LISTOPAD 2018

Miesięcznik internetowy poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

Zagórski/Kądziela Collaboration Double Universe

TOP NOTE RGG, Verneri Pohjola, Samuel Blaser City Of Gardens

Rozmowy: Maciej Maleńczuk Piotr Baron Krzysztof Herdzin Kompletny, twardy reset fot. Kuba Majerczyk

Od Redakcji redaktor naczelny Piotr Wickowski [email protected]

Mrówka. Maleńkie – z punktu widzenia człowieka – zwierzę, zazwyczaj dobrze się kojarzące, o czym świadczy związana z nim od wieków symbolika, przypisująca temu owadowi raczej cechy pozytywne (pracowitość, oszczędność, uprzejmość, bo- gactwo, przedsiębiorczość, mądrość, porządek, świetnie zorganizowane życie spo- łeczne) niż negatywne (skąpstwo, pycha czy egoizm). Rosjanie mawiają: „Mrówka niewielka, a góry kopie”, a Turcy: „Bierz przykład z mrówki”. Obserwacja zaawansowania społecznego mrowiska wiele daje do myślenia, nie tyl- ko entomologom, ale i artystom. „Mrówki są fascynujące!” – uważa Krzysztof Her- dzin. Swoją najnowszą płytę (premiera 9 listopada) - która oddaje ważne zmiany wprowadzone w życiu i twórczości pianisty - nazwał on Kingdom of Ants (Króle- stwo mrówek). The Ant (Mrówka) – to z kolei tytuł drugiej jazzowej płyty (premiera 5 październi- ka) Macieja Maleńczuka. Tak wyjaśnia on genezę tego tytułu: „Mrówka jest pracowita, ja też. Nieraz obserwowałem je podczas pracy, tak szybko przebierają tymi nóżkami, czasami ciągną większe od siebie przedmioty i ciężary. Poza tym są uparte! Czasami wydaje nam się, że muzyka powinna być od razu na wybitnym poziomie, a przecież ważny jest też upór i pasja, z jaką się ją wykonuje. Co z tego, że ktoś jest świetnie wykształcony, skończył prestiżowe uczelnie, jeśli gra bez emocji, na zimno. To ja już wolę kogoś, kto mniej umie i nie jest tak technicznie biegły, ale robi to z pasją, jest w nim taka zawziętość i zaciętość”. Miłej lektury 4|

SPIS TREŚCI 3 – Od Redakcji 6 – Portrety improwizowane 7 – Wydarzenia 10 – Płyty 10 Pod naszym patronatem 18 TOP NOTE RGG, Verneri Pohjola, Samuel Blaser – City Of Gardens 20 Recenzje Młynarski-Masecki Jazz Camerata Varsoviensis – Fogg – pieśniarz Warszawy Adam Makowicz – Swinging Ivories Robert Szewczuga Trio – Moonrise Łukasz Korybalski – Całe mnóstwo miłości Aleksandra Kutrzepa Quartet – Impressions Karolina Beimcik – Zorya Laar Farobiansah Gamelan – Bidadari – Butterflies Margo Rey – The Roots Of Rey / Despacito Margo Ian Shaw – Shine Sister Shine Cuong Vu 4Tet – Change In The Air Phronesis – We Are All Jamie Saft Quartet – Blue Dream Stanley Clarke Band – The Message Sly & Robbie, Nils Petter Molvær, Eivind Aarset, Vladislav Delay – Nordub Randy Brecker, Mats Holmquist & UMO Jazz Orchestra – Together Toronto Jazz Orchestra – 20 Matt Wilson – Honey and Salt Angles 3 – Parede Rodrigo Amado, Joe McPhee, Kent Kessler, Chris Corsano – A History of Nothing Przemysław Wawrzyniak – Koncert w wulkanie 58 – Koncerty 58 Przewodnik koncertowy 68 Moc saksofonistek 74 Eklektyczna sesja analogowa 78 Wielki festiwal, małe problemy 82 Dla każdego coś dobrego 84 Diamenty i perły tria Marcina Wasilewskiego JazzPRESS, listopad 2018 |5

87 – Rozmowy 87 Krzysztof Herdzin Kompletny, twardy reset 96 Maciej Maleńczuk Są zaborcze i zazdrosne o siebie nawzajem 107 Piotr Baron Cały ten jazz! MEET! 114 – Słowo na jazzowo 114 My Favorite Things (or quite the opposite…) Komponowane improwizacje czy improwizowane kompozycje? 117 Złota Era Van Geldera Kryptonim U-47 119 Na gościnnych występach Fałszywy prorok Kamasi 122 Polish Jazz – Kanon polskiego jazzu Lekki, swingujący Chopin 124 Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew Tomasz Stańko – droga przez jazz. Część druga 127 – Pogranicze 127 Down the Backstreets Gdy Ice-T był na jednym albumie z Ellą Fitzgerald 130 – Redakcja

F L a : www.jazzpress.pl

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 6| Wydarzenia Portrety improwizowane rys. Jarosław Czaja Jarosław rys. Wydarzenia JazzPRESS, listopad 2018 |7

Złoty Krokus dla The Cuban Latin Jazz

espół The Cuban Latin Jazz Zzdobył statuetkę Złote- go Krokusa, czyli Grand Prix konkursu Powiew Młodego

Jazzu, towarzyszącego festi- prasowe mat. fot. walowi Krokus Jazz 2018 w Je- leniej Górze. Druga nagroda przypadła formacji Peckman z Niemiec, a trzecia – grupie Chojnacki/Miguła Contempla- tions. W konkursie rywalizo- wało 15 zespołów. Nagrody indywidualne otrzy- mali Anton Mangold (Pe- ckman), Dominik Jaske (The Cuban Latin Jazz), Michaela Kuba Banaszek (Kuba Bana- z doświadczonych muzyków Turcerova (Szabo/Turcerova/ szek Trio) i Monika Malczak z Czech i Polski, w którym zna- Macecek), Bartłomiej Chojna- (Monika Malczak Quintet). leźli się Jaromír Honzák, Krze- cki (Jan Kantner Quartet, Choj- O podziale nagród zdecydowa- simir Dębski, Jiří Stivín, Leszek nacki/Miguła Contemplations), ło 21 października jury złożone Żądło i Andrzej Dąbrowski. ›

Jazzowe Mateusze Trójki rszula Dudziak, Kasia Pie- obraźnię muzyczną oraz za- tunkowych i geograficznych”. Utrzko i Marek Napiórkow- padające w pamięć melodie Urszula Dudziak otrzyma- ski znaleźli się wśród nagro- i harmonie na debiutanckim ła jazzowego Mateusza za ca- dzonych tegorocznymi Mate- albumie Forthright Stories kie- łokształt swojej działalności, uszami Trójki. Nagrody przy- rowanego przez nią tria”. Za bo – jak napisała w uzasadnie- znano 23 października po raz Wydarzenie Roku w Muzyce niu przyznająca nagrody Aka- 25., na gali w Studiu Muzycz- Jazzowej uznano płytę WAW demia Muzyczna Trójki – „wy- nym im. Agnieszki Osieckiej. -NYC Marka Napiórkowskie- wróciła na zawsze do góry no- Kasię Pietrzko nagrodzono go, która jest, zdaniem jury, gami jazzową wokalistykę”. w kategorii Muzyka Jazzowa – „niepodważalnym dowodem, W innych kategoriach nagro- Debiut za „oryginalny styl, wy- że muzyka nie zna granic ga- dy otrzymali Barbara Wroń- ska, Błażej Król i Jan Kanty Pawluśkiewicz. Nagrody Muzyczne im. Ma- teusza Święcickiego – Mateu- sze Trójki – przyznawane są za osiągnięcia w dziedzinie twór- czości, wykonawstwa lub po- pularyzacji polskiej muzy- ki rozrywkowej i jazzowej. Po raz pierwszy zostały wręczone

fot. Jarek Wierzbicki Jarek fot. w 1987 roku. › 8| Wydarzenia

Wystartował Jazzowy debiut fonograficzny 2019

grań. Program Jazzowy debiut lat (urodzeni od 1 stycznia 1989 fonograficzny polega na zrea- roku, ten limit dotyczy każde- lizowaniu nagrania płytowe- go członka zespołu). go debiutujących wykonaw- Przynajmniej połowa czasu ców (prowadzących działal- trwania nagrania musi zostać ność indywidualną lub zespo- poświęcona muzyce polskiej, łową) w formie płyty kompak- wymogiem jest również zare- towej lub winylowej z równo- jestrowanie przynajmniej jed- czesnym wprowadzeniem pli- nego nowego utworu polskie- ków do sprzedaży w formacie go kompozytora. cyfrowym. Poza dofinansowaniem wy- o końca listopada moż- Ważnym elementem progra- dania debiutanckiej płyty tra- Dna składać wnioski do mu jest, aby nagranie pły- dycyjnie zwycięzcy będą mo- najnowszej edycji konkursu ty było pierwszym nagra- gli wystąpić w najbliższej edy- Jazzowy debiut fonograficzny, nym albumem w życiu arty- cji festiwalu Warsaw Summer organizowanego po raz ósmy stycznym wykonawcy (płyta Jazz Days. przez Instytut Muzyki i Tańca. solo), lidera zespołu lub przy- Formularze aplikacyjne wraz Konkurs skierowany jest do najmniej połowy wszystkich z materiałem demo przyjmo- polskich muzyków jazzo- członków zespołu. Maksymal- wane są przez IMiT do 30 listo- wych oraz do mających sie- ny wiek uczestnika progra- pada. Rozstrzygnięcie nastąpi dzibę w Polsce wydawców na- mu nie może przekroczyć 30 15 stycznia 2019 roku. › JazzPRESS, listopad 2018 |9

Konkurs fotograficzny New Bone zagra im. Marka Karewicza w Kaliningradzie K Jazz Foto – pod taką na- wintet Tomasza Kudyka Mzwą odbywać się będzie Kpo raz kolejny zagra dla konkurs fotograficzny imienia Karewiczowi. 33 wyróżnione fo- rosyjskiej publiczności. 14 li- zmarłego ponad cztery mie- tografie znajdą się na towarzy- stopada, na oficjalne zapro- siące temu Marka Karewicza. szącej wrocławskiemu festiwa- szenie polskiego Konsulatu Rozpoczęto właśnie przyjmo- lowi wystawie, będą publiko- Generalnego oraz Filharmo- wanie zgłoszeń do pierwszej wane na stronie internetowej nii Narodowej w Kaliningra- edycji tego konkursu. konkursu, a najlepsze również dzie, zespół weźmie udział w Organizatorzy oczekują na fo- na łamach Jazz Forum. koncercie z cyklu Jazz w Fil- tografie, których tematem Zgłoszenia przyjmowane będą harmonii. jest muzyka jazzowa, wykona- do 31 stycznia 2019 roku. Kaliningradzki koncert odbę- ne dowolną techniką, po 2000 Organizatorem MK Jazz Foto dzie się w ramach jesiennej roku, dotychczas nigdy nigdzie jest Międzynarodowa Funda- trasy, którą New Bone rozpo- nienagradzane. Każdy uczest- cja Jazz nad Odrą we współ- czął 26 października. nik może zgłosić maksymal- pracy z Jazz Forum oraz Stre- New Bone tworzą Tomasz Ku- nie trzy prace. fą Kultury Wrocław. Kurato- dyk (trąbka, fluegelhorn), Bar- Ogłoszenie i uhonorowanie lau- rem konkursu i pokonkurso- tłomiej Prucnal (saksofon al- reatów nastąpi w czasie 55. Fe- wej wystawy jest jazzpresso- towy), Dominik Wania, Mate- stiwalu Jazz nad Odrą w kwiet- wy fotografik Lech Basel. Kon- usz Pałka (fortepian), Maciej niu przyszłego roku, na kon- kurs odbywa się pod patrona- Adamczak (kontrabas) i Dawid cercie poświęconym Markowi tem JazzPRESSu. › Fortuna (perkusja). › 10| Pod naszym patronatem

ZAGÓRSKI/KĄDZIELA COLLABORATION – DOUBLE UNIVERSE Spójna całość, która powstaje z przeciwności

ołączyło ich nie tylko gruntowne, Przez lata zdobywali doświadczenie na ważnych zdobywane za granicą wykształ- uczelniach. Dobrze znana jest im duńska szkoła – cenie, ale też przyjaźń i muzyczne Adam Zagórski z wyróżnieniem ukończył studia porozumienie, dzięki którym od magisterskie w prestiżowej akademii w Odense, P2016 roku tworzą własny, wspólny język jako z kolei Maciej Kądziela jest absolwentem słynne- Zagórski/Kądziela Collaboration. Po dwóch go Rhythmic Music Conservatory w Kopenhadze. latach koncertów saksofonista Maciej Kądziela Perkusista był również między innymi stypen- i perkusista Adam Zagórski wydali debiutancki dystą w konserwatorium w Groningen w Holan- krążek Double Universe. Do nagrania zaprosi- dii. Nie tylko gra i komponuje, jest też uznanym li pianistę Mateusza Gawędę oraz kontrabasi- pedagogiem i wykładowcą związanym między stę Damiana Kostkę. W ich muzyce dużo jest innymi z Chodzieskimi Warsztatami Jazzowy- napięć, żywiołowości i dzikości, ale nie brak też mi. Maciej Kądziela to także aranżer i kompozy- melodyjności. Choć w swoim muzycznym „sza- tor, który swoją debiutancką płytę The Opening leństwie” skłaniają się ku awangardzie, potrafią (2013) nagrał wspólnie z bratem, gitarzystą Mar- promocyjny artykuł zamknąć w nim też ciepło, które oswaja nawet kiem i z czołowymi muzykami skandynawskiej największe odloty. sceny jazzowej. fot. Fundacja Polski Jazz Polski Fundacja fot. JazzPRESS, listopad 2018 |11

Mery Zimny: Zespół istnieje od 2016 roku, płyta ukazała się po około dwóch latach działalności. Potrzebowaliście tego czasu na ogranie się, by zespół okrzepł, a krążek był efektem naturalnej ewolucji? A może powód był bardziej prozaiczny?

Maciej Kądziela: Po części chodziło o do- tarcie się. Na rynku wychodzi bardzo du- żo płyt, a muzycy często robią projekty spe- cjalnie pod nie. My chcieliśmy zrobić to inaczej – najpierw się ograć, zobaczyć, czy tak naprawdę nasz zespół i połączona twór- czość mogą koegzystować razem na jednej scenie. dłużej niż kilka prób czy koncertów. Granie Co w sobie – jako artystach – tak cenicie, że z zaufanymi artystami jest podstawą pisa- zdecydowaliście się na założenie zespołu? na pod nich kompozycji. Mateusz Gawęda to MK: Jesteśmy kumplami. Znamy się od lat. nieposkromiony pianista, jest otwarty, pre- artykuł promocyjny artykuł Dzięki temu doskonale zdajemy sobie spra- paruje fortepiany (nie niszcząc ich), korzysta wę ze swoich mocnych i słabych stron. To z mooga, który zniekształca jego brzmienie. pozwala nam opierać zespół na kontraście To jest oddech od stereotypowego, ułożone- i ukierunkowywać naszą muzykę tak, by go grania. Jako muzyk sprawdza się w trasie, eksponować to, co każdy z nas ma najlep- ale też ma swoje zdanie, co zaostrza atmosfe- szego do zaoferowania publiczności. rę w zespole w pozytywnym sensie!

Granie z zaufanymi artystami jest podstawą pisana pod nich kompozycji

Zespół Zagórski/Kądziela Collaboration Tytuł Double Universe można odnieść do uzupełniliście o pianistę Mateusza Gawędę waszych dwóch różnych osobowości, czy i kontrabasistę Damiana Kostkę. Co te kon- to coś więcej? kretne osoby wniosły do waszej muzyki? AZ: Double Universe to rozdwojenie jaź- Adam Zagórski: Z Damianem gram już po- ni, strona ciemna i strona jasna. Maciek nad dekadę. Dotarliśmy się już i muzycznie w swoich kompozycjach rysuje tą bar- rozumiemy się nawzajem. Sekcja rytmicz- dziej ponurą stronę, a ja tą bardziej pozy- na to korzeń i nieodłączny element dobrego tywną. Te dwa akcenty na płycie są jak jin zespołu. Jeżeli ludzie nie są do siebie dopaso- i jang, które z przeciwności tworzą całość. wani, to nie wierzę by miało to szansę istnieć Ten jest wypadkową tego, co mie- fot. Fundacja Polski Jazz Polski Fundacja fot. 12| Pod naszym patronatem liśmy w głowach w trakcie tych ostatnich AZ: Materiał na krążek powstał dokładnie trzech lat. To album o konkretnych prob- z myślą o konkretnych muzykach, którzy lemach i wydarzeniach, które zmienia- nagrywać będą tą płytę. ły w tym czasie nasze postrzeganie świa- MK: Ważne było dla nas, aby pokazać arty- ta i muzyki. Czy jest ono dobre? Słuchacze styczne cechy każdego z nas. Jednocześnie sami to ocenią... inspirowały nas wspólne doświadczenia i przygody, które razem przeżyliśmy. To był Grając bardziej się uzupełniacie, czy może dosyć złożony proces. istnieje między wami napięcie, które w kre- atywny sposób uwalniacie w muzyce? Razem tworzyliście zarysy kompozycyjne?

AZ: Z Maćkiem razem studiowaliśmy MK: Nie. Pisaliśmy swoją muzykę osobno. i mieszkaliśmy w Danii. Poznaliśmy się de- Natomiast dzięki dwuletniej współpracy kadę wcześniej na Chodzieskich Warszta- i egzystencji zespołu mieliśmy jasność co tach Jazzowych, gdy byliśmy dopiero po- do tego, w jakim kierunku podążać. czątkującymi adeptami jazzu. Wtedy nie Jak przebiegała sesja nagraniowa? było mowy o żadnych napięciach czy też

Double Universe to rozdwojenie jaźni, strona ciemna i strona jasna uzupełnieniu. Moim zdaniem staramy się AZ: To były dwa długie dni spędzone w Stu- na próbach włożyć swoje „trzy grosze” do dio S4 Polskiego Radia w Warszawie. Nagry- utworów i zmienić nieco zamysł kompo- waliśmy jednak w odseparowanych od sie- zytora. To takie uzupełnianie się w pomy- bie pomieszczeniach, widząc się wzajemnie słach. Najważniejsze jest to, aby szanować tylko na ekranach. Realizatorem dźwięku swoje pomysły, ale też mieć otwartość na był świetny i niezwykle doświadczony Tade- głos innych i zmiany w swoich utworach. usz Mieczkowski. Wydaje mi się, że pierw- Trzeba szanować drugą stronę. Damian szy dzień był dla nas trudniejszy – trzeba Kostka i Mateusz Gawęda również nas in- było zaadaptować się do nowego miejsca, spirują i dodają swój głos. Oczywiście na- ustawić sprzęt, słuchawki… Nagraliśmy wte- pięcia istnieją, ale w trakcie koncertów dy cztery utwory. Następnego dnia było już szybko zamieniają się w ulgę, która towa- łatwiej i nagraliśmy sześć kawałków. rzyszy nam już od pierwszych wspólnych momentów. Myślę, że napędzamy się na- Czym dla was jest muzyka improwizowana? wzajem. AZ: Improwizacja to wolność wyboru Jak powstał materiał na ten krążek? Mie- i prawda. Szczera prawda jest wartością sa- liście wcześniej wspólny koncept? A może mą w sobie, niezależnie czy kłuje, czy pieści było to pójście na żywioł? nasze oczy. To czuć też na naszej płycie. artykuł promocyjny artykuł JazzPRESS, listopad 2018 |13

MK: Muzyka improwizowana jest jak szym rocznikiem studiującym jazz, warunki składna zdania, którą można użyć lub nie. więc mieliśmy spartańskie, ale też poszano- Poza tym to niezwykle rozległa formuła wanie dla tradycji w jazzie i nauka u pod- wypowiedzi w muzyce, łączącą style i kie- staw dały mi świetne podwaliny pod dalszy runki. To chyba temat na osobny wywiad. rozwój. W Holandii zetknąłem się z multi- kulturowym twórczym tyglem – poznałem Lubicie stawiać słuchaczowi wyzwania? tam muzyków z Azji, obu Ameryk i większo- AZ: Oczywiście, wydaje mi się, że album Do- ści krajów Europy. Dania była dla mnie okre- uble Universe jest takim wyzwaniem, ale jed- sem skupienia się na rozwoju mentalnym, nocześnie też czymś przystępnym. Część technicznym i kompozycyjnym. Bardzo ce- utworów zawiera melodie wpadające w ucho, nię każde z tych doświadczeń. choć często są one nie tym, czego słuchacz Nie kusiło was, by już zostać zagranicą, grać mógłby się w tym momencie spodziewać. w międzynarodowych składach i wydawać Moje inspiracje metalem i punk rockiem są muzykę w tamtejszych wytwórniach? słyszalne. Czy połączenie jazzu i punku jest wyzwaniem? Jeśli tak, to udało nam się zmy- MK: Robimy to. lić słuchaczy i zrobić im niespodziankę. AZ: Dokładnie, nagrywamy i tworzymy muzykę z tamtejszym środowiskiem. Gry- Jaki wpływ na was miał pobyt i nauka na wamy w różnych miejscach na świecie, zagranicznych uczelniach? uczymy młodzież z Polski i za granicą na AZ: Lata spędzone w Odense w Danii doda- warsztatach. Ja nadal studiuję w Danii na ły mi świeżości i przypadły w czasie, kie- studiach podyplomowych. › dy najsilniej rozwijałem swój styl gry. Pobyt w Nowym Yorku był inspirujący, ale pokazał mi też, że Amerykanie nie mają tak koloro- wo, grywając u siebie. To gra w Polsce jest dla nich rajem – zjadają 90 procent „tortu”, co nie do końca mi się podoba. Wydaje mi się, że za granicą panuje inna mentalność i podejście do nauczania, jest mniej stresu. To wchodzi w człowieka i owocuje nie tylko wiedzą, ale też innym podejściem do komponowania.

Jak wypadają wasze zagraniczne doświad- czenia na tle polskiego systemu edukacji w zakresie jazzu? Jakie dostrzegacie róż- nice, a może ciekawe aspekty, jeśli chodzi o jazzowo - improwizowaną scenę?

AZ: Każde miejsce ma swoje cechy i różni się od pozostałych. W Poznaniu byłem pierw- artykuł promocyjny artykuł Jazz Polski Fundacja fot. 14| Pod naszym patronatem

Krzysztof Herdzin, Vinnie Colaiuta, Tomasz Chyła Quintet Robert Kubiszyn – Kingdom of Ants – Circlesongs

Najnowszy album pianisty Krzysztofa Herdzi- Circlesongs jest drugą płytą wywodzącego się na Kingdom of Ants powstał we współpracy z trójmiejskiego środowiska jazzowego kwin- z jednym z najwybitniejszych perkusistów tetu skrzypka Tomasza Chyły. Tytuł albumu – jazzowych w historii, reformatorem tego in- w przekładzie Pieśniokrąg – to termin wywo- strumentu Vinniem Colaiutą. Skład dopełnił dzący się z chóralistyki, z którą silnie związany uczestniczący od wielu lat w różnych projek- jest lider formacji. Termin ten oznacza improwi- tach Herdzina basista Robert Kubiszyn. zowany, wielogłosowy utwór muzyczny, opar- Colaiuta grał między innymi w zespołach ty na powtarzalnych motywach dźwiękowych. Franka Zappy, Stinga, Herbiego Hancocka, Tomasz Chyła odpowiada za większość kom- Joni Mitchell i Boba Jamesa. „Vinnie otwo- pozycji i aranżacji zamieszczonych na albumie. rzył moje serce. Bardzo się polubiliśmy, w na- Towarzyszą mu saksofonista Piotr Chęcki, pia- turalny sposób przyciągając się wzajemnie nista Szymon Burnos, kontrabasista Krzysztof określoną wibracją i dzieląc się filozoficznymi Słomkowski i perkusista Sławomir Koryzno. przemyśleniami na temat muzyki, stosunków Najważniejszym osiągnięciem kwintetu jest międzyludzkich, życia, celów, istoty naszej zdobycie Grand Prix 40. Międzynarodowego obecności na ziemi...” – wspominał dwudnio- Festiwalu Jazz Juniors w Krakowie w grudniu wą sesję do tego albumu Krzysztof Herdzin. 2016 roku. Za swój poprzedni album Eternal Kingdom of Ants jest 19. autorskim albumem Entropy zespół uzyskał nominację do Frydery- Krzysztofa Herdzina. Zawiera wyłącznie ka w kategorii jazzowych debiutów. kompozycje jego autorstwa. Płyta ukaże się Płyta Circlesongs ukazała się 26 października 9 listopada nakładem wydawnictwa Agora. nakładem Polskiego Radia. JazzPRESS, listopad 2018 |15 Kanon Polskiego Jazzu

Rafał Gorzycki / Tomasz Pawlicki / Jakub Ziołek – Ensemble Tuning

Ensemble Tuning to druga odsłona tryptyku rozpoczętego ponad dwa lata temu albumem Playing. Projekt prowadzi perkusista i kompo- Podcasty audycji zytor Rafał Gorzycki we współpracy z Toma- dostępne na szem Pawlickim (flet, elektronika) i Jakubem www.archiwum.radiojazz.fm Ziołkiem (gitara, elektronika). Głównym zało- żeniem tria jest praca nad brzmieniem, jego transformowanie i ekspozycja jako głównej Zaprasza składowej muzycznej kreacji. Rafał Garszczyński Rafał Gorzycki ma na koncie 22 autorskie al- bumy. Jest laureatem wielu nagród, wyróż- nień i stypendiów. Współtworzył zespoły Dzi- ki Jazz, Sing Sing Penelope i Ecstasy Project. W ostatnim z nich grał też Tomasz Pawlicki, współtwórca jednych z najważniejszych for- macji yassowych - Trytony i Maestro Tryto- ny. Jakub Ziołek to laureat Paszportu Polityki 2016 i lider cenionych projektów z pograni- cza muzyki elektronicznej i improwizowanej. Ensemble Tuning ukazał się 29 października w krakowskiej wytwórni Audio Cave. 16| Pod naszym patronatem

Entropia Ensemble Andrzej Wasylewski – Jazzowe dzieje Polaków. Biografia wielogłosowa Entropia Ensemble to kwartet, w skład które- go wchodzą Dariusz Stanisławski – saksofon Jazzowe dzieje Polaków to barwna opowieść altowy, Marcel Baliński – fortepian, Rafał Ró- o polskim jazzie i o jednych z największych żalski – kontrabas i Kacper Kaźmierski – per- twórców tego gatunku w Polsce, między in- kusja. Ich debiut w całości złożony jest z au- nymi o Jerzym „Dudusiu” Matuszkiewiczu, torskich kompozycji. Janie „Ptaszynie” Wróblewskim, Michale Ur- Entropia Ensemble powstała w 2016 roku na baniaku, Andrzeju Trzaskowskim, Zbigniewie łódzkich scenach jamowych. Jej muzycy roz- Namysłowskim, Wojciechu Karolaku, Toma- poczynając od wspólnego grania standardów szu Stańce i Włodzimierzu Nahornym. jazzowych, dążyli do wypracowania własne- Na potrzeby serii z muzykami pamiętający- go sposobu dzielenia się ze światem swoimi mi początki nowoczesnego jazzu w Polsce emocjami. Uznali, że wychodząc od chaosu, rozmawiał jej autor - reżyser i operator filmo- będą próbowali budować koncepcję każdego wy Andrzej Wasylewski. „To plon mojej pa- utworu, by następnie znów zredefiniować go sji... Wykopaliska, archiwa i relacje ze świata w niekończącym się poszukiwaniu własne- jazzu” – wyjaśnia reżyser. Całość uzupełniona go języka. „Entropia, wbrew pozorom, to nie jest zdjęciami z żartobliwymi komentarzami chaos – to wolność w chaosie i chaos w wol- Wojciecha Karolaka, zapisem koncertu Jaro- ności” – wyjaśniają swoje założenia. sława Śmietany oraz muzycznym filmem bio- Album wydała Alpaka Records. Promowa- graficznym o Andrzeju Trzaskowskim. ny jest ogólnopolską trasą, którą 2 listopada Serię opublikowało 26 października Wydaw- rozpoczął koncert premierowy na festiwalu nictwo IPN. Dostępna jest w zestawie składa- Tarnów Jazz Contest. jącym się z albumu oraz czterech płyt DVD. JazzPRESS, listopad 2018 |17 18 NOTE TOP |

Płyty / Top Note Top / Płyty

TTOOPPNNOOTTEE im gotowe kompozycje i rejestrują materiał grany podczas jedne podczasrejestrują granymateriałgotowekompozycje i im przedkładająrenomie, uznanej o zapraszająmuzyków – twórczy patentprosty wypracowali panowie że uznać, można zasadzie W wej Miasta Ogrodów, gdzie zespół zagrał na festiwalu Silesian Jazz. razemmierzuzastąpiła klubtym scenakatowickiej KoncertoSali Verneriegotrębacza carskiego puzonistę Samuela Blasera oraz pochodzącego z Finlandii tofGradziuk(perkusja) zostałposzerzony – gości: nowychszwaj o – Łukasz Ojdana (fortepian), Maciej Garbowski (kontrabas) i Krzysz nagraniekwintetowe.grupyskładna przyszedłBazowyczas rem, płycie Sonus projektRGGtrio przez temu lata Zainicjowany trzy – City Of Gardens RGG, Verneri Pohjola, Samuel Blaser

Fundacja Słuchaj!, 2018Fundacja Słuchaj!, ozkł i duij dłn. o yae w bełm roku ubiegłym w odsłony. wydanej drugiej Po się doczekał Live@Alchemia

ojl. lklzwn n kaosi Kazi Pohjolę. krakowskim Zlokalizowany na w wrei z asfnsą vnm Parke saksofonistą Evanem z kwartecie w , Contemporary

------aąy srsa wzai, zda wyzwaniu, sprostać gającym poma Kluczem sytuacji. nowej do się dostosowania członków od wyma ga osobowości innej czenie Dołą grą. swoją wypełnić winien po przestrzeni fragment jaki wie, intuicyjnie każdy gdzie pracy, kolektyw nej zapędów, listycznych so pozbawionej na się opiera styl organizmu”.„jednego stan nęłoIch osiąg recenzenci, podkreślają nie słusz co Trio, RGG. trzonu rakter cha specyficzny przysparzarazem każdym za trudności Największej okładce płyty. na zamieszczonym tekście w ski Garbow Maciej materiału całego napisał– kompozytor dego artysty” każ ekspresji siłę zespołową i jak podkreślićzarówno indywidualną, by skomponowanatak, i znaczona prze jest albumu „Muzyka wane. zaplano dokładnie jest wszystko mylnego,bardziejNic koncertu. go powinien wypełnić swoją grą jaki fragment przestrzeni gdzie każdy intuicyjnie wie, zapędów, kolektywnej pracy, pozbawionej solistycznych Ich styl opiera się na ------i przyjacielska więź pomiędzy muzykami”. niem kontrabasisty, jest porozumienie „artystyczne indywidualność. indywidualność. zachowuj – formułę pierwotną rozszerzają też czy trójkę, w nagrywają liderom, akompaniują zyk tych mu dla że w dyskografii potwierdzającą, RGG nieliczni. napraw dę osiągają perfekcji poziom podobny ale prozaicznie, to brzmi – znów I 5/2017). (JazzPRESS zacząć – i muzykę” fantazji grać wodze puścić barier, nansów, konwe wszelkich od się uwolnić stanie w steśmy je głowie. Czy „Takw tylko naprawdę barieratkwi nie, a ich przebieg wynika z tej niesamowitej aury. żające fragmenty są tu wyimprowizowane kolektyw nieGarbowskiego, tonie mawątpliwości, żeprzewa gry.autorajakoChoć kompozycji wskazanowyłącz tworzyliprzezpełnesiedemdziesiąt minutwspólnej bowiemsiłąmateriału jestmuzycyklimat,wy jaki docenićcałości,oderwanenipojedyncze od utwory, onściśle określony spójnyi charakter. Trudno pełw program,składosobowykoncertu,i machodzio to rejestracją jest premierowego, album że jeśliMimo ów nie ma ograniczeń w kreacji. w ograniczeń ma nie ów iy f Gardens Of City stwierdził Krzysztof Gradziuk Gradziuk Krzysztof stwierdził › JazzPRESS, listopad 2018 2018 listopad JazzPRESS, jest kolejną pozycją pozycją kolejną jest [email protected] Obojętnie, czy czy Obojętnie, Jakub Krukowski ą ą swoją | 19 ------TOP NOTE TOP NOTE 20| Płyty / Recenzje

Młynarski-Masecki Jazz Camerata Varsoviensis – Fogg – pieśniarz Warszawy

Jędrzej Janicki [email protected]

niarz Warszawy przerosła jednak moje najśmielsze oczekiwania… Już same okoliczności powstania drugiego albumu dużej grupy pro- wadzonej przez Młynarskiego i Ma- seckiego są wyjątkowe. Inicjatywa takiego upamiętnienia 74. rocznicy wybuchu powstania warszawskie- go wyszła od Muzeum Powstania Warszawskiego. Nie przez przypa-

Muzeum Powstania Warszawskiego / dek artystą, wokół którego stworzo- Agora, 2018 na została cała płyta jest właśnie Mieczysław Fogg. Losy jego arty- Jak nietrudno się domyślić (biorąc stycznej kariery na trwałe splotły pod uwagę klasę i muzyczną bra- się z losami wojennej rzeczywisto- wurę Jana Młynarskiego i Marcina ści – Fogg wziął udział w powstaniu Maseckiego), koncerty promujące warszawskim jako żołnierz Armii płytę Noc w wielkim mieście nale- Krajowej. Należy jednak pamiętać, żały do tych najbardziej spektaku- że w świadomości nas wszystkich larnych widowisk jazzowych. Nic zapisał się on jednak głównie jako w tym dziwnego, wszak materiał, artysta. I właśnie w taki sposób, który znalazł się na tamtej płycie w oderwaniu od historycznego kon- to istna perła w świecie współczes- tekstu, można również delektować nego jazzu. Gdy podczas jednego się płytą Fogg – pieśniarz Warszawy. z koncertów, raczej już zamykają- Na potrzeby tego muzycznego cego całą trasę, usłyszałem zagraną przedsięwzięcia Jan Młynarski na bis genialną wersję klasyka nad i Marcin Masecki utworzyli zespół klasykami To ostatnia niedziela, wie- o nieco tajemniczej nazwie Jazz Ca- działem już, że ten niepowtarzal- merata Varsoviensis. Jest to skład ny duet szykuje nam kolejną ekscy- zbliżony do tego, z którym pano- tującą dawkę muzycznych wrażeń. wie nagrali Noc w wielkim mie- Nie myliłem się, płyta Fogg – pieś- ście, poszerzony jednak o sekcję JazzPRESS, listopad 2018 |21

smyczkową i nieoczywistych woka- Wśród zaproszonych gości, jako wokaliści, znaleź- listów zaproszonych jako gości. Prze- li się chociażby Agata Kulesza, Joanna Kulig i Piotr krojowo zaprezentowany dorobek Zabrodzki, jednak to Szymon Komasa okazuje się Fogga zinterpretowany został w po- niekwestionowaną „wokalną” gwiazdą płyty Fogg rywającym stylu. Na płycie tej mu- – pieśniarz Warszawy. Zaśpiewane przez niego A ja zykom udało się dokonać nie lada sobie gram na gramofonie to ujmująca swoją lekkoś- sztuki – te klasyczne już kompozy- cią i dystansem wersja, którą śmiało zaliczyć moż- cje zostały odświeżone i poddane na do najpiękniejszych chwil w muzyce 2018 roku. muzycznej wrażliwości obu liderów, Fogg – pieśniarz Warszawy to jedna z tych nielicz- lecz nie straciły absolutnie niczego nych płyt, które naprawdę przenoszą słuchacza z uroku i magii oryginalnych wersji. w inny czas i w inną przestrzeń. Młynarski i Ma- To nie tylko hołd złożony wybitne- secki tkają bardzo kolorową opowieść o przedwo- mu artyście, lecz również kawał na- jennej Warszawie, wykorzystując do tego nieogra- prawdę porywającej muzyki. niczony wachlarz swoich muzycznych możliwości. Jest tam Polowanie na tygrysa – Płyta ta wskazuje na jeszcze jedną bardzo ciekawą śliczna miniaturka, zachwyca- rzecz – oryginalność i świeżość w muzyce osiągnąć jąca świetnymi chórkami i iście można bez jakichkolwiek eksperymentów formal- ragtime’ową, nieokrzesaną par- nych czy wykorzystywania skomplikowanych tech- tią Maseckiego. W Ja mam czas, ja nologii. Potęga wyobraźni oraz rodzaj ekstatyczne- poczekam na pierwszy plan wy- go wręcz zaangażowania powodują, że ze znanych suwa się niepokojąca początko- wszystkim melodii rodzą się nowe perły, zaczynają- wa zagrywka Maseckiego i par- ce żyć własnym, w pełni odrębnym życiem. tia wokalna Jana Młynarskiego Obcowanie z płytą Fogg – pieśniarz Warszawy to w przepiękny sposób ukazująca przeżycie estetyczne samo w sobie, pozwalające specyficzną emocjonalność tego w pełni kontemplować piękno muzyki, bez jakich- tekstu. Widać, że Młynarski w ta- kolwiek ograniczeń, odniesień czy porównań. Do kim repertuarze odnajduje się po opisu tego odczucia wręcz idealnie pasuje jeden prostu znakomicie (czego pewnym z wersów wyśpiewanych na tej płycie przez Szymo- wytłumaczeniem mogą być szlify, na Komasę – „bo ja kiedy gram na gramofonie, to jakich nabierał w podobnej styli- w gramofonie mam cały ten kram”. I właśnie takiej styce w okresie współpracy z War- chwili niczym niezmąconego relaksu życzę wszyst- szawskim Combo Tanecznym). kim słuchaczom! › 22| Płyty / Recenzje

Adam Makowicz – Swinging Ivories

Jakub Krukowski [email protected]

Jak przystało na mistrza interpre- tacji standardów, w repertuarze odnajdziemy ponadczasowe prze- boje George’a Gershwina, Duke’a Ellingtona, Errolla Garnera, Ha- rolda Arlena oraz Cole’a Porte- ra. Makowicz podchodzi do nich w sposób ściśle autorski i myślę, że zaskoczy niejednego miłośni- ka klasycznych wykonań. Jak pod- kreślił w wywiadzie udzielonym Polskiemu Radiu, „Jazz to szuka- Polskie Radio, 2018 nie nowych środków wyrazu, każ- Choć mieszkający za granicą Adam dy muzyk inaczej zagra tą samą Makowicz regularnie odwiedza oj- popularną melodię”. czyznę, nie dając zapomnieć o swo- Większość utworów (dziewięć spo- im wielkim talencie, to poza dzia- śród szesnastu) to jednak własna łalnością koncertową publiczność twórczość Polaka. Również na polu nieczęsto ma możliwość usłyszeć kompozytorskim wciąż prezentuje jego aktualne brzmienie. Z biegiem on bardzo wysoki poziom. Jego mu- lat artysta coraz rzadziej decyduje zyka płynnie przenika przez zapo- się na rejestrację muzyki, więc tym życzone tematy, zacierając granicę cenniejszy jest nowy album sygno- pomiędzy tym, co jest standardem, wany jego nazwiskiem. a autorskim materiałem. Pianista nie raz podkreślał nadrzęd- Zdaniem Makowicza album stano- ną rolę występów na żywo, co po- wi dowód na nieustanną pracę nad niekąd tłumaczy jego mniejszą ak- sobą: „Nie jestem nawet w przybli- tywność wydawniczą. Nie powinno żeniu tam, gdzie chciałbym dojść, zatem dziwić, że Swinging Ivories jest ale czuję, że mam coraz bardziej nagraniem koncertowym. Wydarze- oryginalny dźwięk”. Jak widać, sta- nie miało miejsce 23 listopada 2017 tus legendy nie zwalnia z potrzeby roku w Studiu Koncertowym Polskie- osobistego rozwoju – tylko tak osią- go Radia im. Witolda Lutosławskiego. ga się prawdziwe mistrzostwo. › JazzPRESS, listopad 2018 |23

Robert Szewczuga Trio – Moonrise

Marek Brzeski [email protected]

jąc swoje muzyczne światy, dają sztuce świeżość, której wypatruję. Nie ujmując niczego Yellowjackets, płyty Roberta Szewczugi słucham z większą przyjemnością. W jego muzyce jest nie tylko rzemiosło (podstawowy element Raising Our Voice), ale również marzenia, wraż- liwość i odkrywanie barw – ele- menty, bez których słuchanie mu- zyki jest przecież nudne. Metal Mind Production, 2018 Spośród utworów zaprezentowa- Myślenie życzeniowe to dość po- nych na płycie właściwie każdy ma wszechne zjawisko. Zawsze, kiedy coś przykuwającego uwagę, nawet wydaje płytę któryś z „moich” ze- Salseson, sprawnie zagrany crosso- społów, czekam z nadzieją, że po- ver z ciekawą partią basu. Spodo- jawi się nowe, ale przy zachowaniu bał mi się klimat w Intro i 13, me- stylistyki, którą kocham. Niestety, lodyjność oraz harmonia w ... (tak, nie zawsze tak jest i kiedy wpadł jest tu utwór, który zamiast tytułu mi w ręce album Yellowjackets ma wielokropek), pięknie brzmią- Raising Our Voice (2018) ponownie ca (chyba najbliższa mojej estety- doznałem rozczarowania. To cią- ce) Victoria, z uwielbianym przeze gle znakomity zespół, lecz zawie- mnie sposobem gry na fortepianie. dzie się ten, kto marzył o kompozy- Zauroczyła mnie nietuzinkowość cjach pełnych świeżości i nowych piosenek The Middle Of Nothing pomysłów. Moonrise tria Roberta oraz Trip + Qutro, jedynie Bachllada Szewczugi przypomniał mi nato- nie pasuje do całości. miast, że czasem szukam nowego W triu Roberta Szewczugi obok li- nie w tym miejscu, co trzeba. dera grają Michał Rorat na instru- Młodzi wykonawcy wyrośli na mentach klawiszowych i Paweł twórczości gigantów proponu- Dobrowolski na perkusji. Gościn- ją czasami muzykę kontynuują- nie wystąpili Apostolis Anthimos cą najlepsze tradycje, a odkrywa- – gitara, Krzysztof Maciejewski 24| Płyty / Recenzje

– skrzypce, Dawid Broszczakow- ne koncerty w prestiżowych miej- ski – instrumenty klawiszowe scach, między innymi wspólnie oraz wokaliści Jarosław Krużołek z Nigelem Kennedym u boku Jeffa i Ghostman. Robert Szewczuga ko- Becka w Royal Albert Hall. jarzony był do tej pory głównie z Moonrise to pierwsza autorska pły- zespołami Golec uOrkiestra i Apo- ta Roberta Szewczugi. Gitara ba- stolisem Anthimosem. Michał Ro- sowa, na której gra, jest bardzo rat współpracował i współpracu- specyficznym instrumentem. Od- je głównie z artystami z rodzimego wołując się do klasyków, można ją podwórka, między innymi ze Zbi- traktować bardziej rytmicznie (jak gniewem Wodeckim, rodziną Po- Stanley Clarke), można imponować spieszalskich, Muńkiem Staszczy- klangiem (jak Wojciech Pilichow- kiem, Alicją Majewską, Andrzejem ski), ale jak widać na przykładzie Sikorowskim. Robert Dobrowol- Moonrise, można również próbo- ski jest najbardziej doświadczo- wać znaleźć w tym instrumencie ny w tym gronie i ma na koncie jeszcze coś więcej. W muzyce Ro- współpracę z wieloma artystami berta Szewczugi usłyszymy wszyst- światowego formatu. Nigel Ken- ko – technikę, harmonię, prze- nedy, Michał Urbaniak, Brad Ter- strzeń i piękne melodie. To kolejny ry, Zbigniew Namysłowski, Janusz artysta potwierdzający światową Muniak – to tylko niektórzy z tej klasę polskich muzyków jazzo- obszernej listy. Ma za sobą licz- wych. ›

Przegapiłeś ulubioną audycję? Znajdziesz ją na stronie: www.archiwum.radiojazz.fm JazzPRESS, listopad 2018 |25

Łukasz Korybalski – Całe mnóstwo miłości

Piotr Rytowski [email protected]

w filmie. Zamiast Kuby Galińskie- go, Wojciecha Traczyka i Marcina Ułanowskiego na płycie pojawia- ją się Michał Tokaj na fortepianie, Andrzej Święs na kontrabasie i Łu- kasz Żyta na perkusji oraz gościn- nie – Zbigniew Namysłowski i Bo- gusz Wekka. Materiał muzyczny to jednak nie je- dyny łącznik płyty z filmem. W obu przypadkach główną rolę gra Łu- Allegro Records, 2017 kasz Korybalski, który w obrazie Kiedy parę miesięcy temu trafiła Kaczmarka wcielił się w postać… w moje ręce płyta Całe mnóstwo mi- jazzowego trębacza Łukasza. Choć łości, jej tytuł wydał mi się dziwnie akcja filmu toczy się współcześnie, znajomy. Przez chwilę pomyślałem to nie sposób nie zauważyć w nim o zespole Cała Góra Barwinków, nuty nostalgii – odniesień do Nie- ale ten trop okazał się błędny. Ko- winnych czarodziejów, w których lejne skojarzenie dotyczyło filmu osią fabuły, podobnie jak w CMM, i było trafne. Całe mnóstwo miłości jest relacja damsko-męska z jazzem to debiutancki film Bartka Kacz- w tle. Tak też jest z muzyką, do któ- marka, zrealizowany w 2014 roku rej wkrada się melancholia, tęskno- w ramach „trzydziestek” Studia im. ta za jazzem z przełomu lat pięćdzie- Andrzeja Munka. siątych i sześćdziesiątych. Słyszymy Płyta zawiera muzykę skompono- tu echa Krzysztofa Komedy i Milesa waną do filmu, w wersjach zdecy- Davisa przefiltrowane przez wrażli- dowanie bardziej rozbudowanych wość Korybalskiego. i, co ważne, nagraną na nowo, Płyta prezentuje piękny mainstre- w innym składzie. Poza liderem – amowy jazz, pełen urzekających Łukaszem Korybalskim – i sakso- melodii, subtelnie łączący tradycję fonistą Borysem Janczarskim na z nowoczesnością. Ta muzyka po- płycie nie usłyszymy muzyków, trafi przenieść nas w czasie, przy- których grę mogliśmy podziwiać wołać – jak pisze na okładce płyty 26| Płyty / Recenzje

Rafał Bryndal – „pierwszy poca- kompozycji lidera. Każdy z muzy- łunek i ostatniego papierosa”. Ko- ków ma swój udział w budowaniu rybalski z Janczarskim z równie wyjątkowego klimatu, który jest dobrym efektem prowadzą in- chyba największym atutem tego strumentalne dialogi, jak i grają albumu. Albumu, którego słucha unisono, co jeszcze podkreśla urok się z ogromną przyjemnością. ›

Pasmo LIVE (piątki, godz. 20.00)

9 Koncert charytatywny dla Janusza Skowrona cz. 1 listopada 12on14 Jazz Club, Warszawa

16 Mistrzowie Polskiego Jazzu. Andrzej Trzaskowski listopada PROM Kultury Saska Kępa, Warszawa

23 Wojciech Karolak Trio feat. Marcin Wądołowski listopada Dom Kultury KADR, Warszawa

30 Cały ten jazz! LIVE! Kajetan Borowski Trio listopada PROM Kultury Saska Kępa, Warszawa

7 Dima Gorelik Trio, Jazz Jamboree 2018 grudnia Bemowskie Centrum Kultury, Warszawa JazzPRESS, listopad 2018 |27

Aleksandra Kutrzepa Quartet – Impressions

Andrzej Winiszewski [email protected]

zań do tradycji jazzu (dajmy już od- począć Seifertowi!)… Ramy stylistyczne wyraźnie pę- kają. Sporo tu wyjaśniają związki edukacyjne z Henrykiem Gembal- skim (studia w Akademii Muzycz- nej w Katowicach). Jeśli Gembal- skiemu udało się któremukolwiek ze swoich studentów czy studentek zaszczepić artystyczną bezkompro- misowość, odwagę i szeroką mu- zyczną wyobraźnię, to stawiam na Aleksandra Kutrzepa, 2018 Aleksandrę Kutrzepę. Bywają takie płyty, które przechodzą A skoro o skojarzeniach, to przypo- bez echa, po kilku pierwszych utwo- mina mi się zupełnie dziś zapomnia- rach odkładane są na półkę, z cza- ny muzyczny projekt Szy-Szy Kaan sem znikając w niepamięci. Krążek z Łukaszem Czekałą na skrzypcach. skrzypaczki Aleksandry Kutrzepy to Podobna wrażliwość i śmiałe wyj- zupełne przeciwieństwo takich fo- ście poza granice jazzowego stan- nograficznych produkcji. Właściwie dardu. Potrzeba mi (nam!) czasem czuję pewien przesyt jazzową wioli- takich projektów otwartych na mu- nistyką (kilka debiutów ostatnich lat, zyczną przestrzeń, wychodzących konkurs Seiferta, sporo publikacji), poza główny jazzowy nurt polskiej ale pierwsze dźwięki z płyty Impres- muzyki, zwłaszcza dziś, kiedy na fali sions, jakie popłynęły z odtwarzacza, wielości płyt z polskim jazzem coraz dość szybko zwróciły moją uwagę. trudniej znaleźć ciekawą, oryginal- Nie jest to muzyka jednoznacznie ną, intrygującą produkcję. jazzowa. Sporo tu swobodnej im- Jeśli takiej szukacie, chcecie ode- prowizacji wychodzącej zdecydo- tchnąć świeżością nowego brzmie- wanie poza jazzowy kanon, folko- nia, wyjść poza krąg rozpoznawal- wych brzmieniowych kontekstów, nych postaci i podobnych płytowych odważnych eksperymentów (Skan- projektów, trafiliście w punkt, czyta- dinavia), niewiele (i dobrze!) nawią- jąc ten krótki tekst. Polecam. › 28| Płyty / Recenzje

Karolina Beimcik – Zorya

Katarzyna Nowicka [email protected]

niż etniczny. Beimcik i jej towa- rzysze skupiają się przy tym raczej na graniu powściągliwym i li- rycznym, zarówno pod względem tempa, jak i innych środków eks- presji. Interpretacja kultury ludo- wej na nowo odbywa się tu głów- nie za sprawą rozbudowanych improwizacji. W warstwie instrumentalnej z pew- nością wyróżnia się Michał Ja- ros na kontrabasie, świetnie im- Multikulti Project, 2018 prowizujący w utworze Lela i Lado Pieśni kurpiowskie są ostatnio co- oraz Nisko słonko. Przy fortepia- raz częściej bazą dla artystów łą- nie subtelnie towarzyszy mu nie- czących brzmienia muzyki ludo- samowity Jan Smoczyński, zaska- wej z jazzową, czego przykładem kujący w swojej grze jednoczesną jest projekt Zorya Karoliny Beim- lekkością i dramaturgią. I to właś- cik, który poza nawiązywaniem nie pianista odgrywa w tym pro- do wielokrotnie reinterpretowanej jekcie kluczową rolę. Zaskakuje muzyki kurpiowskiej sięga też do niemalże w każdym utworze sze- zapomnianej muzyki łemkowskiej, roką gamą interpretacji, właściwie a dodatkowo jest głęboko zakorze- równoważąc pierwiastki ludowe niony w mitologii słowiańskiej. i jazzowe, jednocześnie też wykra- Od razu słychać, że muzyka ludo- czając gdzieś bardzo daleko poza wa staje się dla tej płyty nie tyle te gatunki. Perkusista Michał Miś- motywem przewodnim, co punk- kiewicz intryguje w jednym z naj- tem wyjścia. Sama warstwa in- piękniejszych utworów ziemi kur- strumentalna ściślej dialoguje piowskiej – Zaśweć Niesiondzu, tu z jazzem aniżeli z kulturą wsi. wynosząc na piedestał jego melan- I tak też właśnie jest z całym ma- cholijny charakter, a przy okazji teriałem tego albumu, który jest dobudowując do tej prostej miłos- zdecydowanie bardziej jazzowy nej historii coś więcej. Gdzieś w tle JazzPRESS, listopad 2018 |29

całej tej opowieści znajduje się gita- Utworem, który wyróżnia się naj- rzysta Rafał Sarnecki. bardziej jest z pewnością tytułowa Całą paletę barw i emocji Zoryi Zorya, wymykająca się konwencji przekazuje intrygujący głos woka- przyjętej dla tego projektu. Ta kom- listki – Karoliny Beimcik, która gra pozycja zachwyca i porywa impro- na tej płycie także na skrzypcach. wizacją w warstwie instrumental- Wokal często jest niezbędnym do- nej, a także wokalnej. pełnieniem przekazu utworu, jak Choć Zorya sprawia wrażenie na przykład w Lecioły Żurazie czy spójnej całości, to jednak mam Newistka. W przypadku pieśni wrażenie, że czasem staje się zbyt kurpiowskich w głosie wokalistki monotonna. Słuchając kolejnych brakuje jednak manier wykonaw- utworów, można odnieść wrażenie, czych oraz ozdobników, tak cha- że mimo wszystko są zbyt przewi- rakterystycznych dla śpiewów tego dywalne. Zarówno muzyka łem- regionu. Zbyt ciężki i przytłaczają- kowska, jak i kurpiowska to ma- cy wydaje się wokal w utworze Za- teriał nieoczywisty, dający zatem śweć Niesiondzu, który jest przecież duże możliwości interpretacyjne, jedną z najsubtelniejszych kołysa- które nie w pełni zostały tutaj wy- nek kurpiowskich. korzystane. › fot. Witold Spisz Witold fot. 30| Płyty / Recenzje

Laar Farobiansah Gamelan – Bidadari

Jakub Krukowski [email protected]

Przy okazji współpracy z różnymi artystami sięgał już po inspiracje żydowskie (Wilde Blumen), japoń- skie (Utsuroi) czy perskie (Zin do hezaran…). Teraz przyszedł zaś czas na indonezyjski Gamelan. Żeby przybliżyć wszystkich twór- ców albumu, trzeba rozszyfro- wać wyrażenia składające się na oznaczenie jego autorów. Słowem „Laar” nazwano polski duet two- rzony przez Michała Górczyńskie- For Tune, 2018 go (klarnet, klarnet basowy oraz Śledząc kolejne wydawnictwa na kompozycje) i Pawła Szamburskie- polskiej scenie world music, trudno go (klarnet). „Farobiansah” to na- nie odnieść wrażenia, że muzyka zwisko indonezyjskiego wokalisty w naszym kraju osiągnęła bardzo (oraz szefa kuchni) Sahnila Arifa zaawansowany poziom globaliza- Farobiansaha, który napisał i zade- cji. Taka myśl naszła mnie, gdy po klamował pojawiające się tu teks- napisaniu recenzji albumu Gam- ty. „Gamelan” odnosi się z kolei do bia Buby Badjie Kuyateha wpadła Warsaw Gamelan Group – jedyne- mi w ręce nowa produkcja Michała go w Polsce zespołu prezentującego Górczyńskiego zatytułowana Bida- tradycyjną muzykę indonezyjską dari. Obie płyty poszerzyły, i tak już z Jawy Środkowej. Wszystkie trzy wybitnie rozległe, gatunkowe gra- człony są kluczowe dla brzmienia nice katalogu wytwórni For Tune. Bidadari. Od razu zaznaczę, że wskaza- Dodatkowym aspektem jest treść nie Górczyńskiego jako wyłącz- wykorzystanych poematów. Po- nego sprawcy Bidadari jest dużym dobnie jak na poprzednich albu- uproszczeniem. Trudno się jednak mach klarnecisty, również tu- nie zgodzić, że na przestrzeni lat taj niezrozumiały dla nas język wyrósł on na czołową postać mu- staje się odrębnym składnikiem zycznych „podróży dookoła świata”. melodii. Choć poznanie sensu JazzPRESS, listopad 2018 |31

poszczególnych strof nie wydaje nie przyspiesza, by w końcówce po- się być w tym przypadku kluczo- łączyć wszystkie dźwięki w szaleń- we, to z pewnością otwiera pole do czym chaosie. Stylistyczna hybryda dalszych interpretacji. Wydawca brzmi wyjątkowo ciekawie i świet- daje taką możliwość, zamieszczając nie wprowadza w oniryczny cha- angielskie tłumaczenia na swojej rakter płyty. Ekspresyjnie wypo- stronie internetowej. wiadane przez wokalistę słowa Koncepcja opisywanej płyty jest brzmią jak modlitewne nawoły- podobna do poprzedniego pro- wania, pogłębiając tajemniczość jektu – Zin do hezaran… (wówczas tego materiału. również zadbano, by odbiorca Nurt world music, często nie- zrozumiał wykorzystane teksty). słusznie utożsamiany z archa- Zgłębianie filozofii Dżalaluddi- icznym folkiem, okazuje się być na Rumiego, po którą wtedy sięg- nieograniczonym źródłem inspi- nął lider, przynajmniej w moim racji. Chyba za rzadko podkre- przypadku, odwróciło jednak ślamy, jak duży udział w rozwoju uwagę od kontemplowania muzy- gatunku mają polscy artyści, peł- ki. Mimo że nie mogę powiedzieć nymi garściami czerpiący zarów- o niej nic złego, to obcowanie no z rodzimej, jak i kulturowo ob- z płytą kojarzy mi się ściśle z prze- cej tradycji. Globalizacja, o której myśleniami perskiego myśliciela. wspomniałem na początku, jest Zupełnie inaczej mam przy okazji w tym przypadku zjawiskiem bar- słuchania Bidadari. Nie chcę w ten dzo pożądanym, zapewnia bo- sposób porównywać jakości za- wiem przestrzeń do wyjątkowych wartych tu tekstów, ale dopasowa- odkryć. Jakże znamienny jest wpis nie do nich melodii, co tym razem Pawła Szamburskiego, który od- wypadło perfekcyjnie. nalazłem w mediach społecznoś- Połączenie klarnetów z perkusjo- ciowych. Zapraszając na koncert naliami i deklamacją Farobiansa- grupy Bidadari, napisał: „Game- ha w otwierającym Bidadari kecil- lanujemy dziś w Łazienkach Kró- ku każdorazowo fascynuje mnie lewskich / Pawilon Chiński”. Czy tak, jakbym słuchał kompozycji w świecie muzyki naprawdę ist- po raz pierwszy. Utwór sukcesyw- nieją jeszcze jakieś granice? › 32| Płyty / Recenzje

Basia – Butterflies

Piotr Pepliński [email protected]

W latach osiemdziesiątych współ- tworzyła zespół . Od roku 1987 z powodzeniem nagry- wa solowe krążki. Przez lata wyro- biła swoją markę, rozpoznawalny styl będący połączeniem łagodne- go jazzu, eleganckiego popu, sou- lu, brazylijskiej bossy, samby, la- tynoskich dźwięków. Aż trudno uwierzyć, że najnowsza płyta jest dopiero jej piątym studyjnym al- Shanachie Records, 2018 bumem. Płyta Butterflies ukazała się w maju Basia, niczym Sade, kazała cze- tego roku. Basia w wywiadach pod- kać na swój nowy studyjny al- kreśla, że zawarte tu kompozycje to bum aż dziewięć lat. Artystka nie jej najbardziej jazzowe dokonania. odkrywa Ameryki. Butterflies to Czy jest tak rzeczywiście? O czym zestaw piosenek w stylistyce, któ- traktują teksty? Czy Butterflies ma rą znamy i za którą lubimy Trze- szansę powtórzyć komercyjny suk- trzelewską. Pewnym novum są ces swoich poprzedniczek: Time And nieco bardziej odważne, jazzo- Tide, London Warsaw New York, The we aranże i zastosowane instru- Sweetest Illusion, It’s That Girl Again? mentarium. Projekt ten nagra- Basia Trzetrzelewska. Wokalistka, ny został z rozmachem. Oprócz kompozytorka, autorka tekstów, dziewięciu muzyków sesyjnych producentka, ambasadorka polskiej z Wysp w nagraniu wzięła udział kultury za granicą. Debiutowała po- orkiestra Uniwersytetu Muzycz- nad trzy dekady temu, sprzedała nego Fryderyka Chopina w War- miliony nośników na całym świe- szawie. cie. Koncertowała po obu stronach To ciągle ta sama Basia. Elegan- Atlantyku, w Azji, Australii i Ocea- cja, klasa, klarowny, trzyoktawo- nii. Jest bardzo popularna w Japo- wy, ciepły głos. Tradycja spotyka się nii, Stanach, Francji, Wielkiej Bry- tu z nowoczesnym soundem. Na tanii. krążku usłyszeć można zarówno JazzPRESS, listopad 2018 |33

piękne, zmysłowe ballady, jak Energetyczna piosenka Be.Pop jest i energiczne numery podbite muzycznym credo Trzetrzelew- latynoskimi bitami. Jest kilka sma- skiej i jej współpracowników. Liang kowitych rarytasów. Basia we- & Zhu opowiada tragiczną histo- spół ze swym długoletnim współ- rię chińskich kochanków, którzy pracownikiem Dannym Whitem są znani jako Butterfly Lovers (pra- stworzyła jedenaście perfekcyjnie stara chińska legenda uważana za skrojonych, pogodnych pop-jazzo- pierwowzór zachodniej opowieści wych songów. o Romeo i Julii). Jak widać, motyw Płytę otwiera mój ulubiony – Bub- motyli, ich unikalności, delikatno- ble – najbardziej jazzowy utwór ści przewija się przez cały album. albumu. Na pochwałę zasługu- Show Time ma ciekawy groove. je gitara Petera White’a. Singlowy Basi towarzyszy Mark Reilly z Matt Matteo (imię synka jednego z mu- Bianco. Stylowy, romantyczny po- zyków Basi) ma przyjemny refren, powy song. Finalna pieśń – zaska- jasny, witalny, pogodny wydźwięk. kująca Pandora’s Box – zawiera ele- Samba ta jest peanem na cześć ży- menty retro. Przemycone zostają tu cia w harmonii z otaczającym nas też współczesne brzmienia. Kolej- światem. No Heartache niepoko- na udana samba w dorobku Basi. jąco kołysze, stanowi zachętę do Let’s dance! tańca. Solidny, dopracowany w każdym W Butterfly Basia śpiewa zwiew- calu, radosny album wypełniony nie i delikatnie, dziewczęcym gło- chwytliwymi piosenkami. Oby- sem, szepcze. Utwór ten kojarzy śmy nie musieli czekać na kolejny mi się z wiosną, odradzającą się longplay aż dziewięć lat. przyrodą, słoneczną aurą. Kolejna Basia wyrusza w trasę promującą entuzjastyczna piosenka Where’s Butterflies. W październiku koncer- Your Pride przynosi nawoływa- towała w Stanach, w listopadzie od- nie, by nie oglądać się za siebie, wiedzi zaś Hawaje, Japonię, Chiny nie żyć przeszłością, by być dum- oraz Polskę. Nie będzie pewnie łatwo nym z siebie. Żyjmy chwilą, bądź- ją zobaczyć, bo artystka wystąpi tyl- my sobą! Przyjmujmy z pokorą to, ko w trzech miastach: Warszawie, co daje nam los! Wrocławiu oraz w Szczecinie. › 34| Płyty / Recenzje

Margo Rey – The Roots Of Rey / Despacito Margo

Katarzyna Syguła [email protected]

nie próbuje się odnaleźć we współ- czesnym pędzie i zgiełku Stanów Zjednoczonych. Wykonane przez Oscara Her- nandeza aranżacje utworów za- mieszczonych na The Roots Of Rey / Despacito Margo są próbą prze- mycenia chociażby cząstki wspo- mnień z kultury latynoskiej do codzienności wokalistki. Jej styl prowadzenia głosu, szczególnie Origin Records, 2018 w zakończeniach, i wysmakowa- Margo Rey swoją najnowszą płytą ne zdobnictwo fraz przypominają The Roots Of Rey / Despacito Mar- wielkie ikony sceny jazzowej, takie go pokazuje współczesne kobiece jak Aretha Franklin, Ella Fitzgerald spojrzenie na muzykę krajów Ame- czy Sara Vaughan. Jednak Margo ryki Łacińskiej. Jej świat dźwięków Rey nie ucieka się jedynie do kopio- jest swoistym powrotem do korze- wania, wręcz przeciwnie – w każ- ni kultury latynoamerykańskiej, dym interpretowanym słowie po- przefiltrowanych przez zastaną zostaje sobą. Trudno tutaj mówić rzeczywistość. Najbardziej oczywi- o niezwykłym odkryciu muzycz- sty zabieg to dwujęzyczność albu- nym czy unikatowej barwie głosu, mu. Utwory wykonywane przez za to z pewnością urzeka w Mar- artystkę w języku angielskim go Rey nieustająca chęć głoszenia mają w sobie więcej elementów chwały własnych korzeni. Broadwayu czy Los Angeles, na- Muzycznie przede wszystkim w hi- tomiast te w języku hiszpańskim szpańskich utworach wyczuwa bezpośrednio wprowadzają słu- się lekkość brzmienia i pewien ro- chacza w klimat latynoski. Moż- dzaj niewytłumaczalnej pozy- na powiedzieć, że Margo Rey za- tywnej energii płynącej z tekstów. biera nas w podróż do Meksyku Bossa nova powraca w wielu kom- z czasów jej dzieciństwa, a następ- pozycjach z płyty The Roots Of Rey / JazzPRESS, listopad 2018 |35

Despacito Margo i, nie wiedzieć Justa Almario, które tworzą w połą- czemu, zwyczajnie działa. Spra- czeniu z głosem Margo Rey zmysło- wia, że chce się poderwać z fotela i wy i intymny klimat (Nuestra Can- dać się porwać rytmom, zamknąć cion, Nature Boy, Speak Low). Nie oczy i poczuć promienie słońca na sposób nie zauważyć również naj- twarzy (This Masquerade, Mi Gran bardziej chyba charakterystyczne- Deseo, My Heart’s Desire). Co wię- go standardu kultury latino – Chan cej, Margo Rey romansuje z po- Chan, który tu zabrzmiał bardzo pem i dźwiękami rodem z Broad- intrygująco w aranżacji Oscara wayu, pokazując naprawdę solidną Hernandeza. technikę wokalną (Angel Eyes, You Artystka zapytana w jednym z wy- Don’t Know What Love Is, a szcze- wiadów, jak określiłaby w kilku sło- gólnie w standardzie The Nearness wach swoją muzykę, odpowiedziała, of You). że jest bujna i pełna kadrów filmo- Uwagę przykuwa miękkość brzmie- wych. Dokładnie takie wrażenie od- nia fletu poprzecznego i saksofonu niosłam, słuchając tej płyty. ›

WSPIERAJ WYDAWANIE KOLEJNYCH NUMERÓW JAZZPRESSU

Fundacja Popularyzacji Muzyki Jazzowej EUROJAZZ nr konta: 05 1020 1169 0000 8002 0138 6994 Ważne: wpłata tytułem "Działalność statutowa Fundacji" 36| Płyty / Recenzje

Ian Shaw – Shine Sister Shine

Piotr Pepliński [email protected]

żową wytwórnią Jazz Village. Ofi- cyna ta ma w swoim katalogu ta- kich wykonawców, jak Ahmad Jamal, Chucho Valdes, Kyle Ea- stwood. Jego poprzedni krążek The Joy Of Theory zebrał bardzo dobre oceny po obu stronach Atlantyku. Ian Shaw. Wokalista, producent, edukator, komediant, zaangażo- wany aktywista na rzecz poprawy losu uchodźców, społecznik, femi- Jazz Village, 2017 nista, prezenter londyńskiego radia Brytyjska scena jazzu wokalne- Jazz FM jest niezwykle płodnym go obfituje w żeńskie głosy. Geo- artystą. Ubiegłoroczna płyta Shine rgia Mancio, Liane Carroll, Claire Sister Shine to piętnasty krążek w Martin, Clare Teal, Norma Winsto- jego dyskografii. Shaw nagrał kilka ne, Emily Saunders, Polly Gibbons, albumów konceptualnych, między Jacqui Dankworth, Zara McFarla- innymi Drawn To All Things: The ne – to tylko niektóre z wiodących Songs Of Joni Mitchell (2006) oraz lokalnych pieśniarek. Męskich gło- A Ghost In Every Bar: The Lyrics Of sów jest jak na lekarstwo. Jamie Fran Landesman (2012). Cullum od lat umiejętnie łączy jazz Nie inaczej jest z najnowszym wy- z popem. Odnosi międzynarodowe dawnictwem. Jest to zbiór trzy- sukcesy. W jego ślady poszedł nie- nastu (na płycie analogowej zna- dawno Anthony Strong. Niezbyt lazły się trzy dodatkowe tracki) dobrze znanym i niewystarczająco utworów śpiewanych przez kobie- docenianym w Polsce artystą jest ty i należących do kobiet. Dobór Walijczyk Ian Shaw. materiału świadczy o odwadze, Przez krytyków i kolegów po fa- bezkompromisowości oraz chary- chu określany jest jako „one of the zmie Shawa. Walijczyk składa tym giants of British jazz”. Niezwykle samym hołd jazzowym (i nie tyl- oryginalny i kreatywny wokalista ko) artystkom, a nawet kobiecości od kilku lat związany jest z presti- w ogóle. Celebruje na Shine Sister JazzPRESS, listopad 2018 |37

Shine swoje ulubione wokalistki, zuje z lekkością, niewymuszenie, ich pracę, wkład w światową kul- inteligentnie bawi się dźwiękami. turę. Należą do nich legendy wo- Tytułowy song ma formę gospe- kalu, przedstawicielki różnych lowego hymnu. Traktuje o spra- pokoleń: Peggy Lee, Gwyneth Her- wiedliwości, równości, wolno- bert, Phoebe Snow, Joni Mitchell, ści jednostki. Nawołuje do walki Carly Simon, Alicia Keys. Ponow- o prawa kobiet. nie wykorzystuje potencjał son- Niespodzianką jest Empire State gów sprzed lat, dokładając do nich Of Mind (New York). Hit Jaya-Z, własny pierwiastek, przetwarzając śpiewany przez Alicię Keys, sprzed je przez swoje doświadczenia. Po- niemal dekady, otrzymuje tu jazzo- powe i soulowe kawałki nabiera- wy aranż. Jest to pean na cześć mul- ją tu innego znaczenia. Na płycie tikulturowej metropolii. Wokalista znalazło się też kilka kompozycji jest emocjonalnie związany z No- napisanych przez protagonistę we- wym Jorkiem, kocha to miasto. Po spół z Tanitą Tikaram. żywiołowym tracku następuje bal- Shaw śpiewa silną, ciepłą barwą. lada Phoebe Snow Touch Your Soul. Emocjonalnie, dojrzale i odważ- Jedną z piosenek zasługujących na nie podchodzi do niebanalnego szczególną uwagę jest piękna inter- materiału. Jego głos ma dużą roz- pretacja Shine Joni Mitchell. Wersję piętość. Artyście towarzyszą Barry podstawową albumu kończy stylo- Green na fortepianie, Mick Hutton we Coming Around Again Carly Si- na basie, Dave Ohm na perkusji, mon. a na organach Hammonda Joe Le- Piękna, ambitna, kompletna płyta- ach. W kilku piosenkach Shaw hołd. Projekt ten niósł ze sobą spo- akompaniuje sobie na fortepianie. re ryzyko. Ian Shaw odniósł zwy- Album otwiera oryginalny utwór cięstwo! Brawo! Płyta, do której Carry On World (Starring Every- warto wracać! Należy ubolewać, że one) będący połączeniem jazzu, artysta ten, jak wielu innych, rów- popu, soulu i funku. I Don’t Know nie ciekawych, nie ma niestety pol- Enough About You z repertuaru skiego dystrybutora. Promotorzy Peggy Lee pokazuje Shawa jako koncertów! Zaproście, proszę, Iana wszechstronnego wokalistę. Fra- Shawa do Polski! › 38| Płyty / Recenzje

Cuong Vu 4Tet – Change In The Air

Krzysztof Komorek [email protected]

lizowana – jak nadmienia sam kom- pozytor – na zapomniany standard ze starych śpiewników. Jednak już w kolejnym utworze, bluesowym Ali- ve, kwartet zaczyna powoli pokazy- wać, że stać go będzie na drapieżność, eksponowaną w dużym stopniu ro- ckowymi frazami gitary. Najbardziej abstrakcyjne utwory na albumie to dzieła Vu: dwuczęściowy Round And Round, przedzielony energetycznym March Of The Owl And The Bat, ze Rare Noise, 2018 świetną partią perkusji. Cuong Vu lubi współpracować z gita- Płytę kończą dwa utwory Frisella: rzystami. Miałem już przyjemność Long Ago i Far From Here. Oba bar- opisywać i chwalić jego poprzednie dzo wolne, spokojne, z countrowymi płyty: Cuong Vu Trio Meets Pat Methe- w pierwszym przypadku i bluesowy- ny (JazzPRESS 6/2016) oraz ubiegło- mi w drugim brzmieniami gitary. roczną Ballet. The Music of Micha- Zachwyt budzi zagrany w duecie el Gibbs (JazzPRESS 9/2017). Druga Frisell / Vu wstęp do Far From Here z nich została nagrana dokładnie oraz subtelna, w tym samym nagra- z tym samym składem 4Tetu, co niu, gra miotełkami w wykonaniu Change In The Air, różni się jednak perkusisty. Warto również wspo- tym, że dziesięć zamieszczonych na mnieć, że ostatnia z kompozycji gi- niej utworów skomponowanych zo- tarzysty – Look, Listen – to także peł- stało przez członków zespołu. Jeden na melancholii ballada, a on sam jest kontrabasisty Luke’a Bergmana swoją liryczną stronę pokazuje jesz- oraz po trzy perkusisty Teda Poora, cze w napisanym przez Teda Poora gitarowej znakomitości Billa Frisella Lately. Ogromną klasę demonstru- oraz samego Cuonga Vu. je Frisell we fragmentach, w których Pięćdziesięciodwuminutowe wy- na pierwszy plan wysuwa się trąbka dawnictwo rozpoczyna ballada All lidera kwartetu. That’s Left of Me Is You Poora. Wysty- Świetna płyta. › JazzPRESS, listopad 2018 |39

Phronesis – We Are All

Małgorzata Smółka [email protected]

ców nie słabnie. Tej muzyki nie można przestać słuchać. Niewie- le ponad czterdzieści minut, tylko sześć utworów, ale za to jakich! Otwierający One for Us zaczyna się przepiękną linią melodyczną kontrabasu, na którym gra Jasper Høiby. Po chwili następuje eksplo- zja dźwięków całego tria. Momen- tami może się wydawać, ze brak w tym sensu, ale w tym całym sza- leństwie masy nut, rytmu jest prze- Edition Records, 2018 piękna harmonia. I porządek, który We Are All tria Phronesis to pły- daje słuchaczowi poczucie kontroli ta z przesłaniem. Mottem albumu nad tym, czego słucha. Chociażby jest cytat z amerykańskiego pisa- na chwilę. rza i jednego z pierwszych obroń- Następny – Matrix for D.A. to utwór, ców natury Johna Muiro (1838-1914), z którym nadal mam problem. Zo- zwracający uwagę na to, że wybo- stawiam wiec słuchaczom konklu- ry ludzkiej jednostki nigdy nie są zje i oceny. The Edge jest z kolei po- podejmowane w oderwaniu do ca- pisem przede wszystkim basisty. łej reszty wszechświata. Zdjęcia na Sposób grania Høiby’ego jest abso- okładce i wewnątrz wydawnictwa lutnie wyjątkowy, chociaż trudno są dopełnieniem tego przesłania. mi, jako laikowi, opisać, na czym ta Nagrania zarejestrowano w kwiet- wyjątkowość polega. Po prostu do- niu tego roku w Kopenhadze, a na tyka najbardziej ukrytych strun europejskim rynku okazały się mojej muzycznej wrażliwości. Ten pod koniec września. utwór to idealny mix wszystkich We Are All to ósma płyta tria Phro- nastrojów. Zmiennych jak pory nesis. Pierwsze jej przesłuchanie roku w mojej ukochanej Szkocji, nie było najłatwiejsze. Ta muzy- gdzie w ciągu godziny można po- ka nie daje się polubić zbyt szybko, czuć wiosnę, lato, jesień i zimę. The a jednak mój zachwyt dla jej twór- Edge ma dla mnie ten sam efekt. 40| Płyty / Recenzje

Jest tutaj absolutnie wszystko. Od jący niepokój, zaskakująca przej- delikatnej nostalgii po radosny op- ściami z grania akustycznego na tymizm, poprzez wątpliwości i nie- elementy elektroniki. Główną rolę pewność. gra tutaj jednak rytm. Może dlate- Emerald Horseshoe to utwór, w któ- go, że utwór skomponował perku- rym można się zagubić. Ale prze- sista Anton Eger. Momentami kon- pięknie. Kompozytorem jest Ivo trabas i perkusja brzmią razem, Neame, pianista Phronesis, i to jakby przekazywały sekretne wia- właśnie jego instrument jest tutaj domości alfabetem Morse’a, a po- wiodący. Kompozytorem następ- tem klawisze przejmują to dziw- nego Breathless jest Jasper Høiby. ne staccato, aby zakończyć znowu Ten utwór jest dokładnie taki, jak akustycznie pięknym legato. Ten jego tytuł. Być może ze względu na utwór powinien zostać wykorzy- ten tytuł właśnie skojarzył mi się stany jako promo płyty. Jest nie- z Where Breathing Starts Torda Gu- prawdopodobny. stavsena. Obie kompozycje są niby Phronesis nie podaje łatwych roz- zupełnie inne, ale mnie wydały wiązań. Jak często mawiał znany się dziwnie podobne. Oba utwory prezenter radiowy o różnych mu- sprawiają, że momentami brakuje zykach: „jeńców nie biorą”. Jeśli jed- tchu. nak pozwolimy sobie zatracić się The Tree Did Not Die – dla mnie w tej muzyce, można już tak zostać absolutny hit tego krążka. Melodia na bardzo długo. Z własnej i nie- wzbudzająca w słuchaczu ekscytu- przymuszonej woli oczywiście. ›

#JazzDoIt! na antenie RadioJAZZ.FM od poniedziałku do piątku, godz. 11:00-13:00 www.radiojazz.fm JazzPRESS, listopad 2018 |41

Jamie Saft Quartet – Blue Dream

Krzysztof Komorek [email protected]

czący płytę There’s a Lull In My Life Macka Gordona i Harry’ego Revela, śpiewany między innymi przez Ellę Fitzgerald, Cheta Bakera, Tony’ego Bennetta i Nat King Cole’a. Klasycznie zinterpretowane, spo- kojne, snujące się powolnym mruczeniem saksofo- nu i delikatnymi kroplami fortepianowych nut. Fi- nałowe nagranie, najdłuższe na płycie, kapitalnie podsumowuje nastrojowy, bluesowy charakter al- bumu. Zgodnie z tytułem, niemal całe pięćdziesiąt pięć minut album Blue Dream rozgrywa się bowiem w odcieniach niebieskości. Niekiedy bliższych błę- Rare Noise Records, 2018 kitowi, częściej jednak idących w kierunku gra- Pianista Jamie Saft powraca na natowego mroku, jak choćby we fragmentach swojej najnowszej płycie do gry Walls, elegijnym Infinite Compassion czy rozpo- w kwartecie, zapraszając do se- czynającym całość Vessels. sji nagraniowej dawnych współ- Wzmacniają nieco tempo Equanimity, z długim pracowników Billa McHenry’ego wstępem perkusji, oraz Sword’s Water – szcze- grającego na saksofonie tenoro- gólnie w saksofonowych pasażach. Saksofoni- wym oraz kontrabasistę Bradleya sta Bill McHenry wielokrotnie pokazuje wiel- Jonesa. Czwartym uczestnikiem ką klasą. Zarówno w dłuższych solówkach, jak prac nad nowym albumem Saf- i w krótszych wstawkach w finałach Decamping ta został rozchwytywany i ostat- czy Blue Dream. nio często chwalony perkusista Popisem basisty Bradleya Jonesa, jako solisty, ale Nasheet Waits. Blue Dream jest i wraz z Nasheetem Waitsem, jest właśnie tytuło- zbiorem dziewięciu nowych kom- wy Blue Dream, wzmocniony wyważonym solem pozycji pianisty, uzupełnionych fortepianu. trzema standardami. Słuchając oryginalnych kompozycji Safta, ma na antenie Klasyki wypadają rewelacyjnie. się czasem wrażenie obcowania ze standardami Violets For Your Furs z repertuaru sprzed pięćdziesięciu, sześćdziesięciu lat. Wraże- RadioJAZZ.FM Franka Sinatry, Sweet Lorraine Clif- nie niezwykle pozytywne, dające niesamowity od poniedziałku do piątku, fa Burwella, utwór, z którym zapo- efekt przy słuchaniu albumu. Z jednej strony no- godz. 11:00-13:00 znała Safta Geri Allen, oraz koń- woczesnego, z drugiej – pełnego nostalgii. › 42| Płyty / Recenzje

Stanley Clarke Band – The Message

Andrzej Wiśniewski [email protected]

społy, po przesłuchaniu The Messa- ge dochodzimy do wniosku, że na- wet indywidualiści, a może przede wszystkim oni, pod czujnym okiem mistrza-wirtuoza mogą stworzyć niepowtarzalną muzykę, którą za- pamiętuje się na długo. The Message, najnowsza, tegorocz- na propozycja The Stanley Clar- ke Band, to kompilacja utworów różnych stylistycznie – od bardzo mocnego i ostrego funky po kla- Mack Avenue Records, 2018 sykę w pełnym tego słowa znacze- Już samo nazwisko główne- niu, bo jest tu Preludium Suity nr 1 go bohatera tego krążka sugeru- na wiolonczelę solo Jana Sebastiana je, z jaką muzyką będziemy mieć Bacha, która zagrana została przez do czynienia. Wirtuozeria, po- Clarke’a na akustycznej gitarze ba- łączona z najnowszymi trenda- sowej. Kolejną nietypową propo- mi w muzyce jazzowej oraz pop, zycją jest popowa piosenka Lost In z niewątpliwą nutką melancho- A World, nastrojowo zaśpiewana lii. The Message prezentuje nam oraz zagrana, z bardzo ciekawymi Clarke’a, jako dojrzałego życiowo solówkami fortepianu i gitary ba- i muzycznie faceta, bacznie przy- sowej. Zmianę stylistyki na rapową glądającego się zmieniającym się zapewnia nam z kolei kompozycja modom. Okazuje się, że są one To Be Alive. dla niego znakomitą pożywką do The Message to nie tylko potężne wytyczania nowych kierunków i wirtuozowskie brzmienie basu w muzyce jazzowej, a szczególnie Clarke’a. Trzeba zwrócić uwagę w grze na gitarze basowej. również na muzyka grającego na Mając na uwadze także to, że lider fortepianie. To Beka Gochiashvi- zatrudnił do nagrania tej płyty lu- li, artysta z gruzińskimi korze- dzi, którzy z powodzeniem mogą niami, który popis swoich możli- sami grać i tworzyć znakomite ze- wości daje w utworze Alternative JazzPRESS, listopad 2018 |43

Facts. Szybki, wrażliwy, z dosko- brzmieniu nie straszy najazdem nałym wyczuciem frazy, Beka to kosmitów. znakomite uzupełnienie zespołu Bardzo ciekawym utworem, po- Clarke’a. zwalającym nam poznać zakamar- Jak już wcześniej wspomniałem, ki innej jazzowej uliczki, jest Enzo’s Clarke jest otwarty na różne tren- Theme. Partie solowe trąbki i sakso- dy. W wielu utworach na płycie fonu tenorowego, do tego intrygu- muzycy stosują syntezatory gło- jący, liryczny fortepian oraz prze- su oraz różne urządzenia przetwa- łamująca schemat utworu jazzowa rzające brzmienie instrumentów, fraza sprawiają, że jest on ciekaw- dzięki czemu na przykład w Com- szy, bogatszy, wychodzi poza ramy bat Continuum uzyskano nieco zwykłego prostego i słodkawego te- kosmiczne dźwięki. Syntezatory matu, który szybko wypadłby nam uzupełnione ciekawymi solówka- z głowy. mi oraz przechodzenie do bardzo Jeżeli ktoś lubi szaleństwo przypra- lirycznych nastrojów sprawia, wione nutką liryki, na pewno się że utwór nie jest nudny, a jedno- nie zawiedzie. Zapraszam do słu- cześnie w swym futurystycznym chania The Message. ›

JazzPRESS dostępny jest na takich urządzeniach jak iPhone i iPad w bardzo przyjaznej formie! Mamy nadzieję, że ułatwi Wam

to lekturę naszego miesięcznika! By przetestować jak czyta się nasz magazyn

na Waszych urządzeniach,

kliknijcie tutaj »

Piszemy dla Was i dzięki Wam 44| Płyty / Recenzje

Sly & Robbie, Nils Petter Molvær, Eivind Aarset, Vladislav Delay – Nordub

Jakub Krukowski [email protected]

miczną reggae, to współpracowa- li z przeróżnymi artystami – od Joe Cockera po Grace Jones. Sly Dun- bar zapytany o ilość utworów, ja- kie zarejestrował, stwierdził: „Lu- dzie mówią, że było ich 200 tysięcy, ale ja myślę, że ich liczba dochodzi do miliona”. Chyba nie sposób rze- telnie zweryfikować tych wyliczeń, więc odnotujmy, jak najbardziej oficjalnie, jedenaście nominacji

Okeh, 2018 duetu do nagrody Grammy oraz jedną statuetkę za album Friends. Przenikliwy klimat norweskiej To, co powstało z fuzji talentów wyspy Sula i żar tropikalnej Ja- tych nietuzinkowych wykonaw- majki. To jak zestawienie ognia ców, trudno zamknąć w ramach z wodą, a jednak potrafi zaskoczyć jednego gatunku. Swojej muzy- perfekcyjnym brzmieniem. Pierwszy ce artyści nadali więc oryginalną świat reprezentuje Nils Petter nazwę – Nordub. Trzeba przyznać, Molvær, niestrudzenie eksperymen- że zbitka wyrazu Nord, oddającego tujący z dźwiękiem trębacz, który północną estetykę Molværa, z Dub, z każdą płytą podnosi poprzeczkę czyli gatunkiem bliskim jamajskiej oczekiwań odbiorców. Ze znacz- parze, wypada bardzo przekonują- nie cieplejszych rejonów pocho- co. Swoją drogą wątpię, by w prze- dzą zaś basista (oraz wokalista) szłości ktokolwiek odważył się na Robbie Shakespeare i perkusista równie egzotyczny mariaż. Sly Dunbar. Ale to nie koniec sensacyjnie ze- Urodzeni w Kingston muzycy po- stawionych wielkich nazwisk znali się w 1972 roku i od tego cza- na płycie. Po dziesięciu latach do su brali udział w niezliczonej ilości Molværa dołączył znakomity nor- sesji nagraniowych. Choć są uzna- weski gitarzysta Eivind Aarset. Od wani za najważniejszą sekcję ryt- początku tej współpracy – przeło- JazzPRESS, listopad 2018 |45

mowej dla trębacza płyty Khmer – klimatyczną fuzją stylów i niepo- obaj muzycy prezentują fenome- równywalną z nikim grą na trąb- nalne wzajemne zrozumienie, co ce” – stwierdził Robbie Shakespea- potwierdza również najnowsza re. Najnowszy album Norwega, jest produkcja. Poza Aarsetem w skła- kolejnym w jego karierze dowodem, dzie znalazł się jeszcze fiński pro- jak daleko potrafi przesunąć gatun- ducent Sasu Ripatti, podpisujący kowe granice, jeśli w ogóle jest sens się jako Vladislav Delay. Muzyk od- takie wyznaczać. O ile jednak ten powiadał za wszelkie przetworze- artysta już dawno przyzwyczaił nas nia elektroniczne, które decydują o do stylistycznych poszukiwań, o tyle brzmieniu w równym stopniu, co prawdziwym odkryciem jest dosko- instrumentalne popisy kolegów. nałe wyczucie klimatu przez legen- Choć Molvær funkcjonuje tu w roli dy reggae. Choć obaj muzycy mają lidera, trudno zarzucić mu wycho- już swoje lata (są po sześćdziesiąt- dzenie przed szereg – wszystkich ce) i w swojej dziedzinie uchodzą muzyków potraktowano jako soli- za niekwestionowane autorytety, to stów, nie zaś sesyjnych członków ze- wciąż odnajdują ambicję, by szukać społu. Zgodnie z informacją na fron- okazji do osobistego rozwoju. cie okładki płyta to spotkanie duetu „Ile czasu trzeba, żebym został two- Sly & Robbie z trębaczem oraz gośćmi im mężczyzną?” – pyta Shakespea- – Aarsetem i Delayem. Szkoda, że nie re w utworze How Long. Nie wiem, wyróżniono w tym miejscu jeszcze co na to pytanie odpowiedziała wy- Jana Banga. Ten norweski artysta, branka wokalisty, gdyby jednak którego talent do subtelnego sam- chodziło o muzyczne porozumie- plingu objawił się na Atmosphères nie członków zespołu nagrywają- Tigrana Hamasyana, nie tylko odpo- cego Nordub, odpowiedź brzmia- wiadał za skomplikowaną produk- łaby – moment. Naprawdę nie cję Nordub, ale był też współautorem spodziewałem się, że po tak do- części kompozycji. skonałym albumie, jak Buoyan- „Od kiedy usłyszałem muzykę Nil- cy, Molvær wykreuje kolejną prze- sa, w późnych latach dziewięćdzie- strzeń, która ponownie, bez reszty, siątych, jestem zafascynowany jego pochłonie słuchacza. › 46| Płyty / Recenzje

Randy Brecker, Mats Holmquist & UMO Jazz Orchestra – Together

Andrzej Winiszewski [email protected]

nie najmłodszych (Corea, Hancock, Shorter). Potwierdza opinię, że naj- większe wyzwanie dla aranżera to próba odkrycia nowej jakości w tym, co znane i rozpoznawalne, na przy- kład w klasycznym jazzowym stan- dardzie. Może dlatego na ostatnim krążku Together sięga po tak oczy- wiste tematy, jak Crystal Silence (Co- rea), Never Let Me Go (Livingston) czy Humpty Dumpty (Corea).

MAMA Records, 2018 Z zaciekawieniem i niecierpliwoś- cią rozpoczynałem słuchanie tej mu- Magia jazzowych orkiestr jest nie- zyki, poszukując w gąszczu aranżer- śmiertelna. Towarzyszą nam od po- skiej mozaiki i gęstniejącej faktury nad 100 lat, od czasu gdy Fletcher śladów tych prostych przecież tema- Henderson na nowo odkrywał dla tów. W tym kontekście Holmquist świata jazzu moc instrumentów dę- należy do tej grupy współczesnych tych. Przy okazji profesja, jaką jest aranżerów, co Alan Ferber, John Be- sztuka aranżacji, stawała się z deka- asley (MONK’estra) czy Eyal Vilner, dy na dekadę jedną z kluczowych sił często sięgających do skarbnicy tra- napędowych orkiestrowego jazzu. dycji jazzu, poszukujących jednak zu- Mats Holmquist to jedna z czoło- pełnie nowego języka transformacji. wych postaci tego nurtu w historii Celowo nie wspominam tu o roli europejskiego jazzu ostatnich dwóch Randy’ego Breckera. Jest tu niewąt- dekad. W Szwecji uchodzi za gwiaz- pliwie ważną postacią, wizytówką, dę. Na swoich płytach, prócz autor- ozdobą i współtwórcą brzmienia, dia- skiego materiału, chętnie umieszcza mentem w misternym sygnecie. Ale popularne amerykańskie standardy, nie Brecker jest tu kluczem do całe- profilując swoje wybory dość wyraź- go dzieła, a właśnie misterium orkie- nie na dorobek kompozytorów na strowego brzmienia – bogate, niepo- wskroś nowoczesnych, choć może wtarzalne, a czasem zachwycające. › JazzPRESS, listopad 2018 |47

Toronto Jazz Orchestra – 20

Andrzej Wiśniewski [email protected]

leuszowej płyty orkiestry. Utwo- ry, które znalazły się na krążku, w większości skomponowane i za- aranżowane zostały przez dyrekto- ra artystycznego Orkiestry, a zara- zem jej dyrygenta Josha Grossmana. Poza nimi znalazł się tam utwór Johna Lennona i Paula McCartneya Dear Prudence, w aranżacji Josha Grossmana noszący tytuł Brad’s

Toronto Jazz Orchestra, 2018 Prudence, ponieważ Grossmana za- fascynowało wykonanie klasyka Ktoś kiedyś publicznie, trochę chy- Beatlesów przez Brada Mehldaua ba nierozważnie, stwierdził, że era na jego płycie Largo. big-bandów minęła i tak wielkie 20 to bigbandowa feeria barw, ryt- formacje muzyczne nie mają ra- mów i muzycznych nastrojów. cji bytu ze względu na ogrom pra- Na krążku znalazły się też utwo- cy i problemów, jakie wynikają ry z pogranicza free jazzu, jak z prowadzenia takiego zespołu. Na Bird Song. Znakomicie brzmi lek- naszym rynku jazzowym są big- ko funkowy Brad’s Prudence Beat- bandy, które grają bardziej okazjo- lesów, z ciekawie zagraną solów- nalnie niż regularnie, wiele z nich ką puzonu. Wisienką na torcie jest jednak zamyka się w murach nawiązujący do Counta Basiego uczelni muzycznych. utwór The Land of 2 and 4. Jest on Kilka dni temu dostałem do rąk jedną z czterech części większej CD Toronto Jazz Orchestra kana- całości pod nazwą 4 PN, która ma dyjskiego big-bandu, który od dwu- być hołdem przy okazji pewne- dziestu lat nieprzerwanie koncer- go jubileuszu. Tak więc The Land tuje i nagrywa płyty. Jest żywym of 2 and 4 – wraz z Under A Tree- zaprzeczeniem twierdzenia, że era full, Bird Song i Flat 10 Strikes Again big-bandów to już przeszłość. – dedykowane są 90-letniemu ka- 20 to tytuł wydanej w maju tego nadyjskiemu klarneciście, kom- roku, czwartej, a zarazem jubi- pozytorowi i pedagogowi Philowi 48| Płyty / Recenzje

Nimmonsowi, określanemu przez fortepianu, puzonu, klarnetu, per- band lidera TJO jako „jego inspira- kusji czy trąbki, powodują, że tej cja od ponad 20 lat”. muzyki słucha się z wielką przy- Toronto Jazz Orchestra to kawał jemnością. bigbandowego grania. Na uwa- Utwory prezentowane na płycie gę zasługuje precyzja sekcji in- świadczą o tym, że orkiestra zna- strumentów dętych (pięć sak- komicie porusza się w różnych sofonów, cztery trąbki i cztery stylach jazzowych. Zapraszam za- puzony). Ciekawe, mocno rozbu- tem do słuchania tej znakomitej dowane brzmienia i współbrzmie- muzyki, momentami nastrojowej, nia w partiach solowych dęciaków momentami bardzo energetycz- to jedna z mocniejszych stron tej nej, przeplecionej indywidual- orkiestry. nymi popisami muzyków, którzy Równo i pewnie grająca sekcja ryt- wiedzą, co grają, i mają świado- miczna oraz pięknie rozlewająca mość tego, jak grają. Muzyka się bigbandowa harmonia, dopeł- w sam raz na jesienno-zimowe niane interesującymi solówkami nastroje. ›

WWW.JAZZPRESS.PL/ARCHIWUM >> JazzPRESS, listopad 2018 |49

Matt Wilson – Honey and Salt

Paulina Sobczyk [email protected]

tychczasowym dorobku muzycz- nym perkusisty. Osiemnaście kompozycji, opartych na wierszach poety, podzielono na trzy rozdziały i epilog. Warstwa muzyczna, tworzona przez Daw- na Thomsona (wokal), Rona Mile- sa (kornet), Jeffa Lederera (różne instrumenty, w tym dęte), Martin Winda (bas, głos) i Matta Wilsona (perkusja, głos), jest raczej prosta, co ma podkreślić charakter i wy- Palmetto Records, 2017 mowę poszczególnych tekstów. Za- Co w składzie robi John Scofield, danie stworzenia takiej właśnie skoro nie gra na gitarze? Recy- „ścieżki dźwiękowej” na pewno nie tuje wiersz. Nie, to nie jest żart. należało do najłatwiejszych, ale To samo tyczy się Christiana w tym przypadku kompozytor po- McBride’a, Joe Lovano, Jacka Bla- radził sobie z nim świetnie – mu- cka i Billa Frisella. Projekt Mat- zyka i słowo zgrywają się ze sobą, ta Wilsona to coś, z czym nie przenikając się wzajemnie. mamy do czynienia na co dzień Album otwiera utwór Soup, opar- – dźwiękowy hołd oddany wybit- ty na bardzo znanym i charaktery- nemu poecie Carlowi Sandburgo- stycznym bluesowym riffie basu. wi. Sposób, w jaki do tego trudne- Anywhere And Everywhere People go zadania podszedł kompozytor rozpoczyna głos McBride’a odczy- i perkusista, jest co najmniej nie- tujący tytuł. Po wejściu zespołu bar- spotykany. dzo ciekawie pokrywa się intonacja Ścieżka artystyczna Wilsona jest oraz rytm niektórych słów wiersza bardzo ściśle związana z Sand- – „anywhere”, „everywhere”, „seen”, burgiem, wręcz przez niego wy- „nowhere” – ze wstawkami instru- tyczona. Jego wiersze towarzyszy- mentów dętych. Utwór We Must Be ły muzykowi od najmłodszych lat Polite, recytowany przez Johna Sco- i znajduje to swoje odbicie w do- fielda, od pierwszych dźwięków 50| Płyty / Recenzje

odzwierciedla zabawny wydźwięk gę, jest To Know Silence Perfectly. Tu- tekstu. Traktuje on o tym, jak się za- taj odsyłam do koncepcji ciszy we- chować w osobliwych sytuacjach, dług Johna Cage’a. Muszę przyznać, np. spotykając goryla czy słonia we że bardzo pozytywnie zaskoczy- własnych drzwiach. Pukanie słonia ło mnie to nawiązanie użyte przez do drzwi zostaje nawet zimitowane Matta Wilsona. w partii perkusji. Kilkanaście kompletnie różnych As Wave Follows Wave wprowadza utworów przeprowadza słuchaczy melancholijny nastrój, tworzony przez twórczość Carla Sandburga, przez kornet i gitarę. W nagraniu którą sporo osób uważa za „jazzo- Fog słuchacz może zapoznać się z wą” – głównie z powodu swobody brzmieniem głosu samego Sand- rytmicznej i płynności przebiegu. burga, któremu towarzyszy jedynie Honey and Salt jest dziełem z pew- perkusja kopiująca rytm wypowia- nością osobliwym, opartym na cie- danych słów. Ostatnim utworem, kawym zamyśle. Jazzmani czytają- na który chciałabym zwrócić uwa- cy wiersze? Czemu nie?! ›

Pobierz aplikację mobilną

Oceń aplikację, zostaw swoją opinię  JazzPRESS, listopad 2018 |51

Angles 3 – Parede

Rafał Zbrzeski [email protected] Autor jest dziennikarzem Radia Kraków.

mencie rozrośnięcia się grupy do rozmiarów nonetu zastąpiony zo- stał przez Andreasa Werliina. Ko- lejna roszada nastąpiła na miejscu kontrabasisty – w miejsce Johana Berthlinga pojawił się Ingebrigt Håker Flaten. Pytanie, czy wciąż mamy do czy- nienia z tym samym zespołem, wydaje się więc być po trosze uza- sadnione. Po wysłuchaniu albumu nie podejmuję się jednak udzielić Clean Feed, 2018 na nie jednoznacznej odpowiedzi. Słuchacze śledzący skandynaw- Z jednej strony sporo elementów ską scenę jazzową przyzwyczai- w muzyce tria wskazuje na kon- li się, że pod nazwą Angles skrywa tynuację pomysłów, które znamy się rozbudowana formacja, w za- z nagrań bardziej rozbudowanych leżności od wariacji licząca od sześ- personalnie wariantów formacji, ciu do dziewięciu muzyków. Lek- z drugiej – zarówno trzyosobowy kim zaskoczeniem może być więc skład, jak i charakter niektórych cyfra, która pojawiła się przy na- partii solowych czynią ten album zwie grupy na okładce najnowsze- bliższy muzyce, która znalazła się go albumu zatytułowanego Parede. na ubiegłorocznym wydawnictwie Trójka oznacza ni mniej, ni więcej, Threnody, at The Gates tria Küchen tylko że kierujący poczynaniami / Berthling / Noble. zespołu saksofonista Martin Kü- Muzyka Angles, odarta z rozbu- chen zredukował skład do rozmia- chanych aranżacji i ozdobników, rów tria. Zmian jest więcej. Prócz brzmienia fortepianu, wibrafonu skurczenia się stanu osobowego ze- i dodatkowych instrumentów dę- społu za perkusję powrócił Kjell tych, jest oczywiście bardziej asce- Nordeson, który grał w zespole na tyczna niż ta znana z poprzednich pierwszych trzech płytach, a w mo- albumów grupy, zachowała jednak 52| Płyty / Recenzje

swój rdzeń w postaci charaktery- rycznej pracy sekcji i freejazzowej stycznego drive’u. Na marginesie swobody broni się także w wyda- – mam wrażenie, że zarówno Fire! niu trzyosobowym, a uważny słu- Orchestra, jak i Angles w różnych chacz znajdzie także tu, podobnie wariacjach stosują groove’owe par- jak na poprzednich wydawni- tie jako swego rodzaju znak rozpo- ctwach Angles, nawiązania do znawczy czy też podpis. W przypad- muzyki etnicznej. ku obu formacji już po pierwszej Ciężar improwizacji wziął na sie- frazie wiadomo, z kim mamy do bie głównie lider, a brak większej czynienia. liczby instrumentalistów powo- Wracając do Parede – album zo- duje, że album może wydawać się stał nagrany na żywo, z udziałem nieco mniej efektowny niż to, do publiczności, która ochoczo rea- czego przyzwyczaili nas Skandy- guje w co bardziej ekscytujących nawowie, choć trudno mu zarzu- momentach, a tych na szczęście cić jakiekolwiek braki. Dla zna- nie brakuje. Z pewnością nie jest jących dotychczasowy dorobek to album tak bogaty aranżacyj- zespołu z całą pewnością jest to po- nie i brzmieniowo, jak dotych- zycja warta wysłuchania, jeśli jed- czasowe nagrania grupy Marti- nak ktoś chciałby rozpocząć swoją na Küchena, ale zawiera podobny przygodę z muzyką grupy, lepiej by rodzaj energii. Kombinacja moto- sięgnął po wcześniejsze płyty. › Kanon Polskiego Jazzu w 100 odcinkach Słuchaj od poniedziałku do piątku o godz. 14.45 Dofinansowano ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach programu w RadioJAZZ.FM „Kultura – Interwencje 2018” JazzPRESS, listopad 2018 |53

Rodrigo Amado, Joe McPhee, Kent Kessler, Chris Corsano – A History of Nothing

Rafał Zbrzeski [email protected] Autor jest dziennikarzem Radia Kraków.

tany o zatrudnienie w roli drugie- go tenorzysty Pharoaha Sandersa, określił „duchem”. Dzięki temu bu- szując onegdaj wśród nagrań, w których udział wziął Joe McPhee, zwróciłem uwagę na portugalskie- go saksofonistę Rodrigo Amado. Niedawno ukazał się drugi album kwartetu współtworzonego przez obu panów, którego skład dopeł- niają basista Kent Kessler i perku- Trost Records, 2018 sista Chris Corsano. Amerykańsko Improwizacja i free jazz – o czym -europejska formacja to przykład wiedzą stali czytelnicy JazzPRES- jednego z niepoliczalnej liczby ze- Su – to tematy, które od długiego społów, które na scenie mogą ist- już czasu zaprzątają moją uwagę. nieć tylko przez moment, kilka Poza walorami czysto muzycznej miesięcy, lat lub funkcjonować natury również samo środowisko znacznie dłużej – w zależności od artystów uprawiających tę odnogę chemii pomiędzy artystami, po- sztuki jazzowej ma pewną cechę, mysłów i chęci do wspólnego gra- którą bardzo sobie cenię. Mianowi- nia. W zasadzie nie wchodzą tu cie wykonawcy związani ze sceną w grę żadne zasady rządzące ryn- free zazwyczaj prezentują bardzo kiem muzyki popularnej, ale chy- otwarte i elastyczne podejście do ba też żaden z artystów parających formowania składów, a kryterium się free nie żywi w sobie złudnej doboru współpracowników rzad- nadziei, że uprawiając ten gatu- ko bywa określane na podstawie nek, zdobędzie szeroką popular- rozpoznawalności ich nazwiska. ność poza obraną niszą. Wielokrot- Znacznie częściej wyznacznikiem nie odniosłem wrażenie, że w tym doboru artystycznych kompa- i podobnych przypadkach chodzi nów jest coś, co John Coltrane, py- po prostu o wykrzesanie jak naj- 54| Płyty / Recenzje

większej kreatywności, a drogą do choć i hałaśliwych momentów na tego jest między innymi brak pre- krążku nie brakuje. Jednak nastro- cyzyjnego planu czy ścisłych od- jowe fragmenty są obecne również górnych założeń. To dzięki temu i w dalszej części płyty, a niektóre we free znacznie częściej niż w in- motywy zdają się być czytelnymi nych gatunkach zdarza się coś, co odwołaniami do bardzo klasycz- również wysoko sobie w muzyce nych odmian jazzu, choć uczynio- cenię – zaskoczenie słuchacza. nymi nie wprost. To w końcu McP- Na albumie A History of Nothing hee powiedział, że „wszyscy stoimy muzycy zaskoczyli mnie już na na barkach gigantów”, więc tego samym początku… totalnym spo- typu nawiązania na płycie z jego kojem i nastrojem otwierającego udziałem w ogóle nie budzą moje- płytę utworu Legacies. To łagodne go zdziwienia. Kapitalne wrażenie wejście w improwizowane dźwię- zrobił na mnie zamykający całość ki właściwie można by określić utwór The Hidden Desert, który, je- mianem free-ballady, opartej na śli idzie o nastrój, pełni rolę klam- subtelnym dialogu saksofonistów. ry spinającej płytę w całość. Dawniej lekceważyłem nieco ta- Mimo że tytuł albumu brzmi nieco kie momenty na płytach z muzyką nihilistycznie – pragnę zapewnić improwizowaną, uznając je jedy- czytelników, że to nie są historie o nie za introdukcję lub przerywnik niczym. Może bardziej precyzyjnie pomiędzy bardziej ekspresyjny- byłoby napisać, że nie dotyczą ni- mi i zgiełkliwymi fragmentami. czego konkretnego, ale bez wątpie- Z upływem czasu coraz bardziej je nia bazują na prawdziwych emo- doceniam – cóż, hałasując, łatwiej cjach, czyli samej esencji dobrej oszukać słuchacza, a stonowane muzyki. Jeden z moich znajomych fragmenty dają możliwość zapre- używa na określenie tego rodza- zentowania specyficznej wrażli- ju wibracji sformułowania „muzy- wości. ka prawdziwa”. Z prawdziwą radoś- W przypadku kwartetu Amado / cią oddaję się słuchaniu dźwięków McPhee / Kessler / Corsano o pró- z A History of Nothing, co i Państwu bie oszustwa nie może być mowy, polecam. › JazzPRESS, listopad 2018 |55

Przemysław Wawrzyniak – Koncert w wulkanie

Jakub Krukowski [email protected]

„Na poziomie czystej metafizyki dźwięku i magii wyjazd ten i ten koncert to był totalny przełom”. Je- śli muzyk o takim dorobku skła- da podobną deklarację, to musiał uczestniczyć w czymś napraw- dę wyjątkowym. 19 sierpnia 2016 roku trębacz wraz z siedmioosobo- wą ekipą przyleciał na Islandię, by w czteroosobowym składzie zagrać koncert w komorze magmowej wulkanu Thrihnukagigur. Zespół Słowiański tworzyli Maria Jurczy- szyn (wokal), Maciej Fortuna (trąb- ka), Roman Chraniuk (kontrabas) oraz Jakub Miarczyński (perkusja). Wyprawa nie mogła pozostać nie- A&P Film, Fortuna Music, 2017 zauważona, dlatego naturalny wy- daje się pomysł udokumentowania Maciej Fortuna jest artystą nie- jej na taśmie filmowej. Reżyserii uznającym granic w wyrażaniu tego karkołomnego przedsięwzię- swojej sztuki. Zrealizował już po- cia podjął się Przemysław Waw- kaźną ilość projektów eksploru- rzyniak. Z uwagi na konieczność jących różne inspiracje, dając się ograniczenia do minimum składu poznać jako znakomity wyko- osobowego odpowiadał też za pozo- nawca oraz band leader. Zwłasz- stałe funkcje produkcyjne – scena- cza w tej drugiej roli wyrósł na riusz, zdjęcia oraz montaż. Efektem czołową postać rodzimej sceny, jego pracy jest film Koncert w wul- imponując wizjonerstwem i kon- kanie. sekwencją w dążeniu do osiągnię- Mimo że dokument trwa tyl- cia, czasem całkiem abstrakcyj- ko dwadzieścia minut, to świet- nych, celów. nie przybliża ogrom wyzwania. 56| Filmy / Recenzje

Wykonawcy musieli przywieźć instrumenty z Pol- wy – nagrań w mauzoleum Taj ski, gdyż nikt na miejscu nie był skłonny wypo- Mahal i grotach Karla. Obie rela- życzyć ich na tak ekstremalne granie. To samo cje najbardziej zazębiają się, gdy dotyczyło aparatury nagraniowej – w sumie pra- Kuba Miarczyński, przechadza- wie pół tony sprzętu, które przenieśli pieszo przez jąc się po dnie krateru, klaszcząc fragment Parku Narodowego Bláfjöll. Drugim wy- bada echo, podobnie jak nieżyjący zwaniem były warunki atmosferyczne. „Scenę” trębacz miał to robić w legendar- ulokowano 120 metrów pod ziemią, gdzie tempe- nej świątyni. ratura wynosiła jedynie 4ºC. O wiele większym Zresztą materiał muzyczny, tak problemem od chłodu okazała się wilgoć – woda jak u Stańki, również tutaj docze- cały czas kapała z góry, co doskonale widać w fil- kał się rejestracji. Ponad czter- mie, gdy spektakularnie rozpryskuje się na tale- dziestominutowe nagranie zosta- rzach perkusyjnych. nie wkrótce wydane na albumie, Głównym przeciwnikiem był jednak czas. najpierw jednak twórcy chcą Na miejsce Polacy dotarli dopiero wieczorem, skupić się na promocji filmu. Jak a z powrotem musieli zdążyć do zachodu słoń- widać, idzie im świetnie, o czym ca – powrót kamienistymi ścieżkami, przeci- świadczą kolejne nagrody, mię- nanymi kilkumetrowymi przepaściami, byłby dzy innymi na festiwalu OKFA zbyt niebezpieczny po zmroku. Pod ziemią mie- w Koninie czy chilijskim Concep- li więc dosłownie chwilę, by zapoznać się z prze- cion. strzenią. Na dół zjechali windą, w dwóch turach. „Są takie miejsca, do których chce Pierwsza zmiana w ciągu niecałych piętnastu się wracać, i właśnie to jest jed- minut musiała rozstawić instrumenty i przy- no z nich. Wychodzisz stamtąd gotować aparaturę nagraniową. Fortuna zdra- i masz coś więcej, jesteś bogat- dził, że wszystko wcześniej przećwiczyli, niczym szy” – pada z ekranu pod koniec w wojsku – każdy doskonale wiedział, co ma ro- projekcji. Nawet ci, którzy dobrze bić. Lider przez cały seans występuje w roli nar- znają specyfikę islandzkich kra- ratora przybliżającego poszczególne etapy przed- jobrazów, nie pozostaną obojętni sięwzięcia, dzięki czemu widz czuje się jak jego na piękno tego filmu. Samo jego naoczny świadek. oglądanie ma w sobie coś magicz- Trudno uniknąć porównań tej historii do opo- nego. Te obrazy już na zawsze po- wieści Tomasza Stańki z jego indyjskiej wypra- zostaną w pamięci. › JazzPRESS, listopad 2018 |57

KONCERTY fot. Aya Al Azab Al Aya fot. 58| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

RZESZÓW JAZZ FESTIWAL Koncert cenionego klarnecisty Wacława Zimpla i indyjskiej grupy 6 Saagara rozpoczął 6 listopada siódmą edycję Rzeszów Jazz Fe- listopada stiwalu. Wśród wykonawców znajdzie się również zespół Q Ya Vy RZESZÓW w składzie z, między innymi, Maciejem Sikałą i José Torresem. Na scenie rzeszowskiego teatru Maska wystąpią jeszcze Jan „Pta- szyn” Wróblewski Quartet, Piotr Wyleżoł Trio z Andym Middleto- nem, a na zakończenie, 18 listopada, w Plaza Rzeszów – Stanisław Soyka i jego Soyka Collective. Festiwalowi będzie towarzyszył odbywający się w Galerii BWA wernisaż obrazów, które powstawały podczas koncertów przez ostatnie trzy lata trwania rzeszowskiej imprezy.

6 GLIWICE listopada18 marca

PALMJAZZ FESTIVAL Kurt Elling, razem z Trilokiem Gurtu, Youn Sun Nah oraz Billy Cobham Band – tych muzyków między innymi zo- baczyć i usłyszeć będzie można podczas dziewiątej edycji gliwickiego PalmJazz Fe- stivalu. Od 20 października do 29 listopada w Centrum Jazovia odbędzie się aż w 17 koncertów. Ideą festiwalu jest wyszukiwanie świeżych, oryginalnych artystów i łączenie ich pod znakiem PalmJazz z legendami, wirtuoza- mi, którzy są dobrze znani milionom fanów gatunku. W tym roku niezwykle intere- sująco zapowiadają się również występy takich grup, jak Jakob Bro Trio, Kel Do Na- scimento Quartet oraz Iza Effenberg Trio. WIĘCEJ >> JazzPRESS, listopad 2018 |59 60| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

10 WARSZAWA listopada18 marca

BIAŁOŁĘCKI OŚRODEK KULTURY: HENRYK MIŚKIEWICZ Henryk Miśkiewicz to kolejna gwiazda polskiego jazzu, która wystąpi na scenie Bia- łołęckiego Ośrodka Kultury. Wszechstronny muzyk jazzowy, saksofonista i klarnecista, trzykrotny laureat nagrody muzycznej Fry- deryk. Poza karierą solową Miśkiewicz przez lata związany był z zespołami Ewy Bem, An- drzeja Jagodzińskiego, Jarosława Śmietany, Wojciecha Karolaka i Kuby Stankiewicza. Specjalnie na 15 listopada, kiedy to odbędzie się koncert w BOK, Miśkiewicz przygotował własne aranżacje motywów przewodnich pochodzących ze znanych filmów. Znajdzie się wśród nich między innymi temat Krzysz- tofa Komedy z filmu Prawo i pięść, muzyka z Wojny domowej autorstwa Jerzego „Du- dusia” Matuszkiewicza oraz z kryminalnego serialu 07 zgłoś się. WIĘCEJ >>

15 GLIWICE listopada18 marca

ŚLĄSKI JAZZ CLUB: MAX KLEZMER BAND W roku 2018 zespół Max Klezmer Band obchodzi jubileusz 20-lecia istnienia. Z tej okazji muzycy przygotowali zestaw najlep- szych swoich utworów, który zaprezentują 15 listopada w Gliwicach, w programie The Best Of Max Klezmer Band. Na koncercie organizowanym przez Ślą- ski Jazz Club Max Klezmer Band pojawi się w nowym składzie: Max Kowalski – kontra- bas, Michael Jones – skrzypce, ravanastron, wokal, Christopher Syrk – fortepian, Aleksan- der Papierz – saksofon, Michał Pejker – per- kusja, Konrad Ligas – akordeon. WIĘCEJ >> JazzPRESS, listopad 2018 |61 62| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

16 OLSZTYN listopada18 marca

JAZZ NAD ŁYNĄ Pierwsza edycja festiwalu Jazz nad Łyną będzie poświęcona przede wszystkim twór- czości niedawno zmarłego Tomasza Stańki. W Olsztynie 16 i 17 listopada wystąpią zwią- zani z nim muzycy, między innymi trębacze Robert Majewski, Marcin Gawdzis i Tomasz Kudyk oraz gitarzyści Apostolis Anthimos i Wojciech Waglewski. Jazzową gwiazdą festiwalu będzie kwin- tet New Bone złożony z młodych, ale już utytułowanych muzyków (Tomasz Kudyk, Bartłomiej Prucnal, Dominik Wania, Maciej Adamczak, Dawid Fortuna). Formacja ma na swoim koncie pięć albumów i wielokrot- nie występowała na znaczących festiwa- lach w Polsce i za granicą. JazzPRESS, listopad 2018 |63 64| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

17 KŁODZKO listopada18 marca

ZADUSZKI WOKALNE Mietek Szcześniak będzie gwiazdą dwuna- stej edycji Zaduszek Wokalnych. Na sce- nie sali widowiskowej Kłodzkiego Ośrodka Kultury pojawi się 17 listopada z towarzy- szeniem swojego zespołu. Autorskie kom- pozycje wokalisty, z płyty zatytułowanej Nierówni, które znalazły się w programie koncertu, związane są z poezją księdza Jana Twardowskiego. Stworzenie tego albumu, jak przyznaje sam artysta, było jego wieloletnim marzeniem, a udało się je zrealizować przy współpracy z pianistą Krzysztofem Herdzinem oraz gi- tarzystą i kompozytorem Paulinho Garcią, który również wykonał aranżacje na tę pły- tę. Wieczór otworzą Agata Bilińska i Roho Konar z autorskimi impresjami na tema- ty muzyczne stworzone specjalnie na ten koncert.

ZADUSZKI JAZZOWE W SADKACH Pianista, kompozytor i dyrygent Marcin Masecki jest liderem lub 24 uczestnikiem ogromnej ilości bardzo różnorodnych projektów. De- listopada biutancki album zespołu Jaząbu to przede wszystkim swobodna, SADKI zbudowana wokół jazzu improwizacja. Koncerty tych wykonawców uświetnią IX Zaduszki Jazzowe w Sadkach. Wirtuozowska fuzja stylistycznie odmiennych gatunków oraz prze- kraczanie granic między tak zwaną sztuką wysoką a rozrywkową stały się znakami rozpoznawczymi Marcina Maseckiego. Choć Ja- ząbu jest nową nazwą na muzycznej scenie, to nazwiska członków zespołu powinny być już dobrze znane fanom jazzu. Są to: gitarzy- sta Marek Kądziela, trębacz Wojciech Jachna, saksofonista Tomasz Glazik i perkusista Jacek Buhl. JazzPRESS, listopad 2018 |65 66| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

24 WARSZAWA listopada18 marca

12ON14: GILAD HEKSELMAN ZUPER OCTAVE Gilad Hekselman zyskał reputację jedne- go z najbardziej obiecujących gitarzystów w Nowym Jorku. O tym, czy zasługuje na taką opinię, będzie się można przekonać 24 listopada na dwóch koncertach w warszaw- skim 12on14 Jazz Clubie. Pochodzący z Izraela artysta nagrywał i koncertował między innymi z Chrisem Potterem, Ericiem Harlandem, Markiem Turnerem, Esperanzą Spalding, Christianem McBridem, Jeffem Ballardem, Avishaiem Co- henem i Johnem Scofieldem. W 2017 roku zajął pierwsze miejsce w kategorii Rising Star w plebiscycie magazynu DownBeat. W składzie Zuper Octave obok Hekselmana zagrają Aaron Parks na fortepianie i instru- mentach klawiszowych oraz Kendrick Scott na perkusji. WIĘCEJ >>

FESTIWAL JAZZ BEZ – EDYCJA WROCŁAWSKA W tegorocznej edycji Festiwalu Jazz Bez, 7 i 8 grudnia, Wrocław 7 będzie gościł dwa międzynarodowe składy – Silhouette and Vinx grudnia (USA – Węgry) oraz Dima Bondarev Quartet (Niemcy – Ukraina – WROCŁAW Litwa). Jazz Bez to transgraniczny polsko-ukraiński festiwal jazzowy, prezentujący zarówno projekty z nurtu jazzu tradycyjnego, jak i eksperymentalne zjawiska artystyczne. Jazz Bez nazywany jest czasem festiwalem wędrującym, bo odpowiada za niego federa- cja kilkunastu miast z Polski i Ukrainy oraz kilkudziesięciu orga- nizatorów. Bazowym miejscem festiwalu jest Lwów, ale co roku dochodzą kolejne miasta, które przyłączają się do międzynaro- dowej muzycznej sieci. W tym roku festiwal w Polsce i na Ukrainie łącznie trwać będzie 11 dni. JazzPRESS, listopad 2018 |67 68| Koncerty / Relacje fot. Karol Makurat / Tarakum Photography Tarakum / Makurat Karol fot.

Moc saksofonistek

Sopot Jazz Festival – Sopot, scena kameralna Basia Gagnon Teatru Wybrzeże, Teatr Boto, Sofitel Grand Hotel, [email protected] Klub Atelier, 4-6 października 2018 r.

Tegoroczny Sopot Jazz Festival był Wizualny jam i rzymska ostatnim pod dyrekcją artystycz- ekspresja ną Grega Osby’ego, i trzeba przy- znać, że zakończył on swoją ka- Pierwszy dzień należał do ko- dencję bardzo mocnym akcentem. biet. Melissa Oliveira zaprosiła do Program był odważny, bardzo róż- współpracy portugalskiego DJ-a norodny i ciekawszy z dnia na JAM-a, tworząc wspólnie Mn’JAM, dzień. Nie było słabych momen- projekt muzyczno-wizualny, który tów i zaryzykuję stwierdzenie, że świetnie się sprawdził w festiwa- była to najlepsza edycja za czasów lowym formacie. Towarzyszyli im Osby’ego. Matt Adomeit (kontrabas), Virxilio JazzPRESS, listopad 2018 |69 da Silva (gitara elektryczna) i Peter Rodowita rzymianka i kontrabasistka Federica Mi- Somos (perkusja). chisanti zaproponowała odważne trio z Włoch Delikatne wokale, loopy i wyrafi- bez perkusji, z Simone Maggio (fortepian) i Gian- nowany skat Melissy kontrasto- lucą Vigliarem (saksofon tenorowy), wykonują- wały z awangardowym brzmie- ce muzykę równie awangardową, jak jej poprzed- niem elektroniki, a wyświetlane niczka. Przypominało to trochę Warszawską Jesień na ekranie obrazy reagowały na w jazzowej wersji i nadawałoby się doskonale jako muzykę. Artyści posługiwali się też soundtrack do filmów Davida Lyncha. systemem świetlnych sześcianów, Najmocniejszym akcentem był bis, pozornie aryt- którymi „dyrygował” DJ JAM. Wra- miczny, o wyrafinowanych frazach kontrapunktu- żenia wizualne w istocie znakomi- jących się nawzajem muzyków. Świetnie w ten kli- cie wspomagały dość wymagają- mat wpasował się gość specjalny Francesco Lento ce w odbiorze audio. Całość miała charakter transowy, ale z rasowym groovem. Artyści wykorzystują w swojej sztuce standardy, jak It Ain’t Ne- cessarily So George’a Gershwina czy Use Me Billa Withersa, ale też cover Radiohead czy kompozycję JAM-a opowiadającą o życiu dru- karki, zatytułowaną Printer. Melis- sa i JAM swoje działania tłumaczą progresywną filozofią, wierząc, że w łączeniu na żywo różnorod- nych gałęzi sztuki i performance’u leży przyszłość muzyki i jazzu. Tak o tym mówi Melissa: „Ten sam proces, jaki przeszły telefony, któ- re przekształciły się w smartfo- ny, zajdzie w muzyce, czyli tak jak telefony zaczęły przybierać nowe funkcje, aż stały się telefona- mi tylko z nazwy, tak też muzyka może zacząć włączać różne formy wyrazu w wyniku rozwoju tech- nologii. Dzieje się tak już w przy- padku JAM-a, który jest właściwie wizualnym muzykiem”. fot. Karol Makurat / Tarakum Photography 70| Koncerty / Relacje

Z rozbrajającą szczerością opisała swoje kompozycje jako klimat koń- czącego się dzieciństwa. W jej grze natomiast nie było nic dziecinne- go. Ma ładny, głęboki i wyrazisty ton, oszałamiającą technikę i ewidentnie starannie odrobioną lekcję z historii jazzu. Grała w całości swoje kompo- zycje, radośnie świeże i bezpretensjo- nalne, adekwatne do wieku. Wiem z wiarygodnego źródła, że standardy jazzowe gra lepiej niż doskonale. Na sopockiej scenie zaprezentowa- ła kawał solidnego mainstreamu, nie porywając się na Mount Eve- rest, ale spokojnie robiąc swoje spo- kojnymi, zwięzłymi solówkami. O jej oddaniu sztuce muzycznej niech świadczy opowieść o kom- pozycji One Shiny Moment – jest to chwila szczęścia, którą doświadcza, kiedy ogląda wschód słońca jadąc autobusem o szóstej rano, żeby zdą- żyć poćwiczyć przed zajęciami. Leniwie swingujące Roots zade- fot. Karol Makurat / Tarakum Photography dykowała Januszowi Muniakowi. Równie ciekawie jak na alcie za- (trąbka), melodyjnymi, oszczędnymi frazami i zróż- brzmiała na sopranie, na którym nicowanym brzmieniem, na przemian krystalicz- wydawała mi się odważniejsza. Naj- nie czystym i niedbałym. lepszy był Mr C.A. poświęcony Can- nonballowi Adderleyowi, w którym Młodość i ukłon tradycji pokazała mocny dźwięk i brawuro- we solo. Ta młoda osoba zdecydowa- Drugi dzień rozpoczęła niezwykła osoba – siedem- nie zasługuje na uwagę. nastoletnia (sic!) saksofonistka altowa i sopranowa Marta Wajdzik, o niezwykłej osobowości scenicz- Polsko-rosyjska moc nej przy tak młodym wieku, z mocnym wsparciem Bogusława Kaczmara na fortepianie, Kamili Dra- Wokalny duet Alina Rostotskaya bek na kontrabasie i Adama Wajdzika na perkusji. / Kuba Badach za sugestią Domi- JazzPRESS, listopad 2018 |71 nika Wani podjął się odważnego ków i szamańskich tricków polskiej sekcji ryt- wyzwania, prezentując aranżacje micznej. kompozycji Tomasza Stańki. Wraz Miałam lekki niedosyt tej ostatniej, ale nie moż- ze znaną już sopockiej publiczno- na mieć wszystkiego! Kubańczycy wynagrodzili to ści rosyjską kontrabasistką Darią w dwójnasób. Nie było żadnych zapowiedzi i zbęd- Chernakovą i perkusistą Grzego- nych słów, tylko feeria genialnych dźwięków. rzem Pałką otworzyli swój występ Szczególnie zapadła mi w pamięć solówka Bartło- przepiękną wersją Balladyny. mieja Olesia, podczas której zagrał na swoich in- Wokaliści zaśpiewali po dwie strumentach perkusyjnych i bębnach dokładnie własne kompozycje i kolejną aran- to, co przed chwilą saksofonista i trębacz. Oczywi- żację tematu Stańki z filmu Egze- ście na własny sposób. To była czysta magia! kutor. Alina ma piękny wokal i do- skonały warsztat, ale dla mnie bohaterami wieczoru byli Domi- nik Wania przy fortepianie i Kuba Badach we własnych kompozy- cjach: The Wall Of Kindness (zna- komite słowa małżonki) i Wyspa (przepiękny tekst Janusza Onu- frowicza). Badach zdecydowanie za rzadko pokazuje swoją jazzo- wą twarz. Poza genialnymi moż- liwościami wokalnymi potrafi pi- sać utwory rangi Stinga. Czekam na nowy album.

Siła braci

Braci Olesiów – kontrabasisty Marcina i perkusisty Bartłomie- ja – nie trzeba nikomu przedsta- wiać. Gdyby zagrali książkę telefo- niczną, słuchałabym z zapartym tchem. Połączenie ich z kubań- skimi braćmi Vistel – Jorge (trąb- ka) i Michael (saksofon tenorowy) – było przebłyskiem kuratorskie- go geniuszu. Ten set był eksplozją wirtuozerskiej energii Kubańczy- fot. Karol Makurat / Tarakum Photography 72| Koncerty / Relacje

Vintage Szaleniec fortepianu

George Braith, wirtuoz i konstruktor unikalne- Pomimo że znałam (i podziwia- go połączenia saksofonów altowego i sopranowe- łam) muzykę Tala Cohena z płyt, go, wystąpił w doskonałym towarzystwie – Adama zaskoczył mnie niesamowitą ener- Kowalewskiego na kontrabasie, Kazimierza Jonki- gią i witalnością występu na żywo. sza na perkusji i Joachima Mencla na fortepianie. Od pierwszych akordów było jasne, Oczywiście mistrz braithophonu czarował burzą że tu jeńców nikt nie zabiera. dźwięków, ale mnie osobiście najbardziej podobał Set otworzyła przepiękna, energe- się kiedy zagrał na zwykłym sopranie z niezwy- tyczna aranżacja kompozycji Mi- kłym liryzmem i wyobraźnią When The Sky Turns lesa Davisa Nardis. Tal łączy sefar- Green – Northern Lights. dyjską melodyjność i temperament z niezwykła wyobraźnią. Jest przy tym niesamowicie zdyscyplinowa- ny. Potrafi grać pozornie monoton- ne akordy, pozwalając wybrzmieć przejrzystej barwie trąbki znako- mitego Tomasza Dąbrowskiego, a zarazem powściągliwe dostojne dźwięki, kaskady harmonicznych progresji, krystalicznie delikatne staccata i liryczne frazy. Cohen, przy całej swojej niezwy- kłej technice, gra nie patrząc na klawisze, używa pudła jako per- kusji, tańczy przy fortepianie, bo ewidentnie roznosi go energia. W inspiracjach powołuje się na Cedara Waltona, chociaż, jak sam przyznał, cokolwiek by nie kom- ponował, zawsze brzmi to po ży- dowsku. Nie gra solówek, tylko niezwykłe konwersacje ze swoi- mi partnerami (których poznał dzień wcześniej) – poza Dąbrow- skim – ze znakomitym, wręcz na- tchnionym perkusistą Jakubem Miarczyńskim i Barrym Donohue fot. Karol Makurat / Tarakum Photography z Irlandii na kontrabasie. JazzPRESS, listopad 2018 |73

Trzy gracje

Ostatni set festiwalu należał do projektu Axon, stworzonego spe- cjalnie na ten cel przez Grega Osby’ego. W jego skład weszły trzy niezwykłe instrumentalistki: Roxy Coss (saksofon tenorowy), Tineke Postma (saksofon altowy i sopra- nowy) oraz Lauren Sevian (sakso- fon barytonowy). Pomimo późnej pory publiczność wytrwała do koń- ca, i nie zawiodła się. Dzięki inicjatywie (i aranżom) Pio- tra Wyleżoła saksofonistki do- ceniły geniusz Janusza Muniaka w dwóch utworach No Stamp Re- quired i Fatalismus Optimismus. Szczególnie pięknie wybrzmiał w ich wykonaniu temat tego ostat- niego, barwa trzech saksofonów godnie przypomniała naszego ge- nialnego muzyka. Roxy Coss od początku zasłużyła na gromkie brawa energetycznym Nasty Women Grab Back, a potem lirycznym Choices. Tineke Postma zachwyciła oryginalną kompozy- fot. Karol Makurat / Tarakum Photography cją z nieoczekiwaną melodią, gra- ną jak gdyby „od tyłu”. Oprócz znakomitej gry na saksofonie Roxy Coss Na zakończenie Lauren Sevian za- jest też znaną aktywistką na nowojorskiej scenie władnęła sceną w mocnym Blu- jazzowej i założycielką WIJO (Women In Jazz Or- eprint, Na kontrabasie znakomicie ganization – Organizacja Kobiet w Jazzie). W so- odnalazł się w tym towarzystwie botnie popołudnie odbył się interesujący panel, Max Mucha, a na perkusji David z udziałem trzech saksofonistek Axon, poświęco- Hodek ze Słowacji. Axon zszedł ze ny wymianie poglądów na temat funkcjonowa- sceny oklaskiwany gromkimi bra- nia kobiet-instrumentalistek w męskim świecie wami, zapowiadając, że przyszłość jazzu. Ciekawe, czy ten nurt podejmie nowy kura- jazzu należy do kobiet. tor. A może będzie to kobieta? › 74| Koncerty / Relacje fot. Anna Mrowca Anna fot.

Eklektyczna sesja analogowa

Eklektik Session – Wrocław, Akademia Sztuk Pięknych Anna Mrowca im. Eugeniusza Gepperta, Klubogaleria Surowiec, Centrum [email protected] Technologii Audiowizualnych CeTA, 5-7 października 2018 r.

Tegoroczna odsłona Eklektik Ses- wstaje ona w analogowy czy wręcz sion, platformy łączącej muzy- fizyczny sposób. kę, miejsca ważne dla Wrocławia Słuchanie muzyki w pracowni ma- i szeroką pojętą sztukę, została opa- larskiej lub we wnętrzach dawnej trzona terminem „Manual”. Co to Wytwórni Filmów Fabularnych, oznacza? W dzisiejszym świecie skąd wyszły dzieła zachwycające wszechobecnej technologii przeni- nawet takie indywidualności jak kającej wszystkie aspekty naszego Martin Scorsese, okazało się nie- życia dyrektor artystyczny przed- zbędnym brokatem, który dyskret- sięwzięcia Radek „Bond” Bednarz nie przeniknął przez warstwy mu- postanowił docenić czynnik ludzki zyczne i pokreślił kumulatywny w sztuce i instytucje, w których po- przekaz tegorocznej edycji. JazzPRESS, listopad 2018 |75

Dwubiegunowy piątek suwali kolejne partie koncertu w kierunku impro- wizacji, wytrwale testując kolejne instrumenty. Akademia Sztuk Pięknych im. Cokolwiek nie wyszło spod ich palców, brzmiało Eugeniusza Gepperta w piątko- ogromnie pozytywnie. Ostatecznie Mari, bardzo nie wy wieczór, pracownia malarska, chcąc tego robić, skradła jednak sporo więcej mojej światło świec. Na środku, w przy- uwagi. Dziękuję jej za występ, tym bardziej, że nie tulnej atmosferze zasiadło troje zrezygnowała z koncertu mimo ataku kaszlu. artystów z Norwegii: Mari Kvien Tego samego wieczoru miękkie światło świec Brunvoll (wokal, sampler, cytra, w pracowni zastąpiono industrialną cegłą i zgoła perkusja, mirliton), Øyvind Hegg inną energią. W klimacie wrocławskich neonów -Lunde (perkusja) i Åsmund Wel- Klubogalerii Surowiec późnym wieczorem prosto tzien (syntezator, elektronika, z Nowego Jorku na scenę weszli Monster, czy- melodyka). Być może muzycy Buil- li Josh Dion – perkusista, klawiszowiec i wokali- ding Instrument przylecieli z desz- sta – oraz Geoff Kraly – ten drugi, człowiek od basu czowego Bergen i być może pod- i syntezy modularnej. skórnie oczekiwałam surowizny Dlaczego takie rozróżnienie? Przez większość kon- i skąpości dźwięków, melancholij- certu szukałam w tym występie duetu, wymienno- nej ciszy Północy. Jak to dobrze, że ści i wielokierunkowości dwóch indywidualistów. Eklektik czasem nie spełnia ocze- Cały czas miałam jednak wrażenie, że jest to wy- kiwań, a zwłaszcza tych, które trą- stęp pojedynczej siły z akompaniamentem – wokal cą schematem. i perkusja z wyraźnym amerykańskim wydźwię- Śpiew Mari był po prostu urzeka- kiem w jądrze i bas na dalekiej flance. Bez wątpie- jący, wręcz dziecięco autentycz- nia występ zarażał energią. Przyznaję jednak, że li- ny. Nie wiedząc jeszcze wtedy, że czyłam na więcej przewrotności i przebojowości jej wokalizy to mieszanka norwe- skiego w dialekcie Molde i języka wymyślonego, nie mogłam się na- dziwić, jakim sposobem Mari po- zbawiła swoją ojczystą mowę po- rowatości. Ostatecznie nie wiem, który język przeważał. Nie ma to jednak znaczenia, bo nic mnie nie wprawiło w lepszy nastrój tego wieczoru niż ciepły ton wokalistki. Wielka uwaga poświęcona Mari nie oznacza, że reszta zespołu pozosta- ła w cieniu. Zarówno Øyvind, jak i Åsmund zręcznie lawirowali po- między czarującym głosem i prze- fot. Anna Mrowca 76| Koncerty / Relacje niż tylko symptomy przekomarzania się i krnąb- z tym, co serwowane było w danym rności. Czyli zabrakło czegoś, za co tak cenię muzy- momencie. kę improwizowaną. No właśnie – uziemienie. To chy- ba najlepsze słowo dla tego wystę- Berlin w Breslau pu. Czułam wielką satysfakcję i od- prężenie, będąc skupiona i uważna. Sobotni wieczór w cieniu Iglicy i Hali Stulecia, Tego wieczoru wyszłam z koncer- mniejsza sala Centrum Technologii Audiowizu- tu z przeświadczeniem, że z dwóch alnych CeTA. Zapowiadając ten występ, Radek instrumentów, na których grał Se- „Bond” Bednarz powiedział, że czuje w Sebastianie bastian, nieco bardziej preferu- Studnitzkim pokrewną duszę. Kompletnie mnie to ję fortepian. Niedziela miała mnie nie dziwi. Będąc na tegorocznym Xjazzie, jednym z pozbawić tej pewności. najciekawszych festiwali jazzowych Berlina, mia- Berlin – muzyka – elektronika. łam okazję doświadczyć jazzu, który nasiąkał luzem Taki tok myślowy przez lata utrwa- i wchłaniał się przez skórę niczym najlepszy krem. lił się w mojej głowie i Ätna, dru- Co zaprezentował inicjator i dyrektor artystyczny gi wykonawca sobotniego wie- berlińskiego festiwalu „z jazzowego archiwum X”? czoru, pod tym względem nie Doskonałego ping-ponga po przeciwnych stronach zaskoczył. Duet Inéz i Demian sali: po jednej drapieżną perkusję i pałeczki w zę- Kappenstein prezentują minima- bach Tima Sarhana, a po drugiej fortepian Sebastia- lizm brzmienia i dialog pomiędzy na, w cieniu, subtelny i uśmierzający ostre tempo głosem a instrumentem. Tym ra- perkusji wspierany trąbką, płożącą się tu i ówdzie. zem postanowili też wykorzystać W środku kontrabas i gitarę pewnie romansujące możliwości Centrum Technologii fot. Anna Mrowca Anna fot. JazzPRESS, listopad 2018 |77

Audiowizualnych i dołożyli do swojej muzyki obraz. Przyznaję, że ich koncert był dość specyficzny ze względu na niety- pową relację śpiewu Inéz i perku- sji Damiena, zasilonych elektroni- ką. Gdzieś w mroku, gdy oczy i uszy osiągnęły już pewien constans, na- gła ostrość perkusji, śpiewu i jasne światło na dokładkę, z jednej strony wytrącały z równowagi, ale z dru- giej wzmagały ciekawość. Chyba po raz pierwszy nie potrafię okre- fot. Anna Mrowca ślić otwarcie moich uczuć wobec tego występu, oprócz ewidentne- kie słuchowisko z 30-minutową przerwą. Nikczem- go zaintrygowania. Zdecydowanie ne światło nie pozwalało zrobić za wielu zdjęć, ale potrzebowałabym jeszcze kolejne- dzięki temu mogłam schować obiektywy i zamiast go koncertu, a może nawet kilku, by ostrzyć kadry wyczuliłam słuch. określić twórczość Ätna większą licz- Pośród dominującego duetu Nils Petter Molvær / bą przymiotników niż „oryginalny”. Eivind Aarset każdy z muzyków odnalazł siebie. Słyszałam trąbkę Sebastiana Studnitzkiego, łago- Jak to dobrze, że zasłużyliśmy dzącą i uciszającą rozbuchany rajd Molværa, ob- na bis... serwowałam zamyślenie Åsmunda Weltziena, zu- pełnie jak podczas piątkowego spotkania przy Tak powiedział mój kolega, gdy świecach. Najbardziej zaskoczył mnie jednak duet w końcu musieliśmy wypuścić Paris Monster. Tym razem Geoff Kraly, wygaszony muzyków na zasłużony odpoczy- podczas koncertu w Surowcu zadawał szyku im- nek po długim bisie podczas wiel- prowizując z drugiego rzędu i ogniskował poczyna- kiego finału Eklektik Orchestry. nia przedniej części orkiestry. Trafił w sedno. To była niedziela prawdziwego melomana i gene- Na niedzielę czekało wielu. Grande ralnie festiwal niezwykle równych koncertów, do- finale, czyli dwa ostatnie koncer- starczających szeregu emocji i skłaniających do ty festiwalu, zagrano w dużej sali pytań. Szanuję również niezłomność organizato- Centrum Technologii Audiowizu- rów w podkreślaniu roli instytucji, w których mia- alnych CeTA, a podczas występu ło i nadal ma miejsce tak wiele ważnych inicja- wieńczącego całą edycję na scenie tyw dla sztuki. A wszystko to dzieje się w dużym współpracowało ze sobą aż dziesię- polskim mieście, które jednak nie jest stolicą. Wi- ciu muzyków. Dla mnie to nie były docznie nie tylko mnie cieszy fakt, że Wrocław bez dwa osobne koncerty, a jedno wiel- kompleksów robi swoje. › 78| Koncerty / Relacje fot. Aya Al Azab Al Aya fot.

Wielki festiwal, małe problemy

Aya Al Azab Rawa Blues (wybrane koncerty) – Katowice, NOSPR, [email protected] Spodek, 27-29 września 2018 r.

Po raz 38. odbyła się Rawa Blues. Po muzycznych w naszym kraju. Dla- raz kolejny mam problem w ocenie czego? Myślę, że stworzenie prze- tego festiwalu... Wszyscy ci, którzy strzeni dla ludzi pragnących wol- przyjeżdżają do Spodka na bluesa ności, którzy szukają jej w muzyce zapewne domyślają się już o czym jest najważniejszym powodem. chcę napisać. Ale od początku. Dodatkowo, zbudowanie silne- Katowicki festiwal Irka Dudka go festiwalu, na którym chcą grać cieszy się niewątpliwą popular- najwięksi, a polskie zespoły wy- nością w Polsce. W ciągu tak dłu- stęp na nim traktują jako wyróż- giej historii wydarzenie stało się nienie i osiągnięcie – to mocny ar- jednym z najważniejszych imprez gument. JazzPRESS, listopad 2018 |79

Takie właśnie wydarzenie stworzył Bogactwo polskiej sceny Irek Dudek. Nie potrafię i nie chcę z tym dyskutować. Zatem z czym Formuła festiwalu od kilku lat pozostaje trwała. jest problem? Środowisko bluesowe Rawa Blues Festival składa się z dwóch – do trzech jest jednomyślne w kwestii formu- dni. Dwa pierwsze odbywają się w NOSPR-ze – są to ły festiwalu, a raczej jego uciążliwej warsztaty muzyczne z gwiazdą i ekskluzywny kon- logistyki. Proszę sobie wyobrazić, że cert. Druga część ma miejsce w Spodku i trwa od ktoś zamyka nas na trzynaście go- rana do późnej nocy. dzin bez możliwości wyjścia i na- Koncerty w Spodku rozpoczynają się od konkursu zywa to muzycznym festiwalem zespołów. Nagrodą jest występ na dużej scenie tego przyjaznym rodzinom. Powodem samego dnia. W tym roku spośród ośmiu grup: Bla- nie jest nieznajomość w Katowicach ckberry Brothers, Black Pin, Blues Drawers, Blues- opasek papierowych. Nie, organi- hift, Herkonnen, My z Delty, Teksasy, KSW 4 Blues zatorzy dają opaski dziennikarzom – wygrała ostatnia przeze mnie wymieniona. i artystom. Przyczyną zamknięcia Jak co roku, przed finałowymi koncertami, na du- tysięcy dorosłych ludzi jest idea fe- żej scenie występują polskie zespoły. Część „polską” stiwalu – zakaz spożywania alkoho- rozpoczął Cotton Wing. Wszyscy znający muzykę lu podczas imprezy. Tak, wciąż mó- trójmiejskiej grupy, nie mogli być w żaden sposób wię o Rawie, nie o studniówce… zaskoczeni występem. Cotton Wing od wydania Proszę mi wierzyć, nie kwestionu- ję dobrych chęci i odwagi organi- zatorów do promowania zdrowego trybu życia, ale czy przypadkiem takie rozwiązanie nie zakrawa o ograniczenie wolności drugie- go człowieka? Dobrze, że podczas Rawy nie jest sprzedawany alko- hol, ale nie powinno się to wiązać z niemożliwością wyjścia, chociaż- by na chwilę. Konsekwencją tego absurdu jest opustoszały Spodek do godziny 18 (przypomnę, że Rawa rozpoczy- na się o godzinie 11 i zniesmaczona publiczność. A także coroczna wal- ka z ograniczoną, bo ludzką, per- cepcją. Usiłowanie przyjęcia jak najwięcej dźwięków od rana do pół-

nocy może być meczące. Azab Al Aya fot. 80| Koncerty / Relacje

swojej ostatniej – doskonałej – płyty, czyli od 2015 Przerwanie bluesowego rytmu na roku gra te same koncerty. Dopracowane, energicz- rzecz muzyki alternatywnej nastąpi- ne, ale monotonne brzmieniowo. Na tym etapie ło podczas występu zespołu Wicked działalności (przypomnę – ponad dwadzieścia lat Heads. Grupa składa się z doświad- grania) i wysokim poziomie instrumentalnym od czonych instrumentalistów – gitarzy- zespołu wymagać powinno się więcej. sty i kompozytora Jacka Bilińskie- Następnym wykonawcą był laureat porannego kon- go, basisty Mariusza Wróblewskiego, kursu, czyli KSW 4 Blues. Niezbyt wyrafinowana na- perkusisty Wojtka Siatkiewicza oraz zwa nie przysłoniła ciekawego repertuaru grupy. charyzmatycznej wokalistki o ni- Niezwykle poetyckie teksty osadzone w tradycyjnym skiej, głębokiej barwie i autorki bluesie, liryczna melancholia w głosie wrażliwego tekstów Kasi Miernik. Byłam mile wokalisty Chiro stworzyły w krótkim czasie kame- zaskoczona słysząc nieoczywiste ralną atmosferę w wielkiej przestrzeni Spodka. Praw- brzmieniowo kompozycje na blueso- da, która bije z frontmana może okazać się mocną wym festiwalu. Mimo krótkiego cza- stroną zespołu. Wierzę, że fani bluesa tę szczerość do- su, który przysługuje polskim zespo- cenią, bo przecież na niej bluesa zbudowano. łom na Rawie, Wicked Heads udało się zaczarować publiczność. Warto również wspomnieć o udzia- le barwnych chłopaków z Krako- wa, czyli Kraków Street Band. Jeden z najbardziej rozpoznawalnych ze- społów bluesowych w Polsce. Swoją silną pozycję wypracowali nie tyl- ko w tym składzie, ale także w in- nych projektach muzycznych (mię- dzy innymi Harmonijkowy Atak, późniejszy Harpcore, a także Hard Times). Trzon zespołu tworzą: Łu- kasz Wiśniewski (wokal, harmo- nijka), Piotr Grząślewicz (banjo) i Marcin Hilarowicz (gitara). Ich występ na Rawie był kolejną możliwością do zabawy i celebracji tradycyjnych rytmów bluesa, jazzu i folku. W moim odczuciu zespół jest kwintesencją muzycznej ra- dości i przyjaźni, a każdy koncert możliwością przyłączenia się do

fot. Aya Al Azab Al Aya fot. ich wesołej gromady. JazzPRESS, listopad 2018 |81

się do nielicznych spadkobierców tego skarbu. Jego gra na gitarze to coś więcej niż wirtuozeria – on na- leży do instrumentu, jakby gitara nim władała. fot. Aya Al Azab Al Aya fot. Poruszona magią, której byłam świadkiem, czeka- łam z niecierpliwością na występ Roberta Craya. To właśnie on zagrał niezapomniany koncert sześć lat temu na Rawie. Pamiętam jak wtedy oczarował mnie swoją lirycznością i delikatnością. Cały jego tamten koncert był wyważony, spokojny, a zarazem intensywny emocjonalnie. Byłam pod wrażeniem sposobu ekspresji Craya – nie sądziłam, że moż- na w tak delikatny sposób oddać burzliwość i siłę uczuć. W tym roku ujrzałam zmęczonego, sławnego wy- konawcę. Gotowy produkt bluesowy, który potra- fi w nieskazitelny technicznie sposób odegrać swój repertuar. Nie mam pojęcia, gdzie podział się wraż- Niewolnicy gitary liwy i emocjonalny Robert Cray. Może odszedł wraz ze wszystkim nagrodami i wyróżnieniami, może Koncerty główne rozpoczęła Laura zniknął podczas kolejnej, nużącej trasy koncerto- Cox ze swoim zespołem. Francuska wej. Przykre obserwować artystyczny zmierzch... gitarzystka i wokalistka wypełniła Oczywiście nie bez powodu pominęłam stały punkt Spodek brzmieniem surowego ro- programu Rawy Blues – koncert dyrektora Irka Dud- cka. Doskonale komunikująca się ka. Radzę po prostu wkleić w to miejsce jakąkol- muzycznie grupa zagrała porząd- wiek recenzję jego koncertu sprzed kilku lat. Stanie ny, energiczny i szczery rock’n’roll! w miejscu to chyba gorsze od zmierzchu Craya. Laura Cox jest obiecującą, młodą artystką, która ma szansę zmienić Mały krok, wielka zmiana gusta Francji. Nadzieja kobiecej gitary zapowie- Tegoroczna edycja udowodniła, że jest miejsce na działa mistrza tego instrumentu, różnorodność brzmieniową w bluesowym świecie. czyli Tinsleya Ellisa. Amerykań- Na katowickiej scenie zagościł soul, blues, surowy ski weteran blues rocka obdarzył rock, a nawet muzyka alternatywa. Rawa Blues, po- publiczność wysublimowanymi przez swoją długą historię i wpływ na populary- kompozycjami. Ellis podzielił się zację bluesa w Polsce, pozostaje wciąż najważniej- z nami swoim osobistym bluesem, szym festiwalem bluesowym w kraju. Mimo wad, równocześnie przypominając, że co roku do Spodka przyjeżdżają tysiące fanów mu- każdy może bluesa grać, ale nielicz- zyki. Może dla dobra wydarzenia, jego przyszłości, ni go mają. On z pewnością zalicza warto przychylić się do próśb i rad publiczności? › 82| Koncerty / Relacje fot. Lech Basel Lech fot.

Dla każdego coś dobrego

Festiwal Jazz & Literatura – Chorzów, Miejski Dom Kultury Batory, Sztygarka / Magazyn Ciekłego Powietrza, Starochorzowski Dom Kultury, Chorzowskie Lech Basel Centrum Kultury, Siemianowickie Centrum Kultury / Park Tradycji, [email protected] Muzeum Zamkowe w Pszczynie, 6-13 października 2018 r.

Jazz jest na Śląsku obecny od daw- walu jest promotorka nowych ta- na. Wydaje mi się jednak, że mimo lentów jazzowych i literackich działalności Narodowej Orkiestry Marzena Anioł. Koncepcja jest pro- Symfonicznej Polskiego Radia, Aka- sta: pokazać jak największej licz- demii Muzycznej w Katowicach, bie osób, w jak najbardziej atrak- kilku znaczących festiwali oraz cyjnych, ale i bliskich miejscu jazzowych klubów, w powszech- zamieszkania miejscach, jazz na nym odbiorze jest to niszowy gatu- wysokim poziomie, w przystępnej nek muzyczny. W poszukiwaniu formie. Dołączenie do tych koncer- nowych dróg dotarcia do większego tów spotkań z poetami i pisarzami grona odbiorców powstał cztery lata miało jeszcze bardziej uatrakcyjnić temu Festiwal Jazz & Literatura. formułę tego tygodniowego mara- Duszą tego przedsięwzięcia, autor- tonu. Czy to się udało? I tak, i nie... ką koncepcji oraz programu festi- Muzyczny program dobrany był JazzPRESS, listopad 2018 |83 w moim odczuciu fantastycznie. Od było daleko szukać. Można posłuchać jazzu i mu- klimatów nowoorleańskich, poprzez zyki oscylującej wokół niego w wykonaniu znako- mainstreamowe, etno i poetycko- mitych polskich oraz zagranicznych wykonawców, buntownicze, aż do Góreckiego w re- można zanurzyć się w klimatach industrialno-hi- welacyjnych interpretacjach jazzu- storycznych tak bogatej w tradycje przeszłości i no- jących. W skrócie: dla każdego coś woczesności Śląska, można porozmawiać po polsku dobrego. Umiejscowienie koncertów z Małgorzatą Grzebałkowską i Marcinem Świet- w miejskich domach kultury, a tak- lickim o muzyce, literaturze i poezji, a po włosku że w tak atrakcyjnych miejscach jak z obywatelem Szwajcarii o przenikaniu skrajnie Park Tradycji w Siemianowicach, różnych kultur w otoczce jazzu pobrzmiewającego Sztygarka w Chorzowie, czy Pałac między stronami kryminału. w Pszczynie z jednej strony nada- Można uczestniczyć w czymś na kształt nowoorleań- ło bardzo osobliwy klimat, z drugiej skiej parady pełnej energetycznych dźwięków i śpie- wprowadziło spore rozproszenie wów, ale i zanurzyć się w całkiem współczesnych, nie i zniwelowało nastrój festiwalu, czy- zawsze rozumianych kombinacjach nutowych Gó- niąc go trochę bardziej cyklem in- reckiego, na dodatek ujazzowionych. Można uczest- teresujących imprez niż spójnym niczyć w prapremierowym koncercie Tubis Tria, wydarzeniem. Ale taka to już jest a także przenieść się do dalekiej Gambii za sprawą specyfika Chorzowa i jego okolic. wirtuoza kory, afrykańskiego muzyka o orientalnie Słucham jazzu już dosyć długo i od- brzmiącym imieniu i nazwisku – Buba Badjie Kuy- czuwam czasami coś w rodzaju znu- ateh. Trzeba też trochę czekać na muzyków kwintetu żenia. Tak się bowiem złożyło, że Stanisława Słowińskiego, by posłuchać bardzo do- wielu największych przedstawicieli brze rokujących polskich jazzmanów. gatunku słyszałem – i to nie raz, nie A dla mnie nie bez znaczenia był też i fakt otwiera- dwa – więc zacząłem ostatnio szukać nia tego festiwalu bardzo ciepło przyjętą wystawą całkiem nowych wrażeń. Dosyć nie- moich jazzografii. Nieskromnie przyznam, że po raz oczekiwanie rozwinęło się u mnie pierwszy poczułem się pełnoprawną częścią festiwa- coś na kształt jazzowej turystyki, łą- lu, krótko mówiąc, poczułem się artystą jazzowym... czenia atrakcji muzycznych z pozna- Do mojego kalendarza na rok 2019 przybyło jeszcze waniem nowych miejsc i ciekawych jedno miejsce, do którego chciałbym wrócić. › ludzi. Przyznaję, że wcześniej więk- szą wagę przywiązywałem do samej muzyki. Tym sposobem to, co dla niektórych mogło jawić się wadami tego festiwalu (różne miejsca, różne klimaty, rozproszenie na dużym ob- szarze), było dla mnie sporą atrakcją. Okazało się także, że aby takie nowe

atrakcje znaleźć, wcale nie trzeba Basel Lech fot. 84| Koncerty / Relacje fot. Anna Mrowca Anna fot.

Diamenty i perły tria Marcina Wasilewskiego Anna Mrowca Marcin Wasilewski Trio – Wrocław, [email protected] Narodowe Forum Muzyki, 22 września 2018 r.

W 2019 roku Marcin Wasilewski, Sobotni wieczór panowie zainau- Sławomir Kurkiewicz i Michał gurowali utworem Song for Sarah Miśkiewicz będą obchodzić 25-lecie w hołdzie swojemu mentorowi, wspólnej pracy w niezmienionym Tomaszowi Stańce, a następnie przez cały ten czas składzie. W tym zainspirowali się Janem Sebastia- roku czołowa jazzowa wytwórnia nem Bachem. W krótkiej chwili ECM Records wydała pierwszy kon- konferansjerki pomiędzy kolejny- certowy album zatytułowany Live. mi utworami opowiedzieli nam Miał on swoją premierę 22 września anegdotę o tym, jak w Reykjavi- na scenie głównej wrocławskiego ku spotkali Björk i nie zdążyli jej Narodowego Forum Muzyki. zaprosić na swój występ, podczas JazzPRESS, listopad 2018 |85 którego rozpracowali jeden z jej utworów. Björk jeszcze nie usły- szała interpretacji swojej twór- czości w wykonaniu Marcina Wasilewskiego i spółki, w przeci- wieństwie do wrocławskiej pub- liczności, która przyjęła tę wer- sję utworu islandzkiej artystki z aprobatą. Nie mogło też zabraknąć klasy- ki jazzu. Pod koniec koncertu naj- pierw usłyszeliśmy Actual Proof Każdy festiwal może mieć swój Herbiego Hancocka, by następ- nie podziwiać oryginalną wa- JazzPRESS... riację Rosemary’s Baby Krzyszto- fa Komedy. Urzekł mnie w tym utworze spokój fortepianu Wa- silewskiego i ustąpienie pola po- zostałym instrumentom. Dzięki temu wersja ta odbiegała od ory- ginału i wcześniej zasłyszanych adaptacji. Trio Wasilewskiego radzi sobie na scenie niezwykle swobodnie. Lata współpracy owocują harmo- nią i porozumieniem na poziomie być może niedostrzegalnym gołym okiem, ale jednocześnie mocno od- czuwalnym. Widać, że muzycy in- spirują się praktycznie wszystkim. Na liście ich utworów pojawia się jazz, klasyka, alternatywa i dobry pop. Komeda brzmi odkrywczo, Sting świeżo, a wspominki Dia- monds and Pearls Prince’a nie tra- cą popowej melodyjności, zyskując natomiast jazzowy fason. Fanta- styczne granie, czekam na kolejny koncert. › 86| Rozmowy fot. Kuba Majerczyk Kuba fot. JazzPRESS, listopad 2018 |87

Krzysztof Herdzin – do niedawna jeden z najbardziej zapracowanych arty- stów. „Maczał palce” w nagraniach ponad 200 płyt, nagrywał i koncertował z największymi – co odnosić się może nie tylko do statusu gwiazd, ale rów- nież do liczebności składów orkiestrowych. Laureat wielu nagród i wyróż- nień. Jego nazwisko dawało nazwę zespołom, które prowadził, ale sprawdzał się także w roli pianisty-sidemana, aranżera, dyrygenta, kompozytora, pro- ducenta, wykładowcy akademickiego. Angażował się w projekty klasyczne, jazzowe i rozrywkowe. Aż na początku tego roku chwycił za życiowe cugle i zaczął się skupiać na tym, co jest dla niego w życiu najważniejsze...

Kompletny, twardy reset Jerzy Szczerbakow [email protected]

Jerzy Szczerbakow: Na począt- sją z drugiej, a z trzeciej pychą, sa- ku tego roku dokonałeś radykal- mouwielbieniem i przerostem ego. nego kroku odcięcia się od świa- Przed zmęczeniem muzyką, któ- ta – na kilka miesięcy wyjechałeś, ra w moim hiperintensywnym ży- aby pracować jako wolontariusz ciu zaczęła dawać mi coraz mniej w szpitalu dla zwierząt na Jamaj- radości. Grając około 200 koncer- ce. Co cię do tego kroku skłoniło, tów rocznie, pracując jako sideman na co liczyłeś? na chwałę innych liderów, wyko- nując coraz częściej twórczość in- Krzysztof Herdzin: Na przestrze- nych artystów, obcą mi emocjo- ni ostatnich czterech lat dokona- nalnie, ucząc trzech przedmiotów łem kilku najbardziej radykalnych w akademii (Akademia Muzyczna kroków w moim życiu, pokaźna im. Feliksa Nowowiejskiego w Byd- część z nich, na początku tej drogi goszczy – przyp. red.), komponu- „przemiany”, nie była jeszcze osta- jąc i produkując własne projek- teczna i udana, niemniej im dalej ty, poczułem się jak kręcące się „to w las, tym bardziej wychodziłem coś” w przerębli. Wszystko to nisz- na prostą. Próbowałem się ratować czyło mnie od środka, zrobiłem przed samym sobą, marazmem się cyniczny, mentorski, stawałem i frustracją z jednej strony, depre- się kimś nie do strawienia przez 88| Rozmowy przyjaciół i znajomych. Aż zapytałem siebie: „Co ro- Wybrałem się na cztery i pół mie- bisz? Jaki jest twój cel?”. Postawiłem więc wszyst- siąca na Jamajkę, gdzie zamieszka- ko na jedną kartę i poświęciłem kilka lat na ciężką łem u rodziny autochtonów, two- pracę nad sobą. Na poszukiwanie prawdy o sobie, rząc od podstaw nowe środowisko, akceptację świata, zmianę własnych, toksycznych poznając zupełnie odmienną kul- zachowań i przewartościowanie fundamentalnych turę i mentalność, wyłączając tele- kwestii w moim życiu. fon i poświęcając się ciężkiej, fizycz- nej pracy ze zwierzętami. Zrobiłem Jak taka zmiana wyglądała od strony praktycznej? kurs weterynaryjny. Dwa dni w ty- godniu pracowałem w schronisku Zacząłem od duchowości, od spotkań z niezwy- dla psów: tylko ja i facet złota rącz- kle mądrym i oświeconym psychologiem, czytania ka na około 100 psów... Smród, hałas wspaniałych książek i znalezienia własnej drogi. nie do wytrzymania – psy szczeka- Po drodze wyizolowałem się na dobre ze środowi- ły i wyły cały czas, warunki spar- ska muzycznego, przestałem grać jako sideman, tańskie, bida z nędzą. skasowałem wszystkie profi- le na portalach społecznościo- wych. Uspokoiłem się, nabrałem Próbowałem się ratować pokory, przeprosiłem osoby, któ- przed samym sobą, marazmem rym zrobiłem krzywdę, uzdra- i frustracją z jednej strony, de- wiając wiele nierozwiązanych presją z drugiej, a z trzeciej py- problemów interpersonalnych, czyszcząc tym samym pole ener- chą, samouwielbieniem i prze- getyczne i ucząc się bezwzględ- rostem ego nej miłości do świata. Zwierzęta zawsze były w moim życiu ważną częścią Jak wyglądała ta praca i jaki przy- codzienności. Kocham je uczuciem totalnym i jak niosła efekt? moi znajomi twierdzą – a nie jest to dalekie od praw- dy – mam w sobie pewien dar szczególnej komuni- Karmiłem, czyściłem klatki z eks- kacji z nimi. Jestem jak Zaklinacz Psów i Kotów. Kie- krementów, zbierałem codzien- dy umarł mój ostatni kot, moje dziecko, któremu nie z wybiegów około 40, 50 kg od- oddałem z braku potomka całość swoich uczuć oj- chodów. Wykonywałem prace cowskich - nieuleczalnie chory otrzymał zastrzyk gospodarskie: mop, miotła, szlauch, usypiający i odszedł na moich rękach – postanowi- łopata, grabie. Młotek i maczeta to- łem poświęcić się ekstremalnemu doświadczeniu, warzyszyły mi non stop, kiedy na- stanowiącemu swoistą kropkę nad „i” w mojej we- prawialiśmy klatki, szykowaliśmy wnętrznej metamorfozie. Kompletny, twardy reset. deski na nowe elementy wyposa- Odcięcie od pracy, środowiska, rodziny, muzyki, kra- żenia wybiegów, kiedy ścinaliśmy ju, wszystkiego, co stanowi treść mojego życia. w buszu gałęzie, z których potem JazzPRESS, listopad 2018 |89

robiliśmy osłony przeciwsłonecz- przy operacjach, pobierałem krew, wymazy, myłem ne, parawany dla karmiących ma- i prałem chusty operacyjne, odkażałem narzędzia tek itp. Kilka razy agresywne psy chirurgiczne. Tutaj codzienność polegała na szcze- pogryzły mnie dotkliwie po no- pieniach, sterylizacjach i kastracjach, zdarzały się gach i musiałem dostać zastrzyki amputacje, operacje usuwania nowotworów, euta- przeciwtężcowe. nazje. Miałem po kilku miesiącach ta- Dlaczego tak dokładnie o tym mówię? Po raz pierw- kie odciski na dłoniach, że bałem szy w życiu robiłem coś naprawdę. Namacalnie. się czy wrócę bez problemu do gra- Pracowałem ekstremalnie ciężko fizycznie. Niko- nia. Plecy i ręce permanentnie bo- go nie interesowało, kim jestem w Polsce, czy zrobi- lały, większość czasu z ośmiu go- łem karierę i jestem docenionym artystą. Miałem dzin dziennej szychty spędzałem po prostu dwie ręce do roboty i olbrzymie serce do na słońcu w 35-stopniowym upa- podzielenia się z potrzebującymi. Byłem strofowa- le. Kolejne trzy dni to klinika dla ny i opieprzany przez lekarza, zanim nie nauczy- zwierząt domowych. Głównie psy łem się robić pewnych rzeczy dobrze. Mając prawie i koty. Po przeszkoleniu szczepi- pięćdziesiątkę na karku, znów stałem się uczniem, łem sam zwierzaki, asystowałem ustawionym do pionu, wracającym do rozumienia fot. Piotr Fagasiewicz Piotr fot. 90| Rozmowy fot. Kuba Majerczyk Kuba fot.

znaczenia słowa pokora. Świeża głowa, dystans do mocy fortepianowej medytacji świata, pewność, że na muzyce świat się nie kończy, opisać swoje wnętrze i wszystkie to najważniejsze. zawirowania w tamtym momen- cie życia. Wszedłem do studia bez Twoją ostatnią płytą wydaną przed wyjazdem był jakiegokolwiek planu, improwizo- bardzo osobisty album Look Inward. Improwizacja wałem o swoim życiu, o smutku, solo w studiu, nagrywana w środku nocy przy wy- nadziejach, refleksjach i niepew- gaszonych światłach. Czy on też był próbą takiej nościach. To moja najbardziej in- autoterapii, czy był jeszcze elementem tej życiowej tymna i osobista wypowiedź na- karuzeli? grana na płycie.

Zdecydowanie była to autoterapia. I to głęboka. Po- Nie opowiadasz się po stronie żad- modliłem się przy pomocy muzyki, pomedytowa- nego gatunku – twój artystycz- łem i spróbowałem powiedzieć o swoich tajemni- ny dorobek to jazz, klasyka, muzy- cach przy pomocy swobodnej improwizacji. Nigdy ka współczesna czy rozrywkowa. wcześniej nie próbowałem w ten sposób wyrażać Skąd takie szerokie pojmowanie? siebie i wiem, że to już więcej się nie powtórzy. Po- Czym jest dla ciebie muzyka? Dla czułem wtedy olbrzymi imperatyw, aby przy po- twórcy, wykonawcy i odbiorcy? JazzPRESS, listopad 2018 |91

Zawsze podkreślam znaczenie sposób traktować jej jako szeregu specjalizacji, tak bycia wszechstronnym. To dla naturalnych dla dzisiejszych czasów. Byłem pazer- mnie bez wątpienia najważniej- ny na muzykę we wszelkich postaciach. Nauczy- szy aspekt rozwoju i cel muzycz- łem się grać zarówno standardy, jak i fusion czy nej drogi, od zawsze. Już w liceum free. Współpracowałem z teatrami, filmowcami muzycznym interesowałem się i artystami pop. muzyką we wszelkich możliwych Dlaczego to ma być takie dziwne? Moimi idolami aspektach, oprócz programu do zawsze byli artyści uniwersalni: dyrygujący kom- przygotowania na lekcje fortepia- pozytorzy, instrumentaliści poruszający się z rów- nu grałem bardzo intensywnie ka- ną swobodą w klasyce i w jazzie, imponowali mi meralistykę, co nie było w tamtym idole z odległych epok, którzy łączyli wszystkie spe- momencie edukacji tak oczywiste. cjalizacje w jednym, to było wtedy całkowicie natu- ralne. Nie było granic, klasyfika- cji gatunkowych, improwizacja Zwierzęta zawsze były w mo­ czy umiejętność transpozycji im życiu ważną częścią codzien- na zawołanie albo czytania nut ności. Kocham je uczuciem to- a vista były czymś całkowicie talnym naturalnym. Do dziś zadaję sobie pytanie, skąd wzięła się pod koniec XIX Byłem organistą w kościele, zaczy- wieku ta potrzeba podziału na instrumentali- nałem interesować się jazzem. Na stów, kompozytorów i dyrygentów. Dlaczego wybit- studiach grałem kujawskie wesela, ni wirtuozi współcześni są niepełnosprawni, kiedy śpiewałem w chórze, realizowałem odbierze im się nuty? Dlaczego niektórzy kompo- basso continuo w orkiestrach ka- zytorzy współcześni nie potrafią zagrać ze słuchu meralnych, akompaniowałem we kolędy? Będąc klasycznym pianistą, myślę o jaz- wszystkich katedrach, poznając li- zie w pełniejszy sposób, odwołując się do wielu se- teraturę smyczkową, wokalną i dę- tek lat tradycji i różnych estetyk muzycznych. Ja- tą, grałem w Niemczech na ulicy, ko kompozytor muzyki współczesnej mogę myśleć jeździłem na warsztaty jazzowe do o kształtowaniu formy improwizacji w zupełnie Chodzieży, grałem w cyrku, byłem innej narracji, zwracając większą uwagę na sono- korepetytorem w teatrze. rystykę czy fakturę. Z kolei jako aranżer mogę użyć Im byłem starszy, tym bardziej po- dowolnej stylizacji, charakterystycznej dla idiomu, szerzałem interdyscyplinarny za- w którym akurat się poruszam. Wszystkie moje do- kres swoich zainteresowań, przy- świadczenia pozwalają mi odnaleźć się praktycz- swajając dużo więcej informacji nie w każdym stylu i funkcji. To dla mnie olbrzy- i doświadczeń niż statystyczny mie ułatwienie i sprzyjająca w pracy okoliczność. muzyk. Wychodziłem z założenia, Moim zdaniem, zajmowanie się muzyką we wszel- że muzyka jest całością, jednią, nie kich postaciach tylko pomaga, rozwija i daje szansę 92| Rozmowy na wręcz organiczną kreację. To jedyna droga do pełnym ładu i harmonii, miłości poznania prawdy o tej najpiękniejszej ze sztuk. do świata i pokory wobec złożono- Niestety wymaga o wiele więcej pracy i staranno- ści natury. ści, podporządkowania się olbrzymiemu rygorowi i dyscyplinie, aby poznać tajniki każdej z tych dzie- Tytuły twoich jazzowych płyt są dzin. pewnym kodem: Looking For Ba- lance, Jesteś Światłem, Look Inward, Czym jest w takim razie dla ciebie muzyka? Czy ale także wcześniejsze Dancing Flo- jest zjawiskiem fizycznym i traktujesz ją pragma- wers czy Almost After – jest w nich tycznie, czy ma dla ciebie głębsze znaczenie? informacja o miejscu, w którym wewnętrznie jesteś. A co fascynuje Dobre pytanie. I trudno na nie uczciwie i jedno- cię w królestwie mrówek? znacznie odpowiedzieć. Muzyka jest całym moim światem. Podporządkowałem jej wszystko w swo- Rzeczywiście, zawsze z dużym na- im życiu. Nie założyłem rodziny, bo trudno kobie- mysłem nazywam swoje płyty au- cie zaakceptować taki tryb życia, jaki prowadzę od torskie. Układają się w pewną hi- prawie 30 lat... Albo cygańskie życie w ciągłej po- storię, w której człowiek i szeroko dróży z koncertu na koncert, albo zamykanie się pojęty humanizm odgrywają waż- w pokoju, wielogodzinne ćwi- czenie na instrumencie, bądź to- talne skupienie nad pisaniem, Pracowałem ekstremalnie izolacja i introwertyzm. Czyste ciężko fizycznie. Nikogo nie in- wariactwo w kategoriach mię- teresowało, kim jestem w Pol- dzyludzkich relacji. sce, czy zrobiłem karierę i je- Dobijam powoli do pięćdziesiąt- ki i dzisiaj muzyka ma dla mnie stem docenionym artystą dużo bardziej duchowe, wręcz ezoteryczne znaczenie. Jest czy- stą energią, wibracją, która w równym stopniu mo- ną rolę. Tym razem trochę sięgną- że odbiorcę zaczarować, uszczęśliwić, uszlachetnić, łem klamrą do tytułu Dancing Flo- jak i zniszczyć jego duszę, wpędzić w depresję. Wie- wers i poszedłem drogą abstrakcji. rzę w to bardzo. Dlatego też coraz uważniej się nią A swoją drogą – mrówki są fascy- zajmuję, nie pozwalając sobie na czysto użytkowe nujące! i wyrachowane działania, które, przyznaję, kiedyś mi się zdarzały. I w ten sposób doszliśmy do twoje- Zależy mi na prawdzie, jakkolwiek każdy z nas ją go najnowszego albumu Kingdom rozumie inaczej. Dzielę się ze słuchaczami swo- of Ants, nagranego z Vinniem Cola- ją duchowością i opowiadam przy pomocy dźwię- iutą i Robertem Kubiszynem w Los ków o moim idealnym świecie, zbalansowanym, Angeles. Jest to spełnienie marzeń, JazzPRESS, listopad 2018 |93

hołd mistrzom oraz muzyczna po- ty z moim największym guru perkusji Vinniem dróż życia? Colaiutą i Robertem Kubiszynem w elektrycznym triu. Coś jak hołd złożony moim mistrzom szero- Jakbyś czytał w moich myślach... ko pojętej muzyki fusion: Weather Report, Head- Spełniłem już wiele swoich mu- hunters Herbiego Hancocka, Chick Corea Elektric zycznych marzeń, jestem pod Band. tym względem niezwykle upar- Krok po kroku, powolutku posuwałem się do przo- ty i cierpliwy w realizacji, wyda- du, skomponowałem cały materiał, wymyśliłem wać by się mogło, zupełnie absur- koncepcję płyty, dotarłem bezpośrednio do Vin- dalnych pomysłów. Po nagraniu niego, uzyskałem jego zgodę, przygotowałem bar- swojej płyty z muzyką współczes- dzo dokładne demo i wysłałem mu je. Spodobało ną wraz z jedną z najlepszych or- się, znaleźliśmy termin, sam zaproponował studio kiestr świata, Academy of St Mar- Greene Room w Los Angeles, w którym wielokrot- tin in the Fields, w legendarnym nie nagrywał i czuł się tam komfortowo. No i po- londyńskim Abbey Road Studio lecieliśmy z Robertem za wielką wodę, mając mo- (Suite On Polish Themes / Suita na tyle w brzuchu. Trafiliśmy do wspaniałego studia, tematy polskie, 2016 – przyp. red.), w którym nagrywały takie tuzy, jak Joe Sample, myślałem już, że nic tego wydarze- Patti Austin, Paul Jackson Jr. czy Keith Emerson. nia nie pobije. A tu nagle zagnieź- Nagrywaliśmy dwa dni. Wykorzystałem mnóstwo dziła się w mojej głowie idea pły- klawiatur (Rhodes i Wurlitzer Piano, Moog, Nord fot. Piotr Fagasiewicz Piotr fot. 94| Rozmowy

cały ten czas wierzyłem mocno, że się uda. Całość sfinansowałem sam, byłem własnym producen- tem, płatnikiem, zadbałem o całą logistykę, a na końcu o znalezienie wydawcy. Cały ten projekt wydaje mi się jesz- cze dzisiaj kompletnie odrealnio- ny. Z pewnością była to życiowa podróż. Ktoś, kogo uwielbiam od trzydziestu paru lat, kto jest uwa- żany za jednego z najbardziej inspi- rujących i naśladowanych perkusi- stów w historii, zagrał ze mną jak z równym, zaprzyjaźniliśmy się, wciąż mailujemy do siebie. Dzię- ki niemu moje utwory nabrały ta- kiego szwungu, wyrafinowania, że wciąż słucham tego z rozdziawio- ną gębą. To jakiś kosmos! Jestem przeszczęśliwy i spełniony. A naj- bardziej wierzę, że wszystko to wy- darzyło się nie bez przyczyny właś- nie w tym momencie mojego życia, kiedy oczyściłem umysł i serce, wy- chodząc na prostą. Przypadek? fot. Kuba Majerczyk Co dalej? Jaki jest kolejny punkt na twoim muzycznym horyzon- Stage, Roland), sample, vocoder, zagrałem na me- cie? Czy może czujesz, że artystycz- lodyce, bas klarnecie, perkusjonaliach, zaśpiewa- nie zdobyłeś już wszystko i swoją łem. A mój niezwykły przyjaciel Robert Kubiszyn, energię twórczą przekierujesz na oprócz kilku basów, zagrał również na gitarach! inne aspekty życia? Może będziesz Był w życiowej formie, podniósł poprzeczkę tego pracował jak dotąd, ale z poczu- nagrania na najwyższy z możliwych poziomów. ciem spełnienia? Oczywiście wszystko to opisuję w telegraficznym skrócie, w rzeczywistości od pomysłu do realizacji Wiesz, są dwa ekstremalne punk- upłynęły prawie dwa lata, kolejny rok trwała post- ty odniesienia w życiowych zało- produkcja i rozmowy z firmami płytowymi. Przez żeniach i celach rozwoju. Jedni sta- JazzPRESS, listopad 2018 |95

wiają poprzeczkę za wysoko i nigdy zrozumie moje intencje i to, kim jestem, będę naj- nie osiągną poczucia spełnienia, szczęśliwszym człowiekiem. To wielka wygrana. będąc zawsze składnikiem peleto- Dużo większa niż pozornie wielka rzesza sympa- nu w życiowym wyścigu, drudzy tyków muzyki danego artysty, którzy reagują sno- zaniżają swoje możliwości i szybko bistycznie, bądź kompletnie bezrefleksyjnie, po- osiadają na laurach, osiągając zado- zostając w sferze oddziaływania przeczytanych, wolenie z połowicznych sukcesów. entuzjastycznych recenzji, które z grubsza ustawia- Zawsze staram się o tym pamię- ją mapę kulturalną świata. tać. Uważam, że moje życie obe- Chciałoby się zacytować Gombrowicza: „jak ma za- szło się że mną nad wyraz hojnie. chwycać, kiedy nie zachwyca?”. Mówiąc poważnie – Nigdy, w najśmielszych snach nie nie planuję zbyt daleko. Komponuję teraz na zamó- wienie Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy największe i bez Pomodliłem się przy po- wątpienia najważniejsze dzieło mocy muzyki, pomedytowa- mojego dotychczasowego życia – łem i spróbowałem powiedzieć Requiem na orkiestrę symfonicz- ną, chór i troje solistów. Godzi- o swoich tajemnicach przy po- na muzyki z łacińskim tekstem, mocy swobodnej improwizacji kontemplacja śmierci i tęskno- ta za wszystkimi moimi bliski- mi, którzy odeszli. Prawykona- przypuszczałbym, że będę w takim nie planujemy na Wielkanoc 2019. Energię, zgodnie miejscu, w jakim się znalazłem. z twoim pytaniem, kieruję głównie na bycie tu i te- Doceniony, nagrodzony, hiperak- raz. Bardzo ważna jest dla mnie praca z młodzieżą tywny i doświadczony, współpra- w akademii. Jestem im coś winien, traktuję ich z oj- cujący z gigantami, koncertujący cowską odpowiedzialnością, opowiadając o swoich w ponad 40 krajach świata, zaraz doświadczeniach, dzieląc się wiedzą i pomysłami, zrobię habilitację... Czego chcieć przestrzegając przed niebezpieczeństwami i za- więcej? Dziękuję za to codziennie. chęcając do radzenia sobie z bolesnymi upadkami, Naprawdę. bądź zwyczajnym niezrozumieniem słuchaczy. Moje zajmowanie się muzyką te- Jako doświadczony, spełniony i zdystansowany do raz jest zupełnie innym proce- świata artysta, mogę być świetnym źródłem wiedzy sem twórczym niż przed laty. Już i pragmatycznych rozwiązań. A wszystko to w au- nic nie muszę, mówię to z pełnym rze najlepszych do wyobrażenia wibracji. Będziecie przekonaniem. Szukam wzrusze- się śmiać z mojej naiwności i fascynacji tym „new nia, porządku i ładu, uczciwego agem”? Bardzo proszę. Nic nie zakłóci mojego we- i prawdziwego kontaktu z odbior- wnętrznego spokoju – ani czyjeś zdanie, ani zacho- cą. Nawet jednym. Fizycznie – jed- wanie. Życzę każdemu tego rodzaju, współczesnego nym słuchaczem. Jeśli prawdziwie stoicyzmu. › 96| Rozmowy

– Are you Maleńczuk? – Yes, I am. – I want to play with you. – Okay! fot. materiały prasowe materiały fot. Rozmowa ta miała miejsce po jed- nym z koncertów podczas Warsaw Summer Jazz Days 2016. W grupie, której przewodził gitarzysta Marc Ribot, grał między innymi amery- kański jazz-rockowy perkusista Calvin Weston. Artystę tego bardzo ceni Maciej Maleńczuk, jeden ze stałych bywalców Festiwalu, który już wtedy nosił się z zamiarem na- grania drugiej jazzowej płyty. Pa- miętnego wieczoru pomyślał, że chciałby grać właśnie z takim per- kusistą jak Weston, jednak po kon- cercie, choć stali niedaleko siebie, nie miał odwagi do niego podejść. Współpraca była im jednak pisa- na, gdyż Weston sam go zaczepił, mówiąc, że chce z nim grać. W taki sposób doszło nagrania drugiej w dorobku Macieja Maleńczuka płyty o jazzowym idiomie The Ant. Są zaborcze i zazdrosne o siebie nawzajem Mery Zimny [email protected]

Maciej Maleńczuk: Zanim doszło czące wydarzenie. Krążek Jazz For do wspólnej gry z Calvinem We- Idiots otrzymał status Złotej Płyty stonem, miało miejsce inne zna- i z tej okazji graliśmy duży koncert JazzPRESS, listopad 2018 |97 w Teatrze Roma. Tuż przed wyj- Miałem już kompozycje! Cały proces związany ściem, pomimo ostrzeżeń, mój ze- z wydaniem płyty trwa. Już teraz, kiedy ukazuje się spół zaczął jeść. Oczywiście nie The Ant, mam materiał na połowę kolejnego krąż- posłuchali mnie, nażarli się i pod- ka. To jest tak, że kiedy regularnie ćwiczysz i masz czas koncertu zaczęli przysypiać. częsty kontakt z instrumentem, to w zasadzie każ- Stałem na scenie z saksofonem jak dego dnia coś komponujesz. Mam w sobie coś ta- idiota i nie mogłem nic zrobić, bo kiego, że przychodzi mi to łatwo, cały czas to robię, czekałem na swoją partię. W dniu, ciągle łapię jakąś frazę, którą później rozbudowu- w którym otrzymaliśmy Złotą Pły- ję. W dość krótkim czasie po zarejestrowaniu Jazz tę za Jazz For Idiots, rozwiązałem For Idiots miałem już kolejne kilkanaście, ewiden- band i wszystkich wyrzuciłem. tnie jazz-rockowych, kompozycji. Nie chciałem na- Wtedy właśnie zrozumiałem, że to grywać z pianinem, musiałbym wtedy zdać się na wszystko było fajne, dopóki nie by- sekcję rytmiczną, a liczyć na kolegów w tym kraju, ło do końca dopięte i musieliśmy to lepiej od razu liczyć na siebie, a ich zwolnić. Poza tym chciałem na tej płycie mieć gitarę. Znalazłem jednego 90 procent polskich muzyków, z lepszych rockowych muzyków, kiedy załapią się do jakiegoś wysłałem mu dema, przyjechał bandu, to trwają przy nim, rzę- do mnie i pograliśmy ten mate- polą swoje, patrzą, czy kasa na riał. Wszystko było fajnie do mo- mentu, kiedy zaczęliśmy rozma- koncie się zgadza i tyle, jest im wiać. Okazało się, że gdyby płyta dobrze odniosła sukces i doszłoby do kon- certów, dla niego byłby to prob- się ratować improwizacją. W koń- lem. Ma bezpieczną, ciepłą posadkę u znanej woka- cu po wielu koncertach nastąpił listki, którą musiałby zostawić i zacząć się znowu taki moment, kiedy zespół mi się tułać. Nie wiadomo, ile z tego będzie pieniędzy, ile rozleniwił. Spłynęło na nich ty- koncertów, czy dopisze publiczność… a jemu już było powo polskie myślenie na temat dobrze. Zrozumiałem, że w nim jest już emerytura. jazzu, to znaczy, że ma być nudno, W ogóle 90 procent polskich muzyków, kiedy zała- powoli… a solówka to takie plum- pią się do jakiegoś bandu, to trwają przy nim, rzę- kanie. Dlatego właśnie wszyst- polą swoje, patrzą, czy kasa na koncie się zgadza kich zwolniłem i pomyślałem, że i tyle, jest im dobrze. To jest właśnie emerytura. muszę do sprawy podejść inaczej. Wielu muzyków traktuje granie jak zwykłą robo- Chciałem nagrać nowy, zdecydo- tę! Powtarzam takim, że jak chcą robotę, to niech wanie ostrzejszy materiał. chwytają za łopatę. A wracając do clou, ze mną by- ło tak, jak z Koziołkiem Matołkiem, który chodził Mery Zimny: Miałeś już wtedy po świecie i szukał tego, co było blisko. Zorientowa- koncepcję nowego albumu? łem się, że przecież nie muszę szukać gitarzysty, bo 98| Rozmowy sam nim jestem! Myślałem wtedy wyłącznie o na- powiedzieć, że perkusistą, to za graniu płyty, nie o koncertach. Jeśli odniesie ona mało. Ich rolę często umniejsza się sukces, będę zastanawiał się nad stworzeniem no- w naszym kraju, ale brakuje też tak wego zespołu. świetnych muzyków, jak on.

Po dłuższej przerwie wróciłeś więc do gitary elek- Jak to? Dobrych jazzmanów w Pol- trycznej... sce przecież nie brakuje.

Nie do końca. Dzięki koncertom solowym miałem Też tak słyszałem, ale kogoś takie- cały czas kontakt z gitarą akustyczną. Po rozwią- go jak Weston to w Polsce nie ma. zaniu Psychodancingu takim czasem buforowym, On łączy w sobie siłę metalowego przed założeniem kolejnej kapeli, były występy so- perkusisty i rockowy power, jed- lowe. Zadzwoniłem do jednego managera, podałem nocześnie to niesamowicie wrażli- stawkę i poprosiłem, by zorganizował mi koncerty. wy gość. Wspaniały artysta, bardzo Naprawdę nie spodziewałem się wtedy, że będzie na szybko się dogadaliśmy. Całą se- nie takie zapotrzebowanie! Tele- fon nie przestawał dzwonić… Ak- tualnie mam zapełniony kalen- Jeśli płyta odniesie sukces, darz do końca przyszłego roku. będę zastanawiał się nad stwo- Non stop gram solo, wypełniam rzeniem nowego zespołu te same sale, co z zespołem, a ce- na biletu jest ta sama, tyle że cały zysk jest dla mnie. Przypadkiem z przedsięwzięcia, sję poprowadziłem od gitary elek- które miało być tylko na chwilę, zrobił się niezły trycznej. Na potrzeby tej muzyki biznes. Bycie sam na sam z gitarą przez dwie godzi- wymyśliłem coś takiego jak „ca- ny koncertu to naprawdę duże wyzwanie. Nie stra- lifornian part”. Na saksofonie po- ciłem więc kontaktu z instrumentem strunowym. dawałem melodyjny, jazz-rocko- W związku z tym, że saksofony miałem już nagra- wy temat, po czym wchodziła część ne wcześniej do metronomu, zabrałem się za ostre kalifornijska, która nie ma wie- ćwiczenie na gitarze. W końcu sprowadziłem We- le wspólnego z tematem. Taka od- stona, który okazał się świetnym, sympatycznym skocznia, która ma się tak skotło- gościem. Zaprzyjaźniliśmy się. Przyjechał do mo- wać, by w końcu doprowadzić do jej wsi, na której bardzo mu się spodobało, wzbu- tematu końcowego. Mam nadzieję, dzając tam niemałą sensację. Jest potężnym czar- że ten zamysł nam się udał. Utwo- noskórym gościem, mój kot przez pierwsze trzy dni ry są krótkie, ale bardzo dużo się omijał go szerokim łukiem. Zamknąłem go u sie- w nich dzieje. W środku jest sporo bie i ćwiczyliśmy dotąd, aż materiał był gotowy. Po- ciężkiego grania i riffów, które wy- tem weszliśmy do studia i wszystko poszło już bar- myślałem już w trakcie nagrania, dzo szybko. Weston jest wybitnym muzykiem, bo w studiu. JazzPRESS, listopad 2018 |99 fot. materiały prasowe materiały fot.

Czy na tej płycie gra ktoś jeszcze? akustycznej i tej 12-strunowej, wstawiałem też Materiał brzmi bardzo gęsto, dużo gitarę elektryczną, mamy więc całą feerię gitar. tam się dzieje. Jestem dumny, że udało mi się tę płytę nagrać bez pianisty, poza kilkoma momentami, gdzie Nie, zrobiliśmy to we dwóch. No pojawia się additional piano. Całość przygotowa- dobrze, pojawia się jeszcze bas, liśmy, posługując się wszystkimi możliwościami ale cała reszta to efekt naszej studia. To wcale nie jest tak, że kiedy grasz jazz, pracy. Perkusja Westona oraz czy w ogóle muzykę ambitną, to nie możesz użyć moje gitary, saksofony – od so- samplera. Niby czemu nie? Wykorzystałem więc pranowego po barytonowy i elek- wszystko, co oferowało studio nagraniowe, że- tronika, którą też obsługiwałem. by zrobić dobrą muzykę i żeby wszystko jak naj- Grałem na przykład na takiej gi- lepiej brzmiało. Sama forma pracy była bardzo tarowo-basowej 12-strunowej hy- jazzowa. Przed wejściem do studia nie wiedzia- brydzie. Na początku obawiałem łem wielu rzeczy, zwłaszcza jeśli chodzi o części się, jak będzie brzmiała z sak- kalifornijskie, dlatego powstawały one w czasie sofonem, okazało się jednak, że rzeczywistym nagrania. Trudno mi powiedzieć, efekt jest świetny. Nakładałem czy to jazz, czy nie. Chciałem, żeby to był harmo- na siebie dźwięki zwykłej gitary lodic [śmiech]. 100| Rozmowy

Od dawna mówiłeś o swoich fascynacjach Ornet- tego dostosowana. Jazz jest muzy- tem Colemanem i harmolodic. ką ambitną, ale też najbardziej wy- rafinowanym gatunkiem muzy- Fascynują mnie przede wszystkim jego sekcje ryt- ki rozrywkowej, a przynajmniej miczne. Sam Coleman trochę mnie denerwuje, kie- powinien nim być. To nie ma być dy gra na tym swoim plastikowym alcie. To popi- Schönberg czy te wszystkie współ- skiwanie… Jednocześnie bez niego to już nie jest to czesne zgrzyty i świsty. Ja to lubię, samo. Genialny jest jego pomysł na sekcje rytmicz- bawi mnie to, ale wiem, że inni ne, te podwojone basy i gitary, które sprawiają, że mogą sobie z taką muzyką nie po- muzyka jest gęstsza, a wszystko bardziej się kotłuje. radzić. Dlatego chciałem dostoso- Coleman wymyślił free jazz, a później harmolodic. wać się do współczesnego słucha- Wolałbym nie używać tego określenia, ale – bardzo cza, a może przede wszystkim do uogólniając – można to nazwać punk-jazzem. Mo- współczesnego świata. je utwory są celowo krótkie. W latach sześćdziesią- Nasza rzeczywistość brzmi inaczej tych słuchacz jazzu zażywał LSD, palił marihuanę niż, powiedzmy, w latach sześć- i mógł nawet przez 50 minut słuchać My Favorite dziesiątych, kiedy jazz był na wy- Things Coltrane’a, cały czas będąc skupionym. A te- żynach. Żyjemy w innych realiach raz proszę mi znaleźć kogoś, kto tyle wytrzyma. i albo rezygnujemy z muzyki am- Chodzi mi o koncentrację, zrozumienie tekstu. Dziś bitnej, gramy pop i patrzymy, ile ludzie mają problem ze słuchaniem przez 5 minut! wpływa nam na konto, albo do- stosowujemy tę muzykę do naszej Zgadza się, ale ma na to wpływ wiele czynników, rzeczywistości. Wydaje mi się, że cała konstrukcja świata, w którym żyjemy… Ornette'owi przyświecała właśnie taka idea, by jazz był trochę bar- Co chwilę dzwoni telefon, przychodzą maile, gdzieś dziej „prymitywny”, bo jest za mą- przejedzie karetka, przeleci helikopter… Żyjemy w dry. Marsalisowy jazz stał się tro- wielopłaszczyznowym świecie, w którym brakuje chę hermetyczny, bez krawata doń czasu i możliwości na dłuższą chwilę skupienia. nie przystąp [śmiech]. Przez to za- gonił się w pułapkę marginalności Ludzie chyba w ogóle często mają problem ze słu- i utracił swoją popularność. A prze- chaniem całych płyt. cież kiedyś był muzyką stricte roz- rywkową, czymś rewolucyjnym, Tak, dlatego właśnie przy okazji nowego krążka na- brudnym i bezczelnym. Co więcej, pisałem coś w rodzaju odezwy. Apeluję w niej do te utwory były krótkie. słuchacza, by posłuchał dwóch, trzech numerów I pomyślałem, że chcę grać właś- i zrobił sobie przerwę, bo na więcej i tak pewnie go nie coś takiego. Gdybym był Col- nie stać lub nie da rady. Współczesny człowiek nie tranem może pokusiłbym się na potrafi dłużej utrzymać koncentracji, dlatego mu- 50-minutowe improwizacje, ale nie zyka ambitna powinna być w pewnym sensie do jestem. Łatwo jest przegadać, moim JazzPRESS, listopad 2018 |101 zdaniem lepiej, jak jest krótko, ale Zdaję sobie sprawę, że w przypadku jazzu 10 tysię- agresywnie, rytmicznie, a muzyka cy sprzedanych płyt to platyna, ale w skali świata jest zwarta i zbita, jeśli oczywiście to przecież nic nie znaczy! Uważam jednak, że jeże- chcemy, by słuchacz wytrzymał do li już mam talent, to nie powinienem go marnować końca. Chciałem też, przynajmniej i wykorzystywać tylko do zarabiania pieniędzy. częściowo, wyzbyć się harmonii, Moim obowiązkiem jest go rozwijać i dzielić się ważniejszy jest dla mnie rytm i ta- nim z ludźmi. Robię to oczywiście także dla włas- kie flow… Lubię, kiedy wszystko się nej satysfakcji oraz z miłości do jazzu. Uważam, że na siebie nakłada i kotłuje, tworzy temu gatunkowi coś się ode mnie należy. się wtedy taka magma. W efekcie Od małego się nim interesowałem, znam go, choć muzyka, która powstaje, jest wielo- z tym najnowszym mam może kłopot… Myślę jed- płaszczyznowa, tak jak nasza rze- nak, że taki sensowny jazz skończył się z jazz-ro- czywistość. Każdy wyciągnie z niej ckiem lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Są coś innego dla siebie. jeszcze ciekawi muzycy, na przykład James Blood Ulmer, ale on jest już stary, a ci młodsi, trudno po- Magma to chyba dobre określenie wiedzieć, co oni grają. Nowa płyta narodziła się dla brzmienia niektórych utwo- więc z potrzeby serca. Nie jest w całości harmolo- rów na The Ant. dyczna, takie są te szybkie numery, ale gram też…

O to też chodzi w harmolodic. Trze- ...spokojniejsze. Są dwie piosenki. ba też pamiętać, że jest to coś, co się przydarza. Nie wystarczy, że kape- Tak, melodyjne kawałki. Nadal nie opuszcza mnie la gra, musi się dobrze rozpędzić taki tandetny romantyzm.

Słychać to rozdarcie. Wiele razy Żyjemy w wielopłaszczyzno- mówiłeś, że masz dwie obsesje, wym świecie, w którym braku- jedną z nich jest potrzeba uwol- je czasu i możliwości na dłuższą nienia się od harmonii, drugą potrzeba tworzenia pięknych chwilę skupienia melodii. Obydwie na tej nowej płycie realizujesz. i gdzieś w tym całym kotle, jeśli mamy dobrych muzyków, zaczyna Co jakiś czas, kiedy na przykład gram na sakso- się tworzyć pewien porządek, któ- fonie, przychodzi do mnie jakaś piękna melodia, ry wynika z bałaganu. To trochę która okazuje się banalna, gdy zagram ją na gita- tak, jak z Heraklitem, który szu- rze. Od tego jednak nie ma ucieczki, człowiek ma kał porządku w chaosie. Ja na swój serce i rozum. W mojej głowie kotłują się ambicje, sposób też staram się to robić. Nie pomysły, ale czasami serce bierze górę i wygrywa mam w tym większych ambicji. romantyzm. Sprzyja temu także życie, zakochasz 102| Rozmowy się czy odkochasz, ktoś cię porzuci i musisz to na się dosyć romantycznie, ładnie z siebie wyrzucić. Na płycie The Ant są dwa utwo- i gładko, potem dopiero wkracza ry śpiewane, jeden polityczny, drugi obyczajowy… mocna gitara, która wprowadza Cały ja. chaos. Jak w naszym życiu, wszyst- ko jest skomplikowane, nie tak jak Jest Fajnie i Nalej jej. w disco polo.

Tak. O tym pierwszym nie ma co rozmawiać, wszystko jest jas- Jeżeli już mam talent, to nie ne. Drugi to piosenka opisują- powinienem go marnować i wy- ca to, co zaobserwowałem wśród korzystywać tylko do zarabiania młodych kobiet, czyli alkoho- lizm. Mało która młoda kobie- pieniędzy ta przyzna się, że ma problem z alkoholem, a rzeczywistość, która nas otacza, po- Wspominałeś, że komponowanie kazuje, że właśnie tak jest. Stwierdziłem, że jest to przychodzi ci łatwo. Kiedy poja- problem wart podjęcia. A tak poza tym to najzwy- wia się jakaś fraza, którą uznasz czajniej w świecie przyczepiło się do mnie: „Nalej za godną uwagi, od razu ją zapisu- jej, nalej jej”. Kiedy usłyszał to Weston, to bez prze- jesz, nagrywasz? rwy chodził i powtarzał „Maciej, nalej jej, nalej jej”… [śmiech]. Moja konsekwencja jest żadna, miało być Nagrywam, ale niekoniecznie od harmolodic, a jest Nalej jej, miało być groźnie, a cza- razu. Jeśli fraza jest dobra, to ona sami jest romantycznie. do ciebie wróci. To, która z nich jest godna uwagi i rozbudowania, Miało być bez polityki... to już kwestia doświadczenia. Melodie, które same przychodzą ...a jest z polityką. Ale ten brak konsekwencji mi mi do głowy i nie wynikają z ćwi- się podoba, uważam, że do pewnego stopnia arty- czenia, to są najczęściej te roman- sta powinien taki być i umieć z tym żyć. Taki chyba tyczne i śliczne. Zniewalają mnie. powinien być też jazz. U Charlesa Mingusa wyraź- Muszę je z siebie wyrzucić, by nie widoczne jest to połączenie konsekwencji i jej przestały mnie dręczyć. Poza tym braku. ćwiczenie, ćwiczenie i jeszcze raz ćwiczenie. Kiedy mam przerwę, Obok piosenek są utwory instrumentalne. Przed nie wyjeżdżam na egzotyczne wa- nagraniem miałeś tylko ich zarysy kompozycyjne, kacje, tylko siedzę u siebie na wsi tematy, reszta to improwizacja? i gram. To, co widać, czyli na przy- kład płyta, to tylko wierzchołek Części środkowe – kalifornijskie, to w dużej mie- góry lodowej, coś, co się udało za- rze improwizacja. Większość tych utworów zaczy- rejestrować i wypuścić na rynek. JazzPRESS, listopad 2018 |103

Nie wiesz, kim jest tak naprawdę tu i wybiłem sobie nim zęba. Złośliwy jest, zazdros- Maleńczuk, kiedy jest w domu. ny, wredny. W ogóle instrumenty są zaborcze i za- zdrosne o siebie nawzajem. Podobno bardzo dużo ćwiczy. Na saksofonie tak poważnie grasz od Saksofon to taki najważniejszy dla ciebie instru- 11 lat, pewnie już nie liczysz godzin ment? w ćwiczeniówce, jak to robiłeś do pewnego czasu... Gdyby nie to, że kiedyś zacząłem grać na gitarze, to pewnie by nim był. Teraz akurat znów więcej gram na gitarze, ale myślę o powrocie do Nie chodzi o staż i częstotliwość gry, raczej o to, jak saksofonu, za dużo rzeczy zaczy- się z nim czujesz. na mi się znów kotłować w głowie. Saksofon to wymagający instru- Gitara też jest ważna, nie potrafię bez niej żyć. Naj- ment. Czasami nie daję sobie z nim chętniej to przyprawiłbym sobie drugą parę rąk rady na scenie. Raz na przykład i grał na obydwu naraz. Może kiedyś transplanta- miałem taką sytuację, że zrobiłem cja tak się rozwinie, że będzie to możliwe. Jeśli tak, jakiś głupi ruch podczas koncer- chętnie z tego skorzystam [śmiech]. fot. materiały prasowe materiały fot. 104| Rozmowy

Widać, że bardzo chodzą ci palce, ciągle coś mu- alkoholu. Na gitarze wręcz prze- sisz z nimi robić... miętosić koszulę, uderzać o stół, ciwnie, do tego mogę jeszcze śpie- szklankę... wać, z saksofonem coś takiego nie przejdzie. Dużo ćwiczę, do niedaw- Niestety, tak już mam, nic na to nie poradzę. Mo- na potrafiłem poświęcać temu 3-4 że to jakaś nerwica. W ogóle saksofon pomaga na godziny dziennie. Robiłem mnó- przykład ludziom w depresji, narkomanom… Mnie stwo błędów, uczyłem się źle… Na pomógł wyjść z alkoholizmu. Bierzesz go do rę- saksofonie dźwięk można wydobyć ki i możesz się wywrzeszczeć, wyrzucić z siebie złe na kilka różnych sposobów. Właś- emocje, a przy okazji się zmęczyć. Na moje szczęś- nie przez to poznałem nową funk- cie nie potrafię grać na saksofonie pod wpływem cję – „zauczyć się”, czyli nauczyć się źle. Później bardzo wiele kosztuje cię oduczenie, grasz i po raz setny robisz ten sam błąd. Przeszedłem przez to wiele razy, ale dzięki te- mu moja nadmierna pewność sie- bie i jakaś taka bufonada, że jestem gwiazdą rocka, zniknęły. Kiedy po raz setny mylisz się w tym samym miejscu, pewność siebie pryska jak bańka mydlana. Zaczynasz siebie nienawidzić, uważasz się za idio- tę. To bardzo pomaga na rozbucha- ne ego, które jest przynależne do świata rock & rolla. Bardzo łatwo popaść w przekonanie, że jesteś bo- ski, świetny, a kiedy bierzesz sakso- fon, robisz się nagle taki malutki. W moim przypadku tak przynaj- mniej to zadziałało.

Jazz zatem pomógł ci tak bardzo życiowo. Pewnie też pozwolił od- świeżyć głowę...

Zgadza się. Jedną z moich dużych motywacji było też to, by się nie zestarzeć umysłowo. Mam 57 lat, fot. materiały prasowe mógłbym już tylko odcinać kupo- JazzPRESS, listopad 2018 |105 ny. W powszechnym mniemaniu okazało się, że potrafię też pisać teksty, w końcu na pewno nie jest to czas na naukę. sporo w życiu przeczytałem poezji i tak to się po- Jednak w moim przypadku jest toczyło. Drugi powód jest równie prozaiczny – nie inaczej, uważam, że człowiek uczy miałem gdzie ćwiczyć. Kiedy w końcu kupiłem so- się przez całe życie. Mnóstwo na- bie domek na wsi po raz pierwszy mogłem zacząć uczyłem się po czterdziestce. Gdy- regularnie grać. Wcześniej owszem, miałem ja- kieś dęciaki, próbowałem grać Duży wpływ na upadek jazzu na klarnetach, zdezelowanych w Polsce miało to, że nie było saksofonach, w końcu to była ko- gdzie ćwiczyć muna, o dobry instrument by- ło naprawdę ciężko, trzeba było bym umarł wcześniej, nie byłbym mieć też dużo pieniędzy. Nie było jednak możliwo- tak pełnym człowiekiem, jakim je- ści ćwiczenia, saksofon jest głośny, ciągle był prob- stem teraz. Denerwuje mnie to, że lem z sąsiadami, zaraz przyjeżdżała milicja. Wyda- w Polsce albo jesteś młody, albo sta- je mi się, że duży wpływ na upadek jazzu w Polsce ry, nie ma okresu dojrzałości, któ- miało to, że nie było gdzie ćwiczyć. ry jest pomiędzy. Dlatego właśnie Przez pierwsze kilka lat mojej nauki nikt nie powi- samemu trzeba sobie tę dojrzałość nien mnie słuchać, było to męczące dla wszystkich, wywalczyć. łącznie ze mną. W miarę kontrolowane dźwięki za- cząłem wydobywać dopiero po jakichś czterech la- Zastanawiam się, jak to się stało, tach gry. Ten czas byłby nie do przebrnięcia w mie- że choć zacząłeś go słuchać w bar- ście. To, że zacząłem grać na gitarze i śpiewać, to był dzo młodym wieku... pewien życiowy przymus. Gdyby nie to, może od początku byłbym jazzmanem i grał na saksofonie. ...kiedy miałem 12 lat. Cały ten jazz nie był i nie jest fanaberią.

Jak to się więc stało, że nie zosta- Mówiłeś, że jazz grasz dla siebie, ale wspominałeś łeś jazzmanem? Wielokrotnie mó- też o poczuciu pewnej misji… wiłeś, że to twoja wielka fascyna- cja. W autobiografii wspominałeś, Tak, chcę edukować. Uważam, że zwłaszcza w Pol- że jako nastolatek grałeś free jazz sce chamstwo podnosi głowę. Przed laty napisałem na flecie, a nawet na dwóch fletach poemat, który nie stracił niestety na aktualności prostych. Chamstwo w państwie. To chamstwo przeszkadza nam w tym, by stworzyć dobre państwo, ciągle jest Po pierwsze, nie miałem wtedy pie- tu wojna głupich z mądrymi. Powiedzmy, że chcę niędzy i musiałem szybko coś za- zadbać o tę mądrzejszą część społeczeństwa. Nie robić, dorwałem więc gitarę, która wiem, czy ci ludzie mnie szanują, pogarda przyna- była łatwiej dostępna. Przy okazji leżna jest obydwu stronom, ale robię to dla nich. 106| Rozmowy

Natomiast potrzeba edukacji to taka misja od boga. ję i świetnie się dogadujemy. Nie Być może wzięło się to stąd, że nie zagrzałem na dłu- wiem, na czym to polega, ale mo- żej miejsca w żadnej szkole i teraz mam skłonność mentalnie łapię z nimi kontakt do dydaktyki, a co gorsze, moralistyki. Tylko czy ktoś i od razu nadajemy na tych samych taki jak ja powinien moralizować innych? A może falach. właśnie dopiero ktoś taki jak ja może to robić? Któż to wie? Tutaj właśnie wkraczamy w sferę poezji. Przy okazji pierwszej jazzowej pły- ty wspominałeś, że chciałbyś zo- Skąd tytuł płyty – The Ant? baczyć w końcu na koncertach no- we twarze. Udało się? Mrówka jest pracowita, ja też. Nieraz obserwowa- łem je podczas pracy, tak szybko przebierają tymi Nie do końca. Nową publiczność nóżkami, czasami ciągną większe od siebie przed- zyskuję głównie dzięki moim poza- mioty i ciężary. Poza tym są uparte! Czasami wy- scenicznym zachowaniom i skan- daje nam się, że muzyka powinna być od razu na dalom. To dzięki temu na moje kon- wybitnym poziomie, a przecież ważny jest też upór certy zaczęło przychodzić więcej niż i pasja, z jaką się ją wykonuje. Co z tego, że ktoś jest wcześniej młodych ludzi. Część też świetnie wykształcony, skończył prestiżowe uczel- wykruszyła się sama, na przykład nie, jeśli gra bez emocji, na zimno. To ja już wolę ko- starsze panie, które zaczęły wycho- goś, kto mniej umie i nie jest tak technicznie bie- dzić, kiedy okazało się, że klnę i os- gły, ale robi to z pasją, jest w nim taka zawziętość tro wypowiadam się politycznie. i zaciętość. Upór to coś, co bardzo cenię. Uważam, Przez tę obrazoburczość zaczęli po- że nie tylko talent, ale właśnie upór przynosi efek- jawiać się jednak młodsi. Myślę, ty, także w muzyce. Wiele można wypracować, ale że ludzi bardziej przyciąga właś- trzeba naprawdę kochać to, co się robi. nie to, a nie moje jazzowe wyczyny. Nie wiem, czy młodzi dziś słucha- Obserwujesz polską, młodą scenę jazzową? ją jazzu… Poza tymi, którzy sami go grają. Tylko trochę... Jeśli będę składał nowy band, to tylko z Amerykanami. Raz, że mnie na to stać, Słuchają i jest ich niemało. dwa, poziom, jaki reprezentują w Polsce, jest nie- osiągalny. Świetnie, w takim razie muszę ro- bić swoje. Nie chcę osiadać na lau- Wielu twierdzi, że jeśli chodzi o poziom, jazz rach, co chwilę mam nowe po- w Polsce nigdy nie miał się tak dobrze, jak teraz. mysły i chcę je realizować. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym grać Niech będzie, ale ja i tak wolę grać z Amerykana- w jednym zespole 40-50 lat. To była- mi, zwłaszcza tymi czarnoskórymi muzykami. by śmierć, a ja sobie takiej śmierci Być może jest tak dlatego, że dobrze się z nimi czu- nie życzę. › JazzPRESS, listopad 2018 |107 projekt: Agnieszka Sobczyńska Agnieszka projekt:

Piotr Baron – wrocławski saksofonista, kompozytor i pedagog. Na scenie zadebiutował, będąc jeszcze nastolatkiem. Współpracował z Janem „Ptaszynem” Wróblewskim, Zbigniewem Namy- słowskim, Tomaszem Stańką, Wojciechem Karolakiem, Jarosławem Śmietaną. Pracował jako na- uczyciel i wykładowca akademicki saksofonu, harmonii jazzowej i improwizacji. Obecnie jest dy- rektorem naczelnym i artystycznym Polskiej Orkiestry Sinfonia Iuventus im. Jerzego Semkowa.

Cały ten jazz! MEET! – Piotr Baron Jerzy Szczerbakow [email protected]

Jerzy Szczerbakow: W tym roku licznie za pieniądze, ale pracą te- obchodzisz jubileusz czterdzie- go bym nie nazwał, bo dla mnie stolecia pracy artystycznej. Jak to jest wielka frajda. Na Jazzie nad wspominasz swój debiut podczas Odrą grałem za darmo [śmiech]. festiwalu Jazz nad Odrą w sie- demdziesiątym ósmym roku? Jak porównałbyś czasy tamtego fe- stiwalu Jazz nad Odrą do obecnych, Piotr Baron: Mija czterdzieści lat, pod względem potencjału arty- od kiedy gram na saksofonie pub- stycznego tkwiącego w muzykach? 108| Rozmowy

Na szczęście nastąpiła różnica w systemie, czego ko saksofonowe. Teraz dostęp do wyznacznikiem w obecnych czasach, w porów- informacji jest bardzo ułatwio- naniu do tego, co było wtedy, jest dostęp do infor- ny, co ma też swoje złe strony, bo macji. Wtedy żyliśmy w wieku pary i elektrycz- co łatwo przychodzi, ma mniejszą ności, a teraz żyjemy w wieku terabajtów. Młody wartość. Myślę, że wszystko ma adept jazzu, niezależnie od miejsca zamieszka- swoje dobre i złe strony. nia, może poprzez internet dotrzeć do nagra- nia i zapisu nutowego niemalże każdego utwo- Młodych ludzi grających jazz jest ru. W latach siedemdziesiątych płyty trzeba było obecnie bardzo dużo. Jakie są, we- zdobywać. Świętej pamięci Ryszard Gwalbert Mi- dług ciebie, różnice pomiędzy siek, jeden z moich mistrzów, przywiózł z Austrii młodymi muzykami a twoim po- dwie płyty: Blue Train i Milestones, i pozwolił mi koleniem, kiedy byliście w ich przegrać je sobie na szpulę taśmy ORWO. W ten wieku? sposób otrzymałem źródło wzruszeń, informa- cji oraz wzór do naśladowania. Kiedyś znać płytę Dzisiejsza młodzież jest niesamo- oznaczało znać każdą nutę od początku do końca. wicie kompetentna. To są muzy- Do dzisiaj pamiętam wszystkie solówki, nie tyl- cy, którzy świetnie grają na swo- fot. Piotr Gruchała Piotr fot. JazzPRESS, listopad 2018 |109 ich instrumentach, mają dość Bennym Goodmanem i do dzisiaj sobie myślę, że dużą wiedzę, przez co konkurują byłoby nieźle, gdybym nim był. Ale nie jestem. ze sobą, a ten element konkuren- cji jest bardzo twórczy, bo rozwi- Dodatkowo pochodzisz z Wrocławia, z którego wy- jają się dużo szybciej i idą dalej wodzi się wielu znakomitych muzyków. Na pew- w krótszym czasie niż my wtedy. no miało to wpływ na twoje dojrzewanie do jazzu Kiedyś wszystko było „bardziej”, i twój rozwój muzyczny.

Miało wielki wpływ, ale nie Dostęp do informacji jest bar- tylko na jazz. Wrocław jest dzo ułatwiony, co ma też swoje miastem, w którym funkcjo- złe strony, bo co łatwo przycho- nował Teatr Jerzego Grotow- skiego, gdzie powstał Teatr dzi, ma mniejszą wartość. Pantomimy Henryka Toma- szewskiego, a w teatrach Pol- słuchało się „bardziej”, grało, skim i Współczesnym reżyserowali Konrad Swi- a nawet żyło. Teraz myślę, że jest narski i Jerzy Jarocki. To miasto bardzo mocne łatwiej, ale to wcale nie jest złe. artystycznie. Można by mnożyć nazwiska wiel- Powinno być łatwiej i powinno kich wrocławskich artystów. Dla mnie Wrocław się żyć lżej. jest jak Nowy Jork – miastem bez etnicznej hi- storii. Jest bardzo mocno nasiąknięty wpływem Kiedy pojawiła się u ciebie fascy- Lwowa, ale też wielu innych stron świata, skąd nacja jazzem? przybywali do Wrocławia tak zwani osadnicy. Wrocław jest właśnie jak Nowy Jork – wielokul- To wszystko zawdzięczam mo- turowy i wielotradycyjny, co rzeczywiście dało jemu tacie, który podczas wojny świetny efekt. stał się zagorzałym fanem jazzu. Kiedy pojawiłem się na tym świe- Co dla ciebie oznacza słowo jazz? cie, pierwszymi nutami, któ- re usłyszałem, był jazz. Później Puls. Brzmienie muzyki amerykańskiej wytwór- poszedłem do szkoły muzycz- ni Motown, która wsławiła się tym, że nagrywa- nej. Po trzech latach bycia pia- ła czarnych artystów, kiedy nikt ich nie chciał nistą stwierdziłem, że chcę być nagrywać. Artyści tacy jak Marvin Gaye, Isaac trębaczem, takim jak Eddie Cal- Hayes i parę lat później Steve Wonder nagrywa- vert i… dostałem klarnet [śmiech]. li soul, ale nieco nowocześniejszy. To jest muzy- W wieku dziesięciu lat grałem na ka, która pulsuje podobnie jak jazz, chociaż po- dużym klarnecie, lecz gdy usły- dobno jazzem nie jest. Kto to wie, co to jest jazz, szałem Benny’ego Goodmana, to tak naprawdę? Dla mnie to właśnie charaktery- był koniec. Postanowiłem zostać styczny puls decyduje, czy coś jest jazzem, czy 110| Rozmowy nie. Takiego pulsu nie ma w żadnej innej muzy- kiem, że to jest dobrze zrobiona ce. Jednak zawsze musi ona być porządkowana muzyka. Co nie znaczy, że uwa- rytmem, jakkolwiek ten rytm rozumiemy, bez żam muzykę za produkt, bo nigdy rytmu byłby bałagan. Dodatkowo bardzo waż- nie zgodzę się z tym, że muzyka nymi czynnikami są blues i improwizacja. Jed- jest produktem. Na muzyce moż- nak są zespoły, które genialnie swingują i gra- na oczywiście zarabiać, ale to nie ją niesamowity jazz, a mają wszystko zapisane jest produkt. Natomiast muzyka w nutach i w ich występach nie ma cienia im- musi być dobrze zrobiona, trzeba prowizacji. Dlatego uważam, że to nie jest waru- ćwiczyć latami i ją dopieszczać. nek konieczny. Jazz powstał, kiedy biały czło- wiek uczynił wielkie zło czar- Kiedyś wszystko było „bar- nemu człowiekowi na ziemi dziej”, słuchało się „bardziej”, czerwonego człowieka. Z te- grało, a nawet żyło. go okupionego krwią wymie- szania kultur powstał jazz. Nie jest to jednak muzyka czarnych ludzi. W Afryce Na przykład Eric Clapton, jak już wcześniej nie było tego gatunku. Jazz jest muzy- przestał być bluesmanem, za- ką, która powstała w południowej części Amery- czął grać popowe utwory. Jednak ki Północnej, w Luizjanie, poprzez niezgodę czar- jest to muzyk wielkiej klasy i za- nego człowieka na to, co się stało. trudnia muzyków podobnej mia- Ale też należy zauważyć, że jazz jest muzyką nie- ry, dlatego choćby zagrali Sześć prawdopodobnie misyjną. To jest chyba najlepsza niedźwiedzi i klown Cebulka, to forma globalizacji, jaka kiedykolwiek zaistniała będzie to arcydzieło, poprzez ich na świecie, ponieważ jazz grają ludzie każdej na- kunszt i jakość. Z całym szacun- cji, każdego koloru, bez względu na język, wyzna- kiem, ale utwór Layla to jest „nic”, nie, przekonanie. Moja żona kiedyś powiedziała, ale kręci niesamowicie, ponieważ że są tylko dwa uniwersalne języki na świecie: jazz jest zagrany przez najwybitniej- i modlitwa. szych muzyków na świecie. My- ślę, że należy operować nie gatun- Czy zdarza ci się być dobrowolnym odbiorcą in- kami, a jakością muzyki płynącej nych gatunków muzycznych? z muzyków.

Dobrowolnie nie. Sam nie pójdę do sklepu i nie Jednym z bardzo ważnych elemen- kupię sobie płyt z muzyką etno lub pop. Zdarza tów twojej kariery muzycznej jest się, że moi studenci, młodzi koledzy albo moja działalność pedagogiczna. córeczka czasami puszczą mi coś fantastyczne- go i wtedy pytam, co to jest. Bardzo wiele gatun- To się zaczęło w sposób zupeł- ków może zachwycić i wzruszyć, pod warun- nie niezamierzony. Mój przyjaciel JazzPRESS, listopad 2018 |111

Zbyszek Czwojda powiedział kie- jest ograniczona, a ładnych kombinacji jest jeszcze dyś, że chce założyć szkołę jazzu. mniej. Jeżeli chcemy się stać choć trochę podob- Nie sądziłem, że to zrobi, ale pew- ni do tych, których naśladujemy, to musimy umieć nego dnia zadzwonił do mnie i po- wszystko to, co oni. Chcesz grać jak Chopin, to nie wiedział, ze właśnie to zrobił, a ja słuchaj Chopina, tylko słuchaj tych, których on obiecałem w niej uczyć. Przypo- sam słuchał. mniałem sobie wtedy, że dla świę- tego spokoju rzeczywiście kiedyś zgodziłem się być nauczycielem. I uczyłem w tej szkole przez osiem- naście lat.

Lubiłeś uczyć?

To zależy od tego, kogo się uczy. Wszystko jest związane z relacją, bo każdy nadajnik musi mieć swój odbiornik, inaczej nadawanie nie ma żadnego sensu. Jeżeli odbior- nik był podatny na nadawanie, to lubiłem uczyć. Ale często też było odwrotnie i dawałem temu wyraz. Mogę się pochwalić, że pierwsze jazzowe nuty na saksofonie Ma- ciek Obara zagrał u mnie, w szkole Zbyszka Czwojdy. Do czego Maciek się nie przyznaje [śmiech]. Lubi- łem go uczyć, chociaż był strasznie irytujący, krnąbrny i bardzo nie- sforny.

Czy nauka jazzu wymaga znajo- mości standardów?

Nie można grać jazzu, nie znając literatury. W zbiorze jest tak na- prawdę tylko dwanaście różnych melodii, których używa się, im- prowizując, więc liczba kombinacji fot. Piotr Gruchała 112| Rozmowy

Miałeś kiedyś ochotę zagrać standard muzyki rą kończę, nazywa się Wodecki Jazz. rozrywkowej lub rockowej we własnej jazzowej Nie nazwałbym jej aranżacjami, aranżacji? lecz moim słyszeniem jego muzy- ki. Chcę pokazać Wodeckiego jako Miałem i właśnie kończę podobną płytę. Przyjaźni- kompozytora, a nie tylko śpiewaka, łem się ze Zbyszkiem Wodeckim i kilka lat temu, instrumentalistę i aranżera. zachwycony jego piosenkami, zaproponowałem, że nagram je instrumentalnie. Zbyszek powiedział, że W jakim składzie nagrywasz tę to świetny pomysł i zgodził się zagrać u mnie w ze- płytę? spole na skrzypcach, ale niestety umarł. Płyta, któ- Na perkusji zagrał Łukasz Żyta, na kontrabasie Maciek Adamczak, na fortepianie Michał Tokaj, na trąbce i flugelhornie Robert Ma- jewski, a ja gram na saksofonach oraz klarnecie basowym. Zapro- siłem również wielu gości. W jed- nej piosence śpiewa, a w dwóch gra na skrzypcach Sebastian Kar- piel-Bułecka, w kolejnym utworze rapuje Tomson, w jednej piosen- ce śpiewa, a w innej recytuje mo- ja córeczka Marysia oraz w jednej pieśni Paweł Królikowski prze- pięknie recytuje tekst Młynar- skiego, tak jakby to była najwięk- sza poezja romantyczna. Brakuje mi tylko solówki gitarowej mojego młodszego syna, a także solówki techno z elektryczną trąbką moje- go starszego syna. ›

Cały ten jazz! / www.calytenjazz.pl Jerzy Szczerbakow – autor cyklu Agnieszka Sobczyńska – autorka plakatów fot. Piotr Gruchała Piotr Karasiewicz – kanał YT karasek52 JazzPRESS, listopad 2018 |113 114| Słowo na jazzowo / My Favorite Things (or quite the opposite…)

Komponowane improwizacje czy improwizowane kompozycje?

Piotr Rytowski [email protected]

Jak co roku, mijająca jesień obro- dowej grupy Ensemble Recherche dziła interesującymi festiwalami. występującej podczas tegorocznej Nie podjąłbym się wymienienia edycji Warszawskiej Jesieni. Pod- nawet wyłącznie jazzowych im- czas towarzyskiej rozmowy wspo- prez odbywających się w kraju we mniałem, że bardzo często słucha- wrześniu, październiku i listopa- jąc muzyki, a szczególnie pisząc dzie. A przecież świat muzyki nie o niej na łamach JazzPRESSu, nie kończy się na jazzie. W Warszawie mam pewności, kiedy powinienem niemal równocześnie trwały mię- jeszcze użyć słowa jazz, a kiedy już dzy innymi Warszawska Jesień, współczesna kameralistyka, wol- Skrzyżowanie Kultur, Szalone Dni na improwizacja czy muzyka eks- Muzyki, Avant Art, chwilę później perymentalna. Dla mnie jako „li- Jazz Jamboree. Ogrom wspania- beralnego słuchacza” określenia te łych wrażeń i, jak zwykle, parę re- nie mają większego znaczenia – nie fleksji. wartościuję muzyki, ale kiedy piszę W tym miejscu pisałem niedaw- materiał, który ma być użyteczny no o „wiejskim jazzie” – związkach dla czytelnika, powinienem jakoś jazzu i muzyki tradycyjnej, o per- nazwać przedmiot recenzji czy re- cepcji muzyki współczesnej, która lacji koncertowej. często podobnie jak jazz spotyka się Wiele nowej muzyki na pierwszy z barierami ze strony szerszej pub- rzut ucha z równym powodzeniem liczności. W tle tych rozważań po- mogłoby zagościć zarówno na War- jawiał się zawsze temat improwi- szawskiej Jesieni, jak i na którymś zacji. Udział w różnorodnych i na z jazzowych festiwali. Christian różne sposoby inspirujących tego- pomógł mi nieco rozwiać moje rocznych wydarzeniach festiwalo- wątpliwości. Coś, co może nie być wych skłonił mnie do swego rodza- jednoznaczne z punktu widzenia ju namysłu nad relacją pomiędzy słuchacza, wydaje się znacznie bar- improwizacją i kompozycją. dziej oczywiste od strony twórcy, Bezpośrednim impulsem do tego czy szerzej – procesu twórczego. Za była rozmowa z Christianem Dier- improwizacją jazzową stoi na ogół steinem – perkusistą międzynaro- coś, co możemy nazwać groovem, JazzPRESS, listopad 2018 |115

feelingiem – niezależnie, czy mó- że improwizacja to twórczość z jednego bieguna – wimy o jazzie tradycyjnym, czy tego spontanicznego, żywiołowego, emocjonalnego, graniu free. W przypadku muzyki a kompozycja z przeciwnego – racjonalnego, zdy- współczesnej motorem improwiza- scyplinowanego. cji jest bardziej koncept, wymyślo- Ale czy większość kompozycji nie powstaje z na- ny wcześniej (bo jednak nie skom- tchnienia, z chęci przekazania emocji? Czy na ponowany…) przez kompozytora ich początku nie stoi improwizacja – temat spon- zamierzony efekt. Rozróżnienie nie tanicznie zagrany czy zanucony przez kompozy- jest jednak tak proste i oczywiste. tora, który dopiero potem jest rozwijany i dopra- Tak kompozycja, jak improwizacja cowywany? Z drugiej strony – czy improwizacja są bowiem wynikiem kreacji, na- nie jest rodzajem kompozycji? Improwizujący tchnienia, weny czy jakkolwiek by- muzyk tworzy utwór muzyczny, czy też jego frag- śmy chcieli „to coś” nazwać. ment, przedstawia go publiczności lub utrwa- Jak zatem można zdefiniować la na nagraniu, tyle że robi to w czasie rzeczy- komponowanie i improwizowa- wistym. Kompozytor w klasycznym tego słowa nie? Filozof Władysław Stróżew- rozumieniu ma czas na przeanalizowanie każ- ski w pracy Dialektyka twórczości dego kolejnego dźwięku, powrót do dźwięków opisuje twórczość artystyczną jako wcześniejszych, korekty, zmiany. W przypadku proces rozciągnięty pomiędzy dwo- improwizatora czas od wymyślenia (czy może in- ma biegunami: intuicji i intelektu, tuicyjnego wyczucia), jaki kolejny dźwięk powi- swobody i dyscypliny, natchnienia nien pojawić się w utworze, do jego zaprezento- i koncepcji… Nie zawsze w takim wania jest zminimalizowany. Improwizator jest procesie musi zostać zachowany więc kompozytorem postawionym w dosyć eks- balans, często twórca świadomie tremalnej sytuacji – bez miejsca na błędy, czas do stara się przeważyć szalę zdecydo- namysłu i wybór najlepszych rozwiązań. wanie na jedną ze stron. Możemy W świecie jazzu łączenie roli kompozytora i im- więc zaryzykować stwierdzenie, prowizatora to w zasadzie norma. Jednak im 116| Słowo na jazzowo / My Favorite Things (or quite the opposite…)

bardziej zbliżamy się w stronę muzyki współczes- nej albo klasycznej, tym połączenie takie może wydawać się bardziej odległe. Jednak i tu przy- kładów nie brakuje. Ponoć niesamowite impro- wizowane recitale grywał Chopin. Zachowały – szczególnie że jest ich znacznie się nawet opinie, że żadna z jego kompozycji nie więcej niż tylko jazzman i współ- dorównuje temu, co potrafił zaimprowizować czesny kompozytor. w twórczym uniesieniu. Cóż, wszyscy wiemy, jak Świetnym przykładem na łączenie, dalece inny może być odbiór muzyki granej na a w zasadzie swoistą grę kompozy- żywo, zwłaszcza przez kompozytora – wirtuoza, cji i improwizacji, jest płyta Piano- więc trudno się do takich sądów odnieść, ale nale- hooligana – Piotra Orzechowskiego ży przyznać, że raczej rzadko myślimy o Frydery- 24 Preludes & Improvisations. Al- ku jako improwizatorze. bum zręcznie balansuje pomiędzy W tym miejscu trzeba wspomnieć o Johnie Zor- różnymi gatunkami muzyczny- nie, który – o czym być może nie wszyscy fani mi i buduje relacje pomiędzy para- jego jazzowej twórczości wiedzą – jest też uzna- mi utworów – preludiami i impro- nym kompozytorem awangardowej muzyki wizacjami. Tak artysta wyjaśnia to współczesnej. Czasem nie jest łatwo poznać, czy w jednym z wywiadów: „Właści- mamy do czynienia z freejazzową improwizacją, wie po to te dwie formy zestawiam, czy eksperymentalną kompozycją nowojorczy- żeby wykazać też ich podobień- ka. Sam Zorn tak mówił o swoim podejściu do stwa. Preludium jakby konserwuje komponowania: „Tak naprawdę kwestią przeło- to, co zaimprowizowane, improwi- mową jest interakcja pomiędzy zapisem na kart- zacja to czyste życie”. ce a interpretującym ów zapis muzykiem. Kart- Improwizacja to życie, to muzyka ka musi inspirować muzyków. Muszą popatrzyć żywa w pełnym tego słowa zna- na nią i powiedzieć: «Wow, to jest niesamowi- czeniu – niezależnie, czy mówi- te». To jest zajebiście trudne. Ale jestem w stanie my o średniowieczno-barokowych to zrobić, to jest warte czasu, który zabierze mi formach improwizacji, o awan- nauka”. Postawa Johna Zorna budzi kontrower- gardzie XX wieku, czy o koncercie, sje zarówno wśród wielu krytyków, jak i słucha- który miał miejsce w ubiegłym ty- czy. Nie wszyscy chcą dać wiarę, że jest równie godniu w pobliskim klubie jazzo- autentyczny we wszystkich swoich wcieleniach wym. › JazzPRESS, listopad 2018 |117

Kryptonim U-47

Jarosław Czaja [email protected]

W dawnych czasach na okład- Mała dygresja. Na edycji kompak- kach analogowych płyt umiesz- towej skład muzyków różni się od czane były drobiazgowe nieraz składu podanego na kopercie ory- informacje dotyczące sprzętu na- ginalnej płyty analogowej! Jak to graniowego, który posłużył do możliwe? Otóż ze względu na spra- rejestracji muzyki. Szkoda, że wy kontraktowe Horace Parlan wy- pomijano je później przy kom- stąpił pod pseudonimem, jako Fe- paktowych reedycjach. Weźmy na lix Krull. Czy to nie brzmi swojsko? przykład klasyczną płytę sakso- Trzeba od razu zaznaczyć, że w róż- fonisty tenorowego Bookera Ervi- nych przewodnikach płytowych na That’s It! wydaną w 1961 roku. That’s It! uznawana jest za najlep- W środku książeczki dołączonej szą płytę w karierze krótko żyją- do CD jest reprodukcja oryginal- cego (1930-1970) Bookera Ervina. nej tylnej okładki, ale bez infor- Ten tenorzysta – niesłusznie dzi- macji o sprzęcie użytym w studiu. siaj zapomniany, wybił się w ze- Niby drobiazg, ale w tym przypad- spole Charliego Mingusa. Grał po- ku akurat ważny. Dlaczego? dobnie do Sonny’ego Stitta czy Ponieważ w studiu wytwórni Can- Dextera Gordona, ale z większym did znajdowały się legendarne mi- naciskiem na muzyczny trans albo krofony pojemnościowe Neumann inaczej groove. U-47, takie same jak w studiu Takie archetypiczne podejście, od- Rudy’ego Van Geldera. Owszem, wołujące się do samej istoty „czar- nie do końca takie same, ponie- nego” jazzu, wymagało nie lada waż Van Gelder ciągle je przerabiał sekcji rytmicznej. Z pianistą Hora- na własną rękę, ale przyjmijmy, że cem Parlanem saksofonista znał podobne. Jeśli już to wiemy, stwa- się dobrze, bo grali razem we wspo- rza nam to okazję do ciekawych mnianym bandzie Mingusa. Zresz- porównań, ponieważ skład osobo- tą to właśnie Horace zarekomendo- wy grający na That’s It! – czyli Ervin wał Bookera wielkiemu liderowi. plus trio pianisty Horace’a Parlana O muzykach z tria Horace’a – ba- – realizował w tym samym okre- siście George’u Tuckerze i perkusi- sie nagrania również w studiu Van ście Alu Harewoodzie już pisałem Geldera pod szyldem Blue Note. w tej rubryce, i to w samych su- 118| Słowo na jazzowo / Złota Era Van Geldera

Booker Ervin – That’s It! Candid, 1961

Dodajmy jeszcze, że oba wznowie- nia kompaktowe pochodzą z koń- ca poprzedniego wieku, a więc sprzed epoki nieokiełzanej kom- presji. Abstrahując od innego ustawienia instrumentów na scenie muzycz- nej, od razu słuchać duże różnice fot. Jarosław Czaja w dźwięku. Najbardziej dotyczy to basu i fortepianu. Na That’s It! kon- perlatywach. Słowem – zebrała się ekipa zgrana ze trabas Tuckera – umieszczony w le- sobą w sposób niemal telepatyczny. Nie mam wąt- wym kanale – brzmi mocno, sprę- pliwości, że That’s It! to swoiste arcydzieło. żyście i „sucho”. Na Up and Down Ale wróćmy do mikrofonów. Otóż mogłoby się wy- bardziej aksamitnie i „puchato”. dawać, że te wspaniałe neumanny U-47 wystar- Nie słychać ubocznych efektów za- czały do tego, aby z sukcesem rejestrować muzy- rywania strun, wnioskować z tego kę. Trzeba je było tylko ustawić. I tu dochodzimy do można, że mikrofon znajdował się sedna sprawy. W relacjach z sesji nagraniowych w bliżej podłogi. Dzięki temu jest tak- studiu Van Geldera powtarza się jak mantra to, że że więcej „dołu”. Rudy nie pozwalał nikomu przestawiać mikrofo- Fortepian Parlana na płycie Bookera nów. Ba, nawet ich dotykać! Sam robił to wyłącznie zaś brzmi cienko, jakby to było ba- w białych rękawiczkach. W czym tkwiła przyczy- rowe pianinko, do tego jeszcze lek- na tego dziwnego zachowania? ko brzęczące. Na Blue Note słychać Kiedy posłuchamy uważnie That’s It! – czyli reje- instrument o klasę lepszy. Może stracji w Nola Penthouse Sound Studios, a potem zresztą faktycznie taki był. Dźwięk na przykład płyty Up and Down firmowanej na- jest bogatszy i biegniki pianisty bar- zwiskiem Horace’a Parlana i wydanej przez Blue dziej perliste. Generalnie na Up and Note w tym samym 1961 roku, będziemy wiedzieć. Down wszystko brzmi pełniej, cie- Skład muzyków jest identyczny, tylko doszedł jesz- plej i dynamiczniej. Także sakso- cze gitarzysta Grant Green. Zarówno Candid, jak fon lidera. A to są przecież te same i Blue Note rejestrowały muzykę w sposób najbar- instrumenty i te same niemal mi- dziej audiofilski, czyli „directly to two track”, z wy- krofony! Tajemnica, jak się okazuje, korzystaniem magnetofonu Ampex model 300. tkwiła w ich ustawieniu... › JazzPRESS, listopad 2018 |119

Fałszywy prorok Kamasi

Barnaba Siegel [email protected]

Chciałem go polubić, ale on się po- w styl, brzmienie, artykulację, im- lubić nie daje. Czas płynie, a to prowizację. Którego ze starych mi- wciąż przeciętny saksofonista, któ- strzów Kamasi przerasta? Do któ- ry strasznie dużo gada, ale niewiele rego chociaż dorasta, któremu ma do powiedzenia. dorównuje? Sądzę, że odpowiedź Ustalmy na początek fakty. Pisząc jest dość oczywista. A teraz przy- „przeciętny”, wcale nie mam na pomnijcie sobie, że żyjemy w cza- myśli, że fałszuje, nie trzyma tem- sach krążących po sieci filmików, pa czy reprezentuje poziom ucznia na których dziesięciolatkowie za- szkoły muzycznej pierwszego stop- suwają na instrumentach, jak trzy nia. Mam na myśli to, że bardzo, ale razy starsi koledzy. to bardzo daleko mu do wybitno- OK, wyhamujmy w tym momencie, ści. Bardzo daleko mu nawet do by- żeby ustalić fakty po raz trzeci. Czy cia bardzo dobrym. Niedaleko do Kamasi Washington musi dorastać bycia po prostu dobrym, ale mijają do starych mistrzów, aby tworzyć kolejne lata, a ja postępu nie słyszę. fajną muzykę? Cóż, to dość oczywi- A człowiek nowicjuszem nie jest. ste, że odpowiedź „Nie, nie musi” Ustalmy fakty po raz drugi. Kto to jest akceptowalna. Przez dłuższą jest bardzo dobry albo wybitny sak- chwilą myślałem zresztą, że ta an- sofonista? Sądzę, że nazwiska same tyteza jazzowej kariery ma swój przychodzą Wam do głowy, a pleja- głęboki sens. dą tych naprawdę pierwszoligowych można by bez problemu zająć jakieś Renesans pierwszej klasy pół kartki. Coltrane, Bird, Shorter, Adderley, Brecker, Marsalis, Rollins, Myślałem tak, bo jako odbiorca jazzu Young, Webster, Konitz, Garbarek, całe życie borykam się z łatką eks- Kirk, Ornette, Steve Coleman, Blythe, kluzywności. Nigdy nie wychyla- Lloyd, Bartz, Lawrence, Fortune, Stitt, łem się jako członek muzycznej eli- Rivers, Gordon, Dolphy, Barbieri, Ay- ty, wręcz przeciwnie – zawsze bałem ler, Henderson. Lista jest otwarta, do- się takiego zarzutu, nie chciałem ni- piszcie sobie, kogo chcecie. komu narzucać własnych fascynacji A teraz posłuchajcie Kamasie- i prezentowałem taką muzykę, która go Washingtona. Wsłuchajcie się mogłaby łatwo dotrzeć do innych. 120| Słowo na jazzowo / Na gościnnych występach

Kamasi jest tutaj ideałem, jeśli cho- Popiół emocji dzi o jazz. Z jednej strony nie są to popłuczyny i wygłup z gatun- Skąd się wziął mesjanizm Kama- ku, jak w przypadku Kenny’ego G. siego? To proste, wystarczy spoj- Z drugiej – witalność i bogactwo rzeć – na niego, na płyty, na dy- jego kawałków stwarzają tak zwa- skografię. Od razu widać, że stał ny niski próg wejścia. Nie trzeba się łącznikiem różnych świa- być jazzowo oczytanym, by go zro- tów. Występował u Kendricka zumieć. A w epoce gasnącej jednak Lamara, jednego z najważniej- popularności jazzu – przy niegas- szych, najpopularniejszych i naj- nącym, infantylnym pojmowaniu lepszych obecnie raperów. Grał go jako sztywnej muzyki panów u Flying Lotusa oraz Thunderca- w garniturach – to powiew świeżo- ta z Brainfeeder, wytwórni o za- ści. Woda na stare korzenie. służonej renomie skupiska rzeczy I kiedy słucha się tego słynnego The modnych i fajnych. A do tego ten Epic, rozpoczynającego ten album wizerunek, czerpiący hojnie z et- monumentalnego do potęgi Chan- nicznych inspiracji przełomu lat ge of the Guard, to wydaje się, że oto sześćdziesiątych i siedemdziesią- stanął przed nami mesjasz. Zbaw- tych, dorzucający do tego zadzior- ca, który przywróci jazz na stadiony. ne podkreślanie własnej potęgi, I tak się słucha, i słucha. I człowiek „epickości”, wielkości – w przenoś- orientuje się, że do tego słuchania są ni i dosłownie. przed nim trzy płyty. A na każdej to Tyle że w momencie, gdy odrzuci- samo. Renesans na jednym patencie. my całą tę otoczkę, wszystkie ciu- Jedna technika na 30 obrazów. Ideal- chy, znanych kumpli, majaczenie na pojedyncza lekcja dla pierwszej o zbawianiu jazzu poprzez docie- klasy szkoły gimnazjalnej. ranie do nowej publiczności, nie JazzPRESS, listopad 2018 |121

zostaje nam nic – poza tym, że na- „Ziemia i chwasty” grano od cholery muzyki, która jest bliźniaczo do siebie podobna Tegoroczny album Heaven & Earth i po chwili przestaje wnosić cokol- dokładnie potwierdził, w którą wiek. stronę powinno przeważyć moje Kamasi nie gra ciekawie. Ma po- myślenie o tym muzyku. Saxma- prawny styl, który momentami nie, który nagrywa znacznie więcej, zdradza pewne ambicje, ale przez niż ma faktycznie do powiedzenia. większość czasu woli pozostać cho- Który wydaje się trwać wyłącznie lernie nijaki. To styl, w którym bra- dzięki ludziom, którymi się otacza kuje żaru – ale i czegoś więcej. Nie w studiu. A sam ma do pozostawie- słyszę tu tego, co słyszę na gorszej nia nam mniej niż 23-letni muzycy jakości nagraniach sprzed półwie- z Polski, którzy nagrywają niskona- cza. Tej pasji, tej wciskanej w klap- kładowe longplaye. ki saksofonu duszy, morderczych Ucząc się „pisać dziennikarsko”, ćwiczeń, by być tak dobrym jak mi- odebrałem niejedną lekcję poko- strzowie. ry. W tym – szacunek do papie- Kiedy słuchałem koncertu Washing- ru. Redaktorzy z reguły bezlitoś- tona podczas Warsaw Summer Jazz nie wycinali z moich recenzji tak Days w 2017 roku, nie chciało mi się łatwo przelewane na papier wspo- wierzyć. To był widok nagiego kró- mnienia, które nie tylko marno- la. Już wtedy legendy, która nie po- wały miejsce, ale zachwaszcza- zostawiła we mnie nic. Żadnych ły przekaz. Niewiele wnosiły, a na emocji, żadnych wspomnień. O nie- ich miejsce dałoby się wpisać tyle bo lepiej zapamiętałem całkiem merytorycznych rzeczy. Muzykom anonimowego saksofonistę zespo- chyba każdy brak pokory z chęcią łu Gregory’ego Portera, który robił bym darował, pod warunkiem, że wszystko, aby świetnie wypaść. A za łamaniem schematów idzie coś Kamasi przyszedł, zagrał, poszedł. nowego. A tu ani wirtuozerii, ani Gdybym go nie znał, dołączyłby do chociaż punka. dziesiątków koncertów, na których Poczciwy Leonardo da Vinci był fajny byłem, ale już dawno o nich nie pa- przez chwilę. Teraz czas dać mu spo- miętam. kój i wrócić do ciekawszej muzyki. › 122| Polish Jazz – Kanon polskiego jazzu

Lekki, swingujący Chopin Wielu uważa, że najbardziej jazzo- wym kompozytorem klasycznym Rafał Garszczyński był Jan Sebastian Bach, inni odnaj- [email protected] dują ślady prehistorii jazzu w nie- których kompozycjach Ludwiga van Beethovena. Wielu ludzi jazzu często przywołuje postać Stra- wińskiego, inni wymieniają Lisz- ta lub Rachmaninowa. Jednak je- śli policzyć jazzowe interpretacje Album Chopin Andrzeja Jagodzińskiego jest jedną kompozycji klasycznych na świe- z pierwszych jazzowych produkcji poświęconych cie, prawdopodobnie Chopin byłby twórczości Fryderyka Chopina w najnowszej histo- kompozytorem najczęściej granym rii naszej muzyki jazzowej. Powstał w roku 1994, za- w świecie jazzu, oczywiście jeśli nie nim wróciła po raz kolejny moda na Chopina, za- liczyć postaci w rodzaju George’a nim niemal każdy jazzowy pianista chciał mieć Gershwina albo Dariusa Milhauda taki album w swojej dyskografii i zanim szereg do- oraz innych, którzy raczej czerpali tacji i programów wspierania kultury pomogł roz- z jazzowej tradycji, pisząc kompozy- wojowi mody na tego rodzaju projekty. cje muzyki klasycznej. Z pewnością Chopin Andrzeja Jagodzińskiego nie zo- W świecie jazzu wielu jest etato- stał stworzony z powodu mody na muzykę Fryderyka wych interpretatorów klasycznych Chopina, ani dzięki dotacjom związanym z promocją kompozycji fortepianowych. Naj- naszego najsławniejszego kompozytora za granicą. bardziej znanym jest chyba Jacques Album wcale nie jest łatwo kupić. W 1994 roku wyda- Loussier, który całkiem nieźle zagrał ła go Polonia Records, a dziś najłatwiej zdobędziecie nokturny Chopina (Impressions on go na japońskich giełdach płytowych, gdzie moda na Chopina trwa nieprzerwanie od lat i gdzie trafiła pew- nie większość nakładu tego wyśmienitego albumu. Andrzej Jagodziński kontynuuje swoją przygodą z kompozycjami Fryderyka Chopina do dziś, a w jego dyskografii znajdziecie pięć albumów poświęconych w całości temu tematowi. Jednak to pierwszy album, z 1994 roku, pozostanie dla mnie jednym ze wzorców tego, jak świat jazzu powinien interpretować muzykę fortepianową napisaną zanim wymyślono jazz. W wy- konaniu Andrzeja Jagodzińskiego, Adama Cegielskie- go i Czesława Bartkowskiego słowiańskie melodie Fry- deryka Chopina stają się swingującymi jazzowymi Andrzej Jagodziński Trio – Chopin standardami, nie tracąc swojej kulturowej tożsamości. Polonia Records, 1994 JazzPRESS, listopad 2018 |123

Chopin’s Nocturnes). W jego wyko- ANDRZEJ JAGODZIŃSKI: naniu wolę jednak Erika Satie. Co Na początku lat dziewięćdziesią- dziwne, po Chopina nie sięgał Ke- tych pracowałem nad materiałem ith Jarrett. Za najlepszego jazzowe- chopinowskim w zaciszu gabinetu, go wykonawcę fortepianowych kla- o czym wówczas nikt nie wiedział syków uważam Glenna Goulda, – z wyjątkiem mojej żony, która na szczęście nie jest plotkarką. Gdyby nie pewien przy- choć on sam nie uważał się za mu- padek, to materiał ten ujrzałby światło dzienne dużo zyka improwizującego. później. W Polsce prawdopodobnie pierwszą O tym zadecydowała pierwsza płyta. Miałem gotowe jazzową płytę z muzyką Chopina na- około pół godziny materiału, a jeden z naszych pro- grał zespół Novi Singers w 1971 roku ducentów miał pomysł, by polscy jazzmani nagrali Rokoszewski Marek fot. (Novi Sing Chopin). Kolejny album Chopina, ale w sposób oryginalny. Wydawca zgodził Novi Singers poświęcony transkryp- się na ten materiał, nad którym pracowałem. Okaza- cjom utworów Chopina nie był już ło się, że jest to trafiony pomysł i zrealizowany w spo- sób poprawny, co zdecydowało o dalszym istnieniu tak udany (Chopin Up To Date, 1977). zespołu i chyba o życiu każdego z nas. Tak to się zaczę- Tak więc w latach siedemdziesiątych ło. Wtedy pomysły z młodości zaczęły powracać i rea- najważniejsze jazzowe cytaty z Cho- lizować się w rzeczywistości, a to już można określić pina należały do Mieczysława Kosza. jako próbę symbiozy muzyki klasycznej i jazzowej. Jednak to Andrzej Jagodziński zapo- Pod koniec lat dziewięćdziesiątych byłem pewien, że czątkował w 1994 roku prawdziwą wszystko, co będę robił, będzie się kręciło wokół tej idei. jazzową modę na Chopina. Od momentu nagrania pierwsze- ustalonego przez Jagodzińskiego w 1994 roku. To naj- go albumu Chopin powstało kil- lepszy jazzowy Chopin, jakiego znam – lekki, swin- ka kolejnych nagrań Jagodzińskie- gujący, z doskonale uzupełniającą fortepian sekcją, go poświęconych muzyce Chopina, której przecież sam kompozytor nie przewidział, jednak to pierwsze, dla Polonii Re- spontaniczny, prawdziwy, słowiański i romantycz- cords, jest jedną z magicznych płyt ny, a jednocześnie niezwykle stylowy i podobają- polskiego i światowego jazzu. To cy się zarówno tym, którzy uwielbiają Krystiana jedno z tych nagrań, na których Zimermana, Marthę Argerich i Murray’a Perahię, udało się wszystko. Jak wspomina zwolennikom klinicznie poprawnych interpretacji nagranie sam Jagodziński, całość azjatyckich, jak i jazzowego szaleństwa i improwiza- zajęła tylko sześć godzin razem ze cji. Tą płytę koniecznie należy wznowić i traktować strojeniem fortepianu i jego na- jako obowiązkowy prezent dla gości zagranicznych głośnieniem. Ingerencja postpro- odwiedzających nasz kraj. › dukcyjna była minimalna, dziś na Słuchaj podcastów Kanon Polskiego Jazzu >> płycie możemy usłyszeć dokładnie to, co wydarzyło się w studiu. Mimo wielu prób nikomu do dziś nie udało się zbliżyć do poziomu 124| Słowo na jazzowo / Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew

Tomasz Stańko – droga przez jazz Część druga

Cezary Ścibiorski [email protected]

Przełomowy był dla Tomasza Stań- strumentów. Nie było międzynaro- ki rok 1963. Od pierwszego festiwalu dowych kontaktów. Pierwsi zagra- jazzowego w Sopocie minęło siedem niczni muzycy, którzy przyjechali do lat - polski jazz był już w innej epoce. Sopotu, pochodzili z Wielkiej Bryta- Pierwszy Ogólnopolski Festiwal nii. Przed wyjazdem musieli podpi- Muzyki Jazzowej, który odbył się w sać zrzeczenie się pomocy ambasady Sopocie w sierpniu 1956 roku, z dzi- brytyjskiej w razie nieprzewidzia- siejszej perspektywy wydaje się nych okoliczności. Części muzyków przede wszystkim wydarzeniem w kraju nie zezwalano nawet na wy- politycznym i społecznym, dopie- jazd do innych państw bloku komu- ro w dalszej kolejności – kultural- nistycznego. nym, a na końcu muzycznym. Na Jednak w ciągu tych pierwszych historyczną październikową odwilż siedmiu lat sytuacja uległa stopnio- trzeba było jeszcze poczekać. Kilka wej, ale dość szybkiej zmianie na tygodni wcześniej premier rządu lepsze. Wprawdzie dopiero po kil- Józef Cyrankiewicz groził: „Każdy ku latach muzycy zaczęli wyjeżdżać prowokator czy szaleniec, który od- za granicę i mogli sobie pozwolić na waży się podnieść rękę przeciw wła- zakup instrumentów i sprzętu gra- dzy ludowej, niech będzie pewny, jącego niezbędnego do poznawa- że mu tę rękę władza ludowa odrą- nia nowych nagrań. Jazz zaczął być bie”. Do dni festiwalu jazz był prak- modny. Dlatego kiedy Tomasz Stań- tycznie zakazany, jako element obcy ko zdecydował się na poświęcenie klasowo. Muzycy doskonalili swoje się muzyce jazzowej, nie napotkał umiejętności po kryjomu. przeszkód ani ze strony rodziny, ani Większość polskich zespołów na so- swojego środowiska. Musiał jedynie, pockim festiwalu grała jazz trady- jak większość społeczeństwa, poko- cyjny, a jazz nowoczesny w wykona- nywać trudności ekonomiczne. niu sekstetu Komedy był wyjątkiem. Nie było dostępnych nagrań, muzyki Odkryty talent słuchano z zagłuszanego radia Głos Ameryki, zapisując nuty jazzowych Po zwycięstwie w konkursie na przebojów ze słuchu. Nie było też in- początku 1963 roku okazało się, że JazzPRESS, listopad 2018 |125

Stańko jest zdecydowanie najlep- światową krytykę zajmującą się muzyką klasyczną szym, o ile nie jedynym trębaczem „Królem Dawidem”. Niemniej wybrał drogę jazzową – jazzowym w Polsce, który swo- najpierw na saksofonie, a dopiero po kilku latach na bodnie porusza się w jazzie nowo- skrzypcach. Na tym instrumencie zdobył najwięk- czesnym. W tym samym roku za- szą sławę, czego niekwestionowanym dowodem jest czął on grać w zespołach trzech udział w nagraniu płyty Milesa Davisa – Tutu. wielkich muzyków, którzy, jak się Urbaniak tuż przed trasą, do której zaprosił Toma- miało okazać, wywarli olbrzymi sza Stańkę, w składzie zespołu Andrzeja Trzaskow- wpływ na muzykę nie tylko w Pol- skiego The Wreckers, odbył podróż po Stanach sce, ale również poza granicami. Zjednoczonych. W późniejszych latach, po przenie- Z Michałem Urbaniakiem To- sieniu się do Stanów Zjednoczonych, zasłynął tak- masz Stańko pojechał w trasę kon- że jako niezwykle skuteczny łowca talentów, wpro- certową od razu na początku 1963 wadzając na szeroki świat jazzu takich muzyków roku. Urbaniak już wtedy był osobą jak Marcus Miller, Bernard Wright czy Kenny Kir- o ogromnym znaczeniu w środowi- kland. Najpierw jednak tę niezwykłą umiejętność sku. Wcześniej przygotowywany był ujawnił, rozpoznając talent Tomasza Stańki. To do wielkiej kariery skrzypcowej, za- właśnie Michał Urbaniak zaproponował Krzysz- cząć miał nawet naukę w Moskwie tofowi Komedzie, aby ten zaprosił do współpracy u Dawida Ojstracha, zwanego przez dwudziestoletniego trębacza. fot. Piotr Fagasiewicz Piotr fot. 126| Słowo na jazzowo / Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew

łożył sekstet, który odniósł ogrom- ny sukces na wspomnianym pierw- szym Festiwalu Muzyki Jazzowej w Sopocie. Niedługo później – roz- fot. Piotr Fagasiewicz Piotr fot. poczynając od pracy przy etiudzie szkolnej Romana Polańskiego Dwaj ludzie z szafą – zajął się kompono- waniem i wykonywaniem muzy- ki filmowej. Od początku lat sześć- dziesiątych regularnie koncertował w Europie Zachodniej. Przed pierwszym występem Stań- ki z zespołem Komedy próby mo- gły trwać zaledwie dwa dni. Mate- riał, który mieli zaprezentować, był Stańce właściwie zupełnie niezna- ny. A jednak trębacz wypadł na tyle dobrze, że został głównym współ- pracownikiem Krzysztofa Komedy. Najbardziej znanym i pamiętnym wspólnym dokonaniem Tomasza Stańki i Krzysztofa Komedy było nagranie płyty Astigmatic. Stań- Stańko początkowo w to nie uwierzył. Podobnie jak ko uczestniczył jednak w większo- młody Dave Holland, który, kiedy usłyszał, że Miles ści nagrań kompozytora, wydanych Davis zaproponował mu dołączenie do jego zespo- na płytach dopiero po latach. Wraz łu, w pierwszej chwili uznał to za żart. Tak samo ze zmieniającymi się składami oso- zareagował Tomasz Stańko, kiedy dowiedział się bowymi, których stały trzon stano- o zainteresowaniu Komedy po przyjeździe na Jazz wili jedynie lider i właśnie Stańko, Jamboree jesienią 1963 roku. Dopiero kiedy kolejna podróżowali po całej Europie. osoba powiedziała mu, że szuka go Krzysztof Ko- Współpraca Tomasza Stańki meda, odważył się do niego zgłosić. z Krzysztofem Komedą trwała aż do wyjazdu Komedy do Stanów Filar zespołu Komedy Zjednoczonych w styczniu 1968 roku. Tragiczny, nigdy do końca Krzysztof Komeda był wtedy, obok Andrzeja Trza- niewyjaśniony wypadek sprawił, skowskiego i Andrzeja Kurylewicza, najważniejszą że planowana na dalsze lata wspól- postacią polskiego jazzu. Już w latach 1952-54 grał na droga artystyczna nie doszła już z legendarnym zespołem Melomani. W 1956 roku za- do skutku. › JazzPRESS, listopad 2018 |127

Gdy Ice-T był na jednym albumie z Ellą Fitzgerald

Adam Tkaczyk [email protected]

z instrumentalistami i wokalista- mi jazzowymi. Był to ruch bardzo, bardzo ryzy- kowny, bo większość legend jazzu, które pojawiają się na Back On The Block, nie cierpiała rapu. Mimo to hazard w tym wypadku się opłacił. Nie oszukujmy się jednak, że rapo- wane zwrotki na nierapowych al- bumach były czymś zupełnie no- wym, bo proces przekonywania do rapu słuchaczy innych gatunków Quincy Jones – Back On The Block Qwest Records,1989 trwał już ładnych kilka lat… Obecnie rapowane zwrotki są stan- Kilka tygodni temu w serwisie dardem, jeśli nie w ogóle wymo- Netflix pojawił się fantastyczny giem, stawianym podczas nagrań film dokumentalny Quincy, w któ- przed popowymi gwiazdkami czy rym legendarnego Quincy’ego Jo- wokalistami R&B. Najczęściej wy- nesa przedstawia reżyserskim konawcy sami bardzo chętnie okiem jego córka – Rashida Jo- współpracują z raperami, ale kie- nes. Dość sporym segmentem fil- dyś wyglądało to diametralnie ina- mu jest proces nagrywania i wy- czej. W 1984 roku Grandmaster dania albumu Back On The Block Melle Mel pojawił się gościnnie z 1989 roku. Ważnego, bo łączące- w utworze Chaki Khan I Feel For go trzy pokolenia muzyków. Waż- You. Pomysł ten narzuciła wytwór- nego, bo okazał się zdobywcą na- nia, ku wielkiemu niezadowoleniu grody Grammy za album roku. No Chaki, a Melle Mel nigdy nie został i wreszcie ważnego, bo w opinii oficjalnie dopisany jako współau- wielu fanów muzyki – „legitymu- tor utworu! Współpraca ta odbiła jącego” rap jako pełnoprawny ga- się jednak sporym echem w bran- tunek sztuki i stawiającego najlep- ży. Efekt? Grammy za najlepszą pio- szych raperów w jednym szeregu senkę dla jej autora – Prince’a. 128| Pogranicze / Down the Backstreets

Lecimy dalej – rok przed wydaniem mi tego pięknego gatunku trwa- Back On The Block Rick James był ła jeszcze długo – byli ludzie wście- wściekły, że wytwórnia zmusza go kli na Quincy’ego za umieszczenie do współpracy z Roxanne Shanté (jej MC’s na Back On The Block, byli lu- zwrotkę w Loosey’s Rap napisał Big dzie wściekli na Milesa Davisa za Daddy Kane) i rapowania. Ale co się współpracę z Easy Mo Bee na Doo stało? Była to jedna z ostatnich pio- -Bop. Ludzie byli wściekli, nawet senek Ricka Jamesa, która przebiła gdy Guru wypuścił Jazzmatazz. się na jakiekolwiek listy przebojów. Niektórzy są pewnie wściekli do Grupa Midnight Star, której kariera dzisiaj, ale moim zdaniem nie war- od jakiegoś czasu leciała równią po- to udzielać im już głosu. chyłą na łeb, na szyję, również poszła Dobra, rzuciłem dużo dat i na- tą drogą. Próbą zwrócenia na nich zwisk, żeby łatwiej było zrozu- uwagi był utwór Don’t Rock the Boat mieć kontekst, ale co my tutaj ze zwrotką rapera Ecstasy z grupy właściwie mamy muzycznie? Jest Whodini. Wyszło dobrze, bo utwór fajnie – różnorodnie gatunkowo, dotarł do trzeciego miejsca na liście goście robią swoje, Quincy dba o singli R&B i był to jeden z ostatnich spójność całości i „dyryguje” całą prawdziwych hitów grupy. Następne tą zgrają geniuszy. Kilka nazwisk były zwrotki Heavy’ego D u LeVert znowu wypada wymienić, bo to i Rakima u Jody Watley – w obydwu niespotykany gwiazdozbiór: Geo- przypadkach wyszło o wiele lepiej, rge Benson, , Miles Da- naturalnie. vis, Ella Fitzgerald, Dizzy Gillespie, Więc nie ma co ukrywać – Quincy Herbie Hancock, Chaka Khan, Jones budował na solidnych fun- Bobby McFerrin, Luther Vandross, damentach i parę murów zostało Sarah Vaughan, Barry White, Joe już przebitych, gdy umieścił on ra- Zawinul… A po „mojej stronie pło- perów na Back On The Block. Na- tu” rapowa arystokracja: Big Dad- dal było to jednak ryzyko i bardzo dy Kane, Ice-T, Grandmaster Melle ambitny projekt, nawet dla tak ce- Mel, Kool Moe Dee! nionego muzyka. Niechęć do rapu Wymieniłem jedynie te najbar- i współpracy z przedstawiciela- dziej znane, rzucające się w oczy JazzPRESS, listopad 2018 |129

nazwiska – ale lista personelu jest Rising De La Soul czy Rhythm Nation 1814 Janet Jack- znacznie dłuższa i spokojnie móg- son (a z wydanym rok wcześniej genialnym Follow łbym wypisać ich tutaj trzy razy the Leader Erica B. i Rakima Back On The Block nie więcej. Obsada robi zatem ogrom- ma nawet co porównywać). nie wrażenie. Tylko czy na pewno Sześć lat temu Rafał Garszczyński napisał na ła- zawartość Back On The Block rów- mach JazzPRESSu w Kanonie jazzu, że Back On The nież? Wydaje się, że nagromadze- Block to „całkiem przyjemna płyta” – podpisu- nie wielkich nazwisk może prze- ję się pod tym, czym tylko mogę, mam dokładnie słonić słuchaczom faktyczną jakość takie samo odczucie! Obawiam się, że skoro Qui- muzyki. Moim zdaniem z perspek- ncy Jones, dzięki Netflixowi, wraca do łask main- tywy czasu można stwierdzić, że streamu, to zaraz znajdzie się tysiąc dziennikarzy, Back On The Block zestarzało się którzy spróbują zrobić z Back On The Block wiel- dość przeciętnie – głównie ze wzglę- ką rewolucję, ponadczasowy klasyk i „pozycję obo- du na nagromadzenie trendów mu- wiązkową w płytotece każdego fana muzyki” (jak zycznych lat osiemdziesiątych i po- ja nie cierpię takich określeń…). Nic z tych rzeczy! czątku dziewięćdziesiątych, obecnie Album zapewnia świetną zabawę, ale nie był naj- brzmiących archaicznie. lepszym albumem 1989 roku, a co dopiero na przy- Albumu słucha się po prostu jak kład dekady. W mojej opinii większość twórczo- typowego dzieła R&B tego okre- ści Quincy’ego Jonesa z wcześniejszych dekad bije su. Wyczuwalny jest duży wpływ Back On The Block na głowę – głównie dlatego, że rządzącego wtedy na listach prze- ten człowiek jest pełnoprawnym geniuszem, ale… bojów new jack swingu – na przy- „End” był bardzo „happy” dla Back On The Block kład płyt produkowanych przez i Quincy’ego Jonesa. Płyta zdobyła Grammy za naj- Teddy’ego Rileya i wydawanych lepszy album roku (a skoro przy tym jesteśmy, przez Andre’a Harrella. Uważam, Grammy za rok 1991, a ukazała się w 1989… he, he, że wiele płyt z 1989 roku, bliskich he), a Tevin Campbell, Kool Moe Dee i Big Dad- gatunkowo Back On The Block, dy Kane wystąpili razem z nim 10 lutego 1990 roku brzmi dzisiaj o niebo lepiej – na w Saturday Night Live. Back On The Block to waż- przykład Unfinished BusinessEPMD ny z wielu względów album i nadal słucha się go (podkreślam za każdym razem: bardzo przyjemnie, ale moim zdaniem znalezie- produkcje Ericka Sermona wyprze- nie lepszego albumu z lat 1989-1991 nie jest jakimś dzały swoje czasy!), 3 Feet High And szczególnie trudnym zadaniem. › Kontakt z redakcją: [email protected] Wydawca ul. Górczewska 201, 01-459 Warszawa Fundacja Popularyzacji Muzyki www.jazzpress.pl Jazzowej EuroJAZZ ISSN 2084-3143 Redakcja redaktor naczelny: Fotograficy: Piotr Wickowski Piotr Gruchała Marta Ignatowicz-Sołtys Mery Zimny Kuba Majerczyk Jerzy Szczerbakow Lech Basel Rafał Garszczyński Marcin Wilkowski Aya Al Azab Piotr Fagasiewicz Ryszard Skrzypiec Piotr Banasik Wojciech Sobczak-Wojeński Jarek Misiewicz Krzysztof Komorek Barbara Adamek Sławomir Orwat Bogdan Augustyniak Jakub Krukowski Krzysztof Wierzbowski Radek Wośko Katarzyna Stańczyk Lech Basel Paulina Krukowska Małgorzata Smółka Katarzyna Kukiełka Aleksandra Zbrzeska Jarosław Wierzbicki Vanessa Rogowska Mateusz Drewnik Basia Gagnon Przemek Kleczkowski Jarosław Czaja Anna Mrowca Marek Brzeski Piotr Rytowski Korekta Barnaba Siegel Katarzyna Czarnecka Cezary Ścibiorski Zuzanna Tuliszka Adam Tkaczyk Dorota Matejczyk Anna Piecuch Kira Leśków Kasia Białorucka Przemek Bychawski Rafał Zbrzeski Łucja Kubicka Marta Szostak Projekt layoutu Anna Mrowca Beata Wydrzyńska Piotr Pepliński Opracowanie graficzne, Michał K. Dybaczewski skład i łamanie Klara Perepłyś-Pająk Katarzyna Nowicka Jędrzej Janicki Marketing i reklama Paulina Sobczyk Agnieszka Holwek [email protected]

Wszystkie materiały w numerze objęte są licencją Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomer- cyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska, to znaczy, że wolno je kopiować i rozpowszechniać, jednak należy oznaczyć w sposób określony przez Twórcę lub Licencjodawcę, nie wolno używać do celów komercyjnych i nie wolno zmieniać, przekształcać ani tworzyć nowych dzieł na podstawie tego utworu. Z tekstem licencji można zapoznać się na stronie » A R C H I W U M JAZZPRESS WWW.JAZZPRESS.PL/ARCHIWUM