WRZESIEŃ 2018

Miesięcznik internetowy poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

Michał Martyniuk Nothing To Prove

TOP NOTE Jacek Kochan Ajee Zbigniew Namysłowski Muzyków poznaję na żywo

Rozmowy: Łukasz Kokoszko Roxy Coss

fot. Kuba Majerczyk

Od Redakcji redaktor naczelny Piotr Wickowski [email protected]

„Gwiazdą zamykającą całość był Tomasz Stańko w towarzystwie swojego dawnego zespołu – dziś już nagrywającego samodzielnie – tria Marcina Wasilewskiego. To był niewątpliwie najlepszy set wieczoru. Tomasz Stańko urzeka każdym dźwiękiem, szczególnie w czasie koncertów. Ma w sobie coś z Milesa Davisa. Gra oszczędnie, cał- kowicie kontroluje muzyczną akcję i jakby od niechcenia zupełnie niespodziewanie wydaje ze swojej trąbki dźwięki, których się nie spodziewamy, a które są tak bardzo na miejscu” – relacjonował w jednym z pierwszych numerów JazzPRESSu (czerwiec 2011) występ twórcy Balladyny, na charytatywnym koncercie na rzecz pomocy ofia- rom trzęsienia ziemi w Japonii, Rafał Garszczyński. Muzyka Tomasza Stańki była u nas obecna niemal od początku istnienia naszego magazynu i powracała wielokrotnie, nie tylko przy okazji ukazywania się kolejnych jego płyt. Jego nazwisko pojawiało się zarówno kiedy przywoływano historyczne na- grania i postacie, jak i przy okazji aktualiów, których ciągle był istotnym elementem. „Daleko mi do kompozytora muzyki klasycznej, który w sposób ścisły zapisuje swoje kompozycje. Ja tworzę swoistego rodzaju programy, zawarte w krótkich formach, w których improwizuję. Im bardziej treściwe są te programy, tym więcej dają moż- liwości twórczych, ale trzeba też przyznać, że tym dłużej się tworzy ich formę. A to oznacza, że moją pracę lepiej przyrównać do tworzenia poezji” – mówił Tomasz Stańko w pierwszej rozmowie opublikowanej w JazzPRESSie (maj 2013). „Ja po prostu długo żyję” – wyjaśniał w naszym wydaniu z nim na okładce (wrzesień 2014), dla- czego jest go tak wszędzie pełno, zwłaszcza przy okazji różnych okolicznościowych koncertów i narodowych świąt. Bo Tomasz Stańko zwykle był w centrum wydarzeń, jego muzyka płynęła od lat sześćdziesiątych, począwszy od Astigmatic, gdzieś w centrum polskiego jazzu. Jakkolwiek rozumieć to „centrum” (nie myląc go z głównym, środkowym nurtem) i niezależnie od tego, jak przesuwało się ono na przestrzeni dekad, bezsprzecznie to w znacznym stopniu właśnie jego brzmienie definiowało polski . Zwłaszcza dla tych spoglądających z zagranicy. Dlatego pora sobie powiedzieć – pewna epoka w historii polskiego jazzu dobiegła końca. Uwaga! Wraz z tym wrześniowym numerem rozpoczynamy regularne wydawanie papierowej wersji JazzPRESSu. Dostępna będzie bezpłatnie, co dwa miesiące, w wie- lu miejscach Polski, tam gdzie grana jest na żywo muzyka jazzowa. Aktualizowana lista takich miejsc znajdować się będzie na stronie: www.jazzpress.pl. Miłej lektury 4|

SPIS TREŚCI 3 – Od Redakcji 6 – Portrety improwizowane 7 – Wydarzenia 12 – Wspomnienie 12 Tomasz Stańko (1942-2018) Ton jest moją siłą, daje mi całą duszę 15 Grzegorz Grzyb (1971-2018) Kolarz perkusista 16 Jacek Mazur (1958-2018) Muzyk i propagator jazzu 17 Aretha Franklin (1942-2018) Odeszła Królowa Soulu 20 – Płyty 20 Pod naszym patronatem 28 TOP NOTE 30 Recenzje Jacek Kochan & musiConspiracy – Parentes Stanisław Słowiński Sextet – Visions Between Love & Death Eljazz Big-Band – After The Catastrophe Apostolis Anthimos – Parallel Worlds Szymon Mika Trio – Togetherness Ludowy Klima(t) Alicja Serowik – Do śë såjd Grzegorz Karnas – Power Kiss Tomasz Dąbrowski Ad Hoc – Ninjazz Free Fusion Band – Vulcan’s Electric Hammer John Coltrane – Both Directions At Once: The Lost Kamasi Washington – Heaven And Earth Štěpánka Balcarová – Life And Happiness Of Julian Tuwim Meshell Ndegeocello – Ventriloquism Bezpieczne mieszanie gatunków David Friesen – Structures Mast – Thelonious Sphere Monk Dawid Lubowicz – Inside 70 – Książki – recenzje Książki o muzyce dla młodych i młodszych Nate Chinen – Playing Changes: Jazz For The New Century Igor Wasserberger, Antonín Matzner, Peter Motyčka – Jazz In Europe JazzPRESS, wrzesień 2018 |5

76 – Koncerty 76 Przewodnik koncertowy 88 Stodoła areną pasjonującej rywalizacji 96 Letnie jazzowe szaleństwo w Krakowie 104 Bogata historia, różne pokolenia 108 Dali jazzu 111 Publiczność wirowała w zabawie 114 Jak powinny wyglądać lekcje muzyki 117 – Rozmowy 117 Zbigniew Namysłowski Muzyków poznaję na żywo 124 Łukasz Kokoszko Być unikatowym 130 Roxy Coss Urok i prowokacja 140 – Słowo na jazzowo 140 Złota Era Van Geldera Blues 143 Kanon Jazzu Zespół wdał się w polemikę 146 Polish Jazz – Kanon polskiego jazzu Funk po polsku 148 My Favorite Things (or quite the opposite…) Wiejski jazz 148 151 – Pogranicze 151 Down the Backstreets Audiofilm 153 – Redakcja

F L a : www.jazzpress.pl

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 6| Wydarzenia Portrety improwizowane rys. Jarosław Czaja Jarosław rys. Wydarzenia JazzPRESS, wrzesień 2018 |7

Mario Forte zwycięzcą Konkursu im. Zbigniewa Seiferta

rodzony w Algierii, wy- Uchowany we włosko-fran- cuskiej rodzinie, a obecnie mieszkający w Nowym Jorku, skrzypek Mario Forte zwycię- Banasik Piotr fot. żył w trzeciej edycji Konkur- su im. Zbigniewa Seiferta. Na- groda publiczności przypadła najmłodszej uczestniczce kon- kursu – polskiej skrzypaczce Amalii Obrębowskiej. Druga nagroda trafiła w ręce jordańskiego skrzypka Laytha Sidiqa. Trzecią odebrał Ame- rykanin Gabriel Terraccia- no. Ciekawostką jest, że zwy- ciężczyni głosowania on-line (za pośrednictwem strony in- ternetowej konkursu) Amalia proszenie do występu na Ur- ły się w lipcu w Europejskim Obrębowska, studentka Uni- banator Days w Warszawie Centrum Muzyki Krzyszto- wersytetu Fryderyka Chopina otrzymał Mario Forte. Na fe- fa Pendereckiego w Lusławi- w Warszawie, kształci się pod stiwalu Emanacje w Europej- cach, wyłoniło jury konkur- okiem Mateusza Smoczyń- skim Centrum Muzyki Krzysz- su w składzie: Mark Feldman, skiego – zwycięzcy Konkursu tofa Pendereckiego w Lusła- Erik Friedlander, Dominique Seiferta sprzed dwóch lat. wicach wystąpi Amalia Obrę- Pifarély i Michał Urbaniak. Wręczone zostały ponadto na- bowska. Relacja z koncertu galowego grody dodatkowe w postaci za- Zwycięzców, po trzech dniach w tym numerze JazzPRESSu – proszeń na festiwale. I tak za- przesłuchań, które odbywa- dział: koncerty/relacje. ›

Jazzowe Skrzydła odleciały do Berlina

yal Lovett Trio zdobyło chodzi z Izraela i obecnie Poza Eyalem Lovettem i Mat- EJazzowe Skrzydła, czyli na- mieszka w Berlinie. W ubie- hiasem Højgaardem Jense- grodę pierwszej edycji konkur- głym roku uznany został nem skład uzupełnia perkusi- su organizowanego przez war- za artystę roku przez Jazzy sta Aidan Löwe. 16 czerwca ze- szawski 12on14 . W ka- Berlin, portal informacyjny spół odebrał trofea i wystąpił tegorii indywidualnej zwycię- o jazzowych wydarzeniach na scenie 12on14. żył kontrabasista tego zespołu i koncertach w stolicy Nie- Jak poinformował klub, druga, – Mathias Højgaard Jensen. miec. Ze swoim triem zade- zimowa edycja konkursu zosta- Prowadzący zwycięski ze- biutował w 2013 roku płytą ła odwołana z powodu niewy- spół pianista Eyal Lovett po- Let Go. starczającej liczby zgłoszeń. › 8| Wydarzenia

Koryfeusz Muzyki Polskiej 2018

uż tylko do 10 września zgła- www.koryfeusz.org.pl. Jszać można kandydatów do Nagrodę Koryfeusz Muzyki tegorocznych Koryfeuszy. Na- Polskiej środowisko muzycz- grodzeni zostaną ogłoszeni ne przyznaje od 2011 roku jako 1 października, w ósmą rocz- wyróżnienie dla osób, grup nicę działalności Instytutu artystów i instytucji działają- Muzyki i Tańca, przypadają- cych w obszarze różnorodnej cą w Międzynarodowym Dniu – gatunkowo i chronologicz- Muzyki. nie – muzyki polskiej. Koryfe- Kandydatury można zgła- usz Muzyki Polskiej jest przy- szać w kategoriach: Osobo- znawany twórcom, artystom wość roku, Wydarzenie roku wykonawcom, muzykologom, cyjnym i edukacyjnym. Na- oraz Nagroda honorowa, a tak- krytykom, dziennikarzom, groda przyznawana jest za do- że w kategorii Odkrycie roku, humanistom, badaczom, ani- konania w minionym sezonie przyznawanej debiutującym matorom, popularyzatorom artystycznym, z wyłączeniem artystom. Zgłoszenia mogą i menedżerom kultury, gru- Nagrody honorowej przyzna- dokonywać osoby związane pom artystów, a także insty- wanej za całokształt działal- z polskim życiem muzycznym. tucjom, wydarzeniom arty- ności. Organizatorem Kory- Przyjmowane są za pośredni- stycznym oraz różnorodnym feuszy jest Instytut Muzyki ctwem strony internetowej: projektom twórczym, anima- i Tańca. › JazzPRESS, wrzesień 2018 |9

EABS supportem Marcusa Millera

ystępy grupy EABS po- i jego zespołu to było coś wię- jeszcze szerszej publiczności” Wprzedzać będą koncer- cej niż spełnienie marzeń. My – przyznali muzycy wrocław- ty Marcusa Millera na polskiej nawet nie zdążyliśmy tego wy- skiego zespołu EABS. części trasy basisty promującej marzyć, a to zdarzy się w real- Marcus Miller powraca do Pol- jego najnowszy, tegoroczny al- nym świecie. Jesteśmy bardzo ski po trzech latach przerwy. bum Laid Black. podekscytowani tym faktem, W listopadzie wystąpi w Gli- „Propozycja zagrania dużej zwłaszcza, że będziemy mo- wicach, Poznaniu, Gdyni, War- trasy obok Marcusa Millera gli pokazać naszą twórczość szawie oraz we Wrocławiu. ›

Polski jazz w Azji z okazji setnej rocznicy niepodległości

d września do listopada na High Definition Quartet, Pa- Otrasie koncertowej w Chi- weł Kaczmarczyk Quartet i Ra- nach i Korei wystąpi sześć pol- fał Sarnecki Quintet. Artyści skich zespołów jazzowych zaprezentują repertuar autor- młodego pokolenia. Koncer- ski, jak również inspirowany ty odbywać się będą w ramach twórczością Adama Mickiewi- światowych obchodów setnej cza, Krzysztofa Komedy, Hen- rocznicy odzyskania przez Pol- ryka Warsa czy Bronisława Ka- skę niepodległości. pera. Koncerty zaplanowano Pod szyldem projektu Jazz Po od 14 września do 4 listopada Polsku, w którego ramach or- w Chengdu, Chongqing, Hang- ganizowane są zagraniczne tra- zhou, Harbinie, Jarasum, Kan- sy polskich młodych muzyków, tonie, Pekinie i Shenzhenie. w Chinach i Korei zagrają: Mo- Kulminacją trasy będzie kon- nika Borzym Quintet w towa- cert specjalny zorganizowany rzystwie muzyków Orkiestry na fregacie Dar Młodzieży, któ- Akademii Beethovenowskiej, ra zawita do Szanghaju pod- Tomasz Chyła Quintet, EABS, czas rejsu dookoła świata. › fot. materiały prasowe materiały fot. 10| Wydarzenia

Piotr Baron dyrektorem Polskiej Orkiestry Sinfonia Iuventus

iotr Baron będzie kierował klarował między innymi pod- i studenci uczelni artystycz- PPolską Orkiestrą Sinfonia jęcie działań, które umożliwi- nych, którzy nie ukończyli 30 Iuventus w Warszawie przez łyby zatrudnienie absolwen- roku życia. › kolejne pięć lat – poinformo- tów POSI przez polskie insty- wało Ministerstwo Kultury tucje kultury. i Dziedzictwa Narodowego. Piotr Baron – saksofonista Dyrektor Polskiej Orkiestry jazzowy, kompozytor, band Sinfonia Iuventus został wy- lider i publicysta muzyczny łoniony w konkursie ogłoszo- – od grudnia 2015 roku peł- nym przez Ministra Kultu- nił funkcję zastępcy dyrek- ry i Dziedzictwa Narodowego tora Departamentu Szkolni- 12 czerwca. Kandydaci zobo- ctwa Artystycznego i Eduka- wiązani byli do przedstawie- cji Kulturalnej w Minister- nia koncepcji zarządzania ze- stwie Kultury i Dziedzictwa społem oraz programu działa- Narodowego. Sinfonia Iuven- nia Sinfonii Iuventus na pięć tus istnieje od 2008 roku i ma najbliższych sezonów arty- siedzibę w Warszawie. W jej

stycznych. Piotr Baron zade- skład wchodzą absolwenci Majerczyk Kuba fot.

Pardon, To Tu wyróżnione przez Roskilde

arszawski klub Pardon, rowiznę w uznaniu dotych- charakterze, jako jedyne ta- WTo Tu został wyróżnio- czasowej siedmioletniej dzia- kie wydarzenia w Polsce i Eu- ny przez legendarny duński Ro- łalności. Istniejący obecnie ropie. Działalność klubu nigdy skilde Festival i organizujące go w formule wakacyjnej świet- nie była wspierana finansowo stowarzyszenie Roskilde Festi- licy klub od 2011 roku zorga- z ministerialnych czy miej- val Charity Foundation. Wyróż- nizował ponad 600 koncer- skich dotacji ani przez spon- nienie takie przyznano po raz tów, spotkań literackich i war- sorów. Obecnie przygotowy- pierwszy polskiemu klubowi. sztatów plastycznych dla dzie- wana jest nowa stała siedziba Pardon, To Tu otrzymał da- ci. Wiele z nich o unikatowym klubu w Warszawie. ›

Platynowy Jazz Band Młynarski-Masecki

oc w wielkim mieście – zują do jazzowej stylistyki, Platyna przypadła za Songs Nwydana w listopadzie o takim wyniku sprzedaży. From Yesterday. ubiegłego roku płyta formacji Poprzednim był Jazz For Idiots Związek Producentów Audio Jazz Band Młynarski-Masecki Macieja Maleńczuka, któ- Video przyznaje Platynowe osiągnęła w sierpniu status ry otrzymał Platynę w lutym. Płyty za sprzedaż na poziomie Platynowej Płyty. W ubiegłym roku podobnym 10 tysięcy egzemplarzy w kate- To drugi w tym roku album, wynikiem mogli się cieszyć gorii jazz/blues/folk/muzyka którego twórcy odwołują się tylko Mieczysław Szcześniak źródeł i 30 tysięcy – krajowej do tradycji jazzowej i nawią- i Krzysztof Herdzin, którym muzyki rozrywkowej. › JazzPRESS, wrzesień 2018 |11 12| Wspomnienie

Tomasz Stańko (1942-2018) Ton jest moją siłą, daje mi całą duszę*

Jakub Krukowski [email protected]

„Wydawałoby się, że jest mi łatwo. Trębacz przez całe życie miał wie- Nie, było mi ciężko. (...) Ale general- le do powiedzenia. W sensie do- nie – idę. Idę. Nie rezygnuję”*. Droga, słownym – przy okazji niezliczonej którą podążał Tomasz Stańko, była ilości wywiadów, artystycznie zaś jedyna w swoim rodzaju, pełna nie- – na imponującej liczbie wydaw- oczekiwanych zwrotów, wielkich nictw. Niewielu jest wykonawców, sukcesów i ciemnych momentów. którzy sięgali po tak zróżnicowa- To ona zdeterminowała jego życio- ne formy wyrazu, nic w tym jednak rys, a pokonywanie jej, początko- dziwnego, jeśli istoty swojej twór- wo nieśmiało, później szybko i bez czości Stańko upatrywał w otaczają- kompromisów, z czasem zaś coraz cych go kontrastach. W przypadku wolniej i świadomiej, ukształtowa- tak zasłużonej dla gatunku postaci ło jego muzyczny dorobek. Ta po- ważniejsze jednak od pytania „kim dróż 29 lipca dobiegła końca. był?” jest „co nam pozostawił?”. fot. Jarek Wierzbicki Jarek fot. JazzPRESS, wrzesień 2018 |13

Spadkobierca

Choć początki jego działalności na- znaczyło onieśmielenie krakow- skim światkiem jazzowym, to już Wierzbicki Jarek fot. we wczesnych latach sześćdzie- siątych, razem z zespołem Jazz Darings, zapracował na miano „pierwszego combo freejazzowe- go w Europie”. W tym okresie na- wiązał współpracę z Krzysztofem Komedą, stając się podstawowym członkiem legendarnych składów. Słuchając przełomowego albumu Astigmatic (1966), nie sposób nie utożsamiać tego brzmienia z to- nem jego trąbki. Wyjazd z kraju, a później śmierć Komedy (1969) popchnęły Tomasza Stańkę do konstruowania włas- nych projektów, czego efektem były najważniejsze polskie zespo- ły przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych – kwintet (Mu- Charakterystyczne, że na każdym etapie kariery sic for K, 1970) oraz kwartet (TWET, trębacz odnosił się do swoich mistrzów. Podkre- 1974). Rozgłos oraz artystyczny suk- ślał przy tym polskość w nazewnictwie projektów, ces tych grup otworzyły trębaczowi stając się, choćby bezwiednie, ważnym przekaź- drzwi do europejskich festiwali. nikiem ojczystej kultury na świecie. Wspomnia- Konsekwencją było zainteresowa- na Balladyna, jak również Matka Joanna (1995) czy nie najbardziej wpływowych po- Wisława (2013), to doskonałe przykłady nawiązań staci na rynku, w tym Manfreda do rodzimej sztuki. Najważniejsza na tym tle była Eichera. Wytwórnia ECM wydała jednak Litania (1997) – płyta poświęcona Komedzie. w 1976 roku Balladynę, która odkry- Do nagrania lider zaangażował doborowy skład, by ła dla świata całkowicie odmienny, oddać hołd wielkiemu kompozytorowi i ugrunto- charakterystyczny dla Stańki styl. wać należne mu miejsce w europejskim panteonie. Dla niemieckiej oficyny płyta sta- Jak mówił, „Polskość wolę podkreślać swoją tożsa- ła się sztandarową pozycją, liczo- mością z największymi naszymi artystami (...) to ną jako jeden z jej Touchstones – ka- jedyna możliwa do zaakceptowania forma wyraże- mieni milowych. nia tego, kim jestem”. 14| Wspomnienie

lat dążąc do uproszczenia formy, to zawsze traktowano ją jako przejaw absolutu – perfekcyjnego uchwyce- nia uniwersalnych emocji. Nawet ci, którzy z niedosytem rozpamię- tywali żywiołowe oblicze z lat sie- demdziesiątych, musieli docenić kunszt kolejnych, coraz bardziej posępnych nagrań. Muzyk stał się częścią polskiej popkultury, jak mó- wił „ (…) [Ludzie] mogą nie słuchać mojej muzyki (…), ale mnie znają. A to, że mnie znają i szanują, poma- fot. Jarek Wierzbicki ga mi grać moją niszową muzykę”. Zauważył też kiedyś: „Jestem częś- Mentor cią jakiejś maszynerii, która żyje i idzie do przodu”. Śmierć nie za- Świetne przyjęcie przez krytykę albumów wyda- trzymała tej maszynerii. Nawet je- nych pod monachijskim szyldem zaowocowało śli wydawać się może, że przepast- przyznaniem Polakowi w 2002 roku Europejskiej na dyskografia słynnego polskiego Nagrody Jazzowej. Jego wysoka pozycja na arenie trębacza jest doskonale znana, to międzynarodowej była już wtedy bezsprzeczna każdy powrót do jego muzyki oka- i miał możliwość grania z każdym. Po pięciu pły- zuje się nowym odkryciem. „Jeśli tach zarejestrowanych z muzykami o ugruntowa- rzeczy mają duszę, jeśli pochłania- nej renomie przyszedł jednak czas na zmianę. Al- ją i zatrzymują energię, jeśli mają bumem Soul of Things (2002) Stańko rozpoczął etap własną historię i wspomnienia, to prowadzenia młodszych składów i urósł do roli tak samo muzyka” – napisał Mar- dojrzałego mentora. Komentował: „Grając ze mną, cin Kydryński na albumie Soul of oni czerpią z mojej pewności i doświadczenia na Things. Miarą wielkości artysty scenie. (…) Teraz jak przypomnę sobie Astigmatic, jest sztuka oddania własnej duszy myślę – wydobywało to ze mnie wszystko, robiło w osobistym dorobku. Ta umiejęt- mi skrót i rozwijało mnie”. ność unieśmiertelnia. ›

Ikona * Tytuł i wszystkie cytowane wypowie- Wiele lat spędzonych na scenie, wśród czołowych dzi należą do Tomasza Stańki i pocho- dzą z jego autobiografii – książki Despe- przedstawicieli różnych gatunków, zasłużenie na- rado (Wydawnictwo Literackie, 2010) oraz dały trębaczowi status ikony polskiego jazzu. Choć rozmowy opublikowanej w JazzPRESSie jego twórczość nieustannie ewoluowała, z biegiem (09/2014). JazzPRESS, wrzesień 2018 |15

Grzegorz Grzyb (1971-2018) Kolarz perkusista

Jędrzej Janicki [email protected]

Miłośnikom muzyki dał się poznać Grzegorz Grzyb, jako człowiek wyjątkowo otwar- jako wybitny perkusista. Z ogrom- ty na innych, bardzo cieszył się na Pol’and’Rock Fe- ną lekkością i swobodą poruszał stival (dawny Przystanek Woodstock), na którym się w przeróżnych muzycznych miał wystąpić właśnie z Laboratorium. Tuż przed fe- światach. Grzegorz Grzyb odszedł stiwalem, 23 lipca, dotarła do nas najtragiczniejsza 23 lipca w wieku 47 lat. z wiadomości – Grzesiek zmarł w wyniku obrażeń Szerszej publiczności znany jest doznanych po potrąceniu przez samochód podczas głównie jako wyjątkowo wszech- treningu rowerowego w Warszawie. Zespół Labora- stronny muzyk sesyjny – w tej roli torium nie odwołał jednak występu i zagrał koncert, współpracował między innymi który stał się hołdem dla zmarłego przyjaciela… z zespołem Szwagierkolaska, ze Zbi- Zginął na rowerze, który zawsze był jego ogromną gniewem Hołdysem i Edytą Gór- namiętnością. „Perki”, bo tak nazywali go rowerowi niak. Nie były mu obce również kompani, był również bardzo ambitnym kolarzem. kompozycje klasyków – współtwo- Choć był tylko kolarskim amatorem, to jeździł z pa- rzył wraz ze Zbigniewem Namy- sją, nigdy się nie oszczędzając i osiągając wspaniałe słowskim projekt Mozart Goes Jazz. rezultaty w swojej kategorii. › Jego największą muzyczną miłością był jednak zdecydowanie jazz. To w tę muzykę wkładał zawsze całe swo- je serce, grając w sposób pełen pasji, zaangażowania, jakby każdy z kon- certów był tym najważniejszym. Ze swoim mistrzem, Jaco Pastoriusem, łączyła go podobna charyzma i mi- łość do muzyki. Od swoich pierw- szych jazzowych fascynacji, swingu i bebopu, odchodził bardzo daleko. Pamiętam go głównie jako perku- sistę legendarnej grupy Laborato- rium. Z tym krakowskim składem współpracował od 2008 roku. fot. Piotr Gruchała 16| Wspomnienie

Jacek Mazur (1958-2018) Muzyk i propagator jazzu

Marek Brzeski [email protected]

Każde miasto ma pewne charakterystyczne zabyt- ki, instytucje, ludzi. Jazz Band Ball Orchestra wraz z Old Metropolitan Band są wrośnięte w pejzaż Kra- kowa jak pomnik Mickiewicza na Rynku. Istniały „od zawsze” i każdy, kto chce poznać jazz tradycyjny, może wybrać się na ich koncert. Istnieją mimo upły- wającego czasu i smutnych wydarzeń, których nie sposób uniknąć. W nocy 11 lipca 2018 roku zmarł je- den z liderów pierwszego z nich – Jacek Mazur. Z JBBO współpracował od 35 lat jako saksofonista, klarnecista i wokalista. Miłośnik i propagator jazzu, organizator Baszta Jazz Festival w Czchowie, artysta, w Muszynie Kultury Ośrodek Miejsko-Gminny fot. który poświęcił życie tej muzyce. Człowiek pasji, za- kochany w gatunku, który dał początek wszelkim odmianom jazzu, jakie znamy dzisiaj. Jak słusznie Jacek Mazur umarł w wielu 60 lat. zauważył, „Nie można zaczynać od Johna Coltrane’a Zostawił rodzinę, sztukę i sympaty- czy Milesa Davisa. Najpierw należy poznać trady- ków. Obiegowa opinia mówi, że nie cję...”. To prawda znana wszystkim chcącym zrozu- ma ludzi niezastąpionych. To nie- mieć fenomen muzyki improwizowanej. prawda. Można uzupełnić skład i za- Ja sam rozpocząłem swoją przygodę z jazzem od... stąpić instrument – Pana Jacka zastą- Jazz Band Ball Orchestra. Nie wyobrażałem sobie, pić się nie da. Odszedł wartościowy że jazz może wyglądać inaczej. Chodziłem na kon- człowiek, którego „drugie” życie certy, kupowałem płyty, uczyłem się swingu, a czas może jednak trwać wiecznie, zgod- na muzykę trudniejszą przyszedł nieco później. nie z inną opinią, że człowiek umie- Jazz Band Ball to ikona. Założony w 1962 roku ma ra na zawsze dopiero wtedy, gdy ginie dziś 56 lat i mimo upływu czasu zachowuje świe- o nim pamięć. Pan Jacek, odchodząc, żość i zajmuje czołowe miejsca w rankingach na pozostawił po sobie liczne nagrania najlepszy polski zespół jazzu tradycyjnego. Zapra- i inicjatywy. Odkurzajmy więc cza- szany na liczne festiwale na całym świecie, uhono- sem stare płyty i pilnujmy, aby Basz- rowany listem gratulacyjnym od prezydenta USA, ta Jazz Festival przetrwał i po wsze koncertuje i odnosi sukcesy do dzisiaj. czasy kojarzył się z jego twórcą. › JazzPRESS, wrzesień 2018 |17

Aretha Franklin (1942-2018) Odeszła Królowa Soulu

Basia Gagnon [email protected]

Miała niezwykły dar łączenia go- utwór Otisa Readinga (R.E.S.P.E.C.T.) i zamieniła spelowej duchowości z żywioło- go w hymn walki o równość rasową i prawa ko- wą witalnością, która sprawiała, biet. Kompozycja Wondera Until You Come Back że pulsujący rytm jej przebojów To Me nawet nie znalazła sobie miejsca na jego – kultowy Respect, liryczny You własnej płycie, a Aretha wyniosła ją na szczyt list Send Me, przejmujący I Never Lo- przebojów. Podobnie było z I Never Loved A Man ved A Man, radosny Rock Steady, (Ronnie Shannon), A Change Is Gonna Come (Sam potężne Think, gorzkie Chain Of Cooke) czy The Thrill Is Gone (z repertuaru B.B. Fools, The House That Jack Built, Kinga). romantyczne A Natural Woman, Jako mała dziewczynka marzyła o karierze pri- Day Dreaming i Say A Little Prayer mabaleriny i przeszła baletową edukację. Teraz – podrywał do tańca kolejne po- może się to wydawać możliwe, ale w latach sześć- kolenia. dziesiątych bardziej prawdopodobne było, że po- Stevie Wonder powiedział o niej: leci na Księżyc. Misty Copeland, pierwsza czarno- „Kiedy bierze twoją piosenkę, za- skóra primabalerina, zatańczyła Klarę w Dziadku biera ją i już nigdy nie dostaniesz do Orzechów w 2014 roku. jej z powrotem. Tak właśnie śpie- Aretha wychowywała się w latach segregacji raso- wała” (CBS This Morning, 17 sierp- wej, rodzina wielebnego Franklina często korzy- nia 2017 r., tłumaczenie Basia Gag- stała z kuponów żywnościowych, ale za to gościła non). Aretha wybrała mało znany w domu takie sławy, jak Ella Fitzgerald, Duke El- 18| Wspomnienie

lington, Art Tatum, Oscar Peterson oraz partnerka klin (recenzja – JazzPRESS 11/2015) ojca, ówczesna ikona muzyki gospel Clara Ward, wyłania się obraz kobiety o nie- która była ideałem wokalistki dla młodej Arethy. słychanie kruchej wierze we Dom Franklinów był kulturalnym i politycznym własne zdolności. Panicznie bala centrum miejscowej społeczności. Podczas tych się latania, ale jeszcze bardziej wizyt ojciec często sadzał ją przy fortepianie i ka- utraty tytułu Królowej Soulu. Za- zał śpiewać. Już jako dziewięciolatka występowa- pytana delikatnie, kogo widziała- ła w kościele stojąc na skrzynce ustawionej przed by jako swoja następczynię odpo- pulpitem. wiedziała ze stoickim spokojem: Dalszą drogę w muzycznym biznesie przerwa- „Arethę...” (Wendy Williams Show, ła wczesna ciąża i narodziny synów, kiedy miała 2011). zaledwie 12 i 14 lat. Szybko wróciła do muzyki, po- Królową Soulu nazwał ją po raz rzucając szkołę. Od początku jasno widziała swo- pierwszy w 1962 Pervis Spann, DJ ją drogę do kariery i konsekwentnie nią podąża- z chicagowskiego radia WVON, ła. Jako szesnastolatka pojechała w trasę Martina ale na szczyt wspinała się stop- Luthera Kinga, a w 1968 roku, po jego tragicznej niowo, aż do momentu, kiedy śmierci śpiewała na jego pogrzebie. w 1967 roku Respect. stał się hym- Miała kilku mężów i ponoć niezliczonych ko- nem walki o równouprawnie- chanków. To o niej był przebój Sama Cooke’a You nie. Jako Królowa Soulu, pierw- Send Me. Stan Getz powiedział o niej: „Śpiewała sza kobieta wprowadzona do The z bólem tak ogromnym, że niemal niewyobrażal- Rock and Roll Hall Of Fame (1987) nym... Wyrażała więcej emocji, niż może znieść i zdobywczyni dwudziestu statu- jeden człowiek”. Jak się później okazało, jej repu- etek Grammy, wydawałoby się, że tacja była w dużej mierze wytworem własnej wy- osiągnęła swój cel — reprezento- obraźni i marzeń w poszukiwaniu idealnego męż- wania muzyki nieograniczonej czyzny po wielu nieudanych związkach. kolorem skóry. Mówiono o niej, że ma wielkie ego, ale z bio- Jej występ na uroczystości za- grafii Davida Ritza Respect Życie Arethy Fran- przysiężenia prezydenta Bara- JazzPRESS, wrzesień 2018 |19

cka Obamy przeszedł do historii cji przez dwa tygodnie: kultowy Respect oraz duet i była częstym gościem w Bia- z Georgem Michaelem I Knew You Were Waiting. łym Domu. Jednak sukces bu- 46 jej albumów znalazło się na liście Billboard dził w niej nieustanną, chorobli- 200, sześć z nich dotarło do pierwszej dziesiątki wą wręcz obawę o utratę pozycji tego zestawienia. i presję nagrania kolejnego hitu, Pierwsze niepokojące wiadomości o jej zdrowiu choć sama nigdy się do tego nie przeciekły do prasy w roku 2011, choć w wywia- przyznała. Miała poczucie hu- dzie (The Wendy Williams Show, 2011) zaprze- moru — poproszona w trakcie czała, jakoby miała przejść operację. Chociaż od wywiadu (The Wendy Williams lat zmagała się z nadwagą udało jej się ją obni- Show, 2011) o podpisanie legen- żyć o prawie czterdzieści kilogramów i twier- darnej okładki magazynu Time, dziła, że czuje się świetnie. Jednak pokonał ją kazała asystentce zabrać go do rak trzustki. Odeszła w domu, otoczona rodziną domu. Trzymała pokerową twarz i przyjaciółmi. przez dobrych kilka minut, do- Nie znajdę lepszego podsumowania niż słowa piero widząc przerażenie gospo- jej wieloletniego przyjaciela Steviego Wondera, dyni, której nota bene niezwykle który rozmawiał z nią zaledwie dwa dni przed rzadko zdarza się stracić wątek, śmiercią, i miał z nią nagrać kompozycję The Fu- wybuchnęła śmiechem. ture, napisaną specjalnie na jej płytę: „Wywar- Nagrywała dla najsłynniejszych ła wpływ na każdy gatunek, każdego wokalistę, wytwórni płytowych (Colum- sposób, w jaki wykonywała utwory, jej emocje, bia, Atlantic i Arista). Statysty- szczerość, z jaką śpiewała, jest, i pozostanie, nie- ka jej osiągnięć jest oszałamiają- zapomniana. Wierzyła, że przede wszystkim re- ca. Przez 40 lat utrzymała rekord alizuje dzieło Boga i tak właśnie było. Dawała hitów (72) na liście Billboard Hot radość wielu ludziom, jej głos i esencja jej ży- 100. Miała 17 hitów w Top Ten Bil- cia pozostanie z nami na zawsze” (Stevie Won- lboard Magazine, dwa z nich der, CBS This Morning, tłumaczenie Basia Gag- utrzymały się na pierwszej pozy- non). › 20| Pod naszym patronatem

MICHAŁ MARTYNIUK – NOTHING TO PROVE Przestać się spinać i udowadniać

ichał Martyniuk przyszedł na którego zaprosił liczne grono instrumentalistów świat w Szczecinie. Jego dziadek z różnych stron świata związanych z nowoze- był klasycznym pianistą, więc landzką sceną. pierwsze próby gry na fortepia- Następnie, po ponad dekadzie, powrócił tym- Mnie związane były, w jego przypadku, z klasyką. czasowo do Polski, aby koncertować z polskimi Z czasem jednak zamiłowanie do jazzu wzięło muzykami młodego pokolenia i nagrać z nimi ko- u niego górę, nawet nad jeszcze jedną dyscypliną lejną płytę ze swoimi kompozycjami. W efekcie – trenowaną intensywnie w miejscowej Pogoni powstał album Nothing To Prove, Szczecin piłką nożną. Po maturze i ukoń- na którym grającemu na for- czeniu liceum muzycznego w Pozna- tepianie i syntezatorach niu Michał Martyniuk dołączył do Michałowi Martyniukowi swoich rodziców, którzy wcześ- towarzyszą saksofo- niej wyemigrowali do Nowej nista Kuba Skowroń- Zelandii. ski, gitarzysta Kuba W Auckland kontynuował Mizeracki, kontra- edukację na studiach uni- basista Bartek Choj- wersyteckich na kierun- nacki i perkusista ku jazzowym oraz rozpo- Kuba Gudz. Nagrania czął działalność muzyczną wzbogacono dodat- pod własnym nazwiskiem. kowo o zarejestrowa- W 2016 roku zadebiutował ne w Nowej Zelandii par- tam albumem Odyssey, wy- tie perkusjonalisty Miguela danym jako After ’Ours, który Fuentesa i śpiew Tamy Wai- to projekt stworzył z gitarzystą pary. Płyta ukazała się 3 sierp- Nickiem Williamsem i do nia nakładem SJ Records. artykuł promocyjny artykuł fot. Mary-Anne Thomson Mary-Anne fot. JazzPRESS, wrzesień 2018 |21

Piotr Wickowski: Uważasz się bardziej za artystę nowozelandzkiego czy polskiego?

Michał Martyniuk: Zawsze byłem, jestem i będę Polakiem, dlatego uważam się w stu procentach za muzyka polskiego. Jestem dumny, ze mogę reprezentować Polskę za granicą.

Twój dotychczasowy dorobek płytowy można jednak podzielić na „nowozelandz- ki” i „polski”, bo oba wyraźnie się róż- nią. Dlaczego druga płyta jest tak inna - zwłaszcza brzmieniowo, ale też w swoim charakterze, stylistyce - od poprzedniej? i opiera się niemal wyłącznie na polskich muzykach. Dlaczego zdecydowałeś się na- Tak naprawdę druga płyta Nothing To Pro- grywać właśnie w takiej obsadzie, mi- ve jest moją pierwszą płytą solową. Wcześ- mo że twoja mocna międzynarodowa eki- niejsza płyta Odyssey to kolaboracja z moim pa chyba świetnie sprawdziła się przy przyjacielem, producentem muzycznym Ni- poprzedniej, nowozelandzkiej płycie? ckiem Williamsem. Po tym, jak ukazała się płyta Odyssey, chciałem zrobić coś zupełnie Mieszkam w Nowej Zelandii od ponad 11 lat. innego. Nowy koncept, jeżeli chodzi o mate- Poznałem tam wielu wspaniałych muzy-

Moim marzeniem było wrócić i nagrać płytę z moimi przyjaciółmi w Polsce

riał, brzmienie, a także sam proces nagrywa- ków i producentów. Moim marzeniem było nia. Muzyka, którą napisałem na drugą pły- nagranie płyty z wszystkimi wspaniałymi artykuł promocyjny artykuł tę, jest utrzymana w konwencji jazzowej. No ludźmi, z którymi miałem okazję wcześ- i tym razem podjąłem decyzję, że będę jedy- niej współpracować. Chciałem uwiecznić nym producentem wydawanego materiału. naszą przyjaźń i zamiłowanie do muzyki. Stąd tak wiele osób bierze udział w projek- Skład zespołu, który nagrał Nothing To cie After ‘Ours. Są to artyści z całego świata Prove, też jest prawie całkowicie inny – z Nowej Zelandii Nick Williams, Nathan fot. Mary-Anne Thomson Mary-Anne fot. 22| Pod naszym patronatem

Haines, Matt Nanai, z Wielkiej Brytanii lepszymi ode mnie muzykami. Z jednej stro- Sharlene Hector, Kevin Mark Trail, z Por- ny bardzo mnie to mobilizowało do pracy, z toryko Miguel Fuentes, z Wysp Samoa Ju- drugiej – zawsze gdzieś z tyłu głowy miałem nior Turua oraz z Polski Kuba Skowroński myśl, że muszę im dorównać. Tak napraw- i Adam Kabaciński. dę sam fakt, że razem pracowaliśmy, wska- Jeżeli chodzi o materiał nagrany w Polsce, zywał na to, że wszyscy jesteśmy sobie rów- muszę przyznać, że bardzo tęskniłem za ni, ale zajęło mi trochę czasu, aby przestać ojczyzną. Moim drugim marzeniem było się spinać i udowadniać swoją grą, że do- wrócić i nagrać płytę z moimi przyjaciółmi równuję kolegom w zespole. Nothing To Pro- w Polsce. I tak też się stało. Na początku ze- ve to przypomnienie dla mnie, żebym nigdy

Wyrażam siebie i nie patrzę, czy gram standardy z młodszym kolegą ze studiów, czy swoje nowe kompozycje w Nowym Jorku z Randym Breckerem i Johnem Patituccim

szłego roku przeniosłem się razem z dziew- nie miał już takich blokujących myśli. Teraz czyną na prawie rok do Wrocławia. Przez wyrażam siebie i nie patrzę, czy gram stan- pierwszych kilka miesięcy pracowałem dardy z młodszym kolegą ze studiów, czy nad nowym materiałem, po czym w paź- swoje nowe kompozycje w Nowym Jorku z dzierniku 2017 roku weszliśmy z zespołem Randym Breckerem i Johnem Patituccim, do studia Cavatina w Bielsku-Białej, gdzie jak miało to miejsce kilka miesięcy temu w ciągu trzech dni nagraliśmy wszystko, co (Michał Martyniuk ze swoim triem zajął w można usłyszeć na płycie Nothing To Prove. tym roku drugie miejsce w międzynarodo- Jestem dumny, że na nowej płycie zagrali wym konkursie Made In New York Jazz, w ze mną Kuba Skowroński, Kuba Mizeracki, wyniku czego wystąpił 12 maja na uroczy- Bartek Chojnacki, Kuba Gudz, Tama Wai- stej gali w Nowym Jorku – przyp. red.). para oraz Miguel Fuentes. To już wiemy, dlaczego nazwałeś tak utwór, Czego nauczyłeś się podczas nagrywania który dał tytuł całej płycie. A jak było z po- każdej ze swoich dotychczasowych płyt? zostałymi kompozycjami? Wydaje się, że za nimi też kryją się różne historie. Odkąd pamiętam, zawsze miałem okazję współpracować ze starszymi, bardziej do- Jeżeli chodzi o tytuły utworów, to tak, każ-

świadczonymi, często w moim mniemaniu dy z nich wiąże się z jakąś historią. Nie bę- promocyjny artykuł JazzPRESS, wrzesień 2018 |23

dę opisywał szczegółowo, co kryje się pod Czyli jeszcze na dobre nie zakończyłeś przy- nazwą każdego z nich, bo zajęłoby to zbyt gotowywania pierwszej płyty, a już powstał wiele czasu, ale podam przykłady. Back zalążek drugiej, o zupełnie innych charak- From Kraków narodził się na , terze. Przy okazji drugiej sensowne staje się które odbyło się po naszym koncercie w w takim razie pytanie o kierunek, w któ- krakowskim klubie Harris Piano Jazz Bar. rym zamierzasz zmierzać w przyszłości... Po przyjeździe do Wrocławia dokończyłem myśl, która narodziła się poprzedniej nocy Pracuję teraz nad kilkoma projektami. w Krakowie. Myślę, że na kolejnej płycie znów poja- River - często kiedy komponuję, robię sobie wi się coś nowego. Zacząłem też dużo wię- przerwę na krótki spacer. Daje mi to świe- cej produkcji. Coraz lepiej poruszam się żość umysłu oraz pozwala uporządkować w programach takich, jak Logic czy Able- różne partie myśli w głowie. W zeszłym ro- ton. Uwielbiam zabawę z analogowymi in- ku mieszkaliśmy we Wrocławiu nad samą strumentami. Czuję się naprawdę dobrze rzeką... [śmiech]. w studiu i myślę, że kolejny album będzie Otherside - pamiętam, że był to pierwszy zainspirowany nowoczesnymi beatami utwór, który skomponowałem po zakoń- pomieszanymi ze starymi analogowymi czeniu nagrań na płytę Odyssey. Utwory, brzmieniami oraz klasycznym fortepia- które znalazły się na wcześniejszej płycie, nem. Podczas ostatniej wizyty w Nowym były w stylistyce hip-hopu i R&B. Pomyśla- Jorku i Los Angeles poznałem wielu wspa- łem, że teraz czas na coś innego, i tak po- niałych muzyków i wokalistów, których wstała ballada i pierwszy utwór na nową również zamierzam zaprosić do współpra- płytę. cy przy nowej płycie. › fot. Krzysztof Mokanek Krzysztof fot. artykuł promocyjny artykuł 24| Pod naszym patronatem

Piotr Wojtasik Łukasz Borowicki – To Whom It May Concern – Morbidezza Of Decadence

Płyta To Whom It May Concern jest podsu- Morbidezza Of Decadence to trzecia płyta mowaniem 30-letniej działalności muzycznej młodego gitarzysty i kompozytora Łukasza Piotra Wojtasika. W jej nagrywaniu uczestni- Borowickiego. Tym razem powstał materiał czyli muzycy, z którymi trębacz współpraco- w rozbudowanym, międzynarodowym skła- wał na przestrzeni lat w różnych składach. dzie, w którym poza liderem znaleźli się: Mads Wojtasik zaprosił do współpracy: węgierskie- la Cour – flugelhorn, Bartłomiej Wawryniuk– go saksofonistę Viktora Tótha, pianistę z USA saksofon altowy, Søren Gemmer – fortepian, i Francji Bobby’ego Few, holenderskiego ba- Mariusz Praśniewski – kontrabas, Anders Mo- sistę Jorisa Teepe, amerykańskiego perkusi- gensen – perkusja. stę Johna Betscha i saksofonistę wielu swoich Łukasz Borowicki tak definiuje ten album: Mor„ - zespołów – Sylwestra Ostrowskiego. bidezza Of Decadence, czyli subtelność deka- Wszystkie zamieszczone na albumie kom- dencji, jest próba znalezienia właściwego balan- pozycje są autorstwa lidera i powstały spe- su pomiędzy elementami, które często są sobie cjalnie na trasę koncertową Piotra Wojtasi- przeciwstawiane: melodyjności, uporządkowa- ka i Bobby’ego Few. Nagranie zrealizowano nych struktur i estetyki ładu po jednej stronie w 2016 roku w Les Studios de Meudon we oraz improwizacji, otwartości, niedookreślo- Francji. Wydana przez Indygo Records płyta ności i estetyki dekonstrukcji – po drugiej. Je- będzie mieć premierę 28 września. żeli muzyka cokolwiek wyraża, to są to emocje Będzie to dwunasty, autorski album w do- i ja wierzę, że muzyka potrafi odsłaniać naturę robku Piotra Wojtasika, kolejny – po Amazing emocji z dokładnością i wiernością, jakiej ję- Twelve z 2014 roku i po ubiegłorocznym Tri- zyk nigdy nie osiągnie”. bute To Akwarium – na którym pojawiają się Płyta ukaże się 24 września nakładem Multi- Ostrowski, Tóth i Betsch. kulti Project. JazzPRESS, wrzesień 2018 |25 26| Pod naszym patronatem

Piotr Schmidt Quartet – Saxesful Wojtek Justyna TreeOh! – Get That Crispy

Niezwykła regularność i pracowitość – 10 płyt na Na swojej drugiej płycie Get That Crispy Wojtek 10 lat działalności artystycznej. Założyciel SJ Re- Justyna TreeOh! – formacja wcześniej głównie cords, ceniony wykładowca, jeden z czołowych gitarowa – poszerzyła swoja paletę brzmieniowa polskich trębaczy jazzowych – Piotr Schmidt – o wyraziste, silnie zmodyfikowane efektami linie nowym albumem świętuje swój jubileusz. Krążek melodyczne, ciepły tembr tradycyjnych instru- Saxesful nagrał ze specjalnymi gośćmi – mistrza- mentów afrykańskich i energetycznie pulsujące mi saksofonu różnych pokoleń. dźwięki syntezatora basowego. Schmidt zaprosił do swojego kwartetu pianistę W skład zespołu, założonego w Holandii przez Wojciecha Niedzielę, z którym tworzy też duet, polskiego gitarzystę Wojtka Justynę, poza nim i z którym nagrał wydaną w ubiegłym roku płytę wchodzą: basista Daniel Lottersberger z Austrii, Dark Morning oraz sekcję rytmiczną tria RGG: niemiecki perkusista Alex Bernath oraz Diogo Macieja Garbowskiego na kontrabasie oraz Carvalho, Portugalczyk grający na perkusjona- Krzysztofa Gradziuka na bębnach. W poszcze- liach i syntezatorze Mooga. „W ich utworach gólnych utworach pojawiają się dodatkowo: Jan pulsuje ekspresyjny groove” – napisał holender- „Ptaszyn” Wróblewski, Zbigniew Namysłowski, ski portal Jazzism. Grupa regularnie koncertuje Henryk Miśkiewicz, Grzech Piotrowski, Maciej w Polsce. Ostatnio grała tego lata wraz z portu- Sikała, Piotr Baron oraz Adam Wendt. Będą oni galską wokalistką Polianą Vieirą. również towarzyszyć kwartetowi Piotra Schmid- Autorami zamieszczonych na Get That Crispy ta podczas trasy koncertowej. kompozycji są Wojtek Justyna oraz jego koledzy Płyta ukazała się 1 września. Jej wydawcą jest SP z zespołu. Wydawcą płyty jest Wojtek Justyna. Records. Premierę zaplanowano na 22 września. JazzPRESS, wrzesień 2018 |27 28 NOTE TOP |

Płyty / Top Note Top / Płyty

TTOOPPNNOOTTEE pokaźna grupa instrumentalistów, tu zaś mamy do czynienia czynienia do mamy zaś tu instrumentalistów, grupa pokaźna Na goście. zaproszeni rozwijają brzmienie rego któ trio), razem (tym zespół mały jest trzonem przypadku dym te W każ łączących koncepcji. z podobnej się to zdają one wywodzić projekty, bezpośrednio cech się doszukać trudno że Mimo pomysłów. niecodziennych swoich bezkompromisowość potwierdza artysta roku ubiegłym w wydaną choćby Zestawiająccharakterze. innym całkiem o płyty cofać się w jego dyskografii,by odnaleźć dwie następującepo sobie twórczości cenionego perkusisty. trzeba daleko dajespecyfikę Nie 2017)od czerwca z Gagnon(JazzPRESS Basią z Kochana Jacka wy lubięja nieprzewidywalność”.zaskoczenie– Ten fragment rozmo „Jakrazie w takim opisać twoją muzykę (…)? Nazywaj, jak chcesz (…) Jacek Kochan –

Audio Cave,Audio 2018 Parentes Ajee z najnowsząz Ajee, można zauważyć, że zauważyć, można Parentes była to to była - - - - pranowy, barytonowy, tenorowy tenorowy barytonowy, pranowy, so altowy, (saksofony Prucnal Bar tek i klawiszowe) instrumenty (kompozycje, Wania Dominik – wokal) elektronika, basowy, zator synte perkusja, Kocha (kompozycje, na boku u są stojący bowiem brzmienia dla Najważniejsi całości. kształt na wpływającym elementem jed najistotniejszym ona nak jest nie utworów, rych niektó wykonaniach w warstwy tej obecność pominąć Faktycz trudno nie, instrumentarium. nie właś takim o adnotacja nazwisk widnieje większości przy – nym że nie, wraże odnieść można sonaliów, per charakterystykę Przeglądając dawnictw. wy obu nagraniu w który udział wziął muzykiem, liderem, poza jestjedynym,Dajani– Sari – z nich Jeden wokalistów. pięciorgiem z perkusisty. autorską, pozycję w bogatym dorobku pasuje i przekłada się na kolejną, w pełni Wszystko jednak zaskakująco do siebie elementy pojawiły się tu przypadkowo. Można odnieść wrażenie, że poszczególne Ajee Ajee et lue wokal albumem jest ------dźwiękowej przygodzie w rytmie fusion. rytmie w przygodzie dźwiękowej – projektu istocie o decydują oni To wokal). oraz torską, pozycję w bogatym dorobku perkusisty. siebieprzekładapasujekolejną,i naausiępełni w Wszystkozaskakująco muzyka. jednak do sama cu składzespołu,zagadkowe koń nazewnictwo,w czy niecodzienny jaguarem e-type, pięknym z okładka kontekstu od oderwana przypadkowo – tu się wiły poja elementy poszczególne że wrażenie,odnieść dobrzenie podsumowuje opisywanyalbum. Można wała go „krzywa sztuka”. To intrygujące sformułowa dzieckainteresoJacekkiedyś,odmówiłKochan że ładunekintensywny energetyczny. zaskakująco momentami niosąc albumu, ozdobę prawdziwą stanowią solówki Jego Prucnal. Bartek – Quartet NSI formacji lider saksofonista, młody dołączył dwójki lat od współpracującej świetnie Do artystów. utalentowanych tak war szufladkować to nie że to, na dowód dobry To fortepianem. klasycznym za siadając święcił, laury największe jednak ostatnio elektronicznych, instrumentach na grze w możliwości olbrzymie prezentuje nista pia kiedy raz, pierwszy nie to sięOczywiście Wania. odnajduje estetyce tej w dobrze Zaskakująco JazzPRESS, wrzesień 2018 2018 wrzesień JazzPRESS, [email protected] Jakub Krukowski › | 29 ------TOP NOTE TOP NOTE 30| Płyty / Recenzje

Jacek Kochan & musiConspiracy – Parentes

Jakub Krukowski [email protected]

zyków z różnych zakątków świata. Powierzył im autorską twórczość, osobiście przez siebie zaaranżowa- ną. Trzonem zespołu musiConspi- racy jest kwartet – Jacek Kochan (perkusja, elektronika), Zbigniew Chojnacki (akordeon), Fabrizio Brusca (gitara), Michał Kapczuk (bas) – którego brzmienie poszerza- ją partie sekcji dętej oraz smyczko- wej (w niej między innymi Mate- usz Smoczyński), a także wokalizy Hevhetia, 2017 Kanadyjczyka Sariego Dajaniego. Tadeusz Baranowski, autor obrazu Na pierwszy plan zdecydowanie wy- Bez tytułu XIV, który znalazł się na bija się akordeon Zbyszka Chojna- okładce albumu Parentes, stwier- ckiego. Doprawdy niesamowite jest dził, że „kiedy maluje, zawsze stara obserwowanie go w kolejnych pro- się uchwycić emocje i uwrażliwić jektach. Wystarczy zestawić Parentes odbiorcę”. Jacek Kochan wspo- ze wspólnymi nagraniami z Anną mniane „uwrażliwienie” dodatko- Gadt czy Wojciechem Jachną, by do- wo potęguje, już w tytule dedyku- strzec, jak znaczący jest jego wkład, jąc płytę pamięci swoich rodziców. jak fantastyczne efekty daje jego gra. Nostalgiczny kontekst nie oznacza, Niczego nie sposób przy tym za- że mamy do czynienia z materia- rzucić pozostałym wykonawcom łem pozbawionym energii czy sza- – każdy z nich przyczynił się do leństwa. Autor przedsięwzięcia – osiągnięcia tego interesującego światowej klasy perkusista, od lat brzmienia. Trzeba też docenić sa- realizuje się w odważnych projek- mego Kochana. Jako instrumenta- tach, ten jednak imponuje ponadto lista i kompozytor nieraz udowad- niecodzienną wizją. niał swoje mistrzostwo, ale tym Do nagrania lider sformował roz- razem zwraca uwagę autorskimi budowany skład, zapraszając mu- aranżacjami na duży zespół. › JazzPRESS, wrzesień 2018 |31

Stanisław Słowiński Sextet – Visions Between Love & Death

Jędrzej Janicki [email protected]

– trębacz Zbyszek Szwajdych i kon- trabasista Justyn Małodobry. Skład sekstetu uzupełniają trzej kolej- ni doskonali muzycy młodego po- kolenia – gitarzysta Szymon Mika, pianista Kuba Płużek (na margine- sie – wciąż nie mogę wyjść z podzi- wu dla jego płyty Froots) i perkusi- sta Dawid Fortuna. Mam wrażenie, że cała płyta Vi- sions Between Love & Death zbudo- wana jest wokół jednego kluczowe- Hevhetia, 2017 go utworu – suity Tren/Lament. To Stanisław Słowiński to skrzypek blisko czternastominutowa kom- o ugruntowanej pozycji w świecie pozycja o niepokojącej fabule. Fa- polskiego jazzu. W mojej muzycz- scynujące są już pierwsze dźwięki nej świadomości zapisał się on do- tego nagrania, w którym skrzyp- skonałą płytą Landscapes Too Easy ce Słowińskiego przepięknie prze- To Explain w wykonaniu jego kwin- platają awangardę i improwizację tetu oraz solową epką, zatytuło- z odległymi echami muzyki gó- waną po prostu Solo EP. Zwłaszcza ralskiej. To utwór, w którym każ- to drugie nagranie, raptem około dy z solistów ma chwilę na zapre- piętnastu minut muzyki, zwróciło zentowanie swojej partii solowej. moją uwagę na Słowińskiego jako Całość podkreślona jest delikat- wyjątkowo utalentowanego instru- nym i melodyjnym stylem grania mentalistę i improwizatora. Teraz Szwajdycha z końcowego fragmen- daje nam się on poznać jako lider tu kompozycji. Poruszający utwór, ciekawego sekstetu i twórca płyty sięgający do najsmutniejszych za- Visions Between Love & Death. kamarków ludzkiej psychiki. Oprócz Słowińskiego występują za- Cała płyta zdominowana jest właś- równo w sekstecie, jak i kwinte- nie takimi molowymi motywami cie, jeszcze dwaj instrumentaliści i atmosferą smutku. W estetykę tę 32| Płyty / Recenzje

wpisuje się także poruszające Inner tość Visions Between Love & Death. Peace, które chyba każdego muzycz- Maleńką wadą tej płyty pozostaje nego twardziela byłoby w stanie dla mnie jej jednostajność. Odbior- przyprawić o chwile wzruszenia ca może nadmiernie przyzwycza- i rozrzewnienia. ić się do narracji podobnej w więk- Zespół Słowińskiego to bez wąt- szości utworów, przez co całe pienia bardzo dobrze brzmiący nagranie może tracić nieco ze swej sekstet. Muzycy budują zgrabną, świeżości. Nie wpadnijmy jednak spójną historię, klarownym i zro- w grzech malkontenctwa – Visions zumiałym językiem. Właśnie owo Between Love & Death to kolejny wypracowanie charakterystycz- bardzo ciekawy krok na muzycz- nego stylu tworzenia kompozycji nej ścieżce rozwoju Stanisława Sło- uznać należy za największą war- wińskiego. › JazzPRESS, wrzesień 2018 |33

Eljazz Big-Band – After The Catastrophe

Jędrzej Janicki [email protected]

Józefowi Eliaszowi, perkusiście i li- derowi owego big-bandu, udało się zebrać do współpracy samą śmie- tankę polskiej, i nie tylko polskiej, sceny jazzowej. Z natychmiasto- wymi przeprosinami dla pozosta- łych członków zespołu, pozwolę sobie wspomnieć tylko te najgłoś- niejsze nazwiska – saksofonistów Macieja Sikałę, Henryka Miśkiewi- cza, Szymona Łukowskiego, kon- Józef Eliasz, 2018 trabasistę Zbigniewa Wrombla czy Leonard Cohen zapytany o zasad- światowej sławy amerykańskie- ność literackiego Nobla dla Boba go gitarzystę fusion Mike’a Sterna. Dylana z typowym dla siebie lu- Gdyby tego „zespołu gwiazd” było zem i poczuciem humoru odparł: jeszcze komuś mało, to na tej pły- „To tak jakby powiesić na szczycie cie Eljazz Big-Bandowi towarzyszy Mount Everest tabliczkę z napisem jeszcze Orkiestra Kameralna Fil- «Najwyższa góra świata»”. Takim harmonii Narodowej (w rolę jej dy- samym truizmem byłoby pod- rygenta wcielił się nie kto inny, jak kreślanie i przypominanie w tym sam Józef Eliasz). Nic więc dziw- miejscu roli Krzysztofa Komedy nego, że tak znakomici i doświad- dla rozwoju polskiego i europej- czeni muzycy proponują nam na- skiego jazzu. Potęgę i moc legendy prawdę piękne nagranie. Komedy stanowią przede wszyst- Wyjątkowo cieszy mnie, że na Af- kim absolutnie genialne kompo- ter the Catastrophe znalazły się zycje. Nic więc dziwnego, że raz po wszystkie trzy kompozycje, któ- raz jazzmani najróżniejszych sty- re pierwotnie złożyły się na opus listyk składają hołd temu wyjąt- magnum polskiego jazzu, czyli kowemu poznanianinowi. Tym płytę Astigmatic kwintetu Kome- razem jego świetnymi utworami dy z 1966 roku. Utwory Astigmatic, zajął się Eljazz Big-Band, nagrywa- Kattorna i Svantetic w wersji Eljazz jąc płytę After The Catastrophe. Big-Bandu nabrały klasycznego, 34| Płyty / Recenzje

eleganckiego sznytu. Bogate aran- Miłosza, który pierwotnie znalazł żacje ze świetnymi partiami solo- się na płycie Meine Süße Europäis- wymi czynią z tych utworów pro- che Heimat. Słuchając tej melodyj- pozycje wręcz szyte na miarę dla nej melancholii trudno się dziwić, niejednej ze światowych filhar- że Komeda właśnie tę kompozycję monii. Choć bardziej odpowia- cenił najwyżej ze wszystkich swo- da mi ten nieszablonowy jazzowy ich muzycznych dokonań. „nerw”, który tak doskonale potra- After The Catastrophe traktuję prze- fił uchwycić i uwypuklić Komeda, de wszystkim jako przypomnienie to wersjom Eljazz Big-Bandu nie utworów Komedy i złożenie hołdu można odmówić profesjonalizmu, temu wybitnemu muzykowi. Za- który wręcz zapiera dech w pier- chwyca klasa i poziom wirtuozerii siach. każdego instrumentalisty, dzięki Zwraca uwagę również nietypo- czemu album ten prawdopodobnie we zaaranżowanie klasycznego już przypadnie do gustu miłośnikom Rosemary’s Baby, w którym spo- zarówno jazzu, jak i klasycznych ro pola do popisu otrzymuje Mike brzmień. Brakuje mu może nie- Stern. Wyróżnioną kompozycją, co improwizacji i jazzowego sza- która dała tytuł całemu albumowi, leństwa, lstwarza jednak idealną jest After The Catastrophe – utwór wręcz okazję do delektowania się inspirowany twórczością Czesława tymi genialnymi kompozycjami. › JazzPRESS, wrzesień 2018 |35

Apostolis Anthimos – Parallel Worlds

Marek Brzeski [email protected]

Kiedy myślę o Apostolisie Anthi- mosie widzę SBB, kultowy zespół, przełom w muzyce lat siedemdzie- siątych, grupę łączącą rock z impro- wizacją, objawienie polskiej sceny rockowej. W tamtym czasie każ- dy chciał grać jak Piotrowski, Apo- stolis czy Skrzek. Chcąc odświeżyć pamięć, sięgnąłem po ich pierwszy album SBB I z 1974 roku i Memento z banalnym tryptykiem (chyba naj- Metal Mind Productions, 2018 lepiej brzmiący) z 1980. Chciałem Z natury lubimy przyporządko- porównać Apostolisa z tamtego cza- wywać i szufladkować, co dotyczy su i z tamtym zespołem z Aposto- w równym stopniu przedmiotów, lisem – niezależnym artystą, kro- jak i ludzi. Bywają tak zwani ak- czącym równolegle własną ścieżką, torzy jednej roli, na przykład Sta- nagrywającym autorskie albumy nisław Mikulski skojarzony z se- (jak chociażby Live z 2016 roku, po- rialowym Klossem, któremu przez wstały w towarzystwie Etienne’a całe życie nie udało się zmienić Mbappe i Gary’ego Husbanda). raz stworzonego wizerunku. Ja- Powiedzieć, że po dawnym SBB nie nusz Gajos narzekał w wywiadach zostało śladu, byłoby może przesa- na swoją rolę w Czterech Pancer- dą, Apostolis koncertuje z SBB i dzi- nych – jemu jednak udało się uciec. siaj, ale z pewnością nie jest to „ak- W muzyce częściej można spotkać tor jednej roli”. Apostolis to muzyk artystów uniwersalnych, a cha- wszechstronny, ciągle szukający, rakterystyczny styl (odwrotnie niż próbujący różnej stylistyki, współ- w aktorstwie) jest świadectwem pracujący między innymi z Czesła- osobowości, nierzadko wybitnej. wem Niemenem, Tomaszem Stań- Bywa jednak tak, że i tutaj artyści ką, Patem Methenym, Tomaszem kojarzeni są z rolami przypisany- Szukalskim, Paulem Wertico. mi im przez zespoły, z którymi za- Płyta Parallel Worlds nagrana we czynali. wrześniu 2017 roku zawiera czter- 36| Płyty / Recenzje

naście kompozycji autorstwa Apo- „pięć minut” dla basisty. Pozostałe stolisa, któremu towarzyszą Robert utwory są mieszaniną jazzu, jazz- Szewczuga na basie, Piotr Matusik rocka, elementów crossover i odro- na fortepianie, Olaf Węgier na sak- biny awangardy. Płytę kończy Sto- sofonie tenorowym oraz gościn- ry II, zagrany tym razem przez cały nie wokaliści – Sylwia Klara Zasę- zespół, chyba ze szkodą dla klima- pa i Janusz Hryniewicz. Album jest tu stworzonego na początku płyty wyraźnie inny niż wydany dwa w Story I. lata wcześniej Live z Husbandem i Niełatwo jest podsumować tę pły- Mbappe. Bardziej jazzowy, z wyraź- tę. Odnoszę wrażenie, że ten „właś- nymi partiami fortepianu i sakso- ciwy” Apostolis gra na wcześniej- fonu, miejscami zabarwiony fu- szym albumie Live. Nie przekonuje sion i crossoverem. mnie również jako perkusista, cze- Materiał otwiera Story I – ładny, goś mi w jego grze brakuje. Perku- nostalgiczny temat i zarazem ka- sja to instrument szczególny, tutaj meralna konwersacja fortepianu rytm musi płynąć lub być mocno i gitary. Pinnochio’s Dream i Back To osadzony. W jego wykonaniu nie The North przenoszą nas w świat ma ani jednego, ani drugiego. Grać jazzu, zabarwionego awangardą, jednak każdy może i trudno za- z bardzo dobrymi partiami basu, bronić artyście realizowania jego saksofonu i fortepianu. Goris kli- pasji. matycznym śpiewem przypomi- Parallel Worlds, pomijając powyż- na muzykę Dalekiego Wschodu, szy przytyk, to ciekawa i zróżni- a w Bar Wah Wah ponownie usły- cowana płyta, z pewnością będzie szymy znakomity saksofon. ważnym doświadczeniem w dorob- Dalej Manhatan Circus i tytułowy ku Apostolisa. Jako sympatyk arty- Parallel Worlds – jazzowy crossover sty mam jednak nadzieję, że wśród ze stylowymi partiami fortepia- wielu jego przyszłych projektów nu i saksofonu oraz światy równo- powróci pomysł nagrania kolejnej ległe, awangardowe barwy niepo- płyty z Husbandem i Mbappe, cze- zbawione klimatu i refleksji. In The go sobie i może jakiejś części czyta- Big City oraz Sunrise to jazzrockowe jących te słowa życzę. › JazzPRESS, wrzesień 2018 |37

Szymon Mika Trio – Togetherness

Vanessa Rogowska [email protected]

spuścizny duchowej i tradycji od- miennych kultur. Lider – wykwintny gitarzysta – prowadzi słuchacza przez od- mienne narracje. Najważniejszą tworzy jego dojrzały język oparty na kunsztownym warsztacie wy- konawczym, powściągliwości, a przede wszystkim na umiejęt- ności budowania faktur dźwię- ków rozpiętych w sporych od- Hevhetia, 2018 ległościach czasowych, którym pozwala swobodnie wybrzmieć. Szymon Mika oddał w nasze ręce W przypadku tej płyty odnosi się drugi album Togetherness, które- wrażenie, że struktura muzycz- go zobowiązujący tytuł (wspólno- na celowo zeszła na drugi plan na ta) wymaga rozczytania nie tylko korzyść rzeźby dźwięków. Gitarzy- w warstwie muzycznej. Wspólno- sta potrafi w subtelny sposób zbu- ty doświadczamy na różne sposo- dować pojedynczy dźwięk, kolejno by. Pierwszą i pierwotną jej posta- odmieniając jego barwę aż po na- cią jest rodzina. Kolejne tworzymy turalną śmierć – ciszę. poprzez instytucje, aby ostatecznie Ciszą grają także towarzyszący li- budować je z innymi w wielu wy- derowi muzycy. Zarówno kontra- miarach – dajemy siebie i uczymy basista Max Mucha, jak i perku- się brać od drugich. Choć współ- sista Ziv Ravitz. Cisza buduje w tej czesność cierpi na słabą jakość re- muzyce przestrzenie, które odbi- lacji, jakie tworzą wspólnoty, to jają echa fraz. Jest jak spokojny, mam dobrą wiadomość. Ta pły- świadomy oddech potrzebny do ta jest przykładem społeczności, wykonania kolejnej przemyślanej, która ponad wieloma granicami nieprzypadkowej czynności. Daje zbudowała własną, ekskluzywną wytchnienie i przynosi na myśl i bezwarunkową jakość. Utkaną oddech słyszany z bliskiej odle- z różnorodnych talentów, wysiłku, głości. 38| Płyty / Recenzje

Kolejnym elementem rozgrywa- strumentem prowadzącym. Brzmi jącym kompozycje Szymona Miki nowocześnie niczym dźwięk pro- jest czas, który... znalazł swój czas. sto ze studia Roberta Glaspera Czasem powoli pełznie, odsłania- (Talking Heads). jąc wewnętrzny puls, a w innych Ultra nowoczesny jazz dociera kompozycjach przebiega jak sprin- do słuchacza w kompozycji Very ter po pięciolinii, za którym ucho Goodies czy In The Dusk. Słychać ledwo nadąża. Zawsze jednak w nim współczesne nowojor- z wielką gracją. skie inspiracje. Może nawet frag- Stylistycznie to płyta poetycka – menty języka interpretacji Bria- ze względu na charakter kompo- na Blade`a. Czasami interpretacja zycji, ale także na dołączenie do gitarzysty przywołuje w pamię- wspólnoty wokalistki Basi Der- ci wokalne kolaże Gretchen Par- lak (znanej chociażby z zespołu lato czy Becci Stevens. Stranger`s Chłopcy kontra Basia), która na- Charm ma konotacje z muzyką pisała inspirujące teksty (Para- Chicka Corei z albumu Return To somnia, Goodbye, Talking Heads, Forever. Dusza) i wniosła melancholijną Tak to krąg jazzu przeplótł się nutę polskiego folkloru. Zaśpie- z polską nutą nostalgicznego fol- wała z rezerwą, nie burząc wspól- ku. Połączył muzykę improwizo- notowej, instrumentalnej relacji waną i poezję. Mężczyzn z kobietą. zespołu. Odmienne kultury i doświadcze- Społeczność poszerzył tym ra- nia muzyków. Gitarę elektrycz- zem też pianista Mateusz Pałka, ną z lirą korbową. Bezwarunko- rozgrywając harmonicznie mu- wą przynależność ludzi, którzy zyczne przestrzenie, a także wtó- stworzyli odmienną i cenną ja- rując gitarzyście w skomplikowa- kość. Subtelny i wyrafinowany ję- nych przebiegach melodycznych zyk muzyczny bez snobistycznego (skocznie, na ludowo w Ambara- zadęcia. sie). Zaś Joachimowi Menclowi Mam nadzieję, że powyższe ele- przypadła rola zagrania nie na menty zapoczątkowały pewną fortepianie a na lirze korbowej, ciągłą trwałość, którą Szymon która w utworze Initial Song jest in- Mika rozpisze na długie lata. › JazzPRESS, wrzesień 2018 |39

Ludowy Klima(t)

Piotr Rytowski [email protected]

-Folk-Jazz występuje jako członek Improvision Quartet, natomiast na płycie Folwark staje na czele włas- nego kwintetu. Klima to ciekawa postać. Tu prezentuje się jako wy- trawny jazzman, a w świecie mu- zyki klasycznej ma na swym kon- cie współpracę z takimi zespołami, jak Polish Chamber Ensemble, Sin- fonietta Cracovia, Capella Craco- viensis oraz doskonale przyjęte płyty – między innymi Tango (z gi- Improvision Quartet – Free-Folk-Jazz Hevhetia, 2017 tarzystą Rochem Modrzejewskim jako KallpaDuo) czy La Vison z XX- Płyty Free-Folk-Jazz i Folwark cha- wieczną muzyką francuską (z pia- rakteryzują się zupełnie innym nistą Radosławem Kurkiem). brzemieniem, innym składem in- Folwark to płyta, która powstała strumentalnym, a nawet inną sty- później i w pewnym sensie można listyką okładek. Jednak łączy je ją traktować jako rozwinięcie kon- znacznie więcej, niż na pierwszy cepcji Free-Folk-Jazz. Na chronolo- rzut oka (i ucha) mogłoby się wy- gicznie pierwszej muzycy kwar- dawać. Po pierwsze, kiedy zapozna- tetu (poza Klimą Dominik Wania my się z tytułami utworów zawar- na fortepianie, Adam Kowalew- tych na obu albumach, natrafimy ski na kontrabasie oraz Przemy- na tę samą, charakterystyczną poe- sław Jarosz na perkusji) wzięli na tykę. Tytuły Hej, od Krakowa, Wyj- warsztat pięć polskich utworów lu- dę ja na brzeg strumienia, Oj, tonęła, dowych pochodzących ze zbiorów Cztery konie rysie czy Oj, matulu jas- Oskara Kolberga. Dokonali jednak no pokazują inspiracje artystów – transkrypcji tak dalece ingerują- polską muzyką ludową. cej w materiał wyjściowy, że w wie- Drugi niezwykle istotny fakt łączą- lu momentach trudno byłoby przy- cy oba albumy to osoba Szymona puszczać, że mamy do czynienia Klimy. Klarnecista na płycie Free z opracowaniem muzyki ludowej. 40| Płyty / Recenzje

vision Quartet pozostali Klima oraz Kowalewski. Dołączyli do nich Da- riusz Rubinowski na tenorze, Jakub Miarczyński na perkusji i Jakub Szymon Klima Quintet – Folwark Hevhetia, 2018 Mizeracki na gitarze. I właśnie zastąpienie fortepianu gi- Artyści dokonali fuzji muzyki tra- tarą jest elementem, który w zdecy- dycyjnej z jazzem, a nawet współ- dowany sposób różnicuje brzmie- czesną kameralistyką, osiągając nie tego albumu od Free-Folk-Jazz. bardzo dobry i przy tym niezwykle Dzięki gitarze płyta nabiera miej- oryginalny efekt. Daleki od „muzy- scami niemal rockowego charak- ki ludowej na jazzowo”. Raczej mo- teru (gitarowy riff w otwierają- żemy tu mówić o wysokiej pró- cej album kompozycji tytułowej). by współczesnym jazzie, w którym Z jednej strony brzmienie jest bar- wprawne ucho wychwyci charak- dziej zróżnicowane, płyta obfituje terystyczne słowiańskie melodie, w dużą ilość ciekawych pomysłów ale podane na ogół w subtelny, nie- aranżacyjnych, z drugiej – brak jej oczywisty sposób. Materiał stano- nieco subtelności w podejściu do wi doskonałą próbkę zarówno war- tematu, z jaką spotykamy się na sztatu muzyków, jak i ich inwencji płycie Improvision Quartet. improwizatorskiej. Chociaż nie powinno się tego defi- Folwark kwintetu Szymona Klimy niować jako „brak”. Te płyty, mimo również stanowi autorską interpre- tak wielu cech wspólnych, są po pro- tację tematów ludowych. Tym ra- stu inne. Obie prezentują ciekawe zem nie tyle konkretnych pieśni, co podejście do interpretacji polskie- całego bogactwa melodii – zarówno go folkloru. Obie są bez wątpienia pochodzących ze źródeł archiwal- bardzo dobre i godne polecenia za- nych, jak i zasłyszanych u żyjących równo tym, których interesuje jazz twórców ludowych. Do tego muzy- z elementami folkowymi, jak i tym, cy dodali swoje własne melodie i którzy do rej pory tego typu meza- improwizacje, by stworzyć dzieło lianse omijali z daleka. Myślę, że dosyć oryginalne. Ze składu Impro- tym razem mogą zmienić zdanie. › JazzPRESS, wrzesień 2018 |41

Alicja Serowik – Do śë såjd

Katarzyna Nowicka [email protected]

rosie”. To wreszcie odgłosy natury, a także obraz ludzkiej witalności odbijającej się w muzyce współ- czesnych czasów. Kontrastującą ze sobą ideologię, świata sacrum i profanum, miłości i przyrody, tak znany tradycji ludowej, sły- chać szczególnie w utworze A pod borem siwe konie, który łączy w so- bie lekkość brzmienia ze śmiało galopująca dynamiką, uwypukla- Alicja Serowik i Michał Marek Ciesielski, 2018 jąc tym samym temperament re- Dawno nie słuchałam płyty, któ- gionu kurpiowskiego. ra zachwyciłaby mnie od począt- Utwór Zaświeć niesiądzu, moim ku aż po sam koniec. Od zjawi- zdaniem najpiękniejsza spośród skowej strony graficznej poprzez pieśni kurpiowskich, pojawia się każdy kolejny dźwięk słuchanych na tej płycie aż dwa razy. I choć utworów. Taka jest Do śë såjd Ali- zdecydowanie bliższa jest mi su- cji Serowik, której muzyka zwią- rowa i ascetyczna wersja pierwsza, zana jest z konkretnym obszarem to trudno jest uciec przed zdecy- na mapie Polski. Mowa o Kurpiach, dowanie bardziej lekką i skoczną regionie, który przez artystów re- wersją drugą (Zaświeć niesiądzu intepretowany jest bardzo często. II). Właśnie ta pieśń oddaje prze- Nie ma w tym nic dziwnego. Pieśni strzeń puszczy kurpiowskiej, któ- kurpiowskie są bowiem doskona- ra przy całym swoim mroku i me- łym materiałem do opowiedzenia lancholii obnaża przed nami przeszłości muzycznym językiem swoje piękno. współczesności. Kompilację wątków z całej pły- Ta płyta to obraz życia i przemi- ty stanowi ostatni utwór Leciały jania Kurpiów. To także odzwier- zóråzie, instrumentalnie eklektycz- ciedlenie tamtejszych krajobra- ny, będący pomostem pomiędzy zów – od mrocznych borów po tradycją i idącą za nią muzyką lu- sielankowe łąki, gdzie „głos leci po dową a muzyką współczesną. 42| Płyty / Recenzje

Na płycie oprócz świetnych aran- Wspaniałym uzupełnieniem całej żacji zachwyca także instrumen- płyty jest niewątpliwie głos Alicji tarium, zarówno to jazzowe, jak Serowik. Subtelny i kojący, a jedno- i to bardziej klasyczne. W sposób cześnie bardzo wyrazisty i emocjo- szczególny można tu wyróżnić in- nalny. tuicyjnie wyczuwającego tempe- Muzyka płynąca z płyty Do śë såjd rament regionu perkusistę Adama Alicji Serowik – pełna liryzmu, ale Golickiego i pianistę Michała Mar- i grozy – wpisuje się w charakter ka Ciesielskiego, w którego grze kurpiowskich pejzaży. Jest dosko- słychać ukłon w stronę twórczo- nałym odzwierciedleniem tego, ści Karola Szymanowskiego (Uwoz, co w kulturze kurpiowskiej naj- mamo). Także smyczki, czyli towa- piękniejsze i najcenniejsze. Pory- rzyszący kwintetowi jazzmanów wa siłą tradycji, a jednocześnie i Alicji Serowik Kwartet Bonsai, współczesną interpretacją do tego z właściwą manierą oddają trady- stopnia, że trudno do tej płyty nie cje wykonawcze nie tylko regionu wrócić, aby raz jeszcze być świad- kurpiowskiego, bo czasem zapę- kiem tych dialogujących ze sobą dzają się i na Podhale (Ćerépétka). światów. ›

WWW.JAZZPRESS.PL/ARCHIWUM >> JazzPRESS, wrzesień 2018 |43

Grzegorz Karnas – Power Kiss

Jędrzej Janicki [email protected]

bie on zarówno jako akompaniator, jak i solista, w pewnych fragmen- tach nawet „kradnąc show” lidero- wi. Wśród panów nie ma jednak mowy o niezdrowej rywalizacji, gdyż dominuje pełnia muzycznego zrozumienia, które tak pięknie za- działało na koncertach w Chinach. Karnas intryguje mnie i zachwyca już samą barwą swojego głosu. Być może będzie to profanacja dla ta- kiego jazzowego mistrza, lecz napi- Hevhetia, 2017 szę, że przywodzi mi ona na myśl Grzegorz Karnas bez wątpienia jest brzmienie głosu dwóch legend ro- jednym z najciekawszych i najory- cka progresywnego – Petera Ga- ginalniejszych wokalistów jazzo- briela i uwielbianego przeze mnie wych nie tylko na polskiej scenie. Fisha z Marillion. Słychać to już Jako swego rodzaju ukoronowanie w pierwszym utworze w zestawie – poszukiwań własnego muzyczne- Black Crow, skomponowanym przez go języka można potraktować jego Joni Mitchell (warto wspomnieć, że płytę Power Kiss – koncertówkę bę- za oryginalną partię basu tego na- dącą kompilacją dwóch występów grania z płyty Hejira odpowiedzial- Karnasa w Chinach. ny jest sam Jaco Pastorious). Wersja Na te zagraniczne wojaże Kar- z Power Kiss to świadectwo dosko- nas zaprosił międzynarodowe to- nałego wyważenia wierności orygi- warzystwo. Sekcję rytmiczną jego nałowi i improwizacji. kwartetu tworzą dwaj młodzi in- Moją prywatną faworytką jest jed- strumentaliści z Polski – kontraba- nak Two Towers – wspólna kom- sista Alan Wykpisz oraz perkusista pozycja Karnasa i Adama Olesia. Grzegorz Masłowski. Jednak drugą W utworze tym spore wrażenie gwiazdą zespołu, rzecz jasna obok robi początkowa solówka Wykpisza Karnasa, jest azerski pianista El- oraz stylistyka polegająca na odej- chin Shirinov. Doskonale radzi so- ściu przez wokalistę od imitowania 44| Płyty / Recenzje

jakiegoś prawdziwego języka i ope- tuozerii wszystkich czterech mu- rowanie wyłącznie wokalizami. Ta zyków. Warto skorzystać również rozbudowana kompozycja prezen- z dołączonego do CD krążka DVD, tuje wewnętrznie spójną narrację, aby zobaczyć, jak zespół prezento- dając jednak liderowi możliwość wał się w 2016 roku na koncertach zaprezentowania szerokiej palety w Chinach. swoich technicznych możliwości. Grzegorz Karnas to kolejny mu- Power Kiss jest płytą, którą może- zyk, którego śmiało dopisać można my odkrywać z każdym kolejnym do galerii sław współczesnego pol- odtworzeniem. Jednokrotne jej skiego jazzu. Płyta Power Kiss i jego przesłuchanie nie pozwala na wy- świetnie rozwijająca się kariera to chwycenie wszystkich smaczków dowód na to, że prawdziwy talent i docenienie światowej klasy wir- zawsze się obroni. ›

Platforma podcastowa RadioJAZZ.FM www.archiwum.radiojazz.fm Ty decydujesz kiedy, jakiej audycji słuchasz. JazzPRESS, wrzesień 2018 |45

Tomasz Dąbrowski Ad Hoc – Ninjazz

Michał K. Dybaczewski [email protected]

rację z Japończykami. Towarzyszą mu Hiroshi Minami (fortepian), Hiroshi Tsuboi (perkusja) i Hiro- ki Chiba (kontrabas i elektronika). Stąd też nazwa albumu Ninjazz nie jest przypadkowa, celnie oddając zarówno charakter współpracy, jak i istotę samej muzyki. Surowość jest pięknie kontrasto- wana przez żywiołową ekwilibry- stykę jazzowego wojownika ninja. Sekcja rytmiczna w odpowied- For Tune, 2018 nich momentach zagęszcza grę, Gdyby ktoś mi dał najnowsze dzie- stanowiąc podatny grunt dla trąb- ło Tomasza Dąbrowskiego, grające- ki Dąbrowskiego, a ta snuje opo- go pod szyldem Ad Hoc bez asyg- wieści chwilami wpadające wręcz naty, pomyślałbym, że to jakiś w patos. Jeśli strona A Ninjazz zagubiony album Komedy – zgubić kojarzyła się z Komedą, to stro- coś jest wszak bardzo łatwo, udo- na B ma wyraźnie eksperymen- wodnił to chociażby John Coltrane. talny charakter, między innymi Na albumie trębacza znajdziemy za sprawą efektów elektronicz- bowiem tę porywająca psychoneu- nych. Dzięki nim Concerns za- rotyczność, która towarzyszy ko- wiera akcenty muzyki japońskiej medowskim ilustracjom filmów – à la Kitarō. Z kolei zamykający Polańskiego. Niby wszystko pły- całość The North tworzy muzycz- nie swoim tempem, ale podskórnie ny „brud”, któremu towarzyszy czuć niepokój. przykurzona trąbka Dąbrowskie- Wystarczy posłuchać Penalty Fare go. Rozmywa się ona gdzieś nag- czy Oddly Abstract Nature, aby zro- le, a słuchacz musi sobie uświa- zumieć, co mam na myśli. Dą- domić, że to już koniec. browski, współpracujący naj- Płyta została świetnie zrealizowa- częściej z muzykami duńskimi, na, a wydawnictwo For Tune zyska- zdecydował się na ponowną koope- ło bardzo mocną pozycję w swoim 46| Płyty / Recenzje

katalogu. Za śmiały można uznać macja o śmierci Tomasza Stańki. natomiast zabieg wydania albumu Mistrz gra już pewnie w niebiań- wyłącznie w wersji winylowej (jak skiej orkiestrze swoim niepodra- na razie). Recenzję Ninjazz piszę bialnym tonem i może być spokoj- w momencie, kiedy jak grom z jas- ny – tu na ziemskim padole polska nego nieba uderzyła w nas infor- trąbka ma godnych następców. ›

Pasmo LIVE (piątki, godz. 20.00)

7 Mistrzowie Polskiego Jazzu. września PROM Kultury Saska Kępa, Warszawa

14 Gniewomir Tomczyk, Quality Jazz Live! września Quality Studio, Warszawa

Made in JAZZ – Jaskułke Sextet. Komeda 21 września Recomposed. Dom Kultury KADR, Warszawa 28 Stanisław Słowiński Quintet Cały ten jazz! LIVE! września PROM Kultury Saska Kępa, Warszawa JazzPRESS, wrzesień 2018 |47

Free Fusion Band – Vulcan’s Electric Hammer

Piotr Rytowski [email protected]

dromeda Galaxy, Future Exploration czy The Girl In The Shadow Of The Moon. Trudno jednoznacznie zdefiniować muzykę, z którą spotykamy się na płycie. Znajdujemy w niej elementy jazzu, fusion, muzyki elektronicznej i eksperymental- nej. Co ciekawe, na początku tego roku Vulcan’s Electric Hammer znalazła się na pierwszym miejscu norwe- skiego rankingu właśnie w kategorii muzyka ekspe- rymentalna. Wbrew temu, co można by pomyśleć, sugerując się tym opisem, nie jest to materiał trud- ny w odbiorze. Dużo tu ciekawych pomysłów brzmie- niowych, dużo łączenia akustycznych instrumentów Allegro Records, 2017 z elektroniką, ale też dużo po prostu dobrych melodii. Free Fusion Band to polsko-norwe- Poza liderem na płycie możemy usłyszeć Joannę ska grupa powołana do życia przez Szczerbowską-Kowal (fortepian), Iwonę Lipińską Jakuba Pielaka. Lider łączy w niej (wibrafon, kotły, dzwony rurowe), Elżbietę Psonak role kompozytora, instrumentali- -Frajczyk (altówka), Rune Nicolajsena (saksofony), sty (gra na gitarze basowej, kontra- Tomasza Kozę (gitary), Jana Jansena (instrumen- basie, syntezatorach oraz innych ty klawiszowe), Wenche Bilden (klarnet) i Andre instrumentach elektronicznych), Røkåsa (perkusja). Trzeba przyznać, że to skład in- a także producenta. strumentalny niezbyt często spotykany i gwaran- Surrealistyczny tytuł płyty – Vul- tujący oryginalność brzmienia. can’s Electric Hammer – to hołd art- Materiał jest bardzo zróżnicowany – od utworów peł- ysty dla Philipa K. Dicka. Jako na-na- nych liryzmu, jak The Girl In The Shadow Of The Moon, stolatek Pielak przeczytał Ubika, po pulsujące energią Future Exploration. Bardzo dużo książkę, która jak twierdzi muzyk, się tu dzieje, więc płyta zachęca by wracać do niej i od- odmieniła jego życie i sprawiła, że krywać coraz to nowe obiekty w kosmosie stworzo- stał się wielkim fanem twórczości nym Jakuba Pielaka. Jedyne, nad czym, moim zda- pisarza. Tę fascynację kosmosem, niem, artysta mógłby jeszcze popracować, to strona science fiction i klimatem nie- produkcyjna. Niektóre dźwięki, zwłaszcza elektronicz- samowitości słychać bardzo wy- ne, brzmią nieco archaicznie. Ale kto wie, może zamie- raźnie na płycie. Wśród tytułów rzeniem autora było nawiązanie do „złotych czasów utworów znajdziemy takie jak An- S-F”, kiedy tworzył między innymi Philip K. Dick? › 48| Płyty / Recenzje

John Coltrane – Both Directions At Once: The Lost Album

Jarosław Czaja [email protected]

z tym kanonicznym nagraniem za- ginęła jeszcze w latach sześćdzie- siątych i pierwsza edycja kompak- towa tłoczona była z jakiejś „entej” kopii. Dopiero niedawno oryginal- ny master odnalazł się w... Londy- nie. Tym razem jest jednak trochę inaczej. Monofoniczna ćwierćca- lowa taśma odnaleziona zosta- ła przypadkowo w byłym domu Coltrane’a, a nie w archiwum wy- Impulse!, 2018 twórni. John Coltrane w wywiadzie udzie- Zanim jeszcze poznałem te „zagi- lonym pismu Jazz Hot w 1963 roku nione” nagrania, dowiedziałem się mówił: „W tym roku chcę... pokazać z mediów, że to Święty Graal jazzu. się jako autor. Chcę komponować. Cóż, bardziej chyba „brakujące og- W nadchodzących miesiącach do- niwo”. Mówimy tutaj o roku 1963, konam chyba czegoś nowego”. I da- a więc okresie poprzedzającym ów lej: „Tak, trzeba pokazywać coś no- największy wzlot – jak chcą znaw- wego, innego, a nie znoszę się cofać. cy – duchowy i artystyczny w ka- W dodatku ostatnio właśnie to zro- rierze Johna Coltrane’a, który miał biłem – nagrałem rzeczy, które już miejsce w 1964 (A Love Supreme, nagrywałem. Ale w przyszłości nie Crescent). Ale po kolei… mam zamiaru powtarzać tego” (cy- Wbrew temu, co się przy okazji wy- taty za Coltrane według Coltrane’a). dania tej szczególnej edycji pisze, Mam wrażenie, że artysta mówił to nie pierwsza „zaginiona” taśma właśnie o sesji z 6 marca 1963 roku. z nagraniami Johna Coltrane’a, Jej okoliczności były dosyć przy- a może i nie ostatnia. Przypomnij- padkowe. Coltrane miał nagrywać my sobie choćby perypetie związa- dzień później z wokalistą Johnnym ne z A Love Supreme. Trudno uwie- Hartmanem. W ostatniej chwi- rzyć, że oryginalna taśma matka li okazało się, że studio Van Gelde- JazzPRESS, wrzesień 2018 |49

ra będzie wolne także dzień wcześ- było możliwe, że właściwa taśma-matka po prostu niej. Saksofonista zebrał swój wyparowała? I wreszcie – jak to było możliwe, że kwartet i nieledwie z marszu przy- sam Coltrane o swojej taśmie zapomniał i nie wziął stąpił do dzieła. Jak się później oka- jej ze sobą, kiedy wyprowadzał się z domu przy Me- zało, miał na podorędziu dwie cał- xico Street w Queens po rozstaniu z żoną Naimą? kiem nowe kompozycje, które nie Według mojej teorii, Trane potraktował ten dodat- miały nawet tytułów. Resztę sesji kowy i niespodziewany dzień w studiu Van Gelde- wypełniły tematy albo nagrywa- ra na roboczo. Być może w ogóle nie myślał o wyda- ne już wcześniej (Impressions), albo niu tej sesji na płycie. Po prostu chciał spróbować znane z koncertów (One Up, One kilku wariantów, a potem odsłuchać w domu na Down). Do tego dwie obce kompo- spokojnie. Teorię tę potwierdzałoby to, że produ- zycje – standard z repertuaru Nata cent Bob Thiele nie pozostawił żadnych zapisków, Kinga Cole’a Nature Boy i popular- na przykład co do dalszych planów wydawniczych. ny temat operetkowy Vilia. W ca- Nie nazwano także dwóch utworów, które figuru- łości na Both Directions At Once ją pod numerami: 11383 i 11386. Jeśli tak było istotnie, mamy więc 14 nagrań, w tym kil- tym bardziej trzeba pochylić głowę przed geniu- ka powtórzonych wersji. Wszystkie szem Coltrane’a i jego zespołu. Bo ta „robocza” mu- razem trwają półtorej godziny. Po zyka jest po prostu wspaniała! zakończeniu rejestracji zespół się Ale uwaga! Both Directions At Once: The Lost Album spakował i pojechał grać koncert dostępny jest w dwóch wersjach. Pragnę uprze- w klubie Birdland. dzić, że prawdziwą wartość „zaginionej” muzy- Tyle historii. A teraz pytanie zasad- ki Coltrane’a poznają jedynie ci, którzy kupią peł- nicze: dlaczego ta sesja, oprócz ta- ną, dwupłytową wersję deluxe. Bo na płycie drugiej śmy pomocniczej, przeznaczonej znajduje się niebywały grand finale – w postaci pią- do prywatnego użytku Coltrane’a tej wersji tematu o numerze 11386. (były to czasy przedkasetowe), nie Zanim do niej dotrzemy, prześledźmy po kolei pozostawiła najmniejszego śla- wszystkie tematy. Rozpoczyna całość energicz- du w archiwum wytwórni Impul- ny blues Untitled Original 11382, w którym wyróż- se!? Nikt o tych nagraniach nigdzie nia się partia grana przez Jimmy’ego Garrisona na nie wspomniał, nie edytował ich, kontrabasie arco w stylu Paula Chambersa. Temat nie miksował, ba, nawet nie wpisał jest prosty, ale ciekawy, niemniej całość robi wra- pod numerem do katalogu! Jak to żenie pierwszego szkicu. Szkoda, że nie ma następ- 50| Płyty / Recenzje

nych wersji. Potem jest najkrótszy na płycie utwór log. Pierwszą płytę kończy zagra- Nature Boy. To najwyraźniej wprawka przed sesją ny w szybkim tempie One Up, One z Hartmanem. Down. To jest ten sam temat, któ- No i następuje Untitled Original 11386. Tutaj zaczy- ry kwartet Coltrane’a potrafił roz- nają się rzeczy ciekawe. Rozbudowany temat z kil- wijać na koncertach do długoś- koma powtórzeniami grany na sopranie brzmi ci 30 minut. (Live At The Half Note). świeżo i intrygująco. Coltrane wyraźnie się rozpę- Ta wersja trwa tylko około 8 minut. dza i gra solo ekstatycznie. W partii fortepianowej Jej ozdobą jest z pewnością bardzo McCoya Tynera słyszymy ciekawe wariacje na te- ofensywne bębnienie Elvina, ale mat melodii tematu, a chwilę później kontrabas również wspaniałe solo na kontra- Garrisona świetnie „wyprowadza” krótkie solo El- basie Garrisona. vina Jonesa na bębnach. Powraca temat. Naprawdę Ci szczęśliwcy, którzy posiądą wer- intrygujący i „pachnący” już A Love Supreme. Ope- sję Deluxe Edition, doznają jeszcze retkowa Vilia może nieco dziwić, ale tylko tych, któ- więcej emocji i muzycznych pod- rzy nie wiedzą, że Trane kochał klimaty operowe niet. Fenomen Coltrane’a i jego ze- i grał u siebie w domu na... harfie (sic!). społu polegał na tym, że bez wzglę- Następnie mamy Impressions, temat Coltrane’a op- du na to, ile czasu by grali i ile arty na akordach kompozycji Milesa Davisa So wersji tego samego utworu nagry- What. Ta wersja jest bardzo energetyczna, a całość wali, to „siła” nie spadała im nigdy, napędza kontrabas Garrisona. Na początku wyda- a czasami wzmagała się nawet in- je się nawet, że sopran Coltrane’a nie nadąża z po- wencja. Płytę drugą otwiera Vilia dawaniem melodii i odrobinę spóźnia się w sto- w wersji chyba finalnej, bo zagra- sunku do basisty. Kolejny – Slow Blues jest długi nej po raz piąty. Ani śladu znuże- (ponad 11 minut) i ma swój gatunkowy ciężar. Nie nia u muzyków, wręcz przeciwnie! ma poza nazwą raczej nic wspólnego z Trane’s Slow Coltrane sięgnął po sopran i całość Blues z płyty Lush Life. Inny jest temat i znacznie jest lekka i zwiewna. Ma swój urok. wolniejsze tempo. Ekstatyczne solo pełne przedęć Potem mamy trzy różne i komplet- wykonuje Coltrane na sopranie bez podkładu har- ne wersje Impressions: pierwszą, monicznego. McCoy Tyner wchodzi dopiero w poło- drugą i czwartą. Wszystkie zagra- wie utworu i gra świetną partię solową z perlisty- ne z pełnym zaangażowaniem i zu- mi biegnikami prawej ręki. Potem znowu wkracza pełnie inaczej. Na tym polega przy- saksofonista i prowadzi z pianistą ciekawy dia- goda w jazzie. Wersja czwarta jest JazzPRESS, wrzesień 2018 |51

najbardziej „groźna”, bo nie ma pia- A Love Supreme i Crescent. Można nawet śmiało po- nisty. Widocznie McCoy wyszedł do wiedzieć, że tutaj właśnie historia tych kanonicz- toalety. Ale oto nadchodzi kulmina- nych płyt się zaczyna. To jest to „brakujące ogniwo”, cja całego albumu. Wartość Both Di- o którym wspomniałem na początku. Dla muzyko- rections… polega nie tylko na tym, że logów powinna to być gratka nie lada! Proszę ko- tej muzyki wcześniej nie znaliśmy. niecznie zwrócić uwagę na solową partię McCoya Dodatkowym walorem jest możli- Tynera i dialog Garrisona z Elviem. Cały zespół gra wość spojrzenia na twórczość ge- jak natchniony. W piątym podejściu! Nie mogę się niusza od kuchni. Takiej alchemii nadziwić, że nie wydano tego nigdy na płycie... jeszcze nie doświadczyliśmy. No i na sam koniec znowu One Up, One Down Oto kolejna, druga wersja Untitled w wersji szóstej. Zagrany szybko i z rozmachem, Original 11386. Złożony z kilku seg- czyli tak zwanym wiatrem. Kolejny raz zwraca mentów temat jest doprawdy intry- uwagę świetna dyspozycja Garrisona. Bo w ogó- gujący. Możemy nawet uznać, że ze- le przy słuchaniu tego albumu mamy wrażenie, że spół gra lepiej, bardziej płynnie niż brzmienie zespołu jest bardziej pełne, jeśli chodzi w wersji pierwszej. Ale oto następu- o dół. Co jest najwidoczniej efektem tego, że to wer- je kolejny take, jak się okazuje piąty sja mono. Nie od dzisiaj wiadomo, że miks mono – tej samej, nigdy nie nazwanej „za- uwypukla bardziej sekcję rytmiczną, albo inaczej – ginionej” kompozycji. I kiedy się za- brzmienie jest bardziej zintegrowane. czyna – zaskoczenie! Najwidoczniej Both Directions…, cokolwiek przez przypadek, wpi- podczas dwóch take’ów, które się nie suje się w modę odkrywania Coltrane’a w wersji zachowały, zespół Trane’a wpadł na pure. Wznowiono już przecież w mono Blue Train, genialny pomysł. Saksofonista ina- Giant Steps, My Favorite Things, czyli płyty z wcześ- czej gra łącznik melodii, ponieważ niejszego okresu. O ile wiem, te ze znaczkiem Im- na prowadzenie w tym fragmen- pulse! są dostępne na rynku (mowa o CD) jedy- cie wychodzi vamp basu. Daje to nie w stereo. Brzmią zresztą znakomicie. A jednak efekt zawieszenia i wprowadza ja- mono wydaje się ciekawsze ze względu na Garriso- kiś inny wymiar. Magia. Z czegoś, na. Coltrane miał rację, kiedy mówił w jakimś wy- co było bardzo dobre, grupa prze- wiadzie, że nie wie dlaczego – bo to przecież nie szła na jeszcze wyższy poziom. kwestia technicznych umiejętności – ale ten basi- To już są rozwiązania bliskie sta najlepiej pasuje do reszty muzyków w kwarte- temu, co słyszymy na późniejszych cie. I faktycznie tak jest. › 52| Płyty / Recenzje

Kamasi Washington – Heaven And Earth

Adam Tkaczyk [email protected]

minut dodatkowej muzyki, trzy- mającej poziom podstawowych dwóch płyt, tylko osadzonej w bar- dziej sentymentalnym, romantycz- nym klimacie. Znajdziemy tam pięć utworów – subtelny i elegancki The Secret of Jinsinson, jazzową interpre- tację Will You Love Me Tomorrow (w oryginale śpiewane przez The Shi- relles) ze zmysłowym kobiecym wo- kalem, trzymające się jazzowej stre- fy komfortu My Family i Agents of Young Turks, 2018 Multiverse, a także cover klasycz- Nie wiem, czy ktoś sięgający po nego utworu Ooh Child (w orygina- JazzPRESS może nie wiedzieć, kim le wykonywany przez The Five Sta- jest Kamasi Washington, ale na- irsteps, automatycznie kojarzę go pisać jednak trzeba, tak że… te- ze świetnej sceny z Laurencem Fis- ges… Kamasi Washington to ame- hburnem z filmuBoyz N the Hood). rykański saksofonista tenorowy, Skupmy się jednak na fundamen- kompozytor, jedna z największych tach – dwupłytowej wersji, podzie- obecnie gwiazd światowego jazzu, lonej, jak nakazał tytuł, na Heaven człowiek jednocześnie bliski mia- oraz Earth, czyli Niebo i Ziemię. Au- na gwiazdy pop. W 2015 roku wy- tor tłumaczy nam, że Niebo ozna- dał The Epic – trzypłytowy album cza jego świat wewnętrzny, a Ziemia przez wielu słuchaczy uważany to świat zewnętrzny, którego sam za jedno z najwspanialszych dzieł jest częścią. Ale o uduchowieniu al- muzycznych ostatniej dekady. bumu i jego symbolice później… Do Nowy album Kamasiego Heaven pracy nad albumem Kamasi zaciąg- and Earth to w wersji podstawowej 2 nął starych, dobrych znajomych – godziny 24 minuty muzyki. Jeśli ko- znanych z jego poprzednich płyt muś mało, jest też dostępna na ryn- oraz koncertów. Grają tu Thunder- ku wersja z dołączoną trzecią pły- cat, Tony Austin, Cameron Graves, tą, zatytułowaną The Choice. To 38 Rickey Washington, Ronald Bruner JazzPRESS, wrzesień 2018 |53

Jr, Brandon Coleman, Ryan Porter, ostatnio jakby wracało do łask muzyków. Washing- Miles Mosley, Robert Miller, a śpie- ton nie bawi się w trzymanie czegokolwiek na lep- wa Patrice Quinn. szą okazję – atakuje nas całym arsenałem swoich Wnioskując po zawartości Hea- broni. Orkiestrowe granie? Odhaczone. Wielka sek- ven and Earth, Kamasi nie ma naj- cja dęta? Odhaczone. Chóry? Odhaczone. W The In- mniejszego zamiaru walczyć ze vincible Youth mamy przekrój – od hałaśliwego swoim statusem gwiazdy i po- free jazzu na wejściu po wchodzące już po dwóch- szedł jeszcze mocniej w znajome trzech minutach delikatne, miękkie granie. Odha- i przyjemne dla niewprawionego czone. Space Travellers Lullaby to z kolei pełne prze- słuchacza muzyczne rejony. Naj- strzeni kosmiczne granie przypominające przełom bardziej chwytliwy i charaktery- lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. styczny moment Heaven and Earth Niemalże każdy utwór stanowi tutaj oddzielne, atakuje nas już na samym wej- wielowątkowe dzieło, godne indywidualnej ana- ściu – Fists Of Fury. Wydaje się on lizy, ale całość jest konsekwentna i spójna. Kom- być komentarzem do obecnego sta- pozycje i aranżacje może nie są proste, ale na tyle nu amerykańskiego społeczeń- nieskomplikowane, by nawet niedzielni słuchacze stwa, bezpośrednim nawiązaniem czuli się dobrze. Brzmienie najczęściej imponują- do protestów przeciwko brutalno- co rozległe, miejscami godne określenia „filmowe”. ści policji, do organizacji #BlackLi- Heaven and Earth to nie jest nawet wielodaniowy vesMatter, a cytat z filmu z Brucem obiad, tylko wręcz kulinarna orgia. Sporo do prze- Lee cofa nas nawet do czasów Czar- trawienia. Mnie osobiście najbardziej podobają się nych Panter. utwory singlowe, wypuszczone przed premierą ca- Zresztą nawiązań do popkultu- łości – Fists of Fury (przemocne na żywo, jak pisa- ry jest tu o wiele więcej – na przy- łem przy okazji koncertu Washingtona w Stodole – kład Street Fighter Mas swój tytuł JazzPRESS 7/2018) oraz Street Fighter Mas. zawdzięcza ikonicznej grze kom- Jak obiecałem wcześniej – wracamy do symboli- puterowej (tak, tak – Street Fighter 2, ki. Mam problem, bo ona ostatnio zaczęła mnie choć nie tak kultowy u nas, zmie- u pana Washingtona lekko drażnić. Spirytualizm, nił świat bijatyk na zawsze), Hub uduchowienie, symbolika – są tak bardzo podkre- -Tones to cover jednego z najbar- ślane podczas promocji płyt Kamasiego, a także dziej znanych utworów Freddiego później w recenzjach prasowych, że człowiek za- Hubbarda, a w Vi Lua Vi Sol uży- czyna się zastanawiać: czy tylko ja słyszę po prostu ty jest vocoder – narzędzie, które fantastyczną muzykę? Bo też rzadko kiedy bawię 54| Płyty / Recenzje

się w zgłębianie sensu życia i głę- muzycznym legenda Kamasiego nie boko ukrytych znaczeń (wyjątek to pisze się sama i trzeba wmawiać lu- albumy rapowe, ale tutaj są ukryte dziom, co mają słyszeć? treści innego rodzaju i w inny spo- The Epic był ogromny, czasem na- sób – liryczny). wet przytłaczający. Wymagał czasu Cóż, być może trzecie pierdnięcie i cierpliwości, by naprawdę go do- saksofonu w drugiej solówce czwar- cenić. Nawet od strony czysto prak- tego utworu na bonusowej płycie tycznej – jak często można powra- oznacza bezmiar kosmosu i trywia- cać do trzygodzinnego albumu? lizm ludzkiego życia, ale... Po pierw- Heaven and Earth przybliża Kama- sze, trochę za daleko od ludzi i suro- siego Washingtona do słuchaczy wych emocji. Po drugie – dla mnie, – jest łatwiejszy w odbiorze, róż- jak i dla, śmiem twierdzić, zdecydo- norodny, nawiązuje do doskonale wanej większości słuchaczy, ma się znanych motywów, a jednocześnie liczyć muzyka i jej jakość. Co więcej, nadal zachwyca ogromem użytych u Kamasiego jest ona na tyle przy- narzędzi i umiejętnościami mu- stępna i lekka, że wszystkie te spi- zyków. Wszyscy, którzy w Kama- rytystyczne otoczki wyglądają po siego wątpili i patrzyli krzywo ni- odsłuchu śmiesznie i groteskowo. czym gospodarz niezadowolony Skoro dzieło muzyczne broni się z nieoczekiwanego gościa – przy- samo – po co kombinować i robić zwyczajcie się do niego, on się ni- z niego nową religię? Być może dzię- gdzie nie wybiera. Rozgościł się ki temu za 20 lat Kamasi Washing- w jazzowym świecie i bezczelnie ton będzie porównywany do innych patrzy Wam prosto w oczy. Już po- jazzowych spirytualistów (wiado- słodził herbatę czterema łyżecz- mo, do którego każdy saksofonista kami cukru, a teraz wyjada obiad chciałby). W dobie internetu każdy prosto z gara. To dzięki niemu kry- ma prawo głosu i często historia pi- tycy głównego nurtu znów spojrze- sana jest na nowo, wbrew faktom li na jazz i o nim dyskutują. Kolejne (pozdrowienia dla, sympatycznych zwycięstwo jazzowego duchowne- skądinąd, płaskoziemców). Tyl- go, wspaniały, ogromny na wiele ko czy przy tak świetnym katalogu sposobów album. › JazzPRESS, wrzesień 2018 |55

Štěpánka Balcarová – Life And Happiness Of Julian Tuwim

Rafał Garszczyński [email protected]

Przygotowując tekst o Linie Al- lemano poszukiwałem w inter- netowych zasobach wiadomości o trębaczkach i we wszystkich ze- stawieniach pojawiały się zupeł- nie mi nieznane nazwiska skan- dynawskie. Zapamiętałem więc, że kobieca trąbka to specjalność skan- dynawska i pomyślałem, że praw- dopodobnie jest gdzieś na półno- cy ktoś, kto uczy kobiety grać na Animal Music, 2017 tym instrumencie. Teraz wiem, że Jazzowa trąbka, tak jak wiele in- to będzie niedługo polska specjal- nych instrumentów zdominowa- ność, bowiem Štěpánka Balcaro- na jest przez mężczyzn. Być może vá skończyła katowicką Akademię jednak nawet bardziej niż inne in- Muzyczną. Tam zapewne pozna- strumenty. Każdy z fanów jazzu ła polskie środowisko jazzowe, stąd wymieni raczej bez trudu przy- udział polskich muzyków w jej naj- najmniej jedną znaną saksofo- nowszym albumie. nistkę, gitarzystkę, pianistkę, czy Projekt nagrania wierszy Juliana nawet perkusistkę. Z trębaczka- Tuwima, zaśpiewanych przez nie- mi byłoby jakoś trudniej, choć cał- zwykle obiecującą polską wokalist- kiem niedawno w RadioJAZZ.FM kę Małgorzatę Hutek wraz z zespo- płytą tygodnia był album Liny Al- łem prowadzonym przez Štěpánkę lemano. Dopóki do kieszeni moje- Balcarovą, w którego skład wcho- go odtwarzacza nie trafiła najnow- dzą muzycy z Polski i Czech, wy- sza płyta Štěpánki Balcarovej, Lina dawał mi się kompletnie sur- Allemano była moim dyżurnym realistyczny. A jednak zaistniał przykładem, że kobiety na trąb- w całkiem realnym świecie, na ce grać mogą wyśmienicie, chociaż płytę trafiłem przypadkiem w jed- z jakichś nieustalonych przyczyn nym z dobrze zaopatrzonych skle- wolą fortepian i mikrofon. pów muzycznych w Pradze. To je- 56| Płyty / Recenzje

den z tych spontanicznych zakupów, co do którego nia poezji i jazzu mają w Polsce przeczucie mnie nie zawiodło. przecież długą tradycję, zapocząt- Dziwię się jednak, dlaczego czeskie media i mia- kowaną przez Krzysztofa Komedę sto Praga mogą taki projekt wspierać, a z polskiej i Wojciecha Siemiona w czasach strony pomocy w realizacji projektu udzielił jedy- przedpotopowych. Dlaczego więc nie Instytut Polski w Pradze. Co by było, gdyby jakiś ten album nie jest wydawniczą polski muzyk przyszedł do polskiego Ministerstwa sensacją w Polsce? Kultury i poprosił o wsparcie w nagraniu z węgier- Pozostawiając na chwilę wątek po- skimi muzykami wierszy jakiegoś poety znad Du- lityczno-literacki, warto skupić się naju, odznaczonego najważniejszymi państwowy- na zawartości muzycznej albumu, mi medalami przez komunistów? Nawet muzyka a ta jest niezwykle udanym debiu- nie jest wolna od polityki niestety… tem czeskiej trębaczki w roli liderki Zostawmy jednak nasze krajowe podwórko, bo- zespołu i kompozytorki. To Štěpán- wiem Life And Happiness Of Julian Tuwim to pro- ka Balcarová jest autorką wszyst- dukcja międzynarodowa klasy światowej, nie kich melodii. Oprócz jej kompozy- tylko w związku z polsko-czeską kooperacją, ale cji mocnymi punktami albumu są przede wszystkim w związku z jakością muzyki. grający na saksofonie Marcel Bár- Teksty Tuwima (na temat trafności ich wyboru ta i dobrze znany z naszego kra- nie będę się wypowiadał, bo to nie moja dział- jowego podwórka pianista Niko- ka) w książeczce przetłumaczone są na angiel- la Kołodziejczyk. Do doskonałych ski i czeski, trafią więc do rąk czytelników za- technicznie popisów wokalnych granicznych, czyli w najlepszy możliwy sposób Małgorzaty Hutek miałbym kilka będą pokazywać dorobek naszego poety na ca- uwag, momentami są zbyt egzalto- łym świecie. wane, ale może to moje subiektyw- Małgorzata Hutek śpiewa po polsku, więc płyta ne spojrzenie – za piosenką aktor- znalazłaby w Polsce nabywców, jednak u nas ku- ską nie przepadam. pić jej chyba nie można, ja przynajmniej nie za- Doskonały album, zaskakujący uważyłem jej w żadnym sklepie, a bywam w nich skład i kilka naprawdę doskona- często. Tu znowu należałby się polityczny komen- łych kompozycji. Szkoda, że trze- tarz, ale tego będę unikał. Może już tak ma być, ba go szukać w zagranicznych skle- że to czeska trębaczka będzie docierać do ludzi pach. Animal Music powinien z wierszami naszego poety przez wielu uważane- mieć dobrego polskiego dystrybu- go za wybitną postać polskiej literatury? Spotka- tora. › JazzPRESS, wrzesień 2018 |57

Meshell Ndegeocello – Ventriloquism

Paulina Sobczyk [email protected]

Tiny Turner, Waterfalls TLC czy Fun- ny How Time Flies (When You’re Ha- ving Fun) Janet Jackson. Pojęcie cover narzuca pewne skoja- rzenia – najczęściej powstają wersje podobne do oryginału. Ndegeocel- lo jednak reinterpretuje je na swój własny, indywidualny sposób. Weź- my przebój Tiny Turner. Z rytmicz- nej piosenki pop Ndegeocello two- rzy nastrojową balladę z delikatnym akompaniamentem gitary, fortepia- Naïve, 2018 nu, basu i instrumentów perkusyj- Eteryczny, zmysłowy, stylowy. Te nych. Być może artystka zdecydowa- słowa najlepiej określają najnow- ła, że takie opracowanie dużo lepiej szy projekt amerykańskiej artyst- pasuje do wymowy tekstu. W jej za- ki Meshell Ndegeocello. Jej niezwy- myśle utwór ten jest przepełniony kle ciepły wokal kreuje tajemniczą, smutkiem, rozgoryczeniem i żalem. kojącą aurę, która otacza słuchacza Do Smooth Operator z kolei wkom- już od pierwszych dźwięków. ponowuje bardzo ciekawe ostinato Wokalistka, autorka teksów, kom- w basie. Każdy z tych hitów jest na- pozytorka i basistka ma na swoim znaczony charakterystycznym dla koncie dwanaście albumów. Zna- wokalistki wpływem muzyki R&B, na jest ze współpracy ze światowej soulu, funku, hip-hopu. klasy muzykami. Karierę rozpoczę- Sam wokal jest matowy, aksamit- ła na przełomie lat osiemdziesiątych ny i, co ważne, zupełnie nie irytu- i dziewięćdziesiątych, co bezpośred- je w żadnym rejestrze. Przepiękne nio wiąże się z charakterystyką albu- góry przeplatają się z bardzo niski- mu Ventriloquism. Dlaczego? Ponie- mi dołami, które potrafią wywołać waż wszystkie jedenaście utworów to gęsią skórkę. Meshell Ndegeocello nowe wykonania znanych i popular- to artystka nadzwyczajna, różno- nych piosenek właśnie z tego okresu: rodna, niedająca się w żaden sposób Smooth Operator Sade, Private Dancer zaszufladkować.› 58| Płyty / Recenzje

Bezpieczne mieszanie gatunków

Adam Tkaczyk [email protected]

kiem nowe pomysły: jazzowy seks- tet R+R=NOW oraz jazzowo-rapową grupę August Greene. Album August Greene grupy Au- gust Greene, wydany w jej nieza- leżnym labelu ukazał się 9 marca. August Green to zespół, w którym i odpowiadają za muzykę, a Com- mon za rap. Ten ostatni wciąż ma w sobie magnetyzm i siłę, ale jego

August Greene – August Greene najnowsze albumy, choć nadal za- August Greene, 2018 wierały tony dobrego materiału, nie dorastały jednak do jego szczy- Wielkim fanem Roberta Glaspe- towych osiągnięć. Riggins zwró- ra nie jestem i nigdy tego nie ukry- cił na siebie trochę uwagi między wałem. O ile z pewnością jest bar- innymi zeszłorocznym albumem dzo utalentowanym człowiekiem Headnod Suite, ale wydaje się, że i szacunek dla jego dokonań z pew- nadal jest artystą na dorobku i do- nością mu się należy, o tyle żaden piero nabiera wiatru w żagle, po- jego projekt muzyczny – których mimo imponującego już portfolio jest multum! – nie zapadł mi głę- i współpracy z uznanymi nazwi- biej w pamięć, nie zachwycił. Gla- skami. sper nie popełnił nic słabego, ale Przed odsłuchem miałem zatem najczęściej moja opinia na temat poważne wątpliwości, czy trio mu- jego albumów kończyła się na „spo- zyków, których ostatnie albumy ko” lub „przeciętny” i nie wyskaki- podeszły mi średnio (chociaż nie wała ponad „dobry”. Upust swemu były złe), udźwignie wspólny al- niezrozumieniu fenomenu pana bum. Wyszło naprawdę całkiem Roberta dałem już w tekście o Ar- nieźle, tak że byłem pozytywnie tScience (JazzPRESS 1/2017) – jego zaskoczony. poszedł jesz- projekcie z 2016 roku. W 2018 roku cze dalej w rolę pastora-aktywi- otrzymaliśmy od niego dwa cał- sty, który na podstawie własnych JazzPRESS, wrzesień 2018 |59

doświadczeń i błędów, dorastania Swisha Suite udało mi się w całości w Chicago oraz obserwacji społe- przesłuchać może ze trzy razy. Bo czeństwa udziela porad i lekcji – jednak przez 50 minut mamy głów- oprawionych w ładne metafory, nie klawisze, perkusję, bas i wokal, porównania i inne narzędzia poe- do tego pojedynczy instrument do- tyckie. Czasami porzuca rapowa- datkowy. nie i przechodzi bardziej w spoken Common również sprawia wra- word. żenie, jakby udział w tym przed- Niestety, August Greene zawie- sięwzięciu go specjalnie nie eks- ra momenty, w których Common cytował i rapuje swoje wersy brzmi, jakby czytał najbardziej w jednostajnym tempie. August poetyckie i „najgłębsze” statusy z li- Greene brakuje szczypty, dosłownie sty znajomych na swoim Gadu-Ga- szczypty urozmaiceń, ozdabiaczy, du (pamiętacie czy już zapomnie- jest zbyt surowo jak na album, któ- liście?). To częsty problem takich ry ma nas przekonać mocą prze- „pastorów” mikrofonu – zdarzają kazu, skupić na wielkich słowach im się kwasiarskie, banalne linijki, i ideach. One zazwyczaj brzmią psujące odbiór lepszej całości. Ale mocniej na bardziej chwytliwych najczęściej idzie Commonowi na- pętlach, o ile nie przesadzi się i nie prawdę dobrze i słucha się go z za- wyjdzie nam miałka popowa bła- interesowaniem i przyjemnością. hostka. Fajnie wypada na przykład Muzycznie przez większość czasu kawałek z Brandy – tak utalento- jest dość surowo, co jest jednocześ- wanej, a łatwo zapomnianej gwiaz- nie zaletą i wadą. Z jednej strony dy R&B lat dziewięćdziesiątych. – cały czas słyszymy, jak wspania- Wnosi do „swojego” utworu wie- le radzą sobie Glasper i Riggins na le energii i entuzjazmu – kawałek swoich instrumentach, ciepły głos Optimistic jest jednym z najwyraź- Commona świetnie komponuje się niejszych highlightów albumu. z miękkim brzmieniem podkła- Podczas słuchania August Gre- dów. Jest jednak duże „ale”. Nie ma ene słuchacze, którzy mają kłopo- co ukrywać, że niestety momenta- ty z utrzymywaniem koncentracji mi album bardzo się dłuży. Koń- uwagi, mogą doznać niekontrolo- czący płytę 12-minutowy utwór wanego opadu głowy lub, co gorsza, 60| Płyty / Recenzje

(syntezatory) i Justin Tyson (perku- sja). W większości doskonale znane nazwiska – stąd od czasu do czasu R+R=NOW bywają nazywani „su- pergrupą”. Żaden z nich wyraźnie R+R=NOW – Collagically Speaking nie wyrasta ponad resztę – Colla- Blue Note Records, 2018 gically Speaking zdecydowanie sta- wia na wspólny vibe, efektowne zapaść w śpiączkę. Moja rada: kawa solówki pozostawiając raczej na de- przed odsłuchem! Tym niemniej – ser. Należy też to docenić, bo nie- bardzo udany album, warto utrzy- wiele trzeba, by ego jednego człon- mać się w skupieniu – muzyka się ka zepsuło dzieło grupy. odpłaci. Jest jednak dużo miejsca na Chociaż gościnnych głosów do wy- poprawę przy kolejnej płycie tria. mienienia jest sporo, to ich wpływ 15 czerwca ukazał się album Collagi- na kształt albumu jest niewiel- cally Speaking sekstetu R+R=NOW. ki – stanowią jedynie dopełnienie, Tę tajemniczą nazwę rozwija się główną atrakcją pozostają muzycy. jako Reflect+Respond=Now, a za- Słyszymy gościnnie aktorkę i stand inspirowana została wypowiedzią -uperkę Amandę Seales, znanych Niny Simone o tym, że artysta musi aktorów Omariego Hardwicka wyrażać swoje czasy. Jej wpływ nie i Terry’ego Crewsa, raperów Stal- kończy się tutaj – Glasper wymyślił leya i Yasiina Beya (kiedyś znane- koncepcję zespołu podczas pracy go jako Mos Def) oraz wokalistki nad albumem Nina Revisited, towa- Amber Navran i Goapele. Wszyst- rzyszącym filmowi dokumental- ko niby jest na swoim miejscu, ła- nemu What Happened, Miss Simo- godnie przepływa przez głośniki, ne? – do obejrzenia w internecie, nawet pomimo niepotrzebnego vo- polecam! codera (kto powiedział, że to sprzęt Zespół tworzą, oprócz Roberta Gla- warty odkurzenia?!)… Ale jak na spera na klawiszach, Terrace Mar- tak mocny skład, tak silną ideę, tin (syntezatory, vocoder), Chri- która spowodowała połączenie sił stian Scott (trąbka), Derrick Hodge (mam na myśli cytat z Niny), to Col- (gitara basowa), Taylor McFerrin lagically Speaking jest zaskakująco JazzPRESS, wrzesień 2018 |61

nieangażujące. Nie zachwyca, nie sach mocno umowne. Czerpanie przytrzymuje uwagi, po prostu z różnych inspiracji i źródeł obec- leci w tle. Nie ma wyraźnych wad nie wydaje się być standardem, i utworów wymagających natych- a nie nowatorskością. miastowego wciskania przycisku Collagically Speaking sonicznie nie „next”, ale i jej wyżyny nie są Hi- jest niczym nowym i gdy czytam malajami. zagraniczne recenzje rozpływa- Jest bardzo bezpiecznie, bez ryzyka, jące się nad „mieszaniem gatun- w podobnym nastroju, a w związku ków”, to nad moją głową pojawia z tym niespecjalnie chcę do tego al- się wielki znak zapytania niczym bumu wracać. Brakuje iskry, która uzbrojonym strażnikom z klasycz- przenosi pewnych artystów i dzie- nej gry Metal Gear Solid (to dopie- ła na inny poziom, żądający uwa- ro było arcydzieło, ach!). Już słyszę gi i wywołujący emocje. OK, trud- te wewnętrzne dialogi: „Podoba mi no przyporządkować Collagically się, ale nie wiem, co napisać… Siek- Speaking do konkretnego gatun- nę «mieszanie gatunków», nikt się ku muzycznego – czy to fusion, czy nie przyczepi”. Otóż czas nadszedł, , , czy jeszcze coś in- by skończyć z tym pustym fraze- nego. Ale apeluję – mamy 2018 rok, sem i wymagać więcej, bo gatunki jak długo mamy chwalić artystów muzyczne przenikać się będą jesz- za „mieszanie gatunków”? W tym cze mocniej ze względu na coraz ła- momencie wydaje się to bardzo twiejszy dostęp do muzyki, a co za przestarzałą ideą, a w ogóle gatun- tym idzie – dywersyfikację słucha- ki muzyczne można uznać za coś, nych artystów wśród młodego po- czego ramy są w dzisiejszych cza- kolenia. ›

#JazzDoIt! na antenie RadioJAZZ.FM od poniedziałku do piątku, godz. 11:00-13:00 www.radiojazz.fm 62| Płyty / Recenzje

David Friesen – Structures

Katarzyna Syguła [email protected]

go stał się niekwestionowanym wirtuozem. Hemagebass jest to połączenie brzmienia kontraba- su z gitarą, instrument wyglądem przypominający „mały” wąski kontrabas, bądź lutnię. Dla nowi- cjuszy, którzy pierwszy raz styka- ją się z twórczością Davida Frie- sena dodam także, że instrument ten został wykonany specjalnie dla niego przez austriackiego mu- zyka i lutnika-artystę Hermanna Origin Records, 2017 Erlachera. Struktury... W ubiegłym roku wy- Na dwupłytowym albumie Stru- twórnia Origin Records wypuści- ctures David Friesen zaprezento- ła na rynek kolejny album wirtu- wał swoje podwójne oblicze. Kie- oza gitary i kontrabasu, pianisty dy siada do fortepianu jego utwory i kompozytora Davida Friesena. w większości przypominają cha- Structures ukazuje jak różnorod- rakterem melancholijne ballady, nie można nawiązać do tytułowej niezbyt skomplikowane harmo- struktury. nicznie, przystępne w odbiorze, peł- Już od pierwszego zetknięcia się ne wyrazistych, zapadających w pa- z albumem intryguje widoczny mięć linii melodycznych. Jednakże na okładce obraz przedstawiają- podczas grania na swoim basie za- cy abstrakcyjną wizję kształtów mienia się w improwizującego i kolorów (czyżby struktura?) au- i przepełnionego szaleńczym tem- torstwa Davida Friesena, który peramentem wirtuoza z prawdzi- tym razem dał się poznać rów- wego zdarzenia, który komplikuje nież jako artysta-plastyk. Podob- do granic możliwości rytmy i war- ne odczucia wzbudza każda jego stwę dźwiękową, czemu sprzyjają muzyczna kompozycja wykona- poszczególne utwory, które skom- na na unikatowym instrumen- ponował na różnorodnie skonfigu- cie zwanym hemagebass, które- rowane pary instrumentów. JazzPRESS, wrzesień 2018 |63

Na pierwszej płycie, będącej za- tra wieńczący pierwszą płytę – Lament For The pisem koncertu z Ilko Gallery Lost/Procession. Kompozycję tę wyróżniają spe- w Użhorodzie na Ukrainie, słyszy- cjalne efekty brzmieniowo-kolorystyczne. David my zestawienie hemagebass lub Friesen pociera smyczkiem o struny instrumentu fortepianu (na nim też David Frie- wywołując szelest, a wrażenie echa potęgują efek- sen) z improwizacjami Joego Ma- ty elektroniczne. Sporadycznie pojawiające się nisa na saksofonach barytonowym tremolo w przebiegach saksofonu improwizują- i tenorowym. Połączenie hemage- cego w stylu jidysz wprowadza dodatkowy zamęt bass z saksofonem jest materiałem, i element niepokoju, uatrakcyjniając powtarzalne który może zainteresować zaawan- motywy. sowanych odbiorców intelektual- Druga płyta jest nie lada gratką dla miłośników nego jazzu. Większość utworów brzmienia gitary elektrycznej. Krążek jest niezwy- oscyluje wokół początkowo zary- kłym spotkaniem dwóch improwizujących i dialo- sowanych motywów, coraz to bar- gujących ze sobą wirtuozów – tym razem do Davi- dziej je łamiąc i komplikując. Ten da Friesena dołączył gitarzysta Larry Koonse. Tym tylko pozorny chaos pociąga za razem jest to rejestracja studyjna z Phoenix w Ari- sobą ciekawe koncepty muzyczne zonie, dokonana w miesiącu poprzedzającym kon- (Wrinkle, Basic Strategy, Left Field cert na Ukrainie, który zamieszczono na pierwszej Blues, Roof Tops, Seam Line). płycie. Utwory, za sprawą znacznie bardziej melo- Pozostałe, kontrastujące z resztą dyjnego brzmienia gitary, w których hemagebass materiału ballady fortepianowe, przejmuje bardziej funkcję rytmiczną niż melo- z ciepłym, miękkim brzmieniem dyczną, są przystępne w odbiorze (przede wszyst- saksofonu, utrzymane są w cha- kim Quietly Unfolding, Alaskan Waters, Undisclosed, rakterze często znienawidzone- My Faith, My Life). Materiał zarejestrowany na tej go przez znawców smooth jazzu płycie klimatem bliższy jest free jazzowi i dostar- (Brilliant Heart, New Hope, Going cza pozytywnych wrażeń, które mogą z powodze- Forth). Jednak najbardziej zapada- niem zadowolić zarówno wytrawnych znawców, jącym w pamięć jest utwór-man- jak i laików. ›

F L a : www.jazzpress.pl 64| Płyty / Recenzje

Mast – Thelonious Sphere Monk

Paulina Sobczyk [email protected]

nością prześwietlił sylwetkę Mon- ka pod każdym kątem. Na płytę wy- brał jego szesnaście kompozycji. Z towarzyszącymi mu muzykami zaprasza słuchaczy w „kosmiczną podróż” i słowa dotrzymuje. Dzieje się to przede wszystkim za sprawą brzmienia – różnych stylów i elek- troniki stosowanej na szeroką skalę. Oprócz popularnych kompozycji Monka takich jak: Evidence, Blue Monk, ‘Round Midnight, Straight No World Galaxy Records/Alpha Pup Records, 2018 Chaser na krążku pojawiają się te Kolejny, taki sam jak wszystkie, tri- mniej znane, co tylko potwierdza bute? Zupełnie nie. Mocno nowo- jak dobrze twórczość pianisty zna czesny, syntezujący projekt, które- Conley. Opracowanie standardów go zupełnie trudno się spodziewać. najczęściej wygląda tak, że na tle Reinterpretacja kompozycji Thelo- elektronicznego beatu rozwijany niusa Monka stylistycznie daleko jest temat i solówki poszczególnych odbiega od oryginałów. Mast wpro- instrumentów. Skład jest zmien- wadza odbiorców w świat jazzu ny, w zależności od specyfiki kom- w połączeniu z beatami, hip-ho- pozycji: w Blue Monk pokaz swoich pem i elektroniką. Wystarczy je- możliwości daje basista Jason Fra- den rzut oka na okładkę i tytuł ticelli, Well You Needn’t należy do z dopiskiem „a cosmic journey re- saksofonisty Chrisa Speeda. interpreting the great Thelonious Mast dowodzi, że oddawanie mu- Monk Song Book”, żeby poczuć się zycznego hołdu wcale nie musi być zaintrygowanym. nudne i bliskie oryginałowi. Mie- Mast to pseudonim producen- szanka stylistyczna sprawia, że krą- ta i multiinstrumentalisty Tima żek staje się portretem Theloniou- Conley’a, który postanowił oddać sa Monka godnym naszych czasów hołd wielkiemu pianiście w stulecie – wznoszącym się ponad ogranicze- jego urodzin. Z wielką skrupulat- nia gatunkowe i stylistyczne. › JazzPRESS, wrzesień 2018 |65 66| Płyty / Take Two

Dawid Lubowicz – Inside

Mery Zimny [email protected]

Dawid Lubowicz w swoich autor- skich kompozycjach funduje bar- dzo różnorodne – brzmieniowo, stylistycznie i dynamicznie – utwo- ry. Od rozmarzonych, szlachetnych i nieśpiesznie wybrzmiewających ballad, w których z wielką pieczo- łowitością dba o dźwięk (Memento – z piękną partią fletu Krzysztofa Herdzina), po dynamiczne rados- ne kawałki, w których prezentu- je swoje instrumentalne umie- Fundacja im. Zbigniewa Seiferta, 2018 jętności (Jazz Babariba). Punktem Kolejny z atomów oryginalnego wyjścia dla skrzypka jest tradycja i prężnie działającego Atom String jazzowa, ale odnosi się też do bli- Quartet nagrał autorską płytę jako skiej mu muzyki tradycyjnej pły- lider. Po solowych poczynaniach nącej prosto z gór – w końcu po- Mateusza Smoczyńskiego na Me- chodzi z Zakopanego. Duch tej tamorphoses Dawid Lubowicz na- muzyki często powraca, a najmoc- pisał osiem własnych kompozycji, niej materializuje się w kompo- dodatkowo biorąc na warsztat jed- zycjach takich jak Highlander On no z dzieł Karola Szymanowskie- The Trip – z pięknie poprowadzo- go. Debiutując jako lider, formalnie ną unisono przez głos i skrzypce (gdyż od dawna był w nim obecny) melodią oraz Turbofolk. I znowu dołączył do znakomitego grona pol- w obydwu utworach warto zwró- skich solistów – wirtuozów jazzo- cić uwagę na świetne sola Krzysz- wych skrzypiec. Chyba truizmem tofa Herdzina. jest już powtarzanie, że nasza wio- Muzyka lidera to dla mnie jazz linistyka jazzowa osiągnęła poziom o folkowym duchu, z całą jego ży- niezwykle wysoki. Artyści Atom wiołowością, barwnością i witalną String Quartet – zespołu, który siłą. I tutaj upatrywałabym pewne- działa już od ośmiu lat, są jednym go spoiwa materiału skompletowa- z doskonałych tego przykładów. nego na krążku – choć różnorodne- JazzPRESS, wrzesień 2018 |67

go, nieco rozstrzelonego, to jednak Inside to bardzo osobista muzyka spójnego, jeśli chodzi o charakter i kolejny artysta, który jako lider brzmienia. Do tego dobrze napisa- w pełni prezentuje swoje charak- ne utwory oraz ciekawie zrealizo- terystyczne brzmienie oraz włas- wana słynna Pieśń Roksany z dru- ną wizję muzyki. Choć skrzypce Lu- giego, zwanego orientalnym, aktu bowicza pełnią tu rolę przewodnią, opery Karola Szymanowskiego świetnym pomysłem było zaprosze- Król Roger. W Pieśni, choć doskona- nie Krzysztofa Herdzina, który jest le słyszymy z szacunkiem zagrany ważnym rozgrywającym i ma zna- główny motyw pierwowzoru z jego czący wpływ na ostateczne brzmie- charakterystycznymi cechami – ta- nie albumu. Muzyka zamknięta jemniczym, pozornym spokojem, na tym krążku, choć silnie osadzo- pełnym wewnętrznych napięć, na w jazzie, wykracza znacznie da- a także z pociągającym, ulotnym lej. Dużo jest tu elementów odno- kolorytem orientu – to nie zabrakło szących się do polskiego folkloru, miejsca na ciekawą improwizację. ale też do muzyki klasycznej, dzię- Warto tu zwrócić uwagę na świet- ki czemu płyta ma szansę trafić do ne solo Łukasza Żyty. bardzo szerokiej publiczności. ›

JazzPRESS dostępny jest na takich urządzeniach jak iPhone i iPad w bardzo przyjaznej formie! Mamy nadzieję, że ułatwi Wam

to lekturę naszego miesięcznika! By przetestować jak czyta się nasz magazyn

na Waszych urządzeniach,

kliknijcie tutaj »

Piszemy dla Was i dzięki Wam 68| Płyty / Take Two

Dawid Lubowicz – Inside

Rafał Garszczyński [email protected]

kładnie takiej muzyki, jakiej prag- nął sam lider. Rozpoczynający album przebojowy Highlander On The Trip w pierw- szym momencie nie zabrzmiał w moim odtwarzaczu obiecują- co. Trudno uznać kopiowanie naj- lepszych pomysłów Pat Metheny Group sprzed wielu lat za coś od- krywczego i wartego większej uwa- gi. To jednak jedynie przebojowy początek, być może skierowany do Fundacja im. Zbigniewa Seiferta, 2018 tych, którzy zechcą na próbę po- Gwiazdorski skład, wszechstron- słuchać początku albumu. Dalej nie utalentowany lider i żadnych jest znacznie ciekawiej. Błyskotli- ograniczeń artystycznych – to mu- wa improwizacja lidera w kolejnej siała być bomba. Aż trudno uwie- kompozycji – Jazz Babariba – nie rzyć, ale Inside jest solowym debiu- pozostawia wątpliwości, że to pły- tem Dawida Lubowicza. Ilość płyt, ta jednego z najlepszych polskich na których zagrał – tych firmowa- jazzowych skrzypków, a to oznacza, nych przez Atom String Quartet że również jednego z najlepszych i Bester Quartet, a także występów skrzypków na świecie. Porywająco gościnnych – sprawiła, że wydawa- odpowiada, jak zwykle zaskakują- ło oczywiste, że pojawi się z czasem cy, Krzysztof Herdzin. A dalej jest się także jego album solowy. już tylko bardzo dobrze... Fani Dawida Lubowicza musieli Memento to romantyczna sło- sporo poczekać, jednak Inside oka- wiańska ballada, ubarwiona przez zuje się doskonałym debiutem, Krzysztofa Herdzina kilkoma nu- choć w przypadku tak doświad- tami na flecie. Pieśń Roksany to po- czonego artysty z obszerną dysko- pis gry zespołowej – introdukcja na grafią debiut jest słowem najzupeł- kontrabasie (jak zawsze punktual- niej umownym. Inside to po prostu ny Robert Kubiszyn) i solo na per- pierwsza okazja na zagranie do- kusji w wykonaniu Łukasza Żyty. JazzPRESS, wrzesień 2018 |69

W inspirowanym folklorem Ober- soko zawiesił poprzeczkę. Od jego cology Krzysztof Herdzin sięga po pierwszego albumu oczekiwa- akordeon. On potrafi zagrać na łem więcej ciekawych kompozy- wszystkim – gdyby miał wystar- cji. Piękne ballady, parę genialnych czająco dużo czasu, którego, jak się momentów Krzysztofa Herdzina zdaje, nigdy nie będzie miał, móg- i doskonałe sola na skrzypcach, to łby nagrywać w studiu solowe pły- dużo, jednak dla mnie trochę za ty bigbandowe. mało. Mieszanka jazzu ze słowiańską Spodziewałem się dzieła genialne- kulturą sprawdza się znakomi- go, a wyszło bardzo dobre. Ekono- cie od czasów Krzysztofa Kome- miści nazywają to efektem bazy, dy, a skrzypce, szczególnie w do- a ja zwyczajnie oczekiwałem ja- brych rękach, są do tego rodzaju kiegoś przełomu. Tymczasem po- grania znakomitym instrumen- wstała tylko piękna płyta z dosko- tem. Debiut Dawida Lubowicza w nałą muzyką. A może nie tylko, ale roli lidera, skrzypka i kompozyto- aż tyle? Inside pewnie zgarnie kil- ra wypada doskonale. Gdyby ten al- ka jazzowych nagród za rok 2018, bum pojawił się niezapowiedziany, ja jednak czekam na więcej. Mam a jego autorem był muzyk rzeczy- też nadzieję, że doskonale wypada- wiście debiutujący w studiu nagra- jąca współpraca Lubowicza z Her- niowym, byłby objawieniem. Tyle dzinem nie skończy się na tym jed- że Dawid Lubowicz sam sobie wy- nym nagraniu. ›

Płyta tygodnia www.radiojazz.fm Rafała Garszczyńskiego w RadioJAZZ.FM godz. od poniedziałku do piątku 11:45 70| Książki / Recenzje

Książki o muzyce dla młodych i młodszych

Krzysztof Komorek [email protected]

Czterdzieści cztery krótkie roz- działy zbierają w pięciu częś- ciach zagadnienia odpowiadają- ce na pytania: co to jest dźwięk, gdzie jest muzyka, kim są muzy- cy, jak zrobiona jest muzyka. Nie- banalne odpowiedzi uzupełnio- ne są konkretnymi przykładami utworów, umieszczonych często w oryginalnym kontekście, a nie- mal wszystkie te kompozycje moż- Michał Libera, Michał Mendyk – M.U.Z.Y.K.A. Dwie Siostry, 2018 na odsłuchać na powiązanej z wy- dawnictwem stronie internetowej. Na rynku wydawniczym pojawi- Osoby przywołanych artystów ły się w tym roku dwie książki dobrano niezwykle starannie, o muzyce skierowane do młode- i tu ujawnia się największa za- go (a w jednym przypadku nawet leta książki. Autorzy sięgają bo- bardzo młodego) odbiorcy. Obie po- wiem daleko poza kanon nazwisk zycje łączy ich wysoka edukacyjna powszechnie znanych – dość od- wartość. ważnie, rzekłbym a nawet ryzy- M.U.Z.Y.K.A. jest kolejną częścią se- kancko, wplatając w treść publi- rii edukacyjnej S.E.R.I.A., której kacji informacje między innymi znakiem rozpoznawczym są cha- o Johnie Cage’u, Stevie Reichu, Ar- rakterystyczne ilustracje Alek- noldzie Schönbergu, Karlheinzu sandry i Daniela Mizielińskich. Stockhausenie, Iannisie Xenaki- Autorami książki są Michał Libe- sie czy zespole Einstürzende Neu- ra i Michał Mendyk – obaj wielo- bauten. Z drugiej strony dzięki płaszczyznowo związani z mu- temu książka dla dziesięciolatków zyką, między innymi na polu (tak adresuje ją wydawca) niespo- dziennikarskim, wydawniczym, dziewanie staje się ciekawa także kuratorskim. Dla obu jednak jest dla dorosłego odbiorcy, który może to debiut w literaturze dziecięco- odnaleźć w niej interesujące i nie- młodzieżowej. banalne treści. JazzPRESS, wrzesień 2018 |71

Z kolei Bajka o Piosence i nutkach to książka przede wszystkim o wa- lorach stricte edukacyjnych. Tytuł uzyskał rekomendację ministerial- ną jako podręcznik i do dziś wyko- Lidia Bajkowska – Bajka o Piosence i nutkach Bajkowska, 2018 rzystywany jest do nauczania mu- zyki w przedszkolach i pierwszych dy nauczania, opartej na pedagogi- klasach szkoły podstawowej. Aktu- ce zabawy Janusza Korczaka. alne wydanie jest edycją specjalną Atrakcyjna, bajkowa historia jest z okazji 25-lecia pierwszej publika- w książce pretekstem do stopniowe- cji i pierwszym wznowieniem od go wprowadzania kolejnych pojęć, ponad dwóch dekad. kontrastów, wreszcie zapisu nuto- Lidia Bajkowska, obok napisa- wego, a nawet zachęty do tworzenia nia kilku publikacji muzycznych pierwszych, prostych kompozy- skierowanych do dzieci, jest rów- cji. Kolorowe ilustracje i miejsce nież cenionym pedagogiem, twórcą na stworzenie własnych rysunków pierwszej muzycznej zerówki, przy- to kolejne elementy, które będą gotowującej dzieci do egzaminów dla dziecka niewątpliwą zachę- wstępnych do szkół muzycznych. tą i urozmaiceniem procesu zapo- Bajka o Piosence i nutkach stworzo- znawania się z książką i zawartą na jest na bazie jej autorskiej meto- w niej wiedzą. ›

Przegapiłeś ulubioną audycję? Znajdziesz ją na stronie: www.archiwum.radiojazz.fm 72| Książki / Recenzje

Nate Chinen – Playing Changes: Jazz For The New Century

Krzysztof Komorek [email protected]

ły jego wizerunek w bieżącym stu- leciu. Każdy z dwunastu rozdziałów ma swój motyw przewodni określony krótkim, acz znaczącym tytułem. Myśl, którą autor wiąże w treści z konkretnymi muzykami, insty- tucjami, trendami. Notabene dość ciekawie, niekiedy wręcz prowo- kacyjnie, zestawiając w jednym rozdziale zupełnie odległe od sie- bie osobistości jak choćby Kama- si Washington i Wynton Marsalis. Chinen kreśli szeroką panoramę współczesnego jazzu, umieszcza- jąc jako bohaterów swojej książki Pantheon, 2018 choćby wspomnianego Washing- tona, czy D’Angelo i kolektyw The Nate Chinen to instytucja wśród . Z jednej strony doce- jazzowej krytyki zza oceanu. Wy- niając ich wpływ, z drugiej nie po- starczy wspomnieć długoletnie padając w zbytnią emfazę. prowadzenie autorskiej kolumny Na przykład zdaniem autora w miesięczniku Jazz Times, aktual- Washington sprawia, że jazz prze- ną dyrektorską funkcję w zespole staje być postrzegany jako nudny, WBGO (największej jazzowej stacji choć muzyk ten nie wnosi nic no- radiowej USA) i nagrodę za dzia- wego w kwestii gry na instrumen- łalność publicystyczną od Jazz Jou- cie. Takie podejście przekonuje, bo rnalists Association, którą odbie- Chinen swój wybór dobrze uza- rał jedenaście razy. Książka Playing sadnia, nie poprzestając li tylko Changes: Jazz For The NewCentury na autorytarnym wskazaniu klu- jest spojrzeniem na jazz XXI wie- czowych graczy jazzowego świa- ku, na postaci, które ukształtowa- ta. Pojawiają się na kartach Playing JazzPRESS, wrzesień 2018 |73

Changes także Brad Mehldau, Vijay przewidywaniem kierunku w ja- Iyer, Jason Moran, Mary Halvorson, kim jazz się rozwinie. Chinen ucie- Esperanza Spalding, John Zorn, ka od takich zamierzeń, cytując Steve Coleman, Robert Glasper, Monka: „Nie wiem gdzie jazz podą- Wayne Shorter, Henry Threadgill i ża. On się po prostu dzieje”. Playing inni. Chinen opisuje ich nagrania, Changes jest obrazem tego, co się koncerty, wraca do wywiadów, cy- już wydarzyło, zdarzeń, na które tując wypowiedzi artystów. warto zwrócić uwagę, a jednocześ- Książkę zamyka subiektywna li- nie dowodem na dzisiejszą różno- sta 127 najważniejszych albumów rodność i bogactwo muzyki opisa- lat 2000-2017. Ta publikacja nie jest nej etykietką „jazz”. ›

WSPIERAJ WYDAWANIE KOLEJNYCH NUMERÓW JAZZPRESSU

Fundacja Popularyzacji Muzyki Jazzowej EUROJAZZ nr konta: 05 1020 1169 0000 8002 0138 6994 Ważne: wpłata tytułem "Działalność statutowa Fundacji" 74| Książki / Recenzje

Igor Wasserberger, Antonín Matzner, Peter Motyčka – Jazz In Europe

Krzysztof Komorek [email protected]

Warto zatrzymać się chwilę nad osobami autorów. Igor Wasser- berger jest nestorem dzienni- karstwa jazzowego na Słowacji, publikującym od lat sześćdzie- siątych. Często współpracował ze zmarłym w ubiegłym roku Antonínem Matznerem. Współ- tworzyli oni między innymi wy- dawaną w latach 1980-90 czte- rotomową Encyklopedię jazzu i muzyki popularnej. Peter Mo- tyčka to dziennikarz młodsze- go pokolenia, redaktor naczelny magazynu Hudobny život (Życie muzyczne), skupiającego się na muzyce klasycznej i jazzie. Książka podzielona została na Peter Lang, 2018 piętnaście rozdziałów – każ- Czy da się zawrzeć w jednej książ- dy z nich poświęcony jest inne- ce dzieje muzyki improwizowanej mu z europejskich krajów, bądź Starego Kontynentu? Tego trudne- regionów (w tym wypadku mię- go zadania podjęła się trójka sło- dzy innymi: była Jugosławia, kra- wackich dziennikarzy. Pomysł na je dawnego ZSRR, Skandynawia). książkę powstał w trakcie publi- Autorzy sięgają do początków kacji serii artykułów w fachowej jazzowych scen poszczególnych prasie muzycznej naszych połu- państw, do lat 1920-30. Swój wy- dniowych sąsiadów i zaowocował wód koncentrują jednak przede ponad pięciusetstronicowym dzie- wszystkim na latach 1950-90, choć łem. Wydanym w języku angiel- niejednokrotnie kontynuują nar- skim, co niewątpliwie zwiększa jej rację po roku 2000 (tekst książki przystępność i grono odbiorców. aktualizowano w roku 2016). Każ- JazzPRESS, wrzesień 2018 |75

dą z części podsumowuje zesta- wienie bibliografii oraz bogata lista przypisów. Publikację zamy- ka indeks nazwisk, a całość teks- tu uzupełnia niemal setka zdjęć, w znakomitej większości autor- Każdy festiwal może mieć swój stwa Patricka Španko, kolejnego JazzPRESS... z czołowych słowackich publicy- stów jazzowych. Książka jest ciekawym spojrze- niem na najważniejsze posta- ci świata jazzu XX wieku, sku- piającym się na osobistościach, zespołach, wreszcie trendach, któ- re zaistniały i wywarły wpływ na rozwój jazzu, także poza własnym krajowym środowiskiem. Oczywi- ście można dyskutować nad wy- borami i ocenami autorów. Trze- ba jednak pamiętać, że nie sposób było przecież pomieścić wszystkie najdrobniejsze szczegóły w jed- notomowym wydawnictwie. Jed- nak takie spojrzenie z zewnątrz, spoza lokalnej perspektywy, jest niewątpliwie świetnym punktem wyjścia do ewentualnych dysku- sji czy dalszych eksploracji tema- tu. Cennym odnośnikiem zbie- rającym najważniejsze aspekty i punkty zwrotne jazzowej histo- rii Europy. › 76| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

JAZZOWA JESIEŃ W OGRODZIE: DOMINIK WANIA TRIO Jazzowa jesień w ogrodzie to cykl koncertów odbywających się 16 we wrześniowe niedziele w Ogrodzie Botanicznym w warszaw- września skim Powsinie. W zamierzeniu organizatorów spotkania muzyków WARSZAWA z publicznością w takim miejscu mają być „świętem muzyki i przy- rody kończącym lato i we wspaniałym stylu rozpoczynającym polską złotą jesień”. W ramach cyklu, 16 września, koncertować będzie Dominik Wania Trio. Będzie to jedna z nielicznych okazji do posłuchania autorskiej formacji Dominika Wani, który ostatnio częściej udziela się w grupach innych liderów, zwłaszcza w kwar- tecie Macieja Obary.

100 TRĘBACZY NA 100-LECIE POWSTANIA WIELKOPOLSKIEGO Stu trębaczy zagra w samo południe, 16 września, na Starym 16 Rynku w Poznaniu. Orkiestra złożona wyłącznie z tylu trębaczy września i dziesięciu perkusistów wykona specjalnie skomponowany na POZNAŃ to wydarzenie utwór Macieja Fortuny. Będzie to pierwsze takie wydarzenia na świecie, bo nikt jeszcze nie komponował na taki aparat wykonawczy i nie grał w tak rozbudowanym zespole. Wy- stęp ma upamiętnić setną rocznicę Powstania Wielkopolskiego, związany jest z nim program patriotyczny i akcja informacyjna na temat historii regionu.

FORTEPIAN W KOŚCIELE – KAMIL PIOTROWICZ Kamil Piotrowicz będzie 16 września kolejnym gościem cyklu 16 Fortepian w kościele, który odbywa się w Kościele Bożego Ciała września w Gdańsku. Celem recitali wybitnych jazzowych pianistów w ta- GDAŃSK kim miejscu jest rozpropagowanie idei odbudowy zabytkowych organów Fryderyka Rudolfa Dalitza, powstałych w XVIII wieku, które podobno dorównywały brzmieniem instrumentowi w oliw- skiej Katedrze. Chodzi też o przypomnienie mieszkańcom i od- wiedzającym Trójmiasto turystom o istnieniu pięknego kościoła, którego urok i burzliwa historia nie ustępują wielu bardziej zna- nym zabytkom Gdańska. JazzPRESS, wrzesień 2018 |77 78| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

BOLERO MEETS JAZZ Grupa Bolero Meets Jazz wystąpi 21 września w bydgoskim klu- 21 bie Eljazz, zgodnie z nazwą prezentując połączenie hiszpańskich września i jazzowych rytmów. BMJ tworzą Carla Ysis (śpiew), Guliano Parisi BYDGOSZCZ (fortepian), Janusz Mackiewicz (kontrabas) i Józef Eliasz (perkusja). Carla Ysis pochodzi z Peru, obecnie mieszka i rozwija swoje arty- styczne projekty w Hiszpanii. Giuliano Parisi jest laureatem presti- żowych konkursów kompozytorskich. Pracuje jako pedagog na hi- szpańskich uczelniach o jazzowych kierunkach i prowadzi własne zespoły.

MÓZG FESTIVAL Cykl performance’ów Krzysztofa Gruse, Sławka Janickiego i Leszka 22 Przyjemskiego rozpocznie tegoroczny Mózg Festival. Odnosić się września one będą do przesłania tegorocznego festiwalu – „Duchowość jest BYDGOSZCZ powszechna”. Pierwsza seria wydarzeń startuje 22 września w Byd- goszczy. W programie festiwalu jest w tym roku wiele koncertów improwizatorów, pojawią się między innymi Seabuckthorn, Dean McPhee, Ido Bukelman, Agnes Hvizdalek, Kazuhisa Uchihashi, In- nercity Ensemble, trio Duthoit Oshima Lebrant, duet Sjögren. Festi- wal potrwa siedem tygodni, do 24 listopada. Wydarzenia zebrano w trzydniowych blokach, w Bydgoszczy i Warszawie. JazzPRESS, wrzesień 2018 |79 80| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

22 WARSZAWA września18 marca

12ON14: YOTAM SILBERSTEIN QUARTET Pochodzący z Tel Avivu, ale obecnie już no- wojorski gitarzysta Yotam Silberstein za- gra, na czele swojego kwartetu, 22 wrześ- nia w warszawskim 12on14 Jazz Club. Wraz z liderem usłyszeć będzie można Glenna Zaleskiego (fortepian, akordeon), Petrosa Klampanisa (kontrabas) i Daniela Dora (per- kusja). Yotam Silberstein koncertuje z ma- teriałem ze swojej najnowszej płyty The Village. DownBeat określił ten album jako szczytowe osiągnięcie w dotychczasowej karierze Silbersteina. WIĘCEJ >>

27 GLIWICE września18 marca

ŚLĄSKI JAZZ CLUB: MENGLU CHE & PRZEMEK STRĄCZEK QUARTET Gliwickie stowarzyszenie Śląski Jazz Club zaprasza na koncert Menglu Che & Prze- mek Strączek Quartet, którzy zagrają 27 września w klubie Spirala. Będzie to koncert bezpośrednio po powrocie zespołu z tour- née po Chinach. Zabrzmią kompozycje li- dera Przemysława Strączka, który w ostat- nich latach skoncentrował się na włączaniu dalekowschodnich elementów etnicznych do swojej muzyki opartej na improwizacji i jazzie. WIĘCEJ >> JazzPRESS, wrzesień 2018 |81 82| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

27 KIELCE września18 marca

MEMORIAL TO MILES Targi Kielce Jazz Festiwal Trio Możdżer/Danielsson/Fresco, Oleś Brothers & Antoni Gralak Primitivo, Tom Ibarra Group, Osjan (Ostaszewski/Wa- glewski/Kurtis/Nowakowski), Michał Ur- baniak z programem Miles of Blue i Kuba Kowalski Quartet – to wykonawcy Memo- rial To Miles Targi Kielce Jazz Festiwal. Kie- lecki festiwal będzie w tym roku oddawał hołd Milesowi Davisowi już po raz siedem- nasty. Koncerty odbywać się będą w Kie- leckim Centrum Kultury 27 i 28 września. WIĘCEJ >> JazzPRESS, wrzesień 2018 |83 84| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

WŁODEK PAWLIK & FRIENDS Włodek Pawlik wystąpi 3 października, w przeddzień swoich 3 sześćdziesiątych urodzin, na Uniwersytecie Muzycznym Fryde- października ryka Chopina w Warszawie, w ramach cyklu Środa na Okólniku. WARSZAWA W programie koncertu znajdą się utwory z różnych płyt pianisty – Grand Piano, Anhelli, America, Night In Calisia oraz Struny na ziemi. Wraz z Włodkiem Pawlikiem wystąpią Lora Szafran (wokal), Marek Bałata (wokal), Paweł Pańta (kontrabas, gitara basowa) oraz Cezary Konrad (perkusja).

5 WROCŁAW października18 marca

EKLEKTIK SESSION Nils Petter Molvaer będzie gwiazdą tego- rocznego wrocławskiego festiwalu Eklektik Session, któremu tym razem przyświecać będzie termin „Manual”. W przestrzeniach Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu, w klubogalerii Surowiec i w Centrum Tech- nologii Audiowizalnych CeTA poza nor- weskim trębaczem wystąpią Building In- strument, nowojorski duet Paris Monster i niemiecki Studnitzky oraz Ätna. Tradycyj- nie koncert finałowy zarezerwowano dla okazjonalnie stworzonej Eklektik Orche- stra. Festiwal rozpocznie się 5 października i potrwa trzy dni. WIĘCEJ >> JazzPRESS, wrzesień 2018 |85 86| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

6 CHORZÓW października18 marca

JAZZ & LITERATURA Rozrasta się chorzowski festiwal Jazz & Literatura. Rozpocznie go 6 października Broken Brass Ensemble – holenderski oktet widowiskowo łączący tradycyjne nowoorle- ańskie brzmienie z hip-hopem, funky, blue- sem, soulem i dancem. Do 13 października zagrają ponadto, między innymi, Grzegorz Nagórski Euphonium Electric Quartet, Mar- cin Świetlicki & Zgniłość, Stanisław Słowiń- ski Quintet i Buba Badjie Kuyateh. Wszyst- kiemu towarzyszyć będzie wystawa prac jazzpressowego fotografika Lecha Basela, której wernisaż poprzedzi pierwszy z festi- walowych koncertów. WIĘCEJ >>

16 WARSZAWA października18 marca

JAZZ I FORTEPIAN NA ŁOWICKIEJ: KAREN EDWARDS Wyjątkowo wokalną odsłonę będzie miał październikowy koncert w ramach cyklu Jazz i fortepian na Łowickiej. Jego boha- terką 16 października będzie Karen Edwar- ds – amerykańska wokalistka, pianistka, kompozytorka znana z występów z polski- mi jazzmanami, między innymi ze współ- pracy z Jarkiem Śmietaną. Karen Edwards jest absolwentką uniwersytetu North Texas w klasie fortepianu. Ma za sobą współpracę z gwiazdami różnych gatunków muzycz- nych, takich jak David Bowie, Stevie Won- der, Pharoah Sanders i Prince. JazzPRESS, wrzesień 2018 |87

20 BIAŁA PODLASKA października18 marca

PODLASIE JAZZ FESTIVAL Trio (lider – organy Ham- monda, Tomasz Grzegorski – saksofon tenorowy i Arek Skolik – perkusja), Dean Brown Band (lider – gitara, Marvin Smitty Smith – perkusja, Linley Marthe – bas, Ber- nard Maseli – wibrafon, kat i Mateusz Plinie- wicz – skrzypce), Jarek Michaluk Trio (Piotr Wrombel – fortepian, Jarek Michaluk – bas i Marcin Jahr – perkusja) oraz Anna Maria Jopek z Krzysztofem Herdzinem (forte- pian, akordeon, instrumenty perkusyjne) i Robertem Kubiszynem (bas) – taką - ob sadę zaplanowano na tegoroczny Podlasie Jazz Festival. Biała Podlaska będzie gościć gwiazdy jazzu 20 i 21 października.

WIĘCEJ KONCERTÓW ZNAJDZIESZ NA www.jazzpress.pl/koncerty 88| Koncerty / Relacje fot. Jarek Wierzbicki Jarek fot.

Stodoła areną pasjonującej rywalizacji

Jakub Krukowski Warsaw Summer Jazz Days – Warszawa, [email protected] Stodoła, 5-8 lipca 2018 r.

W czasie zdominowanym przez Choć w bogatym programie li- wydarzenia mundialu, XXVII edy- czebnie dominowali Amerykanie, cja Warsaw Summer Jazz Days była to ich koledzy z drugiego brzegu idealną odskocznią od piłkarskich Atlantyku, okazali się równorzęd- emocji. Już po pierwszym dniu im- ną konkurencją. Artyści z Wysp prezy okazało się jednak, że na sce- Brytyjskich regularnie koncertu- nie warszawskiej Stodoły rozegra ją w naszym kraju, ale to chyba się równie pasjonujący pojedynek. pierwszy przypadek, żeby aż tylu Tegoroczną edycję wypełnili bo- z nich pojawiło się na jednej im- wiem artyści pochodzący z krajów prezie, co więcej – w momencie od lat definiujących pojęcie rywali- prawdziwego rozkwitu ich środo- zacji, nie tylko w sporcie. wiska. JazzPRESS, wrzesień 2018 |89

Pojedynek małych i dużych mu podobnie jak na The Study Of Touch, towarzy- składów szyli: Szwed Petter Eldh (kontrabas) oraz Duńczyk Peter Bruun (perkusja). Panowie sięgnęli po reper- Dwa pierwsze dni festiwalu wy- tuar Charliego Parkera (Donna Lee), utwory z albu- znaczyły starcia zespołów o zróżni- mu (Little Petherick), jak też niepublikowaną dotąd cowanej strukturze osobowej. Bry- twórczość (Never Ending Strive), prezentując bar- tyjczycy solidarnie przyjechali do dziej nostalgiczne oblicze nieprzewidywalnego Ba- Polski promować muzykę w ma- tesa. łych zestawieniach, Amerykanie Chwilę później scenę przejął aktualnie najlepszy, zaś wiedli prym w składach rozbu- zdaniem ankieterów Down Beatu, zespół jazzowy, dowanych. kierowany przez zwycięzcę tego samego rankin- Rozpoczęcie imprezy powierzo- gu w kategorii indywidualnej – Vijay’a Iyera (forte- no londyńskiemu duetowi Binker pian). Gwiazdorski skład – Steve Lehman (saksofon & Moses. Niespełna trzydziestolet- altowy), Mark Shim (saksofon tenorowy), Graham ni Moses Boyd (perkusja) oraz nie- Haynes (kornet, flugelhorn), Stephan Crump (kon- wiele od niego starszy Binker Gol- trabas), Jeremy Dutton (perkusja) – zaprezento- ding (saksofon tenorowy) w dużej mierze odpowiadają za brzmienie współczesnego jazzu na Wyspach. Ich występ zdominował repertu- ar z drugiej płyty Journey To The Mountain Of Forever. Począwszy od The Departure, a skończywszy na Trees On Fire, udowodnili jak nie- wiele osób potrzeba, by znakomicie wypełnić dźwiękową przestrzeń. Występu duetu nie wypada nazy- wać przystawką do głównego tego dnia starcia, choć to, już w zapo- wiedziach, wyglądało wyjątkowo interesująco. Z jednej strony ka- meralne brytyjskie trio Django Ba- tes’ Belovèd, z drugiej kipiący ener- gią amerykański Vijay Iyer Sextet. Obaj liderzy-pianiści, wydali rok temu albumy pod szyldem tej sa- mej oficyny – ECM, ale na tym po- dobieństwa się kończą. Pierwszy

na scenie pojawił się Anglik, które- Wierzbicki Jarek fot. 90| Koncerty / Relacje

wał program z fenomenalnego albumu Far From mówić o wtórności, gdyż za każ- Over. Nazwa świetnie oddaje charakter kolekty- dym razem improwizuje on do wu, który nie odpuścił żadnej nuty. Muzycy ata- przypadkowych słów zasłyszanych kowali nawałnicą dźwięków, rozwijając, i tak już z widowni! rozbudowane, kompozycje lidera. W mojej ocenie Po pełnym wigoru występie, na sce- zabrakło więcej gry zespołowej, taka jest jednak nie pojawił się amerykański kwin- specyfika występów na żywo – każdy musi mieć tet Jonathana Finlaysona (trąbka), możliwość solowego popisu. z Milesem Okazakim (gitara), Da- Piątek również otworzył zespół znad Tamizy – videm Bryantem (fortepian), Chri- trio Soweto Kincha (saksofon altowy), z Nickiem sem Tordinim (kontrabas) oraz Jurdem (kontrabas) oraz Willem Glaserem (per- Craigiem Weinribem (perkusja). kusja). Lider bywał już w naszym kraju, towa- Zupełnie inaczej niż poprzednie- rzysząc grupie Orange Trane (wspólny album In- go dnia, szerszy skład zagrał mu- terpersonal Lines), jednak z własnym projektem zykę zdecydowanie spokojniejszą. wystąpił tutaj po raz pierwszy. Miałem przyjem- Również i w tym przypadku warto ność obserwować go w obu przedsięwzięciach przywołać tytuł albumu, po który i mogę stwierdzić, że przebiegały dość podobnie. sięgnął lider – Moving Still. Taki bo- Muzyk na przemian prezentował swoje umiejęt- wiem był ten koncert – stonowany ności instrumentalne i raperskie, skutecznie an- i niespieszny, a przy tym perfekcyj- gażując przy tym publiczność. Trudno jednak ny w warstwie wykonawczej. fot. Jarek Wierzbicki Jarek fot. JazzPRESS, wrzesień 2018 |91

fot. Jarek Wierzbicki

Polskie akcenty tuarze. Z drugiej strony, jeśli zaproszenie Możdże- ra niemal zawsze prowadzi do wyprzedania bile- Ostatnim koncertem drugiego tów, a większość publiki entuzjastycznie oklaskuje dnia festiwalu był specjalny pro- jego występy, to trudno odmówić mu prawa do po- jekt Leszka Możdżera (fortepian). dejmowania podobnych eksperymentów. Pianista skomponował prawdziwie Polscy wykonawcy byli też częścią sobotniego ma- międzynarodowy skład: Ameryka- ratonu – z czterech koncertów dwa należały do nin Ambrose Akinmusire (trąbka), młodych artystów wyróżnionych przez Instytut urodzony w Polsce Niemiec Bodek Muzyki i Tańca. Zarówno duet Mikołaja Kostki Janke (perkusja) oraz Rosjanin Vla- (skrzypce) i Franciszka Raczkowskiego (fortepian), dimir Volkov (kontrabas). Panowie jak też kwartet Łukasza Kokoszki (gitara) pierwsze sięgnęli po autorski materiał, a tak- płyty wydali w ramach programu Jazzowy Debiut że standardy (Svantetic). Suma nie- Fonograficzny. Choć ciężko porównywać te projekty wątpliwych talentów niestety nie (kameralnemu występowi duetu bliżej było do kla- przełożyła się na jakość i w rezul- sycznej estetyki, zaś kwartet skłaniał się ku fusion), tacie występ niczym nie zachwycił. to oba zasługują na równe uznanie. Oczywiście przyjemnie było słu- chać muzyków o tak doskonałym Siła perkusji warsztacie, cóż innego można jed- nak oczekiwać od takich fachow- Zanim dane nam było posłuchać młodych Polaków, ców? Pozostaje duży żal, że nie wy- na scenie wystąpił jeden z największych gwiazdo- korzystali oni potencjału zespołu, rów imprezy – Brad Mehldau (fortepian). Spotka- który zginął w bezbarwnym reper- łem się z opinią, że Amerykanin „nigdy nie zawo- 92| Koncerty / Relacje

dzi, ale też rzadko zaskakuje” i choć właśnie tak można streścić ten wy- stęp, to trudno czuć jakikolwiek nie- dosyt. Zarówno on, jak i członkowie oryginalnego tria – Larry Grenadier (kontrabas) i Jeff Ballard (perkusja) – zaprezentowali absolutny perfekcjo- nizm. Muzycy zagrali przekrojowy materiał, od najnowszej płyty Sey- mour Reads The Constitution (Spiral), po starsze utwory (Since I Fell You), grając zarówno standardy (Long Ago And Far Away), jak i własną twór- czość (Gentle John). Świetny występ, na pewno jeden z najjaśniejszych momentów festiwalu. Zestawienie sobotnich wykonaw- ców uzupełniło trio amerykańskie- go pianisty Camerona Gravesa. Dla poetycko usposobionej widowni, mającej w pamięci dźwięki serwo- wane przez Mehldaua, czy Kostkę, fot. Jarek Wierzbicki Jarek fot. JazzPRESS, wrzesień 2018 |93

pojawienie się odzianego w skó- rzaną kurtkę, wytatuowanego Gra- vesa, mogło wzbudzić niepokój. Początek występu pewnie spotęgo- wał to odczucie, gdy muzyk zagrał (i zaśpiewał) bliski heavy metalo- wi utwór Eternal Paradise. Tak za- skakujące jak na fortepianowe trio brzmienie, w dużej mierze wyni- kało z obecności gitary basowej, po którą sięgnął Max Gerl. Najwięcej energii dostarczał jednak perkusi- sta Mike Mitchell, którego solówki śmiało można uznać za objawienie imprezy. Graves przyjechał promo- wać album Planetary Prince, a naj- Zabawa w gronie przyjaciół lepsza z niego kompozycja The End Of Corporatism, zakończyła to wy- Ostatni dzień imprezy powrócił do brytyjskich ot- jątkowe show. Brawa dla organi- warć, a publiczność powitał zespół GoGo Penguin w zatorów za odwagę w wyborze tak składzie: Rob Turner (perkusja), Chris Illingworth kontrowersyjnego wykonawcy! (fortepian) i Nick Blacka (kontrabas). Był to kolej- ny przystanek na trasie promującej płytę A Hum- drum Star. Mimo że początek koncertu pokrywał się z pierwszymi utworami albumu, to z czasem usły- szeliśmy też starsze pozycje (One Percent). Ciekaw byłem jak muzycy poradzą sobie z elektronicznym brzmieniem w analogowych warunkach. Najlepszą na to odpowiedź przyniosło odtworzenie Transient State, kiedy świetną techniką popisał się Turner, wy- dobywając metaliczną fakturę za pomocą uderzeń w różne części zestawu perkusyjnego. Utrzymując dotychczasowy schemat, zespołem nastę- pującym po brytyjskim trio był amerykański kwartet. Grupę sformował Dayna Stephens (saksofon tenoro- wy, EWI) zapraszając: Taylora Eigstiego (fortepian), Mi- chała Barańskiego (kontrabas) oraz Grega Hutchin- sona (perkusja). Twórczość lidera nie jest w Polsce szczególnie popularna, nie wiem nawet czy kiedykol-

fot. Jarek Wierzbicki Jarek fot. wiek przyjechał tu z własnym projektem. Nie oznacza 94| Koncerty / Relacje fot. Jarek Wierzbicki Jarek fot.

czym polega rasowe, amerykańskie brzmienie. Finałowym wydarzeniem impre- zy był koncert supergrupy Hudson: Jack DeJohnette (perkusja, wokal), John Scofield (gitara), John Mede- ski (organy Hammonda, fortepian) oraz Scott Colley (kontrabas). Pano- wie osiągnęli w jazzie już wszystko, przyszedł więc czas na nieskrępo- waną zabawę w gronie przyjaciół. Zarówno debiutancki album jak i koncert grupy wypełniły w więk- szości covery ulubionych przebo- to bynajmniej, że jest postacią anonimową – miał jów Boba Dylana (Hard Rain’s Gon- udział w nagraniu Human Things Piotra Wyleżoła. na Fall), Jimiego Hendrixa (Wait Choć zaprezentowany w Stodole skład trudno od- Until Tomorrow) oraz Joni Mitchell nieść do którejkolwiek z autorskich płyt Stephen- (Woodstock). Od muzyków tej klasy sa, to i tak skupił się on głównie na twórczości lide- wymaga się jeszcze odrobiny włas- ra (Uncle Jr., Radio-Active Earworm, czy premierowa nej twórczości i ją też dostaliśmy, kompozycja Stay Strong). Największy entuzjazm w postaci monumentalnej kompo- wzbudziło jednak sięgnięcie po utwór Theloniousa zycji Hudson. Jestem wielkim fanem Monka Evidence, którym artysta przypomniał na tego projektu, nie tylko za wartość JazzPRESS, wrzesień 2018 |95 fot. Jarek Wierzbicki Jarek fot.

artystyczną, ale przede wszystkim, za absolutną naturalność, co dobit- nie udowodnił ten występ. Tegoroczna edycja WSJD potwier- dziła, że jazz zawsze będzie domeną amerykańskich muzyków – to ich wykonań słucha się z największą czcią. Mimo to program podkreślił, że nie należy pomijać pozostałych, ciągle rozwijających się środowisk. Chciałoby się w tym miejscu wy- mienić rzesze rodzimych twórców (mamy przecież tylu, którymi war- to się pochwalić), jednak warszaw- ska impreza skierowała uwagę na inną grupę. Od paru lat z fascyna- cją śledzę poczynania brytyjskich muzyków, którzy co chwilę zaska- kują świeżymi pomysłami. Bar- dzo dobrze się stało, że największa krajowa impreza, dała nam szansę skonfrontować ich z gigantami zza oceanu. › 96| Koncerty / Relacje fot. Piotr Banasik Piotr fot.

Letnie jazzowe szaleństwo w Krakowie Summer Jazz Festival – Kraków, Piwnica pod Baranami, Młoda Scena Alternatywna w Pracowni pod Baranami, Harris Basia Gagnon Piano Jazz Bar, Piec Art, Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej [email protected] Manggha, Kino Kijów, 24 czerwca-sierpnia 2018 r.

Krakowski Letni Festiwal Jazzowy polskiej sceny jazzowej – Zbigniew w tegorocznej edycji zyskał anglo- Namysłowski, Jan „Ptaszyn” Wrób- języczną nazwę – Summer Jazz Fe- lewski, Michał Urbaniak, Włodek stival Kraków – i rozrósł się do ma- Pawlik, Leszek Możdżer, Urszu- mucich rozmiarów: 150 koncertów, la Dudziak, Adam Makowicz. Pro- 500 wykonawców w ciągu 41 dni, gram przyprawiał o zawrót głowy, wśród nich międzynarodowe iko- bo do tego były jeszcze codzienne ny jazzu – Charles Lloyd, Pharoah koncerty w czterech klubach. Sanders, światowe gwiazdy – Al- Ciężko zachwycać się tym, co było, fredo Rodriguez, Take 6 i giganci po tym, czego zabrakło – zabrakło JazzPRESS, wrzesień 2018 |97

Tomasza Stańki, który miał wy- Rodriguez jest niezwykłym pianistą, który dzie- stąpić 23 lipca, koncert odwołano cięcą radość muzykowania łączy z pianistycz- z powodu choroby, a tydzień póź- ną wirtuozerią najwyższego poziomu. Równo- niej straciliśmy giganta polskie- prawną gwiazdą wieczoru był nowojorski basista go jazzu. W dniu, w którym miał o greckich korzeniach Panagiotis Andreou, któ- wystąpić Stańko, zginął tragicz- ry równolegle z grą na gitarze basowej wokalizo- nie Grzegorz Grzyb... wkrótce po- wał niewiarygodne połączenie zwielokrotnionych tem odeszła bogini polskiej sceny rytmów hinduskiego konnakol, bałkańskich i bli- Kora... skowschodnich motywów, śpiewu i rapu. Niezwy- kłe rytmy Michaela Olivera (perkusja) podrywały Radosny ogień na scenie mnie z fotela. Niestety nobliwa krakowska publicz- ność pomimo wielokrotnych zaproszeń ze strony Oficjalne otwarcie Festiwalu roz- muzyków nie była skora do tańca. poczęła tradycyjnie 1 lipca niedziel- na parada nowoorleańska i koncert Cuda Charlesa Lloyda gwiazd pod ratuszem, ale kilka dni wcześniej na scenie Centrum Po ognistym kubańskim otwarciu Rodrigueza Char- Manggha serię Koncerty Gwiazd les Lloyd rozpętał swój własny cichy sztorm z nie- zainaugurował Alfredo Rodriguez. wielką pomocą przyjaciół – legendarnego gitarzysty Fragmenty koncertu na YouTube’ie Billa Frisella i The Marvels (Cuda) w składzie: Greg okazały się nędzną namiastką wy- Leisz – hawajska gitara elektryczna, Reuben Rogers stępu na żywo. – kontrabas, Eric Harland – perkusja. W krakow- Już pierwsze dźwięki kompozycji skim centrum kinowym Kijów, którego scena goś- Don postawiły mnie na baczność, ciła wielu gigantów jazzu, zapadła kompletna cisza, niespodziewaną asocjacją z mu- kiedy po półgodzinnym opóźnieniu na scenę powoli zyką… Chopina. Melodyjne frazy, jakimi kubański pianista rozpo- czął koncert, lekkością i wpadają- cą w ucho melodią przypominały polskiego geniusza. Podśpiewu- jąc, Rodriguez snuł muzyczną opowieść z łatwością mistrza. Po delikatnym, lirycznym wstępie niespodziewanie huknęło elek- tronicznym chórem, do którego dołączyła sekcja rytmiczna pul- sującym rytmem w bezpretensjo- nalnej fuzji nowoczesnego jazzu z muzyką latynoską. fot. Piotr Banasik 98| Koncerty / Relacje

Kiedy do ręki wziął flet, było jeszcze piękniej. Lloyd, pomimo zaawanso- wanego wieku, znakomicie czuje się zarówno w wirtuozerskim, bez- trosko swingującym Island Blues, jak i w przepięknej chmurnej wer- sji hymnu Abide With Me. Po nie- wiarygodnym koncercie poczuł się w obowiązku przeprosić rozentu- zjazmowaną publiczność za słabą formę po jedenastogodzinnej po- dróży ze Lwowa... Nie znając polsko-ukraińskich realiów, wybrał jazdę busem za- miast samolotu i kilkanaście go- dzin spędził w kolejce na grani- cy. Oszołomiony, ale w żadnym stopniu gwiazdorski, opowiadał o tej przygodzie z całkowitą po- fot. Piotr Banasik korą. Pomimo widocznego zmę- czenia zagrał na bis nostalgiczny wchodziła legenda saksofonu. Wszyscy myśleliśmy Requiem, jak powiedział, „For the jedno – czy w wieku 80 lat jeszcze nas zaskoczy? world we dream it could be, but Po pierwszych dźwiękach jego tenoru nie było never was” (dla świata, o którym wątpliwości – mięsisty w dołach, krystaliczny marzymy, choć ciągle go brak – w górach, zaskakujący każdą kolejną, wydawało- przekł. BG). by się, spontaniczną, a jednak nieuchronnie na- stępującą po poprzedniej nutą, już w pierwszym Znany i lubiany utworze wyśpiewał całą historię jazzu. Lloyd ma barwę, której nie oddają żadne nagrania. Sam Do Zbyszka Namysłowskiego muzyk twierdzi, że to zasługa instrumentu: „Sak- mam sentyment jeszcze z czasów sofon, na którym gram, ma ponad 100 lat, jest z in- szkolnych i koncertów w legen- nego metalu niż dzisiejsze saksofony. Ten metal darnym Remoncie, zatem koncert lepiej dzwoni, gram na starym connie, a muzycy w Centrum Manggha był jak sta- dzisiaj grają na selmerach. Ale na tym saksofonie ry dobry znajomy – bezkonkuren- mogę śpiewać. Zawsze chciałem śpiewać, być wo- cyjny stuprocentowy polski jazz kalistą, ale nie miałem dobrego głosu. A na tym z unikalnym brzmieniem sakso- saksofonie próbuję śpiewać całe moje życie” (Jazz fonów „Namysła”, z odświeżają- Forum, grudzień 2016). cym dodatkiem Namysłowskie- JazzPRESS, wrzesień 2018 |99 go juniora na puzonie. Wisienką Wieczór szamanów na torcie był Sławek Jaskułke, którego oczywiście wolę w jego W tym roku organizatorzy zdecydowali się posze- własnych kompozycjach, ale w rzyć repertuar festiwalu o alternatywną scenę i był repertuarze mistrza sprawdził to dobry wybór, o czym świadczyła entuzjastycz- się równie znakomicie. Trudno nie wypełniona Alchemia na koncercie Mikołaja uwierzyć, że ostatni raz słyszałam Trzaski i Rafała Mazura. Mysie piski i porykiwa- Grzegorza Grzyba, który zagrał na nie słonia, dźwięki do złudzenia przypominające perkusji, a zginął w tragicznym werbel wygrane na ustniku klarnetu basowego – wypadku miesiąc później. Z dwu- to tylko kilka przykładów niezwykłych umiejętno- godzinnego maratonu w pamię- ści Trzaski. Z kolei zawodzenie skrzypiec, dźwięki ci najmocniej utkwiła mi zagrana wiolonczeli, kontrabasu i wiele innych zafundował na koniec znakomita swingująco- nam, grając oczywiście na akustycznej gitarze funkowa Abrabeska. basowej, Rafał Mazur.

Purporowy deszcz

Byłam i zawsze będę wierną fan- ką nieodżałowanego Prince’a i nie- wiele wersji Purple Rain toleruję. Jedną z nich jest wykonanie Karen Edwards. Na każdym jej koncercie, chociaż wspaniale śpiewa (i gra) jazzowe ballady, jazzujące hity, czy- sty gospel i bluesa, zawsze czekam na jej wersję fenomenalnej kom- pozycji Prince’a. Za każdym razem jest inna i niezawodnie wspaniała. Tak też było tego wieczoru w wy- pchanym po brzegi Harrisie. Tym razem entuzjastyczna publiczność przyszła naprawdę wysłuchać (ze względu na rynkową lokalizację różnie bywa z kulturą słuchaczy) wyjątkowej wokalistki i pozwoliła jej zejść ze sceny dopiero po trzech bisach. To był zdecydowanie naj- mocniejszy akcent moich klubo-

wych wieczorów. Banasik Piotr fot. 100| Koncerty / Relacje

Amerykański sen

Uhonorowany Grammy mistrz for- tepianu Włodek Pawlik otworzył koncert, przypominając, że w tym samym składzie, w tym samym miejscu wystąpili dziesięć lat temu z materiałem z płyty Anhelli. Tym razem grali materiał z płyty Ame- rica i tak zatytułowana, tętniąca nowojorskim rytmem kompozy- cja zabrzmiała na początek. Piani- ście z wrażliwą powściągliwością akompaniował Czarek Konrad na perkusji i znakomity Paweł Pańta na kontrabasie. Po kolejnych kompozycjach – Gabi- fot. Piotr Banasik necie, inspirowanym polskim re- Inspirowaną filozofią Tao muzykę ciężko opisać – żyserem Blue Munk i lirycznym organiczny o magicznej sile, harmonii i sy- Somewhere Over the Rainbow za- nergii jej współtwórców, związanych kreatywną ko- brzmiał piękny, stateczny Nokturn munikacją. Jedyną wadą tego koncertu było to, że B-dur Ignacego Jana Paderewskie- był za krótki. Artyści podarowali słuchaczom jeden go, w bluesowym tonie, z genial- zwięzły bis i z uśmiechem zeszli ze sceny. Kosmicz- nym solo kontrabasu. Speed Limit ną atmosferę doskonale oddawał strój Mazura – ko- był karkołomnym brawurowym szulka z podobizną młodego Stanisława Lema. Mu- popisem wirtuozerii każdego po zyka była futurystyczna, choć zdecydowanie polska. kolei członka tria, a leitmotiv z fil- mu Doroty Kędzierzawskiej Wro- Mistrzowie wokalu ny przypomniał początki kariery Pawlika jako kompozytora muzyki Take 6 to amerykańska supergrupa wokalna, laure- filmowej. atka dziesięciu nagród Grammy, na którą składa się Po komicznym Cross Eyed Tango, in- sześciu wirtuozów wokalu a capella. Popularność spirowanym Zezowatym Szczęściem zawdzięczają Alowi Jarreau, który w 1989 roku za- Munka, na grand finale zabrzmiało brał ich w trasę jako support. Koncert dedykowany oczywiście Nights In Calisia. Owacja był właśnie ich zmarłemu w zeszłym roku mentoro- na stojąco poskutkowała zabawnym wi. Wykonali znakomite aranżacje hitów R&B, jazzu bisem Funky-Punky, a półtorago- i gospel, a także wyjątkowe wersje przebojów Micha- dzinny koncert wydał się zdecydo- ela Jacksona i Stevie Wondera. wanie za krótki. JazzPRESS, wrzesień 2018 |101

Polski bard w Piwnicy Słuchanie jego melodii i tekstów przywra- ca mi wiarę w człowieka. Soyka ma kompozy- Na koncert Stanisława Soyki cze- torski i poetycki wybitny talent do pozornie pro- kałam chyba najbardziej, a mało stych i jednocześnie wysublimowanych tekstów brakowało, żebym na niego nie we- i melodii, frazę, swing i timing deltowego blues- szła, takie tłumy przypuszczały mana oraz imponujące, choć oszczędnie używa- szturm na wejście do Piwnicy pod ne, zdolności improwizacyjne. Dylana śpiewa lepiej Baranami. Koncertowa salka była od samego nagrodzonego Noblem mistrza, równie wypchana do granic możliwo- świetnie radzi sobie z Okudżawą, o jego własnych ści, włącznie z salą obok, w któ- genialnych kompozycjach nie wspominając. Ma też rej można było oglądać koncert genialne poczucie humoru i zero gwiazdorskiego na ekranie. Dzięki interwencji sa- zadęcia. Komentując tragiczny stan edukacji mu- mego dyrektora festiwalu Wiktora zycznej w polskiej szkole, zapowiedział własny pro- Wnuka, któremu serdecznie dzię- gram edukacyjny, zachęcając nas do chóralnego kuję, znalazło się krzesło za kulisa- śpiewu, podczas którego, naturalnie, panie śpie- mi, a artysta, którego Sonety Szeks- wały partie męskie i vice versa. pira uważam za arcydzieło sztuki Na bis wykonał mistrzowską wersję klasyka Dy- kompozytorskiej i translatorskiej lana The Times They Are A-Changin’, przepiękną godne wielokrotnego studiowania, Modlitwę Bułata Okudżawy i ponownie Dylana minął mnie wchodząc na scenę. Do You Love Me. fot. Piotr Banasik Piotr fot. 102| Koncerty / Relacje

Czarodziej saksofonu Trudno nazwać pierwszy utwór kompozycją, była to tkanina cza- Cala widownia kolektywnie wstrzymała oddech soprzestrzeni i dźwięku, falują- na widok 78-letniego Pharoah Sandersa, krok za ca jak ocean, pozornie arytmiczna, krokiem, z widocznym wysiłkiem wchodzącego na dla której Gene Calderazzo (per- scenę, modląc się, żeby zaczął, i wydając zbiorowe kusja), i Oli Hayhurst (kontrabas) westchnienie ulgi na dźwięk jego saksofonu. Nie mistrzowsko malowali tło. Wirtu- było mowy o notatkach, siedziałam kompletnie za- oz fortepianu William Henderson czarowana od pierwszego tonu, którego ponoć San- z niesłychanym wyczuciem dopeł- dersowi zazdrościł sam Coltrane. niał bajeczne frazy lidera delikat- nymi fortepianowymi pasażami. Sanders zagrał cały set bez zbęd- nych komentarzy. Tytuły nie mia- ły znaczenia. Pierwsze trzy kom- pozycje były jedną wspaniałą suitą. Po nich zabrzmiała spokoj- niejsza ballada, po której mistrz free pokazał, że równie mistrzow- sko potrafi się bujać w prostym bluesie. Sanders tańczył, śpiewał, dyrygował naszym chórem i cza- rował z boku sceny, nawet kiedy siedział na własnoręcznie przy- niesionym krześle. Sanders – jedno z najbardziej cha- rakterystycznych brzmień w jazzie, drapieżne, bogate harmonicznie, pełne pół i ćwierćtonów, a jedno- cześnie niezwykle liryczne. Kiedy Pharoah schodził ze sceny, śpiewa- jąc motyw z Karmy, który do dzisiaj siedzi mi w głowie, oddalibyśmy wszystko, żeby ten półtoragodzin- ny koncert się nie kończył. Pomimo owacji na stojąco nikt nie śmiał nalegać na bis. Brak mi słów – poza tymi, że jego koncert jest wart, jeśli macie taką szansę, każdej odległo- ści i każdej ceny. JazzPRESS, wrzesień 2018 |103 fot. Piotr Banasik Piotr fot.

Tybetański Blues – to rodzaj organicznego free jazzu, który dzieje się tu i teraz, i jest to przeżycie bezcenne. Bawole ryki mi- Wypchana po brzegi sala Alche- niaturowej trąbki Gralaka, smyczkowe pojękiwanie mii niecierpliwie oklaskiwała ge- basu oscylujące gdzieś pomiędzy kujawiakiem a ba- nialnych braci bliźniaków, zanim chowską kantatą, na kanwie dziecinnie prostego fol- jeszcze weszli na scenę. Bartłomiej kowego rytmu i anielskich dzwonów „Brata” Olesia, „Brat” Oleś (perkusista, kompozy- trzeba usłyszeć i docenić na żywo. Którykolwiek z bra- tor, producent muzyczny) z powo- ci Olesiów gra, wydaje mi się faworytem, chociaż obu dzeniem mógłby występować solo. uwielbiam po równo. Niby free, a za chwilę prosta Wieczór rozpoczął magicznym kil- hipnotyczna transowo-bluesowa fraza, a zaraz potem kuminutowym intro na bębnach, czysty funk. Zagorzały buddysta Gralak zahipnotyzo- do którego dołączył dynamicznym wał nas na koniec tybetańską mantrą i gardłowym motywem pasterski dźwięk trąbki śpiewem, który opanował do perfekcji. Antoniego „Ziuta” Gralaka i Mar- Ominęło mnie z pewnością mnóstwo świetnych cin Oleś, kontynuując błyskotli- koncertów, ale te, które wybrałam zapamiętam na wym solo na kontrabasie. długo. Jeśli festiwal będzie się rozrastał w takim Na uwagę, rzuconą z widowni, że po- tempie, strach pomyśleć, jak trudne decyzje czeka- winno się to nagrywać, ktoś odparł: ją nas za rok! Jedno jest pewne – każdy znajdzie coś „Nie! Zostańmy na żywo!” I słusznie dla siebie. › 104| Koncerty / Relacje fot. Marika Morawiec Marika fot.

Bogata historia, różne pokolenia

Aya Lidia Al-Azab XXIII Sopot Molo Jazz Festival – Sopot, [email protected] 3-5 sierpnia 2018 r.

Pierwszy weekend sierpnia, szczy- rują się konkretnymi założeniami towy okres sezonu letnich festiwa- programowymi. Marcin Jacobson, li, zarezerwowałam dla XXIII So- witając publiczność, sformułował pot Molo Jazz Festival. Wybór był je w trzech punktach: promocja prosty. Bogata i długa historia zo- aktualnych dokonań środowiska bowiązuje. Powstał w 40. roczni- jazzowego Trójmiasta, przypomi- cę legendarnego Ogólnopolskiego nanie dorobku muzyków o gdań- Festiwalu Muzyki Jazzowej – So- skich korzeniach oraz prezentacja pot ’56, a zatem jego idea i korzenie najciekawszych wykonawców, jacy związane są ściśle z tym wydarze- w minionym sezonie pojawili się niem, czyli z początkiem nowej fali na polskiej scenie. jazzu w Polsce! Należy oddać organizatorom, że Dostojność i powaga Sopot Molo konsekwentnie i uczciwie trzy- Jazz Festival nie kończy się na hi- mają się koncepcji, układając pro- storii, bowiem organizatorzy kie- gram. Aby móc spełnić wszyst- JazzPRESS, wrzesień 2018 |105 kie kryteria, należało umiejętnie nie. Występ nie był jednak zachwycający. Polecam zaplanować porządek koncertów wszystkim ograniczenie się do słuchania starych i dobór artystów. Wszystko to za- nagrań ze szczytowego okresu wokalistki. Koncert owocowało bardzo intensywnym poprzedziła część oficjalna, wręczenie odznaczenia weekendem, podczas którego za- Zasłużony Kulturze Gloria Artis, nadanego przez Mi- grało 13 zespołów. Ambitnemu pro- nistra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Odnio- gramowi towarzyszyły, niestety, słam wrażenie, że wokalistka nie mogła się zdecy- pewne niedogodności. Ku mojemu dować, czy woli zamanifestować swoje poglądy, czy zdziwieniu niełatwo było na miej- może jednak do twarzy jej z medalem. scu dostrzec informacje o festiwa- Piątek należał do Tomasza Chyły i jego kwintetu lu, jego program i nawet teren, na z Gdańska. Mimo długiej trasy koncertowej, w trak- którym się odbywał. Uczestnicząc cie której muzycy zespołu zwiedzili Hiszpanię w koncertach, czasami można też i Włochy, nie było widać i słychać po nich zmęcze- było odnieść wrażenie, że wtargnę- nia. Grali jak zwykle energicznie, z takim samym ło się na prywatną imprezę – tak folkowo-rockowym zadziorem, pełnym rytmicz- dużo było wzajemnych gratulacji, nych kontrastów. wywoływania spośród publiczno- ści osób ważnych i lubianych.

Krępujące przedstawienie

Pierwszego dnia, w piątek wystą- pili Lech Wieleba Poetic Jazz, Elec- Tri-City i Kent Sangster, Marianna Wróblewska i Włodzimierz Na- horny, Tomasz Chyła Quintet, Tri- bute to Emil Kowalski z Cezarym Paciorkiem i Marcinem Jankiem. Otwarcie festiwalu koncertem Le- cha Wieleby było doskonałym po- sunięciem. Lider pochodzący z Wy- brzeża zaprezentował swój liryczny materiał, nadając całemu wyda- rzeniu ekskluzywny i kameralny charakter. Ciekawa byłam duetu Marianny Wróblewskiej i Włodzi- mierza Nahornego. Znana woka- listka jazzowa i legenda polskiej

pianistyki jazzowej na jednej sce- Morawiec Marika fot. 106| Koncerty / Relacje

Nie zawiódł mnie natomiast, ideal- ny w swej prostocie, koncert Macie- ja Sikały i jego septetu – niespełna rocznego dziecka saksofonisty, któ- fot. Marika Morawiec Marika fot. remu udało się stworzyć skład ma- rzeń, w którym znaleźli się Robert Majewski, Grzegorz Nagórski, To- masz Klepczyński, Piotr Wyleżoł, Andrzej Święs i Sebastian Fran- kiewicz. Zaprezentowany został materiał z najnowszej płyty Live In Klub Żak. W muzyce Sikały ujmuje mnie doj- rzałość i opanowanie, które pozwa- lają na rozsądne poprowadzenie emocji. W kompozycjach nie ma dźwięków niepotrzebnych, pod- czas interakcji z instrumentali- Otoczenie a percepcja stami nie ma walki o dominację. Wszystko jest przemyślane, a za- Program drugiego dnia zapełniony był silnymi razem bardzo naturalne i zmysło- osobowościami, zagrały formacje Mateusz Gawęda we. Cechy te zostały uwydatnione Trio, Maciej Sikała Septet, EABS. Sobotnie koncer- poprzez otoczenie Sikały w pro- ty otworzył swing reprezentowany przez Boba Jazz gramie festiwalu młodymi wyko- Band z towarzyszeniem Jerzego Detko. Przyjemne nawcami – koncert poprzedzający granie, będące upamiętnieniem tradycji ulicznych należał do Gawędy, natomiast po orkiestr dętych, doskonale wpisało się w słoneczną septecie zagrali niesamowici Elec- scenerię Sopotu. tro-Acoustic Beat Sessions. Otoczenie ma ogromny wpływ na odbiór muzy- ki. Dlatego o ile niezobowiązujące przedstawienie Godne zakończenie Boba Jazz Band stało się idealnym tłem dla popo- łudniowej sielanki, o tyle koncert tria Mateusza Ostatniego dnia zagrali Extradition Gawędy – intelektualisty o wytwornej estetyce – Quintet, Adam Wendt Acoustic Set gdzieś się ulotnił… Preparowany fortepian, kame- z Laurą Cubi Villeną, MAP Adama ralny charakter nijak się miały do sceny przy molo, Czerwińskiego, Eryk Kulm Quin- publiczności zajadającej się lodami, bawiących się tessence. Okazało się, że na uwagę balonami dzieci. Jeśli artyście zależy na godnym zasługują dwie ostanie z wymienio- i efektywnym odbiorze swoich dzieł, to proponuję nych grup, które zresztą zakończyły omijać plenerowe występy przed zmrokiem. tegoroczny Sopot Molo Jazz Festival. JazzPRESS, wrzesień 2018 |107

Finalne koncerty udowodniły, jak cony polskim piosenkom, którym zespół oddał olbrzymia jest siła jazzu i dobra, hołd. Niejako wskrzeszono je, wzmacniając jazzo- które z niego płynie. wym pulsem. MAP Adama Czerwińskiego – trio Zadanie, by godnie zakończyć XXIII edycję festiwa- złożone, poza liderem, z Marcina lu, powierzone zostało perkusiście Erykowi Kulmo- Wądołowskiego i Piotra Lemań- wi i jego swingowej formacji. W historii zespołu czyka – miałam okazję poznać zapisali się między innymi Maciej Sikała, Wojciech na festiwalu Blues w Leśniczów- Karolak, Robert Majewski, Henryk Miśkiewicz, Le- ce. Wtedy skład powiększony był szek Możdżer i Piotr Wojtasik. Podczas festiwa- o gościa specjalnego – Krzesimira lu zagrali w nim amerykański trębacz Rasul Sid- Dębskiego. Z racji bluesowego cha- dik, saksofonista Marcin Kaletka, pianista Michał rakteru wydarzenia koncert różnił Szkil, Michał Jaros na basie i oczywiście lider i za- się nieco, w tamtym przypadku, od łożyciel Eryk Kulm – perkusista wywodzący się materiału zamieszczonego na pły- z trójmiejskiego środowiska jazzowego. cie Kiedy byłem. Ciekawa byłam, Oddanie Erykowi Kulmowi koncertu zamykające- jak zatem MAP brzmi na jazzo- go festiwal to kolejny przykład na to, jak doskonale wym festiwalu. Znając możliwości ułożono program. Cały występ był w czystej postaci improwizacyjne wszystkich człon- mięsistym jazzem! Jestem pod wrażeniem ciągłego ków tria, zdziwiłam się ostrożnoś- rozwoju perkusisty, doboru muzyków, ich komu- cią wykonania. Mimo to występ nikacji i, co najważniejsze, prawdziwego, rasowego był wyjątkowy. Całkowicie poświę- swingu, który było słychać w grze grupy! › fot. Marika Morawiec Marika fot. 108| Koncerty / Relacje fot. Piotr Banasik Piotr fot.

Dali jazzu III Międzynarodowy Jazzowy Konkurs Skrzypcowy im. Zbigniewa Seiferta, koncert galowy – Kino Kijów w Krakowie, Marek Brzeski Europejskie Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego [email protected] w Lusławicach, 25-28 lipca 2018 r.

Międzynarodowy Jazzowy Kon- finału zakwalifikowano dwuna- kurs Skrzypcowy im. Zbigniewa stu wykonawców, spośród których Seiferta to stosunkowa młoda ini- jury w składzie: Mark Feldman, cjatywa. Powołany do życia przez Erik Friedlander, Dominique Pifa- fundację imienia artysty, odbywa rely i Michał Urbaniak, wyłoniło się, począwszy od 2014 roku, co dwa pięciu finalistów, z których wybra- lata. Tego roku miała miejsce jego no następnie zwycięzców. Nagrodę trzecia edycja. Na kończącym wy- specjalną oraz nagrodę publiczno- darzenie koncercie laureatów, któ- ści otrzymała Amalia Obrębowska, ry miałem okazję oglądać, 28 lipca drugą nagrodę specjalną przyzna- w krakowskim kinie Kijów, oprócz no Mariowi Forte, który równo- zwycięzców wystąpili goście spe- cześnie został zwycięzcą tegorocz- cjalni – pianista John Medeski oraz nego konkursu. Miejsce drugie gitarzysta John Scofield z towarzy- zajął urodzony w Iraku Layth Al- szeniem Konglomerat . Rubaye (Layth Sidiq), a trzecie Ga- W tegorocznym konkursie do pół- briel Terracciano. JazzPRESS, wrzesień 2018 |109

Zasłużone nagrody kształci się i prowadzi swój własny zespół kultywu- jący muzyczne tradycje świata, z którego pochodzi. Jako pierwszy pojawił się na sce- Uważany za jednego z najwybitniejszych skrzyp- nie zdobywca trzeciego miejsca Ga- ków Bliskiego Wschodu, laureat Latin Grammy, briel Terracciano, który wykonał ukończył z wyróżnieniem Berklee College of Mu- kompozycję Johna Coltrane’a 26-2. sic i Berklee Global Jazz Institute. Koncertuje i na- Zewnętrznie cichy, spokojny czło- grywa z najwybitniejszymi artystami i zespołami wiek, rozpoczął w duecie z kontra- w USA oraz na całym świecie. basem, jakby od niechcenia stop- Przed publicznością w Krakowie wykonał własną niując emocje wraz z włączaniem kompozycję, łączącą wschodnią melodykę z jazzem się kolejnych instrumentów. Do- nowoczesnym. Nie przepadam za kolażem muzyki chowując wierności klimatom Wschodu z jazzem, ale patrząc na jego występ, zu- tworzonym przez Coltrane’a, po- pełnie o tym zapomniałem. Jego Wschód był moim kazał znakomitą technikę, świet- Wschodem – słuchałem występu jak zaczarowany. ną improwizację i genialną wręcz Perfekcyjny technicznie, znakomity improwizator, konwersację w chwilowym due- bardzo subtelnie połączył piękną arabską roman- cie z perkusją. Słuchając jego gry z emocjami, których już dawno nie pamiętam, zastanawiałem się, co będzie dalej, jeśli tak znakomicie gra zdobywca trzeciego miejsca. Terracciano ma dopiero dwadzieś- cia pięć lat, lecz swoją przygo- dę ze skrzypcami rozpoczął bar- dzo wcześnie, bo w wieku zaledwie trzech lat. Wszechstronnie wy- kształcony, kojarzony jest z jazzem nowoczesnym, ze stylami , hot jazz, bluegrass, latynoski- mi, a nawet muzyką elektronicz- ną. Swój pierwszy album zamierza wydać w bieżącym roku, w którym ukończy również edukację muzycz- ną na Uniwersytecie Nowojorskim. Drugi w kolejności, zgodnie z przy- znaną drugą nagrodą, wystąpił Layth Sidiq. Urodzony w Iraku, wychowany w Jordanii, obecnie

mieszka w USA i tam również Banasik Piotr fot. 110| Koncerty / Relacje

tykę z dynamiką jazzu. Było w jego występie jeszcze pował już w 2016 roku, zdobywszy coś, o czym z uczciwości powinienem wspomnieć. wówczas trzecią nagrodę. Myślę tu o znakomitej grze Dominika Wani na for- W czasie sobotniego koncertu wyko- tepianie. Zespołom akompaniującym przypisuje nał własną kompozycję, trudną do się zwykle rolę służebną. W tym jednak przypad- opisu, pełną zmian klimatu, tempa, ku Dominik Wania stał się równorzędnym part- która była sporym wyzwaniem dla nerem, a miejscami słuchałem jego improwizacji zespołu akompaniującego. Sprawiał z większymi emocjami niż skrzypiec – to genialny wrażenie muzyka dojrzałego, do- pianista. świadczonego, czym wyraźnie róż- Jako trzeci wystąpił zdobywca pierwszego miejsca nił się od swoich poprzedników. In- – Mario Forte. Urodzony w Algierii, wychowany we teresujący występ i prawdopodobnie francusko-włoskiej rodzinie, podobnie jak Terrac- zasłużona pierwsza nagroda. ciano, grę na skrzypcach rozpoczął w wieku trzech lat. Studiował w pięciu konserwatoriach, kończąc Gwiazdy ostatecznie Narodowe Konserwatorium w Paryżu. Jest wykładowcą Uniwersytetu w Lozannie. Miesz- Artyści występujący w drugiej czę- ka i pracuje w Nowym Jorku. W Krakowie wystę- ści koncertu w charakterze gwiazd wykonali osiem utworów Zbignie- wa Seiferta w aranżacji muzyków grających w orkiestrze. Seifert w konwencji big-bandu to pomysł ciekawy, ale mało porywający. Z za- prezentowanych utworów jedynie w Kilimanjaro i w zagranym na bis Coral powiało czymś, co przyku- ło moją większą uwagę. W pierw- szym Scofield przypomniał swoją klasę, w drugim Medeski pokazał odrobinę więcej temperamentu. Ogólnie rzecz biorąc, występu anonsowanych jako gwiazdy mu- zyków i Konglomerat Big Bandu słuchałem z olbrzymią przyjem- nością, jednak… ogień był po stro- nie laureatów. To oni byli rzeczy- wistymi gwiazdami tego wieczoru. Pokazali zapał, radość, fenomenal- ną technikę i coś, czego słowem

fot. Piotr Banasik Piotr fot. wyrazić nie sposób. Jazz. › JazzPRESS, wrzesień 2018 |111 fot. Adam Krause Adam fot.

Publiczność wirowała w zabawie

48. Międzynarodowy Festiwal Jazzu Tradycyjnego Old Jazz Meeting Anna Serafińska Złota Tarka – Iława, 10-12 sierpnia 2018 r. [email protected]

Obserwacja z pozycji wykonaw- czyście zainaugurował festiwal na cy wydała mi się kusząca, wo- amfiteatralnej scenie. bec czego podjęłam wyzwanie, by zrelacjonować Państwu przebieg Działają w każdych tegorocznej 48. edycji słynnego okolicznościach iławskiego Międzynarodowego Fe- stiwalu Jazzu Tradycyjnego Złota Cóż to była za atmosfera! Nie przy- Tarka, w którym z radością uczest- puszczałam, że w epoce obraz- niczyłam. kowej usłyszę okrzyki: „zagrajcie Festiwal rozpoczął się 10 sierp- Świętych!”. Nie dość, że ktoś zna, nia, kiedy to odbyły się, poprzedzo- to jeszcze się domaga! Zabrzmiały ne koncertem Ols Bandu, jubileu- między innymi Mood Indigo, Sweet sze zespołów Vistula River Brass Georgia Brown, What a Wonderful Band oraz Sami Swoi – oba święto- World. Przeprowadzono konkurs wały 50-lecie! Pierwszy z nich uro- na znajomość filmu Vabank – pre- 112| Koncerty / Relacje fot. Adam Krause Adam fot.

tekstem był temat Henryka Kuźniaka, a najszybciej jest więc nieodzownym elementem zgadującym zespół wręczył w nagrodę swe albu- składu tej formacji. Miło było usły- my. Umówiłem się z nią na dziewiątą, Polka Dziadek szeć I Can’t Give You Anything But i Święci dopełnili dzieła. Love, Baby. Kolejny jubilat przeniósł nas w bardziej wyrafino- Trzecią gwiazdą wieczoru był Jazz waną stylistykę, oddaloną od nowoorleańskiego Band Ball Orchestra z czarnoskó- dixielandu. Osobne miejsce w tym zespole przypad- rym wokalistą Stanleyem Brecken- ło wokalistce – Marzenie Słowik, która intymnie ridgem. To właśnie on najdobitniej wpisała się z Moonglow, Polka Dots and Moonbeams podczas festiwalu dowiódł, że jazzo- w nastrój wieczoru. Prowadzący festiwal Artur we korzenie są nierozerwalnie wpi- Orzech przypomniał, że Sami Swoi odegrali waż- sane w bluesową tradycję, a formu- ną rolę w karierze Hanny Banaszak. Głos żeński ła call and response sprawdza się zawsze. Otwarte, gorące serce, że- lazny puls, swobodnie kształtowa- na fraza czy forma utworu działają w każdych okolicznościach. Iławska publiczność wirowała w zabawie, a ta dopiero się rozkręcała. Po koncertach muzykowanie prze- nosiło się do Parku Miejskiego, gdzie tańczono do późnych godzin nocnych przy dźwiękach z płytote- ki DJ-a Leszka Teofilaka, przy mu- zyce Tria Wojciecha Karolaka oraz

fot. Adam Krause Adam fot. Wisła Hot 5. JazzPRESS, wrzesień 2018 |113

Ochłodzenie – temperatura świetleniu na kilku płaszczyznach fotografii mu- rośnie zyków i miejsc przywołujących tradycję jazzu, zbu- dowała fantastyczny klimat, co wyziera z fotografii Sobotnie przedpołudnie wypełniły Adama Krause współtworzącego niniejszą relację. dźwięki orkiestry z Herborn, a wie- Czy w dobie ekspansji nowatorskich poszukiwań czór otworzył utrzymany w ele- w jazzie warto pielęgnować tradycję? A czy war- ganckim przedwojennym klimacie to grać Bacha i Mozarta, kiedy wciąż nowi twór- występ śpiewającej klasycyzująco cy chcą dojść do głosu ze swoją współczesną wi- polskie piosenki Lali Czaplickiej zją sztuki? Jeśli jest dla kogo grać – warto zawsze! z towarzyszeniem orkiestry Adria. Iławski festiwal wpisał się w tradycję letnich wy- W ramach finałowej Gali Swin- darzeń okolic Jezioraka, ludzie na niego czekają. gu wybrzmiały dźwięki Big Col- Organizatorzy dokładają starań, by wszyscy czu- lective Band i Alchemik Orche- li się dobrze, by synonimem tego wydarzenia była stra, wiedzionych przez Wiesława dobra atmosfera. Trzymam zatem kciuki za roz- Pieregorólkę, oraz solistów – Beaty wój festiwalu i coraz lepsze pomysły na kultywo- Przybytek, Makedy Purple (Niem- wanie jazzowej tradycji. › cy), Andrzeja Dąbrowskiego, żyjące- go w Wielkiej Brytanii saksofonisty Pee Wee Ellisa oraz autorki niniej- szej relacji. Noc przyniosła ochło- dzenie, a w amfiteatrze temperatura rosła przez cały czas. Było swingo- wo, stylowo, żarliwie. Instrumen- taliści – bigbandowy „dream team”, w którym znaleźli się między inny- mi Henryk Miśkiewicz, Robert Ma- jewski, Marcin Jahr, Robert Mura- kowski, Jerzy Główczewski, Grzech Piotrowski (dyrektor artystyczny tego festiwalu), Jacek Namysłowski, Marek Podkowa i wymienieni wo- kaliści – kochają big-band, szerokie brzmienie, piękne melodie. Całości dopełniła wspaniała publiczność, która domagała się więcej i więcej. Nazajutrz odbyła się na głównej sce- nie msza jazzowa z udziałem Ewy Urygi i zespołu. Warto podkreślić

rolę scenografii, która dzięki wy- Krause Adam fot. 114| Koncerty / Relacje fot. Witold Spisz Witold fot.

Jak powinny wyglądać lekcje muzyki Jerzy Szczerbakow XIV Leszczyńskie Warsztaty Jazzowe [email protected] – Leszno, 6-12 sierpnia 2018 r.

Jeżeli przyjmiemy założenie, że dru- nizacja całorocznych muzycznych gi raz to już tradycja, to tradycyjnie, spotkań dla dzieci. jak co roku, odwiedziłem Między- Po drugie, ze względu na kadrę - narodowe Leszczyńskie Warsztaty świetnych muzyków, ale również Jazzowe. Dlaczego akurat Leszno? miłośników grania, chcących dzie- Po pierwsze, ze względu na wielką lić się swoją pasją. W tym roku wy- pasję organizatorki, Julii Sawickiej, kładowcami w klasach instru- do umuzykalniania naszego społe- mentów byli David Dorůžka, Piotr czeństwa, dzielenia się miłością do Schmidt, Natalia Lubrano, Piotr muzyki, pokazywania jej piękna w Wyleżoł, Martin Uherek, Jaro- różnych gatunkach. Działania jej sław Buczkowski, Igor Zakus oraz Fundacji Pro Musica to nie tylko Frank Parker. Nie zabrakło oczy- jazzowe koncerty i wakacyjne war- wiście niepowtarzalnego Hansa- sztaty dla muzyków, ale także orga- Petera Salentina, którego zajęcia JazzPRESS, wrzesień 2018 |115

są wzorcem z Sèvres tego, jak po- winny wyglądać lekcje muzyki w szkołach. Podstawy teoretycz- ne zapewniały wykłady z historii jazzu Andrzeja Winiszewskiego. Po trzecie, ich kameralny charak- ter, pozwalający nie tylko skupić się na nauce, ale i poczuć odrobinę wakacyjnego luzu. Oprócz zajęć w ramach warsztatów odbywały się również w tym roku koncerty jazzowych i okołojazzo- wych gwiazd. Okazało się także, że spędzony na warsztatach tydzień potrafił mnie zaskoczyć. Czy mówi coś Państwu nazwa Słoneczny Pe- trol? Muzycy z tej właśnie formacji stanowili zespół towarzyszący wo- kalistkom, a w wolnych chwilach muzykowali. Po tym, co usłysza- łem, czekam z niecierpliwością na ich płytę! Pierwszy tydzień sierpnia 2019 roku mam już zaplanowany, by tradycji stało się za dość. › fot. Witold Spisz Witold fot. 116| Rozmowy fot. Kuba Majerczyk Kuba fot. JazzPRESS, wrzesień 2018 |117

Wykruszają się szeregi ojców założycieli polskiego modern jazzu. Nic so- bie z tego nie robi ten, który hasło Polish Jazz pierwszy poniósł w świat, i który przez ponad sześć dekad pracował solidnie nad wzrostem jego war- tości. Na szczęście nadal aktywny – komponujący, nagrywający, koncertu- jący, edukujący i organizujący. O czym opowiada Zbigniew Namysłowski w JazzPRESSie, dokładnie rok przed swoimi osiemdziesiątymi urodzinami.

Muzyków poznaję na żywo Jerzy Szczerbakow [email protected]

Jerzy Szczerbakow: Pod koniec lip- gorz znał na pamięć cały mój re- ca wstrząsnęła nami wiadomość pertuar, tak jakby przygotowywał o tragicznej śmierć Grzegorza Grzy- się do współpracy ze mną. Praca z ba, muzyka, z którym współpraco- nim okazała się niezwykle prosta, wałeś od wielu lat. Jak go wspomi- bowiem Grzesiek uczył się wszyst- nasz? Jak w ogóle do tego doszło, że kiego błyskawicznie, bez znajomo- zaczęliście razem grać? ści nut potrafił zrealizować naj- trudniejsze aranże, niekoniecznie Zbigniew Namysłowski: Grzegorza w metrum 4/4. Pamięć miał wręcz zarekomendował nam Czarek Kon- niewiarygodną. rad, który postanowił odejść z ze- społu, ponieważ miał inne plany Możesz przypomnieć jakąś zwią- i inne projekty. Było to po nagraniu zaną z nim anegdotę? płyty Secretly & Confidentially (gru- dzień 1993 roku – przyp. red.) i płyty Jego największą „innością” było z góralami – Zbigniew Namysłowski niestosowanie jakichkolwiek uży- Quartet with Zakopane Highlanders wek. Nigdy w życiu nie tknął al- Band. W obu przypadkach w skła- koholu w żadnej postaci, nie pa- dzie byli Czarek Konrad, Leszek lił papierosów ani nic innego. Nie Możdżer i Zbigniew Wegehaupt. Re- pił nawet kawy ani herbaty. Był komendacja Grzyba przez Czarka zapalonym, czynnym kolarzem, okazała się niezwykle trafna. Grze- w związku z tym jadł ciągle słody- 118| Rozmowy cze, aby mieć siłę do jazdy na rowerze. Miał jednak certów program. Będzie to zupeł- niezwykły talent do odgrywania roli pijaka. nie inna muzyczka niż ta, do której Zdarzyło nam się kilkakrotnie za granicą, gdy wszyscy są przyzwyczajeni, że Na- Grześ wytaczał się z samochodu, udając pijaka, że mysłowski to ten folklor… Do znu- witający nas managerowie z wielkim niepokojem dzenia… pytali nas, czy będzie zdolny zagrać koncert. Pew- nego razu w Berlinie udało się Grzesiowi oszukać Ten zarzut „folkloru” jest dla ciebie lekarzy, i to lekarzy od uzależnień. Stwierdzili oni, ważną sprawą, bo pojawia się w wie- że mamy kłopot z Grzesiem, i pytali, czy on czę- lu twoich wypowiedziach. Wyjaś- sto tak się upija. Jeden lekarz nawet zaproponował niałeś niejednokrotnie, że ten „folk- darmowe leczenie. Jakież było ich zdziwienie, kie- lor” często przypisywany jest twojej dy na koncert Grześ przyszedł zupełnie trzeźwy. twórczości, ale ty, tak naprawdę, za- wsze grałeś jazz w najbardziej mai- Twoja ostatnia płyta to Polish Jazz – Yes!. Wydana nstreamowym rozumieniu. w Twoje 78 urodziny jako 78 pozycja w kultowej serii płytowej Polish Jazz. Grasz nadal ten materiał Ja wiem, że tak mówiłem, bo chcia- na koncertach, ale chyba nie tylko. Czy pojawiły łem się odczepić od wizytówki „lu- się już jakieś plany związane z wydaniem następ- dowego grajka”, a przez pewien nej płyty? czas przecież zarzuciłem takie gra- nie. W pewnym momencie jed- Tak. Mam już napisany program na dwie płyty. Te- nak zupełnie świadomie do te- raz dużo zależy od Warnera (do którego należą Pol- go wróciłem i w dalszym ciągu to skie Nagrania, wydawcy serii Polish Jazz – przyp. JS), i owo będzie u mnie inspirowane żeby zobaczyć, co da się z tym zro- bić. Oni wydali moją ostatnia pły- tę Polish Jazz – Yes!, oni też wydają Lepiej jest ograć materiał, żeby różne reedycje starszych płyt, na się uleżał przykład The Q Open, która poja- wiła się na wiosnę tego roku. Tak więc mam nadzieję, folklorem. Może polskim też. Nie że również następne płyty uda się z nimi zrobić. chciałbym, żeby nowa płyta była taka jak Polish Jazz – Yes!. Chodzi o dwupłytowy album twojego kwintetu czy o dwa różne projekty? Płyta Polish Jazz – Yes! była odpo- wiedzią na tę etykietę „folkowości” Dwa projekty. Jedna płyta byłaby kwintetowa z no- w twojej muzyce? wym repertuarem, a drugą chciałbym nagrać ze „smykami”, być może nadarzy się okazja, by była Tak, to było celowe, ale przecież to Orkiestra Aukso. Mamy zaplanowanych kilka drugiej takiej płyty już nie będę wspólnych występów i właśnie piszę do tych kon- nagrywał [śmiech]. JazzPRESS, wrzesień 2018 |119

Opowiedz w takim razie o tej pły- cie ze „smykami”. Kwintet pozosta- je bez zmian?

Tak, kwintet pozostaje bez zmian. Personalnie Sławek Jaskułke i Jacek (Namysłowski) – to na pewno, a je- śli chodzi o sekcję, trzeba się będzie zastanowić, bo warunki będą spe- cyficzne. Na pewno dużo trzeba bę- dzie czytać nut, więc trzeba będzie poszukać muzyków, którzy będą czytać, ale również będą wiedzieli, jak interpretować. Materiał jeszcze nie jest gotowy, więc zobaczymy.

Czy możesz zdradzić, w jaką stronę muzycznie podąża ten materiał? fot. Lech Basel

Oj, lepiej nie! Ale mogę na pewno tek powiedział, że jest taki pomysł i chcieliby coś powiedzieć, że będą niektóre dosyć wspólnie zrobić. A przy okazji jednego koncertu trudne rzeczy, takie zahaczające o na pewno uda się zorganizować ich więcej. Szko- muzykę współczesną, ale oczywiście da pracy na jedno wydarzenie. bez przesady, bez przesady [śmiech]. Będą też i łatwe, nawet „funkopo- Poza tym, myślę, że to będzie duże wydarzenie. dobne”. Myślę, że wachlarz muzycz- ny będzie bardzo szeroki. Przede Ponieważ to będzie koncert trwający półtorej go- wszystkim będzie orkiestra smycz- dziny, a nawet do dwóch, można będzie zrobić na- kowa, i to jedna z lepszych w Polsce. granie. Wydawca będzie miał zdecydowane łatwiej – nie trzeba dodatkowo wynajmować studia, płacić Skąd taki pomysł? Czy to oni zgło- dodatkowych honorariów. Jest gotowa rzecz, dlate- sili się do ciebie z propozycją go myślę, że się zgodzą. współpracy, czy inicjatywa wyszła od ciebie? Jesteś zwolennikiem koncertowego ogrywania materiału przed nagraniem czy nie ma to dla cie- Oni się zgłosili przez Woytka bie większego znaczenia? Mrozka, klarnecistę, z którym kiedyś graliśmy. Nie wiem dla- Oczywiście, że lepiej jest ograć materiał, żeby się czego akurat taką drogą. To Woy- uleżał. Ale zawsze jest tak, że jak wejdzie się do stu- 120| Rozmowy dia, to robi się jakieś kosmetyczne zmiany. Nie ma Dokładnie tak – chcecie to macie! takiej siły, żeby przemyśleć i zaplanować wszyst- [śmiech]. Natomiast ta nowa pły- ko, nie słysząc tego w studiu. Zawsze coś się pojawi ta nie będzie odpowiedzią na żad- w ostatniej chwili. ne przypisywane mi cechy. Zresztą wciąż się zastanawiam. Mam do- Jaka będzie druga płyta? syć duży wybór nowych kompozy- cji, które muszę poukładać w za- Sam kwintet. mkniętą całość i muszę to zrobić ze Sławkiem (Jaskułke) i Jackiem (Na- Czy tu też szykujesz jakąś niespodziankę, czy to mysłowskim). będzie po prostu kolejny krok twojego kwintetu? A ten materiał powstał specjalnie Nie, nie niespodziankę. To po prostu kolejna płyta. na płytę? Komponujesz niezależ- nie od tego, czy masz zamiar coś Ale na poprzedniej „folkową nutę” potraktowałeś nagrywać? z lekkim przymrużeniem oka, podobnie jak na Assy- metry, bo – jak tam pisałeś w liner notes – skoro wszy- Nie, cały czas coś piszę. Przeważnie scy mówią, że Namysłowski pisze trudną muzykę, to jest tak, że po jednym nowym nu- „teraz rzeczywiście taką napisałem”. merze dodaje się do programu kon- fot. Kuba Majerczyk Kuba fot. JazzPRESS, wrzesień 2018 |121 certowego. Potem znowu inny, i tak Pierwsze odbyły się w pięćdziesiątym dziewiątym powstaje nowy program. Oczywi- i sześćdziesiątym i były to bardzo wesołe wydarze- ście ogrywamy to wszystko, żeby nia. Organizowały je dwie osoby – perkusista Janek potem łatwiej było nagrać. Zylber i dziennikarz muzyczny Janek Borkowski. To były czasy, zanim podjął pracę w radiu, a był wtedy Poza ciągłym tworzeniem i wy- prezesem Hot Clubu Hybrydy. Ponieważ należałem konywaniem swojej muzyki oraz do środowiska Hybryd i występowaliśmy tam z ko- działalnością pedagogiczną jest legami wielokrotnie, to wszyscy zostaliśmy zapro- jeszcze przedsięwzięcie, którym od szeni na ten Jazz Camping. Wtedy oprócz muzyków lat zajmujecie się z żoną. Jesteście brała w nim również udział bardzo duża repre- zentacja środowiska filmowego, wnoszącego mocno rozrywkowe Nowa płyta nie będzie od- elementy. Graliśmy, a oni się wy- powiedzią na żadne przypisy- głupiali. Nawet muzyków wcią- wane mi cechy. Zresztą wciąż gali w te zabawy – zawody nar- się zastanawiam ciarskie, bitwy na śnieżki i tym podobne. Było bardzo wesoło. współorganizatorami Jazz Cam- Pamiętasz uczestników? pingu na Kalatówkach. Odbędzie się też w tym roku. Roman Polański – wówczas najbardziej zwariowa- na postać. Była Barbara Kwiatkowska, Teresa Tu- Tak, już po raz dwudziesty trzeci. szyńska. Był Krzysztof Komeda – pół filmowiec, Został przesunięty ciut wcześniej, a pół muzyk. Podobnie „Duduś” Matuszkiewicz. na ostatni tydzień września, dotąd był to przełom września i paździer- A inni z muzyków? nika. Zmiana podyktowana zosta- ła początkiem roku akademickiego A z muzyków byli wszyscy! Wówczas to była nie- od października. Chcieliśmy uła- zbyt duża grupa, która się doskonale znała i spoty- twić studentom życie, żeby nie mu- kała się przy okazji ważnych wydarzeń, między in- sieli się zwalniać z zajęć na samym nymi właśnie na Kalatówkach, ale także na Jazz początku roku. Jamboree czy na Jazzie nad Odrą. Ponieważ wtedy Kalatówki odbyły się w zimie, było bardzo sporto- Wasze obecne Jazz Campingi się- wo. Pamiętam, że Komeda jeździł już na nartach, gają oczywiście do tych z prze- a „Duduś” dopiero tam się nauczył jeździć, u takie- łomu lat pięćdziesiątych i sześć- go słynnego instruktora – pana Dulskiego. Ja też się dziesiątych, które przeszły do u niego uczyłem. „Duduś” potem zjeżdżał nawet ze historii, choć nie były organizo- stromych stoków. A Komeda w ogóle był zapalonym wane długo? narciarzem. 122| Rozmowy

Tamte „Kalatówki” odbyły się tylko dwukrotnie, Czy są jeszcze jakieś dodatkowe a potem nastąpiła długa przerwa, aż do czasu, kie- wydarzenia? dy je reaktywowaliście. Jak do tego doszło? Tak, jeden wieczór to jam session, Po długiej przerwie pani Marta Łukaszczyk, kie- ale z góralami, którzy przychodzą rowniczka schroniska, a obecnie Hotelu Górskie- do nas i wspólnie koncertujemy – go Kalatówki, odnalazła archiwalne materiały najpierw oni, potem my i na koniec z tych dawnych zjazdów, które ją zaintrygowały. razem. Okazuje się, że bardzo wielu Ponieważ wiedziała, że ja grywałem i nagrywa- muzyków jazzowych świetnie so- łem z góralami, to zgłosiła się do mnie. I wspól- bie radzi, muzykując z góralami. nie doszliśmy do wniosku, że trzeba to koniecznie kontynuować. Czy góralscy muzycy, którzy grają z wami, to ci sami, którzy nagry- Czym obecnie jest Jazz Camping? wali z tobą płyty?

To jest spotkanie muzyków – starszych, średnich To już zależy od pani Marty, która i młodych. Wszyscy ze sobą grają, codziennie jest zaprasza lokalnych muzyków. Nie jam session, powstają różne gru- py, które później występują na koncercie zamykającym. Co- Cały czas coś piszę dziennie przychodzą goście z Za- kopanego, ale sobotni, finałowy koncert ma zawsze ma stałej grupy, co roku następują największą publiczność. To środowiskowa, integra- zmiany. Ale tamci przychodzą, na- cyjna impreza. wet jeśli nie grają. Choćby po to, że- by się spotkać i wspólnie spędzić Jak wygląda nabór uczestników? czas. To bardzo miłe spotkania.

Przeważnie to my selekcjonujemy najciekawszych Jazz Camping to tylko jam session? uczestników – muzyków, którzy dostają od nas za- proszenia. Teraz jest znacznie więcej dobrze grają- Są też prowadzone przeze mnie cych młodych ludzi niż kiedyś. Kiedyś byli wszyscy warsztaty przeznaczone dla muzy- muzycy, teraz może wziąć udział jedynie cząstka ków z różnych uczelni. Co roku za- środowiska. Nie umiem powiedzieć, kto w tym ro- praszamy reprezentację innej. Na ku przyjedzie, ale propozycji zaproszeń było chy- pierwszym organizowanym przez ba ze sto. Nie wiem, ile osób już odpowiedziało, za- nas Jazz Campingu byli to studenci wsze jest tak, że komuś wypadnie jakiś koncert naszej szkoły, „Bednarskiej”, w na- w danym terminie, a my przyjęliśmy zasadę, że je- stępnym roku byli z akademii śli ktoś przyjeżdża, to musi być przez cały tydzień w Gdańsku, był Poznań. W tym ro- i trzeba wziąć udział w koncercie finałowym. ku będą to studenci Akademii Mu- JazzPRESS, wrzesień 2018 |123 zycznej w Krakowie. Prowadzę dla nich normalne zajęcia, mniej wię- cej takie jak w szkole, czyli mam z nimi zespół. Przeważnie to są trąbka, saksofon altowy, saksofon tenorowy i puzon, może być do tego flet. W tym roku nie będzie puzo- nisty, ale będzie saksofonista bary- tonowy. Do tego sekcja – fortepian, kontrabas, perkusja. Może być jesz- cze gitara. Może być także, na przy- kład, akordeon. Ale to już uczelnia wybiera ten skład i wysyła jako de- legację. Najczęściej najlepszych, że- by się pokazać. Czyli w tym roku Kraków, a zostają nam Łódź, Rze- szów i Zielona Góra. Na razie za- praszamy uczniów szkół państwo- wych, ale potem pewnie będziemy zapraszali uczniów prywatnych szkół jazzowych.

Skoro mowa o młodych – jakaś płyta muzyków najmłodszych po- koleń zwróciła twoją uwagę?

Z bólem serca muszę się przyznać, fot. Lech Basel że obecnie mało słucham płyt. Mu- zyków poznaję na żywo. A w domu mamy stały kontakt. Dużo dobrych muzyków jest nie mam czasu siedzieć i słuchać. też w Poznaniu. No i oczywiście w Warszawie… Ale Za dużo pracy. W tej chwili dużo tak naprawdę to wszędzie są świetni muzycy. Nie piszę muzyki na potrzeby zespołu z da się wszystkich wymienić. Bednarskiej, a to duży skład, robota prawie jak na big-band. A z tego co Gdybyś dostał zadanie sformowania swojego do mnie ostatnio dociera, to bardzo kwintetu z muzyków poniżej trzydziestki, to nie polubiłem gdańskie środowisko. miałbyś z tym żadnego problemu? Właściwie oni już pokończyli szko- ły, ale jak przyjeżdżali na Kalatów- Najmniejszego! Niech to służy za podsumowanie ki, to bardzo się zaprzyjaźniliśmy i filozofowania na temat kondycji polskiego jazzu. › 124| Rozmowy

Rozmowy z laureatami konkursu Jazzowy debiut fonograficzny Projekt realizowany we współpracy z Instytutem Muzyki i Tańca fot. Maria Jarzyna Maria fot.

Łukasz Kokoszko – gitarzysta, kompozytor, reprezentant młodego poko- lenia wchodzącego na polskie sceny. Założyciel zespołu Łukasz Kokoszko Collective – grupy młodych muzyków związanych z Krakowem i Akademią Muzyczną w Katowicach, której są absolwentami. Być unikatowym

Aya Lidia Al-Azab [email protected]

Aya Al-Azab: Jesteś laureatem siód- taki, że rynek muzyczny jest przesy- mej edycji konkursu Jazzowy debiut cony projektami, produkcjami i pół- fonograficzny. Jak traktujesz takie produkcjami, których sukces często wyróżnienie u progu swojej kariery? w ogóle nie zależy od jakości i po- ziomu wykonawczego. W obecnych Łukasz Kokoszko: Dziś każdy może czasach nawet profesjonalni muzy- nagrać i wydać płytę. Nie potrzebu- cy nagrywają płytę w domu. je do tego celu ani studia nagranio- Muszę przyznać, że odkąd pamię- wego, ani wytwórni. Efekt tego jest tam, kiedy myślałem o swojej debiu- JazzPRESS, wrzesień 2018 |125 tanckiej płycie, wyobrażałem sobie, to impresja na temat jakiejś konkretnej emocji bądź że chciałbym ją stworzyć najlepiej, zjawiska. Tytuły wiążą się też często z okolicznościa- jak się da. Marzyłem o pięknym, mi, w jakich dane dzieła powstawały. Cieszę się, że profesjonalnym studiu, znakomi- moja płyta będzie w pewnym stopniu osobistą wy- tym i wrażliwym realizatorze, który powiedzią, choć nie jestem całkowitym zwolenni- będzie potrafił nagrać moją muzy- kiem czy adoratorem muzyki programowej. kę tak, aby oddać wszystkie emocje, które niesie ona ze sobą. Trudno Zdobyłeś nagrody i wyróżnienia wielu festiwa- stawiać takie wymagania, jeśli chce li i konkursów, między innymi w konkursie w ra- się materiał nagrać „po kosztach”, mach 56. Festiwalu Jazz nad Odrą, w drugiej edy- nie inwestując w profesjonalizm. cji konkursu im. Jarosława Śmietany, Grand Prix Dzięki zdobyciu środków z Instytu- na Międzynarodowym Konkursie Improwizacji tu Muzyki i Tańca, który organizu- Jazzowej w Katowicach. To był twój sposób na sta- je konkurs Jazzowy debiut fonogra- nie się profesjonalnym muzykiem? Myślisz, że bez ficzny, mogłem zarejestrować swoją nagród mógłbyś zaistnieć na jazzowej scenie? muzykę w magicznym studiu Mo- Jako początkujący muzyk, kom- pozytor czy lider często miałem Ocena muzyki opiera się na problemy z poczuciem własnej subiektywnych odczuciach. Tu wartości. Niełatwo było mi okre- nie ma lepszych i gorszych ślić, czy zdobyta wiedza, umiejęt- ności i warsztat to już jest coś, czy to dopiero początek nauki i drogi nochrom. Umożliwiono mi również do celu. Na konkursy zawsze wybierałem się po to, wejście na rynek muzyczny ze swo- żeby zweryfikować siebie przed innymi. Mam na ją propozycją. Zależało mi na tym, myśli zarówno komisje, jak i kolegów, którzy rów- żeby uwiecznić na albumie swoje nież startowali w przesłuchaniach. Kiedy zdobywa- kompozycje. Są one dla mnie ważne łem kolejne nagrody i wyróżnienia, utwierdzałem i opowiadają wiele historii, za który- się w przekonaniu, że to, co robię, ma sens i że idę mi stoją często silne emocje. w dobrym kierunku. Wspaniali muzycy, których spotykałem na konkursach, zawsze dawali mi Zatem płyta jest rodzajem autobio- mnóstwo energii i mobilizacji do samodoskonale- grafii? nia. Uświadamiałem sobie wówczas także, jak nie- wiele potrafię i ile ciężkiej pracy czeka mnie jeszcze Jest raczej uwiecznieniem wielu w przyszłości. Zawsze jednak pamiętałem o tym, ważnych momentów z mojego życia. że to tylko konkursy, na które przyjeżdża mnó- I nie tylko. Niektóre tytuły nawiązu- stwo bardzo utalentowanych młodych artystów. ją wprost do wydarzeń z przeszłości, W rezultacie trudno wybrać obiektywnie najlep- w których brałem udział, niektóre szego i uhonorować główną nagrodą. Ostatecznie 126| Rozmowy za każdym razem był ktoś, kto poczuł się urażony, bariery komunikacyjne. Jeśli spot- niedoceniony. Wielu też otwarcie deklarowało, że ka się dwóch muzyków z różnych werdykt jury był niesprawiedliwy. Niestety, trudno zakątków Ziemi, często nie potrze- jest wyłonić zwycięzcę w takiej formule, to nie jest ba słów, by doskonale zrozumieli sport. Ocena muzyki opiera się na subiektywnych się wzajemnie na scenie. Wspólny odczuciach. Tu nie ma lepszych i gorszych. język muzyczny łączy ich, a nie- kiedy buduje między nimi ma- W jakim stopniu konkursy pomagają młodym giczną, metafizyczną więź. Uwiel- muzykom? biam momenty, w których tak do- skonale rozumiem się z kolegami W moim odczuciu to zależy przede wszystkim od podczas wspólnego muzykowania, nich samych. To jest tak, że kiedy wygrywa się kon- i cieszę się, że mogę tego doświad- kurs, powstaje wokół laureatów trochę pozytyw- czać coraz częściej. Z moją muzy- nego zamieszania i zainteresowania. Jeśli spraw- ką oczywiście chciałbym dotrzeć nie wykorzysta się ten moment, można pozyskać sporo wartoś- ciowych kontaktów i dotrzeć do Dojrzałość muzyczna to umie- potencjalnych odbiorców swojej jętność zrezygnowania ze zbęd- muzyki. Konkurs sam w sobie nego popisywania się techniką jest świetną formą zaprezento- i z dominacji nad resztą zespołu wania się i weryfikacji swojej osobowości muzycznej. Trzeba pamiętać, że zdobywanie nagród nie jest bramą do do całego świata, ale w tej chwi- sukcesu i nie gwarantuje koncertów, fanów i sze- li skupiam się na naszym kraju. roko pojętej kariery. Nawet jeśli przyjeżdża się po Jest całe mnóstwo festiwali jazzo- Grand Prix, trzeba wziąć pod uwagę fakt, że rok wych i wspaniałych imprez mu- później mogą nas tam już nie pamiętać. zycznych, podczas których młodzi Postrzegam konkursy jako wydarzenia, podczas muzycy prezentują swój materiał. których można zbudować sieć kontaktów z wpły- Chciałbym wziąć udział w jak naj- wowymi ludźmi, organizatorami festiwali i kon- większej ilości takich wydarzeń. certów. Tam także zawiązują się długotrwałe rela- Kiedy uznam, że zaprezentowałem cje między ludźmi i rodzą się piękne pomysły mu- swój materiał tak dużej publiczno- zyczne w głowach młodych artystów. ści w naszym kraju, jak tylko się dało, będę myślał o poszerzeniu Twoje ambicje przekraczają granice naszego kra- pola działania. ju? Czy może polska publiczność ci wystarcza? Ponad pół roku temu zagrałeś swój Myślę, że jazz jest międzynarodowym, ponadkul- koncert dyplomowy. Jak wspomi- turowym językiem. Tutaj nie ma czegoś takiego jak nasz czas studiów? JazzPRESS, wrzesień 2018 |127

Ostatnio zastanawiałem się na tym, wdzięczam to, kim jestem dziś i w jakim miejscu jak ważną rolę odgrywają w życiu swojej muzycznej przygody się znajduję. Każdy młodego artysty studia muzyczne. z nich wniósł coś wartościowego do mojego życia I doszedłem do wniosku, że są nie- i pokazał mi nowy punkt widzenia. To byli moi na- zwykle istotne. To na uczelniach po- uczyciele, to byli również starsi koledzy – muzycy, wstają najlepsze i najciekawsze pro- którzy wprowadzali mnie w magiczny świat jazzu, jekty i najlepiej brzmiące zespoły. To zapoznając mnie z pięknem twórczości muzyków, właśnie tam rodzą się długotrwałe których nigdy wcześniej nie znałem. O przynależ- przyjaźnie między muzykami, któ- ności do danego środowiska decyduje to, z kim się re owocują wieloletnią współpracą na co dzień gra. Od wielu lat współpracuję z muzy- i wspólnymi podbojami świata mu- kami związanymi z Katowicami oraz Krakowem. zycznego. Istnieje też coś w rodzaju zdrowego współzawodnictwa mię- dzy studentami, którzy motywują się wzajemnie do działania, wy- mieniają się doświadczeniem i kon- taktami – z klubami muzycznymi i festiwalami. Razem ciężko pracu- ją, ćwiczą, słuchają mistrzów i dążą do muzycznej doskonałości. Na sta- łe w sferze wspomnień pozostaje z pewnością czas spędzony beztro- sko w akademiku i radosne chwi- le związane z życiem studenckim – imprezy czy wspólne wyjazdy na konkursy i festiwale.

Jesteś z Wrocławia, ale kończąc Akademię Muzyczną im. Karola Szymanowskiego w Katowicach, przypieczętowałeś niejako przy- należność do katowickiej sceny jazzowej. Z jakim środowiskiem się utożsamiasz? Które najbardziej cię ukształtowało muzycznie?

Na swojej drodze muzycznej spo- tykałem wielu ważnych dla mnie ludzi, którym bez wątpienia za- fot. Maria Jarzyna 128| Rozmowy

stąpiłeś po raz kolejny na festiwa- lu Jazz nad Odrą. Jaką rolę, twoim zdaniem, odgrywają młodzi twór- cy w kształtowaniu jazzu w Polsce?

Możliwość wystąpienia na presti- żowych i legendarnych festiwalach to zawsze duży zaszczyt i szczególne wyróżnienie dla młodych artystów i zespołów. Kiedy zaczynamy grać, to pierwszymi miejscami, w któ- rych możemy zaprezentować naszą muzykę, są małe kluby jazzowe, któ- re od lat są kuźnią młodych talen- tów. Z czasem jednak każdy prag- nie więcej i chce ze swoją muzyką docierać do coraz szerszego kręgu odbiorców. Cieszę się, że są w Polsce festiwale, które nie bronią się przed zapraszaniem młodych twórców. Kultywują tradycję prezentowania mistrzów starszego pokolenia, ale nie ograniczają się do propagowa- nia nazwisk, które wszyscy znają. Myślę, że warto promować świeże, młode pokolenie muzyków, bo to fot. Maria Jarzyna ono niedługo będzie zobowiązane przejąć stery wyznaczania kierun- Niewątpliwie wynika to z faktu, że studiowałem ków w muzyce jazzowej. przez pięć lat na katowickiej Akademii Muzycznej Dziś obserwujemy istny wysyp cie- i tam poznałem ludzi związanych z tymi dwoma kawych młodych muzyków, któ- miastami. Dziś jednak muzycy z całego kraju, ale rzy doskonale rokują i są bardzo i całego świata, znają się i współpracują ze sobą. Ja świadomi muzycznie, świetnie wy- też też mam przyjemność grać z muzykami z całej kształceni, mają bardzo dużo energii Polski, nie ograniczając się tylko do jednego środo- i mnóstwo niekończących się pomy- wiska czy wąskiej grupy muzycznych przyjaciół. słów muzycznych. Nierzadko bywa tak, że największe talenty odkry- Występowałeś na najważniejszych festiwalach ja- wane są przez publiczność i dzien- ko reprezentant młodego pokolenia. Niedawno wy- nikarzy właśnie podczas festiwali JazzPRESS, wrzesień 2018 |129 jazzowych. Dobrze się zatem dzieje, wego porozumienia i metafizycznej więzi z innymi. gdy dyrektorzy artystyczni takich Kiedy słuchamy mistrzów, to najbardziej podziwiamy imprez mają wrażliwe ucho i ot- ich właśnie za tę dojrzałość i mądrość wyboru. warci są na młodych twórców. Brałeś udział w nagraniu płyty Faith Pawła Wszoł- Zastanawiam się nad młodzień- ka, o której Rafał Garszczyński dla JazzPRES- czym dążeniem do dojrzało- Su napisał: „Łukasz Kokoszko ze swoją gitarą jest ści. Mimo zalet młodości – ener- odpowiedzialny za brzmienie zespołu, które zapa- gii i świeżości myśli – zazdrości miętam i którego będę poszukiwał na kolejnych się w waszym wieku pozycji star- płytach”. Kiedy postanowiłeś z gitarzysty sesyjne- szych i doświadczonych kolegów. go przejść na pozycję lidera i stworzyć własny ze- spół? Czy takie przychylne opinie odegrały jakąś W procesie nauczania przyswaja się rolę w podjęciu tej decyzji? mnóstwo wiedzy i, chcąc osiągnąć doskonałość techniczną, udoskonala To nie było takie proste. Bardzo długo wzbraniałem się warsztat instrumentalny. Uczymy się przed założeniem własnego zespołu z autorską się grać w bardzo szybkich tempach, muzyką. Kiedy przyszło mi zagrać pierwsze koncer- w skomplikowanych podziałach ty pod moim nazwiskiem, miałem mnóstwo wąt- rytmicznych i zaawansowanych po- pliwości, dotyczących tego, czy mogę i czy powinie- nem prezentować swój własny materiał. Komponowanie było Musiało minąć dużo czasu, dla mnie zawsze sztuką niezwy- zanim dojrzałem jako kompozy- kle trudną i odpowiedzialną. Na tor do tego, żeby być dumnym początku wstydziłem się pre- ze swoich utworów i z odwagą zentować swoje utwory i wma- wiałem sobie, że są słabe, mało prezentować je słuchaczom oryginalne i że przecież jest tyle pięknej muzyki wokół, a ja się łączeniach harmonicznych. Potem, silę na jakieś własne utwory. Musiało minąć dużo wraz z dążeniem do dojrzałości, eli- czasu, zanim dojrzałem jako kompozytor do tego, minuje się niepotrzebne dźwięki żeby być dumnym ze swoich utworów i z odwagą i stara się uzyskać pewnego rodzaju prezentować je słuchaczom. Przeszedłem długą prostotę i przejrzystość. Tak że czę- drogę, dzięki której mój materiał dojrzewał, podda- sto mniej oznacza więcej. Dojrzałość wany był modyfikacjom, ewoluował do ostatecznej muzyczna to umiejętność zrezygno- formy. To mnóstwo nieprzespanych nocy i pomy- wania ze zbędnego popisywania się słów wyrzuconych do kosza. Musiało minąć dużo techniką i z dominacji nad resztą czasu, abym mógł z bardziej rozległej perspektywy zespołu. To trudna sztuka słuchania spojrzeć na siebie jako autora muzyki i zdefiniować się nawzajem i budowania wyjątko- swój styl kompozytora. › 130| Rozmowy fot. Desmond White Desmond fot.

Urok i prowokacja

Potrafi improwizować i organizować. Brzmienie jej tenoru niezwykle przypomina niepowta- rzalny dźwięk Coltrane’a, równie świetnie gra na klarnecie basowym i sopranie. Ma niezwykłą, wręcz leniwą lekkość frazy, jest zjawiskowa, a zarazem kompletnie bezpretensjonalna. Jej kom- pozycje są tak chwytliwe, jak zaskakujące. Nie boi się wykorzystać popularnego serialu, żeby przyciągnąć do jazzu nowych słuchaczy. Nagminnie określana jako „sexy and can play” („sek- sowna, a do tego potrafi grać”*),Roxy Coss walczy o to, żeby kobiety w jazzie były postrzegane tak jak mężczyźni – jako norma, a nie wyjątek. JazzPRESS, wrzesień 2018 |131

Basia Gagnon [email protected]

Basia Gagnon: Jakie jest twoje nawidziłam. Kiedy zaczęłam grać pierwsze muzyczne wspomnienie? w zespole jazzowym, zaczęłam le- piej rozumieć tę muzykę i poko- Roxy Coss: Pamiętam, że kiedy by- chałam ją dzięki graniu. łam dzieckiem, fascynowało mnie pianino w przedszkolu. Dlatego ro- To dość nieortodoksyjne, zwykle dzice pomyśleli, że warto mnie za- muzycy jazzowi szkolą się, słucha- pisać na lekcje. Zaczęłam grać i od jąc nagrań. Czy pamiętasz utwór początku to było fantastyczne do- albo artystę, który cię „obudził” do świadczenie i świetna zabawa, mój tej muzyki? własny mały świat. Jednym z pierwszych był Blue Train Kiedy zaczęłaś komponować swoje Coltrane’a, który do tej pory jest na własne melodie? tej liście. To pierwsza płyta, do któ- rej nuciłam, wszystkie partie po Kiedy miałam jakieś pięć, sześć lat. kolei.

A kiedy zaczęłaś się interesować To słychać w twojej muzyce. Mia- saksofonem i klarnetem baso- łam ciarki od pierwszego dźwię- wym? ku twojego saksofonu, tak bar- dzo przypomina Coltrane’a. Czy to W mojej szkole była orkiestra i twój idol, czy odkryłaś potem inne w czwartej klasie, kiedy miałam inspiracje? dziewięć lat, wybrałam sakso- fon. Głównie dlatego, że był „cool”, Oczywiście odkryłam innych, ale wszyscy fajni chłopcy na nim gra- ta muzyka jest jak najlepszy przyja- li. Zaczęłam na altowym, ale w szó- ciel, nigdy go nie stracisz, choć cią- stej klasie, ponieważ byłam wyso- gle spotykasz nowych... W ostat- ka jak na swój wiek, dali mi tenor nich latach to są szczególnie Wayne i poczułam się jak w domu. Dalej Shorter, Hank Mobley, Stan Getz, grałam na fortepianie, ale wiedzia- Stanley Turrentine, Sonny Rollins... łam już, że tenor jest dla mnie, bar- dziej niż fortepian. A klarnet basowy? Kiedy zaczęłaś U mnie w domu zawsze było sły- na nim grać? To chyba niezwykły chać jazz, ale na początku go nie- wybór dla kobiety. 132| Rozmowy

No tak [śmiech]. Grałam w Jeremy Pelt Quintet na wyzwanie, w którym mogę wziąć tenorze na kilku trasach w 2012 roku. Potem Jeremy udział. Każda nowa osoba, któ- stworzył nowy zespół (Jeremy Pelt Group – przyp. ra spotykam, to nowy muzyczny BG), w którym grałam na tenorze i sopranie. Mie- przyjaciel, od którego się uczę, do- liśmy zaplanowane nagranie, do którego napisał świadczając różnych muzycznych partie na klarnet basowy i zapytał mnie, czy na osobowości. Zaangażowanie w tak nim gram. Tak się złożyło że mój chłopak był sak- różnorodne projekty daje wielką sofonistą, ale miał klarnet basowy, no i ja na to, że satysfakcję . Ale oczywiście granie oczywiście, że gram! [śmiech] Zabrałam mu ten moich własnych kompozycji, z mo- klarnet, zaczęłam gorączkowo ćwiczyć i odkryłam, że go uwiel- biam! Dał mi nowy głos, który U mnie w domu zawsze było otworzył przede mną zupełnie słychać jazz, ale na początku go nowe możliwości, bo to rzadszy nienawidziłam instrument. Z Jeremym nagrałam dwie płyty – Water And Earth i im zespołem, to te najlepsze mo- Face Forward, Jeremy. Jeździłam z nim w trasy wiele menty, które podsycają ogień. Naj- lat. Przyjaźnimy się i słuchamy swoich nagrań. Był, bardziej lubię być na scenie, ale też i nadal jest, wspaniałym mentorem. Doświadczenia, komponować sama w domu. jakie zebrałam, pracując z nim, w znacznym stop- niu ukształtowały mnie i moją drogę do własnego Czy twoi rodzice są artystami? Ja- zespołu. Nauczył mnie bardzo wiele o muzyce, świe- ki mieli wpływ na twoją edukację cie jazzu, jak być liderem, jak osiągnąć sukces w tej muzyczną? branży. Skojarzenie z jego nazwiskiem otworzyło mi wiele drzwi i przyniosło rozpoznawalność. Tak, oboje są artystami. Chociaż nie są profesjonalnymi muzyka- Klarnet basowy to mój ulubiony instrument. Ma mi, to muzyka jest obecna w mo- niezwykle brzmienie. Czy wymaga większej siły jej rodzinie od pokoleń. Mama jest fizycznej niż saksofon? aktywna na wizualnej scenie arty- stycznej w Seattle. Chodziłam z nią Nie, mniej więcej tyle samo, tylko wymaga innej na wernisaże i dyskutowałyśmy techniki. o sztuce, rozpatrując ją z konceptu- alnego punktu widzenia. Oboje ro- Angażujesz się w wiele różnorodnych form mu- dzice zachęcali mnie do podążania zycznych – od orkiestr po projekty taneczne – któ- za swoją pasją od najmłodszych lat. re z nich są ci najbliższe? Tata mówi, że kiedy miałam czter- naście lat, wiedział, że będę muzy- Wszystkie są tak samo ważne. W byciu muzykiem kiem. Zawsze byli otwarci na mój kocham to, że codziennie jest nowy dzień i nowe rozwój i wspierali mnie, zachęca- JazzPRESS, wrzesień 2018 |133 fot. Desmond White Desmond fot.

jąc do ćwiczenia, zapisując na pry- nikami. Granie w orkiestrze było nie tylko normal- watne lekcje, wysyłając mnie na ne, ale wręcz „cool”. Łatwo było znaleźć dostęp do muzyczne obozy. Wspierali mnie prywatnych lekcji, warsztatów kompozytorskich, też w decyzji studiowania muzy- obozów jazzowych i wielu innych aktywności mu- ki w szkole wyższej. Atmosfera do- zycznych. mu, w którym od najmłodszych lat uczestniczyłam w rozmowach Ciekawe, że najpierw grałaś w zespole jazzowym, o artystycznym spełnieniu się, nie- a dopiero potem zaczęłaś jazzu słuchać. Więk- zależnie od dziedziny, wpłynęła na szość aspirujących młodych jazzmanów „terminu- to, jakim jestem muzykiem. je” w rockowych, bluesowych, funkowych czy fol- kowych zespołach, a dopiero potem dostaje się do A jak wpłynęła na ciebie słynna jazzu. Jak ta „szybka ścieżka” wpłynęła na twoją muzyczna scena Seattle? muzykę?

Seattle ma bardzo silną trady- Zaczęłam od lekcji fortepianu i gry w zespole in- cję edukacji jazzowej. Państwowe strumentalnym, zanim dołączyłam do zespo- szkoły mają orkiestry światowej łu jazzowego, miałam więc te same podstawy. klasy, więc byłam tam otoczona Wszyscy moi znajomi uczyli się grać na pianinie świetnymi nauczycielami, dyry- i miałam świadomość, że moja muzyczna ścież- gentami i utalentowanymi rówieś- ka jest inna. Powiedziałabym, że główna różni- 134| Rozmowy ca polega tym, że od początku gry na fortepianie Terri Lyne Carrington, która na- skupiłam się na teorii muzyki, ćwiczeniu słuchu grała płytę wyłącznie z kobietami, i kompozycji, a to dało mi naprawdę mocne pod- kiedy ją zapytałam o aspekt gen- stawy do nauki jazzu, jeszcze zanim wzięłam do der w jazzie, powiedziała, że nie ręki saksofon. Zawsze ciągnęło mnie do blueso- chce zwracać na to uwagi, jest po wych jazzujących solówek na fortepianie. Mój ta- prostu muzykiem. Stworzyłaś or- ta słuchał jazzu w domu, chociaż nie zwracałam ganizację Women in Jazz, jaka jest na to uwagi, dopóki nie dołączyłam do zespołu jej filozofia? jazzowego w szkole. To skomplikowana sprawa. Częś- ciowa odpowiedź brzmi: nieste- ty jazz jest ciągle zdominowany przez mężczyzn i doświadczany jest przez kobiety zupełnie inaczej. Na- wet jeśli któraś jak ja czy Terri Lyne Carrington mówi, że chce po pro- stu grać, a nie być kategoryzowaną, to kiedy za perkusją siedzi kobie- ta, ludzie o tym mówią. Tak, jestem kobietą, jestem muzykiem, a jed- nak punkt widzenia przesuwa się z muzyki na płeć, jakbyś była „in- na”, poza normą. Niestety ciągle tak jest, i widać to w liczbach, że jest nas mało, dlatego potrzebna jest ta orga- nizacja. Po to, by znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się dzie- je, ale również by stworzyć prze- strzeń, w której możemy dzielić się doświadczeniami i gdzie możemy po prostu grać, czując się normal- nie, takie miejsce, gdzie nie musimy myśleć o całej reszcie, tylko po pro- stu pozwolić sobie na kreatywność.

Kiedy mówiłaś o swoich inspira- cjach, wymieniłaś samych męż- czyzn. Wciąż nie ma wielu kobiet fot. Desmond White do naśladowania, jak to zmienić? JazzPRESS, wrzesień 2018 |135

Jest bardzo niewiele kobiet, które zerunek uległ zmianie, czy to dwie strony twojej grają na saksofonie. Oczywiście te- osobowości? raz pojawia się ich coraz więcej, ale w poprzednim pokoleniu w histo- Zdecydowanie to drugie – obie są bardzo auten- rii jazzu saksofon był instrumen- tyczne. Ja wybieram zdjęcia, wybieram kostiumy tem zdominowanym przez męż- i tworzę stylizacje, mam pełną kontrolę nad mo- czyzn. I taki jest powód, dlaczego im wizerunkiem. Będąc kobietą w jazzie, będąc ob- wciąż tak mało kobiet na nim gra. serwowaną i postrzeganą jako kobieta, uważam za Po prostu nie miały, i dalej nie ma- bardzi ważne to, jak się prezentuję. Jestem bardzo kobieca i uwielbiam się przebie- rać, ale to nie znaczy, że nie je- Ta muzyka jest jak najlepszy stem silna. przyjaciel, nigdy go nie stracisz, Wracając do okładek, wizeru- choć ciągle spotykasz nowych... nek zależy od tego, jaki jest kon- cept albumu. W przypadku The Future Is Female chodziło o stwo- ją, wzorów do naśladowania. To rzenie przestrzeni, gdzie kobiety mogą usiąść przy właśnie powód stworzenia organi- wspólnym stole na równych prawach. To była też zacji Women in Jazz – chcemy być reakcja na rządy Trumpa i poczucie, że sytuacja za- bardziej widoczne, żeby młode ko- szła naprawdę za daleko. Kobiety nie są dopuszcza- biety pojawiające się w jazzie miały ne do władzy, nie biorą udziału,tak w polityce, jak szanse znaleźć swoje mentorki. i muzyce, w procesie zmian. Dla kobiet w jazzie też nie ma wystarczającego miejsca, by mogły się przy- Podobnie jest chyba z klarnetem czynić do rozwoju tej muzyki. Ideą The Future Is Fe- basowym – czy znasz inne grające male jest wskazanie na przyszłość, w której kobiety na nim kobiety? – zresztą wszyscy, każdy, niezależnie od tego, w ja- kiej formie artystycznej się wypowiada, skąd się Nie! [śmiech] Nie w jazzie. Mam wywodzi – mają takie samo miejsce przy wspól- wiele znajomych saksofonistek, nym stole. Każdy jest tak samo ważny. które grają też na klarnecie baso- wym, ale nie znam żadnej men- Masz świetny zespół – jak długo razem gracie? torki. Budowałam ten zespół od 2008 roku, jakieś dzie- Na okładce ostatniej swojej pły- sięć lat. Powoli krystalizowała się moja wizja ta- ty The Future Is Female (Przyszłość kiej instrumentacji. Byłam rezydentką w kilku jest kobietą) jesteś ubrana w kamu- nowojorskich klubach, gdzie miałam szanse roz- flażowe ciuchy, a na poprzedniej, wijać swoje kompozycje i zespół, wypróbować róż- Restless Idealism, w bardzo kobiecą ne składy. Na poprzedniej płycie był skład bardzo wieczorową suknię. Czy twój wi- podobny do tego na ostatniej, poza pianistą. Glen 136| Rozmowy

(Zaleski) zaangażował się w wiele projektów, a ja waliśmy, ale chcielibyśmy to kon- miałam szanse popracować na tej płycie z Miki tynuować, żeby dotrzeć do szerszej [Yamanaką] i byłam zachwycona jej grą. Popchnę- publiczności i więcej występować. ła nas w nowym kierunku, w swego rodzaju kon- To rozwija zespół, wyzwala muzykę wersacje… Myślę, że stało się to dzięki różnorod- i pozwala nam się rozwijać. ności członków zespołu, nie tylko muzycznej, ale też kulturowej i genderowej, co stworzyło piękną Wracając do twojego zaangażo- równowagę. Ogromnie się cieszę, że znalazłam ta- wania w kwestie społeczne i poli- kich wspaniałych muzyków. tyczne – myślisz, że jazz ma szanse

Konwersacje – właśnie takie miałam pierwsze wrażenie, nie Kobiety nie są dopuszczane tylko w kwestii fortepianu, ale do władzy, nie biorą udziału, też gitary Alexa Wintza. Kiedy tak w polityce, jak i w muzyce, „rozmawiacie”, chwilami brzmi to jak kantata Bacha. Jak do tego w procesie zmian doszliście? na nie wpłynąć? Czy nie jest jed- Na mojej pierwszej płycie miałam trąbkę. Potem, nak ciągle postrzegany jako mu- kiedy rezydowałam w Smoke Club w Nowym Jor- zyka elitarna, niszowa? Na mnie ku, gdzie przez trzy lata grałam co tydzień w kwar- ogromne wrażenie zrobił występ tecie, zapytałam właściciela, czy mogę spróbować Clevelanda Watkissa w Sopocie w dodać gitarę. Słuchałam wtedy dużo Kurta Rosen- zeszłym roku – może to przyszłość winkela, bardzo podobała mi się jego gra i wiele jazzu? moich kompozycji powstało pod jego wpływem, dzięki tej interakcji. Byłam też pod dużym wpły- Też się z tym zmagam. To wielka wem Arta Blakeya i The Jazz Messengers, myśla- szkoda, że wizerunek jazzu stal się łam o trąbce, a może nawet puzonie, ale chciałam niefortunnym stereotypem. Wyda- osiągnąć bardziej nowoczesne brzmienie, zacho- je mi się, że wielu muzyków i wie- wując swing. Lubię plastyczność gitary, bo daje du- le klubów przyczynia się do tego ży wybór! problemu. Ja naprawdę ciągle my- ślę o tym, jak dotrzeć do szerszej Czyli przyszłość tego zespołu jest pewna? publiczności, wyjść na zewnątrz... Często się zdarza, że ludzie mają ja- Zdecydowanie, będziemy dalej się rozwijać w tym kieś wyobrażenie, czym jest jazz, kierunku. Właśnie przyznano nam grant oparty nie wiedząc, czym jest w istocie, na tym składzie, więc na pewno będziemy grać ra- i nie lubią go, a kiedy mnie usłyszą, zem przez następne kilka lat, nagrywać i wydawać to nagle: „Ooo! Podoba mi się! Nie płyty. Chcemy grać więcej tras – trochę już podróżo- wiedziałam, że lubię jazz!” JazzPRESS, wrzesień 2018 |137

Czy to samo powiedziałabyś o klu- tyką”. Wielu młodych jazzmanów odżegnuje się bach? od tradycji gatunku na rzecz włączania rocka, popu, folku, hip-hopu, muzyki świata, aby jazz Tak. Doświadczenie występu na ożywić. Jaki jest twój stosunek do tradycji? żywo, improwizacji, nie da się po- równać z niczym innym. Myślę, Każdy artysta musi być przede wszystkim wier- że kiedy ktoś to przeżyje choć raz, ny sobie. Do świetności jazzu przyczynił się każdy, może się uzależnić do końca życia. kto wniósł do tej muzyki własną osobowość. I tak Ale to trudne narzędzie, więc naj- to powinno wyglądać nadal, bo stajemy się społe- większym wyzwaniem jest zachę- czeństwem coraz bardziej globalnym. Jeśli rozma- cić słuchacza, żeby spróbował no- wiamy o jazzie jako formie sztuki, moja osobista fi- wych doświadczeń. lozofia jest taka: musisz wiedzieć skąd pochodzisz. Dlatego uczymy się historii politycznej i społecznej, Notatka na płycie określa ją ja- żeby znać kontekst, rozwijać się, zamiast się cofać. ko „delikatny balans pomiędzy Są też ludzie, którzy brzmią tak tradycyjnie, jakby nowoczesnością i klasyczną este- wpadli prosto z 1940 czy 1950 roku. Myślę, że rów- fot. Desmond White Desmond fot. 138| Rozmowy nie ważne jest, żeby pamiętać, że jazz to także muzy- Czy masz jakiś kontakt z polską ka, w której ludzie nieustannie przesuwają granice, scena jazzową? Wiesz już, z kim popychając ją do przodu. Tak rodzą się giganci jazzu, wystąpisz na Sopot Jazz Festival przez odciśniecie własnego piętna i twórczy wkład. i jaki zagrasz program?

Jaka jest twoja lista ulubieńców? Mam nadzieje, że będą to moje kom- pozycje, ale jestem otwarta. Ciągle Jazz jest tak obszerny, jest ich tak wielu, niektórych poszerzam sieć muzycznych znajo- z nich wymieniłam wcześniej, ale muszę dodać mości. Bardzo się cieszę na spotka- oczywiście Johna Coltrane’a, Arta Blakeya, Joe Hen- nie z polskimi muzykami w paź- dersona. A poza jazzem – The Beatles, Michael Jack- dzierniku na Sopot Jazz Festival son, Stevie Wonder. To tylko niektórzy. 2018**. To, co najbardziej lubię w jaz- zie – i w muzyce – to uniwersalny Tytuł kompozycji Females Are Strong As Hell (Ko- język, który sprawia, że można na- biety są piekielnie mocne) to cytat z serialu Unbrea- wiązać głębszy kontakt z nieznajo- kable Kimmy Schmidt. Skąd ten pomysł? mymi na całym świecie! Przyjaźnię się z Rafałem Sarneckim od sied- Czerpię wiele inspiracji z życia codziennego, bo miu lat i bardzo chętnie bym z nim dla mnie to sposób, żeby dotrzeć do szerszej pub- wystąpiła. Grałam też wiele razy z liczności. Żeby skontekstualizować moją muzy- Dorotą Piotrowską, świetną perku- kę, słuchaczowi potrzebna jest historia, o czym to sistką. Od lat słyszę, jaka silna jest jest, więc jeśli obejrzę taki serial jak Unbreakab- polska scena jazzowa i nie mogę się le Kimmy Schmidt, mam świetną inspirację. Ten doczekać, żeby doświadczyć tego na serial jest zabawny, znakomicie opowiada swoją własnej skórze! › historię, jest feministyczny. Muzyk jazzowy jest „opowiadaczem”, więc oglądam różne rzeczy – programy telewizyjne, filmy, instalacje artystycz- * Wszystkie przekłady w tekście rozmowy – ne. Także wystawy, książki, występy taneczne, Basia Gagnon. teatr – wszystko to może mi pomoc w doskonale- ** Roxy Coss wystąpi na Sopot Jazz Festival niu umiejętności opowiadania historii z różnych 2018 w unikalnym międzynarodowym skła- dzie stworzonym specjalnie na potrzeby fe- punktów widzenia. stiwalu przez jego dyrektora artystycznego Grega Osby’ego. Znajdą się w nim Tineke Co przedstawia twój tatuaż na plecach? Postma (saksofon altowy, tenorowy i so- pranowy), Roxy Coss (saksofon tenorowy To kopia wzoru wyrytego na moim saksofonie. i sopranowy, klarnet basowy), Lauren Se- vian (saksofon barytonowy), Piotr Wyleżoł Gram na tym samym saksofonie tenorowym, od- (fortepian), Max Mucha (kontrabas), David kąd skończyłam 13 lat, więc nawet teraz, jeśli zmie- Hodek (perkusja). Zagrają kompozycje Roxy nię instrument, nadal zostanie częścią mnie, jak Coss, Tineki Postmy, Lauren Sevian i Piotra członek rodziny. Wyleżoła. JazzPRESS, wrzesień 2018 |139 140| Słowo na jazzowo / Złota Era Van Geldera

Blues

Jarosław Czaja [email protected]

Dzisiaj będzie nietypowo, bo o blu- drogą jedno wyklucza drugie: blu- esie. Otóż podczas słuchania cu- es nie może być ze swej natury bła- dem odnalezionych taśm Coltrane’a hy, bo jeśli jest błahy, to nie jest blu- z 1963 roku naszła mnie pewna re- esem, tylko popularną rozrywką. fleksja. To znaczy nie tyle może pod- Tymczasem Slow Blues z pewnością czas samego słuchania, co czytania jest bluesem. o nich. W tygodniku Polityka zna- Truizmem będzie przypomina- lazłem oto recenzję Both Directions nie, że większość najbardziej zna- at Once: The Lost Album autorstwa nych artystów jazzowych (z Par- Doroty Szwarcman, a w niej zda- kerem na czele) zaczynała swoją nie, które mnie wielce zafrapowało. karierę w zespołach bluesowych Otóż pani Szwarcman była łaskawa i rhythm’n’bluesowych. W książce uznać utwór Slow Blues za „najbar- Coltrane według Coltrane’a sam wiel- dziej błahy” – poza Vilią – na tej pły- ki Trane opowiada dziennikarzom cie. Przyznam, że przesłuchałem o swoich początkach w kapelach dzieło Coltrane’a wiele razy i akurat bluesowych. I mówi coś takiego: „Za ten dość długi (ponad 11 minut) Slow pierwszą pracę zawodową uważam Blues z obszerną, majestatyczną par- zawsze granie w Indianapolis w or- tią sopranu, graną bez podkładu kiestrze, którą dyrygował Joe Webb”. harmonicznego pianisty, wydaje się I tu następuje przypis redaktora raczej należeć do najtrudniejszych książki. Kto to był Joe Webb? Redak- w słuchaniu, a nie najłatwiejszych tor wyjaśnia: „Joe Webb Blues Band – fragmentów płyty. Podziwiam zespół bluesowy o niewielkim zna- zresztą odwagę autorki, bo nazwać czeniu”. Aha i już wiemy. Tylko, że jakiekolwiek dzieło Trane’a „bła- w tym zespole śpiewała dosyć zna- hym” to niemal bluźnierstwo. na wtedy wokalistka Big Maybelle. Ale nie chodzi mi o polemikę, bo Coltrane grał później także w The każdy może mieć swoją opinię. Ra- King Kolax Band, Eddie „Cleanhead” czej o zwrócenie uwagi na pewien Vinson’s Group, a także już po okre- problem. Otóż idę o zakład, że pani sie współpracy z Dizzym Gillespiem Szwarcman uznała Slow Blues za z grupą rhythm’n’bluesową Earla „błahy”, ponieważ jest to... blues. Bostica. Właśnie podczas koncertów To ciekawe zagadnienie, bo swoją tej grupy w Kalifornii John poznał JazzPRESS, wrzesień 2018 |141 fot. Jarosław Czaja Jarosław fot.

Elmore James – Dust My Broom Le Chant Du Monde, Blues Characters, 2015

Erica Dolphy’ego! Jednak dziwnym wił podobnie: „Mieć poczucie bluesa trafem w filmie dokumentalnym to tyle, co mieć poczucie jazzu”. Chasing Trane o tym wszystkim nie Jednak na ogół wytrawni meloma- ma ani słowa... ni – w rodzaju pani Szwarcman – Kiedyś, dawno temu, słuchając uznają bluesa za coś prostego i pry- transmisji z Jazz Jamboree, dziwi- mitywnego. Nie mają chyba pojęcia, łem się trochę, że na wspólnej sce- jak bogata i różnorodna jest ta mu- nie z jazzowymi asami występują zyka. Mało tego, blues był w latach także bluesmani. Przecież ci goście czterdziestych i pięćdziesiątych – tak wtedy myślałem – powinni ra- odważniejszy od jazzu w zakresie czej bywać na festiwalach rocko- środków ekspresji! Dlatego czerpa- wych! Dzisiaj już wiem, że esencjo- li z niego pełnymi garściami no- nalny (czyli czarny) blues (zarówno watorzy: Ornette Coleman, Sun Ra, akustyczny, jak i elektryczny) ma Charles Mingus i oczywiście John więcej wspólnego z jazzem niż z ro- Coltrane. Znalazłem w jakimś fa- ckiem. To sprawa tej „błękitnej nut- chowym opracowaniu informa- ki”, czegoś nieuchwytnego i trudno cję, że wiele elementów swojej gry osiągalnego przez białych. Blues to na saksofonie – jak szmery, gra- podstawa jazzu. W Encyklopedii Mu- nie szybko i głośno równocześ- zyki (PWN) czytamy: „Blues i jego nie i inne tak zwane sztuczki – za- forma odgrywały i odgrywają dużą czerpnął Trane bezpośrednio od rolę w jazzie”. Leonard Feather mó- muzyków rhythm’n’bluesowych. 142| Słowo na jazzowo / Złota Era Van Geldera

Ale niestety, blues dotarł do nas w postaci mocno na ale także muzyczne tło. A w tym ogół zniekształconej, żeby nie powiedzieć spłyco- tle grają dęciaki (głównie saksofo- nej. Przeciętny słuchacz dobrze obyty ze standarda- ny, nawet baryton, ale zdarza się mi bluesowymi w wykonaniu Brytyjczyków (w ro- też trąbka), znakomity chicagowski dzaju Animalsów) nigdy zapewne nie zadał sobie pianista Johnny Jones i sekcja ryt- trudu, aby sięgnąć po amerykańskie oryginały. miczna, która prostymi środkami Przecież to niby to samo albo nawet lepiej, bo „no- wytwarza kołyszący groove. wocześniej” zagrane. Znowu się kłania przekleń- A sama gitara Jamesa, mimo że stwo, polegające na tym, że we wszystkim widzimy ostra i przenikliwa, też brzmi cieka- ciągły, liniowy postęp, gdy tymczasem w sztuce nie wie. Bo Elmore grał na dużym „pud- ma prostej linii, tylko raczej zygzaki. le” – w zasadzie gitarze akustycz- Jest takie zdjęcie przedstawiające Jimiego Hendri- nej, ale z przystawką elektryczną. xa, jak siedzi za stołem, a na tym stole leży płyta Momentami mamy wrażenie, że to analogowa z wielkim tytułem The Best Of Elmore gra Kenny Burrell. I tu dochodzimy James. To nie był przypadek. Jeśli Hendrixa uwa- do meritum. Takich nagrań z przy- ża się za innowatora i prekursora w dziedzinie ro- jemnością posłucha ktoś, komu cka i fusion, to jak wobec tego nazwać twórczość nieobce są klimaty jazzowe. Ale już bluesmana, który mocno Hendrixa zainspirował? słuchacz wychowany na „twardym” Niedawno udało mi się wreszcie zdobyć naprawdę rocku i w ogóle na tak zwanej mu- wspaniałą kolekcję nagrań – niestety nie wszyst- zyce młodzieżowej (z której niektó- kich – tego mentora. Na dwóch dyskach pomiesz- rzy panowie w wieku emerytalnym czono aż 55 nagrań z dorobku Elmore Jamesa, ale jeszcze nie wyrośli) będzie maru- bez słynnego z wykonania Allmanów w Fillmore dził, że nie ma „czadu”. Tak, nie ma, One Way Out. bo jak pisałem wcześniej, blues to Kiedy zagłębiłem się w te wszystkie bluesy z lat nie rozrywka i w tej muzyce nie pięćdziesiątych i początku sześćdziesiątych XX stu- było nigdy agresji, ani prostackiego lecia, odkryłem ze zdumieniem, że Elmore James łomotu. Brytyjczycy kopiowali blu- grał prawie... jazz! No, może niezupełnie z podwór- esa mniej, lub bardziej udatnie, ale ka Parkera czy Coltrane’a, ale jednak blisko mu z „błękitną nutką” mieli zazwyczaj było do swingowych klimatów. Edycja Blues Cha- problem. Owszem, spopularyzo- racters ma tę przewagę nad wcześniejszymi podob- wali czarną muzykę wśród białych nymi zbiorami, że remasterowano nagrania z ory- w USA, ale ją przy okazji niesamo- ginalnych taśm. Efekt jest taki, że wreszcie dobrze wicie strywializowali. Radzę więc słyszymy nie tylko głos Elmore’a i jego gitarę slide, posłuchać Elmora. › JazzPRESS, wrzesień 2018 |143 Zespół wdał się w polemikę

Rafał Garszczyński [email protected]

dnia w 2015 roku całkiem zasłuże- nie jako sensacyjna nowość i po- twierdzenie, że Weather Report był zespołem doskonale wypadającym w czasie koncertów. Album Mr. Gone od samego po- czątku nie był zbyt dobrze przyjęty przez specjalistów. Co prawda zna- lazł się na jazzowych listach prze- bojów, ale przez większość jazzo- wych krytyków został w 1978 roku wręcz zmasakrowany. Muzycy ze- Weather Report – Mr. Gone ARC, Columbia, CBS, 1978 społu, których poprzednia produk- cja, dziś absolutny klasyk Heavy Weather – album zawierający takie Weather Report to zespół, który do klasyki jak: Birdland, Havona czy dziś ma grupę oddanych fanów, lu- Teen Town – sprzedał się, w okresie dzi, którzy uważają, że właściwie kilku miesięcy po premierze, w ilo- wszystkie dźwięki zagrane przez ści ponad 500 tysięcy kopii, poczu- ich idoli są zwyczajnie genialne li się na tyle dotknięci chłodnym i w zasadzie nie ma o czym dysku- przyjęciem ich kolejnego nagrania, tować. Są też tacy, którzy uważają, że postanowili wdać się w twórczą że muzyka zespołu, podobnie jak polemikę z krytykami na łamach większość elektrycznych projektów Down Beatu. Heavy Weather na li- z lat siedemdziesiątych, nie zniosła ście przebojów tego magazynu wy- najlepiej próby czasu. Reputacja ze- lądował na pierwszym miejscu społu ucierpiała w ostatnich latach z pięciogwiazdkową oceną i tytu- za sprawą nieco nieroztropnie pub- łem albumu roku, a Mr. Gone za- likowanych „rarytasów” w rodza- trzymał się na 52 miejscu… ju Live And Unreleased czy wielu Przypadek to szczególny, kiedy ar- fragmentów obszernego wydawni- tyści o takim statusie supergwiazd ctwa Forecast: Tomorrow. Co innego postanowili polemizować z wie- The Legendary Live Tapes: 1978-1981 lokrotnie doceniającymi inne ich – ten album był naszą płytą tygo- dzieła krytykami w tak otwarty 144| Słowo na jazzowo / Kanon Jazzu

sposób. Wywiad, którego udzielili Larry’emu Birn- brzmiałoby jak nieskromne samo- baumowi, w lutowym wydaniu Down Beatu z 1979 chwalstwo, akurat Joe Zawinulowi, roku, Joe Zawinul, Wayne Shorter i Jaco Pastorius, który był jednym z najgenialniej- jest cytowany do dziś. Wielu zarzuca płycie Mr. szych jazzowych kompozytorów Gone zbyt wielką fascynację elektroniką, nadmier- wszechczasów, moim zdaniem, ną orkiestrację, zmarnowany potencjał kompozy- może ujść na sucho. On wie co cji czy brak energii właściwej koncertom zespo- mówi, w końcu w 1979 roku, kiedy łu w jego najlepszym składzie, z Jaco Pastoriusem bronił swoich kompozycji, miał już na pokładzie. Wiele w tym wszystkim racji, zresz- na koncie: Birdland, In A SilentWay, tą na zarzut o brak energii zespół odpowiedział w Directions, Mercy, Mercy, Mercy czy najlepszy możliwy sposób – następnym po Mr. Gone Pharaoh’s Dance. albumem był podwójny, koncertowy 8:30, obsypany Rozmowa z Wayne Shorterem, Joe znowu gradem nagród, w tym prestiżową o wiele Zawinulem i Jaco Pastoriusem to bardziej wtedy niż dziś Grammy. nie tylko próba obrony wartości Problem dla muzyków Weather Report zaczął się od Mr. Gone. To również dyskusja na tego, że Mr. Gone dostał za ten album jedną gwiazd- temat kardynalnej różnicy pomię- kę (z pięciu wtedy możliwych), czyli został, biorąc dzy rockiem i R&B – ten pierwszy pod uwagę status zespołu i jego muzyków wielo- dla muzyków jest bez sensu, ten krotnie przez ten periodyk nagradzanych, zwyczaj- drugi – to sceniczna energia, któ- nie zmasakrowany. Redakcję należy pochwalić za rą pokazują codziennie na sce- odwagę, że dopuścili do głosu w tak obszerny spo- nie. Właściwie cały wywiad to sób muzyków i pozwolili im na polemikę ze zda- doskonałe cytaty, ale niektóre są niem własnych recenzentów. Warto również do- wręcz perełkami – wyobraźcie so- dać, że część krytyków – w tym takie tuzy jak Ken bie czesko-węgiersko-austriackie- Anderson i Bob Blumenthal – uznało Mr. Gone za go Joe Zawinula, który oświad- album przeciętny, co i tak z perspektywy Heavy cza – „That’s the difference, we Weather oznaczało znaczny spadek formy zespołu, don’t play the white music, becau- będącego wówczas u szczytu. se rock‘n’roll is a white music” („To Według Joe Zawinula, już za same kompozycje właśnie różnica, my nie gramy Mr. Gone powinien dostać pięć gwiazdek. Biorąc białej muzyki, bo rock‘n’roll jest pod uwagę fakt, że cztery z ośmiu kompozycji są białą muzyką”). Chwilę później jego autorstwa, to niebywała pewność siebie. Takie Jaco Pastorius dodaje – „We have stwierdzenie w ustach niemal każdego muzyka za- the drive of a soul group”. JazzPRESS, wrzesień 2018 |145

Joe Zawinulowi można wybaczyć błądzić. W istocie, Mr. Gone nie jest najlepszym al- wszystko, nawet stwierdzenie, że bumem Weather Report. Ja osobiście wybaczam Joe Bitches Brew w zasadzie nagrał sam Zawinulowi eksperymenty. Trochę szkoda, że mało z niewielką pomocą Wayne Shorte- miejsca pozostało na basowe popisy Jaco Pasto- ra i Bennie Maupina, a Miles Davis riusa, ale to właściwie dotyczy wszystkich nagrań przesiadywał w reżyserce z Teo Ma- z jego udziałem. cero… Czy można Joe Zawinulowi Oczywiście poprzedni album – Heavy Weather, jak wybaczyć to, że zdominował brzmie- i kolejny – 8:30 są mocniejszymi pozycjami w dy- niem swoich syntezatorów Mr. Gone? skografii zespołu, ale żeby dawać jedną gwiazdkę Wielu uważa, że Mr. Gone miał być to przesada, nawet jeśli nieco przekombinowanym próbą komercjalizacji muzyki Weat- nagraniom brakuje spontanicznej energii. Finan- her Report, i że to była próba nieuda- siści mówią uczenie o efekcie wysokiej bazy, czyli na. To raczej mało prawdopodobne, po sportowemu – wysoko zawieszonej poprzeczce. bowiem po sukcesie Heavy Weat- Być może krytycy oczekiwali kolejnego genialnego her z pewnością muzycy cieszyli się nagrania, trzymającego poziom Heavy Weather. Ja twórczą swobodą i żaden z oficje- wtedy dałbym pewnie trzy gwiazdki, a teraz, mimo li Columbii nie próbował im wytłu- upływu lat i faktu, że spora część elektronicznej maczyć, co muszą zagrać, żeby na- muzyki nie najlepiej znosi próbę czasu, dołożył- stępna płyta była równie dobra. bym jeszcze jedną za to, że powstało dzieło ponad- Geniuszom wolno poszukiwać, co czasowe i dziś równie ciekawe jak w 1978 roku, dla- oznacza, również czasem, nieco za- tego warte przypomnienia. ›

Kanon Polskiego Jazzu Rafała Garszczyńskiego w RadioJAZZ.FM od poniedziałku do piątku godz. 14:45 146146|| SłowoPolish na jazzowo Jazz / Kanon – Kanon Jazzu polskiego jazzu

Funk po polsku

Rafał Garszczyński tworzonej przez zespół sporej ilo- [email protected] ści nowoczesnych instrumentów elektrycznych, do których dostęp, na początku lat siedemdziesiątych, był w Polsce mocno ograniczo- ny. Nie tylko ich brak w sklepach, ale również siła nabywcza złote- go z polskich honorariów tworzy- Z całym tym Laboratorium to mam mały prob- ły barierę trudną do pokonania. lem. W czasach świetności zespołu i mojej osobi- Jednak talent, inwencja twórcza stej muzyczna propozycja Laboratorium była dla i ciężka praca potrafią wiele. mnie chyba za bardzo skomplikowana i ambitna. W pierwszym Laboratorium, oprócz Być może zwyczajnie niezrozumiała. W związku Janusza Grzywacza i Marka Stry- z tym wydawane w sporych nakładach analogowe szowskiego, grali Wacław Łoziński (wtedy innych nie było) płyty zespołu nie znalazły na flecie, Edward Mąciwoda na ba- się w moich zbiorach i o istnieniu Laboratorium sie i Mieczysław Górka na bębnach. na wiele lat zapomniałem. Dopiero album wyda- Skład ten dość szybko uległ zmia- ny w 2006 roku nakładem Metal Mind box zawie- nie. Edward Mąciwoda porzucił rający większość, a być może nawet całą dostępną karierę muzyka, jednak do gitary dyskografię zespołu, pozwolił mi spojrzeć na nie- basowej zdążył jeszcze przekonać zwykły dorobek Laboratorium z perspektywy wie- syna, dziś doskonałego basistę lu tysięcy płyt i setek koncertów. To zupełnie inne współpracującego między innymi spojrzenie. z Michałem Urbaniakiem w prze- Zespół powstał w 1970 roku, w momencie, kiedy świat już dowiedział się, że można grać tak, jak ze- spół Milesa Davisa na Bitches Brew. Weather Report i The Mahavishnu Orchestra jeszcze nie istnia- ły, Billy Cobham nie nagrał jeszcze Spectrum, choć Frank Zappa, Tony Williams i King Crimson byli już uznanymi liderami nowego ruchu. Jeśli o kimś ważnym zapomniałem, to nie jest jakieś celowe za- niechanie. Również w Polsce tego rodzaju granie miało swojego pioniera w osobie Czesława Nieme- na i jego zespołu, z którego powstał później działa- jący już bez lidera SBB. W przypadku Laboratorium perspektywa czasowa Laboratorium – Modern Pentathlon Muza Polskie Nagrania, 1976 jest dość ważna, podobnie jak używanie w muzyce JazzPRESS, wrzesień 2018 |147 rwach pomiędzy trasami koncer- SBB czy Michała Urbaniaka. Nie ma to jednak żad- towymi Scorpions – Pawła Mąci- nego znaczenia. wodę-Jastrzębskiego. Zwolnione Pierwsze wydanie Modern Pentathlon sprzedało się miejsce zajęli najpierw Maciej podobno w zawrotnej ilości 115 tysięcy egzemplarzy. Górski, a później Krzysztof Ście- Box Metal Mind w 2009 roku ukazał się w nakła- rański. Do zespołu dołączył też dzie jednego tysiąca. Były czasy… Paweł Ścierański, a skład opuścił Po latach debiut Laboratorium brzmi zaskaku- Wacław Łoziński. jąco świeżo. To oczywiście talent muzyków, ale Janusz Grzywacz zamienił for- również – co dziś wydaje się paradoksalne – ogra- tepian na sporą baterię instru- niczony dostęp do nowoczesnych instrumen- mentów elektrycznych i z ich tów. Dziś wiele amerykańskich nagrań z tego wykorzystaniem powstała de- samego okresu przypomina dźwiękowe katalo- biutancka płyta zespołu – Mo- gi reklamowe ówczesnych liderów technologii dern Pentathlon – zarejestrowana instrumentów elektronicznych, gdzie fascyna- w 1976 roku. Wcześniej zespół na- cja możliwościami najnowszych klawiatur była grał połowę płyty w Klubie Pły- ważniejsza niż muzyka. Według wspomnień Ja- towym Polskiego Stowarzyszenia nusza Grzywacza elektronika i eksperymenty Jazzowego z gościnnym udziałem brzmieniowe pojawiły się w Laboratorium częś- Zbigniewa Seiferta. Na drugiej ciowo dlatego, żeby odróżnić się od Jazz Carriers – stronie tego albumu umieszczo- ówczesnego zespołu Henryka Miśkiewicza i Zbi- no zarejestrowany w 1972 roku gniewa Jaremki. podczas Jazz Jamboree koncertu Dziś, kiedy słucham Laboratorium, rozumiem, Juliana „Cannonballa” Adderleya, dlaczego 40 lat temu ich muzyka do mnie nie tra- pewnie nie do końca wydany za fiała. Nie mieli Jaco Pastoriusa. Nie byli polskim zgodą samego artysty, ale takie Weather Report. Laboratorium to funk po polsku, były czasy. inny, nie amerykański. I dobrze, próba kopiowa- W 1976 roku zespół miał już na nia byłaby skazana na porażkę i dziś wypadłaby swoim koncie sporo nagród pol- prawdopodobnie blado i wtórnie. Własna droga skich i zagranicznych oraz wie- zawsze najlepsza, nawet jeśli 40 lat zajęło mi zro- le udanych koncertów. Zanim po- zumienie, o co w tym chodzi – dziś często wracam wstał Modern Pentathlon, grał do Modern Pentathlon. › sporo koncertów z Czesławem Nie- Słuchaj podcastów Kanon polskiego jazzu >> menem i Tomaszem Stańką. Według Janusza Grzywacza utwór tytułowy był pierwszym nagra- nym w Polsce z użyciem sekwen- cerów. Pewnie o palmę pierwszeń- stwa można się spierać, wsłuchując się w nagrania Czesława Niemena, 148| Słowo na jazzowo / My Favorite Things (or quite the opposite…)

Wiejski jazz

Piotr Rytowski [email protected]

Podczas tegorocznych wakacji, za gera, o których pisałem już przy namową znajomych, trafiłem po różnych okazjach na łamach tej raz pierwszy na festiwal folkowy rubryki, prowokują do chwili na- do leżącej na Podlasiu wsi Czerem- mysłu nad związkiem muzyki tra- cha. XXIII Festiwal Wielu Kultur dycyjnej i jazzu. Zupełnie wprost i Narodów „Z wiejskiego podwó- taki związek podpowiada nam ty- ”, bo tak brzmi jego pełna na- tuł płyty Kapeli Maliszów. zwa, to impreza, na której moż- O tym, jak jazz inspiruje się mu- na poczuć się naprawdę sielsko. zyką ludową, czy też tradycyj- Świetna muzyka z różnych stron ną, mówi się stosunkowo często świata, biesiadne stoły obok sce- i świetnych przykładów w tym ob- ny i prawdziwa podlaska wieś do- szarze nam nie brakuje. Na rodzi- okoła. W szeroko pojętej „muzyce mej scenie – poczynając od słyn- świata” prezentowanej na festiwa- nej Bandoski in Blue Jana Ptaszyna lu mieściło się nawet reggae i ska, Wróblewskiego z 1958 roku, przez ale jazzu raczej tam nie było. Po liczne nagrania Namysłowskiego cóż więc o tym piszę na łamach (Piątawkę, Siódmawkę, czy wreszcie JazzPRESSu? Wiele wyjaśniającą album Kujaviak Goes Funky), folk- podpowiedzią będzie przywołanie lorystyczne inspiracje Nahornego, wydanej w tym roku płyty Kape- Muniaka, Urszuli Dudziak i Graży- li Maliszów, zatytułowanej Wiejski ny Auguścik po mazurki Marcina Dżez. Maseckiego oraz Artura Dutkiewi- Rodzinna kapela z Męciny Małej cza czy 15 Studies for the Oberek Pia- w Beskidzie Niskim gra muzykę nohooligana – Piotra Orzechow- wywodzącą się z ludowej tradycji, skiego. ale w pewien sposób nowoczes- Nie szukając daleko – w tym wyda- ną i zdecydowanie niestronią- niu magazynu można znaleźć re- cą od improwizacji. Słowo „dżez” cenzje płyt Free-Folk-Jazz oraz Fol- znalazło się w jej tytule może nie- wark, na których artyści w ciekawy co przekornie, ale z pewnością nie- sposób podchodzą do tradycyjnych przypadkowo. Tak, zarówno festi- tematów ludowych. Jeśli dodali- wal w Czeremsze, jak i Festiwale byśmy do tego inspiracje tradycyj- Nowa Tradycja czy Warszawa Sin- ną muzyką żydowską, bałkańską, JazzPRESS, wrzesień 2018 |149

afrykańską… jeszcze długo mogli- stej, plemiennej postaci. Podobnie, byśmy wymieniać wykonawców, kiedy słuchamy tradycyjnej mu- którzy inspirując się szeroko ro- zyki Indii czy szerzej – Dalekiego zumianym folklorem, stworzyli Wschodu, nie mamy wątpliwości, świetny jazz. że wiele jest w niej improwizacji Jednak nie na wielokrotnie już i że często blisko jej do jazzu. Kie- omawiane etniczne czy folkowe in- dy pomyślimy jednak o polskiej spiracje w jazzie chciałbym zwró- muzyce ludowej (a myślenie to cić uwagę. Jazz z muzyką tradycyj- zazwyczaj jest mocno stereotypo- ną łączy znacznie więcej. Zarówno we), to znacznie trudniej będzie wykonawcy w Czeremsze, Kape- nam znaleźć międzygatunkowe la Maliszów, jak i większość „wiej- asocjacje. skich grajków” opierają swoją grę Oczywiście pierwsi polscy jazz- na improwizacji. I to wcale nie dla- mani nie uczyli się improwiza- tego, że fascynują się jazzem, ule- cji od muzyków ludowych, tylko gają jego wpływom czy chcą łamać od swych mistrzów, których mu- bariery gatunkowe. Wręcz prze- zykę mogli usłyszeć w Voice of ciwnie – w zasadzie improwizacja… America albo na przywiezionych wzięła się ze wsi. z Zachodu płytach. Nie zmienia Początków improwizacji w muzy- to jednak faktu, że „wiejscy graj- ce należy szukać właśnie w mu- kowie” okazują się często wy- zyce tradycyjnej. Kiedy myślimy o śmienitymi improwizatorami. historii jazzu, jego „ludowe pocho- W jednym z odcinków emitowa- dzenie” nie jest dla nas niczym nego jakiś czas temu w TVP Kul- zaskakującym, Wiadomo, blu- tura cyklu Szlakiem Kolberga Ma- es, wcześniej afrykańskie korze- teusz Pospieszalski spotkał się nie – muzyka tradycyjna w czy- z ludowym saksofonistą Stani- 150| Słowo na jazzowo / My Favorite Things (or quite the opposite…)

sławem Witkowskim. Jazzman nie krył, że wie- powiedzeniu „co wieś, to inna le rozwiązań muzycznych stosowanych przez pieśń”. Wreszcie improwizacja „muzykanta” mocno go zaskoczyło, a w finale, po to granie pod wpływem chwili, wspólnym koncercie, przyznał, że chociaż dużo dostosowanie muzyki do sytua- się nauczył, to granie tych tradycyjnych melo- cji, emocji własnych i odbiorców, dii idzie mu jeszcze trochę „kanciasto”. Podob- którzy potrafią dopingować mu- ne wrażenia mieli inni muzycy ze świata muzy- zyka „do popisów”, bądź też oka- ki rozrywkowej przy konfrontacji z muzykami zywać znudzenie zbyt jednostaj- kultywującymi do dziś ludowe tradycje. Wszyscy ną grą. byli zaskoczeni, jak wysublimowane mogą być Każdy, kto uważa się za miłośnika te proste (jak sądzą niektórzy, wręcz prostackie) jazzu, bez wątpienia ceni dobrą pieśni i melodie. improwizację. Warto przysłuchać Improwizowanie jest nieodłączną częścią muzy- się improwizowanemu graniu ki ludowej z kilku powodów. Po pierwsze, wiej- skrzypków, klarnecistów, akorde- scy muzycy nie znali zapisu nutowego. Prze- onistów czy trębaczy z wiejskich kazywanie tematów, melodii odbywało się kapel. Okazji ku temu nie braku- wyłącznie ze słuchu, więc każdy grał utwór tro- je – pojawia się coraz więcej festi- chę po swojemu. Po wtóre, prezentując muzy- wali i imprez poświęconych mu- kę na weselach, zabawach, potańcówkach, każ- zyce tradycyjnej. Od dłuższego już dy z muzyków chciał się jakoś wyróżnić, zwrócić czasu możemy mówić o jej rene- na siebie uwagę. Starał się więc dodać coś od sie- sansie. Po dziesięcioleciach, kie- bie, zagrać niepowtarzalnie, a więc jak byśmy to dy poza samą wsią przybierała dziś powiedzieli, wyrazić siebie poprzez muzy- formy „cepeliowskie” bądź pro- kę. Wprowadzane przez muzyków improwizo- pagandowe, po kolejnych latach, wane elementy mogą polegać na ozdabianiu me- kiedy tradycyjne znaczyło „zaco- lodii, dodawaniu ornamentów czy wzbogacaniu fane” (co innego zagrać na klawi- struktury rytmicznej. Takie indywidualne po- szu…), nadszedł wreszcie czas, kie- dejście do granych utworów owocuje często po- dy muzykę ludową zaczyna się wstaniem bardzo odległych wariantów tego sa- znów doceniać. Doceńmy jej im- mego tematu, co znajduje odzwierciedlenie w prowizatorów. › JazzPRESS, wrzesień 2018 |151

Audiofilm

Adam Tkaczyk [email protected]

energię tego ruchu drugim albu- mem – . Jest mocnym kandydatem do tytu- łu najlepszego rapera w Wu-Tang, a nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że jego katalog dokonań solowych jest najlepszy ze wszyst- kich członków tej legendarnej gru- py. Ghostface Anno Domini 2012 to jednak trochę inna postać niż pe- łen dynamiki dwudziestoparola- tek z lat dziewięćdziesiątych. Na & Adrian Younge – Twelve Reasons to Die jego energii odbiły się lata koncer- Soul Temple, 2013 towania, zdiagnozowana w 1996 roku cukrzyca i oczywiście zwy- Ghostface Killah to marka sama czajne ludzkie przemijanie. Opisy- w sobie. Niesamowita wyobraźnia, wany tutaj album Twelve Reasons talent do opowiadania barwnych, to Die otworzył nowy rozdział jego pełnych detali historii, energia we kariery, wykrystalizował formu- flow i głosie, wszechstronność, je- łę, której Ghost trzymał się przez dyna w swoim rodzaju osobo- kolejnych kilka lat. Jest ona prosta: wość. W 1993 roku wyważył drzwi nagrywanie koncepcyjnych albu- branży muzycznej pierwszym al- mów, wypełnionych brzmieniem bumem Wu-Tang Clanu, w 1995 retro, bardzo często od pierwszego odegrał ogromną rolę w prawdopo- do ostatniego utworu opowiadają- dobnie najlepszym albumie w ka- cych konkretną historię. talogu Wu, czyli Only Built 4 Cu- Twelve Reasons to Die powstało ban Linx… Raekwona (można się w wyniku współpracy Ghostface’a oczywiście spierać czy 36 Chambers z Adrianem Youngiem – kompo- nie było lepsze), rok później wydał zytorem z L.A., specjalizującym się własny debiut solowy Ironman. Gdy w muzyce mocno stylizowanej na wydawało się, że imperium Wu za- psychodeliczny soul z lat sześćdzie- czyna się rozpadać, to on wskrzesił siątych i siedemdziesiątych. Youn- 152| Pogranicze / Down the Backstreets

ge zyskał popularność dzięki ścieżce dźwiękowej menty pod batutą wyjątkowo uta- do świetnej komedii Black Dynamite, następnie al- lentowanego Younge’a wspaniale bumowi Venice Dawn: Something About April oraz współgrają z użytymi narzędziami produkcji całego albumu grupy Delfonics. cyfrowymi. Klimatu tak bardzo Koncepcja Twelve Reasons to Die wygląda następu- filmowego nie spotyka się poza jąco: rzecz dzieje się we Włoszech, w latach sześć- ścieżkami dźwiękowymi do dzieł dziesiątych XX wieku. Ghostface opowiada historię kinowych – jest unikatowo i kon- swojego alter ego – Tony’ego Starksa, człowieka pra- sekwentnie przez całe 40 minut al- cującego dla mafijnej rodziny DeLuca, a następnie bumu. na własną przestępczą chwałę. Później następują Jednym z zarzutów stawianych wydarzenia, których dla dobra słuchających zdra- przed Twelve Reasons to Die jest dzać nie będę, ale należy przygotować się na mi- słaby replay value, czyli chęć wra- łość, zdradę, morderstwa i zjawiska paranormalne. cania do danego dzieła. Osobiście Ghostface, chociaż nie jest już rapowym czempio- kompletnie się z tym nie zgadzam nem wagi ciężkiej i odrobinę zardzewiał (podkre- – tak jak ze wspaniałymi filmami ślam: odrobinę!), opowiada historię w kompetentny – do nich się po prostu wraca. Ile sposób, znany ze swoich poprzednich albumów, ale razy, Drogi Czytelniku, oglądałeś nieco spokojniejszy, trzymając równe tempo przez Ojca chrzestnego? Twelve Reasons to wszystkie 12 utworów. Die to świetny album, a ze względu Do odegrania różnych ról zatrudnił też kolegów na swój oryginalny koncept, godny z Wu: RZA jest narratorem (i producentem wyko- polecania fanom innych gatunków nawczym oraz wydawcą albumu, tak na margi- – nawet jeśli będzie dla nich jedy- nesie), a w postacie wcielają się , Ma- nie ciekawostką. sta Killa, , U-God i Killa Sin. Adrian Obok płyty, na rynku można zna- Younge stwierdził, że muzyka na Twelve Reasons leźć również pełnoprawną serię to Die ma stanowić ścieżkę dźwiękową do włoskie- komiksów, zawierającą historię go horroru z lat sześćdziesiątych, a inspiracjami z Twelve Reasons to Die. Gorąco po- były dla niego dzieła Ennio Morricone oraz RZA’y. lecam również Twelve Reasons to Jeśli faktycznie taki miał zamiar, to wyszło ideal- Die: The Brown Tape, czyli wersję nie – podkłady na albumie to wykwintne połącze- płyty zremiksowaną przez Apol- nie muzyki filmowej (przywodzącej na myśl stare lo Browna, a także drugą część al- włoskie filmy) z klasycznym brzmieniem albu- bumu (a w planach jest też trzecia), mów spod znaku Wu-Tang Clanu. „Żywe” instru- wydaną w 2015 roku. › Kontakt z redakcją: [email protected] Wydawca ul. Górczewska 201, 01-459 Warszawa Fundacja Popularyzacji Muzyki www.jazzpress.pl Jazzowej EuroJAZZ ISSN 2084-3143 Redakcja redaktor naczelny: Fotograficy: Piotr Wickowski Piotr Gruchała Marta Ignatowicz-Sołtys Mery Zimny Kuba Majerczyk Jerzy Szczerbakow Lech Basel Rafał Garszczyński Marcin Wilkowski Aya Lidia Al-Azab Piotr Fagasiewicz Ryszard Skrzypiec Piotr Banasik Wojciech Sobczak-Wojeński Jarek Misiewicz Krzysztof Komorek Barbara Adamek Sławomir Orwat Bogdan Augustyniak Jakub Krukowski Krzysztof Wierzbowski Radek Wośko Katarzyna Stańczyk Lech Basel Paulina Krukowska Małgorzata Smółka Katarzyna Kukiełka Aleksandra Zbrzeska Jarosław Wierzbicki Vanessa Rogowska Mateusz Drewnik Basia Gagnon Przemek Kleczkowski Jarosław Czaja Anna Mrowca Marek Brzeski Piotr Rytowski Korekta Barnaba Siegel Katarzyna Czarnecka Cezary Ścibiorski Zuzanna Tuliszka Adam Tkaczyk Dorota Matejczyk Anna Piecuch Kira Leśków Kasia Białorucka Przemek Bychawski Rafał Zbrzeski Łucja Kubicka Marta Szostak Projekt layoutu Anna Mrowca Beata Wydrzyńska Piotr Pepliński Opracowanie graficzne, Michał K. Dybaczewski skład i łamanie Klara Perepłyś-Pająk Katarzyna Nowicka Marketing i reklama Agnieszka Holwek [email protected]

Wszystkie materiały w numerze objęte są licencją Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomer- cyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska, to znaczy, że wolno je kopiować i rozpowszechniać, jednak należy oznaczyć w sposób określony przez Twórcę lub Licencjodawcę, nie wolno używać do celów komercyjnych i nie wolno zmieniać, przekształcać ani tworzyć nowych dzieł na podstawie tego utworu. Z tekstem licencji można zapoznać się na stronie » 154| Pogranicze / Down the Backstreets

A R C H I W U M JAZZPRESS WWW.JAZZPRESS.PL/ARCHIWUM