10 ● ● ● ● ● ●

2020 Wrocławski

Rocznik

Historii

Mówionej

● ● ● ● ● ●

Ośrodek „Pamięć i Przyszłość”

Wrocław ● 2020 ● ● ● ● ● ●

„Wrocławski Rocznik Historii Mówionej” Redakcja / Editors – pismo wydawane przez Ośrodek „Pamięć Wojciech Kucharski (redaktor naczelny/ i Przyszłość” we Wrocławiu editor-in-chief) Wrocław Yearbook of Oral History Katarzyna Bock-Matuszyk (zastępca – magazine of the “Remembrance and Future” redaktora naczelnego/deputy chief editor) Centre in Wrocław Ewa Maj (sekretarz/secretary) Jolanta Kluba, Iwona Nowak, Joanna Numer 10 (2020) / Number 10 (2020) Nowosielska-Sobel, Aleksandra Paprot- -Wielopolska, Aleksandra Sroka, Marek Rada naukowa / Scientific Council Szajda, Katarzyna Uczkiewicz, Piotr Adolf Juzwenko, Padraick Kenney, Marta Zubowski (redaktorzy tematyczni/subject Kurkowska-Budzan, Andrzej Sakson, editors) Grzegorz Strauchold, Włodzimierz Suleja, Maria Rudnicka, Katarzyna Uczkiewicz Jakub Tyszkiewicz, Robert Żurek (redaktorzy językowi/language editors)

Recenzenci / Reviewers Korekta / Proofreading Natalia Aleksiun, Małgorzata Choma- Zofia Smyk -Jusińska, Piotr Dahlig, Kamil Dworaczek, Piotr Filipkowski, Michael Frisch, Rafał Tłumaczenie i korekta artykułów języku Habielski, Andrzej Hanich, Łukasz Kamiński, angielskim / Translation and proofreading Kaja Kaźmierska, Michał Kierzkowski, of articles in English Barbara Klich-Kluczewska, Wojciech Filip Mazurczak, Kucharski, Marta Kurkowska-Budzan, Language Room Agata Wiącek Anna Machcewicz, Tomasz Maruszewski, Piotr Osęka, Jan Pomorski, Grzegorz Projekt graficzny i skład / Graphic design Waligóra, Joanna Wawrzyniak, and typesetting Wacław Wierzbieniec, Joanna Wojdon, Artur Skowroński Anna Ziębińska-Witek Adres redakcji / Editorial Office ISSN 2084-0578 Ośrodek „Pamięć i Przyszłość”/The e-ISSN 2719-7522 “Remembrance and Future” Centre ©Ośrodek „Pamięć i Przyszłość” ul. Grabiszyńska 184 53-235 Wrocław Wersją pierwotną czasopisma jest wydanie Polska/ papierowe, dodatkowo czasopismo wydawane [email protected] jest online / The magazine is originally www.wrhm.pl printed on paper and is also published online.

Wszystkie artykuły są indeksowane na / Nakład / Print run: 150 egz./copies All articles are indexed at: Arianta (arianta.pl) Baza Czasopism Humanistycznych i Społecznych (www.bazhum.muzhp.pl) Central European Journal of Social Sciences and Humanities (cejsh.icm.edu.pl) Central and Eastern European Online Library (www.ceeol.com) Directory of Open Access Journals (doaj.org) European Reference Index for the Humanities and Social Sciences (ERIH PLUS) (dbh.nsd.uib.no/publiseringskanaler/ erihplus/) Index Copernicus International (indexcopernicus.com) Most Wiedzy (mostwiedzy.pl) PBN – Polska Bibliografia Naukowa (pbn.nauka.gov.pl)

Artykuły i studia

Articles and Studies Wrocławski Rocznik Historii Mówionej 8 Rocznik 10, 2020, issn 2084-0578

Marta Kurkowska-Budzan [Kraków] https://orcid.org/0000-0002-8597-9320 Emilia Soroko [Poznań] https://orcid.org/0000-0003-3527-1698 Marcin Stasiak [Kraków] https://orcid.org/0000-0001-7499-7083

● ● ● ● ● ●

Wywiad ustrukturyzowany w badaniach historycznych. Propozycja procedury badawczej [Structured Interview in Historical Research. A Proposed Research Procedure]

DOI: 10.26774/wrhm.269

● ● ● ● ● ●

Abstract The text presents the procedures and techniques involved in a research method aimed at “evoking a historical source”, which is understood as a researcher’s prepared and academically rigorously implemented participation in the creation by a witness to his- tory of such recollective material that might be a carrier of information and that might be subject to rudimentary historical analysis. The text presents defined assumptions and subsequent stages of the proposed research procedure.

Keywords research method, autobiographical memory as a historical source, structured interview, procedures and techniques

Słowa kluczowe metoda badawcza, pamięć autobiograficzna jako źródło historyczne, wywiad ustrukturyzowany, procedury i techniki 8 Marta Kurkowska-Budzan, Emilia Soroko, Marcin Stasiak 9

● ● ● ● ● ●

Steinar Kvale opisując dwa równoprawne epistemologiczne stanowiska funk- cjonujące współcześnie w naukach społecznych i humanistycznych, w których znajduje zastosowanie technika wywiadu, posłużył się metaforami „badacza- -górnika” i „badacza-podróżnika”. „Górnik” gromadzi wiedzę, wydobywając ją z materiału empirycznego w postaci obiektywnych faktów lub autentycznych, choć subiektywnych znaczeń. „Podróżnik” bierze świadomy udział w procesie konstruowania wiedzy, który toczy się głównie w polu języka, zatem przedmio- tem jego naukowego zainteresowania stają się opowieści i dyskursy same w sobie1. Historia jest gościnną krainą, w której zarówno „górnik”, jak i „podróżnik” do- brze się odnajdują. Z myślą o badaczach identyfikujących się z tym drugim stano- wiskiem epistemologicznym podjęliśmy próbę wypracowania procedury wywia- du, który zaliczyć należy do grupy wywiadów ustrukturyzowanych. Projektując metodę, mieliśmy na uwadze określoną koncepcję uzyskiwanej w trakcie badania wiedzy, nie twierdzimy jednak, że to uniwersalna czy najlepsza metoda wywia- du dla każdego historyka. Proponujemy procedury badawcze, których celem jest „wywołanie źródła historycznego”. Rozumiemy przez to przygotowany i zreali- zowany w rygorze naukowym udział badacza w stworzeniu przez respon- denta (świadka historii) takiego materiału wspomnieniowego, który będzie nośnikiem informacji i będzie mógł być poddany rudymentarnej analizie historycznej, tzn. skonfrontowaniu lub/i weryfikacji z informacjami z in- nych źródeł. Przedstawione w tekście procedury2, choć opisują głównie przygotowanie wy- wiadu, nie dotyczą tylko jego techniki. Są metodą w tym znaczeniu, że zakładają pewne cele epistemologiczne i wymagany do ich osiągnięcia, zdefiniowany reżim metodologiczny oraz typ analizy przewidywany w projekcie badawczym. Nie omawiamy tej ostatniej, ponieważ jest to kwestia wymagająca odrębnego, obszer- nego artykułu3. Nie obstajemy też przy twierdzeniu, że przy tej metodzie możliwa czy wskazana jest tylko podstawowa analiza historyczna.

1 S. Kvale, Prowadzenie wywiadów, Warszawa 2010, s. 53–54. 2 Artykuł prezentuje rezultaty projektu badawczego finansowanego ze środków Narodowe- go Centrum Nauki, nr umowy: 2015/19/b/HS3/01761, realizowanego w Instytucie Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. 3 Procedury były kilka razy modyfikowane po kolejnych partiach testów przez członków zespołu badawczego i studentów. Nieocenioną pomoc na etapie testów okazali nam wo- lontariusze – studenci z Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, za co bardzo im dziękujemy. Za szczególne zaangażowanie dziękujemy magistrantom: pani Karolinie Domańskiej i panu Markowi Woźniakowi oraz doktorantce, pani Soni Knapczyk. Wywiad ustrukturyzowany w badaniach historycznych… 10

W pierwszej części tekstu przybliżamy ustalenia naukowe z zakresu psycho- logii, na których budowaliśmy metodę. W zasadniczej części definiujemy podsta- wowe założenia i procedury oraz podajemy w formie tabeli mechanikę przekuwa- nia ich w kwestionariusz i komunikację podczas wywiadu. Jako załącznik do ar- tykułu przedstawiamy instrukcję komunikacji podczas kontraktowania badania, która, przy oczywistych adaptacjach do danego projektu, może być narzędziem uniwersalnym. Zaprezentowaną metodę uważamy za otwartą na uzupełnienia i modyfikacje. Liczymy szczególnie na uwagi ze strony historyków-praktyków, którzy zechcą ją przetestować i przedyskutować na forum „Wrocławskiego Rocznika Historii Mó- wionej” swoje doświadczenia4.

Założenia ogólne Wywiad badawczy w swojej ogólnej formie to „rozmowa, której struktura i cel są określone przez jedną ze stron – osobę przeprowadzającą wywiad. Jest to profesjonalna interakcja, która […] polega na starannym zadawaniu pytań oraz uważnym wysłuchiwaniu odpowiedzi w celu zdobycia szczegółowo sprawdzonej wiedzy”5. Proponowaną tu metodę wywiadu definiujemy zatem jako procedury, według których przebiega rozmowa na temat zdarzeń z przeszłości. Procedury zostały opracowane na podstawie aktualnego dorobku światowej psychologii na temat funkcjonowania pamięci autobiograficzneji epizodycznej oraz wiedzy o zasadach prowadzenia wywiadów pogłębionych, częściowo ustrukturyzowanych, które zakładają dynamikę kontaktu interpersonalnego oraz podstawowe umiejętności komunikacyjne. Temat wywiadu, którym może być określone zdarzenie (zdarze- nia), zakres czasu lub grupa społeczna itd., każdorazowo wymaga merytoryczne- go przygotowania ze strony badacza, tak aby można było każdorazowo, w zależno- ści od tematyki, stworzyć szczegółową strukturę wywiadu. Celem badacza w trakcie wywiadu jest uzyskanie informacji definiowanych jako obiektywne fakty lub autentyczne, choć subiektywne, znaczenia, poprzez

4 Bardzo dziękujemy koleżankom i kolegom z Ośrodka „Pamięć i Przyszłość” oraz prof. Joan- nie Wojdon i dr. Łukaszowi Kamińskiemu z Uniwersytetu Wrocławskiego za inspirującą i ważną dla nas dyskusję podczas seminarium zorganizowanego przez Ośrodek w listo- padzie 2020 r. Pod wpływem pytań, uwag i sugestii, które padły z ust praktyków historii mówionej i historyków dziejów najnowszych, uzupełniliśmy i doprecyzowaliśmy kilka istotnych wątków. 5 S. Kvale, op. cit., s. 37. 10 Marta Kurkowska-Budzan, Emilia Soroko, Marcin Stasiak 11

umożliwienie respondentowi (świadkowi, informatorowi)6, w takim zakresie, w jakim pozwala mu na to kontakt w badaniu7 oraz osobiste granice i potrzeby: a. sięgnięcia do zdarzeń, których był aktywnym uczestnikiem lub obserwatorem, b. opowiedzenia o nich z jego perspektywy8. W efekcie badacz otrzymuje informacje o przeszłości wraz z osobistym odnie- sieniem respondenta. Jest ono odbiciem wiedzy, przekonań i doświadczeń, któ- re tworzą jego/jej osobową i społeczno-kulturową tożsamość oraz profesjonalnej relacji z badaczem, która umożliwia (bardziej lub mniej) ujawnienie tej osobistej perspektywy. Nie tylko samo przeszłe zdarzenie lub czas, ale również doświadczenia z prze- szłości dzisiaj przez respondenta odtwarzane oddają to, czym było dla niego to zdarzenie lub okres. Tym samym przyczyniają się do lepszego zrozumienia tych zdarzeń. Traktowanie przez wielu historyków z rezerwą nie tylko ustnych relacji wspomnieniowych, ale w ogóle „źródeł wywołanych”, dotyczy głównie kwestii „zawodności pamięci” i związanej z nią „wiarygodności” źródła. Wiarygodność nie jest jednak pojęciem psychologicznym i nie odnosi się do wspomnień. Rela- cje świadków historii – tak jak relacje świadków w procesie sądowym – należy oceniać, rozstrzygając, czy mają oparcie w osobistych śladach pamięciowych9. O tym, jakie jest prawdopodobieństwo, że informacje zawarte w relacji odzwier- ciedlają rzeczywiste zdarzenia (czy wspomnienia są trafne czy nie), decyduje oce- na historyka dokonana w toku analizy, czyli już po wywiadzie. Historyk dokonuje jej za pomocą różnych dostępnych w swojej dyscyplinie narzędzi, takich jak zesta- wianie danych z różnych źródeł, konfrontacja źródeł i dogłębna analiza danych. Pamięć to zarówno indywidualna zdolność podmiotu, wyposażenie jednostki (zwykliśmy mówić, że ktoś ma „dobrą pamięć”), jak i proces poznawczy. W drugim znaczeniu pamięć „działa”, przetwarzając informacje w fazach kodowania, prze- chowywania i odtwarzania. Fazy te angażują wiele różnych procesów poznaw- czych i prowadzą od spostrzeżeń i kodowania informacji, przez przechowywanie i rekodowanie na podstawie nowych, napływających informacji, do poszukiwania

6 Nie posługujemy się określeniem „rozmówca” ani „narrator”, ponieważ terminy te leżą w domenie poznawczej „badaczy-podróżników”. 7 Kontakt w badaniu (rapport) – pojęcie odnosi się do jakości relacji badawczej, która opiera się na zaufaniu i szacunku w bezpiecznych i komfortowych warunkach, pozwalającej dzielić się osobistymi doświadczeniami i postawami. Zob.: D.L. Morgan, H. Guevara, Rap- port, [w:] The SAGE Encyclopedia of Qualitative Research Methods, red. L.M. Given, Sage 2008, s. 728–729. 8 W związku z tym, że narracja jest społeczną formą konstruowania wspomnień autobio- graficznych, perspektywa ta powinna uwzględniać też język opracowania zdarzeń i do- świadczeń dostępny w domenie dyskursu. 9 B.W. Wojciechowski, Analiza i ocena zeznań świadków, Sopot 2015, s. 43. Wywiad ustrukturyzowany w badaniach historycznych… 12

informacji w pamięci długotrwałej (odtwarzanie) oraz decyzji dotyczącej na przy- kład tego, co i jak opowiedzieć podczas wywiadu. Szukając odpowiedzi na pyta- nie, jak rozmawiać o przeszłości, należy w związku z tym sięgać w szczególności do naukowej wiedzy na temat pamięci zdarzeń (tj. pamięci epizodycznej), pamięci autobiograficznej i procesów przeszukiwania i wydobywania informacji z pamię- ci długotrwałej10. Pamięć epizodyczna to pamięć zdarzeń mających konkretną lokalizację cza- sową i przestrzenną. Nie reprezentuje ona faktów, pojęć i relacji między nimi (to właściwość tzw. pamięci semantycznej), ale uporządkowane czasowo zdarzenia, często powiązane z osobistą przeszłością osoby opowiadającej. Pamięć epizodycz- na ma charakter świadomy i dowolny, a odtworzenie z niej informacji niekiedy wymaga wysiłku. Ponadto jest autonoetyczna, czyli osoba ma subiektywne po- czucie, że wspomnienie jest jej własnym doświadczeniem11. Pamięć autobiogra- ficzna, ogólnie mówiąc, jest zapisem historii życia czy dotychczasowym osobi- stym doświadczeniem życiowym12. Obejmuje fakty z przeszłości danej osoby oraz jej wspomnienia zdarzeń zarówno z perspektywy aktora, jak i obserwatora. Za- wiera odniesienia do pamięci semantycznej (np. wiedzy o miejscowości we Wło- szech, w której się było na wakacjach) i epizodycznej (np. o pobycie na wakacjach w tej miejscowości we Włoszech), a niekiedy także uznaje się, że zawiera również informacje proceduralne (np. o tym, jak rozstawić namiot). To, co czyni ją spe- cyficzną, to bezpośrednie odniesienia do pojęcia Ja oraz do tożsamości podmio- tu13. Informacje związane z Ja są zawsze lepiej pamiętane od tych niezwiązanych, a szczególną rolę odgrywają tu cele osobiste. Hierarchia celów osoby działa jak zbiór procesów kontroli poznawczej i jest wyznacznikiem kodowania, dostępu do wiedzy z pamięci długotrwałej i tworzenia wspomnień14. Ludzie zatem często opowiadają o zdarzeniach ze swojej perspektywy, co oznacza dodatkowo zaprzę- ganie własnych motywów, a nie bezstronne referowanie przebiegu zdarzeń. Można bardzo ogólnie wskazać, że pamięć autobiograficzna to przedmiot za- interesowań „badaczy-podróżników”, podczas gdy „górnicy” kierują swoją uwagę ku temu, co znajduje się w pamięci epizodycznej.

10 Por. np.: T. Maruszewski, Pamięć autobiograficzna – nowe dane, „Neuropsychiatria i Neu- ropsychologia”, t. 5 (2010), nr 3–4, s. 122–129; M. Jagodzińska, Psychologia pamięci. Badania, teorie, zastosowania, Gliwice 2008. 11 E. Tulving, Episodic memory: from mind to brain, „Annual Review of Psychology”, t. 53 (2002), s. 1–25. 12 Zob.: M. Jagodzińska, op. cit.; T. Maruszewski, op. cit. 13 Por.: A. Gilboa, S. Rosenbaum, A. Mendelsohn, Autobiographical memory: from experiences to brain representations, „Neuropsychologia”, t. 110 (2018), s. 1–6; S.B. Klein, Self, memory, and the self-reference effect: an examination of conceptual and methodological issues, „Personality and Social Psychology Review”, t. 16 (2012), s. 283–300. 14 Zob.: A. Gilboa, S. Rosenbaum, A. Mendelsohn, op. cit. 12 Marta Kurkowska-Budzan, Emilia Soroko, Marcin Stasiak 13

Jako badacze możemy zadbać, aby wywiad, respektując prawa działa- nia pamięci, dostarczał najlepszego możliwego materiału historycznego. Ze względu na właściwości pamięci epizodycznej i autobiograficznej (której pamięć epizodyczna jest ważnym aspektem), warto wyróżnić dwa zjawiska, które mogą wpłynąć na jakość uzyskanego materiału15: 1. pamięć jest częściowo reprodukcyjna, tzn. przechowuje detale specyficzne dla zdarzeń, więc możemy oczekiwać pewnej trafności sprawozdań naocznych świadków zdarzeń; 2. pamięć jest częściowo rekonstrukcyjna, a ten twórczy aspekt jest obecny: a. na etapie spostrzegania (gdy najpierw sensorycznie tworzone są dane pa- mięciowe), b. na etapie włączania spostrzeżeń w istniejące już schematy (np. jak wygląda zwykle pobyt w restauracji, czy jaką ktoś ma wizję świata społecznego, np. „ludzie są nieprzyjaźni”, i jak dalece nowe doświadczenia mogą to zmienić), c. na etapie zmian zawartości pamięci w toku uczestnictwa w kolejnych zda- rzeniach (rekodowanie), d. na etapie odtwarzania zdarzeń (podczas przypominania sobie, spisywania czy opowiadania). Jeśli zdarzenia z przeszłości są złożone lub wieloznaczne, to schematy wpły- wają na przywoływanie, prowadząc niekiedy nawet do żywych wspomnień, ale fałszywych. W efekcie słyszymy w wypowiedziach materiał spójny ze schema- tami16. Na łatwość zapamiętywania wpływa wiele czynników, ale spośród tych indywidualnych wymienia się poziom pobudzenia emocjonalnego w chwili zda- rzenia (silne pobudzenie zawęża pole uwagi – osoba spostrzega mniej z tego, co do- okoła niej się dzieje; umiarkowane pobudzenie, będące elementem reakcji orien- tacyjnej, sprzyja zapamiętywaniu większej ilości szczegółów) oraz stopień zgod- ności zdarzenia ze schematami poznawczymi (łatwiej zapamiętać informacje zgodne ze schematem, ponieważ pozwala on interpretować dane percepcyjne)17.

Procedury Proponowaną metodę pod względem praktycznym dookreślają rola badacza i oso- by uczestniczącej w badaniu (respondenta, świadka), a także łącząca ich relacja oparta na profesjonalizmie badacza.

15 Por.: A. Niedźwieńska, Poznawcze mechanizmy zniekształceń w pamięci zdarzeń, Kraków 2004. 16 Por.: C.R. Brewin, B. Andrews, L. Mickes, Regaining Consensus on the Reliability of Memory, „Current Directions in Psychological Science”, t. 29 (2020), nr 2, s. 121–125. 17 Zob.: T. Maruszewski, op. cit. Wywiad ustrukturyzowany w badaniach historycznych… 14

O naukowej jakości, czyli przydatności badawczej materiału uzyskiwanego drogą wywiadu decydują: umiejętne „zakontraktowanie” badania oraz umiejęt- ności komunikacyjne badacza.

1. Zakontraktowanie badania Kontrakt dotyczący wywiadu to uzgodnienie z respondentem warunków rozmo- wy, za które odpowiada badacz, inicjujący i przeprowadzający negocjacje. W tre- ści tej umowy (nagranej i ewentualnie spisanej, tak by każda ze stron mogła się odwołać do uzgodnień) badacz: a. prezentuje postawę profesjonalną, która polega na tym, że nie wychodzi poza swoją rolę, oraz etyczną, polegającą na tym, że relacja w czasie wywiadu op- arta jest na zaufaniu; b. uzyskuje świadomą zgodę respondenta na badanie, nagranie i wykorzysta- nie materiału w pracy naukowej; c. proponuje zasady i możliwości anonimizacji i/lub autoryzacji oraz przecho- wywania i udostępniania materiału uzyskanego od respondenta; d. wyjaśnia wszelkie wątpliwości respondenta związane z badaniem; e. wyraża gotowość poddania treści kontraktu negocjacjom w ramach dopusz- czalnych w danym projekcie badawczym, lub rezygnacji z wywiadu, jeśli dalej idące negocjacje nie są możliwe. Kontrakt jest kluczowy dla metody wywiadu, ponieważ profesjonalizuje rela- cję między historykiem i respondentem. Werbalizując swoje role w badaniu, obie strony chronią się przed niepożądanymi sytuacjami, z których najczęstsze w sy- tuacji wywiadu to powstanie relacji quasi-terapeutycznej lub relacji „fałszywej przyjaźni”, albo też manifestowanie przez badacza swojego światopoglądu (au- tentycznego lub przybranego pod wpływem świadka). Ponadto na etapie zawierania kontraktu na badanie historyk ujawnia respon- dentowi sposób powiązania wywiadu z celami badawczymi, w szczególności fun- damentalny poznawczo zabieg splatania chronologii osobistej18 i obiektywnej (co będzie miało przełożenie na konkretne pytania w wywiadzie). Precyzyjne sfor- mułowanie oczekiwań historyka pomaga z kolei respondentowi skupić uwagę i, przyjmując pozycję bohatera sytuacji, przywoływać doświadczenia z przeszłości. Kontraktowanie badania składa się z trzech etapów: I. rozmowy wstępnej (o charakterze nieformalnym i niewiążącym; przed na- graniem); II. wstępu (przed nagraniem); III. właściwego kontraktu (nagranie ustaleń osób biorących udział w wywiadzie).

18 Por.: G.H. Elder, Children of the Great Depression: Social Change in Life Experience, Boulder– Oxford 1999. 14 Marta Kurkowska-Budzan, Emilia Soroko, Marcin Stasiak 15

Poniższa tabela zestawia zasadnicze cele etapów kontraktowania, sposoby ich realizacji oraz przykłady przetestowanych sformułowań.

Tabela 1. Cele, sposoby ich realizacji i propozycje sformułowań na trzech etapach kontraktowania badania.

Etap Cele Sposoby realizacji celów Przetestowane propozycje sformułowań

• Zbudowanie profesjonalnej • Autoprezentacja • Chociaż rozmowa ma relacji pomiędzy badaczem badacza: podanie afiliacji charakter nieformalny, (historykiem) i jego i określenie dyscypliny, wymaga użycia rozmówcą; w jakiej mieszczą się precyzyjnych określeń, • Powiązanie prowadzone badania; np.: • specyfiki wywiadu Przedstawienie przedmiotu • „Jestem historykiem, i rekonstruowania i celu badań; pracownikiem instytucji • przeszłości za pomocą Informacja na temat X”; pamięci z celami badań zamiaru rejestracji • „Realizuję projekt

I. ROZMOWA WSTĘPNAI. ROZMOWA przez(np. telefon) historycznych. wywiadu. badawczy pod tytułem…, którego celem jest…”.

• Zapewnienie komfortu • Nawiązanie do ustaleń • „Bardzo dziękuję, że respondentowi; rozmowy wstępnej; zgodził(a) się Pan(i) na tę • Zbudowanie atmosfery • Wprowadzenie do rozmowę. zaufania pomiędzy zakontraktowania • Czy nie zmienił(a) Pan(i) rozmówcami; (w jednym, maksymalnie zdania? • Upodmiotowienie dwóch zdaniach); • Przed rozpoczęciem rozmówcy. • Podanie tylko chciał(a)bym poświęcić najważniejszych, kilka chwil na wyjaśnienie, niezbędnych dla dalszego dlaczego poprosiłem/łam toku rozmowy informacji. o ten wywiad, przedstawić, jak będzie on mniej więcej wyglądał. I przede wszystkim ustalić zasady jego wykorzystania”.

• Zaznaczenie prawa • „Jeśli będzie miał(a) Pan(i) rozmówcy do negocjowania jakiekolwiek pytania albo II. WSTĘP DO WŁAŚCIWEGO KONTRAKTU (osobiście, przed nagraniem) lub kwestionowania wątpliwości, proszę o ich proponowanych rozwiązań. zasygnalizowanie, dobrze?”

• Przejście do fazy • „Chciał(a)bym też już nagrywania: prośba teraz włączyć dyktafon. o wyrażenie zgody na Tak żeby nagrało się włączenie rejestratora też moje wyjaśnienie dźwięku lub dźwięku i ustalone wspólnie zasady i obrazu. wykorzystania. Czy nie ma Pan(i) nic przeciw temu?” Wywiad ustrukturyzowany w badaniach historycznych… 16

• Zbudowanie profesjonalnej • Opis charakteru badań i ich • Przykład wywiadu relacji pomiędzy badaczem celów; z byłym studentem historii (historykiem) i jego • Wyjaśnienie związku (ur. 1971 r.), obecnie rozmówcą; konkretnego wywiadu pracownikiem naukowym • Ustalenie jasnych z całością prowadzonych uj.: i zrozumiałych dla badań (dlaczego „Poprosiłem o tę rozmowę, rozmówcy zasad zwróciliśmy się właśnie do bo jak wiem, 1) zaczął prowadzenia wywiadu tej osoby); Pan studia na przełomie oraz wykorzystania • Sprawne powiązanie lat 80 i 90. 2) Jestem zarejestrowanego przedmiotu badań historykiem i w badaniach, materiału; z chronologią życia naszego które obecnie prowadzę, • Powiązanie wywiadu rozmówcy. To szczególnie zajmuję się pokoleniem z celami badawczymi ważne działanie przebiega ludzi, którzy w dorosłość historyka; w 3 krokach: wchodzili pod koniec • Powiązanie 1) odwołanie do etapu lat 80. i na początku chronologii osobistej w życiu rozmówcy, kolejnej dekady. 3) i ponadindywidualnej istotnego jako fragment Szczególnie interesuje w sposób jawny oraz cyklu życia, który można nas właśnie sam moment zrozumiały dla rozmówcy; umieścić w obiektywnej, wchodzenia w dorosłość,

• Upodmiotowienie zewnętrznej chronologii który przypada na okres rozmówcy; (ujętej datami wydarzeń, studiów”. • Stworzenie warunków, które mają potwierdzenie umożliwiających w dokumentach, np. zrozumienie przez przebieg edukacji, zawarcie respondenta celów małżeństwa, pobyt prowadzonego badania; w wojsku etc.); • Generowanie sytuacji 2) odwołanie do bardziej mentalnego „zanurzenia” ogólnych zagadnień, (immersji) w danym istotnego badawczo okresie w przeszłości. procesu/zjawiska; 3) podsumowanie: związanie dwóch zarysowanych wcześniej kroków. III. ZAKONTRAKTOWANIE WYWIADU (po rozpoczęciu nagrania)

• Zarysowanie charakteru • „Wywiad może czasami wywiadu, a także przypominać luźną oczekiwań wobec rozmowę, nie jest respondenta; prowadzony wedlug • Wskazanie na związek ścisłego kwestionariusza. pytań z prowadzonymi • Chociaż jednocześnie będę badaniami; chciał(a) zadać szereg • „Zanurzenie” w przeszłości pytań, które są dla mnie poprzez bodziec ważne z punktu widzenia początkowy. prowadzonych badań. Nie znaczy to, że wywiad będzie przesłuchaniem. • Zależy mi przede wszystkim na tym, by spróbował(a) się Pan(i) wczuć w siebie w tamtym czasie; jestem 16 Marta Kurkowska-Budzan, Emilia Soroko, Marcin Stasiak 17

też otwarty/a na Pana/i opinie, spostrzeżenia. Co więcej – bardzo prawdopodobne, że pod ich wpływem ulegną zmianie przygotowane przeze mnie pytania i przyjęte założenia”.

• Ustalenie czasu trwania • „Rozmowa będzie trwała wywiadu: pojedyncze około godziny, na pewno spotkanie nie może trwać nie dłużej niż 1,5 godz.” dłużej niż 1–1,5 godz. (patrz pkt 2. Umiejętności komunikacyjne).

• Przyjęcie postawy szacunku • „Może też się zdarzyć, wobec granic respondenta: że zadam pytania, na podkreślenie, że ma prawo które nie będzie chciał(a) do odmowy odpowiedzi, Pan(i) odpowiadać. może też poprosić o zmianę Proszę skorzystać tematu. wówczas z prawa odmowy odpowiedzi. Możemy też wtedy po prostu zmienić temat. • Gdyby nasunęło się Panu/i w trakcie coś ważnego, a ja nie zadam o to pytania, proszę dać mi znać, dobrze?”

• Po podaniu serii informacji • „Czy wszystko jest do tej przez prowadzącego pory jasne?” wywiad konieczne jest upewnienie się, że są one zrozumiałe dla rozmówcy. Pytanie to odgrywa również rolę pauzy przed przejściem do kwestii wykorzystania nagranego materiału. Upewnianie się, że zostaliśmy dobrze zrozumiani i zyskiwanie aprobaty rozmówcy dla proponowanych przez badacza kolejnych kroków jest ważne w toku całego wywiadu, a szczególną rolę odgrywa właśnie na etapie kontraktowania (zob. Załącznik 1). Wywiad ustrukturyzowany w badaniach historycznych… 18

• Wspólne ustalenie zasad • „Ponieważ nasza nagrana wykorzystania nagranego rozmowa służy badaniom wywiadu; naukowym, chciał(a)bym • Jasne wskazanie przez mieć pewność, że nagrywającego wywiad będziemy mogli pracować wszelkich potencjalnych na nagranym materiale. pól eksploatacji nagrania; W związku z tym • Zwrócenie szczególnej chciał(a)bym się upewnić: uwagi rozmówcy o Czy chce Pan(i) wziąć na kwestię danych udział w tym badaniu? osobowych pojawiających o Czy zgadza się Pan(i) na się w wywiadzie: nagranie rozmowy? należy precyzyjnie o Czy osoby biorące określić zakres danych udział w projekcie niezbędnych z punktu będą mogły zacytować widzenia realizowanego Pana/i wypowiedzi?” przedsięwzięcia • „Pana/i wypowiedzi mogą badawczego. pozostać anonimowe” lub: „Pana/i wypowiedzi mogą podlegać autoryzacji” (do tej kwestii można powrócić po zakończeniu nagrania). • „Chciałbym tylko zastrzec, że nie będę mógł/mogła ukryć regionu i miasta z którego Pan/i pochodzi oraz gdzie mieszka/ mieszkał(a), a także Pana/i wieku i płci. Te informacje są ważne dla przebiegu badań. Mogę natomiast później nie używać żadnych imion lub nazwisk, które nie są imionami osób publicznych. Czy zgadza się Pan/i na takie rozwiązanie?” • „Pozyskane informacje zostaną użyte/ zamieszczone/ opublikowane w…”

• Omówienie zasad • „I jeszcze kwestia dostępu przechowywania oraz przechowywania i dostępu. nagrań i materiałów: Przechowywane będą w… Dostęp do nich będą mieć… Czy akceptuje Pan(i) takie rozwiązanie?” 18 Marta Kurkowska-Budzan, Emilia Soroko, Marcin Stasiak 19

• Przejście do fazy pytań • „Zanim przejdziemy do (krok 1): upewnienie się, że samej rozmowy, chciał(a) podane informacje zostały bym zapytać, czy nasunęły zrozumiane; odwołanie się się Panu(i) jakieś uwagi do sprawczości rozmówcy albo wątpliwości? Czy w czasie wywiadu. wszystko jak dotąd jest jasne? Czy wszystko jest w porządku?”

• Przejście do fazy pytań • „Teraz przejdę już do (krok 2): wyszczególnienie zadawania pytań. Proszę praw przysługujących pamiętać, że może Pan(i) rozmówcy w trakcie w każdej chwili przerwać wywiadu. wywiad, zakończyć go albo poprosić o wyłączenie dyktafonu na chwilę. Może Pan(i) też zastrzec już w trakcie rozmowy, żeby później usunąć dany fragment z nagrania”.

2. Umiejętności komunikacyjne Podczas wywiadu badacz porusza się pomiędzy postawą biernego słuchacza swo- bodnej opowieści o zdarzeniu a zadawaniem określonych pytań, które wynikają z tematu badań i rozwiązywanego problemu badawczego. Regułą każdego wywia- du częściowo ustrukturyzowanego jest bowiem to, że prowadzący pozostaje ot- warty na to, co pojawia się w odpowiedziach respondenta, jest w stanie zmieniać kolejność pytań lub stawiać nowe, ale nadal kontroluje tok rozmowy. Podkreślmy, że w proponowanej metodzie umiejętności komunikacyjne ba- dacza służą wspieraniu odtwarzania wspomnień, czyli uzyskaniu dostępu do pa- mięci respondenta oraz tworzeniu etycznej relacji interpersonalnej. Ta ostatnia zaś również sprzyja przypominaniu. Mając na uwadze przedstawione wyżej ustalenia psychologów, część komuni- kacyjną wywiadu podzieliliśmy na trzy główne fazy: I. Bodziec początkowy – pytanie/sekwencja pytań otwierających wywiad; II. Prowadzenie wywiadu – utrzymywanie komunikacji; III. Zamknięcie sytuacji badawczej. Tak jak przy kontraktowaniu badania, tak i na początku wywiadu, dobrze jest powtórzyć – ale nie więcej niż jeden raz – sformułowanie „jestem historykiem”. Jest to sygnał dla rozmówcy, że interesują nas wiedza i autentyzm wspomnień. Warto jednak przy tym dodać, że jesteśmy świadomi, że pamięć bywa niekiedy Wywiad ustrukturyzowany w badaniach historycznych… 20

zawodna. Taka rozmowa o pamięci określa relację interpersonalną, sytuuje nas w roli badaczy zbierających dane (a nie np. terapeutów), a przy tym nie wyraża- my nadmiernych oczekiwań co do funkcjonowania pamięci respondentów (które mogłyby ich przytłoczyć)19.

Faza I. Bodziec początkowy – pytanie/sekwencja pytań otwierających wywiad. Bodziec początkowy to pytanie (pytania) otwierające, kluczowe dla całej rozmo- wy, bo w sensie merytorycznym wyznacza ono ścieżkę całego kwestionariusza i komunikacji w wywiadzie. Zastosowany zostaje w nim zabieg, który został już zasygnalizowany rozmówcy na etapie kontraktowania wywiadu: na poziomie pytań wywiad powiąże chronologię cyklu życia jednostki z chronologią zjawisk, zdarzeń i procesów o charakterze ponadindywidualnym. W proponowanym modelu spełnione muszą być dwa warunki: 1) pytanie otwierające nie może być pytaniem o całą biografię (jak pytanie: „Proszę opowiedzieć mi o swoim życiu”); 2) wywiadu nie może otwierać pytanie o konkretne wydarzenie/zjawisko o dużym zasięgu lub funkcjonujące w dyskursie jako historycznie znaczące (np. „Jak Pan(i) pamięta przemiany 1989 roku?”). Paradoksalnie rozmówcy może być trudno zlokalizować w pamięci wydarze- nia/zjawiska, o których mowa powyżej, i rozpocząć od nich autonarrację, a to, co jest oczywiste dla historyka, nie musi być takie dla respondenta. Jeśli dodatkowo badany dostał instrukcję, że interesują nas jego osobiste losy i wspomnienia, to może nie wiedzieć, jak w obliczu „wielkiej historycznej daty” powinien zacząć. Takie pytanie może też zostać odebrane jako wyraz oczekiwania badacza na ja- kąś generalną opinię rozmówcy o danym wydarzeniu/zjawisku. Nie chodzi tu też o bezpośrednie pytanie o osobiste doświadczenie zjawiska historycznego – wtedy wkraczamy w pole pamięci autobiograficznej i trudno będzie się z tego w trakcie rozmowy wycofać. Na otwarcie wywiadu rekomendujemy pytanie odnoszące się do etapu w ży- ciu respondenta maksymalnie zbliżonego do interesujących badacza zagadnień (o znaczeniu ponadindywidualnym), ale zawsze od nich wcześniejszego. Testując metodę w badaniu na temat pokolenia młodzieży okresu transformacji ustrojowej w Polsce, osobom, które w tamtym czasie rozpoczynały studia, jako pierwsze za- dawano pytanie o moment rozpoczęcia nauki w szkole średniej. Sekwencja otwie- rająca wyglądała następująco:

19 Badacz jasno mówi, że chce usłyszeć autentyczne wspomnienia, ale wie, że pamięć jest zawodna, rozmówca zaś dostaje znak, że badacz nie chce słuchać wszystkiego, co rozmów- ca wie na jakiś temat (pamięć semantyczna), ale tylko to, czego ślad pamięciowy został wytworzony w określonym czasie. Wiedząc, że badacz akceptuje fakt zawodności pamięci, rozmówcy łatwiej przyjdzie powiedzieć „nie pamiętam”. 20 Marta Kurkowska-Budzan, Emilia Soroko, Marcin Stasiak 21

Prowadzący wywiad: Od razu przejdę do interesującego mnie okresu… zacznę od liceum, dobrze? Czy liceum to był świadomy wybór? Jak do tego doszło?

Zabieg ten pomaga precyzyjnie skorelować początek wywiadu z osobistą osią czasu respondenta i ułatwia mu możliwie komfortowe uruchomienie autonarra- cji. Jest też zrozumiały dla rozmówcy, bo dystans czasowy poruszonych w pierw- szym pytaniu wydarzeń wobec przedstawionych wcześniej celów badawczych jest niewielki. Co więcej pomaga on badaczowi w określeniu chronologii bez- względnej opowieści, czyli dat (więcej na ten temat poniżej).

Faza II. Prowadzenie wywiadu – utrzymywanie komunikacji. W dalszej części wywiadu podstawowe znaczenie mają dwie umiejętności bada- cza: 1) przekształcania pytań badawczych w pytania w wywiadzie oraz 2) wspie- rania odtwarzania wspomnień przez respondenta. Ta pierwsza kwestia to konty- nuacja zabiegu stosowanego podczas pytania otwierającego, tzn. wiązania osobis- tych doświadczeń rozmówcy z szerszym kontekstem. Jak już wspominaliśmy, pamięć epizodyczna, do której badacz tutaj się odwołu- je, charakteryzuje się tym, że niekiedy potrzeba sporego wysiłku, aby przywołać konkretne zdarzenie. Rolą badacza jest pomoc rozmówcy w dojściu do wspomnie- nia metodą kolejnych przybliżeń, po nitce do kłębka. W takiej sytuacji zadaniem badacza wspierającego odtwarzanie zdarzeń przez respondenta będzie uzyskanie dostępu do tzw. ramy konceptualnej20. Robimy to, np. zarysowując okoliczności wydarzenia/zjawiska i w ten sposób wprowadzając respondenta w sytuację, którą ma wspominać21. Komunikujemy przy tym, że wspomnienie może być trudne do przywołania i że zależy nam na trafnym przywołaniu22, ale staramy się nie naciskać

20 M.A. Conway, Episodic memories, „Neuropsychologia”, t. 47 (2009), nr 11, s. 2305–2313. 21 Przykładem takiego wspomagania pamięci może być następująca sytuacja w badaniu, którego celem było przywołanie wspomnień o okresie transformacji ustrojowej w Polsce. Badacz znając wiek respondentki, pyta o jej drogę do szkoły podstawowej: jakim środkiem transportu się do niej dostawała? Ponieważ pada odpowiedź, że pieszo, badacz pyta, czy respondentka może zrekonstruować tę drogę etap po etapie, zachęcając do swoistego „prze- niesienia się” do tamtego czasu i przestrzeni. Wysiłek pamięci respondentki wspomagany jest drobnymi pytaniami np. o to, czy szły z nią koleżanki, czy trzeba było pokonać ruchliwą ulicę, czy były przy niej światła, czy na skwerach stały slogany propagandowe. W pewnym momencie respondentka przypomina sobie, nie tylko przetrzeń i slogan propagandowy, ale i wydarzenie, które osadza w drugiej połowie czerwca 1989 roku – zachlapanie farbą sloganu. 22 Trafność przywołania badacz może sprawdzić kolejnymi pytaniami, po których rozmówca sam siebie koryguje i ma świadomość, że wspomnienie/obraz zaczyna komponować się z większej ilości detali, których źródła może podać albo wyjaśnić (np. hasło partyjne wid- niało po drodze do przedszkola zimą danego roku, ale nie było go już w roku następnym. Rozmówca pamięta to, bo chodził wtedy do przedszkola w zimowych butach, które nie chciały się ślizgać na ślizgawce obok tego hasła, a te buty na pewno dostał na gwiazdkę tego roku, co widać na tym zdjęciu itp., itd.). Wywiad ustrukturyzowany w badaniach historycznych… 22

nadmiernie na ten aspekt, ponieważ ryzykujemy otrzymaniem ograniczonej ilo- ści informacji23. Aby wesprzeć lepsze odtwarzanie zdarzenia, warto skierować uwagę respon- denta kolejno: na zapamiętane myśli (np. „co Pan(i) pomyślał(a)?”) i uczucia (np. „co Pan(i) poczuł(a)?”), lokalizację przestrzenną zdarzenia (np. „w jakim to było miejscu?”), czas (np. „jaka to była pora dnia?”), sekwencje epizodu (np. „co dzia- ło się przed tym wydarzeniem?”; „co działo się po tym wydarzeniu”)24. Te detale i okoliczności mogą stanowić bodźce do dalszego przypominania. Dobrym wskaźnikiem tego, że rozmówcy udało się wczuć w sytuację i aktywować ślady pamięciowe zapisane w kodzie obrazowym (np. wspomnienia wyglądu osób, za- pachu), jest poczucie „zanurzenia” (imersji) w zdarzeniu, o którym to poczuciu respondent może powiedzieć sam z siebie lub o które możemy dopytać po każdym wątku. Elementy fazy komunikacji, które bezpośrednio wspierają odtwarzanie śla- dów pamięciowych, to zadawanie pytań i dopytywanie o szczegóły (w zasadzie każde pytanie zapisane w kwestionariuszu wymaga takiego dopytania). Zbyt duża ilość zmiennych (jak specyfika tematu badania, osobowości i kompetencje komunikacyjne uczestników wywiadu oraz niemożliwe do przewidzenia sytu- acje powstałe podczas rozmowy) uniemożliwia przedstawienie tu szczegółowej instrukcji postępowania, niemniej wiedza z zakresu funkcjonowania pamięci pozwala na wskazanie pewnych zasad, których zastosowanie sprzyjać będzie sięganiu do śladów w pamięci epizodycznej. Ważnym ujęciem teoretycznym jest tu koncepcja Martina A. Conwaya (Self-Memory System)25, według której pamięć

23 Zob.: A. Niedźwieńska, op. cit. Badania sugerują, że jeśli dodamy, że zależy nam na traf- nych wspomnieniach, prawdopodobnie uzyskamy rzeczywiście więcej faktów, ale zaha- mujemy spontaniczność odtwarzania, wczuwanie się i dzielenie się swoim światem (zob.: M. Goldsmith, A. Koriat, The strategic regulation of memory accuracy and informativeness, „Psychology of Learning and Motivation”, t. 48 (2007), s. 1–60, za: T. Maruszewski, op. cit.). Nie znaczy to, naszym zdaniem, że jesteśmy skazani – jako historycy (badacze-górnicy) na binarną sytuację poznawczą (tzn. dostajemy albo fakty, albo osobistą narrację). Zob.: T. Rakowski, Historia mówiona i źródła etnograficzne jako „wiedza pewna”. Przypadek po- transformacyjnej historii Torgutów w zachodniej Mongolii oraz historii wsi Broniów w centralnej Polsce, „Rocznik Antropologii Historii”, t. 5 (2015), s. 59–90; P. Filipkowski, Historia mówio- na jako historia faktyczna albo jak „odantropologizować” opowieści o przeszłości?, „Rocznik Antropologii Historii”, t. 5 (2015), s. 91–108; M. Stasiak, „Czy więc byliśmy i jesteśmy naiw- ni…?” Jeszcze jeden głos w debacie nad wykorzystaniem relacji ustnych w badaniach najnowszej historii Polski, „Wrocławski Rocznik Historii Mówionej”, t. 8 (2018), s. 29–61; P. Filipkowski, M. Kurkowska-Budzan, T. Rakowski, M. Stasiak, Reanimacje i rewitalizacje – relacje ustne jako czynnik innowacji w badaniach historycznych. Głosy w dyskusji, „Rocznik Antropologii Historii”, t. 12 (2019), s. 311–320. 24 Zob.: A. Niedźwieńska, op. cit. 25 M.A. Conway, C. Loveday, Remembering, imagining, false memories & personal meanings, „Consciousness and Cognition”, t. 33 (2015), s. 574–581. 22 Marta Kurkowska-Budzan, Emilia Soroko, Marcin Stasiak 23

zorganizowana jest hierarchicznie w taki sposób, że wiedza o zdarzeniach spe- cyficznych (np. oświadczyny) jest częścią wiedzy o zdarzeniach ogólnych (np. piątkowe wieczory), a ta z kolei – wiedzy o okresach życia (np. okres studiów), na każdym zaś z tych poziomów wiedza jest zorganizowana tematycznie26. Osoba przypominając sobie zdarzenia, sięga do danego poziomu, z którego może poru- szać się w dół lub w górę hierarchii. Rekomendujemy zatem przygotowanie kwestionariusza, który: ◆ sięga do pamięci doświadczeń respondenta związanych z okresami jego życia (indywidualnymi, ale określonymi czynnikami zewnętrznymi, czyli występującymi w chronologii stosunkowo łatwo sprawdzalnej w innych źródłach, np. szkoła, mał- żeństwo itp.). Wywiad nie dotyczy całego życiorysu, więc znając przybliżony wiek respondenta i posiadając ogólną wiedzę o jego biografii, a także będąc wcześniej wy- posażeni w adekwatną wiedzę historyczną, przygotowujemy kwestionariusz, który pozwoli na zanurzenie się respondenta w czas np. jego edukacji w szkole średniej; ◆ w odniesieniu do okresów życia zawiera pytania związane z konkretnymi: miejscami/przestrzenią, przedmiotami, ludźmi i ideami (lista ta nie jest zamknię- ta i jedynie wskazuje kierunek pracy badacza nad kwestionariuszem). Optymalny byłby tu kwestionariusz w formie graficznej mapy myśli, gdyż po- zwala on na powiązanie pytań badawczych z tymi polami (przestrzenią, przed- miotami, ludźmi i ideami) wraz z przełożeniem i rozwinięciem w konkretne pytania do użycia w rozmowie. Ze względu na swe (potencjalnie duże) fizyczne rozmiary taka graficzna mapa może być jednak nieporęczna podczas wywiadu, dlatego można ograniczyć się do listy pogrupowanych pytań. Posiadanie przy sobie podczas wywiadu pełnego i szczegółowo spisanego kwe- stionariusza (z dosłownie sformułowanymi pytaniami) zdecydowanie rekomen- dujemy z dwóch głównych powodów: ◆ wywiad prowadzony według proponowanego modelu, tak jak każdy wywiad ustrukturyzowany wymaga dużej czujności i kontroli ze strony badacza, zatem należy minimalizować ryzyko błędów i przeoczeń, które mogą się pojawić w trak- cie spotkania; ◆ rygor naukowy podczas wywiadu powinien umożliwiać zdobycie materia- łów do porównawczej analizy historycznej, a zadanie tych samych (tak samo sfor- mułowanych) pytań różnym rozmówcom zwiększa na to szanse. Do umiejętności komunikacyjnych badacza, które w proponowanej meto- dzie wspierają odtwarzanie wspomnień, zaliczamy, obok wspomnianej zdol- ności pytania i dopytywania, bierne i aktywne słuchanie27. Bierne słuchanie

26 M. Jagodzińska, op. cit. 27 Por.: Swobodne techniki diagnostyczne. Wywiad i obserwacja, red. T. Szustrowa, Warszawa 1991. Wywiad ustrukturyzowany w badaniach historycznych… 24

to pozwalanie respondentowi na mówienie, ale też rozumienie i tolerowanie ciszy, a także niewerbalne okazywanie zainteresowania. Nie jest to jednak równoznaczne z rezygnacją z kontroli nad wywiadem i dlatego tak ważne jest korzystanie podczas wywiadu ze spisanego kwestionariusza pytań, które po- winny zostać zadane w przewidzianym w kontrakcie czasie. Długość pojedyn- czej rozmowy nie powinna zaś, jak wspomniano wyżej, przekraczać 90 mi- nut, co potwierdzają zarówno dotychczasowe doświadczenia własne podczas testowania niniejszej metody, jak i ogólna praktyka psychologów, diagnostów i terapeutów. Od uczestników badania wymagane jest tu duże skupienie uwa- gi i wysiłek umysłowy, który po rekomendowanym czasie 90 minut powoduje nadmierne zmęczenie obu stron i negatywnie wpływa na jakość uzyskanego materiału. Do technik aktywnego słuchania, które są szczególnie przydatne w wywia- dzie zaliczamy: parafrazowanie, klaryfikowaniei odzwierciedlenie, a także pod- sumowywanie poszczególnych sesji wywiadu. Parafraza, czyli wypowiedź treś- ciowo tożsama z wypowiedzią respondenta, ale sformułowana innymi słowami, daje rozmówcy dowód, że jesteśmy uważnymi słuchaczami, i pozwala zweryfiko- wać, czy badacz poprawnie zrozumiał usłyszaną wypowiedź (np.: „Rozumiem, że wtedy właśnie koledzy wywiesili ten transparent na płocie, ale pan(i) nie brał(a) w tym udziału”). Klaryfikacja, dzięki koncentracji na głównym wątku lub waż- nym dla danych badań fragmencie wypowiedzi, pozwala wyjaśnić nieścisłości i uporządkować dane, szczególnie gdy relacja jest chaotyczna (np.: „Nie jestem pewna, co było pierwsze: czy najpierw usłyszał(a) pan(i) strzały, czy najpierw nadjechał samochód”, „Czy chodzi o to, że…?”). Odzwierciedlenie natomiast to technika pomagająca w momencie doświadczenia przez respondenta trudnych uczuć, który dla badacza jest zazwyczaj kłopotliwy. Celem odzwierciedlenia jest skoncentrowanie się na emocjach zawartych w wypowiedzi lub towarzyszących mówieniu i zwerbalizowanie tego, co się słyszy. W ten sposób pokazujemy re- spondentowi, że tej sfery nie ignorujemy (np.: „Słyszę, że jest pan(i) poruszony(a) wspomnieniem tego wydarzenia”), a dzięki takiemu „przejrzeniu się w lustrze” respondent nie zagłębia się w przeżywanie uczuć, nad czym mógłby w obecności badacza stracić kontrolę, a po czasie tego żałować. Każdą z tych trzech technik warto przećwiczyć przed wywiadami, np. w zespole badawczym, ale też indy- widualnie (np. czytając dowolny wywiad prasowy, przygotować doń zestaw na- szych wypowiedzi parafrazujących, klaryfikujących i odzwierciedlających). Badania naukowe pokazują, że wraz z upływem czasu zwiększa się prawdo- podobieństwo, że zdarzenie będzie przypomniane z mniejszą szczegółowością lub błędnie. Wynika to z jednej strony z procesu zacierania się śladu pamięciowego, a z drugiej – ze wzrastającego prawdopodobieństwa kontaktu z innymi, nieepi- zodycznymi informacjami na temat zdarzenia (np. od innych świadków), które 24 Marta Kurkowska-Budzan, Emilia Soroko, Marcin Stasiak 25

mogą wpłynąć na jego pamięć28. Takie dodatkowe informacje już po kilku dniach łączą się z pamięcią osobiście ważnego i intensywnego zdarzenia29. Tomasz Ma- ruszewski zwraca uwagę, że do indywidualnych śladów pamięciowych dopisywa- ne są informacje pochodzące z wielu różnych źródeł, także z mediów30. Badania wskazują również na to, że ludzie wraz z upływem czasu tracą informacje doty- czące źródła informacji (efekt monitorowania źródła31) i w konsekwencji, podczas odtwarzania mogą już nie rozróżniać, czy znają fakt od osoby, czy z przekazu (czy np. był to fakenews, zasłyszany żart czy może relacja naocznego świadka). Świa- dome przypomnienie sobie źródła przekazu może pozwolić w pewnym zakresie kontrolować ten naturalny proces. Warto pamiętać, że efekt ten dotyczy szczegól- nie osób starszych32. Zatem pamięć można traktować mniej indywidualnie, bar- dziej podkreślając współkonstruowanie i nakładanie się różnych informacji na siebie. Narzędziem kontroli tego zjawiska przez badacza jest bezpośrednie pyta- nie o źródło danej informacji (czy osoba była naocznym świadkiem/uczestnikiem zdarzenia, czy może przeczytała o tym lub usłyszała później i włączyła w swój obraz tego zdarzenia?)33. Badania dowodzą również, że wielokrotne powtarzanie informacji zapisanych w pamięci semantycznej sprzyja lepszemu ich zapamiętywaniu. Z pamięcią epi- zodyczną jest odwrotnie – im więcej razy opowiadane zdarzenie (np. przez świad- ków i uczestników ważnych historycznych wydarzeń), tym większe zniekształ- cenia pamięci mogą się pojawić34. Wzmacnia to potrzebę dobrego przygotowania badacza do wywiadu, tzn. oprócz wiedzy historycznej na temat zdarzeń czy okre- su, którego dotyczy wywiad, należy zdobyć informacje o rozmówcy, a w szczegól- ności dowiedzieć się, czy nie spisał on już wcześniej swoich wspomnień (może na- wet opublikował?) lub czy nie udzielał wywiadów. Warto więc wiedzieć zawcza- su, z jak mocno przepytanym respondentem mamy do czynienia. Dla odtwarzania pojedynczego zdarzenia znaczenie ma również wielokrotne uczestnictwo w podobnych zdarzeniach. Rzadko pamięta się szczegóły zdarzenia, które jest częścią wielokrotnych doświadczeń, ponieważ byłoby to bardzo obcią-

28 L. Hope, F. Gabbert, R.P. Fisher, From laboratory to the street: Capturing witness memory using the Self-Administered Interview, „Legal and Criminological Psychology”, t. 16 (2011), nr 2, s. 211–226. 29 Zob. A. Niedźwieńska, op. cit. 30 T. Maruszewski, op. cit. 31 M.K. Johnson, S. Hashtroudi, D.S. Lindsay, Source monitoring, „Psychological Bulletin”, t. 114 (1993), s. 3–28, http://dx.doi.org/10.1037/0033- 2909.114.1.3 (dostęp: 15 XII 2020 r.). 32 J. Dywan, L. Jacoby, Effects of aging on source monitoring: Differences in susceptibility to false fame, „Psychology and Aging”, t. 5(3) (1990), s. 379. 33 Zob.: A. Niedźwieńska, op. cit. 34 Np.: M. Linton, Ways of searching and the contents of memory. Autobiographical memory, [w:] Autobiographical memory, red. D.C. Rubin, Cambridge 1986, s. 50–67. Wywiad ustrukturyzowany w badaniach historycznych… 26

żające poznawczo zadanie35. Jeśli interesuje nas określony typ zdarzeń, w których rozmówca wielokrotnie uczestniczył (np. wiele razy wypływał w morze, a my py- tamy o przebieg początkowego etapu konkretnego rejsu), to możemy oczekiwać, że opowiada coś na kształt „kompilacji” faktograficznej i osobistych ustosunko- wań (jest to tzw. błąd nadużycia schematu)36. Uogólnienia poszczególnych zdarzeń w określony typ zdarzeń często spoty- kamy u osób starszych, które mogą mieć trudności z dostępem do konkretnych danych epizodycznych, a deficyt ten może być automatycznie kompensowany przez korzystanie z pamięci semantycznej37. Badacz może wspomagać przypomi- nanie zdarzeń semantyczną wiedzą autobiograficzną respondenta. Na przykład, kiedy respondent opowiada o drodze do szkoły, można dopytać, ile miał wtedy lat i co świadczy o tym, że to było właśnie wtedy. Czasem pomaga podsunięcie respondentowi rozróżnienia „wiem” od „pamiętam”38, wyrażające akceptację obu odrębnych źródeł informacji wiedzy. Tyczy się to np. sytuacji, w której re- spondent, wspominając wydarzenie ze swojego dzieciństwa, może posiłkować się pamięcią semantyczną do opisu fragmentów rzeczywistości, których – z racji jego ówczesnego wieku i roli społecznej – z dużym prawdopodobieństwem nie mógł doświadczyć. Przy rozwiniętej współpracy nad zadaniem, jakim jest wywiad, re- spondent uczy się w nim uczestniczyć bardziej produktywnie, ponieważ rozumie nasze cele jako badaczy. Z badań wiadomo, że zadawanie nakierowujących pytań, wprowadzanie do- datkowych informacji oraz wywieranie jakiegokolwiek nacisku na rozmówcę (np. czasowego, moralnego) może spowodować niedokładne podanie przez niego danych39. W proponowanej metodzie wywiadu jesteśmy więc, jako badacze, zob- ligowani do uświadomienia sobie własnych motywacji, a potem wyeliminowania ukrytego i jawnego nacisku. Uznawanie odpowiedzi „nie wiem” i „nie pamiętam” za naturalne, jest nie tylko dowodem naszej wiedzy, że rozmówca może nie pamię- tać, bo właściwością pamięci jest zapominanie, ale również pozwala na uniknięcie niepotrzebnego napięcia lub poczucia nieadekwatności i zaniżenia samooceny u re- spondenta. Dobra atmosfera wywiadu, wyrażająca wzajemny szacunek, równość

35 Zob.: A. Niedźwieńska, op. cit. 36 Por.: T. Maruszewski, op. cit. 37 Por.: B. Levine, E. Svoboda, J.F. Hay, G. Winocur, Aging and autobiographical memory: dis- sociating episodic from semantic retrieval, „Psychology and Aging”, t. 17 (2002), nr 4, s. 677; T. Maruszewski, op. cit. 38 Zob.: A. Niedźwieńska, op. cit. 39 E.F. Loftus,Planting misinformation in the human mind: A 30-year investigation of the mal- leability of memory, „Learning & Memory”, t. 12 (2005), nr 4, s. 361–366, na podst.: J. Shaw, S. Porter, Constructing rich false memories of committing crime, „Psychological Science”, 26 (2015), nr 3, s. 291–301. 26 Marta Kurkowska-Budzan, Emilia Soroko, Marcin Stasiak 27

i poczucie zrozumienia, może zachęcić do wysiłku przypomnienia sobie tego, co rozmówca może rzeczywiście pamiętać, i podzielenia się tym z badaczem w ot- warty sposób. W literaturze na temat pamięci biograficznej wiele uwagi poświęcono zjawi- sku tzw. fałszywych wspomnień i rozważaniom, czy można indukować komuś wspomnienia, których nie miał (np. poprzez ich sugerowanie)40. Obecnie więk- szość badaczy sądzi, że „fałszywe wspomnienia” pojawiają się w specyficznych okolicznościach: dotyczą odległej przeszłości i rozmówców z osobowością skłonną do tzw. dysocjacji, sprzyja temu sposób prezentowania fotografii, sugerujący, że rozmówca powinien znać dane zdjęcie41. Z tego ostatniego względu, chcąc posłu- żyć się fotografią lub innymi dokumentami podczas wywiadu, warto przemyśleć swój komentarz tak, aby niczego takiego nie sugerować. Niezamierzony wpływ na respondenta i jego opowieść może mieć również temperament badacza, w szczególności jeśli ekstrawertyk będzie prowadził wy- wiad z osobą wycofaną, np. introwertywną42. Powstały w takiej relacji nacisk społeczny może być trudny do świadomego uchwycenia przez obie strony i do jawnej na niego reakcji, zwłaszcza że każda ze stron będzie zapewne chciała wy- wiązać się ze swojego zadania jak najlepiej. Jedynym sposobem, by takiej sytuacji zapobiec, wydaje się podjęcie przez badacza próby obserwacji siebie i respondenta pod kątem ewentualnego nacisku społecznego i wysiłek, by osłabić jego wpływ na pozyskiwane dane. W przypadku prowadzenia wywiadów z seniorami warto pa- miętać, że według badań są oni bardziej podatni na pytania sugerujące odpowiedź (lub jej kierunek) niż młodzi dorośli43. Trafne wspomnienia trudniej też uzyskać od osób, które uważają, że ich pamięć nie jest dobra – ci rozmówcy są szczególnie wyczuleni na informacje zwrotne i mogą łatwo poddać się sugestii osoby prowa- dzącej wywiad44. Podsumowując, w fazie komunikacyjnej wywiadu rolą dobrze przygotowane- go badacza jest: a) przyjmowanie odpowiedzi „nie wiem” i „nie pamiętam”,

40 Np.: J. Shaw, S. Porter, op. cit. 41 A. Niedźwieńska, op. cit., na podst.: D.S. Lindsay, L. Hagen, J.D. Read, K.A. Wade, M. Garry, True photographs and false memories, „Psychological Science”, t. 15 (2004), nr 3, s. 149–154. 42 Na podst.: S. Porter, A. Birt, D.R. Lehman, Negotiating False Memories: Interviewer and Re- memberer Characteristics Relate to Memory Distortion, „Psychological Science”, t. 11 (2000), nr 6, s. 507–510. 43 Zob.: K. Mueller-Johnson, S.J. Ceci, Memory and suggestibility in older adults: Live event participation and repeated interview, „Applied Cognitive Psychology”, t. 18 (2004), nr 8, s. 1109–1127. 44 H. McMurtrie, J.S. Baxter, M.C. Obonsawin, S.C. Hunter, The relationship between memory beliefs, compliance and response change within a simulated forensic interview, „Personality and Individual Differences”, t. 52 (2012), nr 5, s. 591–595. Wywiad ustrukturyzowany w badaniach historycznych… 28

b) rozróżnianie „wiem” od „pamiętam” respondenta, c) dopytywanie wprost, d) eksplorowanie z respondentem sceny „siebie w tamtym czasie”, w której za- nurza się mentalnie w ówczesnych myślach, uczuciach, przestrzeni, czasie, sek- wencjach epizodu, e) ograniczanie potencjalnych sugestii, mogących kształtować fałszywe wspo- mnienia, f) uświadomienie wpływu własnego temperamentu na przebieg wywiadu, g) konsekwentne prezentowanie etycznej postawy w relacji z respondentem.

Faza III. Zamknięcie sytuacji badawczej. Ostatnia faza wywiadu to podsumowanie rozmowy i sprawdzenie, czy budzą- ce wątpliwości informacje zostały zrozumiane zgodnie z intencją respondenta. Po zamknięciu części informacyjnej możliwy jest powrót do warunków kontraktu i przedyskutowanie ewentualnych zmian, jakie respondent chciałby wprowadzić w zasadach np. udostępniania. Ponieważ doświadczenie pracy historyków poka- zuje, że respondent już po wyłączeniu urządzenia nagrywającego często chce coś dodać lub skorygować podane informacje, rekomendujemy odpowiednio zapisa- nie notatki (jeśli korekta polega na dodaniu niewielkiego szczegółu) lub umówie- nie się na kolejną sesję (jeśli chodzi o dłuższe wyjaśnienia). Jeżeli zaś rozmówca naciska na kolejne wizyty, mimo wcześniejszego uzgodnienia na początku spot- kania, że jest to sesja ostatnia, zalecamy stanowcze zamknięcie relacji. Ostatni etap wywiadu powinno zakończyć ustalenie szczegółów przekazania przez bada- cza ewentualnej publikacji.

***

Przedstawione tu procedury wywiadu mają na celu stworzenie takich warunków komunikacji podczas wywiadu, w których – przy jednoczesnym upodmiotowie- niu respondenta – powstaną materiały informacyjne porównywalne i weryfiko- walne na drodze podstawowej analizy historycznej. Elementem wyróżniającym proponowaną metodę spośród innych wywiadów ustrukturyzowanych, w tym wywiadu faktograficznego, jest nacisk na wywołanie efektu „zanurzenia” (imer- sji) świadka w przeszłym doświadczeniu. Przygotowanie się badacza do tego rodzaju wywiadu wymaga rzecz jasna uprzedniej realizacji wcześniejszych, typowych dla każdego projektu naukowego etapów, takich jak sformułowanie problemu badawczego i bardziej szczegółowych pytań badawczych, opracowanie merytoryczne tematu, w tym poznanie dostępnych w innych źródłach informacji biograficznych na temat osoby, z którą będziemy rozmawiać (o ile to oczywiście wykonalne). Częścią przygotowania do samego wywiadu jest też – najbardziej 28 Marta Kurkowska-Budzan, Emilia Soroko, Marcin Stasiak 29

twórczy, trudny i często do końca nie zamknięty – etap tworzenia kwestiona- riusza oraz trening umiejętności komunikacyjnych. Solidne przygotowanie do wywiadu i przeprowadzanie go w proponowanym modelu ułatwi analizę tak wywołanego źródła historycznego. Z kolei większa liczba wywiadów przeprowa- dzonych w jednej procedurze daje korpus źródeł, które są porównywalne. Sam wywiad, jako spotkanie ze świadkiem historii, powinien być traktowany jako niepowtarzalna szansa poznawcza, której historyk nie może zmarnować. Mimo że w niniejszym tekście skupiliśmy się na poznawczych celach metody, chcemy podkreślić, że etyczne kwestie są w niej kwestią pierwszoplanową. Dlatego w pro- ponowane przez nas procedury wpisane jest założenie o rezygnacji z badań, jeśli tylko ze strony świadka pojawi się pragnienie odmowy lub przerwania wywiadu. Wywiad ustrukturyzowany w badaniach historycznych… 30

Załącznik 1. Kontraktowanie wywiadu.

Instrukcja zawiera pytania i sformułowania, które powinny paść w przedstawio- nej kolejności podczas kontraktowania wywiadu. Tekst powinien być przed spot- kaniem przećwiczony przez badacza (przeczytany kilka razy głośno). W trakcie kontraktowania może być w całości odczytany, ale ważne jest, by odbywało się to wolno i w kontakcie wzrokowym z respondentem. Respondent powinien mieć pewność, że badacz czeka z uwagą na jego odpowiedzi, jest otwarty na ewentualne pytania i gotowy do udzielenia wyjaśnień. Kontraktowanie wywiadu odbywa się pomiędzy dorosłymi, wolnymi ludźmi, będącymi w pełni władz umysłowych. Należy pamiętać, że respondent ma prawo wycofać się z badania w dowolnym momencie.

WSTĘP – PRZED WŁĄCZENIEM DYKTAFONU:

1. Bardzo dziękuję, że zgodził/a się Pan/i na tę rozmowę. 2. Czy nie zmienił/a Pan/i zdania? [CZAS NA ODPOWIEDŹ] 3. Bardzo się cieszę45. 4. Chciał(a)bym przed rozpoczęciem rozmowy poświęcić kilka chwil na wy- jaśnienie, dlaczego poprosiłem/am o ten wywiad i przedstawić, jak będzie on mniej więcej wyglądał. I przede wszystkim – ustalić zasady jego wykorzystania. 5. Jeśli będzie Pan/i miał/a jakiekolwiek pytania albo wątpliwości, proszę o sygnał, dobrze? [CZAS NA ODPOWIEDŹ] 6. Chciał(a)bym też już teraz włączyć dyktafon. Tak żeby nagrało się też moje wyjaśnienie i ustalone wspólnie zasady wykorzystania. 7. Czy nie ma Pan/i nic przeciwko włączeniu tego sprzętu? [POKAZAĆ DYK- TAFON] [CZAS NA ODPOWIEDŹ] [WŁĄCZENIE DYKTAFONU46]

45 Jeśli rozmówca zdecydowanie odmawia, dziękujemy i kończymy spotkanie. Jeśli natomiast wyraża dalsze wątpliwości, przechodzimy do punktu 4 celem dalszych wyjaśnień. 46 Jeśli rozmówca wyraża dalsze wątpliwości co do warunków rozmowy, należy je rozwiać, aż do uzyskania zgody na włączenie dyktafonu. 30 Marta Kurkowska-Budzan, Emilia Soroko, Marcin Stasiak 31

KONTRAKT [po włączeniu dyktafonu]

A. WYJAŚNIENIE

1. Jeszcze raz bardzo Panu/i dziękuję, że zgodził(a) się Pan(i) na tę rozmowę. [PAUZA] 2. Poprosiłem o tę rozmowę, bo jak wiem…47. 3. Jestem historykiem, a w badaniach, które obecnie prowadzę, zajmuję się…48. 4. Szczególnie interesuje mnie właśnie…49. [PAUZA] 5. Wywiad może czasami przypominać luźną rozmowę, nie jest prowadzony według ścisłego kwestionariusza. [PAUZA] 6. Chociaż jednocześnie będę chciał(a) zadać szereg pytań, które są dla mnie ważne z punktu widzenia prowadzonych badań. Nie znaczy to, że wywiad będzie przesłuchaniem. Ale jeśli sposób zadawania pytań stanie się dla Pana/Pani nie- komfortowy, proszę mi to zasygnalizować, dobrze? [CZAS NA ODPOWIEDŹ] 7. Zależy mi przede wszystkim na tym, by spróbował(a) się Pan(i) wczuć w sie- bie w tamtym czasie; jestem też otwarty/a na Pana/i opinie, spostrzeżenia. Co więcej – bardzo prawdopodobne, że pod ich wpływem zmianie ulegną przygoto- wane przeze mnie pytania i przyjęte założenia. 8. Gdyby nasunęło się Panu/i w trakcie coś ważnego, a ja nie zadam o to pyta- nia, proszę dać mi znać, dobrze? [CZAS NA ODPOWIEDŹ] 9. Rozmowa będzie trwała około godziny, a na pewno nie dłużej niż 1,5 godziny. 10. Czy ma Pan/i tyle czasu? [CZAS NA ODPOWIEDŹ] 11. Może się zdarzyć, że zadam pytania, na które nie będzie chciał(a) Pan(i) od- powiadać. Proszę skorzystać wtedy z prawa odmowy odpowiedzi. Możemy też wtedy po prostu zmienić temat. 12. Ma Pan/i także prawo do zakończenia rozmowy w każdej chwili. 13. Czy wszystko do tej pory jest jasne? [CZAS NA ODPOWIEDŹ]

47 Np.: Poprosiłem o tę rozmowę, bo, jak wiem, zaczął/ęła Pan/i studia na przełomie lat 80. i 90. 48 Np.: Jestem historykiem, a w badaniach, które obecnie prowadzę, zajmuję się pokoleniem ludzi, którzy w dorosłość wchodzili pod koniec lat 80. i na początku kolejnej dekady. 49 Np.: Szczególnie interesuje mnie właśnie sam moment wchodzenia w dorosłość, który wiążemy z okresem studiów. Wywiad ustrukturyzowany w badaniach historycznych… 32

B. CZĘŚĆ FORMALNA [CZYTAĆ WOLNO, UNIKAĆ WYLICZANIA]:

Ponieważ nasza nagrana rozmowa służy badaniom naukowym, chciał(a)bym mieć pewność, że będziemy mogli pracować na nagranym materiale. W związku z tym chciał(a)bym się upewnić: 1. Czy chce Pan/i wziąć udział w tym badaniu? [CZAS NA ODPOWIEDŹ] 2. Czy zgadza się Pan/i na nagranie rozmowy? [CZAS NA ODPOWIEDŹ] 3. Czy inni badacze biorący udział w projekcie będą mogli zacytować Pana/i wypowiedzi? [CZAS NA ODPOWIEDŹ] 4. Pana/Pani wypowiedzi mogą pozostać anonimowe. Do tej kwestii możemy jeszcze powrócić po zakończeniu nagrania. [PAUZA] 5. Chciał(a)bym tylko zastrzec, że nie będę mógł/mogła ukryć regionu i mia- sta, z którego Pan/i pochodzi oraz mieszka czy mieszkał(a), a także Pana/i wieku i płci. Te informacje są ważne dla badań. Możemy natomiast nie publikować żad- nych imion lub nazwisk, które nie są imionami osób publicznych. 6. Czy zgadza się Pan/i na takie rozwiązanie? [CZAS NA ODPOWIEDŹ] 7. [Jeśli dysponujemy na ten temat wiedzą:] Nagrana relacja zostanie/może zo- stać użyta/zamieszczona/opublikowana w… 8. Czy wyraża Pan/i na to zgodę? [CZAS NA ODPOWIEDŹ] 9. I jeszcze kwestia dostępu oraz przechowywania nagrań i materiałów. 10. Będą one przechowywane trakcie trwania projektu w…50 [, a później, po zakończeniu projektu…51]. [PAUZA] 11. Dostęp do nich będą mieć…52. 12. Ewentualna zmiana sposobu udostępniania odbędzie się wyłącznie za Pana/i wiedzą i zgodą. 13. Czy akceptuje Pan/i takie rozwiązanie? [CZAS NA ODPOWIEDŹ]

50 Np.: …zamkniętej szafiew pomieszczeniu, do którego dostęp mają tylko członkowie zespo- łu badawczego. 51 Jeśli to możliwe, warto dookreślić, w jakim archiwum. 52 Np.: …członkowie zespołu badawczego. 32 Marta Kurkowska-Budzan, Emilia Soroko, Marcin Stasiak 33

14. Zanim przejdziemy do samej rozmowy, chciał(a)bym zapytać, czy nasunęły się Panu/i jakieś uwagi albo wątpliwości? Czy wszystko jak dotąd jest jasne? Czy wszystko jest w porządku?53 [CZAS NA ODPOWIEDŹ – NIE SPIESZYĆ SIĘ, NAWIĄZYWAĆ KONTAKT WZROKOWY, NIE PATRZEĆ W KARTKĘ] 15. Teraz przejdę już do zadawania pytań. Proszę pamiętać, że może Pan(i) w każdej chwili wywiad przerwać, zakończyć albo poprosić o wyłączenie dyktafonu na chwilę. Może Pan(i) też zastrzec już w trakcie rozmowy, żeby usu- nąć dany fragment. [POCZEKAĆ NA REAKCJĘ, NAWIĄZYWAĆ KONTAKT WZROKOWY]

53 Jest to pytanie o samopoczucie rozmówcy, a nie o zrozumienie warunków kontraktu. Wywiad ustrukturyzowany w badaniach historycznych… 34

● ● ● ● ● ●

Bibliografia Brewin C.R., Andrews B., Mickes L., Regaining Consensus on the Reliability of Memory, „Current Di- rections in Psychological Science”, t. 29 (2020), nr 2, s. 121–125. Conway M.A., Episodic memories, „Neuropsychologia”, t. 47 (2009), nr 11, s. 2305–2313. Conway M.A., Loveday C., Remembering, imagining, false memories & personal meanings, „Conscio- usness and Cognition”, t. 33 (2015), s. 574–581. Dywan J., Jacoby L., Effects of aging on source monitoring: Differences in susceptibility to false fame, „Psychology and Aging”, t. 5(3) (1990), s. 379–387. Elder G.H., Children of the Great Depression: Social Change in Life Experience, Boulder–Oxford 1999. Filipkowski P., Historia mówiona jako historia faktyczna albo jak „odantropologizować” opowieści o przeszłości?, „Rocznik Antropologii Historii”, t. 5 (2015), s. 91–108. Filipkowski P., Kurkowska-Budzan M., Rakowski T., Stasiak M., Reanimacje i rewitalizacje – relacje ustne jako czynnik innowacji w badaniach historycznych. Głosy w dyskusji, „Rocznik Antropolo- gii Historii”, t. 12 (2019), s. 311–320. Gilboa A., Rosenbaum S., Mendelsohn A., Autobiographical memory: from experiences to brain repre- sentations, „Neuropsychologia”, t. 110 (2018), s. 1–6. Goldsmith M., Koriat A., The strategic regulation of memory accuracy and informativeness, „Psycho- logy of Learning and Motivation”, t. 48 (2007), s. 1–60. Hope L., Gabbert F., Fisher R.P., From laboratory to the street: Capturing witness memory using the Self- -Administered Interview, „Legal and Criminological Psychology”, t. 16 (2011), nr 2, s. 211–226. Jagodzińska M., Psychologia pamięci. Badania, teorie, zastosowania, Gliwice 2008. Johnson M.K., Hashtroudi S., Lindsay D.S., Source monitoring, „Psychological Bulletin”, t. 114 (1993), s. 3–28. Klein S.B., Self, memory, and the self-reference effect: an examination of conceptual and methodological issues, „Personality and Social Psychology Review”, t. 16 (2012), s. 283–300. Kvale S., Prowadzenie wywiadów, Warszawa 2010. Levine B., Svoboda E., Hay J.F., Winocur G., Aging and autobiographical memory: dissociating episo- dic from semantic retrieval, „Psychology and Aging”, t. 17 (2002), nr 4, s. 2189–2208. Lindsay D.S., Hagen L., Read J.D., Wade K.A., Garry M., True photographs and false memories, „Psy- chological Science”, t. 15 (2004), nr 3, s. 149–154. Linton M., Ways of searching and the contents of memory. Autobiographical memory, [w:] Autobiograp- hical memory, red. D.C. Rubin, Cambridge 1986, s. 50–67. Loftus E.F., Planting misinformation in the human mind: A 30-year investigation of the malleability of memory, „Learning & Memory”, t. 12 (2005), nr 4, s. 361–366. Maruszewski T., Pamięć autobiograficzna – nowe dane, „Neuropsychiatria i Neuropsychologia”, t. 5 (2010), nr 3–4, s. 122–129. McMurtrie H., Baxter J.S., Obonsawin M.C., Hunter S.C., The relationship between memory beliefs, compliance and response change within a simulated forensic interview, „Personality and indivi- dual differences”, t. 52 (2012), nr 5, s. 591–595. 34 Marta Kurkowska-Budzan, Emilia Soroko, Marcin Stasiak 35

Morgan D.L., Guevara H., Rapport, [w:] The SAGE Encyclopedia of Qualitative Research Methods, red. L.M. Given, Sage 2008, s. 728–729. Mueller-Johnson K., Ceci S.J., Memory and suggestibility in older adults: Live event participation and repeated interview, „Applied Cognitive Psychology”, t. 18 (2004), nr 8, s. 1109–1127. Niedźwieńska A., Poznawcze mechanizmy zniekształceń w pamięci zdarzeń, Kraków 2004. Porter S., Birt A., Lehman D.R., Negotiating False Memories: Interviewer and Rememberer Characteri- stics Relate to Memory Distortion, „Psychological Science”, t. 11 (2000), nr 6, s. 507–510. Rakowski T., Historia mówiona i źródła etnograficzne jako „wiedza pewna”. Przypadek potransfor- macyjnej historii Torgutów w zachodniej Mongolii oraz historii wsi Broniów w centralnej Polsce, „Rocznik Antropologii Historii”, t. 5 (2015), s. 59–90. Shaw J., Porter S., Constructing rich false memories of committing crime, „Psychological Science”, 26 (2015), nr 3, s. 291–301. Stasiak M., „Czy więc byliśmy i jesteśmy naiwni…?” Jeszcze jeden głos w debacie nad wykorzystaniem relacji ustnych w badaniach najnowszej historii Polski, „Wrocławski Rocznik Historii Mówio- nej”, t. 8 (2018), s. 29–61. Swobodne techniki diagnostyczne. Wywiad i obserwacja, red. T. Szustrowa, Warszawa 1991. Tulving E., Episodic memory: from mind to brain, „Annual Review of Psychology”, t. 53 (2002), s. 1–25. Wojciechowski B.W., Analiza i ocena zeznań świadków, Sopot 2015. Wywiad ustrukturyzowany w badaniach historycznych… 36

● ● ● ● ● ●

Summary The text presents the procedures and techniques involved in a research method aimed at “evoking a historical source”, which is understood as a researcher’s pre- pared and academically rigorously implemented participation in the creation by a witness to history of such recollective material that might be a carrier of infor- mation and that might be subject to rudimentary historical analysis, i.e. compa- rison and/or verification against information from other sources. The element that distinguishes the proposed method from the range of available structured interviews is its emphasis on evoking the effect of the “immersion” of the witness in the past experience. In turn, the text presents the following: basic academic findings in the field of psychology which form the epistemological and methodo- logical foundation of the proposed procedures; defined assumptions and subse- quent stages of the research procedure; the mechanics of transforming research questions into a questionnaire (in tabular form); and recommendations regarding communication during the interview, which should create conditions conducive to the professionalization of the relationship between the witness and the rese- archer, leading to a simultaneous beneficial impact upon the recollection of me- mories. 36 Wrocławski Rocznik Historii Mówionej 38 Rocznik 10, 2020, issn 2084-0578

Marcin Jarząbek [Kraków] https://orcid.org/0000-0001-6807-0134

● ● ● ● ● ●

Kategoria doświadczenia w interpretacji nagrań historii mówionej1

[The Category of Experience in Interpreting Oral History Recordings]

DOI: 10.26774/wrhm.270

● ● ● ● ● ●

Abstract The article indicates the importance of the category of experience in the interpreta- tion of oral history recordings. Using the “stepwise” model of interpreting records, the article shows how the category of experience interacts with other possible levels of understanding of the story: language (narration), autobiographical memory, histori- cal context and informational content.

Keywords experience, autobiographical memory, oral history, "stepwise" interpretation, model of interpretation

Słowa kluczowe doświadczenie, pamięć autobiograficzna, historia mówiona, model „schodkowy”, model interpretacji 38 Marcin Jarząbek 39

1 ● ● ● ● ● ●

[…] historię z dawien dawna pojmowano jako wiedzę o cudzym doświadczeniu2.

Doświadczenie – obok pamięci, narracji i dyskursu, tożsamości, interpretacji i reprezentacji – jest jedną z tych podstawowych, żywo dyskutowanych kategorii w dzisiejszej humanistyce, bez których trudno się obejść. Rozważania wokół zna- czenia tego pojęcia, datowane przynajmniej od Michela de Montaigne’a i Francisa Bacona, są przedmiotem kolejnych prac kulturoznawców i filozofów3. Amerykań- ski historyk Martin Jay mówi wręcz o „kłębowisku konkurencyjnych, często nie- zgodnych ze sobą znaczeń, które z biegiem czasu narosły wokół tego niezwykłe- go słowa”4. Nawet jeśli odrzucimy bardziej laboratoryjne konteksty użycia tego terminu, którymi posługuje się filozofia nauki (gdzie jest ono raczej synonimem eksperymentu5), to sama teoria historii ostatnich trzech dekad dostarcza wy- starczającej ilości materiału, by omówieniem „doświadczenia historycznego” wypełnić niejeden artykuł czy książkę. Do tego należy dodać jeszcze, że autorzy wielu prac historycznych często sięgają po słowo „doświadczenie” w potocznym, zdroworozsądkowym znaczeniu, bez potrzeby jakiegokolwiek precyzyjnego de- finiowania go, niektórzy zaś łączą sens potoczny i metaforyczny6.

1 Praca powstała w wyniku realizacji projektu badawczego o nr 2016/21/d/HS3/02641 finan- sowanego ze środków Narodowego Centrum Nauki. 2 R. Koselleck, „Przestrzeń doświadczenia” i „horyzont oczekiwań” – dwie kategorie historyczne, [w:] idem, Semantyka historyczna, oprac. H. Orłowski, Poznań 2012, s. 363. 3 Kompleksowo ujmuje to Martin Jay: M. Jay, Pieśni doświadczenia. Nowoczesne amerykańskie i europejskie wariacje na uniwersalny temat, „Horyzonty Nowoczesności”, t. 69, Kraków 2008. Zob. także: D. Wolska, Odzyskać doświadczenie. Sporny temat humanistyki współczes- nej, „Horyzonty Nowoczesności”, t. 99, Kraków 2012; Nowoczesność jako doświadczenie, red. A. Zeidler-Janiszewska, R. Nycz, Kraków 2006; Nowoczesność jako doświadczenie. Dy- scypliny – paradygmaty – dyskursy, red. eidem, Warszawa 2008. 4 M. Jay, op. cit., s. 565. 5 M. Czarnocka, Doświadczenie w nauce. Analiza epistemologiczna, Warszawa 1992. 6 W przypadku historii mówionej, a w szczególności historii Zagłady, pojęcie to nabiera często podwójnego sensu. W pracy Barbary Engelking, Zagłada i pamięć. Doświadczenia Holocaustu i jego konsekwencje opisane na podstawie relacji autobiograficznych, Warszawa 1994, chodzi zarówno o potoczne, jak i przenośne znaczenie: indywidualne przeżycia oraz wyjątkowe „zdarzenie” (doświadczenie graniczne) w dziejach. W tym kontekście zob. też: K. Kaźmierska, Biografia i pamięć na przykładzie pokoleniowego doświadczenia ocalonych z Zagłady, Kraków 2008. Zob. także dyskusję na temat możliwości lub niemożliwości ja- kiejkolwiek reprezentacji doświadczeń Holokaustu: J. Leociak, Doświadczenia graniczne. Studia o dwudziestowiecznych formach reprezentacji, Warszawa 2009. Słowa „doświadczenie” używa się też często w socjologii biografistycznej, przy czym w tym wypadku jako „doświadczenia biograficznego” i oznacza ono proces ustanawiania sensu własnej biografii w toku narracji o przeszłości (np. „doświadczenie transformacji Kategoria doświadczenia w interpretacji nagrań historii mówionej 40

W niniejszym artykule czerpię z tych wysublimowanych rozważań w takim zakresie, w jakim jest to potrzebne, by zaproponować wykorzystanie teoretycz- nego pojęcia „doświadczenia” w praktyce interpretacyjnej historii mówionej. Na boku zostawiam rozważania o zasadności rozumienia doświadczenia historycz- nego z jego epifanicznym i egzystencjalnym charakterem w tekstach Franka Ankersmita7 czy hermeneutyczne rozumienie doświadczenia przez Hansa-Ge- orga Gadamera jako ludzkiego bycia-w-świecie, procesu otwartego wciąż na nowe doświadczenia, w którym zakorzeniona jest wiedza każdego człowieka, także historyka8. Zamiast konkretnej definicji proponuję praktyczne, lecz siłą rzeczy nieprecyzyjne przybliżenie możliwych zastosowań pojęcia doświadczenie. Moim celem jest przekonanie czytelników, że może być ono w tym kontekście narzę- dziem, którego badacz lub badaczka używa do rozumienia nagrania rozmowy9. Co więcej, używa go w połączeniu z innymi kategoriami, a nie zamiast nich. Nie stoi to w sprzeczności z mówieniem o narracji i pamięci z jednej czy zawartości faktograficznej wywiadu i źródle historycznym z drugiej strony, ale daje możli- wość uniknięcia dychotomii między nimi; przepłynięcia między Scyllą skrajnego

ustrojowej”, „doświadczenie cierpienia”, „doświadczenie migracji”, „doświadczenie woj- ny” itp. – wszystko jako przykłady „doświadczeń biograficznych” w tekście podręcznika K. Kaźmierska, K. Waniek, Autobiograficzny wywiad narracyjny. Metoda – analiza – technika, Łódź 2020. Zob. także: K. Kaźmierska, Doświadczenia wojenne Polaków a kształtowanie tożsa- mości etnicznej. Analiza narracji kresowych, Warszawa 1999; F. Schütze, Analiza biograficzna ugruntowana empirycznie w autobiograficznym wywiadzie narracyjnym. Jak analizować au- tobiograficzne wywiady narracyjne, [w:] Metoda biograficznaw socjologii. Antologia tekstów, red. K. Kaźmierska, Kraków 2012, s. 141–278. 7 F. Ankersmit, Sublime Historical Experience, Stanford 2005. W szerszym kontekście oma- wiają ją m.in.: E. Domańska, Doświadczenie jako kategoria badawcza i polityczna we współ- czesnej anglo-amerykańskiej refleksji o przeszłości, [w:] Nowoczesność jako doświadczenie. Dyscypliny…, s. 130–142; eadem, Historia egzystencjalna, Warszawa 2012, s. 48–68; D. Wolska, op. cit., s. 69–85; J. Sawicka, Oryginalność doświadczenia historycznego w ujęciu Franka An- kersmita, „Folia Philosophica”, t. 33 (2015), s. 169–185; T. Falkowski, Blaski i cienie reprezen- tacji historycznej, „Rocznik Antropologii Historii”, r. 3 (1/2013), nr 4, s. 107–113. Zob. także recenzje Johna H. Zammito, „Sublime historical experience” by Frank Ankersmit, “The Journal of Modern History”, t. 79 (1/2007), s. 166–167, https://doi.org/10.1086/517549 (dostęp: 10 XI 2020 r.) czy Michaela S. Rotha, “Sublime historical experience” by F.R. Ankersmit, “History and Theory”, t. 46 (1/2007), s. 66–73. 8 H.-G. Gadamer, Prawda i metoda. Zarys hermeneutyki filozoficznej, Warszawa 2007, s. 306–420. Zob. interpretację Gadamerowskiej hermeneutyki: P. Dybel, Granice rozumienia i interpre- tacji. O hermeneutyce Hansa-Georga Gadamera, Kraków 2004. Por. także hermeneutyczną interpretację doświadczenia historii mówionej: P. Filipkowski, Historia mówiona jako her- meneutyka losu. Doświadczenie przedtekstowe, „Teksty Drugie”, r. 8 (1/2018), s. 40–60. 9 Niezależnie od tego, czy interpretuje się własny wywiad, czy nagrany przez kogoś inne- go. Abstrahuję tu od kwestii historii mówionej jako doświadczenia spotkania drugiego człowieka, jakie jest udziałem osób rozmawiających. Ciekawie właśnie o tym wątku pisze Agata Tatarenko (dawniej: Stolarz), zob. np.: A. Stolarz, „Dzielenie się pamięcią”. Praktyka i teoria historii mówionej, Lublin 2016, s. 123–135. 40 Marcin Jarząbek 41

konstruktywizmu a Charybdą naiwnego realizmu. Wychodząc od wniosków, ja- kie płyną z dyskusji o sensie „doświadczenia”, pokazuję następnie miejsce tej ka- tegorii w siatce pojęć historii mówionej, proponując zarazem „schodkowy” model interpretacji opowieści, w którym kategoria ta odgrywa kluczową rolę.

Co to jest doświadczenie? Zacznijmy od samego słowa. Ryszard Nycz wskazuje na cztery możliwe znaczenia wyrazu „doświadczać”: 1) „poddać próbie”, 2) „doznać, zaznać”, 3) „dowieść, udo- wodnić”, 4) „okazać, oświadczyć, dać świadectwo”10. Podobnie Internetowy słownik języka polskiego PWN wskazuje aż na cztery możliwe pola semantyczne „doświad- czenia”:

1. ogół wiadomości i umiejętności zdobytych na podstawie obserwacji i własnych przeżyć; 2. wydarzenie, zwłaszcza przykre, które wpłynęło na czyjeś życie; 3. wywoływanie lub odtwarzanie zjawiska w sztucznych warunkach; 4. w filozofii: całokształt procesu postrzegania rzeczywistości lub ogół postrzeżonych fak- tów11.

Na pierwszy rzut oka widać, że dla historii mówionej istotna będzie przede wszystkim ta druga definicja („wydarzenie […], które wpłynęło na czyjeś życie”), płynnie przechodząca w pierwszą („wiadomości i umiejętności zdobyte na pod- stawie własnych przeżyć”): „doznać” i „oświadczyć”. Wszak o pewnych wydarze- niach z czyjegoś życia dowiadujemy się wyłącznie z retrospektywnej autobiogra- ficznej opowieści o nich. Takie rozumienie uzupełnia znacznie obszerniejsza, choć niesprzeczna z poprzednią, wykładania, którą daje Oksfordzki słownik filozo- ficzny:

Doświadczenie skłonni jesteśmy ujmować jako strumień prywatnych przeżyć, wiadomych jedynie przeżywającemu podmiotowi lub – w najlepszym razie – luźno związanych z jaki- mikolwiek wydarzeniami występującymi w świecie zewnętrznym lub w doświadczeniu in- nych. Strumień ów to treść świadomego życia człowieka12.

Od razu jednak pojawiają się dwa problemy. Po pierwsze: skoro chodzi tylko o prywatne przeżycia, zapisane jedynie w czyjejś świadomości, to w jaki sposób możemy mieć do nich dostęp? Po drugie: czy istnieje jakikolwiek związek między

10 Nowoczesność jako doświadczenie…, s. 14. 11 Doświadczenie, [w:] Słownik języka polskiego PWN, https://sjp.pwn.pl/szukaj/ do%C5%9Bwiadczenie.html (dostęp: 7 IX 2020 r.). 12 S. Blackburn, Oksfordzki słownik filozoficzny, red. J. Woleński, wyd. 2, Warszawa 2004, s. 90. Kategoria doświadczenia w interpretacji nagrań historii mówionej 42

doświadczeniem a czymkolwiek zewnętrznym wobec samej świadomości? Autor tej samej definicji zauważa wskazany problem, dlatego od razu dodaje, że:

[t]akie ujęcie prowadzi do całkowitego oddzielenia umysłu od świata [...] W tej sytuacji więk- szość współczesnych badań ma na uwadze wypracowanie mniej problematycznej koncepcji doświadczenia, uczynienie go obiektywnie dostępnym, tak by to, jak ktoś przeżywa świat, było w zasadzie równie poznawalne jak to, w jaki sposób trawi pożywienie. W dziele tym zaczyna się od wskazania, że przeżycia mają treść: jest nią sam świat, świat taki, jaki się nam jawi – że ma się tak, bądź inaczej, a to, jaki się nam wydaje, odbija się w publicznie dostęp- nych słowach i zachowaniach. Moja własna więź z moim własnym doświadczeniem powstaje za pośrednictwem wspomnień, rozpoznań i opisów – wszystko to jest wytworem zdolności, dzięki którym wchodzę również w interakcję z innymi13.

Trudno o zwięźlejsze zakreślenie ram stosowania pojęcia „doświadczenia”. W dalszej części artykułu rozwinę w kontekście historii mówionej myśli wyrażo- ne w poszczególnych zdaniach tego dłuższego cytatu z encyklopedycznego hasła: (1) doświadczenia (ale nie same przeżycia) innych ludzi mogą być intersubiektyw- nie dostępne, (2) dlatego, że ich treść zbudowana jest z kontekstów bardziej lub mniej nam – jako badaczom i rozmówcom – znanych oraz (3) zapisanych w indy- widualnej pamięci autobiograficznej, lecz (4) wyrażonych w społecznie przecież istniejącym języku.

1. Doświadczenia innych ludzi mogą być dla nas dostępne By przyjąć to założenie i uniknąć kryzysu reprezentacji „rzeczywistość sobie – opowieści sobie”, o którym pisał Piotr Filipkowski14, potrzebne jest jeszcze jedno drobne rozróżnienie semantyczne, mianowicie na: „przeżycie” i „do- świadczenie”. Z grubsza odpowiada ono dwóm niemieckim terminom: Erlebnis i Erfahrung15. Erlebnis – jak zauważa za Martinem Jayem Dorota Wolska – leżące u podstaw całej Diltheyowskiej koncepcji rozumienia, charakteryzuje się: intui- cyjnością, przedrefleksyjnością, swoistą bezpośredniością oraz intensywnością emocjonalną. Te właściwości „przesądzały o atrakcyjności tego pojęcia, ale też stawały się furtką do nadmiernego subiektywizmu i irracjonalizmu w trakto- waniu doświadczenia”16. Jeśli więc traktujemy o tym aspekcie doświadczenia,

13 Ibidem, s. 90–91. 14 P. Filipkowski, Historia mówiona jako historia faktyczna albo jak „odantropologizować” opowieści o przeszłości?, „Rocznik Antropologii Historii”, r. 5 (2015), nr 8, s. 91. W dużej mierze mój tekst jest inspirowany refleksjami Piotra Filipkowskiego zawartymi w tym tekście. 15 Tak samo w języku czeskim mamy: prožitek (przeżycie) – zkušenost (doświadczenie). Próż- no natomiast szukać takiego zróżnicowania w angielszczyźnie czy języku francuskim. 16 D. Wolska, op. cit., s. 43. 42 Marcin Jarząbek 43

który jest pierwotną i niedostępną nikomu treścią świadomości, to mówimy właśnie o „przeżyciu”. Nawet najbardziej szczery, bogaty w emocje i zwierzenia wywiad historii mówionej nie pozwoli nam jednak w sposób metodologicznie uprawniony powiedzieć czegokolwiek o czyichś przeżyciach z przeszłości. Mamy za to dostęp do doświadczeń w znaczeniu Erfahrung, czyli przeżyć niejako prze- trawionych (rozwijając metaforę układu pokarmowego), ubranych w słowa, pod- danych refleksji, a w przypadku historii mówionej – widzianych z perspektywy czasu17. Dyskusja filozoficzna na temat sensów obu tych pojęć w niemieckiej- fi lozofii (począwszy od fenomenów i noumenów u Kanta) ma bogatą i wielowątkową historię, lecz na potrzeby historii mówionej wystarczy – jak sądzę – takie proste rozróżnienie. Nie wiemy dokładnie, jak bliskie jest czyjeś przeżycie do przekaza- nego nam doświadczenia, ale wiemy, że z reguły związek między nimi istnieje. Jeśli ktoś opowiada o tym, że czegoś się bał albo że z jakiegoś powodu się cieszył, to przekazuje nam – posługując się pojęciem stosowanym przez Tomasza Rakow- skiego – swoją „wiedzę pewną” o własnym doświadczeniu z przeszłości18. Można tu też posłużyć się innym poręcznym rozróżnieniem, które zaproponował kiedyś Alfred Schütz: ludzie wyrażają swoje przeżycia tworząc – właśnie za pomocą ję- zyka – swoje konstrukty pierwszego stopnia, które następnie badacze opisują za pomocą swoich kategorii – konstruktów drugiego stopnia19. Ani jedni, ani drudzy nie robią tego jednak w sposób zupełnie dowolny.

2. Treścią ludzkich doświadczeń jest rzeczywistość (historyczna) Rozmówcy opowiadają nam o świecie, którego już nie ma – zgodzi się z tym chyba każdy oralista i każda oralistka. Więcej, można by rzec, że to właśnie jest istotą historii mówionej: z pamięci wywołujemy opowieści o minionym lub – w najlep- szym razie – zmienionym świecie. Świata tego z reguły nie doświadczył badacz słuchający opowieści (albo nie doświadczył go tak, jak jego rozmówca), nie może więc konfrontować czyichś doświadczeń z własnymi. Może jednak odwoływać się do swojej wiedzy na ten temat i własnego zakorzenienia historycznego – nieko- niecznie jako nadrzędnego autorytetu, który zawsze weryfikowałby prawdziwość opowiedzianych doświadczeń (bo nasza wiedza jest przecież niepełna, posługuje

17 Martin Jay zwraca uwagę, że słowo Erfahrung pochodzi wszak od fahren (jechać) i podkre- śla ten wymiar „podróżowania”, przemieszczania się w stosunku do własnych przeżyć, z jakim mamy do czynienia przy tym właśnie pojęciu. M. Jay, op. cit., s. 26–29. 18 T. Rakowski, Historia mówiona i źródła etnograficzne jako „wiedza pewna”. Przypadek post- transformacyjnej historii Torgutów w zachodniej Mongolii oraz historii wsi Broniów w centralnej Polsce, „Rocznik Antropologii Historii”, r. 5 (2015), nr 8, s. 59–90. 19 A. Schütz, Potoczna i naukowa interpretacja ludzkiego działania, [w:] Kryzys i schizma. An- tyscjentystyczne tendencje w socjologii współczesnej, red. E. Mokrzycki, t. 1, Warszawa 1984, s. 137–192. Kategoria doświadczenia w interpretacji nagrań historii mówionej 44

się uogólnieniami i może być po prostu błędna), ale raczej po to, by odnosić indy- widualne doświadczenia do możliwych kontekstów społecznych. Istotniejsze jest, że rozmówca także przyjmuje, że jego słuchacze operują jakąś wiedzą czy wyobra- żeniami o rzeczywistości historycznej, o której mówi, a ponadto, że jego opowieść będzie odnoszona do tych wyobrażeń. Nie chodzi tylko o proste sprawdzenie wia- rygodności przywołanej faktografii – to akurat w mojej opinii jest najmniej waż- ne – ale przede wszystkim o przekonanie o tym, że poszczególne doświadczenia muszą dla rozmówcy brzmieć zrozumiale i prawdopodobnie. Dlatego jesteśmy w stanie łatwiej uwierzyć, gdy ktoś opowiada o spotkaniu z Edwardem Gierkiem (nawet jeśli faktycznie do takiego spotkania nie doszło) niż o spotkaniu z miesz- kańcem innej planety. „Osobiste świadectwo wytworzone w rozmowie pośredniczy pomiędzy jed- nostkową pamięcią a światem społecznym”20 – jak trafnie ujęła to Lynn Abrams. Taki mechanizm hermeneutycznego koła w historii mówionej (opowieść o do- świadczeniach – wyobrażenia i wiedza o kontekście tych doświadczeń – prze- konanie o wiedzy i wyobrażeniach na temat kontekstu własnych doświadczeń – „uwiarygodnianie” opowieści o doświadczeniach) odróżnia ją od zwykłej fikcji i pozwala wiarygodnie rozumieć czyjeś opowieści w kontekście rzeczywistości historycznej.

3. Doświadczenia w historii mówionej biorą się z pamięci autobiograficznej Koło hermeneutyczne między opowiadającym o swoim życiu i słuchającym go, to niejedyna nić łącząca opowieść historii mówionej z rzeczywistością minio- ną. Równie ważna jest sama pamięć autobiograficzna. Dobrze wiemy, że pamięć ludzka nie zapisuje w wierny sposób informacji o faktach i zdarzeniach. Retro- spektywne opowieści o własnym życiu mają często zaburzoną czy spłaszczoną chronologię, wiele podobnych zdarzeń zlewa się w nich w jedno uogólnione do- świadczenie, często mylą się fakty (kto?, gdzie?, kiedy?, ile?), a na wspomnienie pewnego zdarzenia nakładają się wszystkie późniejsze doświadczenia i momenty przywoływania pierwotnego wspomnienia21. Do tego dochodzi wpływ pamięci zbiorowej – komunikatywnej i kulturowej – na który jesteśmy siłą rzeczy podatni. Doświadczenie, jak obrazowo ujął to Reinhart Koselleck:

20 “The personal testimony produced in the interview mediates between personal memory and the social world”, zob.: L. Abrams, Oral History Theory, London–New York 2010, s. 6–7. 21 T. Maruszewski, Pamięć autobiograficzna, Sopot 2005. Zob. także nieco odmienną, bardziej neuropsychologiczną perspektywę, która pokazuje relatywną trwałość pewnych treści pamięci i samych mechanizmów pamiętania: E. Goldberg, Jak umysł rośnie w siłę gdy mózg się starzeje, Warszawa 2014, s. 132–158. 44 Marcin Jarząbek 45

[…] w każdym czasie składa się ze wszystkiego, co można przywołać ze wspomnień własne- go i wiedzy na temat obcego życia. Pod względem chronologicznym wszelkie doświadczenie porusza się skokowo ponad czasami, nie tworzy ciągłości w sensie addytywnej prezentacji tego, co minione. Jest ono raczej – by posłużyć się obrazem Chrisa Meiera – porównywalne ze szklanym oknem pralki, za którym od czasu do czasu pojawiają się rozmaite kawałki koloro- wej bielizny, obracane w bębnie22.

To wszystko prawda, ale jednocześnie wydaje się oczywiste, że narracja oparta na wspomnieniach jest czymś innym niż wyłącznie fikcją lub li tylko wariantem społecznie uzgodnionej wizji przeszłości. Przyjmując wszystkie konsekwencje zwrotu językowego w historii mówionej23, musimy mimo wszystko zgodzić się z tym, że osoba opowiadająca jest z reguły przekonana, że mówi prawdę, że opo- wiada o tym, co rzeczywiście się działo i czego rzeczywiście doświadczyła. W tym sensie tworzy historię autentyczną. Tak samo zakłada przecież oralistka i orali- sta prowadzący wywiad, tak samo myślimy przecież o własnych wspomnieniach. Dopuszczamy rzecz jasna ułomność własnej pamięci (nie trzeba być neurologiem czy psychologiem, by to wiedzieć), wiemy też, że ktoś może nas okłamywać24. To przekonanie o prawdziwości własnych wspomnień polega jednak na tym, że za- pamiętujemy nie same informacje, ale właśnie doświadczenia, czyli te informacje czy przeżycia z przeszłości, które miały lub mają dla nas jakieś konkretne zna- czenie. Treścią opowieści autobiograficznej są wspomnienia o doświadczeniach, a dopiero treścią doświadczeń są takie czy inne informacje i konteksty z rzeczy- wistości historycznej. Szukając zawartości informacyjnej w historii mówionej – co, choć dyskusyjne, jest przecież często praktykowane – musimy przepuścić ją przez kilkuwarstowowy filtr: doświadczeń, mechanizmów pamięci autobiogra- ficznej oraz – last but not least – sposobów formowania opowieści.

4. Doświadczenia w historii mówionej wyrażone są w języku / w opowieści Simon Blackburn w przywołanej wyżej słownikowej definicji mówi, że doświadcze- nie „odbija się w publicznie dostępnych słowach i zachowaniach” i każdy z nas po- trafi je wyrażać dzięki tym samym zdolnościom, których używamy w komunikacji

22 R. Koselleck, op. cit., s. 365. 23 „Po prostu nie ma jednej historii mówionej, lecz istnieje historycznie i – by tak powiedzieć – paradygmatycznie uwarunkowana wielość sposobów jej praktykowania i teoretyzowa- nia o niej. Przy czym centralny podział stanowisk wyznacza tu stosunek do zwrotu języ- kowego czy kryzysu reprezentacji”, zob.: P. Filipkowski, op. cit., s. 97. 24 Zresztą oba te czynniki – niecelowe przeinaczenia wynikające ze słabości pamięci oraz celowe przekłamania – doświadczeni oraliści potrafią nierzadko wychwycić właśnie dzię- ki dobrej orientacji w kontekście historycznym oraz wskazaniu sprzeczności w strukturze narracji. Kategoria doświadczenia w interpretacji nagrań historii mówionej 46

z innymi ludźmi. Nasze doświadczenia są intersubiektywnie komunikowalne – to dobra wiadomość25. Drugą stroną tego samego medalu jest jednak fakt, że sama forma narracji wpływa na to, co i w jaki sposób mówimy o naszych doświadcze- niach26. Wiemy o tym dobrze nie tylko z własnych doświadczeń z historią mó- wioną, ale też choćby z badań Haralda Welzera dotyczących niemieckiej pamięci komunikatywnej o II wojnie światowej27. W opowiadaniu o swoich wspomnie- niach posługujemy się toposami i utartymi strukturami retorycznymi, gatunka- mi mowy28; opowiadamy tak, jak pozwala nam znajomość jakiegoś języka (kodem prostym lub bardziej rozbudowanym), ale też tak, by rozmówcę zaciekawić, poru- szyć, czy rozbawić. Nie trzeba wcale przyjmować mocnej wersji hipotezy Sapira- -Whorfa oraz twierdzić, że „język mówi nami”, by zgodzić się, że sposób językowe- go wyrażenia opowieści o doświadczeniach tworzy ramy nadające im konkretny kształt29.

25 Tu także z pomocą przyjść może Alfred Schütz: „Pozostając w obrębie potocznego do- świadczenia traktujemy po prostu bezdyskusyjnie to, że człowiek może zrozumieć swego bliźniego i jego działania, również to, że może on komunikować się z innymi, ponieważ zakłada, że inni rozumieją jego działania, także to, że wzajemne rozumienie ma swoje gra- nice, ale jest wystarczające dla wielu praktycznych celów”, zob.: A. Schütz, op. cit., s. 153. Istnieje rzecz jasna ryzyko, że ktoś przekaże opowieść o swoim doświadczeniu w sposób niezrozumiały lub że zostanie ono zrozumiane błędnie (jak w niemal każdej interakcji w naszej codzienności). 26 Paul Ricoeur mówi wręcz, że nasza tożsamość jest „tożsamością narracyjną”: „Zarówno wypowiadający, jak i działający mają swoją historię. W tej właśnie mierze tożsamość osobową ujmowaną w trwaniu można określić jako tożsamość narracyjną, wypadkową spójności, jaką daje kompozycja fabuły i niezgodności wywołanej przez perypetie przed- stawionej akcji”, zob.: P. Ricoeur, Drogi rozpoznania. Wykłady Instytutu Nauk o Człowieku w Wiedniu, Kraków 2004, s. 89–90. 27 H. Welzer, Materiał z którego zbudowane są biografie, [w:] Pamięć zbiorowa i kulturowa. Współ- czesna perspektywa niemiecka, „Horyzonty Nowoczesności”, red. M. Saryusz-Wolska, t. 80, Kraków 2009, s. 39–57. 28 Por. B. Witosz, Genologia lingwistyczna. Zarys problematyki, Katowice 2005. Refleksja nad tym, że w mowie także posługujemy się utartymi formami, wzięła swój początek z folk- lorystyki oraz z prac Michaiła Bachtina. Zob.: M. Bachtin, Problem gatunków mowy, [w:] idem, Estetyka twórczości słownej, Warszawa 1986, s. 348–402. Na polskim gruncie prekur- sorką takiego ujęcia była m.in. Stefania Skwarczyńska. Zob.: J. Bartmiński, Jak opisywać gatunki mowy?, „Język a Kultura”, „Acta Universitatis Wratislaviensis” nr 3456, t. 23 (2012), s. 13–32. 29 Dobrze widać to np. w pracy Wiktorii Kudeli-Świątek, Odpamiętanie. O historii mówionej na przykładzie narracji kazachstańskich Polaków o represjach na tle narodowościowym i religij- nym, Kraków 2013. Zob. także: Historia mówiona w świetle etnolingwistyki, „Humanistyka wobec tradycji i współczesności”, red. S. Niebrzegowska-Bartmińska, S. Wasiuta, t. 2, Lublin 2008. 46 Marcin Jarząbek 47

„Schodkowy” model interpretacji: narracja – pamięć – doświadczenie – kon- tekst historyczny – informacje Czas teraz uporządkować poszczególne elementy wywodu i dopasować je do sie- bie. Proponuję tu kilkustopniowy, hierarchiczny model interpretacji nagrań hi- storii mówionej z „góry” do „dołu”, nazywany tu „schodkowym”. Najpierw należy zwrócić uwagę na strukturę językową narracji, wskazać w niej występujące topo- sy czy też gatunki mowy. Następnie uchwycić te jej momenty, w których dostrzec można wpływ mechanizmów funkcjonowania naszej pamięci – tak na poziomie indywidualnym (np. spłaszczenie chronologii czy efekt lampy błyskowej), jak i zbiorowym (np. używanie faktografii, fraz czy kategorii pamięci zbiorowej lub kulturowej). Dopiero potem warto, analizując poszczególne fragmenty, pytać, ja- kie doświadczenie rozmówca pragnie nam w nich przekazać30. By móc na to od- powiedzieć, musimy z reguły odnosić te opowieści do właściwych im kontekstów historycznych. Wreszcie na samym końcu tej drogi, jeśli już zajdzie taka koniecz- ność, można szukać w owych zapisach doświadczeń konkretnych informacji fak- tograficznych. Ten liniowy porządek kolejnych kroków interpretacyjnych i przechodzenia od jednego do drugiego etapu, który tu proponuję, wynika głównie ze względów praktycznych. W samej opowieści poszczególne poziomy są między sobą powią- zane, a interpretacja – zapętlona. Kategoria doświadczenia jest jednak w tym ujęciu kluczowym ogniwem łańcucha pojęć, która łączy poszczególne poziomy interpretacji wywiadów historii mówionej. Jeśli zadajemy sobie jedynie pytanie: jak przeszłość jest pamiętana lub jak została opowiedziana w czyjejś narracji bez podejmowania próby weryfikacji faktografii, to częścią odpowiedzi jest wskaza- nie doświadczeń, które są treścią tej narracji oraz formy ich wyrażenia. Podobnie w drugą stronę: jeśli tylko interesuje nas wyłuskiwanie owych informacji z treści relacji, to za każdym razem musimy uwzględniać wyższe poziomy, przynajmniej do poziomu doświadczenia, tzn. pytania o to, do wyrażenia jakiego doświadczenia owe fakty w opowieści zostały wykorzystane i w jakim kontekście się pojawiają, a także jakie jest ich miejsce w czyjejś pamięci autobiograficznej i w jaki sposób zostały opowiedziane.

Model „schodkowy” a badania biograficzne To oczywiście skrótowe i wstępne przedstawienie modelu, który można, jak sądzę, stosować z powodzeniem w praktyce interpretacyjnej. Wymaga on podejścia in- terdyscyplinarnego oraz podstawowego przyswojenia kompetencji i pojęć z takich obszarów, jak m.in.: teoria literatury i lingwistyki, psychologia pamięci, historia

30 Podobne spojrzenie, choć nieco inaczej ujęte, proponuje też Piotr Filipkowski, zob.: idem, op. cit. Kategoria doświadczenia w interpretacji nagrań historii mówionej 48

czy antropologia filozoficzna. Pod tym względem model „schodkowy” nie różni się od wypracowanych szczegółowo narzędzi w metodzie wywiadu autobiograficz- nego31. Nie wchodząc jednak w szczegółowe rozważania, ponieważ podobieństwa i różnice w podejściu do interpretacji relacji w historii mówionej i socjologii bio- grafistycznej powinny być przedmiotem całkiem odrębnej analizy, można tylko bardzo skrótowo zaznaczyć, że podobnie jak ona, zaproponowane podejście za- kłada, że interpretacja poszczególnych fragmentów opowieści musi odbywać się w kontekście całej relacji. To zaś oznacza, że jest to model bardziej czasochłonny niż inne taktyki analizy dużych zbiorów wywiadów poprzez np. kodowanie frag- mentów treści, jak robi się to w socjologicznych badaniach jakościowych. Rekom- pensatą za to jest w omawianym modelu – jak to często bywa w podejściu idiogra- ficznym i interpretacyjnym – uzyskanie głębi znaczeń, jaką możemy wydobyć z analizowanego materiału. Podobnie do metodologii badań biograficznych model „schodkowy” umożliwia interpretowanie zarówno własnych, jak i wcześniej przez kogoś nagranych roz- mów. Jednocześnie pozwala uniknąć najsłabszego – w moim przekonaniu – ak- sjomatu badań biograficznych o homologii między opowieścią o biografii a prze- biegiem biografii. Zamiast tego musimy przyjąć znacznie bardziej wiarygodne, ale i mniej problematyczne założenie, że treścią opowieści o biografii są czyjeś „przetrawione” życiowe doświadczenia, jak owa kolorowa bielizna pojawiająca się w drzwiczkach pralki z metafory Kosellecka, mając jednak na uwadze, że ich treść, kolejność i sposób opowiedzenia są wypadkową czynników z kilku różnych poziomów.

Zamiast podsumowania – z powrotem do doświadczenia Przedstawiony tu „schodkowy” model interpretacji nagrań historii mówionej pomyślany jest jako narzędzie integrujące istniejące już wybrane podejścia, a nie odrzucające je. Stąd wystarczy, jak sądzę, wyłożenie go w sposób zwięzły i pozwo- lenie poszczególnym badaczkom i badaczom na wydeptywanie samodzielnych ścieżek interpretacyjnych na poszczególnych jego poziomach i między nimi. Mo- del ma być poręcznym narzędziem pracy – „taktem, nie wędzidłem”. Nawet jednak jeśli taki kilkupoziomowy schemat nikogo nie przekona, to ufam, że mój artykuł zwrócił uwagę na fundamentalne miejsce kategorii do- świadczenia w jakimkolwiek podejściu do wspomnień i relacji. „Rozumiane w taki sposób, pojęcie to – jak stwierdza Martin Jay – kładzie nacisk na zwią- zek między pamięcią a doświadczeniem, wspierający przekonanie, że kumula- tywne doświadczanie stanowić może rodzaj mądrości, która przychodzi dopiero

31 Por.: K. Kaźmierska, K. Waniek, op. cit. 48 Marcin Jarząbek 49

o zmierzchu”32. Bez uwzględnienia tego tracimy kluczową, istotową wręcz cechę historii mówionej. Nie jest ona ani dowolnie skomponowaną opowieścią, ani zbio- rem uszeregowanych informacji o przeszłości. Historia mówiona jest autentyczną i osobistą opowieścią o życiowych doświadczeniach. I to prawdopodobnie stanowi jej największą wartość.

32 M. Jay, op. cit., s. 28. Kategoria doświadczenia w interpretacji nagrań historii mówionej 50

● ● ● ● ● ●

Bibliografia Abrams L., Oral History Theory, London–New York 2010. Ankersmit F., Sublime Historical Experience, Stanford 2005. Bachtin M., Estetyka twórczości słownej, Warszawa 1986. Bartmiński J., Jak opisywać gatunki mowy?, „Język a Kultura”, „Acta Universitatis Wratislaviensis” nr 3456, t. 23 (2012), s. 13–32. Blackburn B., Oksfordzki słownik filozoficzny, red. J.Woleński, wyd. 2, Warszawa 2004. Czarnocka M., Doświadczenie w nauce. Analiza epistemologiczna, Warszawa 1992. Domańska E., Historia egzystencjalna, Warszawa 2012. Dybel P., Granice rozumienia i interpretacji. O hermeneutyce Hansa-Georga Gadamera, Kraków 2004. Engelking B., Zagłada i pamięć. Doświadczenia Holocaustu i jego konsekwencje opisane na podstawie relacji autobiograficznych, Warszawa 1994. Falkowski T., Blaski i cienie reprezentacji historycznej, „Rocznik Antropologii Historii”, r. 3 (1/2013), nr 4, s. 107–113. Filipkowski P., Historia mówiona jako hermeneutyka losu. Doświadczenie przedtekstowe, „Teksty Drugie”, r. 2018, nr 1, s. 40–60. Filipkowski P., Historia mówiona jako historia faktyczna albo jak „odantropologizować” opowieści o przeszłości?, „Rocznik Antropologii Historii”, r. 5 (2015), nr 8, s. 91–108. Gadamer H.G., Prawda i metoda. Zarys hermeneutyki filozoficznej, Warszawa 2007. Goldberg E., Jak umysł rośnie w siłę gdy mózg się starzeje, Warszawa 2014. Historia mówiona w świetle etnolingwistyki, „Humanistyka wobec tradycji i współczesności”, red. S. Niebrzegowska-Bartmińska, S. Wasiuta, t. 2, Lublin 2008. Internetowy słownik języka polskiego PWN, https://sjp.pwn.pl/szukaj/do%C5%9Bwiadczenie.html (dostęp: 7 IX 2020 r.). Jay M., Pieśni doświadczenia. Nowoczesne amerykańskie i europejskie wariacje na uniwersalny temat, „Horyzonty Nowoczesności”, t. 69, Kraków 2008. Kaźmierska K., Biografia i pamięć na przykładzie pokoleniowego doświadczenia ocalonych z Zagłady, Kraków 2008. Kaźmierska K., Doświadczenia wojenne Polaków a kształtowanie tożsamości etnicznej. Analiza narra- cji kresowych, Warszawa 1999. Kaźmierska K., Waniek K., Autobiograficzny wywiad narracyjny. Metoda – analiza – technika, Łódź 2020. Koselleck R., Semantyka historyczna, oprac. H. Orłowski, Poznań 2012. Kudela-Świątek W., Odpamiętanie. O historii mówionej na przykładzie narracji kazachstańskich Pola- ków o represjach na tle narodowościowym i religijnym, Kraków 2013. Leociak J., Doświadczenia graniczne. Studia o dwudziestowiecznych formach reprezentacji, Warszawa 2009. Maruszewski T., Pamięć autobiograficzna, Sopot 2005. Nowoczesność jako doświadczenie, red. A. Zeidler-Janiszewska, R. Nycz, Kraków 2006. 50 Marcin Jarząbek 51

Nowoczesność jako doświadczenie. Dyscypliny – paradygmaty – dyskursy, red. A. Zeidler-Janiszewska, R. Nycz, Warszawa 2008. Rakowski T., Historia mówiona i źródła etnograficzne jako „wiedza pewna”. Przypadek posttransfor- macyjnej historii Torgutów w zachodniej Mongolii oraz historii wsi Broniów w centralnej Polsce, „Rocznik Antropologii Historii”, r. 5 (2015), nr 8, s. 59–90. Ricoeur P., Drogi rozpoznania. Wykłady Instytutu Nauk o Człowieku w Wiedniu, Kraków 2004. Roth M.S., “Sublime historical experience” by F.R. Ankersmit, “History and Theory”, t. 46 (1/2007), s. 66–73. Sawicka J., Oryginalność doświadczenia historycznego w ujęciu Franka Ankersmita, „Folia Philosop- hica”, t. 33 (2015), s. 169–185. Schütz A., Potoczna i naukowa interpretacja ludzkiego działania, [w:] Kryzys i schizma. Antyscjenty- styczne tendencje w socjologii współczesnej, red. E. Mokrzycki, t. 1, Warszawa 1984, s. 137–192. Schütze F., Analiza biograficzna ugruntowana empirycznie w autobiograficznym wywiadzie narracyj- nym. Jak analizować autobiograficzne wywiady narracyjne, [w:] Metoda biograficzna w socjolo- gii. Antologia tekstów, red. K. Kaźmierska, Kraków 2012, s. 141–278. Stolarz A., „Dzielenie się pamięcią”. Praktyka i teoria historii mówionej, Lublin 2016. Welzer H., Materiał z którego zbudowane są biografie, [w:] Pamięć zbiorowa i kulturowa. Współczesna perspektywa niemiecka, „Horyzonty Nowoczesności”, red. M. Saryusz-Wolska t. 80, Kraków 2009, s. 39–57. Witosz B., Genologia lingwistyczna. Zarys problematyki, Katowice 2005. Wolska D., Odzyskać doświadczenie. Sporny temat humanistyki współczesnej, „Horyzonty Nowoczes- ności”, t. 99, Kraków 2012. Zammito J.H., „Sublime historical experience” by Frank Ankersmit, “The Journal of Modern History”, t. 79 (1/2007), s. 166–167, https://doi.org/10.1086/517549 (dostęp: 10 XI 2020 r.). Kategoria doświadczenia w interpretacji nagrań historii mówionej 52

● ● ● ● ● ●

Summary The article indicates the importance of the category of experience in the interpre- tation of oral history recordings. This concept – one of the key theoretical catego- ries encountered in discussions in the contemporary humanities – enables avoid- ance of the dichotomy between the search for facts on the one hand and purely narrative or memory interpretation on the other. Starting from the distinction between “experience” and “experiences,” the article points to the possibility of capturing experiences in oral history accounts. Although the human memory does not faithfully record information about facts and events, it also does not only cre- ate fiction, and the subjective truth of a story is an element that cannot be ignored during its interpretation. Using the “stepwise” model of interpreting records, the article shows how the category of experience interacts with other possible lev- els of understanding of the story: language (narration), autobiographical mem- ory, historical context and informational content. 52 Wrocławski Rocznik Historii Mówionej 54 Rocznik 10, 2020, issn 2084-0578

Igor Borkowski [Wrocław] https://orcid.org/0000-0002-9332-6581

● ● ● ● ● ●

Techniki historii mówionej jako narzędzie pracy dydaktycznej ze studentami dziennikarstwa. Teoria i praktyka

[The Techniques of Oral History as a Tool in Didactic Work with Students of Journalism. Theory and Practice]

DOI: 10.26774/wrhm.271

● ● ● ● ● ●

Abstract The article represents a summary of the experience gained during the implementa- tion of an oral history project with students of journalism and social communication specialising in sports journalism. The text discusses the most essential values of the methodology of journalistic work when confronted with the tools and values of oral history.

Keywords oral history, methodology of academic teaching, journalism training, sources of journalistic information

Słowa kluczowe oral history, metodyka nauczania akademickiego, warsztat dziennikarski, źródła informacji dziennikarskiej 54 Igor Borkowski 55

● ● ● ● ● ●

Uświadomiłam sobie, że ten tekst, którego słucham, nie tyle jest bez planu, on biegnie i układa się według planu, ale to nie jest mój plan1.

Techniki pracy badawczej nurtu historii mówionej są poniekąd bliskie pracy dziennikarskiej. Historyk, antropolog, etnolog, kulturoznawca, narratywista prowadzą swoje badania i ekscerpcję materiału niemal tak, jak robi to dzienni- karz: w terenie, najczęściej w przestrzeni oswojonej i bliskiej nie im samym, ale osobie, która staje się źródłem informacji. W obu planach pojawia się pewien kom- ponent reżyserii zdarzeń: planowanie, przygotowanie rozmowy, jej tematyzacja – kreowana i ustanawiana formalnie przez dziennikarza. Przebieg i zapis zaczy- nają wskazywać pewne daleko idące różnice, a dalsze losy materiału zgromadzo- nego przez historyka i dziennikarza różnią się już niemal diametralnie. Można byłoby na tych różnicach poprzestać. Jak się okazuje, są one jednak bardzo po- wierzchowne i niewiele wnoszą do realnej wiedzy na temat praktyki pracy dzien- nikarskiej w odróżnieniu od pracy antropologa, historyka, badacza historii mó- wionej. Skrzyżowanie tych wielu warsztatów może – tak zakładam – przynieść ciekawe spostrzeżenia, a poprzez skontrastowanie warsztatu historii mówionej z tłem pracy dziennikarskiej może dać wskazania nieoczywiste, które z wykorzy- stywania tych odmiennych technik wynikają. Przedstawione poniżej uwagi odnoszą się do dwóch eksperymentów dydak- tycznych: jeden z nich został zorganizowany i był prowadzony metodycznie, dru- gi miał miejsce w okolicznościach zupełnie przypadkowych, nie stanowi więc być może jednoznacznego i zobiektywizowanego źródła ustaleń o charakterze roz- strzygającym problemy warsztatu historii mówionej versus dziennikarstwo, nie- mniej może być w mojej ocenie wspomniany na mocy częściowej choćby anegdo- tycznej ilustracji. Pewnych ustaleń odnośnie do zróżnicowania wywiadu biogra- ficznego i wywiadu dziennikarskiego w kontekście interesującej nas tu proble- matyki dokonała już Ewa Maj, do Jej tekstu odsyłam po konieczne dane opisowe2.

1 Wypowiedź Uczestniczki zajęć historia mówiona realizowanych ze studentami specjal- ności dziennikarstwo sportowe na kierunku dziennikarstwo i komunikacja społeczna (semestr czwarty, studia pierwszego stopnia), Instytut Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego 2016–2018. Wszystkie wypowiedzi cytowane w tekście są autentyczne, rejestrowane w trakcie zajęć prowadzonych przez autora tekstu. Dziękuję dr Katarzynie Bock-Matuszyk z Ośrodka „Pamięć i Przyszłość” za pomoc, opie- kę merytoryczną, przygotowanie i prowadzenie spotkań warsztatowych dla studentów uczestniczących w projekcie. 2 E. Maj, Metody prowadzenia rozmowy z politykiem doby PRL. Wywiad biograficzny i wywiad dziennikarski na przykładzie spotkań z Marianem Orzechowskim, „Wrocławski Rocznik Histo- rii Mówionej”, r. 8 (2018), s. 107–141. Techniki historii mówionej jako narzędzie pracy dydaktycznej… 56

Zderzenie praktyk antropologicznych i etnograficznych w opisie doświad- czenia biograficznego z praktyką i uzusem działania dziennikarskiego napotyka rozmaite problemy, ale też przynosi bardzo istotne materiały dowodowe, w jaki sposób techniki i strategie widzenia zarówno świadka – źródła informacji dzien- nikarskiej, jak i badacza – dziennikarza mogą się wzajemnie uzupełniać lub (chy- ba byłoby to określeniem trafniejszym) dopełniać. Dyskurs i samoopis dzienni- karstwa wprowadza tu jednak pewne zniuansowanie, które trafnie deszyfruje Karina Stasiuk-Krajewska:

[…] dziennikarstwo uzależnione jest od tego, co wyznacza jego granice, co w ramach samego dyskursu profesjonalnego definiowane jest jako pozadyskursywne, a zatem pozadziennikar- skie. Jednocześnie zaś owe granice, miejsca antagonistyczne, są dla koherencji danego dys- kursu (i tożsamości) szczególnie istotne. Dlatego właśnie przedmiotem uwagi branży są te praktyki dyskursywne, które odwołują się do zbliżonych semantyk (artykułując je w postaci wartości, celów czy zobowiązań)3.

Praca antropologiczna w terenie różni się zasadniczo od praktyki i doświad- czenia dziennikarskiego. Śmiem postawić tezę, że różni się strategicznie: ocze- kiwania badacza i dziennikarza (który nie jest badaczem) są odmienne4. Zbliża- ją się do siebie czy w jakiejś mierze nakładają wtedy, gdy mamy z jednej strony do czynienia z badaczem w terenie, z drugiej z reporterem – także działającym w warunkach terenowych. Konieczne jednak byłoby tu zastrzeżenie, że na polu dziennikarskim działa dziennikarz-reporter, który jest zorientowany na rekon- strukcję doświadczenia społecznego, zdystansowany emocjonalnie, planujący przygotowanie materiału (zbieranie materiału) do wypowiedzi o charakterze z gruntu pozbawionej elementów interwencji dziennikarskiej. Nacisk w tego typu aktywności jest przeniesiony na działania o charakterze dokumentacyjnym i re- alizację funkcji poznawczej. Zastrzeżenie jest ważne, gdyż dopiero ono powoduje, że możemy uznać, iż w działaniu dziennikarskim zostaje unieważniona istotna z perspektywy funkcji mediów rola agitacyjna, organizatorska czy kontrolna. Ta ostatnia wydaje się dzisiaj w dyskursie fetyszyzowana. Trudno dowodnie stwier- dzić, że jest w ogóle realizowana, niemniej zarówno dyskurs samoopisu medial- nego, jak i dyskurs krytyczny wobec mediów, korzystając z różnych wartościo- wań, przypisuje mediom właśnie tę kontrolną, władczą moc.

3 K. Stasiuk-Krajewska, Media i dziennikarstwo. Struktury dyskursu i hegemonia, Warszawa 2018, s. 141–142. 4 O perspektywie dziennikarskiej pisałem w tekście: Współczesny prasowy wywiad dzienni- karski: techniki prowadzenia, opracowanie, publikacja, „Wrocławski Rocznik Historii Mówio- nej”, r. 1 (2011), s. 57–79. 56 Igor Borkowski 57

Aktywność dziennikarska w terenie, gdy na nią patrzeć z perspektywy dy- daktyki zawodu dziennikarskiego, ale także z perspektywy praktyki (mam tu na myśli z jednej strony treści programowe kierunków dziennikarskich, z drugiej przygotowanie praktyczne w redakcjach) nie przewiduje raczej żadnych ustalo- nych i sprecyzowanych standardów, wytycznych do realizacji pracy terenowej. Jeśli jakieś się pojawiają, raczej mają charakter steoretyzowanej wiedzy prak- tycznej, pewnego uśrednienia praktyki, doświadczeń poszczególnych dzienni- karzy czy praktyki w danej redakcji (i oczywiście specyfiki medium, w którym i dla którego przygotowuje się materiał). W usystematyzowanych wskazaniach metodycznych, które pojawiają się np. w podręcznikach warsztatowych kształce- nia dziennikarzy, wszelkie dane dotyczące pracy dziennikarskiej mają charakter opisowy, przykładowy, koncentrują się często albo na praktycznym doświadcze- niu autora, albo na przeglądzie technik i doświadczeń innych dziennikarzy, lub pewnych usystematyzowanych wskazaniach dotyczących techniki pracy (gdy wykorzystuje się sprzęt audiowizualny) oraz wytycznych odnoszących się do re- gulacji prawnych normujących działania dziennikarzy. Podstawowym wyzwa- niem formułowanym w podręcznikach i we wskazaniach dla kształtowania pro- fesji dziennikarskiej powracające jako kluczowe pojęcie prawdy obiektywnej i jej poszukiwania. Stykający się z fundamentalnymi zagadnieniami nawet genologii dziennikarskiej na początku otrzymuje wskazanie dotyczące właśnie tego konflik- tu, że „rzetelny dziennikarz musi jednak, zanim poinformuje o czymś, zdobyć się na szeroko pojęty obiektywizm, a w związku z tym na relację zgodną z faktami”5. Nie wkraczam tu na pole ocen dotyczących skutków tego typu ukształtowania profesji. Interesuje mnie raczej to, jak te różnice w ogóle oddziałują na zachowanie się dziennikarza i antropologa w terenie. Ów brak uregulowań czy standaryzacji w obszarze działań dziennikarskich wydaje się uzasadniony i logiczny. Dzienni- karz nie jest naukowcem/badaczem, nie pozyskuje danych, które mają go prowa- dzić do wnioskowania o randze dowodowej, a więc nie jest tym, który poprzez te dane ma przekazywać zobiektywizowaną prawdę naukową (tylko medialną). Zauważmy, że w profesji dziennikarskiej pojawia się z perspektywy komunika- cyjnej fundamentalny dla funkcjonowania mediów pakt faktograficzny. Wpro- wadza on pomiędzy nadawcą (dziennikarzem/medium) a odbiorcą aprioryczne założenie, że przedstawiane przez dziennikarza fakty, zdarzenia, wprowadzani bohaterowie są realni, są tymi, za których się podają, lub są tym, co dziennikarz przedstawia, bez konieczności wyprowadzania publicznie weryfikowalnego do- wodu. Samoopis zawodu dziennikarskiego bardzo mocno kładzie nacisk na wia- rygodność, stara się jej strzec i mocno ją dowartościowuje. Inaczej jednak niż

5 Gatunki dziennikarskie. Teoria, praktyka, język, red. K. Wolny-Zmorzyński, A. Kaliszewski, W. Furman, Warszawa 2006, s. 14. Techniki historii mówionej jako narzędzie pracy dydaktycznej… 58

w nauce – pozostawia samo dowodzenie poza koniecznością. W jeszcze większym stopniu ta nić porozumienia i wzajemnego zaufania dotyczy tych obszarów, które dla praktyki dziennikarskiej i badań etnograficznych wydają się najbliższe: prak- tyki pracy reporterskiej (reportażowej) i wywiadu jako narzędzia pracy dzien- nikarskiej (i gatunku dziennikarskiego) oraz pracy badacza terenowego, w tym badacza historii mówionej. Dziennikarz w terenie zdany jest na pewne ryzyko nie tylko poznawcze, ale i weryfikacyjne. Badacz szuka kryteriów ustalających i weryfikujących status źródła danych, które gromadzi (lub te kryteria wcześniej ustalił i się nimi posłu- guje). Jego wyjście w teren ma zupełnie inny cel niż aktywność badacza. Dzienni- karz pracuje z pewnym wcześniejszym założeniem, którym docelowo jest publi- kacja materiału. To ów projekt nakierowuje działania poszukiwawcze, kompleto- wanie materiału, wypowiedzi, korzystanie z zastanych lub wywołanych źródeł informacji dziennikarskiej. W latach 2016/2017 i 2017/2018 studenci dziennikarstwa i komunikacji społecz- nej specjalności dziennikarstwo sportowe realizowali projekt, w którym wyko- rzystywaliśmy techniki dokumentacyjne historii mówionej według tych technik i standardów, którymi pracują badacze Ośrodka „Pamięć i Przyszłość” we Wroc- ławiu. Projekt obejmował grupy na studiach stacjonarnych i niestacjonarnych (dwie w każdym roku, w każdej około 15 studentów), na czwartym semestrze stu- diów, w ramach przedmiotu historia mówiona. Studenci studiów stacjonarnych realizowali 30 godzin zajęć, a studenci studiów niestacjonarnych 18 godzin. Na tym etapie studenci są już przygotowani do prowadzenia pracy dziennikarskiej technikami wywiadu, reportażu, wykorzystania narzędzi rejestracji, mają także wystarczającą orientację w kontekstach, które tematycznie były istotne dla ste- matyzowanego projektu wspólnych działań: historii sportu, historii i współczes- ności organizacji sportu, technik pracy w sporcie, pedagogiki i psychologii spor- tu, antropologii sportu. Były to konteksty istotne, gdyż jako klucz tematyczny projektu została wybrana dokumentacja za pomocą narzędzi historii mówionej dziejów biograficznych sportowców lokalnych na Dolnym Śląsku, działaczy i/lub trenerów sportu w klubach sportowych profesjonalnych lub nieprofesjonalnych. Po przygotowaniu merytorycznym związanym z zapoznaniem studentów z tech- nikami historii mówionej, historią samej metodologii, jej związków z dyscyplina- mi nauki (przede wszystkim z antropologią i historią), ale też tego wszystkiego, co wskazuje na relacje z pokrewnymi polami dokumentacji, którymi posiłkuje się dziennikarz, uczestnicy projektu mogli już przystępować do pracy w terenie. Do zadań studentów należało zapoznanie się z teoretycznymi zagadnienia- mi metod badań oral history w kontekście światowym i krajowym, z technika- mi pracy badacza w terenie, przygotowania do przeprowadzenia wywiadu ze świadkiem, wyboru świadka historii, wdrożenia pracy dokumentacyjnej, prze- prowadzenia rozmów: części biograficznej, wywiadu z kwestionariuszem pytań 58 Igor Borkowski 59

oraz uzupełniającego, transkrypcji materiału, przygotowania i opisu materiału dźwiękowego, tekstowego oraz ilustracyjnego do celów archiwalnych lub zdepo- nowania w Ośrodku. Z perspektywy realizowanych zajęć jedną z istotnych wartości miała być ob- serwacja konfrontacji mniej lub bardziej zaawansowanych warsztatowo kandy- datów do zawodu dziennikarskiego z technikami pracy etnograficznej. Kolejne etapy pracy to: wybór świadka, uzgodnienie spotkań, przygotowanie kwestiona- riusza pytań oraz realizacja spotkania biograficznego, podczas którego był on wy- korzystywany; kontakt z artefaktami istotnymi dla wzbudzenia pamięci biogra- ficznej, dokumentacja, rejestracja i opis tychże były doświadczeniami ważnymi i nowymi dla uczestników zajęć. Studia dziennikarskie realizowane w polskim systemie akademickim co do zasady nie wykorzystują narzędzi pracy badań antropologicznych. Przedmioty związane z metodami badań mediów lub z kontekstem teoretycznym medioznaw- stwa odnoszą się przede wszystkim do analiz zawartości mediów, krytycznej ana- lizy dyskursu, metodologii konstruktywistycznej, jeśli kierunek programowo osadzony jest w tradycjach komunikologicznych, a do metod badań społecznych – dyscypliny nauk o polityce, badań systemowych i historii mediów, gdy wyrasta z kręgów politologicznych.

Praca terenowa: miejsce, czas, partnerska nierównorzędność6 Dla uczestników zajęć pierwszym doświadczeniem była konieczność zmiany hierarchii wartości doboru materiału pracy. Miejsce aktualności i perspektywy istotnych dla bieżących spraw i newsowego konstruowania wizji świata mediów, zajęła refleksja nad przeszłością; doświadczenie, które może oczywiście zdarzyć się także w trakcie poszukiwania kontekstów wydarzeń, pracy reporterskiej czy dziennikarstwa historycznego, ale to są jednak rzadkie okoliczności i nieczęsto stosowane zmienne we współczesnym świecie mediów. Dla studentów kwestią fundamentalną było zaktywizowanie świata, które okazało się nie lada wyzwa- niem. To nie dziennikarz podąża za wydarzeniem i ruchem na płaszczyźnie zda- rzeń, to on sam musi ruch na tej płaszczyźnie sprowokować. Musi zidentyfikować świadka, dotrzeć do niego, uzgodnić i sprowokować jego biograficzną wypowiedź. Rodzące się tu napięcie dobrze oddaje wypowiedź jednego z uczestników projektu:

Bardzo trudno było mi się przełamać, by znaleźć kogoś, z kim mógłbym rozmawiać, dlatego że przez długi czas nie mogłem zrozumieć, co ciekawego może wyniknąć z rozmowy, która jest jakby prowokowana, do której nie mam wcześniej żadnej intencji, nie wiem, co miałaby mi przynieść, jak się odnosi do mojego świata, wiedzy o nim, uzasadnienia.

6 Szerzej zob. m.in.: Gatunki dziennikarskie…, s. 113. Techniki historii mówionej jako narzędzie pracy dydaktycznej… 60

Patrząc z perspektywy antropologicznej i lingwistycznej, to doświadczenie i taka refleksja upoważniają do stwierdzenia, że posługiwanie się narzędziami historii mówionej staje się polem do doświadczania i uzmysłowienia sobie wagi rozmowy jako dialogu formującego, odkrywania jej wartości jako wyzwania dla obu stron spotkania, odkrywania, że konwersacja jest zawsze niebanalnym i nie- bagatelnym spotkaniem7. Dla uczestników było to doświadczenie ważne, gdyż uczyło innej prędkości niż ta, która obowiązuje w działaniu dziennikarskim. Istotną wartością była – oczywista dla techniki historii mówionej – aktywność świadka historii co do organizacji miejsca i czasu spotkania i rozmowy. Studenci dostrzegali, że już na tym etapie tracą kontrolę nad przebiegiem zdarzeń. Wielo- krotnie i na kolejnych etapach to wrażenie będzie powracać:

Zwróciłam uwagę, że do tej pory to ja uzgadniałam, gdzie się spotkamy, jak będzie przebiega- ła rozmowa, największe doświadczenia miałam dotychczas z radiem, więc trzeba było zapro- sić do studia, ale z drugiej strony wciąż mieć kontrolę, było się u siebie.

Konfrontacja ze świadkiem i miejscem, które on na spotkanie wybiera, mocno unaocznia, że działanie dziennikarskie często wiąże się z poszukiwaniem bezpie- czeństwa, własnej przestrzeni, wartości, które wspierają i chronią dziennikarza, a nie „źródło informacji”. Studenci byli świadomi konfrontacji ze „źródłem” o innym niż zwykle sta- tusie. Ich podstawowym doświadczeniem na tym etapie realizacji zadania była utrata mocy związanej z decyzyjnością i kontrolowaniem przebiegu spotkania, uzasadniania jego istoty, celowości i użyteczności pozyskanego materiału. Uwa- żam, że to ważne doświadczenie i ciekawa wartość pracy, którą podejmowali. Okazywało się bowiem, jak ważne jest definiowanie wartości własnej aktywności poznawczej, szukanie uzasadnienia do jej podejmowania, zjednywania sobie po- tencjalnego rozmówcy. Dziennikarze spotykali się bardzo często z pustką własnej argumentacji, nie działał efekt aureoli (lub zmieniał się on), nie było możliwości odwołania się do statusu reprezentowanego medium jako wartości dodanej w ar- gumentacji, pozostawał argument zajęć i uczelni jako pewnego punktu dowar- tościowującego wysiłek, którego miałby się podjąć rozmówca. Istotna to lekcja, gdy okazuje się, jak często motywacja, która wydaje się oczywista: poszukiwanie prawdy, działanie dla dobra społeczności, chęć podzielenia się doświadczeniem, zostaje przewartościowana, gdy okazuje się, jak istotnym celem jest zaistnienie w mediach, sam kontakt z nimi i ekscytacja realizacją materiału.

7 D. Korwin-Piotrowska, Eutoryka. Rzecz o dobrej (roz)mowie, Kraków 2020, s. 96–113. 60 Igor Borkowski 61

Spotkanie, rozmowa, trudności adaptacyjne Liczne przykłady wypowiedzi studentów świadczą o tym, jak trudnym i jak po- znawczo ciekawym była dla nich sytuacja rozmowy realizowanej z użyciem na- rzędzi i technik historii mówionej. Studenci dziennikarstwa są przygotowywani i wdrażani do wykazywania się postawą aktywną w działaniu wobec źródła in- formacji. Praca dziennikarza ze „źródłem” jest poprzedzona researchem, przy- gotowaniem zakresu zagadnień, które będą podczas rozmowy poruszane, na- szkicowaniem linii tematycznej rozmowy – nawet wtedy, gdy ma ona charakter rozmowy biograficznej i ma służyć przygotowaniu wywiadu sylwetkowego (zwa- nego wywiadem dla osoby) czy tekstu kwalifikowanego jako sylwetka lub por- tret8. W dzisiejszej dobie nakłada się na to z jednej strony wyraźne profilowanie rozmowy w kontekście personal brandingu, z drugiej kontrolowanie jej przebiegu, by ostatecznie uzyskać efekt marketingowy i wizerunkowy, który jest pożądany przez rozmówcę. Ta podwójna intencjonalność – dziennikarza i rozmówcy – także jest ważna, wprowadza ona bowiem pewne założenia do planu przebiegu same- go spotkania, zadawanych pytań, uzyskiwanych odpowiedzi i uzupełniania ich zgodnie z intencjami rozmówców. Liczne wypowiedzi studentów wskazywały właśnie na te okoliczności jako na bardzo istotne. Najważniejszym doświadczeniem był brak kontroli i nierówności sił. Dotychczas to dziennikarz aranżował i prowadził spotkanie – wywiad. Teraz okazywało się, że nie tylko przestrzeń zmienia się i wspomaga rozmówcę, ale też to on decyduje o przebiegu spotkania, tematyce, punkcie wyjścia oraz zakończe- niu rozmowy. W idealnym świecie wywiadu dziennikarskiego taka sytuacja mo- głaby mieć miejsce tylko, gdyby dziennikarz zamienił się formalnie w specjalistę ds. wizerunkowych i spisał tekst tak, jak go apodyktyczny i niedopuszczający krytyki przełożony sformułuje. W innych wypadkach mielibyśmy do czynienia z działaniami o charakterze propagandowym. W wypadku doświadczenia pra- cy narzędziami historii mówionej dla dziennikarzy kluczowe staje się uświado- mienie sobie wagi samej historii, kontekstu jej intymności, samoopisu świadka i posiadanej przez niego pełni władzy nad sobą i swoją biografią. Także, co ważne i co pojawiło się w refleksji studentów – ryzyka podejmowania takiej rozmowy, ale ryzyka nieobarczonego sankcją:

Bardzo się niepokoiłam, że w zasadzie cała odpowiedzialność za przebieg spotkania spoczy- wa na świadku. Dotychczas byłam uczona i tego doświadczałam, że odpowiadam i za rozmo- wę, i za jakość uzyskanych informacji, i w efekcie za uzyskany ostatecznie kształt materiału.

8 Gatunki dziennikarskie…, s. 49–50. Techniki historii mówionej jako narzędzie pracy dydaktycznej… 62

To pouczająca wypowiedź, wskazuje bowiem na konfrontację doświadczenia zawodowego z nowym typem relacji międzyludzkiej, która wyraźnie zmienia sta- tus danych biograficznych i pamięci, których dysponentem jest rozmówca. Studenci biorący udział w projekcie byli indywidualnie przygotowani do spot- kania ze świadkiem. Zapoznawali się wcześniej z jego biografią, dokonaniami, osiągnięciami sportowymi, trenerskimi czy organizacyjnymi w zakresie sportu. Było to oczywiste, gdyż sama selekcja kandydatów na świadków była związana z koniecznością poznania ich biografii. Studenci najpierw przedstawiali same po- staci, niejednokrotnie zmieniali też swoją decyzję nie tylko dlatego, że spotykali się z odmową czy nie byli w stanie ustalić dogodnego terminu spotkania, ale też dlatego, że perspektywa życiowa świadka wydawała się mało efektywna, krót- ka, nierokująca ciekawej opowieści. Studenci zwracali uwagę na dobór pytań do kwestionariusza, który nie tylko dopełniał przygotowanie do rozmowy, ale także motywował, by przyjrzeć się bliżej biografii potencjalnych rozmówców. Znalezienie się w sytuacji milczącego rejestratora, uświadomienie sobie włas- nej roli w świecie przedstawionym było niebagatelną wartością realizacji projek- tu9. Zajęcia warsztatowe przygotowujące do pracy dziennikarskiej bardzo rzadko skupiają się na określeniu roli i statusu samego dziennikarza jako persony działa- jącej w świecie i zmieniającej świat już poprzez samą fizyczną obecność. Ingeren- cja w świat, który się relacjonuje, dla wielu adeptów dziennikarstwa jest czymś nie tylko niedostrzeganym, ale też często po prostu niepożądanym. Warto w tym miejscu wspomnieć o nierozstrzygalnej dyskusji toczącej się wśród medioznaw- ców o statusie prowokacji dziennikarskiej jako narzędziu pracy dziennikarza, problematyce dziennikarstwa wcieleniowego czy debacie dotyczącej deontologii zawodu dziennikarskiego w odniesieniu do źródeł informacji dziennikarskiej za- stanych i wywołanych, obiektywizmie i subiektywizmie, relacji pierwszoosobo- wej i opisowej. Konfrontacja z metodologią pracy w zakresie historii mówionej najczęściej wywoływała właśnie te spostrzeżenia, które na początku były dla uczestników projektu trudne do zaakceptowania, w wielu budziły opór. Zwracali oni bowiem uwagę na to, że jeśli mają zachować powściągliwość, jeśli mają być rejestratora- mi cudzej historii, to ich rola staje się niemal zbędna, sprowadza się wyłącznie do skrupulatnej i starannej, ale tylko i wyłącznie rejestracji biografii. Należy pa- miętać, że w perspektywie dziennikarskiej ćwiczenia dotyczące np. konstruowa- nia sylwetek bohaterów wyglądają następująco: „napisz sylwetkę osoby, z którą porozmawiasz, wybierz ją sam, powiedz jej, o co chodzi. Rozmawiaj, wypytując

9 Wystarczy odnieść się do wskazań warsztatowych zawartych np. w podręczniku Tony’ego Harcupa, by uznać, jak istotną wartość ma takie ćwiczenie, por.: T. Harcup, Dziennikarstwo – teoria i praktyka, Łódź 2010, s. 153–166. 62 Igor Borkowski 63

o takie sprawy, jakie uznasz za ważne dla jej przedstawienia i… napisz”10. Weryfi- kacja konfrontacji tej postawy i uprzedzenia znajdowała odzwierciedlenie w licz- nych wypowiedziach:

[…] dla mnie praca etnograficzna wydawała się pracą z xix w., jakimś zafascynowaniem chłopstwem, ludowością, zamilknięciem i oglądaniem świata, do którego nie ma się dostępu; największym odkryciem było to, że rolą osoby, która odbiera historię świadka, wcale nie jest wyłącznie poinstruowanie mówiącego o okolicznościach i sposobie pracy, włączenie nagry- wania i wyłączenie w odpowiednim momencie lub wyłączanie i włączanie na żądanie, by zrobić przerwę. Istotnym doświadczeniem było tu uświadomienie sobie swojej własnej ak- tywnej obecności.

Wartością i bardzo istotną korzyścią wyciągniętą z lekcji z wykorzystaniem narzędzi historii mówionej jest dla dziennikarza kwestia milczącego świadka. Zbliża ona te doświadczenia do warsztatowych konwencji związanych z prowa- dzeniem wywiadu dziennikarskiego. Doświadczeni dziennikarze prowadzący wywiady niejednokrotnie od tego zaczynają swoje lekcje warsztatowe: słuchaj, milcz, niemal się nie poruszaj, nie rozpraszaj partnera interakcji, dopiero wte- dy usłyszysz, dopiero wtedy dowiesz się tego, na czym naprawdę w wywiadzie wszystkim zależy – realnej, nowej, nieodkrytej, nieustalonej dotąd prawdy o mó- wiącym11. Jak pisze Zbigniew Bauer, to raczej dziennikarz i tekst są w wywiadzie widoczne, a postać rozmówcy schodzi na drugi plan, bo ograniczana jest bezpo- średniość kontaktu z tym, kto wywiadu udzielał12. Zawód dziennikarski uczy adeptów profesji aktywności, dominowania, ini- cjowania i podtrzymywania kontaktu, faktyczność komunikacji dziennikarskiej jest tym, co kwestionuje nudę, dynamizuje, oszczędza czas rozproszonego i prze- bodźcowanego odbiorcy, dla którego szybkość przekazu staje się fetyszem. Prze- nosi także uwagę na potencjalne miejsce publikacji i charakterystyki odbiorców, targetując i profilując całościową postawę dziennikarza. Adeptom zawodu przy- pomina się:

Warto zwrócić uwagę na różne sposoby podejścia, techniki zadawania pytań, metody spisy- wania rozmowy, wpływ osobowości rozmówców na przebieg rozmowy, różne cele rozmów, inną publiczność, dla której artykuły te były przeznaczone13.

10 B. Sułek-Kowalska, Sylwetka, [w:] Podstawy warsztatu dziennikarskiego, red. M. Kożdoń- -Dębecka [et al.], Warszawa 2012, s. 46. 11 Por.: I. Borkowski, Ostanie lato Pilc. Podręcznik praktycznego pisania reportażu, Wrocław 2012, s. 15–38. 12 Dziennikarstwo i świat mediów, red. Z. Bauer, E. Chudziński, Kraków 2000, s. 188. 13 B. Hennessy, Dziennikarstwo publicystyczne, Kraków 2006, s. 249. Techniki historii mówionej jako narzędzie pracy dydaktycznej… 64

Kwestią niebagatelną są w tym kontekście zarówno wartości etyczne, jak i dy- lematy etyczne doświadczane przez uczestników zajęć zupełnie inaczej, niż to ma miejsce w ich warsztatowym przygotowaniu dziennikarskim, czy czynności podejmowane wobec zarejestrowanej historii biograficznej. Mam przede wszyst- kim na myśli wyzwanie, jakim jest transkrypcja tekstu14 i relacja między osobą spisującą a spisywanym tekstem, która w perspektywie dziennikarskiej ze zrozu- miałych względów przedstawia się inaczej, dając dziennikarzowi jednak szerokie pole do korekt i zmian (także gdy weźmiemy pod uwagę polskie uwarunkowania prawne i następczą autoryzację tekstu). Doświadczenia wyniesione z projektu posługiwania się narzędziami historii mó- wionej bardzo wyraźnie wskazują, że dla dziennikarzy postawa aktywnego słucha- cza jest zdarzeniem nowym, a nabywana w ten sposób kompetencja staje się istotną podstawą refleksji. Częstym wątkiem podejmowanym w rozmowach z uczestnikami projektu było uświadomienie, że przyjęcie odmiennej od standardowej, rekomendo- wanej na studiach i wyobrażonej w samoopisie zawodu dziennikarskiego postawy jest okazją do pogłębionej refleksji nie tylko profesjonalnej, ale i ogólnoludzkiej:

Słuchanie w znormatywizowanej formie, które jest nie tylko postawą, którą można przyjąć, ale jest ona po prostu nakazana, słuchanie aktywne, bo trudno w sytuacji odbierania historii osobistej świadka wyłączyć się czy przysypiać, jest doświadczeniem szczególnym. Może nie od razu, ale po jakimś czasie okazuje się, jak istotne jest słuchanie, nasłuchiwanie i wsłuchi- wanie się w drugiego człowieka.

Wydaje się, że takie ujęcie dobrze obrazuje ćwiczenie się w aktywnym słucha- niu, którego narzędziownia historii mówionej jest doskonałym poligonem. Dla adeptów dziennikarstwa było to nie tylko nowe, ale i bardzo wartościowe do- świadczenie, gdy sami stawali się odbiorcami, nie tylko nośnikami czy przekaźni- kami danych uzyskiwanych ze źródła informacji. Egotyczna koncentracja na po- żądanych cechach osobowościowych dziennikarza prowadzącego dobre w ocenie medialnej wywiady wydaje się jednym z kluczowych elementów wprowadzenia w arkana tej dziedziny pracy15.

Miejsca i rzeczy Bardzo istotnym momentem była dla uczestników projektu konfrontacja z dwo- ma materialnymi wymiarami doświadczenia realizacji spotkania ze świadkiem:

14 M. Kurkowska-Budzan, Informator, świadek historii, narrator – kilka wątków epistemologicz- nych i etycznych oral history, „Wrocławski Rocznik Historii Mówionej”, r. 1 (2011), s. 31–32.

15 Por.: S. Adams, W. Hicks, Wywiad dziennikarski, Kraków 2007, s. 5–7. 64 Igor Borkowski 65

przestrzeń i artefakty. W wypowiedziach studentów te dwa konteksty fizyczne jawią się jako nie tylko istotne, ale i dla nich samych, uczestników interakcji ze świadkiem, poznawczo nowe i odkrywcze. Reporter jest przyzwyczajony do tego, że wpada gdzieś jak burza, zdobywa kil- ka soczystych cytatów i pędzi gdzie indziej. Spędzenie z kimś godziny czy dłużej w celu uzyskania znacznej ilości informacji na temat życia osobistego bądź zawo- dowego to zupełnie inna sytuacja16. Praktycy zawodów dziennikarskich rzadko przywiązują wagę do komfortu rozmówcy, na który składa się m.in. przestrzeń rozmowy. Zwraca się na te kwe- stie uwagę przyszłych dziennikarzy podczas zajęć, uczy się, w jaki sposób oswajać rozmówcę ze studiem, sprzętem rejestrującym. Jednocześnie sami dziennikarze mogą uważać, że nasycenie technologią powoduje, że wszyscy potencjalni uczest- nicy interakcji z przedstawicielem mediów są zaznajomieni z realiami pracy i narzędziami pracy dziennikarza, które w żaden sposób nie wpływają na to, jak zachowuje się, jak działa, jak się wreszcie czuje gość w studiu, udzielający wywia- du czy świadek wydarzenia w kontakcie ze sprzętem rejestrującym. Kwestią nie mniej ważną jest przestrzeń – spotkanie na swoim gruncie lub w studiu to dwa zupełnie odmienne stany emocjonalne. To także doświadczenie zanegowania czy zawieszenia relacji władzy, której poczucie daje dziennikarzowi przynależność do profesji dziennikarskiej, do systemu opresywnego, którym jest system medialny. Dla adeptów zawodu jest to istotne doświadczenie, dlatego że uczą się oni, mó- wiąc obrazowo, gry na połowie przeciwnej drużyny. Tu reguły ustala rozmów- ca, ale dodatkowo to on jest dysponentem całej historii, której nikt i niczym nie uzupełni, nie rozbuduje, nie uratuje także dziennikarskiego materiału, gdyby się okazało, że zostaje tylko jedna relacja, która nie jest satysfakcjonująca. Zawiesze- nie władzy mediów nad źródłem informacji ma też i ten walor, że zarówno przed rozmową, jak i w jej trakcie nie działa efekt aureoli, który dla działania dzienni- karskiego bywa niezwykle istotny, a także nie pojawia się zmienna widoczności medialnej, która dla licznych interesariuszy środowiska dziennikarskiego jest wartością bardzo istotną. Świadek nie pojawi się (przynajmniej nie tak, jak jest tego nauczony poprzez konsumpcję treści medialnych) w świetle sceny medial- nej, nie wzbudzi zainteresowania innych mediów, nie zdobędzie rozpoznawal- ności czy nie wzbudzi poprzez taką rozmowę zainteresowania i emocji wśród najbliższych. Decyduje to w opinii uczestników eksperymentu dydaktycznego o budowaniu zupełnie odmiennych relacji niż te, do których byli przyzwyczajeni podczas wykonywania działań dziennikarskich. W większej bowiem mierze do- strzegają u świadka autentyczną chęć podzielenia się swoją historią, opowiedze- nia jej bez upatrywania dodatkowych korzyści, których mógłby oczekiwać, gdyby

16 B. Hennessy, op. cit., s. 252. Techniki historii mówionej jako narzędzie pracy dydaktycznej… 66

postrzegał każdorazową rozmowę z dziennikarzem jako możliwość zbudowania swojego statusu czy np. podjęcia skutecznej interwencji w nurtującej go sprawie. Zakwestionowanie władzy dziennikarstwa w jej kluczowych wartościach to także zakwestionowanie władzy oceny prawdy i jej pastoralnego przekazu – tu kategoria prawdy, którą dla dobra i funkcjonowania społeczeństwa odkrywa, we- ryfikuje i rozpowszechnia dziennikarstwo, traci na znaczeniu17.

Podsumowanie i anegdota Uczestnicy zajęć, którzy pracowali narzędziami historii mówionej, bardzo ceni- li sobie to doświadczenie. Widać to zarówno w ich zaangażowaniu w pracę, chęci i motywacji do dzielenia się na bieżąco uwagami warsztatowymi, jak i w przygo- towaniu – już poza samym cyklem zajęć i ich oceną – kompletu materiałów zdat- nych do zdeponowania w archiwum Ośrodka „Pamięć i Przyszłość”. Jest to jedna z przesłanek, które pozwalają sądzić, że tego typu praca była dla nich nie tylko po- uczająca, ale i wartościowa zarówno poznawczo, jak i emocjonalnie, choć przecież pokazywała techniki i uczyła praktyk, które nie są charakterystyczne dla zawodu dziennikarskiego i jego współczesnej realizacji. Warto na koniec dodać, że z niemal odwrotną sytuacją miałem do czynienia podczas realizacji projektu Polsko-Ukraińskiej Akademii Reportażu, w której brali udział studenci z uczelni polskich i z ukraińskiego Uniwersytetu im. Vasyla Stu- sa w Winnicy. W grupie poza studentami dziennikarstwa polskich i ukraińskiej uczelni znaleźli się także zainteresowani projektem studenci etnologii, doskona- le wdrożeni w badania terenowe o charakterze antropologicznym. Szczegółowo przebieg działań opisałem w innym miejscu18, tu chciałbym podkreślić, że umie- jętności, wiedza i doświadczenia tych studentów były niemal lustrzanym odbi- ciem tych, które stały się udziałem studentów dziennikarstwa uczestniczących w zajęciach realizowanych z wykorzystaniem metodologii historii mówionej.

17 Por.: E. McLuskie, Media Ethics as Panoptic Discourse. A Foucauldian View, [w:] The Handbook of Global Communication and Media Ethics, red. R.S. Fortner, P.M. Fackler, t. 1, Wuiley-Bla- ckwell 2011, s. 364–375; Ch. Dent, “Journalists are the Confessors of the Public” says one Foucau- ltian, „Journalism”, t. 9 (2008), s. 1–22. 18 I. Borkowski, Posłowie: Wykuwanie reportażu, [w:] Reportaże wartościowe. Młode pióra o tym, co ważne, red. I. Borkowski, W. Sitarz, K. Sobierajska, Kraków 2018, s. 225–238. Cennym doświadczeniem było porównanie pracy młodych dziennikarzy z doświadczeniem i po- stawą młodych antropologów. Dla tych pierwszych spotkanie z informatorem było okazją do pozyskania danych do tekstu, uchwyceniem klimatu, emocji, usłyszeniem tonu, który pomagał nastroić stylistycznie cały tekst. Działali oni operacyjnie, performatywnie. Ci drudzy zaś zachowywali poznawczy dystans, traktując informatora jako obiekt oglądu i szczegółowego opisu, nie zaś jako składową własnego, autorskiego, budowanego tu i teraz obrazu świata. 66 Igor Borkowski 67

● ● ● ● ● ●

Bibliografia Adams S., W. Hicks, Wywiad dziennikarski, Kraków 2007. Borkowski I., Ostanie lato Pilc. Podręcznik praktycznego pisania reportażu, Wrocław 2012. Borkowski I., Posłowie: Wykuwanie reportażu, [w:] Reportaże wartościowe. Młode pióra o tym, co waż- ne, red. I. Borkowski, W. Sitarz, K. Sobierajska, Kraków 2018, s. 225–238. Borkowski I., Współczesny prasowy wywiad dziennikarski: techniki prowadzenia, opracowanie, publi- kacja, „Wrocławski Rocznik Historii Mówionej”, r. 1 (2011), s. 57–79. Dent Ch., “Journalists are the Confessors of the Public” says one Foucaultian, „Journalism”, t. 9 (2008), s. 1–22. Dziennikarstwo i świat mediów, red. Z. Bauer i E. Chudziński, Kraków 2000. Gatunki dziennikarskie. Teoria praktyka język, red. K. Wolny-Zmorzyński, A. Kaliszewski, W. Fur- man, Warszawa 2006. Harcup T., Dziennikarstwo – teoria i praktyka, Łódź 2010. Hennessy B., Dziennikarstwo publicystyczne, Kraków 2006. Korwin-Piotrowska D., Eutoryka. Rzecz o dobrej (roz)mowie, Kraków 2020. Kurkowska-Budzan M., Informator, świadek historii, narrator – kilka wątków epistemologicznych i etycznych oral history, „Wrocławski Rocznik Historii Mówionej”, r. 1 (2011), s. 9–34. Maj E., Metody prowadzenia rozmowy z politykiem doby PRL. Wywiad biograficzny i wywiad dzienni- karski na przykładzie spotkań z Marianem Orzechowskim, „Wrocławski Rocznik Historii Mó- wionej”, r. 8 (2018), s. 107–141. McLuskie E., Media Ethics as Panoptic Discourse. A Foucauldian View, [w:] The Handbook of Global Communication and Media Ethics, red. R.S. Fortner, P.M. Fackler, t. 1, Wuiley-Blackwell 2011. Stasiuk-Krajewska K., Media i dziennikarstwo. Struktury dyskursu i hegemonia, Warszawa 2018. Sułek-Kowalska B., Sylwetka, [w:] Podstawy warsztatu dziennikarskiego, Warszawa 2012. Techniki historii mówionej jako narzędzie pracy dydaktycznej… 68

● ● ● ● ● ●

Summary The article represents a summary of the experience gained during the implemen- tation of an oral history project with students of journalism and social commu- nication specialising in sports journalism. The students were introduced to the history, ideas and values of oral history and also the methods of working with oral history tools. Above all, the text discusses the most essential values of the methodology of journalistic work when confronted with the tools and values of oral history. Real-life experience of confronting the theory and partially practi- sed methodology of a journalist’s work placed in opposition to different methods of the field work of a researcher collecting biographical stories forms the basis for drawing conclusions about the value and relevance of the use of oral history techniques in academic education and in broadening the spectrum of professional reflection of trainee journalists. 68 Wrocławski Rocznik Historii Mówionej 70 Rocznik 10, 2020, issn 2084-0578

Adrian-George Matus [Budapest] https://orcid.org/0000-0002-2406-6923

● ● ● ● ● ●

The Pre-History of the Hungarian and Romanian 1968ers

[Geneza węgierskiego i rumuńskiego pokolenia 1968]

DOI: 10.26774/wrhm.250

● ● ● ● ● ●

Abstract This paper focuses on the Romanian and Hungarian youth of the late 1960s. More specifically, it aims at understanding how their childhood experiences differed from those of their counterparts in the West and even in other Soviet Bloc countries, and how this influenced their tactics of opposition. The oral history interviews present a more complex picture than one of a simple generation gap between the 1968ers and their parents. In some cases, the former challenge the authority of their parents, while in others they continue their struggle.

Keywords '68er generation, hippie, Eastern European counterculture, dissent

Słowa kluczowe pokolenie '68, hippis, kontrkultura w Europie Wschodniej, sprzeciw wobec reżimu 70 Adrian-George Matus 71

● ● ● ● ● ●

The Need for Oral History The youth movements of the late 1960s have been the focus of a range of different interpretations. “Traditionally” historians have focused on the national perspec- tive in order to explain the student revolts. In my paper, I intend on focusing on various reactions against the communist establishment in and around the late 1960s, from rock music to New Leftism or other artistic forms. The main agents are musicians, intellectuals, poets, and artists who were teenagers in the late 1960s. I will use oral history in order to understand to what extent “1968” was indeed a protest and what the concept of protest itself meant for the 1968ers. The first work that deals with this topic was published in 1969. WithThe Making of a Counter Culture, Theodore Roszak became the first observer to call the social, cultural, and literary phenomenon that appeared in the United States after the Second World War a “counterculture.” In his analysis, he claims that the intel- lectual inspirations for the 1960s generation were very eclectic and included: Her- mann Hesse, Zen Buddhism, Henry David Thoreau, Friedrich Nietzsche, Oswald Spengler, Herbert Marcuse, Karl Marx, and Mao.1 Thus, he asked himself what could have been the common denominator of these diverse cultural reference points that shaped a new generation. The answer, according to Roszak, who based his argument on Karl Marx and Herbert Marcuse, is simple: they all criticize tech- nology, praise nature, and turn their back on the modernist project. Matters were further complicated by the American writer Paul Berman, who demonstrated that there was not one, but four revolutions in the 1960s. In A Tale of Two Utopias: The Political Journey of the Generation of 1968,2 Paul Berman states that each of these revolutions had its own distinctive features and paradoxes. The first revolution challenged middle-class customs. For Berman, topics such as LGBTQ, abortion, or sexuality entered the public debate after the 1960s. Meanwhile, the second revolution dealt primarily with religion. Various youth “congregations” started a new spiritual project that was influenced by Buddhism, Beat poetry, transcendentalism, and psychedelia. Next, the third revolution was a backlash against Western capitalism. It used a plethora of New Left references, ranging from Herbert Marcuse to Mao’s Red Book and encompassed Guy Debord

1 T. Roszak, The Making of a Counter Culture, Berkeley 1969, pp. 3–22. 2 “In San Francisco and in hippie districts around the country, a handful of adventurous souls were gathering up bits and pieces of Buddhism, Beat poetry, transcendentalism, Mexican folklore, psychedelic mind expansions, and God knows what else, and were funne- ling those random oddities into a vague new sensibility, with results that were much less than a religion.” See: P. Berman, A Tale of Two Utopias: The Political Journey of the Generation of 1968, New York 1997, p. 8, 33. The Pre-History of the Hungarian and Romanian 1968ers 72

and Marshall McLuhan, among others. The war in Vietnam was considered to be the common issue that united them, and many young people supported the Na- tional Liberation Front.3 Finally, another revolution occurred, this time in Eastern Europe, against the Stalinist legacy. This category, to whose representatives Berman referred as “re- visionists,” was a new generation of intellectuals and artists whose main criti- cism was that their countries had abandoned their communist ideals because of bureaucracy. Berman’s argument about the four revolutions is helpful because it sheds in- sight into the complexity of the global protests. After Berman’s distinction, oth- ers soon diversified their approaches. Beginning in the late 1990s, other scholars also focused on comparing the different revolts of the late 1960s and early 1970s. However, a large amount of historical literature from the 1990s still focused on the national narratives. The fortieth anniversary of the 1968 protests stirred a lively debate in Eastern and Central Europe. The context was slightly different. Former French President Nicolas Sarkozy declared in 2007 that in his country May 1968 had led to “a moral and intellectual relativism” and “no difference between good and bad, beautiful and ugly, true and fake.”4 This statement caused many public reactions, and schol- ars revisited this topic in order to react to Sarkozy’s statement. Naturally, French scholars were in the forefront of the debate. However, it had a strong impact in Eastern and Central Europe as well. In East-Central Europe, the fortieth anniversary raised awareness of belonging to a common generation of protesters. Not only scholars explored this topic; former activists wrote about it in retrospect as well.5 However, due to a “triumphalist approach” in some of the cases, the “long 1968” became a theme that was useful in the search for common- alities even where there were none.6

3 Ibidem, p. 10. 4 A. Piquard, Nicolas Sarkozy veut “tourner la page de mai 1968”, “Le Monde”, 29 April 2007, https://www.lemonde.fr/societe/article/2007/04/29/nicolas-sarkozy-veut-tourner-la- -page-de-mai-1968_903432_3224.html (accessed: 01.05.2019); H. Samuel, Nicolas Sarkozy Blames the Generation of 1968, “The Telegraph”, 29 April 2008, https://www.telegraph. co.uk/comment/3557797/Nicolas-Sarkozy-blames-the-generation-of-1968.html (accessed: 04.05.2018). 5 G. Demszky, 68-as Vagyok, “Index”, 17 August 2008, http://index.hu/velemeny/olvir/dg68/ (accessed: 27.10.2017); T. Gaspar-Miklos, TGM: 1968. augusztus 21., Prága, “Mérce”, 21 August 2018, https://merce.hu/2018/08/21/tgm-1968-augusztus-21-vasarnap-praga/ (accessed: 06.09.2018). 6 R. Gildea, J. Mark, A. Warring, Europe’s 1968: Voices of Revolt, Oxford 2013, pp. 3–4. 72 Adrian-George Matus 73

Secondly, most of the scholars dealing with this topic used the approach of intellectual history. By using such an approach, other elements of the late 1960s, such as music, drugs, or communal living, became obscured and out of any con- ceptual framework. In this context, a new generation of scholars drew attention to less-known cases, such as musicians, actors, or simply teenagers who were caught in this “vibe.” Thus, the methodological change shifted from intellectual towards oral history. Previously, there were a few scholars who had already worked on the 1968ers and how they emerged as subjects into history.7 In this context, Robert Gildea, Anette Warring, and James Mark offer a fresh comparative reading of the events of 1968. In their approach, they focus on the dynamics between the generations, the psychology and family backgrounds of the main actors, as well as on defining the establishment they protested against. With a greater availability of comparative studies, as well as oral history projects, re- cent scholarship has changed the focus from reading archival materials or articles of the period to a more dynamic perspective: that of oral history. In this paper, I would like to explore the pre-history of the 1968ers, or the so- cial, political, and cultural conditions that made the emergence of these subversive groups possible, through oral history. I want to explain the social, cultural, and family backgrounds in which the 1968ers grew up in the late 1940s and 1950s. Thus, the first part concentrates primarily on the emergence of the main protagonists: activists, musicians, and students, but also intellectuals. I focus on the specific con- text in which 1968ers from Hungary and Romania were born and raised. I intend on focusing on the pre-history of the 1968ers from Hungary and Romania; that is, on the postwar conditions which made the 1968 protests in Eastern and Central Europe possible. My aim is to scrutinize how historical processes such as de-Nazi- fication, Stalinism, or de-Stalinization, or singular events like the 1956 Hungarian Uprising or deportations, contributed to the formation of a new generation. My first task is to understand the family environment in which the future pro- testers grew up. In some cases, as Gildea, Mark, and Warring demonstrate, the 1968ers came from families with an interwar communist legacy. The family po- litical background strongly influenced their ways of protest. Due to the specific context of East-Central Europe, in many cases the absence of one parent marked their childhood. The reasons for this are multiple: some of their parents had died as a result of the Holocaust, while others had been deported to the Soviet Union. My intention is to see to what extent such traumas contributed to their later forms of protest and how they integrated such absences into their narration.

7 L. Passerini, J. Wallach Scott, Autobiography of a Generation: Italy, 1968, Middletown 1996, pp. 2–20. The Pre-History of the Hungarian and Romanian 1968ers 74

Secondly, I will move on to fantasy and children’s literature as well as films from the late 1950s and early 1960s. By analyzing what they read and watched in their childhood and adolescence, I intend to see how books shaped their worldviews. This paper is based on the testimonies of the interviewees and plays an important role in my analysis, since in many cases this was the first question I asked in the in- terview. Lastly, an important event for those living in Budapest was the Hungarian Revolution of 1956, which deserves a particular attention, because most scholars readily agree that it had a long-term impact on forms of protest against the state across the whole of East-Central Europe. As my research demonstrates, various intellectual and artistic networks challenged the hegemony of the Hungarian and Romanian nomenclatures by using different “vehicles of protest.” Regarding Hungary, I present the struc- ture of the “subversive” group which was indicted during the Maoist conspira- cy trial. Calling themselves “the true Marxist-Leninists,” high school and uni- versity students György Pór and György Dalos formed a subversive group in Bu- dapest in the mid-1960s. Their rebelliousness challenged the bureaucratization of the Hungarian Communist Party. Their argument was that the Hungarian leaders had betrayed the revolutionary ideals. Maoism was at the core of their ideology as a counter-reaction against the bureaucratization of society. Their group became radicalized when they understood how Mao’s idea challenged Soviet hegemony in Eastern and Central Europe. The Vietnam War was a fur- ther catalyst; in response to it, various student demonstrations were staged in Budapest. Pór and Dalos openly protested against the Hungarian Communist Party, and they exploited their close links with musicians and visual artists to share their ideas. By the time Pór was put on trial for “Maoist anti-state conspiracy” in June 1968, their ideas had disseminated to music groups, which in turn further spread their political message to their audiences. Soon spotted by the secret police, they were charged for conspiring against the state. From the transcript of the trials, one can understand that even though their number was small, their actions engaged many other people from Budapest universities.8 Aktionsgruppe Banat (Action Group Banat) was a literary discussion group formed by members of the German-Swabian ethnic minority from Banat, Roma- nia. Strongly influenced by 1968 debates in Western Europe, particularly West Germany, students like William Totok, Anton Sterbling, Ernst Wichner, and Rolf Bossert created a unique cultural circle. Action Group Banat was the only case

8 Open Society Archives, HU OSA 300-60-2:2/2, Records of Radio Free Europe/Radio Liberty Research Institute, Romanian Unit: RFE Confidential Reports on Romania, Box 2. 74 Adrian-George Matus 75

in which Romanian 1968ers used Marxist revisionism as a “vehicle of protest” in order to challenge the authority of the state.9 Even though they came from the same city, the music group Phoenix had few cultural and ideological commonalities with the members of Aktionsgruppe Ba- nat. Phoenix was a rock band that had been founded in 1962. In the 1970s, the group, which was led by Nicu Covaci, became one of Romania’s most influential rock bands. Thousands of students came to see them live. Due to their large popu- larity, the Communist Party could not simply forbid their activity.10 Still, the Secu- ritate and the Youth Division of the Communist Party used other mechanisms to limit Phoenix’s impact on young people. Through this case study, I argue that “the long 1968” was much more than a solely political phenomenon.

The Common Denominator: A Common Generation At first glance, one could say that these groups are totally different, both in their political orientation as well as their aesthetic preferences. There are few common elements between the Hungarian Maoists and the Romanian hippies, between Ak- tionsgruppe Banat and Phoenix. Still, I argue that there is a strong commonality, which the protagonists themselves noticed: they belong to a single and unique gen- eration. In very broad terms, they were the first generation of East-Central Europe- ans to have been born and raised exclusively under communist rule. Therefore, this project will use the premise of the sociologist Karl Mannheim, for whom a generation is more than a simple “social group.” For him, a generation is defined by exposure to certain processes and events: “Members of a generation are ‘similarly located,’ first of all, in so far as they all are exposed to the same phase of a collective process.”11 Mannheim argues that social changes influence youth across different regions in the same way. Global phenomena such as nationalism, war, industrialization,

9 “Ceea ce este important, și uneori este distorsionat în receptarea ulterioară, mai ales în România,... grupul s-a revendicat din neo-marxism, nu era un grup anti-comunist – ace- asta este o distorsionare, o mistificarea chestiunilor. Noi am crezut că prin metodele marxismului putem combate regimul care e.” (“What is important to know – and some- times distorted in the later reception – is that the group was Neo-Marxist, it was not an anti-Communist group, this is a mystification of things. We thought that we could fight the existing regime through Marxist methods”). See: Romanian National Council for the Stu- dy of Securitate Archives, Oral History Archives (later: AIO CNSAS), Interview with Wil- liam Totok recorded by Cristina Anisescu in Bucharest, 2011, no DVD 79, vol. 1, fragment 1. William Totok/ Wichner Ernst de Cristina Anisescu, 2010. 10 C. Dobrescu, The Phoenix That Could Not Rise: Politics and Rock Culture in Romania, 1960–1989, “East Central Europe”, vol. 38, no. 2–3, 2011, https://brill.com/view/journals/eceu/38/2-3/ article-p255_6.xml?lang=en (accessed: 30.04.2019). 11 K. Mannheim, The Problem of Generations, in: Theories of Ethnicity, W. Sollors (ed.), London 1996, p. 110. The Pre-History of the Hungarian and Romanian 1968ers 76

or deindustrialization always had a strong impact on shaping the way in which a generation behaves, feels, and thinks.12 In this context, I will argue that events like de-Stalinization, the 1956 Hungarian Revolution, as well as finer and more subtle phenomena have affected the evolution of this social group. Following Man- nheim’s assumption, the social sciences have drawn a fine distinction between the concepts of a cohort and a generation. A cohort is defined as “a set of individuals who pass some crucial stage at approximately the same time, like marriage, first employment, and especially birth.”13 In a broader sense, a cohort is “the aggregate of individuals who experienced the same events within the same time interval.”14 Meanwhile, a generation is composed of several cohorts, and it is much more clearly defined as a sociological category. Following Mannheim’s assumptions, some sociologists have argued that there have been several generations in the Western world: the Lost Generation (the members of which were born between 1883 and 1900 and witnessed the First World War), the G.I. Generation (born between 1901 and 1924), the Silent Generation (1925–1942), the Baby Boomers (1940–1960), Generation X (1960–1980), and, finally, the Millennials (1980–2000).15 Throughout my paper, I will focus on the protagonists born between 1945 and 1955. Even though they belong to one generation, the two cohorts, those born between 1945 to 1948 and 1949 and 1955, respectively, clearly distinguish themselves. The second reason for using the term “generation” comes from self-identifica- tion with it, both then and retrospectively. Among Baby Boomers, the 1968ers con- sider themselves as belonging to a “unique generation.” Furthermore, it is com- monly accepted in the vernacular discourse to call 1968ers a distinctive “global” generation. Both participants and scholars studying the phenomenon share the opinion that youth from the United States, France, West Germany, and Japan all had a common collective identity which bears the name of a “generation.”16 However, at a global level, this statement has to be put under scrutiny. All of the protagonists have projected their own values, expectations, disappointments, and ideals onto the late 1960s, protests. For instance, for the activists and dissidents

12 J. Pilcher, Mannheim’s Sociology of Generations: An Undervalued Legacy, “The British Journal of Sociology”, vol. 45, no. 3, 1994, p. 484. 13 G. Carlsson, K. Karlsson, Age, Cohorts and the Generation of Generations, “American Sociolo- gical Review”, vol. 35, no. 4, 1970, p. 710. 14 H. Schuman, J. Scott, Generations and Collective Memories, “American Sociological Review”, vol. 54, no. 3, 1989, p. 359. 15 Even though this book itself is highly controversial due to its “prophetic character,” it has its practicalities: the terminology is in use in much sociological research of the Western world; W. Strauss, N. Howe, Generations, New York 1991. 16 1968: A Student Generation in Revolt, R. Fraser (ed.), New York 1988; A. Von der Goltz, “Talkin’ ’Bout My Generation”: Conflicts of Generation Building and Europe’s “1968”, Göttingen 2011; Berman, op. cit. 76 Adrian-George Matus 77

from East-Central Europe, belonging to the ’68 generation was the first step into dissidence. The dissident and human rights activist Miklós Haraszti emphasized to me at the end of our interview that the generation of 1968 determined the oppo- sition that led to the fall of communist regimes: “It was the generation of '68 who made the change. It was [Václav] Havel, Adam Michnik, and our lot… we were all sixty-eighters.”17 Apart from a “common collective memory,” the third argument for referring to a “generation” comes from psychology. In the recent discussions concerning the concept of a generation, a controversial issue has been whether the protests of the late 1960s were only a generational conflict.18 Usually, the rebellion of the 1968ers has been understood as a reaction against their parents. However, more and more scholars have been suggesting that such protests could also be a continuation of the aesthetic and political behaviors of their parents. According to this view, it would seem that the concept of a “generation” is useful, but not sufficient in order to understand the upheavals of the 1960s around the globe.19 I would like to argue that both generational conflict as well as generational transfer have shaped the identities of the 1968ers. Influenced by Luisa Passerini and Alessandro Portelli’s approach to youth and social movements, the collective volume Europe’s 1968 proposes another type of reading by focusing on the role of subjectivity rather than on the exchange of ideas. Thus, I follow the synthetic approach used by Gildea, Mark, and Warring.20 My hypothesis is that a series of factors which apparently had little significance contributed to their tactics of protest. In this regard, I consider family background, childhood books and formal education, foreign languages to which they had access, and the presence of formative role models to be factors that influenced the ways in which they protested. Events like the Hungarian Revolution of 1956, the self-immo- lation of Jan Palach, or Woodstock determined their option of subversive tactics. Later, books, friendships, and the dialectic with the state also influenced their point of view. Therefore, another aim of this dissertation is to understand how cen- sorship and various state institutions interacted with the marginal groups. With- out any doubt, there was direct opposition, but also compromises and negotiations between the factions. The secret police were clearly interested in the dynamics of these groups, but at the same time other factors influenced their reactions as well.

17 Interview with Haraszti Miklós recorded by Adrian Matus in Balatonfüred, 22 August 2018, Adrian Matus personal archive, p. 2. 18 H. Sándor, Kádár gyermekei – Ifjúsági lázadás a hatvanas években, Budapest 2009, pp. 10–11. 19 A. Schildt, D. Siegfried, Between Marx and Coca-Cola: Youth Cultures in Changing European Societies, 1960–1980, New York–Oxford 2006. 20 R. Gildea, J. Mark, A. Warring, op. cit., pp. 4–10. The Pre-History of the Hungarian and Romanian 1968ers 78

This leads me to the fourth argument in favor of the use of the concept of “gen- eration.” After reading the archival material dedicated to the youth, especially the investigations of the secret police, I realized that a “criminal category” called “hippie” appeared in the 1960s. In my research, I follow how throughout the 1960s the category of “youth” appeared not only as a sociological one (i.e., to understand the needs of the youth in a state, to improve their quality of life, etc. ), but also as a criminal one. The file Problema hyppiotă (“The Hippie Problem”) is a clear testi- mony of how the youth became a distinctive category in the eyes of the Securitate.21 Youth also appear as a distinctive category in newspapers and journals, both as subjects and as a separate public. By using this argument, the historian Sándor Horváth argued that all such discourses (in public and private spaces) created and shaped the evolution and identity of the 1968ers as a countercultural generation. Instead of solving “such behaviors,” they further catalyzed their reactions.22 Still, the concept of “generation” raises another question: to what extent is the sample representative of the larger story? To what extent does personal experi- ence reflect the situation of a larger social group? Are the groups the exception or the norm? Rather than focusing on large groups, I use micro-historical analysis to explain how personal stories fit at the personal, family, local, and national levels. For some, the late 1960s were the moment of their radicalization, while for oth- ers that period was simply a fad. However, they often believe that their actions were representative of their whole generation.23 By corroborating the variety of sources, I would like to reconstruct the context of the 1960s as faithfully as pos- sible. Since my research is qualitative, I have decided to work on specific samples and typologies in order to show the complexity of this cultural movement rather than aim for statistical social history relevance. Thus, I propose the following cat- egories: 1) dissidents: Haraszti Miklós and Dalos György from Hungary, William Totok and Wichner Ernst from Romania; 2) musicians: Nicolae Covaci and Mircea Florian from Romania; 3) students: Maya Micu, Doru Colodeiciuc and Jozsef Klein from Romania; 4) non-participants from the same generation: Gabenyi Annelie, Sergiu Cioiu, Paul Haragus and Bala Erzsébet. In formulating my thesis, I also aim at understanding the protagonists’ point of view and how their identities were formed in the late 1960s. I rely on oral history

21 AIO CNSAS, Problema Învățământ. Tabele Cadre Didactice. Tabele Plecări Definitive Din Țară. Problema Hippyotă. Arhiva Fond Documentar, D8833, vol. 22 [File Name: The Educa- tion Issue. Tables concerning Teaching Staff. Tables concerning definite emigration issues. The hippie problem]. 22 H. Sándor, op. cit., pp. 11–12. 23 R. Gildea, J. Mark, A. Warring, op. cit., p. 8. 78 Adrian-George Matus 79

interviews. At the first level, oral history interviews will help me to compensate for the archival gap. Furthermore, I believe that oral history can have another aim for my research: to understand how political and social events have influenced the memory formation of my subjects. In this regard, I will follow Luisa Passerini’s approach to the memory of 1968ers. She conducted the interviews with 1968ers not necessarily to confirm or inform about historical events and factual data, but rather to explore how personal and political relationships were negotiated in the 1960s: “[N]ot to collect facts, not to clarify what did and did not happen in the past, but to explore the ways into which the relationship between private and public, personal and political is negotiated. It is the negotiation that produces identity, the sense of membership in a collective, whether it is ‘women,’ ‘the working class,’ or ‘the generation of 1968.’” To put it another way, the protagonists’ memory was shaped by collective ex- periences. Thus, the interview is not a sum of factual statements, but it represents “an expression and representation of culture” which contains the markers of ide- ology, memory, and subconscious desires.24 However, it is not only the narrator who creates the narrative; the interviewer does it as well. As in the Riddle of the Sphinx, the role of the interviewer is crucial for this topic because it can even influence the nature of the source itself by asking some questions instead of others.25 Throughout my interviews, I asked the inter- viewees thematic questions, which were complemented by spontaneous questions that emerged during the sessions. However, I did not conduct all the interviews for this project by myself; in a few cases, I used interviews that had already been done by other researchers for other projects. The final result of the interview is the production of both: the narrator and the researcher.26 In this context, the historian becomes not an intermediary between the reader and social class, but a protagonist him- or herself.27 In any interview, there is another human apparatus that contributes to mem- ory formation apart from the narrator and the interviewer: the transcriber. If we

24 L. Passerini, Work Ideology and Consensus under Italian Fascism, “History Workshop Jour- nal”, vol. 8.1, 1979, pp. 82–108. 25 Ibidem, p. 86. 26 A. Portelli, What Makes Oral History Different, in: Oral History, Oral Culture, and Italian Ame- ricans, L. Del Giudice (ed.), New York 2009, p. 235. 27 “The narrator is now one of the characters, and the telling of the story is part of the story being told. This implicitly indicates a much deeper political and personal involvement than that of the external narrator. Writing radical oral history, then, is not a matter of ideology, of subjective sides, or of choosing one set of sources instead of another. It is, rather, inherent in the historian’s presence in the story, in the assumption of responsibility – which inscribes her or him in the account and reveals historiography as an autonomous act of narration. Political choices become less visible and vocal, but more basic”. See: Ibidem, p. 30. The Pre-History of the Hungarian and Romanian 1968ers 80

go further, there are also all the people who helped the interviewer to establish the contacts and to settle the interview. Therefore, by “multiple subjectivities” I understand all these human layers that influence the nature of the interview. Taking all this into consideration, the use of an oral history interview done by someone else definitely has its limits. Not only the questions, but also the ver- bal and non-verbal reactions of the interviewee can differ depending on the in- terviewer. Though I concede that using an interview conducted by another oral historian has its risks, I insist that in some situations it can better reflect the memory of the protagonists.28 To this, I add that in some cases it is impossible to interview others. However, when using various types of interviews, distinctions have to be made. When I read interviews done by my fellow oral historians, I take into con- sideration the “multiple subjectivity” aspect by understanding the relationship between interviewer and interviewee (professional, friendship, acquaintance); class (belonging to the same social and professional class or not); the context of the interview (a research project, archival material, done for a doctoral disserta- tion, etc.); the aim of the interview (the history of a narrator’s life, the history of a specific context, etc.); and the recording type (transcription based on notes, audio recording – digital or cassette – or video recording, etc.). I argue that one of the most important factors that influence the quality of the interview is when it is conducted. I use one example in the discussion: Nicu Cova- ci, the lead vocalist of the musical group Phoenix, gave an oral interview in a very specific context. He came to the Secret Police Archives in 2009 to check his file. Despite the fact that the Securitate had continuously harassed him, he discovered at the archives that he did not have a personal file. In this context, the Oral History Institute from the Secret Police Archives proposed to interview him. His strong emotional answers to the questions posed by the interviewer show the specific reaction to the context. Such unique conditions cannot be replicated in another context. I would also like to briefly mention the technical context of recording. When doing my personal fieldwork, I chose to use a video camera and a parallel second audio recording. My aim was to capture not only the voice, but also the gestures and reactions. In many of the cases, the narrators also presented me with pictures or other documents from that period. Finally, the transcription was done in stand- ard language (Romanian, Hungarian, or English). I transcribed and archived their narratives in my personal database.

28 D. Reinisch, Subjectivity, Political Education, and Resistance: An Oral History of Irish Repub- lican Prisoners, 1971–2000 (Unpublished Thesis, European University Institute), Florence 2018, pp. 4–5. 80 Adrian-George Matus 81

The Childhood Experiences of a Generation The Impact of Postwar Europe on Family Structure and Demographics Born in the aftermath of the Second World War, activists and musicians like György Pór, Miklós Haraszti, or Mircea Florian were among the first Hungarian and Romanian youth to be raised only under a communist regime.29 They grew up in a troubled context. In major cities, their parents often had to rebuild their bombed-out homes, while food and other resources were scarce.30 Due to war, the male population had decreased. Demographic statistics show that the gender ratio in Hungary and Romania strongly changed as a consequence of the Second World War due to combat victims, deportations, and diseases. According to the Romanian Census of 1948, approximately 48.3 per cent of the Romanian population was male and 51.7 per cent was female;31 in Hungary, the respective proportions were 48.2 and 51.2 per cent.32 More than the gender dispro- portion, in Hungary a demographic anomaly affected the change of generation. Due to the First War and the mobilization of men, significantly fewer births were registered between 1914 and 1918. This had direct consequences in postwar Hun- gary, since this population reached adulthood roughly around 1945: the number of those born between 1914–1918 (and thus were between 21 and 25 years old) was half the size of any other cohort.33 In other words, the adult population that was ready to establish families was smaller than in previous generations. Furthermore, poverty was another strong factor that discouraged youth from establishing families and having children. Still, despite these factors, the state was determined to increase the population. In Hungary, for instance, Anna Ratko, the Minister of Health, proposed and passed a policy to increase the birth rate after the Second World War.34

29 The oldest person from the Maoist trial was Malgot István, born in 1941, followed by György Dalos, born in 1943. All the others were born in 1945 and the youngest was Révai Gábor, born in 1947. See: Open Society Archives, HU OSA 408-3-8:1/1, Individual Case Files, György Pór and His Associates: Dossier of Investigation. Transcript of Trial No. 1. 30 Taking a more general approach, Frank Biess and Robert Moeller talk about the long- -lasting impact of the Second World War in: F. Biess, R. Moeller (eds.), Histories of the After- math: The Legacies of the Second World War in Europe, New York–Oxford 2010. 31 A. Galopentia, D.C. Georgescu, Provizor. Rezultatele provizorii ale Recensamantului Republicii Populare Române, “Probleme Economice”, vol. 2, no. 42, pp. 18–19. 32 Population Number of Hungary by Sex and Age, 1 January, 1870–2060, https://www.ksh.hu/ interaktiv/korfak/orszag_en.html (accessed: 26.06.2019). 33 Ibidem. 34 “In the worst days of Stalinism, with apartments hard to find, purges frequent, and jobs uncertain, no one wanted to have babies. The sinister however, ordered otherwise, to keep the birth rate going.”; Open Society Archives, HU OSA 300-40-1. Hungarian Unit. Box 503. Youth. Youth Problems, 1969. The Pre-History of the Hungarian and Romanian 1968ers 82

Meanwhile, important medical improvements helped to decrease the infant mortality rate. While in 1941 infant mortality was 115.6 for every one-thousand live births, this number decreased to 91 by 1949.35 Encouraged by social policies and with the help of medical improvements, Hungary’s total fertility rate peaked at around 1953–1955.36 In Hungary, there is even a name for those born between 1949 and 1953: Ratko Korszák (The Ratko Generation). This generation reached adolescence in the mid to late 1960s. According to demographic data, in 1966 2,246,487 of Hungarians were between 15 and 29 years old. In other words, the Ratko Generation was composed of 818,519 people, which represented roughly 8 per cent of the population.37 In broader terms, the postwar context and technological explosion irrevers- ibly changed traditional life patterns. Many of the 1968ers’ families were among the first or second generations that moved from rural areas to the city.38 Agricul- tural machinery changed the old “modes of production and the work experience of the older generation” in the sense that the labor force was no longer needed.39 To this, the collectivization process encouraged migration from rural to urban areas across all of postwar Eastern and Central Europe.40 Consequently, the traditional patriarchal family, in which the father (or even grandfather) established the hierarchy, became less prevalent and was slowly re- placed by a more equitable partnership. Women had a more active role in society, at least compared to the interwar period. Companionship and joint responsibility slowly replaced the authoritarian decisions of one family member. It became much more common for both the parents to work outside the home. However, the gender discrepancies were still present inside families.41 Still, the Hungarian and Roma- nian 1968ers were the first generation to witness the transition from large, patri- archal families to smaller ones with more shared responsibility on a large scale.

35 STADAT – 1.1. Population, Vital Statistics (1900), https://www.ksh.hu/docs/eng/xstadat/xsta- dat_long/h_wdsd001b.html (accessed: 26.06.2019). 36 Ibidem. 37 Open Society Archives, HU OSA 420-2-1:1/20, Collection on the Hungarian Institute for Public Opinion Research: Publications and Research Reports: Manuscripts, Background Materials’, p. 9. 38 K. Lebow, Unfinished Utopia Nowa Huta, Stalinism, and Polish Society, 1949–56, New York 2013. 39 Open Society Archives, HU OSA 300-6-2, Records of Radio Free Europe/Radio Liberty Re- search Institute. Media and Opinion Research Department. East Europe Area and Opinion Research, Box 3, File 1. 40 G. Kligman, K. Verdery, Ţăranii sub asediu: colectivizarea agriculturii în România (1949–1962), Bucarest 2015. 41 Open Society Archives, HU OSA 300-6-2, Records of Radio Free Europe/Radio Liberty Re- search Institute. Media and Opinion Research Department. East Europe Area and Opinion Research Box 3, File 1, pp. 4–6. 82 Adrian-George Matus 83

This was the context in which the 1968ers were born and their identity was shaped. Next, I will emphasize how family upbringing influenced the political and aesthetic identity of the Hungarian and Romanian 1968ers. The future 1968ers did not come from the same social or ethnic backgrounds. As I argue in this section, the political context affected protagonists who had a different class background in dif- ferent ways. The families of the 1968ers had to cope not only with economic difficul- ties, but also with political instability, which materialized in the late 1940s. Their early childhood was affected by de-Nazification, Stalinism, and, finally, de-Stalini- zation. Each of these processes marked on its own the evolution of the 1968ers. Thus, the point to explore next is how Hungarian Maoists personally related to the Holocaust by taking into consideration that many of them belonged to Buda- pest’s Jewish community. Next, the case of the Aktionsgruppe will be subjected to scrutiny in order to understand how they made sense of their family contexts. As Piotr Osęka, Polymeris Voglis, and Anna von der Goltz argue,

[...] tales of childhood and family backgrounds are thus important milestones in the narra- tives of the activists of 1968; they mark the starting point that set them on a particular path. Activists often relate their journeys into activism as natural progressions, as building on par- ticular family traditions, or they tell a story that centres on struggle – one that involved reject- ing specific elements of their upbringing, such as religious or social values, or their parents’ politics altogether.42

Personal Stories: Making Sense of the Holocaust While the power of communism was growing, the legacy of Nazism was still pre- sent in East-Central Europe. From their early lives, the Nazi legacy influenced the lives of the activists from Budapest and Romania in very different ways. This is a recurring theme in the life-story narratives of the 1968ers. György Pór was one of the activists of the mid to late-1960s in the so-called Hungarian Maoist group. His aim was to challenge the authority of the Hungarian state by using an alterna- tive communist discourse. Pór was born in the Jewish Ghetto of Budapest in late 1944, while it was still under Nazi occupation.43 He lost his father during the war: “Yeah, well, I was born into a Jewish family and I did not know my father, so I was born out of wedlock, as they say. And during the war, my father disappeared and then my mum got married two times actually.”44

42 P. Osęka, P. Voglis, A. van der Goltz, Families, in: R. Gildea, J. Mark (eds.), op. cit. 43 “[…] 1944, December 28th, Budapest in the Jewish Ghetto of Budapest so still under the Nazi occupation of Hungary.” See: Interview with Pór György recorded by Mark James in Brus- sels, 15 March 2009, for the project “Europe’s 1968”; R. Gildea, J. Mark, A. Warring, op. cit. 44 Ibidem, p. 1. The Pre-History of the Hungarian and Romanian 1968ers 84

Like Pór, Simon Péter (born 1946) was one of the dissidents indicted in the late 1960s for “challenging the state order.” He recalls that his grandparents were killed during the Holocaust: “I didn’t know the grandparents from my mother’s side, because they had died in Auschwitz.”45 The writer and activist György Dalos was raised in a liberal Jewish family, mostly by his grandmother.46 His father died in 1945 due to poor treatment while conscripted into forced labor service during the Second World War. During the war, Jewish men in Hungary were not allowed to participate in combat, but some- times they were forced to work in various tasks. Both in the police investigations of the 1960s and in the interviews, Dalos does not use the label “Holocaust victim” when he refers to the death of his father, but as an effect of forced labor service, a direct effect of the Holocaust munkaszolgálatban( halt meg): “[M]y father died in July 1945, from lung disease, not in labor camps and not in the [Budapest] ghetto.”47 Actress and writer Anna Koós was closely linked to various alternative theatre groups in the late 1960s and early 1970s. Her parents were involved in the under- ground communist movement. Some of the relatives from her mother’s side died in Auschwitz.48 The personal dimension of the Holocaust contributed to the cultural viewpoint of the activists throughout their whole lives. Broadly speaking, in most cases in which a relative had died during or as a result of the Holocaust, this problem was mentioned in family discussions, and, later on, it influenced their further intellec- tual development. György Dalos recalls that for him, the tragedy of the Holocaust was closely tied to the absence of his father:

[T]here was no stage in my life when I was not aware of my Jewishness. […] However, the na- ture of this Jewishness changed in time, because it started in the situation created by Holo- caust: not only could I not know my distant relatives, but I did not know my father, either. […] So, this is the Jewish experience, the part of the catastrophic experience that man gets; it is not a mature situation, but I was born into it.49

45 “Az anyai nagyszüleimet nem ismertem, mert ők Auschwitzban meghaltak.”; Országos Széchenyi Könyvtár 1956–Os Intézet Oral History Archivum (later: OSK), no. 2/1, In- terview with Simon Péter recorded by Gáti Tibor, Budapest, 25 November and 3 December 2008. 46 OSK, no. 825 Sz., Interview with Dalos György recorded by Keller Márkus, Berlin, 17 May 2005, p. 4. 47 “[A]pám is 45 júliusában halt meg, tüdőbajban, nem a munkaszolgálatban, és nem a gettó- ban,” Ibidem, p. 6. 48 OSK, no. 822, Interview with Koós Anna, Recorded by Lugossy István, Budapest, 2004, p. 2. 49 Interview with Dalos György…, p. 187. 84 Adrian-George Matus 85

Missing Fathers: The Deportation of the German-Speaking Population to the Soviet Union In a different way, the Nazi heritage and de-Nazification also directly affected the German communities living in Hungary and Romania. However, it had similar effects on the personal memory of the 1968ers. Historically speaking, Swabians and Saxons, German ethnic groups that had been colonized by the Habsburg Empire, had lived in scattered communities throughout East-Central Europe for hundreds of years. Even though they assimilated well in nation-states like Czechoslovakia, Ro- mania, or Hungary, during the Second World War some of them collaborated with the Wehrmacht, the army of the Third Reich.50 Thus, after the Second World War the local population, either Hungarian or Romanian, felt threatened by these communi- ties, while politicians demonized them by calling them “German colonizers.”51 Thus, the relationship between Swabians or Saxons and other national groups worsened after the war. Furthermore, Stalin decided to deport many Swabian and Saxon communities in the Soviet Union as a form of punishment for their par- ticipation in the German invasion. On January 6, 1945, the Romanian government received a note according to which all Saxon men between the ages of 18 and 45 and all women between 18 and 30 years of age had to be mobilized. These German- speaking adults were deported to Soviet Union in order to do “reparations in kind” and to help rebuild the Soviet Union.52 The German community in Romania in par- ticular was strongly affected by this measure. The journalist and literary critic Anneli Ute Gabanyi (born 1942) recalls that her uncles from her mother’s side of the family were forced to enroll in the German army.53 After the Second World War, they left Romania with the retreating army. Nevertheless, the rest of the family remained in the country, even though they were under threat due to the activity of their relatives. In this context, her father did not mention the fact that he was an ethnic German in the census; therefore, he managed to circumvent the deportation. However, Gabanyi’s mother declared that she belonged to the German ethnic group. Being much more under threat, her mother escaped to the Făgăraș Mountains, where she was hidden by a shepherd.54

50 C. Mezger, Youth, Nation, and the National Socialist Mobilization of Ethnic Germans in the Western Banat and the Batschka (1918–1944), Florence 2016. 51 B. Trencsenyi, A History of Modern Political Thought in East Central Europe: Negotiating Mo- dernity in the ‘short Twentieth Century’ and Beyond, New York 2018, p. 302. 52 H. Baier, Deportarea etnicilor germani din Romania in Uniunea Sovietica: 1945 culegere de documente de arhiva, Sibiu 1994; C. Budeancă, Imaginea etnicilor germani la românii din Transilvania după 1918: studiu de caz: judeţele Hunedoara, Alba, Sibiu cercetare de istorie orală, Târgovişte 2016. 53 AIO-CNSAS, 262, vol. 1, Interview with Gabenyi Annelie recorded by Cristina Anisescu in Bucharest, 26 November 2011, Minute 7:00–13:30, not transcribed. 54 Ibidem. The Pre-History of the Hungarian and Romanian 1968ers 86

The Romanian-born German-language novelist Herta Müller was also born into such a complex family situation in 1953. Her father volunteered for the SS dur- ing the Second World War, and her mother was deported to the Soviet Union in 1945. This situation created a conflicted feeling about the Nazi legacy of her parents when she became a teenager:

I think my father was seventeen when joined the army, the SS. When I was in the city, I used to tell him: ‘Look what the Nazis did and look what Hitler did! How could you be so passionate and blind? How come you never thought about what kind of politics you got into – because he was a simple soldier – and you ran like a donkey after criminals?’55

The Imprisonment of “Class Enemies”: “Until I Was Eleven, I Did Not Know I Had a Father” Not only the ethnic minorities were persecuted. In the late 1940s, another wave of repression followed, in which the parents of other 1968ers suffered. The context changed. This time, Stalin wanted to assert his full power in the satellite states. That meant that local communist parties had to come to power as soon as possible. However, even though Soviet troops occupied each of the Eastern and Central Eu- rope countries, their presence was not enough to install a single-party structure. Different countries demanded different tactics in adopting communism. While Sovietization was quick in Hungary and Czechoslovakia due to the strong pres- ence of the interwar Communist elite, in Romania, the local communist factions needed the assistance of the army due to the weakness of Communist Party.56 As a result of political tensions and vendettas, the interwar political elite was imprisoned. In Romania, not only political figures, but also the former supporters of interwar parties were seen as threatening. The former right-wing supporters (Legionaries) were jailed or deported to the remote area of Bărăgan (south-eastern Romania) for their open political convictions. This situation directly influenced the lives of some musicians. The father of Nicolae Covaci (born 1948), the guitarist and soloist of the group Phoenix, was jailed as a political prisoner.57 The absence of

55 “Tatăl meu cred că a avut 17 ani cînd s-a dus în armată, în SS. Şi eu, cînd am fost în oraş, eu tot i-am zis: «Uite ce au făcut naziştii şi ce a făcut Hitler! Cum ai putut tu să fii atît de eufo- rizat şi orb şi cum nu te-ai gîndit niciodată în ce politică ai fost băgat, ca măgarul – pentru că el a fost un simplu soldat -, ai fugit ca măgarul după criminali»”; G. Adameșteanu, In- terview with Herta Müller, Bucarest 2010, https://atelier.liternet.ro/articol/9225/Gabriela- -Adamesteanu-Herta-Muller/Limba-romana-participa-la-limba-germana-in-care-scriu. (accessed: 30.06.2019). 56 B. Trencsenyi, op. cit., p. 332. 57 The archival file of his father can be read here: https://www.iiccmer.ro/fise-matricole- -nou/?drawer=Fise%20matricole%20penale%20-%20Detinuti%20politici*C*C%2008.%20 Cot%20-%20Crissoghelos*Covaci%20Gheorghe%20I (accessed: 30.06.2019). 86 Adrian-George Matus 87

a parent marked virtually the entire childhood of Covaci, as his father came back from Canalul Dunăre-Marea Neagră only when he was eleven: “[M]y father was in jail. He was a Legionnaire [a member of an anti-Semitic interwar right-wing political party], and that is why he was arrested. I think I was one or two years old when they took him. I did not meet him until I was eleven; I did not even know that I had a father.”58 In a 2011 interview conducted by the CNSAS Oral History Institute, Covaci said that all his bandmates from his first music group Sfinții (“The Saints”) grew up without their fathers: “[U]s… especially in Phoenix, or even more than that […] the group the Saints was a fatherless group. None of us had a father.”59

The Children of Victims, the Children of Perpetrators The interviews show that even though the future hippies were born after the end of the Second World War, the impact of Nazism was still present in their daily lives. In some cases, they had lost a parent. In many other situations, they had relatives who had died in the Holocaust, had been deported to the Soviet Union for collaboration with the Germans, or would later be arrested for opposition to the communist regime. In other words, both totalitarian regimes left a major im- pact on their lives. This situation contributed to building their political position. Thus, the reaction against the political establishment was not only a public state- ment, but also a reaction determined by their intimate life experiences. The po- litical context had a direct impact on their early childhood: deportation, political imprisonment, or death on the front led to childhoods that were often marked by the absence of a parent. Only subjective testimonies can emphasize the personal trauma that many individuals witnessed in their family lives. On a more theoreti- cal level, when researching Italian 1968ers Luisa Passerini argued that this gen- eration had an ambivalent opinion about their fathers. Both the presence and the absence of paternal figure created an internal conflict for the 1968ers: “[T]he new culture is one of opposition. When it succeeds, it’s dialectical: in its discontinuity with respect to the liberal father, it seeks a continuity of values; in its continuity with the proletarian tradition, it recognizes a lack of consistency on the level dear- est to it, the level of identity.”60

58 D. Gorgonaru, Interviu Nicu Covaci, Fondator Phoenix: „Pentru Mine, Bătaia a Fost Ruptă Din Rai.”, „Adevarul”, 1 November 2014, https://adevarul.ro/entertainment/ muzica/interviu-nicu-covaci-fondator-phoenix-pentru-mine-bataia-fost-rupta-rai- -1_54538a170d133766a867b5b7/index.html (accessed: 25.02.2021). 59 AIO-CNSAS, nr.DVD 14, numele intervievatului: Nicolae Covaci, vol. 1, capitolul 1, de catre Cristina Anisescu, Minute 3:17. 60 L. Passerini, J. Wallach Scott, op. cit., p. 30. The Pre-History of the Hungarian and Romanian 1968ers 88

The political and aesthetic opinions of their parents were among the first ele- ments that contributed to the formation of the identity of the 1968ers.61 However, when comparing the narratives of different 1968ers, Piotr Osęka, Polymeris Vog- lis, and Anna von de Goltz reached an interesting conclusion. They correct the mistaken consensus that the 1968ers simply contested the identity of their par- ents through a so-called “generational gap.” The identification level is much more complex than simple opposition.62 At the first level, they rejected their political stances if they had collaborated with the Nazi or Stalinist regimes. If they were the children of perpetrators, they rejected their political stances. Additionally, if the relationship of the activist and his or her parents was not a close one, then usually he or she challenged the family values. For instance, György Pór had an adoptive father with whom he had a diffi- cult relationship from the age of six. His fight against his stepfather corresponded with his rejection of the state:

I had a stepfather from the age of six until I left the family home at the age of twenty-one. And my stepfather was a true believer communist, so I was raised in basically a communist fam- ily. My teenage rebellion against paternal authority coincided with the rebellion against state power, because what connected them was not only that my stepfather was an instructor of the Communist Party’s political school at some point in his life, but also the basic hypocrisy that I noticed both in my family and at the level of state politics.63

On the other hand, those who had a “resistance family” background justified their own actions as a continuation of their parents’ legacy, by being the “children of the victims.” In this case, the family legacy played an important model of self- revendication and justification for their political stances. In an interview with the activist Tariq Ali, the Transylvanian-Hungarian philosopher Gáspár Miklos Tamás (born 1948) declared that his parents belonged to the illegal interwar com- munist movement and spent years in prison before 1945. As in the case of György Pór or Simon Péter, many of the close friends of their families died either as a re- sult of political persecution or during the Holocaust.64 He states that his political

61 Ibidem, pp. 34–36. 62 “[W]hile activists usually explained their politicization as a natural progression or as a re- sult of a struggle at home, few activists emulated or rejected their parents unequivocally.” See: R. Gildea, J. Mark, A. Warring, op. cit., p. 71. 63 Interview with Pór György…, p. 10. 64 “My father was a writer and an editor, my mother worked in a hospital […] and you know […] they were people whose best friends, associates, and family members were extermi- nated in 1944 for having participated in the Resistance. So […] they came from a very […] heavy revolutionary past.” See: T. Ali, The World Today – Eastern Europe After The Fall, 2015, https://www.youtube.com/watch?v=hA9ZMOpv47c (accessed: 25.02.2021). 88 Adrian-George Matus 89

identity is a continuation of his family legacy. He claims that the disappointments of his parents’ generation were related to the communist promises which were never fulfilled:

[T]hey belonged to that enthusiastic anti-Fascist generation, hoped for a new dawn for hu- manity in the 1940s, and when they were confronted with the Stalinist system, they were dis- enchanted and heart-broken about it all, especially, you know, in the spring of ’56, when the crimes of Stalin were unmasked. […] They were disappointed and bitter people when I grew up. They kept their ideals but had a very low opinion of socialist reality.65

He argues that his and his generation’s political activism began exactly on the grounds of the disappointment of their parents, for whom the nomenclature had betrayed the ideals of the revolution:

We started off on the Left, most of us, on the critical Left, which was passionately hated by the authorities and started from an egalitarian social criticism of a system that pretended to be exactly that: socially just and liberating, but it wasn’t […] and therefore, dissidence started by calling the system out on its own original founding ideals.66

Usually, the political awareness and stance of an individual become apparent only during late adolescence and early adulthood.67 Other factors also contribute to the political and aesthetic identity of an individual. However, what I argue is that the political stances of their parents played a crucial role. Such evidence adds weight to the argument that their political or aesthetic stances were not born only as a “rupture” or “generational gap,” but also as continuity with their family back- ground. This depends on if they consider themselves to be “the children of perpe- trators” or “the children of victims.”

Cultural Products and the Early Education of the 1968ers Yet, apart from the family, another element contributed to the formation of the mod- ern “subject”: institutional education. I shall move the discussion to the context in which the 1968ers grew up. The question is: how did the political context influence their education and what they read? We have already learned about the family context in which they grew up and how they positioned themselves towards their parents’ aesthetic or political leanings. Now, I will scrutinize the cultural products available

65 Ibidem. 66 Ibidem. 67 M.K. Jennings, R.G. Niemi, Generations and Politics: A Panel Study of Young Adults and Their Parents, Princeton 2014, pp. 8–9. The Pre-History of the Hungarian and Romanian 1968ers 90

in the childhood of the 1968ers. Particular attention will be dedicated to the children’s literature that was available at that time in the context of censorship. Although it may seem trivial to know what literary protagonists shaped their imagination in primary school and what novels they had to study, I believe it is worthwhile discussing the edu- cational background of the future 1968ers. In retrospect, the interviews show that they relate their “protest identity” with the literary protagonists of their childhood. A second argument for this option is that, as we will see in later sections, many of them became the leading samizdat intellectuals of the 1970s and the 1980s. Therefore, their ideas strongly influenced their peers, artists and musicians. Fur- thermore, in some cases they stated that such literary heroes influenced their way of writing and contesting the establishment. Before I focus on the testimonies of the activists, I shall briefly contextualize how the communist parties of East-Central Europe managed to control the cultural dis- course. One of the aims of the Communist Party was to dominate not only the politi- cal area, but also the cultural means of production. More specifically, after the Second World War the Soviet Union exported socialist realism, the only permissible cultural trend, through institutions like the Writers’ Union of Romania (Uniunea Scriitorilor din România) or the Hungarian Writers’ Union (Magyar Írószövetség). The Communist Party promoted poets, painters, and writers who followed the new principles. In return, the Communist Party discharged and sometimes even imprisoned those who opposed the new trend. Suddenly, censors saw modern literature, avant-garde poetry, surrealism, and jazz music as products of “bourgeois society.” Paradoxically, such principles, which are called “Zhdanovian” (after their promoter, Zhdanov), in many cases forbade the avant-gardist and nonconformist literature of the interwar leftist culture. Finally, so- cialist art promoted communist values and the glorification of the proletariat. Censors removed poets, painters, and writers who did not conform to Zh- danov’s principles from school and university curricula. Censors filtered not only the academic canon, but also literature taught in schools. Following Moscow’s di- rectives, they imposed socialist realism as the dominant form. Generally speak- ing, literary studies scholars agree that the period from 1948 until 1953 was an arid one with respect to aesthetic values. I do believe that the discussion of the rel- evance of 1948–1953 literature is far more complex, however.68

68 The debate about the relevance of socialist realism inspired important academic works that focused either on literary criticism, like A. Goldis, Critica in transee. De la realismul socialist la autonomia esteticului, Iasi 2011. Ioana Macrea-Toma has analyzed how literary institutions formed, in: I. Macrea-Toma, Privilighenția. Instituții literare în comunismul românesc, Cluj-Na- poca 2010. Ștefan Baghiu has focused on the percentage of translated novels in the by referring to Dicționarul cronologic al romanului tradus în România de la origini până la 1989.\: Ș. Baghiu, Translating Novels in Romania: The Age of Socialist Realism. From an Ideological Center to Geographical Margins, “UBB Philologia”, vol. LXI, 2016, pp. 5–18. 90 Adrian-George Matus 91

What is at stake for my argument, though, is different. The large amount of available Hungarian or Romanian literature from this period was strongly influ- enced by Soviet books. For example, more than 40 percent of all books that were translated into Romanian between 1948 and 1958 were from Russian. This peaked in 1954, when 55 percent of translated literature came from the Soviet Union. For the sake of comparison, it is worth noting that French literature, which achieved its absolute apex in 1959, with 25 per cent of the books that were translated into Romanian, came in second place.69

Spy-Novels and Fadeyev Therefore, in the first years of the imposition of the new trend, Romanian and Hungarian pupils could read mostly books about Soviet heroes. They had Pavel Korchaghin (from How the Steel Was Tempered by Nikolai Ostrovsky) or partisans from the Second World War like Volodia Dubinin and Oleg Koshevoy as models.70 One of my interviewees, Miklós Haraszti declared that he avidly read such books, and his role model was Oleg Koshevoy, the protagonist of Fadeyev’s novel, since it was the only option available in libraries:

I ‘swallowed’ the translated works of Soviet children’s literature at a rate of ‘one of a day’ as well as whatever literature was available at the library. I lived in Sziv utca, and the library was at Oktogon, which was November 7th Square at that time. I was famous then, as it was reported many times to my parents that I was reading on the street when walking to and from the library. […] Yes, I loved the classics, Fadeyev’s Molodaya Gvardiya or The Young Guard.71

György Pór recollects that he had eagerly read Marx since he was eleven years old. He perceived the German philosopher not as a distant figure, but as a “per- sonal friend”:

I read the history of the Soviet Communist Bolshevik Party at the age of eleven. […] I was fas- cinated by the story inspired by the revolutionary struggle of the working class, the work- ers’ movement of the nineteenth and twentieth centuries, so I had those childhood heroes like Marx – who to me was not a German philosopher but almost like a personal friend.72

Moreover, whereas Haraszti’s models came from Soviet literature, Pór had other historical revolutionary models: Spartacus and Benjamin Franklin:

69 Ș. Baghiu, op. cit., pp. 5–18. 70 S. Preda, Patrie romana, tara de eroi!, Targoviste 2013. 71 Interview with Miklos Haraszti..., p. 1. 72 Interview with György Pór..., p. 6. The Pre-History of the Hungarian and Romanian 1968ers 92

[I]n more general terms, every revolutionary movement became something very attractive to me and something that I wanted to learn more about. Thus, I became interested in Spartacus’s revolt against Rome, or I read a book I still remember about Benjamin Franklin and the Ameri- can Revolution. […] I wanted to become a revolutionary from about ten or eleven.73

Beginning in the mid-1950s, the situation became more relaxed. In Romania, children eagerly read Winnetou books74 or Jules Verne.75 Mony Bordeianu (born 1948), the first lead singer of the group Phoenix from Timisoara, read books by James Fenimore Cooper in German. He received such novels from his aunt, who lived in West Germany: “I learned to read at a very early age. I used to receive books by James Fenimore Cooper, about encounters with Indians, from my mother’s sis- ter who lived in Germany. Because they were so interesting, I quickly learned to read them.”76 Children like Pór or Haraszti could also read spy novels in addition to partisan stories. Such novels, which praised the communist regime and criticized capital- ism, became fashionable for children, since they were less ideologically infused. Miklos Haraszti said that he found joy in reading books about spies: “But then a bit later, I loved a peculiar type: spy novels. There was a guy called Kennedy, whose non-fiction book was I Rode with the Ku-Klux Klan. Or there were the Rickett cou- ple’s We Were spies in China, so kind of positive spies who go to discover what the enemy does in the service of a good cause […].”77 As a side observation, Haraszti said immediately afterwards that such novels shaped his personal style of writ- ing: “[A]ll my books which I later wrote followed this pattern, so they were a kind of investigative spy novels, undercover spy novels. One was my Factory book, the other was how guided literature works under disguise.”78 These statements by Haraszti and Pór demonstrate that they self-identify the roots of their activism in their childhood and teenage reading. This observation challenges the assumption that such subversive groups became radical only when they read the texts of Mao or Che Guevara. In other words, by referring to such readings which formed their tactics of protest, they argue that the root of their discontent was already present in their childhood.

73 Ibidem, p. 6. 74 Interview with Radu Nicolescu recorded by Adrian Matus in Bucharest, April 2019, perso- nal archive, p. 9. 75 Interview with Klein Jozsef, recorded by Adrian Matus in Bucharest, April 2019, personal archive, p. 4. 76 M. Bordeianu, Nebunul cu Ochii Inchisi, Bucharest 2016, p. 25. 77 Interview with Haraszti Miklós…, p. 1. 78 Ibidem, p. 2. 92 Adrian-George Matus 93

Rejecting School Textbooks Socialist realism was among the few literary and cultural trends tolerated in the late 1940s and early 1950s. However, children could read less ideologically infused genres such as spy novels or Westerns. Still, such reading was mostly done in their free time. In other words, 1968ers had to read assigned books for school. Thus, I will move next from the fictional books that they read in their free time to the compulsory texts in their school curricula. As I have previously mentioned, the 1968ers were the first East-Central European generation formed by the principles of communism. Still, what was a literature or history school lesson like? György Dalos recalls that during his school years he read classics such as the national poet Sándor Petőfi or William Shakespeare. Only after 1957, when he got a card at a public library, did he read books by Victor Hugo, Alexandre Dumas, Ju- les Verne, Fyodor Dostoevsky, and Leo Tolstoy. Not only literature, but also history became an ideological battleground. Children could read only the filtered version of past events at school. In 1950s-era Romania, the historian and propagandist Mi- hail Roller (1908–1958) interpreted Romanian’s past through a strong pro-Russian lens by using anti-nationalist Marxist-Leninist discourse. His main statement from the book Istoria R.P.R. (“The History of the Romanian People’s Republic”) was that Romania’s past was linked to the Slavic world.79 This book was compulsory reading in schools. In return, censors and the Ministry of Education forbade refer- ences to books which contradicted Roller’s point of view. One of my interlocutors, Paul Hărăguș, who was born in Feldru, Bistrița- Năsăud, said that he had to prepare for the middle school final exam in history by reading Mihail Roller’s book. On the other hand, he managed to read alternative books, kept either in his family library or borrowed from his philosophy teacher or his father. However, he could not talk openly about their contents at school.80 Thus, he was skeptical of the information he received at school and preferred to inform himself about cultural trends from informal networks or private libraries. Thus, the 1968ers argue that in addition to their family backgrounds, their childhood readings shaped their tactics of protest. My point is not to claim that such childhood books radicalized them. Instead, the interviews show that Fadeyev, spy novels, Marx, and non-ideologically infused historical books formed their identity of opposition. All the interviewed activists have offered examples of literary protagonists who belong to the typology of the outlaw: soldiers belonging

79 B. Trencsenyi, op.cit.; but also L. Boia, Istorie și mit in conștiinta romanească, Bucharest 1997. 80 Interview with Paul Hărăguș and Maya Micu recorded by Adrian Matus in Satu Mare, Romania, 18 December 2018, personal archive. The Pre-History of the Hungarian and Romanian 1968ers 94

to underground movements, spies, or revolutionaries. Such books also contrib- uted to shaping their later style of writing, as in the case of Haraszti. György Dalos even mentioned that reading Marx as an adolescent created a feeling of being spe- cial and more powerful than the others.81

“You Just Don’t Go Against the Empire”: The Influence of 1956 Revolution on Protest Tactics The Political Context of the Hungarian Revolution In the long term, family and education contributed to the formation of the iden- tity of the activists, hippies, and musicians. However, specific events also played an active role for the 1968ers in shaping their tactics of protest. Specifically, I am referring to the 1956 Hungarian Revolution. In short, after the death of Stalin, communist Party leaders became more courageous in asserting their own autonomy. East-Central European countries wanted to distance themselves from Moscow’s direction. However, it was far too risky to directly challenge Moscow’s hegemony through the political discourse. As a result, culture became the first field in which intellectuals challenged the role of the party. To put it bluntly, intellectuals first challenged the “aesthetic principles” of socialist realism, but they soon moved to the philosophical grounds of communism. The 1952 speech of the Croatian writer Miroslav Krleža at the Yugoslav Writers Union in Ljubljana launched a bold initiative for criticizing communist systems from the inside.82 Even more popular than Krleža, the Yugoslav philosopher Mi- lovan Djilas became the first popular voice that challenged the Stalinist legacy in East-Central Europe. His book, The New Class, critically analyzed how the com- munist state created a new type of oligarchy. This work opened a new path for dis- sidents and ultimately became a pivotal text used by revisionists across the whole Eastern Bloc throughout the 1960s.83 Not only did intellectuals slowly started to challenge the “dogmatic” position, but soon after the 20th Congress of the Communist Party of the Soviet Union, dur- ing which Khruschchev denounced “the Stalinist cult of personality” behind closed doors, communist Party secretaries became more open to “de-Staliniza- tion” principles. In particular Imre Nagy in Hungary and Władysław Gomułka in Poland emphasized the need for national exceptions, as well as arguing for the adaptation of communism to the needs of their country. In this context, they be- came more permissive towards intellectuals, allowing them to express their own

81 Interview with Dalos György..., p. 39. 82 B. Trencsenyi, op. cit., pp. 361–362. 83 D. Milovan, The New Class: An analysis of the communist system, Orlando 1957. 94 Adrian-George Matus 95

political opinions. This radical change in thinking and the ensuing actions soon contradicted Party guidelines and especially the world view of former Stalinists. The Hungarian case is particularly illustrative for showing how initial de- Stalinization went much further. As mentioned previously, the key actor was Imre Nagy, Prime Minister of Hungary from 1953 to 1956. His background was not markedly different from that of other high-ranking officials from Soviet satellite countries. During the First World War, he had been taken prisoner by the Rus- sians. In 1917, he became a communist and later fought in the Red Army. After the war, Nagy came back to Hungary, but he left the country in 1930 due to its political situation. He quickly found refuge in the Soviet Union and lived there until 1944.84 With the support of the Soviets, Imre Nagy replaced Rákosi as prime minister on July 4, 1953. His first initiative was to announce his new ambitious political plan. The new program, called the New Course, extended to five main areas. In the eco- nomic field, Nagy tried to put an end to heavy industrialization and place more emphasis on consumer goods production.85 Meanwhile, in agriculture, the New Course ended forced collectivization and allowed some autonomy to small farm- ers. The third policy aimed to improve living standards by reducing price levels. The most “spectacular” policy was the closing of penal camps and amnesty for po- litical prisoners.86 Finally, the last policy aimed at creating a larger institutional framework for the alternative voices of ordinary people. However, the population became gradually more dissatisfied because these measures did not improve the living standards of the Hungarian people; they actu- ally worsened them.87 Parallel to that, by having a more permissive framework, intellectuals became much more courageous in debating contemporary Hungar- ian issues. Among them, the Petőfi Circle became the best known, especially for its revisionist version of Marxism. Their debates cleverly avoided clearly taboo sub- jects such as the one-party system and instead dealt with other themes of national significance. Nagy saw this opportunity as a way to have new possible allies. Thus, he connected with such dissatisfied individuals from the nomenclature, both writ- ers and technocrats. After the 20th Congress of the Communist Party of the Soviet Union, Rákosi was named as responsible for the “de-Stalinization process,” but he soon resigned from his position of leadership in the Communist Party. He could not cope in the new post-Stalinist context by using his “Stalinist reflexes.”88

84 I. Rév, Retroactive Justice: Prehistory of Post-Communism, Stanford 2005, p. 16. 85 C. Bekes, M. Byrne, M.J. Rainer, The 1956 Hungarian Revolution:A History in Documents, Budapest-New York 2002, p. 5. 86 Ibidem, p. 6–7. 87 Ibidem, p. 12. 88 Ibidem, p. 1. The Pre-History of the Hungarian and Romanian 1968ers 96

In the late summer of 1956, history became more favorable for Nagy again. Firstly, the crisis at the top level of the Communist Party had no solution. Then, an important input came from another country from the Eastern Bloc. In Poland, Gomułka dismissed the pro-Soviet high officials from the Party. Predictably, -Ni kita Khruschchev came to Poland and, after long negotiations, he reached a com- promise with his Polish counterpart. What was a compromise for the Polish cause became a victory for the Hungarian revisionist faction. The reformist faction in Hungary encouraged journalists to publish the discourse of Gomułka in the of- ficial press, dubbing it “the Polish way to socialism.”89 Between the lines, they wanted to encourage a similar move in Hungary as well. The next day, a group of young people announced a student gathering. Ini- tially meant as a march of solidarity with Poland, on October 23, 1956, 200,000 peo- ple protested against the government in front of Parliament in Budapest. Hungar- ian students proposed “Sixteen Points,” the most important of which were articles 1, the withdrawal of Soviet troops, and 12, freedom of opinion and speech.90 By ap- pearing on the balcony of Parliament, Imre Nagy became the “prime minister of the revolution.”91 The Soviets initially hesitated to use the full force of the Warsaw Pact because of Khruschchev’s aim for an East-West détente. After initial reluctance to use military force, the Soviet army attacked Budapest and other cities on Novem- ber 4, 1956. Thus, the Soviets removed Nagy’s followers from the government and replaced them with Janos Kádár’s faction. In the meantime, fighting continued on the streets, as disparate factions unified against the external enemy. Nevertheless, the Warsaw Pact armies crushed the resistance by November 10, 1956.

Hungarian 1968ers’ Recollections of the 1956 Revolution Such street fights between various factions and the Warsaw Pact armies created strong and vivid memories especially for those who lived in Budapest or other bigger cities. Consequently, the memory of the 1956 Hungarian Revolution played an important role for the 1968ers as well. In 1956, György Dalos was thirteen years old. He recalls that during the first days of the revolution his grandmother told him that the Americans would intervene soon. Initially, he shared a feeling of hope with his family, but that changed after the Soviet invasion. Soviet troops came and entered into their private apartment, a moment when the young Dalos became afraid.92 Fear grew a few days later, when he realized that the Soviets had

89 Ibidem, p. 2. 90 Document no. 24, The Sixteen Points Prepared by Hungarian Students, 22–23 October 1956; cited in: Ibidem, pp. 188–189. 91 I. Rév, op. cit., p. 16. 92 Interview with Dalos György..., p. 24. 96 Adrian-George Matus 97

deported his history teacher because he had attended the protests. He realized that “one should be afraid here now” (hogy itt most félni kell).93 While Dalos’ recollection of 1956 emphasizes a feeling of fear, György Pór re- calls that the events of 1956 shaped his opposition against his father. Being a teen- ager, he decided to support the decisions of the Communist Party and to be against the freedom fighters in the streets:

My first understanding of ’56 was not an independent intellectual one; I was just an indoc- trinated twelve-year-old who held the official Party line against my father who had joined the revolution […]. I just held that position that anyone that wants to eliminate the socialist system and bring back an older mode of social organization, the capitalist system, is counter- revolutionary.94

Galicza Péter was another member of the subversive group created by György Pór. He came from a communist cadre family, and although he was only six years old during the 1956 Hungarian Revolution, he had vivid memories of the freedom fighters. Galicza saw “people heading to the forest, with rifles in their hands” as well as Soviet tanks.95 His family wanted to be kept up to date about the events, and they listened to the radio.96 Another member of the same group, Simon Péter, was hospitalized in Szabadság-hegyi Clinic during the 1956 Revolution.97 The most vivid image for him was seeing people shot on the street. The images of people be- ing shot for standing up against the state created a substantial amount of restless- ness.98 This is the first particular characteristic that distinguishes the Hungarian 1968ers not only from the “global 1968” narrative, but also from other East-Cen- tral European countries. Most of the protestors of the late 1960s did not witness

93 Ibidem, p. 24. 94 Interview with György Pór..., p. 26. 95 “November 4-e után – ha jól tippelem – egyik napról a másikra olyan dolgok történtek, amiket én is észleltem. Például láttam, hogy a Széher úton mindenféle szedett-vedett népek jönnek fel az erdő felé, puskákkal. Egy vagy két nap múlva pedig szovjet tankok jöttek ugyanazon az útvonalon felfelé. Feltűnő volt, mert nem egy-kettő lézengett ott, hanem rendesen mentek fel. A fegyveresek nem nagy és egybefüggő csapatokban, hanem kis csoportokban kószáltak felfelé. Ha az ember kinézett az ablakon, akkor látta ezeket a figurákat, ahogy mennek felfelé. Aztán jötteka tankok, azok viszont falkában, három- -négy-öt együtt.” See: OSK, no. 882, Interview with Galicza Péter recorded by Molnár János in Budapest, 2007, pp. 59–60. 96 M. János, op. cit., p. 59. 97 OSK, no. 884, Interview with Simon Péter recorded by Gáti Tibor in Berlin, 17 May 2005, p. 21. 98 “[T]his created for me a very negative impression. I think that […] this has two faces. This 1956 moment. There are also positive, also negative aspects. I think that both aspects have to be taken into consideration.” See: Ibidem, p. 21. The Pre-History of the Hungarian and Romanian 1968ers 98

such violent scenes and murders as teenagers as Pór, Dalos, or Haraszti did.99 Fur- thermore, they saw how the state intervened in the protest and how soldiers shot civilians who stood up for their rights. This created strong affective memories throughout their lives, as the interviews show. Specifically, the strongest shared feeling was fear. In the longer term, this common feeling influenced the way in which Hungarian activists reacted against the system. To take a case in point, Miklos Haraszti has argued that such dramatic events determined the absence of any open protests in 1968. Intellectuals avoided an open confrontation, but at the same time the Hungarian state apparatus was much more cautious about any public gatherings. Haraszti believes that the same mistake Hungarians had made in 1956 was repeated by Prague students in 1968: “[T]he Hungarian intelligentsia was totally mesmerized by the 1956 experience. In 1968, with Czechoslovakia, in 1970, in 1974, in 1976 in Poland, they always talked in a despising way about all those guys who didn’t get the Hungarian lesson: they just don’t understand that you don’t go against the Empire.”100

“Divide and Conquer” Always Works: The Limited Impact of the 1956 Revolu- tion in Romania While the 1956 events changed the tactics of protest in Hungary, they had a very limited effect in Romania. Whereas in Hungary this revolution was a fusion be- tween a top-down reform inside the Communist Party and a bottom-up protest against stopping such a reform, in Romania only the students expressed their grievances. There was no similar reformist trend inside the Communist Party in the Romanian case.101 In this regard, the ideological demands were replaced by immediate complaints, such as about the quality of food in the public canteens. Nonetheless, others went further: in Bucharest, the students asked for the elimi- nation of Marxism-Leninism and the Russian language from the core curriculum at their university.102 Having learned about the events from neighboring Hungary, youth from Tim- isoara became more courageous and organized a protest. On the November 2, 1956, 2,000 students from Timisoara were arrested after a public demonstration.

99 This argument, invalidated by recent scholarship, was used in the 1970s and 1980s to pre- sent the 1960s rebellion as a product of the prosperous state in which activists grew. See: R. Inglehart, The Silent Revolution: Changing Values and Political Styles among Western Publics, Princeton 1977; R. Fraser, op. cit. 100 Interview with Haraszti Miklós…, p. 4. 101 V. Tismaneanu, Stalinism for All Seasons: A Political History of Romanian Communism, Ber- keley 2003; J. Granville, “If Hope Is Sin, Then We Are All Guilty”: Romanian Students’ Reactions to the Hungarian Revolution and Soviet Intervention, 1956–1958, “The Carl Beck Papers in Russian and East European Studies”, no. 1905, 2008, p. 80. 102 J. Granville, op. cit., pp. 10–11. 98 Adrian-George Matus 99

In Bucharest, students intended to organize a similar demonstration on Novem- ber 5, 1956, but it was too late. Not only had the Soviet army invaded Budapest on November 4, but they also had organized a similar military maneuver to discour- age any possible reactions against the state. In other words, on November 5, 1956, Soviet troops pre-empted the plans of the students. They occupied the University Square, the place where the students had planned to gather the same evening.103 In the region of Transylvania, the authorities managed the situation in a dif- ferent way. Because Cluj’s population was 48 per cent Hungarian, this called for particular measures.104 Although this city represented a promising context for turmoil, Romanian and Hungarian intellectuals from Cluj did not manage to cre- ate any coherent engagement against the system. For this reason, communist lead- ers managed to cope with the situation by using the old principle of “divide and conquer.” They profited from the tensions between different ethnic groups and no common ground was formed. Of course, students disseminated leaflets as in Bu- charest and Timisoara, but no bigger actions happened. Indeed, many Romanian 1968ers do not recall the protests from their own country as much as they do the events that happened in Hungary. Moreover, their memories of the Hungarian events were less intense, because they witnessed less violence on their own streets and most of the news came later or via Radio Free Eu- rope. Nevertheless, in broader terms, the 1956 Hungarian Revolution had a long- lasting impact particularly for the Hungarian 1968ers. While the “absent parents” and Zhdanov’s principles applied in their first years of school are features shared virtually by all East-Central European 1968ers, observing such large street fights was a characteristic experienced only by Hungarian dissidents. Protests did not spread in Romania as easily as one might have been expected. Transylvanian Hungarians did react against the communist regime, but not by referring to any Marxist revisionist discourses. Their grievances were different than in Budapest, as instead they were asking for very specific demands. However, what is more interesting is that the communist leaders in the two countries collaborated closely during and after the event under the close supervi- sion of Moscow. After the Hungarian Revolution, Soviet agents took Imre Nagy hostage and took him to Snagov, a resort town situated some forty kilometers north of Bucharest.105 Among others who were deported was the philosopher György Lukács, who later played a prominent role in the late 1960s protests in Bu- dapest. Unfortunately, Nagy did not have the same luck. He was executed in secret

103 S. Covaci, Persecuția: mișcarea studențească anticomunistă, București, Iași (1956–1958): Nume de cod ‘Frăția Paleolitică’: documente din Arhiva Securității, Bucharest 2006. 104 J. Granville, op. cit., p. 24. 105 N. Imre, Însemnări de la Snagov. Corespondență, rapoarte, convorbiri, Iași 2004. The Pre-History of the Hungarian and Romanian 1968ers 100

on June 16, 1958, in Romania. Nonetheless, other Romanian members of the Party distinguished themselves after the 1956 protests. The future president of Romania in the 1990s, Ion Iliescu, had just come back from a study program in the Soviet Union and was elected secretary of the Youth Union Central Committee in 1956.106 He investigated the protestors from Timisoara.107 Later that year, he became re- sponsible for the oversight of students belonging to national minorities. He would occupy a similar position in 1968 as well. Thus, the Hungarian Revolution of 1956 had its importance in the recollec- tions of the generation of 1968ers. The Hungarian dissidents adopted a cautious approach in interactions with the authorities. The Romanian 1968ers knew about the aftermath as well through indirect sources. Therefore, they avoided a direct confrontation with the state, as in other East-Central European countries, like Po- land, Czechoslovakia, and Yugoslavia.

Conclusions In this paper, I aim at understanding how family background, educational up- bringing, and specific events shaped the “pre-history” of the 1968ers. First, I ar- gue that the social and cultural opinions of the activists are also linked to their parents’ political activity. Traditionally, researchers dealing with the “long 1968” have proposed that the political stances of the activists are symptomatic of a “gen- erational gap.”108 My analysis differs from these in proposing that there is in equal measure a continuity and transmission of ideas. Still, this depends on the activ- ity of their parents and if they consider themselves to be either the “children of perpetrators” or “children of victims.” Another aspect which also influenced their stances was their personal relationship with their parents. The class background of the family also played its own role in the formation of the teenagers. The urban middle class was much more interested in the newest musical, cultural, and social trends than the rural class. Though strongly infused by ideology, the books my narrators read in their childhood also contributed to the identity of the 1968ers. Reading them shaped them in two ways. They emotionally identified with protagonists who belonged to the typology of the outlaw, but, later on, some of them were influenced by the writ- ing style as well. In return, they rejected the school curricula because they were very arid in cultural references. That is why later on, when translations became

106 J. Granville, op. cit., p. 44. 107 S. Both, I. Iliescu, V.A. Stănculescu, Spatele Înăbuşirii Revoltelor Studenţeşti Din Timişoara, in 1956’, https://adevarul.ro/locale/timisoara/ion-iliescu-victor-atanasie-stanculescu- -spatele-inabusirii-revoltelor-studentesti-timisoara-1956-1_50ae38c37c42d5a6639acb62/ index.html (accessed: 05.02.2019). 108 A. Schildt, D. Siegfried, op. cit. 100 Adrian-George Matus 101

more widely available, they eagerly read everything as a mechanism of compen- sation. In comparison with other activists and protestors, the Hungarian 1968ers had strong affective memories which then impacted their tactics of protest. On the one hand, this event showed that the Communist Party’s monolith could be chal- lenged. However, for the Budapest youngsters, it also demonstrated that an open conflict is dangerous. The Pre-History of the Hungarian and Romanian 1968ers 102

● ● ● ● ● ●

Bibliography Baghiu Ș., Translating Novels in Romania: The Age of Socialist Realism. From an Ideological Center to Geographical Margins, “UBB Philologia”, vol. LXI, 2016, p. 5–18. Baier H., Deportarea etnicilor germani din Romania in Uniunea Sovietica: 1945 culegere de documente de arhiva, Sibiu 1994. Bekes C., Byrne M., Rainer M.J., The 1956 Hungarian Revolution: A History in Documents, Budapest– New York 2002. Berman P., A Tale of Two Utopias: The Political Journey of the Generation of 1968, New York 1997. Both S., Iliescu I., Stănculescu V.A., Spatele Înăbuşirii Revoltelor Studenţeşti Din Timişoara, in: 1956’, https://adevarul.ro/locale/timisoara/ion-iliescu-victor-atanasie-stanculescu- spatele-inabusirii-revoltelor-studentesti-timisoara-1956-1_50ae38c37c42d5a6639acb62/ index.html (accessed: 05.02.2019). Budeancă C., Imaginea etnicilor germani la românii din Transilvania după 1918: studiu de caz: judeţele Hunedoara, Alba, Sibiu cercetare de istorie orală, Târgovişte 2016. Covaci S., Persecuția: mișcarea studențească anticomunistă, București, Iași (1956–1958): Nume de cod ‘Frăția Paleolitică’: documente din Arhiva Securității, Bucharest 2006. Demszky G., 68-as Vagyok, “Index” 17 August 2008, http://index.hu/velemeny/olvir/dg68/ (accessed: 27.10.2017). Dobrescu C., The Phoenix That Could Not Rise: Politics and Rock Culture in Romania, 1960–1989, “East Central Europe”, vol. 38, no. 2–3, 2011, https://brill.com/view/journals/eceu/38/2-3/ article-p255_6.xml?lang=en (accessed: 30.04.2019). Fraser R. (ed.), 1968: A Student Generation in Revolt, New York 1988. Galopentia A., Georgescu D.C., Provizor, Rezultatele provizorii ale Recensamantului Republicii Populare Române, “Probleme Economice”, vol. 2, no. 42, pp. 18–19. Gildea R., Mark J., Warring A., Europe’s 1968: Voices of Revolt, Oxford 2013. Goltz A. von der, “Talkin’ ‘Bout My Generation”: Conflicts of Generation Building and Europe’s “1968”, Göttingen 2011. Granville J., “If Hope Is Sin, Then We Are All Guilty”: Romanian Students’ Reactions to the Hungarian Revolution and Soviet Intervention, 1956–1958, “The Carl Beck Papers in Russian and East European Studies”, no. 1905, 2008. Horváth S., Kádár gyermekei Budapest 2009, https://www.libri.hu/konyv/horvath_sandor. kadar-gyermekei.html (accessed: 16.05.2018). Kligman G., Verdery K., Ţăranii sub asediu: colectivizarea agriculturii în România (1949–1962), Bucharest 2015. Lebow K., Unfinished Utopia Nowa Huta, Stalinism, and Polish Society, 1949–56, New York 2013. Mannheim K., The Problem of Generations, in Theories of Ethnicity, (ed.) W. Sollors, London 1996, pp. 109–155. Mezger C., Youth, Nation, and the National Socialist Mobilization of Ethnic Germans in the Western Banat and the Batschka (1918–1944), Florence 2016. 102 Adrian-George Matus 103

Milovan D., The New Class: An analysis of the communist system, Orlando, Florida 1957. Passerini L., Work Ideology and Consensus under Italian Fascism, “History Workshop Journal”, vol. 8.1, 1979, pp. 82–108. Passerini L., Wallach Scott J., Autobiography of a Generation: Italy, 1968, Middletown 1996. Piquard A., Nicolas Sarkozy veut “tourner la page de mai 1968”, “Le Monde”, 29 April 2007, https:// www.lemonde.fr/societe/article/2007/04/29/nicolas-sarkozy-veut-tourner-la-page-de- mai-1968_903432_3224.html (accessed: 01.05.2019). Population Number of Hungary by Sex and Age, 1 January, 1870–2060, https://www.ksh.hu/ interaktiv/korfak/orszag_en.html (accessed: 26.06.2019). Portelli A., What Makes Oral History Different, in: Oral History, Oral Culture, and Italian Americans, L. Del Giudice (ed.), New York 2009, pp. 21–30. Preda S., Patrie romana, tara de eroi!, Targoviste 2013. Reinisch D., Subjectivity, Political Education, and Resistance: An Oral History of Irish Republican Prisoners, 1971–2000, (unpublished Thesis, European University Institute), Florence 2018. Rév I., Retroactive Justice: Prehistory of Post-Communism, Stanford 2005. Roszak T., The Making of a Counter Culture, Berkeley 1969. Samuel H., Nicolas Sarkozy Blames the Generation of 1968, 29 April 2008, https://www.telegraph. co.uk/comment/3557797/Nicolas-Sarkozy-blames-the-generation-of-1968.html (accessed: 04.05.2018). Schildt A., Detlef S., Between Marx and Coca-Cola: Youth Cultures in Changing European Societies, 1960–1980, New York–Oxford 2006. STADAT – 1.1. Population, Vital Statistics (1900–), https://www.ksh.hu/docs/eng/xstadat/xstadat_ long/h_wdsd001b.html (accessed: 26.07.2019). TGM: 1968. augusztus 21., Prága, “Mérce”, 21 August 2018, https://merce.hu/2018/08/21/tgm-1968- augusztus-21-vasarnap-praga/ (accessed: 06.09.2018). Tismaneanu V., Stalinism for All Seasons: A Political History of Romanian Communism, Berkeley 2003. Trencsenyi B., A History of Modern Political Thought in East Central Europe: Negotiating Modernity in the ‘short Twentieth Century’ and Beyond, New York 2018. The Pre-History of the Hungarian and Romanian 1968ers 104

● ● ● ● ● ●

Summary This paper focuses on Romanian and Hungarian youth of the late 1960s. More specifically, it aims at an understanding of how their childhood experiences dif- fered from those of their counterparts in the West and even in other Soviet Bloc countries, and how this influenced their tactics of opposition. The oral history interviews present a more complex picture than that of a simple generation gap between the 1968ers and their parents. In some cases, the former challenge the au- thority of their parents, while in others they continue their struggle. At the same time, other generational experiences were significantly different than the ‘global 1968’. This chapter challenges the traditional assumption that these teenagers only challenged their family and institutional legacy in a broader context. Instead, the political stances of the Hungarian and Romanian 1968ers were not simply 'rup- tures' or 'generational gaps', as scholars have previously argued. Rather, they also continued their family's heritage in their protests. 104 Wrocławski Rocznik Historii Mówionej 106 Rocznik 10, 2020, issn 2084-0578

Alessandro Portelli [Rome]

● ● ● ● ● ●

We Are Not Going Back: Migrant Music as the New Folk Music of Italy1

[Nie wracamy – muzyka migrantów jako nowa muzyka ludowa Włoch]

DOI: 10.26774/wrhm.267

● ● ● ● ● ●

Abstract This article concerns the “Roma Forestiera” project that has been carried out for the last ten years by the independent Circolo Gianni Bosio organization, which is devoted to the study of popular memory, folk song, and oral history. The author describes the experiences gathered while recording witnesses to history on the streets and in the migrant centres.

Keywords folk music, immigration to Italy, popular memory, urban context, oral history

Słowa kluczowe muzyka ludowa, napływ imigrantów do Włoch, pamięć ludowa, kontekst miejski, historia mówiona 106 Alessandro Portelli 107

1

● ● ● ● ● ●

Sounds The lyrics of a classic 1940s Roman song written by Armando Libianchi and Luigi Granozio complain that music had all but vanished from the public space of Rome: “How good were the times when in the streets you could always hear the sound of a barrel organ, arpeggios of guitars and mandolins […].” The song went on to complain that “Nannina,” the eponymous young woman from the working-class neighborhoods, has forgotten that she is a Roman, no longer sings stornelli,2 and has fallen in love with this newfangled American music. The song’s title wasRoma forestiera, something like Rome the Stranger, Rome the Foreigner, or Rome Estranged. Ironically, it is precisely the strangers and foreigners who have come to Rome with the recent waves of immigration – Thami, Abdurrahman, Roxana, Roullah – that have brought music back to the streets, buses, and subways of Rome. Thus, the Circolo Gianni Bosio,3 an independent organization devoted to the study of popular memory, folk song, oral history, has titled the project on which they have been working for the last ten years, consisting of collecting, archiving, and pro- moting the music of migrants in Rome and other parts of Italy, “Roma forestiera.” The archive, which is housed at the House of Memory and History in the Traste- vere neighborhood in Rome, has recently been enriched by contributions from other parts of the country, and today it also includes recordings of music from 37 countries in Latin America, Africa, the Middle East, and Asia. This work has revised some of the traditional concepts of folklore that have been dominant in academic circles for generations. For a long time, the concept

1 Some passages of this essay are based on earlier articles: A. Portelli, Roma forestiera: musi- che migranti e nuova musica popolare urbana, in: C. Lombardi-Diop, C. Romeo (eds.), L’Italia postcoloniale, Roma-Firenze 2014, p. 239–248; eadem, Ospiti: tre voci migranti in Italia, “Ar- chivio Storico dell’immigrazione in Italia,” no. 10, 2014, p. 48–53; eadem, Memorie urbane. Musiche migranti a Roma, Vicenza–San Marino University 2014; liner notes to The CD We Are not Going Back. Musiche migranti di resistenza, orgoglio e memoria, A. Portelli (ed.), produced by the Circolo Gianni Bosio, Nota 2016. 2 A strornello is a traditional verse, often performed with a display of vocal virtuosity. They are usually combined in strings, or performed “a dispetto” (“in spite”), as a competitive sung dialogue. 3 The Circolo Gianni Bosio field work was carried out in a number of different contexts: in the streets; recordings of street musicians; in religious environments (temples, mosques, churches) and schools with a significant presence of migrant or second-generation chil- dren (and their parents); and private homes. Wherever possible, musicians and singers were also interviewed about their life histories and musical background. With a few ex- ceptions, all the recordings used digital technology (wav standard). The archive is in the process of being catalogued and indexed; it will eventually be integrated with transcripts and translations of the songs and interviews. We Are Not Going Back: Migrant Music… 108

of folklore has been linked to the “uncontaminated” oral traditions of rural com- munities.4 Since the 1970s, however, following the teachings of Gianni Bosio and the Antonio Gramsci's concept of folklore as the heritage of the non-hegemonic classes, the Circolo Gianni Bosio has been working on the transformations of folk and popular music in the urban context, where “contamination” and change are the norm, while different cultural traditions and forms mingle and influence one another.5 In fact, many of the cultures from which the immigrants arrive do not recog- nize the same sharp distinction between “high,” “popular,” and “folk” cultures that, while useful as methodological definitions, do not necessarily correspond to the experience, perceptions, and repertoires of migrant singers, musicians, and just plain folks who know a few songs. In many cases, the loneliness and nostalgia of a migrant may be expressed through a Bollywood song, while the affirmation of one’s dignity in the challenging context of discrimination and prejudice may be stated through a patriotic piece from Afghanistan or a rebel song from Kurdistan. Furthermore, while folklore is often represented as a somewhat impersonal collective cultural heritage, it is kept alive, preserved, and changed through the creative work of individual musicians and singers within their own communities. This is especially true in the context of diasporic migration, where “community” must be reconstructed under changed and difficult circumstances in a new coun- try. While many of the voices we have recorded gave us songs that the migrants remembered from their own countries (sometimes changed and adapted to the new environment), in many cases migrants had to find new words to express new experiences; thus, some of the most important musical samples in our archives are not traditional or popular songs, but new compositions by individual artists.6

Artists Thami Zmamza is 44 and lives in Tivoli, near Rome. He was born in Rabat, Mo- rocco, and has lived in Italy for twenty years. He holds a degree from Rabat’s Royal

4 For a critical discussion, see: M. Squillacico [et al.], Lo studio del folklore in Italia, Milano, Stampatori 1976. 5 Gianni Bosio, Lì’intellettuale rovesciato, Milan 1975. 6 The Circolo Gianni Bosio Archive includes 780 oral history interviews and 1,200 hours of music recordings. The “Roma forestiera” project includes recordings from 85 musicians and groups from 34 countries. All the Rome Forestiera recordings were recorded digitally, with either a Maatz or a Zoom recorder. A few, collected occasionally by other contributors to the archive, were recorded on iPhone devices (none of these are being referred to in the selection discussed in this article). Whenever possible, interviews include music and conversation, including life stories. The succession between narration and musical perfor- mance varies according to circumstances and to the preferences of the interviewees. All encounters were based on openness and flexibility. 108 Alessandro Portelli 109

Music School and is a virtuoso of the oud7, performing all the different variants of the classic Berber, Andalus, and Arabic styles. One of the songs he performs is the chant of Berber women on the occasion of their husband's death or their departure for war. He makes a living in Tivoli as an electrician.8 Abdurrahman Ozel is 56. He is a political refugee from war-torn Kurdistan. Housebound because of serious problems with his eyes, he has become a master of the saz.9 His comrades at the Ararat Kurdish cultural center in Rome call him “Mamoste,” or maestro. One of the songs he composed contains the lyrics: “As long as we live, the beauties of my country shall be our lullaby, our pain, our memory.”10 Roxana Ene is in her early twenties. Born in Romania and having come to Rome at the age of nine, she is a typical young woman from one of Rome’s working-class peripheries. She started singing in Iqbal Masih elementary school, one of the most culturally diverse schools in Rome, when two extraordinary teachers created a multicultural children’s choir. Roxana knows and sings all the classic songs as- sociated with her Romanian heritage but is starting a professional career singing the vernacular songs of the Roman tradition. Meanwhile, she directs the multi- ethnic Romolo Balzani choir created by the Circolo Gianni Bosio. Roullah Tahavi is in his mid-thirties. He is a political refugee from Afghani- stan who arrived in Italy by hiding under a truck on the Adriatic crossing from Greece. He now lives in Piadena, Lombardy. He holds a nursing degree from his country, but it is not recognized in Italy, so he works in construction. He has mar- ried an Italian girl from Piadena. After having immigrated to Italy, he built his own instrument, a damborà.11 He writes his own songs: “Exile is hard even if you are a prince; I am a prisoner of this world, and I wish I was a bird so I could fly back to my hometown and be near my mother.” Geedi Yusuf was in his mid-twenties when we met him through the Asinitas School of Italian for migrants. He worked odd jobs; the last time we heard before we lost track of him, he was a night watchman at a construction site. He composes

7 The oud is a long-lecked string instrument, similar to the European lute, used in traditio- nal music throughout the Middle East. 8 Interview recorded by Luciana Manca and Alessandro Portelli, Tivoli (Rome), 30.05.2017. All recordings are collected in the Roma Forestiera Fund at the “Franco Coggiola” Sound Archive of the Circolo Gianni Bosio in Rome and can be consulted upon request. 9 The saz is a plucked string instrument. Popular in Iran, Azerbaijan, Armenia, Turkey, Kurdistan and the Balkan countries. 10 Abdurrahman Ozel is featured on the CD Ez Kurdistan im. Musica dal Kurdistan in Italia, H. Dilara, A. Portelli (eds.), produced by the Circolo Gianni Bosio, Nota, 2016. The Persian term saz (in Turkey bağlama) refers to a family of plucked long-necked lutes used from Eastern Mediterranean to present-day Iran. 11 The damborà is a long-necked string instrument used, in many related variants, in Ka- zakhstan and Afghanistan. We Are Not Going Back: Migrant Music… 110

and sings poems about the migrant experience. One is a dialogue between an im- migrant and the wife he has left at home. Another is called Istaraniyeri, his pro- nunciation of the Italian word stranieri (“foreigners”), and another still contains the lyrics: “I am a refugee from arm-bearing animals. I am no longer African; I am not European; I’m only a guest in this country.” Jagjit Raj Mehta is from Punjab, India. He lives in Piadena, Lombardy, and works as a stable hand on a dairy farm. His wife works in the local hospital, while his daughter is studying medicine in Naples and his son works with him on the farm. They have Italian citizenship. Jagjit is active in the Piadena Culture League, an internationally renowned, radical grassroots cultural organization that has been the focus of folk music and culture. Following the example of his friends in the League, he makes up songs that use traditional religious tunes from his native country with lyrics in Italian: “I come from faraway, I am not going away, I am not homesick, I have no nostalgia; this is my home.”12 Ismail Swati is from Pakistan and temporarily lives as a “guest” at the Migrant Center at Gradisca d’Isonzo, in Veneto, Northeast Italy. He plays Pashtun music, from the Pakistan-Iraq border, on the rabab, a traditional string instrument. As a musician, he is competent, but not necessarily great. However, he reminds us that there is life and culture in these unconstitutional detention centers. Altogether, these examples (only a few of those gathered in our collection) demonstrate the variety of musical cultures that can be heard in contemporary Italy, as well as the wealth of musical talent at work in the streets, religious cent- ers, workplaces, schools, and neighborhoods of what is quickly becoming a multi- cultural pluralistic democracy. Those that follow in the next section focus on the hybridization and change that music undergoes because of the process of migra- tion and adaptation to a new environment.

Borders On the boulders by the shore at Ventimiglia, on the French-Italian border, African migrants camp out waiting for a chance to enter France. Improvising percussion instruments with anything at hand, they chant in the African antiphonal style: “We are not going back.” Like Jagjit, these migrants are not going away; they are here to stay. This is why Geedi’s use of the Italian word ospite (“guest”) is so ironic. As he explains:

12 Geedi Yusuf and Roullah Tahavi are featured on the CD We Are Not Going Back. Musiche migranti di resistenza, orgoglio e memoria, A. Portelli (ed.), produced by the Circolo Gianni Bosio, Nota 2016. 110 Alessandro Portelli 111

When I arrived here, I didn’t understand the language, and I kept hearing this word, stanier, stranier, and I didn’t know what it means and what the people who addressed me by this word meant. I was wondering what it meant, and I thought it must be an insult; it must mean ‘stupid’ or something like that. After I had been here three months and come to the school, I under- stood what it meant, that people did not accept these foreigners, and that they turned their heads as soon as they heard this word, as if in disapproval. At that point, I understood that it was a word that was used for refugees, for people who came from outside, to designate the people who were not part of this country, of this place. In fact, in the first verse I also say ospite (‘guest’). I learned this word when I received my permesso di soggiorno (‘temporary residence permit’). Permesso di soggiorno is a permit to remain for giorni (‘days’). Somalis have no rec- ognized passport; we were asked to pay to have a titolo di viaggio (‘travel permit’) to move. But it’s no use; you can only travel inside Italy, so it’s like a one-season metro ticket. It’s all here: permesso di soggiorno, titolo di viaggio. These three things – the word straniero, the permesso di soggiorno, the titolo di viaggio – made me understand that I have no law that makes me an equal here, but I am only a guest.13

The subversive core of Geedi’s song is the word osbitaan, a word that does not exist in his language but is a migrant’s (mis)pronunciation of ospite (“guest”) in the chorus repeated after each verse. Ospite is one of the hypocritical words of our paternalistic benevolence (just as Gastarbeiter applied to Italian migrants in Ger- many or Switzerland). Native Italians feel good and generous because we allow the “visitors” into our country. As a young Somali migrant explained: “A newborn baby needs time, food, care, and education. Here, we have no parents; we are guests; and this country doesn’t help us, not even psychologically, let alone economically.”14 However, as Geedi explains so well, if someone is a guest, it means that he or she can only stay “for days,” not forever. If they call you a guest, it means that this is not your home and you are only welcome temporarily as a sojourner: the tempo- rary residence permit that migrants simply call soggiorno must be renewed every year and to some extent depends on the whim of the police authorities and on the political climate of the moment. It is not a right, but a concession: “When I came, I believed that Italy would become my second homeland and that we would be granted documents that would make me equal to the people who live here,” Geedi says. Here, then, are words – guest, sojourn, title – that change not only the sound but also meaning of what is said by a migrant who arrives here bringing another culture of hospitality (“In Somalia, hospitality means something else; guests are

13 Interview recorded by Alessandro Portelli, Rome, Asinitas School of Italian for Foreigners, 16.02.2010. The interview has been transcribed and translated by Cristina Ali Farah, who also interpreted the interview. 14 Interview recorded with Abubakar, Somali migrant by Dagam Ymeri, Castelnuovo di Por- to, migrant shelter – Lo straniero, 26.02.2014. We Are Not Going Back: Migrant Music… 112

treated better”) and the memory of colonialism: “In Somalia, Italians were not guests – the guests were the others.” The Italian language has one word – ospite – for both “guest” and for “host.” A capsule definition of colonialism might be that of a relationship in which the roles of host and guest are reversed.

Worship Some of the contexts in which music takes on a communal significance are reli- gious spaces such as churches, temples, and mosques. Italy has represented itself historically as a homogenously Catholic country. This was never completely true, but immigration has introduced a myriad of varieties of religious experience. The village of Pessina, in the Cremona province of Lombardy, has perhaps 500 per- manent inhabitants. Every Sunday, it is swamped by at least 2,000 Sikhs from all over Northern Italy, gathering at the largest gurudwara15 in Europe; the locals are pleased, and relations are friendly and hospitable on both sides. Closer to Rome, near the beach resort of Ladispoli, we were received in a house called Daur Salaam, “the house of peace”: a community center and mosque for the Murid brotherhood, a Senegalese variant of Islam. The faithful chant the verses written by its founder, Cheikh Ahmadou Bamba. Their voices rise in sudden bursts of sound: harsh, devout, and passionate. The sound seems to come from the deep heart of Africa, but we are only in the cellar of a house in a farming village and seaside resort twenty miles from Rome. Before the ritual begins, I talk to a twelve- year-old child. He plays soccer and roots for Rome.16 St. Thomas’s Church is in Parione, a central Rome neighborhood. Since the mid-1970s, Eritrean migrants have made this their main place of worship. Mass is held according to the Ethiopian Catholic ritual, and the language used is the sa- cred Ge’ez tongue.17 The central nave is filled with middle-aged and elderly women wrapped in white shawls. The priest and his assistant wear heave golden man- tles; they sing the hieratic. However, once in a while the assistant sheds his gilded mantle, remains in his shirt and jeans, moves to the side nave, stands at the key- board, and accompanies the lively singing and almost dancing of a choir of teenag- ers clad in jeans.18

15 Gurudwara is a general term for a Sikh temple. 16 Interview recorded by Alessandro Portelli, Ladispoli (Rome), 16.05.2010. 17 Language from the Ethiopian (Ethiosemitic) group, spoken and written in the kingdom of Aksum since the 4th century. Between the 11th and 19th centuries it was a litera- ry language, now it is only the liturgical language of the Ethiopian Orthodox Church. See more: J. Fellman, The First Grammar of an African Tongue, “African Studies,” vol. 44, (2/1985), https://www.tandfonline.com/doi/abs/10.1080/00020188508707643 (accessed: 08.12.2020). 18 Interview recorded by Alessandro Portelli, Rome, 12.08.2012. 112 Alessandro Portelli 113

Meanwhile, Santa Maria in Trastevere is an ancient, mosaic-studded church amidst a rowdy nightlife and milling tourists. Inside, the Brazilian community celebrates the feast of Santa Maria Aparecida, the patron saint of Brazil. This is just a normal Catholic Mass in Portuguese, with prayers and preaching, greetings from city officials to the community, and some hymns accompanied by guitars. Towards the end of the Mass, an elderly nun named Sister Teresa from Belem do Parà raises her lighting voice to lead the faithful into a final anthem of praise in Portuguese.19 Igreja ni Cristo is a Filipino Protestant Church and community center perched on the very edge of town, on a hill at Casal del Marmo overlooking the Raccordo Anulare, the beltway around the city. The service is patterned after that of Evan- gelical churches everywhere, with long sermons (in Tagalog20 with excerpts in English and Italian), communal prayers, and hymns performed by a robed mixed choir of sixty singers (with no participation from the congregation). Hymns are sung in Tagalog at the 7 AM Sunday service and in awkward Italian at 10 PM; bilin- gual hymnals are provided in the pews.21 The religious or spiritual dimension is not limited to communal or ritual con- text but can also surface in individual performances. One day, at the occupied space where the Circolo Gianni Bosio carried out its musical projects (before we had to leave in 2017), the plumbing failed. We looked for a plumber we could afford, and of course we found an immigrant. He is 52 and has been in Italy since 1978; once again, he prefers not to give his full name, lest his family has trouble back home. When he finds out what it is that we do there, he tells us that he, too, sings. And he gives us ancient kazal22 by classical poets like Omar Khayyam and Hafez. This immigrant talks about the multiplicity of peoples and cultures in Iran and explains Zoroastrism, Sufi, and Darwish spirituality; the seven steps to becoming a Sufi; and compares the path towards the truth to emigration.23 On the steps of the Monteporzio Catone post office on the Roman Hills sits Cris- sy, a 42-year-old from Benin City, Nigeria, who prefers not to give her full name

19 Interview recorded by Alessandro Portelli, Rome, 10.11.2015. 20 Tagalog, spoken in the Philippines, is a member of the Austronesian group of languages. It has a unique status among the more than 100 indigenous languages of the Philippines in that it is the national language alongside English. See more: J.U. Wulff,Encyclopedia of Language & Linguistics (Second Edition), K. Brown (ed.), Elsevier 2006, p. 472–475, https:// doi.org/10.1016/B0-08-044854-2/02141-6 (accessed: 08.12.2020). 21 Interview recorded by Scilla Finetti and Alessandro Portelli, Rome, 27.06.2010. 22 Phonetic notation of ghazal which is a form of amatory poem or ode, originating in Arabic poetry; may be understood as a poetic expression of both the pain of loss or separation and the beauty of love in spite of that pain. 23 Interview recorded by Alessandro Portelli, Rome, 11.03.2012. We Are Not Going Back: Migrant Music… 114

tries to sell socks to passersby. Giovanna Marini, Italy’s great folk singer and van- guard musician, had heard her sing, so we looked her up and sat there, recording her songs. She is a Protestant, and all her songs are religious anthems in Beninese or English. After a while, someone comes out of the post office and tells her to shut up; her melodious voice is a disturbance of the peace.24 Sometimes, the result is an intriguing form of syncretism. As the procession of the Virgen del Quinche, the patron saint of Ecuador, marched along the busy via Merulana, one could see the sense of estrangement and surprise in the eyes of the Italian onlookers. On the one hand, a Catholic procession is a familiar, if per- haps old-fashioned sight steeped in Italy’s Catholic tradition;25 on the other, it was bedecked with unfamiliar signs, such as Ecuadorian flags displaying unusual im- ages of the Virgin, and the procession prayed, chanted, and sang in a foreign lan- guage. It was a very symbolic moment in which a migrant community appeared to the general population as both “like us” (they are Catholic, they march in a proces- sion) and “not like us” (they bear different colors, sing in a different language, and observe rituals we modern urbanites have left behind). Onlookers seemed at a loss as to whether to identify with them or distance themselves. Syncretism culminated as the procession reached Piazza della Repubblica and entered the basilica. The Mass was accompanied by communal singing led by a guitar band composed mainly of women. Most of the songs (the texts of which were distributed among the congregation) were clearly of clerical rather than folk origin and expressed the standard, rather tame religious sentiments and themes of standard Catholics everywhere. The tunes, however, came from a globalized stock of mainly North American music: the Our Father was sung in Spanish to the tune of Simon and Garfunkel’s The Sound of Silence, while other songs used the tunes of Red River Valley and When the Saints Go Marching In.26

Street Music The main space for musical performance, however, remains the street. For many migrants, street music is a way of earning a living. Lucy Rabo from Nigeria (who says she is 80 but looks much younger) sits by the steps of the Piazza Bologna post office, not far from the university. She is also a well-known sight in the more cen- tral Largo Argentina, close to Rome’s most important public theater. She carries a sign in Italian and English that says “I am poor but happy” on one side and “I am

24 Interview recorded by Giovanna Marini and Alessandro Portelli, Monteporzio Catone (Rome), 02.09.2016. 25 Religious processions, however, are hardly ever seen in the center of Rome, so this scene looked like something from an older, deeply familiar but almost forgotten time and place. 26 Interview recorded by Alessandro Portelli, Rome, 11.02.2009. 114 Alessandro Portelli 115

happy but poor” on the other. Once in a while she stands up, dances around, and sings. She says she used to be a dancer back home and has left six children there and is trying to send them some money. Part of it is gospel, while part is impro- vised: “I wonder why nobody loves me,” she adlibs, expressing the solitude of the exile, the vagrant, the migrant, and the outcast.27 On a campo (“migrant center”) in Venice, Szabolcs Szöke from Hungary is play- ing his gadulka, the Hungarian violin. When I stumble upon him, I have no record- er, and my cell phone’s batteries are down. Fortunately, I run into him again the next day and record him on the cell phone. He is more a commuter than a migrant: Budapest is only a few hours away from Venice, and he can go home in one day. He is an accomplished professional musician, and today he is here with his group to perform at a concert tonight, but he does not mind playing in the streets to raise a little extra money. I buy his CD, which is very good.28 Kostel Budescu plays the accordion on a street corner near the university in Padua. When I arrive there to give a lecture on Bruce Springsteen at the university, I am introduced to him. He was born in Istanbul to a Turkish father and Romanian mother and plays a variety of Turkish, Romanian, and Bulgarian love songs and dance tunes. My colleagues have the weird idea of asking him to listen to a Bruce Springsteen song (The River) and improvise upon it for the students, which he does with intriguing results. Later, we record his music in the university recording lab and sound archive.29 Kostel Dumitrache plays the hammer cymbals by a main bus hub in front of the windows of Rome’s most popular bookstore in Largo Argentina. At other times, he stands across the street from the Coliseum, for the myriad tourists that gather around the monument. Like most street musicians, he plays music that he thinks his transient audience will recognize: French and American standards as well as a spirited version of Beethoven’s Elise. He is from Transylvania, the Romanian re- gion that used to belong to Hungary, and at first he says he is Hungarian. When asked, he also beautifully plays a couple of Romanian doinai.30 I buy his CD. The whole project took shape when I met Janeth Chiliquinga and Sergio Ca- denas, natives of Ecuador, at the Piazza Esedra subway station. They beautifully played all the Latin American repertoire from Chile, Argentina, Brazil, Mexico, Cuba, and so on but were enthusiastic when I asked them whether there was also

27 See the CD Istaraniyeri. Musiche migranti a Roma, E. Grammaroli, A. Portelli (eds.), Roe Provincial Administration and the Circolo Gianni Bosio 2011. 28 Interview recorded by Alessandro Portelli, Venice, 05.06.2016. 29 Interview recorded by Stefania Ficacci, Andrea Colbacchini, and Alessandro Portelli, Padua, 14.03.2016. 30 The doina is a Romanian musical tune style, possibly with Middle Eastern roots, customa- ry in Romanian peasant music. We Are Not Going Back: Migrant Music… 116

an Ecuadorian tradition. They were working as housekeepers for an elderly lady and became regulars at our concerts and we published a CD of their Ecuadorian music just before they returned to Ecuador after losing the job when the lady they had worked for passed away. Legal constraints make it impossible for them to re- turn.31 Janeth recalls:

I worked from Friday nights to Monday mornings assisting a lady who had Alzheimer’s dis- ease. It was the first job I found here, and it frightened me. It was only from Friday night to Monday morning, and it was almost driving me out of my mind. I met with Sergio to play mu- sic, and at that moment I sang to free myself of all that stress, all that negative stuff that I had felt in those days, and this made me value what I was doing even more. One day, I called my mother, and she was crying over the phone. She said: ‘Janeth, come home, you have a bite to eat here and you have a place to sleep; what you doing there, begging?’ I said: ‘No, mama. I am not begging. I am making music.’ And this, what I am doing, is beautiful, because people like it. But I don’t beg for money; I perform my music and they give me money. And I am happy, I am proud of what I do, because it makes me feel important. And it’s a wonderful feeling.32

The “Roma Forestiera” project was conceived when we began to realize that the streets, subways, trams, and buses in Rome were brimming with music. Tram number 8, from the northeastern suburbs to the central Piazza Venezia, was at the time a true academy of migrant, especially Romanian, music. I ran into a Roma- nian guitar player who performed Vagabondo, a song by pop singer Nicola Di Bari. To its author, the song is a sort of romantic evocation of the free life of the vaga- bond, Gypsy, or drifter. Coming from the lips ofsomeone who really is a Gypsy and a migrant, the word “vagabond” becomes something else entirely. Just as in that case of Geedi’s ospite, our own words change meaning when they come from the mouths of the migrants.33 So does our sense of what is authentic and what is not. Someone told us we ought to meet Violeta Joana, a marvelous singer who could be heard in the A subway line. Violeta is a Roma from Romania and was 38 years old and had five children, some back home and some living with her in the Ponte Galeria Roma camp, when we met her. Violeta would not sing and let us record her without the usual gear: a microphone, amp, and computer with prerecorded tracks downloaded from the internet. Unlike Janeth, she does not think of her subway music as a personal and

31 You Soy el descendiente. Musica tradizionale dall’Ecuador a Roma, produced by the Lazio Re- gional Administration and the Circolo Gianni Bosio, 2014. 32 Interview recorded by Alessandro Portelli, Rome, 14.12.2011. The interview to be listened to: CD Istaraniyeri. See: note 15. 33 Interview recorded by Alessandro Portelli, Rome, 03.09.2007. See: Nicola Di Bari’s perfor- mance, www.youtube.com/watch?v=QHU3TH_-ryI (accessed: 07.06.2017). 116 Alessandro Portelli 117

cultural expression but as work, as a means of support for her family back home. Af- ter each song, she would say “thank you” as if we had given her money, because this is what she does on the subway. She, too, sings mainly Italian, Spanish, and American standards (a marvelous soulful version of O Sole Mio); she claims she did not know any Romanian songs, but we managed to get her to sing a couple of fragments with- out her usual equipment (of course, she has no prerecorded tracks for Romanian folk songs), although I then realized that, far from accessing a deep “authenticity” of her folk heritage, we were violating her real, current authenticity, which includes the microphone, the computer, Paul Anka, Edith Piaf, and the Neapolitan classics; that is, the authenticity of the relationship between her music and her life, here and now.34

Gender The examples of Janeth Chiliquinga and Violeta Joana indicate that gender is an important element. While women appear in the public space of the street and the church, much of migrant heritage is transmitted by women in the home or at schools. Joana Flores is the mother of Valentina, a student at the Iqbal Masih elementary school. Before they returned to Colombia, Valentina sang in the children’s multi- -ethnic choir and Joanna joined the multi-ethnic Romolo Balzani group (she later left it to join the parish choir, which better fit her religious attitude). We met at the home of one of the teachers, and they sang children’s songs, and Christmas songs. I recall the cruelest Christmas song I have ever heard: in it, the child asks the mother why he did not get any presents from the Infant Jesus. She answers that: “You did something bad, so the Infant heard about it and brought you nothing”.35 Sushmita Sultana from Bangladesh also lives in Torpignattara, the larg- est Bangladeshi community in Europe. She holds a degree in music and dance from the University of Kolkata. She came to Italy to join her husband, also a graduate in graphic art, who was eking out a living by selling used clothes before he landed a job at the Bangladeshi embassy. She sings the songs of Nobel Prize win- ner Rabindranath Tagore, accompanying them by playing the harmonium. She has created a school of traditional music and dance for the Bangladeshi children of Torpignattara, some of whom are just as Roman as Roxana Ene but, like her, will not let go of their heritage. She also teaches them the Bengali version of We Shall Overcome and songs from their new country – the partisan Bella ciao and the old anarchist anthem, Nostra patria è il mondo intero (Our Homeland Is the World).36

34 Interview recorded by Alessandro Portelli and Sara Modigliani, Rome, 03.11.2010, 18.04.2010. Violeta is featured in the CD Romeni romani, F. Lepadatu, L. Stan, A. Portelli (eds.), Nota Edizioni 2017. 35 See: Istarayieri, note 15. 36 Sushmita Sultana is featured both in Istaranyieri and, together with her children, in: We Are not Going Back. We Are Not Going Back: Migrant Music… 118

Chen Lisao, from China, is 38 and had been in Italy for ten years when we met at the children’s school: the Pisacane elementary school, a school with over 30 per- cent foreign-born children or children born in Italy to non-Italian parents. With the help of one of the teachers, we gathered some of the mothers to record the songs and games they had brought with them from home. One of the songs Chen Lisao sang was a traditional children’s New Year tune. The words were in Chinese. The tune, however, was Oh My Darling Clementine. Music, like migrants, knows no borders.37

Roots and Wings When we speak of folk music, we often think in terms of “roots,” as if music ways bound to stay forever in the same place. We ought to speak, instead, of wings and feet. Music is incorporeal; it cannot be stopped by political, geographic, or cul- tural borders; it crosses seas and deserts on the heels of migrants, refugees, ex- iles, travelers. The music of Thami, Abdurrahman, Roxana, Roullah, Geedi, Jagjit, Ismail, Crissy, Lucy, Szabolcs, the two Kostels, Sister Teresa, Janeth, Sergio, Vio- leta, Joana, Valentina, Chen Lisao, and Sushmita; the music of tram no. 8 and the A subway line, of St. Tomas’ at Parione, Daur es Salaam, Santa Maria in Traste- vere, Igreja ni Cristo; the songs of Iqbal Masih and the Pisacane school – this music is not the roots of the past, but seeds blowing in the wind. This is the folk music of Italy today: Kurdish, Romanian, Indian, Senegalese, Filipino, Bangla, Ecuadorian, Afghan, Nigerian. This is the music that tells us what we are and what we will be.

37 Interview recorded by Alessandro Portelli, Rome, 03.06.2012. 118 Alessandro Portelli 119

● ● ● ● ● ●

Bibliography Bosio G., Lì’intellettuale rovesciato, Milan 1975. Fellman J., The First Grammar of an African Tongue, “African Studies,” vol. 44, (2/1985), https://www.tandfonline.com/doi/abs/10.1080/00020188508707643 (accessed: 08.12.2020). Portelli A., Memorie urbane. Musiche migranti a Roma, Vicenza–San Marino University 2014. Portelli A., Ospiti: tre voci migranti in Italia, “Archivio Storico dell’immigrazione in Italia,” no. 10, 2014, p. 48–53. Portelli A., Roma forestiera: musiche migranti e nuova musica popolare urbana, in C. Lombardi-Diop C., C. Romeo (eds.), L’Italia postcoloniale, Roma–Firenze 2014, p. 239–248. Squillacico M. [et al.], Lo studio del folklore in Italia, Milano, Stampatori 1976. Wulff J.U., Encyclopedia of Language & Linguistics (Second Edition), K. Brown (ed.), Elsevier 2006, p. 472–475, https://doi.org/10.1016/B0-08-044854-2/02141-6 (accessed: 08.12.2020). We Are Not Going Back: Migrant Music… 120

● ● ● ● ● ●

Summary This article concerns the “Roma Forestiera” project that has been carried out for the last ten years by the independent Circolo Gianni Bosio organization, which is devoted to the study of popular memory, folk song, and oral history. The pur- pose of the project was to promote the art of immigrants who have recently come to Italy and brought music back to the streets, buses, and subways. The conclu- sions of this project have necessitated a revision of some of the traditional con- cepts of folklore in the urban context that have been dominant in academic circles for generations, where “contamination” and change are the norm, while different cultural traditions and forms mingle and influence one another. The author de- scribes experiences gathered while recording witnesses to history on the streets and in the migrant centers, exposing the human stories behind the songs that they brought from their countries of origin as well as presenting the hybridization and change that music undergoes as a result of the process of migration and adaptation to a new environment. 120 Wrocławski Rocznik Historii Mówionej 122 Rocznik 10, 2020, issn 2084-0578

Marcin Chorązki [Kraków] https://orcid.org/0000-0001-5505-6843 Sławomir Romański-Cebula [Kraków] https://orcid.org/0000-0003-0629-4196

● ● ● ● ● ●

Służba wojskowa kleryków – żołnierzy jednostki wojskowej 4446 w Brzegu w świetle relacji kapłanów z diecezji krakowskiej i wrocławskiej (analiza pamięci świadków – wybrane aspekty)

[Military Service of Seminarians – Soldiers of the 4446 Military Unit in Brzeg in the Light of Relations of Priests from the Cracow and Wroclaw Dioceses (Analysis of Witnesses’ Memories – Selected Aspects)]

DOI: 10.26774/wrhm.265

● ● ● ● ● ●

Abstract The article is an analysis of oral history accounts made by clergymen during their ob- ligatory military service in the late 70s, which was a part of repressive policy of the state towards the Catholic Church. The accounts concentrate on experiences in the army, highlighting attempts at structuring and rationalizing the experience of mili- tary service. Moreover three characteristic themes seem to be important in the narra- tions: moment of departure to the army unit, everyday life in barracks and discharge from the army.

Keywords Polish People’s Army, seminarians, military service, oral history

Słowa kluczowe ludowe Wojsko Polskie, alumni, służba wojskowa, historia mówiona 122 Marcin Chorązki, Sławomir Romański-Cebula 123

● ● ● ● ● ●

Wprowadzenie Relacje świadków II wojny światowej stanowiły w ciągu ostatnich trzydziestu lat główny nurt badawczy oral history. Naturalną konsekwencją upływającego czasu jest zmniejszająca się liczba osób pamiętających owe wydarzenia. Między innymi z tego powodu obserwujemy stopniowy wzrost zainteresowania współczesnych badaczy wspomnieniami świadków z okresu PRL, przede wszystkim dotyczący- mi przełomowych wydarzeń politycznych w tzw. polskich miesiącach. Historycy i socjologowie coraz częściej podejmują również kwestie związane z życiem co- dziennym mieszkańców PRL oraz relacjami Kościoła i władzy komunistycznej, naznaczonymi represjami oraz rywalizacją o wpływy w społeczeństwie. Wśród zagadnień, które były przedmiotem badań naukowych, znajdujemy również problem służby wojskowej księży – alumnów Wyższych Seminariów Duchow- nych1. W tym też nurcie grupa badawcza z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie2, złożona ze studentów i ich opiekunów (autorów niniejszego arty- kułu), przeprowadziła wywiady z czterema księżmi z diecezji krakowskiej, tj.: Ja- nem Abrahamowiczem, Franciszkiem Ślusarczykiem i Zygmuntem Kosowskim, którzy odbyli służbę w jednostce wojskowej nr 4446 w Brzegu, oraz z ks. Michałem Klisiem, który był żołnierzem w jednostce wojskowej nr 4413 w Bartoszycach3. Po- nadto zarejestrowane zostały wspomnienia dwóch księży z diecezji wrocławskiej: Zbigniewa Bąkowskiego oraz Bolesława Robaczka, posługujących na przełomie lat 60. i 70. w dwóch parafiach na terenie Brzegu nad Odrą, a więc w czasie, gdy pozostali świadkowie pełnili w jednostce w Brzegu służbę wojskową. W wywia- dach przeprowadzonych w 2016 r. pod kierunkiem i bezpośrednim nadzorem dra Marcina Chorązkiego i dra Sławomira Romańskiego-Cebuli uczestniczyła grupa studentów z Sekcji Historii Mówionej Koła Naukowego „Phronesis” Uniwersytetu

1 Szczegółowy stan badań nad tym zagadnieniem zob. niżej. 2 Podjęte działania zostały zainicjowane i wsparte organizacyjnie przez ówczesnego dzie- kana Wydziału Historii i Dziedzictwa Kulturowego UPJPII w Krakowie, ks. prof. dr. hab. Jana Szczepaniaka. 3 Oprócz dwóch „jednostek kleryckich” w Bartoszycach i Brzegu, funkcjonowała jeszcze jedna, w Szczecinie-Podjuchach, rozformowana w 1973 r. Zob.: A. Czwołek, Służba wojsko- wa alumnów w PRL (na przykładzie 54. Szkolnego Batalionu Ratownictwa Terenowego w Barto- szycach), „Klio: czasopismo poświęcone dziejom Polski i powszechnym”, nr 18 (2011), s. 107. Ze względu na to, że trzej spośród czterech świadków odbywali służbę w Brzegu, autorzy nie zdecydowali się tu na studium porównawcze służby alumnów w dwóch jednostkach kleryckich w Brzegu i Bartoszycach, sygnalizując jedynie (na podstawie dostępnych opra- cowań) różnice i podobieństwa w zgoła odmiennych metodach działań względem klery- ków. Służba wojskowa kleryków – żołnierzy… 124

Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie w składzie: Joanna Brzegowy, Jan Bulak, Marek Cichański, Marta Gorajczyk, Alicja Kawa oraz Paulina Walocha4. W relacjach autobiograficznych świadków z archidiecezji krakowskiej, prze- prowadzonych z ograniczoną do minimum ingerencją rejestrujących5, wyekspo- nowane zostały przede wszystkim przeżycia z okresu początku nauki w Wyższym Seminarium Duchownym oraz służby w wojsku. Księża z archidiecezji wroc- ławskiej skupili się natomiast na pracy w parafiach na terenie Brzegu w okresie funkcjonowania tamtejszej „jednostki kleryckiej”6. Nasi „krakowscy” rozmów- cy opowiadali nie tylko o przebiegu służby wojskowej, lecz także próbowali od- powiedzieć na pytanie, jaki był sens takiego doświadczenia i jak je postrzegają z odleglejszej perspektywy czasowej. W ten sposób zapoznaliśmy się nie tylko ze wspomnieniami na poziomie faktografii, co nie było naszym głównym celem, ale także dostrzegliśmy próby uporządkowania i zracjonalizowania przez rozmów- ców doświadczenia skoszarowania ludzi, jak się wydaje, z wyraźnym powołaniem życiowym, a także w większości z zadeklarowaną niechęcią do władzy. Istotne z punktu widzenia konstrukcji narracji wydają się trzy najbardziej cha- rakterystyczne wątki dotyczące służby wojskowej: wyjazd do miejsca przeznaczenia wskazanego na tzw. bilecie do wojska, codzienność w koszarach oraz okoliczno- ści zwolnienia ze służby. Te kwestie badawcze stały się punktem wyjścia do re- alizacji nadrzędnego celu – analizy pamięci świadków. Dlatego też nie skupiali- śmy się na ustalaniu faktów, danych statystycznych czy kontekstu politycznego

4 W 2020 r. dr Marcin Chorązki nagrał jeszcze wspomnienia o służbie wojskowej ks. Tadeu- sza Isakowicza-Zaleskiego. Wywiad znajduje się w zasobie notacji OBEN IPN w Krakowie. 5 Wywiady były prowadzone według ogólnych zasad metody wywiadu autobiograficznego: świadkowie sami opowiadali swoje przeżycia, dowolnie dobierając wątki i konstruując narrację. Ze względu na zainteresowania badaczy określonym aspektem życia świadków wywiad przybrał charakter stricte narracyjny. Celem wywiadów było zgromadzenie wspomnień świadków o ich doświadczeniu służby wojskowej w okresie PRL. Pytania, które pojawiały się na końcu każdego wywiadu, wynikały z poruszanych przez świadka kwestii i wątpliwości badaczy. Przed nagraniem wywiadów opracowano ramowy plan wywiadu uzgodniony z rozmówcami, który obejmował: 1) okoliczności powołania do od- bycia zasadniczej służby wojskowej i reakcja na nie alumna; 2) ostatnie chwile w semina- rium przed wyjazdem i pożegnanie na dworcu kolejowym; 3) pierwsze chwile w jednostce; 4) służba wojskowa – co należało do rutynowych i codziennych obowiązków, a co zdarzało się wyjątkowo; 5) relacje między alumnami a kadrą oficerską, szykany itp., a także relacje wewnątrzgrupowe – między żołnierzami i samymi alumnami; 6) kontakt ze światem ze- wnętrznym – wsparcie miejscowego i diecezjalnego duchowieństwa; 7) ostatnie momenty w jednostce wojskowej; 8) osobista ocena okresu służby wojskowej. Więcej o metodzie, zob.: S. Kvale, Prowadzenie wywiadów, Warszawa 2010, s. 53–55, 127–129; P. Filipkowski, O relacjach byłych więźniów kacetów w kontekście czasu, miejsca i sytuacji ich powstania (albo o pożytkach historii mówionej), „Wrocławski Rocznik Historii Mówionej”, r. 2 (2012), s. 40–41. 6 Ksiądz Bolesław Robaczek był również powołany do odbycia służby wojskowej, ale w okre- sie poprzedzającym istnienie jednostki kleryckiej w Brzegu. Fakt ten wykorzystaliśmy celem porównania jego doświadczenia z losem kleryków przybyłych tam z Krakowa. 124 Marcin Chorązki, Sławomir Romański-Cebula 125

i nie prowadziliśmy kwerendy archiwalnej, traktując naszą pracę jako z założenia skierowaną na analizę pamięci. Reasumując, naszym ogólnym celem było przed- stawienie wybranych przez świadków aspektów służby wojskowej, którym wspo- minający nadają szczególnie znaczenie, ukazując je w swych wspomnieniach jako zbiorowe doświadczenie kleryków w okresie PRL.

Stan badań Dotychczasowe badania nad tematyką relacji państw–Kościół w latach 1944– –1989, oprócz syntetycznych ujęć dziejów tychże relacji7, obejmowały między innymi zagadnienia związane z represjami wobec najwyższych hierarchów koś- cielnych czy procesy pokazowe przeciwko duchownym, którzy stanęli w opozycji wobec władzy lub też zostali wplątani w rzekome lub prawdziwe spiski przeciwko władzy komunistycznej8. Ponadto skupiano się na wzajemnej rywalizacji w trak- cie obchodów Tysiąclecia Państwa Polskiego i Tysiąclecia Chrztu Polski9, anali- zowano rolę kluczowych postaci Kościoła katolickiego w Polsce: Karola Wojtyły (jako arcybiskupa krakowskiego i papieża Jana Pawła II)10 czy kard. Stefana Wy- szyńskiego11, a także poddano analizie relacje władzy państwowej i episkopatu Polski12. Uwagę poświęcono i losom kapłanów, którzy, stojąc wyraźnie w opozycji do systemu, ponieśli śmierć, jak ks. Jerzy Popiełuszko13.

7 Poniżej podajemy jedynie przykładowe opracowania z bogatej bibliografii stosunków pań- stwa i Kościoła w okresie PRL, które prezentują aktualny stan badań i wskazania bibliogra- ficzne do dalszych analiz. Zob. m.in.: A. Dudek, Państwo i Kościół 1945–1970, Kraków 1995; idem, R. Gryz, Komuniści i Kościół w Polsce (1945–1989), Kraków 2006; R. Gryz, Pozwolić czy nie? Władze PRL wobec budownictwa katolickich obiektów sakralnych w latach 1971–1980, Kielce 2007; R. Łatka, J. Marecki, Kościół katolicki w Polsce rządzonej przez komunistów, Warszawa 2017. 8 Zob. m.in.: M. Lasota, F. Musiał, Kościół zraniony. Proces księdza Lelity i sprawa kurii kra- kowskiej, Kraków 2003; E. Śledzianowski, Ksiądz Czesław Kaczmarek, biskup kielecki, Kielce 2008. 9 D. Gucewicz, Próba sił? Rok 1966 w Gdańsku, Gdańsk 2014; B. Noszczak, „Sacrum” czy „profa- num”? Spór o istotę obchodów Milenium polskiego (1949–1966), Warszawa 2002. 10 J.M. Dyduch, Kardynał Karol Wojtyła w służbie Konferencji Episkopatu Polski, Kraków 2007; idem, Kardynał Karol Wojtyła w służbie Kościołowi powszechnemu: udział w pracach Kurii Rzymskiej i Synodów Biskupów, Kraków 1998; Karol Wojtyła jako biskup krakowski, red. T. Pie- ronek, R.M. Zawadzki, Kraków 1988; M. Lasota, Donos na Wojtyłę. Karol Wojtyła w teczkach bezpieki, Kraków 2006; idem, Wojtyła na podsłuchu, Kraków 2014. 11 E.K. Czaczkowska, Kardynał Wyszyński. Biografia, Kraków 2013. 12 R. Łatka, Episkopat Polski wobec stosunków państwo–Kościół i rzeczywistości społeczno-poli- tycznej PRL 1970–1989, Warszawa 2019. 13 E.K. Czaczkowska, T. Wiścicki, Ksiądz Jerzy Popiełuszko. Wiara, nadzieja, miłość. Biografia bło- gosławionego, Warszawa 2017; M. Kindziuk, Jerzy Popiełuszko. Biografia, Kraków 2018; J. Zając, Mundur zamiast sutanny. Klerycy w wojsku. Bartoszyce 1966–1968, Częstochowa 2010, s. 9–13; Zapiski. Listy i wywiady ks. Jerzego Popiełuszki 1967–1984, oprac. G. Bartoszewski, Warszawa 2009. Ks. Jerzy Popiełuszko zresztą również odbył obowiązkową służbę wojskową w Barto- szycach w latach 1966–1968, jako kleryk seminarium diecezjalnego w Warszawie. Służba wojskowa kleryków – żołnierzy… 126

Temat służby wojskowej kleryków w ludowym Wojsku Polskim był już opraco- wywany zarówno od strony historycznej, jak i socjologicznej, m.in. przez Andrze- ja Lesińskiego14, w publikacji zbiorowej Kompanie kleryckie w Wojsku Polskim 1959– 1980 pod redakcją Jana Kornka, Tadeusza Krawczaka i Jana Macholaka15 czy opra- cowaniu księdza Adolfa Setlaka16. Gruntownej analizie poddany został również przebieg służby wojskowej kleryków wywodzących się ze Śląskiego Wyższego Se- minarium Duchownego17 oraz znaczenie Urzędu ds. Wyznań dla funkcjonowania Wyższych Seminariów Duchownych18. Arkadiusz Czwołek opisał „jednostkę kle- rycką” w Bartoszycach19, Paweł Piotrowski – m.in. jednostkę w Brzegu w latach 1966–196820, a ks. Wojciech Frątczak – losy i postawy alumnów z Wyższego Semi- narium Duchownego we Włocławku21. Wydawane są także wspomnienia księży, którzy odbywali służbę wojskową w interesującym nas czasie22, a na uwagę zasłu- guje także socjologiczne studium ks. Jana Janowskiego Alumni-żołnierze…23 oraz popularnonaukowe opracowanie Tadeusza Fitycha24.

14 A. Lesiński, Służba wojskowa kleryków w PRL (1959–1980), Olsztyn 1995. 15 Kompanie kleryckie w Wojsku Polskim 1959–1980: materiały z konferencji naukowej zorganizo- wanej w 5 Pułku Inżynieryjnym w Szczecinie-Podjuchach, 8–9 września 2008 r., red. J. Kornek, T. Krawczak, J. Macholak, Szczecin 2009. 16 A. Setlak, Służba alumnów WSD w PRL i jej ocena w wypowiedziach alumnów i kapłanów rezer- wistów, Olsztyn 2002. 17 P. Larysz, Służba wojskowa alumnów Śląskiego Seminarium Duchownego w latach 1959–1978, Katowice 2009; J. Myszor, Służba wojskowa alumnów Wyższego Śląskiego Seminarium Du- chownego w Krakowie w latach 1959–1979, [w:] Wojskowa służba śląskich duchownych w latach 1918–1980, red. Z. Kapała, J. Myszor, Katowice 1999, s. 161–176. 18 M. Krawczyk, Urząd do Spraw Wyznań a funkcjonowanie seminariów duchownych i służba woj- skowa kleryków – studium historyczno-prawne, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Przyrod- niczo-Humanistycznego w Siedlcach” (Seria: Administracja i Zarządzanie), nr 108 (2016), s. 31–50. 19 A. Czwołek, Służba wojskowa alumnów w PRL… 20 P. Piotrowski, Służba wojskowa kleryków na przykładzie 56. Batalionu Ratownictwa Tereno- wego w Brzegu (1966–1968), [w:] Represje wobec Kościoła katolickiego na Dolnym Śląsku i Opol- szczyźnie 1945–1989, red. S.A. Bogaczewicz, S. Krzyżanowska, Wrocław 2004, s. 165–178; idem, Służba wojskowa jako forma represji politycznej w ludowym Wojsku Polskim, [w:] Inteli- gentna forma internowania. Ćwiczenia i powołania do ludowego Wojska Polskiego jako forma represji po 13 grudnia 1981 r., red. G. Majchrzak, Warszawa 2016, s. 24–64. 21 W. Frątczak, Służba wojskowa alumnów diecezji włocławskiej jako forma represji wobec Kościo- ła, „Ateneum Kapłańskie”, t. 144 (2005), s. 27–44. 22 Zob. m.in.: Mundur i sutanna, red. S. Pawłowski, Kraków 1998; J. Zając, Mundur zamiast sutanny…; S. Gabański, W zielonej sutannie. Dziennik kleryka-żołnierza 1965–1967, Tarnów 1995; idem, Dobrze! Zapiski kleryka-żołnierza (1965–1967), wstęp i oprac. J. Marecki, Kraków 2013; T. Wawryszko, Klerycy w wojsku. Wspomnienia ze służby wojskowej 1971–1973, Skołyszyn 2002. 23 J. Janowski, Alumni-żołnierze. Elementy formacji seminaryjnej w świadomości alumnów-żołnie- rzy na podstawie analizy dokumentów osobistych, Świdnica 2007. 24 T. Fitych, Służba wojskowa alumnów w PRL, „Chrześcijanin w Świecie”, nr 1 (1994), s. 119–135. 126 Marcin Chorązki, Sławomir Romański-Cebula 127

Tło historyczne Pierwszy w PRL pobór księży do wojska miał miejsce w 1955 r. W jednostkach zna- lazło się wówczas 72 alumnów, co było ewidentnym złamaniem porozumienia za- wartego pomiędzy rządem a episkopatem 14 kwietnia 1950 r., zgodnie z którym klerycy mieli mieć odroczoną służbę wojskową, a księża i zakonnicy mieli nie być powoływani do służby wojskowej, lecz kierowani do rezerwy z kwalifikacją do służby pomocniczej25. Biorąc pod uwagę politykę władz wobec hierarchów koś- cielnych, należało się liczyć z kolejnymi szykanami wobec Kościoła. Według ks. Adolfa Setlaka powołanie to miało na celu wybadanie reakcji hierarchów i spo- łeczeństwa na działania władz. Ponieważ nie przyniosło to nadmiernych protestów wiernych, uznano eksperyment za udany26. W efekcie trzy lata później dokonano kolejnego poboru, tym razem 92 alumnów. Od tego momentu nieprzerwanie aż do 1980 r. powoływano rokrocznie kolejne grupy kleryków27. Zaniechanie poborów alumnów wiązać należy z przyjazdem papieża Jana Pawła II na pierwszą pielgrzym- kę do Ojczyzny, nasilającym się kryzysem gospodarczym oraz zrywem robotniczym roku 198028. Rodzaj jednostek, do których w ciągu 25 lat poboru trafiali klerycy, zmieniał się w czasie i był zróżnicowany terytorialnie. W pierwszym okresie (do 1964 r.) alumni byli wysyłani w pojedynkę do „zwykłych” jednostek wojskowych w całej Polsce. Duchowni określali ten czas mianem „służby wojskowej kleryków w diasporze”29. W roku 1964 nastąpiła zmiana: przeprowadzono pobory do specjal- nych „jednostek kleryckich”, które funkcjonowały od 1965 do 1980 r.30, kiedy to osta- tecznie zaprzestano powoływania alumnów do wojska. Liczba poborowych wśród alumnów zmieniała się w zależności od aktualnego stanu relacji państwo–Kościół, w szczególności stosunków władzy z episkopatem, a także zależała od nastawienia pasterzy danej diecezji do tzw. władzy ludowej: im bardziej taka postawa była nie- pokorna, tym szerszy pobór dotykał alumnów. Władze, jak wynika z badań ks. A.

25 Ostatni punkt porozumienia mówił: „Władze wojskowe będą stosowały odroczenia dla alumnów seminariów duchownych w celu umożliwienia im dokończenia studiów, zaś księża po wyświęceniu i zakonnicy po złożeniu ślubów nie będą powoływani do czynnej służby wojskowej, lecz będą przenoszeni do rezerwy z zakwalifikowaniem do służby po- mocniczej”; cyt. za: R. Gryz, Władze partyjno-państwowe w Polsce w walce z duchowieństwem (1945–1956), [w:] Represje wobec duchowieństwa Kościołów chrześcijańskich w okresie stalinow- skim w krajach byłego bloku wschodniego, red. J. Myszor, A. Dziurok, Katowice 2004, s. 122. 26 A. Setlak, Służba alumnów WSD w PRL…, s. 20–23. 27 Według obliczeń ks. A. Setlaka do końca 1979 r. powołano 2726 alumnów z Wyższych Semi- nariów Duchownych i 200 alumnów ze zgromadzeń męskich; zob.: ibidem, s. 18–31. Autor pisze również o najczęściej wybieranych przez władze Wyższych Seminariach Duchow- nych i powodach, dla których niektóre z nich traktowano w szczególny sposób. 28 Ibidem, s. 167. 29 Ibidem, s. 36. 30 Ibidem, s. 31–35. Służba wojskowa kleryków – żołnierzy… 128

Setlaka, częściej powoływały do wojska kleryków z wyższych seminariów du- chownych w Przemyślu31, Krakowie32, we Wrocławiu33 i w Katowicach34. Wśród najmniej dotkniętych poborem Wyższych Seminariów Duchownych znalazły się uczelnie z Lublina35, Koszalina36 i ze Szczecina37, a nawet seminaria w Warsza- wie38 i w Gnieźnie39 nie były traktowane nazbyt surowo. Stan ten podsumował ks. Józef Marecki, stwierdzając, że „W pierwszej kolejności poboru alumnów dokony- wano w tych seminariach duchownych, do których władze kościelne i seminaryj- ne nie dopuszczały świeckich wizytatorów, a także w tych diecezjach, w których ordynariusze zostali uznani za nielojalnych wobec władz państwowych”40. Jak wspomniano, nasi rozmówcy odbywali swą służbę wojskową w 56. Batalio- nie Ratownictwa Terenowego w Brzegu, powołanym na podstawie Zarządzenia Organizacyjnego Szefa Sztabu Generalnego z 17 października 1966 r. W jego skła- dzie od samego początku była kompania klerycka, a jej rozformowanie nastąpiło na podstawie odpowiedniego zarządzenia z 24 października 1979 r.41 Kompania miała szkolić żołnierzy w likwidacji szkód wynikających z ataków jądrowych i klęsk żywiołowych, ale także uczestniczyć w pracach społecznych w rejonie sta- cjonowania, np. w akcjach żniwnych czy też w jesiennych wykopkach w miejsco- wych Państwowych Gospodarstwach Rolnych42.

31 W latach 1955–1964 w Wojsku Polskim znalazło się 125 kleryków z WSD w Przemyślu, a w la- tach 1965–1980 – 178 kleryków; ibidem, s. 20, 25, 28. 32 W latach 1955–1964 w Wojsku Polskim znalazło się 5 kleryków z WSD w Krakowie, a w la- tach 1965–1972 – 199 kleryków; ibidem, s. 20, 25, 28. 33 W latach 1955–1964 w Wojsku Polskim znalazło się 74 kleryków z WSD we Wrocławiu, a w latach 1965–1972 – 113 kleryków; ibidem, s. 20, 25, 28. 34 W latach 1955–1964 w Wojsku Polskim znalazło się 49 kleryków z WSD w Katowicach, a w latach 1965–1980 – 169 kleryków; ibidem, s. 20, 25, 28. 35 W latach 1955–1980 w Wojsku Polskim znalazło się 2 kleryków z WSD w Lublinie; ibidem, s. 20, 25, 28. 36 Z WSD w Koszalinie powołano jedynie 9 kleryków w latach 1973–1980; ibidem, s. 20, 25, 28. 37 Z WSD w Szczecinie powołano jedynie 8 kleryków w latach 1973–1980; ibidem, s. 20, 25, 28. 38 W latach 1955–1980 w Wojsku Polskim znalazło się 84 kleryków z WSD w Warszawie; ibi- dem, s. 20, 25, 28. 39 W latach 1955–1980 w Wojsku Polskim znalazło się 79 kleryków z WSD w Gnieźnie; ibidem, s. 20, 25, 28. 40 J. Marecki, Wstęp, [w:] S. Gabański, Dobrze! Zapiski kleryka-żołnierza…, s. 30. 41 P. Piotrowski, Służba wojskowa kleryków…, s. 166–167. 42 Ibidem, s. 166. 128 Marcin Chorązki, Sławomir Romański-Cebula 129

Metoda Omawiane tutaj wywiady przeprowadzone z księżmi wpisują się w badania z zasto- sowaniem stosunkowo popularnej w obecnej humanistyce metody, jaką jest historia mówiona43. Historię mówioną44 można określić za Piotrem Filipkowskim jako

samoświadomą, poddaną pewnej dyscyplinie rozmowę między dwoma osobami na temat nie- których aspektów (doświadczonej) przeszłości uważanych za historycznie istotne, prowadzoną z zamiarem jej zarejestrowania. Komunikacja ta, choć przybiera postać relacji, pozostaje dia- logiem – jej forma i treść zależą od pytań (a te od kontekstów, w jakich porusza się pytający)45.

Aktualnie badania nad samą metodą są popularne nie tylko w obrębie historii, ale i na pograniczach takich nauk, jak socjologia, antropologia, psychologia, etno- grafia i kulturoznawstwo46. Stosując tę metodę, podczas rejestrowania relacji nie ingerowaliśmy w treść, charakter i konstrukcję narracji naszych świadków. Rola opowiadającego była dominująca, a pytania o interesujące nas wątki zadawane były bez narzucania naszych interpretacji. Uzyskany przekaz, ze względu na unikatowy charakter wywiadów47, posiada przede wszystkim walor jakościowy. Artykuł stanowi pró- bę wyeksponowania, na podstawie zarejestrowanych relacji audio-wideo, klu- czowych elementów wspomnień duchownych o ich pobycie w wojsku. Nagrania

43 Wykorzystanie historii mówionej w badaniach we współczesnej humanistyce dokładnie przeanalizowała Dobrochna Kałwa. Por.: D. Kałwa, Historia mówiona w polskich badaniach dziejów najnowszych, „Wrocławski Rocznik Historii Mówionej”, r. 7 (2017), s. 163–183. 44 Marta Kurkowska-Budzan nazywała ją historią opowiadaną. Por.: M. Kurkowska-Budzan, Antykomunistyczne podziemie zbrojne na Białostocczyźnie: analiza współczesnej symbolizacji przeszłości, Kraków 2009, s. 32. 45 P. Filipkowski, Historia mówiona i wojna. Doświadczenie obozu koncentracyjnego w perspekty- wie narracji biograficznych, Wrocław 2010, s. 21–22. Próbę szerokiej definicji pojęcia podjął Michał Kierzkowski, ukazując tę metodę z perspektyw: procesualnej, dialogowej, hete- rogenicznej, transgresyjnej i translacyjnej. Taki szeroki zakres sprawia, że historia mó- wiona jawi się jako metoda do wszechstronnej interpretacji wspomnień i narracji pamięci o życiu świadka i wydarzeniach z jego przeszłości. Zob.: M. Kierzkowski, Historia mówiona – próba definicji pojęcia, „Wrocławski Rocznik Historii Mówionej”, r. 4 (2014), s. 6–20. 46 Zob. m.in.: J.P. Fereński, Kierunek eksperymentalny. Początki pierwszych w Polsce studiów kul- turoznawczych, Wrocław 2012; M. Jarząbek, It is good to ask good questions – posing questions in oral history, interview as a theoretical problem, „Wrocławski Rocznik Historii Mówionej”, r. 6 (2016), s. 21–32; K. Kaźmierska, J. Pałka, Żołnierze ludowego Wojska Polskiego. Historie mówione, Łódź 2018; W. Kudela-Świątek, Odpamiętane. O historii mówionej na przykładzie narracji kazachstańskich Polaków o represjach na tle narodowościowym i religijnym, Kraków 2013; M. Kurkowska-Budzan, Antykomunistyczne podziemie…; A. von Plato, Historia a psy- chologia – historia mówiona a psychoanaliza. Zarys problemu i przegląd literatury, „Wrocław- ski Rocznik Historii Mówionej”, r. 3 (2013), s. 5–37. 47 O ile nam wiadomo, nikt wcześniej nie przeprowadził wywiadów z księżmi z archidiecezji krakowskiej powołanymi do wojska w latach 1959–1980. Służba wojskowa kleryków – żołnierzy… 130

trwały od godziny do dwóch i były rejestrowane w miejscach zamieszkania na- szych rozmówców. W większości przypadków sami świadkowie, znając wcześ- niej nasze zainteresowanie okresem ich służby wojskowej, koncentrowali się na wspomnieniach z czasu pobytu w jednostkach wojskowych, opowiadając o róż- nych, z ich punktu widzenia ważnych aspektach tego doświadczenia. Swobodna narracja świadków stanowiła około połowy każdego nagrania, a w pozostałej czę- ści zadawano pytania uszczegóławiające lub też wyjaśniające kwestie niezrozu- miałe dla pytających. Ksiądz Bolesław Robaczek oprowadził ponadto studentów po plebanii parafii pw. Św. Mikołaja w Brzegu, gdzie znajdowały się pamiątki po klerykach żołnierzach. Grupa rozmówców została wyłoniona drogą eliminacji dokonanej przez sa- mych świadków – nie wszyscy chcieli i mogli (z różnych powodów) udzielić wy- wiadów. Nasi krakowscy respondenci pozostają czynni zawodowo, pełniąc różne eksponowane funkcje w archidiecezji krakowskiej, natomiast obaj respondenci włocławscy byli już na emeryturze, więc ich czas poświęcony na wywiad był nie- ograniczony. Projekt prowadzenia wywiadów z księżmi odbywającymi w latach 1950–1980 służbę wojskową pozostaje niedokończony. Prawdopodobnie będzie kontynuowany w kolejnych latach.

Powołanie do służby wojskowej W relacjach świadków dotyczących powołania do służby wojskowej wyróżnić można kilka wątków poruszanych przez rozmówców: próby odwołania się od de- cyzji o poborze, pożegnania i wyjazd do jednostki wojskowej oraz poczucie pod- dania represji już przez sam fakt powołania do wojska wbrew obowiązującemu prawu. Ksiądz Jan Abrahamowicz, powołany do jednostki w Brzegu w 1975 r., wspo- mina szczegółowo pisanie odwołań od decyzji władz wojskowych: alumni mieli powoływać się w nich na fakt, że są studentami, na co Wojskowa Komenda Uzu- pełnień odpowiadała, że władze państwowe nie uznają wyższych seminariów du- chownych za szkoły wyższe, a jedynie zawodowe, przez co w rubryce „rzemiosło” w kwestionariuszach osobowych nakazywano wpisać klerykom „kapłaństwo”. Ostatecznie, wedle relacji świadka, do Brzegu w 1975 r. powołano 40 spośród 64 studentów pierwszego roku seminarium krakowskiego, a do wojska pojechało 21 alumnów, co nie zostało potwierdzone w innych źródłach48.

48 Adolf Setlak nie podaje danych powołanych do wojska alumnów z archidiecezji krakow- skiej po 1973 r. Por.: A. Setlak, Służba alumnów WSD w PRL…, s. 28. OBEN IPN w Krakowie, IPN kr NOT 198, Notacja ks. Jana Abrahamowicza nagrana 3 VIII 2016 r. w Krakowie przez Marcina Chorązkiego, Marka Cichańskiego i Martę Gorajczyk. 130 Marcin Chorązki, Sławomir Romański-Cebula 131

Z kolei ks. Franciszek Ślusarczyk, który rozpoczął służbę dwa lata później, podaje informację, że z około 50 alumnów z jego roku studiów w krakowskim se- minarium duchownym49, do służby wojskowej zostało powołanych 15. Miało to na celu, według niego, wprowadzenie podziału wewnątrz wspólnoty, jaką stanowili klerycy, a jako że pobór był złamaniem porozumienia Kościoła z rządem50, wszyscy napisali wówczas odwołania, na skutek których pięć „biletów do wojska” zostało cofniętych, zaś jednego z kleryków zwolniono ze służby ze względu na stan zdro- wia. Ostatecznie do Brzegu jesienią 1977 r. pojechało dziewięciu alumnów, a wyjazd poprzedziło pożegnanie w Kalwarii Zebrzydowskiej, po którym ks. rektor Franci- szek Macharski wysłał jeszcze przyszłych żołnierzy na urlop do domu, by pożeg- nali się również z rodzinami51. Władze, chcąc uniknąć wielkiego publicznego pożegnania kleryków, wyzna- czyły im daty wyjazdów w trzech różnych dniach52. Przyniosło to jednak efekt przeciwny do zamierzonego: przez trzy dni koledzy z seminarium w sutannach i ze śpiewem odprowadzali poborowych na dworzec główny w Krakowie. Jak wspomi- na ks. Abrahamowicz:

Odprowadzali nas koledzy z seminarium, po drodze szliśmy przez rynek w takim milczeniu i niepewności na dworzec główny, kolejowy. Na rynku dołączyli do nas jeszcze seminarzyści ze Śląskiego Seminarium Duchownego, wtedy ono mieściło się jeszcze w Krakowie przy Ale- jach, oni mieli akordeon, więc z tym akordeonem szli i śpiewali, a to byli także już rezerwiści, to znaczy ci, którzy odbyli taką służbę wcześniej, i śpiewali między innymi piosenkę Wojenko, wojenko, cóżeś ty za Pani, ale nie taką, jak to znamy w treści klasycznej, ale na przykład: „że za tobą idą klerycy wybrani / prefektem nam Gierek, rektorem Jabłoński, a ojcem duchownym Wojtek Jaruzelski”53.

Opisując czas poboru, świadkowie mówili o poczuciu zagrożenia. Ksiądz Abra- hamowicz podzielił się ukrywanymi wówczas emocjami: „Doszliśmy na dworzec, tam ostatnie pożegnanie, no graliśmy ludzi twardych, […] bo no niby co, czemu

49 Wedle relacji ks. Ślusarczyka, wśród alumnów była osoba z ramienia służby bezpieczeń- stwa, która zdekonspirowana na samym początku uciekła z seminarium, czego nie jeste- śmy w stanie potwierdzić źródłowo. OBEN IPN w Krakowie, Zbiór Notacji, IPN kr NOT 222, Notacja ks. Franciszka Ślusarczyka nagrana 18 V 2016 r. w Krakowie przez Martę Goraj- czyk i Sławomira Romańskiego-Cebulę. 50 Por. przypis 25. 51 Notacja ks. Franciszka Ślusarczyka. 52 Informację tę potwierdzają księża Franciszek Ślusarczyk i Zygmunt Kosowski; Notacja ks. Franciszka Ślusarczyka; OBEN IPN w Krakowie, IPN kr NOT 221, Notacja ks. Zygmunta Kosowskiego nagrana 18 V 2016 r. w Krakowie przez Sławomira Romańskiego-Cebulę. 53 Notacja ks. Jana Abrahamowicza. Służba wojskowa kleryków – żołnierzy… 132

mamy martwić kolegów, czemu mamy martwić naszych rodziców, w końcu poje- dziemy i wrócimy […], takie było nasze myślenie”54. Dla okresu funkcjonowania kleryków w wojsku w tzw. diasporze, tj. przed 1964 r., nie odnotowano we wspomnieniach i literaturze przypadków manifesta- cyjnych pożegnań55. Księdzu Bolesławowi Robaczkowi towarzyszyło w tamtej chwili nieodparte poczucie osamotnienia, gdy wyjeżdżał do jednostki, w której nie spotkał żadnej „bratniej duszy”. Sytuacja taka była co prawda częsta również w przypadku poboru świeckich, ale świadkowi – podobnie jak innym powołanym klerykom – towarzyszyło przekonanie, że jego powołanie do wojska ma charakter represji, zarówno wobec poborowych, jak i ich przełożonych56. Momentem obecnym we wspomnieniach alumnów było wejście do koszar, zdanie cywilnych ubrań, także sutann, strzyżenie oraz pobranie munduru i in- nych rzeczy należnych poborowemu, rozpoczynającemu służbę wojskową w jed- nostce. Ksiądz Abrahamowicz wspominał, że „W jednostce, jak to w jednostce: najpierw ostrzyżono nas «na zero», pamiętam, żeśmy dawali fryzjerowi, który do jednostki przyszedł, jakiegoś pieniążka do kieszeni, nie, żeby nam coś na głowie zostawił z tych włosów, on wszystko zainkasował, po czym ostrzygł wszystkich jednakowo”57. Utrata włosów była symbolicznym momentem utraty indywidual- nych cech wyglądu i zarazem przerwaniem widzialnych związków z dotychcza- sowym życiem58. W ten sposób alumni wkraczali w nową rzeczywistość, która miała zmienić ich życiowe powołanie. Nowa sytuacja była dla nich zaskoczeniem,

54 Notacja ks. Jana Abrahamowicza. 55 Ksiądz Bolesław Robaczek zaznaczył, że sama podróż miała charakter dużo bardziej smut- ny, ale równocześnie nie anonimowy, ponieważ do jednostki jechał i wszedł ubrany w su- tannę, do której noszenia miał prawo od swoich obłóczyn. Z dystansem i ironią zaznaczył, że „podobno ojczyzna była w niebezpieczeństwie, więc trzeba było wzmocnić siły woj- skowe. Na złość księdzu Kominkowi, arcybiskupowi kardynałowi, wzięto nas wtenczas z Wrocławia z seminarium 52 do wojska […], więc nas rozsypano po całej Polsce pojedyn- czo do jednostek, ja trafiłem do jednostki saperskiejw Dębicy koło Rzeszowa, […] jechało nas czterech w tamtą stronę Rzeszowszczyzny, jeden do Rzeszowa, drugi do Sanoka, trzeci do Jarosławia, i ja wysiadłem w Dębicy, i cały czas byłem w tych saperach, […] i w pierw- szym roku, bo byłem sam w jednostce tej saperskiej przez pierwszy rok, w drugim roku, ponieważ brakło już jednostek, do których kleryków można było wziąć, no to doszło jesz- cze, przyszedł jeden kolega z seminarium śląskiego, jeden z warszawskiego, później był jeden z olsztyńskiego i jeden ze Szczecina. Miałem z nimi dłuższy czas kontakt, więc po drugim roku pobytu w wojsku byliśmy już wspólnie”; OBEN IPN w Krakowie, IPN kr NOT 135, Notacja ks. Bolesława Robaczka nagrana w Brzegu 18 IV 2016 r. przez Joannę Brzegowy, Marcina Chorązkiego i Alicję Kawę. 56 OBEN IPN w Krakowie, IPN kr NOT 133, Notacja ks. Michała Klisia nagrana 14 IV 2016 r. w Libiążu przez Marcina Chorązkiego, Martę Gorajczyk i Paulinę Walochę; Notacja ks. Bolesława Robaczka; Notacja ks. Jana Abrahamowicza. 57 Notacja ks. Jana Abrahamowicza. 58 Por.: S. Aleksijewicz, Wojna nie ma w sobie nic z kobiety, Wołowiec 2010, s. 41. 132 Marcin Chorązki, Sławomir Romański-Cebula 133

mimo że przed wyjazdem byli uprzedzani przez przełożonych, czyli prefektów i ojców duchowych, o warunkach panujących w wojsku59.

Indoktrynacja i represje W relacjach świadków jednostka wojskowa w Brzegu rysuje się jako miejsce od- górnie zaplanowanej próby odwodzenia alumnów od wybranej przez nich drogi życia duchownego60. Indoktrynacja i represje nie były prowadzone w sposób drastyczny, a według relacji sytuacja kleryków w jednostce w Brzegu nie odbie- gała znacząco od ogólnej sytuacji w jednostkach wojskowych w drugiej połowie lat 70. XX w. Rozmówcy nie wspominali też poczucia powszechnego przyzwole- nia przełożonych na znęcanie się fizyczne nad młodszymi żołnierzami. Należy jednak podkreślić, że wobec kleryków w Brzegu władze postępowały łagodniej niż w innych jednostkach: niewątpliwie trudniejszy los spotykał np. alum- nów wysyłanych do Bartoszyc, gdzie, jak twierdził ks. Michał Kliś, jednym z dowódców plutonów był były podoficer dowodzący wcześniej w jednostce karnej i stosujący tam sprawdzone metody na podległych mu alumnach. Obok twardej dyscypliny i musztry stosowano tam forsowne marszobiegi z pełnym rynsztunkiem i ćwiczenia taktyczne. Ponadto, podobnie jak w Brzegu, anga- żowano skoszarowanych alumnów do prac przy budowie umocnień i do prac polowych w pobliskich PRG-ach61. Stałym elementem codzienności kleryków w jednostkach wojskowych była indoktrynacja przez edukację62. Jednym ze środków mających na celu skłonie- nie kleryków do rezygnacji z kapłaństwa miały być zajęcia polityczne i wykła- dy uświadamiające. Nie przynosiły one zbyt wielkiego efektu, mimo że, jak

59 Notacja ks. Jana Abrahamowicza; Notacja ks. Michała Klisia. 60 Według dokumentów Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego, kierowanego wówczas przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego, przed kadrą jednostek kleryckich postawio- no następujące cele: „1) zapobieganie i skuteczne przeciwdziałanie wszelkim próbom roz- przestrzeniania i ugruntowania poprzez alumnów przekonań i praktyk religijnych wśród żołnierzy wierzących; 2) trwałe pogłębianie wśród alumnów krytycyzmu wobec dogma- tów kościelnych, osłabianie ich postaw i przekonań światopoglądowych; 3) wpajanie im dogłębnych przekonań o nieprzejednanej wrogości Kościoła wobec państwa ludowego, o aspołecznym charakterze zawodu księdza, rozbudzając równocześnie patriotyzm, wiarę w ideały socjalizmu oraz dumę z osiągnięć Polski Ludowej; 4) spowodowanie u większo- ści wcielanych do wojska alumnów rezygnacji z kontynuowania nauki w seminarium”. Za: P. Piotrowski, Służba wojskowa kleryków…, s. 168. 61 Notacja ks. Michała Klisia. Zob. szerzej: A. Czwołek, Służba wojskowa alumnów w PRL…, s. 118–120. 62 Ibidem, s. 111–118; Ł. Marek, „Kler, to nasz wróg”. Polityka władz państwowych wobec Kościoła katolickiego na terenie województwa katowickiego w latach 1956–1970, Katowice 2009, s. 471; P. Piotrowski, Służba wojskowa kleryków…, s. 171–173. Służba wojskowa kleryków – żołnierzy… 134

wspomina ks. Kosowski, było ich aż sześć godzin tygodniowo63. Ksiądz Abraha- mowicz relacjonuje je następująco:

Mieliśmy podwójną ilość zajęć politycznych w ciągu tygodnia. To były zajęcia, gdzie groma- dzono wojsko na świetlicy i w tej świetlicy no musieliśmy wysłuchać różnego typu mądrych i mniej mądrych wykładów, […] a potem mieliśmy egzamin wobec ludzi […] przywiezionych z Warszawy, żeby pokazać, że wojsko funkcjonuje jak należy i że ci żołnierze to już naprawdę dużo wiedzą64.

Częstokroć klerycy z premedytacją sabotowali te zajęcia, a w szczególności same egzaminy, w trakcie których parodiowano ważne dla kadry oficerskiej etapy szkolenia ideologicznego żołnierzy-kleryków65. Kluczową rolę w oporze wobec trwającej dwa lata indoktrynacji odgrywała konsekwentna postawa wspólnoty alumnów w jednostce i ich wzajemna solidar- ność. Świadkowie wspominają, że klerycy trzymali się razem, praktykując zasadę „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Oprócz oficerów politycznych odwo- dzić od kapłaństwa mieli ich również będący na służbie władzy ludowej kapela- ni wojskowi, koledzy z jednostki i cywile pojawiający się w samej jednostce lub poza jej murami, a niekiedy kobiety. Już sama organizacja jednostki miała, według ks. Abrahamowicza, na celu odciągnięcie seminarzystów od kapłaństwa:

Jednostka ta miała w swoim składzie: 2/3 stanu osobowego – klerycy, 1/3 stanu osobowego – nasi koledzy, odrobinkę starsi. Myśmy wtedy mieli po 19 lat, a oni mieli już po 20, ktoś tam 21, koledzy, którzy mieli zupełnie inne zapatrywanie na życie i byli to ówcześni aktywiści ZSMP, ówcześni kandydaci PZPR-u. […] Każdy z nich prowadził zeszyt, w którym notował wszyst- kie obserwacje z poprzedniego dnia. To był taki dzienniczek. Kiedyś taki dzienniczek wpadł nam w ręce, no sami byliśmy zdziwieni, że tak banalne rzeczy tam się też znalazły: kto się z kim spotkał, o czym rozmawiał, kto prowadził modlitwę wieczorem66.

Podobne metody tworzenia podziałów między żołnierzami służby zasadniczej i kleryków, jak również pomiędzy samymi klerykami, stosowano także w Barto- szycach67. Narzędziem, które kadra dowódcza wykorzystywała w stosunku do alumnów szczególnie chętnie, było znaczne ograniczenie przepustek i urlopów,

63 Notacja ks. Zygmunta Kosowskiego. 64 Notacja ks. Jana Abrahamowicza. 65 Zob.: P. Piotrowski, Służba wojskowa kleryków…, s. 170; A. Setlak, op. cit., s. 42–43. 66 Notacja ks. Jana Abrahamowicza. 67 P. Piotrowski, Służba wojskowa kleryków…, s. 171–173; A. Setlak, op. cit., s. 41–42. 134 Marcin Chorązki, Sławomir Romański-Cebula 135

o czym często decydował oficer polityczny. Klerykom nie udzielano ich też po równo, co miało wewnętrznie poróżnić tę grupę68. Ksiądz Kosowski wspomina, że na pierwszy urlop pojechał dopiero po dziesięciu miesiącach służby. Wszystkich żołnierzy natomiast obowiązywał zakaz chodzenia do kościoła (choć zmieniło się to pod koniec istnienia obowiązkowej służby wojskowej księży-alumnów69). Reakcją na to było wspólne czytanie części stałych mszy świętej, połączone z du- chową komunią świętą70, bądź nielegalne wyjścia z jednostki (w żargonie wojsko- wym określane jako „chodzenie na lewiznę”) na msze święte. Ksiądz Kosowski opisywał to następująco:

Do kościoła nie mogliśmy chodzić w ogóle. Często żeśmy chodzili na lewizny tak zwane, czy- li tam pod płotem przechodziło się… W Pawłowicach była taka kaplica niedaleko poligonu, właściwie trzeba było jedną ulicę przebiec tylko i było się w kaplicy. No i też żeśmy często się urywali tam. Ale później już tam ktoś nas zakablował i stało tam WSW zawsze, no i nie dało się już przejść71.

W podobny sposób ponad 10 lat wcześniej opuszczał nielegalnie jednostkę w Dębicy ks. Robaczek72. Później, jako duszpasterz w Brzegu, sam wraz z ks. Zbi- gniewem Bąkowskim udzielał pomocy alumnom wychodzącym „na lewiznę”73. Rzeczą powszechną w wojsku była inwigilacja: od kontroli korespondencji, do umieszczonych w tej samej sali „opiekunów” przypisanych każdemu z alumnów i składających na nich raporty. Część z informatorów, choć nie wiemy, jak duża, nie była lojalna wobec przełożonych i ostrzegała kleryków przed planami areszto- wań czy innymi działaniami przygotowywanymi wobec nich74. Ksiądz Kosowski wspomina, że przewidywano nagrody za rezygnację z mod- litwy oraz kary za jej praktykowanie. Relacje wskazują, że mimo to wspólna

68 P. Piotrowski, Służba wojskowa kleryków…, s. 169. 69 Ibidem, s. 170. 70 Również ks. Kliś wspominał, że z Bartoszyc na pierwszy przysługujący mu urlop mógł wyjechać po ośmiu miesiącach służby. Dlatego w każdą niedzielę klerycy czytali liturgię: „w niedzielę śmy czytali mszę św. Tak jak to opowiadał właśnie byłem na dalekiej Syberii, jak tam właśnie księża opowiadali, że ludzie, nie ma księdza, no to brali części stałe mszy św. i odmawiali, myśmy sobie wyznaczali, że np. w tą niedzielę ty poprowadzisz tę mszę św., będziesz czytał, no nie, oczywiście bez przeistoczenia, tego nam nie wolno było robić, no nie, ale w tym momencie myśmy milczeli, i oni [żołnierze poborowi – M.Ch.] to wszyst- ko oglądali, co myśmy robili”; Notacja ks. Michała Klisia. 71 Notacja ks. Zygmunta Kosowskiego. 72 Przez wyrwę w murze koszarowym wychodził do miasta, najczęściej do najbliższego koś- cioła na mszę świętą lub krótką modlitwę. Notacja ks. Bolesława Robaczka. 73 Notacja ks. Bolesława Robaczka. 74 Notacja ks. Franciszka Ślusarczyka. Służba wojskowa kleryków – żołnierzy… 136

modlitwa wieczorna była praktykowana i niekiedy spotykała się z naganą75. Pró- bowano również wysyłać alumnów-żołnierzy na studniówki, czemu stanowczo i efektywnie się sprzeciwiali. Ksiądz Abrahamowicz relacjonuje, że klerycy na rozkaz udania się na zabawę zażądali podania tego rozkazu na piśmie, na co wła- dze jednostki się nie zgodziły i pomysł upadł76. Utrudniano również klerykom dostęp do katolickiej prasy. Ksiądz Ślusar- czyk relacjonuje, że początkowo alumni prenumerowali „Tygodnik Powszechny” i „Gościa Niedzielnego”, władze jednostki jednak blokowały takie prenumeraty w pobliskim kiosku77. Zabierano również alumnom skrypty seminaryjne, z któ- rych przygotowywali się do egzaminów, a ks. Abrahamowicz wspomina także o wyrzuceniu przez przełożonych do kosza Pisma Świętego, na co klerycy zarea- gowali listem-skargą do Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego z kopią do wiadomości Konferencji Episkopatu. W związku z tym w późniejszym czasie pozwalano im zachować Pismo Święte78. Wspomniane szykany ze strony władz je- dnostki nie było przypadkowe. Jak zauważył ks. Sedlak, „bywało, że przy kontro- li, która przychodziła codziennie, wyrzucano do kosza Pismo Św., choćby małego formatu”79. Ksiądz Ślusarczyk wspomina również, jak oficer wyprowadził klery- ków w mundurach z kościoła, do którego się udali na przepustce, pod zarzutem ubliżania mundurowi żołnierza polskiego80. Pierwszy rok służby ks. Kosowski podsumował jako czas próby zwerbowania kleryków do współpracy z przełożonymi oraz czas rozpoznawania osób o słab- szym charakterze i tworzenia podziałów wewnętrznych poprzez przenoszenie ich do grup, z których żołnierze nie jeździli zbyt często na urlopy. Wspomina również następujące wydarzenie, które dla niego miało charakter szczególnej szykany: zimą 1979 r. klerycy powpinali sobie krzyże w klapy mundurów. Rozkazano im je ściągnąć, alumni zaś odmówili i rozpoczęli głodówkę protestacyjną. W reakcji na to dowództwo zdecydowało się wywieźć kleryków na poligon zimowy do lasów

75 Notacja ks. Michała Klisia; Notacja ks. Jana Abrahamowicza; Notacja ks. Zygmunta Ko- sowskiego; Notacja ks. Franciszka Ślusarczyka; A. Setlak, Służba alumnów WSD w PRL…, s. 44. 76 Dla porównania w Bartoszycach w trakcie trwania Wielkiego Postu zorganizowano kon- cert zespołu „Desant”. Spotkało się to, jak twierdził ks. Michał Kliś, z kategorycznym bojkotem ze strony kleryków. Zob.: Notacja ks. Michała Klisia. 77 Ksiądz Ślusarczyk dodaje, że po zablokowaniu prenumeraty przez władze jednostki, ks. Franciszek Macharski polecił przesyłać jednemu z krakowskich kleryków „Tygodnik Powszechny”, a podczas wakacji czynił to osobiście. 78 Ibidem. 79 A. Setlak, Służba alumnów WSD w PRL…, s. 45. 80 Notacja ks. Franciszka Ślusarczyka. 136 Marcin Chorązki, Sławomir Romański-Cebula 137

żagańskich. Krzyże ostatecznie zostały w klapach, a oddział, w którym służył ks. Kosowski, spędził na poligonach około roku z dwóch lat służby81. Po zakończeniu służby wojskowej alumnom próbowano odebrać chusty, na któ- rych zacytowali słowa Jana Pawła II wypowiedziane podczas homilii na Jasnej Górze w czerwcu 1979 r.: „Ojciec Święty w jedności z alumnami-żołnierzami”. Dopiero gło- dówka i brak zgody na opuszczenie jednostki inaczej niż przez całą grupę sprawiły, że chusty nie zostały zatrzymane w koszarach. Niemniej jednak podczas podróży pociągiem na Jasną Górę, gdzie alumni udali się prosto z jednostki, Służba Ochrony Kolei, SB oraz Milicja próbowały również bezskutecznie odebrać im chusty82. Dla alumnów odbywających służbę w Brzegu w latach 1977–1979 szczególnym i budzącym euforię wydarzeniem był wybór kardynała Karola Wojtyły na papie- ża. Ksiądz Ślusarczyk wspomina:

Ten wieczór wyboru był dla nas, tak jak dla większości Polaków, dniem wielkiej radości. Ta radość się objawiła także w tym, żeśmy chcieli jako klerycy… poszliśmy na poddasze do sali czyszczenia broni i chcieliśmy odśpiewać dziękczynne Te Deum, gdy Polska doczekała się papieża, człowieka, który bierze ogólne losy całego Kościoła w świecie. Jest to niezwykły dowód zaufania wobec całego świata. I kiedy zaczęliśmy śpiewać Te Deum, oczywiście po dwóch zwrot- kach chyba, przyleciał oficer dyżurny i nas wszystkich rozpędził. Myśmy później z powrotem się jeszcze zgromadzili po raz kolejny. Później nas indywidualnie pod rozkazem rozpędzali, że nie wolno było nawet zaśpiewać Te Deum z radości, że mamy papieża. Natomiast dzień później rano na apelu porannym dowódca wystąpił z takim przemówieniem, że wszyscy się cieszymy, że papieżem został nasz człowiek, ksiądz z Krakowa – kardynał Wojtyła. W cudzysłowie „nasz człowiek”, bośmy wszyscy doskonale wiedzieli, jak tego „naszego człowieka” traktowali… Natomiast od razu mówi, że przy tej euforii, radości doszło do wielu nadużyć: „Niektórzy po- szli gdzieś śpiewać jakieś pieśni zakazane. My do tego nie dopuścimy. Mnie to nie obchodzi, czy to będzie alumn czy kleryk czy inny diabeł. Jak nie będzie przestrzegał regulaminu, to go zap…….”83.

81 Notacja ks. Zygmunta Kosowskiego. 82 O zwyczaju robienia chusty rezerwisty nie wspominał ks. Bolesław Robaczek, a zakończe- nie służby wojskowej opisał następująco: „na wyjście koloratkę założyłem, bo każdy z nas miał założyć swoje ubrania cywilne, […] a zwyczaj był taki, że dowódca wyprowadzał żołnierzy z koszar na dworzec, żebyśmy się mogli rozjechać do swoich domów, no i kiedy zobaczyli, że ja na placu alarmowym ze swojej kompanii stoję w koloratce, zaczął się szum: «Słuchajcie szeregowy, […] zdejmijcie to!». Mówię: «Nie zdejmę, to jest mój strój, w jakim tu przyszedłem, więc tak zostanę!». No więc wyszliśmy […] do cywila dwie godziny póź- niej, próbowali w sztabie, były rozmowy itd. No i skutek był taki, że owszem wyprowadzili naszą kompanię z koszar, ale tylko do bramy koszar, na dworzec już nie poszli, no bo, no jakże można, no, pokazać ludziom, że to księdza prowadzą w koloratce”; Notacja ks. Bole- sława Robaczka. 83 Notacja ks. Franciszka Ślusarczyka. Służba wojskowa kleryków – żołnierzy… 138

Obraz wyłaniający się z pamięci rozmówców na temat represji i indoktrynacji w jednostkach w Brzegu jest jednorodny: z jednej strony opisują bezskuteczny, prymitywny i systemowy nacisk władz wojskowych na alumnów, z drugiej zaś przedstawiają siebie samych, jako stawiających skuteczny opór i w efekcie wy- chodzących obronną ręką z prób ich złamania. Obraz ten jest wyidealizowany, pozbawiony jakichkolwiek odcieni niejednoznaczności i wątpliwości, czy opisów sytuacji złamania ducha nawet pojedynczych kleryków, co budzi wątpliwości ba- dawcze. Wynika to z tego, że każdy z naszych świadków pozostał w stanie du- chownym, utrwalił zapamiętany obraz „alumna niezłomnego” i dokonał co naj- mniej wobec nas autointerpretacji swoich przeżyć, których projekcja powinna być traktowana jako subiektywna wizja przeszłości.

Wsparcie Trudniejsze warunki służby wojskowej mieli ci alumni, którzy zostali powoła- ni do wojska przed 1964 r., gdyż, rozrzuceni po Polsce, nie byli pod stałą opieką swych rektorów i biskupów, chociaż i wówczas przełożeni próbowali odwiedzać kleryków. Ksiądz Robaczek wspomniał na przykład, że w jednostce w Dębicy odwiedził go prefekt seminarium, ksiądz Stanisław Pietraszko, ale nie został wpuszczony84. Trudno było również zorganizować dla nich systemową pomoc, opartą na strukturach parafialnych w miejscach istnienia jednostek wojsko- wych, choć lokalne kościoły pozostawały dla nich miejscami wsparcia duchowe- go i materialnego. Alumni podejmujący służbę wojskową w kolejnych latach, jak wspominali ci z seminarium krakowskiego, mogli liczyć zarówno na swoją grupę, jak i na zorga- nizowaną pomoc na zewnątrz jednostki, w szczególności na proboszczów kościo- łów brzeskich: ks. Kazimierza Makarskiego z kościoła pw. Podwyższenia Krzyża Św. i ks. Zbigniewa Bąkowskiego z kościoła pw. św. Mikołaja, a także na rektora krakowskiego seminarium, ks. Franciszka Macharskiego oraz Karola Wojtyłę – najpierw jako kardynała krakowskiego, a potem papieża85. Pomocy alumnom w Brzegu udzielał również ks. Jan Janowski z seminarium wrocławskiego, udo- stępniając skrypty i umożliwiając zdawanie egzaminów w czasie przymusowej

84 Notacja ks. Bolesława Robaczka. 85 Notacja ks. Jana Abrahamowicza; OBEN IPN w Krakowie, IPN kr NOT 134, Notacja ks. Zbigniewa Bąkowskiego nagrana 18 IV 2016 r. w Brzegu przez Joannę Brzegowy, Marcina Chorązkiego i Alicję Kawę; Notacja ks. Bolesława Robaczka. W Bartoszycach alumnów wspierał ks. Adolf Setlak. Dbał on o formację religijną oraz umożliwiał przygotowanie się i podejście do egzaminów. Od 10 i 1969 r. na podstawie dekretu biskupiego został wyzna- czony na kapelana alumnów odbywających służbę wojskową w Bartoszycach i pełnił tę funkcję do końca istnienia jednostki kleryckiej w 1980 r.; A. Setlak, Służba alumnów WSD w PRL…, s. 59, 186. 138 Marcin Chorązki, Sławomir Romański-Cebula 139

służby wojskowej86. To wszystko było możliwe dopiero po stworzeniu oddzielnych jednostek wojskowych dla księży-alumnów w 1965 r., a do kontaktów z grupami alumnów-żołnierzy metropolici wyznaczyli parafie w miastach stacjonowania jednostek kleryckich. Jak wspominał ks. B. Robaczek:

Pismo skierowane od arcybiskupa na moje ręce i oczywiście do proboszcza ówczesnego tutaj, że „otrzymuje ksiądz skierowanie do parafii w Brzegu nie tylko w charakterze wikarego tej parafii, ale równocześnie duszpasterza żołnierzy kleryków z różnych seminariów duchow- nych stacjonowanych na terenie tej parafii. Do szczególnych zadań księdza jako duszpaste- rza żołnierzy kleryków będzie należeć […] nawiązywanie i utrzymanie z nimi duchowego kontaktu”87.

Pomoc ze strony księży parafii w Brzegu miała polegać na wsparciu ducho- wym,

do czego najczęściej [była] okazja w soboty wieczorem, albo w niedziele, kiedy będą mieć prze- pustki, [mieliśmy za zadanie] gromadzenie ich przynajmniej w mniejszych grupach w salce [w] kościele św. Mikołaja, prowadzenie pogadanek religijnych, udzielanie informacji z życia religijnego, posługa w sakramencie pokuty, rozwiązywanie ich trudności duchowych […], a także dalej gromadzenie ich przy ołtarzu w czasie mszy świętej, angażowanie do świadome- go, czynnego i owocnego udziału w liturgii88.

Ksiądz Robaczek, nie przeceniając swojej roli, wydawał się zadowolony, że uda- ło mu się zrealizować powierzone zadanie, a wielu młodych ludzi, tłamszonych przez oficerów i kolegów z jednostki, znalazło oparcie w jego kościele. Według Pawła Piotrowskiego opieka sprawowana przez ks. Robaczka miała jednak klu- czowe znaczenie dla podtrzymania powołania większości wspieranych przez nie- go kleryków-żołnierzy89. Plebania kościoła pod wezwaniem św. Mikołaja w Brze- gu, jak relacjonuje ks. Bąkowski, była otwarta dla alumnów o każdej porze dnia i nocy. Klerycy mogli korzystać z sakramentu pokuty, Eucharystii, porozmawiać, przebrać się w strój cywilny, zjeść posiłek, przespać się. Wedle opinii ks. Bąkow- skiego obecność alumnów-żołnierzy była też łaską dla parafii, gdyż swą postawą przyczyniali się do wzrostu powołań kapłańskich oraz zakonnych, zarówno mę- skich, jak i żeńskich90.

86 Notacja ks. Zbigniewa Bąkowskiego; Notacja ks. Bolesława Robaczka. 87 Notacja ks. Bolesława Robaczka. 88 Ibidem. 89 P. Piotrowski, Służba wojskowa kleryków…, s. 174. 90 Notacja ks. Zbigniewa Bąkowskiego. Służba wojskowa kleryków – żołnierzy… 140

Dodatkowym wsparciem dla alumnów były w miarę regularne wizyty w jed- nostkach rektorów seminariów duchownych. Według relacji ks. rektor Franciszek Macharski przyjeżdżał z Krakowa do Brzegu nocnym pociągiem, gdy tylko do- wiadywał się o możliwości widzenia lub krótkiej przepustki (czasem przyjeżdżał z ks. Kołodziejczykiem, rektorem seminarium częstochowskiego mieszczącego się wówczas w Krakowie). Wiadomości o ich przyjeździe przekazywano alumnom poprzez ks. proboszcza w Brzegu91. Tak to wspominał ks. Abrahamowicz:

Ksiądz kardynał Macharski […] odwiedzał nas tam wielokrotnie […] jako rektor. Doznał bardzo wielu upokorzeń. […] żeby z Krakowa dojechać do Brzegu, potrzeba było cztery i pół godziny [jazdy] pociągiem pospiesznym… […] Ksiądz rektor Macharski bywało, że przyje- chał i nie dostał pozwolenia na widzenie się z klerykami, z niczym wracał z powrotem […], ale […] nie zrażony przyjeżdżał za jakiś czas znowu i wtedy się już udawało i było dobrze i byliśmy my mu bardzo wdzięczni. Podobnie kardynał Wojtyła […] zawsze na święta jed- ne czy drugie pisał do nas życzenia, do każdego z kleryków krakowskich. Otrzymywaliśmy życzenia od własnego biskupa92.

Każdy taki gest przełożonych był dla alumnów oczywistym wsparciem, ko- munikatem, że nie są odcięci od świata zewnętrznego i komuś na nich zależy. Przyjazdy przełożonych do Brzegu, jak również do Bartoszyc czy Szczecina-Pod- juchów, znacząco podnosiły na duchu kleryków. Wsparcie zapewniali im także obecni w jednostce księża – alumni ze star- szych roczników. Na przykład nowa grupa kleryków, z Franciszkiem Ślusarczy- kiem i Zygmuntem Kosowskim, wysłana do Brzegu w 1977 r., zastała tam alumna Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który odbywał wciąż przedłużaną służbę, gdyż czas, jaki spędził w areszcie wojskowym93, nie wliczał się do służby. Wprowadził on swoich młodszych kolegów w tajniki życia jednostki, aby ułatwić im przyszłe funkcjonowanie w nowym miejscu pobytu94. Dla alumnów z rocznika księży Ślusarczyka i Kosowskiego niezwykle krzepiąca była reakcja nowo wybranego

91 Notacja ks. Michała Klisia; Notacja ks. Jana Abrahamowicza; Notacja ks. Zygmunta Ko- sowskiego; Notacja ks. Franciszka Ślusarczyka; A. Setlak, Służba alumnów WSD w PRL…, s. 55–59. 92 Notacja ks. Jana Abrahamowicza. 93 Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski był wielokrotnie karany aresztem za łamanie regulaminu wojskowego i niesubordynację, dlatego koniec jego służby wojskowej przypadł dopiero na 10 XII 1977 r. W związku z tym poborowi z niższego rocznika WSD w Krakowie mieli okazję spotkać się z nim w jednostce WP w Brzegu. Zob. szerzej: OBEN IPN w Krakowie, IPN kr NOT 457, Notacja ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego nagrana 3 IX 2020 r. w Radwanowi- cach przez Marcina Chorązkiego. 94 Notacja ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego; Notacja ks. Zygmunta Kosowskiego; Notacja ks. Franciszka Ślusarczyka. 140 Marcin Chorązki, Sławomir Romański-Cebula 141

papieża Jana Pawła II na transparent alumnów, rozwinięty podczas mszy św. na Jasnej Górze w czasie pierwszej pielgrzymki do Polski w 1979 r. Papież najpierw odczytał słowa transparentu „Alumni-żołnierze w jedności z Ojcem Świętym”, a potem odpowiedział: „Ojciec Święty w jedności z alumnami-żołnierzami”95.

Podsumowanie służby wojskowej Służba wojskowa alumnów wpisywała się w szerszy nurt walki władzy komuni- stycznej z Kościołem i religią, była próbą uciszenia „niepokornych” hierarchów i formą represji państwa wobec obywateli. W „jednostkach kleryckich” stosowa- no różne metody oddziaływania na alumnów. W Bartoszycach w większym stop- niu niż w Brzegu starano się łamać żołnierzy fizycznie, np. poprzez wyczerpujące, częste, wielogodzinne marsze96. Celem tego eksperymentu była też zmiana ży- ciowych planów kleryków. Ksiądz Tadeusz Wawryszko podsumował to w swojej książce następująco:

Przedziwna to była służba; wymyślona przez ludzi służących obłędnej ideologii – wrogiej człowiekowi i chrześcijaństwu – w celu złamania charakterów młodych seminarzystów pragnących służyć Bogu, Ojczyźnie i Bliźniemu. Zaszczytny obowiązek służby wojskowej pohańbiono do instrumentalnych celów walki z religią; władza z obcego nadania nie cofnęła się także przed tym. Albowiem za przywiązanie do Chrystusa i Jego Ewangelii władcy PRL-u – przez 45 lat powojennej historii naszej Ojczyzny, karali poniżeniem, odmową przynależnych praw, prześladowaniem, a nierzadko torturami i śmiercią97.

Osobiste oceny przymusowej służby wojskowej z perspektywy czasu są w za- rejestrowanych nagraniach zróżnicowane. Ksiądz Abrahamowicz podsumowuje czas spędzony w wojsku w kategoriach walki, przeciwstawiania się władzy:

[…] to była wygrana bitwa, tak że myśmy musieli zaznaczać się, że my nie chcemy się dać zupełnie przerobić władzy ówczesnej. To nas też bardzo wiele nauczyło, bo kiedy wróciliśmy z powrotem do seminarium po wojsku, to wiedzieliśmy, że to jest to seminarium, z którego nas zabrano siłą, o którym wciąż marzyliśmy, żeby tam być. Wróciliśmy z większą świadomością tego, jak wygląda działanie władzy ludowej, o co idzie w całej tej ideologii, jak ona jest nie- ludzka, gdzie bywa skuteczna, gdzie bywa niebezpieczna, o tym, że dzieli ludzi i że próbuje rozgrywać sprawy poza nami. […] Te przygody z wojskiem to są przygody na całe życie, dlatego że jeśli w młodym wieku człowiek, który jest pełen ideałów, otrzymuje taką lekcję życia, jak to

95 Notacja ks. Zbigniewa Bąkowskiego; Notacja ks. Franciszka Ślusarczyka. 96 Notacja ks. Michała Klisia. 97 T. Wawryszko, Klerycy w wojsku…, s. 7. Służba wojskowa kleryków – żołnierzy… 142

wojsko, które myśmy przeszli, i kiedy przekonuje się, kim jest kto i jakie są metody działania władzy i cele, jak wiele jest nienawiści wobec Kościoła i biskupów, to wtedy […] wychodził umocniony98.

Pomimo w oczywisty sposób opresyjnego wobec księży charakteru służby wojskowej, warto przytoczyć opinię ks. Robaczka, który dostrzegł również pozy- tywny element tego doświadczenia:

[…] tak sobie myślę po tych latach, po swojej służbie także i po tych, którzy tutaj byli, wielu z nich stwardniało, nabrali takiej odwagi, męskości i myślę, że każdy ksiądz powinien szcze- gólnie w tych czasach, nie mówię, żeby teraz brać do wojska, ale wtedy kiedy, kiedy był taki czas, powinien [był] przejść przez wojsko, żeby powąchać, jak śmierdzi błoto, […] co znaczy rozkaz, bo to tym […] klerykom pomogło naprawdę, byli tacy odważniejsi. I jak nie raz przy- chodził do koszar wystraszony, wypłoszony, taki „Jezu, jak to będzie?”, to wracał […] mężczy- zna, wracał twardy mężczyzna z tego [wojska] i wielu z nich […], ci, którzy byli tutaj, w wojsku, są już biskupami, są profesorami w różnych seminariach w całej Polsce. Bo, jak to ktoś ładnie określił, że jednostka […] w Brzegu wojskowa to było największe polskie seminarium, bo byli [tam klerycy] z wszystkich stron, i zakonni, i diecezjalni99.

Ksiądz Bolesław Robaczek, mając na uwadze prawdziwe zamiary władz ko- munistycznych wobec młodzieży kleryckiej, zauważył również znaczenie służ- by wojskowej w kształtowaniu ducha alumnów i utrwalaniu powołania kapłań- skiego. Niepoddawanie się przemocy i działanie na przekór systemowi hartowało charaktery. Dlatego warto spojrzeć na doświadczenie służby wojskowej księży jako na złożony aspekt ich życia. Z jednej strony mamy do czynienia z walką wła- dzy ludowej z Kościołem, ale z drugiej – z indywidualnymi, osobistymi doświad- czeniami, które mają zasadniczy wpływ na losy i późniejsze postawy księży. Nie bez znaczenia była w tym również postawa dowódców, nastawionych generalnie przeciwko alumnom, ale w wielu pojedynczych sytuacjach w tym niekonsekwen- tnych. Dzięki temu, że ci oficerowie nie byli powszechnie i ślepo posłuszni naci- skom politycznym, służba wojskowa kleryków nie stała się przykładem skrajnych represji państwa wobec Kościoła. Każda z osób, które rozmawiały z nami o swoich doświadczeniach w wojsku, podkreślała trudny charakter służby wojskowej: warunki w koszarach, stosu- nek przełożonych i kadry oficerskiej do poborowych, a potem do szeregowych, indoktrynację, tworzenie podziałów i zastraszenie alumnów-żołnierzy. Każdy zapamiętał próby odciągnięcia siebie od duchownego powołania i służby na rzecz

98 Notacja ks. Jana Abrahamowicza. 99 Notacja ks. Bolesława Robaczka. 142 Marcin Chorązki, Sławomir Romański-Cebula 143

Kościoła. Wspominając to doświadczenie, zadawali sobie pytania o sens oraz konsekwencje służby w wojsku dla nich samych i dla ich kapłaństwa. Wyraża- li również poczucie satysfakcji, że pomimo wszystko wytrwali. Niektórzy żało- wali straconego czasu, który mogli spożytkować lepiej i zgodnie ze swoją wolą, ale dominowały wspomnienia sentymentalne, z pewnym dystansem do służby wojskowej i nostalgią za utraconym czasem młodości. Wojsko – szkoła życia – nie- którym z nich pomogło nabyć lub rozwinąć umiejętności, których nikt wcześniej i nikt później ich nie uczył, a ostatecznie mniej niż 5% alumnów powołanych do wojska nie złożyło ostatecznych ślubów, co było po części efektem stosowanych metod łamania charakterów kleryków w jednostkach wojskowych oraz ich słab- szego przekonania o powołaniu100. Nieprzebadane pozostają jednak inne kwestie związane z drogą życiową większości spośród kleryków-żołnierzy, które dotyczą współpracy niektórych spośród nich z WSW i w jej konsekwencji z SB. Problem ten wymaga dalszego opracowania. Narracja księży stanowiła w wielu wątkach nieprzypadkowo jednolity prze- kaz, w którym dominowała niechęć do ówczesnych realiów. Zauważyć można swoisty szablon wspomnień całej przebadanej grupy, który mógł również wy- nikać z poruszanych w pytaniach dodatkowych kwestii. Ponadto spory dystans czasowy do relacjonowanych zdarzeń wpłynął niewątpliwie na ich łagodniejszą interpretację. Pomimo to jest widoczna ich autentyczność, którą cechują emocjo- nalne, ale i zracjonalizowane młodzieńcze przeżycia, będące doświadczeniem pogardy, przemocy i indoktrynacji, ale i wytrwania w wierze, nadziei oraz po- wołaniu. Pozostaje jednak szereg pytań o takie kwestie, jak kontakty koleżeńskie z poborowymi-cywilami, czy też towarzyszące służbie kleryków strach czy wąt- pliwości. Odpowiedzi na te pytania wymagałyby dalszych badań wśród żołnierzy służących wraz z klerykami czy wśród nielicznej grupy alumnów, którzy podczas służby wojskowej wystąpili z seminariów duchownych. Z perspektywy wszystkich naszych świadków część ich biografii związana z przymusowym poborem do wojska wprost z seminarium duchownego była pró- bą wiary i charakteru. W ich pamięci doświadczenie to ukształtowało ich jako duchownych, a zamierzenia władzy ludowej względem nich nie powiodły się, przynosząc wręcz odwrotny efekt umocnienia w powołaniu duchownym.

100 T. Wawryszko podaje, że na 2874 kleryków powołanych do wojska w okresie istnienia służby wojskowej dla księży w PRL, zaledwie 130 nie zostało wyświęconych na księży. T. Wawryszko, Klerycy w wojsku…, s. 75. Służba wojskowa kleryków – żołnierzy… 144

● ● ● ● ● ●

Bibliografia Aleksijewicz S., Wojna nie ma w sobie nic z kobiety, Wołowiec 2010. Czaczkowska E.K., Kardynał Wyszyński. Biografia, Kraków 2013. Czaczkowska E.K., Wiścicki T., Ksiądz Jerzy Popiełuszko. Wiara, nadzieja, miłość. Biografia błogosła- wionego, Warszawa 2017. Czwołek A., Służba wojskowa alumnów w PRL: (na przykładzie 54. Szkolnego Batalionu Ratownictwa Terenowego w Bartoszycach), „Klio: czasopismo poświęcone dziejom Polski i powszechnym”, nr 18 (2011), s. 103–130. Dudek A., Państwo i Kościół 1945–1970, Kraków 1995. Dudek A., Gryz R., Komuniści i Kościół w Polsce (1945–1989), Kraków 2006. Dyduch J.M., Kardynał Karol Wojtyła w służbie Konferencji Episkopatu Polski, Kraków 2007. Dyduch J.M., Kardynał Karol Wojtyła w służbie Kościołowi powszechnemu: udział w pracach Kurii Rzymskiej i Synodów Biskupów, Kraków 1998. Eisler J., Refleksje nad wykorzystaniem relacji jako źródła w badaniu historii PRL (rozmowy z dysyden- tami i prominentami), „Polska 1944/45–1989. Studia i materiały”, t. 6 (2003), s. 23–48. Fereński J.P., Kierunek eksperymentalny. Początki pierwszych w Polsce studiów kulturoznawczych, Wrocław 2012. Filipkowski P., Historia mówiona i wojna. Doświadczenie obozu koncentracyjnego w perspektywie nar- racji biograficznych, Wrocław 2010. Filipkowski P., O relacjach byłych więźniów kacetów w kontekście czasu, miejsca i sytuacji ich powsta- nia (albo o pożytkach historii mówionej), „Wrocławski Rocznik Historii Mówionej”, r. 2 (2012), s. 37–72. Fitych T., Służba wojskowa alumnów w PRL, „Chrześcijanin w Świecie”, nr 1 (1994), s. 119–135. Frątczak W., Służba wojskowa alumnów diecezji włocławskiej jako forma represji wobec Kościoła, „Ate- neum Kapłańskie”, t. 144 (2005), s. 27–44. Gabański S., Dobrze! Zapiski kleryka-żołnierza (1965–1967), wstęp i oprac. J. Marecki, Kraków 2013. Gabański S., W zielonej sutannie. Dziennik kleryka-żołnierza 1965–1967, Tarnów 1995. Gryz R., Pozwolić czy nie? Władze PRL wobec budownictwa katolickich obiektów sakralnych w latach 1971–1980, Kielce 2007. Gryz R., Władze partyjno-państwowe w Polsce w walce z duchowieństwem (1945–1956), [w:] Represje wobec duchowieństwa Kościołów chrześcijańskich w okresie stalinowskim w krajach byłego bloku wschodniego, red. J. Myszor, A. Dziurok, Katowice 2004, s. 108–133. Gucewicz D., Próba sił? Rok 1966 w Gdańsku, Gdańsk 2014. Janowski J., Alumni-żołnierze. Elementy formacji seminaryjnej w świadomości alumnów-żołnierzy na podstawie analizy dokumentów osobistych, Świdnica 2007. Jarząbek M., It is good to ask good questions – posing questions in oral history, interview as a teoretical problem, „Wrocławski Rocznik Historii Mówionej”, r. 6 (2016), s. 21–32. Kałwa D., Historia mówiona w polskich badaniach dziejów najnowszych, „Wrocławski Rocznik Histo- rii Mówionej”, r. 7 (2017), s. 163–183. 144 Marcin Chorązki, Sławomir Romański-Cebula 145

Karol Wojtyła jako biskup krakowski, red. T. Pieronek, R.M. Zawadzki, Kraków 1988. Kaźmierska K., Pałka J., Żołnierze ludowego Wojska Polskiego. Historie mówione, Łódź 2018. Kierzkowski M., Historia mówiona – próba definicji pojęcia, „Wrocławski Rocznik Historii Mówio- nej”, r. 4 (2014), s. 5–20. Kindziuk M., Jerzy Popiełuszko. Biografia, Kraków 2018. Kompanie kleryckie w Wojsku Polskim 1959–1980: materiały z konferencji naukowej zorganizowanej w 5 Pułku Inżynieryjnym w Szczecinie-Podjuchach, 8–9 września 2008 r., red. J. Kornek, T. Kraw- czak, J. Macholak, Szczecin 2009. Krawczyk M., Urząd do Spraw Wyznań a funkcjonowanie seminariów duchownych i służba wojskowa kleryków – studium historyczno-prawne, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Przyrodniczo-Hu- manistycznego w Siedlcach” (Seria: Administracja i Zarządzanie), nr 108 (2016), s. 31–50. Kudela-Świątek W., Odpamiętane. O historii mówionej na przykładzie narracji kazachstańskich Pola- ków o represjach na tle narodowościowym i religijnym, Kraków 2013. Kvale S., Prowadzenie wywiadów, Warszawa 2010. Kurkowska-Budzan M., Antykomunistyczne podziemie zbrojne na Białostocczyźnie: analiza współ- czesnej symbolizacji przeszłości, Kraków 2009. Larysz P., Służba wojskowa alumnów Śląskiego Seminarium Duchownego w latach 1959–1978, Katowice 2009. Lasota M., Donos na Wojtyłę. Karol Wojtyła w teczkach bezpieki, Kraków 2006. Lasota M., Wojtyła na podsłuchu, Kraków 2014. Lasota M., Musiał F., Kościół zraniony. Proces księdza Lelity i sprawa kurii krakowskiej, Kraków 2003. Lesiński A., Służba wojskowa kleryków w PRL (1959–1980), Olsztyn 1995. Łatka R., Episkopat Polski wobec stosunków państwo–Kościół i rzeczywistości społeczno-politycznej PRL 1970–1989, Warszawa 2019. Łatka R., Marecki J., Kościół katolicki w Polsce rządzonej przez komunistów, Warszawa 2017. Marecki J., Wstęp, [w:] Gabański S., Dobrze! Zapiski kleryka-żołnierza (1965–1967), wstęp i oprac. J. Marecki, Kraków 2013, s. 5–45. Marek Ł., „Kler, to nasz wróg”. Polityka władz państwowych wobec Kościoła katolickiego na terenie wo- jewództwa katowickiego w latach 1956–1970, Katowice 2009. Mundur i sutanna, red. S. Pawłowski, Kraków 1998. Myszor J., Służba wojskowa alumnów Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego w Krakowie w la- tach 1959–1979, [w:] Wojskowa służba śląskich duchownych w latach 1918–1980, red. Z. Kapała, J. Myszor, Katowice 1999, s. 161–176. Noszczak B., Sacrum czy profanum? Spór o istotę obchodów Milenium polskiego (1949–1966), Warszawa 2002. Piotrowski P., Służba wojskowa jako forma represji politycznej w ludowym Wojsku Polskim, [w:] In- teligentna forma internowania. Ćwiczenia i powołania do ludowego Wojska Polskiego jako forma represji po 13 grudnia 1981 r., red. G. Majchrzak, Warszawa 2016, s. 24–64. Piotrowski P., Służba wojskowa kleryków na przykładzie 56. Batalionu Ratownictwa Terenowego w Brzegu (1966–1968), [w:] S.A. Bogaczewicz, S. Krzyżanowska, Represje wobec Kościoła katoli- ckiego na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie 1945–1989, Wrocław 2004, s. s. 165–178. Służba wojskowa kleryków – żołnierzy… 146

Plato A. von, Historia a psychologia – historia mówiona a psychoanaliza. Zarys problemu i przegląd literatury, „Wrocławski Rocznik Historii Mówionej”, r. 3 (2013), s. 5–38. Setlak A., Służba alumnów WSD w PRL i jej ocena w wypowiedziach alumnów i kapłanów rezerwistów, Olsztyn 2002. Śledzianowski E., Ksiądz Czesław Kaczmarek, biskup kielecki, Kielce 2008. Wawryszko T., Klerycy w wojsku. Wspomnienia ze służby wojskowej 1971–1973, Skołyszyn 2002. Zając J., Mundur zamiast sutanny. Klerycy w wojsku. Bartoszyce 1966–1968, Częstochowa 2010. Zapiski. Listy i wywiady ks. Jerzego Popiełuszki 1967–1984, oprac. G. Bartoszewski OFM Cap, Warsza- wa 2009. 146 Marcin Chorązki, Sławomir Romański-Cebula 147

● ● ● ● ● ●

Summary In 1955–1980 alumni of theological seminaries were conscripted into the Polish People’s Army, which was a violation of the agreement made between the govern- ment of the Polish People’s Republic and the episcopate on the 14th of April 1950. The topic covered is an element of the broader relationship between the state and the church after World War II. The article is an analysis of accounts made by cler- gymen during their obligatory military service in the late 70s, which was a part of the repressive policy of the state towards the Catholic Church. Our interlocutors, while concentrating on their experience in the army, also answered the question of the meaning of this experience and their perception of it in hindsight. In this manner we not only became familiar with facts, but also noticed attempts at struc- turing and rationalizing their experience of military service. Moreover, there are three characteristic themes that seem important from the point of view of build- ing the narration: leaving for the destination with a so-called “army ticket”, every- day life in barracks and discharge from the army. The speakers themselves did not refrain from their own comments, digressions and anecdotes, which made gri- pping, yet demanding content for analysis.

Materiały źródłowe

Source materials Wrocławski Rocznik Historii Mówionej 150 Rocznik 10, 2020, issn 2084-0578

Czesław Brokos „Wtedy czuło się, że się żyje”. Kulisy działalności opozycyjnej w Polsce lat 80. XX w.

[Czesław Brokos, ‘Back Then, You Felt You Were Alive’: Behind the Scenes of the Pro-Democratic Opposition in 1980s Poland] doi: 10.26774/wrhm.274

● ● ● ● ● ● opracowanie Kamil Borecki [Wrocław] https://orcid.org/0000-0003-1502-0357

● ● ● ● ● ●

Abstract Czesław Brokos’s narrative, which has been supplemented by academic commentary, presents an intimate look at the underground printer’s life and activity in 1980s Po- land. This witness to history also recalls the names of many of his collaborators, which had hitherto been absent from academic publications.

Keywords “Lower Silesian Bulletin”, Independent Self-Governing Trade Union “Solidarity,” anti-communist opposition, Solidarity Regional Strike Committee, Ministry of Public Security, Fighting Solidarity, solidarity strikes in 1980, samizdat, undergorund publications

Słowa kluczowe „Biuletyn Dolnośląski”, Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”, opozycja antykomunistyczna, Regionalny Komitet Strajkowy „Solidarność”, Służba Bezpieczeństwa, Solidarność Walcząca, strajki solidarnościowe w 1980 r., drugi obieg, pisma bezdebitowe 150 Opracowanie Kamil Borecki 151

● ● ● ● ● ●

Wstęp Fenomen „Solidarności” jako wielkiego ruchu społecznego sprzeciwiającego się re- żimowi komunistycznemu w Polsce nie zaistniałby bez zaangażowania w opozycję tysięcy ludzi. Często były to osoby z drugiego, a nawet trzeciego planu, o których nie wspomina się na kartach historii. Jedną z takich postaci jest Czesław Brokos, którego zaangażowanie – podobnie jak wielu innych wrocławskich opozycjonistów – datuje się od strajku solidarnościowego w sierpniu 1980 r. Stanął on wówczas na czele straj- ku we Wrocławskim Przedsiębiorstwie Instalacji Przemysłowych „Instal”, a póź- niej został tam przewodniczącym Tymczasowego Komitetu Założycielskiego „So- lidarność”. Do jego głównych zadań należało pozyskiwanie i zapisywanie nowych członków do „Solidarności”, tworzenie struktur nowego związku zawodowego we wrocławskim „Instalu” oraz w jego oddziałach na terenie Dolnego Śląska. Utrzymy- wał także kontakt z Międzyzakładowym Komitetem Założycielskim „Solidarności” i z czasem został etatowym działaczem „Solidarności” w swoim zakładzie pracy. Na początku 1981 r. zorganizował wybory władz związkowych w „Instalu”, w wyniku których został ich wiceprzewodniczącym. W momencie wprowadzenia stanu wo- jennego nie zaniechał aktywności wymierzonej przeciwko władzom komunistycz- nym i przeszedł do konspiracji, w podziemiu posługując się pseudonimem „Kuba”1. Konspiracyjna działalność Czesława Brokosa polegała na drukowaniu i kol- portowaniu nielegalnej prasy oraz ulotek i wpisywała się w potężną sieć pod- ziemnego drukarstwa2, które musiało odrodzić się po szoku wprowadzenia sta- nu wojennego i licznych aresztowaniach wśród działaczy opozycji. W krótkim czasie podjęto wiele inicjatyw wydawniczych, publikując prasę i książki, mimo ryzyka szczególnych w stanie wojennym represji względem podziemnych dru- karzy (groziło im nawet do ośmiu lat więzienia, co zniechęciło wiele osób do ta- kiego działania). Szacuje się, że w latach 80. XX w. w podziemiu aktywnych było w Polsce kilkadziesiąt tysięcy opozycjonistów3, a wśród nich Czesław Brokos,

1 Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej Oddział Wrocław (dalej: AIPN wr), sygn. 024/8851, Uzupełnienie meldunku nr 215 do Sprawy Operacyjnego Rozpracowania krypt. „Krzew”, 14 v 1986 r., k. 27. 2 Szacuje się, że w latach 1976–1989 w podziemiu w Polsce ukazało się ok. 6,5 tys. książek i ok. 5,5 tys. tytułów prasowych. Był to jeden z największych podziemnych „rynków” wydawniczych wśród państw bloku sowieckiego oraz przykład i inspiracja dla ruchów opozycyjnych w innych krajach, znajdujących się pod dominacją ZSRR. Zob.: J. Olaszek, Drugi obieg wydawniczy w PRL i samizdat w innych państwach bloku sowieckiego: podobieństwa, różnice, wzajemne wpływy, [w:] Drugi obieg w PRL na tle samizdatu w państwach bloku sowie- ckiego po 1956 r., red. P. Gasztold-Seń, N. Jarska, J. Olaszek, Warszawa 2016, s. 16. 3 J. Olaszek, Rewolucja powielaczy. Niezależny ruch wydawniczy w Polsce 1976–1989, Warszawa 2015, s. 207–212. Czesław Brokos, „Wtedy czuło się, że się żyje”… 152

koordynujący wówczas we Wrocławiu prace kilku punktów, w których prowa- dzona była nielegalna poligrafia. Warto wspomnieć, że nie otrzymywał na tę dzia- łalność środków finansowych i musiał je organizować na własną rękę. Drukował przy tym nie tylko dla Regionalnego Komitetu Strajkowego „Solidarność”4, ale także dla Solidarności Walczącej5, a działalność poligraficzną przerwał ostatecz- nie w 1986 r. Jednym z powodów było to, że konspiracyjni zwierzchnicy Czesła- wa Brokosa postanowili zastąpić druk za pomocą powielaczy na rzecz sitodruku. Chciano w ten sposób uzyskać lepszą jakość drukowanych materiałów. Zbiegło się to w czasie ze wzrostem obaw Czesława Brokosa o bezpieczeństwo rodziny, dla- tego postanowił, że zmiana metod drukowania będzie dogodnym momentem na odejście od poligrafii. Nie oznaczało to jednak zerwania z konspiracyjnymi struk- turami. Nadal angażował się w ich działalność m.in. poprzez kolportaż różnego rodzaju druków. Z „Solidarnością” zerwał w 1989 r., zniechęcony rezultatami ob- rad okrągłego stołu. Prowadzenie nielegalnej poligrafii wiązało się z licznymi zagrożeniami - za równo dla samego konspiratora, jak i jego rodziny, czego doświadczył również Czesław Brokos. Dyrekcja „Instalu” podejmowała próby zwolnienia go z pracy, znalazł się również na celowniku Służby Bezpieczeństwa, której funkcjonariu- sze, wedle relacji Czesława Brokosa, włamali się do jego domu6. Aresztowania uniknął tylko przez przypadek i nie był nigdy przesłuchiwany. Jego rozpracowy- wanie prowadzono od 1986 r. w ramach operacji „Krzew” w Wydziale III Woje- wódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych we Wrocławiu. Funkcjonariuszom SB udało się ustalić, że osobą posługującą się konspiracyjnym pseudonimem „Kuba” był właśnie Czesław Brokos. Miał on być obserwowany i śledzony w celu „ujawnie- nia jego konspiracyjnych kontaktów oraz udokumentowania prowadzonej przez niego nielegalnej działalności”7. Według Brokosa dane w dokumentacji Instytutu Pamięci Narodowej, dotyczące m.in. adresu zamieszkania czy marki samochodu,

4 Regionalny Komitet Strajkowy NSZZ „Solidarność” Dolny Śląsk powstał we Wrocławiu w konspiracji po wprowadzeniu stanu wojennego, zob.: W. Sawicki, Regionalny Komitet Strajkowy NSZZ „Solidarność” Dolny Śląsk. XII 1981 – VI 1982, Wrocław 2011. 5 Solidarność Walcząca powstała w wyniku rozłamu w RKS „Solidarność” w czerwcu 1982 r., a na jej czele stał Kornel Morawiecki. Zob.: G. Surdy, K. Brożek, Solidarność Walcząca, Warszawa 2020; Solidarność Walcząca w dokumentach, t. I: w oczach SB, red. Ł. Kamiński, W. Sawicki, G. Waligóra, Warszawa 2007. Czesław Brokos nie był członkiem Solidarności Walczącej, pozostając w strukturach RKS „Solidarność”. 6 Brokos podejrzewa, że włamania dokonali funkcjonariusze SB, na co wskazują pewne poszlaki w archiwum IPN: w jednym z meldunków operacyjnych, powstałym niedługo po włamaniu do mieszkania Cz. Brokosa, pojawiła się informacja, że „Kuba” posiadał 190 matryc; AIPN Wr, sygn. 024/8851, Uzupełnienie meldunku nr 203 do Sprawy Operacyjnego Rozpracowania krypt. „Krzew”, 8 V 1986 r., k. 28. 7 AIPN wr, sygn. 024/8851, Uzupełnienie meldunku nr 215 do Sprawy Operacyjnego Rozpra- cowania krypt. „Krzew”, 14 V 1986 r., k. 27. 152 Opracowanie Kamil Borecki 153

jaki posiadał „Kuba”, były w 1986 r. już nieaktualne. Może to świadczyć o tym, że rozpracowanie Czesława Brokosa było wówczas niepełne lub we wstępnej fazie, a z dalszych meldunków „Kuba” w ogóle zniknął, co mogło mieć związek z zaprze- staniem nielegalnego drukowania w tym właśnie 1986 r. W swojej relacji Czesław Brokos wspominał przede wszystkim o trudach pracy konspiracyjnej, ukazując ją niejako „od kuchni”, skupiając się przede wszystkim na konspiracyjnym drukowaniu. Wśród metod powielania, które sam stosował i w jakich się szkolił, znajdowało się drukowanie na ramce. Polegało ono na czaso- chłonnym powielaniu tekstu za pomocą matrycy białkowej, na którą tekst nano- szono na maszynie do pisania, a następnie matryca była umieszczana na drewnia- nej ramce i pokrywana farbą. Aby przyspieszyć proces, pracowano najczęściej pa- rami: pierwsza osoba opuszczała i podnosiła ramkę oraz wyciągała zadrukowany papier, a druga wałkiem lub raklą rozprowadzała farbę na matrycy. Aby jeszcze bardziej usprawnić działanie, wrocławscy opozycjoniści wprowadzili mechanizm automatycznego podnoszenia ramki, wykorzystując do tego np. gumkę, co pozwa- lało zaoszczędzić jeden ruch na każdą z czasem i kilku tysięcy zadrukowywanych stron8. Od 1983 r. Czesław Brokos używał do druku elektrycznych powielaczy bęb- nowych, które były nielegalnie sprowadzane z Zachodu lub kupowane na czarnym rynku. Ich zaletą była większa wydajność niż w przypadku ramki: z jednej matrycy na powielaczu można było uzyskać do 6 tys. kopii, podczas gdy na ramce – od 500 szt. do 4 tys. Wadą zaś był wydawany przez nie przy pracy dźwięk, dlatego konieczne było wyciszenie maszyny bądź pomieszczenia, w którym pracowała9. Relacja Czesław Brokosa pokazuje, jak dużo poświęcenia wymagała działal- ność w podziemiu, jak bardzo była czasochłonna i przede wszystkim niebezpiecz- na. Miewała też jednak jasne strony – podczas pracy w jednym z konspiracyjnych lokali Brokos spotkał swoją przyszłą żonę, a samo nielegalne drukowanie wspo- mina pozytywnie: było to bardzo intensywne doświadczenie, ale „wtedy czuło się, że się żyje”. Pracy konspiracyjnej Czesław Brokos nie prowadził sam i w swojej relacji wspomina z nazwiska wielu współpracowników, również osoby do dzisiaj bliżej nieznane. Jest to kolejny dowód na prawdziwość tezy o opozycji antykomunistycz- nej lat 80. XX w. jako masowego ruchu, opierającego się na tysiącach głęboko wów- czas zakonspirowanych ludzi. Wydaje się, że rejestrowanie ich relacji to prak- tycznie jedyna metoda badań, która pozwoli dowiedzieć się czegoś więcej o ich

8 Więcej na temat druku na ramce zob.: K. Dworaczek, Podziemnie drukarstwo we Wrocławiu na przykładzie największych inicjatyw wydawniczych, „Dzieje Najnowsze”, r. 48 (2016), nr 4, s. 143–144; K. Grzelczyk, Solidarność drukująca. Wrocławscy drukarze podziemni, Wrocław 2013, s. 134–136; Sz. Rudka, Poza cenzurą. Wrocławska prasa bezdebitowa 1973–1989, Warsza- wa–Wrocław 2001, s. 55–57. 9 Sz. Rudka, op. cit., s. 57. Czesław Brokos, „Wtedy czuło się, że się żyje”… 154

osobistym zaangażowaniu, pracy opozycyjnej i jej rezultatach, a także odtworzyć możliwie pełną listę nazwisk osób, które przyczyniły się do upadku systemu ko- munistycznego w Polsce. Prezentowana poniżej relacja została zarejestrowana w Centrum Historii Za- jezdnia we Wrocławiu 11 lutego 2020 r. w ramach projektu „Zajezdnia strajkuje” realizowanego w Ośrodku „Pamięć i Przyszłość” i była to pierwsza złożona przez Czesława Brokosa relacja o jego konspiracyjnej działalności. Celem wspomniane- go projektu było poszerzenie wiedzy na temat strajku solidarnościowego w sierp- niu 1980 r. we Wrocławiu, w szczególności w zajezdni autobusowej nr VII, gdzie mieściło się strajkowe centrum wraz z Międzyzakładowym Komitetem Strajko- wym10. W badaniach nad tym zagadnieniem przeprowadzono kwerendy archi- walne, a nagrywając relacje świadków historii, posłużono się metodą wywiadu narracyjno-biograficznego, po swobodnej narracji o historii życia rozmówcy, za- dając pytania z wcześniej przygotowanego kwestionariusza11. W przypadku tego projektu dotyczyły one przede wszystkim przebiegu strajku z sierpnia 1980 r. Poddany edycji źródłowej zapis relacji został tu podzielony na dwie części. Pierwsza zawiera fragmenty swobodnej narracji Czesława Brokosa i odpowiedzi na doprecyzowujące pytania prowadzącego wywiad (część tę podzielono na czte- ry tematyczne fragmenty), druga zaś ma formę ustrukturyzowanego wywiadu, przeprowadzonego według kwestionariusza projektu. Pytania osoby przeprowa- dzającej rozmowę zostały zapisane kursywą. Struktura prezentowanej treści nie oddaje w pełni chronologii wypowiedzi świadka: niektóre fragmenty wypowiedzi świadka zostały przesunięte w inne miejsce. Celem takiego zabiegu było zachowanie odpowiedniej chronologii, któ- ra w opowieści bywała zaburzona. Wszelkie usunięte z edycji zdania i słowa (po- dobnie jak dopowiedzenia) zostały zaznaczone nawiasem kwadratowym z wielo- kropkiem, co ułatwić ma odbiór tekstu pisanego12. Z tekstu usunięto niewnoszące nic do treści źródła powtórzenia i urwane zdania, a także niezwiązane z tematem dygresje, które nadmiernie rozbijały główną narrację. Dołożono przy tym wszel- kich starań, aby nie zmienić sensu wypowiedzi świadka historii oraz zachować w jak największym stopniu oryginalny charakter wypowiedzi i specyfikę języka

10 Strajk we Wrocławiu trwał w dniach 26 VIII – 1 IX 1980 r. Więcej na ten temat zob.: Ł. Ka- miński, NSZZ „Solidarność” Region Dolny Śląsk, [w:] NSZZ „Solidarność” 1980–1989, tom 6: Polska południowa, red. Ł. Kamiński, G. Waligóra, Warszawa 2010, s. 321–330; J. Kordas, A. Kudłaszyk, Sierpień ’80 na Dolnym Śląsku, Wrocław 1997, s. 91–197; W. Suleja, Solidarność na Dolnym Śląsku 1980–2010, Wrocław 2010, s. 29–52; L. Ziątkowski, Na drodze do Solidarno- ści. Wrocław w walce o demokrację i niepodległość 1976–1980, Wrocław 2010, s. 78–122. 11 Szerzej na temat metody biograficznej zob. m.in.: K. Kaźmierska, K. Waniek, Autobiogra- ficzny wywiad narracyjny. Metoda – technika – analiza, Łódź 2020. 12 Nie zaznaczano jedynie dodanych końcówek urwanych słów. 154 Opracowanie Kamil Borecki 155

mówionego rozmówcy. W ramach edycji relację opatrzono przypisami, objaśniają- cymi w niezbędnym zakresie tożsamość osób występujących w relacji oraz wyda- rzenia wspominane przez świadka. Z powodu licznych, wymienionych powyżej, ingerencji edytorskich relacja została poddana autoryzacji, jednak Czesław Bro- kos nie miał do niej żadnych zastrzeżeń. Pełna treść nagrania wraz z transkrypcją znajduje się w Archiwum Historii Mówionej Ośrodka „Pamięć i Przyszłość”13.

Relacja Czesława Brokosa Część I

Strajk i legalna działalność w „Solidarności” Właściwie to moje pierwsze […] spotkanie z ruchem opozycyjnym było jesz- cze przed Sierpniem, ponieważ […] do dzisiaj mam w swoich zbiorach „Biuletyn Dolnośląski”14 sprzed sierpnia [19]80 r. […] Ale jak strajki się rozpoczęły na Wy- brzeżu, [to] podniecenie było już u mnie [widoczne]15. […] Pracowałem wtedy we Wrocławskim Przedsiębiorstwie Instalacji Przemysłowych „Instal” na [ul.] Swojczyckiej 38. To był zakład instalacji przemysłowych – budowa fabryk, sieci ciepłowniczych na całym regionie dolnośląskim. U nas mieliśmy oddziały rozrzu- cone po […] całym regionie dolnośląskim. Zakład liczył około 1800 pracowników, co się zmieniało, ale tak mniej więcej było. I u nas strajk rozpoczął się, jak pamię- tam, 27 sierpnia na jednym z oddziałów, tj. na tak zwanych warsztatach, zapleczu, gdzie […] jeden dział stanął. Natomiast ja wtedy pracowałem w biurowcu tzw. dy- rekcji […]. Całość zakładu [stanęła] dopiero na następny dzień. Rano przyszedłem […] do pracy z jeszcze dwoma [pracownikami] z działu zaopatrzenia […]. Żeśmy po biurach przelecieli i zwołaliśmy zebranie całej dyrekcji na świetlicy […]. Bo u nas było tak, że jak dyrekcja stanie, to stanie cały zakład. Natomiast jeżeli dy- rekcja nie stanie, to to, że […] gdzieś tam jedna hala stanęła tylko, zaplecze – to nie odzwierciedlało to wcale tego, że zakład staje, bo budowa nie wie [co się dzieje]. […] Zależało nam na tym, żeby stanęła dyrekcja, to wtedy staje od razu cały za- kład. I zwołaliśmy ludzi do świetlicy. I po moim przemówieniu […] ogłosiliśmy strajk, że przyłączamy się do strajku. [Zastanawialiśmy się,] kto [powinien wejść] do komitetu strajkowego. No to... od razu automatycznie zostałem wybrany […]

13 Archiwum „Ośrodka Pamięć i Przyszłość”, Archiwum Historii Mówionej, sygn. PL OPip III-1-8-9, Relacja Czesława Brokosa, 11 II 2020 r., Wrocław (sporządził Kamil Borecki). 14 Konspiracyjne pismo wychodzące we Wrocławiu w latach 1979–1990. Nakład jego sięgał ok. 10 tys. egzemplarzy. Zob.: L. Ziątkowski, op. cit., s. 58–60. 15 Strajk w Stoczni Gdańskiej im. W. Lenina rozpoczął się 14 VIII 1980 r. rano. Dwa dni póź- niej został uformowany tam Międzyzakładowy Komitet Strajkowy, który 17 VIII opubliko- wał 21 postulatów. Więcej na temat strajku w Stoczni Gdańskiej zob.: A. Friszke, Rewolucja Solidarności 1980–1981, Kraków 2014, s. 27–73. Czesław Brokos, „Wtedy czuło się, że się żyje”… 156

jako przewodniczący tego komitetu strajkowego. Żeśmy strajk okupacyjny [zorga- nizowali] – na zasadzie takiej, że ma stać... [cały zakład]. Na noc zostawała tylko część załogi. Nie było tak, żeby cała załoga była, tylko żeśmy straż [zostawiali] […]. I […] [został] wysłany przedstawiciel do […] zajezdni16. Nie pamiętam jego na- zwiska, […] twarz jego pamiętam, bo [on] był narodowości romskiej17. […] Pamię- tam natomiast, że on po strajkach nie przejawiał [większej] inicjatywy do jakiejś tam działalności. Nie dał się tam [zapamiętać] […], bo tych, którzy byli w komisji, w TKZ-cie tak zwanym – Tymczasowej Komisji Założycielskiej „Solidarności”, którzy się zaangażowali, to […] bardziej pamiętam […]. Tak było […] do podpisania porozumień. Po rozwiązaniu strajku przekształciliśmy [się] zaraz […] [w] TKZ i […] zosta- łem jej przewodniczącym oraz […] zająłem się organizowaniem „Solidarności” [w „Instalu”]. […] Codziennie byłem na […] placu, obecnie […] Solidarności, […] wtedy placu Czerwonym18. […] [Uczestniczyłem] w tych spotkaniach, jeszcze pa- miętam, jak […] żeśmy [je] organizowali, jak zapisywaliśmy [nowych członków]. […] Robiłem zebrania w poszczególnych działach u nas [w „Instalu”] […]. [Orga- nizowałem] spotkania i zapisy. Tak, że […] do końca roku [1981], pamiętam, […] to […] 90 procent załogi zapisało się do […] związku. […] Były próby torpedowania tego – […] wysyłano mnie w delegacje. […] [Na przykład] na tydzień pojechałem do Polkowic. […] Więc […] wykorzystywałem […] tę sytuację na [zorganizowanie] zebrania. […] Ale to było [uciążliwe] […] i wystąpiliśmy do dyrektora o oddele- gowanie mnie do działalności związkowej i [od tego czasu] byłem na etacie […] w zakładzie, z tym że […] oddelegowany do działalności związkowej. […] Dyrektor był pod presją […], bo […] [jako] „Solidarność” żeśmy dosyć […] prężnie działali […] w zakładzie i do […] wyborów pełniłem funkcję […] przewodniczącego TKZ-u. […] Organizowałem [także] wybory [przewodniczącego w „Instalu”] i, nie pamiętam w tej chwili, chyba gdzieś […] w styczniu [je] […] przeprowadzałem […]. Uzgodni- liśmy […] wtedy […] i […] zaproponowaliśmy […] załodze na zebraniach, że kolega Władek Puzanowski19 [zostanie przewodniczącym]. Wcześniej się nie […] bardzo

16 Chodzi o zajezdnię autobusową nr VII przy ul. Grabiszyńskiej we Wrocławiu. 17 Osoba bliżej nieznana. 18 Tuż po zakończeniu strajku MKS przekształcił się w Międzyzakładowy Komitet Założy- cielski, który otrzymał od władz siedzibę na ówczesnym pl. Czerwonym 1/3/5 we Wroc- ławiu (dziś pl. Solidarności). Pomimo niewielkich rozmiarów (kilka małych pokoi) 4 września, podczas zebrania informacyjnego, przybyło tam ok. 3 tys. delegatów z różnych zakładów pracy; W. Suleja, op. cit., s. 58. W tym samym miejscu znajduje się obecnie Zarząd Regionu Dolny Śląsk NSZZ „Solidarność”. 19 Władysław Puzanowski – od początku 1981 r. przewodniczący „Solidarności” w „Instalu”. Po wprowadzeniu stanu wojennego wycofał się z działalności opozycyjnej i zwolnił się z „In- stalu”. Skontaktował Cz. Brokosa z Leszkiem Bielakiem, dzięki czemu ten pierwszy zaczął konspiracyjnie drukować (informacje podane na podstawie relacji Czesława Brokosa). 156 Opracowanie Kamil Borecki 157

angażował, ponieważ akurat w czasie strajku […] był na urlopie. […] Taką decyzję żeśmy podjęli, […] żeby został przewodniczącym związku, natomiast ja zostałem wiceprzewodniczącym. Byłem na etacie związkowym […]. [Od] czarnej roboty […]. Jak [związek został] przeniesiony […] na [ul.] Mazowiecką20, […] to też codziennie rano jechałem [tam], […] po taśmy do gazetki, po ulotki, bo trzeba było dostarczyć […] załodze. […] Ale ten czas […] euforii takiej, […] po strajkach zaraz, […] czas organizowania związ- ku, […] był […] taki właśnie euforyczny. […] Wiadomo, taka działalność związ- kowa […] [polegała m.in. na] walce […] o wolne soboty i o sprawy pracownicze. […] Pamiętam, to […] nie była praca na 8 godzin, to był […] nienormowany czas pracy. […]

Stan wojenny i początek działalności konspiracyjnej I tak był do grudnia [1981 r.]. Pamiętam, jak zbliżał się […] ten konflikt21, to my żeśmy podjęli […] uchwałę, że w razie stanu wojennego […] ogłaszamy strajk […]. I przegłosowaliśmy tę uchwałę i [strajk] miał być automatycznie [wprowadzony]. Natomiast […] nie udało [się tego przeprowadzić], [gdyż spotkało się to ze] […] sprzeciwem, […] nawet [ze strony] przewodniczącego. […] [Wobec tego] […] zrobi- liśmy głosowanie. […] Odbyło się […] 14 grudnia rano. W zasadzie […] ja zebrałem załogę [...] [w] świetlicy i ogłosiłem, że przystępujemy do strajku. […] Poszła nato- miast uchwała, żeby przeczekać, zobaczyć, wysłać po informacje [...] [z] innych zakładów […], zobaczyć, co się [tam] dzieje, […] żeby wstrzymać się. No i 13 [grud- nia] już nie przystąpiliśmy do strajku […] okupacyjnego, natomiast ja […] scho- wałem się na zakładzie […] i trzy dni ukrywałem się. […] Pierwsze trzy dni stanu wojennego […] tak [wyglądały]: 1 dzień – byłem na zakładzie, ale byłem ukryty wśród pracowników, ponieważ […] była obawa, że [mnie] zgarną. […] Z tym, że mieliśmy w porządku dyrektora, […] [gdyż wcześniej nastąpiła] […] zmiana [dy- rektora] […]. [Nowego] dyrektora ogłosiliśmy za czasów legalnej „Solidarności”. […] [Wygrał wtedy] wychowanek zakładu. […] [Przyszedł] po studiach […], póź- niej […] stopniowo […] awansował i […] wystartował na dyrektora. […] Powiedz- my, [że] znaliśmy się […] i mieliśmy taki względny, no dobry […] układ, że on mi nie był przeciwnikiem. […] I po trzech dniach […] przysłał mi informację przez lu- dzi […], że: „gwarantuje, że rozmawiał” – to znaczy […], żebym podjął pracę [i] […] nie będę aresztowany. […] Podjęliśmy decyzję, że co będzie, to będzie, wychodzę. […] Na czwarty dzień przyszedłem normalnie do pracy. […] Jako że byłem [jednym z] przy- wódców związku [w „Instalu”], [to] dalej głosiłem swoje poglądy. Głośno i oficjalnie.

20 W 1980 r. siedziba wrocławskiej „Solidarności” została przeniesiona na ul. Mazowiecką zlokalizowaną w centralnej części miasta (obecnie osiedle Przedmieście Oławskie). 21 Chodzi o wprowadzenie stanu wojennego. Czesław Brokos, „Wtedy czuło się, że się żyje”… 158

Były różne […] sytuacje, [nawet] i przezabawne […]. [Niektórzy] donosili, była […] walka plakatowa – […] ściągali plakaty, my żeśmy nalepiali z powrotem. […] Była [także inna forma] […] uświadamiania […] [w formie] gazetek. I zaangażowałem się właśnie w działalność [w podziemiu], […] szukałem doj- ścia do poligrafii, żeby można było [drukować]. […] Podjąłem współpracę właś- nie […] z Kornelem [Morawieckim]22. […] Bo to Kornel był na czele […] redakcji „Z Dnia na Dzień”23. Od niego […] dostałem ramkę24 […], na której był drukowany „Biuletyn Dolnośląski” jeszcze przed [19]80 r. Stara historyczna ramka, była już […] używana 1000 razy […]. Dostałem tę ramkę i […] właśnie na [niej] Leszek Bie- lak25 pierwszy dzień uczył mnie drukować. Ja nie miałem zielonego pojęcia […] o druku, o ramce. […] Nie robiłem nigdy tego. […] Na drugie spotkanie przyszedł „Jarek”, […] [to] pseudonim […], a [był to] […] Arek Dobrowolski26, i wtedy robi- liśmy razem „Z Dnia na Dzień”. […] [Później, gotowe gazety] zabierałem w torbę i przenosiłem z miejsca, gdzie drukowaliśmy, na drugie miejsce – na mieszkanie, na [tzw.] skrzynkę, gdzie przychodzili […] łącznicy [i zabierali je] na zakłady. I taką moją pierwszą skrzynką byli […] Józef i […] Janina Gliwowie27. [Mieszkali] […] na ulicy Kromera 11 mieszkania 2. […] [Już] świętej pamięci, nie żyją. […] Będę występował o nadanie im statusu działacza opozycji, bo oni przez te wszystkie lata, […] od początku stycznia [19]82 r. do końca […], byli zaangażowani. […] Byli [też] kurierami, u nich […] [była] skrzynka, [na] którą żeśmy przekazywali […] różne rzeczy. […] Oni obydwoje pracowali w „Instalu”. Bo na początku to opiera- łem dużo się o ludzi pewnych, […] których gdzieś tam znałem z „Instalu”, […] któ- rym mogłem […] zaufać. […] Wiedziałem komu mogę zaproponować […] działanie.

22 Kornel Morawiecki (1941–2019) – wrocławski działacz opozycji antykomunistycznej, przy- wódca Solidarności Walczącej. Od 1979 r. redaktor naczelny „Biuletynu Dolnośląskiego”, od 1981 r. konspiracyjnie redagował „Z Dnia na Dzień”, a od 1982 r. „Solidarność Walczącą”. Zob.: A. Adamski, Kornel, Wrocław 2007; A. Adamski, M. Łątkowska, Kornel Morawiecki, [w:] Encyklopedia „Solidarności”: opozycja w PRL 1976–1989, red. M. Łątkowska, t. 1, Warsza- wa, Katowice 2010, s. 288–289. 23 Opozycyjne pismo wydawane we Wrocławiu w latach 1981–1990. Początkowo wychodziło pod nazwą „Serwis Informacyjny «Solidarność»”. Był to periodyk o charakterze informa- cyjnym wydawany przez wrocławski Międzyzakładowy Komitet Założycielski, po wpro- wadzaniu stanu wojennego wydawany konspiracyjnie. Nakład pisma sięgał ok. 45 tys. egzemplarzy, wydania specjalne zaś – ok. 100 tys. Zob.: Sz. Rudka, op. cit., s. 206–208. 24 Chodzi o przyrząd służący do drukowania. 25 Leszek Bielak – w latach 1982–1983 szef kolportażu RKS NSZZ „Solidarność” Dolny Śląsk. 26 Arkadiusz Dobrowolski – wrocławski działacz opozycyjny. W latach 1981–1985 współpra- cownik RKS NSZZ „Solidarność” Dolny Śląsk. W jego mieszkaniu drukowane były takie tytuły, jak „Biuletyn Informacyjny”, „Solidarność Dolnośląska” czy „Z Dnia na Dzień”, zob.: E. Chabros, Arkadiusz Dobrowolski, [w:] Encyklopedia „Solidarności”. Opozycja w PRL 1976–1989, red. J. Olaszek, t. 4, Warszawa 2020, s. 68–69. 27 Osoby bliżej nieznane. 158 Opracowanie Kamil Borecki 159

[…] [Drukowałem] w różnych miejscach, […] [m.in.] z Baśką Sarapuk28. […] Póź- niej […] przeniosłem [się] […] na [ul.] Nowodworską. […] Tam [poznałem moją] późniejszą małżonkę29. […] [Właściwie] poznaliśmy się […] u niej [podczas] dru- ku. […] [Początkowo] dostawałem od razu gotowe matryce […], miałem ramkę […] i papier, a później [sam już] organizowałem [materiały do druku] […]. [Matrycę pisała mi] ta babka30, u której się trzy dni ukrywałem31, na ulicy Jackowskiego 20. [Wówczas była już emerytką, ale wcześniej pracowała] […] u nas […] w „Instalu”. […] Była […] tak zwaną kierowniczką hali maszyn, [specjalistką od] […] pisania na maszynie. […] [Wobec tego] […] zaangażowałem ją zaraz do pisania matryc […] dla RKS-u […] i [później] dla [Solidarności] Walczącej. […] [Matryce pisała także] Małgosia Pruchnicka, […] później Brokos, […] u [której w mieszkaniu także] dru- kowaliśmy. […] W czerwcu [19]82 r. […] dostałem [propozycję], właściwie Arek […] przeka- zał mi zapytanie Kornela, czy nie przeszedłbym do nich32. […] Ponieważ ja czułem się dalej związkowcem, [to formalnie nie chciałem przejść]. […] [Odpowiedziałem, że] ja dalej jestem w RKS-ie, bo […] jestem związkowcem, [także u siebie] […] w za- kładzie. Chcę być w RKS-ie, drukować „Z Dnia na Dzień”, ale do kiedy trzeba bę- dzie, będę drukował […] również „Walczącą”33. I drukowałem na tej samej ramce i „Z Dnia na Dzień” i od początku „Walczącą”. […] Później, jak „Walcząca” przeszła w większości na sitodruk, to ja już nie drukowałem. […] Chyba od [19]83 r. [drukowałem na powielaczach34] […]. [Kiedy] przyszedł […], ten pierwszy35 […], to go […] [wziąłem] i drukowali na nim Zbyszek i Marylka Gajkowie36 na [ul.] Grudziądzkiej. Drukowaliśmy tam „Z Dnia na Dzień” i „Wal- czącą” […] [oraz] „Obecność”37 – […] to miesięcznik [lub] kwartalnik […] społecz-

28 Barbara Sarapuk (1940–2015) – działaczka „Solidarności” oraz Solidarności Walczącej. Zajmowała się konspiracyjnym drukiem. Zob.: K. Dworaczek, Chodziło mi o Polskę. Barbara Sarapuk 1940–2015, Wrocław 2016. 29 Chodzi o Małgorzatę Brokos z d. Pruchnicką. 30 Osoba bliżej nieznana. 31 Mowa tu o trzech pierwszych dniach stanu wojennego. 32 Do Solidarności Walczącej. 33 Właściwie „Solidarność Walcząca” – konspiracyjne pismo wydawane we Wrocławiu w la- tach 1982–1990 przez Solidarność Walczącą, redagowane m.in. przez Kornela Morawie- ckiego, w nakładzie ok. 25 tys. egzemplarzy. Zob.: Sz. Rudka, op. cit., s. 397. 34 Chodzi o elektryczne powielacze bębnowe. 35 Prawdopodobnie został przekazany przez Arkadiusza Dobrowolskiego. 36 Zbigniew Gajek – konspiracyjny drukarz. Członek Inicjatywy Wydawniczej „Aspekt”, zob.: Sz. Rudka, op. cit., s. 37. 37 Pismo konspiracyjne wydawane we Wrocławiu w latach 1983–1988 przez Inicjatywę Wy- dawniczą „Aspekt". Pomimo że posiadało podtytuł „niezależne pismo literackie”, jego profil nie był ściśle określony. Zob.: Sz. Rudka, op. cit., s. 370–377. Czesław Brokos, „Wtedy czuło się, że się żyje”… 160

no–kulturalny. Czasopismo […] to […] wydawali […] ludzie z politechniki […] chyba. […] Później drukowałem [...] koło Teatru Współczesnego, […] na […] ulicy Rzeźniczej […] chyba, [u małżeństwa] […] Ciok38. […] [Początkowo drukowaliśmy tam na ramkach], później […] na [tym] powielaczu. […] [Następnie miałem dru- karnię u] wspaniałej, […] [trzeba] ją wspomnieć, pani babci Reni39 na Lelewela 17. […] Wtedy miałem już dwa powielacze: […] jeden u babci Reni […] i w tej samej bra- mie, […] nie miałem [wtedy innego] lokalu, […] piętro wyżej chodził drugi powie- lacz, […] u sąsiadki, […] takiej Ani40, wiem, że młoda [była]. […] Pamiętam, [że] […] u babci drukował Andrzej Polechoński41 i... o! Zdzisław Ciok42. […] Tam, u babci Reni, […] wydałem książkę w zasadzie […] pod nazwą „Wydawnictwo Victoria”43, jako Tak się nie godzi44. […] To jest książka wydrukowana na powielaczu, prosto złożona, jak najprościej, bo takie warunki. […] Nie umieliśmy składać za bardzo książek. […], ale ponieważ miałem nagranie procesu Bednarza45 na taśmie mag- netofonowej i odsłuchiwaliśmy [je]. Zresztą to Małgosia (wtedy jeszcze Pruchni- cka) […] odsłuchiwała [to nagranie] z 1000 razy, bo było tak niewyraźne, bo to było na sali [sądowej] […] ukrytym magnetofonem nagrywane. Więc trzeba było się wsłuchiwać, zrozumieć. No więc ona odsłuchiwała, pisała matrycę i żeśmy drukowali. […] Miałem przynieść [tę książkę na spotkanie], […] bo mam jeszcze […] [egzemplarz] wydany taką techniką. […] Wtedy jechaliśmy właśnie na dwóch powielaczach, […] otrzymywałem tylko […] tekst na przebitce i leciałem. […] Resztą […] zajmowała się ta […] [moja] grupa. […] Papier zdobywaliśmy z różnych źródeł. To było tak, że gdzieś, ktoś [dawał] sygnał, [że] ktoś ma ryzę papieru. […] Organizowano [też zbiórki] po różnych za- kładach […]. Pamiętam również, [jak] […] dostałem informację, nieważne było od kogo, […] poprzez jakiegoś łącznika, że jest gdzieś do odebrania […] papier.

38 Osoby bliżej nieznane. 39 Osoba bliżej nieznana. 40 Osoba bliżej nieznana. 41 Osoba bliżej nieznana. 42 Zdzisław Ciok – drukował konspiracyjnie na powielaczach. Odsunięty od poligrafii przez Cz. Brokosa, gdyż angażował się również w inne sfery działalności opozycyjnej, co miało negatywnie wpływać na zachowanie wymogów konspiracyjnych (informacje podane na podstawie słów Cz. Brokosa). 43 Wydawnictwo funkcjonujące we Wrocławiu w latach 1983–1984. Następnie przekształciło się jedną z większych wrocławskich oficyn wydawniczych – Spółdzielnię Wydawniczą Profil kierowaną przez Antoniego Wójtowicza. Zob.: K. Dworaczek, Podziemne drukarstwo we Wrocławiu…, s. 151. 44 Tak się nie godzi – zapis procesu Piotra Bednarza, Wrocław 1984. W 2011 r. wydana została książka ukazująca sylwetkę Bednarza o podobnym tytule, zob.: K. Kaczorowska, W. Suleja, Tak się nie godzi. Piotr Bednarz (1949–2009), Wrocław 2011. 45 Piotr Bednarz (1949–2009) – wrocławski działacz opozycji antykomunistycznej. Od 5 x 1982 r. przywódca RKS NSZZ „Solidarność” Dolny Śląsk. Został aresztowany 7 XI 1982 r. 160 Opracowanie Kamil Borecki 161

[…] Nie wnikałem w szczegóły […], kto tam, co i jak, tylko trzeba było zorgani- zować transport, przerzucić. To […] woziłem [...] [z ul.] Zachodniej, […] [z] maga- zynu […], na Biskupin do Ireny46. W garażu […] zrobiliśmy magazyn papieru, […] bo […] przyszedł cały żuk, […] samochód dostawczy cały […] papieru. […] Wiem, że […] z Poznania przyszedł. No to syrenką przez całe miasto woziłem [ten pa- pier]. […] Wyciągnąłem siedzenia […] z samochodu i przewoziłem. […] Natomiast […] powielacze chodziły do czasu, jak nie przeszliśmy, jako RKS, […] na sitodruk. […] Ja [już] nie wchodziłem w [tę] technikę sitodruku i zakończyłem wtedy bez- pośrednio drukowanie. […] Pamiętam komu przekazałem ten [jeden] powielacz […], ale nie pamiętam, czy drugi też poszedł do nich. […] Wcześniej, [nastąpiła] […] wpadka, [doszło do] takiej […] sytuacji […], że padły drukarnie RKS-u. Zwinęli. To pamiętam, [że chyba przez] […] miesiąc […] maszyny chodziły mi non stop, bo musiałem […] nadrobić [stracony czas]. […] Dwie drukarnie wtedy padły. […]

Po stanie wojennym. Na celowniku SB. Próby zwolnienia z pracy Okazuje się, że SB-cja namierzyła [mnie] w [19]86 r. Po wpadce „Samarytanki”47. Bo ja drukowałem jeszcze […] dla służby zdrowia „Samarytankę”, bo [zgłosili] zapotrzebowanie. […] [Wpadka nastąpiła poprzez] […] „Walczącą” […] w [19]86 r. i […] „Samarytankę” – SB ich rozpracowywała48. I wiem, że [wtedy] namierzyli mnie, […] z tym że nie ujawnili [tego] wcale. […] nie wiem dlaczego […] oni nie zaatakowali mnie, nie ujawnili, że namierzają. […] Mam parę meldunków na mój temat, ale nie mam tych ostatnich, późniejszych. Nie ma, bo IPN […] ponoć [ich nie posiada]. […] W [19]86 r. zakończyłem druk – to jest [pod] koniec [19]86 r. chyba […] ostatnie egzemplarze poleciały [w] […] [19]87, albo [19]86 r. […] W każdym […] razie […], jak przeszli już na sitodruk, [to] ja przestałem drukować i zajmowałem się [już] tylko kolportażem. […] [SB mogła już] widzieć, że ja już nie drukuję i od- puścili. […] Pilnowałem bardzo tego, żeby […] maszyny mi nie wpadły. […] Z tym, że [moich] maszyn […] nie namierzyli. Przez te całe lata do końca […] nie zostały […] namierzone. […] Nie pamiętam ulicy, Berenta chyba, [na Karłowicach, koło wieży ciśnień], […] dostałem informację, że [tam jest] […] zagrożony powielacz, […] o 7 rano wjechałem na lokal samochodem i zwinąłem powielacz, zabrałem, przeniosłem w inne miejsce. […] [Jeśli dobrze] pamiętam tu na […] [ul.] Stalową […] do Zbyszka Szpryngla49. […] On mnie ratował [wtedy], bo nie miałem gdzie

46 Prawdopodobnie chodzi o Irenę Pawlak, osobę bliżej nieznaną. 47 Pismo konspiracyjne wydawane we Wrocławiu w latach 1983–1986 przez „Solidarność” służby zdrowia. Zob.: S. Grzonkowski, Sekcja Służby Zdrowia NSZZ „Solidarność” (Sekre- tariat Ochrony Zdrowia NSZZ „Solidarność”), [w:] Encyklopedia Solidarności. Opozycja w PRL 1976–1989, t. 2, red. G. Waligóra, Warszawa 2012 s. 400–402. 48 Solidarność Walcząca w dokumentach…, s. 318–324. 49 Osoba bliżej nieznana. Czesław Brokos, „Wtedy czuło się, że się żyje”… 162

[przewieźć powielacza], […] [a trzeba było szybko działać, na] gorąco. […] Nie był [wcześniej] poinformowany, [że przyjadę z powielaczem]. […] Były różne sytua- cje. Ale jak trzeba było, to [potrafiłem wyrzucić] drukarza. Było tak, że […] druka- rza za nadużywanie alkoholu […] musiałem zwolnić. […] Zresztą to ciekawe, […] to nawet jest ujęte w meldunku, że „Kuba”50 wyrzucił [drukarza]. Skąd [to wiedzie- li], ciekaw jestem, któryś musiał sypnąć wtedy, chyba podejrzewam który, ale […] nie chcę [już w to] wchodzić. […] Miałem prawdopodobnie […] 190 […] matryc, [które trzymałem] […] w domu […]. [W 1986 r.] miałem włamanie [do mieszkania], [w kwietniu lub maju]. […] Oczywiście synowi klucz wyciągnęli51 [z szatni na sali gimnastycznej i otwo- rzyli nim drzwi]. […] Dużo, sporo miałem [matryc] […], [trzymałem je] w domu u siebie. […] . [I doszło do] […] włamania [pozorowanego] […] [na] złodziejskie. […] [Zostało] ono […] zgłoszone […] na milicję […] jako kradzież, włamanie. Ukradli […] obrączki, pierścionki […], mnóstwo książek […], bo mieliśmy no cały zestaw Prousta, encyklopedie, atlasy. […] Musieli co najmniej […] ze dwie torby wynieść z domu i wyszli, zostawiając klucz w drzwiach. Wcześniej kiełbasę z lodówki psu dali […]. Piesek był zadowolony, że ktoś przyszedł […] i dał kiełbasę. […] Takie były różne sytuacje. […] A to ostatni meldunek52. […] To nie wszystko prawdą jest. Bo ja już wtedy tam nie mieszkałem. To był stary adres. Samochód – już go [też] nie miałem […]. To znaczy, [że] oni mieli o mnie stare informacje. Samochód miałem, jak w „Instalu” [pracowałem, a w] […] [19]86 r. [zostałem zwolniony stamtąd]. […]

Pan został zwolniony? […] Kilka razy byłem zwalniany, ponieważ próbowano mnie się pozbyć. Naj- pierw w białych rękawiczkach. […] Chciano mi […] sabotaż przypisać, więc póź- niej zrobiono mi niedopełnienie obowiązków. Wiem, że jedną sprawę wygrałem. Przywrócili mnie do pracy. Później […] [mnie znów] zwolnili […] – dwa miesiące […] miałem zakaz wejścia na zakład. […] Odwołałem […] [się] do sądu i udało mi się wygrać. Przywrócili mnie z powrotem do pracy.

Ale to już było po stanie wojennym, czy w czasie [jego trwania]? To było już po stanie wojennym […] w [19]84 [lub] [19]85 r.

I rozumiem, że to za […] pana działalność w „Solidarności”? […] Tak. Tak. […] Z resztą [podam taki] przykład. […] Naczelny dostał tele-

50 Pseudonim, pod którym działał w konspiracji Cz. Brokos (zob. Wstęp). 51 Czesław Brokos twierdzi, że włamania mogli dokonać funkcjonariusze SB, jednak nie ma na to dostatecznych dowodów. 52 W trakcie rozmowy Cz. Brokos pokazywał kopie dotyczących go meldunków SB. 162 Opracowanie Kamil Borecki 163

fon: […] „Gdzie jest Brokos, co robi Brokos?” – [padło] pytanie. […] To […] [działo się] przed [świętem] 1 Maja. […] [Sytuację] relacjonował […] mi [kolega, który był świadkiem tej rozmowy]. […] [Naczelny odpowiedział:] „Nie pamiętam, nie wiem dokładnie, ale chyba pojechał do Mikoszewa w delegację”. […] Za moment [usły- szałem przez] radiowęzeł: „Brokos zgłosi się do sekretariatu”. W sekretariacie czekała delegacja do Mikoszewa. […] [Chcieli] żebym pojechał tylko […] na ośro- dek wczasowy nasz, jako dysponent samochodu. […] Jak wróciłem, pojechałem najpierw do Gdańska, […] bo tam […] [był] strajk ostrzegawczy, na 3 […] czy 1 Maja. […] [W ten] sposób [naczelny] chronił mnie. […] Cały czas […] [mnie] śledzono. Podobnie było przed manifestacją tą wrocławską53 […] 31 sierpnia – co zginął Trajkowski54 w Lubinie, nasz pracownik. […] Później […] miałem […] [jego] rodzi- nę w opiece, jeździłem […] do żony i ona miała trójkę dzieci, o ile dobrze pamię- tam. Żeśmy zbierali składki związkowe […], wspomagałem ją finansowo […] – jeź- dziłem do niej [do Lubina]. […] [Manifestacja] miała być […] w poniedziałek. […] [Dzień wcześniej] wyjechaliśmy […] do teściów. Wracamy, […] ja mówię do żony: „Jedź z dziećmi, ja jeszcze...”, pojechałem […] na kontakt […] do swojego łączni- ka. […] [Żona] zdążyła wejść z dziećmi do domu – […], za moment łomot w drzwi – [weszło] pięciu w pełnym uzbrojeniu. Wpadli internować mnie. […] Oczywiście przeszukiwali mieszkanie, balkon. […] Nie ma. Wycofali się i […] już drugi raz nie przyszli. […] [Widocznie] mieli za zadanie zwinąć [mnie]. Nie zastali, to odpuścili, poszli drugich zwijać. […] Ja [wróciłem później] wieczorem. […] [Gdy dowiedzia- łem się, co się stało] to […] w tył zwrot – już w domu nie nocowałem. Znów się ukryłem, […] [wróciłem już po] manifestacji. […] Prewencyjnie [chcieli areszto- wać] […], później odpuścili. No, ale wpadli, […] dwójka maluchów, [a] tu wpadają z karabinami […] do mieszkania. No, […] [to] było przeżycie. To opowiem [jeszcze inne] […]. Stary i głupi [byłem] w zasadzie... Nie powinienem [był] tego zrobić. […] Tylko że ja [nasze] dziecko uczyłem już od początku – no […], ile on miał, wtedy chyba 4–5 lat, syn. […] I my żeśmy przyszli razem z synem złożyć kwiaty pod tabli- cą55. […] Udało mi się złożyć, mimo że […] [była obstawiona przez] zomowców. […] Przeszedłem na bezczelnego, udałem wariata. Z kwiatami wszedłem między nich,

53 Chodzi o tzw. bitwę wrocławską z 31 VIII 1982 r., największą nielegalną manifestację podczas stanu wojennego w Polsce. Na ulice Wrocławia wyszło wówczas ok. 50 tys. osób, doszło do starć z milicją, ZOMO i wojskiem, w wyniku czego zmarły trzy osoby, zob.: W. Suleja, op. cit., s. 153–154. W 2016 r. powstał także film dokumentalnyw reżyserii Beaty Januchty pt. Bitwa Wrocławska, traktujący o tym wydarzeniu. 54 Andrzej Trajkowski – jedna ze ofiar śmiertelnych manifestacji z 31 VIII 1982 r. w Lubinie, zastrzelony przez funkcjonariuszy ZOMO, strzelających do manifestującego tłumu. Wię- cej na temat zbrodni lubińskiej zob.: Ł. Kamiński, Drogi do wolności Zagłębia Miedziowego, Legnica 2007, s. 196–207. 55 Chodzi o tablicę upamiętniającą strajk z sierpnia 1980 r., która w pierwszą rocznicę strajku zawisła w pobliżu centrum strajkowego przy ul. Grabiszyńskiej 184 we Wrocławiu. Czesław Brokos, „Wtedy czuło się, że się żyje”… 164

na bezczelnego […] [pod] tablicę […]. Zwinęli mnie […] [wraz] z synem. […] A ja udałem głupka: „To co, nie wolno?” Przecież pod tablicami wolno składać kwiaty, nie? No to jest tablica upamiętniająca, ja chciałem upamiętnić. Złożyć kwiaty. […] Udałem głupka i puścili [nas]. […] Zwinęli [na chwilę] […] do budy. […] Widocznie […] grałem dobrze [śmiech]. […] A jeszcze jedno! […] Przed [19]80 r. miałem wypadek przy pracy, […] na kon- trakcie w Czechach. […] Jak ogłoszono stan wojenny, to mój dyrektor naczelny wy- myślił, że pójdę na rentę i [tak] odejdę z zakładu. Ja najpierw trzymałem się rękoma i nogami, powiedziałem, że nie, nie odejdę […] na żadną rentę i nie złożę wniosku. Ale […] zobaczyłem [w] przepisach, że z chwilą kiedy ja przejdę na rentę, to zakład pracy ma obowiązek mnie zatrudnić […] na innym stanowisku. […] Więc zgodziłem […] [się] na rentę. […] Załatwiono mi szybko rentę, prawdopodobnie poprzez albo Urząd Bez- pieczeństwa56, albo Komitet Wojewódzki [PZPR]. […] Stanąłem na komisji i dostałem wtedy tą trzecią grupę. Rentę. I woła mnie naczelny i mówi: […] „To pójdziesz na ren- tę”. Ja mówię: „Nie, dyrektorze, to nie tak szybko. Proszę bardzo, tu są przepisy”. […] Pięć minut ciszy. „Ale musisz pójść”. „Nie”, nie zgodziłem [się]. […] Więc wtedy […] dali mi wypowiedzenie, […] [uzasadniając] że nie mają pracy dla mnie. […] Odwołałem się. To wtedy jeszcze te komisje odwoławcze funkcjonowały. Odwołałem się i doprowa- dziłem [do tego] […], że musieli się zgodzić […] na ugodę. I z powrotem mnie przyjąć. […] Jakiś […] czas […] [miałem] spokój, […] [ale robili] różne podchody. […] A ja byłem zawsze, całe życie, człowiekiem walki, więc uwielbiałem takie podchody. […] Później drugi raz mnie zwolnili, znów wygrałem. […] [Potem] chciano mi przypisać sabotaż, w końcu zrobiono mi niedopełnienie obowiązków i zwolniono mnie – chyba dyscypli- narnie. […] Dwa miesiące mnie nie dopuszczono do pracy i […] zakłady robiliśmy […], że jak się odwołam, to wygram sprawę w sądzie. […] Umiejętnie poprowadziłem tą sprawę i wygrałem. […] I dopiero później, to było już […] [19]84, albo [19]85 r. W [19]84 r. chyba rozmawiałem […] [z] naczelnym [i] mówię [mu]: „Dyrektorze, przecież, kurczę, znacie mnie..., że ja […] w czasie walki […] nie odejdę, no bo, kurczę, z pola walki to ja nie odejdę, jakbyście, kurczę, [za mną] nie chodzili, nie truli, […] nie próbowali, dali mi spokój, to może by mi się znudziło [i] bym odszedł […]”. A! Ciekawa sytuacja: otarłem się o człowieka WSW57. […] I to na samym po- czątku. U niego drukowałem. […] Chciał się dostać […] do Radia „Solidarność”58

56 Wówczas Służbę Bezpieczeństwa. 57 Wojskowa Służba Wewnętrzna – organizacja zajmująca się w latach 1957–1990 kontrwy- wiadem wojskowym na terenie Polski. 58 Radio związane z NSZZ „Solidarność”. Nadawało w konspiracji w latach 1982–1989 z pro- wizorycznych rozgłośni w wielu miastach w Polsce, w tym we Wrocławiu. Audycje były zazwyczaj krótkie i trafiały do bardzo ograniczonej grupy odbiorców. Szerzej na ten temat zob.: P. Pietkun, Tu Radio Solidarność... Przyczynek do historii podziemnego Radia Solidarność 1982–1989, Warszawa 2018. 164 Opracowanie Kamil Borecki 165

[…] i szukał kontaktów. […] To na początku było, […] w [19]82 r., na wiosnę. […] To było, […] na Kuźnikach59, […] po Różance60 chyba. […] Właściwie to nie był ak- tywnym […] agentem WSW. Bo gdyby był aktywny, gdyby chciał, to by na samym początku mógł mnie rozpracować. […] Dowiedziałem [się o tym] […] parę lat temu. No powiedzmy już po [19]89 r., że on był w […] WSW.

Zaprzestanie konspiracyjnego drukowania. Stosunek do okrągłego stołu Później, [po] […] zakończeniu [drukowania], […] przekazałem […] powielacz. […] Uznaliśmy, że nie będziemy […] [dłużej drukować z „Z Dnia na Dzień”, gdyż] co- raz […] gorszy druk szedł i szkoda [było] papieru. […] Lepszą [techniką] był […] sitodruk, [zdecydowanie mniej papieru na to szło]. […] [Ale, aby] powielacze [nie stały] nieużyteczne, [przekazaliśmy je dalej]. […] [Mogły się przydać] komuś, kto chce jeszcze drukować […] [np.] zakładowe ulotki. […] [Jeden powielacz] poszedł do Grzegorza Czyża61. […] Spotkałem [się z nim] na Gajowickiej […], na miesz- kaniu. […] Oni [robili] […] coś tam ze spółdzielczością. […] Chcieli drukować, to wtedy im oddałem. Nie pamiętam, gdzie poszedł ten drugi powielacz. […] [Prze- kazałem też] maszynę do pisania. […] Zależało [mi wtedy], […] żeby [ktoś jeszcze na tym sprzęcie] skorzystał. […] Nie pamiętam w tej chwili, gdzie ta maszyna […] poszła. […] [Należy jeszcze] wspomnieć […] Wadowskich. […] On jest świętej pa- mięci – Zbyszek Wadowski, ale Wiesia jeszcze żyje62. […] U nich [w mieszkaniu] […] druk robiłem. […] Wtedy była to [ulica] 9 Maja […], teraz jest 8 Maja. […] To było na Sępolnie, […] [a] na Biskupinie miałem Irenkę63 [z matrycami]. [Od niej] […] przenosiłem matrycę […] na tego 8 Maja. […]. To też oni obydwoje64 w „In- stalu” [pracowali i] byli […] w komitecie strajkowym. […] Później, [po skończe- niu z drukowaniem,] zajmowałem się jeszcze kolportażem. [Był] to taki bardziej nadzór, […] tu trzeba [coś] załatwić, tam przewieźć. […] Później, […] nie pamię- tam, [w 19]88 czy [19]89 r., […] [odbyło się] zebranie w klubie budowlanych65 […], to było już [podczas] okrągłego stołu, to chyba [19]89 r. […] [To było spotkanie z]

59 Wrocławskie osiedle zlokalizowane w zachodniej części miasta. 60 Wrocławskie osiedle zlokalizowane w północnej części miasta. 61 Grzegorz Czyż – działacz opozycji. Redagował m.in. „AUT” (pismo wydawane przez pra- cowników Centrum Naukowo-Produkcyjnego Automatyki Energetycznej) oraz współpra- cował z redaktorami „Chcąc nie chcąc” (pismo V Liceum Ogólnokształcącego we Wrocła- wiu), zob.: Sz. Rudka, op. cit., s. 301, 386. 62 Wiesława i Zbigniew Gajkowie byli pracownikami „Instalu” oraz należeli do tamtejszej Komisji Zakładowej „Solidarności”. 63 Osoba bliżej nieznana. 64 Zbigniew i Wiesława Wadowscy. 65 Chodzi o ówczesny Dom Kultury Budowlanych przy ul. Braniborskiej we Wrocławiu. Czesław Brokos, „Wtedy czuło się, że się żyje”… 166

Frasyniukiem66, z Baśką Labudową67, […] oficjalne, już za zezwoleniem władz. […] I ja wtedy, szczerze mówiąc, wściekłem się i podjąłem decyzję: koniec.

A czemu Pan się wściekł? Bo mnie […] śmierdziało układem. […] Byłem od początku w „Solidarności”. Widziałem na bieżąco różne rozgrywki. […] [Dużą rolę grały] ambicje poszcze- gólnych ludzi, wojny, oskarżenia, a ten korowiec68, a to, a tamto. […]. Byłem dele- gatem na zjazd wrocławski. Obserwowałem, jak szły różne akcje w stosunku do Piórkowskiego69, pierwszego przewodniczącego. Byłem obserwatorem i byłem na zjeździe, [na którym] […] wybrano Frasyniuka [na przewodniczącego]70. Może ja nigdy nie byłem […] za nim. Dlatego [nadal patrzę na niego] […] krytycznie tro- chę, ale starałem się w miarę obiektywnie i powiem tylko tyle [z] mojej obserwa- cji: gdzieś tam już po północy, jak były wybory, Frasyniuk miał przeciwników. Głównie […] [z] terenu Legnicy, Wałbrzycha. […] [Ale trwała] akcja promowania Władka. Grupa osób promowała w kuluarach, […] zresztą mnie [również] […] agi- towano na […] różne sposoby […]. Jak ktoś z grupy przeciwnej szedł do mikrofonu, chciał zabrać głos przeciwko Władkowi, to było wytupywanie, hałas i […] nie do- puszczano do głosu. […] [Powstawał] szum […], rwetes, krzyki. Wychodził Karol […] Modzelewski71 […] i […] swoim spokojnym głosem […] potrafił zapanować [nad delegatami]. […] Inna sprawa, że manipulując trochę. Ale fakt, trzeba było mu […]

66 Władysław Frasyniuk (ur. 1954 r.) – w czasach PRL wrocławski działacz opozycji. Od 4 III 1981 r. przewodniczący wrocławskiego Międzyzakładowego Komitetu Założy- cielskiego, a od 30 VI 1980 r. Zarządu Regionu Dolny Śląsk nszz „Solidarność”. Po wpro- wadzeniu stanu wojennego stanął na czele RKS NSZZ „Solidarność” Dolny Śląsk i pełnił funkcję przewodniczącego do czasu aresztowania 5 x 1982 r. Zob.: A. Borowski, M. Łąt- kowska, Władysław Frasyniuk, [w:] Encyklopedia „Solidarności”: opozycja w PRL 1976–1989, red. M. Łątkowska, t. 1, Warszawa–Katowice 2010, s. 115–116. 67 Barbara Labuda (ur. 1946 r.) – w czasach PRL wrocławska działaczka opozycyjna. Współ- pracowała z Komitetem Obrony Robotników, wspierała strajk solidarnościowy w za- jezdni nr VII, zob.: A. Borowski, Barbara Labuda https://encysol.pl/es/encyklopedia/ biogramy/17204,Labuda-Barbara-Lidia.html?search=6380478 (dostęp: 30 XII 2020 r.). 68 Potoczne określenie działacza Komitetu Obrony Robotników. 69 Jerzy Piórkowski (ur. 1941 r.) – kierowca MPK, przywódca strajku solidarnościowego w za- jezdni nr VII we Wrocławiu. Pierwszy przewodniczący wrocławskiego MKZ. Zob.: K. Dwo- raczek, Jerzy Piórkowski, [w:] Encyklopedia „Solidarności”: opozycja w PRL 1976–1989, red. J. Olaszek, t. 4, Warszawa 2020, s. 344. 70 Do zmiany na stanowisku przewodniczącego wrocławskiego MKZ doszło 4 III 1981 r. 71 Karol Modzelewski (1937–2019) – historyk, opozycjonista w czasach PRL. Był wrocław- skim delegatem na ogólnopolską debatę przedstawicieli MKZ-ów 17 IX 1980 r. Jeden z pomysłodawców nazwy dla powstającego wówczas związku zawodowego. Zob.: A. Bo- rowski, M. Łątkowska, Karol Modzelewski, [w:] Encyklopedia „Solidarności”: opozycja w PRL 1976–1989, red. M. Łątkowska, t. 1, Warszawa–Katowice 2010 s. 286–287; K. Modzelewski, Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca, Warszawa 2013. 166 Opracowanie Kamil Borecki 167

przyznać, że potrafił zapanować, uspokoić salę. […] Ja odnosiłem wrażenie, że [on] był za Frasyniukiem. […] Za Frasyniukiem był jeszcze […] Maciek Zięba72, póź- niejszy dominikanin. […] On był też delegatem [i] […] przekonywał mnie […] do Frasyniuka.

[…] Piórkowski sam zrezygnował z bycia przewodniczącym? Został przymuszony, zastraszony […] ponoć przez SB. […] I teoretycznie wyco- fał się, ale jest to nieprawdą, żeby tak dobrowolnie się wycofał, nie. Przymuszono go do wycofania się. […] Frasyniuk był do ulepienia. […] Z Frasyniuka tworzo- no dopiero [przywódcę]. Frasyniuk jeszcze był młody, [pracował] jako kierow- ca […], trochę może [był], powiedzmy, bardziej rozgarnięty, po technikum […] był. […] Frasyniuk [był] […] taki trochę hurra bura […], potrafił […] się wypowie- dzieć […], w zasadzie […] jego [pierwszą] funkcją […] był rzecznik […] prasowy [w czasie] strajku [w 1980 r.]. […] Był kandydatem […] do uformowania [na przy- wódcę] […]. [Była] grupa, która chciała [go] uformować. No i formowali. No Baśka Labuda między innymi. On był pod dużym wpływem Baśki Labudowej. A Baśka Labudowa była […] komunistką. […] Ona zafascynowana była rewolucją francu- ską: w [19]68 r. była we Francji, w czasie tej rewolucji73. […]

No właśnie ciekawa sprawa, na ile członkowie, czy chociażby ci delegaci właśnie, na ile oni byli faktycznie takimi antykomunistami, chcieli obalić ten system, a na ile... Nie, nie, to, to nie. Nie było to tak, że... Ja powiem tak: [połowa] kadry […] nie była świadoma tego, że chciałaby obalić ten komunizm, niektórzy chcieli ulep- szać. […] Nie przychodziło [im] na myśl, że można obalić. Ja pamiętam nasze dys- kusje, w czasie stanu wojennego, jak myśmy się zbierali i dyskutowaliśmy. Właś- nie jeszcze u „Anzelma” tak zwanego – Gliwy Józia. On pseudonim miał „Anzelm”. To u „Anzelma” żeśmy dyskutowali. Z zakładów pracy tam, z „Polaru”74 przycho- dzili łącznicy, z „Chemitexu”75 – z tych zakładów, tam po ulotki, nie, i ja czasami

72 Maciej Zięba (1954–2020) – w czasach PRL wrocławski działacz opozycji, później domini- kanin. W czasie strajku solidarnościowego we Wrocławiu w sierpniu 1980 r. był łączni- kiem pomiędzy Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym w zajezdni autobusowej nr VII a arcybiskupem wrocławskim. Zob.: B. Szaynok, Maciej Zięba, [w:] Encyklopedia „Solidarno- ści”: opozycja w PRL 1976–1989, red. M. Łątkowska, t. 1, Warszawa–Katowice 2010 s. 510. 73 Chodzi o protesty społeczne we Francji pomiędzy majem a lipcem 1968 r. 74 Chodzi o Zakłady Mechaniczne „Polar” zlokalizowane przy ul. Bora-Komorowskiego 6 (wówczas ul. Warskiego 6) we Wrocławiu. Zob.: http://dolnoslaskosc.pl/zaklady-metalo- we-polar,1689.html (dostęp: 20 I 2021 r.). 75 Chodzi o nieistniejące już Wrocławskie Zakłady Włókien Chemicznych „Chemitex” zlo- kalizowane przy ul. Kwidzyńskiej 6 we Wrocławiu, specjalizujące się w produkcji m.in. wiskozy. Zob.: http://dolnoslaskosc.pl/wroclawskie-zaklady-wlokien-sztucznych-chemi- tex-,1671.html (dostęp: 20 I 2021 r.). Czesław Brokos, „Wtedy czuło się, że się żyje”… 168

się spotykałem tam u nich […] i żeśmy dyskutowali i obliczaliśmy, że nim komuna upadnie, to gdzieś tam jeszcze z 50 lat. […] To był rok [19]82, [19]83. […] [Nie liczyli- śmy na to, że] komuna upadnie w ciągu tego dziesięciolecia […]. Liczyliśmy, że to 30–50 lat będzie się trzymać, bo ponieważ jeszcze Związek Sowiecki nie popuści, utrzyma się... To także na długą walkę gdzieś się żeśmy ustawiali.

Czyli był bardziej kierunek na polepszenie tego systemu, polepszenie swojego bytu w tym systemie? Tak, na rozluźnienie […]. Wtedy to człowiek młody [był], 30 lat miałem […]. Za- chłystywałem się trochę tą wolnością […], ale później już zdawałem sobie sprawę, że to lekko nie będzie, […] że komuna nie popuści. […] Chociaż jestem przeciwny temu, ale także twierdziłem, że jeżeli […] nie przejmie komuna systemu gospodar- czego, to nie uwłaszczy się. […] Jeżeli chcemy doprowadzić, żeby to było bez roz- lewu krwi, to trzeba dać im coś – profity. Bo jak nie będą mieli profitów, to nie po- puszczą. […] To będzie rozlew krwi. No bo od koryta odciąć to jest najgorsze, nie? […] W mojej ocenie okrągły stół […] byłby sukcesem. Byłby. On mógł być suk- cesem. On się nie stał, nie stał sukcesem, on jest tragedią dla nas – okrągły stół. Ponieważ za okrągłym stołem nie poszło nic. […]. Komuna została okrągłym sto- łem utrwalona. […] My żeśmy jako ostatni z tych wszystkich narodów, cokolwiek zmieniali w tych wyborach demokratycznych. Podchodziliśmy […] jako ostatni z narodów76. Nawet ten sejm... No, nie... System gospodarczy, też... […] Przejmo- wanie gospodarki. Oddanie raz, że gospodarki. No przez niszczenie zakładów to [się] odbyło... Druga sprawa – w ogóle [dla] […] mnie […] [żeby przejść] z komu- nizmu […] do rynkowej gospodarki, trzeba cudów. […] Ale to, co zrobił Balcero- wicz77, no to... […] Doprowadzane były zakłady do upadku celowo, żeby można było przejąć. Przejąć za złotówkę.

Część II […] Skąd mieliście wiadomości o strajku na Wybrzeżu? Jak […] [dowiedzieliście się,] że […] Wybrzeże i […] inne części Polski strajkują? Jak te informacje dotarły do was? O ile ja dobrze pamiętam, to ja w tym czasie słuchałem Wolnej Europy78. […]

76 Chodzi tutaj o chronologię wyborów demokratycznych w bloku państw komunistycz- nych. 77 Leszek Balcerowicz (ur. 1947 r.) – polityk i ekonomista. Główny pomysłodawca i realizator transformacji gospodarczej w Polsce w latach 1990–1991. Więcej na temat transformacji gospodarczej zob.: M. Bałtowski, M. Miszewski, Transformacja gospodarcza w Polsce, War- szawa 2019. 78 Chodzi o Radio Wolna Europa. 168 Opracowanie Kamil Borecki 169

[…] Wspominał pan jeszcze o przemówieniu […] do pracowników [przed rozpoczęciem strajku]… […] Przekonywałem, że […] musimy [działać] solidarnościowo. […] [Mówiłem o] zakłamaniu komunistycznym, […] że przeciwko temu musimy [wystąpić]. […] Mówiłem [także] o godności naszej […] i o solidarności. […] Że musimy [strajko- wać], tym bardziej, że u nas już jeden wydział stanął, […] tak zwane warsztaty, gdzie […] produkowano wentylacje, […] blacharnia, […] wyciskarki, […] hala pro- dukcyjna [stanęła] […] dzień wcześniej. Na drugi dzień, od rana od godziny ósmej, […] żeśmy biegali […] po pokojach i zebranie [zorganizowaliśmy] i od rana od razu żeśmy stanęli. […]

[Były] jakieś głosy sprzeciwu? A były. Były, były. […] Był [taki] stary sekretarz partii79, […] świętej pamię- ci już. […] Dyskutowałem […] [z nim i] nawet mnie próbował odwieść […] od za- kładania później „Solidarności”, już po strajkach. […] Jak ja […] angażowałem się w „Solidarność”, no to on mnie straszył, stary był Sybirak, gdzieś tam ze wschodu był […] i, fakt, […] być może znał tę komunę z tej strony, gdzie morderstwa, nie morderstwa, że mnie zlikwidują, że mogą mnie zamordować, że on zna […] ta- kie argumenty, […] straszenie i tak dalej. […] Były wojskowy, […] pamiętam, pan Janik80, […] też […] zabierał głos […] przeciw mnie. […] No i była […] [dyskusja, kto] do komitetu strajkowego […] od nas z dyrekcji. […] No […] to Czesiek! […] [Tak wskazali] ludzie. […] Powiedziałem: „okej!”. […] I tak wszedłem [do komitetu straj- kowego] […], ale jak już wchodzę, no to […], fakt, że […] zawsze [aby] […] od razu zarządzać. […] [śmiech]. No i tak zostałem trochę właściwie przywódcą tego straj- ku. […] Szczerze mówiąc emocjonalnie się zaangażowałem. […] To były u mnie tak [wielkie] emocje, że […] chyba do tej pory gdzieś tam mam. […]

A jak pan zwoływał […] to zebranie, to był pan przekonany, że się uda, że się uda zrobić ten strajk? Tak. Ponieważ już stał warsztat. [Choć] szczerze mówiąc, to […] inna specyfika zawsze [panuje wśród] […] dyrekcji. […] Ponieważ tu zależność […] od szefa […] [jest silniejsza, istnieje większy strach wśród pracowników], no bo stołek wytrą- cić zawsze łatwiej jest, niż łopatę zabrać komu […] z ręki. […] Fizyczny [pracow- nik] się nie boi tak, natomiast stołek wytrącić można szybciej, […] [ale] byłem [do- brze] zorientowany, bo już żeśmy rozmawiali dzień wcześniej [na temat strajku]. […] Rozmawiałem z kilkoma ludźmi [wcześniej i wiedziałem], że będą chętni. […]

79 Osoba bliżej nieznana. 80 Osoba bliżej nieznana. Czesław Brokos, „Wtedy czuło się, że się żyje”… 170

[Strajk rozpoczął się] 27 sierpnia, tak? […]. Tak, bo 28 zaczęła [strajkować] dyrekcja, cały zakład. 28. […]

27 [stanął] ten pierwszy wydział, tak? Tak, to był Wydział Pierwszy, a 28 to już poszła [cała reszta]. Już telefony na oddziały, […] że zakład stoi – strajk.

A delegat został wysłany 28? 27.

[…] Zapytam jeszcze o […] atmosferę tego […] strajku. […] Obawialiście się [interwen- cji]? […] Tak, […] [porozstawialiśmy] warty przy bramach na zakładzie […], pilnowa- liśmy. […] Były obawy, że [będzie] interwencja. […] [Zorganizowaliśmy także] ca- łonocne czuwanie. […] W tym czasie [było nas] sporo, […] [na noc zostawało ok.] 30–40 osób na zakładzie. […] [Przejęliśmy] ten rozległy […] teren: […] bramy, […] stróżówkę, wartownie […], [obsadziliśmy go] ludźmi […] z komitetu [strajkowego]. […] [Głównie] urzędowaliśmy w świetlicy, […] mieliśmy […] śpiwory […], kuchar- ki [nawet] stołówkę nam [udostępniły, klucze nam zostawiły do] […] bufetu. […] Przygotowywaliśmy jedzenie. […] To była […] solidarność […] nie z nazwy, tylko właśnie międzyludzka […], taka emocjonalna. […] My żeśmy nie zgłaszali swoich postulatów […], nawet od dyrekcji. […]. My […] solidaryzowaliśmy się […] z Wy- brzeżem i […] popieraliśmy ich postulaty. […] Później, po strajku, […] stawialiśmy postulaty. […] Pamiętam, [że] jako […] przedstawiciel komisji […] [jeździłem] do Zjednoczenia81 […] na negocjacje, [w sprawie] […] zmiany dyrektora u nas. […] Żą- daliśmy […] odejścia dyrektora, to był dawny przewodniczący miejskiej rady na- rodowej […], [należał] do nomenklatury. […] To nie był fachowiec, […] więc żąda- liśmy [jego odejścia]. […] Pamiętam, [że] wtedy […] do dyrektora zjednoczenia […] jeździłem […] w tej sprawie, ale to były postulaty późniejsze. Natomiast strajkowe to były tylko postulaty […] Wybrzeża.

[…] Na co liczyliście po tych [strajkach], […] jakie były [dalsze] plany? Dla mnie […] [najważniejsze] […] były […] właśnie […] związki zawodowe. […] Bardzo zaangażowałem [się w ich działalność]. […]

81 Chodzi o Wrocławskie Zjednoczenie Budownictwa. Funkcjonowało ono w latach 1961–1982 i zrzeszało przedsiębiorstwa państwowe na terenie województwa wrocławskiego, a od 1975 r. również województwa opolskiego. W latach 1980–1981 działa przy WZB Komisja Zakładowa NSZZ „Solidarność”. 170 Opracowanie Kamil Borecki 171

Czyli przez tą działalność związkową chcieliście jakby wpływać na ten system, tak na pewną zmianę? [Chcieliśmy] wpływać na system poprzez […] dokonywanie swoich własnych, rzeczywistych wyborów, […] przynajmniej na poziomie zakładu. […] To wtedy [pojawiły się] […] pomysły rad pracowniczych. […] [Mieliśmy także nadzieję], że poprzez związki [zawodowe] będziemy potrafili […] w jakiś sposób kontrolować [sytuację], że partia82 nam […] nie będzie stawiała [warunków], narzucała [swoje- go zdania], tylko że my sami będziemy potrafili [działać]. […]

Czyli tak oddolnie? Oddolnie, że […] sami będziemy potrafili kontrolować […] [sytuację w „Insta- lu”] poprzez […] rady pracownicze. […] Zresztą takie […] [też podjęliśmy] próby. […]

Mówił pan [także], że spodziewano się stanu wojennego. […] Skąd były takie [infor- macje]? […] Robiłem […] różne ulotki, które puszczaliśmy z RKS-u. […]. [Wśród nich] były in- strukcje, jak zachować się w razie wprowadzenia stanu wojennego. Były podejmo- wane uchwały na wypadek stanu wyjątkowego, […] [bo] my żeśmy mówili o stanie wyjątkowym. […] Już przy [wydarzeniach] bydgoskich83 […] rozważa[liśmy] [za- ostrzenie sytuacji]. […] [Nastąpiła wtedy w naszych szeregach] koncentracja. […] A później, w październiku [1981 r.], […] przed zjazdem „Solidarności”84, […] zrobi- łem zebranie załogi i podjęliśmy uchwałę o strajku. […] Ogłosiliśmy, że: „W przy- padku stanu wyjątkowego załoga podejmuje strajk”. [Wobec tego] w poniedziałek rano85 zebrałem załogę, […] [aby] tylko ogłosić im, […] że przystępujemy do straj- ku. Natomiast […] [pojawiły się] głosy [sprzeciwu], […] między innymi przewod- niczącego Władka86, dyrektora87 i […] [jednej] babki88 z komisji zakładowej, […]

82 Chodzi o Polską Zjednoczoną Partię Robotniczą. 83 Chodzi o tzw. prowokację bydgoską z 19 III 1981 r., zob.: K. Osiński, P. Rybarczyk, Kryzys bydgoski 1981. Przyczyny, przebieg, konsekwencje. Tom I. Monografia, Bydgoszcz–Gdańsk– –Warszawa 2013. 84 Chodzi o I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność” w dniach 5–10 IX i 26 IX–7 x 1981 r., zob.: I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność”: stenogramy, t. 1: I tura, red. G. Maj- chrzak, J.M. Owsiński, Warszawa 2011; I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność”: steno- gramy, t. 2 cz. 1: II tura, red. G. Majchrzak, J.M. Owsiński, Warszawa 2013; I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność”: stenogramy, t. 2, cz. 2: II tura, red. G. Majchrzak, J.M. Owsiń- ski, Warszawa 2013. 85 Tj. 14 XII 1981 r., dzień po wprowadzeniu stanu wojennego. 86 Władysław Puzanowski. 87 Osoba bliżej nieznana. 88 Osoba bliżej nieznana. Czesław Brokos, „Wtedy czuło się, że się żyje”… 172

nie pamiętam jej nazwiska. […] Przekonywałem [ich], że my już decyzję podjęli- śmy […] [i] ona jest wiążąca. […] No, ale [przegłosowane zostało], […] że wyślemy łącznika […] do Pafawagu89, zobaczyć […], co się dzieje w tych [większych] zakła- dach. […] [Jeśli one] stoją, […] to my też staniemy, ale żebyśmy […] [na razie się powstrzymali i] nie ogłaszali strajku. […] Chłopaki zarządzili, żebym […] nie szedł do dyrekcji, tylko […] [od razu] na tak zwaną halę produkcyjną, do pracowników. […] [Wtedy] już przyszły […] informacje, że […] [do pacyfikacji zakładów pracy zostały użyte] czołgi. […] Mieliśmy zrobić spotkanie o godzinie 13, [ale zrezygno- waliśmy z tego]. […] [Zdecydowaliśmy,] że […] nie ma sensu robić u nas [strajku, bo] zakład [był] za bardzo otwarty. […] Raz, [że] nie ma […] jak […] [się bronić], a dwa […], że […] nie odpuszczą [nam], bo [zakład znajdował się] […] przy samym CPN-ie i [będą chcieli go] […] zabezpieczyć. […] Było wiadomo, że od razu [wyślą] wojsko. […] Po południu przeniosłem się z zakładu na Biskupin, i tam, w pobliżu […] zakładu [ukrywałem się] u […] Irenki Pawlak90. […]

[…] [W czasie stanu wojennego] wszedł pan w [drukowanie]. […] Dlaczego akurat po- ligrafia? Dlaczego drukarnia? […] Dostałem pytanie, czy bym nie chciał drukować. […] [Zaproponował mi to] Kornel [Morawiecki] poprzez […] Leszka Bielaka. […] [Nigdy wcześniej] nie dru- kowałem, ale wszystko jest do nauczenia. […]

Gdzie pan drukował? Pierwszy [mój „lokal”] było właśnie na Różance.

Ale to, to nie było pana mieszkanie? […] Tak, to było na „lokalach”. […] U siebie w domu nie drukowałem. Miewałem [u siebie] różne rzeczy: […] papier […], matryce, […] natomiast [drukowałem gdzie indziej]. […] Później drukowałem […] tak jakby u siebie, [bo miałem] „lokal” […] u [swojej] dziewczyny. […] Potrzebowałem [nowy] „lokal”, bo właśnie musiałem się przenieść z Kuźnik i to był […] 24/25 czerwca [1982 r.], […] jakoś tak początek wakacji, Małgosi91 syn pojechał na [te] wakacje. Miała więc wolne mieszkanie, była […] koleżanką mojego […] łącznika, […] „Arka”, [to zostałem poinformowany], że […] mamy mieszkanie, […] będzie można drukować. […] [Odbywało się to w ten sposób,] że […] Baśka Sarapuk miała klucze do tego mieszkania i […] umawiałem

89 Pafawag był o tyle istotny, że w dniach 14–15 grudnia przebywali na jego terenie przed- stawiciele uformowanego dzień wcześniej RKS-u, m.in. P. Bednarz, W. Frasyniuk i Józef Pinior. Trudno jednak stwierdzić, czy pracownicy „Instalu” wiedzieli wówczas o tym. Zob.: W. Suleja, op. cit., s. 137–138. 90 Osoba bliżej nieznana. 91 Chodzi o późniejszą żonę Czesława Brokosa. 172 Opracowanie Kamil Borecki 173

[się z nią na konkretną] godzinę. […] Baśka otwierała mi […] i drukowaliśmy. […] Gospodyni [wracała] dopiero, [jak skończyliśmy]. […] Mieliśmy się wcale nie wi- dzieć. […] Drukowaliśmy zawsze w dwójkę. Na ramce [tak] trzeba było drukować. Ja […] [przejeżdżałem] wałkiem, a przeważnie dziewczyna odbierała kartki. […]

A jakie to były nakłady? […] Różne, no było i 2–3 tysiące.

To ile czasu [zajmowało wydrukowanie] na ramce […] dwóch tysięcy [egzemplarzy]? […] Sporo. […] Dwustronne, […] [to] cztery tysiące razy trzeba było ramkę pod- nieść i wałkiem przejechać. […] W ten sposób [się to odbywało]. I tak cały czas. […] Trzask, ramka do góry. Ona odebrała. Ramka na dół. I wałkiem znów. I co jakiś czas szkło. […]. Na szybie [znajdowała się] farba drukarska. I się wałkiem jechało po farbie, po szybie, bo […] [była] gładka. […] Rozprowadzało się farbę na wałku i przenosiło się ją na ramkę. Ramkę [tworzyło się z różnych przedmiotów], […] nawet robiłem tak, że naciągałem prześcieradło, płótno, bo ramkę się obciągało płótnem, na to mocowało się matrycę, […] farba i jechało się. […] Później, było wię- cej [drukowania], bo jak robiłem i „Walczącą” i „Z dnia na dzień”, […] to trzeba było podwójnie […] [wszystko] zrobić.

No właśnie, bo […] [dodatkowo] pracował Pan, tak? […] Więc […] po pracy umawiał się Pan z kimś o konkretnej godzinie w lokalu […] i później do pracy na drugi dzień?

I później do pracy. […] Prowadziłem wtedy bardzo intensywne życie. Sypiałem bardzo mało, […] ale […] człowieka trzymały emocje, […] te pozytywne emocje. […] Na początku […] trzy razy w tygodniu, co drugi dzień żeśmy wydawali. […] [Te gazetki] były dwukartkowe przecież, no to, żeby jeden numer […] [wydać], to cztery razy trzeba było wałkiem przejechać. […] [Tak więc, aby] zrobić tysiąc […] [egzemplarzy], to trzeba [było] cztery tysiące razy wałkiem przejechać. […] Nie trzeba było dużo, bo gdyby […] [milicja] popatrzyła […] tylko – to kurczę za- wsze było gdzieś [dużo] farby, bo ręce były zawsze po łokcie w farbie różnej. […] A różne żeśmy kombinowali. Jak nie było farby, to jakąś czerwoną farbę żeśmy [używali]. Miałem […] gazetki na czerwono wydrukowane też. […] W zwykłych słoikach miałem różną farbę drukarską. […] Jedną gorszą, drugą lepszą. Jedna się mazała, druga nie. […] Widać [to po] niektórych drukach. […] To ci się mazała, [to] nie schła… […] Kiedyś miałem taką przygodę, że moja późniejsza małżonka, jak pisała matrycę, to siedziała […] obok grzejnika […] i rurki. […] I [wzięła] napisaną matrycę, [i] odwiesiła na tą rurkę. […] A grzejnik grzał, rurka ciepła. […] I ja wzią- łem matrycę i założyłem na bęben […] [i] matryca się rozeszła. […] [Spieszyłem się, aby] jeszcze raz pisać matrycę na nowo. […] Przygody różne były […] takie... Czesław Brokos, „Wtedy czuło się, że się żyje”… 174

[…] [Bywało też] niebezpiecznie? [Raz] przekonany byłem, że wtedy miałem ogon. […] Wtedy na ramce jeszcze robiłem chyba, […] u takiej plastyczki92, […] na Jedności [Narodowej] chyba. I pa- miętam podejrzane zauważyłem ruchy za sobą. […] Kontrolowałem, żeby […] zgu- bić ogon […] i sprawdzałem, czy rzeczywiście [go mam]. Przez podwórka lecę, pa- miętam, że [na ul.] Sienkiewicza, dolatuję przez bramę przelotową, a za moment facet za mną […]. No, mówię: „Czesiek, to już dzisiaj na lokal nie idziesz, na ram- kę”. […] [Byłem] niepewny, […] czy nie przyprowadzę kogoś. […] No, ale […]. Do […] [19]86 r. tyle […] tych mieszkań […] było, […] mnie jakoś nigdy […] nie namierzyli. [Za] to jestem z siebie [dumny], że przeze mnie […] nikt nie wpadł.

92 Osoba bliżej nieznana. 174 Opracowanie Kamil Borecki 175

● ● ● ● ● ●

Bibliografia I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność”: stenogramy, t. 1: I tura, red. G. Majchrzak, J.M. Ow- siński, Warszawa 2011. I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność”: stenogramy, t. 2, cz. 1: II tura, red. G. Majchrzak, J.M. Owsiński, Warszawa 2013. I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność”: stenogramy, t. 2, cz. 2: II tura, red. G. Majchrzak, J.M. Owsiński, Warszawa 2013. Adamski A., Kornel. Z przewodniczącym Solidarności Walczącej Kornelem Morawieckim rozmawia Ar- tur Adamski, Wrocław 2007. Adamski A., Łątkowska M., Kornel Morawiecki, [w:] Encyklopedia „Solidarności”: opozycja w PRL 1976–1989, red. M. Łątkowska, t. 1, Warszawa–Katowice 2010, s. 288–289. Bałtowski M., Miszewski M., Transformacja gospodarcza w Polsce, Warszawa 2019. Borowski A., Łątkowska M., Karol Modzelewski, [w:] Encyklopedia „Solidarności”: opozycja w PRL 1976–1989, red. M. Łątkowska, t. 1, Warszawa–Katowice 2010, s. 286–287. Borowski A., Łątkowska M., Władysław Frasyniuk, [w:] Encyklopedia „Solidarności”: opozycja w PRL 1976–1989, red. M. Łątkowska, t. 1, Warszawa–Katowice 2010, s. 115–116. Dworaczek K., Chodziło mi o Polskę. Barbara Sarapuk 1940–2015, Wrocław 2016. Dworaczek K., Jerzy Piórkowski, [w:] Encyklopedia „Solidarności”: opozycja w PRL 1976–1989, red. J. Olaszek, t. 4, Warszawa 2020, s. 344. Dworaczek K., Podziemnie drukarstwo we Wrocławiu na przykładzie największych inicjatyw wydaw- niczych, „Dzieje Najnowsze”, r. 48 (2016), nr 4, s. 141–156. Friszke A., Rewolucja Solidarności 1980–1981, Kraków 2014. Grzelczyk K., Solidarność drukująca. Wrocławscy drukarze podziemni, Wrocław 2013. Grzonkowski S., Sekcja Służby Zdrowia NSZZ „Solidarność” (Sekretariat Ochrony Zdrowia NSZZ „So- lidarność”), [w:] Encyklopedia Solidarności. Opozycja w PRL 1976–1989, red. G. Waligóra, t. 2, Warszawa 2012, s. 400–402. Kaczorowska K., Suleja W., Tak się nie godzi. Piotr Bednarz (1949–2009), Wrocław 2011. Kamiński Ł., NSZZ „Solidarność” Region Dolny Śląsk, [w:] NSZZ „Solidarność” 1980–1989, tom 6: Pol- ska południowa, red. Ł Kamiński, G. Waligóra, Warszawa 2010. Kamiński Ł., Drogi do wolności Zagłębia Miedziowego, Legnica 2007. Kaźmierska K., Waniek K., Autobiograficzny wywiad narracyjny. Metoda – technika – analiza, Łódź 2020. Kordas J., Kudłaszyk A., Sierpień ’80 na Dolnym Śląsku, Wrocław 1997. Modzelewski K., Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca, Warszawa 2013. Olaszek J., Drugi obieg wydawniczy w PRL i samizdat w innych państwach bloku sowieckiego: podobień- stwa, różnice, wzajemne wpływy, [w:] Drugi obieg w PRL na tle samizdatu w państwach bloku sowieckiego po 1956 r., red. P. Gasztold-Seń, N. Jarska, J. Olaszek, Warszawa 2016, s. 16–60. Olaszek J., Rewolucja powielaczy. Niezależny ruch wydawniczy w Polsce 1976–1989, Warszawa 2015. Osiński K., Rybarczyk P., Kryzys bydgoski 1981. Przyczyny, przebieg, konsekwencje. Tom i. Monografia, Bydgoszcz–Gdańsk–Warszawa 2013. Czesław Brokos, „Wtedy czuło się, że się żyje”… 176

Pietkun P., Tu Radio Solidarność... Przyczynek do historii podziemnego Radia Solidarność 1982–1989, Warszawa 2018. Rudka Sz., Poza cenzurą. Wrocławska prasa bezdebitowa 1973–1989, Warszawa–Wrocław 2001. Sawicki W., Regionalny Komitet Strajkowy NSZZ „Solidarność” Dolny Śląsk. XII 1981 – VI 1982, Wroc- ław 2011. Solidarność Walcząca w dokumentach, t. i: w oczach SB, red. Ł. Kamiński, W. Sawicki, G. Waligóra, Warszawa 2007. Suleja W., Solidarność na Dolnym Śląsku 1980–2010, Wrocław 2010. Surdy G., Brożek K., Solidarność Walcząca, Warszawa 2020. Szaynok B., Maciej Zięba, [w:] Encyklopedia „Solidarności”: opozycja w PRL 1976–1989, red. M. Łąt- kowska, t. 1, Warszawa–Katowice 2010, s. 510. Tak się nie godzi – zapis procesu Piotra Bednarza, Wrocław 1984. Ziątkowski L., Na drodze do Solidarności. Wrocław w walce o demokrację i niepodległość 1976–1980, Wrocław 2010. 176 Opracowanie Kamil Borecki 177

● ● ● ● ● ●

Summary Being active in the pro-democratic, anti-communist opposition in Poland during the 1980s incurred numerous risks and often required making heroic sacrifices. Czesław Brokos’ account provides a behind-the-scenes look at that kind of activity. Brokos was involved in Solidarity, both during its legal functioning in 1980–1981 and at the moment when the union went underground after the imposition of martial law in 1981. The account presented here provides numerous pieces of va- luable information related to the practice of illegal, underground printing that is absent from other sources. It also contains the names of people who, like Czesław Brokos, are not widely known and do not appear on the pages of works of history. Thus, this account is a valuable historical source that proves that the phenomenon of Solidarity and other opposition groups was rooted in the work of thousands of anonymous activists.

Wrocławski Rocznik Historii Mówionej 178 Rocznik 10, 2020, issn 2084-0578

Jarosław Broda Strajk sierpniowy we wrocławskiej Zajezdni nr VII oczami opozycjonisty

[The August Strike in DepotVII in Wrocław Through the Eyes of an Opposition Activist]

DOI: 10.26774/wrhm.273

● ● ● ● ● ● opracowanie Olga Kolany [Wrocław] https://orcid.org/0000-0002-0845-538X

● ● ● ● ● ●

Abstract The text presented here is an account by Jarosław Broda, one of the leading dissident activists in Wroclaw under communism, along with commentary. The narrator recalls events that took place in Wroclaw Bus Depot Number Seven in August 1980. This is an interesting source of information about the mood of those who were on strike, includ- ing the collaboration between the workers and the dissident activists who supported them, as well as the functioning of an underground printing press and the importance of the wave of August strikes to the democratic transition that would later take place in Poland.

Keywords strike, Wroclaw, samizdat, pro-democratic opposition, August 1980, Inter-Factory Strike Committee, Gdansk Agreement

Słowa kluczowe strajk, Wrocław, drugi obieg, opozycja demokratyczna, Sierpień 1980, Międzyzakładowy Komitet Strajkowy, porozumienia sierpniowe 178 Opracowanie Olga Kolany 179

● ● ● ● ● ●

Wstęp Przedmiotem niniejszego opracowania są subiektywne wspomnienia uczestnika wrocławskiego strajku z sierpnia 1980 r. – Jarosława Brody. Rozmowa ze świad- kiem historii została nagrana 10 marca 2020 r. w siedzibie Radia Wrocław na potrzeby projektu „Zajezdnia strajkuje” realizowanego przez Ośrodek „Pamięć i Przyszłość” w ramach obchodów 40-lecia strajku w Zajezdni nr VII przy ulicy Grabiszyńskiej we Wrocławiu1. Pracownicy Ośrodka przez wiele miesięcy prowa- dzili badania, m.in. nagrywając relacje historii mówionej, dzięki którym udało się ustalić wiele nazwisk osób strajkujących, a głównym efektem tych prac było po- wstanie wystawy pt. „Zajezdnia Strajkuje”2. Z uwagi na ograniczony zasób źród- łowy dotyczący wydarzeń w Zajezdni nr VII, relacje świadków historii są cennym źródłem historycznym. W związku z tym, że fala sierpniowych strajków została już szczegółowo opisana w opracowaniach naukowych3, w pozyskanych relacjach na główną uwagę zasługuje osobista pamięć jego uczestników oraz wspomnienie emocji, jakie im towarzyszyły. Ponieważ strajk we wrocławskiej zajezdni trwał niecały tydzień oraz był ograniczony do małej przestrzeni – terenu zakładu pracy, zastosowanie metody historii mówionej pozwoliło przybliżyć nie tylko konkretne wydarzenia, ale i osobiste doświadczenia tego czasu. Jarosław Broda urodził się w Bystrzycy Kłodzkiej 25 lutego 1956 r. Studiował po- lonistykę na Uniwersytecie Wrocławskim. W latach 1976–1980 był współpracowni- kiem Komitetu Obrony Robotników, później KSS „KOR”, oraz współorganizatorem

1 W ramach projektu w 2020 r. nagrani zostali przedstawiciele opozycji: Krzysztof Bieżuń- ski, Czesław Brokos, Aleksander Gleichgewicht, Julian Golak, Krzysztof Grzelczyk, Stani- sław Huskowski, Andrzej Kiełczewski, Zbigniew Kopystyński, Jerzy Szlachta, Krzysztof Turkowski, Jan Waszkiewicz i Henryk Zieliński. Perspektywę robotników możemy poznać dzięki relacjom: Bohdana Jetza, Henryka Dąbrowskiego, Jerzego Pieńkowskiego, czy Zbigniewa Rząsowskiego. Nagrane zostały również relacje duchownych: Eugeniusza Jacyszyna i Adama Prażaka. Inne spojrzenie na tamte dni przedstawiła w relacji praso- wej Magdalena Bajer, autorka reportażu o wrocławskim strajku w miesięczniku „Odra”, zob.: M. Bajer, Otucha, „Odra”, 10 (1980), s. 2–7. 2 Autorem wystawy jest dr Andrzej Jerie, a podczas jej wernisażu, 26 VIII 2020 r., niektórzy z uczestników wrocławskiego strajku zostali uhonorowani medalami. 3 Zob. m.in. prace dot. strajków na Dolnym Śląsku i we Wrocławiu: J. Kordas, A. Kudłaszyk, Sierpień ’80 na Dolnym Śląsku (Przebieg i analiza konfliktu społecznegow 1980 r.), Wrocław 1997; W. Suleja, Solidarność na Dolnym Śląsku 1980–2010, Wrocław 2010; Ł. Kamiński, NSZZ „Solidarność” Region Dolny Śląsk, [w:] NSZZ „Solidarność” 1980–1989, tom 6: Polska południo- wa, red. Ł. Kamiński, G. Waligóra, Warszawa 2010, s. 321–330; L. Ziątkowski, Na drodze do Wolności. Solidarny Wrocław. Sierpień 1980 – Grudzień 1981, Wrocław 2011. Z okazji obchodów 40. rocznicy strajku w magazynie „Wprost” pojawił się wywiad z Jarosławem Brodą prze- prowadzony przez Jerzego Ziemackiego, zob.: J. Broda, Wróćmy do sierpnia. Rozmawiał Jerzy Ziemacki, „Wprost”, 5 (2020), s. 74–75. Jarosław Broda, Strajk sierpniowy we wrocławskiej Zajezdni… 180

i aktywistą wrocławskiego Studenckiego Komitetu Solidarności4. W latach 1977– 1980 był zaangażowany w prace niezależnej literackiej Biblioteki Agory i Warszta- tów Literackich Filologów. Należał również do Koła Młodych przy wrocławskim oddziale ZLP. Lata poprzedzające strajk z sierpnia 1980 r. to okres, w którym świa- dek historii był wielokrotnie zatrzymywany i aresztowany za swą działalność opozycyjną5. W opracowanej poniżej relacji Jarosław Broda wraca też wspomnie- niami do majowej głodówki solidarnościowej z głodującymi więźniami, w której wziął udział w Podkowie Leśnej w 1980 r.6 W czasie trwania strajku Jarosław Broda zajmował się redagowaniem komu- nikatów strajkowych, prowadził również strajkowe archiwum7. Jesienią 1980 r. przystąpił do „Solidarności”. Do wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. był etatowym pracownikiem Międzyzakładowego Komitetu Założyciel- skiego „Solidarności”, a następnie Zarządu Regionu Dolny Śląsk. Był też redak- torem naczelnym pisma „Solidarność Dolnośląska”. Podczas I Krajowego Zjazdu Delegatów w Gdańsku, który trwał od 5 do 10 września oraz od 26 września do 7 października 1981 r., współredagował gazetę zjazdową „Głos Wolny”. Podczas stanu wojennego był internowany w ośrodku odosobnienia we Wrocławiu oraz w Grodkowie8. W późniejszych latach związany z pismami: od 1983 r. z pismem „Obecność”, w latach 1984–1986 w roli redaktora naczelnego podziemnego pisma „Walka”. W okresie 1984–1987 był archiwistą w Spółdzielni „Nowa” we Wrocławiu, a także członkiem wrocławskiego Komitetu Kultury Niezależnej9. Jarosław Bro- da od 1986 r. działał w Solidarności Polsko-Czechosłowackiej, w latach 1987–1990 pełnił funkcję redaktora naczelnego „Biuletynu Informacyjnego Solidarności Polsko-Czechosłowackiej”, a w 1989 r. współorganizował Solidarność Polsko- -Węgierską10. Po 1990 r. pracował w Polskim Radiu Wrocław, wydawnictwie PWN i Urzędzie Miejskim Wrocławia, gdzie w latach 2002–2018 pełnił funkcję dyrektora Wydziału Kultury. Obecnie w Polskim Radiu Wrocław zajmuje stanowisko dyrek- tora do spraw programowych. Ponadto jest autorem zbiorów poezji, m.in. wyda- nego w podziemnej Inicjatywie Wydawniczej Aspekt w 1986 r. tomu Pozostawmy

4 Zob.: A. Adamski, Ł. Sołtysik, Jarosław Broda, [w:] Encyklopedia „Solidarności”. Opozycja w PRL 1976–1989, t. 2, red. G. Waligóra, Warszawa 2012, s. 54–55. 5 Ibidem. 6 Na ten temat zob.: G. Waligóra, Opozycja polityczna na Dolnym Śląsku 1975–1980, Wrocław 2016, s. 139. 7 K. Dworaczek, Studencki Komitet Solidarności we Wrocławiu 1977–1980, t. 1: Monografia, Wrocław–Warszawa 2017, s. 228. 8 W Grodkowie Jarosław Broda przebywał od 24 XII 1981 do 14 X 1982 r., por.: G. , Ośro- dek odosobnienia w Grodkowie (1981–1982), Wrocław 2013, s. 126. 9 A. Adamski, Ł. Sołtysik, op. cit., s. 55. 10 Ł. Kamiński, P. Blažek, G. Majewski, Ponad granicami. Historia Solidarności Polsko-Czecho- słowackiej, Wrocław 2009, s. 200, 218. 180 Opracowanie Olga Kolany 181

im wybór broni i wydanych w 1997 r. Listów do żywych i umarłych. Jarosław Broda w 1987 r.za swą działalność został laureatem nagrody Polcul Foundation ustano- wionej w Australii przez Jerzego Bonieckiego, a w 2007 r. został odznaczony Krzy- żem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski11. Jarosław Broda jest ważną postacią dla wrocławskiej opozycji, zarówno przed- sierpniowej, jak i późniejszych lat. Jego wspomnienia, w obliczu niewielu źródeł do tematu strajku, a także jego pochodzenie spoza środowiska robotniczego, wy- dają się warte uwagi przy odtwarzaniu atmosfery wrocławskiego sierpnia. Na samą relację – na to, co zapamiętał i na czym skupił się świadek historii, opowia- dając o strajku – duży wpływ ma jego związek z opozycją i wieloletnie zaangażo- wanie w działalność antykomunistyczną. Przed samym sierpniem 1980 r. Jaro- sław Broda i inni działacze Studenckiego Komitetu Solidarności byli wielokrotnie zatrzymywani12. Jak wspomina, wielu działaczy tego środowiska podczas strajku pełniło funkcję doradczą i czynnie wspomagało strajkujących robotników Wy- brzeża (m.in. organizowali poligrafię w Stoczni Gdańskiej im. Lenina), także jako łącznicy między strajkującymi a resztą kraju. Zajmowali się również drukowa- niem i kolportażem tekstów tzw. porozumień gdańskich, inicjowali też rozmowy z robotnikami w zakładach pracy13. W czasie swobodnej narracji dotyczącej strajku Jarosław Broda mówił o obec- ności na strajku swojego środowiska – Studenckiego Komitetu Solidarności, a także o wsparciu przedstawicieli Towarzystwa Kursów Naukowych i obecności przedstawicieli Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Ważnym wątkiem w jego narracji są „Komunikaty Strajkowe” oraz powstanie strajkowej drukarni. Podkreślał przy tym znaczenie przyjęcia 21 postulatów gdańskich i niewysuwa- nia odrębnych żądań we Wrocławiu. Na główne wątki, a także formę prowadzonej narracji wpłynęło zakorzenienie Jarosława Brody w środowisku akademickim. W okresie strajku był młodym człowiekiem, wchodzącym w dorosłe życie. Kwestie

11 A. Adamski, Ł. Sołtysik, op. cit., s. 54–55. 12 Studencki Komitet Solidarności – opozycyjna organizacja założona w 1977 r. przez stu- dentów po zamordowaniu studenta polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego Stanisława Pyjasa. Po mszy pogrzebowej studenci zorganizowali manifestację i ogłoszono deklarację założycielską komitetu. Studencki Komitet Solidarności we Wrocławiu był związany wspólnymi celami ze Studenckim Komitetem Solidarności w Krakowie. Działacze SKS postulowali wolność badań naukowych i edukacji, uczestniczyli w druku wydawnictw niezależnych, organizowali lotne punkty informacyjne, kolportowali wydawnictwa pod- ziemne, wydawali pisma – we Wrocławiu biuletyn „Podaj dalej”. W 1980 r. działacze SKS tworzyli struktury NSZZ „Solidarność” i Niezależnego Zrzeszenia Studentów. O działal- ności Studenckich Komitetów Solidarności zob. więcej: K. Dworaczek, Studencki Komitet Solidarności…. 13 E. Zając, Studencki Komitet Solidarności, https://encysol.pl/es/encyklopedia/hasla- -rzeczowe/14573,Studencki-Komitet-Solidarnosci.html?search=3816719209 (dostęp: 18 i 2021 r.). Jarosław Broda, Strajk sierpniowy we wrocławskiej Zajezdni… 182

takie, jak codzienne funkcjonowanie podczas strajku opisuje pokrótce, nie przy- wiązywał do nich większej wagi. Przed nagraniem relacji świadek przyznał, że na jego wspomnienia duży wpływ miała później zdobyta wiedza, dotycząca sierpnio- wych wydarzeń, nabyta w czasie wielu lektur i rozmów na temat wrocławskiego strajku. Przyznał przy tym, że strajk wyzwolił energię społeczną, jakiej nie obu- dziło nic innego po 1980 r., i był przeżyciem, którego się nie zapomina. Prezentowaną poniżej relację nagrywali pracownicy Ośrodka „Pamięć i Przy- szłość”: Kamil Borecki oraz Olga Kolany. Ponieważ w zbiorach Archiwum Historii Mówionej znajdują się już relacje biograficzne Jarosława Brody nagrane w maju 2010 r. oraz w grudniu 2017 r. i w styczniu 2018 r.14, w zarejestrowanym w mar- cu 2020 r. wywiadzie zadawane pytania dotyczyły jedynie wspomnień świadka związanych z wydarzeniami Sierpnia 1980 r. W relacji nagranej w 2010 r. przez Juliusza Woźnego pojawiają się zagadnienia dotyczące studiów na wrocławskiej polonistyce, zaangażowania w działalność opozycyjną podczas studiów, działal- ności Studenckiego Komitetu Solidarności we Wrocławiu, kolportażu wydaw- nictw niezależnych, aresztowań działaczy opozycji, początków wrocławskiej „Solidarności”, stanu wojennego i internowania oraz działalności w Solidarności Polsko-Czechosłowackiej. Temat strajku we wrocławskiej Zajezdni nr VII pojawia się tam na marginesie opowieści. Jarosław Broda wspomina kilkukrotne zatrzy- mania przed 26 sierpnia, a także rolę Tomasza Wacki w organizowaniu strajkowej poligrafii. Natomiast relacja sporządzona przez Ewę Sowińską w dwóch częściach w 2017 i 2018 r. dotyczy tylko okresu przedsierpniowego. Podczas nagrywania tej ostatniej relacji wykorzystano metodę wywiadu biograficznego15. Ruch strajkowy wykazał zdolność robotników do samoorganizowania się. Podczas Sierpnia ‘80 zainicjowano proces powstawania nowego związku zawo- dowego, do którego zapisywano się licznie już po zakończeniu strajków. Władze i podporządkowane jej media musiały liczyć się z rosnącym niezależnym ruchem społecznym, jak również z wykreowanymi w czasie strajków przywódcami opo- zycji16. Impulsem do sierpniowych strajków były wprowadzone 1 lipca 1980 r. podwyżki cen. Na Dolnym Śląsku jako pierwsi zareagowali na to górnicy z Zagłę- bia Miedziowego, a we Wrocławiu między 24 a 26 lipca protestowała m.in. załoga „Agrometu-Archimedesa”17. Strajki w stolicy Dolnego Śląska wygasły 26 lipca18.

14 Archiwum Ośrodka „Pamięć i Przyszłość” (dalej: AOPip), AHM-645, Relacja Jarosława Bro- dy, Wrocław, 6 v 2010 r. (sporządził Juliusz Woźny) oraz AOPip, AHM-akcesja, Relacja Jaro- sława Brody, Wrocław, 28 VIII 2017 r. – 11 XII 2018 r. (sporządziła Ewa Sowińska). 15 Zob.: K. Kaźmierska, K. Waniek, Autobiograficzny wywiad narracyjny. Metoda – technika – analiza, Łódź 2020. 16 J. Kordas, A. Kudłaszyk, op. cit., s. 188–189. 17 W. Suleja, op. cit., s. 31. 18 G. Waligóra, op. cit., s. 147. 182 Opracowanie Olga Kolany 183

W następnym miesiącu doszło do kolejnej fali protestów, gdy 9 sierpnia zwolniono z pracy w Stoczni Gdańskiej im. Lenina działaczkę Wolnych Związków Zawodo- wych19 Annę Walentynowicz20. Dnia 14 sierpnia rozpoczął się tam strajk, a na cze- le Komitetu Strajkowego stanął Lech Wałęsa21. Dwa dni później dyrekcja stoczni zgodziła się na postulaty strajkujących, m.in. przywrócenie do pracy Anny Wa- lentynowicz i Lecha Wałęsy, podwyżki płac, a przede wszystkim na powstanie w stoczni Wolnych Związków Zawodowych. Mimo że Komitet Strajkowy pier- wotnie podjął decyzję o zakończeniu protestu, zmieniono ją na rzecz kontynuo- wania strajku solidarnościowego na znak solidarności z mniejszymi zakładami. Powstał wówczas Międzyzakładowy Komitet Strajkowy, który w dzień po utwo- rzeniu skupiał już 156 zakładów. Przyjęto wówczas 21 postulatów, w których do- magano się m.in. wolności słowa i druku, utworzenia wolnych związków zawo- dowych, przywrócenia do pracy zwolnionych w roku 1970 i 1978, a także prawa do strajków22. Lista ta dotarła do Wrocławia, przywieziona przez uczestniczącego w strajku w stoczni Zenona Pałkę23. W tym czasie wrocławska opozycja demo- kratyczna zaczęła informować o strajkach na łamach „Biuletynu Dolnośląskiego”. W piśmie opublikowano wezwanie Do robotników Dolnego Śląska, w którym auto- rzy nawoływali do wyłonienia stałej reprezentacji robotniczej na czas strajku24. Dnia 19 sierpnia 1980 r. „Biuletyn Dolnośląski” wydał ulotkę Do mieszkańców Dol- nego Śląska, w której wzywał do solidarności ze strajkującymi na Wybrzeżu. Do- magano się także pełnej informacji o tym, co dzieje się w strajkujących stoczniach i innych zakładach pracy25. Przed rozpoczęciem strajku w zajezdni nastroje społeczne we Wrocławiu były napięte. Działacze opozycji starali się szkolić robotników w sposobach prowadze- nia akcji strajkowej, kolportowali też ulotki Do robotników Dolnego Śląska. Reakcją władz na możliwość połączenia opozycjonistów i ich doświadczeń z masowymi

19 Wolne Związki Zawodowe – jeden z nurtów przedsierpniowej opozycji demokratycznej w PRL, działającej na rzecz podmiotowości społeczeństwa i powrotu do demokratycznego kierowania przez społeczeństwo państwem; WZZ występowały w obronie praw robotni- czych, zajmowały się samokształceniem, kolportażem czasopisma „Robotnik” oraz wyda- waniem własnych. W 1978 r. powstał komitet założycielski WZZ na Górnym Śląsku oraz na Wybrzeżu, który został powołany 29 IV 1978 r., rok później, w październiku, utworzono komitet założycielski WZZ na Pomorzu Zachodnim, działacze WZZ kierowali strajkami w sierpniu 1980 r., organizowali też później NSZZ „Solidarność”, zob.: Wolne Związki Zawo- dowe z perspektywy trzydziestu lat, red. J. Neja, Katowice 2008. 20 S. Cenckiewicz, Anna Solidarność. Życie i działalność Anny Walentynowicz na tle epoki (1929–2010), Poznań 2010. 21 J. Skórzyński, Zadra. Biografia Lecha Wałęsy, Warszawa 2009. 22 G. Waligóra, op. cit., s. 147. 23 Ibidem, s. 148. 24 W. Suleja, op. cit., s. 33. 25 „Biuletyn Dolnośląski”, 19 VIII 1980 r. Jarosław Broda, Strajk sierpniowy we wrocławskiej Zajezdni… 184

wystąpieniami robotniczymi były prewencyjne zatrzymania czołowych wrocław- skich „działaczy antysocjalistycznych”26. Autor prezentowanej relacji 20 sierpnia został zatrzymany na 48 godzin wraz z Romanem Kołakowskim i Tomaszem Wac- ko27. W tym samym czasie rozpowszechniały się informacje o wydarzeniach na Wybrzeżu, docierające mimo informacyjnej blokady. Kornel Morawiecki zdecy- dował się na kolportaż „Biuletynu Dolnośląskiego” i ulotek informujących o straj- kach bezpośrednio przed zakładami pracy, a także w środkach komunikacji miej- skiej. Warto też pamiętać o tym, że strajki rozpoczęły się w okresie wakacyjnym, gdy wielu opozycjonistów przebywało na urlopach wypoczynkowych28. Strajk we wrocławskiej zajezdni autobusowej trwał od 26 sierpnia do 1 wrześ- nia 1980 r. Pierwszego dnia, we wtorek, początek zrywowi dali kierowca autobusu Tomasz Surowiec z bratem Bohdanem Jetzem oraz Czesław Stawicki. Tego samego dnia powołano Komitet Strajkowy, a na terenie zakładu zjawili się przedstawi- ciele wrocławskiej opozycji. Następnego dnia ukazał się pierwszy „Komunikat MKS”, a Krzysztofowi Turkowskiemu udało się nawiązać kontakt telefoniczny z Gdańskiem. W czwartek, 29 sierpnia, do strajku przystąpiły kolejne zakłady, a MKS utworzył dział organizacyjny, informacyjny i kolportażu. W nocy z 28 na 29 sierpnia odbył się koncert Romana Kołakowskiego, w dniu go poprzedzającym rozpoczął się strajk w Państwowej Fabryce Wagonów Pafawag oraz Dolnośląskich Zakładach Wytwórczych Maszyn Elektrycznych Dolmel, a na terenie zajezdni odbyła się msza św. odprawiona przez ks. Stanisława Orzechowskiego29. W dniu 30 sierpnia w regionalnej telewizji ukazał się wywiad z przewodniczącym MKS – Jerzym Piórkowskim. 31 sierpnia odbyła się druga msza św. odprawiona przez księdza Orzechowskiego. Uczestniczyło w niej blisko 10 tys. wrocławian, któ- rzy zgromadzili się pod bramą strajkującej zajezdni. Po niej nastąpił koncert muzyków z Opery Wrocławskiej. 1 września z Gdańska wróciła delegacja z ko- pią porozumień sierpniowych30 sygnowaną przez Annę Walentynowicz, MKS

26 J. Kordas, A. Kudłaszyk, op. cit., 163. 27 L. Ziątkowski, op. cit., s. 81. 28 Ibidem, s. 78–84. 29 Stanisław Orzechowski (1939–2021) – duchowny katolicki, w późniejszych latach duszpa- sterz Duszpasterstwa Akademickiego „Wawrzyny”, duszpasterz ludzi pracy Archidiecezji Wrocławskiej, główny przewodnik Pieszej Pielgrzymki Wrocławskiej na Jasną Górę; wię- cej zob.: M. Wyrwich, Kapelani Solidarności 1980–1989, t. II, Warszawa 2005. 30 Tak zwane porozumienia gdańskie podpisano 31 VIII 1980 r. W sali BHP Stoczni Gdańskiej im. Lenina Komisja Rządowa i MKS w Gdańsku podpisały dokument kończący strajk w Trójmieście. W imieniu MKS protokół sygnowali członkowie Prezydium MKS, m.in. Lech Wałęsa, Andrzej Kołodziej, Bogdan Lis, Andrzej Gwiazda i Anna Walentynowicz, a ze strony rządowej – wicepremier Mieczysław Jagielski, Zbigniew Zieliński, Tadeusz Fiszbach i Jerzy Kołodziejski. Na mocy porozumienia miały powstać nowe, niezależne, samorządne związki zawodowe. Komitetem założycielskim nowych związków zostać miał gdański MKS, osoby strajkujące i wspierające strajk miały być nierepresjonowane, uznano 184 Opracowanie Olga Kolany 185

podpisał porozumienie z ówczesnym wojewodą wrocławskim Januszem Owczar- kiem, a w numerze 6 „Komunikatu MKS” ukazało się oficjalne oświadczenie o za- kończeniu strajku31. Choć istnieją publikacje dotyczących powstania „Solidarności”, to relacje świadków pozwalają nam poczuć emocje tamtych czasów, poznać historię z per- spektywy jednostki, a także spróbować odtworzyć pamięć dni, które były począt- kiem końca upadku systemu komunistycznego w Polsce. Prezentowana relacja Jarosława Brody ukazuje wrocławski strajk z perspektywy działacza opozycji demokratycznej, a także potwierdza doradczą funkcję, jaką pełnili opozycjoniści w strajkującym środowisku robotniczym. Wielu świadków tamtych wydarzeń mówi o doświadczeniach Sierpnia ‘80 jako o najważniejszym przeżyciu swojego pokolenia32. O strajku, jako o wydarzeniu, które ukształtowało społeczność Wroc- ławia, pisał już w 1980 r. Jan Waszkiewicz w „Biuletynie Dolnośląskim”33. Wywiad został autoryzowany przez świadka historii, który nie wprowadził zmian ani uzupełnień. Na potrzeby opracowania transkrypcję relacji poddano korekcie językowej w celu lepszej prezentacji treści niniejszej relacji. Oprócz ko- rekty językowej nie wprowadzono żadnych innych zmian, również zmian kolej- ności wypowiedzi czy zmian nieedytorskich. W przypisach pojawiają się biogra- my wymienianych osób oraz rzeczowe objaśnienia wymienianych organizacji. W paru przypadkach, gdy w wypowiedzi pojawiły się nieścisłości, konfrontowa- no je z innymi źródłami. W nawiasach kwadratowych podano informacje o nie- werbalnych komunikatach świadka, takich jak śmiech.

* * *

[O.K.] Jest 10 marca 2020 r. Znajdujemy się w siedzibie Radia Wrocław we Wrocła- wiu. Ja się nazywam Olga Kolany i razem z Kamilem Boreckim będziemy rozmawiać ra- zem z panem Jarosławem Brodą. Czy moglibyśmy na początku poprosić o parę słów na temat strajku w sierpniu 1980 r. we Wrocławiu?

prawo do strajków, strona rządowa zobowiązała się do przedstawienia projektu ustawy o cenzurze, robotnicy zwolnieni po strajkach z 1970 i 1976 r. mieli zostać przywróceni do pracy, władze miały też zrewidować wyroki w procesach politycznych, zaś płace miały zostać stopniowych podwyższone. Zob.: G. Majchrzak, Porozumienie gdańskie 1980, [w:] Encyklopedia Solidarności. Opozycja w PRL 1976–1989, t. 1, red. M. Łątkowska, Warszawa 2010, s. 359–360. 31 Zob. opis strajku, dzień po dniu: L. Ziątkowski, op. cit., s. 85–113. 32 AOPip, AHM-akcesja, Relacja Krzysztofa Turkowskiego, Wrocław, 10 VII 2019 r., (sporządzili K. Borecki i O. Kolany). 33 J. Waszkiewicz, „Biuletyn Dolnośląski”, 17 (1980), s. 13. Jarosław Broda, Strajk sierpniowy we wrocławskiej Zajezdni… 186

Na strajku znalazłem się w taki sposób, że 26 [sierpnia] rano zostałem po raz trzeci z rzędu wypuszczony z aresztu34. Tym razem był to areszt na Tkackiej. Po raz trzeci, bo byliśmy seryjnie zatrzymywani na 48 godzin35. Zatrzymywano nas na 48 godzin, zwalniano i zatrzymywano po pół godzinie, po dwóch godzinach, po trzech godzinach, w zależności od tego, jak tam się to układało36. Więc zostałem wypuszczony. Wtedy byłem działaczem Studenckiego Komitetu Solidarności37 i z tego powodu mnie zatrzymywali. A były to takie działania prewencyjne Służby Bezpieczeństwa. Miały zapobiec kolportażowi 21 postulatów, które rzeczywiście myśmy otrzymali tydzień wcześniej z Gdańska, bo przywiózł je nasz kolega Ze- nek Pałka38. One zostały powielone przez naszych kolegów39. Postulaty były we Wrocławiu kolportowane, więc zamykano nas po to, żeby się ta gdańska zaraza nie rozpowszechniała [...] we Wrocławiu. Zostałem wypuszczony rano 26 [sierp- nia] i natychmiast obstawiony przez dwóch funkcjonariuszy Służby Bezpieczeń- stwa, ale szczęśliwie tak się złożyło, że oni, chwilowo zapewne, nie dysponowali samochodem, a mnie udało się wskoczyć do nadjeżdżającej taksówki i im odjechać właściwie sprzed nosa. To było dość cudowne zdarzenie, bo taksówka wtedy była rzadkością – nie tak, jak dzisiaj. W ten sposób im się jakoś na nieco dłużej urwa- łem, a kilka godzin później – już nie jeździły autobusy i tramwaje – przyjechał do mnie Tomek Wacko40, mówiąc, że jest strajk, że komitet się tworzy w zajezdni,

34 W celu niedopuszczenia do kolportowania tekstów dot. żądań strajkujących na Wybrzeżu, w dniu 20 VIII 1980 r. na 48 godzin zatrzymano członków wrocławskiego SKS, m.in. Jaro- sława Brodę, zob.: Kryptonim „Wasale”. Służba Bezpieczeństwa wobec Studenckich Komitetów Solidarności 1977–1980, oprac. Ł. Kamiński, G. Waligóra, Warszawa 2007. 35 O zatrzymywaniu co trzy dni w okresie poprzedzającym strajk, m.in. w towarzystwie Jarosława Brody, wspomina też Krzysztof Turkowski, zob.: A. Grupińska, J. Wawrzyniak, Buntownicy. Polskie lata 70. i 80., Warszawa 2011, s. 251. 36 Więcej o aresztowaniach członków wrocławskiego SKS, zob.: Ł. Kamiński, NSZZ „Solidar- ność” Region Dolny Śląsk…, s. 321. 37 Jarosław Broda był obecny podczas spotkania, na którym zapadła decyzja o utworzeniu Studenckiego Komitetu Solidarności we Wrocławiu 13 XII 1977 r., zob.: G. Waligóra, op. cit., s. 58. O Studenckim Komitecie Solidarności we Wrocławiu, zob.: K. Dworaczek, Studencki Komitet Solidarności…, s. 44–87. 38 Zenon Pałka (ur. 1932 r.) – działacz opozycji, współpracownik KSS „KOR”, związany z wrocław- skim SKS, podczas strajków sierpniowych w Stoczni Gdańskiej odpowiedzialny za druk, redak- tor i drukarz wielu niezależnych czasopism, działacz NSZZ „Solidarność”, internowany w stanie wojennym, od 1983 r. mieszkający w Monachium, zob.: M. Szajda, Zenon Pałka, [w:] Encyklopedia „Solidarności”. Opozycja w PRL 1976–1989, t. 4, red. J. Olaszek, Warszawa 2020, s. 327. 39 Po przywiezieniu do Wrocławia 21 postulatów Zenon Pałka, przekazał je redaktorowi „Biuletynu Dolnośląskiego”, Kornelowi Morawieckiemu, zob.: W. Suleja, op. cit., s. 34. 40 Tomasz Wacko (1958–2003) – działacz opozycji demokratycznej, czołowy drukarz wrocław- skiego podziemia, kolporter prasy niezależnej, współtwórca drukarni strajkowej podczas strajku w sierpniu 1980 r., współzałożyciel NZS we Wrocławiu, współzałożyciel wip we Wrocławiu, działacz Komitetu Helsińskiego po emigracji do Norwegii, zob.: M. Szajda, Tomasz Wacko, [w:] Encyklopedia „Solidarności”..., t. 4, red. J. Olaszek, Warszawa 2020, s. 506. 186 Opracowanie Olga Kolany 187

a ja mam maszynę do pisania, więc żebym wziął tę maszynę i jechał z nim na ten strajk, co też się zdarzyło. To się wiąże z taką dość zabawną anegdotą. Wzięliśmy tę moją maszynę do pisania, schodzimy na dół, ja patrzę, a po drugiej stronie uli- cy stoi duży fiat, więc jednoznacznie mi się to skojarzyło z obstawą esbecką i już chciałem się rzucić do ucieczki. No a Tomek do mnie mówi: „A nie, nie ma co ucie- kać, bo to jest samochód strajkowy”. Okazało się, że on przyjechał z Andrzejem Pawlikiem41 już samochodem Komitetu Strajkowego. Wtedy poznałem Pawlika i zostałem przez niego dowieziony do zajezdni. Ja byłem członkiem grupy młodej opozycji, która się znalazła na tym strajku w jakimś sensie w sposób naturalny. Na początek zajęliśmy się podstawową rzeczą, to znaczy wyposażeniem. Wypo- sażeniem Komitetu Strajkowego w jakieś narzędzia informacji, rozpowszechnia- nia informacji. Tomek Wacko zrobił wtedy pierwszą ramkę z jakichś czterech de- sek i czerwonej flagi śmiech[ ]. I jak pamiętam, ku zdumieniu robotników, pokazał, że jak się ma matrycę i potrafi się ją wypełnić tekstem na maszynie, bez używania taśmy kopiującej, no to można wydrukować taki tekst przy pomocy tego cudowne- go narzędzia. I taka była nasza pierwsza rola, żeby zorganizować kanały czy kanał informacji o tym, co tam się dzieje. To się też wiązało z redagowaniem komunikatów. To była moja rola, bo Komitet Strajkowy wydawał albo jeden, albo dwa komunikaty dziennie, mówiące o tym, co się dzieje w zajezdni, jak strajk rośnie, jakie zakłady przybywają. To było szalenie ważne. Komunikaty były kopiowane w formie ulotek i rozdawane ludziom przy bramie zajezdni albo rozwożone gdzieś na miasto. Ale byli tam nie tylko młodzi. To była grupa złożona z działaczy przedsierp- niowej opozycji. No bardzo różnej konfiguracji, bo byli tam działacze i drukarze związani z „Biuletynem Dolnośląskim”42 i z Kornelem Morawieckim43, czyli z ów- czesnym Komitetem Samoobrony Społecznej we Wrocławiu. To nie była dokładna kopia KOR-u. Pojawili się tam też działacze związani z ROPCio44. To było też ważne, że

41 Andrzej Pawlik (ur. 1951 r.) – prac. MKZ, członek ZR, aresztowany w XII 1981 r., a w 1982 r. skazany na 1,5 roku więzienia, wyemigrował do Szwecji. 42 „Biuletyn Dolnośląski” – pismo wydawane w latach 1979–1990 we Wrocławiu, w skład redakcji wchodzili w różnych latach m.in: Kornel Morawiecki, Jan Waszkiewicz, Romuald Lazarowicz i Mirosław Wodziński, zob.: K. Dworaczek, Ł. Kamiński, Biuletyn Dolnośląski, [w:] Encyklopedia „Solidarności”. Opozycja w PRL 1976–1989, t. 3, red. G. Waligóra, Warszawa 2019, s. 49–50. 43 Kornel Morawiecki (1941–2019) – polski działacz opozycji w PRL, polityk, fizyk, od 1979 r. związany z „Biuletynem Dolnośląskim”, założyciel Solidarności Walczącej. 44 Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela – ugrupowanie społeczno-polityczne założone 25 III 1977 r. przez Leszka Moczulskiego i Andrzeja Czumę, którego celem było wymuszenie na władzach PRL przestrzegania Międzynarodowego Paktu Praw Człowieka i Obywatela. Ugrupowanie, formalnie niebędące organizacją z powodu braku statutu ani określonych zasad członkostwa, skupiało reprezentantów różnych poglądów i zawodów wokół idei obrony praw człowieka. Czołowymi działaczami wrocławskiego ROPCio byli Adam Pleśnar oraz Leszek Skonka. Zob.: G. Waligóra, op. cit., s. 45–46. Jarosław Broda, Strajk sierpniowy we wrocławskiej Zajezdni… 188

nas tam odwiedziła delegacja45 Towarzystwa Kursów Naukowych46. To byli profe- sor Chamcówna47, profesor Duda48 i Janek Waszkiewicz49. Więc była to taka grupa kilkunastu przynajmniej osób, które w jakimś sensie miały pewne przygotowanie polityczne, a w każdym już razie praktykę w kolportowaniu wolnego słowa. Drugim naszym zadaniem – można powiedzieć – było de facto doradztwo. Taka rola troszeczkę ekspercka, bo taką misję, myślę, ta grupa też spełniła. Tutaj dużą rolę odgrywał Krzysztof Turkowski50, który tak był bezpośrednio zaanga- żowany w obrady Komitetu Strajkowego51 i on też trzymał pieczę nad kontaktami Komitetu Strajkowego z prasą. To jest osobny temat. Jeszcze o tym powiem. Co jest takim najlepszym przykładem naszej eksperckiej funkcji? Myślę, że to była taka myśl, która została chętnie przyjęta przez Komitet Strajkowy. To była bar- dzo ważna sprawa, żeby wrocławski strajk nie budował własnej listy postulatów, żeby nie występował samodzielnie z postulatami, tylko poparł Komitet Strajko- wy w Gdańsku i te 21 postulatów przyjął za własne. W związku z tym ten strajk

45 O godz. 17.00 do zajezdni autobusowej przy ul. Grabiszyńskiej dotarli reprezentujący To- warzystwo Kursów Naukowych profesorowie: Mirosława Chamcówna, Roman Duda oraz Jan Waszkiewicz, zob.: W. Suleja, op. cit., s. 41. O obecności przedstawicieli Towarzystwa Kursów Naukowych na strajku w zajezdni wspomina w swej relacji również Jan Waszkie- wicz; aopip, ahm-akcesja, Relacja Jana Waszkiewicza, Wrocław, 21 vii 2020 r. (sporządzi- ła O. Kolany). 46 Towarzystwo Kursów Naukowych powstało w Warszawie w celu objęcia kurateli nad wy- kładami organizowanymi w ramach „Latającego Uniwersytetu” przez współpracowników kor. tkn była instytucją zajmującą się konspiracyjnym kształceniem, bez indoktrynacji i cenzury, deklarację założycielską podpisało 22 I 1978 r. 58 naukowców. Dnia 20 ii 1978 r. w mieszkaniu prof. Chamcówny odbyło się spotkanie organizacyjne wrocławskich sygna- tariuszy tkn, zob.: G. Waligóra, op. cit., s. 64–65. 47 Mirosława Chamcówna (1919–2000) – historyk, działaczka opozycji, współzałożycielka wrocławskiego Klubu Inteligencji Katolickiej oraz Towarzystwa Kursów Naukowych. 48 Roman Duda (ur. 1935 r.) – matematyk, działacz opozycji, współpracownik KOR, współ- założyciel Towarzystwa Kursów Naukowych, działacz nszz „Solidarność”, internowany w stanie wojennym, w latach 1989–1991 senator, w latach 1995–1999 rektor Uniwersytetu Wrocławskiego. 49 Jan Waszkiewicz (1944–2021) – działacz opozycji, matematyk, uczestnik wydarzeń Marca 1968 na Uniwersytecie Wrocławskim, członek Towarzystwa Kursów Naukowych, redaktor „Biuletynu Dolnośląskiego”, w czasie strajku najpierw na terenie Zajezdni autobusowej nr vii, aresztowany po jej opuszczeniu, internowany w stanie wojennym, założyciel Dol- nośląskiej Rady Edukacji Naukowej. 50 Krzysztof Turkowski (ur. 1954 r.) – działacz opozycji, historyk, współpracownik KSS „KOR”, członek wrocławskiego SKS, współorganizator i uczestnik strajku w Zajezdni autobusowej nr VII, członek MKS i redaktor „Komunikatów Strajkowych MKS we Wrocławiu”, wiceprze- wodniczący ZR NSZZ „Solidarność”, redaktor prasy niezależnej, zob.: Ł. Sołtysik, Krzysztof Turkowski , [w:] Encyklopedia „Solidarności”..., t. 4, s. 490. 51 Krzysztof Turkowski zajmował się m.in. redagowaniem komunikatów strajkowych, a także przedstawianiem na codziennych wiecach, wraz z Jerzym Piórkowskim, aktualnej sytuacji, por.: W. Suleja, op. cit., s. 42. 188 Opracowanie Olga Kolany 189

wrocławski był strajkiem solidarnościowym. Jak się na to patrzy z późniejszej perspektywy, to było ciekawe, bo na przykład strajk w Jastrzębiu52 takiego cha- rakteru nie miał i jak się okazało, były z nim różne kłopoty. Na końcu się okazało, z jakiego powodu były te kłopoty. To znaczy, że kierownictwo strajku było mocno infiltrowane przez Służbę Bezpieczeństwa53. Wydaje się, że we Wrocławiu tego nie było. Chociaż – moim zdaniem – była poważna próba rozbicia tego strajku, albo przynajmniej zrobienia zamętu na skutek działań […] pana Skonki54. To już jak przy tym jesteśmy, to może o tym opowiem od razu, bo... Komitet Strajkowy był na różne ugrupowania otwarty i zasadniczo się tak nie pytali członkowie Komitetu Strajkowego, skąd kto przychodzi, jeśli chciał pomóc. Natomiast w związku z tym znaleźli się tam działacze różnych ugrupowań, w tym pan Skonka, który zaczął na terenie zajezdni prowadzić własną politykę i na własny rachunek. W pewnym momencie przyszli do nas, do naszej, można dziś powiedzieć, redakcjo-drukarni koledzy: Andrzej Pawlik i Czesiek Stawicki55 z kierownictwa Komitetu Strajkowe- go i mówią do nas: „Chłopaki, zróbcie coś no, bo jak tak dalej pójdzie to, no to was tutaj robotnicy za chwilę wywiozą na taczkach, ponieważ Skonka i jego koledzy – tam taki Talar56 był i jeszcze nie wiem – chodzą i opowiadają, że wy jesteście tutaj w ogóle komuniści i ubecy”. Skonce udało się w międzyczasie przeprowadzić, jeże- li ja dobrze pamiętam, taką uchwałę Komitetu Strajkowego, która mówiła o tym, że zakładamy Wolne Związki Zawodowe. Sam Skonka twierdził, że założył WZZ tydzień wcześniej. Wcześniej Komitet Strajkowy bardzo uważał, żeby się w żaden

52 Strajk ten zakończyło podpisanie Porozumienia jastrzębskiego 3 IX 1980 r., w którym po- twierdzono ustalenia gdańskie, zniesiono 4-brygadowy system pracy w górnictwie, usta- lono wprowadzenie wolnych sobót i niedziel od 1981 r., a przedstawiciele strony rządowej zgodzili się też na postulaty socjalne i zobowiązali się do przedstawienia Sejmowi projektu obniżenia wieku emerytalnego dla górników. Zob.: G. Majchrzak, Porozumienie jastrzębskie 1980, [w:] Encyklopedia „Solidarności”. Opozycja w PRL 1976–1989, t. 1, red. M. Łątkowska, Warszawa 2010, s. 360. 53 Mowa o Jarosławie Sienkiewiczu, stojącym na czele jastrzębskiego strajku. W 1981 r. zmu- szony on został do rezygnacji z przywództwa „Solidarności” Jastrzębie z powodu oskarżeń o współpracę z SB. Był on przeciwnikiem włączenia działaczy KOR do „Solidarności”, a na jego decyzje duży wpływ miał Andrzej Żabiński, I sekretarz KW PZPR w Katowicach. Jaro- sław Sienkiewicz w 1981 r. poparł wprowadzenie stanu wojennego w Polsce, a następnie wszedł w skład Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego. O współpracy z SB Jarosła- wa Sienkiewicza zob.: A.W. Jarosz, Jarosław Sienkiewicz, https://www.ipsb.nina.gov.pl/a/ biografia/jaroslaw-sienkiewicz (dostęp: 18 i 2021 r.). 54 Leszek Skonka (1930–2019) – opozycjonista, działacz ROPCio, redaktor prasy podziemnej, założyciel Grupy Anty-Berufsverbot. 55 Czesław Stawicki (1952–2017) – inicjator strajku MPK w Zajezdni nr VII we Wrocławiu, sekretarz MKS oraz MKZ, zob.: R. Mechliński, W. Suleja, J. Wolniak, Sternicy Dolnośląskiej Solidarności 1980–2018, Wrocław 2018, s. 203. 56 Andrzej Talar (ur. 1958 r.) – kierowca, działacz opozycyjny, działacz ROPCio, członek re- dakcji „Demokracji Związkowej”. Jarosław Broda, Strajk sierpniowy we wrocławskiej Zajezdni… 190

sposób nie deklarować politycznie. Łącznie z tym, że kiedy obecny na strajku Ro- mek Kołakowski57 zrobił recital swoich piosenek i zaśpiewał piosenkę, która się wydała robotnikom antyrosyjska, to oni bardzo ostro zaprotestowali, że nie chcą mieć na strajku żadnych antyrosyjskich akcentów58. Rozumieli, co było objawem naprawdę dużej mądrości, że takie akcenty by posłużyły propagandzie czerwo- nych do zdezawuowania Komitetu Strajkowego. I tutaj nagle takie oświadczenie. Myśmy trochę na własną rękę podjęli decyzję, że nie będziemy tego drukować, zanim nie porozmawiamy z Komitetem. No to odbyła się karczemna awantura ze Skonką, który twierdził, że to jest cenzura, ubecja i tak dalej. No ale doprowadzi- liśmy do rozmowy z Komitetem. Poszedłem na to ja, poszedł Krzysiek Turkowski, jeszcze ktoś, ponieważ w ogóle ci wszyscy młodzi ludzie byli strasznie wzburzeni. Musieliśmy ich trochę izolować od Komitetu Strajkowego, bo to był już chyba – nie wiem – trzeci dzień strajku i wszyscy byli bardzo zmęczeni, a po tym, co usłyszeli nasi koledzy, wszyscy byli strasznie rozżaleni. No, bo zostali potraktowani w taki dziwny sposób. I trzeba powiedzieć, że Skonce udało się nadszarpnąć zaufanie Ko- mitetu do naszej grupy. No, ale odbyła się ta rozmowa. O co chodziło? Otóż Skonka twierdził, że Komitet Wolnych Związków Zawodowych we Wrocławiu powstał bodaj 21 sierpnia we Wrocławiu. Ta wiadomość jest zresztą nawet podawana w niektórych pracach historycznych. A myśmy na tym spotkaniu z Komitetem Strajkowym udowodnili, że to jest kłamstwo. Pod oświadczeniem, które miało datę 21 sierpnia, był podpisany Kopystyński59 i jeszcze ktoś z Komitetu Strajkowego. Był oczywiście Skonka, był Skowroński60, był Talar i kilku członków Komitetu Straj- kowego. W związku z tym ja, trzymając w ręce to oświadczenie z datą 21 sierpnia [19]80 r., publicznie zapytałem Zbyszka Kopystyńskiego, czy on był na zebraniu 21 sierpnia? Na zebraniu założycielskim Wolnych Związków Zawodowych we Wrocławiu. I zdumiony Kopystyński mi odpowiedział, że oczywiście nie był na tym zebraniu. Następny członek Komitetu Strajkowego to samo powtórzył. No i się zrobiło głupio. Ja mówię: no to ktoś tutaj po prostu kłamie najnormalniej na świe-

57 Roman Kołakowski (1957–2019) – kompozytor, reżyser, pieśniarz, działacz opozycji w PRL, członek wrocławskiego SKS i współpracownik KSS „KOR”. 58 Więcej o występie Romana Kołakowskiego w zajezdni i wykonaniu piosenki o tematyce katyńskiej, potraktowanych jako antysocjalistyczna prowokacja zob.: Wszystko, co robili- śmy, okazało się potrzebne. Wspomnienia o Studenckim Komitecie Solidarności we Wrocławiu, oprac. K. Dworaczek, T. Przedpełski, Wrocław 2012, s. 252. 59 Zbigniew Kopystyński (ur. 1942 r.) – pracownik Elwro, członek MKS podczas strajku w Zajezdni autobusowej nr VII we Wrocławiu, członek NSZZ „Solidarność”, internowany w stanie wojennym. 60 Adam Skowroński (1931–2017) – działacz opozycyjny, współpracownik ROPCio, uczestnik strajku w Zajezdni autobusowej nr VII we Wrocławiu, zob.: K. Dworaczek, Mówiono o mnie, że jestem Robespierre’em: Adam Skowroński (1931–2017), Wrocław 2019. 190 Opracowanie Olga Kolany 191

cie. Na co Piórkowski61, który był już przekonany, mówi: „No dobra, ale to tak na prawdę to myśmy się nie pytali właściwie, co panowie tutaj robicie? Po co? Bo wy jesteście studenci. No wiem, że różnie, ale generalnie tak. No co wy tu? Przecież wy macie wakacje, to po co wyście tutaj przyszli?”. Tak górnolotnie powiedział: „Tak dla Polski?”. Mówimy: „Tak, dla Polski”. „A, to w porządku”. No i w ten sposób ten kryzys został zażegnany i zapędy kolegów ukrócone. Ja nigdy nie miałem do- wodów na to, że to była jakaś akcja służb. Bardzo jest to niewykluczone, jak sobie później o tym myślałem, że był to rodzaj takiej gry ze strony Skonki, który chciał na wypadek sukcesu strajku odegrać rolę ojca założyciela. Tak, że on już tydzień wcześniej i tak dalej. No to, to zostało mu uniemożliwione. No, dobra. Teraz mi pomóżcie pytaniami, bo tak ja nie mam takiej story ułożonej w głowie.

[O.K.] To ja może zapytam na początek o tę chwilę, kiedy zdecydowano, żeby przyjąć postulaty gdańskie, a nie stworzyć własne. Jak Pan to zapamiętał? Ja nie wiem, czy tak dobrze pamiętam sam moment decyzji, bo my robiliśmy bardzo różne rzeczy, ale dyskusja, która się wokół tego odbywała, była prosta, po- nieważ pokazano tym robotnikom, że pojedynczo nas rozegrają. Na szczęście nam pomogli sami komuniści i dyrekcje zakładów – tak, bo już pierwszego dnia były takie przykłady. Jaki był tego mechanizm? To trzeba pamiętać. Najpierw powsta- wał komitet strajkowy w zakładzie pracy. No i ten komitet strajkowy miał jakieś swoje postulaty. A to, że zarabiają 500 złotych za mało, a to że coś tam. No i już była taka dyspozycja oczywiście, że dyrektorzy w zakładach mają się na wszyst- ko zgadzać. Tak, żeby nie dopuszczać do strajków, żeby to łagodzić. No i bodaj, ja nie wiem, czy to było w Pafawagu, dyrektor nie tylko zgodził się na podwyżkę, ale jeszcze robotnikom obiecał, że dostaną po kurczaku. I to robotników dopro- wadziło po prostu do szału. Posługiwaliśmy się tym przykładem, że zostaniemy w ten sposób rozegrani62. Że tak, jak w tych zakładach, tak samo ten Dolny Śląsk zostanie rozegrany, że oni się tutaj zgodzą, tam zachachmęcą, a to nie o to chodzi. Że ta siła jest we wspólnym działaniu i im będzie większa jedność, tym będzie dla nas lepiej. I to zostało przyjęte, tym bardziej że Komitet rozrastał się. Przybywało

61 Jerzy Piórkowski (ur. 1941 r.) – kierowca MPK, od 26 VIII 1980 r. na czele strajku we Wrocła- wiu, przewodniczący MKS, a następnie na czele MKZ, zob.: K. Dworaczek, Jerzy Piórkowski, [w:] Encyklopedia „Solidarności”..., t. 4, s. 344. 62 Strajk w Pafawagu zainicjowali robotnicy z Wydziału Obróbki Mechanicznej oraz Ma- szynowni. Następnie dołączyli do strajku robotnicy z innych wydziałów. Pracę przerwało łącznie 4,5 tys. osób. Komitety strajkowe poszczególnych wydziałów zgłaszały różne po- stulaty. Dnia 28 sierpnia do zakładu przyjechał wicewojewoda i zabrakło czasu na kontakt z MKS. Mimo wyłonionej delegacji, załoga zagłosowała za zakończeniem strajku, a prze- wodniczący komitetu, Kazimierz Mszyca, ogłosił zakończenie strajku, zob.: W. Suleja, op. cit., s. 44. Jarosław Broda, Strajk sierpniowy we wrocławskiej Zajezdni… 192

coraz to nowych zakładów i oczywiście tworzenie jakiejś listy postulatów, które by były nowe, a uwzględniające te kolejne zakłady, było po prostu bez sensu. I to nam pomogło.

[O.K.] Czy mogę poprosić o rozwinięcie tematu właśnie tych stosunków między Ko- mitetem Strajkowym a prasą. Aha, no bo to... No to była... To jest rzecz, którą warto powiedzieć. Nieufność do mediów oficjalnych była skrajna zupełnie. Była od samego początku skrajna i jakiekolwiek próby obecności jakichś tam dziennikarzy były oczywiście odwa- lane już na bramie, tak że nie było o czym gadać. Ten strajk się zaczął 26 [sierpnia], i 26 ja byłem w autobusie, jak słuchaliśmy na jakimś, chyba radiu takim autobu- sowym, przemówienia prymasa, którego ci robotnicy słuchali z coraz większym zdumieniem, bo z tego przemówienia wynikało, że właściwie powinni się wziąć do roboty63. Pamiętam tę konsternację, właściwie nawet nikt nie chciał dyskuto- wać na ten temat, bo z jednej strony prymas był w jakimś sensie święty dla tych obywateli, a z drugiej strony mówił takie rzeczy, które im kompletnie nie pasowa- ły. I pamiętam, to było też charakterystyczne, że nie było dyskusji na ten temat64. Tylko takie głupie milczenie65. A dzień później dowiedzieliśmy się, że ten materiał został zmanipulowany66.

63 O zmanipulowaniu przemówienia prymasa Stefana Wyszyńskiego zob.: Ł. Kamiński, NSZZ „Solidarność” Region Dolny Śląsk…, s. 326. 64 O wystąpieniu kardynała Stefana Wyszyńskiego wspomina w swojej relacji również Krzysztof Turkowski: „Bo oczywiście bardzo liczyliśmy na wsparcie Kościoła, a tymcza- sem okazało się, pod koniec sierpnia do prymasa Wyszyńskiego przybył Gierek na roz- mowę i w czasie Matki Boskiej święta 26-go z Jasnej Góry prymas miał takie niesłychanie łagodne, wyciszające niemalże strajk wystąpienie. [...] Myśmy się bali, że te słowa pryma- sa Wyszyńskiego... On [Maciej Zięba] to określił mianem «błędu poważnego». Z naszego punktu widzenia poważniejszego, niż by się wydawało. Baliśmy się, że może to wiele osób, które nas wspiera – tam, w tamtym roku był całkiem inny stosunek do Kościoła i do pozy- cji Kościoła niż dzisiaj po czterdziestu latach – może wpłynąć negatywnie na nasze emocje i chęć dalszej walki. Na szczęście ze strony arcybiskupa Gulbinowicza, pięciu polskich najważniejszych hierarchów się spotkało. Biskup przemyski Ignacy Tokarczuk, niezwykle ważna osobowość. Kardynał późniejszy, Macharski. Nie pamiętam. W każdym razie było rada główna, no i można powiedzieć tak, że następnego dnia ten, jak to nazwał «błąd pry- masa Wyszyńskiego» został sprostowany przez hierarchów”; Relacja Krzysztofa Turko- wskiego. 65 O odbiorze kazania prymasa Wyszyńskiego przez strajkowe załogi zob.: J. Kordas, A. Kud- łaszyk, op. cit., s. 126. 66 R. Łatka, Prymas Stefan Wyszyński wobec zagrożenia interwencją sowiecką i konsekwencje jego poglądów (1980–1981), „Studia z Dziejów Rosji i Europy Środkowo-Wschodniej”, r. LIII (2018), nr 1, s. 150. 192 Opracowanie Olga Kolany 193

[O.K.] Zmanipulowany. No więc to już było takie dobicie ostateczne tej sprawy. Tak że w związku z tym no były różne, różne sytuacje. Jednocześnie myśmy też rozumieli, że może warto się jakoś skomunikować. Przez ten kordon niechęci Komitetu przebiły się dwie dziennikarki z Radia Wrocław. Monika Klubińska67 i Agnieszka Kocot68. Te dwie dziennikarki poprosiły o możliwość nagrywania obrad Komitetu Strajkowego i tak kroczek po kroczku, kroczek po kroczku wpuściliśmy je na obrady komi- tetu. I one obie, a dosyć pyskate były panie, można powiedzieć, podjęły dyskusję z całym Komitetem, prosząc ich o możliwość dokumentowania tego, co oni tam mówią. No i któryś robotnik w pewnym momencie mówi: „Tak, ale tutaj ktoś brzydkie słowo powie, a wy to puścicie na antenie. Zrobicie z nas chuliganów, wa- riatów”. Na co Kocotowa mówi: „Ale co wy myślicie, że my «kurwa» nie potrafi- my powiedzieć?”. No i tym po prostu... I robotnicy się w nich zakochali, tak. Więc dzięki temu powstał potem całkiem uczciwy reportaż, kiedy już było można go zrobić. Ale do telewizji było zaufania zero. Łącznie z tym, że kiedy trzeba było, już jak było podpisane... bo była taka sytuacja na koniec strajku, że podpisano poro- zumienie w Szczecinie, a pojechała delegacja do Gdańska, żeby przywieźć poro- zumienie z Gdańska, bardzo się telewizja napraszała, […] żeby Piórkowski powie- dział dwa zdania i, pamiętam, to my z Krzysztofem Turkowskim długo siedzieli- śmy i konstruowali jedno zdanie tak, żeby on powiedział, że skończymy strajk, kiedy zakończy Gdańsk w taki sposób, żeby nie można go było pociąć69. Żeby nie było na przykład powiedzenia: „Kończymy strajk, jak Gdańsk skończy”, bo wtedy: „Jak Gdańsk” można było odciąć i puścić: „Kończymy strajk”. Tak? No i coś takiego wymyśliliśmy, to jest dobry przykład na to, jak zerowe było zaufanie do mediów. Słuszne zresztą, bo oni i wcześniej, i później absolutnie na to sobie zasłużyli.

[O.K.] Jak sprawa z Wyszyńskim i jego przemówieniem. No właśnie. To jest najlepszy przykład, ale to też zbudowało dodatkowe napię- cie na tej linii. Natomiast strajk był też otoczony. W różnych oknach okolicznych były aparaty fotograficzne i kamery, ale nie były to kamery Telewizji Polskiej, jak się państwo domyślają.

[O.K.] Chciałabym tutaj zapytać o nadzieje związane ze strajkiem? To jest trudne do opisania tak naprawdę. Na ten strajk można też patrzeć jako na zdarzenie historyczno-socjologiczne. To było takie, dzień po dniu, z jednej

67 Monika Klubińska (1946–2013) – dziennikarka, wiele lat związana z Radiem Wrocław, rzecz- niczka prasowa Przeglądu Piosenki Aktorskiej. 68 Agnieszka Kocot – dziennikarka związana z Radiem Wrocław. 69 Więcej zob.: Relacja Krzysztofa Turkowskiego. Jarosław Broda, Strajk sierpniowy we wrocławskiej Zajezdni… 194

strony budowanie więzi, a z drugiej strony odzyskiwanie godności, właśnie. Na- dzieja była taka, że coś będziemy mieli w tym kraju do powiedzenia po prostu. Myślę, że to taka była nadzieja. Nie było jakoś jasno sformułowanych oczekiwań – nie wiem – ustrojowo-politycznych. Nie, nikt do końca nie wiedział, co się z tego wykluje. Była nadzieja na to, że obywatele – nie tylko robotnicy przecież – będą mieli w kraju coś do powiedzenia naprawdę. Towarzyszyło temu takie zupeł- nie irracjonalne poczucie siły. Skąd to poczucie siły płynęło? Nie tylko z samej grupy, ale dzięki ludziom, którzy przychodzili, którzy ten strajk otaczali, dzięki wyrazom poparcia, dzięki tym taksówkarzom, którzy przyszli do Komitetu się spytać, czy im wolno jeździć. Przyszli się zapytać, bo nic nie jeździło, więc oni dostali warunkową zgodę. Ale samo to, że oni przyszli się zapytać robotników, czy mogą, dawało poczucie siły. Dzięki takim zdarzeniom, jak ta wielka, masowa msza na strajku70. Taki obrazek, szkoda, że nie sfilmowany pewnie przez nikogo, jak w czasie mszy poszli ministranci z tacą i doszli do płotu. Właściwie większość uczestników tej mszy stała za płotem zajezdni. I przez ten płot sypnął się dosłow- nie wodospad pieniędzy. To było niesamowite. Taki srebrny wodospad pieniędzy, bo ludzie zaczęli rzucać te monety na drugą stronę. Więc dzięki takim zdarzeniom rosło w nas – jak mówię, irracjonalne – ale poczucie takiej mocy. Jak w przeddzień zakończenia strajku poszła taka informacja, że wejdą, że będą likwidować ten strajk siłą, to właściwie reakcja była taka, że: no, chcą się bić, to proszę uprzej- mie. Robotnicy – pamiętam – chodzili po różnych zakamarkach, a to wyciągali jakieś deski, a to jakieś rurki, a to jakieś klucze, to coś tam. Jakie to było w sumie śmieszne tak naprawdę, to ja dopiero zrozumiałem jakiś miesiąc później. W kinie, w czasie Kroniki Filmowej, zobaczyłem zdjęcia z Grudnia ‘70 r. Jak czołg przewra- ca mur stoczni. I wtedy sobie uświadomiłem, że nie trzeba było jakichś wielkich sił, by przewrócić ten płot zajezdni. Tam wystarczył jeden transporter opancerzo- ny. On by się tak przejechał po tej zajezdni i by było po całej zabawie [śmiech]. Tak że to nasze poczucie... No mówię, bo pytacie państwo o uczucia. No to takie było. Myśmy mieli takie poczucie siły. Ono, może ono było uzasadnione jakoś społecznie, ale gdyby próbowano użyć siły, to nie miałoby to żadnego znaczenia. To jest najlep- szy dowód na to, że bohaterami zostają zwykle ci, co nie wiedzą, co robią [śmiech].

[O.K.] Już trochę usłyszeliśmy o drukowaniu podczas strajku. Chciałam zapytać, co poza komunikatami było też drukowane? Jak ta drukarnia funkcjonowała? Jak pozyski- wano papier?

70 Więcej o atmosferze podczas mszy, która odbyła się na terenie Zajezdni nr VII, w relacjach: Stanisława Orzechowskiego, AOPip, AHM-561, Relacja Stanisława Orzechowskiego, Wro- cław, 25 XI 2015 r. (sporządziła E. Sowińska) oraz Macieja Zięby, AOPip, AHM-576, Relacja Macieja Zięby, Wrocław, 28 XII 2015 r. (sporządziła K. Bock-Matuszyk). 194 Opracowanie Olga Kolany 195

Tam na miejscu nie drukowano niczego innego, bo to nie miało żadnego sensu, żeby coś innego tam drukować. Więc papier był... Koledzy, którzy dołączyli, sta- nowili techniczne zaplecze tego całego interesu, bo te ramki się nam rozmnożyły. Potem ich były dwie czy trzy sztuki. A to byli ludzie, którzy już pracowali w dru- karniach podziemnych, więc przynosili ze sobą papier. Poza tym jakieś zasoby miały różne komisje strajkowe, więc papier przybywał też z zakładów pracy. To nie były też duże nakłady, bo one nie mogły być duże. Stąd ci drukarze mieli, że tak powiem, robotę dzień i noc. Wydajność takiej ramki jest niewielka, więc wy- drukowanie – nie wiem – tysiąca sztuk no to już jest duży wyczyn. Tu były takie technologiczne ograniczenia. Trzeba pamiętać, że też z jednej matrycy nie da się wydrukować więcej niż tysiąc egzemplarzy, więc trzeba je było powielać, czyli przepisywać raz jeszcze na maszynie. Więc całe to towarzystwo miało co robić. To była taka wciąż pracująca manufaktura. A papier, jak mówię, dostarczany był głównie z zakładów71.

[K.B.] A pamięta Pan może, gdzie znajdowała się drukarnia? W którym miejscu? Drukarnia była w administracyjnym budynku. W administracyjnym budyn- ku na parterze.

[K.B.] I to było tylko jedno miejsce gdzie drukowano? Nie było drugiego? Nie przysięgnę się teraz. Nie przysięgnę się. Całkiem możliwe, że było gdzieś drugie miejsce ulokowane na tę ramkę. No bo to trzeba było też mieć jakąś prze- strzeń, tak. Znaczy w tym pomieszczeniu nie dałoby się ustawić trzech ramek. No może dwie? Jakbyśmy to biurko oczyścili, to by się dało ustawić dwie, ale trzech już by się nie dało. Więc całkiem możliwe, że było jakieś drugie pomieszczenie jeszcze.

[O.K.] A czy stosunek robotników do opozycjonistów, którzy przybyli na strajk, nie li- cząc kwestii pana Skonki, to czy wcześniej ten stosunek był pozytywny, od razu? Ogólnie, jakie były stosunki między tymi dwoma grupami? Właśnie to było zdumiewające. Ja nie wchodziłem pierwszy do Komitetu Straj- kowego, ale absolutnie nie zauważyłem żadnej oznaki jakiejś – nie wiem – nieuf- ności czy podejrzliwości. Byłem nawet może trochę zdziwiony tym, że to przyjęcie jest takie naturalne i takie oczywiste. Kiedy myśmy się przecież kompletnie nie znali, to trzeba powiedzieć. I ten Piórkowski, który tam był szefem i jednocześ- nie członkiem PZPR, więc on mógł mieć różne opory, a nie miał. Przyjęcie było

71 Więcej o funkcjonowaniu drukarni na terenie Zajezdni nr VII podczas strajku w relacji Krzysztofa Grzelczyka, AOPip, PL OPip III-1-8-20, Relacja Krzysztofa Grzelczyka, Wrocław, 3 III 2020 r. (sporządziła O. Kolany). Jarosław Broda, Strajk sierpniowy we wrocławskiej Zajezdni… 196

jakieś niesłychanie ciepłe, naturalne i sympatyczne, a jednocześnie oni bardzo dbali o to, żebyśmy my tam nie uprawiali polityki, ale ponieważ my nie mieliśmy zamiaru tam uprawiać polityki, to nie było żadnego problemu. Ja to z uznaniem przyjąłem, że – i tak sobie myślę do dzisiaj – oni mieli bardzo jasny ogląd rzeczywi- stości. Bardzo jasny ogląd rzeczywistości. My absolutnie nie uprawialiśmy włas- nej polityki. Przecież nie ma w żadnym komunikacie na przykład czegoś takiego, że: strajk wspierają członkowie SKS-u, tak? My tam nie graliśmy na własną grupę. Nie graliśmy na własne – nie wiem – nazwiska czy cokolwiek. Poszliśmy tam ab- solutnie usługowo. Nawet się nie umawialiśmy specjalnie. To był dla nas jakby zu- pełnie oczywiste, że taka ma być nasza rola, że my jesteśmy tutaj w jakimś sensie technicznie. To było takie trochę milczące zrozumienie. Może ktoś prowadził ja- kieś rozmowy na ten temat, ja przy nich nie byłem w każdym razie. Było wszystko w porządku. No z wyjątkiem tej awantury ze Skonką, który zresztą potem konty- nuował swoją działalność. To już jest inna historia. Potem dostał do prowadzenia zajęcia na Wszechnicy Związkowej i robił dokładnie to samo. To znaczy szkolił związkowców w ten sposób, że opowiadał, jaki to KOR jest wredny72, ale to już jest inna zupełnie historia [śmiech].

[O.K.] Ponieważ duża grupa członków wrocławskiego SKS-u była na strajku, chcia- łam dopytać, czy właśnie przedstawiciele KOR-u, czy może było jakieś wsparcie też spoza Wrocławia? Niekoniecznie wrocławian? No był, przede wszystkim był Kaczyński73 jako reprezentant tego środowi- ska74. Był w zajezdni. Tak że te kontakty z Warszawą były... Tylko że wtedy ta sytuacja była bardzo dynamiczna i nie było takiej sytuacji, że na przykład – nie wiem – centrala polityczna z Warszawy zawiaduje naszymi działaniami we Wroc- ławiu. Mało tego, centrala polityczna z Gdańska, bo to ona się tam przeniosła, też nie miała takiej mocy sprawczej. Tym bardziej, że kontakty były strasznie utrud- nione. Nie można było się dodzwonić przecież i tak dalej. Więc w tym sensie to nie miało jakiegoś znaczenia. Natomiast same bezpośrednie kontakty, choćby sam udział Jarosława Kaczyńskiego, miały sens. Komunikację z Warszawą mieliśmy

72 Więcej na temat konfliktu zob.: W. Suleja, op. cit., s. 38. 73 Jarosław Kaczyński (ur. 1949 r.) – działacz opozycji w okresie PRL, współpracownik KOR, od 1980 r. związany z „Solidarnością”, m.in. jako doradca Regionu Mazowsze. W okresie sta- nu wojennego w konspiracji. Członek Komitetu Obywatelskiego oraz uczestnik obrad przy okrągłym stole. Redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność” (1989–1990). Senator I kadencji (1989–1991) oraz szef kancelarii Prezydenta RP Lecha Wałęsy (1990–1991). Poseł na Sejm RP (i, III, IV, v, VI, VII, VIII i IX kadencji). W latach 2006–2007 premier, a od 2020 wicepremier. Założyciel i prezes partii Porozumienie Centrum oraz Prawo i Sprawiedliwość. 74 O pobycie we Wrocławiu Jarosława Kaczyńskiego podczas strajku 1980 r. zob.: O dwóch ta- kich… Alfabet braci Kaczyńskich. Rozmawiali Michał Karnowski i Piotr Zaremba, Kraków 2006, s. 106. 196 Opracowanie Olga Kolany 197

przetrenowaną przed strajkiem. Była zbudowana taka sieć informacji. Jeżeli ko- goś zamykają, to się dzwoni do Kuronia75. Chyba do dzisiaj pamiętam ten numer telefonu. Dzwoni się do Kuronia, Kuroń do Wolnej Europy76, Wolna Europa podaje i zabawa trwała. No i pamiętam taką sytuację tuż sprzed strajku. Zresztą chyba zostałem zamknięty po raz trzeci dzięki temu, że dzwoniłem od koleżanki z domu, i to u niej mnie zamknęli, bo ona wyjechała za granicę, ja byłem u niej w domu i od niej z domu dzwoniłem. No ale sobie myślę tak: no do kogo zadzwonić? Sytuacja była dramatyczna, bo wtedy Kuroń był aresztowany. Ta czołówka siedzi. I pomy- ślałem sobie: kogo mogli nie zamknąć z tego KOR-u? Wymyśliłem, dobrze wymy- śliłem, że poety Ficowskiego77 nie zamknęli z całą pewnością. I zadzwoniłem do Ficowskiego i rzeczywiście go nie zamknęli. I żona grzecznie zapisała, kogo tam w tym Wrocławiu pozamykali i tego samego dnia Wolna Europa podała te infor- macje. No to następnego dnia mnie zamknęli. Ustalili, który to telefon dzwonił do Ficowskiego, no ale na tym polegała ta gra. Głównie na tym, żeby informacja była przekazana. To był kanał informacji do Warszawy i do Wolnej Europy, bo Wolna Europa była jedynym właściwie ogólnopolskim środkiem przekazu. W ten sposób to szło.

[K.B.] Chciałbym zapytać o przywódców tego strajku. Czy pamięta Pan jakieś dysku- sje na temat tego, kto powinien stać na czele tego strajku? Nie. Ja dyskusji nie pamiętam, bo przy nich nie byłem. Jak przyjechałem, to Piórkowski był już chyba wybrany na szefa i z tym wyborem nikt nie dyskuto- wał. Z tym wyborem nikt nie dyskutował, tym bardziej że on był bardzo dobrym przewodniczącym tego strajku. On miał, i to było widać, że on ma mir u tych ro- botników. Swoich ludzi przede wszystkim. I on był dobrym przewodniczącym po prostu. Tak że tu nie było w ogóle takiej sytuacji. Ja myślę, że nie było jakiejś ry- walizacji o władzę w Komitecie Strajkowym. On się jakoś budował w naturalny sposób. On był troszkę rozszerzany, w miarę jak przybywało ludzi. Jak z regionu przybywali członkowie. Pamiętam Frasyniuka78 jako takiego młodego robotnika,

75 Jacek Kuroń (1934–2004) – jeden z przywódców opozycji w PRL, współzałożyciel KOR, poli- tyk i publicysta. 76 Chodzi o rozgłośnię Radia Wolna Europa. 77 Jerzy Ficowski (1924–2006) – poeta, prozaik, tłumacz, żołnierz AK, uczestnik Powstania Warszawskiego, członek KOR i KSS „KOR”. 78 Władysław Frasyniuk (ur. 1954 r.) – kierowca, opozycjonista, podczas sierpniowych straj- ków uczestnik strajku w MPK w Zajezdni autobusowej nr IX, delegat do MKS w Zajezdni nr VII, rzecznik prasowy MKS, inicjator podziemnych struktur „Solidarności”, więzień polityczny, współtwórca i przewodniczący RKW Dolny Śląsk (1987), uczestnik obrad Okrągłego Stołu (1989), przewodniczący Unii Wolności (2001–2005), przewodniczący Unii Demokratycznej (2005–2006), odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski (2006). Jarosław Broda, Strajk sierpniowy we wrocławskiej Zajezdni… 198

któremu kazali zajmować się prasą i on taką rolę – robotniczego rzecznika pra- sowego spełniał razem z Krzysiem Turkowskim. No ale, ale rywalizacji o władzę tam nie było. Nie, żadnej.

[O.K.] A wybór osób, które zostały wysłane w delegacji do Gdańska? Nie, nie potrafię [nic powiedzieć] na ten temat. Nie było mnie przy tym, więc nie będę zmyślał, tak.

[K.B.] A pamięta pan może, kto był w tej delegacji? No na pewno był... Jedno nazwisko pamiętam. To był Zbyszek Przydział79.

[K.B.] To znaczy, tam są pewne kontrowersje. Tak?

[K.B.] Aczkolwiek trzy osoby są przynajmniej znane. Ale pewności stuprocentowej nie mamy. To dziwne. Zbyszek Przydział na pewno był w tej delegacji.

[K.B.] A jeszcze zapytam o delegację do zajezdni. W jaki sposób tworzyła się, formo- wała lista tych zakładów pracy, które dołączały do MKS-u? Czy Pan wie może coś na ten temat? Bo Pan współtworzył też te komunikaty... To się tworzyło w taki sposób, że przychodziła delegacja z zakładu i mówiła, że oni przychodzą z takiego i takiego zakładu w imieniu Komitetu Strajkowego i się przyłączają do strajku.

[K.B.] A czy był jakiś inny sposób poinformowania o tym, że się przyłącza do tego strajku, czy tylko osobista wizyta delegata? Wie pan, co? Nie potrafię powiedzieć, czy była jakaś inna, ale że co? Przy po- mocy listownego zawiadomienia? Nie, nie sądzę. Nie sądzę. Tym bardziej że no właściwie, no takie... Znaczy, mogło być tak, że przyszedł przedstawiciel, złożył to oświadczenie i wyszedł z zajezdni, jeżeli był może zakład mały czy coś takiego. To, to sobie wyobrażam.

79 Zbigniew Przydział (1925–2012) – członek Szarych Szeregów, wieloletni pracownik Wroc- ławskiej Stoczni Rzecznej, członek MKS w Zajezdni nr VII, członek NSZZ „Solidarność”, internowany w stanie wojennym, kolporter wydawnictw podziemnych, zob.: H. Wieczo- rek, Ufali mu wszyscy… Zbigniew Przydział (1925–2012), Wrocław 2014. 198 Opracowanie Olga Kolany 199

[K.B.] Tylko osobista... Tak mi się wydaje... Do głowy mi nie przyszło, że mogło być inaczej, ale teraz, jak pan zadał to pytanie, no to tak się zawiesiłem na tym. No co jeszcze warto może powiedzieć? Może też o zakończeniu strajku warto powiedzieć. To było zresztą bardzo ciekawe i charakterystyczne, że już w nocy, jak już była ta informacja z Gdańska, że to porozumienie jest podpisane, no to wtedy się zjawił wojewo- da Owczarek80 w zajezdni. Bardzo charakterystyczne, że z całym wianuszkiem dziennikarzy z oficjalnych gazet, którzy mu wtedy towarzyszyli. I właściwie cze- kał trochę. Rozmawiał z Komitetem Strajkowym. Są zdjęcia Dębickiego, Wiesława Dębickiego81, z tego spotkania i tam też widać tych dziennikarzy. I ja pamiętam taką historię, którą warto może utrwalić, że na tym spotkaniu, kiedy Piórkow- ski się zdecydował ogłosić zakończenie strajku, poszli z Owczarkiem na halę. Tam się wszyscy zebrali – tacy już podnieceni – i po ogłoszeniu zakończenia strajku ktoś z robotników krzyknął do Owczarka: „Panie wojewodo, to proszę nam teraz powiedzieć. W czasie tych dni strajkowych to pan był po czyjej stronie?”. Na co Owczarek powiedział: „No ja byłem za tym, żeby tramwaje jeździły”. I zapadła martwa cisza i taki prawie dwumetrowy robotnik z Transbudu, Miecio Laska82, podszedł do wojewody i mówi: „Panie wojewodo, to ja pana wyprowadzę, żeby się panu krzywda nie stała”. I go tak przez ten szpaler robotników przeprowadził do samochodu, który stał gdzieś przy bramie. Tak. Taka była reakcja i taki był po- czątek nowego dialogu z władzą ludową. To było bardzo charakterystyczne. No, a potem to już co? Popakowaliśmy te ramki, ten papier i gdzieś – nie wiem – trze- cia, czwarta nad ranem, pamiętam wyjechaliśmy kompletnie nieprzytomni ze zmęczenia. Po pierwsze emocje odpuściły, a po drugie – ja jak pamiętam – to z ja- kieś osiem godzin może spałem przez ten czas. Wszyscy byli na takiej niebywałej adrenalinie, jak to się wszystko odbywało. Tak więc, jak to wszystko puściło, to byliśmy średnio przytomni.

[K.B.] A wojewoda, ile razy był w zajezdni? Nie, nie. On był tylko raz.

80 Janusz Owczarek (1932–2018) – sekretarz prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Zgorzel- cu (1956–1960), sekretarz prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Jeleniej Górze (1964–1966), sekretarz Komitetu Powiatowego PZPR w Jaworze, I sekretarz Komitetu Powiatowego w Nowej Rudzie, sekretarz Komitetu Wojewódzkiego we Wrocławiu, wojewoda legnicki (1975–1979), wojewoda wrocławski (1979–1990), zob.: Janusz Owczarek, [w:] Encyklopedia Wrocławia, red. J. Harasimowicz, W. Suleja, Wrocław 2006, s. 639. 81 Wiesław Dębicki (1948–2020) – fotoreporter „Gazety Robotniczej”, autor zdjęć z wrocław- skiego strajku z Zajezdni autobusowej nr VII. 82 Mieczysław Laska (ur. 1943 r.) – uczestnik strajku w zajezdni z przedsiębiorstwa Trans- -bud 1, podczas strajku w Prezydium MKS, zob.: Ł. Kamiński, NSZZ „Solidarność” Region Dolny Śląsk…, s. 330–332. Jarosław Broda, Strajk sierpniowy we wrocławskiej Zajezdni… 200

[K.B.] Tylko raz. Na zakończenie tego strajku? Tak, tak.

[K.B.] Czy on przyjechał sam z siebie? Nie. Chyba delegacja była u niego i tam były jakieś rozmowy. Było żądanie bezpieczeństwa dla aresztowanych, bo był np. aresztowany Gleichgewicht83. No i chodziło o to, że w momencie zakończenia strajku oni opuszczą areszt. I on to zagwarantował i tego dotrzymali rzeczywiście84. Tak że następnego dnia wyszli z aresztu85.

[K.B.] Jeszcze mam pytanie o taki typowy dzień podczas strajku. Jak to wyglądało, przebieg dnia? Wie pan co? Strasznie jest trudno tak odtworzyć po latach, bo się różne zdarze- nia jakoś zlewają. To było na dużych emocjach, jak mówię. No, ale... Wie pan, my działaliśmy pomiędzy obradami Komitetu Strajkowego a redagowaniem komuni- katu, przepisywaniem i drukiem. To była gorączka nieustanna. Trudno mi było opisać to. To był kontrolowany chaos. To nie był jakiś uporządkowany [śmiech] schematycznie dzień. Ja mówię o tym, że pamiętam, że osiem godzin spałem, bo my się urwaliśmy z tego strajku na chwilę z Romkiem Kołakowskim do niego do domu, bo on się chciał przebrać. No i tam przespaliśmy jedyną noc. Tak z osiem godzin jakimś kamiennym snem.

[O.K.] Kwestia właśnie higieny, też wyżywienia w czasie strajku. Jak to Pan pamięta? Kurczę, powiem, że słabo to pamiętam [śmiech], ale jakoś dawaliśmy sobie radę. Z jedzeniem chyba nie było kłopotów żadnych. Nie przypominam sobie, żeby w ogóle [były] jakieś kłopoty. A z higieną? No, pewno jakoś tam sportowo, no trzeba powiedzieć, bo tam jakichś wielkich, jakichś wielkich łaźni nie było. Chociaż chyba był jakiś prysznic. Coś tam można było ze sobą zrobić. Jakoś nie zaśmierdliśmy na strajku [śmiech].

83 Aleksander Gleichgewicht (ur. 1953 r.) – polski opozycjonista, współpracownik KOR, współzałożyciel wrocławskiego SKS, redaktor prasy niezależnej, podczas strajku w Za- jezdni autobusowej nr VII w areszcie, internowany w stanie wojennym, współzałożyciel Solidarności Polsko-Czechosłowackiej, współpracownik Komitetu Helsińskiego, po 1984 r. na emigracji w Norwegii, po powrocie do Polski m.in. przewodniczący Gminy Wyznanio- wej Żydowskiej we Wrocławiu. 84 K. Dworaczek, T. Przedpełski, Studencki Komitet Solidarności we Wrocławiu 1977–1980. Rela- cje, Wrocław–Warszawa 2017, s. 280. 85 Więcej na temat zatrzymań Aleksandra Gleichgewichta i innych działaczy zob.: Kryptonim „Wasale”…. Por.: AOPip, PL OPip III-1-8-21, Relacja Aleksandra Gleichgewichta, Wrocław, 17 XII 2020 r. (sporządziła O. Kolany). 200 Opracowanie Olga Kolany 201

[O.K.] Ja tego nie sugeruję. A czy było poczucie, wśród osób będących na strajku, że czują trochę odosobnienie? Że nie mają kontaktu właśnie z rodziną? Nie, nie. Ja myślę, że nie. Trochę mi jest trudno mówić za robotników, bo ła- twiej jak się mówi o uczuciach, to najlepiej mówić o własnych, więc najpierw po- wiem o własnych. To było dokładnie odwrotnie. Przed sierpniem mieliśmy po- czucie rosnącej izolacji. Środowiska opozycyjne miały poczucie samotności. Na- tomiast strajk był takim zdarzeniem temu przeczącym. Ja coś takiego wcześniej przeżyłem w [19]80 r. w maju, bo brałem udział w głodówce w Podkowie Leśnej86 i pierwsze takie zderzenie było tam. Dla mnie było to preludium Sierpnia, bo tam była ostatnia msza, którą prowadził Kantorski87 na koniec głodówki. W tej ma- łej Podkowie Leśnej – nie wiem – ze trzy tysiące ludzi, w każdym razie był jakiś straszny tłum. I to było takie pierwsze zdarzenie dla mnie, że coś dziwnego się dzieje. Że to chyba nie jest tak, że my jesteśmy tacy samotni. Że jest oddźwięk. I strajk był czymś zwielokrotnionym wobec tamtego zdarzenia, ponieważ nas było tam – nie wiem – może koło dwustu, może koło stu iluś tam, więc to i tak było dużo luda, ale to, co się działo za płotem, było czymś nadzwyczajnym. Nie mieliśmy poczucia izolacji, zamknięcia. Zajezdni nie otaczał jakiś kordon szczel- ny milicji. Był strach opuszczać zajezdnię, bo mieliśmy sygnały, że są próby aresz- towań, przejęcia szczególnie aut, bo oni się bali kolportażu. To raczej było właśnie ogromne przeżycie wspólnotowe. I myślę, że robotnicy mieli dokładnie to samo. O tym świadczy to, co się stało później. Ten strajk wyzwolił taką energię społecz- ną, jakiej nie wyzwoliło nic ani wcześniej, ani później po wojnie. W tej sprawie nie mam żadnej wątpliwości. Po [19]80 r. nie mieliśmy podobnego zdarzenia w hi- storii, jeżeli chodzi o energię społeczną i jakieś wspólnotowe myślenie Polaków. W tym sensie jest się i do czego odwoływać dzisiaj.

[O.K.] Czy było czuć tę atmosferę w mieście po zakończeniu strajku, że jest jakoś ina- czej? Już za chwilę, tak. Wydarzenia leciały też lawinowo. Wskoczyliśmy do tej rze- ki i byliśmy tym prądem ciągnięci. Płynęliśmy tą rzeką. Więc jakaś siedziba zosta- ła przyznana Związkowi. Trzeba to było urządzać. Pierwsze jakieś organizacyjne działania. Z całą pewnością taka zmiana musiała nastąpić. Do marca [19]81 r. to była naprawdę taka fala, mimo różnych tam – nie wiem – zawirowań, trudności w zaopatrzeniu, rosnących cen itd. Ta energia społeczna była nieprawdopodobna zupełnie. To było przeżycie, którego się nie zapomina. To jest trudno opisać.

86 Głodówka w Podkowie Leśnej trwała od 7 do 17 V 1980 r. Została ona zorganizowana przez działaczy KSS „KOR” w intencji uwolnienia Mirosława Chojeckiego i Dariusza Kobzdeja, uwięzionych działaczy opozycji. 87 Leon Kantorski (1918–2010) – polski duchowny katolicki, proboszcz parafii w Podkowie Leśnej. Jarosław Broda, Strajk sierpniowy we wrocławskiej Zajezdni… 202

[K.B.] Mam jeszcze jedno pytanie, bo koleżanka pytała o nadzieje, z jakimi przystępo- waliście do samego strajku. A ja mam pytanie też o nadzieje już po tym strajku. Na co li- czyliście po zakończeniu strajku? Po podpisaniu postulatów, w czasie tego „karnawału”? Ciągle na to samo, oczywiście. Tylko że kategoria nadziei tu jest mniej wy- godna do opisywania takich myśli. Już wtedy powstał bardzo poważny i potężny podmiot, który prowadził grę z komunistami. Mieliśmy też świadomość tej gry. Mieliśmy świadomość też różnicy sił, więc cała, według mojego pojęcia, taktyka polegała na tym, żeby sobie wywalczyć jak największą przestrzeń wewnętrznej wolności. Przykładem na to mogła być dyskusja: jak wydawać gazety związkowe. Ja to sobie poczytuję za bardzo duży sukces, że przekonaliśmy nasz MKZ, żeby wy- dawać chałupniczo gazetę, ale bez cenzury. Bo oczywiście były propozycje, żeby wydawać gazetę tak jak na przykład w Szczecinie, gdzie wydawano gazetę związ- kową, drukowaną w normalnej, pięknej drukarni. Tylko kłopot polegał na tym, że w momencie jakiegokolwiek kryzysu te maszyny zrobią stop i będzie po całej zabawie. Tak oczywiście było. To było budowanie sfery wolności. W 1981 r. cen- zura próbowała jakoś wystąpić z pismem oficjalnym, że to jest w ogóle skandal, bo myśmy mieli spory nakład. W porywach „Solidarność Dolnośląska”88 miała 80 tys. nakładu. No więc to już był taki środek przekazu dosyć spory i oni strasz- nie się denerwowali, że to idzie poza cenzurą. Myśmy to wyśmiali, pamiętam. To jest jeden z przykładów. No to była rzecz oczywiście kolizyjna wobec komunizmu i to się jakąś kolizją musiało skończyć nieuchronną. Tak czy owak po jednych szy- nach jeździły dwa pociągi. To nie dało rady. Tak że na jakąś metę... No, ale istotnie był to kolizyjny kurs, bo on miał w sobie elementy antykomunistyczne tłumione oczywiście przez ludową chytrość. „Solidarność” nie mówiła zasadniczo nigdzie, że ona jest antykomunistyczna. Pisma związkowe pilnowały się. Różni działacze też pilnowali, żeby np. nie było antysowieckich karykatur. Pamiętam, nam zrobio- no awanturę, jak zamieściliśmy karykaturę, jak się Honecker89 całuje z Breżnie- wem90 z podpisem: dezodorant prima sort, czy coś takiego. No jakaś awantura o to była. Ale ja to mówię dlatego, że było to zupełnie świadomie tłumione, tak, po to, żeby budować tę przestrzeń wolności w innych […] sferach. To się oczywiście nie mogło udać na dłuższą metę, więc się skończyło tak, jak się skończyło. Natomiast

88 „Solidarność Dolnośląska” – pismo wydawane przez „Solidarność” we Wrocławiu od 1980 do 1985 r. oraz między 1986 a 1989 r. przez Solidarność Walczącą. Pismo sygnowane najpierw przez Międzyzakładowy Komitet Założycielski „Solidarności” we Wrocławiu, a następnie przez Region Dolny Śląsk. 89 Erich Honecker (1912–1994) – I sekretarz Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec, przywód- ca Niemieckiej Republiki Demokratycznej (1971–1989). 90 Leonid Breżniew (1906–1982) – działacz Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, sekretarz generalny KC KPZR (1964–1982). 202 Opracowanie Olga Kolany 203

jeszcze jedną rzecz trzeba powiedzieć. Oczywiście jest coraz mniej ludzi takich jak ja, którzy pamiętają wybuch tej supernowej. Bo to z czymś takim można porów- nać. Takiej społecznej nadziei, energii, bardzo dobrych uczuć i tak dalej. To było coś niezwykłego, ale z drugiej strony ta „Solidarność” pozostawiła po sobie jednak jakiś program polityczny ze zjazdu. Ta wizja Rzeczpospolitej solidarnej jest jakąś sensowną propozycją... Potem się odwoływano do tego programu. Nieskutecznie. Ale to jest już inny temat. Howgh [śmiech].

[O.K.] Dziękujemy bardzo.

[K.B.] Dziękujemy bardzo za rozmowę. Jarosław Broda, Strajk sierpniowy we wrocławskiej Zajezdni… 204

● ● ● ● ● ●

Bibliografia: Adamski A., Sołtysik Ł., Jarosław Broda, [w:] Encyklopedia „Solidarności”. Opozycja w PRL 1976–1989, t. 2, red. G. Waligóra, Warszawa 2012, s. 54–55. Bajer M., Otucha, „Odra”, 10 (1980), s. 2–7. Broda J., Wróćmy do sierpnia. Rozmawiał Jerzy Ziemacki, „Wprost”, 5 (2020), s. 74–75. Cenckiewicz S., Anna Solidarność. Życie i działalność Anny Walentynowicz na tle epoki (1929–2010), Poznań 2010. Dworaczek K., Jerzy Piórkowski, [w:] Encyklopedia „Solidarności”. Opozycja w PRL 1976–1989, t. 4, red. J. Olaszek, Warszawa 2020, s. 344. Dworaczek K., Mówiono o mnie, że jestem Robespierre’em: Adam Skowroński (1931–2017), Wrocław 2019. Dworaczek K., Studencki Komitet Solidarności we Wrocławiu 1977–1980, t. 1: Monografia, Wrocław–Warszawa 2017. Dworaczek K., Kamiński Ł., Biuletyn Dolnośląski, [w:] Encyklopedia „Solidarności”. Opozycja w PRL 1976–1989, t. 3, red. G. Waligóra, Warszawa 2019, s. 49–50. Dworaczek K., Przedpełski T., Wszystko co robiliśmy okazało się potrzebne. Wspomnienia o Studen- ckim Komitecie Solidarności we Wrocławiu, Wrocław 2012. Friszke A., Rewolucja Solidarności. 1980–1981, Warszawa 2014. Gontarczyk P., Cenckiewicz S., SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii, Gdańsk–Warszawa–Kra- ków 2008. Grupińska A., Wawrzyniak J., Buntownicy. Polskie lata 70. i 80., Warszawa 2011. Grzelczyk K., Solidarność Drukująca. Wrocławscy drukarze podziemni, Wrocław 2013. Janusz Owczarek, [w:] Encyklopedia Wrocławia, red. J. Harasimowicz, W. Suleja, Wrocław 2006, s. 639. Kamiński Ł., Blažek P., Majewski G., Ponad granicami. Historia Solidarności Polsko-Czechosłowackiej, Wrocław 2009. Kaźmierska K., Waniek K., Autobiograficzny wywiad narracyjny. Metoda – technika – analiza, Łódź 2020. Kordas J., Kudłaszyk A., Sierpień ’80 na Dolnym Śląsku (Przebieg i analiza konfliktu społecznego w 1980 r.), Wrocław 1997. Kowal G., Ośrodek odosobnienia w Grodkowie (1981–1982), Wrocław 2013. Kryptonim „Klan”. Służba Bezpieczeństwa wobec NSZZ „Solidarność” w Gdańsku, t. 2: I Krajowy Zjazd Delegatów, red. D. Sokołowski, R. Żydonik, Gdańsk–Warszawa 2019. Kryptonim „Wasale”. Służba Bezpieczeństwa wobec Studenckich Komitetów Solidarności 1977–1980, wybór, wstęp i opracowanie: Ł. Kamiński, G. Waligóra, Warszawa 2007. Krzyżanowska S., Trębacz W., Sprawa Operacyjna Rozpracowania „Kaskader”, Wrocław 2007. Łatka R., Prymas Stefan Wyszyński wobec zagrożenia interwencją sowiecką i konsekwencje jego poglą- dów (1980–1981), „Studia z Dziejów Rosji i Europy Środkowo-Wschodniej”, r. LIII (2018), nr 1, s. 145–164. 204 Opracowanie Olga Kolany 205

Majchrzak G., Porozumienie gdańskie 1980, [w:] Encyklopedia „Solidarności”. Opozycja w PRL 1976–1989, t. 1, red. M. Łątkowska, Warszawa 2010, s. 359–360. Majchrzak G., Porozumienie jastrzębskie 1980, [w:] Encyklopedia „Solidarności”. Opozycja w PRL 1976–1989, t. 1, red. M. Łątkowska, Warszawa 2010, s. 360. Mechliński R., Suleja W., Wolniak J., Sternicy Dolnośląskiej Solidarności 1980–2018, Wrocław 2018. O dwóch takich… Alfabet braci Kaczyńskich, rozmawiali Michał Karnowski i Piotr Zaremba, Kraków 2006. Skórzyński J., Zadra. Biografia Lecha Wałęsy, 2009. Solidarność 1980–1989, t. 6: Polska Południowa, red. Ł. Kamiński, G. Waligóra, Warszawa 2010. Sołtysik Ł., Krzysztof Turkowski, [w:] Encyklopedia „Solidarności”. Opozycja w PRL 1976–1989, t. 4, red. J. Olaszek, Warszawa 2020, s. 490. Stefański S. [W. Suleja], „Solidarność” na Dolnym Śląsku, Wrocław 1986. Studencki Komitet Solidarności we Wrocławiu 1977–1980, t. 3: Dokumenty, wybór i opracowanie K. Dworaczek, T. Przedpełski, Wrocław–Warszawa 2017. Suleja W., Solidarność na Dolnym Śląsku 1980–2010, Wrocław 2010. Szajda M., Tomasz Wacko, [w:] Encyklopedia „Solidarności”. Opozycja w PRL 1976–1989, t. 4, red. J. Ola- szek, Warszawa 2020, s. 506. Szajda M., Zenon Pałka, [w:] Encyklopedia „Solidarności”. Opozycja w PRL 1976–1989, t. 4, red. J. Ola- szek, Warszawa 2020, s. 327. Waligóra G., Opozycja polityczna na Dolnym Śląsku 1975–1980, Wrocław 2016. Wieczorek H., Ufali mu wszyscy… Zbigniew Przydział (1925–2012), Wrocław 2014. Wolne Związki Zawodowe z perspektywy trzydziestu lat, red. J. Neja, Katowice 2008. Wyrwich M., Kapelani Solidarności 1980–1989, t. II, Warszawa 2005. Ziątkowski L., Na drodze do Solidarności. Wrocław w walce o demokrację i niepodległość 1976–1980, Wrocław 2010. Ziątkowski L., Na drodze do Wolności. Solidarny Wrocław. Sierpień 1980 – Grudzień 1981, Wrocław 2011. Jarosław Broda, Strajk sierpniowy we wrocławskiej Zajezdni… 206

● ● ● ● ● ●

Summary This account by Jarosław Broda, a graduate in Polish Studies from the University of Wroclaw, collaborator of the Workers’ Defense Committee, activist of the Student Committee of Solidarity, and a participant in the strike at Depot Number Seven in August 1980 deals with the circumstances of his joining the strike on August 26, 1980, as well as his participation in the subsequent events. Due to the narrator’s engagement in printing strike communiques, many reminiscences are related to editorial, printing, and distribution efforts during those unusual times. Jarosław Broda also recalls the adoption of the twenty-one demands from the Baltic Coast by the Strike Committee in Wroclaw as well as the beginnings of the August stri- kes in various places of employment across Wroclaw and the creation of the Wroc- law Inter-Factory Strike Committee. The account also deals with the topic of the authorities’ policies towards workplaces that were on strike. The conflict between workers on strike from various factions among the pre-August 1980 opposition is an important topic in this source. Jarosław Broda’s account also includes com- ments on the relations between dissidents and workers, the attitude of striking workers to the representatives of the media, and the functioning of the Strike Committee as well as its members. Towards the end of the account, he mentions the end of the strike, including the visit of Wroclaw’s then-voivode to the tram de- pot. At the end of the conversation, the witness presents his evaluation of the role of Solidarity in Poland’s socio-political life as well as on the impact of Solidarity’s intellectual legacy on later Polish politics. 206 Indeks osób 208

● ● ● ● ● ● Ficowski Jerzy 197 Fiszbach Tadeusz 184 Indeks osób występujących Frasyniuk Władysław 166, 167, 172, 197 w opublikowanych relacjach Friszke Andrzej 155 / Index of persons appearing Gajka Maryla 159 in the published accounts Gajka Zbigniew 159 Gasztold-Seń Przemysław 151 Gierek Edward 192 Adamski Artur 158, 180, 181 Gleichgewicht Aleksander 179, 200 Ania 160 Gliwa Janina 158 Bajer Magdalena 179 Gliwa Józef „Anzelm” 158, 167 Balcerowicz Leszek 168 Golak Julian 179 Bałtowski Maciej 168 Grupińska Anka 186 Bednarz Piotr 160, 172 Grzelczyk Krzysztof 153, 179, 195 Bielak Leszek 156, 158, 172 Grzonkowski Stanisław 161 Bieżuński Krzysztof 179 Gulbinowicz Henryk 192 Blažek Petr 180 Gwiazda Andrzej 184 Bock-Matuszyk Katarzyna 194 Harasimowicz Jan 199 Boniecki Jerzy 181 Honecker Erich 201 Borecki Kamil 155, 182, 185, 192 Huskowski Stanisław 179 Borowski Adam 166 Jacyszyn Eugeniusz 179 Breżniew Leonid 201 Jagielski Mieczysław 184 Broda Jarosław 178–206 Januchta Beata 163 Brokos Czesław „Kuba” 150–176, 179 Jarosz A.W. 189 Brokos Małgorzata z d. Pruchnicka 159, 160, Jarska Natalia 151 172 Jerie Andrzej 179 Brożek Kamil 152 Jetz Bohdan 184 Cenckiewicz Sławomir 183 Kaczorowska Katarzyna 160 Chamcówna Mirosława 188 Kaczyński Jarosław 196 Chabros Ewa 158 Kamiński Łukasz 152, 154, 163, 179, 180, 186, Chojecki Mirosław 200 187, 192, 199 Ciok Zdzisław 160 Kantorski Leon 200 Ciokowie, rodzina 160 Karnowski Michał 196 Czuma Andrzej 187 Kaźmierska Kaja 154 Czyż Grzegorz 165 Kiełczewski Andrzej 179 Dąbrowski Henryk 179 Klubińska Monika 193 Dębicki Wiesław 199 Kobzdej Dariusz 200 Dobrowolski Arkadiusz 158, 159 Kocot Agnieszka 193 Duda Roman 188 Kolany Olga 182, 185, 188, 192, 195, 200 Dworaczek Kamil 153, 159, 160, 169, 180, 181, Kołakowski Roman 184, 190, 200 186, 187, 190, 191, 200 Kołodziej Andrzej 184 208 Indeks osób 209

Kołodziejski Jerzy, 184 rzata z d. Pruchnicka Kopystyński Zbigniew 179, 190 Przedpełski Tomasz 190, 200 Kordas Jerzy 154, 179, 182, 184, 192 Przydział Zbigniew 198 Kowal Grzegorz 180 Puzanowski Władysław 156, 171 Kudłaszyk Andrzej 154, 179, 182, 184, 192 Pyjas Stanisław 181 Kuroń Jacek 197 Renia 160 Labuda Barbara 166, 167 Rudka Szczepan 153, 158, 159, 165 Laska Mieczysław 199 Rybarczyk Piotr 171 Lazarowicz Romuald 187 Rząsowski Zbigniew 179 Lis Bogdan 184 Sarapuk Barbara 159, 172, 173 Łatka Rafał 192 Sawicki Wojciech 152 Łątkowska Mirosława 158, 166, 167, 185, 189 Sienkiewicz Jarosław 189 Macharski Franciszek 192 Skonka Leszek 187, 189–191, 195 Majchrzak Grzegorz 171, 185, 189 Skowroński Adam 190 Majewski Grzegorz 180 Skórzyński Jerzy 183 Mechliński Radosław 189 Sołtysik Łukasz 180, 181, 188 Miszewski Maciej 168 Sowińska Ewa 182, 194 Moczulski Leszek 187 Stawicki Czesław 184, 189 Modzelewski Karol 166 Stefański Stanisław zob. Suleja Włodzimierz Morawiecki Kornel 152, 158, 159, 172, 184, 186, Suleja Włodzimierz (ps. Stanisław Stefański) 187 154, 163, 172, 179, 182, 184, 186, 188, 189, 191, Mszyca Kazimierz 191 196 Neja Jarosław 183 Surdy Grzegorz 152 Olaszek Jan 151, 158, 166, 186, 188, 191 Surowiec Tomasz 184 Orzechowski Stanisław 184, 194 Szajda Marek 186 Osiński Krzysztof 171 Szaynok Bożena 167 Owczarek Janusz 199 Szlachta Jerzy 179 Owsiński Jan M. 171 Szpryngel Zbigniew 161 Pałka Zenon 183, 186 Talar Andrzej 189, 190 Pawlak Irena 161, 165, 172 Tokarczuk Ignacy 192 Pawlik Andrzej 187, 189 Trajkowski Andrzej 163 Pieńkowski Jerzy 179 Turkowski Krzysztof 179, 184–186, 188, 190, Pietkun Paweł 164 192, 193, 198 Pinior Józef 172 Wacko Tomasz 182, 184, 186, 187 Piórkowski Jerzy 166, 184, 188, 191, 193, 195, Wadowska Wiesława 165 197, 199 Wadowski Zbigniew 165 Pleśnar Adam 187 Walentynowicz Anna 183, 184 Polechoński Andrzej 160 Waligóra Grzegorz 152, 154, 161, 179, 180, 182, Prażak Adam 179 183, 186–188 Proust Marcel 162 Wałęsa Lech 183, 184, 196 Pruchnicka Małgorzata zob. Brokos Małgo- Waniek Katarzyna 154 Indeks osób 210

Waszkiewicz Jan 179, 185, 187, 189 Wawrzyniak Joanna 186 Wieczorek H. 198 Wodziński Mirosław 187 Wolniak Janusz 189 Woźny Juliusz 182 Wójtowicz Antoni 160 Wyrwich Mateusz 184 Wyszyński Stefan 192 Zając Ewa 181 Zaremba Piotr 196 Ziątkowski Leszek 154, 155, 179, 184 Zieliński Henryk 179 Zieliński Zbigniew 184 Ziemacki Jerzy 179 Zięba Maciej 167, 192, 194 Żabiński Andrzej 189 210 Indeks nazw geograficznych 211

● ● ● ● ● ● Wrocław 152, 154, 156, 158–160, 163–165, 167, 179–183, 185–187, 189–191, 193, 199, 200, 202 Indeks nazw geograficznych Zgorzelec 199 występujących w opublikowanych Związek Socjalistycznych Republik Radzie- relacjach / Index of geographical ckich 168 names appearing in the published accounts

Australia 181 Bystrzyca Kłodzka 179 Czechy 164 Dolny Śląsk zob. Śląsk Dolny Francja 167 Gdańsk 163, 180, 184, 186, 193 Górny Śląsk zob. Śląsk Górny Grodków 180 Jasna Góra 184, 192 Jastrzębie-Zdrój 189 Jawor 199 Jelenia Góra 199 Katowice 189 Kraków 181 Legnica 166 Lubin 163 Mikoszewo 163 Monachium 186 Niemiecka Republika Demokratyczna (NRD) 202 Norwegia 186, 200 Nowa Ruda 199 Podkowa Leśna 180, 201 Polkowice 156 Polska 151, 154, 164, 167, 168, 185, 187, 191 Pomorze Zachodnie 183 Poznań 160 Szczecin 193, 202 Szwecja 187 Śląsk Dolny 151, 179, 182, 191 Śląsk Górny 183 Wałbrzych 166 Warszawa 188, 196, 197

Varia Wrocławski Rocznik Historii Mówionej 214 Rocznik 10, 2020, issn 2084-0578

Michał Kierzkowski [Poznań] https://orcid.org/0000-0002-2736-079X Michael Frisch [Nowy Jork] https://orcid.org/0000-0001-8057-7544

● ● ● ● ● ●

„Nie marnujcie czasu…” Moje spotkania z oral history – rozmowa Michała Kierzkowskiego z Michaelem Frischem w Buffalo, w stanie Nowy Jork w 2008 r.

DOI: 10.26774/wrhm.284 214 Michał Kierzkowski, Michael Frisch 215

● ● ● ● ● ●

Historia otwartych drzwi Aby opisać historię powstania poniższego wywiadu, muszę się cofnąć o kilka lat. Moje „przypadki” (słowo użyte z pełnym przekonaniem, gdyż wiele tu zbiegów okoliczności) z historią mówioną miały kilka momentów przełomowych, któ- re z kolei łączą się z nietuzinkowymi i nad wyraz życzliwymi mi postaciami. Fundamentem mojego zainteresowania oral history było oczywiście pierwsze spotkanie z tą metodą. Tutaj wracam do roku 2003 r., gdy jako student historii przez jeden semestr przebywałem na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Trafiłem wtedy na zajęcia fakultatywne prowadzone przez Dobrochnę Kałwę, a poświęcone historii mówionej. W tamtym czasie pracowałem nad swoim magi- sterium dotyczącym myśli historiozoficznej Waltera Benjamina i byłem daleki od rozważań nad specyfiką świadectw ustnych. Kilka miesięcy spotkań z Dobroch- ną Kałwą i jej studentami zmieniło jednak moje pole zainteresowań naukowych. Obroniłem pracę magisterską poświęconą Benjaminowi, będąc już pochłonięty myślami o historii mówionej. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności rozpocząłem studia doktoranckie na mojej Alma Mater Posnaniensis. Pierwsze dwa lata dok- toratu były jednym wielkim zmaganiem się z samą jego koncepcją. Środowisko badaczy historii mówionej w tamtym okresie w Polsce było bardzo wąskie. Do- piero pojawiały się pierwsze teksty dotyczące refleksji metodologicznej nad tym obszarem badawczym, a dostęp do klasycznych prac z kręgu anglojęzycznego był bardzo ograniczony i kosztowny. W 2007 r. postanowiłem ubiegać się o stypen- dium Fundacji Kościuszkowskiej – co było kolejnym momentem przełomowym. Jednym z wymogów złożenia aplikacji było pisemne potwierdzenie uzyskane od amerykańskiej uczelni i wybranego opiekuna naukowego, wyrażających goto- wość przyjęcia stypendysty. Wydawało mi się to dosyć karkołomnym zadaniem, ale jednak możliwym do zrealizowania. Nie bardzo potrafiłem wyobrazić sobie sytuacji, w której anonimowy doktorant z Polski, praktycznie bez dorobku na- ukowego, jedynie z projektem badawczym w ręce, zwraca się z prośbą o przyjęcie na staż do jednego z przedstawicieli światowej kolebki historii mówionej. Tutaj jednak pojawia się kolejna życzliwa mi osoba – Ewa Domańska – profesor w Zakła- dzie Metodologii Historii i Historii Historiografii Instytutu Historii UAM, gdzie przygotowywałem rozprawę doktorską. W trakcie rozmowy z Ewą Domańską usłyszałem mniej więcej takie słowa: „Panie Michale, odwagi! Proszę pisać do naj- lepszych. W najgorszym wypadku dostanie Pan odmowę”. Nie pozostało mi nic innego, jak skorzystać z tej rady. W tamtym czasie moje zainteresowania skupiały się wokół metodologicznych aspektów funkcjonowania i wykorzystywania świa- dectw ustnych w badaniach historycznych, dlatego też postanowiłem poprosić o opiekę naukową Michaela Frischa – moim zdaniem niekwestionowanego, świa- towego autorytetu w tej tematyce. Po wysłaniu e-maila z moim naukowym CV Varia 216

i projektem badawczym nie musiałem czekać długo na odpowiedź. Projekt został przyjęty z dużym zainteresowaniem, a tym samym wyjazd stał się bardziej real- ny. Komisja konkursowa Fundacji Kościuszkowskiej także wysoko oceniła moje plany naukowe i szansę na ich realizację. W efekcie otrzymałem pięciomiesięczne stypendium i jesienią 2007 r. znalazłem się na University at Buffalo, State Univer- sity of New York pod opieką naukową Michaela Frischa. Nasze pierwsze spotkanie było dla mnie dużym i miłym zaskoczeniem. Ga- binet Michaela Frischa znajdował się w małym pokoju bez okien w jednym z wielu budynków uniwersyteckiego kampusu z zawsze otwartymi drzwiami, bez konieczności pukania w oczekiwaniu na zaproszenie. Tak też zostało już do końca mojego pobytu na stypendium. Po wejściu i krótkim przedstawieniu się, rozpoczęliśmy długą rozmowę. Odniosłem wrażenie, że jest to raczej kontynua- cja wcześniejszej partnerskiej dyskusji przerwanej kilka dni temu, nie zaś próba uzyskania pewności, że przyjęcie pod opiekę naukową doktoranta z Polski jest słuszne. Tych rozmów z Michaelem Frischem w trakcie mojego pobytu w Stanach Zjednoczonych było mnóstwo i to w różnych okolicznościach – na uniwersytecie, przy kawie, w domu Profesora, w gronie jego studentów, doktorantów, w obec- ności wspaniałych intelektualistów, jak chociażby George’a G. Iggersa. Zawsze byłem traktowany jak partner, który może wnieść do dyskusji nowy, inny punkt widzenia. Ta otwarta intelektualna atmosfera, uzupełniona właściwie nieogra- niczonym dostępem do anglojęzycznej literatury poświęconej historii mówionej, sprawiła, że koncepcja mojego doktoratu bardzo szybko nabrała realnych kształ- tów. Pięć miesięcy minęło niestety zbyt szybko, ale ten czas wykorzystałem właś- ciwie do granic możliwości. I w ten sposób dochodzimy już do okoliczności prze- prowadzenia wywiadu z Michaelem Frischem. Moim zamysłem było przybliże- nie polskim badaczom tych wszystkich konceptów i aspektów historii mówionej, z którymi zetknąłem się w ówczesnym czasie. Nowe technologie, rozbudowane indeksowanie, koncepcje no/more history oraz shared authority były wtedy za- gadnieniami jedynie powierzchownie znanymi w polskich realiach. Najlepszym sposobem na ich import było dla mnie uzupełnienie ich autorskim komentarzem. Takim w rzeczywistości była nasza rozmowa, która przybrała postać wspaniałej opowieści o historii mówionej. Michael Frisch okazał się niezwykłym rozmówcą, który w barwny i wysublimowany sposób przedstawił swoją wizję i rozumienie historii mówionej. Po powrocie do Polski skupiłem się na dokończeniu pracy nad doktoratem, jednocześnie dzieląc się przy każdej możliwej okazji tym wszystkim, o co wzbogaciłem się myślowo w trakcie pobytu na stypendium. Przygoda intelektualna ze spuścizną Michaela Frischa trwa dla mnie do dziś. Dzieje się tak dzięki bodźcom, które wciąż do mnie docierają. Miałem m.in. za- szczyt pełnić rolę komentatora panelu konferencyjnego prowadzonego przez amerykańskiego badacza w trakcie XVI International Oral History Conference „Between Past and Future: Oral History, Memory and Meaning” w Pradze w 2010 216 Michał Kierzkowski, Michael Frisch 217

r. Przetłumaczyłem także jeden z tekstów Michaela Frischa: Historia mówiona i rewolucja digitalna. W kierunku post-dokumentalnej wrażliwości (Oral History and the Digital Revolution: Towards a Post-Documentary Sensibility), który ukazał się w książce Teoria wiedzy o przeszłości na tle współczesnej humanistyki. Antologia, przygotowanej pod redakcją Ewy Domańskiej. Co ciekawe, nasza rozmowa przeprowadzona w Buffalo nie została dotychczas nigdzie opublikowana. Jak widać, czekała na wyjątkową okazję. Myślę, że z pew- nością jest nią 10, jubileuszowy numer „Wrocławskiego Rocznika Historii Mówio- nej”. Jest mi szczególnie miło, mogę bowiem zaprosić Czytelników do lektury wy- wiadu w towarzystwie Michaela Frischa, który zgodził się wzbogacić całość także swoim komentarzem. Dwanaście lat to dość długi okres, jeśli chodzi o możliwości zmiany i weryfikacji różnych tez i założeń. Ta perspektywa czasu daje właściwe podstawy, by nazwać je już „historycznymi”. Czy jednak pozostają one nadal ak- tualne? Ocenę pozostawiam Państwu. Michał Kierzkowski Poznań kwiecień 2020 r. Varia 218

● ● ● ● ● ●

Michał Kierzkowski: Patrząc na Pana wieloletnie zainteresowanie tematyką oral history i ogromny dorobek naukowy w tej dziedzinie, domyślam się, że próba powrotu do korzeni może wydać się kłopotliwa. Mimo wszystko chciałbym zapytać, jak doszło do tego, że zainteresował się Pan historią i samą oral history?

Michael Frisch: To są dwa różne pytania, na które odpowiedzi nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego. Jak to się stało, że zainteresowałem się historią, to osobna i do tego bardzo długa opowieść. To natomiast, jak zetknąłem się z oral history, nie wynikało bezpośrednio z wyboru moich studiów. Doszło do tego trochę w spo- sób niezależny. Było to wynikiem pewnych moich wcześniejszych zainteresowań, które mogłem również rozwijać jako historyk. Wiele późniejszych badań, które prowadziłem, okazało się pewnym punktem stycznym, częścią wspólną zainte- resowań zarówno historią, jak i oral history. Dla mnie w myśleniu nad źródłami fascynacji oral history bardziej użyteczne i prawdziwe jest ujęcie, które można zilustrować w postaci różnych strumieni zbiegających się w pewnym momencie w jeden. Opowieść, w jaki sposób zainteresowałem się oral history, składa się z dwóch ważnych części. Pierwszą z nich jest wywiad, który zrobiłem z moim 97-letnim dziadkiem. Byłem świadom tego, że dziadek nie będzie żył wiecznie. Był on nie- zwykłą postacią i świetnym mówcą. W pewien sposób identyfikowałem się z nim, spędzając z nim wiele czasu i słuchając jego opowieści. Pewnego dnia razem z moim młodszym bratem postanowiliśmy, głównie dla celów rodzinnych, spró- bować usiąść i zarejestrować kilka z jego opowieści. W ten sposób powstał półto- ragodzinny wywiad. W tamtym czasie potraktowaliśmy to jako typowy rodzinny projekt, co było dość powszechne. Dziadek nie był kimś, kto mógłby po prostu spi- sać swoje wspomnienia. To było intuicyjne działanie, które przychodzi do głowy, gdy w pobliżu siebie ma się kogoś w podeszłym wieku, kto ma tyle świetnych opo- wieści, wspomnień, które warto zachować. Planowaliśmy przeprowadzić kolejne wywiady. Niestety dziadek zmarł kilka lat później. Ciekawe, że będąc wtedy na zaawansowanym etapie studiów historycznych, nie dostrzegałem pewnych rzeczy. Oczywiście byłem zainteresowany historiami, które dziadek opowiadał. Był on emigrantem i przybył do Stanów Zjednoczonych w 1899 r. z Galicji, która teraz należy do Ukrainy, z okolic miasta Czerniowce, do- kładnie z miasteczka Heredenko, które już nie istnieje. Wszystko to bardzo mnie interesowało. Zresztą sam pomysł wywiadu narodził się kilka lat wcześniej. Pa- miętam, jak siedząc z nim i oglądając lądowanie na Księżycu w 1968 r., pomyśla- łem: „Mój Boże, oto siedzi koło mnie ktoś, kto ogląda lądowanie na Księżycu, a kto dorastał w małym sztetlu, w miejscu, gdzie nie było dróg, elektryczności, gdzie nie było niczego”. To sprawiło, że zacząłem myśleć o spisaniu kilku jego historii. 218 Michał Kierzkowski, Michael Frisch 219

Byłem rzecz jasna zainteresowany historią Nowego Jorku, wyspy Ellis, która była miejscem, gdzie trafiali wszyscy emigranci z Europy, ale nie identyfikowałem wtedy oral history z jakimś polem badawczym, sposobem uprawiania historii czy też metodologią. Dla mnie było to po prostu robienie wywiadów. Druga część opowieści narodziła się zupełnie przypadkowo. Miało to miejsce na Uniwersytecie w Buffalo, gdzie pracuję do dziś. Byłem wtedy zaangażowany w American Studies Program. Grupa studentów działających w ówczesnym lewi- cowym ruchu społeczno-politycznym postanowiła założyć czasopismo studen- ckie. Byliśmy wtedy bardzo świadomi całego etosu lat 60. XX w.: „Dlaczego nie spróbować stworzyć własnych struktur, alternatywnych dla upadających struk- tur wymierających profesji?”. Czasopismo zostało nazwane „Red Buffalo” – „Buf- falo” ze względu zarówno na miasto, jak i na zwierzę, „Red” ze względu na rdzen- nych mieszkańców Ameryki i sympatie polityczne. Studenci ci byli w większości marksistami, dobrymi marksistami, którzy często byli też na swój własny sposób dobrymi kapitalistami. Udało im się zdobyć fundusze. Pierwszy numer poświę- cony był Indianom, drugi oral history. Szukając materiałów do drugiego numeru, trafili do mnie. Byłem wtedy młodym pracownikiem nauki. Przyszli i zapytali, czy nie mógłbym napisać czegoś o oral history. W pierwszej chwili odpowiedzia- łem, że zasadniczo niewiele o tym wiem. Jednak szybko przypomniałem sobie, że właśnie czytam książkę Hard Times, której autorem jest Studs Terkel. Poprzednia jego książka, która okazała się bestsellerem, nosiła tytuł Division Street i dotyczyła w całości czasów współczesnych. Hard Times powstała na bazie wywiadów oral history dotyczących Wielkiego Kryzysu z lat 20. XX w. Postanowiłem napisać kry- tyczną recenzję. Studenci byli zachwyceni, a ja szybko wziąłem się do pracy. Ta recenzja spowodowała, że zostałem dostrzeżony przez ludzi z branży. Pojechałem także na moją pierwszą konferencję oral history, gdzie poznałem Ronalda Grele’a, który uznał tę recenzję za bardzo wartościową i reprezentującą myśli zbieżne ze stanowiskami kilku innych badaczy. W ten sposób zacząłem częściej uczestniczyć w spotkaniach organizowanych m.in. przez Ronalda Grele’a, także w spotkaniach międzynarodowych, w Barcelonie, gdzie powołano do życia International Oral History Association. Krótko przed tym spotkaniem udałem się na konferencję, która miała miejsce w Savannah, Georgia. Tam odkryłem, że wielu ludzi zainteresowa- nych jest tymi samymi kwestiami co ja. Spotkałem także wielu przedstawicieli star- szego pokolenia badaczy, którzy reprezentowali odmienny punkt widzenia. Coraz bardziej jednak dostrzegalne było nowe, dopiero wyłaniające się pokolenie badaczy. W tamtym czasie zacząłem coraz więcej myśleć o tym nurcie czytać na ten temat, zająłem się praktyką badawczą. Krok za krokiem i stałem się badaczem oral history.

M.K.: Czy mógłby Pan przybliżyć atmosferę ruchu oral history w Stanach Zjedno- czonych w latach 70. i 80. XX w.? Pytam o to, gdyż istnieje pewna różnica w postrzeganiu oral history jako ruchu społecznego i jako akademickiego pola badawczego. Varia 220

M.F.: Nasze wyobrażenie, które wtedy dzieliliśmy, a które wcale nie musiało być jedynym słusznym, było takie, że istnieje istotny podział generacyjny między starszymi badaczami a młodymi ludźmi zaczynającymi dopiero swoją przygodę z oral history. Później nabrałem przekonania, że odczucia co do tego, że duża część starszego pokolenia nie była świadoma tych kwestii, które nas fascynowały i któ- re uznawaliśmy za niezbadane do tej pory zakątki oral history, były trochę wyol- brzymione. Nie stawiałbym też tego problemu jako akademickie versus nieakade- mickie. Pierwotne zaplecze oral history w USA nie było ulokowane właściwie na gruncie akademickim w ścisłym tego słowa znaczeniu. Bardziej należałoby mó- wić tutaj o bibliotekach i archiwach. Większość członków pierwszych stowarzy- szeń oral history i ludzi uczestniczących w spotkaniach temu poświęconych było pracownikami właśnie różnych bibliotek i archiwów. Te projekty oral history, które stanowiły część ich działalności zawodowej, były ugruntowane i finanso- wane instytucjonalnie. Działalność zawodowa tych ludzi dawała im przepustkę, naturalne prawo do uczestnictwa we wczesnych spotkaniach. Oral history wtedy dopiero zaczynała być dostrzegana jako możliwy przedmiot nauczania. Tym, co rzeczywiście było nowe, to ludzie, którzy zainicjowali bardziej in- telektualne podejście do tego, o co zasadniczo chodzi w oral history. Niektórzy z nich reprezentowali bardziej teoretyczne horyzonty, niektórzy byli zaangażo- wani społecznie czy politycznie. Pojawili się także twórcy filmowi i dokumenta- liści oraz ci wszyscy, dla których bardzo ważnym elementem była idea „historii oddolnej”, co szybko stało się jednym z głównych wyznaczników oral history. Pamiętam sytuację z jednego z pierwszych spotkań, na których byłem, gdzie znalazły się dwie grupy ludzi, które wzajemnie nie były świadome swojego ist- nienia, aż do momentu spotkania. Z jednej strony była grupa ludzi zawodowo za- angażowanych w tworzenie formalnych kolekcji oral history, z drugiej zaś ludzie zainteresowani raczej możliwościami alternatywnego wykorzystania tej metody, chociażby w wywiadach w małych społecznościach, w „historii oddolnej”, w fil- mach dokumentalnych czy też projektach o odcieniu politycznym. Istniał pew- nego rodzaju ferment pomiędzy wcześniejszymi badaczami oral history a ludź- mi takimi jak ja, którzy dopiero wkraczali w ten nurt, studentami, aktywistami, twórcami filmowymi, którzy zostali przyciągnięci do ruchu oral history. W ten sposób doszło do pewnych wzajemnych prób przekonania o słuszności swoich ra- cji. Nie nazwałbym tego Kulturkampf, ale dochodziło do wyraźnych napięć. Brało się to z totalnie różnych stylów intelektualnych czy politycznych obydwu grup. To w pewien sposób oddawało charakter międzypokoleniowych zmian kulturowych i politycznych lat 60. i 70. XX w.

M.K.: Czy mógłby Pan bliżej przedstawić dwie ważne kwestie metodologiczne, które zawarł Pan w książce Shared Authority: „shared/sharing authority” oraz „more histo- ry” i „no history”? 220 Michał Kierzkowski, Michael Frisch 221

M.F.: Zacznę może od tego drugiego zagadnienia. Pierwszy raz terminu more history i no history użyłem, pracując nad recenzją książki Hard Times. Studen- ci przygotowując drugi numer „Red Buffalo”, doszli do wniosku, że temat, który wybrali, oral history, jest bardziej skomplikowany, niż im się wstępnie wyda- wało. Postanowili zaangażować do tego problemu w sposób totalny terminologię marksistowską. Poprosili także kogoś, aby w tym duchu przygotował Wprowa- dzenie. Gdy Wprowadzenie było już gotowe, studenci doszli do wniosku, że choć autor był jednym z nich, to treść jest niewłaściwa i dość przekorna. Postanowili zatem skonstruować alternatywne Wprowadzenie i koniec końców ten numer po- przedzony był dwoma słowami wstępnymi. Pierwsze z nich, reprezentujące to, co nazywam no history, było bardzo romantyczną wizją oral history jako pewne- go rodzaju najkrótszej drogi do głosu ludu, popularnej świadomości, do tego „jak rzeczywiście było”. To Wprowadzenie mówiło w efekcie: „oto jest lud, pozwólmy mu mówić, słuchajmy jego rad i w imię ludu zróbmy rewolucję!”. Kiedy redakto- rzy zastosowali do tego rozwiniętą krytykę marksistowską dotyczącą fałszywej świadomości i ideologii, stwierdzili, że to jest szalone. Tylko dlatego, że ktoś jest robotnikiem i otwiera usta, nie oznacza od razu, że odkrywa on rzetelną prawdę. Oni byli bardzo wrażliwi na kwestię no history. Gdy zacząłem pracować nad recen- zją książki Hard Times, zastanawiałem się, co właściwie powinienem o niej napi- sać. Nie pisałem recenzji do czasopisma historycznego, tylko poświęconego oral history. Zatem czym jest oral history? Wtedy zdarzyły się dwie rzeczy. Spojrza- łem na okładkę wydania, które miałem, i znalazłem tam liczne cytaty, które po- wstały w podobnych duchu, co oryginalne Wprowadzenie: „Och, oto jest głos ludu, prawdziwy amerykański duch, hymn na cześć demokracji”. Później spojrzałem na pierwsze linijki książki, gdzie autor Studs Terkel napisał (a mało kto zwrócił na te słowa uwagę): „To nie jest książka historyczna, to jest książka o pamięci”. W tym momencie zacząłem się zastanawiać, co to znaczy, że książka poświęcona jest pa- mięci i w jakim sensie te stwierdzenia znajdujące się na okładce nie są adekwatne w stosunku do całej tej złożoności pamięci i wspomnień, które właśnie książka prezentowała. To pytanie nakierowało mnie na pewną ideę, która funkcjonuje w bardziej ortodoksyjnych kręgach, wychodząc poza cały ten marksistowski dys- kurs, w sposób zbieżny z tym, co ja rozumiem przez pojęcie oral history. Mam tu na myśli bibliotekarski punkt widzenia na oral history jako małego suplementu do innych posiadanych dokumentów. Możemy zasmakować tamtego życia, tamtych czasów, docieramy do osobowości tamtych ludzi. Ostatecznie jednak jest to tylko kolejny sposób pozyskiwania historycznych informacji, z którymi należy postę- pować tak, jak z każdym innym śladem przeszłości. W tym sensie użyłem terminu more history. Co robi oral history? Zapewnia historykowi więcej materiału do pra- cy. Co jeszcze? Dostarcza wątek no history, rodzaj czegoś, co ujawnia się na drodze niezamierzonego doświadczenia, które się materializuje, gdy ludzie zastanawiają się nad swoim życiem. Gdy doszedłem do tego, uświadomiłem sobie, że najbardziej Varia 222

interesujące może być coś, co znajduje się pomiędzy tym, pomiędzy more history i no history, a co w moim rozumieniu stanowi treść książki Hard Times. Mam tu na myśli nie zwykłą nagą prawdę, lecz bardziej skomplikowane świadectwa, które z jednej strony wymagają zastosowania przez nas wszystkich możliwych narzędzi krytycznych, z drugiej zaś są czymś więcej niż prostymi faktami historycznymi. Są tym, co uchodzi za centralne zagadnienie studiów nad kulturą, namysłu nad rolą dyskursu, rolą konstrukcji narracyjnych, rolą tropów. Wszystko to jest częścią tego, co dzieje się z doświadczeniem na drodze stawania się pamięcią, złożonością doświadczenia, która musi być na swój sposób udoskonalana, procesem kulturo- wym, w którym jednostki nie zostają całkowicie wyobcowane przez historyka, na- dającego sens materiałowi badawczemu. Są to z pewnością inne aspekty procesu opracowywania zgromadzonych danych. Właśnie to wzbudziło we mnie fascyna- cję tym, o co rzeczywiście chodzi w oral history, wychodząc poza aspekt zwykłego relacjonowania prawdy, pamięci czy też dostarczania faktów historycznych. Chciałbym przejść teraz do kwestii shared authority. Wyrażenie shared authori- ty stało się tytułem książki, która jest zbiorem moich esejów. Co ciekawe, prawie każdy z esejów, które tam się znalazły, to wynik konkretnego doświadczenia związanego z jakimś projektem. Nie zawsze były to projekty oral history. Czasami były to filmy dokumentalne, wystawy muzealne czy też praktyka dydaktyczna. Wszystkie te eseje wyrosły z refleksji opartej na praktyce, co jest bardzo istotne. Gdy zastanawiałem się nad tytułem książki, przeglądałem poszczególne teksty i zastanawiałem się nad główną ideą, mianowicie, w jaki sposób ludzie w wywia- dach oral history stają się na swój sposób historykami. Otóż oni nie tylko zdają relację z tego, co stało się w przeszłości. Starają się bowiem tej relacji nadać we- wnętrzny sens, by stworzyć spójną opowieść, a to jest tożsame z tym, co robią właś- nie historycy. Taki punkt widzenia był wtedy kompatybilny z tym, co głosili m.in. Ronald Grele, Alessandro Portelli, Luisa Passerini czy Daniel Bertraux. Wszyscy oni byli zainteresowani tym, co rzeczywiście robią ludzie w momencie, gdy prze- prowadza się z nimi wywiad. Odpowiedź wydaje się oczywista: ludzie nie tylko odpowiadają na pytania, ale także, a może przede wszystkim, komponują narra- cję. Cały czas dokonują wyborów, które nadają znaczenie gromadzonemu przez nas materiałowi i warunkują w pewien sposób jego użycie. W tym sensie należy zadać sobie pytanie: kto jest autorem danej oral history? Odpowiedź z punktu wi- dzenia no history brzmiałaby: „autorem jest nasz rozmówca, a dyktafon jest tylko rodzajem medium, które pozwala wypłynąć tej lawie spod powierzchni”. Bardziej tradycyjne stanowisko głosi, że autorem jest historyk. Ludzie są tylko dostarczy- cielami pewnych faktów, ale to historyk wydobywa je na światło dzienne. Można by też zapytać: kto jest podmiotem wywiadu? Moja odpowiedź na te pytania jest taka, że zarówno pytający, jak i pytany występują w wywiadzie jako historycy, mimo że posługują się innym słownictwem, inną wrażliwością. To, co między nimi zachodzi, to bardzo skomplikowane spotkanie dialogiczne. 222 Michał Kierzkowski, Michael Frisch 223

Dla mnie w samej definicji generowania wywiadu oral history pojęcie jego au- torstwa i władzy, mocy decyzyjnej odnosi się zarówno do pytającego, jak i pytane- go. Należy uświadomić sobie, że obydwie strony na swój sposób starają się myśleć historycznie poprzez prosty wybór takich, a nie innych faktów, cokolwiek jest przedmiotem dyskusji. Byłem zafascynowany tym, że w języku angielskim poję- cia autor, autorstwo i autorytet, władza mają ten sam rdzeń. Pracując z pojęciami autor, autorstwo, autorytet, traktowałem je automatycznie jako niemalże tożsa- me. Z tego w sposób naturalny wypłynęła teza, że jeśli autorstwo wywiadu czy też projektu oral history jest wspólne, to podobnie jest z władzą nad nim, mocą decy- dowania o dalszych losach wywiadu, projektu. Jaki bowiem byłby sens wspólnego autorstwa, gdyby tylko jedna strona posiadała moc decyzyjną? Zainteresowanie takim właśnie wypośrodkowanym i łączonym pojęciem autorstwa i władzy, mocy decyzyjnej często wpędzało mnie w spory z lewicowymi działaczami, badaczami, którzy, niemalże z ubóstwieniem stosując wyrażenie „lud”, pytali, jakim prawem my, badacze chcemy decydować o tym, co zrobić z wywiadem. To podmiot wywia- du, rozmówca jest autorem i wywiad należy do niego. Muszę przyznać, że przez wszystkie lata praktyki nigdy nie trafiłem na osobę, z którą robiłem wywiad, a która chciałaby mieć nad nim totalną władzę. Gdy robiłem projekt poświęco- ny pracownikom lokalnej huty, zapraszając ich do zaangażowania w proces edycji i redagowania wywiadów, zazwyczaj padała odpowiedź: „Nie, nie, to twoje zada- nie, ja się na tym nie znam. Cieszę się ogromnie, że mogłem ci pomóc, rozmawiając z tobą. Oczywiście z chęcią przeczytam to później, wprowadzę drobne poprawki, ale reszta to twoje zadanie. Nie wymagaj ode mnie, bym wykonywał tę pracę za ciebie!”. To właśnie rozumiem przez podstawowe zagadnienia autora, autorstwa, mocy decyzyjnej, które warte są głębszego namysłu z naszej strony. Na końcu chciałbym przedstawić kwestię, która pojawiła się w pytaniu, mia- nowicie sharing authority. Jakiś czas temu ukazał się specjalny numer „Oral Histo- ry Review”1 poświęcony zagadnieniu shared authority. Był to zbiór bardzo dobrych tekstów zaprezentowanych w czasie jednego ze spotkań zorganizowanych przez Oral History Association. Byłem oczywiście bardzo zaszczycony tym, że katego- ria shared authority jest nadal żywa i wzbudza duże zainteresowanie. Dodam, że zamieszczone tam rozważania kończyły się wygenerowaniem pojęcia sharing au- thority. Postanowiłem zatem napisać mały komentarz. Zauważyłem drobną róż- nicę między tymi pojęciami, wartą głębszej refleksji. Otóżsharing authority zakła- da, że to my posiadamy moc decyzyjną i powinniśmy się nią podzielić. Wdając się w dyskusję, dlaczego nie zatytułowałem swojej książki właśnie Sharing Authority, zauważyłem bardzo interesującą implikację. Mianowicie kwestia „dzielenia się” znajduje się tutaj jakby z definicji. Naszym zadaniem jest rozpoznanie tego stanu

1 Chodzi o „Oral History Review”, nr 30 (1/2003). Varia 224

rzeczy, a nie tworzenie go. Biedny robotnik pracuje nad swoją świadomością nie do końca na zasadzie własnych wyborów, parafrazując Marksa, co nie oznacza jednak, że nie jest zdolny do sprawstwa, autorstwa. Taka dialogiczna konstruk- cja jakby z definicji pojawia się właśnie w czasie wywiadu. Jest to rozpoznanie sytuacji, w której władza, moc decyzyjna już została rozdzielona. My musimy je- dynie wspólnie znaleźć sposób na ucieleśnienie tego podziału na poszczególnych etapach od konstrukcji projektu, po wspólną partycypację w ewentualnych jego profitach. Wydaje mi się, że ciągle jest wiele do powiedzenia na ten temat.

M.K.: Chciałbym, abyśmy porozmawiali teraz o innej Pana znakomitej książce oral history Portraits in Steel. Mam dwa zasadnicze pytania: jak doszło do tego, że ta książ- ka powstała, i z jakiego rodzaju problemami zetknął się Pan, realizując ten projekt?

M.F.: Jest to książka zawierająca wywiady z hutnikami z lokalnej huty w Buffalo, którzy w czasie, gdy przeprowadzałem z nimi rozmowy, już tam nie pracowali. Huta została zamknięta. Książka ta jest obrazem tego, co nie zawsze szczęśliwie nazywa się dezindustrializacją. Widzimy tutaj szeroką społeczną transformację w przemysłowym mieście, jakim jest Buffalo, i ludzi, którzy w tym procesie uczestniczą. Ta książka nie była moim pomysłem. Do projektu zostałem zaproszony przez Miltona Rogovina, światowej klasy fotografa dokumentalnego pochodzącego z Buffalo. Już w latach 70. XX w. wykonał on serię fotografii hutni- ków w czasie pracy. To był pierwszy projekt, w którym Rogovin zastosował swoją metodę fotografowania, teraz bardzo popularną na całym świecie, która polega na tym, że najpierw fotografował ludzi w czasie pracy, następnie odwiedzał ich w domu i robił im zdjęcia na łonie rodzinnym. Finałem były wystawy prezentują- ce te dwa rodzaje zdjęć jedno przy drugim. To pozwala dostrzec, jak złożone są ich życia i tożsamości. Rogovin zadzwonił kiedyś do mnie z pewną ideą. Wiedziałem, że huty zostały zamknięte, a Rogovin był w posiadaniu wcześniej zrobionych zdjęć hutników. Chciał jednocześnie wykonać nową serię fotografii, uzupełnioną roz- mowami z tymi ludźmi dotyczącymi tego, jak ich życie zmieniło się przez te lata. Tak powstała idea książki. Rogovin był wtedy pod wpływem pracy Jamesa Agee i jego studiów nad ubóstwem w Appalachach, co zostało połączone z fotografiami Walkera Evansa. Zasugerowałem, że być może oral history będzie dobrym pomy- słem na zrealizowanie tego projektu. Tak oto przygotowaliśmy projekt, w którym zadaniem Miltona Rogovina było wykonanie serii nowych zdjęć, moim natomiast przeprowadzenie wywiadów na temat życia tych ludzi i tego, co się stało. Padło pytanie o szczególne problemy w trakcie realizacji projektu. Wydaje mi się, że nie miałem żadnych. Nie musiałem martwić się kwestiami związanymi z częścią dokumentacji fotograficznej. Nie musiałem też dokonywać selekcji osób do przeprowadzenia rozmów, gdyż były to osoby, które znalazły się na zdjęciach Rogovina. Co ciekawe, nie wiedziałem, czy przyjdzie rozmawiać mi z radykałami, 224 Michał Kierzkowski, Michael Frisch 225

konserwatystami, związkowcami czy antyzwiązkowcami. Mieliśmy ich portre- ty i nazwiska, więc pozostawało mi odnaleźć ich i wydobyć historie ich życia. Inną rzeczą jest to, że wcześniej podjęliśmy decyzję, że przeprowadzane przeze mnie wywiady powinny stanowić pewnego rodzaju zwierciadlane odbicie ich egzystencji, co byłoby spójne ze stylem fotografowania Rogovina. Styl ten, któ- ry nazywam portretowaniem, polega na tym, że człowiek stoi twarzą w twarz z obiektywem, prezentując swoją powagę i wewnętrzną złożoność. To jest tak, jakby postawić osobę patrzącą na Rembrandta i Rembrandta patrzącego na tę oso- bę i widzimy, że poza tą komunikacją istnieje tam coś jeszcze. Pojawia się tutaj pytanie zadane wcześniej: kto jest autorem takiego portretu? W pewnym sensie jest nim Rembrandt, czy Leonardo, czy jakikolwiek inny malarz, z drugiej strony jednak przez wieki zastanawiamy się nad postacią Mona Lisy. Co ona chce nam przekazać, co czuje, kim ona jest? Bierze się to stąd, że w tym przypadku Mona Lisa jest dużą częścią tego, co doprowadziło do powstania obrazu i co w nim fa- scynuje. W tym dialogicznym sposobie fotografowania i malowania ogromną rolę odgrywa autoprezentacja. My właśnie dążyliśmy do takiego dialogicznego sposo- bu realizacji naszego projektu, w którym ludzie zaprezentowaliby samych siebie. Metodą miało być komentowanie przez nich fotografii, zaczynając od tych z pracy i kończąc na tych odnoszących się do życia rodzinnego. Następnie należało przejść do rozmowy na temat ich doświadczeń i ich społecznego, ekonomicznego i poli- tycznego rozumienia tego, co dzieje się w otaczającym świecie. Mieliśmy nadzieję, że unikając nachalnego podsuwania mikrofonu z pytaniami: „jak to jest być ofia- rą?”, oraz pytań w stylu: „jak Pani/Pan rozumie współczesny kapitalizm?”, uda nam się nawiązać obszerny dialog konstruujący pewną bazę umożliwiającą nam prowadzenie rozmów dotyczących ich rzeczywistych doświadczeń i pojmowania otaczającego świata. Najwięcej problemów napotkaliśmy w czasie poszukiwań wydawcy tej książ- ki. Częściowo było to związane z dużymi kosztami samych fotografii. Rogovin jest światowej klasy fotografikiem i nalegał, by reprodukcje były najwyższej klasy. Dużo ważniejszą kwestią było to, że potencjalni wydawcy nie widzieli wystarcza- jących powodów, by robić taką książkę, o czym przekonaliśmy się, pertraktując chyba z dziesięcioma wydawcami, zanim wreszcie trafiliśmy do Cornell Universi- ty Press, gdzie dostrzeżono wartość naszego projektu. Większość nie była zainte- resowana losami byłych hutników. Jeden z wydawców stwierdził nawet: „A kogo to interesuje?”. Im więcej o tym wszystkim myślałem, tym więcej nabierałem wąt- pliwości, co do sukcesu całego przedsięwzięcia. Nie chciałem jednak dopuścić, by te wszystkie godziny rozmów o fotografiach, o doświadczeniach hutników poszły na marne. Ostatecznie wszystko sprowadza się do tych dwóch idei, o których rozma- wialiśmy wcześniej. Chodzi o fachową wiedzę i autorstwo. Dla mnie było waż- ne, że nie zawłaszczałem sobie autorstwa. Byłem oczywiście bardziej niż obecny Varia 226

w pracach nad edytowaniem tekstu. Jednocześnie było nam bardzo trudno zna- leźć i przekonać wydawcę, który naprawdę zrozumiałby balans między tekstem i fotografiami. Zrozumiałe jest, że tekst i fotografie to dwa różne aspekty, dwa różne środki przekazu, ale w tym przypadku bardzo komplementarne. Pod tym wszystkim kryją się myśli, które zawarłem w Shared Authority. Bardzo istotnym elementem oral history jest to, że ludzie, z którymi przeprowadzamy wywiady, mają swoje przemyślenia, posiadają wiedzę fachową, są komentatorami i kryty- kami otaczającej ich rzeczywistości. Nie oznacza to jednocześnie, że mają rację, czy też posiadają tej racji więcej niż ktoś inny, ale mimo to biorą aktywny udział w procesie myślowym, syntetyzują, na swój sposób konstruują narrację i dyskurs. Zazwyczaj w naszym społeczeństwie zakłada się, że jeśli oni są klasą pracującą, to my, naukowcy jesteśmy klasą „myślącą”. My odpowiadamy za myślenie, oni zaś za uczucia. Hutnicy, z którymi rozmawiałem, byli zaś bardzo zainteresowa- ni wszystkimi kwestiami politycznymi i społecznymi, które stanowiły ważny punkt naszych rozmów. Niektórzy z nich przejawiali złość, niektórzy podchodzili do tych tematów spokojnie. Za każdym razem kończąc rozmowę, a trwały one od dwóch do ośmiu godzin, odczuwałem, że prowadziliśmy prawdziwą dyskusję na temat świata, w którym żyjemy, być może w inny sposób i w innych miejscach, ale dzieląc punkt widzenia na złożoność zachodzących zmian. Była to jedna z misji, której podjąłem się w tej książce. Jeśli miałbym wyróżnić najtrudniejszą część tego projektu, to były nią chyba długie poszukiwania wydawcy. Wydaje mi się, że odnieśliśmy większy sukces, niż nam się początkowo zdawało. Świadczy o tym fakt, że wielu potencjalnych wydawców czytając transkrypcje wywiadów, wykazywało zaniepokojenie, czy nawet przerażenie. Tę jakość powinien mieć każdy dobry projekt oral history. To znaczy, jeśli stwierdzimy: „och, wszyscy ci ludzie są wspaniali, są dumą i hym- nem na cześć prawdziwego amerykańskiego ducha”, to tak naprawdę nie słucha- my tego, co oni rzeczywiście do nas mówią. Myślę, że wielu spośród tych, którzy czytali te wywiady, w rzeczywistości nie chciało słuchać tego, co moi rozmówcy przekazali. Jest to efekt pewnego stylu myślenia: „ich zadaniem jest zainspirować mnie, a ja wam powiem, co to wszystko znaczy, ja jestem badaczem, ja jestem kry- tykiem, nie oni”. Przezwyciężenie tego problemu jest prawdziwym wyznaniem oral history. Nawiązując do tego, chciałbym opowiedzieć anegdotę. Kiedyś w ra- mach grantu badawczego analizowałem jeden z programów radiowych. Była to półgodzinna audycja poświęcona problemom rasowym w przemyśle kolejowym. Jedną połowę programu stanowiła rozmowa między robotnikami, drugą nato- miast dyskusja historyków. Słuchając tego z moim kolegą, odnieśliśmy te same wrażenia. Mimo że był to materiał audio, oczyma wyobraźni niemal widzieli- śmy robotników wypuszczanych po 15 minutach jednymi drzwiami i history- ków wpuszczanych innymi, zasiadających na jeszcze ciepłych krzesłach. Nasza reakcja była identyczna. Stwierdziliśmy, że o wiele ciekawszym rozwiązaniem 226 Michał Kierzkowski, Michael Frisch 227

byłoby umożliwienie dyskusji między tymi dwiema stronami, między robotni- kami i historykami. Propozycja ta była wyzwaniem w stosunku do traktowania rozmówców, w tym przypadku robotników, tylko jako dostarczycieli materiału historycznego, a naukowców jako tych, których zadaniem jest refleksja nad ma- teriałem i umieszczenie go w szerszym kontekście. W wywiadzie spotykamy się zazwyczaj z więcej niż tylko dwiema perspektywami. Prowadząc zajęcia z oral hi- story, zwracam dużą uwagę na umiejętność wykrycia tej złożonej dialogiczności i jej związków z reprezentacją historyczną. Jest to istotna część pracy na gruncie oral history.

M.K.: Chciałbym zapytać o Pana fascynację tym, co można nazwać rewolucją di- gitalną w ramach oral history, a co jest bezpośrednio związane z tym, czym zajmują się Państwo w The Randforce Associates2.

M.F.: Rzeczywiście, to, czym obecnie się zajmuję, w głównej mierze wynika z fascynacji nowymi kierunkami, możliwościami oral history w erze digitalizacji. W moim przypadku korzenie tego sięgają kilka lat wstecz i związane są z wywia- dem, który kiedyś zrobiłem z moim dziadkiem, o czym już mówiłem. W 1998 r. uczestniczyłem w pokazie pewnego nowego oprogramowania komputerowego (Interclipper) przeznaczonego do badań rynku, który wydawał się dobrym na- rzędziem do indeksowania, oznaczania i analizowania nagrań audio oral history. Pamiętam, że te możliwości wzbudziły moje zainteresowanie, ale dopiero po roku czy po dwóch latach postanowiłem bliżej się z tym zaznajomić. Wtedy to kupiłem owo oprogramowanie i zamierzałem je przetestować właśnie na moim pierwszym wywiadzie, który przeleżał 25 lat w szufladzie. Włączyłem komputer i po godzinie pracy wysłałem mojemu bratu e-maila z klipem zawierającym żywy głos dziadka, którego nie słyszeliśmy, odkąd zmarł. Ta niesamowita różnica w użytkowaniu między czymś, co przez lata przeleżało w szufladzie, chyba tylko raz wysłuchane przy okazji spotkania rodzinnego, a czymś, co w szybki i prosty sposób można przywrócić do życia, była dla mnie niemalże momentem zwrotnym. Następnym krokiem był głębszy namysł nad tym zagadnieniem, co zaowoco- wało szeroko zakrojonymi pracami. Musiałem jednocześnie stawić czoła pew- nym sądom towarzyszącym tego typu pracy na gruncie oral history, wskazują- cym na istnienie głębokiej, przytłaczającej sprzeczności. Sprzeczność ta zakłada, że każdy uważa, iż robienie wywiadów jest bardzo ważne ze względu na nieoce- nione znaczenie ludzkiego głosu i niezastąpione wspomnienia, jednocześnie aż do czasów współczesnych niewiele wagi przywiązywaliśmy do oryginalnych nagrań audio/wideo, co więcej, niewiele robiliśmy, by to zmienić. Jedyny wyjątek

2 Zob.: www.randforce.com (dostęp: 15 II 2021 r.). Varia 228

stanowili tutaj specjaliści od filmu dokumentalnego. To zaprowadziło mnie do cie- kawego spostrzeżenia. Mianowicie, zwykłe podejście do oral history jako pierwot- nego źródła, medium, dostarcza materiał, który jest albo w formie surowej, albo spreparowanej. Albo spoczywa on w formie surowej, gdzieś na półce w archiwum, gdzie praw- dopodobnie nikt nie zajrzy, albo występuje w formie spreparowanej, jako w dużym stopniu zredukowana selekcja będąca częścią jakiejś konstrukcji dokumentowej. Dla mnie droga wiodła przez zrozumienie tych nowych digitalnych narzędzi jako tych, które pozwalają na nieskończoną liczbę sposobów pracy w przestrzeni po- między tym surowym źródłem i spreparowanym dokumentem, do powrotu do rzeczywistego nagrania jako pierwotnego dokumentu oral history. Patrząc głę- biej, to założenie wynikało z niepotwierdzonych twierdzeń, jakoby transkrypcja wywiadu była niezastąpiona i konieczna, ponieważ badacze potrzebują doku- mentu w formie tekstu, by mieć z czym pracować. To po prostu nie jest prawdą. Dziś powszechnie wiadomo, że tekst wcale nie jest lepszą formą dokumentu od nagrań audio i wideo, patrząc chociażby na bogactwo zawartych tam znaczeń. Oczywiście niewiele jesteśmy w stanie zrobić z dokumentem audio/wideo, dopó- ki nie zostanie on w pewien sposób opracowany, przygotowany przez specjalistę. Przez wiele lat na gruncie archiwalnym i naukowym byliśmy więc skazani na do- kumenty w formie tekstu, transkrypcji. To, co dla mnie w tym całym zamieszaniu związanym z digitalizacją oral history było najbardziej fascynujące, to wcale nie aspekt technologiczny, który wydaje się mieć najmniejsze znaczenie, tylko pewne szersze implikacje. One to bowiem wpisują się w ten cały strumień idei, o których dyskutowaliśmy, a które stawiają nas przed szeroko rozpowszechnionym przy- wilejem eksploatacji pierwotnego źródła. Owej eksploatacji możemy dokonywać w połączeniu z najbogatszą reprezentacją źródła pierwotnego, która w przypadku oral history znajduje się w samym nagraniu audio/wideo. Obecnie pracujemy z konkretnym zestawem narzędzi, stawiając sobie kon- kretne cele. Co ważne, można zauważyć coraz większą liczbę ludzi, którzy za- czynają pracować w podobny sposób. Nasze narzędzia będą zmieniać się bardzo szybko. Bardziej interesujący wydaje się jednak fundamentalny w oral history stosunek do pierwotnego źródła, który nabiera pewnej dynamiki na każdym etapie – od produkcji po analizę i konsumpcję. Wszystko to nakierowane jest na efektywność pracy kogokolwiek zainteresowanego bezpośrednio ze źródłem pierwotnym. Z dłuższej perspektywy czasu wydaje się ciekawe w pozytywnym sensie, że czas, w którym ludzie naprawdę zaczęli fascynować się oral history, był jednocześnie okresem, w którym nie przywiązywano wagi do istoty fundamen- talnego źródła pierwotnego, gdy wszyscy twierdzili: „nie da się pracować ze źród- łem pierwotnym, dlatego musimy konstruować metapierwotne źródła, czyli tran- skrypcje”. Wiele archiwów wciąż, włączając w to archiwum uniwersytetu w Buf- falo, nie przyjmie do swoich zbiorów projektów oral history, póki nie zostaną one 228 Michał Kierzkowski, Michael Frisch 229

zaopatrzone w transkrypcje. Dla mnie jest to całkowicie niezrozumiała, czy też nie do zaakceptowania sytuacja. Oczywiście to miało swoje praktyczne zastoso- wanie w latach wcześniejszych, natomiast dziś taki stan rzeczy nie ma racji bytu. To musi się zmienić i z pewnością się zmieni. Kończąc odpowiedź na to pytanie, chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz, którą można rozumieć jako złą stronę fascynacji technologią. Otóż zupeł- nie naturalne jest, że taka fascynacja jest obecna na początku zapoznawania się z tymi nowymi możliwościami. Jednak sytuacja, gdy zbyt dużą wagę przywią- zuje się do nowinek technologicznych na dalszych etapach, szczególnie na etapie produkcji, wydaje się niepożądana. Moim zdaniem z prawdziwym wyzwaniem spotykamy się na pierwotnym poziomie wchodzenia w interakcje z samym ma- teriałem, gdy nie jest on jeszcze spreparowanym dokumentem, a już nie można go nazwać całkiem surowym. Dla mnie ten moment jest właśnie granicą, którą można przekroczyć z pomocą digitalnych narzędzi ułatwiających pracę z zakodo- wanymi informacjami w cyfrowym formacie, gdzie zacierają się różnice między muzyką, głosem, tekstem czy fotografią. W swojej pracy mniej zainteresowany jestem wyszukanymi produkcjami, które służyć mają jako cyfrowe regulatory ułatwiające obróbkę materiału, chociaż to należy uznać za proces demokratyzacji w obrębie oral history. Dziś już nie trzeba korzystać ze studia filmowego, by skom- ponować ciekawy obraz rodziny na podstawie kilku godzin wywiadów. W mojej pracy bardziej interesujące jest pytanie, co się dzieje, gdy dowolny student, na- uczyciel czy członek rodziny zaznajomi się z tą przestrzenią pomiędzy surowym źródłem a spreparowanym produktem, gdzie może swobodnie pracować zgodnie z wybranym przez siebie celem. W tej przestrzeni „pomiędzy” sam materiał staje się bowiem łatwiejszy w badaniu, identyfikacji i eksploracji. Dodatkowo uwagę przyciąga moc konstruowanych map porządkujących zgromadzony materiał, które odbieram jako bardziej przydatne niż na przykład mechanizmy wyszuku- jące. Mechanizmy wyszukujące to pewnego rodzaju sondy, natomiast mapy to soczewki organizujące całą przestrzeń. Tych soczewek i rodzajów map mogą być miliony. To daje ogromne możliwości w naszych poszukiwaniach, tym bardziej że zazwyczaj na początku badań sami do końca nie wiemy, czego szukamy. Poprzez umieszczanie dokumentacji audio/wideo w orbicie tej ogromnej siły eksploracyj- nej dajemy ludziom do rąk narzędzia, z pomocą których sami mogą konstruować mapy służące ich skonkretyzowanym badaniom. Moim zdaniem wkraczamy w bardzo interesujący rozdział historii oral history.

M.K.: Jak Panu się wydaje, w jaki sposób przebiegał przez te wszystkie lata proces profesjonalizacji oral history?

M.F.: Zawsze budziła we mnie pewien sprzeciw tendencja świata nauki do ob- warowywania wszystkiego formalnymi założeniami wymagającymi zdobywania Varia 230

specjalnych kwalifikacji i odbywania treningów. Często zaczynam więc swoje zajęcia dotyczące oral history opowieścią o pewnym studencie, który z powodów nadmiernej liczby uczestników nie mógł zapisać się na ten kurs, więc przyszedł do mnie i zaczął niemalże błagać: „Bardzo zależy mi ma możliwości uczestnicze- nia w tych zajęciach, ponieważ moja babcia jest chora i jeśli nie uda mi się zaliczyć tych zajęć, to nie będę mógł zrobić z nią wywiadu, a do przyszłego roku babcia może już umrzeć. Dlatego bardzo proszę o przyjęcie mnie do grupy”. Odpowie- działem mu na to: „Po prostu idź i zrób z nią ten wywiad, a później będziemy się martwić, jak ewentualnie twoją pracę ulepszyć”. W tym sensie uważam, że ludzie nie powinni odczuwać potrzeby jakiegoś specjalnego pozwolenia w formie okre- ślonych kwalifikacji, by zacząć robić wywiady oral history. Oczywiście normalną rzeczą jest, że to zagadnienie obfituje w wiele interesujących kwestii teoretycz- nych i wiele technik badawczych. Czymś naturalnym jest rozmowa z drugą osobą, jednak ta naturalność zanika, gdy w czasie rozmowy nadmiernie koncentrujemy się na obsłudze sprzętu nagrywającego czy na tym, ile zostało jeszcze wolnego miejsca na nośniku. Rozmowa z drugą osobą to umiejętność wymagająca głębszej refleksji. O wiele więcej czasu powinniśmy także przeznaczyć na refleksję, co właściwie zamierzamy zrobić z gromadzonym materiałem. Zazwyczaj ta reflek- sja kończy się na chęci skumulowania nagrań w archiwach i bibliotekach w bliżej nieokreślonych czasowo celach badawczych. W tym sensie uważam, że sama idea warsztatów oral history ma ogromną wartość. Istnieje w tym wszystkim jednak mieszana pozycja. Organizacje oral histo- ry, które pewnie posiadają niektóre aspekty profesjonalizacji, prezentują swego rodzaju jednoczący potencjał. Organizowane są spotkania, na których nie każdy musi być naukowcem, aktywistą, osobą zajmującą się genealogią rodzinną czy też projektantem stron internetowych, a mimo to ci ludzie mają coś wspólnego ze sobą i dlatego też istnieje możliwość uczenia się od siebie. Wydaje mi się, że w dzi- siejszych czasach środowiska oral history właśnie do tego zmierzają, bardziej niż do profesjonalizacji rozumianej jako wymagania określonych kwalifikacji i po- zwoleń, zanim pierwszy raz włączy się dyktafon. Dziś jest to bardziej zagadnienie zaproszenia do dialogu, który należy poszerzać, a oral history ma tę zdolność. My- ślę, że w tym procesie nie przyczynimy się do sukcesu, dążąc uparcie do profesjo- nalizacji lub też antyprofesjonalizacji. Jeśli bowiem całkowicie zdeprecjonujemy wartość teorii, mówiąc: „och, to jest sprawa naukowców, zostawmy to im i w tym czasie zajmijmy się robieniem wywiadów z naszymi dziadkami, robotnikami czy też weteranami wojny irackiej”, wtedy wiele stracimy. Wszystko to staje się bardzo twórczą i kreatywną strefą, wymagającą jednak dania ludziom gruntu do współdziałania i wymiany myśli.

M.K.: Ostatnie pytanie, które jest także moim osobistym pytaniem, brzmi: jaką radę dałby Pan osobie, która chce zacząć albo dopiero zaczęła swoją przygodę z oral history? 230 Michał Kierzkowski, Michael Frisch 231

M.F.: Pewnie główną radą będzie to, żeby po prostu zacząć, znaleźć tło, ramy projektu, który zamierza się zrealizować, skontaktować się z doświadczonymi osobami, zacząć czytać fachową literaturę, przyjrzeć się innym projektom, by w ten sposób poszerzyć rozumienie tego, co można zrobić z nabywanym doświad- czeniem. Warto także zastanowić się nad tym, co rzeczywiście chcemy osiągnąć, a to sprawi, że nie będziemy marnować czasu. Raczej prędzej niż później należy rozwinąć wiedzę o możliwych opcjach stojących przed nami, zadać sobie pytanie, dlaczego właściwie tym się zajmuję, co chcę zrobić z efektami mojej pracy. Oczywiście, gdy udzielałem swoich rad przy projektach realizowanych przez różne grupy społeczne, które angażowały początkujące osoby, zawsze pojawia- ła się kwestia wskazująca, że nigdy nie jest za wcześnie, by zadać sobie pytanie: dokąd to wszystko ma zmierzać? Nie warto zwlekać i marnować czasu, gdyż to może mieć katastrofalne skutki. Im więcej robisz wywiadów, tym większy ciężar namysłu nad posiadanym doświadczeniem. Nigdy nie jest za wcześnie, by popro- sić o rady, spojrzeć na trajektorię projektu, od krótkoterminowego do długoter- minowego, spróbować zaplanować ten proces. Należy spojrzeć na tę pracę jako na „robienie/wytwarzanie historii”, w sensie: „chcę coś z tym zrobić konkretnego, nie tylko kolekcjonować dokumenty”. Wszystko, o czym rozmawialiśmy, miało wskazać na to, że oral history nie jest tylko zbieraniem świadectw. Jest natomiast formą „robienia/wytwarzania historii” zarówno dla osoby pytającej, jak i pytanej.

M.K.: Bardzo dziękuję. Jest mi niezmiernie miło, że mogłem z Panem przeprowadzić ten wywiad.

Buffalo, Nowy Jork 31 stycznia 2008 r. Varia 232

● ● ● ● ● ●

2020 Comment/postscript to the interview with Michael Frisch Encountering this interview from twelve years ago is a special pleasure today, as it takes me back to the few months in 2008 when a wonderfully curious and thoughtful graduate student from Poland, Michał Kierzkowski, was in residence in my oral history consulting office in Buffalo while working on a dissertation on the theory and practice of oral history. We had many thoughtful and productive discussions during those months, about our shared interests, the significance of oral history as a method and mode in historical practice, and the newer directions our office was pioneering in the digital indexing of audio and video recordings, which we have taken to be the primary source for oral history. These conversa- tions culminated in the more formal interview Michał conducted with me shortly before his return to Poland, and which he – now Dr. Kierzkowski – has been in- vited to publish in Polish translation with a new and, unsurprisingly, insightful introduction he has written. By way of setting the interview in a broader context, in this brief afterword I will trace the trajectory that had brought me to the interview in 2008 and discuss what has developed since that time. Much of it prefigured in the interview’s discussion, it is now taking a dramatically different form as an approach to con- ducting, collecting, and sharing oral history. The early part of the interview focuses on the journey that led to my book A Shared Authority (1990), a collection of essays grounded in reflections on very concrete oral and public history projects in the preceding years. In drawing these together, I presented oral and public history as fundamentally dialogic: a conversa- tion between historians and subjects, not a one-way street in which “we” historians speak to a public “them”. In oral history, the “author” is not quite the speaker, and not quite the interviewer, either. By definition, authority, which is grounded in the word “author,” is shared. In another play on words, it can be said that the historian is grounded in expertise, while the subject is grounded in experience – two words that also share a common root suggesting the possibilities of productive dialogue. I carried this perspective into ongoing projects, especially Portraits in Steel (1993), with the eminent documentary photographer Milton Rogovin. This pre- sented the lives of steelworkers before and after an era of plant closures through photographic portraits over time and parallel oral life histories. When I began exploring new digital tools for managing oral history after 2000, these at first seemed a wholly different ground. I only gradually recognized how the notion of shared authority, or at least an authority that was potentially share- able, ran through all of this work, old and new. By the time of Dr. Kierzkowski’s visit, my colleagues at the Randforce Associa- tes and I had come to focus on the digital indexing of oral history media: identifying 232 Michał Kierzkowski, Michael Frisch 233

content and meanings in audio and video documents with or without transcripts. These indexes could yield a map of interviews in a collection, within and also ac- ross them, along any vectors of curiosity and interest. Having such maps means that the capacity to enter and explore an oral history collection could be shared and distributed. In developing indexed media maps for audio and video oral history collections, we were struck by a different metaphor: how choices in managing oral histories come down to “raw” and “cooked”: the archive holds the full raw interviews, which are usually inaccessible in their media form and are reachable only via transcrip- tions. Aside from research by scholars, at that point (this, too, is changing now) most other uses for a broader public required a “cooked” form: a documentary film or an exhibit’s selection of objects and labels that tell a story or explore a theme. More than a one-way street, the raw-cooked approach suggests an alternati- ve vision. A one-hour documentary film, for example, is drawn from what may be fifteen to twenty-five hours of footage. Given the progressive stance propelling most documentary films, it is a shock to realize how the mode is definitionally au- thoritarian; it is the expression of one author’s vision of the story. But how many other stories lie buried within that footage? How might different stories be found, shaped, and told were we not looking through the eyes of the film-director or exhi- bit curator? Indexed media maps permit anyone to explore the same material and fashion paths through it, based on wholly different curiosities, values, or sensibilities. We began thinking of our content management work as located in a kind of open kit- chen – a place where the “raw” becomes “cooked,” where the cooking process could be demystified and shared widely and interactively. It is in just such ways that the new digital humanities approaches expand the imagination of what public history can mean and do and the dialogic relationships it can empower. We had begun our oral history indexing work by questioning an “unexamined assumption” in oral history practice: that transcriptions were required because there was no easy way to work directly with the source recordings. With digital tools for media indexing, this assumption could be transcended, and a landscape for interactive public access was opened. A lot was in motion in the field then, and this motion, as well as its implications, both practically and theoretically, were the focus of the conversations Michał and I had in 2008. The field has continued in rapid motion since he returned to Poland, both there and here, and my own work has evolved in some significantly different ways. It may be helpful to outline these very briefly, by way of putting the 2008 interview in a more current context. While indexing work has continued as an approach to oral history collections, a complementary new direction has emerged in the last few years with the deve- lopment of PixStori, a new tool adding audio stories to photographs. With this, Varia 234

we confronted an even more pervasive unexamined assumption: that long-form interviews were the necessary, defining essence of oral history. But what if this is not the case? Might a short-form oral history, a brief re- sponse to a photograph linking image and words, be serious and consequential in a different way? Were oral history a field like literature, a friend has observed, the unexamined assumption has been that the only literary form is the novel. But what about poetry? Could a short, focused reflection, in response to a photo prompt, constitute a concentrated moment of meaning with its own special va- lue grounded in the form, as a poem conveys meaning differently than a novel? Thinking along these lines led to another insight from the arts: mosaics have been a compositional mode for millennia. Might we imagine an oral history “mosaic” – tiny short-form crowdsourced multimedia “tiles” arrayed so as to become a por- trait of an individual, family, group, or community – as a different mode, but with its own revelatory potential, artistically and historically? These reflections speak to the capacity of the digital humanities to extend exis- ting practice and to expand our imagination of what is possible – and reachable – in public and oral history. I have been very involved in the last few years in intro- ducing, through PixStori, a new short-form image driven method for oral and pub- lic history. In exploring this domain, it has been very satisfying to recognize the core values that had first drawn me into oral and public history decades ago, and then into digital indexing work, as Michał and I discussed in the 2008 interview. These values, it turns out, are strikingly continuous and propel my current practi- ce: a belief in dialogue and exchange; in the capacity of us all, individually and collectively, to be authors of our own history; and in the importance of sharing the authority for representing it.

Michael Frisch Buffalo New York, USA May 2020 234 Wrocławski Rocznik Historii Mówionej 236 Rocznik 10, 2020, issn 2084-0578

● ● ● ● ● ●

Rekomendacje etyczne Polskiego Towarzystwa Historii Mówionej1 doi: 10.26774/wrhm.285 236 pthm 237 1 ● ● ● ● ● ●

Wprowadzenie Historia mówiona wymaga nie tylko wiedzy i umiejętności interpersonalnych, ale również dużej wrażliwości etycznej na każdym etapie pracy. Z tego powodu śro- dowisko polskich oralistów sformułowało poniższe rekomendacje, widząc dużą potrzebę istnienia spisanych standardów postępowania w tej dziedzinie. Prezen- towany zestaw rekomendacji stworzony został na podstawie wiedzy i doświad- czenia członków Polskiego Towarzystwa Historii Mówionej, po uwzględnieniu podobnych tekstów stworzonych w innych krajach lub na potrzeby pokrewnych dziedzin nauki. Nie jest to instruktaż, jak robić wywiady ani też oficjalna wykład- nia prawna. Niniejsze propozycje wyznaczają ogólne ramy postępowania oraz wskazują standardy i wartości, które należy mieć na względzie w historii mó- wionej. W konkretnych przypadkach należy kierować się zdrowym rozsądkiem i własnym sumieniem, a tam, gdzie jest to konieczne sięgnąć po profesjonalną poradę prawną. Przy mierzeniu się z sytuacjami skomplikowanymi lub nieoczy- wistymi rekomendujemy środowiskową superwizję, czyli rozmowę z innymi oso- bami profesjonalnie zajmującymi się historią mówioną.

Dla kogo przeznaczone są Rekomendacje? Rekomendacje etyczne przeznaczone są dla wszystkich zajmujących się historią mówioną niezależnie od ich wykształcenia bądź zawodu: dla osób i instytucji na- grywających, posiadających, przechowujących oraz udostępniających nagrania historii mówionej, a także dla osób i instytucji, które korzystają z nich w swej działalności naukowej, edukacyjnej czy artystycznej.

Treść rekomendacji 1. Zamierzając nagrywać wywiady historii mówionej powinniśmy zawczasu zapoznać się z metodologią historii mówionej oraz jej specyfiką, aby mieć świado- mość zarówno zalet, jak i ograniczeń tej metody. 2. Naszym obowiązkiem jest doskonalenie wiedzy i umiejętności oraz mery- toryczne przygotowanie się przed każdą rozmową (wiedza historyczna na temat zagadnień, które mogą zostać poruszone). 3. Przygotowanie do rozmowy. a. Powinniśmy uzgodnić miejsce i czas wywiadu, tak aby zapewnić osobie na- grywanej komfort i bezpieczeństwo, przy zachowaniu warunków pozwalających na rozmowę i nagranie;

1 Autorami rekomendacji są członkowie Polskiego Towarzystwa Historii Mówonej (PTHM): Jakub Gałęziowski, Marcin Jarząbek, Joanna Urbanek i Karolina Żłobecka. Rekomendacje etyczne Polskiego Towarzystwa Historii Mówionej 238

b. przed nagraniem powinniśmy wyjaśnić potencjalnemu rozmówcy, w jakim celu chcemy z nim rozmawiać, jak będzie przebiegał wywiad, co stanie się z na- graniem, jak również kto będzie miał do niego dostęp. Jest to również czas wyjaś- nienia ewentualnych wątpliwości, uzgodnienia ram wywiadu i możliwego czasu jego trwania oraz praw przysługujących rozmówcy (w tym odmowy odpowiedzi na zadane pytanie, prawa do rezygnacji z udziału w projekcie na każdym etapie, zastrzeżenia fragmentów wywiadu). 4. W trakcie rozmowy: a. rozmówca powinien być traktowany z szacunkiem; b. w miarę możliwości dokładamy starań, by stan psychiczny i sytuacja życio- wa nagrywanego nie zostały pogorszone wskutek udzielonego wywiadu; c. w trakcie nagrania zwracamy uwagę na kondycję rozmówcy, w razie potrze- by proponując mu przerwy lub zakończenie nagrania w danym dniu i umówienie kolejnego spotkania; d. respektujemy godność osoby ludzkiej, podmiotowość i autonomię człowie- ka, jak również jego prawo do własnej historii życia, nawet jeśli pozostaje ona w sprzeczności z posiadaną przez nas wiedzą; e. mamy prawo przerwać rozmowę, jeśli dobrostan psychiczny rozmówcy lub nasz nie pozwala na jej kontynuację. W pewnych przypadkach (jeżeli rozmowa przerwana została przez nas z powodów osobistych), zaleca się zaproponowanie osoby, która byłaby w stanie podjąć rejestrację rozmowy; f. zadając pytania mamy na względzie wyrażaną na bieżąco wprost lub nie wprost wolę rozmówcy oraz jego emocje. Mamy jednak prawo dopytywać, jeśli je- steśmy przekonani, że uczyni to wywiad bogatszym i ciekawszym, a jednocześnie nie wyrządzi krzywdy nagrywanemu lub osobom trzecim; dopóki, dopóty roz- mówca daje na to swoje przyzwolenie. Jeżeli je cofa, należy to respektować; g. dokładamy starań, aby techniczna jakość nagrania była dobra. 5. Poufność. Zachowanie poufności w historii mówionej oznacza, że informacje osobiste o rozmówcy, niewynikające wprost z treści nagrania (w tym adres, stan zdrowia, posiadany majątek, treść rozmów poza nagraniem) nie zostaną przeka- zane innym osobom. Dane teleadresowe winny być dostępne jedynie w zakresie niezbędnym do opracowania i archiwizacji nagrania. a. Jeżeli rozmówca nie życzy sobie występować pod własnym imieniem i na- zwiskiem, można w nagraniu, przy jego archiwizacji lub udostępnianiu posłużyć się pseudonimem; b. rozmówca może żądać poinformowania, jakie osoby będą miały dostęp do nagrania w czasie jego edycji, archiwizacji i na etapie udostępniania; c. rozmówca może zastrzec fragmenty lub całość nagrania dla wybranych osób, może też żądać usunięcia fragmentu lub całości nagrania. 6. Wyrażenie zgody. 238 pthm 239

a. Pod żadnym powodem nie wolno rejestrować rozmowy z drugim człowie- kiem bez jego wiedzy i zgody; b. do wyrażenia świadomej zgody służy tzw. „zgoda rozmówcy”, która – w za- leżności od potrzeb – może mieć formę pisemnej lub ustnej umowy. Umowa ustna powinna zostać nagrana, pisemna – podpisana w przynajmniej dwu kopiach (dla rozmówcy i dla osoby nagrywającej lub instytucji, dla której pracuje); c. w treści zgody powinny zostać uwzględnione następujące elementy określa- jące zasady i granice wykorzystania nagrania: • zgoda osoby nagrywanej na nagranie i wykorzystanie wywiadu; informa- cja, dla jakich celów wywiad oraz dane osobowe, w nim zawarte, mogą zostać wy- korzystane oraz przetworzone. Cele te należy wymienić: np. w pracy naukowej, na wystawach, w Internecie, w edukacji itp. Zgoda obejmuje tylko te sfery, które wprost zostaną wymienione; zamiast. • imię i nazwisko osoby nagrywającej wywiad, jej dane kontaktowe oraz – jeśli dotyczy – nazwa i dane kontaktowe instytucji, dla której przeprowadzono rozmo- wę; • informacja, że rozmówca zgadza się na archiwizację nagrania oraz w jakiej formie i w jakim miejscu (instytucji); d. rozmówca ma prawo – po uzgodnieniu z nami – zastrzec dodatkowe kwestie, np. pseudonimizację, restrykcje dot. udostępniania nagrania (np. tylko za jego osobistą zgodą, tylko po jego śmierci itp.), obszary, w których jego relacja nie może być użyta itp., które zostaną uwzględnione w tekście „zgody rozmówcy”; e. zgoda może mieć formę umowy pisemnej między nagrywającym (lub in- stytucją, dla której pracuje) a nagrywanym. W takim wypadku warto skorzystać z wzorów takich formularzy zgody proponowanych przez PTHM lub kluczowe ośrodki historii mówionej w Polsce. 7. Archiwizacja. a. Dobrym zwyczajem jest przekazywanie kopii nagrania rozmówcy; b. powinniśmy zadbać o odpowiednie zabezpieczenie i przechowanie pozy- skanych relacji audio lub wideo oraz dokumentacji i źródeł pozyskanych przy okazji wywiadu; c. wywiady co do zasady archiwizowane są w wersji niezredagowanej. Powin- na zostać wykonana co najmniej jedna kopia zapasowa nagrania. 8. Upublicznianie i udostępnienie nagrania. a. Upublicznienia nagrania oznacza, że cała rozmowa lub jakaś jej część będzie dostępna dla każdego (np. w formie nagrania w Internecie, w publicznie dostęp- nym archiwum, w książce w postaci transkrypcji, na wystawie itp.). Udostępnie- nie oznacza, że rozmowa lub jej fragmenty będą dostępne – jednorazowo lub wie- lokrotnie – dla wybranego odbiorcy lub kręgu odbiorców; b. decydując się na upublicznienie nagrania powinniśmy upewnić się: Rekomendacje etyczne Polskiego Towarzystwa Historii Mówionej 240

• czy mamy faktyczną lub dorozumianą zgodę od rozmówcy na taką formę upublicznienia? • jaki jest cel tego upublicznienia i czy dla tego celu wybraliśmy najlepszą for- mę; c. w zależności od zapisów w „zgodzie świadka” autoryzacja upublicznionej treści nagrania może być konieczna lub nie, jednakże dobrym zwyczajem jest prze- kazywanie informacji o zamierzonej publikacji lub upowszechnieniu nagrania oraz przekazywanie do autoryzacji powstałych na podstawie nagrania tekstów; d. nie odpowiadamy za nieuprawnione wtórne użycie nagrań historii mó- wionej lub manipulację przez osoby trzecie, niemniej powinniśmy uwzględnić w swojej pracy takie ryzyko i starać się je zminimalizować; e. w wypadku udostępniania nagrania historii mówionej przez instytucje (ar- chiwa, muzea, instytucje kultury, instytucje edukacyjne itp.) powinny kierować się one czytelnymi procedurami. Zalecamy rejestrację zainteresowanych użyt- kowników w sposób analogiczny do systemu obowiązującego w archiwach pań- stwowych lub publicznych bibliotekach; f. osoby korzystające z nagrań, decydując się na udostępnienie lub upublicz- nienie treści relacji, powinny mieć na względzie dobro nagrywanej osoby, jej bli- skich oraz osób, których dane pojawiają się w nagraniu. W uzasadnionych przy- padkach należy powstrzymać się od udostępniania lub upublicznienia nagrania, nawet jeśli rozmówca wyraził na to swoją formalną zgodę. 9. Prawa autorskie i ochrona danych osobowych. a. Przestrzegamy obowiązujących w Polsce przepisów z zakresu ochrony da- nych osobowych oraz praw autorskich; b. zakładamy, że w myśl polskiego prawa autorskiego nagranie wywiadu historii mówionej jest utworem, a jego twórcami są – jeśli nie umówili się ina- czej – w równych proporcjach wszyscy, którzy wnieśli doń swój twórczy wkład. W praktyce oznacza to rozmówcę i osobę przeprowadzającą wywiad oraz – jeśli byli obecni – kamerzystę i dźwiękowca. Wszyscy oni powinni zostać uwzględnia- ni w opisie nagrania. Rozmówca z reguły rezygnuje ze swoich majątkowych praw autorskich zgadzając się na nieodpłatne użycie nagrania we wskazanych „polach eksploatacji” (naukowych, edukacyjnych, w Internecie, literaturze itp.); c. nie wolno wykorzystywać zawartych w treści relacji danych osobowych nagrywanego lub osób trzecich dla celów innych niż ustalone w treści zgody na nagranie.

Tekst przyjęty przez Walne Zgromadzenie PTHM w Lublinie 13 maja 2018 r. 240 poha 241

● ● ● ● ● ●

Ethical guidelines of the Polish Oral History Association2 (translation)

Introduction Oral history requires not only knowledge and interpersonal skills, but also a high degree of ethical sensitivity at every stage of work. For this reason, the community of Polish oral historians has formulated the following guidelines, seeing the great need for written standards of conduct in this field. The presented set of guidelines is based on the knowledge and experience of members of the Polish Oral History Association, taking into account similar texts written in other countries or for the needs of related fields of study. This is not a set of instructions on how to conduct interviews or an official legal interpretation. These proposals set out a general -fra mework for conduct and indicate the standards and values ​​to be considered in oral history. In specific cases, you should use common sense and your own conscience, and where necessary, seek professional legal advice. When dealing with compli- cated or non-obvious situations, we recommend community supervision; i.e., tal- king to other people who are professionally involved in oral history.

Who are the Guidelines for? These ethical guidelines are intended for all those involved in oral history, regar- dless of their education or profession: for people and institutions recording, ow- ning, storing, and sharing oral history recordings, as well as for people and insti- tutions that use such materials in their scholarly, educational, or artistic activities.

Text of the guidelines 1. When we plan to record oral history interviews, we should familiarize our- selves with the oral history methodology and its specifics in order to be aware of both the advantages and limitations of this method. 2. It is our duty to improve our knowledge and skills as well as substantive pre- paration before each interview (historical knowledge on the issues that may be raised). 3. Preparation for the interview:

2 The Authors of the recommendations are members of Polish Oral History Association (POHA): Jakub Gałęziowski, Marcin Jarząbek, Joanna Urbanek and Karolina Żłobecka. Ethical guidelines of the Polish Oral History Association 242

a. We should arrange the place and time of the interview so as to ensure the comfort and safety of the person being recorded, while maintaining conditions allowing for the interview and recording; b. Before the recording, we should explain to the potential interlocutor for what purpose we want to talk to him / her, how the interview will proceed, what will happen with the recording, and who will have access to it. This is also the time to clarify any issues, agreeing on the framework of the interview and its possible duration as well as the rights of the interlocutor (including refusal to answer any question that is asked, the right to resign from participation in the project at any stage, reservation of excerpts from the interview). 4. During the conversation: a. The interlocutor should be treated with respect; b. As far as possible, we make every effort to ensure that the mental state and life situation of the recorded person are not worsened as a result of the interview; c. During the recording, we pay attention to the condition of the interlocutor, if necessary, suggesting breaks or ending the recording on a given day and arran- ging another meeting; d. We respect the dignity of the human being, human subjectivity and auto- nomy, as well as his / her right to his / her own life history, even if it is in conflict with our knowledge; e. We have the right to stop the conversation if the psychological well-being of the interlocutor or ours does not allow for its continuation. In some cases (if the conversation was interrupted by us for personal reasons), it is recommended to propose a person who would be able to record the conversation; f. When asking questions, we take into account the wishes of the interlocu- tor, expressed directly or indirectly, and his / her emotions. However, we have the right to ask questions if we are convinced that they will make the interview richer and more interesting, and at the same time will not harm the recorder or third parties, as long as the interlocutor gives his / her consent to this. If he / she withdraws consent, this must be respected; g. We make every effort to ensure that the technical quality of the recording is good. 5. Confidentiality. Maintaining confidentiality in oral history means that per- sonal information about the interlocutor, not resulting directly from the content of the recording (including address, health condition, possessions, and the content of conversations outside the recording) will not be disclosed to other people. Con- tact details should be available only to the extent necessary for the processing and archiving of the recording. a. If the interlocutor does not wish to appear under his / her own name and , a pseudonym may be used in the recording, when archiving it or making it available; 242 poha 243

b. The interlocutor may request information which persons will have access to the recording during its editing, archiving and sharing; c. The interlocutor may reserve parts of or the whole of the recording for selected people, and may also demand that a part of or the whole of the recording be deleted. 6. Consent. a. Under no circumstances should you record a conversation with another per- son without their knowledge and consent; b. To express informed consent, so-called “Interlocutor’s Consent” is required, which, depending on the needs, may be in the form of a written or oral agreement. The oral contract should be recorded, written and signed in at least two copies (for the interlocutor and for the person recording or the institution for which he / she works); c. The content of the consent should include the following elements specifying the rules and limits of using the recording: • the consent of the person being recorded to the recording and use of the in- terview; information for what purposes the interview and the personal data con- tained therein may be used and processed. These goals should be mentioned: e.g., in academic work, at exhibitions, on the Internet, in education, etc. – consent co- vers only those spheres that are explicitly mentioned; • the name and surname of the interviewer, their contact details, and, if appli- cable, the name and contact details of the institution for which the interview was conducted; • information that the interlocutor agrees to the archiving of the recording and in what form and in what place (institution); d. The interlocutor has the right, after agreeing with us, to stipulate additio- nal issues, e.g., pseudonymisation, restrictions on sharing the recording (e.g. only with his personal consent, only after his / her death, etc.), areas where his / her relationship cannot be used, etc., which will be included in the text for “interlocutor’s consent;” e. Consent may be in the form of a written agreement between the recorder (or the institution he / she works for) and the recorded. In this case, it is worth using the templates of such consent forms proposed by PTHM or key oral history centres in Poland. 7. Archiving. a. It is a good practice to give a copy of the recording to your interlocutor; b. We should ensure appropriate protection and storage of the acquired audio or video reports, documentation, and sources obtained during the interview; c. As a rule, the interviews are archived in an unedited version. At least one backup of the recording should be made. 8. Publication and sharing of the recording. a. Making the recording public means that the entire conversation or some part of it will be available to everyone (e.g., in the form of a recording on the Internet, Ethical guidelines of the Polish Oral History Association 244

in a publicly accessible archive, in a book in the form of a transcript, at an exhibi- tion, etc.). Sharing means that the conversation or its fragments will be available – once or repeatedly – to a selected recipient or group of recipients; b. When deciding to publish a recording, we should make sure: • We have actual or implied consent from the interlocutor for this form of pub- lication, • What the purpose of this publication is and that we have chosen the best form for this purpose; c. Depending on the provisions in the “interlocutor’s consent,” authorization of the published content of the recording may or may not be necessary; however, it is good practice to provide information about the intended publication or disse- mination of the recording and to submit for authorization the texts created on the basis of the recording; d. We are not responsible for the unauthorized re-use of oral history recor- dings or manipulation by third parties; however, we should consider such risks in our work and try to minimize them; e. Institutions (archives, museums, cultural institutions, educational institu- tions, etc.) should follow clear procedures when sharing recorded oral history. We recommend registering interested users in a manner analogous to the system in force in state archives or public libraries; f. When deciding to share or make public the content of the report, people using the recordings should take into account the well-being of the person being recorded, their relatives and people whose data appear in the recording. In justi- fied cases, one should refrain from sharing or publishing the recording, even if the interlocutor has given his / her formal consent for this. 9. Copyright and personal data protection. a. We comply with the provisions in force in Poland on the protection of perso- nal data and copyright; b. We assume that, according to Polish copyright law, the recording of an oral history interview is a work, and its authors are – unless agreed otherwise – in equal proportions all those who have contributed to it. In practice, this means the interlocutor and interviewer and, if present, the cameraman and sound techni- cian. All of these persons should be included in the description of the recording. The interlocutor usually resigns from his economic copyright, agreeing to use of the recording free of charge in the indicated “fields of exploitation” (scholarly, educational, Internet, literature, etc.); c. It is not permissible to use the personal data of the recorded or third parties contained in the content of the report for purposes other than those specified in the consent to the recording.

Text adopted by the General Meeting of POHA in Lublin 13 May 2018 244 Wrocławski Rocznik Historii Mówionej 246 Rocznik 10, 2020, issn 2084-0578

● ● ● ● ● ● covid-19 a historia mówiona. Rekomendacje Polskiego Towarzystwa Historii Mówionej1 doi: 10.26774/wrhm.278 246 pthm 247 1

● ● ● ● ● ●

Wstęp Polskie Towarzystwo Historii Mówionej przygotowało rekomendacje co do po- stępowania w okresie pandemii COVID-19 dla osób i instytucji zajmujących się historią mówioną. Ich treść, przyjęta na Walnym Zgromadzeniu PTHM w dniu 3 grudnia 2020 r., powstała w wyniku kilkumiesięcznej dyskusji i pracy, w tym wymiany doświadczeń, spostrzeżeń, niekiedy również obaw. Poniższy dokument nie oferuje prostych i jednoznacznych odpowiedzi. Mamy jednak nadzieję, że uła- twi podjęcie decyzji i szacowanie ryzyka związanego z nagrywaniem relacji hi- storii mówionej, a także z działaniami edukacyjnymi i zarządzaniem projektami historii mówionej. W treści wskazujemy zarówno możliwość nagrywania wywia- dów na żywo, jak i wywiadów online w zależności od konkretnych okoliczności. Rekomendacje mają charakter otwarty – w miarę rozwoju sytuacji epidemicznej i bogatsi o kolejne doświadczenia będziemy je aktualizować.

Rekomendacje Polskiego Towarzystwa Historii Mówionej Poniższe rekomendacje mają służyć pomocą osobom nagrywającym wywiady i re- alizującym projekty historii mówionej podczas pandemii COVID-19. Nie oferujemy prostych i jednoznacznych odpowiedzi, ale chcemy ułatwić podejmowanie decy- zji, szacowanie szans i ryzyka związanego z nagrywaniem relacji w obecnej sytu- acji. Historia mówiona jak mało która aktywność związana jest z bezpośrednim, osobistym kontaktem z osobami starszymi, szczególnie narażonymi na ciężki przebieg choroby. Z tego powodu konieczność ograniczenia kontaktów między- ludzkich, utrzymywania dystansu, a nawet czasowej izolacji jest praktycznym problemem, z którym historia mówiona musi się mierzyć w czasie pandemii.

1. Nagrywać czy nie? Na każdej osobie nagrywającej wywiady lub realizującej projekty historii mówio- nej spoczywa obowiązek podjęcia decyzji: • Czy nagranie wywiadu z daną osobą/danymi osobami jest konieczne do re- alizacji projektu przedsięwzięcia (ze względu na wymóg grantodawcy, harmono- gram projektu, wolę rozmówców itp.)?

1 Autorami rekomendacji są członkowie Polskiego Towarzystwa Historii Mówionej (pthm): Alina Doboszewska, Jakub Gałęziowski, Marcin Jarząbek, Marek Szajda i Joanna Urbanek. covid-19 a historia mówiona 248

• Czy istnieje poważne ryzyko, że wywiadu nie będzie można zrealizować już po ustaniu pandemii (ze względu np. na wiek, stan zdrowia, miejsce pobytu roz- mówcy) i że z tego powodu należy go nagrać jak najszybciej? • Czy – jeśli nagrania wywiadu nie powinno się przekładać – możliwe jest nagranie rozmowy w formie zdalnej (przez któryś z internetowych komunikato- rów) bez istotnego uszczerbku na merytorycznej i technicznej jakości rozmowy? • Czy w przypadku nagrania wywiadu na żywo jesteśmy w stanie zastosować środki bezpieczeństwa, które zmniejszają ryzyko ewentualnego zakażenia? Odpowiedzi na powyższe pytania powinny wskazywać nam możliwe dalsze kroki. Decyzja za każdym razem winna uwzględniać bieżącą sytuację epidemicz- ną, obowiązujące regulacje prawne, wolę rozmówców, stan zdrowia (rozmówców i nagrywającego) oraz inne okoliczności życiowe, w których znajdują się obie stro- ny.

2. Nagrywanie wywiadu zdalnego (przez Internet): Nagrywanie wywiadów zdalnych może być dobrym rozwiązaniem w przypadku osób posiadających stabilny dostęp do Internetu i odpowiedni sprzęt komputero- wy. W Polsce większość seniorów (osób 60+) nie korzysta jednak z Internetu, co może stanowić poważną barierę w realizacji nagrań. W przypadku nagrań online osób z grupy, która nie korzysta na co dzień z In- ternetu, niezbędna może okazać się pomoc domowników. Istotne pozostaje za- pewnienie nagrywanemu komfortowej i intymnej atmosfery nagrania, podczas którego z jednej strony w każdej chwili może on uzyskać pomoc techniczną, z dru- giej zaś zostanie sam na sam z osobą nagrywającą – optymalną sytuacją byłaby więc obecność zaufanego pomocnika spośród domowników, który zorganizuje zaplecze techniczne i pozostanie do dyspozycji w innym pomieszczeniu. W przypadku spotkania online niezbędna jest umiejętność nawiązania i ut- rzymania kontaktu z osobą nagrywaną: szczególna czujność i wrażliwość na syg- nały niewerbalne oraz aktywne słuchanie. Nagrywający powinien zadbać o mi- nimalizację ryzyka zakłóceń technicznych z własnej strony: wybierając stabilne, bezpieczne łącze internetowe i sprawdzony wcześniej (najlepiej znany też nagry- wanemu) komunikator z możliwością nagrywania rozmowy. Tak jak w przypad- ku nagrywania na żywo, niezbędna jest zgoda na rozpoczęcie nagrywania. Przed przystąpieniem do niego należy ustalić, czy rejestracji podlega dźwięk, czy także obraz. Warto zadbać o jakość i świadomie wybrać format zapisu. Rekomenduje się stosowanie wbudowanej kamery (by móc utrzymywać kontakt wzrokowy i śle- dzić sygnały niewerbalne), słuchawek i odrębnego mikrofonu, gdy istnieje taka możliwość po stronie nagrywającego i/lub nagrywanego. Warto omówić kwestię jakości i formatu nagrania z instytucją, która przeprowadzi archiwizację. Należy uzgodnić z nią także kwestię zgody nagrywanego: w przypadku braku dostępu do podpisu elektronicznego lub drukarki i skanera można nagrać umowę ustną 248 pthm 249

bądź przesłać ją drogą mailową, z intencją uzupełnienia dokumentacji po ustaniu pandemii. Dla praktyków historii mówionej spotkania zdalne oznaczają wkroczenie w nieznany obszar, eksperyment, który być może zakończy się wraz z końcem pandemii. Jednak, jak zauważa brytyjskie OHS, nagrywanie online może stać się wkrótce „nową normą”2. Dlatego też niezbędna wydaje się intensywna wymiana doświadczeń, mająca na celu wypracowanie systematycznych wytycznych.

3. Nagrywanie wywiadu twarzą w twarz Decyzja o nagraniu wywiadu w formie tradycyjnej oznacza, że istnieje koniecz- ność takiego działania, w tym również, że przełożenie zaplanowanego spotkania czy zdalne połączenie nie są możliwe. Rozmowa twarzą w twarz wymaga od ba- dacza szczególnej odpowiedzialności za drugą osobę przejawiającej się w zacho- waniu, zwłaszcza w wykonywanych gestach oraz w stosowaniu się do zaleceń sanitarnych. Warto pamiętać, że to przede wszystkim seniorzy (osoby 60+) są najbardziej narażone na ostry przebieg infekcji, jak również stanowią największy odsetek wśród zmarłych z powodu COVID-19. Podejmując się przeprowadzenia wywiadu – o ile to możliwe – badacz powinien upewnić się co do swojego stanu zdrowia i ryzyka kontaktu z osobą zakażoną. War- to zapytać o to również rozmówcę (może być w grupie osób szczególnie narażo- nych, o niskiej odporności itp.). Niedopuszczalne jest przystępowanie do nagrania nawet z potencjalnie niegroźnymi objawami chorobowymi, np. katarem. Przed spotkaniem z rozmówcą warto w sposób klarowny przedstawić warun- ki nagrania wywiadu, w tym ograniczenia wynikające ze stanu pandemii. Pod- czas rozmowy wstępnej powinny zostać ustalone szczegóły spotkania, w tym te dotyczące zachowania zasad bezpieczeństwa, które zostaną zaakceptowane przez obie strony. W przypadku bagatelizowania przez rozmówcę zagrożenia wynika- jącego z osobistego spotkania, badacz może podjąć decyzję o przyjęciu warunków rozmówcy albo o odstąpieniu od nagrania. Zapisy dotyczące okoliczności przepro- wadzania wywiadu oraz ewentualnych konsekwencji w postaci zagrożenia zdro- wia mogą znaleźć się w treści pisemnej zgody na wykorzystanie wywiadu. Obowiązkiem badacza jest zapewnienie możliwie bezpiecznych warunków w miejscu przeprowadzania wywiadu. Dotyczy to przede wszystkim sytuacji, w których nagrania odbywają się w miejscu zaaranżowanym przez nagrywające- go. Pomieszczenie powinno być w miarę przestronne, z możliwością cyrkulacji po- wietrza oraz otwarcia okien (wietrzenia). W ustawieniu krzeseł należy zachować odpowiedni dystans, zgodny z zaleceniami. Gdy istnieje taka możliwość, wywiad

2 Oral History Society, Advice on oral history interviewing during the Covid-19 pandemic, https://www.ohs.org.uk/advice/covid-19 (dostęp: 16 ii 2021 r.). covid-19 a historia mówiona 250

może być przeprowadzony w otwartej przestrzeni. W ciepłych okresach roku może to być np. ogród, park lub inna przestrzeń publiczna spełniająca warunki do prze- prowadzenia nagrania (gwarantująca względną ciszę, spokój oraz brak zewnętrz- nych zakłóceń). W sytuacjach, gdy wywiad jest realizowany w domu rozmówcy, należy zaproponować rozmówcy rozwiązania, spełniające kryteria bezpiecznego dystansu. Dodatkowo warto unikać dotykania różnych przedmiotów, spożywania posiłków, a w razie potrzeby używać płynów lub żelów dezynfekcyjnych. Wywiad należy przeprowadzać w maseczce lub innej osłonie (rekomenduje- my przezroczyste przyłbice umożliwiające śledzenie mimiki podczas rozmowy). Środki ochrony osobistej twarzy powinny być założone tak, by zakrywały usta oraz nos. Stosowanie maseczek ma być ochroną dla obu stron, dlatego warto, by wszyscy rozmówcy je stosowali. Trudności wynikające z użytkowania przysłony (cichsze wypowiedzi, niewidoczność mimiki itp.) nie powinny skutkować rezyg- nacją z ich stosowania. Jeśli w nagraniu biorą udział inne osoby, np. domownicy, warto zachęcić ich do stosowania środków ochrony osobistej. W przypadku wystąpienia jakichkolwiek niepożądanych zdarzeń związanych ze stanem zdrowia każdego z partnerów rozmowy należy bezwzględnie przerwać nagranie.

4. Kontakty międzyludzkie Po przeprowadzeniu wywiadu warto podtrzymać kontakt z rozmówcą, upew- niając się co do jego stanu zdrowia lub pytając o jego potrzeby. W przypadkach pojawienia się poważnych ograniczeń epidemicznych inicjatywa badacza może okazać się nieocenionym wsparciem, zwłaszcza w przypadku ludzi starszych i samotnych. Samotność spowodowana brakiem spotkań z grupą rówieśniczą czy rodziną w czasie pandemii i społecznej izolacji może im szczególnie doskwierać. Osobną kwestią jest też wykonywanie podstawowych czynności, np. zakupów, zwłaszcza przez osoby samotne. Warto w tych dniach zastanowić się, czy ktoś z naszych rozmówców – przeszłych, do których mamy jeszcze kontakt, czy tych, z którymi mieliśmy się spotkać, ale pandemia nam w tym przeszkodziła – nie po- trzebuje pomocy. Nawet gdy nie możemy osobiście się zaangażować, często jeste- śmy w stanie służyć radą czy kontaktami do odpowiednich instytucji czy grup charytatywnych organizujących pomoc seniorom. Także zwykła rozmowa przez telefon i pytanie o samopoczucie może być wyrazem troski.

5. Działania edukacyjne W czasie pandemii modyfikacji muszą podlegać także działania edukacyjne zwią- zane z historią mówioną. Problematyczna może być realizacja projektów eduka- cyjnych, w trakcie których zaplanowane są warsztaty historii mówionej dla osób początkujących. Osoba, która już ma doświadczenie w realizacji wywiadów hi- storii mówionej i utrwalone nawyki, może je na chwilę zawiesić i przeprowadzić 250 pthm 251

wywiad online, z pełną świadomością, że jest to sytuacja nadzwyczajna. Może po- traktować to jako rodzaj eksperymentu, poszerzającego pole ustnohistorycznych doświadczeń. W przypadku osób początkujących, a zwłaszcza młodzieży, istnieje ryzyko, że rozpoczęcie spotkania z historią mówioną od nagrywania rozmów on- line, nawet w przypadku prawidłowo przeprowadzonego szkolenia, może zakłó- cić proces nabywania właściwych umiejętności. To właśnie spotkanie z drugim człowiekiem twarzą w twarz i współuczestniczenie fizyczne w sytuacji wywiadu jest podstawą metodologii historii mówionej. Jeżeli się tego nie odczuje i nie do- ceni na początku swojej drogi mówionego historyka, to może zostać przyjęte wy- paczone pojęcie tego procesu. Niewłaściwe nawyki, nabyte w pierwszym etapie edukacji, są bardzo trudne do wykorzenienia. Problemem jest zresztą samo przeprowadzenie szkolenia historii mówionej dla osób początkujących, gdyż wymaga ono serii ćwiczeń praktycznych, zarówno w za- kresie samej sytuacji wywiadu, jak i posługiwania się oprzyrządowaniem technicz- nym. Nawet najlepiej wyłożona teoria, przekazana online, nie może tego zastąpić. W przypadku zajęć ze studentami, których formuły już nie można zmienić, warto przemyśleć wiodący temat dla realizacji wywiadów niezbędnych do zali- czenia przedmiotu. Temat ten powinien umożliwiać przeprowadzenie wywiadów na zaliczenie z osobami, z którymi i tak student ma stały kontakt, np. członka- mi najbliższej rodziny mieszkającymi we wspólnym gospodarstwie domowym, ze znajomymi, z którymi na co dzień się spotyka, albo z kolegami z pracy (jeśli równocześnie ze studiowaniem pracuje zarobkowo). Można także zaproponować studentom opracowanie wywiadów już przeprowadzonych przez kogoś innego, chociaż taki rodzaj pracy wydaje się tylko namiastką i nie zastąpi udziału w real- nej sytuacji wywiadu. Trzeba jednak pamiętać o ochronie zdrowia nie tylko po- tencjalnych rozmówców, ale samych studentów, z których niektórzy mogą także znajdować się w grupie ryzyka ze względu na choroby współistniejące lub osła- bioną odporność.

6. Organizacje pozarządowe Organizacje pozarządowe ograniczone są często wymogami wynikającymi z pod- pisanej umowy grantowej, wymagającej realizacji konkretnych zaplanowanych działań. Warto jednak przemyśleć, czy rzeczywiście te działania są w tym mo- mencie niezbędne. Jeśli nie można przesunąć terminu realizacji projektu na okres po wygaśnięciu pandemii (część grantodawców jest ograniczona rokiem budże- towym i nie może przesuwać środków na następny rok), to może uda się wynego- cjować z grantodawcą zmianę formuły realizowanego projektu? Zamiast historii mówionej można zastosować inne formy zbierania osobistych materiałów histo- rycznych – spisanych wspomnień, fotografii, dokumentów rodzinnych czy po prostu krótkich wywiadów typu dziennikarskiego, prowadzonych online, oczy- wiście bez nazywania tego historią mówioną. covid-19 and Oral History 252

● ● ● ● ● ●

COVID-19 and Oral History. Guidelines of the Polish Oral History Association3 (translation)

Introduction The Polish Oral History Association has prepared guidelines for individuals and institutions working with oral history on how to deal with the COVID-19 pandem- ic. Their content, which was adopted at the General Meeting of Polish Oral His- tory Association on 3 December 2020, was the result of several months of discus- sion and work, including an exchange of experiences, observations, and, at times, anxieties. This document does not offer simple and straightforward answers; however, we hope it will facilitate decision-making and risk assessment in recording oral history as well as educational activities and oral history project management. In this text, we indicate the possibility of recording interviews live as well as online, de- pending on the specific circumstances. Our guidelines are open-ended; we will up- date them in response to the development of the epidemic situation, as we will have more information and experience.

Guidelines of the Polish Oral History Society The guidelines below are intended to assist those recording interviews and carry- ing out oral history projects during the COVID-19 pandemic. We do not offer simple and unambiguous answers, but we want to facilitate decision-making, and as- sessment of the opportunities and risks associated with recording interviews in the current situation. Oral history is one of few activities that are connected with direct, personal contact with the elderly, especially those exposed to the severe course of the disease. For this reason, the necessity to limit people-to-people con- tacts, maintain social distance and even temporarily isolate is a practical problem that oral history has to deal with in a pandemic.

1. Record or not? Anyone recording interviews or producing oral history projects is responsible for making the following decisions:

3 The authors of the recommendations are members of Polish Oral History Association (POHA): Alina Doboszewska, Jakub Gałęziowski, Marcin Jarząbek, Marek Szajda and Joanna Urbanek. 252 poha 253

• Is recording an interview with a given person or persons necessary for the implementation of the project (due to the grant giver’s requirements, project schedule, will of the interlocutors, etc.)? • Is there a serious risk that the interview cannot be completed after the pan- demic has ended (due to e.g. age, health, location of the interlocutor) and that it should therefore be recorded as soon as possible? • Is it possible – if recording of the interview cannot be postponed – to record the conversation remotely (via an internet service) without significantly affecting the substantive and technical quality of the conversation? • If we record a live interview, are we able to implement security measures that reduce the risk of possible infection? The answers to these questions should show us potential next steps. The final decision should always take into account the current epidemic situation, applica- ble legal regulations, the will of the interlocutors, the health condition (of the in- terlocutors and the recording person) and other life circumstances in which both parties find themselves.

2. Recording of a remote interview (via the Internet): Recording remote interviews can be a good solution for people who have stable access to the Internet and appropriate computer equipment. In Poland, however, most seniors (people aged 60+) do not use the Internet, which can be a serious bar- rier to making recordings. In the case of online recordings of people from a group that does not use the Internet on a daily basis, the help of household members may be necessary. It is important to provide those being recorded with a comfortable and intimate at- mosphere for the recording, during which, on the one hand, he / she can obtain technical assistance at any time, and on the other hand, he / she will be alone with the person conducting the recording person. The optimal situation would be the presence of a trusted assistant from among the household members, who would organise technical support and who would remain at the interlocutor’s disposal in another room. In the case of an online meeting, the ability to establish and maintain contact with the person being recorded is essential: special vigilance and sensitivity to non-verbal signals and active listening. The recorder should take care to mini- mize the risk of technical disturbances from his / her own side: choosing a sta- ble, secure internet connection and a previously tested (also best known to the recorder) platform with the possibility of recording the conversation. As with live recording, permission to start recording is required. Before proceeding, it should be determined whether the recording is to be sound only or also video. It is worth taking care of quality and choosing the recording format. It is recommended covid-19 and Oral History 254

to use a built-in camera (to be able to maintain eye contact and follow non-verbal signals), headphones and a separate microphone where possible by the recorder and the interlocutor. It is worth discussing the quality and format of the record- ing with the institution that will carry out the archiving. The subject of consent for the recording should also be agreed with the interlocutor: in the event of no access to an electronic signature or a printer and scanner, a verbal agreement can be recorded or sent by email, with the intention of completing the documentation after the pandemic is over. For oral history practitioners, remote encounters mean entering an unknown area, an experiment that may end with the end of the pandemic. However, as the British OHS notes, online recording may soon become the “new norm”4. Therefore, an intensive exchange of experiences in order to develop systematic guidelines seems necessary.

3. Recording interviews face-to-face The decision to record the interview in traditional form means that there is the need for such a step; for example, the fact that it is not possible to postpone a scheduled meeting or connect remotely. Face-to-face conversation requires from the researcher special responsibility for the other person, manifested in behav- iour, especially in gestures and in compliance with sanitary guidelines. It is worth remembering that it is primarily seniors (people aged 60+) who are most exposed to an acute course of infection, as well as the largest percentage of those who die from COVID-19. When undertaking the interview, (if possible) the researcher should ascertain his / her health condition and the risk of contact with an infected person. It is also worth asking the interlocutor about this (he / she may be in a group of vulnerable people, people with low immunity, etc.). It is unacceptable to start the recording even with potentially harmless symptoms, e.g. catarrh. Before the meeting with the interlocutor, it is a good idea to clearly present the conditions of the interview recording, including the limitations resulting from the state of the pandemic. During the initial interview, the details of the meet- ing should be agreed, including those relating to the maintenance of safety rules, which should be accepted by both parties. If the interlocutor does not appreciate the threat resulting from a personal meeting, the researcher may decide to accept the interlocutor’s terms or to withdraw from the recording. Records regarding the circumstances of the interview and possible health risks may be included in the written consent to use the interview.

4 Oral History Society, Advice on oral history interviewing during the Covid-19 pandemic, https://www.ohs.org.uk/advice/covid-19 (accessed: 26.02.2021). 254 poha 255

It is the responsibility of the researcher to ensure the safest possible condi- tions at the interview site. This mainly applies to situations in which the record- ings take place in a place arranged by the recorder. The room should be relatively spacious, with the possibility of air circulation and opening of windows (venti- lation). When arranging the chairs, keep an appropriate distance, in accordance with the guidelines. Whenever possible, the interview should be conducted in an open space. In warm periods of the year, this may be, for example, a garden, park or other public space that meets the conditions for recording (ensuring relative silence, peace and no external disturbances). In situations where the interview is conducted at the interviewee’s home, the interviewee should be offered solutions that meet the criteria of safe distance. Additionally, it is worth avoiding touching various objects, eating meals, and interviewers should use disinfectant liquids or gels if necessary. The interview should be conducted in a mask or other face covering (we recom- mend transparent visors that allow you to track facial expressions during the con- versation). Personal face protection should be worn so that it covers the mouth and nose. The use of masks is to protect both sides, so it is worthwhile for all interlocu- tors to use them. Difficulties resulting from the use of the visor / mask (quieter speech, invisibility of facial expressions, etc.) should not result in avoiding their use. If the recording involves other people, e.g. household members, it is worth encouraging them to use personal protective equipment. In case of any undesirable events related to the health condition of each of the conversation partners, the recording should be immediately stopped.

4. Interpersonal contacts After the interview, it is worth maintaining contact with the interlocutor, mak- ing sure about his / her health or asking about his / her needs. In cases of serious epidemic restrictions, the initiative of the researcher may prove to be invaluable support, especially in the case of elderly and lonely people. Loneliness caused by the lack of meetings with member of a peer group or family during a pandemic and social isolation may be particularly troubling. Another issue is the performance of basic activities, e.g. shopping, especially by single people. These days it is worth considering whether any of our interlocutors – previous ones we still have contact with, or those we were supposed to meet, but the pandemic prevented us from doing so – needs help. Even when we cannot get personally involved, we are often able to provide advice or contacts to appropriate institutions or charity groups that organize help for seniors. A simple conversation on the phone and asking about a person’s well-being can also be an expression of concern. covid-19 and Oral History 256

5. Educational activities During a pandemic, educational activities related to oral history must also be modi- fied. It may be problematic to implement educational projects during which oral his- tory workshops for beginners are planned. A person who already has oral history in- terview experience and established habits can suspend them for a while and conduct on-line interviews while fully aware that this is an emergency situation. He / she can treat this as a kind of experiment, expanding the field of oral-historical experi- ence. For beginners, and especially young people, there is a risk that starting an oral history encounter by recording conversations online, even if properly trained, may disrupt the process of acquiring the right skills. It is the face-to-face encounter with another person and physical participation in an interview situation that is the basis of the oral history methodology. If this is not felt and understood at the beginning of the journey of the oral historian, a distorted notion of this process may be adopted. Bad habits acquired in the first stage of education are very difficult to eradicate. The problem is the actual conduct of oral history training for beginners, as it requires a series of practical exercises, both in terms of the interview situation itself and the use of technical equipment. Even the best-laid theory given on-line cannot replace this. In the case of classes with students, the plan of which can no longer be changed, it is worth considering the main topic for the implementation of the interviews neces- sary to pass the course. This topic should allow for conducting interviews with people with whom the student has constant contact anyway, e.g. members of their immedi- ate family living in the same household, with friends with whom he / she meets on a daily basis, or with work colleagues (if he / she is working while studying). You can also propose that students work on interviews that have already been conducted by someone else, although this type of work would seem to be only a substitute and will not replace participation in a real interview situation. However, it is important to protect the health of not only potential interlocutors but also the students them- selves, some of whom may also be at risk due to comorbidities or weakened immunity.

6. Non-governmental organizations Non-governmental organizations are often limited by requirements resulting from a signed grant agreement, which requires the implementation of specific planned activities. However, it is worth considering whether these actions are re- ally necessary at this point. If it is not possible to postpone the project implemen- tation date to a period after the pandemic expires (some funders are limited by the budget year and cannot move funds to the next year), maybe it will be possible to negotiate a change in the project format with the grant giver? Instead of oral his- tory, other forms of collecting personal historical materials can be used: written reminiscences, photographs, family documents or simply short journalistic inter- views conducted on-line, of course without calling it oral history. 256

Recenzje i omówienia

Reviews Wrocławski Rocznik Historii Mówionej 260 Rocznik 10, 2020, issn 2084-0578

Aleksandra Leyk, Joanna Wawrzyniak, Cięcia. Mówiona historia transformacji, Warszawa 2020, ss. 528

DOI: 10.26774/wrhm.291

● ● ● ● ● ●

Anna Wylegała [Warszawa] https://orcid.org/0000-0001-5575-4123 260 Anna Wylegała 261

● ● ● ● ● ●

Na książkę Joanny Wawrzyniak i Aleksandry Leyk czekałam z dużym zaintereso- waniem, ponieważ znałam projekt badawczy, który stał się podstawą źródłową tej publikacji – podczas kilku lat jego realizacji bywałam na seminariach przedsta- wiających cząstkowe wyniki, rozmawiałam z osobami przeprowadzającymi wy- wiady i czytałam powstające w tym czasie teksty analityczne. Poprzeczkę ocze- kiwań ustawioną więc miałam dość wysoko. Uczciwie muszę przyznać, że jako efektu końcowego spodziewałam się raczej klasycznej monografii akademickiej, nie zaś zbioru wywiadów z opracowaniem, i w pierwszej chwili decyzja Autorek o takiej, a nie innej formie publikacji była dla mnie pewnym rozczarowaniem. W miarę lektury okazywało się coraz bardziej, że niesłusznie, stąd też chciałabym rozpocząć (i skończyć) tę recenzję właśnie od kwestii formy. Publikacje źródłowe zbierające relacje oral history mają w Polsce długą tra- dycję i zwłaszcza w ostatnich latach są coraz częściej wybierane jako forma pre- zentująca rezultaty nie tylko projektów dokumentacyjnych, ale i stricte badaw- czych. Śledząc ewolucję tego typu książek, zauważyć można, że na osi „edycja tekstu źródłowego – monografia akademicka” coraz bardziej płynnie przesu- wają się one w stronę tej ostatniej. Podczas gdy pierwsze publikacje powstające w nurcie polskiej historii mówionej były w zasadzie zbiorami zredagowanych relacji opatrzonych wstępem i przypisami – jak chociażby przełomowa książka pt. Ocaleni z Mauthausen pod redakcją Katarzyny Madoń-Mitzner z 2010 r., wy- dana przez Dom Spotkań z Historią i Ośrodek KARTA, czyli instytucje nadające wówczas ton polskiej oral history – z czasem książki polskich oralistów obrastały w dodatkowe treści. Zamieszczane w tych publikacjach wstępy historyczne i noty metodologiczne coraz bardziej się rozrastały (dobrym tego przykładem jest Woj- na na Kaszubach, czyli edycja polskich i niemieckich wywiadów biograficznych wydana w 2014 r. przez Muzeum II Wojny Światowej), a czasami też stawały się przykładem interdyscyplinarnej współpracy między badaczami różnych dyscy- plin. Takim dziełem jest chociażby nominowana w 2019 r. do Nagrody Historycz- nej „Polityki” w kategorii wydawnictw źródłowych książka Jarosława Pałki i Kai Kaźmierskiej Żołnierze ludowego Wojska Polskiego, w której, oprócz relacji i wstę- pów historycznych do każdego rozdziału, znalazł się również obszerny tekst ana- lityczny, omawiający prezentowany materiał zarówno w perspektywie badań nad pamięcią, jak i socjologicznej analizy narracji biograficznej. Innym przykładem pogłębiania tego kierunku – łączenia materiału źródłowego z coraz obszerniej- szym aparatem analitycznym – jest pozycja Obertyn. Opowieści o życiu miasteczka, wydana w 2019 r. przez Ośrodek „Pamięć i Przyszłość”. Choć najważniejszą częś- cią książki pozostają relacje, towarzyszą im – oprócz wstępów historycznych – aż trzy wprowadzające teksty akademickie redaktorów naukowych i uczestników projektu. Recenzje i omówienia 262

Cięcia, pozostając w konwencji, którą można by nazwać „wydawnictwem źród- łowym plus”, idą w nieco innym kierunku. Książka powstała na podstawie wielo- letniego projektu badawczego dotyczącego doświadczenia polskiej transformacji w dużych zakładach produkcyjnych. W ramach projektu nagrano 137 relacji biogra- ficznych z byłymi (najczęściej) i obecnymi (rzadziej) pracownikami zakładów spry- watyzowanych z udziałem kapitału zagranicznego przed 1997 r., czyli przed rokiem określanym przez Autorki jako cezura stanowiąca o stabilizacji sytuacji gospodar- czej i politycznej w Polsce w kontekście prywatyzacji. Wywiady przeprowadzono z pracownikami łącznie 12 przedsiębiorstw, jednak w książce znalazło się ostatecz- nie 27 opowieści rozmówców pracujących w czterech wybranych zakładach pracy: Zakładach Wedla w Warszawie, Zakładach Celulozy i Papieru w Świeciu, Olsztyń- skich Zakładach Opon Samochodowych „Stomil” oraz Fabryce Samochodów Osobo- wych w Warszawie, a także dwie rozmowy przeprowadzone z byłymi pracownicami zanonimizowanego zakładu chemicznego, w którym zarówno prywatyzacja, jak i – w pewnym sensie – badania zakończyły się porażką. Celem projektu była przede wszystkim odpowiedź na pytanie, jak prywatyzacja przeprowadzona przez zagra- niczne koncerny zapamiętana została przez (post) socjalistycznych pracowników i jak poradzili sobie oni ze zmianą, którą przeżyli – na poziomie nie tylko zawodo- wym, ale i prywatnym. Cytując Autorki, chodziło również o dowiedzenie się, „na ile przyjęli, a na ile odrzucili oni projekt neoliberalny w dających się zrekonstru- ować ze wspomnień praktykach swojej codzienności, a także w refleksji na temat przemian, które zaszły w ich życiu” (s. 487). Wywiady przeprowadzone zostały z osobami urodzonymi przede wszystkim w latach 40.–50. XX w., wchodzącymi w dorosłość w latach 70. XX w., czyli w okre- sie największego nasilenia socjalistycznej industrializacji. Sposób prezentacji materiału pozwala na prześledzenie nie tylko historii powstania (oprócz Wedla), rozwoju, restrukturyzacji i (w przypadku FSO) upadku przedsiębiorstw opisa- nych w książce, ale również na poznanie biografii poszczególnych rozmówców. W odróżnieniu od wielu podobnych książek Autorki zdecydowały się bowiem na prezentację pełnych relacji w rozdziałach poświęconych konkretnym zakładom pracy, nie zaś na klucz tematyczny/montaż, czyli formę wypracowaną kilkana- ście lat temu w środowisku Ośrodka KARTA i z powodzeniem stosowaną do dziś przez zdecydowaną większość autorów wydawnictw źródłowych z nurtu oral history. Choć dopiero wszystkie razem, w obrębie poszczególnych rozdziałów, tworzą wyczerpującą całość opowiadającą historię mikrokosmosów kolejnych za- kładów pracy od wewnątrz, każda z relacji jest też zamkniętą opowieścią biogra- ficzną samą w sobie, której autor opowiada o swoim pochodzeniu, dzieciństwie oraz motywacjach i początkach pracy w danym przedsiębiorstwie. Sprawia to, że opowieść o transformacji polskiego przemysłu zyskuje niezbędny kontekst. Z głosów poszczególnych rozmówców wyłania się złożony obraz socjalistycz- nego przedsiębiorstwa, które było dla swoich pracowników światem samym w so- 262 Anna Wylegała 263

bie, zaspokajającym większość potrzeb życiowych, zapewniającym nie tylko pracę, ale również mieszkanie, opiekę zdrowotną, opiekę nad dziećmi, zaplecze socjalne i życie towarzyskie, toczące się nierzadko również na terenie zakładu i w godzi- nach pracy. Szczególnie w opowieściach pracowników produkcji/spoza kadry kie- rowniczej widać wyraźnie, że to właśnie tego aspektu – stabilności, pewnej kom- pleksowości życia i „ludzkiego wymiaru” pracy – brakowało lub brakuje im najbar- dziej po dokonaniu prywatyzacji i zmianach w organizacji pracy, które wówczas nastąpiły. Autorki deklarują, że ich celem jest wyjście poza dotychczasowy sche- mat pisania o polskiej transformacji, który bohaterów ustawia jednoznacznie albo w roli „przegranych transformacji”, którzy narzekają i karmią się nostalgią i idea- lizacją minionych czasów, albo w roli wygranych tych samych przemian, piewców drapieżnego kapitalizmu i neoliberalizmu, bagatelizujących koszty. Wydaje się, że w dużej mierze cel ten udaje się im osiągnąć. Z jednej strony dzieje się tak przez sięgnięcie po głosy pracowników różnego szczebla – od kadry kierowniczej i dy- rekcji, zarówno tej, która jedynie przeprowadziła zakład przez proces prywaty- zacji, jak i tej, która pozostała we władzach, poprzez pracowników administracji, związkowców i pracowników produkcji. Ich opowieści z oczywistych względów mocno się od siebie różnią. Z drugiej strony – schematom wymykają się również doświadczenia i oceny poszczególnych rozmówców, wśród których są zarówno so- cjalistyczni kierownicy, którzy po 1989 r. zrobili karierę menedżerską, ale wiele aspektów realizowanych przez siebie przemian oceniają dziś krytycznie, jak i pra- cownicy produkcji, którzy przyznają, że innej drogi niż restrukturyzacja w duchu kapitalistycznym nie było. Całość tworzy lekturę rzeczywiście fascynującą. Lwią część książki stanowią właśnie przyporządkowane do konkretnych za- kładów pracy i troskliwie zredagowane relacje biograficzne, jednak jak już wspo- minałam we wstępie, książka Leyk i Wawrzyniak odchodzi dość daleko od klasycz- nych edycji zbiorów wywiadów, w których komentarz odautorski ogranicza się do wstępu historycznego i przypisów faktograficznych. Autorki zdecydowały się na usytuowanie swojej pracy w szerokiej i elastycznej przestrzeni między pracą aka- demicką a popularną/przeznaczoną dla szerszego czytelnika. To czytelnik może zdecydować, w jaki sposób będzie czytał książkę i co z obszernego materiału do- datkowego wybierze jako klucz do swojej lektury. W wersji minimum – czy też po prostu wersji najmniej akademickiej – może ograniczyć się do kilkustronicowego Wprowadzenia, które wyjaśnia, o czym jest książka, pokrótce omawia jej strukturę i materiał źródłowy, zapoznać się z kalendarium prywatyzacji każdego przedsiębior- stwa zamieszczonym przed poszczególnymi rozdziałami oraz ewentualnie zerknąć do kilkudziesięciostronicowego rozdziału Historie prywatyzacji, zamieszczonego na końcu książki. Jeśli będzie chciał mieć pełniejszy obraz sytuacji polskiej gospodar- ki w tym okresie, czekają na niego szczegółowe dane statystyczne, zamieszczone również na końcu książki. Czytelnik o przygotowaniu akademickim z ciekawością zapozna się z rozdziałem wstępnym pt. Doświadczenie i pamięć transformacji, a także Recenzje i omówienia 264

z Notą metodologiczną (koniec książki). Rozdział wstępny przybliża z jednej strony globalny kontekst neoliberalnej fazy kapitalizmu i proces rozwoju światowych kor- poracji przed ich pojawieniem się w Polsce doby transformacji, z drugiej – opisuje, czym były socjalistyczne przedsiębiorstwa i socjalistyczna modernizacja (oraz indu- strializacja) realizowana w Polsce od wczesnego powojnia. Następnie szkicuje kulisy kryzysu socjalistycznego przemysłu i samego procesu jego prywatyzacji na przeło- mie lat 80. i 90. XX w. W ostatniej części tego rozdziału, noszącym podtytuł Pęknięta pamięć o transformacji: kapitalistyczna modernizacja i rozpad więzi społecznych, Autor- ki analizują dwie równoległe narracje pojawiające się w zgromadzonych przez nie wywiadach: „[…] modernizacyjną, nacechowaną językiem ekonomii neoliberalnej i wyrażającą bezalternatywność kapitalistycznej ścieżki rozwoju, oraz narrację eko- nomii moralnej, będącą opowieścią o rozpadzie więzi i wspólnoty, która sięga nostal- gicznie do doświadczeń z czasów socjalistycznych” (s. 41). Z kolei wspomniana Nota metodologiczna w wyczerpujący sposób przedstawia konteksty metodologiczne, któ- re stanowiły dla Autorek ważne źródło inspiracji i niezbędny punkt wyjścia (wymie- niają wśród nich m.in. socjologię pracy okresu PRL, studia transformacyjne, studia nad postsocjalizmem oraz studia nad neoliberalizmem w ujęciu gospodarczym). Od- krywa też przed czytelnikiem „kuchnię badawczą” – omawia dobór przedsiębiorstw, w których nagrywano wywiady (wszystkich, nie tylko tych, które ostatecznie opisa- ne zostały w książce), sposób przeprowadzania wywiadów i kulisy samej realizacji badań terenowych. Czytelnik tej książki dostaje dużo wolności – może skorzystać ze wszystkich dostarczonych mu materiałów ułatwiających i kontekstualizujących lekturę, a może nie skorzystać z żadnego z nich i pozostać przy pasjonujących hi- storiach prywatyzacji czterech wielkich zakładów przemysłowych opowiedzianych przez jej uczestników. Trudno tak naprawdę Cięciom cokolwiek zarzucić. Zapisane w nich historie lu- dzi i zakładów przemysłowych splatają się w jedną fascynującą całość, materiał obudowany jest wszystkimi niezbędnymi informacjami, w tym świetnie osadzo- ny w polskiej i zagranicznej literaturze przedmiotu. Samo nagrywanie wywiadów oral history poprzedzone zostało solidną i wnikliwą kwerendą archiwalną, której rzeczowe efekty widać zarówno w przypisach doprecyzowujących faktografię, jak i w rozdziale wstępnym i Historiach prywatyzacji. Jeśli czegokolwiek mi w tej bar- dzo dobrej i potrzebnej książce zabrakło, to rozszerzenia warstwy analitycznej. Jedynym tak naprawdę miejscem, gdzie Autorki pokusiły się o analizę zebranego materiału i swoje interpretacje, jest kilkunastostronicowy podrozdział Pęknięta pamięć… Choć bardzo interesujący, siłą rzeczy jest dość powierzchowny. Co praw- da Autorki zastrzegają, że czynią tak świadomie, i odsyłają w zamian do licznych powstałych już na podstawie materiału z projektu artykułów naukowych, jednak poczucie niedosytu pozostaje – przy i tak już obszernej publikacji kilkadziesiąt stron więcej nie zrobiłoby ogromnej różnicy w objętości, zaś sprawiłoby, że dla czytelnika akademickiego praca byłaby dziełem rzeczywiście kompletnym. 264 Anna Wylegała 265 Wrocławski Rocznik Historii Mówionej 266 Rocznik 10, 2020, issn 2084-0578

Kaja Kaźmierska, Katarzyna Waniek, Autobiograficzny wywiad narracyjny. Metoda – technika – analiza, Łódź 2020, ss. 175

DOI: 10.26774/wrhm.286

● ● ● ● ● ●

Marcin Jarząbek [Kraków] https://orcid.org/0000-0001-6807-0134 266 Marcin Jarząbek 267

● ● ● ● ● ●

Można by rzec, że to książka, na którą czekaliśmy wszyscy. Metoda autobiogra- ficznego wywiadu narracyjnego w praktyce historii mówionej w Polsce jest od lat powszechnie stosowana lub przynajmniej traktowana jako istotny punkt odnie- sienia do innych metod. Wielu z nas – oralistów i oralistek – niezależnie od kie- runku akademickiego wykształcenia i uniwersyteckiej afiliacji zaczyna wywiad od słów: „proszę opowiedzieć o swoim życiu”. Można pokusić się wręcz o twier- dzenie, że o ile w polskiej socjologii metoda wywiadu narracyjnego ma ugrun- towaną, ale jednak niszową pozycję (w samym obszarze badań jakościowych konkuruje z innymi typami wywiadów pogłębionych, obserwacji czy wywiadów grupowych), o tyle w historii mówionej – przez to, że od początku w swoich pro- jektach przyjęła ją Fundacja Ośrodka KARTA – jest często domyślnym podejściem do prowadzenia wywiadu. Problem w tym, że czasem na tym „biograficzność” wywiadu się kończy; nie mówiąc już o dużo rzadszym stosowaniu podejścia Fritza Schützego przy analizie wywiadu. Choć dzięki autorkom recenzowanej tu książ- ki w języku polskim mamy już obszerną antologię zagranicznych prac wykorzy- stujących wywiad narracyjny1, a także przynajmniej tuzin artykułów wydanych w ciągu ostatnich trzech dekad2, to brak było do tej pory polskiego syntetycznego opracowania tej metody. Wydany podręcznik Kai Kaźmierskiej i Katarzyny Wa- niek ma tę lukę wypełnić. Obie Autorki są pracowniczkami Katedry Socjologii Kultury Instytutu Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego, od lat zdecydowanie najważniejszego naukowego ośrod- ka socjologii biograficznej w Polsce. Tu badania biograficzne rozwijali m.in. Marek Czyżewski, Andrzej Piotrowski czy Alicja Rokuszewska-Pawełek. To przy Instytucie Socjologii UŁ funkcjonuje Centrum Badań Biograficznych i Historii Mówionej, kie- rowane zresztą przez Kaję Kaźmierską. Łódzki ośrodek regularnie współpracuje z Fritzem Schützem, Gerhardem Riemannem i innymi badaczami. Jeśli więc ktokol- wiek z polskich autorów i autorek był uprawiony do stworzenia książki o tej meto- dzie, to właśnie przedstawiciele łódzkiej Katedry Socjologii Kultury. Zaczynając od kwestii podstawowych: Autobiograficzny wywiad narracyjny jest przede wszystkim pełnym, treściwym i profesjonalnym podręcznikiem. Książkę o stosunkowo niewielkiej objętości (175 stron) autorki nazywają „manuskryptem

1 Metoda biograficznaw socjologii. Antologia tekstów, red. K. Kaźmierska, Kraków 2012. Zob. też: Biografia i wojna. Metoda biograficznaw badaniu procesów społecznych. Wybór teks- tów, red. R. Dopierała, K. Waniek, Łódź 2016. 2 Por.: M. Prawda, Biograficzne odtwarzanie rzeczywistości O( koncepcji badań biograficznych Fritza Schütze), „Studia Socjologiczne”, nr 115 (4/1989), s. 81–98; K. Kaźmierska, Wywiad narracyjny – techniki i pojęcia analityczne, [w:] Biografia a tożsamość narodowa, red. M. Czy- żewski, A. Piotrowski, A. Rokuszewska-Pawełek, Łódź 1997, s. 35–44. Recenzje i omówienia 268

metodologicznym” (s. 8), który odpowiada przede wszystkim na pytania „po co” i „jak” przeprowadzać badania metodą wywiadu biograficznego oraz interpreto- wać ich treść. Spośród siedmiu rozdziałów drugi i trzeci, dotyczące – odpowied- nio – techniki prowadzenia wywiadu oraz procedury analizowania go, zajmują zdecydowaną większość książki, bo 120 stron. Ze wstępu i z pierwszego rozdziału czytelnik dowie się m.in., jakie są korzenie i główne założenia podejścia autobio- graficznego. Z kolei dalsze części pracy mówią o tym, jak porównywać ze sobą kil- ka różnych wywiadów, jak na podstawie wyników analizy tworzyć model teore- tyczny i jak ma wyglądać praca warsztatowa przy projektach z wykorzystaniem tej metody. Książę zamyka, oprócz bibliografii, sekcja Q&A (z radami dot. m.in. tego, czy można przeprowadzić wywiad z kimś dobrze znanym, co robić, gdy nar- racja jest krótka lub ponadprzeciętnie długa, oraz jak postępować w sytuacjach trudnych emocjonalnie itp.) – świetny, moim zdaniem, pomysł do wykorzystania w innych podręcznikach. Brakuje niestety indeksów i słowniczka pojęć, które bardzo by się tu przydały. Owe dwa rozdziały dot. techniki prowadzenia wywiadu i przeprowadzania analizy prowadzą czytelnika krok po kroku, najpierw przez wszystkie fazy wy- wiadu (od nawiązania kontaktu z rozmówcą do transkrypcji), a potem przez kolej- ne rodzaje analizy – formalną i strukturalną. To w tej części poznajemy zdecydo- waną większość złożonych terminów analitycznych tak charakterystycznych dla metody wywiadu autobiograficznego (narracja swobodna, trajektorie cierpienia, koda, przesłonięcie – by wymienić te najbardziej znane). Dobrze zrobiony indeks rzeczowy tych pojęć, najlepiej z krótkim wyjaśnieniem ich znaczeń, pomógłby zapewne poruszać się w tej wielości teoretycznych kategorii, które nie zawsze są zrozumiałe same z siebie. Zamiast tego czytelnik musi docenić fakt, że Autorkom udaje się tu połączyć teoretyczną złożoność z obfitym korzystaniem z przykładów i analizowaniem rozmaitych fragmentów transkrypcji wywiadów umieszczo- nych w tekście. To uważam za bodaj główną zaletę pracy, obecną też w kolejnych rozdziałach. Cieszy mnie również, że Autorki uznają dyskusje warsztatowe wokół zebranego materiału za integralną część całego procesu badawczego. Widać po prostu, że podręcznik ten napisały osoby z dużym doświadczeniem pracy tereno- wej, które nagrały już wiele rozmów, wiele z nich przepisały a następnie przeana- lizowały i przedyskutowały na warsztatach w gronie innych badaczy. W tym miejscu recenzję można by skończyć, polecając książkę Kai Kaźmier- skiej i Katarzyny Waniek każdemu, kto myśli o stosowaniu metody wywiadu au- tobiograficznego. Jednak z punktu widzenia historii mówionej to dopiero począ- tek dyskusji. O ile bowiem część mówiąca o technice prowadzenia wywiadu i jego analizie jest najbardziej użyteczna, bo świetnie porządkuje i wyjaśnia, co i jak robić, o tyle najbardziej inspirujące wydają mi się wątki pracy, w których poru- szane są kwestie bardziej ogólne i gdzie uwidacznia się różnica między praktyką socjologa-biografisty a oralisty (i zarazem otwarte pole do dyskusji między nimi). 268 Marcin Jarząbek 269

Po pierwsze, Autorki kilkukrotnie podkreślają, że sama technika prowadzenia wywiadu, a potem interpretowania go jest nierozerwalnie związana z przyjęciem metodologicznej i ontologicznej perspektywy socjologii interpretatywnej, z któ- rej wprost wyrosły pomysły Schützego (pracował on wszak m.in. z Anselmem Straussem, jednym z twórców teorii ugruntowanej). Zgodnie z tą koncepcją nasza społeczna rzeczywistość jest stale tworzona i intepretowana w procesach mię- dzyludzkich interakcji. A więc narracja o własnym życiu nie jest tylko zapisem mniej lub bardziej dokładnych wspomnień, ale odsłonieniem kolejnych warstw „doświadczeń jednostki wytwarzanych właśnie w procesach interakcyjnych” (s. 14). To założenie jest fundamentalne, bo pozwala w ogóle myśleć o tej metodzie jako o narzędziu socjologii (a także – dodam – historii mówionej), a nie wyłącz- nie psychologii: narracje swobodne są naszą interpretacją światów społecznych, w których żyliśmy. Co więcej, są jednym z lepszych sposobów dotarcia do nich, bo ukazują te światy społeczne „od środka” – z punktu widzenia ich bezpośrednich uczestników. Kolejne założenia wynikają z pierwszego. Po drugie Autorki uznają, że istnieje „homologia między strukturą organizacji doświadczenia wydarzeń w życiu a strukturą autobiograficznej narracji” (s. 15). To ona stoi u podstaw prośby o opowiedzenie o swoim życiu od dzieciństwa i zasad- ności liniowej analizy takiego wywodu. Nasi rozmówcy („informanci”, jak nazy- wają ich Autorki) mają po kolei opowiedzieć o swoim życiu właśnie po to, aby sami dokonali „procesualnej rekonstrukcji doświadczeń” (s. 15). Samą narrację Autorki nazywają „najbardziej elementarną czynnością pracy biograficznej” (s. 16). To jak bardzo uporządkowana i ustrukturyzowana jest czyjaś narracja, stanowi z tej perspektywy miarę przepracowania własnej biografii. Skoro życie i opowieść o nim są ze sobą tak związane, to i sama metoda pro- wadzenia wywiadu powinna iść w parze z metodą analizy, przynajmniej na po- ziomie pojedynczej relacji. Innymi słowy, wywiadu przeprowadzonego metodą Schützego nie powinno się raczej intepretować inaczej niż za pomocą tej samej perspektywy teoretycznej (Autorki odradzają np. komputerową analizę treści). Stąd bierze się m.in. podkreślenie pracy warsztatowej i zespołowej na etapie tran- skrypcji wywiadu – dokładnie tak, jak robi to sam twórca metody. Wreszcie czwarte założenie, które najbardziej zainteresuje pewnie zawodo- wych historyków: w dyskusji o wartości źródłowej (faktograficznej) narracji auto- biograficznych Autorki za Schützem stwierdzają, że „wywiad odkrywa to, jak fak- tycznie informant doświadczał wydarzeń w swoim życiu i jak je wówczas inter- pretował” (s. 18), a „dopiero w drugim planie […] ponownie symbolizuje przebieg doświadczeń za pomocą abstrakcyjnych kategorii i predykatów” (s. 18). W narracji możemy mylić się co do konkretnych danych, możemy zapominać czy kłamać, ale doświadczenia życiowe z przeszłości będziemy odtwarzać raczej wiernie, nada- jąc mu czasem inny, bieżący kontekst. W sporze między bardziej „pamięciowym” a bardziej „historycznym” ujęciem metoda biograficzna paradoksalnie stoi bliżej Recenzje i omówienia 270

tego drugiego. Nie wynika to jednak z jakiejś prostolinijnej epistemologii i zakła- dania, że pamięć ludzka wiernie zapisuje fakty, ale z przyjęcia założenia za socjo- logią interpretatywną, że cała rzeczywistość społeczna jest efektem budowania znaczeń i to one są głównym „tworzywem” historii. Tu nasuwa się myśl dosyć oczywista: na polskim gruncie historii mówionej metoda wywiadu autobiograficznego zakorzeniła się powszechnie, lecz dosyć płytko. A właściwie nic nie stoi na przeszkodzie, by przynajmniej część wskaza- nych tu założeń potraktować poważnie w naszych, nawet historycznych inter- pretacjach wywiadów. Chociażby przyjęcie zdecydowanie bardziej interpreta- tywnej, interakcjonistycznej wizji świata i założenie, że znaczenia przypisywane rzeczom i zdarzeniom w przeszłości są tak samo realne jak same rzeczy i zdarze- nia (a czasem znacznie bardziej od nich uchwytne empirycznie w wywiadzie). Wydaje się też, że możemy spokojnie na poziomie interpretacji jednego wywiadu brać pod uwagę metodę formalnej i strukturalnej analizy z całym bogactwem po- jęć przedstawionym w książce. Na marginesie dodam tylko, że wśród wokabula- rza pojęć do analizy w książce zabrakło mi dwóch bardzo przydatnych kategorii, obecnych w kilku wcześniejszych tekstach o metodzie biograficznej: „odniesienia do historii” i „zakorzenienia w milieu” (oba pozwalają wskazać, w jakim kontek- ście umieszcza narrator swoją biografię i w jakich sferach szuka przyczyn tego, co go spotyka). Większy problem mam jednak z przyjęciem założenia o homologii życia i opo- wieści o nim oraz łatwości rekonstrukcji pierwotnych interpretacji doświadczeń z przeszłości. Zazwyczaj rzeczywiście narracje autobiograficzne prowadzone są w mniej lub bardziej chronologicznym porządku, ale czasem – mimo wyraźne- go wskazania w pytaniu otwierającym rozmowę – wcale tak nie jest. Nasza pa- mięć łączy wspomnienia na zasadzie skojarzeń, które wcale nie muszą stosować się do porządku na osi czasu. Nie chodzi tylko o dygresje, ale o sam mechanizm funkcjonowania pamięci autobiograficznej i wszystkie deformacje, którym ona podlega. Ten problem zdaje się słabo dostrzegany w wykładzie o metodzie biogra- ficznej (obecny jest głównie w fazie analizy strukturalnej), co dziwi o tyle, że do- robek psychologii pamięci jest już całkiem spory, a kwestia tego, jak działa nasza pamięć, dotyka podstawowego założenia całej metody. I choć jej korzenie są już głęboko interdyscyplinarne, to wciąż przydatne mogą być dodatkowe inspiracje psychologicznymi badaniami pamięci. Sądzę, że można obronić tezę, że w narra- cji autobiograficznej zawarta jest struktura ludzkich doświadczeń z przeszłości, uznając jednocześnie, że mechanizmy pamięciowe mogą w określony sposób mo- dyfikować ich treść, układ i formę. Są też inne, mniejsze różnice między praktyką historii mówionej a metodą bio- graficzną. W tej ostatniej mniejszą rolę odgrywa kwestia podpisywania formalnej zgody przez rozmówcę (choć trzeba odnotować, że w tej kwestii Autorki wskazują 270 Marcin Jarząbek 271

m.in. na Rekomendacje etyczne Polskiego Towarzystwa Historii Mówionej3). W książce nie pojawia się właściwie w ogóle kwestia archiwizacji nagrań, ich ewentualne- go późniejszego udostępniania, problem praw autorskich czy danych osobowych. Protokół rozbieżności trzeba też podpisać, gdy idzie o anonimizację wywiadów poprzez zamazywanie lub zmienianie faktografii (nazw miejscowości itp.) mogą- cej ułatwić identyfikację rozmówcy; nie muszę dodawać, że z punktu widzenia wartości dokumentacyjnej wywiadu takie praktyki są co najmniej problematycz- ne. Wszystkie te różnice wynikają jednak – jak mi się wydaje – raczej z przyjętych uzusów praktyk naukowych w obu nurtach i nie stanowią większego problemu w dialogu między nimi. Rekomendując książkę Kai Kaźmierskiej i Katarzyny Wa- niek wszystkim oralistom i oralistkom jako pracę przydatną, ale też inspirującą, wierzę, że dialog ten będzie się dynamicznie rozwijał i przysłuży się do pogłębie- nia jakości wywiadu autobiograficznego w obrębie historii mówionej w Polsce.

3 Zob.: http://pthm.pl/etyka (dostęp: 13 VII 2020 r.) oraz Rekomendacje etyczne Polskiego Towarzystwa Historii Mówionej w niniejszym numerze „Wrocławskiego Rocznika Historii Mówionej”. Wrocławski Rocznik Historii Mówionej 272 Rocznik 10, 2020, issn 2084-0578

Sztuka przetrwania. Deportacje sowieckie z powiatu bielskiego 1940–1941. Relacje zesłańców, oprac. Wojciech Konończuk, Warszawa 2019, ss. 518

DOI: 10.26774/wrhm.282

● ● ● ● ● ●

Małgorzata Ruchniewicz [Wrocław] https://orcid.org/0000-0001-8646-329X 272 Małgorzata Ruchniewicz 273

● ● ● ● ● ●

Temat radzieckich represji stosowanych wobec obywateli polskich w latach 40. XX w. należy od przełomu lat 80. i 90. XX w. do głównego nurtu badań nad historią naj- nowszą. Wcześniej stanowił on problematykę, której traktowanie ściśle związane było z sytuacją polityczną w Polsce i Europie Wschodniej. System komunistycz- ny i przynależność do bloku wschodniego powodowały, że niemal każdy aspekt relacji polsko-radzieckich należał do przestrzeni manipulacji i tabu. Jedynie na emigracji mogły być wydawane książki wspomnieniowe czy opracowania histo- ryczne odnoszące się do takich kwestii, jak radziecka agresja 17 września 1939 r., aresztowania i deportacje w głąb ZSRR czy mord katyński. Ich zasadniczą podsta- wą źródłową obok materiałów polskich władz na uchodźstwie były relacje i wspo- mnienia. „Białe plamy” w najnowszej historii Polski można było zacząć wypełniać na dużą skalę dopiero pod koniec lat 80. XX w. Działania wtedy podjęte były w czę- ści rozwinięciem i kontynuacją inicjatyw realizowanych poza cenzurą (przedruki publikacji emigracyjnych, zbieranie relacji przez Archiwum Wschodnie/później- szy Ośrodek KARTA). Do rąk czytelników trafiły liczne wspomnienia – od klasy- ki gatunku pióra wybitnych twórców po wspomnienia i relacje „zwykłych” ofiar tamtych dramatów. Otwarcie radzieckich archiwów ożywiło badania naukowe, także prowadzone we współpracy z zagranicznymi partnerami. Dokonano we- ryfikacji dotychczasowych twierdzeń na temat wielkości represji, wprowadzając liczby oparte na analizie wewnętrznych materiałów radzieckiego aparatu bezpie- czeństwa1. Podjęto także działania na polu pozyskiwania i zabezpieczania świa- dectw autobiograficznych. Oprócz wspomnianego Ośrodka KARTA zajmowała się tym Komisja Historyczna reaktywowanego Związku Sybiraków. Świadectwa trafiały do muzeów i bibliotek naukowych. Metodą zdobywania relacji stały się konkursy pamiętnikarskie, wśród nich jako pierwszy rozpisany jeszcze w 1988 r. konkurs Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego (pokłosiem jest zbiór przecho- wywany w Archiwum Naukowym PTL we Wrocławiu). W drugiej dekadzie XXI w. intensywność prac naukowych nieco zmalała, podobnie jak społeczne zaintereso- wanie tematem. Nie udało się chyba włączyć tego tematu do kultury popularnej. Jed- nym z jej ważnych mediów jest film, ale trudno wskazać tu udane i popularne dzieła (poza Katyniem Andrzeja Wajdy czy Wołyniem Wojciecha Smarzowskiego), w których wątki dramatu województw wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej zyskałyby przekonujące i artystycznie odpowiednie wyeksponowanie. Ciągle jednak pojawia-

1 Podsumowanie efektów tych działań czytelnik znajdzie w: S. Ciesielski, Masowe deportacje z ziem wschodnich II Rzeczypospolitej w latach 1940–1941 i losy deportowanych. Uwagi o stanie badań, [w:] Wschodnie losy Polaków, red. S. Ciesielski, Wrocław 1997, s. 85–116; Exodus. Depor- tacje i migracje (wątek wschodni). Stan i perspektywy badań, red. M. Zwolski, Warszawa–Bia- łystok 2008. Recenzje i omówienia 274

ją się nowe książki czy wystawy. Trwa dość ożywiona działalność upamiętniająca „ofiary Sybiru”, jak się zwykle je określa (m.in. poprzez wznoszenie pomników czy ciągle jeszcze w pełni niezrealizowaną inicjatywę Muzeum Pamięci Sybiru). Świadectwa autobiograficzne, różnego rodzaju ego-dokumenty: relacje i wspo- mnienia, listy i dzienniki są niezwykle ważnym źródłem, a w przypadku tych powstałych jeszcze w czasie podlegania represji – bardzo rzadkim. Badaczom po- zwalają one uzupełnić i poszerzyć analizę poza perspektywę i ogląd prezentowane w dostępnych materiałach urzędowych, w tym przypadku radzieckiego aparatu bezpieczeństwa. Społeczeństwu niosą bardzo ważny w edukacji historycznej wy- miar osobistego doświadczenia i możliwość emocjonalnego identyfikowania się z przedstawicielami tamtych generacji. Literatura autobiograficzna należy zresztą do gatunków bardzo popularnych wśród czytelników. W przypadku interesującej nas tu problematyki pojawia się jednak pytanie o skutki odgórnego wrzucenia jej ze względów politycznych na kilka dekad do strefy przemilczeń i zakazów. Pracy podjętej m.in. w obozach wojskowych II Korpusu i w osiedlach uchodźczych, gdzie zbierano relacje już od 1942 r.2, nie kontynuowano wśród tych Polaków, którzy całą wojnę pozostawali w ZSRR i zostali repatriowani dopiero po 1945 r. Jeśli napisali oni coś o swych przeżyciach, to najczęściej do domowej szuflady; jeśli wspominali swe przejścia, to jedynie w najbliższym kręgu zaufanych ludzi. Popularne w PRL kon- kursy pamiętnikarskie tej tematyki nie obejmowały (a jeśli się ona gdzieś odzwier- ciedliła, to usuwano ją z drukowanych wersji wspomnień). Musimy zatem uznać, że tysiące relacji nie powstało w czasie, gdy ich autorami mogły być osoby w la- tach 40. XX w. dojrzałe, najbardziej świadome i aktywne. Mamy więc do czynienia w dużej części ze świadectwami ludzi, którzy w czasie podlegania represjom byli dziećmi lub nastolatkami. W dodatku zapisy te powstały w większości kilka dekad po powrocie do kraju. Co utraciliśmy z powodu tej sytuacji, najlepiej uświadamiać może porównanie z dostępnym zasobem relacyjnym w odniesieniu do Niemców, którzy w końcu wojny i bezpośrednio po niej podlegali przymusowemu usunięciu ze stron rodzinnych w Europie Środkowej i Wschodniej. Pierwsze ich świadectwa zbierano już pod koniec lat 40. XX w., szybko utworzono instytuty i różne placówki archiwalno-badawcze, zajmujące się szeroko pojętą „niemiecką historią na Wscho- dzie”. Abstrahując od politycznego kontekstu tych działań (i ocen tzw. narracji wypędzonych), historyk musi docenić, jak duże znaczenie miały one dla zabezpie- czenia masowych materiałów autobiograficznych. Tego w odniesieniu do historii Polaków na Kresach Wschodnich i w głębi ZSRR już nie nadrobimy.

Tym bardziej docenić trzeba każdy wysiłek w kierunku wydobycia nowych

2 Zob.: „W czterdziestym nas matko na Sibir zesłali…” Polska a Rosja 1939–1942, oprac. J.T. Gross, I. Grudzińska-Gross, Londyn 1983; K. Zamorski, Dwa tajne biura 2 Korpusu, Londyn 1990. 274 Małgorzata Ruchniewicz 275

świadectw, odpowiedniego ich opracowania i zabezpieczenia, a także upowszech- niania. Należy również podkreślić poszerzenie metod i podejść teoretycznych stosowanych w analizach opartych na tych materiałach. Początkowo dominowa- ło poszukiwanie we wspomnieniach konkretnych informacji, zapisu faktu histo- rycznego, który wydobyty przez badacza stawał się elementem historiograficznej narracji. Po jakimś czasie jednak zainteresowano się popularnym na Zachodzie kierunkiem oral history, dostrzegając zróżnicowane wymiary opowieści auto- biograficznej utrwalanej w bezpośrednim kontakcie ze świadkiem i pogłębiając refleksję nad pamięcią w jej różnych odsłonach i formach3. Trzeba jednak pamię- tać, że mimo wzrastającej cyfryzacji archiwaliów, rozwoju portali historycznych, forma książkowa pozostaje nadal najpopularniejszym sposobem docierania do odbiorcy (dość często jest on osobą starszą niż członkowie generacji „cyfrowych tubylców”). W tym kontekście umieścić należy prezentowane tu wydawnictwo źródłowe – antologię relacji przygotowaną w wyniku wieloletniej pracy przez Wojciecha Konończuka, pracownika Ośrodka Badań Wschodnich, opublikowane w 2019 r. przez Instytut Pamięci Narodowej. Ten obszerny, starannie wydany tom składa się z trzech zasadniczych części. Pierwszą stanowi Wstęp. Otwiera go akapit oddający towarzyszące nie tylko Au- torowi dylematy badacza zajmującego się losami Polaków na Wschodzie w latach 30.–50. XX w. Czy są tu jeszcze jakieś luki, miejsca i tematy nieznane? Czy wpro- wadzenie kolejnych wypowiedzi autobiograficznych jest potrzebne i użyteczne? „Czy publikowanie relacji […] osiemdziesiąt lat po pierwszej wywózce ma jeszcze sens? Czy metoda historii mówionej może wnieść cokolwiek nowego? […] A może […] każde kolejne wspomnienia będą tylko powielaniem tych opublikowanych już wcześniej?” (s. 7). To pytania podstawowe, a udzielone przez Autora odpowiedzi zapewne uzna za trafne cała społeczność badaczy tego rozdziału historii XX w. Bo przecież mimo pewnej powtarzalności części elementów „każda historia sybi- racka jest tragiczna na swój sposób” (s. 7). Autor przypomina, że chodzi nie tylko o wartość dokumentacyjną, chciałoby się dodać – upamiętniającą, ale także ich użyteczność w „lepszym zrozumieniu” historii. Przywołując różne przedsięwzię- cia z zakresu historii mówionej (począwszy od wielkich projektów dotyczących Holokaustu), Autor podkreśla unikalność takiego podejścia, jego głęboko ludzki wymiar. Zwraca uwagę także na wyżej wymienione fatalne opóźnienie w pozy- skiwaniu tego rodzaju świadectw, które powoduje, że nadal każde przedsięwzię- cie na tym polu ma istotną wartość. Jednak waga tego wydawnictwa nie polega jedynie na tym, że wydano kolej-

3 Ten nurt, rozwijany na obszarze dość interdyscyplinarnym, przynosi ciekawe analizy. Tytułem przykładu: A. Wylegała, Przesiedlenia a pamięć. Studium (nie)pamięci społecznej na przykładzie ukraińskiej Galicji i polskich „Ziem Odzyskanych”, Toruń 2014. Recenzje i omówienia 276

ną antologię relacji pozyskanych metodą wywiadu autobiograficznego. Ciekawy i godny docenienia jest klucz, jaki w swoich wysiłkach przyjął jej twórca. Nowy zbiór wspomnień sybiraków nie byłby niczym nowym, wyróżniającym się, choć nie pozbawionym znaczenia. Ten sam wydawca, tj. IPN, ma już je na swym kon- cie. Istotną zaletą tego właśnie tomu jest pomysł na połączenie wielkiego tema- tu z historii narodowej z lokalnym jej doświadczeniem, z historią małej ojczy- zny. Podejście terytorialne już stosowano, ale odnosiło się przede wszystkim do wspólnego rejonu pobytu na zesłaniu4. Autor w swoich wysiłkach wywoływania i utrwalania źródeł skupił się na przedwojennym powiecie bielskim (woj. biało- stockie). Do ofiar deportacji docierał przez dekadę między 2009 a 2019 r. Zatem dość późno, zważywszy, że był to już czas, gdy kulminacja zainteresowania spo- łecznego tym tematem wygasała, a upływ czasu drastycznie przerzedził grono potencjalnych respondentów. Postawił sobie przy tym za cel pozyskanie możli- wie różnorodnych świadectw, tak by przynajmniej częściowo oddawały one et- niczne i religijne zróżnicowanie tych okolic, a co za tym idzie różne perspektywy postrzegania i doświadczania represji. Jest to założenie godne podkreślenia i po- chwały. Temat deportacji jednoznacznie bowiem traktowany jest we współczes- nej Polsce jako doświadczenie wyłącznie polskie, choć literatura naukowa wska- zuje na zróżnicowane pochodzenie etniczne zesłańców. Głosy innych obywateli II Rzeczypospolitej Polskiej właściwie nie przebijają się przez ugruntowaną na- rodową narrację martyrologiczną, w której miejsce nie-Polaków ograniczone jest przez jednostronne generalizacje uwypuklające zwykle ich współpracę z komu- nistycznym reżimem5. Oddanie zróżnicowania etnicznego i wyznaniowego było pierwszym założeniem Autora. W przypadku projektu realizowanego tak późno, trudno jednak mówić o reprezentatywności respondentów na tle całej populacji deportowanych. Utrzymanie stosowanych w nauce reguł wyłaniania takiej gru- py było już po prostu niemożliwe. W dodatku mogłoby skutkować pominięciem cennych świadectw tylko dlatego, że utrwalono już inne z tej podgrupy świad- ków historii. Mamy tu raczej do czynienia ze staraniami, by możliwie zróżnico-

4 Zob. m.in.: Narymska zsyłka. Antologia relacji zesłańczych, oprac. Cz. Bazan, J. Michalewski, t. 1–2, Lublin 2002–2003; T. Mikulski, Fotografia Zbiorowa Polaków deportowanych do okręgu pawłodarskiego, Wrocław 1995. 5 Rzecz jasna duży wpływ na to miała powojenna zmiana granic, emigracja ludności żydowskiej, stosunkowo mała liczba mniejszości narodowych, także białoruskiej czy ukraińskiej. Mało znany pozostaje zbiór relacji deportowanych Żydów: Widziałem Anioła Śmierci. Losy deportowanych Żydów polskich w ZSRR w latach II wojny światowej. Świadectwa zebrane przez Ministerstwo Informacji i Dokumentacji Rządu Polskiego na Uchodźstwie w latach 1942–1943, oprac. M. Siekierski, F. Tych, Warszawa 2006. W ostatnich latach pojawiły się interesujące opracowania: M. Nesselrodt, Dem Holocaust entkommen. Polnische Juden in der Sowjetunion, 1939–1946, Berlin 2019; Syberiada Żydów polskich. Losy uchodźców z Zagłady, red. L. Zessin-Jurek, K. Friedla, Warszawa 2020. 276 Małgorzata Ruchniewicz 277

wać obraz, przypominając o heterogenicznej strukturze tamtejszych wspólnot, tak pod względem narodowym, jak i miejsca jednostki w hierarchii społecznej. Do wagonów deportacyjnych wskutek przyjętych przez władze radzieckie zało- żeń polityki represyjnej trafiali bowiem nie tylko przedstawiciele lokalnych elit, ale i członkowie biednych rodzin chłopskich, co także umyka stereotypowemu traktowaniu tematu. Łącznie utrwalonych zostało sto godzin rozmów (wywiadu biograficznego) z osobami urodzonymi między 1924 a 1933 r., z których wyselek- cjonowano wywiady do druku. Chronologiczne ramy snutych w nich opowieści obejmują najczęściej kilka- dziesiąt lat. Charakterystyczne dla tego typu wspomnień jest ich skoncentrowa- nie na okresie zesłańczym, który uważany jest za centralny etap własnej biografii, spychający w cień resztę życia, o wiele przecież dłuższego. Nie inaczej jest i w tym przypadku, ale należy podkreślić, że prowadzący wywiady założył nakłanianie do snucia opowieści obejmującej okres przed zesłaniem i po powrocie z niego. To bardzo interesujące, ponieważ w przypadku tej części sybiraków mamy do czy- nienia z powrotem do własnych domów (o ile przetrwały), do rodzinnych miejsco- wości. Los tych osób ułożył się zatem inaczej niż zdecydowanej większości repa- triowanych zesłańców, którzy nowego miejsca do życia musieli szukać na obcych im Ziemiach Zachodnich, stając się na nich częścią wielkiego procesu społeczne- go, jakim było osadnictwo i integracja napływowej ludności polskiej. We Wstępie czytelnik znajduje również nieco uwag o warsztatowej stronie pracy z relacjami audio, o sposobie prowadzenia wywiadów, który musiał uwzględniać obok swo- bodnej autonarracji także pytania szczegółowe ze strony badacza. W efekcie po- wstały wielowątkowe opowieści, niejednokrotnie dalece wykraczające poza hory- zont osobistego doświadczenia i przeżyć rodziny. Autor słusznie podkreśla niejako pierwotność tych wypowiedzi. Jego rozmówcy zwykle nigdy wcześniej, poza być może najbliższym kręgiem krewniaczym i sąsiedzkim, nie dzielili się w sposób tak obszerny i pogłębiony swoimi wspomnieniami. Powstaje jednak pytanie, czy zwa- żywszy na późny termin utrwalania tych świadectw, rzeczywiście wpływu na ich kształt nie wywarł ukształtowany już i powielany kanon sybirackiej pamięci, m.in. w książkach czy w Związku Sybiraków, którego członkami, a także działaczami byli rozmówcy Autora. We Wstępie nie został poruszony jeszcze jeden, z pewnością obec- ny i bardzo ważny aspekt tych spotkań i długich rozmów. Były nimi emocje, tak ze strony respondentów, jak i zbierającego relacje. Jak się one pojawiały i zmieniały pod wpływem kontaktu z naukowcem, jak respondenci sobie z nimi radzili (otwierając niejednokrotnie w swej pamięci rany wprawdzie zabliźnione, ale przecież nadal bo- lesne, związane z utratą najbliższych, osobistą krzywdą, ruiną planów na przyszłość itp.)? Jaki wpływ na samego badacza miała obserwacja ich wywoływania u ludzi w bardzo podeszłym wieku, jak modyfikowała jego relację z obranym przedmiotem naukowej eksploracji. Tak zwany ludzki wymiar czynności naukowych staje się w takiej sytuacji przedmiotem koniecznej refleksji etycznej. Recenzje i omówienia 278

Projekt powiększył zatem zbiór audiorelacji, tak czy inaczej cennych z naukowe- go punktu widzenia (miejscem przechowywania jest Archiwum Historii Mówionej Ośrodka KARTA). Wybrane wywiady miały jednak zostać także opublikowane, trafiając do odbiorców spoza kręgu naukowców. Konieczne z tego powodu opra- cowanie relacji polegało na, jak to wyjaśnił we Wstępie Autor, „przełożeniu specy- ficznego języka mówionego na pisany przy jednoczesnym dążeniu do zachowania oryginalnego stylu wypowiedzi”. Dodatkowo kilka wspomnień należało prze- łożyć z języka białoruskiego oraz w jednym przypadku z angielskiego. Ta praca redakcyjna miała chyba w części przypadków dość żmudny charakter, obejmu- jąc porządkowanie chaotycznie podawanych epizodów z biografii i nadawanie im „struktury tekstu”, eliminację pomyłek i błędów. Z punktu widzenia oral history takie działania są jednak wkraczaniem na bardzo wrażliwe pole. Oczy- wiście, jakość relacji zależy zawsze od kompetencji narracyjnych świadka histo- rii, związanych z wykształceniem, wiekiem, ale także jednostkowymi cechami charakteru, zdolnościami „gawędziarskimi”, które nie wszystkim są dane. W tym przypadku badacz/redaktor tomu musiał mieć na względzie przede wszystkim potrzeby czytelnika antologii, który lepiej odbiera logicznie i sprawnie rozwijają- cą się opowieść, posługującą się pewnym zestawem środków literackich. Z uwagi na odbiorcę – niekoniecznie przygotowanego wcześniejszymi lekturami – każdy z tekstów, w które przeobraziły się wywiady, zaopatrzony został w kilkadziesiąt przypisów, nieraz dość rudymentarnych, ale także silnie związanych z lokalnym kontekstem, nieznanym poza regionem bielskim. Aby w sposób możliwie pełny osadzić wspomnienia w kontekście konkretnego historycznego czasu i miejsca, pomysłodawca i redaktor tomu wprowadził osobną, prawie dwudziestostronicową część, która prezentuje wydarzenia w powiecie biel- skim w latach 1939–1941. Rozpoczyna ją charakterystyka przedwojennego powiatu bielskiego, należącego do największych w ówczesnej Polsce (obecny ma jedynie ok. 30 procent powierzchni swego poprzednika). Autor przedstawia dane ludnościowe, podział etniczny i wyznaniowy (dane polskie i radzieckie), kreśli z grubsza zmiany wywołane wojną i polityką okupacyjną, które wywróciły „do góry nogami porządek społeczno-polityczny w powiecie bielskim i w całej Rzeczpospolitej” (s. 14). Wskazuje na główne pola polityki sowietyzacyjnej realizowanej na terenie powiatu, informuje o zmianach jednostek administracyjnych. Odnosi się również do relacji międzyet- nicznych, nastrojów społecznych, perspektyw postrzegania tej swoistej rewolucji. Szerzej, bo na kilku stronach, przedstawia przebieg represji: aresztowania i cztery fale deportacji, które dotknęły mieszkańców Białostocczyzny „za pierwszego Sowie- ta”. Jeśli pozwala na to stan badań, podaje informacje odnoszące się do samego powia- tu bielskiego. Podejmuje także wyzwanie pokazania skali represji w odniesieniu do populacji (po ok. 3–4 procent ludności obwodu białostockiego i powiatu bielskiego, ok. 6 procent mieszkańców miasta Bielsk); wskazuje także na miejsca docelowe przy- musowych migracji, a przede wszystkim na Kazachstan i Kraj Ałtajski, leżący w po- 278 Małgorzata Ruchniewicz 279

łudniowej Syberii. Na koniec wyodrębnia postulaty badawcze, których zasadność – mimo osiągnięć wielu badaczy – należy uznać bez zastrzeżeń. Są one związane przede wszystkim z badaniami na poziomie lokalnym, począwszy od mechani- zmu tworzenia list wywózkowych i ustalenia składu etnicznego deportowanych, poprzez współdziałanie ze strony miejscowych w przygotowywaniu deportacji ich sąsiadów, los mienia pozostałego po deportowanych, skończywszy na pozio- mie strat ludzkich w grupach deportowanych itp. W osobnym podrozdziale od- nosi się do lat 1944–1945 i kolejnego etapu represji. To ciągle bardzo mało znany problem, borykający się z poważnymi trudnościami w dostępie do archiwaliów (by wspomnieć tylko osławioną „obławę augustowską”). Korekty wymagałaby tu terminologia, ponieważ Autor zamiennie – i nieco myląco – używa takich pojęć, jak zesłanie, wywózka, deportacja, pomijając stosowane w literaturze określe- nie: internowanie. Stosowano je na masową skalę obok rozbrajania, aresztowania i fizycznej likwidacji struktur podziemnych. Umieszczeni w obozach filtracyjno- -kontrolnych nie byli przy tym formalnie skazani. Autor do stworzenia historiograficznego wprowadzenia wykorzystał kilka podstawowych opracowań i wydawnictw źródłowych, przytacza także pojedyn- cze dokumenty z białoruskich archiwów. Natomiast więcej propozycji lektur czytelnik odnajdzie w obszernej bibliografii. Całość jest rzeczowo napisana, nie- przeładowana faktografią niekoniecznie użyteczną dla czytelnika spoza kręgu profesjonalnych historyków, właściwie integruje osiągnięcia badań prowadzo- nych od początku lat 90. XX w. Krytycznie odnosi się do gdzieniegdzie czynio- nych jeszcze prób podtrzymywania tezy o 1,2–2 mln deportowanych w głąb ZSRR. Fragment ten należałoby jednak uzupełnić o odwołanie do książki Stanisława Ciesielskiego, Grzegorza Hryciuka i Aleksandra Srebrakowskiego, którzy jako pierwsi, już w 1993 r. (jeszcze przed wspomnianym w tomie Aleksandrem Gurja- nowem), wprowadzili do polskiego obiegu naukowego liczby deportowanych, ich rozmieszczenie w głębi ZSRR i rodzaje zatrudnienia na podstawie archiwaliów radzieckich6. Po kilkudziesięciu stronicach części wstępnych rozpoczyna się właściwa anto- logia. Składa się na nią dwanaście tekstów wspomnieniowych o zwykle kilkudzie- sięciostronicowej objętości. Każdy z nich ma nadany tytuł i wyróżnione mniejsze fragmenty opatrzone podtytułami. Atrakcyjność lektury podnosi także spora baza ikonograficzna, złożona ze zdjęć z archiwów rodzinnych, w tym nielicznych fotografii powstałych na zesłaniu. Każda z tych biograficznych opowieści ma ja- kieś cechy wyróżniające z „morza” sybirackich relacji. Może być nią pochodzenie etniczne autora wspomnień: przynależność do mniejszości białoruskiej lub ży-

6 S. Ciesielski, G. Hryciuk, A. Srebrakowski, Masowe deportacje radzieckie w okresie II wojny światowej, Wrocław 1993. Recenzje i omówienia 280

dowskiej, pochodzenie społeczne: średniozamożne ziemiaństwo (polskie i biało- ruskie), reemigranci ze Stanów Zjednoczonych, bogate chłopstwo, uboga ludność wiejska, rodzina nauczycielska pochodząca z innej części Polski itp. Dobrze oddaje to zróżnicowane oblicze powiatu bielskiego przed 1939 r. Jeśli chodzi o miejsca pobytu w ZSRR, wyróżniają się liczbowo wspomnienia osób zesłanych do Bijska w Ałtajskim Kraju. Do pełnej panoramy zesłańczych losów mieszkańców powiatu zabrakło jed- nak relacji osoby ewakuowanej wraz z Armią gen. Andersa, z czego jednak trudno robić zarzut, zważywszy na czas realizacji projektu. Uwagę czytelnika zwracają opisy życia codziennego przed wojną, w których autorzy za szczególnie godne pod- kreślenia uznają opowieści o pracowitym gospodarowaniu, dorabianiu się i awan- sie społecznym. W sposób typowy dla tego typu narracji wykorzystuje się w tych fragmentach zasadę kontrastu zestawienia bezpiecznego, spokojnego, choć zwykle skromnego życia przed wojną z pełnymi zagrożeń i biedy późniejszymi latami. War- te uwagi są fragmenty o późniejszych kolejach losu autorów wspomnień i ich rodzin, które mogą dać nieco materiału do rozważań o wpływie deportacji na ich losy, jak np. nadwyrężone zdrowie, pozbawienie możliwości nauki i zdobycia lepszego zawodu, konieczność ukrywania swych przejść, strach zakorzeniony w psychice, nazwany przez jedną z autorek „piętnem Syberii”. Docenić trzeba bogactwo szczegółów, co jest zapewne efektem odpowiedniego prowadzenia rozmów, stawiania dodatkowych py- tań, które ukierunkowywały opowiadanie i otwierały wątki, które być może w innej sytuacji pozostałyby poza narracją. Autorzy starają się wymieniać towarzyszy nie- doli, zapamiętanych ludzi dobrej woli pośród radzieckich obywateli. Uwagę zwraca, co zresztą nie jest zaskakujące, a raczej typowe dla takich wspomnień, nasycenie konkretem prezentacji zesłańczego rozdziału w życiu autorów wspomnień. Nawet ci, którzy byli kilkuletnimi dziećmi w chwili wywózki, zapamiętali wiele z przeżyć swej rodziny (inna sprawa, w jakim stopniu ta pamięć może mieć charakter zapoży- czony dzięki wysłuchiwaniu wspomnień np. rodziców czy starszego rodzeństwa). Uwagę zwracają przytaczane pojedyncze słowa, a także całe dialogi, które toczyły się po rosyjsku, nadając opowieściom kolorytu autentyczności. Wspomnienia zawsze są swego rodzaju autokreacją, świadomą lub nieświa- domą. O własnym życiu trudno relacjonować z pozycji całkowicie neutralnych. Czasem solidarność narodowa nie pozwala zagłębiać się w obszary niebędące powodem do dumy z postaw rodaków. Wielu kwestii, uważanych za wstydliwe, intymne lub zbyt bolesne, często się nie porusza. W antologii znajdują się jednak fragmenty, w których autorzy otwarcie mówią o takich drażliwych momentach: niesnaskach i konfliktach, chwilach załamania, egoizmie niektórych, o co nie było trudno w ekstremalnie ciężkich warunkach, zawiedzionych nadziejach, roz- padzie rodzin, do którego dochodziło już w kraju, po powrocie z zesłańczej tułacz- ki. Poruszają także kwestię niesprawiedliwych ocen, nierównego traktowania w Polsce, nawet krzywd ze strony rodaków (okradanie gospodarstw). Pamiętają o nazywaniu berlingowców już w naszych czasach „polskojęzycznym wojskiem”, 280 Małgorzata Ruchniewicz 281

o wyśmiewaniu biedy i zepsutej przez wieloletni pobyt w ZSRR polszczyzny, czego doświadczyli w sąsiedzkim otoczeniu czy szkołach w latach powojennych. Antologię przygotowaną przez Wojciecha Konończuka należy ocenić wysoko tak ze względu na wybrane mikrohistoryczne podejście, jak i staranne przygoto- wanie pisanej wersji wywiadów do druku. Tom potwierdza przekonanie o nadal istniejącej potrzebie wydobywania i upowszechniania narracji wspomnienio- wych. Nieubłagany upływ czasu spowodował już wprawdzie, że podobnych anto- logii w odniesieniu do innych rejonów nie da się przygotować tak owocną metodą wywiadu biograficznego, lecz można jednak spróbować zestawić je z istnieją- cych materiałów, a zasoby Ośrodka KARTA, Związku Sybiraków czy Archiwum Naukowego PTL dają ciągle jeszcze ku temu spore możliwości7. Sybiracy, dzięki wysiłkom badaczy, a także i ich konsekwentnym własnym staraniom w kierun- ku zabezpieczania świadectw i tworzenia w przestrzeni publicznej upamiętnień swych losów, wpisali się stosunkowo mocno w mapę polskich miejsc pamięci. An- tologia Sztuka przetrwania także wnosi wartościowy wkład w te działania.

7 W kolekcji sybirackiej Archiwum Naukowego PTL znajdują się obszerne wspomnienia Ewy Soboty, córki nauczyciela z powiatu bielskiego, deportowanej do Ałtajskiego Kraju tuż przed atakiem Niemiec na ZSRR w czerwcu 1941 r. Por.: E. Sobota-Grün, Podróż w nie- znane 1939–1946, oprac. M. Ruchniewicz, Wrocław 2020. Wrocławski Rocznik Historii Mówionej 282 Rocznik 10, 2020, issn 2084-0578

Rówieśnicy Niepodległej. Sto lat historii Polski z perspektywy najstarszych Polaków, red. K. Bock-Matuszyk, E. Maj, A. Paprot- -Wielopolska, współpraca red. M. Szajda, P. Zubowski, Wrocław 2020, ss. 384

DOI: 10.26774/wrhm.276

● ● ● ● ● ●

Agata Tatarenko [Lublin] https://orcid.org/0000-0002-8221-1949 282 Agata Tatarenko 283

● ● ● ● ● ●

Setna rocznica odzyskania niepodległości, którą obchodzono w Polsce w 2018 r., obfitowała w wiele wydarzeń i projektów naukowych mających za zadanie reflek- sję nad minionym wiekiem. Wśród nich projekt „100 100-latków ma 100-lecie”, zrealizowany w latach 2017–2020 przez Ośrodek „Pamięć i Przyszłość” z Wroc- ławia, był działaniem szczególnym. Jego celem było „zarejestrowanie ustnych relacji autobiograficznych przedstawicieli najstarszego pokolenia Polaków, zar- chiwizowanie ich nagrań oraz udostępnienie tych opowieści” (s. 8). W ramach projektu nagrano 97 relacji z niemal stuletnimi świadkami historii urodzonymi w 1923 r. i wcześniej. Warto dodać, że początkowo pomysłodawcy projektu chcieli dotrzeć do osób urodzonych w 1918 r. lub przed nim, jednak z uwagi na szybko zmieniający się stan zdrowia potencjalnych rozmówców konieczna była weryfi- kacja pierwotnych założeń. Jednym z głównych efektów projektu jest omawiana książka, która przedstawia sto lat historii Polski po 1918 r. z perspektywy tych, którzy je przeżyli (s. 8). Rówieśnicy Niepodległej pod redakcją naukową dr Katarzyny Bock-Matuszyk, dr Ewy Maj i dr Aleksandry Paprot-Wielopolskiej, we współpracy z Markiem Szajdą i Piotrem Zubowskim, to zbiór opowieści świadków historii na temat ich doświadczenia biograficznego na przestrzeni XX w. (od dwudziestolecia między- wojennego do lat 90. XX w.). Relacje poprzedza Wprowadzenie redaktorek, które ukazuje czytelnikowi kulisy realizacji projektu oraz trudności, z jakimi musieli mierzyć się badacze. Z tekstu dowiadujemy się wielu szczegółowych informacji, np. za pomocą jakiej metody i jakich narzędzi realizowano nagrania, w jakich języ- kach były prowadzone wywiady lub ile czasu trwały. Ważnym elementem publikacji jest Galeria Rówieśników Niepodległej. Znajdu- jemy w niej biogramy 97 uczestników projektu oraz ich fotografie portretowe. Ta część pozwala czytelnikowi zapoznać się ze stulatkami. Jak słusznie zauważają autorki Wprowadzenia, Galeria pokazuje, że badaczom zaangażowanym w re- alizację projektu udało się dotrzeć do osób o różnym pochodzeniu społecznym, wykształceniu czy statusie materialnym. Przy silnie ograniczającym kryterium wiekowym takie zadanie nie należało do najłatwiejszych. Galeria Rówieśników Niepodległej ma także inne znaczenie. Dzięki niej punkt ciężkości z poznania prze- szłości został przeniesiony na doświadczenie biograficzne świadków, a więc na to, w jaki sposób poszczególne osoby doświadczały rzeczywistości minionego stu- lecia, na ich losy i refleksje nad nimi. Publikacja stanowi zatem zbiór osobistych historii, które wspólnie tworzą złożony obraz XX w. Zasadniczą część publikacji – opowieści autobiograficzne stulatków – podzie- lono na cztery części: Dwudziestolecie międzywojenne, Czas wojny, Czas dorosłości (okres po II wojnie światowej) oraz Z perspektywy czasu, gdzie zamieszczone zo- stały odpowiedzi uczestników projektu na pytania dotyczące najważniejszych Recenzje i omówienia 284

wydarzeń minionego stulecia lub największych technicznych osiągnięć. Taki układ może budzić pewne wątpliwości. Tytuły dwóch pierwszych części odnoszą się kolejno do okresu w dziejach oraz wydarzenia historycznego, podczas gdy ty- tuł części trzeciej do okresu w życiu człowieka. Część czwarta to swego rodzaju podsumowanie zarówno biografii uczestników projektu, jak i historii Polski mi- nionego stulecia. Warto jednak podkreślić, że podział ten ma zarówno zalety, jak i jest uzasadniony. Na dwudziestolecie międzywojenne przypadł równocześnie czas dzieciństwa i młodości stulatków, które to okresy życia w narracji uczestni- ków projektu często przeplatają się ze sobą. Z kolei, jak pokazują opowieści zawar- te w publikacji, II wojna światowa była doświadczeniem szczególnym, często for- mującym osoby, które wzięły udział w projekcie. Niejednokrotnie wojna stawała się wydarzeniem rzutującym na całą (auto)biografię stulatków. Poszczególne części i rozdziały zbioru zawierają krótsze lub dłuższe fragmen- ty relacji świadków (najdłuższe nie przekraczają objętości kilku stron). Ułożono je w kolejności chronologicznej, tak aby tworzyły spójną historię. Taka kolejność nie zawsze odpowiadała strukturze samych relacji (s. 10). Dzięki staranności, z jaką dokonano wyboru i układu treści, książkę czyta się płynnie, mimo że opo- wieści stulatków zostały podzielone na szereg fragmentów. Warto jednak dodać, że publikacja zyskałaby jeszcze na wartości, gdyby zdecydowano się uzupełnić ją o indeks osób. Dzięki temu czytelnik zainteresowany losami konkretnej osoby mógłby bez trudu odnaleźć części jej opowieści i śledzić losy danej jednostki na przestrzeni minionych stu lat. Komentarz redaktorski został ograniczony do niezbędnego minimum. In- tencją redaktorów było oddanie głosu uczestnikom projektu. Podkreśla to for- ma publikacji relacji. Zachowano indywidualny styl i charakter wypowiedzi oraz zaznaczono wszelkie ingerencje redaktorskie (s. 12). Poza wspomnianym wyżej Wprowadzeniem, przed częściami: pierwszą, drugą i trzecią, umieszczo- no krótkie teksty wprowadzające, które trafnie oddają istotę relacji świadków na temat danego okresu. W przypisach redaktorzy wyjaśniają wybrane pojęcia, daty, czasem nieścisłości pojawiające się w opowieściach. Publikacja została opatrzona przydatnym Wykazem skrótów, spisem Relacji świadków historii zare- jestrowanych w projekcie „100 100-latków na 100-lecie (2017–2019) oraz listą insty- tucji i badaczy biorących udział w projekcie. Informacje te mogą być przydatne dla czytelnika, który chciałby podjąć dalsze studia na podstawie zgromadzone- go materiału. Tematyka zarówno książki, jak i samych opowieści, jest bardzo szeroka, po- dobnie jak złożona jest ludzka biografia. Stulatkowie opowiadają o swoich rodzi- nach i krewnych, dzięki czemu horyzont czasowy publikacji sięga dalej niż zwią- zany z tytułem 1918 r. Wspominają, jak wyglądały i zmieniały się na przestrzeni XX w. życie codzienne, praca czy też relacje międzyludzkie. Jaki wpływ na eg- zystencję miały zarówno wydarzenia historyczne, jak i wynalazki techniczne. 284 Agata Tatarenko 285

Ukazanie doświadczenia konkretnego człowieka w ciągu zmieniających się oko- liczności dziejowych jest szczególnym walorem publikacji. Ma znaczenie zarów- no w zakresie poznania historii XX w., jak i w wymiarze egzystencjalnym – może skłonić czytelnika do głębszych refleksji nad losem jednostki, w tym w aspekcie jej uwikłania w tzw. wielką historię. W tym kontekście warto dodać, że w Rówieśnikach Niepodległej redaktorzy tomu w części odnoszącej się do okresu po II wojnie światowej zawarli rozdział poświę- cony wydarzeniom historycznym, które w sposób szczególny zapisały się w pa- mięci stulatków. Jak we wprowadzeniu do tego rozdziału zauważają redaktorki publikacji, opowiadający w swoich osobistych historiach umieszczają tylko te wy- darzenia z tzw. wielkiej historii, które wpłynęły na ich życie lub wywołują silne emocje z perspektywy współczesności (s. 336). Wśród przywoływanych wydarzeń pojawił się zarówno udział w strajkach, wybuch stanu wojennego, jak i pierwszy wyjazd za granicę. Jest to zjawisko charakterystyczne dla spontanicznych opo- wieści o doświadczeniu biograficznym. Zdecydowana większość narratorów kon- centruje się wyłącznie na tych wydarzeniach i procesach historycznych, które odcisnęły piętno na ich indywidualnych historiach. Dużą zaletą omawianej publikacji jest wieloperspektywiczność. Wynika to z faktu, że uczestnikami projektu były osoby o różnym wykształceniu, pocho- dzeniu społecznym lub zamieszkujące różne regiony Polski. W efekcie mieli nie tylko odmienne doświadczenia biograficzne, ale także opowiadali o nich w róż- ny sposób. Dla przykładu, w części poświęconej II wojnie światowej narratorzy w niejednakowy sposób mówią o partyzantach, co może wskazywać zarówno na odmienny charakter ich działalności, jak i jej przeciwstawną ocenę wystawianą przez dzisiejszych stulatków. Należy zaznaczyć, że mimo wielu punktów widze- nia, opowieści, dzięki pracy redaktorskiej, tworzą spójną całość. Na uwagę zasługuje również szata graficznaRówieśników Niepodległej. W to- mie opublikowano fotografie ze zbiorów świadków historii, co ma walory po- znawcze i estetyczne. Zdjęcia ukazują uczestników projektu lub ich bliskich w różnych sytuacjach i rolach społecznych. Są to zarówno sceny z przedsta- wień szkolnych, spacerów, jak i bardziej oficjalnych okazji, np. ślubów. Widnie- jące na okładce książki portrety stulatków dodatkowo podkreślają nadrzędne znaczenie, jakie zostało nadane ich doświadczeniu w poznaniu ostatnich stu lat historii Polski. Rówieśnicy Niepodległej. Sto lat historii Polski z perspektywy najstarszych Pola- ków to publikacja przygotowana z dużą starannością w zakresie redakcji. War- to zwrócić uwagę także na wrażliwość w podejściu autorów projektu oraz oma- wianego tomu do doświadczenia człowieka uwikłanego w tzw. wielką historię. Książka z pewnością zainteresuje różne grupy obiorców. Intencją redaktorów było stworzenie publikacji o charakterze popularnym (s. 12). Rówieśników Niepod- ległej z pewnością można odczytać jako zbiór opowieści o XX w., przedstawionych Recenzje i omówienia 286

przez tzw. zwykłych ludzi. Dzięki temu czytelnik może łatwo identyfikować się ze stulatkami i oraz poznawać dzieje minionego stulecia z ich perspektywy. Książkę można odczytać również jako zbiorową biografię pokolenia, które doświadczyło niemal wszystkich najważniejszych wydarzeń XX w. w Polsce. Publikacja stano- wi także punkt wyjścia do dalszych badań. Relacje zgromadzone i zarchiwizowa- ne w ramach projektu „100 100-latków na 100-lecie” są niezwykle cennym zbio- rem źródeł do poznania przeszłości oraz w zakresie studiów nad pamięcią. 286

Kronika naukowa

Scientific chronicle Wrocławski Rocznik Historii Mówionej 290 Rocznik 10, 2020, issn 2084-0578

Adriana Kapała [Warszawa] https://orcid.org/0000-0003-1544-9145 Mariusz Bieciuk [Białystok] https://orcid.org/0000-0002-9569-437X

● ● ● ● ● ●

Sprawozdanie z projektu dokumentacyjnego „Na tatarskim szlaku – dokumentacja i popularyzacja tradycji i kultury Tatarów w województwie podlaskim”

DOI: 10.26774/wrhm.279 290 Adriana Kapała, Mariusz Bieciuk 291

● ● ● ● ● ●

Dzięki wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w programie „Kultura ludowa i tradycyjna” od 24 czerwca do 5 lipca 2019 r. zespół dokumentali- stów Fundacji Ośrodka KARTA i Białostockiego Ośrodka Kultury/Centrum im. Lu- dwika Zamenhofa realizował projekt nagrywania relacji biograficznych polskich Tatarów w województwie podlaskim. Zespół składał się z czwórki dokumentali- stów: Dominika Czapigo, Adriany Kapały (koordynatorki projektu) i Joanny Łuby – z Fundacji Ośrodka KARTA oraz Mariusza Bieciuka z Białostockiego Ośrodka Kultury/Centrum im. Ludwika Zamenhofa. Partnerem projektu był Muzułmań- ski Związek Religijny w Rzeczypospolitej Polskiej. W trakcie trwającego dwa tygodnie wyjazdu dokumentacyjnego nagraliśmy 32 relacje biograficzne z polskimi Tatarami (w projekcie zakładaliśmy 20). Dodat- kowo zeskanowaliśmy ponad 100 fotografii (najstarsza została wykonana w dru- giej połowie XIX w. w Petersburgu) i artefakty (np. kartę tytułową Koranu z 1901 r., żeton tożsamości – potocznie: nieśmiertelnik, wydany podczas mobilizacji tuż przed wybuchem II wojny światowej z symbolem wyznania mahometańskiego). Dokumentacja odbywała się na terenie województwa podlaskiego w następujących miastach i wsiach: Białystok, Bohoniki, Kruszyniany, Sokółka i Suchowola. Mimo bogatej i ciągle rozwijającej się literatury przedmiotu1 oraz wielowieko- wego osadzenia mniejszości tatarskiej na ziemiach polskich2 wciąż jest to stosun- kowo mało zbadana grupa. Do tej pory prace dokumentacyjne związane z polski- mi Tatarami oparte na metodzie oral history nie były prowadzone3. Ich tradycje i historia są unikatowym zapisem doświadczenia mniejszościowej grupy etnicz- nej i wyznaniowej na terenie Polski.

1 Zob. np.: K. Radłowska, Tatarzy polscy. Ciągłość i zmiana, Białystok 2017; P. Borawski, A. Dubiński, Tatarzy polscy. Dzieje, obrzędy, legendy, tradycje, Warszawa 1987; A. Miśkie- wicz, Tatarzy polscy 1918–1939. Życie społeczno-kulturalne i religijne, Warszawa 1990. 2 O początkach osadnictwa tatarskiego możemy mówić od drugiej połowy XIV w., kiedy pierwsi osadnicy dotarli na ziemie ówczesnego Wielkiego Księstwa Litewskiego z obszaru Złotej Ordy. Przez kilka stuleci osadnictwo tatarskie miało charakter wojskowy, a mniej- szość ta zamieszkiwała nadane przez władców ziemie – głównie na terenach obecnej Lit- wy i Białorusi. Osadnictwo w granicach obecnej Rzeczypospolitej Polskiej rozpoczęło się pod koniec XVII w., kiedy król Jan III Sobieski w zamian za zaległy żołd przyznał Tatarom ziemię w Studziance, Nietupach, Łużanach, Drahlach, Malawiczach, Kruszynianach i Bo- honikach. Z czasem Tatarzy zatracili swój rodzimy język i zaczęli posługiwać się językiem polskim. Dzięki zapewnionej swobodzie wyznawania islamu i możliwości kultywowania własnych obyczajów wielu z nich pozostało wiernymi tradycjom przodków. Tatarzy cie- szyli się swobodą religijną. 3 Karolina Radłowska do swojej książki Tatarzy polscy. Ciągłość i zmiana posłużyła się metodą wywiadu – przeprowadziła ich łącznie 40, były to jednak wywiady nastawione na badanie aspektu etnicznego. Kronika naukowa 292

Założeniem projektu było udokumentowanie historii i kultury zapisanej w pa- mięci osób utożsamiających z się z grupą polskich Tatarów. W kręgu naszych za- interesowań w toku prac dokumentacyjnych znalazły się m.in. elementy trady- cyjnej kultury wraz z ich przekształceniami, islam i przestrzeganie jego nakazów (także elementy przejmowane z kultury chrześcijańskiej), poczucie tożsamości i stopień przywiązania do kultury tatarskiej. W trakcie wywiadów zarejestrowa- liśmy również zwyczaje związane z uroczystościami rodzinnymi (np. azanem, ślubem, pogrzebem) i świętami (np. Kurban Bajram). Wywiady zostały przeprowadzone w nurcie biograficzno-narracyjnym – każ- dy wywiad został podzielony na część swobodą oraz część z pytaniami. W części swobodnej rozmówcy sami opowiadali o swoim życiu, począwszy od najwcześ- niejszych wspomnień do czasów współczesnych. W drugiej części wywiadu po- służyliśmy się przygotowanym wcześniej zestawem pytań (oczywiście nie był to zestaw zamknięty): 1. Jakie jest Pani/Pana poczucie tożsamości? 2. Jaki jest Pani/Pana stosunek do religii? 3. Jak wygląda zachowywanie nakazów religijnych (wyznanie wiary, modli- twa, jałmużna, post, pielgrzymka do Mekki)? 4. Jakie są dla Pani/Pana ważne miejsca związane z własną kulturą, tożsamoś- cią? 5. Jak obchodzi Pani/Pan święta? Jakie pamięta Pani/Pan zwyczaje z dzieciń- stwa, których już się nie kultywuje? 6. Jaki stosunek mają do Was chrześcijanie? Czy spotkał(a) się Pani/Pan z prze- jawami dyskryminacji? 7. Jakie są tradycje, zwyczaje charakterystyczne dla Tatarów w Polsce? 8. Jak wygląda nauka religijna? 9. Jak zmieniło się postrzeganie Tatarów na przestrzeni lat (wpływ zamachów na World Trade Center w 2001 r.)? 10. Jak wyglądają relacje z innymi muzułmanami (przyjezdnymi, nie-Tatara- mi)? Wśród nagranych osób znaleźli się przedstawiciele różnych pokoleń: naj- starsze nagrane osoby urodziły się jeszcze w latach 30., najmłodsze zaś w latach 80. XX w. Taki dobór świadków wynikał z potrzeby ujęcia przeobrażeń społeczno- ści na poziomie następujących po sobie pokoleń oraz był efektem dość hermetycz- nego charakteru środowiska tatarskiego, w którym duże znaczenie mają koligacje i powiązania rodzinne (tym samym świadkowie byli często wskazywani lub po- lecani przez osoby cieszące się w środowisku tatarskim autorytetem). Większość świadków została nagrana w Białymstoku (13 relacji) i kolejno w Sokółce (11 rela- cji), Kruszynianach (4 relacje), Bohonikach (3 relacje) i Suchowoli (1 relacja). Zebrany materiał pozwala na wyróżnienie kilku obszarów tematycznych, które mogą być eksplorowane przez badaczy zainteresowanych tatarszczyzną. 292 Adriana Kapała, Mariusz Bieciuk 293

Pierwszym i pojawiającym w każdym z przeprowadzonych wywiadów zagadnie- niem jest bycie Tatarem i religia jako spoiwo zarówno poczucia tożsamości, jak i przynależności do grupy. Te dwa elementy nie tylko budują tożsamość rozmów- ców, ale są osią całej części swobodnej narracji, czyli opowieści o życiu. Islam jest kultywowany przez wszystkich nagranych w projekcie świadków. Zauważal- ne jest, że wśród osób starszego pokolenia (urodzonych w latach 30. i 40. XX w.) nauka religii często nie miała żadnej nadanej formy i zajmowali się nią rodzice. Dopiero w wypadku osób urodzonych w kolejnych dziesięcioleciach pojawiła się możliwość nauki religii w formie zorganizowanej: w domach, nauczanej przez imama, lub później – w salkach modlitewnych dostosowywanych do nauki religii. Wśród starszego pokolenia nagranych rozmówców przywiązanie do kwestii reli- gijnych wynika w dużej mierze z tradycji rodzinnych i nie zawsze ma charakter pogłębionej refleksji. Ze względu na warunki życia po wojnie, a także odcięcie pol- skich Tatarów od innych ośrodków związanych z islamem, utrzymanie własnej religii i tradycji było dużym wyzwaniem. Pierwsze pogłębione kontakty polskich muzułmanów ze światem muzułmańskim (wąsko: arabskim) przypadły dopie- ro na lata 70. i 80. XX w., kiedy w Polsce zaczęli pojawiać się studenci z krajów arabskich. Świadkowie, którzy pamiętali organizowane przez nich zajęcia religij- ne, często jednak podkreślali, że przybywający studenci nie rozumieli specyfiki „polskiego islamu” i nie byli w stanie zaakceptować wielu naleciałości przejętych z kultury chrześcijańskiej. Z kolei polscy Tatarzy nie godzili się na narzucanie restrykcyjnych zasad islamu, niemających nic wspólnego z przyjętą przez siebie obyczajowością i tradycjami. W wypadku zagadnień religijnych polscy Tatarzy bardzo często odwoływali się do warunków życia w Polsce oraz podkreślali związane z tym trudności. Przy czym warto zaznaczyć, że zaledwie jedna osoba (spośród 32 nagranych) jasno mó- wiła o przestrzeganiu wszystkich zasad religijnych i dostosowaniu swojego stylu życia w pełni do wymagań islamu4. W części rozmów ważne miejsce zajmowały filary islamu. Większość rozmówców odwoływała się do trudności, jakie niesie z sobą przestrzeganie niektórych nakazów religijnych: w odniesieniu do postu (ramadanu), który jest świętem ruchomym, problemem jest przestrzeganie zaka- zu spożywania posiłków i picia wody od świtu do zmierzchu w miesiącach letnich. Niektórzy rozmówcy wskazywali, że nakazów przestrzegają zgodnie w własnymi możliwościami zdrowotnymi oraz życiowymi. Osoby pracujące na przykład nie zawsze mają możliwość spełnienia wymogu pięciokrotnej modlitwy w ciągu dnia i odmówienia jej w godzinach pracy.

4 Archiwum Historii Mówionej Fundacji Ośrodka KARTA i Domu Spotkań z Historią, sygn. FOK_0133_0001, Relacja Dagmary Sulkiewicz, 26 VI 2019 r. (sporządziła A. Kapała). Kronika naukowa 294

Na uwagę zasługuje temat pielgrzymki do Mekki (hadżdż), gdyż dzięki finan- sowemu wsparciu Królestwa Arabii Saudyjskiej od kilku lat członkowie społecz- ności tatarskiej mogą uczestniczyć w takiej pielgrzymce. Większość osób ze star- szego pokolenia jednak nie brała w pielgrzymce udziału ze względów zdrowot- nych. Pielgrzymowali głównie świadkowie urodzeni w latach 60. XX w. i później, którzy byli w stanie podjąć ów kilkudniowy trud. W każdej rozmowie pojawił się temat związany ze zwyczajami i z obrzędami religijnymi. Trzeba przy tym podkreślić, że religia jest tutaj wspólnotą pewnych doświadczeń, składnikiem „bycia Tatarem” – niezależnym często od indywidual- nego przeżywania religijności czy potrzeb duchowych poszczególnych osób. Ważne miejsce w nagranych relacjach zajmują opowieści związane z obrzędami religijnymi – począwszy od uroczystości rodzinnych (azan, ślub, pogrzeb) poprzez święta obcho- dzone w szerszym gronie społeczności tatarskiej. Do najważniejszych świąt islamu zaliczają się Kurban Bajram (w czasie którego składana jest ofiara ze zwierzęcia5) oraz Ramadan Bajram, który kończy ramadan. Warto zaznaczyć, że ramadan, czyli miesiąc postu, w czasie którego muzułmanie wstrzymują się z posiłkami od wscho- du do zachodu słońca, odgrywa ważną rolę w życiu religijnym społeczności. Wielu rozmówców podkreślało rolę tego miesiąca w życiu religijnym oraz wspólnotowość doświadczenia postu, jako jednoczącego i duchowo oczyszczającego. Tatarzy, których relacje zostały pozyskane w czasie realizacji projektu, okre- ślali się najczęściej podwójnym mianem: Tatarów i Polaków. Oczywiście uzyska- ne informacje stanowią podstawę analizy badań nad poczuciem tożsamości i nad skutkami „podwójnej tożsamości”. Osoby zajmujące się taką tematyką na pewno znajdą w tej kolekcji wiele cennych zapisów. Bycie Tatarem było jednocześnie sil- nie związane z byciem muzułmaninem. Łączy się to z coraz częstszymi małżeń- stwami mieszanymi6 i odejściem od tradycyjnych zawodów7, co powoduje, że to właśnie religia jest głównym wyróżnikiem dla tej mniejszości. Wymienione wyżej obszary/tematy, jakie pojawiły się w relacjach, to oczy- wiście jedynie przykłady, mające na celu zobrazowanie bogactwa kolekcji. Osoby zajmujące się tatarszczyzną (zawodowo, a także hobbistycznie) mogą korzystać z relacji dotyczących również innych, nieopisanych tutaj szczegółowo obszarów (przykładowo: osadnictwo powojenne Tatarów na tzw. Ziemiach Odzyskanych; kontakty z Tatarami krymskimi, którzy osiedlili się w Polsce).

5 Wokół składania ofiar toczy się zresztą od dłuższego czasu dyskusja dotycząca obecności w Polsce uboju rytualnego. 6 Nie ma przy tym reguły dotyczącej wychowywania dzieci w jednej z religii przez takie ro- dziny. Jest to zawsze indywidualna decyzja, chociaż – co często podkreślano w wywiadach – kulturowo łatwiejsze jest wychowanie dzieci w religii katolickiej. 7 Do takich tradycyjnych zawodów wykonywanych przez Tatarów jeszcze w dwudziestole- ciu międzywojennym można zaliczyć np. garbarstwo i ogrodnictwo. 294 Adriana Kapała, Mariusz Bieciuk 295

Cała kolekcja nagrań (13 relacji wideo oraz 19 relacji audio) została opraco- wana archiwalnie. Stworzono kwestionariusze nagrań z minutnikiem i opisem hasłowym według jednego zestandaryzowanego wzoru. Opracowano biogramy wszystkich rozmówców. Opisano relacje, stosując rozbudowany indeks haseł do- tyczących: wydarzeń historycznych, osób, nazw geograficznych i własnych. Do- datkowo poddano transkrypcji 20 relacji. Z nagrań wybrano 85 najciekawszych fragmentów dźwiękowych, które zostały wraz z opracowaniami udostępnione na portalu Otwarty System Archiwizacji8. Zebrane w czasie wyjazdu dokumentacyjnego wywiady zostały zabezpieczone w Fundacji Ośrodka KARTA oraz w Białostockim Ośrodku Kultury/Centrum im. Ludwika Zamenhofa. Wywiady w postaci opracowań i fragmentu są dostępne na stronach Otwartego Systemu Archiwizacji9 i Mediateki CLZ10. Całych wywiadów można posłuchać po wcześniejszym kontakcie z jedną z wymienionych instytucji. Jednym z efektów projektu jest wystawa otwarta w sierpniu 2020 r. w Białosto- ckim Ośrodku Kultury/Centrum im. Ludwika Zamenhofa. Ekspozycja, która po- wstała na podstawie materiałów zebranych w trakcie wyjazdu dokumentacyjnego, jest próbą uchwycenia specyfiki kulturowej mniejszości tatarskiej w Polsce. Koncen- truje się na historii społeczności i losach jej członków w XX w., m.in. poprzez szuka- nie odpowiedzi na pytanie o zewnętrzne przyczyny, które doprowadziły do osiedle- nia się i pozostania na Podlasiu bohaterów prezentowanych nagrań i fotografii. Wystawa została podzielona na cztery części zgodnie z najważniejszymi wąt- kami pojawiającymi się w narracjach, z których każdy składa się ze stałych ele- mentów: wprowadzającego tekstu badaczki mniejszości tatarskiej dr Karoliny Radłowskiej, wybranych fragmentów wywiadów oraz archiwalnych fotografii: 1. Korzenie – większość rozmówców pochodzi z Kresów Wschodnich lub stam- tąd pochodzą ich rodzice, część od kilku pokoleń zamieszkuje też na Podlasiu. Dla nich wszystkich pochodzenie oraz związki z rodziną i często utraconą ojcowizną są niezwykle ważne i stanowią istotny element tożsamości grupy, akcentowany w większości relacji. Dla podkreślenia pochodzenia i migracji społeczności tatarskiej dodano do tego rozdziału dwa kluczowe elementy: mapę, pokazującą migracje Tatarów po II wojnie światowej – w latach 1945–1960 z Kresów Wschodnich na tzw. Ziemie Od- zyskane, później (od lat 60. XX w.) na Podlasie, z zaznaczonymi miejscowościami, w których mieszkali uczestnicy projektu; a także album z biogramami świadków. Połączenie tych elementów pozwala prześledzić losy poszczególnych osób na tle

8 Zob. osa.archiwa.org (dostęp: 19 II 2021 r.). 9 Zob. https://osa.archiwa.org/zbiory/PL_1001_FOK_0133 (dostęp: 19 II 2021 r.). 10 Zob. http://www.mediateka.centrumzamenhofa.pl/videos/projects/8599/ (dostęp: 19 II 2021 r.). Kronika naukowa 296

migracji całej społeczności tatarskiej, a w szerszej perspektywie – pokazuje jeden ze skutków przesunięcia na zachód granic Polski po II wojnie światowej. 2. Etniczność – kolejny istotny element tożsamości polskich Tatarów. Z jednej strony charakteryzuje się ona silnym związkiem z polskim narodem, z drugiej – widoczna jest ich odmienność religijna, charakterystyczne tradycje i obrzędy oraz silne więzi etniczne łączące grupę z innymi ludami turkijskimi. Świadkowie często określali się jako i Polacy, i Tatarzy. 3. Religia – polscy Tatarzy to wyznawcy islamu obrządku sunnickiego. Stanowią oni autochtoniczną i najstarszą z grup muzułmańskich żyjących w naszym kraju. Na skutek wielowiekowego odseparowania od ważnych centrów muzułmańskich oraz w wyniku sąsiedztwa z ludnością chrześcijańską „islam tatarski” pod względem nie- których praktyk religijnych oraz obrzędów odbiega od wzorów bliskowschodnich. 4. Codzienność – jeszcze w okresie II Rzeczypospolitej największą grupę wśród Tatarów stanowili rolnicy, garbarze, urzędnicy, reprezentanci zawodów wolnych, wyrobnicy, ogrodnicy, duchowni, rymarze, szewcy, krawcy, kuśnierze i niżsi funkcjonariusze państwowi. Wśród tradycyjnych zawodów tatarskich należy wymienić także furmaństwo i hodowlę koni. W wyniku II wojny światowej grupa niemal zupełnie pozbawiona została inteligencji. Procesy powojenne doprowadzi- ły także do zmian w strukturze społecznej grupy, przyczyniając się do zaniku tra- dycyjnych profesji, takich jak garbarstwo czy ogrodnictwo. Dziś, w życiu codzien- nym społeczność tatarska niczym nie różni się od innych grup żyjących w Polsce11. Całości ekspozycji dopełniają artefakty udostępnione przez świadków oraz przez Muzeum Podlaskie w Białymstoku: Koran z 1901 r. przywieziony z Nie- kraszuńc, żeton tożsamości z okresu II wojny światowej, karty repatriacyjne, tespih12, ręcznie pisane Chamiły13, nuski14 i Daławar15 oraz film Kurban Bajram

11 Opisy poszczególnych części zaczerpnięte są z tekstów do wystawy autorstwa dr Karoliny Radłowskiej. 12 Muzułmański sznur modlitewny składający się z 33 (lub 99) paciorków oraz kilku dodat- kowych, pełniących funkcję ozdobną. Służy do systematycznego wymawiania 99 tzw. atrybutów (imion) Allaha. 13 W tradycji Tatarów polsko-litewskich to modlitewnik przeznaczony do osobistego, co- dziennego użytku, zawierający praktyczny opis rytuału muzułmańskiego, okolicznościo- we formuły i inne teksty dewocyjne, tablice z kalendarzem muzułmańskim oraz teksty związane z magią (opis: Lucyna Lesisz, Muzeum Podlaskie w Białymstoku). 14 Amulet w postaci karteczki z wypisanym z chamaiłu tekstem arabskiej modlitewki, formuły lub figury magicznej o przeznaczeniu ochronnym lub leczniczym (opis: Lucyna Lesisz, Muzeum Podlaskie w Białymstoku). 15 Muzułmański zwój z modlitwami ochronnymi i zbawiennymi. Ma charakter osobisty i przeznaczony jest tylko dla muzułmanów. Daławary są umieszczane w różnych miej- scach: w domach, warsztatach, zakładach pracy. Służą jako amulety ochronne w czasie podróży lub wypraw wojennych. Są też grzebane razem ze zmarłymi w trakcie pochówku (opis: Lucyna Lesisz, Muzeum Podlaskie w Białymstoku). 296 Adriana Kapała, Mariusz Bieciuk 297

z 1958 r. w reżyserii Roberta Stando. Ten krótki dokument, nagrany podczas ob- chodów święta Kurban Bajram w Bohonikach, porusza istotne aspekty kultury Tatarów. Wśród jego bohaterów jest wielu świadków, którzy udzielili wywiadów na potrzeby projektu. Ostatnim, ale też najważniejszym aspektem wystawy, jest jej wymiar osobi- sty. Stworzenie ekspozycji w tak różnorodnej i bogatej formie było możliwe tyl- ko dzięki współpracy z jej bohaterami. To ich relacje były punktem wyjścia do jej powstania i to one nadały jej ostateczny kształt. Nie będzie więc przesadne stwierdzenie, że wystawa ma charakter nieformalnej, mówionej autobiografii podlaskich Tatarów16.

16 Kuratorzy wystawy: Anna Talarczyk, Mariusz Bieciuk, autorka tekstu: dr Karolina Rad- łowska, konsultacja merytoryczna: dr Barbara Miśkiewicz, projekt aranżacji: Magdalena Płońska. Wystawę można bezpłatnie wypożyczyć w Białostockim Ośrodku Kultury/Cen- trum im. Ludwika Zamenhofa. Wrocławski Rocznik Historii Mówionej 298 Rocznik 10, 2020, issn 2084-0578

Adriana Kapała [Warszawa] https://orcid.org/0000-0003-1544-9145

● ● ● ● ● ●

Sprawozdanie. Powstanie Centrum Archiwistyki Społecznej i współpraca partnerska z Polskim Towarzystwem Historii Mówionej

DOI: 10.26774/wrhm.280 298 Adriana Kapała 299

● ● ● ● ● ●

W styczniu 2020 r. Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Fundacja Ośrodka KARTA powołali wspólnie nową instytucję kultury – Centrum Archiwi- styki Społecznej (CAS), które swoją działalność rozpoczęło 1 lutego1. Powstanie CAS było efektem wieloletniej pracy Ośrodka KARTA na rzecz archiwistyki społecz- nej2 jako dziedziny aktywności oddolnej (obywatelskiej) w dokumentowaniu, za- bezpieczaniu i upowszechnianiu zbiorów społecznych. Działania Ośrodka w tym obszarze opierały się na pozyskiwanych grantach, co ze względu na rozwój ar- chiwów społecznych i powstawanie kolejnych inicjatyw nie zapewniało pełnego wsparcia dla dziedziny. Powołanie CAS było podyktowane potrzebą systemowego i przede wszystkim systematycznego wspierania archiwów społecznych. Ośrodek KARTA, będąc największym archiwum społecznym w Polsce, zapewnił nowo po- wstałej instytucji silną legitymację do zajęcia się tym obszarem. Ważnym elemen- tem stało się również przejście części osób z zespołu archiwum Ośrodka właśnie do CAS. Ze względu na popularność historii mówionej wśród archiwów społecznych, a także częste rozpoczynanie tworzenia takich archiwów właśnie od zbierania wywiadów, naturalne stało się włączenie historii mówionej w obszar działania nowo powstałej instytucji. Potrzeba ta była podyktowana również nietrwałością wielu takich projektów, wynikającą często z braku możliwości przechowywania i zabezpieczenia plików cyfrowych z nagraniami przez mniejsze podmioty. Do tej pory liczba takich projektów prowadzonych w Polsce jest trudna do ustale- nia i wyliczenia z powodu braku stałej ewidencji3, a także nietrwałości inicjatyw (działających zadaniowo i rozwiązujących się po wykonaniu zadania lub skupio- nych na realizacji kolejnych projektów ze względu na brak stałego finansowania). Często w wypadku projektów prowadzonych przez archiwa społeczne (albo sze- rzej ujmując: inicjatywy zajmujące się dokumentowaniem historii) udostępnienie

1 Więcej na temat powstania Centrum Archiwistyki Społecznej, jego misji i prowadzonych działań zob.: https://archiwa.org/ (dostęp: 17 II 2021 r.). 2 Nie istnieje ustawowa definicja archiwum społecznego. Warto jednak przytoczyć definicję podaną przez Katarzynę Ziętal w książce Archiwistyka społeczna, red. K. Ziętal, Warszawa 2012, s. 9: „Archiwum społeczne prowadzone jest przez: organizację pozarządową (w ro- zumieniu art. 3 ust. 2 ustawy O działalności pożytku publicznego i o wolontariacie) lub powstaje przy jednostce samorządu terytorialnego w efekcie celowej aktywności obywa- telskiej. Archiwum gromadzi, przechowuje, opracowuje (w celu udostępniania) materiały dokumentowe, ikonograficzne lub audiowizualne. Dokumentacja ta tworzy niepaństwo- wy zasób archiwalny”. 3 Oczywiście jest to szersze zagadnienie związane z instytucjonalnym zajmowaniem się historią mówioną. W tym miejscu jedynie zaznaczam problem i do dalszej dyskusji pozo- stawiam kwestię metody i podmiotów, które mają możliwości zajęcia się tym obszarem w wymiarze ogólnopolskim. Kronika naukowa 300

wywiadów liczniejszemu gronu odbiorców nie jest możliwe ze względu na brak zaplecza technologicznego. Aby wypełnić m.in. wspomniane wyżej luki oraz zapewnić eksperckie wspar- cie archiwistom społecznym interesującym się historią mówioną, Centrum Archiwistyki Społecznej nawiązało współpracę z Polskim Towarzystwem Hi- storii Mówionej (PTHM). Porozumienie o współpracy zawarte między podmio- tami zakłada wspieranie organizacji społecznych i środowisk, które skupiają się na nagrywaniu relacji, poprzez: regularne szkolenia; możliwość konsultacji i podejmowanie wspólnych działań; dostęp do bezpłatnego systemu informa- tycznego (Otwartego Systemu Archiwizacji4), który pozwoli opracowywać i udo- stępniać zbiory; promocję zbiorów i projektów historii mówionej. W 2020 r. współpraca była realizowana na kilku obszarach. Pierwszym z nich były testy Otwartego Systemu Archiwizacji (OSA) pod kątem opracowywania i udostępniania relacji historii mówionej. W testach wzięło udział 17 członków PTHM, którzy mieli okazję zapoznać się z OSA i jego funkcjonalnościami. Ich efek- tem są wytyczne dotyczące dalszego rozwoju systemu w tym zakresie. Docelowo OSA będzie miejscem, gdzie archiwa społeczne będą mogły zamieszczać również w całości pliki audio i wideo, umożliwi także synchronicznie odtwarzanie plików z transkrypcjami. Kolejnym obszarem współpracy była organizacja wspólnych wydarzeń. CAS i PTHM wzięły udział w Europejskich Dniach Dziedzictwa, które są organizo- wane każdego roku przez Narodowy Instytut Dziedzictwa (w 2020 r. odbywały się podczas dwóch weekendów: 12–13 oraz 19–20 września). PTHM był partnerem wydarzenia zorganizowane przez CAS pod hasłem „Archiwa Społeczne mówią”, które były cyklem spotkań z historią mówioną. W ramach cyklu przygotowano m.in. dwa reportaże radiowe oparte na relacjach historii mówionej, które zostały wyemitowane w Polskim Radiu. Pierwszy z nich to Moc opowieści – rozmowa i re- portaż oparte na relacjach z Archiwum Historii Audiowizualnej Warmii i Mazur. W reportażu wzięła udział Anna Maciąg – jedna z pomysłodawczyń archiwum. W drugim reportażu, zatytułowanym Trzecie pokolenie, wzięła udział Justyna Ma- karewicz – koordynatorka Dźwiękowego Archiwum Kcyni. Oba reportaże zre- alizowała dziennikarka Katarzyna Błaszczyk. Zorganizowana została również

4 Otwarty System Archiwizacji to darmowe narzędzie przeznaczone do opisywania, udo- stępniania i wyszukiwania zbiorów archiwalnych. Program jest dostosowany do osób bez wiedzy archiwistycznej, a jednocześnie umożliwia profesjonalne opracowanie zbiorów, oparte na standardach Międzynarodowej Rady Archiwów. Archiwiści społeczni mogą wprowadzać dane dotyczące swoich zbiorów oraz prezentować je na ogólnodostępnym portalu osa.archiwa.org. Użytkownicy mogą przeszukiwać zbiory społeczne z całej Polski (historyczne fotografie, rodzinne kolekcje, wspomnienia, dokumenty życia społecznego, relacje audio, pocztówki). 300 Adriana Kapała 301

debata ekspercka (pod takim samym hasłem jak cały cykl). Rozmowa dotyczyła roli historii mówionej w archiwach społecznych oraz wyzwań, przed jakimi sta- ją nagrywające osoby, a także działań podejmowanych wokół projektów związa- nych z nagrywaniem relacji5. Patronat nad wydarzeniem objął również Ośrodek KARTA. W październiku zorganizowano cykl czterech webinarów poświęconych hi- storii mówionej. Najważniejszym założeniem było pokazanie uczestnikom webi- narów kolejnych etapów prac związanych z nagrywaniem relacji – od podstaw, poprzez bardziej zaawansowane kwestie związane z wykorzystywaniem nagrań i aspektami etycznymi. Prowadzili je eksperci związani z PTHM i CAS. Spotkania dotyczyły następujących tematów: „Jak nagrywać relacje świadków?” (prowa- dzący Marcin Jarząbek); „Etyka w nagrywaniu” (prowadzący Jakub Gałęziowski); „Historia mówiona w działaniach kulturalnych” (prowadząca Katarzyna Bock- -Matuszyk); „Archiwizacja i opracowanie relacji” (prowadząca Adriana Kapała). Cykl cieszył się dużą popularnością – wszystkie spotkania były transmitowane na profilachw mediach społecznościowych, są również dostępne na kanale YouTube CAS oraz stronie internetowej PTHM. Ostatnim akcentem współpracy, podjętej w 2020 r., było zorganizowanie 8 grud- nia kolejnej debaty – tym razem pod hasłem „Nagrywanie i aspekty etyczne w cza- sie pandemii”6. Rozmowa dotyczyła nagrywania relacji w czasie obostrzeń sani- tarnych oraz wpływu nagrywania on-line na jakość relacji i kontakty z rozmów- cami. Była to również okazja do wypromowania przygotowanych przez PTHM rekomendacji „COVID-19 a historia mówiona”7. Współpraca, jaką CAS i PTHM podjęły w 2020 r., doprowadziła do realizacji dwóch podstawowych założeń: popularyzacji historii mówionej wśród archiwi- stów społecznych oraz przekazania wiedzy eksperckiej szerokiemu gronu osób zajmujących się (mniej lub bardziej profesjonalnie) nagrywaniem relacji. Takie tworzenie sieci inicjatyw i zapewnianie im fachowego wsparcia było możliwe dzięki profesjonalizmowi ekspertów PTHM biorących udział w wydarzeniach oraz znajomości środowiska archiwów społecznych, którą zapewnił CAS. Popularność historii mówionej wśród różnych środowisk zarówno badaczy, jak i społeczników oraz historyków-amatorów staje się powoli pewnym fenomenem w działaniach

5 W debacie wzięli udział: Agnieszka Pajączkowska (reportażystka), Maria Buko (Dom Spot- kań z Historią), Anna Maciąg (Archiwum Historii Audiowizualnej Warmii i Mazur), Jakub Gałęziowski (Polskie Towarzystwo Historii Mówionej), rozmowę poprowadziła Adriana Kapała. 6 W debacie udział wzięły osoby prowadzące październikowy cykl webinarów. 7 Rekomendacje są dostępne na stronie internetowej PTHM: http://pthm.pl/covid-19-a- -historia-mowiona/ (dostęp: 17 II 2021 r.), a dodatkowo opublikowane w niniejszym tomie „Wrocławskiego Rocznika Historii Mówionej” (przyp. red.). Kronika naukowa 302

lokalnych. Coraz nowsze podmioty podejmują się realizacji nagrań (np. koła go- spodyń wiejskich8, archiwa społeczne działające przy muzeach9). Zapewnienie im realnego wsparcia merytorycznego, a także rozwiązań informatycznych, cyfro- wych i integrujących, jest kierunkiem, w którym współpraca między Centrum Archiwistyki Społecznej i Polskim Towarzystwem Historii Mówionej będzie kon- tynuowana i poszerzana.

8 Zob. np.: Archiwum Społeczne wsi Głogoczów, projekt „Nasz senior, nasz skarb”. 9 Zob. np.: Muzeum Narodowe w Warszawie, projekt „Osobiste MNW”. 302 Wrocławski Rocznik Historii Mówionej 304 Rocznik 10, 2020, issn 2084-0578

Marek Szajda [Wrocław] https://orcid.org/0000-0002-1938-6762

● ● ● ● ● ●

Warsztaty historii mówionej Ośrodka „Pamięć i Przyszłość” w 2020 r.

DOI: 10.26774/wrhm.277 304 Marek Szajda 305

● ● ● ● ● ●

Ośrodek „Pamięć i Przyszłość” we Wrocławiu od wielu lat podejmuje działania na rzecz propagowania metody historii mówionej. Pracownicy tej instytucji wy- korzystują przy tym swoje doświadczenia projektowe, a także Archiwum Histo- rii Mówionej, które z każdym rokiem powiększa się o co najmniej kilkadziesiąt rekordów. Promowanie oral history odbywa się na kilku płaszczyznach. Do tych najistotniejszych należy zaliczyć organizację konkursu grantowego dla młodych badaczy pn. „Grant Oral History”, publikację „Wrocławskiego Rocznika Historii Mówionej”, prowadzenie zajęć dla studentów kierunku historia w przestrzeni publicznej w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Wrocławskiego czy organi- zację warsztatów dla osób zainteresowanych tą metodą pozyskiwania wspomnień. Również w roku 2020, który wszyscy zapamiętamy przez pryzmat pandemii oraz wprowadzonych ograniczeń życia codziennego, pracownicy Ośrodka pod- jęli się przygotowania sesji warsztatowych, które odbyły się w dwóch cyklach: pierwsza w dniach 22–24 kwietnia, druga – 3–5 czerwca. Wprawdzie obowiązują- ce restrykcje uniemożliwiały osobiste spotkania z uczestnikami szkoleń, jednak wpłynęły na rozwój innych – zdalnych form organizacji wydarzeń. Tak też było i w przypadku warsztatów historii mówionej, które w całości odbyły się online po- przez jedną z platform internetowych. Choć taką formułę można traktować jako ograniczającą dotychczasową działalność i interakcję, w rzeczywistości miała ona również wiele pozytywów. Do tych najważniejszych zaliczyłbym możliwość uczestnictwa w warsztatach osób z oddalonych od Wrocławia miast, m.in. z Gdań- ska, Łodzi, Warszawy, Szczecina, a nawet z zagranicy (jedna osoba z Hiszpanii). Nie tylko miejsce zamieszkania różnicowało naszych uczestników. Warto zwrócić uwagę na zainteresowania badawcze oraz profil zawodowy osób, któ- re zgłosiły się na warsztaty. W grupie ponad 40 osób, które uczestniczyły w obu sesjach warsztatowych, znaleźli się wykładowcy akademiccy, absolwenci oraz studenci reprezentujący różne dyscypliny naukowe, m.in. historię, socjologię, etnologię i antropologię, filologie obce, historię sztuki, a także zarządzanie czy geografię. Niektóre osoby były zawodowo związane z muzeami, uczelniami, or- ganizacjami pozarządowymi i instytucjami kultury, nie tylko jako pracownicy, ale również w roli wolontariuszy. Jedynie w kilku przypadkach uczestnicy rekru- towali się spośród uczniów, choćby licealistów. W warsztatach wzięły również udział laureatki x edycji „Grantu Oral History” Ośrodka. Zarówno pierwszą, jak i drugą sesję warsztatową podzielono na trzy tematy realizowane w kolejne dni. Podczas obu edycji miałem przyjemność wystąpić jako pierwszy, wprowadzając uczestników w tematykę historii mówionej, jej ogólne za- gadnienia, w tym definicję podstawowych pojęć. Nakreśliłem przy tym pokrótce rozwój oral history w Polsce oraz na świecie. Na przekazanej wiedzy bazowałem w późniejszej części prezentacji, opowiadając o metodzie biograficznej, a także Kronika naukowa 306

kolejnych etapach oraz fazach przeprowadzania rozmowy. Drugiego dnia głos za- brała dr Ewa Maj (Ośrodek „Pamięć i Przyszłość”), która swoją część poświęciła te- matyce pamięci autobiograficznej w metodologii historii mówionej – jej funkcjo- nowaniu, rodzajach, trwałości oraz różnych koncepcjach psychologicznych, m.in. autorstwa Endela Tulvinga czy Martina A. Conwaya. Wiedzę na ten temat należy uznać za niezwykle pomocną podczas prowadzenia wywiadu i jego późniejsze- go wykorzystania. Prócz wielu cennych kategorii psychologicznych dotyczących pamięci prelegentka w swoim wystąpieniu odniosła się do własnego doświadcze- nia oraz projektów oral history realizowanych przez Ośrodek. Wspominała przy tym nie tylko o naukowej stronie działalności na przykładzie „Wrocławskiego Rocznika Historii Mówionej”, ale również popularyzacyjnej, omawiając projekt „100 100-latków na 100-lecie”, realizowany w ramach Programu Wieloletniego „Niepodległa”. Trzeciego dnia uczestnicy spotkali się z gościem zaproszonym spo- za instytucji – dr Aleksandrą Paprot-Wielopolską, antropolożką z Uniwersytetu Gdańskiego, która przygotowała wystąpienie pt. „Historia mówiona w praktyce, czyli jak zostać dobrym badaczem”. Jej prezentacja została przyjęta z dużym zain- teresowaniem, zwłaszcza gdy prelegentka przywoływała osobiste doświadczenia badawcze, omawiając przy tym istotne kwestie czy nieoczekiwane problemy po- jawiające się podczas rozmowy ze świadkiem historii. Wśród poruszonych przez nią zagadnień znalazły się zarówno te techniczne, choćby dotyczące wyboru sprzętu, jakości nagrania, jak i merytoryczne, dotyczące przede wszystkim two- rzenia kwestionariusza badawczego, budowania relacji z rozmówcą i jego rodziną czy etyki w historii mówionej (w odwołaniu do rekomendacji etycznych Polskiego Towarzystwa Historii Mówionej). Każda z omawianych części warsztatów oparta była na literaturze, na której podstawie prowadzący formułowali pytania do uczestników, a także prowoko- wali ich do dyskusji. Wśród autorów poleconych artykułów znaleźli się cenieni praktycy i teoretycy, m.in. prof. Marta Kurkowska-Budzan, prof. Kaja Kaźmier- ska, prof. Tomasz Maruszewski czy dr Rafał Beszterda. Na zakończenie każdego dnia warsztatów przewidziano sesję pytań, podczas której uczestnicy mieli także możliwość podzielenia się swoimi doświadczeniami czy wątpliwościami. W ra- mach podsumowania warsztatów organizatorzy skierowali do uczestników proś- bę o wypełnienie ankiety ewaluacyjnej. Analiza przesłanych odpowiedzi pozwala stwierdzić, że niemal wszyscy wysoko ocenili formę i przebieg warsztatów, a tak- że dobór i prezentację treści. Zaledwie sześć godzin, bo tyle sumarycznie trwała jedna sesja trzydniowych warsztatów, należy traktować raczej jako wprowadzenie do tematu historii mó- wionej: poznanie najważniejszych definicji, założeń metodologicznych oraz ze- tknięcie się z literaturą przedmiotu. Z pewnością dla wielu osób był to począ- tek „przygody z historią mówioną”. Jej dalszy ciąg, a także pozyskaną wiedzę, zweryfikują pierwsze wywiady i projekty, które z pewnością w przyszłości będą 306 Marek Szajda 307

realizować uczestnicy warsztatów. Na koniec warto podkreślić, że zainteresowa- nie omawianymi warsztatami było duże, a wśród uczestników znalazły się osoby z odmiennym doświadczeniem zawodowym, zainteresowaniami oraz w różnym wieku Pomimo nowej formuły, a może właśnie dzięki niej, i łączeniu zdalnemu, warsztaty należy uznać za przeprowadzone z sukcesem. Kolejne sesje warszta- towe planowane są w roku 2021. Zależnie od warunków będą to spotkania online lub w tradycyjnej formie w Ośrodku „Pamięć i Przyszłość” / Centrum Historii Za- jezdnia we Wrocławiu.

Wrocławski Rocznik Historii Mówionej 308 Rocznik 10, 2020, issn 2084-0578

Michael Frisch [New York] https://orcid.org/0000-0001-8057-7544

● ● ● ● ● ●

A New Oral History Modality?

DOI: 10.26774/wrhm.287 308 Michael Frisch 309

● ● ● ● ● ●

As an oral historian who has long been used to conducting and working with tra- ditional long interviews, I have recently been exploring a different approach, one that can open the doors to a broader imagination of how oral history is generated and collected and of the meanings it conveys. I have come to think of this as “Short Form Oral History,” or even “Mosaic Oral History”: this is the idea, as in a mosaic, that a broader story can be composed of very small “tiles” – in this case, tiles of memory, story, and reflection. This has been implemented in a number of projects, especially efforts to document COVID-19, which I address in this project report for the “Wrocławski Rocznik Historii Mówionej”. My route to this approach emerged from working with colleagues to develop a cloud-based platform, PixStoriplus, that combines photos and brief voice record- ings or texts. There has recently been considerable interest in how this can be used for very broad-based COVID-19 documentation projects; I was able to introduce this approach in a workshop for the International Federation for Public History that had over one hundred participants from fifteen different countries. There have been initial experiments along this line in the United States, India, China, Brazil, and other countries, including Poland, at the Wroclaw center. I suggest two linked dimensions that grow out of PixStori so that they can be deployable on many platforms and in a variety of ways. The first is the notion with which I began – imagining “short-form” oral history. An assumption that usually is not examined in oral history is that long interviews are somehow the natural and exclusive mode for serious work in academic, archival, or public history set- tings. But what if this is not necessarily the case? What happens if that unexam- ined assumption is suspended so that other possibilities can be glimpsed? I recent- ly discussed this with a friend whose field is literature. He replied to my comments by saying, in effect: “What you’re implying is this: if oral history were a field like literature, the whole field seems to have assumed there is only one literary form: the novel,” which is to say the long interview. “But what about poetry?” he added. This is an intriguing parallel: poetry is wholly different than novels, yet nobody would deny that it conveys meaning and experience in its own distinct ways and that it is literature. Thus, one challenge is to explore how oral historical meaning can be embodied in and emerge from short, concentrated responses, often to an open-ended and stimulating prompt. The second dimension suggested by PixStori is the power of a still photograph as a focused and concrete yet still evocative and open-ended prompt. At its core is the notion that photographs, especially those that are chosen or taken by oneself, open a natural, open-ended story-telling oral history mode. People describe the photo, and then, “grounded but not bounded” by the image, they often “take off” to broad reflections. This has surprising implications for reception and communication. Kronika naukowa 310

What seems to happen is that as long as the voice is heard, people keep looking at the still photograph – far longer and with more concentration than would ordinar- ily be the case. It seems that they actively engage with it, almost as if they are walk- ing around it and seeing it in different ways. The reverse is also true: as long as they have the photo to focus on, viewers seem to listen and process the audio story with more engagement, audio attention alone being hard to sustain. Voice combined with a still image seems almost a new medium, especially in a world over-saturated with video, passively consumed because the motion drags viewers along a set path. These photo-voice units become even more surprisingly meaningful in their concentrated short form for oral and public history, when they are brought togeth- er like tiny “tiles” in a mosaic to tell broader stories. This is easy to do because they are “born small,” modular units “ready to go” without needing to be chiseled out of long interviews; these units are easily coded, sorted, and combinable by themes – for a community, a nation, and perhaps especially for the comparative and cu- mulative documentation of a global pandemic affecting everyone’s lives. In this mode, it might be possible to collect thousands and thousands of such responses, which could then be sorted and categorized along many productive and revealing axes of inquiry and meaning. This also has methodological implications for oral history, where interviewers often struggle to pose direct questions without over-determining the response to them or, conversely, letting the interview wander so open-endedly as to lose fo- cus. Letting the prompt focus on the photo permits the respondent to decide what photo to use or take in response, and offers the agency to “story” it however they wish while retaining whatever broad focus was built into the photo request. One of the best examples is the second PixStori, whose URLs are included below. The prompt was simple: to provide a photo that expresses how one’s life has changed while “sheltered in place” because of COVID-19. In this case, an international stu- dent responded by deciding on her own to take a picture of her closet and “the clothes I may never wear again” because her life had come down to “day pajamas and night pajamas.” With that little joke, she springboards to the real story – anx- iety about whether her graduate education would ever resume, her family being far away in China, and more. This is worth listening to: it is a kernel of oral histo- ry documentation, humor, emotion and life complexity, all in under two minutes. Well beyond the COVID-19 pandemic, photo-responsive short-form oral histo- ries can provide a compact core of image, story, reflection, and insight on the sub- jects’ own ground, on their own terms, and in their own words, which is close to the core of what any good oral history is about.1

1 PixStori Examples, from various COVID-19 documentation projects: My Daughters Visit!, Reflections by Mother, 93, Buffalo, New York, https://www.pixstoriplus.com/group-pYMo- 310 Michael Frisch 311

I would be very happy to hear from any readers of WRHM interested in photo/ short-form possibilities generally. Please contact me at: [email protected]. Pix- Storiplus is free and open – sign up at www.pixstoriplus.com. All new registrants have a free “personal private group” set up by default for their use in experiment- ing with the platform, joined by family or friends if they wish. Those interested in use for projects can also contact me, and we can quickly set up dedicated project groups, free of charge.

EipyErsEoEPMH/tiles/ZX2t5pqjSqpN7s4aS (accessed: 19.02.2021); How COVID-19 has shaped my life while “sheltered in place”, International Graduate Student, Buffalo, New York, https:// www.pixstoriplus.com/group-QdTJi7JEbMnJoEaKL/tiles/Bnr2uibiWqcAHxoYw (acces- sed: 19.02.2021); Ology Brewing Company’s Home Made Hand Sanitizer, Tallahassee, Florida, https://www.pixstoriplus.com/group-Pruq5herzKYsRTGiw/tiles/adPSo2v7zSDqpSugp (accessed: 19.02.2021); Pass Card, Student project in Hangzhou, China, https://www. pixstoriplus.com/tiles/myRQptqYHcdnTQKXe (accessed: 19.02.2021); My Dad has started growing flowers, Student project in Hangzhou, China, https://www.pixstoriplus.com/tiles/ GvtFjdbBMysopbRTY (accessed: 19.02.2021). Autorzy 312

● ● ● ● ● ● komunikacji zakonnej (Warszawa 2019) z s. Małgorzatą Borkowską OSB, Porozmawiajmy jak Borkowska z Borkowskim (Kraków–Tyniec Autorzy / Authors 2019), Ostatnie lato Pilc. Podręcznik praktycz- nego pisania reportażu (Wrocław 2012), Świt wolnego słowa. Język propagandy politycznej 1981–1995 (Wrocław 2003). Zredagował m.in.: Reportaże wartościowe. Młode pióra o tym, co ważne we współpracy z Wojciechem Sitarzem Mariusz Bieciuk – archiwista w Białosto- i Kaliną Sobierajską (Kraków 2018) oraz Re- ckim Ośrodku Kultury/Centrum im. Ludwika portaż bez granic? Teksty, warsztat reportera, Zamenhofa. Prowadzi Mediatekę CLZ – ar- zjawiska medialne (Wrocław 2010). chiwum historii mówionej miasta i regionu, [email protected] nagrywa i opracowuje relacje, prowadzi pra- cownię digitalizacji, udostępnia zasoby oraz Marcin Chorązki – absolwent Uniwersytetu odpowiada za stronę internetową archiwum. Jagiellońskiego. W 2008 r. obronił na tej samej Autor i współautor wystaw poświęconych uczelni doktorat, który ukazał się pod tytu- m.in. Aeroklubowi Białostockiemu, Związ- łem Ziemianie wobec wojny. Postawy właścicieli kowi Harcerstwa Polskiego oraz wydarzeń ziemskich województwa krakowskiego w latach i działań edukacyjnych z zakresu historii 1939–1945 (Kraków 2010). Kolejną jego publika- mówionej i archiwistyki. Członek zarządu cją jest edycja wspomnień i relacji świadków Polskiego Towarzystwa Historii Mówionej, Relacje wojenne ziemian. Perspektywa dwóch ambasador Centrum Archiwistyki Społecznej pokoleń (Kraków 2013). Naukowo zajmuje się w województwie podlaskim. tematyką związaną ze zmianami społecznymi [email protected] na ziemiach polskich w okresie okupacji, a tak- że postawami i losami ziemiaństwa w XX w. Kamil Borecki – historyk, doktorant Stacjo- Jest również historykiem regionalistą – opraco- narnych Studiów Doktoranckich Nauk Hi- wał dzieje Kęt (miasta i gminy) w trakcie oku- storycznych oraz starszy specjalista w Dziale pacji oraz Michałowic w XX w. Od 2000 r. jest Badawczym w Ośrodku „Pamięć i Przyszłość”. pracownikiem Instytutu Pamięci Narodowej Interesuje się dziejami politycznymi i spo- Oddział w Krakowie, aktualnie na stanowisku łecznymi II Rzeczypospolitej oraz tematyką głównego specjalisty w Oddziałowym Biurze związaną z antykomunizmem – zarówno tym Edukacji Narodowej. Wykładał również na przedwojennym, jak i w dobie Polski Ludo- Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Kra- wej. Konsultant historyczny spektaklu pt. kowie, prowadząc seminarium z teorii historii Spólnota Teatru Układ Formalny. mówionej oraz wykłady i ćwiczenia z archiwi- [email protected] styki. Jest także członkiem Polskiego Towarzy- stwa Historii Mówionej. Igor Borkowski – profesor nauk humani- [email protected] stycznych, nauczyciel akademicki, dzien- nikarz, redaktor wydawnictw medialnych, Michael Frisch – z Uniwersytetu w Buffalo re- publicystycznych i naukowych. W latach alizuje projekty związane z historią mówioną 1999–2020 pracownik Wydziału Filologiczne- i historią w przestrzeni publicznej we współ- go Uniwersytetu Wrocławskiego, a obecnie pracy z organizacjami społecznymi, muzeami Wydziału Prawa i Komunikacji Społecznej oraz producentami filmowymi. Autor m.in. SWPS we Wrocławiu, gdzie pełni funkcję A Shared Authority (1990) oraz Portraits in Steel prodziekana ds. dydaktyki. W kadencji 2020– (1993, z fotografem Miltonem Rogovinem). 2023 członek Polskiej Komisji Akredytacyjnej. Redaktor czasopisma „Oral History Review” Zainteresowania badawcze: język propagandy (1986–1996) oraz przewodniczący American i perswazja językowa, skuteczność w komu- Studies Association (2000–2001) i Oral History nikowaniu, współczesny polski reportaż Association (2009–2010). W ciągu ostatnich dziennikarski, tanatologia, antropologia ko- pięciu lat jego praca z zakresu nowych techno- munikacji, edukacja medialna. Napisał m.in.: logii zapisu i przekazu historii mówionej była Przez klasztorną kratę. Studia z antropologii uwzględniana w kursach mistrzowskich oraz 312 Autorzy 313

na konferencjach w Australii, Chinach, Brazy- dologii Historii na Wydziale Historycznym lii, Indiach i w Europie. Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. [email protected] Zainteresowania badawcze: metodologia badań historycznych, reprezentacje historii w kul- Marcin Jarząbek – pracownik Instytutu Hi- turze współczesnej, społeczna i kulturowa storii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krako- historia Polski XX w. Wspólnie z Marcinem wie. Studiował socjologię i historię na Uniwer- Stasiakiem opublikowała Stadion na peryferiach sytecie Jagiellońskim oraz na Uniwersytecie (Kraków 2016). Środkowoeuropejskim w Budapeszcie. Autor [email protected] książki Legioniści i inni. Pamięć zbiorowa wete- ranów I wojny światowej w Polsce i Czechosłowacji Adrian-George Matus – doktorant w Europej- okresu międzywojennego (Kraków 2017). Od skim Instytucie Uniwersyteckim we Florencji. 2019 r. prezes Polskiego Towarzystwa Historii Odbył staż naukowy w Open Society Archives Mówionej. w Budapeszcie (Visegrad Fellow). W pra- [email protected] cy doktorskiej skupia się na pochodzących z Węgier i Rumunii uczestnikach i świadkach Adriana Kapała – historyczka i archiwistka wydarzeń z 1968 r., a w szczególności na ruchu (absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego), hipisowskim. Posiadacz dwóch dyplomów działaczka społeczna. Koordynatorka szkoleń magistra: w zakresie historii współczesnej i edukacji w Centrum Archiwistyki Społecznej. (Université Sorbonne Paris IV) oraz historii Wcześniej pracowała w Fundacji Ośrodka KARTA, idei (Universitatea Babeș-Bolyai Cluj-Napoca). gdzie m.in. koordynowała projekty historii [email protected] mówionej (np. „Polacy na Wschodzie”, „Na tatarskim szlaku”) i prowadziła szkolenia Alessandro Portelli – wykładał literaturę dotyczące nagrywania świadków historii. amerykańską na Uniwersytecie Rzymskim, Przewodnicząca Komisji Rewizyjnej Polskiego założyciel Circolo Gianni Bosio. Autor m.in.: Towarzystwa Historii Mówionej. The Death of Luigi Trastulli and Other Sto- [email protected] ries (1991), The Text and the Voice: Speaking, Writing and Democracy in American Literatu- Michał Kierzkowski – historyk, w 2010 r. re (1994), The Battle of Valle Giulia: Oral History z wyróżnieniem obronił w Instytucie Historii and the Art of Dialogue (1997), The Order Has Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza dok- Been Carried Out: History, Memory and Meaning torat pt. Oral history jako metoda badawcza of a Nazi Massacre in Rome (2003), They Say historii. Studium historyczno-metodologiczne. in Harlan County: An Oral History (2011), Bio- W latach 2007–2008 stypendysta Fundacji Koś- graphy of an Industrial Town: Terni, Italy, ciuszkowskiej – Visiting Scholar at University 1831–2014 (2018). at Buffalo, State University of New York. Autor [email protected] kilkudziesięciu artykułów i recenzji nauko- wych, współredaktor trzech prac zbiorowych. Sławomir Romański-Cebula – doktor nauk Publikował m.in. w „Kwartalniku Historycz- humanistycznych w zakresie religioznawstwa nym”, „Historyce – studiach metodologicz- (Uniwersytet Jagielloński) oraz magister pra- nych”, „Porównaniach”, „Sensus Historiae” wa (Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej), i „Wrocławskim Roczniku Historii Mówionej”. pracownik Instytutu Historii Uniwersytetu [email protected] Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, współ- pracuje z Instytutem Religioznawstwa Uniwer- Olga Kolany – historyk, absolwentka Uniwer- sytetu Jagiellońskiego, dokumentując rytuały sytetu Wrocławskiego, starszy dokumentalista religijne różnych wyznań; pracował dla war- w Centrum Dokumentacyjnym Ośrodka „Pa- szawskiego Ośrodka KARTA. Prowadzi badania mięć i Przyszłość”. z pogranicza historii, religioznawstwa, socjolo- [email protected] gii religii oraz prawa wyznaniowego. [email protected] Marta Kurkowska-Budzan – doktor habilito- wany, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego Małgorzata Ruchniewicz – profesor Uniwer- w Zakładzie Dziejów Historiografiii Meto- sytetu Wrocławskiego. Zajmuje się historią Autorzy 314

Śląska w XIX i XX w., zwłaszcza dziejami w Instytucie Historycznym Uniwersytetu małych ośrodków miejskich, oraz Europy Wrocławskiego oraz specjalista w Dziale Ba- Wschodniej w XX w. (historia Białorusi, dzieje dawczym Ośrodka „Pamięć i Przyszłość”. Inte- Polaków na Wschodzie). Autorka lub współau- resuje się historią i kulturą Żydów, najnowszą torka siedmiu monografiii licznych artykułów, historią Polski, dziejami Śląska oraz historią redaktorka wydawnictw źródłowych i prac mówioną. zbiorowych, m.in.: Wieś zachodniobiałoruska [email protected] 1944–1953. Wybrane aspekty (Wrocław 2010, wyd. niem. 2015), Nie jesteśmy całkiem zapo- Agata Tatarenko – doktor, historyczka i kul- mniani… Listy Jadwigi i Bolesława Haberów turoznawczyni, pracuje w Instytucie Europy z łagrów i zesłania w ZSRR 1946–1955 (Warszawa Środkowej w Lublinie. Zainteresowania ba- 2014), Dni które wstrząsnęły światem? Rewolucje dawcze: studia nad pamięcią, kultury pamięci w imperium rosyjskim w 1917 r. (Wrocław 2019). w Europie Środkowej, dzieje Europy Środkowej Jest współautorką leksykonu Wypędzenia, wy- po 1939 r. Autorka monografii poświęconej hi- siedlenia, ucieczki. Atlas ziem polskich 1939–1959 storii mówionej Dzielenie się pamięcią. Praktyka (Warszawa 2008, wyd. niem. 2012). Obecnie i teoria historii mówionej (Lublin 2016). kieruje projektem Narodowego Programu Roz- [email protected] woju Humanistyki poświęconym edycji wybra- nych wspomnień i relacji z kolekcji sybirackiej Anna Wylegała – socjolożka, adiunktka Archiwum Naukowego Polskiego Towarzystwa w Instytucie Filozofiii Socjologii PAN. Od wielu Ludoznawczego. lat w ramach różnych projektów dokumen- [email protected] tacyjnych i badawczych nagrywa relacje oral history. Autorka książki Przesiedlenia a pamięć: Emilia Soroko – doktor habilitowany, pro- studium (nie)pamięci społecznej na przykładzie fesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza ukraińskiej Galicji i polskich „Ziem Odzyskanych” w Zakładzie Psychologii Zdrowia i Psychologii (Toruń 2015) oraz współredaktorka, wraz Klinicznej na Wydziale Psychologii i Kogni- z Małgorzatą Głowacką-Grajper, książki The tywistyki UAM. Kieruje Laboratorium Badań Burden of the Past History, Memory, and Identity Jakościowych i Mieszanych w Psychologii in Contemporary (Indiana University Klinicznej. Interesuje się psychopatologią Press 2020). osobowości, psychologią narracyjną, opowieś- [email protected] ciami autobiograficznymi,a także podej­ściem jakościowym i mieszanym w dziedzinie zarów- no metod wywoływania danych werbalnych, jak i ich analizy. Autorka monografiiAktywność autonarracyjna osób z różnym poziomem organi- zacji osobowości. Opowieści o bliskich związkach (Poznań 2014). [email protected]

Marcin Stasiak – doktor, pracownik naukowy w Zakładzie Dziejów Historiografiii Meto- dologii Historii na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Zainteresowania badawcze: metodologia badań historycznych, społeczna historia medycyny, studia nad niepełnosprawnością, kulturowa historia Polski XX w. [email protected]

Marek Szajda – absolwent historii i etnologii w ramach Międzywydziałowych Indywidual- nych Studiów Humanistycznych i Społecznych Uniwersytetu Wrocławskiego. Doktorant 314 Wykaz skrótów 316

● ● ● ● ● ● SKS – Studencki Komitet Strajkowy TKN – Towarzystwo Kursów Naukowych TKZ – Tymczasowa Komisja Założycielska Wykaz skrótów / UAM – Uniwersytet im. Adama Mickiewicza List of abbreviations w Poznaniu UPJPII – Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie USA – United States of America WRHM – „Wrocławski Rocznik Historii Mó- AIO-CNSAS – Centrul de Istorie Orală Consi- wionej” liul Naţional pentru Studierea Arhivelor Se- WSD – Wyższe Seminarium Duchowne curităţii (Romanian National Council for the WSW – Wojskowa Służba Wewnętrzna Study of Securitate Archives, Oral History WZB – Wrocławskie Zjednoczenie Budowni- Archives) ctwa aipn wr. – Archiwum Instytutu Pamięci Na- WZZ – Wolne Związki Zawodowe rodowej Oddział Wrocław ZLP – Związek Literatów Polskich AK – Armia Krajowa ZOMO – Zmotoryzowane Odwody Milicji Oby- CAS – Centrum Archiwistyki Społecznej watelskiej CLZ – Centrum im. Ludwika Zamenhofa ZSRR – Związek Socjalistycznych Republik CV – Curriculum vitae Radzieckich IPN – Instytut Pamięci Narodowej KC KPZR – Komitet Centralny Komunistycz- nej Partii Związku Radzieckiego KOR – Komitet Obrony Robotników KSS „KOR” – Komitet Samoobrony Społecznej „KOR” KW PZPR – Komitet Wojewódzki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej LGBTQ – Lesbians, Gays, Bisexuals, Transgen- ders, Queers MKS – Międzyzakładowy Komitet Strajkowy MKZ – Międzyzakładowy Komitet Założycielski MNW – Muzeum Narodowe w Warszawie OBEN – Oddziałowe Biuro Edukacji Narodo- wej OHS – Oral History Society OPip – Ośrodek „Pamięć i Przyszłość” OSA – Otwarty System Archiwizacji / Open Society Archives OSK – Országos Széchenyi Könyvtár 1956–Os Intézet Oral History Archivum POHA – Polish Oral History Association PRL – Polska Rzeczpospolita Ludowa PTHM – Polskie Towarzystwo Historii Mó- wionej PTL – Polskie Towarzystwo Ludoznawcze PWN – Państwowe Wydawnictwo Naukowe PZPR – Polska Zjednoczona Partia Robotnicza RKS NSZZ „Solidarność” – Regionalny Ko- mitet Strajkowy Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” ROPCio – Ruch Obrony Praw Człowieka i Oby- watela SB – Służba Bezpieczeństwa 316 Artykuły i studia / ● ● ● ● ● ● Articles and Studies

Spis treści / Marta Kurkowska-Budzan, Emilia Soroko, Marcin Stasiak Table of Contents Wywiad ustrukturyzowany w badaniach historycznych. Propozycja procedury badawczej 8

Marcin Jarząbek Kategoria doświadczenia w interpretacji nagrań historii mówionej 38

Igor Borkowski Techniki historii mówionej jako narzędzie pracy dydaktycznej ze studentami dziennikarstwa. Teoria i praktyka 54

Adrian-George Matus The Pre-History of the Hungarian and Romanian 1968ers 70

Alessandro Portelli We Are Not Going Back: Migrant Music as the New Folk Music of Italy 106

Marcin Chorązki, Sławomir Romański-Cebula Służba wojskowa kleryków – żołnierzy jednostki wojskowej 4446 w Brzegu w świetle relacji kapłanów z diecezji krakowskiej i wrocławskiej (Analiza pamięci świadków – wybrane aspekty) 122 Materiały źródłowe / Source materials

Czesław Brokos, „Wtedy czuło się, że się żyje”. Kulisy działalności opozycyjnej w Polsce lat 80. xx w. Opracowanie Kamil Borecki 150

Jarosław Broda, Strajk sierpniowy we wrocławskiej Zajezdni nr vii oczami opozycjonisty Opracowanie Olga Kolany 178

Indeks osób występujących w opublikowanych relacjach / Index of persons appearing in the published accounts 208

Indeks nazw geograficznych występujących Kronika naukowa / w opublikowanych relacjach / Index of Scientific chronicle geographical names appearing in the published accounts Adriana Kapała, Mariusz Bieciuk 211 Sprawozdanie z projektu dokumentacyjnego „Na tatarskim szlaku – dokumentacja Varia i popularyzacja tradycji i kultury Tatarów Michał Kierzkowski, Michael Frisch w województwie podlaskim” „Nie marnujcie czasu…” Moje spotkania z oral 290 history – rozmowa Michała Kierzkowskiego z Michaelem Frischem w Buffalo, w stanie Adriana Kapała Nowy Jork w 2008 r. Sprawozdanie. Powstanie Centrum Archiwistyki 214 Społecznej i współpraca partnerska z Polskim Towarzystwem Historii Mówionej Rekomendacje etyczne Polskiego Towarzystwa 298 Historii Mówionej 236 Marek Szajda Ethical guidelines of the Polish Oral History Warsztaty historii mówionej Ośrodka „Pamięć Association (translation) i Przyszłość” w 2020 r. 241 304 covid-19 a historia mówiona. Rekomendacje Michael Frisch polskiego towarzystwa historii mówionej A New Oral History Modality? 246 308 covid-19 and oral history. Guidelines of the Polish Oral History Association (translation) Autorzy / Authors 252 312

Recenzje i omówienia / Reviews Wykaz skrótów / List of Abbreviations 316 Aleksandra Leyk, Joanna Wawrzyniak, Cięcia. Mówiona historia transformacji, Warszawa 2020, ss. 528 Anna Wylegała 260

Kaja Kaźmierska, Katarzyna Waniek, Autobiograficzny wywiad narracyjny. Metoda – technika – analiza, Łódź 2020, ss. 175 Marcin Jarząbek 266

Sztuka przetrwania. Deportacje sowieckie z powiatu bielskiego 1940–1941. Relacje zesłańców, oprac. Wojciech Konończuk, Warszawa 2019, ss. 518 Małgorzata Ruchniewicz 272

Rówieśnicy Niepodległej. Sto lat historii Polski z perspektywy najstarszych Polaków, red. K. Bock-Matuszyk, E. Maj, A. Paprot- -Wielopolska, współ. Red. M. Szajda, P. Zubowski, Wrocław 2020, ss. 384 Agata Tatarenko 282