

Justin Kauflin to jeden z najciekawszych amerykańskich pianistów młodego pokolenia. W wieku 11 lat, w wyniku choroby, stracił wzrok. Podczas studiów poznał Clarka Terry’ego, z którym połączyła go więź artystyczna, ale i osobi- sta. Obecnie kontynuuje karierę pod okiem Quincy’ego Jonesa. Na początku roku gościł ze swoim triem na koncercie w gdańskim klubie Żak. Istotą muzyki jest dzielenie się swoim życiem Krzysztof Komorek [email protected]

Krzysztof Komorek: Twoje zainte- Bardzo fascynowały mnie dźwię- resowanie muzyką zaczęło się już ki, jakie mogłem wydobyć z pia- w dzieciństwie. Ile miałeś wtedy nina stojącego w salonie. Sięga- lat? Jak wspominasz swoje pierw- łem do klawiatury i próbowałem sze doświadczenia muzyczne? Ile zagrać Mary Had A Little Lamb czy miałeś wtedy lat? chociażby pieśni, jakie usłyszałem w kościele. Odkąd pamiętam bar- Justin Kauflin: To się zaczęło, kie- dzo interesowało mnie właśnie dy miałem mniej więcej dwa lata. pianino. 106| Rozmowy

Miałem ogromne szczęście spoty- kając w swoim życiu tak niezwy- kłe i wspaniałe osoby. Spotkanie Clarka Terry’ego i Mulgrewa Mille- ra na Uniwersytecie Williama Pa- tersona to naprawdę coś wielkie- go. Nie tylko dlatego, że obaj są mi- strzami w tym, co robią, ale także ponieważ są przy tym wszystkim, przy ich pozycji, niezwykle skrom- ni i bezinteresowni. Zawsze gotowi do dzielenia się swoją wiedzą i do- świadczeniem, dodający otuchy. fot. Rory Anderson

Clarkowi Terry’emu przedstawił Zaczynałeś od muzyki klasycznej, jednak potem cię kolega z uczelni, który grał u przeniosłeś swoje zainteresowania na jazz. Co było niego w zespole na perkusji? przyczyną tej zmiany? Tak. To był Alan Hicks. Kiedy rozpocząłem naukę w liceum, uczestniczy- łem w zaawansowanym programie muzycznym. Alan Hicks, który wpadł wtedy na Właśnie tam poznałem jazz. Od razu zafascynowa- pomysł realizacji filmu dokumen- ła mnie unikalna natura jazzu. Także możliwość talny Keep on Keepin' On, poświę- komunikacji i interakcji z innymi muzykami, jaką conego Clarkowi Terry’emu. daje jazz, była czymś niezwykle wciągającym. Alan zaprowadził mnie do domu Czy nadal masz jakiś kontakt z muzyką klasycz- Clarka i przedstawił. Rzeczywiście ną? wtedy narodziła się idea tego fil- mu. Alan jest świetnym przyjacie- Muzyka klasyczna zawsze była i jest ważną częścią lem. To znakomity muzyk (Alan mojego życia. Często gram ją podczas ćwiczeń, cie- Hicks, jako perkusista, również szę się nią, chociaż tylko poza występami. Zresztą grał w zespołach Clarka Terry’ego muzyka klasyczna ma tak wiele do zaoferowania – przyp. red.) i znakomity artysta, ze swojej bogatej historii, zwłaszcza dla pianisty. który ma zawsze wiele do zaofe- rowania w każdym aspekcie sztu- Na uniwersytecie poznałeś Clarka Terry’ego, któ- ki, którym się zajmuje. Alan za- ry stał się twoim mentorem. Spotkałeś tam także wsze pomagał mi spojrzeć na róż- Mulgrewa Millera. Jak myślisz, dlaczego odegrali ne kwestie z szerszej perspektywy, tak ważną rolę w twoim życiu? stawiać sobie kolejne wyzwania. JazzPRESS, maj 2017 |107

Clark Terry zaczynał wtedy mieć problem ze wzrokiem, z powodu cukrzycy. Rozmawiałeś z nim o tym, jak to jest stracić wzrok (Just- in Kauflin stracił wzrok w wyni- ku choroby w wieku 11 lat – przyp. red.)? W pewnym sensie pomaga- łeś mu odnaleźć się w tej trudnej dla niego sytuacji?

Rzeczywiście, kiedy poznałem Clar- ka Terry’ego , zaczynał tracić wzrok. To powodowało u niego ogromny fot. Rory Anderson stres i przysparzało mu zmartwień. Ponieważ z własnego doświadcze- nia wiedziałem, jak może się czuć (Clarka Terry’ego – przyp. red.) . To była dość nie- w takiej sytuacji, starałem się do- oczekiwana wizyta. Byłem niesamowicie spięty, dać mu otuchy, powiedzieć mu, będąc tuż obok tak legendarnej postaci. Quincy jed- jak może sobie radzić z tym prob- nak starał się zachowywać tak, abym mógł czuć się swobodnie. Potem zagrałem tam Staram się zawsze wyrażać dla niego. To było ciekawe do- poprzez muzykę, wszystko to, co świadczenie: grać dla Quincy’ego Jonesa w salonie domu Clarka jest dla mnie istotne. To jest isto- Terry’ego! ta muzyki. Dzielenie się z inny- mi swoim życiem, wartościami i Teraz pracujesz z Quincym Jo- całym sobą nesem na stałe (Justin Kauflin jest pod opieką managementu lemem. Dzieląc się z nim tym, co Quincy’ego Jonesa, a sam Jones produkował jego przeszedłem mogłem pomóc mu ostatnią płytę – przyp. red.). Co, poza oczywistymi przyjąć lepszą postawę wobec takie- korzyściami, daje ci taka współpraca? go problemu. Z kolei on wiele mnie nauczył w życiowych sprawach. U Quincy’ego Jonesa znalazłem to samo, co wcześ- niej w przypadku Clarka Terry’ego i Mulgrewa Mil- Podczas realizacji filmu Keep On lera: skromność, bezinteresowność i chęć pomo- Keepin’ On poznałeś Quincy’ego Jo- cy. Zawsze czułem poparcie ze strony Quincy’ego, nesa. Jak doszło do tego spotkania? ciepłą zachętę kontynuowania tego, co robię. To ogromnie mi pomaga i ma niezmiernie duże zna- Spotkałem Quincy’ego w domu CT czenie. 108| Rozmowy

Kiedy przygotowywałem się do dość ważnego występu konkur- sowego, Clark podarował mi parę „szczęśliwych” skarpetek. Taki dro- biazg, który jednak miał i ma dla mnie ogromne znaczenie.

Siedem utworów z twojej ostat- niej płyty dedykowanych jest kil- ku ważnym postaciom z twojego życia: rodzinie, przyjaciołom i na- uczycielom. Stąd też tytuł całego albumu: Dedication. Dlaczego aku- rat taki pomysł na tematykę albu- mu?

Płyta Dedication dała mi możli- wość podziękowania najważniej- szym osobom w moim życiu. Na płycie są tylko moje kompozycje i część z nich poświęciłem konkret- nym osobom. Napisałem utwór dla mojej mamy – Mom’s Song. Kie- fot. Rory Anderson dy dorastałem grałem przed snem muzykę medytacyjną. Mamie bar- Jak wygląda współpraca z kimś takim jak Quincy dzo podobały się te mini-sesje. Jones w studiu, podczas nagrywania płyty? Przypomniało mi się to przy pracy nad płyta i w studiu próbowałem Można się poczuć trochę surrealistycznie nagry- uchwycić ten nastrój i stworzyć wając płytę z Quincym w roli producenta, kiedy się taki właśnie utwór, jako podzię- pamięta o wszystkich jego dokonaniach. On wnosi kowanie dla niej. Napisałem tak- cały bagaż swoich doświadczeń, kompetencji, bie- że utwór dla Clarka, ale nie chcia- głość w tym, czym się zajmuje. To wielki zaszczyt łem czegoś podobnego do tego, co pracować z nim, jako producentem, tak chociażby, on sam mógłby skomponować. jak przy mojej ostatniej płycie. Pragnąłem raczej stworzyć nagra- nie „od siebie” wyrażające moją Słyszałem, że od Clarka Terry’ego otrzymałeś spe- wdzięczność i odzwierciedlające cjalny podarunek. Drobiazg „na szczęście”. Móg- moje odczucia po tym, jak go za- łbyś nam coś o tym opowiedzieć? brakło. Ta kompozycja nabiera no- JazzPRESS, maj 2017 |109 wego życia, za każdym razem, gdy Nie kryjesz się z tym, że wiara odgrywa dużą rolę ją gram. w twoim życiu (na zdjęciach Justin Kauflin często ma wyraźnie wyeksponowany łańcuszek z krzy- Jakie były i jakie są twoje muzycz- żykiem – przyp. red.). Wspominam o tym, ponie- ne inspiracje, kim są twoi muzycz- waż wiara jest także ważnym elementem życia dla ni bohaterowie – muzycy i ich na- wielu osób w naszym kraju... grania, które miały wpływ na cie- bie, jako osobę i jako pianistę? Staram się zawsze wyrażać poprzez muzykę, wszystko to, co jest dla mnie istotne. To jest istota Kiedy odkryłem jazz poruszałem muzyki. Dzielenie się z innymi swoim życiem, war- się w kręgu wielkich nazwisk pia- tościami i całym sobą. Wiara jest dla mnie bardzo nistyki jazzowej: Billa Evansa, Arta ważna i jest w centrum wszystkiego, co w życiu ro- Tatuma, Keitha Jarretta, Chicka Co- bię. Tak więc zawsze szukam możliwości i sposo- rei, Wyntona Kelly’ego, Oscara Pe- bów, aby przełożyć wiarę na swoje działania, za- wrzeć ją w kompozycjach, włą- Wiara jest dla mnie bardzo czyć w występy. ważna i jest w centrum wszyst- Podczas ostatniego europejskie- kiego, co w życiu robię go tournee grałeś z triem. Jed- nak na swojej ostatniej płycie w tersona, Herbiego Hancocka i Bra- kilku utworach pojawia się także gitara, powięk- da Mehldaua. Oczywiście na prze- szając zespół do kwartetu. Jaki jest twój ulubiony strzeni lat odkrywałem i byłem za- skład zespołu, z jakim grasz i dla jakiego kompo- fascynowany wieloma innymi, ko- nujesz? lejnymi pianistami i muzykami. Zresztą nie tylko jazzowymi. Cały Lubię różnorodność składów. Każdy zespół to inny czas zdumiewa mnie, jak wiele kierunek, jakim się podąża i inne możliwości, ja- wspaniałej muzyki jest wokół nas. kie się przed tobą otwierają. Lubię na przykład Cały czas znaleźć można coś nowe- grać koncerty solowe, ponieważ dają mi możliwość go, co da ci unikalne wrażenia i do- szybkiej reakcji, zarówno na moje własne odczucia świadczenia. Oczywiście Clark wy- jak i na sygnały, które wyczuwam ze strony pub- warł ogromny wpływ na wszystko liczności. Trio czy kwartet to przede wszystkim co robiłem. No i Mulgrew (Miller). ekscytująca możliwość współpracy. Możliwość Mulgrew był właściwie moim ulu- usłyszenia czegoś ze strony kolegi-muzyka i zare- bionym pianistą w czasach, kiedy agowania na to, budowania konstrukcji utworu w uczęszczałem do szkoły średniej. oparciu o ten impuls. Granie w zespole może być Dlatego tak wyjątkową sprawą było niezwykle inspirujące. Zwłaszcza, kiedy na scenie spotkanie go i praca z nim na uni- masz obok siebie naprawdę niezłych muzyków. wersytecie. Tak jak ja mam. 110| Rozmowy projekt: Agnieszka Sobczyńska Agnieszka projekt:

Współzałożyciel tria RGG, Krzysztof Gradziuk, opowiada, dlaczego uważa się za muzyka, a nie tylko jazzowego perkusistę, o tym jak ważne są rodzin- ne i ojczyste korzenie w podejściu do muzyki, od czego zależy szczerość przekazu, mówi o współpracy z Tomaszem Stańką oraz swoich poglądach na kształcenie. Cały ten jazz! MEET! – Krzysztof Gradziuk

Jerzy Szczerbakow [email protected]

Jerzy Szczerbakow: Czy umiesz ro- domo, nie ma ciebie, jest muzyka. bić coś na pół gwizdka? Wyjaśnię Czy są wiec jakieś rzeczy w twoim skąd takie pytanie. Kiedy wcześ- życiu, które robisz ot tak sobie? niej rozmawialiśmy o filmach, by- łeś mocno zaangażowany w temat Krzysztof Gradziuk: Takie podej- filmowy, po chwili mówiliśmy ście jest związane z tym, że już o sporcie i znowu okazało się, że jako dziecko miałem wysoko po- masz rozległą i szczegółową wie- stawioną poprzeczkę. Jestem pier- dzę na ten temat, potem przeszli- worodnym synem i wnukiem, śmy na rozmowę o edukacji i zno- więc zarówno rodzice, jak i dziad- wu całym sobą wszedłeś w kolej- kowie widzieli we mnie złote dzie- ny temat. Kiedy grasz, wtedy wia- cko. Miałem zawsze się najlepiej JazzPRESS, maj 2017 |111 uczyć, wszystko robić zawsze naj- idealne i jest problem, bo jeszcze takiego samocho- lepiej. Z tą nauką do pewnego mo- du nie znalazłem [śmiech]. mentu nawet mi wychodziło. Ale potem zacząłem grać na perkusji Nadal lubisz grać na perkusji? i… tutaj stawiam kropkę. Na szczęś- cie miałem i mam nadal wspania- Robię to dla pieniędzy. Żartuję oczywiście. Lu- łych rodziców, a tata, który jest tak- bię, bardzo lubię. Kiedyś lubiłem też swoje urodzi- że związany ze sztuką, ponieważ ny bardzo, ale teraz tak z roku na rok coraz mniej maluje, zawsze mnie bardzo wspie- [śmiech]. I boję się tego, że na wszystko, co sobie rał we wszystkim. Często mi się gdzieś tam wymyślam, nie wystarczy mi czasu. przypomina taki moment ze szko- ły średniej, kiedy stawałem, do- Czyli cały czas głowa jest pełna pomysłów. A ćwi- słownie, na rozstaju dróg i po lewej czysz na bębnach? Lubisz ćwiczyć, bo z tym bywa była droga do szkoły muzycznej, a różnie, a wiadomo, że instrument nie wybacza, je- po prawej – do liceum, a ja rozmy- śli się nie ćwiczy? ślałem, że w liceum najpierw jest geografia, którą mogę sobie daro- Z jednej strony lubię ćwiczyć, ponieważ po tylu la- wać, potem godzina wychowawcza tach zajmowania się muzyką, graniem na instru- – też właściwie niekonieczna, co mencie, uczeniem, wiem, jak nie tracić czasu ćwi- mi już daje półtorej godziny ćwi- cząc. Ale mając też świadomość tego wszystkiego, czeń. Więc szedłem ćwiczyć z zało- widzę, ile jeszcze zostało do wyćwiczenia, i dener- żeniem, że wrócę do szkoły na ję- wuję się, że nie starczy czasu. Dlatego z pewnych zyk polski, tyle że w trakcie ćwi- rzeczy rezygnuję. Zrobiłem sobie taki autorski ze- czeń, zanim się zorientowałem, już staw śmieciowy, jak go nazywam, i im więcej tych ten polski się zaczynał, więc ma- śmieci, tym mam więcej pomysłów. Wśród tego, co chałem ręką, że w takim razie na- tutaj leży, oprócz talerza, który można kupić w skle- stępnego dnia pójdę. Tato właśnie pie, i krowiego dzwonka, tak naprawdę te wszyst- wtedy pisał usprawiedliwienia, a kie rzeczy są własnego pomysłu. Na przykład te mama oczywiście o tym nie wie- dwa pudełka drewniane zrobił mi tata kolegi. Re- działa, bo jakby wiedziała, to by nie klamówka ze sklepu też dobrze działa. była zadowolona. Wracając do py- tania – jeżeli się czegoś podejmuję Widzę, że inspiracje są dla ciebie wszędzie, że mu- czy interesuję się czymś, robię to na zyka jest wszędzie. Masz ogromny szacunek do tra- sto procent. Co może być zaletą, ale dycji, ale z drugiej strony cały czas szukasz i pró- również bywa wadą. Na przykład bujesz się inspirować takimi znaleziskami, masz kiedy chcę kupić chociażby samo- tendencję do wykopywania ciekawostek. chód – a z racji tego, że jestem mu- zykiem jazzowym, nie kupuję ra- Zawsze interesowało mnie coś unikatowego. Sły- czej nowego – wszystko musi być szałem ostatnio cytat, który trochę sparafrazowa- 112| Rozmowy

ki temu, że mocno zacząłem się zagłębiać w jego twórczość i we wszystkie płyty, w których brał udział, dużo się zmieniło w moim podejściu i do zestawu perkusyj- nego, i do samego rytmu. Nawet pomijając wszystkie „zabawki” i perkusjonalia, używając tylko ze- stawu perkusyjnego, uzyskać moż- na nieskończoną ilość barw. Dla- tego błędem jest traktowanie per- kusji wyłącznie jako instrumentu rytmicznego. Nawet kiedy mówię o rytmie, mówię o melodii rytmu. Może to bardzo uboga melodia, ale jednak melodia. Jest wtedy dużo łatwiej zrozumieć instrument, po- dejście do niego staje się znacznie głębsze. fot. Zbyszek Waliniowski Chociaż prapoczątkiem perkusji było jednak wybijanie rytmu... łem. Bardzo mi się spodobał, aż stał się taką moją dewizą. Brzmiało to mniej więcej tak: „Pij zawsze Oczywiście. najlepsze wino, rzadziej, ale najlepsze, i pij je z mą- drymi ludźmi, którzy cię inspirują, mimo tego, że Dopiero później pojawiali się ko- czasem będziesz musiał pić sam”. Sądzę, że moje lejni mistrzowie, którzy potrafi- myślenie i moje podejście do muzyki oraz do życia li znaleźć coś więcej. Natomiast w już tak mocno jest we mnie, że nie jestem w stanie tym co grasz z RGG, jest dużo właś- tego zmienić. Zresztą nie chcę tego zmienić. nie takiego myślenia melodią. Zresztą dla każdego z instrumen- Masz na pewno jakichś artystów, którzy cię inspi- tów, które przeplatają się melodia- rują. Z kręgu muzyki jazzowej, choć może nie tyl- mi. Sama koncepcja grania jest zu- ko. Co ostatnio poruszyło cię muzycznie? Jest twór- pełnie inna. ca, do którego wracając, zawsze odczuwasz dreszcz emocji? Czy masz takich mistrzów w muzyce? Zupełnie inna, aczkolwiek siedząc w ćwiczeniówce, ćwiczę te wszyst- Bohaterem mojej pracy magisterskiej był Jon Chri- kie techniczne rzeczy, które ćwi- stensen, norweski perkusista. Myślę, że dzię- czyłem 15 lat temu. JazzPRESS, maj 2017 |113

Warsztat musisz podtrzymywać. tym odchodzenie od tego metronomicznego podej- ścia do rytmu jest łatwiejsze. Jak najbardziej. Nigdy nie jest tak, że sobie porozkładam te wszystkie Ale metronom cały czas w środku puka? swoje śmieci i na tym ćwiczę, bo akurat tutaj nie ma co ćwiczyć. Tu Tak, i kiedy ściskam reklamówkę, wtedy też działa tylko wyobraźnia. Podejmo- [śmiech]. wanie ryzyka. Tak naprawdę barie- ra tkwi tylko w głowie. Czy jeste- Skoro już dotknęliśmy wątku RGG, które powsta- śmy w stanie uwolnić się od wszel- ło 16 lat temu. Na fortepianie grał Przemek Rami- kich konwenansów, barier, puścić niak... wodze fantazji i zacząć grać muzy- kę. Tylko o to chodzi. Łukasz Ojdana miał wtedy 10 lat.

Jednak żeby robić taki, mówiąc Czy od początku wiedzieliście, jaka jest wasza kon- żartobliwie, bajer dla publiczno- cepcja muzyki? Bo w odróżnieniu od większości ści z tymi wszystkimi, jak je na- zespołów w formule tria fortepianowego, gdzie zywasz, śmieciami, konieczne są nawet nazwa określa je jako trio pianisty z sekcją rytmiczną, wy od razu mieliście świadomość, że chcecie muzykę Jeżeli się czegoś podejmuję tworzyć z innym pomysłem? czy interesuję się czymś, robię to na sto procent. Co może być za- Od samego początku. Z tym że letą, ale również bywa wadą nazwa na początku brzmiała Raminiak Garbowski Gradziuk Trio, ale kiedy pojechaliśmy na lata pracy z rytmem, lata budo- festiwal do Hiszpanii, nie mieściła się na plakacie wania świadomości, każdej war- i organizatorzy skrócili nas do RGG. I tak już zosta- tości, wagi, dynamiki itd. Dopie- ło. Wtedy jeszcze było RGG Trio. Stwierdziliśmy jed- ro później przekładają się one na nak, że skoro naszą muzyką dążymy do minima- fakt, że można wziąć reklamówkę lizmu, to w nazwie też nie będzie potrzebne „Trio”, sklepową i nią poszeleścić. I to jest wystarczy samo RGG. fajne. Od razu, z założenia, mieliście koncepcję wspólne- Tak, im bardziej jesteśmy w rytmie go muzykowania na równoprawnych zasadach w i ćwiczymy go, tym bardziej może- zespole? my od rytmu odchodzić. Prosta za- leżność. Im mamy bardziej usta- Tak, od początku. Kiedy nas pytano, kto jest lide- bilizowany ten wewnętrzny puls, rem, mówiliśmy, że jest trzech liderów albo że nie 114| Rozmowy

Rozumiem, że są różne okazyj- ne sytuacje, ale RGG jest dla ciebie najważniejszym projektem w ca- łej zawodowej aktywności?

Tak. Myślę, że najwięcej nauczyłem się w tym zespole. Nie w ćwicze- niówce, ale właśnie w tym zespole.

Biorąc pod uwagę zasady funkcjo- nowania RGG, zmiana jednego z jego członków musiała być dla was trudna. Trzech tak samo ważnych fot. Zbyszek Waliniowski muzyków i jeden zostaje zastąpio- ny innym, zupełnie inną osobo- ma żadnego. Tak było prościej, choć do dziś cza- wością, z innym sposobem grania sem ciężko niektórym zrozumieć, jak zespół może i odczuwania. funkcjonować tyle lat. Zarówno z Przemkiem, jak i z Łukaszem, z którym gramy od czterech lat, funk- Nie było to łatwe. Oczywiście doj- cjonujemy dokładnie tak samo. Na scenie, ale także rzewaliśmy do tej decyzji, ale żeby i poza sceną, dzielimy się obowiązkami, bo jak wie- rozwiać wszelkie wątpliwości, po- my, muzyk, oprócz tego, że gra, musi zajmować się żegnanie z Przemkiem była naszą szeregiem różnych rzeczy, takimi jak na przykład wspólną decyzją. My z Maciejem strona internetowa, organizowanie wszystkiego. (Garbowskim) zawsze wiedzieli- Takie było założenie, żeby spróbować, choć nie wie- śmy, czego chcemy, i Przemek tak- dzieliśmy, czy to zadziała, zafunkcjonuje. Jednak, że, ale on oprócz tego, że był z nami jak widać, funkcjonuje układ z brakiem lidera i da w trio, miał zawsze duże inklina- się wszystko pogodzić. Zawsze tak było, nawet kie- cje w stronę muzyki elektrycznej, dy w pewnym momencie graliśmy z Maciejem w zawsze lubił instrumenty klawi- jedenastu różnych składach, RGG zawsze było naj- szowe i właśnie muzykę elektrycz- ważniejsze i wszyscy o tym wiedzieli. ną. Nas z Maćkiem nieakustycz- ne granie jakoś nigdy, kolokwial- A jak jest teraz? nie mówiąc, nie kręciło. No, i przy- szedł taki moment, kiedy Prze- Teraz również jest najważniejsze, bo teraz gramy mek powiedział jasno, że on już nie tylko w RGG. Można tak chyba powiedzieć. Bo na- może dawać z siebie tyle, co kiedyś, wet jeśli pojawiamy się w innym składach to raczej i jednak chciałby zrobić coś swo- w trójkę: Tomasz Stańko Band, Anna Gadt Quartet, jego. Zresztą pół roku po tym, jak RGG feat. Evan Parker, RGG feat. Verneri Pohjola. się rozstaliśmy, nagrał własną pły- JazzPRESS, maj 2017 |115 tę, w składzie elektrycznym właś- jedna ze studentek powiedziała, że niemożliwe, bo nie. Wracając do zmiany w zespole, za bardzo lubię szkołę. Tak właśnie jest. Mamy na gdyby osiem lat temu ktoś mi po- Bednarskiej wspaniałą młodzież, wspaniałych lu- wiedział, że w RGG pojawi się inny dzi, którzy mają wielką pasję, którzy chcą się uczyć, pianista, powiedziałbym, że nie ma a nie ma nic lepszego dla nauczyciela niż to, gdy wi- takiej możliwości, ponieważ filozo- dzi, jak jego studenci chłoną wiadomości i wiedzę, fia naszego grania oraz postrzega- którą im przekazuje. nia świata i całej machiny świata Bednarska jest taką szkołą, do której nie można się muzycznego była tak specyficzna i ot tak zapisać. To elitarna szkoła jazzowa, choć nie inna, że taka zmiana jest niemożli- ma statusu szkoły wyższej. Jednak skończenie Bed- wa. I wtedy pojawił się Łukasz. narskiej w jazzowym świecie jest już sporą nobili- tacją dla muzyka, więc nie ma tam przypadkowych ludzi. Nasz wydział będzie obchodzić Błędem jest traktowanie per- wkrótce 25-lecie. Jest to rzeczy- kusji wyłącznie jako instrumen- wiście jedyny wydział jazzu, je- tu rytmicznego. Nawet kiedy żeli chodzi o szkoły średnie pań- mówię o rytmie, mówię o melo- stwowe, bo są jeszcze dwie pry- dii rytmu watne. Jedyna taka szkoła w Pol- sce i bardzo żałuję, że sam nigdy jej nie skończyłem, ponieważ, Życie zdecydowało inaczej. Teraz jak sądzę, moje zawiłe ścieżki edukacyjne były- jednak chciałbym porozmawiać by mniej zawiłe. Edukacja byłaby krótsza, gdybym na inny temat, który, jak zauważy- tam się znalazł. łem, wzbudza płomień w twoich oczach, o którym mówisz z ogrom- Gdybyś trafił na takiego nauczyciela, jakim sam nym entuzjazmem. Jesteś miano- jesteś? wicie nauczycielem w szkole mu- zycznej na Bednarskiej (Wydział Aż tak bym nie przesadzał. Mamy wspaniałą ka- Jazzu w Zespole Państwowych drę. Gdybym trafił do Czesława Bartkowskiego czy Szkół Muzycznych im. Frydery- Kazimierza Jonkisza, to myślę, że moja edukacja ka Chopina w Warszawie), a prze- poszłaby znaczniej szybciej niż w klasycznej szko- kazywanie muzyki innym jest dla le muzycznej, gdzie o graniu na zestawie czy o gra- ciebie niezwykle ważne. niu jazzu nie było mowy. Nawet nie dlatego, że mój nauczyciel nie wyrażał na to zgody. Mieliśmy big- Pozdrawiam swoich uczniów. Pa- -band w szkole, tam też zakładałem pierwszy ze- miętam jak któregoś razu przy- spół. Po prostu nie było nikogo, kto by pokazał, jak szedłem do szkoły i powiedzia- zacząć. Pojechałem pierwszy raz, w 1996 roku, na łem, że chyba zrezygnuję i wtedy warsztaty jazzowe do Puław. Wykładowcą był tam 116| Rozmowy

dla siebie, ale i dla moich uczniów. Nie jest sztuką wziąć trzy płyty Mi- lesa, które wszyscy znają i moż- na je teraz kupić na winylu nawet w znanym dyskoncie. To są rzeczy oczywiste, tak samo, jak jest oczy- wiste, że aby grać na perkusji, trze- ba na początku ćwiczyć paradidd- le. Takie oczywiste rzeczy, o któ- rych z ludźmi mającymi po osiem- naście lat już nie powinno się roz- mawiać. Logiczne jest dla mnie, że jeżeli ktoś chce zostać muzykiem jazzowym czy improwizującym, fot. Zbyszek Waliniowski musi poznać standardy jazzowe, skale bluesową, pentatonikę i te Marcin Jahr, przyszedłem do niego i powiedziałem: wszystkie rzeczy. Tylko że jeżeli zo- „Dzień dobry panu, nie mam pojęcia, o co chodzi w stanie na tym etapie, to mam wra- tej muzyce, ale mi się ona bardzo podoba i proszę żenie, że będzie się musiał potem mi powiedzieć, co mam zrobić, żeby zacząć ją grać”. przebranżowić. Choć jest mnóstwo Po prostu wiedziałem, że ta muzyka bardzo mi się hoteli, restauracji i tam zawsze się podoba i że dzięki niej zmieniło się moje wyobraże- znajdzie praca. Jest też takie wyj- nie o muzyce w ogóle. Tak na marginesie powiem, ście. że podczas gdy moi koledzy w klasie maturalnej dwa miesiące przed maturą nie wiedzieli, co będą Obserwując i porównując mło- robić po skończeniu szkoły, to ja w wieku dwuna- dych muzyków – tak jak w latach stu lat wiedziałem już, że zostanę muzykiem. dziewięćdziesiątych mówiło się o Katowicach jako o wylęgarni i ma- Masz potrzebę dzielenia się tym, co jest dla ciebie teczniku krajowego jazzu, tak w ważne, podsuwania młodym muzykom, nieko- tej chwili taką rolę odgrywa uczel- niecznie tylko perkusistom, innego sposobu spoj- nia w Kopenhadze. rzenia na muzykę? Jeżeli chodzi o uczelnie, myślę, że W moim odczuciu takiego podejścia jest coraz nie do końca ma znaczenie, gdzie mniej. Mimo że mamy jedenaście jazzowych szkół się uczymy, istotne jest, w jaki spo- wyższych w Polsce. Oczywiście nie chcę mówić, że sób się uczymy. Czy rozumiemy te szkoły są niedobre, że źle uczą, ale jest za mało ot- to, czego chcemy się nauczyć – o wartości. Kiedy przychodzę do domu po zajęciach, to właśnie chodzi. Co jest najważ- otwieram komputer i szukam nowych inspiracji – niejsze w muzyce? Konieczność po- JazzPRESS, maj 2017 |117 dejmowania ryzyka. Nie jest prze- dziłem, że to nie dla mnie, żebym potem 40 lat grał cież tak, że od razu zawsze wiem, na trianglu i w dwieście trzydziestym piątym tak- co będzie za chwilę zagrane. Tutaj cie uderzał na dwa, a jeszcze nie daj Boże się pomy- dochodzi właśnie do owego podję- lić. Choć chcę zaznaczyć, że nie przekreślam tych cia ryzyka i czasem może coś nie dwunastu lat, bo właśnie granie muzyki klasycznej wyjść, ale bez ryzyka nie będzie i poznawanie świata dźwięku na instrumentach szczerej muzyki. o określonej wysokości dźwięku skłoniło mnie do tego, żeby szukać tego samego na instrumen- À propos nieudanego ryzyka, masz tach o nieokreślonej wysokości dźwięku. Jestem te- jakieś wspomnienia spektakular- raz w trakcie pisania pracy doktorskiej i temat mo- nej wpadki? jej pracy jest ściśle związany z muzyką klasyczną, choć może jest w tym trochę ryzyka, bo jak w komi- Raz chciałem użyć smyczka, któ- sji będą muzycy klasyczni to oni trochę więcej wie- rego zapomniałem posmarować. dzą ode mnie na temat klasyki. Temat pracy brzmi: Szurałem nim, ale nic nie było sły- Sonorystyczne walory zestawu perkusyjnego i wyko- chać. Choć zaraz sobie poradzi- rzystanie ich we współczesnej muzyce improwizowa- łem. Tak jest zawsze, że z czegoś, nej. Czyli cały czas nawiązuję do muzyki klasycz- nej, ponieważ nie dzielę muzy- ki na jazz i nie-jazz. Kiedy ktoś Bariera tkwi tylko w głowie. mnie pyta, czy jestem perkusi- Czy jesteśmy w stanie uwolnić stą jazzowym, wtedy mówię, że się od wszelkich konwenansów, nie, że jestem muzykiem. A jaką gram muzykę? Po prostu muzy- barier, puścić wodze fantazji i kę i tyle. Jeśli ktoś lubi sobie coś zacząć grać muzykę zaszufladkować, to już jest jego problem. Bo ja na co dzień słu- co nie zadziała, możemy wybrnąć, cham również chociażby Prince’a, który jest moim znaleźć punkt wyjścia, ruszyć wo- idolem. dze fantazji, żeby pójść dalej. Kie- dyś usłyszałem:, „Jak ktoś mówi ci, Przy okazji zadam więc jedno z moich ulubionych że w jazzie czegoś nie wolno albo pytań. Jakie płyty masz w tej chwili w samocho- coś jest błędem, wtedy to już nie dzie do słuchania? jest jazz”. Moja edukacja wyglądała tak, że w wieku sześciu lat poszed- Tomasza Stańki. Słucham jak moi koledzy zza wiel- łem do klasycznej szkoły muzycz- kiej wody grają te utwory (Tomasz Stańko New York nej i grałem Zasiali górale i takie Quartet – December Avenue – przyp. red.). Ponieważ różne piosenki ludowe. Później ko- od roku RGG tworzy nowy, polski kwartet Toma- lejne sześć średniej szkoły muzycz- sza Stańki i tak naprawdę my rozdziewiczaliśmy te nej. I w pewnym momencie stwier- utwory, graliśmy je wcześniej niż ci, którzy nagra- 118| Rozmowy li płytę. No i mam jeszcze trochę muzyki elektro- skich grających jazz po amerykań- nicznej. sku i są inni, którzy zachowując zasady, starają się grać ją w sposób Jak wypada konfrontowanie wykonań kolegów zgodny z własną tożsamością, jazz zza wielkiej wody z własną grą? francuski, skandynawski, może nawet niemiecki, choć niemieckie Zupełna przepaść, w tym sensie, że graliśmy zupeł- granie jazzu to określenie pejora- nie inaczej. Oni z racji swoich bluesowych korzeni tywne. we wszystkim słyszą bluesa i grają bluesowo. Oczy- wiście to nie zarzut, po prostu mamy do czynienia Studiowałem jeden semestr w Lip- z zupełnie innym rozumieniem, zupełnie inną in- sku i dobrze to wspominam. Mu- terpretacją. Czas, puls, wszystko się zgadza, tyle że u siałem się tylko przyzwyczaić, że nas nie ma tam bluesa zupełnie. Ja się gdzie indziej trzeba się było określić, o której wychowałem. Do piętnastego roku życia wszystkie skończy się ćwiczyć. Zwykle nie wakacje spędzałem na wsi. Dziadek był kowalem, umiem tego powiedzieć, a tam jak siedziałem z nim w tej kuźni od rana do nocy, a w sobotę przy- chodziło pół wsi, dziadek wycią- Im bardziej jesteśmy w ryt- gał akordeon, ktoś inny wyciągał mie i ćwiczymy go, tym bardziej bęben, grali i śpiewali. Mieszka- możemy od rytmu odchodzić li cztery kilometry od granicy z Ukrainą i mnóstwo pieśni było ukraińskich. Jak więc ja mogę powiedzieć, że blues się zdeklarowałem, że skończę o jest moją muzyką? Czasem ludzie mnie pytają, czy 16.00, wtedy o 15.58 otwierały się bym nie chciał stąd wyjechać. Owszem, uwielbiam drzwi i wchodził kolejny student. Hiszpanię, Włochy, ciepłe kraje, ale moje miejsce Ale muzycy wspaniali, choć cza- jest tutaj. Zresztą rozmawiałem o tym z wieloma sem powtarzali, że doskonałe in- ludźmi, także z panem Tomaszem Stańką, który strumenty, sale, wszystko świet- dokładnie tak samo powiedział. Tu jest moje miej- nie zorganizowane, przyjeżdża- sce, tu się urodziłem, wychowałem. Dokładnie tak ją do nich muzycy z całego świata samo czuję i nie przemawia przez ze mnie nagle i prowadzą warsztaty, a my gramy skrajny nacjonalizm. Nie, absolutnie. Jestem oby- lepiej, choć u nas tego wszystkiego watelem świata, chcę być wszędzie, ale tu się uro- nie ma. Oni mieli świadomość, że dziłem. my to robimy naturalnie.

Dotknąłeś ważnego wątku, jakim jest rozumienie, Sam jesteś raczej przedstawicie- czym jest muzyka jazzowa po tamtej stronie oce- lem przekazywania indywidual- anu, a jakie walory ma muzyka jazzowa grana w nego ducha muzyki, a nie grania Polsce czy w Europie. Jest nurt muzyków europej- „po amerykańsku”? JazzPRESS, maj 2017 |119

Nie chcę tego rozdzielać. Wszyst- ko, co się w moim graniu pojawi- ło – i tu stawiam też znak rów- ności z tym, co się dzieje w RGG – przyszło naturalnie. Na przy- kład nasze pierwsze kroki z Łuka- szem, po zmianie składu RGG, na- stąpiły na Kalatówkach, gdzie są jamy do rana i gdzie się gra stan- dardy jazzowe. Tam właśnie gra- liśmy standardy, a nie free. Oczy- wiście były momenty, gdy wszy- scy schodzili, bo nie wiedzieli, o co nam chodzi, ponieważ odcho- dziliśmy od tego konwencjonalne- fot. Zbyszek Waliniowski go podejścia. Właśnie tu jest podej- mowanie ryzyka. Można je, rzecz jasna, podejmować, kiedy się jest żeby grać muzykę jazzową, a nie grać country jako pewnych rzeczy świadomym, kie- takie. dy już się coś wie. Ale chociaż na naszych płytach przez tyle lat chy- Zapytam cię jeszcze o ważne postaci wśród perku- ba tylko raz pojawił się blues, i to sistów. Pierwsza z nich to Jack DeJohnette... nie taki stricte parkerowski czy coltrane'owski, to nie znaczy, że Jack DeJohentte także był moim mistrzem. Uwa- tego nie umiemy grać. To nie jest żam go za taki pomost pomiędzy amerykańskim po prostu naszym środkiem wy- światem jazzowym a światem europejskim, z po- razu, ale jeżeli już się pojawia, jest dejściem charakterystycznym dla wytwórni ECM. w tym zupełnie inne podejście niż On zresztą przecież dużo tam nagrywa. Nie tylko klasyczne, jazzowe. płyty z Jarrettem, ze standardami, ale też z Terje Rypdalem czy Miroslavem Vitoušem, gdzie zu- Przypomina mi się w tej chwili pełnie nie ma nawet namiastki amerykańskie- dyskusja po koncercie Johna Sco- go jazzu. Rozmawiałem kiedyś z Jonem Christen- fielda, który nagrał płytę Country senem i on nie ukrywał, że jego największym mi- For Old Men, z utworami country, strzem był właśnie Jack DeJohnette i że od niego ale przecież nie grał country, tylko mnóstwo rzeczy czerpał. wybrał taką stylistykę do opowia- dania historii. A Magnus Öström? On także prezentuje otwarte myślenie o perkusji, ale z kolei sporo używa w tym Też tak to odbieram, jako pretekst, elektroniki. Nie drga ci powieka przy tym? 120| Rozmowy

Wspaniały. Płyty z Jakobem Bro są po prostu rewelacyjne. To jest fenomen. Kiedyś mu nawet po- życzałem bębny na koncert. Solo, dwa sety po 50 minut i nawet jed- na osoba nie wyszła, wszyscy słu- chali od samego początku do koń- ca. Zastanawiałem się wtedy nad tym i oczywiście pochopnie go oceniłem, kiedy się okazało, że na- wet blach swoich nie przywiózł. Pomyślałem sobie, że przyjechał do zaścianka i nawet nie chciało mu się przywieźć blach, a to prze- cież tak osobista rzecz w zestawie fot. Zbyszek Waliniowski perkusyjnym, nawet gdzieś jeż- dżąc samolotem, kiedy nie moż- Byłem na koncercie, kiedy jeszcze grało e.s.t., i zro- na wziąć całego zestawu, to jed- biło to na mnie wielkie wrażenie, zwłaszcza że to nak blachy każdy swoje bierze. była nowa jakość, jeżeli chodzi o trio. Akustyczne Okazało się, że to było świadome trio delikatnie wzmocnione elementami elektroni- podejście, bo za każdym razem ki, bo perkusja nadal była akustyczna, wprowadzo- on chciał mieć inne brzmienie, no tylko kilka efektów, ale nic, co by przykrywało chciał szukać, uzyskać coś nowe- bębny w znaczeniu akustycznym. Tak samo było go z tego instrumentu, czyli sam z fortepianem i kontrabasem, jedynie czasami do- instrument go inspirował. Po- barwienie tego akustycznego brzmienia było elek- wiem szczerze, że jak dostaję cza- troniczne, co robiło na mnie olbrzymie wrażenie. sem różne bębny, to jestem w sta- Aczkolwiek nigdy nie czułem, że sam chciałbym nie zagrać, ale gdybym miał czy- tak robić. Jednak Bobo Stenson Trio i to chłodniej- jeś blachy, to już mógłbym mieć z sze podejście skandynawskie było zawsze większą tym problem. Ale to jest magia, co inspiracją dla mnie oraz dla chłopaków z RGG. Na- on robi z instrumentem. To jest po wet na studiach Maciek pisał pracę o Andersie Jor- prostu wspaniałe. minie, a Łukasz licencjacką o Bobo Stensonie właś- nie. Siła muzyki Stensona wpłynęła na nasze gra- nie, choć nie staraliśmy się kopiować tego, co oni robią, tylko, sądzę, znaleźliśmy jakąś swoją niszę w Cały ten jazz! / www.calytenjazz.pl tym wszystkim. Jerzy Szczerbakow – autor cyklu Agnieszka Sobczyńska – autorka plakatów To jeszcze jedno nazwisko: Joey Baron? Piotr Karasiewicz – kanał YT karasek52 ZAPRENUMERUJ: JazzPRESS, maj 2017 |121

Najstarszy i najbardziej prestiżowy magazyn jazzowy w Polsce

Sylwetki wybitnych muzyków, wywiady, recenzje płyt, relacje z festiwali. 8 numerów w roku, w każdym specjalna płyta kompaktowa (tylko dla prenumeratorów)

prenumerata roczna (8 numerów) – 136 zł prenumerata półroczna (4 numery) – 68 zł

JAZZ FORUM, ul. Hoża 35 lok. 24 skr. poczt. 2, 00-963 Warszawa 81 tel. (22) 621-94-51 e-mail: [email protected] www.jazzforum.com.pl www.polishjazzarch.com ~ 50 lat minel~ o! 122| Słowo na jazzowo / Złota Era Van Geldera

Tradycja w awangardzie

Jarosław Czaja [email protected] jazztornado.blog.pl

Jazz miał swoje początki także w do dzisiaj z drugim Soborem Wa- muzyce cyrkowej, o czym dzisiaj tykańskim. Powiew świeżości, wol- często się zapomina. Ta ludyczność, ność i swoboda twórcza, czy obala- w mniejszym lub większym stop- nie tradycji, odejście od „ładnych” niu, zawsze gdzieś dawała o sobie melodii i harmonii, a w konse- znać – najbardziej zaś chyba na po- kwencji odstraszanie publiczności? czątku lat sześćdziesiątych XX wie- Niektórzy są zdania, że ta ówczes- ku. Za nieledwie „cyrkowca” ucho- na awangarda, czy free jazz dopro- dził wtedy facet, który potrafił grać wadziła do tego, co mamy dzisiaj i z na trzech „rurach” równocześnie, czego śmieją się showmani pokro- czyli Roland „Rahsaan” Kirk. ju Kuby Wojewódzkiego. Taki dow- Zazwyczaj kojarzy się jego twór- cip: czym różną się muzycy rocko- czość z wytwórnią Atlantic, ale wi od jazzowych? Tym, że muzy- Kirk nagrywał także dla Mercury cy rockowi grają cztery akordy dla i Verve. Istotne jest to, że w studiu czterech tysięcy widzów, a jazzma- Rudy'ego Van Geldera, w 1965 roku, ni grają cztery tysiące akordów dla powstała jedna z najlepszych i naj- czterech widzów. głośniejszych płyt Rolanda: Rip, Rig Jednak akurat twórczość Rolan- and Panic. Tam także nagrano dwa da Kirka, udowadnia, że to wszyst- lata później nie mniej udany al- ko nie jest takie proste. Weźmy na bum Now Please Don't You Cry, Be- przykład amerykańskiego i bar- autiful Edith. Oba te dzieła wydała dzo już popularnego gitarzystę na jednym krążku w 1990 roku wy- średniego pokolenia z przegródki twórnia EmArcy, za co jej chwała. „blues / rock” nazwiskiem Derek Nie przypadkiem wspomniałem Trucks. Ten gość bardzo lubi twór- o cyrku, ponieważ zazwyczaj lu- czość Kirka i gra często jego utwo- dzie chcący widzieć w jazzie muzy- ry na koncertach. A robi to w spo- kę nieledwie „poważną” i nobliwą, sób tak naturalny, że publiczność mają duży kłopot z postaciami po- rockowa nie ma problemu z tym, kroju Kirka lub szerzej z tak zwaną że to jazz albo nie daj Boże jazzowa awangardą lat sześćdziesiątych. To awangarda. Nikt nie protestuje, ani podobny problem, jaki Kościół ma nie wychodzi ze stadionu. Zastana- JazzPRESS, maj 2017 |123

The Roland Kirk Quartet – Rip, Rig and Panic (1965) The Roland Kirk Quartet – Now Please Don't You Cry, Beautiful Edith (1967) EmArcy, 1990

wiałem się wiele razy, dlaczego tak się dzieje. Odpowiedź tkwi chyba w samym Rolandzie Kirku i w muzyce, którą fot. Jarosław Czaja tworzył. A była to muzyka „dziw- na”, bo zarówno awangardowa, jak i staroświecka. Nowa i trady- rafinowanego harmonicznie bopersa. Udowadnia cyjna równocześnie. W sensie do- to materiał zawarty na Rip, Rig and Panic, gdzie Ro- słownym tradycyjna, bo Kirk od- landowi towarzyszy fantastyczna sekcja rytmicz- woływał się nawet do jazzu z lat na z Elvinem Jonesem na czele. Sławny perkusista dwudziestych XX wieku. Bo też na znalazł wspólny język z Kirkiem od razu. Słychać dobrą sprawę on „grał na trady- to już od pierwszych dźwięków No Tonic Pres (kom- cji” – jak to ujął Joachim-Ernst Be- pozycja odwołuje się do Lestera Younga, nazywa- rendt. Na czarnej tradycji. Bo cała nego Prezem lub Presem; w wydaniu z 1990 roku ta awangarda głównie na tym po- ten tytuł pojawia się z błędem). Oprócz tego na for- legała, że czarni artyści odwrócili tepianie gra wspaniały Jaki Byard – nieoceniony, się plecami do europejskiej muzy- gdy idzie o znajomość różnorodnych stylów i boski ki klasycznej i postanowili inspiro- akompaniament. Na basie znakomity Richard Da- wać się dziedzictwem Afryki i In- vis. dii. W niełasce przez pewien czas Na Now Please Don't You Cry, Beautiful Edith rów- był fortepian, za to modne stały się nież gra świetny kwartet, ale jego skład jest inny: wszelkiego rodzaju piszczałki i fle- Lonnie Liston Smith na fortepianie, Ronnie Boy- ty. Roland Kirk w wielu swoich na- kins na basie i Grady Tate na bębnach. Warto wspo- graniach inspirował się na przy- mnieć, że producentem tej sesji był sam Creed Tay- kład muzyką arabską. Nic dziw- lor. A Roland Kirk na obu płytach dmie w te swoje nego, że biała publiczność długo manzello, stritcha, flety i saksofon tenorowy w tak nie mogła tego strawić. Ale dzisiaj emocjonalny i uduchowiony sposób, że nie sposób wszelkie podziały gatunkowe są tego opisać. już w muzyce popularnej od daw- Na obu krążkach znalazły się jedne z największych na pozacierane. arcydzieł ociemniałego geniusza, jak choćby From Roland Kirk łączył w sobie naturę Bechet, Byas, and Fats czy Slippery, Hippery, Flippery „naiwnego” ulicznego grajka i wy- albo Blue Rol. To już klasyka! 124| Słowo na jazzowo / Kanon Jazzu

Krzysztof Komeda Quintet – Astigmatic

Rafał Garszczyński [email protected]

ważniejszym polskim albumem jazzowym, a w kilku poważnych i uznanych europejskich publika- cjach został on nawet uznany za najważniejszy album jazzu europej- skiego. Sam parokrotnie poddałem się pokusie podarowania tej płyty amerykańskim fanom jazzu, uzna- jąc, że to jeden z najodpowiedniej- szych polskich prezentów. Nigdy się nie skarżyli, choć moim zdaniem ich opinie są nieco przesadzone i Polskie Nagrania, 1966 parę innych płyt jest co najmniej równie dobrych. Muzyka to jednak Krzysztof Komeda to postać legen- nie sport i nie trzeba koniecznie darna. Gdyby wielkość muzyka ustalać zwycięzcy. Wystarczy pa- mierzyć ilością napisanych o nim miętać, że Astigmatic to album do- książek i płyt wspominających jego skonały, który powinien stanowić kompozycje, wyprzedzić go miał- jeden z pierwszych elementów każ- by szansę tylko Fryderyk Chopin. dej kolekcji jazzowych nagrań w do- Krótki okres, w którym jego twór- wolnym zakątku świata. czy zapał splótł się z zamówienia- Moja osobista opinia na temat tego mi na nowe kompozycje, w szcze- dzieła kilkakrotnie zmieniała się gólności filmowe, z możliwościa- w czasie ostatnich dziesięcioleci. mi ich nagrania i wykonywania Nigdy nie uznałem, że to album na europejskich scenach, sprawił, słaby, jednak często wydawało mi że nagrań jest całkiem sporo. Jeśli się, że – jak na ten najlepszy z naj- jednak odrzucimy takie, które nie- lepszych w dorobku Komedy – tro- koniecznie powinny się ukazać, to chę w nim za mało autorskiego for- okazuje się, że nie zostaje zbyt wie- tepianu. Oczywiście Krzysztof Ko- le, a Astigmatic staje się najważniej- meda to przede wszystkim genial- szym albumem w jego dyskografii. ny kompozytor, potrafił on jed- Wielu uważa, że Astigmatic jest naj- nak być też doskonałym wykonaw- JazzPRESS, maj 2017 |125

cą swoich kompozycji, a Astigma- go, zaszczytne grono wielkich kompozytorów, któ- tic jest w dużej mierze albumem rych nazwisk nie warto w tym kontekście wymie- Tomasza Stańki i Zbigniewa Na- niać, uznało, że to chyba muzyka raczej rozrywko- mysłowskiego. Krótko mówiąc, za wa… Może nie potrafili wtedy zauważyć trzeciego mało tu Komedy pianisty – tak czę- nurtu, wpływów impresjonistycznych i niezwykłej sto myślałem. Dziś jestem w miej- oryginalności dzieł Komedy. Albo znowu sprawa scu, w którym potrafię dostrzec ge- była polityczna. Nieważne. Grunt, że udało się na- nialność kompozycji. grać Astigmatic w genialnym składzie – krótko po Astigmatic zawiera trzy, w zasadzie tym, jak w nieco zmniejszonym i zmienionej gru- najważniejsze, kompozycje Krzysz- pie Krzysztof Komeda zagrał swoje kompozycje w tofa Komedy, choć świat zna go z Sali Kongresowej, na Jazz Jamboree w 1965 roku. pewnością głownie dzięki innej, Nagranie z tego koncertu też zresztą jest dostępne. napisanej później kołysance filmo- O takich albumach jak Astigmatic nie trzeba w wej, Rosemary’s Lullaby, pierwotnie zasadzie nic pisać. Warto jednak je przypominać śpiewanej przez Mię Farrow. młodszym słuchaczom, którzy niestety w szko- Ironią losu jest, że Astigmatic nie le nie dowiedzą się o tym, że w Polsce powstawa- został doceniony przez Związek ły takie nagrania. W szkolnym programie lepiej Kompozytorów Polskich. Podczas podobno próbować uczyć gry na flecie i porządko- jednej z kilku prób Komedy prze- wać chronologicznie kompozytorów, w tym tych, konania do swojej twórczości waż- którzy uznali kiedyś, że Komeda kompozytorem nego wówczas związku twórcze- nie jest…

www.radiojazz.fm Kanon Jazzu Rafała Garszczyńskiego godz. od poniedziałku do piątku 14:45 fot. Kuba Replewicz Kuba fot. 126| Słowo na jazzowo / Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew

Wielkie przerwy wielkich muzyków – część pierwsza

Cezary Ścibiorski [email protected]

Wycofanie się Milesa Davisa z życia nia kolejnych lat coraz mniej osób muzycznego aż na sześć lat miało wierzyło, że Miles Davis kiedykol- iście spektakularny charakter. Ale wiek powróci do gry. czy wśród wielkich muzyków było zjawiskiem wyjątkowym? Bynaj- John Lennon mniej. Jest kilka przykładów po- dobnych jak u Milesa przerw w ka- Jeszcze za czasów The Beatles, w rierze. ostatnich latach ich działalności, Pokrótce przypominając: wycofa- John Lennon związał się z japoń- nie się Milesa było skutkiem kil- ską artystką awangardową Yoko kuletniego systematycznego po- Ono. Pod wspólnym szyldem para garszania się jego zdrowia. Rozpo- wydała w 1968 roku Unfinished częło się od wypadku samochodo- Music No. 1: Two Virgins z okład- wego jesienią 1972 roku. Davis do- ką przedstawiającą nagą parę au- znał wielu złamań kończyn dol- torów. Do dzisiaj pozostaje aktual- nych i miednicy. Bóle, jakie mie- ne pytanie o celowość tego przed- wał podczas rekonwalescencji, sięwzięcia, tym bardziej, że jeżeli sprawiły, że wrócił do nadużywa- ktokolwiek o tej płycie pamięta, to nia alkoholu, a także, co gorsza, do tylko z powodu okładki. W następ- przyjmowania twardych narko- nym roku ukazały się: Unfinished tyków. Szybko rozwijające się uza- Music No. 2: Life with the Lions oraz leżnienie i ruina zdrowia, połączo- kontrowersyjny obyczajowo Wed- na z kryzysem twórczym, dopro- ding Album (1969). wadziły do tego, że latem 1975 zro- Po odejściu od The Beatles, co na- bił sobie przerwę dla poratowa- stąpiło we wrześniu 1969 (aczkol- nia zdrowia. Planowana na sześć wiek blisko rok utrzymywane było miesięcy, przeciągnęła się na sześć w tajemnicy), Lennon z Ono utwo- długich lat. Ostatnimi albumami rzyli grupę Plastic Ono Band. Pły- wydanymi przed przerwą Davisa ta wydana pod tym samym tytu- były, nagrane podczas dwóch kon- łem rzeczywiście była udanym certów w Osace, 1 lutego 1975 roku, przedsięwzięciem artystycznym. Agharta i Pangaea. W miarę mija- Podobnie jak wydane na singlach JazzPRESS, maj 2017 |127

Give Peace a Chance i Cold Turkey. Double Fantasy, miłą, radosną muzykę, która oznaj- Do 1975 roku Lennon wydał jesz- miła światu powrót byłego Beatlesa. Niestety, jak cze kilka albumów: Imagine, Some wiadomo, tuż przed 8 grudnia 1980 roku Lennon Time in New York City, Mind Games, został zastrzelony przez psychopatycznego fana w Walls and Bridges i, poniekąd sen- drzwiach budynku Dakota, w którym mieszkał na tymentalny, zawierający stare do- Manhattanie. bre przeboje i zdjęcie Lennona na okładce jeszcze z czasów Hambur- Thelonious Monk ga: Rock'n'Roll (1975). 9 października 1975 roku, po naro- Thelonious Monk był jednym z największych inno- dzinach syna Johna i Yoko – Seana, watorów jazzu i jednym z filarów bebopu. Wsku- Lennon wycofał się z życia arty- tek różnych okoliczności należną sobie sławę zy- stycznego, aby wychowywać dzie- skał dopiero w latach pięćdziesiątych. Na początku cko i zająć się obowiązkami do- lat sześćdziesiątych stał się nawet w pewnym sen- mowymi. Zdążył się wywiązać z sie gwiazdą popkultury. W 1962 roku podpisał kon- zobowiązań wobec EMI, wydając trakt z Columbią, w tych czasach jedną z najwięk- kompilację swoich wcześniejszych szych wytwórni na świecie. Możliwości promocyj- utworów na płycie Shaved Fish, ne, jakimi dysponowała Columbia, umożliwiły do- oraz zagrał we własnej kompozycji, tarcie jego muzyki do ogromnej liczby odbiorców. którą zamieszczono na płycie Rin- Zdjęcie Monka ozdobiło okładkę pisma Time w 1964 go Starra Ringo's Rotogravure. Po roku. czym zamilkł na pięć lat. Uderza- Ostatni studyjny album Monka dla Columbii, jąca jest zbieżność dat wycofania zresztą bardzo dobry, Underground, został nagra- się Johna Lennona i Milesa Davisa. ny w 1968 roku. W 1971 roku pianista uczestniczył W obydwu przypadkach przerwa w tournée z udziałem Dizzy’ego Gillespiego, Kaia trwała od 1975 do 1980 roku. Windinga, Sonny’ego Stitta, Ala McKibbona i Arta W drugiej połowie 1980 roku Len- Blakeya oraz nagrał swój ostatni album studyj- non z Ono nagrali i wydali album ny, The Man I Love, dla angielskiej wytwórni Black 128| Słowo na jazzowo / Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew

Lion. Później miał jeszcze nieliczne pojedyncze jako oryginalny twórca i lider King występy i od połowy lat siedemdziesiątych (znów Crimson. zbieżność z przerwą Milesa) zaprzestał w ogóle wy- Zespół King Crimson, który zapisał stępów i nagrań. Zamieszkał w domu baronessy się jako jeden z najważniejszych Pannoniki de Koenigswarter w Weehawken, w sta- w historii ambitnego rocka, w la- nie New Jersey. Tej samej, pochodzącej z rodu Roth- tach 1969 – 1971 wydał cztery pły- schildów, która opiekowała się Charliem Parkerem ty: In the Court of the Crimson King, w jego ostatnich dniach. Monk coraz bardziej wy- In the Wake of Poseidon, Lizard i Is- cofywał się nawet z podstawowych kontaktów mię- lands (jeśli nie liczyć fatalnej tech- dzyludzkich i zmarł z powodu udaru mózgu 17 lu- nicznie, chociaż równie świetnej tego 1982 roku. muzycznie, koncertowej, Earthbo- Niewiele brakowało, a koniec kariery Davisa przy- und). O ile pierwsza z wymienio- pominałby ten, jaki spotkał Theloniousa Monka. nych płyt była jeszcze dziełem ze- Na szczęście jednak Miles Davis pozbierał się i po społowym, to od sesji nagraniowej krótkich próbach wszedł wiosną 1980 roku do stu- drugiego albumu niekwestionowa- dia, aby nagrać płytę The Man with the Horn. Deli- ne przywództwo, a właściwie dyk- katnie mówiąc, nie zalicza się jej do największych taturę grupy objął Robert Fripp. Ze jego dokonań, ale przynajmniej sprawiła, że Miles względu na, oględnie mówiąc, nie Davis wrócił do świata. Po roku ćwiczeń był gotów najłatwiejszy charakter lidera każ- do powrotu na scenę. Podczas pierwszych po prze- da z płyt została nagrana w innym rwie występów nagrano materiał na świetny al- składzie. bum pod znamiennym tytułem We Want Miles. Kiedy na początku 1972 roku roz- padł się czwarty skład, wydawało Robert Fripp się, że Fripp nie zdoła już wskrze- sić zespołu. Już w lipcu tego sa- Inny charakter miała decyzja Roberta Frippa o wy- mego roku powstała jednak jesz- cofaniu się z życia muzycznego w 1974 roku. Za- cze jedna grupa – składająca się z nim jednak do niej doszło, gitarzysta dał się poznać Frippa, Billa Bruforda na bębnach, JazzPRESS, maj 2017 |129

Johna Wettona śpiewającego i gra- działalności King Crimson, a tym bardziej po roz- jącego na gitarze basowej, Davi- wiązaniu zespołu, przez kilka lat imał się wie- da Crossa na skrzypcach oraz Ja- lu bardzo różnorodnych projektów muzycznych. miego Muira na bębnach i perku- Bardzo istotna była jego współpraca z Brianem sjonaliach. Ku zdumieniu wszyst- Eno. Jeszcze w czasie zaangażowania w prowadze- kich nieznacznie modyfikowany nie King Crimson Fripp i Eno wydali razem No zestaw tych muzyków zdołał na- Pussyfooting (1973) i następnie Evening Star (1974). grać i wydać kolejne albumy: Lar- Fripp brał też udział w nagraniach płyt Eno: Here ks' Tongues in Aspic, Starless and Come the Warm Jets (1974) i Another Green World Bible Black oraz Red. Wszystkie (1975). spotkały się z entuzjazmem pub- Lista muzyków i zespołów, z którymi Robert Fripp liczności. współpracował w drugiej połowie lat siedemdzie- Kiedy po Red wyglądano kolejnych siątych, zawiera między innymi: Petera Gabriela, dokonań nowego King Crimson, Davida Bowiego, Daryla Halla, Blondie i Talking nieoczekiwanie, ku kompletnemu Heads. Gitarzysta opublikował też albumy solowe: zaskoczeniu wszystkich, a najbar- Exposure (1979) i God Save the Queen / Under Heavy dziej samych muzyków grupy, Ro- Manners (1980). Stworzył koncertujący w 1980 roku bert Fripp ogłosił, że jest rozczaro- zespół League of Gentlemen. wany zespołem oraz przemysłem Wszystkie te dokonania nie dorównywały popu- muzycznym. Po czym rozwiązał larnością King Crimson. Dlatego, kiedy w 1981 roku zespół 25 września 1974 roku. Wy- dowiedziano się, że King Crimson wraca płytą Di- dano jeszcze koncertowy, ale moc- scipline, świat wstrzymał oddech. Od tamtego cza- no modyfikowany studyjnie al- su, z różnymi przerwami, niekiedy nawet dłuż- bum USA, ale King Crimson za- szymi niż za pierwszym razem, w różnych wciele- milkł, wydawało się, na zawsze. niach King Crimson wydaje płyty i koncertuje. Ni- Prawdę mówiąc, dla Frippa nie kogo nie niepokoją już kolejne przerwy w działal- była to przerwa w ścisłym tego ności zespołu, tak jak niepokoiła pierwsza, pamięt- słowa znaczeniu. Już w czasie na, z lat 1974 – 1981. 130| Słowo na jazzowo / My Favorite Things (or quite the opposite…)

Diabeł tkwi… w muzyce (zwłaszcza w jazzowej)

Piotr Rytowski [email protected]

W poprzednim numerze zaczy- to, że na pierwszy rzut ucha… źle nałem tę rubrykę od nawiązania brzmi. Wywołuje wrażenie dyso- do najnowszej płyty Voo Voo, choć nansu u odbiorcy, może być uwa- całość była o minimalizmie. Dziś żany wręcz za fałsz. Z tego powodu znowu zacznę od Waglewskiego, interwał ten był skrupulatnie omi- jednak rzecz traktować będzie, jak jany w średniowiecznej muzyce sugeruje tytuł, o rzeczach „nieczy- kościelnej. Powstało nawet złośli- stych”. Niedawno ukazał się wy- we określenie tych dźwięków „dia- wiad-rzeka z Wojciechem Waglew- bolus in musica” – wywodziło się skim przeprowadzony przez Woj- ono z przekonania, że skoro brzmią ciecha Bonowicza. Dla fanów Wa- nieczysto, to z pewnością ich po- glewskiego (i nie tylko) książka zde- chodzenie także musi być nieczy- cydowanie godna polecenia. Wa- ste. Choć do dziś nie jest pewne, glewski, mówiąc o swojej muzyce, czy określenie to powstało w śred- wyznaje pewnym momencie: „Tak niowieczu, czy znacznie później na marginesie, moim ulubionym to bez wątpienia stworzyło coś na dźwiękiem jest kwinta zmniejszo- kształt legendy i zapewniło kwin- na, która strasznie „brudzi” akordy. cie zmniejszonej niepodważalne Przez jakiś czas miałem nawet taki miejsce w historii. nawyk, że jak był czysty akord du- Z czasem „klątwa” została zdjęta z rowy, to ja i tak musiałem jeszcze trytonu i stopniowo zaczęto doce- gdzieś tę kwintę zahaczyć”. Ta wy- niać jego niepokojące brzmienie. powiedź podsunęła mi pomysł, aby Najpierw używano go jednak dla zagadnienie przybliżyć na łamach podkreślenia w utworach diabo- JazzPRESSu, a to dlatego, że odegra- licznych wątków. Przykładem tego ło ono niebagatelną rolę w historii mogą być chociażby barokowa So- tak samego jazzu, jak i muzyki w nata z diabelskim trylem Giusep- ogóle. pe Tartiniego, Wolny strzelec Car- Kwinta zmniejszona to inaczej try- la Marii Webera (scena odlewania ton. Nazwa ta mówi nam o rozmia- diabelskich kul do strzelby) czy So- rze tego interwału – trzy całe tony. nata dantejska Liszta. Jego cechą charakterystyczną jest Prawdziwą karierę tryton zaczął JazzPRESS, maj 2017 |131

jednak robić w XX stuleciu. Za sym- yassu. Choć tym razem nie będziemy się skupiać na boliczny początek XX-wiecznej mu- interwałach… zyki możemy uznać owianą aurą Tomek Gwinciński powiedział kiedyś: „Przez wieki skandalu premierę Salome Richarda tryton dołował wielu twórców, był uważany za dy- Straussa (1905) – opery pełnej dyso- sonans, z którego nie ma żadnego pożytku. (….) By- nansów, której niepokojące otwar- liśmy jak trytony – nie pasowaliśmy do niczego”. cie oparte jest właśnie na trytonie. W 1991 roku Gwinciński pożegnał się ze wczesnym Znacznie później charakterystyczny składem Miłości i postanowił założyć własny ze- interwał znalazł także zastosowa- spół. Dokooptował do niego perkusistę Jacka Buh- nie w muzyce rozrywkowej. Tryto- la i kontrabasistę Sławka Janickiego (wszyscy trzej nem rozpoczyna się między innymi występowali wcześniej w legendarnym Henryku znana piosenka Maria z West Side Brodatym). Początkowo muzycy grali razem bez Story Leonarda Bernsteina. żadnej formalnej nazwy, ale kiedy przyszedł na to A jak sprawa ma się w jazzie? Kiedy czas, bydgoski zespół przyjął nazwę Trytony. po okresie melodyjnego i harmonij- W tym samym czasie malarz Piotr Różycki i foto- nego swingu rodził się bebop mu- graf Rafał Budzbon, koledzy „Gwizdka”, otworzy- zycy szukali dysonansów. Kwin- li w Bydgoszczy nowy klub i waśnie jemu postano- ta zmniejszona stała się wtedy jed- wili powierzyć pieczę nad działką kulturalną. Klub nym z najczęściej wykorzystanych zyskał nazwę… Trytony (a jakżeby inaczej!) i tym sa- środków, dających pożądany efekt. mym, grający tam kilka razy w tygodniu zespół wi- Mówi się o niej, jako o ulubionym tał publiczność formułką: „Dobry wieczór Państwu, interwale Charliego Parkera, a na- tradycyjnie w klubie Trytony wita Państwa zespół wet w ogóle najważniejszym inter- Trytony”. Tak więc dla yassu Trytony miały zna- wale bebopu. Istnieje również teo- czenie podwójne! Grupa wydała dwie płyty: Tańce ria, według której sama nazwa be- bydgoskie i Zarys matematyki niewinnej – zapis kon- bop jest odzwierciedleniem tryto- certu z bydgoskiego klubu Mózg. Z pewnością war- nu – ponoć taka fraza tworzyła się to sobie te albumy po ponad dwudziestu latach od samorzutnie przy próbie zaśpiewa- ich wydania przypomnieć, choćby z tego względu, nia tego interwału. Wygląda więc że wprowadziły do naszej muzyki zupełnie nową na to, że rola trytonu w nowoczes- jakość. Później Gwinciński wrócił jeszcze raz do tej nym jazzie jest nie do przecenie- nazwy, tworząc grupę Maestro Trytony. nia… Czy rzeczywiście tryton to „diabolus in musica”? Je- Czy jest coś, co moglibyśmy jeszcze śli tak, to albo przytoczone fakty z historii muzyki dorzucić do tego tematu z nasze- są dowodami na iście faustowskie pakty artystów z go polskiego podwórka? Ależ oczy- diabłem, albo (i tej wersji się trzymajmy) – „nie taki wiście! Trudno nie wspomnieć o diabeł straszny, jak go malują”. Nie bójmy się tryto- roli Trytonów w historii rodzimego nów! 132| Pogranicze / Down the Backstreets

All Natural – Second Nature

Adam Tkaczyk [email protected]

Widzicie, Szanowni Czytelnicy, tę py Molemen, dość znaczącej w Chi- ikonkę powyżej? Tę białą z niebie- cago), G(Riot) i J. Rawls. Nie ma się skimi i zielonymi symbolami, któ- co oszukiwać, że dzieje się tutaj coś ra znajduje się w miejscu zazwy- wykraczającego poza granice pod- czaj zarezerwowanym dla okład- ziemnego rapu. Second Nature to ki opisywanego albumu? Wszyst- najbardziej klasyczne połączenie kich skonfundowanych uspoka- bitów i rapowania, bez specjalnych jam – JazzPRESS nie zmienił cha- upiększaczy w postaci śpiewanych rakteru i nie przeistoczył się w pe- wokali czy żywych instrumentów riodyk promujący ekologiczny styl (o auto-tunie nie wspominając). życia (chociaż ochoczo wspieramy Spora część utworów, szczególnie recykling, ekologów i Matkę Zie- usytuowana w drugiej części płyty, mię! Chyba*. W razie wątpliwości dzięki użytym samplom pozwala piszcie na adres redakcji). To przed- odczuć mocny, jazzowy smak. Dla- nia okładka drugiego podziemne- tego śmiem twierdzić, że fani tego go albumu duetu rapowego z Chi- gatunku, pomimo wyraźnych hip- cago – All Natural. Czego się należy -hopowych ram, odnajdą coś dla spodziewać po albumie, który „na siebie, a sam odsłuch sprawi im dzień dobry” rzuca w twarz symbo- nie lada przyjemność. Muzycznie lami kojarzącymi się z szalonymi, Second Nature brzmi jak połącze- zielonymi aktywistami, a w dodat- nie muzyki Organized Konfusion z ku zawiera utwór Vegetarian? Otóż Hieroglyphics – ma w sobie odrobi- nie ma się czego obawiać – Second nę ciepła Kalifornii, ale najczęściej Nature to twardy, ale zróżnicowany chodzi w timberlandach, jak przy- rap, na wysokim poziomie. stało na nowojorczyka. Często bity Jednak po kolei – czym jest to całe na starcie wydają się być typowym, All Natural? Jest to duet, który two- przeciętnym podkładem z rapowe- rzą: MC Capital D i DJ Tone B Nim- go podziemia – który nie zapadnie ble. Wyprodukowali oni sześć z 19 większości w pamięć, zostanie za- utworów na Second Nature. Oprócz szufladkowany jako „akceptowal- nich muzycznie na albumie udzie- ny” i przeleci w tle. I wtedy pojawia- lają się His-Panik, Memo (obydwaj ją się pojedyncze sample, dźwięki to członkowie producenckiej eki- zmieniające cały odbiór utworu. JazzPRESS, maj 2017 |133

Godspeed jest o zatrzymaniu się w pędzie codzien- ności oraz docenianiu prostego faktu bycia żywym i oddychania. Gościnnie na płycie pojawia się całkiem pokaźna gromadka raperów, w dodatku kilka ważnych po- Thrill Jockey, 2001 staci rapowego podziemia: legenda freestyle'u MC Juice, Slug z grupy Atmosphere, czy zespół Lone Ca- Weźmy taki kawałek Chatham – po talysts (cały, bo J. Rawls zrobił bit, a J. Sands rapu- 30 sekundzie bit zmienia się, do- je – patrz utwór Renaissance). Ci mniej znani wsty- chodzi niesamowicie chwytliwy du nie przynoszą, a często bywają miłą odmianą dęciak i nagle utwór wydaje ko- dla głosu głównego MC (chociaż Mr. Greenweedz mendę do bujania głową. Taki efekt w Chatham brzmi co najmniej dziwnie). General- powtarza się w kilku innych mo- nie – znowu bardzo na plus! Swoją drogą, spójrzmy mentach Second Nature. Producen- na ksywy gości: na przykład Allstar the Fabulous i ci, często sami panowie z All Na- Mr. Greenweedz. Pseudonimy ewidentnie głęboko tural, wysmażyli słuchaczom nie- przemyślane, ciekawe czemu nie zrobili kariery... przeciętny cukieras. Dawno już nie Amerykanie mają takie stwierdzenie, że coś jest obcowałem z tak dobrze wyprodu- „criminally underrated”, czyli w wolnym tłuma- kowanym albumem, który prze- czeniu bardzo niesłusznie niedocenione. Właś- szedł bez większego echa wśród nie to mi przyszło do głowy po przesłuchaniu Se- zdecydowanej większości słucha- cond Nature i przeszukiwaniu internetu w pogoni czy rapu. za informacjami na temat grupy i albumu. Wszyst- Capital D to porządny raper. Potra- kie klocki tu do siebie pasują, wszystkie pociągnię- fi popłynąć po bicie aż miło. Nie cia pędzla tworzą dzieło. Może, kontynuując tę me- ma może charyzmy Jaya Z czy mi- taforę, nie tworzą nowego kierunku w sztuce ani stycznej aury Rakima, ale nie moż- nagle nie okażą się dziełem geniusza, ale idealnie na mu odmówić umiejętności. Te- wpasowują się w wymagania odbiorcy oczekujące- matyka utworów często orbituje go porządnego, świeżego spojrzenia na rap. Świeże- wokół standardowego utwierdza- go nadal, pomimo upływu lat. Album bez proble- nia słabych MC, że są gorsi od nie- mu można odnaleźć w serwisach streamingowych. go, ale zdarzają się bardzo cieka- Do czego zresztą zachęcam. we wyjątki; na przykład: Vegetarian *O ile wyżej podpisany wtranżala stado wołu i kilka kurników kurczaków miesięcznie, to wysoko postawieni ludzie w redakcji są wegetarianami, traktuje o unikaniu konfliktów, a więc mam podstawy do takiego stwierdzenia. 134| Pogranicze / Bluesowy Zaułek

Beth Hart – najlepsi też potrzebują pomocy

Aya Lidia Al-Azab [email protected]

Świat show biznesu nie rozpiesz- do jej ulubionych. Z jazzem i swin- cza. Wymaga sporo, ale nie litu- giem amerykańskim zapoznała je się ani na chwilę. Kariera, inter- ją mama, dzięki której pokochała pretowana jako dar od losu, może Billie Holiday, Dinah Washington, rozpocząć się niespodziewanie, ale Ellę Fitzgerald i Franka Sinatrę. Za- również niepostrzeżenie szybko się częła słuchać wczesnego bluesa, skończyć, upadek następuje z więk- choć jako młoda dziewczyna zmie- szym hukiem niż wzlot. Takimi rzała ku hard rockowi. doświadczeniami może pochwalić Przyglądając się jej dyskografii się Beth Hart. Beth Hart, łatwo dostrzec wyraźnie rysujący się obraz jej życia, zmian Niebezpieczna sinusoida w upodobaniach estetycznych, zmian emocjonalnych i świado- Talentem zasłużyła na rozgłos, mościowych. Chwiejną przeszłość choć powszechnie wiadomo, że do słychać do dziś. W młodym wieku sukcesu potrzeba więcej szczęścia uzależniła się od narkotyków i al- niż umiejętności. Te posiada, już od koholu, wchodząc w wyniszczający najmłodszych lat wykazywała się związek. Wszystko było ucieczką doskonałym słuchem. Do gry na przed tragedią w domu. Mimo nie- fortepianie zainspirowała ją mu- szczęść i problemów kontynuowała zyka klasyczna, a ściślej mówiąc edukację muzyczną. W 1996 roku ostatni klasyk wiedeński Beetho- wydała płytę Immortal, na której ven i jego Sonata księżycowa, którą, słychać panujący w tamtych cza- usłyszaną w reklamie, bezbłędnie sach grunge. Sama przyznaje się, powtórzyła na fortepianie. Naukę że jej ukierunkowanie muzyczne gry na tym instrumencie rozpoczę- było zależne od mody, której trze- ła jako czterolatka. Jak powiedziała ba było się poddać, by zapewnić so- w jednym z wywiadów, jej ulubio- bie kontrakt. Niemniej jednak nie nymi kompozytorami – obok wy- można zarzucić Hart sztuczności i żej wymienionego – są Rachma- braku szczerości. Swoim mrokiem ninow i Haydn. Zawsze pociągały i wrodzonym buntem wpisuje się ją mroczniejsze klimaty w muzy- w klimat albumu. Zresztą, z moc- ce, dlatego Mozart nie zaliczał się nym głosem i dużymi możliwoś- BLUESOWY ZAUŁEK JazzPRESS, maj 2017 |135 fot. materiały prasowe fot. materiały

nie koncerty. Jednak pomimo tego strasznego obra- zu kobiety sięgającej dna, dziś możemy podziwiać piękną, energiczną i ponętną bluesrockową damę. Wszystko dzięki walce o życie. Show biznes bardzo szybko wyrzuca psujące się ciami wokalnymi artystka może „materiały”. Tak również mogło być z Beth Hart, pozwolić sobie na lawirowanie mimo wszystko artystka podjęła się leczenia i w między gatunkami. 2007 roku nagrała 37 Days, a w 2010 My California, w Nie była to jednak płyta, która zde- której powróciła jako wokalistka oczyszczona i lek- cydowała o jej karierze. Dopiero ka muzycznie. Osobiste wyznania w postaci tej pły- Screamin’ For My Supper z 1999 roku ty stały się swoistą terapią. Przyszedł czas na po- zapewniła jej powszechne uzna- wrót do bluesa, którego słuchała w młodości… nie – została okrzyknięta drugą Ja- nis Joplin. Choć Hart walczyła dłu- Dzięki Joe! go z porównywaniem jej do innej artystki, rola w musicalu o Joplin, Blues był zawsze obecny w jej twórczości. Nawet na do którego zaprosił ją Richard Don- jej pierwszej płycie pojawił się pamiętny, tragiczny ner, z pewnością bardzo jej pomo- utwór Am I The One, który łączył surowy, rockowy gła. Dzięki propozycji zaśpiewa- wokal z bluesową melodią. Jednak dopiero duet z nia głównej roli w przedstawieniu komercyjną gwiazdą mógł zagwarantować jej roz- Love Janis, stała się gwiazdą. Roz- głos. głos jednak podziałał destrukcyj- Kim zatem jest Beth Hart? Światu bluesa została nie na wrażliwą Hart. Po raz dru- przedstawiona dopiero płytą Don’t Explain z Joe Bo- gi wpadła w wir alkoholu i narko- namassą. To on, idol słuchaczy współczesnego blu- tyków. Wyniszczona i wychudzo- es rocka, mistrz gitary, zaprosił zapomnianą wo- na weszła w XXI wiek. Patrząc na kalistkę do współpracy. Ba! Nie dał jej śpiewać w nagrania z trasy w 2003 roku pro- chórkach, jak na początku myślała Beth, ale mia- mującej jej album Leave The Light nował ją główną wokalistką. Chciał wyekspono- On, można pomyśleć, że niewie- wać Hart i pokazać ją szerszej publiczności. Album le brakowało, aby były to jej ostat- ma wszystko co trzeba, by odnieść sukces. Dosko- 136| Pogranicze / Bluesowy Zaułek fot. materiały prasowe fot. materiały

nała produkcja, profesjonalny ze- barwa i wrażliwość przemawia do spół i charyzmatyczna wokalistka. odbiorców nie tylko bluesa. Rów- Już sam dobór klasycznych utwo- nież koncerty uznawane są za zja- rów (między innymi I’d Rather Go wiskowe, każdy wyjątkowy i ener- Blind, Don’t Explain, I’ll Take Care of giczny. Beth Hart dostała nowe ży- You) gwarantuje pozytywny odbiór. cie, czerpie z niego maksimum i Po ukazaniu się Don’t Explain Beth chce pokazać to swoim fanom. Hart nie zwalnia tempa: kobie- Teraz, z perspektywy czasu, kiedy ca solowa płyta Bang Bang Boom bluesfani znają Beth jako artyst- Boom, kolejny duet z Bonamassą kę samodzielną i całkowitą, cięż- – Seesaw (nominowany do nagro- ko wyobrazić sobie, że obdarzona dy Grammy), Better Than Home, aż nieprzeciętnym talentem i świado- wreszcie ostatni album Fire on the ma swojego głosu wokalistka po- Floor. Każdy z nich to dowód na trzebowała jednak pomocy inne- to, że mamy do czynienia z płod- go muzyka w promowaniu siebie. Z ną i prawdziwą artystką, która ma całym brakiem sympatii i względ- coś do powiedzenia w swoich teks- nym szacunkiem do Bonamassy, tach, a po inspiracje w muzyce się- muszę oddać mu przynajmniej to – ga do najlepszych. Można spokoj- otworzył bluesową scenę dla Hart. nie stwierdzić, że wdrapała się na Król odtwórczości i wirtuozerii sam szczyt i nie zamierza już z nie- jednak dał coś od siebie dla świata go schodzić. Każde kolejne wydaw- bluesa, dał Beth Hart. nictwo jest idealnym odzwiercied- Po trzyletniej przerwie Beth Hart leniem jej duszy, a zarazem dobrze powróci do Polski i zagra dwa kon- sprzedającym się materiałem. Uni- certy, 16 lipca w Łodzi i dwa dni wersalizm Hart, jej ponadczasowa później w Katowicach.

BLUESOWY ZAUŁEK Wywiad z Beth Hart przeprowadziła Zosia Matysik, Twój Blues, nr 48/2012. Kontakt z redakcją: [email protected] Wydawca ul. Górczewska 201, 01-459 Warszawa Fundacja Popularyzacji Muzyki www.jazzpress.pl Jazzowej EuroJAZZ ISSN 2084-3143 Redakcja redaktor naczelny: Piotr Wickowski

Roch Siciński Fotograficy: Mery Zimny Piotr Gruchała Jerzy Szczerbakow Marta Ignatowicz-Sołtys Mateusz Magierowski Kuba Majerczyk Łukasz Nitwiński Lech Basel Milena Fabicka Marcin Wilkowski Rafał Garszczyński Piotr Fagasiewicz Aya Lidia Al-Azab Piotr Banasik Maciej Nowotny Jarek Misiewicz Ryszard Skrzypiec Barbara Adamek Urszula Orczyk Bogdan Augustyniak Karolina Śmietana Krzysztof Wierzbowski Konrad Michalak Katarzyna Stańczyk Wojciech Sobczak-Wojeński Paulina Krukowska Paulina Pacuła Katarzyna Kukiełka Krzysztof Komorek Korekta Sławomir Orwat Ewa Weydmann Jakub Krukowski Katarzyna Czarnecka Marta Ignatowicz-Sołtys Zuzanna Tuliszka Radek Wośko Mateusz Podlecki Lech Basel Dorota Matejczyk Małgorzata Smółka Kira Leśków Aleksandra Zbrzeska Skład i opracowanie graficzne Vanessa Rogowska Beata Wydrzyńska Basia Gagnon [email protected] Jarosław Czaja Marek Brzeski Marketing i reklama Agnieszka Holwek Piotr Rytowski [email protected] Barnaba Siegel Cezary Ścibiorski Adam Tkaczyk Anna Piecuch Kasia Wójcicka

Wszystkie materiały w numerze objęte są licencją Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomer- cyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska, to znaczy, że wolno je kopiować i rozpowszechniać, jednak należy oznaczyć w sposób określony przez Twórcę lub Licencjodawcę, nie wolno używać do celów komercyjnych i nie wolno zmieniać, przekształcać ani tworzyć nowych dzieł na podstawie tego utworu. Z tekstem licencji można zapoznać się na stronie » MAJ 2016 CZERWIEC 2016

Gazeta internetowa Gazeta internetowa poświęcona jazzowi poświęcona jazzowi ISSN 2084-3143 ISSN i muzyce improwizowanej 2084-3143 ISSN i muzyce improwizowanej

Rozmowy: Tomasz Dąbrowski Paweł Kaczmarczyk

Take 5, czyli 5 pytań do Rafała Gorzyckiego

TOP NOTE Szymon Mika Trio – Unseen

We Remember Zbiggy – 70 rocznica urodzin Zbigniewa Seifert a

Domini Strycharsi Maciej Maleńczuk Pomiędzy gadającym Najchętniej grałbym na i martwym instrumentem wszystkim fot. Kuba Majerczyk fot. Kuba Majerczyk

LISTOPAD 2016 Styczeń 2017

Gazeta internetowa Miesięcznik internetowy poświęcona jazzowi poświęcony jazzowi ISSN 2084-3143 ISSN i muzyce improwizowanej 2084-3143 ISSN i muzyce improwizowanej

TOP NOTE HoTS – Numbers

Rozmowy: Michał Urbaniak Piotr Iwicki

TOP NOTE Jachna / Mazurkiewicz / Buhl – Dźwięki ukryte Jazz ZWYCIĘZCY2016 Rozmowy: Krzysztof Ronnie Burrage Krzysztof Lenczowski Piotr chęcki Kobyliński Laureat nagrody JazzPRESSu na Festiwalu Jazz Juniors Zwiedzanie świata Kiedy wychodzisz na scenę, od muzycznej strony nie możesz oszukiwać

fot. Kuba Majerczyk fot. Kuba Majerczyk