Agnieszka J. Kowarska

Romowie w Płocku: życie w mieście a sposób konstruowania tożsamości społecznej

Romani people in Plock: a life in the city and the method of construction of social identity

Streszczenie: Artykuł zawiera przegl ąd refleksji badawczych na temat to żsamo ści Romów w Płocku. Słowa kluczowe: Romowie, Płock, to żsamo ść Summary: The article contains an overview of research reflection on the identity of in Plock. Keywords: Romani people, Plock, identity

Romowie w Polsce Romowie (Cyganie) 1 przebywaj ący w Polsce s ą podzieleni na cztery podstawowe grupy: Polska Roma, Kełderasze, Lowarzy i Romowie karpaccy 2 oraz na dwie mniejsze grupy silnie zwi ązane

1 W tek ście artykułu korzystam z okre ślenia Romowie, zgodnie z tym, w jaki sposób moi rozmówcy okre ślali siebie podczas udzielania wywiadu. Nazwy „Cyganie” u żywam wył ącznie w odniesieniu do tych publikacji i wypowiedzi w przypadku, których zastosowali j ą autorzy cytowanych artykułów b ądź osoby udzielaj ące wywiadu. 2 Korzystam z okre ślenia „Romowie karpaccy”, nie za ś , poniewa ż nie tworz ą oni jednolitej grupy tak jak Kełderari, czy Polska Roma. Romowie z jednego osiedla (skupiska) nie czuj ą si ę to żsami z Romami z osiedla z innej wsi czy miasta. Na przykład Romowie z Nowego Targu czy z Szaflar nie utrzymuj ą kontaktów z Romami z Limanowej. Poszczególne skupiska romskie ł ączy jedynie

33 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6

z Polska Roma: Chaładytka Roma i Sasytka Roma (Romowie „rosyjscy” i „niemieccy”). Ponadto od pocz ątku lat dziewi ęć dziesi ątych na terenie Polski przebywaj ą w celach zarobkowych Romowie rumu ńscy nazywani przez Romów z Polski po prostu Cyganami. Nie posiadaj ą stałego zameldowania ani własno ści typu dom czy mieszkanie 3. Polska Roma, Romowie „niemieccy” i „rosyjscy” uznają zwierz- chnictwo Szero Roma 4 (tzw. „króla”) oraz zawieraj ą pomi ędzy sob ą zwi ązki mał żeńskie. Posługuj ą si ę zbli żonym dialektem. Chaładytka Roma to Romowie od wielu pokole ń mieszkaj ący w Polsce i okre ślaj ący si ę równie ż jako polscy Romowie, (ale nie – Polska Roma), w odró żnieniu od tzw. „prawdziwych” rosyjskich Cyganów, którzy zamieszkuj ą Rosj ę i dawne republiki ZSRR. Chaładytka Roma utrzymuje stałe kontakty z Polska Roma, które nie ograniczaj ą si ę wył ącznie do kontaktów pomi ędzy poszczególnymi rodzinami. Za żyło ść

kraina geograficzna, w jakiej s ą osiedleni. Skupiska te charakteryzuj ą si ę brakiem wspólnego zwierzchnictwa i autorytetu, takiego, jakim jest dla Polska Roma Szero Rom . Zatem okre ślenie „karpaccy” dotyczy jedynie obszaru zasiedlenia i nie jest nazw ą własn ą. Natomiast okre ślenie „Bergitka” jako nazwa własna grupy, została nadana przez nie-Romów bezzasadnie z powodu, o którym pisz ę wy żej. 3 W Europie żyje du żo grup okre ślanych wspólnym mianem „Cyganie”, które charakteryzuj ą si ę du żą liczb ą dialektów, nieznajomo ści ą własnego j ęzyka (w niektórych grupach) oraz znacznymi ró żnicami w kulturze, sposobie życia i wierzeniach. Cyganie dziel ą si ę na wiele lokalnych wspólnot, zwi ązanych z ró żnymi krajami i regionami. Wspólnoty te zazwyczaj nie asymiluj ą si ę, lecz adaptuj ą do lokalnej kultury i j ęzyka. Niektóre z tych wspólnot s ą ze sob ą spokrewnione, niektóre powi ązane ponadlokaln ą organizacj ą zwierzchnictwa. Współcze śnie przyj ęto, że Cyganie dziel ą si ę na cztery podstawowe grupy: Romowie, Manusze, oraz . [http://www.vurdon.it/english.htm#family%20and%20social%20organisation ] 4 Terminem Szero Rom (Głowa Rom) okre śla si ę przywódc ę Polska Roma. Innym terminem stosowanym jest Baro Szero (Wielka Głowa). Trzeba jednak nadmieni ć, że w ten sposób mo żna nazwa ć ka żdego Roma obdarzanego wyj ątkowym autorytetem. Głowa jest symbolem przywództwa. Głowa jest równie ż najczystsz ą cz ęś ci ą ka żdego zwierz ęcia i zjedzenie jej (np. głowy jagni ęcia) ma przynie ść szcz ęś cie, zdrowie i władz ę. Kiedy kto ś chce pokaza ć, że dana osoba zostanie za co ś ukarana, mówi: „na jej głow ę” lub „na jej powodzenie” [A. Sutherland, Gypsies. The Hidden Americans , London 1975, s. 117, 283]. W podobny sposób mo żna wzmocni ć swoj ą wiarygodno ść lub przysi ęgę. W symboliczny sposób mo żna powi ększy ć głow ę poprzez nało żenie kapelusza i zapuszczenie zarostu. Prawie ka żdy z autorytatywnych męż czyzn nosi kapelusz. Jedyn ą uroczysto ści ą, w czasie której nie ma go na głowie, jest pomana. Zrzucenie kapelusza z głowy męż czyzny jest równoznaczne z poni żeniem tego męż czyzny.

34

pomi ędzy tymi dwiema grupami polega równie ż na wspólnym podejmowaniu istotnych dla całej społeczno ści decyzji oraz uznaniu zwierzchnictwa tego samego Szero Roma . Jednak problemy lokalne, zwi ązane z funkcjonowaniem rodzin są rozwi ązywane przez Chaładytka Roma wewn ątrz grupy własnej, bez udziału mianowanych przez Szero Roma wójtów 5. Kełderasze i Lowarzy to grupy odmienne w stosunku do Polska Roma. Okre ślani s ą jako Ostryjaki , Austryjaki czy Romowie węgierscy . Ró żnica pomi ędzy nimi a grup ą Polska Roma polega na innej organizacji społecznej, odmiennych zwyczajach i obrz ędowo ści rodzinnej. Pomimo zameldowania czy posiadania domów i mieszka ń, ani Kełderasze, ani Lowarzy nie s ą traktowani jako rodzimi Romowie. W rozumieniu Polska Roma s ą oni cudzoziemcami, pomimo tego, że wielu z nich urodziło si ę ju ż w Polsce. Jednak, zdaniem L. Mroza, te trzy społeczno ści – Kełderasze, Lowarzy i Polska Roma – są obecnie ze sob ą powi ązane pokrewie ństwem, aczkolwiek utrzymuje si ę świadomo ść dawniejszych podziałów 6. Moje spotkania z Romami i prowadzone rozmowy potwierdzaj ą zasadno ść tej opinii. Romowie karpaccy, nie s ą jak dot ąd w pełni zaakceptowani przez wszystkie wcze śniej wymienione grupy Romów. Zwi ązki z nimi s ą niemile widziane z powodu domniemanego przez pozostałe grupy braku czysto ści rytualnej. Mał żeństwa pomi ędzy, np. Polska Roma a Romami karpackimi w dalszym ci ągu nale żą do rzadko ści. Do niedawna wszelkie kontakty z t ą społeczno ści ą były niemo żliwe, jednak obecnie mo żna zaobserwowa ć pewne o żywienie, prowadz ące czasem do wspólnych działa ń (w ramach stowarzysze ń) na rzecz społeczno ści romskich w Polsce. Polska Roma dzieli si ę na szereg ugrupowa ń okre ślanych przez respondentów jako rody. Przynale żno ść rodowa jest trwała, uzyskuje si ę ją przez urodzenie i dziedziczy po ojcu. Mo żemy rozró żni ć nast ępuj ące grupy rodowe: Pachowiaki, Berniki, Lesiaki, Bosaki, Ploniaki, Jaglany, Warmijaki, Łom żyniaki, Rapacie, W ęgierki, Toniaki, Servy, Kaliszaki

5 Por. L. Mróz, Les Chaladytka Roma tsiganes de Pologne , „Estudes Tsiganes”, 1979, nr 1, s. 21-26. 6 L. Mróz, Polska: konflikt tradycji i nowoczesno ści , „Dialog-Pheniben”, 2002, nr 1-2, s. 50.

35 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6

oraz Galicjaki. 7 Niezale żnie od podziału na rody, istnieje jeszcze jeden podział posiadaj ący daleko wi ększe znaczenie dla funkcjonowania poszczególnych rodzin miejskich, chodzi mianowicie o rozró żnienie na tzw. skupiska zło żone z kilku lub kilkunastu rodzin. Na tworzenie si ę skupisk ma wpływ miejsce zamieszkania poszczególnych rodzin oraz łącz ące je wi ęzi pokrewie ństwa i powinowactwa 8. Sądz ę, że w tej chwili funkcjonowanie jednostki w skupisku jest wa żniejsze, patrz ąc na to z perspektywy całej społeczno ści (grupy), w konstruowaniu to żsamo ści społecznej ni ż ulokowanie tej że jednostki w strukturach rodowych. Chocia żby z racji mieszania si ę rodów, co jest oczywist ą konsekwencj ą zawierania mał żeństw poza rodem własnym.

Dlaczego Romowie mieszkaj ą w miastach? Aby odpowiedzie ć na wy żej postawione pytanie, nale ży dokona ć w tym miejscu rozró żnienia społeczno ści romskiej na grupy osiadłe i o tradycjach w ędrowania, poniewa ż sposób życia narzucał tutaj odmienne rozwi ązania, dotycz ące sposobów osiadania stałego i czasowego oraz wygl ądu mieszkań Cyganów (Romów).

7 W tek ście artykułu poj ęcia „ród” i „grupa rodowa” u żywam wymiennie. Jako grup ę społeczn ą rozumiem zbiorowo ść składaj ącą si ę z co najmniej dwóch osób, wzgl ędnie trwał ą i posiadaj ącą organizacj ę wewn ętrzn ą [K. Olechnicki, P. Zał ęcki, Słownik socjologiczny , Toru ń 1997, s. 74]. Osoby nale żą ce do danej grupy s ą poł ączone wi ęzi ą społeczn ą, uznaj ą wspólne warto ści i maj ą poczucie odr ębno ści od innych grup. Osoby te współdziałaj ą ze sob ą dla osi ągni ęcia okre ślonych celów. Rodzina jest grup ą społeczn ą utworzon ą przez osoby poł ączone przez mał żeństwo, pokrewie ństwo lub adopcj ę. Członkowie tej grupy mieszkaj ą ze sob ą, wspólnie gospodaruj ą, ale posiadaj ą ró żny zakres obowi ązków oraz realizuj ą cele zwi ązane z wychowaniem dzieci. Wi ększo ść rodzin romskich to rodziny wielopokoleniowe, ale zdarzaj ą si ę równie ż rodziny nuklearne składaj ące si ę z rodziców oraz ich biologicznych lub adoptowanych dzieci. Rodzina jest grup ą krewniacz ą. Typem grupy krewniaczej jest równie ż ród, ale przynale żno ść do rodu okre śla si ę pochodzeniem. Członkowie wywodz ą swoj ą to żsamo ść z identyfikacji z fikcyjnym lub rzeczywistym przodkiem [tam że, s. 180]. Genealogia rodu jest długa, bywa rozgał ęziona i cz ęsto składa si ę z linii sobie obcych, ale uznawanych za spokrewnione [Por. Słownik etnologiczny , red. Staszczak Z., Warszawa-Pozna ń 1987, s. 320]. 8 Najmniejsz ą form ą organizacji społeczno ści romskich jest rodzina, składaj ąca si ę z mał żonków, dzieci (w tym równie ż dzieci z innych zwi ązków), dziadków, cz ęsto równie ż ze współmał żonków dzieci i ich potomków. Zwi ązki rodzinne polegaj ące na pokrewie ństwie, w odró żnieniu od powinowactwa, s ą stałe.

36

Romowie prowadz ący życie w ędrowne przemieszczali si ę wozami o zró żnicowanej konstrukcji zaprz ęż onymi głównie w konie, ale tak że w woły lub osły, na postojach za ś przebywali w namiotach, szałasach, ziemiankach. Standard samych wozów zmieniał si ę z upływem lat w zale żno ści od poziomu zamo żno ści konkretnych rodzin, dost ępu do zdobyczy technicznych, a nawet mód panuj ących w śród samych Cyganów. Stopniowo zwykłe chłopskie wozy zast ąpiono solidniejszymi, krytymi płótnem, te z kolei ust ąpiły miejsca drewnianym barakowozom, a współcze śnie samochodom i wygodnym przyczepom campingowym. Przestano korzysta ć z prowizorycznych szałasów, budowanych na miejscu postoju, po prostu zamieniono je na płócienne namioty o ró żnej konstrukcji. Tabory przemieszczały si ę z miejsca na miejsce na ogół od wiosny do jesieni (nieliczni w ędrowali tak że zim ą), po drodze zakładano obozowiska, głównie w lesie i nad wod ą w pobli żu osad ludzkich. W mie ście lub na wsi wi ększo ść Cyganów zatrzymywała si ę na dłu żej dopiero zim ą. W tym czasie po prostu wynajmowano tzw. kwatery, czasem były to jedynie pokoje, czasem całe mieszkania czy chałupy. Z kolei Cyganie osiadli mieszkali w miastach i na wsi, gdzie budowali swoje domy, cz ęsto sytuowane na obrze żach osady, na terenach zalewowych, czyli zajmowali przestrze ń z gospodarczego i społecznego punktu widzenia – niepełnowarto ściow ą. Współcze śnie w coraz wi ększym stopniu Romowie przejmuj ą w tej dziedzinie zwyczaje i styl życia otoczenia. Warto zwróci ć uwag ę na samo zjawisko nomadyzmu, który, powszechnie kojarzony z Cyganami i typowymi dla nich zachowaniami, w du żej mierze uwarunkowany został przez wpływy otoczenia, z czasem dopiero staj ąc si ę istotnym elementem kulturowego etosu wielu grup. Cho ć sama w ędrówka z Indii ku Europie niosła w sobie zal ąż ek przyszłego nomadyzmu, to jednak równie dawne jak świadectwa o ich przemieszczaniu si ę z miejsca na miejsce s ą przekazy o Cyganach osiadłych 9. Wydaje si ę, że ów wielowiekowy nomadyzm wynikał przede wszystkim z konieczno ści motywowanej ekonomicznie: Cyganie parali si ę zaj ęciami, które albo wi ązały si ę z przemieszczaniem, albo zmuszały ich do takiego sposobu życia ze wzgl ędu na postaw ę osiadłych,

9 A. Mirga, L. Mróz, Cyganie. Odmienno ść i nietolerancja , Warszawa 1994, s. 184-196.

37 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6

miejscowych rzemie ślników, niech ętnych konkurencji. Doda ć do tego nale ży administracyjne zakazy osiedlania si ę na danym terytorium, uniemo żliwiaj ące przez wiele lat zaprzestanie w ędrówek 10 . Gdy w ko ńcu sposób post ępowania z Cyganami zmienił si ę i poło żono nacisk na osiedlanie ich, w ędrowanie obrosłe mitologi ą i folklorem stanowiło istotny element kultury, za ś jego porzucenie równało si ę utracie wa żnego składnika własnej to żsamo ści. Presja w tym kierunku traktowana była jako zamach na sam ą istot ę cyga ńsko ści, bowiem w dalszym ci ągu wa żne były tak że kwestie ekonomiczne: osiadły tryb życia oznaczał mniejsze dochody i mniejszy rynek zbytu na ich usługi, które - co istotne - równie ż stały si ę wa żnym elementem kulturowego etosu. Dlatego te nowe wymagania spotkały si ę z niech ęci ą i dezaprobat ą ze strony Cyganów. Po zako ńczeniu działa ń wojennych Cyganie polscy powrócili do tradycyjnego sposobu życia, tzn. podj ęli przerwane w ędrówki. Jednak nowy system polityczny i panuj ąca ideologia nie akceptowały nomadycznego stylu bytowania, jako zbytnio odbiegaj ącego od przyj ętego wzorca post ępowania obywateli pa ństwa socjalistycznego. Ju ż w 1947 r. powstaj ą pierwsze przymusowe obozy pracy, w których osadzono, m.in. w ędrownych Romów. W roku 1950 podj ęto, na szczeblu ministerialnym, decyzj ę o przeprowadzeniu ewidencji ludno ści cyga ńskiej oraz wydano dyspozycje odno śnie udzielenia pomocy materialnej i organizacyjnej zbiorowo ściom osiadłym. Jednocze śnie prowadzono akcj ę propagandow ą maj ącą skłoni ć grupy wędrowne do osiedlania si ę na stałe. W prasie pojawiły si ę apele współpracuj ących z władzami Cyganów dotycz ące porzucania w ędrówek, nagło śniono w mediach prac ę Cyganów w Nowej Hucie (byli to jednak Cyganie Karpaccy - ju ż wcze śniej osiadli, wi ęc siła oddziaływania takiego przykładu była znikoma) i innych miejscach, obiecywano pomoc materialn ą ze strony pa ństwa (której jednak cz ęsto - ze wzgl ędu na niedobór środków - nie udzielono potrzebuj ącym i ch ętnym do zaprzestania w ędrówek). Efekty były niezadowalaj ące, dlatego te ż wkrótce przyst ąpiono do bardziej energicznych działa ń. Warto doda ć, że na pocz ątku 1952 r. w Wałbrzychu powołano pierwsz ą w Polsce powojennej organizacj ę cyga ńsk ą - Stowarzyszenie Cyganów Osiadłych, które zajmowało si ę głównie organizowaniem pomocy materialnej dla miejscowych Romów 11 .

10 Tam że, s. 45-64 i dalsze. 11 http://www.olszowka.most.org.pl/cygan.htm [10.01.2006]

38

Adaptacja do życia w mie ście Konieczno ść osiedlenia si ę zainicjowała proces adaptacji grup wędruj ących do życia w mie ście. Znaczna odr ębno ść Romów, w zakresie antropologii fizycznej i społeczno-kulturowym zawsze utrudniała przystosowanie si ę do prowadzenia osiadłego trybu życia i życia w mie ście. Przez wiele lat Romowie raczej podkre ślali swoj ą odr ębno ść i woleli pozosta ć w pewnej izolacji od otoczenia 12 . Zarówno przymusowe działania adaptacyjne, jak i te inicjowane przez samych Romów były procesami długofalowymi i nie zawsze przynosiły zamierzony efekt. Bardzo cz ęsto skutki takich działa ń były mierne, żeby nie powiedzie ć żadne. Cz ęsto na skutek niezrozumienia władz, braku stosownej wiedzy o Cyganach, a cz ęsto i stylu życia samych Cyganów, niepowodzenia adaptacyjne przynosiły potwierdzenie negatywnych stereotypów, co dodatkowo spowalniało procesy przystosowawcze. Oczywi ście życie w mie ście, a tym bardziej współcze śnie, wymaga wi ększego zaanga żowania ze strony Romów w konstruowanie pozytywnych relacji pomi ędzy nimi samymi a współobywatelami nie- romskimi. Nowoczesne pa ństwo wymaga zreszt ą od obywateli wypełniania okre ślonych obowi ązków (np. edukacji, słu żby wojskowej, płacenia podatków), ale równie ż nadaje okre ślone prawa i przywileje – Romowie jako obywatele pa ństwa polskiego równie ż posiadaj ą prawa i obowi ązki. Mieszkaj ąc w mie ście, łatwiej jest im podda ć si ę obowi ąz- kom, odebra ć nale żne sobie przywileje, ale i łatwiej zachowa ć dystans i anonimowo ść , a tak że znale źć zatrudnienie, zało żyć firm ę itd. Pojawia si ę zatem pytanie, jak ten proces wygl ądał w odniesieniu do Płocka?

Romowie w Płocku W 2004 roku, podczas pikniku zorganizowanego na nadwi śla ń- skiej pla ży, płoccy Romowie świ ętowali 40-lecie osiedlenia si ę w Płocku. Przyjechali tu w 1964 roku, kiedy to władze Polski Ludowej zaostrzyły działania maj ące na celu zmuszenie Cyganów do podejmo- wania pracy i stałego osadnictwa. Romowie, którzy jako pierwsi osiedlili

12 J. Depczy ńska, Adaptacja Cyganów do życia w mie ście , „Etnografia Polska”, t. XXII, z. 2, s. 55-56.

39 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6

si ę w tym mie ście na stałe, stali taborem na Lubelszczy źnie 13 . Dostali dwa tygodnie od ówczesnych władz na podj ęcie decyzji, czy osiedlaj ą si ę pod Lublinem w starych budynkach PGR-u, czy gdziekolwiek indziej. Zdecydowali, że jad ą do Płocka, gdzie wła śnie budowano du ży kombinat, co mogło dawa ć szanse na jak ąś prac ę w przyszło ści. Romowie kolej ą przetransportowali swoje wozy do Płocka (konie sprzedali) i pocz ątkowo koczowali w nich przy ulicy Norberta ńskiej. Pó źniej dostali mieszkania przy ulicy Misjonarskiej, Ko ściuszki, Kolegialnej, Kwiatka, Słodowej i na Cholerce 14 . Jeszcze w 1964 roku cz ęść przybyłych do Płocka Romów zajmowała si ę pobielaniem kotłów, byli to Romowie sprowadzeni z Nowej Huty. Pobielali oni kotły nie w miejscowym kombinacie, ale na ł ąkach poza miastem. W tych rejonach miasta, które wcze śniej zostały wymienione, Romowie mieszkaj ą do dzi ś. Miejsca te nie ciesz ą si ę w mie ście dobr ą sław ą: „...Znajdziecie w Płocku po prostu swojsko ść ” – zwłaszcza po północy, w parku pod pomnikiem Broniewskiego. Radz ę wraca ć taksówk ą, a nigdy, przenigdy na piechot ę, zwłaszcza ulic ą Ko ściuszki. Tam lubi ą bawi ć si ę Cyganie...” 15 . Porzucili pobielanie kotłów oraz handel ko ńmi i zacz ęli zarabia ć muzykowaniem na dancingach, kobiety za ś wró żbą.

13 „W roku 1964 przyst ąpiono do realizacji nowej, bardziej restrykcyjnej polityki wobec wędrownych Cyganów. Wiosn ą tego roku przeprowadzono kolejn ą akcj ę ewidencyjno- kontroln ą taborów dokonan ą przez MO, w kilka dni pó źniej przeprowadzono z ich członkami rozmowy zach ęcaj ące do osiedlania si ę, gro żą c sankcjami w przypadku dalszego w ędrowania. Poruszaj ących si ę wozami Romów miano kara ć na mocy ustaw o: zgromadzeniach (nielegalne przebywanie du żej ilo ści osób w jednym miejscu), zwalczaniu chorób zaka źnych (zaniedbanie obowi ązku szczepie ń ochronnych), ochronie przeciwpo żarowej (palenie ognisk w lesie, brak sprz ętu ga śniczego), obowi ązku szkolnym (nieposyłanie dzieci do szkół). Pocz ątkowo Cyganie zlekcewa żyli gro źby i w ędrowali nadal, jednak postawa milicji i terenowych agend pa ństwowych (karanie grzywnami i aresztem, przyspieszony tryb orzekania kar etc.) sprawiła, że ruch taborów stopniowo malał i do ko ńca lat 70. faktycznie zanikł jako sposób życia, ożywaj ąc jedynie jako okazyjno-sentymentalne jednorazowe wyprawy.” [R. Okraska, Cyganie – Romowie , http://www.olszowka.most.org.pl/cygan.htm ]. 14 A. Adamkowski, Noc z Cyganami (2005-07-08), http://miasta.gazeta.pl/plock/1,35681,3246407html ; aa, Jad ą wozy kolorowe – jubileusz płockich Romów (2004-07-03), http://miasta.gazeta.pl/plock/1,35681,3246403html 15 autor: Klincz, KONTR-Felieton Go ścia NK: PŁOCK, CZYLI PROWINCJA... , Internetowy Magazyn Nowa Kultura, 23.08.2006, http://www.nowakultura.info/modules.php?op=modload&name=PagEd&file=index &topic_id=20&page_id=258

40

W Płocku żyje 60 romskich rodzin – ponad 200 osób. Ich poziom wykształcenia, zgodnie z informacjami zawartymi na stronie internetowej Urz ędu Miasta Płocka, jest niski i nie odbiega od ogólnokrajowego. W śród starszego pokolenia s ą przypadki analfabetyzmu, ale warto by tu nadmieni ć, że s ą rejony, w których zjawisko analfabetyzmu dotyczy równie ż osób młodych, w wieku około dwudziestu kilku lat. Doro śli nie przywi ązuj ą specjalnej uwagi do edukacji swych dzieci, a wiele kobiet romskich nadal wychodzi za m ąż bardzo wcześnie i na edukacj ę w ich życiu nie ma ju ż miejsca, z racji obowi ązków, jakie s ą nakładane na za ślubione kobiety. Jedna z mieszkanek Płocka wspominała, w rozmowie ze mn ą, czasy, kiedy jeszcze ucz ęszczała do szkoły. B ędąc uczennic ą, chodziła do jednej klasy z dziewcz ętami romskimi. Funkcjonowały one w szkole „normalnie”, chodziły na lekcje, zakładały spodnie. Z chwil ą uko ńczenia szkoły podstawowej wychodziły za m ąż , rezygnowały z życia poza społeczno ści ą romsk ą i nosiły spódnice (spodni ju ż nie zakładały). Nie utrzymywały tak że kontaktów z polskimi kole żankami ze szkoły. Podobne do świadczenia i obserwacje miały córki mojej rozmówczyni – dzi ś ju ż dorosłe kobiety. Zdaniem płockich urz ędników dzieci nie bardzo chc ą chodzi ć do szkoły (chocia ż uogólnianie tego twierdzenia moim zdaniem jest ryzykowne), bo maj ą kłopoty w kontaktach z rówie śnikami, co z kolei spowodowane jest słab ą znajomo ści ą j ęzyka polskiego. I w ten sposób izolacja pogł ębia si ę16 . W Płocku mieszkaj ą: Polska Roma, cz ęś ciowo s ą spokrewnieni z cz ęś ci ą Romów z Włocławka (Romowie wołaj ą na nich „cukierniki”), ale te ż mieszkaj ą osoby z rodu Galicjaki, Chaładytka. Od 40 lat mieszka w Płocku znany romski artysta, prowadz ący zespół muzyczny - Zbigniew Kowalski. Jest aktywist ą i społecznikiem, współpracuje w zakresie kultury z miastem oraz z Płockim O środkiem Kultury i Sztuki. MSWiA realizuje od 2001 roku specjalny program pomocowy dla mniejszo ści narodowych i etnicznych. Przeznacza na te działania ok. 5 mln zł rocznie. W jego ramach działaj ą romscy asystenci. Troszcz ą si ę oni m.in. o to, by Romowie przestali traktowa ć szkoł ę jako miejsce gdzie ich dzieciom mo że sta ć si ę krzywda, pilnuj ą, żeby dzieci docierały do szkół, miały odrobione lekcje. Dotyczy to tak że przedszkoli, bo tam

16 aa, Płock pomaga Romom , 24-07-2005, „Gazeta Wyborcza.”, http://miasta.gazeta.pl/plock/1,35710,2836991html

41 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6

dzieci nabieraj ą umiej ętno ści trzymania ołówka, nawi ązywania kontaktów z rówie śnikami. Bycie asystentem romskim nie jest wdzi ęczn ą prac ą, pozbawion ą problemów, jest ona zwi ązana cz ęsto z przymusowym dostarczaniem dzieci na lekcje. W Płocku od roku 2005 do 3 przedszkoli ucz ęszcza 7 romskich dzieci w wieku od 4 do 6 lat. Maj ą opłacony pobyt, wy żywienie i dodatkowe zaj ęcia: gimnastyk ę, taniec, j ęzyk angielski. Równie ż od roku 10 dzieci (7-10 lat) ucz ęszcza do ogniska muzycznego. Najbiedniejsi uczniowie romscy otrzymuj ą zapomogi na zakup podr ęczników szkolnych. Środki na ten cel przekazało Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej Ministerstwo Edukacji Narodowej 17 . Od roku 2005 oficjalnie działa w Płocku organizacja o nazwie Stowarzyszenie Romów w Płocku (w tym roku zostało zarejestrowane). Prezesem Stowarzyszenia jest wspomniany wcze śniej Zbigniew Kowalski, który jest jednocze śnie szefem zespołu artystycznego Romen, powstałego w 1980 roku. Zespół podczas pikniku „Cyga ńska noc” w 2005 roku obchodził swoje 25-lecie. W tym samym roku został uhonorowany nagrod ą „Jeste ś przyjacielem”, do której zostali nominowani przez niepełnosprawnych, za działalno ść charytatywn ą.

Sposób konstruowania to żsamo ści społecznej w odniesieniu do miasta Tutaj pojawia si ę pytanie o mechanizm konstruowania to żsamo ści społecznej, w której odniesieniem jest nie grupa własna, ale miejsce zamieszkania, czyli w tym przypadku – miasto. Maj ąc na uwadze żywotno ść i moc stereotypu Cygana wiecznego tułacza i w ędrowcy, mo żna poczu ć si ę zaskoczonym tym, że współcze śnie Romowie bardzo cz ęsto podkre ślaj ą swój zwi ązek z konkretnym miejscem, miastem, osad ą, osiedlem itp. Przyczyny takiego stanu rzeczy s ą oczywi ście bardzo ró żne, pocz ąwszy od prawnych (zameldowanie, realizowanie obowi ązku szkolnego) poprzez ekonomiczne (zakład pracy, prowadzenie legalnej działalno ści gospodarczej, wybudowanie domu) a ż po kulturowo-społeczne (działalno ść zespołu estradowego, działalno ść społeczna na rzecz własnej grupy, zwi ązanie si ę z danym miejscem innych członków rodziny), co w konsekwencji mo że prowadzi ć w przypadku przynajmniej niektórych osób, do definiowania miejsca

17 http://www.ump.pl/main.php?cid=sygnaly&&news=1371

42

jako małej ojczyzny. Najbardziej jaskrawe wydaj ą si ę by ć deklaracje mieszka ńców Podkarpacia, którzy wskazuj ą miejsce zamieszkania, jako to miejsce, do którego zawsze chcieliby wróci ć. Mo żna powiedzie ć, że identyfikowanie si ę Romów z miastem ma dwa obserwowalne wymiary: o znaczeniu wewn ętrznym oraz zewn ętrznym, maj ącym swoje odzwierciedlenie w kontaktach ze środowiskiem zewn ętrznym, władzami, mediami itp. Identyfikacja w swoim wymiarze wewn ętrznym ma z kolei wyraz, m.in. w zabawie tanecznej polegaj ącej na rodowych zawodach tanecznych, w zwyczaju witania go ści przybywaj ących na uczt ę, w sposobie przedstawiania si ę. Są to działania realizowane podczas ka żdego dużego spotkania rodów romskich. Je żeli przybywaj ą go ście z jakiego ś miasta, to jest to najcz ęś ciej du ża grupa krewnych, którzy przyje żdżaj ą jednocze śnie, najcz ęś ciej pod przywództwem swojego autorytetu (np. dziadka). Wspólnie wchodz ą do sali i dlatego od razu daje si ę zauwa żyć, że jest to nowa grupa go ści. Organizator spotkania wita ich przy wej ściu do sali, cz ęsto ka że gra ć wynaj ętym muzykantom tzw. „marsz powitalny”. Takie szczególne powitanie jest wyrazem szacunku, jaki nale ży okaza ć go ściowi. Jednocze śnie jest to forma podzi ękowania za przybycie i za umo żliwienie spo życia posiłku w jego towarzystwie. Dla organizatora spotkania przybycie zaproszonego go ścia jest powodem do dumy. Tym samym – odmowa przyj ęcia zaproszenia mo że zosta ć potraktowana jako rzecz obra źliwa. Zdaniem Galicjaków dla ka żdego z przybyłych go ści wesele rozpoczyna si ę powitaln ą przemow ą starszego, niekoniecznie organizatora spotkania, ale autorytetu, który składa życzenia wszystkim zgromadzonym. Niekiedy go ście tu ż po przybyciu do domu weselnego po prostu siadaj ą przy stołach. W przypadku wspomnianej zabawy tanecznej, pokaz taneczny 18 przeradza si ę czasem w rodowe zawody taneczne. Oficjalnie nie ma rywalizacji pomi ędzy poszczególnymi grupami rodowymi (rodzinnymi), niemniej jednak, oglądaj ąc zapisy wideo z ta ńców, mo żna takie wra żenie odnie ść . Respondenci potwierdzaj ą ponadto, że obecnie coraz cz ęś ciej do ta ńca czy śpiewów wywołuje si ę całe grupy Romów zamieszkuj ących konkretne miasta. Na przykład starszyzna mówi, że „teraz Włocławek nam zata ńczy” ,

18 Por. A. J. Kowarska, Taniec w kulturze Romów dawniej i dzi ś, „Dialog-Pheniben”, 1999, nr 1, s. 33-42. Pisałam o tym równie ż w ksi ąż ce Polska Roma. Tradycja i nowoczesno ść [Warszawa 2005].

43 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6

to wszyscy ci, którzy przyjechali z Włocławka, wychodz ą na parkiet i wykonuj ą pokaz (ta ńcz ą, śpiewaj ą). W ten sposób wywołuje si ę wszystkie „miasta”. Na przykład przyjechali Romowie z miejscowo ści X, zaczynaj ą ta ńczy ć, chwal ąc si ę jednocze śnie swoimi umiej ętno ściami i deleguj ąc do ta ńca najlepszych spo śród nich. Romowie z miejscowo ści Y, mo że nawet gospodarze przyj ęcia, równie ż prosz ą lub nakazuj ą ta ńczy ć najlepszym tancerzom z ich rodziny. Efektem takich zawodów ma by ć - nie zdobycie nagrody, lecz przede wszystkim dobra zabawa. Oczywi ście takie zawody taneczne składaj ą si ę z ta ńców o charakterze pokazu, tote ż ka żdy taki taniec sam w sobie niesie realizacj ę innych funkcji (nie tylko ludycznych). Cz ęsto jest to sposób na zaprezentowanie niezam ęż nych kobiet i nie żonatych m ęż czyzn płci przeciwnej (spotkałam si ę z okre śleniem, że jest to „eksponowanie córek” i ma du że znaczenie w zawi ązywaniu zwi ązków mał żeńskich). Nazwisko nie jest stałym identyfikatorem Romów, poniewa ż w razie konieczno ści mo żna je zmieni ć. Ponadto u żywa si ę go tylko w kontaktach z nie-Romami. Przedstawiaj ąc si ę innemu Romowi, podaje si ę swoje imi ę i nazw ę rodu, z którego si ę pochodzi, a wi ęc kobieta oprócz swojego imienia podaje nazw ę rodu swojego ojca. Panna i m ęż atka przedstawiaj ą si ę w ten sam sposób, poniewa ż pomimo zam ąż pój ścia kobieta nadal pozostaje w rodzie swojego ojca. W celu dokładniejszego poinformowania rozmówcy mo że - na jego pro śbę - poda ć równie ż imi ę i nazw ę rodu swojego m ęż a. Z samego nazwiska nie mo żna wywnioskowa ć, z jakiego rodu pochodzi dana osoba, poniewa ż tych samych nazwisk u żywaj ą rodziny z ró żnych grup rodowych. Ponadto ze wzgl ędu na to, że niezwykle rzadko Romowie zawieraj ą śluby cywilne, nie ma zwyczaju przejmowania nazwiska ojca przez jego dzieci. Reguluje si ę to do ść szybko, je żeli liczy si ę na pomoc z opieki społecznej lub na ulgi podatkowe 19 . Coraz cz ęś ciej Romowie pytaj ą si ę równie ż o miasto, z którego przyjechała wła śnie osoba spotkana. Wydaje mi si ę, że obecnie jest to sposób identyfikacji najbardziej uniwersalny, bo zawieraj ący najwi ęcej informacji (np. przynale żno ść do konkretnej grupy i rodziny, umiej ętno ści, a nawet status maj ątkowy). Co wi ęcej, zdaniem niektórych Romów nazwa miasta zaczyna wypiera ć nazw ę grupy rodowej. Na pytanie o to, jakie grupy

19 Np. wspólne rozliczanie si ę współmał żonków przy składaniu rocznych zezna ń podatkowych.

44

Romów mieszkaj ą w Polsce, jeden z m ęż czyzn w odpowiedzi wymienia tylko grup ę Polska Roma, a nast ępnie tłumaczy, że: „Teraz inaczej jest. Teraz si ę mówi tak: ze Stalowej Romowie, z Mielca, z Płocka, co ś takiego. (…) Z miasta si ę teraz raczej wszystko mówi” 20 .

Z czego mo że wynika ć coraz mniejsza oczywisto ść kontaktów pomi ędzy samymi Romami? Wła śnie ze specyfiki życia w mie ście, du żym, nowoczesnym, życia coraz bardziej samodzielnego, osobnego, ale ju ż bez tej „osobno ści taborowej”, kiedy samotno ść czy te ż samodzielno ść zwi ązana była z respektowania prywatno ści, „osobno ści” poszczególnych osób, pomimo życia w gromadzie, co pi ęknie opisał w swojej ksi ąż ce Yoors. Życie w rozproszeniu, kolejne narodziny, śmierci, mał żeństwa, starzenie si ę, coraz rzadsze i mniej liczne spotkania, powielanie si ę nazwisk i niestało ść imion cyga ńskich sprawiaj ą, że u ści ślenie sposobu przedstawienia si ę nazw ą miasta, pozwala zidentyfikowa ć ród i pochodzenie danej osoby. Tym bardziej, że zwi ązki konkretnych rodzin z konkretnym miejscem s ą coraz cz ęś ciej bardzo stabilne z powodów, o których wcze śniej wspomniałem. Sama spotykałam si ę cz ęsto z pytaniem skierowanym do mnie przez moich romskich współrozmówców, czy jestem Cygank ą i z jakiego miasta pochodz ę. Wymiar zewn ętrzny identyfikacji z miejscem (miastem) przejawia si ę głównie w działalno ści coraz liczniejszych stowarzysze ń romskich, maj ących najcz ęś ciej charakter lokalny. Celem prac poszczególnych stowarzysze ń jest nie tylko opieka nad lokaln ą społeczno ści ą romsk ą, ale i współpraca z władzami samorz ądowymi i centralnymi dla polepszenia sytuacji Romów w konkretnym mie ście - współorganizuj ą z nimi imprezy kulturalne, festiwale, bior ą udział w obchodach lokalnych świ ąt i rocznic. Dzi ęki tak szeroko zakrojonej działalno ści stowarzyszenia maj ą znaczny wpływ na wizerunek Cygana (Roma) w danym mie ście, na postrzeganie społeczno ści romskiej przez współobywateli. Cz ęste kontakty, a nawet specyfika poszczególnych skupisk romskich (miejskich, małomiasteczko- wych i wiejskich) są zauwa żalne przez same władze i reprezentuj ących

20 Materiały z bada ń terenowych „To żsamo ść Cyganów w Polsce" realizowanych od marca 2007 roku przez mgr Justyn ę Kopa ńsk ą.

45 „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6

owe władze urz ędników miejskich i mają swoje uj ście w okre śleniu „nasi Cyganie”, „tutejsi Romowie” „Cyganie z naszego miasta” „o świ ęcimscy”, „gorzowscy” „Romowie ze Szczecinka”, „Romowie sejneńscy”, „Cyganie andrychowscy” itd. W skrajnych przypadkach mo że doj ść do swoistej rywalizacji i rankingu gmin czy te ż miast s ąsiaduj ących ze sob ą. Rozmawiaj ąc z urz ędnikami na ró żnych szczeblach (w tym w ministerstwach), z dziennikarzami ró żnych mediów, mam niekiedy okazj ę słucha ć przechwałek czy narzeka ń, że „u nas jest tak dobrze, a tam gorzej” lub na odwrót. Moim zdaniem, sami Romowie miejsce i konkretne miasto uto żsamiaj ą najcz ęś ciej z rodzin ą, natomiast poj ęcie ojczyzny – z tradycj ą. Zatem identyfikacja nawi ązuj ąca do przestrzeni oswojonej nakłada si ę na struktur ę społeczn ą, rodow ą. Z tego jednak mo żna wnioskowa ć, że w dalszym ci ągu identyfikacja rodzin ą jest silniejsza ni ż identyfikacja z krajem i jego mieszka ńcami jako współobywatelami. Z drugiej jednak strony Romowie mieszkaj ący w Polsce w wielu przypadkach chc ą mieszka ć w Polsce, a ci, którzy planuj ą dłu ższe pobyty za granic ą, deklaruj ą powroty. Czy faktycznie, w przypadku płockich Romów, jest to jednak tylko (lub a ż) kwestia przyzwyczajenia? Nie mo żna zapomina ć, że w kulturze romskiej jedn ą z podstawowych warto ści jest rodzina, a poczucie przynale żno ści do rodziny wi ąż e si ę nie tylko z życiem w śród żywych, ale i z pami ęci ą o umarłych członkach rodzin. A zatem „miejsce” i „miasto” to przede wszystkim ta przestrze ń miejska, w której żyje rodzina uwa żana za najbli ższ ą (rodzice, dzieci, dziadkowie, ale i kuzyni, ciotki itp.), ale i taka, w której zostali pochowani zmarli. Płoccy Romowie deklaruj ą, że mogliby mieszka ć i żyć tak że w innym mie ście, bo jak mówi ą, wsz ędzie mog ą dostosowa ć si ę do panuj ących w danym miejscu warunków. Chc ą jednak mieszka ć tam, gdzie jest ich rodzina. Formalne przywi ązanie Romów do Płocka, o czym pisałam wcze śniej, przywi ązanie do szkoły, urz ędu, przez zameldowanie, umowy o prac ę itp., jest przyczyn ą skupiania si ę całych rodzin w jednej miejscowo ści i coraz silniejszego przywi ązania si ę do Płocka jako miejsca narodzin, życia i śmierci. 13-letni D żordan opowiadał, że mieszka w Płocku od urodzenia i że ju ż w Płocku chciałby zosta ć, ale nadmienił przy tym, że bardzo cz ęsto odwiedza babci ę w Chojnicach i tam te ż si ę dobrze czuje, jest zadowolony z pobytów, jest bezpieczny. Mówi ąc to, potwierdził tez ę, że poczucie przywi ązania do miejsca,

46

uwarunkowane jest obecno ści ą rodziny. Z jego słowami zgodziła si ę 15-letnia Ania, mówi ąc o tym, jak wyobra ża sobie „pa ństwo romskie”: „Pa ństwo romskie to tak by było... że na przykład cała rodzina taka najbli ższa.... bo my teraz mieszkamy tak, po mojej mamie... to moja ciocia jedna, druga i babcia mieszkaj ą w Chojnicach, a my mieszkamy w Płocku., To tak bym chciała, żeby śmy wszyscy razem mieszkali, byli wszyscy w jednym... mie ście. (…) Na przykład... Galicjacy... ja bym chciała, żeby wszyscy Galicjacy, wszystkie Galicjaki były razem”21 .

Zamiast zako ńczenia Na koniec kilka słów osobistej refleksji. Uto żsamianie si ę z miastem (miejscem) nie jest procesem ustabilizowanym. Ten rodzaj to żsamo ści dopiero si ę konstruuje. Mo żna nawet uzna ć, że dotyczy osób ze środowisk małomiasteczkowych, które nie w ędrowały, młodych, działaj ących społecznie lub pokole ń osiadłych od wieków. Poza tym ten rodzaj identyfikacji nie był dot ąd badany, a przecie ż jest to sprawa niezwykle interesuj ąca, kiedy osoby pochodz ące z rodzin o tradycjach wędrowania, zaczynaj ą podkre śla ć, to, że s ą w miejscu, w mie ście. W dalszym ci ągu nad przywi ązaniem do miejsca (miasta) przewa ża przywi ązanie do człowieka (rodziny, rodu). I kolejna rzecz. Kiedy Romowie osiadaj ą w miastach, równie ż mentalnie, podkre ślaj ąc zwi ązki z tym miastem, nie-Romowie i Romowie osiadli (karpaccy) staj ą si ę bardziej mobilni (wyjazdy za prac ą, podró że). Trzeba tak że pami ęta ć, że w przypadku Romów płockich ró żne zdarzenia stały si ę impulsem do uznania Płocka za „swoje” miasto. Na ile silnie Romowie uznaj ą to „miejsce” za swoje zale ży w du żej mierze od nas. I jeszcze jedna wa żna rzecz - otó ż proces kształtowania si ę poczucia wi ęzi z miastem jest procesem długofalowym, wielotorowym i wci ąż niepewne s ą jego efekty.

21 Informacje pochodz ą z materiału zebranego przez mgr Justyn ę Kopa ńsk ą podczas bada ń terenowych na temat „To żsamo ść Cyganów w Polsce”.

47