Lojalny W Stosunku Do Swoich Przyjaciół, Popiera Ich W Dobrym Czy to Złym... Nie Widzi Błędów W Postępowaniu Osób, Kt

Lojalny W Stosunku Do Swoich Przyjaciół, Popiera Ich W Dobrym Czy to Złym... Nie Widzi Błędów W Postępowaniu Osób, Kt

JERZY LECHOWSKI SWIADEK´ KORONNY ...Lojalny w stosunku do swoich przyjaciół, popiera ich w dobrym czy to złym... Nie widzi błędów w postępowaniu osób, które kocha, zbytnio wierzy ich słowom lub obietnicom... Jego giętkość psychiczna i umiejętność dostosowa- nia się do warunków życia pozwala mu na zrozumienie i odczucie wewnętrz- ne wszelkich przejawów życia... Ma wielkie aspiracje życiowe i przeważnie uda- je mu się osiągnąć jakiś lepsze stanowisko. Gdy jednakże już wzniesie się wyso- ko, może się okazać, że właśnie wówczas grozi mu niebezpieczeństwo, a w życiu jego mogą występować zamieszki i przykrości... ...Od wczesnej młodości – zwierzał się Górski dość często – byłem łagod- ny, spokojny, koleżeński, lubiany. Nie byłem też i taki jestem do dziś – zazdro- sny. Jeśli się komuś lepiej wiedzie, to przyjmuję to ze zrozumieniem. Ale jedno- cześnie jestem uparty! Jak już coś postanowię, to decyzji nie zmieniam. Powia- dają, że uchodzę za człowieka, któremu życie układa się po różach. Bez przesa- dy, zresztą róże też mają kolce. Panuje opinia, że jestem optymistą. Nie wiem, czy rzeczywiście urodziłem się optymistą, ale wiem, że optymizmu na pewno na- uczył mnie sport. Optymiści podobno mają lepsze życie... Optymista Górski wzniósł się w piłkarstwie wysoko i... nigdy nie spadł z piedestału. Jednak po Montrealu nie był w najlepszym humorze? Przeczuwał nastanie gorszych dni? Nie. Tylko wciąż nie mógł przeboleć coraz mocniej roz- powszechnianej opinii, „że srebrny medal olimpijski jest przegraną”. Publicznie mówił o tym niechętnie, dopiero przed wyjazdem do Grecji, nie bez żalu poru- szył ten temat w towarzystwie Aleksandra Kupcewicza i... moim. Był czas let- niej kanikuły, żony jeszcze nie powróciły z wywczasów, więc tylko my trzej przez kilka dni zabawialiśmy się w Warszawie. Zmienialiśmy lokale, bo uciekaliśmy przed natrętami... Zaczęliśmy od „Retmana” na Mariensztacie i „Domu Dziennikarza” na Fok- sal, a skończyliśmy w SPATiF-ie w Alejach Ujazdowskich, naprzeciwko siedzi- 426 JERZY LECHOWSKI SWIADEK´ KORONNY by PZPN. Kazio tę ulubioną melinę aktorów różnych specjalności nazywał „sto- łówką magistra inżyniera”... Tylko wtajemniczeni wiedzieli, że tam najchętniej biesiadował wiceprezes PZPN, Henryk Loska. Był tam z każdym „za pan brat”, nawet do nestora naszych wokalistów, mistrza Fogga zwracał się „per Mieciu”. Na Mokotowie, a tam już wtedy mieszkał Górski, jeszcze co nieco pomarudzi- liśmy w restauracji rybnej przy ulicy Puławskiej i w „Patrii” w Alejach Niepod- ległości. Rozchodniaczka (bez tego Górski nie rozstawał się z przyjaciółmi) wy- piliśmy w domu Kazia przy ulicy Madalińskiego. – Czy prawdą jest Kaziu – pytał Olek Kupcewicz – że gdy przed Montre- alem zapowiedziałeś swoją rezygnację z pracy z reprezentacją, odebrałeś piłka- rzom – jak przebąkiwano w Olsztynie – resztki motywacji? – Bzdura!... To nie jest tłumaczenie dobre dla prawdziwych sportowców... Ale na tej Olimpiadzie po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu, że o wy- nikach sportowych decydują nie tylko określone metody szkoleniowe i stopień wytrenowania zawodników... Także ogólna atmosfera, klimat, morale zawodni- ków i samopoczucie trenera. W Montrealu w tej delikatnej materii nie wszyst- ko grało... – Dopiero tam pomyślałeś o wyjeździe za granicę?... – Nie, od dawna miałem takie plany... Nic z tego nie wyszło, bo przepi- sy nie pozwalały! Teraz Rada Ministrów podjęła uchwałę „w sprawie delegowa- nia specjalistów do pracy za granicą na kontrakty indywidualne”... Może wresz- cie się uda... – Więc gdzie się wybierasz? – nie ustępował Kupcewicz. – Spokojnie, nic się nie pali... W PZPN-ie jest długa lista kandydatów na kontrakty indywidualne i zbiorowe. Ma ją Henio Loska... Chętnych jest spo- ro... Nie wszystkich znam, ale każdy z nich czuje się na siłach i chce lepiej zara- biać... Pośrednikiem w tych transakcjach jest CHZ Polservise... Stawia warunki. 427 JERZY LECHOWSKI SWIADEK´ KORONNY Wymaga fachowości, znajomości języków obcych, sprawozdań z przebiegu pra- cy, płacenia podatków i... odpowiedniej postawy moralnej. – Masz tu niewątpliwie pierwszeństwo – postawiłem sprawę jasno. – Za- pewne PZPN poprze twoją kandydaturę... – Tylko że Związek o tym nie decyduje! Jeśli GKKFiS nie wyrazi zgody, to moje starania i opinia PZPN warte będą funta kłaków! Liczy się tylko głos wła- dzy... – Słuchaj Olek – tłumaczyłem Kupcewiczowi – Kazio już po mistrzo- stwach świata 1974 miał propozycje pracy w Zachodnim Berlinie, Szwajcarii, nawet w Kuwejcie mógł nabijać kabzę. I co?... Tylko się oblizał... – Teraz też mógłbym wyjechać do Arabów, ale – żalił się Górski – jest czas urlopowy... Decydenci na urlopach, nie ma kto podjąć decyzji. A może ja na ten wyjazd nie zasłużyłem. Tylko srebrny medal w Montrealu... – Wiem – to znowu ja – że sprawę tego wyjazdu pilotuje Gucio Górecki, twój ziomek ze Lwowa. On też nic nie wskórał? – Ano, nie!... Poruszył niebo i ziemię, przyjmował szejka z Kuwejtu z ho- norami i błagał, by jeszcze kilka dni poczekał. Lada moment będzie decyzja. Była... odmowna! – Kto cię o tym poinformował? – wściekał się Kupcewicz. Całą akcję Gucia storpedowano w naszym „białym domu”. On mi to opo- wiedział z detalami. Znowu polityka i partyjne doktrynerstwo wkroczyło na te- ren sportu... Szejk stracił cierpliwość, także sporo nerwów i... pojechał do Pra- gi. Tam nie miał kłopotów. Zabrał ze sobą pięciu czeskich trenerów i odleciał nad Zatokę Perską. Zaczynam powoli wątpić, czy rzeczywiście tylko „los tak chciał”... Może jednak wkrótce polecę do Meksyku. W roli wykładowcy... Inte- resująca propozycja... Decydenci roztaczają też przede mną wizję pracy w Gre- cji. Czekam... Zmieńmy jednak temat: – Oluś, co tam słychać u syna, Januszka? 428 JERZY LECHOWSKI SWIADEK´ KORONNY – Będzie nadal grał w Arce Gdynia – wycedził Kupcewicz. – A dlaczego nie w Górniku Zabrze lub Legii Warszawa? – zdziwił się Górski. – Przecież Arka wciąż balansuje na krawędzi przepaści... Tam się chło- pak nie rozwinie! Kazio nie znał tej sprawy tak dobrze jak ja, przeto z ochotą włączyłem do rozmowy swoje trzy grosze: – Słyszałem, czytałem i nawet sam o tym pisałem, że o wszystkim zadecy- dowały sprawy rodzinne. Niestety, również finansowe! Mama Józefa chciała mieć Januszka bliżej domu, a tata Aleksander – nie gniewaj się Olek, że ci to wygarnę – większą kasę za nieoficjalny transfer. Górnik na to nie przystał, a Legię na to nie stać. To wciąż kolos na glinianych nogach... Sekretarz generalny klubu z Łazienkow- skiej, Kazimierz Konarski bodajże spod ziemi wygrzebał sto tysięcy złotych, ale to stanowiło zaledwie trzecią część tego, co zaoferowała Arka. Czy tak było? Olek!... – Niech to pozostanie tajemnicą naszej rodziny... – To jest zły wybór! – uniósł się Górski. – I nie idzie tu tylko o pieniądze, bo później, gdy chłopak okrzepnie i odpowiednio się rozwinie, mógł by ich za- robić znacznie więcej w klubie i reprezentacji. Tu idzie głównie o piłkarska przy- szłość Janusza, doskonalenie umiejętności, o pełne wykorzystanie talentu. Kazio trafił z argumentacją w „dziesiątkę”. Losy Janusza były mi szczegól- nie bliskie, rozwinąłem więc temat: – On, młokos z niecodzienną smykałką, w Arce nie ma wystarczająco do- brych wzorów szkoleniowych. Od kogo ma się tam uczyć? Za wcześnie obarczo- no go w tym klubie najpierw walką o utrzymanie w ekstraklasie, a potem o po- wrót do pierwszej ligi. Od ucznia wymagano kwalifikacji i obowiązków profeso- ra. Stanowczo za wcześnie! W Legii, u boku Deyny i Ćmikiewicza mógłby do- skonalić swoje umiejętności tak, jak niegdyś Deyna przy Brychczym i Blaucie. Oluś, pozbawiłeś syna tych możliwości... 429 JERZY LECHOWSKI SWIADEK´ KORONNY – A pamiętasz lata sześćdziesiąte i początki kariery moich wychowanków Wilczka i Musiałka, a zaraz potem Szołtysika i Lubańskiego? W towarzystwie Pohla, Jankowskiego, Lentnera i Oślizły wyrośli na wybitnych piłkarzy. Dlaczego o tym nie pomyślałeś? Ach pieniądze, tylko pieniądze!... – spuentował tę draż- liwą wymianę zadań Kazimierz Górski. I zaczął nucić popularne niegdyś tan- go: – Cóż nam zostało z tych lat?... Odebrałem to dwuznacznie. Przypominały te słowa czasy, kiedy Kazio kopał piłkę za uścisk dłoni prezesa Bolesława Drobuta w RKS Lwów, a zaraz po wojnie za wyróżnienie w pułkowym raporcie w jednostce na Podchorążych. Podśpiewy- wanie to jak ulał, pasowało też do aktualnej sytuacji reprezentacji. Pod wodzą Gór- skiego lawina sukcesów, teraz pod ręką Gmocha, z trudem wiązanie końca z koń- cem. Czas szybko upływa i niesie za sobą mnóstwo zmian. Jacek Gmoch i jego podopieczni za chwilę wyruszą do Porto na mecz z Portugalią. Z jakimi szansami? Tak do końca nikt tego nie wiedział. Ekipa Gmocha dość długo działała w ukryciu, bez oficjalnych spotkań kontrolnych i sparingowych, takich z widow- nią, kasą i dziennikarzami. Raz tylko w Łodzi, w wygranym meczu z młodzie- żówką Rumunii (2:1), nieco uchylono rąbka tajemnicy. Jacka zaskoczyła jednak obecność na trybunach trenera Portugalii, Jose Marii Pedroto. – Kto go o tym poinformował? Usiłował zmylić gościa. Zmieniał skład naszej drużyny, w sposób typowy dla hokeja na lodzie lub gry w koszykówkę. W Łodzi zobaczyliśmy tyl- ko kilku dobrych znajomych z ekipy Górskiego. Zabrakło Tomaszewskiego, Szy- manowskiego, Musiała, Maszczyka, Szarmacha i Gadochy. Czy zagrają w Porto? W Łodzi Gmoch wyraźnie postawił na kwartet z Mielca: Zygmunt Kukla, Krzysztof Rześny, Henryk Kasperczak i Grzegorz Lato. Była w tym konkretna myśl, a nie tylko ukłon pod adresem mistrza Polski i trenera Andrzeja Zientary. Jose Maria Pedroto mógł jednak przewidzieć zamierzenia Jacka. Nasz selekcjo- ner najbardziej zabiegał o scementowanie

View Full Text

Details

  • File Type
    pdf
  • Upload Time
    -
  • Content Languages
    English
  • Upload User
    Anonymous/Not logged-in
  • File Pages
    20 Page
  • File Size
    -

Download

Channel Download Status
Express Download Enable

Copyright

We respect the copyrights and intellectual property rights of all users. All uploaded documents are either original works of the uploader or authorized works of the rightful owners.

  • Not to be reproduced or distributed without explicit permission.
  • Not used for commercial purposes outside of approved use cases.
  • Not used to infringe on the rights of the original creators.
  • If you believe any content infringes your copyright, please contact us immediately.

Support

For help with questions, suggestions, or problems, please contact us