GRUDZIEŃ 2020

Miesięcznik internetowy poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

100 LAT BRUBECKA

TOP NOTE EABS Discipline of Sun Ra

Jakub Paulski Trio Preludium Marek Napiórkowski & Artur Lesicki Nocna Cisza Michael Murphy Nowy Orlean: Miasto Muzyki Włodzimierz Nahorny Nie wierzę w przypadki

fot. Kuba Majerczyk

Od Redakcji redaktor naczelny Piotr Wickowski [email protected]

Koniec muzyki? – pyta w swoim felietonie Piotr Rytowski. Wbrew pozorom ta- kie pytanie nie zaskakuje w czasach, w których wieszczenie różnych końców jest na porządku dziennym. „Kiedy prześledzimy kolejne epoki, kierunki w roz- woju sztuki czy muzyki, to możemy je dosyć precyzyjnie scharakteryzować, zobaczyć, jak kolejne generacje albo rozwijały dokonania swoich poprzed- ników, albo je negowały i robiły coś w kontrze. Nie inaczej jest z rozwojem jazzu – od ragtime’u i wczesnego dixielandu po… no właśnie… po free, fusion… Coś jeszcze? W różnego typu periodyzacjach pojawiają się potem «post bop», «acid », «neo swing» – czyli powroty bądź «mieszanki». Obecny okres roz- woju jazzu określa się na ogół jako «jazz pluralism» albo «eclecticism», czy- li rozwój w wielu kierunkach, niejednokrotnie reprezentowanych wyłącznie przez wybitne indywidualności – jednostki. W tym sensie koniec sztuki nie oznacza więc wyczerpania możliwości rozwoju” – pisze autor rubryki My Fa- vorite Things (or quite the opposite…). Schodząc do skali mikro – obecny na rynku fonograficznym od prawie sześciu dekad Włodzimierz Nahorny w rozmowie z Ayą Al Azab przyznaje: „Cały czas uczę się fortepianu i umiejętności przekazywania emocji”. A na pytanie o po- wód sukcesu w różnych stylistykach odpowiada: „Szczerze mogę powiedzieć, że bardzo kocham muzykę, ale nie jakiś jeden konkretny gatunek. Zazwyczaj brakuje czasu, by zajmować się wszystkim, na co człowiek ma ochotę, ale gdy pojawiały się takie możliwości, to je po prostu wykorzystywałem”. Tak, tu może chodzić przede wszystkim o uczucie, a nawet… o wiarę. W muzy- kę. Wytrwania w niej życzę w związku ze Świętami Bożego Narodzenia, i oby koniec roku był początkiem. Miłej lektury. 4|

SPIS TREŚCI 3 – Od Redakcji 6 – Portrety improwizowane 7 – – 100 LAT 14 – That’s NYC jazz, Babe 15 – Wydarzenia 16 – Płyty 16 Pod naszym patronatem 28 TOP NOTE EABS – Discipline of Sun Ra 33 Recenzje Krzysztof Puma Piasecki & Adam Wendt – We See The Light 59/62 Hang Em High – The Kidnapping of Ståle Storløkken Ilona Damięcka Trio – Hope Krzysia Górniak – Memories Damian Hyra Quartet – Z oddali Kasia Osterczy Trio – Travel Elegy The Owl & Pablo Held– Improcode Grzegorz Tarwid – Plays Brad Mehldau – Suite: April 2020 Keith Jarrett – Budapest Concert Bill Frisell – Valentine A Love Supreme Electric: Vinny Golia / John Hanrahan / Henry Kaiser / Wayne Peet / Mike Watt – A Love Supreme and Meditations Rudresh Mahanthappa – Hero Trio Multiquarium Big Band & Biréli Lagrène – Remembering Jaco Florian Arbenz – Convergence Peterson Kohler Collective – Winter Colors Mary Halvorson’s Code Girl – Artlessly Falling Thumbscrew – The Anthony Braxton Project Susan Alcorn Quintet – Pedernal Witold Wnuk – Jazz w Piwnicy pod Baranami. 25 lat Summer Jazz Festival Kraków Ronnie Wood: Ktoś na górze mnie lubi JazzPRESS, grudzień 2020 |5

60 – Koncerty 60 Przewodnik koncertowy 64 Szepty rozniosły się szerokim echem 67 Skutki braku szczepionki 70 – Rozmowy 70 Włodzimierz Nahorny Nie wierzę w przypadki 83 Michael Murphy Chętnie opowiedziałbym więcej 88 – Słowo na jazzowo 88 My Favorite Things (or quite the opposite…) Koniec muzyki? 91 Złota Era Van Geldera Blues w górę i w dół 93 Kanon Jazzu Siedem godzin muzyki 96 Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew Third stream – historia i dziedzictwo. Część 2 – przebudzenie 99 – Pogranicze 99 Down the Backstreets Początek drugiego życia 102 – Redakcja

F L a : www.jazzpress.pl

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 6|Portrety Wydarzenia improwizowane 100 rys. Jarosław Czaja Jarosław rys. DAVE BRUBECK – 100 LAT JazzPRESS, grudzień 2020 |7

Ambasador jazzu Krzysztof Komorek [email protected]

Przez długie lata, nawet w podeszłym wieku, zachowywał wysoką aktyw- ność twórczą. Wielokrotnie przemierzył ze swoimi zespołami cały świat, stając się jednym z najskuteczniejszych ambasadorów jazzu i amerykań- skiej muzyki. Nie do przecenienia jest też jego wpływ na polskich muzy- ków, zwłaszcza starszych pokoleń, i ich twórczość. Mimo że od jego śmierci upłynęło osiem lat, wciąż pozostaje jednym z najbardziej rozpoznawalnych artystów jazzowych, a największy przebój jego kwartetu nadal nucą na- wet niezainteresowani jazzem. W grudniu przypada setna rocznica urodzin 100Dave’a Brubecka. David Warren Brubeck urodził się W roku 1942, zaraz po ukończeniu 6 grudnia 1920 roku w kalifornij- studiów, wziął ślub z Iolą Whitlock skim mieście Concord, nieopodal (małżeństwo to przetrwało 70 lat, San Francisco. Jego matka uczyła aż do śmierci muzyka), a następ- gry na fortepianie, a ojciec był ran- nie został wcielony do armii. Służ- czerem. I choć David nie stronił od bę odbywał w Europie, udzielał się muzyki, to właśnie zawód ojca po- podczas występów zespołów woj- pchnął go do podjęcia studiów we- skowych, część z nich sam organi- terynaryjnych, w odróżnieniu od zował, tam wreszcie spotkał Paula starszych braci, którzy wybrali ka- Desmonda. Po powrocie do Stanów riery artystyczne. Zjednoczonych studiował jeszcze Jednak dość szybko okazało się, że u Dariusa Milhauda w Mills Colle- miejsce młodego Dave’a jest w kon- ge, wziął również kilka lekcji u Ar- serwatorium, które ukończył nie nolda Schönberga. bez problemów, kiedy okazało się, że nie potrafi czytać zapisu nuto- Kwartet wego. „Nawet moja matka nie była w stanie mnie tego nauczyć” – żar- Warto wspomnieć, że wojskowe ze- tował wielokrotnie w wywiadach społy Brubecka były pierwszymi ze swojej „ułomności”. Dyplom uni- mieszanymi rasowo w amerykań- wersytecki otrzymał pod warun- skiej armii, w której panowała wów- kiem,LAT że nigdy nie będzie uczył czas segregacja. Sam pianista nie- muzyki, i obietnicy tej dotrzymał. zwykle pryncypialnie podchodził 8| DAVE BRUBECK – 100 LAT

do kwestii równouprawnienia i w związku z tym USA. Muzycy koncertowali w Euro- zdarzało mu się odwoływać występy w klubach, pie i Azji. Przez dwa tygodnie wy- a nawet w programach telewizyjnych, kiedy oka- stępowali w Polsce, a pobyt obej- zywało się, że unikają one prezentowania artystów mował również działania – jak afroamerykańskich oraz zespołów z ich udziałem. nazwalibyśmy je dzisiaj – integra- Już pierwsze nagrania zespołów Brubecka – wydane cyjne z lokalnymi środowiskami przez Fantasy Records w roku 1949 – odniosły sukces. muzycznymi. Sprawdziły się one W 1951 roku pianista stworzył owiany dziś legendą znakomicie, do dziś pamiętający Dave Brubeck Quartet, w pierwszym jego składzie tamte wydarzenia przedstawicie- znalazł się również grający na saksofonie altowym le polskiego środowiska jazzowe- , który jako jedyny pozostał w zespo- go wspominają je jako jedne z naj- le aż do jego formalnego rozwiązania w 1967 roku. ważniejszych w swoim życiu. Kwartet Brubecka stał się jednym z najsłynniej- 100szych zespołów w historii muzyki jazzowej. TimeLAT Out Karierę pianisty i jego zespołu znaczyły znakomi- te płyty i klasyczne dziś nagrania. Począwszy od se- Rok 1959 zaznaczył się albumem rii nagrań z tournée po kampusach uczelnianych: Time Out – najważniejszym osiąg- Jazz at Oberlin, Jazz at the College of the Pacific i Jazz nięciem w historii Dave Brubeck Goes to College. Popularność sprawiła, że w roku Quartet. Płytą wydaną wówczas 1954 Brubeck – jako drugi jazzman w historii po przez Concord Records ze sporymi Louisie Armstrongu – stał się bohaterem okładki oporami – wytwórni nie podobała magazynu Time. Sam pianista twierdził zawsze, że się nawet okładka w formie repro- na zaszczyt ów bardziej zasługiwał Duke Ellington. dukcji obrazu. Jak się z czasem oka- Dave Brubeck zasłużył się również na niwie dy- zało, był to pierwszy jazzowy album, plomatycznej. W roku 1958 odbył wraz z zespołem który przekroczył milion sprzeda- tournée organizowane przez Departament Stanu nych egzemplarzy. I znalazł100 się na LAT JazzPRESS, grudzień 2020 |9

nim jeden z najbardziej rozpozna- walnych do dziś hitów jazzu Take Five – skomponowany przez Paula Desmonda, choć często mylnie przy- pisywany samemu Brubeckowi. Nietypowe metrum, które cha- rakteryzuje większość kompozycji z Time Out, stało się znakiem rozpo- znawczym kompozycji Brubecka, a album – początkiem nieformal- nej serii płyt z „czasem” w tytule. Drugiej z tematycznych cyklów po wspomnianych już rejestracjach 1962, czy też musicalowy cykl piosenek The Real Am- 100 LATwystępów w college’ach. Piąta i szó- bassadors, którego premierowe wykonanie odbyło sta dekada XX wieku przyniosła się z udziałem Louisa Armstronga, Carmen McRae jeszcze jeden taki zbiór w postaci i tercetu Lambert, Hendricks & Ross. albumów Impressions, które inspi- W późniejszych latach nagrywał solowe albumy dla rowane były licznymi podróżami wytwórni Telarc, koncertował ze swoimi synami – kwartetu po świecie. czterech z nich zostało profesjonalnymi muzyka- Po roku 1967 artysta skoncentrował mi – jako Two Generations of Brubeck. Ostatnią se- się na pisaniu dłuższych form mu- sję nagraniową odbył w roku 2010, zarejestrowany zycznych, często przeznaczonych do wówczas album Lullabies ukazał się zaledwie przed wykonywania z orkiestrą. W tego miesiącem, po dekadzie od nagrania. Brubeck miał typu projektach brał chętnie udział na swoim koncie liczne nagrody, odznaczenia i do- już wcześniej, by wspomnieć cho- wody uznania. ciażby kompozycję Elementals z roku Został odznaczony przez dwóch prezydentów USA: Billa Clintona, który udekorował go National Me- dal of the Arts w roku 1994, i Baracka Obamę, który w 2009 wręczył mu Kennedy Center Honors. Znalazł się w Galerii Sław DownBeatu, otrzymał Grammy za całokształt twórczości, został doktorem honoris cau- sa uczelni w pięciu krajach, ma swoją gwiazdę w hol- lywoodzkiej Alei Sław. Jego kompozycje, jak , zyskały miano standardów. Na jego cześć nazwano nawet asteroidę – 5079 Brubeck. 100Dave BrubeckLAT zmarł 5 grudnia 2012 roku w Norwalk w stanie Connecticut na atak serca, zaledwie jeden dzień przez 92 urodzinami. › 10| DAVE BRUBECK – 100 LAT

Pamiątki

„Nie zrozumie się Ameryki, nie rozumiejąc jazzu i nie zrozumie się jazzu, nie rozumiejąc Dave’a Brubecka”. Te słowa prezydenta Baracka Obamy kapitalnie określają rolę i pozycję zmarłego w roku 2012 artysty. Przypadająca 6 grudnia 2020 roku setna rocznica jego uro- dzin uczczona została kilkoma interesującymi wydawnictwami. Zarówno nowymi, jak i wy- ciągniętymi z archiwów.

Dave Brubeck – Lullabies

Wydawnictwo Verve przygotowało już na począ- tek listopada solowy album pianisty z niepubli- 100kowanymi dotąd nagraniami. Są to utwory zare - LAT jestrowane podczas ostatniej sesji nagraniowej artysty. Lullabies, bo tak właśnie zatytułowana została pły- ta, nagrana została w marcu 2010 roku, zaledwie niecałe trzy lata przed śmiercią muzyka. Krążek za- wiera piętnaście utworów i pomyślany został przez samego Brubecka jako prezent dla wnuków. Stąd Dave Brubeck – Lullabies Verve, 2020 też wziął się taki, a nie inny zestaw zarejestrowa- nych kompozycji, w znacznej części składający się z popularnych klasyków i piosenek dla dzieci. Słu- i przekracza cztery minuty. Nota- chacze znajdą wśród nich między innymi Over the bene to jeden z moich ulubionych Rainbow, Danny Boy, When It’s Sleepy Time Down utworów Dave’a Brubecka. Na Lul- South czy też Kołysankę Johannesa Brahmsa. Nie labies umieszczony jest na central- zabrakło także dzieł samego Brubecka: Going to Sle- nym – i to nie tylko dosłownie – ep, Lullaby for Iola, Koto Song, Softly, William, Softly miejscu. Jest wręcz kwintesencją i Briar Bush. piękna. Jeżeli Lullabies ma być przykładem rodzinnego Wiele wskazuje na to, że owa se- muzykowania, to można tylko pozazdrościć ro- sja nagraniowa 91-letniego wów- dzinom, które miały możliwość posadzenia przed czas Dave’a Brubecka miała mieć klawiaturą takiej klasy pianisty. Delikatne, spo- charakter czysto prywatny, a nie- kojne, acz wcale nie smutne, za to fantastycznie spodzianka miała pozostać w ro- dobrane i uzupełniające się utwory. Dość krótkie dzinnym gronie. Na szczęście100 dziś LAT – Brubeck nie „rozgaduje się” w interpretacjach. wszyscy mogą zachwycać się tym Cała płyta trwa niespełna trzy kwadranse i tyl- intymnym i, jak się okazało, po- ko Koto Song wyłamuje się z czasowego schematu żegnalnym upominkiem. JazzPRESS, grudzień 2020 |11

Dave Brubeck Quartet cks plays Brubeck pozwoliło zapoznać się drugiemu – Time OutTakes jazzowemu pokoleniu Brubecków ze znalezionym materiałem i wybrać fragmenty do zaprezentowa- Dokładnie w dniu urodzin Dave’a nia. Słuchacze różnie odnoszą się do „wykopalisk” Brubecka zainauguruje swoją dzia- z dawnych sesji nagraniowych, które często rzeczy- łalność wydawnictwo Brubeck wiście wydawane są bez głębszej refleksji co do ich Editions. Rodzinna inicjatywa bli- artystycznej wartości. W przypadku Time OutTakes skich pianisty. Pierwsza zaprezen- można śmiało stwierdzić, że otrzymaliśmy wydaw- towana przez nowego wydawcę nictwo zdecydowanie wartościowe i warte uwagi. płyta zawiera nagrania z sesji, pod- Odsłaniające kulisy powstania jednego z najsłyn- czas której zarejestrowany został niejszych wydawnictw w historii jazzu. kultowy album Time Out. Obok pię- Pierwsze pięć nagrań odzwierciedla kolejność utwo- ciu alternatywnych wersji utwo- rów z wydania oryginalnego. Już zaczynające całość rów z oryginalnego wydania płyty Blue Rondo á la Turk intryguje solówkami Brubecka 100 LATalbum zawiera również dwie kom- i Desmonda. Strange Meadowlark zagrany jest nieco pozycje, których w edycji z roku delikatniej, a w solu saksofonu odnaleźć można cy- 1959 w ogóle nie było. tat ze standardu Bewitched, Bothered, and Bewilde- Taśmy z sesji nagraniowej spoczy- red. Niewątpliwym hitem jest opublikowany jeszcze wały sobie spokojnie w zbiorach przed premierą Take Five, w którym chyba najwy- Archiwum Dave’a Brubecka i przy- raźniej słychać odstępstwa od powszechnie znanej ciągnęły najpierw uwagę biogra- wersji – szczególnie w linii perkusji. Piątkę alterna- fów artysty przygotowujących pub- tyw zamyka przepiękna wersja Cathy’s Waltz. likacje na stulecie jego urodzin, Nie ma na opisywanym tu tegorocznym wydawni- a następnie synów pianisty. Bry- ctwie Pick Up Sticks ani Everybody’s Jumpin’ – w ich tyjskie tournée pod hasłem Brube- przypadku, jak się okazuje, wystarczył tylko je- den „tejk”. Za to możemy zapoznać się z dwiema in- nymi kompozycjami niewłączonymi ostatecznie w skład pierwotnej edycji. I’m In a Dancing Mood jest jedynym nagraniem, którego autorstwo nie na- leży do członków kwartetu. Z kolei Watusi Jam, któ- ry jak podaje wydawca, nie był nawet opisany na archiwalnych taśmach, okazał się pewnego rodza- ju wprawką, nagraną w triu bez Paula Desmonda. Impresją bazującą na utworze Watusi Drums, który wydany został na koncertowym albumie z tego sa- mego roku Dave Brubeck Quartet in Europe. 100Trzeba niecoLAT przyzwyczaić się do zawartości tego Dave Brubeck Quartet – Time OutTakes albumu. W pierwszym momencie szokować może Brubeck Editions, 2020 zwłaszcza inne ujęcie przeboju wszechczasów Take 12| DAVE BRUBECK – 100 LAT

Five. Jednak odkrywanie alternatywnych mean- jąca się w Wilton w Connecticut drów Time OutTakes z każdym kolejnym przesłu- nowoczesna (według standardów chaniem sprawiać zaczyna coraz większą satysfak- z roku budowy – 1963) rezydencja cję. A przy okazji można powrócić do klasycznej o powierzchni niemal 600 metrów wersji tej cały czas fantastycznej płyty. kwadratowych. Zaprojektowa- Stulecie Dave’a Brubecka uświetniły więc dwa in- na została według wskazań same- teresujące wydawnictwa muzyczne. Na począt- go Brubecka, który mieszkał tam ku roku 2020 ukazała się również biografia arty- przez niemal 50 lat. Zainteresowa- sty (o książce więcej na następnych stronach tego ni muszą liczyć się z wydatkiem numeru JazzPRESS-u). Poszukiwaczom oryginal- prawie 3 milionów dolarów amery- nych memorabiliów można zasugerować jeszcze kańskich. Polecamy również. › inny oryginalny zakup. Na sprzedaż wystawio- 100ny został bowiem… dom Dave’a Brubecka. Znajdu - LATKrzysztof Komorek

Philip Clark – Dave Brubeck: A Life in Time

Philip Clark to postać znacząca w świecie jazzo- książki stawało się więc oczywi- wej żurnalistyki. Jego teksty publikowane były stym wyjściem dla zagospodaro- w takich tytułach, jak The Wire, Gramophone, wania pozyskanych informacji. Mojo, Jazzwise, Spectator, Guardian, Financial Autobusowe rozmowy nie były Times (trzy ostatnie, choć kojarzone z zupełnie oczywiście jedynym źródłem dla inną, „przyziemną” tematyką, prowadzą znaczą- Philipa Clarka. Wydanie biografii ce sekcje poświęcone kulturze). W roku 2003 Phi- poprzedziły kolejne lata kweren- lip Clark przygotowując materiał dla The Jazz Re- dy, rozmowy z bliskimi i współ- view, towarzyszył Dave’owi Brubeckowi w jego pracownikami Dave’a Brubecka, tournée po Wielkiej Brytanii. Clark nie znalazł się a także kolejne spotkania z sa- tam przypadkiem. Jeszcze jako student konserwa- mym artystą. Całość ujrzała świat- torium nawiązał – w roku 1992 – kontakt z Brube- ło dzienne dopiero na początku ckiem i stale z nim korespondował. Dziesięć dni tego roku i – w pozytywnym zna- spędzonych z artystą i towarzyszącymi mu oso- czeniu – zaskoczyła niczym najlep- bami w luksusowym autokarze w trakcie podró- sze albumy samego Brubecka. Ot, ży pomiędzy miejscami kolejnych występów dało chociażby faktem, że Philip Clark Clarkowi możliwość – jak sam przyznaje – skom- całkowicie dał sobie spokój100 z chro- LAT pletowania materiału daleko przekraczającego po- nologicznym trybem opowieści. trzeby tekstu, jaki u niego zamówiono. Napisanie Datę i miejsce urodzenia swojego JazzPRESS, grudzień 2020 |13

stanowią niewątpliwą, dodatkową zaletę publika- cji, obok tej podstawowej, jaką jest dokładne prze- świetlenie kariery Dave’a Brubecka. Bowiem właś- nie na artystycznym aspekcie jego życia skupia się Clark. Zresztą Brubeck, żonaty z tą samą kobietą przez sześć dekad, unikający skandali, nie dał ra- czej przyczynków do pisania o nim w tonie taniej sensacji. Mocno zagłębia się natomiast biograf w twórczość Brubecka, nie brakuje więc w książce sensacji mu- zycznych, jak choćby dokładnie opisanych ku- lis słynnej sesji nagraniowej albumu Time Out, ze szczególnym uwzględnieniem prac nad później- 100 LAT szym jazzowym „przebojem” Take Five, który jak się okazuje, powstawał w wielkich męczarniach. Inną ciekawostką jest opis negocjacji z Columbia Recor- ds w sprawie wydana rzeczonego albumu. Wszyst- Philip Clark – Dave Brubeck: A Life in Time ko to, co dziś poczytywane jest za odkrywcze i wy- Da Capo Press, 2020 bitne w Time Out, przez dział marketingu wytwórni uznane zostało za „obciążenie”, a konkluzją było za- bohatera wspomina Clark dopie- lecenie, by wydanie płyty zarzucić. Z kolei rodzi- ro w połowie ósmego rozdziału. mi czytelnicy znajdą w książce obszerne fragmenty Książka rozpoczyna się od pierw- poświęcone wspominanej do dziś pierwszej wizy- szego spotkania z głównym bo- cie Dave’a Brubecka w Polsce. haterem, a dziesiątka rozdziałów Clark nie zapomina całkowicie o Brubecku jako wywodzi narrację z kolejnych roz- osobie, mocno akcentując chociażby twardy sprze- mów, jakie miały miejsce. ciw artysty wobec rasizmu, akcentowany przez całe Można się w trakcie lektury wielo- życie, niejednokrotnie przekładający się na kon- krotnie przekonać, że Philip Clark kretne finansowe straty. Kapitalna książka. Zna- lubi nieszablonowe rozwiązania. komita. Czterysta pięćdziesiąt stron (z niewielkim Choćby takie, jak nadanie poszcze- okładem) kipi wręcz od informacji. Wprawdzie gólnym rozdziałom tytułów za- publikacja Clarka nie zawsze jest łatwa w lekturze, pożyczonych z klasycznych dzieł bowiem autor – wykształcony muzyk – niejedno- literatury amerykańskiej, uzu- krotnie ucieka w fachowe analizy kompozycji Bru- pełnionych w każdym przypadku becka, ale z pewnością warto podjąć ten trud. Dave 100mottem wziętym z przywołanych Brubeck: LAT A Life in Time po prostu trzeba przeczytać. książek. Te literackie zabawy i nie- Bravo! Clark! › standardowy sposób opowiadania Krzysztof Komorek 14|

That’s NYC jazz, Babe fot. Kasia Idźkowska Kasia fot.

Sesja fotograficzna Igmar Thomas’ Revive Big Band w studiu nagrań Bunker w Nowym Jorku. W składzie szesnastoosobowego zespołu między innymi gitarzysta Mark Whitfield, trębacz Jumaane Smith, saksofoniści Brent Birckhead i Brian Landrus oraz gość specjalny – gwiazda jazzowej trąbki Nicholas Payton. To właśnie on w dyskusji z Igmarem Thomasem – trębaczem, kompozytorem, szefem zespołów Lauryn Hill i Nasa. ›

Kasia Idźkowska Wydarzenia JazzPRESS, grudzień 2020 |15

Archiwum Ad Libitum

ilmy, nagrania audio, zdję- ha Mengelberg, Han Bennink, ek Mechanes, Sejneńska Spół- F cia i plakaty związane z Fe- Barry Guy, Maya Hombur- dzielnia Jazzowa, Blue Shroud stiwalem Muzyki Improwizo- ger, Alexander von Schlippen- Band, RGG. wanej Ad Libitum zostały udo- bach, Peter Brotzmann, Evan Najciekawsze nagrania kon- stępnione na specjalnie w tym Parker, Maja Ratkje, Iva Bito- certów ze wszystkich edycji fe- celu stworzonym portalu in- vá, Joëlle Léandre, John Tilbu- stiwalu można oglądać dzię- ternetowym archiwum.ad-li- ry, Eddie Prévost, Paolo Pan- ki stronie www.archiwum.ad bitum.pl. dolfo, w tym również polscy – -libitum.pl. Wśród materia- Przez 15 lat istnienia festiwa- od Tomasza Stańki do Rafała łów znajdują się między inny- lu Ad Libitum na koncertach, Mazura, a wsrod artystow in- mi filmy uznanego dziś reży- warsztatach, wykładach po- nych dziedzin – Mirosław Bał- sera-dokumentalisty Tomasza jawiło się ponad 350 artystów, ka. Na scenie Ad Libitum wy- Knittla, na których utrwalono odbyło się 140 prawykonań. stąpiły legendarne orkiestry – nadzwyczajne spotkania mu- Wśród gości festiwalu znalezli London Jazz Composers’, Glo- zyków (np. Szábolcs Esztényi, sie tak wybitni improwiza- be Unity oraz zespoły – War- Axel Dörner i Mikołaj Trza- torzy, jak Lawrence D. Butch sztat Muzyczny, Kawalerowie ska) we wspólnych improwi- Morris, Anthony Braxton, Mis- Błotni, Kwartludium, Phonos zacjach. ›

Hradecký slunovrat czeka

o 31 grudnia muzycy i ze- cký slunovrat, tradycyjnie już zachowanie wszystkich tych D społy mogą się zgłaszać jest doskonałą okazją dla cze- form wsparcia zespołów wy- do konkursu selekcjonującego skich i zagranicznych zespo- branych na scenę Welcome wykonawców, którzy wystąpią łów do zaprezentowania włas- również w 2021 roku. w przyszłym roku na scenie nej twórczości. Jej celem jest Festiwal Hradecký slunovrat Welcome podczas czeskiego odkrywanie interesujących współdziała z festiwalami part- festiwalu Hradecký slunovrat. początkujących, jak również nerskimi, takimi jak Boskovice Zgłoszenia przyjmowane są dłużej występujących arty- – festiwal dla dzielnicy żydow- mailowo na adres welcome@ stów różnych gatunków mu- skiej, Letnia Szkoła Filmowa hradeckyslunovrat.cz. Organi- zycznych. Na podstawie kon- Uherské Hradiště, Freedom zatorzy zapraszają do konkursu kursu organizatorzy wyłania- fest lub Polskie Dni w Ostravie zespoły oraz autorów wszyst- ją co roku 14 zespołów, które – więc artyści sceny Welcome kich gatunków muzycznych. otrzymają zaproszenie do wy- mają też szanse na otrzyma- Festiwal odbywa się w pięknej stąpienia na festiwalu. nie zaproszeń do wystąpienia scenerii zamku w miejscowo- Od 2019 roku festiwal Hrade- podczas tych kolejnych wyda- ści Hradec nad Moravicí w Cze- cký slunovrat wydaje utwory rzeń. Jeden z 14 zespołów, który chach, a jego ósmą edycję zapla- każdego z 14 wybranych zespo- tradycyjnie wybiorą sami or- nowano w końcówce czerwca łów na specjalnym albumie ganizatorzy festiwalu Hrade- 2021 roku. kompilacyjnym, którego rea- cký slunovrat, otrzyma zapro- Scena Welcome, jako jed- lizacji podjęło się czeskie wy- szenie do wystąpienia na sce- na z trzech scen muzycznych dawnictwo Indies Scope. Or- nie głównej festiwalu w 2022 w ramach festiwalu Hrade- ganizatorzy festiwalu planują roku. › 16| Pod naszym patronatem JAKUB PAULSKI TRIO – PRELUDIUM artykuł promocyjny artykuł

Trzeba dać słuchaczowi wybór

akub Paulski – warszawski gita- kiem Pospieszalskim i węgierskim perku- rzysta i kompozytor młodego po- sistą Péterem Somosem. Trio zwyciężyło J kolenia. Współpracownik artystów w konkursie Jazz Juniors 2019. Wydana z różnych środowisk – teatralnego, muzyki w tym roku debiutancka płyta tria Prelu- klasycznej i rozrywkowej. Ukończył studia dium składa się z siedmiu kompozycji au- w Akademii Muzycznej w Katowicach oraz torstwa lidera. Krajowa premiera odbyła w Bydgoszczy. Lider autorskich projektów, się 1 października w warszawskim Promie m.in. Jakub Paulski Quartet, Opowieści Kultury Saska Kępa, zaś międzynarodowa Improwizowane i Jakub Paulski Trio, któ- – 23 lipca, podczas festiwalu More & Jazz re tworzy wraz z kontrabasistą Francisz- Festival w Chorwacji. fot. Sisi Cecylia Sisi fot. JazzPRESS, grudzień 2020 |17

Aya Al Azab: Jak odnajdujesz się w nowej rzeczywistości, w której kultura nie na- leży do priorytetów, znalazła się wręcz gdzieś na samym końcu?

Jakub Paulski: Adaptuję się. W marcu, kie- dy pandemia się zaczęła i wszystko zaczęło się walić, rozszerzyłem swoje możliwości – założyliśmy razem z żoną Fundację Razem Dla Sztuki, aby móc pozyskiwać wsparcie na nasze działania artystyczne. Póki co – odpukać – jest co robić, ale oczywiście mar- twię się, bo widzę, że sytuacja i nastroje wo- kół się pogarszają.

Wydanie albumu to pod kątem promocyj- Agorą Digital Music i muszę przyznać, że nym dość ryzykowne posunięcie w czasie taka hybryda sprawdza się dobrze. Promo- pandemii… cyjnie oczywiście działania są utrudnione,

artykuł promocyjny artykuł czasem nieskuteczne, ale to zmusza mnie Wydawanie albumu, w moim przypadku, do szukania nowych rozwiązań, aby do- oznacza przeszkody i trudności [śmiech]. trzeć do słuchacza i rozszerzać krąg fanów. Pandemia oczywiście dorzuciła swoje trzy grosze, może nawet i osiem. Ale z natury je- Kontrabasistę Franciszka Pospieszalskiego stem romantykiem i podoba mi się ta wal- i perkusistę Pétera Somosa zaprosiłeś do ka. Pandemii zawdzięczam – jeśli mogę tak współpracy, ponieważ grali ze sobą wcześ- powiedzieć –że wydałem płytę niezależnie, niej i dobrze się znali, więc gwarantowali z własną wizją od okładki po teaser albu- zgraną sekcję rytmiczną? Jako kompozy- mu, z ludźmi, którym zależy na tym projek- tor dałeś im szansę do pełnego zaprezento- cie. Moja siostra Ewa Jaźwińska stworzyła wania się.

Trio to był odpoczynek od kwartetu

cały koncept graficzny i grafikę płyty oraz Podoba mi się w tym triu, że się nie spie- nawiązującą do tego animację poklatkową, szyliśmy. Gramy ze sobą od 2017 roku, mój przyjaciel Wojtek Piotrowski stworzył w którym to, po wygaśnięciu kwartetu, wideoklip, a Sisi Cecylia zrobiła wspania- Franek Pospieszalski polecił mi Petera So- łą sesję zdjęciową. Wspomagam się jedynie mosa. Nawet nie byłem świadomy, że gra- w obszarze dystrybucji w kanałach digital li ze sobą wcześniej. Nie nastawiałem się fot. Sisi Cecylia Sisi fot. 18| Pod naszym patronatem na to, że muszę stworzyć zespół, po prostu 2021, w ramach nagrody przełożonej z 2020 spotkaliśmy się na pierwszą próbę i od te- roku. Płytę będziemy rejestrować we wło- go się zaczęło… Od początku starałem się skim studiu Tube Recording Studio, zaś dawać Frankowi i Peterowi jak najwięcej wydana zostanie dla włoskiej wytwórni przestrzeni. Cieszę się, bo korzystają z niej Emme Record Label. Będą zatem funkcjo- i w ramach moich utworów mogą pokazać nować dwa odrębne „tria”, a to dopiero po- cząstkę swojego talentu. czątek planów…

Trio można traktować jako kontynuację Kompozycje na albumie Preludium po- drogi obranej wcześniej z kwartetem dzia- przez zastosowane kontrasty wywołują łającym pod twoim nazwiskiem? poczucie niepokoju. Taki był zamysł kom-

Nie chciałem kopiować, tylko stworzyć coś, co wyjdzie ode mnie, dlatego narzuciłem sobie intuicyjny i improwizowany sposób komponowania

Trio to był odpoczynek od kwartetu. Potrze- pozytora czy ja, jako odbiorca, dopisuję bowałem w tamtym czasie zdystansować im takie znaczenie pod wpływem sytua-

się od tego, co graliśmy w kwartecie, prze- cji w otaczającym nas świecie? Co sądzisz promocyjny artykuł myśleć moje postrzeganie muzyki. Ten czas o takim „drugim życiu” dzieła po tym, jak był potrzebny, aby pojawiło się miejsce na oddajesz je słuchaczom? nowe pomysły i nowe podejście do zespołu, no i w efekcie narodziny tria. Utwory były skomponowane przed pande- mią, więc myślę że to zbieg okoliczności. Zdobyliście nagrodę Grand Prix konkur- Nie mam nic przeciwko takim przekształ- su Jazz Juniors 2019. Nagraliście wspólnie ceniom, w końcu każdy odbiera muzy- album Preludium, koncertujecie, także za kę w sposób indywidualny i cieszy mnie, granicą. Czy można zatem spodziewać się, że odnalazłaś takie analogie. Dzięki temu że trio będzie teraz głównym twoim ze- muzyka staje się żywa i aktualna. społem? Macie plany wykraczające poza tę jedną płytę? A na ile chciałbyś, by słuchacz wiedział, co chciałeś przekazać? Plany są dwutorowe, w przyszłym sezonie będziemy kontynuować promowanie pły- Myślę, że trzeba dać słuchaczowi wybór. ty Preludium. Ale też w następnym roku Ja jako twórca będę dbał o dzieło od jego premierę będzie miała nowa formacja – koncepcji po ostatni element realizacji – Jakub Paulski Trio plus 2, koncertowa pre- tak już mam, lubię kiedy o utworze moż- miera albumu odbędzie się na Jazz Juniors na opowiedzieć historię lub kiedy płyta JazzPRESS, grudzień 2020 |19

niesie jakiś przekaz w ramach określo- Jako gitarzysta w komponowaniu i wyko- nej koncepcji. Zaś słuchacz może zde- nywaniu poszukujesz granic swojego in- cydować, czy chce skonfrontować swo- strumentu? je odczucia z informacjami dostępnymi o utworze. Tak, nieustannie. Uwielbiam gitarę, to taki Pamiętam z czasów licealnych, kiedy tata abstrakcyjny, zaklęty, odrębny i nielogiczny zabierał mnie na koncerty Warszawskiej świat. Cały czas próbuję przenosić pomy- Jesieni czy jak jeździliśmy na Musica Ge- sły i rozwiązania z innych instrumentów – nera do Szczecina. Podczas słuchania czy to frazę saksofonową, czy fortepianową tych koncertów miałem w głowie niesa- – ten proces przetwarzania jest bardzo in- mowite plastyczne wizje, odbiór był bar- spirujący i fascynujący, chyba właśnie tym dzo żywy. Były to jedne z bardziej in- jest poszerzanie granic. Drugą sprawą jest spirujących muzycznych doświadczeń czerpanie z literatury i sztuki – ale to już z czasów młodości. I wcale nie sięgałem pewnie temat na inną rozmowę… po opisy utworów. Mieliście wiele planów koncertowych. W ja- Informując o nowej płycie, wymieniałeś kim stopniu udało wam się je zrealizować? skrajne pod względem stylu i epok wpły- Czy promocja płyty będzie kontynuowana wy – Jimiego Hendrixa, Billa Frisella, Dy- w najbliższym czasie? A może przejdziecie, mitra Szostakowicza i Henryka Wieniaw- jak większość artystów, do internetu?

artykuł promocyjny artykuł skiego. Jak przy tak różnych inspiracjach udaje ci się stworzyć własny język mu- Tak, wiele koncertów zostało odwoła- zyczny? nych. Cieszę się, że udało się zagrać pre- mierę na festiwalu More & Jazz w Chorwa- Tak jak powiedziałaś, są to inspiracje – bar- cji i na wspaniałych polskich festiwalach: dzo głęboko zakorzenione w moich upodo- Jazztrzębie, Jazz w Ruinach i Jazz Jantar baniach muzycznych, ale nadal tylko in- – wielkie podziękowania dla organizato- spiracje. W procesie tworzenia miałem rów, którzy są gladiatorami, którzy walczą niektóre utwory lub zaobserwowane środ- z wszystkich sił o to, by koncerty się odbyły, ki z tyłu głowy. Nie chciałem kopiować, i nie rezygnują. tylko stworzyć coś, co wyjdzie ode mnie, Reszta musi poczekać do 2021 roku. W obec- dlatego narzuciłem sobie intuicyjny i im- nym czasie jestem zajęty realizacją swojego prowizowany sposób komponowania – na- pierwszego festiwalu Wesoła Jazz Festiwal grywałem swoje improwizacje – potem i szykowaniem Solaris Project na rok 2021. odsłuchiwałem i wybierałem najlepsze po- Na trio przyjdzie czas, ale czuję, że będzie mysły, łączyłem je ze sobą. Tak powstało ca- trzeba przygotować coś nowego w „nowych łe Preludium i In Bb. A czy stworzyłem swój czasach” – coś więcej niż stream i coś wię- własny język? O tym nie myślę, bo wiem, cej niż sam koncert. Co to będzie? Czas po- że proces twórczy był szczery i pochodził każe, ale jestem zmotywowany do dalszych z improwizacji. działań! › 20| Pod naszym patronatem MAREK NAPIÓRKOWSKI & ARTUR LESICKI – NOCNA CISZA Cząstka świątecznej

magii est ich dwóch. Grają na gitarach. Z niemałym sukcesem dali o sobie znać pięć lat temu, kiedy J albumem Celuloid złożyli hołd polskim kompo- zytorom muzyki filmowej. Płyta ta była nominowana do nagrody Fryderyk 2016 jako Album Roku. Marek Napiórkowski i Artur Lesicki – przyjaciele ze szkolnych lat – powracają z drugim wy- dawnictwem. Tym razem jednak jest to materiał mocno związany z cza- sem świątecznym. Muzycy na warsztat wzięli świąteczne melodie – kolędy, które za- aranżowali w otwartej for- mule, wzbogacając zapisane tematy o improwizacje. Jak promocyjny artykuł twierdzą, zaaranżowane przez nich melodie są uniwersalne i tak piękne, że można ich słuchać przez cały rok. Kiedy wybrali re- pertuar, pracowali nad nim osob- no, po czym dopracowywali tak, by całość brzmiała świeżo, a przede wszystkim jak ich mu- zyka. Pomysły na opracowa- nie poszczególnych melodii pojawiały się nierzadko po- przez emocjonalne skojarze- nia związane ze wspomnie- niami dotyczącymi danej kolędy i ciepła spędzonych z bliskimi świąt. Gitarzyści na nowo odczytują znane nam melodie, nie odrzu- cają przy tym ich prosto- ty, pokazując, że to w niej tkwi ich piękno. fot. Iza Grzybowska Iza fot. JazzPRESS, grudzień 2020 |21

Mery Zimny: Skąd pomysł na kolędy?

Artur Lesicki: Mówi się żartem, że każdy artysta musi kiedyś nagrać płytę z piosen- kami świątecznymi… Mówiąc poważnie, początkowo szukaliśmy inspiracji w este- tyce ludowej, myśląc o przełożeniu na ję- zyk jazzu i brzmień akustycznych trady- cyjnych, polskich melodii. Odniesienie do kolęd, pastorałek pojawiło się w tym kon- tekście, gdyż dokładnie taki jest ich rodo- wód – ich bazą są często melodie ludowe. Proste, a zarazem piękne i dające ogrom- ne możliwości reharmonizacji. Dopiero późniejsze dopisanie do nich tekstu nada- jawiło się Nie było miejsca dla Ciebie. Wiąże ło im znaczenie liturgiczne. Spotykając się się to z odległym wspomnieniem sytuacji, z tą materią, doszliśmy do wniosku, że na w których mama zawsze musiała małego jej bazie możemy stworzyć muzykę nieko- Mareczka wyprowadzać z kościoła, bo się

artykuł promocyjny artykuł niecznie mającą związki jedynie z okresem przy tej melodii bardzo wzruszał i zalewał świątecznym. Nasze inspirowane kolęda- łzami [śmiech]. mi aranżacje są naprawdę inne, bez proble- mu można słuchać ich przez cały rok. Świątecznych płyt, przeróżnych aranża- cji kolęd jest mnóstwo. Zwrócić uwagę na Co zdecydowało o doborze repertuaru? swoje wydawnictwo w tym natłoku to Sentyment i własne upodobania czy raczej sztuka. Wy podjęliście podwójne wyzwa- ciekawe możliwości aranżacyjne konkret- nie, wydajecie bowiem płytę czysto in- nych melodii? strumentalną…

Nasze inspirowane kolędami aranżacje są naprawdę inne, bez problemu można słuchać ich przez cały rok

Marek Napiórkowski: Postępowaliśmy po- AL: Czysta forma. Szlachetne brzmienie dobnie jak w przypadku Celuloidu, podda- różnego rodzaju gitar akustycznych, po- jąc aranżacyjnej obróbce tylko te utwory, chodzących z najlepszych światowych pra- które dawały nam szansę, by przemówić cowni lutniczych… To jest nasza estetyka, własnym głosem i stworzyć nowe, cieka- chcemy słuchacza z nią zapoznać. Ta pły- we i niosące emocje miniaturki. Wiedzia- ta była nagrywana na tzw. setkę, czyli gra- łem od razu, że chciałbym, by na płycie po- liśmy całe utwory wspólnie w studiu, bez fot. Iza Grzybowska Iza fot. 22| Pod naszym patronatem pomocy żadnej elektroniki. Tak gramy od ły przez dziesięciolecia dzięki swojej uro- dawna i uważamy to za nasz atut i coś, co dzie. Myśląc o tej muzyce, nie czułem wię- nas wyróżnia. zi z ich sakralnym wyrazem, a bardziej z siłą tradycji i tym, co zapisane w osobi- Lubicie słuchać kolęd i świątecznych me- stych wspomnieniach. lodii? Magia świąt jest dla was ważna? Na pewno na tle świątecznych płyt wasze AL: Magia świąt istnieje, jestem o tym prze- wydawnictwo wyróżnia okładka – zupeł- konany! Zwłaszcza odkąd mam dwie małe nie nieświąteczna. Dlaczego? córki i przeżywam z nimi te chwile, chyba nawet intensywniej, niż kiedy sam byłem MN: Okładkę zaprojektował Macio Mo- dzieckiem. Niekoniecznie musi to mieć retti, człowiek wielu talentów. Kiedy przy- związek z jakąkolwiek religią. Dla mnie szedł nam do głowy pomysł, by go zaprosić osobiście istnieje jako poczucie wspólnoty, do współpracy, odwiedziłem Macia u niego wyjątkowości przebywania razem i obda- w domu i długo rozmawialiśmy o koncep-

Gitary akustyczne niczego nie wybaczają

rzania się wzajemnie miłością i prezenta- cie, także o tym, by na okładce nie było pyza- promocyjny artykuł mi od Mikołaja [śmiech]. Muzyka może być tego Mikołaja albo nas w sweterkach z reni- dopełnieniem tych chwil i mam nadzieję, ferami. Tak jak muzyka, mimo ewidentnego że udało nam się zawrzeć na naszej płycie kontekstu repertuarowego, nie zawiera od- choć cząstkę tej świątecznej magii. głosów dzwoneczków zawieszonych u sań, tak i okładka jest minimalistyczna i po- Czy waszym celem było umilenie słucha- zbawiona dosłowności. Macio zrobił świet- czom świątecznego czasu, czy coś więcej? ną robotę i stworzył piękną okładkę, pod- kreślającą intymność przeżycia duchowego MN: Przede wszystkim chcieliśmy nagrać podczas kultywowania tradycji. dobrą płytę, taką, do której chce się wra- cać. Może trudno sobie wyobrazić, że lu- Pamiętam, Marku, w jednym z wywia- dzie będą chcieli słuchać tej muzyki po- dów mówiłeś, że lubisz tworzyć muzykę, za świątecznym czasem, ale pracując nad która brzmi przystępnie, ale wykonaw- płytą, nie myśleliśmy o jej okolicznościo- czo jest trudna. Czy tutaj, w aranżacji by- wym charakterze. Oczywiście są to utwo- ło podobnie? ry świąteczne, ale traktujemy je jako standardy – jako piękne preteksty do im- MN: No tak... Trochę się trzeba było napra- prowizacji i próby wzruszenia słuchaczy. cować, by te opracowania brzmiały na- To szlachetne melodie, które przetrwa- turalnie i swobodnie. Jednak wierzę, że JazzPRESS, grudzień 2020 |23

słuchacz nie musi podczas odsłuchu trzy- Materiał nagrywaliście w sierpniu. Jak to mać za nas kciuków byśmy wszystko ugra- było pracować i nagrywać kolędy w środ- li [śmiech]. Informacji muzycznej w tych ku lata? aranżacjach jest niemało, poza tym gitary akustyczne niczego nie wybaczają – trze- MN: Przede wszystkim czuliśmy podeks- ba wszystko, jak mówimy potocznie, do- cytowanie faktem, że dopisujemy kolej- cisnąć. Jest na płycie kilka wymagających ny rozdział do naszej muzycznej historii, fragmentów, jak na przykład, przełożone a znamy się i przyjaźnimy z Arturem od na język gitar, stworzone przez Witolda Lu- dziecka. Taka relacja buduje iście rodzinną tosławskiego opracowanie kolędy W żło- atmosferę co, jak wierzę, słychać w naszej bie leży pochodzące ze zbioru 20 kolęd na muzyce. Przez to, że nagrania i poprzedza- głos i fortepian z 1946 roku. To jedyna nie jące je próby odbyły się w sierpniu, doszło w pełni nasza aranżacja. Po temacie gramy do małego zaburzenia czasoprzestrzenne- w niej zupełnie otwartą wspólną impro- go, co w erze pandemii nie wydaje się ni- wizację, oczywiście utrzymaną w klimacie czym niezwykłym. Poza tym to płyta jazzo- utworu. wa, na której gramy piękne utwory i sporo improwizujemy – nie ograniczamy się je- Płyta świąteczna, ale znalazł się na niej dynie do wykonania kolęd, ale dopowiada- akcent, który zauważy każdy miłośnik my do nich swoją historię. › jazzu – muzyka Krzysztofa Komedy – coś, fot. Iza Grzybowska artykuł promocyjny artykuł co wśród kolęd jest trochę niespodziewa- nym akcentem.

AL: Niespodziewanym, ale niesłychanie ważnym. To bardzo piękna piosenka, za- równo muzycznie, jak i pod względem warstwy tekstowej. Warto się z tym ak- centem w spokoju i zamyśleniu zapoznać, korzystając z chwili świątecznego spokoju. Mieliśmy nawet pomysł, żeby tekst autor- stwa Wojciecha Młynarskiego umieścić wewnątrz płyty w całości, lecz nieoce- niony Marcin Kydryński napisał nam tak piękną laudację, że nie oparliśmy się pokusie jej publikacji na okładce płyty. Kompozycja Komedy Szara kolęda jest na- tomiast poddana przez nas istotnym za- biegom aranżacyjnym, z zachowaniem jej pierwotnego ducha, taką przynajmniej mamy nadzieję. 24| Pod naszym patronatem

Jan Ptaszyn Wróblewski – Studio Piotr Schmidt Quartet Jazzowe Polskiego Radia 1969-1978 – Dark Forecast

Dorobek Studia Jazzowego Polskiego Radia pod Dark Forecast to dwunasta autorska płyta trę- dyrekcją Jana Ptaszyna Wróblewskiego, które bacza i kompozytora Piotra Schmidta, trzecia działało w latach 1969-1978, został wreszcie ze- nagrana wraz z prowadzonym przez niego kwar- brany na jednym wydawnictwie. To pięciopłyto- tetem. Obok lidera tworzą go pianista Wojciech wy zestaw, w którym są też późniejsze nagrania Niedziela, basista Maciej Garbowski i perkusi- saksofonisty. Niemal wszystkie nagrania ukazują sta Krzysztof Gradziuk. Skład poszerzono tym się na po raz pierwszy na płytach, a wyboru do- razem o muzyków zza oceanu – kanadyjskiego konał sam Ptaszyn. gitarzystę Matthew Stevensa i amerykańskiego Ponad cztery godziny w wykonaniu orkiestry, saksofonistę Waltera Smitha III, zaproszonych do która nie tylko nagrywała w studiu, ale też wystę- sześciu utworów. powała na festiwalach w kraju, Norwegii, Szwe- Zespół zaprezentował dziewięć kompozycji lide- cji, Finlandii, w Niemczech i na Węgrzech. Studio ra oraz jego aranże dwóch utworów Krzysztofa zarejestrowało dla Polskiego Radia 187 utwo- Komedy. Według Adama Barucha, którego tekst rów, z czego 56 znalazło się na czterech dyskach zamieszczony został wewnątrz okładki, grupa z boksu. W składzie czołówka polskiego jazzu: doskonale łączy tradycję jazzowego mainstre- Krzysztof Komeda, Zbigniew Seifert, Zbigniew amu z bardziej europejskim podejściem. „Choć Namysłowski, Wojciech Karolak, Janusz Muniak, większość muzyki jest mocno osadzona w pięk- Włodzimierz Nahorny, Andrzej Trzaskowski i To- nie prowadzonych melodiach, jest tu też wiele masz Stańko. Piąta płyta to nagrania kwartetu miejsca na swobodne improwizacje, tak charak- i sekstetu Wróblewskiego z lat 1979-2017. terystyczne dla współczesnego polskiego jazzu” Wydawcą jest Agencja Muzyczna Polskiego Ra- – napisał krytyk. dia. Premiera 11 grudnia. Album 27 listopada wydało SJ Records. JazzPRESS, grudzień 2020 |25

Minim & Sainkho – Earth

Album kwintetu Minim prowadzonego przez Kubę Wójcika, nagrany z udziałem tuwińskiej ar- tystki Sainkho Namtchylak, to spotkanie dwóch muzycznych światów, połączenie awangardowe- go jazzu z wokalistyką zakorzenioną w folklorze tuwińskim, amalgamat nowoczesności i syberyj- skiej tradycji szamańskiej. W skład Minim wchodzą: gitarzysta Kuba Wój- cik, pianista Kamil Piotrowicz, kontrabasista An- drzej Święs, perkusista Albert Karch. Z wyjątkiem jednego utworu, z zespołem śpiewa Sainkho Namtchylak. W zamierzeniu lidera album jest muzyczną podróżą pomiędzy kulturą i naturą, w miejsce, w którym współczesność, przegląda- jąc się w swoim dziedzictwie, podejmuje z nim artystyczny dialog. „Uznałem, że właśnie Sainkho świetnie pasuje do zrodzonego w mojej głowie konceptu. Nie znam drugiej takiej artystki, któ- ra potrafiłaby swoim głosem wzbudzać tak silne emocje” – mówił Kuba Wójcik. Wydany przez wydawnictwo KOLD album pre- mierę miał 6 listopada. 26| Pod naszym patronatem

Bence Vas & Big Band – overture et al. Jakub Hajdun Trio

Bence Vas to mieszkający w Polsce organista Pianista Kuba Hajdun na debiutanckiej płycie na- grający na hammondzie. Najnowszy jego album granej w składzie klasycznego jazzowego forte- overture et al. jest piątym w jego dorobku. Płyta pianowego tria prezentuje własne interpretacje zawiera pięć autorskich kompozycji wykonanych jazzowych standardów. Towarzyszą mu kontra- przez Bence’a wraz z węgierskim big-bandem, basista Janusz Mackiewicz oraz perkusista Ro- w którego skład weszli głównie muzycy Modern man Ślefarski. Art Orchestra, pod dyrekcją Dániela Dinnyésa. Pianista wybrał standardy legendarnych muzy- „Muzyka została skomponowana podczas moich ków, m.in. Billa Evansa, Dizzy’ego Gillespiego, pierwszych miesięcy w Polsce w czasie lockdow- Charliego Parkera i McCoya Tynera, ale nie te naj- nu. Praca nad nią była swoistym kołem ratunko- popularniejsze, tylko rzadziej nagrywane. wym. Zamknięty w domu otoczonym przyrodą, Jakub Hajdun jest absolwentem Akademii Mu- obserwując zmiany świateł, form, kolorów, sta- zycznej w Gdańsku (klasy Bogdana Czapiewskie- rałem się przekształcić swoje wrażenia w obraz go i Włodzimierza Nahornego). Kilkakrotnie brał dźwiękowy” - tłumaczy Bence Vas. Większość udział w warsztatach jazzowych Berry’ego Harri- utworów zawartych na płycie ma ścisłą strukturę sa we Włoszech. Jest laureatem nagrody indywi- muzyczną zainspirowaną studiowaniem podstaw dualnej na Mezinárodní Hudební Festival – Česká techniki kompozytorskiej Bartóka. Album został Kamenice 2014 i Ogólnopolskiego Przeglądu Mło- nagrany w Pannonia Studio - historycznym domu dych Zespołów Jazzowych i Bluesowych – Gdynia węgierskich produkcji filmowych i muzycznych 2017. Przez kilka lat był członkiem big-bandu Jana w Budapeszcie. Konopa. Od 2017 roku prowadzi własne trio. Płyta ukaże się nakładem Jazz Sound 10 grudnia. Płyta ukazała się 24 listopada nakładem Solitonu. JazzPRESS, grudzień 2020 |27 28 |

TTOOPPNNOOTTEE dwugłos – Note Top / Płyty a peyj i ryai dsyln w rki soeo wyko swojego trakcie nania. w dyscypliny trzymania i precyzji wać pilno – drugie po gry, ich istotę uchwycić zespole aby w Arkestra, Ra Sun odpowiedników swoich analizować dogłębnie – pierw sze po mówiąc: krótko czyli i dyscypliny, dekonstrukcji sad album i nagrywając się tworze przygotowując Podobno do się. podejście i doskonalenia nia także ale muzyka, jego tylko nie się staje Fundamentem Ra. Sun projektach twórczość za się i biorą EABS pobocznych słowiańskości Komedzie, Po teraz. jest w miejscu, się którym w znaleźć aby przebył, zespół jaką drogi, opi na sywanie i mojego Waszego czasu oraz tekstu linijek zamiaru mam marnować nie Was, do z szacunku Zatem, EABS. jest czym doskonale, wiecie Wy że wiem, ja że Wiecie, Czytelnicy! Drodzy EABS – Astigmatic Records, 2020 Records, Astigmatic Discipline of Sun Ra, Sun of Discipline Discipline of Sun Ra muzycy EABS mieli trzymać się za się trzymać mieli EABS muzycy ------ceaa A wołwk sekstet wrocławski i A uciekała. nie chwyty sztuczne w twórczość którego człowieka, – kogo byle nie twórczość być miała albumu wego no fundamentem futuryzmem: z mojedoświadczeniazłeniejsze niż moc wiele o się wydawały brze, do być może że przesłanki, Fakt, do co obawy łe nieśmia miałem – EABS muzyki do sympatii periodyku niejszego doskonale ni łamach na udokumentowanej i ogromnej Pomimo chwyty krytyków. sztuczkawystarczy, wzbudzićby za micznej brzmieniem w jak sięjak mleko), albo z przestrzennym mirodem z czynienia albo z dziwnymi dźwięka można założyć, że góry będziemy mieli z do Najczęściej brzmienie”. ne tytułempod„futuryzm” i „kosmicz kupujęraczejogółniechwytu na – Ra Sun twórczości Abstrahując od za 10, 20 i 30 lat brzmiała równie rewelacyjnie przetrwa próbę czasu i będzie podobnie jak płyty jej inspiratora, Uważam że Discipline of Sun Ra, czy Barbarelli Interstellar Discipline of Sun Ra Sun of Discipline 2001: Odysei KosOdysei2001: (którestarzeją Cęt taka Często . ------. two wywnioskować, rzucając okiem na listę utwo listę na rzucającokiem wywnioskować, two ła jak W dodatku, pierdział. w kij nie połączenie raz po raz udowadnia swoją klasę, więc na papierze nie wariuje i nie dorzuca dźwięków, które za parę parę za które dźwięków, dorzuca i nie wariuje nie tutaj Nikt lat. i 30 20 10, za rewelacyjnie równie ła brzmia i będzie próbętora,czasu dobrze przetrwa temu Ra Sun of Discipline dzięki że Uważam, klasycznych. instru mentach na się skupienie i zabawek tronicznych obaw elek moich w stosowaniu i umiar jest smak o „futuryzm” do stosunku w kontrą Największą nego w 1966 roku, ciągnąca mocno w stronę fusion. niej brzmiąca kompozycja, rekreacja utworu wyda Lady) Golden (The Stockings na faworytem zdecydowanym Moim świetne. są dwa oby I zazwyczaj u słuchacza. wywołują jaki strój, na głównie jest tworów nazwanych identycznie dwóch wspólnym punktem że Bywa, od oryginałów. daleko dość odlatują Ra, Sun tych jako„rekreacje” nich przez określane EABS, utwory częściej naj przejdzie– słowo„cover”nie myśl komuprzez ( 1957 roku od – Ra Sun kariery lat 20 ponadgającyprzez rów – projekt to dość ambitny, bo sprintem przebie Discipline ofDiscipline Sun Ra

Brainville a d 17 ( 1979 do aż ) , podobnie jak płyty jej inspira jej płyty jak podobnie , JazzPRESS, grudzień 2020 2020 grudzień JazzPRESS, jest The Lady withthe Lady Golden The UFO cya najnowocześ chyba – . ic jda ni jednak Niech ). [email protected] [email protected] Adam Tkaczyk | 29 ------TOP NOTE TOP NOTE R 30 |

Płyty / Top Note Top / Płyty E

N „kosmos” ten Cały dzisiaj. od nie wiemy nieprzeciętne, posiadają te że A umiejętnościami. swoimi się popisywać instrumentalistom cy nieprzeszkadzają absolutnie smaczek tła, śladowy one stanowią O filmu z pochodzić dobrze równie dźwięki mogące jakieś świergotanie, ne #2 Project taki np. Weźmy utworów. ły tytu na oka rzucie pierwszym po wydawać się może T niż Ziemi, bliż sze jest brzmienie koń świata i cach kosmosach Saturnach, o tekstów dookoła wszyst wirujących kich Pomimo wieku. XXI ku począt na internetem z się E łą czący modem jak brzmieć będą lat

a Kes kosmosie w Kleks Pan . Tak, słychać w tle dziw w tle słychać Tak, . K L Neo- , ale ale , ------mniej raz zrobićrazsobie mniejporówsesję jeszczebardziejpolecam – przynaj album docenić żeby A stronę. ną nieprzesadzając i smakiem, w żad – robiąniką to z dużym wyczuciem elektro z brzmienia jazzowego go instrumentalne klasycznego, nie łącze ich Uwielbiam koncie. na ich zwycięstwo zdecydowane ne EABS, studyjne płyty wcześniejsze dwie stawiam wyżej osobiście Chociaż clou stanowi nie ale kierunku, w pewnym biórmuzyki od i nastraja unikatowości dodaje – kotle w przyprawy szczyptą jest i rekreacje EABS. i rekreacje EABS. Arkestra Ra Sun nagrania ginalne ory zmianę na i puszczać nawczą A Discipline of Sun Ra Sun of Discipline ›

utworów. M to kolej to ------A ige uz wtlwśi cy my, czy wątpliwości, budzi ciągle przekonujektóramuzycznie, mnie część, ta nawet A części. w dynie kupujęjeinnej, ziemskieji każdej poza intergalaktycznej, Arkestry, i jego Ra Sun stylistykę Kosmiczną nagranychkich na płycie utworów. wszyst twórcy jącego po spuścizną i zarządza Arkestry Ra Sun zgodą za okładce, na umieszczonązyków mu deklaracją z zgodnie powstał, jazzowego szamana Sun Ra. Album wielkiego ducha wcieleniu nemu elektronicz nowoczesnemu, wszyst kim przede a kompozycjom, jest poświęcony ostat miesięcy, 12 ciągu nich w trzeci liczę, brze do jeśli – EABS album Najnowszy ten album. do muszęwrócić że wiem, już Ra, Sun tetui nowości poświęconej muzyce doskonałychdwu albumach kwar się nia ukaza momencie w wątpliwości chwilę przez prawda lat. co Miałem ostatnich zjawisk zycznych mu polskich z najciekawszych no jed za uważam składzie kwartetu do w zmniejszonym edycjęjego to, Bło i większy) (ten EABS Zespół EABS – Slavic Slavic Spirit Slavic Spirit Slavic Discipline of Sun Ra i zrozumieć również , jednak dziś, po po dziś, jednak , ------jest zupełnie poważne i nawet gdyzupełniejestpoważnei nawet nagraniez pewnościąJednak EABS żartem. fikuśnym jakimś są nie – i później sześćdziesiątych w latach powstałe przynajmniejte – Ra Sun nagrania oryginalne muzycznego i czy żartu pozaziemskiego jakiegoś miotem przed aby jesteśmy nie Ziemianie i u R, a jak tak Ra, Sun ki muzy przetworzeniem twórczym Album jegopadku wadą. wy żadnym w jest nie co walnie, przewidy dość i konwencjonalnie zaskakująco brzmi album ten Ra Sun i EABS połączenie na Jak nia. strawie do trudna może być wa, wybucho mieszanka powstałaby wtedy bo dobrze, i nawet to Może Ra Sun Of cipline na zawartej muzyce w Tego Ra. Sun był znany z których reguł, od oderwanie zupełne i walność nieprzewidy na EABS muzyków eksperymentów muzycznych do chęci i dynamiki nałożenia dzaju więcejszaleństwa,chę czegoś w ro albumietrodziewałem tym siępo Sun Ra, byłoby równie muzykąciekawe. inspirowaneSpo było nie by icpie f u Ra Sun Of Discipline i odnalazłem. nie Repetitions [email protected] Rafał Garszczyński Rafał JazzPRESS, grudzień 2020 2020 grudzień JazzPRESS, było jest Dis ------

| TOP NOTE 31 TOP NOTE 32 |

Płyty / Top Note – dwugłos – Note Top / Płyty itzw ą wrye i inspi i tworzywem są mistrzów sprzedlat. Dladzieła nich wielkich fajnejmuzyki wspominaniem wet niezajmuje się archeologią, na ani EABS muzyki. ologicznymihistorii arche z badaniami w związku ko słuchać dla przyjemności, a nie tyl do brych technicznie, żeby dało się ich tyle na jest wieku ubiegłego trzydziestych z lat nagrań mało że dlatego, to ale neoswingu, jątkiem wy za może „neo”, od się czynają rozpo nazwy których mu zycznymi, pseudonurtami za wszelkimi przepadam nie Dlatego nich. od lepsi być się i starają udająjeśli jednak, lubię Nie mistrzów. szych star dorobku na się znają że zują, poka muzycy młodzi kiedyLubię, oryginałów.ki muzy z duchemczesnebrzmienia współpogodzićsięudało padkach przy obu w jednak to Ra, Sun od Komedybardziejod odeszlinie niż zdecydowa Komedy. faEABS Choć Krzyszto przetworzeniemmuzyki nowoczesnym dziś do najbardziej może być i lat od najciekawszym TT instrumenta nowoczesnymi z cję formytradywyczuciem łączą kim pomysły i rozpoznawalneO brzmienie. Z wiel ciekawe O warsztat, nały dosko mają swojemu, po to Robią czegokolwiek.ki tecie) albo przygotowywać przerób w kwar częściejrobią (to żywo na improwizować mogą mnie dla Jak nowego. czegoś tworzeniaP do racją PNNOOTTEE ------atywne projekty graficzne i niety graficzne projekty atywne kre staran techniczne, przygotowane nie za Astigmatic wytwórni się należą gratulacje Dodatkowe nie zdoła dorównać. im nikt chyba już roku końca Do to. i Bło EABS rok to 2020 wencji.Rok in i myśli twórczej własnej żania wyra do tylko się, popisywania do służy nie mentem– inny każdy jak instru jest elektronika EABS ków muzy Dla nieciekawie. się starzeć lubiktóra elektroniki, ilości sporej zastosowania mimo czasu, próbę zniesie doskonale która muzykę, Tworzą specjalnymi. i efektami mi skę przykład (na Astigmatic przez roku w tym z wydanych inną albo Błoto,vel EABS z płyt którąś kupię święta na znajomym wszystkim Dlatego wizualnie. piękne też muzycznie, ale doskonałe tylko nie być muszą pieniądze, wyda nasze wać płyty na ciągle mamy śli je ale wielu, nas jest Nie gólnie. ją w swoich zbiorach, zadbać szcze i mieć ców,kupić płytę chcą którzy zapaleń alergię, niewielu tych o mam powinni które na gowych, streamin z serwisów stawki dowe gło niż więcej trochę zarobić zyce na swojejchcą wszyscy, którzy mu że Uważam, wizualny. dźwięko też ale wy, tylko nie szczegół, dy każ o dbając całość, jako produkt traktują którzy ludzi, Doceniam druku. technik do podejście powe Piotra Damasiewicza). › Pol ------JazzPRESS, grudzień 2020 |33

przez megafonowy przester przekaz, to słuchacz pozo- (Eskaubei). Warto wspo- stawiony jest w rozbiciu. mnieć, że i dojrzałe słowa We See The Light 59/62 to interpretowane przez Nowi- w mojej ocenie jedna z pere- ckiego skreślił ów raper. Do- łek dokumentujących szcze- piero w siódmej, delikatnej gólny moment w historii. kompozycji (Don’t Let The Mam podejrzenia, że do Sun Go Down – nie, nie jest ostatniej chwili sami ar- Krzysztof Puma to cover I Won’t Let The Sun tyści nie wiedzieli, w któ- Piasecki & Adam Go Down On Me Nika Ker- rą stronę poprowadzi ich Wendt – We See shawa!) odczuwamy nieco natchnienie, jakie klima- The Light 59/62 ciepła, mocno już zziębnię- ty będą dominować pod- Soliton, 2020 ci dotychczasowym sound- czas tego występu. A nawet trackiem do szarej, opresyj- jeśli podchodzili do na- Płyta live nagrana u pro- nej rzeczywistości. Po nagłej grania już z jakimś ładun- gu narodowej koronahiste- wolcie (trochę klaustrofo- kiem emocjonalnym, to rii. Gitara, saksofon i pustka bicznym To Stay Alive) otrzy- było to na tyle świeże, spon- na sali jazzowego klubu, jak mujemy chilloutowe Not Far taniczne, że można się do- i za oknami. Jak Państwo From Here, a chilloutowe szukiwać w projekcie dużej myślą, jaka muzyka ukła- również za sprawą lekkiej dozy autentyczności i czer- da się pod palcami w takich elektro-perkusyjnej pętli, pania inspiracji „z powie- warunkach? W przypadku którą na stół mikserski pod- trza”. Nie jest to płyta nale- gitarzysty Krzysztofa Pumy suwa Eskaubei (jest to jeden żąca do łatwych w odbiorze Piaseckiego i saksofonisty z trzech loopów, którymi ar- (przywodzi mi na myśl sou- Adama Wendta – chłod- tysta uwspółcześnia oma- ndtrack Grzegorza Ciechow- na, ascetyczna, złowróż- wiany tu album). skiego do filmu Stan stra- bna mieszanka. Niechybnie Końcówka płyty to powrót chu), ale może konfrontując mocą tego albumu jest ilu- do przekazywania dźwię- się z emocjami skumulowa- stracyjne współgranie cza- kiem emocji niepokoju. nymi na nagraniu, łatwiej sami ambientowej, czasa- Końcowe tytułowe We See nam będzie mierzyć się mi jazz-rockowo drapieżnej The Light to podkład, które- z tym, co wciąż przed nami. gitary, z przenikliwością, mu wcześniej towarzyszyła I myślę, że chyba taki był smętkiem i surowością sak- recytacja Jana Nowickiego sens przesłania ostatniego sofonu. (jako I See The Light), a tu- utworu. Niezależnie od tego Powagę chwili oddaje jed- taj zamiast niej otrzymuje- – jest to mocna, męska rzecz, norazowa, refleksyjna me- my powtarzany w różnych zdecydowanie o potencjale lorecytacja (Jana Nowickie- językach tekst autorstwa międzynarodowym. › go), a ulicznego szwungu Adama Wendta. I nawet je- dodaje rap przepuszczony śli bije z niego pozytywny Wojciech Sobczak-Wojeński 34| Płyty / Recenzje

graniowego. Jak to opisuje zasadne, ale czwórka mu- sam zespół, porwanemu nie zyków zdaje się jednak stała się krzywda, co wię- śmielej spoglądać w stro- cej, fakt uprowadzenia ucie- nę bardziej improwizo- szył go. Jak się okazało, za- wanych form. Końcówka kładnik pasuje świetnie do albumu to 23-minutowa koncepcji porywaczy, a jego impresja, podzielona na wpływ na całokształt jest trzy części o nieprzypad- znaczący. kowych tytułach Free One, Hang Em High – The Kto słyszał wcześniejsze Free Two, Free Free. Kidnapping of Ståle dokonania Hang Em High, The Kidnapping of Ståle Storløkken również na tej płycie znaj- Storløkken ukazało się Gig Ant / Boomslang, 2020 dzie elementy charakte- w maju 2020 roku, kiedy rystyczne dla ich stylu. To to żyliśmy nadzieją, że CO- Lider Hang Em High, Ra- jest ciągle granie osadzo- VID jest faktycznie w od- dek Bond Bednarz, grał kie- ne w „brudnym” bluesie, wrocie i świat, w tym dyś w zespole Miloopa, a że a momentami wręcz ro- rzeczywistość kulturalno- mam miłe wspomnienia cku, nietracące swoiste- koncertowa, wróci do jako związane z tą grupą i do- go groove’u (czy tylko ja takiej normalności. Nie- brze mi się ona kojarzy, z za- słyszę tu echa tria Mede- stety nasze nadzieje oka- ciekawieniem sięgnąłem ski Martin & Wood?). Moc- zały się płonne, a w kon- po najnowszą (trzecią) pły- ne tematy klarnetu ba- tekście Hang Em High tę aktualnego projektu tego sowego, podbijane przez brak koncertów wydaje się wrocławskiego basisty. Ty- dwustrunowy bas Bon- szczególnie bolesny. Choć tuł albumu można w pew- da wiodą nas w okolice nie słyszałem ich nigdy na nym sensie odczytywać do- nieodżałowanego zespo- żywo, to wyobrażam so- słownie: międzynarodowe łu Morphine, ale obecność bie ten dźwiękowy walec trio „porwało” do współpra- norweskiego klawiszowca w połączeniu z transowoś- cy „tego czwartego”. Do Bon- znacznie rozszerza spek- cią i jestem w zasadzie pe- da, austriackiego perkusisty trum odbioru i skojarzeń. wien, że moje wyobrażenie Alfreda Vogla i szwajcar- Jego gra nadaje całości nie odbiega od koncerto- skiego saksofonisty/klar- specyficznego psychode- wej prawdy. Jeśli dodamy necisty Luciena Dubuisa licznego klimatu i wiedzie do tego fakt, że Storløkken dołączył Norweg, klawiszo- zespół ku improwizacji ro- podtrzymuje chęć koope- wiec Ståle Storløkken. Pano- dem z free jazzu. W teks- racji, to apetyt na to danie wie spotykali się na koncer- tach opisujących Hang nie słabnie. A w oczekiwa- tach od 2018 roku, a w 2019, Em High pojawia się hasło niu na występ zdecydowa- po wspólnym występie „power jazz” i jeśli potrze- nie należy poznać płytę. › w szwajcarskim Ilanz, od bujemy jednoznacznych razu udali się do studia na- określeń, to jest to całkiem Grzegorz Smędek JazzPRESS, grudzień 2020 |35

to dynamika tej opowieści, bogactwo aranżacyjne, sto- pień złożoności partii solo- wych i – uwaga – pomysło- wość autorskich kompozycji – jest czymś, co realnie mnie wciągnęło. Również w pro- dukcji, w ogólnym brzmie- Ilona Damięcka Trio niu tej propozycji jest coś – Hope takiego, że dźwięki otulają, Krzysia Górniak Soliton, 2020 tworzą intymną atmosferę – Memories – na tyle, że można odnieść Krzysia Górniak, 2020 Coraz częściej podejmując wrażenie, jakby muzycy (li- się recenzji płyt nagranych derka na fortepianie, Paweł Krzysia Górniak z konse- w składzie fortepian-kon- Urowski na kontrabasie, kwencją godną podziwu trabas-perkusja, odczuwam Krzysztof Szmańda na per- realizuje nagrania, któ- podskórny niepokój. Czy kusji) grali tuż przed słu- rych celem jest umilenie znowu będę zwracał uwagę chaczem. słuchaczowi życia. To jazz na mniejsze lub większe na- Do rodzimego jazzu, co cie- (a jakże!), który może nie śladownictwo, zwykłą po- kawi i raduje, coraz śmielej daje poczucia obcowania prawność utartego schema- wkracza kobieca energia, z czymś ekstraordynaryj- tu, wspominał dokonania pojawiają się zdecydowane nym, ale za to koi zmysły, redefiniujące ideę jazzowe- liderki – i wreszcie nie są urzeka lekkością, pozwala go tria? Jednak tym razem, to tylko wokalistki (w tym na inteligentny eskapizm. drodzy Czytelnicy, nie po- miejscu wspomnę tylko, I tak, po raz kolejny, gita- zwolę sobie na żadną z tych że i Ilona Damięcka pro- rzystka-liderka, nie bacząc uwiecznianych już na ła- ponuje słuchaczom jed- na tendencje we współ- mach JazzPRESS ekstrawa- ną piosenkę na omawianej czesnym jazzie (czy już gancji. Hope realnie przyno- płycie – zresztą uroczą). może po prostu w muzy- si nadzieję! Niezależnie jednak od ce improwizowanej) udo- Przyznam, nie wdając się płci wykonawców Hope to wadnia, że jazzowa (celo- w szczegółowe omawianie dźwięki wyjątkowe – za- wo to podkreślam) muzyka poszczególnych utworów, skakujące lekkością i do- może być lekka, łatwa (dla że jako spójna, przemyśla- tykające słuchacza swo- ucha, bo materia do grania na całość krążek zrobił na ją szlachetnością. Z dużym może nie być tak prosta), mnie wielkie wrażenie. Na- zainteresowaniem wypa- wyprodukowana nowo- wet jeżeli w dużej części za- truję od dzisiaj kolejnych cześnie (tu m.in. Winicjusz warty na nim materiał jest projektów pani Ilony! › Chróst), a zarazem brzmią- regularnym, poprawnym ca ciepło i intymnie, orygi- jazzowym mainstreamem, Wojciech Sobczak-Wojeński nalna – choć jakże słodko 36| Płyty / Recenzje znajomo gdzieś pobrzmie- nadziei polskiej sceny. Label diu Monochrom jest dziewięć wająca. ten ma też w swym katalo- oryginalnych rozbudowa- Będę bronił tezy, że stwo- gu takich utytułowanych nych kompozycji. Wszystkie rzenie takich dźwięków jest muzyków jak Jorgos Skolias, napisał lider zespołu. Nagra- trudniejsze niż po prostu Marek Napiórkowski, Artur nie zrealizował Ignacy Gru- popuszczenie cugli i granie Lesicki, Kuba Stankiewicz, szecki. Całość wraz z Da- „fryty”. Tu zamiast tej ostat- Krzysztof Pełech, Przemy- mianem Hyrą stworzyli niej otrzymujemy m.in. Tru- sław Jarosz i Kuba Płużek. jego zdolni przyjaciele – Do- skawkowe całusy, Słodkie Nie stroni od jazzu środ- minik Gawroński (trąbka, migdały, Kardamonową kawę ka, choć znaleźć tam można flugelhorn), Ambroży Ranz i Morską sól na ustach (tłu- też jazz alternatywny. We (bas) oraz Dawid Opaliń- maczenia anglojęzycznych wrześniu do grona artystów ski (perkusja). Jak sami de- tytułów kompozycji – przyp. oficyny dołączył debiutant klarują, najważniejsze jest aut.) i od razu robi się cieplej Damian Hyra. dla nich brzmienie i prze- na duszy w tym chłodniej- Jego kwartet to zespół, który strzeń. Dużą wagę kwartet szym już sezonie... › zwyciężył w tegorocznej edy- przywiązuje do przekazu cji prestiżowego konkursu werbalnego. Osiem tekstów Wojciech Sobczak-Wojeński Jazzowy debiut fonograficzny powstało w języku ojczy- organizowanego przez Insty- stym. Rodzynkiem w zesta- tut Muzyki i Tańca. Pokło- wie jest anglojęzyczny The siem wygranej jest album Soul’s Whisper. Zwiastuna- Z oddali. Muzyka, która zna- mi płyty były single: Siądź lazła się na płycie, to połą- tu ze mną oraz Kanapa zda- czenie subtelnego jazzu i ko- rzeń. Oba songi mają hitowy lektywnych improwizacji. potencjał. Chętnie usłyszał- Wielkim atutem krążka są bym je w stacjach radio- poetyckie teksty autorstwa wych sformatowanych nie- Damiana Hyry (świeżo upie- koniecznie na jazz. czonego absolwenta Akade- Damian Hyra ma ciepłą Damian Hyra mii Muzycznej im. Karola barwę głosu. Śpiewa lekko, Quartet – Z oddali Lipińskiego we Wrocławiu posługuje się scatem. Bez V Records, 2020 w klasie Artura Lesickiego). zbędnych upiększeń, meli- Co ciekawe, ten dobrze roku- zmatów. Towarzyszący mu Wrocławska wytwórnia V jący gitarzysta stanął też za trębacz Dominik Gawroń- Records wydaje i sprawuje mikrofonem. Nie jest to czę- ski zgrabnie improwizuje. opiekę menedżerską nad sta sytuacja. Polski jazz od Egzemplifikacją ich sym- intrygującymi artystami: lat cierpi na deficyt nowych biotycznego dialogu jest The Cuban Latin Jazz, Jazz- męskich głosów. choćby pierwszy utwór na Blaster i The Lions. Zazwy- Rezultatem sesji zarejestro- płycie Był sobie człek. Ot- czaj są to pierwsze projekty wanej w renomowanym stu- warte drzwi wciągają od JazzPRESS, grudzień 2020 |37 pierwszych dźwięków. Pio- nisława Barańczaka i Cla- senka W przyjaźni z lustrem re Cavanagh oraz używając traktuje o samoakcepta- wokalu jako pozbawionego cji, pogodzeniu się z tym, słów aparatu brzmieniowe- co przynosi przewrotny los. go. Aspekt psychologiczny Szczególnie podoba mi się przejawia się zaś w doborze fraza: „Daj więc sobie czas wierszy z dorobku poetki, i z nim, a nie przeciw nie- wokalistkę interesują bo- mu idź”. Słów zapomnianych wiem te zbudowane na me- to pięknie snująca się bal- Kasia Osterczy Trio taforycznym przesłaniu. lada. Delikatna, dająca na- – Travel Elegy Trio Kasi Osterczy tworzą dzieję. Audio Cave, 2020 Kuba Marciniak (sakso- Z oddali to interesujący de- fon tenorowy, klarnet) oraz biut. Choć DHQ nie odkry- „Ta płyta to połączenie Piotr Scholz (gitara). To nie- wają tu Ameryki, nie wy- moich różnych pasji” – codzienne, minimalistycz- znaczają nowych trendów przyznała Kasia Oster- ne połączenie instrumen- w jazzie, płyty słucha się czy w RadioJAZZ.FM, tłu- talne zapewnia intymną z zaciekawieniem i satys- macząc związki muzyki przestrzeń, w której każdy fakcją. Przyjemnie buja z poezją, a nawet psycho- dźwięk ma fundamentalne i kołysze, a zawarte na niej logią, na jej debiutanckim znaczenie. Choć osią kom- teksty zmuszają do refleksji. krążku. Travel Elegy stano- pozycji są utwory noblistki, Przykład zwieńczonej suk- wi zbiór utworów inspiro- to Osterczy nie ogranicza cesem muzycznej przyjaźni. wanych dziełami Wisławy się do ich zwykłej deklama- Propozycja dla tych, którzy Szymborskiej, które autor- cji. Przede wszystkim brak alergicznie reagują na hasło ka zinterpretowała zarów- perkusji czy fortepianu „polski jazz”. Panowie, cze- no w warstwie kompozy- zmusił ją do samodzielne- kam na album nr 2. › torskiej, jak i wykonawczej go szukania rytmu, co dało – recytując teksty w an- dużo ciekawszy, bo bar- Piotr Pepliński gielskim przekładzie Sta- dziej osobisty efekt. Rów- 38| Płyty / Recenzje nież pozostali członkowie komponowała zarejestro- ście i na odwrót”. To ważne zespołu wnoszą znacznie wany materiał. Był on per- przesłanie dla artystów po- więcej niż jedynie akompa- fekcyjnie ograny, gdyż jego dejmujących się interpreta- niament. „Muzyka nie jest cześć stanowiła podstawę cji wszelkich tekstów. Choć tylko tłem do wierszy. Teks- pracy dyplomowej artystki łączenie jazzu z twórczoś- ty prowokowały mnie do na Wydziale Jazzu Zespołu cią Szymborskiej nie jest ni- sięgania do konkretnych Państwowych Szkół Muzycz- czym nowym (by wymienić współbrzmień i harmonii” nych im. Fryderyka Chopi- tylko produkcje Tomasza – napisała liderka w mate- na w Warszawie. W końcu Stańki, Grzegorza Turnaua riałach promujących wy- szata graficzna okładki pły- czy Hanny Banaszak), to dawnictwo. Imponuje spo- ty doskonale oddaje zawar- Travel Elegy okazuje się do- sób, w jaki udało im się tą treść, zgrabnie nawiązując skonałym przykładem, jak wyrazić emocje wynikają- do charakterystycznych wy- przy jasnej koncepcji i bez- ce z prywatnej interpreta- klejanek noblistki. błędnej technice można cji niejednoznacznych tre- Album, zupełnie nieza- osiągnąć odpowiedni ba- ści. Z jednej strony jest to mierzenie, jest też świade- lans, tworząc jednocześ- efekt precyzyjnie zaaranżo- ctwem twórczości z czasów nie oryginalną i przyjemną wanych przez autorkę har- pandemicznego zamknię- w odbiorze muzykę. › monii, z drugiej zaś – in- cia. Tegoroczny wiosenny lo- Jakub Krukowski dywidualnej improwizacji ckdown uniemożliwił re- każdego wykonawcy. jestrację w pierwotnym, Wydanie płyty było możli- marcowym terminie, więc we dzięki zwycięstwu woka- muzycy spotkali się w stu- listki w konkursie Jazzowy diu Monochrom dwa mie- debiut fonograficzny orga- siące później. Jak przyzna- nizowanym przez Instytu- je liderka w wywiadzie dla tu Muzyki i Tańca. Czytając JazzPRESSu (9/2020), „Okaza- wypowiedzi innych benefi- ło się to ogromnym plusem, cjentów tego jakże ważnego ponieważ tęsknota za wspól- programu, można odnieść nym graniem (…) sprawiła, wrażenie, że nierzadko ich że mieliśmy jeszcze większą The Owl & Pablo produkcje, choć finalnie bar- motywację do pracy, większą Held– Improcode dzo udane, cechowała spon- z niej satysfakcję i radość”. Fundacja Słuchaj!, 2020 taniczność. Tutaj wszystko Dobrze usłyszeć, że ten fatal- jest pieczołowicie dopraco- ny dla muzyków czas przy- Trio The Owl zadebiuto- wane, a ostateczna spójność niósł coś pozytywnego. wało w 2017 roku albu- produkcji zasługuje na duże We wspomnianej już roz- mem On the Way. W ten uznanie. Muzycy są człon- mowie Osterczy przyzna- sposób „starzy” wyjadacze kami regularnego zespo- ła: „Muzyka powinna mieć Krzysztof Gradziuk (per- łu Osterczy, z myślą o nich swoje uzasadnienie w tek- kusja) i Maciej Garbowski JazzPRESS, grudzień 2020 |39

(kontrabas) wprowadzili trygujący, tym bardziej, że Land rozpościera przed na scenę jazzową skrzyp- w tym trójkowym układzie nami wachlarz romantycz- ka-improwizatora Marci- skrzypek zajął pozycję li- nych patentów, klasyczny na Hałata. Żeby była jasność dera. Dzieło debiutanckie sposób gry Hałata świet- – wprowadzili fonograficz- miało wymiar monumen- nie koreluje z krystalicz- nie, bo Hałat jako absolwent talny, dostaliśmy ponad nym brzmieniem fortepia- Wydziału Jazzu i Muzyki 85 minut muzyki zawartej nu Helda, a tło snute przez Rozrywkowej Akademii Mu- w 14 utworach zapisanych sekcję rytmiczną wznosi zycznej w Katowicach, mają- na dwupłytowym albumie. całość na poziom zaiste ar- cy w swoim CV współpracę Po trzech latach forma- cymistrzowski. Utwór ty- m.in. z Włodzimierzem Na- cja wróciła z nowym al- tułowy cechuje się większą hornym i Adamem Makowi- bumem Improcode, posze- dynamiką w sposobie gry czem, doskonale wiedział, na rzając jednocześnie skład Hałata, ale i Helda, słychać czym empiria jazzowa pole- – trio rozrosło się do kwar- akcenty ludowe. W tym ga. Mało tego, artysta z po- tetu, albowiem w nagra- utworze skrzypek w so- wodzeniem działał w dys- niach udział wziął niemie- lowych akcjach pokazuje kursie muzyki klasycznej cki pianista Pablo Held. swój potencjał, dając nam (współpraca m.in. z Krzysz- Pojawił się zatem dodat- gotowe melodie do nuce- tofem Pendereckim, Jerzym kowy instrument harmo- nia. Finałowy Lunatic ma Maksymiukiem, Orkiestrą niczny, co wprost przełoży- w sobie coś z Komedy, „ner- Stołecznego Królewskiego ło się na charakter nowego wowy” klimat akcentowa- Miasta Krakowa Sinfoniet- albumu. Znacznie krótsze- ny klawiszami i przerywa- ta Cracovia), partycypując go od poprzedniego, a za- nymi partiami skrzypiec, w wielu koncertach i festi- razem bardziej spójnego, tworzy niespokojną aurę. walach tego nurtu. jeśli chodzi o warstwę mu- Świetną robotę robią tu Gradziuk z Garbowskim, zyczną, bo o ile nad debiu- także Gradziuk z Grabow- czyli dwie trzecie RGG, tem unosił się duch nie- skim. Oczami wyobraź- w przeróżnych konstela- okiełznanej improwizacji, ni widzę, że ten pierwszy cjach od dawna z niezwy- o tyle druga płyta prezen- pewnie już stapia się z per- kłym efektem testują moż- tuje bardziej ujarzmione kusją, drugi natomiast wy- liwości improwizacyjne, struktury dźwiękowe op- ciska z kontrabasu wspa- czego efektem są prawdzi- arte na trzech filarach: The niale soczyste dźwięki. we perły, jak choćby album Land, Improcode i Luna- Pomiędzy trzema filara- City Of Gardens (z Ojdaną, tic (autorstwa Hałata). Po- mi rozgrywa się improwi- Blaserem i Pohjolą). Wyda- między nimi rozgrywa się zacyjna zadymka, utrzy- je się, że tylko kwestią cza- to, co muzyków połączyło: mana w różnej dynamice: su było połączenie ich sił duch improwizacji zawar- od zahaczającego o awan- z Hałatem. Jego debiut mu- ty w sześciu kompozycjach gardę wzajemnego badania siał być niewątpliwie dla autorstwa tria (Impro I-VI). przez wypuszczanie skrzy- jazzowego słuchacza in- Zacznijmy od filarów. The piec i fortepianu na pierw- 40| Płyty / Recenzje szy plan po homogeniczną praca z Wojciechem Jachną grę całej czwórki. czy jako Diomede pokazy- W najdłuższym utwo- wała, że mamy do czynienia rze, Impro VI, pole zasta- z postacią nietuzinkową. je oczyszczone dla Hałata, A jeśli mieliście już okazję a on w całej krasie przed- poznać jego duet z Szymo- stawia się tym, którzy go nem Pimponem Gąsiorkiem, jeszcze nie poznali. Tym, funkcjonujący pod nazwą jak gra, przypieczętowuje Alfons Slik, to już wiecie, że swoją pozycję na rodzimej Grzegorz Tarwid wszystko może się wydarzyć. scenie. Przy debiucie kry- – Plays Te kolaboracje, doświadcze- tyk jazzowy Adam Baruch KOLD, 2019 nia, prowadzą nas do Plays, stwierdził, że musi usły- czyli pierwszego solowe- szeć więcej, aby wyrobić To nie będzie długi tekst, i to go wydawnictwa Tarwida. sobie jednoznaczne zdanie nie dlatego, że płyta jest sto- Cztery etiudy, trzy nagra- o Hałacie i przyznać mu sunkowo krótka. To w zasa- ne w studiu, jedna w cza- (lub nie) zaszczytne miej- dzie EP-ka trwająca niewie- sie koncertu. Minimalizm, sce na piedestale, teraz sta- le ponad trzydzieści minut. śladowe melodie, ale jed- wiam dolary przeciw orze- Nie podejmę się próby kate- nocześnie wyrastająca mo- chom, że po wysłuchaniu goryzowania tej muzyki – to mentalnie ściana dźwięku. Improcode zostanie pozba- karkołomne, a nawet niesto- Awangarda, muzyka współ- wiony wszelkich wątpli- sowne. Sam artysta twierdzi, czesna, improwizacja – jeśli wości. że inspiracją do nagrania bardzo chcecie, niech to będą Obcując z tym albumem, tych utworów były problemy dla Was jakieś drogowska- siłą rzeczy ogniskujemy własnej techniki pianistycz- zy. Nie spodziewajcie się też naszą uwagę na fortepia- nej… Witajcie w świecie Grze- easy listening. Najważniejsze nie i skrzypcach, gdyż mię- gorza Tarwida. jest jednak to, co nieokiełz- dzy nimi toczy się głów- Nie sposób nie przypo- nane i czego nazwać nie spo- na rozgrywka, jednak chcę mnieć przy okazji tej płyty, sób. Język w opisywaniu tych dać wskazówkę tym, któ- jak mocno młode pokolenie dźwięków jest mocno ułom- rzy dopiero wrzucą pły- muzyków wykształconych ny, ale ciśnie się na klawia- tę do odtwarzacza: nie od- w Kopenhadze zaznaczy- turę słowo „odwaga”. Od Was puszczajcie tego, co dzieje ło swoją obecność. Wyglą- będzie wymagane skupienie, się w tle, miejcie baczność da na to, że tak już zostanie. otwarta głowa, ale jeśli bę- na Gradziuka i Garbow- To dobrze. Lubię oczekiwać dziecie chcieli wyruszyć w tę skiego, panowie wyprawia- nieoczekiwanego i można podróż, to szeroki wachlarz ją istne czary-mary i warto powiedzieć, że obcowanie doświadczeń zapewniony. ulec tej magii. › z tym pianistą zawsze jest Zainteresowani? › jak zapisywanie jakiegoś Grzegorz Smędek Michał Dybaczewski nowego rodziału. Już współ- JazzPRESS, grudzień 2020 |41 42| Płyty / Recenzje

też często z rodziną i zna- si i próbuje się popisywać, jomymi. Wtedy wydawało szczególnie w nagraniach się wielu z nas, że to stan koncertowych, jednak tym chwilowy, dziś wiemy, że razem zagrał mniej dźwię- jest jednak trochę ina- ków, co sprawiło, że album czej. Mniej więcej od koń- Suite: April 2020 zaliczam ca czerwca patrzyłem od do jego najciekawszych czasu do czasu na swój eg- nagrań. Nie tylko w związ- zemplarz Suite: April 2020 ku z tym, że jestem od Brad Mehldau i za każdym razem uzna- wielu tygodni w nastro- – Suite: April 2020 wałem, że to jeszcze nie ju skłaniającym mnie ra- Nonesuch Record, 2020 ten dzień. czej do ograniczania zbęd- Aż wreszcie nadszedł mo- nych dźwięków, wydarzeń Najnowsza solowa płyta ment, w którym stwierdzi- i zaskakujących zwrotów Brada Mehldaua w mojej łem, że spróbuję. Istotnie, akcji. Również dlatego, że poczekalni spędziła kilka zbyt wielkiego optymizmu tak jest trudniej. Nie wy- miesięcy. Ktoś mi powie- nie odnalazłem na tym starczy biegłość technicz- dział, że jest wypełnio- krążku. Mehldau stworzył na, trzeba mieć jeszcze hi- na smutkiem i samotnoś- dwanaście miniaturowych storię do opowiedzenia. cią, a to ostatnia rzecz, kompozycji układających Gdyby nie cała sytuacja której w obecnych cza- się w spójną całość opowia- epidemiczna, nazwałbym sach chciałbym doświad- dającą tytułami o nieła- najnowszą płytę Mehldaua czyć. I w dodatku Wam twej kwietniowej sytuacji. późnojesienną. Z pewnoś- polecić. Choć przed prze- Nastrój muzyczny odpo- cią gdybym sięgnął po ten różnymi emocjami nie da wiada tytułom – Uncertain- album w lipcu, uznałbym, się przecież uciec i muzy- ty, Keeping Distance, Re- że nie wyróżnia się spe- cy też im ulegają. Album membering Before All This, cjalnie na tle poprzednich Mehldaua powstał w cza- choć właściwie te dwana- jego nagrań. sie krótkiej sesji nagra- ście kompozycji mogło być Dziś wiem, że jest inaczej. niowej w Amsterdamie połączone w jedną całość. Być może dlatego, że cały w końcówce kwietnia 2020 Przypuszczam, że to było świat wycisza się i ponow- roku. Nie pamiętam już całkowicie spontaniczne nie zwalnia. Nie dotyczy sekwencji wydarzeń, jed- nagranie. to oczywiście części ludzi, nak z pewnością w Holan- W muzyce Brada Meh- zwłaszcza tych, którzy zaj- dii, tak samo jak w Polsce, ldaua zawsze odnajdu- mują się ratowaniem na- nie był to najciekawszy ję niezbędną dla wielkiej szej cywilizacji, ale myślę, że okres. Puste ulice, nie- sztuki prostotę i prze- oni również docenią muzy- pewna przyszłość, brak strzeń właściwą najwięk- kę Brada Mehldaua. To bez- koncertów i kontaktu nie szym pianistom wszech pieczna przystań po całym tylko z publicznością, ale czasów. Czasem go pono- dniu walki o życie innych JazzPRESS, grudzień 2020 |43 albo rozmyślania o niepew- nych piosenek. Tym razem ści się na jednym krążku, nej przyszłości. Z tym albu- uzupełnił swoją autorską co gwarantuje sensowną mem jest tak jak z wciąga- suitę fortepianową zna- cenę. Lepiej zagrać mniej jącym serialem w telewizji nym przebojem Neila Yo- i ciekawie. Brad Mehldau – czeka się z niecierpliwoś- unga Don’t Let It Bring You to wie, a ja mogę słuchać cią na kolejną nutę, kolejny Down i kompozycją Bil- tej płyty kilka razy jednego odcinek, na to, co za rogiem, ly Joela New York State Of wieczora, więc jej długość jednak bez tej odrobiny Mind. i tak nie ma dla mnie wiel- lęku, że to, co wydarzy się za Czterdzieści minut muzy- kiego znaczenia. W kate- chwilę, będzie niemiłym za- ki to trochę mało, jak na gorii muzycznego doku- skoczeniem. Przewidywal- dzisiejsze standardy, jed- mentu z czasów epidemii, ność może być intrygująca nak muzyki nie kupuje się opowiadającego o nastro- albo kojąca, ta oferowana na kilogramy. Suite: April jach większości z nas, Brad przez Brada Mehldaua jest 2020 to jeden z tych albu- Mehldau zajmuje zasłużo- zdecydowanie z tej drugiej mów, które z pewnością ne pierwsze miejsce i mam kategorii. będę chciał mieć na dłu- wrażenie, że nie będzie ła- Na swoich albumach Brad żej niż wytrzymuje płyta two go wyprzedzić w tej Mehldau często umieszcza CD, w związku z tym kupię konkurencji. › ciekawe interpretacje zna- przy najbliższej okazji wer- nych rockowych i popular- sję analogową, a ta mie- Rafał Garszczyński 44| Płyty / Recenzje

gu, które przeszedł w 2018 współczucia dla niedyspono- roku) i wizji świata jazzu bez wanego Jarretta) jest to show. jego występów – wspomnia- Wrócę jednak do stawiane- ny wyżej krążek nabiera do- go wcześniej pytania o istotę datkowej symboliki. Pytanie i zasadność tego, w lwiej czę- więc, jakie intencje stoją za ści quasi-zdublowanego, wy- wydanym w tym roku Buda- dawnictwa. Czy mam ro- pest Concert? zumieć, że teraz – w świetle Płyta ta jest rejestracją wystę- wspomnianych wyżej donie- Keith Jarrett pu, który Jarrett dał na dwa sień z życia prywatnego pia- – Budapest Concert tygodnie przed koncertem nisty – uzasadnione będzie ECM Records, 2020 stanowiącym zawartość Mu- wydawanie wszystkich po- nich 2016. Program obu wyda- jedynczych jego koncertów W styczniu tego roku na ła- rzeń jest w zasadzie niemal w ramach tego samego tour- mach JazzPRESSu zachwy- identyczny (kilkuczęściowa née? Oczywiście, można przy- całem się monachijskim improwizowana suita, dwa puszczać, że ECM w swoim koncertem Keitha Jarret- te same standardy na koniec). czasie uraczy nas dodatkowy- ta uwiecznionym na pły- Piszę „niemal” – bo wiadomo, mi – „nieodkrytymi dotąd” cie Munich 2016, które to na- w jazzie trudno zagrać dwa nagraniami Jarretta czy też granie zaklasyfikowałbym razy tak samo, zwłaszcza kie- reedycjami, ale jak pojmować jako klasyczne – kompletne dy się jest muzykiem pokroju omawiany tu przypadek? dzieło dojrzałego mistrza, Jarretta. Można by więc – dla Na miejscu wydawcy – jeżeli który nie musi dokonywać dzikiej melomańskiej satys- z jakiegoś powodu warto po- stylistycznych wolt, rewolu- fakcji – oddać się szczegóło- równywać i analizować róż- cji, czy startować w jakim- wemu analizowaniu, w któ- nice między wspomnianymi kolwiek twórczym wyści- rym miejscu i w jaki sposób występami (a myślę, że tzw. gu. Spokój i pogoda tchnące Jarrett improwizuje inaczej die-hard fani mogą się o to po- z tego występu (niepozba- niż na krążku poprzednim. kusić) – wydałbym to jako wionego jednak elementów Ja, o czym uczciwie informu- pamiątkowy box-set, np. Ke- roznamiętnionej awangar- ję, nie podejmuję się takich ith Jarrett solo – 2016. Równo- dy), a także mnogość środ- ćwiczeń. Mając jednak w pa- legle do tego mogłaby wyjść ków ekspresji, których Ke- mięci zawartość płyty, którą pojedyncza płyta stanowią- ith był łaskaw przemyślnie tak się zachwycałem, stwier- ca tylko wyimek zestawu, użyć ku radości psyche słu- dzam, że Budapest Concert ot, dla „zwykłego” słucha- chaczy, były oszałamiające. wywołuje we mnie analo- cza. Wówczas byłoby jasne, Dziś – w świetle doniesień giczne odczucia. Mógłbym że większa pozycja jest zare- o niepokojącym stanie zdro- więc powtórzyć za samym zerwowana dla nieskąpią- wia Amerykanina (Jarrett sobą, jak niecodzienny, eru- cych grosza Jarrettowych fa- jest częściowo sparaliżowa- dycyjny, a zarazem rozbrajają- natyków, a ECM uniknęłoby ny po dwóch udarach móz- cy (abstrahując od głębokiego oskarżenia o wtórność. Bu- JazzPRESS, grudzień 2020 |45 dapest Concert to symbolicz- lepiej. Jak i tym razem. Dla- ny powrót Jarretta do kraju, tego album Valentine podo- w którym ma swoje rodowe ba mi się w całości, jest taką korzenie, i jeżeli okazałoby właśnie oszczędną, kameral- się, że wydanie tego krążka ną i zrelaksowaną produkcją. było jego wyraźną inicjaty- Wygląda na produkt trochę wą, choćby tylko i wyłącznie składankowy. Zaczyna się od ze względu na prywatne sen- Boubacara Traoré Baba Dra- tymenty, to oczywiście decy- me, do którego Frisell wraca zja wytwórni jest nieco bar- Bill Frisell – Valentine już nie pierwszy raz. Powrót dziej uzasadniona. Blue Note, 2020 do starszych kompozycji nie Koniec końców moje jednost- musi oznaczać lenistwa. Gdy- kowe utyskiwania i filozo- Jakoś nie czuję się zasko- by tak było, połowę nagrań fowanie nie mają wielkiego czony najnowszym dziełem Ellingtona i Monka powinno znaczenia w świetle tego, ja- Billa Frisella. Chyba jednak się wyrzucić i już nigdy nie kiej klasy jest to występ i jakie nie mam ochoty, żeby aku- wznawiać. Frisell również nagrania pod szyldem ECM rat on jakoś specjalnie się rozwija melodie i przedsta- już pozostawił nam Keith Jar- zmieniał albo szukał no- wia je w różny sposób. rett. Wydawca zdążył też zro- wego brzmienia. To, które Album, który wygląda na bić do tej pory kapitalną ro- usłyszycie na Valentine, jest zbiór kompozycji premie- botę, odgrzebując ciekawostki idealne. Thomas Morgan rowych, starszych melodii pokroju Hamburg ’72 (2014) czy i Rudy Royston to z pewnoś- Frisella i przypadkowo wy- inne realnie wyróżniające się cią nie Dave Holland i Elvin branych evergreenów, jest pod względem zawartości po- Jones. To jednak inny album w rzeczywistości rodzajem zycje oferujące nam, zaznajo- niż jedno z moich ulubio- koncertu zagranego w stu- mionym z dokonaniami pia- nych dzieł Frisella – Bill Fri- diu. Trio Frisella nagrało go, nisty, większy wgląd w jego sell With Dave Holland And mając za sobą trasę koncer- artystyczne portfolio. A teraz, Elvin Jones. Najnowszy al- tową, niemal z marszu. Być gdy najpewniej nie przyjdzie bum to Bill Frisell plus dwa. może ostatni utwór na tej nam już oklaskiwać Jarretta Holland i Jones byli równo- płycie – We Shall Overcome – na żywo, można kupić dru- rzędnymi partnerami gita- grywali na bis. gą płytę z tym samym pro- rzysty. Najnowsza sekcja jest Po kilku wieczorach spędzo- gramem i dołączyć do węgier- przede wszystkim tłem dla nych z tym albumem mam skiej publiczności z Budapest lidera. Co mi nie przeszka- poczucie, że ciągle jeszcze Concert, odkładając na bok dza, bowiem Frisell potrafi nie wiem, czy to album nie- marudne wywody krytyków, mnie zaciekawić przestrze- zwykle spójnego i przemy- bo to naprawdę sensacyjny nią pomiędzy dźwiękami ślanego tria z gitarą w roli materiał. › gitary już od wielu lat. głównej, czy to tylko gitara Jest jednym z tych muzyków, i ważne, ale drugoplanowe Wojciech Sobczak-Wojeński którzy im grają mniej, tym tło muzyczne. Każdy kolejny 46| Płyty / Recenzje wieczór z tą płytą przynosi są albo niezbyt udolne ko- kolejną refleksję. Próby od- pie, albo zupełne pomyłki. gadnięcia koncepcji lidera są Z drugiej strony z A Love Su- pewnie zupełnie niepotrzeb- preme mierzyli się już mię- nym przyzwyczajeniem re- dzy innymi John McLau- cenzenta. Niezależnie od ghlin i Carlos Santana, tego powodu chce mi się do tej drugiego ciekawie „zrekon- płyty wracać, a to oznacza, struował” jeszcze z powo- że muzyka brzmi interesują- dzeniem Bill Laswell. Do co i mimo prostej formy i to- A Love Supreme tego na okładce widnie- talnej przewidywalności nie Electric: Vinny Golia / je nazwisko Henry’ego Ka- jest ani przez chwilę nudna. John Hanrahan / isera, który wspólnie z Wa- Frisell zaskoczył swoich fa- Henry Kaiser / Wayne dadą Leo Smithem nagrał nów nie raz. Ja jednak wolę Peet / Mike Watt świetną serię płyt z muzyką jego klasyczną, zwyczajną – A Love Supreme Milesa Davisa i udowodnił, grę na gitarze niż wszyst- and Meditations że ma właściwe podejście do kie awangardowe nagrania Cuneiform Records, 2020 tego typu przedsięwzięć. z Johnem Zornem i Verno- Skąd pomysł na nagranie nem Reidem. Jak dla mnie Moją pierwszą reakcją na całego materiału z legen- Frisell może po swojemu wieść o ukazaniu się tej darnej płyty, a w zasadzie grać country, amerykańskie płyty było: „Wow! Muszę z dwóch – bo album poza klasyki z musicali, piosen- tego jak najszybciej posłu- A Love Supreme zawiera też ki z list przebojów albo co chać!”. Zanim jednak do Meditations – Coltrane’a? Te- tam jeszcze ma piękne me- tego doszło, zaczęły mną mat zainicjował perkusi- lodie. Byle tylko w małych targać wątpliwości… Czego sta John Hanrahan, który składach i z dala od jakiej- powinienem się spodzie- w 2003 roku przeprowadzał kolwiek elektroniki. Wte- wać? W końcu to A LOVE wywiad z Elvinem Jonesem. dy powstaną dzieła tak wy- SUPREME! Nie standard Kiedy rozmawiali o czasach śmienite jak Valentine. czy płyta, na którą współ- Coltrane’a, Jones polecił Dalej będę się upierał, że cześni muzycy chcą rzu- muzykowi książkę Ashley Morgan i Royston to nie Dave cić nowe światło, to dzieło Kahn: A Making of A Love Holland i Elvin Jones, ani na- – skończone, absolutne, je- Supreme. Lektura silnie wet nie Ron Carter i Paul dyne w swoim rodzaju. Czy wpłynęła na Hanrahana, Motian, ale trzeba dawać aby nie będzie trochę tak, zwłaszcza kiedy uzmysło- szansę młodszym muzykom jak z (nie przymierzając) wił sobie, że urodził się do- rozwinąć się pod okiem star- piosenką Niemena Dziw- kładnie w dniu, w którym szego o pokolenie albo dwa ny jest ten świat, z którą pró- odbywała się sesja nagra- kolegi. › bują się zmierzyć różni pio- niowa tej płyty. W efekcie ta senkarze i piosenkarki, muzyka stała się nieodłącz- Rafał Garszczyński a efektem tego najczęściej nym elementem jego dal- JazzPRESS, grudzień 2020 |47 szej ścieżki – artystycznej szą zmianą. W grze muzy- ki. Wspaniale wykonanej i życiowej. Wykonywał ją ków wyraźnie słychać ogrom – zarówno jeśli chcieliby- w różnych konfiguracjach, doświadczeń zbieranych na śmy ocenić całościowo grę najczęściej akustycznych przestrzeni dekad po ukaza- zespołu, jak i liczne dosko- kwartetach, aż do 2017 roku, niu się oryginału – free jazz, nałe sola wszystkich muzy- kiedy poznał Henry’ego Ka- fusion, a nawet rock (Mike ków. W moim odczuciu pły- isera. Wtedy powstał po- Watt był członkiem reakty- ta posiada jednak jeden, nie mysł, aby zaaranżować ma- wowanego The Stooges). Nie wiem, na ile istotny dla słu- teriał na elektryczny skład przyćmiło to jednak ducha chaczy, mankament. Artyści i dołożyć materiał z Medita- muzyki Coltrane’a. Ani gęste, skutecznie przenoszą mu- tions, który według Kaise- elektryczne brzmienie, ani zykę Coltrane’a w czasie, ale ra był „duchową kontynu- silne osobowości autorów często słuchając tego mate- acją” suity A Love Supreme. projektu nie usiłują domi- riału, odnoszę wrażenie, że Program grany był na kon- nować – wszystko jest tu na przenoszą go o jakieś 10-20 certach w różnych składach swoim miejscu. Muzycy sta- lat, do ery jazz-rocka. Słu- do czasu, aż muzycy zde- rają się znaleźć odpowiedź chając nowej płyty, nagranej cydowali się wydać album. na pytanie, co by było, gdy- w ubiegłym roku, a wydanej Do jego nagrania zaprosili by John Coltrane nie zmarł przed kilkoma dniami, moż- saksofonistę Vinny’ego Go- w 1967 roku. Jak mógłby grać, na oczekiwać, że będzie pró- lię, organistę Wayne’a Peeta gdyby tak jak Davis zwrócił bą ukazania A Love Supreme i basistę Mike’a Watta. Ca- się ku elektrycznemu jazzo- z pespektywy AD 2020. Czy łość została nagrana pod- wi. Już w 1961 roku Coltrane tego typu zastrzeżenie jest czas jednodniowej sesji (!) koncertował z Wesem Mont- zasadne przy, jak pisałem w lutym 2019 roku. gomerym. Brzmienie gita- wcześniej, naprawdę świet- Wykorzystanie elektrycz- ry elektrycznej nie było mu nym wykonaniu? Proponuję nych instrumentów zdecy- obce, więc kto wie, dokąd da- posłuchać i ocenić samemu. dowanie zmieniło brzmie- lej mogłaby prowadzić jego Niezależnie od wyniku oce- nie utworów sprzed ponad muzyczna ścieżka. ny – warto. › pół wieku. Ale nie instru- Album zawiera niemal dwie mentarium jest tu najwięk- godziny wspaniałej muzy- Piotr Rytowski

piątek 18:00 zaprasza Agnieszka Iwanicka-Szczepaniak 48| Płyty / Recenzje

nie, a jego Dewey Square jest Hero Trio, miałem nieodpar- równie wybuchową klamrą te skojarzenie z Redmanem spinającą płytę. Świetna jest właśnie, i nie chodzi tu tyl- także wersja The Windup Ke- ko o koncepcję płyty. A choć itha Jarretta, ale to nie koniec czekam teraz na następ- inspiracji, ponieważ usłyszy- ny w pełni autorski album my także Overjoyed Stevie Mahanthappy, muszę przy- Wondera, a jeśli dorzucimy znać, że raz na jakiś czas do- Rudresh jeszcze do tego skoczne Ring bry cover nie jest zły. › Mahanthappa Of Fire Johnny’ego Casha, to Grzegorz Smędek – Hero Trio tytuł płyty staje się jak naj- Whirlwind Recordings, 2020 bardziej adekwatny. Bardzo charakterystyczny Rudresh Mahanthappa to alt Mahanthappy uzupeł- hindusko-amerykański sak- niają François Moutin na sofonista będący uznanym kontrabasie i Rudy Royston sidemanem (współpracował na perkusji. Zespół dobrze m.in. z Jackiem DeJohnet- czuje się w momentach, tem), ale ma także na kon- w których się rozpędza, ale .cie ponad 15 autorskich al- potraf również zwolnić, np bumów. W 2009 i 2010 roku w Sadness Ornette’a Colema- był wybrany najlepszym na. Umówmy się – nie jest to saksofonistą altowym przez płyta, która zrewolucjonizu- Jazz Journalists Association. je rynek jazzowy, nie zawie- Multiquarium O ile na wcześniejszych pły- ra autorskiego materiału, Big Band & Biréli tach znajdziemy ślady jego ale standardy i nowoczesne, Lagrène – Remembe- pochodzenia i wpływy mu- pełne energii ich wykona- ring Jaco zyki z południowych Indii, nia po prostu się bronią. Naïve/Believe, 2020 to tym razem trop jest zu- Tutaj muszę podzielić się pełnie inny, ponieważ do- osobistą refleksją: jednym Remembering Jaco jest al- stajemy dziewięć interpreta- z pierwszych wykonaw- bumem wielu wykonaw- cji jazzowych klasyków. I nie ców, od których zaczyna- ców – okładkowy Mul- tylko. łem przygodę z jazzem, był tiquarium Big Band to Już pierwsze dźwięki nakre- Joshua Redman, młody sak- liczny francuski zespół pro- ślają charakter tych wyko- sofonista, szturmem wkra- wadzony przez perkusistę nań, słyszymy bowiem ży- czający wtedy na scenę. On André Charliera i pianistę wiołowo zagrany Red Cross również lubił nagrywać cu- Benoîta Sourisse’a. Niewąt- Charliego Parkera. Utwo- dze utwory, m.in. Jamesa pliwie pięknie swingujący ry giganta saksofonu poja- Browna i The Beatles. I kie- i brzmiący, dobrze zgrany wiają się jeszcze dwukrot- dy pierwszy raz włączyłem i tworzony przez muzyków, JazzPRESS, grudzień 2020 |49 których sola warte są posłu- sław Sendecki). Nic dziw- jej atutem jest też energicz- chania. Ale czy jest to pły- nego więc, że przedwczes- ny big-band i wiele krzyżu- ta tego big-bandu, czy może na śmierć Jaco wywarła jących się. a czasem łączą- bardziej znakomitego i sze- duży wpływ na gitarzystę, cych linii poszczególnych roko znanego gitarzysty – który od tamtego czasu ro- sekcji. Począwszy od otwie- Biréliego Lagrène’a? Biréli bił bardzo wiele, by pamięć rającego Used To Be A Cha Lagrène jest tutaj jednak za- o Pastoriousie była ciągle Cha aż po kończący wszyst- proszonym gościem grają- żywa. Na płycie Remembe- ko utwór Fanny Mae. Con- cym na bezprogowej gita- ring Jaco ta pamięć wraca tinuum i Teen Town szcze- rze basowej. Takiej, na jakiej w formie bezpośredniej – gólne mocno podkreślają grał jego przyjaciel Jaco Pa- muzyka wzbogacona zosta- solową rolę gitary basowej storious, który jest postacią ła bowiem wspomnieniami (choć absolutnie nie w tych kluczową w przypadku tego Petera Erskine’a, perkusi- utworach jest ona pierwszo- materiału. I to on jest tutaj sty, którego Jaco ściągnął do planowa). Na tej płycie głę- na pierwszym planie – nie Weather Report i który grał boko brzmiący bas jest tym, big-band i nie Biréli Lagrène. z Jaco w jego Word Of Mo- co napędza całą orkiestrę. To Co nie dziwi, jeśli pamięta uth, współtworząc z nim jest jedno z ważnych prze- się, jak duży wpływ wywarł niezapomnianą sekcję ryt- słań tej wspomnieniowej Jaco na muzyków i na współ- miczną. płyty – Jaco Pastorious to nie czesną muzykę jazzową. Remembering Jaco przy- (tylko) wspaniały wirtuoz, Biréli Lagrène – cudowne pomina największe i naj- którego solówki powinny dziecko gitary, muzyk, któ- bardziej znane utwory, być pamiętane i wspomina- ry koncertował na festiwa- które stały się znakiem roz- ne, lecz przede wszystkim lu w Montreux w wieku 15 poznawczym Jaco Pastorio- znakomity muzyk zespo- lat – pierwszą płytę Jaco Pa- usa, podkreślając, jak wielki łowy, który tworzył cha- storiousa kupił w początku wpływ wywarł on na współ- rakter zespołu, nadając mu lat osiemdziesiątych. Zrobi- czesną muzykę jazzową oraz kierunek nie tylko jako ba- ła ona na nim tak duże wra- na zwiększenie w niej roli gi- sista, ale także jako kompo- żenie, że kupił gitarę baso- tary basowej. Mamy tu utwo- zytor i aranżer. Nie należy wą. A później, jeszcze w tych ry z dwóch autorskich krąż- bowiem zapominać, że pre- samych latach osiemdziesią- ków Jaco – Jaco Pastorious zentowane na krążku utwo- tych, obaj wspaniali muzycy i Invitation oraz cztery utwory ry są autorstwa Jaco Pasto- spotkali się, tworząc zespół z repertuaru Weather Report riousa. (z perkusistą Thomasem (z Black Market, Heavy Weat- Dla mnie to była muzycz- Böröczem), z którym odby- her i Night Passage). W końco- na uczta, niezbyt może od- li europejską trasę. Lagrène wej części znalazły się kom- krywcza, lecz pełna wspo- i Pastorious nagrali nawet pozycje stworzone dla Word mnień, emocji i energii. w 1986 roku wspólną pły- of Mouth. Polecam. › tę (Stuttgart Aria, zagrał na To ekscytująca płyta. Linia niej polski pianista Włady- basu jest mocna i wyraźna, Yatzek Piotrowski 50| Płyty / Recenzje

Kubie zainteresowania mu- zyką współczesną aż do mi- łości do jazzu tak po prostu. Pełna jest skomplikowanych formalnie utworów, którym przyświeca jedna myśl – żeby muzycy odnajdowali w ich graniu radość. Można dojść do takiego wniosku, bo sły- Peterson Kohler Florian Arbenz chać w nagraniu swobodę Collective – Winter – Convergence i przyjemność z wykonywa- Colors Hammer Recordings, 2020 nia tych utworów. Origin Records, 2019 Kompozycje zainspirowane Florian Arbenz to szwaj- zostały przez wielkich jazz- Wielokrotnie już pory roku carski perkusista – zarów- manów: Johna Coltrane’a, były inspiracją do stwo- no jazzowy, jak i klasyczny. Hen­ry’ego Threadgilla, Steve’a rzenia nieprzemijających Występuje również, koncer- Colemana i Django Reinhar- kompozycji, nie tylko chęt- tując solo, co nie jest bardzo dta. Wpłynęli oni na poety- nie słuchanych pod wszyst- częste wśród perkusistów. ckość, dojrzałość i warstwę kimi szerokościami geo- Jest otwarty na różnego typu rytmiczną materiału, któ- graficznymi, ale również przedsięwzięcia kulturalne, ry bez wątpienia jest muzy- w jakimś stopniu kształ- co zaowocowało przyznaną ką naszych czasów, wykony- tujących muzykę jazzową. mu European Award of Cul- waną przez artystów z dużym W przypadku tej płyty na- ture. Jego tegoroczna autor- i różnorodnym doświadcze- tchnieniem dla muzyków ska płyta Convergence na- niem. stała się zima, ze wszystki- grana została przez ciekawy Ciekawe są dialogi pomię- mi swoimi kolorami, pejza- międzynarodowy sześcio- dzy muzykami. Warto się żami i nastrojami. osobowy skład, w którym w nie wsłuchać, choćby Muzycy bardzo trafnie znaleźli się znani Kubańczy- w takich utworach jak Little przy pomocy dźwięków cy bracia Vistelowie (Jorge Idea, Strong Steps czy Edificio opowiadają o płatkach spa- – trąbka, Maikel – saksofon 17. Całość godna jest polece- dającego śniegu, zadymce, tenorowy), gitarzysta Nel- nia jako płyta do aktywne- jeździe na sankach, reflek- son Veras, wibrafonista Jima go słuchania, bo słuchanie syjnie i nastrojowo spoglą- Hart i basista Rafael Jerjen. „na pół gwizdka” może spo- dają na wieczorny zimowy Convergence to płyta eklek- wodować dyskomfort i nie pejzaż. Można zaryzyko- tyczna, która łączy w sobie sprawdzić się z powodu jej wać stwierdzenie, że Peter- wszystkie pasje i doświadcze- złożoności. Polecam więc, ale son Kohler Collective spo- nia lidera – od muzyki kla- do uważnego słuchania. › gląda na zimę w sposób sycznej poprzez te wyniesio- ekspresjonistyczny, wyko- ne z kilkuletniego pobytu na Yatzek Piotrowski rzystując na sposób mu- JazzPRESS, grudzień 2020 |51 zyczny cały urok tego kie- Peterson Kohler Collective runku malarstwa. Jeżeli wkracza w utworze Withe jednak ktoś przypuszcza, Fluries. To już raczej krót- że płyta Winter Colors skła- ka, ale bardzo dotkliwa da się z utworów ckliwych śnieżna zadymka. i przesłodzonych, to jest Ciekawa jest geneza po- w błędzie. wstania tego krążka Win- Wytrawni, doświadcze- ter Colors. Po 45 latach in- ni amerykańscy muzy- dywidualnych działań cy wchodzący w skład Pe- muzycznych dwaj bracia Mary Halvorson’s terson Kohler Collective Kohlerowie – pianista Lee Code Girl – Artlessly przeprowadzają słuchacza i basista Rob – wraz z ku- Falling przez różne gatunki jazzu zynem, gitarzystą Davi- Firehouse 12 Records, 2020 – od spokojnej ballady po- dem Petersonem, postano- przez rytmy latynoskie, wili wspólnie nagrać płytę 30 października, dwa tygo- kompozycje z pogranicza inną od swoich wcześniej- dnie po swoich czterdziestych muzyki ilustracyjnej aż do szych dokonań – reflek- urodzinach, gitarzystka Mary bluesa. syjną, nieco ekstrawagan- Halvorson wydała najnow- Należy zwrócić też uwa- cką, prezentującą przy szą płytę. Zespół, z którym gę na ciekawe rozwiązania tym wysokie umiejętno- ją nagrała, nosi nazwę Mary realizatorsko-aranżacyj- ści muzyczne pomysłodaw- Halvorson’s Code Girl i jak ne, na przykład w Solstice ców projektu. Do realizacji sama nazwa wskazuje, sta- Song zbudowanej przede krążka zaprosili przyjaciół nowi stylistyczną kontynua- wszystkim na gitarze, na – gitarzystę Davida Peter- cję albumu wydanego w 2018 której gra David Peterson. sona, saksofonistę Brenta roku, od którego wzięła się ta Zastosowanie dwugłosu, Jensena i perkusistę Johna nazwa (recenzja – JazzPRESS nakładanie na siebie par- Bishopa (współzałożyciela 12/2018). Podobnie jak poprzed- tii solowych zagranych wytwórni Origin Records, nia, tegoroczna płyta ukazała bez szaleństw, ale spraw- która materiał wydała), da- się nakładem Firehouse 12 Re- nie i bardzo precyzyjnie jąc im również możliwość cords. sprawia, że utworu dobrze wykazania się jako kompo- Album stanowi ilustrację się słucha. zytorom. muzyczną skomponowa- Trudno przeoczyć też M & Jeżeli ktoś szuka muzyki na ną do ośmiu wcześniej na- M Blues, z który mnie ko- jesienno-zimowe wieczory, pisanych przez Halvorson jarzy się z surrealistycz- ta płyta jest jak znalazł. Cie- wierszy. Jak przyznaje au- nym pejzażem, z ciężkim pła, czasami ekspresyjna, torka, napisanie ich zaję- padającym śniegiem, sza- dobrze i inteligentnie zagra- ło kilka miesięcy i koszto- rymi chmurami i zimo- na. Polecam! › wało wiele trudu. Utwory wym zmierzchem. Intere- literackie zostały stworzo- sująco na teren free jazzu Andrzej Wiśniewski ne według precyzyjnych re- 52| Płyty / Recenzje guł i mają różnorodne for- świadomie operując niedo- ctwo jego biografii i karie- my – od japońskich tanki powiedzeniami, aluzjami, ry muzycznej warte są osob- i haibun przez arabski gha- skojarzeniami. nego artykułu, tym bardziej, zal po europejskie villanel- Od ostatniej płyty w zespole że w Polsce jest daleko mniej lę, pantoum, wiersz biały czy nastąpiło kilka zmian. Głów- popularny niż w krajach an- sestynę. Część wierszy ma ny trzon, funkcjonujący też glosaskich. Być może dlatego, klarowne odniesienia: ot- samodzielnie jako Thumbs- że jego późniejsza twórczość wierający płytę The Lemon crew, czyli Halvorson, Micha- stała się politycznie zaanga- Trees jest hołdem dla twór- el Formanek na basie i To- żowana, a jej przesłanie i kon- czości brytyjskiego pisarza mas Fujiwara na bębnach, tekst w naturalny sposób już Lawrence’a Osborne’a (cieka- pozostał ten sam. Również nie musiał być dla nas zrozu- wostka: przez większą część w większości utworów śpie- miały. Niemniej Mary Hal- swojego życia Osborne prze- wa klasycznie wykształcona vorson przyznaje, że właś- mieszcza się i mieszka po Amirtha Kidambi. Do skła- nie Robert Wyatt należy do kilka lat w różnych krajach, du dołączyły dwie nowe oso- największych inspiracji dla m.in. we Francji, Włoszech, by, które wniosły znaczą- jej twórczości, a jego udział Maroku, Meksyku, Tajlandii cy wkład w nagranie: Adam w nagraniu to dla niej praw- i Turcji, ale swoją wędrów- O’Farrill na trąbce oraz María dziwy zaszczyt. kę rozpoczął od kilkuletnie- Grand na saksofonie tenoro- Za różnorodnością tematy- go pobytu w Polsce; a jednak wym, będąca tu także dru- ki i form poetyckich podąża pozostaje u nas praktycznie gą wokalistką. No i jest jesz- znaczna różnorodność kom- nieznany). Last-Minute Sme- cze gość specjalny, śpiewający pozycji. Znakomita, jak za- ars zostały przez Halvorson w trzech utworach – The Le- wsze, jest gra sekcji rytmicz- napisane bezpośrednio po mon Trees, Walls and Roses nej. Tomas Fujiwara zdążył obejrzeniu przez nią trans- i Bigger Flames – legendarny już sobie wyrobić znaczącą misji przesłuchania przed brytyjski muzyk Robert Wy- pozycję, a jego grę na Artlessly senatem Bretta Kavanaug- att. Wywodzi się on z psycho- Falling cechują wszystkie jego ha w toku kontrowersyjne- delicznej jazz-rockowej sceny, najlepsze cechy – żywiołowość go, dzielącego amerykańskie z tego samego kręgu co Pink i prowadzona pewną ręką po- społeczeństwo procesu no- Floyd. Na początku swojej ka- lirytmia i polifonia. Głębia minacji do Sądu Najwyższe- riery był perkusistą i woka- i soczystość basu Forman- go. Z kolei Mexican War Stre- listą na pierwszych płytach ka stanowi cenne oparcie dla ets (Pittsburgh) odnosi się do Soft Machine. Wkrótce po zespołu i nadaję głębię całe- artystycznej dzielnicy Pitts- odejściu od zespołu i rozpo- mu nagraniu. Lata wspólnej burgha, w której przeby- częciu kariery solowej uległ gry Halvorson z tymi muzy- wała Halvorson z zespołem wypadkowi, w wyniku któ- kami przynoszą swoje owoce. Thumbscrew. Odkrycie zna- rego został sparaliżowany. Bardzo cennym atutem na- czeń innych wierszy, niekie- Z konieczności skoncentro- grania jest trąbka O’Farrilla. dy bardzo osobistych, artyst- wał się przede wszystkim Znakomite są jego rozbudo- ka pozostawia słuchaczom, na karierze wokalnej. Boga- wane sola w The Lemon Trees, JazzPRESS, grudzień 2020 |53

Muzzling Unwashed i A Nea- namentuje słowa i buduje ne pasaże do hendriksow- ring. María Grand okazuje się rozbudowane frazy, wyka- skiej furii. cennym nabytkiem z dwóch zując dużo własnej inwen- Być może wielomiesięczny powodów. Po pierwsze, jest cji. Cała trójka wokalistów trud włożony w pisanie poe- bardzo dobrą saksofonistką, jest bardzo udanym i uni- zji sprawił, że w części utwo- o czym można się przekonać, kalnym pomysłem, także rów tekst wydaje się niekiedy słuchając jej gry w Last-Minu- przez kontrastowe zestawie- przytłumiać inwencję kom- te Smears czy A Nearing. Do- nie stylów: surowy, wręcz pozytorską i zbyt dominować, datkowo jej głos został przez szorstki, przy czym zgaszo- jednak muzyka na tej pły- kompozytorkę pomysłowo ny i liryczny Roberta Wy- cie jest tak bogata w pomysły, wykorzystany. atta, eteryczny Maríi Grand brzmienia, partie improwizo- Pomimo że teksty zajmu- oraz perfekcyjny, pewny sie- wane, że nawet dla osób, które ją w kompozycjach sporo bie, operowy bądź oriental- uznają warstwę poetycką za miejsca, pozostaje jeszcze ny Amirthy Kidambi. Gra niezrozumiałą, może to być, przestrzeń na improwizacje Mary Halvorson prezentu- z powodów muzycznych, bar- instrumentalistów. Także je cały wachlarz techniki dzo ciekawa płyta. › Kidambi w swoich partiach i stylów, od wyszukanej bal- wokalnych kunsztownie or- lady poprzez skomplikowa- Cezary Ścibiorski

Grupa na facebooku! PODCASTY O JAZZIE I OKOLICACH

Dołącz do nas i dziel się jazzem!

O D Z W I E D Ź G R U P Ę >> 54| Płyty / Recenzje

tylko wybrać kompozycje i przestrzeni. Świetnie sły- z przepastnego archiwum chać to szczególnie w jednej muzyka. Proste, prawda? z lepszych na płycie Com- Jak mówi Halvorson, zde- position No. 79. Warto też cydowali się na utwory zwrócić uwagę na Compo- z wczesnego okresu jego sition No. 14 – utwór zagra- twórczości, które nigdy nie ny trzy razy przez każdego zostały nagrane bądź zda- z muzyków solo (brawo Hal- rzyło się to raz lub dwa. vorson!). Wrażenie robi też Thumbscrew – The Ważne było również dopa- rozpoczynająca się marszo- Anthony Braxton sowanie szkiców kompo- wym rytmem Composition Project zycji do instrumentarium No. 61. Cuneiform Records, 2020 tria. Taki, a nie inny wy- Mówiąc wprost, nie jest to bór dał muzykom możli- zbiór utworów, które puś- Trio Thumbscrew zebrało wość szerszego spojrzenia cicie sobie w tle i będziecie się po raz kolejny, tym ra- na zapis płytowy i wolność się bujać przy swingującym zem, żeby uczcić siedem- w interpretacji. Zespół za- triu. Dla wielu, szczególnie dziesiąte piąte urodziny mknął się na cztery tygo- dla nieznających w ogóle Anthonego Braxtona, legen- dnie w Pittsburghu, gdzie twórczości Braxtona, wraże- darnego amerykańskiego codziennie przygotowywał nie dysonansu, liczne zmia- awangardowego multiin- się do nagrania. ny tempa i złamania rytmu strumentalisty i kompozy- Wydaje się, że Thumbscrew, mogą być przytłaczające. tora. Najlepszym sposobem zespół bazujący na impro- Złośliwi powiedzą, że nazwa na celebrowanie tej rocz- wizacji i swobodnych zmia- Thumbscrew (z ang. narzę- nicy było nagranie płyty nach w obrębie kompozy- dzie tortur do miażdżenia z muzyką Braxtona. Przy- cji, i kompozycje Braxtona kciuków) jest adekwatna do pomnijmy, w skład Thumb- to połączenie idealne. Przy dźwięków, które gra zespół. screw wchodzi Mary Hal- małej liczbie instrumentów Ale absolutnie nie zwracaj- vorson – gitara, Michael siłą rzeczy na pierwszy plan cie uwagi na złośliwców – Formanek – kontrabas i To- wysuwa się nieco gitara znajdziecie w tej muzyce mas Fujiwara – perku- Halvorson. Zresztą jej wyob- bardzo dużo. Tak jak Antho- sja i wibrafon. To, że aku- raźnia i technika gry nigdy ny Braxton jest ważną po- rat oni wzięli na warsztat nie pozostawiała słuchacza stacią muzyki współczesnej, kompozycje Braxtona, dzi- obojętnym. Bardzo dobrym tak The Anthony Braxton wić nie powinno, ponieważ pomysłem było wprowa- Project może się okazać jed- wszyscy współpracowali już dzenie do instrumentarium ną z najważniejszych płyt z nim przy różnych projek- wibrafonu. Fuijawara przy z muzyką improwizowaną tach. jego pomocy wpuszcza do w tym roku. › A zatem solidne podstawy mocno jednak precyzyjnych już mamy. Teraz wystarczy kompozycji sporo powietrza Grzegorz Smędek JazzPRESS, grudzień 2020 |55

polski podręcznik gry na ską kompozytorkę awan- gitarze Józefa Powroźnia- gardową Pauline Oliveros, ka nosi tytuł Szkoła gry na Susan Alcorn wypłynęła gitarze i na gitarze hawaj- na szersze wody i zaczęła skiej, to właściwie nigdy gi- znacznie częściej koncerto- tara hawajska nie zyskała wać w Europie. Zdarzyło się u nas większej popularno- też, że zagrała u boku swo- ści. Gra się na niej w ten jej mentorki. Susan Alcorn sposób, że na palce prawej W ostatnich latach Alcorn Quintet – Pedernal ręki założone są metalowe grywała m.in. z Michae- Relative Pitch Records, 2020 plektrony, którymi szarpie lem Formankiem, Ryanem się struny, a dźwięki stro- Sawyerem (którzy znaleź- Susan Alcorn występowała jone są metalowym wał- li się w składzie autorskie- 10 listopada 2018 roku na fe- kiem, trzymanym w lewej go kwintetu gitarzystki), In- stiwalu Jazz Jantar w Gdań- ręce. Dodatkowo, w hawaj- grid Laubrock, Joe McPheem sku, w składzie oktetu Mary skiej gitarze elektrycznej i Kenem Vandermarkiem, Halvorson. Nie pozostaje bez zainstalowany jest mecha- Ellerym Eskelinem, Fredem związku z najnowszą płytą nizm pedałowy, który po- Frithem, Evanem Parkerem artystki, wydaną niemal do- zwala na modulowanie oraz niedawno – we wspo- kładnie dwa lata po tamtym napięcia i płynne zmiany mnianym, głośnym oktecie wydarzeniu – 13 listopada, stroju strun. – Mary Halvorson. pod szyldem „Susan Alcorn Alcorn, z konieczności, naj- Pomimo tego, że rodzaj mu- Quintet”. pierw grała przede wszyst- zyki prezentowanej przez Instrumentem, na którym kim muzykę country, ale Susan Alcorn nigdy nie Susan Alcorn gra od po- nigdy jej jednak nie po- sięgnął bardzo szerokie- nad czterdziestu lat, jest lubiła. Kiedy zetknęła się go kręgu odbiorców, jednak elektryczna gitara hawaj- z twórczością Ornette’a Co- artystka stawała się stop- ska, po angielsku nazy- lemana, Alberta Aylera, niowo coraz bardziej roz- wana pedal steel guitar. Johna Coltrane’a i Alice Col- poznawana i zaczęła otrzy- Jest to specyficzny instru- trane, odważyła się na roz- mywać nagrody. Grant ment, kojarzony przede poczęcie poszukiwania przyznany Alcorn pozwo- wszystkim z muzyką ha- własnego stylu. Przez lata lił na realizację omawia- wajską (stąd polska nazwa) przede wszystkim grała nej tu płyty. Zebrała do niej – o charakterystycznych, solo, z rzadka bywała zapra- zespół marzeń, oprócz For- słodkich, przeciąganych szana do amerykańskich manka na basie i Sawyera dźwiękach – a także z mu- klubów i sporadycznie na- na perkusji; udało się jej zyką country wywodzą- grywała płyty. Dopiero po zaprosić Mary Halvorson, cą się z Nashville. Mimo tym, jak jedna z nich – Uma a także skrzypka bardzo tego, że wydawany od wie- – została doceniona i opisa- dobrze znanego z występów lu dziesięcioleci do dzisiaj na przez znaną amerykań- i nagrań z Johnem Zornem 56| Płyty / Recenzje

i Johnem Abercrombie – bardziej błędnego. Niezwy- nej struktury. Pomysł na Marka Feldmana (nie wie- kle skomplikowane, gęste najdłuższą kompozycję pły- dzieć czemu widniejącego i wypracowane kompozy- ty Night in Gdańsk, jak może- na okładce jako Michael). cje, pozostawiające nieco my przypuszczać, narodził Tytuł albumu odnosi się do przestrzeni na improwiza- się podczas wspomnianego góry w amerykańskim sta- cje muzyków dobrze zna- pobytu artystki w naszym nie Nowy Meksyk, oficjal- nych ze swoich awangardo- kraju. Tym bardziej, że na- nie zwanej Cerro Pedernal. wych inklinacji, sprawiają, strój utworu ewidentnie su- Powszechnie jednak znaną że płyta, aby w pełni ją do- geruje, iż mógł to być listo- i używaną nazwą jest właś- cenić, wymaga skupienia pad. Tutaj kompozytorka nie Pedernal. Był to ulubio- i wielokrotnego przesłucha- położyła nacisk na możli- ny krajobraz słynnej ame- nia. Druga kompozycja, Cir- wości brzmieniowe swojego rykańskiej malarki Georgii cular Ruins, wypracowana instrumentu, ale także i po- O’Keeffe, zwanej „matką i skoncentrowana, nawią- zostałych muzyków kwinte- amerykańskiego moderni- zuje do całego wachlarza tu. Album zamyka radosny, zmu”, wielokrotnie przez współczesnej awangardy, wręcz przebojowy Northeast nią uwieczniany. Alcorn od dodekafonii, poprzez so- Rising Sun. spędziła u podnóża tej góry noryzm, serializm, po mi- Oprócz odniesień do współ- miesiąc, szukając samotno- nimalizm. czesnej muzyki awangardo- ści i przygotowując kompo- Trzeci utwór, R.U.R., to na- wej, zaproszeni muzycy od- zycje na tę płytę. Zdjęcie Pe- wiązanie do przedwojennej ciskają na nim także swoje dernal zdobi też jedną ze sztuki czeskiego pisarza Ka- indywidualne piętno, znane stron okładki. rela Čapka, w którym po raz z ich wcześniejszych doko- Płytę rozpoczyna utwór pierwszy w historii użył on nań. Album, jak wspomnia- tytułowy, o pastelowym wymyślonego przez siebie łem, stawia słuchaczowi brzmieniu, sugerującym, terminu „robot”. Zaczyna się wysokie wymagania. Nie- że będziemy mieli kolej- motorycznym, precyzyjnym mniej, przy odrobinie wy- ny album w stylu wczes- pulsem, aby w drugiej części siłku, zostanie on wynagro- nego Pata Metheny’ego. Już rozpłynąć się w amorficz- dzony. › w drugiej minucie może- ną improwizację i powrócić my się zorientować, że nic na krótko do swej rytmicz- Cezary Ścibiorski

PLAYLISTA 12/2020 JazzPRESS, grudzień 2020 |57

siedziby. Z biegiem lat festiwal ka, Grzegorza Tusiewicza, Ro- nabierał coraz to pokaźniej- berta Buczka i Jerzego Arma- szych rozmiarów, prezentując ty. Jest też wzbogacona o dużą plejadę polskich i zagranicz- kolekcję fotografii muzyków nych muzyków udokumen- i artystycznych osobowości, towaną w książce. Lista wy- reprodukcje plakatów oraz li- stępujących artystów zajmuje stę laureatów przyznawanego 11 stron, a większość muzy- rokrocznie od 2001 roku Jazzo- ków występowała rokrocz- wego Baranka. nie, zatem Witold Wnuk ma Smaku dodają anegdoty, jak na swoim koncie setki, jeśli ta o Michale Urbaniaku, nie tysiące koncertów z udzia- który zasnął w trakcie gra- łem polskich i międzynaro- nia na jam session w klubie Witold Wnuk – Jazz dowych gwiazd światowe- U Muniaka, czy też o forte- w Piwnicy pod Bara- go kalibru, włącznie z takimi pianie, który na cztery go- nami. 25 lat Summer ikonami starszych pokoleń dziny przed koncertem oka- Jazz Festival Kraków jak Bobby McFerrin, Herbie zał się za mały dla Joey’ego PWM, 2020 Hancock, Charles Lloyd i Pha- Calderazzo, a organizato- roah Sanders czy młodszych, rom, pod groźbą odwołania Koneserom krakowskiego jak Robert Glasper. Zaryzy- koncertu, udało się zapew- jazzu i entuzjastom dwu- kuję stwierdzenie, że nie ma nić instrument odpowied- dziestu czterech edycji Let- polskiego muzyka jazzowego, nich rozmiarów. Sympaty- niego Festiwalu Jazzowego który nie wystąpił na którejś cy krakowskiego festiwalu w Piwnicy pod Baranami, z edycji festiwalu. odnajdą te i sporo innych Summer Jazz Festival Kra- Marzeniem Wnuka jest, szczegółów zza jego kulis. › ków, Witold Wnuk – spiri- aby Kraków stał się „mekką tus movens owego festiwalu jazzu, do której będą ściągać Basia Gagnon - sprezentował szczegółowe (…) może nawet setki tysięcy kompendium historii kon- fanów. Jazz może być kolej- certów, które odbyły się w la- nym wielkim krakowskim tach 1996-2019. magnesem dla świata”. Mo- Jak wspomina autor, po- żemy tylko mieć nadzieję, mysłodawcą festiwalu był że COVID-19 nie pokrzyżuje sam Piotr Skrzynecki, któ- na dłużej tych planów. ry w związku ze zbiegającym Książka ma formę gawędziar- się czterdziestoleciem kaba- skiego pamiętnika uzupeł- retu Piwnica pod Baranami nionego sporą porcją recenzji zasugerował serię lipcowych autorstwa znanych krytyków koncertów dla upamiętnie- muzycznych m.in. Bogdana nia jazzowych tradycji jego Chmury, Tomasza Handzli- 58| Film / Recenzja

rze mnie lubi Mike’a Figgisa muzyki chętnie dzieląca się przedstawia również pew- swoimi przemyśleniami. ne cienie historii tego wy- Ronnie jest zupełnie inny. jątkowego gitarzysty… To nadal, jak zresztą został Figgis tworzy intymny określony w filmie, „narwa- i szczery portret człowie- ny rock’n’rollowiec”. Pięk- ka. Cały film utrzyma- ne, ale też chyba najbardziej ny jest w formie wspomnień przerażające jest to, że od głównego bohatera, gęsto swoich młodzieńczych lat przeplatanych wypowiedzia- zmienił się naprawdę nie- mi innych osób. Co cieka- wiele. Jest piekielnie wraż- we, okazuje się, że oprócz po- liwy i nieprawdopodobnie staci ze świata muzyki dużą utalentowany – świetnie rolę w życiu Ronniego Woo- maluje, być może nawet le- Ronnie Wood: Ktoś da odegrali ludzie niezwią- piej, niż gra na gitarze. Stale na górze mnie lubi zani z tą profesją: chociaż- podgryzają go jednak jego Ronnie Wood Somebody Up There by jeden z najważniejszych własne demony, co skutku- Likes Me, reż. Mike Figgis, polska dystrybucja MusiCine, w ramach artystów XX wieku – Da- je chociażby ciężkim uza- cyklu Kino Jazz, polska premiera: mien Hirst – czy, według leżnieniem od używek. 2020. wielu, najwybitniejszy sno- Choć pozornie wygląda na okerzysta w historii – Ron- szczęśliwego, to mam nie- „Ktoś na górze mnie lubi” nie O’Sullivan. Rzecz jasna, odparte wrażenie, że w jego – to odważne stwierdze- w filmie pojawiają się rów- duszy tkwi jakaś głęboka nie, na które pozwolić sobie nież wypowiedzi legend zadra. Być może świat go ni- może tylko osoba spełnio- muzyki rockowej lat sześć- gdy nie zrozumiał, a może na, której życie przyspo- dziesiątych – Roda Stewar- to raczej on go nigdy nie rzyło o wiele więcej przy- ta, Keitha Richardsa i Micka pojął – bez znaczenia, tak jemności niż cierpień. Jaggera. czy inaczej, w jakiś zadzi- Myślimy: „nic w tym dziw- I właśnie skonfrontowanie wiający sposób nie potra- nego, że na taką uwagę po- postaci Micka i Ronniego fi on dostroić się do otacza- zwala sobie Ronnie Wood – stało się dla mnie kluczem jącej go rzeczywistości. Jest legendarny gitarzysta The dla zrozumienia specyficz- uwielbiany, ale ciągle szu- Rolling Stones, po prostu nej osobowości tego drugie- ka, za czymś goni, niszcząc bóg rock’n’rolla uwielbia- go. Elokwentny, dowcipny tak naprawdę samego sie- ny przez tłumy”. Rzeczywi- i wyjątkowo inteligentny bie. Emanuje z niego swego stość, jak zwykle jednak, Jagger to osoba w pełni po- rodzaju „rozedrganie”, któ- okazuje się nieco bardziej godzona ze światem i ciut re w połączeniu z niewąt- skomplikowana, a film wobec niego zdystansowa- pliwym urokiem osobistym Ronnie Wood: Ktoś na gó- na – innymi słowy, ikona współtworzy jego intrygują- JazzPRESS, grudzień 2020 |59

cą osobowość. Mam wraże- biorcą a głównym bohate- również bardzo wzrusza- nie, że te krótkie chwile peł- rem. Od zawsze znaliśmy jąca i melancholijna. Film nego spokoju osiąga wtedy, Ronniego Wooda jako ar- Figgisa spodoba się na- gdy chwyta swojego 12-stru- tystę, a teraz poznaliśmy wet tym, którzy Stone- nowego akustyka i zaczyna go również jako człowie- sów i rock’n’rolla nie lubią grać prostego bluesa, odar- ka. Utworem, który najle- (są tacy w ogóle?). Wszak tego z blasku świateł, tak piej ukazuje, o czym ten nieczęsto się zdarza, że dalekiego od wkurzających film tak naprawdę jest z głównym bohaterem ja- menedżerów i medialnych i kim jest Ronnie Wood, kiegokolwiek filmu na- kontraktów… jest kompozycja Mystifies wiązać możemy tak szcze- Ronnie Wood: Ktoś na gó- Me. Jest dokładnie taka rą i ludzką więź. › rze mnie lubi to film, który jak nasz bohater – szcze- skraca dystans między od- ra, bezpretensjonalna, lecz Jędrzej Janicki

TOP OF THE LIVE

PASMOLIVE PIĄTEK GODZ. 20:00 WWW.RADIOJAZZ.FM

11.12.2020 Cały ten Jazz! LIVE! Jerzy Małek Black Sheep, PROM Kultury Saska Kępa, Warszawa

18.12.2020 Ewelina Serafin Quartet, Centrum Kultury Dworek Białoprądnicki, Kraków

25.12.2020 Bela Fleck & The Flecktones – Jingle All The Way

30.12.2020 Enrico Rava – Rava on Dance Floor 60| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy ON LINE

10 ON-LINE grudnia GODZ. 20.00

SUPER SAM + 1: CHRISTIAN LILLINGER & ARTUR MAĆKOWIAK „Super” w tytule oznacza, że program budowany będzie w oparciu o arty- stów uznanych – mistrzów. „Sam” mówi oczywiście o występie solowym, ale i o twórczym osamotnieniu. „+ 1” w tytule oznacza, że każdy wieczór uwień- czony jest występem w duecie. Artyści spotykają się na scenie po raz pierwszy. Na grudniowym koncercie zagrają: Christian Lillinger, niemiecki awangardowy muzyk, perkusista i kompozytor, oraz Artur Maćkowiak, muzyk i performer poruszający się w obszarach szeroko pojętej muzyki gitarowej, okraszonej dużą dawką eksperymentu, elektroniki, ambientu i improwizacji. WIĘCEJ >>

16 ON-LINE grudnia GODZ. 19.00

SALON JAZZOWY: KUBA BANASZEK DUO Kuba Banaszek jest absolwentem Akademii Muzycznej w Krakowie, liderem kwartetu, z którym zdobył już liczne nagrody podczas krajowych festiwali jazzowych: Przeglądu Młodych Wykonawców Muzyki Jazzowej Novum Jazz Festival w Łomży, Blue Note Poznań Competition, Przeglądu Młodych Zespo- łów Jazzowych i Bluesowych oraz Jazzu nad Odrą. Wraz ze swoim kwartetem ma na koncie debiutancki album Band of Brothers. Podczas Salonu Jazzo- wego pianista wystąpi w duecie z saksofonistą Marcinem Konieczkowiczem. WIĘCEJ >> JazzPRESS, grudzień 2020 |61 ON LINE

11-13 ON-LINE grudnia

WESOŁA JAZZ FESTIWAL Przez trzy dni odbywać się będą koncerty w ramach Wesoła Jazz Festiwal. Na inaugurację zagra Jakub Paulski Trio, prezentując program z tegorocznej debiutanckiej płyty Preludium. Z triem gościnnie zagrają Tomasz Wendt i Szy- mon Klekowicki. Drugiego dnia wystąpi trio Theos & Vincents, współtworzone przez pianistę Franciszka Raczkowskiego, kontrabasistę Michała Aftykę oraz perkusistę Stefana Raczkowskiego. Podczas finałowego koncertu posłuchać będzie można Tercetu Kamili Drabek i utworów z jego przyjętego z uznaniem albumu Muzyka naiwna. WIĘCEJ >>

22 ON-LINE grudnia GODZ. 19.00

CAŁY TEN JAZZ! LIVE!: LESZEK KUŁAKOWSKI I MACIEJ SIKAŁA Podczas kolejnego koncertu z cyklu Cały ten jazz! Live! na scenie zaprezentu- je się duet znakomitych muzyków trójmiejskich – pianista Leszek Kułakowski oraz saksofonista Maciej Sikała. W roku 2019 muzycy nagrali w duecie bar- dzo wysoko oceniony album Red Ice i zawarte na nim utwory zagrają podczas grudniowego koncertu.„ Bardzo osobisty album, z moją muzyką w stu procen- tach, bo w muzyce interesują mnie melodia, harmonia, przestrzeń…” – mówił w JazzPRESSie o Red Ice Leszek Kułakowski. WIĘCEJ >>

więcej koncertów nawww.jazzpress.pl/koncerty 62| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy JazzPRESS, grudzień 2020 |63

RELACJE KONCERTOWE fot. Ewelina Jaśkowiak Ewelina fot. 64| Koncerty / Relacje fot. Ewelina Jaśkowiak Ewelina fot.

Szepty rozniosły się szerokim echem

Jakub Krukowski Poznań Komeda Maraton – Poznań, [email protected] siedziba Stowarzyszenia Jazz Poznań, 7–8 listopada 2020 r.

Poznań Komeda Maraton był wyczerpać potencjał formuły, to wielkim sukcesem ubiegłorocz- organizatorzy – Maciej Fortuna nych obchodów 50-tej rocznicy wraz ze Stowarzyszeniem Jazz Po- śmierci Krzysztofa Komedy od- znań, zdecydowali się na konty- bywających się w jego rodzin- nuację. Pomysł tym bardziej sza- nym mieście. Ta niecodzienna lony, że zrealizowany w dobie inicjatywa okazała się znakomi- pandemicznych ograniczeń. tą platformą do obcowania z mu- Co gorsze, gdy program impre- zyką mistrza, integrującą przy zy był już dopięty, parę dni przed tym lokalne środowisko. Choć in- startem zakazano udziału pub- tensywność, z jaką artyści eks- liczności. Jak w przypadku innych plorowali jego spuściznę, mogła wydarzeń, można było spodziewać JazzPRESS, grudzień 2020 |65

się transmisji na żywo online, skiego i Michała Martyniuka, kontrabasisty Da- muzycy szybko wykluczyli jed- miana Kostki, gitarzysty Dawida Kostki oraz nak taką możliwość. „Jest przesyt trębacza Macieja Fortuny, jak też duetów: Patryka tej formy i ona się mocno zdewa- Piłasiewicza (gitara basowa, moog, elektronika) luowała. (…) Streaming prowadzi i Patryka Rynkiewicza (trąbka, elektronika), Ce- do grania bardziej ostrożnie, do zarego Ostrowskiego (syntezator, oscylatory, elek- unikania eksperymentu” – stwier- tronika) i Macieja Fortuny (trąbka, taśma), Nata- dził Fortuna. Zapis koncertów po- lii Kordiak (śpiew, taśma, elektronika) i Jakuba jawił się w sieci kilka dni później, Miarczyńskiego (perkusja preparowana). Dla po stosownej postprodukcji, tak by zapewnić najlepszą jakość prze- fot. Sławek Wąchała kazu. Tym samym trzydziestogo- dzinny (!) maraton z 7 i 8 listopada widownia mogła obejrzeć w for- mie krótszych recitali publikowa- nych na portalach społecznościo- wych, codziennie między 10 a 21 listopada. Druga edycja odbyła się pod wy- mownym hasłem „Muzyka szep- tów”, które wzmocnił jeszcze Szepty rozniosły się szerokim echem brak widowni. Fortuna, tłuma- cząc obrany idiom, zwracał uwa- gę na potrzebę oddania emocji towarzyszących wykonawcom: „muzyka improwizowana odnosi się do czasu, w którym powstaje. Ostatnie miesiące (…) to emana- cja skrajnych emocji”. Środkiem do wyrażenia tych przeżyć była dla artystów, rzecz jasna, muzy- ka Krzysztofa Komedy. Choć w porównaniu z poprzednią odsłoną pojawiło się mniej wyko- nawców, to siła ich ekspresji i kre- atywność okazały się większe. Dotyczyło to zarówno solistów: pianistów – Katarzyny Stroiń- skiej-Sierant, Jakuba Królikow- 66| Koncerty / Relacje

atrakcyjności przekazu nie miało znaczenia, czy interpretowali oni oryginalne utwory Komedy, czy też prezentowali autorską twórczość nim inspirowaną. Jeśli ktoś miał obawy o oryginalność występów (w końcu co jeszcze można odkryć w tej muzyce?), na pewno szybko je zweryfikował. Zwłaszcza duety nie bały się eksperymentów, a ostatni z wymienionych przyniósł zupeł- nie inne spojrzenie na legendarną twórczość. Oprócz waloru artystycznego war- to docenić koncepcję transmisji wydarzenia. Oczywiście, jak za- wsze przy okazji koncertów onli- ne, trudno porównywać ich atmo- sferę do występów z publicznością. Niemniej mam wrażenie, że orga- nizatorzy nastawiając się na jakość przekazu, trafnie zdiagnozowali oczekiwania widowni, a pojedyn- czo publikując fragmenty koncer- tów, dali szansę na lepsze skupie- nie uwagi. Kończąc swój występ oraz cały maraton, Fortuna stwierdził, że powodzenie tegorocznej edycji było ważne: „nie tylko z punktu widzenia poznańskiego środowi- ska muzycznego, ale także pewnej niezłomności twórczej”. Możemy narzekać na formułę aktualnych koncertów, ale rzeczywistości nie zmienimy. Ważne więc byśmy również my – widownia, mieli po- dobną niezłomność we wspiera-

fot. Ewelina Jaśkowiak Ewelina fot. niu artystów. › JazzPRESS, grudzień 2020 |67 fot. Yatzek Piotrowski Yatzek fot.

Skutki braku szczepionki

Po raz pierwszy od kilkunastu lat nie tego i nie taję faktu, że to muzyk, którego lubię i ce- dane mi było znaleźć się na polskim nię najbardziej. Można śmiało powiedzieć, że mam koncercie Brada Mehldaua. W skali fioła na jego punkcie, nawet jeżeli nie śmiem się na- pandemicznych kłopotów i tragedii zywać Największym Fanem Brada na Świecie (tytuł trudno chyba nazwać ów fakt choć- ten przynależy zasłużenie do kogoś innego – w tym by przykrością, a poniższy tekst nie miejscu załączam pozdrowienia dla Redaktora A.D.). ma służyć dorabianiu temu, co się Nie ukrywam więc, że aż mną zatrzęsło, kiedy prze- zdarzyło, martyrologicznej otoczki. czytałem na łamach listopadowego JazzPRESSu re- Zastanawiałem się, czy zapozna- lację Yatzka Piotrowskiego z solowego recitalu Bra- wać się z relacjami z warszawskie- da Mehldaua podczas Jazz Jamboree 2020. I nie chodzi go występu pianisty. W końcu wy- mi o to, że koncert relacjonującemu się nie podobał. rażone zachwyty (no bo przecież Nie rozumiem tego, ale – wprawdzie z trudem – ak- koncert Brada można przyjąć tyl- ceptuję. Jednakże uznałem, że ton ironii i wyższości, ko z zachwytem) mogły pogłębić je- jaki przebijał z zamieszczonego tekstu, nie może po- dynie subiektywny żal, że nie było zostać bez odzewu. Tak więc pozwolę sobie odnieść mnie tam na miejscu. Tak, w przy- się do kliku stwierdzeń ze wspomnianego artykułu. padku Mehldaua jestem na bakier Cytat pierwszy: „Wieczór zaczął się od zapowiada- z obiektywnością. Nie ukrywam nego i mocno reklamowanego występu pianisty 68| Koncerty / Relacje / Polemika i improwizatora Brada Mehldaua” – nie wiem po co dla postaci miary Brada Mehldaua podkreślać ów reklamowy fakt. Wiadomo, że im- nie można sobie chyba wyobrazić. preza promuje się nazwiskiem największej gwiazdy, I zakończenie: „(…) mnie jednak nie a nawet w pierwotnie zaplanowanym programie to przekonał jako rozpoczęcie festi- właśnie Brad Mehldau był gwiazdą najjaśniejszą. Cy- walowego wieczoru”. W tym miej- tat drugi: „Program koncentrował się na utworach le- scu raczej wyjaśnienie niż polemi- gendarnych The Beatles, bardziej od nich energicznie ka. Brad Mehldau zawsze gra na zabrzmiały kompozycje klasyków bebopu. W nich festiwalach na rozpoczęcie dane- pojawiała się większa energia, może też więcej emo- go dnia. Może to się wydawać dziw- cji, których zdecydowanie mi brakowało przy wyko- ne, ale podejrzewam, że ze względu naniach piosenek legendarnej czwórki z Liverpoolu”. na wspomniany emocjonalny ładu- Brad Mehldau słynie z kilku rzeczy. Jedną z nich są nek swoich koncertów, którego nie właśnie interpretacje utworów „nowych klasyków”. zauważył Yatzek Piotrowski, piani- Sięganie nie tylko do zasobów Great American Song- sta chce grać dla publiczności wypo- book, ale także po dzieła Radiohead, Pink Floyd, Nir- czętej, której głowy i serca wolne są vany, Massive Attack, Stone Temple Pilots czy właśnie od wrażeń jakie mogą pozostać po The Beatles. Interpretowanie ich w sposób powszech- wcześniejszych występach. Często nie uznawany za wybitny. I zdecydowanie trudny do trudno jest zaabsorbować inną mu- nazwania, zwłaszcza takiego, jak beznamiętnie uczy- zykę po wysłuchaniu Brada. Stąd też nił to mój redakcyjny kolega. Czterokrotnie miałem wielu organizatorów planuje występ możliwość słuchania Mehldaua solo podczas koncer- Mehldaua jako jedyną atrakcję wie- tu i za każdym razem atmosfera w sali koncertowej czoru. I cytat ostatni: „Szkoda tylko, była aż gęsta od emocji. Od pierwszej po ostatnią se- że zabrakło mocniejszego akcentu, kundę. Nawet początkowi sceptycy – a mam na su- na imprezie tej rangi co Jazz Jambo- mieniu przekonanie do Brada osób nieprzekonanych ree to jednak trochę mało” – chętnie – potrafią przyznać, że emocjonalna intensywność dowiedziałbym się, jakie propozycje koncertów Mehldaua należy do wyjątkowych. Na- koncertów, według Yatzka Piotrow- sunęła mi się w tym miejscu na myśl słynna scena skiego, stanowić mogą „mocniej- z genialnego filmu Amadeusz, w której cesarz Józef szy akcent” niż solowy występ jed- II, oceniając najnowszą operę Mozarta, stwierdza, że nego z najwybitniejszych pianistów dzieło miało za dużo nut. Być może – tu nie powstrzy- jazzowych dzisiejszych czasów. mam się od lekkiej złośliwości – w ocenie Yatzka Pio- Nikt nie jest wyłączony spod kryty- trowskiego także Mehldau zagrał tego wieczoru zbyt ki. Nawet artyści najwybitniejsi. Jed- wiele nut. Innego wytłumaczenia takiej recenzji zna- nak warto do owej krytyki przyło- leźć nie potrafię. żyć właściwą miarę, a już bez dwóch Cytat trzeci, część pierwsza: „Repertuar znakomicie zdań nie można zapominać o sza- dopasowany do bardzo eleganckiej restauracji (…)”. cunku dla artysty i jego sztuki. › To głównie z powodu tego właśnie zdania nie opusz- cza mnie oburzenie. Większego braku szacunku Krzysztof Komorek JazzPRESS, grudzień 2020 |69 70| Rozmowy fot. Kuba Majerczyk Kuba fot. JazzPRESS, grudzień 2020 |71

Włodzimierz Nahorny jest muzykiem o wielu twarzach. Pianistą lirykiem, grającym piękne melodie, a także awangardzistą, który swoją freejazzową naturę wyrażał przy pomocy sakso- fonu i fletu. Jest liderem najdłużej grającego tria w historii polskiego jazzu, którego najnow- szą płytą jest Ballad Book. Okruchy Dzieciństwa, oraz autorskiego sekstetu. Napisał utwory instrumentalne i piosenki znane nie tylko jazzfanom, m.in. Jej portret śpiewany przez Bogu- sława Meca. Stworzył jazzowe aranżacje kompozycji wielkich polskich kompozytorów – Fry- deryka Chopina, Mieczysława Karłowicza i Karola Szymanowskiego. Tworzył kolędy (wydał dwie płyty z kolędami i pastorałkami), muzykę teatralną, filmową i baletową. Współpracował z Andrzejem Kurylewiczem, Andrzejem Trzaskowskim, zespołem Tadeusza Nalepy Breako- ut, a także z wokalistkami, m.in. z Marianną Wróblewską i Lorą Szafran. W dzieciństwie, aby zachować domowe pianino, musiał udowodnić swoje umiejętności i chęć edukacji, co spo- wodowało, że związał się z muzyką na całe życie. Pracuje jako wykładowca klasy fortepianu jazzowego Katedry Jazzu i Muzyki Estradowej Akademii Muzycznej w Gdańsku.

Nie wierzę w przypadki

Aya Al Azab [email protected]

Aya Al Azab: Niedawno otrzymał znać [śmiech]. Stąd chyba te nagrody. pan nagrodę Koryfeusz Muzyki Za całokształt to brzmi jak uhonoro- Polskiej – gratuluję! To nagroda za wanie za to, że się długo żyje. całokształt, a więc zapytam prze- wrotnie, czuje się pan muzykiem Nie do końca mogę się zgodzić. My- kompletnym? ślę, że sama długość życia jeszcze nie nobilituje artysty, nagrody do- Włodzimierz Nahorny: Chyba nikt staje się za różnorodność, za to, nie może tego o sobie powiedzieć, za czego się w tym życiu (niekoniecz- życia przynajmniej. Nie można być nie długim) dokonało. Dlatego py- kompletnym, mając przed sobą coś tam o kompletność muzyka. Czy do zrobienia, liczę na to, że nie za- w ogóle jest to możliwe do spełnie- mknąłem wszystkiego, co zacząłem nia, abstrahując od długości życia? robić. Nie jestem muzykiem kom- pletnym, ale z pewnością jestem mu- Na pewno niektórych rzeczy nie zykiem wiekowym, to mogę przy- mogę posuwać naprzód, bo trochę 72| Rozmowy brakuje czasu i sił fizycznych, jest to coraz trud- kie wybory, których dokonałem niejsze, co wcale nie znaczy, że zamknąłem swo- w ciągu tych siedmiu lat, były do ją całą działalność muzyczną i sobie leżę, odcina- końca udane, trafione. Pandemia jąc kupony czy odbierając nagrody. Wierzę, że coś pod tym względem uspokoiła rze- przede mną jeszcze jest, i będę próbował to reali- czywistość, pozwoliła zastanowić zować, czy to będzie kolejna płyta, czy koncerty – się i rozważyć, co dalej, ale nie za- choć teraz jest taki okres, że raczej trudno liczyć mknęła sprawy, mam nadzieję, że na to, że sypną się one jak z rogu obfitości, ale ja- rychło się skończy i z nowymi siła- kieś powinny być. Pandemia przerwała nam do- mi ruszymy wszyscy do boju. piero co rozpoczętą promo- cję płyty Ballad Book. Okruchy z dzieciństwa, ale mam na- Nie można być kompletnym, dzieję, że uda się ją kontynu- mając przed sobą coś do zrobie- ować. Trochę jeszcze jest rze- czy do zagrania, do napisania, nia, liczę na to, że nie zamknąłem do zrobienia. Dlatego nie mo- wszystkiego, co zacząłem robić gę powiedzieć, że już zamkną- łem sprawy, jestem kompletny, spełniony i szczęśliwy. Szczęśliwy jestem, speł- Mówi pan o chwili zadumy, której niony na pewno w dużej mierze, ale chciałbym potrzebujemy, a już wydając pły- jeszcze coś zrobić. tę Ballad Book. Okruchy z dzieciń- stwa, tak ją pan opisał: „Jest twór- Minęło ponad siedem lat od ostatniej rozmowy dla czą odpowiedzią na współcześnie JazzPRESSu (JazzPRESS 3/2013). Mówił pan wtedy otaczający nas krzyk, zgiełk i po- o najbliższych planach, lista się nie kończyła… Jak śpiech. To muzyka pełna odde- jest teraz? Brakuje panu tego napiętego kalenda- chu, spokoju, zadumy i refleksji”. rza czy jednak pandemia dała dobrą wymówkę do Dziś, po dwóch latach od ukazania odpoczynku i wyciszenia? się tego albumu, nabiera to jeszcze większego znaczenia. Kontempla- Może nie tyle wymówkę, co możliwość złapania od- cja i spokój jest jedynym wyjściem, dechu. Taka przerwa mimo wszystko i mnie, i mo- by przetrwać obecny trudny czas. jej muzyce dobrze zrobiła, byleby się nie przedłu- Album okazał się proroczy, a może żała za bardzo, bo wtedy przestanie spełniać swoją po prostu jest uniwersalny? funkcję i zacznie być dojmująca. Przerwa się przy- dała, ponieważ człowiek był zalatany, zagania- Docierają do mnie rzeczywiście ny z koncertu na koncert, z płyty na płytę, jeszcze głosy, że ten album uspokaja, na- mam pedagogiczne zobowiązania, tego było bar- straja. Wbrew pozorom nie jest dzo dużo i w takim pędzie trudno było się skupić, on smutny. Mimo że większość zastanowić. Dlatego podejrzewam, że nie wszyst- utworów to ballady, smutku tam JazzPRESS, grudzień 2020 |73 jest niewiele, raczej więcej zadu- my i właśnie tej chęci zastanawia- nia się, co dalej. Tak że jeśli wszyst- kie głosy, które do mnie docierają, są szczere [śmiech], to spełnił on swoje zadanie. Mnie również by- ło to bardzo potrzebne, bo na każ- dej z dotychczasowych płyt zawsze gdzieś tam (może nie na pierwszym planie) była chęć jakiegoś popisu, pokazania się, a tutaj wszystko było stonowane, pokazane z dystansem – lecz nie z dystansem, jeśli chodzi o uczucia, bo włożyłem dużo serca fot. Piotr Gruchała w tę płytę. I wyjątkowo dobrze się ona sprzedaje, lepiej od albumów staw na pianinie. To są chwile, o których nie myśli- bardziej efektownych, emocjonal- my w pędzie codzienności, a które w zasadzie ukie- nie na wyższym poziomie agresji… runkowały mnie jako człowieka.

Mówi pan, że płyta dała coś nie Jak już mówimy o dzieciństwie, to nie mogę nie tylko słuchaczom, ale i panu. Tyl- zapytać o wydarzenia, które w bezpośredni spo- ko czy ten album był swego rodza- sób zmieniły pana życie. Historia z uratowanym ju terapią, czy po prostu melan- w dzieciństwie pianinem zdeterminowała pań- cholijną podróżą do przeszłości? skie całe życie. Na takie i wiele podobnych wyda- Czym są dla pana powroty do dzie- rzeń patrzy pan jak na przypadek, zrządzenie lo- ciństwa? Jakie wspomnienia, jakie su? Przeznaczenie? zapachy, jakie emocje one wywo- łują? Jestem człowiekiem wierzącym, więc przypadek nie wchodzi w rachubę, wszystko jest w jakiś spo- Chyba najwspanialsze. Dzieciń- sób zapisane w niebie, było mi przeznaczone i mu- stwo to jest coś wspaniałego i przez siałem tylko przez to jakoś przejść. Ode mnie za- to, że zacząłem nagrywać tę pły- leżało, czy wyjdę z konkretnej sytuacji cały i czy tę, zacząłem sobie je przypominać. wyjdzie mi to na dobre. Nie wierzę w przypadki. Warto było wrócić do dzieciństwa, Uważam, że zostałem stworzony również po to, by ponieważ było cudowne, beztro- jakieś zadanie spełnić. Dla ludzi obserwujących skie, spokojne, spędzone wspólnie moje życie, tym bardziej ludzi niewierzących, bę- z rodzicami, istotne w kontekście dzie to przypadek i w ten sposób ujmując, na mo- muzycznego rozwoju, bo przecież jej drodze było bardzo dużo „przypadków”. Wszyst- wtedy nauczyłem się grania pod- ko, co właściwie posuwało naprzód zdarzenia, 74| Rozmowy było przypadkowe w tym sensie, że niezaplanowa- pianie jednocześnie, było łatwiej ne przeze mnie. Oczywiście były momenty, kiedy to rozgraniczyć te dwie natury. Nawet ja musiałem zdecydować, żeby nie zboczyć na ma- grając ze swoimi szefami-pianista- nowce… Drobne zaplątania w moim życiu się zapisa- mi, takimi jak Andrzej Trzaskow- ły, nie wszystko było tak sielskie, proste i przewidy- ski, mogłem realizować swoje za- walne. Oczywiście błądziłem, jak każdy człowiek, mierzenia pianistyczne. Mało tego ale jakoś z tego wychodziłem, skoro żyję tak długo – oni zawsze mi pomagali w jakiś i dostaję jakieś nagrody [śmiech]. sposób. Gdy trzeba było akompa- niować najlepszym wokalistkom, Ma pan status legendy polskiego jazzu, przede takim jak Wanda Warska, zawsze wszystkim jako pianista, ale grał pan także na to robiłem. Podczas współpracy, klarnecie, saksofonie, flecie. Moim zdaniem jest gdy grałem jednocześnie na sak- pan artystą o wielu twarzach – z jednej strony sofonie i fortepianie, zauważyłem, znany wszystkim liryk, a z drugiej awangardzi- że mogę łatwo rozgraniczyć mój li- sta, muzyk freejazzowy. Która twarz jest najbliż- ryzm i agresję muzyczną – chęć, sza pańskiej naturze? wielki pęd do eksperymentu mu- zycznego wszelkiego rodzaju. Dwie Obie są mi bardzo bliskie. Każdy ma w sobie jakieś natury równoważyły się w ten spo- sprzeczności i właśnie te dwie twarze. W czasach sób, że przy fortepianie byłem li- mojej młodości, gdy grałem na saksofonie i forte- rykiem i człowiekiem, który gra smętne i piękne melodie, a gdy bra- fot. Piotr Gruchała łem, nawet w ramach jednego kon- certu, saksofon, to wyzwalała się agresja, chęć poszukiwań, zarówno instrumentalnych, jak i w ogóle ar- tystycznych. Wtedy wchodził styl muzyczny free jazz, który mnie bardzo interesował i pociągał.

Teraz gra pan tylko na fortepianie.

Od kilku lat wyłącznie na forte- pianie. Oczywiście brak mi moż- liwości wyżycia się, prawie fi- zycznego, dlatego zacząłem (choć na tej ostatniej płycie tego nie ma) przenosić agresywne gra- nie również na fortepian. Trochę trudniej jest uzyskać to, co było JazzPRESS, grudzień 2020 |75 możliwe na instrumencie dętym, Wracając jeszcze do działalności nie w roli lide- na którym wydobycie dźwięku ra, akompaniował pan wokalistkom – Marian- jest bezpośrednio z głębi człowie- nie Wróblewskiej, Lorze Szafran, współpracował ka, w związku z czym emocje ła- pan z wieloma muzykami – Andrzejem Trzaskow- twiej się uzewnętrznia. Na forte- skim, Andrzejem Kurylewiczem, Janem Ptaszy- pianie początkowo brakowało mi nem Wróblewskim i z zespołem Breakout – można środków, by grać agresywnie. Naj- odnieść wrażenie, że z łatwością przychodziło pa- pierw musiałem zdobyć możliwo- nu bycie z boku… ści, by nauczyć się technicznie wy- dobywać emocje. Na saksofonie Prawda, wydawało mi się, że nie potrafię być lide- przychodziło to znacznie łatwiej, rem, kierownikiem zespołu. Dodatkowe obowiąz- nawet na cichym instrumencie, ki prowadzącego grupę zawsze mnie przerażały. jakim jest flet, na którym jest tak- Gdybym musiał skupić się na nich, to z pewnością ucierpiałaby moja instrumenta- listyka, rozwój muzyczny i oso- Jestem człowiekiem wierzą- bisty. Kiedyś na barkach szefa cym, więc przypadek nie wcho- zespołu spoczywało kompono- dzi w rachubę wanie, aranżowanie, ustawia- nie programu koncertu, organi- zowanie koncertów – i to mnie że wiele możliwości wydobywania przerażało. Wolałem być tylko muzykiem w zespo- dźwięku. Na fortepianie jest ich le, ale jednocześnie zawsze udawało mi się mieć dużo mniej, ale jednak są, tylko wiele do powiedzenia. Dopiero teraz w zasadzie trzeba się tego nauczyć. Musiałem mogę zrzucić obowiązki na managera. Dużą fraj- się bardzo cofnąć, żeby poznać ten dę sprawiają mi te rzeczy poza graniem, czyli roz- instrument, który miał być teraz mawianie z publicznością, odpowiadanie na py- do końca życia jedynym moim in- tania słuchaczy. Takie spotkania też są ważne, ale strumentem. w nadmiarze innych obowiązków tego typu chwil Cały czas uczę się fortepianu nie mógłbym traktować poważnie i z zaangażowa- i umiejętności przekazywania emo- niem. cji. Wiem, że czasem przesadzałem, uderzałem pięścią w klawiaturę, A jak udawało się panu grać i zaistnieć w różnych bo brakowało mi tej mocy, której stylistykach? nie umiałem uzyskać normalnie, stąd było niepotrzebne fizycz- Szczerze mogę powiedzieć, że bardzo kocham mu- ne naciskanie na klawiaturę, że- zykę, ale nie jakiś jeden konkretny gatunek. Za- by zagrać bardzo głośno lub z ta- zwyczaj brakuje czasu, by zajmować się wszystkim, ką emocją, jaką chciałem uzyskać na co człowiek ma ochotę, ale gdy pojawiały się ta- i przekazać. kie możliwości, to je po prostu wykorzystywałem. 76| Rozmowy

To, że zgodziłem się grać z Breakoutami, nie wyni- Mówiliśmy o przypadku, który kało z tego, że byłem zakochany w tej muzyce, tylko oczywiście należy wziąć w cudzy- że było to coś nowego. bigbit nie był przez jazzma- słów. Pierwsza płyta z kompozy- nów traktowany poważnie, jak równorzędny gatu- cjami Szymanowskiego powstała nek. Zawsze czuliśmy się lepsi, mądrzejsi, bo gra- tylko dlatego, że pół roku wcześ- liśmy muzykę trudniejszą, według nas, bardziej niej nagrałem Piosenki lwowskie wysublimowaną. Jak już zacząłem grać z Breakou- na zamówienie wytwórni Polonia tami, to nasz pogląd okazał się częściowo niepraw- Records, z którą w tamtym czasie dą, masę mitów obaliła mi sama współpraca z tym współpracowałem. Zgodziłem się, zespołem. To nie było tak, że piją tylko wódkę i roz- chociaż nie miałem zielonego po- mawiają o dziewczynach, oni od rana do wieczora jęcia, jak to ugryźć. Musiałem ze- słuchali muzyki, dyskutowali. brać skład zespołu, który miał Gdy jeździliśmy do innych państw – a w tamtych imitować grupy podwórkowe, cho- czasach podróże były bardzo długie – przez całą dzące od bloku do bloku, śpiewają- drogę była rozmowa o muzyce, słuchałem i dowia- ce piosenki lwowskie, więc pomy- dywałem się o innych zespołach, o różnych sposo- ślałem, że oprócz jazzowej sekcji bach grania bigbitu. Chcąc nie chcąc, wciągałem najlepszym wyjściem będzie akor- się w ich świat, to była kolejna płaszczyzna, na której mogłem się wiele nauczyć i dowiedzieć. Ludzie, którzy przychodzili Mało tego, jak się okazało póź- na koncerty Breakoutów, po- niej, przetarłem trochę drogę dla jazzowych kolegów. Potem znali i polubili moje zupełnie współpraca jazzmanów z ze- nietonalne, nieproste granie, co społami bigbitowymi zaczęła w efekcie doprowadziło do roz- być normalna. Przy okazji pracy stania z Breakoutami z Breakoutami, czy akompaniu- jąc wokalistom, uczyłem się wie- lu rzeczy, to była dla mnie kopalnia wiedzy. Zresztą deon i skrzypce. Został mi pole- od dziecka lubiłem akompaniować, nie wiem, skąd cony doskonały skrzypek Maciej się to we mnie wzięło. Ciekawiło mnie wszystko, co Strzelczyk, a na akordeonie zgo- dotyczy muzyki, chociaż było to czasem odległe od dził się zagrać Andrzej Jagodziń- gatunku, który sam uprawiam. ski. To była bardzo dziwna płyta, połączenie – teraz byśmy to nazwa- Sięgał pan po wielkich – Chopina, Szymanowskie- li – muzyki folkowej i wyrafinowa- go, Karłowicza – poszukując wyzwań, o których nego freejazzowego grania. I właś- pan mówi? Choć myśląc o Karłowiczu, dostrze- nie konsekwencją tego był album gam podobieństwa z pańską twórczością i umie- z aranżacjami kompozycji Szyma- jętnością malowania pejzaży melodią… nowskiego. JazzPRESS, grudzień 2020 |77

Maciej Strzelczyk zaproponował mi nagranie wspólnie Mitów Szy- manowskiego na jazzowo, ponie- waż było to jego marzenie. Szy- manowski jest bardzo trudny do wszelkich przeróbek, transkrypcji, wydawał się niemożliwy. Ja zno- wu z rozpędu się zgodziłem. Tak powstała pierwsza płyta z kompo- zycjami Szymanowskiego. Przypa- dek? Przypadek, bo gdyby nie było lwowskiego albumu, to nie poznał- bym Strzelczyka, gdybym nie po- znał Strzelczyka, to na pewno by mi na myśl nie przyszło, żeby robić Mity Szymanowskiego.

Karłowicz to było rzeczywiście mo- fot. Piotr Gruchała je marzenie. Słusznie pani zauwa- żyła, coś pokrewnego rzeczywiście ce, ruchu czy tworzenie muzyki było oderwane od jest. A ponieważ chodziłem na stu- wizji całości jako spektaklu baletowego? dia z Andrzejem Kulką [Konstan- tym – przyp. A.A.], więc się zmó- Od dziecka byłem związany z teatrem, który mi wiliśmy, bo on także uważał, że w mniejszym lub większym stopniu towarzyszył dobrze byłoby coś takiego zrobić. przez całe życie. Zaczynając od bardzo poważnej Sądzę, że jest to jeden z najlepszych roli koguta w dziecięcym teatrze [śmiech]. Nato- wykonawców koncertów Karło- miast już na Wybrzeżu przygotowywałem opra- wicza na świecie. Znowu przypa- cowania muzyczne do spektakli. Po przeprowadz- dek, że znaliśmy się jeszcze z cza- ce do Warszawy moim stałym miejscem pracy sów Gdańska, przypadek, że akurat został Teatr Powszechny. Każde kolejne współ- miał czas i ochotę. prace i projekty toczyły się lawinowo. Zrobiłem także w Teatrze Narodowym Moniuszkę z Ada- Komponował pan także muzykę mem Hanuszkiewiczem, z którym także zagrali- do filmu, łączył jazz z poezją. Jest śmy Karłowicza w Teatrze Wielkim w Łodzi (to, pan autorem spektaklu baletowe- że uwielbiam Karłowicza, już ustaliliśmy). Wte- go Fantazja polska z udziałem pań- dy to właśnie po raz pierwszy pracowałem przy skiego sekstetu oraz 30-osobowego baletowym spektaklu, mój udział był niewielki, zespołu baletowego. Jak wyglądał ale stałem w kulisach i obserwowałem wszyst- proces twórczy tak specyficzne- ko uważnie. Do granych przez orkiestrę poema- go dzieła? Myślał pan o dynami- tów symfonicznych tańczono balet. Możliwe, że 78| Rozmowy

właśnie stamtąd balet pozostał w mojej pamięci, polega na tym, że jest improwi- by później móc zaowocować. zowana, więc baletmistrz musiał Zaproponowano mi w Filharmonii Opery Bał- te odstępstwa i zmienne w ukła- tyckiej przygotowanie baletu Fantazja polska na dach baletowych uwzględniać, podstawie moich jazzowych aranżacji muzy- czyli zaznaczał miejsca, w któ- ki klasycznej. Oczywiście na układ baletowy nie rych tańczący będą musieli wy- miałem wpływu, nawet na wybór utworów. Kie- brnąć z sytuacji, gdyby improwi- dy rozmawiałem z baletmistrzem, zastanawia- zacja rozwinęła się za bardzo. Byli liśmy się, jak pogodzić muzykę improwizowaną przygotowani do tego, że muzyka z układem baletowym, który chociaż nie ma swo- będzie inna niż ta, do której ćwi- jego zapisu, to jednak bardzo precyzyjnie reali- czyli. Myślę, że mimo tych trud- zuje zapisy z partytury. Każde odstępstwo wybija ności z dostosowaniem muzyki tancerzy baletu z możliwości odtworzenia figu- żywej, improwizowanej do pre- ry czy całej sekwencji, a jednak muzyka jazzowa cyzyjnych układów baletowych ten spektakl nam wyszedł, nieste- ty umarł przedwczesną śmiercią, chyba przez niewielką promocję…

Pana płyty ukazują się od pra- wie 60 lat. Jak ocenia pan aktual- ny wzrost liczby płyt jazzowych na rynku i ich wpływ na percep- cję słuchacza? Czy możliwy jest przesyt? Czy natłok nowości mo- że w efekcie psuć jakość muzyki? Przeszkodzić w odpowiednim od- biorze?

Jest to na pewno bardzo skompli- kowane i na wszystkie z tych pytań jest odpowiedzi bez liku. Chciał- bym jeszcze wrócić do Breakou- tu, by powiedzieć o percepcji. Na- sza współpraca była przedziwnym zderzeniem muzyki bardzo pro- stej, opartej na czterech funkcjach, którą grały zespoły młodzieżo- we, z moim dołożeniem free jazzu

fot. Kuba Majerczyk Kuba fot. na flecie i saksofonie. Trochę się JazzPRESS, grudzień 2020 |79 wtedy uparłem, że nie będę dosto- le współpracując z Breakoutem, dostosowałem się sowywał się do grania w stylu te- do muzyki młodzieżowej, ile wyrwałem z tego za- go rodzaju, jaki proponuje zespół mkniętego kręgu ludzi, którzy byli otwarci na inną gitarowy, choć było to ryzykowne, niż tylko gitarową muzykę, którzy doceniali moje ale dzięki sukcesowi pierwszej pły- freejazzowe, atonalne, dla jednych dzikie, dla in- ty No drugim brzegu tęczy, na któ- nych nowoczesne, granie. rej grałem te swoje freejazzowe Zatem jeśli chodzi o percepcję nowej muzyki – saksofonowe wstawki na akompa- wszystko zależy od sposobu podania, w moim niamencie gitarowym, bardzo to- przypadku pomostem były gitary, które przyciąga- nalnym, grupa zdążyła się do tego ły tłumy i zawsze z niego udawało się wyrwać kil- przyzwyczaić i zaakceptować to. ka osób. Ludzie, którzy przychodzili na kon- certy Breakoutów, poznali i po- A jak jest dziś? lubili moje zupełnie nietonalne, nieproste granie, co w efekcie do- Wykładam na Akademii Muzycznej w Gdańsku prowadziło do rozstania z Brea- i widzę, co dzisiejsza młodzież ma, jakich świet- nych pedagogów oferuje im uczelnia. Wszyscy moi koledzy Nie jesteśmy skazani na sie- to europejska czołówka. Z pew- bie ani zależni artystycznie czy nością łatwiej studentom przejść finansowo. Po prostu lubimy ze cały ten wstęp do dorosłej mu- zyki, który my pokonywaliśmy sobą grać z dużym trudem i o wiele dłużej. Do pewnego momentu młodym koutami. Sam Tadzio Nalepa mi ludziom przychodzi łatwo nauka, opanowanie in- powiedział, że ludzie zaczęli pod- strumentu, mają dostęp do wszystkich możliwych chodzić do niego przed koncer- podręczników, jak np. zeszyty Coltrane’a czy Parke- tem i pytać się, czy będę występo- ra. Mają płyty, nagrania samej sekcji, żeby móc do wał, a jak się dowiadywali, że nie, niej improwizować. to rezygnowali z kupowania bile- Na początku drogi są znakomici, schody zaczyna- tów. To był taki prywatny przyczy- ją się pod koniec studiów, kiedy okazuje się, że nie nek do rozstania. Z drugiej stro- wykształcili w sobie rysu indywidualności. Za- ny, po latach ludzie podchodzą do uważam to, gdy dostaję płytę młodego człowie- mnie po koncercie i mówią: „Wie ka, puszczam i jestem zachwycony, ponieważ wy- pan, pierwszy raz pana słyszałem konawstwo jest na poziomie światowym, tylko z Breakoutami, to była świetna po pięciu minutach zaczynam się rozpraszać, zaj- muzyka, ale później zaczęło mi to mować czymś innym, nie że muzyka zaczyna być nie wystarczać i zacząłem chodzić jednostajna, ale nie wnosi nic nowego, własne- na koncerty jazzowe”, więc nie ty- go. Początek jest rewelacyjny, bo słychać technikę, 80| Rozmowy znajomość teorii, rozwiązań jazzowych, ale póź- Sławkiem nie wchodzimy, wspól- niej (po dłuższym słuchaniu) brakuje tego rysu in- nie przyznajemy dyplomy… Nie by- dywidualności, który powinien porwać, bez niego ło żadnych nieporozumień między to nie jest prawdziwa sztuka. Pod tym względem, nami, na razie Sławek wytrzymu- młodych adeptów dzielę na tych, którzy są wspa- je to, że chwilami może jestem na niali technicznie na początku i tak im zostaje, oraz pierwszym planie, gdy podpisu- tych, którzy mają dużo do powiedzenia. ję dyplomy. Jeszcze to o niczym nie stanowi, świetne rzeczy się dzieją, Pana student dziś także prowadzi zajęcia z forte- przekazujemy sobie studentów, gdy pianu na Akademii Muzycznej w Gdańsku. Mowa widzimy, że któryś z nas lepiej do- oczywiście o Sławku Jaskułkem, który ten indy- radzi, może więcej zaoferować stu- widualny sznyt posiada… dentowi w danej sytuacji.

Tak, był moim studentem, a teraz jest młodszym ko- Porozmawiajmy o pańskim triu, legą, z którym pracuję. Mamy tych samych studen- najdłużej istniejącym triu w hi- tów, co jest ewenementem. W wielu szkołach wy- storii polskiego jazzu, o wielolet- kłada dwóch, trzech pianistów, ale każdy ma swoją grupę, któ- rą prowadzi. Nie ma natomiast Tak jak nacięcie żyłki, krew w żadnej innej uczelni możli- sama wypływa, tak polskość wości, żeby studenci uczęszcza- powinna wypłynąć li do dwóch profesorów na raz. Myśmy się ze Sławkiem tak do- gadali, że mamy wspólnych studentów, w związku nich towarzyszach na scenie, czyli z czym mają oni rewelacyjną możliwość poznania Mariuszu Bogdanowiczu i Piotrze dwóch spojrzeń na muzykę jazzową. Sławek, któ- Biskupskim. Czy taki długi staż to ry jest młody, pełen zapału, energii, ma spojrzenie zasługa bardziej dopasowania się człowieka, który wie o jazzie bardzo dużo, i ja ja- charakterami, czy zrozumienia ko przeciwwaga – stary piernik, który z kolei opo- muzycznego? Na ile rolę odgrywa wiada im różne anegdoty, jak na jazz patrzeć, jaki relacja, a na ile muzyka? to jest wspaniały gatunek, i uczy ich zupełnie czego innego. Oni mogą te dwa spojrzenia sobie wyśrod- Kiedyś, bardzo dawno temu, po- kować i wybrać z nich to, co będzie im najbardziej wiedziałem w wywiadzie, że za- odpowiadało. wsze wolę grać z ludźmi, z któ- rymi lepiej się czuję prywatnie, Mają pełniejszy obraz jazzu… aniżeli z najlepszymi muzykami. I oni mi to wypominają do dzi- Tak, dlatego uważam, że Gdańsk ma najlepszą siaj [śmiech]. A mówiłem to w do- uczelnię muzyczną [śmiech]. Jakoś sobie w drogę ze brej wierze, że tak wspaniale się JazzPRESS, grudzień 2020 |81 rozumiemy i to jest najważniej- sze dla mnie w tworzeniu i gra- niu muzyki, ale gdzieś widocznie w podtekście było, że jakby go- rzej grali, to i tak bym z nimi wo- lał współpracować niż z czołówką amerykańską. Dla mnie właśnie relacje są ważniejsze. Na przestrzeni tych lat, choć mija- ją one dość szybko, musiało być tro- chę zgrzytów, to oczywiste. Tarcia były, są i będą. Pomaga fakt, że gra- my w różnych składach, dodatko- wo każdy z nas wykłada na uczel- niach, Mariusz i Piotr robią kariery naukowe, mają inną pracę, absor- bującą uwagę. Nie jesteśmy skazani fot. Piotr Gruchała na siebie ani zależni artystycznie czy finansowo. Po prostu lubimy ze uważam za największy komplement. Jeśli płyta sobą grać, bez przerwy dostaję od skończy się tylko na jej nagraniu, to uważam mu- nich telefony i sms-y z pytaniem, zykę za martwą. kiedy będziemy mogli wspólnie pograć, brakuje nam naszego towa- Pisanie pięknych melodii to sztuka. Rozmawiając rzystwa, czyli granie jest okazją do z muzykami, słyszę zazwyczaj o tych melodiach spotkania. jako o celu kompozytorskim. W panu, mam wra- Podobnie jest w sekstecie. Oczy- żenie, te melodie po prostu są… wiście mamy odmienne poglądy polityczne, inne wizje nauczania Żeby było śmieszniej, ja też mam kompleksy i nie- studentów, ale dobrze się ze sobą dosyt tych swoich możliwości melodycznych. Je- czujemy. Kiedyś w samochodzie śli chodzi o pisanie pięknych melodii, to na pierw- dysputy polityczne były tak burzli- szym miejscu jest Seweryn Krajewski, z niego we, że czasem bałem się, że nie do- melodie wypływały same, następnie Andrzej Zie- jedziemy do celu, a teraz po prostu liński ze Skaldów. Mam ludzi, których uważam unikamy szczególnie drażliwych za wzór niedościgły, natomiast kiedy zwierzyłem tematów. Tyle ze sobą przeżyliśmy, się Andrzejowi Jagodzińskiemu z moich komplek- dzielimy wspólne wspomnienia, sów, to strasznie się obruszył, że nie mam podstaw więc różnice w poglądach mają do takiego myślenia, czyli dla innych to ja jestem mniejsze znaczenie. To, że za sobą jakimś wykładnikiem człowieka, który dobrze tęsknimy i chcemy wspólnie grać, układa melodie. Zmagam się z każdą piosenką, 82| Rozmowy melodią, którą układam. Wydaje mi się nawet, że Zatem na ile ta polskość ingeruje za dużo czasu temu poświęcam i pewnie inni ro- w jazzowy język muzyczny? Prze- bią to z większą łatwością. Zwracam na pewno cież polski jazz to oddzielna, po- uwagę na element, który zapadnie w pamięć słu- tężna jakość… chaczowi, żeby było coś w mojej melodii takiego, co będzie np. towarzyszyło widzowi po seansie fil- Tak samo jak jazz skandynawski, mowym. który cechuje się chłodnym sposo- bem grania, trochę wydumanym, Nagrywał pan polską muzykę romantyczną (naro- ale za to jest bardzo określonym sty- dową), kolędy, grał pan z kapelami ludowymi, na- lem, dzięki czemu, można po kilku grał pan z Lorą Szafran Śpiewnik Nahornego. Czym frazach rozróżnić tożsamość grają- jest dla pana polskość w muzyce? cego. Rys słowiański jest także bar- dzo charakterystyczny, ta liryka, ten Tak, napisałem dwie płyty kolędowe, jestem z nich wspaniały zaśpiew słowiański – tego bardzo dumny i cieszę się, że udało mi się to zro- rodzaju polskość uwielbiam. Wiel- bić, również dzięki „przypadkowi”! W sumie mam kie zasługi w rozpowszechnieniu 30 swoich kolęd, pastorałek i wiem, że niektórzy lu- polskiego języka muzycznego ma dzie podczas Świąt Bożego Narodzenia chętnie do Chopin. Poprzez Chopina polskość nich wrócą. lepiej się rozeszła po świecie, niż Polskość powinna siedzieć w nas. Powinna się sa- gdybyśmy bazowali tylko na samym ma wydobywać w trakcie pisania. Najlepsze rze- folklorze, który by tak nie przenik- czy są wtedy, kiedy powstają trochę bezwiednie, nął do innych kultur. Tym bardziej, bo gdybym zaczął się zastanawiać nad tym, jak że Chopin swoją harmonią w XIX polskość wyrazić, to zginęłaby ona od razu. Jeżeli wieku wyprzedzał o co najmniej sto w procesie komponowania uznam, że jakaś kwar- lat swoją epokę. Dlatego kiedy teraz ta zmniejszona jest charakterystyczna dla muzyki bierzemy jego utwory, to w zasadzie góralskiej i będę pisał, zachowując wszelkie teore- nic nie trzeba zmieniać, bo funkcje, tyczne wskazówki, żeby ta muzyka była typowa dla które Chopin pisał, są jazzowe – nic góralszczyzny, to będzie ona żadna – ani góralska, im nie trzeba dodawać, odejmować, ani klasyczna. one są gotowe, dlatego jego kompo- Góralskiej muzyki nie czuję, nie umiałbym jej na- zycje są bardzo łatwe i wdzięczne pisać, w przeciwieństwie do Kurpi czy Mazowsza. do wszelkiego rodzaju transkrypcji, Polskość – tak samo jak góralskość, mazowieckość przeróbek, interpretacji. Wystarczy – musi się gdzieś pojawić we mnie i wtedy muzyka tylko tę harmonię, którą on napisał, sama wypłynie, bez żadnego nacisku. Tak jak na- zagrać trochę po swojemu, zaimpro- cięcie żyłki, krew sama wypływa, tak polskość po- wizować, i utwór jest gotowy. Dlate- winna wypłynąć i właśnie nie z każdego regionu go uważam, że trzeba podkreślać, że Polski, tylko z miejsca, gdzie ta bliskość jest natu- w rozpowszechnieniu polskości po- ralna. mógł Chopin. › JazzPRESS, grudzień 2020 |83

Michael Murphy – reżyser filmu doku- mentalnego Nowy Orlean: Miasto Mu- zyki (recenzja – JazzPRESS 11/2020), prezentowanego w polskich kinach w ramach cyklu Kino Jazz – jest rodo- prasowe materiały fot. witym nowoorleańczykiem, który od lat pasjonuje się historią kultury swo- jego miasta. W niecałe dwie godziny udało mu się w tym dziele ująć esencję tej niezwykłej kolebki jazzu. Muzyka w Nowym Orleanie to coś więcej niż doznanie artystyczne, ale też źródło głębokiej inspiracji i duchowego po- jednania najróżniejszych grup etnicz- nych, jakie napłynęły przez trzy wieki do tego miejsca. Cytując autora: „Mu- zyka Nowego Orleanu stała się nie tyl- ko celebracją życia, ale też wyrazem potrzeby i pragnienia wolności”. Chętnie opowiedziałbym więcej Basia Gagnon [email protected]

Basia Gagnon: Film Nowy Orlean: Michael Murphy: Proces tworzenia Miasto Muzyki został opisany przez filmu nie był zbyt trudny, ale zga- jednego z krytyków jako „równie dzam się, że był bardzo ambitny. Po ambitny, co odważny”. Wyobrażam pierwsze, Nowy Orlean jest moim sobie, jak trudno było zdecydować, rodzinnym miastem, w którym spę- co w nim umieścić. Jak wyglądał dziłem ponad 30 lat, rejestrując wy- proces konstrukcji ostatecznego stępy i przeprowadzając wywiady dzieła – powstawało drogą elimi- z artystami o ich karierze, muzyce nacji czy raczej rozbudowy poja- i tym, co na nią wpływało, mogłem wiających się tematów? więc czerpać z tych doświadczeń 84| Rozmowy

podczas preprodukcji. Po drugie, przed pierwszym strzeni lat, kiedy grał podczas The kontaktem z Eagle Rock (firma współprodukująca New Orleans Jazz & Heritage Festi- film – przyp. red.) w sprawie koncepcji filmu moja val. Ale dopiero podczas tego wy- partnerka Cilista Eberle (producentka filmu – przyp. wiadu Cilista i ja spędziliśmy kil- red.) i ja spędziliśmy około roku, przeprowadzając ka godzin, słuchając, jak opowiadał wywiady i tworząc zarys filmu. Ostatecznie zmon- o swojej muzyce, kwestiach raso- towany film stanowił około 90 procent tego, co pier- wych, jego miłości do Nowego Or- wotnie zaplanowaliśmy. Podczas tworzenia filmów leanu, wszystkim, co wpływało na dokumentalnych i robienia wywiadów, pojawia- niego i jego twórczość czy o swoich ją się nowe fakty, które mogą skutkować uzupełnie- mentorach. Uderzyło mnie to, jak niami lub modyfikacjami oryginalnej formuły, ale zrelaksowany i szczery wydawał się uwielbiam, gdy artysta otwiera się i ujawnia coś, być przed obiektywem kamery. Ten czego nie znałem, otwiera się i mówi o swoich spra- wywiad zatem był powodem decy- wach osobistych, wpływach, obserwacjach kulturo- zji, aby zaprosić go do naszego pro- wych czy historycznych. jektu jako narratora. I wspaniale się to udało, nie tylko w przypadku fil- Skąd����������������������������������������������� wzięła się decyzja o wyborze Terence’a Blan- mu, ale także dzięki przyjaźni, jaka charda jako narratora? wywiązała się między nami. W re- zultacie pracujemy obecnie nad Nasza decyzja o wyborze Terence’a jako narrato- kolejnym filmem, do którego za- ra i wykonawcy została podjęta na podstawie wy- prosiliśmy Terence’a Blancharda. wiadu, który przeprowadziliśmy z nim w 2015 roku. Właśnie nagraliśmy go ponownie, Przedtem nakręciłem kilka jego występów na prze- wykonującego muzykę z jednej ze fot. materiały prasowe materiały fot. JazzPRESS, grudzień 2020 |85 skomponowanych przez siebie ście- sobie sprawę z nierówności społecznych i histo- żek filmowych. rii handlu niewolnikami? Czy był jakiś szczegól- ny moment, który spowodował, że zdecydowałeś Wielu muzyków twierdzi, że dopóki się podążać za historią i opisywać doświadczenia nie spędzisz czasu w Nowym Orle- Afroamerykanów nie tylko w Nowym Orleanie, ale anie, nie powinieneś nazywać się i w całych Stanach Zjednoczonych? perkusistą. Zgadzasz się z tym? To pytanie bardzo na czasie, zwłaszcza w kontekście Słyszałem ten cytat już wcześniej globalnej świadomości i aktywizmu, które wyrosły i chciałbym ci odpowiedzieć jako z ruchu Black Lives Matter. Dorastając w tak wielo- muzyk, ale… ponieważ nie gram na kulturowym mieście jak Nowy Orlean, zawsze mia- żadnym instrumencie, mogę po- łem kontakt z ludźmi różnorakiego pochodzenia. wiedzieć tylko z perspektywy ko- Moje drzewo genealogiczne jest mieszanką francu- goś, kto przeprowadził w trakcie skich, hiszpańskich, latynoskich i irlandzkich korze- swojej kariery wywiady z setka- ni. Moja mama wychowała się na Kubie, a w weeken- dy w naszym małym salonie grało wielu kubańskich muzyków. Tak Uwielbiam, gdy artysta ot- więc kiedy dorastałem, te do- wiera się i ujawnia coś, czego świadczenia zrodziły we mnie nie znałem świadomość kulturowej i rasowej tkanki Nowego Orleanu. Jednak mi muzyków. Wielokrotnie powta- dopiero na początku lat sześćdziesiątych zacząłem rzali mi oni, że perkusiści z Nowe- zdawać sobie sprawę, jak rozwijały się uprzedzenia go Orleanu są najlepsi na świecie. rasowe i kulturowe, powodując nierówności społecz- A groove, który tworzą, wpłynął na ne, z którymi musieli walczyć Afroamerykanie. rytmy różnych gatunków muzycz- Kiedy byłem na studiach, pod koniec lat sześćdzie- nych na całym świecie. Słyszałem siątych, zacząłem być bardziej aktywny i na swój to nie tylko od muzyków blueso- własny mały sposób, pracując jako wolontariusz wych, jazzowych i funkowych, ale z grupą podobnie myślących studentów, woziliśmy także artystów takich jak Bonnie Afroamerykanów z wiejskiej południowo-zachod- Raitt, Steve Gadd, Robert Plant, Ke- niej Luizjany na głosowania w wyborach. Protesty ith Richards czy Sting. przeciwko wojnie w Wietnamie również zaczęły skłaniać mnie do przemyślenia tego, jak chciałem Opowiadasz w filmie o tym, jak żyć. Zamiast kontynuować studia biznesowe, po siedząc jako siedmiolatek na pro- prostu je rzuciłem i trochę dryfowałem przez życie, gu domu swojej babci, słuchałeś szukając kreatywnego ujścia. W końcu wróciłem z oddali muzyki. Zakładam, że wte- na studia i zrobiłem dyplom z produkcji telewizyj- dy nie miałeś jeszcze świadomości nej. Wtedy jeden incydent ugruntował moje prag- barier rasowych, kiedy więc zdałeś nienie śledzenia historii i tworzenia kroniki muzy- 86| Rozmowy ki Nowego Orleanu, szczególnie w odniesieniu do patrząc z perspektywy czasu? Czy doświadczeń Afroamerykanów. będzie New Orleans: The City Of Mu- Było to spotkanie z Artem Nevillem, założycielem sic – część druga? zespołu The Neville Brothers i The Meters. Od daw- na chciałem ich nagrać i wreszcie nadarzyła się Ogólnie rzecz biorąc, myślę, że – Cili- okazja podczas jednego z New Orleans Jazz Festival sta, ja, Terence i Robin (Burgess – ko- w 1990 roku. Art zadzwonił do mnie i powiedział, lejny producent filmu – przyp. red.) że nie pozwoli mi filmować zespołu, dopóki nie – osiągnęliśmy większość tego, co za- spotkam się z nim osobiście. Zaprosił mnie pew- planowaliśmy. Aczkolwiek, mniej nej nocy do „czarnej” dzielnicy. Spotkanie trwało więcej w połowie projektu zapyta- nie dłużej niż 10 minut. Zadał mi kilka pytań do- łem Eagle Rock czy moglibyśmy zro- tyczących produkcji, a potem zapytał, czy może mi bić z tego projektu dwu-, trzyczęś- zaufać. Staliśmy w ciemnościach na parkingu i kie- ciową serię. Niestety ograniczenia dy zadał mi to pytanie, podszedł do mnie, zatrzymując się może pół metra ode mnie, po prostu Pracujemy obecnie nad kolej- patrząc mi w oczy. Wiedziałem, nym filmem, do którego zaprosi- że to konsekwencja doświadczeń liśmy Terence’a Blancharda zawodowych i uprzedzeń raso- wych, z którymi Art musiał się borykać w swoim życiu i karierze muzycznej. Po- finansowe i czasowe nie pozwoliły wiedziałem: „tak, możesz mi zaufać”. Wyciągnął na to. Chętnie opowiedziałbym wię- rękę i uścisnęliśmy sobie dłonie, a on powiedział: cej o wczesnych rodzinach jazzu, po- „OK, możesz nas sfilmować”. To był początek długiej nieważ myślę, że ci mężczyźni i ko- przyjaźni, w wyniku której Art wziął udział w fil- biety zasługują na większe uznanie mie, który nakręciliśmy z Cilistą, zatytułowanym – należałoby „odkryć” na nowo takie Make It Funky. Art jest jedną z wielu ikon jazzu, któ- nazwiska jak Batiste, Barbarin, Be- re tak wiele dały Nowemu Orleanowi i światu. chet, Celestin, Jordan, Lewis, Pichon i wiele innych. Jeśli chodzi o drugą W wywiadzie zapowiadającym wejście na ekrany część New Orleans: The City Of Mu- Nowego Orleanu: Miasta Muzyki powiedziałeś, że sic, to trudne pytanie, ponieważ nie- ten film ędzie b prawdopodobnie najważniejszym stety finansowanie tego typu filmów projektem w twoim życiu. W rzeczy samej, trud- jest bardzo trudne. Wiem, że Teren- no nie odnieść wrażenia, że jest to opus magnum ce byłby na to gotowy, więc kto wie? – w niecałe dwie godziny film sprawia, że widz nie Film został dobrze przyjęty przez tylko poznaje trzysta lat historii Nowego Orleanu, większość krytyków i widzów, z któ- ale może także poczuć jego esencję. Czy masz wra- rymi spotykaliśmy się bezpośrednio żenie, że osiągnąłeś to, co zaplanowałeś? Czy jest coś na festiwalach filmowych i za pomo- lub ktoś, kogo chciałbyś w nim jeszcze uwzględnić, cą komunikatorów internetowych. › JazzPRESS, grudzień 2020 |87 88| Słowo na jazzowo / My Favorite Things (or quite the opposite…)

Koniec muzyki?

Piotr Rytowski [email protected]

Kiedy ostatnio ukazała się płyta, wość niczym z Coltrane’a. W naj- która Ci się podobała? Kiedy taka, lepszym wypadku możemy stwier- która wprawiła Cię w zachwyt? dzić, że nikt wcześniej w tak udany A kiedy taka, która odmieniła Two- sposób czegoś ze sobą nie połączył je spojrzenie na muzykę, o której (np. „freejazzowego pazura z no- możesz powiedzieć – punkt zwrot- woczesnym elektronicznym soun- ny, kamień milowy? O ile jestem dem”). Cały czas żonglujemy więc jeszcze w stanie wyobrazić sobie, tym, co już było. że coś takiego mogło mieć miejsce Rzeczywiście trudno wyjść poza w związku z subiektywnym podeś- skalę ograniczoną z jednej stro- ciem, z własnymi gustami muzycz- ny przez słynne 4'33" Johna Cage’a, nymi i dotychczasowymi doświad- a z drugiej chociażby przez czeniami, to patrząc na rzeczy noise’ową twórczość graniczącą obiektywnie, w skali makro, raczej nieraz z fizyczną wydolnością na- od bardzo dawna nic takiego się szego zmysłu słuchu. Czy to ozna- nie wydarzyło. cza, że muzyka się wyczerpała? Jak- Czy to znaczy, że wszystko już kolwiek by było, nadal nas cieszy, było? Cóż, nie sposób nie zgodzić intryguje, stymuluje zarówno na- się z Simonem Reynoldsem, auto- sze emocje, jak i intelekt. rem książki Retromania, że dzisiej- Z pomocą w tych rozważaniach sza popkultura jest bardzo silnie może przyjść nam Arthur Cole- uzależniona od własnej przeszło- man Danto, amerykański filozof ści. Artyści czerpią z historii na i krytyk sztuki, twórca pojęcia end bardzo wiele sposobów – korzy- of art – końca sztuki. Danto opub- stają z niej na zasadzie inspira- likował swoją teorię na ten temat cji, pastiszu, kolażu, czasem wra- w 1984 roku, ale dojrzewała ona od cają do jakiejś idei, a czasem biorą lat sześćdziesiątych ubiegłego wie- gotowe sample albo robią covery. ku. Jak twierdzą niektórzy, od mo- W dzisiejszych recenzjach czytamy mentu, kiedy autor zobaczył jedną „komplementy”, że coś brzmi jak z prac Andy’ego Warhola. analogowe nagrania z okresu naj- W kwietniu 1964 roku, w niewiel- większej świetności Motown albo kiej nowojorskiej Stable Gallery, że w muzyce da się wyczuć ducho- Warhol pokazał Brillo Boxes – kar- JazzPRESS, grudzień 2020 |89 tony płatków mydlanych Brillo, czasowej formuły sztuki. Białe płótna Rober- które wizualnie do złudzenia przy- ta Rauschenberga czy jednolicie czarne obrazy pominały pudełka dostępne w su- Ad Reinhardta stanowiły „wartości brzegowe” permarkecie. Dzięki Warholowi dla rozwoju malarstwa. Pomiędzy nimi było już Danto zrozumiał, że dzieło sztuki wszystko – od kunsztownego hiperrealizmu po nie musi posiadać żadnych szcze- absolutną abstrakcję. Czy był więc to już rzeczywi- gólnych atrybutów – może wyglą- ście koniec sztuki? dać jak kartony Brillo lub puszka Danto wykładając swoją teorię, wyjaśnia, że „ko- zupy. niec sztuki” nie oznacza śmierci czy zaniku sztu- Żeby nie było zbyt prosto – Warhol ki, nie oznacza tego, że nie będą już powstawać dokonywał podwójnej dekonstruk- dzieła, że nie będzie artystów. Nie wartościuje cji. Przenosząc puszki zupy Camp- też w żaden sposób sztuki powstającej współcześ- bell na wielkoformatowe płótna nie (już po symbolicznym końcu sztuki) i sztu- i wystawiając w galerii, podnosił je ki wcześniejszej. Mówi natomiast o końcu pewnej do rangi sztuki. Jednocześnie uży- narracji, o końcu linearnego rozwoju. Kiedy prze- wając do tworzenia swoich dzieł śledzimy kolejne epoki, kierunki w rozwoju sztu- techniki mechanicznego powiela- ki czy muzyki, to możemy je dosyć precyzyjnie nia czy wręcz metod „produkcyj- scharakteryzować, zobaczyć, jak kolejne generacje nych”, odzierał je z atrybutów typo- albo rozwijały dokonania swoich poprzedników, wych dla sztuki. Czy nie przywodzi albo je negowały i robiły coś w kontrze. Nie ina- to na myśl tak charakterystycz- czej jest z rozwojem jazzu – od ragtime’u i wczes- nych dla muzyki minimalistycz- nego dixielandu po… no właśnie... po free, fusion… nej repetycji? Te ciągnące się w nie- Coś jeszcze? W różnego typu periodyzacjach poja- skończoność, niemal mechaniczne wiają się potem „post bop”, „acid jazz”, „neo swing” powtórzenia prostych motywów, – czyli powroty bądź „mieszanki”. Obecny okres które są często krytykowane przez rozwoju jazzu określa się na ogół jako „jazz plu- przeciwników tego gatunku, cie- ralism” albo „eclecticism”, czyli rozwój w wielu kawie tłumaczył John Cage: „Zen kierunkach, niejednokrotnie reprezentowanych mówi: jeśli czujesz się czymś znu- wyłącznie przez wybitne indywidualności – jed- dzony po dwóch minutach, spró- nostki. W tym sensie koniec sztuki nie oznacza buj robić to przez cztery minuty. Je- więc wyczerpania możliwości rozwoju. Według śli nadal cię to nudzi, rób to przez Danto to coś zupełnie przeciwnego. Można powie- osiem, szesnaście, trzydzieści dwie dzieć, że sztuka w swoim rozwoju osiągnęła doj- i więcej minut. W końcu zobaczysz, rzałość i może teraz robić, co chce! że wcale nie jest to nudne, a wręcz Możemy na to zjawisko spojrzeć jeszcze z innej przeciwnie – bardzo ciekawe”. strony. Koniec sztuki oznaczał złamanie „mono- Ale wracając do pojęcia end of art polu na sztukę” dla pewnych obiektów czy miejsc. – nie tylko w twórczości Warho- Nie tylko rzeźby i obrazy, nie tylko galerie i muzea la uwidaczniał się kres dotych- – sztuka splotła się z codziennym życiem. Podobnie 90| Słowo na jazzowo / My Favorite Things (or quite the opposite…) stało się z muzyką – podziały stylistyczne i gatun- kowe tracą na znaczeniu, sala koncertowa, czy na- wet płyta, to tylko jedne z wielu i to zadecydowanie nie najpopularniejsze formy kontaktu z muzyką. Łatwość dostępu do muzyki – zawsze i w każdych okolicznościach – sprawiła, że staje się ona bardzo często banalnym elementem naszej codzienności. Obecność muzyki w „świątyniach współczesne- go konsumpcjonizmu” – centrach handlowych, re- stauracjach, hipermarketach to namacalny znak dehumanizacji tej sztuki. O widmie nadciągającego zmierzchu muzyki pi- sał już w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku Theodor Adorno. Według niego zyskująca zwo- lenników estetyka minimalizmu i milczenia, ci- szy i kontemplacji pojedynczych dźwięków to swoiste wołanie o pomoc. Przywodzi to na myśl chociażby twórczość Arvo Pärta, a na jazzowym polu – działalność Manfreda Eichera. Na margi- nesie, wiele wykonań Pärta ukazało się właśnie nakładem ECM. Można zaryzykować stwierdzenie, że muzy- ka w czasach postnowoczesnych, czy może, jak to określał profesor Bauman, w czasach płynnej no- woczesności, wykazuje oznaki zmęczenia poszu- kiwaniem nowości i oryginalności. Stąd częste po- wroty do tradycji, tonalności, nurt „nowej prostoty”. Ale stąd także liczne intertekstualne kontynuacje, nawiązania, zapożyczenia i pastisze. Postępujący zanik podziału pomiędzy muzyką „elitarną” i „po- pularną”. Koniec świata wieszczony był znacznie wcześniej niż koniec sztuki czy koniec muzyki. Czy powinni- śmy się go obawiać? Tego typu pytania wykracza- ją poza obszar teoretyzowania, dotykają już kwestii wiary. Chrześcijanie wierzą w paruzję, wyznawcy nauki Buddy w nirwanę. Więc jeśli naprawdę wie- rzymy w muzykę, nie powinniśmy się obawiać jej końca. › JazzPRESS, grudzień 2020 |91

Blues w górę i w dół

Jarosław Czaja [email protected]

Znowu powracam do czasów ar- sofonu, ale na przykład w książce chaicznych dla dzisiejszego słucha- Jazz na CD John Fordham, nie wie- cza. Czyli do epoki sprzed połowy dzieć dlaczego, uznał, że Ammons lat pięćdziesiątych ubiegłego wie- należy do kategorii artystów mniej ku. Jazz wydawało się wtedy jeszcze ważnych, którym nie należą się głównie na małych płytkach, czy- osobne biogramy. Jednak znawcy li singlach. Legendarny, pochodzą- są zgodni, że bez tego muzyka nie cy z Chicago, czyli stolicy amery- byłoby znaczącego dla jazzu stylu kańskiego bluesa – tenorzysta Gene chicagowskiego i późniejszego soul Ammons znany był ze swego po- jazzu. Ba, nie byłoby jednego z naj- tężnego tonu. Jego nazwisko pada większych „hitów” w dyskografii często w najróżniejszych zestawie- Milesa Davisa, ale o tym za chwilę. niach największych gigantów sak- Kiedy mówi się Ammons, natych- fot. Jarosław Czaja Jarosław fot.

Gene Ammons – You Can Depend On Me Quadromania, Membran Music, 2005 92| Słowo na jazzowo / Złota Era Van Geldera miast przychodzi na myśl inny słynny saksofonista Art Blakey, Benny Green, Tom- z Chicago – Sonny Stitt. We wszystkich poważnych my Potter, Duke Jordan i Bill Mas- opracowaniach historii jazzu pojawia się wzmian- sey. Zarejestrowano wówczas dwie ka o „legendarnych muzycznych pojedynkach” tych wersje utworu, który nazywał się dwóch panów, które odbywały się na przełomie lat Gravy. Nikt do końca nie wie, kto czterdziestych i pięćdziesiątych. Tylko spróbujcie był autorem tego tematu (więk- znaleźć je na płytach! Owszem, te późniejsze nagra- szość źródeł podaje samego Am- nia zrealizowane w latach sześćdziesiątych dla Pre- monsa), dlatego w opisie widnie- stige i Verve są dostępne i szeroko znane. Ale tych je „unknown”. Ważne, że wszyscy wcześniejszych nie ma, bo po pierwsze wydawa- fani jazzu znają go doskonale pod ły je różne mniejsze wytwórnie, a po drugie – głów- inną nazwą, a mianowicie Walkin’. nie na singlach. Nikt wtedy nie myślał kategoriami Na słynnej płycie Milesa Davisa płyt długogrających. Więc o ile w ogóle te historycz- pod takim samym tytułem mamy ne nagrania funkcjonują na dzisiejszym rynku, to napisane, że skomponował go nie- wyłącznie właściwie w drugim obiegu. To są rzeczy jaki Richard Carpenter. A Miles przeznaczone dla szperaczy i kolekcjonerów. z kolegami zagrał go niemal toczka W serii Jazz Edition ukazał się onegdaj czteropłyto- w toczkę tak, jak cztery lata wcześ- wy box z dorobkiem muzycznym Gene’a Ammon- niej band Ammonsa. Więc co tutaj sa z lat 1947-55. To ponad 80 utworów i prawie czte- jest grane? ry godziny muzyki! Jakość tych nagrań jest bardzo Ano to, że Carpenter, który nie był różna, ale da się wytrzymać. Ważniejsze, że zebra- w ogóle muzykiem, lecz biznesme- no w całość rozproszone sesje z Chicago i Nowe- nem i menedżerem artystów (m.in. go Yorku, dokonane również z towarzyszeniem Tadda Damerona), zmienił spryt- Sonny’ego Stitta. Niespodzianka polega na tym, że nie – znany proceder w tamtych Stitt w większości nagrań gra na saksofonie… bary- czasach! – tytuł bluesowego tema- tonowym. I to jest duże zaskoczenie, bo do tej pory tu z singla Gravy na Walkin’. Miles myślałem, że Sonny był alcistą i tenorzystą, a ni- Davis inspirował się nim już w 1952 gdzie nikt nie pisał, że także barytonistą! Oczywi- roku, co słychać w aranżacji Weir- ście w kilku utworach sięga również po tenor, jak do. Potem nagrał ten temat jeszcze na przykład w Blues Up And Down. raz na sesji dla Prestige w 1954 roku Ten temat skomponowany wspólnie przez duet i przypisał prawa autorskie Carpen- Ammons/Stitt i zarejestrowany w 1950 roku stał się terowi, z którym się zresztą przyjaź- później prawdziwym standardem, granym chętnie nił. Efekt jest taki, że wszyscy kojarzą przez chociażby Dextera Gordona czy Johnny’ego teraz Walkin’ z Milesem Davisem, Griffina i Lockjawa Davisa. Ale w tym zestawie a nie z Gene’em Ammonsem. Bo jak znajdziemy także inny rarytas. Oto w kwietniu 1950 wcześniej wspomniałem, w połowie roku w Nowym Jorku miała miejsce sesja nagra- lat pięćdziesiątych małe płytki prze- niowa grupy pod nazwą Gene Ammons And His stały być modne i weszła era long- Band z udziałem takich muzyków, jak Sonny Stitt, playów, która trwa do dzisiaj. › JazzPRESS, grudzień 2020 |93

Siedem godzin muzyki

Rafał Garszczyński [email protected]

nych wydawnictw. To w świecie jazzu rzecz spotykana naprawdę nieczęsto. Są oczywiście na ryn- ku przeróżne wielopłytowe wy- dawnictwa kompilacyjne, jednak fot. Rafał Garszczyński Rafał fot. wydanie serii koncertów zagra- nych dzień po dniu w tym sa- mym składzie na sześciu płytach, to naprawdę wydarzenie niezwy- czajne. Z tych znaczących i rów- nie wysoko ocenianych przypo- Keith Jarrett – Keith Jarrett At The Blue Note – The Complete Recordings minam sobie, spacerując między ECM Records, 1995 własnymi półkami, jedynie Live At The Plugged Nickel Milesa Da- Trio Keitha Jarretta, z Garym Pea- visa i Cote d’Azur Concerts Elli Fit- cockiem i Jackiem DeJohnettem, zgerald i Duke’a Ellingtona oraz to zespół doskonały. Ich inter- The London House Sessions Oscara pretacje jazzowych standardów Petersona. Nie liczę rzeczy zebra- mogą uchodzić za wzorcowe i po- nych z kilku lat, nawet jeśli za- winny być przedstawiane studen- granych w tym samym miejscu. tom muzyki jako punkt odnie- W tej kategorii zdecydowanie wy- sienia. W 1994 roku muzycy grali grywa The Complete Miles Davis przez trzy wieczory w Blue Note At Montreux 1973–1991 zawierający w Nowym Jorku. Obszerny, a być 20 genialnych płyt, choć konku- może nawet kompletny zapis tych rencja jest ostra. trzech koncertów ukazał się kil- Kiedy wydano ten zestaw, w 1995 ka miesięcy później w postaci pu- roku trio miało już na swoim kon- dełka sześciu płyt kompaktowych cie 10 albumów z jazzowymi stan- zatytułowanych Keith Jarrett At dardami, a do dziś ukazało się ich The Blue Note – The Complete kolejne 10, a może więcej. Czy to aby Recordings. nie za dużo? To przecież proste, kla- ECM to wytwórnia, która nie wy- syczne jazzowe trio grające stan- daje zbyt często takich obszer- dardy. Dlaczego wydawcy zdecydo- 94| Słowo na jazzowo / Kanon Jazzu

wali się wydać siedem godzin muzyki w jednym dane można zresztą spokojnie wy- pudełku sprzedawanym za niezbyt promocyjną dawać co jakiś czas, z pewnością cenę, której dotkliwość pamiętam do dzisiaj, choć znajdą nabywców. minęło 25 lat? Zastanawiałem się chwilę, czy nie Czy w te dni w nowojorskim Blue Note działo się wskazać, wspierając jakimś tech- coś wyjątkowego? Raczej nie, to były zwyczajne nicznym opisem, któregoś z utwo- koncerty, choć z perspektywy Blue Note trochę rów, jednak szybko z tego zrezyg- inne, bo w czasie występów ponoć nie mogli swo- nowałem, bo zrobiło się późno, jej pracy wykonywać kelnerzy. Czy trio zagrało ja- kiedy zrozumiałem, że przypo- koś szczególnie lepiej niż na innych koncertach mnienie tego siedmiogodzinne- wydanych na innych płytach – raczej nie, zagrali go wydawnictwa będę musiał tak samo dobrze. Jakość realizacji technicznej też raczej rozłożyć sobie na dwa wie- jest ponadprzeciętna, to dotyczy większości płyt czory, choć może dla zachowania Jarretta dla ECM, może z wyjątkiem, co jest pew- realizmu warto poświęcić na ca- nym paradoksem, jego chyba najbardziej popular- łość trzy wieczory, bowiem ma- nej płyty solowej – The Köln Concert. Czy repertu- teriał w taki właśnie sposób zo- ar był jakiś szczególnie niepowtarzalny – też nie, stał zarejestrowany. Trio Keitha niektóre utwory nawet powtarzają się kilka razy, Jarretta było genialne, to wydaw- choć za każdym razem zagrane nieco inaczej. Czy nictwo z koncertami z Blue Note jakaś szczególna improwizacja udała się w sposób jest najlepsze przez swoją kom- nadzwyczajny – nie, choć w zasadzie tak, wszyst- pletność i obszerność materiału. kie się udały nadzwyczajnie, jak w przypad- Za pomocą tej paczki płyt można ku wszystkich koncertów tria – tych, które znam udowodnić każdemu niedowiar- z płyt, i tych, które widziałem na żywo. Te niewy- kowi, że prosto nie znaczy nud- no i że można słuchać godzinami dobrze znanych melodii z wielką przyjemnością. alizowanego przez Instytut Muzyki i Tańca Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury w ramach programu „Muzyka”, re Dylemat czy Jarrett–Peacock–De- 2020 Johnette to trio ciekawsze niż moje od 3 SIERPNIA ulubione – Evans–LaFaro–Motian w RadioJAZZ.FM nie jest możliwy do rozstrzygnię- 100 AUDYCJI cia. To inne epoki, a poza tym mu- zyka to nie sport i warto cieszyć https://archiwum.radiojazz.fm/ się nagraniami obu tych wybit- PODCASTY nych zespołów, a z racji chronologii to w muzyce Jarretta wielu dopa- MISTRZOWIE truje się inspiracji Evansem, choć POLSKIEGO JAZZUvol.2 to wcale nie wstyd znać twórczość wielkiego mistrza. › JazzPRESS, grudzień 2020 |95

JazzPRESS dostępny jest na takich urządzeniach jak iPhone i iPad w bardzo przyjaznej formie! Mamy nadzieję, że ułatwi Wam to lekturę naszego miesięcznika! By przetestować jak czyta się nasz magazyn na Waszych urządzeniach, kliknijcie tutaj » Piszemy dla Was i dzięki Wam 96| Słowo na jazzowo / Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew

Third stream – historia i dziedzictwo Część 2 – przebudzenie

Cezary Ścibiorski [email protected]

W poprzednim, pierwszym odcinku z serii dotyczącej trzeciego nurtu podjąłem próbę jego zdefiniowania oraz przyjrzałem się rodzącemu się wzajemnemu zainteresowaniu: jazzem przez muzyków z kręgu muzyki symfonicznej i jednocześnie muzyką tzw. klasyczną przez muzyków jazzo- wych. Działo się to wtedy, kiedy przede wszystkim w środowisku jazzo- wym zaczęła dojrzewać potrzeba poszukiwania czegoś nowego. Ferment ten zaczął się już podczas największego rozkwitu i triumfów bebopu… Tutaj potrzebna jest bardzo istotna dygresja – Charlie Parker przy swojej niezwykłej erudycji świetnie znał kompozycje Hindemitha, Strawińskie- go (co udowodnił chociażby wtedy, kiedy bezbłędnie rozpoznał jego kom- pozycję podczas testu przeprowadzonego przez pismo DownBeat), Pro- kofiewa, Ravela czy Debussy’ego, a odniesienia do ich twórczości znaleźć można w jego muzyce.

Mieszkanie Gila Evansa wicie przełomowych koncepcji. Jak to zwykle bywa, ostateczny sukces Można precyzyjnie wskazać miej- inicjatywy zależał od zbiegu szere- sce, w którym narodziła się nowa gu szczęśliwych okoliczności: od in- koncepcja. Jak teraz widzimy z per- wencji Gila Evansa, od osób z boga- spektywy wielu lat, stała się ona – bezpośrednio bądź pośrednio, ale jednak – zaczynem większo- ści obecnych i – miejmy nadzie- ję – przyszłych kierunków w jazzie. Tym miejscem było mieszkanie Gila Evansa przy Pięćdziesiątej Pią- tej Ulicy w Nowym Jorku. Nieco starszy od najbardziej aktywnych muzyków, chętnie jednak gościł ich w swoim mieszkaniu i dzięki jego zachęcie i klimatowi, jaki stwa- rzał, inspirował tworzenie całko- JazzPRESS, grudzień 2020 |97

hilla (gdzie terminował Gil Evans) oraz koncepcje George’a Russella. Z punktu widzenia powstania samego trzecie- go nurtu trzy z wyżej wymienionych postaci mają kluczowe znaczenie: George Russell, John Lewis i Gunther Schuller.

Ojciec chrzestny

George Russell pozostawił po sobie spuściznę na- graniową, na której z powodzeniem pełnił rolę li- dera, pianisty, kompozytora i aranżera. Do historii tej nowojorskiej sceny, które chciały przeszedł jednak przede wszystkim jako twórca te- siebie słuchać i miały odwagę za- orii modalnej, którą opisał w swoim opus magnum, proponować coś zupełnie nowego książce pod oryginalnym tytułem The Lydian Chro- i to całkowicie pod prąd ówczes- matic Concept of Tonal Organization. Wprawdzie zo- nemu stylowi, a także od przedsię- stała ona wydana dopiero w 1953 roku, ale jego poglą- biorczości i determinacji 22-letniego dy były znane już wcześniej i właśnie one wywarły wówczas Milesa Davisa. doniosły wpływ na muzykę wspomnianego nonetu. Autorami całego pomysłu byli Gil Teoria modalna przygotowana przez George’a Russe- Evans, Gerry Mulligan i Miles Da- la opierała się na zasadniczych etapach historii har- vis. Ostatecznie przybrał on kształt moniki w rozumieniu teorii muzyki, wykładanych słynnego nonetu Milesa Davi- na uczelniach kształcących kompozytorów i wyko- sa. Udało im się wszakże pozyskać nawców w dziedzinie tzw. muzyki poważnej. War- do niego muzyków, którzy chęt- to podkreślić, że po raz pierwszy od powstania jazzu nie dali się nowinką zarazić, a póź- jego muzycy tak poważnie podeszli do historii mu- niej rozwinąć i rozpowszechnić ją zyki i podstaw teoretycznych. na swoje sposoby. W sesjach na- John Lewis od samego początku swojej działalności graniowych uczestniczyli muzycy przyznawał się do fascynacji muzyką Johanna Seba- niezmiernie istotni dla tematu na- stiana Bacha. I to w czasach, kiedy to wcale nie było szego cyklu: J. J. Johnson, John Le- modne. Do historii przeszedł jako założyciel legendar- wis i Gunther Schuller. Przyznać nego i całkowicie unikalnego zespołu, którego począt- też trzeba, że trzech prowodyrów ki sięgają 1946 roku, kiedy to Lewis na fortepianie, Milt koncepcji nie działało w próżni – Jackson na wibrafonie, Ray Brown na basie i Kenny oprócz wspomnianych zaintereso- Clarke na bębnach tworzyli sekcję rytmiczną w big- wań muzyką współczesną Charlie- bandzie Dizzy’ego Gillespiego. Ci sami muzycy złoży- go Parkera, w którego zespole Davis li się na początku lat pięćdziesiątych na Milt Jackson spędził kilka lat, należy wspo- Quartet, aby wkrótce potem, po zmianie basisty na mnieć wpływy Claude’a Thorn- Percy’ego Heatha, zmienić się w Modern Jazz Quartet. 98| Słowo na jazzowo / Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew

Po ostatniej zmianie personalnej – Philharmonic. Młody Gunther wy- kiedy to na bębnach od 1955 roku specjalizował się w grze na waltor- grał Connie Kay – zespół, pomimo ni i już jako piętnastolatek został nieustannego napięcia twórczego przyjęty do tej samej orkiestry, co oj- pomiędzy dwoma liderami: Lewi- ciec. Równolegle, chociaż z począt- sem i Jacksonem, grał nieprzerwa- ku sporadycznie, a po 1962 roku cał- nie w tym samym składzie do 1974 kowicie, zaczął udzielać się na niwie roku. Znamienny był powód odej- jazzowej. Wziął udział w jednej z se- ścia Clarke’a, który powiedział: „nie sji nonetu Davisa, później w skła- mogę grać swojej muzyki w zespo- dzie orkiestry Gila Evansa wystą- le, który gra w pokoju umeblowa- pił na płycie Davisa i Evansa Porgy nym w XVIII wieku”. Nic bardziej and Bess. Na dodatek, kiedy w 1967 błędnego. Pomimo elegancji, wpły- roku został rektorem New England wów Bacha i pozorów konserwaty- Conservatory of Music w Bosto- zmu, mało którą grupę w historii nie, założył na tej uczelni pierwszy cechowała podobna innowacyj- w historii wydział jazzowy, które- ność. To właśnie ten zespół ma na go absolwenci mogli poszczycić się swoim koncie śmiałe i udane eks- stopniem akademickim. perymenty w trzecim nurcie. To właśnie Gunther Schuller jest Urodzony w dzielnicy Nowego Jor- ojcem terminu „third stream” i do ku – Queens – Gunther Schuller po- końca życia pozostał jego propa- chodził z rodziny o bardzo bogatych gatorem. Do swoich licznych ini- tradycjach muzycznych. Dziadek cjatyw na tym polu udało mu się był dyrygentem, a ojciec przez po- pozyskać najbardziej znanych nad czterdzieści lat skrzypkiem w tamtym czasie muzyków jazzo- w jednej z najsłynniejszych orkiestr wych, ale to już jest materiał na ko- symfonicznych świata New York lejny odcinek cyklu… › JazzPRESS, grudzień 2020 |99

Początek drugiego życia

Adam Tkaczyk [email protected]

swoje rapowe życie. Na przestrzeni lat znajdziemy jednak kilku rape- rów, którzy zaliczyli niemalże dwa równie dobre szczyty kreatywne – często oddzielone od siebie wy- raźną kreską i dzielące się na ma- instream i podziemie. Przykłady: Masta Ace, MF Doom, Del the Fun- ky Homosapien, Cormega. O wyjąt- kowej karierze tego ostatniego co nieco dzisiaj. Cormega zaliczył swój debiut Cormega – The Realness Legal Hustle/LandSpeed, 2001 na albumie grupy PHD Witho- ut Warning w 1991 roku i rozwijał swój talent u boku Marleya Mar- Kariery rapowe zwykle nie trwa- la i DJ-a Hot Daya. Proces został ją długo – bywają intensywne, ale jednak brutalnie przerwany od- najczęściej krótkie. Ze względu siadką w więzieniu, z którego wy- m.in. na szybki postęp technolo- szedł w roku 1995. Jego imię nadal giczny przez długie lata scena cał- jednak wybrzmiewało w nowo- kowicie zmieniała się w cyklach jorskich blokowiskach, np. dzię- trzy- i czteroletnich. Jeśli ktoś wy- ki koledze z osiedla Queensbrid- dawał swój czwarty album – często ge – Nasowi, który wymienił go był już uznawany za weterana i aby w utworze One Love ze słynnego al- utrzymać uwagę słuchaczy, chwy- bumu Illmatic. Posiadanie ziomka, tał się pogoni za trendami i aktual- który jest jedną z najjaśniej akurat nie modnym brzmieniem. Wynika świecących gwiazd na scenie, ma to z tego, że niestety w przeciwień- swoje zalety – Cormega w 1996 roku stwie do np. sceny rockowej, w hip pojawił się gościnnie w utworze Af- -hopie starsi wykonawcy byli firmative Action z drugiego albu- wyrzucani na margines i nazy- mu Nasa It Was Written. Obydwaj wani przeżytkami, dinozaurami, należeli do składu supergrupy The a chcieli maksymalnie przedłużyć Firm, na której album czekał cały 100| Pogranicze / Down the Backstreets

rapowy świat. Mega podpisał też perełką ulicznego brzmienia, do- solowy kontrakt z jedną z najważ- stosowanego do wymogów po- niejszych wytwórni w historii rapu czątku XXI wieku. Jednocześnie – Def Jam. bardzo cenię ich konsekwencję – Wydawało się, że wielkiej karie- dużą bolączką twórczości czoło- ry Cormegi już nic nie zatrzyma. wych raperów początku nowego Tymczasem wszystko posypało się tysiąclecia jest chęć zaspokojenia jak domek z kart. Konflikt Cormegi fanów różnych brzmień. Taki np. z menedżerem Nasa – Stevem Sto- Noreaga chciał swoimi albuma- utem doprowadził do usunięcia go mi zadowolić i zwolenników no- z The Firm i zastąpienia Naturem. wojorskiego boom bapu, i fanów Milczenie ze strony Nasa doprowa- Brudnego Południa, i wytwórni dziło do zatargu również na stopie Cash Money, i słuchaczy bardziej prywatnej, ale pech nie zamierzał funkowej muzyki z Zachodnie- odpuszczać – wkrótce Def Jam od- go Wybrzeża. Często wychodzi- mówił wydania debiutanckiego al- ły z tego średnio udane bajaderki, bumu The Testament. I tak, w krót- a momentami wręcz kompletnie kim czasie, muzyczna kariera niestrawne papki. Natomiast Cor- Cormegi stanęła pod znakiem za- mega wie, w czym jest dobry i cze- pytania. go oczekują jego fani – twardego, Def Jam trzymał Cormegę u sie- ulicznego, nowojorskiego brzmie- bie przez trzy lata, podczas któ- nia. Bitów, które brzmią jak tło do rych – jak mówi raper – „był grzecz- rozmów na blokowych ławkach. ny i cierpliwy”. W 2000 roku był Bitów, na których uliczni dilerzy już wolnym artystą, spragnionym zastanawiają się nad swoimi ży- wydawania muzyki. Otrzymywał ciowymi wyborami, ale jedno- oferty od innych wytwórni, ale te cześnie dają znać wrogom, żeby nie mogły zapewnić mu szybkiego z nimi nie zadzierali. Bitów opar- wydania albumu – a na tym zale- tych na samplach i bębnach – su- żało mu najbardziej. Założył włas- rowych, bez dodatkowych upięk- ny label – Legal Hustle i w lipcu szaczy. Tego się trzyma na The 2001 roku hip-hop dostał wreszcie Realness i dalszych albumach. Li- debiutancki album Cormegi, zaty- sta producentów jest bardzo zróż- tułowany The Realness. nicowana, a oprócz mniej zna- Na The Realness lśni przede nych twórców z Queensbridge wszystkim coś, co stało się w dal- (którzy w kolejnych latach zyskali szych latach cechą charakte- większą sławę, jak Sha Money XL rystyczną albumów Cormegi – czy Ayatollah) mamy też podkła- świetne bity. Niemal każdy jest dy Havoca i Alchemista. JazzPRESS, grudzień 2020 |101

Co do samego Megi – oprócz ucha cje i narracja wciągają słuchacza w atmosferę i po do bitów, teksty to jego najmoc- prostu wzbudzają zainteresowanie. W pełni rozu- niejsza strona. The Realness i al- miem natomiast osoby, którym Cormega nie pasu- bumy wydane w ciągu kolejnych je. Głos ma mocno przeciętny, żeby nie powiedzieć kilku lat wypełnione są żalem do słaby, a flow raczej nikt nie uzna za wzorcowe. ziomków, którzy w jego oczach Droga niezależności i decyzja o wydaniu płyty na okazali się zdrajcami, a także własną rękę opłaciła się Cormedze – album sprze- obietnicami wierności ulicznemu dał się w liczbie ponad 150 tysięcy, dzięki czemu, kodeksowi. Wydaje się, że Corme- jak sam mówi, zarobił o wiele lepiej niż wykonaw- ga w owym czasie, po latach nie- cy sprzedający miliony egzemplarzy w wytwór- powodzeń, był mentalnie w ciem- niach głównego nurtu. Niecały rok po The Real- nym miejscu i musiał z siebie ness, w czerwcu 2002 roku Cormega wydał kolejny, wyrzucić wiele negatywnych emo- równie dobry album – True Meaning, w 2004 gor- cji. Na szczęście obecnie już cha- szy, przepełniony gościnnymi zwrotkami Legal rakter jego twórczości się zmienił Hustle. Za to w 2005 dostaliśmy w końcu świetny i większość konfliktów – w tym The Testament – czyli tę płytę, która miała ukazać ten z Nasem, szczególnie eksplo- się lata wcześniej nakładem Def Jam. Pomimo kil- atowany przez media – jest za- ku drobnych wpadek – dyskografia Cormegi to je- kończony i zapomniany, ale wte- den z najbardziej konsekwentnych i po prostu dy Mega sprawiał wrażenie osoby najlepszych rapowych katalogów XXI wieku. Jego bardzo gorzkiej i nieufnej. Środki, ucho do bitów jest absolutnie fantastyczne, a po- których używa, są proste, ale biją- stać, którą kreuje interesująca i wzbudzająca sza- ca z jego rapu autentyczność, emo- cunek. › Kontakt z redakcją: [email protected] Wydawca ul. Górczewska 201, 01-459 Warszawa Fundacja Popularyzacji Muzyki www.jazzpress.pl Jazzowej EuroJAZZ ISSN 2084-3143 Redakcja redaktor naczelny: Fotograficy: Piotr Wickowski Piotr Gruchała redaktor prowadzący jazzpress.pl Marta Ignatowicz-Sołtys Krzysztof Komorek Kuba Majerczyk Lech Basel Janusz Falkowski Marcin Wilkowski Aya Al Azab Piotr Fagasiewicz Mery Zimny Piotr Banasik Jerzy Szczerbakow Jarek Misiewicz Rafał Garszczyński Barbara Adamek Ryszard Skrzypiec Bogdan Augustyniak Wojciech Sobczak-Wojeński Krzysztof Wierzbowski Sławomir Orwat Katarzyna Stańczyk Jakub Krukowski Paulina Krukowska Radek Wośko Katarzyna Kukiełka Lech Basel Jarosław Wierzbicki Małgorzata Smółka Beata Gralewska Vanessa Rogowska Przemek Kleczkowski Basia Gagnon Anna Mrowca Jarosław Czaja Kasia Idźkowska Marek Brzeski Jacek Piotrowski Piotr Rytowski Plakaty Barnaba Siegel Agnieszka Sobczyńska Cezary Ścibiorski Korekta Adam Tkaczyk Katarzyna Czarnecka Anna Piecuch Dorota Matejczyk Rafał Zbrzeski Przemek Bychawski Anna Mrowca Łucja Kubicka Piotr Pepliński Marta Pijanowska-Kwas Michał K. Dybaczewski Magdalena Kowalewicz Katarzyna Nowicka Jędrzej Janicki Projekt layoutu Beata Wydrzyńska Paulina Sobczyk Opracowanie graficzne, Marcin Czajkowski skład i łamanie Klara Perepłyś-Pająk Marketing i reklama Agnieszka Holwek [email protected]

Wszystkie materiały w numerze objęte są licencją Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomer- cyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska, to znaczy, że wolno je kopiować i rozpowszechniać, jednak należy oznaczyć w sposób określony przez Twórcę lub Licencjodawcę, nie wolno używać do celów komercyjnych i nie wolno zmieniać, przekształcać ani tworzyć nowych dzieł na podstawie tego utworu. Z tekstem licencji można zapoznać się na stronie » A R C H I W U M JAZZPRESS WWW.JAZZPRESS.PL/ARCHIWUM

STYCZEŃ 2020 LUTY 2020

Miesięcznik internetowy Miesięcznik internetowy poświęcony jazzowi poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143 i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

Przemysław Strączek TOP NOTE Fig Tree Piotr Damasiewicz & Power Jazz of The Horns Ensemble 2019 Polska ZWYCIĘZCY

TOP NOTE Tie Break The End

Michał Bąk Anna Serafińska Andrzej Święs Adam Jarzmik Wojciech Staroniewicz Muzyk nie musi być samotny Uzależniony od morza

fot. Kuba Majerczyk fot. Kuba Majerczyk

MARZEC 2020 3 MAJ 2020 4 1 3 - 4 Miesięcznik internetowy 8 Miesięcznik internetowy 20

poświęcony jazzowi poświęcony jazzowi N poświęcony jazzowi S S

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143 i muzyce improwizowanej I i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

Leopold Tyrmand 100 Lat

Ewa Uryga Mahalia Jackson in Memoriam New Bone Longing

TOP NOTE High Definition Quartet TOP NOTE Dziady Anna Gadt & Marcin Olak Gombrowicz

Kuba Wójcik Kuba Stankiewicz Tatvamasi Jorgos i Antonis Skoliasowie Jerzy Mączyński 100 Łukasz Ojdana Robię coś innego Naturalnie albo wcale N r fot. Kuba Majerczyk fot. Kuba Majerczyk

LIPIEC-SIERPIEŃ PAŹDZIERNIK 2020 2020 Miesięcznik internetowy Miesięcznik internetowy poświęcony jazzowi poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143 i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

TOP NOTE 100 LAT Darek Oleszkiewicz BIRDA Krzysztof Pacan The Promise Story of 82

The Consonance Trio Orient Express

TOP NOTE Małgorzata Marcin Wasilewski Trio, Zalewska-Guthman Joe Lovano Damian Hyra Quartet Arctic Riff Kuba Więcek Beata Przybytek Saksofon to mój język

Marcelina Gawron Dorota Miśkiewicz Teus Nobel Chodzenie po linie

fot. Kuba Majerczyk fot. Kuba Majerczyk