7 b³êdówWilliam ekonomicznych Anderson 1 Lawrence W. Reed 2 Zeszyt edukacyjny PAFERE nr 4 7 b³êdów ekonomicznych 3

William Anderson Lawrence W. Reed

7 b³êdów ekonomicznych

Zeszyt edukacyjny PAFERE nr 4.

Warszawa 2012 4 Zeszyt edukacyjny PAFERE nr 4

T³umaczenie: Karolina Jurak

Tytu³ orygina³u: 7 Fallacies of Copyright © by The Foundation for Economic Research & Education (www.fee.org).

Copyright for the Polish translation © 2010 by Polsko-Amerykañska Fundacja Edukacji i Rozwoju Ekono- micznego

Fundacja PAFERE Polska www.pafere.org

Polsko-Amerykañska Fundacja Edukacji i Rozwoju Ekomicznego PAFERE ul. Adama Mickiewicza 16/12A 01-517 Warszawa www.pafere.org [email protected] 7 b³êdów ekonomicznych 5

7 b³êdów ekonomicznych

Lawrence W. Reed

Pewien komentator wiadomoœci zauwa¿y³, ¿e „na ka¿de pó³ tuzi- na ekonomistów przypada zazwyczaj mniej wiêcej szeœæ ró¿nych wizji polityki”. Wydaje siê, ¿e rzeczywiœcie tak jest! Jeœli ekonomia jest „nauk¹”, to dlaczego ignoruje precyzjê, pewnoœæ oraz wzglêdn¹ jednomyœl- noœæ opinii, które charakteryzuj¹ tak wiele innych nauk – na przy- k³ad fizykê, chemiê i matematykê? Skoro prawa ekonomii i ludzkiego dzia³ania istniej¹ i s¹ nie- zmienne, dlaczego wiêc ekonomiœci przedstawiaj¹ ca³¹ gamê spraw o kluczowym znaczeniu, nie kieruj¹c siê ¿adnymi regu³ami? Eko- nomista A walczy o obni¿enie podatków, podczas gdy ekonomista B preferuje ich wzrost. Ekonomista C przekonuje o ochronie taryf celnych, zaœ Ekonomista D domaga siê wolnego handlu. Kolejny ekonomista proponuje socjalizacjê, jemu zaœ sprzeciwia siê jeszcze inny, który z kolei popiera gospodarkê rynkow¹. Doprawdy, je¿eli jest cokolwiek, co do czego wszyscy ekonomiœci s¹ zgodni, to chy- ba tylko fakt, ¿e nie zgadzaj¹ siê ze sob¹. Byæ mo¿e cynik spojrzy na tê ekonomiczn¹ Wie¿ê Babel i po- têpi naukowe badania nad czymkolwiek zwi¹zanym z ekonomi¹. By³oby to jednak nieuczciwe w stosunku do wielu odwiecznych prawd, które rzeczywiœcie istniej¹ na polu ludzkiego wspó³dzia- 6 Zeszyt edukacyjny PAFERE nr 4

³ania na rynku. Co wiêcej, taki pogl¹d mo¿na by nazwaæ „miga- niem siê”. Nie oferuje on ¿adnego wiarygodnego wyt³umaczenia dla chaosu ani ¿adnych porad dla oddzielenia tego, co jest po- prawne od tego, co niepoprawne. Mimo to istniej¹ sposoby na „szaleñstwo” ekonomistów. Fakt, ¿e wszyscy oni nie myœl¹ tak samo, da siê wyt³umaczyæ. Od cze- go moglibyœmy zacz¹æ? Po pierwsze, ekonomia po prostu nie jest fizyk¹, chemi¹, albo matematyk¹. Jest to badanie ludzkiego dzia³ania, zaœ lu- dzie nie s¹ zaprogramowanymi robotami. Owszem, pewne nie- zmienne prawa natury naprawdê istniej¹, ale jedno z nich jest takie, ¿e ludzie – wszyscy i ka¿dy z osobna – s¹ organizmami kierowanymi wewnêtrzn¹ motywacj¹, twórczymi, interesow- nymi. Mo¿na ich uszeregowaæ od ³agodnego do wybuchowe- go, od potulnego do œmia³ego, od zadowolonego z siebie do ambitnego, od zdolnego do nie-a¿ tak-zdolnego. Jak zauwa¿y³ ponad dwieœcie lat temu Adam Smith: „Na wielkiej szachow- nicy ludzkiego spo³eczeñstwa ka¿dy element ma swoj¹ w³asn¹ zasadê ruchu, zupe³nie inn¹ od tego, co w³adza ustawodawcza chcia³aby mu narzuciæ”. Owa nieod³¹czna zmiennoœæ mo¿e z ³atwoœci¹ zrodziæ roz- dŸwiêk poœród tych, którzy siê jej przygl¹daj¹, i równie ³atwo za- daæ k³am przewidywaniom tych, którzy s¹ wystarczaj¹co œmiali, by uzasadniaæ zaistnia³¹ sytuacjê w sposób matematyczny. Ekonomiœci, którzy przecie¿ sami s¹ jednostkami, bêd¹ mieli ró¿ne systemy wartoœci i os¹dy etyczne. Socjalista bêdzie ró¿ni³ siê w kwestii polityki od libertarianina. Mog¹ oni nawet uzgodniæ rezultat tej polityki, podczas gdy nie bêd¹ zgadzaæ siê co do tego, czy ów rezultat jest „dobry” czy te¿ „z³y.” Ludzie, którzy dzia³aj¹ w dobrej wierze i poszukuj¹ prawdy, jednak¿e operuj¹ rozbie¿- nymi przes³ankami etycznymi, czêsto dochodz¹ do rozbie¿nych wniosków. 7 b³êdów ekonomicznych 7

W dodatku ekonomiœci mog¹ byæ niezgodni, poniewa¿ dys- ponuj¹ danymi, które siê ró¿ni¹ lub s¹ niewystarczaj¹ce, albo te¿ zupe³nie nierzetelne. Poni¿ej przedstawiê kilka, ale z pewnoœci¹ nie wszystkie, po- wody, dla których dobrzy ekonomiœci mog¹ siê ze sob¹ nie zga- dzaæ. Jednak¿e celem tego eseju jest znalezienie przyczyn zamie- szania w ekonomii gdzie indziej. Krótko mówi¹c, ekonomiœci sprzeczaj¹ siê, poniewa¿, jak zwiêŸle uj¹³ to , „eko- nomiê nawiedza wiêcej b³êdów ni¿ jak¹kolwiek inn¹ znan¹ cz³o- wiekowi naukê” (wyró¿nienie kursyw¹ s³owa „b³êdów” zosta³o poczynione przeze mnie). Czy jest coœ takiego, jak „z³a ekonomia?” No pewnie, ¿e jest, tak samo, jak jest dobra i z³a instalacja hydrauliczna. Je¿eli przez „z³¹ ekonomiê” rozumie siê propagowanie fa³szywego rozumo- wania, b³êdnych za³o¿eñ i tandetnych intelektualnych produktów, wówczas komentarz Hazlitta powinien byæ uznawany za œwiête prawo! Byæ mo¿e jest to nadmierne uproszczenie, ale s¹dzê, ¿e istotê „z³ej ekonomii” mo¿na uj¹æ w nastêpuj¹cych siedmiu b³êdach. Ka¿dy z nich jest pu³apk¹, któr¹ dobry ekonomista skrupulatnie ominie.

1. B³¹d wspólnych terminów.

Przyk³ady wspólnych okreœleñ to: „spo³eczeñstwo”, „wspólnota”, „naród”, „klasa” i „my”. Wa¿ne, by zapamiêtaæ, ¿e s¹ to abstrak- cje, wymys³y wyobraŸni, nie zaœ ¿yj¹ce, oddychaj¹ce, myœl¹ce i dzia³aj¹ce byty. Ujêty tu b³¹d polega na mniemaniu, ¿e kolektyw rzeczywiœcie jest ¿yj¹cym, oddychaj¹cym, myœl¹cym i dzia³aj¹cym bytem. Dobry ekonomista rozpoznaje, ¿e jedynym takim bytem jest osoba. Ÿród³em wszelkiego ludzkiego dzia³ania jest jednostka. Inni 8 Zeszyt edukacyjny PAFERE nr 4 mog¹ wyra¿aæ zgodê na czyjeœ dzia³anie lub nawet w nim uczest- niczyæ, ale wszystko, co w konsekwencji siê wydarzy, mo¿na przy- pisaæ jedynie poszczególnym, identyfikowalnym jednostkom. Pomyœl tylko: czy mog³aby w ogóle istnieæ abstrakcja zwana „spo- ³eczeñstwem”, gdyby wszystkie jednostki zniknê³y? Oczywiœcie, ¿e nie. Innymi s³owy, wspólny termin w rzeczywistoœci nie istnieje nie- zale¿nie od konkretnych osób, które siê na niego sk³adaj¹. Aby ekonomiœci uniknêli b³êdu wspólnych terminów, abso- lutnie niezbêdne jest okreœlenie jego Ÿróde³ i wp³ywu, a nawet przyczyn i skutków. Ten, kto tego nie zrobi, ugrzêŸnie w horren- dalnych uogólnieniach. Przypisze uznanie albo potêpienie do nie- istniej¹cych bytów. Zignoruje w³aœnie te prawdziwe dzia³ania (in- dywidualne dzia³ania), jakie maj¹ miejsce w dynamicznym œwie- cie wokó³ niego. Mo¿e on nawet mówiæ o „gospodarce” prawie, jak gdyby to by³ cz³owiek du¿ych rozmiarów, który grywa w te- nisa i jada na œniadanie p³atki zbo¿owe.

2. B³¹d kompozycji.

Ten b³¹d tak¿e dotyczy jednostek. Utrzymuje, ¿e to, co jest praw- dziwe dla jednej jednostki, bêdzie prawdziwe dla wszystkich in- nych. Czêsto podawano przyk³ad widza, który wstaje podczas me- czu pi³ki no¿nej. To prawda, ¿e bêdzie on móg³ widzieæ lepiej, ale je¿eli wszyscy pozostali tak¿e wstan¹, dla wielu indywidualnych widzów widok prawdopodobnie pogorszy siê. Fa³szerz, który drukuje milion dolarów, na pewno zapewni sobie korzyœæ (je¿eli nie zostanie schwytany), jednak¿e je¿eli wszy- scy staniemy siê fa³szerzami i ka¿dy z nas wydrukuje milion do- larów, oczywisty jest raczej zupe³nie inny skutek. W wielu podrêcznikach do ekonomii jest mowa o rolniku, który jest lepiej sytuowany, poniewa¿ ma rekordowy plon, ale mo¿e 7 b³êdów ekonomicznych 9 ju¿ nie byæ lepiej sytuowany, je¿eli ka¿dy rolnik bêdzie mia³ taki zbiór. Sugeruje to powszechne rozpoznanie b³êdu kompozycji, jednak faktem jest, ¿e ów b³¹d nadal siê szerzy. Dobry ekonomista nie przyk³ada zbyt wielkiej wagi do szcze- gó³ów, ale rozumie ogóln¹ sytuacjê; jest on œwiadomy ca³ego „ob- razka”.

3. B³¹d stwierdzenia, ¿e „pieni¹dze s¹ bogactwem”.

XVII-wieczni merkantyliœci wynieœli ten b³¹d na szczyt narodo- wej polityki. Wci¹¿ nachyleni nad uk³adaniem w stosy zasobów z³ota i srebra, toczyli wojny z s¹siadami i grabili ich skarby. Skoro Anglia by³a bogatsza ni¿ Francja, wed³ug merkantylistów dzia³o siê tak dlatego, ¿e Anglia mia³a w swoim posiadaniu cenniejsze metale, które zwykle by³y znacz¹ce dla królewskich skarbców. Ów niem¹dry pogl¹d obali³ Adam Smith w swoim Bogactwie Narodów (The Wealth of Nations). Ludzie s¹ zamo¿ni do tego stop- nia, do jakiego posiadaj¹ dobra i us³ugi, nie zaœ pieni¹dze, oœwiad- czy³ Smith. Wszystkie pieni¹dze œwiata - papierowe czy metalo- we – nie zmieni¹ faktu, ¿e cz³owiek g³oduje, je¿eli dobra i us³ugi nie s¹ dostêpne. B³¹d „pieni¹dze s¹ bogactwem” jest utrapieniem wynikaj¹cym z bzika na punkcie waluty. Od czasów Johna Lawa do Johna May- narda Keynesa wielkie populacje w pogoni za t¹ iluzj¹ przesadnie zawy¿a³y poziom cen w gospodarce, popadaj¹c w ruinê. Nawet dzisiaj s³yszymy lamenty typu „potrzebujemy wiêcej pieniêdzy”, chocia¿ monetarne w³adze rz¹dowe produkuj¹ pieni¹dze maso- wo w liczbach rzêdu dwucyfrowego. Dobry ekonomista rozpozna, ¿e tworzenie pieniêdzy nie jest drog¹ na skróty do bogactwa. Jedynie produkcja cennych dóbr i us³ug na rynku, który odzwierciedla ¿yczenia konsumenta, mo¿e z³agodziæ ubóstwo i rozpropagowaæ powodzenie. 10 Zeszyt edukacyjny PAFERE nr 4

4. B³¹d produkcji ze wzglêdu na ni¹ sam¹.

Chocia¿ produkcja jest niezbêdna do konsumpcji, nie k³adŸmy przys³owiowego wozu przed koniem. Produkujemy po to, aby- œmy mogli konsumowaæ, nie odwrotnie. Pisanie i nauczanie sprawia mi przyjemnoœæ, ale jeszcze przy- jemniej spêdzam czas opalaj¹c siê w Acapulco. Pracowa³em, by stworzyæ ten artyku³ i nauczaæ zawartych w nim zasad na moich zajêciach, zamiast najpierw wybraæ siê do Acapulco, poniewa¿ wiem, ¿e to jest jedyna droga, któr¹ kiedykolwiek wyjadê poza stan . Pisanie i nauczanie s¹ œrodkami; wygrzewanie siê w s³oñcu Acapulco jest celem. Wolna gospodarka to dynamiczna gospodarka. Jest ona miej- scem „twórczego zniszczenia”, jak okreœli³ to ekonomista Joseph Schumpeter. Nowe pomys³y zastêpuj¹ stare pomys³y, nowe pro- dukty i metody zajmuj¹ miejsce starych produktów i metod, zaœ zupe³nie nowe przemys³y czyni¹ przestarza³ymi dawne. Dzieje siê tak, poniewa¿ produkcja musi stale zmieniaæ kszta³t, by dostosowaæ siê do zmieniaj¹cego siê kszta³tu ¿¹dañ konsumenta. Jak napisa³ Henry Hazlitt, „pozwoliæ umrzeæ umieraj¹cym przemys³om jest równie konieczne dla zdrowia dynamicznej gospodarki, jak pozwoliæ wzrastaæ rosn¹cym prze- mys³om”. Z³y ekonomista, który pada ofiar¹ tego starodawnego b³êdu, jest jak s³awny faraon, który myœla³, ¿e budowanie piramid by³o zdrowe samo w sobie i z siebie; albo polityk, który promuje gra- bienie liœci tam, gdzie nie ma ¿adnych liœci do zgrabienia, tylko po to, by ludzie byli „zajêci”. Wydaje siê, ¿e zawsze, kiedy przemys³ popada w k³opoty, jacyœ ludzie wykrzykuj¹, ¿e trzeba go ochroniæ „za wszelk¹ cenê”. Wpompowaliby miliony albo miliardy dolarów w subwencje dla przemys³u, aby tylko nie us³yszeæ negatywnych opinii rynku. Z³y 7 b³êdów ekonomicznych 11 ekonomista przy³¹czy siê do chóru i zignoruje szkodliwy wp³yw, który dotknie konsumenta. Z kolei dobry ekonomista nie pomiesza celów ze œrodkami. Rozumie on, ¿e produkcja jest wa¿na tylko dlatego, i¿ konsump- cja jest jeszcze wa¿niejsza. Chcesz zobaczyæ, jak funkcjonuje przyk³ad tego b³êdu? Wystar- czy przywo³aæ liczne sugestie dotycz¹ce tego, by nie dopuszczaæ do zakupu przez konsumentów japoñskich aut w celu „ochrony” amerykañskiego przemys³u samochodowego przed konkurencj¹.

5. B³¹d „darmowego lunchu”.

Ogród Edenu jest spraw¹ odleg³ej przesz³oœci, jednak niektórzy ludzie (a nawet niektórzy ekonomiœci) czasami myœl¹ i dzia³aj¹, jak gdyby ekonomiczne dobra mo¿na by³o nabywaæ bez ponosze- nia ¿adnych kosztów. Jednak¿e ekonomista Milton Friedman ostrzega³ wielokrotnie, ¿e „nie ma takiej rzeczy jak darmowy lunch!” Jakiœ element tego b³êdu zawiera w sobie ka¿dy plan typu „coœ za nic” i wiêkszoœæ planów typu „wzbogaæ siê szybko”. Niech nie bêdzie co do tego ¿adnych w¹tpliwoœci: je¿eli sprawa dotyczy ekonomii, zawsze ktoœ p³aci! Wa¿na adnotacja dotyczy tutaj wydatków rz¹du. Dobry eko- nomista rozumie, ¿e z natury rz¹d nie mo¿e daæ nic oprócz tego, co najpierw weŸmie. „Darmowy” park dla Midland w stanie Mi- chigan jest parkiem, za który w rzeczywistoœci p³ac¹ miliony ame- rykañskich podatników (³¹cznie z mieszkañcami Midland). Mój znajomy pewnego razu powiedzia³ mi, ¿e wszystko co powinno siê wiedzieæ o ekonomii, to: „Ile to bêdzie kosztowa³o i kto za to zap³aci?”. Sedno wszelkich porad dla ekonomisty mo¿- na uj¹æ w nastêpuj¹cych s³owach: nie b¹dŸ powierzchowny w swo- im myœleniu! 12 Zeszyt edukacyjny PAFERE nr 4

6. B³¹d krótkiego dystansu.

W pewnym sensie ten b³¹d jest streszczeniem poprzednich piêciu. Niektóre dzia³ania wydaj¹ siê korzystne na krótk¹ metê, jednak na d³u¿sz¹ metê powoduj¹ katastrofê; wymieñmy kilka z nich: nadmier- ne picie, szybka jazda, wydawanie pieniêdzy na oœlep oraz druko- wanie pieniêdzy. Znów zacytujmy w tym miejscu czcigodnego Hen- ry’ego Hazlitta: „Z³y ekonomista widzi tylko to, co natychmiast „k³uje w oczy”; dobry ekonomista patrzy dalej. Z³y ekonomista widzi tylko bezpoœrednie konsekwencje proponowanej drogi; dobry ekonomi- sta spogl¹da te¿ na dalsze i poœrednie konsekwencje”. Politycy, którzy staraj¹ siê wygraæ kolejne wybory, czêsto po- pieraj¹ politykê, która wytwarza korzyœci na krótk¹ metê kosz- tem przysz³ych nak³adów. Szkoda, ¿e niejednokrotnie poparcia udzielaj¹ im ekonomiœci, który powinni wiedzieæ lepiej. Dobry ekonomista nie ma „klapek na oczach” ani nie jest krót- kowzroczny. Rozpiêtoœæ czasu, któr¹ rozwa¿a, jest d³uga i elastycz- na, nie zaœ krótka i niezmienna.

7. B³¹d ekonomii w oparciu o przymus.

Dwieœcie lat od czasu Adama Smitha niektórzy ekonomiœci nadal nie nauczyli siê stosowania podstawowych zasad dotycz¹cych ludzkiej natury. Ci ekonomiœci mówi¹ o „powiêkszaniu produk- cji”, jednak zalecaj¹ raczej kij ni¿ marchewkê, by wyegzekwowaæ wykonanie pracy. Ludzie s¹ istotami spo³ecznymi, które osi¹gaj¹ postêp, je¿eli ze sob¹ wspó³pracuj¹. Wspó³praca zaœ implikuje klimat wolnoœci dla ka¿dego indywidualnego cz³owieka, by móg³ on spokojnie zmierzaæ do zaspokojenia swych w³asnych interesów bez lêku przed represjami. Umieœæmy cz³owieka w zoo albo w ciasnym ubraniu, a jego twórcza si³a rozproszy siê. 7 b³êdów ekonomicznych 13

Dlaczego Thomas Edison wymyœli³ ¿arówkê? Nie dlatego, ¿e jakiœ planista mu to nakaza³! Dlaczego niewolnicy nie produkuj¹ wspania³ych dzie³ sztuki, szwajcarskich zegarków albo samolotów odrzutowych? Jest to raczej oczywiste, nieprawda¿? Spójrz dziœ na œwiat dooko³a, a zobaczysz, do czego zmierzam. Porównaj Pó³nocn¹ Koreê z Kore¹ Po³udniow¹, Czerwone Chiny z Tajwanem lub Hong Kongiem, albo te¿ wschodnie Niemcy z zachodnimi Niemcami. Posiadaj¹c tak przyt³aczaj¹cy dowód przeciwko utrwalaniu przymusu, mo¿na by pomyœleæ, ¿e przymus bêdzie mia³ nielicz- nych stronników. Jednak¿e jest wielu ekonomistów tu, w kraju, i za granic¹, którzy nawo³uj¹ do upañstwowienia przemys³u, kon- troli pensji i cen, konfiskatoryjnego opodatkowania, a nawet ca³- kowitego zniesienia w³asnoœci prywatnej. Pewien wybitny by³y senator Stanów Zjednoczonych oœwiadczy³, ¿e „tym, czego po- trzebuje ten kraj, jest ingerencja w gospodarkê armii, marynarki wojennej oraz si³ powietrznych”. Jest takie stare porzekad³o, które cieszy siê ostatnio nowym rozg³osem. Mówi ono: „Je¿eli coœ popierasz, dostajesz tego wiê- cej; je¿eli czegoœ nie pochwalasz, dostajesz tego mniej”. Dobry eko- nomista rozumie, ¿e je¿eli chcesz, aby piekarz upiek³ wiêkszy pla- cek, nie bijesz go i nie kradniesz jego m¹ki. Podsumowuj¹c, nie mamy tu co prawda ostatecznego rozwi¹- zania problemu chaosu w ekonomii, ale przynajmniej wiemy od czego zacz¹æ. Osobiœcie jestem przekonany, ¿e dobra ekonomia jest wiêcej ni¿ mo¿liwa. Jest ona niezbêdna, zaœ osi¹gniêcie jej rozpoczyna siê od wiedzy o tym, na czym polega z³a ekonomia.

Lawrence W. Reed 14 Zeszyt edukacyjny PAFERE nr 4 7 b³êdów ekonomicznych 15

7 b³êdów ekonomicznych

William Anderson

W 1980 roku zacz¹³em interesowaæ siê ekonomi¹. Poniewa¿ jako student wy¿szej uczelni radzi³em sobie marnie z tym przedmio- tem, tak naprawdê nie wiedzia³em nic o myœli ekonomicznej, z wyj¹tkiem ró¿nych ludowych opowiastek, które kr¹¿y³y w ga- zetach. Jednak¿e wybory prezydenckie w 1980 roku, ostatnie, pod- czas których dyskutowano o aktualnych zagadnieniach ekono- micznych, takich, jak znaczenie „prawa rynku Saya”, wzbudzi³y moje zainteresowanie. Nie musimy siê wiêcej niepokoiæ o to, ¿e politycy rzuc¹ nam intelektualne wyzwanie. W imiê „pobudza- nia” gospodarki postanowili oni zaoferowaæ nam jako politykê gospodarcz¹ to, co nazywa „wulgarnym Keynesi- zmem”. W 1981 roku zacz¹³em prenumerowaæ miesiêcznik „The Fre- eman”, z którym zaznajomi³ mnie ekonomista William H. Peter- son. W kwietniu owego roku wiod¹cym artyku³em by³ tekst „7 b³êdów ekonomicznych” autorstwa m³odego profesora nazwi- skiem Lawrence Reed, który obecnie jest prezesem FEE. Sam ar- tyku³ by³ prosty. W odró¿nieniu od tego, co mo¿na by przeczytaæ w najnowszym wydaniu amerykañskiego „Economic Review”, ta publikacja rzeczywiœcie mia³a sens. Co wiêcej, czêœciowo jej g³ê- 16 Zeszyt edukacyjny PAFERE nr 4 bia tkwi³a w prostocie; by³ tu komentarz, który prezentowa³ zasa- dy myœli ekonomicznej w sposób, który nie tylko by³ spójny, ale te¿ obala³ ogromn¹ wiêkszoœæ wspó³czesnej literatury ekonomicz- nej, która wydaje siê rozkoszowaæ jednym b³êdem za drugim. Chocia¿ artyku³ „7 b³êdów ekonomicznych” ukaza³ siê pra- wie trzy dekady temu, niemniej jednak ma on obecnie znaczenie wiêksze ni¿ kiedykolwiek. Dlatego te¿ przez kolejnych siedem tygodni bêdê analizowaæ ka¿dy z tych b³êdów. Ka¿dy b³¹d zesta- wiaæ bêdê z aktualn¹ polityk¹ rz¹dow¹, by wykazaæ, ¿e te b³êdy nadal nam towarzysz¹, a nawet s¹ nam narzucane, ze szkod¹ dla ka¿dego, kto czyta te s³owa. W tym tygodniu zajmê siê wprowadzeniem i zagadnieniami wstêpnymi. Reed przedstawia to w nastêpuj¹cy sposób: Po pierwsze, ekonomia po prostu nie jest fizyk¹, chemi¹, albo matematyk¹. Jest to badanie ludzkiego dzia³ania, zaœ ludzie nie s¹ zaprogramowanymi robotami. Tak, pewne niezmienne prawa natury naprawdê istniej¹, ale jedno z nich jest takie, ¿e ludzie – wszyscy i ka¿dy z osobna – s¹ organizmami kierowanymi we- wnêtrzn¹ motywacj¹, twórczymi, interesownymi. Mo¿na ich usze- regowaæ od ³agodnego do wybuchowego, od potulnego do œmia- ³ego, od zadowolonego z siebie do ambitnego, od zdolnego do nie-a¿ tak-zdolnego. Jak zauwa¿y³ ponad dwieœcie lat temu Adam Smith, „na wielkiej szachownicy ludzkiego spo³eczeñstwa ka¿dy element ma sw¹ w³asn¹ zasadê ruchu, zupe³nie inn¹ od tego, co w³adza ustawodawcza chcia³aby mu narzuciæ.” Owa nieod³¹czna zmiennoœæ mo¿e z ³atwoœci¹ zrodziæ roz- dŸwiêk poœród tych, którzy siê jej przygl¹daj¹, i równie ³atwo za- daæ k³am przewidywaniom tych, którzy s¹ wystarczaj¹co œmiali, by uzasadniaæ zaistnia³¹ sytuacjê w sposób matematyczny. W tych dwóch akapitach Reed zdo³a³ zaj¹æ siê kilkoma tru- izmami dotycz¹cymi myœli ekonomicznej – truizmami, które wydaj¹ siê umykaæ uwadze wiêkszoœci zawodowych ekonomi- 7 b³êdów ekonomicznych 17 stów (niestety). Pierwszy jest taki, ¿e naprawdê istniej¹ „niezmien- ne” prawa ludzkiego dzia³ania, co oznacza, ¿e s¹ te¿ niezmienne prawa ekonomii. Dlatego te¿ dobra ekonomia ma byæ apriorycz- na, jeœli chodzi o sposób analizowania przez nas zjawisk ekono- micznych. Mianowicie, kiedy rz¹dy usi³uj¹ stosowaæ politykê tak¹, jak kontrole cen, które naruszaj¹ prawa ekonomii, wiemy ju¿ ja- kie bêd¹ rezultaty. Po drugie, wysi³ki akademickich ekonomistów, by uj¹æ wszyst- kie zjawiska ekonomiczne w postaci równañ matematycznych, s¹ w najlepszym wypadku niew³aœciwe, zaœ w najgorszym - szko- dliwe. Zastosowanie matematyki w ten sposób nie tylko sprawia, ¿e trudniej jest zrozumieæ przedk³adane przez ekonomistów ar- gumenty, ale tak¿e oznacza, ¿e wnioski, jakie zostan¹ wyci¹gniê- te, bêd¹ prawdopodobnie niew³aœciwe, bior¹c pod uwagê fakt, ¿e zazwyczaj ludzkie dzia³anie nie przebiega z matematyczn¹ pre- cyzj¹. (jak kiedyœ napisa³ Henry Hazlitt, je¿eli matematyczne rów- nanie nie jest dok³adne, to jest ono „oszustwem”). Tak wiêc, kiedy bêdê przytaczaæ tekst „7 b³êdów ekonomicz- nych”, bêdziemy mogli równie¿ dok³adnie zobaczyæ, w jaki spo- sób aktualni decydenci naruszaj¹ podstawowe zasady logiki eko- nomicznej. S¹dzê, ¿e bêdzie to interesuj¹ce. 18 Zeszyt edukacyjny PAFERE nr 4

1. B³¹d wspólnych terminów

W poprzednim artykule pisa³em o klasycznym tekœcie Lawren- ce’a Reeda „7 b³êdów ekonomicznych,” który ukaza³ siê numerze miesiêcznika „” z kwietnia 1981 roku. Jak ju¿ wcze- œniej zauwa¿y³em, naprawdê nie ma lepszego komentarza do ak- tualnej sceny polityki gospodarczej ni¿ ów artyku³, który zas³u- guje na to, aby przeczytaæ go ponownie, szczególnie bior¹c pod uwagê najnowsze rz¹dowe propozycje „pobudzenia” naszej ko- naj¹cej gospodarki. W tym tygodniu przeanalizujê pierwszy b³¹d, czyli „b³¹d wspólnych terminów”. Reed wyjaœnia: przyk³ady wspólnych okreœleñ to: „spo³eczeñstwo”, „wspólnota”, „naród”, „klasa” i „my.” Wa¿ne, by zapamiêtaæ, ¿e s¹ to abstrakcje, wymy- s³y wyobraŸni, nie zaœ ¿yj¹ce, oddychaj¹ce, myœl¹ce i dzia³aj¹ce byty. Ujêty tu b³¹d polega na mniemaniu, ¿e kolektyw rzeczywi- œcie jest ¿yj¹cym, oddychaj¹cym, myœl¹cym i dzia³aj¹cym bytem. Dobry ekonomista rozpoznaje, ¿e jedynym takim bytem jest osoba. Ÿród³em wszelkiego ludzkiego dzia³ania jest jednostka. Inni mog¹ wyra¿aæ zgodê na czyjeœ dzia³anie lub nawet w nim uczest- niczyæ, ale wszystko, co w konsekwencji siê wydarzy, mo¿na przy- pisaæ jedynie poszczególnym, identyfikowalnym jednostkom. Pomyœl tylko: czy mog³aby w ogóle istnieæ abstrakcja zwana „spo³eczeñstwem”, gdyby wszystkie jednostki zniknê³y? Oczy- wiœcie, ¿e nie. Innymi s³owy, wspólny termin w rzeczywistoœci nie istnieje niezale¿nie od konkretnych osób, które siê na niego sk³adaj¹. Aby ekonomiœci uniknêli b³êdu wspólnych terminów, abso- lutnie niezbêdne jest okreœlenie jego Ÿróde³ i wp³ywu, a nawet przyczyn i skutków. Ten, kto tego nie zrobi, ugrzêŸnie w horren- dalnych uogólnieniach. Przypisze uznanie albo potêpienie do nie- istniej¹cych bytów. Zignoruje w³aœnie te prawdziwe dzia³ania (in- dywidualne dzia³ania), jakie maj¹ miejsce w dynamicznym œwie- 7 b³êdów ekonomicznych 19 cie wokó³ niego. Mo¿e on nawet mówiæ o „gospodarce” prawie, jak gdyby to by³ cz³owiek du¿ych rozmiarów, który grywa w te- nisa i jada na œniadanie p³atki zbo¿owe. Nastêpstwem takiego podejœcia jest u¿ywanie zwrotu „w interesie publicznym.” Lu- dzie pokroju Ralpha Nadera ¿¹daj¹, ¿eby rz¹d regulowa³ ka¿dy aspekt naszego ¿ycia „w interesie publicznym”, domagaj¹ siê oni nawet, by pañstwo zajê³o siê tymi obszarami dzia³alnoœci, które utrudni¹ firmom produkcjê towarów, co spowoduje zubo¿enie milionów ludzi. Doprawdy, kiedy s³yszymy mêdrków domagaj¹cych siê pew- nej polityki „w interesie publicznym”, tak naprawdê chc¹ oni po- wiedzieæ, ¿e taka polityka s³u¿y interesom ludzi w pewnych gru- pach o powi¹zaniach politycznych. Na przyk³ad politycy i pisa- rze redakcyjni mówi¹ nam, ¿e „ekonomiczne bezpieczeñstwo na- rodu” polega na „niezale¿noœci energetycznej”. Chodzi im o to, ¿e, je¿eli ca³e paliwo zu¿ywane w tym kraju nie jest w nim produkowane, to wiêkszoœæ Amerykanów stanie w obliczu ekonomicznej katastrofy. Jest to niezwykle interesuj¹- ce, bowiem Amerykanie od wielu dekad importuj¹ paliwo, zaœ amerykañska gospodarka nie „za³ama³a siê” nawet podczas krót- kotrwa³ego embarga na olej napêdowy z Arabii w 1973 i 1974 roku. (W rzeczywistoœci oszustwo dotycz¹ce „niezale¿noœci energetycz- nej” to nic innego jak wysi³ki polityków oraz maj¹cych polityczne koneksje producentów „alternatywnych” Ÿróde³ energii, takich jak produkcja etanolu na bazie zbo¿a, podejmowane w celu ogo³oce- nia portfeli podatników, poniewa¿ ludzie nie nabyliby tych „al- ternatyw”, gdyby rz¹d ich do tego nie zmusi³). Reed podkreœla kwestiê „wspólnych terminów” i zauwa¿a, ¿e analiza ekonomiczna z natury musi rozpoczynaæ siê od jednostki. Socjaliœci postrzegaj¹ ludzi jedynie jako kolektyw, czy to bêd¹ „pracownicy”, „kapitaliœci” albo „proletariat.” Dobrzy ekonomi- œci wiedz¹, ¿e nie mo¿na zrozumieæ rynków bez zrozumienia za- 20 Zeszyt edukacyjny PAFERE nr 4 chowania i preferencji jednostek. Nie ma czegoœ takiego, jak „spo- ³eczny po¿ytek”, pomimo ¿e niektórzy ekonomiœci – z pewnoœci¹ nie ci dobrzy – usi³uj¹ „zbudowaæ” oszukañczy aparat znany jako „funkcja spo³ecznego po¿ytku”. Kiedy pominie siê jednostki, wówczas ci, którzy s¹ u w³adzy, postrzegaj¹ ludzi jedynie jako materia³ s³u¿¹cy do manipulacji. Masowe morderstwa dokonywane przez rz¹dy totalitarne w mi- nionym wieku mia³y miejsce tylko dlatego, ¿e ówczesne w³adze zdefiniowa³y ludzi wy³¹cznie za pomoc¹ wspólnych terminów. Dlatego te¿ nie zrozumiemy „dobrej” myœli ekonomicznej, je- ¿eli nie zdamy sobie sprawy z tego, ¿e wspólne terminy, takie jak „kraj” albo „gospodarka”, s¹ przydatne jedynie w nieformalnym zestawieniu, jako ¿e s¹ to porêczne s³owa. Jednak¿e s¹ one bezu- ¿yteczne, a nawet szkodliwe, kiedy przedstawiciele rz¹du usi³uj¹ w imiê „pomocy spo³eczeñstwu” narzucaæ ludziom pewn¹ poli- tykê.

2. B³¹d kompozycji

W zesz³ym tygodniu omówi³em b³¹d kolektywnych terminów z klasyfikacji b³êdów ekonomicznych Lawrence’a Reeda, a dzisiaj zajmê siê „b³êdem kompozycji”. Reed powiada: „B³¹d ten równie¿ dotyczy jednostek. G³osi, ¿e to, co jest praw- dziwe dla jednej jednostki, bêdzie prawdziwe dla wszystkich innych”. Czêsto podawano przyk³ad widza, który wstaje podczas me- czu pi³ki no¿nej. To prawda, ¿e bêdzie on móg³ widzieæ lepiej, ale je¿eli wszyscy pozostali tak¿e wstan¹, dla wielu indywidualnych widzów widok prawdopodobnie pogorszy siê. Fa³szerz, który drukuje milion dolarów, na pewno zapewni sobie korzyœæ (je¿eli nie zostanie schwytany), jednak¿e je¿eli wszy- scy staniemy siê fa³szerzami i ka¿dy z nas wydrukuje milion do- larów, oczywisty jest raczej zupe³nie inny skutek. 7 b³êdów ekonomicznych 21

W wielu podrêcznikach do ekonomii jest mowa o rolniku, który jest lepiej sytuowany, poniewa¿ ma rekordowy plon, ale mo¿e ju¿ nie byæ lepiej sytuowany, je¿eli ka¿dy rolnik bêdzie mia³ taki zbiór. Sugeruje to powszechne rozpoznanie b³êdu kompozycji, jednak faktem jest, ¿e ów b³¹d nadal siê szerzy. Dobry ekonomista nie przyk³ada zbyt wielkiej wagi do szcze- gó³ów, ale rozumie ogóln¹ sytuacjê; jest on œwiadomy ca³ego „ob- razka”. Przygl¹daj¹c siê polityce prowadzonej przez Waszyngton D.C., pos³u¿ê siê tym b³êdem na dwa sposoby. Najpierw u¿yjê go w sen- sie opisanym powy¿ej; nastêpnie poka¿ê, jak ekonomiœci i ró¿ni pseudospecjaliœci niew³aœciwie stosuj¹ ten b³¹d i g³osz¹ fa³szywe twierdzenia na jego temat. Najnowszy zestaw „bodŸców” dla gospodarki ustawi³ w jed- nym szeregu gubernatorów, burmistrzów, rolników, rektorów college’ów, kierownictwa zak³adów motoryzacyjnych i produku- j¹cych stal, naukowców i inne grupy interesu. Zarz¹dy zak³adów motoryzacyjnych twierdz¹, ¿e dofinansowywanie rodzimych pro- ducentów „ocali miejsca pracy dla Amerykanów.” Grupa osób zajmuj¹cych siê kwesti¹ „alternatywnej energii” twierdzi, ¿e maj¹ lepszy pomys³: bêd¹ „tworzyæ nowe miejsca pracy”. Doprawdy, je¿eli rz¹d przeka¿e nowe œrodki pieniê¿ne tym grupom, to skorzystaj¹ na tym ci, którzy otrzymaj¹ dolary jako pierwsi. Jednym z dobroczyñców jest Al Gore. Jest on partnerem w funduszu inwestycyjnym, który wspomaga finansowo owe subwencjonowane przemys³y. NajwyraŸniej Gore wierzy, ¿e te subwencje s¹ „dobre dla kraju”, podczas gdy w rzeczywistoœci s¹ one dobre jedynie dla ma³ej grupy ludzi z ogromnym aparatem public relations. Ci, którzy musz¹ p³aciæ wy¿sz¹ cenê za energiê (i to, aby zakupiæ gorsze paliwo na bazie etanolu i drog¹ elek- trycznoœæ), ubo¿ej¹ i niezale¿nie od retoryki, nic nie zmieni tego przykrego faktu. 22 Zeszyt edukacyjny PAFERE nr 4

Jednak¿e musimy tak¿e odnieœæ siê do niew³aœciwego u¿ycia „b³êdu kompozycji”. Chyba najgorszym tego przyk³adem jest „pa- radoks oszczêdnoœci”, ukuty przez keynesistów, ale tak napraw- dê siêgaj¹cy do XVI- i XVII-wiecznych merkantylistów. „Paradoks oszczêdnoœci” g³osi, ¿e oszczêdzanie pieniêdzy mog³oby byæ dobre dla niewielkiej liczby ludzi; jeœli jednak wszy- scy oszczêdzaj¹, wówczas opóŸniony jest wzrost ekonomiczny, a gospodarka prze¿ywa stan recesji. (Ostatnio ukaza³ siê arty- ku³ w obwiniaj¹cy tych, którzy oszczê- dzaj¹, za to, ¿e nie wydaj¹ pieniêdzy „i to wtedy, kiedy gospo- darka bardzo potrzebuje ich dolarów”. Artyku³ odnosi³ siê do „paradoksu oszczêdnoœci” w taki sposób, jakby ów paradoks by³ uzasadniony). NajwyraŸniej ekonomiœci i owi pseudpospecjaliœci powo³u- j¹cy siê na ten rzekomy „paradoks” s¹ nieœwiadomi tego, w jaki sposób nastêpuje tworzenie kapita³u i ¿e zwy¿ka wskaŸ- nika oszczêdnoœci zmniejszy wp³yw recesji i pomo¿e spowo- dowaæ prawdziw¹ poprawê sytuacji gospodarczej. Patrz¹ oni jedynie na bezpoœredni wp³yw wydawania i oszczêdzania pie- niêdzy (myœleniem „na krótk¹ metê” zajmê siê w kolejnym fe- lietonie), nie zaœ na d³ugoterminowy efekt kapitalizacji i wzro- stu ekonomicznego. Ekonomiœci zwykle dziel¹ siê na dwie grupy. Pierwsi po- strzegaj¹ gospodarkê jako mechanizm perpetuum mobile, któ- ry w magiczny sposób sam siê napêdza, nawet gdy ludzie zu- ¿yj¹ ju¿ ca³y kapita³ akcyjny (który sam siê uzupe³nia, a na- wet powiêksza siê sam, o ile tylko konsumenci nadal wydaj¹). Drudzy s¹dz¹, ¿e wzrost ekonomiczny nastêpuje tylko dlate- go, ¿e ludzie oszczêdzaj¹ pieni¹dze na przysz³oœæ i tworz¹ nowy kapita³, zgodny z potrzebami i pragnieniami konsumen- ta. Nie trzeba geniusza, by rozpoznaæ „z³ych” i „dobrych” ekonomistów. 7 b³êdów ekonomicznych 23

Nie dziwi zatem fakt, ¿e „Ÿli” ekonomiœci bez przerwy poty- kaj¹ siê na b³êdzie kompozycji. Jeœli chodzi o rz¹dowe wydatki, nie udaje im siê rozpoznaæ tego b³êdu, zaœ kiedy analizuj¹ zacho- wanie konsumenta, wówczas go nadu¿ywaj¹.

3. B³¹d twierdzenia, ¿e pieni¹dze s¹ bogactwem

W ramach serii „7 b³êdów ekonomicznych” omówi³em ju¿ b³êdy „wspólnych terminów” oraz „kompozycji”. Teraz zaœ przejdê do trzeciego b³êdu, mianowicie tego, ¿e pieni¹dze s¹ bogactwem. Prezes FEE, Lawrence Reed pisze: XVII-wieczni merkantyliœci wynieœli ten b³¹d na szczyt na- rodowej polityki. Wci¹¿ nachyleni nad uk³adaniem w stosy zasobów z³ota i srebra, toczyli wojny z s¹siadami i grabili ich skarby. Skoro Anglia by³a bogatsza ni¿ Francja, wed³ug mer- kantylistów dzia³o siê tak dlatego, ¿e Anglia mia³a w swoim posiadaniu cenniejsze metale, które zwykle by³y znacz¹ce dla królewskich skarbców. Ów niem¹dry pogl¹d obali³ Adam Smith w swoim Bogactwie Narodów (The Wealth of Nations). Ludzie s¹ zamo¿ni do tego stop- nia, do jakiego posiadaj¹ dobra i us³ugi, nie zaœ pieni¹dze, oœwiad- czy³ Smith. Wszystkie pieni¹dze œwiata – papierowe czy metalowe – nie zmieni¹ faktu, ¿e cz³owiek g³oduje, je¿eli dobra i us³ugi nie s¹ dostêpne. B³¹d „pieni¹dze s¹ bogactwem” jest utrapieniem wyni- kaj¹cym z bzika na punkcie waluty. Od czasów Johna Lawa do Johna Maynarda Keynesa wielkie populacje w pogoni za t¹ iluzj¹ przesadnie zawy¿a³y poziom cen w gospodarce, popadaj¹c w ru- inê. Nawet dzisiaj s³yszymy lamenty typu „potrzebujemy wiêcej pieniêdzy”, chocia¿ monetarne w³adze rz¹dowe produkuj¹ pieni¹- dze masowo w liczbach rzêdu dwucyfrowego. Dobry ekonomista rozpozna, ¿e tworzenie pieniêdzy nie jest drog¹ na skróty do bogactwa. Jedynie produkcja cennych dóbr 24 Zeszyt edukacyjny PAFERE nr 4 i us³ug na rynku, który odzwierciedla ¿yczenia konsumenta, mo¿e z³agodziæ ubóstwo i rozpropagowaæ powodzenie. Powy¿sze s³owa nadal s¹ prawdziwe, choæby tylko z tego wzglêdu, ¿e nasi polityczni i finansowi „liderzy” chc¹, abyœmy s¹dzili, i¿ s¹ w stanie uporaæ siê z obecn¹ recesj¹, jeœli System Re- zerw Federalnych wytworzy finansow¹ „p³ynnoœæ”. Tote¿ widzi- my, ¿e FED robi co tylko mo¿e, by wpompowaæ wiêcej pieniêdzy w gospodarkê. Jedn¹ z przyczyn, dla których twierdzenie, ¿e „pieni¹dze s¹ bogactwem” tak d³ugo funkcjonowa³o, jest fakt, ¿e wielu ludzi – w³¹cznie z akademickimi ekonomistami – pada ofiar¹ innego b³ê- du, b³êdu kompozycji [1] (omówionego w zesz³ym tygodniu). W przypadku pieniêdzy jest to szczególnie szkodliwe. Za³ó¿my, na przyk³ad, ¿e mam w domu prasê drukarsk¹, która mo¿e produkowaæ fa³szywe pieni¹dze, trudne do odró¿nienia od prawdziwych. Móg³bym drukowaæ ogromne iloœci tych pieniêdzy i kupowaæ wszystko, czego zapragnê. Bez w¹tpienia ja bêdê lepiej sytuowany (jeœli tylko w³adze nie odkryj¹, co robiê), ale inni bêd¹ przez to w gorszej sytuacji.Pierwsz¹ i najwa¿niejsz¹ spraw¹ jest natura pieniêdzy. Pieni¹dze s¹ dobrem u¿ywanym do handlu in- nymi dobrami. Dziêki temu zaœ, ¿e u³atwiaj¹ i rozwijaj¹ handel, pieni¹dze stanowi¹ dochodowe aktywa. Jednak¿e, jak to dobrze rozumia³ Adam Smith, pieni¹dze same w sobie nie s¹ bogactwem; s¹ za to towarem, którego u¿ywamy, aby uzyskiwaæ bogactwo. (Kawa³ki wyprodukowanego przez rz¹d zielonego papieru nie kwalifikuj¹ siê jako „pieni¹dze” w sensie historycznym. Monopol rz¹du na produkcjê pieni¹dza doprowadzi³ do jego deprecjacji.) Po drugie, pieniêdzmi kieruj¹ te same prawa ekonomiczne, które rz¹dz¹ wszystkimi innymi towarami. Im wiêcej pieniêdzy siê wy- twarza, tym mniejsza jest ich marginalna wartoœæ. (Inaczej mówi¹c, pieni¹dze zale¿¹ od prawa zmniejszania marginalnego po¿ytku.) Wielu ekonomistom umkn¹³ ten istotny aspekt pieni¹dza. 7 b³êdów ekonomicznych 25

W ramach typowych zajêæ uniwersyteckich pieni¹dze opisuje siê jako zmienn¹ iloœciow¹. Podwój iloœæ pieniêdzy, a „poziom cen” równie¿ siê podwoi, jednak monetarny wzrost nie spowoduje przy tym ¿adnej rzeczywistej szkody. Inne naukowe modele odnotowuj¹, ¿e wzrost iloœci pieniêdzy powiêkszy iloœæ bogactwa (czyli „produkt krajowy brutto”), nawet jeœli podniesie on równie¿ „poziom cen”. Mimo i¿ ³atwo uczyæ o takich modelach (i u¿ywaæ ich do roz- wi¹zywania zadañ matematycznych), to jednak s¹ one w najlep- szym wypadku niedok³adne, zaœ w najgorszym „niebezpieczne”. Nie wykazuj¹ bowiem, co tak naprawdê siê dzieje, kiedy wzrasta iloœæ pieniêdzy w gospodarce. Je¿eli proces tworzenia coraz wiêk- szej iloœci pieniêdzy za pomoc¹ dekretu (co zwie siê inflacj¹) nie zostanie powstrzymany i bêdzie nadal trwaæ, tak jak to by³o pod- czas minionej dekady, to nie tylko marginalna wartoœæ pieni¹dza spadnie, ale wzrost iloœci pieniêdzy wywo³a niezrównowa¿ony rozwój gospodarki, który ostatecznie zakoñczy siê bankructwem. Ten proces powtarza³ siê wielokrotnie, co pokazuje, ¿e wiêk- szoœæ decydentów nie rozumie, i¿ pieni¹dze nie s¹ bogactwem. W dalszym ci¹gu niczego siê nie nauczyli.

4. B³¹d produkcji dla samej produkcji

Kongres „debatuje” nad planem „pobudzenia gospodarki” po- przez „tworzenie miejsc pracy”, w czasie kiedy gospodarka jest pogr¹¿ona w kryzysie. Pseudospecjaliœci zachêcaj¹ rz¹d do two- rzenia nowych mo¿liwoœci zatrudnienia, a rz¹d usi³uje ratowaæ przed upadkiem bankrutuj¹ce przedsiêbiorstwa w imiê „ocalania miejsc pracy”. Chocia¿ prezes FEE, Lawrence Reed, nie móg³ przewidzieæ obecnego kryzysu, kiedy w 1981 roku pisa³ swój tekst „7 b³êdów ekonomicznych”, to jednak jest tam zawarta istotna wiedza. Reed pisze o tworzeniu przez rz¹d miejsc pracy w taki oto sposób: 26 Zeszyt edukacyjny PAFERE nr 4

„Wprawdzie produkcja jest niezbêdna do konsumpcji, nie k³adŸmy przys³owiowego wozu przed koniem. Produkujemy po to, abyœmy mogli konsumowaæ, nie odwrotnie”. Pisanie i nauczanie sprawia mi przyjemnoœæ, ale jeszcze przy- jemniej spêdzam czas opalaj¹c siê w Acapulco. Pracowa³em, by stworzyæ ten artyku³ i nauczaæ zawartych w nim zasad na moich zajêciach, zamiast najpierw wybraæ siê do Acapulco, poniewa¿ wiem, ¿e to jest jedyna droga, któr¹ kiedykolwiek wyjadê poza stan Michigan. Pisanie i nauczanie s¹ œrodkami; wygrzewanie siê w s³oñcu Acapulco jest celem. Wolna gospodarka to dynamiczna gospodarka. Jest ona miej- scem „twórczego zniszczenia”, jak okreœli³ to ekonomista Joseph Schumpeter. Nowe pomys³y zastêpuj¹ stare pomys³y, nowe pro- dukty i metody zajmuj¹ miejsce starych produktów i metod, zaœ zupe³nie nowe przemys³y czyni¹ przestarza³ymi dawne. Dzieje siê tak, poniewa¿ produkcja musi stale zmieniaæ kszta³t, by dostosowaæ siê do zmieniaj¹cego siê kszta³tu ¿¹dañ konsumen- ta. Jak napisa³ Henry Hazlitt, „pozwoliæ umrzeæ umieraj¹cym prze- mys³om jest równie konieczne dla zdrowia dynamicznej gospo- darki, jak pozwoliæ wzrastaæ rosn¹cym przemys³om.” Z³y ekonomista, który pada ofiar¹ tego starodawnego b³êdu, jest jak s³awny faraon, który myœla³, ¿e budowanie piramid by³o zdrowe samo w sobie i z siebie; albo polityk, który promuje gra- bienie liœci tam, gdzie nie ma ¿adnych liœci do zgrabienia, tylko po to, by ludzie byli „zajêci”. Wydaje siê, ¿e zawsze, kiedy przemys³ popada w k³opoty, jacyœ ludzie wykrzykuj¹, ¿e trzeba go ochroniæ „za wszelk¹ cenê ”. Wpompowaliby miliony albo miliardy dolarów w subwencje dla przemys³u, aby tylko nie us³yszeæ negatywnych opinii rynku. Z³y ekonomista przy³¹czy siê do chóru i zignoruje szkodliwy wp³yw, który dotknie konsumenta. Z kolei dobry ekonomista nie pomiesza celów ze œrodkami. 7 b³êdów ekonomicznych 27

Rozumie on, ¿e produkcja jest wa¿na tylko dlatego, i¿ konsump- cja jest jeszcze wa¿niejsza. Chcesz zobaczyæ, jak funkcjonuje przyk³ad tego b³êdu? Wystar- czy przywo³aæ liczne sugestie dotycz¹ce tego, by nie dopuszczaæ do zakupu przez konsumentów japoñskich aut w celu „ochrony” amerykañskiego przemys³u samochodowego przed konkurencj¹. Rzeczywiœcie powy¿sze stwierdzenie brzmi dzisiaj prawdzi- wie, poniewa¿ rz¹d próbuje utrzymywaæ rodzimy przemys³ sa- mochodowy „na powierzchni”, mimo, i¿ samochodowe firmy nie mog¹ ju¿ przynosiæ zysków, a wiêkszoœæ kupuj¹cych woli samo- chody pochodz¹ce od zagranicznych producentów. Niestety do „chóru” zwolenników subwencji do³¹czy³o wielu ekonomistów, w³¹cznie z Paulem Krugmanem, który niedawno otrzyma³ Na- grodê Nobla w dziedzinie ekonomii. Krugman domaga siê, aby rz¹d mia³ deficyty w wysokoœci biliona dolarów i doprowadzi³ gospodarkê do sukcesu. Jak trafnie zauwa¿y³ Reed, problem polega na tym, ¿e miejsca pracy s¹ po prostu œrodkami prowadz¹cymi do celu, jakim jest konsumpcja; nie s¹ zaœ one celami samymi w sobie. Ludzie s¹ zdezorientowani, poniewa¿ nie s¹ w stanie rozpoznaæ zwi¹zku miêdzy produkcj¹ i konsumpcj¹. To prawda, ¿e miejsca pracy przynosz¹ dochód jednostkom, ale mog¹ one dostarczaæ praw- dziwego dochodu tylko wówczas, gdy praca przyczynia siê do produkcji towarów, które ludzi s¹ sk³onni nabyæ. W dzisiejszej polityce gospodarczej natomiast tak zwane pro- gramy nowych miejsc pracy maj¹ na celu produkcjê dóbr, któ- rych ludzie nie potrzebuj¹ albo przynajmniej nie nabyliby ich na otwartym rynku. Na przyk³ad wiêkszoœæ domniemanych „zielo- nych miejsc pracy”, które mog³yby zostaæ utworzone w owej naj- póŸniejszej fali proponowanych wydatków, propagowa³oby pro- dukcjê drogich i nieskutecznych towarów „energetycznych”, ta- kich jak ogromne wiatraki wytwarzaj¹ce elektrycznoœæ. Podobnie 28 Zeszyt edukacyjny PAFERE nr 4 produkcja biopaliw, które s¹ w du¿ym stopniu subwencjonowa- ne, poci¹ga za sob¹ ogromne iloœci zasobów przeznaczanych na wykorzystanie ich w sposób mniej ceniony przez konsumentów zamiast na wykorzystanie ich w sposób ceniony bardziej. Co ciekawe, wiêkszoœæ programów „nowych miejsc pracy”, przez przekierowywanie zasobów, tak naprawdê w du¿ym stop- niu niszczy mo¿liwoœci zatrudnienia. Dlatego te¿ krajowy wspó³- czynnik bezrobocia w czasie trwania Nowego £adu pozostawa³ dwucyfrowy. Tworzenie miejsc pracy tylko dla samego tworze- nia nie powoduje powstania bogactwa, ale je niszczy.

5. B³¹d darmowego lunchu

Has³em dzisiejszej polityki gospodarczej jest „bodziec”. Prezy- dent Barack Obama podró¿uje po kraju, aby zdobyæ polityczne poparcie dla swojego nowego planu, zgodnie z którym rz¹d mia³- by wydaæ oko³o 800 miliardów dolarów wiêcej, ni¿ wynosi³y pla- nowane fundusze, jakie mia³y zostaæ przeznaczone na wydatki w nadchodz¹cym roku. To mnóstwo pieniêdzy, ale niektórzy ludzie, w³¹cznie z Pau- lem Krugmanem, który otrzyma³ niedawno Nagrodê Nobla, s¹dz¹, ¿e proponowana kwota jest zbyt niska. Krugman pisze, ¿e 800 miliardów dolarów „nie wystarczy, aby wype³niæ dziurê w gospodarce Stanów Zjednoczonych, która, jak szacuje CBO (Congressional Budget Office), w ci¹gu nastêpnych trzech lat osi¹gnie rozmiar 2.9 biliona dolarów”. Istnieje pewien termin, którego u¿ywa siê na opisanie kogoœ, kto nalega, aby rz¹d móg³ bez ponoszenia kosztów znaleŸæ sposób „wyrzucenia” setek miliardów dolarów na nowe wydatki; o kimœ takim mówi siê, ¿e wierzy w „b³¹d darmowego lunchu”. Na szczêœcie Lawrence Reed prawie trzy dekady temu upora³ siê z t¹ kwesti¹. Reed pisa³ wtedy: 7 b³êdów ekonomicznych 29

„Ogród Edenu jest spraw¹ odleg³ej przesz³oœci, jednak nie- którzy ludzie (a nawet niektórzy ekonomiœci) czasami myœl¹ i dzia³aj¹, jak gdyby ekonomiczne dobra mo¿na by³o nabywaæ bez ponoszenia ¿adnych kosztów. Jednak¿e ekonomista Milton Fried- man ostrzega³ wielokrotnie, ¿e „nie ma takiej rzeczy jak darmo- wy lunch!” Jakiœ element tego b³êdu zawiera w sobie ka¿dy plan typu „coœ za nic” i wiêkszoœæ planów typu „wzbogaæ siê szybko”. Co do jednego nie ma ¿adnych w¹tpliwoœci: je¿eli sprawa dotyczy ekonomii, zawsze ktoœ p³aci! Wa¿na adnotacja dotyczy tutaj wydatków rz¹du. Dobry eko- nomista rozumie, ¿e z natury rz¹d nie mo¿e daæ nic oprócz tego, co najpierw weŸmie. „Darmowy” park dla Midland w stanie Michigan jest parkiem, za który w rzeczywistoœci p³ac¹ milio- ny amerykañskich podatników (³¹cznie z mieszkañcami Mi- dland). Kiedyœ pewien mój znajomy powiedzia³ mi, ¿e wszystko, co powinno siê wiedzieæ o ekonomii, sprowadza siê do jedne- go: „Ile to bêdzie kosztowa³o i kto za to zap³aci?”. Sedno wszel- kich porad dla ekonomisty mo¿na uj¹æ w nastêpuj¹cych s³o- wach: nie b¹dŸ powierzchowny w swoim myœleniu! Wszystko, o czym pisze Reed, wi¹¿e siê z opowiedzian¹ przez Frédérica Bastiata histori¹ ma³ego ch³opca, który staje siê „publicznym ofiarodawc¹”, poniewa¿ rzuci³ ceg³ê w wystawê sklepow¹. Zgromadzeni po tym wydarzeniu ludzie nabieraj¹ przekona- nia, ¿e pieni¹dze, które w³aœciciel sklepu musi wydaæ, by wsta- wiæ now¹ szybê, bêd¹ kr¹¿y³y w gospodarce, tworz¹c nowe bogactwo, dostarczaj¹c miejsc pracy i ogólnie przynosz¹c po- prawê sytuacji gospodarczej. Ów t³um – taki sam, jaki tworzy dziœ wielu „wytrawnych” ekonomistów – zapomnia³ o tym, co dobrzy ekonomiœci nazywaj¹ „kosztem alternatywnym”. Jest to wartoœæ alternatywy, z jakiej 30 Zeszyt edukacyjny PAFERE nr 4 siê rezygnuje. Poniewa¿ dozorca sklepu musi kupiæ now¹ szybê, nie mo¿e on wydaæ tych pieniêdzy na coœ innego. Nie przynosi to ¿adnego zysku dla spo³ecznoœci. Ów darmowy „lunch” nie jest w rzeczywistoœci darmowy dla- tego, ¿e jest to rzadki towar, zaœ ze wszystkimi rzadkimi towara- mi zwi¹zany jest koszt alternatywny. I nie ma ¿adnego sposobu, by obejœæ tê prost¹ prawdê. Przyjrzyjmy siê kosztowi alternatyw- nemu, jaki jest zwi¹zany z proponowanym „bodŸcem”. „Bodziec” zostanie sfinansowany z ogromnej po¿yczki rz¹do- wej, co oznacza, ¿e podatnicy bêd¹ musieli w przysz³oœci sp³aciæ tê sumê wraz z odsetkami. Ponadto ze wzglêdu na to, ¿e fundu- sze zostan¹ zgromadzone dziêki ogromnym po¿yczkom rz¹do- wym, trzeba bêdzie zrezygnowaæ z finansowania innych celów. „Nowe miejsca pracy” sfinansowane przez „bodziec” zostan¹ oddane w rêce ludzi posiadaj¹cych uk³ady polityczne, co dodat- kowo na³o¿y realny koszt w postaci upolityczniania gospodarki. Niestety, prezydent Obama i Paul Krugman reklamuj¹ „bo- dziec” jako coœ podobnego do „darmowego lunchu” – jak gdyby zasoby na wolnym rynku w przeciwnym razie pozostawa³y nie- wykorzystane. Twierdz¹ oni, ¿e je¿eli rz¹d nie wyda tych „nowych” funduszy – i to szybko – wówczas nast¹pi swobodny spadek ko- niunktury gospodarczej. To nonsens. Jak elokwentnie zauwa¿y³ Reed, ten rodzaj dzia³ania nak³ada prawdziwy koszt na gospodar- kê. Podczas gdy œrodki masowego przekazu bez w¹tpienia po³o¿¹ nacisk na doniesienia dotycz¹ce ludzi otrzymuj¹cych „korzyœci”, ci, którzy musz¹ ponosiæ koszta, pozostan¹ niezauwa¿eni.

6. B³¹d krótkiego dystansu

Henry Hazlitt napisa³ w swoim klasycznym dziele pt. Ekonomia w jednej lekcji, ¿e ka¿de pokolenie musi dla siebie samego na- uczyæ siê anga¿owaæ w zdrowe myœlenie ekonomiczne, a to dla- 7 b³êdów ekonomicznych 31 tego, ¿e pope³niany w kwestiach ekonomicznych b³¹d krótkiego dystansu stale manifestuje swoj¹ obecnoœæ w nowych formach, jak to przedstawi³ Lawrence W. Reed w tekœcie „7 b³êdów eko- nomicznych”. Reed pisa³: „W pewnym sensie ten b³¹d jest streszczeniem poprzednich piêciu. Niektóre dzia³ania wydaj¹ siê korzystne na krótk¹ metê, jednak na d³u¿sz¹ metê powoduj¹ katastrofê; wymieñmy kilka z nich: nadmierne picie, szybka jazda, wydawanie pieniêdzy na oœlep oraz drukowanie pieniêdzy. Znów zacytujmy w tym miej- scu czcigodnego Henry’ego Hazlitta: „Z³y ekonomista widzi tyl- ko to, co natychmiast k³uje w oczy; dobry ekonomista patrzy dalej. Z³y ekonomista widzi tylko bezpoœrednie konsekwencje pro- ponowanej drogi; dobry ekonomista spogl¹da te¿ na dalsze i po- œrednie konsekwencje”. Politycy, którzy staraj¹ siê wygraæ kolejne wybory, czêsto po- pieraj¹ politykê, która wytwarza korzyœci na krótk¹ metê kosz- tem przysz³ych nak³adów. Szkoda, ¿e niejednokrotnie poparcia udzielaj¹ im ekonomiœci, który powinni wiedzieæ lepiej. Dobry ekonomista nie ma „klapek na oczach” ani nie jest krót- kowzroczny. Rozpiêtoœæ czasu, któr¹ rozwa¿a, jest d³uga i elastycz- na, nie zaœ krótka i niezmienna. Dziœ najlepszym przyk³adem tego b³êdu jest projekt tzw. usta- wy „o bodŸcu dla gospodarki”, który prezydent Barack Obama i jego zwolennicy zachwalaj¹ jako sposób na uratowanie naszej podupadaj¹cej gospodarki. Wed³ug prezydenta Obamy i pozo- sta³ych, krótkoterminowa eksplozja wydatków wype³ni lukê po utraconej konsumpcji i umo¿liwi gospodarce, by sama siê na- prawi³a. Felietonista „New York Timesa”, Bob Herbert, zwolen- nik Obamy, deklaruje ostr¹ krytykê tych, którzy sprzeciwiaj¹ siê szerz¹cemu siê ostatnio rozpasaniu odnoœnie do po¿yczek i wy- datków: 32 Zeszyt edukacyjny PAFERE nr 4

Oponenci dzia³aj¹ tak, jakby nie rozumieli, ¿e w chwili owego radykalnego spadku koniunktury gospodarczej popyt na towary i us³ugi obni¿y³ siê drastycznie, a rz¹dowe wydatki s¹ potrzebne – i to szybko – aby zast¹piæ du¿¹ czêœæ tego utraconego popytu. Cel takiego dzia³ania jest dwojaki: z³agodzenie czêœci ogrom- nych cierpieñ ludzi (co jest zrozumia³e, je¿eli ma siê serce) i o¿y- wienie zmaltretowanej gospodarki (równie ³atwo to zrozumieæ, je- œli jest siê istot¹ myœl¹c¹). Herbert z aprobat¹ cytuje Obamê mó- wi¹c, ¿e nale¿y odeprzeæ zarzuty tych, którzy twierdz¹ , i¿ projekt ustawy „o bodŸcu dla gospodarki” to w rzeczywistoœci po prostu projekt ustawy o wydatkach. „Co tak naprawdê jest bodŸcem? Wszystko sprowadza siê przecie¿ do [wydawania pieniêdzy]”. Herbert opar³ swoj¹ obronê „bodŸca dla gospodarki” w³aœnie na myœleniu na krótk¹ metê. Ludzie cierpi¹ teraz. Teraz potrze- buj¹ pomocy. Teraz musimy du¿o wydawaæ. Jeœli tylko teraz za- dzia³amy, w przysz³oœci jakoœ sobie poradzimy. Nie myœli siê o konsekwencjach nag³ego zwiêkszenia d³ugów o prawie bilion dolarów – o inflacji, ekonomicznym wypaczeniu, przysz³ych podatkach i problemach, jakie te podatki spowoduj¹. W³aœnie te zasoby, które s¹ potrzebne dla odbudowy gospodarki, zostan¹ zmarnowane przez polityków i biurokratów. Wskazywanie na b³¹d krótkiego dystansu nie jest „szukaniem dziury w ca³ym”. Ci, którzy daj¹ siê zwieœæ temu b³êdowi, w isto- cie toruj¹ drogê do powstania g³êbszego kryzysu w przysz³oœci. „Zmaltretowanej gospodarki”, jak to okreœla Herbert, nie mo¿na naprawiæ za pomoc¹ zwiêkszenia iloœci rz¹dowych po¿yczek, wydatków i drukowanych pieniêdzy. Jakakolwiek krótkotermi- nowa poprawa, która mog³aby nadejœæ, ust¹pi miejsca w³aœnie d³ugotrwa³ej katastrofie gospodarczej. Dobrzy ekonomiœci dostrzegaj¹ ten istotny fakt. Niestety, wy- daje siê, ¿e dyskusj¹ kieruj¹ Ÿli ekonomiœci. Wszyscy na tym ucier- pimy. 7 b³êdów ekonomicznych 33

7. B³¹d ekonomii opartej na przymusie

Kiedy prezes FEE Lawrence Reed w 1981 roku przedstawi³ siódmy i ostatni b³¹d ekonomii, zebra³ wszystko i sklasyfikowa³ jako „b³¹d ekonomii opartej na przymusie”. Wydawa³oby siê, ¿e mo¿na natu- ralnie kierowaæ siê zasad¹ szóstego b³êdu, czyli „b³êdu krótkiego dystansu”, wedle którego zwolennicy ekonomii opartej na przy- musie s¹ przekonani, ¿e zamiast oczekiwania a¿ „powolny i uci¹¿- liwy” rynek upora siê z jakimœ problemem gospodarczym, rz¹d mo¿e po prostu nakazaæ gotowe „rozwi¹zanie.” Reed pisze: Mimo i¿ minê³o ju¿ dwieœcie lat od czasu Adama Smitha, nie- którzy ekonomiœci nadal nie nauczyli siê stosowania podstawowych zasad dotycz¹cych ludzkiej natury. Mówi¹ nam o „zwiêkszaniu produkcji”, jednak zalecaj¹ raczej kij ni¿ marchewkê, by wyegze- kwowaæ wykonanie pracy. Ludzie s¹ istotami spo³ecznymi, które osi¹gaj¹ postêp, je¿eli ze sob¹ wspó³pracuj¹. Wspó³praca zaœ impli- kuje atmosferê wolnoœci dla ka¿dej jednostki ludzkiej, by mog³a ona spokojnie realizowaæ interes w³asny bez lêku przed represja- mi. Zamknijcie cz³owieka w zoo albo za³ó¿cie mu kaftan bezpie- czeñstwa, a jego twórcza si³a ulegnie wyczerpaniu. Dlaczego Thomas Edison wymyœli³ ¿arówkê? Nie dlatego, ¿e jakiœ planista mu to nakaza³! Dlaczego niewolnicy nie produkuj¹ wspania³ych dzie³ sztuki, szwajcarskich zegarków albo samolotów odrzutowych? Jest to chyba oczywiste, nieprawda¿? Rozejrzyjcie siê po dzisiejszym œwiecie, zobaczycie do czego zmierzam. Porównajcie Koreê Pó³nocn¹ z Kore¹ Po³udniow¹, Czerwone Chiny z Tajwanem lub Hong Kongiem albo te¿ wschod- nie Niemcy z zachodnimi Niemcami. Maj¹c tak przyt³aczaj¹cy dowód przeciwko stosowaniu przymusu, mo¿na by pomyœleæ, ¿e bêdzie on mia³ nielicznych zwolenników. Jednak¿e istnieje wielu ekonomistów tu, w kraju, i za granic¹, którzy nawo³uj¹ do upañ- 34 Zeszyt edukacyjny PAFERE nr 4 stwowienia przemys³u, regulacji zarobków i cen, opodatkowania wed³ug nadmiernych stawek, a nawet ca³kowitego zniesienia w³a- snoœci prywatnej. Pewien wybitny by³y senator Stanów Zjedno- czonych oœwiadczy³, ¿e „ten kraj potrzebuje armii, marynarki wojennej oraz si³ powietrznych w gospodarce”. Jest takie stare porzekad³o, które cieszy siê ostatnio coraz wiêksz¹ popularnoœci¹. Mówi ono: „Je¿eli coœ popierasz, dosta- jesz tego wiêcej; je¿eli czegoœ nie pochwalasz, dostajesz tego mniej.” Dobry ekonomista rozumie, ¿e je¿eli chcemy, aby piekarz upiek³ wiêkszy placek, nie bijemy go i nie kradniemy jego m¹ki. Niestety, rz¹d zareagowa³ na obecny kryzys gospodarczy (któ- ry zreszt¹ sam najpierw spowodowa³) stosuj¹c brutaln¹ si³ê w celu „ponownego pobudzenia gospodarki”. Na przyk³ad w pierwszych miesi¹cach tego roku, dyrektorzy banków, które otrzyma³y rz¹- dowe „dofinansowanie”, zostali wezwani przed komisje kongre- sów. Ich cz³onkowie domagali siê odpowiedzi na pytanie, dlacze- go banki nie po¿yczaj¹, tak jak to robi³y przed kryzysem. Temat procesów pokazowych by³ nastêpuj¹cy: Jeœli nie damy ci pieniêdzy, powinieneœ je po¿yczyæ! Teraz, nawet jeœli ignoruje siê fakt, ¿e dyrektorzy ci czerpali korzyœci ze œrodków finanso- wych przymusem zabranych podatnikom, to wyraŸnie sobie uœwiadamiamy, ¿e cz³onkowie Kongresu tak naprawdê nie troszcz¹ siê o to, czy banki po¿yczaj¹ pieni¹dze firmom, które rze- czywiœcie mog¹ sp³aciæ po¿yczki. Innymi s³owy w³aœnie ignoruje siê takie zachowanie, które przede wszystkim spowodowa³o kry- zys – czyli masowe udzielanie niew³aœciwych po¿yczek, zwi¹za- nych z zastawem pod hipotekê, a ta straci³a na wartoœci. Kongres domaga siê, by banki udziela³y po¿yczek, koniec kropka. Jak¿e szybko cz³onkowie Kongresu zapominaj¹, ¿e ekonomia oparta na przymusie by³a g³ówn¹ przyczyn¹ tego kryzysu. Banki i agencje udzielaj¹ce po¿yczek zosta³y zmuszone przez Commu- nity Reinvestment Act do po¿yczania pieniêdzy tym, którzy nie 7 b³êdów ekonomicznych 35 zakwalifikowali siê na konwencjonalne hipoteki – i rynek z kre- dytami hipotecznymi typu „subprime”, który by³ wynikiem tej praktyki, ostatecznie eksplodowa³, powoduj¹c bankructwo ban- ków, domów maklerskich i upadek ca³ego sektora gospodarki. Niestety, poniewa¿ gospodarka nadal prze¿ywa kryzys, poli- tycy ¿¹daj¹, by rz¹d zastosowa³ jeszcze wiêcej przymusu (jak gdy- by agenci rz¹dowi potrzebowali zachêty, by nabywaæ w³asnoœæ i traktowaæ brutalnie innych ludzi). Dostaniemy bolesn¹ naucz- kê, ¿e ekonomia oparta na przymusie jest zawsze skazana na nie- powodzenie, poniewa¿ prawa ekonomii s¹ potê¿niejsze ni¿ jakiœ zbiór ustaw wprowadzonych przez gremia rz¹dowe. 36 Zeszyt edukacyjny PAFERE nr 4

Nota o autorach

Lawrence W. Reed – ekonomista, od 2008 roku jest pre- zydentem Foundation for Economic Education. W la- tach 80. ub. wieku zorganizowa³ grupê sponsorów, któ- rzy sfinansowali wydanie w II obiegu ksi¹¿ek Miltona Friedmana w Polsce. Zosta³ za to aresztowany przez s³u¿by kontroli granicznej. W 1998 r. opublikowa³ Gre- at Myths of the , które w 2009 roku zo- sta³y wydane w j. polskim pod tytu³em: Wielkie mity Wielkiego Kryzysu.

William Anderson – wyk³adowca na Frostburg State University w stanie Maryland, sta³y komentator ekono- miczny magazynu „The Freeman”, prowadzi w³asny blog pod adresem: http://krugman-in-wonderland.blogspot.com 7 b³êdów ekonomicznych 37